You are on page 1of 360

J EZUS POSZUKIWANY

J EZUS POSZUKIWANY

zebra i uozy Pawe Zelwan


Tytu: Jezus poszukiwany

Ksiazke napisa, zozy i wyda: Pawe Zelwan

Wsppraca redakcyjna i korekta: Katarzyna Wrbel

Projekt okadki: Danuta Zelwan

Cytowania tekstu Pisma pochodza gwnie z przekadu Biblii Warszawskiej z 1991 roku.

W kilku miejscach autor dokona w nich drobnych korekt

w intencji uczynienia wasnego przekazu bardziej zrozumiaym.

Pawe Zelwan 2012


ISBN 978-83-934948-0-4

Wydanie pierwsze

Wersja papierowa dostepna w ksiegarni E-bookowo


S PIS TRE SCI

N OTA WYDAWNICZA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9
P RZEDMOWA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
ACHMANIARZE Z G IBEONU . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21
G RABARZE I ZODZIEJE ASKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33
S WINIOPAS . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47
M IOSIERDZIA CHC E, A NIE OFIARY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 67
K RZYWDA I SKARGA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 77
C ZARNA WDOWA I WESOA WDWKA . . . . . . . . . . . . . . . . . 89
W IARA I DOBRE CH ECI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 103
ASKA I WIARA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 113
G O SCIE K RLA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123
W ROGOWIE KRZY ZA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135
W IARA I PRZESZKODY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 153
P ERSPEKTYWA WISIELCA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 163
Z OTO DLA ZUCHWAYCH . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 179
W EDKARZ
I ROBAK . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 189
J AJO W EZA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 203
T ESKNOTA
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 213
W IELKI - MAY CZOWIEK . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 217
M ADRO S C I OBJAWIENIE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 233
O DWCH TAKICH , CO UKRADLI KSI EZYC . . . . . . . . . . . . . . . 245
S POTKANIE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 255
W SPOMNIENIE DNIA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 259
Z AKADNIK ZIEMSKIEGO TERRORU . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 287
W ADZA PRAWDY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 295
J ADRO
SZALE NSTWA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 305
K USICIEL . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 325
H ISTORIA BACWKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 331
P OSOWIE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 351
N OTA WYDAWNICZA

Gosciu, siadz
pod mym lisciem, a odpoczni sobie!
Jan Kochanowski, Na lipe

Range publikacji najatwiej oszacowac, wazac jej koszt i ciezar. Nie mu-
sza one zdawac sie znaczace,
jesli urobek ludzkiej mysli i woli jest dzieem
geniusza lub wydobywa go na swiato dnia dobrze dobrany kolektyw,
a w jego recepcji przez og posredniczy przygotowany na jego przyjecie
i dobrze znajacy swj fach wydawca.
Znaczaco
jednak rosna, gdy robotnik tworzy go w chwilach wolnych
od codziennej ciezkiej pracy na odlewni, wasnym ciaem stawiajac opr
niecheci i sprzedajnosci swojego najblizszego srodowiska, sam opracowu-
je i wdraza plan produkcji swojego wyrobu, z wasnej kieszeni opacajac
konieczne rzemieslnicze usugi.
Nie jest to dola, o ktrej marza uczeni, artysci czy pisarze i Czytelnik
powinien w zwiazku z tym rozumiec, ze przymus czyniacy mnie w jed-
nej osobie autorem, zecerem i wydawca tej ksiazki nie daje mu nade mna
wielkich praw w osadzie jego rangi, jesli sam nie bywa on skory do po-
dobnych wyczynw.
W zaden tez jednak sposb nie wiaze Czytelnika z autorskim widzimi-
sie, czyniac
raczej wygospodarowana przeze mnie ksiazkowa przestrzen
skromnym, lecz rzeskim i przyjaznym prawdzie, miejscem dla zdrozone-
go lub zabakanego
goscia, co najwyzej starajac
sie u tego ostatniego o nie-
wymuszone wrazenie, iz zamysem autorskim i wydawniczym kierowa-
y cakiem zdroworozsadkowe, a nawet rzekbym wspaniaomyslne,
przesanki.
Tropy tej ksiazki zawioda Czytelnika w nieznane. Bedzie on musia
zmierzyc sie w niej nie tylko z tegimi karbami obcej mu i nieco kalekiej
mowy, ale przede wszystkim z przylega do jej boku miara poznania, kt-
ra jego wasna wystawi na ciezka prbe. Nie straci, jesli nie wyga sie
od walki, bo ksiazka ta suzy ruinie tylko podych przekonan, w mysl
Nota wydawnicza

wielkiego prawa wzmacniajac za to i podnoszac na duchu prawdziwych,


niezbyt wymownych i niezbyt chciwych, mocarzy.
Poniewaz nie jest to sieczka dla tresowanych bydlat tylko pokarm i na-
pj dla utrudzonych i spragnionych ludzi, ksiazka bedac w koncu ca-
kiem dobr a nowin a spenia role pomocniczego ewangelicznego dys-
kursu, nie tyle ka z ac Czytelnikowi my sle c w okreslony sposb, ile
starajac sie pozyskac jego rozproszona uwage dla dbr owocujacych w zy-
ciu czystoscia sumienia i mysli, o ile te ostatnie kieruja sie w strone Gali-
lejczyka.
Normy tego dyskursu mocno odstaja od sztampowej ewangelizacyjnej
kanwy, poniewaz koncentruja sie nie na sprawach znanych i od stuleci da-
remnie powtarzanych przez bezduszne media i ich rozgoraczkowanych
pachokw, lecz na samym jadrze ewangelicznego przekazu, czyli na ner-
wie mesjanskiej mysli i woli, bedacym
najlepszym punktem odniesienia
dla zbawiennej reorganizacji zyciowych priorytetw.
Czytelnik moze wiec spokojnie obejsc szerokim ukiem dzisiejsze teolo-
giczne nudziarstwo zapychajace gowy zadnych
wiedzy o Najswietszym
i korzystajac z moich skrtw dla ubogich w duchu, siegnac wprost po
tre sciwszy pokarm oraz bardziej miarodajne wskazwki.
Nie watpi
e, ze zdoa on zauwazyc przy tym powa zne rozbie zno sci
miedzy dominujacym na rynku standardem czy moze raczej stereo-
typem chrzescijanskiej posugi, a norma, przy ktrej z oslim uporem
obstaje nie dlatego, zem osio, tylko poniewaz, moim skromnym zdaniem,
znacznie lepiej suzy ona chwale Wiekuistego.
Co prawda zrobiem, co w mojej mocy, zeby Czytelnikowi nie udao
si e tych rozbieznosci pogodzic, ale na tym konczy sie moja przemyslnosc
oraz zwiazane
z nia kompetencje i upowaznienia to do Czytelnika na-
lezy wybr drogi, jaka kroczy, wiec choc wypada mu skorzystac z mo-
ich uatwien dla niepenosprawnych , to zwrot w kierunku wasciwego
otarza podobnie jak wnoszona do sadu apelacja od wydanego nan wy-
roku powinien byc jego osobista, niewymuszona moimi fanaberiami,
fatyga.
Publikacje nalezy traktowac troche tak jak mape, kamerton, papierek
lakmusowy lub inny prosty i poreczny wzornik czy detektor ma ona su-
zyc bezwzglednej orientacji Czytelnika w zozonej, penej groznych iluzji

10 J EZUS POSZUKIWANY
i bezuzytecznych smieci przestrzeni wspczesnego wspzawodnictwa
o tytu do chluby przed Sedzia Izraela. Z powodw natury zasadniczej
wloke sie w tych dziwnych zawodach na szarym koncu znajacy zapisy
Starego i Nowego Przymierza Czytelnik1 nie moze miec o to do mnie wiel-
kich pretensji.

Pawe Zelwan
Kaletnik, Polska, 8 stycznia 2014

1 Marek 9:33-37

11
P RZEDMOWA

resc tej ksiazki to raczej owoc pracy redaktorskiej niz pisar-

T skiej a wiec bardziej porzadkowej


niz twrczej. Chciabym,
zeby Czytelnik tak wasnie o niej mysla, bo prawda ta pomoze
mu w zrozumieniu autorskich intencji. Kanwa opracowania jest zbir
szkicw roboczych napisanych w koncu lat dziewiecdziesiatych, ma-
jacych
na celu zapoznanie moich wczesnych bliskich z dosc trudny-
mi do przyjecia takze dla mnie odkryciami niescisosci w obiegowym
wykadzie waznych tresci Pisma.
W obecnym ksztacie zbir ten ma posuzyc sumieniu wiernych po-
zostajacych
pod presja faszywego osadu nad ewangelicznym swia-
dectwem prawdy; ma pomc im oczyscic sie przed Bogiem, wska-
zujac zarazem, ze zle o Nim mysla i nie postepuja wedug jego wo-
li, gdyz kieruje nimi podstepnie wrogi Bogu zamys odwracajacy ich
uwage od priorytetw Galilejczyka. Jest to wiec swego rodzaju furtka
dla wiezniw przekonan niezgodnych z prawda.
Cel ten bedzie kwestionowany jako niewiarygodny mniej lub bar-
dziej wprost (a na pewno bagatelizowany) dlatego lepiej dla Czy-
telnika, gdy moje otwarte intencje pozna na tej stronie, niz gdyby by
zmuszony oprzec swoje przekonanie w tej sprawie wyacznie na wa-
snych badz cudzych domysach.
Zbir ma charakter protokou ciezkiej pracy umysowej, stad zawar-
tych tutaj jej owocw Czytelnik nie powinien starac sie cenic wyzej
od trudu niezbyt dobrze odzywionego i zle traktowanego niewolnika,
ktremu w twardej walce o przetrwanie bardzo czesto stajac mie-
dzy motem a kowadem nie udao sie dostatecznie dobrze przeo-
zyc na ludzki jezyk tego, co widzia, sysza i zrozumia. Nie pisze te-
go, by usprawiedliwiac swoje niedostatki, a tylko po to, by dostarczyc
Przedmowa

Czytelnikowi miary miosierdzia dla osadu moich mniej lub bardziej


wymuszonych przez zyciowe okolicznosci ekstrawagancji. To jemu
ta miara jest potrzebna nie mnie.
Jest to ksiazka dla tych, ktrzy z wielu niebahych powodw nie
moga wydac gosu w obronie swoich mieszanych, lecz silnych prze-
czuc, ze chrzescijanstwu na prawdzie nie zbywa i ze owa nedza suzy
chwale Krlestwa gorzej niz padlina gromadzie sepw. Mnie przyszo
tylko upewnic ich, ze sie w swoich odczuciach nie myla i nie powin-
ni odchodzic od zdrowych zmysw, zeby poprawic swoje notowania
na giedzie aski.
Uzywajac wieziennego grypsu, nakonibym tych uwaznych i po-
wsciagliwych
w sadach
swiadkw do spojrzenia na dzisiejsze naucza-
nie drogi Panskiej jak na dobrze znany proceder zodziei tozsamosci,
ktrych chciwosc dorwnuje ich slepocie, a z kolei na mj akces
jak na przeciagy
ryk wielbada
na pustyni, za ktrym nie moze stac
nic bardziej atrakcyjnego od zwykej, odnalezionej przez niego studni.
To ostatnie nie zacheci moze malkontentw, ale moze przysuzyc sie
niejednemu wyschnietemu gardu, a i niejednej gowie, ktra nie na-
wyka jeszcze do milczenia Wszechmogacego.
Modziez w szkoach i na uniwersytetach musi sie dzisiaj uczyc
o genezie kosmosu, powstawaniu kontynentw czy o pochodzeniu
gatunkw, patrzac przez pryzmat ewolucjonistycznej ideologii, po-
mimo iz swiadczace przeciwko niej jaskrawe dowody sa poddawa-
ne pod rozwage przez najwybitniejsze autorytety na kazdym niemal
doswiadczalnym polu nauki. Koniunktura na te pochlebna ludzkosci
fikcje jest jednak zbyt duza, zeby dzieci miay prawo zwatpic
w moc
jej wszechwadnej domeny u progu swojego krtkiego zycia.
Nie wespre ich doli swoim swiadectwem nie dlatego, ze nie jestem
jednym z wielu uczonych, ktrzy susznie maja teorie ewolucji za stek
tegich bzdur i ciag niesmacznych afer, a w jej uroku dopatruja sie
duchowych zagrozen dla wierzacych w odkupiencza moc Stwrcy,
lecz dlatego, ze powszechna, obudna spolegliwosc wobec niej uwa-

14 J EZUS POSZUKIWANY
zam za skutek o wiele bardziej dalekosieznych i daleko przemyslniej-
szych rachub niz rachuby wybitnych uczonych i w zgodzie ze zdro-
wym rozsadkiem,
w intencji poprawy stanu duchowego zdrowia, za-
ordynowabym raczej swoim bliznim poprzedzona scisym postem
zmiane diety nizli rekomendowana przez uczonych pastylke aspiry-
ny.
Podobnie bowiem jak dzieci w panstwowych szkoach za pie-
niadze
swoich rodzicw ucza sie wierzyc kamstwom o otaczajacym
je swiecie i kochac owe kamstwa ponad zycie, ktre ten swiat miesci,
tak i chrzescijan dotyka niechlubny zaszczyt opacania garstw o Zba-
wicielu tego swiata, ktre sprzyjaja ich samozadowoleniu, ale ani nie
cwicza umysw, ani nie hartuja woli. Do zaszczytu tego garna sie za-
rwno mali, jak i wielcy jedni dla maych, inni dla wielkich korzy-
sci sadz
ac przy tym nieskromnie, ze suza i oddaja czesc prawdzi-
wemu wizerunkowi Objawiciela.
Moze byc mao istotne dla Ciebie, Czytelniku, czy swiat powsta
w mgnieniu wielkiego oka, czy tez formowa sie setki milionw lub
nawet miliardy lat, tudziez czy warstwy ska osadowych na caym
swiecie stanowia kopalny zapis poteznego, krtkiego kataklizmu czy
wielowiekowego, naturalnego procesu. Jesli w szkole nie przykada-
es sie zbytnio do nauki lub miaes kiepskiego belfra, ignorancja w tej
sprawie nie zaciazy na Twoim sumieniu.
Jesli jednak wyznajesz wiare w prawdziwego, jedynego Boga, mo-
zesz miec duzy kopot z odpowiedzia na znacznie prostsze, a bar-
dziej brzemienne od powyzszych pytania, ktre pewnego dnia za-
da Ci Sprawiedliwy. Pozostajac w zgodzie z najwiekszym prawem
na tej ziemi, zycze Ci, abys konczac
lekture mojej dziwnej ksiazki, zdo-
a uniknac zarwno tego kopotu, jak i zwiazanej z nim niechybnej
konfuzji werdyktem Sedziego Izraela.
Redagujac powierzona mojej trosce, obiektywnie trudna do ujecia
w zrozumiae sowa tresc, postanowiem przekroczyc reguy rozsad-
nych skadin ad typograficznych konwencji, w zwiazku z czym Czy-

15
Przedmowa

telnik napotka w tej ksiazce o wiele wiecej oznaczen emfazy, niz ma


to zazwyczaj miejsce w publikacjach literackich.
Orientacji w jej roli niech posuzy wyjasnienie, ze kursywa staraem
sie wyrznic jedynie cytaty, podczas gdy czcionke pochya zarezerwo-
waem dla markowania ironii tudziez czysto umownych, roboczych
przyblizen nierzadko dosc zozonych duchowych zjawisk. Szczegl-
ny, literalny nacisk oznaczyem drukiem rozstrzelonym.
Staranie to wydao mi sie celowe ze wzgledu na wymg bezpo-
sredniego, bardziej plastycznego przedstawienia swojego stanowi-
ska, a takze potrzebe zmniejszenia kosztw wasnych , ktre czytel-
nicy rzadko maja przed oczami. Jezyk wiary jest dzisiaj zawaszczony
przez wszechwadne media i zeby nie stac sie jedna z tysiecy gadaja-
cych w imieniu Pana gw, musiaem przekaz uczynic odrobine nie-
strawnym dla miosnikw pseudopoboznych tyrad.
Nie jestem winien tego, ze swiat nie zna prawdy o swoim Zbawicie-
lu. Mam tylko wydac gos w obronie wasnego przekonania i zadbac,
zeby swiadectwo to byo godne wielkiej wiary, a nie wielkich pienie-
dzy.
Typowo warsztatowe uwagi zamiesciem pod niektrymi z wyka-
dw, nazywajac je odsonami . Czytelnik moze tam odnalezc obszer-
niejsze referencje i dyskursywne objasnienia naswietlajace zrda wat-
pliwosci zrodzonych podczas uwaznej lektury wykadanych ustepw,
a takze znaczace rewelacje i tropy ozywczych mysli, ktre pomogy mi
w amaniu kodu zrdowego.
Same opowiadania sa ostroznymi prbami zblizenia sie do tajem-
nic wiary; najczesciej markuja one jedynie punkty krytyczne istotne
dla wewnetrznej logiki pouczenia, posikujac sie niezbyt wyszukany-
mi obrazami. Dedykuje je lepszym i zdolniejszym od siebie w intencji
naprowadzenia ich na tropy nieznanej dzisiaj sztuki walki o przetrwa-
nie, ktrej sam bardziej czuje sie adeptem niz nauczycielem. Obudze-
nie czujnosci ich umysw bedzie moim jedynym, prawdziwie wojen-
nym trofeum.

16 J EZUS POSZUKIWANY
Dosc spora liczba przypisw ma pomc w odnajdowaniu zrde
bezposrednich odwoan do tekstu Biblii, oszczedzajac zarazem niepo-
trzebnych zagadek. Minimalne obycie z przekazem ewangelicznym,
prawem starozakonnym i prorokami takze znaczaco skrci czas czy-
telniczych bolesci .
Oczywiscie wiem, ze grzesze niedostatkiem zrozumiaych pojec
i definicji. Jesli jednak Czytelnik takze wie, jak trudno jest czasem
powiedziec czowiekowi prosto, czym jest wiara, prawda, miosc, ma-
drosc i cierpienie zwaszcza jesli otar sie on o granice swiata dostep-
nego ludzkim zmysom mysle, ze odpusci autorskiej nedzy, biorac
z niej jedynie to, co najlepsze.
Nie upieram sie, zem godzien czytelniczej wdziecznosci badz sym-
patii. Upieram sie tylko przy tym, ze tresc tej ksiazki jest dla Czy-
telnika nowina wiecej warta od mojej reputacji. Jesli wiec pobiezna
wycena tej ostatniej nie wypadnie w jego oczach zbyt nisko, licze,
ze tym bardziej nie zdyskredytuje on lekko kosztownego oslego upo-
ru, z jakim mnie, niesfornemu bydleciu, kazano mwic ludzkim go-
sem.

Pawe Zelwan
Kaletnik, 16 listopada 2011

17
M OTTO

Nedzny i may jest czowiek,


ktry musi wykonac to, co mu zlecono.
Wielkim i bogatym jest ten, kto mo ze zrobic to,
co w pore przedozono jego rzeczowej uwadze
i umiarkowanej trosce o chleb powszedni.
Nie jest godzien zycia ni czci zaden z tych,
ktrzy zacieraja slady wielkich przewodnikw,
a trud maych wdeptuja w proch ziemi.
{
Lecz mieszkancy Gibeonu, usyszawszy o tym, jak Jozue postapi z Jerychem i z Aj,
postanowili takze uzyc podstepu. Wybrali sie w droge, zaopatrzeni w zywnosc, wzieli
z soba stare worki na swoje osy i stare, popekane i poatane agwie na wino, wozyli
na swoje nogi zdarte i poatane sanday, a na siebie zniszczone szaty; wszystek zas
ich chleb na droge by suchy i pokruszony. I przyszli do Jozuego do obozu w Gilgal
i rzekli do niego i do mezw izraelskich: Przybylismy z dalekiego kraju, zawrzyjcie
wiec z nami przymierze. A mezowie izraelscy odpowiedzieli Chiwwijczykom:
Moze mieszkacie wposrd nas, jakze wiec mamy zawrzec z wami przymierze?
Oni zas rzekli do Jozuego: Sugami twoimi jestesmy. A Jozue rzek do nich:
Kim jestescie i skad przybywacie? Oni odpowiedzieli mu: Z bardzo dalekiej ziemi
przybyli sudzy twoi dla imienia Pana, Boga twego; syszelismy bowiem wiesc o nim
i o wszystkim, co uczyni w Egipcie; i o wszystkim, co uczyni obu krlom
amorejskim z tamtej strony Jordanu, Sychonowi, krlowi Cheszbonu, i Ogowi,
krlowi Baszanu, ktry mieszka w Asztarot. Rzekli wiec do nas nasi starsi i wszyscy
mieszkancy naszej ziemi: Wezcie z soba zywnosc na droge i wyjdzcie na ich
spotkanie, i powiedzcie im: Jestesmy waszymi sugami, zawrzyjcie wiec z nami
przymierze. Ten chleb nasz by jeszcze ciepy, gdy zaopatrywalismy sie wen
w domach naszych na droge, wyruszajac do was, teraz zas jest juz suchy
i pokruszony. Te agwie na wino, ktre byy nowe, kiedy je napenialismy, sa oto
popekane; te szaty nasze i sanday sa zdarte z powodu bardzo dalekiej drogi.
Wtedy mezowie izraelscy przyjeli nieco z ich zywnosci na droge, ale wyroczni Pana
nie pytali. Jozue zawar z nimi pokj i przymierze, ze zachowa ich przy zyciu,
a przeozeni zboru im to zaprzysiegli. Ale w trzy dni po zawarciu z nimi przymierza
dowiedzieli sie, ze sa z bliska i ze mieszkaja wsrd nich.

Ksiega Jozuego 9
ACHMANIARZE Z G IBEONU

ierwsze zwyciestwa Izraelitw po drugiej stronie Jordanu zro-

P biy duze wrazenie na mieszkancach Ziemi Obiecanej. Krlo-


wie tej krainy doszli do nader rozsadnego
ze tylko razem moga przeciwstawic sie oszaamiajacemu
z pozoru wniosku,
ich naporo-
1
wi najezdzcw . Jedynie mieszkancy Gibeonu uznali za rozsadn a zu-
penie inna strategie2 .
W miescie, w ktrym jak zaznacza Pismo3 wszyscy je-
go mezczyzni byli wojownikami, bardziej ceniono zwyciestwo
niz niepodlegosc. Wiecej tez warte okazao sie tam zycie ludu
niz status udzielnych ksiaz at
posrd tych, ktrzy nimi wadali. Starszy-
zna wraz z mieszkancami swiadomie zrezygnowaa z sojuszniczych
ukadw, oddajac sie w rece tych, ktrzy dzierzyli najwieksza w ich
oczach rzecz: obietnice Pana nieba i ziemi.
Cz takiego zobaczyli przekleci przez Noego potomkowie Chama?
Co w nich drgneo, ze uczynili cos tak przeciwnego ich naturze i oby-
czajom? Ze zamiast wraz z pobratymcami stanac meznie w otwartym
boju przeciw Izraelitom, posuneli sie do tak niewyszukanego podste-
pu tylko po to, by uzyskac ochap aski rzucony z rak rwnych im
ludzi. Skad przyszo im do gowy, ze ci, ktrych przechytrzyli, nie
zwrca sie przeciwko nim, gdy odkryja ich bezwstydne oszustwo?
Wojownik, ktry cae zycie przywdziewa zbroje i sciska ciezki orez,
musi miec bardzo wyrazny powd, zeby stajac do walki, przywdziac
achmany. Zastep Gibeonitw zrobi to bez szemrania jak jeden maz,
jednym czynem wkradszy sie w aski maych ludzi i wielkiego Boga.
Biblia nie skapi
nam danych o tym, co uczynio wzgardzonych uczest-
nikami obietnicy. Bez watpienia
natchnieniem dla najwiekszego w zy-
1 Jozuego 9:1-2 3 Jozuego 10:1-4
2 Jozuego 9:3-6
achmaniarze z Gibeonu

ciu Gibeonitw wojennego wyczynu byy poprzednie potyczki Izra-


elitw z dwiema warowniami: Jerychem1 i Aj2 .
Wystarczy zreszta zerknac na mape, by upewnic sie, ze mieszkaja-
cy w Gibeonie Chiwwijczycy bo o nich tu mowa nie musieli sie
wysilac, zeby zasiegnac jezyka o owych niezwykych wydarzeniach.
Dziao sie to nieomal pod ich wasnym nosem. Zobaczyli wiec dwie
wazne rzeczy: wiare i wytrwaosc zdobywcw Jerycha oraz chytry,
choc dziecinnie prosty, podstep Izraelitw, ktrym tamci z podobnym
skutkiem podeszli mieszkancw Aj3 .
Gibeonici przestraszyli sie tak, jak przestraszyby sie dzisiaj kaz-
dy zwyczajny, porzadny czowiek, gdyby przystawic mu do skroni
chodna lufe rewolweru. Nie strach tez wyrzni ich w oczach Boga,
lecz to, ze uwaznie patrzyli i suchali, a to, co usyszeli, przemwio
im do rozumu. . .
Umieli przeciez dbac o swoje, wiedzieli, jak i gdzie szukac upw
i ze kazda zdobycz w cudzym grodzie musi byc okupiona krwia.
Umieli byc wytrwali jak kazdy dobry wojownik, ktry wie, ze obleze-
nie trwa zawsze dopty tylko ale i tak dugo dopki jedna ze stron
nie ulegnie.
Gdy runey mury Jerycha, a lud izraelski bez przeszkd wkroczy
i wyrzna do nogi wszystko, co sie ruszao4 , u tych prawdziwych wo-
jownikw musiao rwniez runac cos, co odkad
siegali pamiecia
byo dla nich tak oczywiste jak to, ze po nocy przychodzi dzien.
Jesli godzili sie dotad z odniesiona w walce porazka, to wspomagao
ich naturalne przeswiadczenie, ze jesli wylecza rany, nagromadza za-
pasw, jesli bedzie ich wiecej lub gdy beda mieli sonce za soba, to nie
tylko unikna poniesionych tym razem strat, o ktrych woleli szybko
zapomniec, ale odbija je sobie w dwjnasb, jesli nie na tych, ktrzy
teraz okazali sie mocniejsi, to na sabszych, ktrzy zawsze sie znajda.

1 Jozuego 6 3 Jozuego 8:3-22


2 Jozuego 7; 8 4 Jozuego 6:20-21

22 J EZUS POSZUKIWANY
O chytrym, lecz prawomocnym podstepie wobec szafarzy Bozych obietnic

Wydarzenie w Jerychu zdruzgotao doszczetnie te ich dotad niczym


niepodwazona pewnosc. To swiadectwo przekonao ich, ze jesli takie
rzeczy sie zdarzaja, to nic nie jest pewne na tym swiecie i moga za-
pomniec o swoich planach, pragnieniach oraz zapewne rwniez im
danych wizjach. Tuz obok nich zycie i dobrobyt zostay zgaszone jak
pomien swiecy. Swiety Bg Izraela zadba, aby to co zakryte przed
oczami ludw, wyszo na jaw w sadnym dniu.
Wszystko mogli pojac Gibeonici, ale nie taki cud i tak bezwzgledna
rzez w miescie, w ktrym, przynajmniej na oko, nie tknieto zadnego
dobytku. Starszyzna moga przypomniec sobie, ze raz juz los zetkna
ich z potomkami Jakuba. Byo to w miescie Sychem, gdzie dwaj bracia
izraelscy zemscili sie za zhanbienie ich siostry1 . Ale wtedy ich bestial-
stwu przyswiecaa niewymyslna idea, a pomimo to zgineli tylko mez-
czyzni. Zabrano tez wtedy wszystko, co dao sie wyniesc, takze bydo,
kobiety i dzieci. Synowie Jakuba bynajmniej nie zamierzali sadzic caej
ziemi.
Teraz zas wszystko na to wskazywao. Jedne po drugim padaja wa-
rowne twierdze, przy czym zdobywcy nie tylko nie racza skorzystac
z bogactw w Jerychu, ale dokonuja sadu nad wasnym ziomkiem, kt-
rego skusiy kosztownosci2 .
Nawet jesli oczy gibeonskich wywiadowcw nie widziay ukamie-
nowania izraelskiego swietokradcy, to mieszkancy Gibeonu zrozu-
mieli, ze to, co nadchodzi chociaz jest niepojete przyjdzie rwniez
na nich i wypeni sie tak jak na Jerychu. Bo nie powstrzymaja Izraeli-
tw zadne ukady ani moc zjednoczonych krlestw, skoro nie chodzi
im jedynie o dobra, dla ktrych ludzie zwykli zdobywac grody. Sko-
ro jest miedzy nimi Bg tak nieubaganie domagajacy sie prawa jak
zaden z bogw, ktrym suzyli Gibeonici.
Jednak przeleky sie tamtych wydarzen rwniez inne ludy. Chiw-
wijczycy zas dostapili
aski nie dlatego, ze bali sie bardziej niz inni, ale
poniewaz usyszeli cos, co dzisiaj nazwalibysmy dobra nowina. Zro-

1 Rodzaju 34 2 Jozuego 7:8-26

23
achmaniarze z Gibeonu

zumieli, ze przed nadchodzacym gniewem moze ich uchronic jedynie


sowo dane im przez Izraelitw. A utwierdzia ich w tym przekonaniu
wiernosc wybranego ludu, posuszenstwo prawu, ktre kazao tym
ostatnim robic na ziemi rzeczy, o jakich zaden czowiek nawet by nie
pomysla.
Jesli oni tak wykonuja prawo mysleli Chiwwijczycy to nie tylko
jest jasne, ze sam Bg obieca im te ziemie i wasnie zaczyna swoja
obietnice wypeniac. Jasne jest tez, lub chocby cakiem mozliwe, ze
ci ludzie rwniez dotrzymaja sowa, jesli postanowia ich oszczedzic.
Tak czy owak, pewniejsza niz walka zdaa im sie ulegosc nie dlatego,
zeby zaufali Izraelitom, ale poniewaz uznali, ze moga zdac sie na wi-
doma moc i wiernosc Boga, ktry prowadzi wybrany nard. Dzisiaj
powiedzielibysmy, ze po prostu uwierzyli .
Zeby wiare uczynic skuteczna, to znaczy zeby ocalic wasne zycie,
pozostawao im wziac obietnice, ktra najwyrazniej dotyczya nie tyl-
ko Hebrajczykw, lecz wszystkich, ktrzy wstepowali w slady wiary
ich ojcw. Nie musimy sadzic,
ze Gibeonici byli wsrd zgromadzenia,
w ktrym Jozue po bitwie pod Aj przypomnia swemu ludowi zakon
Mojzesza1 swoim postepowaniem i sowami sami dowodza, ze wie-
dzieli to, co musieli wiedziec, zeby ujsc kazni.
Dowiedzieli sie bowiem nie tylko o wszystkim, co wydarzyo sie
w Egipcie i o zwyciestwach nad Amorejczykami, co skwapliwie oznaj-
miaja Jozuemu2 . Usyszeli takze to, co przed nim przemilczaja: ze pra-
wo Mojzesza miao byc takie samo zarwno dla szafarzy Bozych wy-
roczni, jak i dla obcych przybyszw3 .
Wiedza, ze nie maja najmniejszych szans na przymierze, jesli po-
dadza sie za tutejszych. Bo chocby usilnie przekonywali, ze nie maja
zych zamiarw, i tak nie zostana wysuchani, gdyz nieubagana litera
prawa Bozego orzekaa o klatwie
nad ludami z ziem obiecanego Izra-
elitom dziedzictwa4 . Ale nawet zakon pozostawia nadzieje tym, kt-

1 Jozuego 8:30-35 3 Kapanska 19:33-34


2 Jozuego 9:9-10 4 Powtrzonego Prawa 7:1-11

24 J EZUS POSZUKIWANY
O chytrym, lecz prawomocnym podstepie wobec szafarzy Bozych obietnic

rzy szukali usprawiedliwienia i, odwrotnie niz Bozy wybrancy, trosz-


czyli sie nie tak o wasne imie, jak o swoje zycie, ktre dopiero w Bogu
nadaje imieniu niezniszczalna wartosc.
Gibeonici ze wszystkich si uchwycili sie tego sowa, ktre naka-
zywao Izraelicie miowac obcego przybysza jak siebie samego przez
pamiec na ich wasna niewole w Egipcie. . . Ale oni sami mieszkali
przeciez nieopodal! Nie byli dla tamtych obcymi. Nalezeli do jednego
z tych plemion, ktre Jozue mia wytepic.
Nierozsadnie
byoby liczyc na to, ze Izraelici nie pofolguja swoim
zadzom,
dopiero co przeciez uwiezionym przez prawo, i to akurat
w sytuacji, w ktrej owo prawo uzasadniao mord bez zadnych skru-
puw. Gibeonici nie stracili gowy, myslac o ratunku. Trudno oprzec
sie wrazeniu, ze sam Bg ich natchna, gdy usyszeli o podstepie, kt-
rym Jozue i jego wojsko podeszli mieszkancw Aj.
Gibeonici przelekli sie Boga, nie ludzi. Dostrzegli, ze aby zwycie-
zyc z Aj aby dopiac swego Izraelici musieli odstawic maskarade.
Musieli udawac, ze poprzednia porazka, w ktrej zgineo trzydziestu
szesciu mezw1 , wyraznie osabia ich wojowniczego ducha2 . Tylko
w ten sposb mogli uspic czujnosc krla Aj, zawsze chetnego rozgro-
mic wrogw, ktrzy podaja tyy. Sabeusze i tchrze dzisiaj moga do-
czekac sie od nieprzyjaci czesto nazbyt skwapliwych odruchw lito-
sci i wspczucia, wtedy jednak mogli liczyc jedynie na rwnie skwa-
pliwa wzgarde i miecz.
Pojawienie sie pobitych uprzednio Izraelitw pod miastem i ich
markowana ucieczka na widok wychodzacych z grodu wojsk rozbu-
dziy w mieszkancach Aj te wasnie zwyka ludzka pozadliwosc
do te-
go stopnia, ze zaniechano podstawowych srodkw ostroznosci, wy-
dajac caej ludnosci miasta haso do poscigu za uciekinierami3 . Osta-
tecznie nie co dzien gromi sie izraelska potege, a tak wielkie, atwe

1 Jozuego 7:4-5
2 Jozuego 8:3-7
3 Jozuego 8:13-17

25
achmaniarze z Gibeonu

zwyciestwo dugo spajaoby patriotyczna duma tych, ktrzy nagle ra-


zem poczuli sie mocni.
Biblia wprost oznajmia, jak wielkie poruszenie i krwiozerczy obed
wywoa podstep Jozuego, ktrego natchna sam Bg. Nie tylko w Aj,
ale takze w poozonym nieopodal Betelu nie pozosta ani jeden maz,
ktry by nie wyruszy za Izraelem, a bramy miasta pozostawili otwar-
te. Nikt nie podejrzewa, ze za miastem, w ukryciu, czeka na znak
od Jozuego oddzia Izraelitw, ktrych zadaniem byo teraz wtargnac
1
do opustoszaego nagle grodu .
W zaslepionych wasna zadz a mieszkancach Aj zwatlao
serce, gdy
ujrzeli, jak za ich plecami z dymem idzie wszystko, co posiadali. Do-
tychczasowi uciekinierzy z atwoscia wykorzystali tym razem praw-
dziwa sabosc przeciwnikw, wsparci z drugiej strony zastepem, kt-
ry wasnie zniszczy obwarowane miasto wyniosa ostoje ich maej
wiary.
Opisane w smym rozdziale wydarzenie pozostaje w bezposred-
nim sasiedztwie
podobnie niezwykego jak zamys Jozuego wyczynu
trzezwych Gibeonitw, ktrzy nasladujac taktyke synw izraelskich
przeciwko nim samym, wykazali sie rozsadnym w oczach Boga prze-
swiadczeniem, ze: po pierwsze, rwniez Izraelitami targaja zadze,
a po drugie, ze Najwyzszy Bg wybaczy najbardziej chocby skanda-
liczne w ludzkich oczach oszustwo, jesli dojrzy wiare jedynie w Nim
samym szukajac a schronienia.
Pochwycili oni tym samym ducha Mojzeszowych przykazan, w kt-
rych jak w wyniosej twierdzy obwarowali sie potomkowie Jakuba,
zbyt podejrzliwi i zbyt naiwni, aby wypenic swiete prawo Boga, kt-
ry jest mioscia. Bo maodusznosc i strachliwosc Bozych wybrancw,
czyniac zadosc ich zadzom,
kazaaby wyrznac do nogi tych, ktrzy
przyszli prosic o aske, tylko dlatego, ze ci zamieszkiwali dana im zie-
mie. Ale Bg objawi swa chwae, dajac nam rwniez dzisiaj poznac,
ze wykonawcy prawa nie rozumieli zupenie, po co zostao nadane,

1 Jozuego 8:18-23

26 J EZUS POSZUKIWANY
O chytrym, lecz prawomocnym podstepie wobec szafarzy Bozych obietnic

a pojeli jego sens nie ci, ktrzy brali w posiadanie swieta ziemie, lecz
ci, ktrzy na tej ziemi zabiegali o zycie.
Kiedy pochd gibeonskich achmaniarzy oznajmia Jozuemu i izrael-
skiej starszyznie, ze duga droga dzieli ich od miejsca, skad
przybyli, ci
spogladaj
a na nich nieufnie, jakby zza murw zaryglowanej warowni,
z ktrych dopiero co krl Aj, znecony atwym triumfem, ujrza oddzia
Jozuego. Z ust mezw izraelskich pada koronny, lecz miaki argument
ich sprzeciwu:

Moze mieszkacie posrd nas,


jakze wiec mamy zawrzec z wami przymierze?

Ale Gibeonici odpowiadaja twardo Jozuemu, wiedzac,


ze trafia
w najczulszy nerw ich dumy:

Sugami twoimi jestesmy.

Ktos, kto podaje sie za suge, godzien jest, by zbadac, czy nie ka-
mie. Suga zawsze sie przyda, jesli jest wierny. Jozue dobrze pamieta
w obozie na pustyni1 . Wiedzia, ze i teraz pyche znacz-
bunt ksiazat
niejszych przycmi jedynie czas wojny i ze przyjdzie mu jeszcze, jak
Mojzeszowi, nieraz sie jej przeciwstawic. Zaszczyt suzby to czasem
zbyt mao dla zadnych
poklasku.

A Jozue rzek do nich: Kim jestescie i skad


przybywacie?

Gibeonici tylko czekali na to, by pokazac sie oczom zdobywcw ja-


ko zdrozeni pielgrzymi zdazajacy
z daleka ku odgosom chway izra-
2
elskiego Boga . Izraelici zwyczajni hardych sw swoich wrogw stra-
cili gowe, zupenie tak jak mieszkancy Aj, ktrzy zobaczyli uciekaja-

cych przed soba wczorajszych najezdzcw. I tak jak tamci z miasta,
wyszli ze swej warowni swietych przykazan.

1 Liczb 16
2 Jozuego 9:9-14

27
achmaniarze z Gibeonu

Oparli swj pochopny werdykt na tym, co widziay ich oczy, sysza-


y ich uszy oraz jakbysmy powiedzieli dzisiaj na tym, co im w du-
szy grao. A grao im jedno: ze pokorni zawsze sie na cos przydadza.
Gibeonici musieli drzec na mysl, ze komus moze przyjsc do gowy za-
pytac Panska wyrocznie, ale Bg, widzac wiare achmaniarzy, zaslepi
nawet Jozuego, aby tamci wbrew woli wybrancw dostapili wieczne-
go przymierza. Aby to, co obiecane, dane byo na podstawie wiary
tym, ktrzy wierza.
Oczywistym jest, ze oszustwo musiao wyjsc na jaw, ku wzburzeniu
ludu, ktry jak zawsze w takich chwilach, tak i teraz zwrci sie prze-
ciwko ustanowionej wadzy, susznie wyrzucajac przeozonym, ze da-
li sie zwiesc jak dzieci. Ale racja wiekszosci nawet dzisiaj rzadko bywa
racja Boga. Tak wiec i wwczas autorytet dany Jozuemu powstrzy-
ma tumult pieniaczy zdolnych ukamienowac tych, ktrym sam Bg
w swym niespozytym miosierdziu okaza aske1 . Nawet jednak Jozu-
emu trudno byo pojac, jak mozna tak bezwstydnie skamac.

Jozue przywoa ich i rzek do nich:


Dlaczego oszukaliscie nas, mwiac:
Jestesmy z bardzo daleka, skoro mieszkacie posrd nas.
Bedziecie wiec przekleci i nigdy nie zostaniecie zwolnieni
od rabania
drzewa i noszenia wody dla domu mojego Boga.2

Nawet on nie rozumia, ze owo faszywe swiadectwo, osadzane


3
przez zakon jako grzech , nie byo skierowane przeciwko Izraelitom.
Lecz wymierzone byo przez Boga przeciwko izraelskiej pysze, aby ci
nauczyli sie bogosawic kazdego, kto przychodzi w imieniu Panskim.
Nauka ta trwaa dugo i trwa do dzisiaj. Izraelici zazdrosnie strzegli
swietych ksiag,
chociaz mordowali prorokw. Podobnie dla uczniw
Jezusa dugo nie byo oczywiste, ze najwiekszy w Krlestwie to ten,
ktry sie uniza.

1 Jozuego 9:15-21 3 Wyjscia 20:16


2 Jozuego 9:22-27

28 J EZUS POSZUKIWANY
O chytrym, lecz prawomocnym podstepie wobec szafarzy Bozych obietnic

Jesli wiec Jozue, dochowujac danego im sowa, ukara Gibeonitw


najciezsza i najbardziej w jego oczach niechlubna posuga, da tym do-
wd nie wasnej wspaniaomyslnosci, lecz mocy i miosci swego Boga,
ktry, przez wzglad na siebie samego, nauczy swego suge wazyc so-
wa wypowiadane w jego imieniu.
Jedyny Bg dopeni swego dziea na krzyzu Golgoty, wywyzszajac
Tego, ktry w oczach wielu, tak jak Gibeonici, okaza sie przestepca
zakonu. Wcieliwszy sie w ludzka postac, unizy sie bardziej jednak
niz oni, gdyz w jego ustach nie znaleziono zdrady. Da nam prawo
przez wiare stac sie swymi dziecmi i w duchu uswiecenia wzrastac
ku poznaniu Syna, ktry jest w Ojcu. On tez daje moc, aby ci, ktrzy
docenili okupiony krwia dar zycia i aske, umieli podjac z ufnoscia
brzemie ponad ich siy. On sam wie najlepiej to, co przeczuwa juz
Jozue, ze nosiwoda musi byc zdolny utrzymac rwnowage, drwal zas
trafiac swoim ostrzem bez puda, a do tego kazdy z nich winien miec
mocny kregosup, stalowe nerwy i pewnie stapac po ziemi.
W dobie, w ktrej wode i drewno na opa coraz rzadziej nosza
ludzkie rece, te najciezsze posugi w domu zywego Boga z radoscia
i ochota wypeniaja ci, ktrym wiele przebaczono. Bo wiedza oni, ze
to moc Pana, ktra w nich dziaa, sprawia, ze spragniony nie sabnie
w progach przybytku, a zamiast swiatecznych,
nieco ryzykownych fa-
jerwerkw religijnej ekstazy, wnetrze miejsca zgromadzen przepenia
czynna w miosci wiara nieoczekujaca zapaty.
Gibeonici, nasi bracia w wierze, poznali, ze roztropnosc weza i go-
ebie serce dadza kazdemu to, co jest mie naszemu Panu. On sam
tez jest naszym dziaem i chluba i to z jego rak otrzymaja nagrode
ci, ktrzy jak potomkowie Chama z wdziecznoscia za okazana im
z gry aske przyjma Panskie jarzmo. Osio z pewnoscia wyprzedzi
rzacego
ogiera, ktrego poszy szelest wyschej trawy. Bywa, ze i osio
sie przestraszy i nie rusza go z miejsca nawet chosta, ale wtedy jedy-
nie, gdy na drodze stanie mu anio Panski1 . Oby Pan zawsze sta za

1 Liczb 22:21-34

29
achmaniarze z Gibeonu

nami, niechby i na naszym grzbiecie, byle nie przeciwko nam, bo i nas


czasem jak Izraelitw mile echce niezasuzone uznanie.
Jakub dostapi
bogosawienstwa w przebraniu swego brata umio-
wanego przez Izaaka dlatego, ze ten z wydatna pomoca matki umia
dogodzic podniebieniu swego ojca1 . Nas rwniez przyja Ojciec nie-
bieski i podtrzyma, jesli prawdziwie przyobleklismy sie w Chrystusa,
ktrego przez wiare nazywamy bratem. Nasz Ojciec nie jest slepy jak
Izaak, ktry musia dotknac i obwachac
przebranego Jakuba, wziaw-
szy go w koncu za swego pierworodnego. Przedwieczny zna swego
Pierworodnego o niebo lepiej, poniewaz On jest w Nim. Zadne nasze
sztuczki i zabiegi Go nie zwioda. A i nas nie zwioda diabelskie pod-
stepy, ale tylko jesli wytrwamy w naszej nadziei, ktra jest Chrystus
w nas.
Szaty weselne, ktre przywdzialismy, sa cos warte. Nie sa to koz-
lece skrki czy tez chocby najpiekniejsze szaty mysliwego, ktry zyje
z wasnej zdobyczy, lecz biae szaty sprawiedliwosci. Nie naszej, lecz
Pana Jezusa. Prawdziwa ich cene zna tylko Bg, ktry opusci swego
Syna, gdy ten wypenia na krzyzu jego swiete prawo. My mozemy
dac Ojcu poznac, ze znamy wartosc jego ofiary tylko w jeden sposb:
ubiegajac sie z wdziecznoscia o wieniec za cene naszego ludzkiego
unizenia, ktra oprcz Boga znamy tylko my sami.
Nie dziwmy sie zatem, jesli Bg i nas opuszcza w chwilach prby.
On uczy chodzic nas achmaniarzy z Gibeonu, aby mc wywyzszyc
i byc dumny ze swoich dzieci jak kazdy ojciec. Jesli wiec diabe skusi
nas, bysmy pokazali blizniemu metke z cena naszych wyrzeczen, nie
straszmy go swoim maym krzyzem, jak to robia dzieci majace sie za
dorosych. Szatan nic sobie nie robi z naszych zarliwych obietnic, do-
wodw i gestw na pokaz. Spjrzmy raczej na Jezusa, na wywyzszo-
nego na drzewcu weza, na jego krzyz i cene jego wyrzeczenia, i zrb-
my krok na drodze, ktra jest prawda i zyciem. Wierzytelnosci i dugi
rozsadzi
Pan zywych i umarych.

1 Rodzaju 27:6-29

30 J EZUS POSZUKIWANY
{
A Jezus miowa Marte i jej siostre, i azarza. A gdy usysza, ze choruje,
zosta jeszcze dwa dni na miejscu, gdzie przebywa; potem rzek do uczniw swoich:
Pjdzmy znowu do ziemi judzkiej. [. . . ] A Jezus jeszcze nie przyszed do miasteczka,
ale by na tym miejscu, gdzie go spotkaa Marta. Zydzi wiec, ktrzy byli z nia
w domu i pocieszali ja, ujrzawszy, ze Maria szybko wstaa i wysza, poszli za nia
w mniemaniu, ze idzie do grobu, aby tam pakac. Lecz gdy Maria przysza tam,
gdzie by Jezus i ujrzaa go, pada mu do ng, mwiac do niego: Panie, gdybys tu by,
nie byby umar mj brat. Jezus tedy, widzac ja paczac
a i paczacych
Zydw,
ktrzy z nia przyszli, rozrzewni sie w duchu i wzruszy sie, i rzek:
Gdzie go poozyliscie? Rzekli do niego: Panie, pjdz i zobacz. I zapaka Jezus.
Rzekli wiec Zydzi: Patrz, jak go miowa. A niektrzy z nich mwili: Nie mg ten,
ktry slepemu otworzy oczy, uczynic, aby i ten nie umar? Jezus znowu
rozrzewniwszy sie w sobie, poszed do grobu; bya tam pieczara, u ktrej wejscia leza
kamien. Rzek Jezus: Usuncie ten kamien. Rzeka mu Marta, siostra umarego:
Panie! Juz cuchnie, bo juz jest czwarty dzien w grobie. Rzek jej Jezus:
Czyz ci nie powiedziaem, ze, jesli uwierzysz, ogladac
bedziesz chwae Boza?

Usuneli wiec kamien, gdzie leza umary. A Jezus, wznisszy oczy w gre, rzek:
Ojcze, dziekuje ci, zes mnie wysucha. A Ja wiedziaem, ze mnie zawsze
wysuchujesz, ale powiedziaem to ze wzgledu na lud stojacy wkoo, aby uwierzyli,
zes Ty mnie posa.

Ewangelia Jana 11:5-43


G RABARZE I ZODZIEJE ASKI

awno temu pewien stary rybak napisa opowiesc o czowieku,

D ktrego zna, czci i kocha. Czowiek ten uwaza sie za Bo-


ga. Na kazdym kroku stara sie On poddac uwadze swoich
uczniw i wszystkich, ktrzy Go suchali, ten najbardziej brzemien-
ny w krwawych dziejach swiata fakt. Za zycia nie przekona nikogo,
nawet swoich wiernych wyznawcw. Zasona dla ludzkich oczu roz-
dara sie dopiero w chwili jego zgonu po to, aby mogli wen uwierzyc
takze ci, ktrzy nie widzieli jego ziemskiej postaci.
Jan niechetnie mwi o sobie. Troche jakby z lotu ptaka opisywa wy-
darzenia, w ktrych sam bra udzia. Niewiele jest sw, ktre wprost
mwia o tym, czego by pewien. Wszystkie natomiast swiadcza o tym,
w co wierzy, a moc jego swiadectwa przekonuje najtwardszych bun-
townikw dlatego, ze spisa je wasnie buntownik i niedowiarek
ten sam, ktry tulac sie do piersi Mistrza1 , zyczy sobie jednoczesnie
widziec zagade samarytanskiej wioski2 .
By bodaj pierwszym z nawrconych: przy pustym grobowcu Me-
sjasza3 musia z pewnoscia przypomniec sobie inny grb i cudow-
ne zmartwychwstanie, a przede wszystkim musia pojac nareszcie,
co wycisneo zy temu poteznemu Krlowi przy grobie azarza4 .
Tylko Jan zrozumia doniososc wydarzenia w Betanii5 , o ktrym
nie wspomina zaden z apostolskich uczniw. Tylko on, ktry widzia
i dotyka wielbionego przez maluczkich ciaa, mg sam zmalec i tym
samym uwierzyc, gdy znikneo, a po latach zaswiadczyc wszystkim
maowiernym, ze to sowo, ktre sysza, stao sie ciaem, ktre wi-
dzia.

1 Jana 13:21-26 4 Jana 11:35


2 ukasza 9:51-56 5 Jana 11:1-45
3 Jana 20:1-9
Grabarze i zodzieje aski

Jan nie troszczy sie zbytnio o przenosnie i obrazy, nie prbuje (jak
wielu w dzisiejszych czasach) zmieniac cudzych mysli, lecz stara sie
z caych si usuzyc tym, ktrzy nie do konca ufaja wasnym. Jego
sprawozdanie z wydarzen w Betanii przypomina na pozr potezny,
budzacy zbozny lek gejzer w poblizu wulkanu z bliska zas okazuje
sie zrdem czystej wody dla spragnionych. Bo tylko uwazne odczy-
tanie jego sw pozwala na moment zapomniec o proroczym cudzie
wskrzeszenia, aby objawi sie w nich Cudotwrca, ktry sam mia byc
wskrzeszony po to, aby zaden czowiek wziety z ziemi nie wzbudza
juz postrachu1 .
Galilejczyk nie spieszy sie na wiesc o chorobie przyjaciela2 . Jego
uczniowie sa moze ostatnimi, ktrzy pomysleliby, ze Bg jest szyb-
szy i skuteczniejszy niz polujacy
sok. Dlatego tez nie przychodzi im
nawet do gowy, ze smierc mogaby dosiegnac kogos takiego jak a-
3
zarz , i to w przededniu z podnieceniem oczekiwanego przez nich
wybawienia Izraelitw4 .
Nie ma tez dla nich bardziej obcej mysli niz ta, ze ich Mesjasz szy-
kuje sie na meke5 . Uznaja jego autorytet i dzierza jego moc, pytaja
swego Nauczyciela i okazuja posuszenstwo Wodzowi. Wierza, ze jest
to ten czowiek, ktry mia przyjsc. Ale jest dla nich wazny tylko dla-
tego, ze wreszcie do nich przyszed , a nie ze by zawsze.
Kazdy z nich postepuje jak Filip i Andrzej, ktrzy spotkawszy Je-
zusa, oznajmili swoim bliskim: Znalezlismy Mesjasza6 . Wciaz mysla,
ze wybr na apostow Syna Bozego zawdzieczaja przyrodzonej roz-
tropnosci i dobrej woli, ze sa jego duznikami we wszystkim z wy-

1 Psalm 10:12-18 sie do Niego z zawrotna jak na uczniowskie


2 Jana 11:6 rachuby predkoscia. O cakowitym
3 Jana 11:10-15 zaskoczeniu uczniw smiercia azarza
4 Jana 14:18-22 Uczniowie dostosowuja swoje oraz przeswiadczeniu o niedowadzie (braku
oczekiwania wobec Nauczyciela skutecznosci) mesjanskich prerogatyw
do niezgodnego z prawda obrazu jego w tej sprawie wnioskuje z przytoczonych
posugi, jaki maja przed oczami. W obrazie w zboznej intencji sw Tomasza. (przyp.
tym nie ma na razie miejsca na mysl, autora)
5 Marka 9:30-32
ze Mistrz konsekwentnie zmierza
6 Jana 1:35-46
do wyznaczonego Mu celu i ze ten cel zbliza

34 J EZUS POSZUKIWANY
Dlaczego Jezus paka przy grobie azarza

jatkiem
zycia. Stad
ich gorliwosc, ale i strach, ktry kaze Tomaszowi
okazac solidarnosc z losem azarza:

Pjdzmy i my, abysmy razem z nim pomarli.1

Wyrzut Marty to kolejny cios dla meza miosierdzia:

Panie, gdybys tu by, nie byby umar brat mj.


Ale i teraz wiem, ze o cokolwiek bys prosi Boga, da ci to Bg.2

Janowi dzwieczao w uszach owo pozytywne wyznanie Zydwki,


ktra na naszych oczach kusza zadze.
Ta zapobiegliwa, droga naszym
sercom niewiasta jest szczera w swoim ludzkim zalu do kogos, kto jest
dla niej tylko nauczycielem i cudotwrca. Jezus sie spzni: to hanieb-
ne i niewybaczalne, ale ona, dzielna kobieta, pomimo jego zaniedba-
nia i karygodnej slamazarnosci wytrwa przy Nim i dochowa wierno-
sci. Ostatecznie, czego sie nie robi dla Mesjasza, nawet gdy nie cakiem
Mu wychodzi.
Chcielibysmy ja usprawiedliwic, wytumaczyc, ze pomylia sie i to
nie jej wina. Ale to obudna chec. Nie mamy powodu wyreczac Boga
i bronic jej przed sadem,
jakbysmy sami sie go bali. To w koncu bardzo
pospolity grzech i Jan przechowa dla nas te rozmowe kobiety z wcie-
lonym Bogiem wasnie po to, abysmy wiedzieli, co i nam wybaczy.
Posuchajmy reszty dialogu:

Rzek jej Jezus: Zmartwychwstanie brat twj.


Odpowiedziaa Mu Marta: Wiem, ze zmartwychwstanie
przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym.
Rzek jej Jezus: Jam jest zmartwychwstanie i zywot;
kto we mnie wierzy, chocby i umar, zyc bedzie.
A kto zyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki.
Czy wierzysz w to?
Rzecze mu: Tak, Panie! Ja uwierzyam, ze Ty jestes Chrystus,

1 Jana 11:16 2 Jana 11:20-22

35
Grabarze i zodzieje aski

Syn Bozy, ktry mia przyjsc na swiat.


A gdy to powiedziaa, odesza i zawoaa Marie, siostre swoja. . .

Marta doskonale pamieta swoje credo, chociaz nie rozumie, dlacze-


go Nauczyciel zdaje sie przypominac jej to, kim sam jest, w tak niesto-
sownej chwili. Nie zdazy, to jasne. Ale wybaczya Mu przeciez. Tylko
jego powaga i autorytet zatrzymuja ja jeszcze przez chwile i Jezus uzy-
skuje jedynie zniecierpliwione zapewnienie Marty, ze wie, z kim roz-
mawia, i ze to On mia przyjsc na swiat.
Teraz jednak nie jest jej juz potrzebny, raczej jej zbolaej siostrze,
o ktra sama troszczy sie troche tak jak o nieco kosztowniejsze do-
mowe sprzety, ktre chciaaby, zeby byy czyste, lsniace i nadaway
sie do uzytku. Marta ma jeszcze zlecenie dla Boga jak kazda kobieta,
ktra stracia z oczu obraz prawdziwego mezczyzny.
w meski orygina stoi przed nia i nie pozostawia cienia watpliwo-

sci, ze wie, po co przyszed i co mwi, ale na jej oczach jest zasona
z ciaa i krwi i jedyne, czego moze pragnac, to to, zeby w Chry-
stus czy jak mu tam nie marnowa swego cennego czasu i doa-
czy do grona Zydw pocieszajacych Marie po stracie brata. Podobnie
jak wszyscy pozostali Marta nie wierzy, ze mwi do niej Pan zy-
wych i umarych. To wedug niej smrd zwok nie powinien bez po-
trzeby draznic Panskich nozdrzy1 .
Do protokou przesanek za teza, ze bl Jezusa mia cakiem real-
ne przyczyny, Aposto swiadomie doacza swiadectwo pomieszania
Marty, przekazujacej swojej siostrze rzekoma dyrektywe Mistrza, kt-
ra z jego ust nie pada2 . Marta, najwyrazniej nie rozumiejac, czemu
Jezus tak do niej mwi, zasonia sie Maria, lepiej od Jana pamietajac
o tym, ze jej siostra miaa z tym wielkim czowiekiem lepszy duchowy
kontakt 3 .

1 Jana 11:38-40
2 Jana 11:27-28
3 ukasza 10:38-42

36 J EZUS POSZUKIWANY
Dlaczego Jezus paka przy grobie azarza

To, co ma miejsce pzniej, gorszy ludzi do dnia dzisiejszego: Bg sie


ety i wzburzony1 ), a to, co Go zdumiewa i co kaze
dziwi (jest wstrzasni
Mu w ogle rozmawiac z Marta, to niewiara jego dobrej znajomej.
Az do modlitwy w ogrjcu2 tli sie w Nim nadzieja ciaa i duszy,
ze jego wasna smierc nie bedzie konieczna, ze ludzie, ktrych przy-
szed zbawic, uznaja w Nim Boga nie tylko wargami, ale i sercem.
I owo potezne poznanie i miosc Stwrcy, przyobleczone w ludzka
postac, nachylaja sie ze zdziwieniem, ze czowiek sam z siebie nad zy-
wego Boga przedkada bawany, bo nie chce doswiadczac rozkoszy
ani trosk odkupienczej aski. Woli prawo i obowiazki nie do wype-
nienia zamiast okruszyn z Panskiego stou, a w kazdym z uciskw
radosci, ze tylko to nan przyszo.
Jeszcze przez chwile, zanim nie nadejdzie Maria z kajacymi wraz
z nia pocieszycielami, Jezus ma nadzieje, ze ujrzy czyjas
ufnosc i pod-
niesiona w wierze gowe. Ale nic takiego sie nie dzieje. Tym razem
nawet najblizsi zmaremu nie woaja: Synu Dawida, zmiuj sie nad nim!

I rzek: Gdzie go poozyliscie?


Rzekli do niego: Panie, pjdz i zobacz.

Ale Jezus nie chce zobaczyc zmarego On chce go wskrzesi c


do zycia.
Czy moze byc cos bardziej bolesnego dla naszego Pana niz to, gdy
zamiast Ozywiciela jego mali bracia i siostry widza w Nim spznio-
nego spowiednika, ktry przyszed dzielic z nimi ich smutek i strach?
Tym razem miao nie byc zawodzen zaobnikw mia byc cud. Nie
sadzmy,
ze Bg wskrzesza na zawoanie. Ale wtedy, w Betanii, nikt
nie uwierzy w to, co mwi Sprawca i Dokonczyciel naszej wiary.
Siostry azarza zgorszyaby domniemana bezdusznosc Nauczycie-
la, gdyby wiedziay to, co wczesniej wyjawi by uczniom:

1 Jana 11:33-34 2 ukasza 22:39-44


Takie znaczenia, wbrew sugestiom
wiekszosci tumaczy, przywouje tutaj
orygina.

37
Grabarze i zodzieje aski

azarz umar, i raduje sie, ze tam nie byem,


ze wzgledu na was, bo uwierzycie.1

A oni nie obruszyli sie z powodu tych sw tylko dlatego, ze przyja-


ciel lezacy
w grobie nie by ich bratem. Oto miosc blizniego do gro-
bu, lecz nie dalej.
Ckliwe romanse, tragiczne obrazy cudzego rozdarcia oraz daremne
mae nadzieje zajmuja nasze stworzone dla aski gowy i ciaa. Dlate-
go trudno nam powaznie traktowac Janowe swiadectwo, ktre mwi,
ze Jezus paka przy grobie azarza nie dlatego, ze by czowiekiem,
ale wasnie dlatego, ze jest Bogiem.
Tymczasem rzeczywista przyczyna blu Mistrza rzni sie od po-
wszechnie domniemanej do tego stopnia, ze skreslaja ja bezwiednie
ze sownika wiary wszyscy tumacze i egzegeci, bo gorszy ona ich
jak widok rany, na ktra nie ma lekarstwa.
Jezeli powodem Panskiego paczu byyby ludzkie zy i cierpienie,
niczym nie moglibysmy wytumaczyc, dlaczego w zadnym z miejsc,
gdzie Jezus lituje sie nad ludem, nie ma wzmianki o jego zach. Dziw-
na tez i niezrozumiaa staaby sie scena z drogi krzyzowej, w ktrej Je-
zus upomina paczace nad Nim niewiasty2 Mistrzowi wypadaoby
wszakze wzruszyc sie do ez tym upragnionym jakoby przezen prze-
jawem ludzkiego wspczucia i solidarnosci z jego losem.
Musielibysmy rwniez posadzic
Boga o okrucienstwo i niesprawie-
dliwosc, majac przed soba obrazy ludzkich udrek, do ktrych w dniu
sadu
doaczy zgrzytanie zebw, a i tak wesp nie dotra do tronu a-
3
ski .
Nasz Pan jesli juz mierzymy Go nasza miara zrobiby cakiem
rozsadnie,
rozklejajac
sie przed Zydowska Rada, Piatem, lub choc-
by na miejscu kazni. Moze nie uniknaby krzyza, ale za to nie byby
dla nas tak kopotliwy, poniewaz tak jak rozgrzeszamy siebie ze sa-
bosci i grzechw ciaa, tak moglibysmy nareszcie rozgrzeszyc i Jego
1 Jana 11:14-15 3 Mateusza 8:10-12; 13:40-43; 22:11-14;
2 ukasza 23:27-31 25:26-30; ukasza 13:25-30

38 J EZUS POSZUKIWANY
Dlaczego Jezus paka przy grobie azarza

w naszych maych sumieniach, dla ktrych pacz wciaz bywa jedynie


oznaka sabosci ludzkiego ciaa, a nigdy wielkosci Bozego ducha.
Ale wyrachowanie i strach przed ostateczna rozak a to nie Jego ce-
chy, lecz nasze potomkw Jakuba. Sa one bladym obrazem peni,
udzielonej cudownie ziemskiemu ciau Chrystusa, ktry jak waz wy-
mkna sie wszystkim, a ba sie jedynie grzechu, ktrego nie zna. Do-
brze, ze boimy sie i umiemy liczyc. Gdyby byo inaczej, nie mogliby-
smy ani oszacowac ceny, jaka za nas zapacono, ani tez doznac pocie-
chy i wsparcia w tym, ze Syn Czowieczy nie ba sie tego, czego my
sie boimy.
Perspektywa krzyzowej smierci przerazaa Go tylko dlatego, ze
oznaczaa dlan najwieksze i najbolesniejsze z wyrzeczen na tej ziemi
rozak
e z Ojcem. Wedug Pisma bowiem Ojciec opusci Ukrzyzowane-
go po to, aby ceniacy wiarygodne obietnice uwierzyli, ze Duch Panski
nie opusci ich az do skonczenia swiata, kiedy to ujrza Sprawiedliwe-
go.
Rozterke i bl Zbawiciela przy grobie azarza tumaczy do konca tyl-
ko jedna jego sabosc sabosc do ludu, ktry wybra i ukocha, ogo-
ociwszy samego siebie z naleznych Mu praw, ktre grzesznicy mieli
Mu przyznac dopiero po jego smierci.
Tamci ludzie nie mogli tego zrozumiec. Zobaczyli zy i dopiero one
zaswiadczyy w ich oczach o tej miosci, ktrej nie poznali i nie przyje-
li, dopiero obecnosc Mesjasza przy grobie poruszya niektre umysy,
chociaz serca ich pozostay kamienne, niezmienione. Ci, ktrzy wi-
dzieli zapewne niejeden cud, teraz spodziewali sie kolejnego. Ich za-
wd i pretensje ukazuje nieziemska relacja naocznego swiadka:

I zapaka Jezus.
Rzekli wiec Zydzi: Patrz, jak go miowa.
A niektrzy z nich mwili: Nie mg ten,
ktry slepemu otworzy oczy, uczynic, aby i ten nie umar?1

1 Jana 11:35-37

39
Grabarze i zodzieje aski

To byli porzadni
ludzie: troskliwi, obywatelscy, wspczujacy do-
kadnie tacy jak wiekszosc z nas. Zadne tam typy spod ciemnej gwiaz-
dy. . . Ale pod krzyzem stali rwniez tacy jak my, nawet niespecjalnie
zadni
krwi i widowiska. Po prostu przyszli i przygladali sie egzeku-
cji w majestacie prawa. Niektrzy mysleli troche tak: Ten czowiek
musia cos popenic, skoro tam wisi. Niemozliwe, zeby nie popeni
zadnego przestepstwa przeciwko wadzy, jak mwia.
Inni mysleli, ze moze i tam nic zego nie popeni, ale mwi takie
dziwne rzeczy cos o sadzie, krwi, chlebie chyba mu sie w go-
wie pomieszao. Moze to i dobrze, ze zbyt wielu takich nie chodzi
po ziemi. Wadzy i kapanw trzeba suchac. Jeszcze by taki przyszed
do mnie do domu strach pomyslec.
Tylko zonierze, przeozeni i zoczynca na krzyzu odwazyli sie na
jawne szyderstwa i kpiny. Tylko ci, ktrym pewnosc samych siebie
i pogarda dla sabosci przysoniy z wyroku Bozego prawde. Czuje
sie duznikiem tych profesji. Zonierzy lubie za to, ze nie kryja sie
ze swym nadmiernym pociagiem do kobiet. Przeozeni wzbudzaja
moja sympatie, jesli nie staraja sie o wrazenie, ze zadza
wadzy, kt-
rej ulegaja, to najszlachetniejsza z pobudek.
Nie znam zbyt wielu rzezimieszkw, ale mgbym polubic nawet
na wolnosci chocby tych, ktrzy nie pozuja na aniokw albo co gor-
sze misjonarzy w walce z ciemnota i niesprawiedliwoscia spoeczna.
Zgadzam sie odrobine z powszechnym, choc zawsze nazbyt skwapli-
wym i wulgarnym sadem, iz nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu.
Jeszcze bardziej zgubna jest jednak faryzejska obuda. I to jej mamy
sie wystrzegac.

* * *
Przy grobie azarza pacze Bg. Nie dlatego, ze jest saby jak my,
ale poniewaz jest mocny. Tak mocny, ze nie kryje sie z dojmujacym

i rzeczywistym blem. Jego wielkosc i cnote widzimy takze w tym,
ze nigdy nie wypomina ani nie liczy wasnych ez, choc zebra nasze

40 J EZUS POSZUKIWANY
Dlaczego Jezus paka przy grobie azarza

w swj bukak. Zupenie inaczej bywa u dzieci, gdy paczem wymu-


szaja na rodzicach ustepstwa na rzecz ich woli.
Nawet dorosli ulegaja owym diabelskim podszeptom i, jesli nie mo-
ga uzyskac posuchu, poddaja oczom wszystkich metke z cena wa-
snego wyrzeczenia. Zamiast sami przykadnie okazac konieczne po-
suszenstwo, obnazaja sie wobec tych, ktrzy przez swa atwowier-
nosc powazniej traktuja ich rany niz zadze.
Ci najbardziej egzaltowani
bezwstydnie celebruja swa publiczna meke, animujac dziaanie Ducha
Swietego, ktrego zasmucaja jakoby wszyscy prcz nich samych.
Jezus paka w Betanii z powodu bawochwalczej slepoty Zydw,
ale nigdy nie robi scen na pokaz, posusznie czekajac na swoja go-
dzine. Uczniowie nie dojrzeli na twarzy Mesjasza zadnej zy, gdy ich
i nasz Pan dzwiga krzyz, na ktrym mia umrzec. Ktos, kto zwyk
sie by domyslac, zamiast uwaznie suchac, zawsze domysli sie zbyt
wiele i odmaluje przed naszymi oczami nie ten obraz, ktry znamy.
Malowido to przedstawiac bedzie zawsze z grubsza to samo: smu-
tek i krew Zbawiciela w tej samej zoconej ramie. Bedzie dodawac
do sw Pisma to, czego w nim nie ma, aby doozyc brzemion, za-
miast je zdjac u wodopoju, aby domagac sie wciaz nowych, rzekomo
niezbednych ofiar zamiast miosierdzia.
Prawdziwi chrzescijanie nie przejmuja sie za bardzo tym, ze ktos
poswieci im swoje zycie, a nawet ze umar za nich. Chocby usyszeli
imie Jezus, poczekaja spokojnie na radosna wiesc o zmartwychwsta-
niu. Jesli jej nie ma, reszta przewaznie jest diaba warta. Nie zrobia
na nich prawie zadnego wrazenia gromy, ktre nie pochodza z jasne-
go nieba.
Obudza w nich raczej wspczucie i zdecydowana gotowosc po-
mocy tym, ktrzy zawierzyli kamstwu i ubstwili swoje mae am-
bicje i plany. Poznaja bowiem, ze ich braci i siostry krepuje odwieczny
ludzki lek przed cierpieniem i smiercia ciaa, ktry tyle razy, chocby
w historii Koscioa, przemienia przesladowanych w przesladowcw,

41
Grabarze i zodzieje aski Odsona

szafarzy prawowiernej nauki w odstepcw, zranionych w zadajacych


rany.
Nawet pojmani i torturowani jency czesto nie uginaja sie przed wro-
giem zadnym
wojennych tajemnic, zabierajac je z soba do zbiorowej
mogiy. Nie sadzmy,
ze Syn Bozy uroni choc jedna ze podczas kaz-
ni, zapewniajac
zarazem otra na sasiednim
krzyzu, ze wie, dokad
1
idzie . To uchybia swietemu wizerunkowi, podobnie jak nieswiete
przeswiadczenie Zydw z Betanii, ze Bg zawsze smuci sie i cieszy
wraz z nimi, z tego samego co oni powodu.
10 stycznia 1998

P P P

Exposition
Zadna z chrzescijanskich denominacji nie doczeka sie gebszego du-
chowego przebudzenia bez rewizji lezacego u podstaw swej wiary
baamutnego przekonania, jakoby Jan, redagujac swj protok z wy-
darzen w Betanii, przyczyny Jezusowego blu przy grobie azarza
upatrywa w odruchu wspczucia dla zgromadzonych tam ziomkw
zmarego. A to dlatego, ze owa bawochwalcza wizja godzi w kunszt
apostolskiej wadzy w osadzie nad osobiscie zapoznanymi przez Ja-
na cechami sylwetki Mistrza, zadajac kam jego wiernemu prawdzie
swiadectwu.
Dosc trudno jest zdrowo myslacej istocie przyjac
owo obiegowe
przeswiadczenie, jesli wie ona, jakich sw uzy Jan, opisujac
stan du-
szy Galilejczyka. Totez tym wasnie sowom przypada ze strony tu-
maczy wielka troska o to, aby czytelnik nie odczyta ich znaczenia ta-
kim, jakie nada im by Aposto. Czytamy wiec niemal we wszystkich

1 ukasza 23:33-43

42 J EZUS POSZUKIWANY
Dlaczego Jezus paka przy grobie azarza

przekadach, ze Jezus rozrzewni sie i wzruszy , co ma nam poddac


przed oczy dokadnie ten sam obraz czuosci na sprawy zasadnicze,
ktry dobrze znamy, pomimo iz nie bardzo pasuje on do odmalowanej
pirem Jana scenerii.
Jak bardzo Jezus jest tutaj ludzki uparcie chca nas przekonac eg-
zegeci, nie natrafiajac raczej na swej drodze skromnego przeswiad-
czenia, ze to bstwu Jezusa Jan poswieci swoja Ewangelie1 , susznie
zakadajac, ze potomnym predzej zbraknie dowodw na oryginalnosc
karbw jego mysli i woli niz na to, ze miewa zgoa ludzkie skonnosci
i potrzeby.
Relacja z Betanii jest takim wasnie artykuem pierwszej potrzeby
dla wstepujacych
w slady Galilejczyka, poniewaz uwydatnia nieza-
poznany nigdzie indziej na ziemi nerw Mesjanskiej uwagi oraz jego
optyke, pozwalajac kazdemu pojac hierarchie celw i wartosci tego ta-
jemniczego, nieziemskiego przybysza. Najwyrazniej ani tumaczom
manuskryptw, ani nauczycielom nie za bardzo na tym zalezy, sko-
ro naozenie pet zdrowemu rozsadkowi uwazaja oni za krtsza droge
do zboznego celu.
Ja bym owe peta chociaz troche poluzowa, bo sam wziaem wiecej
od rozsadnych
ludzi niz od ideologw i znam rznice miedzy dobra
rada a dobra checia ta ostatnia nierzadko grzeszy duzym nieumiar-
kowaniem, a i w polu jej uwagi niezbyt czesto stoi troska o spokj
ludzkiej duszy.
Przyjmijmy wiec, ze Czytelnik nie jest mezczyzna, ktrego wybran-
ka swoja nieuwaga doprowadzia pewnego razu do iscie szewskiej
pasji, ani nie jest takze kobieta, ktra zalaa zosc na jej nieposuszne
dziecko ze w ogle nie wie, co to jest zawd miosny, zal, gniew
czy rozczarowanie wskutek postepkw czy sw bliskich niezgod-
nych z jasno sygnalizowanymi wobec nich oczekiwaniami.
Przyjmijmy, ze dopiero co sie narodzi, ma przed soba tylko Biblie,
konkordancje Stronga, odrobine oleju w gowie i dziwne wrazenie,

1 Jana 20:30-31

43
Grabarze i zodzieje aski Odsona

ze tumacze kaza mu czytac o rozrzewnieniu tam, gdzie on widzi


za dziewietnastowiecznym uczonym gniewne sarkni e cie, iryta-
cj e , wzburzenie, gotowo s c udzielenia surowej reprymendy1 ,
i o wzruszeniu dokadnie tam, gdzie on widzi g e bok a trosk e ,
zmartwienie, dotkliwy zawd2 .
Pierwsze ze sw zdaje sie byc wrecz zarezerwowane na wyjatkow a
okolicznosc tego swiadectwa, jako ze nie wystepuje w zadnym innym
miejscu Pisma. Jego znaczenie mozna jednak atwo opisac jako irytacje
daremnymi perswazjami przywodzacymi na mysl rzucanie grochem
o sciane.
Odcieniowego znaczenia drugiego ze sw Jan uzywa, piszac o sta-
3
nie duszy Mistrza zapowiadajacego zdrade Judasza , redagujac poze-
gnalne sowa Mistrza mwiace uczniom, zeby nie trwozyli sie (mar-
twili) z powodu jego odejscia4 , a nawet piszac o poruszeniu wody
w sadzawce, do ktrej nie mg sie nigdy w pore dostac zozony trzy-
dziestoosmioletnia niemoca nieszczesnik5 ! To zupenie nie jest to sa-
mo, co powodowane wspczuciem dla bliznich wzruszenie duszy.
Nawet jesli Czytelnik nie jest czowiekiem doswiadczonym prze-
ciwnosciami swojego losu, bedac tym samym ubogim w materia do
tworzenia porwnan i analogii z doswiadczeniem Mistrza, nietrud-
no mu bedzie dostrzec niedorzecznosc propagowanej powszechnie
przyczyny jego zachowania w swietle odkrytych przez siebie w orygi-
nale znaczen kluczowych sw, w zestawieniu z przyczyna nazwana
po imieniu przez Jana, dla ktrej w wierny swiadek dostarczy nam
rwniez prostych uzasadnien w postaci sekwencji zdarzen trudnych
razem do zniesienia nawet dla Swietego.
Moje opowiadanie jest ich niewymyslna beletryzacja, majac a za swj
cel uwypuklic ich traumatyzujacy dla duszy Mistrza skutek, ktry w
natchnionym przekazie kulminuje opisem wybuchu paczu bedacego

1 gr. 4 Jana 14:1


2 gr. 5 Jana 5:7
3 Jana 13:21

44 J EZUS POSZUKIWANY
Dlaczego Jezus paka przy grobie azarza

zawsze swego rodzaju ulga w przezywanym cierpieniu tak dla ma-


ych, jak i dla wielkich.
Mazgaj pacze z byle powodu lub ze strachu wielki wdz i wojow-
nik pacze, gdy ci, o ktrych walczy, skaniaja sie ku suto nakrapianym
posikom na tyach wroga. To zasadnicza rznica; aczy ich w sabym
ciele jedynie pragnienie ulgi.
W relacji Jana, wbrew tworzonym od wiekw pozorom, nie ma
nic dziwnego, nadzwyczajnego, co domagaoby sie od Czytelnika ja-
kiejs ekwilibrystyki umysowej za cel i sens stawiajacej sobie cos, cze-
go tropw w Pismie odnalezc nie sposb. Bynajmniej, dokadnych pa-
ralel ze stanem umysu Jezusa w Betanii dostarczaja bogate proroc-
kie sztychy, ukazujace jasno i dobitnie przyczyny smutku i gniewu
sug Boga zywego nie jako idace w zgodzie z intuicja i rachubami im
wspczesnych, lecz pozostajace z nimi w permanentnym, a dotkli-
wym do blu konflikcie.
Paradoksem nowozytnego zakamania jest odmwienie wiarygod-
nosci Janowemu swiadectwu w sprawie stanu uczuc i mysli Spraw-
cy wiary przy zachowaniu ostroznej estymy dla starotestamento-
wych swiadectw bardzo podobnych chwil zycia mniejszych oden
bo nie tak gorszacych jak Chrystus ludzi wielkiej wiary i potrzeby
poznania prawdy. Trzeba naprawde nieziemskiego pokoju, by patrzec
na ten stan rzeczy bez leku, zwaszcza ze wskazanej przeze mnie,
zapamietaej cenzorskiej arogancji towarzyszy nieodmiennie bardzo
ograniczone poczucie humoru i mao dworskie maniery.
Dobrze, by jej rzecznicy doczytali sie z tych stron autorskiego zy-
czenia smierci 1 , zanim spotka ich ze strony Sprawiedliwego los, na ja-
ki w swej obudzie zasuguja, wplatuj
ac bliznich we wasna hanbe i za-
przanstwo.
18 grudnia 2011

1 Marka 9:42

45
Pewien czowiek mia dwch synw. I rzek modszy z nich ojcu: Ojcze, daj mi czesc
majetnosci, ktra na mnie przypada. Wtedy ten rozdzieli im majetnosc.
A po niewielu dniach modszy syn zabra wszystko i odjecha do dalekiego kraju,
i tam rozproszy swj majatek, prowadzac
rozwiaze zycie. A gdy wyda wszystko,
nasta wielki gd w owym kraju i on zacza cierpiec niedostatek. Poszed wiec
i przysta do jednego z obywateli owego kraju, a ten wysa go do swej posiadosci
wiejskiej, aby pas swinie. I pragna napenic brzuch swj omotem, ktrym karmiy
sie swinie, lecz nikt mu nie dawa. A wejrzawszy w siebie, rzek: Iluz to najemnikw
ojca mojego ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z godu gine. Wstane i pjde do ojca
mego i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyem przeciwko niebu i przeciwko tobie,
juz nie jestem godzien nazywac sie synem twoim, uczyn ze mnie jednego
z najemnikw swoich. Wsta i poszed do ojca swego. A gdy jeszcze by daleko, ujrza
go jego ojciec, uzali sie i pobiegszy rzuci mu sie na szyje, i pocaowa go.
Syn zas rzek do niego: Ojcze, zgrzeszyem przeciwko niebu i przeciwko tobie,
juz nie jestem godzien nazywac sie synem twoim. Ojciec zas rzek do sug swoich:
Przyniescie szybko najlepsza szate i ubierzcie go; dajcie tez pierscien na jego reke
i sanday na nogi, i przyprowadzcie tuczne ciele, zabijcie je, a jedzmy i weselmy sie,
dlatego ze ten syn mj by umary, a ozy, zgina, a odnalaz sie. I zaczeli sie weselic.
Starszy zas syn jego by w polu. A gdy wracajac zblizy sie do domu, usysza
muzyke i tance. I przywoawszy jednego ze sug, pyta, co to jest. Ten zas rzek
do niego: Brat twj przyszed i ojciec twj kaza zabic tuczne ciele, ze go zdrowym
odzyska. Rozgniewa sie wiec i nie chcia wejsc. Tedy ojciec jego wyszed i prosi go.
Ten zas odrzek ojcu: Oto tyle lat suze ci i nigdy nie przestapiem
rozkazu twego,
a mnie nigdy nie daes nawet kozlecia, bym sie mg zabawic z przyjacimi mymi.
Gdy zas ten syn twj, ktry roztrwoni majetnosc twoja z nierzadnicami,
przyszed,
kazaes dla niego zabic tuczne ciele. Wtedy on rzek do niego: Synu, ty zawsze jestes
ze mna i wszystko moje jest twoim. Nalezao zas weselic sie i radowac, ze ten brat
twj by umary, a ozy, zagina, a odnalaz sie.

Ewangelia ukasza 15:11-32


S WINIOPAS

drodze do Jerozolimy Mesjasz wytrwale opiera sie bawo-

W chwalczym honorom swiadczonym jego uznanej znakomi-


tosci. Faryzeuszy stac byo na ugoszczenie Mistrza posi-
kiem i ostrozne zainteresowanie jego pogladami. Schlebiaa im obec-
nosc wybitnego Nauczyciela, za ktrym szy tumy, chcac usyszec ko-
lejna przypowiesc i zobaczyc kolejny cud. Zanim zdecydowali sie Go
zabic, zapewne dugo zastanawiali sie, jak przekonac Go do konstruk-
tywnej wsppracy na rzecz narodowego wyzwolenia.
Moc, jaka demonstrowa, i czas, jaki poswieca potrzebujacym, da-
yby sie pewnie w ich oczach wykorzystac lepiej w walce z rzymskim
okupantem. Wedug nich jednak Jezus grzeszy brakiem dobrych ma-
nier. Ten syn ciesli zbyt mao ceni sobie wyrazy uznania i dobrej woli
dostojnikw, ktrzy przeciez pokornie znosili jego karygodne dziwac-
twa.
Zarok i pijak 1 mwili zapewne bardziej wyrozumiali to ostate-
cznie p biedy, ale mgby chociaz jesc i pic z rwnymi sobie 2 ; mg-
by sie troche szanowac i zatroszczyc nie o cudza, lecz o wasna god-
nosc.
Chciwcy zawsze z trudem znosili obecnosc Bozych posancw. W
mniemaniu faryzeuszy jednak niewatpliwie mia diaba za skra ten
tylko, kto czyni sie rwnym Bogu. Niepojeta bowiem i bluzniercza
bya dla nich mysl, ze Bg mgby znizyc sie do celnikw i grzeszni-
kw3 , przyjac ich posuge i goscine4 . Prawdziwa, godna naszej uwagi
cierpliwosc okaza Jezus owym zawistnym i zakamanym kapanom
wazacym
sie podtykac Mu pod nos prawo, ktre On sam ustanowi.

1 ukasza 7:31-35 3 ukasza 15:1


2 ukasza 7:36-39 4 ukasza 19:1-10
Swiniopas

A jego boski autorytet uznali po jego smierci wasnie ci, ktrzy do-
swiadczywszy jego obecnosci, zrozumieli, ze Bg odpaci im chlebem
za kamien.
Ten niebianski utracjusz odarty do cna z czci i chway, ktra wzia
1
od Ojca, da nam jedyny wzr miosci i pokory, jaki przystoi swietym .
Ciezko nam przyznac choc czasem tak myslimy ze przypowiesc
o rozrzutnym synu zestarzaa sie i nas juz nie dotyczy, a jesli nawet cos
nas w niej urzeka, to nie wiemy, jak z niej zaczerpnac.
Owszem, wzru-
sza nas, a nawet roztkliwia obraz skruchy nedznika, ktremu starszy
brat poskapi
powitalnej uczty, ale niechetnie skaniamy sie, aby uj-
rzec w jej sowach cos wiecej anizeli moralne pouczenie dla wrogw
Jezusa.
Modszy syn to dla nas co najwyzej budujacy przykad hulaki, kt-
ry sie ustatkowa, buntownika, ktry nareszcie i to ku naszej nie-
opisanej satysfakcji przyzna, ze pozostaje mu jedynie zbawienny
los najemnika. Pochlebia nam przekonanie, ze oto jak w grzesznik
i swietokradca jestesmy za brama, a upamietawszy sie, stalismy sie
z woli Boga niezbednymi narzedziami aski. W koncu jesli grzeszyli-
smy, to nie tak jak ten, ktry roztrwoni ojcowska majetnosc nie daj
nam, Boze! z nierzadnicami.

Ale Mistrzowi nie chodzio o to, by ci, do ktrych mwi, z dnia
na dzien stali sie porzadni.
Zapewnia natomiast, ze zo beznadziej-
nie obciazajace
ich sumienia przed Bogiem pjdzie w niepamiec, je-
sli Mu zaufaja i w Nim zoza swe nadzieje. Dlatego ilekroc widzimy
w tej wielkiej przypowiesci jedynie godnego litosci grzesznika i jego
zazdrosnego o ojcowskie wzgledy brata, dostrzegamy tylko to, co wi-
dzieli faryzeusze: opowiesc madrego
czowieka, ktremu po prostu
nie sposb zaprzeczyc. Zwyke ludzkie odczucia kaza nam litowac sie
nad rozrzutnym synem przynajmniej tak, jak litujemy sie nad soba.
Zwyke nie znaczy godne wzgardy. I Jezus sowem osadza na miej-

1 Mateusza 11:27-30

48 J EZUS POSZUKIWANY
Syn marnotrawny rozpustnik czy Swiety?

scu bluzniercw, ktrzy dawno sie ich wyzbyli, bo wie, ze tylko ten,
kto miuje swego brata, moze pokochac Boga.
Ale mwi tez znacznie wiecej tym, ktrzy nauczyli sie juz troche
alfabetu wiary i wiedza, ze prawda nie zabija, lecz wyswobadza, roz-
cinajac jak miecz bezprawne wiezy. I o tym faryzeusze nawet nie snia,
bo zaslepia ich mordercza nienawisc. Nie rozumieja, ze majatek Oj-
ca to nie pieniadze,
i ze modszy syn nie wygupi sie az tak bardzo,
sprzeniewierzywszy swj dzia, zadajac sie z wyjetymi spod prawa.
Nierzadnice
to najgorsze z ludzkich istot, gorsze niz celnicy,
pomylency i pijacy, gorsze niz swinie tak mysla zakonoznawcy. Spra-
wiedliwy wie o tym i to dlatego poniza sie wobec sedziw tej ziemi
bardziej, niz moga przypuszczac. Dzisiaj i nas uwiera troche mysl, ze
czowiek moze chciec wydac sie oczom tych, ktrych kocha, nizszym
i mniej czystym od najbrudniejszych ze stworzen. I moze miec do tego
naprawde wazny cel: okazac sie bardziej ludzkim od wszystkich tych,
ktrzy sa dumni jak bogowie.
Wieprze, choc z upodobaniem taplaja sie w bocie, maja smaczne
mieso, a do czasu, gdy komus przyjdzie ochota sie o tym przekonac,
zapewnia sie tym niewybrednym stworzeniom codzienna strawe. Pa-
stuch jednak w dniach nieurodzaju okaza sie nieprzydatny i zbyt
wymagajacy. Nie zasugiwa w oczach swych pracodawcw nawet
na swietojanski chleb zwany omotem1 .
I Duch Jezusa przemawia do wszystkich zapiekych w swej zosci
agodnie, lecz stanowczo: Gdyby Ojciec posya ratunek dla swin,
na krzyzu zawisaby swinia. Gdyby grzesznicy byli naprawde tak nie-
czysci i odrazajacy,
jak myslicie, na krzyzu ujrzelibyscie nieczystego.
I chociaz nawet dzieci wiedza dzisiaj, ze Jezus umar niewinnie, to
On sam postapi tak, jakby wobec Ojca skala sie najnikczemniejszym
z przestepstw. Dlatego los najemnikw ojca by w oczach syna lepszy
niz jego wasny, zaprawiony gorycza i tesknota, bo tamci mogli przy-
najmniej zasypiac snem sprawiedliwych, podczas gdy Synowi Czo-

1 ukasza 15:16

49
Swiniopas

wieczemu przyszo wytchnac dopiero w chwili hanbiacego


jego czesc
zgonu.
Juz nie jestem godzien nazywac sie synem twoim mwi wierny syn
w przypowiesci wobec tych, ktrzy uwazaja sie za wybrancw Boga
Ojca i chca dowiesc tego, bezczeszczac jego wcielony obraz. A nam
dwa tysiace lat pzniej cisnie sie przed oczy spisany przez swiad-
kw protok meki, w ktrym Mesjasza w ogrodzie ogarnia potworny
strach1 na mysl, ze oto przychodzi Mu wyrzec sie nieskalanej dotad
chway Bozego synostwa; przychodzi Mu stac sie w ludzkich oczach
bezwolna ofiara, chociaz nia nie jest. Doskonale wie, ze jesli dotad
za-
kosztowa ponizenia i wzgardy dla swego majestatu, to by to zale-
dwie przedsmak hanby, w ktrej teraz opuszcza Go i odwraca oden
swj wzrok nawet Swiety Ojciec.
Ten, ktry nie zna grzechu, wiedzia najlepiej sposrd zyjacych, ze
prawdziwa godnosc to godnosc Ojcowskiego wyniesienia ta sama,
ktra nawet dzisiaj pociaga wiernych, aby tracili dlan dusze. Ta sama,
ktra, ogaacajac sie na ziemi z tego, co jej nalezne, wypenia tym sa-
mym jedyne prawo honorowane przez Ojca prawo aski. Jestesmy jej
szafarzami, dlatego wypada nam znac zycie i dzieo naszego askaw-
cy, ktry nie przyszed nas sadzic,
lecz zbawic od nas samych.
Dlatego, chociaz niezupenie jest to nam na reke, postarajmy sie zo-
baczyc owych dwch synw przy lepszym swietle. Spjrzmy z mniej-
sza przygana na owe domniemane bezecenstwa i rozpuste Syna Czo-
wieczego, ktrego jakoby jedynym dobrym uczynkiem na tej ziemi
byo to, ze na koniec poszed po rozum do gowy i wrci w ojcowskie
sioa. Owszem, by to koniec jego drogi, ale poczatek naszej.
W tej nigdy do konca niezrozumianej przypowiesci obydwaj syno-
wie maja rwne prawa, ale jeden z nich ma pretensje do ojca, ze nigdy
nie dosta z jego rak tego, na co przez tyle lat przeciez zasuzy; wa-
snemu bratu odmawia godnego poczestunku, a ojcu radosci z jego po-
wrotu. Drugi zas, znajac szczodrosc ojcowskiego serca, prosi o przy-

1 Mateusza 26:36-39; ukasza 22:40-44

50 J EZUS POSZUKIWANY
Syn marnotrawny rozpustnik czy Swiety?

padajac a nan (nalezna mu!) czesc majatku,


trwoni go z niegodnymi,
a odrzucony przez nich prosi jeszcze raz o to, co najcenniejsze zeby
mc byc z ojcem, chocby jako parobek. Obaj znali wole ojca, ale tylko
jeden z nich chcia, by ojciec by z niego dumny i powiedzia: Siadz
po prawicy mojej.
Bo Syn wypeni wole Ojca, urzeczywistniajac jego niezgebiony za-
mys miosierdzia nad grzesznikami. Dzieki Niemu ludzie poznali
imie Swietego i wielu z nich przez wiare w Syna dostapio usynowie-
nia. Tylko diabu nie podobaja sie Ojcowskie mysli i samo przypusz-
czenie, ze ktos moze go przewyzszyc w zasugach dla tronu, napenia
go wsciekoscia i jadem, a jego przymilne i nadskakujace oblicze wy-
krzywia grymasem swietego oburzenia.
Zy suga zle mysli o swoim panu. Mierzy go i sadzi wasna miara,
i podejrzewa, ze Bg jest tak perfidny, ze chce go ponizyc i postepuje
z nim tak jak on sam z mniejszymi od siebie. Za nic nie zdobyby sie
na to, na co targna sie jego brat po to jedynie, zeby wraz z Ojcem
mc dzielic radosc z widoku prostujacych sie plecw i byszczacych

nadzieja ludzkich oczu. Zy suga zawsze bedzie chcia obrzydzic nam
zycie, zawsze pomysli, ze wszyscy powinni docenic jego znj i udreke
znoszone dla niewdziecznego ojca.
Dobry suga, chocby nie wiem jak ubogi i wyzuty z wasnej czci,
przysoni swoja krzywde. Nigdy nie zechce, zeby inni bali sie tak, jak
on sie boi, zeby cierpieli tak, jak on cierpi. W kazdym miejscu i czasie
znajdzie dosc siy, zeby wskazac droge zbakanym,
napoic spragnio-
nych i pokrzepic zgodniaych. Nie bedzie uraga niebu, ze obdzieraja
go z resztek, bo kiedy juz naprawde nie zostanie mu nawet strzep kr-
lewskiej godnosci, a o jego szaty rzuca los, zobaczy z daleka biegnace-
go don ojca, ktry wysciska go nie za to, ze przyzna sie do winy, lecz
ze wypeni ojcowska wole.
Nikt juz nie oskarzy go o to, ze przepusci darowana mu majetnosc.
Nawet na ziemi madrzy ojcowie ucza swoje dzieci, zeby nie donosiy
na inne, bo donosiciel zawsze skada ze swiadectwo o swoim ojcu.

51
Swiniopas

Pewnego dnia zrozumiemy lepiej te miosc, ktra do potepienca


przemawia najagodniej jak tylko mozna:
Synu mj, ty zawsze jestes ze mna i wszystko moje jest twoim. Na-
lezao zas weselic sie i radowac, ze ten brat twj by umary, a ozy, zagina,

1
a odnalaz sie.
Przypowiesc konczy sie ta cierpliwa perswazja, ktra tutaj miaa po-
zostac bez odpowiedzi. Bo tylko Syn Czowieczy wyszed naprzeciw
miosci Ojca modlac sie w ogrjcu2 :

Objawiem imie twoje ludziom, ktrych mi daes ze swiata; twoimi by-


li i mnie ich daes, i strzegli sowa twojego. Teraz poznali, ze wszystko,
co mi daes od ciebie pochodzi; albowiem daem im sowa, ktre mi
daes, i oni je przyjeli i prawdziwie poznali, ze od ciebie wyszedem,
i uwierzyli, ze mnie posaes. Ja za nimi prosze, nie za swiatem prosze,
lecz za tymi, ktrych mi daes, poniewaz oni sa twoi; i wszystko moje
jest twoje i uwielbiony jestem w nich.

