You are on page 1of 25

Anna Krzynówek-Arndt

Akademia Ignatianum w Krakowie

SUWERENNOŚĆ A PRAWOMOCNOŚĆ PANOWANIA:


OD DEMOKRACJI SUWERENNEJ DO POSTSUWERENNYCH
DEMOKRACJI KONSTYTUCYJNYCH  1

I. Wprowadzenie

E rnst-Wolfgang Böckenförde słusznie jak się zdaje, zwraca uwagę,


że „żadna norma nie spełnia sama siebie ani sama siebie nie sto-
suje”, a zatem „problemu autorytetu lub najwyższej władzy w pań-
stwie nie daje się (…) obejść lub unieważnić poprzez zastosowanie pojęcia
państwa konstytucyjnego”  2. Nawet jeśli suwerenność nie zostaje nazwana,
wciąż występuje ona w praktyce w postaci konkretnego podmiotu, któ-
ry w przypadku konfliktu ostatecznie rozstrzyga o treści oraz stosowaniu
konstytucji. Choć jednak pytania o najwyższą władzę w państwie, a zatem
o samo państwo jako takie i panowanie nie sposób ominąć, pozostaje za-
gadnienie celowego ukierunkowania państwa, a co za tym idzie, problem
uprawomocnienia panowania we współczesnym państwie demokratycz-
nym. Koncepcja suwerennej demokracji Carla Schmitta dopuszcza niejako
hobbesowską wizję państwa, które istnieje nie ze względu na dobre życie,
lecz już wyłącznie ze względu na wartości egzystencjalne, a zatem utrzyma-
nie życia już nie tyle jednak jednostkowego, lecz kolektywnego podmiotu
danej zbiorowości. Egzystencja zbiorowości jest jednak zawsze egzystencją
konkretną, a urzeczywistniany i przez suwerenną instancję podtrzymywany

1 Artykuł powstał w ramach realizacji projektu badawczego „Suwerenność - przemiany kategorii


w ujęciu teoretycznym”. Projekt został sfinansowany ze środków Narodowego Centrum Nauki
przyznanych na podstawie decyzji nr DEC-2012/05/B/HS5/00756 z dnia 7 grudnia 2012 r.
2 E-W. Böckenförde, Państwo prawa w jednoczącej się Europie, przeł. P. Kaczorowski, Warszawa
2000, s. 43-44.
44 Anna Krzynówek-Arndt

ład jest ładem treściowo określonym i zarazem określającym „sytuację nor-


malnego życia”. Prawomocne jest wówczas każde rozstrzygnięcie, które
pozwala ochronić ład polityczny państwa. Jako na źródło ostatecznych
i wiążących rozstrzygnięć mogących zyskać prawomocność, Schmitt wska-
zuje zatem „osobistą wolę i autorytarny rozkaz rządzącej głowy państwa”  3,
„merytoryczne zarządzenie administracyjne” i orzeczenie sądowe wydane
„bezpośrednio w imieniu prawa i sprawiedliwości”  4. Biorąc pod uwagę,
że orzeczenie sądowe może być źródłem prawomocności tylko w sytuacji,
gdy treść tego, co prawe i sprawiedliwe jest jednoznaczna i nie budzi wąt-
pliwości, a prawomocność demokratyczno-plebiscytowa zakłada istnienie
jednolitego ludu zdolnego do działań politycznych  5, jedynymi możliwymi
źródłami ostatecznych a zarazem prawomocnych rozstrzygnięć w ramach
państwa pluralistycznego pozostaje autorytarny rozkaz i merytoryczne za-
rządzenie administracyjne. W każdym innym przypadku demokratyczne
państwo pluralistyczne karłowacieje do postaci pluralistycznego państwa
partyjnego.
Współczesne państwo demokratyczne wydaje się jednak nie tyl-
ko posthobbesowskie lecz postschmitteańskie: w ramach jednej cało-
ści współistnieć mają różne historycznie i społecznie określone porządki,
z których każdy inaczej określa rozumienie „sytuacji normalnego życia”.
Koncepcje postsuwerennej demokracji pluralistycznej odsuwają na dal-
szy plan pytanie o umiejscowienie suwerennego podmiotu, na pierwszy
plan wysuwając problem prawomocności, a dokładnie warunków, w jakich
„legalne ustanowienie wyrażające wolę większości staje się legitymizowa-
nym prawem”  6. W koncepcji „postsuwerennej” dualistycznej demokracji
konstytucyjnej, czy to w wersji opisywanej przez Rawlsa, czy Habermasa,
normalną sytuację określa albo konstytucyjny konsens różnych porząd-
ków życia upostaciowiony w panującej i w tym sensie jakoś „suwerennej”
kulturze politycznej albo też suwerenność zostaje rozpuszczona w „bez-
podmiotowych” procesach komunikacji w niepolitycznej sferze publicznej,
wpływających na parlamentarne procesy decyzyjne.
Schmitteańska demokracja suwerenna zakłada jeszcze, iż konkretny
porządek życia obejmuje pewne wspólne i niezrelatywizowane rozumie-
nie podstawowych instytucji społecznych oraz to, czego wymagają ludzkie

3 C. Schmitt, Legalność i prawomocność, przeł. B. Baran, Warszawa 2015, s. 10.


4 Tamże, s. 16.
5 Tenże, Nauka o konstytucji, przeł. M. Kurkowska, R. Marszałek, Warszawa 2013, s. 393.
6 J. Rawls, Prawo ludów, przeł. M. Kozłowski, Warszawa 2001, s. 195.
Suwerenność a prawomocność panowania 45

interesy życiowe. Konstytucja (Verfassunggezets) może zatem znaleźć opar-


cie w przedkonstytucyjnym porządku politycznym i społecznym, w „przed-
konstytucyjnej substancji politycznej” (Verfassung) czy też, inaczej mó-
wiąc, w tożsamości konstytucyjnej  7. Alternatywą pozostaje tylko uwikłane
w wewnętrzne sprzeczności parlamentarne państwo prawodawcze, prze-
poczwarzone ostatecznie w pluralistyczne państwo partyjne. Współczesna
demokracja postsuwerenna i postschmitteańska, która nie może czerpać
już z rezerw substancjalnych treści zastanego porządku życia, musi taką
alternatywę przekroczyć. Jak zauważa Ulrich K. Preuss, znaczenie teorii po-
lityki Carla Schmitta jest „jasno związane z jedną, historyczną epoką, która
właśnie przemija”  8. Nie pozostaje ona jednak bez znaczenia, a jego teoria
stanowi zasadnicze wyznanie dla demokracji konstytucyjnej, w której ład
polityczny i jedność polityczna nie mają charakteru przedkonstytucyjnego,
lecz mają być, w założeniu, dopiero wypracowane. Jako że ustawa konsty-
tucyjna jest wtórna wobec całościowej „konstytutywnej” decyzji dotyczącej
treści, rodzaju i formy jedności politycznej, nie ma ustawy konstytucyj-
nej, która byłaby neutralna aksjologicznie, tak jak fikcją jest aksjologicz-
na neutralność parlamentarnego państwa prawodawczego „z jednakową
chance dla wszystkich bez różnicy treści, celów i dążeń”  9. Jest to prawda,
którą należy brać pod uwagę również przy ocenie projektów postsuweren-
nej demokracji pluralistycznej, w której podmiot suwerenności decydując
o interpretacji i stosowaniu ustawy konstytucyjnej, siłą rzeczy jest tym,
który współdecyduje o tożsamości konstytucyjnej, nie jest zaś już tylko
tej tożsamości strażnikiem. Władza taka musi zatem szukać innych pod-
staw uprawomocnienia swojego panowania niż bezpieczeństwo i trwanie
jakiegoś przedkonstytycyjnego bytu politycznego. Projekty takie starają
się zatem władzę zwierzchnią państwa powiązać z wewnętrznie podzie-
lonym społeczeństwem i z niego ją wyprowadzać. W demokracji Schmit-
teańskiej panowanie legitymizuje przedkonstytucyjna jedność polityczna
stanowiąca o konstytucyjnej tożsamości, której strażnikiem jest suweren
reprezentujący ową polityczną jedność i jako taki uprawniony do wyda-
wania ostatecznych rozstrzygnięć. W wewnętrznie podzielonych demo-
kracjach postschmitteańskich, w których brak takiej przedkonstytucyjnej

7 Por. U.K. Preuss, Ład polityczny i demokracja: Carl Schmitt i jego wpływ, przeł. J. Smoleński,
w: Carl Schmitt. Wyzwanie polityczności, red. Ch. Mouffe, przeł. T. Leśniak i in., Warszawa 2011,
s. 200.
8 Tamże, s. 226.
9 C. Schmitt, Legalność i prawomocność, dz. cyt., s. 151.
46 Anna Krzynówek-Arndt

i przedprawnej jedności politycznej, która mogłaby być przez podmiot


suwerenny reprezentowana, tożsamość konstytucyjna musi być tworzona
w drodze komunikacyjnych form tworzenia konsensu lub wypracowywana
poprzez ciągłą reinterpretację konsensu konstytucyjnego domyślnie obec-
nego już kulturze politycznej.

