You are on page 1of 168

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Indeks: 00135/2013/10

Opracowanie edytorskie: Jawa48

na podstawie egzemplarza ze zbiorw prywatnych Tylko do uytku wewntrznego i osobistego bez prawa przedruku i publikacji tak w czci jak i w caoci. Padziernik 2013

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Prawa autorskie
nale do autora, autorw tumaczenia i ilustracji, Instytutu Wydawniczego NASZA KSIGARNIA, ich spadkobiercw oraz innych osb fizycznych i prawnych majcych lub roszczcych sobie takie prawa.
Materiay wykorzystane w opracowaniu, stanowi rdo danych o naszej kulturze i historii, stanowi wasno publiczn, a ich rozpowszechnianie suy dobru oglnemu .

Wykorzystywanie tylko do uytku osobistego, tak jak czyta si ksik wypoyczon z biblioteki, od ssiada, znajomego czy przyjaciela. Wykorzystywanie w celach handlowych, komercyjnych, modyfikowanie, przedruk i tym podobne bez zgody autora edycji zabronione. Niniejsze opracowanie suy wycznie popularyzacji tej ksiki i przypomnienia zapomnianych pozycji literatury z lat szkolnych.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

MARIAN BRANDYS

Ilustracje: H.C.W.

NASZA KSIGARNIA Warszawa 1953


Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Opracowanie edytorskie: Jawa48

SPIS ROZDZIAW

Rozdzia Pierwszy Rozdzia Drugi Rozdzia Trzeci Rozdzia Czwarty Rozdzia Pity Rozdzia Szsty Rozdzia Sidmy Rozdzia smy Rozdzia Dziewity Rozdzia Dziesity

PRZYJAZD BEZ SW DZIE ODZYSKANEGO DZIECISTWA PARTYZANT Z SONCZENU JAK BOJOWY OKRT TANIEC NODR KAN-BION PUSZKIN PIE LI-WANA WIOSNA JAK LATARNIA

str. 8 str. 12 str. 32 str. 63 str. 88 str. 94 str. 112 str. 122 str. 148 str. 157

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ROZDZIA PIERWSZY

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

I. PRZYJAZD
I
Dzieci koreaskie przyjechay do Gootczyzny w jeden z owych wietrznych, nieprzyjemnych dni listopadowych, ktre wprawiaj w zy humor mieszkacw miast, a na wsi bywaj jeszcze trudniejsze do zniesienia ni w miecie. Gootczyzna jak wam moe wiadomo jest wiosk rozrzucon szeroko wrd paskich, bezdrzewnych pl mazowieckich i brak jej zupenie osony naturalnej przed przykrociami jesieni. Pikny gmach Pastwowego Domu Dziecka wyrasta tu za ostatnimi zabudowaniami wsi i jeszcze bardziej od nich wystawiony jest na ataki jesien nych wichrw i zamieci. Tego popoudnia, przed przyjazdem Koreaczykw, rozhulany wiatr listopadowy ze szczegln gwatownoci tuk w biae ciany Domu Dziecka, wy przejmujco w jego przewodach kominowych, wdziera si do klas i sypialni dziecicych, z ktrych wywietrzano ostatnie zapa chy farby i lakieru, i wyszarpywa na zewntrz, dopiero co zaoone, niepokalanie wiee rolety okienne. Jednym sowem, zachowywa si tak, jakby chcia raz na zawsze oduczy pracownikw Domu Dziecka od urzdzania uro czystych powita goci w tak nieodpowiedniej porze roku. Na szczcie wpyw wiatru na bieg przygotowa w Do mu Dziecka by do ograniczony. Bo c ostatecznie najsroszy nawet wiatr listopadowy mg zdziaa wewntrz duego, trzypitrowego gmachu poza odrobin przecigw? Tym bardziej e wszystkie zasadnicze przygotowa Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

nia do przyjcia maych cudzoziemskich goci zakoczono ju we wczesnych godzinach popoudniowych. Wprawdzie mode wychowawczynie, Henia, Irka i Ela, jeszcze i pniej miay pene rce roboty ale zasadnicze prace ju zakoczono. C jednak z tego, e wbito haki, kiedy istniaa zasad nicza trudno, przeszkadzajca zawieszeniu na tych hakach transparentu? A trudno bya tego rodzaju, e a wstyd si przyzna. Po prostu nie wiedziano, jak zawiesi transparent, eby figurujcy na nim napis nie zosta odwrcony do gry nogami. Poprzedniego dnia, kiedy dor czono transparent a stao si to niestety w nieobecno ci skrupulatnego Peta nikomu nie przyszo jako do gowy zapyta, gdzie jego d, a gdzie gra. Teraz, gdy przystpiono do zawieszania, to drobne niedopatrzenie uroso do rozmiarw katastrofy. Na telefony do Ministerstwa byo ju za pno, a do Dyrektorki nie byo po co chodzi, gdy wrd caeg o personelu Pastwowego Domu Dziecka w Gootczynie nikt nie mia najmniejszego pojcia o pimie koreaskim. Tymczasem dla niewtaje mniczonych oczu pikny napis na transparencie bez wzgldu na to, czy ogldano go z dou, czy z gry przedstawia si jako dokadnie taka sama pltanina niezrozu miaych kresek i zygzakw. Na domiar zego uchwyty w czterech rogach transparentu take byy zupenie do siebie podobne. Ustalenie wic prawidowego pooenia napisu wydawao si niemoliwoci. Po godzinie bezradnego wpatrywania si w tajemniczy transparent kiedy Petowi i Grabowskiemu od wiatru i z wytonego patrzenia oczy cakiem ju osaby postanowiono zwrci si o pomoc w tej sprawie do starego dziadka z Gootczyzny, ktry bra udzia jeszcze w wojnie rosyjsko-japoskiej w 1904 roku i od tego czasu uchodzi w caej wsi za gruntownego znawc spraw Dalekiego Wschodu. Dziadek ktrego jedynym zajciem byo opowiada nie dawnych przygd wojennych bardzo nudzi si na swej emeryturze i chtnie zgodzi si na odegranie roli rzeczoznawcy w sprawach koreaskich. Kiedy przyprowadzono go do transparentu i pokazano napis, rozpromieni si jak czowiek, ktremu pokazuj co bardzo bliskiego i doskonale znajomego.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

10

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

A no pamitam powiedzia z rozrzewnionym umiechem. Stalimy wtedy pod miastem... no, jake mu tam byo... A tu naraz krzyk, huk, gwizd i wal na nas. Wtedy ja... Ale Pet i Grabowski nie po to wzywali dziadka, aby wysuchiwa opowiada wojennych, z ktrych syn na ca gmin. Czekajcie no, dziadku, teraz nie ma czasu. Powiedzcie: potraficie rozezna si w tym napisie, gdzie w nim gra, a gdzie d? Patrzcie, jak to im spieszno zachmurzy si obraony staruszek. Przeyjcie najpierw tyle, com ja przey, a potem bdziecie mnie pogania... Czy potrafi rozezna, gdzie gra, a gdzie d? Pewno, e potrafi. Ot, tu jest gra. Tak wanie wieszajcie. Wic Pet i Grabowski weszli z transparentem na dra biny i szamoczc si z zawiej zawiesili go wedug wskazwek dziadka. No jake, dziadku, dobrze tak bdzie? Dziadek przyjrza si uwanie transparentowi i pocz skuba podbrdek pokryty siw szczecin. Co mi si widzi, e chyba niedobrze. Wiesia i Stasiek rozemieli si gono. Ale mechanik i stolarz wpadli w gniew. Jak niedobrze? Przecie sami kazalicie tak wiesza. Kpiny sobie stroicie z naszej pracy czy co? Jeeli tak niedobrze wic, znaczy, trzeba na odwrt. A moe wy sami nie wiecie, jak trzeba, dziadku? Dziadek z rosncym zakopotaniem krci brdk.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

11

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Co nie mam wiedzie? Ja wiem... A no chyba, e na odwrt trzeba... Jake to... Chyba, e tak... Ale kiedy transparent zawieszono odwrotnie, dziadek nie chcia ju nawet spojrze na napis i tumaczy si, e wiatr cakiem mu wywia myli z gowy. Wtedy mechanik Pet powzi nag decyzj. Dosy tego dobrego, Grabowski. Do rana nie bdziemy si guzdra. Przecie Koreaczykw tylko co patrze. Zreszt mnie co mwi, e tak, jak wisi teraz, jest dobrze. W najgorszym razie dziury w niebie nie bdzie. Napis w tym wszystkim nie jest najwaniejszy. Niech so bie wisi tak, jak wisi. W taki to nieoczekiwany sposb sprawa transparentu ktra waya si przez dugie godziny zostaa rozstrzygnita w jednej krtkiej chwili. Zebranie pod gwnym wejciem ulego rozwizaniu. Pet i Grabowski zabrali drabiny i narzdzia i odeszli z ni mi tak spiesznie, jakby obawiali si, e dogoni ich nowe wtpliwoci. Wiesia i Stasiek pobiegli w podskokach do kuchni, eby dowiedzie si, czy nie ma jakich wiadomoci o Koreaczykach. Jeden tylko dziadek wiejski jeszcze przez dobre dziesi minut sta z zadart gow pod transparentem i czochra frasobliwie swoj szczeciniast brdk. Wreszcie i on machn rk, jakby mwic cae mu wiatu: A dajcie mi wity spokj, c mnie to wszystko obchodzi" i ciko opierajc si na kiju, powlk si w stron wsi.

II
Dzieci koreaskie przyjechay do Gootczyzny w jeden z owych wietrznych, nieprzyjemnych dni listopadowych, ktre wprawiaj w zy humor mieszkacw miast, a na wsi bywaj jeszcze trudniejsze do zniesienia ni w miecie.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

12

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Wiadomo telefoniczna o wyjedzie dzieci koreaskich z Warszawy do Gootczyzny nadesza dopiero przed sa mym wieczorem i jak byskawica przeleciaa w mgnieniu oka przez cay dom od strychu do suteren, budzc wszdzie radosny popoch. Cho spodziewano si tej wiadomoci ju od kilku godzin, wprawia wszystkich w stan wielkiego podniecenia. Okazao si nagle, e jest jeszcze do zaatwienia wiele wanych spraw. Ogarnite gorczk ostatnich przygotowa wychowawczynie przebiegay z pitra na pitro, z sypialni do sypialni, zamykajc z haasem okna, przygadzajc po raz nie wiadomo ktry piknie zasane eczka i doprowadzajc si wzajemnie do rozpaczy przypomina niem sobie rzeczy, o ktrych zapomniano. W kuchni przystpiono do przyrzdzania kolacji. Dochodzce stamtd komendy Parypiskiej i szczk kuchennych naczy ywo przypominay odgosy toczcej si bitwy. Nerwow atmosfer potgowali jeszcze mechanik Pet i stolarz Gra bowski, ktrzy dla przeprowadzenia ostatecznej kontroli urzdze wodnych stukali gono motkami w blaszane rury i odkrcali wszystkie kurki w azienkach powodujc w ten sposb oguszajce haasy. Na szczcie, Peta wkrt ce odwoano od tej roboty, gdy Dyrektorka polecia mu owietli koreaski transparent nad gwnym wejciem. Biedny mechanik szed do wykonania tego zadania jak na cicie. Wcale nie by pewien, czy transparent zosta waciwie zawieszony i gdyby to od niego zaleao, ukryby go chtnie w najgbszym cieniu. Wiesia i Sta snuli si przez pewien czas po wszystkich pitrach wrd caej tej nerwowej bieganiny i krztani ny, a potem cho godzina bya ju pna wymknli si z domu i poszli w kierunku wsi, by przypadkiem nie przeoczy momentu przyjazdu Koreaczykw. Wprawdzie wia nieprzyjemnie przejmujcy wiatr i niezupenie bezpiecznie
Opracowanie edytorskie: Jawa48

13

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

byo oddala si od domu, gdy pies sotysa, zamieszkaego w skrajnej zagrodzie wsi, czsto zrywa si z acucha, ale dzieci gootczaskie nie mogy przecie dopuci do tego, eby kto inny uprzedzi je w powi taniu tak bardzo upragnionych goci. Do przyjcia owych goci przygotowano si take w gabinecie Dyrektorki Domu Dziecka. Zebrali si tu wszyscy odpowiedzialni pracownicy Domu dla wysuchania ostatnich instrukcji. Dyrektorka starsza ju kobieta o rozumnej, energicznej twarzy, z dwoma krzyami zasugi w klapie nienobiaego kitla pielgniarskiego bya, tak samo jak wszyscy, gboko przejta powag chwili. Nie musz wam tumaczy jeszcze raz, moi drodzy, jak odpowiedzialn prac rozpoczniemy ju wkrtce powiedziaa w przemwieniu do pracownikw. Bohaterski nard koreaski oddaje nam w opiek dwiecie swoich dzieci, ktrym zamordowano rodzicw i zniszczono domy rodzinne. Najstarsze z tych dzieci jak wiem ma lat czternacie. Naturalnym prawem dzieci w tym wieku jest beztroskie, radosne dziecistwo. Ale tym dzieciom dziecistwo zabrano. W cigu ostatniego roku na kade z nich spado tyle nieszcz, ile tylko zdoa po mieci si w jednym yciu ludzkim. Przyjedzie tu do nas dwiecie okrutnie skrzywdzonych sierot. W naszym Domu maj odpocz po strasznych przejciach wojennych, maj si uczy i rosn na poytek swej ojczynie. Pierwszym naszym obowizkiem wobec tych nieszczs nych sierotek jest wrci im utracone dziecistwo. Musimy zastpi im rodzicw. Musimy sprawi, eby nasz Dom sta si dla nich domem rodzinnym. Zebrani wychowawcy przewanie ludzie modzi zaledwie przed dwoma dniami zjechali do Gootczyzny z ronych stron kraju. Niektrzy z nich, jak nauczycielka Kwiatkowska, posiadali ju znaczne dowiadczenie i osignicia w zawodzie nauczycielskim; inni jak dziewitnastoletnia absolwentka liceum pedagogicznego, Henia rozpoczynali dopiero sw prac wychowawcz. Ale wszyscy rozumieli jednakowo dobrze, e czeka ich zadanie po rywajce, a zarazem niezmiernie trudne. Przemwienie, ktrego suchali, pozwalao im odczu ciar przyszej odpowiedzialnoci. Ju teraz z trosk najczulszych rodzicw myleli o dzieciach, ktrych jeszcze nie znali. 14

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

I nikt si nie zdziwi, gdy po ostatnich sowach Dyrektorki moda sekretarka Domu Dziecka, impulsywna Mira, jkna z gbi serca: Och, eby nam si to tylko powiodo!

Byo ju dobrze po godzinie smej, gdy w napit atmosfer Domu Dziecka wtargn przeraliwy okrzyk Staka Parypiskiego: Jad, ju jad! Wszyscy rzucili si do okien. Otwierano je na gwat. Teraz nikt ju nie zwraca uwagi na wiatr. Nadjedali wyczekiwani gocie. Szosa zbielaa od reflektorw. Sycha byo warkot motorw i granie sygnaw samochodowych. W popiechu zapalano lampy we wszystkich pokojach. Wielki dom rozbysn wiatem wrd ciemnych pl jak olbrzymia latarnia. W par minut pniej cay personel Domu Dziecka, z Dyrektork na czele, zgromadzi si w otwartym na ocie, gwnym wejciu, pod jasno owietlonym napisem koreaskim Nasz dom jest waszym domem". Tu, wedug telefonicznego porozumienia z Ministerstwem, miao nastpi oficjalne powitanie dzieci. Wszyscy, drc z niecierpliwoci i wytajc w ciemnoci oczy, wpatrywali si w stron szosy, gdzie zatrzymay si samochody i skd dobiega spltany zgiek wielu gosw. Widocznie przybyli wyadowywali si z samochodw, aby ostatnie kilkadziesit metrw, dzielce ich jesz cze od Domu Dziecka, przeby pieszo. Wyadunek trwa bardzo dugo. Tak przynajmniej wydawao si oczekujcym. W pewnej chwili zgiek na szosie urwa si raptownie. Usyszano jeszcze gardowy dwik obcojzycznej komen dy. I zaraz potem na nieowietlonej drodze polnej, wiodcej od szosy, ukazali si mali Koreaczycy. Szli w zwartej, doskonale uporzdkowanej kolumnie marszowej, ktra zdawaa si nie mie koca. Coraz to nowe czwrki wyaniay si z
Opracowanie edytorskie: Jawa48

15

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ciemnoci. Maszerowali cikim, niezbyt spiesznym krokiem jak strudzeni, lecz karni onierze. W milczeniu tak zupenym, e sycha byo t ylko rytmiczny tupot wielu maych ng i trzepotanie mio tanego przez wiatr sztandaru, ktry niesiono na czele ko lumny. Ten widok tak odbiegajcy od wyobrae o bied nych sierotkach, na ktre czekano gboko wzruszy wszystkich Polakw zebranych przed gwnym wejciem Domu Dziecka. Byo co bohaterskiego i wzniosego w tych umczonych przez wojn dzieciach, maszerujcych onierskim krokiem pod rozwinitym sztandarem swojej walczcej ojczyzny. Milczce szeregi coraz gciej zachodziy na owietlo ny plac i sprawnie frontoway przed gwnym wejciem Domu Dziecka. Dopiero teraz, w penym owietleniu, mona byo pozna, e s to dzieci wojny. Odziane w grube kaftany mskie i bardzo przez to niezgrabne, na pierwszy rzut oka wszystkie byy do siebie podobne. Spod chopicych narciarek i dziewczcych beretw wyzieray takie same smage, wyndzniae twarzyczki w oprawie czarnych, dawno nie strzyonych wosw i takie same wziutkie szparki skonych oczu. Mali Koreaczycy stali w guchym milczeniu, wpatrujc si nieufnie i jakby z uraz w grup polskich wychowawcw. Wida byo, e s bardzo zmczeni. grupy gospodarzy podszed przedstawiciel Mini sterstwa w otoczeniu koreaskich wychowawcw i tumacza Ambasady. Nastpiy przywitania i udzielanie sobie wstpnych wyjanie. Potem Dyrektorka Domu Dziecka wysuna si do przodu i podniosa rk na znak, e bdzie Do

Opracowanie edytorskie: Jawa48

16

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

przemawia. Na jej twarzy niewiele w tej chwili rnicej si barw od biaego fartucha skupiy si natychmiast uwane spojrzenia dwustu par wskich skonych oczu. Drodzy synowie i drogie crki bohaterskiej Korei... Po wypowiedzeniu tych pierwszych sw gosem dr cym i napitym do najwyszej granicy Dyrektorka urwaa. Moe dugoletnie dowiadczenie wychowawcze podszepno jej, e w tej niezwykej sytuacji trzeba przemwi inaczej tak, aby by zrozumianym natychmiast, bez pomocy tumacza. Moe po prostu ulega natchnieniu chwili. Do, e nie powiedziaa ju ani sowa wicej a tylko wyrzucon w gr rk wskazaa na zawieszony nad wejciem jasno owietlony napis koreaski Nasz dom jest waszym domem". I natychmiast dwiecie par uwanych dziecicych oczu skierowao si tam, gdzie wskazaa rka Dyrektorki, i zatrzymao si na owietlonym transparencie. Zapada miertelna cisza. Na czoa Peta i Grabowskiego wystpi kroplisty pot. I nagle przez milczce szeregi jak wiatr przebieg szmer szeptu. Napis zosta odczytany. Szmer rs, przybiera na sile jak fala. Niezrozumiae gardowe dwiki . jakich nie syszano nigdy w tych stronach szy z ust do ust, z szeregu do szeregu. Nieruchome dotychczas go wy dzieci zaczy si do siebie odwraca. Gdzieniegdzie zabysn umiech. Szmer zamieni si w gwar, w kotujc wrzaw. A kiedy Dyrektorka uczynia drugi, tym razem zapraszajcy gest wtedy pky z trzaskiem szyki wyrwnanych szeregw, a dwiecie brunatnych dzieci o skonych czarnych oczach runo niespokojn, rozkrzyczan gromad w szeroko otwarte drzwi polskiego Domu Dziecka. 17

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Tego wieczora biay dom nad rwnin do pna w noc jarzy si wszystkimi wiatami i hucza piewem. Ludzie z Gootczyzny gromadzili si przed domami i suchali dziwnej melodii cudzoziemskiej pieni. Stary weteran wojny rosyjsko-japoskiej mwi do otaczajcej go grupki suchaczy: Prosili, eby im odczyta ich korejskie pisanie no, tom im odczyta. Wielkie mi mecyje. Nie takich mdroci wyuczy si czowiek na szerokim wiecie... Tylko eby mi kto powiedzia, e Korejcy zawdruj do Gootczyzny, to bym go skl za gupot i nic wicej. Ech, czasy, czasy! Niech to donder winie! Byo ju dobrze po pnocy, gdy mechanik Pet i stolarz Grabowski zabrali si do wygaszania wiate na dziedzicu Domu Dziecka. Po wykrceniu ostatniej arwki znad koreaskiego transparentu Pet podrapa si w kark i ciko westchn: e krzywdy tu mie nie bd to pewne. Parypiska ju o to zadba, a nauczyciele take im serca nie poskpi. Ale kiedy pomyl, e moja Wieka mogaby tak samo, jak te dzieciaki tua si po obczyznach, bez ojca, bez matki to powiadam wam, Grabowski, a co za gardo ciska. Nie moe inaczej by, tylko to drastwo, co do wojny prze, musi wcale dzieci nie mie. A bo i pewnie zgodzi si z przyjacielem maomwny stolarz Grabowski.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

18

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ROZDZIA DRUGI

Opracowanie edytorskie: Jawa48

19

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

II. BEZ S W
I
Sieroty koreaskie przybyy do Gootczyzny wprost z pieka. Jeszcze niedawno byy zwykymi, szczliwymi dziemi. Miay rodzicw i domy rodzinne. Chodziy do szk, gdzie jedynym zmartwieniem byway ze stopnie. Wolny od nauki czas spdzay wesoo na zboczach gry Moranbon w Phenianie i w zielonych ogrodach Andiu, Fanche, Son -czenu, Tedonu i innych miast pnocnej Korei. Kiedy spotykaa je przykro, biegy do matek i wtulay twarze w fady ich dugich czarnych spdnic, bd szukay pociechy u swoich mdrych, silnych ojcw. yy tak samo, jak miliony innych szczliwych dzieci. Ale pewnego dnia przepado wszystko. Na rodzinne miasta i wsie naleciay stada elaznych maszyn mierci z przekltymi biaymi gwiazdami na zakrzywionych skrzydach. Niebo zalao ziemi ulew ognia. Ziemia staa si piekem, ktre pochono rodzicw i domy, szkoy i miejsca zabaw. Na wp oszalae z przeraenia i rozpaczy, sieroty pezay po pogorzeliskach rozpoznajc po szczegach odziey krwawe strzpy ciaa ludzkiego, ktre byy szczt kami ich najukochaszych. Potem ucieky w gry, aby ich samych nie zabito. Niektre trafiy do partyzantw i stay si onierzami. Inne tygodniami ukryway si w lasach. Wiele pomaro z godu. Pozostae przetrway ywic si mchem lenym i darami przypadkowo spotykanych kuchni onierskich. Na pocztku jesieni dotaro do nich wezwanie Radia Phenian.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

20

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Radio Phenian woao na ca Kore: Dzieci bez rodzicw i bez domw, kierujcie si do miasta Sinidzu na granicy chiskiej! Sieroty wojenne, maszerujcie do Sinidzu! Stamtd nastpi wasza ewakuacja do krajw, gdzie nie ma wojny". Dobrzy ludzie, peni powicenia nauczyciele koreascy donieli to woanie w len gstwin i na szczyty gr. Posuszni wezwaniu mali, zgodniali pustelnicy opuszczali lasy, ktre uratoway ich od mierci. Mali partyzanci z chmurnie cignitymi brwiami schodzili niechtnie ze swych grskich fortec. W stron Sinidzu ruszy pochd, jakiego nie byo jeszcze w historii. Tworzyo go czterysta zrozpaczonych, godnych i obdartych dzieci, z ktrych najstarsze liczyo czternacie lat, a najmodsze dziewi. Mali wdrowcy maszerowali noc, a spali dniem. Szli przez czerwone morze niegasncych poarw. Rozryta pociskami ziemia rania ich bose nogi. Niebo nad ich gowami trzeszczao jak walcy si dach. elazne spy z biaymi gwiazdami na skrzydach tropiy ich w dzie i w nocy. Skoro niebo wszczynao swj nienawistny pomruk, czte rysta dzieci przypadao drc do ziemi. Nie wszystkim udawao si ukry na czas. Bywali zabici i ranni. Wiele dziewczt bagao kierownikw pochodu: Nie kacie nam ju dalej maszerowa! Pozwlcie nam tu zosta i umrze!" Ale nauczyciele koreascy, ktrzy przewodzili pocho dowi dzieci, nikomu nie pozwalali dobrowolnie umiera. Rannych i chorych nie baczc na ich opr podnoszono z ziemi, chwytano pod ramiona i zabierano w dalszy marsz. Musicie przetrzyma. Jeszcze dzie, jeszcze dwa dni i nie bdzie ju wojny. Musicie przetrwa. Po dziesiciu dniach marszu do Sinidzu dzieci popady w stan nerwowego otpienia i zobojtniay na wszystko. Pozosta tylko strach
Opracowanie edytorskie: Jawa48

21

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

przed samolotami. Gnane tym stra chem szy naprzd i kryy si. Kryy si i szy naprzd. W Sinidzu dzieci rozdzielono na dwie grupy. Poow wysano na Wgry, poow do Polski.

Polscy pracownicy Domu Dziecka dowiedzieli si o straszliwych przejciach sierot niemal natychmiast po ich przyjedzie do Gootczyzny od przedstawiciela koreaskiego Ministerstwa Owiaty, ktry przywiz dzieci z Sinidzu. Mode wychowawczynie polskie suchay opowiada umiechnitego grzecznie Koreaczyka z wypiekami na policzkach i ze zami w oczach. Owej pamitnej pierwszej nocy ktra nastpia po przyjedzie dzieci w Domu Dziecka nikt nie spa. Mali Koreaczycy natychmiast po opuszczeniu sypialni przez polskich wychowawcw i po zgaszeniu wiate zsunli si ostronie ze swych biaych eczek na podog. Wprawdzie na pododze Domu Dziecka nie byo plecionych mat do spania jak w ich domach rodzinnych, ale woleli ju spa na goych deskach ni na tych dziwacznych mikkich sprztach, na ktrych czowiek czu si jak zawieszony w powietrzu. Uoyli si do snu na gadkiej, wypastowanej posadzce tak blisko jeden drugiego, jak tylko byo mona. Ale mimo tej przeprowadzki obco sypialni nie pozwalaa im zasn. Leeli wic bezsennie tak zmczeni, e nie mieli ju si niczego wspomina ani myle o przyszoci. Suche od kaloryferw, przesycone ostrym zapachem pasty po wietrze dranio ich garda i zmuszao do cigego
Opracowanie edytorskie: Jawa48

22

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

odchrzkiwania! Zza ogromnych ciemnych okien jakich nie widzieli nigdy przedtem straszy wiatr i zdaway si ledzi ich setki zych, nieprzyjaznych oczu. Nie, w domu, ktry mia si sta ich wasnym domem, sieroty koreaskie tej pierwszej nocy nie czuy si dobrze ani bezpiecznie. W nauczycielskich sypialniach rwnie nie spano. Pol scy wychowawcy przetrawiali w ciszy nocnej wszystkie szczegy opowiadania koreaskiego dziaacza owiatowego. Koszmarne obrazy marszu do Sinidzu odpdzay sen od zmczonych oczu. Wraliwe serca polskie wzbieray czuoci i wspczuciem dla nieszczsnych sierot. We wszystkich pokojach nauczycielskich a do jasne go rana rozmylano i rozprawiano nad sposobami uwolnienia maych przybyszw od ciaru strasznych wspomnie. Ale w czasie tej pierwszej nocy niewiele zdoano wymyli. Dni, ktre przyszy po niej, byy niezmiernie trudne. Brak wsplnego jzyka leg jak mur midzy polskimi gospodarzami a cudzoziemskimi gomi. Z dziemi nie mona si byo porozumie nawet w najprostszych sprawach. Polski Dom Dziecka zmieni si w jak rozkrzyczan, egzotyczn ptaszarni. C std, e polscy gospodarze ywili najserdeczniejsze uczucia dla osieroconych pisklt, ktre wypady z gniazd rodzinnych? Nie mogli im tych uczu przekaza sowami, bo nie znali ich w iergotliwej, ptaszcej mowy. Zapytacie pewnie, czy w tym pierwszym najtrudniejszym okresie nie byo w Gootczynie adnych tumaczy? Owszem: by jeden tumacz, a raczej wyraajc si cilej p-tumacz, ktry dopiero uczy si tumaczy. Tym p-tumaczem by czternastoletni Koreaczyk Li-Wan, ktrego rodzice przebywali ongi na emigracji w Zwizku Radzieckim i ktry wskutek tego zna jzyk rosyjski. Ale od tego niewprawnego tumacza na ktrego mod gow spado porednictwo w tysicu drobnych spraw administracyjnych nie mona byo wymaga zbyt wiele. A zreszt i tumacz bardziej wykwalifikowany od Li-Wana nie potrafiby uatwi polskim wychowawcom przezwycienia straszliwej nieufnoci, z jak brunatne sieroty ktrym Amerykanie zamordowali rodzicw odnosiy si do wszystkich ludzi o jasnym odcieniu skry.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

23

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Przeama t nieufno mogy tylko sowa najbardziej wasne i bezporednie sowa, ktre przekazuje si nie przez tumacza, lecz z serca do serca. Takich sw w pocztkowym okresie wspycia nie byo. Ale zamiast brakujcych sw przyszy z pomoc fakty. Nie mylcie, e byy to jakie doniose, wiekopomne wydarzenia. Zapewniam was, e gdybycie uczestnikom tych wydarze powiedzieli, e czyny ich kiedy bd opisane w ksice kady z tych skromnych pracownik w Domu Dziecka rozemiaby si wam prosto w nos, a mama Parypiska dooyaby wam jeszcze na dodatek warzchwi. Bo wszystko to byy najzwyklejsze drobne fakty powszedniego dnia, na ktre normalnie nie zwraca si uwagi. Najprostsze odruchy ludzkiego serc a, jakimi jeden czowiek wspiera w nieszczciu drugiego czowieka. Ale w Gootczynie wanie te drobne codzienne wydarzenia odegray rol zasadnicz. Byo ich bardzo wiele.

II

Pierwszy z tych dobroczynnych faktw wydarzy si czwartego czy pitego ranka po przyjedzie dzieci do Gootczyzny przy niadaniu we wsplnej sali jadalnej. niadanie tego dnia byo jak gdyby ma rewi zwycistwa po wygranej bitwie. Wanie poprzedniego wieczora zakoczono ostatecznie przykr procedur dezynfekcji i porzdkw i mali Koreaczycy zeszli na niadanie wystrojeni po raz pierwszy w nowe ubranka polskiego harcerskiego kroju. Dwiecie czerwonych harcerskich chustek rozkwito w sali jadalnej jak dwiecie purpurowych makw, nadaje Jej dziwnie wesoy i
Opracowanie edytorskie: Jawa48

24

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

odwitny wygld. Nawet zakatarzony listopad za oknami uwietni ten uroczysty ranek anemicznym blaskiem pnego jesiennego soca. Dzieci zasiady za dugimi stoami, zastawionymi tale rzami ze smaczn zup mleczn, i zabray si do jedzenia. Sal jadaln wypeni szumny gwar nie rnicy si ju niczym od gwaru, jaki towarzyszy wszystkim posikom we wszystkich Domach Dziecka. Wychowawczynie przechadzay si midzy stoami i przyglday z dum swemu dzieu. Z otwartych drzwi kuchni zasaniajc je ca swoj potn osob patronowaa niadaniu starsza kucharka Parypiska. Kierowniczka kuchni splota ulubionym ruchem donie na podoku niebieskiego fartucha i z wyrazem rozanielenia na rumianym obliczu przypatrywaa si siedzcemu przy najbliszym stole, czarnemu chudziutkiemu chopcu imieniem Li Dzon-sun, ktry z zapaem zlizywa mleczny sos ze swej yki. Tego czarnego chudziaczka" upodobaa sobie Parypiska od pierwszego wejrzenia i aby nie obcia pamici cudzoziemskimi imionami, nazwaa go po prostu Piotrusiem" . Obserwowanie stale wzrastajcego apetytu Piotrusia" byo od czterech dni najmilszym zajciem poczciwej kucharki. Tego ranka po raz pierwszy podaway do stou dyurne koreaskie, co rwnie byo nie lada osigniciem. I wanie w tej chwili gdy wychowawczynie penymi zachty umiechami witay ma Kim Che-su ktra z nabonym skupieniem na okrgej buzi przechodzia midzy stoami dwigajc tac zastawion porcelanowymi kubkami wanie wtedy stao si co strasznego. W pogodn atmosfer sali wtargn przeraliwy, histeryczny krzyk: Pihengi! Pihengi! Samoloty! Samoloty!
Opracowanie edytorskie: Jawa48

25

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

W jadalni w jednej chwili wybuchn dziki popoch. Trzasny odsuwane stoy i awki. Maa Kim Che-su upada tukc ca zawarto trzymanej w rkach tacy. Dwiecie dzieci, zatykajc palcami uszy i ciko dyszc, przylgno do desek podogi. W miertelnej ciszy, ktra nagle zapada, nad Domem Dziecka przetoczy si warkot leccego samolotu. By to zapewne samolot pasaerski odbywajcy swj zwyky lot z Warszawy do Gdaska. Zaledwie polscy wychowawcy zdyli ochon z wraenia, dzieci zaczy si ostronie podnosi z ziemi. Ich poszarzae twarzyczki byy zmienione nie do poznania. Pierwsza ruszya z pomoc Parypiska. Wiedziona od ruchem matczynego serca, podesza do Piotrusia", uja obiema rkami jego czarn gowin i przycisna j do swego niebieskiego fartucha. Piotru, bje si Boga, Piotru! Wwczas stao si co dziwnego. Picioro, nie, dziesi cioro innych brunatnych dzieci skoczyo ku grubej kucharce i cay wianuszek czarnych gwek pocz si tuli do jej zatuszczonego roboczego fartucha. A Parypiska obja te wszystkie gwki matczynymi ramionami i przygarna je mocno do siebie. I chyba pierwszy raz w yciu przyrodzony rezon opuci t dzieln kobiet. Z rumianych policzkw odbiega jej wszystka krew, a wargi rozdygotay si jak w febrze.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

26

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

O, moje biedaki kochane... o, moje niebotka... o, moje biedaki kochane... A koreaskie dzieci wtulay si coraz mocniej w nie bieski fartuch kucharki, ktry by tak samo ciepy, jak czarne spdnice ich zamordowanych matek, i pachnia dawnymi czasami, w ktrych sowo pihengi" nie miao jeszcze swej strasznej treci. To byo wszystko. Poza tym tego ranka nie stao si ju nic wicej. Ale ta krtka scena poranna wniosa zu penie nowy ton do stosunkw midzy koreaskimi dziemi a polskimi pracownikami Domu Dziecka. Sdz, i wanie wtedy brunatne sieroty po raz pierwszy uwierzyy, e i wrd biaoskrych Polakw mona znale przyjaci.

