Professional Documents
Culture Documents
ISBN 83-60490-07-4
KRAKÓW 2006
WPROWADZENIE
Andrzej Wierciński
— uczony, mag, czarodziej
1
Andrzej Wierciński, Magia i religia. Szkice z antropologii religii, Kraków 1994, s. 207–27.
2
Ibidem, s. 208.
NOMOS: 841_17.12.2021_hfyn6c1iozsep7j45x7083tg0u92m2bdlr9a1685kw34
3
Ibidem, s. 214.
4
Ibidem.
12 Beata Szymańska
drość Bożą, która żywi, troszczy się i czule wychowuje tych, którzy aspirują
do niezniszczalnego życia. Kamień ten staje się jakoby matką wszystkich lu-
dzi na tym świecie [...]. Kamień ten jest manną tzn. Logosem, który jest
starszy od całej kreacji»”5. W tym — przedstawionym w dużym skrócie —
skomplikowanym toku rozważań można prześledzić, w jaki sposób od same-
go przedmiotu — kamienia dokonuje się przejście do wymiaru sakralnego
w jego najbardziej wysublimowanym aspekcie.
Końcowa część rozważań prowadzi do alchemii i jej filozoficznych kono-
tacji. Ostatecznie — cytując Autora — „wydawałoby się w odniesieniu do
symbolizmu krystalicznego kamienia, że daleka droga wiedzie od szamanizmu
krajowców australijskich, poprzez wątki biblijne i inne do alchemii europej-
skiej. Ostateczną konkluzję tego eseju można tak sformułować: intuicje poję-
ciowe łatwo wywołują obrazy zmysłowe, bezpośrednio lub za pośrednictwem
słów, a w stanach zmienionej świadomości, diamentopodobna struktura stano-
wi ostateczny obraz, wyrażający istotę Niewidzialnego Boga”6. Przedstawiłam
tu próbę prześledzenia kolejnych etapów wywodu zawartego w jednym z tek-
stów Wiercińskiego. Pozwoli to, jak sądzę, na uchwycenie najważniejszych
cech charakterystycznych dla całości jego naukowych rozważań. Podobną bo-
wiem strukturę mają także inne jego prace, poświęcone bardzo różnorodnym
problemom.
Jest to przede wszystkim wielowątkowość tekstów, przechodzenie poprzez
zaskakujące zestawienia i analogie, czasami nasuwające myśl, że są to wolne
skojarzenia wielkiego erudyty, który poruszając się swobodnie po rozległych
dziedzinach wiedzy szuka odległych podobieństw, odtwarzając jedynie, dia-
chronicznie uporządkowaną, osobliwą strukturę ludzkiego myślenia. Tak jed-
nak nie jest. To prawda, iż ogromna erudycja Andrzeja Wiercińskiego powo-
duje, że jego wywód może dla nieprzygotowanego czytelnika wydawać się
czasem zbyt niejasny, skrótowy lub zbyt „gęsty”. To prawda, że jego teksty,
mimo uporczywego dążenia ich Autora do porządkowania myśli i ich jasnego
wyłożenia, mogą wydawać się ciemne, nie do końca zrozumiałe. A jednak jest
to zawsze ciąg zestawień, stanowiący argumentację dla wyraźnie sformułowa-
nych wniosków, składających się na Andrzeja Wiercińskiego koncepcję czło-
wieka i jego usytuowania w relacji natura – kultura.
Sądzę, że można się tu odwołać do pewnego porównania, przywołując
interpretację tekstów filozoficznych starożytnej Grecji. Niektóre współczesne
szkoły interpretacji zapisów dawnych filozofów wykazują, że ich autorzy
w gruncie rzeczy nie ufali mocy pisemnego przekazu. Ich pisma to raczej tylko
5
Ibidem, s. 224.
6
Ibidem, s. 226.
Andrzej Wierciński — uczony, mag, czarodziej 13
7
Platon, Listy, przekł. M. Maykowska, Warszawa 1987, s. 50.
8
Ł. Trzciński, Wspomnienie o Profesorze Andrzeju Wiercińskim (1930–2003), „NOMOS” 2003,
41/42, s. 173.
14 Beata Szymańska
On sam, gdyby przeczytał cały ten wywód, pewnie by się trochę z tego
wszystkiego śmiał, bo poczucie humoru towarzyszyło mu także i wtedy, kiedy
mówił o najpoważniejszych sprawach. Zresztą jako prawdziwy Mag i Czaro-
dziej nie lekceważył drobnych uroków codzienności i właśnie czasem w cał-
kiem niepoważnej sytuacji, przy winie, przy kawiarnianym stoliku, mówił coś,
czego prawdziwą wagę można było dostrzec dopiero później.
No więc, może by się trochę śmiał, ale pewnie i cieszyłby się z tej książki
poświęconej sprawom tak dla niego ważnym i cennym. Pewnie przyjąłby to
wszystko z właściwą sobie uwagą, potem z radością nie zgodziłby się z tym
wszystkim, a potem, jak to on, wszystko by pochwalił. Tak pewnie by było.
Roman Galar
Instytut Informatyki, Automatyki i Robotyki
Politechnika Wrocławska
Zniecierpliwienie i polaryzacja
w procesach rozwoju
Wprowadzenie
1
Galar R., Kopciuch R., Zniecierpliwienie i polaryzacja w procesach ewolucyjnych [w:] III Krajowa
Konferencja Algorytmy Ewolucyjne i Optymalizacja Globalna, Potok Złoty 1999.
16 Roman Galar
2
Wright S., The roles of mutation, inbreeding, crossbreeding and selection in evolution [w:] Proc. 6th
Int. Cong. Genet. 1932, 1, s. 356–66.
3
Eigen M., Macromolecular evolution: Dynamical ordering in sequence space, „Ber Bunsenges Phys
Chem” 1985, 89, s. 658-67.
Zniecierpliwienie i polaryzacja w procesach rozwoju 17
7
Galar R., Miękka selekcja w losowej adaptacji globalnej w Rn. Próba biocybernetycznego ujęcia rozwo-
ju, „Prace Naukowe Instytutu Cybernetyki Technicznej Politechniki Wrocławskiej” 1990, 84, Se-
ria monografie, nr 17.
Zniecierpliwienie i polaryzacja w procesach rozwoju 19
Podsumowanie
Istnieje, jak się zdaje, prawidłowość socjologiczna polegająca na nasilaniu
się zróżnicowania postaw i poglądów w sytuacjach stagnacji, choć w okresach
zmian te same społeczności mogą demonstrować spontaniczną zwartość i zgod
ność. W systemach autorytarnych regułę tę potwierdza wysiłek wkładany w tę-
pienie dysydentów, w demokratycznych zaś wyłanianie się frakcji, które z róż-
nych pozycji kontestują zastany porządek. Jest też prawidłowością, że te ostat-
nie procesy prowadzą ostatecznie do polaryzacji stanowisk, co znajduje wyraz
choćby w systemach dwupartyjnych.
Społeczne skłonności dywergencyjne krytykowane są często przez obser-
watorów stosunków społecznych, którzy z pozycji „rozumu” traktują je jako
wyraz niedoskonałości natury ludzkiej. Wskazują oni, że powszechna zgoda,
kompromis i kooperacja byłyby, całościowo rzecz biorąc, znacznie korzystniej-
sze — i nie trudno im to uzasadniać, poprzez odwołania do aktualnej praktyki.
Ocena taka jest trudna do przyjęcia dla ewolucjonisty, który z założenia przyj-
muje, że utrwalone formy zachowań mają sens adaptacyjny.
Łatwo zauważyć, że model ewolucji ze „zniecierpliwieniem” nie tylko ge-
neruje procesy o podobnych własnościach do omawianych zachowań społecz-
nych, ale pozwala też na wyjaśnienie sensu takiej strategii ewolucyjnej. Jak
pokazano, polaryzacja populacji, choć odbywa się kosztem pewnego obniżenia
poziomu przystosowania, to może znakomicie poprawiać globalną sprawność
Zniecierpliwienie i polaryzacja w procesach rozwoju 23
Aneks
9
Galar R., Evolutionary search with soft selection, „Biological Cybernetics” 1989, 60, s. 357–64.
24 Roman Galar
;
Zniecierpliwienie i polaryzacja w procesach rozwoju 25
3
Por. Dz 1, 26.
32 Łukasz Trzciński
w tej sytuacji podjąłby „mądry człowiek”. Stosując się do jej rady, pytający
zmierza do dostrojenia się do przemian Dao i realizacji swej optymalnej, co-
dziennej praktycznej i duchowej drogi.
Przepowiednia dotyczy przyszłej sytuacji, o której chcemy coś wiedzieć.
Przepowiednia dotyczy nie indywidualnego człowieka, ale jakiejś społeczności
lub stosuje się do takich osób, które będą odgrywały w tej społeczności jakąś
szczególną rolę. Idealnym typem w tym przypadku jest postać bohaterska,
o której przepowiednia mówi, że jeżeli podejmie się swej misji, to uratuje ona
na przykład związanych z nią ludzi, naród czy świat. Dramat, z jakiego ma
wybawić bohater, jest już w jakiś sposób wpisany w historię świata, ale przy-
szłość może przybrać formę inną niż została założona, jeżeli bohater podejmie
odmienną, niż oczekiwana na początku, decyzję.
Natomiast wyrocznia związana jest z nieodwołalną decyzją transcendent-
nej siły, która niezależnie od okoliczności wpływa na bieg wypadków. W tym
przypadku przyszłość została już ustalona i nie może być zmieniona wysiłkiem
człowieka. Jego wolność stanowi wiadomy dla boskiej potęgi element sytuacji
i użyty jest on w ustaleniu zdeterminowanego jednoznacznie i niemożliwego
do zmiany ciągu zdarzeń. Taką jest na przykład wyrocznia biblijna (Wyrocznia
JHVH), w której Bóg ustanawia przyszłość4.
Oczywiście powyższy podział nie jest ostry, a wymienione kategorie mogą
na siebie zachodzić. Tak jest na przykład w przypadku przedstawionej powyżej
wyroczni biblijnej. Wieszczony przez nią początek jakiegoś historycznie okre-
ślonego procesu jest związany zwykle z losowym, a więc przypadkowym zda-
rzeniem inicjującym, natomiast dalszy przebieg wydarzeń jest już ściśle z góry
określony. Jak niegdyś zwrócił mi na to uwagę Andrzej Wierciński, najpełniej
sytuację tę oddaje fragment z Izajasza, w którym mowa jest o tym, iż „On sam
rzucił dla nich los i jego ręka im to sznurem mierniczym przydzieliła, na wie-
ki będą to posiadać”5, czyli na początku jakiegoś procesu występuje zdarzenie
losowe, zaś po nim ciąg ściśle zdeterminowany. Sytuacja może być także nieja-
sna w przypadku porównywania wróżby i przepowiedni, bowiem można
przecież argumentować, iż zawsze działanie jakiegoś konkretnego człowieka
w jakimś stopniu wpływa na wszystkich innych ludzi, a problemem jest jedy-
nie określenie siły tego wpływu. Niemniej jednak, jak się wydaje, wprowadze-
nie proponowanych rozróżnień może być przydatne, zwłaszcza w momencie,
w którym zauważymy pewną strukturalną zbieżność pomiędzy prezentowa-
nym zagadnieniem a kwestiami filozoficznymi i teologicznymi, związanym
4
Z tym określeniem spotykamy się szczególnie w księgach Prorockich, np.: Iz 37, 22, 66;
2 Jr 1, 14 itd.
5
Iz 34, 17.
Wróżba — przepowiednia — wyrocznia 33
6
Molina posługiwał się także pojęciem wiedzy naturalnej oraz wiedzy wolnej. Ta ostatnia
związana jest z wiedzą dotyczącą stwarzanego przez Boga świata.
34 Łukasz Trzciński
sytuacji. Wiedza boska zależy jednak, według Moliny, nie od samego Boga, ale
od wolnych wyborów każdego człowieka, jeżeli bowiem postępowanie ludzi
byłoby inne, inna też byłaby treść boskiej wiedzy. W wersji współczesnej tego
podejścia Alvin Platinga mówi o semantyce możliwych światów, których
mieszkańcy decydują w pewnym zakresie o tym, jakie one będą7. Wydaje się, iż
prezentowanemu modelowi najbardziej odpowiada przepowiednia.
Zakwestionowanie zasadności uznania wiedzy pośredniej zrodziło tezy
mówiące o rzeczywistym istnieniu wolnej woli niepoddanej determinizmowi
oddziaływującemu ze sfery transcendencji. W trzecim rozpatrywanym mode-
lu człowiek jest wolny, a możliwość przewidywania przyszłości zależy jedynie
od tego, co wybierze. Działa więc tu zasada prawdopodobieństwa, odsyłająca
w pewnej mierze do przemyśleń Pascala. We współczesnej wersji Robert
Adams udowadnia nieprzydatność pośredniej wiedzy dla Boga8, a więc w kon-
sekwencji zbędność posługiwania się tą koncepcją, zaś Wiliam Hasker zaprze-
cza w ogóle jej sensowności, uznając ostatecznie, że Bóg jest „kosmicznym
hazardzistą”9. W korelacji z tym modelem sytuowała by się wróżba.
Drugi z zasygnalizowanych problemów zawiera się w pytaniu, jaki model
czasu mógłby być odpowiedni dla trzech wyróżnionych rodzajów predykcji.
Pośród wielu możliwości zasygnalizowane zostaną tutaj najbardziej istotne dla
omawianego zagadnienia. Pierwsza (1) związana jest z uznaniem, iż istnieje
jedynie teraźniejszość, druga (2), że istnieje zarówno przeszłość jak i teraźniej-
szość, natomiast trzecia (3) związana jest z sytuacją, w jakiej uznaje się istnienie
zarówno przeszłości, teraźniejszości, jak i przyszłości. Sposób istnienia tych
trzech czasów może być szeroko dyskutowany, co znajduje swe odniesienie
w długiej historii zagadnienia, przy czym najczęściej przyjmowanym założe-
niem jest przypisanie przeszłości, jak i przyszłości, potencjalnego sposobu ist-
nienia. Trzy wymienione sytuacje można poza tym zróżnicować zależnie od
tego, czy przyjmie się istnienie Transcendencji wpływającej realnie na bieg
zdarzeń, czy też odrzuci się taką możliwość.
(1. a) Z powyższych założeń wynika, iż przyjmując realne istnienie jedy-
nie teraźniejszości oraz istnienie Transcendencji (resp. Boga), pozostaje się
w ujęciu czasu, w którym Transcendencja związana jest jak najściślej z istnie-
niem (w) teraźniejszości. Będzie tak na przykład u św. Augustyna, którego roz-
ważania dotyczące czasu zawarte w Wyznaniach odczytujemy w tym sensie, iż
to Bóg stanowi w zmieniającym się świecie najbardziej rzeczywiste, ale naj-
7
A. Platinga, Bóg, wolność i zło, Kraków 1995.
8
M. R. Adams, Middle Knowledge and the Problem of Evil [w:] Middle Knowledge (ed. W. Hasker,
D. Basinger, E. Dekker), Frankfurt 2000.
9
W. Hasker, God, Time and Knowledge, Ithaca and London 1989.
Wróżba — przepowiednia — wyrocznia 35
10
Tak jest w tradycjach: historycznej już obecnie sautrantiki oraz w ciągle praktykowanym
i rozwijającym się buddyzmie zen.
36 Łukasz Trzciński
11
Są to doktryny satkariawady oraz asatkariawady. Por.: E. Frauwallner, Historia Filozofii Indyj-
skiej, t. 2, Warszawa 1990, s. 123 i n.
12
Takich sposobów partycypowania w Absolucie historia filozofii zna wiele, np. poprzez toż-
samość z bytem absolutnym, takożsamość, holistyczne odwzorowanie itp.
13
Por. M. v. Franz, Wróżenie a zjawisko synchroniczności, Warszawa 1994.
14
Taka sytuacja uzgodnienia boskiej i ludzkiej woli stanowi w wielu koncepcjach religijnych
cel przemiany duchowej bohatera, który ostatecznie wie, iż działa przez niego boska siła. Por. np.
charakterystykę „wyzwolonego za życia” w religiach indyjskich: Jogawasziszta [w:] Antologia Indyj-
Wróżba — przepowiednia — wyrocznia 37
ska, t. 1. Sanskryt, Biblioteka Polsko-Indyjska 1959 (red. W. Dynowska), lub stwierdzenie św. Paw-
ła, iż to nie on nadal żyje, lecz żyje w nim Chrystus: Ga 2, 20.
15
J. K. Rowling, Harry Potter i Książe półkrwi, Poznań 2006, s. 551.
38 Łukasz Trzciński
16
F. Kafka, Proces, Warszawa 1971, s. 250.
Elżbieta Wnuk-Lisowska
Instytut Religioznawstwa
Uniwersytet Jagielloński
1
Islamic Spirituality Foundation, edited by S. H. Nasr, 1989, s. XVII.
2
M.M. Dziekan, Symbolika arabsko-muzułmańska, Warszawa 1997, s. 58.
3
Dżabir Ibn Hajjan ustalił m.in., że rtęć jest metalem. Badając siarkę zastanowił go jej żółty
kolor. Wysnuł, niezwykle istotny dla działań alchemicznych wniosek, że siarka połączona w odpo-
wiednich proporcjach z rtęcią da złoto. Postawił też tezę, że te dwa pierwiastki stanowią podstawę
dla innych metali.
Systemy mantyczne w islamie 41
odpowiednie znaczenia, nosiły też jedno z 99 imion Boga. I tak litera (alif) —
oprócz wartości 1 symbolizowała Allaha. Niektóre sekty szyickie uważały ją
jednak za literę szatańską, bo tak jak Iblis nie pokłoniła się Bogu. Często przy-
pisywano jej znaczenie — „Adam”, a znajdujący się nad nią znak hamzy koja-
rzono z Ewą. Wiele miejsca w swoich rozważaniach poświęcali alifowi mistycy.
Jako litera stojąca na początku alfabetu oznaczała m.in. początek świata. Druga
w kolejności litera ( بbâ) miała wartość 2 i przypisywano jej imię al-Basit
„Szczodry”. Jej znaczenie było jednak ambiwalentne — dwoistość sugerowała
politeizm, a więc diabelskość, świętość dwójki kryła się w połączonym obrazie
Bogu i Proroku4. Literę ( تtâ) — wiązano z imieniem at-Tawwâb — „Rozgrze-
szający” i przypisywano jej wartość — 400, litera ( ثţâ ) miała wartością 500.