II. Carl Schmitt i demokracja suwerenna

Pojęcie demokracji suwerennej Carla Schmitta zakłada pojęcie państwa, to


państwo bowiem „buduje demokrację (…) na fundamencie swej narodowej
jedności”  10. Pojęcie państwa z kolei „zakłada pojęcie polityczności”. Spe-
cyficzne ujęcie znaczenia polityki leży u podstaw zarówno Schmitta teorii
prawa, jak i teorii państwa i demokracji  11. Określając polityczność Schmitt
sięga do podstawowego rozróżnienia przyjaciela i wroga. Wróg polityczny
nie musi być ekonomicznym konkurentem, przeciwnikiem w dyskusji, nie
musi też być „moralnie zły” czy „estetycznie odpychający”  12. Wróg ma cha-
rakter publiczny i egzystencjalny. Jest wrogiem publicznym (hostis), nigdy
nie jest bowiem jednostką czyli wrogiem prywatnym (inimicus), lecz grupą
ludzi. Ma zaś charakter egzystencjalny, ponieważ wiąże się z „egzysten-
cjalną negacją”, „faktyczną możliwością fizycznego unicestwienia”  13. Wro-
giem politycznym jest ten, który jest „tym innym, jest obcy”  14 i jako taki ne-
guje daną „formę egzystencji” grupy ludzi, chyba że zostanie wypędzony
lub zwalczony. Demokracja suwerenna jest zatem demokracją osadzoną
na egzystencjalnych wartościach politycznych: wartości istnienia jedności
politycznej, jej integralności i bezpieczeństwa. Jak głosi Schmitt w swojej
Nauce o konstytucji, „każda istniejąca jedność polityczna ma swoją war-
tość i czerpie swoją rację bytu nie ze słuszności czy przydatności norm,
lecz ze swojej egzystencji. Z prawniczego punktu widzenia, to co istnieje
jako wielkość polityczna, ma wartość ze względu na swoje istnienie”  15.
Nie oznacza to bynajmniej, że walka polityczna jest naturalną i trwałą
10 Tenże, Teologia polityczna i inne pisma, przeł. M.A. Cichocki, Warszawa 2012, s. 153.
11 E-W. Böckenförde, The Concept of the Political: A Key to Understanding Carl Schmitt's Constitu-
tional Theory, w: Law as Politics. Carl Schmitt's Critique of Liberalism, red. D. Dyzenhaus, Durham
1998, s. 37-55.
12 C. Schmitt, Teologia polityczna i inne pisma, dz. cyt., s. 254.
13 Tamże, s. 261.
14 Tamże, s. 254.
15 C. Schmitt, Nauka o konstytucji, dz. cyt., s. 55-56.
Suwerenność a prawomocność panowania 47

kondycją demokracji. W ślad za deklaracją, że „wyjątek jest bardziej intere-


sujący niż normalna sytuacja” bowiem „normalność o niczym nie świadczy,
wyjątek świadczy o wszystkim”  16, egzystencjalna walka polityczna jawi się
jako wyjątek od stanu normalnego, jako taka nadaje jednak normalności
treść i znaczenie. W sferze politycznej nie toczy się nieustanna walka grup
ludzi o przetrwanie ich formy egzystencji, lecz w sferze tej nie sposób też
zanegować polityczności. Oznacza to, że „w sferze politycznej ludzie nie
stoją naprzeciw siebie abstrakcyjnie jako ludzie, lecz jako politycznie zaan-
gażowani i politycznie zdeterminowani, jako obywatele państwa, rządzą-
cy lub rządzeni, polityczni sojusznicy lub przeciwnicy”  17. Walka polityczna
ujawnia istotę życia politycznego. Schmitteańskie pojęcie polityczności nie
jest apoteozą walki, lecz w założeniu ma ujawnić istotę i źródło sytuacji,
w której istnieje polityczne porozumienie i pokojowa kooperacja. Schmitt
nie przeczy, że w sferze politycznej ludzie dzielą się wedle różnic religij-
nych, etnicznych, narodowych, gospodarczych, moralnych i innych. Celem
państwa jest, by różnice te zostały odpowiednio stłumione i zneutralizo-
wane  18. Ważne jest, by różnice te nie stały się na tyle silne, by stworzyć
podział o charakterze egzystencjalnym a zatem, by nie przekształciły się
w przeciwieństwo polityczne. Ostatecznie zatem polityczność oznacza tyl-
ko „stopień intensywności zjednoczenia lub rozproszenia jakiejś zbiorowo-
ści ludzkiej”  19.
Pojęcie polityczności pozwala określić istotę i rolę państwa. Państwo
jest zorganizowaną polityczną jednością, jednością, która nie tyle doko-
nuje całkowitej depolityzacji istniejących sprzeczności, lecz mocno łagodzi
polityczność. Rolą państwa nie jest ostateczne przezwyciężenie politycz-
ności, ale złagodzenie wszystkich wewnętrznych przeciwieństw i tym samym
unormowanie sytuacji. Państwo jako jedność polityczna jest jednością na
tyle intensywną, że uniemożliwia skonfliktowanym grupom, opartym na róż­
nych sprzecznościach, dezintegrację porządku. Jest konkretnym, rzeczywi-
stym porządkiem; jest konkretnym bytem, „istniejącym stanem, statusem
jedności i porządku”  20. Jedność ta jest zarazem czymś cały czas urzeczy-
wistnianym: „jedność polityczną trzeba codziennie tworzyć, godząc różne,

16 Tegoż, Teologia polityczna i inne pisma, dz. cyt., s. 55.


17 Tamże, s. 154.
18 P. Kaczorowski, My i oni. Państwo jako jedność polityczna. Filozofia polityczna Carla Schmitta
w okresie republiki weimarskiej, Warszawa 1998, s. 66.
19 C. Schmitt, Teologia polityczna i inne pisma, dz. cyt., s. 267.
20 Tenże, Nauka o konstytucji, dz. cyt., s. 27.
48 Anna Krzynówek-Arndt

przeciwstawne interesy, poglądy i dążenia”  21. Demokracja suwerenna za-


kłada zatem, uprzednie wobec podziałów, istnienie jedności politycznej,
czyli państwa. Wymaga zaistnienie konkretnego porządku, sytuacji nor-
malnego życia, „w której konkretni ludzie i grupy społeczne mogą prowa-
dzić konkretną egzystencję”  22. W sytuacji, w której państwo przestaje być
jednością nadrzędną wobec pozostałych grup społecznych, przekształca
się w państwo „agnostyczne”  23. Współczesne państwo, chcąc przyjmować
postawę neutralną wobec różnych grup reprezentujących różne świato-
poglądy i interesy, traci swoje właściwe znaczenie. Schmitteańska wizja
państwa „agnostycznego” zdaje się potwierdzać tezy współczesnych ba-
daczy mówiące o moralnym kryzysie państwa  24. Państwo nie jest bowiem
zdolne do spełnienia swej roli, czyli unormowania sytuacji i złagodzenia
polityczności jeśli samoogranicza się do bycia jedynie „produktem równo-
wagi między wieloma walczącymi grupami”, „neutralnym mediatorem”,
„rozjemcą stroniącym od jakiejkolwiek autorytatywnej decyzji”  25. Państwo,
które chce być wyłącznie siłą neutralną i pełnić funkcje rozjemcze, osta-
tecznie musi stać się narzędziem jednej ze zwalczających się grup. Pozo-
staje zatem pytanie: jeśli państwo nie ma być tylko obszarem neutralizacji,
szukania płaszczyzny porozumienia, to w imię jakich treści gwarantować
ma jedność? W imię wartości mogących być powszechnie podzielanymi,
a zatem wyłącznie wartości egzystencjalnych, takich jak istnienie, integral-
ność, bezpieczeństwo i porządek. Nie ma jednak porządku pozbawione-
go treści, porządku o charakterze czysto egzystencjalnym. Jeśli państwo
nie może być neutralną sferą porozumienia i wypracowywania konsensu,
obszarem wspólnym dla różnych grup, musi być państwem promującym
konkretne substancjalne treści. Uczynienie ośrodkiem refleksji politycznej
wartości czysto egzystencjalnych wypływa z uznania, że największym moż-
liwym złem jest strach przed brakiem bezpieczeństwa i porządku  26. Obawa
przed chaosem i dezintegracją jest z kolei uzasadniona założeniem

21 Tamże, s. 30.
22 C. Schmitt, Teologia polityczna i inne pisma, dz. cyt., s. 242.
23 Tamże, s. 231.
24 Por. D. Dyzenhaus, Przywrócić wiarę w państwo, przeł. T. Leśniak, w: Carl Schmitt. Wyzwanie
polityczności, dz. cyt., s. 97-118.
25 C. Schmitt, Teologia polityczna i inne pisma, dz. cyt., s. 231.
26 J.P. McCormick, Carl Schmitt’s Critique of Liberalism. Against Politics as Technology, Cambridge
1997, s. 250-258.
Suwerenność a prawomocność panowania 49

