You are on page 1of 41

Nowe ksiazki Henryka Pajaka i podobne sprawy!!

Opracowanie VZ.

LICHWA - rak ludzkości - fragment najnowszej książki


Henryka Pająka

Przechodzenie Międzynarodowej Lichwy w Rząd Światowy trwało


ponad dwa wieki. Oto ramy tego procederu:

1772
Pierwszy rozbiór Polski, następne pod
koniec wieku. Decydujący o losach Europy
proces podboju wielkiego mocarstwa
słowiańskiego, katolickiego, położonego w
centrum Europy. W rezultacie tej bandyckiej
anihilacji polskiego państwa, trzy główne
mocarstwa Europy: Prusy, Austro-Węgry i
Rosja zaczynają ze sobą sąsiadować
granicami rozbiorowymi. To status quo
potrwa prawie 150 lat (począwszy od
pierwszego rozbioru) do wybuchu pierwszej
wojny europejskiej, wkrótce światowej
zaplanowanej i zrealizowanej przez
żydomasonerię syjonistyczną. W wyniku
podboju Polski następuje radykalna dekompozycja Europy, której
nieuchronnym skutkiem będzie druga wojna światowa,
zaprogramowana i zrealizowana przez te same siły
syjonistyczno-”komunistyczne”, stanowiące dwie bratnie frakcje
syjonizmu światowego rządzącego Stanami Zjednoczonymi i Rosją
żydobolszewicką.

1773
Mayer Amschel Rothschild gromadzi u siebie kilkunastu swoich
najbardziej wpływowych, w większości żydowskich przyjaciół i
zapoznaje ich ze swoim Wielkim Planem: jeżeli wszyscy połączą
swoje pieniądze, wpływy, mogą przejąć władzę nad światem.
Spotkali się we Frankfurcie w domu Rothschilda, przedtem
nazywającego się “Bauer”, a wtedy już “Rothschild” - “Czerwona
Tarcza”, “Czerwony Szyld” - od Gwiazdy Dawida widniejącej nad
frontonem jego domu jako znaku graficznego zastępującego
nazwisko.

Na tym spotkaniu Rothschild zawiadamia ich, że znalazł idealnego


kandydata do kierowania super - tajną organizacją, który podejmie
dzieło konsolidacji tych wysiłków, tworząc sieć elity intelektualnej,
która w pierwszej kolejności podporządkuje sobie tradycyjną
masonerię, w większości stanowiącą stada użytecznych durniów dla
masonerii najwyższych stopni wtajemniczenia. Człowiekiem tym
okazał się Adam Weishaupt.

1776
Rewolucja Amerykańska.

1776
Jakże trudno nam się rozstać z tą datą: 1776 rok! Od tego właśnie
roku rozpoczyna się cykl rewolucyjnych wystąpień w krajach
Ameryki Łacińskiej, w wyniku których powstają tamtejsze
państewka. Wszystkie były tworem masonerii.
Najlepszym,niepodważalnym tego dowodem są flagi tych państw.
Wszystkie posiadają klasyczne insygnia masońskie, co łatwo
sprawdzić w pierwszej lepszej encyklopedii powszechnej, zwłaszcza
zawierającej reprodukcje kolorowe. Oto ten cykl rewolucji, wielkich
etapów marszu żydomasonerii do panowania nad współczesnym
światem, a wtedy do panowania nad Ameryka Południową.

Argentyna. od 1776 roku wicekrólestwo hiszpańskie. Rok 1816 i


rewolucyjne walki o niepodległość. Od roku 1826 - Republika
Federalna Argentyny.

Brazylia. W 1882 roku “odrywa” się od Portugalii. W 1889 roku


ogłoszenie republiki pod nazwą: Stany Zjednoczone Brazylii!

Boliwia. Uzyskuje “niepodległość” w 1825 roku.

Chile. W latach 1810-1818 walki o niepodległość. Od 1818 roku -


republika.

Gwatemala. Posiadłość hiszpańska od 1821 roku. W latach 1823-


1839 wchodzi do Unii Środkowo - Amerykańskiej wraz z Costa Ricą,
Hondurasem, Nikaraguą i Salwadorem. Od 1839 roku -
“samodzielna” republika .

Honduras. Od 1839 roku “samodzielna” republika.

Urugwaj. Od 1828 roku “samodzielna” republika.

Meksyk. Niezależność od 1821 roku. Od 1823 - republika. Lata


1864-1867: pod naciskiem masońskiej Francji utworzono Cesarstwo
Meksyku z arcyksięciem Maksymilianem na czele, którego
zamordował słynny potem Juarez. W latach 1877 - 1911 dyktatura
prezydenta Diaza i uzależnienie Meksyku od Anglii i USA. Walki
domowe i rewolucje do 1922 roku, w których kluczową rolę odgrywa
żydomason, członek żydowskiej loży Bnai-Brith Józef Hieronim
Retinger, “doradca” komunistycznych prezydentów Obregona i
Callesa. 1934 - prezydent Cardenas przeprowadza reformę rolną i
upaństwawia przemysł naftowy. W latach 1936-1938 Meksyk
śpieszy z wydatną pomocą hiszpańskim żydokomunistom w ich
krwawej rewolucji, wojnie domowej stłumionej wreszcie przez
generała Franco. Oficjalna nazwa państwa: Stany Zjednoczone
Meksyku. Zresztą nie wszystkie stany zjednoczone, bo Kolorado
zagarnęły Stany Zjednoczone Ameryki.

1776
Pierwszy dzień maja: Adam Weishaupt (1748 - 1839), posługując się
pseudonimem “Spartakus”, zakłada tajne stowarzyszenie i nazywa
je “Zakonem Iluminatów” (Oświeconych). Weishaupt jest z
pochodzenia Żydem, wykładowcą prawa kanonicznego na
Uniwersytecie w Ingolstadt w Bawarii. Iluminaci zakładają sobie cel
ostateczny - ustanowienie Nowego Porządku Świata, Rządu
Światowego. Cel ten rozpisali na następujące kierunki totalnej
destrukcji w świecie chrześcijańskim.

Jest ich wszystkich siedem, lecz każdy zaczyna się od słów:


“zniszczenie”, “likwidacja”:

- Zniszczenie wszystkich istniejących rządów.


- Likwidacja postaw patriotycznych.
- Likwidacja własności prywatnej (późniejszy komunizm
Marksa).
- ikwidacja prawa dziedziczenia własności.
- Likwidacja rodziny jako podstawowej komórki ludzkiej.
- Zniszczenie wszelkich religii (poza judaizmem).
- Stworzenie na gruzach tych sześciu fundamentów
cywilizacji, wszechwładnego Rządu Światowego.

To cele dokładnie pokrywające się z odwiecznym programem


masonerii wszystkich rytów i programem rodzącego się wówczas
teoretycznego komunizmu. Dzieło niszczenia zacząć należy od
“nadbudowy”, czyli kanonu wartości chrześcijańskich; etycznych,
moralnych, solidaryzmu rodzinnego i narodowego. Dopiero potem
nastąpi ostateczne uderzenie w państwo, własność prywatną, etc., z
zastosowaniem przemocy i terroru, którego preludium stanie się
Rewolucja Francuska 1789 roku.

Należy więc “odkatolicyzować świat” metodą destrukcji w religii,


preferowaniem bezbożnictwa, wolnomyślicielstwa, z jednoczesnym
niszczeniem instytucji kościelnych i struktur państwa katolickiego,
zwłaszcza monarchii katolickich w tamtych czasach, takich jak
Austro-Węgry. Należy obalić dynastie Burbonów przez rewolucję,
zniszczyć monarchię rosyjską i rozczłonkować Amerykę Łacińską na
wiele rywalizujących ze sobą państewek. Tło szersze tej destrukcji to
zniszczenie porządku naturalnego uosobionego w rodzinie, narodzie,
Kościele: albo przez otwarte prześladowanie, albo przez “rozdział
Kościoła od państwa”. Laicyzacja całego życia prywatnego i
publicznego, a zwłaszcza oświaty powszechnej. Rozwijać w
umysłach dziatwy szkolnej “wolność” myśli i sumienia, oderwać ją
od zgubnego wpływu Kościoła, a nawet wpływu własnych rodziców.
Generalną, uniwersalną zasadą programu powinna być maksyma
“Solve et coagula” - “Niszcz by odbudować” - maksyma alchemików
przyjęta przez Różokrzyżowców. Mason o pseudonimie Hiram
nauczał: “Podkopywaliśmy, wywracaliśmy, burzyliśmy,
demolowaliśmy z wściekłością.” Ponad 150 lat później, w 1968 roku
zrewoltowani studenci Sorbony paryskiej wywiesili na murach
uczelni zwycięski slogan: “ZABRANIA SIĘ ZABRANIAĆ!”

Destrukcja w rodzinie i państwach narodowych zaczęła święcić


pełnię sukcesów dopiero w drugiej połowie XX wieku, poprzez
“prawa dziecka”, antagonizowanie dzieci z rodzicami, męża z żoną,
przez forsowanie feminizmu, a na płaszczyźnie państw narodowych
podjudzanie mniejszości przeciwko narodowej większości i
rozmywanie spójności narodowej przez masowy “import”
mniejszości narodowych i religijnych (obecnie muzułmanów) do
Europy Zachodniej.

Rząd Światowy nieformalnie istniał już od kilkudziesięciu lat (od


1913 roku), ale dopiero po pierwszej wojnie światowej masoneria i
jej dyrygenci - Iluminaci, powołali masońską “Ligę Narodów”, a po
drugiej wojnie światowej - “Organizację Narodów Zjednoczonych”,
kabaretową marionetkę w rękach Wielkiej Lichwy i tajnego Rządu
Światowego.

1782, lipiec
Wysłannik Iluminatów o nazwisku Lanze ginie od uderzenia pioruna
(!) w okolicach Ratyzbony, jego bagaże zdradzają istnienie Zakonu
Iluminatów i szczegółowe plany wywołania rewolucji we Francji.
Rząd Bawarii usiłuje ostrzec rząd Francji o nadciągającym
niebezpieczeństwie, lecz rząd to lekceważy. Bawarscy Iluminaci
zostają aresztowani razem z Weishauptem. Odtąd schodzą do
podziemia, ale nie przerywają przygotowań do rewolucji francuskiej.

1789
Wybucha ludobójcza rewolucja we Francji. W programie m.in.
upaństwowienie własności prywatnej, prekursostwo komunizmu,
fizyczna rozprawa z Kościołem katolickim.

1796
Trwa krwawa rewolucja we Francji, natomiast w Stanach
Zjednoczonych głównym wydarzeniem staje się konfrontacja z
masonerią w kontekście wyborów prezydenckich. Prezydentem
zostaje przeciwnik masonerii i Wielkiej Lichwy John Adams. Jego
syn, John Quincy Adams ostrzega naród amerykański o
niebezpieczeństwie, jakim są loże masońskie. Quincy Adams
oświadcza odważnie:
“Szczerze i w głębi sumienia wierzę, że Zakon
Wolnomularski jest jednym z największych, jeśli nie
największym złem moralnym i politycznym, z którym
borykają się teraz Stany.”

W zaborze rosyjskim już wcześniej upadło Powstanie


Kościuszkowskie zorganizowane przez Iluminatów, głównie
francuskich i pruskich. Emisariusz Weishaupta w tajnej
korespondencji przyznaje, że na tę prowokację antypolską,
pośrednio antyrosyjską, masoneria wydała 60 000 franków.

1797
Profesor Robinson, wykładowca historii naturalnej na uniwersytecie
w Edynburgu (Szkocja), publikuje swoją książkę pod tytułem
“Dowody spisku”. Ujawnia w niej, że Weishaupt próbował go
zwerbować do Iluminatów. Robinson omawia w książce diaboliczne,
antyludzkie cele Iluminatów.

1821
Słynny filozof Georg Hegel (1770-1831) definiuje zasady dialektyki
nazwanej wkrótce dialektyką heglowską. To od niego Iluminaci
czerpią wskazówki do swej działalności. Według Hegla, teza plus
antyteza dają syntezę: walka przeciwieństw daje nową jakość, ani
tezę, ani antytezę. W przełożeniu na metody walki społeczno-
politycznej, najpierw należy sprokurować kryzys, który
wywołuje powszechny protest przeciwko kryzysowi i powszechne
oczekiwanie mas, aby z nim skończyć. Sprawcy tej tezy i jej
antytezy, czyli protestu wobec kryzysu, proponują rozwiązanie,
które powoduje zmiany z góry przez nich założone i oczekiwane.
Zmiany te zostają zaakceptowane przez społeczeństwo, choć
przedtem nie miało ochoty na taką akceptację. Przenosząc się lotem
“koszącym” we współczesność, gang światowych podpalaczy
dokonuje kontrolowanego i przez nich wykonanego “aktu terroru”
11 września 2001 na wieże WTC, po czym przerażone
społeczeństwo amerykańskie akceptuje prezydencką decyzję rodem
z hitleryzmu o “wojnie totalnej” z terroryzmem. Wcześniej, takim
pretekstem stała się masakra portu wojennego USA w Pearl Harbor,
której prezydent Roosevelt i jego mafiozi nie chcieli zapobiec:
rozwścieczony, wstrząśnięty “naród amerykański” w pełni akceptuje
decyzję o przystąpieniu USA do drugiej wojny światowej.