Tylko Umiowanemu Synowi majetnosc nie przysonia Wodarza,


bo wiedzia, ze zycie i prawda sa niepodzielne, a droga do Ojca nie
rozwidla sie. Szatanowi nie pomogo tumaczenie, bo nie zamierza
nigdy powiedziec Stwrcy: Moje jest Twoje. Nie zamierza tez o nic
prosic, bo zaleznosc to dla niego hanba.
Jezus nie udzi sie, ze przekona faryzeuszy. Nawet jego uczniowie
nie zdoali za jego zycia wyzbyc sie buntowniczych zapedw. Ale zo-
stawi wszystkim swoim suchaczom ziarno, o ktrego istnieniu i mo-
cy mia przypomniec im Pocieszyciel, Duch prawdy, ktra sam Mistrz
nazwa droga i zyciem. A chleb, ktry zama podczas ostatniego po-
siku, mia przywodzic ludzkim sercom i myslom obraz najwiekszej
dobroci, jaka nawiedzia nasz pad.
Szatan spad z nieba jak byskawica, bo nie w smak mu bya radosc
ludzi, z ktrych miay byc zdjete brzemiona. Dzisiaj niegodziwca po-
wstrzymuje jedynie Duch Swiety, bo tylko Ojcu, ktry wypeni swoja

1 ukasza 15:31-32 2 Jana 17:6-10

52 J EZUS POSZUKIWANY
Syn marnotrawny rozpustnik czy Swiety?

obietnice, zalezy na tym, bysmy pochopnie nie podawali do sadu te-


go, co zobacza nasze oczy i usysza nasze uszy, lecz poprosili o nasza
czesc Ojcowskiej majetnosci, poniewaz jedynie czerpiac z Bozej peni,
mozemy uratowac innych przed zagada.
Na tym swiecie za wszystko sie paci, nawet za prawde, bo zeby ja
usyszec, trzeba liczyc sie z tym, kto ja gosi. Ale aska, tak jak woda
zycia, jest za darmo. A swiadkom i uczestnikom zmartwychwstania,
ktrzy odpuscili swoim winowajcom, przystoi doozyc staran, aby in-
nych o tym przekonac. Bo nieszczesciem naszych niewiernych bliz-
nich jest to, ze oni mysla o Ojcu tak jak starszy syn z przypowiesci
Jezusa.
Nasza i jedyna nad nimi przewaga polega na tym, ze my wiemy,
komu suzymy, a oni nie. Nie podpowiadajmy im pochopnie tego, co
bez trudu dostrzega sami, ale tylko wtedy, gdy pociagnie ich modszy
syn. Bo modszy znaczy mniejszy. Chrystus nie pociagnie ich jed-
nak, jesli jego obrazu nie dojrza w nas, ludziach takich jak oni. Jesli
nie zdarzy nam sie stac spokojnie wtedy, gdy wszyscy biegna, a biec,
gdy wszyscy stoja, i milczec, kiedy kazdy ma cos do powiedzenia,
a mwic, gdy wszyscy milkna. Nie przekora ma tez byc naszym na-
tchnieniem, lecz Duch, ktry jest Panem. Przed Nim i tylko przed Nim
pierzcha zo jak robactwo, gdy odwali sie kamien.
Faryzeusze nie mogli zrozumiec, jak mozna tak trwonic miosier-
dzie. Nie rozumieli tego tez uczniowie, ubiegajacy sie o pierwszen-
stwo w zasugach dla Krlestwa. Ale po smierci Mistrza za sprawa
Ducha Swietego okazao sie, ze doskonale pamietaja najwazniejsze
lekcje. I gdy szatan podesa im Ananiasza i Safire, Piotr nie zajakn a
1
sie, gdy na oczach swiadkw wydawa na nich sprawiedliwy wyrok .
Przynisszy bowiem apostoom pieniadze, ofiarowali oni czesc ja-
ko caosc podobnie jak ci, ktrzy co dwa tygodnie oddaja cae zycie
Jezusowi , a dysza cicha zemsta, gdy zwyke ludzkie doswiadczenie
ujmie odrobine blasku koronie, ktra sami wozyli sobie na gowy. Je-

1 Dzieje 5:1-11

53
Swiniopas

sli ktos boi sie ludzkich sadw,


znaczy to, ze jest ich wiezniem i nie
ostoi sie przed sadem
Bozym.
Tysiac
lat wczesniej krl Dawid, z proroczego nakazu, kupi od su-
gi klepisko wraz z bydem, aby zbudowac na nim otarz przebagalny
dla oddalenia zarazy wsrd ludu1 . Mg miec to wszystko za darmo,
bo by panem i pasterzem swego ludu, ale powstrzyma gorliwosc
mieszkanca Jeruzalemu, ktry chetnie doozyby z wasnej kiesy, aby
nie uszczuplic majetnosci swego krla i kapana. Wiedziony prorocza
intuicja, Dawid uchroni swiadectwo zywego Boga, ktry nie zada da-
rw i nie woa o pomoc, bo sam pomaga i obdarowuje.
Tamten suga nie wiedzia, co czyni jego pan, ale go usucha.
Ananiasz i Safira wiedzieli i nie usuchali. Niezbitym tego dowo-
dem jest to, ze zataili prawdziwa sume uzyskana ze sprzedazy swej
posiadosci, jakby to, ze maja cos wasnego, kalao ich w oczach Wa-
sciciela nieba i ziemi.
Za podszeptem starszego syna z przypowiesci chcieli wydac sie
czysci Ojcu, ktrego mieli za slepca i kutwe, aby mc wynosic sie
nad ubogich i wyzutych z czci, podczas gdy Bg przyja wyjetych
spod prawa na podstawie wiary w jedynego, ktry prawo to wypeni.
Duch Swiety jednak bez puda wskaza Piotrowi owych bawochwal-
cw, ktrych zwodnicze zamysy wymierzone byy w mody i saby
jeszcze Kosci.

* * *
Dzieci gniewu nie umieja i nie chca przebaczac, bo przebaczenie
nieuchronnie obdziera je z chway, w jakiej bezwstydnie paraduja, bo
z bogw wierzacych
w czowieka czyni je ludzmi wierzacymi
w Boga.
Dzieci gniewu nie chca byc ludzmi. Sa jak suche, dumnie sterczace
badyle, ktre nie wydaja owocu. Obnosza sie z tym, co maja, a nawet
nie zajakn
a o tym, czego im brakuje. Wskaza braki innym po to, by ich
pognebic, ale nagosci ich nie okryja swym paszczem.

1 2 Samuela 24:21-24

54 J EZUS POSZUKIWANY
Syn marnotrawny rozpustnik czy Swiety?

Niektre z nich zamie wiatr i wtedy, jesli poprosza, zjawi sie przy
nich ktos, kto nimi nie wzgardzi. Jesli bedzie tli sie w nich chocby
najmniejszy pomyk nadziei, to on go nie zgasi, ale podsyci i wa-
snym ciaem osoni od szalejacej zawieruchy. Oby przyszo nam byc
blisko tych najcudowniejszych na ziemi wydarzen, w ktrych ozywa
kamienne ludzkie serce i mwi, z poczatku mozolnie, jakby uczyo
sie alfabetu: Tak, ja jestem czowiekiem, a Ty, tylko Ty, Jezu, jestes
Bogiem. Ale jezeli ma nas upajac radoscia swiadectwo cudzej wiary,
wypada nam pozostac ludzmi znajacymi Boga, a nie udawac bogw
znajacych
sie na ludziach. Bo bogowie tej ziemi, podobnie jak ludzkie
zadze,
sami sa nienasyceni, nie moga wiec sycic innych.
Usiadzmy
wiec w domowym zaciszu nad synna przypowiescia
znanego czowieka, ktrego niektrzy uwazaja za Boga, i powtrzmy
sobie raz jeszcze te oklepana opowiastke o hanbie i chwale. Jesli i tym
razem zdarzy nam sie askawie przymknac oko na swawole i huczne
biesiady rozrzutnego syna, zastanwmy sie, komu okazalismy wyro-
zumiaosc i miosierdzie. Moze sie okazac, ze dostapi ich od nas. . .
Syn Czowieczy, ze co gorliwsi lub gnusniejsi, pochopnie litujac sie
nad nedza moralna domniemanego rozpustnika, usiowali za wszel-
ka cene wybaczyc Temu, ktry za nas umar! A to, zaiste, ciezki orzech
do zgryzienia nawet dla najzdrowszych zebw.
Rozsadek
podpowie nam, ze moze nie warto sie az tak fatygowac,
bo prby odpuszczenia Jezusowi jego fatalnej reputacji i niezbyt wy-
kwintnego gustu moga okazac sie dla nas zbyt kosztowne. Duch Swie-
ty upewni nas, ze badz co badz ze skruchy grzesznika najbardziej cie-
szy sie jego Ojciec wraz z anioami. Nam zas niech wystarczy widok
agodniejacej twarzy, uwazne spojrzenie i gotowosc do walki. To i tak
wiecej niz cud to wiara.
A nierzadnice?
Cz, na og umieja liczyc, tylko troszke pomieszao
im sie w gowach. Bo marnie oszacoway swe ciaa i zyja z ludzkiej
aski zamiast z Bozej, ktra nie rzuca zapaty i tandetnych byskotek
na st, lecz wylewa sie obficie na odkupione krwia ciaa i dusze.

55
Swiniopas

Pan Jezus da nam do zrozumienia, ze zamysy wilkw w owczych


przebraniach rozpoznamy po owocach ich wiary. Beda sprawiac wra-
zenie, ze obojetne jest im osobiscie, co i jak mwia, i do kogo, byle
tylko ich suchano, bo bez posuchu sa niczym. Owoce ich beda cierp-
kie, zarty zosliwe i bez polotu, a rady okaza sie ciernistymi wiechcia-
mi, ktre dooza nam udrek i goryczy, zamiast ich ujac i osodzic nasz
krtki zywot.
Trudno nam bedzie odpoczac w ich obecnosci. Gdyby odjeo im mo-
we, nie wiedzieliby, co z soba zrobic, bo przed oczami nie maja Boga
i ludzi, lecz pusto dzwieczace
sowa, ktre bezadnie skadaja w prz-
nosci swego umysu. Cudza, konsekwentna mysl i gorace uczucie za-
wsze bedzie zagrozeniem dla tych, ktrzy chca usidlic dusze i pano-
wac nad nimi, zamiast je zbawic. Bo sami pchaja i strasza, zamiast
pociagac
i dodawac otuchy.
Wzdychaja do grskich wspinaczek i wyzyn ducha, ale z ich ust nie
usyszymy zwyczajnej ludzkiej przestrogi, ktra zmeczonemu piel-
grzymowi mwi, ze jego towarzysz zna droge, jaka sam przeby. Nie
zdradza sie nam atwo ze swymi planami, ale poznamy je z przypo-
wiesci naszego pasterza, ktry nie tylko wie, dokad sam idzie, ale tez
co zamysla jego pokonany na Golgocie przeciwnik.
A to temu ostatniemu wasnie bardzo zalezy, zebysmy cierniowa
droge chway modszego syna uznali za wybaczalny bad, zyciowa
pomyke i bankructwo przysoniete przez ojca, a nie nagrodzone.
Zebysmy nigdy, ale to przenigdy, nie pomysleli, ze ten zadeklarowa-
ny awanturnik i ulubieniec prawdziwie pieknych kobiet mia w sobie
cos porywajacego
cos, co przewyzsza wszelki rozum. Bo z pieka
rodem jest ten, kogo zawsze cieszy nasza skrucha, a nigdy prawda,
ktra rozjasnia nasze oblicza.
Starszy brat pomwi modszego o to, ze sie ajdaczy, ale my dzi-
siaj wiemy, ze to nieprawda i ze Medrzec, ktry opowiedzia te histo-
rie, a uwaznym suchaczom przedstawi w niej samego siebie i swego
przeciwnika, jest Panem wszechswiata. Tylko On jest w mocy zetrzec

56 J EZUS POSZUKIWANY
Syn marnotrawny rozpustnik czy Swiety?

pod naszymi stopami szatana, ktry jest rwny poteznym anioom,


a nie bezboznym ludziom. Nad niebiosa wynis Go sam Ojciec, ktry
nie zostawi nas bez rady i mocy. Wywyzszenie to nie nasza dziaka
zostawmy to Najwyzszemu.
Do nas nalezy najwieksza na ziemi i w niebie wadza sadzenia.
Da
nam ja Syn Czowieczy i pokaza, jak jej uzywac. Da z nia tez wol-
nosc, bez ktrej nie wiedzielibysmy ani tego, ze mozemy zachowac
zycie, ani tego, ze mozemy je stracic. Czowiek, ktry wie, ze moze
przeciwstawic sie najwyzszemu dobru i miosci, jest w reku Boga; to
aska przywrcia mu wolnosc, ma wiec za co dziekowac, bo zyje, a zy-
wy pies jest lepszy niz martwy lew1 . Tylko umarli nie popeniaja bedw.
A ten przysowiowy pies z samej wdziecznosci pjdzie za swym pa-
nem na koniec swiata.
Dlatego dopki zyjemy, nie wstydzmy sie rozrzutnego syna, lecz
bierzmy zen przykad, a wtedy nie dosiegna nas oszczerstwa jego su-
peroszczednego brata. Prowadzmy rozwiazy zywot, zadawajmy sie
z kim popadnie, a najlepiej z niegodnymi naszej litosci2 . Rozwiazujmy

peta naozone przez wadcw tej ziemi. Nie dawajmy mniej niz prze-
baczenie, bo tylko miosc jak ojcowski paszcz przykrywa mnstwo
grzechw.
Skrzywdzeni i ponizeni musza niekiedy pierwsi ugoscic nieprzyja-
ci. Wasnie wtedy wstepuja w slady Chrystusa, gdy wiedza, ze ich
cierpienie jest niezasuzone, a ich winowajcy nie wiedza, co czynia.
A jesli tego nigdy nie robia albo tylko od swieta i na pokaz, to lepiej
niech nie udaja, ze maja cos wsplnego z hanba Odkupiciela, bo po-
miesza im sie w gowach.
Bunt to rzecz ludzka, ale zakamanie to diabelskie pietno. Przy pra-
cy w winnicy licza sie czyny, a nie sowa. A mapa, chocby najlep-
sza, nie zastapi
podrzy. Bg wspiera wszystkich, nawet najwiekszych
tchrzy, jesli w koncu wstana od recznych robtek w domowym zaci-

1 Kaznodziei 9:3-6
2 ukasza 14:12-14

57
Swiniopas

szu i przyoza reke do puga. Tylko powaleni wiedza, ze moga po-


wstac. Tylko grzesznicy wiedza, ze zyja.
To wasnie Chrystus przekona nas, ze nie nadajemy sie na zertwe
dla Boga, chociaz wielu widzi w nas pozaowania godne ofiary losu.
My jednak wiemy, ze dla Ojca nie jestesmy dosc czysci. Susznie wi-
dza w nas skazancw, bo swiadomie przyjelismy sprawiedliwy wy-
rok i czekamy na smierc tak jak na zycie. Nie rozumieja tylko jednego:
dlaczego czasem jest nam tak wesoo.
I kiedy przyjdzie po nas Dobry Pasterz, ich dzisiejsze zdumienie
obrci sie w skowyt, w woanie o pomste do nieba, ze wzieto w g-
re nie tych, ktrym to sie nalezy. Ze aski nielegalnie (bez ich zgody,
a nawet o zgrozo! ku ich cakowitemu zaskoczeniu) dostapili pro-
stacy, nieudacznicy, utracjusze i inni burzyciele porzadku publiczne-
go ludzie, ktrym nie chciao sie uczestniczyc w wielkich sprawach
przemijajacego
swiata.
Wtedy nikt juz nie bedzie nikogo o niczym przekonywa. Bo starszy
brat usysza juz dawno, dlaczego nie powinien gniewac sie na mod-
szego. A modszego doszo juz przed zaozeniem swiata, kim jest je-
go Ojciec. Bo On i Ojciec to jedno1 . Poznaja Go ci, ktrzy penia jego
wole2 , a wzgardzonym i ponizonym przyswiecac bedzie nadzieja
matka gupich 3 .
26 marca 1998

1 Jana 10:24-30
2 Jana 7:15-18
3 1 Koryntian 1:22-29

58 J EZUS POSZUKIWANY
Syn marnotrawny rozpustnik czy Swiety?

P P P

Exposition
Osad
moralny prowadzenia sie modszego syna z bodaj najsynniej-
szej przypowiesci Mistrza raczej nie podlega dzis publicznej dyskusji.
Gosy tak wewnatrz, jak i na zewnatrz
chrzescijanskich denominacji
(czesto bardzo porznionych co do drugorzednych czy wrecz bahych
spraw) akurat tego osadu nigdy nie kwestionuja.
Wypada sie zastanowic, dlaczego tak sie dzieje, skoro nawet przy
pobieznej lekturze podobienstwa uwazny czytelnik musi dojsc do wnio-
sku, ze duza przesada jest zakwalifikowanie roztrwonienia ojcowizny
jako grzechu przeciwko Bogu, niechby i posza ona bya w caosci na
cielesne uciechy.
Czym rzni sie postepek utracjusza od dajmy na to postepku
zodzieja, zabjcy czy cudzooznika? Odpowiedz brzmi: ten postepek,
czy raczej postawa zyciowa, w przeciwienstwie do tamtych nikomu
nie czyni krzywdy nie stoi wiec w kolizji z najwiekszym, a jesli blizej
sie przyjrzec, z zadnym z Mojzeszowych przykazan.
Czemu wiec, od wiekw, zarwno wierzacy, jak i niewierzacy chca
w doli modszego syna widziec obraz ludzkiej nedzy i moralnego
upadku (pomimo iz ma ona bardzo niewiele wsplnego z prawdzi-
wym upadkiem), a w oczach jego ojca gotowosc przebaczenia prze-
win swojej latorosli (pomimo ze nie znajduje ona wyrazu w ustach
wielkiego gospodarza)?
Czym jest rozrzutnosc modszego syna: antywzorem prawdziwej
poboznosci czy tez moze najzywszym jej ucielesnieniem, noszonym
w sercach najwiekszych tego swiata?

59
Swiniopas Odsona

Kim jest starszy z dwch synw: maym zazdrosnikiem czy kam-


liwym sugusem potwarzy dla wierzacych w moc tajemnego rozkazu
danego przez ojca modszemu.
Czemu w koncu Jezus opowiedzia te historie, wasnie gdy jak
twierdzi ukasz zblizali sie do Niego celnicy i grzesznicy, czyli lu-
dzie odtraceni
wzgardliwym osadem uczonych w Pismie?
Chyba najatwiejszym do uchwycenia szczegem tej niezwykej
przypowiesci mogacym posiac w czujnym umysle ziarno bogosa-
wionej watpliwosci
jest zatarte w wiekszosci tumaczen (zachowuje je
przekad Biblii Brzeskiej i Wujkowe tumaczenie Wulgaty) rozrznie-
nie miedzy okresleniem, jakiego uzywa Jezus, referujac, co utracjusz
zrobi z przypada mu czescia ojcowskiej majetnosci, a okresleniem,
jakim posuguje sie starszy brat, pomawiajac modszego o ajdactwo.
Rznica ta nie jest bagatelna jest powazna, i nawet ci, ktrzy nie
przebieraja zbytnio w sowach, w tym miejscu powinni dokonac roz-
sadnego
wyboru.
Narrator mwi1 bowiem: modszy syn rozproszy 2 swj dzia: jak
Ezechiel rozrzuca swoje wosy na wiatr, demonstrujac zapowiada-
3
ne rozproszenie niewiernego Izraela , czy jak Bg, ktry w swoim
gniewie rozprasza wyniosych z zamysw ich serc4 .
Znaczenie tego sowa oparte jest o rdzen rzeczownika ciao (w zna-
czeniu korpus, ksztat ) i przywoywane jest w wielu miejscach Pisma
tam, gdzie cos lub ktos to ciao dzieli na kawaki (dezintegruje, ale
nie unicestwia). Na pewno brakuje w nim konotacji moralnej jest to
sowo podstawowe, precyzyjne i poreczne, ale samo z siebie nie moze
suzyc wartosciowaniu.
Moze ono suzyc co najwyzej za wskazwke dla kryterium sadu.
Na przykad, jesli ktos rozsypuje ziarno, to osad jego czynu zalezy
wwczas od tego, po co to robi czy chce je przebrac, posiac, czy tez

1 ukasza 15:13 3 Ezechiela 5:1-10


2 gr. rozrzuci , rozdzieli , 4 ukasza 1:49-53
rozsypa

60 J EZUS POSZUKIWANY
Syn marnotrawny rozpustnik czy Swiety?

sprawic, zeby nie trafio nigdy w zyciodajna glebe. Chodzi tu tylko


o to, ze samo z siebie nie definiuje ono wartosci moralnej.
Mniej sympatyczna z przedstawionych postaci mwi1 natomiast:
mj brat zmarnowa 2 ojcowski majatek , czyniac go tym samym samo-
lubnym, zasugujacym na swj nedzny los wyrodkiem szlacheckiego
sioa. Jest to wrecz przeciwienstwo poprzedniego znaczenia. Uzyte
jest ono przez Jezusa, gdy mwi On o po zeraniu domw wdw3 ,
czy Pawa, gdy ten aje Galacjan za to, ze kasaj a i po zeraj a si e na-
4
wzajem, miast budowac .
Wskazuje na znane kazdemu doskonale postepowanie ksobne, za-
wierajac zarazem ewidentna kwalifikacje moralna czynu: zamys taki
nigdy nie moze suzyc niczemu, co zwie sie dobrem.
Tematem tej przypowiesci, podobnie zreszta jak i tematem na-
stepnej5 , jest wedug mnie faszywy osad prerogatyw sug Bozych,
osad pragnacy zdyskredytowac ich bezsprzeczne zasugi: dla dobre-
go imienia miujacego
grzesznikw ojca czy tez dla godnosci bogacza
nie tak znw przejetego stanem swoich wierzytelnosci, jak by mozna
to byo wnosic z kopotliwego dla duznikw donosu na trwoniacego
majatek
zarzadc
e.
Dlatego wasnie Jezus dokonuje tego rozrznienia, do dzisiaj skwa-
pliwie retuszowanego przez miosnikw fanaberii rzekomych ojcw
koscioa.
Druga z okolicznosci demitologizujacych w moich oczach prorocka
przypowiesc wiaze sie z bezposrednia manifestacja woli drogich sobie
uczestnikw spotkania.
Syn wyznaje ojcu grzech przeciwko niemu i przeciwko niebu6 . . .
Rozumiem, ze mgby miec on swiadomosc wykroczenia przeciwko
znanemu sobie prawu ojcowizny. Czym jednak wytumaczyc dwu-

1 ukasza 15:30 4 Galacjan 5:14-17


2 gr. zniszczy, pochona , 5 ukasza 16:1-17
pozar , przepi , przejad , przehula 6 ukasza 15:21
3 Mateusza 23:14

61
Swiniopas Odsona

krotne poswiadczenie przewin wobec nieba?! Skad miaby wiedziec,


ze grzeszy przeciwko niebu, jesliby tam nigdy nie by?
Czy na obrone powszechnie przyjetego rozumienia nalezaoby
przypisac krasomwstwo swiniopasowi lub narratorowi opowiesci?
Chyba nie. Znacznie prosciej i uczciwiej wobec Mistrza jest zaozyc,
ze swiniopas doskonale wiedzia, o czym mwi.
Do tego, ktry z grzesznikw twierdzi w akcie skruchy, ze nie jest
ju z godzien nazywa c si e synem swego ojca?! Jesli w by sy-
nem, zanim zgrzeszy, to wwczas nie jest grzesznikiem, bo grzeszni-
ka usynawia dopiero Ojciec, gdy ten uwierzy rekojmi Ducha uciele-
snionej w Pierworodnym. To wszak podstawy chrzescijanskiej teolo-
gii. Tymczasem przypowiesc bardzo jasno mwi o realiach rodzinnej
wiezi jako uprzednich wobec domniemanego przeniewierstwa.
Nie da sie tego zozyc do kupy, utrzymujac, ze rozrzutny syn to
grzesznik zyjacy w nieswiadomosci co do zarzadze n i woli Swietego.
Tej bajki zadne zdrowe dziecko nie strawi.
Trudno tez dopatrzyc sie u ojca jakiegos gestu przebaczenia. Ow-
szem, orygina mwi nam wyraznie o zrozumiaym dla kazdego po-
ruszeniu i wspczuciu rodziciela, ale o wybaczaniu przezen przewin
nawrconemu na wasciwa droge hulajduszy nigdzie nie ma mowy.
Warto tez zwrcic uwage na drobna, lecz czytelna przesanke prze-
mawiajac a za twarda ojcowska sankcja nie dla przygany za ze spra-
wowanie, lecz wasnie dla pochway i zasuzonej nagrody dla idacego
w zaparte, upapranego w gnoju i wygodniaego krlewicza.
Ojciec kaze przybyszowi dac sanday, pierscien i. . . dosownie, naj-
pierwsz a szate1 . Nie najlepsza, a najpierwsz a, nie te, ktra jest
z najlepszych tkanin, lecz te, ktra ma prawo nosi c wyj atkowa
osobisto s c, a nie jakis, za przeproszeniem, lubiezny ajzus spod ciem-
nej gwiazdy, ktry troche zbyt pzno poszed po rozum do gowy.
Zakadajac, ze niewatpliwy
zaszczyt, istotnie, przysuzy sie duszy
i ciau rozpustnika, warto zadac sobie zarazem pytanie, ile najpierw-

1 gr. pierwsza w czasie, miejscu lub pod wzgledem waznosci

62 J EZUS POSZUKIWANY
Syn marnotrawny rozpustnik czy Swiety?

szych szat przewidziano w niebie dla grzesznikw i czy na pewno


starczy ich dla stroniacych
od przykadnego wyuzdania utracjusza.
Czytajac ten wasnie werset, nieodmiennie od lat odnosze wraze-
nie, ze pochlebstwo dla ludzkiej duszy, ktre niby eliksir zycia od
wiekw sacz a przez szatanska somke chrzescijanskie domeny z uro-
jonego utozsamienia wasnej doli z dziaem i dola rozrzutnego syna,
bierze sie nie tyle z zyczenia pobazliwosci dla ich wasnej czy nawet
cudzej rozwiazosci
moralnej, co ze znacznie mniej poboznej nadziei
na uhonorowanie przez Ojca tak, jak zosta przezen przyjety Syn, kt-
ry by umary, a ozy, a ktremu jednak, moim zdaniem, chodzio po
gowie cakiem co innego, niz mogliby sie tego spodziewac po Nim
uczeni w Pismie przyjmujacy osad starszego brata nad modszym za
dobra monete.
Do dzisiaj przeciez uwaza sie za oczywiste, ze krlewski splendor
przypada z miejsca nawrconym grzesznikom i nie wymaga on na or-
lich wysokosciach lepszych referencji nad te wyssane z palca w szk-
ce niedzielnej. Jest to oczywisty skutek pomieszania podstawowych
pojec wiary w Syna Bozego.
Pozwole sobie tez na koniec przywoac oryginalne brzmienie zda-
nia, ktre przyjeo sie uwazac za moment wasciwej, ozdrowienczej
decyzji domniemanego renegata. Napisane jest wiec: Wstawszy, pj-
de do ojca mego i powiem mu. . . , co mozna rozozyc na: Kiedy wstane,
to pjde. . . W oryginale nie ma bowiem jak chca tego z niezrozu-
miaych powodw tumacze dwch rwnorzednych wobec siebie
czasownikw, nie ma: Wstane i pjde. . . W miejscu pierwszego jest
imiesw uprzedni, ktry jasno sygnalizuje nie tyle wole, co wiedz e
pastucha odnosnie tego, co wkrtce stanie sie jego udziaem.
Kiedy wiec swiniopas wstanie1 , to pjdzie do ojca i powie mu, ze
zgrzeszy, nie jest godzien nazywac sie tym, kim jest, i ze tylko wola
rodziciela moze przywrcic go do jego praw.

1 gr. tego samego sowa uzywaja


ewangelisci, piszac
o zmartwychwstaniu

63
Swiniopas Odsona

Czy zatem naprawde tak trudno zaozyc, ze bogobojny krlewicz


wyzu sie ze wszystkiego, co mia i kim by, swiadomie stajac sie kims
nizszym od tuczonych na rzez stworzen (dla ktrych nie byo miej-
sca nawet w izraelskim jadospisie, a cz dopiero w jerozolimskiej
swiatyni),
po czym konsumujac do konca swoja rzeczywista nedze,
nie znawszy grzechu, sta sie grzechem w intencji wykupienia z niej
przez wiare wybrancw swego wielkiego rodziciela?
Czemuz to wasnie przy lekturze tej przepieknej przypowiesci, ilu-
strujacej
mysla i wola ukasza geboki sens godnego nasladowa-
nia Chrystusowego poswiecenia1 , chrzescijanie zapominaja o kanonie
apostolskiej nauki2 ?
Dobrze i madrze
jest liczyc na wpywowe znajomosci podczas rezu-
rekcji. Bardzo gupio jest jednak spodziewac sie wwczas zrozumienia
Krla duchw dla tak jaskrawej ignorancji w sprawie tego, co On sam
uwaza za dobre i za ze. . . Bardzo gupio i bardzo brzydko.
No i wypywa na koniec pytanie natury zasadniczej: Czy jedno
z najbardziej elementarnych przekonan chrzescijan, na ktrym zbudo-
wano tysiace kazan i pouczen przekonanie, ze drogi modszego syna
nalezy sie wstydzic, zamiast nia kroczyc jest podstawa ich wasnego
poczucia tozsamosci z wola i wadza sadzenia
Galilejczyka?
Ja twierdze, ze jest. I chociaz wypiem z celnikami i grzesznikami
niejedno piwo, a zatoczyem swoim ramieniem nad niejedna kobieta
lekkich obyczajw, to jednak nie zazdroszcze tym z nich, ktrzy pew-
nego pieknego dnia beda sie musieli z owego przekonania wytuma-
czyc przed Sedzia Izraela. Ze wzgledu na nich nie chciabym ogladac
tego dnia ze wzgledu na prawde pragne, zeby rycho nastapi.
24 lipca 2011

1 Filipian 2:4-11
2 2 Koryntian 5:21; 8:9

64 J EZUS POSZUKIWANY
{
A oto pewien uczony w zakonie wystapi i wystawiajac go na prbe, rzek:
Nauczycielu, co mam czynic, aby dostapic zywota wiecznego? On zas rzek do niego:
Co napisano w zakonie? Jak czytasz? A ten, odpowiadajac, rzek: Bedziesz miowa
Pana, Boga swego, z caego serca swego i z caej duszy swojej, i z caej mysli swojej,
i z caej siy swojej, a blizniego swego jak siebie samego. Rzek mu wiec:
Dobrze odpowiedziaes, czyn to, a bedziesz zy. On zas, chcac
sie usprawiedliwic,
rzek do Jezusa: A kto jest bliznim moim? A Jezus, nawiazuj ac do tego, rzek:
Pewien czowiek szed z Jerozolimy do Jerycha i wpad w rece zbjcw,
ktrzy go obrabowali, poranili i odeszli, zostawiajac go na p umarego.
Przypadkiem szed ta droga jakis kapan i zobaczywszy go, przeszed mimo.
Podobnie i Lewita, gdy przyszed na to miejsce i zobaczy go, przeszed mimo.
Pewien Samarytanin zas, podrzujac tedy, podjecha do niego i ujrzawszy,
ulitowa sie nad nim. I podszedszy opatrzy rany jego, zalewajac je oliwa i winem,
po czym wsadzi go na swoje bydle, zawiz do gospody i opiekowa sie nim.
A nazajutrz doby dwa denary, da je gospodarzowi i rzek: Opiekuj sie nim,
a co wydasz ponad to, ja w drodze powrotnej oddam ci. Ktry z tych trzech,
zdaniem twoim, by bliznim temu, ktry wpad w rece zbjcw? A on rzek:
Ten, ktry sie ulitowa nad nim. Rzek mu Jezus: Idz, i ty czyn podobnie.

Ewangelia ukasza 10:25-37


M IOSIERDZIA CHC E, A NIE OFIARY

amarytanie mieli dosc powodw, zeby nie lubic Zydw. Nie-

S ktrym wrazliwszym moralnie milszym by swojski rj much


brzeczacych
nad kupa gnoju niz wybrany nard wraz z kasta
wyniosych, niezdolnych do litosci kapanw. Jezus wiedzia o tym,
dlatego nie mia zalu, ze w pewnej samarytanskiej wiosce odmwio-
no Mu gosciny tylko dlatego, ze posancy zdradzili sie z celem podr-
zy Mistrza1 . Uczniw zbia z tropu ta jednoznaczna odmowa. Po raz
pierwszy moze tak wyraznie dano im do zrozumienia, ze nie wystar-
czy byc wyznawca Mesjasza, zeby pozyskac dlan ludzkie serca.
Jezus bez trudu przywoa do porzadku swoich rozgniewanych
podopiecznych, ktrzy na ratunek innym spieszyli w skafandrach
wasnej sprawiedliwosci2 . Dopiero jednak smierc i zmartwychwstanie
Nauczyciela upewniy ich o tym, ze nie musza bac sie zmazy i odrzu-
cenia, bo litosci nie da sie wyswiadczyc tym, ktrzy wstydza sie ja
przyjac,
a nawet pomyslec o tej najgebszej potrzebie wasnej duszy.
Bg nie jest taki jak czowiek i nie brzydzi sie nedza ubogich. Za
bluznierstwo i obraze nie odpaca zorzeczeniem i nienawiscia. A jego
gniew objawia sie nie wtedy, gdy mwi, ale gdy milczy, pozostawia-
jac
niewdziecznikw samym sobie. Jego niezwykosc i moralna cnota
przejawia sie tez tym, ze przemawia do kazdego, kto chce Go suchac,
czy jest to jego zagorzay wyznawca czy faryzeusz Grek, Samaryta-
nin czy Zyd mezczyzna czy kobieta.
Dlatego wasnie Jezus, rozmawiajac pewnego dnia z uczonym Zy-
dem, nie zawaha sie poddac jego oczom obrazu litosciwego Sama-
rytanina. Unizajac sie przed wyniosym obrazoburca, da przykad
miosierdzia ze strony osoby, ktra pogardzali nawet jego wyznawcy.

1 ukasza 9:51-53 2 ukasza 9:54-56


Miosierdzia chce, a nie ofiary

Uczony nie by az tak nieczuym i perfidnym czowiekiem, jakim chca


go widziec dzisiejsi czytelnicy Pisma. Draznio go tylko to, ze Mistrz,
nie odrzucajac zakonu, mieni sie Zbawicielem swiata.
Jaki wytrych do bram Krlestwa mia w zanadrzu ten Nauczyciel,
ktry odpuszcza grzechy, a nie domaga sie ofiar? Uczony wiedzia,
co jest istota prawa Mojzeszowego. Nie wzbudzao w nim watpliwo-
sci, ze aby zyc, nalezy kochac Boga tak mocno, jak sie da przynaj-
mniej tak, jak kocha uczony Zyd. Przestrzeganie prawa susznie wy-
dawao mu sie wystarczajacym zadoscuczynieniem Bozym wymaga-
niom.
Nie rozumia tylko jednego: jak mozna warunkiem zycia uczynic
cos zupenie dlan niemozliwego. Owszem, Boga jeszcze jakos mg
miowac caym sercem, dusza i mysla. Ale blizniego?. . . Toz to chyba
szalenstwo! Jesli ten czowiek mia rodzine, to wiedzia doskonale, ze
bliznich trudno czasem nawet zniesc, a cz dopiero miec ich za rw-
nych sobie. Ale w zakonie stoi jak w: Kochaj blizniego swego jak siebie
samego1 . Nie bardziej i nie mniej dokadnie tak jak samego siebie.

A kto jest bliznim moim?2

Pytanie to ukasz okresli jako prbe usprawiedliwienia. I mia ra-


cje. Ale zeby chciec rozmawiac z Bogiem, trzeba myslec jak w Zyd
ze najmniejsza skaza na sumieniu obraza jego majestat. Dlatego choc
uczonym powodoway ze i bluzniercze zamysy, to wadza mesjan-
skiego osadu sprawia, ze zada cakiem rozsadne
pytanie. Dokadnie
takie, jakie dzisiaj w swoich modlitewnych komorach zadaja wierza-
cy chrzescijanie, nie znajdujac nan dobrej odpowiedzi. Na to pytanie
Mistrz odpowiedzia juz dawno, i to z olsniewajac a precyzja, ale na-
sze mae serca i twarde karki niechetnie godza sie z najdonioslejszym
prawem Krlestwa Bozego miosierdzia chce, a nie ofiary3 .

1 Kapanska 19:13-18
2 ukasza 10:29
3 Mateusza 9:10-13

68 J EZUS POSZUKIWANY
Kto jest moim bliznim?

Oskarzyciel chciaby, zebysmy w obrazie samarytanskiej posugi1


widzieli przykad godny nasladowania, dzieki ktremu otrzymamy
przepustke do nieba. Temu zrecznemu kamstwu sprzyja nasza nie-
uwaga przy czytaniu przypowiesci. Zauroczeni wyrazistym obrazem
ludzkiej troski i poswiecenia atwo zapominamy o koncowych so-
wach Jezusa wskazujacych
cel, ktremu obraz mia posuzyc.
Uczony chcia wiedziec, kogo ma miowac jak samego siebie, zeby
sprostac wymogom prawa zeby zyc. Jako odpowiedz otrzyma zas
takie oto pytanie:

Ktry z tych trzech, zdaniem twoim,


by bliznim temu, ktry wpad w rece zbjcw?2

Co mia czynic uczony? Tylko jedno: mia kochac jak samego siebie
tego, ktry by sie nad nim nachyli jak Samarytanin nad skatowanym
i obdartym wedrowcem. Mia oczekiwac i starac sie rozpoznac mio-
sierdzie tak, jak oczekuje tego na p umary i pozbawiony wszelkiej
nadziei na przetrwanie. Mia przyjac aske chocby z rak najbardziej
wzgardzonego przezen czowieka nie dlatego, ze go zna, podziwia
czy lubi, ale poniewaz to on tylko dostrzeg lezace przy drodze jego
bezwadne i okaleczone ciao.
To on zatroszczy sie o nie bardziej niz wiekszosc z nas zatrzymu-
jacych
sie nad ludzka niedola. Nie oczekiwa zapaty, wzbraniajac sie
obarczyc kosztami opieki nawet gospodarza, bo wiedzia, ze w po-
amaniec i bankrut, ktrego przywid na swoim bydleciu, nie ma na-
wet na chleb. Tylko tyle mia czynic uczony. I az tyle. Bo dozgonna
wdziecznosc za przywrcenie do zycia to najwyzszej prby dowd
wiary w Ozywiciela.
Jezus wiedzia, ze stoi przed Nim bluznierca, czowiek, ktry nie
tylko nie doswiadczy miosierdzia, ale uwaza, ze na aske jest zbyt
wielki i zbyt prawy. Ze byszczy dobrymi checiami, ale tak naprawde

1 ukasza 10:30-35
2 ukasza 10:36-37

69
Miosierdzia chce, a nie ofiary

zadowolioby go tylko, gdyby mg zapedzic Mesjasza w kozi rg py-


taniami o zakon. Ale Jezus wiedzia tez wiecej: wiedzia, ze ten czo-
wiek, choc w duchu bluzni Wszechmogacemu, zasuguje jak kazdy,
zeby wytumaczyc mu, ktredy wiedzie droga do Ojca i jak jest waska.
Dlatego zamiast go potepic i rozgniewac sie, spokojnie wyjasni mu
w podobienstwie, na czym polega jego fatalna pomyka. Powiedzia
mu po prostu, ze byc moze nie wie, w jak opakanym stanie sie znajdu-
je. A jesli uwaza, ze Bg, chcac
uratowac go od smierci, zada
od niego
cudw i dowodw posuszenstwa w postaci poswiecenia dla innych,
to ma przed oczami nie tego Boga, ktrego On sam przyszed objawic.
Sowa Mistrza zapamietali jego wierni, choc krnabrni uczniowie,
aby byy swiadectwem ich slepej wtedy jeszcze wiary i metnej nadziei
oraz pociecha i pokrzepieniem dla utrudzonych pielgrzymw, ktrzy
nie chca tracic si i cennego czasu.
Bo ta przypowiesc, ktra przykry kurz wiekw, lsni takze dla nas.
Ona mwi nam, ze aby zyc i zycie to zachowac, nie trzeba kochac nie-
wdziecznych ofiar przydroznego rozboju, lecz tego, ktry zasuguje
na wdziecznosc i czesc.

Bo i nas znaleziono gdzies przy drodze, prawie bez zycia, p-


przytomnym opatrzono rany. Znalaza sie oliwa, mocne wino
i juczne bydle, ktrym usuzy nam niestrudzony pielgrzym.
Ocknelismy sie mniej lub bardziej trzezwi w przydroznej go-
spodzie z dala od zgieku miast i murw warowni. Dowiedzie-
lismy sie od Gospodarza, kim jest nasz dobroczynca i ze za-
paci za nasz wikt cae dwa denary. Jesli doliczyc do tego ce-
ne zycia, to cakiem sporo jak na kogos, kto nie jest nam nic
winien. W dodatku obieca ponoc wynagrodzic Gospodarzowi
wszelkie poniesione na nas wydatki. Co za gest! Kto z nas po-
myslaby przedtem, ze jestesmy warci jakiegos kredytu.
Dziwny czowiek moze On wie lepiej? To prawie podejrzane,
jak nas potraktowano, gdyby nie to, ze Gospodarz nie wygla-
da na pokrzywdzonego przez los. Bez szemrania usuguje nam

70 J EZUS POSZUKIWANY
Kto jest moim bliznim?

przy stoach, zagadnie czasem i czesto sie usmiecha, jakby do-


brze pamieta wczorajszy dzien, kiedy powracalismy do zycia.
A gdy patrzy, to spywaja na nas jak drogocenny olej sowa mi-
osnej piesni:

Piekna jestes, moja przyjaciko, jak Tyrsa,


pena wdzieku, jak Jeruzalem, grozna jak hufce waleczne!
Odwrc swoje oczy ode mnie, bo mnie przerazaja! 1

Dziwny blask bije od niego niby z poteznego zrda, a sama


agodnosc i promiennosc jego spojrzenia sprawia, ze czujemy
sie lepsi, zupenie jak wiosna, gdy askawe sonce grzeje nam
zziebniete kosci. Nasz Gospodarz sprawia wrazenie, jakby by
tu zawsze. Chyba jest w jakiejs tajemnej zmowie z tamtym me-
zem miosierdzia. Moze On naprawde powrci i ujrzymy Go
nareszcie twarza w twarz.

Kapan i lewita nie zatrzymali sie przy nieszczesniku nie dlatego,


ze byli wyjatkowo
podli i nieczuli, ale poniewaz jak slepcy chodzili
w ciemnosci i litosc nad ta ofiara rozboju mieli za niepotrzebna i zbyt
kosztowna strate si i czasu. Dla ozywionych samarytanskim Duchem
chrzescijan swiadczenie miosierdzia to w kazdym czasie najbardziej
palaca
z osobistych potrzeb. Nie dlatego, ze zbawia, lecz ze naszemu
zbawieniu suzy. Bo tylko mierzac wasne siy z cudza niemoca, moze-
my poznawac lepiej i peniej wielkosc Bozego miosierdzia nad nami.
Zeby zyc i wydawac zyciodajne owoce, musimy jak samego sie-
bie kochac tylko tego, ktry pewnego dnia usuzy nam przy drodze.
Bo to On, Jezus, jest naszym bliznim i bratem, a jego unizenie czyni
nas dziecmi Boga zywego. W Nim jest ukryte nasze zycie i tylko po-
znawszy Go, mozemy Go nasladowac, a doswiadczywszy jego litosci,
swiadczyc ja innym.
Nikomu z nas przeciez tak jak owemu uczonemu w Pismie nie
przyszoby nigdy do gowy, ze aby dawac, nie trzeba byc dobrym,
1 Piesn 6:4-12

71
Miosierdzia chce, a nie ofiary

lecz wyciagn ac
rece po dobry dar, ze aby kochac Boga, ktry jest zy-
ciem, droga i prawda, trzeba znienawidzic wasne zycie, wasna droge
i prawde zobaczyc je oczyma Samarytanina z prorockiej przypowie-
sci.
Nawet Judasz doskonale poja nauki Mistrza, za nic tylko nie chcia
byc jego duznikiem. Uzna prawde objawiona za wasna i nikt go dzis
nie zauje, bo wasnorecznie dopeni swej hanby. Znienawidzi Zba-
wiciela tak, ze zabia go litera zakonu, do ktrej sie odwoa.

Zaprawde, zaprawde powiadam wam,


jesli ziarnko pszeniczne, ktre wpado do ziemi,
nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje;
lecz jesli obumrze, obfity owoc wydaje.
Kto miuje zycie swoje, utraci je,
a kto nienawidzi zycia swego na tym swiecie,
zachowa je ku zywotowi wiecznemu.1

Sposrd uczniw tylko opetanemu morderczymi myslami Judaszo-


wi sowa te podobay sie, bo nakaz ten nic go nie kosztowa, wiec choc
leza jak kazdy z nas przy drodze, to wzgardzi tym, ktry i nad nim
sie nachyla. Odtraci
aske jak poraniony i zbity pies, ktry w smier-
telnej agonii kasa wyciagni
eta reke. On tak kocha wasne zycie, ze
znienawidzi jego zrdo i miare.
Dlatego rozsadnie
zrobimy, nie udajac przed Bogiem, ze nic nam nie
brakuje, a nasi bliscy nie draznia i nie sprawiaja nam bolesnego zawo-
du. Chrystus Pan przychodzi z potrzebujacymi i nie jest konowaem,
lecz lekarzem dusz. Jesli potrzeb jest wiele, tym lepiej, bo potrzebuja-
cy nie sa ciezarem i Bozym dopustem, lecz jego odpustem, dowodem
wiernosci oraz ulga i bogosawienstwem Panskim dla jego Koscioa.
Bo to od najbardziej zaduzonych, zaamanych i rozgoryczonych bi-
je swiety blask. To oni wasnie zrozumieli, kto ich przywid do go-
spody, opatrzy ich rany i zapaci za nich z wasnej kiesy. Zrozumieli,

1 Jana 12:24-27

72 J EZUS POSZUKIWANY
Kto jest moim bliznim?

ze ten ktos musia bardzo ich kochac, bo nie zada


darw i ofiar, a tyl-
ko chcia, zeby wytrwali, az przyjdzie. Dlatego jesli pragna tym wiecej
i wciaz sa nienasyceni, to nie jest to ich hanba i maodusznoscia, lecz
miara ich ludzkiej wielkosci.
Bo to oni beda wstepowac w slady Mistrza i czynic tak, jak chcieliby,
zeby im czyniono; litowac sie, aby mc poznac wielkosc Ojcowskiego
serca. Wiedza bowiem, ze pewnego dnia Swietlisty Samarytanin po-
wrci i odda im co do grosza za te kosztowne w jego oczach kubki
czystej wody dla spragnionych.
W przydroznej gospodzie nawet ostatnich poamancw pocieszy
wino z Panskich upraw, skromnosc i oddanie kobiet oraz spiew ku chwale
Boga Ojca i jego Syna. Ale zwiastunom zbawienia przystoi raczej po-
kora jucznego bydlecia, na ktrym jedzie Krl krlw. Bo kiedy nie
daj Boze bydle zechce panowac nad swym Panem, rycho padnie
kolejna ofiara rozboju na drodze z miasta nierzadu do wyniosej wa-
rowni.
A Swiety Duch Samarytanina przesiadzie sie na mniej wymaga-
jace
stworzenie zdolne docenic dana mu aske. Bo ratunek Ojciec
przygotowa dla ludzi, ktrzy pomylili kierunek swej podrzy, a nie
dla wierzgajacych
pod swym Zbawca bydlat, ktre zaszczytne powo-
anie nazywaja przeznaczeniem, a przeznaczenie powoaniem i dobro
zem, a zo dobrem.
Wierni wiedza, ze w kazdej perle tkwi ziarnko piasku, ale ostatni,
ktrzy beda pierwszymi, kupuja te najcenniejsza, bo cierpienia Chry-
stusowe uznali za bogosawienstwo i kosztowna prbe ich wiary, kt-
ra osadzi
Sprawiedliwy.
3 kwietnia 1998

73
Miosierdzia chce, a nie ofiary Odsona

P P P

Exposition
Sednem nieporozumien dotyczacych tej synnej przypowiesci jest
znieksztacenie wewnetrznej logiki pouczenia, majacego w zamysle
byc odpowiedzia Jezusa na postawione przez uczonego pytanie odno-
snie tego, co w ma czynic, aby osiagn
ac
zycie wieczne. Przypowiesc
miaa wyjasnic uczonemu punkt widzenia Nauczyciela, ktry bynaj-
mniej wbrew podejrzeniom zakonoznawcw oraz ich podstepnym
usiowaniom nie podwaza litery prawa Mojzeszowego, a jedynie
dobitnie uzmysawia ludziom bezpodstawnosc ich nadziei usprawie-
dliwienia przed Bogiem z uczynkw tego zakonu.
Sama bowiem obecnosc Wcielonego nieodparcie stawiaa wynio-
sych dostojnikw wobec trudnego do ukrycia faktu, ze sa na bakier
z fundamentalnym przykazaniem o miosci blizniego. Jezus wszakze
docenia wysiki uczonych, ktrych dociekliwosc, niegodna szacunku,
ale godna uwagi, stawiaa ich samych przed koniecznoscia wyciagni e-
cia wnioskw z ich wasnych, skrytych, choc susznych, watpliwosci

co do tego, czy aby Bg, ktry warunkiem zycia czyni cos zupenie
niemozliwego, moze byc Bogiem miosierdzia. Albo Bg musia miec
cos na sumieniu, albo jego prawo miao miec inny sens niz ten, ja-
ki znali.
Ich obuda, podobnie jak obuda wielu chrzescijan, nie pozwalaa
im otwarcie przyznac sie do ignorancji w sprawie powyzszego dyle-
matu, poniewaz przyszoby im wtedy okazac zaleznosc wobec czo-
wieka, ktrego zyciem i posugiwaniem gardzili. Jezus wiec celowo
postawi przed oczyma uczonego nachylajacego sie nad ofiara rozbo-

74 J EZUS POSZUKIWANY
Kto jest moim bliznim?

ju Samarytanina, wobec ktrego nie tylko on, ale i uczniowie mieliby,


oglednie mwiac, mieszane uczucia, najblizsze wyziewom pogardy.
I choc pytanie, ktrym dostojnik sprecyzowa swoja watpliwosc,
miao charakter samousprawiedliwienia w zwiazku ze wzmianko-
wana, zbawienna dlan ignorancja, to ten musia w duchu przyznac,
ze Bogu, ktrego miosierdzie zwiastuje galilejski wiesniak, nie braku-
je cakiem ludzkich, a obcych mu cech, skoro warunkiem wypenienia
przez czowieka przykazania o miosci blizniego czyni po prostu zwy-
ka wdziecznosc za niezwyky badz co badz
akt poswiecenia.
Jezus zacheci go na koniec do spojrzenia na owego kopotliwego
blizniego ze stronic swietych ksiag z perspektywy poszkodowanego,
gdyz doskonale wiedzia, iz na takich wasnie zlewa sie bogosawien-
stwo Boga zywego, ktre nie jest owocem ludzkich zasug, lecz darem
dla wygladaj acych
nadziei.
Te wasnie mysl pozostawi do przekniecia Mistrz uczonemu Zy-
dowi i to jej ostrze obraza do dzisiaj tych wszystkich, ktrzy nie chca
byc znalezieni przez Pana, lecz uznani przezen dla zasug niepo-
dobnych bynajmniej samarytanskiej. Obraz owego dobrego bez wat-
pienia uczynku straszy takze dzisiaj wielu wyuzdanych prominentw
aski , ktrych przechwaki o wielkosci ich dzie miosierdzia nie prze-
konuja nawet obdarowanych ich krepujac a i nachalna wielkodusz-
noscia, nie mwiac juz o swiadectwach postronnych, ktrzy susznie
watpi
a, czy to Bg im paci za spektakle dobroczynnosci.
Cakowita zaleznosc poszkodowanego (oby takich byo wiecej) od
posugi i kiesy dobroczyncy miaa w mistrzowskim obrazie udarem-
nic jakakolwiek
mysl o tym, ze przykazania Panskie sa uciazliwe. Mia-
a tez przypominac wiernym o warunku odpaty za uczynki miosier-
dzia ze strony tego, o ktrym za wiesc niesie, ze to skapiec,
jakich ma-
o, a dobra ze jego szczodrosci i bogactwa nie sposb zmierzyc ludz-
ka miara.

75
Wtedy Pan posa Natana do Dawida, a ten, przyszedszy do niego, powiedzia:
W pewnym miescie byo dwch mezw, Jeden bogaty, a drugi ubogi. Bogaty mia
bardzo wiele owiec i byda, ubogi zas nie mia nic oprcz jednej maej owieczki,
ktra naby. I zywi ja, a ona wyrosa u niego razem z jego dziecmi. Z chleba jego
jadaa, z kubka jego pia, na onie jego sypiaa i bya mu jak crka. Pewnego razu
przyby do meza bogatego podrzny. Zal mu byo wziac ze swoich
owiec czy ze swojego byda, aby je przyrzadzic dla podrznego, ktry do niego
przyby. Wzia wiec owieczke tego meza ubogiego i ja przyrzadzi
dla meza,
ktry do niego przyby. Wtedy Dawid wybuchna wielkim gniewem na owego meza
i rzek do Natana: Jako zyje Pan, ze na smierc zasuguje maz, ktry tak postapi.

Za owieczke zapaci w czwrnasb, dlatego ze taka rzecz uczyni i ze nie mia litosci.
Wtedy Natan rzek do Dawida: Ty jestes tym mezem. Tak mwi Pan, Bg Izraela:
Ja cie namasciem na krla nad Izraelem i Ja cie wyrwaem z reki Saula. Daem
ci dom twojego pana i zony twojego pana na twoje ono, daem ci dom Izraela i Judy,
a jesliby to byo za mao, bybym doda ci jeszcze nadto. Dlaczego wiec wzgardzies
sowem Pana, popeniajac zo w oczach jego? Uriasza Chetejczyka zabies mieczem,
jego zone wziaes
sobie za zone, jego zas zabies mieczem Ammonitw. Teraz juz
nie odstapi
miecz od twojego domu po wszystkie czasy, dlatego ze mna wzgardzies
i wziaes
zone Uriasza Chetejczyka, aby bya twoja zona. Tak mwi Pan:
Oto Ja wzbudze zo w twoim wasnym domu przeciwko tobie, na twoich oczach
zabiore ci twoje zony i dam je innemu, i bedzie z nimi obcowa w blasku tego sonca.
Ty wprawdzie uczynies to potajemnie, Ja jednak uczynie to wobec caego Izraela
i przy blasku sonca.

2 Ksiega Samuela 12:1-12


K RZYWDA I SKARGA

rl Dawid dobrze wiedzia, ze za cudzostwo w jego pan-

K
pozadaniu

stwie grozi smierc. Gdyby zy w czasach aski, dostrzegby
powd, dla ktrego miosc do kobiety zdolna jest oprzec sie
jej ciaa. Ale ten sedzia i prorok Izraela widzia tylko ciao
i krew, a zabjcza litera prawa, ktrego wymogom stara sie sprostac,
ciazya nad nim jak miecz, wzbudzajac pozadliwosc
i oskarzajac
za
nieposuszenstwo.
Dlatego gdy posancy doniesli mu, ze niewiescie wdzieki, ktre uj-
rza w kapieli,
naleza do innego, Dawida tym bardziej skusio, aby
skorzystac z ziemskiej wadzy wbrew prawu. Batszeba nie opieraa
sie, chociaz niewiernosc mezowi, gdy ten walczy za suszna sprawe,
do dzis upadla kobiete w oczach sedziw tej ziemi1 . Znac, ze krlew-
skie oze nie byo jej niemie.
Owocem grzechu nie jest nowe zycie, lecz smierc, tak wiec i wtedy
dla Dawida stao sie jasnym, ze jesli wyda sie, kto jest ojcem poczetego
dziecka, wyrok zapadnie na winnych kochankw. Jesli zas rzecz da sie
ukryc, to wilk bedzie syty i owca caa. Nie przewidzia tylko jednego:
ze jego waleczny rycerz, a maz Batszeby bedzie wierniejszy prawu
niz on sam. Bo gdy zawezwa Uriasza z pola bitwy i chcia go sko-
nic do zasuzonego wytchnienia w domowych pieleszach i objeciach
wasnej zony, nie przypuszcza, ze usyszy taka oto odpowiedz:

Skrzynia Boza, Izrael i Juda przebywaja w szaasach,


mj dowdca Joab i wojownicy mojego pana
obozuja w otwartym polu, a ja miabym pjsc
do mojego domu, jesc, pic i obcowac z moja zona?

1 2 Samuela 11:2-4
Krzywda i skarga

Jakos zyw i jak zyje dusza twoja,


ze takiej rzeczy nie uczynie!1

Na nic zda sie podstep Dawida, ktry liczy jeszcze, ze zamie ho-
nor rycerza goscina przy krlewskim stole. Uriasz nawet pewnie nie
podejrzewa, co sie swieci, ale chociaz pijany, nie poszed na noc do
swojego domu, lecz poozy sie w bramie wraz ze sugami swojego
pana. On takze nie rozumia, ze usuchac krla znaczy czasem ocalic
wasne zycie. Dawidowi pozostao jedynie wydac na smierc niewy-
godnego swiadka swojej hanby.
List z wyrokiem na samego siebie Uriasz donis swemu wodzowi,
Joabowi, ktry w imieniu Dawida oblega wroga warownie. A w su-
gus nie pyta, dlaczego ma zakonczyc zycie jeden z najprzedniejszych
wojownikw krla. Sprzyjaa jego sercu ta tajemna zmowa z poma-
zancem, dzieki ktrej mg pzniej wkrasc sie w jego aski2 . Wystawi
wiec Uriasza na samym przedzie zmagan, aby przeciwnik nie mg
chybic, po czym z gorliwoscia suzbisty zameldowa o wykonaniu za-
dania3 .
Niewiescie zy nie lay sie zbyt dugo4 . Wszakze sam krl docho-
wa jej wiernosci choc ja uwid, to jednak nie porzuci. Dawid mia
kopot z gowy mia tez ukochana, jeszcze jedna zone i dziecko, jak
wielu przed nim i po nim.
Kazdemu mezczyznie zdarza sie zbyt dugo spogladac na cudza
wasnosc, ale nie do kazdego cudzooznika i zabjcy przychodzi pro-
rok. Do Dawida przyszed i ni stad, ni zowad opowiedzia mu pewna
historie:

W pewnym miescie byo dwch mezw,


jeden bogaty, a drugi ubogi.
Bogaty mia bardzo wiele owiec i byda, ubogi zas nie mia nic
oprcz jednej maej owieczki, ktra naby.

1 2 Ksiega Samuela 11:5-13 3 2 Samuela 11:14-25


2 2 Samuela 14:1-22 4 2 Samuela 11:25-26

78 J EZUS POSZUKIWANY
Krl lichwiarzy, czyli kilka sw o wielkosci i ignorancji Dawida

I zywi ja, a ona wyrosa u niego razem z jego dziecmi.


Z chleba jego jada, z kubka jego pia,
na onie jego sypiaa i bya mu jak crka.
Pewnego razu przyby do meza bogatego podrzny.
Zal mu byo wziac ze swoich owiec czy ze swojego byda,
aby je przyrzadzic
dla podrznego, ktry do niego przyby.
Wzia wiec owieczke tego meza ubogiego,
i ja przyrzadzi
dla meza, ktry do niego przyby.1

Szlachetny krl potepi w gniewie bogacza; byby tez pewnie pierw-


szym, ktry rzuciby kamieniem w nierzadnic e. Prawda jest jednak,
ze sedziom tej ziemi oczy zachodza czasem bielmem, a surowosc ich
sadw
swiadczy jedynie o tym, jak plugawe maja wnetrza.
Dawidowi spieszno byo wydac wyrok w cudzej sprawie, chociaz
prorok nie wspomnia nic o skardze ubogiego. Nie po drodze tylko by
mu osad wasnej sprawy, Uriasz bowiem, chocby chcia sie poskarzyc,
juz nie mg. Bo zabici takze nie wydaja gosu woa jedynie z ziemi
ich krew, a tym, ktrzy we wasnym imieniu domagaja sie sprawiedli-
wosci dla bliznich, jak straszliwe brzemie ciaza nie cudze, lecz wasne
winy.
Uaskawieni wiedza o tym, ale Dawid nie mg o tym wiedziec,
bo aska przysza tysiac lat pzniej wraz z Krlem krlw i Duchem
Ojcowskiej obietnicy, ktry wypeni jej litere. Dlatego chociaz zyska
swiadomosc swego grzechu, chociaz go wyzna i nigdy wiecej takiego
nie popeni, to jednak nie mg uwierzyc w to, co oznajmi mu prorok:

Pan rwniez odpusci twj grzech, nie umrzesz.

Bo wiezniowie zakonu sadzeni


sa przez zakon2 . Jesli sa wierni pra-
wu, oddani ludziom, maja duzo si i wadze, sa zdolni przyjac
nawet
najciezszy wyrok z ust Sprawiedliwego, ale nie sa zdolni do praw-
dziwego zalu i do ez wdziecznosci dla Ojca, ktrego miosc zranili

1 2 Samuela 12:1-12 2 Rzymian 3:19

79
Krzywda i skarga

do zywego. Nawet jesli usysza sto razy: Synu, przebaczam ci, idz
w pokoju, nie doswiadcza przebaczenia, bo nie znaja Ojca i nie wie-
dza, kto to Syn.
Dawid wiele razy prorokowa o tym, ktry mia nadejsc, o potom-
ku obietnicy, dzieki ktremu brzemie nie przestaje byc brzemieniem,
a jednak nie ciazy, a jarzmo nie uciska. W dziesiatkach
psalmw wyla
swoja dusze, a potomni przechowali jego piekne lamenty i pochwalne
pienia splecione razem jak warkocz kobiety.
Ale o tym krlu i poecie wiemy jedno: czowiek ten, jak kazdy se-
dzia i wadca tej ziemi, ba sie kary. Gniewa sie wiec na swoich synw
i zzyma na samowole swych siostrzencw, ale jego rzga nie dotknea
ich buntowniczych grzbietw1 , bo nie chcia, zeby jak on sam tak i oni
doswiadczyli wyrokw prawa, ktrego litera zabija, ale nie usprawie-
dliwia mwi prawde, lecz podcina skrzyda i niszczy najmniejszy
promyk nadziei.
Dawid przyja lekcje, ale nigdy jej nie zrozumia, bo nie mg pojac,

ze najwyzszym przejawem ludzkiej pokory wobec zywego Boga nie
jest spuszczona, lecz podniesiona gowa i odsoniete oblicze. Chociaz
wiec opiewa miosc Boga w swych psalmach, to jego prawdziwe zy-
cie przygaso, bo nie umia jeszcze godnie ubiegac sie o to, na co nie
zasuzy.
Gdy jego pierworodny zgwaci swoja siostre, krl rozgniewa sie,
ale palcem nie ruszy2 . Gdy Absalom stana w spznionej obronie jej
czci i smiercia brata pomsci jej hanbe i gorycz3 , wystarczyo piec lat,
aby ojcowska sabosc zaowocowaa jawnym buntem syna, ktrego za-
4
dza wadzy pchnea przeciwko rodzicielowi .
A gdy sedziwemu wadcy przyszo zdac krlewski urzad, niewiele
brakowao, aby tron obja kolejny strachliwy wymoczek i uzurpator5 .
Tylko wstawiennictwu wiernego Natana i Batszeby jej syn, Salomon,

1 1 Krlewska 1:5-6 4 2 Samuela 15:1-16


2 2 Samuela 13:1-21 5 1 Krlewska 1:5-30
3 2 Samuela 13:22-33

80 J EZUS POSZUKIWANY
Krl lichwiarzy, czyli kilka sw o wielkosci i ignorancji Dawida

mia zawdzieczac swoje wywyzszenie i dostojenstwo. Bo to oni wa-


snie odwazyli sie powoac nie na wasne zasugi ani nawet swa nie-
watpliw
a godnosc, lecz na krlewskie sowo, na dana zonie obietnice,
o ktrej Dawid jakby zapomnia.
Czterech synw Dawida nie przyprszya siwizna. Trzech z nich
zgubia wasna pycha, ktra na gwat odpowiada gwatem, a prawo
suzy jej do sadzenia
innych i usprawiedliwiania samej siebie. Tylko
w zyciu jednego z nich, siedmiodniowego niemowlecia, Dawid nie
mg dojrzec przewinien, ktre popenili pzniej tamci.
Dziecko Batszeby umaro nieobrzezane, chociaz krl postem i mo-
dlitwa mia nadzieje odwrcic zapady nan wyrok1 . Jego sudzy zwle-
kali z doniesieniem o zgonie niemowlecia z obawy, ze krl w rozpaczy
targnie sie na wasne zycie. W tym niepokoju okazali sie bardziej ludz-
cy od swego pana, ktry zadziwi ich swym opanowaniem i godno-
scia, gdy w koncu usysza, ze stao sie to, czego nie chcia, ale z czym
sie liczy jak nedzarz u lichwiarza.
Tym razem nie byo miejsca na zal, bo dla Dawida, tak jak dla kaz-
dego wieznia zakonu, wazniejszym byo zachowac twarz niz dusze.
Krl dobrze przygotowa sie na majace nadejsc ciosy. Bya to przeciez
dopiero pierwsza z czterech owieczek czyniacych zadosc popenionej
zbrodni, ktra sam osadzi.
Serce Dawida nigdy nie zmieko, chociaz ten wielki prorok i pasterz
Izraela wiedzia, ze jego Bg nie gardzi skruszonym duchem i ludzka
nedza. Nie zmieko nawet wtedy, gdy pewnego dnia dobieg podda-
nych jego lament dochodzacy z grnej komnaty:

Synu mj, Absalomie! Synu mj, synu mj, Absalomie!


Obym to ja by umar zamiast ciebie!
Absalomie, synu mj, synu mj!2

Dawid paka nad zabitym synem, ktry wyrs u niego


i w jego oczach by jak owca prowadzona na rzez, nie dlatego, ze by

1 2 Samuela 12:13-23 2 2 Samuela 19:1-4

81
Krzywda i skarga

bez winy, ale poniewaz ojciec kocha tego maego, pysznego nie-
wdziecznika i gotw byby oddac zan wasne zycie. Ale ten nielicu-
jacy
z godnoscia ziemskiego wadcy zal nad synem, ktry zamierzy
sie na jego urzad
i zycie ten zal nie mg jeszcze przemienic kamien-
nego serca sedziego w miesiste serce podsadnego. Bo nie do pojecia
byo dla Dawida, ze potomek obietnicy, ktrego przyjscie zwiastowa,
zostanie poczety w onie zydowskiej panny nie z cielesnej woli, lecz
z Ducha Swietego.
Niepojetym byo dlan, ze ten ukarany rzga synw ludzkich1 Syn
Bozy bedzie naprawde bez winy. A chociaz oskarza Go, zniewaza
i opluja, to z ust tego ubogiego m e za dokadnie tak jak w przy-
powiesci wiernego Bogu Natana nie dobedzie sie gos skargi, a gdy
kobiety wzniosa nad umeczonym swj lament, usysza jego sowa:

Crki jerozolimskie, nie paczcie nade mna;


lecz paczcie nad soba i nad dziecmi swoimi. . . 2

Bo bogaty maz z przypowiesci Natana nie by skapcem


i zwyrod-
nialcem z wasnych owieczek nie wzia dla swego goscia dlatego,
ze bardzo je kocha i nie chcia, aby ktrakolwiek z nich zginea. Bo
wielkosc Ojca polega nie na tym, ze skada krwawe ofiary, ale ze daje
nawet temu, ktry zawsze domaga sie ofiar, a nigdy miosierdzia.
Bo Ojciec ugosci nawet swego zbuntowanego syna zatracenia, kt-
rego bluzniercze zamysy godziy w jego wasne dzieci. Szatan bo-
wiem chcia wydrzec je z reki Wszechmogacego
i zrobi wszystko, aby
ludzie na ziemi nienawidzili i oskarzali reke, ktra dzien w dzien sie
do nich wyciaga i przywouje do zrde wszelkiego stworzenia. I to on
podjudzi Dawida tak jak kazdego, kto pokada nadzieje w uczyn-
kach zakonu aby oskarzenia zatruy mu zycie i pasterska posuge.
Szatan, syn Bozy, domaga sie krwi jednorodzonego Syna i dosta
ja, a wielkoduszna goscina, ktra zapowiedziano tysiac lat wczesniej,

1 2 Samuela 7:1-16
2 ukasza 23:26-31

82 J EZUS POSZUKIWANY
Krl lichwiarzy, czyli kilka sw o wielkosci i ignorancji Dawida

miaa miejsce na Wzgrzu Czaszki i do dzisiaj jej wspomnienie pali


tego bezlitosnego goscia naszego Ojca jak rozzarzone wegle.
Przypomina mu ona, ze nie ma zadnych praw do dzieci Najwyzsze-
go, jesli one przestrzegaja jedynego przykazania, ktre zbawia i zacho-
wuje zycie. Jesli wierza, ze ubogi maz nie mia zalu do bogatego,
a bogaty go nie skrzywdzi, lecz wszystko to zdarzyo sie dla na-
szego dobra1 , zanim ktokolwiek pomysla o nas dobrze lub zle2 .
Obaj ci mezowie bardzo dobrze sie znali i ubogi wypeni wole bo-
gatego, bo kocha tych, ktrych da Mu Ojciec przed zaozeniem swia-
ta.
Kiedy Dawid pociesza Batszebe po stracie dziecka wydartego pra-
wu, jej maz juz nie zy. Smierc Uriasza, choc Dawidowi przysporzya
hanby w oczach potomnych, umozliwia jednak prawowierne poa-
czenie krlewskiego stada. Jego owocem sta sie umiowany przez
Pana syn, Salomon3 .
aska i splendor na dworze Dawida przypady niezbyt porzadnej
kobiecie i chyba nie bardzo opaci sie krlowi ten poryw serca. Gdyby
nasze oko nie przymkneo sie na krlewska sabosc, w jego wybrance
zobaczylibysmy tylko niewiaste lekkich obyczajw, tak jak nie udaje
nam sie czasem w grzesznikach, a zwaszcza w sobie samych, dostrzec
nic dobrego.
Nasz Krl takze ma do nas sabosc i pragnie wdziekw swej Oblu-
bienicy, warto wiec, bysmy pamietali o miosci, ktra nie zwodzi i nie
przymusza, lecz pociaga i bogosawi, poniewaz widzi piekno, ktre-
go my nie widzimy. Bo i o Batszebie, crce Eliama, napisano, ze bya
kobieta wielkiej urody4 .
Dzisiejszym rycerzom Krla krlw takze wypada suchac rozka-
zw, jesli chca zachowac zycie. A ich szlachetnosc niech mierzy raczej
wiernosc ich wybranek niz wojenne wyczyny z dala od domu, do kt-

1 2 Koryntian 8:9 3 2 Samuela 12:24-25


2 Efezjan 1:3-12 4 2 Samuela 11:2

83
Krzywda i skarga

rego moga nie wrcic z tarcza u boku. Nie zawsze bowiem pod me-
zowska nieobecnosc przychodza wdzieczni posancy z domu Dawida.
Czasem zjawiaja sie tacy, ktrzy czcza cnote bardziej niz wielki Da-
wid, i zamiast kochac kobiete do blu, stawiaja ja na piedestale i pod-
suwaja jej lusterko w miejsce prawdy. My dzis wiemy, ze zadna kobie-
ta nie jest warta grzechu, ale zadna tez nie chciaaby odczuc, a tym bar-
dziej usyszec, ze nie jest nic warta. Pamietajmy, ze zycia nie stworzyo
prawo, chociaz to ono przywiodo nas do zyciodajnych zdrojw. Da
je nam Bg i tylko nad ogarnietymi jego mioscia zakon w zmary
maz 1 nie panuje.
Wybr czasem jest bolesny: albo cnota, albo miosc. Syn nie targo-
wa sie z Ojcem, lecz wyda za nas samego siebie, bo wiedzia lepiej
niz my, ze wszyscy mamy brudne nogi. Niech nam nie uchybia jego
posuga, a nasza specjalnoscia niech bedzie pranie szat, a nie mzgw.
To wasnie okazana nam litosc uczy nas i zacheca do wzajemnej ule-
gosci i pokory i umacnia nasza wiare na polu bitwy, gdzie mezczyzni
i kobiety walcza ramie przy ramieniu.
My dzisiaj wiemy, ze wszystko, co zakon mwi, mwi do tych, kt-
rzy pozostaja pod jego przemoznym wpywem2 . A prawo zniewala
kazdego, kto odstepuje od tronu aski, bo bez niej nie jest w stanie roz-
rznic ciaa Panskiego i nasladuje gorzej lub lepiej Dawida zamiast
Chrystusa.
Dla niewolnika, ktry je i pije wasny sad, zamiast poddac sie Bo-
3
zemu , podrzny z przypowiesci Natana zawsze bedzie mile widzia-
nym gosciem, bogacz nielitosciwym zdzierca, a biedak godna poza-
owania ofiara losu. Nie dojrzy nigdy, ze to on sam jest godny po-
zaowania, poniewaz sadzi wedug ciaa i nie rozumie, ze ma tylko
jednego przeciwnika, na ktrego jest tylko jeden sposb, tak jak jedna
jest wiara i jeden chrzest.

1 Rzymian 7:1-4
2 Rzymian 3:19-20
3 1 Koryntian 4:3-5; 11:28-32; Jana 6:27-63

84 J EZUS POSZUKIWANY
Krl lichwiarzy, czyli kilka sw o wielkosci i ignorancji Dawida

Wolny bedzie sie czu czasem jak jeden z tych parszywych kundli
na rogach ulic grzejacych
sie po mroznej zimie w pierwszych promie-
niach wiosennego sonca. Mae i duze psy na smyczy i w kagancach
nie pozazdroszcza rzekomo bezpanskiemu przybedzie. Ale i on nie
bedzie zadnemu zazdrosci, bo aska grzeje wszystkich, ale zbawia
tych, ktrzy nigdy nie zapominaja, skad pada swiato. Nie warknie
i nie odtraci
niewidzialnej reki, ktra wylewa olej na rany i rozwesela
mocnym winem, bo litosc nie obrazi jego prostackiego sumienia.
9 maja 1998

85
Krzywda i skarga Odsona

P P P

Exposition
Przypowiesc Natana nie mwi krlowi nic o motywach wystepu-
jacych
w niej postaci. Wydaje sie wiec na pozr, ze i nam nie ma ona
do powiedzenia nic prcz tego, czego sami mozemy sie domyslec, sta-
jac
na miejscu Dawida, mordercy dzielnego zonierza i wiernego sugi.
Goscina podrznego jawi sie wiec nam zdarzeniem dobrym i pozada-
nym, zal bogacza pozostaje w naszych oczach znamieniem skrajnego
skapstwa,
a w losie ubogiego meza nie umiemy dojrzec nic prcz wo-
ajacej
o pomste do nieba niesprawiedliwosci.
Czy jednak znaczenie i cel tej prorockiej przypowiesci zamyka sie
w przywoaniu przed oczy przestepcy obrazu jego wasnej hanby?
Czy nie jest z nia raczej tak jak ze synna Kajfaszowa wyrocznia1 , wy-
powiedziana przez nieswiadome jej prawdziwego sensu usta? Sadz e,
ze jest tak wasnie i ze Natan przekazuje w kronice trop do poznania
majacego
sie dopiero objawic zamysu Bozego, ktrego wypenieniem
bedzie swiadome poswiecenie Jezusa.
W tym paskim rycie warto zwrcic uwage na rozgraniczenie mie-
dzy zakresem stanu posiadania obu mezw bogatemu byo zal ugo-
scic podrznego tym, co don nale zao, a wzia nie jakakolwiek
inna,

nienalezac a don owieczke, lecz owieczke, o ktrej wiedzia, ze nale-
zy do ubogiego meza. Opowiadanie nie mwi nic o gwacie na ubo-
gim (czyli o zabraniu mu owieczki) i posadzenie bogacza o to, ze wy-
korzysta cudze dobro ze szkoda dla ubogiego, wypada roztropnie
uznac za pospolite domniemanie.
Podemu i chciwemu zamysowi obojetny jest obiekt jego pozada-
nia, wiec bez znaczenia jest dlan, w czyich rekach sie znajduje, do ko-
1 Jan 11:47-53

86 J EZUS POSZUKIWANY
Krl lichwiarzy, czyli kilka sw o wielkosci i ignorancji Dawida

go nalezy. Zodziej nie okrada banku ze sabosci do bankierw tudziez


do ich depozytariuszy; podobnie gwatu czy morderstwa nie pope-
nia sie na ludziach bliskich, z ktrych przestepce acz
a obustronne zy-
wotne sprawy, poniewaz zasada dziaania wszelkiego za jest sprowa-
dzenie obiektu pozadania
do roli instrumentalnej w celu zaspokojenia
wasnej potrzeby i to ta wasnie zasada kierowa sie Dawid, sprowa-
dzajac na dwr zone swojego poddanego.
Tymczasem prorok nie mwi nam, ze bogacz jest chciwcem lub zo-
dziejem, ze czynienie za ma w naturze i gardzi mniejszymi od siebie.
Mwi tylko, ze jest w potrzebie i z nieoczywistych powodw postana-
wia ugoscic podrznego tym, co ma ubogi. Zagadka jest tu tylko war-
tosc gosciny, poniewaz bogacz jesli jest prawdziwym bogaczem
nie moze widziec w owieczce ubogiego wiekszej wartosci dla siebie
niz w jednej z wielu sztuk wasnych owiec i byda. Moze natomiast
wiedzie c, ze ceni ja wyzej podrzny w podobny sposb jak ce-
ni ja podrzny z Ksiegi Joba, szukajac mocnych argumentw prze-
ciwko swemu hojnemu gospodarzowi1 .
Wwczas na racje, ktra przyswieca siegnieciu po wotum cenniej-
sze dla goscia, mozna spojrzec jak na racj e stanu, ktra podporzad-
kowuje sobie mniejsze racje, zeby ocalic chronione przez siebie wa-
runkowo zycie, w szczeglnosci korzystajac z takich dobrowolnych
dowodw oddania, jakich jest w stanie dostarczyc tylko miujacy swo-
jego Ojca Syn, ktry jednoznacznie zaprzeczy, jakoby ktokolwiek mu
zycie odbiera2 .
Dobrze jest pamietac o takiej mozliwosci, jesli bardzo chce sie wy-
mknac spod pregieza starozakonnej wadzy sadu za grzechy krlw.
Wartosc zbawiennego dla grzesznikw poswiecenia lezy w dobro-
wolnym poddaniu sie Syna Ojcowskiej woli i zalazek literalnego
swiadectwa o tym przechowaa kronika krwawych dziejw wybitne-
go Jezusowego antenata.
9 stycznia 2012

1 Joba 1:6-12; 2:1-6 2 Jan 10:17-18

87
Powiedzia im tez podobienstwo o tym, ze powinni zawsze sie modlic i nie ustawac,
mwiac: By w jednym miescie pewien sedzia, ktry Boga sie nie ba, a z czowiekiem
sie nie liczy. Bya tez w owym miescie pewna wdowa, ktra go nachodzia i mwia:
Wez mie w obrone przed moim przeciwnikiem. I przez dugi czas nie chcia. Potem
zas powiedzia sobie: Chociaz i Boga sie nie boje ani z czowiekiem sie nie licze,
jednak poniewaz naprzykrza mi sie ta wdowa, wezme ja w obrone, by w koncu
nie przysza i nie uderzya mnie w twarz. I rzek Pan: Suchajcie,
co ten niesprawiedliwy sedzia powiada! A czyzby Bg nie wzia w obrone swoich
wybranych, ktrzy woaja do niego we dnie i w nocy, chociaz zwleka w ich sprawie?
Powiadam wam, ze szybko wezmie ich w obrone. Tylko czy Syn Czowieczy znajdzie
wiare na ziemi, gdy przyjdzie? I powiedzia takze do tych, ktrzy pokadali ufnosc
w sobie samych, ze sa usprawiedliwieni, a innych lekcewazyli, to podobienstwo:
Dwch ludzi weszo do swiatyni, aby sie modlic, jeden faryzeusz, a drugi celnik.
Faryzeusz stana i tak sie w duchu modli: Boze, dziekuje ci, ze nie jestem jak inni
ludzie, rabusie, oszusci, cudzooznicy albo tez jak ten oto celnik. Poszcze dwa razy
w tygodniu, daje dziesiecine z caego mego dorobku. A celnik stana z daleka
i nie smia nawet oczu podniesc ku niebu, lecz bi sie w piers swoja, mwiac: Boze,
badz
miosciw mnie grzesznemu. Powiadam wam: Ten poszed usprawiedliwiony
do domu swego, tamten zas nie; bo kazdy, kto siebie wywyzsza, bedzie ponizony,
a kto sie poniza, bedzie wywyzszony.

Ewangelia ukasza 18:1-14


C ZARNA WDOWA I WESOA WDWKA

a granicy Samarii i Galilei dziesieciu tredowatych poprosi-

N o Jezusa o miosierdzie1 . Gdy ten w odpowiedzi poleci im


ukazac sie kapanom ziemskiej sprawiedliwosci, tylko jeden
z nich zrozumia, ze swojego uzdrowienia nie zawdziecza przestrze-
ganiu przepisw Mojzeszowego zakonu2 .
Nie musimy zaraz sadzic,
ze by on najgorszym z nich nicponiem
i achudra, ktry lekcewazy prawo. Przyznajmy po prostu za Mesja-
szem, ze swoja wdziecznosc umia skierowac pod wasciwy adres3 .
Wszyscy wwczas wiedzieli, ze Jezus to mocarz i uzdrowiciel, ale nie-
wielu uzdrowionych pojmowao, ze ich askawca to Sprawiedliwy.
Faryzeuszom na og niczego nie brakowao. Byli zdrowi, dobrze
wychowani, mieli wadze i wyksztacenie, totez ten dziwny czowiek
pociaga
ich jedynie swoja moca, a zawadza troska o obciazonych
i ucisnionych jarzmem starego porzadku. Chcieli byc jednak dobrze
poinformowani, zeby nie przegapic Mesjasza, ktrego nadejscie zwia-
stowali prorocy, a ten Galilejczyk wydawa sie duzo o tym wiedziec.
Jezus bez trudu, choc z blem serca, powstrzymywa ich chciwe ro-
jenia o krlestwie na ziemi, przypominajac, ze sad
Bozy i powtrne
przyjscie Syna Czowieczego moze zaskoczyc wielu dobrodusznych
i spokojnych ludzi, ktrym zbraknie odrobiny zbawiennego rozsad-
ku4 .
Jednoczesnie uspokaja swoich podopiecznych, ze przy Nim nic im
nie grozi. I chociaz doskonale wiedzia, ze jego uczniw rozpalaja te
same zadze
co faryzeuszy, to jednak wybrancw traktowa askawiej.

1 ukasza 17:11-13
2 ukasza 17:14-16
3 ukasza 17:18
4 ukasza 17:22-37
Czarna wdowa i wesoa wdwka

A jego gniew wzbiera tylko wtedy, gdy chcieli puscic z dymem sama-
rytanska wioske1 lub odwiesc Mistrza od mysli o hanbie i ponizeniu2 .
Swoja cierpliwosc okazywa nawet wtedy, gdy kcili sie o palme
pierwszenstwa, wiedzia bowiem lepiej niz oni sami, ze to On ich zna-
laz i powoa, a nie oni Jego, i wobec tego winien jest im chocby czesc
wyjasnien kopotliwych dla nich samych zagadnien3 .
Uczniom wszystko sie mieszao. Nie rozumieli najprostszych i naj-
dobitniejszych sw, ktre do nich kierowa, ale ich niezwyka moc
i jego autorytet wycisney na nich niepostrzezenie znak Jezusowego
posannictwa jak na psach gonczych, ktre znaja reke swego pana.
Dlatego gdy zstapi na nich Duch Swiety, ich wytrwaosc zaowocowa-
a nie tylko radosnym uniesieniem, ale gotowoscia i posuszenstwem
wobec woli Panskiej, ktra Duch im przypomnia.
Wielcy duznicy miuja najbardziej, totez w czasach ucisku i przesla-
dowan dla sowa ewangelii wiernych do dzisiaj podtrzymuje czasem
tylko pamiec o tym, do kogo naleza i jak drogo ich wykupiono. Znie-
wagi, obelgi i oszczerstwa przyjmuja z podniesiona gowa, bo wiedza,
ze dwa tysiace
lat temu sta na ziemi czowiek, ktry w Duchu Bozym
przepowiada swa hanbe i chwae oraz udreke i wielkosc swego Ko-
scioa.
Mwi w przypowiesciach, bo posadzali Go o szalenstwo ludzie
niespena rozumu. Szukali w Nim skazy i faszu, ale nie znalezli, a ich
obed kaza im mimo to zaliczyc Go w poczet przestepcw i zwodzi-
cieli. Ludzie ci byli jak wdowa w pewnym miescie, szukajaca obroncy
w sedzim, ktry nie ba sie Boga i nie liczy z ludzmi, a jej sprawe
wzia w swoje rece tylko dlatego, zeby nie dostac od niej w twarz.
Jezus zna swego przeciwnika, dlatego i nam pozostawi ukryta
przestroge, ktra wiara przyjmuje, a niewiara gardzi. Wdowa chcia-
a w koncu tak niewiele: tylko zeby jej dzieci wyrosy na porzadnych

ludzi, zeby ktos pomg jej, gdy zozy ja niemoc, zeby jej domu nie

1 ukasza 9:51-56 3 Mateusza 18:1-6; 20:20-28


2 Mateusza 16:21-23

90 J EZUS POSZUKIWANY
O tkliwosci i ograniczeniach umysowych demonw

strawi ogien i nie zalaa powdz, zeby dobrze mwiono o jej zmarym
mezu. A nade wszystko chciaa nie miec nic wsplnego z ta obrzy-
dliwa zgraja szydercw, pijakw i tchrzy, chyba zeby dojrzaa, jak
ktrys z nich ukradkiem ociera ze.
Wszystko umiaa wytumaczyc. Pomg jej w tym pewien sedzia
gadki w mowie, miy, zadbany i troszke zuchway taki mezczyzna
co sie zowie. Dugo mu sie naprzykrzaa, to prawda, bo to bardzo zna-
ny i wziety sedzia, ale w koncu przeciez zgodzi sie wziac ja w obrone.
Wyswiadczy jej tym wielka aske, a jego wyrozumiaosc do konca
jej dni miaa napeniac ja wdziecznoscia za to, ze dzieki niemu nie jest
taka jak tamci przniacy, co to tylko kradna, kamia i cudzooza i nie
tylko nie nadaja sie na mezw dla jej crek, ale trudno nawet nazwac
ich ludzmi. Tak, naprawde ulzyo jej w szacownym klubie sprawiedli-
wych .
Jednego wszakze nigdy nie moga zrozumiec, choc Biblie znaa na
wyrywki: dlaczego Jezus zada niegdys dziwne pytanie:

Tylko czy Syn Czowieczy znajdzie wiare na ziemi, gdy przyjdzie?1

Jak to?! Przeciez ona sama wiare wyssaa z mlekiem matki. Czy ten
Mesjasz troche nie przesadzi? Moze nie ma zbyt wielu tak wiernych
jak ona, ale doprawdy, chyba Bg nie jest slepy i kulawy! Na pewno
znajdzie. Ze tez On mg miec takie watpliwosci.
Jak dziecko. Toz to
wrecz nieprzyzwoite!
Jezus oznajmi ktregos dnia, ze szatan wyprosi sobie, aby wybran-
cw Boga zywego przesiac jak pszenice2 . Ale w przypowiesciach po-
zostawi swym uczniom potezny i jedyny orez zdolny umocnic wia-
re w obliczu morderczych ciosw wymierzonych zawsze bezbednie
w Gowe Koscioa.
Dzisiaj ogromna wiekszosc chrzescijan tryska miosierdziem, ale nie
grzeszy uwaga i gdy ktos komus niechcacy nastapi
na odcisk, wzbu-
dza iscie niemiosierny rwetes, jakby zadar z sedzia, ktrego jedyna

1 ukasza 18:7-8 2 ukasza 22:31-38

91
Czarna wdowa i wesoa wdwka

troska jest wychodzenie naprzeciw ludziom pokrzywdzonym przez


los (podobnie jak namietna troska zbuntowanego krlewicza byo nie-
gdys obudne zapewnianie poddanych swego ojca o znieczulicy i bez-
wadzie sedziowskiego urzedu1 ).
A trzeba przyznac, ze diabe doskonale broni wiernych przed Du-
chem Chrystusa. Zapewnia, ze Jezusowi musiao sie cos pomylic,
gdy w Kazaniu na Grze bogosawi cierpiacych, cichych i aknacych

sprawiedliwosci. Bo zgroza dla jego matactw jest sprawiedliwosc ob-
fitsza od faryzejskiej ta, ktra jest z wiary w Sprawiedliwego.
Chrystus ustanowi Kosci ostoja wiary i obieca nigdy nie opuscic
tych, ktrzy Mu ufaja. Tych, ktrzy uwierzyli Mu na sowo, ochrzci
swoim Duchem, aby mogli przetrwac pokusy, idac sladem swego Mi-
strza. Jedna z tych pustynnych pokus brzmi:

Spraw, aby ten zatwardziay grzesznik do czegos sie nadawa.


Jest jak nieuzytek, jak kamien; drwi sobie z moich swietych za-
sad i przekonan. Spraw, Panie, aby on sie zmieni i sta sie uzy-
teczny dla innych albo przynajmniej gosi dobra nowine tak
jak ja. Ty znasz moje dobre serce i wiesz, ze wszystko to robie
dla Ciebie. Ty jeden wiesz, jak bardzo akne sprawiedliwosci
i chce jej dobra. Spraw, aby ten kamien sta sie chlebem.

Oto jak zarliwie modli sie wdowa pod opieka tego swietlistego
anioa2 . Zamiast prac swoje szaty, pierze i krochmali wasne sumie-
nie, i wywiesza je jak bielizne przed domem o brudnych oknach,
a gdy wpadnie don pika utytanych w bocie urwisw, woa o pomste
do nieba.

Bo przeciez ma prawo ubiegac sie przed ojcem o skruche


grzesznikw. Wyzbya sie wszakze zych mysli, bluznierstw,
zosliwych usmieszkw, zawisci, pychy i gupoty. Co prawda,
atwiej jej z tym idzie, od kiedy ma automatyczna pralke, ale ten

1 2 Samuela 15:1-6 2 2 Koryntian 11:12-21

92 J EZUS POSZUKIWANY
O tkliwosci i ograniczeniach umysowych demonw

proszek z wybielaczem nie jest taki tani; i tak zreszta niektre


plamy na sumieniu bardzo trudno schodza. A ta rozwydrzona
modziez nie ma zupenie szacunku dla jej trudu i wiary. Chy-
ba pjdzie znowu na skarge do swego obroncy on jest taki
porzadny,
tak wszystko ma poukadane. Na pewno zrobi, co
trzeba, i nie zedrze z biednej wdowy.

Jezus zna ciesielskie rzemioso i wiedzia, ze gdy spod hebla sypia


sie wiry, nie znaczy to, ze przeznaczeniem deski jest ogien. Wrecz
przeciwnie, swiadczy to o zamysle i nadziei rzemieslnika, ktry wzia
deske w swoje rece. Nauczyciel wiedzia, ze Kosci z czasem zamiast
poddac sie obrbce, wezmie hebel we wasne rece, aby strugac nim
odstepcw, buntownikw i niedowiarkw.
Dlatego w osobie wdowy nachodzacej nienawidzacego Go sedzie-
go przedstawi obraz faszywej poboznosci, ktra woli widziec Boga
zmarym i dalekim niz zmartwychwstaym i bliskim, bo ten drugi jest
dla niej zbyt kopotliwy, chyba ze jawi sie jako bezbronne dzieciatko
w ramionach swej matki .
Wdowa ucieka wiec z deszczu pod rynne, nie rozumiejac, ze nie
usprawiedliwi jej nic oprcz wiary w Sprawiedliwego. Wyrzuca si-
a woli ze mysli i staje sie bezmyslna, brzydzi sie dotknac zaby, a
z otwartymi ramionami wita duchy nieczyste, boi sie brzydkich wy-
razw, a odrzuca swiadectwo Ducha Swietego, nie pozwala sobie na
drwine i obraze bawochwalczych swietosci, a staje sie swieta krowa,
drzy przed grzechem pychy, a traci swa godnosc i chlube z krzyza
Panskiego, staje w obronie ucisnionych, a tylko ucisk ten poteguje, boi
sie zadac bl, a kijem bije po twarzy Sedziego Izraela, wzbrania sie
przed ukuciem zazdrosci, wiec mwi sobie: bogata jestem, niczego
mi nie brak . Strasza ja byle wyrostki, a nie boi sie Boga i tylko Jemu
umie grzecznie odmawiac.

93
Czarna wdowa i wesoa wdwka

Wielkiego proroka posadziaby


o herezje i niewiare, poniewaz na-
pisa: . . . duch mj omdlewa dusza moja nie chce przyjac pocieszenia1 .
A gdzie indziej: Krzycze, bo wzburzone jest moje serce2 .
Oto jak szatan przenicowuje Bogu Ducha winne duszyczki, ktre
wola suchac dobrotliwych pouczen i lekko strawnych poradnikw
zamiast Panskich rozkazw i postanowien. Tak mwi Pan gosza
i zaklinaja przez zy i niewiescia bolesc. . . Lepiej byoby dla nich, gdy-
by doszed ich twardy i zimny gos, ktry kiedys usyszeli zydowscy
zaklinacze:

Jezusa znam i wiem, kim jest Pawe, lecz wy coscie za jedni?3

Lepiej, bo przynajmniej wiedzieliby, z czym igraja i ze aby walczyc


o wiare, trzeba mocno przylgnac do nagiej skay4 .
Jeden jest obronca i jeden oskarzyciel obaj wyswiadczaja nam a-
ske, ale kazdy z innego powodu: pierwszy poniewaz kocha grzesz-
nikw, drugi bo ich nienawidzi. Pierwszy jest sedzia i obronca za-
razem. Drugi takze sadzi,
ale za obronce tylko sie podaje, bo sprzyja-
ja jego zamysom zbrodnie w majestacie prawa. Pierwszy jest prawy,
a drugi wynosi sie ponad prawo. Wierni wiedza, ze pierwszego war-
to poprosic, a drugiemu nie opaca sie naprzykrzac nawet z powodu
przeciwnosci losu.
Dzieci maja na swoje usprawiedliwienie tylko to, ze zyja i ufaja do-
rosym, przynajmniej do czasu, gdy uwaznie im sie nie przyjrza. My
mamy tylko jednego powaznego znajomego. Przy Nim kazdy z nas
jest gupszy, niz przewiduje to niebianska ustawa, i tylko On jeden
sprosta jej wymaganiom. Dlatego wrecz nie wypada sie z Nim licy-
towac. Wystarczy Go znac i kochac tak jak blizniego swego, jak siebie
samego, bo to On wybawia dusze ludzka z otchani.
14 padziernika 1998

1 Psalm 77:3-4 3 Dzieje 19:13-20


2 Psalm 38:6-16 4 Psalm 63:7-12

94 J EZUS POSZUKIWANY
O tkliwosci i ograniczeniach umysowych demonw

P P P

Exposition
Zakadam, ze komus moze przyjsc ochota bronic tezy, jakoby Jezu-
sowej wdowie akurat w tym miejscu Ewangelii ukasza przysugi-
wao miano troche niewasciwie ukierunkowanej, lecz szczerej ludz-
kiej woli zadoscuczynienia Bozemu prawu, podobnie jak starszemu
bratu synnego utracjusza1 zbrako zaledwie odrobiny wyrozumiao-
sci dla karygodnych jakoby sabostek tego ostatniego. Wyjawie wiec
od razu, co budzi moje zastrzezenia wobec powyzszego, bardzo po-
pularnego konceptu.
Przede wszystkim, przyjmujac te mysl, nalezy wraz z nia przyjac

takze, iz Jezus nie mia waznego powodu stawiac przed oczami swo-
ich bliznich obrazu tak drastycznego nieporozumienia, jaki jest udzia-
em wdowy zabiegajacej o sprawiedliwosc u bezboznika.
Skoro prawda jest (za ukaszem), ze przypowiesc dotyczy waznej
powinnosci wierzacego wzgledem swego Wierzyciela, to porwna-
nie niesprawiedliwego sedziego do Boga w paszczyznie kierowanych
do obu intencji nie znajduje tu zadnego rozsadnego uzasadnienia mo-
gacego
pomc komukolwiek nie upasc na duchu w staraniach o aten-
cje Sprawiedliwego.
Odium tej niejasnosci niechybnie spada na sylwetke Mistrza, owo-
cujac nieufnoscia kazdej trzezwo myslacej
istoty. Moim zdaniem Gali-
lejczyk nigdy by nie autoryzowa takiego obrotu sprawy.
Jesli wiec ta przypowiesc istotnie jest o modlitwie (ja twierdze,
ze jest o czyms wiecej), ze nalezy byc w niej wytrwaym2 a ponie-
waz modlitwa nie wymaga fizycznej ani psychicznej siy, nawet saby
1 ukasza 15:25-30 2 1 Tesaloniczan 5:14

95
Czarna wdowa i wesoa wdwka Odsona

nie moze sie od niej wymawiac to zakadajac roztropnie, ze Jezus


nie gada sobie a muzom i nie mwi takze banaw, nalezy spodzie-
wac sie znalezc w jego pouczeniu jakis zdroworozsadkowy sens, kt-
ry byby zbiezny z zamysem Swietego wykadanym w innych so-
wach i miejscach Pisma.
Owszem, Jezus by oryginalny, ale dba tez bardzo o to, zeby Je-
go suchacze byli w stanie odnalezc tropy jego ozywczych mysli tak-
ze bez Jego pomocy, i zzyma sie, ilekroc uczniowie stawiali Mu pyta-
nia, na ktre dawno winni byli poznac jedyna prawdziwa odpowiedz.
Podobienstwo Jezus wypowiada niedugo przed koncem swo-
jej posugi wobec uczniw, majac juz w ich wnetrzach zyzny grunt dla
prawd zakrytych przed innymi. Czy w takiej chwili mgby widziec
sens absorbowania uczniowskiej uwagi jakims pokretnym sylogi-
zmem, dla ktrego brakuje jednej z przesanek?
Jaka role peni niesprawiedliwy sedzia? Kim jest wdowa? Czemu
w koncu Jezus powatpiewa otwarcie, czy za powrotem zastanie na zie-
mi to, co przyszed zaszczepic?
Pomysl przez chwile, Czytelniku: Jesli stawiasz na kogos w zawo-
dach sportowych, bedac do tego jego trenerem, to czy gdy zbliza sie
czas startu, bedziesz mu kasc w uszy, jak uderzac, skakac i unikac
ciosw, czy raczej powiesz mu krtko, co bedzie, jesli przegra?
Mysle, ze bedac
na miejscu mistrza w jakiejkolwiek wartej zachodu
dziedzinie, zrobibym to drugie.
A zatem uwazam tez wbrew wszystkim, ktrych opinie w tej spra-
wie miaem okazje poznac ze Jezus uzy wtedy argumentu z grnej
pki, odwoujac sie nie tyle do rozumu uczniw, ktrym oni wwczas
jeszcze nie byli zdolni grzeszyc, ile do ich instynktu przetrwania, kt-
ry podpowiada im susznie, ze wrogom prawdziwie dobrych wiesci
nalezy sie ogien z nieba, handlarzom Sowa Bozego tegi bicz, zdraj-
com zas stryczek, a nie kurort czy wytrzezwiaka.
Wedug mnie, Jezus mwi w tej przypowiesci prosta, lecz bardzo
konkretna rzecz: ostrzega ich przed skutkami ospaosci, folgowania

96 J EZUS POSZUKIWANY
O tkliwosci i ograniczeniach umysowych demonw

wasnemu widzimisie, braku wytrwaosci, nadmiernej troski o spra-


wy zewnetrzne w przykadzie zwienczonych maym sukcesem sta-
ran wdowy umieszczajac obraz konsekwencji braku mocnej wiezi
z Poreczycielem wiary. Mwi dokadnie, co stanie sie z kazdym, jesli
nie bedzie sie modli badz
sie zbiesi: ryczacy
jak lew przeciwnik praw-
dy urobi go tak, ze go rodzona matka (znaczy sie, Kosci i Pan Jezus)
nie pozna.
Moim zdaniem jest to obraz skrajnego uposledzenia wadz poznaw-
czych, a takze pewnej siebie demencji w sprawie wielu jednoznacznie
brzmiacych
poruczen Ksiecia Pokoju. Sowem, jest to obraz zowrogi
i nie mozna plasowac go w szeregu zachecajacych zbawiennym przy-
kadem ilustracji.
Jesli ktokolwiek, nawet pozbawiona mezowskiej obrony wdowa,
idzie szukac wsparcia u kogos w oczach wszystkich upodlonego w
suzbie zemu, to pobudek dla jej woli nalezy szukac posrd zych za-
mysw, szkodzacych takze innym w poznaniu prawdy, jesli jej stara-
nia maja byc poczytane przez innych za swiadectwo suzbie Bozej.
Borykajac sie z powyzsza wewnetrzna sprzecznoscia przekadu, na-
trafiem na dwa miejsca, w ktrych kontrowersje tumaczy zdaja sie
byc powazne, zwiastujac tym samym duze prawdopodobienstwo cen-
zorskiej inwencji.
W pierwszym z nich paradoksalnie najblizszy literze oryginau zda-
je sie byc najstarszy z przekadw, czyli Biblia Brzeska1 . Pozosta-
e zgodnie uzywaja grubego eufemizmu (owijaja rzecz w bawene).
Przewaznie czytamy wiec w nich, ze wierni powinni zawsze sie mo-
dlic i nie ustawac 2 , tak jakby drugi z czasownikw mia dotyczyc tak-
ze sprawy modlitwy, podczas gdy tak naprawde odnosi sie on raczej
do oglnej postawy wierzacego wobec za.