o problematycznej naturze człowieka, o tym, że „z natury jest zły lub przy-


najmniej, że jest on istotą problematyczną, niespokojną i niebezpieczną”  27.
Wysunięcie na pierwszy plan wartości egzystencjalnych ma zabezpie-
czać nie tylko przed walką polityczną, konfliktem i wojną domową, lecz
również przed politycznym bezwładem; nie tylko przed chaosem i dezinte-
gracją, ale przed niemocą państwa, która pociąga za sobą jałowość jego
działań i przekształca państwo w instrument działań dla partii, grup zor-
ganizowanego interesu, Kościołów i organizacji gospodarczych. Z jednej
strony polityczność ma być tylko łagodzeniem przeciwieństw i dzięki temu
pewnym tylko stopniem intensywności lub dezintegracji jedności politycz-
nej obejmującej pewne treści, nawet jeśli rodzajem jedności najwyższym;
z drugiej, Schmitt wielokrotnie deklaruje, że najintensywniejsza jedność
polityczna jest albo jednością o charakterze suwerennym albo nie ma jej
wcale, co oznacza, że jedność polityczna albo jest albo jej nie ma, tertium
non datur  28. Państwo ma być jednością miarodajną, ale poza wartościami
egzystencjalnymi nie dysponuje żadnym, z góry określonym, substancjal-
nym kryterium miary. Schmitt przyznaje, że państwo wyabstrahowane z ja-
kichkolwiek treści etycznych, moralnych, religijnych, gospodarczych staje
się puste  29. Może zatem obejmować różne treści pod warunkiem jednak,
że stwarza to, co Schmitt nazywa sytuacją normalnego życia. Czy wystarczy
jednak tylko zażegnać groźbę ekstremalnej bo zagrażającej wyniszczeniem
wrogości czy załagodzić istniejące konflikty i sprzeczności? Innymi słowy,
co znaczy, że „obywatel zostaje pozbawiony normalnej sytuacji”, że sytua-
cja staje się dla każdego obywatela „trudna do zniesienia”?  30 Odpowiedź
odsyła do wartości konkretnej egzystencji politycznej: na zadane pytania
nie sposób udzielić odpowiedzi na gruncie teorii normatywnej, miarodaj-
na jest zawsze „konkretna decyzja suwerennej instancji”  31.
Zwykła polityka traktowana jest przez pryzmat polityki w radykalnym
tego słowa znaczeniu, normalność przez pryzmat wyjątku, co stanowi za-
sadniczy element w Schmitta teorii państwa i demokracji. Uczynienie mia-
rodajną faktyczność każdej konkretnej decyzji suwerennej instancji zda-
je się tylko pozornie wypełniać przestrzeń jaka istnieje między „stanem

27 C. Schmitt, Teologia polityczna i inne pisma, dz. cyt., s. 295.


28 Tamże, s. 238, 268, 273.
29 Tamże, s. 238.
30 Tamże, s. 244.
31 C. Schmitt, Nauka o konstytucji, dz. cyt., s. 99.
50 Anna Krzynówek-Arndt

największego zagrożenia egzystencji państwa”  32 a jego przepoczwarze-


niem się w słabe i sproblematyzowane, istniejące jednak, pluralistyczne
państwo partyjne czy wielokulturowe, co zdaje się najciekawszym wątkiem
z punktu widzenia współczesnego kryzysu państwa. Polityczność jako sto-
pień intensywności jedności politycznej ma z jednej strony czerpać siłę
z potencjalnie sprzecznych treści religijnych, etycznych, moralnych i filo-
zoficznych i w tym znaczeniu ma wobec substancjalnie określonych tre-
ści charakter wtórny; z drugiej strony, ma stanowić warunek możliwości
urzeczywistnienia takich treści. Jak bowiem głosi Schmitt, najpierw pań-
stwo musi zdefiniować konkretny porządek, w ramach tak zdefiniowane-
go, a zatem politycznego porządku, zaistnieć może dopiero to, co etycz-
ne, religijne, moralne a nawet prawne  33. Jeżeli stan jedności politycznej
albo istnieje gwarantując normalną sytuację albo nie ma go wcale, co jest
jednoznaczne z brakiem porządku i chaosem, państwo musi być rozumia-
ne jako podmiot autonomiczny i nadrzędny etycznie, a co za tym idzie
w jakiś sposób neutralny wobec wszelkich substancjalnych określeń. Jako
taki ma być jednak również podstawą demokracji, czyli tego, co w swojej
istocie substancjalne. Należy też pamiętać, że państwo jako jedność poli-
tyczna nie musi być czymś istniejącym, statycznym, lecz czymś, co „ciągle
podlega procesowi stawania się” „z mocy fundamentalnej lub działającej
u podstaw siły i energii”  34. Budowa politycznej jedności nie musi być tylko
likwidacją chaosu, powstrzymaniem absolutnej dezintegracji, kwestią su-
werennej i personalnej, a zatem niczym niepodpartej decyzji, lecz jest zara-
zem czymś „do urzeczywistnienia w ramach ogólnego pluralizmu”, i o tyle
mogą istnieć państwa pełne gwarantujące najwyższy stopień integracji
i jedności oraz państwa ułomne, nieudane i żałosne, zwyrodniałe do po-
staci pluralistycznego państwa partyjnego  35.
Z punktu widzenia stawianych dziś tez o moralnym kryzysie państwa
i demokracji oraz prawomocności władzy politycznej w narażonych na
dezintegrację radykalnie spluralizowanych etycznie, moralnie i kulturowo
społeczeństwach, najbardziej płodny zdaje się być wątek traktujący pań-
stwo, a zatem jedność polityczną, z perspektywy jej dynamicznego stawa-
nia się, czyli godzenia przeciwstawnych dążeń, światopoglądów i intere-
sów. Twierdzenie, że jedność polityczna, czyli państwo albo istnieje albo

32 Tegoż, Teologia polityczna i inne pisma, dz. cyt., s. 46.


33 Tamże, s. 232, 244.
34 C. Schmitt, Nauka o konstytucji, dz. cyt., s. 29.
35 Tegoż, Teologia polityczna i inne pisma, dz. cyt., s. 242.
Suwerenność a prawomocność panowania 51

nie ma jej wcale wydaje się dotyczyć istnienia państwa pełnego przeciw-
stawionego ułomnemu pluralistycznemu państwu partyjnemu. Postrzega-
nie natomiast jedności politycznej jako czegoś dynamicznego, czegoś, co
należy codziennie tworzyć, myślenie o państwie jako czymś, co podlega
ciągłemu procesowi stawania się, kieruje uwagę ku normalnej sytuacji.
O ile zainteresowanie istnieniem państwa pełnego ciąży ku elementom
decyzjonizmu, o tyle zainteresowanie normalną sytuacją, w której moment
decyzji ulega maksymalnemu ograniczeniu, wskazuje na konkretes Ord-
nungdenken wiązane przez niektórych badaczy nawet z institutional turn,
który miałby się dokonać w Schmitta myśleniu o prawie i państwie  36.
Z punktu widzenia demokracji suwerennej i prawomocności władzy za-
sadnicze jest zatem pytanie o źródło „ogarniającej całość sytuacji normal-
nego życia”, o faktyczną normalność, normalne formy ludzkich relacji. Te-
ologia polityczna (1922) zdaje się wskazywać na czystą, zatem suwerenną
decyzję. To suweren mocą własnej decyzji ustanawia normalną sytuację,
nie tylko „tworzy sytuację jako całość” ale również „zapewnia jej trwały
charakter”  37. Nie ma normalnych form ludzkich relacji bez decyzji, skoro
„każdą formę porządku rodzi decyzja”  38. Najpierw mocą konkretnej de-
cyzji suwerennej instancji musi zostać zaprowadzona normalna sytuacja,
konkretny porządek egzystencjalny, aby do niej mógł stosować się porzą-
dek normatywny. Kwestia porządku ma też jednak charakter egzystencjal-
ny, pytanie o porządek jest pytaniem nie o jakieś konkretne treści etyczne,
moralne czy prawne, lecz o porządek publiczny i bezpieczeństwo. Schmitt
zdaje się też jednak sugerować, że każda forma porządku, nie tylko porzą-
dek egzystencjalny, opiera się na decyzji. Suwerenem jest właśnie ten, kto
nie tylko ustanawia porządek, wyłania go niejako z amorficznej substancji
społecznej, ale również ten, kto decyduje, czy panująca sytuacja jest rze-
czywiście normalna. Radykalny spór światopoglądowy rozstrzygnąć może
tylko faktyczna czyli suwerenna decyzja, nie prawo, sprawiedliwość czy
uniwersalny rozum. Dlatego Schmitt afirmatywnie przytacza przypisywane
Hobbesowi dictum, iż autoritas non veritas facit legem  39. Jego zdaniem roz-
wój masowej demokracji unieważnił parlamentaryzm, czyli władzę opartą
na dyskusji, tak jak rozumiany był on w XIX wieku. Warunkiem możliwości
36 Por. M. Croce, A. Salvatore, The Legal Theory of Carl Schmitt, Abingdon 2013; E.-W. Böcken-
förde, Konkretes Ordnungsdenken, w: Historisches Wörterbuch der Philosophie, t. 6, red. J. Ritter,
K. Gründer, Schwabe & Co, Basel 1984, 1312-1315.
37 C. Schmitt, Teologia polityczna i inne pisma, dz. cyt., s. 52.
38 Tamże, s. 49.
39 Tamże, s. 75.
52 Anna Krzynówek-Arndt