1826 - 1827
Powstają pierwsze w historii świata kołchozy, wspólnoty społeczno-
produkcyjne, o których świat do dziś nie wie:
w latach 1826-1827 - kołchoz w Orbiston, (Lanarkshire) Anglia
w latach1825 - 1828 - kołchoz New Harmony, (Indiana), USA
w latach 1831 - 1833 - kołchoz w Ralahine, powiat Cork, Irlandia
w latach 1835- 1845 - kołchoz w Quenwood (Hampshire), Anglia
w latach 1841 - 1846 - kołchoz Brook Farm (Massachusetts) USA
w latach 1845- 1846 - kołchoz pod nazwą “North American
Phalangs” w Red Bank, stan New Jersey1.

Autor wspomnianego “Atlasu komunizmu” (zob. przypis 1) publikuje


tam ponad 30 barwnych map ilustrujących ekspansję komunizmu od
zarania, aż po “dekompozycję” sowieckiego żydobolszewizmu.

Warto zwrócić uwagę na to, że ostatni prekursorski kołchoz - North


American Phalangs, tłumaczy się na język polski jako
“Północnoamerykańska Falanga na Czerwonym Brzegu”! To dowód,
że słowa “falanga” nie wymyślili faszyści!

Te kibucowo - komunistyczne eksperymenty nie zdały egzaminu i


rozpadały się po kilku latach istnienia. Dopiero żydobolszewicy
uczynili z tego prekursorstwa trwałą surrealistyczną praktykę.

Jakże wymowne jest powołanie się przez autora tego albumu na rok
1776 - datę Rewolucji Amerykańskiej w prekursorskich etapach
dochodzenia do komunizmu praktycznego. To dowód, nie będący
zresztą “wynalazkiem” dr. G. Sterna, że cykl rewolucji wcale nie
rozpoczął się od Karola Marksa i jego “Manifestu komunistycznego”
tylko od momentu, kiedy Adam Weishaupt założył w 1776 roku
“zakon” Iluminatów i od wybuchu Rewolucji Amerykańskiej w tym
samym roku.

Rok 1848 to nie tylko “Manifest komunistyczny”, ale także, a może


głównie tzw. “Wiosna Ludów”, przygotowana przez tych samych
podpalaczy ówczesnego porządku europejskiego. Prześledźmy
chronologię tejże “Wiosny Ludów” i związane z nią podróże
głównych podpalaczy świata.

W marcu 1848 niemal jednocześnie wybuchają zamieszki


rewolucyjne w Budapeszcie, Wiedniu, Pradze, Berlinie, Monachium,
Mediolanie, Wenecji, Palermo, Florencji.

Rozruchy uliczne wybuchają nie tylko w wymienionych miastach,


lecz również w Dublinie, Kolonii, Londynie, Frankfurcie, Stuttgarcie,
Baden, Szlezwiku-Holsztynie, Saksonii, Galicji, Dalmacji.

A oto podróże podpalaczy w czasie tego wrzenia rewolucyjnego - w


marcu 1848 roku Marks jedzie z Brukseli do Paryża, w czerwcu do
Kolonii nad Renem, w maju 1849 znów do Paryża i stamtąd do Anglii
, kiedy już wiedział, że rewolucja europejska zakończyła się
fiaskiem.

W marcu 1848 roku Kossuth ogłasza niepodległość Węgier, ale już


w sierpniu salwuje się ucieczką do Turcji, z Turcji do Anglii. F.
Engels w czerwcu 1848 roku udaje się z Paryża do Kolonii, w
sierpniu 1848 roku dociera do Włoch, a stamtąd ucieka do
Manchester w Anglii.

W poprawnych podręcznikach historii XIX wieku te jednoczesne


próby podpalenia Europy w kilkudziesięciu centrach, nazywa się
próbą obalenia tyranii wielkich mocarstw, polepszenia doli “mas
robotniczych i chłopskich”. Nie mówi się, że ta próba dekompozycji
Europy nie miała żadnego związku z “walką klas”, tylko walką z
chrześcijańską monarchistyczną Europą. W Galicji także były
rozruchy, szybko jednak stłumione.

Dlaczego to się nie powiodło w skali Europy? Było na to za wcześnie,


co tłumaczono w “hagiografii” komunizmu brakiem “świadomości
klasowej” robotników. Od pierwszej wojny światowej dzieliło ich
ponad 55 lat. Żydomasoneria zrozumiała, że bez udziału
Stanów Zjednoczonych, nie uda się jej podpalić świata.
Organizowali więc wojny lokalne w Europie, jak np. francusko-
pruską, terroryzm w Rosji i na ziemiach zaboru rosyjskiego, nawet
udawało się im zabijać carów, ale dopiero Wielka Lichwa
amerykańska sprzęgnięta z europejską, zdołała wstrząsnąć
“posadami świata”.

1828
Mayer Amschel Rothschild (junior, bo senior Mayer Amschel
zmarł w 1812 roku) wyraża butną pogardę dla rządów narodowych,
którą z taką samą nienawiścią kultywują masoni: Pozwólcie mi
emitować pieniądze kraju, a ja nie dbam o to, kto ustanawia
jego prawa.

1843
Dwunastu wpływowych Żydów z Frankfurtu powołuje w USA
hermetyczną żydowską lożę Bnai-Brith (Synowie Przymierza), która
wkrótce rozprzestrzeni się na cały świat, oplatając go mackami
tajnych wpływów żydowskich.

1846
Matka Boska w La Salette ostrzega: “Rzym utraci wiarę…”. Rzym
czyli Watykan.

1848
Wybuchają zamieszki w wielu krajach Europy, zwane potem “Wiosną
Ludów”, czyli próbą generalną rewolucji światowej.

1848
Niejaki Mojżesz Mordechaj Marx Levy, ksywa “Karol Marks”
(1818 - 1883) publikuje “Manifest komunistyczny”. Marks był już
wtedy członkiem aktywnej organizacji Iluminatów pod nazwą “Liga
Sprawiedliwych”. Postuluje radykalne rewolucyjne burzenie struktur
państw oraz ich ekonomii, z jednoczesną destrukcją w sferze
moralnej i duchowej. Postuluje likwidację rodziny, przekazanie dzieci
na wychowanie państwowe. Z nienawiścią mówi o Bogu:

Musimy walczyć ze wszystkimi obecnymi ideami religii,


państwa, ojczyzny i patriotyzmu (zob. siedmiopunktowy
program Iluminatów - H.P.). Idea Boga jest myślą przewodnią
zepsutej cywilizacji. Musi zostać zniszczona.

Marks wyraźnie cierpiał na dezintegrację osobowości. Z


protestanckiego przechrzty stał się wojującym ateistą i satanistą.
Pisząc o nadchodzących rewolucjach zapowiadał: “W tej rewolucji
będziemy musieli obudzić w ludziach diabła, wzniecić najpodlejsze
namiętności” 2). W jego pismach roi się od straszliwych bluźnierstw
przeciwko Bogu, wszelkiemu Bogu. Jego młodzieńcze poezje pławią
się w paroksyzmach nienawiści do Boga, Dobra, sławią Zło, Szatana.
O jego bezgranicznym cynizmie świadczy stosunek do umierającego
wuja, po którym spodziewał się spadku. “Jeżeli ten pies umrze - pisał
do Engelsa - będę poza intrygą”. Godny mu kompan Engels
odpowiedział: “Gratuluję choroby tego, który utrudnia ci otrzymanie
spadku…”. Kiedy umarła Marksowi matka, pisał do Engelsa tylko o
spadku po niej. Żadnych uczuć. Choć był Żydem z rodziny
rabinackiej, napisał złośliwą książkę “Kwestia żydowska”.
Wypowiadał się tam z pogardą o współplemieńcach, nie oszczędzał
też Niemców, mówił o “obrzydliwej narodowej ograniczoności
Niemców”: “Niemców, Chińczyków i Żydów trzeba porównać z
handlarzami i drobnymi kupcami”. Nie zapomniał o narodach
słowiańskich, nazywając je “słowiańską hołotą”, “etnicznym
śmietnikiem” 3).

1870
Albert Pike (1809-1891), Niezależny Wielki Komandor Rady
Najwyższej Jurysdykcji Południowej Obrządku Szkockiego, główny
dyktator programowy ówczesnej masonerii, generał amerykański,
który wsławił się okrucieństwem wobec Indian, w liście do włoskiego
Iluminata Giuseppe Mazziniego (1805-1872), informuje go o
powołaniu tajnego stowarzyszenia wewnątrz masonerii:

Musimy stworzyć super obrządek, który pozostanie nieznany


i do którego powołamy tych masonów wysokiego stopnia,
których wybierzemy. Z szacunkiem dla naszych braci
masonów, ci ludzie muszą zachować najściślejszą tajemnicę.
Poprzez ten obrządek będziemy kierowali całą masonerią,
która stanie się jednym międzynarodowym centrum o wiele
silniejszym, ponieważ jego kierownictwo będzie nieznane.

Tym nowym “zakonem w zakonie” był “Nowy i Zreformowany


Obrządek Paladiański”. To nic innego, jak reanimacja Zakonu
Iluminatów pod inną nazwą, zresztą stale działającego w ukryciu od
czasu jego delegalizacji przez rząd Bawarii.
1875
Rosyjska Żydówka, okultystka Helena Pietrowna Blawatsky
zakłada Towarzystwo Teozoficzne. Wiele lat przebywała w
Indiach studiując tamtejsze “religie”. Po powrocie twierdziła, że
tybetański święty z Himalajów, którego nazwała “Mistrzem
Mądrości”, komunikował się z nią telepatycznie w Londynie.
Oznajmiała, że u chrześcijan wszystko jest na opak, bo Szatan jest
dobry, a Bóg zły. Dalej, że chrześcijanie i naukowcy muszą
respektować swoich hinduskich zwierzchników (bardzo bliskie
realizacji obecnie! - H.P.). Mądrość Indii, ich filozofia i osiągnięcia,
muszą być znane w Europie i Ameryce.

1884
W Anglii powstaje “Towarzystwo Fabian”. Cel: promowanie
socjalizmu. Nazwa tej masońskiej, w ogromnej większości członków
żydowskiej sitwy, pochodzi od imienia rzymskiego dowódcy Fabiusa
Maksymusa zwanego “Kunktatorem”, który walczył z armią
Hannibala stosując strategię małych potyczek i odskoków, a nie
frontalnej konfrontacji. W przyjęciu imienia Fabiusa za patrona
zawarta jest istota ich programu: małymi krokami, małymi
potyczkami budować świat socjalistycznej szczęśliwości. “Lenin”
nazwał to inaczej: “Dwa kroki naprzód, krok w tył”.

1889, lipiec:
Albert Pike znów daje znać o sobie, wydając słynną “Instrukcję”
dwudziestu trzem “Radom Najwyższym Świata”. Ujawnia tam, kto
jest rzeczywistym Bogiem masonerii wyższych stopni
wtajemniczenia:

Mówimy Wam, Niezależni Najwyżsi Wielcy Dozorcy, żebyście


powtórzyli to braciom 32, 31 i 30 stopnia wtajemniczenia;
religia masońska powinna być utrzymywana przez nas
wszystkich - wtajemniczonych najwyższych stopni - jako
czysta doktryna Lucyfera.

1893
Cecil Rhodes (1853-1902), fanatyczny uczeń soc-komunisty Johna
Ruskina, zostaje premierem Afryki Południowej (Rodezja - od jego
nazwiska), wtedy kolonii brytyjskiej. Eksploatuje on bogactwa
naturalne - złoża złota i diamentów. Bogactwa te wykorzystuje do
podporządkowywania innych części świata panującym elitom.
Ustanawia znane “stypendium Rhodesa”.

1893
Towarzystwo Teozoficzne Blawatskiej sponsoruje działalność
“Parlamentu Religii Światowych” z siedzibą w Chicago. Pytanie
o to, skąd Towarzystwo Teozoficzne bierze fundusze na takie akcje,
jest już zbędne. Rozpoczyna się masowe pączkowanie przeróżnych
“towarzystw”, “parlamentów”, “światowych kościołów” z jednym
wspólnym ich celem: rozkładanie chrześcijaństwa od wewnątrz i
zewnątrz. Zadaniem tego “Parlamentu Religii Światowych”, jakby
konkurenta Watykanu na gruncie religii, jest upowszechnianie
hinduizmu i buddyzmu, szczególnie ich “wiary” w reinkarnację -
powrót dusz w kolejnych wcieleniach, a nawet organizmach
zwierzęcych.

