Redaktor naukowy
BARBARA FILARSKA
Konsultacja patrologiczna
WINCENTY MYSZOR
Redaktor PIW
KRYSTYNA KONOPNICKA
Indeksy opracowali
KRYSTYNA KONOPNICKA
,!AN STANISŁAW PARTYKA
Dobór ilustracji
BARBARA FIl.ARSKA
Mapy wykonał
RYSZARD ŚWIĘTOCHOWSKI
Fotografie wykonali
barwne: WALDEMAR JERKE
ZBIGNIEW KAMYKOWSKI
TOMASZ ŁĄCZYŃSKI
i-/arnn-hinł<-: WALDEMAR JERKE
DANUTA MISZC/.AK
HENRYK ROMANOWSKI
Reprodukcje wykonały
barwne: IRENA RADZIKOWSKA
czarno-białc: HANNA BALCEUZAK
PRINTED IN POLAND
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1981 r.
Wydanie drugie.
Nakład 20 000+320 egz. Ark. wyd. 51,7. Ark. druk. 33,25.
Podpisano do druku w lutym 1981 r.
Druk ukończono w grudniu 1981 r.
Druk z diapozytywów i oprawę wykonała
Drukarnia Wydawnicza w Krakowie.
Cena zł 180,— Zam. 2609/81.
ISBN 83-06-00598-8
SPIS RZECZY
CZĘŚĆ PIERWSZA
GENEZA I POPRZEDNICY CHRZEŚCIJAŃSTWA
.C 7. K Ś Ć I) R U G A
KONTAKTY I KONFLIKTY
CZĘŚĆ TRZECIA
OKRES POKOJU W KOŚCIELE
C Z Ę Ś Ć CZWARTA .
PODSTAWY CYWILIZACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
ZAKOŃCZENIE
Chrześcijaństwo i koniec starożytnego świata 371
Kościół i klęski dziejowe. Oskarżenia wysuwane przez pogan (371). - Odpowiedź
chrześcijaństwa (373). - Punkt widzenia historyków nowożytnych (374). - Kryzys
cesarstwa (376). - Kościół a zawód żołnierza (378). - Internacjonalizm chrześcijański
a patriotyzm rzymski (380). - Kościół i państwo. Zachód i Wschód (382).
ANEKSY
Słownik osób, nazw, terminów i pojęć . 387
Tablice chronologiczne . 469
Przypisy . 480
Wskazówki bibliograficzne do wydania polskiego. Opracował Wincenty Myszor . 487
Indeks osób . 501
Indeks rzeczowy 511
SPIS ILUSTRACJI NA WKŁADKACH
ILUSTRACJE BARWNE
JUDAIZM
ŚWIĘTY PAWEŁ
2. Wnętrze domu Ananiasza (obecnie kaplica), w którym przebywał święty Paweł, Damaszek.
ŻYCIE CHRYSTUSA
3. Popiersie Chrystusa między Alfą i Omegą. Malowidło z katakumb Komodylli w Rzymie; druga
poł. IV w.
STAKY TESTAMENT
4. Abraham składający na ofiarę Izaaka. Malowidło z katakumb przy via Latina w Rzymie; ok.
350 r.
5. Abraham przyjmujący aniołów pod dębem w Mambre. Mozaika z nawy głównej
bazyliki Świętej Marii Większej w Rzymie; pocz. V w.
SYNKRETYZM
6. Chrystus jako Helios. Mozaika zdobiąca sklepienie mauzoleum Juliuszów na nekropoli pod
bazyliką Św. Piotra na Watykanie; II w.
7. Tzw. Lekcja anatomii lub Filozof-nauczyciel wśród uczniów. Malowidło z katakumb przy
via Latina w Rzymie; ok. 350 r.
8. Amorek z tarczą. Fragment mozaiki z pałacu gubernatora rzymskiego w Nea Pafos na Cyprze;
IV w.
BAZYLIKI IBAPTYSTERIA
9. Rekonstrukcja wnętrza baptysterium w domu chrześcijańskim w Dura Europos, Syria; poł. III
w.
10. Basen chrzcielny ze schodkami od wschodu i zachodu, ozdobiony mozaiką o motywach
roślinnych; zachowane ślady osadzenia kolumienek daszku (ciborium) oraz inskrypcja z imie-
niem Witalisa, Sbeitla, Tunezja; V w.
SZTUKA GROBOWA
11. Święty Marcellin i święty Tyburcjusz. Fragment malowidła z katakumb Piotra i Marcellina
w Rzymie; koniec IV w. (por. fot. 67).
12. Scena chrztu. Malowidło z katakumb Piotra i Marcellina w Rzymie; pocz. IV w.
MALARSTWO I MOZAIKI
13. Portret z Fajum. Malowidło na drewnie, Egipt; II w. - Muzeum Narodowe w Warszawie.
14. Plafon krypty Lucyny w katakumbach Kaliksta w Rzymie; ok. 220 r.
15. Plafon kubikulum Dobrego Pasterza w katakumbach Cmentarza Większego w Rzymie;
koniec III w.
16. Mozaika ze sceną łowienia ryb z domu Triumfu Dionizosa w Hadrumetum (dziś. Sousse)-; III
w. - Muzeum Bardo w Tunisie.
17. Mozaikowa płyta grobowa z symbolami chrześcijańskimi: krzyżem, Alfą i Omegą, Tunezja. -
Muzeum Bardo w Tunisie.
18. Mozaika z bocznej niszy w mauzoleum Konstancji w Rzymie: Mojżesz otrzymuje Prawo;
druga poł. IV w. lub V w.
19. Przedstawienie Niebiańskiej Jerozolimy na łuku tryumfalnym bazyliki Świętej Marii Wię-
kszej w Rzymie; ok. 430 r.
SZTUKA ZDOBNICZA
20. Talerz koptyjski z motywem ryby, Egipt; VI w. - Muzeum Narodowe w Warszawie.
MONETY I MEDALE
21. Złoty medalion z przedstawieniem Ręki Bożej (Manus Dei) nakładającej wieniec Konstanty-
nowi Wielkiemu; obok synowie; ok. 350 r. - Muzeum Sztuki w Wiedniu.
ILUSTRACJE CZARNO-B1AŁE
JUDAIZM
ŚWIAT POGAŃSKI
11. Zoroaster. Malowidło w mitreum w Dura Europos, Syria; II w. - Galeria Sztuki Uniwersyte-
tu w Yale.
12. Kwadryga Słońca (Soi) wynurzająca się z morza. Medalion reliefowy na łuku Konstantyna
w Rzymie. Niżej: fragment fryzu ze sceną przedstawiającą Konstantyna przemawiającego na
forum po zwycięstwie; 312/313 r.
13. Kwadryga Księżyca (Luna) zanurzająca się w falach morza. Medalion reliefowy na luku
Konstantyna w Rymie. Niżej: fragment fryzu ze sceną rozdawania darów przez Konstantyna dla
ludności z okazji zwycięstwa; 312/313 r.
14. Procesja dzieci do posągu Artemidy. Malowidło z Pompejów; 1 w. - Muzeum Narodowe
w Neapolu.
15. Cesarz Kaligula składający ofiarę przed świątynią. Relief na sestercu z lat 37-41. - Muzeum
Narodowe w Neapolu.
16. Scena ilustrująca kult Izydy: w głębi kapłan wychodzi ze świątyni trzymając urnę z wodą
poświęconą - symbolem bogini; na pierwszym planie ołtarz. Malowidło z Herkulanum; I w. -
Muzeum Narodowe w Neapolu.
17. Attys wsparty o kolumnę. Rzeźba rzymska z marmuru; I/II w\ — Muzeum Narodowe
w Warszawie.
18. Lar, bóstwo domowe, trzymający w prawej ręce ryton na ofiarę z wina, a w lewej paterę na
ofiarę z owoców. Posążek z brązu; I w. p.n.e. - Biblioteka Narodowa w Paryżu.
19. Kybele siedząca na tronie. Rzeźba rzymska z marmuru; II w. - Muzeum Narodowe w War-
szawie.
20. Ulica i fasady domów w Pompejach,'stan dzisiejszy.
21. Ulica portykowa w Palmyrze, Syria; po prawej stronie teatr, w głębi świątynia Bela; II w.,
stan dzisiejszy.
22. Plac owalny i ulica portykowa w Gerazie, Jordania; II w., stan dzisiejszy.
23. Teatr rzymski w Bosra, Syria; I—II w., stan dzisiejszy.
24. Ulica w Petra, Jordania; I—II w., stan dzisiejszy.
ŚWICTY PAWEŁ
25. Sceny z życia świętego Pawła z okresu pobytu na wyspie Malcie: Apostoł nauczają-'
cy i uzdrawiający chorych. Relief z kości słoniowej; ok. 380-400 r. - Muzeum Bargello we Flo-
rencji.
26. Święty Piotr i święty Paweł. Fragmenty dekoracji arkosolium w krypcie Diogenesa w kata-
kumbach Domitylli w Rzymie; poł. IV w.
27. Chrystus podający Piotrowi zwój z Prawem; z drugiej strony stoi Paweł. Scena centralna
dekoracji reliefowej sarkofagu w katedrze Zbawiciela w Aix-en-Provence; IV w.
ŻYCIE CHRYSTUSA
28. Pokłon Trzech Króli. Fragment reliefu zdobiącego sarkofag Adelfii; ok. 340 r. - Muzeum
Narodowe w Syrakuzach.
29. Wjazd Chrystusa do Jerozolimy. Scena centralna na dolnym pasie dekoracji sarko-
fagu Juniusza Bassusa w Grotach Watykańskich (pod bazyliką Św. Piotra) w Rzymie; ok.
350 r.
30. Scena aresztowania Chrystusa i sąd Piłata. Relief na relikwiarzu z kości słoniowej; ok.
360-370 r. - Muzeum Miejskie w Brescii.
31. Ukrzyżowanie Chrystusa. Relief na drewnianych drzwiach bazyliki Św. Sabiny w Rzymie;
ok. 430 r.
32. Ranek zmartwychwstania i wniebowstąpienie. Część dyptychu z kości słoniowej pochodzą-
cego z Bambergi. - Bawarskie Muzeum Narodowe w Monachium.
STARY TESTAMENT
33. Adam i Ewa w raju, między nimi Chrystus; po lewej stronie stworzenie Ewy. Fragment
reliefowej dekoracji sarkofagu „teologicznego"; ok. 340 r. - Muzeum Watykańskie.
34. Mojżesz przy krzewie gorejącym. Malowidło ścienne z synagogi w Dura Europos, Syria; ok.
230 r. - Muzeum Narodowe w Damaszku.
35. Przejście Izraelitów przez Morze Czerwone. Fragment reliefowej dekoracji sarkofagu; koniec
IV w. - Muzeum Sztuki Chrześcijańskiej w Arles.
36. Sąd Salomona. Relief na srebrnym relikwiarzu z kościoła Św. Nazariusza w Mediolanie;
koniec IV w.
37. Zuzanna jako orantka, oskarżający ją starcy i Daniel. Malowidło z tzw. Capella Greca
w katakumbach Pryscylli w Rzymie; pocz. IV w.
38. Sceny z historii Jonasza. Fragmenty reliefowej dekoracji sarkofagu w kościele Santa Maria
Antiąua w Rzymie; ok. 250 r.
39. Wizja Ezechiela. Malowidło ścienne z synagogi w Dura Europos, Syria; ok. 230 r. - Muzeum
Narodowe w Damaszku.
40. Deportacja Izraelitów. Relief z pałacu Sanheriba w Niniwie; pocz. VII w. p.n.e. - Luwr.
41. Głowa proroka Ezdrasza. Fragment malowidła ściennego z synagogi w Dura Europos, Syria;
ok. 230 r. — Muzeum Narodowe w Damaszku.
SYNKRETYZM,
42. Modląca się bogini, prawdopodobnie Izyda; posążek z drewna; Egipt, okres późny. - Muzeum
Narodowe w Warszawie.
43. Procesja kobiet. Relief ze świątyni Bela w Palmyrze, Syria; I w.
44. Symboliczne przedstawienie czterech pór roku. Relief na bocznej ściance sarkofagu z kata-
kumb Pretekstata w Rzymie; poł. IV w. - Muzeum Watykańskie.
45. Scena wyścigu zaprzęgów przedstawiona na sarkofagu dziecka; sztuka rzymska; III w. -
Muzeum Narodowe w Warszawie.
46. Posążek Dobrego Pasterza przedstawiony na tle winobrania. Relief sarkofagu rzymskiego;
druga poł. IV w. - Muzeum Watykańskie.
47. Orfeusz grający na lirze w otoczeniu zwierząt. Relief z kości; IV w. - Muzeum Sztuki
Bizantyjskiej w Atenach.
48. Karty z papirusu koptyjskiego z fragmentami dzieła Menesa; IV/V w. -• Muzeum Narodowe
w Warszawie.
KATAKUMBY I IGRZYSKA
52. Cyrk Wielki i amfiteatr Koloseum w Rzymie, makieta, stan z ok. 330 r.; makietę wykonał
Gismondi w końcu XIX w. - Muzeum Cywilizacji Rzymskiej w Rzymie.
53. Korytarze w katakumbach Domitylii w Rzymie; w ścianach korytarzy wykute groby (loculi).
54. Scena walk w cyrku: zwierzęta atakują ludzi. Płaskorzeźba w kamieniu, sztuka rzymska; III
w. - Muzeum Archeologiczne w Sofii.
55. Inskrypcja nagrobna dedykowana przez papieża Damazego papieżowi Euzebiuszowi, mę-
czennikowi z końca III w., znajdująca się w krypcie tego męczennika w katakumbach Kaliksta
w Rzymie; ok. 370 r.
BAZYLIKI I BAPTYSTERIA
56. Wnętrze bazyliki Św. Piotra na Watykanie w trakcie prac prowadzonych przez D. Bramante-
go w XVI w. (transept bazyliki Konstantyńskiej został tu odcięty).
57. Wnętrze bazyliki na La teranie przed przebudową F. Borrominiego w XVII w. Malowidło
ścienne w kościele Św. Marcina na Wzgórzu w Rzymie.
58. Wnętrze cywilnej bazyliki pałacowej w Trewirze; ok. 310 r., stan dzisiejszy.
59. Ruiny apsydy bazyliki Św. Agnieszki przy via Nomentana w Rzymie; po prawej stronie
mauzoleum Konstancji; ok. 337—349 r.
60. Ruiny foralnej bazyliki w Dżemila, Algier; IV w.
61.. Ruiny nawy głównej i apsydy bazyliki w Hipponie, Algier; IV w.
62. Arkady i okna nawy głównej bazyliki w Kharab Szems w północnej Syrii; koniec IV w.
63. Bazylika Św. Sabiny na Awentynie w Rzymie; ok. 430 r., stan dzisiejszy.
64. Arkady nawy głównej bazyliki w Tebessa, Algier; V w.
65. Fasada bazyliki w Kalat Seman w północnej Syrii; V w.
66. Basen baptysterium w Boppard, Nadrenia; pocz. V w.
POCZĄTKI KOŚCIOŁA
67. Chrystus między Piotrem i Pawłem; u dołu: baranek mistyczny w otoczeniu męczenników.
Malowidło ścienne w katakumbaeh Piotra i Marcellina w Rzymie; koniec IV w.
68. Apostołowie na tle murów i bram miasta Niebiańskiej Jerozolimy; z lewej: Abraham
składający ofiarę z Izaaka. Dekoracja reliefowa bocznej strony sarkofagu w kościele Św.
Ambrożego w Mediolanie; koniec IV w.
69. Chrystus Pantokrator. Scena centralna sarkofagu rzymskiego; ok. 370 r. - Muzeum Watyka-
ńskie.
70. Kolegium apostolskie. Dekoracja reliefowa sarkofagu rzymskiego; koniec IV w. - Muzeum
Sztuki Chrześcijańskiej w Arles.
71. Chrystus dający Prawo. Scena centralna sarkofagu rzymskiego; koniec IV w. - Muzeum
Sziuki Chrześcijańskiej w Arles.
12. Chrystus trzymający zwycięski krzyż (crux gemmata), obok Piotr i Paweł. Scena centralna
sarkofagu Probusa w Grotach Watykańskich (pod bazyliką Św. Piotra) w Rzymie; IV w.
73. Personifikacja Kościoła, Chrystus trzymający stopy na ziemskim globie (w środku) i Piotr
ze zwojem Prawa. Scena z kolumienkowego sarkofagu Egidiusza; ok. 350 r. - Muzeum w Pe-
rugii.
74. Portret papieża Kaliksta I. Dno naczynia szklanego złoconego, Rzym; pocz. IV w. - Gabinet
Medali w Bibliotece Narodowej w Paryżu.
SYMHOI.I/.M SAKRAMKNTOW
75. Basen chrzcielny z kolumienkami, które podtrzymywały daszek (ciborium) w baptyslerium
w Hipponie; koniec IV w.
76. Fragment tzw. sarkofagu cesarza Konstantyna II przedstawiający chrzest Chrys-
tusa w Jordanie; koniec IV w. — Muzeum Sztuki Chrześcijańskiej w Arles.