debaty jest jednak istnienie pewnej niepodważalnej podstawy dla dysku-


sji, pewnego minimum uznanych treści, na fundamencie których dokonuje
się równoważenie poglądów. Natomiast w obliczu niezbywalnych, absolut-
nych konfliktów światopoglądowych jedynym źródłem ładu jest decyzja
i w tym znaczeniu z punktu widzenia substancjalnych treści, decyzja suwe-
rennej instancji „powstaje z niczego”  40. Z tego punktu widzenia normalne
relacje międzyludzkie, normalna sytuacja obejmuje pewne etyczne, moral-
ne, religijne, światopoglądowe treści, treści te jednak są i muszą być przy-
godne, nie mogą być bowiem, jak się zdaje, podstawą dla uzasadnienia
porządku. Porządku nie uzasadnia konkretna treść, lecz tylko konkretna
decyzja, która nie odsyła już do niczego poza swoją własną faktycznością.
Zauważmy, że powyższa konstatacja nie wyklucza jednak tego, że każda
faktyczna decyzja – wynikająca z tego, co Chantal Mouffe nazywa „przy-
musem rozstrzygnięcia w obszarze nierozstrzygalności”  41 musi być decyzją
na rzecz jakiś treści i w tym znaczeniu nie może być ona wobec absolutnych
konfliktów światopoglądowych neutralna. W tym punkcie wątek decyzjo-
nistyczny spotyka się z myśleniem według konkretes Ordnungsdenken. Nie
ma i nie może być suwerennej decyzji treściowo nieuwikłanej. Każdora-
zowo będzie to jednak decyzja w odniesieniu do swojej treści radykalnie
przygodna. Demokracja suwerenna jest zatem demokracją uznającą istnie-
nie nieprzezwyciężalnych konfliktów światopoglądowych, ale również wy-
stawioną w związku z tym na niebezpieczeństwo uznania radykalnej przy-
godność treści określanych suwerenną decyzją jako wiążące i tym samym
konstytuujące normalną sytuację. Radykalną nierozstrzygalność sporów
między różnymi porządkami życia może przezwyciężyć tylko decyzja su-
werenna czyli nieufundowana na żadnej wcześniejszej wobec niej normie,
będąca decyzją na rzecz jakiegoś konkretnego porządku, nie uprawomoc-
niona zatem, a co najwyżej uzasadniona ochroną egzystencjalnej wartości
danego porządku, jego istnienia, integralności i bezpieczeństwa.
W pracy Über die drei Arten des rechtswissenschaftlichen Denkens
(1934) Schmitt wskazuje, że każda forma życia politycznego pozostaje we
wzajemnym związku ze specyficznym sposobem ujmowania słusznego pra-
wa (Recht), a co za tym idzie, z przeważającym rozumieniem czym jest i na
czym polega porządek  42. Choć w każdej epoce różne wątki myśli prawnej
mogą się ze sobą łączyć, zawsze wskazać można dominujący prąd myślenia.

40 Tamże, s. 74.
41 Ch. Mouffe, Polityczność, przeł. J. Erbel, Warszawa 2008, s. 27.
42 C. Schmitt, On the Three Types of Juristic Thought, przeł. J.W. Bendersky, Westport 2004.
Suwerenność a prawomocność panowania 53

Słuszne prawo (Recht) może być utożsamiane z abstrakcyjną normą (nor-


matywizm); z decyzją (decyzjonizm) lub z konkretnym rzeczywistym po-
rządkiem (konkretes Ordnungsdenken)  43. O ile arystotelesowsko-tomistycz-
ne prawo natury w wiekach średnich było przejawem myślenia według
konkretes Ordnungsdenken, o tyle piętnastowieczna recepcja prawa rzym-
skiego w Niemczech otworzyła drogę do liberalnokonstytucyjnego norma-
tywizmu, który w siedemnastym i osiemnastym wieku stał się myśleniem
na poły wedle abstrakcyjnego normatywizmu, na poły zaś wedle decyzjo-
nizmu  44. Normatywizm redukuje każdy konkretny porządek życia do rzą-
dów prawa będącego sumą reguł i ustaw. Jest to myślenie, które czerpie
z przeciwstawienia rządów prawa rządom człowieka, rozumu (ratio) woli
(voluntas), prawdę jako źródło prawa przeciwstawia zaś autorytetowi. Bez-
osobowe i obiektywne prawo wznosi się zarówno ponad przypadkowość
konkretnej sytuacji, jak i zmienną wolę człowieka, samo jawiąc się jako
źródło ładu. Wobec arbitralności decyzji i przygodności konkretnych po-
rządków, bezosobowe prawo jest postrzegane jako spełnienie wymagań
obiektywnej sprawiedliwości  45. Myślenie podług abstrakcyjnego norma-
tywizmu prowadzi do parlamentarnego państwa prawodawczego (Gezets-
gebungsstaat), w którym prawo uchwalane przez parlament, pomyślane
jako wyraz słusznego prawa, stanowić ma najwyższy wyraz woli konkret-
nej wspólnoty  46. W ślad jednak za tym jak Recht zredukowane zostaje do
ustawy, tak prawomocność sprowadzona zostaje do legalności, a państwo
prawne, Rechtsstaat karleje do postaci państwa prawa (Gezetsstaat). Nor-
matywistyczne przeciwstawienie społecznej faktyczności dziedzinie powin-
ności, do której należy prawo stanowione, oznacza przeciwstawienie sfery
legislacji sferze wykonywania prawa. W rezultacie to nie prawo sprawuje
rządy, jak chciałby zwolennik myślenia normatywistycznego, to nie prawo
jest suwerenem, lecz każdy kto sprawując władzę czyni to jakoby „w imie-
niu prawa”, rzekoma zaś suwerenność prawa oznacza „tyle co suwerenność
ludzi ustanawiających normy prawne i rozsądzających według nich”  47.
Rewersem czystego normatywizmu jest czysty decyzjonizm, który temu,
co obiektywne bo racjonalne i bezosobowe przeciwstawia to, co subiek-
tywne, przygodne i arbitralne, bo oparte na decyzji jako akcie czyjejś woli.

43 Por. P. Kaczorowski, My i oni. Państwo jako jedność polityczna, dz. cyt., s. 122-137.
44 C. Schmitt, On the Three Types of Juristic Thought, dz. cyt., s. 43-45.
45 Tamże, s. 49.
46 C. Schmitt, Legalność i prawomocność, przeł. B. Baran, Warszawa 2015, s. 8.
47 Tegoż, Teologia polityczna i inne pisma, dz. cyt., s. 301.
54 Anna Krzynówek-Arndt

Suwerenem nie jest w tym przypadku bezosobowe prawo, lecz każdorazowy


podmiot decyzji. Decyzjonizm w czystej postaci, jaką miała nadać mu myśl
Hobbesa, neguje istnienie jakiegokolwiek przedustawnego ładu. Decyzja
ma charakter absolutny w tym znaczeniu, że rodzi się „z niczego”, z norma-
tywnej pustki i z faktycznego chaosu; nie posiada oparcia w czymkolwiek od
siebie uprzednim. To ona wyłania porządek z pierwotnego bezładu i chaosu;
porządek, którego źródło tkwi w najwyższym autorytecie będącym również
najwyższą władzą i mocą, auctoritas i potestas zarazem. Suweren nie musi
być już osadzony w jakimkolwiek instytucjonalnym porządku społecznym.
Jest nim ten, kto ustanawia pokój, bezpieczeństwo i porządek publiczny.
Zarówno czysty normatywizm, jak i czysty decyzjonizm są – zdaniem
Schmitta – nazbyt jednostronne poprzez to, że zapoznają konieczność ist-
nienia konkretnego, wspólnotowego porządku życia, który jest warunkiem
wstępnym zarazem obowiązujących norm, jak i wiążących decyzji  48. Po-
rządku nie tworzą w pierwszym rzędzie abstrakcyjne normy ani arbitralne
decyzje. Przeciwnie, zarówno norma, jaki i decyzja są tylko elementem
i nośnikiem konkretnego porządku. Normatywizm zapoznaje fakt, że żad-
ne prawo nie może stosować się do chaosu, podobnie jak czysty decyzjo-
nizm zapoznaje fakt, że każda ostateczna decyzja, jeśli ma mieć charakter
autorytatywny a nie być wyrazem czystej siły, potrzebuje zakorzenienia
w uprzednim wobec niej porządku. Oba kierunki myślenia nie pozwala-
ją także na zapośredniczenie faktyczności i obowiązywania. Decyzjonizm
chce wywieść decyzję z normatywnej pustki, normatywizm zaś ustanawia
sferę powinności przeciwstawioną sferze faktów. Konkretes Ordnungsden-
ken zdaje się być w zamyśle Schmitta tym sposobem myślenia, który po-
zwala na zapośredniczenie obydwu sfer. Punktem wyjścia bowiem jest ist-
nienie konkretnego porządku życia danej wspólnoty, który z jednej strony
jest czymś danym, faktycznym; z drugiej, mieści w sobie pojęcie normal-
ności, tego na czym polega normalna sytuacja i normalne formy ludzkich
relacji  49. Taka faktyczna normalność jest zarówno warunkiem obowiązy-
wania reguł, jak i podejmowania decyzji. Zdaniem Schmitta istnieje in-
stytucjonalny porządek życia, do którego należą między innymi instytucje
takie jak rodzina czy małżeństwo, których nie sposób sprowadzić do praw-
nych relacji, a które każdy stanowiący prawo i rozsądzający według prawa,
jest zobowiązany uszanować  50.