Oprócz alifu także litera mim była przedmiotem częstych spekulacji. Sym-
bolizowała Mahometa, a jej kształt kojarzono z ludzkimi ustami, które w za-
chwycie chwalą Pana. Numerologiczna wartość mim — 40 oznacza ilość za-
słon oddzielających człowieka od Boga. W ugrupowaniu bekteszijja na mim
oparto nawet specjalną modlitwę (mim duasi).
Spekulacje nad literami związane były z odkryciem znaczeń, które znacz-
nie poza tekst wykraczały. Jako przykład może posłużyć często przytaczana
przez muzułmańskich autorów interpretacja imienia Proroka — Ahmad آحمد
(wariant imienia Muhammad). Słowo Ahmad składa się z czterech liter — alif,
hâ, mim, dâl (samogłoski a nie wypisuje się). Jeśli odejmiemy literę mim otrzy-
mamy ahad — „jedyny”. „Jedyny” to przymiotnik oznaczający Boga. Bóg ukryty
w imieniu proroka, zbliża go do siebie, wybiera spośród innych. Jeśli jeszcze
usuniemy alif, otrzymamy dwie litery hâ (wartość — 8) i dal (wartość — 4). Po
dodaniu dadzą 12 — liczbę, w której kryje się symbolika znaków zodiaku,
kosmosu, przede wszystkim jednak dwunastu imamów, będących dla szyitów
całością świata. W imieniu Ahmad sunnita znajdzie Boga i Proroka, a szyita
dojrzy jeszcze dwunastu imamów — oś, wokół której obraca się świat i ko-
smos.
Niektóre litery uważane są za szczególne święte. Należą do nich ثŢâ
(500), ( جdżim), ( خhâ), ( زzayn), ( شszin), ( ظzâ), ( فfâ). Według tradycji tworzą
7 najpiękniejszych imion Boga. Odgrywają szczególne znaczenie w wierze-
niach magicznych. Być może wyróżnia je to, że nie pojawiają się w pierwszej
surze Koranu „Otwierającej” (al-Fatiha). Często pojawiają się na talizmanach
i amuletach.
Jednak najwięcej uwagi poświęcono tajemniczym literom, które poprze-
dzają dwadzieścia dziewięć sur Koranu. Na początku sury — 2, 3, 29, 30, 31,
32, stoją litery ( م ڶ آalif-lam-mim), surę 36 poprzedzają ja, sin, surę 42 — ha,
4
Ibidem, s. 58.
42 Elżbieta Wnuk-Lisowska
mim, 38 — sad, itd. Znaczenia tych liter nie wyjaśniono. Jedną z ciekawszych
interpretacji znajdziemy się w traktacie Ghâyat al-Hakîm fi’l-sihr5 (znanym
w Europie po tytułem „Picatrix”), przypisywanym andaluzyjskiemu matema-
tykowi al-Madżritiemu (X/XI w.). Dwadzieścia osiem liter arabskiego alfabetu
to pełny obraz człowieka. Czternaście tajemniczych liter pojawiających się na
początku niektórych sur, symbolizuje jego pierwiastek duchowy, pozostałych
czternaście tworzy jego część cielesną.
Litery były naczyniem objawienia, wyrażały atrybuty i imiona Boga a jed-
nocześnie przesłaniały prawdziwa istotę rzeczy. „Kiedy Bóg stworzył litery ich
tajemnicę zatrzymał dla siebie, sekret powierzył jedynie Adamowi i nie wydał
jej żadnemu z aniołów”6. Spekulacje wokół liter są ulubionym tematem trak-
tatów muzułmańskich mistyków. Będąc w wiecznym ruchu, w trakcie nie-
ustannej kreacji są doskonałym obrazem stworzenia. Z tego ruchu powstają
słowa, te zaś są formą dla rzeczy.
Spekulacje wokół alfabetu nabrały szczególnego znaczenia w ugrupowa-
niu hurufijja (od ar. hurhf — litery). Dla mistyków tego bractwa słowa były
najwspanialszą manifestacją Boga. Dlatego jego znaków w postaci liter szukali
wszędzie, przede wszystkim jednak w ludzkiej twarzy. Stawała się dla nich
„cudownym manuskryptem”, odkrytą tajemnicą Boga. Twarz poddawano więc
wnikliwej analizie, szukano znaków. ( آalef) — przypisywano Alemu i sytuowa-
no pośrodku twarzy (bo dzielił ją niczym równik), litera ( بba) symbolizowała
szyickich męczenników i znajdowała się po lewej stronie nosa, brwi — były
basmalą, oczy literą ‘ — عayn, albo — صsad, włosy — د-dal lub — جdżim.
Według sufich całe stworzenie ukryte jest w słowach. Adamowi Bóg poda-
rował 9 liter, Abrahamowi — 14, Mahometowi — 28 i 4 dodatkowe w języku
perskim. Dla Ibn ‘Arabiego kosmos jest Drzewem Bytu, które wyrosło z nasie-
nia zrodzonego ze słów Boga kun — Niech będzie! W kosmologii arabskiego
gnostyka Ahmada al-Ahsa’i (1753–1826) Wszechświat jest tekstem, który Duch
Uniwersalny umieścił na liściu mirtu. Jego wąski, ostry koniec przyciągany
jest przez świat subtelny, szerszy przez materię. Teksty pisane poddawane były
wnikliwej analizie; dżafr (odpowiednik żydowskiej gematrii) pełnił ważną
rolę. Na jego podstawie interpretowano zawarte w nim znaczenia, wniosko-
5
„Picatrix” jest jednym z najobszerniejszych podręczników magii w języku arabskim. Zawie-
ra zarówno spekulacje filozoficzne, rozważania na temat kosmosu i przyrody, jak i obszerny mate-
riał astrologiczny oraz praktyczne reguły związane z przygotowaniem amuletów i talizmanów.
Tłumaczenie na łacinę sporządzone w XIII w. w Kastylii miało istotny wpływ na magię europej-
ską. Uważa się, że wiele poglądów na temat magii z Picatrixu zaczerpnął Marsilio Ficino (zob.
I.P. Couliano, Eros and Magic in the Renaissance, University of Chicao Press, 1987, s. 118).
6
Zob. A. Schimmel, Mystical Dimension of Islam, University of North Carolina Press, 1975,
s. 412.
Systemy mantyczne w islamie 43
wano o wydarzeniach przyszłych. Żaden tekst nie mógł się jednak równać
z Koranem.
Do Koranu sięgają i odwołują się wszyscy muzułmanie. Żadna teoria —
czy to prawna, filozoficzna, społeczna, czy duchowa nie mogła rozwinąć się
poza nim. W Koranie tkwią korzenie wszystkiego, co Bóg miał człowiekowi do
powiedzenia. Wybitny współczesny irański historyk nauki i filozof Hosein
Nasr napisał7, że „dusza muzułmanina utkana jest z wersów Koranu, z jego
formuł i cytatów”. Kiedy muzułmanin planuje przyszłość albo cieszy się, lub
czegoś obawia mówi: insza’ Allah — „jak Bóg zechce”. Każde działanie zaczyna
od wypowiedzenia basmali (bismi’Llâh al-Rahmân al-Rahim) a kończy: al-ham-
du li’Llâh — „Chwała Bogu”. Wersy Koranu są jak magiczne formuły. Muzuł-
manie wierzą, że Koran ma magiczną moc — chwyta duszę człowieka, jak za-
rzucona w morze sieć — po to, aby dusza wróciła z królestwa wielości do
Jedności”8.
Liczbowo literowe spekulacje nad tekstem Koranu potwierdzały jedynie
cudowność świętej księgi, jej spójność i logikę. Jeden z autorów tak interpre-
tuje i wiąże z całością pierwsze wersy sury 36: ja sin /wa al-koran al-hakim (
).
Na początku pojawiają się dwie (zapisane razem) tajemnicze litery ja sin
(stąd nazwa sury). Jeśli policzymy, ile jest liter w każdym wyrazie otrzymamy:
jasin — 2 litery (w języku arabskim pomija się w zapisie samogłoski), waw 1
litera, w słowie al-Koran jest 6 liter i również 6 w al-hakim. Daje to liczbę
6621. Jeśli podzielimy ją przez 114 (ilość sur koranicznych) otrzymamy 58.
Tyle właśnie razy słowo Koran pojawia się w świętym tekście.
Wątek Koranu jako symbolu świata jest szczególnie wyraźny w komenta-
rzach ezoterycznych9 i symbolicznych — ta’wil (ta’wil — od awwal — ‘pierw-
szy’, etymologicznie oznacza ‘wrócić do początku’). Przywiązują one także
wagę do liter i dźwięku, w których, jak piszą sufi, koncentruje się aktywna
duchowa obecność. Symbolika liter i cyfr rozwinęła się w średniowieczu
w bogaty ezoteryczny system -dżafr. Mistycy i komentatorzy, którzy zajmowa-
li się bardziej spirytualną egzegezą Koranu porównują go do świata. Mówią, że
Koran, tak jak świat, jest jednocześnie jednością i wielością. Wielością, która
ciąży ku Jedności. To tak jakby gdzieś w środku umieścić magnes, który spo-
woduje, że wszystko zacznie ciągnąć do środka, do jednego centrum. „Dzięki
boskiej «przebiegłości» wielość Świętej Księgi — różnorodność słów, zdań, ob-
7
Seyyed Hossein Nasr, Islamic Spirituality, SCM Press Ltd., 1987, s. 3.
8
Ibidem, s. 4.
9
Pierwszym sufickim komentarzem islamu jest komentarz al-Tustariego, ostatnim —
al-Alusiego.
44 Elżbieta Wnuk-Lisowska
Wróżbiarstwo i talizmany
ryc. 2
Systemy mantyczne w islamie 47
15
Qanoon-e-islam, or the Costoms of the Mussulmans of India wśród wielu zwyczajów indyjskich
muzułmanów omawia 5 sposobów nadania imienia: pierwszy to imię ważnego członka rodziny,
np. ojca lub dziadka. Drugi — wybór odpowiedniej godziny i dnia, planety, miesiąca.
16
Zob. Qanoon-e-islam, or the Costoms of the Mussulmans of India, zbioru dokonał Jaffur Sharr-
reef, New Delhi, Madras 1991 (wyd. II), s. 12.
17
Ibidem, s. 13.
48 Elżbieta Wnuk-Lisowska
Diagram 2
Jeśli np. chłopak o imieniu Ahmad miał nadzieję na związek z Rabiją, to
na podstawie powyższego diagramu łatwo można było ustalić, że: Ahmad —
litera alif należy do elementu ognia. Podczas gdy „ra” Rabija — do elementu
wody. Oczywiście woda i ogień są w ostrej opozycji. Sytuację poprawiał Saturn
ryc. 3
Systemy mantyczne w islamie 49
Diagram (ryc. 6)
Islam w swej ludowej wersji zawierał wiele elementów magii. Była ona
dziedzictwem wcześniejszego okresu — dżahilija, obcych wpływów a także,
do pewnego stopnia, wyrafinowanych rozważań muzułmańskich filozofów
nad przejawieniem się Boga we wszechświecie. Skomplikowane traktaty zbyt
trudne dla przeciętnego wiernego straciły swój bagaż filozoficzny, zaczęły żyć
własnym życiem niewiele mając wspólnego z pierwotnym, wyrafinowanym
pierwowzorem. Zamieniły się w silne przeświadczenie o działaniu w świecie
sił nadprzyrodzonych i możliwość wpływania na pewne dziedziny życia dzięki
znajomości specjalnych reguł i prawideł.
ryc. 6 ryc. 7
Marta Kudelska
Instytut Filozofii
Uniwersytet Jagielloński
4
Więcej na ten temat zob.: Helene Stork Mothering Rituals in Tamilnadu: Some Magico-Religious
Beliefs [w:] Roles and Rituals for Hindu Women..., s. 89–105.
56 Marta Kudelska
Mąż może się zbliżyć do żony w ściśle wyznaczonym czasie, gdy skończy
się jej okres nieczystości, gdy zmyje z siebie wszelkie ślady krwi. Tylko w tym
znaczeniu czysta kobieta może być uznana za piękną, gdyż piękne jest przede
wszystkim to, co jest rytualnie czyste, oczyszczone i nieskalane.
VI. 4.7. A gdy kobieta jego pragnień nie odwzajemnia,
Prezentami winien ją obdarować.
A gdy nadal jego pragnień nie odwzajemnia,
To uderzając ją kijem lub rękoma, niech ją pokona i powie:
„Poprzez moc, poprzez sławę ja twoją sławę biorę!”
I ona pozostaje sławy pozbawiona.
W tym miejscu w tekście pojawiają się nie tylko elementy magiczne, ale
związane, jakbyśmy to nazwali, z czarną magią. Jest tu opis rytuału, który ma
doprowadzić do rzucenia klątwy na mężczyznę, który ośmielił się współżyć
z żoną bramina. Pod koniec tego fragmentu, ów bramin nazwany jest „uczo-
nym w Wedach”, a znajomość Wed w tym kontekście — wydaje się — oznacza
znajomość rytuałów magicznych. Rytuały, które mają przynieść odprawiające-
mu określoną zasługę, są w tradycji bramińskiej zawsze skorelowane z jakimś
elementem ognia. Jak wiemy, ogień jest tym czynnikiem, znanym doskonale
z wedyjskich mitów kosmogonicznych, który oczyszcza, a przez to uświęca
nie tylko wszelkie czynności, ale też wszelkie narzędzia używane podczas od-
prawiania rytuału. I już pierwsze słowa powyższego fragmentu wskazują na to,
iż mamy tu do czynienia z innego rodzaju rytuałem. Ogień zostaje rozniecony
w garnku z niewypalonej gliny. Garnek ulepiony tylko z gliny i wody (āmapatra),
niepoddany oczyszczeniu przez ogień, jest nieuświęcony. Czyli wszelkiego ro-
dzaju kolejne czynności nie będą zmierzały do gromadzenia jakichkolwiek za-
Magiczny rytuał poczęcia w Brihadaranjakopaniszad 61
sług. I rzeczywiście, strzały używane w tej ceremonii, choć ich ostrza zostają
natarte oczyszczonym masłem, przez co uzyskują moc działania, zostają uło-
żone w odwrotnym, niż w klasycznych rytuałach, kierunku. Podobnie święta
trawa (kuśa), wyznaczająca dla danych ceremonii miejsce sacrum, rozsypana zo-
staje w odwrotnym kierunku.
Na podstawie całego omawianego tu fragmentu widzimy, iż ciało kobiety
jest odwzorowaniem wedyjskiego ołtarza ofiarnego, przez co staje się symbo-
lem świętego związku męża i żony, która jest jego częścią i miejscem oparcia
dla jego istoty (rasa). Tu współżycie z żoną bramina jest traktowane jako złe nie
w kategoriach etycznych, lecz jako niebezpieczeństwo uzyskania jego zasług,
jego mocy, jego sławy, a właściwie jakby jako kradzież. Dlatego karą za to jest
zabranie przeciwnikowi tego, co — jak wynikać może z kontekstu — sam
chciał zyskać. Współżyjący z żoną bramina zostaje pozbawiony wdechu i wy-
dechu, czyli podstawy wszelkich sił witalnych, synów i bydła, czyli symbolów
pomyślności w życiu doczesnym. Klątwa zostaje rozciągnięta na zasługi, które
zostały zgromadzone na poczet kolejnego życia. Zabrana mu zostaje zdolność
odprawiania ofiar, czyli nie będzie mógł odprawić żadnych czynności rytual-
nych, które mogłyby w jakiś sposób przeciwdziałać rzuconej na niego klątwie.
Pozbawiony zostaje także wszystkich zgromadzonych przez siebie zasług i na-
dziei na jakąkolwiek sposobność zmiany swojej sytuacji. Tak rzucona klątwa
działa i w tym, i na tamtym świecie.
VI. 4.13. Zaś jego kobieta, gdy ją comiesięczna słabość najdzie,
Przez trzy dni nie powinna pić z metalowego kubka,
Ani nie powinna szaty zmieniać,
Żaden mężczyzna, ani kobieta z niższej kasty nie mogą jej dotykać.
Po upływie trzech nocy winna się wykąpać i zemleć ryż.
VI. 4.15. Gdy zapragnie, by mu się syn narodził o jasnej cerze, o oczach brunat-
nych,
Uczony w dwóch Wedach i dożywający pełnego wieku,
To ryż z kwaśnym mlekiem i przyrządzony z oczyszczonym masłem
Obydwoje winni spożyć, wtedy będą mogli go począć.
VI. 4.16. Gdy zapragnie, by się mu syn narodził o ciemnej cerze, o oczach czerwo-
nych,
Uczony w trzech Wedach i dożywający pełnego wieku,
To ryż z wodą ugotowany i przyrządzony z oczyszczonym masłem
Obydwoje winni spożyć, wtedy będą mogli go począć.
miejscu zastanowić, czy na pewno jest w tym tekście mowa o hierarchii i war-
tościowaniu upragnionego, niepoczętego jeszcze potomka, czy o akcie wyboru
z różnych możliwych, a w pewnym sensie równowartościowych opcji. Za
wartościowaniem może przemawiać fakt, iż mówimy o synu, który ma być
uczony w jednej, dwóch czy trzech Wedach. I zdecydowanie w ukształtowa-
nym już systemie bramińskim tak właśnie jest. Ale czy był to obowiązek w tym
okresie, do którego odwołuje się omawiany przez nas tekst — sprawa nie jest
oczywista. Bramin miał obowiązek studiowania tej Wedy, do której linii prze-
kazu należał (svādhyāya). Mógł oczywiście studiować inne, ale poza większym
uznaniem i chwałą, wydaje się, iż jego własna była w pełni wystarczająca, by
mógł wypełniać wszelkie powinności płynące ze swego urodzenia. Zatem tak-
że w tym miejscu tekst, jak i objaśniające go klasyczne komentarze, nie roz-
strzygają tego problemu jednoznacznie.
Ciekawa jest też symbolika dodatków do ryżu. W pierwszym przypadku,
obok ugotowanego ryżu i oczyszczonego masła, mamy słodkie mleko. W dru-
gim przypadku jest to kwaśne mleko, czyli jednak produkt pochodny — nale-
ży też wskazać na jego charakter, jest to produkt sfermentowany. W trzecim
przypadku jest wzmianka o wodzie, możliwe iż po to, aby podkreślić, że wy-
klucza się jakiekolwiek inne składniki. A przez to ów rytualny placek jest
prostszy, ale także uboższy.
VI. 4.17. A gdy zapragnie, by mu się uczona córka narodziła,
Która dożyje pełnego wieku,
To ryż z sezamem ugotowany i przyrządzony z oczyszczonym masłem
Obydwoje winni spożyć, wtedy będą mogli ją począć.