1905 - 1907
Rewolucje “robotnicze” w Rosji i zaborze rosyjskim. Krwawe zajścia
w wielu miastach polskich, setki zabitych. Masakra tłumu wiernych
wychodzących z kościoła po Mszy św. przy ulicy Grzybowskiej w
Warszawie, przygotowana przez socjalistę Józefa Piłsudskiego i
jego terrorystyczny gang z PPS - Frakcji Rewolucyjnej. To wszystko
jest przygrywką, próbą generalną do przyszłych rewolucji w Rosji z
lutego 1917 (rewolucja masońska Kiereńskiego) i rewolucji
żydobolszewickiej z października tego samego roku.

1911
Socjalistyczna Partia Wielkiej Brytanii ogłasza broszurę: “Socjalizm i
religia”, gdzie otwarcie precyzuje swoje stanowisko w sprawie
chrześcijaństwa:

Jest to zatem głęboka prawda, że socjalizm jest naturalnym


wrogiem religii. Chrześcijański socjalista jest faktycznie
antysocjalistą. Chrześcijaństwo jest antytezą socjalizmu.

Gdziekolwiek wypowiadali się komuniści, socjaliści, masoni o


chrześcijaństwie jako swoim głównym przeciwniku i przyszłej
ofierze, mieli na myśli głównie katolicyzm. Wiedzieli, że
protestantyzm jest już całkowicie zjudaizowaną przez nich
atrapą chrześcijaństwa. W Wielkiej Brytanii nastąpiło jawne
połączenie monarchii z “kościołem” protestanckim i masonerią.
Powiedział to otwarcie Cornelup - “Wielki Komandor Wielkiego
Kolegium” rytów “Wielkiego Wschodu Francji w: “Universalisme
franc-maconnerie” 4) w połowie XX wieku, ale to odnosiło się do
Francji i Anglii czasów Napoleona Bonaparte.

Cornelup:

Gdy Napoleon Bonaparte został cesarzem, Święta Unia okazała się


jeszcze bardziej niezbędna; jego zwycięstwa i zarządzenie blokady
kontynentalnej wstrząsnęły Albionem (Anglią - H.P.). Z tego okresu
datuje się potrójne przymierze, nie pisane, niemniej
rzeczywiste, dynastii Kościoła anglikańskiego i masonerii,
przymierze, które pozostało w mocy aż do naszych czasów.

O protestantyzmie jako swoim rzekomym przeciwniku, masoni pisali


z pogardą i lekceważeniem, natomiast katolicyzm wciąż postrzegali
jako bardzo odpornego wroga. Oto wypowiedź masona C.
Bauhütte, Lipsk, 1884:

Jeśli chodzi o protestantyzm, który w sposób żałosny pozostał


zamknięty w bagnie dosłownej niewoli jednej księgi i który,
pozbawiony ożywczej energii pchającej do przodu pracę umysłu,
załamał się i rozpadł na pozbawione siły dominacje wyznaniowe,
można go brać pod uwagę głównie jedynie jako rubrykę
statystyczną. Tylko tak silnie spoista organizacja katolicka
jest jeszcze czynnikiem aktywnym, zdolnym powstrzymać
formację ludzi w drodze do emancypacji rodzaju ludzkiego
(…). W rozumieniu nieomylnego Kościoła katolickiego, papieskiego,
rzymskiego, mason nie może absolutnie być chrześcijaninem. Ten
Kościół jest wyzwaniem rzuconym zakonowi masonerii, lecz
również całemu cywilizowanemu społeczeństwu.

Powtarzają więc expressis verbis heglowską dialektykę walki


przeciwieństw, ścierania się tezy i antytezy, wcielaną w życie przez
Iluminatów Weishaupta oraz ich kontynuatorów. Trzydzieści lat
później wywołają pierwszą wojnę światową. Europa i świat wyjdą z
niej z dziesiątkami milionów zabitych, zgliszczami i ruinami. Upadną
chrześcijańskie monarchie Europy. Otworzy się pole do zwycięstwa
rewolucji chazarskiego żydobolszewizmu i pochodu żydokomunizmu
przez wszystkie kontynenty.

1912
Pułkownik 5) Edward Mandel House (1858-1938) “doradca”
prezydenta Woodrowa Wilsona, a tak naprawdę to jego nadzorca z
ramienia Globalnej Lichwy, publikuje książkę: “Philip Dru:
Administrator”. Propaguje w niej - uwaga: “socjalizm o jakim
marzył Karol Marks”. Wszystko więc jasne aż do bólu: wiemy tym
samym, że Stanami Zjednoczonymi rządzą, włącznie z
dyrygowaniem prezydentem Wilsonem, komunistyczni
“marzyciele”! Wiemy coś jeszcze więcej w związku z tą deklaracją
miłości do socjalizmu Marksa: to, że nie istnieje żadna różnica
pomiędzy amerykańską “demokracją” a żydowskim
komunizmem, między Światową Lichwą a Światowym
Rządem; między Stanami Zjednoczonymi, a Europą: wszyscy
“marzą” o komunizmie Marksa, czyli zniszczeniu państw
narodowych, zagładzie chrześcijaństwa, tradycyjnych postaw,
zniszczeniu rodziny. Nie istnieje więc żadna różnica między nimi a
masonerią wszystkich rytów, dla których zniszczenie
chrześcijaństwa jest pierwszym i najważniejszym programowym
przykazaniem.

1913
W lutym zostaje przyjęta tzw. szesnasta poprawka do Konstytucji
USA. Umożliwia ona rządowi federalnemu nakładanie
progresywnego podatku od dochodów. W punkcie drugim
“Manifestu komunistycznego” Karola Marksa i Fryderyka Engelsa
wzywa się do wprowadzenia progresywnego podatku dochodowego.
Taki podatek zostaje wprowadzony w Kandzie w 1917 roku jako
“tymczasowy środek” finansowania przygotowań do wojny.

1913
Z tą datą trudno się rozstać. Prezydent Woodrow Wilson publikuje
swoją pracę pt. “Nowa Wolność”, a w niej słynne potem zdania, w
których udaje, że on nie wiedział, na co się godził pod dyktando
socjalistyczno-syjonistycznej Wielkiej Lichwy:

Odkąd zacząłem zajmować się polityką, zapatrywania ludzi


przekazywane mi były prywatnie. Niektórzy z największych ludzi
w Stanach Zjednoczonych w dziedzinie przemysłu i handlu
czegoś lub kogoś się obawiają. Wiedzą, że jest gdzieś
władza tak zorganizowana, tak nieuchwytna, tak czujna, tak
zwarta, tak doskonała i tak przenikliwa, że lepiej żeby nie
mówić głośno, kiedy się ją potępia.

1913, grudzień:
Największe zwycięstwo “oświeconych” gangsterów Lichwy - zostaje
powołany “Bank Rezerw Federalnych”, w istocie prywatne
konsorcjum żydowskich mafii finansowych, które przywłaszczyły
sobie prawo emisji waluty Stanów Zjednoczonych i dyktowania
wszystkiego, co jest związane z obrotem pieniądza, stawkami
procentowymi pożyczek, ich wielkościami, podażą pieniądza, grą na
giełdach. Odtąd Stany Zjednoczone tracą swoją suwerenność
finansową, a tym samym ekonomiczną i gospodarczą, co przekłada
się na zniewolenie polityczne Kongresu i całej administracji państwa.
USA stają się nieformalną kolonią tych, którzy rozdają
nominacje prezydenckie, rządzą mediami, nadają kierunki
polityki socjalnej w kraju i polityki międzynarodowej; rządy
mega - gangu; którzy wypowiadają wojny, zawierają “pokoje”,
nadają kierunki ekspansjonizmu tego mocarstwa na kontynentach
globu. W sferze “nadbudowy”, w dziedzinie ludzkich postaw i
preferencji, prowadzą wyniszczającą wojnę z katolicyzmem, a
największe spustoszenia nastąpiły za pontyfikatu Jana Pawła II,
przez nich wybranego na to stanowisko, przez nich kontrolowanego,
całkowicie im posłusznego, obecnie forsowanego do beatyfikacji (a
może jednoczesnej kanonizacji!) przez najbardziej wrogie
katolicyzmowi kręgi masonerii, żydomasonerii, wielkiego biznesu,
Wielkiej Lichwy.

Data 1913, w niej 23 grudnia, to faktyczna data powstania


Rządu Światowego. Mamy obecnie zbliżające się stulecie jego
powstania. Zniszczenia są straszliwe, na wszystkich frontach walki,
we wszystkich dziedzinach życia człowieka i narodów: zniszczenia
materialne i duchowe.
Louis McFadden - Przewodniczący Komisji Bankowości i Waluty w
Izbie Reprezentantów wygłosił - jakże późno bo w 1931 roku - taką
oto mowę pogrzebową nad finansową suwerennością Stanów
Zjednoczonych:

Kiedy przyjęto ustawę o Rezerwie Federalnej, mieszkańcy Stanów


Zjednoczonych nie zauważyli, że został tutaj ustanowiony
światowy system bankowy. Superpaństwo kontrolowane przez
międzynarodowych bankierów i międzynarodowych przemysłowców
działających wspólnie, w celu zniewolenia świata dla swojej
przyjemności. FED podejmował każdy wysiłek, żeby ukryć swoją
władzę, ale prawdą jest, że FED uzurpuje sobie prawa rządu.
Kontroluje on tutaj wszystko i kontroluje wszystkie nasze
stosunki zagraniczne. Tworzy i rozbija rządy zależnie od
swojego widzimisię.

Nawiązując do Wielkiej Depresji, czyli sprokurowanej przez ten


globalny gang finansowy wielkiej inflacji lat 1929-1931 w Stanach
Zjednoczonych, L. McFadden zapewniał:

To nie był przypadek. Były to pieczołowicie wymyślone


zdarzenia. Międzynarodowi bankierzy postanowili wywołać
tutaj stan rozpaczy, żeby mogli wyłonić się jako władcy nas
wszystkich.

Wszelkie dodatkowe komentarze do tego “Requiem” nad wolnością


narodu amerykańskiego, stają się najzupełniej zbędne, bowiem ich
następcy wiernie splagiatowali ten ich gigantyczny szwindel we
wrześniu 2008 roku. Obecnie miliony oszukanych ciułaczy i
pożyczkobiorców marzy podobnie jak ich dziadkowie w latach 1929-
1931, aby jakieś siły wyprowadziły ich “ze stanu rozpaczy”. Już się
pojawiły: to pomysł częściowej “nacjonalizacji” upadłych banków,
głównie “Lehman Bradhers” i pomniejszych gigantów na glinianych
(giełdowych) nogach .

To wszystko, co z ludzkością wyprawiali gangsterzy


międzynarodowej lichwy w całym wieku XX, będzie tematem tej
właśnie książki.

1914, sierpień
“Wybucha” pierwsza wojna światowa, dobrze przygotowana przez
“oświeconych” zbrodniarzy rzeź narodów. Pod jej koniec dokonują
rewolucyjnego przewrotu w Rosji carskiej, niszcząc monarchię
prawosławną, wielkie mocarstwo. Żyd “Lenin” zapowiedział, a tak
naprawdę głośno potwierdził symbiozę komunizmu i kapitalizmu w
ich wspólnym dziele, jakim był krwawy spisek przeciwko ludzkości:

Istnieje także inny sojusz - na pierwszy rzut oka niezwykły i


zadziwiający - lecz jeśli pomyślimy o tym, faktycznie dobrze
ugruntowany i łatwy do zrozumienia. Jest to sojusz między
naszymi komunistycznymi przywódcami i waszymi
kapitalistami.

1917, październik
Wybuch rewolucji żydowskiej w Rosji carskiej - najgłębszy dramat
ludzkości XX wieku.

Heglowska dialektyka walki przeciwieństw, w tym przypadku


sprzeczności pozorowanych, odnosi pełny sukces. Słychać
tryumfalne chichoty Weishaupta, masonów wszelkiej maści, wrogów
Dobra i Prawdy.

1919
Krzepnie międzynarodowy sojusz - zgodna choć tajna symbioza i
współpraca organizacyjna “kapitalistów” z “komunistami”: 30 maja
w Wielkiej Brytanii zostaje założony przez najbardziej wpływowych
masonów i żydomasonów tego kraju, “Królewski Instytut Spraw
Międzynarodowych” oraz wkrótce potem jego bliźniaczy duplikat
w USA - Instytut Spraw Międzynarodowych. Głównym
organizatorem tych mateczników Rządu Światowego był
“pułkownik” Mandel (Mendel?) House. W spotkaniu założycielskim
uczestniczyli czołowi socjaliści z Towarzystwa Fabianistów, w tym
główny ich teoretyk ekonomii - John Maynard Keynes.