77. Motyw tzw Wiktorii eucharystycznej z palmą i wieńcem na mozaice podłogowej w sali
południowej kościoła w Akwilei; przypuszczalne miejsce ustawienia ołtarza; 313-320 r.
78. Chryzma - zwycięski krzyż. Scena centralna sarkofagu pasyjnego; druga poł. IV w. -Muzeum
Watykańskie.
79. Uczniowie płaczący u stóp Chrystusa. Scena centralna dekoracji reliefowej sarkofagu Jaira;
pocz. IV w. - Muzeum Sztuki Chrześcijańskiej w Arles.
SZTUKA GROBOWA
80. Grobowce skalne w Petrze; II w.
81. Nagrobek Hermiony. Sztuka rzymska; poł. III w. - Muzeum Narodowe w Warszawie.
82. Wnętrze podziemnego grobowca Trzech Braci w Palmyrze, Syria; II w. - Muzeum Narodowe
w Damaszku.
83. Portret zmarłej ukazanej jako orantka. Fragment sarkofagu; koniec III w. - Muzeum Villa
Torlonia w Rzymie.
84. Mauzoleum Konstancji w Rzymie; poł. IV w.
MALARSTWO I MOZAIKI
85. Dekoracja arkosolium Velatio; zmarła jako orantka, jej ślub i macierzyństwo. Malowidło
w katakumbach Pryscylli w Rzymie, koniec III w.
86. Chrystus i niewiasta cierpiąca na krwotok. Malowidło z katakumb Piotra i Marcellina
w Rzymie; pocz. IV w.
87. Fryz z postaciami efebów i fragmenty dekoracji sklepienia w domu odkopanym pod bazyliką
Św. Jana i Pawła w Rzymie; III w.
88. Wnętrze krypty o ścianach malowanych; w arkosolium przedstawienie Heraklesa i Alkestis.
Katakumba przy via Latina w Rzymie; poł. IV w.
89. Mozaika podłogowa z motywem pawia z willi Dionizosa w Kato Pafos na Cyprze; IV w.
90. Mozaika w apsydzie kościoła Św. Pudencjanny w Rzymie; w centrum Chrystus siedzący na
tronie między apostołami i dwiema personifikacjami Kościoła: z pogan i z żydów; wy-
żej: zwycięski krzyż (crux gemmata) i cztery bestie Apokalipsy; w tle: Niebiańska Jerozoli-
ma; 399 r
RZEŹBA I RELIEF
91. Posążek Dobrego Pasterza; koniec III w. - Muzeum Watykańskie.
92. Sceny bukoliczne na sarkofagu chrześcijańskim; III w. - Z kolekcji La Gayole; obecnie
w kościele Zbawiciela w Brignoles.
93. Sarkofag Dwóch Braci zdobiony scenami biblijnymi; poł. IV w. - Muzeum Watykańskie.
94. Julian Apostata. Rzeźba w marmurze, Italia; 355-361 r. - Luwr.
95. Pudełko (pyksis) z kości słoniowej ze scenami biblijnymi; w centrum Chrystus na tronie,
trzymający księgi Prawa; druga poł. IV w. — Muzeum Państwowe w Berlinie.
96. Sarkofag pasyjny z Lateranu; w części środkowej krzyż zwieńczony chryzmą; druga poł. IV
w. - Muzeum Watykańskie.
97. Głowa Walentyniana II znaleziona w Afrodizjas. Rzeźba w marmurze; ok. 390 r. - Muzeum
Archeologiczne w Istambule.
98. Głowa Arkadiusza. Rzeźba w marmurze pentelickim; ok. 395-400 r. -Muzeum Archeologicz-
ne w Istambule.
99. Sarkofag dziecka z Rawenny, zdobiony monogramem Chrystusa, umieszczonym w wień-
cu podtrzymywanym przez dwie Wiktorie; koniec IV w. - Muzeum Archeologiczne w Istam-
bule.
100. Dyptych prokonsula Ruf iusa Probianusa. Kość słoniowa; ok. 380 r. - Biblioteka Państwowa
w Berlinie.
RELIKWIARZE
101. Relikwiarz z kości słoniowej (Brescia) zdobiony scenami ze Starego i Nowego Tesiamentu
oraz z Dziejów apostolskich: pośrodku od lewej: Chrystus i niewiasta cierpiąca na krwo-
tok, Chrystus nauczający, Chrystus przed zagrodą owiec; u góry: sceny z trylogii Jonasza;
u dołu: sceny z życia Zuzanny i Daniel między lwami; ok. 360-370 r. - Muzeum Miejskie
w Brescii.
102. Reliefy na ściance tylnej relikwiarza z Brescii; pośrodku: Chrystus z uczniami na falach
jeziora oraz Safira przed świętym Piotrem i jej mąż Ananiasz (martwy); u góry: Jonasz
odpoczywający: u dołu: sceny z życia Mojżesza i scena biesiady.
103. Reliefy >ia prawej ściance relikwiarza z Brescii, pośrodku: uzdrowienie ślepego i wskrzesza-
nie Łazarza; u góry: Mojżesz przed krzakiem gorejącym, Korach i jego zwolennicy, Mojżesz
otrzymujący Prawo; u dołu: sceny z życia Jakuba - Jakub i Rachela, Jakub walczący z aniołem,
drabina Jakubowa.
104. Reliefy na lewej ściance relikwiarza z Brescii; pośrodku: uzdrowienie córki Jaira; u góry:
Dawid i Goliat, mąż Boży z Judy, Jeroboam składający ofiarę na ołtarzu; u dołu: pogańskie
obrzędy przed złotym cielcem.
105 Reliefy na pokrywce relikwiarza z Brescii: sceny pasyjne.
SZTUKA ZDOBNICZA «
1 Oli Wm;1 rzedną szklanej czai y szli fowanoj ze sceną ofiary z lzaaka; IV w. - Muzeum w Trewirze.
107. Kubek szklany ze szlifowanymi postaciami biblijnymi, m.in. Mojżesz; IV w. — Muzeum
Archeologiczne w Strasburgu.
108. Lampka brązowa w kształcie łodzi, ozdobiona chryzmą, pochodząca z Sycylii; IV w. -
Kolekcja Hartford, Connecticut, USA.
109. Lampka gliniana z motywem gołębia; IV w.
110. Srebrne łyżki z napisem Deo gratias (Rzymsko-Germańskie Muzeum w Kolonii) i z mono-
gramem Chrystusa (Muzeum Sztuki Starożytnej w Moguncji); IV w.
111. Fragment dalmatyki koptyjskiej. Egipt; IV w. - Muzeum Narodowe w Warszawie.
112. Póżnoantyczne świeczniki z kości słoniowej, częściowo rekonstruowane; V w. - Muzeum
Narodowe w Warszawie.
MONETY I MEDALE
113. Bogini Wiktoria z palmą i wieńcem, na rewersie aureusa; 68-69 r. - Muzeum Narodowe
w Neapolu.
114. Neron i Agrypina. Portret na aureusie; 54-68 r. - Muzeum Narodowe w Neapolu.
115. Marek Aureliusz. Portret na aureusie; 161-180 r. - Muzeum Narodowe w Neapolu.
1 lfi. Galion. Portret na aureusie; 253-258 r. - Muzeum Narodowe w Rzymie.
117. Dioklecjan. Portret na denarze; 284-305 r. - Muzeum Narodowe w Neapolu.
118. Konslancjusz Chlorus. Portret na denarze; 293-306 r. - Muzeum Narodowe w Neapolu.
119 Maksymin Dają. Portret na aureusie; 305-313 r. - Muzeum Narodowe w Rzymie.
120. Licyniusz. Portret na aureusie; 308-324 r. - Muzeum Narodowe w Rzymie.
121. Konstantyn Wielki. Portret na aureusie; 306-337 r. — Biblioteka Narodowa w Paryżu.
122. Magnencjusz. Portret na monecie (maiorinus); 350-353 r. - Muzeum Narodowe w Neapolu.
123. Walentynian I i Walens siedzący na tronie. Relief na solidusie; 364-375 r. - Muzeum
Narodowe w Neapolu.
124. Walens. Portret na złotym medalionie; 364-378 r. - Muzeum Sztuki w Wiedniu.
125. Teodozjusz I. Portret na solidusie; 379-395 r. - Muzeum Narodowe w Neapolu.
Zdjęcia wykonali
Fotografie barwne:
Waldemar Jerke nr 8 •
Zbigniew Kamykowski nr 13, 20 i oba zdjęcia na obwolucie
Tomasz Łączyński nr 10
Reprodukcje barwne:
Irena Radzikowska nr 4-7, 11, 14, 15, 18, 19, 21
Fotografie czarno-białe:
Waldemar Jerke nr 21-24, 65, 80, 82, 89
Danuta Miszczak nr 20
Henryk Romanowski nr 17, 19, 42, 45, 48, 81, 111, 112
Reprodukcje czarno-białe:
Hanna Balcerzak nr 1-1.6, 18, 25-41, 43,44, 46, 47, 49-64, 66-79, 81, 83-88, 90-110, 113-125
Na obwolucie:
Dobry Pasterz. Rzeźba z kości słoniowej pochodząca z okolic Rzymu; koniec III w. —
Luwr oraz (w rogu): Kapłanka Bachusa przed ołtarzem Jowisza" składająca ofiarę
z kadzidła. Skrzydło dyptyku Nikomachów i Symmachów; koniec IV w. — Muzeum
Wiktorii i Alberta w Londynie
Zdjęcia na obwolucie wykonał Zbigniew Kamykowski
Ryc. 1. Podróże św. Pawła. Według Biblii Jerozolimskiej.
Ryc. 2. Gminy chrześcijańskie w I wieku. Według: F. Van der Meer i C. Mohrmann, Atłas de
VAntiquite chrćtienne, Paris-Bruxelles 1960.
Ryc. 3. Palestyna w czasach Jezusa Chrystusa. Według Biblii Jerozolimskiej.
Ryc. 4. Plan, Jerozolimy. Według Biblii Jerozolimskiej.
Ryc. 5. Ekspansja cesarstwa rzymskiego. Według: F. W. Putzger, Historischer Schulatlas.
Ryc. 6. Świat hellenistyczny w 200 roku p.n.e. Według: F. W. Putzger, Historischer Schulatlas.
Ryc. 7. Prowincje rzymskie . Według: Grosser Historischer Weltatlas.
Ryc. 8. Plan osady Qumran. Według: A. Dupont-Sommer, LesŹcrits esseniensdecoubertspresde
la MerMorte, Paris 1964.
Ryc. 9. Plan starożytnej Aleksandrii. Według: Neroutzos Bey, L 'Ancienne Alexandrie.
Ryc. 10. Rozprzestrzenienie się chrystianizmu pod koniec III wieku. Według: F. Van der Meer i C.
Mohrmann, Atlas de 1 'Antiąuite chretienne.
Ryc. 11. Kościoły chrześcijańskie założone przed prześladowaniem za Dioklecjana (304 r.).
Według: F. Van der Meer i C. Mohrmann, Atlas de 1 'Antiąuite chretienne.
Ryc. 12. Kościoły chrześcijańskie w IV wieku. Według: F; Van der Meer i C. Mohrmann, Atlas de
.' 'Antiąuite chretienne.
Ryc. 13. Rozmieszczenie katakumb w Rzymie.
Ryc. 14. Plan willi w Lullingstone, należącej do rodziny chrześcijańskiej (330-381) r.). Według K.
S. Paintera w: „The Britisch Museum Quarterly", XXXIII, nr 3-4.
Ryc. 15. Rekonstrukcja bazyliki Narodzenia, wzniesionej w Betlejem. Według: R. Krautheimer,
Earlich christian and byzantine architecture, Harmondsworth 1965.
Ryc. 16. Plan bazyliki Narodzenia, wzniesionej w 327-333 roku w Betlejem, w miejscu narodzenia
się Chrystusa. Według: A. Grabar, Le Premier art chretien, Paris 1966.
Ryc. 17. Plan bazyliki Grobu Świętego i Zmartwychwstania w Jerozolimie. Według: A. Grabar,
Le Premier art chretien.
Ryc. 18. Chrześcijańskie budowle w Rzymie. Według: F. Van der Meer i C. Mohrmann, Atlas de
1 'Antiąuite chretienne.
Ryc. 19. Plan bazyliki Św. Piotra w Rzymie, wzniesionej w latach 325-357. Według T. Alfarano
(XVI w).
Ryc. 20. Rekonstrukcja zespołu bazyliki Pokoju w Hipponie, Numidia, koniec IV wieku. Według:
E. Marec, Monuments chretiens d 'Hippone, Paris 1958.
PRZEDMOWA DO WYDANIA POLSKIEGO
Przy opracowaniu polskiej wersji książki Marcela Simon wprowadzono pewne uściślenia
i uzupełnienia. Cytowane przez autora wypowiedzi pisarzy, tak łacińskich, jak greckich, zostały
zlokalizowane. Podano też autorów polskich tłumaczeń, o ile przekłady takie istniały. Niektóre
teksty źródłowe przetłumaczono z oryginału klasycznego. Nie zawsze było to możliwe, ponieważ
pewne cytaty były tak wbudowane w narrację autora, że nie udało Się ich wyodrębnić.
Redakcja uściśliła również dane zawarte w Słowniku osób, nazw, terminów i pojęć; uzupełnie-
nia pochodzące od polskiej Redakcji podano w nawiasach kwadratowych. Bibliografię zaktuali-
zowano i uzupełniono opracowaniami polskimi.
Nazewnictwo map w wielu przypadkach zostało ustalone po raz pierwszy.
Barbara Filarska
Wincenty Myszor
WSTĘP DO WYDANIA FRANCUSKIEGO
Raymond Bloch
Z PRZEDMOWY AUTORA
GENEZA I POPRZEDNICY
CHRZEŚCIJAŃSTWA
Rozdział 1
4. Dolina Jordanu
5. Jezioro Tyberiadzkie; widok od strony Kafarnaum
6. Dziedziniec świątyni Heroda
Wielkiego w Jerozolimie; I w. p.n.e.,
stan dzisiejszy
GMINA JEROZOLIMSKA
ŚWIĘTY PAWEŁ
ROZWÓJ CHRZEŚCIJAŃSTWA
(JliGANl/.AC.IA KOŚCIOŁA
2. Wnętrze domu Ananiasza (obecnie kaplica), w którym przebywał św. Paweł; Da-
maszek
Życie Chrystusa
PARTYKULARYZM I UNIWERSALIZM
Tak więc Izrael, mający stale w Palestynie i poza jej granicami kontakty
z ludami pogańskimi, w sytuacji tego nowego układu stosunków zmuszony
został do zrewidowania swojego stanowiska wobec ludności nie żydowskiej.
Dążenia biegły tutaj dwoma sprzecznymi ze sobą torami. Z jednej strony
możemy dostrzec w pewnych środowiskach i w pewnych okresach tendencję
do zamykania się w sobie, do izolowania się od nieczystych i nienawistnych
pogan. Ta tendencja zaznacza się z całą wyrazistością po powrocie z niewoli
babilońskiej, jest jej następstwem, a rzecznikami jej są kapłan Ezdrasz (fot.
41) i człowiek świecki imieniem Nehemiasz. Obaj powrócili z Babilonii
i zachowali postawę środowiska, w którym wyrośli, to znaczy postawę
mniejszości pragnącej przede wszystkim przetrwać i powodującej się uczu-
ciem głęboko zakorzenionej wrogości w stosunku do ciemiężyciela. Persowie,
prawdę powiedziawszy, nie byli ciemiężycielami i trudno uwierzyć, aby Żydzi
wróciwszy z niewoli nie odczuli różnicy pomiędzy dawnymi a nowymi
panami; znowu byli obcymi, rządząc Ziemią Świętą, której jedynym prawo-
witym władcą był Bóg. Dla Ezdrasza i Nehemiasza w Palestynie odzyskanej,
lecz wciąż pozbawionej wolności, problem nie przedstawiał się inaczej niż
w Babilonii: w braku wolności Żydzi musieli za wszelką cenę uratować
przynajmniej odrębność Izraela, gdyż był to pierwszy warunek ich istnienia
PALESTYŃSKIE SEKTY
HELLENISTYCZNA DIASPORA
SYNAGOGA
PROZELITYZM ŻYDOWSKI
Aleksandria •*•
N-aukratis«
SYNKRETYZM RELIGIJNY
SZKOŁY FILOZOFICZNE
25. Sceny z życia św. Pawia z okresu pobytu na wyspie Malcie: apostoł nauczający
i uzdrawiający chorych. Relief z kości słoniowej; ok. 380—400 r.
26. Święty Piotr (a) i święty
Paweł (b). Fragmenty dekora-
cji arkosolium w krypcie Dio-
genesa w katakumbach Domi-
tylli w Rzymie; poi. IV w.