Jest to bardzo zagadkowy fragment, poczęcie córki przedstawia się jako coś
bardzo pożądanego. Jak już o tym mówiliśmy, kobieta w tradycji wedyjskiej
uważana jest za podległą, wręcz podporządkowaną mężczyźnie. Późniejsza
tradycja indyjska zachowuje ten model: posiadanie córek może stać się dla ro-
dziny wielkim problemem, by wydać córkę za mąż, należy rodzinie przyszłego
męża zapłacić posag. Dlatego zdanie to, mówiące iż pragnie się córki, wydaje
się zupełnie niepasujące do tradycji, do której należy omawiany tekst. Lecz
strofa ta znajduje się w tekście, posiadającym autorytet i rangę tekstu świętego,
zachowała się w dwóch klasycznych wersjach Brihadaranjaki i zastanówmy się,
jakie istnieją możliwe interpretacje tego faktu.
„Uczona córka”, w tekście występuje termin paṇḍitā, słowo wskazujące na
kogoś bardzo uczonego, filozofa, nauczyciela. Dostępne mi klasyczne komen-
tarze do Brihadaranjaki powtarzają krótką interpretację Śankary. Według tego
autora mądrość ta ma być ograniczona jedynie do wiedzy dotyczącej obowiąz-
ków domowych: duhituḥ pāṇḍityaṁ gṛhatantraviṣayam eva. Interpretacja taka, we-
64 Marta Kudelska
dług mnie, jest raczej ominięciem niż rozwiązaniem problemu, tak jakby ten
fragment nie miał specjalnego znaczenia. Oczywiście taka interpretacja jest też
uprawomocniona, ale przyjrzyjmy się, czy nie ma innych możliwości.
W Upaniszadach pojawiają się świadectwa dwóch uczonych kobiet. Naj-
bardziej znana jest Maitreji, jedna z dwóch żon słynnego mędrca Jadżniawal-
kji. To jej właśnie Jadżniawalkja, tuż przed obraniem drogi sannjasina, wyjawia
wiedzę o naturze atmana, kluczową doktrynę dla poglądów tego myśliciela.
Z kontekstu tamtego fragmentu wynika, iż uznał ją za godną i należycie przy-
gotowaną, by przekazać jej mądrość, która nikomu wcześniej nie była oznaj-
miona. W ten sposób tekst wyraźnie tę kobietę określa: Maitreyī brahmavādinī
babhūva — Maitreji prowadziła dysputy na temat brahmana.5 Jej wiedza zosta-
je przeciwstawiona wiedzy drugiej żony — Katjajani, która jest określona jako
posiadająca tylko mądrość kobiecą: strīprajñaiva tarhi. Zatem linia interpretacyj-
na Śankary prowadziłaby w tym kierunku, aby potraktować pragnienie poczę-
cia takiej córki, której status byłby bliższy pozycji Katjajani, niż Maitreji, co
chyba jest niezgodne z kontekstem omawianego przez nas fragmentu. W upa-
niszadach, również w Brihadaranjace, pojawia się postać jeszcze innej kobiety,
kobiety-mędrca, dyskutującej z innymi braminami na temat natury absolutnej
rzeczywistości. W trzecim rozdziale trzeciej księgi przytoczona jest obszerna
dysputa pomiędzy braminami, wśród których jest również Jadżniawalkja, na
temat principium rzeczywistości. Poszczególni bramini przepytują Jadżnia-
walkję, każdy z dziedziny, w której jest specjalistą. Wśród nich jest braminka
Gargi Waczaknawi. Gargi zabiera głos dwa razy, na początku dyskusji i pod sam
jej koniec. Bardzo ciekawy jest zwłaszcza ów drugi fragment:
III. 8.1. O czcigodni bramini, pozwólcie, iż teraz ja dwa pytania zadam.
Jeżeli na nie odpowie, to już żaden z was
Nie pokona Jadżniawalkji w dyspucie o brahmanie.
5
Fragment ten, z nielicznymi zmianami, znajduje się w dwóch miejscach w Brihadaranjace:
IV. 5 oraz II. 4.
Magiczny rytuał poczęcia w Brihadaranjakopaniszad 65
Źródła:
The Bṛhadāraṇyaka Upaniṣad with the Commentary of Śaṁkaracārya, translated by
Swāmī Mādhavānanda, Advaita Ashrama, Calcutta 1965.
The Veda of Black Yajus School entitled Taittiriya Sanhita, translated from the origi-
nal Sanskrit prose and verse by Arthur Berriedale Keith, Motilal Banarsi-
dass, Delhi 1967.
Andrzej Szyjewski
Instytut Religioznawstwa
Uniwersytet Jagielloński
*
R. Graves, Biała Bogini, Warszawa 2000, s. 38.
1
Por. J. Gąssowski, Mitologia Celtów, Warszawa 1979, s. 98–99.
70 Andrzej Szyjewski
2
S. Botheyrod, P. F. Botheyrod, Slownik mitologii celtyckiej, Katowice 1988, s. 390. Chrześci-
jańscy autorzy iryjscy uważali druidyzm za domenę czarnej magii, wykorzystywania demonów.
Jednak w Przygodzie Connli (Eachtre Connla) i Podróży Mael Duinna mieszkańcy zachodnich krain
n i e z n a j ą sztuki druidów, są bowiem tak czyści i niewinni, że „demoniczna” moc druidów nie
jest w stanie im zaszkodzić. Przeciwnie w Pościgu za Giolla Dackerem i jego koniem: „Mieszkańcy
tego kraju [Ziemi Obietnicy] są wszyscy w najwyższym stopniu wyszkoleni w sztuce druidów”.
Por. P. W. Joyce, Old Celtic Romances, Ware 2000, s. 197.
3
Chodzi o wariant, w którym bogowie pojawiają się na lądzie irlandzkim z nieba (?) w obło-
ku dymu. W innych tradycjach po przybiciu do brzegu Tuatha dé Danann spalili swoje statki, stąd
wziął się dym.
Zanik (uwiąd) bogów w mitach celtyckich 71
7
P. W. Joyce, Old Celtic Romances, Ware 2000, s. 68–69, 85; por. Baśnie i legendy z Wysp Brytyj-
skich, Warszawa 1985, s. 230; L.P. Słupecki, Mitologia skandynawska w epoce wikingów, Kraków 2003,
s. 262.
8
A. Kempiński, Encyklopedia mitologii ludów indoeuropejskich, Warszawa 2001, s. 11; Nartskie
skazanija; osetinskij narodnyj epos, Moskva 1949, s. 5.
9
P. W. Joyce, op. cit., s. 111.
Zanik (uwiąd) bogów w mitach celtyckich 73
sa, ani zęba, nie siwiejąc ani nie chorując10. W Eachtre Connla główny bohater
jest przez piękną dziewczynę z zaświatów kuszony do objęcia z nią władzy
w Mag Mell i otrzymuje w darze jabłko, którego podobnie jak jabłek z Hisber-
ny, nie ubywa w miarę jedzenia, „było równie całe i doskonałe jak na począt-
ku”. Connla żywił się nim przez miesiąc, nie potrzebując żadnego innego po-
karmu ani napoju, a w jego sercu coraz bardziej narastała tęsknota za Mag
Mell. Jabłkami żywią się też ptaki z zaświatów, należące do Cliódny bądź
Rhiannon, dzięki czemu ich śpiew wyzwala z upływu czasu i uzdrawia. Na
ucztach Goibniu nie jedzono jednak, jak się wydaje, jabłek. Idunn teoretycznie
nic z Goibniu, mężczyzną i kowalem, nie łączy, gdyby nie jeden niezwykły
fakt: nie należała do rodu Asów, gdyż była córką Ivaldiego, największego mi-
strza kowalskiego karłów Svartalfheimu.
Stefan Czarnowski dokonuje szczegółowego porównawczego przeglądu
motywu bogini z jabłkami u Celtów i Germanów11, twierdząc że chodzi tu
o „wątek Pani Więzionej i Wyzwolonej”: więzionej we wnętrzu góry (pod
ziemiach, chtonie itd.) i wyzwolonej wraz z nadejściem wiosny. Jednym z ele-
mentów wyzwolenia jest zdobycie przez herosa, podarowanego przez Panią
orzecha lub żołędzia, z którego wyrośnie drzewo, z którego z kolei zbuduje się
kołyskę dla jej ostatecznego wyzwoliciela. Najważniejszą dla nas tezą artykułu
jest stwierdzenie, że jabłka pochodzą z zaświatów, są zdobytą na wrogach bo-
gów mocą. Jak pisze Czarnowski:
jabłka bogini Idunn są ową mocą, która stanowi życie boskie, mocą skonkretyzo-
waną w pożywnych owocach. Bogowie są bogami, ponieważ je jedzą, a bogini —
która czuwa nad przechowywaniem tego mistycznego pokarmu — ma w swojej
pieczy istotę wszelkiego życia12.
10
P. W. Joyce, op. cit., s. 135; por. M. Dillon, N. K. Chadwick, Ze świata Celtów, Warszawa
1975, s. 263.
11
S. Czarnowski, Nehalennia bogini z jabłkami [w:] tenże, Dzieła t. III, Warszawa 1956, s. 161-
–72.
12
S. Czarnowski, op. cit., s. 165.
13
„[...] lecz nigdy tłum w Walhalli nie będzie zbyt wielki, by nie starczyło dlań mięsa z dzika,
który nazywa się Saehrimnir, warzy się go co dzień, a wieczorem jest on znów zdrów i cały [...]
Andhrimnir zwie się kucharz, a Eldhrimnir kocioł” (Gylfagynning 38).
74 Andrzej Szyjewski
dzały się w czasie fled14 następnego dnia po zjedzeniu. Dzik bowiem u ludów
indoeuropejskich niósł ze sobą autorytet duchowy. Żywi się żołędziami —
a więc owocami świętych dębów — i truflami, które zgodnie z wierzeniami
powstają w miejscu uderzenia pioruna. Dzik to zwierzę mocy i potęgi, dodaje
siły i odwagi, dla Celtów dziki były symbolem wojowników i druidów, spoży-
wano zaś je w czasie sakralnych uczt. Zamiast całej świni w mitach zaznacza się
też obecność skóry świńskiej15, a zwłaszcza samego łba świni/dzika jako siedli-
ska mocy (nad łbem dzika w średniowieczu składano przysięgę wierności księ-
ciu) i płodności, dlatego np. w Anglii na Boże Narodzenie podawano prosię
z jabłkiem (nieśmiertelności?) w pysku, echo sonarblot — ofiary dla Freya skła-
danej w święto yule16. Zwraca uwagę obecność liczb trzy i siedem (u Celtów
siedem jabłek, siedem świń itd.). Prawdopodobnie chodzi tu o jakiś kod kalen-
darzowy, np. Einherjowie z Walhalli zjadali pierwotnie w ciągu jednego cyklu
(lunarnego lub solarnego) dzika, zostawiając jedynie kości, a kiedy dochodzili
do jego łba, następowało odrodzenie.
W wierzeniach celtyckich najczęstszym sposobem odzyskiwania młodości
był kontakt ze źródlaną wodą: albo zanurzenie się w źródle, albo wypicie wody
z naczynia. Uzdrawiające bogów źródło Sláne, odkryte przez Dian Céchta, jest
jednym z przekształceń źródła Segais, zwanego Źródłem Connli, z którego
pochodzi światowa inspiracja poetycka, mądrość, płodność i zdolność odro-
dzenia, a którego wody pochodzą z zaświatowej krainy Tír Tairngiri czyli
Emain Ablach (Avalonu). Nic dziwnego, że wypicie wody z takiego źródła
odmładzało bogów i przywracało życie zmarłym. Germańskim odpowiedni-
kiem Segais jest oczywiście Krynica Mimira (Mimisbrunn) czyniąca wszystko,
co do niej wpadło białym jak błonka jajka (Gylfaginning 8, 16)17.
Księga z Fermoy podaje, że na boskich ucztach napojem odrodzenia spoży-
wanym razem z wieprzowiną było p i w o18 (cuirm, braccat). Nie ulega wątpli-
wości, że w pole znaczeniowe napoju nieśmiertelności wchodzi oszołomienie,
powinien więc to być trunek. Piwo ma dwie istotne cechy symboliczne, ro-
14
„Moimi siedmioma świniami mógłbym wyżywić cały świat. Kiedy jedna zostaje zjedzona,
składam jej kości w chlewie, a następnego dnia znów wraca do życia”, mówi Manann Cormacowi.
Z kolei siedem krów jego żony jest w stanie napoić mlekiem cały świat.
15
Synowie Turenna zdobywają nie tylko złote jabłka przywracające młodość, ale i cudowną
skórę wieprza mającą moc leczenia ran. Ponieważ skóra pochodzi z Grecji, odpowiada złotemu
runu.
16
Skandynawski bóg płodności Frey miał za swego wierzchowca złotego dzika Gullinbursti
„Złotoszczeciniastego”, który mógł przegonić najszybszego rumaka, w ciemnościach świecił jak
słońce. Freyowi składano w ofierze łby dzików, por. Edda poetycka (s. 207).
17
Por. A. Szyjewski, Od Valinoru do Mordoru; świat mitu a religia w dziele Tolkiena, Kraków 2004,
s. 253.
18
J. A. MacCulloch, Celtic Mythology, Chicago 1996, s. 51.
Zanik (uwiąd) bogów w mitach celtyckich 75
śnie, burzy się i pieni, co znaczy, że nabiera życia oraz upaja. Z reguły jednak
w roli oszałamiajacego napitku indoeuropejskiego występuje m i ó d, który
wchodził w skład indyjskiej somy czy greckiej ambrozji. Syconemu miodowi
przypisują Iryjczycy moc pokonywania śmierci (dlatego nazywają go tám
„śmierć”, a jego szafarką jest wojownicza Medb „Upajająca”) oraz sprowadza-
nia natchnienia na poetów (dlatego Ogmę, boga natchnienia nazywa się Cer-
mait „miodoustym”). Loegaire chwali się, że w Mag Mell „pijemy jasny miód
w gronie dumnych, zbrojnych wojowników”19. Analogiczne poważne funkcje
łączenia z tamtym światem i źródła poznania pełnił miód u Germanów: został
objawiony Odynowi razem z runami po jego samoofierze; mówi się też o tym,
że Krynica Mimira była „miododajna”. Zdaniem A. Kempińskiego piwo jest
u Indoeuropejczyków zdegenerowaną formą miodu jako pokarmu nieśmier-
telności i boskiej inspiracji (w kontekscie fled mówiono też o mleku20, więc
zaświaty celtyckie były „krainą mlekiem i miodem płynącą”). Warto dodać, że
miodowi przypisywano własności konserwujące (co jest prawdą) i mity wspo-
minają o przechowywaniu zwłok w miodzie, by mogły zmartwychwstać.
Prawdopodobnie odciętą rękę Nuadu przechowywano właśnie zabalsamowa-
ną w miodzie (w innej wersji zakopaną w ziemi), dlatego Miach, syn Dian
Cechta, był w stanie w ciągu dziewięciodniowej magicznej operacji przytwier-
dzić ją z powrotem21.
Istotna, jak wskazuje kariera Graala, jest także kwestia naczynia, z którego
serwuje się boski trunek, względnie w którym należy zanurzyć rannych i zmar-
łych, by wrócili do zdrowia i życia. Już skrzynia Idunn, w której trzymała swo-
je jabłka, była wykonana z jesionu, w czym podejrzewamy pień Yggdrasilla.
Celtowie najchętniej posługiwali się w tym celu k o t ł e m (peir), czego niezli-
czone przykłady można poznać z mitów tak walijskich, jak i iryjskich (u Cel-
tów kontynentalnych występują w jego roli atrybuty Matron — kosz owoców
i róg obfitości). Przyrządzano w nim zarówno mięso dzików/świń, jak i miód,
i piwo, a więc wszystkie rodzaje pokarmów odrodzenia. Królewski kocioł nig-
dy nie mógł być pusty, symbolizował bowiem dostatek i obfitość, których nie
powinno brakować w całym podległym mu kraju. Przez kocioł łączą się ogień
19
Echtrae Laegairi, zob. Dillon, Chadwick, op. cit., s. 236, J. Gąssowski, Mitologia Celtów,
s. 156.
20
„Wieprza dam — piwa i mleka” (Tochmarc Étaine); „Magicznym pokarmem ziemi bogów
jest niesolona wieprzowina, świeże mleko i miód”, MacCulloch, s. 81. W Walii pokarmem miesz-
kańców podziemi jest „mleko i szafran”. W folklorze Goibniu jest posiadaczem cudownej krowy
Glas Ghoibneann, której mleko napełniało wszystkie naczynia Irlandii. Ciekawe, że w Walhalli
zmarli żywili się miodem, który z a m i a s t m l e k a spływał z wymion kozy Heidrun.
21
Por. M. Heaney, Za dziewiątą falą; księga legend irlandzkich, Kraków 1996, s. 20. Diodor Sy-
cylijski wspomina o balsamowaniu przez Celtów trofeów wojennych w postaci głów.
76 Andrzej Szyjewski
Znamienna dla zrozumienia roli przejścia ten świat — tamten świat jest jedna
z przygód Finna mac Coola (Fionn macCumhail), którego niekiedy uważa się za
jedną z postaci Luga. Finn, w pogoni za łanią, dociera do jeziora, nad którym
widzi rozpaczającą piękną kobietę. Finn deklaruje się odzyskać pierścień, który
rzekomo wpadł jej do wody i nurkuje wgłąb jeziora w jego poszukiwaniu.
Kiedy powraca na powierzchnię stwierdza, że dziewczyna zniknęła, a on utra-
cił wszystkie swoje siły i stał się zgrzybiałym starcem. Członkowie jego druży-
ny — fianny (Féinn), rozpoznawszy w dziewczynie mieszkankę pobliskiego
sidh, Miluchradh, rozkopują jej siedzibę. Miluchradh wychodzi w końcu z sidh
z rogiem wypełnionym napojem młodości, który przywraca wigor Finnowi,
ale jego włosy odtąd pozostały siwe23.
Można zatem założyć, że status bogów oparty jest na dwóch stanach: dy-
namicznej obecności na tym świecie i potencjalnej, pozaczasowej egzystencji
na tamtym świecie. Przechodzenie z jednego stanu do drugiego związane jest
22
S. Czarnowski, op. cit., s. 172.
23
Cała przygoda (zresztą źródło inspiracji Sapkowskiego) jest wynikiem intrygi miłosnej.
Siostra Miluchradh, Aine powiedziała kiedyś, że za nic w świecie nie poślubi siwowłosego męż-
czyzny, Miluchradh chciała udowodnić jej, że to nieprawda i doprowadziła do jej ślubu z Fin-
nem.