Inny fakt zachowany do dzisiaj w tradycji Domu Dziecka jako Historia o chopcu, ktry nie chcia je" wydarzy si w niecae dwa tygodnie pniej. w chopiec, nazwiskiem I Czun-chin, przez pierwsze dwa tygodnie pobytu w Gootczynie zachowywa si zupenie normalnie, to znaczy: szybko odzyskiwa humor, jad za trzech i w krtkim czasie przybra kilka kilogramw na wadze. Ale po dwch tygodniach nabawi si jakiej podejrzanej wysypki, wic musiano go oddzieli od kolegw i przenie do izolatki" przy izbie chorych. Wtedy cae jego zachowanie ulego radykalnej zmianie. Chopiec sta si nieznony dla pielgniarek i uparcie odmawia przyjmowania pokarmw. Zaczy go drczy ze sny. Budzi si z krzykiem wrd nocy. W cigu dwch dni wyranie spad na wadze.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

27

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

W izbie chorych sdzono, e chopiec pragnie tym zachowaniem wymusi uwolnienie z izolatki". Dopiero znacznie pniej, po przeamaniu pocztkowych trudnoci jzykowych, stao si jasne, e przyczyna jego wczesnego zachowania bya inna. I Czun-chin mia za sob szczeglnie cikie przejcia. Lisynmanowcy w jego oczach zamczyli ca rodzin: rodzicw i starsz siostr a potem ich ywe jeszcze ciaa wrzucili do grobu i przywalili ziemi. Wspomnienie tej egzekucji wlk potem za sob pod gradem bomb przez cay marsz ewakuacyjny. Budzio go to wspomnienie po noc ach jeszcze w Domu Dziecka w Si nidzu, skd nastpi wyjazd do Polski. Dopiero w podry przez Chiny i Zwizek Radziecki pierzcho pod naporem nowych wrae. W pogodnej atmosferze Domu Dziecka w Gootczynie, w gwarze zbiorowego ycia I Czun-chin uspokoi si zupenie. Ale ju w pierwsz samotn noc w izolatce" wspomnienie wrcio. Biae wygodne ecz ko, na ktrym lea, zmienio si w wie mogi w spalonej wiosce koreaskiej. Z ciemnoci straszyy jki rodzicw i siostry. Gardo I Czun-china zdawi skurcz. Od tej chwili nie mg ju ani je, ani spa. Wwczas caej tej historii jeszcze nie znano. Wiedziano tylko, e po trzech dniach upartej godwki sytuacja staje si powana. Postanowiono wic zastosowa zastrzyki wzmacniajce i sztuczne odywianie. Ale Dyrektorka Domu uznaa, e przed interwencj medycyny, naley jeszcze podj ostatni prb wychowawcz. Polecia przenie do swego gabinetu przeznaczo ny dla chorego talerz manny. Postawia go na biurku. Obok rozoya ksik z piknymi ilustracjami, a po sko czeniu tych przygotowa wezwaa samego I Czun-china. Powitaa chopca tak serdecznie, jak tylko serdecznie po wita mona drugiego czowieka, z ktrym nie posiada si adnego wsplnego jzyka poza ciepym umiechem, dwoma ubouchnymi swkami: je" (tak) i animinda" (nie), oraz znajomoci dwch rwnie ubogich gestw: podnoszenia duego palca dla wyraenia pochway i podnoszenia maego palca na znak nagany.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

28

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

I Czun-chin posusznie zaj wskazane miejsce przy biurku, otwart ksik musn zaledwie ktem oka, na mann nawet nie spojrza, po czym skuli si, oklap i zapad w zwyke ponure przygnbienie. Pierwsza faza rozmowy bya krtka. Dyrektorka, amic surowy zakaz lekarski, pogaskaa I Czun china po gwce, po czym wskazaa zachcajco na talerz z mann i z serdecznym umiechem uniosa ku grze wielki palec. Znaczyo to: Bardzo dobra ta manna. Sprbuj, dziecko". I Czun-chin nie podnoszc oczu odchyli ze wstrtem swj may brunatny paluszek. Znaczyo to: Bardzo za, obrzydliwa. Mdli na sam widok". Potem zapado dugie, guche milczenie. Dyrektorka Domu bya wieloletni dowiadczon wychowawczyni, mdr kobiet, a ponadto matk, ktrej wojna na zawsze rozdara serce zabierajc jej ukochanego syna. Byo jej ogromnie al brunatnego malca, ktry siedzia przed ni pogrony w cikim zmartwieniu. Nie znaa przyczyn tego zmartwienia, ale domylaa si jego natury. Chciaaby tego chopca za wszelk cen pocieszy i utuli, moe nawet zapaka z nim wsplnie. Ale eby mc wsplnie paka, trzeba powiedzie sobie przedtem wiele sw, a tych sw wanie brakowao. Jak okrutn zapor jest brak wsplnego jzyka! Jeszcze nigdy Dyre ktorka nie czua si tak bezradna, jak w owej chwili, wobec tego maego, zrozpaczonego cudzoziemca. Wysilia si znowu na czuy macierzyski umiech i uniosa obydwie donie z szeroko rozpostartymi palcami. Znaczyo to: No, jedz, synku. Tylko dziesi yek". Ale I Czun-chin zmarszczy niecierpliwie brwi i mrukn gniewnie: A n i m i n d a. Dyrektorka zrozumiaa, e ostatnia prba wychowaw cza zawodzi. Przez chwil poczua si bardzo zmczona i bardzo samotna. Opady j
Opracowanie edytorskie: Jawa48

29

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

cikie wspomnienia, przed ktrymi bronia si przez wszystkie godziny dnia wyton prac. Jeszcze raz pogadzia czarn, lnic czupryn chopca i znowu uniosa obie donie z szeroko rozpostarty mi palcami: No, synku: tylko dziesi yek..." Trzymaa podniesione donie bardzo dugo. Sama nie wiedziaa jak dugo. Ockna si dopiero wtedy, gdy poczua, e po policzku spywa jej za. Zobaczya, e may I Czun-chin przyglda si jej spode ba smutnym, zmczonym spojrzeniem starego koreaskiego chopa. Szybko stara z twarzy kompromitujcy dowd sabo ci i ze wie energi uniosa do gry palce: No, syneczku ..." Nastpia duga, mczca przerwa, w czasie ktrej wyranie sycha byo cikie, urywane sapanie I Czun -china. Potem w stron Dyrektorki ostronie wysuna si maa brunatna rka z rozczapierzonymi picioma palcami. I Czun-chin, krzywic si okropnie, zjad pi yek wystygej kaszy. Wtedy Dyrektorka poczua si tak szczliwa, jak nie bya jeszcze nigdy po mierci syna. Wstaa zza biurka, usiada obok maego Koreaczyka i amic po raz nie wiadomo ktry zakaz lekarski przytulia chopca do siebie mocnym macierzyskim uciskiem. Potem zabrali si wsplnie do przegldania ilustracyj. A kiedy ksika bya ju przejrzana do poowy, Dyrek torka nie zdejmujc ramienia z barkw chopca ruchem tak ostronym, jakby obawiaa si stuc co bardzo cennego i kruchego podsuna mu przed oczy sw drug rk z rozwartymi picioma palcami:
Opracowanie edytorskie: Jawa48

30

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Syneczku!" I Czun-chin, mocno pocigajc nosem, zjad do koca sta ju zupenie mann. Po obejrzeniu wszystkich ilustracji chopiec podnis oczy znad ksiki i spojrza na Dyrektork takim wzrokiem, jakby mia jej wiele, bardzo wiele do opowiedzenia. Ale szepn tylko jedno krtkie sowo: O m o n i. Znaczyo to po koreasku: mama. Takie oto s dwa fakty wybrane spord setek innyc h, do nich podobnych zdarze pierwszego okresu. Utrwalcie je sobie dobrze w pamici i nie zapominajcie o nich w czasie naszej dalszej wdrwki po dzisiejszym radosnym Do mu Dziecka w Gootczynie. Bo wanie z takich drobnych codziennych faktw ludzkiej dobroci powsta most, po ktrym umczone sieroty koreaskie przeszy nad otchani wojennych przey na brzeg odzyskanego dziecistwa.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

31

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ROZDZIA TRZECI

Opracowanie edytorskie: Jawa48

32

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

III. DZIE ODZYSKANEGO DZIECI STWA


I
Dzie w Gootczynie rozpoczyna si o wp do sidmej gimnastyk porann. Chopcy wicz na pierwszym pitrze z wesoym nauczycielem Czanem, dziewczynki na drugim z tuciutk wychowawczyni Ten Bi-czir. Tempo gimnastyki koreaskiej jest oszaamiajco szybkie. Dwiecie maych postaci odzianych w barwne piamki, przez pitnacie minut, bez najmniejszej pauzy, zwija si w rytmicznych skonach i zwrotach. Chana dul set net... Raz dwa trzy cztery... Chana dul set net... Niech sen ucieka z modych cia... Niech szybciej kry moda krew... Chana dul set net... Chana dul set net... Po gimnastyce baczno! Dwiecie barwnych piamek zastyga w spronym bezruchu. I nagle... co to?... Czy uderzono w srebrny dzwon? Z dwustu dziecicych garde z nieoczekiwan moc zrywa si pie o obcej, urzekajcej melodii. niegi i wiatry mandurskich stepw, opowiadajcie. Milczce noce nieprzeniknionych borw, mwcie... Kto by sawnym partyzantem? Kto by sawnym partyzantem?

Opracowanie edytorskie: Jawa48

33

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

I dwiecie wibrujcych gosikw wybucha akordem najwyszego zachwytu: Aa aa aa, To drogie imi naszego wodza... Aa aa aa... . To Kim Ir-sen... Smage policzki dzieci ciemniej od napywu krwi. Skone byszczce oczy miej si do nowego dnia. Czas midzy gimnastyk a niadaniem wypeniaj zwyke czynnoci poranne: mycie, ubieranie, porzdkowanie sypialni i sprztanie korytarzy. Wszystko to odbywa si w atmosferze gorczkowego ruchu i oguszajcej wrzawy. Mali Koreaczycy z zasady wol biega ni chodzi, a ulubionym ich rodkiem porozumiewania si jest wytony krzyk. O tej porannej porze Dom Dziecka trzsie si od rozdzierajcych uszy nawoywa, miechw i trzaskania drzwiami, tak jakby potna jaka rka tuka wszystkimi palcami na raz w klawiatur olbrzymiego fortepianu. Bum bum patata! Bom bom patata! Bim bim patata! Przez korytarz wrd skbionego tumu dzieci przechodzi dyurna wychowawczyni polska, jasnowosa Henia. Przy niej, trzymajc si kurczowo jej biaego fartucha, drepcz dwie najmodsze wychowanki Domu, dziewiciolatki: Kim B-cha i Li Un-son.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

34

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Dzen dobry, sostra... Dzen dobry, s ostra... Dzen dobry... Mod wychowawczyni witaj haaliwe pozdrowie nia. Najmniejsi chopcy usiuj uczepi si ramienia dyurnej, lecz wszystkie ich prby udaremnia opr maej gwardii honorowej". Kim B-cha i Li Un-son s zazdrosne o bia sostr" i broni wycznoci swoich przywilejw razami zacinitych pistek i przeraliwym piskiem: Odejdcie!... Odejdcie!... Odejdcie! Z sypialni gdzie grzebi si ostatni spnialscy take dostrzeono przechodzc dyurn i kilka strapionych gosw domaga si od niej natychmiastowego wgldu w rne niecierpice zwoki sprawy. Tu, s o s t r a... tu, s o s t r a... tu... Najgoniej krzyczy szczerbaty Pak Un-gu z sypialni Czwartej Grupy. Pak Un-gu nie moe opuci sypialni, gdy w czasie porannych harcw rozdar sobie haniebnie spodnie na samym siedzeniu. May urwis z zawstydzon min pokazuje dyurnej imponujcy rozmiar swojej ka tastrofy i syczy zmartwiony przez szczerb w zbach: Barso nedobrze, sostra. Barso nedobrze. ,,Barso nedobrze" to ulubiony zwrot ubogiej i dziwacznej gwary polskiej, jak mali Koreaczycy porozumiewaj si z polskimi wychowawcami. Suy do wyraenia wszelkich moliwych nieszcz, zmartwie i kopotw poczynajc od zgubienia owka, a koczc na rozbiciu gowy lub powrotnym ataku przywiezionej z Korei malarii. Dyurna wychowawczyni w czasie porannego obchodu niemal w kadej sypialni odkrywa jakie barso nedobrze". Lim Sa-sonowi z Szstej Grupy zapodzia si gdzie prawy but. Rudego Pan Te-iona boli trzonowy zb. Pilna Ri Ion-dza pacze, gdy w aden sposb nie umie odczyta znajdujcego si w polskim elementarzu
Opracowanie edytorskie: Jawa48

35

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

sowa rzeczywisto". Sie-tzy-bis... Rze-szy-wis..." Jzyk mona sobie poama. I jak tu nie paka? Barso nedobrze, sostra... Barso nedobrze, sostra... nedobrze... Barso

Ale te wszystkie zmartwienia tak rne od zmartwie sprzed czterech miesicy s atwe do usunicia. Pak Un-gu, osaniajc rkami wstydliwie uszkodzenie gar deroby, wdruje do pracowni krawieckiej, gdzie wesoa krawcowa, siostra" Jadzia, szybko upora si z jego bied. Wysoki Lim Sa-son, ofiara artu kolegw, kutyka na jednej nodze do magazynu odzieowego. Tata" intendent bdzie wprawdzie zrzdzi i rusza gronie wsami, ale w kocu brzknie swoim wielkim pkiem kluczy i zaklinajc si, e czyni to po raz ostatni, wyda mu now par butw. Trapiona naukowymi zmartwieniami Ri Ion-dza pociesza si zapewnieniem dyurnej wychowawczyni, e straszliwe sowo rzeczywisto" bdzie przerabiane na lekcji polskiego nie wczeniej ni za miesic, a do tego cza su jego wymowa z pewnoci stanie si przystpniejsza. Jeden tylko rudy Pan Te ion pozostaje ze swym blem zba niepocieszony. Pocierpi jeszcze ze dwie godziny, gdy samochodowy ambulans dentystyczny przyjeda do Gootczyzny dopiero okoo dziesitej. Ale Pan Te -ion sam jest winien swemu cierpieniu. Przy wczorajszym przegl dzie lekarskim, z obawy przed bormaszyn", nie przyzna si dentycie, e zb zaczyna ju pobolewa. Na przyszo bdzie wiedzia, e zby nie daj si tak atwo oszukiwa, jak dentyci z samochodowych ambulansw. Prcz wypadku Pan Te-iona wszystkie inne poranne barso nedobrze" mona uzna za pomylnie zaatwione. Bum bum patat! Barn barn patat! Bim bim patat! Czy wszystkie? Nie, jeszcze nie wszystkie. W cigle narastajcym gwarze korytarza czujne ucho dyurnej wychowawczyni wyawia nowy niepokojcy ton. Z przeciwnego koca pitra zapewne gdzie od frontowych schodw dobiega haas awantury. Bij si. Ze wszyst kich porannych barso nedobrze" to jest najgorsze. 36

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Alarmujcy ton bjki czsto zakca porann symfoni gootczaskiego Domu. Rankiem zaatwia si tu wszystkie niezaatwione porachunki z poprzedniego dnia. Cige bjki chopcw s prawdziw zmor dyurnych wychowawcw. Tym razem awantura zdaje si by powana. Od fron towych schodw nadlatuje jak burza zwiastun wszystkich gootczaskich sensacji, biao-rowa sekretarka Mira. Henia, bje si Boga, pospiesz si! Chopcy z Sidmej Grupy znowu si bij. Twojego ancymonka Dzan Czan-sina podrapali do krwi. Bij sa... Bij sa... niespokojnie wierkaj w swej dziwnej polszczynie podniecone Kim B-cha i Li Un-son. Wychowawczyni Henia bez tchu biegnie korytar zem. Trzymajca si fartucha gwardia honorowa" ledwie moe nady. Ale sygna ostrzegajcy o zblianiu si wy chowawczyni biegnie szybciej od niej samej. W chwili gdy dyurna osiga miejsce bijatyki bijatyki ju nie ma. W kole rozgorczkowanych widzw Szstej i Sidmej Grupy Henia zastaje ju tylko jedn z walczcych stron" swego ulubieca czternastoletniego syna lekarza, Dzan Czan-sina. Dzan Czan-sin opiera si o porcz schodw, ciko dyszc. Jego poblada z wysiku twarz nie ostyga, jeszcze z napicia walki. Od ciemnej, gadkiej szyi chopca odbija wyranie krwawa prga skaleczenia. Co z twoj szyj, Dzan Czan-sin? Przecie wy si kiedy pozabijacie! Powiedz zaraz, kto ci to zrobi. Serdeczna troska w gosie modej wychowawczyni sprawia, e rozgniewane oczy Dzan Czan-sina agodniej. Pojawia si w nich co na ksztat proszcego umiechu. To nic, s o s t r a... My... bawi sa... Tak, tak, oni bawi sa popieraj gorco Dzan Czan-sina wszyscy wiadkowie niedawnej walki. To nic, s o s t r a... Oni bawi sa...

Opracowanie edytorskie: Jawa48

37

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

adna zabawa! oburza si wychowawczyni. Wkrtce wybijanie oczu take bdzie zabaw. Powiedz, kto ci skaleczy w szyj. Natychmiast! Rozumiesz, Dzan Czan-sin? Ale Dzan Czan-sin nie rozumie. Nie chce rozumie. Jego gorce oczy stygn i odwracaj si z uraz od nalegajcej dyurnej. Do innych chopcw take przestaj dociera jej sowa. Wychowawczyni czuje, e midzy ni a tymi tak jej bliskimi obuzami z Szstej i Sidmej Gru py wyrasta w jednej chwili przegroda chodu i obcoci. Zbiera si jej na pacz. Jest tylko o pi lat starsza od wychowankw i naprawd ich lubi. Ale postanawia by nieubagana. Nie rozumiecie mnie? Dobrze... Zawoamy tu macza! Mae Kim B-cha i Li Un-son jakby tylko czekay na to haso uderzaj w krzyk na cay korytarz: Li-Wan!. Li-Wan!. Li-Wan!... Tumacza Li-Wana nie trzeba dugo woa. Przybie ga wprost z azienki, z wosami ociekajcymi jeszcze wod. W biegu zawizuje sobie pospiesznie czerwony krawat. Jestem, siostra Henia, w czem dzieo? Li-Wan posuguje si polsko-rosyjsk mieszanin jzykow. Rosyjskiego zdy ju troch zapomnie polskiego jeszcze si dobrze nie nauczy. wiadkowie walki uprzedzajc sowa nauczyciel ki zarzucaj tumacza gardowymi wyjanieniami w jzyku koreask im. Od tych wyjanie ywa, troch urwisowska twarz Li-Wana chmurzy si i ganie. Li-Wan, dowiedz si od Dzan Czan-sina, kto go skaleczy w szyj.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

38

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Li-Wan z widocznym brakiem entuzjazmu zwraca si do Dzan Czan-sina i wymienia z nim szybko kilka gardo wych dwikw. Potem powtarza si stara piewka. Nie trzeba pyta kto, siostra Henia. Oni t o k o bawili s i a. Dzan Czan-sin on mwi: n i c z e w o. Siostra" Henia przygryza wargi; wic Li-Wan take przeciwko niej. Dla mnie to nie jest niczewo. Moe dla was... I moda wychowawczyni nie moe ju duej zapanowa nad swoim rozaleniem. Dlaczego nie macie do mnie zaufania? Nawet w takich sprawach. Cztery miesice razem. A jeszcze cigle nie ufacie mi. Jak wrogo wi! Sowa nauczycielki pozostaj dugo bez odpowiedzi, ale wida, e zostay zrozumiane. Chopcy z Szstej Grupy, ktrzy lubi Heni, przestpuj niespokojnie z nogi na nog. Twarz Li-Wana pozostaje nieprzenikniona, lecz przez jego skone, bystre oczy, ktrych nie spuszcza z dyurnej wychowawczyni, przelatuj iskry zniecierpliwienia. Ach, jacy to dziwni ludzie ci Polacy! Najprostszych rzeczy nie mog sami zrozumie. Wszystko trzeba wykada im na talerz. Oni d r u z j a, siostra. Oni w Phenian razem byli, siostra razem szli do Sinidzu. Razem szli do Sinidzu..." Nazwa Sinidzu wybucha w uszach Heni jak wystrza. Pamita jeszcze przecie wszystkie szczegy opowiadania koreaskiego urzdnika sprzed czterech miesicy. Czy od koreaskich chopcw, ktrzy razem maszerowali do Sinidzu, mona teraz wymaga, aby oskarali si przed polskimi wychowawcami w bahej bd co bd sprawie koleeskiej bjki?" Henia nie umie znale na to pytanie prostej, sprawiedliwej odpowiedzi. W kadym razie traci zupenie ch do dalszego rozpytywania Dzan Czan-sina.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

39

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Powiedz mu, Li-Wan, eby poszed do izby chorych odzywa si po chwili milczenia do tumacza. Niech siostra Ela obejrzy jego szyj i zrobi, co potrzeba. Te ciche sowa kadce oficjalny kres dochodze niu od jednego zamachu unicestwiaj przegrod chodu i obcoci. Polsk wychowawczyni znowu opywa ciepa fala koreaskiej sympatii. Tak, tak, s o s t r a Henia! wykrzykuj uradowani chopcy z Szstej i Sidmej Grupy. B a r s o dobrze, s o s t r a Henia, b a r s o dobrze. Jakie dziwne jest ycie w tym domu myli dyurna wychowawczyni wracajc od frontowych schodw. W najdrobniejszych codziennych sprawach tkwi od pryski historycznych wydarze. Zupenie jak gdyby kto wklei midzy kartki elementarza kartki podrcznika historii dla starszych klas". Heni opuszcza rozdranienie. Wie ju, e uparte milczenie Dzan Czan -sina nie wypywao wcale z nieufnoci do polskich wychowawcw. Haas na korytarzu w miar zbliania si godziny niadania ronie i zmierza ku swemu szczytowi. Bum bum patata! Bom bom patata! Bim bim patata! Teraz symfonii porannej nie zakca ju aden nie dobry ton.

II
Po niadaniu rozpoczyna si nauka. Dzieci rozbiegaj si do klas na lekcje: jzyka polskiego, matematyki, geografii i historii koreaskiej. Jasne korytarze pustoszej i w caym Domu Dziecka zapada cisza. W tej ciszy jak w wielkiej muszli morskiej szumi monotonny, nie ustajcy ani na chwil szmer gosw.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

40

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

W sidmej klasie odbywa si lekcja polskiego. Pitnastu smagych chopcw pochyla si nad polskimi elementarzami. Pracowity chr pitnastu cudzoziemskich gosw sylabizuje pod nadzorem polskiej nauczycielki. To cudzoziemskie sylabizowanie w pierwszej chwili brzmi dla polskiego ucha tak obco, i trzeba si dobrze w nie wsucha, aby poj, e to nie odmawianie jakiej wschodniej modlitwy, lecz zwyke czytanie polskiego elementarza. A-gat-ka pra-cu-je i my pra-cu-je-my. Nieatwo przychodzi Koreaczykom to polskie czy tanie. Wypracowuj je w cikim trudzie w pocie czoa. Niedawno wyuczone polskie litery cigle jeszcze wypadaj z pamici, a trudne polskie dwiki wymagaj od wschodnich jzykw nie lada gimnastyki. Po raz pierwszy w caej dugiej historii narodu koreaskiego dzieci koreaskie ucz si mowy polskiej. Nauczycielka Kwiatkowska stoi przy tablicy i jak troskliwy dyrygent wsuchuje si pilnie w chr sylabizujcych gosw. Dyrygent nie jest zadowolony. Czytanie nie idzie jeszcze jak naley. Posuchajcie, dzieci, to trzeba tak... I nauczycielka sama odczytuje ustp z elementarza, dokadnie i wyranie akcentujc poszczeglne sylaby. Klasa wsuchuje si uwanie w czytanie nauczycielki i z przejcia a lekko posapuje. May Kim Sun-bon z wysiku umysowego tak silnie przymrua oczy, e pozostaj z nich tylko ukone czarne kreski. Najlepszy ucze Son In-su opiera na rkach swoj stokowat, mongolsk gow i, wpatrzony w nauczycielk, pochania wzrokiem kady ruch jej warg. Och, jaki trudny do opanowania jest ten polski jzyk! ,,Barso nedobrze, barso nedobrze". To jest dom A-gat-ki. A-gat-ka stoi na gan-ku. Trzeba wiele razy powtarza odczytywanie tych prostych sw, aby z gstwiny obcych gardowych dwikw wysza na koniec, jak

Opracowanie edytorskie: Jawa48

41

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Czerwony Kapturek z ciemnego bo ru, maa polska Agatka, ktra pracuje i stoi na ganku. Ale nauka czytania to jeszcze nic. Najwiksz trudno sprawia wyjanienie maym Koreaczykom znaczenia polskich wyrazw. Z nazwami przedmiotw, znajdujcych si w pokoju szkolnym, nie ma oczywicie adnego kopotu. Nauczycielka wskazuje palcem na st i mwi po prostu: st. Koreaczycy powtarzaj kilka razy to nowe sowo, wpisuj je do sowniczkw i wiedz ju na zawsze, e st to jest st. To samo powtarza si ze cianami, sufitem, z podog, ksik, z pirem, owkiem i lamp. Z takimi sowami, jak pole, droga, las, soce, wiatr, zboe, owoce take atwo sobie poradzi, gdy mona je wszystkie pokaza na obrazkach elementarza, a w naj gorszym razie za oknem. Gorzej jest z przymiotnikami. Nie ze wszystkimi. Znaczenie przymiotnikw: wysoki i niski, gruby i chudy, wyjania si za pomoc jednego gestu, paru kresek na tablicy bd na ywych przykadach fizycznych cech uczniw. Ale wyjanienie sw: adny i brzydki jest ju znacznie trudniejsze. Bo przecie nie zawsze to, co jest a dne dla Polaka, jest adne take dla koreaskich oczu. A ponadto Koreaczycy niechtnie ucz si sw okrelajcych wady i zalety ludzi bd przedmiotw. Bo po c niepotrzebnie obcia sobie pami nowymi wy razami, kiedy w gootczaskiej mowie istniej dwa wspaniae zwroty, ktrymi mona powiedzie wszystko o kadej rzeczy i o kadym czowieku? Po co uczy si przymiotnikw: adny i brzydki, zy i dobry, mdry i gupi, pilny i leniwy, kiedy mona powiedzie po prostu: on barso dobrze" albo: on barso nedobrze"? Przy nauce przymiotnikw zachodz czsto nieporozumienia. Nauczycielka Kwiatkowska przyniosa do klasy dwie sukienki i pokazuje je uczniom: Widzicie, chopcy, stara sukienka i n o w a sukienka.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

42

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Pracowity chr koreaski skanduje w skupieniu za nauczycielk: Stara s k i e n k a... nowa su k i e n k a... W trzy dni potem klasa przerabia inn czy tank: O babci i wnuczce. Jaka jest babcia? pyta nauczycielka po zakoczeniu czytania. Bapcia jes stara odpowiada chr koreaski. Doskonale cieszy si pani Kwiatkowska. A jaka jest wnuczka? Zadowoleni z pochway Koreaczycy skanduj ochoczo: Nuka jes... n o w-w a. I trzeba im dugo tumaczy, e wnuczka jest nie nowa, lecz moda. Wcale nie pochwalaj tego utrudnienia. S k i e n k a stara b a p c i a stara. B a r s o dobrze. S k i e n k a nowa nuka moda. B a r so nedobrze, barssso nedobrze. Ale trudnoci przymiotnikowe s niczym w porw naniu z trudnociami czasownikowymi. Ile rzetelnego wysiku fizycznego i umysowego musi wkada nauczycielka Kwiatkowska w wyjanianie koreaskim chopcom takich najprostszych czasownikw, jak lubi, kupi, sprzeda, zna, pamita. Nauczycielka zmienia si w rysowniczk, w aktork, w reysera teatralnego, a klas zmienia w ulic , w sklep, teatr byle tylko najwyraniej uzmysowi uczniom sens tumaczonego sowa. A nauka czasownikw ogranicza si z koniecznoci jedynie do formy bezokolicznikowej. O jakiejkolwiek koniugacji nie ma w ogle mowy. Zapamitanie i opanowanie pol skich kocwek przekracza moliwoci najzdolniejszych uczniw.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

43

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Rzetelnej i skrupulatnej nauczycielce Kwiatkowskiej widn uszy i kraje si serce, kiedy sucha, jak jej brunatni uczniowie popisuj si z dum zdobytymi wiadomociami: Ja chodzi, ty chodzi, on chodzi, my chodzi i tak dalej... Ale co robi? Na razie trzeba na tym poprzesta. Kie dy Koreaczycy pjd do polskich szk i zaczn praktycznie uywa mowy polskiej naucz si i koniugacji. Czyme s jednak wszystkie trudnoci czasownikowe, wraz ze wszystkimi trudnociami przymiotnikowymi, wobec jednego skromnego, maego swka nawet"? Zapltao si to swko nie wiadomo skd w jedn z pocztkowych czytanek elementarza i w aden sposb nie mona sobie z nim poradzi. Staje na drodze czytajcych jak piciogowy smok i mieje si kad ze swych piciu liter: a no, sprbujcie przej, prosz bardzo sprbujcie. A obej go nie mona, bo mali Koreaczycy s bardzo ciekawi i podejrzliwi. Jeeli nauczycielka od razu im tego swka nie wytumaczy, to wszyscy pracownicy Domu Dziecka bd poddawani przez par dni torturze nieustannych pyta: Mama, powiedz: nawet... Tata, powiedz: nawet... Sostra, powiedz: nawet... Nauczycielka Kwiatkowska rumieni si z zakopota nia i nerwowo przekada elementarz z rki do rki. Pitnacie par skonych oczu obserwuje j z naton uwag. I naraz szczliwe olnienie. Nauczycielce przypomina si obiadowa mamayga z poprzedniego dnia. Kucharka Parypiska cigle szuka nowych potraw dla urozmaice nia jadospisu na gust koreaski. Tym razem nie udao si. Mamayga bardzo nie smakowaa dzieciom. Pamitacie wczorajsz mamayg? Oczywicie, e pamitaj. Pitnacie maych jak guziczki noskw marszczy si w wyrazie obrzydzenia: Mamayga barso nedobrze... Barso ne dobrze. Tak zgadza si nauczycielka i przechodzi na uproszczon gwar gootczask, eby uczniowie mogli j atwiej zrozumie. Wy

Opracowanie edytorskie: Jawa48

44

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

niegodni mamayga niedobra. Miso dobre, zupa dobra mamayga niedobra. Koreaczycy suchaj bardzo zdziwieni. Do czego nauczycielka zmierza? Co wsplnego ma niedobra mamayga obiadowa z tajemniczym swkiem nawet"? Ale nauczycielka wie, ku czemu zmierza. Niech si troch podziwia. Nic nie szkodzi. Wy godni mamayga dobra. Pitnastu chopcw gwatownie zaprzec za. Wspomnienie wczorajszej mamaygi jest zbyt wiee. Ne, mama, my godni mamayga b a r s o n e-dobrze. Ale wy bardzo, bardzo godni mamayga dobra. Chopcy ju nie przecz. Wszyscy ci uczniowie sid mej klasy w swoim modym yciu przecierpieli niejeden wielki gd, a zbyt s uczciwi na to, aby mwi nieprawd. Kiwaj gowami w gbokim zamyleniu. Kto wie, jakie obrazy przesuwaj si w tej chwili przed ich oczami. A niestrudzona nauczycielka nastaje: Wy bardzo, bardzo, bardzo godni. Wojna... Korea... Las... mamayga dobra" Tak odpowiadaj pospnie chopcy my barso, barso, barso godni. Wojna... Korea... Las... mamayga barso dobrze," Widzicie mwi nauczycielka kiedy wy bardzo, bardzo, bardzo godni, wtedy nawet mamayga bardzo dobra. Zadanie jzykowe nauczycielki Kwiatkowskiej jest trudne, ale mali Koreaczycy s wyjtkowo inteligentni.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

45

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Pitnacie ciemnych twarzyczek rozjania si w jed nej chwili od szerokiego biaego umiechu. Nareszcie zrozumieli, co oznacza sowo nawet". Pitnacie czarnych, lnicych czupryn pochyla si nad pulpitami. Chopcy wpisuj do elementarza nowy, z takim trudem zdobyty wyraz. W elementarzu czternastoletniego ucznia Kuk Men-su czytanka o Agatce otoczona jest piknie wyrysowan ramk. Zazwyczaj dzieci komponuj takie ramki z kwiatw. Ale w ramce narysowanej przez Kuk Men-su nie ma kwiatkw. S w niej strzelajce czogi, pikujce samolo ty i palce si domy. Wychowawczyni Henia ma racj, kartki gootczaskich elementarzy przekadane s kart kami historii. A-gat-ka pra-cu-je i my pra-cu-je-my".

III
Czy rozhukany tabun mustangw" gna szalonym galopem, od ktrego ziemia dry? Czy redniowieczna horda tatarska pdzi z nieludzk wrzaw do boju? Nie, to gootczaska Korea" wybiega z drzwi Domu Dziecka na popoudniow zabaw na wieym powietrzu, j Mali Koreaczycy s z pewnoci zwykymi dziemi, i takimi samymi dziemi jak ich polscy rwienicy. Ale wyroli w innej szerokoci geograficznej i temperament ich jest gortszy, przesycony podobnie jak ich skra jaskrawszym pigmentem. Ich miech jest radoniejszy i bardziej ywioowy od miechu polskiego, oczy bardziej byszczce, gestykulacja i poruszanie si gwatowniejsze, krzyk ostrzejszy i bardziej donony. Koreaskich chopcw rozpiera nigdy niesyta dza gwatownego ruchu i szalonych harcw.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

46

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Dwie godziny, midzy drug a czwart po poudniu, s w Domu Dziecka czasem nieograniczonej, radosnej swobody dla gootczaskich dzieci i nieustannych obaw i strapie dla gootczaskich wychowawcw. Kopoty podczas zabaw bywaj tylko z chopcami. Dziewczynki koreaskie jakby dla wyrwnania przerostu w temperamentach chopcw s zadziwiajco spokojne i grzeczne. Kiedy rozkrzyczane i rozbiegane zagony chopcw wodz si ju za by po caym boisku, dziewczynki, wtulone w swe ciepe dresy i okutane po same noski wenianymi szalami, drepcz jeszcze w grzeczniutkich parach za wychowawczyni tak jak je ustawiono przed opuszczeniem domu. Dopiero po wyjciu na plac sportowy dziewczynki rozpraszaj si na grupki po trzy lub cztery i na kracach boiska, eby nie wchodzi w drog chopcom, przystpuj do swych zabaw tak samo spokojnych jak ich poprzedni spacer. Kim B-cha, Li Un-son i ich polska przyjacika, malutka Jadzia, crka wdowy Krystyny z kuchni, najchtniej graj w kamyki". Pak Ion-dza, Kim Ion-suk i inne tancerki wicz niestrudzenie nowe tace. Maa zastpowa pionierska Kim Che-su i pianistka Li Tson-tsim, otoczone ciasnym krgiem suchaczek, spdzaj cay czas za baw na opowiadaniu jakich dugich poufnych historii. Moe wspominaj przeycia przeszoci, a moe po pro stu plotkuj na chopcw? Kt to moe wiedzie? Z dziewczynkami nie ma kopotw. Wystarczy, e wychowawczyni Henia od czasu do czasu zawoa: Ri Kuk -i, nie siadaj na zimnym kamieniu!" albo: Kim Tsu-nok, nie stj tak cigle w miejscu, pobiegaj troch!" i jest spokj. Na dobr spraw, dziewczynki na cae dwie godziny zabaw mona pozostawi samym sobie. 47

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Z chopcami jest inaczej. Chopcw ani na chwil nie wolno spuszcza z oka. Ich nieokieznany temperament grozi nieustannie tysicami niebezpieczestw. Na przykad taka zwyka chopica rzecz, jak pika nona. Graj w ni wszyscy bez wyjtku wietnie. Troch dzika jest ta gra, gdy znajomo regu nie zawsze dorwnuje technice. W kadym razie jest na co patrze. Strzay" maj szybkie i mordercze jak uderzenie piorunu. Prowadz pik jak cyrkowi onglerzy. W ataku s straszni jak huragan. Tylko e ku utrapieniu wychowawcw za bardzo angauj si w t gr. Caym sercem, caym umysem, wszystkimi muskuami. Kiedy rozart sfor uganiaj si za upragnion pik trac przytomno, zapominaj o wiecie i nic nie jest w stanie ich zatrzyma. Wpadaj na siebie jak rozpdzone motocykle. Oto gootczaski poeta, szczupy Rin Kon-chum zwany Puszkinem" run pod naporem wciekego napast nika Kil Chon-ki. Polscy wychowawcy krzyknli jednym wielkim gosem trwogi, bo wedug praw fizyki z Pusz kina" powinien zosta tylko proszek. Ale nic. Po krtkiej chwili oszoomienia Puszkin" podnosi si ywy, cay, rozemiany, prostuje sobie kant spodni bo poeta jest pierwszej wody elegantem i ju: po-o-szed za pik. Ale z pik non jest jeszcze p biedy. Dyurujcej na boisku wychowawczyni Wojtowicz znacznie wicej troski przysparza to, co si dzieje w poudniowej czci placu. W poudniowej czci boiska wre wcieka walka. Trzeba tam posta przez dusz chwil, aby zorientowa si, e ta kotujca bitwa toczy si jednak wedug pewnych prawide. W zakrelonym lini kole stoi gromadka obrocw. To oblona forteca. Ze wszystkich stron nacieraj na
Opracowanie edytorskie: Jawa48

48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ni silni i podstpni napastnicy. Oto nasz may znajomy, rudy Pan Te -ion, ktrego przed poudniem tak bardzo bolay zby. Stoi na wysunitym forcie bronionej twierdzy brudny, spocony, rozpalony walk. Naraz katastrofa. Dwch zaczajonych wrogw chwyta Pan Te-iona od tyu i usiuje go przecign przez mur forteczny. Pan Te -ion szamocze si, wierzga nogami i drze si wniebogosy. Ale na prno! Pomoc nie nadchodzi. Wszyscy koledzy pochonici s obron wasnych pozycji. Silniejszy wrg uprowadza Pan Te-iona. Pan Te-ion jest ju jecem. I spjrzcie: ten may, rudy chopiec, ktry bez paczu znis dotkliwy bl zbw teraz pacze. Po zrozpaczonej twarzy jeca pyn brudne zy upokorzenia i wciekoci. Ale nie tra odwagi, dzielny Pan Te-ionie! Twoi towarzysze o tobie nie zapomnieli. Z oblonej fortecy wypada jak burza odsiecz prowadzona przez I Czun china. Pi minut upartych zmaga uwalnia jeca i Pan Te -ion jest znowu w fortecy. Jakime szczciem promienieje teraz jego podrapana twarz! Pan Te-ion znowu walczy. Podstpny wrogu, dryj! Dzielny Pan Te-ion, pki mu si starczy, bdzie si mci na tobie za zamordowanych rodzicw, za zniszczony dom i za swe rude wosy, ktre w pierwszyc h dniach znajomoci naraay go u kolegw na nienawistn i obelyw nazw miguk" 1. Zabawa, ktra kadego popoudnia odbywa si w poudniowej czci placu, nazywa si takara". Posiada ona swoje prawida, ktre hamuj jej dziko, ale prawida te s najczciej gwacone. Nie dziwmy si maym Koreaczykom. Prawida gry w :,takara" byy ustalone jeszcze przed najazdem Amerykanw na Kore. Dzieci, ktrym w czasie najazdu zabito rodzicw, maj prawo uwaa je za przestarzae. Wychowawcy polscy wobec gry w takara" s cakowicie bezradni. Kiedy gwatowno bitwy zaczyna grozi nieszczliwym wypadkiem, pani Wojtowicz lub He nia biegn po pomoc do koreaskiego nauczyciela Chan Sin-wona. Grzecznie umiechnity Chan wysuchuje z ubolewa niem skarg polskich koleanek i yczliwie przytakuje im gow. Ale nigdy nie stara si przeszkodzi grze w takara". Nauczyciel Chan, ktry walczy jako kapitan na froncie, a potem kierowa marszem dzieci do Sinidzu, nie widzi nic zdronego w grze w ,,takara! i nie za mierza wychowywa koreaskich chopcw na maminsynkw.
1

