You are on page 1of 12

ALBERT MEMMI

POZNAJEMY RASIZM
NA
WASNEJ SKRZE

8
Zielona Gra 1995
2

POZNAJEMY RASIZM NA WASNEJ SKRZE


(...) atwiej walczy z argumentami ni z emocjami, wygodniej odrzuca czyje wywody ni
dowiadczenie. Nie ma nic pocieszajcego w fakcie, e rdo i poywka rasizmu le w dowiad-
czeniu zgoa pospolitym. Przeciwnie, banalno rasizmu potguje jeszcze jego uporczywo i
nieuchwytno.
Niektrzy moi krytycy, przeraeni, jak przypuszczam, powszechnoci zjawiska, zarzucali mi, e
ujmuj je zbyt szeroko. Wrc jeszcze do tej sprawy, a na razie musz niestety potwierdzi, e
wziwszy wszystko pod uwag nadal sdz, i jest to dowiadczenie powszechne i znaczce, z
ktrym stykamy si bardzo wczenie, przez co tym mocniej ciy na ludzkiej wraliwoci. Jest to
dowiadczenie znane zapewne kademu czowiekowi, a moe i zwierzciu: ilekro czowiek
wchodzi w kontakt z drugim czowiekiem albo nie znan mu lub rnic si od niego grup,
reaguje w sposb zapowiadajcy rasizm.
Takie stwierdzenie moe budzi niepokj, jeli nie sprzeciw. C bowiem odpowiedzie rasi-
cie? Ju sysz jego drwiny: dlaczego by oskara szczeglnie jego, skoro zo jest a tak rozpo-
wszechnione? Czybymy wic zawsze i wszyscy byli rasistami? Nie, niezupenie. To prawda, e
rasizm kusi niemal wszystkich. Mamy w sobie obszar gotowy na przyjcie ziaren rasizmu, ktre
na nim zakiekuj, jeli nie bdziemy czuwa. Grozi nam rasistowskie zachowanie, ilekro czuje-
my, e nasze przywileje, nasza wasno czy poczucie bezpieczestwa s zagroone. Zachowujemy
si jak rasici, by przywrci rwnowag, ktr, jak sdzimy, stracilimy bd wanie tracimy.
Pokusa pojawia si czsto i bez wtpienia rasizm jest jedn z najbardziej rozpowszechnionych
reakcji w wiecie ludzkim. Od nas zaley, czy si jej poddamy, czy te pokonamy w sobie strach,
przemylimy zudne najczciej zagroenie i bdziemy si broni inaczej ni przez destrukcyjne
fantazjowanie na temat drugiego czowieka. Ale te nie powinnimy przymyka oczu na ten
aspekt ludzkiej rzeczywistoci. Przeciwnie, tylko poddajc go wnikliwej analizie moemy mie
nadziej na znalezienie sensownego rozwizania.
Cae dziecistwo i modo spdziem w kraju, w ktrym panowa klimat wzajemnej nieufnoci,
by nie powiedzie wicej, midzy narodami uznawanymi skdind za najbardziej yczliwe w
wiecie i yjcymi w klimacie sprzyjajcym obcowaniu z ludmi. Tyle, e mielimy mniej lub
bardziej rnice si religie, jzyki i obyczaje, a take mniej lub bardziej sprzeczne interesy. W
rezultacie kady odczuwa w stosunku do wszystkich - poza pewnym pozytywnym uczuciem
wynikajcym z dugotrwaego ssiedztwa - podejrzliwo, obaw i wrogo, przejawiajce si w
kadym gecie, w kadym zdaniu i wybuchajce czasem w istnych paroksyzmach, ktrych ofiar
padali najsabsi i najbardziej bezbronni. Kiedy przyjechaem pniej do Francji, do Europy, nie
znalazem tam niczego, co by zadao kam tej przykrej lekcji. Jest oczywiste, e bardziej jednorodna
ludno, bardziej egalitarne prawa i demokratyczne nawyki szczliwie przytumiaj takie wza-
jemne awersje, co niewtpliwie stanowi postp. Ale pena obawy lub ironii pogarda dla cudzo-
ziemcw, zabarykadowanie si we wasnej rezerwie, prawie zupeny brak gocinnoci, niezwyke
upodobanie do tajnoci, systematyczne mylenie ladw np. przez nie umieszczanie wizytwki na
drzwiach czy nazwiska w ksice telefonicznej, szowinizm odradzajcy si wci przy okazji tak
bahych jak mecze sportowe lub konkursy piosenki - wszystko to pokazuje, e agresywny lk
przed blinim jest zawsze podskrnie obecny. Wystarczy, by zatary si bariery prawne czy mo-
ralne, by pojawiy si trudnoci gospodarcze bd midzynarodowe zagroenia, a kryjca si w
czowieku bestia podnosi pysk, gotowa do odwiecznych a zbrodniczych gestw jak kwarantanna,
wykluczenie, nawoywanie do mordu, ekspedycje karne, niszczenie symbolicznych przedmiotw i
miejsc. W czasie wojny rozkwita wprost spontanicznie wrogo skierowana przeciwko uchod-
com, nieszczsnym Alzatczykom i Lotaryczykom, ktrych znw potraktowano jak Szwabw, a
nawet przeciwko zbiegym na Poudnie Paryanom. W cigu paroletniego pobytu we Francji
stwierdziem istnienie penej obaw podejrzliwoci wobec Cyganw, wrogiej wyszoci wobec
robotnikw imigrantw, rasizmu antyarabskiego objawiajcego si w gwatach i morderstwach,
okresowo budzcego si antysemityzmu z podpalaniem synagog i dewastowaniem cmentarzy
wcznie. Pamitamy o synnej plotce orleaskiej, tym zdumiewajcym oskareniu ydowskich
sklepikarzy o organizowanie seryjnych gwatw na upionych chloroformem klientach. Bylimy
wiadkami zbrodniczych zamachw bombowych na ydowskie instytucje i domy studenckie.
3
Nie mwi naturalnie o wszystkich Francuzach; nie bd ja z kolei wpada w uoglnienia i
stereotypy. Natrafiamy na rasistw we wszystkich grupach, wszystkich klasach, wrd kadej
narodowoci. Nawet na lewicy istnieje pewna tradycja antysemicka, e przypomn sowa Tousse-
nela: antysemityzm to socjalizm gupcw. Czy s to gupcy, czy nie, pewni ludzie uwaaj si
jednoczenie za socjalistw i antysemitw, trzeba o tym pamita, zwaszcza jeli si jest ich ofiar.
Nie idzie zreszt tylko o Francj, aden kraj europejski nie jest cakiem wolny od tej zmory. Anglia
dugo cieszya si saw kraju najbardziej otwartego dla uchodcw: wystarczyo, by imigranci
byli kolorowi i liczni, aby Anglicy rwnie okazali si dotknici wspln obsesj. Na ulicach
Londynu cigano Hindusw i Murzynw. Nigdzie w wiecie zarzewie rasizmu nie wygaso
zupenie, o ile w ogle kiedykolwiek moe wygasn. Czy trzeba przypomina o niezwykej,
pyncej z trzewi, nierozumnej negrofobii Amerykanw z Pnocy, o apartheidzie Afrykaczykw
z Poudnia, o midzyetnicznych nienawiciach Brazylijczykw, o argentyskim antysemityzmie?
Kraje komunistyczne postanowiy nie nazywa tego ohydnego za, udajc, e s nim nie tknite:
rasizm jest tam konstytucyjnie zabroniony, wystarczyo wpa na ten pomys...
Powtarzam, e jest to tylko jeden aspekt ycia zbiorowego. Funkcjonowanie kadego spoecze-
stwa zakada wzajemn zaleno jego czonkw i jej pozytywne aspekty przewaaj, skoro to
ycie w ogle jest moliwe. Ale strach, wrogo i agresja rwnie s obecne w obcowaniu ludzi ze
sob. Kady z nas ma w sobie pozytywne i negatywne reakcje na innego. Rasizm to nieudany
zwizek z drugim czowiekiem, przy czym fakt tego nieudania staje si czym zwyczajowym.
Spytajcie przypadkowych ludzi, co czuj w kontakcie z obcym. Przede wszystkim nieufno, jeli
nie wstrt i lk. Obcy jest jak napotkana na drodze nieznana rolina, ktrej sam zapach moe si
okaza trujcy. Pojawienie si obcego, nawet gdy to kto stosunkowo bliski, powoduje, e si
najeamy i trzymamy na baczno mniej lub bardziej, zalenie od dystansu, jaki oddziela nas od
niego. Nawet gdyby Marsjanie byli niegroni, spotkanie z nimi wzbudzioby strach i panik.
Wszystko dzieje si tak, jakby obok pocigu istniaa w nas alergia na obcego. Czy zreszt w
sowie alergia nie zawiera si czon - allas - po grecku inny, i ergon - po grecku reakcja?
Rnica budzi obaw, bo rnica to nieznane, a nieznane wydaje si zapowiada niebezpiecze-
stwo. Rnica niepokoi nawet wtedy, gdy urzeka. Urzeczenie nie kci si zreszt z lkiem. Pocig
do nieznanego, zamiowanie do podry i egzotyki, wymiana kulturalna i handlowa pyn z
ciekawoci, a niepokojca obco dodaje smaku tej szczeglnej rozkoszy. Powiedzmy, e w
najlepszym przypadku nie da si oddzieli cienia od wiata.
Mona by na przykad sdzi, e zwizki pokrewiestwa lub miosne s tym, co u ludzi najbar-
dziej pozytywne. A przecie nic podobnego! Zbyt czsto pojawiaj si w rozmaitych kulturach
fantazje na temat mordowania dzieci: bg Chronos poera wasne dzieci, Agamemnon obieca
zoy ofiar z crki w zamian za pomylne wiatry, Abraham zgodzi si powici syna, uratowa-
nego in extremis przez interwencj bosk, e nie wspomn o tysicach zwglonych szkielecikw z
grobw punickich, wiadczcych o tym, e apetyt Baala nie by tylko mitem. A czy Chrystus nie
by powiconym synem? I czy nie powinnimy przyzna, e sami posyamy naszych modych na
mier, gdy tylko ojczyzna znajdzie si w niebezpieczestwie? Rwnie zwizek miosny nie jest
pozbawiony okruciestwa. Nie ulega wtpliwoci, e fantazje mczyzn na temat kobiet s czsto
agresywne, do mordu wcznie. Sny, kliniki i dziea sztuki pene s gwatu i krwi masakrowanych
kobiet. Gwn zasug tego strasznego Sade'a byo to, e wydoby na wiato dzienne owe wsty-
dliwe sekrety. Taka destrukcyjna obsesja bierze si ze strachu mczyzny przed kobiet. Zwizek
miosny jest jednoczenie jednym z najbogatszych i najbardziej pozytywnych. Niemniej mczyzna
nie zna dobrze kobiety i le j rozumie, gdy rni si ona od niego. Ju biologicznie kobieta jest
obca. To biologiczne monstrum z narolami na piersi i dziur w dole brzucha zamiast czonka,
monstrum zwyke i pocigajce, fascynujce jak fascynujce bywaj koty, lecz zawsze obce. Roz-
dziewiczenie samicy jest aktem gwatownym i wstrzsajcym. Zrozumiae, e dla wielu mczyzn
jest rdem nie tylko przyjemnoci, ale i poczucia winy, ktre potguje jeszcze ich naturalna
agresywno, niezbdna do spenienia zadania wymaganego przez gatunek. Zwizek mczyzny z
kobiet nie ograniczaj si zreszt do samicy: ma on te matk. W macierzystwie nie chce widzie
niczego poza czu troskliwoci, lecz matka te jest grona, choby dlatego, e wychowuje. Strach
i niech wystpuj i tutaj. (Zorientowaem si wanie, e relacje kobieta - mczyzna opisuj
wycznie z punktu widzenia mczyzny! Naleaoby oczywicie uzupeni ten obraz inn per-
spektyw: jak kobiety przeywaj rnice anatomiczne? I stae zagroenie gwatem?)
4
Naturalnie to wszystko nie jest dokadnie rasizmem. Rasizm zaczyna si wraz z interpretacj
rnic, ktre s punktem wyjcia do fabulacji, a niekiedy agresji. Ale przyjemna czy nieprzyjemna,
rnica nie jest czym neutralnym.
Niedawno burmistrz pewnego nadmorskiego uzdrowiska chcia zakaza wstpu na pla
chorym umysowo tumaczc, e odstraszaj oni innych letnikw. Wybuch skandal: burmistrz nie
mia bowiem prawa pozbawi takiej czy innej kategorii ludzi radoci soca i morza. Ale jeli
moralnie nie mia susznoci to przecie wyrazi uczucia ogu: jakkolwiek trudno nam si do tego
przyzna rnice fizyczne i psychiczne, somatyczne czy umysowe choroby, mog budzi ze
samopoczucie urastajce czasem a do lku, i to nawet u profesjonalistw, wyspecjalizowanych
nauczycieli i wychowawcw. Zreszt na widok nieznanego sobie zjawiska i zwierz okae ogrom-
ny niepokj.