48 C. Schmitt, Legalność i prawomocność, dz. cyt., s. 60.


49 Tamże, s. 54.
50 Tamże, s. 94.
Suwerenność a prawomocność panowania 55

Decyzjonizm oraz myślenie podług konkretnych porządków życia znaj-


dują wyraz w trzech typach państwa, które przekraczają abstrakcyjny nor-
matywizm parlamentarnego państwa prawodawczego oraz jego zamierzo-
ną legalność w kierunku prawomocności. Najbliżej czystego decyzjonizmu
jest, oparte w przeważającej mierze na zasadzie reprezentacji, państwo rzą-
dowe (Regierungsstaat), w którym autorytatywna decyzja rządzącej głowy
państwa stanowi źródło prawa. Prawowitość rozstrzygnięcia wiązać należy
w tym przypadku z faktem, że rządzący reprezentuje polityczną jedność
jako całość, przysługują mu zaś takie określenia jak „majestas, splendor,
excellentia, eminentia, honor i  gloria”  51. W warunkach ustalonych i nie-
podlegających dyskusji poglądów na treść prawa i sprawiedliwości, które
jest wyższe i wcześniejsze w stosunku do państwa, rozwija się państwo
jurysdykcyjne (Jurisdiktionsstaat). Sędzia jest wówczas strażnikiem i gwa-
rantem prawa, które jest nie tyle tworzone, co zastane i w tym znaczeniu
przedpaństwowe, dlatego Jurisdiktionsstaat ma zasadniczo charakter nie-
polityczny, prawowitość wiąże się zaś z zasadą jednorodności wspólnoty.
Ostatnia, czysta forma państwa, to państwo rządowe (Verwaltungsstaat),
które łączy w sobie elementy decyzjonizmu i konkretes Ordungsdenken.
Podobnie jak w przypadku Regierungsstaat, jest to taki typ systemu poli-
tycznego, który kładzie kres zarówno postępowaniu sądowemu, jak i cha-
rakterystycznej dla państwa prawodawczego tendencji do prowadzenia
niekończących się dyskusji. Prawomocność rozstrzygnięć w tym przypadku
zasadza się na merytorycznej niezbędności, celowości, użyteczności i „kon-
kretności (…) decyzji, zarządzeń i nakazów  52. W odróżnieniu od Regie-
rungsstaat, administracyjne środki, zarządzenia i decyzje, które „stwarzają
normalną sytuację” uzasadnia ich trafność, celowość i użyteczność z uwagi
na panujące okoliczności, stan rzeczy i wymóg chwili. O ile państwo rzą-
dowe najpełniej realizuje zasadę reprezentacji a państwo jurysdykcyjne
zasadę tożsamości, elementy konkretes Ordnungsdenken można odnaleźć
zarówno w państwie jurysdykcyjnym, jak i państwie administracyjnym.
W każdym rzeczywistym państwie elementy charakterystyczne dla
wszystkich czterech typów państw wzajemnie uzupełniają się, równowa-
żą i zbiegają się w osobie suwerena: „suweren jest najwyższym prawo-
dawcą, najwyższym sędzią i najwyższym rozkazodawcą”  53. To suweren
jest ostatecznym źródłem legalności władzy państwowej (Legalität) ale

51 Tamże, s. 16.
52 Tamże, s. 17.
53 Tamże, s. 11.
56 Anna Krzynówek-Arndt

też ostatecznym podłożem prawomocności (Legitimität). O tym, czy punkt


ciężkości będzie leżał w osobistej woli i autorytatywnej decyzji głowy pań-
stwa, w sądowym rozstrzygnięciu biorącym pod uwagę przedpaństwowe
poglądy na prawo i sprawiedliwość, czy też w sytuacyjnie uzasadnionym
rozstrzygnięciu administracyjnym, zależy – zdaniem Schmitta – od tego,
co dyktuje normalna forma życia politycznego i to, który element będzie
przeważający i rozstrzygający w ważnych momentach życia państwa: „na
ogół widać (…) gdzie leży punkt ciężkości kluczowej woli, która z możli-
wości jest centralna dla normalnego i przeciętnego życia oraz jaki rodzaj
najwyższej woli występuje w kluczowym momencie miarodajnie lub decy-
dująco i determinuje typ danej wspólnoty”  54.
Demokracja suwerenna jest zatem oparta na wspólnocie konkretne-
go porządku życia. Bez względu na to, gdzie umiejscowione jest źródło
suwerennego rozstrzygnięcia, konkretny porządek życia i normalną sytu-
ację czyli normalne formy ludzkich relacji współokreśla państwo/suweren
w oparciu o porządek życia najsilniejszej homogenicznej zbiorowości. Ta
jedność politycznej może być osiągnięty na dwa sposoby  55. Pierwszy to
realna tożsamość ludu z samym sobą. Demokracja suwerenna to demokra-
cja substancjalnej równości i jednorodności, oparta na „wykluczeniu lub
unicestwieniu wszystkich heterogenicznych elementów”  56. Jest to forma
państwa zasadzająca się na „tożsamości władcy i poddanego, rządzącego
i rządzonego, rozkazodawcy i wykonawcy rozkazów”  57. W przeciwieństwie
do negującego polityczność, liberalnego parlamentaryzmu, demokracja
jest w swojej istocie polityczna, ponieważ zawsze oznacza wspólność jakie-
goś „my” przeciwstawioną innym i obcym. Demokracja nie jest w pierw-
szym rzędzie procedurą polityczną ani uczestnictwem obywateli w zarzą-
dzaniu sprawami publicznymi, lecz uczestnictwem w pewnej „substancji”,
partycypacją w czymś tak substancjalnym i jednorodnym jak rasa, wiara,
wspólny los lub tradycja  58. Schmitt dopuszcza różne podstawy demokra-
tycznej jednorodności, może być to homogeniczność narodowa opie-
rająca się na wspólności języka, tradycji, aspiracji i historii ale również
obywatelska cnota charakterystyczna dla humanizmu obywatelskiego

54 Tamże, s. 10.
55 C. Schmitt, Nauka o konstytucji, dz. cyt., s. 332.
56 Tegoż, Teologia polityczna i inne pisma, dz. cyt., s. 150.
57 Tegoż, Nauka o konstytucji, dz. cyt., s. 374.
58 Tamże, s. 362-363. Por. P. Kaczorowski, Państwo w czasach demokracji. Rudolf Smend i Carl
Schmitt o istocie porządku państwowego Europy kontynentalnej, Warszawa 2005, s. 352-366.
Suwerenność a prawomocność panowania 57

usprawniająca do tego, by wieść egzystencję polityczną przeciwstawio-


ną egzystencji biologicznej lub wspólność wiary religijnej. Innymi słowy,
demokracja jako jedność polityczna to jedność czegoś substancjalnego,
w czym rozpuszczają się wszystkie inne przeciwieństwa, to sytuacja, w któ-
rej pewna substancja (religijna, moralna, etyczna, metafizyczna) „wypeł-
nia swymi treściami polityczną jedność”  59. Nie istnieje wówczas zasadniczy
konflikt, a „decyzja zapada sama z siebie”, bowiem „wszyscy chcą tego
samego”  60. Taka realna tożsamość nigdy nie jest jednak rzeczywistością
polityczną, może być tylko idealną konstrukcją myślową. Dlatego homo-
geniczność ludu jako źródło jedności politycznej uzupełnia reprezento-
wanie politycznej jedności ludu przez rząd. Reprezentant nie jest pełno-
mocnikiem, zastępcą czy pośrednikiem. Reprezentować polityczną jedność
ludu może tylko ktoś, kto rządzi  61. Na zasadzie reprezentacji opiera się
Schmitta koncepcja Regierungsstaat: „reprezentować znaczy uwidaczniać
i uprzytamniać byt niewidoczny dzięki bytowi jawnie obecnemu”  62. Jed-
ność polityczna jest czymś „spotęgowanym i intensywniejszym” jeszcze niż
rzeczywista jedność faktycznej wspólnoty. Dlatego reprezentować może
ją rządzący jako ten, komu przysługują takie cechy jak znakomitość, wiel-
kość, majestat, chwała, godność i honor. Jedność polityczna pozwalająca
godzić sprzeczne interesy i światopoglądy jest w rzeczywistym państwie
jednością z jednej strony, osiąganą oddolnie. Oznacza to panowanie opinii
publicznej; panowanie o tyle „prawomocne”, o ile „twa demokratyczna
jednorodność, a lud ma świadomość polityczną”  63. Z drugiej strony, jest
jednością nadaną poprzez rozkaz tego, kto rządzi, jest bowiem zdolny do
reprezentowania ludu.
Demokracja suwerenna oscyluje zatem między dwoma zasadami orga-
nizacyjnymi: demokratyczną zasadą substancjalnej jednorodności (gdy to,
co nie- i przedpolityczne staje się politycznym czyli państwowym) i zasa-
dą reprezentacji w postaci Riegerungsstaat. Demokracja suwerenna jako
empiryczna rzeczywistość jest zawsze gdzieś pomiędzy dwoma ekstre-
mami: „idealną demokracją” bez państwa i państwem bez ludu; jednoś-
cią społeczną i niepolityczną a jednością czysto polityczną; suwerennoś-
cią ludu bez państwa a suwerennością podmiotu rządzącego bez ludu;