Pogardliwe okrelenie Amerykanina

Opracowanie edytorskie: Jawa48

49

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Wic mali Koreaczycy nadal bawi si po swojemu. W cigu dwch godzin spdzanych na boisku minie i garda chopcw nie odpoczywaj ani przez chwil. Niemal kadego dnia kilka ofiar" zabaw odchodzi z boiska do ambulatorium, gdzie pielgniarki, siostra Ela i siostra Marysia, jodynuj im drobne skaleczenia. Poza polskimi wychowawcami nikt tym si nie przejmuje. Gootczascy Koreaczycy uwaaj, e prawdziwie mska zabawa nie moe si oby bez drobnych ofiar. Ale we wspaniaych mskich grach i zabawach na boisku sportowym nie wszyscy chopcy bior udzia. Wyczeni z nich s przede wszystkim chorzy, przebywajcy w izbie chorych. Ci nieszcznicy w czasie oglnych zabaw przeywaj pieko udrcze i rozpacz y. Kadego dnia na kilkanacie minut przed drug gootczaska izba chorych staje si widowni cudu. Jak za dotkniciem laski czarodzieja wszyscy chorzy nagle zdrowiej. Utykajcy przestaj utyka. Gorczkujcym spada gorczka. Cierpicych przestaj nka ble. Zakatarzonym wysychaj nosy. Kilkunastu cudownie uzdro wionych obstpuje ciasnym koem pielgniarki i zaczyna baga o wypuszczenie na boisko: Sostra, ja jussu barso dobrze... Ja b a r s o dobrze... W gootczaskim jzyku znaczy to: jestem ju zupenie zdrw, zdrowiusieki. Lecz pogodna siostra Ela i nerwo wa siostra Marysia cho rni si od siebie pod kadym wzgldem w tym jednym wypadku okazuj si zgodne, nie wierz w cuda. Bagania, ktre potrafiyby zmikczy kamie, nie odnosz skutku. Nikt z cudownie uzdrowionych nie zostaje wypuszczony na boisko. Ale bezlitosne siostry mog zabroni jedynie wyjcia z izby chorych. Utrzyma chopcw w kach nie zdoa
Opracowanie edytorskie: Jawa48

50

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

adna sia. Mczennicy" z izby chorych cae dwie godziny zabaw spdzaj klczc przy oknach, z nosami przycinitymi do szyby. W tym czasie lepiej nie zaglda im w oczy. Taki w nich gd ruchu i taka tsknota do zabaw. Ale do roztkliwiania si nad chorymi z izby chorych. Na wiksz uwag zasuguj zdrowi chopcy, kt rzy majc pene prawo do uganiania si po boisku, uczestniczenia w meczach piki nonej, w grze w takara" dobrowolnie z tego prawa rezygnuj. Na przykad taki Tson Gu -so z Szstej Grupy. Nogi ma mocne, jakby stworzone do kopania piki, a z jego przysadzistej i muskularnej postaci wida, e w takara" take potrafiby dokona niemaych rzeczy. Tymczasem Tson Gu-so zamiast biega za pik czy mocowa si z kolegami przez cae dwie godziny azi w kko po podwrzu lub midzy zabudowaniami gospodarstwa rolnego i cigle szuka, co wszy przepatrujc wzrokiem kady skrawek ziemi pod nogami. Bo Tson Gu -so jest wynalazc", a gootczascy wynalazcy" wykorzystuj czas za baw na zdobywanie materiau do swoich wynalazkw. Wynalazcw" interesuje wszystko. Nic nie jest dla nich pozbawione znaczenia i wartoci. Z kadego wasajcego si po ziemi odamka starego elastwa, z kadego kawaka drzewa, z kadego porzuconego pudeka, sznurka, gwodzia czy drutu mona sfabrykowa nowy wspaniay wynalazek. Gootczascy wynalazcy" wyrabiaj modele samochodw i samolotw, scyzoryki i okulary soneczne, windy przenoszce przesyki z jednego pitra na drugie, haaliwe piszczaki i telefony, przez ktre mona rozmawia na odlego kilkudziesiciu metrw. Skoro wynalazek zdobywa oglne uznanie, staje si natychmiast przedmiotem masowej produkcji. Niektre wynalazki zakcaj prawidowe funkcjonowanie Domu Dziecka i pozostawiaj po sobie z
Opracowanie edytorskie: Jawa48

51

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

pami. Tak byo z wytrychem sporzdzonym przez Tson Gu -so ze znalezionego gwodzia. Wynalazca" nie zamierza dobiera si do jakich zamknitych sezamw, gdy takich sezamw w Domu Dziecka nie ma. Chodzio mu jedynie o zdobycie cudownej wa dzy nad zamkami. Nazajutrz w Domu Dziecka byo ju okoo sto wytrychw. Skutki przejcia w adzy nad zamkami w rce maych Koreaczykw byy fatalne. Poowa zamkw gootczaskich ulega zepsuciu, a nerwowa pielgniarka, siostra Marysia, zostaa uwiziona na cztery godziny w swoim ambulatorium, gdy wytrych, ktrym zamknito drzwi, zama si i zagwodzi dziurk od klucza. Ale takie szkodliwe wynalazki powstaj bardzo rzad ko i wynalazcy" na og ciesz si u polskich pracownikw Domu Dziecka opini jednostek poytecznych. Groniejsi od wynalazcw" s tak zwani mechanicy". Ci rwnie nie bior udziau w haaliwych grach na boisku sportowym i cay czas zabaw przepdzaj na tajemniczych cierpliwych wdrwkach poszukiwawczych w rejonie podwrza i gospodarstwa rolnego. Ale mechanikw" zupenie nie interesuj porzucone pudeka i sznurki, stare gwodzie czy najprzydatniejsze nawet uamki blachy i elastwa. Mechanicy" szukaj tylko maszyn. Ofiar ich poda pada kady mechanizm pozostawiony bez dozoru. Z rwnym powodzeniem moe to by zwyka kuchenna maszynka do mielenia misa, ktr wyniesi ono przed dom dla oczyszczenia, jak wielki samochd ciarowy, od ktrego na chwil odszed kierowca. Biada, po trzykro biada kierowcom samochodowym, motocyklistom i cyklistom, ktrzy ze swymi maszynami znajd si w Gootczynie, nie wiedzc, do czego s zdolni gootczascy mechanicy". Przestrog dla nieostronych niech bdzie przypadek modego listonosza od telegramw", ktry pewnego dnia przyjecha na rowerze z depesz dla Dyrektorki Do mu Dziecka. Listonosz od telegramw" by w Gootczynie pierw szy raz i bardzo go ujo serdeczne powitanie zgotowane mu przez trzech uprzejmie umiechnitych Koreaczykw, ktrzy przechadzali si po dziedzicu domowym. Brunatni chopcy dugo ciskali do listonosza i niezliczon ilo razy powtarzali swoje haaliwe dzen dobry, tata". Potem odebrali od
Opracowanie edytorskie: Jawa48

52

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

niego rower, oparli go o cian i serdecznymi umiechami zapewnili gocia, e pod ich opiek jego wasnoci nie gro adne niebezpieczestwa. Zadowolony listonosz od telegramw" pogadzi uprzejmych chopcw po gowach i wszed do Domu Dziecka postanawiajc sobie odby jeszcze pniej krtk rozmow ze swymi nowymi przyjacimi. Ale ta planowana rozmowa ju si nie odbya. Bo kiedy w niespena dziesi minut pniej listonosz opuci gmach Domu Dziec ka i rozejrza si za swoim rowerem sta go byo jedynie na okrzyk wciekoci i rozpaczy. Roweru nie byo. Trzej uprzejmi chopcy koreascy z wyrazem skupienia na rozpalonych twarzach i w byszczcych oczach grzebali w kupie rur, szprych, prtw i rubek na ktre z drobiazgow dokadnoci zosta rozoony wehiku listonosza. Trzeba zna popiech, z jakim pracuj listonosze od telegramw", aby zrozumie wzburzenie nieszczsnego posiadacza rozoonego roweru. Listonosz krzycza tak gono, e na chwil zaguszy nawet haas gry w takara". Przeklina terminow depesz, ktra przywioda go do gootczaskiego Domu Dziecka, i przysiga, e jego noga nie postanie tu nigdy wicej, choby mia w ogle przesta by listo noszem. Gootczascy mechanicy" przysuchiwali si jego rozpaczy ze zmartwionymi minami. Byo im al tego krzyczcego czowieka, ale nie czuli si winni. Listonosz mg z rwnym powodzeniem krzycze na opiki elazne za to, ze pozwalaj przyciga si magnesowi. C na to poradzi, e kad maszyn atwiej jest rozebra na czci, ni zoy z powrotem? Nie, awantura, jak urzdzi listonosz od telegramw", w najmniejszym stopniu nie moga wpyn na zmian postpowania owcw maszyn. I gdyby nawet wszyscy kierowcy samochodowi, motocyklici i cyklici poczli razem krzycze na gootczaskich mechanikw" - okazaliby si wobec nich tak samo bezradni, jak pani Wojtowicz i Henia w stosunku do graczy w takara". Bo gootczaski tryb ycia ju si ustali i szkoda nawet marzy o jego zmianie. Kadego dnia midzy drug a czwart po poudniu na
Opracowanie edytorskie: Jawa48

53

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

boisku sportowym bdzie szale takara", a wszelkie maszyny znalezione przez mechanikw" w rejonie podwrza i folwarku zostan rozebrane na czci. Takie jest prawo ycia gootczaskiej Korei". Bez niego Gootczyzna nie byaby Gootczyzn.

IV
I Czun-chin z caego gootczaskiego dnia najbardziej lubi wieczr. Bo wieczorem czuje si najbardziej w do mu". Oczywicie, e to pojcie w domu" jest do skom plikowane. Gootczaskie wieczory I Czun -china wcale nie przypominaj przedwojennych wieczorw w domu rodzicielskim. Tak samo jak duy, jasny Dom Dziecka wcale nie przypomina oklejonej papierem fanzy" we wsi pnocno-koreaskiej, gdzie siadywao si na ciepym ..kanie" razem z rodzicami i siostr. W Gootczynie nie ma ciepego kanu", nie ma kochanych rodzicw i niema drogiej siostry. Ale rodzinna wie, rodzice, siostra ciepy ,,kan" to sprawy tak ju dawne i odlege, e I Czun-chin dzi waciwie nie wie, czy t zamierzch przeszo naprawd przey, czy zna j tylko z jakiej piknej bajki o strasznym zakoczeniu. Midzy przeszoci a I Czun-chinem legy: wojna, mier rodziny, wdrwki po lasach i marsz ewakuacyjny do Sinidzu. Na szczcie pami o tym wszystkim nie zatruwa ju ycia i nie przeszkadza spa po nocach. Ale kiedy wspomnie dotkn bol jeszcze cigle jak ciko stuczone miejsce. Lepiej postpowa z nimi tak, jakby ich wcale nie byo, jakby zaczo si y dopiero od przyjazdu do Gootczyzny beztroskim, wesoym, gromadnym yciem gootczaskim. Wieczorami kiedy korytarze i sale Domu Dziecka rozgrzewaj si od ciepego wiata lamp i hucz niskim, przytumionym gwarem, tak niepodobnym do ostrych ha asw porannych I Czun-chin czuje najlepiej smak gootczaskiego ycia. W kociach i w miniach ma przyjemne zmczenie po poobiednich harcach na boisku, a odek wypeniony do syta kasz z misnym sosem i koreaskim przysmakiem z surowej kapusty 54

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

czimczhi", ktry gruba mama z kuchni przyrzdza ju niegorzej od koreaskich wieniaczek. Gowa staje si wtedy cikawa i troch senna jak to zwykle bywa wieczorami po zjedzeniu dobrej kolacji. A jednoczenie odczuwa si nieprzepart ochot do krcenia si po korytarzach, patania psich figlw spotykanym kolegom i plotkowania z chorymi z izolatki", co jest surowo zakazane. Przyjemnie jest take w tym czasie odwiedza polskich przyjaci. Dzisiaj I Czun-chin skada wizyt ulubionemu przyjacielowi wszystkich koreaskich chopcw mechanikowi Petowi. Towarzyskie spotkanie" z mechanikiem dochodzi do skutku w takich okolicznociach, e szumne nazywanie go wizyt musi by uznane za lekk przesad. Mechanik Pet pracuje w piwnicy przy naprawie uszkodzo nego kota centralnego ogrzewania. Piwnica zalana jest wod, panuje w niej piekielny haas. Ale I Czun-chino-wi to .wcale nie przeszkadza. Chopiec staje w drzwiach kotowni i wieym, ostrym gosem przekrzykuje huk motka: Tata, tata ja tu! Mechanik nie przerywajc pracy odwraca ciemn, spocon twarz i umiecha si szeroko do I Czun-china. On take lubi maego Koreaczyka i zadowolony jest z odwiedzin. Po wymianie powitalnych umiechw I Czun-chin stoi przez chwil spokojnie i przyglda si pracy mechanika. Potem znowu woa: Tata! Tata! I znowu Pet odwraca ku chopcu ciemn, umiechnit twarz. No, czego tam, smyku? Tata, gozdze daj duze!
Opracowanie edytorskie: Jawa48

55

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Na co ci due gwodzie? pyta podejrzliwie mechanik. Pewno znowu chcecie w zamkach duba, co? I Czun-chin od razu wychwytuje z pytania znajome sowo zamki" i poczyna gwatownie macha rkami na znak przeczenia: Zamek ne, tata!... Zamek ne!... Mimo tych zaprzecze rokowania w sprawie gwodzi cign si do dugo. Mechanik broni si dla zachowania pozorw. W kocu jednak do chciwie wycignitej rki I Czun-china wdruj dwa spore haki. Pet taki ju jest. Nigdy nie potrafi oprze si probie swoich maych ulubiecw. Kiedy pniej stolarz Grabowski bdzie mu robi wyrzuty, e cay warsztat rozdaje chopcom, me chanik odburknie jak zawsze: Ojca mu zamczyli, matk mu zamczyli, dom spalili, to gwodzia mam mu aowa czy jak? Uszczliwiony I Czun-chin, przeskakujc po trzy stopnie, wraca ze sw zdobycz na pitro. Nie wie jeszcze, co zrobi z gwodziami. Moe wymieni je u gwnego wynalazcy" Tson Gu-so na pik. Moe sam znajdzie dla nich jakie przeznaczenie. W kadym razie przy jemnie jest mie dwa takie wspaniae gwodzie. W wietlicy, do ktrej wchodzi teraz I Czun -chin, jest toczno, ale wzgldnie cicho. W awkach siedz pochyleni nad ksikami uczniowie z Pitej i z Szstej Grupy. Wychowawca Gawlik, otoczony przez kilku chopcw, rysuje co na tablicy. Przy otwartej szafce bibliotecznej peni dyur wychowawczyni Irka. W bibliotece gospodaruje kilku amatorw ogldania obrazkw. Ale wikszo kolegw I Czun-china oddaje si w tej chwili nauce wasnej. Chopcy przygotowuj na nastpny dzie polski i histori koreask. I Czun-chin dowiadcza przez krtk chwil palcej chtki, aby take zasi nad polskim elementarzem. Ale poczucie solidarnoci zwycia. I Czun-chin zawsze odrabia lekcje wsplnie z dwoma przyjacimi. A Ri Han-sik i rudy Pan Te-ion maj obecnie prb chru. W
Opracowanie edytorskie: Jawa48

56

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

takich razach nauka wasna trzech przyjaci ulega automatycznie przesuniciu o godzin. I Czun-chin zastanawia si, jak t woln godzin najmdrzej wykorzysta. Moe pobiec od razu do Tson Gu -so i wymieni gwodzie na pik? Ale nie. Majc dwa takie wspaniae gwodzie nie naley spieszy si z zawieraniem transakcji. Wic moe po prostu przyczy si do grupki otaczajcej wychowawc Gawlika? Ten Gawlik zawsze miewa takie interesujce pomysy..." Ostatecznie I Czun-chin decyduje si na napisanie listu do kadeta Janka, z ktrym zaprzyjani si w czasie niedzielnej wizyty kadetw w Gootczynie. Wyjmuje wic spod pulpitu awki piro, kaamarz, bru lion i z tym wszystkim podchodzi do wychowawczyni Irki. S o s t r a, list... Wychowawczyni nie jest tym wcale zaskoczona. Pod czas kadego dyuru wietlicowego wypada jej wsppracowa przy pisaniu co najmniej dziesiciu listw. A co chcesz napisa do Janka? I Czun-chin w skupieniu marszczy czoo. Piszi, sostra: on ne ma ja smutny. Drogi Janku pisze pod to zwize dyktando wy chowawczyni bardzo Ci polubiem, a teraz kiedy Ci nie ma, jest mi za Tob tskno". I Czun-chin z napiciem ledzi kade poruszenie pi ra nauczycielki. Sostra, pisz i: fotografia ja barso prosem. I znowu piro sunie po papierze: Prosz Ci bardzo, przylij mi Twoj fotografi". Tak, fotografia jest najwaniejsza. Albumik z fotografiami rodzinnymi to najwikszy skarb
Opracowanie edytorskie: Jawa48

57

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

dla chopcw koreaskich. Tylko nieliczni szczliwcy przywieli z sob takie albumiki jako jedyn pamitk ocalon z ojczyzny. I Czun -chin nie przywiz z sob z Korei nic. Jego albumik rodzinny powsta dopiero w Gootczynie nakadem pracy dwch wieczorw. Teraz w albumiku I Czun-china jest ju sporo rodzinnych" zdj. S pieczoowicie wycite z ilustrowanych pism fotografie Stalina, Kim Ir-sena i Bolesawa Bieruta. Jest nadesana w licie fotografia Anielki Kraskowskiej, uczennicy pitej k lasy jednej z warszawskich szk, i fotografia studiujcej w Polsce, bugarskiej studentki Rady, i fotografia Olesi, posugaczki z gootczaskiej kuchni. S zdjcia koreaskich przyjaci: Ri Han-sika i rudego Pan Te-iona. Ilo rodzinnych" zdj w albumiku ronie w miar rozrastania si nowej rodziny I Czun-china. Po napisaniu przez nauczycielk brulionu listu I Czun-chin zabiera si do przepisania go na arkusiku listowego papieru. Jest to duga i mudna robota. I Czun-chin kaligrafuje, ciko postkujc i przesuwajc rowy koniuszek jzyka z jednego kta ust w drugi. Na koniec list jest gotw. Wtedy nastpuje dopisek ju cakowicie wasny. Rysunek gobka z listem w dziobku i sowa: Fotografia ne ma ja barso smutny". List zostaje zaadresowany i zalepiony. Jutro powdruje do adresata. Po-ku... Po-ku... Po-ku..." Z pierwszego pitra dobiega wesoa piosenka o kukuce. T piosenk piewa si zazwyczaj pod sam koniec prby chru. Ri Han -sik i Pan Te-ion bd za chwil wolni. Trzeba i do pokoju po elementarz. I Czun-chin chowa pod pulpit piro, kaamarz i brulion, a list oddaje nauczycielce. Potem w podskokach wybiega na korytarz. Ale na korytarzu zatrzymuje go niespodziewana przeszkoda. I Czun-chinczyk!... I Czun-chinczyk!. Tym przekrconym imieniem nazywa I Czun-china tylko jedna osoba w Domu Dziecka: crka mechanika Peta, czternastoletnia Wiesia Petwna. Wiesia czeka przy schodach na swoje koreaskie koleanki, ktre take piewaj w chrze. Na razie dla zabicia czasu zaczepia maych chopcw.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

58

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

I Czun-chinczyk, uwaaj, bo si przewrcisz!... I Czun-chin lubi Wiesi o wiele mniej ni jej ojca. Zadziorna dziewczynka czsto przeszkadza modszym chopcom w ich zabawach i zabiera im pik. A odebra pik trudno, bo Wiesia jest zrczni ejsza i silniejsza od niejednego chopaka. Ale sowne przekomarzanie si z Wiesi to pierwszorzdna zabawa i I Czun-chin nie potrafi z niej zrezygnowa. May Koreaczyk i maa Polka przekomarzaj si z sob zawsze na ten sam ulubiony temat: ktre dzieci lepsze polskie czy koreaskie? I Czun-chin, krzywic si okropnie, wymachuje rk przed zgrabnym noskiem Wiesi. Polskie dzieci barso nedobre; wosy bars o jasne, nos barso, barso duzy. I Czun-chin kolistym ruchem doni kreli, jak potwor nie wielki jest nos Wiesi. Dla Koreaczykw odmienny wygld Polakw stanowi jeszcze cigle powd do artw. Przy malekich jak guziczki noskach koreaskich kady nos polski wydaje si duy choby wystawa tylko o milimetr poza lini policzkw. Wiesia nie pozostaje duna w odpowiedzi: Koreaskie dzieci bardzo niedobre. Rozumu mao, a oczy takie... I dziewczynka za pomoc dwch skonie ustawionych palcw pokazuje, jak mieszne oczy maj dzieci koreaskie. Podobne przekomarzania cign si zazwyczaj bardzo dugo i czasami doprowadzaj do regularnych star bok serskich. Ale tej rozmowie sdzone jest inne zakoczenie. Bo miesza si do niej, schodzca z pierwszego pitra, wy chowawczyni Wojtowicz. Pani Wojtowicz bardzo nie lubi takich rozmw midzy dziemi. Uwaa, e nacjonalizmy naley zwalcza we wszystkich ich przejawach. Nawet w artobliwych.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

59

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Co wy wygadujecie! Nie ma dzieci lepszych i gorszych. Wszystkie dzieci s dobre. I Czun-chin przyglda si z wesoym zainteresowa niem nauczycielce. Koreaczycy lubi t przysadzist, agodn mam" Wojtowicz, z jej nieporadnymi troch ruchami, majestatyczn koron kunsztownie splecionych wosw i niezmiennie yczliwym umiechem. Tak, mama zgadza si po chwilowym namyle dzieci koreaskie dobre, dzieci polskie dobre. Dzieci amerykaskie barso nedobre. Nieprawda! oburza si wychowawczyni Wojtowicz, ktra jednakowo kocha wszystkie dzieci wiata. Niedobrzy s Amerykanie, ktrzy napadli na Kore. Dzieci amerykaskie s dobre. Ale I Czun-chin nie jest ju skonny do adnych dalszych ustpstw. Jego byszczce, jeszcze rozemiane oczy twardniej. Potrzsa z uporem gow. Dzieci amerykaskie nedobre. Barso nedobre. I eby nie wdawa si w jaowe spory z sympatyczn wychowawczyni polsk, I Czun-chin czyni dyplomatyczny" zwrot na picie i puszcza si pdem w kierunku swojej sypialni. Tym bardziej e z gry dochodzi ju gwar rozpuszczonych chrzystw. W kilka minut pniej trzej przyjaciele: I Czun-chin, Pd Han-sik i Pan Te-ion zbieraj si na nauk w jednej z klas. Chopcy s w butach, ale na wszelki wypadek przebrali si ju w nocne piamki, gdy nauka wasna przecignie si z pewnoci poza capstrzyk wieczorny. Wpraw dzie po capstrzyku nie wolno si uczy, ale... dla chccego nie ma nic trudnego. Trzej wsplnicy zasiadaj w awkach wparci okciami w pulpity, z domi na uszach, pochylaj si nad podrcznikami. Niestrudzona Agatka z polskiego elementarza znowu wtajemnicza chopcw koreaskich w proste sprawy swego nieskomplikowanego ycia. Przytumio ne sylabizowanie poczyna stuka miarowo w ciszy jak dzicio w lesie. Przerwa w nauce nastpuje dopiero o godzinie dziewitej, kiedy na korytarzach zostaje odgwizdany sygna na ukadanie si do snu. Ale jest to przerwa krtka. Chopcy gasz wiato i przyczajaj si w ciemnoci, aby
Opracowanie edytorskie: Jawa48

60

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

przeczeka ostatni obchd dyurnej wychowawczyni. Sko ro niebezpieczestwo mija, znowu zapala si wiato i znowu poczynaj ku pracowite dzicioy. Kuj bardzo dugo. Mali Koreaczycy zapamituj si w nauce tak samo, jak w zabawach na boisku. Na dobr spraw potrafiliby tak lcze nad elementarzem przez ca noc. Na szczcie koreascy wychowawcy dobrze znaj obyczaje swoich pupilw. O godzinie jedenastej w drzwiach zakonspirowanego uniwersytetu" staje nauczyciel Chan. Wysoki, smu ky Chan przyglda si przez chwil z umiechem trzem maym uczniom, po czym nie podnoszc gosu wypowiada jedno krtkie swko: Czuczim spa. Nauczyciel Chan, ktry jest nie tylko najstarszym nau czycielem koreaskim, ale i opiekunem organizacji pionierskiej, stanowi dla swych wychowankw najwyszy autorytet. Dlatego chopcy nie usiuj go nawet przekonywa. Skadaj pospiesznie ksiki i zeszyty, kaniaj si nauczycielowi z uprzejmym koreaskim umiechem i opuszczaj klas. Na ten wieczr nauka jest skoczona. Na pierwszym pitrze trzy mae postacie w piamkach rozchodz si do trzech rnych sypialni. W sypialni I Czun-china piciu jego wspmieszkacw pi ju gbokim snem. O zapaleniu wiata nie moe by oczywicie mowy. Wprawdzie dawno ju min czas, kiedy I Czun-chin by chopcem, ktry nie chcia je" i ba si ciemnoci. Ale i teraz jeszcze nie czuje si dobrze w mrocznej sypialni. W ciemnoci zawsze przychodz do gowy rne niewesoe myli. Wic I Czun-chin rozbiera si tak pospiesznie, e omal nie zrywa sznurowade. Potem szybki skok pod bia, czyst koderk. Ta chwila jest najprzyjemniejsza. I Czun-chin po pooeniu si do ka nigdy nie moe oprze si chtce miego pobujania si na sprystym materacu. Ach, jacy gupi byli on i jego koledzy, kiedy pierwszego wieczora obawiali si biaych, wygodnych ek i ca noc spdzili na twardej pododze! Te raz kiedy powrc do Korei, przekonaj wszystkich do spania na kach. Bo c za sens obija sobie boki na twardych, niewygod nych matach?... 61

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Kiedy powrc do Korei... Ha, kiedy powrc tam z pewnoci. Ale jeszcze nieprdko. Przedtem musz si dugo uczy w polskich szkoach. On, I Czun-chin, zostanie mechanikiem jak tata Pet a moe szoferem lub lotnikiem. Przyjemnie bdzie wtedy powrci do Korei. Tylko e... Przez gow zasypiajcego chopca przebiega ostra, bo lesna myl. Tylko e w Korei nie bdzie ju rodzicw i siostry. Ich nie bdzie ju nigdy. Od tej myli robi si ciko i straszno. Wielkie ciemne okno sypialni od razu staje si tak samo przeraajce, jak przed czterema miesicami. Z ciemnoci wychyla si kunsztownie uczesana gowa wychowawczyni Wojtowicz i sylabizuje tak, jakby czytaa z elementarza: A-me-ry-ka-skie dzie-ci s do-bre... Nie! I Czun-chinem wstrzsa odruch gwatownego protestu. Nie ma dobrych 'miguk. Dzieci mordercw s take ze. Bardzo ze". May Koreaczyk I Czun-chin ma dopiero dwanacie lat, ale przey wicej krzywd ni najstarsi ludzie. Dlatego jest tak bezwzgldny w swojej nienawici i nie potrafi czyni w niej adnych rozrnie. Z czasem organizacja pionierska wytumaczy mu to, czego dzisiaj nie zdoaa wytumaczy wychowawczyni Wojtowicz. Na razie pozo stawmy sprawy ich wasnemu biegowi i wyjdmy ju z tej sypialni. Do biaego eczka zblia si wanie przyjaciel wszystkich zdrowych, zmczonych chopcw sen i kadzie sw ciemn, mikk do na oczach I Czun -china.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

62

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ROZDZIA CZWARTY

Opracowanie edytorskie: Jawa48

63

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

IV. PARTYZANT Z SONCZENU

Czternastoletni Li Chio-sik jeden z dziesiciu kapitanw pionierskich gootczaskiej Korei" to miy, spokojny chopiec o ywych, byszczcych oczach i pogodnym umiechu. Na pozr nie rni si niczym od pozostaych kolegw z Sidmej Grupy. Tak samo jak wszyscy grywa w futbol i w takara", i tak samo jak wszyscy ma palce stale powalane atramentem. Ale na zielonej harcerskiej koszuli Li Chio-sika byszcz dwa wysokie odznaczenia partyzanckie. Otrzyma je za podziemn walk z wrogiem w pnocno -koreaskim miecie Sonczen. Li Chio-sik opowiedzia wychowawcom polskim o swych sonczeskich przeyciach w pewien dugi wieczr zimowy. Domylacie si, jak nieporadn polszczyzn posuguje si Li Chio -sik. Znacie dziwaczny polsko-rosyjski jzyk tumacza Li-Wana, atwo wic moecie sobie wyobrazi, z jak trudnoci przyszo polskim suchaczom zrozumienie tej dugiej i bogatej historii. Ale dziki poczonym wysikom: tumacza Li Wana, nauczyciela Chana, Dyrektorki Domu Dziecka oraz pomocy dwch grubych sownikw: koreasko -rosyjskiego i rosyjsko-polskiego historia Li Chio-sika zostaa zrozumiana i zanotowana w kadym najdrobniejszym szczegle. W ksice nie mona opowiadania Li Chio -sika powtrzy jego sowami ani sowami tumacza Li-Wana. Dlatego sowa bd inne. Natomiast tre opowiadania Li Chio -sika pozostaje niezmieniona nawet na jot. Moecie wic przyj t histori tak, jakbycie j syszeli bezporednio z ust samego Li Chio-sika. 64

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Oto ponura noc listopadowa 1950 roku noc tragicznego przeomu w yciu Sonczenu. Z poncego poarami miasta wycofuj si bataliony piechoty morskiej, ktre przez dugie tygodnie stawiay bohaterski opr przewaajcym siom wroga. Na rozkaz naczelnego dowdztwa oddziay Armii Ludowej odchodz na dogodniejsze pozycje obronne w stron Wysokich Gr. Z mieszkacw miasta nikomu nie wolno odej z wojskiem, aby nie krpowa swobody jego ruchw. Wrd gstych szpalerw rozpaczajcej ludnoci ktra nie baczc na niebezpieczestwo nalotw caa wylega na poegnanie wojska maszeruj szybko milczce kolumny marynarzy. Brudni, zmczeni onierze zdaj si nie sysze okrzykw poegna i bogosawiestw. Ich twarze, oblane migotliw powiat poaru, zastygy w mciwym, zacitym wyrazie. Tylko kroczcy na czele oficer od czasu do czasu pozdrawia ruchem rki egnajce tumy: Trzymajcie si, my tu wkrtce wrcimy! Trzymajcie si, my tu wrcimy! U boku swego przyjaciela, marynarza Kima, biegnie, potykajc si co chwila, trzynastoletni Li Chiosik. Chopiec jest pprzytomny z przejcia i rozpaczy. Wprawdzie Kim tumaczy mu dugo wzgldy strategiczne, dla ktrych ludowe oddziay musz przejciowo wycofa si w Wysokie Gry, ale Li Chio-sik nie rozumie wywodw przyjaciela. Li Chio-sik niczego w tej chwili nie chce zrozumie. Fakt, e wojsko opuszcza miasto, a on z nim odej nie moe, wydaje mu si potworny. Serce chopca ciska taki sam bl, jak po mierci rodzicw. W gardle pcznieje mu dawicy pacz.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

65

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Suchaj no, Kim mwi przez zy z nag decyzj w gosie daj mi nabj... Zostaw mi jeden nabj do karabinu. Musz go mie. Sam nie wie, skd mu si ta decyzja wzia. Ukua go nagle jak szpilka. Ze wzruszenia a obliza suche, sp kane wargi. Oszalae, chopcze zdenerwowa si podoficer Kim Ha -pok i z chrzstem poprawi karabin na ramieniu. Na co ci nabj, Li Ch io-sik? Nie masz przecie karabinu. Ale Li Chio-sik schwyci si nagej myli jak ostatniej deski ratunku. Daj mi jeden nabj, Kim baga przyjaciela arliwym szeptem. Drogi, kochany Kim... Daj mi jeden nabj. Co ci to szkodzi? Ty przecie masz ich duo. Ja go nie zmarnuj. I tyle nadziei i rozpaczy zabrzmiao w jego gosie, e marynarz Kim, ktry zdy ju dobrze pozna swego maego przyjaciela, raz tylko zajrza swym bystrym wzrokiem w jego stwardniae oczy, a potem, nie mwic ani sowa, wyj z magazynu zdobyczny nabj amerykaski i wsun go szybko w rk Li Chio -sika. Z chwil gdy Li Chio -sik zamkn w doni ciki, chodny nabj, uspokoi si natychmiast. Nie myli na razie, skd zdobdzie do niego karabin. Wie, e jest posiadaczem gronego, ostrego pocisku, ktry niesie mier wrogowi. Teraz moe ju pozosta w miecie. Na rogatce zagrodzi mu drog wojskowy posterunek. Dalej za wojskiem nie wolno i ani kroku. Li Chio-sik zatrzyma si jak wronity w ziemi. Pozwoli si wymija maszerujcym czwrkom. Zaciska pal ce na schowanym w kieszeni naboju. Dopiero gdy przeszli obok niego ostatni onierze, Li Chio sik w nagym przypywie rozpaczy zawoa: Do widzenia, Kim, wracajcie jak najprdzej! Lecz gos jego by tak zduszony, e przyjaciel z pewnoci go nie usysza. I moe pprzytomnemu z alu chopcu tylko si zdawao, e od gincych w mroku szeregw odkrzykn mu jak echo rany gos Kima:
Opracowanie edytorskie: Jawa48

66

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Li Chio-sik, trzymaj si! My tu wrcimy. W sonczeskim Domu Dziecka gdzie od mierci rodzicw przebywa Li Chio-sik wraz z osiemdziesicioma innymi sierotami wojennymi tej strasznej nocy nikt nie zmruy oka. Kierownik Domu, nauczyciel Kim Sunchan, zamkn si w swym pokoju ze starszyzn pionier sk. Radzono tam o sprawach ycia i mierc i. Kim Sunchan by wybitnym dziaaczem patriotycznym, notowanym na wszystkich czarnych listach" lisynmanowskich. Dostanie si w rce Amerykanw rwnaoby si dla niego mierci. Dlatego modzie bagaa wychowawc, aby szuka jakiego bezpiecznego ukrycia. Ale przekonanie go nie byo spraw atw. Dopiero po dugich perswazjach Kim Sun-chan zdecydowa si na opuszczenie swego stanowiska i przekazanie go najstarszemu kapitanowi pionierskiemu Cze Ion-kilowi. O wicie Dom Dziecka zatrzs si w posadach. Nad Sonczenem przeleciao pidziesit samolotw nieprzyjacielskich zatapiajc go w morzu pomieni. W ten sposb Amerykanie torowali sobie drog do bezbronnego miasta. W dwie godziny potem ich pierwsze czogi i samochody pancerne wjechay na przedmiecia. Przed wieczorem Li Chio-sik, uzyskawszy po dugich probach zezwolenie Cze Ion-kila, wybra si na miasto. Poszli take inni chopcy. W Sonczenie po raz pierwszy od wielu miesicy panowaa cisza. Nie byo bombardowa. Ale ta cisza, znamionujca obecno wroga, przygniota serca chopcw nieznanym ciarem. Przemykajc si mi dzy patrolami w nienawistnych mundurach amerykaskich, zatsknili gwatownie za zowieszczym warkotem i hukiem walki. Gdziekolwiek zwracali oczy, dostrzegali lady zbjeckiej gospodarki nowych gospodarzy. Domy patriotw sonczeskich byy spalone, ich mieszkacy wy mordowani. Przed gmachem Miejskiego Komitetu Ludowego, na ktrym zatknito znienawidzon flag Li Syn-mana, leaa zastrzelona kobieta. Pod Wzgrzem Noy, za ruinami spalonego Pedagogikum, Amerykanie urzdzili publiczny plac kani. Do wieo wykopanych grobw lisynmanowscy policjanci spychali cae zway trupw pomordowanych. Chopcom poczerwieniay powieki i wyschy garda. Li Chio-sik czu, jak narasta w nim 67

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

zimny, nieubagany gniew. Trzyman w kieszeni rk zaciska coraz bardziej na naboju ofiarowanym mu przez Kima. Pierwszy wieczr niewoli upyn w Domu Dziecka w nastroju szczeglnie ponurym. Li Chio-sik i inni chopcy opowiedzieli, co widzieli w miecie. Mieszkacw Domu pocz trawi coraz wikszy niepokj o los Kim Sun-cha-na. Opowiadania o okruciestwach wroga rozpaliy w yach pomie nienawici. Rankiem nastpnego dnia do Domu Dziecka wpad wojskowy patrol dopytujc si o Kim Sun-chana. Chopcom w pierwszej chwili spad ciar z serca. Jeeli szukaj, to znaczy, e dotychczas go nie znaleli. Czterej lisynmanowcy w amerykaskich mundurach i hemach rozbiegli si po caym Domu, przetrzsajc kade ko i kad szuflad, jak gdyby wanie tam mg si ukry Kim Sun-chan. Na dole wysoki amerykaski sierant za porednictwem lisynmanowskiego tumacza przesuchiwa Cze Ion-kila w obecnoci wszystkich mieszkacw Domu. Sierant bawi si cikimi rkawicami szoferskimi, a jego duga twarz wyraaa pen obrzydzenia nud. Chopcy przygldali si ze zdumieniem koskim szczkom Amerykanina, ktre, nie odpoczywajc ani przez chwil, miadyy cile odmierzonym ruchem gum do ucia. Cze Ion-kil na wszystkie pytania tumacza odpowiada spokojnie i nieodmiennie: Pan kierownik Kim Sun-chan wyjecha w jakich swoich sprawach nie mwic dokd. Powiedzia nam tylko, e powrci za par dni". Kiedy z ust modego Koreaczyka po raz trzeci pada ta sama odpowied Amerykanin przesta u gum, wycign j w dug nitk, nastpnie zwin w kulk i przylepi do pasa. Potem z wyrazem obrzydzenia zbliy si do Cze Ion-kila i leniwie podnisszy cikie rkawice, uderzy go nimi z caej siy w twarz. Mieszkacy Domu a si zachwiali. Tak straszna bya zniewaga wyrzdzona w ich obecnoci najstarszemu kapi tanowi pionierskiemu. Cze Ion-kil zszarza na popi. Przez chwil zdawao si, e runie na
Opracowanie edytorskie: Jawa48