DOWIADCZENIE POWSZECHNE
Zanim rasizm posuy jako idealna maszyna do niszczenia drugiego czowieka, jest on wpierw
dowiadczeniem przeytym i to dowiadczeniem powszechnym, bdcym udziaem wielu. To
prawda, e kolonizatorzy s czsto rasistami, ale kolonizowani s nimi take. Nie ma mowy o
jakim manicheizmie: ofiary rwnie nie s wolne od tego grzechu. Przecitny rasista - kolonizator,
biay czy mieszkaniec metropolii - nie potrzebuje czyta Gobineau czy Mein Kampf, eby gar-
dzi tubylcem, ydem czy imigrantem. Kolonizowani albo przedstawiciele mniejszoci s
ksenofobami bez powoywania si na wasne tradycyjne teksty czy odpowiednie rda, ktre
doradzaj im raczej szacunek dla obcego. atwo dostrzec cudze bdy, zwaszcza gdy obcy ma
dodatkowo t wad, e jest potny, grony i uprzywilejowany. Trudniej dojrze je w sobie i
wrd swoich, zwaszcza jeli si jest ofiar. Obarczy wic ofiary jeszcze jednym ciarem? A
przecie trzeba: wyznanie win jest bowiem wstpem do znalezienia lekarstwa, o ile takie w ogle
istnieje. Biali, czarni i ci, Arabowie, ydzi i Indianie, czonkowie afrykaskich szczepw, azja-
tyckich plemion, i rozmaitych wsplnot, wszyscy stykalimy si od urodzenia z tym rozproszo-
nym w powietrzu rasizmem: wchanialimy go wraz z pierwszymi podpomykami czy plackami
na oleju. Wyjanienia, wywody i argumenty pojawiaj si pniej, eby uporzdkowa i nada
ksztat tym niebezpiecznym oparom. W Tunezji Francuzi, Wosi, Maltaczycy, Grecy, Hiszpanie,
Turcy, biali Rosjanie, a take Tunezyjczycy muzumascy i ydowscy, wszyscymy mieli swoich
mniej lub bardziej zadeklarowanych rasistw. W rozmaitym stopniu, kady na swj sposb, z
rnymi i czsto sprzecznymi argumentami, wszyscy podejrzewalimy si wzajemnie, odrzucali-
my wszystkich innych, z gry ich potpiajc, poniewa oni to oni, a my to my. Ta skonno bya
powszechna i wzajemna, zrodzona najczciej z niemocy a zarazem woli mocy. Panujcy w kolo-
niach obywatel metropolii dosownie musia by rasist, by uprawomocni swoj wyszo. eby
zachowa swoj pozycj, y nadal w sposb, w jaki y dotd - poza tym ukadem nie potrafi ju
sobie siebie wyobrazi - musia ponia swoich nieszczsnych partnerw sytuacji kolonialnej.
Zmusza go do tego rwnie strach, jaki ywi kada mniejszo, nawet chroniona przez wojsko i
policj i uspokajana przez wszechpotn metropoli. Rasizm poudniowo-afrykaskich biaych
ma w sobie te dwa elementy: samousprawiedliwienie przez oskarenie drugiego i egzorcyzmowa-
nie lku przed drugim przez afirmacj samego siebie. Ale zdominowani tubylcy te mieli swj
wasny rasizm i to nie tyle wobec Europejczykw, ktrzy ich fascynowali, ile wobec innych grup,
bardziej jeszcze naraonych na ciosy, i na ktrych oni z kolei mogli powetowa sobie wasn
niszo: np. wobec ydw, ktrzy odpacali im si tym samym, poniewa te czuli potrzeb
powetowania sobie tak niewdzicznego losu. A co powiedzie o Sycylijczykach, a Maltaczykach...