59 C. Schmitt, Teologia polityczna i inne pisma, dz. cyt., s. 239.


60 Tegoż, Nauka o konstytucji, dz. cyt., s. 347.
61 Por. W. Scheuerman, Carl Schmitt. The End of Law, Lanham 1999, s. 52-58.
62 C. Schmitt, Nauka o konstytucji, dz. cyt., s. 338-339.
63 Tamże, s. 393.
58 Anna Krzynówek-Arndt

suwerennością niepodzielnego i jednorodnego ludu Rousseau a suweren-


nością reprezentanta Hobbesa wywołującego jedność  64. Idealna demo-
kracja oznaczałaby absolutnie homogeniczną wspólnotę, w której to, co
polityczne roztapia się w tym, co pozapolityczne czyli religijne, narodowe,
kulturowe a suwerenem jest lud, głosowanie bowiem służy tylko temu, by
ujawnił się uprzednio istniejący już i założony konsens. Regierungsstaat
oznaczałoby natomiast całkowite zapoznanie czynnika społecznego, tego
co pozapaństwowe i niepolityczne w imię suwerennych rządów głowy pań-
stwa reprezentującego li tylko wolę powszechną. Demokracja suwerenna
będzie zawsze przemieszaniem w określonych proporcjach czystej demo-
kracji substancjalnej i elementów Regierungsstaat, czyli państwa opartego
na zasadzie specyficznie rozumianej reprezentacji egzystencjalnej. Element
demokratyczny odwołuje się do istnienia określonej wspólnoty, konkret-
nego porządku jednoczącego ludzi za zasadzie wspólności tradycji, religii,
narodowej świadomości. Wspólność ta może też jednak dotyczyć pewnej
tradycji myślenia politycznego. Zdaje się, że Schmitt jako ośrodka możli-
wej wspólnoty nie wyklucza cnoty obywatelskiej rozumianej czy to wedle
tradycji klasycznego, obywatelskiego republikanizmu eksponującego nie-
rozerwalność wolności indywidualnej z wolnością wspólnoty politycznej
zabezpieczonej aktywnym udziałem obywateli w życiu publicznym, czy to
wedle humanizmu obywatelskiego postrzegającego szeroki udział w ży-
ciu publicznym zasadniczo przez pryzmat dobra wspólnego i dobrego ży-
cia jako egzystencji politycznej umożliwiającej jednostce samospełnienie,
czyli realizowanie jej własnego rozwoju osobistego. Obydwa stanowiska
identyfikują jednak państwo z samorządną wspólnotą polityczną opartą
na aktywnym udziale każdej osoby w stanowieniu prawa, w której wła-
dza jest sprawowana z woli obywateli, a nie z woli kogoś odrębnego od
wspólnoty  65.
W ujęciu Schmitta niewystarczające i jednostronne jest zarówno iden-
tyfikowanie państwa z samorządnym obywatelskim ciałem zbiorowym, jak
i ze „sztuczną osobą” zewnętrzną wobec wspólnoty ludzi. Postrzega on jako
niezadawalające zarówno stanowisko utożsamiające państwo ze wspólnotą
polityczną, ujęcie charakterystyczne chociażby dla wystąpień republikań-
skich, jak i rozwiązanie Hobbesowskie traktujące suwerena czyli zwierzch-
nika politycznego jako zewnętrznego i niezależnego wobec wspólnoty,
reprezentującego bowiem nie zbiorowość, lecz państwo jako „sztuczną

64 Por. tamże, s. 347.


65 Tamże, s. 364-366.
Suwerenność a prawomocność panowania 59

osobę”. Demokrację suwerenną można postrzegać jako próbę wypraco-


wania drogi pośredniej między tak zarysowanymi dwiema skrajnościami.
Wbrew liberalnej skłonności do lekceważenia państwa jako konkretnej rze-
czywistości, ale też w opozycji wobec ujęć republikańskich, demokracja
suwerenna uznaje niezbywalność Hobbesowskiego Lewiatana będącego
gwarantem istnienia i trwania bezpiecznej, integralnej wspólnoty, uzna-
jąc wartość trwałego porządku za wyprzedzającą i warunkującą realizację
wartości pozaegzystencjalnych jak republikańska wolność, samospełnie-
nie, dobre życie a także inne wartości etyczne, moralne czy religijne. Suwe-
renność musi być suwerennością państwa, inaczej staje się suwerennością
poszczególnych grup społecznych, a wówczas wspólnota polityczna karleje
do postaci pluralistycznego państwa partyjnego. Państwo choć musi być
wobec społeczeństwa podmiotem autonomicznym, nie musi być jednak
czymś wobec niego całkowicie zewnętrznym. Suweren jako reprezentant
nie reprezentuje ani państwa jako sztucznej osoby różnej od wspólnoty
osób, ani też ludu jako takiego, „w jago istnieniu naturalnym”  66. Suweren,
czy to jako najwyższy prawodawca, sędzia czy rozkazodawca jest „bytem
jawnie obecnym”, który „uwidacznia i uprzytamnia” to, co niewidoczne
czyli polityczną jedność jako całość. Lud istniejący jako jedność polityczna
jest czymś jakościowo różnym od ludzi tworzących wspólnotę. W porów-
naniu z nią jest bytem „spotęgowanym i intensywniejszym” dlatego może
być reprezentowany tylko przez podmiot, któremu przysługują takie cechy
jak znakomitość, wielkość, majestat, chwała, godność i honor.

III. Postsuwerenne demokracje konstytucyjne

Próbą ominięcia zasadniczego dla demokracji suwerennej pytania quis iu-


dicabit  67 jest projekt postsuwerennej demokracji konstytucyjnej rozwinięty
w sposób reprezentatywny w liberalizmie politycznym Johna Rawlsa oraz
w teorii polityki deliberatywnej Jürgena Habermasa. Obydwie koncep-
cje obejmują wizje państwa, którego władza znajduje ostateczne oparcie
w narodzie i jest wyprowadzona z szerokiego, czynnego udziału obywa-
teli w sferze publicznej. W Nauce o konstytucji Schmitt wskazywał, że ów
byt polityczny, spotęgowany i intensywny, reprezentowany przez osobę
suwerena jest wcześniejszy niż akt ustanowienia konstytucji, tylko bowiem

66 Tamże, s. 343.
67 Tamże, s. 99.
60 Anna Krzynówek-Arndt

lud istniejący już jako jedność polityczna, na zasadzie substancjalnej de-


mokracji i egzystencjalnej reprezentacji, może być podmiotem władzy
ustrojodawczej  68. Projekt niesuwerennej demokracji konstytucyjnej przyj-
muje odwrotny zgoła porządek: to konstytucja ustanawia i konstytuuje
państwo, w którym „nie ma już żadnej instancji, która byłaby podmio-
tem suwerenności”  69. Jak słusznie zauważa Ernst-Wolfgang Böckenförde  70,
podstawy owej niesuwerennej demokracji konstytucyjnej, której „idea we-
wnętrznej suwerenności władzy (…) jest całkowicie obca”, sięgający trady-
cji common law, zakotwiczonej w kulturze politycznej Stanów Zjednoczo-
nych, stworzył John Locke wedle którego wszystkie władze, w tym również
„najwyższa władza, którą jest legislatywa”, są władzami delegowanymi
i powierzonymi przez „ukonstytuowaną wspólnotę”  71. Problem quis iudi-
cabit w przypadku Locke’a konkretyzuje się w rozważaniach na temat pre-
rogatywy, która – jak władza księcia – sprawowana ma być dla „korzyści
ludu i dobra publicznego” nie tylko „w niepewnych i nieprzewidzianych
prawem wypadkach”, ale również według uznania działającego „poza na-
kazami prawa, a czasem wbrew nim”  72. Nie przewiduje się jednak żadnej
instancji rozsądzającej, gdy dochodzi do sporu między ludem a sprawują-
cym prerogatywę, w każdym bowiem takim przypadku, kryterium stanowi
dobro publiczne, czyli dobro społeczności przejawiające się „poparciem
ludu”, nawet prerogatywa bowiem jest „zezwoleniem ludu danym wład-
com”. W charakterystyczny dla konstytucjonalizmu sposób, Locke wprowa-
dza rozróżnienie na „pierwotne i fundamentalne” prawo ciała politycznego
do określenia jego konstytucji (co jest równoznaczne z ukonstytuowaniem
społeczeństwa) oraz wtórną władzę stanowienia praw pozytywnych, za-
wsze delegowaną i powierzoną  73.
W tym sensie dualistyczna jest również postsuwerenna demokracja kon-
stytucyjna opisana przez Rawlsa, która odróżnia władzę konstytuującą (wyż-
sze prawo społeczeństwa) od władzy zwykłej, już ukonstytuowanej (zwykłe
prawo ciał ustawodawczych). Jest to rozróżnienie na wyższe prawo społe-
czeństwa do wyrażenia w konstytucji „politycznego ideału społeczeństwa”

68 Tamże, s. 118.
69 E.W. Böckenförde, Wolność, państwo, Kościół, przeł. P. Kaczorowski, Kraków 1994, s. 36-37.
70 Tenże, Państwo prawa w jednoczącej się Europie, dz. cyt., s. 38.
71 J. Locke, Dwa traktaty o rządzie, przeł. Z. Rau, Warszawa 1992, par. 158, 160.
72 Tamże.
73 Tamże, par. 168.
Suwerenność a prawomocność panowania 61

oraz zwykłą władzę legislatywy, egzekutywy i sądownictwa  74. Ponieważ


„władzę najwyższą sprawują trzy działy pozostające wobec siebie w na-
leżycie określonym stosunku”  75, każda najwyższa władza jest już władzą
ukonstytuowaną, a zatem związaną „wyższym prawem”. W pewien sposób
suwerenna jest konstytucja demokratyczna wyrażająca pewien ideał spo-
łeczeństwa. Do konstytucji tej, jako jej niezbędne elementy, należą: równe
podstawowe prawa i wolności obywateli oraz zasady określające ogólną
strukturę władzy państwowej i „zakres obowiązywania reguły większości”  76.
Obok praw i wolności są to zatem „sprawiedliwe procedury polityczne”
określające „jak zdobywa się władzę polityczną i w jakich granicach się ją
sprawuje”  77. Konstytucja ta posiada konkretną treść ale nie jest ona okre-
ślona decyzją suwerennej instancji, lecz wywiedziona z publicznej kultury
nowoczesnego społeczeństwa demokratycznego a dokładniej dostosowana
do zawartych w tejże kulturze, zasadniczo liberalnej koncepcji osoby i spo-
łeczeństwa postrzeganego jako sprawiedliwy system kooperacji  78. Nie jest
zatem tak, że jedność polityczna oparta tudzież na homogenicznej zasadzie
demokratycznej tożsamości, tudzież na suwerennej reprezentacji politycz-
nej jedności ludu czy państwa jako od ludu różnego jest pierwotna wobec
ustanowienia konstytucji. Postsuwerenną demokrację konstytucyjną zdaje
się odróżniać od demokracji suwerennej to, że nie jest ona wynikiem zwy-
cięstwa jednego ze światopoglądów, porządkiem zwycięskim, lecz konsty-
tucyjnym metaporządkiem nadbudowanym nad konkretnymi porządkami
życia a zarazem zakorzenionym w panującej kulturze politycznej. Porządek
ten polega na stabilnym częściowym konsensie konstytucyjnym obejmują-
cym w sobie treści religijne, narodowe, etniczne, ekonomiczne i inne, pod
warunkiem jednak, że wytracają one swój polemiczny, negatywny charak-
ter i jako takie mogą stać się częścią porządku konstytucyjnego. Propozycja
Rawlsa jest zatem tym, co Schmitt nazwałby etyką państwa sprowadzoną
do etyki konstytucyjnej. Liberalnopolityczny konsens konstytucyjny może
być prawdziwym konsensem i wspólną podstawą pod warunkiem, że jest
czymś więcej aniżeli zwykłym kompromisem zawartym między różnymi gru-
pami społecznymi, czymś więcej niż modus vivendi, a zatem Schmitteańskie
pluralistyczne państwo partyjne. Co prawda władza polityczna jest „władzą