Zanik (uwiąd) bogów w mitach celtyckich 77
Nie jest to manifest panteizmu, jak chcieliby tacy komentatorzy jak Squire czy
Rollington, lecz odniesienie do wzięcia w posiadanie całokształtu nowego lądu,
24
S. Botheyrod, op. cit., s. 18.
25
Tłum. za M. Heaney, op. cit., s. 61; w nawiasach kwadratowych nieuwzględnione przez nią
wersy.
78 Andrzej Szyjewski
26
Zob. R. Graves, Biała Bogini, Warszawa 2000, s. 37 i 57–63.
27
MacCulloch, op. cit., s. 44. W Księdze z Fermoy pada nawet stwierdzenie, że Tuatha de Da-
nann zostali przez Milezjan wybici, a kopce sidh są ich grobowcami.
28
MacCulloch, op. cit., s. 45.
29
M. Heaney, op. cit., s. 227. Por. S. Czarnowski, Kult bohaterów, s. 110-11: „Ogień wielka-
nocny św. Patryka jest z pogańskiego punktu widzenia świętokradztwem, ponieważ jest on obja-
wem nowej potęgi boskiej, powołanej na miejsce innej, dawniejszej”.
Zanik (uwiąd) bogów w mitach celtyckich 79
Można doń powrócić w czasie snu lub wizji, podczas rytuału i w trakcie opo-
wiadania mitu. W czasie Snu bytują np. zarodki ludzi: zbiorniki wodne, wokół
których gromadzą się chmary duchów dziecięcych, są zarazem krainą zmar-
łych, zaświatami, dokąd odchodzą po śmierci duchy zmarłych. Te zaś utożsa-
miane są z wiecznością czyli właśnie Czasem Snu.
Jest to proces, który Eliade nazywa o t i o z a c j ą bóstwa czyli przejściem
sił sakralnych do stanu bezczynności (deus otiosus). Stan pierwotny wiązany był
z aktywną i stałą obecnością sacrum w świecie ludzkim, a nawet tożsamością
obu rzeczywistości. Na skutek jakiegoś zdarzenia (za którego przyczynę zwy-
kle uznaje się występek człowieka) następuje zerwanie bezpośredniej łączności
z Niebem jako podstawowym symbolem sacrum. Najczęściej mówi się w tym
kontekście o przecięciu axis mundi — osi kosmicznej umożliwiajacej komuni-
kację (jak ścięcie kosmicznego dębu w Kalevali, upadek Yggdrasilla w Skandy-
nawii). Zdarzenie to kończy erę mitologiczną: od tej pory dostęp do mocy
twórczych jest utrudniony, zachodzi za pośrednictwem działań religijnych
(obrzędów) lub specjalistów od kontaktów (szamanów, wizjonerów, kapłanów,
mistyków itp.). Ważne jest dla nas to, że sfera sacrum nie znika, lecz „kryje się”
za światem i w jego elementach się odtąd przejawia. Jest więc obecna niejako
p o t e n c j a l n i e w rzeczywistości „ludzkiej”, wobec tego można do niej do-
trzeć, a ona może wpływać na profanum.
Spośród bardzo różnych metaforyzacji procesu otiozacji można wymienić
descensus ad inferos „zstąpienie do piekieł”. Australijscy bohaterowie Czasu Snu
znikają „wsiąkając” w krajobraz, przeistaczając w jego elementy, a szczególnym
znakiem ich wejścia do Czasu Snu pozostają wizerunki naskalne. Jeden z de-
miurgicznej pary prabogów japońskich, Izanagi, podczas oczyszczenia po po-
bycie w zaświatach przeistacza swoje ciało w poszczególne elementy kosmosu
i roztapia się w krajobrazie. W Bylinach pojawia się idea odejścia bohaterów do
Pieczorskiej Ławry, która wszak jest wykutym w e w n ę t r z u skały klaszto-
rem. Analogiczna idea każe czekać śpiącym rycerzom we wnętrzu Giewontu,
a wojownikom Finna w sidh:
Inna tradycja zwiazana z Fionnem Mac Chumail głosi, że śpi on wraz ze swymi
towarzyszami walki i łowów w ogromnej skale na wyspie Skye. A jak utrzymują ci,
co wierzą w tę legendę, ów sławny rycerz i jego wojownicy zbudzą się do życia
i powstaną znowu w całej swej pradawnej potędze, jeśli ktoś wejdzie do ogromnej
skały i zadmie trzy razy w trombitę leżącą u boku Fionna lub miną dwadzieścia
cztery godziny i nikt nie opowie o słynnych czynach fianów34.
Baśnie i legendy Wysp Brytyjskich, Warszawa 1985, s. 118. Z tej samej symbolizacji wyrasta
34
motyw „snu” króla Artura czyli jego odejścia do Avalonu i obietnica powrotu, by przywrócić Kym-
Zanik (uwiąd) bogów w mitach celtyckich 81
Finn, jak i inne bóstwa celtyckie, także przeobraża krajobraz: w pobliżu Glen-
dalough wznosi się góra przecięta wąwozem, zgodnie z legendą na niej wypró-
bował swój nowy miecz Finn zanim zabił olbrzyma z Kildare35. Rzeka Shan-
non powstała, gdy bogini Sinend chciała zaczerpnąć cudownej wody ze źródła
Connli, a ponieważ nie odprawiła niezbędnych obrzędów, woda zalała ją i wy-
lała się na świat36. Podobnie mówi się o rzece Boyne powstałej z zamienionej
w wodę przez męża Nechtana bogini Boann. Z grobu zabitego w bitwie Ma-
nannana zaczęła wyciekać woda, która ostatecznie utworzyła jedno z jezior
(Loch Corrib). W mniej dostojnych przekazach folkloru jeziora i rzeki pojawia-
ja się, gdy bohater oddaje mocz. Na kontynencie mity wiążące wody z posta-
ciami panteonu występowały powszechnie; powtarzają się też opowieści
o „skamieniałych ludziach” men sul, ożywających w dni świąteczne37.
W takim kontekście fakt, że w pewnym momencie iryjscy bogowie wkra-
czają w rzeczywistość sidh, można uznać za znakomity przykład tego właśnie
procesu. Jak twierdzi Squire, kolejne fale najeźdźców Irlandii dokonywały
wzbogacenia krajobrazu wyspy, pierwotnie składającej się z jednej pustej rów-
niny, zwanej Sen Mag („Stara Równina”), po czym odchodziły w zaświaty. Lud
Partholona zwiększył liczbę równin do czterech i dodał siedem jezior, by znik-
nąć w kopcu Tallaght, uznawanym za ich grobowiec (Tamlecht Muintre Parthola-
in „Grobowiec ofiar zarazy z Ludu Partholona”). „Reprezentuje on powrót
ludu Partholona, po przybyciu do Irlandii, do tamtego świata, z którego przy-
byli”38. To samo staje się z późniejszymi pokoleniami, Nemedianami i Tuatha
dé Danann. Symptomatyczny jest tu los Miacha, syna Dian Cechta. Zginął
z ręki ojca, gdy okazał się lepszym odeń lekarzem i przyszył Nuadu odciętą
rękę. Na jego grobie wyrosło 365 ziół, każde z nich uzdrawiało inną chorobę,
a jaką — pokazywało miejsce, z którego wyrastało, gdyż rosnące zioła tworzyły
zarys ciała Miacha. Wściekły Dian Cecht rozrzucił je po świecie i odtąd więk-
szość z nich zaginęła. W przeciwnym przypadku ludzie mogliby leczyć wszyst-
kie choroby i byliby nieśmiertelni.
Czym jest sidh (irl. síd, wal. side „siedziba”)? Terminem tym nazywano
kopce bądź naturalne (wzgórza ferte), bądź sztuczne (kamienne kurhany cairn),
rom panowanie w Anglii. Por. S. Czarnowski, Literatury celtyckie [w:] Dzieła, t. III, Warszawa 1956,
s. 66; Mabinogion: Pani na Źródlech jako też inne historie z pradawnej Walii rodem, A. Nowak [red.],
Kraków 1997, s. 124.
35
S. Lover, T. C. Croker, Ireland Myths and Legends, London 1995, s. 24.
36
T. W. Rolleston, Celtic Myths and Legends, London 1994, s. 129–30. Zob. P. B. Elllis, Druidzi,
Warszawa 1998, s. 109–12.
37
Por. J. Gąssowski, Mitologia Cetów, Warszawa 1979, s. 69; Por. J. Rosen-Przeworska, Religie
Celtów, Warszawa 1971, s. 144; M. J. Green, Mity celtyckie, Warszawa 2001, s. 58.
38
Ch. Squire, The Mythology of the British Islands; An Introduction to Celtic Myth, Legend Poetry &
Romance, Ware 2000, s. 54.
82 Andrzej Szyjewski
42
D. o’hOgain, Myth, Legend and Romance, s. 185.
43
MacCulloch, op. cit., s. 49–50.
44
Ibidem, s. 85.
45
Dillon, Chadwick, op. cit., s. 140.
84 Andrzej Szyjewski
a Dagda uznał jego racje46. Teksty iryjskie mówią też o braku grzechu i winy,
wszystkie tamtejsze stosunki cechuje „rajska” niewinność, nawet dzieci poczy-
nają się tam bez grzechu. Nie ma też śmierci, dlatego świat ten nosi nazwę
Ziemi Żywych (Tír na mBeo)47, brak rozkładu, smutku, zazdrości czy rozpaczy.
Panuje wieczne lato, a wszystkie rośliny pozostają w pełni rozkwitu. Podobnie
określane są w Księdze Taliesyna walijskie zaświaty Annwn (Annwfn), zwane też
Caer Sidi:
Doskonałe jest moje siedzisko w Caer Sidi;
Zaraza i starość nie dotykają tego, kto na nim zasiada,
Znają tam Manawyddana i Pryderiego
Potrójne organy wokół ogniska grają przed nim,
A wokoł jego nóg wiją się nurty oceanu.
Obfite źródło tryska ponad nim —
Łyk wody zeń słodszy jest niż białe wino48.
po prostu sí. Dalsze dzieje takich istot pokazuje folklor. Z reguły stopniowo
ulegają miniaturyzacji, przeistaczając się w odmianę krasnoludków, wróżek
(irl. sióga pieszczotliwa forma sí; irl. na daoine maithe, wal. tylwyth teg „piękny
ludek”), np. największy z wojowników króla leprachaunów Iubadana potrafił
jednym cięciem miecza ściąć cały oset, a najwspanialszy puchar króla miał po-
jemność całego żołędzia50. Mogą też stawać się niewidzialne (irl. féth fiada
„sztuka pozoru” w postaci płaszcza niewidzialności) bądź pozbawione ciele-
sności i możności wpływania na świat inaczej, niż głosem. Takie istoty obwinia
się o psoty gospodarskie; np. potrzebują mleka (dlatego pierwszy kubek z udo-
ju rozpryskuje się w powietrzu jako ofiarę dla nich) i wykradają go z wymion
albo zabierają całe krowy, urzekając je swoimi „elfimi postrzałami”. Spotkanie
z taką istotą prowadzi do utraty sił i wigoru, woli walki i życia.
Z przekazów celtyckich wynika, że po wejściu do sidh bogowie zniknęli
z ludzkich oczu. Odtąd wychodzą, jeśli tego potrzebują, na świat, pozostając
jednak z reguły w postaci niewidzialnej51. Widoczni stają się jedynie w cztery
główne święta celtyckie: Samhain (1 listopada), Imbolc (1 lutego), Beltaine
(1 maja) i Lugnasad (1 sierpnia), zwłaszcza w Samhain (są to zarazem te dni,
w których następowało przybijanie do brzegów Irlandii kolejnych fal osiedleń-
czych!). Jak bowiem twierdzi Juliette Wood
rytualne praktyki w społecznościach celtyckich wskazują na brak ścisłego rozdzie-
lenia miedzy porządkiem przyrodzonym i nadprzyrodzonym. Oznacza to chwiej-
ną równowagę między sacrum i profanum, w której obrzędy, ofiary i właściwe
zachowanie utrzymywały równowagę między ludźmi i bogami i ujarzmiały nad-
przyrodzone moce dla dobra grupy52.
50
Baśnie i legendy Wysp Brytyjskich, s. 278.
51
Por. J. Rosen-Przeworska, Religie Celtów, Warszawa 1971, s. 142.
52
J. Wood, Introduction [w:] Ch. Squire, The Mythology of the British Islands..., s. 12–13.
53
Zob. np. B. Cunliffe, Starożytni Celtowie, Warszawa 2003, s. 229–30.
54
J. Gąssowski, Mitologia Celtów, s. 77.
86 Andrzej Szyjewski
Drzewo Kosmiczne
i inicjacja władców III dynastii z Ur
1
Por. A.S. Gilbert, The Flora and Fauna of the Ancient Near East [w:] Civilizations of the Ancient
Near East, red. J.M. Sasson et al., t. I, New York 1995, s. 153–74.
NOMOS: 841_17.12.2021_hfyn6c1iozsep7j45x7083tg0u92m2bdlr9a1685kw34
88 Arkadiusz Sołtysiak
5
A. Sołtysiak, Biurokracja Enlila, święte łono Inanny i kraina bez powrotu. Trzy aspekty deifikacji
władców w starożytnej Mezopotamii [w:] Antropologia religii. Studia i szkice, red. J. Drabina, „Studia
Religiologica”, Kraków 2003, nr 35, s. 51–67.
90 Arkadiusz Sołtysiak
9
Por. K. Jaritz, Schamanistisches im Gilgameš–Epos [w:] Beträge zu Geschichte, Kultur und Religion
des Alten Orients. In memoriam Eckhard Unger, red. M. Lurker, Baden-Baden 1971, s. 75–87; V.K. Afa-
nasyeva, Gilgameš and Enkidu in Glyptic Art and in the Epic, „Klio” 1970, 53, s. 59–75.
10
S.N. Kramer, The Death of Ur-Nammu and His Descent to the Netherworld, „Journal of Cune-
iform Studies” 1967, 21, s. 104–22.
92 Arkadiusz Sołtysiak
11
Por. C. Wilcke, Das Lugalbandaepos, Wiesbaden 1969.
Drzewo kosmiczne i inicjacja władców III dynastii z Ur 93
12
Por. M. van de Mieroop, Mountain and Tree as Signs of the Netherworld in Akkadian Art,
„Orientalia Lovanensia Periodica” 1979, 10, s. 69–74.
13
B. Hruška, Der Mythenadler Anzu in Literatur und Vorstellung des Alten Mesopotamien, Budapest
1975.
94 Arkadiusz Sołtysiak
Długość
Imię Komentarz
panowania
Meskiaggaszer syn Utu, który wszedł do morza i wyszedł w górach 325
Enmerkar który zbudował Uruk 420
14
A. Sołtysiak, Bogowie Nocy. Motywy astralne w religiach starożytnej Mezopotamii, Kraków 2003,
rozdz. 5; A. Sołtysiak, Rytuał świętych zaślubin Inanny i Dumuziego, „Meander” 2004, 59, nr 3/4,
s. 217–21.
15
Por. R.S. Falkowitz, Notes on „Lugalbanda and Enmerkar”, „Journal of American Oriental
Society” 1983, 103, s. 103–12.
16
S.N. Kramer, The Sumerians, Their History, Culture, and Character, Chicago–London 1963,
s. 328–29.
Drzewo kosmiczne i inicjacja władców III dynastii z Ur 95
Wiek Mojżeszowy
1
Ł. Niesiołowski-Spano, Mityczne początki miejsc świętych w Starym Testamencie, Warszawa
2003, s. 265; por. także T.L. Thompson, The Bible in History. How Writers Create a Past, London
1999, s. 73–75; J.M. Miller, J.H. Hayes, A History of Ancient Israel and Judah, Philadelphia 1986,
s. 58–59.
2
E.J. Bickerman, Chronology of the Ancient World, Cornell University Press 1982, s. 43.
98 Arnold Lebeuf
żeniu między ostatnią i pierwszą kwadrą. Aby w danej fazie Księżyca miała
miejsce, Księżyc i Wenus powinny znaleźć się w tej samej pozycji w stosunku
do Słońca. Aby ustalić moment koniunkcji Wenus i Księżyca w danej fazie,
należy odnaleźć kongruencje między cyklami synodycznymi obu ciał niebie-
skich3. Obrót synodyczny Wenus trwa 583,92 dni, w przypadku Księżyca jest
to 29,530588 dni. Tak więc, aby określić czas, kiedy oba ciała niebieskie znaj-
dują się w tej samej pozycji w stosunku do Słońca4, należy obliczyć następują-
ce okresy:
a) 178 miesięcy = 9 cykli Wenus = 14 lat + 143 dni = 5256 dni;
lub
b) 435 miesięcy = 22 cykle Wenus = 35 lat + 63 dni = 12846 dni; lub
wielokrotności i kombinacje tych okresów.
Najbardziej precyzyjny czas koniunkcji daje kombinacja trzech cykli 435
miesięcy i jednego cyklu 178 miesięcy, co daje sumę 1483 miesięcy księżyco-
wych:
c) 1483 miesięcy = 75 cykli Wenus = 120 lat – 35 dni = 43794 dni, inaczej
ujmując: 120 x 365 (– 6 dni).
Widzimy, że koniunkcje Wenus i Księżyca w tej samej fazie powtarzają się
co 120 lat z opóźnieniem około miesiąca w kalendarzu słonecznym.
Takie zestawienie trzech głównych świateł wydaje się zadowalające i mo-
głoby wyjaśnić miarę 120 lat, o której mowa w Biblii. Chyba jednak chodzi tu
o inną zbieżność.
W wielu fragmentach Księgi Daniela i Apokalipsy świętego Jana odnajdu-
jemy okres apokaliptyczny pojawiający się w kontekście walk między siłami
dobra i zła. Mamy tu równoważność trzech i pół roku, czterdziestu dwóch
miesięcy i 1260 dni.
3,5 roku
3
Okres, w którym planeta lub księżyc powracają do tego samego punktu na własnej orbicie
w stosunku do słońca określa fazy.
4
Celem tych obliczeń jest otrzymanie najniższego wspólnego mnożnika cykli tych trzech
ciał niebieskich.
Wiek mojżeszowy 99
wszystko dokona się kiedy dobiegnie końca moc niszczyciela świętego narodu”
(Dn 7,25).
4. Naprawdę mówię wam: wiele wdów było w Izraelu za czasów Eljasza kiedy
niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak, że wielki głód
panował w całym kraju (Łk 4,25).
5. Eljasz był człowiekiem podobnym do nas i modlił się usilnie, by deszcz nie
padał i nie padał deszcz na ziemię przez trzy lata i sześć miesięcy (List św. Jaku-
ba Ap 5,17).