DOWIADCZENIE SPOECZNE
Wynika z powyszego, e rasizm staje si naprawd rasizmem dopiero w kontekcie spoecz-
nym. Mona i trzeba nawietli mechanizmy waciwe zachowaniom odrzucajcym innego, ale
nie to jest dla nas sprawa najwaniejsza. Rasizm nie jest ani czystym uczuciem, ani czystym poj-
ciem, abstrakcyjnym rezultatem analizy. Bdc konkretnym przeyciem, jest rasizm relacj midzy
dwiema jednostkami wystpujcymi w destrukcyjnym duecie, i z ktrych kada naley do specy-
ficznego, waciwego jej wiata. Jakkolwiek rasizm uwaa si za cakowicie negatywn wizj
drugiego, to jednak w deformujcej mgle uprzedze staje si on dowiadczeniem drugiego w
5
caym jego niepokojcym bogactwie. Jest jednoczenie konfliktem midzy dwiema przynaleno-
ciami, dostarczajcymi mechanizmw samousprawiedliwienia i uoglnie, obrazw i argumen-
tw, ktre podtrzymuj i umacniaj mity i rne formy alibi. Rasizm jest w sumie pewn spo-
eczn i historyczn kulturow rzeczywistoci.
Ja zetknem si z nim po raz pierwszy w kontekcie kolonialnym. Byo to pewn szans w tym
sensie, w jakim mwi si o adnej ranie lub czystym guzie, pozwalajcym lepiej uchwyci
istot choroby. Na kadym kroku stykaem si z rasizmem jawnym i nie uszminkowanym, co
zmusio mnie do dokonania jednoznacznego wyboru. To wczesne i bezporednie dowiadczenie,
ktremu nic pniej nie zdoao zaprzeczy, musiao wpyn na moje teksty. Bohater mojej pierw-
szej powieci ju w dziecistwie odkrywa rasizm i ksenofobi na ulicy, w szkole, w instytucjach i
gazetach. Ksika przepojona jest t wszechobecn atmosfer, znaczon od czasu do czasu gwa-
townymi wybuchami rasowych uprzedze. Kiedy przeszedem do prac bardziej refleksyjnych,
wydao mi si konieczne wyjanienie tego tak czstego i powszechnego zjawiska. Nigdy si jednak
z tym do koca nie uporaem.