1 I powiedzia im tez podobienstwo


ktemuz nalezace,
iz sie zawzdy modlic
potrzeba a nie leniwiec.
2 ukasza 18:1

97
Czarna wdowa i wesoa wdwka Odsona

Logicznie rzecz biorac, trudno i tutaj znalezc uzasadnienie dla po-


gladu,
jakoby sowo ustawac 1 oznaczao ustawac w modlitwie Jezus
bowiem bardzo jasno mwi najpierw, ze nalezy zawsze sie modlic,
co zamyka mozliwosc kontrowersji w tej sprawie. Uznanie nastepuja-
cego po tym okreslenia jako takze odnoszacego
sie do modlitwy im-
plikuje przypisanie Mesjaszowi bedu logicznego, a na pewno styli-
stycznego (pleonazm).
Normalnie przeciez nikt nie mwi: Pyn cay czas do brzegu i nie
zatrzymuj sie , poniewaz nie jest mozliwe spenienie pierwszego z na-
kazw, a niespenienie drugiego.
Ze skromnej perspektywy Stronga doskonale widac, jak naciagany
bywa sens drugiego ze sw wasnie po to, zeby narzucic Czytelniko-
wi niezgodna z prawda mysl, jakoby Jezusowi chodzio tu o nieusta-
wanie w modlitwie.
Trzymajcie sie z dala od za, pozostawajcie poza jego zasiegiem,
nie dajcie mu sie wciagn
ac w swietle wskazwek uczonego tak wa-
snie nalezaoby rozumiec znaczenie pokretnie wykadanego okresle-
nia. Nie badzcie
przni, gnusni, zarozumiali, szpetni, okrutni, nik-
czemni, podli, zepsuci, zosliwi. Nie czyncie krzywdy innym, a do-
brem szafujcie z wasnych, a nie z cudzych rezerw.
Czy wykad tego wersetu brzmi tak dziwacznie, ze uzasadnia klu-
czenie i wybiegi tumaczy? Chyba nie. Bardzo podobne strofy Czy-
telnik bez trudu znajdzie w apostolskiej domenie wadzy sadzenia.
Intencjonalne zawezenie wymowy apostolskiej referencji uatwia jed-
nak przyjecie faszywej wykadni caej przypowiesci i to z tego powo-
du figuruje w lekcjonarzach jako rzecz pewna i ustalona, podczas gdy
jest zaledwie nieuwaznym domysem.
Druga kombinacja jest jeszcze dziwniejsza, a przeykana przez a-
twowiernych neofitw jak buka z masem.
W sidmym wersecie2 za sprawa przesadnej inwencji twrczej na-
potykamy orzech troche zbyt twardy do zgryzienia. Niech Czytel-

1 gr. 2 ukasza 18:7

98 J EZUS POSZUKIWANY
O tkliwosci i ograniczeniach umysowych demonw

nik nie udzi sie, ze to przypadek kadzie mu w uszy mysl o zwo-


ce w odpowiedzi na szczere pragnienie Bozej sprawiedliwosci. By-
najmniej jest to czysta ludzka przemyslnosc, za cel ktrej suzy ze-
stawienie oporw niesprawiedliwego sedziego przed zadoscuczynie-
niem zadaniu
wdowy z domniemana, analogiczna jakoby, choc wyni-
kajac a z czystszych pobudek , rezerwa Swietego wobec najzywszych
pragnien dzieci Bozych.
Przez te nadinterpretacje chrzescijanie od wiekw sadz a, iz Bg lu-
bi natretw, ktrzy z podobnym do wdowy uporem szturmuja urzad
Sprawiedliwego.
Zadne inne wyjasnienie nie uzasadnia retuszu znaczenia oryginal-
nego sowa, ktre we wszystkich innych wystapieniach Strong tu-
maczy jako nieustajac a cierpliwosc, wyrozumiaosc, pobazliwosc 1 .
Przy czym jezykowo sowo to wskazuje tutaj ewidentnie na cech e ,
wa sciwo s c podmiotu, a nie jak chcieliby tego tumacze mierzacy
mysl Panska wasnymi konceptami na jego czynnosc. W zdaniu tym
kopotliwe sowo mwi wiec nam nie to, co Bg robi , ale jaki jest.
To w tym miejscu, wbrew pozorom, bardzo duza rznica.
Poprawny co do zawartej w nim tresci werset brzmiaby wiec:
A czyz Bg nie ujmie sie za wybranymi woajacymi do Niego we dnie
i w nocy, samemu bedac wobec nich cierpliwym? Nie jest to moze
zreczna skadnia, bo fragment jest trudny w przekadzie nawet w pol-
skim, dosc gietkim jezyku, ale nie mozna tu pominac oczywistego
faktu uzycia czynnego imiesowu, w dodatku w znaczeniu zupenie
odmiennym od preferowanego.
Nawet na zdrowy rozum znacznie prostszym w tym zdaniu jest po-
jecie zestawienia staran wiernych o pokj duszy ze znana powszech-
nie gotowoscia ich Wierzyciela do wychodzenia im naprzeciw niz
skonsumowanie dosc nieoczekiwanego oswiadczenia o tym, jakoby
Bg chociaz lepszy od bezboznika mia jednak jakis wazny powd,
by zwlekac w najzywszej sprawie swoich wybrancw.

1 gr.

99
Czarna wdowa i wesoa wdwka Odsona

Nie, nie. To nie jest ten Bg i nie ta bajka, i gdyby ukasz cos takie-
go usysza, toby naplu bajarzowi w twarz, a nie pogadzi go po jego
kotunach. Niestety, pobazliwosc Boza to jedna rzecz, a pilnowanie,
zeby Bg nie musia sie zapierac samego siebie na zyczenia nieskrom-
nych fantastw, to druga rzecz.
Kazdy przewodnik stada dobrze to rozumie, chyba ze wda sie
z wilkami w jakis nieczysty ukad powiedzmy: owca raz na jakis czas
za ochrone (iscie mafijna) przed niegodziwoscia krzywdzicieli. . . Zu-
penie jak w naszej przypowiesci o protekcji przez zego przed gor-
szym to w koncu znane wszystkim dobrze Kajfaszowe prawo1 .
Uwazny Czytelnik nie uzyska tez atwo odpowiedzi na pytanie,
dlaczego prosty spjnik grecki acz acy
rwnowazne czesci zdania na
podobienstwo polskiego i albo a w tym jedynym bodaj miejscu Biblii
jest tumaczony niezgodnie ze swoja naturalna funkcja jako chociaz,
by spenic role partykuy uwydatniajacej kontrast, rozbieznosc, pod-
czas gdy akurat tutaj zadnej rozbieznosci w oryginale nie ma.
Drugi z czonw zdania jest bowiem drugim wzmacniajacym pro-
rocka emfaze argumentem (obok staran wierzacych) za przyjeciem
prostej Jezusowej prawdy, ze absurd zabiegw wdowy dla swojej
sprawy wok rekojmi bezboznika bije w oczy kazde roztropne stwo-
rzenie.
Opacznosc obiegowych wykadw przypowiesci mogaby sie zdac
Czytelnikowi stosunkowo niewinna. Suzy jednak obudnikom za pod-
stawe doktrynalna dla doniososci roli modlitewnych koowrotkw,
w kko, bezmyslnie powtarzanych zdrowaskw czy ojczenasz w in-
tencji okazania rzekomo ordynowanej przez Pana wytrwaosci w mo-
dlitwie.
Aplikatorzy tej pseudoduchowej uzywki niechetnie zauwazaja, ze
wielomwstwo nigdy nie nalezao do Panskich recept na odnowe zy-
cia i wiary2 , bo od zarania dziejw byo dobitnym swiadectwem umy-

1 Jana 11:47-53
2 Mateusza 6:5-8

100 J EZUS POSZUKIWANY


O tkliwosci i ograniczeniach umysowych demonw

sowego lenistwa, o ktrym ukasz wasnie napomyka w krtkim


wprowadzeniu1 do rzeczowej i rozumnej przestrogi Nauczyciela.
25 grudnia 2011

1 ukasza 18:1-2

101
A gdy On w pewnym miejscu modli sie i zakonczy modlitwe, ktos z jego uczniw
rzek do niego: Panie, naucz nas modlic sie, jak i Jan nauczy uczniw swoich.
Wtedy rzek do nich: Gdy sie modlicie, mwcie: Ojcze nasz, ktrys jest w niebie,
swiec sie imie twoje, przyjdz Krlestwo twoje, badz
wola twoja, jak w niebie
tak i na ziemi, chleba naszego powszedniego daj nam na kazdy dzien, i odpusc nam
grzechy nasze, albowiem i my odpuszczamy kazdemu winowajcy swemu, i nie wdz
nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode zego. I rzek do nich: Ktos z was, majac
przyjaciela, idzie do niego o pnocy i mwi mu: Przyjacielu, pozycz mi trzy chleby,
albowiem przyjaciel mj przyby do mnie, bedac w podrzy, a nie mam mu co podac.
A tamten z mieszkania odpowiada mu: Nie naprzykrzaj mi sie, drzwi juz sa
zamkniete, dzieci moje sa ze mna w zku, nie moge wstac i dac ci. Powiadam wam,
jezeli nawet nie dlatego wstanie i da mu, ze jest jego przyjacielem, to dla natrectwa
jego wstanie i da mu, ile potrzebuje. A ja wam powiadam: Proscie, a bedzie wam
dane; szukajcie, a znajdziecie; koaczcie, a otworza wam. Kazdy bowiem, kto prosi,
otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto koacze, temu otworza. Gdziez jest taki ojciec
posrd was, ktry, gdy syn bedzie go prosi o chleb, da mu kamien? Albo gdy bedzie
go prosi o rybe, da mu zamiast ryby weza? Albo gdy bedzie prosi o jajo, da mu
skorpiona? Jesli wiec wy, ktrzy jestescie zli, umiecie dobre dary dawac dzieciom
swoim, o ilez bardziej Ojciec niebieski da Ducha Swietego tym, ktrzy go prosza.

Ewangelia ukasza 11:1-13


W IARA I DOBRE CH ECI

wazny sedzia mgby dzisiaj z czystym sumieniem uznac

U uczniw Jezusa za hoote. Jesli najwybitniejsi z nich chcieli


widziec Samarytan w ogniu, to cz mogo roic sie pozostaym.
Istna zgroza! Nienawisc, chciwosc i pycha maja jednak rwniez dru-
ga strone, te jasniejsza,
totez uczniom zdarzay sie rwniez na pozr
chwalebne porywy poboznosci. Czytelnicy Biblii oceniaja je askawiej,
myslac troche tak: Uczniowie mieli dobre checi, tylko nie mogli sobie
poradzic, brakowao im mocy, ktra natchna ich dopiero Duch Swie-
ty. Popeniali jedynie drobne pomyki zamiast w lewo, szli w prawo,
i na odwrt. Mozna im wybaczyc ich nieswiadomosc i gupote. Ano
mozna, ale pod warunkiem, ze wyciagamy wnioski z uczniowskich
pomyek i unikamy ich jak ognia.
Dzisiaj wierni wiedza, ze takie bedy w grach i na morzu bywaja
kosztowne, dlatego staraja sie znac swego Przewodnika i podazac je-
go sladem. Ale w Kosciele, tak jak za dni uczniw Jezusa, dobre checi
bywaja czesto niczym glejt od wjta, ktry uprawnia posiadaczy aski
do harcw po ziemskich bezdrozach, po Pismie i po ludzkich gowach.
Dzisiaj miosc jest wiekszym sowem niz sowo Jezus. Jezus jest ma-
y, upchniety gdzies dla przyzwoitosci albo dla ozdoby jak krzyzyk
na piersi albo jak samotna wisienka posrodku duchowego tortu. Gdy-
by co pobozniejsi chrzescijanie nie pamietali, co byo i jest wola Mi-
strza, z Jezusa pozostaaby jedynie nalepka na samochodzie lub mdy,
sentymentalny obraz wniebowzietej istoty, dobrego czowieka, ktry
kiedys zapewni swiatu lepsze jutro.
W Kosciele powszechnym wciaz matka znaczy wiecej niz ojciec
i kiedy mowa o Ojcowskim miosierdziu, to kobiety milkna, a mez-
czyzni spuszczaja wzrok, bo dla jednych i drugich aska to luksus
Wiara i dobre checi

i zbytek, a najczesciej po prostu duzy kopot. Potrzeb jest wiele. Zda-


waoby sie, ze chrzescijanie nic innego nie robia, tylko suza. Tak sa
wrazliwi na potrzeby innych, jakby nie mieli wasnych; tak sa askawi,
jakby dawno zapomnieli, czym jest aska. Totez gdy ktos przychodzi
do nich o pnocy1 , nie pamietaja, kim jest.
Wiedza tylko, ze musza czym predzej pobiec do swego przyjaciela
i pozyczyc od niego trzy chleby, zeby godnie przyjac
przybysza, jakby
tamten mia umrzec z godu przed switem. Tak sa przejeci swoja do-
broczynnoscia, ze nie wiedza nawet, komu i czym chca usuzyc i czego
on naprawde od nich oczekuje. Maja go za przyjaciela, ale mysla o nim
jak o kopotliwym natrecie, ktry mg chyba wybrac sobie dogodniej-
sza pore na odwiedziny. Nie rozumieja, ze ich ofiarnosc niezupenie
dogadza jego zyczeniom.
Bo On wolaby, zeby Marta wreszcie usiada przy swej zasuchanej
siostrze2 , zeby uczniowie nie chcieli byc tak bardzo podobni do jego
kuzyna Jana3 , bo modlitwa w duchu i w prawdzie przychodzi sama
wraz z powszednim chlebem i wola Ojca, a takze zeby cieszyli sie bar-
dziej rejestracja imion w ksiedze zycia niz udzielona im wadza nad
demonami. Wolaby w koncu, zeby uczony w Pismie nie wzgardzi
samarytanska posuga4 i zeby faryzeusze nie podejrzewali Go wciaz
o diaba za skra5 .
Bo ten potezny i miosierny gosc przychodzi zawsze o niespodzie-
wanej porze, gdy oliwa sie dopala i knoty lamp wiotczeja, kiedy wszy-
scy chca spac kiedy sa zmeczeni o wiele bardziej niz ten niestru-
dzony podrzny, ktry ma, o dziwo, wszystko to, czego nam brakuje:
chleb, oliwe i wino. Dla jednych pozostanie gosciem, ktry potrzebuje
ofiar, bo w ich oczach by, jest i bedzie ofiara. Dla drugich zajasnie-
je upragnionym zyciodajnym blaskiem, ktry nasyci znekana zmora-
mi dusze. Pierwsi beda Mu kadzic i ponizac Go na przemian, drudzy

1 ukasza 11:6 4 ukasza 10:25-29,36-37


2 ukasza 10:38-42 5 ukasza 11:14-15
3 ukasza 11:1

104 J EZUS POSZUKIWANY


Przyjaciel w godzinie duchw

przyjma Go takim, jakim jest, i powiedza Mu jak kiedys Jakub anioo-


wi, gdy wschodzia zorza: Nie puszcze Cie, dopki mi nie pobogosa-
wisz.1
Bo nie potrzeba trzech chlebw temu, ktry sam jest chlebem. A jesli
komus sie zdaje, ze przyjacielska pozyczka jest lepsza od przyjaciel-
skiej posugi, niech liczy sie z tym, ze wraz z chlebem przyjmie truci-
zne szatanskiego jadu i zamiast zachowac dusze, straci ja. Nie nasyca
sie tez z jego rak
ci, ktrzy jak on wola ciao za zasona ze sw od
wcielonego sowa.
Jezus wyraznie da do zrozumienia, ze to nie diabe nam sie na-
przykrza, ale ze czesto to my zaczynamy naprzykrzac sie jemu, ilekroc
staje przy nas Duch prawdy. Chcemy posprzatac wasnie wtedy, gdy
wchodzi Czysty, chcemy uporzadkowac wszystko, co sie da, dokad-
nie wtedy, gdy wchodzi ten, ktry zaprowadza wszelki ad, chcemy
uspokoic sie na sama mysl o obecnosci tego, ktry czyni pokj. Chce-
my okazac sie sprawiedliwi przed Sprawiedliwym, miosierni przed
Miosiernym, pragniemy byc dobrzy dla tego, ktry jest naszym do-
brem. Chcemy w koncu byc cierpliwsi niz sam Pan, ktrego cierpli-
wosc tak rzadko nas dziwi i pociesza.
Tylko z jednym mamy kopot. Sowa naszego goscia poyskuja cza-
sem jak stal ze zbrojowni. Sa jak dawniej: twarde, nieubagane, ostre
i nieznoszace sprzeciwu chciaoby sie powiedziec: niedelikatne. Cza-
sem, kiedy cos powie, po plecach przechodza nam ciarki, jakby sta-
wa naprzeciw nas najgrozniejszy przeciwnik. Trudno Mu to wyba-
czyc, ale przeciez Bg kaza nam kochac nieprzyjaci, wiec staramy
sie Go zniesc w pokorze, bo podobno niezle za to paca tam w niebie.
Na pewno zwrca nam za te trzy chleby zdobyte w srodku nocy.
Chyba jednak nie zwrca. Bo ten cichy i ubogi przyjaciel przychodzi
zawsze tylko po najcenniejsze skarby na tej ziemi. On chce usyszec
od kazdego z nas tylko jedno: Ach, to Ty, Panie, jak to dobrze, ze juz
jestes. Tak dugo na Ciebie czekaem, tak bardzo dugo! Nasze serce

1 Rodzaju 32:22-31

105
Wiara i dobre checi

czesto cofa sie przed tym blaskiem i mwi: Tylko tyle chcesz ode
mnie, tylko wiary? Przeciez ja oddabym wszystko dla Ciebie! Prze-
ciez ja dusze dla Ciebie pooze 1 .
Ale On wtedy przemawia agodnie, lecz stanowczo: Nie chce two-
ich ofiar, twoich chlebw, twojego poswiecenia, twojej pokory. Spjrz
na mnie i ucz sie, ze to nie ty, lecz Ja jestem cichy i pokornego ser-
ca 2 . I nie jestem przejazdem, chce u ciebie zamieszkac. Nie chce ci nic
zabrac, tylko przywrcic blask temu, co masz. Dam ci wiecej, niz mo-
zesz oczekiwac, ale Ja nie biore na jamuzne byskotek, nie biore tego,
co zewnetrzne. Byoby to ponizej mojej godnosci. Czekam, az dasz
mi to, co nalezy tylko do ciebie. Daj mi swoja wolnosc, a zobaczysz,
ze bya niewola, daj mi swa godnosc i dume, a zobaczysz, ze bya ona
pycha i buntem, wyrzeknij sie swej niezaleznosci, a zobaczysz, ze bya
ona zelaznym jarzmem dla ciebie i twoich bliskich. Poddaj sie Panu,
a bedziesz panowac. Nie recz za nieznajomych, bo cie na to nie stac.
Uwierz raczej temu, ktry cie zna i za ciebie poreczy.
Mysl i przestroge Jezusa ukryta przed chciwymi oczami jego
uczniw streszcza jeden werset Ewangelii Mateusza:

Nie dawajcie psom tego, co swiete,


i nie rzucajcie pere swoich przed wieprze,
by ich snadz nie podeptay nogami swymi
i obrciwszy sie, nie rozszarpay was.3

Klejnoty ludzkiej wiary nie sa dla lichwiarzy. Nie sa dla psw i swin,
ktre siegaja po dar, a nie chca znac Dawcy, ktre widza pokarm i leze,
ale nie widza reki. Nie sa dla tych, ktrzy przyjaci maja za natretw
zakcajacych
ich swiety spokj. Dlatego nie warto budzic o pno-
cy sug ojca kamstwa i wszelkiej przewrotnosci, bo gdy zwlecze sie
ze swego barogu, to okaze sie w koncu, ze spacic jego pozyczki nie
sposb, a co gorliwsi moga stracic zycie na usugach diaba.

1 Jana 13:36-38 3 Mateusza 7:1-6


2 Mateusza 11:27-30

106 J EZUS POSZUKIWANY


Przyjaciel w godzinie duchw

Cielesne oczy uczniw widziay dwch przyjaci, ale Jezus wie-


dzia, ze dobry jest tylko jeden z dwch ojcw: ten, ktry posa swego
Syna grzesznikom na ratunek, a nie po to, by skadali Mu bawochwal-
cze ofiary. Tylko ten Ojciec dotrzymuje sowa i nie pozycza, lecz daje
dobre dary swoim dzieciom1 . A Duch Jezusa rozdziela je na szczescie
nie tak, jak my chcemy, lecz tak, jak On chce. Ojciec kamstwa nie ma
syna ma tylko dzieci, ktrym dogadza, jak umie, i ktrych nie chce
budzic o pnocy, chyba ze niesforni przyjaciele jego przeciwnika bar-
dzo mu sie naprzykrzaja.
Tesknota i pragnienia duszy nie sa dzisiaj w modzie. Modne sa je-
dynie duchowe rozterki, ktre stronia jak moga od miecza, bo wola
miekka kadziel
doradcw biegych w zyciowych bolaczkach,
a mno-
zacych
sie jak grzyby po deszczu. Nielicznym tylko brakuje Cudow-
nego Doradcy. Ale Pan zna tych, ktrzy sa jego i ktrzy czekaja wytrwa-
le, az przyjdzie i zabije bezboznika tchnieniem swoich ust. A ujrza
Go ludzie czystego serca2 ci, ktrzy geboko wierza, ze prawdziwie
wielkich przyjaci poznaje sie w wielkiej biedzie3 .
22 padziernika 1998

P P P

Exposition
Nie jestem dzisiaj pewien jak napisaem trzynascie lat temu czy
w zwrceniu sie do przyjaciela o pnocy o pozyczenie trzech chle-
bw nalezy dopatrywac sie duzego duchowego ryzyka. Raczej wi-
dze w tym swiadectwo ju z maj acego
miejsce uwikania w sza-
tanskie szalbierstwa, wyeksponowane jedynie dla kontrastu z posta-
wa wiernosci danemu przez Boga sowu obietnicy.
1 ukasza 11:9-13 3 2 Koryntian 5:14-17
2 Mateusza 5:3-12

107
Wiara i dobre checi Odsona

Na pewno jednak, podobnie jak w przypowiesci o wdowie i nie-


sprawiedliwym sedzim, nie mozna w tym dziaaniu widziec postawy,
ktrej oczekuje od swoich wybrancw Stwrca jest to wrecz, opa-
trzone gorszac a Jezusowa ironia, jej zaprzeczenie.
Uwage uczniw Jezus stara sie nieustannie koncentrowac na swojej
zaleznosci od Ojcowskiej woli, nie osiagaj ac
w tym trudzie zadowala-
jacego
wyniku. W szeregu ostatnich Mesjanskich niepowodzen u-
kasz stawia swoim czytelnikom przed oczami obraz powaznego
nieporozumienia co do niebianskich priorytetw, gdzie dochodza
do gosu urazone apostolskie ambicje1 . Po powrocie siedemdziesieciu
dwch uczniw z wyprawy na wroga prawdy Jezus aplikuje swoim
podopiecznym kolejna korekte ich nieco zbyt triumfalnej marszruty,
zalecajac troche inna, mniej wygodna perspektywe2 .
Nagabujacy Mistrza o zakon uczony3 takze zdaje sie miec raczej Bo-
ga przed oczami niz co korzystniejsze za plecami i jego nieswieza
atencje dla mesjanskiej woli rzni od uczniowskiej zaledwie to, ze nie
wypywa ona z wielkiej sympatii dla Galilejczyka. Na nastepny du-
chowy szturchaniec zasuguje Marta, wazaca sie udzielic swojej sio-
strze maodusznej reprymendy w bardzo niestosownej chwili4 , i je-
sli porwnac jej zachowanie z zachowaniem czowieka fatygujacego
swego przyjaciela w srodku nocy w sprawie trzech chlebw dla przy-
byego w goscine drugiego przyjaciela, mozna atwo nabyc cennej od-
krywczej intuicji odnosnie celu majacego wkrtce wyjsc z ust Nauczy-
5
ciela podobienstwa .
Gdyby Marta wiedziaa, na co Mistrz naprawde ma apetyt , nie po-
wodowaaby u swej siostry odczucia, jakoby to Jemu wasnie (a nie je-
go suchaczom!) brakowao jakichs niecierpiacych zwoki posug. Tak
tez jest, moim zdaniem, z duchowa potrzeba nocnego natreta, ktre-
go perspektywa nie bierze nawet pod uwage, ze wraz z niespodziewa-

1 ukasza 9:51-56 4 ukasza 10:38-40


2 ukasza 10:1-20 5 ukasza 11:5-8
3 ukasza 10:25

108 J EZUS POSZUKIWANY


Przyjaciel w godzinie duchw

nym gosciem weszo pod jego dach wszystko, czego on sam potrze-
buje, i akurat temu gosciowi wrecz uchybia mysl, ze jego gospodarz
miaby pospiesznie cokolwiek dlan pozyczac od zaspanego sasiada.

W polszczyznie ukuto nawet powiedzenie czym chata bogata, by
podkreslic honor podejmowania goscia tym, co si e posiada (nawet
gdy jest to tylko chwila czasu lub kromka chleba), a nie tym, co jest
sie w stanie pozyczyc, poniewaz u skromnych ludzi liczy sie nie to,
z czym, ale ze w ogle gosc pojawi sie w ich progach. Czemu za-
kadac, ze wasnie Zyd pozostawi swojego drogiego goscia zakopo-
tanym niezdrowym nadmiarem kierowanej w jego intencji gospodar-
skiej fatygi?
Chrzescijan tak okrutnie gorszy owa dobrotliwa Jezusowa ironia,
ze nawet przez moment nie sa w stanie postawic sie na miejscu
Swietego, ktry widzi pomieszanie Marty, obude uczonych aspiruja-
cych do przywiedych laurw czy nadgorliwosc jego wasnych pupili
po zyczaj acych
niejako mizerny tytu do wasnej, dobrouczynkowej
chluby od przeciwnika prawdy, czyli kogos, z kim sam Mistrz ma oso-
biste twarde porachunki.
Jednak czowiek majacy czyste sumienie nie bedzie mia oporw
przed skonsumowaniem wasnego niesmaku na widok kolejnego ucz-
niowskiego wykwitu niezbyt uzytecznych w biezacej chwili wysi-
kw dorwnania poboznoscia adeptom nauki Jana Chrzciciela1 . Cier-
pliwie ukazany uczniom konspekt modlitwy nie posuzy tym ostat-
nim przed zesaniem Ducha, gdyz ci nie bardzo wiedzieli, do kogo
oraz w czyim imieniu maja zanosic swoje poselskie petycje 2 .
W swietle ukaszowego protokou grzeszy duza arogancja domnie-
manie, jakoby Mistrz by zachwycony, widzac gotowosc uczniw do
nauki modlitwy. Wasnie dlatego, ze nie by, wychodzac naprze-
ciw maym ambicjom swych pupili, pokaza im w podobienstwie,
czym ryzykuja, jesli nadal zbyt wysoko beda cenic wartosc wasnych
aspiracji.

1 ukasza 11:1-4 2 Jan 16:22-27

109
Wiara i dobre checi Odsona

Nie mozna obronic wewnetrznej logiki pouczenia inaczej, niz przyj-


mujac za niewa sciwy wzorzec postawy upostaciowany w woli po-
zyczenia w srodku nocy trzech chlebw. Jesli przyjmie sie go za do-
bra monete maej wiary, ktra Mistrz chcia wesprzec swoja zacheta
do siegniecia po dar Bozy, sia rzeczy pozostaje sie z analogia, kt-
rej w zaden sposb nie mozna skomponowac ani z gospodarska wiel-
koscia Ojca niebieskiego, ani z wielkoscia unizenia Panskiego Sugi,
co skutkuje rozdwojeniem osadu Nauczycielskiego zamysu i niedo-
wadem w stosowaniu wyciagni etych przezen otwarcie wnioskw.
Przeczuwajac ten spory dysonans miedzy obrazem naduzywajace-
go sasiedzkiej
uprzejmosci natreta a statusem szczerych prsb dzieci
Bozych, tumacze usiuja przypisac podobienstwu role retoryki, kt-
ra w ustach Jezusa czyni ewidentnie niedorzeczna wole zakopotane-
go gospodarza czyms obcym dla uczniw. W bibliach Warszawskiej,
Gdanskiej i Brzeskiej czytamy wiec: Ktz z was. . . ?, jak gdyby miao
to byc skierowane do uczniw pytanie, a nie precyzyjny, lapidarny
iscie lekarski protok stanu ich duszy.
Tymczasem jest to zwyke zdanie oznajmuj ace, ktre najlepiej
chyba oddaje Biblia Poznanska: Ktos z was ma przyjaciela, idzie do nie-
go o pnocy i powiada. . . Nikt tam o nic nikogo nie pyta! Pytanie pada
w dalszej czesci wykadu, gdzie Jezus porwnuje wprost wartosc co-
dziennych ojcowskich prerogatyw suzacych dobru dzieci z wartoscia
przywilejw, jakimi obdarza wierzacych Duch Wszechmogacego.
Zapewnienie o woli dotrzymania przez Ojca sowa obietnicy musia-
o miec dla tamtejszych suchaczy wymiar nieco abstrakcyjny, ale wy-
nikao to, wedug mnie, wyacznie z tego, ze sowo dopiero miao
sie wypenic na wierzacych
w Synowska rekojmie dla ich najpilniej-
szej potrzeby osobistego zbawienia, o ktrej zaden ze zgromadzonych
przy Mesjaszu wwczas nawet nie sni nie mg zatem jej otrzymac,
pojmujac zarazem, ile tak naprawde jest warta.
Proscie wiec i koaczcie, ale nie jak natreci chcacy
cos pozyczyc
od mozniejszego czy chwilowo lepiej sytuowanego blizniego, by

110 J EZUS POSZUKIWANY


Przyjaciel w godzinie duchw

za wszelka cene zadoscuczynic wasko


pojetym reguom dobrych oby-
czajw. Proscie, wierzac,
ze jestescie duznikami mojego Ojca w niebie,
a temu wasnie nieznanemu przez was Ojcu zalezy bardziej niz wam,
byscie od tego dugu byli wolni.
Jan te norme ujmuje najzwiezlej, piszac w Objawieniu1 o zasu-
zonym odpoczynku dla bogosawionych umarych w Panu, kt-
rych wyrznia sposrd wielu zywych to, ze ich uczynki ida za nimi,
nie prbujac jak na zaaczonym
przez wiernego ukasza obrazku
niezrecznie konkurowac z dzieem i miara dokonan Sprawiedliwego.
9 stycznia 2012

1 Apokalipsa 14:13

111
A zblizali sie do niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby go suchac. Faryzeusze zas
i uczeni w Pismie szemrali i mwili: Ten grzesznikw przyjmuje i jada z nimi.
Powiedzia im wiec takie podobienstwo: Ktz z was, gdy ma sto owiec,
a zgubi jedna z nich, nie pozostawia dziewiecdziesieciu dziewieciu na pustkowiu
i nie idzie za zagubiona, az ja odnajdzie? A odnalazszy, kadzie ja na ramiona swoje
i raduje sie. I przyszedszy do domu, zwouje przyjaci i sasiadw,
mwiac do nich:
Weselcie sie ze mna, gdyz odnalazem moja zgubiona owce! Powiadam wam:
Wieksza bedzie radosc w niebie z jednego grzesznika, ktry sie upamieta,
niz z dziewiecdziesieciu dziewieciu sprawiedliwych, ktrzy nie potrzebuja
upamietania. Albo, ktra niewiasta, majac dziesiec drachm, gdy zgubi jedna
drachme, nie bierze swiata, nie wymiata domu i nie szuka gorliwie, az znajdzie?
A znalazszy, zwouje przyjaciki oraz sasiadki
i mwi: Weselcie sie ze mna,
gdyz znalazam drachme, ktra zgubiam. Taka, mwie wam, jest radosc wsrd
aniow Bozych nad jednym grzesznikiem, ktry sie upamieta.

Ewangelia ukasza 15:1-10


ASKA I WIARA

edug faryzeuszy dla grzesznikw nie byo ratunku. Mogli

W liczyc na aske tylko ci, ktrzy nie kradli, nie oszukiwali,


nie zerkali ukradkiem na niewiescie wdzieki. Strzom pra-
wa obca bya mysl, ze miosierdzia maja dostapic nieudacznicy i utra-
cjusze, pragnacy jedynie odrobiny przyzwolenia na swoje istnienie
ci, ktrzy nie bardzo wiedza, kto i ile nagrzeszy, sa za to przekona-
ni i uchwycili sie tego przeczucia jak rabka
krlewskiej szaty ze to,
czym zawinili, nie przekresla ich w oczach tego swiatobliwego
meza.
Uczonych gorszyo nie to, ze ci ludzie naprawde sa zodziejami
i oszustami, lecz to, ze Mesjasz moze i chce przy nich usiasc,
nie bojac
splamic sie ich nieczystoscia. Nie na takiego czekali dlatego swj jad
chcieli wsaczyc
temu, ktry ogasza wszem wobec, ze ma monopol
na miosierdzie.
Dzisiaj niewielu uczy sie walki u tego Mistrza. Chrzescijanie upar-
li sie, zeby w zgubionej i odnalezionej owcy widziec nawrconego
grzesznika, ktry jakoby cieszy Ojcowskie serce tym, ze da sie zba-
wic.
Ale Jezus nie to mia na mysli, kiedy wobec wszystkich zgromadzo-
nych opowiada dwie blizniacze przypowiesci o tym, co naprawde
cieszy serce Ojca i jego aniow.
Chrzescijanie nagminnie chca widziec w swym Panu zacietego wro-
ga faryzeuszy i uczonych w Pismie, a im bardziej tego sobie zycza,
tym mniej maja solidnych nauczycieli i tym atwiej daja sie wodzic
za nos zarozumiaym pieknoduchom i pieknym ciaom o niewinnym
wejrzeniu.
Nie rozumieja, ze ten wielki waz o goebiej duszy chcia za wszelka
cene wslizgnac sie do wyniosej twierdzy kazdego ludzkiego serca,
aska i wiara

ktremu do penej setki brakuje jednej jedynej owieczki, a do penej


dziesiatki
jednej drachmy zgubionej przez nieuwage i domowy roz-
gardiasz. Bo Ojca ciesza tylko ci, ktrzy szukaj a, i tylko ich dotyczy
obietnica wiecznego zycia i pokoju na ziemi.
Uczniowie pozostawia swe stada na pustkowiu i pjda szukac swej
zguby nie po to, by sztuki sie zgadzay, lecz by usyszec anielskie ch-
ry. Wymiota izbe i z lampa Bozego Sowa przeszukaja kazdy jej kat
nie
dlatego, ze lubia okrage
liczby, ale dlatego, ze pragna zdac sprawe
ze swego szafarstwa i ujrzec oblicze Boga zywego.

Weselcie sie ze mna, gdyz odnalazem moj a zgubion a owc e. . .


Weselcie sie ze mna, gdyz znalazam drachm e , ktr a zgubiam1 .

Oto prawdziwy obraz upamietania. Bo kiedy grzesznik odnajdu-


je swa zgube, to tak, jakby odnalaz Chrystusa. Bo to On jest slep-
cem, wiezniem, kaleka, ucisnionym i spragnionym. On jest tym, ktry
wiecznie niedomaga, cierpi gd wiary. Zawsze i wszedzie widac je-
go odstepczy zywot, bo jest tym najmniejszym, ktry zapomnia juz
nawet, jak brzmi ludzki gos i jego wasne imie, bo wciaz syszy tyl-
ko marne, zrzedliwe sowa sprawiedliwych zachodzacych w gowe,
dlaczego ten kopotliwy synalek sprawi matce tyle blu.
Sam jestes sobie winien. Cierpisz, bos zgrzeszy. Upamietaj sie,
a wszystko bedzie dobrze jak za dawnych dni, kiedy bylismy razem.
Nie pamietasz? Tak beda mwic i zaklinac go na wszystkie bawo-
chwalcze swietosci. Nie wytumacza mu tylko jednego: dlaczego Bg
tak bardzo go kocha, ze go odaczy
od tej znienawidzonej przezen
gromady ze nie da mu sycic sie ich strawa, lecz da swiato jego
slepym od urodzenia oczom. Nie pozwoli mu kupczyc jego dara-
mi, dajac
mu za to prawo kupna najpiekniejszej z pere. Sprawiedliwi
nie pokrzepia tez jego duszy, patrzac
mu prosto w oczy i mwiac to,
o czym Duch przekonuje swietych: Juz niedugo. Tylko wytrwaj! Bo
oni wola sobie radzic bez nadziei na poranna rose.

1 ukasza 15:6,9

114 J EZUS POSZUKIWANY


Kto czego szuka i co znajduje?

Niewiara domaga sie wyjasnien, ale wiara umie i chce na nie pocze-
kac. Dobrze wie, kto przyjdzie po te parszywa owce , wyzuta z praw
i czci dla samej siebie. Jest tylko jeden taki pasterz. Sposrd tumw
zgromadzonych na Wzgrzu Czaszki nie odezwa sie zaden gos w je-
go obronie. Nikt nie krzykna: Ludzie, co wy robicie! To bezprawie.
Ten czowiek jest niewinny! Odaczono tego Baranka, wyrzucono Go
1
jak Jonasza za burte dziejw, aby kazdy z wywoanych po imieniu
wiedzia, na kogo ma patrzec i kogo nasladowac.
Jezus ponizy sie bardziej, niz przypuszcza to wielu chrzescijan, kt-
rzy sa zbyt dobroduszni i zwiazani przez wasne sady,
aby wejrzec
w siebie i pjsc za przykadem rozrzutnego syna, zamiast obudnie ki-
wac gowa nad jego domniemana moralna nedza i rozanielac sie nad
smetnymi resztkami rozsadku, ktre rzekomo kazay mu ukorzyc sie
przed swym moznym rodzicem. Pierscien krlewski i najlepsza (dos.
najpierwsz a!) szate otrzyma tylko jeden Ten, ktrego stac byo
na to, by na koncu swej drogi, gdy spoczey na Nim grzechy swiata,
zrzec sie swego synostwa i powiedziec:

Ojcze, zgrzeszyem przeciwko niebu i przeciwko tobie.


Juz nie jestem godzien nazywac sie synem twoim.2

A uczyni to po to, abysmy nie zapomnieli o zgubionej owcy


i o drachmie, i o Nim o tym Mocarzu w miosci, ktry umie znik-
sprzed chciwych oczu3 , a objawic sie tym, ktrzy miuja i jak On
nac
wybieraja to, co sabe, mae, gupie i wzgardzone to wszystko, co jest
niczym w oczach swiata, i czesto w naszych oczach.
Oto nasz Bg, nasz Jezus pasterz wziety od trzody4 , ktrego
na ziemi odpedzono od koryta sprawiedliwych5 , aby zbakane i wy-
leknione owce mogy nasycic sie jego nieziemskim blaskiem6 i od-
poczac
na jego poteznych ramionach, a upamietaniem i wiernoscia

1 Jonasza 1:1-16 4 2 Samuela 7:8-9,12-16


2 ukasza 15:17-19 5 ukasza 15:14-17
3 Jana 6:12-15; 7:2-10 6 2 Koryntian 8:9; 2 Samuela 12:1-4

115
aska i wiara Odsona

wobec bliskiego im Stwrcy zaswiadczyc innym o tym, ze znaja te-


go Sprawiedliwego, ktrego Ojciec po powrocie wysciska nie za to,
ze przyzna sie do winy, lecz ze wypeni Ojcowska wole, dajac
zba-
wienny przykad tym wszystkim, ktrzy zwykli spuszczac oczy, kiedy
przyjaciel grzesznikw mwi im, kim jest i jak bardzo ich kocha.
Kiedy niewierni sudzy i suzebnice nie moga zasnac,
licza stada
i pieniadze.
Zawsze maja manko, rachunek im sie nie zgadza, bo ta
przekleta drachma gdzies sie zapodziaa, a ten zatwardziay grzesz-
nik nie chce doaczyc
do ich swiatobliwego
grona nie chce przyjac

ich pocieszenia. Wierni sudzy spia snem niemowlat, bo jest z nimi
Duch prawdy, ktry nieomylnie wiedzie ich tam, gdzie Panska wa-
snosc.
I chocby owca uwieza w zaroslach albo wpada do dou, to On ja
znajdzie i wyciagnie,
a na zgubiona w izbie drachme padnie upragnio-
ny blask tych, ktrzy szukajac swej zguby, zapomnieli o Bo zym
swiecie, a dla swego Mistrza i jego dobrej wiesci zatracili wasne
dusze. I to z tych grzesznikw bedzie w niebie wielka radosc.
12 grudnia 1998

P P P

Exposition
Z obrazw upamietania podobienstwo o zgubionej owcy i drachmie
pozostaje bodaj najczytelniejszym drogowskazem dla wstepujacych
w slady Sprawiedliwego, chocby ze wzgledu na dobitne podkresle-
nie w nim tematu nawrcenia, sprawiajacego radosc Ojcu. Pokutuja-

cy w potocznej swiadomosci chrzescijan cielesny wizerunek Chrystu-
sa skutecznie przesania jednak niezbyt wygodna mysl o odrzuceniu
przez swiat wyjetych spod prawa jego przeniewiercw, odstepcw,
wyrzutkw spoecznych sowem tych wszystkich, ktrych obecnosc

116 J EZUS POSZUKIWANY


Kto czego szuka i co znajduje?

posrd sprawiedliwych napenia tych ostatnich swieta trwoga i kieru-


je ku tamtym zabjcze strzay najprzerzniejszych ostracyzmw.
Mysl Chrystusowa wszakze rozwinieta w kolejnych synnych
i kompletnie nierozumianych do dzisiaj przypowiesciach kaze i tu-
taj zwrcic uwage suchaczom Sowa Bozego na pewien kopotliwy
dla postronnych przywilej dany uaskawionym, czyli znalezionym
przez Niego przestepcom. Jest nim po prostu mozliwosc zadoscuczy-
nienia objawionej im w ciele Chrystusa woli Ojca, a jako ze do Ojca
wasnie zmierza droga prawdy, warto, zeby wiedzieli, co Go ucieszy,
a co zasmuci i rozgniewa.
Zaczynajace
sie pytaniem podobienstwo miao byc odpowiedzia Je-
zusa na swiete, aczkolwiek niezbyt gosne i nie wobec Niego wyra-
zone oburzenie faryzeuszy na drastyczne zlekcewazenie przez tego
rabina i kaznodzieje wymagan i przepisw starozakonnych, ktrych
ograniczone rozumienie sprzyjao i uzasadniao w ich oczach stoso-
wanie przez nich jedynego miarodajnego kryterium sadw.
Zadawanie sie z nieczystymi byo powaznym uchybieniem obycza-
jowym dla wyzszych warstw zydowskich i Jezus niechybnie musia
stracic w oczach czystych , pomimo iz jedynym grzechem, jaki mogli
Mu wskazac, byo to, iz jego sowa i posuga nie odtracay od aski
ludzi majacych
cos na sumieniu, bynajmniej nie kazac Mu znizac sie
jak oni do necenia dusz osobistymi atutami i wielkoscia, za ktra tamci
przyjmowali od ludzi chwae.
Motorem owego nieustannego, zjadliwego sarkazmu ze strony
uczonych i faryzeuszy bya bowiem zazdrosc o osobe Swietego Izraela
oraz zawisc o posuch oraz rzeczywista, a nie li tylko formalna czy ka-
zualna wadze nad ludzkimi duszami, ktrych Mistrz nie krepowa
jak tamci poczuciem winy wobec Boga czy tez brzemieniem jeszcze
trudniejszych do spacenia dugw wobec kapana i swiatyni.
Sposb myslenia kasty kapanskiej do dzisiaj, niestety, dominuje na-
wet w spoecznosciach uchodzacych za Chrystusowe, gdzie lek przed
skalaniem sie znajomoscia z nieobyczajnymi , a nawet tylko z odmien-

117
aska i wiara Odsona

nymi ujawnia jedynie niewiare sug Chrystusa w usprawiedliwienie


z aski. Czystoscia bowiem wykazuje sie przed Bogiem jedynie taka
postawa serca, ktrej wyznacznikiem sa zasady goszone przez Pa-
sterza dusz, a nie ich naganiacza (pierwszy idzie przodem, drugi zas
zapedza je tam, gdzie sam isc nie ma najmniejszej ochoty).
Niedorzecznosc w rozumieniu zasad wyozonych tu przez Jezusa
bierze sie z intencjonalnego a nieuprawnionego przeniesienia akcen-
tw obu podobienstw, tak iz pozornie oczywiste staje sie to, ze Ojca
cieszy znaleziona owca i drachma, podczas gdy tak naprawde Ojciec
bedzie dumny i uradowany jedynie z takich synw i crek, ktrzy
porzucaj a swj stan posiadania na rzecz zapodzianych i zda-
waoby sie niektrym zbednych wartosci, ktrych braku nawet nie
dostrzegby czowiek syty, nielubiacy azic po krzakach, sprzatac
czy
zagladac
pod wasne zko.
W zakonczeniach obu obrazw uderza wasnie wskazanie Jezusa
na podobienstwo radosci Ojca i aniow do radosci grzesznika z od-
nalezienia zguby. W przeciwnym razie byoby bowiem tak, jakby Oj-
ciec zostawia grzesznikw samym sobie, a cieszy sie tylko z tego, ze
cos dla Niego znajduja (jakby to On cos zgubi i wysugiwa sie swy-
mi dziecmi), nie cieszy sie natomiast ich ulga i radoscia, widzac,
jak
wstepuja w slady jego Syna.
Tymczasem nawet doktryna wiary upewnia, ze Ojciec pomaga
swym dzieciom w poszukiwaniach inaczej nie byby Ojcem a cie-
szy Go to, gdy synowie i crki spogladaj
a na swiat jego swietymi ocza-
mi i wykazuja sie wiernoscia przykazaniom swego Zbawiciela, ktry
grzechu nie dopatruje sie tam, gdzie go widzi stado sprawiedliwych
baranw albo wystawnie ucztujacy biesiadnicy, niepatrzacy na pod-
suwane im rachunki.
Grzesznicy mwia swiadkom swej radosci: Weselcie sie, bo znala-
zem to, co moje to, co sam zgubiem! A nie to, co zgubili inni. Owca
nie jest tu wiec bynajmniej grzesznikiem! Raczej lekkim brzemieniem
wiary, jesli nasza wiare podtrzymuje wewnetrzny pomien Wniebo-

118 J EZUS POSZUKIWANY


Kto czego szuka i co znajduje?

wzietego. Jezus celowo doaczy paralelny obraz niewiasty szukajacej


pieniazka, wasnie aby uniknac takiego domniemania. Jesli bowiem
ludzka przewrotnosc zyczyaby sobie umiescic grzesznika na paster-
skich ramionach (a sprzyjaja wydatnie takim pomysom majace duga
tradycje obrazy dworskich sielanek), to musi nieuchronnie skapitulo-
wac przed perspektywa konsekwentnego potraktowania jako grzesz-
nika drachmy wymiatanej miota spod zka, i to przez kobiete (brrr!).
W obu tych obrazach chodzi jedynie o osobiste wezwanie do czer-
pania satysfakcji ze zgubionych przez siebie, a dzieki Niemu odna-
lezionych wartosci, poniewaz tylko taka postawe serca Chrystus na-
zywa upamietaniem chroniacym przed smiercia, a oddajacym
chwae
Bogu Ojcu.
Przesanie tych przypowiesci jest wyjatkowo
niepopularne przez to,
ze zwraca kazdego suchacza do jego wasnego stanu posiadania1 ,
przeciwstawiajac sie zamysowi ciaa upatrujacego korzysci i chlu-
by w rzeczach zewnetrznych, niemajacych nic wsplnego z krzyzem
i droga Panska. Ukryte tu ostrze tej mysli Mesjasz obnaza najczytel-
niej w mowie do faryzeuszy i ostrzezeniach przed ich obuda, kie-
rowanych do swych niefrasobliwych uczniw, ktrzy nawet juz jako
uznani nauczyciele ykali nieostroznie nieprzepisane przez Lekarza
mikstury.
Do dzisiaj wyznawcy Chrystusa bywaja niepomni na przestrogi
i pouczenia swego Mistrza. Przejawia sie to ich znikoma samoswia-
domoscia oraz zwiazan a z tym mizerna i koniunkturalna operatywno-
scia poznawcza, a z drugiej strony podejrzana niepowsciagliwosci
a
w sadach
o wspwiezniach i niebotycznymi pretensjami do wiencw
za maoduszna fanfaronade nad gowami wiekszych od siebie, mil-
czacych
pielgrzymw, ktrzy cierpliwie znosza pochaniajacy tamtych
zar gniewu Bozego.
Chrzescijanie niesusznie obawiaja sie, ze nienawrceni grzesznicy
sa o wiele gorsi niz nawrceni . Winni raczej myslec i czuc odwrotnie

1 Galacjan 6:4-5

119
aska i wiara Odsona

to nawrceni sa straszni i zli tak, ze ziemia drzy pod nimi1 , tylko ze


oni dobrze o tym wiedza i jesli znaja gos swojego Pana umieja sie
zachowac cakiem przyzwoicie.
Dzisiejsze, pochopne i niezdrowe dla ciaa Chrystusowego, namiet-
nosci chrzescijan w odganianiu zych mysli , wypedzaniu demonw,
leczeniu zranionych uczuc, a zwaszcza w goszeniu ewangelii przez
dyktatorw duchowej mody przypominaja troche burze w szklance
wody, a biora sie wasnie z niezupenie, a przynajmniej nie przez Pana
bogosawionej nieuwagi przy lekturze dalekosieznych wizji i przepo-
wiedni Mocarza miosierdzia, ktremu zwyczajowa juz nawet nie fa-
ryzejska (bo tamta bywaa wybitna), ale pruderyjna poboznosc zwy-
ka przypisywac skrycie wasne brudy, maodusznosc, niecierpliwosc
i skapstwo
z pieka rodem, zeby tylko nikt nie wazy sie zakwestio-
nowac jej powagi, wspaniaosci i nieprzechodniego monopolu na jej
chciwe, a bezpodstawne rojenia o rzadzie dusz.
Jedyna nadzieja dla nas wszystkich pozostaje wiec tylko owcza spo-
legliwosc wobec bardzo praktycznych by nie powiedziec babskich
porad i wskazwek pewnego Wielkiego Nieznajomego, ktry jesz-
cze wwczas okaza godna podziwu dobrotliwosc tak wzgardzonym
przez faryzeuszy, jak i tym, ktrzy wartosc swoich duchowych akty-
ww mierza pogarda dla nasmiewcw. Jezus nie mia poczucia hu-
moru, bo nie potrzebuje smiac sie z nikogo ten, ktry jest Penia. Ale
bywa czasem, ze z jego woli i aski zjawiaja sie na ziemi tacy dowcipni-
sie, przed ktrymi drza tak jedni, jak i drudzy, bo dzwoni im przy nich
w uszach stal niebianskiej zbrojowni, przypominajac o jednej jedynej
2
rzeczy, jakiej Ojciec nie wybaczy nikomu .
Lepiej dla nich, gdy pjda po rozum do jednej Gowy, bo nie swie-
ci garnki lepia, a Garncarz kocha i szuka ze swa lampa nawet uczo-
nych w Pismie, chociaz dobrze wie, ze niewielu usyszy jego potezny
w niebie, lecz cichy na ziemi gos ubogich w duchu, ktrzy zapamie-

1 Przysw 30:21-23
2 ukasza 12:8-10

120 J EZUS POSZUKIWANY


Kto czego szuka i co znajduje?

tale szukaja w Nim tego, czego im samym zawsze brakuje do penej


setki i penej dziesiatki.

121
A gdy Jezus wszed w sabat do domu jednego z przedniejszych faryzeuszw,
aby spozyc posiek, oni go podpatrywali. I oto zjawi sie przed nim pewien czowiek
chory na puchline. Wtedy Jezus zapyta uczonych w zakonie i faryzeuszw, mwiac:
Czy wolno w sabat uzdrawiac, czy tez nie? A oni milczeli. On zas uja go, uzdrowi
i odprawi. Potem rzek do nich: Jesli osio lub w ktrego z was wpadnie do studni,
czy zaraz, nawet w dzien sabatu, go nie wyciagnie? I nie mogli mu na to dac
odpowiedzi. Nastepnie, gdy zauwazy, jak obierali pierwsze miejsca,
powiedzia do zaproszonych podobienstwo, tak do nich mwiac: Gdy cie ktos zaprosi
na wesele, nie siadaj na pierwszym miejscu, bo czasem zjawi sie ktos znaczniejszy
od ciebie, takze zaproszony, wtedy przyjdzie ten, ktry ciebie i tamtego zaprosi,
i powie ci: Ustap temu miejsca; i wtedy ze wstydem bedziesz musia zajac ostatnie
miejsce. A gdy bedziesz zaproszony i pjdziesz, usiadz na ostatnim miejscu, gdy zas
przyjdzie ten, ktry cie zaprosi, rzecze do ciebie: Przyjacielu, usiadz wyzej!
Wtedy doznasz czci wobec wszystkich wspbiesiadnikw. Kazdy bowiem,
kto sie wywyzsza, bedzie ponizony, a kto sie poniza, bedzie wywyzszony.
Powiedzia tez do tego, ktry go zaprosi: Gdy dajesz obiad albo wieczerze,
nie zwouj swoich przyjaci ani swoich braci, ani swoich krewnych, ani bogatych
sasiadw,
zeby cie czasem i oni nawzajem nie zaprosili, i miabys juz odpate.
Lecz gdy urzadzasz
przyjecie, zapros ubogich, uomnych, chromych, slepych.
I bedziesz bogosawiony, bo nie maja ci czym odpacic.
Odpate bowiem bedziesz mia przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych.
Gdy to usysza jeden ze wspbiesiadnikw, rzek do niego: Bogosawiony ten,
ktry bedzie spozywa chleb w Krlestwie Bozym. A On mu rzek: Pewien czowiek
przygotowa wielka wieczerze i zaprosi wielu. I posa swego suge w godzine
wieczerzy, aby powiedzia zaproszonym: Przyjdzcie, bo juz wszystko gotowe.
I poczeli sie wszyscy jeden po drugim wymawiac. Pierwszy mu rzek: Kupiem pole
i musze pjsc je zobaczyc; prosze cie, miej mie za wytumaczonego. A drugi rzek:
Kupiem piec par wow i ide je wyprbowac; prosze cie, miej mie
za wytumaczonego. A inny rzek: Zone pojaem i dlatego nie moge przyjsc.
A gdy wrci suga, donis o tym panu swemu. Wtedy gospodarz rozgniewa sie
i rzek do sugi swego: Wyjdz predko na place i ulice miasta i sprowadz tutaj
ubogich i uomnych, i slepych, i chromych. I oznajmi suga: Panie, tak sie stao,
jak rozkazaes, i jeszcze jest miejsce. Wtedy rzek pan do sugi: Wyjdz na drogi
i miedzy opotki i przymuszaj, by weszli, i niech bedzie zapeniony dom mj.
Albowiem mwie wam, ze zaden z owych zaproszonych mezw
nie skosztuje mojej wieczerzy.

Ewangelia ukasza 14:1-24


G O SCIE K RLA

iewatpliwie
tylko tego jednego dnia w swoim zyciu gosci

N w domu zydowskiego dostojnika pewien czowiek. W zad-


nym z przeszych, jak i przyszych dni nie miaby po co prze-
kraczac tych wysokich progw. Jezusa poruszya jego wiara, podobnie
jak wiara kananejskiej matki1 i rzymskiego zonierza2 , ktrzy rozpo-
znali w Nim Panskiego suge.
Faryzeuszom nie wypadao tym razem gosno obruszyc sie na cud
uzdrowienia znw dokonany bezwstydnie w sabat. Chcieli przeciez
uhonorowac wielkiego nauczyciela i cudotwrce, a nieadnie byoby
upominac goscia, zeby pohamowa sie troche ze swoja dobrocia. Jezus
doskonale wiedzia, ze to nie wielkodusznosc biesiadnikw kazaa im
przemilczec jego pytanie: Czy wolno w sabat uzdrawiac, czy tez nie?
Dlatego pomg im rozwazyc w sercach, czy aby ojciec, ktrego znaja,
bedzie dla nich przynajmniej tak dobry, jak oni sami dla swoich synw
i wow w dzien odpoczynku3 .
Nasz Pan musia czuc sie troche tak jak prorok Jeremiasz wrzucony
do botnistej studni kapanw starego porzadku w dniu, w ktrym
juz od dawna byo jasne, ze ten porzadek nie ostoi sie przed najezdz-
ca. Skorumpowanego i tchrzliwego namiestnika krla babilonskie-
go poruszyo wwczas wstawiennictwo etiopskiego eunucha, ktry
dojrza, ze ksiazeta skazali na smierc czowieka ostrzegajacego
przed
4
zagada .
Tym razem takze uszo uwagi dostojnikw, ze Mesjasz zna wole Oj-
ca lepiej niz oni sami, bo kocha i nie odtraca od aski tych, ktrymi
oni wzgardzili. I ze wasnie w Ojciec wskazuje im prawde oczami

1 Mateusza 15:22-28 3 Mateusza 14:1-6


2 Mateusza 8:5-13 4 Jeremiasza 38:6-13
Goscie Krla

chorego na puchline biedaka, ktry zaufa Sprawiedliwemu. Cierpli-


wosc faryzeuszy jeszcze raz okazaa sie nieomal godna podziwu. Nic
przeciez nie mogo zaswiadczyc o ich pokorze i unizeniu dobitniej niz
to, ze przekneli kolejna przypowiesc medrca. . . Ale jej nie przezuli,
nie zrozumieli. Bo chociaz przyjeli tego nieziemskiego goscia, to nie
obchodzio ich, kto Go posa i po co.
Gdyby w domu ktregos z nas honorowy gosc zacza upominac
staych bywalcw, ze nie zarezerwowali dlan naleznego mu miejsca,
byaby to ostatnia jego wizyta w tym gronie. Jezusowi jednak chrze-
scijanie z caych si usiuja wybaczyc, ze na proszonej uczcie zachowa
sie jak wiesniak bez krzty towarzyskiej ogady. W koncu przeciez by
Bogiem wcielonym i Panem sabatu, a Panu i Krlowi nawet wypada
udzielac napomnien i uczyc faryzejskie achudry zasad dobrego wy-
chowania.
Czytajac pobieznie to podobienstwo, sami jednak czujemy sie nie-
zrecznie, jakby stary, zgorzkniay belfer dawa nam jeszcze jedna szan-
se na poprawe naszego karygodnego zachowania. Jakby Mistrz na-
prawde nie mia nic lepszego do roboty niz odsyanie na szary koniec
wszystkich urwisw, ktrym zalezy na prawdziwej wielkosci.

Kazdy bowiem, kto sie wywyzsza, bedzie ponizony,


a kto sie poniza, bedzie wywyzszony.1

Tego wersetu nieswiadomie uzywaja rodzice, uczac moresu swo-


je dzieci, mezczyzni uwodzacy
i ponizajacy kobiety i wszyscy wad-
cy, ktrzy traca poczucie humoru, gdy bezprawnie zdobyta wadza
wymyka im sie z rak. Na ten werset powouja sie wielcy i baamut-
ni nauczyciele, ktrzy uwazaja sie za niezwykle pokornych, gdy pra-
wia bezduszne moray upadej ludzkosci. Badz
grzeczny, a pjdziesz
do nieba.

1 ukasza 14:11

124 J EZUS POSZUKIWANY


Ludzie jak bogowie i Bg jak czowiek

Niewiele czasem brakuje, abysmy tak wasnie wyozyli sobie sens


sw kogos, kto przyszed nas zbawic od nas samych. Bo i niewie-
le trzeba, zeby zadeptac wschodzace kieki pszenicy i zdusic krzyk
dziecka.
Ale to wasnie takie rozumienie tej zelaznej zasady Krlestwa Bo-
zego pietnowa Aposto, ostrzegajac wiernych przed ludzmi majacy-

mi upodobanie w ponizaniu samych siebie i oddawaniu czci anioom
swiatosci1 . To faszywa poboznosc tych wasnie pustych gaduw
i zwodzicieli szarpa apostolski pazur w liscie do Tytusa, gdy cytowa
ich wasnego wieszcza:

Kretenczycy zawsze garze,


wstretne bydleta, brzuchy leniwe.2

Bo grzebie aske wasnymi rekami kazdy, kto chce na nia zasuzyc.


Kto nie chce podoba c si e Ojcu, lecz Go kupic.
Wiara jednak, choc ustepuje ludziom niechetnym jej zrdom, to nie
ustepuje kamcy. Dla niej nie ma przeszkd jest jak osoniety potezna
donia pomien swiecy; zawsze idzie ku grze. Wiara strzela bez pu-
da, bo ma tylko jeden cel zbawienie duszy. I to jej piekno wskazy-
wa zawistnym i zakamanym kapanom ten najpiekniejszy z ludzi.
To wasnie temu choremu na wodna puchline przyznawa zaszczytne
miejsce przy weselnym stole, tak jak wszystkim tym, ktrych nedza,
slepota i kalectwo wzywa na pomoc niebiosa.
Pierwszym w oczach Sprawiedliwego jest nie ten, kto kadzi Krlo-
wi, lecz ten, kto Go prosi3 . Bo nie wielkie dary otaczaja czcia weselnicy,
ale wielkie, nieukojone pragnienie duszy owa miosna chorobe, kt-
ra depcze i przedziera sie przez wszystkie swietosci, aby ujrzec Swie-
tego. To ta wasnie miosc podmywa wyniose brzegi, porywa serca
i napenia je do przelewu, bo wie, ze sama nie ma nic prcz tego, co jej
dano.

1 Kolosan 2:16-23 3 Przysw 25:6-11


2 Tytusa 1:10-16

125
Goscie Krla

Zar pochodni tego galilejskiego wiesniaka zadeptay ludzkie nogi


i zadusiy ludzkie rece. W tamten dzien Zydzi dopilnowali, zeby spra-
wiedliwosci stao sie zadosc, zanim uswieca dzien sabatu. Jezus oka-
za sie na tyle niekopotliwym przestepca, ze zbedne stao sie zwycza-
jowe amanie goleni. By zbyt wyczerpany.
Swiateczna
biesiada odbya sie bez tego bluzniercy, bez tej odraza-
jacej
kreatury, ktra wazya sie upomniec o prawo aski dla grzeszni-
kw. Wywyzsza sie w tak ohydny sposb, ze nie dao sie Go suchac
ani nan patrzec. Wciaz Mu byo mao. Nie zadowalay Go obiady u bo-
gaczy i dostojnikw ani miejsce za kazalnica. Nie podobay Mu sie na-
wet bogosawienstwa i pacz jerozolimskich crek odprowadzajacych
Go na miejsce kazni.
Mozna byo Mu ostatecznie wybaczyc, ze uzdrawia, czyni cuda,
nawet to, ze by madrzejszy
od nich wszystkich. Ale jednego nie mogli
Mu odpuscic strze publicznego porzadku: ze bg, ktremu poswie-
cili swoje zycie, nie jest tym Bogiem, ktry posa Jego. Tej rznicy nie
mogli zaprzeczyc by inny i bio to w oczy. I kazdy, kto dzisiaj sta-
ra sie zaciemnic ten blask, jest suga kamstwa. Lepiej, jesli o tym nie
wie1 . W przeciwnym razie staje po stronie tych, ktrym nie wystarcza
smierc Sprawiedliwego.
Tej przepastnej rznicy miedzy wasna nedza a jego czystoscia nie
mogli zaprzeczyc mordercy Zbawiciela. Zaprzeczyli wiec nie tylko
prawu Mojzesza to prawo amiemy bezwiednie wszyscy jak luna-
tycy w noc ksiezycowa, niepomni miejsc wyznaczonych na odpoczy-
nek zaprzeczyli i zdusili w sobie resztke rozumnej woli, ktra czeka
i pyta, czy aby Bg jedyny mgby byc Bogiem, nie chcac byc blizszy
ludziom, ktrych stworzy.
Faryzeusze nie mogli powatpiewac w wielkosc Syna Czowiecze-
go. Podwazyli wiec i zdeptali jego boska godnosc i czowieczenstwo,
ktre odtad miay stac sie jedyna miara wiarygodnosci Bozych posan-
cw. Ten, kto czyni sie rwnym Bogu, moze byc tylko diabem wcie-

1 2 Piotra 2:20-22

126 J EZUS POSZUKIWANY


Ludzie jak bogowie i Bg jak czowiek

lonym, a przynajmniej niezrwnowazonym szalencem tak uwaza


kazda za i chciwa poboznosc, ktra wchodzi bez pukania i zagarnia
cudze dobra.
Ale wierni daja jej odpr, bo wiedza, ze Jezus Chrystus przyszed
w ciele1 , a diabu, choc zabiega on o ciao2 , jest ono obojetne, tak jak
kazdej ludzkiej pozadliwosci,
ktra daje, aby ciagn
ac
zyski i byszczec
jak noworoczne fajerwerki zgasnie, zanim spadnie na ziemie.
Jeden z biesiadnikw wypusci taki fajerwerk , sadz ac,
ze uczci pod-
niosymi sowami obecnosc dostojnego goscia:

Bogosawiony ten, ktry bedzie spozywa


chleb w Krlestwie Bozym.3

Sowa te miay byc jak smakoyk albo toast na czesc krnabrnego


choc wybitnego pomazanca, ktry nierozsadnie upiera sie przy swo-
im, zamiast pokornie i wdziecznie przyaczyc
sie do szacownego gro-
na bogosawionych.
Jednak przenikliwy przybysz nie pokna tych akoci, ktrymi dzi-
siaj opychaja sie nierozwaznie chrzescijanie, przyjmujac wraz z nimi
4
zapate za nierzad . Dobrze wiedzia, ze za jego ustepstwo zapaci-
liby ci wszyscy, ktrzy, swiadomi wasnej niemocy, moga liczyc tylko
na Mocnego, ci, ktrych kalectwo i wewnetrzna pustka przyzywa Pe-
nie.
Gdyby ugia sie i wznis tam toast za bogosawionych, to kazdy
przezen uzdrowiony przeczytaby w ewangelii, ze jego dobroczyn-
ca by szmaciarz i sprzedawczyk. Chociaz raczej nie przeczytaby, bo
zadnej ewangelii by nie byo. Ale Jezus zachowa sie jak nalezy, bo
nawet nie okaza wzgardy owym obudnikom, ktrzy uciekali przed
aska, broniac
swego zaprzanstwa tanimi pochlebstwami i podstep-
nym ostrzem oskarzen o niewiernosc i fasz.

1 1 Jana 4:2-6 3 ukasza 14:12-15


2 Galacjan 4:17; 6:12-13 4 Ezechiela 16:30-34

127
Goscie Krla

Aposto Pawe chodzi do dobrej szkoy. Ten znawca prawa i za-


wziety bluznierca jad z Panskiej reki jak potulne szczenie. Sta sie
prostakiem i gupcem dla pieknych i madrych dla wszystkich tych,
za ktrych umar jego Mistrz. Nawet dla tych, ktrzy opuchli woda
zbawienia, zamiast nauczyc sie w niej pywac.
Zrozumia, ze wielki zawsze czeka na wiekszego od siebie, bo po-
tezny Bg miosierdzia cieszy sie z wielkiej wiary i tylko tej crce ne-
dzy przyznaje zaszczytne miejsce, tak jak przyzna je etiopskiemu eu-
nuchowi, ktry niegdys wyciagn wielkiego proroka z dou zagady1 ,
a
i Rahab, nierzadnicy
z Jerycha, u ktrej znalezli pomoc izraelscy zwia-
dowcy, dzierzacy obietnice Pana nieba i ziemi2 .
Bg nie czeka na swoich posancw, az racza zrobic to, co do nich
nalezy, bo wie, ze gdyby w ludzkiej woli pokada zbyt wiele, nawet
najwieksze ryby udawiyby sie w koncu wszechwiedzacymi Jonasza-
3
mi , a wielkie miasta nie doczekayby zadnych wiesci od Niego.
Bg nie wdziewa wiencw apostoom, prorokom i chocby naj-
wiekszym ewangelistom, lecz wdowom, sierotom i cudzoziemcom.
W przeciwnym razie byoby to tak, jakby nagradza sam siebie za
swoje wielkie dary i dziekowa ludziom, ze askawie je przyjeli. On
po prostu swoje sugi posya, aby dali swiadectwo prawdzie i przed
oczami mieli nie lustro i wasna wielkosc, lecz wielkosc tych, ktrzy
ufaja i czekaja na Sprawiedliwego.
Tylko taka wielkosc daje sie powalic, zniewazyc i osmieszyc, bo m-
wi sobie i innym:

Mam tylko jego Sowo; On mi je da, a ja Mu wierze. Ja nie


jestem wierny, ale znam Tego, ktry jest. Zdarza mi sie m-
wic nieprawde, ale Jemu nigdy. Bywa, ze smieszy mnie sabosc
i gupota moich bliznich, ale On nigdy nie szydzi, bo nie jest
chopcem na posyki, lecz mezem miosierdzia, Duchem praw-
dy i Pocieszycielem tych wszystkich, ktrym nie do smiechu.
1 Jeremiasza 39:16-18 3 Jonasza 4:2-4
2 Jozuego 2:3-8; 6:20-25

128 J EZUS POSZUKIWANY


Ludzie jak bogowie i Bg jak czowiek

Dzisiaj, gdy wielkie dary deprawuja, a spory czesto ida o to, kto naj-
wiekszy, warto przypomniec te jedyna hierarchie, ktra uznaje Swiety
Izraelski, bo niewiernym sugom groza otchanie zapomnienia i wsty-
du. I nie pomoga im w dniu sadu fredzle u szat skrojonych nie na ich
miare ani dzwoneczki, przed ktrymi pierzchaja celnicy i nierzadnice.

Stary Aposto nie chlubi sie przed swym synem rzeszami, ktrym
usuzy, lecz wiara, ktra zachowa1 . Ale nawet dzis nieatwo wier-
nym o te trzy zbawienne dla duszy sowa: przepraszam, prosze i dzie-
kuje . Bo zwykli wypowiadac je ludzie znajacy Boga, a nie bogowie
znajacy sie na ludziach.
10 stycznia 1999

P P P

Exposition
Wezwanie Chrystusa do goscinnosci wobec ubogich, uomnych,
chromych i slepych zachowuje do dzisiaj swj niepokojacy oscien, na-
wet jesli gospodarze chetnie widza w swych progach potrzebujacych.
Sama mysl o tym, ze wypadaoby rzetelnie sprostac choc czesci po-
trzeb sygnalizowanych przez wiernych, napeniac musi wielu ducho-
wych przewodnikw zrozumiaa trwoga.
Tymczasem jest mimo wszystko mao prawdopodobne, iz Jezuso-
wi chodzio o to, by jego Kosci sta sie instytucja charytatywna badz

przytukiem, zwaszcza ze ton jego napomnienia skierowanego do go-
spodarza jest osobisty2 , a jego celem miao byc raczej ujawnienie obu-
dy faryzeuszy chciwie podpatrujacych jego niezaprzeczalna wielkosc.
Wszakze zaproszenie Mesjasza do stou musiao miec dla nich znacze-
nie, tyle ze nie takie, jakiego zyczyby sobie Wszechmogacy.

1 2 Tymoteusza 4:7-18 2 ukasza 14:12

129
Goscie Krla Odsona

Faryzeusze bynajmniej nie uwazali sie za slepcw czy tez ludzi, kt-
rym w sposb oczywisty brakowaoby czegokolwiek1 . Ich celem by-
o raczej okazanie Jezusowi konwencjonalnych wzgledw, naleznych
w ich oczach kazdemu, kto tak jak oni powoywa sie na ksiegi Mojze-
szowego zakonu i wyrocznie Boze. Mierzyli wiec swego goscia miara
wasnego uposazenia i wasnej chway, totez mysl o suzebnosci jego
woli wobec potrzebujacych geboko obrazaa ich zatwardziae wne-
trza.
Mowa Jezusa do przedstawicieli kasty kapanskiej bya bezceremo-
nialna i prosta. Intratna szacownosc ich urzedu miaa byc jedyna za-
pata za ich wiotka, choc budzac a respekt, nakazowo-rozdzielcza po-
boznosc, totez bynajmniej zaden z nich nie kwalifikowa sie w jego
oczach na bogosawionego. Jezus poda wyaczny powd, dla ktre-
go mogliby sie za takich uwazac: bya nim cakowita niemoznosc od-
wzajemnienia ich warunkowych wszakze, a i to skapo odmierzanych
darw i ofiar2 .
Zasada ta bya im zupenie obca, bo niehonorujaca ich uprzywi-
lejowanego statusu ksiazat Abrahamowych 3 . Ilez w koncu mozna
dawac biedakom? Czy oni to docenia? Jezus z pomoca prostej aluzji
stara sie im uzmysowic ich wasna skamlac a nedze klucznikw po-
znania, ktra swiadectwo Bozej szczodrosci zaciska w piesciach, aby
tylko ich wasny wizerunek zycia i wiary do reszty nie straci kolorw
i wyrazistosci. Dobrze jest otrzymywac, ale jeszcze lepiej obdarowy-
wac. Faryzeusze umieli tylko przeprowadzac transakcje za plecami
swej otumanionej kamstwem trzody, a ich swiadomosc bya jedynie
swiadomoscia zewnetrznych zagrozen, otaczajacych swym brudem
ich swiatobliw
a wyniososc.
Dzisiaj ten klarowny ewangeliczny obraz brutalnego i cyniczne-
go swietokradztwa przysania najczesciej chrzescijanom wasnie iden-
tyczne z faryzejskim przeswiadczenie o tym, ze Chrystus by jednak

1 Jana 9:39-41; 15:20-25 3 Jana 8:33


2 ukasza 14:14

130 J EZUS POSZUKIWANY


Ludzie jak bogowie i Bg jak czowiek

suga grzechu, skoro wychodzi naprzeciw grzesznikom niesprawie-


dliwym suga, bo nie docenia zasug swych ziemskich gospodarzy,
ktrzy askawie Go przyjmowali, pomimo iz w domniemany uzur-
pator zupenie na to nie zasugiwa, uparcie stajac po stronie susznie
w ich oczach ukaranych przez Boga slepcw, chromych i ubogich.
Chrzescijanska umysowosc do dzisiaj krepuje obawa o niewy-
starczalnosc Jezusowych zasug dla pragnacych ujrzec oblicze Ojca.
Swiadczy o tym dobitnie nacisk kadziony przez nauczycieli dokad-
nie tam, gdzie jedynym probierzem wiarygodnosci tego przekonania
winna byc wewnetrzna moc poselstwa i solidny moralny kosciec, be-
dace
owocem wiernosci przykazaniom Sprawiedliwego.
Ludzie bowiem chca byc zdrowi, piekni, bogaci i nie miec powodw
do skarg i niepokojw, ale niekoniecznie znaczy to, ze chca byc tam,
gdzie On jest. Ci zas, ktrzy chca tam sie znalezc, musza koniecznie
nabrac wasnego, a nie pozyczonego przekonania o tym, ze Bg kocha
ich nie za to, ze odpacaja Mu przyjeciami dla ubogich, lecz poniewaz
daja Mu w wierze zmierzyc i wypenic swym bogactwem ich wasne
ubstwo, kalectwo i slepote. Bo tylko w ten sposb oddaja skradziona
Mu chwae.
Potoczne wyobrazenia o szczodrosci Bozej sa nieledwie parodia
rzeczywistej przypominaja troche rozrzucanie konfetti na gowy
biesiadnikw, ktrym w zupenosci wystarcza splendor ich wasnej
chway i bogostan uczty skaniajacy do wielkopanskich gestw by-
najmniej nie do pracy na roli. Tylko wiec na wielka wieczerze nikt sie
nie pcha, bo tam daja darmo im gosc gorszy i w bardziej opaka-
nym stanie duszy, tym lepiej, bo tam pogoda nie jest dla bogaczy, lecz
dla takich, ktrym mao kto na ziemi podawa reke, patrzac prosto
im w oczy. A to dlatego, ze ich oczy wpatrzone byy w Niewidzialne-
go, ktry w swym niezgebionym miosierdziu przymusi1 ich do ask,
otaczajac
swa chwaa ich nieustanne: Prosze Cie, Panie!

1 ukasza 14:23; Psalm 68:19

131
Goscie Krla Odsona

Ten dziwny czowiek powiedzia bowiem cos tak oszaamiajacego,



ze do dzisiaj ludzie wola mwic o Nim, niz Go suchac. Powiedzia
po prostu ni z gruszki, ni z pietruszki:

Proscie, a bedzie wam dane. Koaczcie, a otworza wam.


Szukajcie, a znajdziecie1 .

To naprawde wciaz zbyt podejrzana propozycja dla nedzarzy uda-


jacych
bogaczy, niewolnikw uchodzacych za panw, zgubionych,
ktrzy zapewniaja wszystkich wok, ze znalezli, i dla slepcw twier-
dzacych,
ze ich oczom niczego nie brakuje. Ich goscinnosc nigdy nie
usuzy im samym, bo anioowie maja dobry wzrok i rozpoznaja z da-
leka bawochwalcw, zaslepiajac swym blaskiem ich wyniose oczy
i placz ac
kamliwe jezyki tych, ktrzy od wielkiej uczty wymawiaja
sie odpowiedzialnoscia za swj stan posiadania2 .

1 ukasza 11:9-10
2 ukasza 14:16-20

132 J EZUS POSZUKIWANY


{
A szy za nim liczne tumy, i obrciwszy sie, rzek do nich: Jesli kto przychodzi
do mnie, a nie ma w nienawisci ojca swego i matki, i zony, i dzieci, i braci, i sistr,
a nawet i zycia swego, nie moze byc uczniem moim. Kto nie dzwiga krzyza swojego,
a idzie za mna, nie moze byc uczniem moim. Ktz bowiem z was, chcac zbudowac
wieze, nie usiadzie
najpierw i nie obliczy kosztw, czy ma na wykonczenie?
Aby gdy juz poozy fundament, a nie moze dokonczyc, wszyscy, ktrzy by
to widzieli, nie zaczeli nasmiewac sie z niego, mwiac:
ten czowiek zacza budowac,
a nie mg dokonczyc. Albo, ktry krl, wyruszajac na wojne z drugim krlem,
nie siadzie
najpierw i nie naradzi sie, czy bedzie w stanie w dziesiec tysiecy zmierzyc
sie z tym, ktry z dwudziestoma tysiacami wyrusza przeciwko niemu? Jesli zas nie,
to gdy tamten jeszcze jest daleko, wysya poselstwo i zapytuje o warunki pokoju.
Tak wiec kazdy z was, ktry sie nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie moze byc
uczniem moim. Dobra rzecza jest sl; jesli jednak sl zwietrzeje, czym ja
przyprawic? Nie nadaje sie ani do ziemi, ani do nawozu; precz ja wyrzucaja.
Kto ma uszy do suchania, niechaj sucha.

Ewangelia ukasza 14:25-35


W ROGOWIE KRZY ZA

ad Jordanem rozlego sie woanie proroka1 . Ludzie przycho-

N dzili don chrzcic sie z dwch powodw: jedni, zeby oczyscic


wasne chciwe chway sumienia2 , drudzy, zeby byc gotowy-
mi na przyjscie Mesjasza3 . Pierwszym zdawao sie, ze obmycie ciaa
ustrzeze ich przed gniewem Bozym, drudzy chcieli, zeby prorok przy-
pomnia im, kim sa i czego Bg od nich oczekuje. Pierwsi chcieli miec
czyste rece, drudzy chcieli zyc.
Ci sami ludzie otaczali wkrtce potem Janowego kuzyna, zastana-
wiajac sie w duchu, czy to, co kaze im uczynic Jezus, to duzo, czy ma-
4
o . Jan kaza grzesznikom porzadnie sie prowadzic, ale Jezus nie po-
bogosawi sprawiedliwych, tylko jakby odwrotnie przystawi pie-
czec wszelkim wymogom prawa i sprawiedliwosci, dociskajac srube
5
wszystkim pieknoduchom .
Tumy przerzedziyby sie szybko6 , gdyby namaszczonemu zwia-
stowaniu o Krlestwie Bozym nie towarzyszyy cudowne uzdrowie-
nia. Niektrym zapewne Zwiastun zdawa sie niezrwnowazonym
szalencem, kiedy wyrokowa:

A kto by zgorszy jednego z tych maluczkich, ktrzy wierza,


temu lepiej by byo, by zawiesic na jego szyi kamien mynski,
a jego wrzucic do morza7 .

Bo wtedy pojaby,
ze okrucienstwem jest obciazanie innych brze-
mionami nie do uniesienia8 .

1 ukasza 3:3-18 5 Mateusza 5:17-19,21-22,27-28,33-35,48


2 Mateusza 3:7-9; Izajasza 24:18; 6 Jana 6:66; 8:31,33,59
Jana 8:33,37,44 7 Marka 9:42-48
3 ukasza 3:10 8 Mateusza 23:4,13,15,27-31
4 Mateusza 19:14,20,27; Marka 9:38
Wrogowie krzyza

I jesli cie gorszy oko twoje, wyup je;


lepiej jest dla ciebie jednookim wejsc do Krlestwa Bozego,
niz miec dwoje oczu, a byc wrzuconym do pieka,
gdzie robak ich nie umiera, a ogien nie gasnie.

Wedug tego wedrownego kaznodziei nic nie byo tak pilnego jak
upamietanie1 i nic tak zgubnego jak przeszkody na rwnej drodze.
Totez noga i reka miay isc pod topr, jesliby wadziy czowiekowi
w waskiej
bramie Krlestwa.
Dzisiaj od Zbawiciela oczekuje sie niewiele zaledwie cudw, a cze-
sto tylko tyle, zeby nie narzuca sie zbyt nachalnie ze swoimi nieludz-
kimi zasadami, ktrych przeciez nie moze pojac ani stosowac zaden
szanujacy sie obywatel. Jakze miabym sie nie potepic za to, ze ciagnie

mnie do kobiet, ze mam ochote na to, co moge tylko ukrasc, ze chet-
nie bym kopna tego zarozumialca, urzadzi
awanture w domu albo
w innym swietym miejscu?!
Te maoduszne rozterki przezywa kazdy, dopki nie ogrzeje go a-
ska albo dopki faryzejski kwas do cna nie przezre jego mdej, ka-
sliwej dewocji2 , o ktra potkna sie maluczcy ci, ktrzy wierzac mu
na sowo, uwierza takze w to, ze aby pjsc do nieba, trzeba byc grzecz-
nym3 . Gdyby starac sie przekonac niektrych, ze owe rozterki Pan
ucia jednym cieciem miecza, popukaliby sie w czoo.

Jakze mam sobie wyupic oko tylko dlatego, ze z tak chwaleb-


nym trudem odwracam sie od tych lubieznych typw kartku-
jacych
pornograficzne pisemka? Jakze mam sobie uciac te reke,
ktra przeciez tyle razy powstrzymywaem od kradziezy, ze-
by sprawic Ci radosc? Mam sobie uciac
ucho, ktre zatykam
zawsze wtedy, gdy mj brat klnie w zywy kamien?

1 ukasza 13:1-5
2 Marka 8:14-21
3 Izajasza 36:6

136 J EZUS POSZUKIWANY


Obym to ja by umar zamiast ciebie!

Czyz mam odrabac sobie te noge, ktrej tak solennie obiecaem


sobie nie postawic wiecej w domu tego bawochwalcy i zazdro-
snika?1 Czy miabys nie docenic mego wysiku, z jakim usmie-
cham sie do tego homoseksualisty albo do tamtego, ktry mnie
okrad i obrazi?
Wstydze sie Ciebie, Panie, i Twoich sw. Chcesz mnie chyba
skrzywdzic i obedrzec ze skry, zabrac mi mj ostatni paszcz2 ,
a z nim resztke nadziei, ze te chciwe, niepokorne otry3 , zbo-
czency i heretycy wreszcie sie nawrca i przyjda do mnie, bo
poznaja, ze ich kochaem; miaem same dobre checi4 i chciaem
ich wyrwac z piekielnego ognia, na ktry zasuzyli.
Ach, gdybym tak ja ich nauczy5 , toby nigdy o Tobie nie zapo-
mnieli, Panie! Byliby wspaniaymi, wielkimi i pokornymi ludz-
mi tak jak ja. Suzyliby Tobie jak psy6 i nigdy nie pomysleli-
by nawet o niczym dla siebie, nie skalaliby sie zadnym z tych
obrzydliwych, niemoralnych, samolubnych wystepkw, ktre
oddalaja ich od Ciebie7 .

a, ze znaja Pana8 , najatwiej zapominaja o jego rozka-


Ci, ktrzy sadz
zach i warunkach pokoju, ktre obwiesci wysannik rozgniewanego
Ojca. Dopki nie odejdzie ich twardy sen i zaslepienie9 , bedzie dzielic
ich przepasc10 od tych, ktrych koo Cezarei Filipowej wskazay sowa
medrca:

Zaprawde, powiadam wam, ze sa wsrd stojacych


tutaj tacy,
ktrzy nie zaznaja smierci, az ujrza Syna Czowieczego
przychodzacego
w Krlestwie swoim.11

1 Rzymian 2:17-25 7 ukasza 11:5-7; 15:29-30


2 ukasza 6:29 8 1 Jana 2:3-4
3 ukasza 15:2 9 Mateusza 13:15; 2 Koryntian 3:12-17
4 Izajasza 31:2-8 10 ukasza 16:26
5 Rzymian 2:19-24 11 Mateusza 16:24-28
6 Galacjan 4:17; 6:12-15

137
Wrogowie krzyza

Nie zakosztuj a, nie do swiadcz a smierci1 , nie wyrwa sie z side


ptasznika predzej, nim ujrza swiato za meke swej duszy2 .
Bo tylko ten upr wyzutej z siebie wiary doceni i nagrodzi Sprawie-
dliwy3 . Tylko tej krzyczacej
nienawisci do swiata i ludzi, i wasnej du-
szy ukaze sie pewnego dnia Nauczyciel, a ona nieugieta i zuchwaa
crka nedzy powie:

Ufam Ci, Panie 4 . Tylko mw do mnie, nie milcz, prosze! Bo


chciwosc to herb biedakw5 , gwatownosc roztraca stoy kup-
6
cw, wekslarzy , a Bg jeden wie, ze zazdrosc strzeze swego jak
zrenicy oka. Gdybym nie by tak przebiegy i bezwzgledny jak
Jakub7 albo jak Jael, zona Chebera8 , to jak mgbym dostrzec
aske, ktra mnie przechytrzya i skua miym jarzmem9 ?
Kto nauczyby mnie nie zachannych, lecz zbawiennych pod-
stepw, z ktrych tylko wiara wychodzi cao jak pewien mo-
dzieniec, ktremu golizna nie przeszkodzia w ucieczce z rak
10
oprawcw ? A jesli nie miabym jednej naprawde zej mysli,
to co by mi przypomniao, ze jestem na wojnie? Czyja reka za-
mierzyaby sie na wroga? Gdybym w koncu nie doswiadczy
wdzieku i ulegosci kobiety, skad
doszyby mnie sowa Oblu-
bienicy:

Ja naleze do mego miego


11
i ku mnie zwraca sie jego pozadanie
?

Ojciec dobrze obliczy koszta swej budowy12 , o wiele lepiej niz wiel-
cy budowniczowie ziemi, ktrym placz a sie jezyki13 i ktrzy nie sa

1 Hebrajczykw 2:9; 1 Piotra 2:3-4,20-21 8 Sedziw 5:24-31


2 2 Koryntian 3:18; Izajasza 53:9-12 9 Jeremiasza 20:7; 2 Koryntian 12:9-10;
3 Rzymian 9:1-3 Filipian 3:12-13
4 10 Marka 14:49-52
Izajasza 12:1-4
5 11 Piesn 7:2-11
Mateusza 15:22-28
6 12 ukasza 14:28-30
Galacjan 2:14; Jana 2:14-19
7 13 Rodzaju 11:3-9
Rodzaju 25:28-33; 27:19-20

138 J EZUS POSZUKIWANY


Obym to ja by umar zamiast ciebie!

w stanie przewidziec, czy aby nie zatrudnia jakiegos obrotnego obu-


za, co w nocy kradnie cement na swoja lepianke1 i nie paci jak nalezy
robotnikom pracujacym w pocie czoa.
Tak jak w dniu sadu szybko ucichy szyderstwa wok arki Noego2 ,
tak nie bedzie komu nasmiewac sie z poteznej wiezy3 , bo jedynym
spoiwem zywych jej kamieni4 bedzie miosc, ktra przez wiare posie-
dli wierni, oddajac tym samym chwae Bogu Ojcu i Synowi.
Nie bedzie juz haasliwych i brzeczacych
jak komary kibicw praw-
5
dy i dobrodusznych kamcw, ktrym piasek zgrzyta miedzy zeba-
mi6 ; nie bedzie nawet sladu po tych, ktrzy bstwu szczescia zasta-
wiaja st7 i obiecuja wolnosc innym, chociaz sami sa niewolnikami
zguby8 . Ktrzy mwia:

Niech przynagli, niech przyspieszy swoje dzieo,


abysmy widzieli, niech wnet sie speni
zamys Swietego Izraelskiego, abysmy go poznali.9

Kazda czastka
tej niezwykej, otoczonej Boza chwaa budowli10 be-
dzie wdzieczna Wszechmogacemu nie za to, ze zobaczya11 , ale ze
uwierzya Mu na sowo12 . Bo tam zapomni o tych zimnych, podejrzli-
13
wych i zdradliwych jak sztylety zrenicach podgladaczy , ktre szpie-
goway jej dziecieca ufnosc do Niestworzonego, kazda ludzka sabost-
ke nazywajac
grzechem, a niewiare sabostka.
Tam ojcowie zapomna o zbawiennej nienawisci do swych dzieci,
mezowie do swych zon, bracia do sistr14 o tej nienawisci, ktra nie
jest wysrubowana cena za doskonaosc ani zbyt wysoka poprzeczka

1 Izajasza 28:14-18; 30:25 9 Izajasza 5:18,20-24


2 Hebrajczykw 11:7; Mateusza 24:37-44 10 Izajasza 28:21; Jana 6:27-30
3 ukasza 14:30 11 1 Piotra 1:6-9; Rzymian 8:25;
4 1 Piotra 2:4-12 Hebrajczykw 2:8
5 12 Mateusza 8:8-9; Jana 1:50; 20:29
Izajasza 33:17-19
6 13 Galacjan 2:3-5
1 Jana 1:6-10; 2:4,9,19,22
7 14 Mateusza 10:21,34-35
Izajasza 65:11-15
8 2 Piotra 2:17-22

139
Wrogowie krzyza

dla zbyt ambitnych dzokejw, lecz bezwzglednym warunkiem pokoju


miedzy Bogiem a ludzmi, za ktry zapaci Syn1 .
Bo tam w grze natoczona i potrzesiona miare odbiora nie ci, kt-
rzy chca wiedziec, co to jest wiara i prawda, lecz ci, ktrzy s a wierni
i prawdziwi2 . I gdy trzeba, nie wahaja sie, wydac swym bliznim nie-
przyjacimi3 , bo znaja Syna, ktry takze nie waha sie przekonywac
zapatrzonych wen ziomkw, ze przed gniewem Bozym nie umknie
nikt, kto prbuje atac swa sprawiedliwosc skrawkami nowego suk-
na4 , przekupujac nia Ojca. Wielkimi bowiem w jego oczach sa nie ci,
ktrzy nosza Krla, lecz ci, co Go suchaj a bo tych On niesie.
Kiedy w krlestwie izraelskim syn powsta przeciwko ojcu5 , zgro-
madzonych przy nim rebeliantw nikt nie przekonaby, ze krl Dawid
jest bez skazy. Zapewne nie wszyscy wierzyli w czystosc rak urodzi-
wego Absaloma, zastanawiajac sie, czy aby wyrok syna nad ojcem jest
wyrokiem sprawiedliwego. Ale gdy obiektem politycznej rozgrywki
staje sie ustanowiona przez Boga wadza, nikt nie liczy sie z kosztami,
a te sa nie mniejsze niz krew.
Tym razem dwadziescia tysiecy6 ludzi pochona efraimski las, za-
zegnawszy gniew Bozy nad pomazancem i jego podzielonym ludem,
ktrego syn Isajego mia byc pasterzem, a nie katem7 . Bestialsko za-
mordowany8 zosta takze jedyny buntownik, nad ktrym wielki ojciec
wznis lament:

Synu mj, Absalomie! Synu mj, synu mj, Absalomie!


Obym to ja by umar zamiast ciebie!
Absalomie, synu mj, synu mj!9

Wiernych wojownikw Dawida nie zgorszya ojcowska bolesc, to-


tez w dniu druzgocacego
zwyciestwa wchodzili do miasta ukradkiem

1 Galacjan 2:20; Rzymian 7:15-17; 5 2 Samuela 15:1-6,12


Izajasza 40:10; Jakuba 4:4; 1 Jana 2:15 6 2 Samuela 18:7
2 Apokalipsa 3:14-18 7 2 Samuela 11:14-15,25
3 Galacjan 4:15-16; 2 Koryntian 12:15,20 8 2 Samuela 18:14-17
4 ukasza 5:32-36 9 2 Samuela 18:27-33

140 J EZUS POSZUKIWANY


Obym to ja by umar zamiast ciebie!

z pola bitwy1 . Wiedzieli,


jak wojsko, ktre okryo sie hanba, uciekajac
ze u boku krla walcza tez o to, by mc cieszyc sie z wasnych synw
i crek, i ze krlowi ta nadzieja przygasa.
Tylko dla mordercy krlewskiego syna zniewaga bya miosc, ktra
w dniu chway Bozej sedzia i prorok Izraela okaza tym, ktrzy go
nienawidza, okazawszy jednoczesnie nienawisc tym, ktrzy go miu-
ja2 . Bo ten msciwy sugus i skrytobjca nawet nie pomysla o tym,
ze na ratunek rozdwojonemu krlestwu pospieszy sam Bg przez
wzglad na swego wiernego, choc grzesznego suge, Dawida. I ze to
Jemu, zywemu Bogu, a nie ludziom, winien jest wdziecznosc krl, tak
jak kazdy ocalay z bratobjczej wojny.
Przed bitwa w sercach tych walecznych rycerzy bya jedna modli-
twa: Boze, chron Krla! A gdy ten chcia z nimi wyruszyc w jednym
szeregu, usysza z ich ust zgodna odpowiedz brzmiac a w uwaznych
uszach jak najpiekniejsze wyznanie wiary:

Nie wyruszaj! Gdyz, chocbysmy uciekli,


nie beda na nas zwracali uwagi,
i chocby poowa z nas zginea, nie beda na nas zwracali uwagi,
ty bowiem staniesz za dziesiec tysiecy naszych;
lepiej bedzie, gdy bedziesz mg przyjsc nam z pomoca z miasta.3

Krl nie musia ruszac sie z miasta, bo duch wiary nie opusci jego
wiernych, pozwoliwszy rozgromic nieprzyjaci. Ale ci ludzie nawet
przez chwile nie stracili z oczu zamysu zawistnego buntownika, kt-
remu doradza zadny
swej chway zdrajca4 . Wiedzieli, ze mordercza
nienawisc godzi w gowe, a nie w serce, bo jej samej obca jest ojcow-
ska udreka duszy. Spodziewali sie wiec hanby i porazki, wiedzac, ze
walcza nie o wasna czesc i zycie, lecz o zwyciestwo sprawiedliwosci
Bozej.