42 miesiące
2. I pokłon oddali Smokowi, bo władzę dali Bestii. I Bestii pokłon oddali, mó-
wiąc: „Któż jest podobny do Bestii i któż potrafi rozpocząć z nią walkę?” A dano
jej usta mówiące wielkie rzeczy i bluźnierstwa, i dano jej możność przetrwania
czterdziestu dwu miesięcy (Ap 13,4-5).
100 Arnold Lebeuf
1260 dni
I ogon jego zmiata trzecią część gwiazd niebieskich: i rzucił je na ziemię. I stanął
smok przed mającą rodzić niewiastą, ażeby, skoro porodzi, pożreć jej dziecię. I po-
rodziła syna — mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną. I zo-
stało porwane dziecię do Boga i do Jego tronu. A Niewiasta zbiegła na pustynię,
gdzie miejsce ma przygotowane od Boga, aby ją tam żywiono przez tysiąc dwieście
sześćdziesiąt dni (Ap 12,5-6)”.
Atak niedźwiedzi jest często aluzją do natarcia Persów. Jest to jeszcze jeden
przykład wskazujący, że tekst Biblii był z pewnością przekształcany i przerabia-
ny dość późno, około trzeciego stulecia przed erą chrześcijańską, niektóre
fragmenty są pisaniem historii na nowo. Zauważmy, że okres czterdziestu
dwóch miesięcy powtarza się kilkukrotnie, zawsze w kontekście dominacji po-
gańskiej, zniszczenia i nieszczęść, ale to nie tłumaczy wszystkiego. Czymże
więc jest okres czterdziestu dwóch miesięcy? Na pewno połową kosmicznego
tygodnia, ale czy to coś wyjaśnia? Czy ktoś zna odpowiedź?5
Tak czy inaczej wszelkie ekwiwalencje uczą nas czego innego. Jeżeli w ra-
chubie stosuje się ekwiwalencję miesiąca i trzydziestu dni, to znaczy, że nie
chodzi tu o dni, ale o tithis, konwencjonalną miarę, używaną przez astrono-
mów Mezopotamii i Indii, która równa się jednej trzydziestej (1/30) miesiąca
księżycowego6. Ekwiwalencja roku i trzystu sześćdziesięciu dni świadczy
5
Czyżby liczba 42 nomów w Egipcie mogłaby mieć coś wspólnego z liczbą 42 w Biblii
i oznaczać wtedy zamkniętą całość, pełnię?
6
Thitis jest miarą kątową lub 1/15 okresu między nowiem a pełnią Księżyca lub pełnią a no-
wiem. Thitis równy jest 12 stopniom przemieszczenia się Księżyca na tle gwiazd stałych; miara ta
ujęta w wartościach czasowych jest bardzo zmienna z powodu silnego odchylenia orbity.
Wiek mojżeszowy 101
7
Sauradina, A. Karp, W poszukiwaniu doskonałości. Czas i kalendarz w tradycji indyjskiej [w:]
Czas i kalendarz, Kraków 2001.
8
Guillaume Joseph Hyacinthe Jean Baptiste Le Gentil de la Galaisière, Voyage dans les mers de
l’Inde, fait par ordre du Roi, à l’occasion du passage de Vénus, sur le disque du Soleil, le 6 Juin 1761 & le 3 du
même mois 1769 par M. Le Gentil, de l’Académie royale des sciences. Imprimé par ordre de sa Majesté, deux
volumes, Imprimerie Royale, Paris 1779 et 1781, s. 206–207.
9
S. Burstein, «The Babyloniaca of Berossus», sources from the Ancient Near East, Undena Publica-
tions, Malibu 1978, s. 18–19.
10
Daniel 7,24.
11
Ap 17,12.
102 Arnold Lebeuf
(1)
432(1)
432(1)
432(1)
432(1)
etc. ...
rzędna lub bez znaczenia, ważniejsze jest podobieństwo formy. Liczby, o któ-
rych mowa, dotyczą odwiecznych i zasadniczych kwestii. I rzeczywiście te-
traktys był — jak się wydaje — jednym z najważniejszych i najbardziej enig-
matycznych znaków szkoły pitagorejskiej.
•
• •
• • •
• • • •
Tetraktys
16
M. Ghyka, Le nombre d’or, Gallimard, 1976, s. 35–36.
17
R. Fludd, Utriusque cosmi... Historia in duo volumina..., Oppenheim 1617.
106 Arnold Lebeuf
Tak więc 120 lat życia Mojżesza lub 432000 dni nie mają nic wspólnego
z trwaniem historycznym, chodzi o formułę literatury ezoterycznej i symbo-
licznej przedstawiającej żywot doskonały, pełny i dokonany, pomniejszony na
ludzką miarę obraz kosmosu.
Czy znaczy to także, że każdy z nas może wypatrywać z dumą, ufnością
i spokojem dalekiego horyzontu swoich stu dwudziestu urodzin? W najgor-
szym przypadku taka perspektywa pozwala nam zaskoczyć wszystkich i same-
go siebie nagłym przejściem na drugą stronę lustra.
Izabela Trzcińska
Instytut Religioznawstwa
Uniwersytet Jagielloński
Sztuka Kabały
według Johannesa Reuchlina
1
Ch. Wirszubski, Pico della Mirandola’s Encounter with Jewish Misticism, Cambridge–London
1989.
2
Na temat kabalistyki chrześcijańskiej zob. F. Secret, Les cabalistes chrétiens de la Renaissance,
Paris 1964.
108 Izabela Trzcińska
pismach naukowe zasady tej dyscypliny. Ważność Kabały starali się wykazać
także liczni autorzy reprezentujący nurt XVII-wiecznego encyklopedyzmu.
W tym samym czasie Kabała stała się także integralną częścią tzw. philosophia
occulta, czyli bardzo popularnych w nowożytnej Europie poglądów ezoterycz-
nych i jako taka utraciła swoje pierwotne znaczenie naukowego sposobu opra-
cowania biblijnego tekstu oraz autonomicznej metody badawczej, umożliwia-
jącej lepsze poznanie świata i człowieka. Ciągle otwarte pozostaje pytanie,
z czego wynikła tak wielka popularność Kabały w Europie. Aby przybliżyć to
zagadnienie warto odwołać się do pism Johannesa Reuchlina, ucznia i przyja-
ciela Pica, a jednocześnie jednego z najwybitniejszych przedstawicieli chrze-
ścijańskiej Kabały.
Johannes Reuchlin vel Capnion (1455–1522) był słynnym humanistą
z Pforzheim3. Najważniejszymi dziełami w jego dorobku, oprócz łacińskiego
podręcznika do nauki języka hebrajskiego i słownika tegoż języka, były dwa
dialogi. Pierwszy De verbo mirifico został wydany w 1494 roku, drugi, De Arte
Cabalistica ukazał się po długiej przerwie, bo dopiero w 1517 roku4. W niniej-
szym artykule chciałabym się przede wszystkim skoncentrować na omówieniu
poglądów Reuchlina odnoszących się do Kabały i racji, jakie zdaniem tego au-
tora przemawiały za wyborem tej właśnie metody analizy biblijnej. Sądzę, że
to zagadnienie stanowi ważny, chociaż mało znany, problem. W związku z tym
postaram się zanalizować wątek rozważań pojawiający się w De Arte Cabalistica,
w którym autor dzieła wyjaśnia, dlaczego zajął się Kabałą. Ponieważ wiele
z poruszanych w tej księdze tematów staje się bardziej zrozumiałych w odnie-
sieniu do pierwszego dialogu, dlatego w miarę możności będę nawiązywać do
tego tekstu.
Obydwa dialogi Reuchlina składają się z trzech ksiąg, w których głos za-
bierają trzej dyskutanci. W De verbo mirifico bohaterami są Sidonius, filozof-
-epikurejczyk, żydowski myśliciel Baruchias oraz Capnion, który jak nie trud-
no się domyślić, reprezentuje poglądy samego autora. Wspomniane trzy posta-
ci wypowiadają się kolejno, ale zasadniczo każdemu z nich przypisana jest
3
O burzliwych kolejach życia Reuchlina oraz jego zaangażowaniu w religijne spory swojej
epoki zob. E. Rummel, The Case Against Reuchlin: Religious and Social Controversy in Sixteenth-Centu-
ry Germany, Toronto 2002.
4
Ważniejsze dzieła Johannesa Reuchlina to: De Verbo mirifico, 1494; De rudimentis haebraicis,
1506; Augenspiegel, 1511; De Arte Cabalistica, 1517; De accentibus et ortographia linguae haebraicae, 1518;
Epistulae obscurorum virorum, 1519. W niniejszym artykule korzystałam z wydań oryginalnych po-
chodzących ze zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej — De Verbo mirifico, De Arte Cabalistica Libri Tres
oraz z krytycznego wydania drugiego z wymienionych dialogów: J. Reuchlin, On the Art Of Kab-
balah, De Arte Cabalistica, trans. M. and S. Goldman, New York 1989. Wszystkie cytaty z dialogów
zamieszczone w artykule pochodzą z tych źródeł.
Sztuka Kabały według Johannesa Reuchlina 109
dencyjnie. Nie przypadkiem w omawianym dialogu tak istotną rolę pełni pita-
gorejczyk, bo — chociaż Reuchlin nazywa Platona boskim filozofem, to jak się
zdaje — istotniejszą inspirację stanowił dla niego właśnie pitagoreizm, zwłasz-
cza że, jak sądził, istniała możliwość powiązania tego filozoficznego systemu
ze specyfiką dociekań Kabały. W treści tego dialogu, jak w soczewce, przewija-
ją się właściwie wszystkie ważniejsze pytania epoki Renesansu. Jednakże jego
specyfiką pozostaje fakt, że autor poszukuje rozwiązań tych problemów w kon-
tekście Kabały i jest w tym wybitnym spadkobiercą Pica della Mirandola, na
którego zresztą w swoim dialogu się powołuje, jako na najwyższy autorytet.
Dlaczego Reuchlin wybrał Kabałę? Z pewnością jednym z fundamental-
nych powodów było przekonanie, że właśnie Kabała otwiera zupełnie nową
perspektywę poznawczą, która pozwala przezwyciężyć swoisty dylemat chrze-
ścijańskiej teologii, zwłaszcza w jej wersji negatywnej, jaki z całą mocą raz jesz-
cze dał o sobie znać u progu epoki nowożytnej5. Dylemat wynikał ze świado-
mości, że niezależnie od wszelkich znanych objawień, Bóg pozostaje niepo-
znawalny i daleki, a człowiek skończony i pełen niewiedzy. W wykładzie teo-
logii apofatycznej ciągle na nowo powracał problem, czy i w jaki sposób moż-
liwe jest poznanie boskiego Absolutu, a jeśli tak, to jaka przemiana ludzkiego
bytu musi temu procesowi towarzyszyć. W dialogach Reuchlina napięcie mię-
dzy apofatyczną sferą nieznanego Absolutu i światem człowieka jest jednym
z głównych wątków poruszanych w rozważaniach przez kolejnych rozmów-
ców. Reuchlin rozważa jednak te kwestie w kontekście tradycji Kabały i dlate-
go w jego pismach ten odwieczny problem zyskał nowe rozwiązanie.
W tym miejscu nie sposób przedstawić choćby zarysu teologii apofatycz-
nej i jej znaczenia dla myśli chrześcijańskiej. Trzeba jednak wspomnieć, że od
kiedy Parmenides radził, by nie wkraczać na drogę negatywną, ten właśnie
sposób poznania stał się ścieżką, która w tekstach filozoficznych, teologicz-
nych, wreszcie mistycznych pojawiała się szczególnie często. Mamy w tym
przypadku do czynienia ze swoistym paradoksem — zwolennicy apofatycznej
drogi są bowiem całkowicie przekonani co do tego, że Boga, w Jego prawdzi-
wej Istocie, nie da się poznać, a w każdym razie w żaden sposób wysłowić. Tym
niemniej właśnie temu problemowi zostało poświęconych tak wiele ksiąg
i uczonych rozpraw, że zebrane razem z pewnością tworzyłyby zasobną biblio-
tekę. Nie wchodząc w niuanse tych rozważań, chciałabym w tym miejscu roz-
ważyć jedynie kwestię znaczenia samego języka, którym autorzy mówią o nie-
wyrażalności Boga i przy pomocy którego szukają jej przezwyciężenia, ponie-
waż, jak się wydaje, próba wyjścia z tego poznawczego impasu stała się punk-
5
Na temat znaczenia teologii negatywnej w epoce Renesansu zob. J. Miernowski, Bóg-Nicość.
Teologie negatywne u progu czasów nowożytnych, Warszawa 2002.
Sztuka Kabały według Johannesa Reuchlina 111
tem wyjścia także w myśli Reuchlina. Autor ten szukał wiedzy, która odnosiła-
by się do Boga i stanowiłaby dostępną człowiekowi przeciwwagę dla nieosią-
galności i wyjątkowości doświadczenia Jego rzeczywistości. Zdaniem tego
autora taką możliwość dawała sztuka (a więc umiejętność, nauka) Kabały, któ-
rą charakteryzował w następujący sposób:
Haec est Cabala quae nos humi degere non finit, sed mentem nostram extollit ad
altissima comprehensionis metam, quae tamen nequeat animam Messihae ratio-
nabiliter transcendere, nisi quodam incomrehensibili intuitu quasi uia momenta-
nei raptus, quo putamus haud impossibile Cabalistis nobis inspirit u prope tertium
mundum corripi6.
11
Ten maksymalizm Pseudo-Dionizy zaczerpnął z pism Grzegorza z Nyssy, który poświęcił
temu zagadnieniu wiele miejsca w swoich dziełach.
12
„[...] święci autorzy posługują się dwiema metodami w swoim przekładzie Pisma: jedną
sekretną i mistyczną, drugą przejrzystą i zrozumiałą, a więc jedną symboliczną i misteryjną i drugą
filozoficzną i dającą się udowodnić. Przeplata się tu również to, co niewyrażalne, z tym, co daje się
wyrazić: jedno przekonuje i dowodzi prawdy swoich argumentów, drugie jest działaniem, i przez
wtajemniczenie, którego się nie wyjaśnia, łączy z Boskością”, Pseudo-Dionizy, op. cit., t. 1, s. 199.
13
„Mnóstwo jest także różnych innych świateł prowadzących do Boga, które zgodnie z tym,
co mówi Pismo, zostały nam przekazane, w sekrecie tradycyjnego nauczania, przez naszych na-
tchnionych mistrzów. Teraz i my wnikamy w te rzeczy w sposób dla nas dostępny pod postacią
świętych symboli, z miłości bowiem do ludzi zarówno Pismo, jak i tradycja hierarchiczna ukryły to,
co bezkształtne i bezpostaciowe, czyniąc za pomocą obfitych i różnorodnych symboli mnogim i zło-
żonym to, co jest samoistną, pozbawioną kształtu istotą”, Pseudo-Dionizy, Imiona Boskie, s. 51.
14
D. Turner, The Darkness of God Negativity in Christian Mysticism, Cambridge 1995, s. 19–49.
114 Izabela Trzcińska
15
Jednym z wielkich teologów bizantyńskich, który odrzucił to wynikające z neoplatońskiej
filozofii rozumienie symbolu był Grzegorz Palamas; zob. G. I. Mantzaridis, Przebóstwienie człowie-
ka. Nauka św. Grzegorza Palamasa w świetle tradycji prawosławnej, przeł. I. Czaczkowska, Lublin 1997,
s. 102 i n.
16
Mikołaj z Kuzy, O oświeconej niewiedzy, przeł. I. Kania, wprow. A. Kijewska, Kraków 1997.
17
Idem, ks. II, r. VI, s. 139–142.
18
De posset 43; Miernowski, op. cit., s. 73.
Sztuka Kabały według Johannesa Reuchlina 115
20
Qaelibet vox virtutem habet in Magia inguantum Dei voce formatur, De Arte Cabalstica,
lib. III, LXXIV Z; On the Art of the Kabbalah, s. 334–35.
Sztuka Kabały według Johannesa Reuchlina 117
21
R.M. Leszczyński, Starożytna koncepcja Logosu i jej wpływ na myśl wczesnego chrześcijaństwa,
Warszawa 2003, s. 174–83.
118 Izabela Trzcińska
22
J. Reuchlin, De Arte Cabalistica, liber II, H-I; On the Art of the Kabbalah, s. 46–47.
Sztuka Kabały według Johannesa Reuchlina 119
Tam, gdzie nie ma języka nie może się więc poznać ani wyrazić nawet Bóg.
Z drugiej strony, gdyby nie było owego źródła Boskości, nie byłoby też całej
hierarchii świata, który pozostaje ekspresją tego pierwotnego życia Absolutu.
W tej panteizującej koncepcji pojawia się jednak przekonanie, że nawet w naj-
większej głębi Boga można odnaleźć pewne cechy (choćby contraria i contradic-
toria), które charakteryzują także stworzenie, w tym przede wszystkim czło-
wieka i to sprawia, że przekroczenie apofatycznej granicy jest możliwe.
Kabała była dla Reuchlina systemem, w którym odnalazł on spełnienie pod-
stawowych założeń myśli nie tylko renesansowej, ale i wcześniejszej. Do tych
założeń należało przekonanie o jedności — metafizyki i teorii poznania, a także
o wewnętrznej spójności wzajemnie się przenikających hierarchicznych świa-
tów. Kabała posłużyła więc Reuchlinowi usankcjonowaniu tradycyjnego obrazu
świata. Jednocześnie otwartość tej koncepcji, której autor z taką łatwością potra-
fił zestawiać przekonania wywodzące się z różnych tradycji i czasów otwarła
nowe horyzonty. Jak się okazało, dla jego następców najważniejsze okazały się
jego stwierdzenia dotyczące języka nie magicznego, lecz matematycznego.
23
Reuchlin, De Arte Cabalistica, lib. II, XXI P; On the Art of the Kabbalah, s. 120–121. [„Otóż
jest On nazwany En-Sof — to znaczy Nieskończoność — które przedstawia sobą pewne najwyż-
sze Coś, od strony siebie samego niepojęte i niewypowiedziane, co się wycofuje w najdalszy ma-
tecznik swego Bóstwa i w niedostępną otchłań źródła światłości i osłania tam — jakby najbardziej
absolutne Bóstwo, które w swojej pod każdym względem całkowitej zamkniętości przebywa
w spokoju, nagie, bez szaty i bez jakiegokolwiek płaszcza rzeczy, które znajdują się obok niego, ani
względem samego siebie nie rozrzutne, ani pod względem dobroci swego blasku nie hojne, bez
różnicy istniejące i nie istniejące, i wszystko, co naszemu rozumowi zda się wzajemnie nie być do
pogodzenia i wykluczać, jako odosobniona jedność w najprostszy sposób w sobie zawierające”,
przekład polski za Scholem 1989, s. 20.