1920
Winston Churchill, brytyjski mason “Zakonu Druidów” potwierdza
tożsamość “komunizmu” i “kapitalizmu”, programu Iluminatów i
żydobolszewików amerykańskich i europejskich, twórców rewolucji
w Rosji:

Od czasów “Spartakusa” Weishaupta do czasów Karola


Marksa, a potem Trockiego, Róży Luksemburg i Emmy
Goldman, ogólnoświatowa konspiracja dla zburzenia
cywilizacji i przywrócenia społeczeństw opartych na
zasadzie wstrzymywanego rozwoju, zawistnej wrogości i
niemożliwej równości, stale rozwijała się. Odgrywała ona
wyraźnie rozpoznawalną rolę w tragedii Rewolucji
Francuskiej. Była ona przyczyną każdego wywrotowego
ruchu w XIX wieku, a teraz w końcu ta zgraja
nadzwyczajnych typów z podziemia wielkich miast Europy i
Ameryki, chwyciła Rosjan za włosy i stała się praktycznie
niekwestionowanymi panami tego olbrzymiego imperium.

Tu również czujemy się zwolnieni z potrzeby komentarza. Krwawym


suplementem do tej wypowiedzi Churchilla stał się los Polski po
1939 roku: straszliwy Armagedon, po którym zostaliśmy oddani
przez kapitalistycznych mafiozów świata w niewolę ich kumpli spod
znaku Czerwonej Gwiazdy, Sierpa i Młota, Globalnej Lichwy.
1939 - 1945
Adolf Hitler sowicie sponsorowany przez Wielką Lichwę
amerykańsko- europejską tworzy militarną i gospodarczą potęgę
Niemiec rozbitych zaledwie 19 lat przedtem (zob. rozdz. o “I.G.
Farben”), zajmuje Austrię, Czechosłowację i we wrześniu 1939 roku
wraz z Sowietami uderza na Polskę. W 1943 roku Stalin i Roosevelt
porozumiewają się co do powojennej dekompozycji Europy:
Środkowa Europa ma przypaść żydobolszewickim współbraciom, a w
przyszłości ma dojść do ekonomicznego i politycznego zjednoczenia
USA i ZSRR w jedno mocarstwo światowe, dające początek
globalnemu zniewoleniu ludzkości. Już w 1942 roku w miejscach
publicznych w USA, zwłaszcza na dworcach kolejowych,
rozplakatowano wielką mapę powojennej Europy, na której z
zadziwiającą dokładnością ustala się ten tajny spisek żydostwa
amerykańskiego i sowieckiego.

Główną ofiarą stała się Polska, ale właśnie Polacy żyjący na


emigracji w USA mogli odwrócić tę tragiczną dla nas kartę historii.
Jak? Rąbka tej sensacyjnej tajemnicy odsłonił dopiero w 1999 roku
Leonard Jarząb, ówczesny prezes Polish-American Guardian
Society. Opublikował on w emigracyjnym “Naszym Głosie” z 31
sierpnia l999, dwutygodniku wydawanym w Nowym Jorku, w formie
listu do redakcji, streszczenie swego szerszego opracowania pt.
“Roosevelt and the Ultimate Fraud and Betrayal” - “Roosevelt i
krańcowe oszustwo i zdrada”. Artykuł, choć w czasopiśmie polskim,
opublikował w języku angielskim, aby mogli się z jego treścią
zapoznać także Amerykanie nie znający języka polskiego. Prezes
Jarząb udowadnia w nim, że Roosevelt przegrałby wybory
prezydenckie z 1944 roku gdyby nie to, że Karol Rozmarek
oraz David K. Niles, członek administracji Roosevelta,
urodzony w Rosji Żyd, utworzyli Kongres Polonii
Amerykańskiej wyłącznie w tym celu, aby nie dopuścić
obywateli polskiego pochodzenia do głosowania na Thomasa
E. Deweya, kandydującego wówczas do prezydentury z
ramienia Partii Republikańskiej.

Autor wykazuje, że Karol Rozmarek i David Niles


konspirowali w podejmowaniu wysiłków, aby nie dopuścić do
głosu kilkumilionowej Polonii Amerykańskiej i aby nie miała
ona wpływu na wybór Deweya i na politykę powstałego
Kongresu Polonii Amerykańskiej.

Karol Rozmarek i jego towarzysze produkowali się jako


“hurra patrioci”, dzięki czemu pozyskali zaufanie i poparcie
Polonii. Rezultatem było masowe głosowanie Polaków na
zażydzoną Partię Demokratyczną. Niewykluczone, że wybór
Deweya, a nie żydomasona Roosevelta mógłby odwrócić bieg
wehikułu wojennej i powojennej historii Europy i świata.
Wybór Roosevelta, przyjaciela Stalina i jak on masona,
przyniósł tzw. “politykę jałtańską”, politykę zdrady
sojuszników i “zapewnił” Polsce ograbionej z połowy
przedwojennych terytoriów, żydobolszewicką okupację przez
44 lata.

Szkoda, że Polonia Amerykańska dowiedziała się o tym dopiero w


1999 roku!

1980 - 1981
Zachodnie, sowieckie i polskojęzyczne żydowskie służby
specjalne organizują strajki w Stoczni Gdańskiej przy
współdziałaniu CIA i Watykanu (Jan Paweł II). Był to klasyczny
przykład tzw. “rewolucji kontrolowanej”, w której nie było miejsca
dla robotników i w ogóle dla Polaków przy Okrągłym Stole i
przyszłych “konfiturach”. Władzę przejęli Żydzi (”eksperci”,
“doradcy”) i po tajnych ustaleniach z żydokomunistami jawnymi w
Magdalence i przy “Okrągłym Stole”, przy którym zasiadło 47 Żydów
i dla zachowania pozorów 10 gojów polskich, przekazali Polskę
europejsko-amerykańskiej oligarchii finansowej do “wzięcia od
zaraz” oraz za darmo cały majątek narodowy wypracowany przez
dwa pokolenia polskich tyraków w czasach PRL.

Kilka lat później następuje cudowna “pokojowa” transformacja”


sowieckiej Żydobolszewii, zorganizowana i nadzorowana przez
Żydów amerykańskiej CIA i Żydów sowieckich na czele z Jurijem
Andropowem, szefem KGB i I Sekretarzem KPZR w jednej
postkoszernej osobie. Na swojego następcę Andropow promował i
pilotował na wiele lat przedtem swojego nacyjnego pobratymca
Michaiła Gorbaczowa, późniejszego I Sekretarza KPZR i
prezydenta Rosji.

Tu znów polska dygresja do tego tematu. W 1984 roku, podczas


obchodów 40 rocznicy bitwy pod Monte Casino, mój późniejszy
czytelnik pan Andrzej Sz. 6) postanowił przy tej okazji odwiedzić
sędziwego księdza Józefa Warszawskiego mieszkającego w
Rzymie w dzielnicy Frascati, w willi należącej do Watykanu. Chciał
porozmawiać z księdzem Józefem jako autorem książki pt.
“Duchowość Józefa Piłsudskiego”, która w kolejnym wydaniu
ukazała się pod tytułem “Religijność Józefa Piłsudskiego” 7).
Ksiądz Józef Warszawski dożywał swoich dni w tej willi dla
emerytowanych duchownych, ale po cichu mówiło się o nim, że jest
dyskretnym “więźniem Watykanu” z powodu jego wcześniejszych
“obrazoburczych” wypowiedzi i niektórych publikacji, m.in. w
wydanej na emigracji broszurze, w której przedstawił nagonkę kół
żydomasońskich na papieża Piusa XII w polskojęzycznej i nie tylko,
prasie emigracyjnej.

Ksiądz przyjął gościa na schodach, zapytał co go sprowadza, zaprosił


do swojego pokoju i tam rozmawiali ponad godzinę. W pewnym
momencie powiedział: - A teraz panu coś pokażę - następnie
wygrzebał z głębi szuflady zdjęcie dużego formatu i bez słowa podał
je gościowi. Ten zdumiał się i zaniemówił. Na fotografii ujrzał
Adolfa Hitlera z głową przechyloną w lewo: na jego skroni
zastygła gruba struga krwi cieknąca pod nasadą nosa, ku
ustom. Obok Hitlera siedziała cała i zdrowa jego kochanka
Ewa Braun. Patrzyła prosto w obiektyw aparatu
fotograficznego! Kto wykonał tę fotografię? - Jak to się stało, że
Ewa Braun żyła, gdy Hitler był już martwy, podczas gdy rzekomo
oboje jednocześnie popełnili samobójstwa?

Ale nie to sensacyjne zdjęcie, o którego pochodzenie nasz gość nie


śmiał zapytać księdza Warszawskiego, było najważniejszym
doznaniem gościa księdza Warszawskiego. Kiedy ksiądz
odprowadzał go do wyjścia, zatrzymał się z nim na wysokich
schodach willi. W pewnej chwili pokazał dłonią willę sąsiadującą z
jego domem. Zapytał retorycznie, czy gość jego wie, czyja to była
willa. Ten oczywiście nie wiedział, ale się dowiedział od księdza
Warszawskiego.

- Ta willa należała niegdyś do Pierwszego Sekretarza


Komunistycznej Partii Włoch, Enrico Berlinguera. Potem
Watykan odkupił od niego tę willę, ale w połowie lat 70.
sprzedał ją Klubowi Rzymskiemu. Tu właśnie zbierali się
najwybitniejsi przywódcy świata, a ja widywałem ich
wyraźnie i wcale się z tym nie kryli wiedząc, że nasz dom to
przystań emerytów. Od jakiegoś czasu zaczął tu bywać
pewien dżentelmen w średnim wieku, już niemal łysy, a
znakiem szczególnym była duża ciemna plama na jego
głowie. Po latach media ogłosiły wybór nowego genseka,
potem prezydenta Rosji. Rozpoznałem go natychmiast z
zamieszczonych fotografii i migawek telewizyjnych. Był to
Michaił Gorbaczow. Proszę sobie wyobrazić, że Klub Rzymski
podejmował z wielką atencją takiego śmiertelnego wroga
wrednego kapitalizmu! To wyjaśnia, jacy to byli wzajemni
wrogowie…

2001, 11 września
Dzień, miesiąc i rok ataku “terrorystów islamskich” na nowojorskie
wieże. Na swój pisarski użytek, wbrew kalendarzowi, uznaję
ten dzień za początek XXI wieku i koniec wieku XX. To
monstrualna zbrodnia Ameryki na Ameryce, dokonana
wspólnie z tajnymi służbami Izraela, aby zyskać pretekst do
permanentnej wojny totalnej z rzekomym światowym
terroryzmem, wrogiem miłujących pokój państw i narodów
świata. Ten dzień, wojskową “Operację 9/11″ można uznać
jako początek trzeciej wojny światowej i taki właśnie tytuł
dałem swojej książce o tej precyzyjnie zorganizowanej
zbrodni na trzech tysiącach obywateli amerykańskich
(”Trzecia wojna światowa”, wyd. Retro, 2001). Sprawcą tej rzezi jest
Lichwa, Rząd Światowy, a nie konkretna grupa fachowców
“amerykańskiego” lotnictwa, nawigacji lotniczej, etc. Ta zbrodnia
stała się pretekstem do ataku na Afganistan, Irak, do okupacji złóż
naftowych Zatoki Perskiej. Opiera się jeszcze Iran, ale jego los
wydaje się być przesądzony na wzór Iraku.

Możliwe, że i los znacznej części ludzkości.

ooo

“Trzecia wojna światowa już się zaczęła. Jest to cicha wojna.


Ale z tego powodu nie mniej groźna. Wojna ta rozdziera
Brazylię, Amerykę Łacińską i praktycznie cały Trzeci Świat.
Zamiast umierających żołnierzy, umierają dzieci. Jest to
wojna o dług Trzeciego Świata. Wojna, która używa jako
swojej głównej broni odsetek, broni bardziej śmiertelnej niż
bomba atomowa, bardziej niszczącej
niż promień lasera.”

Wypowiedź pewnego polityka brazylijskiego


Henryk Pająk
(Fragment książki “LICHWA - RAK LUDZKOŚCI”,
Wydawnictwo “Retro”, 2009)

PRZYPISY:

1) Podaje dr Geoffrey Stern w luksusowo


wydanym “Atlasie komunizmu” (wyd. Macmillan
Publishing Company, New York, 1991). Z tym
opracowaniem powinien się zapoznać każdy
poważny historyk, polityk, zwłaszcza modni dziś
tzw. “socjologowie idei”, czyli dyletanci od
wszystkiego - do niczego.

2) W jego sztuce: “Qulanem”. Cytuje Richard


Wurmbrand w pracy: “Czy Karol Marks był
satanistą?” (”Was Karl Marx a satanist?”). Wyd.
polskie “Wers”, s. 11.

3) Karl Marx and Friedrich Engels: “The Russian Menace to Europe”.


W: “The Free Press”, 1992.

4) Wydawnictwo “Vitiano”, 1963. Cytuje Arnauld de Lassus, w


“Masoneria. Czyżby papierowy tygrys?”, s. 40.

5) Ten tytuł wojskowy dodano mu “dla powagi”.

6) Obecnie zamożny biznesmen w jednych z krajów skandynawskich


7) Z tej książki obficie korzystałem przy pisaniu mojej książki:
“Ponura prawda o Piłsudskim” w kontekście owej masońskiej
“religijności” J. Piłsudskiego.