1 2 Samuela 19:1-3 3 2 Samuela 18:2-4


2 2 Samuela 19:4-7 4 2 Samuela 15:12; 16:23; 17:1-3

141
Wrogowie krzyza

Absalom, syn pokoju o urodzie bez skazy1 , zawis na drzewie mie-


dzy niebem a ziemia2 , ale zdradziecki cios dosiegna go wbrew ojcow-
3
skiej woli . Jego smierc uspokoia mae sumienia.
Ludzie nie przeczuwali jeszcze, ze smierc i hanba krlewskiego sy-
na, ktry tysiac lat pzniej sciagn gniew Bozy na siebie4 , ocali jej
a
swiadkw tylko dlatego, ze nigdy nie zapomna o cudownym obliczu
i woli tamtego Ksiecia Pokoju, ktry tak jak Absalom sta sie wrogiem
swego Ojca, ale nie dlatego, ze pragna wadzy nad ludzkimi dusza-
mi, lecz dlatego, ze ja mia z rozkazu rodziciela5 , aby wybawic tych,
ktrzy znaja Ojcowskie serce.
Miara kosztw tego rozkazu6 nie miaa jednak stac sie samotna bo-
lesc Dawida w grnej komnacie nad swym umiowanym, lecz jak
i on sam niesprawiedliwym. Bo tym razem goebica czystego Du-
cha spoczea na wychodzacym z wd Jordanu pomazancu, ktry nie
7
na darmo wypeni wszelka sprawiedliwosc, a w jego ustach nie zna-
leziono zdrady. A choc by jak jagnie bez skazy, ludzka niegodziwosc
zaliczya Go w poczet przestepcw, ktrych susznie8 na tym padole
dosiega kara z rak
ziemskich sug sprawiedliwosci.
Ale ten nieziemski przybysz zapowiedzia swoja godzine trwo-
gi9 , w ktrej wadca tego swiata zaslepi swa potezna moca sedziw
i oprawcw aski10 , a przerazi w goracej wodzie kapanych,
wkrt-
ce zas dozgonnie wdziecznych swiadkw chwalebnego zmartwych-
wstania11 .
A zrobi to po to, zeby pojednane z Bogiem jego wasna krwia by-
deko nie wierzgao zanadto pod zbawiennym dowdztwem pasterza
dusz i nie podpisywao skwapliwie cyrografw na woowej skrze,

1 2 Samuela 14:25 6 Jeremiasza 9:1-2; 10:18-21


2 2 Samuela 18:9-10; Galacjan 3:13-14; 7 2 Koryntian 5:14-20
Jana 12:32-33 8 Rzymian 8:3-4
3 2 Samuela 14:28-32; 18:5,12 9 ukasza 9:44-45
4 1 Piotra 1:10-13 10 ukasza 22:53
5 Jana 10:14-15,17-18; Mateusza 28:17-18 11 Marka 14:31; Dzieje 2:29-37

142 J EZUS POSZUKIWANY


Obym to ja by umar zamiast ciebie!

zwaszcza wasna krwia bo nie Ojciec Swiety o nia zabiega. Albo-


wiem jego jarzmo naprawde jest mie, a brzemie lekkie1 .
Chrzescijanie atwo i namietnie rozsadzaj a ludzkie sprawy, niechet-
nie tylko mysla o niebieskich. I gdy podziwiaja wielka budowle, to nic
2
ich do niej nie ciagnie
, a gdy widza pokojowe pertraktacje, to ciesza
sie tylko z tego, ze sie skonczyy, a nie ze ocaliy im zycie, ktre wisiao
na wosku. Choc ustami wyznaja3 , to sercem nie wierza, ze opatrzo-
ny Ojcowska pieczecia fundament4 i Wodza olbrzymw wiary warto
docenic5 .
Ale umarli za zycia i w duchu wniebowzieci wierni powtrza za
wojownikami Dawida swoje credo, bo wiedza, ze Duch Panski przyj-
dzie z pomoca z miasta6 tym, ktrzy nie wyrzekaja sie zbyt pochopnie
zych mysli (bo niektrym z tych zatracencw mogaby nie ostac sie
zadna, a te o samobjstwie to czasem jedne z lepszych); nie skazuja
na banicje gupoty, bo przeciez gupiego chetniej ugoszcza niz ma-
drego7 ; nie przeganiaja precz zosci i nie udaja cierpliwszych niz sa,
bo ktz by zamkna usta pustym gaduom, ktrzy posiedli wszystko
prcz miosci Bozej.
Nie ze skapstwa
ani z chciwosci beda liczyc pieniadze
i mierzyc
czas, tylko aby mc spokojnie zdac sprawe z wasnego, nie z cudze-
go szafarstwa. Popatrza z anielskim usmiechem w oczy swietoszkom,
ktrych kole w oczy ich duma, bo nie wiedza, co jest zrdem ich do-
zgonnej chluby8 .
I tak jak nie zapra sie sw Panskich9 , nie zapra sie tez zadnej z tych
nieadnych rzeczy, ktre burza czasem pokj ich duszy10 . Oni zapra
sie siebie11 i powiedza:

1 Izajasza 28:12; Jeremiasza 23:32-40; 7 2 Koryntian 12:11


Mateusza 11:27-30 8 Galacjan 6:14; 2 Koryntian 1:12
2 Jakuba 2:19 9 1 Jana 2:22-23; Galacjan 2:17-21
3 Izajasza 29:11-14 10 1 Piotra 4:12-13
4 2 Tymoteusza 2:15-19 11 2 Koryntian 4:1-2; 1 Koryntian 3:18;
5 Jeremiasza 9:11-15; 1 Piotra 2:7-8 ukasza 23:40-42
6 Galacjan 4:22-27

143
Wrogowie krzyza

Panie, prosze, zrb z tym porzadek, poukadaj troche, bo mi


sie miesza w gowie i zaczynam miec mdosci. Co mam powie-
dziec tej zarozumiaej sierocie, ktra ma sieczke w gowie, prze-
wiazan
a przekonaniem, ze cierpienie uszlachetnia, a na doda-
tek pojecia nie ma o szlachetnosci?
Co mam rzec temu kretaczowi, ktry boi sie wasnego cienia
i dzieli wos na czworo, sadz ac,
ze daje tym dowd pokory? Co
mam dac tej wdowie, ktra mwi o Jezusie tak, jakby by tyl-
ko jej Panem? Jak mam przemwic do tego dowcipnisia 1 , kt-
ry krepuje sie wiezami i petle zaciska sobie na szyi? Jak mam
usmiechnac sie do tego dygnitarza, ktry poda reke wszystkim
z wyjatkiem
proroka?
Kto mi opowie o twojej wiernosci, jesli jesienia nie zobacze list-
ka, ktry przylgna do mokrej szyby, a zima tych dwch siko-
rek, ktre tak zawziecie dzibia poec soniny za moim oknem?
Czyje nogi upewnia mnie, ze nie wszyscy potracili gowy i cze-
kaja wytrwale, az przyjdziesz?
Gdybys nedzarzowi nie opowiedzia bajki o wielkiej wiezy
i wielkiej zazegnanej grozie, kto by przekona go, ze dobrze jest
nienawidzic wasnej duszy, bo ona nie wskaze drogi zbaka-
nym, a tysiace jej pomysw nie zastapi a Twego zamysu, kt-
ry zbiera w jedno rozproszone dzieci Boze, a wystawia na po-
smiewisko2 bezadne wysiki zaosnych zodziei Twojej chway,
upapranych w bocie niewiary3 ? Kto by mu wskaza te zako-
potane i zdziwione wasna smiaoscia oczy i ten anielski, wie-
zienny gryps wiary, ktry znaja sudzy Panscy?

Gdy setka takich ludzkich pytan zbiega sie w jednym miejscu i cza-
sie, a pod powieka zbiera sie za, otwarte ucho syszy krtka rozmowe:

Co mi dasz, Panie?

1 Izajasza 28:22 3 Izajasza 25:10-12; ukasza 16:14-15


2 Kolosan 2:15

144 J EZUS POSZUKIWANY


Obym to ja by umar zamiast ciebie!

Dam ci Siebie.
Co mam im dac?
Daj im Mnie.
Czy to nie za mao, nie za wiele?
W sam raz, bo Ja jestem miara wszystkich rzeczy.

Kiedy wszystkie zamysy ludzkich serc oczysci Sad, wazne bedzie


tylko to, kto kogo i w czyim imieniu wyciagn a z bagna i czy wzia
zapate, a nie czy mia gadkie lico, szlachetna dusze i czy by bar-
dziej bogosawiony. Wtedy okaze sie, ze wszystkie namietne proroc-
twa i zwidy, cuda uzdrowienia i znaki1 nie byy w oczach Panskich
warte tyle co nieubagany opr tych, ktrzy odpierali atak w bramie2 ,
sciagaj
ac na siebie przewazajace
siy wroga.
A wrg zalewa ich swoja dobrodusznoscia, przekonywa, ze nie-
adnie jest byc takim niewdziecznym, zatwardziaym egoista, nieprze-
jednanym i nieodrodnym synem swej wykletej i zapomnianej matki 3 ;
trzeba byc wyrozumiaym dla ludzi, znac ich potrzeby, oczekiwania
i przyzwyczajenia. Nie trzeba mwic do nich po imieniu, patrzac im
prosto w oczy wystarczy miec troche dobrych checi, byc tolerancyj-
nym, miym, uzytecznym, sprawnym, zielonym i wesoym i nie wa-
dzic nikomu. A wiernosci wystarczy dochowac sobie. Reszta pjdzie
jak z patka. . . Nie powiedzia tylko, gdzie pjdzie4 .
Pan chcia miec uczniw, a miewa lizusw, kujonw i niepokala-
ne panienki, ktrych wyrodne matki cieszy tylko to, ze ich synowie
nie przyniesli do domu ani jednej nagany za ze sprawowanie, a ich
creczki ani razu nie ukreciy gwki lalce i nie wysmiay okrutnie
zadnej ofermy.
Ogniska ludzkich dusz nie sa po to, by wyjmowac z nich rozzarzo-
ne wegle, tylko aby grzac sie przy nich i piec kiebase. I to ten ogien

1 Micheasza 3:5-12
2 Izajasza 28:5-6; Amosa 5:10,15
3 Piesn 6:4-12
4 Mateusza 7:12-16

145
Wrogowie krzyza Odsona

przyszed rzucic na ziemie Jezus Chrystus1 udreczony bolescia i tro-


ska o Ojcowska wasnosc2 .
A ze swych uczniw zrobi nie umundurowanych strazakw, lecz
sprytnych podzegaczy3 , ktrzy dadza soba pomiatac nawet w sadzie
4
,
ale tylko po to, aby bezmyslnym hulajduszom zaswitao, ze nie musza
wstydzic sie zadnej mysli ani uczucia, a tylko niewiary, ktra ich nie
okrywa5 .
12 kwietnia 1999

P P P

Exposition
Prawde o krzyzu do dzisiaj otacza dziwny pmrok sprzyjajacy po-
wstawaniu najprzerzniejszych fantazmatw, ktre skutecznie unie-
mozliwiaja zrozumienie owego podstawowego znaku duchowej rze-
czywistosci, jaki mia pomc wiernym w penieniu woli Jezusa z Na-
zaretu.
Gdyby Mistrz wyrwa by swj krzyz z rak Szymona Cyrenejczyka6 ,
zapewniajac wszystkich wok, ze badz
co badz
stac Go na ten ostatni
w jego zyciu wysiek , chrzescijanie nie mieliby zbyt wielu powodw
do zastanowienia, dlaczego w tej tak skadin ad waznej sprawie7 nie
da im osobistego przykadu. Swiadectwo ewangelistw przekonuje
jednak o tym, ze samozaparcie Syna Bozego musiao polegac na czyms
mniej spektakularnym niz wyczerpujacy fizyczne siy skazanca marsz
na miejsce kazni ze znanym wwczas powszechnie narzedziem tortur
na plecach.

1 ukasza 12:49-53 4 Dzieje 23:1-9


2 Marka 3:5; Jana 11:33-35; 5 Izajasza 50:4-11
Mateusza 26:37-38 6 ukasza 23:26
3 Abdiasza 18 7 ukasza 14:27

146 J EZUS POSZUKIWANY


Obym to ja by umar zamiast ciebie!

Namietna i chciwa skonnosc chrzescijan do identyfikacji z losem


i cierpieniami fizycznymi Chrystusa nie idzie niestety w parze z uwaz-
na refleksja nad pobudkami jego bezprzykadnej ulegosci wobec
oprawcw. Wierni traca tez z oczu sens i cel owego naocznego zrze-
czenia sie wasnej chway przez wysannika Boga Ojca. Jezus wszakze
swiadomie zaprzeczy wszystkim prawom naleznym komus, kto ma
sie za krla, kapana i mistrza sowem za kogos wielkiego w oczach
tego swiata. Sta sie do konca niczym1 , i to wyacznie
przez wzglad
na miosc swego Ojca do wybranych. Samo sowo zaprzec sie , wy-
rzec samego siebie jest czysto technicznym okresleniem zaprzeczenia,
poddania w watpliwosc,
zanegowania tego, ze sie jest tym, za kogo
uwaza sie samego siebie. Piotr uzy go w kazaniu do Zydw2 , orzeka-
jac
o ich winie zaparcia sie wiezi z pojmanym Jezusem.
Samozaparcie nie jest wiec w istocie okresleniem niejasnej i katorz-
niczej praktyki udreczajacej
ciao i dusze w oczekiwaniu na nagrode,
lecz odwrotnie, warunkiem uzyskania wolnosci i ulgi w udrekach
i watpliwosciach
rozdwojonej duszy3 (cos jakby nawrt do rzeczywi-
stosci podpowiedzianej przez kogos z godna wiary miara w reku),
ktra sama z siebie nie wie nawet tego, czy kocha, czy nienawidzi.
Najprostszym wykadem tej bezwarunkowej zasady ucznio-
stwa jest Pawowe oswiadczenie z listu do Galacjan, gdzie Aposto
wyznaje swa wiare w Boze gupstwo, stwierdzajac, ze nie on juz zyje,
tylko Chrystus 4 , ktry zamieszka w obumarym dla grzechu, a ozy-
wionym przez wiare jego ciele.
A jednym z bardziej ordynarnych (nie widze waznego powodu,
by od takich w tym miejscu stronic) przyblizen bezwzglednej potrze-
by podporzadkowania
sie tej zasadzie, ktre mogoby z powodze-
niem posuzyc moim wspczesnym, jest chocby ludzka trwoga wo-
bec dictum mafijnego wysannika oswiadczajacego adresatowi posel-
stwa bez ogrdek: Jestes trupem (bo, powiedzmy, nieszczesnik w

1 Jana 13:1; Filipian 2:5-9 3 Rzymian 6:3-11


2 Dzieje 3:13-15 4 Galacjan 2:19-20

147
Wrogowie krzyza Odsona

nie przewidzia, ze jego zyciowe rachuby koliduja nieco z rachubami


ojca chrzestnego). Inaczej mwiac, brzmi to troche tak: Nie masz nic.
Jestes nikim. Nic nie wiesz i nic nie mozesz. Dobrowolne przyjecie
tego punktu widzenia1 za wasny owocuje potezna rekojmia Wszech-
mogacego.

Jezus nie ma nic dla tych, ktrzy nie sa zdolni przyznac, ze niena-
widz a (nie znaja) samych siebie i nawet Chrystusa wedug ciaa2 (bo
bluznierstwa przeciwko Synowi miay byc odpuszczone3 ), poniewaz
jego osobiste penomocnictwa maja suzyc wyacznie tym, ktrzy tak
jak On sam znienawidzili (nie pozbyli sie ) na tym swiecie wszyst-
ko, co byo ich niezaprzeczona przez nikogo wasnoscia.
Jezus moze wiec i chce stac sie Nauczycielem i Przewodnikiem tyl-
ko tych, ktrzy doskonale wiedza o swojej nienawisci i nie wstydza
sie jej, bo susznie przeczuwaja, ze ich zal, gorycz i gniew maja swoje
gebokie uzasadnienie. Duch Swiety obiecany by wasnie tym, kt-
rzy doskonale wiedza o tym, ze sa zli4 ; nie sa tylko tak bezwstydni,
zeby ukrywac to przed Bogiem5 , nawet jesli susznie nie obnosza sie
z tym wsrd bliznich tym bardziej jesli naprawde uwierzyli, ze je-
go sprawiedliwosc jest o wiele lepsza od ich sprawiedliwosci, ktra
pragneliby wyegzekwowac na swoich winowajcach. Sowa Mistrza
z Nazaretu maja zas suzyc jedynie rzeczowej korekcie ich wasnych
pragnien, oczekiwan i nadziei, a nie ich cakowitemu zaprzeczeniu, co
jest podstepna intencja mordercy wiary.
Zeby przystapic
do naprawy, trzeba miec co naprawiac, a trudno
pomagac w tym wysiku komukolwiek, kto twierdzi, ze to nie on my-
sli, nie on czuje i nie on pragnie, bo robi to za niego Chrystus, ktrego
on sam jest tylko swietym i nietykalnym narzedziem czy naczyniem.
Jesli ktos boi sie i odrzuca od siebie swoje wasne mysli, uczucia, po-
rywy woli, zapierajac sie ich, wkrtce potem stanie sie obudnikiem

1 Jana 7:19 4 ukasza 11:13


2 2 Koryntian 5:15-17 5 2 Koryntian 4:2
3 Marka 3:28-29; Mateusza 12:30-32

148 J EZUS POSZUKIWANY


Obym to ja by umar zamiast ciebie!

na wasne zyczenie wypranym przez szatana z uczuc, bezmyslnym


i bezwolnym stworzeniem, bo diabelski zamys wzia za Bozy, ska-
dajac
tym samym faszywe swiadectwo o dobroci i miosierdziu Spra-
wiedliwego. Jest to wymyslny akt autodestrukcji, ktrego skutkiem
nie jest odnowienie, lecz wyjaowienie umysu z wszelkich znamion
czowieczenstwa, ktre na mocy prawa Bozego podlegaja potrzebie
oczyszczenia i uswiecenia w wierze.
Dzwiganie krzyza do dzisiaj jest czyms bardzo niepopularnym,
bo przeczy wszelkiemu wyrachowaniu, ktrego celem zazwyczaj jest
ustalenie, czy nam sie to opaca, podczas gdy pytanie wiary winno do-
chodzic, czy aby Jemu to si e podoba. Bezposrednim celem woli
Chrystusa jest wiec raczej nie zamiana ludzkich mysli na Boze, ale
uporz adkowanie
ludzkiego umysu, oczyszczenie go i odnowie-
nie, tak by mg on swiadomie suzyc prawu Bozemu, doswiadczajac
w Duchu pokoju i radosci z samego uczestnictwa w jego peni. Jest to
jedyny dopuszczalny sens synnego umartwiania ciaa (tj. grzesznej
jego natury) Duchem Bozym1 , ktre realizuje sie podug potocznej za-
sady panskie oko konia tuczy (nie kon tuczy sie widokiem pana, tylko
pan dba o konia, ktry nie jest zbytnio narowisty).
To, co wieksze, peniejsze, wznioslejsze, szlachetniejsze, przyciaga

i ogarnia to, co mae, wybrakowane, pode i pospolite, nie odrzucajac
nic z tego, co don przychodzi. W przeciwnym razie Bg przeczyby
sam sobie, gdyz orzek o stworzeniu, ze byo ono bardzo dobre. Tylko
zepsuo sie, wykoslawio, zwietrzao i nie suzy juz chwale Stwrcy.
Stad
Jezusowe porwnanie niewiernych do zwietrzaej soli, ktra jest
dobra o tyle, o ile nadaje smak potrawom i uzyznia ziemie2 .
Chrzescijanom moze nie podobac sie ta dosadna aluzja do losu bez-
uzytecznego nawozu to ich prawo, ktrego niechetnie sie zrzekaja.
Wiernym jednak moze przydac sie to powtarzajace sie przy rznych
okazjach ostrzezenie przed nadmiernym zaufaniem do wasnych re-

1 Rzymian 8:13; Galacjan 5:16-18; 2 ukasza 14:33-35


Kolosan 3:5-6

149
Wrogowie krzyza Odsona

zerw i niekoniecznie zbawiennych potencjaw miosierdzia, ktrych


jakosc wyprbowuje sie w ucisku i przesladowaniach dla sowa ewan-
gelii. Albowiem kazdy ogniem bedzie osolony1 .
Ci, ktrych nie zdziwi zbytnio palace od wewnatrz doswiadczenie
nienawisci wobec braci, sistr, rodzicw, dzieci oraz wobec samego
siebie (innymi sowy ktrych nie zgorszy wasne oko, noga lub reka)
i ktrzy wytrwaja w prbie, oczekujac oczyszczenia i uwolnienia spra-
wiedliwym i miosiernym sadem ci beda mogli atwiej tez uwierzyc,
ze Jezus w okolicach Cezarei Filipowej wiedzia, co mwi, gdy ponad
gowami tumw zapewnia, ze sa posrd nich tacy, ktrzy nie zakosz-
tuja smierci, dopki nie ujrza Syna Czowieczego nadchodzacego w Krle-
stwie swoim, przygarniajacym wszystkich zaknionych sprawiedliwo-
sci, a majacych
sie za nic, ludzi wielkiej wiary i prostoty.
W naszych czasach trudno o poczucie winy i wstydu, gdyz do-
stepny bez recepty czar mediw skutecznie przed nim chroni, prze-
konujac jednoczesnie za grube pieniadze, ze wszystko jest mozliwe,
a nawet pozadane,
i grzechem jest chciec, a nie mc. Nietrudno tylko
zawstydzic ludzi nawet ostroznym przypuszczeniem, ze Jezus Chry-
stus, dzieki Bogu, nie by panem samego siebie i o wiele uwazniej
sucha gosw dochodzacych Go tak z nieba, jak z ziemi, niz stac na
to dzisiejszych mechanizatorw rolnictwa aski , ktrzy nie wiedza co
w trawie piszczy ani w ktrym kosciele bije dzwon trwogi.
Trzeba tylko powaznie liczyc sie z tym, ze zawstydzanie szydercw
moze byc dosc kosztowne i dobrze, gdy paci za to odpowiednia oso-
ba. Chrzescijanie wstydza sie tylko Chrystusa, bo wielkosc jego mi-
osierdzia i potega jego mysli nie bardzo jest im na reke, a mao kto
tez gustuje w zapadaniu sie pod ziemie 2 ze wstydu nad wasna nedza
i nedza tych, ktrych kocha, jakby zbrako na ziemi jedynie (!) wiary
w moc Boga, wyciagaj acego
wybrancw z piekielnych czelusci.

1 Marka 9:49-50; 1 Piotra 4:12-16


2 2 Koryntian 12:9-11; 12:19-21

150 J EZUS POSZUKIWANY


{
I rzek do uczniw swoich: Niepodobna, by zgorszenia nie przyszy,
lecz biada temu, przez ktrego przychodza.
Lepiej by byo dla niego, gdyby kamien mynski zawis na szyi jego,
a jego wrzucono do morza, niz zeby zgorszy jednego z tych maluczkich.
Miejcie sie na bacznosci. Jesliby zgrzeszy twj brat, strofuj go, a jesli sie upamieta,
odpusc mu. A jesliby siedemkroc na dzien zgrzeszy przeciwko tobie, i siedemkroc
zwrci sie do ciebie, mwiac:
Zauje tego, odpusc mu. I rzekli apostoowie do Pana:
Przydaj nam wiary. A Pan rzek: Jeslibyscie mieli wiare jak ziarno gorczyczne,
i rzeklibyscie do tego figowca: Wyrwij sie z korzeniem i przesadz sie w morze,
usuchaby was. Kto zas z was, majac suge, ktry orze lub pasie, powie do niego,
gdy powrci z pola: Chodz zaraz i zasiadz do stou? Czy nie powie mu raczej:
Przygotuj mi wieczerze, przepasz sie i usuguj mi, az sie najem i napije,
a potem i ty bedziesz jad i pi? Czy dziekuje sudze, ze uczyni to, co mu polecono?
Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mwcie:
Sugami nieuzytecznymi jestesmy, bo co winnismy byli uczynic, uczynilismy.

Ewangelia ukasza 17:1-10


W IARA I PRZESZKODY

port to zdrowie. Gdyby ktos chcia dowiesc, ze bezczynnosc

S i brak ruchu przeduzaja zycie na tym padole, susznie spotka-


by sie z szyderstwem i kpina. Trudno jednak byoby mu zaprze-
czyc, gdyby twierdzi, ze sidme poty, klapki na oczach i smagajacy
omdlay rydwan jezdziec nie ciesza serca niebieskiego Ojca.
Nic tak bowiem nie niszczy delikatnej i kruchej na ziemi tkanki
Chrystusowego ciaa jak wyscig z czasem jak okrzyki wskazujacych
na miraze poganiaczy wielbadw, ktrzy nie zatrzymuja u wodopoju
zmeczonych zwierzat i ludzi. Nic tak skutecznie nie odejmuje nadziei
jak widok drzew niewydajacych owocu i gr wznoszacych
sie przed
oczami tych, ktrzy zapomnieli juz, jak wyglada koryto rwacego
stru-
1
mienia .
Jezus nie mia watpliwosci,
ze droga prawdy bedzie pohanbiona
przez zdradliwe przeszkody, jakie ustawia na niej ludzie szukajacy
swej wasnej chway. Dlatego ostrzeg swych wybrancw przed fary-
zejskim kwasem obudy, ktry i dzisiaj zmienia jego wdzieczne stada
w skrepowane obcym jarzmem pochody biczownikw.
Zapewni tez, ze wystarczy odrobina wiary, zeby wykorzenic nie-
zasadzona przez Ojca rosline, a gre wymagan stawiana maluczkim
wrzucic do morza. Bo do nieba wiedzie droga bez pagrkw i wy-
krotw nie dlatego, ze ludzie zasuzyli na wygody, ale dlatego, ze nie
zasuzyli na litosc i wzia ich w obrone swym askawym postanowie-
niem Pan Zastepw.
Dzisiaj chrzescijanie upieraja sie, ze zasuzyli na aske ze ona
po prostu im sie nalezy, poniewaz uwierzyli. Nawet jesli twierdza ina-
czej ze sa jej niegodni wola myslec, ze to czas aski sie skonczy,

1 Przysw 18:4
Wiara i przeszkody

niz ze czegos brakuje ich wierze. Daja posuch diabelstwu, ktre prze-
wrotnie dowodzi, ze Ojciec w niebie to skapiec jakich mao, a chore
i pijane gniewem Bozym dusze zachwyca obrazem cierni wbijajacych
sie w ciao, bo schlebia im mysl, ze nie znalezli sie posrd oprawcw
Zbawiciela1 .
Kazde ze zorzeczen przeciwko Synowi odpusci Ojciec tym, ktrzy
nie wiedza, co czynia. Ale sprzeciw Duchowi Bozemu kazdy odczuje
na wasnej skrze jak wielki ciezar zawieszony u szyi i gebine zale-
wajac a usta i oczy2 , ktre zapomniay, jak wyglada
i jak mwi Wierny
i Prawdziwy. Lepiej bedzie dla kazdego, jesli doswiadczy krlewskie-
go prawa, niz gdyby mia ujrzec wrota piekie, dokad skieruje go wy-
3
rok na odstepcw od tronu aski .

Zgorszenia musza przyjsc,


lecz biada tym, przez ktrych przychodza.

Beda dziekowac Bogu za mynskie koo i sznur ciagn


acy
ich na dno,
gdy spostrzega kody rzucone pod nogi maluczkim. Gdy zobacza, jak
uczyli dzieci pomagac dorosym, zamiast im ufac; gdy przypomna
sobie, jak skrzetnie gromadzili metki z cenami wasnych wyrzeczen,
aby oblepiono nimi ich groby; jak pokazywali duchowe muskuy tym,
ktrzy ledwo dowlekli sie do studni; jak z niedowierzaniem i zawi-
scia cmokali nad klejnotami wiary; jak zarocznie i zjadliwie orzekali
o cudzej winie, nie chcac znac swego Sedziego.
Pan wepchnie im do garda przesmiewcze sady nad uposledzonymi
i sabymi, ktrzy nie robia tego co oni, poniewaz sa trzezwi i madrzej-

si, a nie bardziej gnusni, zarozumiali i niewdzieczni. A gdy poznaja,
ze oszacowali Sprawiedliwego na mniej niz trzydziesci srebrnikw,
wtedy okaze sie, kim sa: czy strzega sw prawdy, czy jej nienawidza
bardziej niz piekielnego ognia, ktry ta nienawisc rozpala, pochania-
jac
sama siebie.

1 Mateusza 23:29-39 2 Piotra 2:21-22


2 ukasza 17:1-2; Marka 9:43-45,47,49; 3 ukasza 12:45-46; Jeremiasza 34:17-20

154 J EZUS POSZUKIWANY


Przewracanie gr i inne drobne obowiazki
swietych

Kosci przypomina dzisiaj zadufana Zosie Samosie: sam zbawia,


sam oczyszcza sie, usprawiedliwia i leczy, sam osadza i sam uwielbia,
bo obraza jego dume Ojcowskie miosierdzie, ktre pragnie okryc je-
go nagosc, by nie gorszya innych. Sudzy podobni sa do lisw, ktre
niegdys sedzia Samson wypusci z zemsty na pola i winnice Filistyn-
czykw, przywiazuj ac kazdej parze do ogonw ponac a pochodnie1 .
Zamiast orac, zac,
wiazac
snopy, dogladac
winnic i gajw oliwnych,
pala wszystko, czego sie dotkna, bo uciekaja przed ogniem, zamiast
mu sie poddac nie odrzniaja bowiem pomienia swiecy od jezykw
pozogi, ktra ich trawi. Wtracaj a sie w cudze sprawy, a suszna za
to przygane zwa przesladowaniem, prychaja i smieja sie z ludzkiej
nedzy, a swoje igraszki i bezduszne sady nazywaja misja dla ubogich .
I tylko ubogich nie widac nie widac tych zwoanych przez Sowo,
nowych i pieknych ludzi, ktrzy prosili kiedys swego Mistrza, zeby
przyda im wiary, bo odpuscic blizniemu siedem razy na dzien byo
ponad ich siy2 .
Ale Pan im powiedzia, ze wiara to nie duze i miekkie, lecz mae
i twarde jak ziarnko gorczycy3 prawie niewidoczne, tak smiesznie
mae, ze gotowe modlic sie o to, zeby byc odrzuconym, aby inni mogli
a brame4 .
wejsc przez wask
Pan im powiedzia, zeby nie zabiegali o wiele, a tylko o to, bez cze-
go nie przezyja do jego powrotu. Zeby nie wymagali od siebie cu-
dw, bo od tego jest ktos inny ktos, kto wolaby, zeby samych sie-
bie uwazali pod koniec kazdego dnia za nieuzyteczne sugi5 , za niko-
mu niepotrzebne smieci, bo to, co cenne w ich oczach, nie jest cenne
w oczach Sprawiedliwego, ktry uwazne suchanie przedkada nad
barani tuszcz6 .

Bo cz obchodzi dzieci, ile oraes i jak dugo pases, chcac


dac
im kawaek chleba i troche mleka, zeby nigdy nie zapomniay,

1 Sedziw 15:3-8 4 Rzymian 9:1-5


2 ukasza 17:4-5; Jana 1:45-46 5 ukasza 17:10
3 Mateusza 13:31-32 6 1 Samuela 15:18-24

155
Wiara i przeszkody

gdy dorosna, tej prostej prawdy, ze tam, gdzie jest Duch Ojcow-
skiej obietnicy, jest tez prawdziwy pokarm i napj, i nadzieja
na przetrwanie, gdy dom scisnie tegi mrz 1 ? Czy to o twoich
kosztach i wyrzeczeniach maja myslec te uwikane w kam-
stwie szczenieta, ktrym posuga miosierdzia odbiera maa
godnosc i may rozum, bo ojciec spusci im kiedys lanie na goe
posladki, chociaz dobrze wiedzia, ze mu za to nie podziekuja?

Diabe nie dziekuje ani nie oklaskuje sedziw Bozej sprawiedliwo-


sci, ktrzy strofuja slepe na wasna nedze dzieci Boga zywego. On m-
wi zawsze:

Przygotuj mi wieczerze, przepasz sie i usuguj mi,


az sie najem i napije, a potem i ty bedziesz jad i pi.2

A wierny suga mwi w duchu:

Dobrze, dam ci, co mam najlepszego, same smaczne kaski


i napoje. Dam ci na pmisku zadz e tej ogupiaej ze strachu
siostry, ktra uczy przyzwoitosci przy stole rozpusty, nie chcac
znac swego Pana. Usuze ci potrawka z zakamanych zuchwal-
cw, ktrzy przy orce ogladaj
a sie wstecz, liczac
na to, ze ktos
dostrzeze ich moz i udreke. Poleje ci to smakowitym besza-
melem, na widok ktrego oblizuja sie ludzie spaczonego umy-
su zapominajacy,
ze sowo Panskie jest jak ug folusznika i jak
mot kruszacy skae.
Osadz
e tego, ktry swj kij ma za wyrocznie i kradnie chwae
Bogu, zamiast Mu ja oddac. Zjedz go sobie, bo i cz Najwyz-
szemu po psach, ktre tuczy byle ochap, a ich ujadanie rozlega
sie wtedy, gdy przychodzi ich Pan, a nigdy na widok morder-
cy z kiebasa w garsci. Zajrze w serca tych wszystkich, ktrzy
drza zachannie przed tym, ze ktos przyjdzie i sprawiedliwie
osadzi
powierzonych ich pieczy maluczkich, jakby wszelki sad

1 Mateusza 24:20-25 2 ukasza 17:7-8

156 J EZUS POSZUKIWANY


Przewracanie gr i inne drobne obowiazki
swietych

i wadze Ojciec przekaza maodusznym i bojazliwym kreta-


czom, a nie swemu umiowanemu Synowi.
Sprawie, ze poczujesz te mia tobie won wsciekych morskich
bawanw, a nad rondelkiem unosic sie beda skebione chmury
bez deszczu, pedzone wschodnim wiatrem. Ujrzysz bakaj ace

sie gwiazdy, okruchy gwiezdnego pyu, ktre lsnia przez mo-
ment, aby zapasc w najgebszy mrok.
Zadowole cie widokiem drzew wyrwanych z korzeniami i gr,
ktre wrzucono do morza. Usyszysz skamlenie bawochwal-
cw i zawodzenia rzymskich patronek domowego ogniska,
ktrym mezczyzni przywykli speniac najskrytsze pragnienia.
Dam ci wszystko, co lubisz, az bedziesz syty, az powiesz:
Tak, nasyciem swj brzuch hanba tych godnych pogardy be-
kartw, tych dzieci z nieprawego oza. Na pewno nawrca sie
teraz do mnie, przyjda w pokutnych worach, beda rozdzierac
szaty i biadac nad nedza tych obrzydliwych grzesznikw, kt-
rych mj Nieprzyjaciel jeszcze nie zarazi wiara w jakiegos. . .
Syna.
Ach, jak ja to uwielbiam, gdy wierni sudzy pala Bogu ogarek,
a mnie swieczke kiedy wiara im smierdzi, a bluznierstwo
pachnie. Kiedy sowa wydaje mi sie maja za przejaw pokory,
a gdy ktos mwi, ze jest pewien, widza w nim samozwancze-
go pyszaka. Sama rozkosz, gdy obojetnieja na prawde i fasz,
schlebiajac
zasuzonym u mnie kamcom, a gardzac rozkazami
aniow Bozych.
Tak, dostaniesz to wszystko na krlewskiej zastawie, bez-
zwocznie, jak tylko twj suga wrci z pola. A okrasa wie-
czerzy bedzie jego ponizenie, bo w zadnym z kamiennych serc
nie wzbudzi on litosci. Ale nie ujrzysz jednego, bo zasonie ci
ten upragniony przeze mnie widok wasnym ciaem. Nie zoba-
czysz, jak do ludzkiej duszy wkrada sie nieziemski blask czy-
stego Ducha, jak ozywia i wzmacnia omdlae od oskarzen cia-

157
Wiara i przeszkody

o, ktre wielbi Niestworzonego, bo wie, ze ten, kto przeswietla


tajniki ludzkich wnetrz, nie powala, lecz podnosi. A potem, kie-
dy moja lampa zgasnie dobrze mwisz i ja bede jad i pi,
ale nie z toba, bydlaku.
Bo nie zasuzyem na ten posiek codziennym znojem i udre-
ka zaden czowiek nigdy nan nie zasuzy. Nie nasyciem swej
duszy zadnym z nieubaganych sadw o moich bliznich, bo
wpierw ugodziy we mnie i zrozumiaem, ze sa nadzwyczaj a-
skawe. Nie dodaem octu do ich wina ani kwasu do ich chleba,
aby i ich sady
i zycie nabray mocy, ktra wziaem
i wezme od
Ciebie, Jezu.
A kiedy siegaem po okruchy z panskich stow i dziekowaem
Bogu, ze mnie nie opluto 1 , to myslaem tylko o tym, kiedy Ty
przyjdziesz i doswiadczysz mnie w mojej dawiacej nedzy, kie-
dy rozetniesz wiezy sumienia, ktre kaza znosic zaprzancw
czczacych
bawany ze srebra i zota 2 . A wszystko to po to, aby
mc zasiasc
z Toba przy darmowej wieczerzy, ktra obiecaes
swym wybrancom tym, ktrzy na tej ziemi zyli i kochali tak
jak Ty na zabj, a szaty swoje prali nie w proszku z wybiela-
czem, lecz we krwi Baranka 3 .

Dzisiaj chrzescijanie piora szaty we wasnej krwi, przescigaja sie


w zbawicielskich pomysach, zeby przypadkiem ktos ich nie wyprze-
dzi w wyscigu na uczte u samego Lucyfera. Nic tak nie neci zdepra-
wowanych sugusw jak szatanski myn, ktry miele ludzi, a nie ma-
ke. I wypluwa jak tasma produkcyjna moralne kary, niezdolne do li-
tosci maszyny, ktre ubstwiaja fabryke snw i dla ktrych ostatnia
mysla jest mysl pewnego medrca z Nazaretu, zeby poddac sie pra-
4
wom tego swiata, ale za nic jego pozadliwosci
.
Prawo trzeba przypominac, bo kiedy cichna prorockie napomnie-
nia, ginie wiara w odpuszczenie grzechw, a z nia gos najwiekszej
1 Galacjan 4:14 3 Apokalipsa 7:13-17
2 Apokalipsa 2:2 4 Rzymian 12:1-2

158 J EZUS POSZUKIWANY


Przewracanie gr i inne drobne obowiazki
swietych

wadzy na niebie i na ziemi, zdolnej wskrzeszac umarych. Jej miejsce


zajmuja duchowi kulturysci , kaskaderzy, czarodzieje, spece od uzy-
wanych samochodw i inni mechanizatorzy rolnictwa, ktrzy trzode
maja za mieso armatnie lub przedmiot prywatnych transakcji i po-
syaja ja lekka reka za morze albo wprost w oddziay wroga, ktry
zawsze mwi: Im wiecej, wyzej, gosniej, sprawniej, adniej i taniej,
tym lepiej.
Ale wierni wiedza, ze dwr Krla krlw to tredowaci, kaleki, slep-
cy, niedoegi i niemoty1 , ktrym blizej czasem do nieba niz do sklepu,
a zupenie im nie po drodze kolejne igrzyska i targi ludzkiej prznosci,
nawet te w telewizji. Totez chetniej usuchaja Panskich rozkazw, niz
dadza sie namwic na mydlana opere i zbyt drogie dla duszy bilety
do cyrku. Beda robic tylko to, co im polecono, i nie skusi ich zapa-
ta za czyny nieprawe za trzezwy sad nad powierzonym ich pieczy
zyciem.
Bo oni dobrze wiedza, ze sami juz nie zyja2 zyje w nich ktos Inny
ze sad
Bozy siegna ich trzewi i nie znalaz tam nic, co warto by zatrzy-
mac, prcz ozywionej bezwstydna i gupia nadzieja tesknoty za Spra-
wiedliwym i Miosiernym. Oni tez znajda zatrudnienie u Pana zniwa,
chocby przy mocce, gdzie kazde madre dziecko szybko nauczy sie
odrzniac ziarno od plew, a zycie od smierci, smiech, ktry kaleczy
ciao i smuci Gowe, od dobrotliwych anielskich wejrzen, ktrych zar
krzepi, oczyszcza i spaja Bogu Ducha winna Oblubienice.
Kiedy uczniowie Mistrza z Nazaretu staja nad zbakan a trzoda, ma-
ja przed oczami jak zywy obraz ostatniej posugi swego Pana. I ni-
gdy nie zapominaja, ze to nie ich wielkosc przyciaga i ratuje od zguby
maluczkich, lecz wielkosc Krla, ktry zdja wasne szaty, zanim ob-
my nogi brudasom3 , a wywyzszenie zostawi wiekszemu od siebie.
Bo tylko ten jeden Czowiek na ziemi nie stroi sie w cudze pirka,
lecz zrzek sie tego, co mia, wiedzac, ze Ojcowski paszcz nikogo nie

1 1 Samuela 22:1-2; Przysw 31:3-9 3 Jana 13:4-5


2 Galacjan 2:17-21

159
Wiara i przeszkody

zdobi, tylko okrywa nagosc kazdego, kto nie upiera sie zachannie
przy tym, zeby tak jak On mc usyszec z wyniosych ust: Oto
czowiek!1
Ta szata grzeje kazdego, komu nie uchybia ani troche, gdy wskazuja
nan jak na przebiegego weza2 , a nie jak na goebice. Bo nawet naj-
podlejsze ze zwierzat godne jest swego imienia, jesli zabiega o wode
i pokarm dla swego potomstwa. A nieuzyteczny suga z przypowie-
sci Jezusa do takich nalezy. On dobrze wie, ze jesli nie wyda na talerzu
grzesznika, to szatanska pycha zrujnuje do cna swiatobliw a spoecz-
nosc, ktra syci swa prznosc widokiem parszywych owiec3 , zamiast
umacniac serce aska, i raczy sie zatruta strawa bluznierstw przeciwko
Synowi, ktry przyszed grzechy zgadzic, a nie je przemilczec.
Chrystus Pan przemawia do apostow, ktrzy dziwili sie, ze kto-
kolwiek moze byc tak bezczelny i siedem razy na dzien sprzeciwiac
sie tym, ktrzy postawili na Mesjasza i w dodatku miec do tego pe-
ne prawo do czasu, gdy Duch Ojcowskiej obietnicy nie zejdzie z pola4 .
Przestali sie temu dziwic, kiedy tenze Duch przypomnia im, ile razy
cierpliwosc Panska okrywaa ich bezwstyd, niezmordowanie przeko-
nujac ze nie ich wybr sie liczy, lecz ich wierno s c. Niebianska po-
bazliwosc zmoga wwczas owe rozszczekane charty, ktre odtad
znay juz zapach wroga swego Pana oraz jego zdradliwe i przepyszne
przynety.
Umiay odrznic zbjce od jego ofiary, omina wiec uczniw i ich
5
wiernych nasladowcw ostry obed , ktry z Jezusa czyni w spaczo-
nych umysach nieslubne dziecie niewiasty lekkich obyczajw zbyt
urodziwej jak na matke Odkupiciela i podejrzanie cnotliwej, jakby nie
imay sie jej apostolskie ky i pazury zdzierajace zasone z pieknego
trucha, aby wyuskac z jej morderczych usciskw dzieci zywego Bo-
ga. Zblednie jej upiorny blask, gdy stanie jej naprzeciw jedyny anio,

1 Jana 19:4-5,10,19,22 4 2 Tesaloniczan 2:6-8


2 Mateusza 10:16 5 2 Tesaloniczan 2:9-12
3 1 Koryntian 5:1-13

160 J EZUS POSZUKIWANY


Przewracanie gr i inne drobne obowiazki
swietych

przed ktrym drzy, a ktry dobrze bedzie zna swego Mocodawce,


gdy wypowie jego imie: Swiatosc ze swiatosci, Bg prawdziwy
z Boga prawdziwego. Faszywki strawi ich wasny ogien, a sprawie-
dliwi zajasnieja jak sonce w Krlestwie swego Ojca1 .
Tylko jednak najmniejsi maja taki tupet. Nie pchaja sie na wielka
gre ludzkich zasug, lecz wrzucaja ja do morza, jesli stanie im na dro-
dze. Nie odpoczywaja w cieniu drzew niewydajacych owocu, lecz
przeklinaja je w imieniu Panskim, bo pamietaja, ze wedrowcy musza
isc, a nie spacerowac w te i z powrotem, i jesc, a nie wachac
kwiatki
i podziwiac widoki na swietlana przyszosc. Nie beda z nikim stawac
w zawody ani mierzyc czasu innym piechurom, bo ich miara i siy
nie przydadza sie utrudzonym i spragnionym. Stana sie zas z woli
Ojca podnzkiem stp Sprawiedliwego, aby slepcy mogli przejrzec
i dostrzec chocby slady poteznych stp na wiernych a rozlegych nie-
uzytkach Pana nieba i ziemi.
25 maja 1999

1 Mateusza 13:37-43

161
A gdy go prowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona Cyrenejczyka,
ktry szed z pola, i wozyli na niego krzyz, aby go nis za Jezusem.
A sza za nim liczna rzesza ludu i niewiast, ktre biaday i pakay nad nim.
Jezus zas, zwrciwszy sie do nich, rzek: Crki jerozolimskie, nie paczcie nade mna;
lecz paczcie nad soba i nad dziecmi swoimi, bo oto ida dni, kiedy mwic beda:
Bogosawione niepodne i ona, ktre nie rodziy, i piersi, ktre nie karmiy.
Wtedy zaczna mwic do gr: Padnijcie na nas! A do pagrkw: Przykryjcie nas!
Gdyz, jesli sie to na zielonym drzewie dzieje, co bedzie na suchym?
A prowadzono takze dwch innych zoczyncw, by ich razem z nim zgadzic.
A gdy przyszli na miejsce, zwane Trupia Czaszka, ukrzyzowali go tam,
takze i zoczyncw, jednego po prawicy, a drugiego po lewicy. A Jezus rzek:
Ojcze, odpusc im, bo nie wiedza, co czynia.
A przy dzieleniu sie jego szatami rzucali losy. A lud sta i przyglada sie.
Przeozeni zas nasmiewali sie, mwiac: Innych ratowa, niechze ratuje samego siebie,
jezeli jest Chrystusem Bozym, tym wybranym. Szydzili z niego takze i zonierze,
podchodzac don i podajac mu ocet, i mwiac:
Jezeli Ty jestes krlem zydowskim,
ratuj samego siebie. By tez i napis nad nim: Ten jest krlem zydowskim.
Tedy jeden z zawieszonych zoczyncw uraga mu, mwiac:
Czy nie Ty jestes Chrystusem? Ratuj siebie i nas.
Drugi natomiast, odezwawszy sie, zgromi tamtego tymi sowy:
Czy ty sie Boga nie boisz, choc taki sam wyrok ciazy na tobie?
Na nas co prawda sprawiedliwie, gdyz suszna ponosimy kare za to, co uczynilismy,
Ten zas nic zego nie uczyni. I rzek: Jezu, wspomnij na mnie,
gdy wejdziesz do Krlestwa swego. I rzek mu:
Zaprawde, powiadam ci, dzis bedziesz ze mna w raju.

Ewangelia ukasza 23:26-43


P ERSPEKTYWA WISIELCA

iedy chce sie kogos zabic w majestacie prawa, dobrze jest

K miec znajomosci u sedziego. Kiedy chce sie zabic sedziego,


dobrze jest znac osobiscie jego mocodawce. Gorzej dla chetki,
gdy sedzia jest czysty jak za w oczach tego, ktry go ustanowi; wte-
dy pozostaje uatwic ucieczke skazancowi z wiezienia o zaostrzonym
rygorze i zwiezle przedstawic mu propozycje nie do odrzucenia.
Kiedy jednak ktos zamierzy sie na Sedziego zywych i umarych,
a Ten mu powie: Uwazaj, chopcze! wtedy lepiej przeprosic Go
i pjsc po rozum do Gowy, niz sie powiesic. Nie tylko Zydom przy-
trafia sie taka chetka, ale to wasnie im przyszo w morderczym za-
slepieniu zabic Sprawce zycia i jego Odkupiciela.
Ucichy juz gosy podziwu i zachwytu dla skatowanego medrca,
cudotwrcy i uzdrowiciela, ktry podaza na miejsce kazni wraz z po-
mocnikiem niosacym jego krzyz1 . Zadnej z niewiast nie przyszo juz
na mysl bogosawienstwo dla matki Mesjasza2 , bo i zadna z nich nie
chciaaby przezyc smierci swego syna.
Ale gdyby na ziemi nie byo nic bardziej przerazajacego niz smierc
z rak bezlitosnych oprawcw, temu wyczerpanemu wiezniowi nie
chciaoby sie teraz upominac uwiezionych w kamstwie rozdwojo-
nych dusz, ktre przyszed zbawic, ani przemawiac do cia, ktre mia
odkupic wasnym.

Crki jerozolimskie, nie paczcie nade mna; lecz paczcie nad soba
i nad dziecmi swoimi, bo oto ida dni, kiedy mwic beda:
Bogosawione niepodne i ona, ktre nie rodziy,
i piersi, ktre nie karmiy.
Wtedy zaczna mwic do gr: Padnijcie na nas!

1 ukasza 23:26 2 ukasza 11:24-32


Perspektywa wisielca

A do pagrkw: Przykryjcie nas!1


Gdyz, jesli sie to na zielonym drzewie dzieje, co bedzie na suchym?2

Jezus wiedzia, ze dokonany nad Nim sad i bezprawny wyrok za-


cisnie sie z woli Ojca jak zdradziecka petla na szyi tych wszystkich,
ktrzy przyoza don swa wasna miare. Bo otchanie piekielne nie za-
mykaja sie nie tylko przed mordercami, ale takze przed tymi, ktrzy
w imie praw czowieka wstawiaja sie za uciskanymi i przesladowany-
mi przez ziemska wadze, a swoje ubolewania i kondolencje skadaja
na byszczacym papierze przez posw pod krawatami.
Mistrz dobrze rozumia, ze lament nad jego losem3 jest czyms ge-
boko niestosownym w oczach jego Ojca, ktry wie najlepiej, ze rd
ludzki chetnie ubolewa i pomstuje nad zhanbionymi przez obcych, ale
rzadko sucha zhanbionych i ponizonych, a bardzo rzadko wstepuje
w ich slady.
Gdyby jak apokaliptyczny orze lecacy srodkiem nieba4 trzykrotnie
nie zapowiedzia tego, co stanie sie z Synem Czowieczym, pacz to-
warzyszacych Mu niewiast mgby wwczas swiadczyc o tym samym
co kanie Efezjan zegnajacych
apostoa Pawa, gdy ten niespodziewa-
nie zasmuci ich wiescia, ze nie ujrza go wiecej5 .
Ale kobiety przy drodze krzyzowej nie mogy czuc tego czystego
blu, z jakim ludzie wiary zegnaja najdrozsze im na ziemi osoby. Jezus

1 Ozeasza 10:1-8 Ozeasza (wypeniajacej sie wasnie na ich


2 ukasza 23:28-31 oczach) w czasach, gdy podstawa wiary jest
Ostatnia fraza winna brzmiec: Gdyz, jesli to wszakze nadzieja na usprawiedliwienie
sie dzieje, kiedy drzewo jest zielone, co przed Bogiem z uczynkw zakonu Bozego,
bedzie, gdy uschnie?. Sprawiedliwy nie jawnie odrzuconego przez oprawcw Syna
mg miec na mysli nic innego, jak tylko to, Czowieczego. Bezprawie miao spotegowac
ze zamyslona i dokonana na Nim zbrodnia ten bluznierczy obed, na ktry
stanowi najjaskrawszy dowd ukazanego Wszechmogacy zda wszystkich za
uprzednio przezen w podobienstwie wyjatkiem
wierzacych
w Ojcowska rekojmie
zajadego sprzeciwu ziemian wobec danej Izraelowi obietnicy (przyp. autora).
postanowien i wyrokw jego Mocodawcy. 3 ukasza 23:27; Apokalipsa 1:7
Jezus swoja przestroga dla crek 4 Apokalipsa 8:13
jerozolimskich unaocznia realnosc 5 Dzieje 20:24-27,35-38
zowieszczo brzmiacej przepowiedni

164 J EZUS POSZUKIWANY


Wtedy zaczna mwic do gr. . .

nie by dla nich droga, prawda i zyciem nie by Wodzem i Zbawicie-


lem by kolejna ofiara ludzkiej niegodziwosci, jakiej nieraz z dala sie
przypatryway. By ofiara, ktra nie nauczya ich kochac swych me-
zw i rozsadniej
troszczyc sie o siebie i dzieci. Tylko ze teraz, wraz
z odchodzacym Mesjaszem, opakiway takze umykajac a im sprzed
oczu bawochwalcza wizje mesjanskiej wielkosci, w ktrej jest miejsce
na czesc dla Wszechmogacego dopty tylko, dopki On sam o nic sie
nie upomina.
Jezus nie mg podtrzymac na duchu tych, ktrzy jeszcze nie po-
siedli Ducha wiary i tak jak jego uczniowie martwili sie, ze nic do-
brego nie moga dlan uczynic. Mg tylko wypenic swoje zadanie jak
wziety do niewoli zonierz, ktrego czujny umys do konca strzeze
przed wrogiem powierzonych Mu tajemnic i robi to o wiele lepiej niz
ci, ktrych obecnosc na ziemi nie jest dla nikogo tak wielka zagadka
jak obecnosc Niestworzonego w stworzonym ciele.
Bg Ojciec w wybranym Synu i tylko w Nim ukry skarby poznania
i duchowej madrosci,
aby zadne niepowoane przezen rece i oczy nie
wydary przed czasem wolnosci przyobiecanej jego dzieciom. I aby
wolnosc obiecywana przez niepowoanych1 staa sie dla nich samych
ciezkim jarzmem, ktre zdjac moze tylko On, bo tylko On jeden jed-
nego dnia zmaza wine caej ziemi; tak wiec zastawia sida na wasne
nogi kazdy, komu ten wasnie Zbawiciel nie pasuje do ewangelii.
Jezus wobec wszystkich zwierzchnosci tego swiata sta sie ofiara
ale nia nie by. By i pozosta Panem tych zwierzchnosci, ktrym z woli
Ojca sie podda, niczym wytrawny szachista, ktry oddajac chciwemu
przeciwnikowi najsilniejsza figure, w nastepnym posunieciu daje mu
mata tyle ze stawka byo nasze zycie, a i figura nie bya z drewna.
Ojciec bez trudu wystawiby Synowi dwanascie legionw aniow,
gdyby On sam by o to poprosi2 , ale wwczas nikogo by juz nie trzeba
byo przekonywac, od nikogo nie oczekiwano by wiary tej jednej
jedynej rzeczy, ktrej Ojciec miosierdzia szuka z lampa na tej ziemi.

1 2 Piotra 2:18-22 2 Mateusza 26:49-56

165
Perspektywa wisielca

Ani may, ani wielki przestepca nie zdazyby nawet jeknac i schro-
nic sie przed swiatem, ktre dosiegnie pewnego dnia wszystkie mae,
pokretne zamysy ludzi kryjacych sie ze strachu przed groza objawie-
nia. Nikomu wtedy nie przyszoby juz na mysl stac sie sabym, aby
pozyskac sabych1 , ani stac sie wzgardzonym przez tych, ktrzy nie
gardza tylko apwkami nadziemskich zwierzchnosci2 .
Nikt nie zobaczyby porannej gwiazdy odbijajacej skrawek wscho-
dzacego
sonca, bo nie miaby kto na nia czekac i za nia tesknic. To
wasnie dlatego i tylko dlatego Chrystus Pan sta sie nizszym, niz
przewidyway to mae i przewrotne zadze zwierzchnosci wybranego
narodu, a wraz z nimi zadze tych wszystkich, ktrzy stwarzaja aske ,
zamiast wiarygodnie o niej za swiadczy c.
Kiedy w zimowy dzien dorosy dostanie sniezka w plecy, moze byc
prawie pewien, ze to ktres z rozkrzyczanej gromadki urwisw nie
wytrzymao i zamierzyo sie na wiekszego od siebie przechodnia, bo
wielkie przestepstwo to w oczach dziecka wieksza frajda. Gdy w sie
odwrci, bywa, ze dojrzy wygladaj ace zza drzewa niesmiae i zawsty-
dzone oczy winowajcy, ktre z ulga podchwytuja dobrotliwy usmiech,
agodzacy zmarszczone brwi poszkodowanego, bo wiedza dobrze, ze
sniezka w reku dorosego nie jest tym samym co w reku niedorostka.
Zdarza sie nawet niekiedy, ze nastepnego dnia to samo dziecko, za-
miast znowu rzucic swym smiercionosnym pociskiem, mwi aska-
wemu nieznajomemu: Dzien dobry! i cieszac sie z odpowiedzi, od-
zyskuje swj wdziek i godnosc maej wiary, ktra nie mysli jeszcze
o koncu swojej drogi, bo jej nie zna, chociaz wie, ze zyje nie przez
wasna uprzejmosc, ani nie dlatego, ze celuje w szkole nienagannym
sprawowaniem.
Dzieci traca bezpowrotnie swj may wdziek, prbujac zbyt wier-
nie nasladowac dorosych, bo tym najczesciej brakuje w oczach tego
gebokiego, przekonywajacego zaru, z jakim Duch Panski usuguje
grzesznikom. A tylko On sam ma te moc, ktra odwodzi od obedu lu-

1 1 Koryntian 9:19-23 2 ukasza 16:13-15

166 J EZUS POSZUKIWANY


Wtedy zaczna mwic do gr. . .

dzi zastawiajacych
st kaprysnemu bstwu szczescia1 i paktujacych

2
z kraina umarych .
Ale niewielu usucha jego cierpliwego jak powiew wiatru gosu.
I kiedy bezprawie sie rozmnozy, oziebnie miosc nawet tych, ktrzy
uwierzyli Mu na sowo. Beda czcic i wielbic Ojcowski majestat, nic
nie wiedzac o unizeniu jego aniow. Beda wpatrywac sie bagalnie
w wierzchoki gr, depczac i ryjac
Boze uprawy. Beda szukac wiatru
w polu, na morzach i rzekach, aby tylko zada w ich zwiotczae zagle,
by mogli pynac tam, gdzie chca.
Mysl o pustej komorze bedzie ich straszyc, wiec poszukaja towa-
rzystwa i kupia je sobie za ulepszona ewangelie , ktra jedno prawo
duchowego zycia i wzrostu zamieni na cztery, ktre je zrujnuja3 . Be-
da podziwiac widoki i piekno stworzonej natury i kajac sie obudnie
przed bawanami uczynionymi na podobienstwo tego, co przemija.
Zapomna, ze pielgrzymi na grskim szlaku zatrzymuja sie nie wtedy,
gdy chca, ale tylko wtedy, gdy musza zaczerpnac tchu, bo maja zdazyc
przed zmrokiem i nie zgubic sciezki.
Tylko jedno pozostanie zbuntowanej przeciwko Bozym postano-
wieniom zadzy,
ktrej nie udao sie przykryc zbyt krtka dla kazdego
kodra starego przymierza. Bedzie palic ich zar Bozego gniewu, bo
jesli tamci sadzili,
ze gry i pagrki otaczajace
Jeruzalem przykryja
krew Niewinnego, ktra obciazyli siebie i swoje dzieci wwczas, gdy
sprawiedliwosc z uczynkw budzia jeszcze respekt i podziw, i choc
bezowocna, niedajaca nikomu nadziei, to jednak rzucaa bogi cien
swym gestym listowiem na solidne przeciez wysiki kapanw stare-
go porzadku
to gdzie, jesli nie pod grami caej ziemi, beda szukac
owego upragnionego cienia zadni swej wasnej chway ludzie, gdy
drzewo to uschnie, przeklete przez Pana nieba i ziemi?4
Dokad uciekna przed dobra nowina ci wszyscy, dla ktrych Bg Oj-
ciec by zbyt gupi , zrzekajac sie swej chway na rzecz tych, ktrzy nie

1 Izajasza 65:1,4-5,9,11-12 3 Mateusza 24:7-13


2 Izajasza 28:14-22 4 ukasza 3:9; 13:6-9; Marka 11:12-14

167
Perspektywa wisielca

umieja i nie chca zyc bez nadziei na ujrzenie powracajacego


w chwale
Syna nie moga i nie chca zapomniec tej niewidzialnej potegi Ojca,
ktra wyciagn ea ich w mgnieniu oka z bagna, w ktrym ugrzezli,
i postawia na skale?
Dokad zwrca sie te szklane, martwe i zimne oczy szukajace ciem-
nego kata,
jesli nie ku rozpadlinom ziemi i ku gebinom morskim,
gdzie mrok i chd dotknie ich rozpalonych bluzniercza goraczk a cia,
ale nie ugasi tej nieludzkiej pozadliwosci,
ktra pochania sama siebie
jak stos pazdzierzy z rzucona wen iskra?
Cz mogo rozpalic ten krwawy, z pozoru niewinny, a nawet szla-
chetny bunt przeciw rodzicielskiej woli, jesli nie wasnie iskierki jesli
nie to, kiedy syn powedrowa za kare do ciemnego pokoju, zza drzwi
ktrego usysza sciszony smiech ojca, albo gdy dorastajacej crce nie
dostay sie kwiaty i kosztowne upominki przeznaczone dla matki?
Co mogo skcic braci, jesli nie taki drobiazg jak to, ze ich matka
nierwno obdarzaa ich pieszczota, a ojciec jednego z nich traktowa
jak ofiare losu? Czy zone usprawiedliwi palaca iskra zazdrosci, gdy uj-
rzy zbytnia ojcowska poufaosc darowana jej crce? Czy mezowi mia-
oby odebrac rozum, gdy jego poowica otwiera swe usta do kazdego
i tylko jemu skapi swych wyznan i uwagi?
Czy te drobnostki usprawiedliwia w swietych oczach tych wszyst-
kich, ktrzy stali sie uczciwsi, sprytniejsi, madrzejsi,
poprawili swj
wyglad, makijaz, obozyli sie poradnikami, telewizyjnym chamem
i kartkami wyrwanymi z Biblii tylko po to, aby jakis lizus i kre-
tacz uscisna im rece, a jakas przemadrzaa
szefowa usmiechnea sie
do nich znizkowym usmiechem nr 5 ? Czy te drobne, jatrz ace
przewi-
ny naszych bliznich poozylibysmy tam, gdzie zwazono juz nasze?
Bedzie wielu takich, ktrych ucho nie otworzy sie na bagalne wes-
tchnienie Ducha Bozego, a ich oko na obraz krwawego potu Zyda
z Nazaretu modlacego sie w Ogrjcu. Bo jego snieznobiaa szata stra-
szy zmory wiazace ludzi, ale nie przegania ich od tych, ktrzy na zy-
czenie straszyde zrobia wszystko, byleby tylko nie zaufac Jezusowi,

168 J EZUS POSZUKIWANY


Wtedy zaczna mwic do gr. . .

ktry jest Panem, i nie dokonac biegu jak ogarniety z tyu i z przodu
potezna donia pomien swiecy czekajacy
spokojnie na swj czas.
Na Wzgrzu Czaszki tylko jeden czowiek nie mia watpliwosci,
ze
Ojciec niebieski moze miec tu cos do powiedzenia, nawet w jego spra-
wie. Zawieszono go obok Sprawiedliwego i czowiek ten zdazy do-
strzec, ze rznica miedzy nim a Mesjaszem nie jest zowieszcza, lecz
zbawienna. Bo jesli nawet w sam powsta kiedys przeciwko wasne-
mu ojcu albo nie chcia lub nie mg go znac, to zastanowi go Ojciec
tego Syna, ktrego oblicza nie znieksztaci zaden grymas nienawisci
ani jek skargi na swych oprawcw.
Zadziwi go i zaskoczy ten zywy i przejmujacy trwoga obraz posu-
szenstwa niewidzialnej i niepojetej woli kogos, komu ufa ten Spra-
wiedliwy, w milczeniu znoszac szyderstwa i drwiny zodakw, kt-
rym on sam chetnie plunaby w twarz, a gardujacemu
towarzyszowi
jego ziemskich bolesci, gdyby mg, zaozyby osobiscie kaganiec.
By on pierwszym wiarygodnym swiadkiem i uczestnikiem Pan-
skiej meki, bo nie mia juz nic do stracenia oprcz zycia obudzonego
niczym nadzieja w chopcu na sowo od starszego brata od prawdzi-
wego czowieka, w ktrego rzuci sniezka.
Jezus musia zawiesc opakujace Go niewiasty oraz zniknac z oczu
tych wszystkich, ktrzy widzieli w Nim boga podnosci i urodzaju,
a dzisiaj widza boga sukcesu. Mieli tez zniknac i znikna z tej ziemi, by
podazyc za Nim, wszyscy posancy prawdziwie dobrych wiesci nie
z tego swiata. Ale nie miaa zniknac ani zawiesc nadzieja dana wier-
nym strzom Bozego porzadku przez jedynego Ducha, ktry zbiera
to, co rozproszone, karmi to, co zgodniae, i poi to, co spragnione.
A ten pokarm i napj to sady miosierdzia Panskiego nad zbakan a
trzoda, a nie zawa, zwodnicza i kaprysna czuosc pieknoduchw za-
patrzonych w zwierciado, ktrzy mysla tylko o tym, jak by nie stracic
twarzy przed wielkim i bezdusznym Egzaminatorem, ktry nie ma
twarzy, za to ma mnstwo pomysw na lepsze jutro.

169
Perspektywa wisielca

Ten pokarm to oczyszczone przez sowo prawdy grzeszne ciao sug


i suzebnic Chrystusa, ktrzy z kazdym dniem i godzina wrastaja
w podobienstwo swego Pana i jak ciagn acy wode z ziemi korzen, tak
i te najnizsze pedy pompuja wode zbawienia w omdlae gaazki, nie-
mogace uniesc darw i owocw Ducha.
Bo te ostatnie nie sa podobne do kruchych i wiotkich ozdb bozona-
rodzeniowej choinki ani do tukacych sie wielkanocnych jajek, a dary
Boze to nie prezenty dla grzecznych dzieci moze je uniesc, utrzymac
i rozdac tylko wiara w Syna Bozego, a nie wiara w wiare, ktra chowa
gowe w piasek na odgos traby i widok poyskujacego miecza.
Bg nie jest katem, lecz Przewodnikiem w supie ognia noca, a za
dnia w oboku Przewodnikiem, ktry ciaem swoich wiernych za-
gradza i tarasuje czasem droge hulajduszom, ale przewodzi tylko tym,
ktrym daleko do lamentu jerozolimskich crek, ostrzezonych jedna
z ostatnich wielkich przepowiedni Mesjasza, zeby oszczedziy sobie
przynajmniej tej jednej bolesci.
Bo niewiescie udreki nie przystroja godnie najswietszego przybyt-
ku, do ktrego Arcykapan nowego porzadku wszed tylko z wasna
krwia przybytku, w ktrym czci sie i kocha objawiona wiernym wo-
le Sprawcy zycia, a nie pokretne zamysy wroga prawdy i mordercy
ludzkich istnien spiacego
spokojnie dopty, dopki jego wiezniowie
suchaja woli wyniosej matki patrzacej z gry na biegajace w kko
szczenieta lwiat i ich sodkie do czasu igraszki.
Kobiety przy grobie Jezusa zapewne po raz ostatni w swoim zyciu
szykoway sie do starozakonnej posugi namaszczenia zwok. Upyne-
o jeszcze troche czasu, zanim w peni zrozumiay, ze wonnosci i na-
maszczenie przydadza sie raczej im samym, a nie ich zabitemu Pa-
nu, ale juz teraz zbedne okazay sie pachnida i masci, jakie z soba
przyniosy, zapomniawszy o radzie krlewskiego eunucha dla Este-
ry1 , a anioowie jeszcze raz upomnieli pierwszych swiadkw zmar-

1 Estery 2:12-15

170 J EZUS POSZUKIWANY


Wtedy zaczna mwic do gr. . .

twychwstania, zeby i nastepni nie szukali Pana w miejscach przypo-


minajacych
choc troche grobowiec1 .
Bo jego ludzie wola gospody2 i na drodze do nich przewracaja g-
3
ry , a nie pod nie waza, zeby resztkami si podstepnie dowodzic ma-
luczkim niesprawiedliwosci Ojca, ktry wedug baamutnych kreta-
czy jest zbyt gwatowny jak na ich pokojowa wizje zbawienia ludzko-
sci, a zachowanie jego Syna w ich oczach zakrawa na rozbj w biay
dzien.
I susznie, bo zodzieje aski nie przebieraja w srodkach, podobnie
jak dobrze opacani przez Ojca mordercy nadziemskich zwierzchno-
sci nie dlatego, ze sa nieczuli, ale dlatego, ze sa zbyt czuli na wyzie-
wy siarki z piekielnych otchani i nie maja w obowiazku pytac ludzi
o pozwolenie na akcje ratownicza.
Korzystaja przy tym, bo maja rozum, z dziwnego i bardzo niede-
mokratycznego przywileju wiary. Depcza po zmijach i skorpionach,
wyciagaj ac rece i przemawiajac przy tym do Oblubienicy, atwo zapo-
minajacej,
ze tylko Wielki Waz ma goebie serce krnabrnego
Jonasza,
ktry da sie wyrzucic za burte4 i w niecodzienny sposb znalaz sie
na drodze do wielkiego miasta5 , ktre uwierzyo nawet niezbyt dobrej
wiesci6 .
A nie byo wtedy przy zwiastunie kobiet, ktrym uczniowie Mistrza
nie dali wiary, ze Bg, ktry naprawde umar, naprawde zyje, i wcale
nie rozmysli sie co do tej obietnicy7 .
21 czerwca 1999

1 ukasza 24:1-8
2 ukasza 10:34-35
3 Marka 11:20-26
4 Jonasza 1:10-16
5 Jonasza 2:1,3,8-10
6 Jonasza 3:3-10
7 ukasza 24:9-12

171
Perspektywa wisielca Odsona

P P P

Exposition
Rozumienie istoty i sensu Chrystusowego bogosawienstwa nie-
ustannie ulega erozji i nieumocnione w prawdzie budowle podmywa
byskawicznie sztormowa fala kamstw o Zbawicielu swiata. Postepu-
jacej
ruinie zycia duchowego wydatnie sprzyja bezmyslne wtaczanie
ideaw, wyznacznikw postepowania, ujetych w apostolskie i pro-
rockie przykazania i zalecenia, w ramy rozbudowanych, lecz suchych,
doktrynalnych szkieletw wyznania chrzescijanskiej wiary, ktrej sen-
sem i przeznaczeniem nie jest istnienie samej dla siebie. Wiare kszta-
tuje i umacnia bowiem jedynie geboka, zywa i tajemna wiez ze Zmar-
twychwstaym, ktry przez swego Ducha jej strzeze i udziela wier-
nym dokadnie tego, czego potrzebuja.
Sami apostoowie nie byliby zachwyceni, widzac, jak czci sie ich
skromne osoby, nie okazujac przy tym spolegliwosci wobec prawd,
ktrych nauczaniu poswiecili swoje darowane z aski zycie. Bogosa-
wionym by wszakze w ich oczach dopiero ten, kto czyni tak, jak oni
czynili, i mwi tak, jak oni mwili. Stad,
na przykad, Duch chway
mia spoczywac na tych, ktrzy byli zniewazani, pogardzani i wyszy-
dzani dla wiernosci przekazanemu im sowu ewangelii1 .
Pawowi zapewne dzisiaj wielu odmwioby statusu bogosawio-
nego, chocby wwczas, gdy spotka sie z kpinami i odrzuceniem
przez Atenczykw2 , poniewaz wraz z lektura owego ustepu pojawi
sie w ich oczach obraz kogos bardzo nieefektywnego, nieskuteczne-
go, po prostu kogos, komu nie wyszo. Chrzescijanin jednak pozostaje

1 1 Piotra 4:14 2 Dzieje 17:32

172 J EZUS POSZUKIWANY


Wtedy zaczna mwic do gr. . .

nim (nie tylko z imienia) niekoniecznie wtedy, gdy jego osobiste noto-
wania zwyzkuja, ani nawet niekoniecznie wwczas, kiedy leca na eb
na szyje i nic mu sie nie klei. Pozostaje nim wyacznie,
gdy trwa w So-
wie (tzn. zachowuje je, przestrzegajac jego przykazan) i zamieszkuje
w nim nie jakis duch , tylko ten Duch.
Dzisiaj nawet geboko wierzacy ludzie ulegaja goraczkowym
ma-
niom pragmatycznych i egalitarnych idei, a wasciwie juz tylko rwa-
cym wirom ich metnych popuczyn, ktre swa bawochwalcza wiel-
kosc zatraciy w jazgocie szatkujacej
ludzkie doznania dziejowej ma-
szynerii. Przejawia sie to tym, ze usiuja za wszelka cene oraz przy
uzyciu najprzerzniejszych dezodorantw, trikw i strojw dowiesc
innym, ze kochaja i osiagaj
a w tej miosci sukcesy godne podziwu
sa rozumni, wyksztaceni, posuszni, wyrozumiali, powsciagliwi,
cier-
pliwi i gorliwi zarazem, a czynia to tym usilniej i bardziej goraczkowo,

im bardziej dostepne oczom i uszom fakty swiadcza przeciwko nim.
Innymi sowy, Kosci sta sie poniekad pozazmysowy i fantasma-
goryczny w swym uporze udowodnienia swiatu, ze istnieje i trwa
wbrew, a nawet na przekr zepsuciu, na ktre skwapliwie wskazu-
je. Dowodzi to niestety jedynie niewiary wyznawcw Boga jedynego
w aktualna i rzeczywista moc oraz nadprzyrodzona skutecznosc naj-
powazniejszego faktu wcielenia Syna Bozego.
Ta wielkoprzemysowa namietnosc koncernw aski bierze sie nie
z lekcewazenia osadw spoecznych to wasnie uspoecznienie Ko-
scioa jest faktem tylko z lekcewazenia sw Jezusa majacych przy-
pominac, wyjasniac i uzmysawiac ludziom groze ich wasnego po-
ozenia oraz powage i znaczenie odkupicielskiej posugi wysannika
Ojca Wszechmogacego.
Chrzescijanin moze i powinien sie zmieniac, ale pod zadnym pozo-
rem nie wolno mu tego robic na swj koszt, bo jego wasna natura,
jej pomysowosc i przebojowosc, przebije w koncu Boza i niczego mo-
ze mu nie brakowac, ale zabraknie mu w obliczu uciskw i przeslado-

173
Perspektywa wisielca Odsona

wan owocw Ducha czerpiacych swa wiarygodna i rozpoznawalna


atrakcyjnosc tylko z korzenia wiary.
Bez wzgledu na to, czym Bg go askawie uposazy, on sam pozo-
stanie martwym wewnetrznie kikutem, moralnym karem, pozoruja-
cym zwyczajowa poboznosc i wykorzystujacym dla wasnych celw
kazda wadze, jakiej nieopatrznie ktos mu udzieli. Cele jego beda za-
chowawcze i zabjcze dla kazdej wschodzacej z aski rosliny, ktra
sama kieruje sie ku swiatu, jesli sie jej go nie przysania.
Jezus przeczuwa bardzo wyraznie to zagrozenie, ktrego oczywi-
stym dlan przejawem w Jerozolimie byo pomieszanie ziemskiej i nie-
bianskiej, ucielesnionej w Nim, idei zbawienia, ktra wkrtce swiado-
mie nazwano odkupieniem. Ludzie od czasu wypedzenia z Edenu
mieli doswiadczac na wasnej skrze rozmaitych przeszkd i utrud-
nien na drogach do ich wasnych celw, ale zycie wieczne nigdy nie
miao byc przegrodzone jakas bieznia ze zbyt wysokimi potkami, po-
trzeba osobliwej i dziwacznej kurtuazji wobec Swietego czy innymi
wymogami jakiejkolwiek cielesnej sprawnosci.
Glejtem od Wjta mia stac sie sam Syn i tylko On, bo Ojciec oczeki-
wa wstawiennictwa za nas na czystym papierze z wasna pieczecia,
aby nikt na ziemi nie mg miec cienia watpliwosci
co do tego, ze nie
zbawi sie sam, a i by mg otrzezwiec po niezbyt w koncu dlan roz-
kosznym pijanstwie i dac sie przekonac o tym, ze bardzo zbawienia
potrzebuje.
Chrzescijanie od dawna maja poteznego kaca, poniewaz lecza sie
z niego u barmanw, siegajacych po klina z rak usuznych pogan-
skich ofiarodawcw zalewajacych rynek mediw geboka i pozadan
a
nostalgia za mitem wiecznego powrotu, ktry ponoc tak gosza re-
klamowe hasa przywraca ludziom ich wasna, zdeptana przez bliz-
nich godnosc.
Jak wysoce niewiarygodna jest to godnosc, moze zaswiadczyc za-
zwyczaj bardzo zgodna reakcja suchaczy na wiesc o tym, ze Bg jed-
nak jest zywy, choc umar, i ze oczekuje od nich wcale nie tego, cze-

174 J EZUS POSZUKIWANY


Wtedy zaczna mwic do gr. . .

go by po Nim sie spodziewali wiecej, bo przekonuje ich i nakania


do tego, o czym nie mieliby sami nawet ochoty pomyslec. Popoch
w ich umysach dowodzi jednak dokadnie tego, co zapowiedzia dwa
tysiace
lat temu w podobienstwie ich synny nieznajomy.
Dzisiaj ona i piersi czci sie i obchodzi z daleka albo skrycie pozada,
zaprzeczajac tym ich zgodnemu z porzadkiem rzeczy przeznaczeniu.
Gdyby nie wszechwadny kult ciaa, domagajacy sie hodw i orde-
rw dla nieskalanych macierzynstwem pieknosci, a meczenskich nim-
bw dla matek, ktre dawno zapomniay, jak brzmi gos ojca ich dzie-
ci, atwo byoby posadzic
Mesjasza o gruba przesade w wyrokowaniu
o tym, co w oczach swiata bedzie wkrtce jedynym godnym obiektem
ludzkich bogosawienstw1 .
Mysl Jezusa jednak wskazuje swym ostrzem nie tylko na to, co
oczywiste. Obejmuje takze jednym spojrzeniem cay swiatowy obed
wyniesienia na otarze wszelkich atrybutw podnosci, efektywnosci
i skutecznosci, bez wzgledu na to, jakiej suza sprawie2 . Stad dzisiaj
produkcja, ktrej pozytecznosc mierzy sie iloscia sprzedanych artyku-
w, stad poboznosc mierzona liczba wyznawcw i zasiegiem swych
wpyww, stad w koncu wszelka atrakcyjnosc szacowana atencja i po-
klaskiem jej wielbicieli.
Sterylizacja ciaa Chrystusowego przebiega sprawnie i wyemancy-
powanemu Koscioowi przeszkadza juz nawet bardzo rzadki widok
mezczyzn i kobiet, wpatrzonych nie tam, gdzie zyczyliby sobie tego
bezczelni prominenci zbawienia, a urodzonych i wykarmionych z da-
la3 od ich wyniosych oczu i protekcjonalnych a pustych gestw.
Wyniesione stworzenie milczy, ale Bg mwi, wskazujac swym
wiernym zatrute zrda i spywy wielkich rzek, gdzie woda nie nada-
je sie do picia, oraz korzenie niezasadzonych przezen roslin, ktrych
plonem syci sie tylko prznosc, niechetnie otwierajaca stronice Apo-
kalipsy. Dla niej arogancja jest odwaga, zadza
i chciwosc mioscia,
su-

1 ukasza 23:29 3 Apokalipsa 12:6,13-17


2 Rzymian 1:18-25

175
Perspektywa wisielca Odsona

zalczosc suzba,
prawo niewygoda; pospolite uchodzi za swiete, nie-
czyste za niepokalane, a pokarm nie ma juz suzyc ciau, tylko na od-
wrt.
Gdy spytac przecietnego chrzescijanina, kim jest jego Pan, to nawet
jesli nie obrazi go samo pytanie, zdoa zaledwie wyrecytowac dok-
trynalna sciagawk
e, sadz
ac,
ze to pora na egzamin prbe jego wia-
ry. Ale przno by szukac jego wzroku, gdy dosyszy sie hiobowych
wiesci. Wyprane do cna sumienie kaze mu posadzic Boga o krzywde
i niesprawiedliwosc, a obuda nie pozwoli mu tego nawet otwarcie
przyznac, zapewniajac swych bliznich wymowa cierpietniczego za-
decia, ze jego wiara godzi sie z wola Panska.
Lepsi i uczciwsi bywaja
poganie, bo nie mieli okazji zaprzec sie tego, ktrego nie poznali, i nie
maja tupetu nawrconych , by jak oni bronic Boga skrycie przed sa-
1
dem, ktry wpierw nad Nim wydali .
Dosadne okreslenie Jezusa dotyczace istoty wykrzywienia przez
szatanskie sztuczki zamysu Bozego jest jednoczesnie najtrafniejszym
ujeciem dzisiejszych spraw z lotu apokaliptycznego ora, ktremu nikt
dotad nie wyrwa nawet jednego pirka z poteznych, rzucajacych
cien
na ziemie skrzyde.
Jezusowa bezlitosna ironie widac takze w nastepnym fragmencie,
cytowanym z ksiegi prorockiej2 . Z wypowiedzi wynika jednoznacz-
nie, ze bawochwalczy kult dla stworzenia osiagnie tak obedne roz-
miary, ze ludzie na wiesc o sadzie
Bozym (a watpi
e, izby mia on omi-
nac
chrzescijan) poddadza sie wadzy nadopiekunczych bstw natu-
ry, ktrej stworzony przez nich samych majestat bedzie zdawa im sie
lepsza gwarancja od sw tego, na ktrego czekaja wybrancy. Wyda-
dza tym samym na siebie wyrok, ktry ujawni Sprawiedliwy i jedyny
Sedzia zywych i umarych.
Absurd ucieczki przed gniewem Bozym wskaza zreszta dobitnie
Jan Chrzciciel, widzac pobudki tych, ktrzy sadzili,
ze wypeniajac

jeszcze jeden dodatkowy i ponadprogramowy przepis zakonu,

1 2 Piotra 2:17-22 2 ukasza 23:30; Ozeasza 10:8; Apokalipsa 6:16

176 J EZUS POSZUKIWANY


Wtedy zaczna mwic do gr. . .

uzyskaja tym samym szczeglne prerogatywy, czyniace ich pierwszy-


mi w Krlestwie Mesjasza. Stad jego miosierne, mimo wszystko, py-
tanie do przychodzacych
sie chrzcic:

Plemie zmijowe, kto was ostrzeg przed przyszym gniewem?1

Ano, wasnie kto? Gdyby nie Bg, nawet nie pomyslelibyscie


o nadchodzacej grozie. A czy ten, ktry ostrzega przed wasnym gnie-
wem, moze miec ze zamiary? Owszem, ale tylko w zadufanych i chci-
wych wasnej chway kamiennych sercach, ktre na wiesc o zbawien-
nym sadzie
nie podnosza gw, lecz je chowaja, dajac tym samym
swiadectwo o tym, ze nie uwierzyli Synowi, tylko bawanom pousta-
wianym na ich wasne zyczenie na kazdym pagrku i pod kazdym
zielonym drzewem.
Wiarygodnosc mesjanskiej przepowiedni, wygoszonej w Duchu
Bozym przez idacego
na smierc Sprawce zycia, zostaa potwierdzo-
na poddanym oczom uwaznych swiadkw faktem bezprzykadnej
w dziejach swiata zbrodni, ktrej wymowe w peni naswietli Duch
Ojcowskiej obietnicy danej tym, ktrzy pojeli, ze Bg odpaci im chle-
bem za kamien. Ich oczom i uszom objawi sie sens i wydzwiek ludz-
kich namietnosci, skupionych w jednym punkcie czasu i przestrzeni,
na jedynym na ziemi czowieku, ktry nie mia nic na sumieniu.
Oni tez tylko beda zdolni przyznac, ze ich Pan nie rzuca sw
na wiatr i nie umar na przno, bo pokony oddawane stworzeniu,
istotnie, tym bardziej zjednoczyy w naszych czasach obudnikw
i kamcw, z ktrych juz tylko nieliczni podziwiaja i szanuja chocby
zwyka ludzka przyzwoitosc, nie mwiac o tym, ze wsrd nich dawno
zbrako miejsca na podziw i poszanowanie dla sw jedynej prawdy,
wozonej niegdys w usta galilejskiego wiesniaka.
Bestia otrzyma od nich dokadnie to, co jej sie nalezy2 .

1 Mateusza 3:7-9
2 Apokalipsa 13:1-18; Ezechiela 29:18-21

177
Wtedy podobne bedzie Krlestwo Niebios do dziesieciu panien, ktre, wziawszy

lampy swoje, wyszy na spotkanie oblubienca. A piec z nich byo gupich,
piec zas madrych.
Gupie bowiem zabray lampy, ale nie zabray z soba oliwy.
Madre
zas zabray oliwe w naczyniach wraz z lampami swymi. A gdy oblubieniec
dugo nie nadchodzi, zdrzemney sie wszystkie i zasney. Wtem o pnocy powsta
krzyk: Oto oblubieniec, wyjdzcie na spotkanie. Wwczas ockney sie wszystkie
te panny i oporzadziy
swoje lampy. Gupie zas rzeky do madrych:
Uzyczcie nam
troche waszej oliwy, gdyz lampy nasze gasna. Na to odpowiedziay madre:

O nie! Gdyz mogoby nie starczyc i nam i wam; idzcie raczej do sprzedawcw
i kupcie sobie. A gdy one odeszy kupowac, nadszed oblubieniec i te, ktre byy
gotowe, weszy z nim na wesele i zamknieto drzwi. A pzniej nadeszy i pozostae
panny, mwiac: Panie! Panie! Otwrz nam. On zas, odpowiadajac, rzek: Zaprawde
powiadam wam, nie znam was. Czuwajcie wiec, bo nie znacie dnia ani godziny,
o ktrej Syn Czowieczy przyjdzie.

Ewangelia Mateusza 25:1-13


Z OTO DLA ZUCHWAYCH

przedawczyni wygladaa na znuzona i odrobine skrepowana

S moja obecnoscia. Na chlebie, ktry mi podaa, widniaa wciaz


od dawna ta sama cena opisana dwiema duzymi cyframi: je-
dynka i sidemka. Byem jej staym i zyczliwym klientem wyacznie
z powodu tego chleba.
Chyba wiedziaa o tym, totez na jej twarzy odmalowao sie rozzale-
nie i zniechecenie, gdy wspomniaa, ze to juz ostatni raz dostaje mj
ulubiony bochenek od reki. Od tej pory mia byc na przedpaty i sprze-
dawczyni nie bya pewna, czy w ogle bedzie go sprowadzac, jakby
nie byo jej juz stac na kredytowanie zakupu tych swoich w koncu
niewielu klientw, ktrych zaopatrywaa w ten wyjatkowo dobry, lecz
trudny do zdobycia wypiek.
Mwia, ze ciezko, ze trudne czasy. Odwracaa wzrok zafrasowana,
jakby wstydzia sie tego, ze chce zarobic na zycie i godziwe utrzyma-
nie, a ten chleb kosztuje ja zbyt wiele zachodu. Bya cakiem adna,
wiec przyszo mi dosc atwo nie okazac jej wspczucia w rozterce.
Nie spytaem, czy chodzi o jedna przedpate, czy o jakies raty.
I tak to nie dla mnie pomyslaem. Ale dlaczego? Dlaczego znw
ze smutkiem pozostaje mi porzucic to i tak jedno z niewielu miejsc,
gdzie chetnie wchodze? Czemu nie opaca sie tej kobiecie sprowadzac
czegos, za czym ja obszedbym piechota cae miasto? Czy ona w ogle
kiedykolwiek kosztowaa tego chleba? Watpi e. Nie tumaczyaby sie
przede mna.
Nagle zobaczyem piekarza przemykajacego noca niby przestep-
ca by prawie nagi, przepasany jedynie jakims przescieradem, jakby
osania swoje ciao nie tyle ze wstydu, co przez wzglad na zapz-
Zoto dla zuchwaych

nionych przechodniw. Zreszta nie wiem, moze byo mu do czegos


potrzebne1 .
Bez watpienia
ukrywa sie; zmienia miejsca pobytu, a nawet toz-
samosc, zeby jacys strze praworzadnosci
nie przydybali go na po-
katnym
i nielegalnym procederze aski. By szybki i nieuchwytny
dla ludzkich rak jak ryba; znac byo, ze ceni swj niewdzieczny
fach. Rzemieslnik z powoania chciaoby sie rzec. Obywa sie nawet
bez pomocnika. Wytwarza i niezmordowanie roznosi swj towar,
jakby nigdy nie zamierza korzystac z usug kupcw i posrednikw.
W jednej chwili pojaem,
dlaczego sprzedawczyni unikaa mojego
wzroku i jakby mimochodem, oczekujac mojej wyrozumiaosci, pod-
dawaa mi obrazy majace usprawiedliwic w moich oczach jej decyzje.
Nie lubia tego piekarza. Wolaa towary, o ktre nie trzeba byo pytac
i prosic2 , a on by jak duch nieobliczalny i nieubagany. Tym kopo-
tliwsza stawaa sie tez dla jej sumienia mysl o jego nieugietym, po-
tajemnym mozole niewolnika. Tak kopotliwa, ze chwilami wolaaby,
zeby nigdy sie nie urodzi.
Piekarz by biedakiem, rzeczywiscie, troche szalonym, bo zamiast
dostarczac towar tak jak inni hurtowi handlarze i wytwrcy w biay
dzien i za pokwitowaniem on zawzia sie, zeby po nocy rozdawac
chleb za darmo kazdemu, kto by mu sie nawina. Zupenie jakby wy-
par sie samego siebie.
Musiaa niezle sie nabiedzic, zeby ten poszukiwany przez smako-
szy rarytas znalaz sie takze na jej skromnej pce. Staraa sie wiec
wyudzac od nocnych wczegw bochenki, ktre jakby spaday im
z nieba. Mwia kazdemu:

Oddaj mi go, a ja zapace ci cene kupna w srebrze.3

Dobrze sie przebieraa na te nocne wyprawy; kada staranny ma-


kijaz, zeby nikt nie zwrci uwagi na jej ziemista cere oraz wypieki

1 Jana 13:4-5 3 1 Krlewska 21:1-7


2 Amosa 8:4-12

180 J EZUS POSZUKIWANY


O usprawiedliwionej niecheci do pewnej damy

niechybnie zdradzajace jej podniecenie1 , totez zaden z achmaniarzy


opierajacych
sie o sabe uliczne latarnie nie wnosi skargi i nie przekli-
na jej. A wrecz mwiono:

Jaka dobra i hojna ta pani. Nie mielismy nic, a teraz ma-


my przynajmniej troche grosza. Jaka ona uczynna chce jej sie
tak po nocy. . . a jakie maniery niby krlewskie, nie takie jak
tamtego nawiedzonego piekarza, ktry wciska nam jakis chleb
z udreka w gosie. Chyba by zabi, gdybysmy go nie przyjeli.
Ale wyswiadczylismy mu przysuge. Niech wie ten odmieniec,
ze nawet zebrakw stac na dobry uczynek. Niech mysli sobie,
ze to, co robi, jest cos warte w naszych oczach. Moze bedzie lzej
temu przygupowi. Trzeba byc czowiekiem. W koncu i na nas
zwrcia uwage ta piekna i litosciwa pani. Dobrze, ze przynaj-
mniej w jej oczach i my jestesmy cos warci 2 . Mozemy teraz na-
reszcie wejsc do sklepu. Sasiadom
zrzedna miny, kiedy zobacza
nas z zakupami. Pokazemy im, na co nas stac!

Nie paciem nigdy za ten chleb nie miaem zamiaru. Sprzedaw-


czyni wiedziaa, ze ja wiem, ze ten chleb jest za darmo i bezpraw-
ne jest zadanie
jakiejkolwiek naleznosci nie trzeba sie usmiechac,
dziekowac ani zobowiazywac.
Przychodziem wiec i braem go, a ona
dawaa mi go bez sowa w koncu tez znaa prawo Boze. Jedyna jej
zapata byo to, ze leza posrd innych wypiekw z innymi cenami
i posrd setek najrozmaitszych towarw w pieknych i brzydkich opa-
kowaniach, zeby kazdy, kto go zobaczy, pomysla sobie:

Boze mj, tak mi sie chce tego chleba jestem taki godny, a on
tam lezy na pce. Przeciez nie moge go po prostu wziac. To nie-
uczciwe. Przeciez ta kobieta ciezko pracuje na swoje utrzyma-
nie. Musze jakos zarobic na niego, zasuzyc, pogodzic sie z zo-
na i przeprosic szefa, znalezc prace, zaczac
nowe zycie. Musze

1 Przysw 7:6-23 2 Galacjan 4:17; 6:12-14

181
Zoto dla zuchwaych

przestac grzebac w smietnikach, bo tam wszystko sie znajdzie,


ale oprcz pieniedzy. Musze przestac wczyc sie po nocach
i postarac sie chociaz o przyzwoity wyglad, bo inaczej prze-
pedza mnie, zanim odwaze sie go ukrasc.

Pomyslaem, ze mimo wszystko to nieadnie z jej strony. Ja wiem,


ze za ten chleb juz zapacono i to o wiele wiecej, niz mgby dac In-
stytut Rockefellera. Ale inni o tym nie wiedza i chociaz patrza na ten
kosztowny bochen, to przez mysl im nie przejdzie, zeby powiedziec:

Daj mi go. Daj mi go zaraz! Jestem godny.

Tacy sa dobrze wychowani, ze kruk, ktry podetknaby im pod nos


kawaek chleba, byby dla nich zbyt czarny, by mg byc prawdziwy.
Powiazali
sobie rece zgodnym oczekiwaniem na zrzadzenie
losu1 , bo
schlebia im, a nie godzi w nich sad bogaczy, ktrzy uwazaja ich za
owce prowadzone na rzez.
Dlatego postanowiem pjsc za przykadem tamtego piekarza, ze-
by przynajmniej niektrym w ciemna noc dosta sie choc okruch te-
go chleba. Bede budzi pijakw wysiadujacych
w bramach, szarpa za
ramie zodziejaszkw i streczycieli i przymusza kobiety lekkich oby-
czajw, bede namolny i bezwstydny.
Przebiegne wszystkie zauki wielkiego miasta nierzadu i wcisne
wszystkim wyjetym spod prawa kes tego niebianskiego wypieku
ze sowami:

Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy. Wszyscy!


To jest ciao moje za was wydane.

. . . zeby ta handlarka Sowa Bozego sczeza marnie, a jej haniebny pro-


ceder wyszed na jaw w swietle nadchodzacego dnia.
Od tamtej pory chleba mi nie brakuje, bo robie dokadnie to, co tam-
ten piekarz, ktrego widziaem. A kiedy jednak zdarzy sie, ze i mnie
przycisnie wielki gd, woam go, a on zaraz przychodzi i mwi:
1 Izajasza 65:11-12; Sofoniasza 1:11-14

182 J EZUS POSZUKIWANY


O usprawiedliwionej niecheci do pewnej damy

Masz, jedz do syta, nic nie zatrzymuj do nastepnego dnia 1 , bo


Ja jestem z toba az do skonczenia swiata.

Ten niewolnik kogos mi przypomina. Kogos bardzo wiernego i piek-


nego. Powiedzia mi kiedys swko o Ojcu, a ja Mu uwierzyem, bo
kiedy mwi, nagle opady ze mnie kajdany z rak i ng i puscia ze-
lazna obrecz zakadana na ziemi najwiekszym otrom. On zapewni
mnie, ze nawet dla najposledniejszych Ojciec ma robote.
A ja juz prawie straciem nadzieje, ze ktos mi powie:

Chodz, potrzebuje cie 2 . Dostaniesz caego denara w zocie.


Tylko pamietaj: Zoto jest dla zuchwaych, ktrzy porywaja sie
na niebiosa i nie sprzedaja wrogowi powierzonych tajemnic.

* * *
Spotkaem piekarza niedawno. By zapracowany. Coraz mniej byo
darmozjadw i musia umieszczac swoje ogoszenia w internecie po-
srd milionw bezuzytecznych informacji o tym padole, kupowanych
i sprzedawanych za nedzne grosze.

Zbawie dusze bez najmniejszych skrupuw.


Zapewniam odziez, nocleg i wyzywienie
oraz bilet w jedna strone.

Trudno w to uwierzyc, ale tak wasnie (z grubsza) brzmiay te nie-


pozorne, a wstrzasaj
ace
anonse. Nigdy nie znaem nikogo, kto by sie
tak ponizy. Ale on wie dobrze, ile warte jest zycie i promyk nadziei,
danej wyzutym z czci dla dogorywajacego trucha.
Ci robotnicy ostatniej godziny pjda w slady piekarza, niestrudzo-
nego pomocnika ludzi wielkiej wiary. Im nie trzeba bedzie po raz set-
ny tumaczyc, co to jest wiara, chrzest, nawrcenie, kto to jest Bg,
kim sa anioowie i zwierzchnosci i ktredy na swieta gre, do miasta,
gdzie nie wydaje sie brata za sto roboczych dniwek.

1 Wyjscia 16:16-21 2 Powtrzonego Prawa 28:64-68

183
Zoto dla zuchwaych

Stawia sie jak wojsko na apel polegych1 . A dziea handlarzy zy-


wym towarem2 i klejnotami umarych spona swym wasnym ogniem
przekletego gadulstwa3 , zas ich zawzieta i haasliwa dobrodusznosc
zazgrzyta zebami nad wniebowzietymi, ktrzy nie zapominaja o wy-
danych rozkazach Wszechmocnego:

Oto Ja kade na Syjonie kamien, kamien wyprbowany,


kosztowny kamien wegielny, mocno ugruntowany:
kto wierzy, ten sie nie zachwieje4 .