68

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Amerykanina. Ale powcign si nieludzkim wysikiem woli i po chwili grobowej ciszy powtrzy jeszcze raz zdawionym gosem: Pan kierownik Kim Sun-chan wyjecha i powiedzia, e wrci za par dni. Amerykanin odwoa chrapliwym gosem przeprowadzajcych rewizj lisynmanowcw. Na tym wizyta si skoczya. Na razie niebezpieczestwo byo zaegnane. Tej nocy Li Chio -sika zbudzio silne szarpnicie. Przy ku sta cakowicie ubrany Cze Ion-kil z palcem na ustach. Ubieraj si i chod. Tylko cicho, eby nie zbudzi maych". Zeszli do piwnicy, ktr za dnia tak starannie przeszukiwali lisynmanowcy. W blasku latarni Li Chio-sik dojrza okoo dwudziestu kolegw siedzcych w kucki pod usypiskiem wgla przy jednej ze cian. Byli to sami starsi wychowankowie. Wrd nich wszyscy kapitanowie pionierscy i szesnastoletnia nauczycielka O Dzon-suk. Li Chio-sik oczekiwa, e za chwil stanie si co niezwykego. Dlatego odczu zdziwienie i rozczarowanie, gdy Cze Ion -kil, wskazujc na stos wgla pod cian, powiedzia krtko: Odsumy ten wgiei. Wszyscy zabrali si wawo do roboty. Gdy odsunito wgiel, ukazay si elazne drzwiczki prowadzce do loszku sucego w lecie jako lodownia. Cze Ion-kil chwyci gruby pogrzebacz i pocz nim mocno uderza w elazn krat wazu: dwa razy powoli i trzy razy bardzo szybko. Potem otworzy j. W loszku odezway si jakie szmery. Trwao to przez dug, pen napicia chwil. I naraz Li Chio-sik wpi si palcami w rami stojcego obok kolegi.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

69

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Z ciemnego otworu wazu wyjrzaa gowa kierownika Kim Sun chana. Zebranych opanowaa szalona rado pomieszana z trwog. Wic kierownik wcale ich nie opuszcza. Wic dzisiaj wrg myszkowa tu przy jego schowku, o krok. Ale nie byo czasu na wypytywanie ani na dugie po witania. Kim Sun-chan by doskonale poinformowany o wydarzeniach w miecie. Oznajmi zebranym zwile, e Podziemny Komitet Frontu Patriotycznego miasta Sonczen rozpocz czynn walk z wrogiem i zamierza wcign do tej walki starszych wychowankw Domu Dziecka. Zapyta, czy wszyscy s przygotowani do walki. Obecnym rozgorzay oczy. Kilkanacie rk wycigno si bagalnym gestem w stron kierownika. Kim Sun-chan zada, aby przed przystpieniem szczegowych obrad zebrani zoyli przysig na wierno. do

W pciemnej piwnicy dwadziecia modych, drcych gosw wypowiedziao szeptem tekst uroczystej roty: Przysigamy Ojczynie i naszemu wodzowi Kim I r-Senowi, e bdziemy wroga bi tak dugo i uparcie, a opuci nasz kraj. Przysigamy, e ranieni lub wzici do niewoli nie zdradzimy naszej organizacji ani nie wydamy adnego z naszych towarzyszy. Przysigamy, e dooymy wszelkich si, aby zwerbowa jak najwicej nowych bojownikw do walki z wro giem". Po zoeniu przysigi zebrani przystpili do opraco wania szczegowego planu walki. Przede wszystkim wyoniono pierwsz grup operacyjn" pod dowdztwem Cze Ion-kila. W skad tego pierwszego oddziau bojowego weszli midzy innymi szesnastoletnia zastpczyni nauczyciela O Dzon-suk i trzynastoletni Li Chio-sik. Nastpnie kierownik Kim Sun-chan w imieniu podziemnego komitetu patriotw przekaza grupie operacyj nej jej zadania bojowe. Obejmoway one drobne akty dywersji oraz zbieranie informacyj o obiektach wojskowych wroga.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

70

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Zebranie w piwnicy przecigno si do rannego brza sku. Po jego zakoczeniu Kim Sun-chan poegna si ze swymi wychowankami i znowu skry si w loszku. Wychowankowie sumiennie przysypali wglem kryjwk kierownika, po czym wrcili do swych sypialni, gdzie zaraz zasnli lekkim, czujnym snem, jakim zasypiaj onierze na biwaku. Od tej pamitnej nocy w zajtym przez wroga miecie Sonczen poczy si dzia dziwne rzeczy. Byy to na pozr drobne i zupenie nie zwizane z sob wydarzenia, nastpujce w nieregularnych odstpach czasu i w rnych czciach miasta. Niektre z nich przypominay pozornie najzwyklejsze, dziecinne psoty. Ale w tych dziecinnych psotach kryo si tyle nienawic i do wroga i tyle nieustraszonej odwagi, e doprowadzay one do rozpaczy okupantw, a w sercach zgnbionej ludnoci zapalay wiato nadziei. Pierwszym z tych wydarze byo zdjcie lisynmanowskiej flagi z gmachu Komitetu Ludowego pooonego w samym rodku miasta. Biaa, czarno ctkowana chorgiew narodowej zdrady ktr Amerykanie natychmiast po swym wkroczeniu do Sonczenu wywiesili na siedzibie aresztowanych wadz miejskich w miejsce czerwono -modrej flagi Republiki Ludowej staa si od pierwszej chwili przedmiotem szczeglnej nienawici chopcw z sonczeskiego Domu Dziecka. W rozmowach midzy sob nazywano j nie inaczej, jak tamt szmat". I chocia w Sonczenie wisiao wwczas wiele flag lisynmanowskich, ilekro padao okrelenie tamta szmata", wiedziano od razu, e chodzi wanie t najbardziej irytujc flag, wywieszon na pierwszym pitrze Komitetu Ludowego. Ju podczas drugiego zebrania konspiracyjnego w piw nicy Domu Dziecka kierownik Kim Sun-chan wyda cho pcom z grupy operacyjnej upragniony rozkaz: Dzisiejszej nocy usuniecie tamt szmat", a za miast niej wywiesicie nasz flag. Wykonanie tego zadania bdzie dla was egzaminem sprawnoci bojowej. Mwic to kierownik wyj z zanadrza mae zawinitko rozwin przed oczami chopcw czerwono -modry sztandar koreaski.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

71

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Podziemny komitet walki z wrogiem przyznaje wam zaszczyt zatknicia nad miastem tej drogiej naszym sercom flagi. Pamitajcie, chopcy, e jest to sztandar Kim Ir-sena. I Kim Sun-chan ucaowa z czci czerwon gwiazd umieszczon na rodku flagi. Po nim to samo uczynili chopcy. Byo ju dobrze po pnocy, gdy maleka grupka ope racyjna z ojczystym sztandarem ukrytym pod bluz dowdcy wyruszya z Domu Dziecka w nocny mrok opanowanego przez wroga miasta. Wczesnym rankiem nastpnego dnia pierwsi przechod nie, ktrych droga wioda obok gmachu Komitetu Ludowego, zatrzymali si w radosnym osupieniu. Z pierwszego pitra Komitetu na drzewcach, z ktrych zdarto tamt szmat" powiewa dumnie czerwono-modry sztandar z czerwon gwiazd porodku. Wie o tym niezwykym wydarzeniu zaalarmowaa miasto z szybkoci telegrafu. W chwili gdy sfora lisynmanowskich policjantw ze wciekym ujadaniem zabieraa si do zdjcia flagi, wokoo gmachu Komitetu Ludowego stay ju nieprzebrane tumy mieszkacw miasta. Wobec uroczystego milczenia rzesz ludzkich, wpatrzonych w swj narodowy sztandar, nawet lisynmanowcy musieli poj, e stao si co, czego odrobi ju nie podobna. Dziki bohaterskiemu figlowi niewykrytych sprawcw wszyscy mieszkacy Sonczenu dowiedzieli si, e miasto ich nie zrezygnowao z walki z wrogiem. , Tego samego dnia na przedmieciu Sonczenu wysadzo no w powietrze dwa budynki zajte przez amerykask administracj wojskow.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

72

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Podziemny komitet patriotw dawa tym czynem zna chopcom z Domu Dziecka, e nie oni sami walcz z okupantami miasta. Zmiana flag na gmachu Komitetu Ludowego, bdca pierwszym wyczynem bojowym Li Chio-sika i jego kolegw, przypiecztowaa ostatecznie powstanie orodka dy-wersyjno-partyzanckiego w sonczeskim Domu Dziecka. Kierownik Kim Sun-chan, po spenieniu zada organiza cyjnych, wycofa si na rozkaz podziemnego komitetu do bezpiecznego schronienia w innej czci miasta, a jego funkcje tym razem ju nie w charakterze tymczasowego zastpcy przej Cze Ion-kil. Od tej chwili dziecicy orodek oporu z kadym dniem zdobywa sobie nowych onierzy wrd mieszkacw Do mu i coraz bardziej poszerza zakres walki z wrogiem. W zakres tej walki wchodzio przede wszystkim zbie ranie wiadomoci o wojskowych obiektach amerykaskich na terenie miasta. Trzynastoletni Li Chio-sik i w tej dziedzinie wyrnia si odwag i pomysowoci. Kadego ranka chopiec wychodzi z Domu Dziecka objuczony cikim adunkiem drzewa, zebranego przez kolegw w pobliskim la sku. Li Chio-sik udawa si ze swym ciarem w ssiedztwo jakich z gry upatrzonych koszar, biur czy magazynw amerykaskich. Tam rozkada na ziemi drzewo i gono je zachwala przechodzcym oficerom i podoficerom amerykaskim. W czasie ostrej zimy sonczeskiej drzewo opaowe byo materiaem bardzo poszukiwanym. Amerykanie potrzebowali go bardziej od innych. Wic czemu nie mieli go kupowa u maego, sympatycznego przekupnia, ktrego yczliwy umiech mile gaska ich serca nie przyzwyczajone do objaww yczliwoci ze strony mieszkacw podbite go miasta? Na brak klientw Li Chio-sik nie mg si uskara. Nabywcy drzewa kazali mu rzecz prosta odnosi towar do miejsca przeznaczenia. Wdrowa wic za nimi posusznie do rnych koszar i biur amerykaskich. W czasie gdy drzewo odwaano i wypisywano na nie asygnat, Li Chio-sik, nie poruszajc nawet gow, ogarnia bystrym spojrzeniem swych wyduonych oczu pomieszczenia wojskowe i notowa sobie w pamici 73

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

wszystkie szczegy mogce zainteresowa po dziemny komitet walki z wrogiem. Podczas tych niebezpiecznych wizyt u Amerykanw zdarzao si nieraz, e chwyta go za gardo nagy lk przed rozpoznaniem. Wtedy wsuwa niepostrzeenie rk do kieszeni spodni i obejmowa palcami chodny nabj pozostawiony przez Kim Ha-poka, a spokj i pewno siebie powracay natychmiast. Li Chio-sik rozumia dobrze, e zabieranie z sob naboju na wypady wywiadowcze jest karygodnym naruszeniem dyscypliny. Gdyby Cze Ion-kil dowiedzia si o tym, Li Chio-sik miaby si z pyszna. Mimo to chopiec nie mg si zdecydowa ani razu na pozostawienie naboju w domu. Jedynie z nim czu si bezpieczny. Uwaa go za swj paszport onierski i za niezawodny talizman szczcia. Po wyjciu z koszar amerykaskich Li Chio -sik spotyka si przewanie z O Dzon-suk. Czy trzynastoletniemu chopcu koreaskiemu nie wolno spotyka si ze swoj szesnastoletni siostr? Takich spotka nie zabrania si nawet w miastach okupowanych przez Amerykanw. Wiadomo za, e do niemiych zwyczajw wszystkich starszych sistr naley take zwyczaj dania od modszych braci szczegowych rozlicze z ich zarobkw. aden wic policjant amerykaski czy lisynmanowski nie mia prawa si dziwi, gdy Li Chio-sik, wrczajc O Dzon-suk zarobione pienidze, skada jej ponadto dugie i skomplikowane wyjanienia. Po poegnaniu si z Li Chio-sikiem O Dzon-suk wstpowaa do maego warsztatu lusarskiego, gdzie pracowa stary lusarz w niebieskich okularach, i oddawaa mu do naprawy jaki zamany klucz lub zepsut kdk co take byo rzecz najzupeniej naturaln, gdy jak wia domo klucze i kdki psuj si nawet w najporzdniej szych gospodarstwach. Czy O Dzon-suk w rozmowie ze starym lusarzem, poza tematami cile lusarskimi, poruszaa jeszcze jakie inne sprawy, trudno byoby stwierdzi, gdy do maego warsztatu, pooonego w najuboszej dzielnicy miasta, mieli wstp tylko specjalnie wtajemni czeni klienci. Jak wida z tego krtkiego opisu, dziaalno Li Chio -sika i O Dzonsuk odbywaa si w warunkach nie wzbu dzajcych niczyich podejrze. Jeeli za nazajutrz czy w dwa dni po tym wszystkim jaki wany
Opracowanie edytorskie: Jawa48

74

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

amerykaski obiekt wojskowy ulega wysadzeniu w powietrze lub zbombardowaniu to najbystrzejszemu oficerowi wywiadu nie przyszoby nawet na myl kojarzy ten fakt z nabyciem drzewa opaowego u maego koreaskiego przekupnia o niewinnych oczach i yczliwym umiechu. Po kilku udanych wyprawach wywiadowczych i dywersyjnych mali partyzanci z Domu Dziecka poczuli si prawdziwymi onierzami. Najbardziej czynnych czonkw grupy operacyjnej rozpieraa duma i poczucie wasnej wanoci. Jeszcze przed dwoma tygodniami Li Chio -sik i jego koledzy byli tylko sabymi, bezbronnymi siero tami wojennymi. Teraz stali si onierzami w caym tego sowa znaczeniu. Walczyli z wrog iem i zadawali mu straty. Wasnymi rkami i wasnym rozumem wywalczyli so bie najpikniejsz i najdumniejsz godno godno onierzapartyzanta. Czy nie mieli uzasadnionych powodw do dumy i radoci? Niestety, ta duma i rado wieo upieczonych partyzantw przejawiay si od razu na zewntrz w sposb najmniej podany. Li Chio sik i jego najbardziej zasueni towarzysze stracili cakowicie ch do nauki i zaczli si systematycznie wykrca od udziau w lekcjach. Bo czy prawdziwi onierze-partyzanci mog mie ch i gow do nauki? Prawdziwy onierz-partyzant po powrocie z udanej akcji' ma chyba prawo pogwarzy sobie nieco z modszymi kolegami o sytuacji w miecie i pochwali si przed nimi takim czy innym przeyciem? A wanie w czasie tych miych pogwarek onier skich przychodzi taka O Dzon-suk lub inny rwnie mao umiejcy zastpca nauczyciela i zaczyna naprzykrza si czowiekowi ze swymi nudnymi lekcjami. Prawdziwych onierzy partyzantw zapdza do lczenia nad podrcz nikami historycznymi i matematycznymi? Te pomys! Czy sysza kto o czym podobnym? Po prostu miechu warte. Otrzaskani z niebezpieczestwami i fortelami wojennymi, modzi partyzanci z Domu Dziecka byli najgbiej przekonani, e wszelkie nawoywanie ich do nauki uwacza ich wysokiej godnoci i jest po prostu mieszne. Dlatego popadali w coraz gruntowniejsze lenistwo. Poniewa za cieszyli si znacznym autorytetem u modszych kolegw, ich wpyw na otoczenie stawa si zdecydowanie demoralizujcy. 75

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Wwczas w t spraw wkroczya organizacja pio nierska. Zebranie aktywu pionierskiego dla podkrelenia jego wanoci odbyo si w konspiracyjnej piwnicy, ktrej od czasu wczenia wszystkich mieszkacw Domu do orodka partyzanckiego uywano tylko w wyjtko wych wypadkach. Do chopcw przemwi najstarszy kapitan pionierski i dowdca orodka Cze Ion-kil. Cze Ion-kil by zaledwie o trzy lata starszy od Li Chio -sika i pozostaych partyzantw. Ale od pamitnego zajcia z amerykaskim sierantem wszyscy pionierzy w Domu Dziecka uwaali go za dojrzaego mczyzn i swego opiekuna. Tym razem Cze Ion-kil dowid, e potrafi by ponadto mdrym i surowym sdzi. Mwi powoli, nie podnoszc gosu, z jego grubych warg ani na chwil nie schodzi pogardliwy umieszek. Kade sowo Cze Ion-kila chostao jak rzga. Czy s partyzantami? Tak, oczywicie, s partyzantami. Zrywaj nocami przeklte szmaty imperialistw i przeprowadzaj wany zwiad dla Armii Ludowej. Czy maj prawo by z tego dumni? Tak z tego maj prawo by dumni. Ale wszystko, co robi poza tym, jest haniebne i zasuguje na najsurowsze potpienie. Czy nie tumaczono im wiele razy, e najwaniejsz broni pioniera w walce z wrogiem jest nauka? Czy nie zdaj sobie sprawy z tego, e imperialici pragnliby za wszelk cen utrzyma modzie koreask w stanie niewiedzy i ciemnoty? Czy nie rozumiej, e kada nowa lekcja, odbywa na w trudnych warunkach obecnych, jest ciosem zadawanym wrogowi? Nauczyciele Domu Dziecka odeszli na front. Najwicej umiejcy wychowankowie zastpuj ich z trudem i powiceniem. Czy wszyscy pionierzy doceniaj naleycie cik prac tych najlepszych kolegw? Nie przeciwnie. S wrd pionierw chopcy, ktrzy sami nie chc si uczy i odcigaj od nauki modszych towarzyszy. Czy nie jest to po prostu dziaanie na korzy wroga? Tak naley to stwierdzi wyranie ci chopcy dziaaj na korzy wroga. Mwi nam, e s onierzami. Nie wierzmy im. Oni nie s onierzami. S po prostu maymi, niemdrymi smarkaczami. Tak niemdrymi smarkaczami. Przemwienie to Cze Ion-kil wygosi w miertelnej ciszy. Jego ironiczne, powoli cedzone sowa zwaliy si na serca chopcw jak grad cikich kamieni. Li Chio-sik i pozostali partyzanci wyszli z piwnicy
Opracowanie edytorskie: Jawa48

76

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

kompletnie zdruzgotani. Ich dumne czoa pochyliy si nisko, a uszy pony jaskraw czerwieni. Ta jedna krtka odprawa pionierska pooya zdecydo wany kres atmosferze nierbstwa i braku dyscypliny. Odtd w Domu Dziecka zapanowa surowy rygor i cile prze strzegany program dzienny, w ktrym walka partyzancka nie wykluczaa lekcji historii, a ,,akcje" zwiadowcze nie kciy si z nauk matematyki. Nad przestrzeganiem tego nowego adu czuwali wszyscy ci, ktrym drogie byo imi onierza -partyzanta. Niestety, ju w tydzie po odprawie pionierskiej wspania atmosfer modego orodka partyzanckiego zakci straszliwy i zupenie nieoczekiwany cios. Do Domu Dziecka powtrnie zawita patrol policyjny poszukujcy kierownika Kim Sun-chana. Tym razem wysoki sierant amerykaski nie bawi si ju w adne przesuchiwania. Po stwierdzeniu, e kierownik Domu dotychczas jeszcze nie wrci, policjanci aresztowali Cze Ion-kila i uprowadzili go z sob. Wysani w lad za patrolem zwiadowcy przynieli ko legom niewesoe wieci. Cze Ion-kila umieszczono w wizieniu przy ulicy Szemrzcych Strumieni. Chopcy wiedzieli, co to oznacza. Wanie z tego wizienia wyprowadzano codziennie dziesitki patriotw koreaskich na plac strace pod Wzgrzem Noy. Niezwocznie zwoana rada kapitanw pionierskich przekazaa kierownictwo Domu Dziecka szesnastoletniej O Dzon-suk, a kierownictwo partyzanckiej grupy operacyjnej trzynastoletniemu Li Chio-sikowi. Kolektyw pionierski ustali ponadto, ze pierwszym zadaniem bojo wym grupy operacyjnej ma by uwolnienie z wizienia Cze Ion-kila. Modym partyzantom nie trzeba byo tego dwa razy powtarza. Wszyscy kochali Cze Ion-kila jak starszego brata i rozumieli dobrze, jak nieodaowan strat dla caego Domu Dziecka jest jego uwizienie. Li Chio-sik, nie zwlekajc ani chwili, wybra z grona podwadnych czterech zrcznych zwiadowcw i zleci im udanie si jeszcze tego wieczora na ulic Szemrzcych Strumieni dla dokadnego obejrzenia gmachu wiziennego i wywiedzenia si, w ktrej z cel przebywa Cze Ion-kil.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

77

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Sam Li Chio-sik nie mg towarzyszy kolegom w tej wyprawie, gdy trzon grupy operacyjnej Domu Dziecka z rozkazu podziemnego komitetu walki z wrogiem mia przeprowadzi tej samej nocy akcj zwiadowcz w rejonie wspomnianego ju dwukrotnie Wzgrza Noy. Podziemny komitet uzyska informacje, e na Wzgrzu Noy znajduje si due zgrupowanie amerykaskie. Mali partyzanci zgodnie z rozkazem, przekazanym im przez starego lusarza w niebieskich okularach mieli ustali w przyblieniu skad nieprzyjacielskiej placwki i jej si ogniow. Byo to zadanie niezwykle trudne i niebezpieczne, przerastajce wszystko, czego dokonali dotychczas. Ale tej nocy mali partyzanci nie obawiali si najwikszych nawet niebezpieczestw. Strata drogiego przyjaciela i dowdcy dotkliwie zrania ich mode serca i napenia je mciw msk odwag. Okoo godziny jedenastej wieczorem szeciu chopcw pod dowdztwem Li Chio-sika wyszo z Domu Dziecka, postanawiajc uda si na punkt wyjciowy rnymi drogami, gdy wsplny przemarsz przez miasto mg zwrci uwag nieprzyjacielskich patroli. Spotkali si w p godziny pniej w gbokiej rozpadlinie wrd ruin spalonego Pedagogikum. Noc bya ciemna, bezksiycowa i bezgwiezdna. Tu przed nimi czerniao Wzgrze Noy, cel ich wyprawy. Za sob mieli mur strace. Powiew wiatru przynosi stamtd ciki, ckliwy odr gnijcych cia ludzkich... Zgodnie z uprzednio opracowanym planem Li Chio-sik rozstawi czterech kolegw na posterunkach alarmowych od strony miasta. Dwaj pozostali, najbystrzejsi i najzrcz niejsi, mieli si wspi ukradkiem na szczyt wzgrza i przeprowadzi tam waciw prac zwiadowcz. On sam jako dowdca pozosta w rozpadlinie dla utrzymania cznoci midzy posterunkami alarmowymi a zwiadowcami. Za sygna alarmu i zbirki przyjto, jak zwykl e, trzykrotne krakanie kruka. Kiedy wszyscy koledzy po otrzymaniu swych zada bojowych zniknli w ciemnociach i Li Chio-sik zosta sam, serce jego przenikn nieprzyjemny chd.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

78

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Li Chio-sik by chopcem bardzo odwanym, a samot ne przebywanie w mrokach nocnych po wielu dowiadczeniach ostatnich tygodni nie stanowio dla niego adnej nowoci. Ale ta niesamowita czarna noc wokoo, nie rozjaniona najmniejsz gwiazdk, i ssiedztwo placu strace mogy przej zabobonnym lkiem nawet najmniejsze serce. Darmo Li Chio-sik ucieka si do swego niezawodnego rodka uspokajajcego i mocno ciska w rku nabj otrzy many od Kim Ha-poka. Tym razem niezawodny rodek nie skutkowa. Mody partyzant rozumiejc, e dziwne uczucie, ktre go ogarnia, nie jest niczym innym, jak zwykym dziecinnym strachem nocnym wyty ca wol, eby odwrci myl od pospnego muru strace. Przez pierwszy kwadrans stara si ledzi wzrokiem wyobrani dwch to warzyszy przeprowadzajcych niebezpieczne zadanie zwiadowcze. Potem zabra si do opracowywania w mylach planu uwolnienia z wizienia Cze Ion-kila. Gdy i to nie pomagao, zastosowa rodek, do ktrego modzi chopcy odwouj si tylko w ostatecznej potrzebie: pocz szeptem powtarza tabliczk mnoenia. Niestety, aden ze sposobw, wyprbowanych przez wiele pokole chopcw w walce ze strachami nocnymi, nie przynosi Li Chio sikowi upragnionej ulgi i nie mg przywrci rwnowagi jego rozbieganym w popochu mylom. Straszliwy zaduch mierci pyncy zza muru strace wdziera si przemoc w nozdrza chopca i nie pozwala mu zapomnie ani na chwil, e w nieprzeniknionych ciemnociach nocy w odlegoci zaledwie dwudziestu krokw od niego le dziesitki zamordowanych i niepogrzebanych ludzi. Skoro Li Chio-sik poj, e strachu, czajcego si za pospnym murem, metodami szkolnymi nie pokona postanowi uy metody onierskiej i zaatakowa mur strace uderzeniem frontalnym. Powiedzia wic sobie w duchu: Ach, ty durniu niemdry, czego ty si boisz? Za tym murem le nasi najwspanialsi ludzie zamordowani przez Amerykanw. Kto wie, czy twj najwikszy przy jaciel, Cze Ion-kil, nie bdzie za par dni take tam lea? Kto wie, czy ty sam tam si nie znajdziesz, jeeli dzi siejsza
Opracowanie edytorskie: Jawa48

79

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

akcja si nie uda? Ba si takiego ssiedztwa? Ach , kpie wierutny! I ty pragniesz nazywa si onierzem?" Dopiero to ostre przywoanie si do porzdku nieco Li Chio sikowi ulyo. Chcc strzsn z siebie ostatki mazgajstwa wydosta si z rozpadliny i czogajc si przeby odlego dwudziestu metrw dzielcych go od muru strace. Gdy znalaz si tu przy nim, pocz przesuwa rk po jego szorstkiej powierzchni, jak gdyby chcc si upewni, e ma do czynienia z najzwyklejsz cian z cegie. Tak, by to zwyky mur ceglany. Jeszcze do niedawna stanowi cian piknego gmachu szkolnego, w ktrym wychowywano modych nauczycieli. Potem Pedagogikum spono od amerykaskiej bomby zapalajcej i mur sta si czci bezuytecznej ruiny. Dopiero Amerykanie po zdobyciu miasta znaleli dla niego zastosowanie. Uczynili go murem strace. Od tego czasu kadego dnia staj przed cian najlepsi synowie i najlepsze crki Sonczenu i przygldaj si jej tak dugo, pki od tyu nie uderzy w nich salwa mordercw. Lk Li Chio-sika ustpi miejsca zawzitej zoci. Je go palce znowu zacisny si kurczowo na trzymanym w kieszeni naboju. W tej chwili przysig sobie, e nabj musi dosign waciwego celu. Naraz serce chopca zatuko w piersi jak oszalae. Wraz z now fal trupiego zaduchu do jego wyczulonych uszu dobieg zza muru strace saby odgos przecigego jku. Ale teraz Li Chio-sik ju si nie ba. Przepad gdzie trzynastoletni chopczyk obawiajcy si strachw nocnych. Pod murem strace lea czujny i sprony w gotowoci bojowej onierz-partyzant walczcej Korei. Ten onierz wiedzia, e dochodzcy zza muru jk nie by gosem adnego nocnego upiora. Tam umiera czowiek. Z pewnoci dobry, wspaniay czowiek. I temu czowiekowi trzeba byo pomc. Szybkie, jasne jak byskawice myli przelatyway przez gow modego dowdcy. Czowieka zza muru trzeba uratowa za wszelk cen. Ale do akcji ratowniczej bdzie mona przystpi dopiero wtedy, gdy zbior si wszyscy. Do tego czasu dowdcy nie wolno opuci swego stanowiska. Odpowiada przecie za ycie szeciu ludzi.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

80

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Li Chio-sik z cikim sercem odczoga si od muru i wrci do swej rozpadliny. Teraz nie stara si ju odwraca myli od cmenta rzyska za murem strace. Przeciwnie: ca dusz by po tamtej stronie muru. Wszystkie swe mode siy stara si przekaza na odlego obcemu umierajcemu patriocie. Wytrzymaj jeszcze, bracie szepta arliwie w kierunku przesonitego mrokiem muru. Wytrzymaj jeszcze troch. Odsiecz nadciga. W ten sposb upyway niekoczce si minuty ocze kiwania. Trwao to bardzo dugo. W pewnej chwili od ciemnego zbocza Wzgrza Noy oderwa si niewielki cie i przypad do ziemi u boku Li Chio -sika. To pierwszy zwiadowca powrci ze zdobytymi informacjami. Mino jeszcze kilkanacie minut cikiego, napitego milczenia i drugi cie bezszelestnym susem wskoczy do rozpadliny dowdcy. Zwiad by skoczony. Wtedy Li Chio-sik unis gow i zmarszczy brwi. Cisz nocn rozdaro niecierpliwe, gniewne krakanie kruka. Po cigniciu posterunkw alarmowych odbyto krtk narad wojenn. Wszyscy zgodzili si natychmiast ze zdaniem dowdcy, e trzeba uratowa czowieka konajcego za murem strace. Wobec tego Li Chio -sik rozkaza jednemu ze zwiadowcw uda si bezzwocznie do znanego ju warsztatu lusarskiego ktry tym rni si od innych warsztatw, e dla wtajemniczonych otwarty by kadej godzinie nocy i przekaza tam caoksztat zebranych informacji. Czowieka zza muru postanowiono przenie do drugiego punktu cznikowego sieci konspiracyjnej. Bya nim podmiejska chatka drnika kolejowego, pooona w odlegoci zaledwie dwch kilometrw od muru strace. Li Chio-sik skierowa tam od razu drugiego zwiadowc z odpowiednim meldunkiem. Po ustaleniu planu i odejciu zwiadowcw Li Chio-sik i jego czterej koledzy przystpili do wykonania zadania.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

81

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Tym razem wystawiono tylko dwa posterunki alarmowe od strony miasta. Dwaj pozostali chopcy razem z dowdc przeczogali si wzdu muru strace, obeszli go i wypezli na plac kani. Nieprzenikniona ciemno oszczdzia im straszliwego widoku. Ale to, czego nie mg im powiedzie wzrok, mwi im dotyk. Szeroki na trzy metry pas przy murze cay by zasany trupami. Leeli tu starzy i modzi, mczyni i kobiety. Amerykanie od pewnego czasu nie pozwalali grzeba trupw buntownikw", aby ich widokiem oddziaywa odstraszajco na reszt ludnoci miast. Chopcy musieli si przebija przez zway trupw zagradzajcych im drog. Ich rce i nogi zaczepiay si o wosy kobiet i kurczowo zakrzywione palce mczyzn. Mdlio ich od straszliwego zaduchu. Garda ich dusi wcieky gniew. Czowiek, ktrego szukali, lea przywalony trzema trupami. Prawdopodobnie tylko wskutek tego unikn dobicia. By to stary mczyzna zupenie ju nieprzytomny. Wydawao si, e chwile jego s policzone. Ale chopcom nawet nie przeszo to przez myl. Byli pewni, e go uratuj. Olbrzymim wysikiem uwolnili go spod okropnego ciaru i przecignli na drug stron muru. I znowu zakraka trzykrotnie kruk zwoujc na zbirk posterunki alarmowe. Piciu bohaterskich chopcw, wlokcych z sob ciko rannego starca, rozpoczo najtrudniejszy bojowy marsz swego modego ycia. Po dwch godzinach wysikw, ktrych nie zdoa opisa piro, dobrnli wreszcie do chaty drnika. Tu czeka ju na nich, wezwany przez koleg zwiado wca, mody lekarz sonczeskiego podziemia. Rozpozna on od razu w rannym starcu jednego z ostatnich czonkw Rady Miejskiej Sonczenu. Rana jego jak si okazao nie bya tak cika. Wkrtce te po jej opatrzeniu odzyska przytomno. Gdy mu opowiedziano, e jego wybawcami s trzynastoletni pionierzy z Domu Dziecka, ten twardy i nienawyky do poddawania si wzruszeniom czowiek nie potrafi powstrzyma ez radoci i dugo bez sowa ciska do Li Chio-sika.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

82

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Bya ju bardzo pna, prawie nadranna godzi na, gdy grupa operacyjna sonczeskiego Domu Dziecka wycofaa si z domku drnika. Kiedy podchodzili do miasta, Li Chio-sik rzek do kolegw: Zadanie bojowe skoczone. Maszerujcie teraz do domu. Ja musz jeszcze zatrzyma si przy murze strace. Modzi partyzanci nie zgodzili si jednak opuci swego dowdcy. Wobec tego caa grupa, zachowujc konieczne ostronoci, udaa si powtrnie w kierunku zowieszczego Wzgrza Noy. Ale ostatnie bojowe zadanie tej nocy Li Chio-sik pragn wykona bez cudzej pomocy. Dlatego wszystkich kolegw pozostawi na posterunkach ochron nych, a do muru strace podczoga si sam. Wrci stamtd w niespena p godziny. By spokojny i tak radosny, jak nigdy dotychczas. Potem grupa operacyjna w penym skadzie i bez dalszych ju przeszkd powrcia do Domu Dziecka. Nastpny dzie w Sonczenie upyn do poudnia bez adnych nadzwyczajnych wydarze. Nie zerwano nigdzie flag i nawet mali przekupnie drzewa nie wyszli tego przedpoudnia na swoje punkty obserwacyjne. ycie oku powanego miasta toczyo si sw utart kolein. Patrol lisynmanowski pod dowdztwem amerykaskiego oficera o tej samej godzinie, co zawsze wywid kilkunastu patriotw z wizienia przy ulicy Szemrzcych Strumieni i zaprowadzi ich na plac publicznych egzekucji. Tam, jak zawsze, ustawiono ich twarzami do muru strace. I, jak zawsze, zabito ich salw w plecy. Wszystko na pozr odbyo si tak, jak zawsze. Bo nikt nie zdoa zauway, e na chwil przed wybuchem umiercajcej salwy wszyscy skazacy utkwili spojrzenie nagle pojaniaych oczu w jednym punkcie po siekanego kulami muru strace, gdzie niewprawna do chopica wyrya gwodziem jedno krtkie zdanie: MIER WASZA BDZIE POMSZCZONA". Po poudniu niebo nad Sonczenem zacigno si czar nymi chmurami. Pod oson tych chmur na Wzgrze Noy naleciao dwadziecia bombowcw Armii Ludowej.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

83

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Obietnica zoona rozstrzelanym zostaa speniona. W taki to sposb zakoczya si akcja zwiadowcza w rejonie Wzgrza Noy, przeprowadzona przez grup operacyjn z sonczeskiego Domu Dziecka. Nastpn z kolei akcj maych partyzantw byo uwol nienie z wizienia przy ulicy Szemrzcych Strumieni ko legi Cze Ion-kila. W tej akcji decydujc rol odegra szczliwy przypadek. Wysani pierwszego wieczora zwiadowcy donieli, e Cze Ion-kila umieszczono w zbiorowej celi na drugim pitrze, pooonej w tylnej czci gmachu i wychodzcej na gsto zadrzewiony park. Ta cela posiadaa mae, okrge okienko, umieszczone wysoko niemal pod sufitem. Okienko odgrywao rol otworu wentylacyjnego i nie po siadao adnej osony, gdy ucieczka przez nie dla dorosego mczyzny bya zupenie niemoliwa, w celi za do przyjcia Cze Ion -kila siedzieli sami doroli winiowie. Jednake bystrzy zwiadowcy zrozumieli od razu, e taki szczupy i zwinny chopiec, jak Cze Ion -kil, bdzie si mg od biedy przez to okienko przecisn. Plan uwolnie nia Cze Ion-kila rozwin si jako konsekwentny wniosek z tych obserwacji. Zaraz nastpnego dnia po akcji w rejonie Wzgrza Noy w Domu Dziecka przygotowano niewielk pik, splecion misternie z kilkunastu metrw cienkiej, mocnej linki. W rodku piki ukryto karteczk z dokadnymi instrukcjami dla uwizionego kolegi. Kto wie, jak zrcznie i celnie potrafi rzuca kamieniami i pik mali chopcy koreascy, zrozumie, e wrzu cenie uplecionej z linki kuli do celi Cze Ion-kila nie byo rzecz trudn. Wykonanie prostego planu rwnie odbyo si bez specjalnych komplikacji. Noc, pod oson ktrej uwolnio no Cze Ion-kila, najwicej kopotw przysporzya niechybnie wartownikowi lisynmanowskiemu, pilnujcemu wizienia od strony zadrzewionego parku. Mia on tej nocy wraenie, e do wiziennego parku zleciay si na burzli wy wiec kruki z caej Korei. Ich gniewne, niecierpliwe krakanie z pewnoci wprawio go w zabobonny lk.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

84

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Ale nie tylko kruki dokuczay mu w czasie tej ciemnej i nieprzychylnej nocy. Gdy przytulony do muru, ktry chroni go przed przenikliwym wiatrem, zamierza wanie zapa w sodk pdrzemk, nagle z gbi parku rozleg si ostry, przeraliwy krzyk. Drcy z przeraenia, z karabinem nastawionym do strzau, stranik wizienny zeszed ze swego posterunku i ruszy na obchd parku. Jednake nigdzie nie znalaz nic podejrzanego. Wtedy musia przestraszy si na dobre i zapewne przysig sobie, e nigdy ju nie tknie przed sub alkoholu, ktry narzuca uszom halucynacje i skazuje na bezcelowe wdrw ki na wietrze, uniemoliwiajce spokojn drzemk pod murem wiziennym. Ale obchd parku nie by bezcelowy. Bo w czasie nieobecnoci wartownika na posterunku Cze Ion-kil, podsadzony do gry na ramionach towarzyszy z celi, wydo sta si przez okienko, spuci si na d po lince, a nastpnie znikn w gszczu drzew i krzakw. Cze Ion-kil nie powrci ju oczywicie do Domu Dziecka. Nawet moliwo przechowania go w loszku piw nicznym uznano za rzecz zbyt ryzykown. Byym dowdc grupy operacyjnej zaj si stary lusarz w niebieskich okularach, zapewniajc mu bezpieczny schron i odpowied nie zatrudnienie. Ale ju w par dni potem okazao si, e uwolniony wizie mg sobie najspokojniej powrci do swej ma cierzystej bazy. Albowiem wydarzyo si co, co zmusio okupantw amerykaskich do zajcia si sprawami znacznie waniejszymi od pocigu za szesnastoletnim chopcem. Pewnego ranka mali cznicy, krcy midzy Domem Dziecka a warsztatem lusarskim i chatk drnika, przynieli wie, ktra zapara oddech w piersiach i zatrzymaa na chwil bicie serc. Oddziay Armii Ludowej wyruszyy z Wysokich Gr do natarcia na miasto Sonczen. Ory grskie wracaj do swych gniazd. Orlta z Domu Dziecka musiay si przygotowa do godnego powitania starszych braci. Li Chio-sik zrozumia, e nadesza chwila wyczekiwana od tygodni chwila zbrojnego wystpienia grupy operacyjnej.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

