Professional Documents
Culture Documents
C. K. Norwid.
„Antropologia już od dawna, nie jest nazwą pewnej dyscypliny; słowo to oznacza zasadniczą
tendencję dzisiejszej postawy człowieka wobec siebie samego i całości bytu. Zgodnie z tą
zasadniczą postawą, coś jest poznane i zrozumiane tylko wtedy, gdy znalazło antropologiczne
1
wyjaśnienie” . W tych słowach Heidegger formułuje zarzut wobec antropologii filozoficznej, jako
nowego zjawiska w filozofii niemieckiej końca lat dwudziestych. Tak zapoczątkowana krytyka
doskonale wyraża pewną atmosferę czasu, jego ducha. Akceptując owe historyczne
ale zgodnie z wydźwiękiem jaki towarzyszy temu cytatowi) zanalizować funkcje jakie Helmuth
Plessner uznaje za reprezentatywne dla jednostki, która jako „osoba” egzystuje w społeczności. Są
one określone przez pojęcia „AKTORA” i „ROLI”, jaką decyduje się on grać. Dodatkowo chciałbym
uwypuklić te momenty, w których może zostać zasadnie postawione pytanie czy i o ile mamy do
1
M. Heidegger, Kant a problem metafizyki, tłum. B. Baran, BKF, Warszawa 1989, str. 236.
1
czynienia w życiu społeczeństwa z pewną formą determinizmu. Jeżeli świadome akty
konieczny, pozorną „wolną” decyzje jednostki, czy nie należy mówić o radykalnej wersji
determinizmu kulturowego? A jeżeli diagnoza okazałaby się słuszna, jak teza ta ustosunkowywała
by się do ogólnego charakteru antropologii przyrodniczej jak i kulturowej Plessnera, gdzie tak
mocny akcent położony jest na koncepcję człowieka jako mocy, „miejsca twórczego”, istoty
wskazanie profitów jakie w ramach tak ujętej kondycji człowieka w społeczeństwie, stają się jego
udziałem; zestawienie „aktora” jako osoby realizującej się w życiu, z aktorem spełniającym się w
naświetlenie tych punktów myśli Helmutha Plessnera stanowi główny cel wytyczony przed tą
pracą.
Antropologia filozoficzna w tej wersji jaką proponuje Plessner (obok Gehlena czy Schelera) jest
owocem projektu empirycznej nauki o człowieku, stawiającej sobie cele interpretacyjne, nadawania
sensu i zapewniania tożsamości - ten rys stanowi o tym że jest ona filozoficzna. Postulat
które antropologia ma być wyjaśnieniem, a nie nad tymi odpowiedziami, które sankcjonują
definicyjne ujęcie natury ludzkiej, zgodnie z tym aspektem w jakim się ją rozpatruje. Stanowi to
zasadniczą różnicę między antropologią Plessnera, a jej wersją tradycyjną a także tymi jej
reprezentantami którzy w latach dwudziestych pozostawali wierni owej klasycznej formie (Scheler
dotyczące istoty człowieka). Postawa Plessnera jest wynikiem akceptacji rezultatów hermeneutyki
pokazana została w filozofii, cała problematyczność ludzkiej natury. Antropologia musi więc
przyjąć do wiadomości, że interpretowany przez nią człowiek, jest zawsze istotą zakorzenioną w
2
życiu, kulturze i danej sytuacji historycznej - i przez te czynniki kształtowanym. Jest to decydujący
„niezmiennej” natury ludzkiej. Fakt ten ujmuje Plessner w tezę, że „natura ludzka jest sztuczna,
naturą człowieka jest kultura”. Twierdzenie to nie jest oparte wyłącznie na analizie historycznego
filozoficznej Plessner pokazuje na ile jest ono konsekwencją wyników nauk szczegółowych,
go do tworzenia kultury. Tu zawiera się specyfika bytu ludzkiego, który jest zarówno podmiotem
jak i przedmiotem NATURY i KULTURY. Wytwarzając kulturę człowiek stwarza samego siebie.