Kiedy do ludzkich uszu dojdzie krzyk: Oto oblubieniec, wyjdzcie


na spotkanie!5 z oczu spadna uski ciezkiego snu i korowd panien
przygotuje sie do drogi. Jedne beda znay piekarza, inne tylko skle-
powe pki z mydem i powidem, bo sprzeday chleb za srebro, zeby
sprawic sobie maa radosc i pocieche.
Nie dostapi a wielkiej, bo wsptowarzyszki ich ziemskich niedo-
li posla je tam, skad
przyszy do diaba, odpierajac meznie jeszcze
jedno pokuszenie na waskiej sciezce wiary: dobry zwyczaj nie pozy-
czaj 6 .
Wkrtce potem bogosawione usysza anielskie chry i dzwiek kr-
lewskiej harfy, a z ust zadnej z nich nie wyjdzie zaklecie czarownika:
Lustereczko, powiedz przecie, czyz piekniejsza jest na swiecie? 7
Bo na tej ziemi madre
panny marza tylko o tym weselisku, ktre po-
aczy
w jedno gosci, swiadkw i poslubionych na wieki. Bg nagrodzi
je za upr i wytrwaosc w wierze w najpiekniejsza z bajek o krlewnie,
krlewiczu i straszliwym smoku zrzuconym do otchani8 .
3 padziernika 1999

1 Nahuma 2:3-14 Zachariasza 4:8-14; 10:1-6; 12:1-6;


2 Powtrzonego Prawa 24:7; Apokalipsa 11:3-13
Apokalipsa 18:7-11,13 5 Mateusza 25:1-13
3 Nahuma 2:14; 3:13-19 6 Mateusza 25:8-9
4 Izajasz 28:16; Psalm 118:17-23; 7 Jakuba 1:22-24,26; 3:13-18
Mateusza 21:42-46; 8 Izajasza 14:3-27; ukasza 10:17-20

184 J EZUS POSZUKIWANY


O usprawiedliwionej niecheci do pewnej damy

P P P

Exposition
Opowiadanie jest scisa ilustracja zamysu, ktry ksiazke Jezus po-
szukiwany powoa do istnienia. Jesli wiec komus przyszaby ocho-
ta otwartego zakwestionowania podstaw prawnych mojego anonsu,
dokonaby trafnego wyboru, starajac sie wykazac niedorzecznosc te-
zy upatrujacej handlarzy Sowa Bozego w sprzedawcach z Jezuso-
wej przypowiesci o dziesieciu pannach, a w odprawie danej gupim
przez madre godnego wielkiej wiary odparcia zamysu zego.
Kazdy przeciwnik tej tezy stanie jednak przed potrzeba objasnienia
dziwnej tu roli sprzedawcw i nie bedzie w stanie wykupic swojej
skry czyms drozszym od znamiennej obudnikom sugestii, jakoby
Jezus nie musia by dokadnie wiedziec, co mwi, badz pozostawi
by swoim suchaczom duza swobode w interpretacji akurat tych sw.
Deska grobowa dla takiego zaprzanstwa bedzie takze zapoznanie
bardzo duzego kontrastu, jakim Mistrz bez watpienia
chcia uwydat-
nic to, ze prcz pewnych mao istotnych pozorw tak naprawde nic
nie aczy
madrych
panien z gupimi.
To dlatego wasnie przymiotnikowi markujacemu roztropnosc
oraz zawsze cenna w oczach Galilejczyka uwage towarzyszy refe-
rencja do tak diametralnie rznych cech umysu jak: otepienie, znie-
czulica (moralna), nieuwaga czy wrecz szalenstwo. Nie sa to znamio-
na istot reformowalnych , zyjacych
w swiecie rzeczywistym i w nim
szukajacych
znakw czy norm Krlestwa Bozego. Wskazuja raczej
na ciezkie uposledzenie wadz poznawczych, immanentna niezdol-
nosc do podazania za wskazwkami rozumnej czy chocby tylko uczci-
wej woli.

185
Zoto dla zuchwaych Odsona

W standardach egzegetycznych brak uscislen dla zakresu znaczen


przymiotnikw madre i gupie suzy za marna woalke dla niczym
nieuzasadnionego przeswiadczenia, jakoby owe gupie panny mogy
za sprawa madrej
rady stac sie madrymi
. Marna, bo nawet jesli przy-
jac
owa moralizatorska konwencje na przekr Jezusowi, ktry mo-
ralista nie by, to i tak zbraknie jej konceptu tumaczacego pocho-
dzenie oliwy w lampach trzezwiejszych przedstawicielek piekniejszej,
lecz i sabszej pci, a z tym nawet sensownego wyjasnienia, czemu wa-
sciwie oliwa miaa suzyc.
Tymczasem proste utozsamienie sprzedawcw z ludzmi goszacy-
mi Chrystusa dla zysku1 lub jak to Aposto ujmuje przez wzglad
2
na przna chwae tumaczy zarazem, dlaczego czowiek szczerze
oczekujacy zbawienia winien starac sie o to, co don nalezy, a nie o to,
co nalezy do kogos innego (obiecany przez wiare dar Ducha Swietego
znacz aco uatwia owe starania), jak rwniez pokazuje zodziejskie
zakusy na przyobiecane wiernym dobro, ktre odwoujac sie do do-
brze rozumianej przez madre panny potrzeby solidarnosci, pragna
wyudzic od nich czesc niepodzielnego swiadectwa prawdy.
Poniewaz madre panny dobrze wiedza, co jest grane podobnie
jak dobrze wiedzia to Jan3 bez zbednych rozterek przychodzi im
odesac swoje wsptowarzyszki tam, gdzie wziey one pierwsze i je-
dyne lekcje prawdy o nieznanym ich sercom i myslom a nadchodza-
cym w mroku oblubiencu. Nie jest to dobra rada, bynajmniej jest
to gorszace nominalnych chrzescijan do dzisiaj apostolskie zyczenie
smierci 4 dla tych, ktrzy uragaj a prawdzie, bo jest im z nia nie po
drodze.
Czytelnik zechce tez moze zwazyc i to, ze odprawa dana gupim
pannom przez samego oblubienca brzmi dokadnie tak samo jak wy-
rok majacy w swoim czasie dojsc uszu wielu prorokw, nauczycieli,
cudotwrcw, egzorcystw, uzdrowicieli tudziez innych zadeklaro-

1 2 Koryntian 2:14-17; 4:1-2 3 1 Jana 2:18-21


2 Filipian 2:3 4 1 Koryntian 16:22; Galacjan 1:6-10

186 J EZUS POSZUKIWANY


O usprawiedliwionej niecheci do pewnej damy

wanych znajomkw Sprawiedliwego, ktrzy zaniechali higieny oso-


bistej , dajac
przystep do siebie duchowemu kotunstwu i jawnemu
zakamaniu1 .
Co wiecej, zredagowanemu przez Mateusza orzeczeniu Sedziego
Izraela w tej sprawie towarzyszy takze pokrewne zestawienie obrazu
madrosci
budowniczego stawiajacego swj dom na opoce z gupota
i bezmyslnoscia wyznaczajacego grunt pod fundament na plazy 2 .
Sowem, gupie panny to te, ktre prawo dzieci Bozych uzyskay
przez wiare, ze ubiegac sie o nie warto na straganie, nie zadajac
szafa-
rzom prawdy kopotliwych uczniowskich pytan.
Ja odpowiedzi na swoje pytania nie szukaem w miejscach choc-
by tylko zblizonych wygladem do targowiska. Czytelnik rwniez ich
tam nie znajdzie, bo godza one w najzywszy interes giedy chrzesci-
janskich papierw wartosciowych i mj akces oznacza dla nich ryzy-
ko powaznej znizki ich rynkowych notowan.
24 grudnia 2011

1 Mateusza 7:21-23; ukasza 13:24-30


2 Mateusza 7:24-27

187
A gdy przyszli do Kafarnaum, przystapili do Piotra poborcy dwudrachmowego
podatku i rzekli: Nauczyciel wasz nie paci dwu drachm? Rzecze Piotr: Owszem.
A gdy wchodzi do domu, uprzedzi go Jezus, mwiac: Jak ci sie wydaje, Szymonie?
Od kogo krlowie ziemi pobieraja co lub czynsz? Od synw wasnych
czy od obcych? A on rzek: Od obcych. Na to Jezus: A zatem synowie sa wolni.
Ale zebysmy ich nie zgorszyli, idz nad morze, zarzuc wedke i wez pierwsza zowiona
rybe, otwrz jej pyszczek, a znajdziesz stater; tego zabierz i daj im za mnie i za siebie.

Ewangelia Mateusza 17:24-27


W EDKARZ
I ROBAK

ielkosc Mesjasza bya niezaprzeczalna. Dla Piotra rwniez.

W
pociaga

Jezus rzeczowo wychodzi naprzeciw owemu ludzkiemu
pragnieniu czci i ulegosci wobec Zbawiciela swiata, ktry
uczniw swym dostojenstwem i moca1 .
Piotr by dumny z przynaleznosci do iscie krlewskiego otoczenia,
a sowa kierowane don przez Mistrza spyway nan jak drogocenny
olejek, wyrzniajac go sposrd gromadki niby ksiecia z kiepskiej bajki.
Piotr nie wiedzia jeszcze, ze jest brzydki i ze ksiazecego wdzieku nie
zdobedzie, poprawiajac wizerunek swego Nauczyciela i wciaz wybie-
gajac
naprzeciw domniemanym przezen oczekiwaniom Krla.
Jezus patrzy prosto w oczy smierci, ktrej sida otaczay zewszad
Jego i jego uczniw ciasnym kordonem podstepnych oskarzen. Wie-
dzia dobrze, ze mordercze ciosy wymierzone sa w Niego i uczniowie
nie obronia sie przed nimi, jesli nie zapamietaja, jak walczy za nich
ich Wdz.
Gdy poborcy opaty swiatynnej
rzucili botem2 w nieskazitelna biel
szaty Sprawiedliwego, Piotrowi nawet nie przyszo do gowy, zeby
dac odpr bluzniercom odmawiajacym ulgi podatkowej uzdrowicie-
lowi i cudotwrcy. Nie chodzio im rzecz jasna o pieniadze. Gdyby
tak byo, zwrciliby sie wprost do winowajcy. Nie mieli jednak odwa-
gi, podobnie jak przeozony synagogi, ktry o naruszenie przepisw
prawa oskarza ludzi dajacych
sie uzdrawiac w sabat3 .
Piotr przyszed do Jezusa brudny. Owszem, nie paci tych wa-
szych dwch drachm. Gdybyscie Go znali tak jak ja, to sami zapa-
cilibyscie Mu, zamiast upominac sie o pieniadze. Mysli Apostoa nie
byy lepsze, nie byy tez inne niz mysli pozostaych uczniw, ktrzy
1 Jana 13:13 3 ukasza 13:10-17
2 Mateusza 17:24
Wedkarz i robak

wkrtce potem zapytywali Jezusa o to, kto jest najwiekszy w Krle-


stwie Niebios1 .
Piotr nie rozumia jeszcze, ze Pan strzeze jego krokw nie ze wzgle-
du na niego, lecz ze wzgledu na samego siebie. Chetnie obruszyby
sie i poskarzy na bezdusznosc i znieczulice urzednikw, ale w progu
zatrzymao go agodne sowo Panskie podtrzymujace jego maa nie-
2
oczyszczona mysl . Od obcych. Krlowie ziemi pobieraja opaty od
tych, nad ktrymi panuja od obcych.
Jezus trzyma mocno te trzepoczac a sie rybe, podobnie jak wiele in-
nych, ktre pokney ostry haczyk wedki Wszechmogacego, nie wie-
dzac nawet, co ciagnie
je na brzeg morza ludzkich istnien. Piotr mia
teraz tylko zapamietac to, ze jego Mistrz widzi jeden powd, dla kt-
rego wolni synowie tej ziemi winni czynic zadosc zadaniom jej krlw
3
i rzadcw
.
Mia tez zapamietac, ze ich zadze
sa nienasycone4 , bo trawi ich blu-
znierczy ogien, ktry idzie za nimi i zaslepia buntem przeciwko posta-
nowieniom Boga zywego dotyczacym ich wasnego zycia.
Szatanska duma nie pozwalaa na razie Piotrowi zrzec sie kopotli-
wej roli obroncy Sprawiedliwego, za ktrego zycie chcia wkrtce dac
wasna droga, lecz nieczysta dusze5 . Ale wspomnienie tego dziwne-
go poowu z rozkazu Mistrza przetrwao groze jego hanby i smierci
do czasu, w ktrym Duch Swiety upewni Piotra o tym, ze nie jest do-
brze, gdy na krzyzu umiera Syn Bozy, ale jest to lepsze dla wszystkich,
niz gdyby zawis tam jeszcze jeden otr nienawidzacy swych opraw-
cw i niepacacy skadek na odnowe swiatyni.
Dzisiaj chrzescijanie sa wolni , ale nie wiedza po co i na czyj rachu-
nek. Domagaja sie zaledwie uznania dla swych praw, a za swa chlube
uwazaja cierpienia z powodu wasnych naduzyc. Czerpia do upojenia
z bogactw tego swiata, a dziwia sie, ze sowo Panskie nie chroni nawet

1 Mateusza 18:1-5 4 Przysw 27:19-20,22


2 Mateusza 17:25-27 5 ukasza 22:32-34; Jana 13:36-38
3 Mateusza 17:27

190 J EZUS POSZUKIWANY


Czy kupowac ryby, czy je owic?

tego, co posiadaja. Martwia sie jak dzieci dopiero tym, ze im samym


cos nie wychodzi, zamiast cieszyc sie z tego, ze ich Bogu wszystko sie
udaje i spenia co do joty. Goraczkowo wkadaja Mu w usta wasne
sowa i mysli, jakby w ten sposb mogli ujsc przed sprawiedliwym
sadem
nad swoja wasna niewiara.
Gotowi sa niemal przeklac tych, ktrych nie poruszaja zbawiciel-
skie akrobacje, piruety wirtuozw tanca towarzyskiego na lodzie ani
pokazy duchowej pirotechniki, zupenie jakby na swiecie byo za mao
miejsca na kursy aerobiku dla pan, na kluby dyskusyjne i koa gospo-
dyn wiejskich, na konkursy pieknosci i oratorskie popisy, na salony
odnowy biologicznej i gabinety erotycznego masazu, na tasiemcowe
seriale z gadajacymi gowami i na stare dobre westerny, gdzie nawet
wytrawni strzelcy chowaja sie za kamienie wega na to wszystko, co
medrzec ogarnia jednym spojrzeniem i mwi: Marnosc nad marno-
sciami.
Chrzescijanie jednak zycza sobie miec te atrakcje takze w Kosciele,
chwytaja sie wiec w tym celu najrozmaitszych strategii: militarnych,
kupieckich, teatralnych, estradowych, sportowych i cyrkowych, a ma-
ja za ze, ze popularne swiadectwa ich wiary wysmiewaja i parodiu-
ja prawdziwi zonierze, kupcy, aktorzy, gwiazdy estrady, mistrzowie
sportu i spece od cyrkowych sztuczek.
Zamiast spokojnie zarzucac swe wedki, kca sie miedzy soba i ob-
ruszaja na zawsze solidarnych poborcw, jakby ci ostatni umieli cos
wiecej niz sciagac
naleznosci. Nie chca zadziwic ich staterem wyjetym
z pyszczka zowionej z rozkazu Panskiego ryby.
Nie pamietaja nawet, ze Pan nie widzia nic niestosownego w ocze-
kiwaniach poborcw swiatynnego podatku, uczac jedynie mao kosz-
townych w koncu figli na rzecz wizerunku Niestworzonego, bo przed
Piotrem w Kafarnaum staneli sudzy, ktrzy byli pewni jego wynio-
sosci i buty, a chcieli sie nia tylko posuzyc przeciwko Mesjaszowi.
Nie podeszliby nawet do ucznia, ktry jest rzetelny i prawy nie dla-
tego, ze ma nad soba ich bat, a w gowie ich zuchwae roszczenia, ale

191
Wedkarz i robak

jest taki, bo chce i kocha, i wisi jak robak na wedce poteznej i miosier-
nej woli swego Zbawcy.
Zgorszenie staje sie niechlubnym udziaem spoecznosci, ilekroc jej
sudzy porzucaja mysl Panska, czerpiac niezbedne w ich oczach pro-
fity z udziau w zarzadach spek tego swiata. Rycho staja sie ich
marionetkami, niezdolnymi do stawienia czoa obudzie, ktrej widok
odstrasza uwazne oczy i uszy, susznie zachodzace w gowe, czy suga
to sugus, lekarz to konowa, Zbawiciel to apiduch, wdz to wodzi-
rej, a krl to bekart, czy lew to pluszowa zabawka, czy Wielki Waz 1
uwalnia, czy moze zwiazuje, czy Bozym sadom
towarzyszy aplauz
i smiech na sali i czy w Kosciele tylko prorokom zamykaja sie usta?
Tysiace
takich gupich, dziecinnych pytan gnebia nedzarzy, ktrych
kreta droga skonczya sie na progu dziwnego miejsca z jeszcze dziw-
niejszymi sowami na scianie, ktrych nikt juz dzisiaj nie rozumie:

Jak wielu sie przerazio na jego widok


tak zeszpecony, niepodobny do ludzkiego by jego wyglad,
a jego postac nie taka jak synw ludzkich
tak wprawi w zdumienie liczne narody,
krlowie zamkna przed nim swoje usta, bo zobacza to,
czego im nie opowiadano, i zrozumieja to, czego nie syszeli.
Kto uwierzy wiesci naszej, a ramie Pana komu sie objawio?
Wyrs bowiem przed nim jako latorosl
i jako korzen z suchej ziemi.
Nie mia postawy ani urody, ktre by pociagay
nasze oczy,
i nie by to wyglad,
ktry by nam sie mg podobac.
Wzgardzony by i opuszczony przez ludzi, maz bolesci,
doswiadczony w cierpieniu jak ten,
przed ktrym zakrywa sie twarz,
wzgardzony tak, ze nie zwazalismy na niego2 .

Spragnieni wciaz potykaja sie tuz przy studni, mwiac


sobie:

1 Mateusza 10:16 2 Izajasza 52:1-12

192 J EZUS POSZUKIWANY


Czy kupowac ryby, czy je owic?

Nie, to nie tutaj. Niech mi juz nikt nigdy nie mwi o krzyzu.
Myslaem, ze Chrystus. . . ze moze ten mi cos powie, cos da.
Nic wielkiego, tylko troszke nadziei, takiej prawdziwej ludz-
kiej nadziei na to, ze ostatnie sowo na tym swiecie ma ten, kto
kiedys powiedzia: Niech sie stanie. . . Po prostu, niech stanie
sie swiatosc. Podobno staa sie wtedy. Ale to nie tutaj, nie teraz.
A moze mi sie to tylko przysnio?. . .

Bg podtrzyma tych, ktrzy pomysla, ze musi jednak byc takie miej-


sce i czas, nawet na tej ziemi, gdzie ludzie nie patrza krzywo na ob-
cych i nie dogadzaja sobie kosztem nieobecnych, ale powali tych, kt-
rzy staja na drodze najmniejszym i chlubia sie tylko tym, ze sami sa
w zgodzie z maym prawem i nie musza juz uwaznie suchac Panskich
rozkazw.
Nauczyciel Piotra wiedzia, ze ziemia nie moze uniesc niewolni-
kw, ktrzy jak On sam zostaja krlami1 , i prbuje oddalic od siebie
te godzac a w nia wole Boga zywego posadzeniami
o nieprawowier-
nosc jego sug. Bez trudu wykazaby poborcom ich wasne uchybie-
nia, gdyby tylko zechcia bronic swej podejrzanej reputacji, podobnie
jak bez trudu przyszo Mu ogarnac jednym ojcowskim spojrzeniem
swego nadetego ucznia, ktry mia o wiele wiecej niz On powodw,
by uiscic na czas coroczna opate na odnowe swiatyni.

Zarzut stawiany na kazdym kroku Mesjaszowi przez Zydw i tym
razem by powazny, bo swym zdradliwym ostrzem podwazyby prze-
konanie wielu swiadkw Chrystusowych udrek o tym, ze nauka
o Krlestwie Bozym nie zwracaa sie przeciwko wierze ich ojcw.
Pawowi w Jerozolimie przyszo mierzyc sie z pomoca braci z po-
dobnym oskarzeniem o lekcewazenie obyczajw i tego wolnego syna
nie trzeba juz byo dugo przekonywac o potrzebie publicznego za-
doscuczynienia Mojzeszowemu prawu2 . Aposto doskonale rozumia
nowe prawo aski, ktrego sednem miao stac sie usuwanie przeszkd

1 Przysw 30:21-23 2 Dzieje 21:20-26

193
Wedkarz i robak

na drodze do nieba, zeby nie stay na zawadzie ani tym, ktrzy znaja
prawo Mojzesza, ani tym, ktrzy nigdy o nim nie syszeli1 .
Tamtejszym strzom praworzadnosci nie wystarczyo rzecz jasna
swiadectwo szacunku Pawa dla rodzimych obyczajw, ktre ten oso-
biscie zozy w jerozolimskiej swiatyni.
Wywleczono go na zewnatrz 2,
ale bezzasadna wsciekosc i wzgarda podjudzonego przez Zydw tu-
mu dobitnie ukazaa uwaznym swiadkom obraz wzgardzonego wy-
rzutka i robaka nadzianego na twardy oscien Sowa Bozego. Niejedna
ogupiaa ryba zakomia sie na te wierna Bogu przynete , zanim po-
czua mocne szarpniecie i dostrzega stojacego
nad soba Wedkarza.
Wstret i mordercze zadze,
jakie mieli odtad
rozbudzac rozliczni sza-
farze aski, nieraz okazay sie byc zbawienne dla tych wszystkich, kt-
rym pewnego pieknego dnia obrzydo zycie i wasne grzeszne ciao.
Kazdy z nich zapyta samego siebie mniej wiecej tak:

Czy jest ktos na tym swiecie, kto powie mi, dlaczego tu jest
tak zimno i ciemno, dlaczego mam nie zasaniac twarzy przed
obelgami i pluciem, a nadstawiac grzbiet tym, ktrzy bija3 , dla-
czego mam spokojnie patrzec na te straszyda, wykrzywione
pogarda i zosliwym usmieszkiem? Czy jest ktos, kto powie mi
jedno prawdziwe sowo i wyciagnie mnie stad,
bo ja nawet nie
umiem pywac i gdyby nie ten haczyk, to od razu poszedbym
na dno?

Odpowiedz bya szybsza niz pytanie i brzmiaa jak gos prawdzi-


wego Ojca:

Ja jestem. Nie bj sie, mj robaczku; bo widzisz, ryby sa za


madre,
zeby nabray sie na pusty haczyk. Trzeba cos na nim
zawiesic jakiegos Pawa albo Piotra, albo cos rwnie szkarad-
nego i niepotrzebnego nikomu. Wtedy dopiero niektre z nich
rzucaja sie na taka wspaniaa przynete i mj oscien wbija im sie
1 1 Koryntian 9:16-23 3 Izajasza 50:4-11
2 Dzieje 21:27-36

194 J EZUS POSZUKIWANY


Czy kupowac ryby, czy je owic?

w przepastna gardziel, a wedka ciagnie


je na brzeg. Potem moi
1
anioowie dziela je na dobre i na ze .
W pyszczkach pierwszych ryb tkwia monety zamykajace usta
wszedobylskim poborcom podatkowym. W paszczach drugich
ryb nic nie ma i te anioowie wyrzucaja precz, bo mj Ojciec ko-
cha nawet tych okropnych urzednikw, ktrych szatan podbu-
rza przeciwko Mnie i wymownie zapewnia, ze Jezusowi z Na-
zaretu ciazy na sumieniu jakis wielki dug wobec szlachetnej,
uroczej i niewinnej ludzkosci.
A te ryby, ktre nic nie maja dla przedstawicieli prawa, tylko
chwala sie i wysuguja moim imieniem, sa po prostu kamca-
mi2 , ktrych moje sowo sprawiedliwie osadzi, bo Ojciec ka-
za mi powiedziec na ziemi, ze ludzie odwrca sie od prawdy
i dadza posuch basniom, i zwioda wielu swoja obuda i sa-
mouwielbieniem, aby nie cierpiec przesladowania dla mojego
imienia3 .
Nic ich nie bedzie obchodzic, gdy jakis rzeczoznawca zarzuci
im fasz i bezprawie. Zrobia wtedy swiete miny i askawie be-
da sie modlic o swego przesladowce i nieprzyjaciela sprawie-
dliwosci Bozej, ktry nie rozumie, ze oni zyja z aski i nie lubia,
zeby ktos przypomina im o jakichs nieistotnych drobiazgach4 .
Pozostawie ich samych sobie i rozprosze jak te ich drobia-
zgi , ale na moje wierne robaki zapie tez takie ryby, ktre be-
da zawsze pieknie usmiechac sie do poborcw opat swiatyn-
nych, co to przeciez niejedno wymuszenie i swiety szantaz ma-
ja na swym lichwiarskim sumieniu.

Zapewne niejeden bezduszny strz kamiennej swiatyni


zdziwi sie,
otrzymawszy niespodzianie pieniazek, ktry powie mu, ze Chrystus

1 Mateusza 13:47-50; 22:8-14 Galacjan 6:12


2 1 Jana 2:3-4; 2:9,11,19,29 4 Przysw 28:4-7
3 1 Tymoteusza 4:1-7; 2 Tymoteusza 4:3-4;

195
Wedkarz i robak Odsona

jest wielkim i szczodrym Panem tych maych i biednych ludzi1 , kt-


rym on sam nie dorasta do piet, bo na ich miejscu nigdy nie zdobyby
sie na taki gest.
8 listopada 1999

P P P

Exposition
Trudno oprzec sie wrazeniu, iz relacji z wydarzenia w Kafarnaum
nie mgby zdac lepiej nikt inny niz byy urzednik panstwowy. Chy-
ba tez tylko Mateuszowi reakcja Piotra na pytanie poborcw opa-
ty swiatynnej
moga wydac sie az tak niestosowna, by chcia umie-
scic ja posrd innych swiadectw nieswiadomego uwikania uczniw
w kamstwa o sudze Pana. Jej wartosc polega na tym, iz rejestruje
ona w klarownym obrazie do dzisiaj aktualny rozdzwiek miedzy po-
czuciem wasnej wartosci wielu wierzacych a przekonaniem niewie-
lu o bezwzglednej powadze pouczen i napomnien Mistrza, przy kt-
rym to pierwsze niepokojaco blednie.
W swych niedorzecznych oczekiwaniach bioracych sie z niewasci-
wego ukierunkowania ich wysikw chrzescijanie nieczesto powraca-
ja mysla do istoty i warunkw Ojcowskiego bogosawienstwa prze-
znaczonego dla tych, ktrzy wstepuja w slady jego Syna. Zazwy-
czaj bowiem brakuje im cierpliwosci dla wiecznych malkontentw
wskazujacych uchybienia ich przewodnikw, ktre dowodza posred-
nio niewiarygodnosci ich solennych zapewnien o czystosci motyww
Sprawiedliwego i mocy sprawczej jego przykazan.
Tymczasem nawet ludzkie doswiadczenie wykazuje, ze dziecko
majace zego ojca pragnie usilnie dac wyraz swemu przeswiadczeniu,

1 Przysw 28:9-16

196 J EZUS POSZUKIWANY


Czy kupowac ryby, czy je owic?

ze inne maja gorszego, aby miec powd do chluby kosztem niepo-


mnych na ojcowskie nauki synw i crek. Jezus nieraz stara sie uprzy-
tomnic uczniom, ze wybr na apostow nie jest udziaem ich woli
i jesli maja przysparzac chway Sprawcy ich wiary, musza tak jak On
zabiegac o to, aby ich poselstwo nie wykluczao nikogo z przyczyn,
ktre w skali wiecznosci nic nie znacza.
Oczywiscie dzisiaj, kiedy bezprawie widac jak na doni, nie trze-
ba wielkiej arogancji, zeby tak jak Piotr w Kafarnaum zachnac sie
na tych, ktrzy zwracaja sie do nas z dziwnymi pretensjami, jakby to,
co im jest drogie, musiao byc takim i dla nas. Podatek swiatynny
jed-
nak dotyczy wszystkich i jego coroczne uiszczanie byo raczej nie-
zbyt kosztownym przejawem szacunku dla rodzimych obyczajw
pytanie poborcw nie musiao zatem wywoac u Piotra oszoomienia
na mysl o tym, iz jego Panu ktokolwiek smie wytknac taki drobiazg
jak zaniedbanie w tej materii.
Rzecz jednak sza nie o to, czy ktos paci, czy nie bo zapewne na-
wet poborcom niekiedy przymykay sie oczy na widok niewypacal-
nej nedzy tylko o to, czy ktos, kto uchodzi za Syna Bozego, moze
wynosic sie ponad prawo i przepisy starozakonne.
Bunczuczna odpowiedz Piotra bynajmniej nie bya swiadectwem
degrengolady moralnej jego Nauczyciela, ale swiadomy opr wobec
jawnych oczekiwan strzw prawa ze strony ludzi, ktrym na oko ni-
czego nie brakowao, musiaby niechybnie, za sprawa opiniotwrczej
siy kapanw, podwazyc w oczach wielu wiarygodnosc suzby Jezusa
jako wysannika Ojca. Piotr i tutaj nie wykaza sie dbaoscia o nieska-
zitelny wizerunek Mesjasza, poniewaz nie rozumia jeszcze, ile sam
zawdziecza jego unizonej posudze i dlaczego miaby sam sie unizyc
wobec nieprzyjaci swego Pana.
Paskie wyobrazenia o oszczercach nie pomagaja w uzyskaniu
wyrazistszych konturw sylwetki Sprawiedliwego. Zreszta nawet
co szlachetniejsi poganie uznaliby susznie za powazne uchybienie za-
sadom uczciwej walki praktyke publicznego ponizania i dyskredyto-

197
Wedkarz i robak Odsona

wania atutw przeciwnika. Wszakze od niepamietnych czasw taka


wasnie dezynwoltura cechuje sie chrzescijanska apologetyka bez ze-
nady wkraczajaca na teren wrogw krzyza z plikami papierowych
dowodw na niekorzysc ich winowajcw, jakby zywia nie cakiem
usprawiedliwiona nadzieje, ze przeciwnik Boga ugnie sie przed miaz-
dzac a jego racje argumentacja.
Tymczasem dzieje sie wasnie na odwrt: to przeciwnik triumfuje
nad bezpodnym gadulstwem jasnie oswieconych, poniewaz chrze-
scijanie nie rozumieja, ze aby walczyc o wiare, nie trzeba wychodzic
naprzeciw namietnym oczekiwaniom ludzi wyzutych z prawdy (cho-
ciazby podejmujac z nimi uczone spory, co jest po prostu woda na ich
myn), a jedynie robic samemu to, co Bg przykaza, bo tylko za to do-
brze paca.
Oczywiscie mozna byc przy tym pewnym, ze grono przyjaci
lub zwolennikw nagle stopnieje, ze nie bedzie nawet komu okazac
wdziecznosci za wydatna pomoc, na ktra znajduja sie srodki zazwy-
czaj tylko wwczas, gdy sprawa okazuje sie wychodzic naprzeciw naj-
zywszym zapotrzebowaniom chwili, ze prawdziwi i zupenie bliscy
przeciwnicy stana sie z dnia na dzien naprawde grozni i nieludzcy
i ze zaczna posugiwac sie argumentami, ktre znaja tylko wieznio-
wie ale mozna tez byc pewnym, ze aska nie opusci tych, ktrzy je-
zyk trzymaja na wodzy, a miecz w garsci i nie udza sie, ze przedsta-
wiciele prawa przymkna oko wasnie na ich zobowiazania.
Bo tej zudzie nie da sie wybic zebw ani zamknac jej paszczy do-
wodami na to, ze sie myli bo ona sie nie myli, jej ciosy sa zawsze bez-
bedne i nieubagane, a trucizna przenika dokadnie tam, gdzie gwa-
rantuje efekt. Mozna ja jednak przechytrzyc niezbyt efektownie:
bez swiata jupiterw wydzielajacych z gry sztuczny krag zainte-
resowan postronnych, bez wielkich nakadw i bez wielkich sw
po prostu wdziewajac odpowiedni strj, zwyczajnie, troche gupawo
wierzac, ze jesli nabierze sie cech tamtego Czowieka i okaze rzeczo-
wa spolegliwosc dokuczliwym gosciom, to nawet tacy jak Mateusz,

198 J EZUS POSZUKIWANY


Czy kupowac ryby, czy je owic?

celnik, beda mogli dostrzec miare, od ktrej zalezy przeciez takze ich
wasne zycie.
Sadz
e, ze i dzisiaj wielu sympatykom Piotrowej nonszalancji szatan
skutecznie odejmuje wiarygodnosc, gdy ich pomiennemu wyznaniu
nie towarzyszy uwaga w zgebianiu mysli i wskazwek medrca z Na-
zaretu. I susznie, bo swym nieumiarkowaniem odbieraja chwae Bo-
gu Ojcu i Synowi, ktry ani razu nie przestapi kodeksu z gry Synaj
nie po to, aby budowniczowie wiary hasali jak mapy po stelazach jej
doktryn, lecz by chcieli i umieli wcielac w zycie to, co gosza, bo kam-
cy tylko tego nie potrafia.
Heroizm dzisiejszych nauczycieli w zwalczaniu bedw i wypaczen
ludzi niemajacych pojecia, o czym mwia, skutecznie odwraca uwage
wielu wierzacych od celu ich pielgrzymki, narzucajac im swa zwalista
i usankcjonowana przez publikatory wielkoscia przekonanie, ze jesli
ci beda w stanie dowiesc swoja intelektualna ekwilibrystyka buddy-
scie badz
katolikowi, ze jest ignorantem lub kamca, zasuza tym wy-
czynem na nagrode z rak Sprawiedliwego.
A jesli uchyla sie przed maodusznymi w ich oczach, a niewygro-
wanymi oczekiwaniami przedstawicieli ziemskiej wadzy, to dowioda
tym przebiegosci i pokory, ktre zaleca i o ktrych zaswiadczy zy-
ciem i sowem ich Mistrz.
Zeby jednak wygali sie sianem od swych najoczywistszych po-
winnosci i przekonali papieza do pracy na roli, to nie wywina sie
przed nieubaganym Poborca swiatynnych opat , ktry na Sadzie

nie spojrzy na ich wizytwki, a tylko na ich szate.
Odzieja sie zas w nia tylko ci, ktrzy pewnego dnia poszli na ryby
i nie wrcili nie dlatego, ze zasmakowali w wielkich poowach ryb
rwacych
sieci, ale poniewaz obrzydzony im przez kamcw Wedkarz
przekona ich w paru sowach, ze ryby nie bez powodu lubia robaki
i nie daja sie atwo nabrac na pusty haczyk, ale nie bez znaczenia tez
moze sie okazac mocna, a niewidoczna dla ich akomych oczu zy-
ka i unoszacy sie nad wodami Duch Bozy spowijajacy cierpliwego

199
Wedkarz i robak Odsona

owce dusz. Bo Pan nie nakaza nikomu uganiac sie za rybami, tyl-
ko trwac niewzruszenie na niezbyt wygodnym posterunku w nadziei,
ze przynajmniej w jednych oczach robakom nadzianym na oscien ni-
czego nie brakuje.
Gdyz tak jak ludzie, bywa, ze czuja sie w wodzie jak ryby, tak nie-
ktre robaki czuja sie tam jak w niebie, chociaz niewielu mogyby
one przekonac o tym, ze godnosc przynety mwi sama za siebie,
bo nie okrywa jej lsniaca teczowo uska niemych dla Ojca stworzen,
ktrych wartosc mierzy u Niego nie to, ze pokney haczyk (do zgub-
nych namietnosci nikogo bowiem na ziemi nie trzeba nakaniac),
lecz to, czy maja w swych pyszczkach drobna opate jako usprawiedli-
wienie w oczach wszystkich wierzycieli Jezusa Chrystusa, ktrym da-
leko do staego ladu wiary w istnienie Ziemi Obiecanej.
Beda zas ja mieli tylko ci, ktrzy wroga prawdy nie dojrza w zad-
nym poborcy, predzej na dnie wasnej duszy, ktrej nie schlebia skry-
cie swiadectwo przekupionego przez Boga celnika imieniem Mateusz.
Mistrz przekona ich tez o tym, ze jesli naprawde nie stac ich na to, by
opacac cudze swietosci, winni rzetelnie ustalic, kto ich opaci i dla-
czego niby tak drogo.
Nie byli wszakze zbyt piekni ani zbyt madrzy,
ani miosierni, a nie-
kiedy zapominali nawet o odrobinie przyzwoitosci, jakby chowano
ich w chlewiku, zanim ujrzeli swiato dnia. Nie wytykali tylko niko-
go palcem, chyba ze wszed im w droge, nie szukali przeciwnikw
to przeciwnik ich szuka, ryczac zraniony i udreczony z wsciekosci,
bo nie brali napiwkw i nie kaniali sie zwierzchnosciom do ziemi
zaledwie tyle, zeby cesarz nie obrazi sie na Boga, nie majac nan po-
wodu do skargi na to, ze bez jego wiedzy i wbrew jego woli da maym
ludziom wielka moc.

200 J EZUS POSZUKIWANY


{
Wtedy przyniesiono do niego opetanego, ktry by slepy i niemy; i uzdrowi go,
tak ze odzyska mowe i wzrok. I zdumiony by cay lud i mwi: Czy nie jest to Syn
Dawida? A gdy to usyszeli faryzeusze, rzekli: Ten nie wygania demonw inaczej
jak tylko przez Belzebuba, ksiecia demonw. A Jezus, znajac ich mysli, rzek im:
Kazde krlestwo, rozdwojone samo w sobie, pustoszeje, i zadne miasto czy dom
rozdwojony sam w sobie, nie ostoi sie. A jesli szatan szatana wygania, sam z soba jest
rozdwojony; jakze wiec ostoi sie krlestwo jego? A jesli Ja przez Belzebuba wyganiam
demony, synowie wasi przez kogo wyganiaja? Dlatego oni beda sedziami waszymi.
[. . . ] A powiadam wam, ze z kazdego nieuzytecznego sowa, ktre ludzie wyrzekna,
zdadza sprawe w dzien sadu.
Albowiem na podstawie sw twoich bedziesz
usprawiedliwiony i na podstawie sw twoich bedziesz potepiony.
Wtedy odpowiedzieli mu niektrzy z uczonych w Pismie faryzeuszw, mwiac:
Nauczycielu, chcemy widziec od ciebie znak. A On odpowiadajac, rzek im:
Pokolenie ze i cudzoozne znaku zada,
ale nie otrzyma innego znaku jak tylko znak
Jonasza proroka. Albowiem jak Jonasz by w brzuchu wieloryba trzy dni i trzy noce,
tak i Syn Czowieczy bedzie w onie ziemi trzy dni i trzy noce. Mezowie z Niniwy
stana na sadzie
wraz z tym pokoleniem i spowoduja jego potepienie, gdyz na skutek
zwiastowania Jonasza upamietali sie, a oto tutaj wiecej niz Jonasz.
Krlowa z Poudnia stanie na sadzie wraz z tym pokoleniem i potepi je; bo przybya
z krancw ziemi suchac madrosci
Salomona, a oto tutaj wiecej niz Salomon.
Gdy zas duch nieczysty wyjdzie z czowieka, wedruje po miejscach bezwodnych,
szukajac ukojenia, ale go nie znajduje. Wtedy mwi: Wrce do domu swego,
skad wyszedem, i przyszedszy, zastaje go oprznionym, wymiecionym
i przyozdobionym. Wwczas idzie i zabiera z soba siedem duchw innych gorszych
niz on, i wszedszy mieszkaja tam; i bywa koncowy stan czowieka tego gorszy
niz pierwotny. Tak bedzie i z tym zym pokoleniem.

Ewangelia Mateusza 12:22-45


J AJO W EZA

aryzeuszom wygodnie byo sadzic, ze na opetanych ciazy

F sprawiedliwy Bozy wyrok za ich domniemane niegodziwosci.


Nawet gdyby mieli przed soba slepego od urodzenia, wszem
wobec powtarzaliby swa spiewke: Cierpi, bo zgrzeszy , zeby nikt
nie wazy sie powatpiewac
w powage ich urzedu1 .
Ofiary ludu przyjmowane ich chciwymi rekoma miay przebagac
gniew Boga ciazacy
nawet nad tymi, ktrzy w swoim zyciu nie wypo-
wiedzieli jednego sowa. Opetani nie byli w stanie sprostac wymaga-
niom racjonowanej przez kapanw aski. Gryzli, przewracali oczami,
rzucali sie jak ryby wyjete z wody, kaleczyli swe ciaa, miotali prze-
klenstwa, padali do ng, bagali o litosc albo siedzieli niemi, slepi
i gusi na progach swiaty
n lub przy drogach, dokad wygnay ich gosy
rozsadku
bogobojnych rodzin.
Niektrzy z nich nigdy nie widzieli swiata, nie syszeli ani nie wy-
dali ludzkiego gosu i tylko litosciwe modlitwy oraz starania swiad-
kw ich nedzy mogy dac im nadzieje na chleb powszedni i kat, w kt-
rym nie dosiegayby ich zmory, oszczedzone oczom i uszom sprawie-
dliwych. Tylko drobna czesc tego marginesu moga skorzystac z usug
zydowskich zaklinaczy i to pod warunkiem, ze mia kto za nich zapa-
cic.
Ludzie zawsze bali sie zych duchw, ale rzadko do tego stopnia,
zeby tracic przy nich gowe, totez tym razem musiao troche zdziwic
swiadkw faryzejskie posadzenie
Mesjasza o pakt z diabem2 , przy-
najmniej o tyle, o ile zdumieli sie dokonanym na ich oczach cudow-
nym uzdrowieniem swego pobratymca.

1 Jana 9:2-3,34
2 Mateusza 12:22-24
Jajo weza

Nawet jesli wczesniej trudno byo im okazac entuzjazm temu cudo-


twrcy, to oczekujac a badz
co badz
na Mesjasza poboznosc tamtych
ludzi musiao poruszyc to darmowe wstawiennictwo u nieznanego
im Pana tego sugi.
Jezus wykorzysta te kopotliwa dla faryzeuszy zadre w ich roz-
dwojonych umysach, osadzajac na miejscu szczekajac a sfore popraw-
nym rozumowaniem. W jego oczach wszakze nie mieli powodw
do obaw ci, ktrzy widzieli w Nim wysannika piekie zwodzacego
cudami maluczkich.
Predzej czy pzniej przeciez bedzie musia wytumaczyc sie przed
Belzebubem ze swojej osawionej przewrotnosci, ktra rozwiazuje na-
ozone przez jego pana wiezy . Tak czy owak, kimkolwiek by nie by2 ,
1

faryzeusze powinni raczej cieszyc sie na widok cudu z niechybnego


upadku kogos, kto sam sobie przeczy, a kogo tak szczerze i namiet-
nie nienawidza, nie zas okazywac niepokj co do tego, czy aby diabe
na pewno sczeznie w majestacie ich prawa.
Jezus zda oskarzycieli na z pewnoscia niezbyt miosierny sad ich
synw, ktrych sumieniom bynajmniej nie uchybiao branie pieniedzy
za zaklinanie duchw3 . Faryzeusze przeoczyli w swoim obedzie, ze
sami sciagn
a na siebie gromy z ust tych, ktrym przepadnie nadzieja
na zysk z oficjalnego procederu, jesli ludzie mimo wszystko zechca
uzdrawiac sie taniej , nie zadajac
juz sobie pytania, czy zycie i zdro-
wie jest zgodne z kopotliwym dla nich zydowskim prawem, a za-
dajac sobie inne czy aby Wszechmogacy Bg jest az tak zazdrosny,
jak wskazywayby na to wykrzywione wsciekoscia oblicza luminarzy
prawowiernosci.
Faryzeusze przecenili wiernosc swej trzody, starajac sie przyozyc
do jej oczu wasna miare i liczac
na to, ze lud mimo wszystko nie po-
kocha Belzebuba za tak bezprzykadne, choc nielegalne, miosierdzie.

1 Mateusza 12:25-26
2 Jana 10:24-25,31-33,37-39
3 Mateusza 12:27

204 J EZUS POSZUKIWANY


Gruszki na wierzbie

Jezus da swym zakamanym sedziom do zrozumienia, ze przyjscie


Krlestwa Bozego jest faktem, ktremu nie mozna zaprzeczyc, nie od-
chodzac od zmysw. Skoro bowiem maja Go za zodzieja Bozej chwa-
y, to ten ich bg musi byc albo may, albo zozony jakas straszliwa
niemoca, jesli zezwala na ich oczach na tak haniebne bezecenstwa.
Zwyky rozsadek kazaby podporzadkowac
sie zaborcy, ktry roz-
daje upy zdobyte na zwiazanym
przezen mocarzu1 . Ale wasnie zba-
wiennej roztropnosci zbrako owym klucznikom poznania 2 , ktrzy
z dziwnych powodw przestrzegali innych przed tym wyrachowa-
nym i bezdusznym zwyrodnialcem, co to lepiej trzymac sie oden z da-
leka.
Sowa Ojca wozone w usta jego Syna wypeniay sie co do joty:

Kto nie jest ze mna, jest przeciwko mnie,


a kto ze mna nie zbiera, rozprasza3 .

Poglady faryzeuszy byy tak pokretne, a ich mowa tak przesaczo-


na jadem i zcia, ze dzisiejszego czytelnika musi dziwic to, ze Me-
sjasz poswieca swoja uwage i czas ludziom bedacym zgorszeniem
dla tych, ktrzy chcieli tylko odrobiny wytchnienia w poczuciu, ze
od ich prawdziwego Ojca dzieli ich tylko krok, a nie wiecznosc. Ale
Pan wiedzia, ze jego sowa maja stac sie oparciem dla tych, ktrzy
uwierza wen dopiero po jego smierci, aby wiarygodnym w ich oczach
sta sie nie suga miosierdzia, lecz jego potezny Mocodawca z aski
rozwiazuj
acy peta smierci.
Gdyby Jezus chcia wwczas powiedziec to, co widzia, ciaa tam-
tych szydercw i bluzniercw rozsypayby sie w mgnieniu oka ze stra-
chu, nie tylko nie zdazywszy sie wyspowiadac, ale nawet pomyslec
o potrzebie zadoscuczynienia i spaty ich wasnych dugw. Ale Zba-
wiciel uwaznie sucha dochodzacego Go z gry gosu4 i wiedzia, ze
nie czas jeszcze na ostateczne rozliczenie, chocby przyszo Mu umrzec

1 Mateusza 12:29 3 Mateusza 12:30


2 ukasza 11:52 4 Jana 8:25-29,42

205
Jajo weza

z rak
swych ziomkw, doswiadczajac po drodze ich zniewag, gryma-
sw i oszczerstw.
Przed jednym tylko ostrzeg swoich suchaczy, ktrym do dzisiaj
bywa obojetne, czy demona wypedza zy, czy dobry duch. Ostrzeg
ich, zeby gdy skadaja zazalenia, kierowali je pod wasciwy adres
i nie rozgaszali wiesci z krain, w ktrych nie byli, bo pogoski o Oj-
cowskich pomykach groza nawet najszlachetniejszym donosicielom
smiercia lub kalectwem i to bez wzgledu na ich wiekopomne zasugi
dla ludzkosci1 .
Bo Bg naprawde moze byc tylko jeden i niekoniecznie tak obrzy-
dliwy, zeby miec za ze ludziom brak Ducha Bozego. On ma za ze
jedynie sprzeciw osobie, ktra w tym Duchu usuguje, uzdrawia, po-
maga, zacheca i napomina tych, ktrzy do dzisiaj wygladaj a gruszek
na wierzbie, a zarzucaja gruszy, ze nie ma tych slicznych kotkw zwia-
stujacych
przebudzenie natury.
Bo tylko Swiety Duch nie pozwala na ponowne zakwaterowanie
nieproszonych przez Ojca gosci w wymiecionej dla Niego izbie nie
dlatego, ze jest Mu ciasno, ale poniewaz nie rzuca sw na wiatr, a je-
dynie dzieo Wiernego i Sprawiedliwego obchodza z daleka zawistne
i wszystkowiedzace jezyki oszczercw.
Jezusowi wypadao przypomniec na tym miejscu, ze mieszkancw
Niniwy nie bardzo zaskoczya wiesc Jonasza2 , bo mysl o poprawie
obyczajw mao komu jest obca, zwaszcza gdy nad gowa zawisa
miecz. Przypomnia tez pewnego madrego krla, do ktrego zjezdza-
no zewszad, by tylko rzucic okiem na splendor jego dworu oraz oddac
hod jego przenikliwosci i rozwadze3 .
Ale Jezus zaznaczy takze, ze ich wielkosc blednie wobec suzebnej
wielkosci Krla krlw i proroka4 , ktry nie pomstowa w duchu
jak Jonasz swemu Mocodawcy, ze ten odwleka sprawiedliwy wy-

1 Mateusza 12:30-39 3 1 Krlewska 10:23-25


2 Jonasza 3:4-9 4 Mateusza 12:41-42

206 J EZUS POSZUKIWANY


Gruszki na wierzbie

rok, narazajac swego posanca na hanbe i posmiewisko szlachetnych


i podych obroncw pokoju na ziemi1 .
Krlowa Saby do konca jej dni miay sycic doznania z dworu Sa-
lomona, ktry nie gardzi zotem, wonnosciami i urokiem tysiaca ko-
2
biet , a w Niniwie pamiec o wielkiej pokucie takze miaa wystygnac
dopiero wraz z ludzmi, ktrymi do zywego wstrzasn eo widmo znisz-
czenia. Ale groza i wspaniaosc Bozych wyrokw nigdy nie miay
przysonic pewnej dziwnej, niezbyt okazaej i niezbyt strasznej postaci
galilejskiego wiesniaka, ktrego swiadectwo przekonao wielu o tym,
ze aby pjsc do nieba, wystarczy zaledwie. . . darowana odrobina roz-
3
sadku
.
Bo Bg Ojciec czeka na takich, ktrzy nie wzgardza posuga nawet
powinowatego Belzebuba, byle dobrze patrzyo mu z oczu i byle nie
wymaga od ludzi cudw, lecz je czyni.
9 listopada 1999

P P P

Exposition
Wymowa synnego wykadu Jezusa stanowiacego odpowiedz na
oszczerstwo faryzeuszy zazwyczaj umyka uwadze ludzi spetanych
jarzmem wadcy tego swiata. Bynajmniej nie dlatego, ze powika-
na i niezrozumiaa jest wypowiedz Mistrza wykazujaca dobitnie we-
wnetrzna sprzecznosc zarzutu o pakt z diabem. Wrecz przeciwnie
to ludzkie mysli sa tak pogmatwane i nieczyste, ze uchybiaja Stwrcy.
Totez czytelnicy na og atwo traca z oczu cel mowy, chetniej widzac

w Zbawicielu swego walecznego i szlachetnego, lecz nieco odlegego

1 Jonasza 3:10; 4:1-4,9-11


2 1 Krlewska 10:10,12,14,25,27
3 1 Jana 5:19-21; Efezjan 2:4-10

207
Jajo weza Odsona

obronce niz wiarygodnego a nieugietego swiadka zapoznanej przez


Ojca niegodziwosci wszystkich ludzi.
Nawet gdyby pominac wydzwiek wypowiedzianej jeszcze tego sa-
mego dnia nad morzem strofy1 , ktra miaa wyjasnic uczniom znacze-
nie podobienstw, nie sposb przeoczyc, ze reakcje bliskich Jezusowi
krewnych2 oraz przez wzglad na obiekt kontrowersji faryzeuszy
nie rzniy sie az tak bardzo od mniej poufaych okrzykw wok
ozdrowienca3 , by same z siebie mogy stanowic podstawe odrznienia
kozw od owiec4 .
Otwarte zdumienie i podziw dla Cudotwrcy, zgodny niepokj ro-
dziny o kopotliwy dla niej status odmienca syna Jzefa i Marii, a tak-
ze mao ugadzone namietnosci uczonych w Pismie miay za swj
wsplny mianownik owo szalenie trudne do rzeczowego zdyskredy-
towania ludzkie pragnienie, aby wizerunek Bstwa nie konkurowa
skutecznie, a na pewno by nie przewyzsza ich wyobrazen i nadziei,
do ktrych przywykli.
Gdyby bezimienne tumy swiadkw ziemskiej wielkosci Mesja-
sza mogy choc w czesci pojac racje jego rodziny oraz faryzeuszy,
z pewnoscia ich podziw i wytrwaosc w podazaniu za Uzdrowicie-
lem znacznie by osaby5 , podobnie jak zapa uczniw z kart Janowej
sie obrazem porwanych przez nich kamieni6 .
relacji konczacy
Tylko najbardziej lojalnym wobec stworzonego porzadku,
rozumie-
jacym
bezwzgledna wobec Bozych wymagan potrzebe wypenienia
prawa7 , ta zywa i nieposkromiona obecnosc Ksiecia Pokoju moga-
by otworzyc uszy na niespotykany nigdzie rozdzwiek miedzy miara
ludzkich sadw
o wysanniku Ojca a jego wasna miara8 .
Zaden z tych uwaznych suchaczy nie zyczyby sobie stac sie pew-
nego dnia podsadnym
ludzkich trybunaw, nawet, a moze zwaszcza
wwczas, gdy przyszoby mu sprawiedliwie szafowac darem Bozym.
1 Mateusza 13:11-15; Jeremiasza 17:5-6 5 ukasza 14:25-26
2 Marka 3:20-22,31; Jana 7:2-5 6 Jana 8:31,58-59
3 Mateusza 12:23 7 ukasza 7:2-8; 23:40-42; Dzieje 16:27
4 Mateusza 25:31-46 8 Jana 5:19-20,26-27; 17:1-4; Mateusza 11:27

208 J EZUS POSZUKIWANY


Gruszki na wierzbie

Zastanowiby sie raczej, syszac


zrwnowazona perswazje Nauczy-
ciela skierowana do rozjuszonych oszczercw1 , czy aby byc wrogiem
Jezusa, trzeba az stanac
w gronie jego jawnych przeciwnikw, czy aby
nie za mao kosztuje skwapliwe przyznanie, ze nie ma najmniejszych
watpliwosci
co do tego, ze ten Czowiek to wcielona potega sowa,
przy ktrej pretensje i roszczenia faryzeuszy sa niegodne tego, by trak-
towac je powaznie.
Jezus zdawa sie doskonale rozumiec zakres i znaczenie wasnych
sadw.
Niewielu jednak pojmuje, jak mae mozliwosci manewru po-
zostawiaa Mu suzba u Ojca, kazaca mierzyc sie sowami nie tylko
z jawnym sprzeciwem i sarkazmem uczonych, ale przede wszystkim
z zatrutym owocem ich szalbierstw posrd tych, o ktrych zabiega2 .
Nikt nie by bardziej oden swiadom zagrozenia nazwanego fary-
zejskim kwasem, polegajacego na tym, iz w oczach swych wyznaw-
cw wysannik Wszechmogacego miaby sie jawic jako ktos mniej
niz Wdz i Przewodnik. Wielu sposrd syszacych jego gos mogoby
wszakze poszczycic sie o wiele doskonalsza od strzw prawa po-
boznoscia, poniewaz najuczciwszym z nauczycieli nie przeszkadzao
bynajmniej a wrecz bywao powodem chluby kiedy uczen ich prze-
rasta.
Jezus nie mia bezposrednich dowodw na wiarygodnosc stwier-
dzenia, ze uczen nie jest wiekszy od mistrza3 . Zreszta nie sadz e, by
ryzykowa spierac sie o to z mistrzami . Wedug Niego nie byo po pro-
stu mozliwe, zeby ktos Go przers bynajmniej nie z powodu jego
osawionej megalomanii , lecz dlatego, ze bezprzykadna swiadomosc
powagi swego powoania i odrebnosci czynia Go takze wyjatkowym,
jesli chodzi o skale doznan, ktrej czastki
stali sie z woli jego Moco-
dawcy zdolni doswiadczyc jedynie ci, ktrzy Go nasladowali nie
zas ci, ktrzy wyrobili sobie o Nim jakis poglad (chocby niezwykle

1 Mateusza 12:25-37
2 Marka 8:14-21
3 Jana 13:13-19; 15:19-21

209
Jajo weza Odsona

pochlebny), a faryzeuszy uznali zgodnie za najwstretniejsze pod son-


cem bydleta.
Podzielac poglady
Mesjasza nie znaczy jednak byc zdolnym do wal-
ki z ohyda1 . Stad
nieprzejednanie Jezusa, ktry po bezposredniej od-
powiedzi danej oszczercom zwraca sie natychmiast do wszystkich
zgromadzonych2 , wiedzac, iz ci sa zbyt dalecy we wasnych oczach od
zarocznej zawisci faryzeuszy, zeby byli w stanie w peni uzmysowic
sobie groze wasnego poozenia, ktre porwnac by mozna do bez-
wiednego dryfowania ku poteznym i zdradliwym wirom.
Zadaniem Sugi byo wasnie oznaczenie pobielanych grobw,
po ktrych ludzie chodza, nawet nie przeczuwajac odrazajacej
za-
3
wartosci ich wnetrz . Jezus celowo podkresla, ze potepienie grozi
wszystkim zgromadzonym nie tylko tym, ktrzy jawnie doma-
gaja sie oden znaku, wystawiajac na prbe cierpliwosc Panska, i nie
dlatego, ze On sam nie ma zamiaru wypedzac wszystkich zych du-
chw, lecz dlatego, ze sami ludzie, pod wpywem nauki jego zaka-
manych sedziw, sa skonni widziec dobroczynce w kazdym niezbyt
kosztownym cudotwrcy, co odbiera chwae Jedynemu.
Psalmista gosi w natchnieniu, ze pozera go gorliwosc o dom Jego4
wiernosc wiec wobec wiekszego jest wyznacznikiem jego postepowa-
nia, nie zas ulegosc czy wrecz nadskakiwanie oczekiwaniom mniej-
szych5 . Zo widziane oczami postronnych jest wedug Jezusa bagatel-
ne, zbyt oczywiste, by mogo byc dla kazdego trzezwego suchacza
przedmiotem kontrowersji, a wiec i obaw. Prawdziwe i rzeczywiste
zo jest zakryte przed wszystkimi i Jezus ulegby mu, nie zaskakujac
swiadkw faryzejskich kretactw gosem o wiele bardziej stanowczym
i autorytatywnym, niz chcieliby to widziec niebezinteresownie upa-
trujacy
w Nim podstepnego oszusta jego chciwi rozmwcy.

1 Jakuba 2:19
2 Mateusza 12:30-37,43-45
3 Mateusza 23:27-28
4 Jana 2:14-17
5 Galacjan 4:17; 6:12-14

210 J EZUS POSZUKIWANY


Gruszki na wierzbie

Faszywy prorok nigdy nie staje otwarcie przeciwko zadnemu do-


mowi, miastu ani krlestwu1 , raczej podsuwa czastk
e poznania, schle-
biajac
ludzkiej prznosci, aby usankcjonowac swj wasny status str-
za prawowiernosci i czystosci obyczajw, co na og jest w zgodzie
z powszechnym, choc niezbyt szlachetnym nan zapotrzebowaniem
ziemskich racji stanu.
Faryzeusze nie pierwszy i nie ostatni raz wykierowali oszczerstwo
w cizbe nie dlatego, ze byli przekonani o zasadnosci posadzenia,

ale poniewaz usyszeli wcale nie zadawalajace Jezusa pytanie z ust
swiadkw uzdrowienia:

Czy nie jest to Syn Dawida?

Ano nie wiadomo. Nie kazdy, kto czyni cuda, jest wiarygodny. Ale
z woli Ojca w oczach uwaznych suchaczy mia stac sie nim nie ten,
kto rzuca oszczerstwa, lecz ten, co je odpiera z godnoscia sugi (nie
pana) ludzkich dusz.
Reakcje faryzeuszy uczniowie musieli sledzic z uwaga niejeden raz.
Przy Mistrzu nauczyli sie wszakze wasnym ciaem osaniac wiare in-
nych, ktrym pobielane groby pozadliwosci
nie wydaway sie az tak
ohydne, by na ulicy nie kaniali sie oprawcom ludzkich sumien2 i nie
korzystali zbyt skwapliwie z ich niepraktycznej w skali wiecznosci
wiedzy oraz rzekomej wadzy nad tajnikami ludzkich wnetrz.
Sami bowiem przywykli do tego, ze ich Pan nie jest suflerem wiej-
skiej ciemnoty, lecz jej nieporuszona skaa o obliczach lwa, ora, byka
i. . . czowieka, i ze spory z wierzycielami Syna Bozego nie przyspa-
rzaja Mu wdziecznych Ojcu duznikw3 , chyba ze spiera sie z nimi
Swiety Duch4 .
Dzisiaj takze najpowazniejsze zagrozenia umykaja uwadze uwie-
dzionych obuda kamcw ludzi, ktrych sprawiedliwosc jest zaled-
wie odraza do chamstwa, obudy i nieswietych lub zbyt swietych (wy-

1 Mateusza 12:25-28 3 2 Tymoteusza 2:22-26


2 2 Jana 10-11; Filipian 3:2; Apokalipsa 22:15 4 Dzieje 5:9

211
idealizowanych) wizerunkw Jezusa z Nazaretu. Nie dosyszaem sie
takze sw chocby odrobine przypominajacych
brzmieniem krlew-
ska fraze:

Kto nie jest ze mna, jest przeciwko mnie,


a kto ze mna nie zbiera, rozprasza.1

Zapewne dlatego, ze usprawiedliwienie z aski stao sie jednym


z najtanszych towarw na tej ziemi, a pomieszanie sw i pojec je-
2
dyna stosowna zapata dla nierzadnicy
. Jest wszakze Osoba, ktra
i dzisiaj wzbudza niemiosierny rwetes i jazgot3 woajacy o pomste
do nieba wcale nie dlatego, ze mwi, ale poniewaz syszy i widzi,
i wie, kim jest4 , w przeciwienstwie do niezliczonych i niezbyt staych
w swej wierze rzesz Bogu Ducha winnych5 wyznawcw.

1 Mateusza 12:29-32
2 Ezechiela 16:30-41
3 Apokalipsa 16:10-11
4 1 Koryntian 2:11
5 1 Koryntian 6:15-20
T ESKNOTA

ankiem wyjrzaem przez okno. Sonce zaczynao oswietlac po-

R bliska skarpe i wyzobiona w jej piasku nisze, w ktrej czesto


bawiy sie dzieci moich sasiadw.

ogromny waz z wolna rozprostowywa sie, unoszac
Lezacy
w niej tym razem
przy tym swa
maa, zowieszcza gowe.
Sploty jego kilkunastometrowego cielska pokrytego mieniac a sie te-
czowo uska miay grubosc nogi dorosego czowieka i z ich potez-
na masa mgby zmierzyc sie co najwyzej spory buldozer usypujacy
w okolicy przeciwpowodziowe way, ale jednoczesnie nawet najzwin-
niejsze ze stworzen nie zdoaoby umknac, znalazszy sie w jego po-
blizu.
Moi domownicy nie obudzili sie jeszcze i do okna z trudnoscia uda-
o mi sie przywoac tylko jedna z sistr, ktra, przetarszy oczy, zdoaa
dojrzec peznacy ogon weza. Gad wasnie opusci swoje leze i szybko
okraza dom, zmierzajac w strone jego frontu.
Wskazany by pospiech, totez ubraem sie w tempie stosownym
do alarmu bojowego i zbiegem na d. Mysl o wzieciu siekiery, noza
albo liny wydaa mi sie niedorzeczna, chociaz miaem dosc czasu, by
zadac sobie pytanie, po co ja tam wasciwie ide i na co licze.
Tu, w domu, czas pyna inaczej niz na zewnatrz,
o wiele wolniej,
i moje byskawiczne przygotowania okazay sie gorzej niz slamazar-
ne. Gdy znalazem sie na dworze, byo juz po wszystkim i zapada
zmierzch. Przy pobliskim strumieniu znalazem sasiada, ktry kon-
czy wasnie wrzucac do wody zakrwawione strzepy wnetrznosci.
By wyraznie zadowolony z przebiegu wydarzen i nie stara sie
ukryc podniecenia, opowiadajac ze szczegami o walce, jaka stoczy
z potworem nasz wsplny znajomy. W tonie jego gosu dao sie wy-
Tesknota

czuc owo znamienne poczucie wyzszosci wasciwe chciwym swiad-


kom niecodziennych wydarzen. Gdyby nie one, nie miaby o czym
opowiadac ani o czym snic.
Jak zwykle chcia mi dac do zrozumienia, ze znowu spzniem sie
na wspaniae widowisko, ktre zelektryzowao i pobudzio do zycia
caa wies. Ale nie smia; krepowaa go sama moja obecnosc i uspokoi
sie dopiero tedy, gdy zadaem mu krtkie, rzeczowe pytania, upew-
niajac go tym samym, ze nie jestem duchem ktregos z jego zmarych.
Mj znajomy nigdy nie umia wymwic poprawnie imienia tamtego
wiesniaka, ktrego osobe otacza we wsi zbozny lek. By tu zawsze, ale
zy na uboczu i tak na dobra sprawe nikt go dobrze nie zna, chociaz
kazde dziecko wskazaoby droge do niego.
Tajemniczy wiesniak mieszka nieopodal i wiedzia, ze przyjde.
Z wygladu by raczej niepozorny, ale schludny i zyczliwy. Nigdy nie
uzywa wielu sw, a jego ruchy byy rwnie oszczedne, chociaz nie-
wymuszone.
Nie mia nic kosztownego, nawet pogladw ani zamiowan; nie za-
uwazyem tez przy nim ani razu kobiety. Nie mozna go byo wiec
kupic, a tylko prosic, dlatego otacza go taki nieziemski spokj. Nie
rozumiem, dlaczego nie wzywano go do umierajacych.
Czeka na mnie. Chciaem zobaczyc jego trofeum skre tego za-
bitego sowem gada. Zaprowadzi mnie wiec do swojej szopy. Skra
zwisaa z wysokiej poway pomieszczenia, ktre teraz zdao mi sie
wielka stodoa, przeswietlona gdzieniegdzie promieniami sonca.
Wiedzia, czego potrzebuje. Sam nie potrzebowa nadziei, ale zna
jej cene. Dotkna reka wyprawionej ze znawstwem skry i powiedzia:
Ten nie by najwiekszy. Chciaem mu odpowiedziec: Wiem, Panie.
Ale powstrzymao mnie jego spojrzenie i powiedziaem tylko: Tak,
wiem, ten nic nie znaczy. Ale dobrze, ze tu jestes.
13 listopada 1999

214 J EZUS POSZUKIWANY


{
I przybyli do Kafarnaum. A bedac w domu, zapyta ich: O czym to rozprawialiscie
w drodze? A oni milczeli, bo rozmawiali miedzy soba w drodze o tym, kto z nich jest
najwiekszy. I usiadszy, przywoa dwunastu i rzek im: Jesli ktos chce byc pierwszy,
niechaj stanie sie ze wszystkich ostatnim i suga wszystkich. Potem wzia mae
dziecie, postawi je przed nimi i wziawszy je w ramiona, rzek do nich: Kto by przyja
jedno z takich dziatek w imieniu moim, mnie przyjmuje, a ktokolwiek by mnie
przyja,
nie mnie przyjmuje, lecz tego, ktry mnie posa. Odpowiedzia mu Jan:
Nauczycielu! Widzielismy kogos, kto nie chodzi za nami, jak wypedza
w twoim imieniu demony, i zabranialismy mu, bo nie chodzi za nami. Ale Jezus
rzek: Nie zabraniajcie mu, poniewaz nie ma takiego, kto by dokonywa cudw
w imieniu moim i mg zaraz potem zle o mnie mwic. Bo kto nie jest
przeciwko nam, ten jest za nami. Albowiem kto by napoi was kubkiem wody w imie
tego, ze nalezycie do Chrystusa, zaprawde powiadam wam, nie straci zapaty swojej.
A kto by zgorszy jednego z tych maluczkich, ktrzy wierza, temu lepiej by byo, by
zawiesic na jego szyi kamien mynski, a jego wrzucic do morza. A jesli cie gorszy
reka twoja, odetnij ja; lepiej jest dla ciebie wejsc kaleka do zywota, niz miec dwoje rak,

a pjsc do pieka, w ogien nieugaszony, gdzie robak ich nie umiera, a ogien
nie gasnie. A jesli cie gorszy noga twoja, odetnij ja; lepiej jest dla ciebie wejsc
kulawym do zywota, niz miec dwie nogi, a byc wrzuconym do pieka, gdzie robak ich
nie umiera, a ogien nie gasnie. I jesli cie gorszy oko twoje, wyup je; lepiej jest
dla ciebie jednookim wejsc do Krlestwa Bozego, niz miec dwoje oczu, a byc
wrzuconym do pieka, gdzie robak ich nie umiera, a ogien nie gasnie. Albowiem
kazdy ogniem bedzie osolony. Sl, to dobra rzecz, ale jesli sl zwietrzeje, czymze ja
przyprawicie? Miejcie sl w samych sobie i zachowujcie pokj miedzy soba.

Ewangelia Marka 9:33-50


W IELKI - MAY CZOWIEK

czniom nie udawao sie zadowolic swego Mistrza. Jego czuj-

U ne spojrzenie wciaz byo dla nich zagadka wiedzieli tylko,


ze ten czowiek patrzy i sucha troche inaczej niz oni i ze wie
o nich wiecej, niz sami byliby skonni to przyznac. Jezus musia ich
wspomc nieco tym zniecierpliwiony1 wypedzajac demona z epi-
leptyka, z ktrego zwiazaniem
bezowocnie mierzyli swe siy.
Wkrtce potem zapada cisza, gdy Nauczyciel zapyta ich w Ka-
farnaum, o czym rozmawiali w drodze do domu. Marek zna przy-
czyne tamtego milczenia2 , podobnie jak Pawe zna powd, dla ktre-
go uczniowie tak jak wszyscy nieznajacy Boga wstydzili sie wa-
snej nieudolnosci, gupoty i niemocy wobec ludzi, ktrym niesli wiesc
o Krlestwie Bozym3 .
Obecnosc Mistrza niepostrzezenie krepowaa ich cielesne chetki
uczniowie nie zauwazali jednak na razie, ze to wasnie ogarniajaca
ich bliskosc Ojcowskiego wysannika osmiela ich do zadawania pytan,
ktre ludzie tego swiata zbyliby oburzeniem lub kpina.
Kto z nich jest najwiekszy? Czy ten, ktry wypedzi najwiecej de-
monw, wypowiedzia najwiecej madrych sw, uzdrowi najwiecej
chorych, da najwieksza jamuzne, pozna zakryte przed innymi ta-
jemnice, wyzu sie ze wszystkiego, co posiada czy moze ten, ktry
pierwszy powiedzia: Tys jest Chrystus, Syn Boga zywego4 ?
Kosci Chrystusowy milczy dzisiaj, gdy syszy te nagie pytania
maluczkich, ktrzy stawiaja niepewnie pierwsze kroki na grskich
szlakach, jakby Ojcowskie sowo nie byo przeznaczone dla dzieci,
a pokarm i napj dla aknacych i spragnionych sprawiedliwosci.
Jakby wyniose, kamienne swiatynie
zamykay dary aski dla miych
1 Marka 9:14-27 3 Marka 9:28; 2 Koryntian 4:1-4
2 Marka 9:30-34 4 Mateusza 16:16
Wielki-may czowiek

Bogu domostw w konfesjonaach, na kazalnicach i skrzynkach na pie-


niadze
dla tych, ktrzy nie zadaja kopotliwych pytan i lubia odpusty
za krwawice niepodobna do krwawicy Syna Bozego.
Nie wiemy, czy apostoowie byli wwczas ojcami, ale musieli kie-
dys byc dziecmi takimi jak to, ktre postawiy przed nimi pewnego
dnia drogie im rece, aby nastepnie na ich oczach przygarnac do siebie
ze sowami:

Kto by przyja
jedno z takich dziatek w imieniu moim,
mnie przyjmuje, a ktokolwiek by mnie przyja,

nie mnie przyjmuje, lecz tego, ktry mnie posa1 .

Watpliwosc
Jana zrodzia sie natychmiast. Doskonale zrozumia,
ze to, co niedawno byo udziaem wszystkich uczniw, nie przystaje
do woli i sw Jezusa. Ze ich namietna troska o dobra sawe drogiego
im imienia niezupenie dogadza zyczeniom Mistrza, ktry bynajmniej
nie szuka wasnej chway, obdarowujac uczniw moca uzdrawiania
i wypedzania zych duchw.
Gdyby Jan mg stanac obok faryzeuszy, ktrzy oskarzali niedawno
Mesjasza o konszachty z Belzebubem2 na widok uzdrowienia opeta-
nego, bez trudu dostrzegby, ze kieroway nim podobne faryzejskim
pobudki, gdy wraz z ziomkami obrusza sie na egzorcyste niemajace-
go ochoty na ich towarzystwo. Musiao jednak upynac duzo czasu,
zanim orli wzrok Apostoa bez wahania osadzi Diotrefesa, ktrego
partyjne ambicje nie podobay sie jego miosiernemu Panu3 .
Zazdrosne spojrzenia i grzeszne zamysy uczniw okiezna krtki
i mocny postronek Patrona wielkich owcw dusz, ale dopiero po jego
smierci Jan zacza
rozumiec, na czym polega wielkosc krlewskiego
przyzwolenia4 dla wiezniw cudzych przekonan, kiedy Duch Swie-
ty upewni go o tym, ze on sam bardzo na nim skorzysta, bo aska

1 Marka 9:37; Jana 14:16-31 3 3 Jana 9-11


2 Marka 3:22 4 1 Jana 4:10

218 J EZUS POSZUKIWANY


Prawo weta i pare innych obywatelskich przywilejw Stwrcy

Wszechmogacego nie bya i nie jest na jego dziurawa kieszen, lecz


na pusta gowe i kamienne serce1 .
Rozdwojenie wsrd parszywej dwunastki ustapio wraz z bezpat-
nym nabyciem zrozumienia woli Panskiej2 i ochotna spolegliwoscia
wobec przykazan, ktrych wage i znaczenie objawi uczniom Duch
Ojcowskiej obietnicy, aby ci byli mocno przekonani o tym, ze uprzej-
mosc i nienaganne maniery Krla krlw to kosztowny i bezzwrot-
ny dar dla utytanych w bocie urwisw, ktrzy zgodnie pierzchneli
na widok zapowiadajacej sie hanby i kazni Syna Czowieczego.
Apostoowie niepredko polubili dzieci. Wkrtce po kazaniu w Ka-
farnaum, gdy udali sie w dalsza droge, Jezusa oburzya oczywista gu-
chota jego podopiecznych na dopiero co wydane przez Niego rozkazy
Ojca3 , ktre dzieciom przyznaway szczeglne prawa bynajmniej nie
ze wzgledu na ich watpliw
a skadin
ad niewinnosc, lecz ze wzgledu
na trudna do podwazenia zale zno s c od ramion wiekszych i o wiele
askawszych niz ich wasne.
Piotrowi jeszcze dugo po zesaniu Ducha nie miescio sie w go-
wie, ze jego Pan jest szczodry i askawy nawet dla poganskiej dziczy 4 ,
i dopiero Pawowe napomnienie w Antiochii przywoao do porzadku
krewkiego suge, ktry nie kwapi sie ze szczerym podjeciem lekkiego
brzemienia apostolskiej wiary5 .
Syn swego Ojca zosta przyjety, a jego gos na ziemi wysuchany
w niebie6 , ale ten potezny i cudowny przybysz nie prosi o to, co na-
lezao do Niego7 , i nie przyjmowa chway od ludzi, aby zadziwic
i wstrzasn
ac
tymi, ktrzy modla sie tylko, zeby wos z gowy im nie
spad i zeby nikt nie wykrad im podstepnie tego, co nazywaja wa-
snym.

1 Jana 16:8-15 5 Galacjan 2:11-16


2 Apokalipsa 3:15-21 6 Jana 12:28-30
3 Marka 10:13-16; Jana 5:30-32 7 Jana 17:8-10
4 Dzieje 10:24-29,33-35

219
Wielki-may czowiek

Ci otrzymuja zapate1 , ale zbraknie im w drodze kubka wody2 da-


nej z rak tych, ktrych ujmuje i pociaga tylko zywe swiadectwo przy-
3
naleznosci do Sprawiedliwego . I jedynie ci ostatni nie straca swojej
zapaty z jego swietych rak,
gdyz przyjmujac w swe progi smieci Pan-
skie, przyswiadcza tym samym, ze Bg mwi prawde4 , poniewaz da
maym ludziom wielka moc, a ich skromnym przykadem wiernosci
pociagn
a do nieba wygladaj
acych
nieznikomej nadziei.
Kiedy Pawe walczy o wiare Galacjan uwiedzionych obuda kam-
cw, postawi im przed oczami obraz przybysza zozonego niemoca
ciaa5 , ktrego niegdys przyjeli jak anioa Bozego tylko dlatego, ze w
czowiek nie mia na pozr nic, co zasugiwaoby na uznanie i poklask.
Ani mowy, ani pieniedzy, ani wygladu, ani zdrowia.
Ale ten czowiek by piekny wewnetrzny blask udziela sie kazde-
mu, kto sie don zblizy, a pokj, jaki czyni, i bogactwo, ktrym szafo-
wa, godne byy w ich oczach czci dla krlewskiego herolda.
Szczesliwe dni Galacjan skonczyy sie wraz z poddaniem karku za-
kamanym gaduom owym wszechwadnym i wyuzdanym piek-
noduchom, ktrzy obietnice wolnosci zamienili na transakcje kup-
na i sprzedazy, zwalniajac tempo marszu na swieta gre i odbierajac
chwae Bogu zywemu.
Jarzmo ciazyo trzodzie, ale ta, zapatrzona w swe prywatne me-
czenstwo, nie chciaa spojrzec na siebie oczyma swietego, ktry ich
obdarowa, rozciawszy
wprzd ich wiezy mieczem Panskim. Wprze-
gnieci w obce jarzmo Galacjanie spogladali teraz na Pawa jak na kata
e6 , ktry wymaga od nich zbyt wiele i ktre-
albo nielitosciwego rzadc
mu winni odszkodowanie za niedotrzymanie umowy o prace .
Pawe ubolewa nad ich uwikaniem w szatanskie szalbierstwa lu-
dzi o spaczonych umysach, a jedyne, co mg zrobic z przekonaniem,
to powiedziec im:

1 Mateusza 6:2,5,7-8 4 Jana 3:31-36


2 Mateusza 10:40-42 5 Galacjan 4:13-14
3 Marka 9:41 6 Galacjan 4:12

220 J EZUS POSZUKIWANY


Prawo weta i pare innych obywatelskich przywilejw Stwrcy

Spjrzcie na mnie, jestem taki sam jak wtedy.


Chcielibyscie wyupic sobie oczy i dac je mnie1 ,
zebym patrzy na was waszymi.
Chcecie zozyc mi ofiare pokutna, bo czujecie sie winni
wobec mnie, ze sprawiliscie mi zawd.
Ale to nie ja was oskarzam, kochani, tylko morderczy
zakon, w ktrym zozyliscie na powrt swoje nadzieje2
za namowa podburzajacych was rzezancw,
ktrych gorsza wasne rece, nogi, usta, oczy
i Bg jeden wie, co jeszcze.
Ci chcieliby wypenic wszystkie przykazania,
ale nie wypeniaja nawet tych, o ktrych wam mwia3 .
Pomstuja na zosnikw, ale wspomnijcie im o mnie,
a zobaczycie, jak zalewa ich wasna zosc.
Wyklinaja oszustw, zodziei, macicieli,

a sami sa wsrd najgorszych, bo nie wiedza, o czym
mwia i co zagarniaja, powoujac sie na Chrystusa.
Wypatruja cudzooznic i odstepcw od prawowiernej
nauki, bo tylko grzesznicy i heretycy uzasadniaja istnienie
tych wsciekych psw zerujacych
na ludzkiej nedzy.
W niebie smiertelnie by sie nudzili, bo tam zbraknie
obiektw ich zachannej troski4 .
Zobaczylibyscie moc ich miosierdzia,
gdybym stana przed nimi.
Gorsze was, przeszkadzam wam, bo ja sie nie zmieniem
wyscie sie zmienili i chcielibyscie dac mi wasne oczy
jak lalce, ktrej je wyupiono, zebym was usprawiedliwi,
tak jak wy sami siebie usprawiedliwiacie.
Wolicie kata od brata, bo schlebia wam status zwierzat
ofiarnych, ale niedoczekanie wasze,

1 Mateusza 5:29-37 3 Galacjan 6:12-13


2 Galacjan 4:8-11 4 Galacjan 4:17

221
Wielki-may czowiek

zebym przyja te wyznaczona przez obcych


role w waszym obrzadku.

Jestem tym, kim jestem nikim innym!
I mam wasne oczy. Nie mnie slepota dolega,
tylko wam skonnosc do mocnych trunkw,
ktrymi was poja. Myslicie, ze Ojciec wam zapaci
za te ofiary wydarte ciau?! Fige z makiem.
Ojciec paci tylko za wiernosc Synowi,
a wy zamiast sie zaduzac w synowska sprawiedliwosc,
to Mu ja skwapliwie spacacie, bojac sie wasnego cienia.
W ty na lewo! Albo lepiej szybko o mnie zapomnijcie,
bo pomiesza wam sie w gowach, kochani!

Tak mogaby i dzisiaj wygladac


potezna mysl Panska w ustach tych
najmniejszych , ktrzy gwatem porwali sie na niebiosa2 , bo pewnego
1

dnia ogarnea ich swieta trwoga i w jednej chwili pojeli, ze nie ma


dla nich ratunku, bo wszystko jest w nich krzywe, nieporadne, wul-
garne i gupie oprcz nadziei na to, ze dostana niedugo nowe ciaa,
w ktrych nie bedzie nic takiego, czego musieliby sie wstydzic i co
ukrywac, bo Pan ukrci zamysy wyniosych kpiarzy i szydercw na-
bijajacych
kabzy cnota Ksiecia Pokoju.
Przyjdzie i wykradnie tych wszystkich, ktrzy do nieba ida na pie-
chote3 i ktrych nie gorszy zadna czesc ciaa, bo Bg ich przyja
nie
dlatego, ze byli powsciagliwi,
przezorni, wspaniaomyslni, ze tryskali
zdrowiem, poczuciem humoru, nie wpychali sie bez kolejki, ustepo-
wali miejsca starszym, nie uzywali brzydkich wyrazw, prezerwatyw,
nie pluli z mostu do rzeki, nie nadmuchiwali zab i nie rzucali krzykli-
wym mewom chleba z karbidem, nie bawili sie na wysypiskach smie-
ci, nie prbowali wysadzic w powietrze pociagu, szanowali rodzicw,
a na pogrzebach i slubach zachowywali sie jak nalezy.

1 Mateusza 25:37-40 Dzieje 2:36-37; 16:26-31; 22:6-10


2 Mateusza 11:11-12; ukasza 3:12-14; 3 Kaznodziei 10:5-7

222 J EZUS POSZUKIWANY


Prawo weta i pare innych obywatelskich przywilejw Stwrcy

Nie dlatego Bg ich przygarna, ale zrobi to, bo On kocha smieci ,


a w zwyczaju ma czynic cos z niczego; bo chwae przygotowa sobie
nie z ust karmiacych
i ofiarnych, lecz ss acych
i bezwstydnych paso-
zytw aski owych dzieci1 , ktrych strzeze jak zrenicy swego oka2 .
Na tych, ktrzy nie lubia Panskich przykazan, czeka ogien ich wa-
snego wyrachowania, bo przewrotnosc diabelska wyjdzie do nich
z otwartymi ramionami i tysiacem zbawiennych porad, ktre upew-
nia ich o tym, ze na pewno znajdzie sie w ich nieskalanych umysach
jakies eleganckie, przekonywajace innych usprawiedliwienie dla nogi
kopiacej
w susznej sprawie, dla reki odbierajacej bogatym, aby dac
biednym, dla spakanych i zawiedzionych oczu, ktrym umknea na-
dzieja czystego zysku albo odwetu na nieprzyjacioach.
Bo miosc tak sadz
a uswieca wszystko: gwat, bezprawie, chci-
wosc, wyuzdanie, gupote, nienawisc, a nawet skamlac a w ponizeniu
pyche, ktrej jedyna chluba jest przyznanie sie do winy, aby Bg nie
wazy sie tknac
jej nieswietych splotw i musia docenic jej namietne
wyznanie wiary w szatanskie sztuczki.
Dzisiaj Bg sta sie towarem: tanim, wygodnym, przenosnym i nad
podziw uzytecznym. Przydaje sie w podrzy, w ksiegowosci, w pro-
wadzeniu koscioa, w uzdrawianiu, w ewangelizacji, w oczyszczaniu
wielkich miast z metw i wyrzutkw, w uwalnianiu z odrazajacych
naogw i w agodzeniu rodzinnych sprzeczek, w handlowych trans-
akcjach i kooperacji ekumenicznych koncernw aski sowem, jest
na zawoanie, na kazda godzine dnia i nocy. I tylko gdy nad wier-
nym pojawia sie obok Bozej chway i sup trawiacego go ognia, opa-
3
sa tuszcza zastyga w przerazeniu , bo wiara to zbrodnia woajaca
o pomste do nieba.
Ale Jezus Chrystus przyszed w ciele wasnie po to, aby jego umio-
wani mogli odmwic swiatu i oprzec sie nienawistnemu Ojcu tumul-

1 Psalm 8:3; Mateusza 21:14-16


2 Zachariasza 2:11-14
3 Izajasza 28:16-20

223
Wielki-may czowiek

towi pieniaczy, dla ktrych jego Syn sta sie asem atutowym trzyma-
nym w chciwych chway rekach.
Bg sta sie nieodzowny! Jakze mogoby go nie byc w Kosciele, kt-
ry wyznaje i czci Go jako Pana? Bg jest obowiazkowy, On po prostu
musi byc i juz przeciez sam to obieca. Nie moze przeciez nie dotrzy-
mywac sowa. Szach-mat. Koniec partii Bg jest nasz.
Owszem, obieca, ale nie kaza trzymac Go za sowo, tylko uwa z-
nie sucha c uwazniej niz braci, sistr, zon, rodzicw, uwazniej
niz tych zachannych drgnien ludzkiej duszy, ktra lubi wyreczac
Wszechmogacego i brac napiwki za serwowanie obfitych posikw
suto zakrapianych winem Bozego gniewu1 .
Dlatego speni sie prorockie zyczenie, aby Bg mia schronisko po-
drznych na pustyni2 , aby mg odejsc od swego ludu, opuscic ich
tak, by zostali sami ze swymi otarzami, kadzielnicami, bawanami,
z tysiacem
bezadnych mysli goniacych
jedna druga, z ostrzami ta-
niego miosierdzia zwrconymi przeciwko najblizszym, z mynskimi
kamieniami u szyi ciagn acymi
a usta i oczy3 .
ich w gebine zalewajac
Speni sie, bo wiele moze modlitwa sprawiedliwego4 na pohybel
gorszacym
maluczkich hanba zapatrzonego w siebie cierpietnictwa,
ktre wszystko chce wiedziec, poznac i zrobic, tylko nie chce znac
i widziec Swietego, bo milsze jest mu obce jarzmo niesprawiedliwych
sedziw i kamcw z pieka rodem.
Kosci zapomnia o prawie weta dla Niestworzonego. Ujarzmi
wody i gebie ludzkich namietnosci, pobudowa swiatynie i obmu-
rowa sie fasadami teologicznych formu i obrzadkw, zabezpieczy
sie przed posadzeniami
o sekciarstwo, przed przesladowaniami i szy-
derstwem jest piekny, wzniosy i. . . pusty, i gdy rozlega sie w nim
pacz mezczyzny, wierni zatykaja uszy, odwracaja oczy, chowaja rece
do kieszeni, a nogi ich same wykonuja w ty zwrot , bo nie chca pa-

1 Daniela 1:3-8 3 ukasza 17:1-4


2 Jeremiasza 9:1-2,9-14 4 Jakuba 5:16-18

224 J EZUS POSZUKIWANY


Prawo weta i pare innych obywatelskich przywilejw Stwrcy

mietac o tym, ze za bolescia sugi Panskiego stoi bolesc i gniew Ojca


na niewiernosc trzody1 .
Kosci jednak nie zdoa zabezpieczyc sie przed prawda, ukryta
jak miecz w ustach przychodzacego w mroku Medrca, ktry wkracza
do grodu wojownikw i burzy umocnienie, w ktrym pokadano uf-
nosc2 . Ale beda posrd tych najposledniejszych i najmniej walecznych
tacy, ktrych nie zgorszy wasne oko i ktrzy nie zapragna obdarowac
Udreczonego wasnym, ale spojrza na siebie oczami Medrca z Naza-
retu i powiedza szeptem krtko, a tresciwie: Boze, badz miosciw
mnie, grzesznemu.
Rwace strumienie zywej wody popyna z wnetrza tych, ktrzy za
nic w swiecie nie beda chcieli byc podobni do niepowsciagliwego
greckiego mocarza, syna boga Olimpu i ziemskiej kobiety. Tamtemu
nakazano oczyscic zapuszczone stajnie krla Augiasza, a w prze-
myslny heros skierowa w nie wody pobliskiej rzeki. Zrobi to, bo mu-
sia ciazy nad nim bowiem gniew maych bogw za wasnorecznie
popenione zbrodnie.
Mocarz Izraela nic nie musia, a gniew Boga zywego zaciazy nad
Mesjaszem nie dlatego, ze zgrzeszy, ale poniewaz sam sta sie grze-
chem za tych, ktrych da Mu Ojciec.
Ten Czowiek nie by bohaterem, lecz Swietym wiedzia o tym,
dlatego nikomu na ziemi nie poleci pracy ponad ludzkie siy. Wyko-
na ja za nas jak mistrz ciesielskiego rzemiosa i wskaza na Jakubowa
drabine3 , po ktrej umie wchodzic do nieba kazdy przyzwoity wie-
sniak, jesli wierzy, ze przykazania Panskie sa jak niezwykle praktycz-
ne szczeble ratunkowej drabiny, pozwalajacej umknac przed pozoga
i zniszczeniem.
Z ust tych zbiegych przestepcw wyjdzie spiewna podzieka za nie-
wysowiony dar aski, ktra bardzo zdziwi i niemile zaskoczy nie-

1 Powtrzonego Prawa 20:10-20; Marka 3:5; 2 Przysw 21:22-23,26-31


ukasza 13:34-35 3 Jana 1:51; Rodzaju 28:11-17

225
Wielki-may czowiek

wierne achudry chcace znalezc sie w niebie legalnie, z trzosem zasug


dla potomnosci, gadkim licem i w otoczeniu orszaku wielbicieli.
Dla nich spotkanie z Sedzia Izraela nie bedzie juz nawet marze-
niem na gos trab pierzchna w rozpadliny ziemi1 , gdzie strawi ich
jak stos pazdzierzy ogien buntu, ktry sami wzniecili pomieniem wy-
studiowanej przed lustrem pokory. Rycho porzuca sciskane w rekach
do ostatniej chwili rachunki i pokwitowania za czyny swej wiary, gdy
Bg przypomni im, na ile oszacowali Sprawiedliwego, skoro wielkosc
jego aski zmierzyli wasna wielkoscia2 , oczekujac za krlewskie dary
o wiele wiecej, niz przewidywa dla uczniw Mistrz z Nazaretu.
Bo wielkim pielgrzymom, zwiastunom prawdziwie dobrej wiesci,
mia wystarczyc kubek wody z rak, ktre same wyciagaj a sie do ich
ust i oczu spragnionych widoku Ziemi Obiecanej, poniewaz wraz z ich
obecnoscia slepi przejrzeli, a wiezniom zsuney sie z ng kajdany.
Ci otrzymaja zapate za to, ze nie pluneli w twarz tym, z ktrych
kazdy mwi im, patrzac prosto w oczy: On zyje. Posa mnie do was,
zebym wam to powiedzia. Znam Go, obieca, ze wkrtce przyjdzie.
Wierzcie ewangelii. Czuwajcie i mdlcie sie, nie spijcie i zachowajcie
pokj w danych wam granicach.
Jan musia nieraz przypominac sobie tamto agodne i cierpliwe na-
pomnienie, ktre pzniej pozwolio mu zrozumiec, ze prawdziwa, do-
skonaa wielkosc czyni wielkimi tych, o ktrych zabiega, bo przywra-
ca im niewidzialna moca miare ich kruchego istnienia, z ktrego sa-
ma czerpie, dzieki tajemnej wiezi z ukrytym w swiatosci niedostepnej
Krlem duchw.
Trudno wskazac czowieka, ktry by czesciej niz on przypomina
wiernym o tym, na czym polega i czemu suzy miosc do Boga3 . Ten
najstarszy wiekiem aposto przykazania Panskie mia w trzewiach.
Nie mwi o nich zbyt wiele, nie szuka ich goraczkowo
z mysla o eg-
zaminie dojrzaosci4 , obywa sie bez zbednych sw, bo Sowo za-

1 Ozeasza 10:5-8; ukasza 23:27-31 3 1 Jana 4:10; 5:3


2 1 Koryntian 2:10-15 4 1 Jana 5:10-12

226 J EZUS POSZUKIWANY


Prawo weta i pare innych obywatelskich przywilejw Stwrcy

mieszkao w nim przez wiare1 , a ktos, kto kocha, oszczedza bliznim


czekw bez pokrycia.
Prorok bowiem to nie ten, co mwi o Bogu, lecz ten, ktry Go wi-
dzi i czyni to, co On. I kazdy, kto go zobaczy, wie, ze aska to cos
bardzo kosztownego, skoro on sam tak czesto mwi nie. Bo Bg moze
odmwic nawet wiernemu apostoowi2 , a cz dopiero tym, ktrzy nie
chca Go znac, przekrecajac
prosta mysl Panska i kaprysnie obrusza-
jac
sie na juz zapade Boze wyroki, jakby czekali nie na Niego, lecz
na kolejna podwyzke wynagrodzen (okupiona godowym strajkiem)
od wadcy tego swiata za morderczy, a upojny trud stawiania prze-
szkd na rwnej drodze i apania pocztowych goebi z wiesciami z li-
nii frontu.
Na tym swiecie wiele rzeczy da sie zaatwic, ale nadzieja tchnie tyl-
ko Duch Bozy, bo szafuje nie wedle zasug, lecz wedle upodobania3 .
A Bogu tylko jedna rzecz na ziemi sie podoba.
Tak bardzo sie podoba, ze schyla sie i podnosi kazda drobine4 ,
kazda czastk
e swego stworzenia, ktremu brak tego wszystkiego, co
On ma w obfitosci. I mwi wszystkim wok: To moje! To nalezy
do Mnie i tylko do Mnie, bo Ja jestem Pan.
2 lutego 2000

1 Jana 14:23-24
2 2 Koryntian 12:7-11
3 1 Koryntian 12:7-11
4 Jana 6:12-13,34-58

227
Wielki-may czowiek Odsona

P P P

Exposition
Mowa o zgorszeniu1 nalezy do najbardziej kategorycznych orze-
czen Sedziego zywych i umarych. Drastycznosc uzytych w niej obra-
zw miaa bowiem efektywnie konkurowac z odwiecznymi klipami
gwatu i przemocy, za ktrych posiadanie ludzie chetnie oddaja swj
czas i pieniadze.

Niewiele zego wynika z folgowania namietnosciom, ktre chciwy-
mi oczami sledza doniesienia o krwawych jatkach i gwatach na nie-
letnich, podsumowujac dalekie od ich trzewi obrazy cudzych udrek
wyrazami swietego oburzenia. Niewiele zego, ale tez nic dobrego.
Para uchodzi w gwizdek, a koa ani drgna. Nawet najpotworniejszy
obraz okaleczenia ciaa nie jest bowiem zdolny upomniec sie w ludz-
kiej duszy o odrobine wyrozumiaosci dla godnych jej bliznich, a cz
dopiero mwic o tym szerokim, krlewskim wylewie anielskiej do-
broci, przyzwoitosci i powabu, ktry bywa udziaem stesknionych za
Zbawca swietych.
Bg jest dawca cichym, poteznym i niezmozonym, a kazdy jego
dar w rekach wiernego objawia innym jego zarliwosc i szczodrosc.
Bg nie jest moralista, a to znaczy, ze jego zyczenia nie maja wiele
wsplnego z oczekiwaniami tych wszystkich, ktrzy chcieliby jak
Jan wwczas2 aby blizni dorwnali ich zapaowi, uczciwosci, eru-
dycji, pojetnosci aby byli przynajmniej (!) tacy jak oni.
Bg nie tumaczy sie i nie ociaga;
zawsze wychodzi naprzeciw, bo
chce zawrze c z czowiekiem znajomo s c nie dlatego, ze spe-

1 Mateusza 5:20-48 2 Marka 9:38

228 J EZUS POSZUKIWANY


Prawo weta i pare innych obywatelskich przywilejw Stwrcy

ni on jakies jego wymagania, ale wasnie dlatego, ze nie speni zad-


nego.
Przyzwyczajonym do bawochwalstwa uczniom nie przyszo jesz-
cze do gowy, ze swa zaleznosc od Ojca w niebie mogliby zademon-
strowac prosciej1 i skuteczniej, niz domagajac sie od innych ulegosci
wyacznie
na podstawie zewnetrznych atrybutw darowanej im wa-
dzy. To wasnie uzyskaniu upragnionej przez Jezusa wiarygodnosci
swiadkw jego udrek miao posuzyc ostrzezenie przed zastawianiem
puapek i przeszkd na drodze najmniejszych.
Uczniowie musieli nie zdawac sobie sprawy z tego, ze sami sa
wsrd tych ostatnich , ktrym Mistrz wyjednywa aske u Ojca i ua-
twi wejscie do Krlestwa, znisszy zakon przykazan2 . Chcieli, aby
Mesjasz naleza tylko do nich i zeby ich wasna wielkosc mierzona
bya miara, jakiej pozadali,
a nie jaka mieli pokochac.
Janowe swiadectwo prawdy zadao kam jego wasnej duszy, choc-
by w mistrzowskim obrazie rozmowy Nauczyciela z uzdrowionym
przezen slepcem3 . Gdyby ten starzec, spisujac swa relacje, przyzna-
wa sobie wwczas te prawa, na jakie chciwie powoywa sie wraz
z uczniami w okolicach Kafarnaum, nie daby dojsc do gosu prawu
aski, ktre ufnoscia wskazuje na swego dobroczynce. Nawet Jezus nie
obruszy sie na owego szczodrze obdarowanego wzrokiem czowieka,
ktry rzek do Niego:

Ktz to jest, Panie, bym mg w niego uwierzyc?4

Kim jest ten Syn Czowieczy, o ktrym mwisz?