27. Chrystus podający Piotrowi zwój z Prawem; z drugiej strony stoi Paweł. Sce-
na centralna dekoracji reliefowej sarkofagu w katedrze Zbawiciela w Aix-en-Pro-
vince: IV w.
cyzmu przeszła do słownika judaizmu hellenistycznego i Kościoła, najczęściej
jednak ze znaczeniem wyraźnie różnym od tego, jakie miały w swoim
pierwotnym kontekście.
Boża Opatrzność uosobiona pojawia się, na pewno pod wpływem koncepcji
stoickich w literaturze judeoaleksandryjskiej, od początków ery chrześcijań-
skiej: w Księdze Mądrości, w III i IV Księdze Machabejskiej, u Filona
i u Józefa. Nie występuje wprawdzie w Nowym Testamencie, natomiast
odnajdujemy ją u pierwszych apologetów. Znamy zresztą skądinąd wspaniałą
karierę tego terminu, jak i pojęcie Logosu u Filona i w teologicznych
spekulacjach chrześcijańskich. Ale w spekulacjach tych chodzi o Logos
osobowy, który pomimo wspólnoty nazwy jest zasadniczo różny od powszech-
nego rozumu stoików, gdzie nierozłącznie związany był z naturą i niezbyt
wyraźnie się od niej odróżniał.
Stoicki kosmopolityzm filantropijny, który głosi, wbrew nierównościom
społecznym i różnicom pochodzenia geograficznego, zasadniczą równość
wszystkich ludzi, gdyż w każdym z nich jest iskra boskości, jest bardzo blisko
spokrewniony z uniwersalizmem chrześcijańskim, wyrażonym przez usta
świętego Pawła słowami: „tam już nie ma Greka ni Żyda [...], niewolnika ani
wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus." 4 Etyka chrześcijań-
ska, taka jaką poznajemy szczególnie w zasadach postępowania zawartych
w listach Nowego Testamentu, ukazuje z etyką stoicką podobieństwa, które
nie są tylko czysto formalne. Święty Paweł wielokrotnie mówi o autarchii
chrześcijanina, ale jej korzeni i źródeł dopatruje się nie tyle w woli indywidu-
alnej, co w pomocy Bożej, uwalniającej człowieka od tyranii zła i świata
opanowanego przez jego moce. Ideał stoicki, arystokratyczny i wyniosły, głosi
wiarę w zasoby ludzkiej energii, wiary, której nie podziela chrystianizm;
stoicyzm nie zostawia miejsca na łaskę.
Stoieyzm wyznaje wprawdzie dość pesymistyczne poglądy na masy ludzkie
oraz ich możliwości postępu moralnego i w praktyce interesuje się właściwie
tylko elitą zdolną żyć zgodnie z proponowanym jej ideałem, ale nie zna on
ontologicznego przeciwieństwa pomiędzy złem a dobrem na skalę wszech-
świata. Oczywiście zło istnieje na świecie, ale jest dziełem ludzi: grzeszą oni
przez nieznajomość boskiego zamierzenia, którego esencjonalnego dobra nic
niejestwstaniezmienić.Stalepowtarzającesięklęski, które niszczą wszech-
świat, nie są następstwem jakiegoś anormalnego zepsucia; raczej odpowiada-
ją konieczności nierozdzielnie złączonej z naturą: należą one do porządku
rzeczy. Życie dobre jest to życie zgodne z naturą, ponieważ sama natura jest
dobra, będąc zgodna z prawami, które nią rządzą. Natomiast dla chrześcijań-
stwa natura, dobra w swojej zasadzie, została zasadniczo skażona przez
upadek, którym zarażony jest cały wszechświat. Natura musi zostać odkupio-
na. W stoicyzmie nie ma miejsca nie tylko na łaskę, ale również i na
odkupienie: człowiek nie musi zostać odkupiony, wystarczy mu żyć zgodnie
z porządkiem, który rządzi wszechświatem.
Zupełnie inny jest pogląd platoński. Nie dziwi nas, że Justyn Męczennik,
poznawszy kolejno teorie głównych szkół filozoficznych, stwierdza, że nauka
Platona, chociaż nie jest we wszystkich punktach podobna do nauki Chrystu-
sa, nie jest jej wszakże całkiem obca. Istotnie, ze wszystkich doktryn starożyt-
nych platonizm wywarł na pierwsze pokolenia chrześcijańskie najgłębszy
wpływ, i sam przez się, i poprzez inne systemy, jak na przykład stoicyzm,
z którym się stapiał.
Fundamentem myśli platońskiej jest teoria, która przeciwstawia postrze-
ganiu zmysłowemu i postrzeganiu pozorów, niestałemu i stale się zmieniają-
cemu, postrzeganie, do którego dochodzi się drogą myśli: tylko ono jest stałe,
jednolite, wieczne; jest to świat idei, niezmiennych prototypów wszelkich
rzeczy. Tworzy on coś w rodzaju piramidy, na której szczycie znajduje się idea
najwyższa, idea dobra, pierwsza i ostatnia przyczyna świata, podstawa
wszystkiego, co istnieje, utożsamiana przez Platona z bóstwem. Człowiek
może się w pełni zrealizować jedynie w poznaniu tego Dobra, które jest
ostateczną rzeczywistością. Platon nie porusza sprawy osobowości Boga. Ale
jego pogląd na wszechświat w sposób logiczny prowadzi do monoteizmu
racjonalnego, który łącząc się z monoteizmem personalistycznym Biblii
otwiera cenne perspektywy przed chrześcijańską spekulacją teologiczną.
Dualistyczną strukturę tego platońskiego wszechświata, gdzie nakładają
się na siebie transcendentalny świat idei i świat zmysłowy, który jest tylko
odbiciem pierwszego, odnajdujemy w samym człowieku, w przeciwstawieniu
duszy i ciała. Ciało, materialne i nietrwałe, należy do świata zmysłowego,
w którym dusza uczestniczy, jeżeli można się tak wyrazić, tylko za pośrednic-
twem ciała. Prawdziwą ojczyzną duszy jest świat wyższy, dostępny umysłem.
Dusza tylko czasowo, wskutek upadku, a tym samym uwikłani a się w materię,
połączona jest z ciałem, które - według znanego określenia sformułowanego
przez szkołę pitagorejską — jest jej grobem: soma-sema. Powołaniem człowie-
ka jest wymknąć się światu materialnemu, aby jego istota duchowa, wyzwolo-
na z więzów ciała, mogła, wracając do swego źródła, połączyć się z tym, co
boskie.
Dusza jest ze swojej istoty nieśmiertelna. Istnieje wcześniej niż jednostka
fizyczna i przeżywa ją, ale w nieśmiertelności bezosobowej, która nie zatrzy-
muje nic z charakteru indywidualnego, jakim odznacza się człowiek w ciągu
swego ziemskiego życia. Natomiast do ludzi poprzez ich życie na ziemi należy
decyzja co do ich losu po śmierci. Muszą dokonać wyboru pomiędzy dobrem
i złem, czystym i nieczystym, to znaczy wyzwolić się od tyranii ciała albo się jej
poddać. Zależnie od tego, jak żyli, będą skazani na wieczne potępienie,
poniosą dłuższą lub krótszą karę oczyszczającą albo też dostąpią szczęśliwoś-
ci; na ogół dusze, chyba że wyjątkowo osiągnęły już mądrość doskonałą,
przechodzą reinkarnację: metempsychoza, podstawowe pojęcie pitagoreiz-
mu, przeniknęła również do filozofii platońskiej.
Religijna inspiracja platonizmu nie ulega wątpliwości. Poszukiwania inte-
lektualne ściśle się tutaj łączą z postawą, która jest pokrewna pobożności,
a raczej sama jest aktem pobożności: cała dusza, a nie tylko intelekt,
powołana jest do kontemplowania Prawdy i Dobra. To dążenie do czegoś
innego, do czegoś, co wykracza poza świat, na którym żyjemy, stanowi
centralny punkt platońskiej myśli: to właśnie jest mistycznym dążeniem
duszy religijnej. Tendencja mistyczna zarysowuje się sil niej - czerpiąc ponad-
to z innych źródeł niż sam początkowy platonizm - u duchowych spadkobier-
ców Platona, mianowicie w tak zwanej Średniej Akademii, którą zapoczątko-
wał w I wieku p.n.e. Anlioch z Asaklonu, kontynuował pod koniec I i w po-
czątkach IT wieku n.e. Plutarch oraz pod koniec II wieku Numenios z Apamei,
a jeszcze wyraźniej w neoplatonizmie III i IV wieku, którego najwybitniejszy-
mi przedstawicielami są Amoniusz Sakkas, Plotyn, Porfiriusz i Jamblich.
Jakkolwiek można by wskazać znaczne czasem różnice pomiędzy tymi
filozofami, te same pozostają zawsze: ogólny kierunek i podstawowe założe-
nia, a zwłaszcza to, z czego wyrastają inne aspekty systemu, to znaczy
realność świata duchowego. Źródłem wszystkich rzeczy jest Jedyny, Absolut-
ny, Nieskończony, to znaczy Bóg. Bóg przekracza wszystkie kategorie ludz-
kiego pojmowania i wymyka się wszelkim definicjom: jest nawet poza bytem.
Jest jednością i dobrem; wszelki inny atrybut, jaki próbowalibyśmy mu
nadać, okazuje się nieadekwatny. Z niego wyłonił się nus— intelekt, który jest
siedzibą idei i skąd z kolei wyłoniła się dusza świata. Z niej emanuje pewna
liczba mocy, a wśród nich dusza ludzka; ta przez ciąg upadków staje się
wreszcie materią, która jest niebytem, antytezą Boga, ciemnościami przeciw-
stawionymi światłości, złem. Człowiek, będąc duszą i ciałem, uczestniczy
w tej jedynej duchowej rzeczywistości, która jest Bogiem, ale również uczest-
niczy w materii. Jego zadaniem jest powrócić do Boga jako swego źródła,
wyzwalając swą duszę — która istniała przed ciałem i przetrwa je - od więzów
materii. Osiągnie to przez proces oczyszczenia i przez poznanie, które jest
kontemplacją Rozumu, a następnie Jedynego. Ale tego najwyższego stopnia
nie można osiągnąć samymi tylko ludzkimi siłami, nawet za cenę bardzo
daleko posuniętej ascezy. Trzeba objawienia z góry, wolnego aktu Boga, który
oświeca duszę i czyni ją zdolną do widzenia go i zjednoczenia się z nim przez
ekstazę. Na tym etapie, tylko wyjątkowo osiągalnym za życia, oswobodzona
dusza może już na tym świecie zaznać szczęśliwości. Sta wszy się bytem czysto
duchowym, człowiek uczestniczy również w pewnej mierze w boskiej potędze.
Opanowuje siły natury i nawet im rozkazuje. Zna przyszłość i posiada moc
czynienia cudów. Jest w pewnym sensie ubóstwiony, zanim jeszcze śmierć
cielesna, usuwając raz na zawsze ostatnie przeszkody, pozwoli mu stopić się
z Jedvnvm.
Platonizm w tej postaci, jaką przybrał w ostatnich stadiach swojej ewolucji,
odegrał ważną rolę w życiu pogaństwa grecko-rzymskiego. O ile zdołało ono
w pewnej mierze wypracować sobie jakąś teologię, której z początku zupełnie
było pozbawione, główne elementy zaczerpnęło właśnie z platonizmu. A ściśle
mówiąc, ci spośród wykształconych pogan - a było ich niemało w pierwszych
wiekach ery chrześcijańskiej — którzy nie chcą poprzestawać na skrupulat-
nym wypełnianiu tradycyjnych obrządków i starają się znaleźć dla nich
zadowalające uzasadnienie łącząc je z jakąś doktryną, wyrażają je w poję-
ciach albo Średniej Akadeinii, albo neoplatonizmu. Jest to charakterystyczny
rys umysłowości tej epoki. Przejawia ona skłonność do krytycyzmu, który
znalazł wyraz albo w epikureizmie, albo w cynizmie, a który w wielu
wybitnych umysłach z końca republiki przerodził się w dość mocno ugrunto-
wany sceptycyzm wobec spraw religii. Umysłowość tego okresu odznacza się
również pesymistycznym poglądem na naturę ludzką i wszechświat. Scepty-
cyzm utrzymuje się, ale zmienia, żeby tak się wyrazić, swoje zastosowanie:
ludzie przestają wierzyć nie w bogów, lecz w człowieka. Nie mają zaufania do
siebie samych, do zasobów swojej woli, wątpią w możliwość urządzenia sobie
własnymi środkami takiego życia, które warto by przeżyć. Coraz mniej ufają
też badaniom filozoficznym czy naukowym, beztrosko trzymającym się wyłą-
cznie dróg rozumu. Pragną uzyskać pewność i sądzą, że zdobyć ją mogą tylko
dzięki objawieniu pochodzącemu z nieba, dzięki poznaniu nadprzyrodzone-
mu. Mają oni wyostrzoną świadomość ludzkiej słabości, grzesznej natury
człowieka. Czują na sobie ciężar sił kosmicznych, astralnych, które kierują
losem jednostek, i chcieliby wymknąć się spod ich tyrańskiego wpływu.
Ulegają mrocznym urokom magii i astrologii. Wzdychają do wyzwolenia,
którego sami nie czują się na siłach uzyskać i które przynieść im może jedynie
pomoc ze strony sił potężniejszych niż te, które działają w świecie material-
nym. Człowiek, więzień swojego ciała, materii, przeznaczenia, chce zerwać te
pęta. Czuje w sobie pragnienie wieczności, pragnienie zbawienia. I zbawienie
to obiecuje mu mistyczna filozofia neoplatończyków, cała oddana w służbę
religii i sama będąca religią.
Prąd platoński, który wywierał tak ważny wpływ na myśl pogańską
w okresie tuż przed erą chrześcijańską i w jej początkach, odbiegł w bardzo
znaczny sposób od swojej pierwotnej idei i prawdziwych intencji swego
mistrza. Przede wszystkim po drodze wchłonął w siebie mnóstwo obcych
elementów. Mamy tutaj na myśli tę mniej lub więcej szczęśliwą syntezę
zapożyczeń z rozmaitych greckich szkół filozoficznych, jaką stanowi na
przykład eklektyzm Cycerona, lub też tak oczywiste u Plotyna i jego uczniów
połączenie elementów greckich i wschodnich. Wpływ Wschodu na wypraco-
wanie teolpgii pogańskiej okazał się decydujący; niezwykle ważną rolę
odegrał on również w przekształceniu dogorywającego pogaństwa, którego
prawdziwie żywotnymi elementami nie są już teraz stare kulty grecko-rzym-
skie, lecz kulty pochodzące z tak zwanych krajów barbarzyńskich, religie
wschodnie, a mówiąc dokładniej, kulty misteryjne.
KULTY MISTERYJNE
KULT CESARZY
KONTAKTY I KONFLIKTY
Rozdział 4
28. Pokłon Trzech Króli. Fragment reliefu zdobiącego sarkofag Adelfii; ok. 340 r.
29. Wjazd Chrystusa do Jerozolimy. Scena centralna na dolnym pasie dekoracji
sarkofagu Juniusza Bassusa w Grotach Watykańskich w Rzymie (pod bazyliką
Sw. Piotra); ok. 350 r.
30. Scena aresztowania Chrystusa (u góry) i sąd Piłata (u dołu). Relief na relikwia-
rzu z kości słoniowej; ok. 360—370 r.
31. Ukrzyżowanie Chrystusa. Relief
na drewnianych drzwiach bazyliki
Sw. Sabiny w Rzymie; ok. 430 r.
Stary Testament
33. Adam i Ewa w raju, między nimi Chrystus; po lewej stronie (małe postacie)
stworzenie Ewy. Fragment reliefowej dekoracji sarkofagu „teologicznego"; ok.
340 r.
34. Mojżesz przy krzewie gorejącym. Malowidło ścienne z synagogi w Dura Euro-
pos, Syria; ok. 230 r.
o pierwotny Kościół, tak i w przypadku świętego Pawła zagadnienie „żydow-
ski czy grecki" jest bez znaczenia. Postać tak skomplikowana jak święty
Paweł nie mieści się w tych schematycznych ramach. Ani jego posłannictwa,
ani psychiki nie można interpretować w sposób tak jednostronny. Nawet gdy
odrzucimy alternatywę i powiemy: żydowski i grecki,.nie obejmiemy jeszcze
całego bogactwa tej wyjątkowej indywidualności. Niemniej pewne jest, że jak
każda osobowość ulegał wpływowi środowiska i że samo to środowisko
złożone było z różnorodnych elementów. I właśnie w stosunku do tego całego
kontekstu należy czynić próby zrozumienia Pawła.
Niewiele nam wiadomo o przedchrześcijańskim okresie kształtowania się
osobowości Apostoła. W każdym razie wydaje się pewne, że początkowe
wykształcenie otrzymał w środowisku hellenistycznym, w rodzinnym Tarsie.