"Zagospodarować" patriotów

(Fragmenty książki Henryka Pająka „Prosto w ślepia”


Tytuł od redakcji T.P.)

Osobny rozdział poświęcimy Markowi Jurkowi.


Przypomnijmy, jak to na sesji Sejmu przed Bożym
Narodzeniem, jako marszałek wezwał parlamentarzystów do
uczczenia żydowskiego święta Chanuki; tak ni pri czom, byle
się tylko wykazać lizydupstwem prożydowskim.
Pan Mareczek potem wywinął PiS - owcom niezły numer: po
przegranym w Sejmie głosowaniu nad zmianą konstytucji Isprawa
ochrony życia „od - do” l, pan Marszałek ogłosił rezygnację z tej
funkcji, następnie obwieścił wystąpienie z PiS i utworzył
sześcioosobową partię (!) pod nazwą Prawica Rzeczypospolitej. Co
wytrawniejsi podglądacze tzw. „sceny politycznej” - jak w każdym
nowoczesnym teatrze - sceny obrotowej, uznali, że odejście M. Jurka
z PiS i prestiżowego stanowiska Marszałka Sejmu, to wyraźny sygnał
słabnięcia PiS, bo Marek Jurek to znakomity przeskoczek z partii do
partii. Za wcześnie było tu mówić o uciekaniu szczurów z tonącego
okrętu, bo okręt wciąż jeszcze unosił się na powierzchni. Ten los
czeka PiS nieuchronnie, bo byli i przyszli wyborcy już znają ich
nacyjne preferencje i „misję” w interesie „narodu wybranego”. PiS
szybko dorabia się losu AWS, ale skróconego. Na przejęcie po nich
stołków czeka druga wersja AWS - Unii Wolności, inna partia
przechrztów, czyli Platforma (nie-)Obywatelska. Na jej
proniemieckiej żydowskości poznaje się jeszcze niewielu, bo w
praktyce nie pokazali co potrafią, nie mając realnej władzy.

Heroiczna obrona przez M. Jurka proponowanego zapisu


konstytucyjnego o ochronie życia „od - do”, była skazana na
niepowodzenie już od chwili jego poczęcia - wrzucenia pod obrady
Kne-Sejmu. Zaskoczeniem było tylko krętactwo Kaczyńskich.
Okazało się, że oni są nie tylko „za”, ale nawet „przeciw”. Prezydent
Lech wniósł propozycje takich poprawek do projektu, że w
większości składu „nieetutejszy” Trybunał Konstytucyjny otrzymał
od niego, jak na tacy, pretekst do zakwestionowania projektu. (...)

A teraz przykład drugiego sposobu neutralizowania tych


„Polaczków”, którym się zachciewa coś robić dla polskiej sprawy, nie
dreptać w stadzie baranów poganianych do kierdla przez
wędrownych baców.

Przykładem była efemeryda pod nazwą „Liga Polska”, z


patetycznym dodatkiem: „Organizacja Narodu Polskiego”.
Tę patetyczną wydmuszkę do zagospodarowywania uczciwych
patriotów i prawdziwych prawicowców, wymyślił jakiś niewidzialny,
dość zasobny sanhedryn, a wykonawcami zostali: - kryptożydowska
mutacja „Gazety Polskiej” „Nasza Polska” na czele z szefową
Fundacji tejże gazety Marią Adamus i redaktorem naczelnym
Piotrem Jakuckim /z Jakucji?/

Na Pierwszego Bacę (”prezesa” tego kierdla), sanhedryn mianowała


niejakiego dra Jana Pyszko, od dziesięcioleci mieszkającego w
Szwajcarii, który nagle poczuł zew krwi do polskości i postanowił
stanąć na czele „Organizacji Narodu Polskiego”.

Kalendarium tej akcji:


- październik 2000: rejestracja Ligi Polskiej
- styczeń 2001: publikacja Założeń Programowych LP
- luty 2002: I Kongres LPR. Wybory władz
Rada Naczelna Ligi Polskiej:
- dr. Jan Pyszko - przewodniczący
- prod. dr. hab. Rafał Broda - wiceprzewodniczący
- prof. Zbigniew Wysocki - wiceprzewodniczący.
Członkowie Rady Naczelnej /z Polski/: - Maria Adamus, Stanisław
Borkacki,
- Maria Bulkowska,
-Z. Rudzki.
Członkowie Zarządu Głównego /z Polski/:
- Anna Pernal,
- Aleksander Nowak,
- Czesław Jakubowicz,
- Hubert Jakucki

Drugi Kongres „Ligi Polskiej” odbył się 22 kwietnia 2001 roku.


Pomiędzy pierwszym a drugim kongresem nie odbyło się ani jedno
posiedzenie Zarządu Głównego LP!
Na drugim Kongresie nie byli obecni: prof. Rafał Broda i prezes
Zarządu Głównego Sławomir Zaboklicki. Mieli już dosyć?

Pośród licznych naruszeń Statutu, regulaminów i uchwał, wymieńmy


tylko niektóre - a mam je udokumentowane w licznych pismach
protestacyjnych byłego członka Zarządu Głównego, Aleksandra
Nowaka. Wymieńmy najpiękniejsze kwiatki:
- na II Kongresie podjęto próbę /Pyszko i Wysocki/ zmian w Statucie,
bez powołania Komisji Uchwał i Wniosków.
- Po oficjalnym zamknięciu II Kongresu odbywa się zebranie w
zamkniętym gronie wodzów, któremu przewodzi szef RN dr Jan
Pyszko. Wybrany przed chwilą członek Ligi K. Bernatowicz
natychmiast otrzymuje od dr. Pyszko „nominację” na stanowisko
prezesa Ligi. Z nikim nie konsultowaną, co łamało par. 16 Statutu,
który stanowił: Do komeptencji Kongresu LP należy wybór Prezesa
ZG.
Na pierwszym posiedzeniu ZG 118 V 200 l I Ewa Borzymowska
otrzymała od dr. J. Pyszko nominację na członka ZG.

Następuje długi ciąg „zagrywek” w celu marginalizowania roli


członków ZG przez dr. Pyszko i jego chorążych, seria
prowokacyjnych incydentów.

Na II Kongresie Nadzwyczajnym Liga Polska otrzymuje od prof.


Romualda Kukołowicza „Raport o Stanie Państwa”, który ma być
przekazany papieżowi Janowi Pawłowi II - owoc analiz polskich
patriotycznych ekonomistów. Przekazują go prof. Wysockiemu, a ten
orzeka, że Raport posiada „wady” i wrzuca go do swojego
prywatnego archiwum. Tak oto z wykształcenia fizyk, dyskredytuje
ustalenia grupy ekonomistów oraz autorytet profesora R.
Kukołowicza, jak pamiętamy osobistego doradcy Prymasa Stefana
kardynała Wyszyńskiego. Raport otwiera dramatyczna apostrofa:

Ojcze Święty!
Zatroskani o Dom Ojczysty - o naszą ukochani l Ojczyznę,
sponiewieraną, niszczoną, grabioną i okradaną przez zdrajców
Narodu - współczesną polską Targowicę, dążącą z obłędem
samozagłady pod przewrotnymi hasłami pozornej demokracji do
całkowitego bezwarunkowego podporządkowania i haniebnego
oddania w niewolę wrogiej Narodowi Polskiemu socjalistycznej,
antychrześcijańskiej „cywilizacji śmierci” - Unii Europejskiej i
wykreślenie z mapy Europy jako państwa samodzielnego,
suwerennego i niepodległego -
przedstawiamy Ci, Ojcze Święty, opracowany przez specjalistów -
polskich Patriotów

ALTERNATYWNY PROGRAM SPOŁECZNO-GOSPODARCZY


WYPROWADZENIA POLSKI Z ZAPAŚCI EKONOMICZNO-FINANSOWEJ
GOSPODARCZEJ I CYWILIZACYJNEJ ( ... )

Kiedy w „Naszej Polsce” niemal w każdym kolejnym numerze przez


prawie dwa lata trwała triumfalna apologetyka Ligi Polskiej, a
głównie jedynego zbawcy Polski - doktora J. Pyszko, działacze władz
Ligi, członkowie Zarządu, bezskutecznie domagali się od niego
podjęcia działań na rzecz budowy struktur personalnych i
opracowania programu. Ostatecznie Liga rozpada się, dr J. Pyszko
znika Iw Szwajcariii/ , a Liga Polska, w tym jej koła w USA i Kanadzie,
zostają „na lodzie”. Misja została spełniona. Na dwa lata
zagospodarowano cenną grupę szczerych patriotów. Zgrabnie
zapędzono ich w kierdel pod nazwą „Liga Polska” i tam trwali
bezczynnie, aż żydokomuna spod znaku Unii Wolności i SLD
ponownie przejmie władzę.
DEMOKRACJA I ELDORADO DLA PSEUDOELIT
Dwa wydarzenia utwierdziły mnie w przekonaniu, że Polska definitywnie
obsuwa się w bagno jakiegoś systemu klikowo-biurokratycznego, w którym
konstytucyjny suweren, narodem zwany, jest zawalidrogą dla podejmowania
decyzji i snucia planów, będących w rażącej sprzeczności z odmienianą przez
wszystkie przypadki demokracją oraz uderzających w pojmowanie zwykłego
instynktu zachowawczego i poczucie przyzwoitości, których to cech tytułowe
pseudoelity najwyraźniej nie posiadają, czy to w wyniku procesu zastraszającego
obumierania szarych komórek albo wrodzonej służalczości względem
zagranicznych ośrodków kreowania polskiej rzeczywistości politycznej.
Szlachta jerozolimska obsiadająca Sejm zadecydowała, że Polacy nie są godni do
samodzielnego podjęcia decyzji w sprawie ratyfikowania tak zwanego traktatu
reformującego UE (inaczej lizbońskiego - zgodnie ze złożoną niegdyś obietnicą, nie
będę tego kolejnego aktu zdrady pisał z dużej litery), co miało nastąpić w formie
referendum ogólnonarodowego, przyznając sobie prawo do zdecydowania o tym, że
Polska przyśpieszy samobójcze rozpływanie się w unijnym oceanie bez Boga, tradycji
etniczno-rasowych, granic i wzmacniającej się dominacji państw silnych nad
cherlawymi i rządzonymi przez ich marionetki. Sojusz PO-PSL-LiD-PiS (55 PiS-
owców dla zmylenia opinii publicznej była za referendum), spokojnie przegłosuje
ratyfikowanie lizbońskiej zmowy, zamykając usta narodowi. Każde tego typu decyzje
- przyjęcie konstytucji, wejście do UE, podpisywanie traktatów międzynarodowych -
niezwykle ważne dla istnienia niepodległej wspólnoty narodowej, musi być przez nią
przyjęta w drodze głosowania referendalnego, które jest najbardziej sprawiedliwie i
miarodajne. Wiadomo, iż Polacy są z okazji każdych wyborów i referendów
oszukiwani przez politykierów i media; Kwaśniewski za pieniądze podatników
wysyłał swój projekt konstytucji do każdego domu w RP, a ostanie referendum w
kwestii wejścia Polski do - UE zamieniono w prounijną, propagandową farsę - ale
tylko ono daje szansę na zastopowanie parlamentarnej kliki antynarodowej, na
przykład za pomocą bojkotu i zbicia frekwencji poniżej 50 procent, bo wtedy
referendum stanie się nieważne i traktat lizbońsko-rozbiorowy szlag trafi. Tego bali
się eurofile, a Donald Tusk przeczył sam sobie. Opowiadał o powszechnym
entuzjaźmie Polaków dla jeszcze mocniejszej integracji naszego kraju z UE w postaci
ratyfikacji traktatu reformującego, co Sejm w łaskawości swojej docenił i wyręczy
obywateli, żeby się biedacy nie przemęczali kolejnym gadaniem do urn. Fajnie, tylko
po kiego diabła Tusk kłapie dziobem, że ma obawy o frekwencję? Skoro każdy Polak
ślini się z uwielbienia do traktatu, to powinien ze śpiewem na ustach pomaszerować
do lokalu wyborczego, a pseudoelity polityczne miałyby kolejny dowód, że wszystko
co robią dla rozwalenia i unicestwienia Polski, ma w gronie rodaków pełne poparcie.
Najwidoczniej tak nie jest, a Sejm z rządem są pewnie na tyle rozgarnięci, aby nie
brać na poważnie oszołomskich badań jakichś OBOP-ów, w których Unię Europejską
i jej zalety, popierać będzie niedługo 100 proc. populacji (Korea Północna się
kłania!). Tubylcy są zawsze niepewni w swych decyzjach, a więc lepiej nie dawać im
więcej do rąk bomby zwanej referendum i załatwić wszystko we własnym gronie
szlachty jerozolimskiej. Niech sobie wyczyniają, co chcą, lecz przyjęty w ten sposób
traktat można podważyć i uczynić nieważnym - jako rodzaj spisku ponad głowami
narodu, któremu uniemożliwiono powszechne wypowiedzenie się w referendum.