Na to pytanie uczniowie mieli odpowiadac maluczkim swym zy-
ciem do konca wasnych dni, bo prawem dzieci jest znac Ojca i prosic
Go o to, co przystoi przyszym, usynowionym przezen wspdziedzi-
com, a nie wyudzac oden zadatki na poczet ich wasnej chway jak
starszy brat, ktry ku Ojca w oczy tym, ze oszczedzi Mu wydatkw

1 Jana 16:24 3 Jana 9:35-41


2 Efezjan 2:14-17 4 Jana 9:36

229
Wielki-may czowiek Odsona

na zbroje wyzutej z siebie wiary1 , ktra za tajemnym poruczeniem


2
Wszechmogacego przywdzia modszy3 .
Zadza
wadzy i uznania musiaa jednak byc osadzona przez Du-
cha prawdy, a nie ducha faszu, ktry moralizuje, skazujac na banicje
i zapomnienie kazdy niedoskonay i nieczysty poryw ludzkiej woli,
a pozostawia odrazajace dla najmniejszych, zimne tchnienie senten-
cjonalnej, pustej i wyniosej nauki, ktrej jedyna trescia jest ponizanie
ludzkiej kondycji przebranej w pokutna szate bezcielesnej zudy4 .
Wymowe owych bluznierstw ujawniali i napietnowali pzniej
wszyscy apostoowie, zdajac sobie juz doskonale sprawe z tego, ze
aby zmadrzec,
trzeba zgupiec5 , a zeby byc wyniesionym, trzeba zejsc
na ziemie i lepiej przyjrzec sie Synowi Czowieczemu. Nie byo bo-
wiem bynajmniej przypadkiem, ze to wasnie w obecnosci Czystego
ujawniay sie nieczystosci jego podopiecznych bya to regua zba-
wienna dla wszystkich znalezionych przezen, uwolnionych i oczysz-
czonych maych istnien, ktrym za jego sprawa i moca odechciao sie
potepiac bliznich za to, ze ich nogi spiesza do zego, rece siegaja po cu-
dza wasnosc, a oczy wypatruja chciwie niegodziwosci bliznich, nie-
usprawiedliwiajacych wszakze tych wasnorecznie popenionych6 .
Dzisiaj doniesienia o nieprawosci swiata zastepuja sprawiedliwosc,
a ewangelia staa sie niesprawdzona i watpliw a pogoska, nieledwie
bazarowa plotka w ustach niepamietajacych, ze miosc okrywa i leczy,
a nie obnaza i choszcze dzieci, ktre i bez tej posugi dobrze wiedza,
ze duzo im brakuje do sprawiedliwosci Bozej, a w zwiazku z tym ze
nie stac je na bilety do raju stemplowane przez automaty aski.
Stac je jednak na odprawienie spod swych domostw nieproszonych
gosci, ktrzy do Chrystusowej posugi maja zbyt ciezka reke, chwieja
sie na nogach i ktrych oczy, zamiast przysugujacego posancom do-
brych wiesci kubka wody, szukaja kielicha, bo o Bogu, ktrego niezbyt

1 ukasza 15:29-30 4 Mateusza 25:41-45


2 Jana 10:17-18 5 1 Koryntian 3:18-20
3 ukasza 15:12-21 6 Izajasza 5:18-23

230 J EZUS POSZUKIWANY


Prawo weta i pare innych obywatelskich przywilejw Stwrcy

predkie nadejscie zwiastuja, lepiej ponoc sie gada w miej i swobodnej


badz
pogrzebowo-podniosej (namaszczonej ) atmosferze.
Co niektrym z nich lepiej bedzie porzucic niezbyt krlewska hipo-
teze o chorobie Pawowych oczu. Moze wwczas, za sprawa plwo-
cin i masci Panskich, sami przejrza1 , zamiast wciagac we wasna
bezwstydna obude tych, ktrzy susznie powatpiewaj a, czy Aposto
mg kadzic swym umiowanym i atwowiernym Galacjanom za zo-
zona mu uprzednio ofiare z ich najlepszych checi2 .
To nie w jego stylu, tak jak nie byo i nie jest w stylu Sprawiedli-
wego robienie wody z mzgw ludziom i tak ostatecznie otumanio-
nych strachem przed mysla, ze ich oczy nie widza tego, co powinny
widziec, a nogi i rece nie robia tego, co wedug ich rozwscieczonych
jadem suflerw winny robic.
Nogi sa do chodzenia, rece do brania i dawania, a oczy do patrzenia.
Tylko ze gowa nie jest do myslenia o czubku wasnego nosa, lecz o
tym, jak ujsc przed zagada i jeszcze niezle zarobic3 za zbawienne, a
nie krepujace
innych swiadectwo wspartej Ojcowskim Duchem wiary.
Dzisiaj niechec staa sie grzechem. Chrzescijanin nie moze po pro-
stu powiedziec: Nie chce mi sie. Nie mam na to ochoty. Nie, dziekuje.
Nie moze odmwic, bo usunie mu sie grunt spod ng. A na czym stoi?
Na Chrystusie. A jesli Panu sie cos nie podoba?. . . Czy Bg moze nie
miec ochoty na pieczetowanie koscielnych szkieletw, teologicznych
traktatw, programw odnowy, pustych deklaracji i frazesw o mio-
sci ogarniajacej
wstretne dla oczu bydleta?
Czy moze nie miec ochoty na cos, co Jemu nie suzy? Moze. A czy
oczy widzace przeniewierstwa, obude, sprzedajnosc, pustosowie
moga przeszkadzac ich wascicielowi czy, dajmy na to, prorokowi
moga przeszkadzac wasne oczy, stac sie dlan sidem i puapka na dro-
dze?

1 Apokalipsa 3:17-18
2 Galacjan 4:15-16
3 ukasza 14:12-14; 16:1-9; 18:22

231
Pan uzna, ze moga, dlatego powiedzia takze, ze lepiej je wyupic,
niz pjsc do pieka za wmawianie innym, ze nie sa kochani, bo na-
zywaja rzeczy po imieniu, lubia proste pytania i proste odpowiedzi,
a nie lubia ani przydugich czy zbyt wzniosych kazan, ani kosztow-
nych ukadw i poufaosci kredytowanych przez osikw i krzykaczy
aski .
Lepiej wyupic takie oko, bo tkwi w gowie, ktrej szkodzi nadmiar
wrazen, a z nim kopotliwe dla jej nieczystego sumienia bogactwo mi-
osierdzia Bozego nad przemijajacym swiatem. A niewiara to badz
co
badz
o wiele wiekszy grzech przeciwko Bogu niz prosty chirurgiczny
zabieg na ciele, ktre i tak przeciez w proch sie obrci.
Ci, ktrzy wyznaczaja ramy cudzych poczynan, winni wiec przede
wszystkim zorientowac sie, jakie ramy Bg wyznaczy im samym i czy
nieopatrznie nie pomogli Mu w podjeciu brzemiennych w skutki po-
stanowien okupionych nie cakiem niewinna krwia. Bo prosba staje
sie zbawiennym rozkazem tylko w ustach mezw i niewiast miosier-
dzia, ktrzy w rekach trzymaja miecz Panski, a nie kij i marchewke
i ktrym nie wszystko, co ludzkie, jest obce.
M ADRO
S C I OBJAWIENIE

ieszkaem juz dosc dugo w portowym hotelu, zeby przy-

M wyknac do obrazkw dnia codziennego. Sposrd bardziej


rzucajacych
sie w oczy uderza zwaszcza ten, od ktrego
pochodzio niezbyt wytworne miano kwatery dla robotnikw spoza
miasta.
Nawet nieuwaznym gosciom moich kolegw nie przedstawiao tru-
du uzmysowienie sobie, ze okreslenie ogiernia, nawet jesli odrobine
nieprzyzwoite, nie grzeszy przynajmniej owym bezpodnym, jezyko-
wym wyuzdaniem moralistw1 , dla ktrych sam widok podchmielo-
nej portierki czy pekatej teczki celnika schodzacego
trapem ze statku
woa w wielu niezbyt madrze dobranych sowach o pomste do nieba.
Wizyty konczyy sie o dwudziestej drugiej, ale przynajmniej jednej
z dozorczyn o tej porze oficjalny ton gosu zniza sie jedynie do po-
ufnego, zatrwozonego zaledwie o wasna posade jeku, zanim jej oczy
nie przymkney sie na kolejny przemyt towaru.
Towar nie by zbyt drogi mao kogo byo tam stac na zawodowe
prostytutki stajace
zwykle w okolicach portowych barw i restaura-
cji przyprowadzanym przez dokerw kobietom zazwyczaj brako-
wao wiec tupetu bardziej ceniacych
swe ciaa, choc nie zawsze szczo-
drzej obdarowanych wdziekiem, cr Koryntu.
Miay zapewne w ustach jedynie smak niezbyt drogiego wermutu,
musujacego
szampana albo wdki z pepsi-cola, a w przymglonych
oczach maa nadzieje na wytchnienie po dniu, o ktrym wolay za-
pomniec. Ich niepewny, zagubiony usmiech tylko dewocja osadziaby

jako lubiezny by w nim zaledwie cien owej rozneglizowanej i nie-

1 Rzymian 2:11-29
Madrosc
i objawienie

szkodliwej kpiny naleznej wszystkim ludziom na tej ziemi, dla kt-


rych frywolnosc i bezwstyd nie maja swych odpowiednikw w niebie.
Oddaway sie za darmo, dobrze o tym wiedzac, nawet jesli zapo-
minay, ze robotnik akordowy inaczej wyglada wieczorem, a inaczej
rano. Niektre z nich wypaday z roli, stajac sie atwym obiektem me-
skich szyderstw i brutalnosci, ale tym, ktre spodlay we wasnych
oczach i pprzytomnie bakay sie tygodniami od jednego do drugie-
go pokoju, rzadko skapiono wstydliwych odruchw litosci podtyka-
pod nos kawaek chleba1 .
jacej
Tylko najwstretniejsze typy a nie byo ich ani mniej, ani wie-
cej niz gdziekolwiek indziej geboko urazaa nawet najskromniej-
sza mysl o odpowiedzialnosci za te splugawione ich wasnym sa-
dem wywoki, jakby sabosci kobiet byy dla nich samych jedynie
odwiecznym usprawiedliwieniem2 pozwalajacym ich namietnemu
garstwu na opase, tegie wyroki nad niesprawiedliwoscia i korupcja
wiekszych od siebie ludzi znienawidzonej przez nich na wyrost wa-
dzy.
Trzej modzi mezczyzni mieszkajacy w pokoju naprzeciw sanitaria-
tw mieli wasnie cos z owej dziarskiej, dobrze upozorowanej arogan-
cji, ktrej nie znalazem u moich rozchestanych i czesto nazbyt wy-
lewnych kolegw z pracy uparcie zapraszajacych mnie na kieliszek.
Byli obowiazkowi
i dobrze zorganizowani. Pili takze dosc syste-
matycznie, ale bez wiekszego wysiku godzili libacje z robota. Spo-
tkaem pzniej wielu ludzi, ktrzy bardziej ostentacyjnie niz oni
i z o wiele bardziej wzniosych we wasnym odczuciu pobudek obno-
sili sie ze swym zyciowym uporzadkowaniem
i problematyczna tylko
dla nielicznych oczu godnoscia. Nawet jednak sposrd pozyczajacych
ode mnie pieniadze wolaem tych, ktrzy nie starali sie jak ci ostat-
ni o wrazenie, ze ich sprawa zalicza sie do gardowych.
W kobiecie, ktra pewnego razu zastaa mnie pod prysznicem, roz-
poznaem wasnie narzeczona jednego z nich. W meskim hotelu nie

1 Ezechiela 16:49-50 2 Ezechiela 16:51-52

234 J EZUS POSZUKIWANY


Deszcz pada na nasza miosc

przewidziano nadwyzek luksusw i tylko w nielicznych kabinach


ustepw drzwi daway sie jakos domknac, nie mwiac juz o tym, ze
kazdy z dwch natryskw na pietrze oddzielony by od czesci z umy-
walkami tylko z jednej strony.
Nikt nie narzeka widok meskiej nagosci nie wzbudza nie tylko
posadze
n o ekshibicjonizm (mao kto zna znaczenie tego sowa), ale
po prostu zadnych swietych namietnosci pietnujacych zawsze raczej
bezwstyd niz bezhoowie. Totez zaskoczyo mnie zaledwie to, ze ko-
bieta podesza do mnie.
Bya co prawda podchmielona, ale nie na tyle, bym mg pozbyc
sie rozsadnego
przypuszczenia, ze nie pomylia kierunkw. Lekkie
oniesmielenie nie zatrzymao tez jej reki, ktra dotknea mojego ramie-
nia, jakby sowa czy moge, czy powinnam, czy to wypada straciy
dla niej znaczenie na widok niezbyt skrepowanego jej obecnoscia ciaa
obcego mezczyzny.
Zanosio sie na to, ze chce sie po prostu przytulic. W kazdym razie
moja agodna perswazja majaca uprzytomnic jej, ze niechybnie zmo-
czy sobie sukienke, nie odniosa skutku i pomimo moich zbyt taktow-
nych usiowan udao jej sie jedna reka objac mnie wp, stajac tym
samym wprost pod strumieniem wody. Dopiero wwczas, nie majac
ochoty na komplikacje, wyprowadziem ja z kabiny jak sie okazao,
w sama pore.
Do dzisiaj nie mam pewnosci, czy prysznic nie by dla niej wieksza
zacheta do tej ekstrawagancji niz moje ciao. Skwapliwie wprawdzie
potwierdziem niestosownosc jej zachowania wobec nieco wstrzasni e-
tego, lecz wdziecznego mi za trzezwosc i rozsadek swiadka, ktry
za chwile wpad do azni w poszukiwaniu niezbyt trzezwej za swo-
ja sprawa wybranki. Ale mezczyzna w mojej sytuacji nie moze miec
czystego sumienia, nawet jesli w takiej chwili nie pomysla o bardziej
ustronnym miejscu, gdzie sa mozliwe rzeczy, o jakich nie snio sie ma-
drym i roztropnym.

235
Madrosc
i objawienie

Ja oczywiscie pomyslaem. Myslaem nieraz pzniej o takim miej-


scu, gdzie wyrokuje sie zawsze na rzecz winowajcw, jesli trafia tam
jakims cudem, gdzie nie ma zadnej granicy miedzy czynem a sowem,
bo kazdy sad
bije jakby ze zrda wszelkiej tozsamosci i wiedzy o niej,
gdzie nie ma zadnej utajonej grozy, pekniecia, szczeliny, wewnetrz-
nej pustki i martwoty skazanej na sama siebie, zapijanej tanim wi-
nem w obawie przed odrzuceniem, ktre staje sie faktem podobnym
uszkodzonej przez rafy krypie bez sternika.
Czowiek nie powinien byc tak zaskakiwany, tak bezlitosnie zdany
na pozory myslaem. Tyle razy nie wiedziaem, jak sie zachowac,
szukajac w goraczkowym
pospiechu jakiegos wzoru, oparcia, tak cze-
sto wstydziem sie z powodu zle skrywanej blagi czy przechwaki, iz
gotw byem sadzic,
ze faktyczna moja nagosc byaby lepsza w oczach
mojego maego sedziego od przeswitw zle skrojonego, szytego nie
na moja miare i podartego ubioru, swiadczacego o moich kombina-
cjach i unikach. Nie miaem tyle si co inni. Nie udawaa mi sie zad-
na wirtuozeria ani prawdziwe mistrzostwo, ktre jawnie badz skrycie
podziwiaem, zadajac sobie tylko jedno tak rzadko zadawane pytanie:

Kim jest ten mistrz? Czy on mnie zna?

Odpowiedzi przychodziy coraz predzej, w miare jak doroslaem,


nie doczekujac sie gosu potwierdzajacego niejasne przeczucie, ze po-
tega mojego nieznajomego na niewielu robi wielkie wrazenie. Stara-
em sie byc przynajmniej szlachetny, sadz ac za innymi, ze szlachet-
nosc cechuje sie wasnie gotowoscia obrony szczytnych przekonan,
a wbrew poczuciu, ze tak niesprecyzowana postawa uczestnicze w ja-
kiejs niesychanej perwersji owocujacej w moim wasnym zyciu je-
dynie potegujacym
sie i potworniejacym
strachem przed ponizeniem
i upadkiem. Rozsadek by w moich oczach najoczywistszym przeciw-
stawieniem szlachetnosci, bo jedyna dostepna mi jego miara byo wy-
rachowanie i nieskromnosc rynku wszechobecnych usug dla ludno-
sci.

236 J EZUS POSZUKIWANY


Deszcz pada na nasza miosc

Kiedy staraem sie w chwilach trwogi uporzadkowac


wasne my-
sli, z trudem uzyskiwaem zaledwie mglista swiadomosc nagich (czyli
wedug mnie nieprzyzwoitych , wstydliwych) faktw:

Bronie innych nie mozna inaczej nazwac tego, kiedy ktos


w najbardziej zeszpeconych zadzami istnieniach dopatruje sie
znakw niemego, uspionego czowieczenstwa. To za duzo
kosztuje. Kto za to paci? Kto mi za to paci za te nic nieznacza-
ce dla innych akty woli, ktre uwazam do tego za swoja swieta
powinnosc? Cz to za swietosc to jakis obed pasozytujacy

na resztkach moich si! Dostrzegam i doceniam dobre strony
kazdej rzeczy, poniewaz boje sie, ze ktos spojrzy na mnie gorzej
niz ja sam na siebie.
Czy ktos, kogo spojrzenia sie obawiam, moze byc mniejszy ode
mnie, skoro nawet spod moich drzwi ludzie odchodza jakby
bez brzemion? Czy to suszna obawa? Suszna, jesli moim se-
dzia byby ktokolwiek z tych, ktrzy chodzili po ziemi. Nie
mam nic na swoja obrone wobec tych, ktrych czyny i sowa
zbadaem sa mae, ale jest ich duzo, bardzo duzo. Oni nie sa
silniejsi, sa sabsi, tylko o tym nie wiedza. A skoro nie wiedza,
ze sa sabi, to czy moga zagrazac komus, kto wie o tym az za do-
brze? Czego oni nie wiedza, co ja wiem? Ja przeciez cos wiem!
Cz to takiego kazao mi pewnego dnia wyjechac, porzucic
wszystko, co znaem: rodzine, studia, mysli o przyszosci, zna-
jomych? Gdzie jest ta sia? Czegos chyba nie zrozumiaem czy
mozna zrozumiec cos, czego sie nie zrobio? Nie, ale ja to zro-
biem, a sam przeciez nigdy bym tego nie wymysli tego nie
wymysliby zaden czowiek przy zdrowych zmysach. Czy ja
je mam, bo jesli ktos mi nie powie, dlaczego to zrobiem, to nie
ma dla mnie nadziei. Jesli Boga nie ma, to jestem szalony, bo nic
mnie nie usprawiedliwia z tego, co zrobiem bez najmniejszego
wahania. Kto jest Bogiem czy ja Go znam?

237
Madrosc
i objawienie

Czy Boga mozna spotkac i nie wiedziec o tym? Czy


On sie nigdy nie przedstawia, czy jest mniej taktowny i mniej
uprzejmy ode mnie?! Tyle rzeczy rozumiem i umiem obliczyc,
ale nie wiem, kim jestem i kto mnie obliczy. Czy to ja jestem
winien tego caego zamieszania wok mnie, tych penych tro-
ski i ubolewania spojrzen moich bliskich mwiacych mi, ze cos
sobie ubzduraem? To nie jest moja wina!
A czy to w ogle jest czyjakolwiek wina, czy mam jakakolwiek
szanse na odnalezienie tego sprawcy domniemanego przestep-
stwa przeciwko normom i obyczajom? Czy popeniem jakis
bad,
ktrego zauje, czy chciabym wrcic? Nie, zupenie mi sie
to nie usmiecha. Nie umiem cofac czasu, ale nie widze waznego
powodu, dla ktrego miabym sie wstydzic tego, co zrobiem
wystarczy, ze inni mnie sie wstydza.
Po prostu patrze i widze, a jakis dziwny gos mwi czasem
do mnie, a ja nie wiem, czyj to gos, co mwi i czy w ogle jest
to gos. Czy dlatego tylko miabym zapasc sie pod ziemie? Nie
wiem. Ale nie jestem Sokratesem. Ja cos wiem! Nie moge po-
wiedziec, ze nic nie wiem. Nie wiem tego! Dokadnie tego. Nie
chce wiedziec duzo, nie jestem i nie chce byc medrcem to zbyt
uciazliwe i nie na moja pusta kieszen. Jestem gupcem kogo
mam prosic? Te kobiete w poradni, ksiedza, zone, lekarzy?
Nie jestem chory, tylko czasem dusi mnie jakas zmora to oni
sa chorzy z tymi swoimi dobrodusznymi banialukami, ktre
rozsypuja sie jak zabawki, gdy lepiej im sie przyjrzec, z tymi
idiotycznymi, niespokojnymi pytaniami ordynatora, co to ma
barek w gabinecie (Jak sie pan dzisiaj czuje? Czy cos panu do-
lega, panie Pawle?). Oni nic nie wiedza o litosci. Sadz a, ze cos
maja, ale dla mnie nie maja nic.
Zapisaem sie na oddzia, zeby sie przekonac, czy wezma mnie
za obakanego,
wiedzac,
ze tak bedzie i ze nie moze byc inaczej.
Operuja pojeciem normy klinicznej i stosuja je, jak chca, pilnu-

238 J EZUS POSZUKIWANY


Deszcz pada na nasza miosc

jac
tylko, aby odchylenia od normy stwierdzano u tych, ktrzy
sie skarza, badz
na ktrych bardzo skarza sie inni. W moich
rekach i oczach wszystko prchnieje, rozazi sie, jest krzywe,
zepsute, rozdwojone.
Ale skad ja to wiem? Przeciez inni wygladaj a tak, jakby o tym
nie wiedzieli. Usmierzaja i agodza bl, likwidujac
organy czu-
ciowe i komrki odpowiedzialne w ich oczach za chaos duszy.
Toz to rzeznicy, a nie lekarze! A pacjenci to ofiary zapedzo-
ne pod ich noze komunaami bogatej w psrodki cywilizacji
smierci.

Jakies dziesiec lat pzniej przypomniaem sobie te kobiete, ktra


na chwile wysza z pokoju i dla ktrej niewiele byo rzeczy niewatpli-
wie dobrych i upragnionych. W jej mimowolnym bezwstydzie nie by-
o wielkiego faszu, podobnie jak w niemych, bezwiednych porusze-
niach ludzi dzieki Bogu odnajdujacych wask
a sciezke wiary na prze-
kr heroicznym dyrdymaom i bawochwalczym zapedom ludzkosci.
Kiedy otworzyy mi sie oczy, niewiele widziaem jakis niepew-
ny ludzki gos, dziwna i niezrozumiaa dla mnie czyjas radosc. Kilka
twarzy, ktre wiedziay lepiej niz ja, ze stao sie cos wielkiego i piek-
nego, i bardzo dziwnego. I stao sie to bez udziau ludzkich rak, mysli
i uczuc, a nawet na przekr woli tych, ktrzy nie zwykli czekac na wy-
jasnienia.
Zdoaem tylko zapamietac to, co najcenniejsze na drodze ten sze-
roki, peny i potezny gest przyzwolenia za moimi plecami, ktry po-
wiedzia mi lepiej niz jakiekolwiek sowa, ze dostaem wiecej, niz kie-
dykolwiek mi sie przysnio.
Dzisiaj wiem, ze to musia byc On ten, o ktrym powiedziano tyle
niedorzecznosci, zaliczajac wasne nieuzyteczne sowa na jego czyste
konto. Szybko pojaem, ze ludzka niegodziwosc osadziy
wasnie te
bezcenne, obce naturalnemu swiatu, Jezusowe sowa, ktrych kr-
lewski rozmach i sie przekonywania dane mi zostao wyjawic, wpra-

239
Madrosc
i objawienie

wiajac tym w konsternacje kolejne grono niezbyt uwaznych i niezbyt


pokojowo nastawionych wielbicieli Mesjasza.
Spotkaem pzniej czowieka, ktry zachna sie niecierpliwie, wi-
dzac mj moz i upr upatrujacy prawdy tam, gdzie sam nie spo-
dziewa sie jej odnalezc. Staem sie jego duznikiem dokadnie tak,
jak zaduzyem sie u wielu bynajmniej nie przez to, co on sam w so-
bie ceni, ani tez przez to, co cenili w nim inni.
Raczej przez to, co on sam zagubi i zaniedba, jakby ba sie, ze Bg
moze byc o wiele mniej drobiazgowy w sprawach dlan pierwszej wa-
gi, a w innych dlan bez znaczenia mgby sie okazac o wiele bar-
dziej nieubagany niz urzednicy skarbowi, ktrzy niekiedy wysuchu-
ja nawet nieprzepaconych ludzkich prsb.
Nie sadz
e jesli przyszoby mi zgadywac ze owo, czesto kopotli-
we dla postronnych, upodobanie zyskaem w oczach Panskich czyms
wiecej (ale na pewno niczym mniej) niz wasnie dawiac a niemoca, go-
towa wszakze wesprzec sie w swej nadziei na jedynym ciele wolnym
od skazy, podobnie jak tej lekko zamroczonej, ale pewniejszej swego
niz smierc kobiecie udao sie trwale zadomowic w moim podrecznym
lekcjonarzu.
Widziaem pzniej wiele ubiorw, wiele prznych wysikw, za kt-
re pacono ciezka gotwka ze skarbcw ziemskich kosztownosci oraz
zyciem zneconych maym bogactwem niewolnikw bestii, aby nabyc
prawa do handlowania nadzieja utrudzonych i spragnionych1 .
Stwierdziem nie bez trwogi, ze anioowie naprawde nie beda mieli
kopotw z powiazaniem
w snopy na spalenie nieubranych jak nale-
2
zy ludzkich istnien , ktrych kroki do bram swietego miasta poprze-
dzane sa przez ich uczynki3 . Bo ludzie ci gardza Chrystusowym cia-
em i gowa, a krlewski rozkaz maja za cos mniej niz owoc bagania
na rzecz winowajcw.

1 Apokalipsa 13:15-17; 18:1-19


2 Mateusza 13:37-43
3 Apokalipsa 14:13; Psalm 50:7-23

240 J EZUS POSZUKIWANY


Deszcz pada na nasza miosc

Pomyslaem, jak niewiele trzeba, zeby obraz Boga w Kosciele by


akurat odwrotny od tego, jaki objawi Jezus Chrystus. Wystarczy
nadac mu zrecznie troche bardziej ludzki ksztat troche ozdb, luk-
susw, troche nacisku w czuym dla duszy miejscu nalezy mi sie ,
odrobine niepraktycznych swietosci, uroczego baaganiarstwa, wy-
studiowanej nonszalancji i bogosawienstw dla wszystkiego, co sie
rusza, troszke subtelnej ironii dla pozbawionych wyobrazni i polotu
nieoswieconych a w proch rozsypuje sie moz swietych Panskich
i wkracza mdy, sodkawy odr trucha zgarniajacego za plecami na-
tchnionych kolejna pule ku uciesze szulerw grajacych
znaczonymi
kartami losu.
Bo kamcom i oszczercom szczodrej reki Wszechmogacego dogadza
bodaj tylko ubir, za ktry moga zapacic sami bynajmniej nie ten,
ktry mogliby dostac, robiac to, co im przykazano. Jakby ich wasna
nagosc Bg Ojciec oszacowa zbyt pochopnie, a Synowi powierzy ro-
le niewybrednego swintucha i pod ich swietymi oczami, rekami i no-
gami uzna, ze powinien wyznac swj bad, oddajac sprawiedliwosc
rezolutnym, wspaniaomyslnym i do granic przyzwoitosci nadetym
obroncom ludzkich, a zwaszcza niewiescich praw.
Aby ci ludzie w zadnym z zakatkw oprznionej, wymiecionej
i przyozdobionej izby nie natkneli sie przypadkiem w kruchcie, stajni
albo przy warsztacie na wyzbyte z ich namietnosci, a powoane dzieki
Niemu do zycia znaki oraz zywe przepowiednie piekna i mocy odro-
dzonego ciaa.
Jakby powody radosci, smutku, leku, bezsilnosci, wzburzenia
i gniewu Sugi Panskiego owe jedyne rzeczywiste, choc nieuchwyt-
ne dla chciwych oczu, znamiona nagosci na tej ziemi miay byc z woli
jego Mocodawcy przysoniete gradem wszechwiedzacych i zimnych
kamieni tymi pocaunkami smierci, dla ktrych sprzeciw kamstwu
woa o pomste do nieba w zawoalowanych szyderstwach i kpinach
agregatw aski zasilanych olejem wprost z otchani.

241
Madrosc
i objawienie

Nie zastanawiaem sie nigdy, jak to sie skonczy to akurat wiedzia-


em az za dobrze, o wiele lepiej niz ci, ktrzy strasza piekem i pote-
pieniem wiecznym. Nie wiedziaem tylko, czy Ojciec bedzie ze mnie
choc troche dumny, jesli nie opowiem o tym, co widziaem i syszaem,
tonem, ktry rzadko pojawia sie na ziemi i ktrego nie sposb podro-
bic i powielic w tysiacach
bezdusznych egzemplarzy tak dalekich od
prawdy jak mapa od podrzy, kopia od oryginau, narzedzie od reki
i smierc od zycia.
Ten ton jest jak dzwiek kamertonu, o ktrym rzadko mysla wyko-
nawcy, a jeszcze rzadziej suchacze, chociaz bez tych zmyslnych wide-
ek przno by starac sie o aplauz tak w niebie, jak na ziemi. Przyrzad
ten ma jedna zalete: jest dokadny, a dzwiek z niego czysty, zawsze ten
sam, wierny materii i rzemieslnikowi.
Te jedna nute niektrzy potrafia przywoac bez owego przyrzadu.

Mwi sie o nich, ze maja such absolutny to gruba przesada, ale niko-
mu dzis nie przeszkadza absolut , chyba ze gos wybrzmi nuta, ktra
wszyscy dawno zapomnieli, chocby tym dziwnym pytaniem Medrca
z Nazaretu konczacym jedna z przypowiesci sowami:

Tylko czy Syn Czowieczy znajdzie wiare na ziemi, gdy przyjdzie?1

Bo tylko wiary nie da sie podrobic i zdawic ani ujac


czci i godnosci
tym, co na nia wskazuja, wiedzac jedno: ze aby zyc i zycie to zacho-
wac, trzeba miec naprawde dobre ukady i znac odpowiednia Osobe
te jedyna, ktra na ziemi sama jakims cudem ustrzega sie sw i obiet-
nic bez pokrycia.
Kapeli jest dosc sporo, ale Wszechmogacy zna dobrze2 tylko jedna
z nich, te, przy ktrej sie trzezwieje, niekoniecznie dlatego, ze na eb
pada.
1 maja 2000

1 ukasza 18:1-8
2 2 Tymoteusza 2:19

242 J EZUS POSZUKIWANY


{
Bedzie bowiem tak jak z czowiekiem, ktry odjezdzajac, przywoa swoje sugi
i przekaza im swj majatek. I da jednemu piec talentw, a drugiemu dwa,
a trzeciemu jeden, kazdemu wedug jego zdolnosci, i odjecha. A ten, ktry wzia piec
talentw, zaraz poszed, obraca nimi i zyska dalsze piec. Podobnie i ten, ktry wzia
dwa, zyska dalsze dwa. A ten, ktry wzia jeden, odszed, wykopa d w ziemi
i ukry pieniadze pana swego. A po dugim czasie powraca pan owych sug i rozlicza
sie z nimi. I przystapiwszy
ten, ktry wzia piec talentw, przynis dalsze piec
talentw i rzek: Panie! Piec talentw mi powierzyes. Oto dalsze piec talentw
zyskaem. Rzek mu pan jego: Dobrze, sugo dobry i wierny! Nad tym, co mae,
byes wierny, wiele ci powierze; wejdz do radosci pana swego. Potem przystapi ten,
ktry wzia dwa talenty, i rzek: Panie! Dwa talenty mi powierzyes, oto dalsze dwa
talenty zyskaem. Rzek mu pan jego: Dobrze, sugo dobry i wierny!
Nad tym, co mae, byes wierny, wiele ci powierze; wejdz do radosci pana swego.
Wreszcie przystapi i ten, ktry wzia jeden talent, i rzek: Panie! Wiedziaem o tobie,
zes czowiek twardy, ze zniesz, gdzies nie sia, i zbierasz, gdzies nie rozsypywa.
Bojac sie tedy, odszedem i ukryem talent twj w ziemi; oto masz, co twoje.
A odpowiadajac, rzek mu pan jego: Sugo zy i leniwy! Wiedziaes, ze zne,
gdzie nie siaem, i zbieram, gdzie nie rozsypywaem. Powinienes by wiec dac
pieniadze
moje bankierom, a ja po powrocie odebrabym, co moje, z zyskiem.
Wezcie przeto od niego ten talent i dajcie temu, ktry ma dziesiec talentw.
Kazdemu bowiem, kto ma, bedzie dane i obfitowac bedzie, a temu, kto nie ma,
zostanie zabrane i to, co ma. A nieuzytecznego suge wrzuccie w ciemnosci
zewnetrzne; tam bedzie pacz i zgrzytanie zebw.

Ewangelia Mateusza 25:14-30


O DWCH TAKICH ,
CO UKRADLI KSI EZYC

udze ulzyo troche na wiesc o wyjezdzie swego Pana. Lubi,

S jak wypeniaja sie przepowiednie, nawet te nieco zowieszcze1 ,


totez chetnie przebywa w gronie podobnych mu, niekopotli-
wych wyznawcw, ktrzy nie przeklinali drzew niewydajacych owo-
cu, a na widok ogromnej gry na szlaku wpadali w zachwyt i uniesie-
nie2 .
Szacunek dla ludzkich dokonan nie kolidowa w jego odczuciu
z bojaznia, jakiej doswiadczy, suchajac
sw Syna Bozego. Czowiek
ten by dlan wszakze wasnie zywym ucielesnieniem jego skrytych te-
sknot oraz pragnienia, aby pewnego dnia zostawic wszystko i odejsc
jak krl jak ktos, kto nie potrzebuje juz prosic, wiedzac,
ze to, co
3
miao sie na nim wykonac, wykonao sie. Talent , ktry oden otrzy-
ma, by w jego oczach nieledwie zbytkiem i jedynie z przyrodzonej
mu niesmiaosci nie wzbrania sie go przyjac,
wiedzac dobrze, ze nie
odmawia sie moznowadcy bez wyraznej przyczyny.
Jego martwe oczy dawno juz uwid obraz sodkiej niewoli samo-
ponizenia i suzby, ktra zamierza odkupic straszne winy swoich
bliznich, a ktra we wasciwym czasie i miejscu pozwoliaby mu god-
nie zaswiadczyc o tym, ze Jezus jest Panem i basta. Nareszcie by cze-
gos pewien i nie zamierza isc w slady dwch swoich wsptowarzy-
szy, niedorwnujacych mu skromnoscia i powsciagliwosci
a w przyj-
mowaniu darw z Panskiej reki.
Dobrze wiedzia, kim jest Jezus. Bez trudu mgby dowiesc mia-
kosci poganskich szalbierstw, ktre w Mistrzu z Nazaretu upatryway
godnego szacunku medrca, przyznajac Mu tym miejsce w gronie za-
suzonych dla zbawienia swiata. Napisa juz nawet saznista rozprawe
1 Mateusza 16:21 3 Jednostka miary i pieniadza
rwna 60
2 Mateusza 21:18-22 minom, ok. 26 kg.
O dwch takich, co ukradli ksiezyc

dla nieukw, ktrych kolana miay ugiac sie na sam widok przypisw
i wykazu literatury zrdowej, gdyby tylko przeciwnicy jego Pana, na-
chylajac sie nad Biblia, byli choc w poowie tak rzetelni i uczciwi jak
on sam.
Jego wdziecznosc dla wsppracownikw wspierajacych go wydat-
nie w szlachetnej i podniosej misji oraz tkliwosc wobec potrzebuja-
cych poruszaa i zawstydzaa najbardziej zatwardziae serca, ktrym
w gowie nigdy nie postao, ze mozna tyle robic dla kogos, kogo sie
nie widzi i nie zna.
Suga przeistacza sie czasem w potwora (poniewaz ludzie uwiel-
biaja potwory i duzo paca, zeby zobaczyc jakas maszkare, po ktrej
spywa olej aski) rycza wtedy wielkim gosem nad niewiara swych
podopiecznych, ktrzy padali przed nim, jakby odebrao im wadze
w nogach; wyklina arcypoboznie zabjcza jakoby dla ich czuych i de-
likatnych sumien fale plugastwa, lubieznosci i rozpusty zalewajac a
swiat, jakby przed przyjeciem wiary grozio im mniej niz po wsta-
pieniu w szeregi swietych i jakby widok coraz skapiej przyodzianych
cia mia przerazac ich bardziej niz mysl o bezcielesnych, szyderczych
zmorach wadajacych kazdym sowem jego chciwych ust.
Przeistoczenia jednak tylko utwierdzay wiernych w gebokim
i skadin
ad susznym przeswiadczeniu o nadprzyrodzonym charak-
terze posugi swego patrona i dobroczyncy, ktry na ich oczach bra
na siebie ich straszne przewiny, cierpiac przy tym niemiosiernie i bar-
dzo gosno. Swiety sza stanowi bowiem w mniemaniu jego wyznaw-
cw stosowna przeciwwage dla tysiecy chodnych, zrwnowazonych
zdan, podzielonych i pogrupowanych elegancko w rozdziay i akapi-
ty, paragrafy i podpunkty, w ktrych czarno na biaym stao, ze szatan
sie myli, a w dodatku jest idiota. Sowa powinnismy, musimy brzmia-
y w uszach wiernych jak dzwiek kajdan u stp skutego i powalonego
przed nimi oprawcy i ciemiezyciela braci, ktrego siarczysty oddech
w ich nozdrzach by jedynym znanym im przedsmakiem wolnosci.

246 J EZUS POSZUKIWANY


Swiat z perspektywy pasozytw aski

Zwyciezca bierze wszystko tyle wiedzieli, bo musieli to wiedziec


ludzie zjednoczeni nienawiscia do pokonanych, wrogich im si, kt-
re jakoby okieznali, podziwiajac uczowieczony na ich zyczenie ob-
raz sugi Panskiego i wygrazajac wrogom ich krzyza wersetami wy-
rwanymi z Biblii niby sztachetami wyciagni etymi z okalajacego dom
potu. Wadcze maniery tej kreatury niejednemu wyday sie lepsza
gwarancja od zapewnien prawdziwego Boga, a posuch dlan i szacu-
nek uznanych dostojnikw sta sie boga pieczecia jego wytesknionej
przez narody wiarygodnosci.
Oczywiscie nie by na tyle nieostrozny, by podawac sie za Mesja-
sza nie byo to zreszta konieczne. Kazdy i tak swietnie odnajdywa
przy nim swoje miejsce, dajac mu niejedna okazje do goracego
zapew-
nienia swiadkw okazywanej mu ludzkiej wdziecznosci (caowano go
bowiem w pierscien na palcu prawej reki oraz skadano mu najprze-
rzniejsze ofiary) o swym najgebszym unizeniu i pokorze.
By ma sie rozumiec najzarliwszym oredownikiem zniesienia ba-
rier miedzy ludzmi. Najpotezniejsze znosi osobiscie, skadajac nawet
mao tym zainteresowanym propozycje nie do odrzucenia. Uzdrowie-
nia, cuda i znaki nalezay do najpowazniejszych atutw mistrza (jesli
nie brac pod uwage otaczajacej
go zawsze dworskiej swity), bo zamy-
kay usta niedowiarkom, nie do konca przekonanym o tym, czy suga
zna Pana i czy jest zwiastunem dobrych wiesci dla tych, ktrzy Go
znaja, a fatalnych dla potepiencw.
Pociecha nie bya jego specjalnoscia. Scislej rzecz biorac, nie wie-
dzia po prostu, czym to sie je, skad sie bierze i kto wasciwie tego po-
trzebuje. Prostodusznie uwaza bowiem przynaleznosc do swej potez-
nej frakcji za rekojmie sprawiedliwosci Bozej, a czyste rece i paznokcie
za najlepsza wizytwke misjonarskich aspiracji. Smia sie do rozpuku
z opowiadanych mu dowcipw, ale gdy sam prbowa rozbawic rze-
sze wiernych, to nie wiadomo byo wasciwie, czy wypada sie smiac,
czy raczej pakac.

247
O dwch takich, co ukradli ksiezyc

Nie by stworzony do roli bazna (raczej do roli niezbyt rozgarniete-


go mafiosa), chociaz niekiedy zdawa sie byc smieszniejszy, niz prze-
widuja to paacowe obyczaje, zwaszcza w zamysle nagasnianych
przez swiat pielgrzymek, do zudzenia przypominajacych wystepy
objazdowego cyrku, o wiele skromniejszego zazwyczaj i efektywniej-
szego w budowaniu przekonania widzw o tym, ze akrobaci, wolty-
zerki, treserzy dzikich zwierzat,
konsumenci ognia, a nawet klauni
wiedza, co czynia.
Jego heroiczna i zapamietaa pasje ratowania zgubionych (a zacho-
dzi w gowe nawet nad tym, jak by uzasadnic w oczach wiernych
chrzest embrionw) trudno byoby rzecz jasna wymierzyc nawet zo-
tym talentem, ale niewielu obchodzio, czy kosztowny, ale i intratny
splendor armii zbawienia ma na sobie pieczec odpowiedniej osoby.
Jakakolwiek watpliwosc
w tej delikatnej badz
co badz
materii byaby
rwnoznaczna z herezja i diabelskim knowaniem (bo diabe uwiel-
bia odwracac kota ogonem), totez szeregi chway trzymay sie mocno
ramie przy ramieniu, bo mao komu usmiecha sie na ziemi los pozba-
wionego rozumu odstepcy niegodnego nawet pozaowania.

* * *
Ale byo tez dwch takich, co ukradli ksiezyc po prostu wzieli go
dla siebie i juz. Rzeczywiscie byli okropni i narwani i nikt ich nie lubi,
tylko Pan Bg. A to dlatego, ze byli bezprzykadnie chciwi na Ojcow-
ski grosz. A ze nie mieli nawet na chleb po prostu takie dwa golce
to nawet przez mysl im nie przeszo, ze w ciemna, ksiezycowa noc
mozna chciec czegos innego niz tego przepysznego swiecacego roga-
lika, ktry przemienia sie czasem w nalesnik1 .
Dobrze wiedzieli, ze ten trzeci nie lubi Pana Jezusa i dlatego zako-
pa swj talent, zeby nie musiec porywac sie na niebiosa2 totez prze-
kleli go okrutnie i bardzo zgodnie3 , bo przywid do obedu wiele na-
rodw, plemion i jezykw, ktre umioway swiete gaje, swiete krowy,
1 Jana 6:44-57 3 Izajasza 65:10-15
2 ukasza 16:13-17; Jana 6:60-66

248 J EZUS POSZUKIWANY


Swiat z perspektywy pasozytw aski

swiete sprawy, swiete Pismo, swiete frazesy, swiete groby i mnstwo


innych swietych rzeczy a nie chciay znac Swietego.
Wszczea sie oczywiscie wielka awantura, no bo jak tak mozna
mwiono to oburzajace i niesprawiedliwe! Przeciez ksiezyc jest
dla wszystkich! Chciano ich wrzucic do wiezienia, przypiekac zyw-
cem, przesuchiwac, zeby go oddali. Apelowano nawet o ludzka
przewrotnosci! do ich sumienia, ale oni tylko rozkadali rece i mwi-
li, ze nie poczuwaja sie do zadnej winy wobec ociemniaej ludzkosci1 ,
a nie moga go oddac, chocby chcieli, bo go zjedli i maja go w srodku2 .
Najbardziej zawzieli sie na nich i obrazili wielcy ewangelisci i pro-
rocy oraz ci, ktrych ostroznie nazywano apostoami, bo przepada
im nadzieja na zysk z oficjalnego i uznanego przez swiat procederu
kupowania i sprzedawania odpustw3 przy swietle ksiezyca i wtrze
zabich rechotw4 . Uniesli sie wiec swietym gniewem i zebrali wok
wszystkiego, co swiete, aby wykorzenic te dzika, choc piekna, odrosl
z ich prawowiernego gaszczu nawzajem sprzecznych przekonan5 . Ale
nie umieli, chociaz drapali pazurami w ziemi i podchodzili a to z jed-
nej, a to z drugiej strony; pocili sie przy tym, bo zar na pustyni by
okrutny6 , wrzyli z fusw i z gwiazd, ale nic im nie wyszo7 .
Wiec rozzoscili sie jeszcze bardziej8 bo jakos Pan Bg nie chcia
wspomc tej ich namietnosci i nie da im nawet buldozera ani opaty
i udali, ze nic nie widza i nie sysza, nie wiedzac nawet, ze swoja ob-
uda dowodza wasnie prawdziwosci i wiarygodnosci wyrokw Boga
zywego, ktry od nich odstapi, zdajac
ich tym samym na pastwe nik-
czemnosci i bezprawia, jakie wobec Niego popenili, aby nie nawrcili
sie9 i zostali bez ratunku zgruchotani10 .

1 Izajasza 8:18-23 7 Kapanska 19:26,31; 20:6; Daniela 5:11-12;


2 1 Jana 5:10 Powtrzonego Prawa 18:10-15
3 8 Apokalipsa 16:10-11
Apokalipsa 13:11-18
4 9 Izajasza 29:7-14; Mateusza 13:14-15
Apokalipsa 16:12-14
5 10 Sofoniasza 1:11-18; Zachariasza 12:2-9
Izajasza 60:21
6 Apokalipsa 16:8-9

249
O dwch takich, co ukradli ksiezyc

A wierni swiadkowie wyrokowali o nich, o tym, co byo, jest i co


miao nadejsc, aby ci, ktrzy usysza, uwierzyli i mieli w sobie po-
kj tak jak oni ksiezyc1 , i wielka, niczym niezmacon
a radosc takie
ogromne szczescie rozjasniajace ich oblicza z powodu wielkiego mi-
osierdzia Bozego nad stworzeniem oraz nadziei, ze ich Pan niedugo
przyjdzie, bo na ich oczach spenia sie to, co zapowiedzia dawno te-
mu ktos, kto kocha grzesznikw, a nie ich zwodzi.
A byo ich dwch po to, aby zgodnie z prawem Bozym swiadczyli
przeciwko tamtemu jednemu i aby ten, co najwiecej zarobi, bo mia
najwiecej, dosta jeszcze wiecej kosztem niegodziwca, ktry tyle mu
krwi napsu i ktry nie mia za grosz wstydu i kama w zywe oczy
swemu Panu, ze sie Go ba, podczas gdy on nie tylko sie nie ba, ale
nawet nie mia na tyle rozumu, zeby sprbowac zrobic to, co przystoi
kazdemu sudze: poznac swego Pana.
Chodzio mu rzecz jasna o wadze nad ludzkimi duszami, a ta-
lent bardzo mu przeszkadza, poniewaz obracajac nim, nie mgby
z tak niebywaym powodzeniem zwodzic mieszkancw ziemi, bo ci
nie uwierzyliby mu tak atwo w to, ze temu, kto nie ma, bedzie do-
dane, a temu, kto ma, zabrane2 . Ale ten pomiot diabelski wiedzia, ze
najwazniejsze dla jego sprawy jest to, aby ludzie na ziemi nie mieli
pieczeci Bozej na czoach3 , bo wtedy nic ich nie uchroni przed anioa-
mi zagady.
Ci bowiem, ktrzy ja mieli (bo prosili, aby Bg ich jakos oznaczy
i oddzieli od swiata, gdyz oni tego nie umieja, bo sa zbyt sabi), nie
dawali sobie wmwic, ze Boga mozna poznac, podejmujac jakas
kar-
koomna decyzje. Wiedzieli, ze poznac Go nie moze nikt bez jego woli
i ze zadne ludzkie postanowienie nic nie znaczy wobec jego postano-
wien i rozporzadze
n, ktrych zbawiennego rozumienia udziela tylko
On sam przez swego Ducha obietnicy danego wiernym Jezusowi.

1 Apokalipsa 11:10-13; Izajasza 29:23-24


2 Apokalipsa 13:17; Mateusza 13:12
3 Apokalipsa 7:2-3; 9:4-6; 22:4

250 J EZUS POSZUKIWANY


Swiat z perspektywy pasozytw aski

Dlatego wasnie ten obudnik i kamca tak sie rozzuchwali i za-


straszy wielu poboznych i miujacych prawo ludzi1 , aby ci nie byli
we wasnych oczach tak gupi i niedorzeczni w usiowaniach pozna-
nia prawdy, jak wyrokowa o tym nieraz Jezus i apostoowie, i prorocy.
I zeby zamiast nalezycie docenic to, co zostao im dane zapewne tylko
z niepojetej i karygodnej prznosci i przez brak dobrego wychowa-
nia Syna Bozego2 , skwapliwie wykorzystali zbawienne jakoby dla ich
duszy osiagni
ecia cywilizacji i siegneli sami po tajemna wiedze wiary,
wierzac, ze Bg ceni ich porzadek
i dobre inwestycje, i adne formuki,
i jak sobie troche pogwkuja nad Pismem i ukonia sie grzecznie wro-
gom, to On juz musi im dac Ducha Swietego, bo inaczej musieliby sie
na Niego obrazic, ze nie uzupenia ich wspaniaej i godnej podziwu
kolekcji swietych Osb i nie pozwala im dokonczyc ukadanki, cho-
wajac gdzies przewrotnie ostatniego puzzla3 .
Bo Duch Swiety jest im absolutnie niezbedny tak im wychodzi.
Jak Go beda mieli, to juz Go woza tam, gdzie trzeba, i beda mo-
gli z czystym sumieniem uczyc tej sztuczki innych 4 i oswiecac tych
wszystkich, ktrzy im przeciez do piet nie dorastaja w przemyslnosci
zarzucania sieci na ptaki niebieskie5 .
Tak oto, za sprawa wielu swych oddanych sprawie porecznego ka-
ganka sug i suzebnic, diabe nauczy ludzi gardzic gupcami i stronic
od nich jak od ognia, bo mogliby od ktregos przypadkiem dosyszec
sie sw prawdy jedynej, chocby prawomocnego zarzutu o to, ze nad-
uzywaja imienia Panskiego, sa zodziejami praw autorskich Stwrcy,
czcicielami pozacanych podobizn Wcielonego, ze ich usta ociekaja
posoka kamstw i nienawiscia do prawdy.
Wtedy bowiem mieliby powazny kopot, prawdziwy, twardy jak
kamien orzech do zgryzienia. Nie wiedzieliby, co poczac z takim dra-
niem, ktry wali w ich swiatobliwosc
z tak poteznej armaty, zrwnujac

1 Jana 7:12-13; 9:22-23; 12:42-43; 16:2-4 4 Dzieje 8:18-24


2 ukasza 15:1-2; 13,30; Mateusza 21:28-32 5 Dzieje 8:9-17
3 Izajasza 29:11-15

251
O dwch takich, co ukradli ksiezyc

z ziemia ich budowle i odsaniajac wobec wszystkich jej fundamenty


i zateche lochy dla wiezniw ich wasnych przekonan.
A diabe nie chce, zeby chrzescijanie mieli jakies kopoty z pozna-
niem prawdy, wiec sprytnie przekonuje kazdego, ze prawdy nie ma,
a na pewno nie jest ona Bogiem, bo nie walczy za swych wybrancw
wrecz przeciwnie, to oni maja za nia walczyc, zdobywac dla niej mi-
liony Afrykanczykw i tysiace Europejczykw, strzec, zeby nikt jej nie
ukrad i nie obrazi.

A ten Jezus to, owszem, by, umar, a nawet zmartwychwsta,


ale kto tam wie, czy On naprawde zyje czy ktos Go widzia
prcz tych, ktrzy dawno umarli? I tak przeciez nikt nie wie,
dlaczego On chcia, zeby wybaczyc swoim winowajcom toz
to absurd i szczyt przewrotnosci, zeby domagac sie uaskawie-
nia dla tych okropnych, zarozumiaych odmiencw, ktrzy ma-
ja czelnosc dowodzic (o zgrozo!), ze wszyscy zgrzeszyli i brak
im chway Bozej, a co gorsza, ze sa usprawiedliwieni darmo, je-
sli wierza jakiemus wstretnemu i zosliwemu przybedzie, nie-
okrzesanemu i nieoswieconemu bandycie, ktry ignoruje na-
wet najtaktowniejsze uwagi, zeby sie opamieta i nie grzeszy
tak strasznie i nie bluzni, bo w przeciwnym razie ktos sie tak
nad nim pomodli, ze nareszcie sam zobaczy, kto tu jest Panem.
Jezus naprawde nie bardzo wiedzia, co mwi (nie mg prze-
ciez chciec, zeby takiemu wybaczono) tylko ze by w stanie
aski i to Go usprawiedliwia w naszych oczach, bo dzieki Nie-
mu i my mozemy byc usprawiedliwieni przez mniejszych od
siebie, ktrzy na wzr naszej pokory wobec Mistrza pokornie
przymykaja oczy na widok naszych drobnych zaiste! po-
tkniec i niewiedzy, bo gdyby tego nie zrobili, to nie mieliby ni-
kogo, kto by sie nad nimi pomodli.

Ale Pan nie oczekiwa od swoich wybrancw wielkich rzeczy nie


chcia, zeby stawali na gowie, chodzili na rekach, mwili nogami,

252 J EZUS POSZUKIWANY


Swiat z perspektywy pasozytw aski

przekonywali innych o tym, o czym sami nie zostali przekonani, uda-


wali innych niz sa, odprawiali egzorcyzmy nad ajdakami, schlebiali
oszustom i przytakiwali tym, ktrych grzechy wobec Swietego spo-
wiy caunem smierci szata zatruta zcia i jadem potwora. Dobrze
wiedzia, ze ich na to nie stac, wiec chcia tylko, zeby mwili ludzkim
gosem i starali sie bardzo zapamietac i zachowac w sercu dokadnie
to, co usyszeli i zobaczyli u Niego bo tylko tego nie da sie pod-
robic i znieksztacic aby we wasciwym czasie ich swiadectwu mo-
gli uwierzyc ci, ktrzy szanuja trud wiekszych od siebie, tak jak i oni
uszanowali i uczcili wiara trud i wielkosc miosierdzia Panskiego nad
soba, nie chcac juz tracic czasu i si na darmo.
Dlatego Pan pochwali tych dwch (a oni bardzo chcieli byc przezen
pochwaleni) wasnie za to, ze dochowali Mu wiernosci w maym bo
przeciez to bardzo niewiele kosztuje zachowac z pomoca Boga zywe-
go i wzbogacic sie na tym, co sie od Niego dostao1 . Nikogo sie nie
przymusza, nie wabi, nie wykorzystuje, nie okrada, nikomu nie za-
zdrosci, nikogo nie bije. I Pan uwaza, ze tak jest najlepiej2 , dlatego
otworzy im drzwi na osciez3 , bo uzna ich za godnych wielkiej rado-
sci, jakiej mieli doswiadczyc z powodu wesela w niebie i za ktra tak
bardzo tesknili.
I posya im przez nie swoje sowa otuchy, i umacnia ich, a udzie-
lone im askawie penomocnictwa przez wzglad na wybranych, ktre
oni wypeniali tak, jak zostali pouczeni4 , upewniay ich o wiernosci
i prawdziwosci Boga, ktry postanowi ich zachowac w godzinie pr-
by, jaka przysza na cay swiat. I nikt nie mg sie im bezkarnie sprzeci-
wic nie dlatego, ze pragneli wadzy, ale poniewaz umiowali Wadce,
ktry da im prawo sadu.
Kazdego, kto sie na to odwazy, pochania ogien z nieba5 taki,
ktry ogarna ludzi uwiedzionych obuda ich smetnego i zawistne-

1 Izajasza 40:9-10 4 Izajasza 30:21


2 Izajasza 61:6-9 5 Izajasza 26:11; Apokalipsa 11:3-6
3 Izajasza 60:11; Apokalipsa 3:8-10

253
O dwch takich, co ukradli ksiezyc

go o tron Bozy wsptowarzysza, ktry robi dobra mine do zej gry,


a na dodatek mia bardzo ograniczone poczucie humoru.
I tak miao spenic sie sowo wielkiego proroka o tych, ktrzy w kaz-
dy nw i sabat mieli przychodzic, aby oddac pokon Panu1 . Nie za-
chwyca ich juz blask dalekiego ksiezyca2 , bo sta sie im bliski przez
ciao i krew Chrystusa, ktre jedli i pili, sycac swe wnetrza kazdym
sowem wychodzacym z Panskich ust.
I dano im ujrzec trupy odstepcw3 , ktrych gorszyy wasne oczy,
nogi i rece, i dlatego pieko ich pochoneo, bo igrali z jego ogniem
i kokietowali Sprawiedliwego. . . ze oni jeszcze nie sa tacy jak nalezy,
ze maja mnstwo wad i obaw i nie wiedza, jak bedzie w niebie i czy
na pewno ciepo i przestronnie, i co z woda, a czy ich mieszkanie nie
bedzie przypadkiem sasiadowac
z lokum prostytutki albo nie daj
Bg samobjcy, bo oni wtedy postaraliby sie o rezerwacje za od-
powiednia dopata, i czy nie bedzie tam nieproszonych gosci, a ich
aureole czy nie beda przeszkadzac im w grze w kregle albo w jezdzie
na nartach.
I wpierw musza sie przeciez dobrze przygotowac, wziac wszystkie
pokwitowania za czyny swej wiary, zeby nie byo, ze oni tak z niczym,
za darmo. Na pewno przeciez bedzie jakas kontrola na granicy, jakis
swiety; moze za niewielkim wynagrodzeniem (bo swieci nie sa chciwi)
powie, jak sie tam zachowac, zeby nie popenili jakiejs strasznej gafy
na tym badz co badz
proszonym weselu bo to przeciez sam Krl sie
zeni. . .
. . . i mnstwo innych podobnych watpliwosci
napenio ich szla-
chetne i troskliwe brzuchy i nekao do konca swiata4 . A swieci mieli
wielki ubaw, bynajmniej nie z ich powodu i nie na ich koszt5 .
5 czerwca 2000

1 Izajasza 27:13; 66:23


2 Izajasza 60:19-20; Apokalipsa 21:23-26
3 Izajasza 66:24
4 Marka 9:42-48
5 Apokalipsa 19:1-10

254 J EZUS POSZUKIWANY


S POTKANIE

ay chopiec musia na mnie czekac, bo chociaz zajety by

M jakas
praca, to na mj widok przerwa ja i zblizy sie, by
pokazac mi dziwny przedmiot, ktry sam wykona. Nie pa-
trzy na mnie zbyt uwaznie ani nawet ciekawie, jakby moja obecnosc
i spojrzenie byy dlan tak oczywiste jak dotyk bliskiej osoby, a pytania
rwnie zbedne co zapata umaremu.
Nie wiem, gdzie to byo moze na ulicy albo w dworcowej pocze-
kalni w kazdym razie w zadnym z tych ustronnych, luksusowych
miejsc, gdzie ludzie zwykli sie spotykac, chcac omwic wazne sprawy,
zwierzyc sie lub caowac. Nie by to tez osrodek dla chorych na pro-
gerie, gdzie dzieci o twarzach starcw otacza scisy kordon ich wiel-
kodusznych rodzin i lekarzy uczacych je zyc szybko na ich koszt.
Wyglad chopca o pergaminowej, suchej jak pustynia cerze nie
mgby zachecic nikogo z postronnych do podania mu reki, a kazdy
ludzki gest wobec niego okazaby sie skazony znamieniem zachan-
nej, oczekujacej
przebagania trwogi, gdyby nie mysl o napotkaniu je-
go spokojnych i uwaznych oczu. Totez nie wydarzyo sie nic z tych
rzeczy, ktre ajdakw czynia swietymi i na odwrt, jakby w stezaej
wok nas, kapiacej od swiata przestrzeni kazdy ruch i sowo mierzo-
ne byo miara nie z tej ziemi, choc ziemi tej dana.
W postawie i wyrazie twarzy chopca nie byo tez najmniejszego
sladu pragnienia pochway i chluby, ktrym dzieci namietnie wkupu-
ja sie w skape
aski dorosych. Byoby wrecz uchybieniem przyzwo-
itosci, gdybym oszacowa jego ulegosc czyms mniej niz drgnieciem
wartownika na widok generalskich dystynkcji; w jego poruszeniu nie
byo wszakze tej znamionujacej ziemskie realia tremy, ktra ujawnia
niechec meldunkowych do wielkich zadan i strategii przeozonych.
Spotkanie

Nie byo w nim miejsca na sowo bez pokrycia, prawo bez tresci czy
obowiazek,
z ktrego wypenieniem sie zwleka.
Przedmiot trzymany w jego mocnych jak na dziecko rekach trudno
byoby nazwac pudekiem, bo nie by w srodku pusty, lecz peny, jed-
norodny i to w sposb przekraczajacy ludzkie wyobrazenia o gestosci
materii. Wszelkie prby porwnania tego niezniszczalnego tworzywa
z osobliwosciami kosmosu wiazacymi w sobie czastki
swiata na po-
dobienstwo gigantycznych lejw zaginajacych przestrzen musiayby
wydac sie nieco zaosne, bo nie pomogyby one nikomu pojac, czym
rzni sie w nich swiatosc od ciemnosci.
Twardoscia przywodzio na mysl ceramike, jednak upuszczenie
przedmiotu na ziemie ujawnioby kruchosc tej ostatniej, ktra roz-
trzaskaaby sie nie tyle pod jego ciezarem, co pod moca stanowiacego
o nim rozkazu. Nie byo wiec w nim miejsca na nic, co nie byoby
konieczne; z trzech stron jednak tego misternie wykonanego przed-
miotu gdy przyblizyem do nich kolejno swoje ucho doszy mnie
trzy gosy scisniete, skute, albo lepiej zmiazdzone niezwyka, lecz
prosta sia.
Kazdy gos brzmia troche inaczej, a chociaz uzmysowienie ko-
mukolwiek rznicy miedzy nimi nie mogoby sie dokonac bez igra-
szek najprzniejszego z umysw, to z pewnym trudem zdobybym
sie na uwydatnienie tego, co je aczyo.
Zarocznosc i plugawosc tych
natretnych i dziwacznych segmentw, ktrych nie sposb nazwac so-
wami, nie bya w nich czyms najpotworniejszym te cechy posiada
bowiem wiele obrzydliwych zjawisk rujnujacych nadzieje, a zmyslnie
dosodzonych urokami swiata i podawanych atwowiernym jako zba-
wienne.
To, co zjezyoby wos na gowie kazdemu, kto nie zrozumia i nie
doswiadczy na wasnej skrze powagi pewnych szczeglnych suz-
bowych polecen i przestrg Galilejczyka, mozna by przyblizyc naj-
skromniej obrazem trwogi szalenca, dzganego zimnym, szyderczym
rechotem piekielnych wysannikw, dla ktrego smierc jest przy nich

256 J EZUS POSZUKIWANY


Raport z linii frontu

niby miekka poduszka. Gdyby postawic przed nim tysiac szklanych


tafli, to nie zastanawiaby sie ani chwili, na ktrej z nich utknie jego
zakrwawione ciao.
Musiaem schylic sie do rak
chopca, suchajac jego nagran, a kiedy
wyprostowaem sie ciezko, on podnis gowe i patrzac mi w oczy,
powiedzia rzeczowo: Zostay jeszcze dwa. Przez mysl przemkneo
mi: Dwa, zaledwie dwa, to naprawde nieduzo. . . Po czym zamarem
ze strachu.
Natychmiast moim ciaem wstrzasn ea konwulsja, ktrej zowiesz-
czym, ogarniajacym
mnie od stp do gowy gejzerem by wscieky jek
i skowyt bestii, jakiej kw i pazurw przno by szukac w annaach
najdzikszych zwyrodnien ludzkiej woli. Zdoaem zaledwie przypo-
mniec sobie, kto za mna stoi na wiecej zbrakoby czasu i si kazdemu.
Ale to wystarczyo. Pomyslaem, ze jednak warto zrobic cos dla tych,
ktrzy tak jak ja nie lubia byc zaskakiwani przez wyroki Sprawie-
dliwego.
28 czerwca 2000

257
Tego dnia wyszed Jezus z domu i usiad nad morzem. I zebrao sie wok niego
mnstwo ludu; dlatego wstapi do odzi i usiad, a cay lud sta na brzegu. I mwi
do nich wiele w podobienstwach. I rzek: Oto wyszed siewca, aby siac. A gdy sia,
pady niektre ziarna na droge i przyleciao ptactwo i zjado je. Inne zas pady
na grunt skalisty, gdzie nie miay wiele ziemi, i szybko powschodziy, gdyz gleba
nie bya geboka. A gdy wzeszo sonce, zostay spieczone, a ze nie miay korzenia,
uschy. A inne pady miedzy ciernie, a ciernie wyrosy i zadusiy je. Jeszcze inne
pady na dobra ziemie i wyday owoc, jedne stokrotny, drugie szescdziesieciokrotny,
a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj sucha.
I przystapiwszy
uczniowie, rzekli mu: Dlaczego mwisz do nich w podobienstwach?
A On, odpowiadajac, rzek: Wam dane jest znac tajemnice Krlestwa Niebios,
ale tamtym nie jest dane. Albowiem temu, kto ma, bedzie dane i obfitowac bedzie;
a temu kto nie ma, i to, co ma, bedzie odjete. Dlatego w podobienstwach do nich
mwie, bo, patrzac,
nie widza, i suchajac, nie sysza ani nie rozumieja.
I spenia sie na nich proroctwo Izajasza, ktre powiada: Bedziecie stale suchac,
a nie bedziecie rozumieli; bedziecie ustawicznie patrzec, a nie ujrzycie.
Albowiem otepiao serce tego ludu, uszy ich dotknea guchota, oczy swe
przymruzyli, zeby oczami nie widzieli ani uszami nie syszeli, i sercem nie rozumieli,
i nie nawrcili sie, a Ja zebym ich nie uleczy. Ale bogosawione oczy wasze,
ze widza, i uszy wasze, ze sysza, bo zaprawde powiadam wam: Wielu prorokw
i sprawiedliwych pragneo ujrzec to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usyszec to,
co wy syszycie, a nie usyszeli. Wysuchajcie wiec podobienstwa o siewcy.
Do kazdego, kto sucha sowa o Krlestwie i nie rozumie, przychodzi Zy i porywa to,
co zasiano w jego sercu: to jest ten, kto jest posiany na droge. A posiany na gruncie
skalistym, to ten, kto sucha sowa i zaraz z radoscia je przyjmuje, ale nie ma w sobie
korzenia, nadto jest niestay i gdy przychodzi ucisk lub przesladowanie dla sowa,
wnet sie gorszy. A posiany miedzy ciernie, to ten, ktry sucha sowa, ale umiowanie
tego swiata i uuda bogactwa zaduszaja sowo i plonu nie wydaje.
A posiany na dobrej ziemi, to ten, kto sowa sucha i rozumie; ten wydaje owoc:
jeden stokrotny, drugi szescdziesieciokrotny, a inny trzydziestokrotny.

Ewangelia Mateusza 13:1-23


W SPOMNIENIE DNIA

osciniec1 wid znanym szlakiem koryta wyschnie tej rzeki.

G Mieli nim przejsc zbrojni krlowie jutrzenki w otoczeniu chci-


wych orszakw i pachokw gotowych na kazde ich skinie-
nie2 . Ci ostatni byli misjonarzami w walce o wolnosc, rwnosc i brater-
stwo i nakazano im dokadnie zadeptac najlichsze zalazki zycia i na-
dziei danej przez Boga wyzutym wobec Niego ze swych praw3 .
Zadanie ich byo bardzo proste i szalenie dochodowe mnstwo
ludzi garneo sie do ich namaszczonego posugiwania, odejmujace-
go resztki rozumu i przyzwoitosci. Wszyscy bowiem chcieli byc po-
zyteczni, madrzy,
mocni i uznani, a szatanscy najemnicy doskonale
wychodzili naprzeciw usprawiedliwionym przez nich ludzkim ocze-
kiwaniom. Mieli dla nich badz co badz
nie byle co, bo pakt z kraina
4
umarych .
Mwili, ze Bg kocha ludzi co najmniej tak jak oni i nie chce, ze-
by wojowali miedzy soba, tylko zeby poaczyli swoje siy i pod jego
szlachetnym przywdztwem rozgromili swego najezdzce i ciemiezy-
ciela. Niepisany warunek umowy opiewa na niezbedne w oczach ich
mocodawcy pozbycie sie nienawisci i uprzedzen za pomoca grubej
czarnej kreski oddzielajacej brzydkie od adnego.
Wszyscy zaroczni klienci owej niezwykle korzystnej w ich odczu-
ciu propozycji byli oczywiscie cakowicie zgodni co do tego, ze ci, kt-
rzy nie umieja kochac swoich nieprzyjaci5 , sa godni najgebszego
wspczucia. Nie spodziewali sie wszakze, iz za sprawa cudownych
darowanych im mocy odkryja w sobie az tak ogromne rezerwy ponad-
ludzkich potencjaw, ktre pozwola im wybaczyc swym dzieciom,

1 Mateusza 13:4,19 4 Izajasza 28:5-20


2 Apokalipsa 16:12-14 5 ukasza 17:4-5; Mateusza 18:21
3 Psalm 66:10-12
Wspomnienie dnia

rodzicom, a nawet wspmazonkom. Niektrym udawao sie nawet


odpuscic swoim rekom, nogom i oczom, i to tak skutecznie, ze odtad
same chwytay, chodziy i patrzyy bez najmniejszych skrupuw.
Co prawda, nie wszyscy byli tym zachwyceni, a wielu postronnych
bezczelnie opierao sie oczywistosciom, nie chcac nie tylko docenic,
ale chocby tylko zwrcic swojej uwagi na ich duchowa przemiane
i pasc im do ng w podziece za ich wielkodusznosc, ale uswieconym
przez Lucyfera w zupenosci wystarczaa sama obecnosc otaczajacej
ich ciaa, dobrodusznej i wyniosej aury bezosobowego miosierdzia,
ktrej ofiarowali swe dusze.
Zadne ludzkie doswiadczenie nie byo w stanie zachwiac nadzieja,
ktra posiedli; zreszta raczyli doswiadczac tylko tych rzeczy, ktre po-
dobay sie ich gorliwym sugom, tak wiec drwina ulicznicy czy ptasie
ajno na nowym palcie nie nalezay juz do rzeczy wartych ich zasta-
nowienia.
Odtad nie pytali o droge, bo sami stali sie droga dla wiekszych
od siebie sug sprawiedliwosci nizszej niz niebiosa. Wpatrzeni w ich
dostojne oblicza zaledwie zauwazali niegodziwosci innych, chyba ze
zwracay sie przeciwko nim w prostackiej nadziei odzyskania po-
zyczonych im pieniedzy badz twarzy, obrzuconej przez nich botem
sw bez pokrycia.
Na og jednak swietlisty szlak ich wiary nie zatrzymywa przy nich
na duzej ludzkich kreatur, ktre smiay upominac sie wobec nich o ja-
kiekolwiek naleznosci czy odrobine rozsadku,
totez pachokowie aski
nie musieli nawet zbytnio sie silic na przykadne akty miosierdzia
wobec znienawidzonych przez nich, a nieobecnych w ich zwartych
szeregach apostow i prorokw Sprawiedliwego. Ci, ktrych sobie
kupili, w zupenosci wystarczali ich dziarskiej i aroganckiej formule
zbawienia, w ktrej od czasu do czasu pojawia sie wykwintny pseu-
doprorocki lament lub rozzalenie oprawione w sliczne, zocone ramki.
Prorocy nie przeszkadzali wielkim krlom, bynajmniej. Morder-
cza fasada ich swiatobliwych
poselstw, gdzie wili sie w przekony-

260 J EZUS POSZUKIWANY


Ballada o rolniku

wajacych
rzesze konwulsjach swego (zbawiennego ponoc) upodlenia,
swietnie wspgraa z faktem nieobecnosci w nich zrde pociechy
i wsparcia, od ktrych skutecznie oddzielaa wszystkich wysmako-
wana pogarda dla mysli i sw Galilejczyka.
Wrecz zachecano owych bezpiecznych swietych do prorokowania
i ogaszania wzajemnie sprzecznych orzeczen i przestrg, aby stra-
chem przed potepieniem wskutek nieznajomosci tylko przez nich ja-
koby zapoznanych prawd utrzymac w ryzach stoczone w ich wyso-
kich progach gromady watpi acych
i bojazliwych.
Na tynku owych wszechwiedzacych gaduw wymalowane byy
nawet rzeczowe dowody zbrodni Boga przeciwko ludzkosci w posta-
ci nieskromnych gosw swietego oburzenia na brak Ducha Bozego
w oazach aski, jakby najoczywistsze pod soncem byo, iz owi skata-
logowani i wywyzszeni przez diaba swieci Go mieli. Ci najbardziej
wyuzdani piekielnicy przekonaliby kazdego ze swoich nieuwaznych
suchaczy a nawet psa z kulawa noga ze to Duch Swiety wada
ich myslami i pragnieniami i ze do obowiazkw ich niesfornej trzody
nalezy czynic zadosc ich najpobozniejszym zyczeniom.
Takich cudakw byo co niemiara, co zreszta zapowiedziaa niejed-
na tega gowa, a chociaz byle zdrowo myslacy niedorostek mgby
ujawnic ich gupote i niewiedze oraz obsmiac beztrosko ich zadecie
i prychanie ospaych kocurw ogupionych zwykym dezodorantem,
okazujac sie przy tym madrzejszy
od nich wszystkich to jednak
wadza krlw skutecznie chronia mauzolea owych swietych truche
przed rzeczowa krytyka ich poczynan. Obchodzono wiec je z daleka
w obawie, iz mogliby oni przypadkiem cakiem niechcacy zetknac
1
niepokornych ze Swietym , bedacym jakoby ich poreczna i wyaczn
a
wasnoscia.
Wrzody ich wasnej zosliwosci2 , a takze inwigilacyjny smrd roz-
przestrzeniajacy
sie miriadami poufnych porad lubieznych, cwanych
jak lisy podgladaczy
zycia nie budziy niczyjego niepokoju, a rzad-

1 Izajasza 65:1-7 2 Apokalipsa 16:2

261
Wspomnienie dnia

ko juz nawet podniecenie, i mao kto dziekowa Bogu za to, ze nie


udao mu sie, z nadskakujac a pomoca owych bezwstydnych komiwo-
jazerw i niedouczonych felczerw, pozbyc cakiem susznych uczuc
odrazy do ich szat skalanych przez ciao1 .
Ich szlachetnosc i wyrozumiaosc dla cudzej nedzy miaa bowiem
jednak swoje granice i to nawet nie tak rozlege jak ich opita krwia
swietych2 tusza. Wystarczyo wszakze nakuc ich baloniki, nazywajac
ich kamcami co byo oczywiscie jedyna prawda3 i wykazujac im,
w oparciu o uznany przez nich siarczyscie i z przytupem autorytet
Pisma, iz oni sami nie tylko nie przestrzegaja przykazan Jezusa, ale
nie maja nawet najmniejszej ochoty z nimi sie zapoznac, przekreca-
jac
uparcie ich niejasne ponoc znaczenie i kultywujac wyniosle jakas

bezadna i napastliwa wobec rzeczoznawcw postac poboznosci, ucie-
lesniajac
a az nazbyt dobrze ich opaczne wyobrazenia o szczodrosci
Bozej.
Natychmiast zielenieli z wsciekosci i wychodzili jeden po drugim
ze swych twierdz, podziemnych kryjwek i stert chrustw, otacza-
jac
niepodobnego do nich pokutnika, a na ich usta wypeza spienio-
ny jad szyderstwa przebrany w wyniose, wezowe manifestacje swe-
go usprawiedliwionego ubolewania nad nieswiadomoscia i przykrym
charakterem odmienca.
Mozna byo wwczas zwiazac te gadziny jednym soczystym so-
wem. Zapominali nagle nie tylko o przykazaniach Galilejczyka, lecz
jakby i o Bozym swiecie oraz o tym, ze wygladaj a na nim sami jak
zadna
krwi, rozjuszona swoocz, szczuta i podjudzana przeciwko sil-
niejszemu.
Piski, jeki i oszczerstwa zdaoby sie wtedy, ze siegaja nieba, ale nie
siegay. Jedyna bodaj korzyscia z takiej dziecinnej, bo w koncu prze-
ciez mao kosztownej, konfrontacji z ich bezadnym tupetem, dasami
i obuda, mogo sie okazac pozyskanie uwagi nawet troche upojonego

1 Judy 23 3 Apokalipsa 2:2; 3:9


2 Apokalipsa 17:6-18

262 J EZUS POSZUKIWANY


Ballada o rolniku

ich winem swiadka, ktry jesli umia trzymac jezyk za zebami i nie
mia oczu z tyu gowy musia wwczas zwatpic o wiarygodnosci
swych zawzietych obroncw prawdy jedynej, a w szczeglnych przy-
padkach dwojakiej. Koszta takich ekstrawagancji byy jednak mao
znane i nikomu nie chciao sie zadawac kamu sowom sugusw, na-
wet we wasnym imieniu i interesie najblizszych.
Ciaa owych wszystkich pozeraczy aski , depczacych chleb i kapi
a-

cych sie w winie, miay byc pozarte przez wezwane gosem anioa
ptactwo, ktrego udziaem sta sie sprawiedliwy sad nad tymi, ktrzy
przez wasna chciwosc i niewiare stali sie pokarmem dla nienasyco-
nych, lecz w przeciwienstwie do nich usprawiedliwionych w swej
namietnosci stworzen1 .

* * *
Skaliste podoze2 takze nie rokowao obfitych plonw. Byo jak
zachwyt prznego dziewczecia, ktre mierzy swj wdziek i powab
dla nieznajomego dobroczyncy jedna i ta sama nuta pochlebnej mu
jakoby, a rozkosznej dla niej samej egzaltacji i podziwu, majac a za-
3
brzmiec w uszach zwierzecia , zanim oczarowane nim tumy oddadza
4
pokon jego posagowi
. I czy dac mu kwiat, zdrowie czy sowo, ono
przyjeoby je z taka sama naturalna pewnoscia, iz ten, kto daje, musi
przybywa5 .
byc dobry, i nietaktem jest pytac go o to, kto on zacz i skad
Gdyby oszacowac rznice miedzy tymi, ktrzy przeszli prbe
ognia6 , a tymi, ktrzy zaparli sie wiary, stajac
przed morderca i oskar-
zycielem braci, u wyjscia mozna by dostrzec w tych ostatnich dziw-
ny niepokj o swj wasny wizerunek, zmuszajacy ich do nadrabia-
nia mina, praca, mowa i mnstwem innych, drugorzednych w walce
o przetrwanie gadzetw, jakby jedno sowo z ust blizniego mogo na-
prawde zmienic ich bogosc w ruine, a inne podniesc w jednej chwili
ze zwatpienia
i trwogi.

1 Apokalipsa 11:1-6; 19:17-18; Psalm 79:1-5 4 Apokalipsa 13:4,8,11-12; 14:9-12


2 Mateusza 13:5-6,20-21 5 1 Jana 4:1-3
3 Apokalipsa 13:3 6 2 Koryntian 13:5-7

263
Wspomnienie dnia

Bg nie powinien nikogo zaskakiwac ani dziwic mysleli. Nie po-


winien miec w sobie owej wadczej, nieprzejednanej i nieuchwytnej
dla ich oczu natury. Winien byc mniejszy, mniej pracowity i mniej
efektowny od wykwitw ich fantazji, sownych rzancw i zwalistych
prznostek, aby schlebiaa im mysl, ze sie za nimi ugania, nie mogac
w dodatku nadazyc za nimi z tak topornymi posugami jak podlewa-
nie, nawozenie i osona przed spiekota.
Byliby raczej skonni przyznac bo wstydza sie swych niedzisiej-
szych ojcw ze, owszem, zrobi on z ich wydatna pomoca pewne
postepy w materii tak delikatnej i ulotnej jak zbawienie duszy, ale ze
ich wasne osiagni
ecia w tej dziedzinie sa o wiele blizsze doskonaosci
niz niewygadzone tysiacem ich uzasadnionych westchnien prostac-
two Sprawiedliwego, ktry kaza poobcinac czonki i wyupic wadza-
1
ce w progach Krlestwa oko .
Kruchosc istnienia bya w ich oczach nieomal atutem uzasadniaja-
cym i usprawiedliwiajacym pragnienie znaczenia i mocy w oparciu
o zasady przeczace zdrowemu rozsadkowi. Ich somiany zapa, jak
i to, ze chetnie stawali za wzorzec dla innych niczym kaprale, ktrzy
w podoficerskiej szkole uchodzili za ofermy i popychada osabiy
niejedna latorosl znecona mirazem cienia i bogostanu ludzi sawia-
cych imie Krla.
Pierwsza bowiem rzeczywista trudnosc okazywaa sie upadkiem
w oczach tych, dla ktrych nauka chodzenia winna byc wolna od
oznak nieporadnosci i niewiedzy, totez ich podopieczni byskawicz-
nie uczyli sie od swych mentorw, jak unikac przyobiecanego przez
Galilejczyka ognia w przekonaniu, ze Swiety nie zna sie na zartach,
a na pewno nie wie, kiedy zabawa sie zaczyna i kiedy konczy.
Watpi
e, izby rozumieli oni ograniczony zakres kompetencji Me-
sjasza w sprawach dotyczacych ich osobiscie, choc z pewnoscia nie
szczedzili oni si i srodkw, aby uwiadomic innych o tym, iz Bg mi-

1 Marka 9:42-50

264 J EZUS POSZUKIWANY


Ballada o rolniku

uje ich bezgranicznie, bo granic nigdy sam nie wyznaczy. Zrobili to


zli ludzie, ktrych bynajmniej nie mieli ochoty wskazac palcem.
Co prawda, nie byli zbytnio pewni prawomocnosci takiego prze-
konania, bo sami nigdy nie staneli przed kopotami, od ktrych za
wszelka cene chcieli wybawic innych, ale poniewaz najwyrazniej po-
chlebiaa im aska, starali sie oddac innym dokadnie i jedynie to, co
sami przyjeli, stajac
w obronie pokrzywdzonych przez los, i to nawet
tych, ktrzy nie okazywali, iz obrony takiej potrzebuja.
Zar kontrowersji i chorobliwy dreszczyk wok spraw Panskich na-
zywali deszczem, bo nie musieli on prosic by jak najoczywistsze
objawy udaru sonecznego i pojawia sie jak cholera albo dzuma wsze-
dzie tam, gdzie oni; niczym niewymuszony zdawa sie im wiec wnio-
sek, iz to asce Wszechmogacego
spywajacej
obficie przez ich usta i re-
ce wypada zawdzieczac poruszenie w szeregach ich sistr i braci.
Anonimowe donosy w tak zwanej dobrej wierze, subtelne aluzje
i woalka cakowitej dyskrecji zapewniona wchodzacym z nimi w uka-
dy konfidentom i podgladaczom
aski stanowiy osnowe ich publicz-
nej aktywnosci mierzacej postepy innych zakresem wasnych na nich
wpyww oraz ich w peni lojalna zdolnoscia pasozytowania na ludz-
kiej naiwnosci.
Niewielkiej bystrosci wymagao dojrzenie w ich wyrachowanym
kunktatorstwie znamiennej obawy o to, ze ich dar, sowa i posuga
moga pozostac bez oczekiwanego przez nich oddzwieku i nie zobo-
wiazac
do stosownej w kantorach wymiany walut wzajemnosci, i to
wcale nie dlatego, iz wozyli w nie za mao wysiku, lecz poniewaz nie
docenili wysikw Sprawiedliwego, ktry odda sie w niewole grzesz-
nych ich zamysw, aby przekonac wszystkich, ze sa do cna zepsuci
i ze nawet na Ojcowskim wysanniku pofolguja swym otchannym za-
dzom.
Bo tak byo. Zrobili zen szczeglnie obrzydliwego i odstreczajace-

go przyzwoitych ludzi bawana, z ktrym koniecznie trzeba byo sie

265
Wspomnienie dnia

liczyc, bo wydawa koncesje na akty miosierdzia1 , ale niekoniecznie


znac i kochac jak samego siebie. By wielki, szczodry, a nawet dobry
chociaz nie byo tego po nich widac i udawao sie ponoc wejsc z nim
w cakiem korzystne ukady.
Szczesliwcw nie wytykano palcami, nie wieszano na nich psw,
a niektrzy zdoali z pomoca jego niewyczerpanej ponoc aski za-
kreslic wok siebie fosforyzujace
z oddali granice poufaosci, tak
dla wrogw, jak dla przyjaci, zeby ani jedni, ani drudzy nie wtar-
gneli w ich strzezone przez tresowane psy rewiry.
Mwiono o takich, ze maja osobowosc, charyzmat czy cos w tym
rodzaju, a bardziej zakamanych tytuowano mezami Bozymi, kardy-
naami, apostoami, pastorami i mnstwem porecznych, a komplet-
nie nieadekwatnych okreslen, ktre wystawiay ich na posmiewisko
trzezwych istot. Otoczka ta pozwalaa im wystepowac ex cathedra
przed ludzmi, ktrzy jej nie mieli, a nawet nie wiedzieli, co to takiego
i do czego suzy wiedzieli tylko, ze tego sie nie je, nie wacha
i nie
dotyka.
Strasznym grzechem na opoce byo chciec ich wychostac i nawet ci,
ktrzy z zapaem opowiadali o nich pieprzne dowcipy, w ich obecno-
sci gieli sie w dziwacznych pokonach jak na cesarskim dworze. Mieli
przeciez dzieci i zony, ktre namietnie skaday swe pociechy w ofie-
rze dla Molocha i dla ktrych sakrament z ich rak by jak rg obfitosci
przepeniajacy ich spragnione kapanskich pieszczot ciaa. A te wa-
snymi rekami rozdaryby na strzepy kazdego, kto smiaby domalowac
ich nieskalanym orka podobiznom chocby pieprzyk na nosie. Chyba
ze figlarzem okazaby sie maz.
Nienawisc do meza bowiem nie bya warunkiem podazania slada-
mi Mesjasza (chyba ze ten pi na umr i bywa w fatalnym towarzy-
stwie) i nic nie usprawiedliwioby prcz owego meza Bozego al-
bo innej szaty z fredzelkami ich wasnego niesmaku wobec meskiej

1 Apokalipsa 13:11-18

266 J EZUS POSZUKIWANY


Ballada o rolniku

irytacji na widok oszaamiajacego wzrostu kosztw utrzymania zba-


wiennej jakoby dla kobiet aski.
Niewiescia inicjatywa oddolna skutecznie jednak podtrzymywaa
w ewangelizacyjny zapa, ktry wprawia postronnych w lekkie za-
kopotanie, zwaszcza jesli zetkneli sie oni nieopatrznie z rozwydrzo-
nymi albo rozkapryszonymi gromadkami niewiniatek uczepionych
coraz krtszych spdnic matek od siedmiu bolesci.
A wyrozumiaosc tych ostatnich dla meskich dziwactw, zachcianek
i prznostek zapobiegaa grozie inflacji i deficytowi w budzecie naj-
powazniejszego po Bogu sponsora aski, nawet gdy ku niemej udre-
ce kobiet niedzielny poranek zaczyniony bywa nerwowym upustem
pracowitych i zazwyczaj zrwnowazonych panw domu.
Cae to uszczesliwiane na sie towarzystwo wzajemnej adoracji nie-
pewnie czuo sie tylko w obecnosci Ducha Swietego, dlatego tyle cza-
su i nauki poswiecano murowanym receptom na jego otrzymywanie,
wydawanie i uzywanie.
Racjonowane sprawiedliwie bony miay zapewnic wszystkim do-
step do marzen o jego mocy i miosci, totez dobrze zorganizowany
system przedpat na udziay w Krlestwie swietnie sprawdza sie
wszedzie tam, gdzie nie kwestionowano osiagni ec rewolucji ludo-
wych, a rozrzewnienie dziwakw wspominajacych stan wyjatkowy

albo wrecz zamach stanu kwitowano gebokim niesmakiem.
Brakowao tylko przekonywajacych tegie gowy efektw tego pro-
letariackiego wspdziaania i zalega sie w nich smetek na widok ko-
lejnych wybiegw propagandy zbawienia nazywajacej otra zacnym,
gupiego szlachetnym, a wiedzme bogosawiona miedzy niewiasta-
mi .
Wszystko to mia spalic zar gniewu Boga zywego1 , ktry dawno te-
mu zaleci wiernym srodki ostroznosci daleko odmienne od kremw
z filtrem przeciwsonecznym, majacych w zgodnym zamysle produ-
centw i uzytkownikw poaczyc przyjemne z pozytecznym.

1 Apokalipsa 16:8-9

267
Wspomnienie dnia

Bohaterstwo miao takze na zawsze zaczyc z prochem ziemi tych,


ktrzy za nic nie chcieli uchodzic za smiesznych. Wypinali piers, sy-
szac dalekie odgosy wiesci z frontu zbawienia, aby nikt przypadkiem
nie spojrza na nich jak na tchrzy i nieudacznikw.
I chociaz kpiny niewiernych rozpleniy sie w kazdym zakatku zie-
mi, to mao kto powatpiewa,
izby przejawem Ojcowskiej szczodrosci
mia sie okazac nad podziw dobry humor z powodu luk w pamie-
ci, kopotw ze wzwodem czy krzywych ng bliznich przykrywany
przemyslnie sterta porad dobrotliwych ojczulkw z pieka rodem tu-
dziez skwapliwymi odruchami politowania niewiast lekkich obycza-
jw zaguszajacymi
sprawnie gos z nieba.
Ponad gaszcz
kujacych
cierni wyrastali tylko nieliczni ci, ktrzy
mdleli na sama mysl o pojawieniu sie posrd zatroskanych o przy-
szosc, szlachetnych, energicznych i bogatych w zyciowe doswiadcze-
nie braci i sistr zjednoczonych nieaskawymi dla nich samych siami
natury.
Garbaty patrzy, jak ktos gryzie sie w jezyk, wspomniawszy przy
nim o noszeniu brzemion.
Odmieniec zachodzi w gowe nad celem nieprzytomnej tyrady
o normach chrzescijanskiego zycia i zasadach, dzieki ktrym on sam
na pewno nie nabyby rozumu.
Starszy czowiek z nosem siegajacym brody ze zdziwieniem odno-
towywa nage skrepowanie patrzacego nan kaznodziei, ktry dopie-
ro co ze swada mwi o dymie z Panskich nozdrzy.
A chopcw i dziewczeta susznie szukajacych kogos z miara w re-
ku przez moment rozbawia mysl, ze woleliby juz umrzec w najstrasz-
liwszych mekach niz z nudy, ktra nie ma rak, ng i gowy i nie mwi
ludzkim gosem.
Tylko ci, ktrym posrd ludzi nie zdarzyo sie zapominac o swym
lustrzanym odbiciu1 , siegali niebios w nieustajacym
i cichym baganiu
o chwile ukojenia niepochwytne bez nadziei na zupenie nowe, wol-

1 Jakuba 1:22-27

268 J EZUS POSZUKIWANY


Ballada o rolniku

ne od skazy ciao. Pozostali nacierali sie repelentami i pachnidami,


kreowali swj wizerunek tak zapamietale, jakby dzieo Boze wobec
ich przedsiebiorczych zapedw byo ledwie zauwazonym przez nich
aktem drobnej wytwrczosci , blednacym na tle okazaych dowodw
ich samowiedzy.
Zapobiegliwosc niektrych kazaa im nawet ostroznie powatpie-
wac, czy aby wolnoamerykanski styl zwiastowania uprawnia jego mi-
strzw do nagrody z rak Panskiego Sugi oraz czy jego bogosawien-
stwo istotnie dotyka ust wodzirejw i aferzystw. Swoje oswiadczenia
formuowali na pismie, aby nie mozna byo im zarzucic niedopenie-
nia obowiazkw.

Najbardziej zakamani starali sie o korzystne dla nich wrazenie, ja-
koby znali nawet swoje sabosci, i wzruszali innych wspomnieniem
kradziezy jabek lub ksiazki (obiekty ich namietnosci byy zawsze
godne pozadania
i usprawiedliwiay poniekad ich moralna wiotkosc,
wsplna wszystkim ludziom), stroniac jedynie przezornie od tabu
modzienczych miostek, jakby to, co czyni kazdego wrogiem Boga
zywego, byo co najwyzej tak niestosowne jak przestepstwa godnych
ich wasnego ubolewania nedzarzy. Swiadomosc tysiecy niecnych za-
chcianek i podostek, ponad ktre sie wzniesli, dawaa im prawo
do nuty nostalgii za kraina dzieciecych marzen, do ktrej jakoby nie
ma powrotu.
Wielu pomyslao przy nich, ze Bg nie chciaby, aby w komorze
wracali jak za zgubiona owca do chwil, w ktrych ze wstydu nie wie-
dzieli, gdzie podziac oczy, bo nawet zawodowy morderca nie umiaby
im wytumaczyc, dlaczego i jakie zadze
zawiody ich na krawedz ot-
chani.
Wielu takze przez to nigdy nie kopneo w gre w rozpaczy jak
piki futbolowej tesknego przeczucia, ze szczodrosc Boza niczego
nie odrzuca, a na pewno nie to, co odrzucili sami, lecz przemienia
i oczyszcza kazdy, nawet najmniejszy w ich odczuciu, niedoskonay
poryw ludzkiej woli.

269
Wspomnienie dnia

I jesli ich Pan podawa sie za zodzieja1 , to moze nie dlatego, ze czu
niewysowiona odraze do ich maych kradziezy, lecz chcia maych
zodziei przenicowac na wielkich, aby wamanie lub skok na bank ob-
ciazyy nie podatnikw, lecz strza niebieskiego porzadku.
A jesli przez upodlenie i hanbe z ich rak sam wazy sie stac czyms
mniej niz rzecza, to nie dlatego, by bawochwalcw pozbawic wszel-
kiej mysli o szacunku dla jego wasnego rzemiosa czyniacego i roz-
dzielajacego rzeczy, o ktrych nie snio sie najbardziej asym na kosz-
townosci zjadaczom powszedniego chleba.
Dobrze pokryte urokiem obudy, aroganckie przechwaki zadusiy
niejedna wschodzac a rosline, dla ktrej obraza majestatu Wszechmo-
gacego
sta sie zoty cielec, a nie zrzutka jego ludu na podobizne Nie-
stworzonego ulana z kolczykw z egipskiego zota na rozkaz powol-
nego niecierpliwym wybrancom kapana2 .
Przekleta przez Boga ziemia niechetnie goscia w sobie potezna,
ozywcza dla duszy mysl, ze jesli los potepienca jest o wiele gorszy od
losu zozonego trzydziestoosmioletnia niemoca nieszczesnika3 , a po-
mieszanie krwi ziomkw Mesjasza z krwia zabitych przez nich ofiar4
jest zaledwie skromnym przyblizeniem kazni i pomsty za odtracenie
reki i zniewage Sprawiedliwego, to wszelkie prby odzyskania zba-
wiennej rwnowagi i wdzieku przy pomocy wasnych rak i przemysl-
nosci specw od wystroju wnetrz sa podobne wysikom topielca z ka-
mieniem u szyi5 , tyle ze daremniejsze, a caa napuszona metodologia
wiary i zwiastowania jest bodaj najczarniejsza karta dziejw spisanej
juz dawno ewangelii Syna Bozego, ktrego smierc przyniosa na zie-
mi korzysci cakiem odmienne od tych, jakich by sobie zyczy jego
Mocodawca, bo popyt na mao kosztowne, egipskie porady umiejet-
nie ksztatuje od tamtej pory bezpciowy oprawca ludzkich sumien
i zwiastun nieprzekonujacej wiernych jutrzenki.

1 Apokalipsa 16:15; ukasza 12:39-40 4 ukasza 13:1-5


2 Wyjscia 32 5 ukasza 17:2
3 Jana 5:5,8-14

270 J EZUS POSZUKIWANY


Ballada o rolniku

Ci, ktrzy to pojeli, zadrzeli na sama mysl, ze o Bogu, ktrego gos


usyszeli, mozna by mwic jezykiem innym niz przez Niego danym
mowa, ktra swa niedorzecznoscia az razi stworzone arcyludzka mo-
ca gadz, piekno i porzadek,
bo jest najczystszym owocem bagania
o nie w chwilach, ktrych nie zyczy sie najwiekszemu wrogowi.
Dlatego zamilkli jak owce prowadzone na rzez, bo zrozumieli, ze
jesli ktos tak bardzo sie gniewa i mwi o tym tak otwarcie jak syn
ciesli z Nazaretu, to jego miosc i szczodrosc nie ma sobie rwnych,
poniewaz zaden zabjca i szyderca nie wygraza piesciami i nie uzy-
wa mocnych sw po prostu nie stac go na taki gest wobec swych
duznikw i winowajcw.
Pomysleli wiec, ze wszystko ma swj czas i jesli mieliby mwic o
tym, co widzieli i syszeli, jezykiem kupieckiej nomenklatury, penej
pochlebstw, przechwaek i plotek, maych czarw i wielkich ukonw
w strone publicznosci to woleliby umrzec i to zaraz, tak jak ktos, kto
ze wstydu za nieusuchane dzieci chciaby zapasc sie pod ziemie.
Pomysleli tez, ze nie sa tak odosobnieni w swym pragnieniu jak
chocby mucha w butelce ze wspaniaymi widokami na przyszosc
raczej jak ziarnko rzucone w czarna ziemie, ktremu nie obiecano zbyt
wiele, ale na pewno to, ze zajmie sie nim Rolnik i Pan wielkiego zniwa.
Ich bagania nie dosyszao zadne z ludzkich uszu, bo prosby sta-
wiane im za wzr przy kontuarach aski stay sie dla zasieww jak
grozby i przestrogi Wszechmogacego rzucajacego
wieczna klatw
e
1
na bezczeszczacych jego imie ciuaczy Bozej chway .
Ich walki o zycie i sumienie swietych Panskich nie dojrza, a na-
wet nie przewidzia zaden bojownik ni emancypantka zaden ze zdo-
biacych
nagrobki sprawiedliwych2 . Dojrza ja tylko ozywiony z mar-
twych Syn siedzacy po prawicy Ojca i struga swiata wskaza Rodzi-
cowi godnych jego obietnicy.
Reka Panska ocienia i zrosia kazdy, nawet najmniejszy skrawek
gruntu, ktry niczym nie przypomina placu zabaw dla dzieci, biezni

1 Hebrajczykw 6:4-8 2 Mateusza 23:27-32

271
Wspomnienie dnia

z przeszkodami, cyrkowego namiotu, nowojorskiej giedy zadnego


z tych wielu miejsc, gdzie ludzie licza na dywidendy ze swych trwoz-
nych lokat w spkach z imponujacym, lecz ograniczonym kapitaem
bogini losu1 . Sprawia, ze powstao cos z niczego, a to, co byo czyms,
obrcia w nicosc.
Niemowie rozwiazaa jezyk, slepemu otworzya oczy, a guchemu
uszy, przniaka uczynia medrcem, a ajdaka szlachetnym. I na od-
wrt gaduom przymknea chciwe usta, widzacych oslepia, nieto-
perze roztuka o supy uliczne, a madralom
odebraa rozum i tania
2
przyzwoitosc . Bo tak sie jej spodobao.
A zrobia to, kredytujac askawie wzrost najbardziej niewydarzo-
nych i zbolaych wasna nedza stworzen, ktrych istnienia nie uza-
sadnia ani nie okrywa na tej ziemi polityka wielkich, niewidzialnych
mocarstw, racjonujaca miosc, wiesci i chleb powszedni w zamian za
pozadany
jej pokon wyjaowionej do cna publicznej opinii3 .