85

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Ale grupa operacyjna nie posi adaa broni. Na wszyst kie dotychczasowe bagania o bro lusarz w niebieskich okularach i podmiejski drnik odpowiadali odmownie. Podziemny komitet nie rozporzdza tak iloci karabinw, eby mg w nie zaopatrywa trzynastoletnich chopcw. Li Chio-sik zrozumia, e bro grupa operacyjna musi sobie zdoby sama. Czy byoby do pomylenia, eby gro madka trzynastoletnich chopcw moga sobie sama zdoby bro w miecie okupowanym przez silne i wietnie uzbrojone oddziay wroga, nawet wwczas gdy ten wrg by ogarnity panik ewakuacyjn? Dla chccego naprawd nie ma rzeczy niemoliwych. A Li Chio -sik musia zdoby bro. Nosi przecie w kieszeni zdobyczny nabj amerykaski i nabj ten domaga si zdobycznego karabinu. Po dugich naradach i namysach przystpiono do wykonania szaleczo ryzykanckiego planu. W sonczeskim Domu Dziecka nie byo wprawdzie broni, ale byo duo dobrego, mikkiego drzewa lipowego i kilka buteleczek z czarnym, poyskliwym lakierem. Byo tam take dwch maych chopcw, ktrzy potrafili niezwykle kunsztownie wycina z drzewa rozmaite za bawki. Zmajstrowane przez nich rewolwery oczywicie nie strzelay, ale postraszy mogy i to porzdnie. Przekonali si o tym w trzy dni pniej dwaj policjan ci lisynmanowscy, ktrych pod groz tych drewnianych rewolwerw rozbrojono i wzito do niewoli. Lisynmanowcw zamknito w loszku piwnicznym, gdzie ongi ukrywa si kierownik Kim Sun-chan. Ich karabinki przeja grupa operacyjna. Li Chio -sik, adujc w zdobyczny karabin nabj otrzymany od Ki m Ha-poka, mia zmarszczone brwi i surowo zacite usta. Myla o nocy spdzonej za murem strace. Czego dokonano za pomoc tych dwch pierwszych karabinw i dalszej zdobycznej broni, o tym mwi dokadnie biuletyn Dowdztwa Koreaskiej Armii Ludowej, przedrukowany w pionierskiej gazetce, ktr Li Chio-sik przywiz ze sob z Korei.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

86

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

W czasie trzydniowej panicznej ewakuacji okupanta z miasta Sonczen grupa operacyjna Li Chio-sika zapisaa na swym rachunku nastpujce wyczyny: Wzito do niewoli piciu lisynmanowcw i dwch Amerykanw. Zdobyto cztery 80-milimetrowe miotacze min, dwa samochody i wiele granatw. Zdobyto 100 tysicy metrw drutu telefonicznego. Zastrzelono, jak wciekego psa, lisynmanowskiego po licjanta, ktry usiowa zatru studnie miejskie. Uwolniono z wizienia dwustu patriotw, ktrych oku pant zamierza wymordowa". Nadszed wreszcie dla Sonczenu w szczliwy dzie, gdy w ulice szalejcego z radoci miasta wkroczyy bata liony piechoty morskiej, stanowice dawn jego zaog. Li Chio-sik spotka si ze swym przyjacielem, podofi cerem Kim Ha-pokiem. Zaledwie przed kilku tygodniami egna go jako may, przestraszony chopiec. Teraz ucisnli sobie rce jak dwaj starzy, wyprbowani towarzysze broni, ktrych czasowo rozdzieliy odmienne zadania bojowe. Li Chio-sik wsun w rk marynarza may metalowy przedmiot. Bya to pusta uska po naboju wystrzelonym w obronie narodu i ojczyzny.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

87

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ROZDZIA PITY

J A K

B O J O W Y

O K R T

Opracowanie edytorskie: Jawa48

88

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

V. JAK BOJOWY OKR T


Organizacja pionierska gootczaskich Koreaczykw jest jak niezwyciony bojowy okrt. Przeprawy wojenne i ogie nieprzyjaciela zahartoway jego zaog, lecz nie zdoay uszkodzi jego ochronnego pancerza. Daleko odpyn okrt pionierski od swego macierzystego portu. Ale jak zawsze dzieje si z okrtami czci swego narodowego terytorium by nie przesta. Dowdc pionierskiego okrtu eglujcego na dalekich obcych wodach pod flag Ludowej Republiki Koreaskiej jest nauczyciel Chan, ktry sprawuje nadzr nad gootczask organizacj pioniersk z ramienia Zwizku Modziey Koreaskiej. Prcz niego okrt posiada dziesiciu oficerw. S nimi kierownicy grup pio nierskich, czyli tak zwani kapitanowie pionierscy. Gootczaski kapitan dla swej grupy jest czym wicej ni zwykym przeoonym pionierskim. Wystpuje on wobec swych modszych kolegw jako penomocny przedstawiciel dalekiej walczcej ojczyzny, jako zastpca nie yjcych rodzicw i jako pomocnik nauczyciela. W potrze bie potrafi by take lekarzem, krawcow i siostr mio sierdzia. Przed orlim wzrokiem kapitana nie ukryje si adna krzywda, aden wystpek. Kapitan pionierski broni przeladowanych i poskramia gwatownikw. Kapitan pionierski jest obroc z urzdu we wszystkich sporach i nieporozumieniach swoich podwadnych i jest sdzi, od wyrokw ktrego nie ma odwoania.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

89

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Polscy pracownicy Domu Dziecka przez dugi czas nie mogli zgbi tajemnicy niezwykego autorytetu kapitanw i elaznej dyscypliny rzdzcej gootczask organizacj pioniersk. Dopiero opowiadanie partyzanta Li Chio-sika z Sonczenu rzucio na t spraw jasny snop wiata. Wprawdzie Li Chio-sik mwi tylko o wasnych przeyciach, ale nauczyciel Chan zapewni polskich suchaczy, e prawie kady z gootczaskich kapitanw moe si pochlubi podobn przeszoci. Opowiadanie Li Chio-sika mona wic miao uwaa za opowiadanie o szkole, z ktrej wyszli gootczascy kapitanowie. Ale opowiadanie Li Chio-sika nie tumaczyo wszyst kiego. Bo walka jest walk a dzieci s dziemi. Wychowawcom trudno byo uwierzy, e same wspomnienia wsplnych przey wojennych mogy wystarczy w zupenie odmiennych warunkach ycia gootczaskiego do utrzymywania w karbach niewzruszonej dyscypliny dwustu rozbrykanych dzieci. Nie. Nauczyciele koreascy i kapitanowie pionierscy dla osignicia tej dyscypliny musieli si posugiwa jeszcze jakimi innymi, tajemniczymi rodkami. Jakie te rodki byy nikt z Polakw oczywicie nie wiedzia. Ale e byy to zdawao si nie ulega wtpliwoci. Wiara w tajemnicze rodki wychowawcze koreaskich zwierzchnikw pionierskich umocnia si po pamitnej awanturze w wietlicy. Ten poaowania godny wypadek wydarzy si w miesic po przyjedzie Koreaczykw do Gootczyzny. By to w przeomowy okre s, kiedy wojenne sieroty zrzuciy z siebie wreszcie brzemi wspomnie przeszoci i poczy odczuwa gwatowny przypyw nowych si ywotnych. W pewne niedzielne popoudnie, gdy niena zawieja uniemoliwia wyjcie na boisko, mali Koreaczycy bawili si jak zwykle w duej wietlicy na pierwszym pitrze. Dzi trudno ju dociec, jak to si stao, e pod koniec zabawy nie byo w wietlicy adnego z wychowawcw. I wanie wtedy z nie znanych nikomu przyczyn bawicy si chopcy nagle ulegli napadowi jakiego niszczycielskiego szau. Kiedy dyurny wychowawca powrci do wietlicy, oczom jego przedstawi si obraz straszliwego zniszczenia. wieo zawieszone na oknach tiulowe firanki
Opracowanie edytorskie: Jawa48

90

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

zostay zdarte i poszarpane w strzpy. Na biaych cianach byo peno brudnych ladw i okalecze. Na pododze walay si potuczone doniczki, rozsypana ziemia i poamane palemki. Przeraeni polscy wychowawcy zawiadomili o zajciu w wietlicy nauczyciela Chana. By to pierwszy wypadek, kiedy nauczyciel Chan wysucha relacji polskich kolegw bez zwykego uprzejmego umiechu. Zdemolowanie wietlicy ogromnie go przygnbio. Tym wicej e wybryk nastpi wanie w tym czasie, gdy midzy Koreaczykami a Polakami zaczy si ju nawizywa pierwsze serdeczne stosunki. Tego wieczora Chan zwoa do wietlicy walne zebra nie wszystkich pionierw. Drzwi wietlicy zostay zamknite na siedem spustw i nikt z Polakw nie dowiedzia si, jaki by przebieg tego dramatycznego zebrania. A waciwie, jeeli wyjawi ju ca prawd... Tak: nie ma co ukrywa. Trzeba wyjawi ca prawd. Ot by kto, kto przez cay czas trwania zebrania pionierskiego sta przyczajony pod drzwiami wietlicy i wytonym uchem owi wszystkie odgosy burzliwej narady. Tym kim by syn kucharki Parypiskiej znany ju wam Stasiek Parypiski. Podsuchiwanie jest niewtpliwie rzecz brzydk. Ale na usprawiedliwienie Staka Parypiskiego trzeba przypomnie, e w owych pierwszych tygodniach wszystko, co dziao si u Koreaczykw, budzio szalon, niemoliw do opanowania ciekawo dzieci polskich. Ponadto postpek Staka rni si zasadniczo od zwykego podsuchi wania. Bo choby Stasiek sta pod drzwiami wietlicy nie dwie godziny, ale dziesi godzin to i tak nie mgby zrozumie ani jednego sowa z koreaskich przemwie.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

91

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Tak czy inaczej Stasiek Parypiski przez pene dwie godziny sta pod drzwiami wietlicy, w ktrej odbywao si zebranie pionierw koreaskich. Treci dochodzcych go haasw nie rozumia. Ale rozrnia gosy poszczeglnych mwcw i nastrj poszczeglnych przemwie. I to pozwolio mu wysnu pewne wnioski. Wnio ski te zakomunikowane nastpnie polskim wychowawcom zakciy na dugi czas spokj wewntrzny caego polskiego personelu gootczaskiego Domu Dziecka. Najpierw wic wysucha Stasiek przemwienia nauczyciela Chana. Chan mwi bardzo dugo i stojcy pod drzwiami chopiec sysza wyranie, jak gos nauczyciela ama si i dra od gniewnego wzburzenia. Potem z takim samym wzburzeniem odpowiadali kapitanowie pionierscy i inni chopcy. Wypowiedzi pionierskie w ktrych dwiczay: skrucha, al i wstrzymywane zy zajy wicej ni godzin. Po ostatniej z nich zapada krtka ci sza. I naraz znowu rozleg si gos Chana. Chan ju nie przemawia. Wykrzykn tylko kilka gardowych dwikw. Ale wykrzykn je z tak moc, e zabrzmiao to jak uderzenie piorunu. W tych kilku sowach nauczyciela musiao by co strasznego bo odpowiedzia im jeden wielki krzyk trwogi i rozpaczy. Tak krzycz zapewne marynarze wo jennego okrtu, kiedy po salwie nieprzyjacielskiej wali si ich gwny maszt. Po krzyku trwogi i rozpaczy wybuchn w wietlicy taki aosny lament, e serce Staka Parypiskiego zamaro z grozy i ze wspczucia. W kilka minut pniej zebranie pionierskie zakoczyo si i to tak nagle, e Stasiek ledwie zdoa odskoczy od drzwi. Z zebrania wszyscy chopcy wyszli z zaczerwieniony mi oczami. Spostrzegawcza sekretarka Mira zauwaya, e zaczerwienione oczy mia nawet nauczyciel Chan. A po zebraniu przez cay dugi miesic mali Koreaczycy sprawowali si tak idealnie, e polski personel nie mg nadziwi si tej zmianie. Co t zmian spowodowao nie wiedziano.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

92

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Domylano si tylko, e pozostawaa ona w cisym zwizku z kilkoma sowami wypowiedzianymi przez nauczyciela Chana pod koniec zebrania pionierskiego w wietlicy. I cay polski personel Domu Dziecka pocz si gowi nad rozwizaniem drczcej zagadki. Co Chan powiedzia wwczas w wietlicy? Jakim tajemniczym rodkiem wychowawczym osignito cudown zmian w zachowaniu maych Koreaczykw? Najbardziej drczc bya ta zagadka dla Staka Parypiskiego. Nic wic dziwnego, e wanie on, a nie kto inny j rozwiza. Po miesicznych blisko staraniach i podchodach wydusi wreszcie od swego przyjaciela Li-Wana tre kocowego okrzyku nauczyciela Chana. Chan wykrzykn wtedy do pionierw koreaskich tylko jedno zdanie. Brzmiao ono: Nie zasugujecie na to, eby portret Kim Ir-sena wisia w waszej wietlicy!

Opracowanie edytorskie: Jawa48

93

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ROZDZIA SZSTY

Opracowanie edytorskie: Jawa48

94

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

VI. TANIEC NODR KAN-BION

Na wystpy artystyczne maych Koreaczykw zwane w gootczaskiej gwarze wietlic koreask" gocie z zewntrz rzadko bywaj dopuszczani. Sawa artystycznych uzdolnie dzieci gootczaskich rozesza si daleko poza Gootczyzn. Wiedz o niej w po wiatowym Ciechanowie i w stoecznej Warszawie. Niemal codziennie dzwoni do Gootczyzny rozmaite instytucje i osoby; szkoy, zwizki zawodowe, malarze, rzebiarze, literaci z prob o pokazanie im wystpw wietlicy koreaskiej. Ale na og probom tym si odmawia. Niewzruszona zasada Dyrektorki Domu Dziecka brzmi: adnych goci na wystpach wietlicy koreaskiej, adnego robienia cyrku z dzieci koreaskich. Bywaj jednak wypadki, kiedy Dyrektorka sama odstpuje od swej niewzruszonej zasady. Bo czy mona na przykad nie pokaza wietlicy koreaskiej delegatom Warszawskiej Spdzielni Zegarmistrzowskiej Zegarmistrz", trudzcym si specjalnie z Warszawy do Gootczyzny dla wrczenia dzieciom piknego daru Spdziel ni: misternie wykonanego zegara ciennego? Albo takiemu towarzyszowi Cyraskiemu z ciechanowskiej Rady Narodowej, ktra tak serdeczn opiek otacza sieroty koreaskie i ktrej Gootczyzna tyle zawdzicza. Takich goci nie mona odprawia z Domu Dziecka bez pokazania im najpikniejszego, czym Dom rozporzdza. I takich goci Dyrektorka sama zaprasza na wieczor ny wystp wietlicy koreaskiej.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

95

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Wystpy artystyczne odbywaj si na pierwszym pi trze w gwnej wietlicy Domu Dziecka. Maa publiczno koreaska rozsiada si wschodnim obyczajem na pododze. Gocie i pracownicy Domu zajmuj krzesa pod cianami. Jedna mama Parypiska staje jak zwykle w drzwiach i nie pozwala si stamtd ruszy. Grubej kucharki nigdy nie mona skoni do zajcia miejsca na krzele. Moe dlatego, e przyzwyczaia si do caodziennego wystawania przy kuchni, a moe po prostu jak zoliwie twierdzi stolarz Grabowski W Gootczynie nie ma krzese na jej miar". Wystpy artystyczne rozpoczyna mieszany chr chopcw i dziewczt pod batut koreaskiego nauczyciela Czana. Dla kadego, kto nigdy przedtem nie sysza piewu koreaskiego, wystp tego przelicznego chru jest niezwykym przeyciem. Struny gosowe koreaskich piewakw maj przedziwn wibracj. Ich przenikliwy, szklano-srebrny ton przenika serca na wskro. Maa Jadzia, crka modszej kucharki Krystyny jak zawsze w takich razach nie moe opanowa drczcej j pasji badawczej. Podchodzi cichutko na palcach do swojej przyjaciki, najmniejszej chrzystki Kim B-cha, i korzystajc z wysokiego C" zaglda jej ciekawie w usta. Rozpiewana Kim B-cha stara si otworzy buzi jak najszerzej, eby dopomc polskiej przyjacice w jej poszukiwaniach. Mimo to Jadzia powraca na miejsce rozczarowana. Znowu nie udao jej si dojrze w gardle Kim B-cha tych rozedrganych szklanych dzwoneczkw, ktre tak wyranie sycha w piewie chru. Ariran, Aran Ara ri io Ariran kogieryl Nomokanda...

Opracowanie edytorskie: Jawa48

96

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Wspaniaa jest stara pie Ariran, ktr lud koreaski piewa ju od tysica lat. Pikna jest pie Ariran, czca dawne lata z dzisiejszym dniem. Zmienna i cigle odnawiajca si jest pie Ariran, do ktrej kady wiek historii dorzuca wasne sowa i wasn melodi. I dzisiaj na koreaskich polach bitew, nad wezbranymi wodami rzek, na niedostpnych zboczach gr rodzi si w boju nowa strofa pieni Ariran tragiczna, bohaterska strofa wojnie napadnitego ludu. Ariran, Ariran Ara ri io Ariran kogieryl Nomokanda... Wystp koreaskiego chru to wito nauczyciela Cza na. Kiedy nauczyciel Czan staje przed swym chrem obejmuje nad nim batut zmienia si nie do poznania. Jego nieadna twarz szlachetnieje w wyrazie surowego natchnienia. A ruchy napitych rk staj si mocne, sta nowcze i harmonijne jak rytm pieni. Czan jest urodzonym muzykiem. Za sob ma skoczone konserwatorium pheniaskie, przed sob przyszo kompozytora. Dyrygujc swym chrem nauczyciel Czan od czasu do czasu odwraca gow w stron fortepianu i szybkim, krt kim spojrzeniem porozumiewa si z czternastoletni akompaniatork Li Tson -si. Rzecz zwyka. Kierownik chru musi si porozumiewa z akompaniatork. Ale u tych, ktrzy znaj przeszo gootczaskiej Korei", ta wymiana spojrze midzy wychowawc a wychowanic wywouje natychmiast pewne wspomnienie. Wspomnienie tak samo pikne i tak samo historyczne, jak pie Ariran. Nie czekajc na zakoczenie piewu Dyrektorka Do mu Dziecka opowiada szeptem towarzyszowi Cyraskiemu z ciechanowskiej Rady Narodowej o niezwykych wzach czcych nauczyciela Czana z ma pianistk Li Tson-si. A wic jeszcze raz trzeba powrci do strasznego mar szu dzieci do miasta Sinidzu na chiskiej granicy. W czasie tego marszu Li Tson-si rani w nog odamek bomby. I to wanie ona, maa, wesoa pianistka Li Tson -si bagaa wwczas kierownikw pochodu o prawo do mierci: Nie kacie mi i dalej, pozwlcie mi tu umrze". Ale nauczyciel Czan postanowi uratowa ycie, z ktrego tak lekkomylnie rezygnowaa Li Tson-si. Wzi wic dziewczynk na plecy i nis j przez dziesi dni a do samego
Opracowanie edytorskie: Jawa48

97

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Sinidzu. W taki to trudny i niezwyky sposb nauczyciel Czan zdoby sobie akompaniatork dla swego chru. Towarzysz Cyraski z Powiatowej Rady Narodowej przyglda si spod oka rozgrzanej gr, umiechnitej pia nistce Li Tson-si i mocno zaciera swe due, spracowane rce. A strach pomyle, e z umiechnitych dziecinnych ust mogy wyj te okropne sowa. Czy mona wyobrazi sobie co bardziej przeraajcego ni baganie o mier wychodzce z ust czternastoletniej dziewczynki? Przy wtrze wzniosych tonw pieni Ariran strasznie piknie brzmi ta historia o nauczycielu i uczennicy. To warzysz Cyraski mruczy do Dyrektorki: Dobr tu macie robot, towarzyszko. Nie ma co, fajna robota. Po popisach chru nastpuje taniec dzieci Ko-ko" w wykonaniu najmodszej pary tancerzy: maej Kim B-cha i jej dziesicioletniego partnera, zwanego Kajtusiem". Wesoy i zabawny jest ten taniec Ko -ko", ktry tacz wszystkie mae dzieci w Korei. Kim B-cha i Kajtu" z zasonitymi oczami podskakuj w pprzysiadzie i zawodz cieniutki mi gosikami. Przypomina to troch polskie Siedzi zajczek na grochowej miedzy". Ko-ko... Ko-ko... piewaj Kim B-cha i Kaj-tu Ko-ko... Ko-ko... odpowiada chrem caa sala. Ko-ko... Ko-ko... piszczy uszczliwiona maa Jadzia. Tylko towarzysz Cyraski nie moe jeszcze otrzsn si z wraenia po opowiadaniu Dyrektorki. Przychodzi mu naraz do gowy, e w Korei z pewnoci byy dzieci duo dzieci ktre wanie podczas tego
Opracowanie edytorskie: Jawa48

98

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

wesoego taca Ko-ko" giny od niespodzianie zrzucanych bomb lotniczych. Zmieniaj si kolejne numery programu wietlicy koreaskiej. piewaj chopcy i dziewczta. Powany Ri Han -sik z ciemn podun myszk pod prawym okiem piknym, penym gosem intonuje pieni koreaskich grali. Wysoko, wysoko jak grski sok szybuje dzika, aosna pie Ri Han-sika. Zrodzia si u stp witego wulkanu Pektusan, ale pobrzmiewaj w niej te same przecige tony, co w pieniach podhalaskich pasterzy. A potem znowu staje przed publicznoci chr Cza -na. Tym razem nauczyciel Czan dugo trzyma podniesion do gry rk, zanim decyduje si wreszcie obudzi ni swj zaczarowany instrument. I naraz... co za wspaniaa niespodzianka: z wysokich, szklano -srebrnych tonw chru swawolnie i rzewnie zelizguje si polska piosenka: C emu z es mne, matul enko, za ms wy-da-a... Troch nieswojska jest ta koreaska matuleka. Jaka oniemielona i zzibnita jakby j przebrano z owickich weniakw w koreaskie muliny i jedwabie. Ale dziwnie przy tym urocza i dziwnie wzruszajca. D ob ze byo u matuli u okienku stoi, co ndzela, co switeckotose ustroi... Stolarz Grabowski dostrzega ze zdumieniem, e po czerwonej, byszczcej twarzy kucharki Parypiskiej spywaj zy, powolutku jedna za drug... kap, kap. Pani Parypiska, u Boga Ojca, co z pani jest? Przecie w tym nie ma nic do paczu. A ide, pan, ide, pan irytuje si przychwycona na gorcym uczynku wzruszenia kucharka. Sprbuj no, pan, tak posta przez cay dzie przy kuchni, to i panu zy pociekn. Pikna robota mruczy do warszawskich zegar mistrzw towarzysz Cyraski to, rozumiem, jest pikna robota.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

99

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

A pniej nastpuje to, co w wietlicy koreaskiej jest najpikniejsze tace. Dwie czternastoletnie tancerki Pak Ion-dza i Kim Ion-suk pokazuj, co potrafi w ludowym tacu Nodr Kan-bion". W gootczaskim Domu Dziecka jest wiele dobrych tancerek. Dobrze taczy milczca i zawsze smutna Kim Sun-bok, ktra nie umie si mia od czasu, kiedy zmuszono j do patrzenia na mczesk mier matki dziaaczki Ligi Koreaskich Kobiet. Dobr tancerk jest take pena temperamentu Tso Mi-su, specjalistka od Taca Partyzantw". I wysoka, agodna Ra Ki-mie. I jeszcze trzy lub cztery inne dziewczynki. Ale adna z tych tancerek nie moe mierzy si talentem i umiejtnoci z dwiema sawami gootczaskimi: z Pak Ion-dza i z Kim Ion-suk. Kiedy Pak Ion-dza i Kim Ion-suk, odziane w pikne stroje narodowe z barwnego jedwabiu, tacz Nodr Kan -bion" nie jest to ju aden popis wietlicowy, lecz prawdziwa, za serce chwytajca szt uka. Jak rne s te dwie czternastoletnie tancerki! Uro dzona w chopskiej chacie Pak Ion-dza jest wysoka i silnie zbudowana jak wikszo dziewczt z najdalej wysunitych na pnoc okrgw Korei. Niziutka Kim Ion-suk crka pukownika sztabu generalnego i artystki z Seulu przypomina kruch delikatnoci figurynk z porce lany. Taniec Pak Ion-dza jest ociay, jakby senny jej ciemna, dumna twarz przez cay czas trwania wystpu pozostaje nieruchoma i zastyga w jednym wyrazie jak aktorskie maski ze starego teatru koreaskiego. A maa Kim Ion -suk trzepocze si w tacu jak motyl w socu. Caa przesycona umiechem. Umiech na wargach, umiech w koniuszkach palcw. Taniec Pak Ion-dza i Kim Ion-suk wyczarowuje przed oczami widzw wiosenny krajobraz Korei. Ale nie tej strasznej, wojennej Korei, ktr z filmw i z pism znaj towarzysz Cyraski i warszawscy zegarmistrze. W tacu Nodr Kan-bion" odywa Korea sprzed najazdu amerykaskiego, Kraina Porannej wieoci", ojczyzna szczliwego dziecistwa gootczaskich tancerek. O, z jakim napiciem ledzi ten taniec gootczaska Korea"! Jakiej zmianie ulega w jednej chwili nastrj koreaskiej wietlicy! Czy to te same dzieci, ktre dopiero co klaskay do wtru polskiej Matulece",

Opracowanie edytorskie: Jawa48

100

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

odkrzykiway wesoo Ko-ko" i miay si z Kim B-cha i z maego Kajtusia"? Potny jest czar koreaskiego taca Nodr Kan -bion". Siedz tu wszyscy nasi przyjaciele: Li Chio-sik i Li-Wan; I Czun-chin, Piotru" i maa Kim Che-suk; gracze w takara" i futbolici; dobrzy i li ucznio wie; mechanicy" i wynalazcy". Teraz nie ma ju midzy nimi rnic. Wszyscy zastygli w tej samej pozie: lekko pochyleni do przodu, z wypiekami na policzkach, z wyschymi wargami, z oczami a okrgymi z zapatrzenia. Zapomnieli o nauce i zabawie, o teraniejszoci i przyszoci, o caym wiecie. Pozosta tylko ten niewielki krg podogi, na ktrym tacz dwie odziane w jedwab tancerki. . Ociale i sennie pynie taniec Pak Ion-dza. Jest w nim spokj szeroko rozlanych wiosennych wd Tedonganu cisza lasw koreaskich, i chodny cie wysokich, skalistych gr. Rozemiany i trzepotliwy jest taniec Kim Ion-suk. Jak w majowym strumieniu odbija si w nim soce, wesoa zielono wzgrz i rado ludzi witajcych wiosn. O, wzgrza, wesoe wzgrza koreaskie, Haftowane fioletowym kwieciem mukung"! O, strumienie, szumne strumienie grskie, Mienice si w wiosennym socu! O, pola, lasy, rzeki, gry i doliny, O, Koreo! Koreo! Koreo! Coraz szybciej i weselej pynie wiosenny taniec Nodr Kan -bion". Coraz smutniej i duszniej staje si w wietlicy koreaskiej od strasznej dziecicej tsknoty. Tancerki tacz w takiej ciszy, e sycha szelest jedwabiu ocierajcego si o jedwab i szuranie tanecznych pantofelkw. W pewnej chwili towarzysz Cyraski nachyla si do warszawskich zegarmistrzw i mwi szeptem: Kwiaty gdzie pachn. Czujecie zapach kwiatw? Przedstawiciele Spdzielni Zegarmistrz" raz, drugi pocigaj nosami i rzeczywicie... co tak jakby kwiaty...
Opracowanie edytorskie: Jawa48

101

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Ale to nie s kwiaty. To tylko czar wiosennego taca Pak Io n-dza i Kim Ion-suk. Wszyscy wiedz, e Pak Ion-dza i Kim Ion-suk s najlepszymi tancerkami w Gootczynie. Ale rozstrzygnicie, ktra z nich dwch taczy lepiej byoby tak samo trudne, jak odpowied na pytanie, co pikniej pachnie: narcyz czy konwalia? A przecie znalaz si kto, kto spraw pierwszestwa midzy dwiema tancerkami postawi na ostrzu noa i usiowa j przesdzi w sposb zdecydowany i ostateczny. Tym rychliwym, ale nie zupenie sprawiedliwym sdzi okaza si kinooperator Polskiej Kroniki Filmowej, Urban, ktry pewnego piknego lutowego popoudnia zjecha do Gootczyzny razem ze swoim pomocnikiem i z wszystkimi aparatami do zdj aby nakrci krtkometraowy film z ycia gootczaskich dzieci. Przyjazd samochodu Kroniki i widok skomplikowanej aparatury filmowej ktr z obawy przed miejscowymi mechanikami" zaraz zamknito w gabinecie Dyrektorki wywoay zrozumiae podniecenie wrd gootczaskiej Korei". Ale to pierwsze podniecenie szybko ustpio wobec piorunujcego wraenia, jakie wywara na wszystkich osobowo samego kierownika ekipy filmowej. Operator filmowy Urban krewkoci temperamentu przewysza chyba wszystkich pozostaych operatorw filmowych w Polsce. Obserwujc gwatowno jego ruchw i syszc jego gromkie okrzyki, mona byo snadnie przypuci, e strawi on cae swe dziecistwo na opisanej ju w poprzednich rozdziaach grze w takara". Poza gwatownoci ruchw, si gosu i bezwzgldn pewnoci siebie z rysw charakterystycznych mode go filmowca wyrniay si na pierwszy rzut oka: niezmiernie dugie nogi, wielka szopa jasnych wosw, sterczcych w gr jak kolce jea, oraz czerwony szalik, ktrego dugie koce polatujc swobodnie na wietrze podkrelay jeszcze oryginalno i tak ju oryginalnej postaci.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

102

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

W sumie operator Urban wywar na Koreaczykach wraenie niezwykle dodatnie. Chopcy zorientowali si w mig, e inicjatywa dalszych wydarze tego popoudnia spoczywa wycznie w rkach tego wybuchowego modzieca, gdy jego flegmatyczny pomocn ik nastraszony mechanikami" nie zdradza najmniejszej ochoty do oddalenia si od samochodu. Dlatego te caa Korea" z wyjtkiem kilku niepoprawnych optymistw ktrzy nie stracili jeszcze nadziei na dobranie si do samocho du ruszya natychmiast drobnym truchcikiem za dugonogim operatorem. Operator Urban wlokc za sob koreaski orszak obieg w szalonym tempie cay Dom Dziecka nie pomijajc nawet piwnic i warsztatw mechanicznostolarskich. O atmosferze, w jakiej odbywaa si ta inspekcja, niech wiadczy fakt, e nage wtargnicie operatora do kuchni tak przerazio mam Parypisk, i zacnej tej kobiecie ju do samego wieczora wszystko leciao z rk. W czasie swej wdrwki po domu mody kierownik grupy operacyjnej Kroniki zbiera materia potrzebny mu do uoenia scenariusza krtkometrawki o Gootczynie, a ponadto krzycza, mia si i oszaamia ludzi potokiem swej wymowy. Kiedy spotyka na swej drodze co, co go dziwio lub oburzao, targa swoj i tak ju nie -porzdn fryzur i woa wielkim gosem: Trzydzieci lat chodz ju po tym wiecie, ale czego podobnego jeszcze nie widziaem! Dyrektorka ktra uprzednio sprawdzaa legitymacj gocia gotowa bya przysic, e krewki opera tor chodzi po tym wiecie dopiero od lat dwudziestu siedmiu. Ale e bya to kobieta wyrozumiaa na ludzkie sabostki, wic nie wnosia adnych sprostowa. Wskutek tego gniewne owiadczenia operatora mogy nadal by przyjmowane z jak najwiksz powag.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

103

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Po zakoczeniu obchodu Domu operator Urban od czy si od swej brunatnej wity i zaszy si w kt pokoju. Siedzia tam przez pitnacie minut, skrobic co pilnie w grubym notatniku. Tarmosi przy tym swoj jasn wiech, sapa i stroi najdziwniejsze miny. Po pit nastu minutach wyszed z kta i owiadczy, e scenariusz jest gotw, wobec czego mona przystpi do zdj. Dopiero wtedy zacza si zabawa na caego i rado dla Koreaczykw. Wielk jasn werand na drugim pitrze, ssiadujc z sypialniami maych Koreanek przeksztacono w studio filmowe. Ustawiono tam kamer i rne rodzaje lamp. A pomocnik operatora zaj si przygotowaniami do zdj. w pomocnik by czowiekiem bardzo spokojnym, flegmatycznego usposobienia, i wygldao na to, e Polska Kronika Filmowa specjalnie skojarzya go z wybuchowym operatorem dla zachowania zasady zotego rodka". W czasie przygotowa doszo kilkakrotnie do drob nych nieporozumie midzy wsppracownikami, co zmusio krewkiego kierownika ekipy do owiadczenia jeszcze raz, e od trzydziestu lat ju chodzi po wiecie, ale czego podobnego jeszcze nie widzia". Spokojny pomocnik nie bardzo przej si tym owiadczeniem i z niezmcon pogod ducha nadal czyni swoje. Na pierwszy ogie zdj posza Dyrektorka i maa fa worytka Domu Dziecka Li Un-son. Urban zamierza w swej krtkometrawce pokaza cay przebieg dnia w Gootczynie. Dyrektorka i Li Un-son miay odegra scen porannego powitania. Dyrektorka budzia Li Un-son pocaunkiem, a zbudzona dziewczynka zarzucaa jej rce na szyj i mwia: Dzen dobry, mama!" Wprawdzie w codziennej praktyce Domu Dziecka nigdy podobnych powita nie bywao i Dyrektorka bardzo si na t ckliw scen zymaa, ale operator owiadczy, e w filmie taka scena jest potrzebna dla dodania ciepa". Ciep scen" powtarzano wiele razy. Zachwycona Li Un-son z niezmiennym wdzikiem szczebiotaa swoje: ,,dzen dobry, mama!", ale Dyrektorka z kadym powtrzeniem bya bardziej poirytowana. Nerwowo atmosfery potgowa jeszcze fakt, e operator z pomocnikiem porozumiewali si jakim dziwacznym jzykiem, ktrego poza nimi nikt nie rozumia.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

104

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Zgina mi faza skary si pomocnik. Ale gdy obecna przy zdjciach pani Wojtowicz zamierzaa ju wyrazi przypuszczenie, e faz zabra z pewnoci Tson Gu-so najbardziej zajady z wynalazcw" wtedy okazao si, e pomocnikowi nic nie zgino, a zagubienie fazy" oznacza w jzyku filmowym jak niedokadno w owietleniu. Konterk na prawo komenderowa w chwil po tem operator. Mam saat w kamerze oznajmia w odpowiedzi zmartwiony pomocnik. I wwczas zdjcia przerywano, gdy, jak okazywao si w praktyce, saata" oznaczaa zablokowanie aparatu przez tam filmow. Na maych Koreaczykach ta fachowa terminologia nie robia wielkiego wraenia. Byli przyzwyczajeni do niezrozumialstwa i dziwactw jzykowych swoich gospo darzy. Natomiast sami gospodarze wtrceni naraz w sytuacj maych Koreaczykw w aden sposb nie chcieli si z tym pogodzi, e jzyk polski moe by tak trudny do zrozumienia. Po pitym nieudanym powitaniu porannym Dyrektorka owiadczya, e do ma ju odgrywania roli w nienaturalnej scenie, ktra i tak nigdy dobrze nie wyjdzie. Ale nieubagany operator owiadczy karcco, e caa fatyga Dyrektorki jest niczym w porwnaniu z codzien nym trudem wielkich gwiazd" filmowych. Argument ten zabrzmia tak przekonywajco, e Dyrektorka chocia nie zamierzaa zosta gwiazd filmow poczua wyrzuty sumienia i chcc nie chcc powrcia do dalszych powita z Li Unson. Po smym zdjciu ciepa scena" zostaa wreszcie prawidowo sfilmowana, a wyczerpana Dyrektorka wyco faa si do swego gabinetu, przekazujc dyur w studio filmowym modej wychowawczyni, Irce. I to by wanie bd. Bo gdyby Dyrektorka zostaa przy zdjciach, nie doszoby moe do caej pniejszej awantury. Po porannym powitaniu krcono" niadanie i lekcj polskiego. Zajo to wicej ni godzin. Gdy wreszcie uporano si z chralnym czytaniem elementarza, operator Urban rozsiad si wygodnie na krzele, wycign swe dugie nogi i zawoa wesoo:
Opracowanie edytorskie: Jawa48

105

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

No, a teraz dawajcie tace! Pak Ion-dza i Kim Ion-suk przygotowane ju do wystpu wbiegy na rodek sali i rozpoczy swj popisowy taniec Nodr Kan -bion". Urban ledzi uwanie ruchy tancerek marszczc przy tym gronie brwi i gryzc ty owek. No, dobrze powiedzia z namysem po zakoczeniu taca do wychowawczyni Irki. Tylko e dla mnie troch to za chodne. Sprbujmy teraz z t mniejsz i wskaza owkiem na Kim Ion-suk. Kim Ion-suk odtaczya pogodny taniec kobiet zbierajcych mukung". Dopiero w czasie tego solowego taca operator Urban si rozpromieni. O, wanie! Ta maa taczy wietnie. Oto taniec w sam raz dla naszego filmu. Kolego Michale, nakrcimy taniec kobiet zbierajcych mukung". Pomocnik skubn wsik i odpowiedzia zgodni e: A no, jak mukung", to mukung". Ale kiedy Irka przetumaczya decyzj operatora na gwar gootczask, wrd dzieci zawrzao. Chopcy zaczli tak zapalczywie wykrzykiwa swoimi gardowymi gosami, e wychowawczyni zupenie nie moga zrozumie, o co im chodzi. Osamotniona na rodku sali Kim Ion-suk poblada i, niezdecydowana, rzucaa przelknione spojrzenia w stron Pak Ion-dza. Wyczona z filmu tancerka staa oparta o cian. Jej pikna, ciemna twarz nie utracia swego dumnego spokoju. Tylko w ktach wskich czarnych oczu pod cikimi powiekami wzbiera wilgotny poysk.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

106

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Do operatora Urbana podeszo trzech chopcw. Byli to kapitanowie pionierscy: partyzant Li Chio-sik, wysoki rysownik Ok Te-iun i przystojny Cza Mion-sol. Chopcy umiechali si proszco i przekonujc gestykulacj usiowali uzupeni braki jzykowe. Jeden dziewcinka nedobrze, tata... Dwa dziewcinka barso dobrze... Filmowca ubawia ta nieporadna interwencja. Po ojcowsku pogaska chopcw po gowach. Powiadacie, e jedna dziewczynka niedobrze wyjdzie. Nie martwcie si, chopcy, wszystko bdzie dobrze. To adnie, e wstawiacie si za zdyskwalifikowan koleank. Ale ja odpowiadam za film. A film musi by ciepy. Rozumiecie, ciepy!... No, panie Michale, krcimy! Ale pan Micha odpowiedzia ponuro: Mam saat w kamerze. Nie ulegao adnej wtpliwoci, e pomocnik nie pochwala postpowania swojego szefa. Kapitanowie pionierscy widzc, e nic nie wskraj, pobiegli do Dyrektorki. Pan Micha nie zdy jeszcze upora si ze swoj saat", a zapakana przez solidarno z koleank Kim Ion-suk jeszcze cigle staa na rodku sali, kiedy trzej zdyszani chopcy powrcili z kierowniczk Domu. Dyrektorka bya nie mniej podniecona od Koreaczykw. Cios mia ugodzi w harmoni jej ukochanej wietlicy koreaskiej i w jej ulubiony taniec Nodr Kan-bion". Ponadto kapitanowie pionierscy zdyli ju jej opowiedzie pewne szczegy o Pak Ion-dza, ktrych przedtem nie znaa. Kime bya maa Kim Ion-suk? Jedn z wielu do brych tancerek. A Pak Iondza uczya taczy ich wszyst kich. Pak Ion-dza komponowaa tace. Pak Ion-dza po mierci rodzicw kolportowaa w Phenianie gazety, a za pienidze uzyskiwane z ich sprzeday uczya si muzyki. Pak Ion -dza taczya w onierskim zespole frontow ym. Film bez Pak Ion-dza nie byby penym filmem o gootczaskim Domu Dziecka.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

107

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

W chwili nadejcia odsieczy operator Urban zmieszany zami Kim Ion-suk by ju skonny do daleko posunitych ustpstw. Ale niespodziana interwencja Dyrektorki podrania jego mio wasn i wprawia go w nieopisany gniew. Dopiero teraz Gootczyzna moga w peni oceni jego temperament. Trzydzieci lat chodz po wiecie grzmia rozpalony do biaoci filmowiec ale czego podobnego nie widziaem! Doszo wic do tego, e dzieci zabieraj si do ukadania scenariusza? Ale prosz bardzo! On, operator Urban, nie zamierza si temu przeciwstawia. Jeeli dzieci pragn take krci film, to mog natychmiast zaj je go miejsce przy kamerze. Dlaczego nie, mode kadry naley popiera... Na szczcie dla Przedsibiorstwa Pastwowego Film Polski gootczascy mechanicy" nie zrozumieli ani sowa z okrutnie ironicznego przemwienia podranionego operatora i nie skorzystali z jego oferty. W przeciwnym razie mogoby si to bardzo smutnie skoczy dla aparatury filmowej. Ale w takich warunkach ja nie mog pracowa piorunowa dalej Urban. Kolego Michale, przerywamy krcenie. Pomocnik skubn wsik i z wyrazem karygodnej beztroski zabra si do wykrcania tamy. A Urban wybieg z sali trzasnwszy za sob drzwiami tak, e a szyby zadray. Za nim runa chmara koreaskich chopcw. Operator wypad z domu z szybkoci pocisku o napdzie rakietowym a po osigniciu boiska sportowego zabra si do jego okrania w takim tempie i z tak zapamitaoci, jak gdyby przyby do Gootczyzny nie dla krcenia filmu, ale dla pobicia wszystkich dotychczasowych rekordw sportowych tej miejscowoci. Tak, modzi operatorzy filmowi bardzo nie lubi, gdy kto niepowoany wtrca si do ich spraw fachowych. Przestraszeni chopcy koreascy zatrzymali si przed ywopotem otaczajcym boisko i skonymi uwanymi oczami ledzili maratoski marsz" rozsierdzonego operatora. Pocztkowo byo barso nedobrze".