Tomasz Sikora
Instytut Relioznawstwa
Uniwersytet Jagielloński
Zagadnienie homofonii
1
A. Wierciński, Przez wodę i ogień. Biblia i kabała, Kraków 1996, s. 18. Zob. także: idem, Mit
religijny a współczesny przekaz naukowy [w:] idem, Magia i religia. Szkice z antropologii religii, Kraków
1994, s. 114–16.
122 Tomasz Sikora
która kojarzy dane słowo jako całość — i w jego rozbiciu na składniki fonetyczne
— z tymi wszystkimi słowami biblijnymi [szerzej: słowami tekstu mitycznego —
T.S.], które współbrzmią z nim fonetycznie, mówiąc inaczej, wykazują analogie
fonetyczne; w ten sposób można uzyskać pole fonetycznych skojarzeń, którego
ośrodkiem jest dane słowo, jako jakby „słowo-klucz”2.
W takim ujęciu
2
A. Wierciński, Przez wodę i ogień..., s. 39.
3
Idem, Potencjał semantyczny terminów nahuatl: ilhuica(a)tl — tlalli — tlacatl [w:] idem, Magia
i religia..., s. 298.
Zagadnienie homofonii 123
zaś ograniczenia lub wyłączenia pola świadomości operuje ono w zakresie wy-
rażeń wykazujących podobieństwo homofoniczne.4
Powyższy wynik potwierdziły również szerzej zakrojone badania Łurii od-
wołujące się do metod eksperymentalnych opracowanych przez J.N. Sokoło-
wa i O.S. Winogradową. Mierzono w nich mimowolną orientacyjną reakcję
naczyniowo-ruchową, analizowaną na podstawie zwężenia naczyń krwionoś
nych palca i poszerzenia naczyń tętnicy skroniowej, oraz dowolną reakcję ru-
chową prawej ręki. Te wskaźniki rejestrowano przy użyciu pneumatycznego
przekaźnika, który przesyłał odwzorowanie reakcji wymienionych okolic ciała
do fotopletyzmografu umożliwiającego sporządzenie wykresu pletyzmogra-
ficznego. Tym razem badaniami objęto dwie grupy osób, dziesięcioro zdro-
wych dzieci, uczniów szkoły podstawowej w wieku od 11 do 15 lat oraz pięt-
naścioro upośledzonych umysłowo dzieci w wieku od 13 do 17 lat o różnym
stopniu oligofrenii. Po wygaszeniu początkowych reakcji orientacyjnych na
różne słowa, jako słowo-bodziec zastosowano słowo kura, po usłyszeniu któ-
rego, odczytywanego pośród innych słów, badanym polecono naciskanie pra-
wą ręką na specjalny klucz, podczas gdy reakcje lewej ręki i skroniowa były
monitorowane pletyzmograficznie. Stwierdzono, że u zdrowych dzieci nie
występuje reakcja na słowa obojętne (szkło, ołówek, obłok itd.), natomiast obser-
wowano powstawanie mimowolnej reakcji naczyniowo-ruchowej na słowa
w różnym stopniu powiązane znaczeniowo ze słowem kluczowym (np. ziarno,
ptak, jastrząb) o sile wprost proporcjonalnej do stopnia powiązania. W przeci-
wieństwie do tego stanu rzeczy słowa charakteryzujące się wyłącznie dźwięko-
wym podobieństwem do słowa-klucza kura (np. kara, skóra, góra, rura, kora) nie
powodowały żadnej obserwowalnej reakcji.
Odmienny obraz ukazały badania nad dziećmi z upośledzeniem umysło-
wym w stopniu lekkim w wieku 15 do 17 lat. Zaobserwowano u nich równo-
czesną proporcjonalną aktywację semantycznego i homofonicznego pola sko-
jarzeń (np. jastrząb, skóra, kara), przy czym okres latencji reakcji dla homofo-
nów był krótszy, niż okres utajenia dla słów należących do tego samego pola
semantycznego, co słowo-klucz (7–8 sek.). W przypadku dzieci o umiarkowa-
nym upośledzeniu (imbecylizm) lub młodszych dzieci lekko upośledzonych
(12–14 lat) zauważono zdecydowany zanik skojarzeń semantycznych na rzecz
niemal całkowitej dominacji skojarzeń przez podobieństwo dźwiękowe.
W przypadku jeszcze silniej zaawansowanej oligofrenii reakcja na słowa ho-
mofoniczne nie ograniczała się do obserwowalnej pletyzmograficznie reakcji
4
Badania Szwarca referują A.R. Łuria, O.S. Winogradowa, Obiektywne metody badania dynami-
ki związków semantycznych [w:] A.R. Łuria, Problemy neuropsychologii i neurolingwistyki, Warszawa
1976, s. 153–54.
124 Tomasz Sikora
5
A.R. Łuria, O.S. Winogradowa, op. cit., s. 159–60.
6
R.J. Berger, Experimental modification of dream content by meaningful verbal stimuli, „British Jour-
nal of Psychiatry” 1963, 109, s. 722-40, omawiam za: I. Oswald, Sen, Warszawa 1968, s. 80–86.
Zagadnienie homofonii 125
8
Z. Freud, Psychopatologia życia codziennego, Warszawa 1987, s. 34–40.
Zagadnienie homofonii 127
9
Spojrzenie na dynamikę procesów podświadomych z punktu widzenia teorii chaosu i kon-
cepcji atraktora proponuje J.R. van Eenwyk, Archetypes: the strange attractors of the psyche, „Journal of
Analytical Psychology” 1991, 36, s. 1–25.
10
Głębokie analizy niezliczonych gier słownych w dziełach Owidiusza, Wergiliusza, Ajschy-
losa i Herodota podaje F. Ahl, Metaformations. Soundplay and wordplay in Ovid and other classical poets,
London 1985. Ogólnie o tym zjawisku zob.: J. Culler [ed.], On puns. The Foundation of Letters,
Oxford 1988, W. Redfern, Puns, Oxford.
11
Liczne przykłady [w:] S. Freud, Dowcip i jego stosunek do nieświadomości, Warszawa 1993.
Szerszą dyskusję ujęć teoretycznych zjawiska w starszej literaturze tematu podaje: D. Butler, Polski
dowcip językowy, Warszawa 2005, s. 7–56.
12
W. Cienkowski, Teoria etymologii ludowej, Warszawa 1972, s. 18.
13
I. M. Casanowicz, Paronomasia in the Old Testament, Boston 1894.
14
Platon, Kratylos, Wrocław 1990; I.M. Casanowicz, Paronomasia in the Old Testament, Boston
1894; S.B.Noegel [ed.], Puns and Pundits. Wordplay in the Hebrew Bible and Ancient Near Eastern Li-
terature, Maryland 2000. Sanskryckie sakralne gry językowe i ludowe etymologie w literaturze pu-
ranicznej analizuje: S.S. Dange, Puranic Etymologies and Flexible Forms, Aligarh 1989.
128 Tomasz Sikora
18
M. Hallamish, An Introduction to the Kabbalah, New York 1999, s. 78.
19
M. Garsiel, op. cit., s. 69–71.
130 Tomasz Sikora
20
Badania Swinneya omawia: A. Wingfield, D. Titone, Procesy przetwarzania zdań [w:] J. Ber-
ko Gleason, N. Bernstein Ratner [ed.], Psycholingwistyka, Gdańsk 2005, s. 279–81; A. J. Marcel,
Conscious and preconscious recognition of polysemous words: locating the selective effects of priori verbal context
[w:] R.S. Nickerson [ed.], Attention and performance VIII, New York 1980, s. 435–57, za: E.M. Mac-
phail, Ewolucja świadomości, Poznań 2002, s. 206–208.
Mateusz Wierciński
Instytut Geografii
Akademia Świętokrzyska
Kainowo-nimrodyczne ścieżki
kultury, czyli zarys koncepcji
„rewolucji magicznej” w okresie
neolitu przedceramicznego
Chodzi np. o ustalenia J. Tanaki i K. Sugawary, The /Gui and //Gana of Botswana [w:] The
2
Cambridge Encyclopedia of Hunters and Gatherers, red. R. Lee, R. Daly. Cambridge1999, s. 195–99.
Kainowo-nimrodyczne ścieżki kultury... 133
Göbekli Tepe, Çayönü Töpesi, Haçilar, a także neolityczne Nevali Çori), moż-
na wyciągnąć wniosek, że pośmiertne odejmowanie głów, ich specjalne trakto-
wanie, nieraz w skojarzeniu z innymi kośćmi ludzkimi i zwierzęcymi (w tym
i czaszkami), powtórne pochówki pod podłogami chat czy budynków, było
znanym zjawiskiem na tym obszarze. Oto jeszcze kilka przykładów i niektó-
rych szczegółów.
W Jerycho10 (Tell-es-Sultan), które posiadało kamienny mur, okrągłą wie-
żę, studnię, cysternę kamienną i fosę, najprawdopodobniej pośmiertnie po-
zbawiano ciała głów (większość szkieletów z warstw przedceramicznego neo-
litu, znalezionych pod podłogami domostw, była pozbawiona czaszek). Znale-
ziono także pozostałości po figurach glinianych sporych rozmiarów. Wśród
nich znalazł się fragment wymodelowanej stopy z zaznaczonymi sześcioma
palcami. Zapewne można by potraktować to jako wynik przypadku, gdyby nie
to, że na stanowisku Ajn Ghazal, ekipa badawcza Gary’ego Rollefsona odkryła
również część sześciopalczastej stopy jako fragment glinianej figury11. Znale-
ziono tu także zakopane w dwóch dołach łącznie 32 antropomorficzne figury
gliniano-gipsowe (7 tys. p.n.e.). Zastanawia fakt, że niektóre z nich posiadały
dwie głowy na jednym tułowiu12. Po przeanalizowaniu zawartości grobów pod
względem liczby osobników i wielkości osady oraz jej ciągłości, Rollefson do-
szedł do wniosku, że przy założeniu modelu rodziny 4–5 osobowej, brakuje
przynajmniej 80% kości ludzkich dla każdego pokolenia, co oznacza, iż pozo-
stali zmarli mieszkańcy musieli być chowani gdzie indziej13.
Kolejne interesujące odkrycie archeologiczne dotyczy groty Nahal Hemar
na pustyni judzkiej. Znaleziono tu serię (23) czaszek ludzkich, należących do
osobników obu płci. Sześć było pokrytych mniej lub bardziej wyraźnym siat-
kowatym wzorem w części puszkowej, przy użyciu substancji kolagenowej14.
W oczodołach czaszek, podobnie jak w tych z Jerycha, pionowo ustawione
muszle mogą sugerować kocie źrenice15. W jaskini znajdowały się pozostałości
10
Według Roberta Braidwooda, źródłem utrzymania mieszkańców Jerycha był raczej handel,
być może solą, siarką i bitumem, oraz sady palmowe, aniżeli uprawy zbóż [za:] E. Anati, op. cit.,
s. 247–50.
11
Wykopaliska z 1983 roku. G. Rollefson, Ritual and Ceremony at Neolithic Ain Ghazal (Jordan),
„Paléorient” 1983, vol. 9/2, s. 29–38.
12
Na podstawie artykułu Denise Schmandt-Besserat, ‘Ain Ghazal Monumental Fihures: A Sty-
listic Analysis, opublikowanego na stronie internetowanej: http://menic.utexas.edu/menic/ghazal/
13
Gary Rollefson i Zeidan Kafafi, The Town of Ain Ghazal, dostępny na stronie internetowej:
http://menic.utexas.edu/menic/ghazal/
14
Badania laboratoryjne Nissenbaum z 1997 r. [za:] G. Rollefson, From Behind The Mask:
Plastered Skulls from Ain Ghazal, http://menic.utexas.edu/menic/ghazal/
15
G. Rollefson, ibidem. Por. też: B. Arensburg, I. Hershkovitz, Nahal Hemar Cave. Neolithic
Human Remains, „Atiqot” 1988, 18, s. 53.
Kainowo-nimrodyczne ścieżki kultury... 137
16
O. Bar-Yosef, A Cave in the Desert: Nahal Hemar, Jerozolima 1985, s. 7–16.
17
M. Roaf, Wielkie kultury świata: Mezopotamia, 1998, s. 34.
138 Mateusz Wierciński
Ten wymóg spełnia kultura łowców głów z grup Nagów Nagalandu i Aru-
naćal Pradeszu (Indie). Niezwykle cenne informacje można wykryć także
w źródłach etnograficznych plemion należących do tybeto-birmańskiej grupy
językowej, jak też i łowców głów z południowo-wschodniej Azji (Indonezja,
Filipiny, Płw. Malajski i Tajwan)19.
18
From Behind The Mask: Plastered Skulls from Ain Ghazal, op. cit.
19
Np. R. Rosaldo, Ilongot Headhunting 1883-1974, Stanford 1980; M. Rosaldo, Knowledge and
passion: Ilongot notions of self and social life, Cambridge 1980; Headhunting and the Social Imagination in
Southeast Asia, red. J. Hoskins, Stanford 1996; J. Cauquelin, The Aborigines of Taiwan. The Puyuma:
from headhunting to the modern world, Londyn 2004.
Kainowo-nimrodyczne ścieżki kultury... 139
20
Obserwacja Christophera von Fürer-Haimendorfa z wioski Wakching. Idem, The Naked
Nagas, Londyn 1976, s. 61.
21
Chodzi o mitycznego ptaka Yong-wem-on-niu. Ibidem, s. 192.
22
J. Jacobs, The Nagas. Hill Peoples of Norteast India, Londyn–Nowy Jork (wyd. I 1990) 1998,
s. 93.
23
J. Jacobs, op. cit., s. 69.
24
Aglaja Stirn, P. van Ham, The Seven Sisters of India. Tribal Worlds between Tibet and Burma.
Londyn–Nowy Jork 2000, s. 97–98.
140 Mateusz Wierciński
25
U Nagów i innych plemion z tej samej grupy językowej (np. Khasi, Mizo) wznoszono
wielotonowe menhiry, nieraz wysokości kilku metrów. W Unakoti znajduje się kilkaset megalitów
(A. Stirn, P. van Ham, op. cit., s. 133–35).
26
Ibidem, s. 124.
27
Ch. von Fürer-Haimendorf, op. cit., s. 63.
28
A. Stirn, P. van Ham, op. cit., s. 139; Fürer-Haimendorf zanotował przy takiej okazji nastę-
pującą formułę: „Oby twoja matka, oby twój ojciec, twoi starsi i młodsi bracia, oby oni wszyscy
przybyli pić nasze piwo, jedli nasz ryż. Oby oni wszyscy przybyli i jedli nasze mięso. Oby oni
wszyscy przybyli” (op. cit., s. 168).
Kainowo-nimrodyczne ścieżki kultury... 141
29
A. Stirn, P. van Ham, op. cit., s. 139.
30
Ibidem.
31
J. Jacobs, op. cit., s. 76; R. Schmid, F. Trupp, Tribal Asia. Ceremonies, Rituals and Dress. Lon-
dyn 2004; Motyw usuwania zębów wymaga dokładniejszych badań porównawczych.
32
Ch. von Fürer-Haimendorf, op. cit., s. 107.
33
Ibidem, s. 79.
34
Ibidem, s. 162, 166.
35
Ibidem, s. 106. Kwestia ta, wraz ze wspomnianym przetrzymywaniem ofiar u Konjaków,
rzuca światło na rolę murów i fosy w Jerycho oraz na problem porzucania osad w dobrostanie.
142 Mateusz Wierciński
42
Ch. von. Fürer-Haimendorf, op. cit., s. 96.
43
A. Sitrn, P. van Ham, op. cit., s. 141.
44
Zaćmienia słońca i księżyca często przypisane są tygrysowi, który je pożera. Słupy w mo-
rungach pokrywają rzeźby tygrysów, żab i innych istot z dyskami słońca i księżyca w pyskach.
Zarazem, trafiają się przedstawienia z tego obszaru świata, ukazujące boginię słońca i płodności,
z której łona wychodzi tygrys (ibidem, s. 43–47, 161).
144 Mateusz Wierciński
Kain zabija swego młodszego brata Abla. Przed tym wydarzeniem, oby-
dwaj składają Bogu ofiary. Kain, którego imię znaczy „Włócznia” lub „Sztylet”,
przyniósł ofiarę z owoców ziemi (mipperi ha’adama), ale Bóg na nią nie spojrzał.
Próbując zrozumieć powód, dla którego Bóg tak postąpił zauważmy, że dwa
wersety wcześniej mowa jest o tym, że Kain był rolnikiem, dosłownie „upra-
wiającym ziemię”45 (‘obed ’adama; Rdz 4, 2). Użyta forma pochodzi od rdzenia
‘-b-d, które słownikowo przynosi następujące znaczenia: ‘czcić’, ‘służyć (w kul-
cie boga)’, ‘być niewolnikiem’, ‘pełnić służbę (kultową)’, ‘kultywować’, ‘czci-
ciel’, ‘niewolnik’. Możliwe więc jest także inne odczytanie tego wyrażenia jako
‘był czczącym ziemię’, czyli ‘czcił ziemię’.
Podobnie, należałoby poszerzyć znaczenie zajęcia, które określa Abla (imię
można tłumaczyć jako „Tchnienie” lub „Na próżno”). Jeśli sprowadzi się to
zajęcie tylko do zawodu pasterza pilnującego trzody, to wówczas trudno zro-
zumieć powody, dla których Abel został uznany za sprawiedliwego (Mt 23,
35). W logiczną całość pozwala połączyć dopiero spojrzenie z pozycji metafory
pasterza. Wystarczy tu porównanie z utrudnionym pasaniem niewielkiej trzód-
ki na pustyni przez Dawida, który sam był jeszcze wtedy młodzieńcem 1 Sam
17, 34–37).
Kiedy sługa twój pasał owce u swojego ojca, a przyszedł lew lub niedźwiedź i po-
rwał owce ze stada, wtedy biegłem za nim, uderzałem na niego i wyrywałem mu ją
z paszczęki, a kiedy on na mnie napadał, chwytałem go za szczękę, biłem i uśmier-
całem. Sługa twój kładł trupem lwy i niedźwiedzie, nieobrzezany Filistyn będzie
jak jeden z nich, gdyż urągał wojskom Boga żywego”. Powiedział jeszcze Dawid:
„Pan, który wyrwał mnie z łap lwów i niedźwiedzi, wybawi mnie również z ręki
tego Filistyna” [...].
Do przytoczonych słów Dawida odnosi się wiersz 15 rozdziału 28 Księgi
Przysłów.: „Lwem ryczącym, zgłodniałym niedźwiedziem jest władca występ-
ny nad biednym ludem” (por. Jr 50, 17 i Ez 22, 25). W psalmie dziesiątym
mówi się, że występny, jak lew zasadza się, by porwać ubogiego i wciągnąć go
w swoją sieć, „schyla się, przysiada na ziemi, a od jego przemocy pada ubogi”
(Ps 10, 8–10).