Mamy okrągłą, 40-rocznicę wyjazdu z Polski gromady eks-ubeków, wypadłych z


obiegu aparatczyków PZPR, oficerów LWP z podstawówką, stalinowskich
prokuratorów po trzymiesięcznych kursach, trzęsących TV i gazetami pazernych
redaktorków-analfabetów, dyrektorów produkujących tandetę fabryk - czyli ogólnie
rzecz biorąc części wschodnio-komunistycznego zaciągu Żydów, którzy chcieli za
dużo, do tego okazali się syjonistami i Gomułka z Moczarem łaskawie wypuścili
byłych towarzyszy na Zachód. Polacy poczuli pewną ulgę, zawsze to 10-20 tysięcy
komuchów (plus rodziny) w kraju mniej, lecz nie wdawali się w partyjne
przepychanki. Awanturka szybko ucichła, uczciwi ludzie mieli co innego na głowie,
niż opłakiwanie cwaniaków wiejących z Polski z wagonami stylowych mebli, złotem
i zieloną walutą. Dopiero po 1989 r., marzec' 68 poczęto świętować jak 11 Listopada
lub 3 Maja, a ze szczęśliwych wyjeżdżających uczyniono ofiary polskiego
antysemityzmu, które pod karabinami maszynowymi i przy wtórze ujadających psów,
musieli goli i bosi uciekać z PRL-owskiej III Rzeszy, którą przecież sami z wielkim
zapałem i poświeceniem budowali. Od kilkunastu lat dobre władze Najjaśniejszej
Rzeczypospolitej kombinują, jak przywrócić obywatelstwo polskie tym wypasionym
na Zachodzie marcowym emigrantom. Niby go nie stracili, ale też formalnie nie mają
- ot kolejny problem dla jerozolimskiej szlachty w parlamencie. POLiDPiS z
prezydentem bardzo pragną powrotu marcowych ziomali na stare śmiecie - czytaj -
wille, apartamenty, ziemię, stanowiska i tym podobne luksusy. Zawsze bełkoczący od
rzeczy Stefan Niesiołowski, wyartykułował z tego powodu szczególnie głupkowatą,
nawet dla niego, myśl: „Honor Polski leży na stole, tę sprawę trzeba jak najszybciej
załatwić” (parę dni wcześniej zapluwał się z zachwytu nad uznaniem secesji -
„niepodległości” - Kosowa przez ekipę Tuska, w tym nie widział szargania polskiego
honoru).

Żąda tego również w liście otwartym do prezydenta filosemity syjońska inteligencja,


wypisując nonsensy o „antysemickiej nagonce”, „zbrodni komunizmu”, „totalitarnym
reżimie”, wszystko to o rzeczonym marcu' 68. Postarajcie się, rozkoszne misiaczki,
spłodzić taki elaborat do Heleny Wolińskiej-Brus i Stefana Michnika. Polska ich
zaprasza, a ci nie chcą przyjechać. Zróbcie coś drodzy syjońscy intelektualiści,
załatwcie im stare posady i cele z więźniami politycznymi, bo przecież muszą po
powrocie pracować w „wyuczonym” zawodzie katów zza biurka! Marcowa ferajna
jest obrażona i nie poniży się do starań o jednostkowe przywracanie lub nadawanie
polskiego obywatelstwa. Wymagają, aby je im hurtowo przyznać (przywrócić) i
przynieść, najlepiej w zębach i merdając ogonem. POLiDPiS z Pałacem
Namiestnikowskim uczynią to prędzej czy później, jak tutaj żyć w hańbie na oczach
ziomali? Zresztą marcowi podróżnicy, to już stare dziady lub nieboszczycy - tutaj
chodzi o punkt zaczepienia dla ich dzieci i wnuków, kolejnej fali kolonizacyjnej
sunącej na Polskę.

Nie wyrażę się chyba przesadnie, jeżeli stwierdzę, że tak nędznej i obcej pseudoelity
polityczno-intelektualnej Polska nie miała w czasach najgorszych zaborów i okupacji.
Morduje nas ona duchowo i rabuje materialnie w biały dzień, nasyła wrogie
mniejszości (ziomali!), podpisuje rozbiorowe traktaty itp., itd. I wszystko to z
hasełkami dobra państwa i Polaków, demokracji, sprawiedliwości i równości na
transparentach. Paw się zbiera ordynarny, drodzy rodacy, gdy się to wszystko widzi i
słyszy. Jaki wyciąć numer, żeby się pozbyć tej jaśnie chamskiej hołoty, przyspawanej
do żłoba i zadowolonej z roli inżynierów polskich dusz? Otóż bojkotować ten system,
organizować się oddolnie, nie spać w kapciach przed telewizorem! Każda zaraza
kiedyś przemija, należy jej tylko demokratycznie i pokojowo pomóc...
ROBERT LARKOWSKI
Ps. Trudno nie wspomnieć, z jakim zapałem reaguje na akcję niezbyt ochoczego (jej
zdaniem) dopieszczania marcowych ziomków „Gazeta Wyborcza”. Przykładowo
numer z 29 lutego br. zamieszcza wstępniak na pół szpalty o tytule wytłuszczonym
wołowymi literami „Przed 40. rocznicą antysemickiej nagonki - PRL zabrała, Polska
nie oddaje”. Na piątej stronie artykuł na całą stronę, jak to wojewodowie i MSWiA
(antysemici w PO?) nie uznają wykładni sądów, jakoby marcowcy nigdy nie utracili
polskiego obywatelstwa i poganianie Tuska, jak by to mu było potrzebne, żeby
załatwił tę sprawę na skróty i po myśli „Wybiórczej”. Na osłodę numer zawiera
jeszcze wspomniany list syjońskiego kwiatu kultury i nauki oraz początek
kalendarium „Tak toczył się marzec” w odcinkach. A jak „Wybiórcza” przejęła się
tym, że w irlandzkim szpitalu zmarł w czwartek 28 lutego drugi Polak, zaatakowany z
kolegą (ten umarł w poniedziałek) w Dublinie przez rudych bandziorów ze
śrubokrętami? Tragedia niezwykle krwawa, którą polskojęzyczne media elektroniczne
i drukowane, kompletnie zignorowały. „Wybiórczą” obeszło to niczym gradobicie w
Mongolii - wciśniętą w kąt krótką notatką w środku 44-stronicowego, wymienionego
wyżej numeru. Tak nas syjońsko-jerozolimska „elita” traktuje. Jesteśmy dla niej
marginesem marginesu na placu boju o ciągle rosnące wpływy syjonistycznych
ziomali. Aj, waj, to już jest ich kraj?

Cel uświęca trupy. Henryk Jezierski

I po co te nerwy, pomówienia, domniemania, snucie najbardziej


absurdalnych hipotez oraz szczucie Polaków “prawdziwych”
przeciwko “nieprawdziwym”, realizowane skutecznie przez
żydowskich agitatorów? Od momentu wysłuchania pierwszej
informacji o katastrofie pod Smoleńskiem do chwili obecnej nie
miałem i nadal nie mam cienia najmniejszych wątpliwości, kto zabił
Lecha Kaczyńskiego. Moja, niczym niewzruszona, odpowiedź brzmi:
on sam. A ściślej – zabiła go iście chazarska nienawiść do Rosjan i
przekonanie, że przy użyciu polskich szabas-gojów da jej w Katyniu
upust daleko większy, niż wtedy, gdy ruszył na odsiecz żydowskim
namiestnikom Gruzji, cokolwiek pochopnie przekonanym o
powodzeniu swojej akcji zbrojnej przeciwko Rosji.

Niestety, nie wyszło. “Rzeczpospolita” straciła urzędującego


prezydenta, a wraz z nim blisko setkę towarzyszących mu osób.
Skłamałbym pisząc, że wszystkich żałuję w równym stopniu. A już w
najmniejszym dowódców poszczególnych wojsk, którzy uznali za
konieczne podlizać się swojemu zwierzchnikowi i zameldować w
komplecie na pokładzie tego samego samolotu.

Jako były żołnierz służby zasadniczej, który spełnił swój patriotyczny


obowiązek na początku lat 70-ych ubiegłego wieku w jednostce
łączności Marynarki Wojennej w Wejherowie, nigdy nie darzyłem
specjalnym szacunkiem kady zawodowej lecz widzę, że trepy NATO-
wskie są jeszcze bardziej tępe od trepów z Układu Warszawskiego.
Pierwsi do defilad, pokazówek i odznaczeń, ostatni do porządnego
szkolenia i wysiłku w doskonaleniu wojskowego rzemiosła. Nic
dziwnego, że w chwilach krytycznych – takich choćby jak moment
lądowania TU-154 pod Smoleńskiem – naszym wybitnym pilotom, co
to “i na drzwiach od stodoły polecą”, pozostaje jedynie wzywanie
imienia Pana Boga. Niestety, zwykle nadaremno…

Oczywista oczywistość winy Lecha “Spieprzaj Dziadu” Kaczyńskiego


w dokonaniu zbiorowego samobójstwa na rosyjskiej ziemi stoi w
jawnej sprzeczności wobec narastającego amoku sPiSkowców,
umiejętnie podsycanego przez medialne imperium o. Rydzyka oraz
agitacyjne gudłajstwo (Wildstein, Pospieszalski, Janecki, Sakiewicz,
Ziemkiewicz) z nieograniczonym dostępem do publicznej telewizji i
radia. Nie ma dnia, abym w swojej poczcie elektronicznej nie
otrzymywał coraz bzdurniejszych hipotez mających przekonać, że za
katastrofą pod Smoleńskiem stoi putinowska bezpieka.

Gdy jednak próbuję podążyć tym tropem, wysuwając domniemanie,


że FSB, i owszem, mogła maczać palce w kwietniowej tragedii lecz
tylko jako podwykonawca działający na zlecenie służb znacznie
bardziej wpływowych, szczególnie Mossadu, wówczas sPiSkowcy
nabierają wody w usta i patrzą na mnie jak na kogoś, kto w
praktycznej interpretacji spiskowej teorii dziejów posuwa się
stanowczo za daleko.

A niby dlaczego? Stara maksyma łacińska – niemal zawsze


sprawdzalna w praktyce wymiaru sprawiedliwości – mówi, że ten
popełnił zbrodnię komu przyniosła korzyść (w oryginale: “Cui
prodest scelus, is fecit”). Dla Rosji śmierć prezydenta RP, znanego
wprawdzie ze swojej organicznej nienawiści do tego państwa, lecz
nie mającego żadnych szans na reelekcję byłaby rozwiązaniem
najgorszym z możliwych. Widać to zresztą teraz, po zmasowanych
atakach rusofobów – głównie antysłowiańskiego, czyli żydowsko-
chazarskiego chowu – na naszego wschodniego sąsiada. W tych
atakach nie brak nawet plugawienia pamięci około 600 tysięcy
Rosjan poległych na obcej dla siebie ziemi w walce z Niemcami,
którzy – co przypominam wielu durniom, zwłaszcza “repatriantom”
zza Buga – nie wysyłali Polaków do Kazachstanu lecz do piachu, czyli
ostatecznie i bezpowrotnie.

Z korzyściami dla Mossadu, a ściślej – jego syjonistycznych


mocodawców, rzecz wygląda zgoła odwrotnie. W kontekście
zbliżających się wyborów prezydenckich i ich spodziewanych
wyników, żywy Lech “Spieprzaj dziadu” Kaczyński jawił się jako
oczywisty trup polityczny. Co gorsze, ten sam los – po przegranych
wcześniej wyborach parlamentarnych – czekał Prawo i
Sprawiedliwość. Istniało zatem poważne ryzyko, że Platforma
Obywatelska – również kontrolowana przez syjonistów – będzie
miała za konkurenta nie jakąś kolejną mutację Unii Wolności (aby
utrzymać szabas-gojów w przekonaniu, że demokracja ma się
dobrze) lecz partię z dominującym elektoratem patriotycznym, w
prawdziwym tego słowa znaczeniu. Po prostu, ludzie pamiętający,
wcześniejsze wyczyny PiS (zasadny skrót od Prowokacje i Spiski)
oraz widzący, jak PO – silna trójwładzą premierowską,
parlamentarną i prezydencką – bezkarnie realizuje cele żydokomuny
niemieckiej, mogliby w końcu powiedzieć koczownikom i przybłędom
“DOSYĆ!”.

Katastrofa pod Smoleńskiem definitywnie likwiduje takie zagrożenie.


Dotychczasowy prezydent, choć trup w sensie biologicznym zyskał
na wartości wielokrotnie. Lech “Spieprzaj Dziadu” Kaczyński
przeistoczył się cudownie w Lecha “Santo Subito” Kaczyńskiego.
Notowania PiS i jego lidera Jarosława Kaczyńskiego, wyznaczonego
na nowego pretendenta do urzędu prezydenta 3/4 RP, skoczyły w
górę równie gwałtownie jak gwałtownie spadał na smoleński las TU-
154. Wystarczyło umiejętnie wykorzystać typową dla Słowian
uczuciowość, zaprzęgnąć do pracy dyspozycyjnych agitatorów
(także w sutannach) i nagle – jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki – najbardziej zażydzona z istniejących partii, stała się partią
najbardziej “polską i patriotyczną”. Przypominam jeszcze raz
sPiSkowcom: ten popełnił zbrodnię, komu przyniosła korzyść.