Opracowanie edytorskie: Jawa48

108

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Dugie koce czerwonego szala Urbana powieway na wietrze jak jzyki szalejcego poaru. Ale gootczaski wiatr posiada kojce waciwoci. Po dwch okreniach czerwony szal uspokoi si i przybra bardziej pojednawczy wygld. Filmowiec zwolni kroku i pocz potrzsa jasn grzyw jak zmczony ujedaniem mody ko, ktry przesta ju wierzy w swoje zwycistwo, ale sroy si jeszcze na pokaz. Potem nagle zawrci, przebieg obok zaskoczonych chopcw jakby wcale ich nie dostrzegajc i wpad do budynku. W minut pniej, pozornie zupenie uspokojony, powrci do studia". Nie patrzc na obecnych powiedzia do pomocnika jakim nieswoim gosem: Kolego Michale, krcimy scen taca. Saaty" w kamerze ju nie byo, wic pomocnik, leciutko si umiechajc pod wsikiem, przygotowa aparat do zdj. Obecni czekali w napiciu, bo przecie wcale jeszcze nie byo wiadomo, ktry taniec zostanie sfilmowany. Dyrektorka widzc, e nie zanosi si na adne polecenie ze strony Urbana skina na Pak Ion-dza i dwie tancerki z nieobeschymi ladami ez na policzkach rozpoczy swj taniec. Urban nie protestowa, ale te zdawa si nikogo i nic nie dostrzega. Patrza przez wszystkich jak przez powietrze i porusza si jak bezduszny automat. Czuo si, e by gboko, bardzo gboko obraony. Sfilmowany zosta taniec Nodr Kan-bion". Chopcy milczeli, ale wewntrznie szaleli z radoci. Byo to olbrzymie, niebywae zwycistwo gootczaskich pionierw. Nieprzyjemne byo tylko to, e kinooperator tak si t spraw przej. Chopcy od pierwszej chwili czuli, e ten wysoki, haaliwy orygina jest w gruncie rzeczy ich przyjacielem i e awantura z tacem nie wynika wcale ze zej woli. Obecnie byo im naprawd bar dzo przykro. Ich wraliwe serca z trudem znosiy ciar zabjczego,
Opracowanie edytorskie: Jawa48

109

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

demonstracyjnego chodu Urbana. A Urban demonstrowa ju do koca. Nikogo nie widzia, na nikogo nie krzycza, z nikim nie artowa. Obmarz zimn, nie-przenikaln skorup lodu. Dopiero w ostatniej chwili... To, co nastpio w tej ostatniej chwili, byo tak niespo dziewane i niezwyke, e waciwie nikt nie mia zupenej pewnoci, czy nie uleg jakiemu optycznemu zudzeniu. Bo kiedy samochd Polskiej Kroniki Filmowej rusza ju z miejsca, zza szyby wychyli si nagle je stercz cych powych wosw i... Tak, widzieli to wszyscy. Nie mogo by to jednak spraw adnego zudzenia optycznego. Due niebieskie oko Urbana mrugno do chopcw koreaskich. Po obuzersku. Porozumiewawczo. Przyjanie. W odpowiedzi na ten znak pojednania wybuchn jak grom jeden wielki okrzyk radoci. Dwiecie ciemnych rk zamachao za odjedajcym samochodem: Do widzenia, tata! Do widzenia, tata! Potem kinooperator Urban odjecha. Zazwyczaj w ta kich wypadkach dodaje si jeszcze... i wszelki such o nim zagin. Ale tu tak powiedzie nie mona, bo chocia Urban odjecha such o nim nie zagin. W par tygodni pniej odwiedzi Gootczyzn pewien warszawski dziennikarz. Dziennikarz ten w rozmowie z polskimi pracownikami wspomnia mimochodem, e je go znajomy kinooperator Urban z Polskiej Kroniki Filmowej bardzo mile wspomina swj pobyt w Domu Dziecka i wszystkich raczy opowiadaniami, jak to koreascy pionierzy nauczyli go rozumu. Kiedy pado nazwisko Urbana, psotna sekretarka Mira rozburzya swe jasne wosy, zmarszczya gronie brwi i zawoaa srogim gosem:

Opracowanie edytorskie: Jawa48

110

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Trzydzieci lat ju chodz po tym wiecie, ale czego podobnego jeszcze nie widziaem!" Obecni przy rozmowie Koreaczycy zaczli si mia jak szaleni. Od razu poznali nerwowego operatora. Tata od kino... Tata od kino... Ale Dyrektorka skarcia Mir. Powiedziaa, e ope rator Urban zachowa si jak porzdny czowiek, wobec czego nie naley si z niego wymiewa.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

111

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ROZDZIA SIDMY

Opracowanie edytorskie: Jawa48

112

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

VII. PUSZKIN
Puszkina" odkry ten sam dziennikarz warszawski, ktry przywiz do Gootczyzny wiadomo o kinooperatorze Urbanie. Waciwie dziennikarz Puszkina" nie tyle odkry, ile wykaza wszystkim, e Puszkin" naprawd jest Puszkinem". Aby wyjani, jak do tego doszo, trzeba zacz od samego pocztku. Dziennikarz przyjecha do Gootczyzny w tym samym celu, co kinooperator Urban. Mia zebra materia do reportau o yciu dzieci koreaskich tylko nie dla filmu, a dla jednej z gazet warszawskich. Ale temperamentem i przedsibiorczoci dziennikarz nawet si nie umywa do swego filmowego kolegi. Jako czowiek raczej niemiay, wchodzi tylko tam, dokd go wprowadzano, ogranicza si do zadawania pyta polskim wychowawcom, a z dziemi kontaktu nawet nie prbowa nawiza, gdy z gry osdzi, e wobec trudnoci jzykowych kontakt taki jest w ogle niemoliwy. Zanosio si wic na to, e wizyta redaktora w Gootczynie bdzie rwnie mao interesujca dla mieszkacw Domu, jak jego pniejszy reporta dla czytelnikw warszawskiego pisma. Na szczcie dla siebie i dla swoich przyszych czytelnikw dziennikarz popeni t nieostrono, e przywiz z sob do Gootczyzny aparat fotograficzny. Skoro tylko Koreaczycy dostrzegli aparat, oni sami zabrali si do nawizania kontaktu z jego wacicielem. Redaktora otoczy natychmiast rozkrzyczany tum dzieci spragnionych fo tografii do swoich albumikw. I dziennikarz musia fotografowa przez cay ranek i przez cae przedpoudnie. Gdziekolwiek si zwraca, zagradza mu drog mur ama torw fotografii, a brunatne palce wykonyway mu przed nosem zachcajce gesty:
Opracowanie edytorskie: Jawa48

113

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Pstryk, tata... Pstryk, tata... Pstryk... Fotografowa tak dugo, pki starczyo mu filmw i si. Zmczy si przy tym, nakrzycza i nadenerwowa co niemiara. Ale w zwizku z perypetiami fotograficznymi dowiedzia si o rodzinnych albumikach, o pisaniu listw i jeszcze kilku sprawach mogcych przyda si do reportau. Wszystko to byo interesujce i zachcio go do zdo bywania dalszych, jeszcze ciekawszych informacji. A czy nie macie tu przypadkiem kogo, kto pisze wiersze? zapyta towarzyszcego mu wychowawc Gawlika. Czy nie ma tu jakiego poety? Gawlik energicznie skin gow i odpar bez chwili namysu: Ale naturalnie: mamy przecie Puszkina. Dziennikarz uzna t odpowied za niewybredny art i umiechn si kwano. No tak... Ale ja nie pytam o ksiki w waszej bi bliotece, tylko o ywe dzieci. Chciaem wiedzie,, czy ktre z dzieci koreaskich nie prbuje pisa wierszy. Wrd naszych dzieci takie wypadki przecie si zdarzaj. Gawlik rozemia si ubawio ny nieporozumieniem. Ale ja nie mwi o wielkim poecie Puszkinie, tyl ko o naszym maym koreaskim Puszkinku" o Rin Kon-chumie. Jest tu taki jeden Koreaczyk, ktrego nazywaj Puszkinem". On wanie pisuje wiersze. W ten sposb redaktor dowiedzia si o istnieniu maego Puszkina". Historia Puszkina" bya krtka. Kiedy koreaskie sieroty w drodze do Polski przejeday przez Moskw, czternastoletni Rin Kon -chum wyprosi sobie u studentw radzieckich reprodukcj portretu Aleksandra Puszkina. Czy Rin Kon-chum zna z koreaskich przekadw poezje lub bajki Puszkina nie wiadomo. W kadym razie wiedzia, e Puszkin by najwikszym poet rosyjskim, i bardzo chcia mie jego portret. Po przy jedzie do Gootczyzny chopiec zawiesi portret Poety nad kiem i owiadczy kolegom z niezachwian pewnoci w gosie:
Opracowanie edytorskie: Jawa48

114

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Ja take bd Puszkinem, zobaczycie. Pierwszy swj wiersz napisa Rin Kon -chum w rocznic mierci zamordowanej matki. Jaki ten wiersz by, tego wychowawca Gawlik oczywicie nie wiedzia. Powtrzy jedynie opini nauczyciela Chana, ktry uwaa, e by zupenie niezy. Od tej chwili Rin Kon -chum pisywa wiersze stale i wszyscy jego koledzy, a za nimi take polscy wychowawcy, poczli nazywa modego poet Puszkinem". Przydomek ten tak do niego przylgn, e wielu pracownikw Domu w ogle zapomniao, e Puszkin" mia jeszcze jakie inne imi. Po wysuchaniu opowiadania Gawlika redaktor zapali si gwatownie do poznania maego Puszkina". Ale Puszkin" w tym czasie ugania si za pik. Poniewa za by rodkowym napastnikiem swojej druyny, wic nie mona byo nawet myle o cigniciu go z boiska. Dlatego te oficjaln prezentacj Puszkina" musiano odoy do wieczora. Dziennikarz poprosi tylko, eby chopiec przynis z sob swoje wiersze. Na wieczorne spotkanie w gabinecie Dyrektorki Puszkin" przyby wzruszony i uroczycie wyelegantowany. Dziennikarz, ktry poza sw prac zawodow take od czasu do czasu popenia wiersze, przyglda si mo demu poecie z sympati i zainteresowaniem. Musia przyzna, e z takim koleg po pirze nie spotka si jeszcze nigdy. Puszkin" by wysoki, chudy i bardzo ciemny, a jego czarna czupryna ukadaa si w zabawny czub, ktry wysuwa si do przodu przynajmniej na trzy cen tymetry przed swego waciciela. Oczki Rin Kon-chuma byy podobne do dwch ukonie ustawionych przecinkw. Poniewa jednak w oczkach tych goci stale wyraz bezbrzenego zdumienia, wic troch przypominay take dwa znaki zapytania. Usta mia Puszkin" zawsze rozchylone i wida w nich byo cae mnstwo drobnych, krzywych zbw. Rysopisu dopenia malutki kartofelkowaty nosek oraz kilkanacie zadrapa zapewne ladw po ostatnim meczu piki nonej. Tego wieczora Puszkin" wystpi w penym blasku swej elegancji, z ktrej syn w Gootczynie. Zasadniczym skadnikiem jego paradnego
Opracowanie edytorskie: Jawa48

115

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

stroju byy dugie wojskowe spodnie o kantach wyostrzonych jak noe. Spodnie te Rin Kon-chum przywiz sobie z Korei i dba o nie jak o najdroszy skarb. Kadego dnia wasnorcznie je czyci, cerowa i prasowa pod materacem. Kiedy modemu poecie powiedziano, e warszawski dziennikarz chciaby usysze jego wiersze Rin Kon-chum tak si rozpromieni, e od razu w caym pokoju zrobio si janiej. Potem z rnych kieszeni zacz z gorczkowym popiechem wyciga pogniecione manuskrypty, gsto zapisane koreaskim pismem. Byo tego tak duo, e dziennikarz a si przestraszy. Ale Puszkin" nie mia zamiaru czyta wszystkiego. Po duszej rozterce wybra jeden z rkopisw, a reszt wsun z po wrotem do kieszeni. Wybrany rkopis wzi do rki, przebieg go oczyma, wyprostowa si na krzele, dwa razy chrzkn, zaczerpn gboko oddechu i... wzruszenie tak go zdawio, e nie potrafi wydoby z siebie adnego gosu. Udao si dopiero przy powtrnym zaczerpniciu oddechu. Rin Kon-chum czyta swj wiersz dwicznie i rytmicznie. Obce dwiki pyny jak rwcy potok po skaach. I chocia nikt z obecnych nie zrozumia z czytania ani sowa od razu mona byo pozna, e jest to praw dziwy wiersz. Po skoczeniu czytania dziennikarz troch z poetyckiej solidarnoci, a troch i z wasnej ciekawoci przyrzek, e zabierze z sob wiersz do Warszawy i tam spo woduje jego przetumaczenie na jzyk polski. Kiedy Rin Kon-chum zrozumia sowa dziennikarza, zaczerwieni si mocno, a jego oczka utraciy na chwil zwyky wyraz zdziwienia i stay si podobne do dwch wykrzyknikw radoci. Redaktor, tak jak przyrzek, zabra z sob koreaski wiersz do Warszawy. Ale w Warszawie okazao si, e przyswojenie polskiej literaturze wiersza Puszkina" wcale nie jest spraw atw. Tumacze Ambasady Koreaskiej i koreascy studenci z Uniwersytetu Warszawskiego tonli po uszy w pilnej robocie i dziennikarz nie mia nawet odwagi zwraca si do nich z prob o przetumaczenie wiersza czternastoletniego chopca. Tym bardziej e tumaczeniem wierszy powinni si zajmowa poeci. Niestety, jedyny poeta warszawski, ktry zna jzyk koreaski, pu kownik Remigiusz Kwiatkowski, mieszka bardzo daleko, jue posiada telefonu i dziennikarzowi mimo wielokrot nych usiowa nigdy nie udawao si zasta go w domu.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

116

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Ale dziennikarz pokaza, e w pewnych wypadkach sta go na energi nie byle jak. W wyniku wielu rozmw i prb udao mu si skleci kolektyw twrczy, zoony z koreaskiego kapitana studenta Politechniki Gdaskiej ktry podj si przetumaczenia wiersza Puszkina" na jzyk rosyjski, i pewnej starszej pani, ktra miaa dokona przekadu z rosyjskiego na polski. Do kolektywu dosza jeszcze moda poetka. Tej powierzono zadanie przywrcenia przetumaczonemu utworowi jego ksztatu poetyckiego. Po kilku dniach harmonijnych wysikw kolektywu dziennikarz otrzyma wiersz Puszkina" w wersji polskiej. Ile w tym tumaczeniu pozostao z oryginau, a ile doszo do niego z osobist ego natchnienia koreaskiego kapitana-studenta, starszej pani i modej poetki to na wieki pozostanie ju tajemnic. W kadym razie wiersz by wierszem i dawa si czyta. Wzi wic redaktor ten wiersz i powtrnie wybra si do Gootczyzny. Przyjecha w czasie popoudniowych zabaw i Pusz kin" znowu szala na boisku piki nonej. Ale tym razem nie zasza ju potrzeba odkadania spotkania do wieczora. Modzi poeci odznaczaj si nadnaturalnym wyczuleniem, jeeli chodzi o ich wiersze. Mimo e na boisku toczya si wanie zajada walka tu przed bramk przeciwnika rodkowy napastnik ataku od razu dostrzeg zbliajcego si dziennikarza. A skoro tylko go dostrzeg, natychmiast, bez adnego usprawiedliwienia, wycofa si z gry, zupenie nie dbajc o to, e nag dezercj z pola walki naraa si miertelnie caej swojej druynie. Kady, kto w yciu napisa cho jeden wiersz i czeka na jego ocen, potrafi zrozumie i usprawiedliwi ten niesportowy postpek Puszkina". Ale nie mylcie, e niecierpliwy poeta wprost spod bramki popdzi najkrtsz drog na spotkanie redaktorowi. Pocztkujcych poetw w takich chwilach poraa straszliwe oniemielenie. Wbrew gosowi serca Puszkin" czyni wszystko, aby jak najbardziej odwlec upragnione spotkanie. Zrazu pobieg w zupenie innym kierunku, a nastpnie pocz obiega redaktora koem jak jastrzb gotujcy si do uderzenia na ofiar. Ale nie: jaki by z niego jastrzb! Kto widzia wtedy Pusz kina", jego zszarza z przejcia twarz i rozlatane przecinki oczu, ten musia poj od
Opracowanie edytorskie: Jawa48

117

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

razu, e to wanie on jest przeraon ofiar, koujc w bezradnym wyczekiwaniu miertelnego ciosu. Redaktor przez pewien czas przyglda si dziwacznym praktykom Koreaczyka, nie pojmujc zgoa ich sensu. Wreszcie zrozumia: rozemia si zadowolony i serdecznym ruchem rki przyzwa do siebie wstydliwego poet. Rin Kon-chum paroma olbrzymimi susami przeby odlego dzielc go od dziennikarza i stan przed nim poblady, zdyszany z wraenia, cay zamieniony w such. No, mam twj wiersz powiedzia wesoo redaktor i wyj z kieszeni zoony w czworo maszynopis. Oto on. I wtedy okazao si, e Puszkin" by jednak jastrz biem. Byskawiczny ruch ktrym wyrwa masz^..opis z rk dziennikarza by ruchem drapienika chwytajcego upragnion zdobycz. O, czemu dziennikarz tym razem nie przywiz z sob aparatu fotograficznego i nie mg uwieczni dla gootczaskich albumikw wyrazu twarzy Puszkina" wpatrujcego si w polski przekad swego wiersza! Po napatrzeniu si do syta Puszkin" odda maszynopis redaktorowi i wyjka zdawionym gosem: Czyta, tata... Czyta prosem... Wiersz mia tytu Chcemy by elaznym szeregiem" i mwi o wojnie. Modej poetce warszawskiej mimo widocznych usterek tumaczenia udao si zachowa rozlewny, nierwny rytm wschodniej poezji. Chcemy by elaznym szeregiem. Naprzd idziemy na poudnie. Matka, ojciec, siostry zginy.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

118

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

To najbardziej podega gniew! Da znak zwyciskim sztandarem ten, ktry sta na czele, I mymy odpowiedzieli mokrymi od krwi sztandarami. I kady odpowiedzia, kto sucha Kim Ir-sena. Nad gowami powiay czerwone sztandary. Chcemy by elaznym szeregiem. Z pomieni ojczynianej wojny Nas, sieroty wojny, ... Rzd wyrwa i wysa na pnoc do pokojowej Polski. To dobrodziejstwo naszego ojca Kim Ir-sena, To dobrodziejstwo przyjaznej Ludowej Polski, Serdeczne dobrodziejstwo.

Z radoci wszyscy krzyknli a do wysokiego nieba. Wiatr ponis okrzyk daleko, a do naszej ojczyzny, Wiatr ponis okrzyk do ukochanej ogromnej rzeki. Amnokkan, Amnokkan, rzeko koreaska i mocie, My nie zapomnimy was nigdy. Kiedy to znowu nas dwustu i bdzie po ziemi Korei? Chcemy by elaznym szeregiem! Gdy w Korei mocny fundament powstanie, My, synowie naszej ojczyzny, Bdziemy tam rosn jak owies jesienny w wolnej Polsce. Gos dziennikarza ju zamilk, a Puszkin" jeszcze cigle chon jego echo. Na ywej twarzy Koreaczyka odbijay si sprzeczne uczucia: duma i upojenie, przestrach i niedowierzanie. A wic to on naprawd o n

Opracowanie edytorskie: Jawa48

119

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

napisa ten dwiczny, gadko toczcy si wiersz, z ktrego nie mg zrozumie ani sowa? Rin Kon-chum otar usta wierzchem doni i spyta ochryple: Tata, ja Puszkin tak? Redaktor zrozumia od razu to dziwne pytanie i spowania. Nie atwo jest odpowiedzie, gdy czternastoletni autor wiersza pyta, czy ma prawo uwaa si za poet. Jeszcze raz z najwiksz uwag przeczyta maszyno pis. Wiersz z pewnoci nie by arcydzieem ale ostatnie porwnanie o owsie jesiennym byo adne i wiee. W tym owsie tkwio ziarno poezji. Po krtkim namyle redaktor pooy rk na ramieniu chopca. Tak, Rin Kon-chum: ty Puszkin. Ale musisz jeszcze duo pracowa nad sob, chopcze. Rozumiesz: duo pracowa? Tak, tata zachystujc si szczciem, wybekota Puszkin". D u z o pracowa, barso duzo pracowa, tak, tata. I nie mogc ju duej powcign rozpierajcej go radoci, Puszkin" wierzgn jak rozhukany rebak i pogna galopem w stron Domu. Ale po paru minutach powrci. W rku nis du puszk p o konserwach z przedziurawionym dnem, przez ktre przescza si bielutki piasek. To improwizowane sitko wypenione piaskiem byo ostatnim wynalazkiem Tson Gu-so i suyo chopcom do przeprowadzania na boisku wicze z polskiego alfabetu. Puszkin", mrugajc filuternie do redaktora, pochyli si nad zimowym zagonem szarej, stwardniaej ziemi i pocz wymachiwa nad nim swoj puszk jak kadzidem. Te tajemnicze zabiegi trway bardzo dugo. Zmarznity i znudzony redaktor kilkakrotnie prbowa wycofa si niepostrzeenie w stron budynkw, ale za kadym razem powstrzymyway go arliwe proby chopca:

Opracowanie edytorskie: Jawa48

120

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Ne, tata!... Ne, tata!... Rad nierad, tupic nogami dla rozgrzewki, redaktor musia pozosta na boisku tak dugo, pki na szarej ziemi nie zabieli si wsp aniale polski napis z piasku: POLSKA KOREA" Tego wieczora spotkaa dziennikarza jeszcze jedna nie spodzianka. Czy wiecie, redaktorze zagadna go przy ko lacji Dyrektorka e nasza dzieciarnia nazwaa was tat Puszkinem"? Mnie tat Puszkinem'1? zdumia si i zaniepokoi dziennikarz. Dlaczego tat Puszkinem"? Jeeli may, ktry pisze, jest Puszkinem" to duy, ktry pisze, musi by tat Puszkinem". Proste i zgodne z duchem naszego gootczaskiego jzyka". Jestecie, redaktorze, tata Puszkin" i nic na to nie poradzicie. Zmieszany dziennikarz zarumieni si jak may chopiec, ktrego niezasuenie pochwalono. No, wiecie, te pomys! Ja Puszkin. To brzmi jak blunierstwo. Nie widz w tym adnego blunierstwa odpowiedziaa powanie Dyrektorka. Wielki Puszkin by si o to nie obrazi. Przecie ci chopcy z Azji uywaj jego nazwiska dla okrelenia w ogle kadego pisarza. Podobnie wspaniaego hodu nie zoono jeszcze nigdy pami ci Poety. A wy mwicie: blunierstwo. Ale redaktor nadal krci gow i nosem: Tata Puszkin! Te wymylili! Tata Puszkin!" Po chwili jednak powesela i zatar rce. No, ale temat do reportau mam pierwszorzdny. Temacik taki, e mucha nie sidzie!

Opracowanie edytorskie: Jawa48

121

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ROZDZIA SMY

Opracowanie edytorskie: Jawa48

122

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

VIII. PIE LI-WANA


I
Gootczaski tumacz Li-Wan nie ma piknego gosu i nie jest specjalnie muzykalny. Mimo to aden wystp wietlicy koreaskiej nie moe si oby bez pieni Li-Wana. Skoro tylko kocz si nastrojowe tace Pak Ion-dza i Kim Ion-suk, natychmiast z ktrego kta sali wy skakuje okrzyk: Li-Wan, nore hara! Li-Wan, piewaj! I zaraz do tego okrzyku docza si sto innych rwnie niecierpliwych i nalegajcych: Li-Wan, nore hara! Li-Wan, nore hara! Li-Wan nie ulega od razu. Jego urwisowska twarz lekko biednie i przybiera wyraz surowego chodu. Przez dusz chwil opdza si niechtnie od nalega. Gdy te nie milkn, lecz staj si coraz goniejsze, Li Wan prychajc jak rozzoszczony kot zrywa si ze swego miejsca na pododze i akrobatycznym susem przeskakuje siedzcych przed nim kolegw. Chmurny, bez zwykego umiechu, staje tumacz Li -Wan przed publicznoci wietlicy koreaskiej. Ukone pasmo wosw spada mu na drapiene oczy. Nozdrza maego nosa drgaj. Na zielonej blu zie harcerskiej poyskuje wspaniale medal za odwag". W sali w jednej chwili robi si zupenie cicho. Dwiecie spojrze skupia si na szczupej zwinnej postaci piewaka, zawisa na jego ustach. A

Opracowanie edytorskie: Jawa48

123

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Li-Wan nagym ruchem wyrzuca przed siebie rce i zdartym, ochrypym gosem zaczyna swoj pie: Maskwa, Maskwa, stolica maja... Pie, ktr piewa czternastoletni Koreaczyk Li-Wan, niewiele ma wsplnego z rzewn i tskn piosenk onierzy radzieckich. Z tamtej piosenki zachoway si tylko pierwsze sowa. Cztery rosyjskie sow a co pewien czas wychylaj si nieoczekiwanie z wrzcego potoku namitnej koreaskiej pieni i powtarzaj si w niej jak re fren: Maskwa, Maskwa, stolica maja... poza tymi czterema sowami wszystko w pieni Li -Wana jest inne, nowe, stworzone przez niego s amego. Przedziwna to pie: drapiena a jednoczenie czua, spakana i umiechnita, szarpica nerwy i chwytajca za serce. Muzykalnej publicznoci koreaskiej nie przeszkadza, e Li -Wan piewa ochryple i faszywie. Jego pie trafia do serc. Mogliby jej sucha caymi godzinami. Gdy piewak chce swj wystp zakoczy, wybucha krzyk protestw: Nore hara! Nore hara! I Li-Wan musi powtarza sw pie od pocztku. Ale pie Li-Wana wywiera silne wraenie nie tylko na publicznoci koreaskiej. Urokowi tej namitnej pieni uleg take mody wychowawca polski zetempowiec Gawlik. Gawlika rosyjsko-koreaska pie Li-Wana niepokoia przez dugi czas jak trudna do rozwizania zagadka. Pewnego razu bezporednio po wystpie podszed do LiWana i rzek po prostu: Posuchaj, Li-Wan, opowiedz mi histori twojej pieni. Przecie ta dziwna pie musi mie jak histori. I Li-Wan opowiedzia histori pieni, ktra bya jednoczenie histori jego ycia.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

124

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Tskn piosenk radzieckich onierzy o ich dalekiej stolicy Moskwie usysza Li-Wan po raz pierwszy w roku 1945. Mia wtedy siedem lat i jako syn" jednej z dywizji Armii Radzieckiej Dalekiego Wschodu szed ze swoj dywizj wyzwala Kore spod jarzma japoskiego. Ze wszystkiego, co byo przedtem, zachoway si tylko chaotyczne, mgliste strzpki wspomnie. Przedtem byo ycie w wesoym, ludnym kochozie emigrantw koreaskich gdzie pod Taszkientem. Matka o gadko zaczesanych wosach i oczach cieplejszych od oczu innych kobiet. Wieczorne opowiadania ojca o rodzinnej Korei. Matka wczenie umara i pozostaa jedynie jako nie rzeczywista posta z wieczornych opowiada ojca. Potem przypyny pod Taszkient odgosy wojny i wieczorne opowiadania o Korei i o matce wkrtce si skoczyy. Pewnego dnia ojciec odziany w mundur radzieckiego onie rza przygarn do siebie na poegnanie syna i powiedzia do niego wesoo: No, teraz na pewno wrcimy do Korei. Trzymaj si, chopcze! Maleki Li-Wan nie pojmowa tej tsknoty ojca za nieznan Kore tak samo jak nie mg zrozumie, dlaczego ojciec przebra si w mundur onierski i odszed na straszn wojn. Czy warto byo bi si o now ojczyzn, jeli w kochozie pod Taszkientem yo si tak dobrze i wesoo? Ale posuszny ojcu Li-Wan trzyma si. Trzyma si nawet wtedy, gdy do koreaskiego kochozu przywdrowaa wie, e ojciec poleg na polu chway. A potem wszystko utono w turkocie k, w huku motorw i tupocie maszerujcych ng. Li-Wan wraz z caym koreaskim kochozem ruszyli u boku radzieckiej dywizji w powrotn drog do straconej ojczyzny. I wanie wtedy w popieszny, haaliwy rytm wojskowego marsza wplota si tskna piosenka o Moskwie. Syszao si j wtedy cigle i wszdzie. piewao j radio i piewali maszerujcy onierze. Powtarzajc y si motyw tej piosenki z jakich niewiadomych przyczyn zapad chopcu w serce.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

125

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

W dywizji Li-Wan mia wielu przyjaci: rosyjskich i koreaskich. Kadego dnia odwiedza go wujek" Ha Bon -ho, ktry by oficerem zwiadu dywizji i przyjeda na motocyklu z wiadomociami dla sztabu. Li-Wan pamita jeszcze dobrze wujka" w stroju kochonika, wic nie mg si napatrze na jego mundur oficerski i wspaniay motocykl. Kapitan Ha Bon ho take przyglda si bystro Li -Wanowi i za kadym razem sprawdza jego postpy w nauce czytania. Kiedy oficer zabiera si do odjazdu, Li-Wan zadawa mu nieodmiennie jedno i to samo niespokojne pytanie: Wujku, a daleko jeszcze do Korei? Daleko do Phenianu? Wtedy Ha Bon-ho uderza doni po kierownicy mo tocykla, tak jakby poklepywa szyj wierzchowca, a jego surowe oczy rozjaniay si umiechem: Ju niedaleko, Li-Wan. Ucz si czyta po koreasku, chopcze. Ucz si prdko, bo moesz nie zdy. Po wizytach wujka" Ha Bon -ho LiWan sam nie wiedzc dlaczego wypiewywa sobie dugo oniersk piosenk o Moskwie. Nachodziy go przy tym niespokojne myli. Wcale nie by pewien, czy nowa ojczyzna okae si dla niego rwnie dobra i przyjazna, jak ta, ktr opuszcza. Tsknota za wesoym kochozem pod Taszkientem mieszaa mu si w sercu z tsknot za zmarymi rodzica mi. W takich chwilach po raz pierwszy dotkliwie odczu wa swoje sieroctwo. W wyniku tych myli i nastrojw piewana przez niego piosenka o Moskwie wypadaa zupenie inaczej, ni piewali j onierze dywizji. Radziec cy przyjaciele LiWana, syszc jego piew, pokpiwali do brodusznie: Ej, malczyk, z ciebie piewak pochy. T piosenk trzeba piewa nie tak, zupenie nie tak. Ale Li-Wan czu, e on t piosenk musi piewa wanie tak, a nie inaczej. Potem nastpiy dni pocigu za nieprzyjacielem zako czone triumfalnym wjazdem do Phenianu. Li-Wan przejecha na radzieckim czogu ulicami nigdy nie widzianego, a dziwnie znajomego miasta. Gardo mia cinite nieznanym wzruszeniem, a oczy przesaniaa mu wilgotna mga. Odzyskana Korea bya pikniejsza i blisza od utraconej Korei, o ktrej opowiada ojciec. Serce
Opracowanie edytorskie: Jawa48

126

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

maego wygnaca od pierwszej chwili przylgno do zielo nych ukwieconych wzgrz, do sinych wd Tedanganu, do wyniosej gry Moranbon i do starych murw Phenianu. Tak jakby urodzi si w tym miecie i nigdy go nie opuszcza. Jadc na radzieckim czogu przez roztaczon, rozpiewan stolic Li-Wan machinalnie gaska szorstki paszcz siedzcego obok czogisty. Przecie to od nich 176 starych przyjaci otrzyma w podarunku t pikn, weso ojczyzn. ycie w Phenianie od samego pocztku uoyo si nad wyraz dobrze. Radziecka dywizja przekazaa swego syna" Armii Koreaskiej. I LiWan sta si synem" 25 Koreaskiej Dywizji Piechoty. Nowi opiekunowie umiecili chopca w bursie wojskowej, gdzie przebywali sami synowie polegych wojskowych. Koledzy powitali maego emigranta jak brata. Wuj" Ha Bon-ho teraz ju major Ludowej Armii Koreaskiej i szef zwiadu 25 Dywizji po dawnemu odwiedza siostrzeca" ka dego wieczora i kontrolowa jego postpy w nauce. Li-Wan znowu zapomnia, e jest sierot. Mia liczn i serdeczn rodzin jak przedtem w starej ojczynie. Jedyn powaniejsz przykroci, ktra zakcia pier wsze pheniaskie lata Li-Wana, by odmarsz z Korei wojsk radzieckich. Z oczami penymi ez sta Li-Wan w szpalerze wiwatujcych tumw i egna przyjaci i opiekunw swego dziecistwa. Kiedy mijaa go macie rzysta" rota sztabowa, chopiec najpikniej jak umia zapiewa pocztek piosenki o Moskwie. Znajomi onierze i oficerowie wesoo pozdrawiali swego byego syna". Tak, Li-Wan, my w Maskwu! woali jedni. A inni artowali jak dawniej: Ej, malczyk, nigdy ty si ju naszej piosenki nie nauczysz. piewak z ciebie pochy. I jakby dla pouczenia Li-Wana caa rota sztabowa buchna jednym wielkim gosem: Maskwa, Maskwa, stolica maja!... Li-Wan paka. Byo mu dziwnie: smutno i radonie. Z odchodzc dywizj odpyway dziecistwo i stara oj czyzna. Ale ziemia, na ktrej sta, bya ziemi nowej umiowanej ojczyzny. Chopiec czu, e pozostanie ju na zawsze synem dwch ojczyzn.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