„kulturowy” charakter kategorii „osoby” w myśli Plessnera (choć zawsze należy mieć na uwadze
„Wszak powaga codzienności polega na tym, znamy swoje obowiązki, wynikające z roli którą
chcemy odgrywać w społeczeństwie. Oczywiście w tej grze niczego nie przedstawiamy, choć
mamy partnerów, to znaczy ludzi z którymi obcujemy. Odpowiedzialność zaś za projekt obrazu
naszej społecznej roli ponosi tradycja w której się urodziliśmy. Mimo to jako wirtualni widzowie,
patrzący na siebie i na świat, musimy widzieć świat jako scenę. Tak widzi świat poeta, filozof,
2
historyk, socjolog i każdy kto zajmuje się fenomenem człowieka” . Nasz udział w owym theatrum
mundi ma swój moment inicjacyjny w chwili nadania imienia. Z aktem tym stworzona zostaje
podstawa, dzięki której człowiek wznosi się do tego, co stanowi jego miarę - do struktury
społecznej, która w sensie przenośnym, inkorporuje każdego, jako kogoś kto ma imię i status.
2
H. Plessner, Przyczynek do antropologii aktora, tłum. M. Łukasiewicz, [w:] H. Plessner, Pytanie o conditio humana, PIW, Warszawa 1988, s. 215.
3
Tylko w ten sposób jednostka staje się osobą. Jesteśmy osobami w tej mierze, o ile będąc
członkiem grupy możemy stawiać się na miejscu innych i zarazem samemu stanowić wzorzec dla
pozostałych. Życie narzuca nam pewne zadania, istnienie i ujmowanie istnienia stanowią
nierozerwalną w nim jedność. Oznacza to że człowiek musi być włączony w jakiś porządek sensu.
Porządek ten wskazuje każdemu, jego miejsce, funkcje i „znaczenie” w społeczeństwie. Stąd też
wywodzi się instytucjonalny charakter ludzkiej egzystencji grupowej, każdy bowiem istnieje, ale
nie panuje nad sobą ściśle - dokonuje tego za pośrednictwem innych ludzi. Jak wskazuje Plessner
„proces personifikacji, który rozpoczyna się w momencie narodzin, czyni jednostkę samą dla siebie
i dla innych indywidualnością, gdyż dopiero wtedy jednostka mająca imię, może być zawołana
zagadnięta. Nadanie imienia przypieczętowuje jej niepodzielną jedność. Sami musimy się nauczyć
stać, chodzić i mówić, a to w nas, co się uczy - nasza jaźń - opiera się tylko na imieniu, zarówno
3
na zewnątrz jak i wewnątrz” . W tej mierze osobowość staje się jedynie formalną cechą naszej
cielesnej egzystencji, która musi znaleźć jakiś punkt równowagi miedzy istnieniem fizycznym, a
koniecznością opanowania, czyli posiadania tego istnienia. Otrzymując imię jednostka odnajduje
swoje miejsce w społeczeństwie, zyskuje swój status, który należy tym lepiej uprawomocnić przez
tradycję i porządek pokrewieństwa, i tym lepiej opisać, im mniej miejsca dane społeczeństwo
społecznego wizerunku, wikła jednostkę w całą sieć ról i wzajemnych relacji między nimi.
Konkretne ich projekty, możliwości jakie z nimi się wiążą, a także ranga jaką posiadają podsuwana
jest przez tradycję. Zadanie jednostki polega tylko na przyswojeniu sobie jednej z nich.
narzucane przez dom rodzinny i szkołę, decyzje dotyczące wyznania, polityczne czynniki sterujące
całością życia - wyznaczają możliwości jednostki, które przypadły jej w udziale i w obrębie których
3
H. Plessner, Pytanie o conditio humana, PIW, Warszawa 1988, str. 83.
4
może się ona poruszać i realizować je zgodnie z własnym wyborem, ale tylko w ramach takich ról.
W tym miejscu można postawić pytanie, czy taki stan rzeczy nie jest egzemplifikacją determinizmu
kulturowego? Czy nie mamy tu do czynienia ze zjawiskiem, w którym kultura jest jedynym
4
czynnikiem kształtującym osobowość , a środkiem którym się posługuje jest struktura społeczna?
takie jest pozorne, a w każdym razie nie występuje w tak ostrej postaci. „Będąc urzędnikiem,
lekarzem, politykiem, kupcem, należąc do swego pokolenia i narodu, człowiek jest przecież zawsze
czymś „więcej”, możliwością która nie wyczerpuje się w sposobach egzystencji i nie zatraca się w
5
nich” . „Rola jako element społecznego systemu funkcji, nosząca jeszcze niekiedy ślady
ojcostwo), kategoria roli nie wyczerpuje całej sfery decyzyjnej człowieka, o tyle determinizm
znacznie silniej przejawia się w sytuacji gdy osoba zaczyna „grać” jakąś publiczną „rolę”.