Według tego, co mówią same tylko Dzieje apostolskie, Paweł udał się nastę-
pnie, aby uzupełnić wykształcenie, do Jerozolimy, „do stóp Gamaliela". Listy
nic o tym nie mówią i można by się dziwić, że Paweł, tak przecież skory do
powoływania się na swoje szlachetne tradycje żydowskie i faryzejskie, o tym
znakomitym mistrzu nigdy nie wspomina. Może jego milczenie upoważnia nas
nie tyle do stanowczego wykluczenia jego pobytu na studiach w Jerozolimie,
ile do przypuszczenia, że nie przebywał tam długo. Pewne jest w każdym
razie, że wpływ metod rabinistycznej egzegezy i dialektyki głęboko naznaczył
myśl Pawła; najnowsze prace rzuciły pełne światło na to zagadnienie. A te
metody egzegezy i dialektyki stosowane były wyłącznie w Jerozolimie. Uzna-
wano je również w diasporze, której nie należy w sposób zbyt radykalny
przeciwstawiać judaizmowi palestyńskiemu, gdyż istniały między nimi ży-
wotne i silne związki. W obu kierunkach płynęły bardzo intensywne prądy
myślowe. Na każdym z tych obszarów dostrzegamy jednak dość odmienne ich
odcienie.
Paweł, który nawet po nawróceniu pozostał zasadniczo Żydem, wydaje
nam się przede wszystkim Żydem z diaspory. Prawdopodobnie znał język
hebrajski i aramejski, ale jego macierzystym językiem była greka. Po grecku
czyta Biblię i po grecku pisze listy. Jego klasyczne wykształcenie nie wydaje
się zbyt rozległe. Niemniej jednak dzięki znajomości języka greckiego nie
tylko zetknął się z retoryką i typami rozumowania, jakie wokoło szkół i pod
ich wpływem były w ogólnym obiegu, ale greka udostępniła mu pojęcia
właściwe hellenizmowi. Tars, o czym należy dobrze pamiętać, był dość
poważnym ośrodkiem intelektualnym. Jak możemy przypuszczać, Paweł
nigdy nie stykał się bezpośrednio z filozofami, ale musiał przynajmniej
słuchać ludowych mówców, którzy uważali się za przewodników sumień i na
placach publicznych głosili w formie diatryby zasady cynicko-stoickie, a tak-
że zachwalali daną regułę postępowania. Echo tych nauk można tu i ówdzie
uchwycić w zaleceniach moralnych, jakie zawarte są w listach Apostoła.
Paweł musiał też oglądać, zapewne okiem pełnym oburzenia, ale nie
obojętnym, pogańskie procesje przeciągające ulicami miasta. Tars bowiem
był także ważnym ośrodkiem religijnym. Uprawiano tam zwłaszcza kult
cesarza, kult, który bardzo wcześnie przyjął się w prowincjach wschodnich,
na obszarach dawnych monarchii hellenistycznych. Cesarz czczony tam był
jako Pan (Kyrios) i Zbawiciel (Soter): oba te określenia często pojawiają się
pod piórem Apostoła w zastosowaniu do Chrystusa. W Tarsie czczono poza
tym, jako opiekuńcze bóstwo miasta, wschodniego boga imieniem Sandan,
utożsamionego przez Greków z Heraklesem. Jak się wydaje, uosabiał on
wegetację roślinną, jej coroczną śmierć i zmartwychwstanie. Ponadto w tym
kosmopolitycznym porcie, który był jedną z bram do Azji i łączył Anatolię ze
światem semickim, kulty całego Wschodu stapiały się w wielokształtny
i żywotny synkretyzm. Nie mamy podstaw, aby twierdzić, że misteria ku czci
Sandana odprawiano w Tarsie w czasie, gdy przebywał tam Paweł. Natomiast
wydaje się, że - w ramach synkretyzmu - Sandan zbliżył się do innych bóstw
rolniczych, jak Tammuz, Adonis, Attys, bóstw, które również umierały
i zmartwychwstawały i których kult związany był z misteriami, a może nawet
zasymilował się z nimi.
Na pewno Paweł nie uczestniczył w żadnym z tych kultów i nie zetknął się
z nimi bliżej. Ale nie byłoby absurdem przypuszczać, że przyglądał się ich
ceremoniom publicznym i znał ich podstawowe pojęcia i terminologię. Wyda-
je się, że naprawdę trudno byłoby zrozumieć chrystianizm pauliński odrzuca-
jąc całkowicie religijność hellenistyczną, a dokładniej mówiąc, jej formy
wschodnie, kulty misteryjne, hermetyzm, systemy myśli gnostyckiej albo
pregnostyckiej. Znacznie słuszniej jest raczej tutaj niż w klasycznej filozofii
greckiej, która zresztą sama w tym czasie mocno przesycona była elementami
wschodnimi, szukać punktów porównania i ewentualnych wpływów.
I właśnie w związku z tym stawiano często szkole komparatystycznej
zasadniczy zarzut. Bowiem wielkie rozpowszechnienie się kultów misteryj-
nych w cesarstwie w II i III wieku i redakcja ksiąg hermetycznych w tej formie,
jaką dzisiaj znamy, są późniejsze od wystąpienia na widownię chrystianizmu,
zatem istnienie systemów gnostyckich wcześniejszych od gnozy chrześcijań-
skiej lub chrystianizującej w wieku II pozostaje hipotetyczne. Niektórzy
badacze twierdzili, że chronologia wskazuje, iż wpływy działały w kierunku
odwrotnym od tego, jaki sugerował komparatyzm: chrystianizm raczej wpły-
wy wywierał, niż im ulegał.
Jakkolwiek wpływ chrystianizmu na księgi hermetyczne istotnie wydaje się
bezsporny, to jednak nie jest wykluczone, że niektóre zawarte w nich nauki
wyrosły z podłoża przedchrześcijańskiego. Co do kultów misteryjnych, po-
wstały one znacznie wcześniej niż chrystianizm. Zdołały się już mocno
zakorzenić w basenie Morza Śródziemnego, zwłaszcza w jego części wschod-
niej, kiedy chrześcijaństwo rozpoczyna swoją działalność misyjną. Nawet
jeśli chodzi o Zachód, pierwsza fala, na przykład kultu Mitry, następuje
bezpośrednio po kampaniach rzymskich przeciwko Mitrydatesowi i przeciw-
ko piratom z Cylicji (ok. 67 r. p.n.e.).
Istniejąca do dzisiaj w Mezopotamii sekta mandajska, która odznacza się
bardzo wyraźnymi cechami gnostyckimi i której księgi dochowały się do
naszych czasów, też powstała prawdopodobnie wcześniej niż chrystianizm.
Mandaizm mógł więc, jak utrzymywali niektórzy uczeni, odegrać pewną rolę
w jego genezie, ale nie można tego stwierdzić z całą pewnością. Niemniej coraz
powszechniej uznaje się istnienie różnorodnych form pre- albo protognosty-
cyzmu co najmniej współczesnych początkom chrystianizmu. Na tym tle
wyraźniej zarysowuje się myśl Pawła, jej specyfika w stosunku do nauki
głoszonej przez Jezusa i do pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej.
Apostoł polemizuje czasem z herezjami typu gnostyckiego lub gnostycyzu-
jącego, których zgubnemu wpływowi ulegały niektóre z jego Kościołów.
W Koryncie są chrześcijanie, którzy nie wierzą w zmartwychwstanie, lecz
tylko w trwanie czysto duchowe.
W Kolosach Paweł piętnuje kult „żywiołów" kosmosu, to znaczy gwiazd.
Ale jego własna nauka nie jest wolna od rysów wyraźnie pokrewnych
gnostycyzmowi. Kosmologia i antropologia Pawła mieszczą się w perspekty-
wie dualistycznej. Wszechświat, podporządkowany mocom szatańskim,
właśnie owym elementom mniej lub więcej utożsamionym z bogami pogański-
mi, będącymi właśnie owymi „żywiołami", wydaje się zamkniętym obszarem,
gdzie ścierają się jego chwilowi władcy i Bóg, któremu przypadnie końcowe
zwycięstwo.
Celem, jaki Bóg wyznacza chrześcijaninowi, jest wyzwolenie się z mocy zła.
Człowiek powinien wyzwolić się od człowieka cielesnego, aby stać się czło-
wiekiem czysto duchowym. To przeciwieństwo między ciałem a duchem, nie
znane pierwotnemu judaizmowi, jest u Pawła sprawą podstawową; spokrew-
nią ono jego myśl z systemami gnostyckimi. Ten, kto osiągnął stan „duchowy"
(pneumatikoś), posiada zbawienną wiedzę — gnozę (gnosis) objawioną przez
Chrystusa.
Biorąc pod uwagę te podobieństwa, nie można jednak zapominać o różni-
cach, jakie dzielą Pawła od wszystkich myślicieli gnostyckich. Ci przeważnie
oddzielają Boga najwyższego - i odkupiciela - od stwórcy, czyli demiurga,
który zepchnięty zostaje do poziomu bóstwa podwładnego, nawet złośliwego.
Natomiast Bóg Pawła jest Bogiem jedynym Biblii, jest równocześnie stwórcą
i odkupicielem. Moc zła nad światem ani nie tkwi w samym akcie stworzenia,
ani nie jest następstwem zniżenia się pierwiastka boskiego do materii:
dualizm Pawła wcale nie zawiera się w porządku rzeczy, stanowi w nim coś
tylko przypadkowego; jest, można by powiedzieć, pewnego rodzaju dygresją
w Bożym planie. Odkupienie, którego sprawcą jest Chrystus i które dokona się
u kresu czasów, nie ma na celu poprawienia lub unieszkodliwienia dzieła
złego boga. Odkupienie jest kontynuacją linii aktu twórczego, jest jak gdyby
drugim stworzeniem świata. Nabiera ono wymiarów naprawdę kosmicznych,
ponieważ ma na nowo doprowadzić cały skażony upadkiem grzesznej natury
ludzkiej świat do jego pierwotnej doskonałości. Rygoryzm monoteizmu żydo-
wskiego i zasadniczy optymizm Biblii wyznaczają dualizmowi Pawła wyraź-
ne granice.
To mistyczne połączenie dokonuje się dzięki łasce Bożej, która rodzi wiarę.
Ale wiara ugruntowuje się przez obrzędy; jednocząc wiernego z Kościołem,
umacniają one równocześnie tę pewnego rodzaju współistotowość z Chrystu-
sem, którego ciałem [mistycznym] jest Kościół. Chodzi tutaj przede wszystkim
0 chrzest, którego praktyka, równie dawna jak sam Kościół, została zapoży-
czona wprost z judaizmu i który normalnie towarzyszył obrzezaniu prozeli-
tów, nie zaś o rytualne ablucje, występujące w całym judaizmie (także w jego
bardziej zamkniętych ugrupowaniach, jak esseńczycy), a różniące się od
chrztu tym, że były powtarzane. Praktykowały go ponadto rozmaite sekty
żydowskie, między innymi sekta Jana zwanego Chrzcicielem, który przepo-
wiadał przyjście królestwa i głosił „chrzest pokuty dla odpuszczenia.grze-
chów". Ponieważ sam Jezus ochrzczony został przez Jana, przede wszystkim
w jego chrzcie szukać należy genezy rytuału chrześcijańskiego. Jest on
rytuałem oczyszczającym i ma znaczenie pokutne i eschatologiczne: jest
oznaką skruchy, jeśli nie właściwym sposobem uzyskania przebaczenia, które
prowadzi do królestwa. Ale jest również, jak chrzest Jana i chrzest prozelitów,
rytuałem przyjęcia: jest pieczęcią wiary i oddziela wybranych od niewier-
nych.
Odrębność chrztu chrześcijańskiego polega na tym, że udziela się go w imię
Jezusa, i to zdaje się od początku. Stwarza to ścisłą więź przynależności
pomiędzy wiernym a Chrystusem. Myśl ta nabiera u Pawła szczególnej mocy
1 znaczenia, którą podkreśla formuła „ochrzcić dla Chrystusa" albo ,,w
Chrystusie" (eis Christon). Nie jest to już tylko przynależność, ale połączenie
się, asymilacja chrześcijanina ze Zbawicielem. Ściślej mówiąc, ochrzczony
staje się w ten sposób uczestnikiem śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
Paweł jasno to wykłada w jednym z ustępów Listu do Rzymian: „Jakżeż my
wszyscy, którzy umarliśmy dla grzechu, mielibyśmy jeszcze żyć w nim? Czyż
nie wiecie, że wszystkich nas, których przez chrzest zanurzono w Chrystusie
Jezusie, w Jego śmierci zanurzono? Pogrzebano nas z nim razem dzięki
zanurzeniu w śmierci i dlatego, abyśmy-wzorem Chrystusa zmartwychwsta-
łego dzięki chwale Ojca - i my postępowali według zasad nowego życia. Jeśli
bowiem jak szczep zrośliśmy się z podobieństwem Jego śmierci, to tak samo
zrośniemy się z Jego zmartwychwstaniem. Wiemy o tym, że stary nasz
człowiek został z nim współukrzyżowany, aby zniszczyć ciało, które było
własnością grzechu, i abyśmy nie byli w niewoli grzechu. Ten bowiem, kto
umarł, wolny jest od grzechu. Jeżeli zaś umarliśmy z Chrystusem, wierzymy,
że również żyć z Nim będziemy. Wiemy, że zmartwychwstały Chrystus nie
umiera już więcej i śmierć nie ma już nadal nad Nim żadnej władzy." 1 1
Chrzest, w taki sposób związany ze śmiercią i,zmartwychwstaniem Chrys-
tusa, odtwarza je symbolicznie na osobie wiernego. W Liście do Kolosan jest
to bardzo wyraźnie powiedziane: „Z Nim jesteście pogrzebani przez chrzest.
Z nim też razem zostaliście wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga, który
wskrzesił Go z martwych." 1 2 Trzeba pamiętać, że pierwotny chrzest chrześci-
jański udzielany był przez zanurzenie: zejście do basenu chrzcielnego, podob-
nie jak do grobu, symbolizowało śmierć, wynurzenie się z wody wyobrażało
zmartwychwstanie. Rytuał stanowił podwójne wyzwolenie: od grzechu i od
śmierci, która jest jego następstwem. W podobny sposób mystes Attysa,
schodząc do grobu, aby tam przyjąć krwawy chrzest taurobolium, wychodził
stamtąd z przekonaniem, że czeka go ta nieśmiertelność, którą jego bóg
uzyskał już przed nim; był on, jak głosi pewien napis (co prawda dość późny
i zdradzający może wpływ chrześcijaństwa), in aeternumrenatus.
Chociaż wiadomości nasze o liturgii misteriów wschodnich są bardzo
skąpe, ogólnie biorąc wydaje się rzeczą pewną, że właśnie przez symboliczne
utożsamienie rytualne z męką bóstwa obiecywała ona wtajemniczonemu
zbawienie i życie wieczne. Apulejusz w swoim romansie obyczajowym Meta-
morfozy dostarcza nam na ten temat cennych wskazówek. Jego bohater,
Lucjusz, którego nieudolne czary zamieniły w osła, uzyskuje ludzką postać
dzięki interwencji Izydy. Poświęca się odtąd służbie bogini i daje się wtajem-
niczyć w jej misteria. Pierwszym rytuałem wtajemniczenia jest chrzest,
w czasie którego odprawiający ceremonię kapłan oznajmia neoficie, że
bogowie mu przebaczają. Punktem kulminacyjnym jest symboliczna śmierć
i zstąpienie do piekieł: Lucjusz, jak powiada, dotyka granic śmierci, staje na
progu Prozerpiny i powraca następnie na światło dnia, „przeniesiony poprzez
wszystkie żywioły", to znaczy strefy planetarne, zapewne aby dotrzeć do
nieśmiertelności niebiańskiej. Całe to święte widowisko dokonuje się ad
instar voluntariae mortis et precariae salutis, na podobieństwo dobrowolnej
śmierci i zbawienia uzyskanego przez łaskę. Czujemy pokusę, aby w tych
sformułowaniach dopatrywać się ech chrześcijaństwa. Ale chrystianizm nie
odegrał tu żadnej roli: jest rzeczą nieprawdopodobną, aby Apulejusz mimo-
wolnie ulegał jego wpływowi czy też świadomie z niego czerpał. Przemawia
tutaj autentyczny duch misteriów Izydy. A symbolizm tego fikcyjnego zstą-
pienia do piekieł przypomina dość dokładnie sens, jaki chrztowi nadaje
Paweł.
Skutki chrztu podkreśla i utwierdza,wieczerza, czyli eucharystia. To, co
Dzieje apostolskie nazywają łamaniem chleba, staje się od początków istnie-
nia Kościoła centralnym elementem jego życia liturgicznego. Zaczerpnięty
z domowego obyczaju żydowskiego, rytuał ten, w swojej istocie jednoczący,
symbolizuje i umacnia braterską łączność uczestników. Jezus, jak się wydaje,
chętnie odprawiał go w gronie swoich uczniów. Podczas ostatniego posiłku,
jaki z nimi spożył, w mistyczny sposób ukazał jego związek ze swoją bliską już
śmiercią, czyniąc łamany chleb symbolem swojego ciała, które miało zostać
wydane i umęczone. Również potem, przy innych okazjach, Zmartwychwsta-
ły ukazuje się wiernym podczas wspólnych posiłków. Toteż ilekroć chrześci-
janie powtarzają ten znajomy rytuał, odczuwają w sposób szczególnie inten-
sywny niewidzialną obecność Mistrza. Tak wyjaśnia się atmosfera żarliwej
radości, jaka towarzyszy temu obrzędowi, obrzędowi dziękczynienia, eucha-
rystii. Jednocześnie bowiem jest to przypomnienie i Ostatniej Wieczerzy,
i wszystkich posiłków spożywanych wraz z Jezusem, ale również, i może
przede wszystkim, jest to antycypacja posiłku mesjańskiego, do którego
uczniowie zasiądą z Chrystusem w radości królestwa i którego tak żarliwie
oczekują.