127

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

W tym samym czasie, gdy wojska radzieckie opuszcza y Kore, LiWan zaprzyjani si na ycie i mier ze swoim rwienikiem i koleg z bursy wesoym, pyzatym Son Ha-sopem. Son Ha-sop by synem zabitego w partyzantce muzyka i zamierza w przyszoci zosta kapel mistrzem wojskowym. Na razie praktykowa jako elew" w orkiestrze puku, ktry go usynowi", i nie rozstawa si ani na chwil z pikn zocist trbk urodzinowym podarunkiem sztabu pukowego. Smuky, zwinny Li-Wan i przysadzisty, pyzaty, wiecznie rozemiany Son Ha-sop stali si nierozcznymi to warzyszami nauki i zabaw. Razem odrabiali lekcje w bur sie i razem kpali si w rzece Tedangan bd chodzili na zabawy do parku na grze Moranbon. Niekiedy Li -Wan piewa przyjacielowi swoj piosenk o dalekiej Moskwie. Poniewa jednak cay tekst rosyjski, poza refrenem, ule cia mu ju z gowy, wic uzupenia piosenk koreaskimi sowami wyraajcymi jego wasne myli i uczucia. Son Ha-sop gromi piewaka za liczne fasze, ale e sam przywiza si do tej dziwnej rosyjsko-koreaskiej piosenki wic chtnie wtrowa jej na trbce. Tak biegy przyjacioom dni a do strasznego czerwca 1950 roku, kiedy na spokojny, oddychajcy ciepym latem Phenian spady pierwsze bomby z amerykaskich samolotw. ycie bombardowanego miasta skryo si pod ziemi. Chopcw przez trzy dni nie wypuszczano z piwnicy, ktra staa si prowizorycznym schronem przeciwlotniczym dla wszystkich mieszkacw bursy. Dopiero czwartego dnia dyrektor bursy wysa maego Son Ha sopa na miasto po gazety. Chopiec powrci p0 p godzinie, blady jak ptno i zrozpaczony. 128

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Zostawili nas powiedzia roztrzsionym gosem do Li -Wana. Nasza dywizja odesza. Orkiestra take. T alarmujc wie uzupeniy przyniesione przez Son Ha -sopa gazety. Wielki dziennik Nodon Sinmun" donosi, e siy Armii Ludowej po odparciu zdradzieckiej agresji wroga ruszyy do przeciwnatarcia w kierunku poudniowym. W jaki czas potem dyrektor bursy zebra wszystkich uczniw i oznajmi im uroczycie, e 25 Dywizja Pheniaska oswobodzia star stolic poudnia Seul. Wtedy Li-Wan powiedzia do Son Ha-sopa: Musimy si przedosta do Seulu. Tam jest sztab naszej dywizji. Nie bdziemy tu gni, kiedy oni tam zwyciaj. Uciekli wic z bursy i pojechali do Seulu razem z zespoem technicznym drukarni polowej i z onierzami oddziau gospodarczego na potwartej platformie towarowej. Przedziwna bya ta nocna podr. Noc wokoo nich huczaa tysicem odgosw. Biegnc rwnolegle do toru kolejowego szos toczyy si ciko adowne ciarwki, kuchnie polowe, chopskie dwukowki i jaszcze armatnie. Bocznymi droynami w wyduonych kolumnach maszerowali zbrojni onierze. Gdzie z dali dochodzio nieustanne, guche dudnienie, a grana towe niebo nocne rozdzieray raz po raz czerwone byski wybuchw. onierze na platformie skracali sobie czas rozmowami i chralnym piewem. Potem Li -Wan piewa piosenk o Moskwie, a Son Ha-sop przygrywa mu na trbce. Ci z onierzy, ktrzy znali t piosenk w jej oryginalnym brzmieniu, dziwili si tak samo, jak niegdy onierze radzieccy. Co ty wypiewujesz, chopcze? przerywali ze miechem LiWanowi. Przecie nie tak piewa si t piosenk. W tamtej piosence nie byo mowy o zielonych wzgrzach Phenianu ani o koreaskim kochozie pod Taszkientem, ani o ojcu, ktry poleg na polu chway. Ale Li-Wan potrzsa niecierpliwie gow i gniewny mi spojrzeniami gromi miejcych si onierzy. Kog zamierzaj uczy? Jego byego syna" radzieckiej dywizji? Jego piosenka jest wanie t sam
Opracowanie edytorskie: Jawa48

129

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

piosenk, ktr usysza po raz pierwszy pod Taszkientem, i wanie tak a nie inaczej naley j piewa. Ale weseli zecerzy z polowej drukarni nie brali za ze Li-Wanowi jego gniewnych spojrze, bo jego rosyjsko -koreaska piosenka w gruncie rzeczy bardzo przypada im do gustu, chocia mody piewak jak zwykle chrypia i faszowa. Gwarzc i piewajc przy nieustannym akompania mencie bombardowa, o biaym wicie zajechali do Seulu. Staroytna stolica poudnia przypominaa wielki obz wojskowy. Miasto ucierpiao bardzo od ostatnich bombardowa amerykaskich i pono nie ugaszonymi jeszcze poarami. W ulicach dymiy kuchnie polowe, z ktrych wydawano posiki powracajcym do swych domw uchodcom. Wrd tumw kryy gsto patrole kon trolne. Jeden z takich kontrolnych patroli zatrzyma maych podrnikw pheniaskich niemal bezporednio po wyjciu ich z dworca. Poniewa nie mieli adnych dokumentw, a podali si za synw" 25 Dywizji, wic odpro wadzono ich wprost do kwatery sztabu dywizji. Tam synami" dywizji zainteresowa si sam jej dowdca. Drcy ze wzruszenia chopcy stanli przed obliczem gonego generaa. Genera by maym, czarnym czowieczkiem o srogich oczach i huczcym gosie. Awanturniczych synw" potraktowa jak najsurowszy ojciec. Przez kilka minut na opuszczone gowy chopcw walia nieprzerwanie lawina wyrzutw. Genera powtarza to samo, co przed nim mwili nauczyciele w bursie: Opuszczenie wojennego posterunku... Dezercja... Zamanie rozkazu... Smarkaczowskie nieposuszestwo... Gniew dowdcy oszoomi chopcw do tego stopnia, e Son Ha sop przedkadajc swoje usprawiedliwienie przejzyczy si i powiedzia do generaa panie nauczycielu". Genera z uciechy a bysn wilczymi zbami. No, sami widzicie, jacy z was onierze. Panie na uczycielu". Nie ma co gada. Natychmiast z powrotem do Phenianu. Taki jest mj rozkaz.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

130

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

I genera poleci odjedajcemu tego samego wieczora podoficerowi, eby zabra z sob chopcw. Podoficer mia tak samo surow twarz, jak jego dowdca, i chopcy od razu zrozumieli, e adna sia nie zdoa go odwie od wykonania zleconego rozkazu. Na zarzdzenie generaa chopcw przed odjazdem zaprowadzono na obiad do stowki oficerskiej. Surowy sierant szed za nimi krok w krok, nie spuszczajc z nich ani na chwil srogiego spojrzenia. Obiad upyn w ponurym nastroju. Sprawa powrotu do Phenianu zdawaa si by ostatecznie przesdzona i chopcy snuli niewesoe rozwaania na temat przywitania, jakie zgotuj im nauczyciele i koledzy z bursy. Ale naraz zdarzyo si co, co spowodowao zupeny zwrot w beznadziejnej sytuacji. W chwili kiedy dojadali ryowej konserwy, w stowce rozleg si pee n najwikszego zdumienia okrzyk: Li-Wan, a ty skd tutaj? Po chwili uszczliwiony Li-Wan ton w objciach wujka" Ha Bon-ho. Major wysucha gorczkowego sprawozdania przekrzykujcych si wzajemnie chopcw, lecz synowie" dywizji nie od razu zyskali w nim upragnionego sojusznika. Dowdca zwiadu pocztkowo podziela cakowicie opini dowdcy dywizji i uwaa, e chopcy powinni niezwocznie powrci do bursy. Ale ze starym przyjacielem Li -Wan mg sobie poczyna mielej ni ze srogim generaem. Chopiec wystrzeli te od razu z dziaa najciszego kalibru. Odwid majora Ha Bon -ho na stron eby nie mg ich usysze anio str w mundurze sieranta i patrzc mu prosto w oczy, powiedzia bagalnie: Wujku, ty wiesz, e ja i Son Ha-sop musimy zosta i bi si z Amerykanami. Oni zabili naszych ojcw. Przez surow twarz dowdcy zwiadu przelecia umiech. Co za gupstwa opowiadasz, Li-Wan! Przecie two jego ojca nie zabili Amerykanie. Ale po chwili spowania i pooy rk na ramieniu chopca.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

131

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Chocia masz racj, Li-Wan: ostatecznie to wszystko jedno... C, zobaczymy. Poczekajcie tu na mnie. Moe uda mi si co wskra u generaa. Rozmowa z dowdc dywizji trwaa bardzo dugo, ale wujek" Ha Bon-ho nie zawid pokadanego w nim za ufania. Rozkaz zosta cofnity, a oszoomionego sieranta samego odprawiono do Phenianu. Chopcy do bursy nie powrcili. Od tego dnia weszli w skad walczcej armii. Niestety, szczcie nie byo zupene. Sztab dywizji uzna, e pozostawienie obydwu chopcw w jednym oddziale zbytnio ten oddzia obciy. Dlatego majorowi Ha Bon ho pozwolono zatrzyma przy sobie w zwiadzie tylko Li-Wana, natomiast Son Ha-sopa skierowano do sztabu jego macierzystego" puku. Kwatera tego sztabu miecia si w odlegoci kilkunastu kilometrw od Seulu. Rozstanie byo dla maych przyjaci cikim przeyciem. Teraz dopiero uwiadomi sobie Li-Wan, jak bardzo przywiza si do wesoego, koleeskiego Son Ha-sopa, z ktrym przey najpikniejsze dni swego ycia. Kiedy nadszed czas poegnania, chopcw zdawio takie wzruszenie, e przez dusz chwil aden z nich nie mg przemwi. Pierwszy przerwa milczenie Li-Wan. Sam nie wiedzia, skd naszy go te sowa, ale powiedzia wanie to: Suchaj, Son Ha-sop, zapiewajmy sobie jeszcze raz nasz piosenk. Nie zwaajc na to, e samochd czeka ju gotowy do drogi, a wuj" Ha Bon-ho przynagla chopcw do popiechu, Li-Wan zaczerpn gboko oddech i bardziej ochryple ni zazwyczaj zaintonowa: Maskwa, Maskwa, stolica maja! A Son Ha-sop przytkn do ust swoj zocist trbk i wtrowa na niej przyjacielowi tak dugo, pki nie do-piewa on swej piosenki do koca. Tak si poegnali. Do nastpnego spotkania miao upyn wiele dni. W cigu tego czasu duo si zmienio. Wielkie siy nieprzyjaciela ruszyy do natarcia na caym froncie. Niebo poczerniao od samolotw. Seul pon dniami i nocami jak wielki ofiarny stos. Rzeka Raktongan wzdu
Opracowanie edytorskie: Jawa48

132

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ktrej biega linia obrony poczerwieniaa od krwi. Byy to bo haterskie i tragiczne dni. W cigu tych dni Li-Wan z maego ucznia bursy wojskowej wyrs na dowiadczonego i zahartowanego onierza. W kompanii zwiadowczej zapomniano o jego wieku. By silny, zrczny, zdyscyplinowany, mia bystre oczy i czujne uszy mg wic wykonywa sub prawdziwego zwiadowcy. Kadego dnia a niekiedy i dwa razy na dzie Li-Wan wraz z kilkoma innymi zwiadowcami pod dowdztwem starego sieranta Gi Kuan -ion bra udzia w wypadach rozpoznawczych. Na trudnej pracy zwiadowczej upyway Li -Wanowi tygodnie twardego chrztu bojowego. Gdy za lato poczynao ju kn w jesie nastpio spotkanie z Son Ha-sopem. Owego poranka ktry nie rni si niczym od in nych porankw tego trudnego czasu Li-Wan powrci z wypadu rozpoznawczego miertelnie zmczony. Za zwyczaj w takich razach, natychmiast po zoeniu meldunku w dowdztwie, chopiec bieg do swej kwatery, rzuca si na mat i zasypia jak kamie. Ale owego ranka odpoczynek nie by mu sdzony. W kancelarii dowdztwa czeka na niego major Ha Bon-ho. Ostatnimi czasy Li-Wan rzadko widywa wujka". Dlatego przerazi si jego zmienionym wygldem. Wygld dowdcy zwiadu mwi wyraniej o trudnej sytuacji bojowej anieli komunikaty Gwnej Kwatery. Jego dawno nie golone policzki i podbrdek porosy czarn, kaczk o-wat brod. Z zapadych oczu i z caej twarzy wyzierao nieludzkie zmczenie. Po przyjciu meldunku od dowdcy patrolu major zwrci si do Li -Wana i powiedzia krtko: Pojedziemy do Son Ha-sopa. Chce ci zobaczy. W gosie wujka" zabrzmiao co takiego, e Li-Wan poczu, jak w gardle pcznieje mu przeraenie. Zrozumia, e musiao si sta co strasznego. Wsiedli do samochodu i pojechali drog wijc si przez grskie wwozy. Li-Wan nie mia odwagi o nic pyta. Wuj" take milcza, a moe nawet drzema. Dopiero gdy zbliali si do rejonu szpitala polowego, otworzy nagle oczy, popatrzy jakim szczeglnym wzrokiem na Li -Wana i rzek: Son Ha-sop jest ranny. Ciko ranny.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

133

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Kiedy przyjechali do celu podry, nie zastali ju la zaretu polowego, ktry sta tam jeszcze poprzedniego dnia. Ostatnie bombardowanie zmienio go w pogorzelisko. Ranni i chorzy byli rozmieszczeni w pobliskich pieczarach grskich, ktre dotychczas suyy za schrony. W jednej z takich pieczar lea Son Ha-sop. Nie, to nie by Son Ha-sop! Ten obcy blady chopiec o wyostrzonych rysach twarzy nie mg by wesoym, pyzatym Son Ha-sopem z pheniaskiej bursy. A jednak by to Son Ha-sop. Lea okryty po szyj przecieradem penym rdzawych plam. Od miejsca, gdzie zaczynay si uda rannego, przecierado opadao ku doowi w jaki dziwny i straszny sposb. Tak jakby pod nim nie byo ju nic. Dugo spoglda Li-Wan w milczeniu na swego przy jaciela, zanim odway si szepn: . Son Ha-sop. Ranny podnis cikie powieki i pozna Li-Wana. Jego sczerniae, pogryzione wargi drgny w aosnym umiechu: Nie ma ju trbki, Li-Wan... Przepada trbka... Potem zamkn oczy i lea taki cichy i biay, jakby ju by umary. Ale to nie bya jeszcze mier. Po dugim, niezmiernie dugim czasie Son Ha sop znowu rozsun ociae powieki i pocz co szepta, lecz tak cicho, e nikt nie mg go zrozumie. Dopiero gdy Li-Wan pochyli si nad rannym i niemal przyoy ucho do jego ust, wyowi dwa sowa ciche jak tchnienie wiatru: Nore hara...

Opracowanie edytorskie: Jawa48

134

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Li-Wan nie pyta o pozwolenie majora Ha Bon -ho. Dawic si od strasznego wewntrznego szlochu zapiewa umierajcemu przyjacielowi po raz ostatni: Maskwa, Maskwa, stolica maja! Son Ha-sop nie spuszcza surowych oczu z jego twarzy. Czy wolno byo paka Li-Wanowi, jeeli nie paka on ktremu odebrano trbk i odcito nogi?

II
O zdarzeniach, ktre przeniosy Li -Wana ze stanowisk obronnych macierzystej" dywizji nad rzek Raktongan, na legendarn gr partyzantw Tebek-San on sam opowiedzia w taki mniej wicej sposb: Straszna, bardzo straszna bitwa. Bardzo duo krwi. Wujek" Ha Bon-ho zabity. 25 Dywizja odwrt. Nasz patrol z Gi Kuan -ion za rzeka. Do dywizji p i e r e-choda niet. Wszdzie nieprzyjaciel. Gi Kuan-ion ranny w nogi. On mwi: my do Tebek-San. Tam p a r t i-z a n y. Postanowili wic i do Tebek-Sanu. Odcity od dywizji patrol p prowadzc, a p niosc rannego dowdc przez wiele nocy przemyka si wrd buszujcych oddziaw nieprzyjaciela. O pewnym bladym wicie gdy byli ju bliscy utraty resztek nadziei na drog ich pad cie wyniosej gry. Drc z radosnego podnie cenia, przeczekali w zarolach dzie a noc przeliznli si przez opasujcy gr piercie nieprzyjacielskich placwek. Potem z uczuciem bezgranicznej ulgi zapadli w czarny, bezpieczny las. Ostatni odcinek drogi przebyli ju niemal na czworakach. Na ktrej z grskich przeczy zatrzyma ich wreszcie dawno wyczekiwany okrzyk: N u g u-i o? Kto idzie? Zza drzew wyszli ku nim dwaj ludzie w chopskich ubraniach z karabinami gotowymi do strzau. Rozbitkw osadziy w miejscu skierowane w ich stron wyloty luf i twarde, nieufne spojrzenia.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

135

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Midzy partyzantami a onierzami patrolu nie od razu doszo do przyjaznego powitania. onierzom nakazano zoy bro i poddano ich dokadnej rewizji. Dopiero gdy sierant Gi Kuan -ion wydoby zza bandaa zniszczon i pokrwawion legitymacj Partii Pracy partyzanci uwierzyli, e maj do czynienia z przyjacimi. Pozdrowili serdecznie rannego podoficera i ucaowali si z nim ceremonialnie w oba policzki tak jak w momentach szczeglnie uroczystych cauj si z sob na caym wiecie chopi. Potem przywoani przez placwk przewodnicy zabrali z sob patrol rozbitkw i poprowadzili ich dalej, sobie tylko znanymi szlakami i przejciami grskimi. Wdrowali jeszcze dugo, wspinajc si po gsto zalesionych zboczach gry, niezmiernie utrudzeni dwiganiem ranne go Gi Kuan-iona. Ale kiedy minli trzeci z kolei lini ubezpiecze, las wokoo nich zacz rzedn i rzed coraz bardziej, a wreszcie wyszli na obszern polan, na ktrej przed skleconymi z gazi szaasami trzaskay wesoo ognie, hucza gwar rozmw i krcio si wielu zbrojnych ludzi. Na skraju polany sierant zwiadowcw Gi Kuan-ion rozkaza podtrzymujcym go onierzom, aby go uoyli krzyem na ziemi. Gdy to uczynili, stary podoficer przy cisn usta do zdeptanej trawy polany i gorco j ucaowa. Ta lena polana bya sercem partyzanckiego obozu Tebek -San, sawionego w pieniach przez lud caej Korei. Na Tebek-Sanie wrd partyzantw spdzi Li -Wan dugich sze miesicy. Tam spotka Nam sun-dza, ktrej nie zapomni nigdy. Choby mia y dziesi razy po sto lat. W obozie partyzanckim obok dorosych partyzantw przebywao kilkanacioro dzieci. Byli to synowie i crki wymordowanych chopw z okolicznych wsi, ktrzy po mierci rodzicw zbiegli do niedostpnej grskiej fortecy. Szesnastoletnia part yzantka Nam Sun-dza bya naczelniczk, a zarazem najtroskliwsz opiekunk caego tego partyzanckiego drobiazgu. W szczupej, po msku ostrzyonej dziewczynce, o czuych gorcych oczach, bio serce nieustraszonego onierza. Nam Sun-dza podejmowaa si najbardziej ryzykownych wypadw zwiadowczych i zawsze doprowadzaa je do zwyciskiego koca.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

136

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Po powrocie z wypraw bojowych partyzancka mateczka" odstawiaa karabin i braa do rk ig bd star, wytart od cigego czytania ksik. ataa odzie swoich maych podwadnych, uczya ich czytania i pisania, piewaa im dwicznym gosem tskne onierskie piosenki. Wieczorami kiedy strudzeni partyzanci rozsiadali si wok ognisk Nam Sun-dza z niewysowionym wdzikiem taczya Nodr Kanbion" i inne ludowe tace. Szesnastoletnia partyzantka bya najpikniejszym kwiatem Tebek-Sanu, wyrosym w grskiej guszy na pociech ludziom walczcym o wolno ojczyzny. Nam Sun-dza staa si bezporedni zwierzchniczk LiWana. W bojach nad Raktonganem Li-Wan przeszed przez trudn szko bojowego zwiadu. Tu na Tebek-Sanie uzupenia swoje wojenne wyksztacenie uczestniczc w ryzykanckich wypadach zwiadowczych, kierowanych przez Nam Sun-dza. Te niezwyke, zapierajce dech w piersiach swoj miaoci wyprawy z Nam Sun-dza wryy si gboko w pami Li-Wana. Najpierw schodzio si w d po najtrudniejszej, naj bardziej stromej cianie Tebek-Sanu, czepiajc si drzew i krzakw, skaczc nad niebezpiecznymi przepaciami. Potem trjka modych zwiadowcw przyczajaa si w gstych zarolach tu przy drodze patrolowanej przez amerykaskie czogi i wyczekiwaa na sposobn chwil do skoku. Sygnaem takiej chwili by krtki, spokojny szept Nam Sun-dza: Teraz ty, Li-Wan". Na to haso zwinne ciao Li-Wana napinao si jak stalowa spryna. W byskawicznym uamku sekundy przed skokiem chopiec
Opracowanie edytorskie: Jawa48

137

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

dostrzega jeszcze, jak Nam Sun-dza przestraszonym ruchem kada rk na sercu. Nam Sun-dza nie znaa trwogi o siebie. Skoro jednak niebezpieczestwo zagraao ktremu z jej maych podwadnych nigdy nie umiaa powcign odruchu przeraenia. Na widok tego malutkiego gestu matczynej trwogi serce Li-Wana zalewaa fala takiego radosnego bohaterstwa, e gotw by skaka nie tylko na pust drog, ale wprost na czogi nieprzyjaciela. W pooonym u stp Tebek-Sanu miasteczku Jon-Czon na maych zwiadowcw czekali ludzie podobni do lusarza w niebieskich okularach, ktry w tym samym czasie, w dalekim Sonczenie wsppracowa z partyzantem Li Chio-sikiem. Oddziaek zwiadowczy wraca na Tebek -San z bezcennymi informacjami o ruchach wasnych wojsk i o nieprzy jacielskich transportach. A potem na przejedajce drogami lenymi transpor ty amerykaskie waliy si z Tebek-Sanu jak lawina kamienna grupy uderzeniowe partyzantw. Ach, jak wspaniale upyway wieczory przy ogniskach na polanie lenej po zwyciskich wyprawach przeciwko nieprzyjacielowi. Ra dosna, rozemiana Nam Sun-dza wirowaa w wiosennym tacu Nodr Kan-bion" i zupenie nie mona byo uwierzy, e to jest ta sama nieustraszona kierowniczka bojowego zwiadu. Brodaci partyzanci bili zachwycone oklaski, palili faj ki, grzali rce przy ogniu i niekiedy podejmowali chrem pospn pie zemsty, Poksui Nore". A Li-Wan piewa swoj piosenk o Moskwie. Ta dziwna piosenka podobaa si partyzantom z Tebek-Sanu. Chtnie suchali piewnej opowieci o kochozie koreaskim pod Taszkientem, o marszu do ojczyzny z radzieck dywizj i o piknych dniach pheniaskich. Ostat nia smutna strofa o krwawej rzece Raktongan i o mierci maego trbacza Son Ha -sopa wyciskaa zy z oczu czuej Nam Sun dza i innych dziewczt.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

138

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Przewijajcy si przez pie Li-Wana rosyjski refren o Moskwie nikogo tu nie dziwi. C std, e jzyk pieni by mieszany? Czy party zanci z TebekSanu nie suchali kadego niemal wieczora radiowych audycji do narodu koreaskiego, nadawanych z Moskwy? Tamte audycje mwice o sprawach tak bliskich sercom koreaskim rwnie zaczynay si od rosyjskich sw: Gawarit Maskw a". Dla partyzantw z Tebek-Sanu sowo Maskwa" nie byo sowem obcojzycznym. Partyzantom z Tebek-Sanu odpowiadaa pie Li-Wana i a do nadejcia zimy suchali jej czsto. Ale kiedy nadesza zima i spady pierwsze niegi, ustay wesoe wieczory przy ogniskach, bo dla Tebek-Sanu zaczy si bardzo trudne czasy. Czy wiecie, czym jest nieg w walce partyzanckiej? Czy rozumiecie, co si dzieje, gdy midzy partyzantem a otaczajcym go wrogiem legnie biaa, puszysta powoka, na ktrej kady lad znaczy si jak odlany w gipsie? Jest to klska klsk! Ustaje wtedy daleki zwiad. Zrywa si czno z oko licznymi wsiami. Zatrzymuje si dopyw ywnoci i in formacji. Bezlitosny zdrajca, nieg, wydaje wszystkich, najbystrzejszy zwiadowca nie przeliznie si przez jego roziskrzon, niepokalan gad. A kiedy obz partyzancki jest ju cakowicie odcity od wiata, wwczas drogami grskimi cicho, cichutko, nie pozostawiajc ladw na niegu poczynaj si wspina ku obozowym szaasom dwaj miertelni wrogowie partyzantw: gd i rozpacz. Po dwch tygodniach mronej, pogodnej zimy na g rze Tebek-San poczto warzy zup z kory drzewnej. Zapasy ywnoci wyczerpay si. Dalszej nie byo skd bra. Informacji o transportach nieprzyjacielskich nie posiadano adnych, a uderzenie na lepo, wobec coraz gstszej i czujniejszej blokady amerykaskiej wok Tebek-Sanu, byoby prnym szalestwem.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

139

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Na zupie z kory drzewnej dugo wyy nie podobna. P o kilkunastu dniach takiego odywiania mier godowa coraz uparciej pocza zaglda w oczy partyzantom. A na szybkie zdobycie ywnoci nie byo adnej nadziei. Ale wanie wtedy, gdy wskutek ubytku si fizycznych krusza ju duch mniej zahartowanych, cudowna pomoc dla godujcych zupenie nieoczekiwanie przypyna z radia. Radio stao si naraz niewyczerpanym akumulatorem energii wyrwnujcej braki aprowizacyjne i krzepicej osabe organizmy. Wielkie i wane sprawy rozstrzygay si na dalekim wiecie. Coraz gortszy i namitniejszy gniew przebija z gosw radiowych Moskwy i Pekinu. Ilekro w radiu rozbrzmieway sowa: ,,G a w a r i t M a s k w a", osaby z godu i umczony Li-Wan oywa. Tymi dwoma sowami przemawiaa do niego jego stara ojczyzna. Wielka ojczyzna jego najwczeniejszego dziecistwa nie zapomniaa o nim. Ludzie spod Taszkientu i onierze radzieccy z jego macierzystej" dywizji zapewniali swego syna" gosem Moskwy, e czuwaj nad jego losem i nad losem jego nowej ojczyzny. W czasie moskiewskich audycji Li-Wan przytula rozpalone czoo do zielonego odbiornika partyzanckiego radia. Chwilami zdawao mu si, e z tego odbiornika patrz na niego najcieplejsze oczy wiata oczy prawie ju zapomnianej matki. Pewnego dnia z zaczarowanej skr zynki radiowej na gincy obz partyzancki popyna szeroka, rozlewna struga obcojzycznego piewu. Stary sierant zwiadowcw Gi Kuan -ion ze suchawkami radiowymi na uszach i ze zami w oczach tumaczy sowo po sowie pie chi skich ochotnikw: miao i radonie przejdmy rzek Jolu, By pokoju broni i broni ojczyzny Czyli swego domu. Hej, najlepsze dzieci przeogromnych Chin, Idmy wszyscy razem niby jeden m Amerykaskiego zwalcza napastnika Pomaga Korei! Suchajc tej pieni brodaci, wymczeni godem partyzanci pakali w gos jak dzieci. A wic stao si: synowie wielkiego wodza Azji, Mao Tse tunga, szli na pomoc swym modszym braciom. Wieczorna zupa z kory
Opracowanie edytorskie: Jawa48

140

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

drzewnej nabraa smaku gstego, poywnego ryu. W nocy, ktra nastpia po tym dniu, grupa partyzantw, nie baczc na nieg i wiato ksiyca, dokonaa szaleczego napadu na amerykaskie magazyny w Jon-Czenie. Zdobyto ywno. Wiosna przyniosa partyzantom dalsze zacienianie blokady amerykaskiej wok gry i radosn wie o postpujcej naprzd ofensywie Armii Ludowej i chiskich ochotnikw. Wraz z pierwszym ciepem dotar na Tebek -San komunikat radiowy Gwnej Kwatery o odebraniu nieprzyjacielowi niedalekiej gry O De-san. Dla oblonych nadchodzia odsiecz. Bya tu pod bo kiem, naleao nawiza z ni czno. Trudne zadanie nawizania cznoci z O De -sanem zlecono trjce najzdolniejszych zwiadowcw z modziey partyzanckiej: Nam Sun -dza, LiWanowi i rwienikowi Li-Wana, wysokiemu, milczcemu An Dan-bonowi, ktry mwi niewiele, ale w dziaaniu dorwnywa kademu dorosemu mczynie. O pnej godzinie wiosennej nocy wyznaczeni zwiadowcy opucili obz na polanie i poczli ostronie schodzi w d ku drodze strzeonej przez amerykaskie czogi. Noc bya jakby wymarzona dla tego zadania: ciepa i ciemna, otulona nisk, wilgotn mg. Modzi przyjaciele szli na trudny zwiad jak na najpikniejsz zabaw. Zadanie, ktre im powierzono, byo niezwykle zaszczytne. Ponadto czekao ich spotkanie z macierzyst" armi a moe i z chiskimi ochotnikami. Rozpieraa ich duma i rado. Chciao si piewa.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

141

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Po pgodzinnym marszu w d zapadli w przydrone zarola. Czekali. Przed nimi bya droga: cicha, pusta i tajemnicza. Nad ni wisiaa cika, wilgotna mga. Jak bzyknicie komara zaszemra w ciszy szept Nam Sun-dza: Teraz ty, Li-Wan... I partyzancka mateczka" zwykym swym ruchem przycisna do do serca. Li-Wan trzema bezszelestnymi susami przebieg przez drog. W chwil po nim skoczy An Dan-bon. Dwaj chopcy przylgnli do ziemi po drugiej stronie drogi pod oson gstych zaroli. Nie znosili tej penej napicia przejciowej sytuacji, gdy od Nam Sun-dza oddziela ich pas niebezpiecznej drogi. Wytajc oczy wpatrywali si w gst mg. Sekundy duyy si w nieskoczono. W pewnej chwili na drodze zamajaczy szczupy cie dziewczcy. W serce Li-Wana spyna ciepa fala ulgi. Trci okciem An Dan-bona: No, tym razem... Ale nie dokoczy. wiata i strzay wybuchy tak jednoczenie, i w pierwszej chwili mogo si zdawa, e Nam Sun-dza porazi tylko blask reflektorw. Martwa szosa oya. Zaterkotay motory. Z mgy wynurzy si elazny potwr na gsienicach i omiatajc przed sob drog mackami reflektorw pocz pezn w stron lecej dziewczyny. Podjecha na odlego kilkunastu metrw i zatrzyma si. Zeskoczyli z niego dwaj onierze amerykascy i z au tomatami nastawionymi do strzau podbiegli do Nam Sun-dza. Chopcy leeli przy ziemi jak sparaliowani. W gowie Li -Wana bya jedna myl: Ona jest tylko ranna. Oby j zostawili".

Opracowanie edytorskie: Jawa48

142

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Amerykanie, pochyleni nad lec Nam Sun-dza, krzykliwie si nad czym naradzali. Potem pobiegli z powrotem do czogu. Zawarcza zapuszczony motor. Czog ruszy. A wic jednak j zostawiaj, nie zabieraj ze sob. O, co za rado... Ale co to?... Dlaczego ten czog nie wykrca?... Dokd ten czog jedzie?... Boe, litoci... Dokd ten czog je..." Li-Wan wpakowa sobie pi w usta i gryz palce, e by nie krzycze, eby nie zwariowa z przeraenia na widok elaznego potwora miadcego ywe ciao Nam Sun-dza. e poszli dalej, e nie rzucili bojowego zadania to bya tylko zasuga milczcego, nieugitego An Dan -bona. Przez reszt drogi nie wyrzekli do siebie ani jednego sowa. Z zapamita, chodn wciekoci przebijali si przez gst cian lasu, pozwalajc si kaleczy ostrokrzewom i wystawiajc twarze na chost mokrych gazi. Szli jak bezduszne automaty nie odczuwajc adnego zmczenia, nie majc w gowach ani jednej myli, troszczc si jedynie o zachowanie kierunku na O De-san. Kilka kilometrw przed O De-sanem zagrodzia im drog lena pikieta. Zelektryzowa ich wysoki, piewny okrzyk w mowie pekiskiego radia. Przez mg ez dojrza Li-Wan wysokie postacie onierskie w biaych kouchach i tawe zdziwione twarze pod futrzanymi czapami. Wtedy nagromadzona w nim rozpacz zerwaa wszyst kie tamy. Tulc zapakan twarz do koucha chiskiego ochotnika, pocz krzycze nieprzytomnym, zaamujcym si gosem: Zabijajcie ich! Mordujcie! Mordujcie bez litoci!