RASIZM I KOLONIZACJA
By moe rozwodz si zbytnio nad bardziej lub mniej wiadom genez rasizmu. Ale sdz, e
przeyte dowiadczenie jest kamieniem probierczym, filtrem i gwarancj dla myli krcej mi-
dzy faktami wyjciowymi a skutkami, i e nic nie zastpi wraliwego odbioru i wyczucia rzeczy-
wistoci. Uwaam te, e rwnie konieczne jest racjonalne jej uporzdkowanie. Cho dowiadcza-
em rasizmu w sklepie, w drodze do szkoy, w szkole, w liceum, przecie trzeba byo, by gwatow-
ny kryzys historyczny ponagli bieg wydarze, abym sprbowa uchwyci mechanizmy tego
zjawiska. Przyznaj, e byo to tylko pewne szczeglne dowiadczenie w pewnym szczeglnym
kraju, co zarzucano mi w zwizku z moimi pierwszymi tekstami o kolonizacji. Nie widz w tym
sprzecznoci: istniej tylko poszczeglne przypadki, ktre naley wyjani, porwna i zinterpre-
towa w oglniejszej perspektywie. Powiedzmy, e kade dowiadczenie jest szczeglne, a nauka
zaczyna si wraz z porwnaniem.
Kiedy wrciem do Tunezji na pocztku wydarze, ktre miay doprowadzi do niepodlegoci
kraju, przeyem dramat. Miaem zwizki i przyjanie w obu obozach; kolonizatorzy i skolonizo-
wani nie byli dla mnie jakimi teoretycznymi postaciami, lecz ludmi, z ktrymi stykaem si na
codzie, krewnymi, kolegami - sam byem jednym z nich! Odczuwaem nienasycon potrzeb
zrozumienia, jeli nie popierania, i jednych, i drugich. Chciaem nakreli moliwie najwierniejszy
podwjny portret - w rezultacie powstaa ksika Portret kolonizatora, a w lad za ni Portret
skolonizowanego. Wynikao z nich midzy innymi, do jakiego stopnia bylimy ze sob zwizani,
tak i cechy i postpowanie kadego odbijay si na postpowaniu innych. A wic, e istnieje co,
co mona by nazwa midzyludzk relacj kolonialn, w ktr z koniecznoci kady z nas jest
wpltany. Opisujc metodycznie te relacje odkryem, e jednym z jej nieuniknionych skadnikw
jest rasizm.
Narzucao si to tym bardziej, e wymazaem w moich ksikach cay koloryt lokalny, ca
psychologiczn malowniczo, eby lepiej wydoby strukturalne linie kolonizacji: bez wtpienia
rasizm by integraln czci nawet najbardziej uproszczonego schematu. I niewtpliwie, tak w
koloniach jak gdzie indziej, nie ogranicza si do kolonizatora. Sugerowaem zreszt, bez specjal-
nego nacisku, istnienie rasizmu wrd innych populacji. Ale rasizm Arabw, ydw czy Malta-
czykw nie by istotnie zwizany z relacj kolonialn, bra si z innych przyczyn, do ktrych
miaem jeszcze powrci. Natomiast kolonizator jako taki niemal zawsze jest rasist. Nie tu miejsce
na przypominanie wprowadzonych przeze mnie rozrnie midzy rozmaitymi kategoriami
kolonizatorw i podkrelenie dobrej woli niektrych spord nich. Potwierdzam natomiast, e nie
ma relacji kolonialnej, w ktrej rasizm byby zupenie nieobecny, z ktr nie byby on gboko
zwizany. Nadal wydaje mi si uprawnione twierdzenie, e rasizm ilustruje, symbolizuje i stresz-
cza w sobie kolonialne relacje midzyludzkie.
W tej samej ksice proponowaem analiz zawart w trzech punktach: rasizm polega na uwi-
docznieniu rnic, na nadawaniu tym rnicom wagi i ocenianiu ich oraz na wykorzystywaniu
tego zabiegu przez oskarajcego. Ale ju wtedy odnotowaem, e aden z tych zabiegw wzity z
osobna nie stanowi jeszcze rasizmu. Uniknito by wielu nieporozumie i niepotrzebnego obarcza-
6
nia si winami, w tym zakresie jest ich a nadto, gdyby pamitano, e te trzy czynniki musz
wystpowa cznie.
Nie jest rasizmem podkrelanie rnicy - biologicznej lub innej - nawet jeli ta rnica jest
wtpliwa. Nie jest zbrodni uwypuklanie rnicy tam, gdzie jej nie ma - to tylko bd albo gupota.
Jeszcze mniej naganne jest uwidocznienie rnic tam, gdzie one istniej. Wolno nawet sdzi, e
jest to postpowanie uprawnione. W kocu ciekawo stanowi pierwszy stopie poznania. Bada-
nie rnic midzy ludmi stao si przedmiotem antropologii. Dyscyplina ta dzieli si na antropo-
logi biologiczn i antropologi kulturow, uwzgldnia zatem rnice biologiczne i rnice kultu-
rowe. Rwnie psychologia i socjologia zajmuj si badaniem rnic i podobiestw. Czy wszyst-
kich naukowcw badajcych czowieka trzeba podejrzewa o rasizm? Stwierdzenie rnicy nie jest
rasizmem, lecz stwierdzeniem. Ale moe by ono uyte dla rasistowskiej agresji. Cecha wyrnia-
jca nie moe sama w sobie uzasadnia oskarenia, nadmiernego i nieuczciwego znaczenia nabiera
dopiero wwczas, gdy zostaje wykorzystana w argumentacji rasistowskiej.
To, e kto nadaje wag rnicy z korzyci dla siebie, nie jest jeszcze wystarczajcym dowo-
dem rasistowskiej mentalnoci. Przyznajmy, e jest to tendencja powszechna, cho czsto nie-
usprawiedliwiona i wiadczca o miesznej prnoci. Bd bierze si std, e rozpatrujemy rni-
ce poza ich kontekstem, co potguje nasze zdumienie i niepewno, i skania nas do preferowania
naszych wasnych cech i zwyczajw. Mj przyjaciel wrci z podry do serca czarnej Afryki.
Opowiada mi, jak go zdumiewao i niepokoio takie czy inne zachowanie mieszkacw, ktre
wydawao mu si zupenie niezrozumiae. Szczciem, bdc czowiekiem sumiennym i nieufnym
wobec samego siebie, powiedzia sobie, e moliwe s dwie hipotezy: albo ci ludzie s innej ra-
sy, w domyle niszej, albo on nie potrafi zinterpretowa ich zachowania, poniewa brak mu
wiedzy na temat ich ycia i tradycji. Pierwsza interpretacja trci rasizmem, bo pomniejsza czar-
nych, a wywysza biaych, druga - nie. Ale w obu przypadkach pozostaje zdumienie, poczucie
obcoci i - w kocu, dlaczego nie? - prawo kadego do preferowania wasnego sposobu ycia po
prostu dlatego, e jest do niego przyzwyczajony. Wolno czowiekowi wole oczy czarne od niebie-
skich, wosy gadkie od krconych i taki a nie inny ksztat nosa. Gdybymy prbowali narzuci
jaki estetyczny czy erotyczny kanon, wpdzilibymy si w spory jaowe, bezsensowne i rodzce
hipokryzj. Byby to rasizm na opak. Wszyscy nosimy w sobie pewne wpojone w dziecistwie
wzorce bdce odbiciem pierwszych istot, ktre pochyliy si nad nasz koysk - ojca, matki i
bliskich. Nie ulega wtpliwoci, e najwczeniejsze dowiadczenia maj decydujcy wpyw na
nasze gusty, na to, co nas pociga i co odpycha. Nie jest to zreszt proste: jeden woli blondynki
przez wierno dla modelu matczynego, inny preferuje brunetki przeciwstawiajc si wasnej
jasnowosej matce, podobnie jak w tych katolickich rodzinach, gdzie syn zostaje komunist albo
masonem, eby sprzeciwi si ojcu. Nie ma w tym nic uwaczajcego, niczego, z czym naleaoby
walczy, ani te niczego, co powinno budzi poczucie winy.
Rasist czyni czowieka punkt trzeci: wykorzystanie rnicy przeciwko innemu po to, by wy-
cign korzy z tego napitnowania. Twierdzi susznie czy niesusznie, e dany nard kolonial-
ny jest technologicznie niszy od innego to jeszcze nie rasizm. O tym mona dyskutowa, dowie
tej tezy lub j obali. Ale kolonizatorzy nie zadowolili si tak konstatacj czy pomyk: wywnio-
skowali, e skoro tak, to mog i powinni zawadn narodem kolonizowanym, i uczynili to. Wy-
tumaczyli i uprawomocnili swoj obecno w kolonii brakami kolonizowanego. Mao brakowao,
by trzeba im byo dzikowa za to, e raczyli si pofatygowa i powici zbawianiu niszych
braci. Gdyby nie to interesowne wykorzystywanie rnicy przeciwko innemu, kolonizacja byaby
moe przedsiwziciem filantropijnym, a przecie bya przede wszystkim systematyczn grabie.
(...)