Zanim Kain wywiódł Abla na pole, otrzymał ostrzeżenie, w którym Bóg
określa grzech jako coś, co kładzie się przy bramie i czyha na człowieka (Kaina)
i nad czym trzeba panować. Tym czymś jest przeciwnik, diabeł, który „jak lew
ryczący krąży szukając kogo pożreć” (1 P 5, 8). Prześladowca lub grzesznik jak
lew może porwać duszę nepeš, gdy zabraknie wybawcy (Ps 7, 3; Ps 17, 11–13;
Ps 35, 17). Podkreślają to mocniej słowa innego psalmu (57, 5 i 7–8): „Pośrod-
45
Takie tłumaczenie proponuje Anna Kuśmirek w swoim przekładzie Pięcioksięgu (Warsza-
wa 2003).
Kainowo-nimrodyczne ścieżki kultury... 145
hebrajski l-b-n, z którego jest utworzone słowo cegła, przynosi także inne zna-
czenia, czasownikowe: ‘oczyścić’, ‘dać się oczyścić’, ‘wybielić (się)’, ‘wyrabiać
cegłę’ i rzeczownikowe: ‘biel’, ‘mleczne zęby’, ‘płyta’, ‘drzewo (topola?/Styrax
officinalis)’, ‘księżyc w pełni’, ‘cegły suszone na słońcu’, ‘ołtarz z cegieł’. Złożo-
ne z tych samych liter, co cegła (lebena), jest słowo nebela, które znaczy: ‘zwło-
ki’, ‘trup’, ‘padlina’, ‘głupota’, ‘zbrodnia’, ‘ciężki grzech’.
Z kolei słowo ḥemar nie posiada jasnego znaczenia i zwykle podawane są
następujące: ‘bitum’, ‘asfalt’, ‘smoła’, ‘żywica ziemna’49, lecz można chyba te-
raz dodać jeszcze jedno — wspomniany klej kolagenowy, jaki wykryto w Na-
hal Hemar. Natomiast ḥomer, znaczy ‘glina’ i zarazem ‘topiel’. Z gliny został
ulepiony człowiek (Hi 10, 9).
Nimrod, według legend, budował wieżę z okrągłych kamieni. Dzięki niej,
zbuntowani budowniczy mieli wspiąć się do nieba i podbić je za pomocą łu-
ków i włóczni. Dostarczenie cegły, cenniejszej niż istota ludzka, i gliny do
murarza na górze trwało cały rok „i tak było każdego dnia, jedni szli pod górę,
a drudzy na dół”50. O samym Nimrodzie zaś, mówiono: „Od stworzenia świa-
ta nie było nikogo, kto równać by się mógł z Nimrodem; potężny to łowca
ludzi i zwierząt, grzesznik w obliczu Pana”51. Można więc zasugerować, że
cegła lub okrągły kamień są blisko związane ze znaczeniem czaszek jako ma-
gicznego surowca.
W Księdze Zohar pisze się, że Nimrod „nakładał na siebie odzienie Pierw-
szego Człowieka i tak ubrany polował sprytnie na wszystkie stworzenia. [...]
rozporządzał też wielorakimi ubiorami i sprawował władzę nad synami tego
świata”52. Jest to nawiązanie do wersetu z Księgi Rodzaju (3,21): „Pan Bóg
sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich. Po
czym Pan Bóg rzekł: «Oto człowiek stał się taki jak my: zna dobro i zło; [...]»”.
Gdzie indziej mowa jest o tym, jak to po śmierci Adama i Ewy, ich skórzane
odzienie przechodzi na Henocha, syna Irada, i zostaje zabrane do arki przez
Noego. Cham wykrada to ubranie Noemu i potajemnie przekazuje Kuszowi,
a ten z kolei Nimrodowi53. Na tym ubraniu były wymalowane postacie zwie-
rząt i ptaków, które, zgodnie ze stosowaną w tekście hermeneutyką, przyciąga-
ły swoje żywe sobowtóry. W końcu szaty Nimroda zdobywa Ezaw, który cicho
podszedł do niego i „jednym cięciem miecza pozbawił go głowy. Ezaw ściągnął
49
Podaję za: T. Sikora, Symbolika barw w mistyce żydowskiej, „Studia Judaica” 6, nr 2(12), s. 47-
–77. Substancją hemar był też posmarowany koszyk dla Mojżesza.
50
M.J. Bin Gorion (Berdyczewski), Żydowskie legendy biblijne, tłum. R. Stiller, Gdynia 1997,
s. 137; L. Ginzberg, Legendy żydowskie, Warszawa 1997, s. 105.
51
L. Ginzberg, op. cit., s. 104.
52
Opowieści Zoharu, s. 42.
53
M.J. Bin Gorion (Berdyczewski), op. cit., s. 132; L. Ginzberg, op. cit., s. 103.
Kainowo-nimrodyczne ścieżki kultury... 147
54
Ze skarbnicy midraszy, wybór i tłum. M. Friedman, Wrocław 1995, s. 61.
55
L. Ginzberg, op. cit., s. 82; Ze skarbicy midraszy, s. 140. Przy tej okazji można odnotować
dziwną zbieżność gematryczną: Drzewo Poznania Dobra i Zła (=932) = 2 x 466, gdzie 466 to
m.in. wartość słowa na czaszkę, głowę — gulgolet. Tzw. wartość ukryta dla gulgolet wynosi 234, dając
tylko jedno słowo biblijne w podstawowej formie — Jerycho. Istnieją jeszcze dwa inne możliwe
zapisy dla Jerycha.
56
B. Keeney, Kalahari Bushmen Healers. Philadelphia 1999, s. 57, 61, 71, 81, 93 i n.; idem, Ropes
to God. Experiencing the Bushman Spiritual Universe, Philadeplhia 2003, s. 53 i 85.
57
B. Keeney, op. cit., s. 100.
58
Ibidem, s. 108.
148 Mateusz Wierciński
Wnioski
Wydaje się, że zastosowanie określonych wcześniej założeń i metod po-
zwala na pojawienie się intuicji i refleksji, mogących stanowić pewien punkt
wyjścia dla postawienia hipotezy badawczej dotyczącej kwestii osadnictwa
neolitycznego. Oczywiście każdy z elementów hipotezy powinien być w takim
przypadku starannie zweryfikowany, a one same powinny ostatecznie stwo-
rzyć spójną całość, posiadającą moc wyjaśnienia i predykcji. Nie można prze-
cież z góry założyć, że jest to niemożliwe. Rozważania nad kwestiami religii
i magii wczesnej fazy neolitu, przy wykorzystaniu danych archeologicznych
i etnograficznych oraz komentarzy źródłowych do Biblii, mogą więc prowa-
dzić do wstępnej hipotezy, że przejście na osiadły tryb życia było związane
z określoną grupą myśliwych, którzy stosowali magię agresywną, w połączeniu
z magiczną przemianą w drapieżne zwierzęta. Wiąże się to z tym, że procedury
rytualne magicznego wykorzystania morderstwa w celach takiej transformacji
wymagają przebywania w pobliżu rozkładających się zwłok. Należy oczeki-
wać, że przeciwna tym praktykom część społeczności zbieracko-łowieckich
dążyła do wyrzucenia spośród siebie i ograniczenia swobody działania owych
„czarnomagicznych” myśliwych-odszczepieńców. Tak więc, z jednej strony
konieczność ukrycia się, przebywania dłużej w jednym miejscu i typowe dla
społeczności inicjowanych myśliwych tendencje do łączenia się w grupy ini-
cjacyjne (przyjmujące następnie charakter stowarzyszeń), a z drugiej znamię
ekskomuniki, obejmujące również tereny łowieckie, mogły mieć decydujący
wpływ na odseparowanie się i założenie mniej lub bardziej stałej osady. Wów-
czas zdobycie środków do życia, po wyczerpaniu lokalnie istniejących zasobów
zwierzęcych i roślinnych, staje się istotną kwestią przetrwania. Wynalazek
upraw i hodowli nie wydaje się więc być czymś przypadkowym, biorąc pod
uwagę niezwykłą wprost umiejętność bacznego obserwowania cykli życio-
wych w środowisku naturalnym przez lepiej poznane grupy zbieracko-łowiec-
Kainowo-nimrodyczne ścieżki kultury... 149
kie. Do tego należy dodać, że źródłem poznania dla takich społeczności ple-
miennych jest nie tylko wiedza czerpana z samych obserwacji, kumulowana
przez pokolenia, ale też wiedza pochodząca z doświadczeń stanów transowych,
które leżą w istocie szamanizmu jako pierwotnej formy religii. Początki ho-
dowli, w szczególności świń i kóz, można też wyjaśnić tym samym komplek-
sem magicznym, w którym istotne jest jednoczesne posiadanie nie tylko ofiar
ludzkich, ale i zwierzęcych.
Nawet, jeśli powyższa teza co do motywu zapoczątkowania przejścia na
osiadły tryb życia w prehistorii, okaże się niemożliwa do zweryfikowania na
podstawie materialnych śladów, to jej słabsza wersja, dotycząca współistnienia
tego typu zjawiska od neolitu przedceramicznego i jego rozwijania przez ty-
siąclecia, może być trudna do obalenia. Posiada ona bowiem dość dużą moc
wyjaśniającą, zarówno w odniesieniu do materiału archeologicznego z zakresu
paleolitu górnego, jak i neolitu, oraz w sposób logiczny nawiązuje do treści
takich zjawisk religijnych rozwijanych w późniejszych okresach w różnych
częściach świata, jak: megalityzm (w tym też np. olmeckie bazaltowe rzeźby
głów w kontekście symboliki jaguara) stowarzyszenia wojowników i kapła-
nów, systemy ofiarnicze z udziałem ofiar z ludzi, symbolika i struktura władzy
w wielu plemionach rolniczo-hodowlanych czy w zurbanizowanych ośrod-
kach państwowych w starożytności (np. jaguar i orzeł w Mezoameryce, kom-
pleks idei związany z tygrysem i lwem w Indiach, postacią lwa w Asyrii i Babi-
lonii, tygrysem i skojarzonymi z nim elementami, wchłoniętymi w koncepcji
smoka w Chinach, a także lwem i lampartem w Afryce, oraz mityczne pocho-
dzenie Rzymu i Luperkalia, berserkowie i stowarzyszenia wilków w germań-
skiej Europie, oraz dzieje Perseusza i lwia skóra Herkulesa w mitologii grec-
kiej, itd.). Jeżeli te wnioski są słuszne, to mogą one rzucić więcej światła na to,
co nazywa się religią Wielkiej Bogini Matki.
Bardziej współcześnie, starą ideę kumulowania mocy życiowych innych
ludzi realizowali kambodżańscy Czerwoni Khmerowie. Ofiary często zabijano
strzałem w głowę, zaś po jakimś czasie czaszki ofiar, z usuniętymi zębami (sie-
kaczami), wystawiano zbiorowo w sieciach, tym razem wykonanych z żelaza.
Ciągłość tych idei widać dopiero wtedy, kiedy bliżej przyjrzeć się określo-
nym nurtom ewolucji kulturowej ludzkości od paleolitu górnego po współ-
czesność59. Metaforycznie można powiedzieć, że budowa wieży i miasta Babel
może zostać podjęta na nowo.
59
Przy okazji poruszanej metafory odzieży, można podać bardziej na zasadach ciekawostki
pewną zbieżność gematryczną. Tę samą wartość 150, ma słowo biblijne me‘yil, co znaczy „płaszcz”,
„wierzchnia szata”, jak i pozabiblijne słowo na „ewolucję” (’ebolusiya). Czyżby ewolucja miała do-
tyczyć tylko różnych wierzchnich szat? W każdym razie o świecie-eonie jako szacie na Bogu wspo-
mina Psalm 102.
150 Mateusz Wierciński
I.
Wybitny biolog Edward O. Wilson rozwinął w swej najnowszej pracy ideę
jedności wiedzy, którą określa mianem konsiliencji. Termin ten zaczerpnął od
dziewiętnastowiecznego myśliciela Williama Whewella, który w pracy The
Philosophy of Inductive Sciences wydanej w 1840 roku pisze:
Konsiliencja wnioskowań indukcyjnych zachodzi wtedy, gdy wynik rozumowania
indukcyjnego dotyczącego jednej klasy faktów zgadza się z wynikiem rozumowa-
nia indukcyjnego dotyczącego innej klasy faktów. Tak rozumiana konsiliencja jest
sprawdzianem prawdziwości teorii, w której występuje.1
Idea jedności wiedzy, którą Wilson nazywa też obrazowo „jońskim zauro-
czeniem”3, wypływa wprost z intuicji pierwszych greckich filozofów przyrody.
1
E.O. Wilson, Konsiliencja. Jedność wiedzy, tłum. J. Mikos, Poznań 2002, s. 17.
2
Ibidem, s. 22.
3
Ibidem, s. 9.
152 Mirosław Piróg
Idea konsiliencji wiedzy dotyczy więc nie tylko syntezy dwu kultur na-
ukowych, dotychczas toczących spór w obrębie cywilizacji zachodniej.7 Osiąg
nięcie jedności wiedzy będzie tożsame ze sformułowaniem odpowiedzi na
podstawowe pytania o człowieka; pytania, które dziś stawiają w ramach wyzna-
czonych przez własne metody badawcze tak różne nauki, jak filozofia, biolo-
gia, historia, psychologia itd. Tylko w przypadku człowieka mamy do czynienia
z całością, która obejmuje w sobie dwie podstawowe sfery badane przez wy-
mienione nauki: materię i ducha. Współcześni badacze preferują zresztą termi-
nologiczną diadę materia — świadomość, by w ten sposób złagodzić ich wza-
jemne przeciwieństwo i ostatecznie sprowadzić drugi człon do pierwszego.
W ten sposób starają się wyjść poza kartezjański podział, rażąco nieadekwatny
w świetle osiągnięć nauki XX wieku. Propozycja Wilsona wydaje się na pierw-
szy rzut oka wytyczać rodzaj środkowej ścieżki:
Dla nauk przyrodniczych najważniejszą granicą-wyzwaniem jest problem kondy-
cji ludzkiej. Dla nauk społecznych i humanistyki taką granicą jest świat zjawisk
materialnych odkrywany przez nauki przyrodnicze. Argumentację rzeczników
idei konsiliencji wiedzy można w skrócie ująć następująco: chodzi o dwie strony
tej samej granicy.8
Stwierdzenie, że duch i materia to dwie strony tej samej granicy swą ele-
gancją przysłania podstawową trudność, z którą muszą się zmierzyć zwolenni-
cy idei konsiliencji. Duch i materia współwystępują bowiem tylko w jednym
miejscu, którym jest człowiek, a zagadką natury człowieka jest właśnie sposób
tego współwystępowania. Człowiek jest właśnie tą „granicą”, do której pod-
chodzono z dwu stron. Ta ambiwalencja podejść powodowała, że dotychczas
problem natury ludzkiej był raczej odrzucany niż rozwiązywany — nauki hu-
manistyczne, a zwłaszcza filozofia, negowały aspekt materialny człowieka, na-
tomiast nauki przyrodnicze jego aspekt duchowy.
Idea Wilsona otwiera nowe perspektywy przed badaczami historii idei
i antropologami kultury. Oczywiście jest on jednym z wielu badaczy, którzy
zauważyli dokonującą się przemianę paradygmatu uprawiania nauki. Niektó-
rzy z nich snują przed nami wręcz upojną wizję bliskich zmian. Według
J. Brockmana:
Na horyzoncie pojawiają się sposoby rozumienia układów fizycznych, nowe for-
my myślenia o myśleniu, kwestionujące wiele założeń uznawanych dotychczas za
gdyż pierwsze trzy pytania odnoszą się do ostatniego.” I. Kant, Logika, tłum. A. Banaszkiewicz,
Gdańsk 2005, s. 37.
7
Zob. C. P. Snow, The Two Cultures and the Scientific Revolution, New York 1959 [wyd. pol.:
Dwie kultury, tłum. T. Baszniak, Warszawa 1999].
8
E. O. Wilson, Konsiliencja, s. 403.
154 Mirosław Piróg
9
J. Brockman, Wstęp. Nowy Renesans [w:] idem, (red.), Nowy Renesans, tłum. P. Szwajcer
i A. Eichler, Warszawa 2005, s. 17. Zob. także J. Brockman, Trzecia kultura, tłum. zb., Warszawa
1996.
10
E.O. Wilson, Konsiliencja, op. cit., s. 401.
11
Ibidem, s. 402.
Idea jedności wiedzy a antropologia ogólna 155
są postrzegane przez scjentystów jako mające wartość samą w sobie. Tak pojęty
scjentyzm łączy się nierozerwalnie z naukowym materializmem, widzącym
materię jako ostateczny przedmiot nauki. Najbardziej charakterystyczna dla
scjentyzmu jest jednakże intelektualna pycha, wypływająca z faktu apriorycz-
nego odrzucania każdego innego, niż czysto intelektualny sposobu percypo-
wania rzeczywistości.
Wilson odchodzi od scjentyzmu i proponuje pewną odmianę holizmu,
którą charakteryzuje następująco:
Strategia przynosząca najlepsze wyniki w tych badaniach polega na konstruowaniu
spójnych wyjaśnień przyczynowo-skutkowych obejmujących różne poziomy or-
ganizacji materii. W przypadku biologii komórki będzie to badanie procesów za-
chodzących na poziomie cząsteczek, których składają się organelle, w psychologii
kognitywnej — odkrywanie schematów działania sieci neuronowych. Pojawiające
się elementy przypadkowe stają się zrozumiałe w ramach systemu.12
12
Ibidem, s. 403.
13
Pod pojęciem paradygmatu Wierciński rozumie „najogólniejszą, wzorcową zasadę wyja-
śniania natury rzeczywistości w jej poznawaniu przez człowieka na danym etapie jego ewolucji
kulturowej.” Paradygmat taki jest odzwierciedleniem faktu scentralizowania ludzkiej świadomo-
ści introspekcyjno-refleksyjnej, w wyniku czego „w uogólnionym poznaniu świata będzie wystę-
powała jedna, pryncypialna zasada wyjaśniania.” [W:] A. Wierciński, Magia i religia. Szkice z antro-
pologii religii, Kraków 1994, s. 90–91.