74 J. Rawls, Liberalizm polityczny, przeł. A. Romaniuk, Warszawa 1998, s. 317.


75 Tamże, s. 318-319.
76 Tamże, s. 312.
77 Tamże, s. 314.
78 Tamże, s. 391.
62 Anna Krzynówek-Arndt

państwową upoważnioną do posługiwania się siłą w obronie prawa”, lecz


władza polityczna jako władza państwowa jest utożsamiona z władzą ogó-
łu, czyli władzą ciała zbiorowego. Jest „władzą obywateli stanowiących
ciało zbiorowe”  79, władzą „narodu działającego konstytucyjnie przez inne
działy władzy”  80. Rawls konsekwentnie broni się nawet przed uznaniem są-
downictwa konstytucyjnego za pretendenta do suwerenności, skoro „kon-
stytucja nie jest tym, co mówi o niej Sąd Najwyższy. Jest raczej tym, co
naród (…) ostatecznie pozwala mówić o niej Sądowi”  81.
Konsens konstytucyjny jest w istocie konsensem odnoszącym się do
tego, by zagadnienia dotyczące ogółu próbować rozstrzygać poprzez wa-
żenie wartości politycznych czyli takich, które są akceptowalne przez wy-
znawców odmiennych światopoglądów. Jeśli debata prowadzona na forum
politycznym spełnia tak określone wymagania (wymagania rozumu pub-
licznego), wówczas „legalne ustanowienie wyrażające opinię większości”
może stać się źródłem ostatecznego rozstrzygnięcia  82. Wyższe prawo su-
werennej konstytucji ustanawiającej niejako państwo, musi jednak wiązać
władzę trzech działów, z których żaden nie pretenduje do pozycji instancji
suwerennej. Dlatego warunkiem tego, by rozstrzygnięcie mogło zapaść de-
cyzją większości jest, by ustawodawcy, członkowie rządu, sędziowie, wyżsi
urzędnicy oraz kandydaci na obieralne urzędy a nawet osoby prowadzące
ich kampanie wyborcze, swoje wystąpienia na forum publicznym formu-
łowali wyłącznie w języku wartości politycznych. Wymóg ten idzie jednak
jeszcze głębiej, poszanowanie konsensu konstytucyjnego wsparte być musi
istnieniem swoiście rozumianych cnót obywatelskich. Otóż obywatele mu-
szą posiadać dyspozycje do tego, by o przedmiocie stanowionego prawa
wręcz myśleć w kategoriach wartości politycznych i zgodnie z tym gło-
sować  83. Tylko pod takimi warunkami, nawet „w kwestii fundamentalnej
można przeprowadzić głosowanie tak jak w każdej innej”  84. W pewnym
sensie „suwerenne” są zatem polityczne wartości konstytucyjne wiążące
wszystkie trzy działy władzy. Jeżeli debata publiczna toczy się w granicach
wyznaczonych tymi wartościami, wówczas rozstrzygać może decyzja wy-
rażająca wolę aktualnej większości, a decyzja taka staje się prawomocna.

79 Tamże, s. 198.
80 Tamże, s. 325.
81 Tamże.
82 J. Rawls, Prawo ludów, dz. cyt., s. 195.
83 Tamże, s. 193,197.
84 Tamże, s. 329.
Suwerenność a prawomocność panowania 63

Demokracja postsuwerenna wiąże władzę i jej prawomocność z wolą par-


lamentarnego prawodawcy wyrażoną przy spełnieniu wymagań debaty
na forum publicznym. Dzięki temu przekroczone zostają ograniczenia jakie
Schmitt wiązał z parlamentarnym państwem prawodawczym i jego ten-
dencją do tego, by prawo było tylko „doraźnym kompromisem heteroge-
nicznych skupisk władzy”  85. Władza zostaje natomiast, poprzez publiczna
debatę, ugruntowana i wywiedziona z narodu, który – w opinii Schmitta –
cechuje wszak „niezdolna do dyskusji bezpośredniość i emocjonalność”;
który „nie może doradzać, namyślać się ani dyskutować” czy normować,
może jedynie poprzez aklamację i opinię publiczna dokonać demokratycz-
no-plebiscytowego uprawomocnienia suwerennej decyzji  86.
Jürgen Habermas pisząc o demokratycznym państwie konstytucyjnym
odżegnuje się tak od suwerenności ludu, jak i suwerenności konstytucji,
która określać miałaby kompetencje poszczególnych władz  87. Propozycja
Rawlsa zdaje się być jeszcze naznaczona pewną ambiwalencją. Z jednej
strony, konstytucyjne wartości polityczne mają być kompletne, czyli sa-
modzielnie „dawać rozsądną odpowiedź na wszystkie lub prawie wszyst-
kie” kwestie konstytucyjne, a czymś nierozumnym jest „przechodzenie
bezpośrednio z nadrzędnej doktryny lub jej części do jednej bądź wielu
zasad i wartości politycznych”  88. Z drugiej jednak strony, konsens konsty-
tucyjny przedstawiony jest jako częściowy konsens moralnych, etycznych
i religijnych doktryn, a „korzenie obywatelskiej wierności tkwią właśnie
w nadrzędnych doktrynach, zarówno religijnych, jak i niereligijnych”  89.
Wizja Habermasa demokratycznego państwa konstytucyjnego jest już
pozbawiona podobnych ambiwalencji. Nie jest to już ani republikańskie
społeczeństwo „zinstytucjonalizowane na sposób państwowy”, ani „społe-
czeństwo ześrodkowane w państwie”  90. W demokratycznym państwie kon-
stytucyjnym suwerenności nie sposób już przypisać żadnemu podmiotowi.
Nosicielem suwerenności nie jest ani państwo różne od społeczeństwa,
ani lud, lecz władza wytworzona komunikacyjnie w szeregu nieformalnych
sfer publicznych, przekształcona następnie w decyzje w ramach procedur
parlamentarnych. Źródłem ostatecznych rozstrzygnięć jest zatem również
85 C. Schmitt, Legalność i prawomocność, dz. cyt., s 72.
86 Tamże, s. 106, 144.
87 J. Habermas, Faktyczność i obowiązywanie. Teoria dyskursowa wobec zagadnień prawa i demo-
kratycznego państwa prawnego, przeł. A. Romaniuk, R. Marszałek, Warszawa 2005, s. 320.
88 J. Rawls, Prawo ludów, dz. cyt., s. 206-207.
89 Tamże, s. 218.
90 J. Habermas, Faktyczność i obowiązywanie, dz. cyt., 314-315.
64 Anna Krzynówek-Arndt

decyzja większości, ale jest ona traktowana tylko jako „cezura w trwającej
dalej dyskusji, (…) omylny wynik argumentacji, która (…) w zasadzie może
być znów podjęta”  91. W ten sposób kształtować ma się wspólna kultura
polityczna, za którą nie kryje już się quasi-schmitteańska „hegemoniczna
kultura panującej części społeczeństwa”  92; kultura, w której zakorzenio-
ne są zasady konstytucyjne, całkowicie już uniezależniona od religijnych,
czy pozareligijnych treści partykularnych, a współobejmująca w sobie owe
„odmienne kulturowe formy życia”  93. Jeżeli „suwerenność” konstytucji za-
kotwiczona zostaje w „suwerennej” kulturze politycznej, oddalona zostaje
nie tylko kwestia quis iudicabit, ale również problem potencjalnego kry-
zysu konstytucyjnego, skoro – jak głosi Rawls – „w kraju o żywej tradycji
instytucji demokratycznych kryzys konstytucyjny może nigdy nie powstać”,
chyba że instytucje te „zostaną po prostu zmiażdżone siłą zewnętrzną”  94.