RASIZM I RNICA
Pozostaje jednak faktem, e rnica jest filarem postpowania rasistowskiego. Pojcie to stao si
dzi modne: prawo do rnicy jest sztandarowym hasem najrozmaitszych rewindykacyjnych
batalii. Nie upraszcza to sprawy ze wzgldu na przesadne i niekiedy mieszne jego wykorzystanie.
Bdc jednym z pierwszych odpowiedzialnych za lansowanie pojcia rnicy, chciabym wyjani
pewne nieporozumienie. Gdybym mia si ograniczy do paru sw, przypomniabym raz jeszcze,
e wana jest nie tyle rnica, ile znaczenie, jakie si jej przypisuje; w przeciwnym razie przez
7
ironi historii zgadzalibymy si z ludmi, z ktrymi chcielibymy walczy. A teraz wyjani to
szerzej.
Kiedy zaczem si zastanawia nad tymi problemami, rnica nie miaa dobrej prasy w na-
szych rodowiskach, powiedzmy z grubsza - antykolonialnych i antyrasistowskich. Przeciwnie,
bronili i cenili rnic konserwatyci i zwolennicy kolonizacji. Racje i jednych, i drugich zdaway
si jasne. Podkrelanie znaczenia rnic nie bez powodu wydawao si nam podejrzane: poprze-
dzao wszelkie oskarenia i przygotowywao wszelkie niesprawiedliwoci. Konserwatyci, ktrzy
bronili porzdku spoecznego opartego rzekomo na adzie naturalnym, wykorzystywali to po-
dwjnie: afirmowane rnice przemawiay w dodatku na ich korzy. Traktujc kolonizowanych
jak podludzi (i uwaajc ich za takich), kolonizatorzy afirmowali jednoczenie wasn nadludz-
ko. Rnica znaczya nierwno. Nierwno biologiczn i kulturaln, prowadzc do nierw-
noci ekonomicznej i politycznej, to znaczy do dominacji. Kolonizatorzy czuli si w prawie post-
powa wedle wasnego widzimisi, czyli z korzyci dla siebie. Takie same mechanizmy dziaaj
przeciwko czarnym albo kobietom, na korzy biaych albo mczyzn. Powierzanie odpowiedzial-
nych funkcji czarnym nawet im samym przyniosoby szkody, gdy byoby sprzeczne z ich biolo-
giczn i kulturow natur, tote naley powierza je wycznie biaym, ktrzy wykorzystaj je
waciwie (...). Podobnie z kobietami: trzeba je chroni nawet przed nimi samymi. Suszno po
stronie mczyzn i biaych wyrasta z niesusznoci po stronie kobiet i czarnych. Ten sam mecha-
nizm z pewnymi niuansami wystpowa w stosunku do ydw: gospodarczy lub polityczny
sukces yda jest nieszczciem dla wszystkich, z ydem wcznie. W interesie ogu lepiej tego
unika.
W drugim, to jest naszym obozie trzymano si twardo podobiestwa midzy ludmi. Byo to
nawet podbudowane pewn laick metafizyk: istnieje jedna natura ludzka w czasie i przestrzeni.
Podobiestwo miao prowadzi do naturalnej rwnoci: ludzie rodz si wolni i rwni. Rewo-
lucyjny prawodawca dodawa wprawdzie wobec prawa, co jest istotnym ucileniem, ale nie
zwracano na nie specjalnej uwagi. Naturalna rwno miaa narzuca rwno spoeczn. Domi-
nacja, wyzysk czowieka przez czowieka, bya wic naduyciem z ktrym naleao zdecydowa-
nie walczy.
Ot o ile rozumowanie naszych wrogw oburzao mnie, o tyle w rozumowaniu moich przyja-
ci co mnie niepokoio. Twierdzili, e rnice nie istniej, a wychodzc od takiego zaoenia
wszystko stawao si spjne: ludzie s podobni, tote nierwnoci spoecznej nie tumaczy nic
poza przemoc i niesprawiedliwoci. Ale jeli mylili si w swoich zaoeniach? Jeli rnica
istniaa, to co z ich argumentacj i - po nitce do kbka - z ca nasz filozofi spoeczn? Czyby-
my musieli przej do obozu naszych przeciwnikw i zgodzi si z ich niesprawiedliwym po-
rzdkiem - kolonialistycznym, rasistowskim i macho? (tego ostatniego sowa jeszcze wwczas
nie uywano). To wydawao nam si nie do pomylenia, cho byoby logicznym wnioskiem. A
unikn go mona byo jednym tylko sposobem, mianowicie rewidujc nasze zaoenia. W kocu
rzecz bya spraw nauki, a nie opinii: czy dla nauki istniej rnice biologiczne i inne? Zakadanie
a priori, e ludzie s podobni bd rni, jest spraw interesu i taktyki lub namitnoci. Jedynie
fakty mog rozstrzygajco zaprzeczy jednemu bd drugiemu, albo - co bardziej kopotliwe - raz
jednemu, raz drugiemu: rnice mog istnie w pewnych przypadkach, ale nie we wszystkich.
Odkryem wkrtce ze zdumieniem, e obie strony byy w bdzie, i nasi wrogowie, i moi przy-
jaciele. W gruncie rzeczy obie zakaday, e le jest by innym - wprost bd nie wprost, obie
daway do zrozumienia, e istnieje pewien model i e wcieleniem tego modelu jest ten, kto ma
przewag. Tak dla jednych, jak dla drugich, bycie innym znaczyo bycie innym ni ten, kto domi-
nuje. Nawet laicki, republikaski nauczyciel oddany swoim "tubylczym" dzieciom czu si obar-
czony misj ksztatowania maych Francuzw na swj obraz - obraz cywilizacji, dobrych obycza-
jw, smaku i elokwencji francuskiej. (Kiedy znalazem si w metropolii, stwierdziem, e ten sam
nauczyciel, klejnot jakobiskiej demokracji, zajmuje dokadnie tak sam postaw wobec chopw
w swoim kraju czy w ogle wobec Bretoczykw i Alzatczykw. Co wcale nie jest czym tak
zupenie innym). My za z naszej strony winnimy byli posusznie robi wszystko, by upodobni
si do naszych nauczycieli, na co zreszt godzilimy si chtnie, nawet za cen gruntownego
prania naszych dusz.
Sowem, jak wszystkie problemy pozornie nierozwizalne, ten problem by le postawiony.
Zarwno przez kolonizatorw, ktrzy afirmowali rnice, eby pognbi kolonizowanych, jak i
8
przez antykolonialistw, ktrzy je negowali, by kolonizowanych broni. Kiedy, nabrawszy dystan-
su do szlachetnych lecz lepych schematw szkoy republikaskiej, zaczem przyglda si
uwaniej rzeczywistoci, zobaczyem, e rnice istniej. O cudzie edukacji! Jak mogem tak dugo
sdzi, e ich nie ma? Na ulicy, w tramwaju, na rynku tum ludzki by wyranie "kosmopolitycz-
ny" i pstry! Naturalnie nie przemawiao to bynajmniej za rasistami, gdy rozmaito mona zna-
le wewntrz kadej grupy, cznie z ich wasn, a granice midzy naszymi spoecznociami nie
byy wyznaczone pod sznurek. Jednak niewtpliwie rnilimy si od siebie. Kiedy pniej znala-
zem si na Sorbonie, powane twierdzenia moich kolegw, e nie ma rnic midzy ludmi,
budziy mj umiech. Nie zaprzeczaem im, bo mieli najlepsze intencje. Wystarczyo zreszt, by
patrzyli - jak ja - oczami, a nie gow: w ich wasnym kraju, Francji, ktr namitnie zwiedzaem,
ludno zmieniaa si zalenie od regionu i klimatu. Bya w moich kolegach zreszt nie tylko
szlachetno: odkrywaem oto t mieszanin jakobiskiej krtkowzrocznoci i republikaskiej
dumy, ktre wspistniej w kadym dobrze urodzonym Francuzie, a s nieoczekiwanym dzie-
dzictwem Ancien Regime'u. Synna dewiza mwica o czterdziestu krlach, ktrzy stworzyli
Francj za spraw jednego prawa, jednego krla, jednej wiary, nadal ya, cho zlaicyzowana,
w formule jednej i niepodzielnej Republiki.
W tym samym czasie intelektualici zaczli si spotyka na rozmaitych kolokwiach powico-
nych sprawie przebudzenia ludw kolonialnych oraz przyszoci kolonizacji. Braem udzia w
kilku takich spotkaniach. Wystpujc na I Kongresie Czarnych Intelektualistw stwierdziem ju,
e asymilacja poniosa fiasko. Nie zawsze oczywicie i nie wycznie z winy kolonizowanego,
ktry pocztkowo jej pragn, lecz przede wszystkim dlatego, e nikt nie chcia si z nim asymili-
zowa. Prawica nie chciaa nawet dopuci myli o czym tak okropnym, co mogoby si skoczy
przeraajc w ich oczach mieszanin krwi i skrzyowania ras. Wiedziaa poza tym, e w rezulta-
cie utraciaby w ten sposb swoje przywileje. Natomiast ludzie lewicy nie wyobraali sobie, by
mona byo chcie czego innego ni upodobni si do nich: chtnie widzieliby kolonizowanego
masona, specjalist czy uniwersalist, ale nie muzumanina, fetyszyst czy yda! Sowem nie
kolonizowanego jako takiego, z jego specyfik i wszystkimi rnicami. C pozostawao koloni-
zowanemu (i oglniej wszystkim ludziom zdominowanym, jak to pokazaem pniej), jeli nie
zaakceptowa samego siebie, skoro inni go nie akceptowali? Skoro dobra wola petenta prowadzia
jedynie do upokorze, lepiej dochodzi swoich praw. Innego wyjcia nie byo i taka sytuacja
okazywaa si zdrowsza; odrzuca samego siebie, czerwieni si za swych podbitych przodkw,
swj niezrczny jzyk i na pozr nierozumne obyczaje - tego si nie da wytrzyma. Gdy tylko
zdominowany zaczyna mwi, natychmiast dawa wyraz swoim bolesnym a jaowym zahamowa-
niom, bo przyj optyk dominujcego, to zgodzi si na patrzenie na siebie jego oczami, zgodzi
si na jego destrukcyjn pogard. eby y, trzeba si, tak czy inaczej, zaakceptowa. Jeeli nie
mona afirmowa swojej osoby przez identyfikacj, trzeba to zrobi przez rnice. Posunem si
krok dalej w pniejszym utworze, gdzie pisaem: By, to by rnym. Goszenie rnicy stao
si warunkiem samoafirmacji, sztandarem odzyskanego wasnego, indywidualnego i zbiorowego
Ja. Tak oto wpierw dominujcy afirmowa swe rnice przeciwko zdominowanym, a nastpnie
zdominowany rewindykowa swoje przeciwko dominujcemu. Proponowaem, by ten drugi
symetryczny ruch nazwa powrotem wahada.
Od tego czasu wielokrotnie potwierdzono t banaln ju dzi analiz. Niemniej kosztowaa nas
wiele cierpie, bya okazj do zaartych sporw, wani i czasem bdw. Co do powrotu waha-
da, to rzadko si zdarza, by ogranicza si on do naprawienia niesprawiedliwej sytuacji. Niesione
rozpdem wahado na og leci dalej, popeniajc nowe niesprawiedliwoci, jak na przykad
wywaszczenia drobnych kolonistw czy szykanowanie mniejszoci. Afirmowanie wasnego Ja
przybiera niekiedy rozmiary mistyczne: destrukcyjnym mitom przeszoci przeciwstawia si
rwnie szalone kontrmity. Byle przodek staje si bohaterem legendy, a taniec ludowy okazuje si
szczytem sztuki. Wpierw walczyem o uznanie rnic, potem protestowaem - i nadal protestuj -
przeciwko nowym naduyciom. Nie byy one bynajmniej wpisane w nasze wczesne roszczenia.
Kiedy na I Kongresie Czarnych Intelektualistw jeden z uczestnikw wykrzykn za Molierem
moe achmany, ale drogie mi, bo moje, sowa achmany uy umylnie. Nie przecenia swojej
murzyskoci, cho nie chcia ni duej gardzi. Dzi gosi si haso Black is beautiful, jest si
dumnym z tego, e si jest kobiet, ydem czy Bretoczykiem. Ta duma wydaje mi si tyle
dyskusyjna, co niegdysiejsze niedocenianie samego siebie. Nikt nie powinien si wstydzi swojej
9
przeszoci i rodziny: akceptowa siebie, to akceptowa rwnie swoj histori, osobist i zbioro-
w. Ale czy od odrzucania samego siebie trzeba zaraz przej do przesadnego podbijania wasnej
wartoci? Ceni si ponad miar dlatego, e byo si niedocenianym? Czy nie grozi nam, e pope-
nienie takich samych bdw co rasistowscy zwolennicy rnicy? Czy nie ryzykujemy, e rycho
bdziemy afirmowa siebie przeciwko innym?
Podobnie ma si rzecz z tak modnymi dzi, a rwnie trudnymi do uchwycenia pojciami to-
samoci, korzeni itp., ktrych przydatno jest do wtpliwa. Wszystko to daje si wytumaczy i
zapewne jest uzasadnione po tak dugim okresie tumienia, ale te trzeba wiedzie, do jakich
nowych szalestw mona t drog doprowadzi. Doprowadzi lub powrci, gdy - o ironio
historii! - pierwszymi, ktrzy gosili kult zbiorowej tosamoci i korzeni, byli ludzie prawicy. W
gruncie rzeczy jest to rewindykacja paseistyczna i, jak to czsto bywa, bardzo mtna. Wsplna
przeszo jest w duej mierze fikcj, gdy czsto nie bdc ani wspln, ani prawdziw przeszo-
ci, jest po prostu interesownym wymysem. Komu bowiem wsplna? Czyja przeszo? Odpo-
wiedzi na te pytania kryj wiele niespodzianek. Kto jest naprawd pewien swoich domniemanych
przodkw? Naleaoby to wszystko uporzdkowa, jeeli to moliwe i rzeczywicie potrzebne, bo
nie jestem pewien, czy tak wielu ludzi chciaoby zakci sw pikn, historyczn pewno siebie.
W kadym razie by, to by rnym, by rnym to by innym, czyli kady jest rny i kady jest
inny. Wynika std, e afirmowanie samego siebie jest z definicji wzgldne. Jakiekolwiek byoby
znaczenie rnicy dla tego procesu rehabilitacji i odzyskiwania wasnej godnoci, nie mona
rnicy rozpatrywa jako takiej. Nikt nie moe roci tu sobie prawa do palmy pierwszestwa.
Prawdziwa stawka - nie zapominajmy o tym - jest nie tyle rnic, co wykorzystywanie jej jako
broni przeciwko ofierze a na korzy oskaryciela. W tym tkwi prawdziwa perwersja rasizmu.
Zakocz ten wywd konkluzj w trzech punktach: rnice mog istnie bd nie istnie. Rnice
same w sobie nie s ani dobre, ani ze. Nie jest si rasist czy antyrasist, gdy sygnalizuje si
rnice bd je neguje, ale wwczas, gdy wykorzystuje si je przeciwko komu z korzyci dla
siebie.