W nauce Pawła eucharystia wykazuje w stosunku do tego, co wiemy
o pierwotnej wieczerzy, wiele rysów swoistych. Ma ona przede wszystkim
przypominać o ostatnim posiłku, jaki Jezus spożył z uczniami. Jezus wyraźnie
ją ustanowił, przy tej okazji rozkazując swoim uczniom powtarzać ten rytuał:
,,To czyńcie na moją pamiątkę." 1 3 Ponieważ odprawiony wówczas przez
Mistrza obrzęd pozostaje w związku z jego zbliżającą się śmiercią, jako
pewnego rodzaju antycypacja jego odkupieńczej ofiary, jest to również figura
jego śmierci, podobnie jak jej zapowiedzią jest ofiara z baranka paschalnego,
w której tradycja chrześcijańska dopatrywała się jednocześnie obrazu wie-
czerzy i Kalwarii: „Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza
Pascha." 1 4 „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie z tego kielicha,
głosicie śmierć Pana do czasu, aż On przyjdzie." 15
Ale kryje się w tym coś więcej niż przypomnienie i symbol. Eucharystia jest
bowiem nie tylko znakiem, ale i narzędziem mistycznej wspólnoty wiernych
między sobą i z Chrystusem. Podobnie jak chrzest, ale w sposób jeszcze
wyrazistszy, łączy ona wiernych z Kościołem, Chrystusowym ciałem. „Ponie-
waż jest tylko jeden chleb, więc tworzymy jedno ciało, chociaż jest nas wielu,
bo wszyscy spożywamy wspólnie ten sam chleb." 1 6 A także: „Czy kielich
błogosławieństwa, który błogosławimy, nie jest udziałem we Krwi Chrystusa?
17
Czy chleb, który łamiemy, nie jest udziałem w ciele Chrystusa?" A zatem
spożywając postaci eucharystyczne wierny nie tylko umacnia swoją spójnię
z braćmi w „mistycznym ciele" Chrystusa, to jest w Kościele; przyswaja on
sobie substancję duchową Chrystusa uwielbionego: „Ktokolwiek zatem nie-
godnie spożywa chleb lub pije z kielicha Pana, ten będzie odpowiadał za
spożywanie Ciała i Krwi Pana[...]. Kto bowiem spożywa i pije niegodnie,
18
ściąga na siebie wyrok potępienia." Paweł nie waha się uznać tych święto-
kradzkich komunii za przyczynę wypadków choroby i śmierci, jakie zdarzają
się w Kościele. Reguły, jakie ustanawia dla tych , którzy biorą udział we
wspólnym posiłku, zdradzają troskę, aby nie dopuścić do pożałowania god-
nych występków: „Każdy bowiem w czasie wieczerzy zabiera się najpierw do
własnego jedzenia, a skutek jest taki, że gdy jeden jest [jeszcze] głodny, drugi
już jest nietrzeźwy." Ale przede wszystkim wyraża się w nich pewność, że
Wieczerza Pańska różni się zasadniczo nawet od związanych z kultem agap,
z których wyrosła, i Paweł stara się, aby o tym nie zapominano: „Czy nie macie
domów, aby tam jeść i pić?" 1 9 „Jeśli ktoś jest głodny, niech się naje w domu,
abyście przez wasze wspólne zebrania nie ściągali na siebie kary [Bożej]."20
Jest faktem stwierdzonym, że uczty związane z kultem były zjawiskiem
częstym i zazwyczaj towarzyszyły ofiarom w pogaństwie starożytnym,
a szczególnie w kręgu religii misteryjnych. Chrześcijański pisarz Firmikus
Maternus przekazał nam formułę liturgiczną cytowaną już w lekko zmienio-
nej postaci przez Klemensa Aleksandryjskiego, którą wypowiadali wtajemni-
czeni w misteria frygijskie: „Jadłem przy wtórze bębenka, piłem przy cymba-
łach, stałem się wtajemniczonym Attysa." Nie wiemy dokładnie, co składało
się na taką ucztę. Pewne jest tylko, że był tam i pokarm stały, i napój. Firmikus
Maternus uważa to za rodzaj naśladownictwa i parodii eucharystii. Nazywa
to „jadem morowej trucizny" i wzywa tych, którzy padli jej ofiarą, aby szukali
innej „strawy, która daje zbawienie i życie [...], chleba Chrystusowego
i kielicha Chrystusowego." Wtajemniczenie mitraistyczne również obejmo-
wało posiłek złożony z chleba i wody. Justyn Męczennik (zwany też Filozo-
fem), ukazując zewnętrzne podobieństwo tego rytuału do eucharystii, widzi
w nim dzieło „złych demonów, które w misteriach Mitry naśladowały ten
obrzęd".
Paweł również przeprowadza porównanie pomiędzy wieczerzą chrześcijań-
ską a kultowymi ucztami pogaństwa, które jego zdaniem odbywają się ku
czci demonów; „Nie chcę zaś, abyście mieli coś wspólnego z demonami. Nie
możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów. Nie możecie zasiadać przy
stole Pana i przy stole demonów." 21 Trudno nam ustalić, jakie znaczenie miały
uczty pogańskie dla ich wyznawców. W stadium rozwoju, do jakiego doszły
omawiane kulty, to znaczy pogaństwo klasyczne czy też religie misteryjne, nie
ma mowy o teof agii we właściwym tego słowa znaczeniu, o spożywaniu boga —
zazwyczaj pod postacią złożonego w ofierze zwierzęcia — jakie występuje we
wcześniejszych stadiach ewolucji religijnej świata antycznego. Niemniej
wydaje się rzeczą pewną, że spożywając pokarm uważany za święty uczestni-
cy obrzędu mieli poczucie, że jednoczą się z potęgą nadnaturalną, że w pe-
wien sposób wchodzą w związek z bóstwem, że mają jakiś udział w jego
istocie.
Byłoby absurdem przypuszczać, że Paweł świadomie ukształtował swoją
interpretację męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa oraz swoją naukę
o sakramentach na podobieństwo jednego czy wielu prototypów pogańskich.
Odrzuca on z całą stanowczością wszelką formę synkretyzmu. Kulty misteryj-
ne mógł znać jedynie z zewnątrz. Nie można tu więc mówić o pokrewieństwie
bezpośrednim, jak myśleli niektórzy skrajni komparatyści, lecz jedynie o po-
krewnej inspiracji ogólnej, o pewnej analogii, jeśli chodzi o atmosferę i per-
spektywę. Przede wszystkim, jak już zaznaczyliśmy, centralna w nauce Pawła
idea mistycznej integracji wiernych ze zbiorowością, integracja, która jest nie
tylko narzędziem zbawienia, ale również ciałem Pana, nie ma, o ile stan naszej
wiedzy pozwala sądzić, odpowiednika w znacznie bardziej indywidualistycz-
nej tendencji misteriów: wyznawcy Mitry czy też Attysa nie tworzą Kościoła
w tym sensie, jakie temu określeniu nadaje Paweł.
3
41. Głowa proroka Ezdrasza. Fragment malowidła ściennego z synagogi w Dura
Europos, Syria; ok. 230 r.
oni dostąpili jedynego prawdziwego objawienia, że tylko oni znają słuszne
zasady życia. Głoszą naukę, której każdy punkt polemiści pogańscy szczegó-
łowo rozpatrzyli i potępili jako absolutnie nieprzyswajalny dla umysłu
człowieka wykształconego.
Podstawowym ich dogmatem jest monoteizm. Tymczasem nawet ci myśli-
ciele pogańscy, którzy są najbliżsi idei monoteistycznej, nie chcą posunąć się
tak daleko jak tradycja judeochrześcijańska i głosić albo że bogowie pogańscy
w ogóle nie istnieją, albo że są to demony. Oczywiście uznają Boga najwyższe-
go, ale nie pojmują, że mógłby być jedyny. Jego zdecydowana wyższość nie
tylko nie wyklucza, ale nawet wymaga, aby był otoczony innymi istotami
boskimi, poprzez które sprawuje swoją wszechmoc; są to bóstwa etniczne,
„etnarchowie", jak nazywa ich Julian, i słusznie należy się im cześć. Polemiści
atakują antropomorfizm, który chrześcijanie odziedziczyli po Biblii żydow-
skiej i który w pogaństwie jest cechą właśnie bóstw podrzędnych, gdy
tymczasem Bóg najwyższy jest tam pojmowany jako czysty duch, bez ciała,
bez kształtu i bez namiętności.
A zresztą monoteizm chrześcijański jest czysto teoretyczny. Wyłom czyni
w nim dogmat chrystologiczny. Celsus wyładowuje całą swoją złośliwość na
idei wcielenia. Czyż Bóg musiał przyjść na ziemię, aby poinformować się
o sprawach ludzkich? Czy chcąc zaprowadzić w nich porządek musiał
posłużyć się człowiekiem? Jego wszechwiedza i wszechmoc zostają więc
zakwestionowane. Cierpienia i śmierć Chrystusa nie dają się pogodzić z boską
naturą, jaką chrześcijanie mu przypisują. Bóg nie ma syna, oświadcza
Porfiriusz, który jednocześnie odrzuca naukę Jana o Logosie. Również Julian
nie uznaje tego „drugiego Boga", przytaczając ustępy z Biblii dotyczące
jedności Bożej. Jedność tę podważają również nauki odnoszące się do szatana.
Dlaczego wszechmogący Bóg miałby cierpieć obecność przeciwnika, którego
Nowy Testament przedstawia jako „księcia tego świata"? Zasadnicza sprze-
czność, jaką ukazuje czwarta Ewangelia pomiędzy światłością a ciemnościa-
mi, prawdą a fałszem, złem a dobrem, wydaje się Porfiriuszowi deformacją
rzeczywistości i ubliżaniem Bogu. Pojęcie, jakie tworzą sobie o stosunku
pomiędzy Bogiem a światem polemiści pogańscy, jest krańcowo różne od tego,
co głosi chrystianizm. Według chrystianizmu, tylko Bóg jest wieczny i dosko-
nały. Stworzył świat wydobywając go z nicości i zniszczy go znowu, gdyż
świat jako całość zgrzeszył z chwilą upadku człowieka. Natomiast, zdaniem
myślicieli pogańskich, nie stworzonym kosmosem włada niezmienny porzą-
dek. Kosmos jest wieczny, gdyż uczestniczy w istocie boskiej. Ludzkość jest
tylko małą częścią tego uporządkowanego świata i powszechnej natury.
Chrystianizm głosi przeciwnie, że świat istnieje wyłącznie jako teren działa-
nia człowieka i że dla niego został stworzony. Tej antropomorficznej koncep-
cji przeciwstawia się kosmiczny pogląd filozofii greckiej. Na chrześcijańskie
twierdzenie o Bożej wszechmocy Celsus odpowiada, że Bóg nie może czynić
ani zła, ani dobra, ani chcieć tego, co jest sprzeczne z naturą. Jest związany
z niezmiennym porządkiem wszechświata, nie może go zmienić ani zawiesić
jego praw przez te samowolne interwencje, które chrześcijanie zowią cudami.
Cuda, jakie czynili niektórzy cudotwórcy pogańscy, wynikają z wyjątkowo
przenikliwej znajomości praw natury; w interpretacji chrześcijan, przeciw-
nie, cud jest dowodem Bożej mocy, zdolnej odnieść tryumf nad naturą i jej
prawami.
Jeżeli przeznaczeniem świata jest zniknąć, widocznie został on stworzony
jako niedoskonały. Można jeszcze uznać, że sprawy ludzkie uległy dezorgani-
zacji i że powinny zostać naprawione. Ale sprawy boskie utrzymują wieczyś-
cie ład, jakim odznaczały się od początku. Są one raz na zawsze niezmienne
i podporządkowane prawu doskonałemu. Nie może nastąpić koniec świata
ani tym bardziej zmartwychwstanie umarłych. To jest właśnie punkt nauki
chrześcijańskiej najbardziej obcy umysłowości greckiej, jak to już wynika
z przemowy Pawła do Ateńczyków18 i wywołanych przez nią wrogich reakcji.
Spirytualistyczna filozofia pogańska głosiła nieśmiertelność duszy. Zmar-
twychwstanie ciał uważała za niemożliwe, jako sprzeczne z naturą. Przezna-
czeniem ciała, które jest materialne, jest zginąć i w tej sprawie Bóg, jak zresztą
i nikt inny, nie mógłby powstrzymać porządku rzeczy. Porfiriusz, krytykując
wiarę chrześcijańską, zadaje ironiczne pytanie, co by się stało w takim
przypadku: człowiek tonie w katastrofie morskiej, jego ciało pożerają ryby,
ryby zostają zjedzone przez rybaków, ci giną i pożerają ich psy, po czym psy
zdychaj ą i staj ą się żerem sępów; czy po takiej wędrówce ciało owego rozbitka
zdoła się ocalić i zmartwychwstać? Poza tym ten, kto wierzy, że człowiek,
i jedynie człowiek dozna dobrodziejstwa owego dziwacznego zmartwych-
wstania, zapomina, że człowiek jest tylko częścią wielkiej całości i że jego los
został nierozdzielnie związany z losem kosmosu. Domaganie się, aby człowiek
traktowany był wyjątkowo, jest uroszczeniem równie absurdalnym, jak
wiara, że dostąpiło się odrębnego objawienia. „Zgodnie ze swym zwyczajem,
Celsus kpi z Żydów i chrześcijan, porównując jednych i drugich do gromady
nietoperzy, do mrówek wypełzających z mrowiska, do żab zebranych wokół
bagna, do robaków zgromadzonych w kałuży, spierających się między sobą
o to, kto z nich jest największym grzesznikiem, i twierdzących: «To nam Bóg
wszystko odkrywa i przepowiada, to o nas troszczy się i zabiega, lekceważąc
cały świat, nie zajmując się ruchem gwiazd i wielką ziemią, do nas posyła
ciągle swych wysłanników, zatroskany o to, byśmy połączyli się z nim na
zawsze.» W jego przedstawieniu jesteśmy podobni do robaków, które mówią:
«Bóg istnieje, my zaś zajmujemy drugie miejsce po nim, a jesteśmy zupełnie
podobni do Boga. Wszystko jest nam podległe: ziemia, woda, powietrze,
gwiazdy; wszystko istnieje dla nas, wszystko jest na nasze usługi.»I powiada-
ją dalej te robaki, czyli niby my: «Ponieważ istnieją między nami grzesznicy,
Bóg sam przybędzie albo ześle swego syna, aby wydać na płomienie niespra-
wiedliwych, a my będziemy mieli z nim życie wieczne.» Od siebie zaś Celsus
dorzuca: «Łatwiej znieść takie głupstwa, gdy rozprawiają o nich robaki
i żaby, niż kiedy mówią tak Żydzi i chrześcijanie.*" 19
Chrześcijański dogmat odkupienia, odkupienia, ku któremu zmierza nie
tylko cała historia ludzkości, lecz wszystko, co stworzone, staje się celem
równie ostrej krytyki. Umysł grecki nie jest w stanie pojąć, że dla tego dzieła
odkupienia Bóg przybiera ludzką postać, to znaczy zaznaje niesłychanego
poniżenia. A jeżeli owo odkupienie miało się już dokonać, dlaczego nastąpiło
tak późno? Dlaczego wieść o zbawieniu ogłoszona została w tak zapadłym
kącie świata, wśród małego narodu żydowskiego? Dlaczego grzesznikom
dano pierwszeństwo przed sprawiedliwymi? Jeśli Bóg nie mógł przeszkodzić
męce swego syna, nie jest wszechmogący; jeżeli natomiast nie zechciał jej
przeszkodzić, widocznie męka Jezusa zgodna jest z porządkiem rzeczy. Kto
twierdzi, że Bóg posłał swego syna, gdyż działał pod wpływem gniewu i chciał
ukarać bezbożników, ten przypisuje Bogu czysto ludzkie uczucia. Takim
samym błędem jest zapowiedź sądu ostatecznego, gdzie objawi się mściwość
Boga; gdyż - mówi Celsus - „Bóg nie gniewa się na ludzi, tak jak nie gniewa się
na małpy i muchy". 2 0
SPRZECZNOŚCI I POKREWIEŃSTWA
OBRONA CHRZEŚCIJAŃSKA
APOKALIPTYKA
APOLOGETYKA
KRYTYKA POGAŃSTWA
Jednakże nas interesuje u apologetów obu rodzajów nie tylko to, co oni
myślą i mówią o filozofii. Poprzez mowy obrończe, jakie jedni i drudzy
wygłaszają na rzecz chrześcijaństwa, wysuwają oni zagadnienie ogólniejsze,
sprawę stosunków pomiędzy Kościołem a społeczeństwem starożytnym. W tej
dziedzinie przeciwieństwa, jakie zachodzą pomiędzy nimi, gdy chodzi o filo-
zofię, zacierają się, a nawet prawie całkowicie zanikają. Można powiedziecie
oba kierunki łączą się ze sobą w jednakiej krytyce swojego otoczenia, krytyce
mniej lub więcej rozwiniętej, a także mniej lub więcej gwałtownej, w zależ-
ności od temperamentu pisarza; ale motywy i ogólne kierunki tej krytyki są
u wszystkich prawie jednakowe.