Osobnego potraktowania wymaga analiza zaskakującej zmiany


stosunku wielu setek tysięcy obywateli RP – etnicznych Polaków nie
wyłączając – do Lecha “Spieprzaj dziadu” Kaczyńskiego. Ta zmiana –
widoczna bezpośrednio, na własne oczy i uszy – pozwala mi lepiej
zrozumieć fenomen fascynacji oraz stawiania na piedestały
niejakiego Józefa Piłsudskiego, litewskiego przybłędy z pochodzenia,
który przez wnikliwych badaczy historii (nie mylić z “historykami”)
znany jest m.in. jako agent austriacko-niemiecki o pseudonimie
“Ziuk”, tchórz (dezercja przed Bitwą Warszawską), zakompleksiony
żołdak (samozwańczy awans na marszałka) i usłuszne narzędzie
żydomasonerii (m.in. przewrót z maja 1926).

Pozostając odporny na żydowską agitację, czuję się w obowiązku


przypomnieć Polakom oczadziałym – przyjmijmy, że chwilowo –
przez sPiSkowców, oczywiste FAKTY. Otóż, niepodważalną i –
niestety – nieodwracalną zasługą Lecha �anto
Subito�Kaczyńskiego jest m.in.:

Po pierwsze:
Ratyfikowanie Traktatu Lizbońskiego, likwidującego ostatecznie
resztki suwerenności Polski i oddającego ją w pacht żydo-masonom
z Brukseli. Teraz mamy np. prezydenta UE, o którego wyborze nie
decydowali nawet europarlametarzyści, cóż zatem mówić o
szeregowych Europejczykach. Kto tego nie pamięta, ten żyd lub
szabas-goj z obrzezanym mózgiem.

Po drugie:
Skuteczne – przy użyciu spolegliwego narzędzia o personaliach
Marek Jurek – wniesienie pod obrady Sejmu i przegłosowanie
uchwały gwarantującej Żydom przekazanie polskiej ziemi.
Wprawdzie jej wartość ma wynieść “tylko” jedną piątą z 65 mld
dolarów, jakich żądają od nas hochsztaplerzy ze Światowego
Kongresu Żydów lecz kto powiedział, że na tym skończą? Przy okazji
– czym wytłumaczyć chwalenie się tym rabunkiem przez Lecha
“Santo Subito” Kaczyńskiego podczas jego wizyt w Izraelu i USA?
Kto tego nie pamięta, ten żyd lub szabas-goj z obrzezanym
mózgiem.

Po trzecie:
Aktywny współudział w likwidacji polskiej armii na rzecz stworzenia
zawodowych najemników – bandytów opłacanych z naszych
pieniędzy po to, aby napadać na kraje, które nigdy Polsce nie
zagrażały (Irak, Afganistan). Realizacja żydowskich geszeftów także
w tym wypadku okazała się dla nowego lokatora Wawelu ważniejsza
od bezpieczeństwa Polski. Kto tego nie pamięta, ten żyd lub szabas-
goj z obrzezanym mózgiem.

Po czwarte:
Wstrzymanie ekshumacji Żydów, zamordowanych w 1941 roku w
Jedwabnem. Przypomnijmy, że głupszy z bliźniaków uczynił to
jeszcze jako prokurator generalny RP. Powód? Otóż istniało realne
“zagrożenie”, że czaszki ofiar będą nosiły ślady postrzałów z broni,
którą dysponowali tylko Niemcy. Dzięki decyzji Lecha “Santo Subito”
Kaczyńskiego obowiązującą pozostała wersja o mordzie dokonanym
przez Polaków, szeroko rozpowszechniana w świecie przez
żydowskie media i wykorzystywana przez syjonistów do lansowania
tezy o polskim antysemityźmie. Nie tylko zresztą przez syjonistów.
Dość wspomnieć wystąpienie urzędującego wówczas prezydenta
Aleksandra Kwaśniewskiego vel Stolzmana, który obciążył tą
zbrodnią Polaków i w naszym imieniu przepraszał za nią syjonistów.
Kto tego nie pamięta, ten żyd lub szabas-goj z obrzezanym
mózgiem.

Po piąte:
Przypisywanie zbrodni katyńskiej nie jej faktycznym realizatorom,
czyli żydom z NKWD (na czele z jego szefem Ławrientijem Berią)
lecz Rosjanom przy jednoczesnym przemilczeniu daleko większych i
okrutniejszych zbrodni dokonanych na Polakach przez Ukraińców
(Wołyń) i Litwinów (Ponary). To kolejny przykład bardzo kiepsko
skrywanej, typowo chazarskiej nienawiści Lecha “Santo Subito”
Kaczyńskiego do Rosjan. Kto tego nie pamięta, ten żyd lub szabas-
goj z obrzezanym mózgiem.
Niestety, nie wiemy o wszystkich antypolskich dokonaniach
“wielkiego patrioty i Polaka”. Niektóre wypływają dopiero teraz. Ot,
choćby w kondolencjach wystosowanych przez naczelnego rabina
RP, który nie tylko nazwał L. Kaczyńskiego wielkim przyjacielem
Żydów ale także – o czym nie wiedziałem – przypomniał jego
jednoznaczny sprzeciw wobec międzynarodowej rezolucji
potępiającej zbrodnie Izraela w Strefie Gazy. Uczynił to – podkreślmy
– jako jedyny spośród przywódców państw europejskich.

Niech nikt, a zwłaszcza sPiSkowcy, nie próbuje też przekonać mnie


do L. Kaczyńskiego jako katolika. Zbyt dobrze pamiętam jego rechot
i oklaski w warszawskim kościele, gdy usłyszał o rezygnacji abp.
Wielgusa z kierowania archidiecezją warszawską. Z katolicką wiarą –
mimo usilnych wysiłków żydowskich przechrztów robiących za
duszpaszterzy – nie da się także pogodzić wprowadzonej przez eks-
prezydenta uroczystości corocznego zapalania w Belwederze
menory, symbolu żydowskiej nienawiści do nie-żydów oraz pisemnie
wyrażonej radości z okazji reaktywowania w Polsce żydo-masońskiej
loży B�ai B�ith, szczególnie zasłużonej w bezwzględnym
zwalczaniu katolicyzmu.

I jeszcze jedno. Drugorzędna to wprawdzie rzecz, zwłaszcza w


zestawieniu z jawnie antypolskimi działaniami Lecha “Santo Subito”
Kaczyńskiego lecz ilekroć słyszę o nim jako człowieku miłym,
ciepłym i życzliwym ludziom tylekroć otwiera mi się w kieszeni
scyzoryk. Czyżby słynne “spieprzaj dziadu” adresowane do
warszawskiego emeryta lub określanie dziennikarki mianem
“czerwonej małpy” było wytworem wrażych knowań Putina i jego
służb?

Swoją drogą, co za sukinsyn podmienił nam w Smoleńsku


prezydenta 3/4 RP? Z Warszawy wyleciał mściwy, małostkowy
kurdupel bezwzględnie realizujący żydowskie geszefty, Wrócił
natomiast�wielki mąż stanu, Polak, patriota i katolik, godny miejsca
na Wawelu. Czyżby naprawdę w VIP-owskiej kabinie TU-154
zadziałały jakieś silne pola magnetyczne? Jeśli tak, sPiSkowcy mają
nad czym pracować. A może po prostu doszło do cudownej
galwanizacji trupa i zainplantowania mu cech, niezbędnych dla
osiągnięcia zamierzonego celu. Wszak ten uświęca wszystko.
Zwłaszcza, gdy stawką jest sprawa żydowska.

Henryk Jezierski

P.S.
Jestem często nagabywany o swoje preferencje wyborcze na dzień
20 czerwca br. Zaręczam, że są przewidywalne i w pełni tożsame z
głoszonymi od wielu lat poglądami. W pierwszej turze zagłosuję na
Andrzeja Leppera, nie tyle jako człowieka i polityka (tu na moje
komplementy liczyć nie może) lecz jako reprezentanta partii, której
antypolskich działań przypisać nie sposób. Będzie to także forma
obywatelskiego protestu przeciw manipulacjom zarówno instytucji
państwowych (vide: PKW), jak i mend medialnych oraz polityków
żywotnie zainteresowanych, aby przez koszerne sito nie przeszedł
choćby jeden goj. Oczywiście, szanse Leppera na drugą turę są
iluzoryczne lecz każdy wynik powyżej 1 proc. będzie tutaj
pokazaniem efektownego “wała” samozwańczej elicie.

W rundzie drugiej, zwłaszcza z udziałem B. Komorowskiego i J.


Kaczyńskiego (ostatnio wielkiego “przyjaciela” Rosjan),
reprezentujących dwa – pozornie zwalczające się – kibuce w ramach
tej samej gminy, głosu najzwyczajniej nie oddam. Także wówczas,
gdyby do takiego kroku namawiał Lepper. Mówiąc krótko – na żydów
nie głosuję, bo nie kolaboruję.

Za http://www.jezierski.pl/strona.htm?id=782

Fragment książki Izraela Shahaka


pt.”Żydowskie dzieje i religia” –
Struktura Talmudu
Trzeba pamiętać, że zarówno w judaizmie klasycznym, jak i we
współczesnej ortodoksji ostatecznym autorytetem, jeśli chodzi o
praktyki religijne (tzn. określającym ich podstawę prawną), jest
Talmud, albo dokładniej, tak zwany Talmud Babiloński; wszystkie
inne dzieła literatury talmudycznej (włącznie z tzw. Talmudem
Jerozolimskim czy Palestyńskim) pełnią jedynie rolę uzupełniającą.

Nie jesteśmy w stanie zająć się tu Talmudem i literaturą


talmudyczną szczegółowo, ograniczymy się więc do kilku
podstawowych tez niezbędnych dla dalszej dyskusji. Zasadniczo,
Talmud składa się z dwóch części. Pierwszą zwaną Miszną, stanowi
uporządkowany zbiór prawa, podzielony na sześć działów, z których
każdy dzieli się z kolei na spisane po hebrajsku traktaty.
Zredagowany został w Palestynie ok. 200 roku po Chrystusie, w
oparciu o bogaty (głównie ustny) materiał źródłowy, zebrany w
ciągu dwustu poprzedzających lat.

Część druga, o wiele ważniejsza, zwana Gemarą, składa się z


licznych komentarzy i objaśnień do Miszny. Istnieją dwa tworzone
prawie równolegle zbiory Gemary, jeden powstały w Mezopotamii
(Babilonia) w latach 200- 50 n.e., drugi zaś w Palestynie pomiędzy
rokiem 200 i nie później niż przed rokiem 500.

Talmud Babiloński (na który składają się Miszna i Gemara


mezopotamska) jest znacznie od Palestyńskiego obszerniejszy, stąd
uważany jest za rozstrzygający i autorytatywny. Talmud Jerozolimski
(albo Palestyński) posiada jako wykładnia prawa znacznie niższy
status; plasuje się go na równi z kompilacjami zwanymi potocznie
“literaturą talmudyczną”, składającymi się z tekstów, które decyzją
redaktorów Talmudu nie znalazły się w żadnym z dwóch głównych
wydań. W przeciwieństwie do Miszny, reszta Talmudu, jak również
literatura talmudyczna spisane są po części w języku hebrajskim i po
części w aramejskim, który w Talmudzie Babilońskim jest językiem
dominującym. Nie ogranicza się to tylko do kwestii prawnych.

Otóż nagle, bez żadnego konkretnego powodu, rozważania prawne


mogą zostać przerwane przez Hagadę (“opowieść”). Jest to rodzaj
narracji składającej się z przypowieści, legend i anegdot z życia
rabinów lub zwykłych ludzi, o postaciach biblijnych, aniołach,
demonach, czarownicach i o innych “cudach” (15). Te fragmenty
narracyjne, jakkolwiek mające ogromny wpływ na judaizm,
traktowane były zawsze (nawet przez sam Talmud) jako
drugorzędne. Dla judaizmu klasycznego znacznie ważniejsze były
wersety Talmudu dyskutujące kwestie prawne, szczególnie zaś
rozważania dotyczące tzw., spraw problematycznych.

Talmud definiuje różne kategorie żydów (w porządku od najniższej


do najwyższej). Hierarchia ta wygląda następująco: na samym dole
znajdują się kompletni ignoranci, następnie ci, którzy znają tylko
Biblię, później ci, którzy znają Misznę i Hagadę, najwyższą klasę zaś
stanowią ci, którzy nie tylko studiowali Gemarę, lecz potrafią także
dyskutować o zawartych w niej kwestiach prawnych. Tylko ci ostatni
mogą dostąpić zaszczytu przewodzenia żydom.