MIT I ALIBI
Miejsce mitu w podejciu rasistowskim jest od razu widoczne: jeeli rnica istnieje, interpretuje
si j, jeli nie istnieje, to si j wymyla. Przytoczyem ju kiedy sowa pewnego psychiatry, ktry
tumaczy mi powanie, e kolonizowani le jedz i le chodz, w czym nie byoby jeszcze nic
wielkiego, ale te le oddychaj! Ten, kto nie znosi robotnikw i patrzy na nich nieyczliwie, w
kocu zaczyna ich uwaa za rnicych si fizycznie: dla Balzaca dziewczyna z ludu, nawet gdy
pikna, musi mie przynajmniej due stopy, ujawniajce jej pochodzenie. Przesada jest niekiedy
tak wielka, e a komiczna. Murzyni maj rzekomo tak wielkie czonki, e kobieta, ktra raz tego
dowiadczya, nie moe odczuwa rozkoszy z biaym. Wszystkie ydwki maj syfilis, a czasem
odgryzaj przyrodzenie kochankowi. Warto zwrci uwag, e te oskarenia, komiczne bd nie,
skupiaj si zawsze wok tych samych spraw - pienidze, seks, wadza - co wiadczy o tym, czym
s zaprztnici oskaryciele. Rasizm jest pewn postaw, a take pewn argumentacj, jest oskar-
eniem i obron. Sens dowodu nie budzi wtpliwoci: zawsze idzie o usprawiedliwienie agresora.
Kolonizator proponuje obraz kolonizowanego tak dobrze dostosowany do wymogw koloniza-
cji, e naleaoby uwierzy w jak z gry ustanowion harmoni. Pisano zreszt o tym: Europej-
czycy stworzyli imperium kolonialne, poniewa przyszli kolonizowani nadawali si do skoloni-
zowania. Zrozumiae, e Europa musiaa wypeni t pustk, by to jej historyczny obowizek!
Twierdzono, bynajmniej nie artujc, e protektoraty zostay utworzone, eby protegowa koloni-
zowanych. Zyski i zdzierstwa byy wynikiem nierozwagi, zaniedba i naduy, jak to si dzisiaj
mwi. Antysemici tworz sobie mityczn figur yda, tak dopasowan do ich namitnoci, e
trzeba by uwierzy w jakie wyroki Opatrznoci: wierzono w to bd udawano tak wiar. Przy-
kadem miejsce yda w mitologii Chrystusa, koniecznej ofiary ydw dla odkupienia ludzkoci.
Mczyni krel portret kobiet, w ktrym one si nie rozpoznaj, ale ktry znakomicie odpowia-
da samcom. Pamitamy tych Murzynw ze starych filmw, ktrzy przewracali biakami, bekoczc
i trzsc si ze strachu, niezdolni, po okresie niewolnictwa, y inaczej ni w chronionym rodowi-
sku, to jest w roli suby domowej. Wszystkie te portrety s wygodne i maj w sobie co podobne-
go: co, co pynie z potrzeb i uroje dominujcych.
10
Wygoda jest tym oczywista, e nie dba ani o konsekwencje, ani o umiar; wydaje si, e nic nie
krpuje atakujcego rasisty. yd jest jednoczenie skpy i rozrzutny, kobieta - gupia i przebiega.
Nawet oczywiste zalety przemienia si w wady: mwi si, e nieszczcia wyostrzyy inteligencj
yda, tak, ale sta si zbyt inteligentny, a przez to tym bardziej niebezpieczny. yd jest spokojny,
skonny do pojednania? Nie, jest uniony - to jeszcze jeden podstp. Murzyni maj poczucie
rytmu? To dowd, e brak im szlachetniejszych talentw. Delikatno kobiet to tylko wynik ich
naturalnej biernoci, brak energii. Ofiar pozbawia si wszelkich cech pozytywnych, obraz jest
zawsze czarny. yd jest jednoczenie postaci biologiczn, ekonomiczn, psychologiczn, kultu-
raln i metafizyczn... a wszystkie s negatywne. Nie w tym rzecz, iby ydzi, kolonizowani i
kobiety nie mieli swoich, odrniajcych ich od innych wad. Mwiem wiele razy, e powinnimy
si wystrzega negowania rnic. Ale nie jest tak, by kolonizowani mieli same wady, a kolonizato-
rzy - same zalety! Dlaczego wszystko, czym wyrnia si kolonizowany, jest a priori ze? Dlaczego
dominujcy systematycznie potpia obyczaje i sposb ycia dominowanego, nawet na paszczy-
nie najbardziej banalnej, takiej jak przejawy radoci i smutku, sposb odywiania i wychowania
dzieci? Jak oni to mog je!, tutejsze dzieci s najgorzej wychowane na wiecie. Czasem
dopuszcza si wyjtek, jak w przypadku tych antysemitw, co maj swojego yda. Skd tyle
jadowitej ironii w stosunku do kobiet? Wszystkie kobiety to dziwki, z wyjtkiem mojej matki,
ktra jest wita. art oczywicie, ale czy zupenie niewinny?
Nielogiczna i oskarycielska zacieko zawsze jest w taki czy inny sposb uyteczna dla oskar-
yciela, gdy porwnanie wypada zawsze korzystnie dla niego. Kto nie widzi, e rasista buduje
obraz ofiary na miar swoich potrzeb?
Mityczna rekonstrukcja suy mu za samousprawiedliwienie, za specyficzne alibi ucisku, jaki
pragnie stosowa bd ju stosuje: mczyzna wobec kobiety, biay wobec Murzyna, kolonizator
wobec kolonizowanego. Oskarenie biologiczne jest tu szczeglnie skuteczne, dostarcza najpew-
niejszej gwarancji. Czarny jest nieuleczalnie czarny, kobieta jest nieodwoalnie kobiet. Std wysi-
ek, by scharakteryzowa biologicznie yda i kolonizowanego, nawet jeli biologia nie ma tu nic
do rzeczy. To dlatego, e biologia jest figur przeznaczenia.