wyróżnione) ściśle wiąże się z postacią aktora i pojęciem „maski”. Sytuacja taka obliguje osoby
powoduje że osobistości ważne dla ogółu figurują jako przyporządkowane do roli i bez względu na
to czy wypełniają ją mniej lub bardziej sprawnie, muszą być jej wierne. Społeczeństwo akceptuje te
zachowania, które mieszczą się w ramach reguł wyznaczających tę grę. Złamanie konwencji uznane
4
Taką definicje DETERMINIZMU KULTUROWEGO, w jego radykalnej wersji podaje, Mały słownik terminów filozoficznych, PAX,
Warszawa 1983.
5
H. Plessner, pytanie o conditio humana ... str.90.
6
Tamże, str. 90.
5
zostaje za naruszenie porządku społecznego i wyklucza „aktora” z uczestnictwa w nim. Tylko
wspólny ogarniający zarówno społeczeństwo, jak i jego reprezentantów ruch odnowy, może
zrozumiałe jest że towarzyszą jej wiążące się z kostiumem atrybuty - ubiór, insygnia władzy,
godności, tytuły.
Z perspektywy aktorstwa, ludzkie życie rozumiane jest jako ucieleśnienie jakiejś roli według
mniej lub bardziej ustalonego projektu, który w sytuacjach reprezentowania musi być świadomie
przestrzegany. Choć nie zawsze jesteśmy predysponowani do odgrywania tej a nie innej roli, to
należą one do warunków ludzkiej egzystencji. Ten zasadniczy element ludzkiej kondycji, pozwala
odkryć drugą sferę - tę która nietknięta przez społeczne uwarunkowania, jest sferą intymnej,
prywatnej i osobistej wolności człowieka. Kategoria roli staje się narzędziem chronienia osobistej
wolności. Jeżeli konsekwentnie stosować terminologię z dziedziny teatru, „rola” jest „kurtyną”
poza którą mechanizmy społeczne nie mają prawa wstępu. Jednostka dystansująca się od swojej
funkcji, ma możliwość bycia z samym sobą, bo rola jest też granicą społecznych relacji. Dzieje się
tak dlatego, że „współczesne społeczeństwo ocenia swoją harmonię według racjonalnego kryterium
funkcji, rozumianych jako funkcje i wzajemnie ze sobą zestawianych. Nie odsyłają one do niczego
poza sobą, do żadnego danego z zewnątrz bądź z góry porządku i nie czerpią swej miary z żadnej
7
przed- lub pozaspołecznej instancji” .
indywiduum rozumie samo siebie, opierając się na tym fakcie, niejako wtórnie zapytuje: jak siebie
rozumieć i czym jest. Rola nadaje mu znaczenie, wraz z imieniem wyznacza to „coś”, z czym może
się identyfikować. Przedstawia „coś” dla swoich partnerów - gra jakąś rolę. Wyznaczony zostaje
stosunek osoby do grupy i samego siebie. Jest to fundamentalna cecha egzystencji, wyrażająca się
7
Tamże str. 91.
6
poprzez UCIELEŚNIENIE, personifikacje. To swoiste principium ludzkiego ego - nie może ono
obejść się bez figurowania, zdolne jest do istnienia tylko jako „ktoś”, żyć tylko w jakiejś „roli”.
Jeżeli nawet podejmie próbę odrzucenia tej zasady społecznej, że zawsze jest się podmiotem jakiejś
funkcji, to robi to bezskutecznie - projektuje egzystencję w której gra rolę „osoby bez roli”.
Tu zachodzi związek z aktorem jako artystą na scenie. Widz nie byłby tak zafascynowany
teatrem, gdyby nie fakt że w postaci którą się przed nim odgrywa, może rozpoznać siebie. Jakiś rys
własnej egzystencji, ten mianowicie że w jakimś stopniu sam jest aktorem. Artysta ujawnia ogólną
właściwość człowieka - zdolność przybierania postaci. Aktorstwo odsłania nam jakiś aspekt
ludzkiej natury (i samego aktora), a jest nim - umiejętność przedstawienia ludzkiego bytu przez
ucieleśnienie - on ją eksponuje i każe na nią zwrócić uwagę. Jak zauważa Plessner „trzeba mieć na
względzie wszystkie tego rodzaju zjawiska, aby odnaleźć w aktorstwie typowe uwarunkowanie
ludzkiej egzystencji, którymi aktor posługuje się w grze. Swoją grą uświadamia nam te
uwarunkowania, analizuje je w akcie kreacji postaci, którą wprowadza na scenę - jego gra nabiera
8
znaczenia antropologicznego eksperymentu” . Jest to sytuacja specyficzna, aktor przedstawia
człowieka - jeden człowiek ucieleśnia drugiego. Dla artysty decydująca jest „rola”, w której jego
indywidualność rozwija się a zarazem zatraca. Substratem przemiany jest zawsze osobowość.