IV. Podsumowanie

Idea suwerenności jako zwierzchniego i niepodzielnego charakteru wła-


dzy państwowej bywa traktowana nieufnie z powodu inklinacji do „de-
cyzjonizmu” opartego na „samowładztwie” czy to indywidualnej, czy „po-
wszechnej woli” zorganizowanej grupy ludzi. Określana jako „złudzenie”,
bywa oskarżana o zapoznanie faktu, że sprawy polityczne, a zatem doty-
czące zbiorowości, były i mogą być rozstrzygane „w obrębie skompliko-
wanej struktury wzajemnych związków i zobowiązań”, a zatem w obrębie
ciała politycznego, które posiada naturalne prawo do najwyższej władzy
zwierzchniej  95. Z kolei koncepcjom postsuwerennego demokratycznego
państwa konstytucyjnego zarzuca się ignorowanie rzeczywistości poli-
tyczno-społecznej i „normatywistyczną redukcję”  96. Rozwiązanie pośred-
nie musi z jednej strony akceptować faktyczną konieczność istnienia pań-
stwa rozumianego jako jedność polityczna, czyli porządek panowania, co
przejawia się w konieczności istnienia instancji podejmującej ostateczne
91 Tamże, s. 194.
92 J. Habermas, Uwzględniając Innego. Studia do teorii politycznej, przeł. A. Romaniuk, Warszawa
2009, s. 124.
93 Tenże, Faktyczność i obowiązywanie, dz. cyt., 557.
94 J. Rawls, Liberalizm polityczny, dz. cyt., s. 473.
95 H.  Arendt, Między czasem minionym a przyszłym. Osiem ćwiczeń z myśli politycznej, przeł.
M. Godyń et al., Warszawa 1994, s. 200.
96 E.W. Böckenförde, Państwo prawa w jednoczącej się Europie, dz. cyt., s. 45.
Suwerenność a prawomocność panowania 65

rozstrzygnięcia w odniesieniu do interpretowania i stosowania konstytu-


cji. Z drugiej strony, porządek panowania potrzebuje uprawomocnienia
w podzielonych i spluralizowanych społeczeństwach. Państwo jako jed-
ność panowania nie może zasadzać się wyłącznie na wartościach egzy-
stencjalnych, lecz musi czerpać z tego, co etyczne, czyli przedpaństwowe.
Jak zauważa Ernst Wolfgang Böckenförde, ów istniejący już, ustruktury-
zowany, będący wynikiem suwerennej decyzji, porządek polityczny jest
„legitymizowany przez ogólne idee dotyczące tego porządku”  97. Państwo
winno być celowo ukierunkowane na wolność i na realizację podmiotowo-
ści osoby. Z punktu widzenia niezbywalnego pluralizmu form życia, funk-
cja państwa może być w tym zakresie tylko „opiekuńcza i wspierająca”,
nie „konstytuująca”  98. W sytuacji, gdy żadna instytucja życia społecznego,
włączając rodzinę i małżeństwo, nie jest już chroniona przed zabiegami
interpretacyjnymi, nieadekwatne zdaje się proponowane przez Schmitta
myślenie podług konkretnego porządku życia hegemonicznej zbiorowości.
Rozstrzygające może być legalne ustanowienie wyrażające wolę większości
jeśli zapada ono z poszanowaniem warunków określonych przez rozumny
konsens konstytucyjny lub rozumne procedury komunikacyjnego docho-
dzenia do konsensu. Nie zmienia to jednak faktu, że ustawa konstytucyjna
jest zawsze unormowaniem jakiejś wcześniejszej od niej decyzji na rzecz
określonych wartości, takich jak godność człowieka, rządy prawa, demokra-
cja, małżeństwo i inne. Ponieważ jednak wartości te nie są już w pełni osa-
dzone w konkretnym porządku życia, powoduje to sytuację nacechowaną
wewnętrznymi napięciami i wprowadza paradoksalny wymiar podmiotu
suwerenności. Wartości te z jednej strony uprawomocniają decyzje suwe-
rena stojącego na ich straży, z drugiej zaś strony, konieczność interpretacji
owych wartości wymaga rozstrzygnięć suwerennych, a zatem ostatecznych,
nie znajdujących już jednak umocowania ani w treściowo określonym,
uprzednim wobec decyzji porządku życia, ani też w substancjalnie określo-
nej tożsamości konstytucyjnej skoro ta, w swoich zasadniczych zrębach ma
być dopiero stopniowo wypracowywana. Nie przeczy to twierdzeniu, że
aby mogła zostać opracowana konstytucja musi dojść najpierw do konso-
lidacji państwowo-politycznego porządku będącego wynikiem suwerennej
decyzji  99. Uwzględnienie ustaleń obecnych w ­koncepcjach postsuweren-
nych demokracji pluralistycznych uwidacznia jedynie, że rozważania nad

97 Tamże, s. 49.
98 Tenże, Wolność, państwo, Kościół, dz. cyt., s. 188.
99 Tenże, Państwo prawa w jednoczącej się Europie, dz. cyt., s. 47.
66 Anna Krzynówek-Arndt

władzą państwową w spluralizowanych i podzielonych społeczeństwach


muszą brać pod uwagę to, że treść tego suwerennie określonego porządku
jest permanentnie wystawiona na konieczność reinterpretacji i przeformu-
łowań pierwotnej decyzji. Schmitteański „strażnik konstytucji” w plurali-
stycznych społeczeństwach występuje albo jako sąd konstytucyjny będący
Rawlsowskim wzorcem publicznego rozumu, albo też pod postacią opartej
na społeczeństwie obywatelskim (dobrowolne niepaństwowe i nieekono-
miczne związki i stowarzyszenia) sfery publicznej (fora, sceny, areny) z jej
opiniami publicznymi mającymi komunikacyjną jakość, popartymi szero-
ką zgodą, która nie sprowadza się do sondażowego zagregowania opinii
indywidualnych  100. Zachowywanie wymagań rozumu publicznego czy też
obecność autentycznej sfery publicznej mają nadawać prawomocność ak-
tualnej decyzji aktualnej większości parlamentarnej nawet jeśli nie sposób
założyć substancjalnej jednorodności całego narodu.

Bibliografia

Arendt H., Między czasem minionym a przyszłym. Osiem ćwiczeń z myśli poli-
tycznej, przeł. M. Godyń i in., Fundacja Aletheia, Warszawa 1994.
Böckenförde E-W., Konkretes Ordnungsdenken, w: Historisches Wörterbuch
der Philosophie, t. 6, red. J. Ritter, K. Gründer, Schwabe & Co, Basel 1984,
1312-1315.
Böckenförde E-W., Państwo prawa w jednoczącej się Europie, przeł. P. Kaczo-
rowski, Instytut Studiów Politycznych PAN, Warszawa 2000.
Böckenförde E-W., The Concept of the Political: A Key to Understanding Carl
Schmitt's Constitutional Theory, w: Law as Politics. Carl Schmitt's Critique of
Liberalism, red. D. Dyzenhaus, Duke University Press, Durham 1998.
Böckenförde E-W., Wolność, państwo, Kościół, przeł. P. Kaczorowski, Wydawni-
ctwo Znak, Kraków 1994.
Croce M., Salvatore A., The Legal Theory of Carl Schmitt, Routledge, Abingdon
2013.
Habermas J., Faktyczność i obowiązywanie. Teoria dyskursowa wobec zagad-
nień prawa i demokratycznego państwa prawnego, przeł. A. Romaniuk,
R. Marszałek, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2005.
Habermas J., Uwzględniając Innego. Studia do teorii politycznej, przeł. A. Ro-
maniuk, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009.
Kaczorowski P., My i oni. Państwo jako jedność polityczna. Filozofia polityczna
Carla Schmitta w okresie republiki weimarskiej, Oficyna Wydawnicza Szkoły
Głównej Handlowej, Warszawa 1998.
100 J. Habermas, Faktyczność i obowiązywanie, dz. cyt., s. 380-391.
Suwerenność a prawomocność panowania 67

Kaczorowski P., Państwo w czasach demokracji. Rudolf Smend i Carl Schmitt


o istocie porządku państwowego Europy kontynentalnej, Instytut Studiów
Politycznych PAN, Warszawa 2005.
Locke J., Dwa traktaty o rządzie, przeł. Z. Rau, Wydawnictwo Naukowe PWN,
Warszawa 1992.
McCormick J.P., Carl Schmitt’s Critique of Liberalism. Against Politics as Technol-
ogy, Cambridge University Press, Cambridge 1997.
Mouffe Ch., Polityczność, przeł. J. Erbel, Wydawnictwo Krytyki Politycznej,
Warszawa 2008.
Rawls J., Liberalizm polityczny, przeł. A. Romaniuk, Wydawnictwo Naukowe
PWN, Warszawa 1998.
Rawls J., Prawo ludów, przeł. M. Kozłowski, Fundacja Aletheia, Warszawa
2001.
Scheuerman W., Carl Schmitt. The End of Law, Rowman & Littlefield Publishers,
Lanham 1999.
Schmitt C., Teologia polityczna i inne pisma (1923,1925), przeł. M.A. Cichocki,
Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2012.
Schmitt C., Nauka o konstytucji (1928), przeł. M. Kurkowska, R. Marszałek,
Teologia Polityczna, Warszawa 2013.
Schmitt C., Legalność i prawomocność (1932), przeł. B. Baran, Fundacja
Aletheia, Warszawa 2015.
Schmitt C., On the Three Types of Juristic Thought (1934), przeł. J.W. Bendersky,
Praeger Publishers, Westport 2004.

Summary

SOVEREIGNTY AND LEGITIMACY – FROM SOVEREIGN DEMOCRACY


TO POST‑SOVEREIGN CONSTITUTIONAL DEMOCRACIES

According to the Schmittean democracy the legitimization of power depends on


the existence of preconstitutional political unity. The substance of political unity
determines the constitutional identity protected by the sovereign “guardian of
the constitution”. Postschmittean and post-sovereign divided societies are devoid
of such a preconstitutional and prelegal political unity which could be represent-
ed by the sovereign. Therefore the constitutional identity has to be attained by
means of communicative forms of rational political will-formation or worked out
as an overlapping consensus. The sovereign is not so much the guardian of the
substantial constitutional order as the one who decides on the reinterpretation of
constitutional values.

You might also like