RASIZM A UCISK
A wreszcie, niezalenie od takich czy innych wybiegw, celem rasizmu jest dominacja. T
ostatni lekcj wycignem z sytuacji krajw kolonialnych. Oglniejsza korelacja dostarczaa tu,
jak sdziem, podstawowego klucza do zrozumienia rasizmu. Jak w bilardzie, gdzie mierzy si w
jedn kul, by trafi w drug, tak tu oskara si kolonizowanego pod rozmaitymi pretekstami, ale
zawsze po to, by go odrzuci, ograbi, pognbi. Wychodzc od relacji kolonialnych, zaczem
wyjania i systematyzowa inne rasizmy, gboko zwizane z podobnymi warunkami. Prawda, e
sytuacj yda, ktr zajem si pniej, znaem ju od wewntrz, zanim zaczem si nad ni
zastanawia. Wnioski pynce z Portretu kolonizowanego ulegy rozszerzeniu i uoglnieniu w
sposb zupenie naturalny: od kolonizacji przeszedem do innych form ucisku i sformuowan
uprzednio myl mogem tak oto rozszerzy: rasizm ilustruje i symbolizuje uciemienie.
Jeli jednak weryfikowa stale znaczenie mitu w rasizmie, to wida rwnie jego ograniczenia:
jest niezbdny, lecz wzgldny. Jest istotny, ale rasizm si w nim nie wyczerpuje. Rasizm jest prze-
konaniem, ale przekonaniem, ktre zapowiada i wytycza pewne postpowanie.
Samo przekonanie nie czyni rasisty, jeli zaoymy, e rasista moe si do przekona ograni-
cza. Rasizm jest ideologi, a zarazem aktywnym manifestowaniem woli dominacji. Tote ilekro
badamy jak dominacj, odkrywamy rwnoczenie rasizm bdcy jej cieniem i nieuniknionym
przedueniem. T niestrudzon i interesown z wol odkrywamy we wszystkich postaciach
dominacji. Panuje nad tob, bo jeste istot nisz, istniej midzy nami rnice, ktre tego dowo-
dz. Biali mog podporzdkowa sobie czarnych, poniewa czarni nie s biali, to znaczy dotknici
s przywarami rasy czarnej i pozbawieni zalet rasy biaej. Mczyni maj prawo podporzdko-
wa sobie kobiety, poniewa kobiety rni si od nich, a kobieco jest uomnoci. Ich wrodzone
defekty mog by zreszt pocigajce: mona by kobieciarzem i jednoczenie gardzi kobietami,
mona szale za Murzynkami, ydwkami czy arabskimi chopcami gardzc przy tym ich wia-
tem.
11
Na bardziej oglnym przykadzie pokazaem, jak relacja dominacja-poddanie niszczy wzajem-
nie obu partnerw, przy czym kadego w specyficzny sposb. To pewne, e nie ma wsplnej
miary dla cierpie ofiary i psychicznych deformacji agresora; przemiana w kata nigdy jednak nie
pozostaje bez konsekwencji. T podwjn erozj odnajdujemy w rasizmie: ofiara poddana nka-
niom, ktre maj j unicestwi, daje si w kocu zniszczy. Nie tylko symbolicznie, w gowie
rasisty, lecz konkretnie, przez ponienia i ograniczenia narzucone jej yciu. Co gorsza, niszczy si
sama. Zbrodni rasistowskiego oskarenia jest to, co zostaje uwewntrznione, e poykamy to
monstrum, ktre zjada nas nastpnie od rodka: ofiara przyjmuje w kocu proponowany jej obraz
samej siebie. Jak si broni, jeli zgadzamy si z napastnikiem? Przed Wielk Rewolucj Francusk
niejaki Moreau de Saint-Mery klasyfikowa Antylijczykw dzielc ich na Murzynw, mulatw,
terceronw, metysw, mamelukw, mieszacw, marabutw i pazurzastych, nie mwic ju o
wszelkich moliwych midzy nimi kombinacjach... Wracam wanie z Antyli, gdzie odnalazem -
jeszcze wzbogacony! - schemat Moreau de Saint-Meryego: Antylijczycy przejli i zachowali na
wasny rachunek, ze wszystkimi psychologicznymi i socjologicznymi szkodami, jakie atwo sobie
wyobrazi, t piekieln skal godnoci malejcej w miar oddalenia si od biaego ojca, jak to
sami okrelaj. Nie atwo wyleczy si z naznaczonej uciskiem przeszoci. Przypominam sobie t
tunezyjsk dozorczyni, ktra rzucia mi kiedy ze zoci bumerang pogardy: Pan jest tylko
Tunezyjczykiem, jak i my!.
Ale rasista te nie znajduje swego raju, on te nie przestaje argumentowa, broni si i atako-
wa. To studnia bez dna, spr nigdy nie skoczony, gdzie nikt nie jest nigdy zupenie przekonany.
Ani ofiara, mimo swego zawstydzenia, ani rasista, ktry czuje, dlaczego musi by rasist, dlaczego
wci wydaje t permanentn wojn, ktra nigdy nie przynosi mu ukojenia. W czasie pobytu na
Antylach nie przestawalimy o tym dyskutowa z urodzonymi tam Francuzami.
Zauwamy, e ani ten niepokj, ani uparty wysiek, by go przezwyciy, nie s znakiem jakiej
absolutnej perwersji. I cho moe to budzi zdziwienie, powiedziabym, e trzeba je zaliczy na
plus rasisty. Zbrodniarz doskonay nie broni si, lecz zabija. Std bierze si to, co nazwaem etycz-
nym paradoksem rasisty: mimo caej grozy tego ponurego zjawiska odkrywamy wiateko nadziei
co do moliwoci udoskonalenia ludzkiej natury. Zwierzta poeraj swoj ofiar nie rozwodzc
si nad tym, cho co prawda tylko wtedy, gdy s godne, roliny bardziej ywotne dusz mniej
silne. Ludzie, jak wszystkie istoty ywe, okradaj, dusz i morduj swoich blinich, ale odczuwaj
przy tym potrzeb wytumaczenia si, usprawiedliwienia. Dominuj, mam przywileje? Pewnie, ale
mam przecie do tego prawo! Na tej ziemi ju mj ojciec, moi przodkowie... Ndzna to prawowi-
to, zwodnicza, fikcyjna, kulawa... Ale rasista trzyma si jej, kadzie na ni nacisk, robi z niej
teori, filozofi, moralno, oparte na rasie, psychologii, seksie, kulturze, metafizyce. Podczas gdy
idzie po prostu o to, by ograbi bliniego, zachowujc w miar spokojne sumienie. Ile to zacho-
wa wielkich rodzin, narodowych polityk jest niczym innym, jak grabie w skali grupy
spoecznej, tumaczon koniecznoci utrzymania witej rodzinnej spucizny lub wyszym
interesem ojczyzny!. W taki czy inny sposb trzeba uzasadni swj zysk.