Krytyka środowiska pogańskiego to przede wszystkim atak na jego wiarę,
której bezsens i sprzeczności apologeci nicują na wszystkie strony. „Jedno
nam tylko możecie zarzucić, że nie czcimy•- pisze Justyn - tych samych co wy
bogów [...]. Że zaś te same rzeczy tutaj uchodzą za bogów, gdzie indziej za
zwierzęta, a znowu gdzie indziej za bydlęta ofiarne, wiecie doskonale." 21
Temat ten nieustannie wraca pod piórami apologetów; jest on zapożyczeniem
z literatury żydowskiej, przede wszystkim wrogiej pogaństwu literatury
judeoaleksandryjskiej, ale podejmuje również pewne argumenty, którymi
posługiwali się sami filozofowie pogańscy krytykując religię ludu.
Z tego względu warto poświęcić trochę uwagi stanowisku, jakie Kościół
starożytny zajął wobec mitologii. Jest ono zdecydowanie wrogie. Kościół nie
uznaje żadnego kompromisu pomiędzy prawdą a fałszem. Ale to potępienie
tradycyjnych bóstw, mające za punkt wyjścia monoteizm, mogło być rozmai-
cie motywowane.
Kościół starożytny w tej dziedzinie, jak w wielu innych, przyjął spuściznę,
jaką przekazał mu judaizm. Zaczyna od przyjęcia nie zmienionej koncepcji,
którą w tej materii głosiła Biblia i którą rozwinęła apologetyka judeoaleksan-
dryjska: bogów pogańskich po prostu należy identyfikować z ich wizerunka-
mi. Mają to tylko istnienie, jakim obdarza ich artysta lub rzemieślnik, twórca
posągu. Psalmista i prorok do woli szydzą i z bezsilności tych rzekomych
bóstw, i z głupoty ludzi, którzy sami je stworzyli, a teraz czczą je i domagają
się ich pomocy i opieki: „Złotem i srebrem są bożki pogan, są dziełem ręki
człowieka. Mają usta, ale nie mówią, mają oczy, ale nie widzą, mają uszy, ale
nie słyszą."22 „Narąbał sobie [człowiek] drzewa cedrowego, wziął drzewa
cyprysowego i dębowego - a upatrzył je sobie między drzewami w lesie [...].
Jedną połowę spala w ogniu i na rozżarzonych węglach piecze mięso; [...]
Z tego zaś, co zostanie, czyni swego boga, bożyszcze swoje, któremu oddaje
pokłon i pada na twarz, i modli się mówiąc: «Ratuj mnie, boś ty bogiem
moim!»" 2 3
Ten sam temat powtarza się w Nowym Testamencie i u apologetów. Paweł
w przemówieniu do Ateńczyków, jakie wkładają mu w usta Dzieje apostol-
skie, miał się wyrazić: „Będąc więc z rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że
bóstwo podobne jest do złota, srebra czy kamienia, wytworu ręki czy myśli
ludzkiej." a4 W liście do wiernych w Rzymie tak mówi o poganach: „Uważając
się za mądrych, stali się głupimi. Chwałę nieśmiertelnego Boga zamienili na
wyobrażenia przedstawiające śmiertelnego człowieka, ptaki, czworonogi
3
i płazy."- List do Diogneta, powtarzając myśl rozwiniętą już przez Filona,
który stwierdzał identyczność substancji pomiędzy bożkiem a byle jakim
pospolitym naczyniem, nie wyłączając „tych, których najchętniej używa się
w nocy", wyśmiewa te osobliwe bóstwa: „Czyż ten kamień nie jest podobny do
tego, po którym się stąpa? Inny zaś, to spiż, nic nie lepszy od tego, z którego
zrobione są na nasz użytek naczynia [...]. Czyż naczynia, będące dziś z tej
samej materii, nie mogłyby być uczynione na podobieństwo tamtym [boż-
kom], gdyby się dostały -w ręce tych samych artystów? Czy to wszystko, co wy
czcicie, nie mogłoby się przez ludzi znów stać naczyniami, do innych naczyń
podobnymi?" 26
Te upraszczające sprawę zarzuty, które' później, o ironio losu, z kolei
kierowane będą pod adresem chrześcijańskiego kultu obrazów i posągów,
dotyczą w gruncie rzeczy tylko najbardziej wątpliwej formy ludowej poboż-
ności i nieodłącznego od niej fetyszyzmu. Na próżno odpierali je poganie
oświeceni, przypominając, że wyobrażenie jest tylko namacalnym symbolem
siły nadprzyrodzonej i że nie należy sprowadzać owej siły do kształtów, jakie
nadaje jej ludzka pobożność. Między innymi Julian Apostata w gorącym
przemówieniu w obronie kultu wizerunków tworzy, w słowach zaczerpnię-
tych zresztą po części ze starszych autorów, pewnego rodzaju teorię bałwo-
chwalstwa: „Podobizny ich bowiem [...] ustawili nam ojcowie jako znaki
obecności bogów, nie po to abyśmy je za bogi uważali, lecz abyśmy z ich
pomocą bogom służyli [...]. Spoglądając zatem na bogów posągi, nie powinniś-
my ich uważać ani za odłamy kamienia lub drewna, ani za same bóstwa." 27
Można się zresztą zastanawiać, czy tak ironicznie traktując i potępiając
jedną z form pogańskiego kultu autorzy żydowscy i chrześcijańscy nie padają
ofiarą własnych argumentów. Mamy prawo to podejrzewać, gdy widzimy, że
ich krytyka bałwochwalstwa rozwija się w dwóch innych kierunkach, które
czasem współistnieją, a czasem wiążą się nawet dość ściśle, choć nie zawsze
logicznie, z wyżej omówionym kierunkiem. Justyn Męczennik, przypomniaw-
szy, „jak to często, dzięki swej sztuce [ludzie] najpospolitszych naczyń wygląd
tylko zmieniają i kształt im nadają odmienny, a potem nazywają je bogami",,
dodaje: „Nie przypuszczamy bowiem, by Bóg miał tę postać, jaką ku czci jego.
według ich zdania, odtworzyć się starano. Mają raczej te bożyszcza imiona
i kształty owych złych demonów, które się ongi jawiły."" 8
Bogowie wcale nie utożsamiają się ze swoimi wizerunkami, a zatem byt ich
nie jest realny, nie są to wszakże, jak wyobrażają sobie poganie, istoty
dobroczynne, lecz diabły. Święty Paweł powiada wyraźnie: „Lecz stwier-
dzam, że poganie składają ofiary demonom, a nie Bogu." 29 Te złe duchy,
sprawcy gorszących czynów, jakie mitologia przypisuje bogom, a nawet
samemu Zeusowi, cudzołożnikowi i ojcobójcy, są to po prostu upadłe anioły,
o których wspomina Biblia, oraz ich potomstwo. „Tymczasem aniołowie
rozkaz ten przekroczyli* upadli, kojarząc się z niewiastami, i spłodzili potom-
stwo, którym są tak zwane demony (...]. Morderstwa, wojny, cudzołóstwa,
rozwiązłość i wszelką niegodziwość rozsiali wśród ludzi.""' Istnieje ponadto
związek pomiędzy tymi demonami, upadłymi aniołami, a gwiazdami, a wtedy
pogaństwo można uznać za kult gwiazd albo, jak to określa święty Paweł, kult
„żywiołów" świata. Z tą chwilą nie ma już mowy o wyśmiewaniu bezsilności
bogów pogańskich; starożytny Kościół nie podaje w wątpliwość szkodliwego
działania tych diabelskich istot oraz skuteczności astrologii. Odkupienie ma
za cel właśnie uwolnienie ludzkości, a wraz z nią całego wszechświata, od
tyranii żywiołów i potęg kosmicznych.
Obok tej interpretacji, której źródeł należy szukać w Biblii i polemikach
judeoaleksandryjskich, pojawia się inna, pochodząca wprost od myśli grec-
kiej. Mowa tutaj o euhemerystycznej interpretacji mitologii i kultu pogań-
skiego. Cieszyła się ona w Kościele dość znacznym wzięciem.
Euhemer, myśliciel grecki z IV wieku p.n.e., głosił, że bogowie są to ludzie,
przeważnie władcy, którzy żyli w zamierzchłych epokach historii ludzkości
i że bojaźń albo wdzięczność innych ludzi wyniosła ich do niebios. Tę teorię
religioznawczą, racjonalistyczną w swoim duchu, skwapliwie podchwycili
pisarze chrześcijańscy, gdyż dawała im ona bardzo skuteczną broń w walce
z pogaństwem. Seria pism polemicznych, jakie powstały pomiędzy Tertulia-
nem a świętym Augustynem, najwyraźniej czerpie natchnienie z euhemeryz-
mu. Na przykład Minucjusz Feliks, powołując się na świadectwo Euhemera
i jego uczniów, podpisuje się pod ich wnioskami: „Euhemerus wyjaśnia, że dla
zasług na wojnie lub w pokoju byli ludzie uważani za bogów, oznacza dzień
ich urodzenia, ojczyznę, miejsce, gdzie ich grób, i wylicza podług prowincji
[...]. Z tego jasnym jest, że byli to ludzie, o których przyjściu na świat czytamy,
a o śmierci dokładnie wiemy." 51 Interpretacja euhemerystyczna, obca tradycji
biblijnej, rozwija się zwłaszcza od końca II wieku. Świadczy ona o ciekawej
ewolucji umysłów. Przyjęcie jej przez chrześcijan, choćby tylko w celach
polemicznych, zakłada i poświadcza pewne zrozumienie pogańskiego sposo-
bu myślenia. Wierni, przyswajając sobie i rozpowszechniając ten pogląd,
mogli uważać się za prawdziwych spadkobierców filozofii greckiej.
Bez wątpienia w tym okresie ich stosunek do mitologii jest na wskroś
negatywny. Chodzi o to, aby zwalczać pogaństwo niejako własną jego bronią,
wykazując, że - jak przyznawali najbystrzejsi spośród pogan — bogowie to
tyl-ko ludzie, i to nie zawsze najbardziej godni naśladowania. Zazwyczaj
ubóstwiano ich z powodów czysto utylitarnych, nie związanych z dziedziną
moralną. Na przykład Saturna czczono, mówi dalej Minucjusz Feliks, jako
wynalazcę pisma, sztuki menniczej, narzędzi pracy, a nie jako wzór cnoty
i świętości. Gorszące postępowanie bogów staje się dla chrześcijańskiego
euhemeryzmu niewyczerpanym źródłem argumentów. A jednak euhemeryzm
spowodował niezwykle ważny zwrot w ewolucji myśli chrześcijańskiej, w jej
stosunku do mitologii i, biorąc ogólniej, do kultury pogańskiej. Na pewno
z początku pisarze chrześcijańscy posługują się nim, by poniżyć i oczernić
wierzenia pogańskie. Ale ta wroga interpretacja teorii Euhemera będzie
powoli ustępować miejsca innej, znacznie przychylniejszej dla postaci pan-
teonu. Podkreślać ona będzie nie błędy i wady ludzi ubóstwionych, lecz ich
zasługi, a czasem niezaprzeczoną cnotę. W konsekwencji apoteoza, z punktu
widzenia monoteizmu chrześcijańskiego nie do przyjęcia i godna potępienia
w swojej formie, jest prawdziwa przynajmniej w treści: gdyby ci, których
pogaństwo ubóstwiło, urodzili się chrześcijanami, zostaliby kanonizowani.
Zdaniem Firmikusa Maternusa bóg aleksandryjski Serapis jest biblijnym
Jakubem, którego po śmierci Egipcjanie ubóstwili z wdzięczności za doznane
dobrodziejstwa: „Jemu zbudowali świątynię po jego śmierci [...], aby potomni
poznali dobrodziejstwo sprawiedliwej szczodrobliwości. Ozdobili jego głowę
korcem, którym rozdzielał głodującym zboże. Aby czczono go w świętszy
sposób, nadano mu również odpowiednie imię. Będąc potomkiem Sary [...]
został nazwany po grecku Serapisem, to znaczy Sarras pais [syn Sary]." 3 2
A zatem uzależnienie mitologii od Biblii przez identyfikowanie jednej z jej
postaci ze świętym patriarchą, podobnie jak nazywanie filozofów greckich
uczniami Mojżesza, było pierwszym krokiem do jej rehabilitacji.
Ale ta rehabilitacja ugruntowała się naprawdę dopiero znacznie później,
kiedy już nie było pogaństwa, kiedy żadna polemika w tej sprawie nie miała
racji bytu. Średniowiecze potrafiło wchłonąć niektóre postaci starożytnego
panteonu, czego przykładem jest Herkules, traktowany w swej symbolice jako
pogański odpowiednik Samsona. Tak liberalna postawa byłaby czymś niepo-
jętym w starożytności chrześcijańskiej, która mitologię uważała bądź za
absurdalną i niemoralną, bądź za niebezpieczną jako szatańską. Potępienie
mitologii rozciąga się i na społeczeństwo pogańskie, które jest skażone, gdyż
religia, na której się opiera, toleruje albo popiera niemoralność.
POKUSA SYNKRETYZMU
POCHODZENIE GNOSTYCYZMU
GNOSTYCYZM I MARCJONIZM
REAKCJA ORTODOKSYJNA
WIARA INTELEKTUALISTÓW
KLEMENS ALEKSANDRYJSKI
Sławę Klemensa zaćmiła chwała Orygenesa, który, jak się wydaje, nie był
jego uczniem, ale objął po nim kierownictwo szkoły, będącej już wtedy
oficjalną instytucją Kościoła aleksandryjskiego. W odróżnieniu od Klemensa,
Orygenes od urodzenia był chrześcijaninem. Działalność nauczycielską wie-
lokrotnie przerywał, aby odbywać podróże. Wyświęcony na księdza podczas
jednego ze swych pobytów w Palestynie, potem, po zatargach z biskupem
Aleksandrii (230 r.), osiedlił się w tym kraju i wówczas objął kierownictwo
szkoły chrześcijańskiej w Cezarei Palestyńskiej, która dzięki niemu, znacznie
rozszerzyła swoje wpływy. Tam umarł po torturach, jakie mu zadano w okre-
sie prześladowania chrześcijan za Decjusza (ok. 253 r.).
Z nadzwyczaj obfitej twórczości Orygenesa znamy jedynie część, i to
przeważnie tylko w przekładach łacińskich, szczególnie Rufina i świętego
Hieronima. Jest ona ogromnie różnorodna. Metody pracy naukowej, chociaż
stosuje je do Biblii, stanowiącej główny przedmiot jego zainteresowania,
zapożycza Orygenes z erudycji greckiej. Zwłaszcza czerpie z niej klasyczne
dla niej formy, mianowicie formę komentarza i krytyki tekstu. Biblia dostar-
cza mu treści do licznych przemówień i kazań, głoszonych przeważnie
w Cezarei. Obszerne komentarze poświęca serii ksiąg biblijnych, które
interpretuje zgodnie z zasadami egzegezy alegorycznej i typologicznej. Rów-
nież na Biblii opiera się w swej polemice z gnostykami i Żydami. Chcąc nadać
swojej egzegezie solidne podstawy, nauczył się języka hebrajskiego i zestawił
Hexapla, gdzie na sześciu równoległych kolumnach figurowały: hebrajski
tekst Starego Testamentu, transliteracja hebrajskiego na alfabet grecki, tekst
Septuaginty, którym powszechnie posługiwał się Kościół chrześcijański, oraz
trzy inne greckie tłumaczenia świętego tekstu, dokonane przez Akwilę,
Symmacha i Teodocjona.