III
Spod gry O De-san Li-Wan nie powrci ju do obozu partyzanckiego na Tebek-Sanie. Ochotnicy chiscy przekazali go najbliszej
Opracowanie edytorskie: Jawa48

143

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

jednostce Armii Ludowej. Ta zgodnie z centralnym poleceniem wycofywania dzieci na tyy odesaa go do Phenianu. Widok zniszczonej stolicy przej Li-Wana groz. Jaki los zgotowano miastu jego sonecznych dni! Zarumieniona od poarw wstga Tedonganu przecinaa pustyni ruin. Ze zbombardowanych ulic pozostay tylko podziurawione pasy asfaltu. Dym pogorzelisk przesoni pogodn ziele wzgrz. Phenian zapad si pod ziemi. W podziemiach wrzao gorczkowe ycie walczcej stolicy. Tu mieciy si biura i urzdy, szkoy i redakcje gazet, teatry i restauracje. W podziemnym biurze Ministerstwa Owiaty zakomu nikowano Li-Wanowi, e wraz z innymi sierotami wojennymi bdzie ewakuowany z Korei do jednego z krajw, gdzie nie ma wojny. Dla Li-Wana myl o opuszczeniu niedawno odzyskanej ojczyzny po tym wszystkim, co w niej przey, bez uzy skania odwetu na wrogu bya czym potwornym. Nie baczc na dopiero co otrzymany medal za odwag" chopiec paka jak dziecko i baga o pozostawienie go w Korei. Ale nie byo ju dobrego wujka" Ha Bon-ho, ktry mgby si wstawi za Li-Wanem. W Ministerstwie Owiaty nie wdawano si z modym partyzantem w dugie rozmowy. Owiadczono mu po prostu, e ewakuacja dzieci odbywa si na rozkaz Kim Ir -sena. Wic Li-Wan musia stumi sw rozpacz. Ale z Mi nisterstwa Owiaty wyszed z przebitym sercem. Pniej nastpi marsz ewakuacyjny do Sinidzu, ktrego opis ju znacie. Od opuszczenia Tebek-Sanu do przyjcia do Sinidzu Li-Wan ani razu nie piewa swej piosenki. Na zapiewanie jej zdoby si dopiero w Domu Dziecka w Sinidzu, kiedy pewnego popoudnia wraz z nowymi ko legami snuli wspomnienia przeszoci. Ale w piewie jego zabrzmia tak ponury i wstrzsajcy ton tsknoty za Son Ha-sopem, Nam Sun-dza, Phenianem i Kore, ktr mia utraci, e przeraeni i zdenerwowani koledzy nie pozwolili mu pieni
Opracowanie edytorskie: Jawa48

144

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

dokoczy. Pod wpywem tego dowiadczenia postanowi nie piewa ju nigdy. Pie Li-Wana umara. Odcito jej nogi jak Son Ha-sopowi. Ca podr ewakuacyjn przez ogromne Chiny i Zwizek Radziecki Li-Wan przeby jakby w stanie oguszenia. Nie docierao do niego adne z nowych wrae, gdy mylami tkwi w przeszoci. Mia poczucie najgbszej klski yciowej, jakiej mona byo w ogle zazna w jego wieku. Zginli wszyscy, ktrych kocha: ojciec, wujek" Ha Bon-ho, Son Ha-sop i Nam Sun-dza. Rozsypa si w gruzy soneczny, kwitncy Phenian. O cae tysice kilometrw oddaliy si wzgrza koreaskie, nie pozwolono mu bi si z wrogiem i mci si za swoje krzywdy. Wieziono go dokd dusznym, dudnicym pocigiem, podczas gdy partyzanci z Tebek-Sanu potrzebowali jego pomocy. Dokd go wieziono byo mu obojtne. Nie wyobraa sobie ycia w adnym obcym kraju. A kady obrt k pocigu utwierdza w nim rozpaczliw pewno, e nigdy ju nie powrci do Korei. W takim nastroju przejecha przez cae Chiny i w ta kim nastroju jecha przez Zwizek Radziecki. Po krtkim, gwatownym wzruszeniu ktre spyno na niego z pierwszych rosyjskich sw zasyszanych na stacji granicznej, Li-Wan popad w jeszcze gbsze przygnbienie. Zaszy si w najciemniejszy kt wagonu i ani razu nie zbliy si do okna. Trawi go rcy al. Jego druga ojczyzna zapomniaa o nim. Ludzie spod Taszkientu i onierze radzieckiej dywizji nie przyszli uj si za jego krzywd. Po co mu darowali pikn now ojczyzn, jeeli mia j straci? Zapomnieli o nim. Ale kiedy transport ewakuacyjny wjecha na dworzec moskiewski, w sercu Li-Wana co drgno. 145

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Moskwa stolica jego pieni! Pie o Moskwie przebiegaa czerwonym ciegiem przez wszystko, co przey w cigu ostatnich szeciu lat. We wspomnieniach Moskwa zlewaa si w jedno: z ojcem, wujkiem" Ha Bon-ho, z Son Ha-sopem, z Nam Sun-dza, Phenianem, z Tebek-Sanem, z ca Kore. Po raz pierwszy od pocztku podry ewakuacyjnej Li-Wan z napit uwag przyglda si przez okno wagonu kademu szczegowi dworca. Wic taka bya Moskwa?" Natura nie postaraa si o to, by pokaza Li-Wanowi miasto z jego pieni w szczeglnie piknej i radosnej szacie. W Moskwie bya listopadowa plucha. Rzsisty kapuniaczek" zacina w szyby autobusw Inturista". Mokro i lisko poyskiway asfalty. Nawet niebotyczne wieowce moskiewskie zatraciy swoj zwyk biao. Mimo to Li -Wan jeszcze nigdy w yciu nie zaznawa takich wrae, jak w czasie owej trzygodzinnej przejadki po Moskwie. Maych Koreaczykw obwoono po miecie pokazujc im jego osobliwoci. Gdziekolwiek wysiadali, z autobusw, tam zaraz mimo zej pogody gromadzi si wok nich zwarty tum moskwiczan. Witay ich wycignite rce i serdeczne umiechy mczyzn, otulay ich mikko ciepe, matczyne spojrzenia kobiet. Li-Wan patrzc w otaczajce go twarze, z ktrych tak wiele byo podobnych do twarzy jego dawnych przyjaci radzieckich doznawa przejmujcego uczucia, e wszyscy ci ludzie znaj doskonale jego koleje yciowe, e tak samo, jak on, ubolewaj nad nieszczciami Korei, e tak samo, jak on, kochaj maeg o Son Ha-sopa i Nam Sun-dza i tak samo, jak on, cierpi z powodu ich mierci. Od yczliwych, wspczujcych tumw, od caej tej olbrzymiej moskiew skiej stolicy pyna ku znkanym Koreaczykom jaka potna, niespoyta sia i Li-Wan czu, e ta sia jest jakby jego si rodzinn, jakby jego wasn si. Nie, wielka ojczyzna jego dziecistwa nie zapomniaa o nim. Jake by gupi i pody, e mg tak sdzi cho przez chwil! Staa przy nim ca sw potg. Surowymi, czujnymi oczami dostrzega wszystkie je go krzywdy. Huczcym gosem swej ogromnej, ttnicej stolicy, wiata mi rubinowych gwiazd Kremla przyrzekaa mu zwycistwo sprawiedliwoci. Staa si rzecz niezwyka. Pod wpywem przejadki po Moskwie Li-Wan uwierzy, e powrci do Korei. 146

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Pniej w czasie poegnania z Moskw na Dworcu Miskim przez nikogo nie proszony zapiewa sw pie. Jeszcze nigdy nie brzmiaa tak pewnie i zwycisko. A przecie Li-Wan nie zuboy jej ani o jeden tragicz ny ton. Jak w Domu Dziecka w Sinidzu piewa w niej o mierci Son Ha-sopa i Nam Sundza i o zburzonym Phenianie. Ale now radosn melodi zabrzmiay w pieni sowa o Moskwie sowa o miecie dajcym cierpicym przeladowanym nadziej zwycistwa. Maskwa, Maskwa, stolica maja.... Od tego pamitnego wystpu na Dworcu Miskim, Li-Wan musi czsto piewa sw pie. Frontowa piosenka onierzy radzieckich po szeciu latach przygd wyrosa w wielk pie tsknoty i nadziei wszystkich gootczaskich Koreaczykw

Opracowanie edytorskie: Jawa48

147

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ROZDZIA DZIEWITY

Opracowanie edytorskie: Jawa48

148

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

IX. WIOSNA

Wiosna w Gootczynie pierwsza polska wiosna gootczaskiej Korei" zacza si od epidemii grypy. Skd si ta epidemia wzia nie wiadomo. Moe z pierwszych upaw wiosennych, ktre, popltawszy daty kalendarza, wybuchy w kwietniu lipcowym arem; moe z folwarcznej studni, ktrej lodowat wod zgrzani Koreaczycy poili si ukradkiem i bez umiaru. W kadym razie ta dzika, gwatowna grypa aklima tyzacyjna" jak j pniej nazwali ciechanowscy leka rze napdzia wszystkim porzdnego strachu. Rzucaa si na maych Koreaczykw jak zy pies milczkiem, bez ostrzeenia i zbami prosto do garda. Dopadaa ich w czasie nauki, zabawy czy odpoczynku i w cigu kwadransa dosownie zbijaa z ng. Straszna gorczka rosa z minuty na minut, z ni przychodziy gwatowne dreszcze, ble garda i gowy, czsto utrata przytomnoci. W cigu pierwszych dwch dni zachorowao w ten sposb szedziesiciu chopcw i pitnacie dziewczt. Rozkrzyczany, rozdokazywany Dom Dziecka zamar jak wielki dzwon, z ktrego wyrwano serce. W jasnych salach i korytarzach zawisa bezradna cisza dziecinnego cierpienia. W tej ciszy personel gootczaskiego Domu Dziecka toczy wyton walk z nieznan chorob. Dzieci koreaskie, ktrych choroba jeszcze nie dopada, snuy si przestraszone po korytarzach i smutnymi, penymi wyrzutu spojrzeniami obrzucay wychowawcw. W tych ponurych dniach musiao im si
Opracowanie edytorskie: Jawa48

149

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

wydawa, e cae ich dotychczasowe ycie w Polsce byo jedynie podstp nym omamem zdradzieckiej obczyzny, majcym na celu upien ie ich czujnoci. Cay ten soneczny Dom Dziecka, ciepe ramiona kucharki Parypiskiej, wesoe zabawy na boisku, macierzyskie oczy wychowawczy, wszystko to by podstp dla oszukania ich biednych sierot koreaskich. Obczyzna nie moga by tak dobra. Do piero teraz poznaway jej prawdziwe oblicze. Nastrj panicznej trwogi przed czym nieznanym. Widok kolegw padajcych jak muchy pod ciosami dziwnej choroby. Martwa cisza korytarzy. Duszca wo lekarstw. To wanie bya obczyzna. Ale jeeli mylay nawet w ten sposb trwao to krtko. Po tygodniu walki epidemia grypy zostaa opanowana i pocza wygasa rwnie szybko, jak szybko wybucha. A gdy wygasa zupenie i w izolatce" pozostao ju tylko paru ozdrowiecw wtedy z drugim podmuchem wiosny przypyna do Gootczyzny wie, ktra na chwil cia wszystkim krew w yach. Do izby chorych przynis j intendent Siekierzyski. Intendent wszed z gazet w rku do byszczcego szkem i niklem ambulatorium wanie w chwili, gdy sio stra Ela pochylona nad tancerk Kim Ion-suk dokonywaa za pomoc niklowej yeczki pieczoowitych ogldzin garda maej rekonwalescentki. Siostra Ela musiaa dostrzec co szczeglnego w wy razie twarzy intendenta, gdy zapytaa od razu: C tam nowego w gazetach, panie Siekierzyski? Intendent opar si o bia lakierowan szafk i przez chwil w ponurym milczeniu ledzi zabiegi pielgniarki. A no, jest nowe powiedzia wreszcie. Pani tu chucha, dmucha, gardzioka jodynuje, a tam w Korei Amerykanie na takie same dzieci zrzucaj bakterie du my i cholery, czarnej ospy i jeszcze diabli wiedz jakiego plugastwa. To wanie jest w gazetach. Siostra Ela poruszya si tak gwatownie, e niklowa yeczka wymkna si jej z rk i z haasem upada na posadzk. Pielgniarka odwrcia przeraon twarz ku in tendentowi. 150

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Jak to: duma, cholera?... To chyba niemoliwe, panie Siekierzyski... To przecie niemoliwe, eby ludzie... Niemoliwe, to czytaj pani sama! powiedzia twardo intendent i poda jej gazet z ostatnim komunikatem Koreaskiej Gwnej Kwatery. Taka bya w izbie chorych rozmowa o wojnie bakte riologicznej. Wicej na ten temat nie rozmawiano, eby nie zwrci uwagi dzieci. Nie chciano im psu radoci z odzyskanego zdrowia i z wiosny. A dzieci po tygodniowej chorobie rozhasay si na caego i penymi haustami piy pierwsz wiosn na obczynie. Jeszcze weselej ni przedtem bawiono si na boisku. Jeszcze radoniejszy miech rozbrzmiewa w salach i korytarzach. Dodatkow rozrywk dla maych Koreaczykw stay si czste odwiedziny starego dziadka z ssiedniej wsi tego samego weterana wojny rosyjsko-japoskiej, ktry w swoim czasie pomaga" przy zawieszaniu koreaskiego transparentu. Pierwsz wizyt w Gootczynie zoy dziadek na samym pocztku wiosny. Z nastaniem robt polnych nudno mu si zrobio w chaupie, wic postanowi poszuka sobie nowego towarzystwa. Przyszed wczesnym popoudniem, obszed cay teren posiadoci Domu Dziecka jak troskliwy gospodarz dogldajcy gospodarstwa po czym ruszy przed gwne wejcie sprawdzi, czy koreaski transparent wisi na swoim miejscu. Przyglda mu si przez dusz chwil, skrobic podbrdek i co tam mruczc pod nosem. Nastpnie zatrzyma przebiegajcego wanie, szczerbatego Pak Un-gu, wskaza palcem na transparent, potem na siebie i rzek uroczystym gosem: To zdziea ja, panimajesz? Pak Un-gu odsoni w umiechu potn szczerb w z bach i kiwn ze zrozumieniem gow. A poniewa w Korei nauczono go dawa wiar wszystkiemu, co mwi sta rzy ludzie wic wkrtce rozeszo si po Gootczynie, e koreaski transparent by dzieem starego dziadka ze wsi.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

151

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Od tego czasu mali Koreaczycy przechodzc w drodze do kina lub na stacj obok chaupy, przed ktr przesiadywa dziadek pozdrawiali go serdecznie: D z e n dobry, dzadek, dzen dobry... Stary weteran na kade takie spotkanie przygotowywa sobie liczn obstaw z dzieciarni wiejskiej i odpowiadajc uprzejmie na pozdrowienia gootczaskiej Korei" mrucza z zadowoleniem do swego otoczenia: He, widzicie, jak mnie znaj... widzicie... Po wyganiciu epidemii wizyty dziadka na boisku Domu Dziecka stay si codzienne. Szczeglnie spodobaa si staruszkowi koreaska gra w takara". Kibicowa jej caymi godzinami, podjudzajc gonymi okrzykami walczce strony i cigajc na siebie za to nieyczliwe spojrzenia wychowawczyni Wojtowicz. Ale weteranowi sprzykrzyo si wkrtce bierne uczestnictwo w zabawie. Wpad wic na wietny pomys zdobycia sobie wrd Koreaczykw suchaczy dla swoich wspomnie wojennych. Poniewa opanowanie gwary gootczaskiej przyszo mu bez wikszych trudnoci, wic w niedugim czasie przygody wojenne dziadka zyskay so bie w Domu Dziecka jeszcze wiksz saw ni na wsi. Po osigniciu pierwszych sukcesw stary wojak kadego popoudnia wali jak w dym do swoich koreaskich suchaczy. Przychodzi punktualnie z wybiciem godziny drugiej i rozsiada si wygodnie na aweczce przy wejciu. Skoro tylko Korea" wypadaa na boisko, aweczk obskakiwa natychmiast tum niecierpliwych suchaczy. Byli wrd nich gracze w takara", mechanicy"' i wynalazcy". Takich arliwych suchaczy nie mia dziadek jeszcze nigdy. Gd przygd wojennych by u chopcw koreaskich nienasycony. Mwi, dzadek, mwi... Weteran przez chwil udawa obudnie, e si wzbrania, e nie jest w nastroju do opowiada. Ale nie trwao to dugo. Wkrtce zaczynaa

Opracowanie edytorskie: Jawa48

152

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

si snu bohaterska opowie. Dziadek kreli swym kijaszkiem na ziemi sytuacje strategiczne i w przechwakach nie zna miary. Tu Japocy, panimajesz? Duo ich, bardzo duo... A ja tu z chorgwi, panimajesz: znami, fag. Oni paf-paf, a ja nic. Tam artyleria trach, trach a ja nic tylko do przodu... Dobrze, dzadek, barso dobrze! woali zachwyceni chopcy. Ale kto zauway z niedowierzaniem: Japocy duzo, barso duzo, a dzadek jeden? No, nie jeden, nie jeden reflektowa si niecht nie bajarz byli jeszcze inni, ale co tam gada... Pewnego razu oywionymi dyskusjami na aweczce zainteresowa si mechanik Pet. Zaczepi wychodzcego dziadka i spyta podejrzliwie: A po jakiemu to tak dziadek z nimi rozprawia? Jak to po jakiemu? weteran udawa, e nie ro zumie pytania. A bo to oni jakie inne mowy znaj? Ma si wiedzie, e po korejsku. Mechanik umiechn si kpico: To dziadek i po koreasku umie? No, wiecie ludzie oburzy si obraony staru szek. Czy umiem po korejsku? A kto wam tamtej jesieni trasparynt odczyta? Co to, ju nie pamitacie? Pet tylko rk machn na to dziadkowe gadanie, lecz w dalsze dyskusje ju si nie wdawa. Waniejsze sprawy mia na gowie. Wiosna bya jego najpracowitsz por roku. Bo z wiosn wszechstronny mechanik obejmowa jeszcze dodatkowo funkcje gwnego gootczaskiego ogrodnika. Tymczasem wiosna na wiecie robia si coraz wiksza. Rosa tysicem woni kwietnych i piewem tysica ptakw. A kiedy dosza do swego zenitu, kiedy rozkwity ju wszystkie kwiaty i rozpieway si wszystkie ptaki wwczas zupenie nieoczekiwanie do gootczaskiego Domu Dziecka wtargna nowa choroba epidemiczna groniejsza jeszcze
Opracowanie edytorskie: Jawa48

153

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

od poprzedniej epidemii grypy choroba tsknoty. Myli maych wygnacw odbiegy od codziennych spraw gootczaskich i zwrciy si w stron dalekiej ojczyzny. Wpyny na to coraz okropniejsze wieci nadchodzce z koreaskiego placu boju. Nie mona ju byo duej ukrywa ich przed dziemi. Pewnego dnia nauczyciel Chan po wykadzie historii koreaskiej poinformowa uczniw sidmej klasy, e w wyniku wszcztej przez Amerykanw wojny bakteriologicznej rzd Republiki ewakuowa z Korei dalszy tysic osieroconych dzieci. Szeset z nich przeja Rumunia, czterysta Czechosowacja. Bezporednio po tej lekcji nauczycielka Kwiatkowska spotkaa wychodzcego z klasy Li Chio-sika. May partyzant ze zmarszczonymi brwiami kreli co pirem na grzbiecie rki, ktra w naglcych wypadkach zastpowaa mu notatnik. Pani Kwiatkowska zatrzymaa swego ulubieca: Co ty tam bazgrzesz, Li Chio-sik? Pewnie cigaczk" z arytmetyki. Chopiec jakim dziwnym wzrokiem popatrzy na nauczycielk i bez zwykego umiechu pokaza jej rk. Na maej, poplamionej atramentem doni byy wypisane dwie liczby: 600 i 400. Jeden tysic dzieci wyjecha, mama powiedzia zgnbionym gosem. Korea mier... Smutno, mama, b a r s o smutno. Nie tylko Li Chio-sikowi jest smutno. W najpikniej szym, najradoniejszym momencie wiosny smutek i tsknota przygnioty nieznonym ciarem dwiecie maych sierocych serc. Na gootczaskim podwrzu, w szopie nad wozowni, zagniedzia si sowa. Przeraliwy, paczliwy krzyk nocny tego ptaka jest jakby gosem smutku, ktry rozsiad si w Gootczynie. Noce gootczaskie stay si znowu niespokojne jak w pierwszym okresie po przyjedzie dzieci. W sypialni dziewczt koreaskich prawie kadej nocy budzi si z krzykiem i paczem Kim Che-suk, maa zastpowa pionierska.
Opracowanie edytorskie: Jawa48

154

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Kim Che-suk jest najszczliwsz ze wszystkich dzieci gootczaskich. Ona jedna ma jeszcze ojca, ktry jako major walczy na froncie. Ale w tych tsknych dniach wiosennych rzadkie szczcie Kim Che suk stao si dla niej rdem nieustannych mczarni. Dziewczynk drczy straszliwy niepokj o ycie i zdrowie ojca. Nawet ww czas, gdy otrzymuje od niego listy. Od wysania listu do dorczenia go upywa przecie tyle dugich strasznych dni, wypenionych kulami, bombami i bakteriami mierci. Kim Che-suk, umczona zymi snami, prawie co noc budzi si z rozpaczliwym okrzykiem: Tatusiu, tatusiu!" Smutki przychodz nie tylko nocami. Gnbi maych wygnacw take przy pracy i zabawie. W tych trudnych dniach gootczascy Koreaczycy najchtniej garn si do modego wychowawcy Gawlika. Bo on te jest sierot i te wychowa si w Domu Dziecka. Gdy mody wychowawca jest w zym humorze lub popada w jak smtn zadum, zaraz obstpuj go wspczujcy wychowankowie i kiwaj ze zrozumieniem gowami: Ojcec ne ma, mama n e m a. Smutno, bar-s o smutno. A kiedy Gawlik tumaczy im, e wcale w tej chwili nie myla o rodzicach, mali Koreaczycy nie chc w to wierzy. Nie myli o zmarych rodzicach? Wic o czym w ogle myli? Czym si w ogle smuci? Tsknota trapica Koreaczykw dociera wychowawcy Gawlika. Wie o niej take mechanik Pet. nie tylko do

Petowi w zajciach ogrodniczych pomaga jego koreaski przyjaciel I Czun-chin. Przyjacioom dobrze pracuje si z sob. Rozmawiaj niewiele, ale rozumiej si wietnie. Kiedy pochylaj si nad grzdkami 155

Opracowanie edytorskie: Jawa48

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

piknych rzodkiewek i pomidorw, koreaski umiech I Czun -china staje si zupenie podobny do polskiego umiechu Peta. Ale I Czun-chin nie zawsze si umiecha. Kiedy praca odbywa si przy wieo skopanych zagonach na skraju sadu, skd odsania si szeroki krajobraz pl, maego Koreaczyka opada smutek. Wskazuje wtedy brunatnym, powalanym ziemi palcem na niedalekie zabudowania wiejskie i mwi cicho: Korea tak samo. Ale tam duzo ne ma. I wzdycha przy tym tak ciko, jak wzdycha wtedy, gdy by jeszcze chopcem, ktry nie chcia je". Poczciwemu mechanikowi westchnienia chopca rani serce. I czeg tak wzdychasz? pyta burkliwie. Albo ci to le u nas w Polsce? Ne, tata, ne: Polska dobrze odpowiada smutnie I Czun-chin. Ale wasny kraj ne ma to bar-so ne dobrze... barso ne dobrze... Tsknota jest straszn chorob i nie daje si zwalczy tak prostymi rodkami jak grypa. Na tsknot nie pomoe ani izolatka", ani najczulsza nawet opieka pielgniarek: siostry Eli i siostry Marysi. Bakterie tej choroby mog miao figurowa we wszystkich komunikatach frontowych wojny bakteriologicznej".

Opracowanie edytorskie: Jawa48

156

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

ROZDZIA DZIESITY

Opracowanie edytorskie: Jawa48

157

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

X. JAK LATARNIA

Jest pikna niedziela czerwcowa. Rozpiewany, pachncy dzie pulsuje radoci modego lata. W Gootczynie od wczesnego rana ruch i nastrj wesoego podniecenia. O godzinie smej dzieci ustawiaj si na placu zbirek do uroczystego apelu porannego. Ubrane s odwitnie: chop cy w niepokalanie wieych koszu lach harcerskich i w czerwonych krawatach, dziewczynki w swoich granatowych sukienkach z marynarskimi konierzami. Na rozkaz nauczyciela Chana dwaj najstarsi kapitanowie pionierscy wcigaj na maszt flag Ludowej Repu bliki Koreaskiej. Czerwono-modry sztandar sunie po woli ku grze. Po dojciu do wierzchoka masztu rozpina si wspaniale na wietrze. Dwiecie par skonych, czarnych oczu wpatruje si w ojczysty sztandar z wyrazem arliwego skupienia. Jest to ten sam sztandar, ktry Li Chio-sik zatkn na gmachu Rady Miejskiej w okupowanym przez wroga miecie Sonczen. W obronie tego sztandaru Li-Wan walczy nad rzek Raktongan i na Tebek-Sanie. Za ten sztandar polegli: may trbacz Son Hasop, partyzantka Nam Sun-dza i rodzice wszystkich gootczaskich dzieci. Na obczynie dobrze jest sta pod swoim ojczystym sztandarem. Cu dzoziemiec przestaje wtedy by cudzoziemcem. Krzyk dwustu modych gosw wybucha jak grzmot:

Opracowanie edytorskie: Jawa48

158

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Kim Ir-sen, Cza n-g u n m a n s e! Niech yje wdz Kim Ir-sen! Pharan, Cza n-g u n m a n s e! Niech yje Polska! Tego niedzielnego poranka nie ma zwykych zabaw i gonitw na boisku. Zaraz po niadaniu caa gootczaska Korea", uszeregowana w kolumnie czwrkowej, wyrusza na odleg o trzy kilometry stacj kolejow. Dom Dziecka pustoszeje i cichnie. Jedynie w suterenach kuchennych szumi jeszcze gwar. Dochodz stamtd okrzyki mamy Parypiskiej i szczk naczy. Ale i te ostatnie haasy trwaj niedugo, gdy wikszo przygotowa do uroczystego niadania dla goci poczyniono ju poprzedniego wieczora. Wkrtce potem na rozsonecznionym placu przed do mem ukazuje si mama Parypiska. Teraz wiadomo ju na pewno, e Gootczyzna obchodzi jakie wielkie wito. Bo kierowniczka kuchni nie ma na sobie swego zwykego niebieskiego fartucha, ktry tak sawn rol odegra w dziejach Domu Dziecka. Potne ksztaty mamy Parypiskiej opina uroczysta suknia z poyskliwego brzowego jedwabiu. Nad ciepym brzem sukni rumiane policzki kuchar ki rozkwitaj jak dwie piwonie w socu. Nawet jej gadko przyczesane, niezbyt obfite wosy nabray dzi jakiego odwitnego poysku. Cao jest tak okazaa i byszczca, e wygrzewajcy si na awce stolarz Grabowski z podziwu a mruy oczy i gono cmoka wargami: Bj si pani Boga, pani Parypiska! Przecie te studenciaki gowy dla pani potrac! Miej, pani, lito nad ludmi! Mama Parypiska opdza si od kpicych zachwytw zoliwego stolarza jak od uprzykrzonej osy. Po czym tro skliwie podwija paradn sukni i z westchnieniem ulgi rozsiada si na awce obok dowcipnisia. Grzej si w socu i rozmawiaj o oczekiwanych gociach. Czy przyjad i jacy przyjad? Ci sami, co byli zim, czy jacy inni? O godzinie wp do dziesitej nadbiegaj pierwsze for-poczty ze stacji: pywi ze zmczenia i z podniecenia maratoscy gocy Piotru" i rudy Pan Te-ion.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

159

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Piotru" dostrzega ju z daleka mam Parypiska i pdzi wprost do niej. Ale o trzy kroki od awki zatrzymuje si niepewnie, zaskoczony zmian w wygldzie starszej kucharki. Lecz mama z kuchni" nawet i bez niebieskiego fartucha pozostaje mam z kuchni". Wic Piotru" szybko przezwycia paraliujcy czar jedwabnej sukni i opierajc si jak zwykle na kolanach swej najstarszej przyjaciki skada jej gorczkowo relacj o gociach: Jest wszystko, mama! I Kitaj jest! I Ruski jest! I India jest! I Korea, i Polski, i Wgierski, i Czek, i Bugar! Wszystko jest, mama! B a r s o dobrze! B a r s o dobrze! Znowu tak jak wtedy, w owym pamitnym listopadzie cay polski personel Domu Dziecka, z nowym Dyrektorem na czele, zbiera si przed gwnym wejciem dla powitania goci. Tylko e tym razem gocie s inni. W dniu dzisiejszym gootczaski Dom Dziecka wita midzynarodow delegacj studentw studiujcych na Uni wersytecie Warszawskim. Radonie rozkrzyczana, upojo na podnieceniem powraca ze stacji kolejowej gootczaska Korea". Dzieci nie maszeruj ju w uporzdkowanej kolumnie. Rozsypao si wszystko. Na szosie, w tumanach biaego pyu sun powoli niewielkie haaliwe gromadki zbite tak gsto, jak roje pszcz. Z daleka wydaje si, e mali Koreaczycy wracaj ze stacji sami. Dopiero gdy podchodz bliej, wida, e kady z rojw skupia si wokoo swojej krlowej-matki". Gdzieniegdzie bielej czapki polskich studentw. W trzech rojach koreaskich matkuj", ciasno opleceni ramionami dzieci, spokojni, umiechnici Chiczycy. Tam poyskuje biakami ciemna, czarna pra wie, twarz hinduskiego studenta. S wszyscy, jak powiedzia Piotru". I Ruski jest. I Kitaj jest. I India. I Polski. I Bugar... W drzwiach Domu Dziecka krtkim przemwieniem wita delegacj midzynarodowych studentw nowy Dyrektor. Ale cho krtkie jest to powitanie, wszystkim duy si niepomiernie. Studenci spiesz si do podjcia nawizanych w drodze rozmw. Dzieci a dr z niecierp liwego pragnienia, aby mie ju swych goci wycznie dla siebie. I skoro tylko z ust kierownika Domu pada ostatnie sowo, mali Koreaczycy chwytaj studentw za rce i cign ich w stron swoich sypialni. I Czun -chin i Piotru" zawili u ramion studentw koreaskich. Rozpomieniony Li-Wan
Opracowanie edytorskie: Jawa48

160

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

prowadzi pod rce studentk Ol z Moskwy i jednego z Chiczykw. Dziewczta skupiaj si wokoo studentek wgierskich, czeskich i bugarskich. Sidma klasa jako najbardziej zaawansowana w nauce polskiego obja patronat nad polskimi gomi. O prawo do hinduskiego studenta, Srinivasarao z Madrasu, walczy z sob kilka grup. Tej czerwcowej niedzieli nie ma w Gootczynie fut bolu ani gry w takara". Puste i ciche jest gootczaskie boisko. Puste i ciche s korytarze Domu Dziecka. Caa tre tego penego wzrusze dnia rozgrywa si za za mknitymi drzwiami koreaskich sypialni.

aden z polskich wychowawcw nie stara si przekroczy progw rozgadanych pokojw dziecinnych. Nikt nie miesza si do rozmw maych gospodarzy z gomi. Po c wchodzi do pokojw i przysuchiwa si rozmowom jeeli wiadomo, e Koreaczycy opowiadaj studentom dokadnie to samo, co zostao ju opisane w tej ksice?

Opracowanie edytorskie: Jawa48

161

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Szkoda tylko, e tej niedzieli nie ma w Gootczynie kinooperatora Urbana wraz z jego flegmatycznym pomoc nikiem i ca aparatur filmow. Ten miaby tu uywanie! Ile to ciepych scen" przepada bezpowrotnie dla widzw kinowych wskutek nieobecnoci Urbana! Ale prawd mwic to moe i lepiej, e go nie ma. Krwisty kinooperator nie uszanowaby zamknitych drzwi pokojw i wchodziby wszdzie nieproszony, prbujc po swojemu dodawa sztucznego ciepa" do tego, co dzieje si naprawd. A jego pomocnikowi robiaby si raz po raz saata w kamerze". W wyniku tego wszystkiego do szoby niechybnie do jakiej nowej awantury. A tak przynajmniej spotkania midzynarodowe za drzwiami gootczaskich pokojw dziecinnych odbywaj si w niezakconym spokoju i w naturalnej temperaturze. Drzwi pokojw dziecinnych poza krtk przerw na uroczyste niadanie-obiad pozostaj zamknite a do samej kolacji. Wychodzc na kolacj mali gospodarze i gocie trzymaj si za rce. Studenci maj wzruszone twarze. Przybywajc do Domu Dziecka byli tylko przyjacimi maych Koreaczykw. Parogodzinne rozmowy zespoliy ich z nimi w jedn wielk rodzin. Po kolacji zbieraj si wszyscy w gwnej wietlicy na pierwszym pitrze. Studenci zasiadaj wraz z dziemi na pododze i dalej wiod rozmowy prowadzone przedtem w pokojach. Dziewczynki koreaskie skupione wok studentki Margit Vrs suchaj jej amanej polskiej opowieci o yciu w wgierskiej wsi. Li -Wan szepcze o czym poufnie ze studentk Olg z Moskwy i ze studentem Sie Mon-gon z Pekinu, ktrego brat walczy w Korei jako ochotnik chiski. Hinduski student Politechniki Warszawskiej, Srinivasarao Kondepudi z Madrasu nie mwic nic pokazuje dzieciom fotografi swej ony i creczki. Koreaczycy przygldaj si w skupieniu hinduskiej lepiance krytej chrustem, smukej, ciemnolicej kobiecie w sarongu i malekiej biao ubranej dziewczynce. Im do tej fotografii nie trzeba adnych komentarzy. Smak tsknoty znaj a za dobrze. Bez sowa oddaj fotografi Hindusowi i tylko delikatnym gaskaniem jego ramion i rk ktre ma wymow najczulszych pocaunkw staraj si wyrazi mu swoj serdeczno. Pod wpywem tych delikatnych, czuych dotkni dziecicych doni ciemna twarz studenta poczyna drga w jaki d ziwny
Opracowanie edytorskie: Jawa48

162

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

sposb. Tak drgaj twarze ludzi wszystkich narodw i ras gdy s czym bardzo wzruszeni. Po rozmowach przychodzi czas na wystpy artystycz ne. Tego wieczora s one znacznie bogatsze ni zazwyczaj. Po zwykym programie gootczaskim nastpuj popisy goci. Chiski student Sie Mon-gon piewa Pie Chiskich Ochotnikw", piewaj swe piosenki studenci ra dzieccy, koreascy, wgierscy, bugarscy, czescy i polscy. Na ten wieczr wietlica koreaska zamienia si w wietlic midzynarodow". Po ostatnim wystpie studenckim dwiecie gosw koreaskich poczyna si krzykliwie domaga pieni Li-Wana. I znowu Li-Wan staje przed publicznoci z wosami skonie opadajcymi na drapiene oczy i z migotliwym medalem za odwag1' na zielonej koszuli. I znowu nagym wyrzutem rk rozpoczyna swj piew: Maskwa, Maskwa, stolica maja! Kiedy pie Li-Wana wspina si ku szczytom swego tragicznego napicia, w oczach studentek radzieckich: Olgi z Moskwy i Lusi z Leningradu ktre znaj ju histori tej pieni pojawiaj si zy. Na twoj dalek mogi, may trbaczu Son Ha-sopie, pyn te zy siostrzane na twj nieznany grb, partyzantko z Tebek-Sanu, Nam Sun-dza! Li-Wan piewa dugo. Jego pie w miar zbliania si ku kocowi wyzbywa si swoich tragicznych akcentw, brzmi coraz pewniej, coraz radoniej. Gdy piewak milknie, wybucha zwyka krzykliwa owacja. Zazwyczaj Li-Wan pod oson tej pochwalnej wrzawy, egnajcej jego pie wycofuje si szybko na swe miejsce, aby unikn bisowania". Dzi dzieje si inaczej. May partyzant pozostaje przed publicznoci. Jego szczupa, zwinna figurka pochyla si lekko ku przodowi w wyrazie czujnego napicia i zasuchania. Bystre spojrzenie szeroko otwartych, pojaniaych oczu obejmuje cay krg suchaczy: zapakane twarze studentek radzieckich, spokojnych, umiechnitych Chiczykw, czarn wzruszon twarz Hindusa Kondepudi.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

163

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

A kiedy cichn ostatnie oklaski, Li -Wan po raz drugi gwatownym ruchem wyrzuca rce do przodu. Publiczno koreask ogarnia zdumienie. Czyby piewak, wzbraniajcy si zawsze przed bisowaniem", chcia z wasnej woli powtrzy sw pie? Ale Li-Wan nie powtarza swej pieni. Z ust jego zrywa si tylko jeden krtki okrzyk. Okrzyk namitnej, nieopanowanej radoci, jakiego nigdy jeszcze nie syszano w tej sali. Wydarty wprost spod serca. Elektryzujcy jak dotknicie przewodu wysokiego napicia: Ucha-a! Okrzyk Li-Wana warem oblewa dwiecie maych serc koreaskich. Straszliwe przejcia i ciosy wyostrzyy wzrok i such sierot wojennych. Kade z tych dzieci mimo modego wieku ma ju jasny i ustalony pogld na wiat. Niewzruszon lini podziau wiata wytyczaj groby ich zamordowanych rodzicw. Po jednej stronie s mordercy, po drugiej przyjaciele. I Koreaczycy natychmiast pojmuj wymow okrzyku Li-Wana. Razem z nim wybuchaj burzliw radoci, e przyjaci jest a tylu. I Ruski jest. I Kitaj jest. I India. I Polski. I Bugar...

Opracowanie edytorskie: Jawa48

164

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Huragan okrzykw i oklaskw przez dugie minuty wstrzsa wietlic koreask i zdaje si rozsadza jej ciany. Ucha-a! Ucha-a! Ucha-a! O szarym zmierzchu nadchodzi czas poegnania. Jak ciko jest egna si po takim dniu! Do nie chce oderwa si od doni. eby odsun chwil rozstania jeszcze na p godziny, postanawiaj odprowadzi goci na stacj. Id wszyscy: Korea" i polscy pracownicy. Pani Pary-piska w sukni z brzowego jedwabiu ze szczupym Piotrusiem" u boku i mechanik Pet, ktry nawet tego niedzielnego wieczora rce ma powalane ziemi i smarami. Promienna Henia ze swoj nieodstpn ma gwardi koreask, pani Wojtowicz w uroczystej koronie swych wosw, wesoa, rozwierkana sekretarka Mira i zetempowiec Gawlik. Id wszyscy szerok aw przez wie trzymajc si mocno pod rce i wybijajc nogami rytmiczny takt marsza. Przed drzwiami jednej z mijanych chaup stoi stary weteran wojny rosyjsko-japoskiej w otoczeniu gromadki wiejskich dzieci. Dziadek wie doskonale, jakie to wito obchodzi dzi gootczaska Korea", i ju od godziny specjalnie czeka na ten przemarsz do stacji. Ale dziadek lubi zwraca na siebie uwag. Wic tak jakby nie wiedzia o niczym, woa do przechodzcych Koreaczykw: Poczkajcie, chopaki, a wy k u d a? Stacja, stacja! Chod, dzadek, chod! odkrzykuj na wycigi chopcy. Ruski, Kitaj jest. Chod, dzadek, chod! Aebycie sobie wiedzieli, e pjd odpowiada zuchowato weteran. I skinwszy kijkiem na gromadk swych maych wiejskich suchaczy, rusza wraz z ni odprowadza na stacj midzynarodowych studentw. Kto z maszerujcych podejmuje pie. Szeroko, ma jestatycznie rozbrzmiewa chralny piew: Do najdalszych stron Siga walki front. By pokoju strzec, Ludzie wszystkich ras, Stacie murem wraz: Z now wojn precz!

Opracowanie edytorskie: Jawa48

165

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

Jest tak, jak w pieni. Oto oni, ludzie wszystkich ras: Koreaczycy i Chiczycy, Rosjanie i Hindus, Wgrzy, Czesi, Bugarzy i Polacy. Id przez oddychajc wieczornym spokojem, polsk wie. Trzymaj si mocno pod rce i piewaj w takt swoich serc. eby ju nigdy nie byo wojen! eby ju nigdy nie zabijano ojcw i matek! eby ju nigdy nie rabowano dzi eciom ich dziecistwa! Nasza pie to pie pokoju! My nie chcemy nowych wojen! Niechaj w sercach ludzkich Brzmi ta pie jak dzwon, Jak zew, jak grom! Poegnanie nastpuje przy przejedzie kolejowym. Tu gocie ogldaj si za siebie, aby ostatnim spojrzeniem poegna Gootczyzn. W oddali, wrd szarzejcych pl gootczaskich janieje wszystkimi oknami Dom Odzyskanego Dziecistwa jak wielka latarnia, zapalona po to, aby wskazywa drog ludziom bdzcym w ciemnociach

Opracowanie edytorskie: Jawa48

166

Marian Brandys DOM ODZYSKANEGO DZIECISTWA

W opracowaniu wykorzystano materiay propagandowe dostpne na stronach internetowych. Materiay na ktrych oparto opracowanie, wykorzystano z penym poszanowaniem praw autorskich i w przekonaniu, e stanowi rdo danych o naszej kulturze i historii oraz e stanowi wasno publiczn, a ich rozpowszechnianie suy dobru oglnemu. Dokument w formacie *pdf moe by wykorzystany wycznie do uytku osobistego bez prawa do dalszego obrotu i obiegu komercyjnego lub handlowego i nie moe by poddawany modyfikacjom bez zgody autora edycji. Naley go traktowa tak, jak ksik wypoyczon do przeczytania.

Przeczytaj nastpn stron!

Opracowanie edytorskie: Jawa48

167

Uwaga!!!
Bez zezwolenia twrcy wolno nieodpatnie korzysta z ju rozpowszechnionego utworu w zakresie wasnego uytku osobistego.

Nie wymaga zezwolenia twrcy przejciowe lub incydentalne zwielokrotnianie utworw, niemajce samodzielnego znaczenia gospodarczego

Mona korzysta z utworw w granicach dozwolonego uytku pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twrcy oraz rda. Podanie twrcy i rda powinno uwzgldnia istniejce moliwoci.

Twrcy nie przysuguje prawo do wynagrodzenia.

Pliki mona pobiera jeli posiada si ich orygina a pobrany plik bdzie suy jako kopia zapasowa.

Mona pobiera pliki nawet jeli nie posiada si oryginau, pod warunkiem e po 24 godzinach zostan one usunite z dysku komputera.

Szczegowe postanowienia zawiera USTAWA z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Opracowanie edytorskie: Jawa48

You might also like