* * *
Dawno temu pewien Czowiek siedzia w odzi przy brzegu morza
i mwi dziwne rzeczy ponad gowami otaczajacych Go suchaczy4 .
Dzien mia ciezki jak kazdy robotnik5 . Slepcy domagali sie oden zna-
ku, szaleni rozumu, a wykwintnisie ogady.
Niewiele im z tego przyszo, podobnie jak dotad zadnej amebie nie
udao sie nikogo przekonac, ze czowiek nie ma rak, ng i gowy. Tam-
ten mia takze gowe. Nie powiedzia wiec tego, co wiedzieli wszyscy.
Powiedzia tylko to, o czym bezen nikt nigdy by nie usysza6 .
Nie marnowa czasu, bo mia go niewiele dokadnie i zaledwie
tyle, ile ma oskarzony na sali rozpraw, ktry nazwie sedziego sko-
rumpowanym hultajem i splunie na awe przysiegych. Mia jednak
spory kopot by Bogiem i dlatego nie zrobi zadnej z tych rze-
czy, jakie bywaja niechlubnym udziaem smiertelnikw postawionych
1 Jakuba 4:4; 1 Jana 2:15-17 4 Mateusza 13:1-3
2 Mateusza 11:25-26 5 Mateusza 12:22,24,34-35,38-39,46-48
3 Apokalipsa 13:11-16 6 Jana 8:25-30

272 J EZUS POSZUKIWANY


Ballada o rolniku

przed sadem
za oszustwa podatkowe albo zdrade stanu, a nawet tych
niewielu skazanych niewinnie na podstawie poszlak i domysw.
Grecki medrzec zanim wypi trucizne (zgadzajac sie tym samym
z wydanym nan, niesprawiedliwym wyrokiem ziemskiej wadzy),
przypomnia sobie o drobnym dugu, a jego wielki uczen zda spra-
we ze skrupulatnosci i odwagi swego mistrza, jakby swiadkowie jego
wielkosci mieli wasnie od niego uczyc sie skromnosci i pokory1 .
Ale Galilejczykowi tez pamiec nie szwankowaa, a jednak nie okra-
si swego wystapienia
na Golgocie zadnymi skrupuami, ktre kaza
bliznim myslec, ze gdy smierc nadchodzi, czas na rozliczenie dugw.
Wiedzia bowiem, ze wasnie spaca najwiekszy z nich wbrew nadzie-
jom i roszczeniom wierzycieli Wszechmogacego.
Nie mia w rekach kwitw za swa wielkodusznosc ani mowy na swo-
ja obrone. Nie mia tez ucznia wiekszego od siebie2 ani parasola dla
tych, ktrych nazywa dziecmi. By zbyt may, by bez wielkiej emfa-
zy zwano Go Bogiem3 , a zbyt wielki, aby umknac przed skrzekiem
4
wadcy: Oto czowiek .
Wzgardzony by i opuszczony przez ludzi, powiedzia jednak, zeby
niewiasty nie rozczulay sie nad jego losem5 , a mezczyzni nie prbo-
wali Go wyreczac i zastepowac bez jego woli, a jedynie dopenili tego,
co przykaza.
Obieca takze wiernym wieksze rzeczy niz te, jakie sam czyni6
a tylko taka obietnica godna jest najwyzszego szacunku dla jej szafa-
rza bo przeciez o wiele mniej kosztuje Ojca otwarcie swych zawo-
rw i wierzei na prosbe swego umiowanego Syna niz zamkniecie ich
i zawarcie na gucho7 na zgodne z jego wola baganie jego kruchych

1 Chetnie stawia sie za przykad wielkiej cnoty 2 Jana 15:20-26


ostatnia wole Sokratesa (469-399 p.n.e.) 3 Mateusza 16:16-17; Jana 20:3-9
skazanego w Atenach na smierc za 4 Jana 19:5
bezboznosc i deprawacje modziezy 5 ukasza 23:27-31
zobowiazuj
ac a przyjaciela do oddania 6 Jana 14:9-17
Asklepiosowi pozyczonego koguta. 7 Jakuba 5:17-20; Apokalipsa 3:7-8

273
Wspomnienie dnia Odsona

i nieco krnabrnych
latorosli znajacych
ostatni rozdzia ksiegi Salomo-
1
na i pare innych drobnych uwag Sprawiedliwego.
6 lipca 2000

P P P

Exposition
Jezus usysza tego dnia sporo, nawet jak na Zbawiciela swiata. Wia-
roomnego suge wyprowadzioby juz z rwnowagi wcale nie posa-
dzenie o konszachty z Belzebubem2 do jego odparcia nie byby zdol-
ny, nawet gdyby otaczay go tysiace wyznawcw irytacje musiaaby
w nim wzbudzic sama ostroznosc3 przypuszczenia swiadkw doko-
nanego przezen cudu, iz moze on byc tym, za kogo sie podaje. Jezus
jednakze nie tylko ujawni niedorzecznosc roszczen swych bezposred-
nich przeciwnikw domagajacych sie oden zadoscuczynienia, jakiego
lud izraelski oczekiwa od Mojzesza4 , ale wystapi jako przeciwnik
swego pokolenia5 , waczaj
ac
w sad
nad nim takze wasna rodzine pra-
gnac a wybawic go od jego urojen 6 .
Wypedzenie demona nie byo w jego oczach niczym godnym wiek-
szej uwagi, chociaz sam dobrze wiedzia, ze gdyby ponadludzkie
zmory nie pierzchay na jego rozkaz, udreczone wewnetrznym bla-
skiem Wcielonego, to jego pochd droga morska i Zajordaniem7 nie-
liczni tylko uznaliby za znaczacy dla krwawych dziejw swiata. Jego
swiadectwo byo jednak o wiele skromniejsze niz obraz mesjanskiej
posugi przereklamowany przez triumfatorw i propagandzistw a-
ski 8 majacych
ozywcze tchnienie za odswiezacz powietrza i niewielu

1 Kaznodziei 12:1-7 5 Mateusza 12:34,39,45


2 Mateusza 12:24-25 6 Mateusza 12:46-50; Marka 3:20-21,31
3 Mateusza 12:23 7 Izajasza 8:23; 9:1
4 Wyjscia 4:1-9,30-31 8 Dzieje 16:16-17

274 J EZUS POSZUKIWANY


Ballada o rolniku

potraktowao powaznie prosta i jednoznaczna sugestie Zbawiciela, iz


demoniczna wadza nad ludzkim zyciem, ktrej wiezom nikt prcz
Niego nie umia sprostac, nie napawa jego wspczesnych az taka od-
raza, izby moc Ducha prawdy mieli uwazac za ostatnia deske ratunku.
Tymczasem Jezus orzek wyraznie, iz cielesna niemoc i uposledze-
nie sa zaledwie jak pryszcz w miejscu, gdzie sonce nie dochodzi,
i jesli poszukujacy
prawdziwej ulgi chcieliby ujrzec jego Mocodawce,
wypada im bezwzglednie posiasc jedyna rekojmie dajac
a odpr bluz-
nierczej inwazji, ktra o wiele skuteczniej odbiera rozum niz jedno
uprzykrzone ciau paskudztwo. Mysl owa uja dosadnie w wielu swo-
ich mowach, a obraz obudnikw, ktrych wspwyznawcy dwakroc
przewyzszaja zakamaniem1 , na trwae mia zadomowic sie w umy-
sach odrodzonych z nieskazitelnego nasienia.
Wykad majacy wyjasnic uczniom powage i wiazacy
charakter swia-
dectwa prawdy ujetego dla osony w przypowiesciach Jezus zakon-
czy sowami2 , ktre uwazny suchacz mg zrozumiec tylko w jeden
sposb.
Jesli prorokom i sprawiedliwym nie byo dane ujrzec tego, co On wi-
dzi, to znaczy, ze pragnienia, tesknoty i nadzieje umiowanych przez
Sprawiedliwego nie przyblizyy wielu z nich ani o wos do rzeczywi-
stego obrazu Boga, dopki On sam nie zechcia sie objawic, posyajac
w najwasciwszym dla jego zamysu czasie i miejscu kogos don po-
dobnego.
Jezus celowo posuzy sie takim kontrastem, aby uwypuklic mysl
podjeta pzniej przez Piotra w liscie do swoich wiernych3 , iz ludzie
niesprawiedliwi to znaczy nierespektujacy juz wydanych rozporza-
4
dzen Wszechmogacego i uprzedzeni do tych, ktrych widza nie
maja co marzyc o dostapieniu
aski zywota i objawienia jego chwa-
y, nawet gdyby za sprawa jakiegos cudu ujrzeli gruszki na wierzbie
badz
zmartwychwstaa tesciowa.

1 Mateusza 23:15 3 1 Piotra 4:15-19


2 Mateusza 13:11-17 4 ukasza 16:31; 1 Jana 4:20

275
Wspomnienie dnia Odsona

Poniewaz swym uporem wobec uznania podstawowego faktu, iz


Bg wcieli sie w postac zapoznanego i wybranego przez siebie czo-
wieka, aby ujac sie za wzgardzonymi i odrzuconymi przez ludzi, kwe-
stionuja gorszac a ich idee, jakoby mia On uczynic cos dla nich wy-
acznie
przez wzglad na to, kim sam jest, nie biorac bynajmniej pod
uwage ich nawet najszlachetniejszych usiowan, a tym mniej aspiracji,
aby zaden z ludzi nie chepi sie przed Nim tym, co czyni go wiekszym
w oczach bliznich.
Przecza wiec temu, co nader skwapliwie wyznaja, godzac w prawo
Boze do niezbednych im samym przywilejw autorytetu i kamienia
wegielnego ich wiary. Postepuja tym samym niesprawiedliwie wobec
kogos, kto, tak jak Jezus i apostoowie, wazy sie ujawnic ogrom ich
sprzeniewierzen wobec przykazan z gry Synaj, a dzisiaj wobec zela-
znych zasad nauki i suzby Chrystusowego posannictwa.
W obu tych zapoznanych przez nich przypadkach Bg widzia
i widzi powd, dla ktrego obecnosc powoanego i namaszczonego
przezen wysannika jest koronnym argumentem jego twardego sporu
z ludzmi majacymi Go za kogos innego, niz jest, i zarazem jakby jego
rekojmia ze wzgledu na wybranych, bo dla tych ostatnich, w ktrych
ma On upodobanie, Wszechmogacy nie jest honorowym uczestnikiem
konferencji doktrynalnej, na ktrej ludzie uzgadniaja miedzy soba, co
mozna myslec o Bogu, a czego nie wolno, tylko jedyna Istota, ktrej
ryzykowne moze sie okazac przypisanie pustosowia.
Jesli wiec Bogu wolno robic cos, co nie jest domena ograniczonych
w swej doraznej i partykularnej optyce ludzkich usiowan a trud-
no byoby temu zaprzeczyc na gruncie zelaznych doktryn wiary
to moze On widziec bardzo wazny powd, dla ktrego swiadectwo
wybranej i powoanej przezen garstki wiernych miaoby przewyzszyc
i zwiazac
darowana wadza swiadectwa nieposiadajace czegos, co On
sam ceni najbardziej, bo przysparza Mu chway. Minimum dwch lub
trzech swiadkw, jakie wyznaczy Jezus warunkiem jego obecnosci

276 J EZUS POSZUKIWANY


Ballada o rolniku
1
posrd ludzi , moze miec zatem w jego oczach range obligatoryjne-
go i wiazacego
innych wasnym osadem zgromadzenia2 , jesli prawda
jest, ze miuja oni Boga bardziej od innych.
Odrzucajacy ewangeliczne swiadectwo prawdy badz prbujacy

umniejszyc wobec innych jego range znalezliby sie wwczas wobec
Niego oraz zgromadzenia aniow i swietych w poozeniu analogicz-
nym do poozenia Rady Najwyzszej pozbywajacej sie Jezusa badz
ty-
siecy powoujacych sie nan spoecznosci, ktre na przestrzeni wiekw
wiele razy odrzucay gosy niewygodnych im, a wiernych przykaza-
niom Mesjasza swiadkw jego wielkosci.
Sytuacja taka mogaby wydac sie na pierwszy rzut oka dosc niezwy-
ka, ale nie nieprawdopodobna, przynajmniej dla tych, ktrzy czytaja
uwaznie Pismo i ucza sie na popenionych przez siebie, a bolesnych
dla ich sumienia bedach. Znacznie bardziej niewiarygodny mgby
okazac sie zgodny opr przed pozostawieniem w Bozych rekach wy-
acznych
prerogatyw na czynienie rzeczy o wiele bardziej niezwy-
kych i godnych w jego oczach uwagi niz uzdrowienie, a nawet zmar-
twychwstanie tysiecy cia, co nie jest wyaczn a specjalnoscia Zbawi-
ciela i strza dusz.
Z tego, co powszechnie uznane, wynika bowiem, iz ludzie nie lubia
prawdy i ponad wprawiajace ich w zakopotanie swiadectwa przed-
kadaja jej pozr, ktry w ostatecznym rozrachunku okryje ich przed
Swietym hanba wskutek spolegliwosci wobec zwodniczych zamy-
sw szatanskiej rebelii. Stad do najwazniejszych celw zamysu Du-
cha zaliczyc nalezy zabezpieczenie i opieczetowanie drogich Wszech-
mogacemu swiadectw oraz ich ochrone przed naduzyciem (nawet
kosztem zycia swoich sug i suzebnic), ktre odbieraoby Mu chwae.
Jesliby tak nie byo, wypadaoby zgodzic sie z tym, iz ludzie znaja
prawde i sa jej posuszni, a swiat jest rajem, skoro krluje w nim praw-
da, co czyni Boze nawiedzenie czyms mao pozadanym, i to nie tyle
odnosnie tego, co ma nadejsc, lecz tego, co jest. Skutkom takich szal-

1 Mateusza 18:19-20 2 Jeremiasza 9:1-2,4-5,11-15

277
Wspomnienie dnia Odsona

bierstw osobiscie przeciwstawia sie Pawe, wzmiankujacy o wydaniu


1
na zatracenie Himeneusza i Filetosa .
Oczywiscie dzisiaj szatan zmieni swoja strategie, bo nie jest p-
gwkiem, tylko morderca i wie dobrze, ze twierdzenie o zaistniaym
juz jakoby zmartwychwstaniu wzbudzi u posiadaczy wiedzy o Naj-
wyzszym najwyzej rozbawienie. Warto jednak nie nasmiewac sie zbyt
ochoczo z niedouczenia ojca kamstwa i wszelkiej przewrotnosci , bo
poczucie humoru nie jest wyaczn a domena ludzkich istot, ktre prze-
ciez dobrze znaja przysowie: Ten sie smieje, kto sie smieje ostatni .
Moze sie wszakze okazac, ze pomimo zapamietaego oczekiwania
na przyjscie Pana wiekszosc spodziewa sie ujrzec kogos innego niz
ten, ktry ma przyjsc, i sprawa najwyzszej wagi jest ujawnic faktyczna
podstawe ludzkich oczekiwan i nadziei w chwili, gdy na to nie jest
jeszcze za pzno.
Przypowiesci adresowane byy do ludzi susznie sadz acych,
iz Me-
sjasz mwi o Krlestwie. Niemniej jednak tylko otaczajaca Go garstka
dziwia sie, iz Jezus uzywa obrazw i sw opatrzonych czesto klam-
ra: Kto ma uszy, niechaj sucha2 , ktre nie stanowiy jednoznacznie
brzmiacej
zachety do wstapienia
w szeregi bogosawionych . Owo
zaciekawienie3 Mistrz uzna za ukryty jeszcze przed oczami swych
wybrancw nerw prawdziwego uczniostwa, swiadomego za sprawa
Ojca drastycznosci rznicy miedzy nimi samymi a tamtymi .
Jezus mg ich nauczac i kierowac ich umysowymi wysikami wy-
acznie
dzieki posiadaniu podstawy takiego rozrznienia, uswiado-
mionej juz w okresie dzieciecym4 , oraz dzieki doswiadczeniu szcze-
glnej aski czyniacej
Go przez posuszenstwo Ojcowskiej woli wiek-
szym od uczniw.
Nie wiemy, czy wykada uczniom znaczenie wszystkich podo-
bienstw. Watpliwe,
zwazywszy ze pod koniec nauczania zda ich

1 2 Tymoteusza 2:15-18 Apokalipsa 2:1-7; 13:1-9


2 Mateusza 11:13-15; 13:1-9,36-43; 3 Mateusza 13:10
Marka 4:21-23; 7:14-23; 4 ukasza 2:42-52

278 J EZUS POSZUKIWANY


Ballada o rolniku

na wole Ojca, ktra sam peni, dajac im przykad wiernosci, ale ktra
zwracaa uczniw za posrednictwem Syna ku nadziei i wierze w to,
co przezen obiecane, aby Duch Swiety wspomg ich w sabosciach,
wprowadzajac w prawdy, jakich wczesniej by nie zniesli1 . Bardziej
prawdopodobne, iz ogranicza sie w ich wyjasnianiu do ukazywania
zozonych fragmentw duchowej rzeczywistosci w taki sposb, aby
uczniowie mogli uchwycic sama zasade ksztatujac a jego sposb my-
slenia oraz obcy im jeszcze dugo styl suzby i posannictwa.
Posrednia przesanka przemawiajac a za brakiem wsrd uczniw
zdolnosci wykadu obszernych znaczeniowo Jezusowych paraboli
jest nieobecnosc w pismach apostolskich jakichkolwiek nawiaza n do
wiekszosci najbardziej znanych dzisiaj dzieki nim podobienstw.
Pomimo to Jezusowi udao sie odcisnac na nich Ojcowska pieczec
w tak dyskretny i oryginalny sposb, ze do dzisiaj nie da sie wskazac
konkurencyjnych wzorcw jezykowych, ktre za swj honor poczyty-
wayby unaocznienie bliznim bezposredniego zwiazku sowa goszo-
nego przez Mistrza z niezwyka, bo niespotykana u nikogo innego,
determinacja tamtych ludzi w wypenianiu zakrytych przed innymi
Panskich poruczen.
Niezbyt ryzykownym, bo majacym swoja niezalezna podstawe,
wnioskiem mogoby byc prostoduszne przypuszczenie, iz pomimo
niedowadu w zapoznawaniu innych ze znaczeniami litery zachowa-
nego przez nich Sowa apostoowie oraz ci, ktrzy im wierzyli, byli
o niebo blizsi upodobaniom Wniebowzietego niz dzisiejsi ich egzege-
ci, dla ktrych wiedza o Sowie Bozym staa sie bozyszczem o wiele
bardziej wymagajacym i tysiackroc
bardziej zarocznym od pro forma
uznanego przez swiat Boga w ludzkiej postaci.
Ten bowiem nie traci swego cennego czasu na jaowe dywagacje
na temat zyciodajnej strugi On nia by, a i swym pupilom naka-
za nie tyle nauczac, co czyni c uczniami. Apostoom cakowicie ob-
ca wiec wedug mnie bya skonnosc do gromadzenia bezuzytecznej,

1 Jana 16:12

279
Wspomnienie dnia Odsona

choc mogacej imponowac bliznim wiedzy, bedaca dzis niekiedy pra-


wie synonimem poboznosci, poniewaz Mistrz sia obrazu swej potez-
nej sylwetki nie pozostawi im miejsca na rozterki i dylematy prokuro-
wane przez nasladowcw byle kogo skrzeczacych na pierwsza z brze-
gu zasyszana mode. Niejako oczysci ich wasna czystoscia i napeni
wasna moca po to, by umieli postepowac tak jak On.
Dawa im jakby samego siebie, mwiac to, co chcia powiedziec;
wiedzac o tym, ze mwi to, co chce powiedziec, oraz demonstrujac
owa samowiedze, aby uczniowie mogli uwierzyc, ze jego dar by da-
rem wiekszego od Niego, ktremu ufa do ostatnich chwil swego zy-
cia. Wasnie owa wadza sadzenia,
o ktrej mwi tak, jakby dana bya
komus, w kogo sie wcieli, pozostajac tym, kim by1 , wyrzniaa Go
sposrd wszystkich zyjacych i dawaa Mu prawo okreslenia wszyst-
kich bedacych
przed nim zbawicieli mianem zbjcw i zodziei, kt-
rych jego owce nie suchay 2 , poniewaz uzurpatorom mesjanskich pe-
nomocnictw brakowao w oczach owiec wasnie cech owej samoobja-
wiajacej
sie woli Mocodawcy posanca.
Z przypowiesci o siewcy niezwiazany powoaniem suchacz mg
odczytac z trudem zaledwie fakt, iz Mesjasz widzi pewna znana jego
oczom rznice miedzy losem ziarna rzuconego na urodzajna i nieuro-
dzajna glebe. Zadna z dostepnych mu mysli nie kierowaa go w stro-
ne refleksji nad osobliwa cecha zapoznanego nieoczekiwanie rolnika,
ktry rozsiewa swe zboze, gdzie popadnie.
Nawet uczniom nie przejasnio sie w gowach po tym, jak Jezus
upewni ich o darowaniu im poznania zakrytych przed innymi tajem-
nic, bo, istotnie, nie byo to rwnoznaczne z posiadaniem ich rozumie-
nia udzielanego wszakze przez wiare, jakiej trudno by sie dopatrzyc
w rywalizujacych dziecinnie o prymat apostoach.
Jezus szarpna ich zazdrosne ambicje irytacja na widok ich niepo-
jetnosci3 , ale trudno sadzic,
izby miao to wwczas zasygnalizowac

1 Mateusza 11:27; Jana 5:19-27; 17:1-3 3 Marka 4:10-13


2 Jana 10:7-15

280 J EZUS POSZUKIWANY


Ballada o rolniku

cos wiecej niz fakt, ze tylko ten, kto przy nich stoi, zna wykad swych
podobienstw, i jesli naprawde uwazaja, iz jest On Chrystusem, winni
myslec, ze powiedzia jedyna prawde o swym Ojcu. A skoro Ojciec
udzieli Mu swych wyacznych penomocnictw, to uczyni to dlatego,
ze zna swego Syna, ktry peni jego wole.
Podobny wysiek Mesjasza mia miejsce w okolicach Cezarei Fili-
powej, gdzie Mistrz po raz kolejny postawi przed oczami wszystkich
uczniw fakt cakowitej ich niewiedzy dotyczacej celw ich wasne-
go powoania i suzby. Uczniowie swietnie orientowali sie w ludzkich
opiniach o tym, kim jest ich Nauczyciel1 o wiele lepiej, niz mozna
by sie tego spodziewac dzisiaj po rzekomo bezstronnych kreatorach
opinii publicznej.
Jezus jednak konsekwentnie postawi ich, przykadem pochopne-
go w sadach
Piotra, przed koniecznoscia uznania mogacej dla nich
samych okazac sie brzemienna w skutkach ignorancji co do woli uty-
tuowanego przez nich Synem Bozym nieznajomego2 .
W jednej z ostatnich swoich mw Jezus raz jeszcze podwaza pod-
stawe ich pewnosci i to w sytuacji, w ktrej wasciwie nie powinien
oponowac, poniewaz uczniowie mwia prawde o Nim w sowach:

Teraz wiemy, ze Ty wszystko wiesz i nie potrzebujesz,


aby cie ktos pyta; dlatego wierzymy, zes od Boga wyszed3 .

Jednak Jezus doskonale wie, ze ich wyznanie nie jest wyznaniem


wiary, i nie chce, aby uczniowie odniesli wrazenie, iz to On jego sie
domaga. Dlatego ich wypowiedz kwituje przepowiednia dotyczac a
4
rychego sprawdzianu ich wiernosci , aby nie udzili sie wiecej, iz mo-
ga wyreczyc Syna Czowieczego w jego posudze wzgledem nich sa-
mych.

1 Mateusza 16:13-14
2 Marka 8:29-33
3 Jana 16:16-30
4 Jana 16:31-33

281
Wspomnienie dnia Odsona

Warto jednak przy tej okazji zwrcic uwage na bezwzgledna war-


tosc apostolskiej refleksji (ktrej Jezus w zaden sposb nie kwestionu-
je, a wrecz opiera na niej swoje straszliwe oswiadczenie), unaoczniona
zarejestrowanym przez Jana uczniowskim odkryciem, ze Mistrzowi
zbyteczne jest ich zaciekawienie i ze aby Mu sie podobac, winni nie
tyle wiedziec to, co swiat o Nim sadzi,
ile komu On sam suzy. A tego
moga sie dowiedziec wyacznie
od jednej Osoby.
Sedno Jezusowego unizenia Jan zdefiniowa precyzyjna fraza jed-
nego ze swych listw, w ktrej uzmysawia i przypomina swym pod-
opiecznym, ze miosc Boga polega na czyms cakowicie odmiennym
od wyobrazen o niej wasciwych wspczesnym mu niedowiarkom1 .
Ale to jeszcze przed smiercia Mesjasza uczniowie zrozumieli, ze
prawdziwa wielkosc nie potrzebuje pytan mniejszych od siebie ona
je rodzi i kieruje tam, skad moze przyjsc nie tylko odpowiedz, ale
przede wszystkim wsparcie dla tych, ktrzy odpadliby, usyszawszy
ja nie w pore2 . Innymi sowy, apostoom zaswitao, ze watpliwosci

i rozterki Jezusa dotycza jedynie zakresu tych spraw, ktre oni mieli
poznac dopiero dzieki Duchowi prawdy, postepujac tak, jak On poste-
powa w wierze w szczodrosc i rekojmie jego Mocodawcy.
Dzisiaj nauczyciele sadz a, ze postepuja zgodnie z prawda, wypo-
wiadajac sie skwapliwie na niezadane im przez Boga tematy, bo wy-
daje im sie, ze gdyby powsciagn eli swj jezyk, utraciliby cos, co jest
im samym niezbedne, by czuli sie tym, kim sa. Podpieraja sie nie-
zrecznie wyznaniami Apostoa, ktry argumentowa wsrd Koryn-
tian przeciwko pustym domysom krazacym w zborze wok jego
osoby i na szale kad wasne poczucie przyzwoitosci, aby uzmysowic
swym wiernym podstawowa rznice miedzy nim a jego przeciwnika-
mi3 .
Ale podczas gdy Pawe naprawde wiedzia, komu suzy, to przy-
znanie takiego atutu ktremukolwiek z powszechnie uznanych wsp-

1 1 Jana 4:10 3 1 Koryntian 9:12-18


2 Jana 16:12-15,23

282 J EZUS POSZUKIWANY


Ballada o rolniku

czesnie nauczycieli naraza na smiesznosc i suszna wzgarde kazde-


go, kto prbowaby uzasadnic swj dobrowolny akces wobec posugi
owych niedobrowolnych (zaiste!) szafarzy. Jezusowi nikt nie paci za
mwienie, dlatego wypowiada sie zawsze na z gry zadany temat,
czego nie mozna powiedziec o dzisiejszych zbawicielach swiata.
Trudno orzec, kiedy apostoom zachciao sie byc wykonawcami so-
wa Bozego. Kiedy jednak to sie stao, zaden z nich nie sadzi
chociaz
z pewnoscia wszyscy popeniali powazne uchybienia ze bez Ducha
Swietego moga sobie poradzic z zastrzezonymi prawem autorskim
Stwrcy tajemnicami zycia i wiary1 . To, co ma miejsce dzisiaj, zjezy-
oby wos na kazdej apostolskiej gowie, poniewaz dla uczniw, kt-
rzy znali gos, reke i nieubagana wobec nich wole Mesjasza, z czasem
stao sie jasne, kto to jest zy i jak bardzo, na czym polega kradziez
ziarna i jak temu zapobiegac, co to jest niestaosc umysu, zgorszenie,
przesladowanie dla sowa, ucisk , miosc do swiata i jego uudy.
Tymczasem pierwsza z brzegu wspczesna egzegeza tego frag-
mentu wykazuje sie kompletna nieznajomoscia zasiegu przepowied-
ni wskutek komiksowego wrecz zawezenia zakresu podstawowych
pojec uzytych przez Syna Bozego, a z tym cakowitym bezwadem,
jesli chodzi o zdolnosc udzielania innym chocby samych tylko prze-
czuc o dynamice nauczycielskich celw, ktra tryskaa kazda z apo-
stolskich gw wiedziona troska o wiare i sumienie najsabszych, to
znaczy tych, ktrzy nie wydaja gosu2 , ale wiedza, komu mozna ufac,
a komu ufac nie nalezy.
Tylko bowiem owoc sprawiedliwosci Bozej mia byc znakiem roz-
poznawczym na waskiej drodze wiary, tak dla maych, jak dla wiel-
kich. Jezus, wiedzac na czym ona polega, poda uczniom w podobien-
stwach zarys podstawowych zagrozen dla wschodzacego ziarna, pre-
cyzujac odcienie poteznych, zbrodniczych zakusw swego przeciwni-
ka, majacych
wkrtce uskutecznic sie na atwowiernych, a nieumoc-
nionych w prawdzie wyznawcach jedynego Boga. Wszystkie pzniej-

1 Rzymian 8:9; 1 Jana 2:4,6,20,24,27; 4:2,6,20; 5:10-12 2 Przysw 31:6-9

283
Wspomnienie dnia Odsona

sze wysiki apostow koncentroway sie na nieuchwytnej dla nie-


powoanych sug woli Panskiej, suzacej oddzielaniu wiernych od
kamstw owych zwodniczych duchw, ktrych cele i srodki zilustro-
wa Jezus w oparciu o konkretne prorockie sztychy dotyczace gniewu
Bozego na niewiernosc swego ludu.
Rzut okiem na widome oznaki ruiny i rozkadu wiezi spoeczno-
sciowych oraz na ich przyczyny w niepogebionym rozumieniu mysli
Chrystusowej upewni kazde naprawde czue sumienie o tym, ze prze-
strogi i bezcenne wskazwki medrcw z Bozej aski warto traktowac
powazniej i wnikliwiej, niz ma to miejsce na chrzescijanskiej agorze.
Nie sadz
e wprawdzie, by udao mi sie ukazac wiecej niz drobna
czastk
e poznania owych bluznierczych zwidw panoszacych sie swia-
towa nowomowa w umysach wierzacych, zwaszcza iz swiadomie
stroniem (!) od eskalacji srodkw emfazy przy opisie uragaj acych
Bo-
gu zjawisk, na ktrych nazwanie nie ma dosc mocnych sw, ale i tak
konia z rzedem temu, kto widzia, zrozumia i zdoa ujac w codzienne
badz
co badz sowa tyle, co mnie dano.
Jesli bowiem dokona on tego, to watpi e, czy jest przy zdrowych
zmysach i czy zyje, bo koszta takich wiesci jak moje zblizone sa lekko
do kosztw gonca w bojowym rynsztunku, co to niegdys przebieg
droge spod Maratonu do Aten; tyle ze dawniej czekao sie na wiesc
o zwyciestwie wodza, a dzis swietuje sie zwyciestwo kogos, kto prze-
gra, bo Mesjasz wciaz gorszy ludzi maej wiary.

284 J EZUS POSZUKIWANY


{
Rzekli wiec do niego: Cz mamy czynic, aby wykonywac dziea Boze? Odpowiedzia
Jezus i rzek im: To jest dzieo Boze: wierzyc w tego, ktrego On posa. Rzekli tedy
do niego: Jaki wiec znak czynisz, abysmy widzieli i uwierzyli tobie? Jakie dzieo
wykonujesz? Ojcowie nasi jedli manne na pustyni, jak napisano: Chleb z nieba da
im, aby jedli. Wtedy rzek im Jezus: Zaprawde, zaprawde, powiadam wam,
nie Mojzesz da wam chleb z nieba, ale Ojciec mj daje wam prawdziwy chleb
z nieba. Albowiem chleb Bozy to ten, ktry z nieba zstepuje i daje swiatu zywot.
Wtedy rzekli do niego: Panie! Dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedzia im
Jezus: Ja jestem chlebem zywota; kto do mnie przychodzi, nigdy aknac nie bedzie,
a kto wierzy we mnie, nigdy pragnac nie bedzie[. . . ]
Nikt nie moze przyjsc do mnie, jezeli go nie pociagnie
Ojciec, ktry mnie posa,
a Ja go wskrzesze w dniu ostatecznym. Napisano bowiem u prorokw: I beda wszyscy
pouczeni przez Boga. Kazdy, kto sysza od Ojca i jest pouczony, przychodzi do mnie.
Nie jakoby ktos widzia Ojca; Ojca widzia tylko Ten, ktry jest od Boga.
Zaprawde, zaprawde, powiadam wam, kto wierzy we mnie, ma zywot wieczny.
Ja jestem chlebem zywota. Ojcowie wasi jedli manne na pustyni i poumierali;
tu natomiast jest chleb, ktry zstepuje z nieba, aby nie umar ten, kto go spozywa.
Ja jestem chlebem zywym, ktry z nieba zstapi; jesli kto spozywac bedzie ten chleb,
zyc bedzie na wieki; a chleb, ktry Ja dam, to ciao moje, ktre Ja oddam za zywot
swiata. Wtedy sprzeczali sie Zydzi miedzy soba, mwiac: Jakze Ten moze dac nam
swoje ciao do jedzenia? Na to rzek im Jezus: Zaprawde, zaprawde, powiadam wam,
jesli nie bedziecie jedli ciaa Syna Czowieczego i pili krwi jego, nie bedziecie mieli
zywota w sobie. Kto spozywa ciao moje i pije krew moja, ten ma zywot wieczny,
a Ja go wskrzesze w dniu ostatecznym. Albowiem ciao moje jest prawdziwym
pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spozywa ciao moje i pije
krew moja, we mnie mieszka, a Ja w nim. Jak mie posa Ojciec, ktry zyje,
a Ja przez Ojca zyje, tak i ten, kto mnie spozywa, zyc bedzie przeze mnie.
Taki jest chleb, ktry z nieba zstapi,
nie taki, jaki jedli ojcowie i poumierali;
kto spozywa ten chleb, zyc bedzie na wieki.

Ewangelia Jana 6:30-58


Z AKADNIK ZIEMSKIEGO TERRORU

Duch Panski nade mna, przeto namasci mnie,


abym zwiastowa ubogim dobra nowine, posa mnie,
abym ogosi jencom wyzwolenie, a slepym przejrzenie,
abym ucisnionych wypusci na wolnosc,
abym zwiastowa miosciwy rok Pana.1

iedy Jezus oswiadczy pewnego dnia w rodzinnym miescie,

K iz sowa proroka wasnie sie wypeniy2 , nie wzbudzi tym


wielkiego entuzjazmu wsrd wpatrzonych wen suchaczy
w kazdym razie nie taki, jakiego zyczyby sobie jego Mocodawca3 .
Poruszenie w synagodze wywoao bowiem nie tyle to, ze Jezus prze-
mwi, lecz ze powiedzia dokadnie to, co chcia powiedziec.
Wszyscy zgromadzeni dobrze wiedzieli, ze cytowane sowa Izaja-
sza4 zapowiaday mocarne poselstwo Boga zywego. Przywykli tez
do mysli, iz wiezom i udrece wybranego narodu ma poozyc kres jakis
ich wielki ziomek zwiastujacy dobra nowine na miare ich oczekiwan
i nadziei. Nie widzieli jednak waznego powodu, dla ktrego mieliby
porzucic krzywa, a droga im miare dajac a niezbyt kosztowne prawo
do bezpodnych osadw cudzych poczynan.
Niepokj, jaki wzbudzi Jezus jednoznaczna sugestia, iz jego wsp-
czesnym moze brakowac wiary w Boga, ktrego On wasnie reprezen-
tuje5 , podwaza owa arogancka, wasciwa tamtym ludziom pewnosc,
iz o zamysach Bozych wiedza dosc, by nie obawiac sie sadnego
dnia.
Wiesc, ktra rozniosa sie po Galilei, nie nalezaa do takich, jakie zwy-
ko sie okreslac mianem dobrych wartych chocby sporego majatku.

1 ukasza 4:15-20 4 Izajasza 61:1-8


2 ukasza 4:21 5 ukasza 4:24-30
3 ukasza 4:22
Zakadnik ziemskiego terroru

Bya raczej sensacyjna, a za takie dopiero dzisiaj mozna by dostac tro-


che grosza.
Powiao groza i chociaz oczom mieszkancw Nazaretu i Kafarnaum
ukazay sie oczywiste znamiona mesjanskiej wielkosci, to jednak so-
wa Medrca nie stay sie blizsze ich uszom niz gos demona petajacego

czowieka w synagodze:

Ach, cz mamy z toba, Jezusie Nazarenski?


Przyszedes nas zgubic? Wiem, kim Ty jestes. Swiety Bozy!1

Zdziwienie swiadkw niezwykej mowy proroka i nadnaturalnych


przejaww jego mocy nie byo wieksze nad podziw dla wydanej prze-
zen wkrtce, w okolicach swieta Paschy, skromnej uczty sycacej z gra
piec tysiecy ludzi2 , oswojonych juz z widokiem tajemniczego posan-
ca kopotliwych wiesci. Ciasny krag uczniw otaczajacych
swego Mi-
strza dawa jednak poznac postronnym, iz jego penomocnictwa mu-
siay opiewac na cos wiecej anizeli tylko moc, ktrej nie powstydziby
sie najaskawszy z sedziw i prorokw Izraela.
Jezus wydawa rozkazy i wszystko, co zarzadzi, speniao sie,
a uczniowie, chociaz sami nieco oszoomieni zakresem i powaga me-
sjanskiej wadzy, nadstawiali swych uszu do najdziwniejszych nawet
poruczen i nauk Ojcowskiego wysannika. Najwyrazniej Jezus wiaza
z nimi jakies szczeglne oczekiwania, dalekie wszakze od znanych
kazdemu czowiekowi na tej ziemi oczekiwan pana od swych sug.
I chociaz ci garneli sie don jak psy do reki swego wasciciela, to tylko
wcielona przewrotnosc umiaaby przekonac rzesze o tym, ze uchybia
kazdemu blizsza znajomosc z owym skrytym wadca dusz.
Zadnemu z apostow nie przyszoby na mysl domagac sie od Je-
zusa znakw potwierdzajacych wiarygodnosc jego posannictwa. Byli
3
tego pewni . Co prawda, ich przekonanie byo warte tyle, co pewnosc

1 ukasza 4:31-37
2 Jana 6:7,9-11,14
3 Jana 6:42-48

288 J EZUS POSZUKIWANY


Chleb w miescie nierzadu

dobrze wychowanych terrorystw, ktrzy rezolutnie porwali jako za-


kadnika prawowitego dziedzica tronu, pragnac wymusic na jego ro-
dzicu zmiane ustroju, niemniej jednak Jezusowi uczniowska zachan-
nosc nie uchybiaa tak bardzo jak zamysy nieuwaznych i chciwych
wasnej chway swiadkw jego krlewskich manier oraz mniej oczy-
wistego dla nich unizenia Sugi Panskiego.
Totez wielki Galilejczyk robi, co mg, aby jednoznacznie zdyskre-
dytowac wartosc owej suzalczej czoobitnosci, jakiej upust daway
wobec Niego nieustannie rzesze wyzutych z prawdy bawochwalcw
oraz udreczone jego wewnetrznym, przenikliwym blaskiem demony.
Te ostatnie pierzchay na sowo Wcielonego jak bedne ognie przed
huraganem, ktry nagle wtargna na moczary; trudno jednakze byo
Jezusowi upewnic skwapliwie swiadczace o jego mocy rzesze o tym,
ze przykadne gromy nad ciaami uwikanych w kamstwa nieszcze-
snikw nie daja nikomu prawa do nic nieznaczacych w oczach jego
Mocodawcy pochlebstw i insynuacji pod adresem Syna Czowiecze-
go.
Dlatego sam unika jak ognia1 okazaych, lecz prznych dowodw
samowiedzy, ktre przedkadano Mu w ponnej, bawochwalczej na-
dziei na to, iz On sam uhonoruje daleko idac a uprzejmoscia niezbyt
drogie ludzkie ustepstwa na rzecz nowego, bo nieoczekiwanego, wi-
zerunku Ojcowskiej posugi.
Jezus by czysty o wiele czystszy niz ludzkie zy, totez bez wiek-
szych ceregieli oznajmi, iz wola Ojca jest uczynic ze swych wybran-
cw bezwstydnych darmozjadw i krwiopijcw2 , zastrzegajac rzecz
jasna, iz nieobojetne jest dlan, na czyj koszt mieliby wiesc oni na ziemi
jedyne zycie warte swego imienia. Suchaczy jednak zgorszyo3 owo
w ich odczuciu niegodne Krla oswiadczenie oraz bezposrednia, ka-
tegoryczna zacheta do konsumpcji nieznanego im jada i napoju, po-

1 Jana 6:14-15
2 Jana 6:53-55
3 Jana 6:52,60

289
Zakadnik ziemskiego terroru

mimo iz zapewne wielu z nich nie stao z boku, gdy uczniowie dzielili
rozmnozone w rekach Panskich bochenki.
Zaznajomieni z Pismem wierzyciele Swietego nie mieliby kopotw
z przypomnieniem sobie swiadectw zwojw, ktre w swej wymowie
zwracay sie przeciwko pysze i wyniososci wybrancw z Bozej aski,
chocby w obrazie uzdrowionego przez Elizeusza dowdcy wrogich
Izraelowi wojsk aramejskich1 badz wdowy z rwnie odlegego od
obmierzej Bogu Jerozolimy Sydonu otoczonej troska Eliasza w la-
tach na jego sowo wyniszczajacej rodzinny kraj posuchy2 .
Ale pomimo wielu podobnie oczywistych dowodw na niefraso-
bliwosc wobec prorockich nawoywan i przestrg najmniejsza aluzja
Jezusa co do tego, iz powoani spadkobiercy dziedzictwa Bozego nie-
susznie uparli sie widziec w Gromowadnym nieprzejednanego wro-
ga ich nieprzyjaci, wywoywaa jedynie zowieszczy szmer swietego
oburzenia w szeregach obroncw taniej i bardzo niepraktycznej w ska-
li wiecznosci prawdy o Ojcu Abrahama oraz jego potomkw3 .

* * *
Ziemskie racje susznie kieruja oddziay wyszkolonych komando-
sw w miejsca, gdzie pertraktacje z porywaczami moga nie osiagn ac

swego celu i nie ocalic i tak krtkiego zycia zakadnikw. Nieraz jed-
nak okazao sie, ze rachuby wadcw zawodza, gdy idzie im o to,
by wasna reka uwolnic sie od przesladowczych majakw upatruja-
cych w namaszczonych swietym olejem wybrancach wrogw rzeko-
mo przez nich uciemiezonego Bozego ludu4 .
Trzy tysiace
lat temu krl Saul trzykrotnie sa swe oddziay w pro-
rockie osiedle, gdzie znienawidzony przezen zakadnik Swietego
ukry sie pod skrzydem wiernego Bogu Samuela5 . Wziety od trzody
1 2 Krlewska 5:1-14
2 1 Krlewska 17:1-16
3 Jana 8:15-20,31-33,37-48,51-59; ukasza
4:28-29
4 1 Krlewska 18:17-18; 1 Samuela 22:8
5 1 Samuela 19:20-24

290 J EZUS POSZUKIWANY


Chleb w miescie nierzadu

pasterz z wyroku Boga odebra mu bowiem chwae udzielona lito-


sciwie przez wzglad
na dobro niewiernych mieszkancw Ziemi Obie-
canej ktra chciwy wadca umniejszy, wynoszac
sie ponad drogie
duszy Dawida Mojzeszowe prawo.
W koncu sam podzieli osobliwy los swych oddanych niecnej spra-
wie oprawcw i jak oni, owadniety Duchem Bozym, leg nagi przed
strzem prawdy objawionej, swa niemoca wprawiajac wielu trzez-
wych ludzi w niemae zdziwienie, wyrazone usprawiedliwionym py-
taniem:

Czy i Saul miedzy prorokami?!1

Dawid dozy sedziwego wieku, wyslizgujac sie z rak


wielu swych
wrogw, do ktrych doaczy nawet jego syn2 . Ale jego daleki poto-
mek obietnicy Wszechmogacego nie dozy poowy dni syna Isajego,
poniewaz ku gebokiej dezaprobacie obroncw pokoju na ziemi
znacznie powiekszy i umocni grono podobnych do Boga zakadni-
kw prawdy, stajac sie niezrwnanym Nauczycielem najskuteczniej-
szego w krwawych dziejach swiata terroru 3 wobec swych upatrzo-
nych przez siebie. . . przyjaci, w skromnym przekonaniu, ze ich wro-
gom lepiej od razu sie powiesic, niz dotknac przez gruba pomyke
zrenicy Ojcowskiego oka. Mozna i warto sie dziwic, iz z takim prze-
konaniem przezy na skalanej ziemi az tyle dni.
Oko Odwiecznego przymkneo sie na chwile na widok bezprzy-
kadnego mordu na swym umiowanym Synu, ktry modli sie
do Niego o odpuszczenie swym przesladowcom, nieswiadomym wa-
snej hanby i upodlenia. Ale w jego mocne rece4 mia odtad wpasc kaz-
5
dy, komu zaciazy lemiesz zbawiennego puga badz potrzeba zadosc-
uczynienia swym niezbyt chciwym wierzycielom6 .

1 1 Samuela 10:9-12; 19:20-24 4 Hebrajczykw 10:28-31


2 2 Samuela 15:1-16 5 ukasza 9:61-62; Galacjan 6:3-5
3 ukasza 12:49-53 6 Mateusza 18:28-30; Rzymian 12:18,20-21

291
Zakadnik ziemskiego terroru

Aposto Judasz, choc mia mniej do stracenia niz zachanny krl


Izraela, zbyt pzno wyciagn a wnioski z Jezusowych lekcji1 , bo dopie-
ro po tym, jak sprzeda ciao i krew powolnego oprawcom Poreczy-
ciela utrudzonych i spragnionych, ktry nie domaga sie bynajmniej
od swego zawistnego wybranca az takiej usuznosci wobec zgodnej
woli zydowskich medrcw i panw tego swiata2 . Ale czas aski nie
zakonczy sie przez to, lecz rozpocza.
Bo chociaz powoanym przez Boga szantazystom umknea dzieki
Niemu sprzed oczu faszywa obietnica, a z nia nadzieja brudnego zy-
sku okupionego wasna, niezbyt szlachetna krwia, to owym gniew-
nym ludziom a wraz z nimi wielu innym zaswiecia nadzieja
na czysty zysk3 , do ktrego zacheci ich Duch prawdy, skutecznie
przekonujac wiernych, ze pokneli wasciwy, choc niewidoczny dla
nich haczyk, ale ze nawet najgorsi ludzie na tej ziemi nie usprawie-
dliwia przed Bogiem ich wasnego niedowiarstwa4 .
A jesli zas sami stana sie podobni do wielkiego Zakadnika, ktrego
Ojciec naprawde niezle postara sie dorwnac ludzkiej przewrotno-
sci i ktry wola trzezwych wrogw swego Wybawcy od swych pija-
nych przyjaci o dwch twarzach, to moga nawet pewnego pieknego
dnia otrzymac nagrode godna sug najpowazniejszego Rzeczoznaw-
cy5 i Kupca6 w jednej osobie.
Wpierw jednak wypada im sie wykazac troska nie o to, co ludzkie,
lecz o to, co Boze, i przyjrzec sie uwazniej nie tyle rzeszom oczeku-
jacym
kolejnego zrzutu zywnosci lub innego dowcipu Stwrcy, lecz
uomkom niebianskiego chleba7 pozostawionym przez tych, ktrych
atwo jest Bogu nakarmic, lecz nieatwo nawrcic.
Bo tylko te zbywajace swiatu resztki pozbiera ku chwale Ojca Duch
jego Syna, ktry niegdys kaza uczniom zrobic dokadnie to, co Bg za-
mierzy8 , pragnac w swym niezgebionym miosierdziu zebrac resztke
1 Mateusza 27:3-5 5 Mateusza 13:44-46
2 ukasza 22:2-6 6 Mateusza 13:45-46
3 2 Koryntian 4:17 7 Jana 6:12-15
4 Mateusza 17:24-27 8 Apokalipsa 7:2-5

292 J EZUS POSZUKIWANY


Chleb w miescie nierzadu

1
Izraela w dwanascie penych koszy znaczacych liczbe drogich Mu,
2
a rozproszonych w susznym gniewie plemion .
Nie znajda sie w nich ani namietni zaklinacze deszczu czy zadnych

ofiar demonw, ani chopcy na posyki, ani medrcy od siedemdzie-
sieciu siedmiu bolesci zadna z wyniosych kreatur3 , ktrej korona
przeszkadza w schylaniu sie nad okruchami niebianskiego chleba.
Znajdzie sie zas w nich kazda drobina ludzkiego istnienia, ktra
czesc i chwae Bogu oddaje z odsonietym obliczem i z rekoma niewy-
grazajacymi
Stwrcy za wasne zy na policzkach4 ani za radosc swych
nieprzyjaci5 niepodobna beztroskim, lecz trzezwym uciechom swie-
tych.
Bo Bg miuje tylko ochotnikw dobrze wiedzacych, ze stary swiat
od nowego wciaz dzieli waska brama stracencw 6 , ktrzy za nic nie
dadza sie uwolnic od zboznych mysli o podobnych im gwatownikach
i ich skrytych przed chciwym okiem kamcw marzeniach o darmo-
wym wikcie na koszt najwiekszego z wiezniw cudzych przekonan,
ktry wszakze z trwoga duszy pozwoli swym oprawcom sadzic,
ze Bg Ojciec nie ma prawa do swoich gupstw i prznostek na rzecz
tych wszystkich, co to nie grzesza wobec Niego ani pracowitoscia, ani
rozsadkiem,
ani kurtuazja zbyteczna na prawdziwie wielkim dworze.
Tylko dzieki tej ofierze wierni wiedza nawet dzisiaj, kto ceni aske
ponad wasne zycie, a kto sprzedaje ja zza wysokiego kontuaru7 , aby
nikt nie usiowa sprawdzic, czy aby na pewno suga stoi, czy tez wisi.
14 sierpnia 2000

1 Jana 6:13,39-40
2 Apokalipsa 9:4-6
3 1 Koryntian 13:1-3
4 Judy 16; Apokalipsa 16:9-11
5 Apokalipsa 11:7-11
6 Mateusza 7:12-14
7 Jana 6:64-70; 13:4,18-19; Apokalipsa 13:17

293
I mia Pawe w nocy widzenie: Jakis Macedonczyk sta i prosi go, mwiac:
Przepraw sie do Macedonii i pomz nam. Gdy tylko ujrza to widzenie,
staralismy sie zaraz wyruszyc do Macedonii, wnioskujac, iz nas Bg powoa,
abysmy im zwiastowali dobra nowine. Odpynawszy z Troady, zdazalismy wprost
do Samotraki, a nazajutrz do Neapolu, stamtad zas do Filippi, ktre jest przodujacym

miastem okregu macedonskiego i kolonia rzymska. I zatrzymalismy sie w tym miescie
dni kilka. A w dzien sabatu wyszlismy za brame nad rzeke, gdzie, jak sadzilismy,

odbyway sie modlitwy, i usiadszy, rozmawialismy z niewiastami, ktre sie zeszy.
Przysuchiwaa sie tez pewna bogobojna niewiasta, imieniem Lidia, z miasta Tiatyry,
sprzedawczyni purpury, ktrej Pan otworzy serce, tak iz sie skaniaa do tego,
co Pawe mwi. A gdy zostaa ochrzczona, takze i dom jej, prosia, mwiac:
Skoroscie mnie uznali za wierna Panu, wstapcie
do domu mego i zamieszkajcie.
I wymoga to na nas. A gdysmy szli na modlitwe, zdarzyo sie, ze spotkaa nas pewna
dziewczyna, ktra miaa ducha wieszczego, a ktra przez swoje wrzby przynosia
wielki zysk panom swoim. Ta, idac za Pawem i za nami, woaa mwiac:
Ci ludzie sa sugami Boga Najwyzszego i zwiastuja wam droge zbawienia.
A to czynia przez wiele dni. Wreszcie Pawe znekany, zwrci sie do ducha i rzek:
Rozkazuje ci w imieniu Jezusa Chrystusa, zebys z niej wyszed. I w tej chwili
wyszed. A gdy jej panowie ujrzeli, ze przepada nadzieja na ich zysk, pochwycili
Pawa i Sylasa, zawlekli ich na rynek przed urzednikw. I stawiwszy ich
przed pretorw, rzekli: Ci oto ludzie, ktrzy sa Zydami, zakcaja spokj w naszym
miescie i gosza obyczaje, ktrych nie wolno nam, jako Rzymianom, przyjmowac
ani zachowywac. Wraz z nimi wystapi tez przeciwko nim tum, a pretorzy, zdarszy
z nich szaty, kazali ich siec rzgami; a gdy im wiele razw zadali, wrzucili ich
do wiezienia i nakazali strzowi wieziennemu, aby ich bacznie strzeg.
Ten, otrzymawszy taki rozkaz, wtraci ich do wewnetrznego lochu, a nogi ich zaku
w dyby. A okoo pnocy Pawe i Sylas modlili sie i spiewem wielbili Boga,
wiezniowie zas przysuchiwali sie im. Nagle powstao wielkie trzesienie ziemi,
tak ze sie zachwiay fundamenty wiezienia i natychmiast otworzyy sie wszystkie
drzwi, a wiezy wszystkich sie rozwiazay
[. . . ]

Dzieje Apostolskie 16:9-40


W ADZA PRAWDY

ie trzeba wierzyc w Boga, by przyznac, ze ktregos dnia, pra-

N wie dwa tysiace


pragnac
lat temu, aposto ukasz siegna
usuzyc swym swiadectwem oczekujacym
po piro,

nia, podobnie jak nie domagaja sie wiary opisane przezen zdarze-
zbawie-

nia, z ktrych jasno wynika, ze w pewnej rzymskiej kolonii zawrzao


na skutek bezceremonialnego postepku jego okrutnie rozsierdzonego
przyjaciela1 .
Wiara niezbedna jest tylko tym, ktrzy prbuja znalezc odpowiedz
na pytanie, czy suga Boga zywego moze byc zy i jak bardzo, a je-
sli tak, to co moze go rozgniewac. ukasz nie przymkna swego oka
na rozezlonego Pawa, bynajmniej nie przez nieuwage. Pisarzowi,
a tym bardziej swiadkowi dzie Bozych ona nie przystoi. Raczej na od-
wrt to niezwyke jej natezenie, wasciwe wiernym Bogu pomazan-
com, pozwolio spynac na drogie wwczas zwoje sowom i obrazom
wykletym przez wspczesne koniunktury, owadniete drapiezna nie-
checia do Sedziego Izraela.
ukasz nie bez powodu zaznacza, iz brzemienny w skutki incy-
dent mia miejsce w przodujacym miescie macedonskiego okregu.
W innym, gdzie zycie ludzi byoby mniej zorganizowane, a powody
do chluby z rodzinnego zakatka mniej oczywiste o wiele trudniej,
a moze i nie sposb byoby na pierwszy rzut oka dostrzec wrzody
szatanskiej zosliwosci uprzykrzajace
zycie sug ewangelii Syna Boze-
go. Smrd, w istocie, wiona od nich okrutny i Pawowi musiao sie
mdo robic na mysl o obudzie mieszkancw, okamywanych na wa-
sne zyczenie przez nawiedzona wezowym duchem dziewke.

1 Dzieje 16:16-24
Wadza prawdy

Gdyby dzisiaj komus zechciao sie unaocznic bliznim to i przyczy-


ny przewrotnosci kazacej nienawidzacym Boga polecac innym jego
protekcje, musiaby on doswiadczyc wasnie tej odrazajacej, sodka-
wej woni zgnilizny, przy ktrej odr rozkadajacych sie zwok moze
byc z powodzeniem przyrwnany do zapachu tanich perfum.
Oczywiscie byby on wrecz zobowiazany (przez wzglad na potrze-
be solidarnosci z losem swietych) zmierzyc sie oko w oko z zajadoscia
slepcw, ktrzy uwazaja, ze nos w niebie na nic sie nie przyda, a na-
wet ze bogosawieni lepiej wygladaj a bez tych psich atrybutw, kt-
re czynia ich zbyt wnikliwymi jak na oczekiwania niemrawych wiez-
niw. Dla naszego swiadka byaby to jednak fraszka, bo zrodzonych
z nieskazitelnego nasienia Duch Bozy nie pcha, lecz prowadzi.
Prawdziwa prace swego umysu ukryby przed oczami komisarzy
aski tak niepodobnej do tej, ktrej sam dozna. Zrobiby to niemal
bezwiednie, jakby urodzi sie z ta przedziwna wobec ziemskich re-
aliw skaza, z tym gorszacym innych niedosytem, ktry pozwala wy-
buchnac szczerym i czystym gniewem na widok otoczonych troska
przez bawochwalcw jaj bazyliszka.
Prace te mozna by porwnac do pracy postawionego przy pugu
chopca, ktry caa swoja uwage i wysiek skupi na tym, by nie prze-
wrcic sie wraz ze zbyt ciezkim dlan narzedziem orki. Porwnanie to
zaostrzyoby swa wymowe, gdyby dodac, ze chopiec wolaby stokroc
umrzec z wyczerpania, a tysiac razy poczuc na twarzy zimne grudy
opornego ugoru, niz oderwac chocby na chwile rece od swego puga.
Tej na pozr zupenie niepojetej zawzietosci nie sposb przyblizyc
zadna ludzka miara. Wszystkim twrczym wysikom, obficie udoku-
mentowanym w dziejach swiata, brakowaoby bowiem w oczach rze-
czoznawcy wasnie owej wstrzasaj acej
determinacji (a dokadniej sa-
mozaparcia), oschej dla powabw i sodyczy ziemskich bogactw i za-
szczytw. Zaden z tych dokumentw nie wyswietli chocby czastki
zamysu stojacego
za ludzmi podobnymi do mojego znajomego chop-
ca po prostu nie lezao to w zakresie ich kompetencji i uprawnien.

296 J EZUS POSZUKIWANY


Gdy robisz sobie reklame, sprawdz, czy stac cie, by przyjac
reklamacje

Ale ukasz wiedzia, co w trawie piszczy. Dlatego jego oszczedny


raport z wydarzen w Filippi nie pomija pierwszej z dwch kobiet, kt-
re kiedys nagiey wole Boza do dwch zgoa odmiennych poruczen
dla jego wiernych sug. I to wcale nie dlatego, izby Lidie, sprzedaw-
czynie purpury, sam mia za wzr poboznosci i pokory.
Tak sadz
a ci, ktrzy drza na mysl, ze kobiecie mogoby byc dane cos,
co odjeto mezczyznie. Lidia znalaza sie w oficjalnym rejestrze bogo-
sawionych bynajmniej nie przez wzglad na sama siebie, lecz przez to,
czego Bg w niej dokona i o czym powoany przez Boga swiadek jego
udrek zozy niegdys wiarygodne swiadectwo. Jej przykad posuzy
rzeczoznawcy do uwypuklenia rznicy miedzy Ojcem swiatosci a oj-
cem kamstwa.
Sprawozdanie ukasza grzeszy tak niebywaa skromnoscia, ze
chciaoby sie przycisnac go do muru, zeby wyspiewa wszystko
jak na przesuchaniu, ktrego nie domagali sie bynajmniej panowie1
sprzedajnej dziewki, zadnej
gwarantowanej jej przez nich chway.
Ten czowiek jednak wiedzia, ze z pustego i Salomon nie naleje,
a tam, gdzie nie ma wiary, nie spynie nawet kropla deszczu, dlatego
zrobi tylko, ale i dokadnie to, co don nalezao opisa prawdziwa
historie tak, aby kazdy, kto mu uwierzy, nie odszed precz od tronu,
ktrego on sam sta sie duznikiem.
Mia w tej przyziemnej, twardej misji wielkiego Pomocnika, dlatego
do dzisiaj coraz cichsze echa opisanych przezen wydarzen sa zdolni
wydobyc z gwaru ubodzy w duchu. Bo ten Pomocnik ich takze wspie-
ra.
Mysla oni, ze chyba swiat naprawde sie konczy, skoro w zadnej
z ksiazek, ktre im sie nawiney, nie napotkali sladu odrazy ich auto-
rw do splendorw ich mocodawcw, ktrzy ogoocili niejedna wdo-
we z oszczednosci po to, by kupia jeszcze jedno kamstwo o Zbawi-
cielu swiata.

1 Dzieje 16:19-22

297
Wadza prawdy

Mysla tez, ze skoro ludzie ci kamia, przypisujac


sobie zasugi be-
dace
dzieem wiekszych niz oni, oznacza to, ze nie ma dla nich na-
dziei, bo staja na drodze poszukujacym
prawdziwej mocy i wielkosci,
do ktrej sami dostepu nie maja. A skoro tak robia, sami wzgardziw-
szy prorockim pouczeniem tych, na ktrych sowa sie powouja, to czy
moze im zalezec na czyms wiecej niz panom z Filippi zaskoczonym
niemile twarda odprawa apostolskiej wadzy dana duchowi pytona?

* * *
Zwiastowanie ewangelii Syna Bozego musza dzis wspomagac ha-
sa, plakaty i kampanie reklamowe, jakby Swietemu Duchowi nie
chciao sie osobiscie nakaniac mezczyzn i kobiet, by nadstawili swych
uszu na wiesci posanca w ludzkiej postaci.
A Jemu naprawde sie nie chce i susznosc, moc i wadza jest po je-
go stronie. Bo Bg nie jest uczestnikiem publicznej debaty o Nim sa-
mym jest jej Sedzia; nie jest niewolnikiem ludzkich pogladw i za-
patrywan na zbawienie jest Zbawicielem; nie jest krasomwca ani
wieszczem z klapkami na oczach i uszach jest mowa, ktra stworzy-
a swiat. . .
I stworzy go od nowa. Z nowa ziemia i niebem, i z nowymi ludz-
mi z nowym zyciem, ktrego zalazki Bg poumieszcza z dala od
trucicielskiego jadu, zeby zaden chciwy hultaj i sugus Lucyfera nie
mg powiedziec bezkarnie, ze Bg don przemwi albo cos rozkaza.
Bo Bg nie mwi do hultajw i pewien madry czowiek rodem z Tar-
su wiedzia o tym. Dlatego tupna w gniewie swa potezna noga na wi-
dok bluznierczego zamysu, ktry prbowa wszem i wobec obwie-
scic, ze jest inaczej.
Niewiele wiadomo o nieszczesnej dziewczynie, z ktrej szatanskie
wiezy spady moze tylko dlatego, ze duch wielkiego weza opasuja-
cego swymi splotami caa ziemie, tym razem sie przeliczy, drazniac
powonienie lwa ewangelii Bozej. Nie zachowao sie jej imie bo imio-
na opetanych susznie nie zajmuja urzedowych rejestrw.

298 J EZUS POSZUKIWANY


Gdy robisz sobie reklame, sprawdz, czy stac cie, by przyjac
reklamacje

Ale zachowao sie wspomnienie dnia, w ktrym prawde o Jezusie


ujawni jego Duch, a takze drogie ukaszowi imie sprzedawczyni pur-
pury koniecznie chcacej goscic swych dobroczyncw podobnie jak
niegdys Zacheusz, celnik, ktrego zbozne pragnienie bez trudu od-
gad Mistrz z Nazaretu1 .
Wzgardzony urzednik chcia bowiem zobaczyc wreszcie podobizne
Ojcowskiej postaci, ktra skinie na niego przyjaznie i przemwi don
agodniej niz ci, ktrzy do dzis daja apwki Wszechmogacemu, zeby
zapewnic sobie godne miejsce przy biesiadnym stole.
Ich krwiozerczy obed, zjednoczony misteriami nieczystego ducha,
do dzis ostrzy swe swiatobliwe
pazury na kazdego, kto tak jak Pa-
we jest na tyle skromny, by pozwolic ulzyc sobie na boku, zwaszcza
na tych, ktrym pomyliy sie otarze, a sadz a, ze Bogu o tym nikt nie
donis.
Bo rachuby liczmanw zawodza, a notowania ich aski leca na eb
na szyje, gdy na rynku miosierdzia wspartym o siebie bawoom z nie-
bianskich zagrd idzie dym z nozdrzy. Wwczas bowiem nawet slep-
cy widza, ktredy chadza Krl i czy naprawde jego reka jest za krtka,
jak gosza pokretne wieszczby wezowych dzieci.
Pieczec apostolskiego urzedu ukasz przystawi w miejscu, ktre-
go wykad skrupulatnie omijaja faszujacy piewcy miosci Bozej, nie-
odrzniajacy gnoju od powide. Chcieliby oni myslec, ze Pawe po-
winien by machnac reka na hultajstwo rzymskich pretorw, ktrzy
zyczyli sobie miec tanim kosztem nie tylko swiety spokj, ale i czyste
sumienie, wypuszczajac wielkodusznie ofiary wasnego bestialstwa.
Strach o wasna skre na wiesc o zadaniu
rzymskiego obywatela2
skutecznie jednak otrzezwi przedstawicieli prawa, ktrzy nigdy mo-
ze nie mieliby okazji zastanowic sie, czy aby zawsze bedzie im sie
opacac dictum samozwanczych strzw praworzadnosci.
Pawe dobrze wiedzia, ze ci, ktrzy skatowali jego i Sylasa za rze-
koma uliczna burde, to zaledwie pionki wielkiej gry o zniesawienie

1 ukasza 19:2-6 2 Dzieje 16:35-39

299
Wadza prawdy

jego Wodza. A hetman na szachownicy Sedziego Izraela nie bije bez


powodu pionkw swego przeciwnika. Nie mia wiec za ze nieswia-
domym wasnej hanby, ze obili go bez przyczyny nie mia im nic za
ze, dlatego spiewa wraz z towarzyszem w wiezieniu hymn pochwal-
ny1 .
Chcia jednak dac miosierna lekcje swym nierozwaznym przesla-
dowcom taka lekcje, jakiej nie mgby byc w stanie udzielic zaden
z prowodyrw miejskich zamieszek, zazwyczaj skwapliwie domaga-
jacych
sie (w jego sytuacji) adwokata i wyjasnien.
Pawe wiedzia, za co siedzi, komu suzy i kto go broni. Nie wiedzia
tylko, czy jego oprawcom kiedykolwiek zaswieci jutrznia Dawida
wcale nie dlatego, ze sa gorsi od innych; w koncu przeciez sam mg
uwazac siebie za godnego najciezszych lochw ale poniewaz wie-
dzia, ze w miescie, w ktrym szatanskie lobby otynkowuje wiedzma,
Duch Swiety moze przekonac o grzechu i sadzie
tych tylko, ktrzy nie
wiedzieli i nadal nie wiedza, co czynia.
Wasnie strzowi wieziennemu i pachokom pod rozkazami su-
zalczych pretorw najpredzej mogo sie wydac niezwyke to, iz tego
swiecacego
przykadem godnosci, taktu i rwnowagi ducha wieznia
oskarzono o wichrzycielstwo. Pawe doskonale rozumia powage wa-
snych atutw, ale mao kto na ziemi byby zdolny ponizyc sie do tego
stopnia, by tak jak on nie wziac za ich uznanie ani grosza.
Tej przebiegosci, dostepnej oczom wiernego swemu przyjacielowi
ukasza, naucza chwaa Bogu tylko Swiety Duch. W przeciwnym
razie swieci nie mogliby spac spokojnie, bo wciaz przesladowaaby ich
mysl, ze za duzo paca za ewangelie o wiele wiecej niz ich konku-
renci z rekami opieczetowanymi znamieniem bestii. Nie to ci ostatni
paca wiecej, bo bardziej im zalezy na tym, by wspomc Boga, niz by
samemu pomoc oden uzyskac.
Nie bedzie tylko kto mia opacic ich wasnego trudu i ofiary,
a i ponne okaza sie nadzieje tych, ktrzy uwierza im na sowo, ze Bg

1 Dzieje 16:24-27

300 J EZUS POSZUKIWANY


Gdy robisz sobie reklame, sprawdz, czy stac cie, by przyjac
reklamacje

jest dobry. Jest, ale nie bez znaczenia jest tez dlan, kto o tym mwi
czy owca, czy kozio. Czy ten, kto spaca wasne dugi, czy tez ten, kto
twierdzi, ze spaca dugi swoich bliznich, okazujac Bogu uprzejmosc
nalezna skazancowi.
Rzeczona arogancje Wszechmocny susznie karze kompletna slepo-
ta i wydaje pod miecz Ducha prawdy bez najmniejszych skrupuw,
ktrych chcieliby sie u niego dopatrzyc kamcy i oszczercy jego szczo-
drej takze w gniewie reki.

* * *
Sposrd recept na odnowe zycia i wiary znajdowanych w rekach
chorych z urojenia do najdrozszych wypada zaliczyc te, ktra kaze
im uwolnic Boga do najtanszych zas (bo bezpatnych) te, ktra zale-
ca Go uwa znie sucha c. Chrzescijanie od wiekw sa przekonywani
o tym, ze stac ich na wykupienie pierwszej z wymienionych, i to tak
skutecznie, ze aby zadac kam morderczej intencji, nie wystarczy dzis
postarac sie o nocleg w jaskini penej lww taki dowd mg miec
swoja wage w czasach, gdy odrzniano jeszcze ludzka istote od wy-
godniaej bestii1 .
Aby tego dokonac, trzeba nie tyle przekroczyc predkosc swiata,
co jak sie wydaje jest upojna specjalnoscia sug Lucyfera, ile po pro-
stu zapalic te sama lampe, ktra niegdys swiecia swietym Panskim.
Wyczyn taki przycmi nawet blask jupiterw w cyrkowym namiocie,
gdzie treser dzikich zwierzat zwyk przy wtrze werbli wkadac swoja
gowe w rozdziawiona posusznie paszcze swego pupila, myslac przy
tym o wypacie.
A przycmi go dlatego, ze wzbogaci zapatrzona widownie o bezcen-
na watpliwosc,
czy aby chrzescijanska tesknota za jednoscia nie jest
dnem nieludzkiej pasji jednoczenia gw, sposrd ktrych w zadnej
nie ma miejsca na mysl o duchowej strawie.

1 Daniela 6

301
Wadza prawdy

Z caa powaga trzeba przyznac, ze namietnosciom zapamietaych


swietoszkw nie brakuje tupetu. Nie warto zatem odbierac im ocha-
pu przekonania o tym, ze zrobili i robia to, co do nich nalezy. War-
to jednak i Pawe w Filippi dobrze o tym wiedzia podrzucic ka-
myk Zorobabela do ogrdka bawochwalcw, ktry niejednego strza
ich lochw przekona o tym, ze nikomu nie uda sie zwiesc Swiete-
go Ducha1 , nawet jesli udaaby sie diabu stara sztuczka zacierajaca
na oczach swiata rznice miedzy kastratem i obrzezanym a wraz
z nia miedzy tymi, ktrzy chcieliby usuwac kopotliwe dla nich sa-
mych czonki, i tymi, ktrzy chcieliby zadbac o ich higiene i przyzwo-
itosc.
Niewiescia inicjatywa oddolna swieci dzis swe triumfy nie tylko
w zakatkach
podobnych dawnej rzymskiej kolonii. Wrecz trudno zna-
lezc miejsce na ziemi, gdzie rekojmie sprawiedliwosci Bozej ceniono
by bardziej od wykwitw fantazji przodownikw nauki o zbawieniu.
Wystarczy jednak tym ostatnim huknac nad gowami z nadmuchanej
Duchem Panskim papierowej torebki, aby oblali sie zimnym potem
na mysl, ze moze to juz sam Pan przychodzi .
Zapewne niejeden swiety dziwi sie srodze, ze ludzie z krwi i ko-
sci tak chetnie oddaja swe dusze widmom o wykrochmalonych tanim
bielidem sumieniach. Nie ma na to zbyt wielu dowodw na pismie,
ale nie potrzebuja ich tez zbyt wiele ci, ktrzy Pismo czuja nosem i by-
waja w dobrym towarzystwie. Oni na pewno zrozumieja, dlaczego
Pawe zajrza niegdys bestii w gardziel i zrobi cos, co mozna by wy-
ozyc najprosciej powiedzeniem: A kuku!
Bo kamcy chcieliby, zeby prawdy nie byo i zeby nie istnieli ci, co ja
gosza. Pretorzy doskonale zrozumieli, o co idzie gra z tym przybeda,
dlatego czym predzej ugadzili swe kotuny, przepraszajac apostow
na zyczenie ich Ducha, zeby nastepnym razem zastanowili sie przy-
najmniej, czy Pan pobitych przez nich nie jest przypadkiem wiekszy
od ich panw, a moze nawet i od cesarza.

1 1 Krlewska 22:14-25

302 J EZUS POSZUKIWANY


Gdy robisz sobie reklame, sprawdz, czy stac cie, by przyjac
reklamacje

Bo jesli tak, to moze On nie byc Rzymianinem, a co gorsza (ale tego


lepiej nie powtarzac) chrzescijaninem. Moze byc po prostu Bogiem,
bo tylko Bg nigdzie sie nie urodzi i nie aspiruje do barw zadnej z na-
cji.
A Zydw lubi i juz. Zreszta kogos musi lubic, bo jest Kims, a gdy
ktos jeszcze jest podobny do ojca Abrahama, to Bg bardzo go lubi.
Bo Abraham zmierzy krla Sodomy jednym spojrzeniem; tyle trzeba
mu byo, by dac odpowiedz bydleciu, ktre nie zna miary tego swia-
ta1 . Tak i Apostoowi z gry przysza w sukurs riposta na szatanskie
knowania, ktre pretorw chciay obdarowac nimbem szlachectwa za
darowanie wolnosci wyjetym przez nich samych spod prawa.
Nie pozwoli na to, tak jak ojciec wiary nie pozwoli niegdys Sodo-
micie chepic sie wasna wielkodusznoscia wobec przyjaci Boga, bo
przeczuwa, ze nierzad zaczyna sie wasnie ich lekkodusznym przy-
zwoleniem na kradziez ziarna jego wielkich zapowiedzi.
20 wrzenia 2000

1 Rodzaju 14:17-24

303
A gdy Jezus przyszed w okolice Cezarei Filipowej, pyta uczniw swoich, mwiac:
Za kogo ludzie uwazaja Syna Czowieczego? A oni rzekli: Jedni za Jana Chrzciciela,
inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z prorokw.
On im mwi: A wy za kogo mnie uwazacie? A odpowiadajac Szymon Piotr rzek:
Tys jest Chrystus, Syn Boga zywego. A Jezus odpowiadajac, rzek mu:
Bogosawiony jestes, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciao i krew objawiy ci to,
lecz Ojciec mj, ktry jest w niebie. A ja ci powiadam, ze ty jestes Piotr,
i na tej opoce zbuduje Kosci mj, a bramy piekielne nie przemoga go.
I dam ci klucze Krlestwa Niebios; i cokolwiek zwiazesz na ziemi, bedzie zwiazane

i w niebie, a cokolwiek rozwiazesz na ziemi, bedzie rozwiazane
i w niebie.
Wtedy przykaza uczniom swoim, aby nikomu nie mwili, ze On jest Mesjaszem.
Od tej pory zacza Jezus Chrystus tumaczyc uczniom swoim, ze musi pjsc
do Jerozolimy, wiele wycierpiec od starszych arcykapanw i uczonych w Pismie,
ze musi byc zabity i trzeciego dnia wzbudzony z martwych. A Piotr, wziawszy go
na strone, pocza
go upominac, mwiac: Miej litosc nad soba, Panie! Nie przyjdzie
to na ciebie. A On, obrciwszy sie, rzek Piotrowi: Idz precz ode mnie, szatanie!
Jestes mi zgorszeniem, bo nie myslisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie.

Ewangelia Mateusza 16:13-23


J ADRO
SZALE NSTWA

Wszystko ma swj czas


i kazda sprawa pod niebem ma swoja pore:
...
Jest czas rozrzucania kamieni i czas zbierania kamieni.1

apach wolnosci rozchodzacy sie po Zajordaniu wok tajemni-

Z czego wedrowca od dawna niepokoi maodusznych strzw


ludzkich sumien. Faryzeuszom i uczonym w Pismie na reke
byby jakis mesjanski lapsus, ale poniewaz niewielka nawet poufaosc
z Galilejczykiem susznie wydawaa sie im zbyt kosztowna, prbowali
bardziej okrezna droga zmrozic serca entuzjastw obfitujacej
w cuda
posugi.
Niesforni pupile Pomazanca byli bodaj najporeczniejszym atutem
argumentacji majacej w oczach ludu zdyskredytowac wiarygodnosc
powoania Jezusa na urzad Sedziego Izraela. Cz to za godnosc, kt-
ra bez najmniejszej zenady przyzwala hoocie na tak paskudne za-
chowanie?! Nie paca, nie myja rak, a gdyby wpuscic ich do swiaty-
ni, to moze nie napluliby do kielichw, ale ich niepokorne spojrzenia
na pewno zepsuyby wzniosa atmosfere rytuaw oczyszczenia.
Obawy kapanw byy uzasadnione. Bez watpienia zadna z maych
apostolskich gw nie grzeszya nadmiarem pietyzmu dla rzeczy mar-
twych, chocby i poswieconych; nie wydawao sie wszakze postron-
nym, izby Mesjaszowi uchybiao towarzystwo tej zbieraniny nieczy-
stych stworzen, jak chcieliby ja widziec niezbyt skrupulatni rzeczni-
cy starozakonnego prawa. Wydawao sie natomiast, ze nieaskawosc
uczniw w osadzie
niektrych sw i poczynan prawowitego dziedzi-

1 Kaznodziei 3:1-22
Jadro
szalenstwa

ca Ojcowskiej schedy mogaby skutecznie konkurowac z dzieami jego


przyszych oprawcw.
Mistrz reagowa w takich razach natychmiast, przywoujac swo-
ich podopiecznych do tylko Jemu znanego porzadku, zzymajac sie
niekiedy na ich niepojetnosc i jasno dajac swym krewkim, lecz krt-
kowzrocznym ziomkom do zrozumienia, ze Ojcowskiej nieprzyjazni
nie sposb zaagodzic, skaczac przez pot tchrzy i kretaczy.
Uczniowie byli po prostu pod wpywem nauki zakamanych
sedziw i chociaz Wszechmocny wyry juz by w ich umysach
jak na glinianej tablicy litere swej odwiecznej tajemnicy, to ci nie mieli
jeszcze bladego pojecia o tym, co ona oznacza i dokad ich wiedzie.
Niekochanym atwo na tym swiecie o zbytek troski wobec tego, kt-
ry ich przygarna. Tak wiec i parszywa dwunastka zgodnie zaopo-
nowaa, gdy Mesjasz bez najmniejszych ceregieli odprawi do diaba
jerozolimskich posancw, ktrym przeszkadza brud za paznokciami
jego wybrancw, wystawiajac na pokaz ich bezwstyd i obude1 .
Swiadectwa ewangeliczne jednogosnie zreszta przesadzaj a o mao
popularnym fakcie respektu uczniw przed poteznym skadin ad bi-
czem faryzejskiej nauki, co atwo stwierdzic, prbujac znalezc chocby
jedna z nia konfrontacje, ktrej przed zesaniem Ducha prawdy god-
nie stawi czoa Panski protegowany.
Przekonanie uczniw byo niewiele warte i Jezus dobrze o tym
wiedzia, totez gdy dosysza sie uwagi, ze za jego sprawa doznay
uszczerbku na czci i honorze powszechnie uznane znakomitosci2 , po-
zyska jedynie kolejny bolesny dlan dowd na to, ze nalezne Krlowi
krlw czesc i honor On sam, jak na razie, ma jedynie na papierze.
Uczniowie wyraznie zyczyli sobie, by ich Mistrz zaprowadzi pokj
w bardziej pokojowy sposb i moze niekoniecznie kosztem jerozolim-
skich medrcw ofiary sami chetnie by wytypowali. . . sposrd Sama-
ich mae sumienia haastry 3 .
rytan albo innej obrazajacej

1 Mateusza 15:1-12 3 ukasza 9:51-56


2 Mateusza 15:7-13

306 J EZUS POSZUKIWANY


Przedawniona sprawa apostolskiej sukcesji

Mesjasz by jednak nie tylko w tej sprawie nieubagany, lecz za-


nim Piotrowi przyszo z Ojcowskiej reki zakosztowac dokadnie tej sa-
mej odprawy dla obudnych roszczen, ktrej niedawno sam by tylko
troche zakopotanym swiadkiem, Jezusowi nadarzya sie sposobnosc
dobitnego zademonstrowania wartosci swej suzby dla tych, nad kt-
rymi morderczy osad starszyzny Izraela nie ciazy nadmiarem skru-
puw w korzystaniu z dobrodziejstw Wcielonego.
Zbolaa udreka crki Kananejka z pewnoscia nic nie wiedziaa
o uczniowskich rozterkach, wiedziaa natomiast, ze z Mesjaszem gra
idzie o zycie, a uzyskanie oden drogiej jej samej formy zadoscuczy-
nienia nie tylko nie skala zapoznanego przez nia swiadectwa prawdy,
ale wrecz moze mu sie przysuzyc. Totez Jezus serdecznie potraktowa
zdesperowana, lecz trzezwiejsza od jego wasnych uczniw niewia-
ste, niewielka zwoka na jej prosbe wyuskujac jednakowoz z trzewi
swych podopiecznych tylko kolejny niewczesny wyraz troski o ba-
wochwalczy wizerunek Wybawiciela1 .
Uczniom nawet nie marzyo sie miejsce wsrd najwiekszych te-
go swiata; liczyli zaledwie na poczesna role dumy zniewolonego
przez najezdzce, upadego krlestwa zbyt skromnego we wasnych
oczach, by snic o rzeczywistej wadzy i potedze, a zbyt chciwego
w swietych oczach, by po nia siegnac i ze zdobytej stosownym gwa-
2
tem godnosci udzielic uprzednio przez sie ponizonym i niegodnym.
Jezus mia ich przerobic na chwae Ojcowskiego imienia, ale przy-
najmniej z pozoru szo Mu jak po przysowiowej grudzie. Uczniowie
za nic nie chcieli zaduzyc sie w wota szczodrej kiesy swego Sponso-
ra, przypominajac odrobine skapca,
ktry odnalazszy przypadkiem
wielki skarb, usiad na nim, bojac sie jedynie o to, ze go okradna
nawet nie tego, ze go wpierw zabija.

1 Mateusza 15:22-28
2 Mateusza 11:11-12

307
Jadro
szalenstwa

Jezus by ich zywym oparciem i nadzieja. Cz sie stanie, gdy Jego


zbraknie?! mysleli, bojac
sie pytac Go w tej rwnie niemal zywej
1
jak On sam sprawie .
Tymczasem Mistrz wykonywa wytrwale swoja prace i jego otwar-
cie okazywane konfuzje nad niepojetnoscia swoich skarbw nie przy-
cmiy ani na moment gebokiego przeswiadczenia o mocy sprawczej
danej Mu rekojmi, ktra niegdys wyrazi Izajasz w sowach:

Zabezpiecze swiadectwo, zapieczetuje nauke w moich uczniach.


I bede wyczekiwa Pana, ktry zakrywa swoje oblicze
przed domem Jakuba, i w nim bede pokada nadzieje.

Oto ja i dzieci, ktre mi da Pan, jestesmy znakami


i przepowiedniami w Izraelu od Pana Zastepw,
ktry mieszka na grze Syjon.2

Dla faryzeuszy nie byo przeciez wazne, czy uczniowie Jezusa ma-
ja cos na sumieniu. Mieli, i to niejedno. Nie mieli natomiast w ich
oczach prawa, by zwac sie dziecmi Boga zywego, trzoda poddana Mu
i bez ludzka reka nakreslonych ograniczen w dostepie do tronu aski;
ciaem, w ktrym mowa wadzy pynie wprost do jego czonkw, za-
silajac je, budujac
i zachecajac
do walki w jednosci, o jakiej skceni
co do wielu spornych kwestii uczeni w Pismie nawet nie smieli pra-
gnac.

Zgorszeniem dla nich byo wiec nie to, co uczniowie widzieli w ich
szeregach po tym, jak Mistrz przeswietla kazdy z ich podstepw; bya
nim zas nienawisc do sankcji tej wadzy, ktra zemu i dobremu udzie-
la bez miary wyacznie
by rzec nieco przekornie, znanym celnikom
jezykiem po znajomosci .
O ile jednak Jezusowi przychodzio mierzyc sie z jadem faryzejskim
nieledwie lewa reka (jesli ostroznie przyjac,
ze te wasnie mia mniej
wadna), to prawdziwych wyczynw o czym swiadcza protokoy

1 ukasza 9:44-45; Marka 9:31-32 2 Izajasza 8:16-18

308 J EZUS POSZUKIWANY


Przedawniona sprawa apostolskiej sukcesji

swietych Panskich dokonywa posrd darowanych Mu Ojcowska


prawica, a wiecznie nietrzezwych pupili, ktrzy poczynali sobie wo-
bec Niego znacznie smielej, niz stac byo na to ktregokolwiek z wy-
sannikw piekie.
Myli sie ten, kto sadzi,
ze frontem duchowej walki Mesjasza byy
jego starcia z faryzeuszami i tymi wszystkimi, ktrzy szukali z Nim
zaczepki. Rwnie dobrze mgby w uznac Kartezjusza czy Schopen-
hauera za swych duchowych przewodnikw i skonczyby nie tam,
gdzie mia cicha nadzieje sie znalezc.
Prawdziwy front mesjanskich zmagan, a zwaszcza ich styl, wi-
dac w relacji Mateusza z wydarzen w okolicach Cezarei Filipowej,
gdzie Mistrz postanowi urzadzic mae przedstawienie.
Przyjawszy
za pewnik trudnosci, jakie odnajdywa raz po raz Jezus
w umysach swych podopiecznych trudnosci z przyjeciem najbar-
dziej podstawowej tresci jego posannictwa (z grubsza: ze Bg sta sie
czowiekiem, zeby uratowac swiat), atwiej jest zrozumiec patent, ja-
kiego Jezus uzywa po parokrotnym, daremnym nacisku na potrzebe
daleko posunietej ostroznosci w ferowaniu wyrokw:

Miejcie sie na bacznosci i strzezcie sie


kwasu faryzeuszw i saduceuszw!1

Sumujac
wyozone juz kwestie, mozna by rzec, co nastepuje:

Jezus wie, ze wadza osadu uczniw kuleje, przechylajac


sie
na strone jego wielkiego przeciwnika, ilekroc przychodzi Mu
ujawnic wiedze, ktra stawia pod pregierzem darowanej Mu
wadzy wszystkich absolwentw zakonu, to jest tych, kt-
rzy nie posiadszy praw Dawcy zycia, wystepuja jako jego
mandatariusze i posrednicy, faszujac
obraz rzeczywistosci,
do ktrej nie maja dostepu wskutek wasnej niewiary w wia-
zacy
charakter juz wydanych postanowien.

1 Mateusza 16:6

309
Jadro
szalenstwa

Warte uwagi: Jezus zawsze zwraca swych rozmwcw ku ich


wasnemu przeniewierstwu literze prawa.
Pierwsze z zadanych tu uczniom pytan odwouje sie do ich
wasnej wiedzy o tym, co ludzie sadz a o Synu Czowieczym.
Drugie pytanie otwiera droge do porwnania znanego im osa-
du ludzi spoza ich kregu z ich wasnym osadem, ktrego zr-
do jest im nieznane. Uczniowie nie wiedza, dlaczego ich osad
rzni sie od osadu
innych, czego jednym z bezposrednich do-
wodw jest chocby zdziwienie uczniw tym, ze Mistrz mwi
do innych w podobienstwach (zakrywajac znaczenie wypowia-
danych tresci), im samym wykadajac je na osobnosci1 .
Piotr uwaza, ze wie, z kim ma do czynienia, co demonstruje
swoim wyznaniem. Uwaza tez, choc nie jest to nigdzie napisa-
ne, ze prawo Dawcy zycia juz posiad i ze jest poza zasiegiem
za, ktre dotyka nieswiadomych znanej mu prawdy o swym
Rozmwcy.
Jezus wie, ze wiedza Piotra i jego towarzyszy odnosi sie do uu-
dy, czyli czegos, za czym nie stoi zadne prawo i zadna rozumna
wola, bo sa oni czescia swiata i epoki, w ktrej za sprawa roz-
budzajacej
pozadliwosc
nauki faryzeuszy niemal kazdy uwaza
sie za godnego mesjanskiego wsparcia, ale nikt nie chce blizej
Go poznac, przedkadajac za to jego oczom wota napeniajace
Go odraza.
To troche tak jak z plotka o spodziewanym i pozadanym
przy-
byszu, ktra pod jego nieobecnosc nabiera cech towaru pierw-
szej potrzeby, a gdy juz nim sie stanie (bo chciwcom bardzo
na tym zalezy), biada przybyszowi, jesli tych potrzeb nie spe-
ni.
Jezus podkresla wartosc nieznanego Piotrowi zrda darowa-
nego uczniom poznania, co mozna przeozyc na fraze: Masz

1 Mateusza 13:10-17

310 J EZUS POSZUKIWANY


Przedawniona sprawa apostolskiej sukcesji

szczescie, ze wiedze o Mnie zawdzieczasz mojemu Ojcu. Gdy-


by byo inaczej, nie byoby dla Ciebie zadnej nadziei 1 .
Udziela tym samym swojemu uczniowi bezposredniej wiedzy
odnosnie powodu, dla ktrego w winien uwazac sie za bo-
gosawionego. Mistrz nie mia cienia watpliwosci
co do tego,
ze istotami najlepiej poinformowanymi o jego tozsamosci sa
nie ludzie, lecz demony2 . Nie wydaje sie wszakze, by zacheca
je do wsppracy w dziele zbawienia.
Kulminacja krciutkiego scenariusza na uzytek swych sucha-
czy Jezus czyni swoista roszade przywoanych do tej pory
znaczen, ktrej celem jest uwypuklenie przez kontrast rznicy
w spojrzeniu na domene udzielonej Mu wadzy sadzenia.
Wy-
rezyserowana po mistrzowsku osnowe zaistniaej sytuacji moz-
na dojrzec we wsplnej wszystkim punktom widzenia czastce:

Oni mwia. . .
Wy mwicie. . .
A Ja Ci mwie. . .

Tylko trzecia i ostatnia z wypowiedzi cechuje geboka we-


wnetrzna swiadomosc zrda wasnego przekonania i donio-
sosci oznajmianej Piotrowi wiedzy3 . Przy czym najczulszy
nerw mesjanskiej mowy nie odwouje sie tu bynajmniej do zad-
nego z rzekomych Piotrowych atutw czy jakoby dojrzanych
w nim przez Jezusa predyspozycji, jak chcieliby to widziec
cherlawi plagiatorzy Medrca z Nazaretu.
Nie ewokuje ani komplementu, ani pochway, ani w ogle ni-
czego, co wywyzsza owego rzekomego ksiecia apostow spo-
srd garstki wywoanych po imieniu, zgubionych owiec. Jest

1 Mateusza 16:15-17
2 Mateusza 8:29; ukasza 4:41;
Marka 1:34; 3:11-12; Dzieje 16:16-17
3 Mateusza 16:18

311
Jadro
szalenstwa

czyms wrecz przeciwnym czyms, co przykadnie poniza i ruj-


nuje gromki atest uczniowskiej samowiedzy, wbrew namacal-
nemu do blu wtrowi szyderstw uczonych, ktrzy godnych
palmy pierwszenstwa woleli widziec w wiekszych od siebie.

Logice zdania z osiemnastego wersetu poswiecono tomy, a naj-


smieszniejsze z nich prezentuja heroicznie swoja maa bron rzekomo
na pohybel watykanskim iluzjonistom, w nauczycielskiej referencji
dopatrujac
sie wskazania na osobe Mistrza, jak gdyby lekcja w Cezarei
miaa za swj jedyny cel przypomnienie rodowitym Izraelitom tego,
co wiedziano juz przed Dawidem ze skaa ich zbawienia jest Bg.
Tymczasem kopotliwy zaimek w wypowiedzi Jezusa nie jest ni-
czym innym jak tylko odwoaniem do uprzednio zademonstrowanej
wadzy wasnego sadu nadajacej
kazdej zbakanej
owcy (nie tylko Pio-
trowi) nowe imie podug do dzis zagadkowo brzmiacej wyroczni Je-
zusowego ulubienca:

Zwyciezcy dam nieco z manny ukrytej i kamyk dam mu biay,


a na kamyku tym wypisane nowe imie, ktrego nikt nie zna,
jak tylko ten, ktry je otrzymuje1 .

Programista bez trudu pojmie w zwrot jako referencje dla uprzed-


nio zadeklarowanej procedury, wewnatrz ktrej umieszczono stosow-
na komende samopotwierdzenia. Ale blizszy chyba duszy wiesniaka
(a o taki wszak idzie) bedzie tu obraz przydroznej knajpy, w ktrej nie-
co znuzony, lecz mozny wedrowiec posrd niezbyt trzezwych i niedo-
wierzajacych
jego wiesciom kompanw pieczetuje wartosc swojego
swiadectwa uderzeniem piesci w st.
Mozna by sie takze pokusic tu o bogatszy obraz litanii skutego kaj-
danami wieznia o duszy sedziego Samsona2 z wozona mu w usta mo-
wa wybawiciela na swiadectwo prawdy dla jego mocodawcy, za kt-
re zaden z jego towarzyszy nawet ten najbardziej zainteresowany
wyzwoleniem nie daby zamanego grosza.
1 Apokalipsa 2:17 2 Sedziw 16

312 J EZUS POSZUKIWANY


Przedawniona sprawa apostolskiej sukcesji

Jezus odwraca tu po prostu perspektywe, starajac sie nakiero-


wac uczniw na najbardziej podstawowa mysl jego wasnego po-
sannictwa, podug ktrej prawdziwie krlewska godnosc poznac
nie po wielkosci jej oredzia, lecz po wielkosci jej oddania.
Nie jest to jakas szczeglnie doniosa ani jedyna chwila, w ktrej wy-
sannik Wszechmogacego mwi do blizniego po imieniu, uzmysa-
wiajac mu, ze zna go lepiej niz ten swoja dziurawa kieszen i ze wi-
dzi go wsrd zwycieskich krlw, podczas gdy ten boi sie wasnego
cienia.
Kazda wazka strofa apostolskich komunaw nieomal przesiakni e-
ta jest owym szczodrym wadczym tonem, z jakim Jezus w okolicach
Cezarei Filipowej demonstruje niezwykle praktyczna wartosc wasnej
samowiedzy, z gry dyskredytujac wartosc kazdej, ktra woli mwic
o Nim, niz Go suchac.
Obszerna dokumentacje stylu tej najpotezniejszej wadzy sadzenia

uwazny Czytelnik odnajdzie chocby w Pawowych listach, gdzie Apo-
sto stepuje na uzytek zbaamuconych przez faszywa nauke wiernych
w Koryncie1 czy Galacji, uprzytamniajac im, ze pod jego nieobecnosc
sprzeniewierzyli sie darowanej im z aski rekojmi wadzy, dzieki kt-
rej uwierzyli jego zwiastowaniu.
Kwituje przy tym dobrouczynkowa obude tych ostatnich synna
(chociaz do dzisiaj opacznie rozumiana) Jezusowa ironia pod adresem
tych, ktrych prawdziwy wizerunek swietego gorszy do tego stopnia,
ze atwiej byoby im wyupic sobie oczy, niz zmierzyc sie z jego orlim
wzrokiem2 .
Apostolska przenikliwosc musiaaby pozostac legenda gdyby
nie wiele dobitnych ewangelicznych swiadectw ich troski o czystosc
przekazu zwaszcza ze topornosc wykadu protokow apostolskiej
wiary doprasza sie dzis plebiscytu na najwieksza dziennikarska kacz-
ke.

1 2 Koryntian 11:16-22; 12:1,11-13


2 Galacjan 4:11-18

313
Jadro
szalenstwa

W swiadectwach tych jest cos, co skutecznie broni Ojcowska schede


przed susznym skadin
ad zarzutem medrcw tego swiata o schlebia-
nie pospolitym gustom. Jest to mianowicie niebywale szczodra i bez-
pretensjonalna zdolnosc udzielania osobistej rekojmi za wypowiada-
ne sowa, powracajaca niby odbity echem w grskiej kotlinie grom
niejednej prorockiej glosy na nute:

Ja jestem.

Nie da sie zrozumiec opisanej niegdys przez celnika, a zaaranzowa-


nej przez jego Mistrza sceny bez odwoywania sie do zrde wiedzy
o Najswietszym. Kazda taka zbyt chciwa prbe czeka fiasko wsku-
tek utkniecia w miejscu, ktre niczym jezyczek wagi neci kupcw
1
i wekslarzy, w wydanym poganom przedsionku swiatyni , do nie-
uprawnionej korekty znaczenia kopotliwego zaimka w synnym Je-
zusowym zdaniu:

A Ja ci powiadam, ze ty jestes Piotr,


i na tej opoce zbuduje Kosci mj,
a bramy piekielne nie przemoga go.