Ale zainteresowania Orygenesa nie ograniczają się do Biblii. Zna on
gruntownie filozofię grecką, której uczył się u mistrzów pogańskich. Jeżeli
możemy wierzyć Porfiriuszowi, słuchał on wykładów Amoniusza Sakkasa,
który nauczał platonizmu eklektycznego i ezoterycznego i którego uczniem
był prawdopodobnie w parę lat później Plotyn. Trudno określić dokładnie, ile
zaczerpnął Orygenes od Amoniusza. Pewne jest tylko, że w dużej mierze
korzystał z Platona i Chryzypa, którego znał z pierwszej ręki. Wszystkie prądy
intelektualne i religijne tej epoki były mu dobrze znane i oddziałały w różnym
stopniu na jego sposób myślenia. Jego nauka, której ukoronowaniem była
teologia, opiera się na drobiazgowym studiowaniu wszystkich myślicieli
i poetów tradycji klasycznej: Orygenes interpretuje ich i krytykuje w świetle
objawienia biblijnego. Porfiriusz, który prawdopodobnie zetknął się w mło-
dości z Orygenesem, powiada o nim: ,,... był Grekiem i greckie otrzymał
wychowanie, a jednak w barbarzyńskim pogrążył się zuchwalstwie i przefry-
marczył sam siebie oraz całą zdobytą wiedzę. Życie jego było chrześcijańskie
i prawom przeciwne, zapatrywania zaś jego na rzeczy i bóstwo były greckie,
i baśniom, greckiej myśli obcym, grecki dawał podkład. W rzeczy samej nigdy
się nie rozstawał z Platonem, a z rąk nie wypuszczał pism Numeniosa,
Kroniosa, Apollofanesa, Longina, Moderata, Nikomacha, tudzież najsłynniej-
szych z grona pitagorejczyków mężów. Korzystał również z ksiąg stoika
Chajremona oraz Kornutusa. Tam właśnie nauczył się alegorycznego wykła-
du mistrzów greckich i stąd go przeniósł na pisma żydowskie." 7
Istotnie, u Orygenesa filozofia ściśle splatała się z Biblią. Na tym podwój-
nym autorytecie opiera się całe jego dzieło, a zwłaszcza wielki traktat De
principiis (po grecku Peri archoń), czyli O pierwszych podstawach, zawierają-
cy systematyczny wykład doktryny chrześcijańskiej. Jego podstawową ideą
jest antygnostycyzm. Ale jednocześnie Orygenes stara się zachować wszystko,
co w ideach jego przeciwników jest wartościowe, i włączyć to do poglądów
ortodoksji takiej, jak on ją pojmuje. Ponieważ usiłuje oprzeć wszystkie swoje
wywody na solidnych podstawach biblijnych, ogólny schemat swojej konstru-
kcji teologicznej zaczerpnął ze średniego platonizmu.
Orygenes, podobnie jak Klemens, odrzucając gnostycki podział na psychi-
ków i pneumatyków, uważa jednak, że istnieją różne stopnie pogłębienia
wiary, co pozostaje w związku z różnymi poziomami życia duchowego
i moralnego. Uczony chrześcijański powinien zdawać sobie z tego sprawę
i przystosowywać nauczanie do potrzeb słuchaczy, zawsze starając się, aby
wznosili się nieustannie ku poznaniu doskonałemu, które jest ukoronowa-
niem wszelkich dociekań teologicznych. Powołując się stale na formułę wiary
przekazywaną w Kościele począwszy od apostołów i uważając Biblię za
najwyższy autorytet, Orygenes głosi, iż pozostały jeszcze ważne sprawy,
w których ani Stary Testament, ani nauka apostolska nie wypowiedziały się
wyraźnie. Sądzi więc, że jest rzeczą godziwą, aby teolog posunął się dalej
w swoich dociekaniach, co pozwoliłoby mu rozstrzygnąć problemy pozosta-
wione w zawieszeniu. Tym sposobem Orygenes przyznaje filozofii więcej
miejsca, niż przeważająca opinia Kościoła skłonna była jej wyznaczyć.
Chociaż Orygenes stanowi bardzo ważne ogniwo w rozwoju teologii chrześci-
jańskiej i chociaż dzięki bogactwu swojej wiedzy i nieraz genialnej głębi myśli
oraz ascetycznej surowości ducha wywierał na współczesnych wpływ niezwy-
kle silny, już za życia budził ostre sprzeciwy władz kościelnych. Później
doktryna jego, a zwłaszcza chrystologia, zostały wielokrotnie potępione jako
heretyckie.
Nie tu miejsce, aby przeprowadzać drobiazgową analizę teologii Orygene-
sa. Możemy jednak zadać sobie pytanie, czy odstępując od ortodoksji czyni to
dlatego, że chciał przemycić do niej pogańskie pojęcia filozoficzne, i czy był,
o co go oskarża pod koniec IV wieku Epif aniusz, oślepiony przez swoje greckie
wykształcenie. Już sama tylko należycie umotywowana odpowiedź na to
pytanie wymagałaby długich wywodów. Stosunek Orygenesa do filozofii jest
skomplikowany: powściągliwy .i krytyczny pod niektórymi względami, ale
w sumie, kiedy rozważymy całość jego poglądów, pełen zrozumienia i życzli-
wości. Wiedział, że zarzucają mu zbytnie platonizowanie: i to również
tłumaczy pewną brutalność, z jaką odcina się od poglądów Platona. Ale
w istocie jest na wskroś przesiąknięty platonizmem, nic więc dziwnego, że
ujmuje swoje myśli w formuły platońskie. Czyni to nie tylko ze względów
taktycznych, aby zdobyć posłuch u publiczności oswojonej z tematami i meto-
dami tej szkoły, ale także dlatego, że jest to jego wrodzoną duchową potrzeba,
i że nie widzi innego sposobu wyłożenia w jasny sposób swojej chrześcijań-
skiej wiary. Cokolwiek by się powiedziało, jest on - jak słusznie zauważył
Porfiriusz - Grekiem do szpiku kości. Jego biblijne nastawienie, choć tak
mocno ugruntowane, nie mogło zmienić struktury jego umysłu. Słusznie
powiedziano, że Przeciw Cclsusowi. jedno z najważniejszych dzieł Orygenesa
i może najlepsza apologia wiary chrześcijańskiej, jaką wydała starożytność,
ujawnia pomiędzy jego autorem a jego przeciwnikiem, obok niemożliwych do
pogodzenia sprzeczności, również wyraźne pokrewieństwa, a nawet prawdzi-
wą zgodność w wielu punktach. Dzieło to rzuca cenne światło na właściwą
naturę, konfliktu pomiędzy pogaństwem a chrystianizmem.
Nic1 ma już mowy o przeciwstawianiu kultury ..barbarzyństwu": Orygenes
nie tylko nie ustępuje swemu przeciwnikowi, jeśli chodzi o poziom intelektu-
alny, ale nawet znacznie go przewyższa. Oczywiście, że gdy Celsus zarzuca
chrześcijanom, iż są Wrogami poznania rozumowego i że ich wiara nie opiera
się na żadnych argumentach, jest to istotnie słuszne w odniesieniu do
niektórych wiernych. Ale już apologeci zaczynają zadawać kłam jego twier-
dzeniom. Zarzut ten stał się jeszcze bardziej nieaktualny, gdy na widowni
ukazali się przedstawiciele szkoły aleksandryjskiej. W swej pogardzie1 dla
pospolitej pistis, to znaczy wiary pozbawionej wiedzy. Orygenes zgodny jest
/. Celsusem. Pistis dobra jest w ostateczności dla mas. bowiem natura ludzka
jest lak ukształtowana, ze tylko garstka umysłów zdolna jest myśleć racjonal-
nie. Ale on czyni wszelkie1 wysiłki, aby zapewnić Pismu Świętemu pomoc
rozumu.
Odbywa się tutaj cnś w rodzaju kontredansa. Podczas gdy Klemens i Oryge-
nes wypracowują filozofii; chrześcijańską, myśl pogańska usilujeprzeeiwsta-
wić rozumowi nie tylko naukę Platona, ale również utwory poetyckie1, księgi
hermetyczne, wyrocznie chaldejskie, czcząc je jako teksty natchnione. Plotyn
opiei';i się jeszcze temu prądowi i uprawia rozumową i krytyczną egzegezę tej
literatury. Ale późniejszy neoplatonizm wyraźnie przechodzi od filozofii do
religii. Autorytet tekstów uważanych za święte narzuca sie jako rzecz oczy-
wista i wiara staje sie najważniejszą cnotą, pierwszym warunkiem ws/.elkiego
dociekania filozoficznego. Znamienne jest. jakie miejsce zajmuje w pogań-
skiej literaturze filozoficzno-religijnej TTI wieku pojecie pistis. początkowo
podstawowe w chrystianizmie, na które Celsus reaguje tylko sarkazmami,
a Orygenes stara się go w tym prześcignąć albo uzupełnić, kładąc nacisk na
poznanie rozumowe, logismos. A zatem w zetknięciu z chrystianizmem
i wtedy, gdy chrystianizm chce myśleć o sobie w terminach filozofii, pogańska
myśl filozoficzna przekształca się w religię.
W wyniku tego podwójnego przesunięcia stanowiska obu stron zbliżają się
ku sobie, przynajmniej jeśli chodzi o intelektualistów. To samo można
powiedziać o monoteizmie. Nie bez pewnych podstaw utrzymywano, że
Celsus był gorliwszym monoteistą niż Orygenes. W istocie chrystologia,
stawiając Syna-człowieka na równym poziomie z Bogiem Ojcem, była dla
pogan oświeconych, którzy poprzez mnogość bogów czcili boską jedność,
źródłem różnych trudności, a nawet powodem zgorszenia. Trzeba wszakże
zaznaczyć, że w przekonaniu Orygenesa Chrystus był podporządkowany Ojcu
i to stanowisko zgodne jest ze zdaniem niektórych myślicieli pogańskich,
którzy głosili istnienie Drugiego Boga. Celsus. jak większość wykształconych
pogan, nie potępia wyraźnie politeizmu, lecz, przeciwnie, zachowuje cześć dla
bóstw tradycyjnego panteonu, uważając je za sługi i wykonawców woli Boga
najwyższego. Wziąwszy wszystko pod uwagę, koncepcja ta nie jest tak bardzo
odległa od poglądów Orygenesa, który również dopuszcza istnienie niewi-
dzialnych wykonawców woli Boga, sprawujących pieczę nad żywiołami
i potęgami natury. Jego zdaniem bogowie pogańscy istnieją i mają swoją
władzę: są to demony, czyli upadłe anioły.
Jego wszechświat, jak u myślicieli pogańskich, pełen jest niezliczonych
istot nadzmysłowych. W jego myśleniu ważną rolę odgrywa angelologia
i demonologia. Porfiriusz pisze, że chrześcijanie nazywają aniołami te istoty,
które on nazywa bogami, ale uważa, że nie ma tutaj jakiejś zasadniczej
różnicy. A jeśli chodzi o sprecyzowanie natury Boga najwyższego, poganie
i platonicy chrześcijańscy odwołują się do tych samych terminów: zarówno
Celsus, jak Orygenes określają go jako bezcielesnego, wolnego od namiętnoś-
ci, niezmiennego. Obaj poza tym krytycznie odnoszą się do koncepcji antropo-
morficznych, w jakie wierzy nieoświecona masa, i powołują się na te same
teksty Platona. Znamienne jest, że u Orygenesa, właśnie dlatego, że jest on tak
bardzo przesycony filozofią grecką, niektóre elementy doktryny chrześcijań-
skiej zacierają się, a nawet prawie zupełnie zanikają.
Orygenes bez wątpienia uznaje odkupicielską wartość ofiary krzyża, ale
kiedy o niej mówi, ujmuje ją przede wszystkim z punktu widzenia zwyczajnej,
powszechnej wiary. Dla tych, którzy wznieśli się na poziom poznania, maleje
znaczenie faktu historycznego i konkretnej osoby Jezusa. Rzeczą najważniej-
szą jest działanie Logosu w duszy indywidualnej. On to, odrywając wiernych
od świata materii i udzielając im prawdziwego poznania, wprowadza ich na
drogę ubóstwienia. Ta mistyka Orygenesa jest bardzo bliska mistyce, jaką
głoszą i wyznają przedstawiciele neoplatonizmu. Opiera się ona na etyce
o analogicznej inspiracji. Celsus uważa, iż etyka chrześcijańska jest banalna:
nie wnosi nic nowego i Platon lepiej wyraził to, co głoszą moraliści chrześcija-
ńscy. Orygenes gotów jest się z tym zgodzić, a w swoim podziwie dla Platona
niewiele ustępuje Celsusowi. Różnica — pisze niemal usprawiedliwiając się —
polega na tym, że kaznodzieje chrześcijańscy zmuszeni są zwracać się do mas,
gdy tymczasem Platon pisał dla elity umysłowej. Poza tym zgodność pomiędzy
moralnością chrześcijańską a moralnością filozofów dowodzi po prostu, że
ewangelia wyraża naturalne prawo zapisane w sumieniu człowieka od zara-
nia ludzkości. Jej nowość w stosunku do tego, co głosili filozofowie, zawiera
się zasadniczo tylko w przykładzie, jaki dał Chrystus.
Ustępstwa, jakie poczynił Orygenes na rzecz swoich przeciwników, są
niemałe. Wciela on w swoją koncepcję chrystianizmu nie tylko główną treść
teologii Platona i filozofów platonizujących czy też eklektyków, ale również
istotę kosmologii platońskiej. Kosmos pojmuje on jako organizm żywy poru-
szany przez Logos, którego rola jest bardzo podobna do tej, jaką Platon
wyznacza duszy świata. Orygenes godzi się z istnieniem mnóstwa innych istot
ożywionych, wśród których poczesne miejsce zajmują gwiazdy. Kosmos miał
początek i będzie miał koniec, ale po nim nastąpią inne światy. Koncepcję tę
dość trudno pogodzić z oficjalną nauką Kościoła. To samo powiedzieć można
0 wierze Orygenesa w preegzystencję dusz stworzonych poza czasem, zaczer-
pniętej bezpośrednio z Platona. Podobne wahania w jego nauce o zmartwych-
wstaniu ciał, nawet ciał „duchowych", o czym mówi święty Paweł, zdradzają
silny wpływ schematów myśli greckiej, dla której doktryna chrześcijańska
była w tym punkcie szczególnie rażąca i trudna do przyjęcia.
Nie dziwi nas, że poglądy Orygenesa wywołały już za jego życia wiele
niepokoju i sprzeciwów i że następnym pokoleniom mogły się w wielu
punktach wydawać zdecydowanie heretyckie. Nie ulega wątpliwości, że
pragnąc odeprzeć zarzuty gnostyków i dać rozumowy wykład chrześcijańs-
twa, sam w pewnym sensie zaraził się potępianymi doktrynami; zwalczał je,
chociaż nadal był do szpiku kości przesycony filozofią, której zawdzięczał
swoją formację intelektualną.
Nie należy jednak zapominać, że pisał w czasach, gdy oficjalna doktryna
Kościoła nie została jeszcze we wszystkich szczegółach sformułowana na
wielkich soborach. Istniał jeszcze spory margines niepewności, a tym samym
1 dowolności interpretacyjnej w odniesieniu do wielu punktów. Niektórzy, jak
Ireneusz z Lyonu, jako jedyne źródło wszelkich herezji wskazywali dążność
do wyjaśnienia za wszelką cenę tego, czego nie rozstrzygała ewangelia. Tam,
gdzie Biblia milczy, rozum nie powinien uzupełniać jej ani zastępować, Bóg
chciał, aby pewne rzeczy pozostały w cieniu, i zakreślił umysłowi ludzkiemu
dokładne granice. Zasadniczym błędem gnostyków było dążenie do poznania
rzeczy z natury niepoznawalnych. Orygenes, chociaż nie podziela tego zadu-
fania gnostyków, uważa jednak, że umysł ludzki może w pewnych granicach
i z zachowaniem pewnej ostrożności dążyć do wyjaśnienia nawet tych
zagadnień, o których milczy zarówno Biblia, jak tradycyjna nauka Kościoła.
I kiedy sam się do tego zabiera, oczywiście posługuje się metodami i pojęciami,
które wpojono mu w szkole. Sposób, w jaki Orygenes stosuje egzegezę
alegoryczną, już powszechnie uznawaną przez Kościół, ale którą on łączy
z platońskim zróżnicowaniem świata zmysłowego i świata nadzmysłowego,
pozoru i rzeczywistości, doprowadza nie tylko do protestu przeciwko dosłow-
nemu rozumieniu niektórych ustępów Biblii, ale również do podważania
wartości ewangelii jako dokumentu historycznego; dla niego jest ona przede
wszystkim symbolem ewangelii wiecznej, „cieniem tajemnic Chrystuso-
wych"; prości chrześcijanie myślą, że ją pojmują, ale nie docierają do jej
głębszego zrozumienia. Patrząc z takiego punktu widzenia można by zagubić
historyczność posłania biblijnego i chrześcijańskiego. Na skrajnym przykła-
dzie, jakim jest Orygenes, widzimy, jakie wnioski mógł wyciągnąć chrześcija-
nin z intelektualnej spuścizny greckiej. Ukazuje on też niebezpieczeństwa,
jakie mogły wyniknąć z tej syntezy Biblii i filozofii, prowadzącej do kwestio-
nowania autentyczności ewangelii, a także zakreśla granice, w których,
zdaniem Kościoła, ta synteza miała się dokonać.