Środkiem wyrazu którym dysponuje jest jego własne ciało, stwarza to możliwość dopełniania
wizerunku roli własną indywidualnością lub też nasycenia własnej indywidualności wizerunkiem
roli. Szczególnie widoczne jest to na przykładzie filmu, gdzie stworzona zostaje iluzja aktora, który
9
za pomocą maski - własnej twarzy ucieleśnia samego siebie. Ustosunkowując się do samego siebie
aktor jest osobą roli dla siebie i dla widza. W tym zabiegu zarówno jeden jak i drugi powtarza ów
dystans którym, przeniknięte jest ich codzienne życie. Różnica między sposobami w jaki każdy z
8
H. Plessner, Przyczynek do antropologii aktora ... str.219.
9
Ciekawym zagadnieniem byłoby zanalizowanie tej sytuacji, w kontekście rozważań jakie nad TWARZĄ podejmuje Emanuel Levinas, gdy mówi o
„szczerości twarzy” jej „dostojnej nagości” i „bezbronności” ( Ethique et Infini. Dialogue avec Philippe Nemo, Fayard 1982.)
7
nich się dystansuje polega na tym, że człowiek w swojej codzienności, może a nawet powinien
zapomnieć o swojej „roli”- zlewa się z nią. Pozostaje świadomy tylko tej cząstki która oddzielona
od niego pozwala na realizacje jego zamiarów - urzeczywistnienie projektu. Aktor zaś musi być
skoncentrowany na własnym wizerunku, który chce pokazać widzowi. Całą swoją osobę czyni ową
cząstką, jego ciało jest środkiem kreowania postaci scenicznej, aby to uczynić musi zdystansować
się wobec roli której jest podmiotem. Ten dystans staje się warunkiem jego gry. Względem widza
dokonuje podwójnego ucieleśnienia, jako aktor, i drugi raz jako postać na deskach sceny teatralnej.
niej istota, która wchodzi w kontakt ze środowiskiem w „postawie wyprostowanej, oko w oko, ręka
10
w rękę, obdarzona językiem” zachowuje swój otwarty stosunek wobec świata. Pozwala jej to na
cielesności, ale i samego Ja względem jaźni. Takie „widzenie siebie” jest źródłem wolności
poczynań i wyborów, a jednocześnie wyznacza swoisty dla człowieka sposób istnienia. W owej
specyfice ludzkiego bycia zasadza się jego zdolność do tworzenia kultury, która ma w sztuczny
sposób kompensować wyeksponowaną przez naturę pozycje człowieka. W swej istocie okazuje się
on jednostką kulturową.
W słowach kończących rozprawę poświęconą zagadnieniu aktora, Plessner czyni kilka uwag
10
H. Plessner, Pytanie o conditio humana ... str. 70.
11
H. Plessner, Przyczynek do antropologii człowieka ... str. 219.
8
bowiem dyscypliną powstałą z krzyżowania się „szeroko rozumianej filozofii” z „szeroko
rozumianą antropologią” i ma spełniać centralne zadania filozoficzne, w czasie w którym z całą siłą
Schnädelbach ocenia jako „jedną z licznych dróg wyjścia z postidealistycznego kryzysu tożsamości
filozofii”, „który jednocześnie świadczy o innym kryzysie tożsamości: kryzysie tych właśnie którzy
13
filozofują” .
BIBLIOGRAFIA
1. Helmuth Plessner, Władza a natura ludzka, tłum. E. Paczkowska - Łagowska, PWN, Warszawa
1994.
2. Helmuth Plessner, Pytanie o conditio humana, tłum. zbiorowe, PIW, Warszawa 1988.
Warszawa 1992.
12
H. Schnädelbach, Filozofia w Niemczech 1831 - 1933, tłum. K. Krzemieniowa, PWN, Warszawa 1992, str. 335.
13
Tamże str. 336.