ZYSK
Bo zysk jest zawsze. I dlatego wanie tu trzeba nadstawi ucha: postpowanie rasistowskie
nigdy nie jest bezinteresowne, nawet jeli natura zysku nie od razu jest jasna.
C to za zysk? Na czym polega? Na pierwszy rzut oka moe by bardzo rozmaity: psycholo-
giczny, ekonomiczny, polityczny, kulturalny... Mona szuka jakiejkolwiek korzyci, bardziej lub
mniej wiadomie, kosztem drugiego... Cho brzmi to jak tautologia, zysk rasisty daoby si okreli
jako to wszystko, co przynosi korzy przez dewaloryzacj innego.
W tym miejscu trzeba odpowiedzie na obiekcj marksistowsk, e mianowicie rozmaito
rasistowskiego zysku jest tylko zudzeniem. Czowiek jest z gruntu istot ekonomiczn, poruszan
gwnie potrzebami ekonomicznymi - reszta to odwracanie uwagi, podstp i ideologia. Rasizm jest
w istocie broni ekonomiczn. Argumentacja rasistowska to tylko alibi dla przywaszczania sobie
bogactw naturalnych i, jeli konieczne, stosowania wyzysku czowieka przez czowieka. Zgod-
nie ze znan formu w ostatecznym rachunku ekonomia jest motorem historii.
Zgadzam si czciowo z marksistami: susznie podejrzewaj rasist, e przywica mu inny cel
ni ten, ktry zawiera si w jego oskareniach. Jestem te przekonany, e czsto jeden i ten sam
12
wywd ma dwa znaczenia: otwarte przesanie i ukryty sens. w sens ukryty jest czsto waniejszy
i doniolejszy od jawnego. Prawdziwy sens rasizmu pozostaje w ukryciu, poniewa ujawniby
niesprawiedliwo. Zatem, bezsprzecznie uyteczne jest oszukiwanie ofiar: unika si w ten sposb
ich reakcji, ktre mogyby si okaza niepodane. Nie mona przecie spokojnie gosi swojego
prawa do przywilejw, gdy wwczas trzeba by stosowa reim twardej rki, co niezbyt przyjem-
ne, a przy tym kosztowne. Warto wic sprbowa przebrania, zrcznej perswazji, gdy w kocu to
rwnie oszczdno. Ideologia dominujcego ma zawsze zalety pragmatyczne, ktre przyczyniaj
si do stabilnoci jego wadzy.
Marksici susznie podejrzewaj u wspczesnego rasisty motywacj ekonomiczn: wystpuje
nader czsto, cho nie zawsze jest widoczna. Nie brak przykadw w historii, socjologii i nawet w
literaturze, ilustrujcych ten trop. May handlarz jest czsto antysemit z powodu wasnych kopo-
tw i apczywoci: spodziewa si wycign jak korzy ze zniszczenia swoich ydowskich
konkurentw. Nieprzypadkowo marazm gospodarczy budzi do ycia hydr antysemityzmu.
Moja zgoda z marksistami do tego si ogranicza. Sdz, e nie maj racji sdzc, i zysk spro-
wadza si zawsze do korzyci ekonomicznej, nawet w ostatecznym rachunku, jak to zwykli
mwi. Ta formua jest zreszt dwuznaczna. Jeli pomija formy porednie, jest faszywa, jeli
uznaje znaczenie tych form, ma warto tylko teoretyczn. Tak sam krytyk budz wyjanienia
odwoujce si do kompleksu Edypa. Wiem, e trudno dzi mwi o marksistach jako o jakiej
jednej grupie. Postarzawszy si, doktryna si zrnicowaa, jak to si dzieje w kadym starym
kociele. Wierni toleruj dzi rozmaite kapliczki i heretykw. Niemniej nawet ci, ktrzy nie daj
jednej i jedynej interpretacji, broni pierwszestwa - w ostatecznym rachunku - ekonomii.
Bardziej lub mniej otwarcie sugeruj ekonomiczny redukcjonizm. A przecie rzeczywisto ludzka
jest nader skomplikowana i nie wiadomo z ca pewnoci, ktry z czynnikw rzdzi wszystkimi
innymi i czy w ogle taki czynnik istnieje. Potrzeby czowieka s wielorakie, nawet jeli nie niezli-
czone. Ich hierarchia jest rozmaita i zmienna. Potrzeba bezpieczestwa, potrzeba mioci s czsto
rwnie natarczywe, co potrzeba jedzenia. Krtko mwic, mona by rasist z rozmaitych powo-
dw, nie tylko przez ekonomiczn kalkulacj. Nawet jeli mechanizm kompensacji w tych rozma-
itych zyskach pozostaje ten sam.

ALBERT MEMMI (ur. 1920), Tunezyjczyk, urodzony w Tunisie (w spoecznoci y-


dowskiej). W 1956 roku wyjeda do Francji i osiedla si w Paryu. Jest profesorem
nauk spoecznych na uniwersytecie Paris-X, Nantere. Opublikowa eseje: Portrait du
colonis prcd du portrait du colonisateur (Portret skolonizowanego poprzedzony
portretem kolonizatora, 1957), Portrait dun juif (Portret yda, 1962), La libration du
juif (Wyzwolenie yda, 1966), Lhomme domin (Czowiek zdominowany, 1968),
Juifs et Arabes (ydzi i Arabowie, 1974), La Dpendance (Zaleno, 1979), Le
Racisme (Rasizm, 1982). Jest take autorem powieci La statue de sel (Sup soli,
1953), Agar (1956), Le Scorpion (Skorpion, 1969), Le Dsert (Pustynia, 1977).

RED RAT
http://red-rat.w.interia.pl
e-mail: red_rat@interia.pl
Artur Wyrwa, skr. poczt. 39, 65-182 Zielona Gra 5
koperta + znaczek za 1,20z = katalog Red Rat

You might also like