Rozdział 9
PRZEŚLADOWANIA
PIERWSZE ALARMY
TRAJAN I CHRZEŚCIJANIE
TRACJA
MACEDONIA
k, FBYGIA
•4EJANA
,%. PIZYDIA
DIOKLECJAN
56. Wnętrze bazyliki Sw. Piotra na Watykanie w trakcie prac prowadzonych przez
D. Bramantego w XVI w. (transept bazyliki Konstantyńskiej został tu odcięty)
57. Wnętrze bazyliki na Lateranie przed przebudową F. Borrominiego w XVII w.
Malowidło ścienne w kościele Sw. Marcina na Wzgórzu w Rzymie
58. Wnętrze cywilnej bazyliki pałacowej w Trewirze; ok. 310 r., stan dzisiejszy
59. Ruiny apsydy bazylik^ Sw. Agnieszki przy via Nomentana w Rzymie; po pra-
wej stronie mauzoleum Konstancji; ok. 337—349 r.
60. Ruiny foralnej bazy-
liki w Dżemila, Algier;
IV w.
KONIEC PRZEŚLADOWAŃ
W roku 305 Dioklecjan pod wpływem Galeriusza zrzekł się władzy, a z nim,
jak było przewidziane, ustąpił jego kolega Maksymian. Ich dwaj cezarowie
zostali augustami i dodano im dwóch nowych cezarów, których wybrał
Galeriusz: Sewera dla Zachodu, a Maksymina Daję dla Wschodu. Na Zacho-
dzie wytworzyła się bardzo skomplikowana sytuacja, gdyż wystąpiło tam
wielu innych kandydatów do godności cezarów, co uniemożliwiło normalne
funkcjonowanie systemu tetrarchicznego. Sewer w niedługim czasie zginął,
skazany na śmierć przez Maksencjusza, syna Maksymiana, który wkrótce
zawładnął Italią. Konstantyn, syn Konstancjusza Chlorusa, obwołany po
śmierci ojca w roku 306 cesarzem przez swoje wojska, naprzód był cezarem
przy Sewerze, a następnie został podniesiony do godności augusta przez
Maksymiana, ten bowiem powrócił do władzy i dał Konstantynowi swą córkę
za żonę. Interwencja Dioklecjana, jedynego, który mógłby wyjaśnić sytuację,
w rezultacie tylko j ą skomplikowała: w roku 310 o władzę walczyło aż siedmiu
cezarów pretendujących do tytułu augusta. Tetrarchia się przeżyła i zaczął się
ustalać system dynastyczny.
Zdarzenia te wpływały oczywiście na politykę religijną poszczególnych
cesarzy. Na Zachodzie prześladowania nie były zbyt gwałtowne. Nie wzmogły
się wskutek nowego układu stosunków. Maksencjusz, zagorzały wróg Gale-
riusza, a także Konstantyn przyjęli wręcz przeciwną niż Galeriusz politykę.
Obaj okazali przychylność chrześcijanom. Postępując tak Konstantyn szedł
po linii, jakiej trzymał się jego ojciec. Maksencjusz natomiast musiał zerwać
z dość agresywną polityką uprawianą - przez Maksymiana. Wydał edykt
tolerancyjny, który przewidywał zwrot dóbr skonfiskowanych Kościołowi
w roku 303. Tymczasem na Wschodzie prześladowania stawały się coraz
sroższe, a sprawcami ich byli Galeriusz, którego nic już nie powstrzymywało,
i jego cezar Maksymin Dają, jeszcze większy fanatyk.
Wiele wypadków męczeństwa zanotowano w prowincjach naddunajskich,
w Azji Mniejszej, w Syrii, w Palestynie, w Egipcie. Edykt, wydany zapewne
przez tych dwóch władców, nakazał w roku 306 wszystkim mieszkańcom
składać ofiary. Egzekwowano to zarządzenie ze zwiększoną surowością od
309 roku. Ale środki stosowane przez władze z czasem okazywały się coraz
mniej skuteczne, zwłaszcza że bardzo często sami poganie przychodzili
z pomocą chrześcijanom. Sytuacja dojrzała do tego, aby zmienić politykę.
Okazji dostarczyła ciężka choroba Galeriusza. Cierpiąc okrutne męki, ponad-
to zachęcony przez Licyniusza, który chciał objąć po nim dziedzictwo z pomi-
nięciem Dai, cesarz już na łożu śmierci kazał ogłosić w kwietniu 311 roku
edykt tolerancyjny w sprawie chrześcijan. Chociaż wydany w imieniu czte-
rech prawowitych władców, Galeriusza, Licyniusza, Maksymina Dai i Kon-
stantyna, był on w istocie dziełem Galeriusza. Nie potępiając poprzedniej
polityki, stwierdził jej bezowocność: wielu chrześcijan umocniło się w swojej
wierze. Odmawiając czci bogom cesarstwa nie oddawali także czci swojemu
Bogu; istnienie tych ateuszy z konieczności stanowiło anomalię szkodliwą dla
cesarstwa i należało jej szybko położyć kres. Dlatego też, oznajmia dokument
cesarski, ,,[...] uważaliśmy, że łaskawość naszą z całą gotowością i na tę nam
trzeba rozciągnąć sprawę. Niech znowu będą chrześcijanami i niech z powro-
tem wzniosą domy, w których się zbierali, byle tylko nic nie robili, co się
sprzeciwia zwyczajom". Instrukcje szczegółowe otrzymali zarządcy prowin-
cji. W zamian za cesarską przychylność „chrześcijanie powinni błagać Boga
swego o pomyślność dla Nas, dla państwa i dla samych siebie, by i państwo
pod każdym względem pomyślnie się rozwijało, i oni przy własnym ognisku
domowym spokojne życie wieść mogli." 12 W ten sposób chrześcijaństwo
stawało się religio licha. Zebrania religijne mogły się znowu odbywać.
Wyznawcy trzymani w więzieniu - niektórzy już od wielu lat - zostali
uwolnieni. Galeriusz umarł w parę dni po ogłoszeniu edyktu.
Na Zachodzie te tolerancyjne zarządzenia uświęciły tylko stan faktyczny,
na Wschodzie natomiast gruntownie zmieniły sytuację, przynajmniej na
europejskich obszarach, które podlegały dotąd Galeriuszowi, a które zdołał
sobie teraz podporządkować Licyniusz. Natomiast Maksymin Dają, władca
prowincji azjatyckich i Egiptu upierał się przy swojej polityce nietolerancji
i tym bardziej srożył się przeciw chrześcijanom, że, jak wiedział, sprzyjali oni
jego wrogom, Konstantynowi i Licyniuszowi, życzliwie usposobionym do
Kościoła. Maksymin na podlegających mu obszarach nie kazał ogłosić edyktu
Galeriusza, skutkiem tego zachowały tam moc obowiązujące edykty Diokle-
cjana. Maksymin uzupełnił je, uściślił i powrócił do pierwotnych metod
represyjnych. Zabronił chrześcijanom odprawiania kultu na cmentarzach,
które po zburzeniu kościołów za rządów tetrarchii były ich jedynym miejscem
zebrań. Odbywając podróż inspekcyjną po swoich państwach, żądał od miast,
które odwiedzał, aby zwracały się do niego z petycjami, ułożonymi prawdopo-
dobnie przez jego dworaków i z jego inicjatywy, błagających o uwolnienie ich
od chrześcijan i o zakaz budowania kościołów na ich obszarze. Równocześnie
obmyślał reformę religii pogańskiej: rozumiejąc, że Kościół chrześcijański
zawdzięczał swą siłę trwałości swojej organizacji, chciał stworzyć Kościół
pogański ujednolicony i zhierarchizowany wokół wielkich kapłanów miast
i prowincji. Aby ostatecznie pogrążyć chrześcijan w oczach opinii, kazał
szeroko rozpowszechniać apokryficzne Akta Piłata, które rozwieszano na
ulicach i komentowano w szkołach, a także rzekome wyznania, wymuszone
torturami, gdzie mowa była o orgiach podczas zgromadzeń chrześcijan.
Metodom tym towarzyszyły oczywiście wzmożone represje w krajach podle-
gających Maksyminowi Dai. Wielu wiernych szło na męki i tortury, a kapłani
na śmierć. Duchowni, urzędnicy oraz ludzie z wyższych warstw społecznych
byli szczególnie prześladowani.
Jednakże pod naciskiem okoliczności Maksymin zmuszony był stopniowo
rezygnować z tej polityki przemocy. Konstantyn, zwycięzca Maksencjusza,.
ogłoszony przez senat najwyższym cesarzem, ponownie obwieścił edykt
Galeriusza i zwrócił się do swoich kolegów z żądaniem, aby go wszędzie
stosowali. Dają uczynił to, ale z niechęcią. Opinia publiczna zresztą była teraz
przychylniejsza dla chrześcijan, którzy podczas głodu i epidemii w roku 312
pospieszyli z pomocą ofiarom tych klęsk i ich czynne miłosierdzie zjednało im
podziw współobywateli pogan. W roku 313 Dają zaatakował bardzo lekkomy-
ślnie kraje Licyniusza. Pobity i zmuszony do ucieczki, zdecydował się wresz-
cie, ale za późno, ogłosić edykt tolerancyjny dla chrześcijan. Ścigany przez
oddziały Licyniusza, otruł się (w lecie 313 r.). Chrześcijanie uznali jego śmierć
za wyrok nieba, a Licyniusza za wykonawcę woli Bożej, który położył kres ich
udrękom, obalając ostatniego prześladowcę.
Istotnie, Licyniusz, gdy wkroczył do Nikomedii, stolicy Wschodu, 13
czerwca 313 roku kazał ogłosić pismo zwrócone do zarządcy Bitynii, w którym
oficjalnie zapowiadał tolerancję. List ten stanowił uzupełnienie edyktu Gale-
riusza. Dobra skonfiskowane chrześcijanom podczas prześladowań miały im
zostać zwrócone: „bez względu na to, czy one zostały dalej sprzedane, czy też
w drodze łask rozdane, rozporządzamy niniejszym, by wróciły do rąk chrześ-
cijan, swych dawnych prawnych właścicieli [...]"13
Dokument ten jest ogólnie znany pod nazwą edyktu mediolańskiego.
Wydany został w imieniu Konstantyna i Licyniusza, podobno w wyniku
rozmów, jakie obaj cesarze odbyli w tym mieście. W rzeczywistości politykę
tolerancji wprowadzono już wcześniej w prowincjach zachodnich podlegają-
cych Konstantynowi, natomiast jeśli chodzi o prowincje wschodnie, stanowi-
ła ona prawdziwą nowość, inicjatywę zaś należy przypisać Licyniuszowi,
czynnie zresztą popieranemu przez Konstantyna. Terminy użyte w dokumen-
cie są charakterystyczne. Jego celem jest „przyznać chrześcijanom oraz
wszystkim innym wolny wybór wyznawania religii, jaką by chcieli, by boskie
i niebiańskie Istoty, jakie by tylko były, łaskawe być mogły Nam i wszystkim
Naszym poddanym. Tak więc w zbawiennym i najszczerszym przekonaniu
wyraziliśmy wolę Naszą, by nikomu zgoła nie odmawiano swobody wykony-
wania i wybrania religii czy wyznania chrześcijańskiego oraz by każdemu
przyznano prawo zwrócenia serca swego do tej religii, jaką sam dla siebie
uważa za najodpowiedniejszą, a Bóstwo Nam użyczyć mogło łaskawej Swej
opieki i życzliwości." Tak więc „teraz już każdy pragnący wyznawać religię
chrześcijańską [będzie] mógł to czynić swobodnie, jawnie i bez żadnej
przykrości [...]. Niewątpliwie bowiem, do zachowania czasów naszych spoko-
ju przyczynia się okoliczność, by każdy miał prawo wyboru i praktyk
religijnych według własnej swej woli." 14 Tym samym chrześcijaństwo zrów-
nane zostało z pogaństwem, a także z judaizmem, którego status jako religio
licita został milcząco potwierdzony w ramach ogólnej tolerancji.
Celem dokumentu było zjednanie cesarzom i cesarstwu łaski wszystkich
potęg boskich, zarówno Boga chrześcijan, jak tradycyjnych bogów pogań-
skich. Ale spod tego naiwnego oportunizmu, którego podłożem jest politeizm,
przeziera rodzaj potencjalnego monoteizmu. Poprzez wielość postaci boskich
dąży się do zjednania sobie bóstwa najwyższego, wyraźnie identyfikowanego
z Bogiem chrześcijan. Na to najwyższe bóstwo powoływać się będzie, jak
zobaczymy, również Konstantyn. Jego dalsza polityka religijna została już
wyraźnie naszkicowana w tym akcie, który w dziejach Kościoła i jego
stosunków z cesarstwem stanowi ważny zwrot i prawdziwy kres pewnej
epoki. Pokój w Kościele jest zapowiedzią tryumfu Kościoła. Od państwa
tolerancyjnego do państwa oficjalnie chrześcijańskiego jest już tylko krok;
zostanie on uczyniony, zanim upłynie jedno stulecie.
Chętnie sporządzilibyśmy bilans tych ostatnich prześladowań, najkrwaw-
szych ze wszystkich, i ustalili liczbę ofiar, jakimi Kościół okupił uzyskaną
wreszcie tolerancję. Niestety, nie dysponujemy żadnymi naprawdę pewnymi
liczbami. Starożytni pisarze Kościoła mają oczywiście skłonność do wy-
olbrzymiania liczby ofiar: Euzebiusz mówi o wielu dziesiątkach tysięcy.
Bezstronna krytyka źródeł, zwłaszcza takich, jak Acta Martyrum (Akta
męczenników) i Passiones (Martyria),15 często wykazuje legendarny charakter
tych relacji. Wiele wymienionych tam męczeństw trudno jest dokładnie
zlokalizować w czasie. W niektórych wypadkach wahamy się, czy wiązać je
z panowaniem Decjusza, czy też Waleriana, a nawet Antoninów i tetrarchii.
Gdy za podstawę obliczeń weźmiemy imiona męczenników zawarte w naj-
pewniejszych źródłach, otrzymamy sumę przybliżoną i prawdopodobną: trzy
do trzech i pół tysiąca ofiar w całym cesarstwie, z czego tylko około pięćset
przypadłoby na Zachód. Liczby te, ostatecznie dość skromne, wymownie
świadczą o nieskuteczności prześladowań. Skończyły się niepowodzeniem, bo
nigdy nie przeprowadzano ich gruntownie. A jednocześnie to, że nie prowa-
dzono ich gruntownie, świadczy może o tym, że chrześcijaństwo było już zbyt
silne, aby je można było wytępić, a także i o tym, że opinia pogańska
w większości -wzdragała się przed rozlewem krwi ludzi, których jedyną
zbrodnią było wielbienie Boga po swojemu. W miarę jak załamywały się
tradycyjne podziały i postępowała kosmopolityzacja cesarstwa, stare kryteria
lojalności traciły swą surowość. Poganie, nie mogąc wtłoczyć chrystianizmu
w synkretyzm, zgodzili się przyznać mu miejsce obok własnej religii.
CZĘŚĆ TRZECIA
NAZAJUTRZ PO ZWYCIĘSTWIE
NAWRÓCENIE KONSTANTYNA
SPUŚCIZNA PO KONSTANTYNIE
OPÓR POGAŃSTWA
JULIAN APOSTATA
KOŚCIÓŁ POGAŃSKI
INTELEKTUALIŚCI
ARYSTOKRACJA RZYMSKA
UGODOWCY
OSTATNIE WALKI
SYMMACH I AMBROŻY
KONIEC POGAŃSTWA
POZOSTAŁOŚCI POGAŃSKIE
85. Dekoracja arkosolium Velatio; pośrodku: zmarła jako orantka; po bokach: jej
ślub i macierzyństwo. Malowidło w katakumbach Pryscylli w Rzymie; koniec III w.
86. Chrystus i niewiasta cierpiąca na krwotok. Malowidło z katakumb Piotra i Mar-
cellina w Rzymie; pocz. IV w.
87. Fryz z postaciami efebów i fragmenty dekoracji sklepienia w domu odkopanym
pod bazyliką Sw. Jana i Pawła w Rzymie; III w.
88. Wnętrze krypty o ścianach malowanych; w arkosolium przedstawienie Hera-
klesa i Alkestis. Katakumba przy via Latina w Rzymie; poi. IV w.
89. Mozaika podłogowa z motywem pawia z willi Dionizosa w Kato Pafos na Cy-
prze; IV w.
90. Mozaika w apsydzie kościoła Sw. Pudencjanny w Rzymie; w centrum Chrystus
siedzący na tronie między apostołami i dwiema personifikacjami Kościoła: z po-
gan i z żydów; wyżej: zwycięski krzyż (crux gemmata) i cztery bestie Apokalipsy;
w tle: Niebiańska Jerozolima; 399 r.
Rzeźba i relief
PODSTAWY CYWILIZACJI
CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
Rozdział 13
DOKTRYNA
ZAGADNIENIA CHRYSTOLOGICZNE
SPÓR Z ARIANAMI
LITURGIA EUCHARYSTYCZNA
CYKL LITURGICZNY
KULT MĘCZENNIKÓW
PIELGRZYMKI
INSTYTUCJE DOBROCZYNNE
LITERATURA CHRZEŚCIJAŃSKA