A wykad wytrwale podazajacej


za Mistrzem mysli jest naprawde
dziecinnie prosty i brzmi:

Ludzie sadz a, ze jestem prorokiem, chociaz nie suchaja pro-


rokw; wy sadzicie,
ze jestem Synem Bozym, chociaz Mnie
nie suchacie; Ja nic nie sadz
e Ja mwie w imieniu tego, kt-
ry Mnie posa i ktrego sucham.
Mnie wasze swiadectwo nie jest potrzebne to wam potrzebne
jest moje swiadectwo, dlatego starajcie sie mu nie uchybic, zeby
sie przeciwko wam nie obrcio2 .
Rznica miedzy wami i Mna nie polega na tym, ze Ja czynie
cuda, a wy ich nie czynicie, ze wypedzam ze duchy, a wy ich
nie wypedzacie, tylko na tym, ze Ja wiem, skad przyszedem
1 Apokalipsa 11:1-2 2 Jana 12:44-50

314 J EZUS POSZUKIWANY


Przedawniona sprawa apostolskiej sukcesji

i dokad ide, a wy tego nie wiecie. Nie wiecie, kim jestescie, wiec
Ja wam to powiem:
Jestescie ludzmi wybranymi przez Ojca do suzby w moim
imieniu, tak jak Mnie wybra Ojciec, abym Mu suzy i wy-
peni jego wole. Jesli wierzycie moim sowom, macie dostep
do tronu aski, od ktrego dotad oddzielaa was przegroda z
ciaa i krwi1 . Jesli bedziecie robic to, co lubie, chcac
byc takimi,
jakim Ja jestem, Ojciec mj wysucha was, tak jak Mnie wysu-
chuje, i da wam nie tylko kredyt na nowe mieszkanie w niebie,
ale nagrode za wasz trud i wytrwaosc. Musicie tylko wiedziec
dokadnie, co wam Ojciec przeze Mnie zleca.
Dlatego patrzcie uwaznie i uczcie sie ode Mnie, i niech was
Bg Ojciec chroni, byscie mieli sie zaprzec tego, ze Mnie zna-
cie, bo nie jest to w mojej mocy, tylko w mocy tego, ktry Mnie
ustanowi nad wami. W mojej mocy jest jedynie stac sie za was
okupem i dobrowolna zertwa wrogw Ojcowskiego dziedzic-
twa, aby na wasze wasne zycie nie poozy swych chciwych
rak
wasz dotychczasowy wierzyciel, szatan.

Celem mesjanskiej wypowiedzi nie jest wiec bynajmniej utwierdze-


nie Piotra czy ktregokolwiek z obecnych przy niej krtkowzrocznych
pupili Mistrza w jakiejs godnej ich trzewi wyroczni. W koncu przeciez
zadnemu z uczniw ani Kosci , ani bramy pieka nawet sie nie sniy.
Jest nim raczej pokaz mesjanskiej czuosci na sprawy zasadnicze, to
znaczy takie, ktrych istnienie nie zalezy od tego, co kto o nich sadzi,
lecz od tego, gdzie siedzi i skad patrzy.
Mozna by zaryzykowac porwnanie tej sceny z obrazoburczym
starciem Jezusa z przypodchlebiajacymi mu sie Zydami, ktrych Jan
2
umownie i z premedytacja nazywa wierzacymi , poniewaz ilustruje
ono dokadnie ten sam rozdzwiek miedzy bogim atestem przyzwo-
lenia dla mesjanskich dziwactw a gorszac a nieswiadomych ich powa-
gi lekkoscia, z jaka zle obrany ulubieniec publicznosci rozprawia sie

1 Efezjan 2:12-16 2 Jana 8:31-59

315
Jadro
szalenstwa

z prznoscia swych ziomkw, wystawiajac na szwank ich maodusz-


nych roszczen wasna reputacje.
Mnie lubi Ojciec, uwielbia 1 ! mwi do nich Jezus, niedwuznacz-
nie napomykajac o powaznym uchybieniu na niekorzysc dzierzonego
przezen niepodzielnie swiadectwa Ojcowskiej rekojmi ze strony jego
nieszkodliwych wyznawcw. Wniosek swiadkw tej przechwaki jest
niemal natychmiastowy, zwaszcza po tym, jak owo niesforne enfant
terrible imputuje dzieciom Abrahama jarzmo niewoli grzechu.
Ojciec nie moze wedug nich robic tego, co Mu sie podoba, nie mo-
ze lubic kogos, kto ich nie lubi i nie traktuje stosownie do przyjetej
przez nich miary. Nie moze powiedziec ustami swojego wybranca,
ze sa obdarci i zasmarkani i nalezy im sie zimny prysznic.
W kazdym razie ostrze tej precyzyjnie skreslonej Janowa reka po-
tyczki, przy ktrej koncu dzieci Abrahama siegaja po kamienie, ska-
nia do mysli, ze dzierzy je tym razem uwazny swiadek wydarzenia
w okolicach Cezarei Filipa i pilny uczen, ktremu zwyciestwo pisa-
no bynajmniej nie przez wzglad na watpliw
a wartosc jego zblizonych
tam Piotrowym przekonan o sudze Pana.
Co prawda, nie istnieje chyba bardziej frywolna interpretacja po-
wyzszego zdania niz ta, rzekomo na jego podstawie, z biegu prede-
stynujaca Piotra do jakiejs szczeglniejszej misji dziejowej , ale podob-
nie jak dawniej, wedug najtezszej z gw, mniej waznym jest punkt
widzenia od punktu siedzenia.
I nie wystarczy medrcom tego swiata glejt tutejszego wjta, na kt-
rym jak w stoi, ze Kosci Chrystusowy jest gorszy od sprzedaj-
nej dziewki, gdyz dopaca do wasnej hanby i upodlenia. Nie wy-
starczy. Potrzebny im tez bedzie w swoim czasie may kamyk, kt-
rego nie znajda. I nie tylko ja sie o to postaram.
14 lutego 2004

1 Jana 8:54

316 J EZUS POSZUKIWANY


Przedawniona sprawa apostolskiej sukcesji

P P P

Exposition
Mateusz zapewne byby zaskoczony liczba kontrowersji wzbudza-
nych do dzisiaj jego relacja z wydarzenia w okolicach Cezarei. Przypa-
trujac
sie im z wiekszej odlegosci, mozna wrecz pokusic sie o stwier-
dzenie, ze zwierzchnosci tego swiata sprzysiegy sie, aby ludzie
nie tylko nie mogli, ale i nie chcieli zrozumiec opisanej przez skru-
pulatnego celnika sceny.
Tymczasem rzecz wydaje sie dosc prosta, jesli nie zakadac na wy-
rost jakiejs szczeglnej, nieznanej sercom wiernych tresci, jaka Mistrz
usiowa by tam wszczepic swoim tepawym pupilom, a takze roz-
tropnie przyjmujac, ze referencje wszystkich sw Apostoa odnajduja
swoje zrda jak to bywa u skromnych i prostolinijnych ludzi we-
wnatrz
samego przekazu.
Przez grzecznosc wobec Swietego wspomne tu tylko o jednej z po-
pularnych hipotez czyniacej skaa, czyli desygnatem kopotliwego za-
imka tej, samego Autora synnego zdania.
Interpretacja ta nie jest cakiem niedorzeczna, ale troche dziwacz-
na, poniewaz nie daje ona rozsadnej odpowiedzi na trzezwe pyta-
nie o logiczny zwiazek miedzy oswiadczeniem dotyczacym Piotra,
a zapowiedzia dotyczac a Koscioa. Brak owej logiki w tym wyja-
snieniu jest otwarta furtka dla katolickiej inwencji twrczej , dla kt-
rej szkoda moich sw. Oczywiscie, wiemy, ze Jezus [Bg] jest skaa
zbawienia, ale z tej wiedzy nie wynika bynajmniej wprost, ze akurat
w tym miejscu Mistrz musia odwoac sie wasnie do znanej wszyst-
kim, lecz skadin ad bardzo oglnej, prawdy wyznawanej w proroc-
twach i psalmach.

317
Jadro
szalenstwa Odsona

Proponuje przyjecie troche innej optyki, ktra rzuca wiecej swiata


na kontekst i sens tamtego wydarzenia, zarazem precyzujac susznie
obrany kierunek hipotezy, nieco tylko zbyt namietnie przyjmowanej
w protestanckim srodowisku.
Wedug mnie, zrdem referencji zaimka wskazujacego na skae
nie jest Jezus, lecz jego sowo: dokadnie pierwszy czon zdania
wraz z jego dopenieniowym podczonem. Po nim nastepuja dwa
czony wsprzedne, z ktrych pierwszy zawiera okolicznik miejsca
bedacy
odwoaniem do pierwszego czonu zdania zozonego.

opoka sowa Jezusa


z
}| { z }| {
A Ja ci powiadam, e ty jeste Piotr , i na tej opoce zbuduj Koci mj . . .

Uzasadnienie dla takiego domysu staje sie jasniejsze, gdy potraktu-


je sie wydarzenie w Cezarei jak jedna z wielu danych uczniom lekcji,
w ktrych Mistrz konfrontuje ich samoswiadomosc z wasna, starajac
sie zblizyc do nich z trescia obca ich umysom i woli.
ile zebrali okruszyn chleba1 , od kogo krlowie pobieraja
Pytajac,
co , czemu umy w uczniom nogi3 , Jezus zawsze pozyskuje ich
2

rozproszona uwage dla jakiegos znaczacego na drodze do prawdy


szczegu. Moim zdaniem, podobnie jest i teraz, a indagacje Na-
uczyciela wypada tu rozumiec jako prbe postawienia przed oczami
uczniw rznicy w zakresie wadzy sadzenia udzielonej kolejno: lu-
dziom na zewnatrz, ktrym jak to juz uczniowie wiedza4 wszyst-
ko podaje sie w podobienstwach, uczniom5 oraz Synowi Bozemu6 ,
co do ktrego zamysw i priorytetw uczniowie maja bardzo po-
wierzchowne rozeznanie.
Wasnie w intencji powiekszenia zakresu swiadomosci uczniow-
skiej wadzy Jezus wyjasnia powd, dla ktrego Piotr a wraz

1 Mateusza 16:5-12 4 ukasza 8:9-10


2 Mateusza 17:22-27 5 1 Koryntian 6:1-3
3 Jan 13:12-20 6 Jan 5:24-47

318 J EZUS POSZUKIWANY


Przedawniona sprawa apostolskiej sukcesji

z nim pozostali uczniowie winien sie uwazac za bogosawionego;


nie za szczeglnie wyrznionego sposrd swoich towarzyszy (jesli juz
czyms, to na pewno popedliwoscia), a za tego, kto uzyska godn a
wiary informacj e odnosnie tego, kim jest Jezus. Niestety, nie moz-
na byo tego powiedziec o informatorach opetanych, ktrych skwa-
pliwosc ogaszania rewelacji na temat Mesjasza nad podziw dobrze
obywaa sie bez trudnych pytan1 .
Wskazujac na wartosc wasnej samowiedzy (na tej wa snie, a nie
na innej skale), jako konstytutywna dla dzie przyszej wiary, Jezus,
po pierwsze, utwierdza uczniw w wartosci przyobiecanej im rekoj-
mi Ducha, a po drugie, daje im poznac, skad tak naprawde pochodza
rozkazy, ktre odmienia ich zycie i myslenie o Bozych sprawach.
Ludzie: Znamy cie jestes prorokiem, Eliaszem itp.
Uczniowie i demony: Znamy cie jestes Chrystusem.
Jezus (o swoim uczniu): Znam cie lepiej niz ty sam siebie.
Mysl Panska mozna by tu przedstawic nastepujaco:
Ludzie zna-
j a mnie jako jednego z prorokw, chociaz prorokw nie suchaja. Wy
znacie mnie jako Syna Bozego, chociaz nie wiecie, skad przysze-
dem i dokad ide. Ja was znam lepiej niz wy wasna kieszen dlatego,
ze sucham mojego Ojca i robie, co mi przykaza. Nasladujcie mnie,
a nie zawiedziecie sie w swoich nadziejach.
Wypada tu doozyc piguke Pawowej teologii, suzac a zrozumie-
niu, co jest pieczecia Bozego fundamentu. Mianowicie:
Zna Pan tych, ktrzy sa jego,
i: Niech odstapi
od niesprawiedliwosci kazdy,
kto wzywa imienia Panskiego.2
Jasniejszy staje sie przy niej sens demonstracji wiedzy Mistrza do-
tyczacej
Piotrowego imienia. Tylko bowiem pasterz, ktry zna swo-
je owce po imieniu3 , moze je ze skutkiem wywoac, zachowujac
1 Dzieje 16:16-18; ukasza 4:41 3 Jan 10:1-18
2 2 Tymoteusza 2:19

319
Jadro
szalenstwa Odsona

od zego. Oczywiscie Piotr jest innego zdania (wie lepiej ) na temat


tego, co ma sie wkrtce wydarzyc na Golgocie, i dlatego dostaje przy-
kadnie po uszach.
Bezposrednie referowanie do wasnych wypowiedzi nie nalezy
do powszechnych jezykowych obyczajw, stad tez, moim zdaniem,
bierze sie obiektywna trudnosc w przyjeciu roli zaimka tej jako pro-
stego referenta do zdania: A ja ci powiadam, ze ty jestes Kefas. . . , marko-
wanego sowem skaa, ktrego znaczenie z kolei celowo kontrastuje
z wykadnia Piotrowego imienia (kamyk ).
Warto jednak rozwazyc zasadnosc takiego domysu w kontekscie
innych wypowiedzi Mesjasza, zwaszcza zas takich, ktre podob-
nie jak tutaj demonstruja uczniom miare Synowskiej samowiedzy,
o jakiej mali swiadkowi udzielonej jej przez Ojca rekojmi maja raczej
blade pojecie. Wszedzie tam, gdzie Jezus uzywa gramatycznej trze-
ciej osoby w odniesieniu do samego siebie, mozna spokojnie zaozyc,
ze udziela On bliznim w ten sposb, posrednio, wiedzy o zrdle danej
Mu wadzy sadzenia.

Wezmy przykad z Ewangelii Jana:

Jak bowiem Ojciec ma zywot sam w sobie, tak da i Synowi, by mia


zywot sam w sobie. I da mu wadze sadzenia,
bo jest Synem Czowie-
1
czym.

Porwnajmy to z innym:

. . . Ja bowiem wyszedem od Boga i oto jestem. Albowiem nie sam


od siebie przyszedem, lecz On mnie posa.2

atwo zauwazyc, ze pierwszy fragment mgby rwnie dobrze


brzmiec tak jak drugi, czyli:

Jak bowiem Ojciec ma zywot sam w sobie, tak da i mnie, bym


mia zywot sam w sobie. I da mi wadze sadzenia,
bo jestem
Synem Czowieczym.
1 Jan 5:26-27 2 Jan 8:42

320 J EZUS POSZUKIWANY


Przedawniona sprawa apostolskiej sukcesji

Jednak celem Jezusa nie jest tu tylko zozenie oswiadczenia o tym,


kim jest Ojciec oraz co da Synowi , lecz takze utwierdzenie sucha-
czy w tym, ze usta Posanca gosza i wyrazaja wole Ojca w taki sam
sposb, w jaki dawniej wole Boza gosili prorocy, opatrujac dane im
sowa klamra: Tak mwi Pan. . . Jezus jest objawicielem tej woli i pod-
kreslanie w tenze sposb swojej zaleznosci od Stwrcy nalezy wrecz
do jego suzbowych obowiazkw.
Wedug mnie, w synnym, skierowanym do Piotra zdaniu, Jezus od-
wouje sie do czesci swojej wypowiedzi wasnie jako do wozonych
w jego usta sw Ojca, ku ktrego najwyzszym prerogatywom sam
zwraca uprzednio uwage swego popedliwego ucznia.
Podobnego rodzaju odwoanie mozemy odnalezc chocby w prze-
mowie do crek jerozolimskich kajacych nad losem skazanca1 , w kt-
rej Jezus, przywoujac Ozeaszowe proroctwo2 , wzmacnia jego wymo-
we wyrocznia, ze to, co u starotestamentowego proroka nie mogo byc
widziane inaczej niz jako brzemie ciazacego nad wybranym ludem
przeklenstwa (niepodne ona i wyschniete piersi ), wkrtce na sku-
tek obedu jego przywdcw, ktrego oczywiste swiadectwo kobiety
wasnie maja przed oczami bedzie postrzegane jako przejaw bogo-
sawienstwa Bozego.
Swiadek gosi, ze to czyli bogosawienstwa dla niepodnych on
i niekarmiacych
piersi wypeni sie tym niechybniej, ze On sam juz
to widzi w postaci odrzucenia przez starszyzne Izraela jego suza-
cego Bogu i ludziom (bardzo przeciez podnego) poselstwa. Skoro
owo mordercze szalenstwo ma miejsce juz w czasach, w ktrych spra-
wiedliwych zwyko sie jeszcze poznawac po stosunku do starozakon-
nych przykazan, to bolesc opakujacych
go kobiet winna raczej odna-
lezc taki obiekt , ktry mozna bedzie uchronic przed gniewem Bozym
w oparciu o sprawiedliwosc pochodzac a z wiary w moc odkupiencza
opakiwanego.

1 ukasza 23:27-31
2 Ozeasza 9:14; 10:1-15

321
Jadro
szalenstwa Odsona

Prosze zauwazyc, ze zaimek wskazujacy to peni role bardzo po-


dobna do roli zaimka tej w omawianym wersecie Mateusza, z ta rz-
nica, ze jego kotwica sa u ukasza sowa Ozeasza, a u Mateusza
sowa Jezusa. Jednak w obu tych przypadkach mamy do czynienia
z wewn e trznym odwoaniem, autoreferencja do sw pochodza-
cych z godnego wiary zrda, tyle ze podczas gdy w Jerozolimie Jezus
cytuje i wykada proroka, to w Cezarei stawia przed oczami uczniw
Ojcowskie sowo, oznajmiajac to, czego Duch Ojcowskiej obietnicy
nie by jeszcze prorokom objawi.
Przykad ten moze posuzyc lepszemu zrozumieniu wyozonego
punktu widzenia, jako ze eksponuje sam zwyczaj Galilejczyka czy
tez jesli mozna tak powiedziec pewna rutyne Mesjanskich powin-
nosci , ktra wymowy zdarzenia w Cezarei nie czyni bynajmniej wy-
jatkowej
lub majacej
zaciazyc nad losem przyszych pokolen bardziej
od wielu innych, dokadnie obmyslanych, tegich lekcji Nauczyciela
slepych, chromych i guchych. Ludzie jednak chcieli, zeby byo taniej
i prosciej , wiec i maja to, na co zasuzyli lub co opacili, a nie co mo-
gliby miec darmo, uwazniej suchajac Panskich przykazan.
Reasumujac, mozna by zobrazowac logos mesjanskiej intencji na-
stepujaco:

Szymonie, synu Jana, wszyscy wiedza, jak masz na imie, po-


dobnie jak wszyscy wiedza z grubsza, jakie miano przysugu-
je Mnie. Mao kto jednak wie, jakie jest twoje prawdziwe imie
i powoanie, podobnie jak mao komu tak naprawde swita, po
co Ja sam tu jestem i komu suze. Osoba, ktra to wie, jest mj
Ojciec, ktry Mnie posa i od ktrego ja znam twoje prawdziwe
imie, a ty wiesz, ze jestem Synem Bozym. I to na tym, co wiem
od Niego (polegajac na danym przez Niego sowie) a nie
na tym, co wiem od ciebie lub od uwazajacych
Mnie za jednego
z prorokw wykonam to, o czym nikomu sie jeszcze nie snio.

30 lipca 2011

322 J EZUS POSZUKIWANY


{
A Jezus, peen Ducha Swietego, powrci znad Jordanu i by wodzony w mocy
Ducha po pustyni, i przez czterdziesci dni kuszony przez diaba. W dniach tych nic
nie jad, a gdy one przeminey, poczu gd. I rzek do niego diabe: Jesli jestes Synem
Bozym, powiedz kamieniowi temu, aby sie sta chlebem. A Jezus mu odpowiedzia:
Napisano: Nie samym chlebem czowiek zyc bedzie. I wyprowadzi go na gre,
i pokaza mu wszystkie krlestwa swiata w mgnieniu oka. I rzek do niego diabe:
Dam ci te caa wadze i chwae ich, poniewaz zostaa mi przekazana, i daje ja,
komu chce. Jesli wiec Ty oddasz mi pokon, caa ona twoja bedzie. A odpowiadajac
Jezus rzek mu: Albowiem napisano: Panu Bogu swemu pokon oddawac i tylko jemu
bedziesz suzy. Potem zaprowadzi go do Jerozolimy i postawi go na szczycie
swiatyni
i rzek do niego: Jesli jestes Synem Bozym, rzuc sie stad
w d;
napisano bowiem: Anioom swoim przykaze o tobie, aby cie strzegli, i na rekach nosic
cie beda, abys nie urazi o kamien nogi swojej. A Jezus, odpowiadajac, rzek mu:
Powiedziano: Nie bedziesz kusi Pana, Boga swego. A gdy dokonczy diabe kuszenia,
odstapi
od niego do pewnego czasu.

Ewangelia ukasza 4:1-13


K USICIEL

j towarzysz nie wyglada na czowieka szczesliwego.

M Co prawda, jego suzbowych dystynkcji i taktu mgby mu


pozazdroscic niejeden wadca, niemniej jednak cena, jaka
za nie zapaci, na oko bya zawyzona.
Nie zwracaem na niego wiekszej uwagi przez grzecznosc, jakiej ni-
gdy nie skapiem
ludziom gorzej urodzonym, ale tez dlatego, ze ja-
ko podrznemu wypadao mi okazac nalezyta atencje sowom kogos,
kto zdawa sie uchodzic we wasnych oczach za penomocnika gospo-
darza tej ziemi.
Zaiste, mgbym bez zenady uplasowac jego mowe posrd najbar-
dziej frapujacych
rytw ludzkiego jezyka. Udziela mi swojej wiedzy
bezpretensjonalnie i z wyczuciem, raczej porzadkuj ac
moje wasne
mysli i uwagi, niz narzucajac swoje.
Sowem, by to ktos, kogo mgbym szczerze podziwiac za zdolnosc
ogarniania oszaamiajacej skadin
ad perspektywy naszej podrzy. Jesli
by suga, to dobrym i nieuciazliwym dla pielgrzymw. Jak sie go-
dzi prawdziwemu medrcowi, przyszo mi jedynie zachodzic w gowe,
skad
wok mnie takie ceregiele i na co awanse nalezne bodaj krlowi
wizytujacemu
podbita przezen kraine.
Byem troche znuzony i ozywiem sie na intonacje mojego druha
jednoznacznie dajacego mi poznac, ze zblizylismy sie do kresu na-
szej wyprawy. Zastanowi mnie jakis odmienny wyraz jego twarzy,
zupenie jakby ten ostatni suzbowy obowiazek studzi jego rachu-
by na sama mysl, ze mgbym okazac wieksze zaciekawienie wasnie
tym miejscem, ktrego on zdawa sie niemal wstydzic.
Na pierwszy rzut oka bya to jakas zdewastowana rudera, ale nie
mgbym z czystym sumieniem stwierdzic, ze spojrzaem we wskaza-
Kusiciel

nym przez mojego towarzysza kierunku swoimi oczami. Raczej udzie-


lia mi sie samorzutnie jego perspektywa okreslajaca to miejsce mia-
nem przeznaczonego do likwidacji ze wzgledu na brak jakichkolwiek
korzysci wynikajacych z jego istnienia.
Mj towarzysz duzo ryzykowa, wypowiadajac ostroznie te urzedo-
wa niemal klauzule akurat w chwili, w ktrej zupenie miaem dosyc
rzeczy okazaych, drogocennych i przynoszacych pozytek ludzkosci.
Moje zdumienie, a nawet wrecz niesmak, obudzia jednak dopiero je-
go zdawkowa informacja odnosnie charakteru lezacej w malowniczej
dolinie, przysadzistej budowli.
Nie spodobao mi sie, ze mj przewodnik tak nisko oceni moja
prznosc, skreslajac baze skoczkw spadochronowych ze swojej du-
giej listy miejsc wartych mojej uwagi.
Skoro nic tam nie byo ciekawego, to dlaczego mnie fatygowa. . .
Nie umiaem sobie wyjasnic poczucia wewnetrznej sprzecznosci je-
go usiowan niczym innym jak tylko przypuszczeniem, ze moze on
nie byc tym, za kogo chce uchodzic.
Zaden szanujacy sie suga nie dopusciby do sytuacji, ktra wysta-
wiaaby na szwank jego godnosc, zwaszcza jesli miaby tak olbrzy-
mie pole manewru jak on. Jesli musia mnie tu przyprowadzic, ozna-
czaoby to, ze ktos znacznie oden potezniejszy kierowa ta wyprawa
i na pewno nie by to ten pan, ktremu mj towarzysz suzy.
Rozterki te trway krtka chwile. Nie zamierzaem skakac ze spado-
chronem; zywiem co najwyzej odrobine sympatii i uznania dla ludzi
pokonujacych
z upodobaniem przestrzen w kierunku wertykalnym
i suchajac jednym uchem partyjnego tonu mojego towarzysza, odnio-
sem przemozne wrazenie, jakby o jednego z nas byo tu za duzo.
Podszedem pare krokw w strone hangaru, ktry istotnie nie wy-
glada
zachecajaco.
Zblizy sie do nas wolno jakis czowiek w kombi-
nezonie roboczym. Zachowywa sie wyczekujaco i spokojnie jak ktos,
komu zlecono nie uprzedzac biegu wypadkw.

326 J EZUS POSZUKIWANY


Gniazdo oporu

Wiedzia cos, czego ja nie wiedziaem. Zwrci sie do mojego towa-


rzysza i twardo, ale bez gniewu powiedzia: Pralnia bya, jest i be-
dzie. Po czym tamten nagle zwiotcza, wykrzywi sie i znikna, a ja sie
obudziem.
Znaem dobrze tylko jedna pralnie i zadnej bazy skoczkw spado-
chronowych, wiec pomyslaem, ze znowu mam zagadke z jedna nie-
wiadoma. Nie bya zreszta bardzo trudna. Kazde dziecko Boze zro-
zumiaoby porwnanie swiadectwa namaszczonego wysannika swe-
go Ojca do skoku z nieba na uzytek wygladaj acych stamtad nadziei.
Przy odrobinie szczescia odnalazoby skrawek swojej dzieciecej wy-
obrazni, na ktrym wymalowano bliska ich duszy radosc z powodu
dugo oczekiwanego desantu aliantw na tereny objete pozoga oku-
panta.
Ale na tym koniec. Bo czy z paskich, komiksowych dykteryjek
o pragnieniu wolnosci od obcego jarzma udaoby mu sie wyjsc cao,
uniknawszy
zdradliwego ostrza siepaczy aski owego zaaplikowa-
nego nieuwaznym suchaczom odruchu samouwielbienia, przez kt-
ry zeslizguja sie w otchan przekonani, ze ida reka w reke z Wcielo-
nym?
Kto im powie, ze nie tedy droga, ze nie wolno na skrty, ze za mo-
stem trzeba przejsc ostro wznoszac a sie gran i isc w gre rzeki, nie tra-
cac
jej z oczu i nie ogladaj
ac sie za siebie ani z nikim nie rozmawiajac?
Ze nie wolno pobrudzic szat, a jesli to sie zdarzy, trzeba sie zatrzymac
i doprowadzic je do porzadku,
bo z anioami nie ma zartw.
Nikt. Zagarnie je euforia wyzwolenia, owa mordercza iluzja niewia-
ry lzaca
niebo zawoalowanymi pochlebstwami pod adresem niezna-
nej jej rekojmi dla wniebowzietych, w modlitewny bezwstyd zadaj a-
cy podwyzki od Sprawiedliwego, a stokroc jej mniej godny niz ziem-
ska suzba zdrowia.
Ockna sie nagle przytulone do zimnego gazu, ktry miay za skae
swej wiary, a strach przed odkryciem hanbiacej je pomyki, czkawka
i bekot dochodzace z kazalnic, uczowiecza je i sprowadza ich nadzie-

327
Kusiciel

je na ziemie, gdzie nie naucza sie pogardy do sakiewek wreczanych


w nieodpowiednim momencie.
Kupia mysl o dobroci i wszechmocy Swietego, ale zrobia wszystko,
zeby nie poczuc, jak pachnie aska, jak rozlewa sie w ich wnetrzach,
przepenia je i wznosi je tam, skad sama przysza. Beda bac sie wielkiej
mysli i wielkiej miosci bardziej niz ognia i nie przyjdzie im do go-
wy, ze obrazaja Stwrce, proszac Go o tak niewiele pytajac raczej
trwoznie, czy nie zechciaby potwierdzic, ze istnieje, niz bagac, zeby
przyszed zniszczyc ziemie i dac im to, co przyobieca.
Przez moment poczuem sie zakopotany wymowa ukazanego mi
we snie zdarzenia. Niepozorny czowiek, wygladaj acy
co najwyzej
na mechanika podniebnych wehikuw, dosownie zmit czy raczej
zmia zd zy mojego dostojnego towarzysza jednym sowem wypo-
wiedzianym wasciwie bez zadnej sakramentalnej emfazy. Na moich
oczach unicestwi jego zamys w tak niewinny sposb, ze bez naj-
mniejszego wysiku przyszo mi pomyslec o jego fatydze jako o ko-
lejnej drobnej przysudze mojego wielkiego Pana.
Zupenie jakby wyszed naprzeciw moim niejasnym przeczuciom,
lekka reka dostarczajac mi miary dla osadu zakusw wytrawnego
zwodziciela, ktry zdawa sie uchodzic za mojego wielkodusznego
poplecznika, zaznaczajac jednakowoz, iz sam z niej korzystam bynaj-
mniej nie przez wzglad na wielkosc i prawosc mojego charakteru.
Gupcem jest maz wobec demonw jak chopiec wobec meza zna-
em te sentencje poteznego poganskiego intelektu lepiej od innych,
ale wiedziaem tez, ze w chwilach prby nawet najmadrzejsze sowa
wyslizguja sie z niewadnych rak smiertelnika, a chocby i duze watpli-

wosci same z siebie nie wystarczaja do podjecia trafnej decyzji. Trzeba
wwczas mc miec sie o co oprzec, zaczepic wzrok na niedoscignio-
nym, wolnym od skazy wzorcu Panskiej woli jak na legarze niebian-
skiej poway, bo ludzkie ucho czesto wtedy nie sucha zbyt uwaznie
cichego szmeru stojacego za nim suflera.

328 J EZUS POSZUKIWANY


Gniazdo oporu

Byem w koncu tylko krlewskim pacholeciem, maym wspdzie-


dzicem wielkich wosci i tylko fakt, ze prawnie mi sie one nalezay,
czyni moja osobe smakowitym kaskiem szatanskiej rebelii przeciw-
ko prawom i postanowieniom odnosnie Ojcowskiej schedy.
Niejednego madral e bybym w stanie zapedzic w kozi rg, a zmii
zawiazac
w supe ogon i zadeptac jej maa gowe; umiaem wiazac
w snopy ludzka niegodziwosc i mcic zboze na klepisku tak, ze ple-
wy widac byo z oddali. Umiaem dotrzymac kroku medrcom i doka-
zywac z baznami, tworzyc i niszczyc, kochac i nienawidzic, okazac
zar poszukiwaczom zota i zastygnac kamiennym uporem na drodze
kamcw i tchrzy.
Ale prawde powiedziawszy, nie miaem czym sie chwalic. Miaem
darmo i z nawiazk a to wszystko, za co niejeden oddaby sie do konca
swoich dni w niewole u tyrana. W porwnaniu z innymi byem jednak
skuty o wiele mocniejszym jarzmem takim, ktre mg zerwac tylko
ten, co mi je zaozy.
Totez mj lekcjonarz nie przewidywa korzystania z protekcji niko-
go, kto wasne przekonanie demonstrowa gorzej ode mnie. Skoczek
zrobi to znacznie lepiej i jak nikt sposrd wielu znanych mi oredowni-
kw zbawienia. Znaem jego zasady i nie ukoniem mu sie ani nie po-
dziekowaem, czym uchybibym epoletom danej mu wadzy: w prze-
ciwienstwie do niego mogem to zrobic.
Nie wykona zadnego gestu w moim kierunku, nie usmiechna sie
ani nie pozdrowi, tylko spojrza na mnie tak jak na tamtego i w jednej
chwili pojaem,
ze widzi za mna kogos, kto mwi don krtko: Tego
oszczedz!
Za zadne skarby nie odwrcibym sie w tym momencie i wcale
nie ze strachu o wasne zycie, ale poniewaz juz dobrze wiedziaem,
ze stoi za mna ktos, kto owo zycie chroni znacznie skuteczniej niz moja
niesawna przekora i osawiona ciekawosc rzeczy zakrytych od zao-
zenia swiata.

329
Przepraem szybko swoje szaty; byy troszke zabrudzone przez te-
go wstretnego typa, ktrego bliskosc tolerowaem niemal do konca
mojej podrzy. Byo to jedyne, co mg osiagn ac,
w peni zdajac so-
bie sprawe z warunkowego charakteru udzielonego mu przyzwolenia
w mojej sprawie, i dokadnie to mu sie udao.
Mg liczyc, co prawda, ze nie zainteresuje mnie blizej to, co przezen
odrzucone, ale i tym razem nie dane mu byo zmieszac z botem ro-
dowej pieczeci uaskawionego krlewskim rozporzadzeniem grzesz-
nika.
Wyszedem bez szwanku tylko dlatego, ze uwaznie suchaem lu-
dzi, ktrzy niegdys spadli z nieba i godnie opowiadali niestworzone
historie. Byem szczesciarzem, to znaczy mogem z czystym sumie-
niem uwazac sie za szczesliwego czowieka i nie widziaem powodu,
dla ktrego miabym nie pochwalic sie, ze znam naprawde wielkiego
i miosiernego Pana, ktry od swoich podopiecznych wymaga zaled-
wie odrobiny rozsadku i elementarnej troski o czystosc darowanego
przyodziewku.
Zaden nie mg sie z nim rwnac, a na pewno nie dorasta Mu
do piet zaden z tych, ktrzy zwykli oczekiwac od ludzi cudw he-
roizmu i odwagi.
Nie byem tchrzem, ale to, co widziaem, nie daoby sie przedsta-
wic na zadnym ekranie nawet w postaci superdreszczowca dla bardzo
wymagajacej i bardzo znudzonej widowni, bo jego rezyserowi wysia-
doby serce po dwch nakreconych klatkach, a towarzyszace takiemu
zdarzeniu swiato w jednej chwili zniszczyoby doszczetnie kazda kli-
sze.
Pomyslaem wiec, ze niegupio jest to urzadzone
i skoro Swiety
nie niepokoi zbytnio swiata potega i moca swojego arsenau, to i ja
nie mam powodu do obaw, czy ten, kto szuka prawdy, odnajdzie ja
bez wiekszego trudu, nawet o zmierzchu ludzkich dziejw. Bo sowo
Panskie speni sie co do joty.
11 listopada 2004
H ISTORIA BACWKI

Powiedz mi ty, ktrego miuje moja dusza,


gdzie pasiesz swoje stada, gdzie postj wyznaczasz w poudnie,
abym nie musiaa bakac
sie wsrd stad twoich towarzyszy?
Jezeli tego nie wiesz, najpiekniejsza wsrd kobiet,
to idz sladem owiec i pas swoje kozleta przy szaasach pasterzy!

Bacwka mogaby sie nazywac inaczej, chocby przez wzglad na


zszargane sumienia polskich grali, ktrzy nie beda w stanie ocenic
wasciwie mojego wyboru. Ale nie znalazem lepszego obrazka, wiec
przywaszczyem sobie wasnie ten.
W bacwce jak sama nazwa wskazuje jest baca, a w kazdym razie
przesiaduje tam, kiedy nie ma nic lepszego do roboty. Bez niego nie
byoby bacwki. Sa tez juhasi. Nie wiem ilu. Moze dziesieciu, a moze
pietnastu; trudno ich policzyc, bo wciaz gdzies aza, a kiedy juz sie
zbiora wszyscy, to ma sie w gowie zupenie co innego. Wiadomo, ze
to okrutne przniaki i ze przymusic ich do czegokolwiek moze tylko
baca nikt inny.
Trudno powiedziec, jak on to robi: po prostu spojrzy na nich i kazdy
z nich wie, co ma robic. A raczej wie, co bedzie, jesli nie zrobi tego, co
don nalezy. Rzadko sie zdarza, zeby juhas nie zrozumia, czego chce
od niego baca, chociaz baca rzadko tez mwi cokolwiek na og nie
potrzebuje jezyka i swoja wole wyraza za pomoca znakw, ktre dzia-
aja na juhasw o wiele skuteczniej niz znaki drogowe na kierowcw.
Niekiedy jednak tak sie zdarza i wtedy baca uzywa swojego dziw-
nego jezyka, ktry brzmi jak przewalajacy sie nad kotlina grska
grom, tylko ze budzi w juhasach o wiele wieksza trwoge niz jakas tam
burza z piorunami. (Pewnych rzeczy nie da sie opisac, wiec prosze
Czytelnika o wyrozumiaosc dla tak paskich przyblizen). Juhasi nie
Historia bacwki

boja sie niczego i nikogo dlatego sa juhasami ale boja sie gniewu
bacy. To proste, sa przeciez jakby jego synami.
To znaczy nie cakiem. Baca ma tylko jednego syna i ten syn jest
jednym z juhasw, a pozostali sa jakby odbiciem tego ostatniego, ale
zrwnani sa z nim w prawach, bo baca tak postanowi. Mozna by po-
wiedziec, ze baca ich usynowi i oni nie moga o tym zapomniec, ale
czasem, jak sobie podochoca, to nie zachowuja sie tak, jak przystao
na synw bacy (oczywiscie, za wyjatkiem tego, ktrego baca kocha
najbardziej).
Tak wasnie byo ktregos razu, gdy smiali sie z papugi. Mozna sie
byo co prawda nasmiewac z niej do woli, a nawet do rozpuku, bo
baca niczego swoim synom nie odmawia i nie zabrania, ale oni nie
cakiem rozumieli, ze nie jest to wasciwa pora na takie rozrywki.
Papuga rzeczywiscie stanowia wymarzony wrecz obiekt igraszek
juhasw. Siedziaa zamknieta w klatce i klepaa bezmyslnie jakies wy-
uczone mowy, a sam jej skrzekliwy gos mgby rozdraznic kazdego
godnego juhasa. Przenoszono ja z miejsca na miejsce, zeby wszyscy
na ziemi mogli obejrzec to szkaradne ptaszysko, ale ludziom to nie
wystarczao, wiec zbierali sie tumami i szli albo lecieli w to miejsce,
gdzie predzej czy pzniej mozna byo sie jej spodziewac. I kaniali sie
jej, a nawet o zgrozo! padali przed nia na twarz i prbowali cao-
wac ja w ten paskudny dzib, a ci najgorsi to chcieli, zeby wypuscic ja
na wolnosc (to znaczy z tej klatki, w ktrej na szczescie bya zamknieta
i z ktrej sama chciaa uciec).
Nazywano ja tam, na dole, papiezem, ale juhasi nie wiedzieli, co to
takiego papiez, a co to papuga, wiedzieli. Dlatego baca, gdy go zapy-
tali ktregos dnia, co to za dziwactwo tam sie gramoli, powiedzia im,
ze to papuga. Ale powiedzia im tez o czym atwo byo zapomniec,
bo papuga przyciagaa uwage kazdego przechodnia (po to bya) ze-
by trzymali sie od niej z daleka, bo kazdy, kto jej sie dotknie, umiera.
I to wcale juz nie byo smieszne, dlatego gdy baca wszed, a oni wa-
snie sobie uzywali na papudze, to zmierzy ich takim spojrzeniem,

332 J EZUS POSZUKIWANY


Pogoda dla bogaczy albo: Widziaem wybranke Krla

ktrego zaden z nich nie zyczyby najwiekszemu wrogowi. Jeden tyl-


ko sposrd juhasw sie nie smia wiadomo ktry.
Juhasi szybko sie uczyli, tak wiec kiedy syn bacy przywiz kt-
regos ranka na swoim bydleciu Dane, to juz tylko jeden zapomnia,
czego chce baca. Bya caa w bocie i krwawiy jej stopy, bo uciekszy
w gry, tuaa sie po ciemku po grani, az w koncu, schodzac z niej,
wpada w jakies bajoro i gdyby nie syn bacy, toby pewnie sie utopia.
Wszyscy juhasi tylko spojrzeli i zaraz wiedzieli, ze to ksiezniczka,
bo bya piekna, chociaz caa utytana w bocie, a baca powiedzia im,
jak wygladaj a ksiezniczki, zeby nie dali sie nabrac. Baca przywita ja
zreszta jak swoja crke i juhasi byli bardzo szczesliwi, a nawet dumni
z tego, ze maja taka piekna siostre.
Nikt nie zna jej imienia, ale baca zna i powiedzia wszystkim: to
jest Dana. A wtedy jeden z juhasw, wasnie ten niedouczony, oswiad-
czy gosno: Dana od Boga! Baca nawet nie drgna. Juhasi zgodnie
rzucili sie na tamtego gadue i tak mu natarli uszy sniegiem, jak kazdy
z nich zyczyby tego swojemu wrogowi, gdyby w mia zamiar roz-
gniewac bace jakas durnota. I zaraz zmadrza,
i to tak, ze nawet syn
bacy nie mia mu za ze tych papuzich zartw.
Dana wesza do bacwki jako ostatnia, wiec zgodnie z reguami ba-
cy traktowano ja jak pierwsza. Po prostu dlatego, ze bya tego godna.
Na dole juz nikt nie zna bacy, a jego syn byby tam potraktowany
przez potrzebujacego
pomocy jak jeszcze jeden (ten najbezwzgledniej-
szy) oprawca i rzezimieszek.
Gdyby jakis nieszczesnik zapedzi sie na turnie i uwiaz pomiedzy
przepascia w dole a skalna przewieszka nad swoja gowa, to widzac
juhasa idacego
mu na pomoc, nie tylko straciby resztki nadziei na oca-
lenie, ale wrecz odciaby liny i skoczy na pewna smierc, niz miaby
dac sie wyciagn
ac
juhasowi.
Winna bya temu oczywiscie papuga, a wasciwie jej jadowita plwo-
cina, wsaczaj
aca
sie jako rzekomy eliksir zycia do zy atwowiernych.
To ona wasnie tak skutecznie przekonywaa wszystkich o niegodzi-

333
Historia bacwki

wosci tych, ktrzy zabieraja biednym, aby dac bogatym. A juhasi do-
kadnie tym sie zajmowali z najwiekszym zapaem i oddaniem dla ja-
sno im brzmiacej woli bacy.
Rabali
wiec biedote, az furczao, a ze papuga wykosia bogaczy,
wiec nie mieli nawet komu dac tego, co zabrali nedzarzom. Tylko dla-
tego Danie az tyle sie dostao. Zreszta kto wie, czy gdyby syn bacy
po zmierzchu nie wyciagn a jej wpierw z bagna, zanim moga zo-
baczyc, komu zawdziecza ocalenie, to nie zanurkowaaby ze strachu
przed upiorem, wolac smierc w moczarach niz wybawienie z rak po-
szukiwanego od dawna listem gonczym, a wciaz nieuchwytnego re-
negata. Ale o to trzeba pytac bace.
Z tego bogactwa kapneo rzecz jasna takze wygodniaym juha-
som a raczej spyneo na nich, bo Dana usmiechaa sie do nich tak
wdziecznie, ze od razu zapomnieli o wszystkich tych chwilach, w kt-
rych mysl o ludzkim upodleniu, na widok pokonw oddawanych
truchom, ssaa ich wnetrznosci az do granic znanego tylko niewielu
smiertelnikom blu.
Uczte mieli jak w banku, a oni lubili ucztowac. Dopiero przy sto-
le kazdy z nich wyglada jak potezny kniaz, a to dlatego, ze siada
z nimi sam baca i obdarza ich wszystkich takim samym spojrzeniem,
jakie nieodmiennie spoczywao na jego ulubiencu i pierworodnym.
Kazdego z juhasw ojcowska duma bacy unosia wwczas i stawia-
a tak wysoko, ze ich na co dzien wadczym, niekiedy gwatownym,
manierom dodawaa blasku i splendoru, jakiego nie smieli pragnac.
Wina byo oczywiscie pod dostatkiem i nikomu nie szkodzia do-
lewka. Nie wiadomo byo dokadnie, skad sie bierze nagle tyle jada,
ale juhasi susznie podejrzewali, ze ma to cos wsplnego z Dana, no
i z synem bacy, ktry ja sciagn a.
Baca co prawda mgby zarzadzic
uczte i bez nich, ale jakos mu sie nie chciao. Teraz jednak bya od-
powiednia pora i baca jak to mia w zwyczaju wznoszac kielich,
wspomnia o zasugach wszystkich i kazdego z osobna, tak zeby nikt
nie mg pomyslec, ze jest tu z innego powodu niz ten, ktry zna baca.

334 J EZUS POSZUKIWANY


Pogoda dla bogaczy albo: Widziaem wybranke Krla

Jego sowa byy tysiac razy gestsze i jesli tak mozna powiedziec
bardziej pracowite niz te, jakie dochodziy uszu juhasw podczas ich
upiezczych wypraw na uczeszczane przez nedzarzy drogi. Totez mi-
mo iz baca nie pomina zadnego z wielu wspaniaych i godnych jego
pochway dokonan juhasw, a nawet przypomnia im te, o ktrych
dawno zapomnieli, to mowa, jaka wygosi, dzierzac uniesiony nad
stoem kielich, nie przekroczya granic stosownosci, ktre nedzarzom
zdaja sie nie istniec, bo gdyby je ujrzeli, to juhasi nie musieliby im
odbierac sia owych smetnych resztek ich wasnego poczucia przy-
zwoitosci i krzywej na pierwszy rzut oka miary.
Rychy gest zaproszenia dla domownikw do rozpoczecia suto za-
krapianej winem uczty by wiec dla juhasw zupenie jak jedno z tych
wielu skinien bacy, po ktrych kazdy z nich bra sie do poruczonego
jego wasnej woli i wadzy dziea.
9 marca 2002

Spiewu bacy, podobnie jak wielu tamtejszych wotw zadoscuczy-


nienia panujacemu
niepodzielnie porzadkowi
rzeczy, nie daoby sie
chyba przyblizyc lepiej niz obrazem kontrastu, ktry w chciwych
oczach nedzarzy odzwierciedla sie przerazeniem na mysl, iz mogli-
by w jednej chwili utracic te kurczowo sciskana przez nich nadzieje
na ochap przyzwolenia wiekszych od siebie, jaki wedug nich przy-
sugiwa im z tytuu wypowiedzenia jakiejs sakramentalnej klauzuli
ziemskiej wadzy czy co jeszcze bardziej godne wzgardy na pod-
stawie ich mizernie udokumentowanej spolegliwosci wobec jej wyma-
gan.
W przedsionku bacwki jeden dzien by wart wiecej niz ich tysiace

spedzone na houbieniu najszczytniejszych osiagni ec ludzkiego du-
cha, a sam tylko strach na wiesc o pojawieniu sie na dole jej domowni-
ka by dostatecznie wymownym dowodem bankructwa cnt nedza-
rzy, ktre za swj wzr miay papuzie pirka, totez przekonywanie
kogokolwiek o tym, iz powszechny aplauz dla przemyslnie rezyse-
rowanych tam widowisk jest nieco przesadny, byoby rwnoznaczne

335
Historia bacwki

z postrzepieniem sobie jezyka, co nie przystoi swiadkom godnym tyl-


ko wielkiej wiary.
Spiew bacy rozpoczyna sie bez zadnej wstepnej ceremonii. Juhasi
zreszta znali go na tyle dobrze, iz kazdy zamys dopatrujacy sie jej po-
trzeby oszacowaliby bez puda jako niesmaczny zart. Jesli ktos upar-
by sie, szukajac
dlan ziemskich analogii, mgby posuzyc sie dla uka-
zania roli, jaka peni (nie ograniczajac sie do niej), obrazem posta-
ci koryfeusza, ktrego prowadzenie nie umniejsza bynajmniej chluby
zadnemu z przezen prowadzonych; przeciwnie kazda swoja bogata
fraza powieksza przestrzen i moc wadzy darowanej zgromadzonym
o wiele szczodrzej, niz miao to kiedykolwiek miejsce w greckim te-
atrze.
Baca spiewa nie po to, by stac sie wiekszym by doswiadczyc ja-
kiegos uniesienia, wprawic suchaczy w podziw, pozyskac w zamian
fundusze na dziaalnosc charytatywna czy cos w tym rodzaju spie-
wa, bo by potezny, bo do swiadcza uniesienia, bo z jego wnetrza
pyn e y rzeki zywej wody jak z najczystszego ze zrde stworzenia,
porywajacego
suchaczy do podziwu dla daru jego ducha. Baca nie
mia nic na sprzedaz; by wyzuty ze wszystkiego, co mogoby zadac
kam swiadectwu jego niezomnej i nieubaganej natury, a prawem
gosu w jego obecnosci obdarowany by kazdy, kto zapragna go wy-
dac.
Mozna by powiedziec, ze jesli granice praw i wosci nakreslone
przez ludzi traciy na wyrazistosci w obrebie perspektywy danej ju-
hasom, ktrzy jak ory nad skalnymi rozpadlinami mierzyli ziemie
niepochwytnym smiertelnikom wzrokiem, to spiew bacy by dla tych
ostatnich niby niewidzialna granica woli, ktra wyznaczya miejsce
im samym i ktra znali o wiele lepiej niz nedzarze, przeswiadczeni za
sprawa papugi o tym, ze nie przekraczaja niedozwolonych.
14 sierpnia 2002

336 J EZUS POSZUKIWANY


Pogoda dla bogaczy albo: Widziaem wybranke Krla

Juhasi dobrze znali marke zyletek firmy Wilkinson. Pomimo wiec,


ze im samym stalowe ostrza byy zupenie zbyteczne, okazywali da-
leko idace zrozumienie pielgrzymom utyskujacym nieco na fatalna ja-
kosc tej czesci ich wasnego ekwipunku, od ktrej zalezaa sama moz-
liwosc pozbycia sie zbednego, a czasem po prostu niemile widzianego
owosienia.
Niestety, mogli polecic im w takiej sytuacji jedynie swj miecz, a po-
niewaz nie mieli najmniejszej watpliwosci,
ze na widok jego obnazo-
nej klingi wedrowiec natychmiast zapomni nie tylko o skazach wa-
snej aparycji, ale i o tym, jak ma na imie i gdzie sie by urodzi, ich pole
manewru w obliczu rozterek napotkanych byo niezmiernie ograni-
czone, tym bardziej ze specjalizowali sie w znacznie bardziej skutecz-
nych i wydajniejszych posugach niz golenie brody.
Krecili nosami (wszyscy prcz syna bacy) zawsze, ilekroc go-
spodarz ich szaasu wyrecza sie namietnosciami ziemskich wad-
cw, skwapliwie szerzacych spustoszenia posrd zadufanej tuszczy
obroncw prawdy. Ale baca nie mia im za ze tej zapalczywosci,
zwaszcza ze mg liczyc na powage ich bojowego rynsztunku ww-
czas, gdy wypadao mu osonic przed hanba swoje ziemskie goda,
do czego nie nadaby sie juz nie tylko may prezydent nowej Ame-
ryki, ale nawet wielki krl nie tak dawno w koncu upadego, starego
Babilonu.
Wszyscy oni mieli zbyt krtkie rece do realizacji strategii pasterskiej
niwy; nie umieli tez wyciagac wasciwych wnioskw na podstawie
skali wasnych osiagni ec, totez w bacwce nie byo mowy o wykorzy-
staniu ich mizernych arsenaw w walce z przestepczoscia zalegalizo-
wana.
Baca zalicza do niej gwnie takie degeneracje, ktre bez najmniej-
szej zenady prokuroway przed ludzkimi oczami wizje zwalistych,
przytaczajacych przeszkd i brzemion, z ktrych podjeciem nie mg-
by mierzyc sie nawet szejk arabski, a cz dopiero Bogu ducha winny
smiertelnik.

337
Historia bacwki

Dawniej wyznawcw tych smrodliwych idei zwano faryzeuszami ,


ale obecnie, w dobie powszechnej reorganizacji znaczen i zwiaza-
nej z nia pruderii mieszkaniowej, odoru faryzejskich kretactw uni-
kano nad podziw nieskutecznie, czemu trudno byo sie dziwic, jako
ze spora scheda po wielkich obudnikach przynosia krociowe zyski
przeciwnikom prawdy i jakkolwiek niemal kazdy wiedzia, ze wsp-
udzia w wezowych knowaniach nie jest w dobrym tonie, to nieatwo
byo znalezc kogos, kto cudzej obudzie przydawaby mniejsza wage
niz wasnej.
Do powyzszego stanu rzeczy nie przyczyniy sie oczywiscie rekla-
my zyletek, srodkw czystosci, recept na udane wspzycie seksualne
i pozycie mazenskie, przepisw na dobry humor i doskonaa zemste.
Co godne uwagi, kompletnemu zaslepieniu w sprawach pierwszo-
rzednej wagi sprzyjaa wasnie haasliwa i zupenie bezadna nagon-
ka na tych, ktrym ani troche nie chciao sie cierpiec za miliony dusz
uwielbiajace
promocje, konkursy i nagrody.
Dlatego baca ktregos dnia zmarszczy brwi i wyda rozkazy
w sprawie cizby nedzarzy zapatrzonej w dobrze znanego potepienca,
ktrego osawiona przekora juhasw ochrzcia roboczo: Mr Wilkin-
son 1 , majac
usprawiedliwiona nadzieje, iz trzezwych uzytkownikw
ostrzy przedniej marki nie zrazi do nich niezasuzone zrwnanie zwy-
kego siepacza ze stosunkowo skromnym wytwrca bardzo pozytecz-
nych i dosc trwaych narzedzi.
Nawet kokieteria wzmiankowanego bandziora, przed ktrym kle-
kay tumy, bya bowiem w fatalnym guscie, czego nie mozna powie-
dziec o opakowaniach z dwoma szpadami. Rutynowym wybiegiem
jego nieco ospaej proroczej intuicji byo dyskredytowanie zawczasu
wszelkich zastrzezen co do wiarygodnosci podstaw wasnej samowie-

1 O zasugach Dawida Wilkersona, znanego mu tylko wiedziec, ze to o tym wasnie


protestanckiego kaznodziei i duszpasterza, przebranym za owce wilku jest mowa
Czytelnik atwo zasiegnie jezyka na kazdym (przyp. autora).
chrzescijanskim targowisku. Tutaj wypada

338 J EZUS POSZUKIWANY


Pogoda dla bogaczy albo: Widziaem wybranke Krla

dzy, wyrazajace sie w formuowaniu sakramentalnych zapewnien wo-


bec bliznich, iz czego jak czego, ale pokory to mu nie brakuje.
Uzasadnia ten swj akces uzytecznosci publicznej. . . wasnym pra-
gnieniem, a czyni to tak dobitnie, ze na sam dzwiek tego zaklecia,
zdawaoby sie, wszyscy pokornieli , przybierajac stosowne miny i po-
zy, jakich oczekiwa od nich w niezbyt rozgarniety hochsztapler.
Chce, wiec jestem, pragne, wiec mam oto, co na wstepie zyczy on
sobie miec wytoczone w kazdym nieczystym sumieniu, nieco na wy-
rost przejetym losem przemijajacego
swiata. Juhasi zajeli sie nim wiec
bardzo starannie, zeby nikt z postronnych nie mg zaprzeczyc, ze
istotnie ma on dokadnie i tylko to, czego chce.
Najsampierw oslepili go, dlatego do konca swoich dni mia sie
miotac w poszukiwaniu argumentw przeciwko bacy. Znajdowa je
po omacku bez wiekszych trudnosci (oczywiscie, nie miay one naj-
mniejszego znaczenia), jako ze popyt na uduchowione osobistosci mi-
mo wszystko nie dorwnywa ich rynkowej podazy i spazmy rozko-
szy na widok tak zakamanych jak on dziwakw nalezay do najpo-
spolitszych przejaww nonszalancji wobec woli i wadzy Swietego.
Jego delikatnosc wobec swych wyznawcw wzruszyaby (i wzru-
szaa) niejednego miosnika napojw wyskokowych. Zeby, bron Boze,
nie wywyzszac sie nad innych, zaprzecza otwarcie, jakoby by proro-
kiem, co miao oznaczac, ze nie jest nikim szczeglnym dla Wszech-
mogacego
(tylko to ostatnie byo zgodne z prawda) i ze. . . moze nie
kazdy, ale na pewno bardzo wielu mogoby poszczycic sie tak posia-
daniem jego cnt, jak niezasuzonych, a de facto watpliwych darw
jego ducha.
Na bacy nie robiy najmniejszego wrazenia owe brednie; mwiy
mu one tylko, ze juhasi dobrze sobie radza i ze spetali winowajce jak
nalezy, spiwszy go uprzednio do nieprzytomnosci. Pozostawao jedy-
nie czekac na duchowe torsje tego kamcy. Przyszy rycho w postaci
ciezkiego kaca oraz niestrawnosci, ktrych sam widok mia byc uko-
jeniem dla skupionych wok niego pasozytw i nierobw.

339
Historia bacwki

Skwapliwie wychodzac naprzeciw zgodnej woli swych duznikw,


w straganiarz urzadza widowiska, na ktrych nacina swoje ciao
tepymi zyletkami, tak ze zyciodajna krew sikaa zen jak z beczki. Mu-
sia jednak czesto sie powtarzac, bo dziaanie tego eliksiru nie zawsze
odnosio spodziewany przezen skutek.
Co prawda, rezerwy jego byy cakiem spore, ale gdyby ktos przy-
padkiem ujawni owa tajemna istote jego przewagi nad bliznimi, to
ten opity krwia swietych rzezimieszek nie mgby juz tak bezkarnie
mamic innych glosa wasnej nedzy. W kazdym razie musiaaby byc
ona o wiele zreczniejsza od pokretnej autoreklamy o literze:

Nie jestem ja prorokiem ani tez uczniem proroka;


jestem pasterzem i hodowca sykomor, lecz Pan wzia mnie
spoza trzody i rzek do mnie:
Idz, wystap
jako prorok wobec ludu mojego izraelskiego. . .

Niestety, szczegy tej niewasciwie zaadresowanej laurki z adre-


sem zwrotnym nie byy zbyt przekonujace. Swoja znana riposte Amos
skierowa bowiem do kapana bawochwalczej swiatyni i nie miaa
ona innego celu niz uwiarygodnienie wsrd resztki otumanionego
kamstwem ludu susznego przeswiadczenia, iz Wszechmogacy do-
brze wie, kogo posa, i ryzyko korekty jego upodoban smiaek bierze
na wasna gowe.
Tymczasem skapstwo
Mr Wilkinsona kazao mu ubiegac sie wsrd
bliznich o aplauz dla tak niegustownego nakrycia gowy, ze nawet
osio miaby pene prawo kopnac zblizajacego
sie don w nim jezdzca.
O to zreszta w sumie mu chodzio, dlatego postara sie on o rozpropa-
gowanie tej, jak i wielu innych demonstracji wasnej chluby, za ktre
mia odbierac po bezczelnej gebie z nawiazk
a od tych, ktrzy grzeszyli
wobec niego madrosci
a osw.
Wytyka ich wwczas palcami tak zajadle, ze zdaoby sie, szczatki
jego rozchwianego poczucia przyzwoitosci odzyskiway przy tej oka-
zji range tekstury prorockiej wyroczni, o ktra dopominay sie u niego

340 J EZUS POSZUKIWANY


Pogoda dla bogaczy albo: Widziaem wybranke Krla

zadne
nieczystej krwi rzesze bojownikw o wolnosc, rwnosc i brater-
stwo.
Swoim przeciwnikom wybacza tak gosno, ze jego wiernych ogar-
niaa panika na sama mysl, iz mnogim winowajcom przesladowanego
mogoby zupenie nie zalezec na tak kosztownej i spektakularnej faty-
dze. Nie dopuszczali wiec jej do gosu, sadz ac
baamutnie, ze przy-
czyniaja sie do chway Wiekuistego, ignorujac zasadnosc tegich ba-
tw, jakie w streczyciel od siedmiu bolesci otrzymywa raz po raz
od skazancw o znacznie agodniejszej niz jego, choc rwnie wiazacej

sentencji sprawiedliwego wyroku.
Nie by w stanie tylko wybaczyc tym, ktrzy mieli do powiedzenia
cos, o czym nie mia zielonego pojecia byo to ponad jego siy. Ob-
jawienie byo wasnoscia jego hordy i basta, dlatego wiesc o tym, ze
Bg otworzy oczy komus, kto spluwa na sam widok jednego z wielu
dozgonnie wdziecznych mu kasiarzy aski, wprawiaa go w niemaa
irytacje.
Jego skapstwo
byo tajemnica poliszynela, jako ze naprawde nie
trzeba byo wielkiej inteligencji i wyobrazni, by zdyskredytowac war-
tosc jego poselstw, w ktrych jedyny bodaj negatywny wzorzec stano-
wili animatorzy duchowych ancuszkw szczescia i piramidek z tepy-
mi, zadowolonymi z siebie gowami u jej szczytu.
Zazdrosci zreszta kazdemu, kto na swj bogostan nie zapracowa
zbyt ciezko, zrozumiae wiec byo, iz obietnica wiecznego odpoczyn-
ku i wolnosci od obcego Bogu jarzma w jego ustach nie przewidywaa
nawet mizernego zadatku na poczet przyszej chway jej szczodrego
skadin
ad Sponsora.
Do bacy nie docieray w kazdym razie od strony jego rewirw naj-
mniejsze oznaki godnego pasterskiej atencji dziekczynienia, bo cho-
ciaz odkrycie Mr Wilkinsona, ze mozna sobie nie szkodzic, miao swj
gatunkowy ciezar, to wnioski z owej zbyt haasliwej rewelacji nie prze-
konyway nawet zdrowych bydlat, a cz dopiero tych, ktrych strasz-

341
Historia bacwki

ne wiezy tylko juhasi rozcinali jednym cieciem miecza, niejako z defi-


nicji nie majac
zbyt wielkiego szacunku dla dokonan ludzkich rak.
Kwieciste demonstracje swietego oburzenia, jakich w pocie czoa
dopracowa sie ten zatrudniony na czarno najemnik, miay, zgodnie
z postanowieniem bacy, stanowic dlan jedyna polise na zycie i sumie-
nie, ktra kazano mu wymachiwac przed nosem soczystych, lecz ma-
odusznych kpiarzy i szydercw.

* * *
Tak. . . juhasi dali mu popalic. Zmusili go, by chepi sie wizjami
atencji i pokonw ziemskich wadcw, ktre ci ostatni kierowali pod
adresem jego firmy konsultingowej zajmujacej sie eksportem dokucz-
liwych dla srodowiska nieczystosci. Estyma dla swiatowych sukce-
sw tej istnej ameby, porwnywalna z umiarkowanym, lecz wymier-
nym szacunkiem dla dokonan Mac Donalda, tworzya wok niego
nimb oredownika praw odrzuconych i sponiewieranych przez los,
ktrych w samozwanczy poreczyciel obietnic Wszechmogacego zdo-
a upewnic o czystosci i wspaniaomyslnosci wasnych intencji.
Tysiace
modych ludzi rzucao papierosy, strzykawki i alkohol, a po-
niewaz pochlebstwem dla wadzy bya zgoda firmy Mr Wilkinsona
na utylizacje poprodukcyjnych odpadw wszechwadnej koniunktu-
ry, mecenas prawdy mg sie czuc wolny od zagrozen, z ktrymi oko
w oko stawali niegdys jej ulubiency.
Nie czu sie tak wszakze, bo postarali sie o to juhasi, zwalajac
na jego
barki tak wielkie brzemie ludzkiej niegodziwosci, ze Galilejczykowi
wypadaoby w swoim czasie zdumiec sie tak niestosownym w oczach
jego Mocodawcy poswieceniem, jakim w amerykanski czyscioch uja
zaknionych jakiejkolwiek juz, niechby i niezyciowej perspektywy.
Na bezrybiu i rak ryba. Juhasi wiec bez najmniejszych skrupu-
w wsparli anons rzeczonego skorupiaka, ktrego obelzywe kalum-
nie pod adresem wniebowzietych znalazy niemay posuch posrd
ociemniaych szlifierzy patentw Sprawiedliwego. Skoro sam baca nie
dawa juz im zadnych szans na wytrzezwienie przed rychym dniem

342 J EZUS POSZUKIWANY


Pogoda dla bogaczy albo: Widziaem wybranke Krla

sadu,
to tym mniej mozna byo tego oczekiwac po jego przybranych
synach, wsrd ktrych twardo dzierzy prym jego pierworodny.
Ilosc jego pogladw
na tematy zasadnicze nie bya tak oszaamia-
jaca,
jakby mozna byo wnioskowac z liczby saznistych i nieco nud-
nawych elaboratw, ktre szybko obiegay swiat za sprawa nieco
na wyrost wykletych przezen mediw, penych szalenstwa i rozpu-
sty zdolnych wszakze, bez stosownej wzajemnosci, przysuzyc sie
swemu zawzietemu wrogowi.
Mr Wilkinson nie wyglada na zbyt zakopotanego tak drastyczna
dysproporcja miedzy jakoscia usug, z ktrych korzysta, a tych, jakie
sam serwowa, i jakos nie dosysza sie (by guchy jak pien) rozsad-
nych perswazji, mogacych mu uprzytomnic, iz bezwzgledna powin-
noscia kazdego sugi a na pewno pretendujacego do nimbu wiecznej
chway jest przyswojenie sobie elementarnych regu chocby tylko oj-
czystego jezyka.
Sia nabywcza jego ksiazek bya jednak na tyle duza, ze juhasi nie
byli skonni do odruchw miosierdzia nad tumaczami jego grama-
tycznych hieroglifw, zzymajacymi sie skrycie na niechlujstwo umy-
sowe i nagminne lekcewazenie kardynalnych zasad dobrego wycho-
wania przez tego poczytnego znachora tudziez specjalisty od spraw
Ducha madrosci
i rozumu.
Darowaliby mu moze nawet uchybienia stylu, w ktrym kate-
goryczne imperatywy (musimy, powinnismy, a nawet te milsze
dla ucha: chce , pragne ) speniay w jego mechanicznych ustach funk-
cje dziadka do orzechw, za ktrymi skrycie przepada, ale jego prze-
sladowcze maniactwo nie dao sie juz uzasadnic zadna ze zrozu-
miaych dla juhasw pobudek co najwyzej strachem utuczonego
na dzien uboju prosiecia, ktrego meki mozna skrcic tylko w jeden
sposb i znacznie przyspieszao stosowane przez nich w takich przy-
padkach wykonawcze procedury.
Gdyby w swoich proroctwach wykaza sie niechby i sladowym
przekonaniem o tym, co bedzie z nim samym, gdy speni sie to, co

343
Historia bacwki

przepowiedzia swym bliznim, juhasi nie zatukliby go tak ceremo-


nialnie w sposb zarezerwowany dla najwiekszych otrw, owych
nadetych, superpoboznych gaduw gardzacych
posuszenstwem jak
wscieke morskie bawany, ktrych kresem jest przybrzezna skaa.

* * *
Baca nie by drobiazgowy i mgby moze machnac swa potezna re-
ka na kotunstwo zapatrzonej wen jak w obraz tuszczy, ale uzna za
lekka przesade mamienie kraju, skad badz
co badz
pochodzia papu-
ga, tym bardziej iz ona sama z geboka rezerwa odniosa sie do prze-
powiedni Mr Wilkinsona o majacym jakoby nastac tu wielkim przebu-
dzeniu. Przy czym nie chodzio tu bynajmniej o to, ze papudze prze-
budzenie byoby nie na reke, tylko o to, ze amerykanski mafioso nie-
zupenie spenia przebudzeniowe kryteria, ktre papuzi dwr ustala
i egzekwowa bardzo surowo.
Odrzucenie jego wyciagni
etej reki, mogacej
uwolnic Bogu Ducha
winna modziez od naogw plucia do rzeki oraz w strone papu-
zich otarzy, byo niepojeta przez Mr Wilkinsona ekstrawagancja, ale
przede wszystkim zniewaga dla rangi dostatecznie przeciez rozrekla-
mowanych osiagni ec spod znaku Wyzwanie modych , ktre znala-
zy odzew zaledwie posrd mizernej garstki najbardziej zakamanych
zwolennikw samozbawienia.
Totez zemsta ojca chrzestnego za ten nieodpowiedzialny afront bya
dosc perfidna i nozdrza bacy rozdey sie w wyrazie pogardy dla tego
obrazonego moczymordy, gdy usysza z jego wasnych ust o wyrocz-
ni Panskiej , majacej
upewnic lekkodusznych mieszkancw kraju o ich
szczeglnej dziejowej roli w zbawczej misji wzgledem niezbyt przy-
chylnej temu ostatniemu pozostaej czesci Starego Swiata.
Tego zawoalowanego pochlebstwa pod adresem i tak zmorzonych
mocnym winem Lachw baca nie mg puscic mu pazem, gdyz zna-
ne mu dobrze i o wiele skromniejsze niz fasada Mr Wilkinsona miej-
sce jego goda swiadczyo o czyms zupenie przeciwnym. Nie przewi-
dywano tam nie tylko zadnego przebudzenia (choc jesli miaoby sie

344 J EZUS POSZUKIWANY


Pogoda dla bogaczy albo: Widziaem wybranke Krla

cos przebudzic, to tam wasnie najpredzej), ale nawet umiarkowane-


go zainteresowania wytycznymi, jakie do przebudzenia doprowadzic
by mogy.
Sowem, odraza do swawoli rozrzutnego syna nigdzie chyba nie
bya tak geboka jak wasnie w ostoi papuzich zartw na tematy za-
kazane i baca stanowczo nie zyczy sobie, by jakis zamorski przybysz
dokada obudzie tego kraju widmo wasnej hanby. Jego atwowier-
ni mieszkancy mogliby wwczas usprawiedliwiac sie poniewczasie
wprowadzeniem w bad przez jakiegos wydrwigrosza, a rozgniewa-
ny na nich baca nie zamierza wkadac im w rece nawet tak marnego
atutu.
Fatyge bacy uzasadniaa czysto monopolistyczna racja, zupenie do-
brze jednak rozumiana przez ludzi, ktrzy zanim udzieliliby u siebie
opiniotwrczego gosu obcokapitaowemu konsorcjum, zbadaliby do-
kadnie, co w trawie piszczy. Nie mia on bowiem cienia zudzen co
do tego, ze gdyby nawet podmuch z gr naprawde przewietrzy w
uprzykrzony mu zascianek, Mr Wilkinson byby ostatnim z zachwy-
conych tak nieoczekiwanym wypenieniem wasnego proroctwa.
Poglady,
jak juz wspomniano, byy jedynym wymiernym stanem
posiadania tego bednego rycerza, a ze klan papugi nie bez racji
oszacowa ich zywio jako zagrozenie dla wasnej domeny, techno-
logie asenizacyjne przedsiebiorcy zza oceanu napotkay zrozumiay
opr niechetnej kosztownym innowacjom oligarchii spod znaku pan-
ny z dzieckiem i jej wymowne milczenie wobec szlachetnej propozycji
Mr Wilkinsona baca susznie uzna za niepotrzebne ryzyko obdarowa-
nia zamorskiego ksiecia laurem tutejszego meczennika prawdy, tym
bardziej, ze akurat ten kraj na brak cierpietniczego zadecia nie mg
narzekac.
Otepiaa papuga nie docenia, a nawet nie dostrzega (oczywiscie,
na wasna zgube) owej kurtuazji swego wroga i orli wzrok bacy, jak
rwniez jego poruczenia dla juhasw, nadal miay suzyc ku dobre-
mu tylko nielicznym, w pore otrzezwionym widokiem zywego ucie-

345
Historia bacwki

lesnienia ponadziemskich strategii, z ktrych jedynie ta najmniej oka-


zaa pozostawiaa zbawienna furtke dla zwykych po rozum chodzic
do Gowy.
Juhasi nie mieli najmniejszych kopotw z wprowadzeniem w czyn
ustalen bacy i pospiech tych zadeklarowanych przniakw bra sie
wyacznie
z ich bezwzglednego wyrachowania, ktre wieczerzy w ba-
cwce nie zamienioby na zadne z osiagalnych
na ziemi splendorw
i wygd, a juz zupenie w ich odczuciu nie wchodzio w gre stawianie
na szali zasug dla tronu chway krwawicy niepodobnej do tej, ktrej
sami zawdzieczali honor bogosawionego przez bace zywota.
Mr Wilkinson by zas tylko jednym z wielu haasliwych awanturni-
kw, ktrych miaa nieco zaskoczyc mowa Sedziego zywych i umar-
ych, i kosztowne ociaganie
sie juhasw z dawno wydanym nan wyro-
kiem musiaoby odwlec nieco perspektywe suto zakropionego winem
bacy posiku, co zupenie im sie nie usmiechao.
Dzien mia sie ku koncowi.
14 wrzenia 2002

Kazdy pszczelarz bez trudu zrozumiaby zakopotanie juhasa


na widok ziemskich porzadkw,
ktre wartosc zabiegw ich cierpli-
wego i pracowitego nadzorcy sytuoway daleko ponizej knowan bez-
czelnych intruzw. Bace moze owa bezprzykadna przewrotnosc dzi-
wia najmniej, ale i on mg czasem pozazdroscic (gdyby obawia sie
jakiejkolwiek konkurencji) hodowcom, ktrzy do pracy w swej wa-
snej pasiece przystepowali bez rekawic i kapelusza.
Houbienie trutni nalezao tam do obowiazkw
pracujacych
w po-
cie czoa robotnic, a status krlowej matki zdawa sie byc atrybutem
kaprysnych i zarocznych efemeryd, dla ktrych spodzenie wartego
zachodu hodowcy potomstwa byo ostatnim z najmniej pilnych za-
dan.
Ekwipunek juhasw by co prawda na tyle solidny, ze nie tyl-
ko umozliwia dyskretna (niezauwazalna dla nikogo) interwencje

346 J EZUS POSZUKIWANY


Pogoda dla bogaczy albo: Widziaem wybranke Krla

w zapuszczonych gniazdach chrzescijanskiej nomenklatury, lecz takze


otwarta i rwnie skuteczna demonstracje darowanej im wadzy, nie-
mniej jednak woleli oni wpierw spojrzec w kierunku swego rozkazo-
dawcy, niz na swj wasny rachunek przyczyniac sie do i tak straszli-
wego zametu posrd obroncw prawdy jedynej.
Bacy rzadko juz opacao sie uwiarygodnic wasne prerogatywy
i nieco duzej (a nie trwao to nigdy wiecej niz uamek sekundy) roz-
waza jedynie takie terminy, ktre mogyby nieco przyspieszyc rozli-
czenie wpisw w ksiedze zycia. Tylko on wiedzia, co to za terminy,
w zwiazku z czym juhasi roztropnie oszczedzali swego gniewu pote-
piencom skutym rekami mocniejszymi niz ich wasne, by nie mieszac
w rachunkach swego patrona.
Nie mieli wiec duzo pracy; ich kompetencje byy przeciez kom-
petencjami dzieci, ktre strzegy, jak umiay (a umiay sporo), rangi
swiadectwa Bozego. A dla dzieci kochajacych
swojego ojca byo to na-
prawde dziecinnie atwe i co najwyzej otwarcie ludzkich oczu na nie
wymagao skinienia bacy.
Ten zas nie by skory firmowac pieczecia swej wadzy cudw, kt-
rych zapozyczony status sprawiedliwosci Bozej bezwstydnie uraga
wymogom zwykej ludzkiej przyzwoitosci. Byby raczej skonny do-
radzic wyupienie oczu albo uciecie jezyka rozkojarzonej dewotce czy
atwowiernemu gadule niz zaopatrzyc ktregokolwiek z oddanych
mu sug w penomocnictwa ku doraznej dla nich uldze cielesnej nie-
mocy.
Czas na zbawienne rady dawno jednak mina i tylko naprawde
wyjatkowa
okolicznosc bya w stanie zobligowac bace do poruczenia
wadzy i mocy juhasa cakowicie zbednych rozterek jakiegos zagubio-
nego wedrowca, ktry zbytnio spoufali sie z ohydnym i podstepnym
rodem papugi, a nie byo mu po drodze z jego wyimaginowanymi
ciezarami.
Uzdrowienia zleci swego czasu bandzie nierobw i wydrwigroszy,
zeby dac do wiwatu bezczelnym plagiatorom Mistrza z Nazaretu (kt-

347
Historia bacwki

rzy uwielbiali necic sabe dusze wizjami szczescia i pokoju z Bogiem),


i wyznaczy im jako zbjecki dzia w tej trudnej misji doczesna chwae
zasuzonych dla ewangelii.
Nikt juz nie mia pojecia, co to takiego ewangelia, wiec bace niewiele
kosztowaa taka transakcja i bez wiekszych ceregieli jak to juz nieraz
by uczyni odda niewiernych w moc ich wrogw.
Nedzarzom usmiechao sie uzdrowienie przez Boga, nie lubili jed-
nak z Nim chodzic woleli, by On sam czesto do nich sie fatygowa,
gdyz wizyty apostow niebywale schlebiay ich prznosci. Bilans sie
zgadza i kazdy mia to, czego sobie zyczy, a w koncu przeciez tylko
o to chodzio.
23 grudnia 2002

Juhasi uwaznie przeczesywali teren bluznierczej pozogi w poszuki-


waniu buntownikw, ktrym za sprawa bacy sprzykrzya sie bezpod-
na kontestacja zapoznanej przez nich nedzy bliznich, a ich uzasadnio-
ne znudzenie jaowoscia cudzych poczynan nie przeobrazio sie jesz-
cze w miy papudze ksztat nieco spznionej dekadencji ubolewajacej
potulnie nad upadkiem obyczajw.
Ogrdek warzywny Lucyfera, chociaz istotnie nieco zapuszczony,
by jednak na tyle zadbany, by nawet najmniejsza przestrzen zycio-
dajnej gleby skazona bya trujacymi
miazmatami nienawistnej Bogu
ludzkiej woli i zawalona stertami bezuzytecznych pprawd wyplu-
wanych przez rzeczonych ewangelistw z samozaparciem godnym
nimbw najwiekszych obudnikw. Totez plon pracy juhasw by ra-
czej lichy, jesli zrwnac by go z owocami hurtowej dziaalnosci sprze-
dawcw uzywek z napisem Jezus.
Baca wszakze szacowa go miara nie z tej ziemi i kazdy z jego przy-
branych synw mg doswiadczyc jego rodzicielskiego ciepa i jego
dumy z wasnych dokonan, gdy po powrocie przedkada swemu mo-
codawcy protokoy z godnych uwagi bacy wydarzen. A widzieli oni
niejedno. . .

348 J EZUS POSZUKIWANY


Pogoda dla bogaczy albo: Widziaem wybranke Krla

Widzieli manifestacje pogrzebowe na rzecz zrozpaczonych rodzi-


cw, ktrym odebrano dzieci, i suzalcze transparenty wyzywajace
niebo na kazda niemal wiesc o smierci garza i sprzedawczyka. Wi-
dzieli zawieszone pod powaa knajp z wyszynkiem klatki pene szczu-
rw, chepiacych
sie swoim wyniesieniem i nad wyraz wzniosymi po-
gladami.

Widzieli zdradliwe tonie bawochwalczego heroizmu, w ktrych
przed lejacym
sie z nieba zarem szukali ochody spece od ludzkich
bolaczek,
necac
w ich wiry niepomnych na przestrogi Galilejczyka.
Z daleka przypatrywali sie hodom slepcw i pielgrzymkom kula-
wych, ktrzy zazdroscili zywemu Bogu piekna, mocy i sawy posrd
tych, ktrymi sami wzgardzili. Widzieli chopcw i dziewczeta, otu-
manionych strachem i uwiedzionych czarem uragaj acego
Bogu tru-
cha. Patrzyli na rozdarte i rzucone hienom strzepy zycia, ktre miast
pochwku marzyy stac sie pokarmem bestii.
Widzieli wreszcie nedzarza, ktry zadrza, usyszawszy odpowiedz
na nekajace
jego dusze pytanie: Kim jestes, Panie? i ktremu baca,
w drodze uzasadnionego okolicznosciami wyjatku, pozwoli zaczerp-
nac
troche swiezego powietrza na pohybel tym, ktrzy prawdzie od-
mwili wadzy nad swiezoscia i moca ludzkich doznan.
Kody protokow byy rzecz jasna nie do zamania nawet przez
najwiekszych hakerw Sowa Bozego, totez ujawnienie niechby i po-
kaznej czesci wyrytej w kamieniu (baca nie uznawa zadnych innych
nosnikw informacji) ich litery mogo przyprawic smiertelnikw co
najwyzej o mdosci i biegunke, ktre to dolegliwosci nalezay do naj-
pospolitszych; nie dao sie w zwiazku z tym na ich podstawie zawy-
rokowac o pochodzeniu tajemniczego przekazu, chyba ze jakis biegy
przypomnia sobie, co powoduje torsje u kamcw. Demencja w tej
sprawie bya jednak okrutna, jakoze baca jak juz wspomniano zda
wszystkich na wole i wadze pochlebcw.
Ryzyko konfuzji nieobznajomionych z prawidami sztuki walki
o przetrwanie w obliczu zetkniecia sie z zaszyfrowanymi wiesciami

349
Historia bacwki

(chociaz niemal stuprocentowe) byo niewspmiernie mae wobec ab-


solutnej gwarancji co do tego, ze bez wiedzy i woli bacy nikomu nie
uda sie na nich skorzystac.
Specjalnoscia bacy nie bya bowiem akwizycja ubezpieczen na zycie
i sumienie, i wejsciwkami na zapowiedziane juz dawno weselisko
szafowa on dosc ostroznie, dajac je nie tym, ktrzy chcieli je miec,
lecz tym, ktrzy byli ich godni.
Stac go byo na oszaamiajac a wrecz tolerancje wobec tych, ktrym
brako sw na widok kontrolowanych przeciekw z linii najrzeczy-
wistszego z frontw, i ktrzy wobec dictum zawartych w nich wyro-
kw byli w stanie orzec tylko, ze to kiepski zart.
Nie by to jednak zart, tylko kamuflaz, w ktrym znalazo sie takze
miejsce dla takich zartw, na jakie nie stac byo juz nikogo na ziemi.
Sam zartownis spa spokojnie, bo nie nalezao do jego kompetencji
pochopne i zazwyczaj bardzo uciazliwe dementowanie niesprawdzo-
nych u zrda pogosek o nieobliczalnej jakoby polityce Swietego.
Skape
opiniodawcze instancje, u ktrych prbowano zasiegnac je-
zyka na temat juhaskiej recydywy, nabray wody w usta, bojac sie na-
razic na jawne kpiny i utrate swego autorytetu (ktrego de facto nie
miay), totez jej kopotliwy status rycho spowszednia, bo i nikomu
nie chciao sie brac za bary z prawda bedac a jedna wielka niewiado-
ma.
W niczym nie przeszkadzao to domenie wadzy, ktra dzierzy ba-
ca, bo w pouczy zawczasu swoja wierna mdz, zeby nie wdawaa
sie w zadne bijatyki, a tylko rzucia gdzieniegdzie cos ciezkiego, zeby
w swoim czasie garze nie mieli zadnych podstaw do tanich uspra-
wiedliwien i wykretw, a szczesliwcy nie narzekali zbytnio, ze nikt
nie ustawi dla nich drogowskazu.
27 grudnia 2002

350 J EZUS POSZUKIWANY


P OSOWIE

Drogi Czytelniku, lektura tej ksiazki zrodzi w Tobie wiele pytan


i watpliwosci
zwiazanych
z wiarygodnoscia oraz prawomocnoscia
autorskich orzeczen. Chce tu wyjsc naprzeciw kilku z nich, dostarcza-
jac
Ci z pierwszej reki potrzebnych w ich bezbolesnym rozstrzygnie-
ciu przesanek.
Ksiazka nie jest czescia formuy zadnej mojej dodatkowej dziaalno-
sci jest po prostu ksiazka, niczym wiecej, w zwiazku
z czym nie znaj-
dziesz mnie w zadnym z miejsc, gdzie ludzie mwia o Chrystusie,
robia cos w jego imieniu i zapewniaja bliznich, ze Mu wiernie suza,
bo jedyny mj przypadkowy spoecznosciowy akces w zielonoswiat-
kowej domenie (zakonczony z hukiem pietnascie lat temu) zaliczam
dzis do swoich ciezszych grzechw.
Moje aktywa nie sa wiec ani tak okazae ani tak namietne jak splen-
dor i otoczka dzisiejszej chrzescijanskiej posugi, maja jednak trud-
ny do podwazenia atut: sa rzeczywista nowin a, czyli swiadectwem
nieznanej powszechnie, bo nieudostepnionej publicznie prawdy, kt-
rej nie wspiera zadne znane Ci religijne ugrupowanie w dodatku no-
wina dosc prostacka.
Wiesc ta gosi z grubsza, ze obiegowy (by nie powiedziec nominal-
ny) obraz sylwetki Sprawcy wiary wszystkich chrzescijanskich wy-
znan jest faszywy, niezgodny z duchem i norma apostolskiej wiary,
ktrej mocy i wielkosci przysuzy sie niegdys niezwyky Galilejczyk,
a poniewaz nie jest to nowina wdzieczna i wyczekiwana, poczytabym
za nalezny prawdzie honor przyznanie mi przez Ciebie, Czytelniku
jako jej kopotliwemu zwiastunowi nieduzego poselskiego immuni-
tetu.
Posowie

Nie chodzi tu oczywiscie o moje prawa i przywileje ja je znam,


podobnie jak znam swoje miejsce i niezbyt chlubna historie. Chodzi
raczej o przestrzen w Twoim umysle dla spraw nowych, nieoczekiwa-
nych czy zagadkowych, ktrych rozstrzygniecie moze wkrtce zapasc
z woli wiekszej i madrzejszej
niz moja.
Nie chce, zebys bezpowrotnie straci cos, co dzisiaj cenisz, na sku-
tek zwykej niecheci do zmiany wasnych myslowych nawykw lub
z powodu bezpodstawnie powzietych wobec mnie uprzedzen. Rewi-
zja przekonan w obecnym czasie i miejscu, za sprawa autorskiego za-
mysu, bedzie dla Ciebie po prostu mniej kosztowna.
W pracy nad wykadami trudnych lub tylko opacznie rozumianych
ustepw Pisma staraem sie skupic Twoja uwage jedynie na takich fak-
tach, w ktrych swietle wspczesny wizerunek postaci Jezusa, a wraz
z nim obraz jego mysli i Ducha, jawi sie jako niezgodny z prawda
i zdrowym rozsadkiem.

Nie postawiem sobie w tym, co prawda, wielkich wymagan, ale ra-
czej tylko dlatego, ze jako robotnikowi odlewni zbrako mi dla nich
czasu, si i robotniczego zapau. Uznaem tez prostacko, iz skoro mnie
samemu przysuzyy sie zapoznane przez siebie rewelacje, to posi-
la one tez i wzmocnia rece i gowy moich, podobnie niewybrednych
jak ja, bliznich.
Zasadna i obiektywnie niebaha kwestia jest, czy ranga tego wysta-
pienia istotnie ma dla osadu prerogatyw chrzescijanskiej wiary zna-
czenie zgodne z autorska samowiedza. Albo inaczej: czy przekonania,
normy i praktyka religijna wyznawcw Chrystusa moga liczyc na wy-
rozumiaosc Sedziego, jesli w moim osadzie
podstaw tej wiary jest cos
wiecej niz przysowiowe ziarnko prawdy.
Oczywiscie znajda sie wsrd czytelnikw tacy, ktrzy wartosci owej
samowiedzy z gry zaprzecza, orzekajac, iz nie przewiduje jej istnie-
nia zadna z zelaznych doktryn chrzescijanskiej wiary, ale przyjmuje
tu, ze ich osad
dla Ciebie nie znaczy zbyt wiele a Ty sam masz odrobi-
ne oleju w gowie.

352 J EZUS POSZUKIWANY


Swiadek koronny

Podstawa prawdziwej chrzescijanskiej wiary nie jest bynajmniej prze-


konanie o rzeczywistej wartosci dziea Odkupienia lub jakiegokol-
wiek innego z wiekopomnych dokonan Galilejczyka i jego gromadki
ktos, kto tak mysli, jest w powaznym i kosztownym zyciowo bedzie.
Wedug Pisma jest nim natomiast jej korzen, czyli On sam, Chrystus,
wizerunkowi ktrego trosce, za sprawa udzielonego przez Mistrza
Ducha, usuguja wszystkie uczniowskie dziea.
Poniewaz korzen moze byc tylko jeden, nawet jesli odwoujacy sie
do jego imienia fundament jest mocny, suzy ludziom, wzmacnia ich
i krzepi, jesli nie jest on tym jedynym godnym niegdys apostolskiej uwa-
gi, to caa jego chwaa uraga prawdzie, odbiera Bogu chwae i w dniu
Sadu
stanie sie czyms mniej niz ruina.
Dla Czytelnika nie musi byc jasna oczywistosc tej prawdy, ponie-
waz nigdzie w nowozytnym pismiennictwie, podobnie jak w zadnej
z chrzescijanskich denominacji, nie odnajdzie on tropw uczciwych
staran o jej wyeksponowanie. Owszem, za humor zeszytw szkol-
nych bierze sie dzisiaj kazda otwarta prbe zdyskredytowania roli
Chrystusa dla chrzescijanskiej wiary, ale podobne poczucie humoru
nie towarzyszy bynajmniej tumaczom Pisma ani egzegetom slecza-
cym nad nierozwikanymi zagadkami Mesjasza i wytrwale dostarcza-
jacym
miosnikom chrzescijanskich krzyzwek nowych szarad i ami-
gwek.
Autorska perspektywa jest co prawda wysoka, ale nie tak przna
ani wyniosa jak baamutne postawy uczonych, teologw czy ewan-
gelistw, ktrzy nakaniajac innych w imieniu Chrystusa do zmiany
myslenia, nie tyle nawet sami maja mizerne pojecie o tym, co Mesjasz
mysla i czu w koncu niewiedza to nie grzech co nie bardzo maja
ochote myslec inaczej niz Orygenes, Augustyn, papiez, Tozer czy Wil-
kerson.
Przy paszczacej sie pseudopoboznej retoryce tych oswieconych do-
gmatykw moja mowa jest raczej przyziemna, bo w przeciwienstwie
do niej pozwala Czytelnikowi na zdroworozsadkow a refleksje, czy-

353
Posowie

niac
dostarczone jego sumieniu przesanki raczej pobudzajac a apetyt
na prawde, tresciwa przekask a niz podrecznikowym zestawem goto-
wych odpowiedzi na mogace sie zrodzic w jego gowie pobozne pyta-
nia.
Oczywiscie Czytelnik ma pene prawo oszacowac moje literackie
ekscesy jako niesmaczne, niesuzace prawdzie i czystemu sumieniu
wiecej, uwazam wrecz taki pobiezny osad moich prerogatyw za do
pewnego stopnia nieunikniony. Jest to rzecz gustu i jak kazdy gust
wymaga ona nalezytego dystansu. Problem widze jednak nie w tym,
co mysli o mnie czy o Bogu oraz co lubi mj Czytelnik, tylko w tym,
zeby by on w stanie (wedug mnie nie jest) dowiedziec sie, co mysli
o nim samym i czy go w ogle zna Bg. I mam nadzieje, ze przynaj-
mniej w tej drobnej, aczkolwiek obiektywnie bardzo istotnej, sprawie
uda mi sie zyskac od Czytelnika wotum potrzebnego mi, a majacego
posuzyc jego wasnej woli i sumieniu, zaufania.
Nie twierdze, ze moc dzisiejszej wiedzy o Zbawicielu swiata swoje
istnienie na swiatowym rynku wyznan zawdziecza przodownictwu
Gutenberga i sztandarom nieumiejacej czytac chrzescijanskiej propa-
gandy nie jestem przeciwny mediom, dopki traktuje sie je jak po-
zyteczne maszyny.
Pozostajac przy zdrowych zmysach, twierdze cos wrecz przeciw-
nego i znacznie bardziej oszaamiajacego: sia chrzescijanstwa nie bie-
rze sie z prawdy ani nawet z propagandy, tylko z prawdziwego,
rzeczywistego za, wysugujacego sie zywa i geboka nienawiscia
do prawdy ludzi bardzo oczytanych, ktrych nie sposb nakonic
do przyjecia mojego skromnego punktu widzenia ze wzgledu na cie-
zar i bezwad ich duchowych aktyww.
Ta ubezpieczycielska inercja, rzecz jasna, zbiezna jest w interesach
z ociezaoscia ludzi bezmyslnych i nieczuych na zdroworozsadkowe
perswazje, a poniewaz ani oligarchia ani demokracja nigdy nie byy
dla Mesjasza wzorem przyszego porzadku i ustroju, zalezaoby mi,
Czytelniku, abys chcac pozostac choc godzine sam na sam z moim

354 J EZUS POSZUKIWANY


Swiadek koronny

przekonaniem, zechcia udzielic swojego wotum nieufnosci dla uwaz-


nie wsuchanych w gos i wole ludu wyroczni i niewatpliwe ograni-
czenia mojego nieskrepowanego nimi swiadectwa potraktowa aska-
wie.
Bedzie Ci to w swoim czasie policzone w zocie, bo i ja nie bede
sadzony
za to, ile razy nieopatrznie wdepnaem w gwno, upiem
sie jak swinia czy straciem rwnowage, poslizgnawszy sie na skrce
od banana, tylko ile razy udao mi sie zrobic to, co do mnie nalezy.
Kultura chrzescijanska nie wyrosa na prawdzie, jak spodziewa
sie tez tego Galilejczyk. Wyrosa i rozkrzewia sie bujnie na kam-
stwie, ktre do dzis dnia drenuje ludzkie zasoby i umysy z wszel-
kich cech i przymiotw mogacych wyznawcw Chrystusa upodobnic
do Niego samego. Jest to dziaanie niszczycielskie, potezne, nie zno-
szace
sprzeciwu i nie chciabym, zebys poszukujac prawdy, udzi sie
co do jakichs obiektywnych wartosci wspczesnej zbawicielskiej piro-
techniki i pokazw sztucznych ogni, nabrawszy do tych medialnych,
rujnujacych
prawdziwe zycie i nadzieje, zjawisk nalezytego dystansu.
Nie jest rozumnym upatrywanie wartosci w domenie, ktra od pra-
wie dwch tysiecy lat uchybia wobec zrde, na ktre sie powouje.
Gdyby miare i determinacje ludzkiej dociekliwosci suzacej postepowi
cywilizacji porwnac z miara, jaka wadaja komentatorzy ewangelicz-
nych swiadectw, to w zestawieniu z kapitaem oraz owocami stosuja-
cej ja wiary ta druga musi wypasc jak scierwo przy dorodnej klaczy,
albo jak upr przniaka wobec woli medrca.
Dosownie nic dzisiaj nie swiadczy o tym, ze chrzescijan z imie-
nia wspiera potezny Duch i ponadludzki rozum. Sa chwiejni w sa-
dach, tchrzliwi, tepi, zuchwali i aroganccy wobec wiekszych od sie-
bie, majac sie za protegowanych przez atuty i przywileje domen, kt-
rych winni sie wstydzic. Ich dziea susznie budza niechec i odraze,
gdyz karmia sie na ludzkiej nedzy chciwiej niz zadne
krwi rekiny, hie-
ny czy pijawki.

355
Posowie

Rozumnym jest natomiast i godnym wiary podwazenie wartosci


ich zbawicielskiej schedy bynajmniej nie z powodu sredniowiecz-
nych krucjat, palenia czarownic, kapanskiego pedofilstwa czy swia-
towego jej splendoru i luksusw dla chciwych prominentw (badz
co badz
sa to jedynie owoce ich slepej na prawdziwa wielkosc Mistrza
egzegezy) tylko z powodu niemoznosci pozostania przy zdrowych
zmysach po przyjeciu ich faszywej, niedorzecznej na chopski rozum
optyki.
Ze drzewo nie moze rodzic dobrych owocw, Czytelniku. Jesli w to wie-
rzysz, to trzymasz cienka nitke kebka, ktry moze doprowadzic Cie
do prawdy pod warunkiem, ze tej nitki nie zerwiesz moze dac czy
wrecz zwrcic Ci to, co jest istota Twojego ukrytego w Bogu czowie-
czenstwa, moze sprawic, ze zamiast powtarzac za innymi nic nie zna-
czace
w Twoich wasnych ustach slogany i postepowac jak we snie,
obudzisz sie z niego z godnym Twojej wiary imieniem w nowym
sercu. Nie mozna mniej zyczyc czowiekowi, ktry szuka prawdy
nie warto mu tez zyczyc wiecej.
Jest to wazne, Czytelniku, zebys dokadnie zrozumia to, co tu jest
przeze mnie powiedziane wprost i z czego masz pene prawo wycia-
gnac
wniosek, iz jesli jestes zwiazany
z ktrakolwiek
z chrzescijan-
skich wsplnot, to w moich oczach jestes i bedziesz nadal zmuszony
suzyc faszywemu Bogu ze nie ma takiej siy, ktra mogaby Cie
od tego nedznego losu uchronic a owo dictum pada tu z ust doswiad-
czonej, wcale tegiej gowy, zdolnej i wycwiczonej w stawianiu sugom
kamstwa czynnego i biernego oporu.
W Pismie nie zapowiedziano prb Chrystusowej wiary jako ekscy-
tujacych
grskich wycieczek lub rekreacji na nadmorskiej plazy, tyl-
ko jako ci e zkie duchowe boje, w ktrych wygrywa ten, kto umie
oszczedzac siy i unikac zastawionych na drodze puapek, w czym nie
mozna sie wprawic, suchajac bajek dla grzecznych dzieci i rwnie
kiepskich dowcipw na temat niedouczenia ojca kamstwa, potaku-

356 J EZUS POSZUKIWANY


Swiadek koronny

jac
zarazem durniom i za sprawa ich kunktatorstwa krzywo patrzac
na dzieci Boze.
Kiedy wiec przyjdzie Ci, Czytelniku, stanac przypadkiem w obro-
nie zapoznanej i wskazanej przeze mnie hanby, zastanw sie wpierw
dobrze, czy stac Cie na to i czy gra nie idzie raczej o Twoja wasna
skre i dusze na tej zwoce i krtkim postoju w swietle mojej lam-
py na pewno nie stracisz. Nie jest duza sztuka prawic dugie i madre

kazania sztuka jest umiec z nich w pore skorzystac.

Pawe Zelwan
Kaletnik, Polska, 15 czerwca 2014

357

You might also like