156 Mirosław Piróg
też staje się zasada ‘zawierania się’ systemów ‘mniejszych’ w systemach ‘większych’
w roli dwukierunkowych łączników w procesach sterowniczych, jak to ma miejsce
np. w organizmie żywym na kolejnych poziomach jego złożoności od molekuł
poprzez komórki, tkanki, narządy po organizm jako całość. Wreszcie teoria sprzę-
żeń zwrotnych umożliwia funkcjonalne analogizowanie różnorodnych syste-
mów.14
14
A.Wierciński, Człowiek i jego naczelne paradygmaty, „Literatura na Świecie”, kwiecień 1982,
s. 314–15.
15
E.O. Wilson, Konsiliencja, s. 403.
16
Ibidem, s. 389.
17
Ibidem, s. 400.
Idea jedności wiedzy a antropologia ogólna 157
II.
18
Warto zaznaczyć, że myśl, iż badanie doświadczeń religijnych prowadzi wprost do określo-
nej koncepcji natury ludzkiej pojawiła się wraz z powstaniem psychologii religii. Znajdujemy ją
u W. Jamesa. Zob. jego The Varietes of Religious Experience. A Study in Human Nature (1902) (wyd.
pol.: Doświadczenia religijne, tłum. J. Hempel, Kraków 2001). Jak pokazują jego dalsze prace, był on
świadomy, iż koniecznym elementem badań nad doświadczeniem religijnym jest stworzenie filo-
zoficznego poglądu ukazującego naturę ludzką jako integralny element wszechświata. Zob. w tej
kwestii ostatnie dzieło Jamesa, A Pluralistic Universe (1909).
19
A. Wierciński, Magia i religia. Szkice z antropologii religii, s. 27 (kursywa autora).
158 Mirosław Piróg
24
A. Wierciński, Magia i religia. Szkice z antropologii religii, s. 32 (kursywa autora).
Krzysztof Pawłowski
Instytut Filozofii
Uniwersytet Śląski
1. Problematyczność człowieczeństwa
We współczesnym myśleniu o człowieku konkurują ze sobą często prze-
ciwstawne poglądy. Dysponujemy obecnie wręcz ogromnym materiałem ba-
dawczym oraz fascynującymi wynikami wielu szczegółowych nauk o człowie-
ku (choćby na polu dyscyplin związanych z genetyką, neurofizjologią czy z ba-
daniami mózgu). Paradoksalnie jednak wbrew wcześniejszym nadziejom
wciąż potęgujący się zasób wiedzy nie pomaga w rozwiązywaniu podstawo-
wych egzystencjalnych problemów. W znacznej mierze natomiast czyni z czło-
wieka bezwolne narzędzie nierozpoznanych do końca sił albo ignoranta, coraz
bardziej zalęknionego i zagubionego nie tyle w labiryncie poznania, co raczej
w narastającym chaosie informacyjnym.
Zwięźle ten stan rzeczy charakteryzują słowa Heideggera, wypowiedziane
ponad pół wieku temu:
Nigdy jeszcze nie wiedziano o człowieku tak wiele i tak różnych rzeczy jak w na-
szych czasach. Żadna jeszcze epoka nie zaprezentowała swej wiedzy o człowieku
w sposób równie wnikliwy i ekscytujący. Żadna epoka dotąd nie potrafiła zaofero-
wać tej wiedzy równie łatwo i szybko jak nasza. Ale też żadna epoka prócz dzisiej-
szej nie wiedziała mniej o tym, czym jest człowiek. Nigdy nie był on równie pro-
blematyczny jak dziś1.
1
M. Heidegger, Kant a problem metafizyki, przełożył, przedmową i przypisami opatrzył B. Ba-
ran, Warszawa 1989, s. 233–34.
162 Krzysztof Pawłowski
2
G. Reale, Mądrość antyczna lekarstwem na zło nękające współczesnego człowieka, przekł. E.I. Zie-
liński [w:] Giovanni Reale. Doktor honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 2001,
s. 18.
3
Warto przytoczyć konstatację Nietzschego w pełniejszym brzmieniu: „Ludzie zawsze poj-
mowali miłość w błędny sposób: uważają, że w miłości są altruistyczni, gdyż pragną korzyści
drugiej istoty, często wbrew własnej korzyści: w zamian za to wszakże pragną posiadać tę drugą
istotę... W innych przypadkach miłość stanowi formę subtelniejszego pasożytnictwa, jest niebez-
piecznym i bezwzględnym zagnieżdżaniem się jednej duszy w drugiej duszy — niekiedy również
w ciele... ach! jak bardzo kosztem «gospodarza»!”. [Za:] F. Nietzsche, Sämlichte Werke. Kritische
Ujarzmianie mocy wężowej 163
ści. W tym, co bierzemy za zdobycze cywilizacji, kryją się zarazem zdobycze bar-
barzyństwa7.
7
E. Morin. A.B. Kern, Ziemia — ojczyzna, przekł. T. Jekielowa, Warszawa 1998, s. 121.
8
Tak Reale odczytuje znaczenie pojęcia aletheia, złożone z alfa privativum i lanthano. Por.
tenże, Mądrość antyczna..., s. 22. Por. także G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t. V: Słownik, indeksy
i bibliografia, współpraca R. Radice, przekł. E.I. Zieliński, Lublin 2002, s. 192–93.
9
Arystoteles pisze tak: „Bo jak oczy nietoperza mają się do blasku dnia, tak ma się też intelekt
naszej duszy do tych rzeczy, które z natury są ze wszystkich najbardziej oczywiste”. Por. idem,
Metafizyka, II, 1, 993 b 10, przekł. T. Żeleźnik, Lublin 2000, t. I, s. 85.
Ujarzmianie mocy wężowej 165
10
Wąż [w:] J.E. Cirlot, Słownik symboli, przekł. I. Kania, Kraków 2000, s. 440.
11
C.G. Jung, Aion. Przyczynki do symboliki jaźni, przekł. R. Reszke, oprac. L. Kolankiewicz,
Warszawa 1997, s. 215. Np. w ujęciu Zimmera, „wąż jest mocą witalną, rządzącą narodzinami
i odrodzinami, a więc utożsamia się z kołem życia. Legenda Buddy mówi, że wąż siedmioma
pierścieniami oplótł jego ciało (jak na wizerunkach mitraistycznych Kronosów), nie mogąc go
jednak pokonać, przeistoczył się w młodzieńca, który złożył pokłon Gautamie”; [za:] Wąż [w:]
J.E. Cirlot, Słownik symboli, s. 442. Por. także H. Zimmer, Myths and Symbols in Indian Art and Civi-
lization, ed. by J. Campbell, Delhi 1990, s. 59–62, passim.
12
Por. T. Mann, Doktor Faustus, przekł. M. Kurecka, W. Wirpsza, Warszawa 1985, rozdz.
XXV.
13
R. Otto, Świętość. Elementy irracjonalne w pojęciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjonalnych,
przekł. B. Kupis, Warszawa 1993.
166 Krzysztof Pawłowski
stwa. Można by ten stan pojmować jako w pełni zrównoważoną jedność prze-
ciwieństw (coincidentia oppositorum), transcendowanie wszelkiego poczucia
dwoistości19. Andrzej Wierciński pisze, iż kiedy
Kundalini „śpi” w swym dolnym centrum, człowiek jest obudzony na świat ze-
wnętrzny, kiedy zaś «wędruje» ona przez czakramy, wówczas budzi się on ku świa-
tu wewnętrznemu. [...] Jednak przebudzenie Kundalini [...] u osobników nieprzy-
gotowanych moralnie i ascetycznie zagraża fatalnymi konsekwencjami, aż po,
można by powiedzieć, inicjację satanistyczną włącznie20.
19
Zob. M. Eliade, Joga. Nieśmiertelność i wolność, przekł. B. Baranowski, Warszawa 1984,
s. 254 i n.
20
A. Wierciński, Magia i religia..., s. 251.
21
Dla naszego wywodu ważne jest również, jak A. Wierciński ujmuje atrybuty naturalne
postaci węża, odnosząc je do „możliwych skojarzeń analogizujących” (por. Wąż [w:] ibidem,
s. 203, tabela 6).
22
Tekst sutrowy systemu Patańdżalego wraz z podstawowym komentarzem wydany jest
w Bibliotece Klasyków Filozofii pt. Klasyczna joga indyjska. „Jogasutry” przypisywane Patańdżalemu
i „Jogabhaszja”, czyli komentarz do „Jogasutr” przypisywany Wjasie, oprac. i przekł. L. Cyboran, War-
szawa 1986.
23
Zob. M. Eliade, Joga..., s. 132 i n.
24
M. Eliade, Patańdżali i joga, przekł. I. Kania, Warszawa 2004, s. 157. Śledząc niniejszy wy-
wód, miejmy wciąż na uwadze, że termin joga pochodzi od rdzenia czasownikowego judź, który
znaczy ‘ujarzmi[a]ć’, ‘zaprząc’, ‘wiązać’, ‘łączyć’. Znaczenia te ściśle wiążą się z procesem docho-
dzenia do stanu niczym nieuwarunkowanego. Stąd też i tytuł artykułu Ujarzmianie mocy wężowej.
Zawarte w tytule syntetyczne określenie ma stanowić nie tylko próbę uchwycenia głównego rysu
procesu wtajemniczenia religijnego. Za jego pomocą pragnę jednocześnie oddać tematykę ostat-
niej rozmowy, którą odbyłem z Profesorem A. Wiercińskim w listopadzie 2003 roku, na kilka ty-
godni przed jego śmiercią.
168 Krzysztof Pawłowski
25
Por. Klasyczna joga..., s. 5–6.
26
Trzy guny: sattwa (sattva), radżas (rajas), tamas (tamas) stanowią komponenty rzeczywistości
przedmiotowej. Por. S. Dasgupta, A History of Indian Philosophy, Delhi–Varanasi–Patna 1975, vol. I,
s. 243–45.
27
C.G. Jung, Rebis, czyli kamień filozofów, przekł. J. Prokopiuk, Warszawa 1989, s. 604. Aby
uniknąć nieporozumień pamiętajmy, iż symbolika mocy wężowej może się odnosić do wielu form
Ujarzmianie mocy wężowej 169
Dzięki temu człowiek, przy pomocy rozmaitych form ascezy, które zwią-
zane są z uaktywnianiem duchowej — z natury ambiwalentnej — mocy, jest
zdolny do działań wolicjonalnych, które mogą prowadzić do roztropnego
ujarzmiania wężowej energii31. Tym samym człowiek staje się zdolny do prze-
energii przejawiających się nie tylko w ciele fizycznym, ale również w „ciele psychicznym”, a nade
wszystko w najsubtelniejszym — duchowym. Dlatego też symbolika ta w swych najgłębszych
znaczeniach wykracza poza symbolizm związany z energią libido. Dotyczy to zwłaszcza analiz fe-
nomenu wtajemniczenia religijnego.
28
Np. w klasycznej jodze Patańdżalego jest to purusza (puruša) czyli byt podmiotowy, który
jawi się w całkowicie oczyszczonej świadomości jogina.
29
Por. A. Wierciński, Przez wodę i ogień, Kraków 1996, s. 232–37. Finalna konformacja łączy się
także z najwyższym pryncypium, które ustanawia, a zarazem podtrzymuje przedmiotową wielość.
Por. A. Wierciński, Rozwojowe ujęcie osobnika ludzkiego (schemat blokowy 1), [w:] idem, Magia i re-
ligia..., s. 37.
30
A. Wierciński, Magia i religia..., s. 177.
31
Por. „Oto ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nie-
skazitelni jak gołębice” (Mt 10, 16). To odniesienie znalazło wyraz w symbolice zdobienia pasto-
170 Krzysztof Pawłowski
rałów przeznaczonych dla biskupów bizantyńskich i koptyjskich. Wieńczyły je dwa węże o zwró-
conych ku sobie głowach. Zob. D. Forstner, Świat symboliki chrześcijańskiej, przekł. W. Zakrzewska,
P. Pachciarek, R. Turzyński, Warszawa 1990, s. 306. Podobnie zdobiono w czasach średniowiecza
pastorały biskupów Kościoła rzymskiego. W zbiorach sztuki na Wawelu przechowuje się należący
do jednego z pierwszych opatów tynieckich pastorał, którego krzywiznę wieńczy głowa węża.
Zob. L. Kalinowski, Speculum artis. Treści dzieła sztuki średniowiecza i renesansu, Warszawa 1989,
s. 134–38.
32
Cytuję określenia, użyte przez A. Wiercińskiego w schemacie blokowym 1. Rozwojowe
ujęcie osobnika ludzkiego [w:] idem, Magia i religia…, s. 37.
33
[Za:] A. Wierciński, Krytyka krytyki New Age [w:] Oblicza nowej duchowości. Dyskusja o funk-
cjach piękna, dobra i prawdy na przełomie tysiącleci. Materiały XXIII Ogólnopolskiego Seminarium Estetycz-
nego New Age, Kraków–Mogilany 1995, red. M. Gołaszewska, Kraków 1995, s. 72–73.
Ujarzmianie mocy wężowej 171
34
System Patańdżalego przyjmuje doktrynę teistyczną, dlatego też jest określany jako
seśvaravādin. Potwierdza bowiem istnienie Boga osobowego, Iśwary, w odróżnieniu od klasycznej
sankhji, która jest pokrewnym systemem, lecz ateistycznym (nirīśvaravadin). Iśwara znaczy ‘pan’,
‘władca’, ‘król’ (od pierwiastka īś — ‘panować’, ‘władać’, ‘mieć na własność’). — Według Patańdża-
lego, „w Iśwarze jest zalążek (bīja) wszechwiedzącego (sarvajña) nieprzewyższalny [przez nikogo]”
(Js. I.25). Następna sutra dodaje, że „[Iśwara] był mistrzem nawet [najbardziej] starożytnych mi-
strzów (guru), ponieważ nie jest określony (ograniczony) czasem” (Js. I.26).
172 Krzysztof Pawłowski
35
Por. także Lb 21, 4–9; J 8, 28 oraz J 12, 32. Te motywy biblijne ilustruje m.in. obraz Hansa
Holbeina Alegoria Starego i Nowego Testamentu (ok. 1535, National Gallery of Scotland, Edynburg).
36
R. Girard, Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica, przekł. E. Burska, Warszawa
2002, s. 10.
37
Ibidem, s. 199.
38
Zob. Bibliografia [w:] Między drzewem życia a drzewem poznania. Księga ku czci prof. Andrzeja
Wiercińskiego, red. M.S. Ziółkowski, A. Sotłysiak, Warszawa–Kielce 2003, s. 15–26.
39
Przypomnijmy, że od 1983 roku z inicjatywy prof. A. Wierciński rozpoczyna działalność
„Multidyscyplinarny zespół do badań nad osobliwością gatunkową człowieka”. Ponadto redago-
wany przez A. Wiercińskiego rocznik, w którym publikowane były wystąpienia z konferencji na-
ukowych przez niego organizowanych, nosi tytuł „The Peculiarity of Man” (w latach 1996–2004
ukazało się dziewięć tomów).
Ujarzmianie mocy wężowej 173
40
Wraz z procesami globalizacyjnymi wzrasta świadomość, iż przyszłość nauki w dużym
stopniu zależeć będzie od rozwoju multidyscyplinarnych dziedzin badań. Por. S. Toulmin, Kosmo-
polis. Ukryty projekt nowoczesności, przekł. T. Zarębski, Wrocław 2005, s. 226–28.
41
Por. A. Wierciński, From the Neolithic „Revolution” to the Urbanisation. An Approach of the Ge-
neral Anthropology, „Studies in Historical Anthropology” 2001, 1, s. 7–59. Por. także tabelę 1: Pola-
ryzacja w naturze gatunkowej człowieka, w: idem, Magia i religia, s. 30–31. Ważne schematy blokowe
zebrane są także przez A. Wiercińskiego we Wprowadzeniu do problematyki konferencji poświęconej
trendom pozytywnym i negatywnym cywilizacji współczesnej. Zob. The Peculiarity of Man, vol. 3,
Warszawa–Kielce 1998, s. 9–20.
174 Krzysztof Pawłowski
wać, dlaczego tak atrakcyjna jest ta forma cywilizacyjnej adaptacji42, która zro-
dziła się w łonie kultury europejskiej.
Naukowo-techniczna cywilizacja podsuwa człowiekowi iluzję nieograni-
czonych możliwości w przekształcaniu świata. Wykorzystując współczesne
narzędzia technologiczne do zmiany środowiska zewnętrznego, możliwe jest
kreowanie coraz wygodniejszego życia, bez konieczności trudu nakładania
jarzma na zmysłowo-cielesną stronę ludzkiej natury. Znudzonemu konsu-
mentowi zmysłowych dóbr proponuje się jednocześnie już niezliczone formy
cola-jogi43, które z kolei stwarzają iluzję nieograniczonych możliwości rozwoju
wewnętrznego.
Dlatego też trafne jest rozpoznanie J. Ratzingera, że
w Europie rozwinęła się kultura, która jest w absolutnej sprzeczności nie tylko
z chrześcijaństwem, ale z religijnymi i moralnymi tradycjami ludzkości. Stąd zro-
zumiałe jest, że Europa doświadcza prawdziwej „próby napędu”; stąd zrozumiały
jest także radykalizm napięć, którym nasz Kontynent musi sprostać44.
42
O przystosowaniu inicjacyjnym i technicznym, czyli o dwóch kulturowych kierunkach
adaptacji człowieka do otoczenia por. A. Wierciński, O odrębności taksonomicznej, naturze i istocie ga-
tunkowej człowieka [w:] idem, Magia i religia..., s. 28 i n.
43
Z tym określeniem spotkałem się po raz pierwszy podczas stypendium na uniwersytecie
benareskim. Chodzi o te formy jogi, których rozpowszechnianie przybiera charakter komercyjny
i sekciarski. Podobnego terminu karma-cola używa hinduska dziennikarka Gita Mehta w książce pt.
Karma-cola. Marketing the Mystic East (wyd. pol. Karma Cola, czyli mistycyzm Wschodu na światowym
rynku, Warszawa 1996). Por. S. Tokarski, Orient i kontrkultury, Warszawa 1984, s. 42 i n.
44
J. Ratzinger, Europa Benedykta w kryzysie kultur, wstęp L. Knabit, M. Pera, przekł. W. Dzieża,
Częstochowa 2005, s. 48.
45
Por. Z. Bauman, Płynna nowoczesność, przekł. T. Kunz, Kraków 2006.
46
Według A. Wiercińskiego, negatywnym tego skutkiem jest „dehumanizacja człowieka
w kierunku zracjonalizowanej małpy” (za: idem, Niektóre konsekwencje współczesnej cywilizacji (sche-
mat blokowy 8) [w:] The Peculiarity of Man, vol. 3, s. 19).
NOMOS: 841_17.12.2021_hfyn6c1iozsep7j45x7083tg0u92m2bdlr9a1685kw34
176