Prawny system Talmudu uważany jest za wszechstronny, sztywny i


autorytatywny. Wprawdzie można by go w nieskończoność rozwijać i
ulepszać, lecz tylko pod warunkiem nienaruszania bazy
dogmatycznej. Omawia on bardzo szczegółowo każdy aspekt
żydowskiego życia, zarówno indywidualnego, jak i zbiorowego, a
także kwestie odpowiedzialności i kary za wszelkie możliwe grzechy
i złamanie obowiązujących reguł. Podstawowe reguły przedstawione
są w sposób dogmatyczny i nie mogą być podawane w wątpliwość.
Można jedynie dyskutować, i robi się to na każdym kroku, o
sposobach przestrzegania reguł oraz ich odniesieniu do praktyki.
Zatrzymajmy się na moment na kilku przykładach.

W czasie szabatu “nie wolno wykonywać żadnej pracy”. Przy czym


na pojęcie “praca” składa się -ni mniej, ni więcej – 39 różnych
rodzajów zajęć. Kryterium, według którego jakaś czynność znalazła
się (bądź nie) na liście, nie ma nic wspólnego z wysiłkiem
wkładanym w jej wykonanie; kryterium to jest stricte dogmatyczne.
Jedną z takich zabronionych czynności jest pisanie. Rodzą się więc
pytania: Od ilu znaków zaczyna się grzech “pisania podczas
szabatu”? (Odpowiedź: Od dwóch!) Czy ciężar grzechu zależy od
tego, którą ręką piszemy? (Odpowiedź: Nie). Aby jednak zakaz
pisania nie został naruszony, a zatem żeby ktoś nie popełnił
grzechu, istnieje “dodatkowy” zakaz dotykania w czasie szabatu
przyborów do pisania.

Innym podstawowym zajęciem zabronionym w czasie szabatu jest


“mielenie ziarna”. Z tak sformułowanego zakazu wydedukowano,
przez analogię, że zakazane jest jakiekolwiek “mielenie”
czegokolwiek. Zakaz ten jest wzmocniony innym, mianowicie
zabraniającym praktykowania w szabat medycyny (wyjątek
stanowią sytuacje, gdy zagrożone jest życie żyda), który ma chronić
żyda przed popełnieniem grzechu “mielenia” medykamentów. Nie
trzeba wyjaśniać, że w dzisiejszych czasach groźba taka nie istnieje
(praktycznie nie istniała ona również w czasach talmudycznych),
ponieważ, w ramach dodatkowego zabezpieczenia, Talmud wyraźnie
zabrania zażywania w czasie szabatu lekarstw w stanie ciekłym oraz
wszelkich płynów pokrzepiających.

Coś, co zostało raz ustalone, pozostaje takim na zawsze, nawet jeśli


zakrawa to na absurd. Tertulian, jeden z pierwszych ojców Kościoła,
napisał był: ” Wierzę w to, ponieważ jest to absurdalne”. Zdanie to
służyć może za motto większości reguł talmudycznych, z tym, że
zamiast słowa “wierzę” należy wstawić: “praktykuję”.

Następny przykład jeszcze lepiej ilustruje osiągnięty przez ten


system poziom absurdu. Jedną z podstawowych prac zabronionych
w szabat są żniwa. Przez analogię zakaz ten został

rozciągnięty również na “łamanie gałęzi drzew”. Prostą tego


konsekwencją jest zakaz jazdy wierzchem na koniu (lub na
jakimkolwiek innym zwierzęciu), bo potencjalny jeździec narażony
jest na pokusę “złamania gałęzi”, żeby poganiać nią rumaka. Na nic
zdają się tłumaczenia, że przecież produkuje się dzisiaj gotowe baty
czy szpicruty albo że można jechać wierzchem w okolicach
całkowicie pozbawionych drzew. Coś, co raz zostało zakazane,
pozostaje zakazane na zawsze. Jedno, co wolno, to zakaz rozszerzyć
bądź uczynić jeszcze bardziej rygorystycznym. W czasach
współczesnych zbroniono jazdy motocyklem podczas szabatu –
przez analogię do jazdy konnej.

Ostatni z przykładów ilustruje, w jaki sposób można tych samych


metod używać do analizy przypadków czysto teoretycznych, nie
mających żadnego praktycznego zastosowania. W okresie istnienia
Świątyni, Arcykapłan mógł poślubić wyłącznie dziewicę.

Mimo że niemal w całym okresie talmudycznym ani Świątynia, ani


Arcykapłan już nie istnieli, Talmud wdaje się w długie, zawiłe (i
cokolwiek dziwaczne) rozważania nad precyzyjną definicją tego, jaka
dziewica może zostać żoną Arcykapłana”. Czy kobieta, która straciła
błonę dziewiczą w wypadku, nadal jest dziewicą? Czy znaczenie ma
fakt, że wypadek nastąpił przed osiągnięciem przez nią wieku trzech
lat czy później? Co spowodowało pęknięcie błony? Metal czy
drewno? Czy stało się to podczas wspinaczki na drzewo? A jeśli tak,
to czy kobieta schodziła z drzewa, czy nań wchodziła? Czy stało się
to w sposób naturalny czy nienaturalny? Wałkuje się szczegółowo tę
i całą masę innych kwestii. Każdy żydowski uczony musiał
dokonywać setki podobnych analiz, zas miarą ich uczoności była
umiejętność zagłębiania się w takie problemy, ponieważ – jak
wykazano powyżej – zawsze można wniknąć w problem jeszcze
głębiej. Mimo iż Talmud został ostatecznie zredagowany, proces
rozwijania go wciąż trwa.

Między okresem talmudycznym (zakończonym mniej więcej około


roku 500) a okresem judaizmu klasycznego (który datuje się gdzieś
od roku 800) istnieją dwie zasadnicze różnice. Talmud zakreśla
obszar geograficzny, do którego się ogranicza, natomiast
przedstawiona w nim żydowska wspólnota to społeczeństwo “W
pełni rozwinięte”, którego podstawą jest rolnictwo.

(Chodzi więc o obszar Mezopotamii i Palestyny.) Mimo iż w czasach,


o których mowa, żydzi żyli także na terytorium cesarstwa
rzymskiego oraz na terenach cesarstwa sasanidzkiego (Persja) z
Talmudu wynika całkiem jasno, że powstawał on –przez prawie pół
tysiąca lat – na stosunkowo niewielkim obszarze.

Żaden uczony spoza Mezopotamii i Palestyny nie brał udziału w


opracowywaniu tesktu, a tekst z kolei nie odzwierciedla stosunków
społecznych, jakie istniały poza tymi dwoma obszarami. Bardzo
mało wiemy na temat warunków społecznych i religijnych
panujących w okresie trzystu lat, pomiędzy rokiem 500 a 800.
Jednakże po roku 800, gdy pojawia się więcej szczegółowych
informacji historycznych, widać, że dwie wspomniane wyżej cechy
uległy “odwróceniu”. Talmud Babiloński (a w mniejszym stopniu
także literaturę talmudyczną) uznano za autorytatywny, dzięki
czemu był przedmiotem badań we wszystkich wspólnotach
żydowskich. We wspomnianym okresie społeczeństwo żydowskie
przeszło głęboką przemianę, jednakże nie objęła ona warstw
chlopskich.

Społeczne implikacje tej przemiany omówione będą w rozdziale IV.


Tutaj zastanowimy się jedynie nad tym, w jaki sposób Talmud
zaadaptowany został do nowych – geograficznie znacznie szerszych,
społecznie zaś zawężonych i radykalnie odmiennych warunków
judaizmu klasycznego. Zajmiemy się zatem jedną z najważniejszych
moim zdaniem metod adaptacji, a mianowicie metodą “pozwoleń”,
które dla uproszczenia będę nazywał “dyspensami”.

Elektroniczna wersja książki dostępna pod linkiem:


http://rapidshare.com/files/198138846/Izrael_Szahak_-___379_ydowskie_dzieje_i_religia.pdf

"Jedwabny" Lwów, czyli wszystko już było


dr Dariusz Ratajczak

Powstająca po 123 latach niebytu prawdziwie suwerenna


Rzeczypospolita nie cieszyła się - z istotnymi wyjątkami - sympatią
międzynarodowej opinii publicznej. Poniekąd było to zrozumiałe:
wszelkiej maści rewolucjoniści zarzucali Polsce reakcjonizm i zapędy
imperialne, z niemal wszystkimi sąsiadami toczyliśmy dramatyczne
boje o granice. Ponadto przysłowiowej oliwy do ognia dolewały
wpływowe środowiska żydowskie, które rozpętały przeciwko nam
szeroką kampanię mającą udowodnić, że kraj na Wisłą, Bugiem,
Niemnem i Dniestrem to siedlisko pogromowego antysemityzmu.
Skupmy się na tym ostatnim zarzucie.

U progu niepodległości, w październiku 1918 r., światowe


kierownictwo syjonistyczne (wsparte nieco później przez Kongres
Żydów Amerykańskich) proklamowało tzw. manifest kopenhaski.
Oprócz uznania Palestyny za siedzibę narodową Żydów, postulował
on między innymi przyznanie autonomii kulturalnej, socjalnej i
politycznej dla ludności żydowskiej w krajach diaspory. Postulat ten
z oczywistych względów dotyczył ziem polskich stanowiących
ilościowe i jakościowe centrum europejskiego żydostwa. Podnoszono
go konsekwentnie, gdyż syjoniści tak naprawdę nigdy nie zakładali,
iż cała diaspora w przyszłości zamieszka w Palestynie . Na to Ziemia
Obiecana była (i jest) za mała.

12 listopada 1918 r. przywódca Organizacji Syjonistów w Polsce,


Izaak Gruenbaum, skonkretyzował powyższy postulat na audiencji u
Józefa Piłsudskiego. Mówił wprost o utworzeniu w Polsce odrębnego
rządu żydowskiej mniejszości narodowej (Sekretariatu Stanu), który
miał działać w oparciu o separatystyczną konstytucję żydowską.
Była to zatem swoista koncepcja "państwa w państwie".

Polskie czynniki decyzyjne ze zrozumiałych względów odrzuciły to


niesłychane żądanie, natomiast krajowa opinia publiczna mogła
tylko przyklasnąć słowom wypowiedzianym 25 lutego 1919 r. w
Sejmie przez wybitnego syna ziemi śląskiej, Wojciecha Korfantego:
"W naszym narodzie chcą (Żydzi - DR) stworzyć niby
państwo w państwie, chcą mieć większe prawa niż reszta
obywateli, powołując się pod tym względem na zasadę
mniejszości narodowej... W Nowym Jorku żyje około miliona
Żydów... Czy Nowy Jork jest miastem amerykańsko-
żydowskim ; czy Wasi współwyznawcy nowojorscy stawiali
kwestię tak, że oni tam mają mieć jakieś przywileje... jakąś
autonomię?".
Racjonalne, zgodne z polską racją stanu, odrzucenie żydowskich
postulatów stało się przyczyną bezprzykładnych ataków światowego
żydostwa na powstającą II RP i charakter narodowy samych
Polaków. Koncentrowały się one - jak już nadmieniłem wyżej -
przede wszystkim na rzekomych pogromach dokonywanych na
Żydach przez ludność cywilną i Wojsko Polskie .

Dominowały w tej wściekłej nagonce publikatory amerykańskie.


Szczególną wrogością w stosunku do Polski wyróżniał się syndykat
prasowy Hearst'a, posiadający w kilku wielkich miastach szereg
sensacyjno - brukowych dzienników czytanych przez miliony
Amerykanów. Hearst, w przeszłości zwolennik Niemiec, przechodził
wręcz samego siebie. Codziennie drukował w swych szmatławcach
zupełnie nieprawdopodobne korespondencje z Polski, podawał coraz
to nowe szokujące szczegóły rzezi i mordów dokonywanych przez
Polaków, opracowywał statystyki pomordowanych Żydów oraz
zamieszczał ponure fotografie z "polskich pogromów". Później
okazywało się, że - i owszem - widnieją na nich zabici Żydzi,
ale podczas pogromów z czasów... carskiej Rosji. Zawsze tez
mógł liczyć na prawdziwych "zmyśliwaczy" w rodzaju Henryka
Berensteina, dr Melameda (pisywał również do gazet angielskich
oraz niemieckich ; jako filozof-socjolog zauważał, że Polacy mają
specjalny pociąg do pogromów, gdyż to "plemię o niskiej wartości"),
czy redaktora jego dzienników, Brisbane'a, nazywanego "the best
salaried newspaperman in America".Był to naprawdę wpływowy
dziennikarz, ale i zawołany wariat widzący w każdym wybitnym
człowieku Żyda.

Wspomnijmy też, że centralnym punktem tej kampanii z gatunku


"hate speech" był rzekomy kilkutysięczny pogrom we Lwowie z 22
listopada 1918 r., to jest po ustaniu walk polsko-ukraińskich o samo
miasto. Pogrom- jak twierdzono- dokonany z inicjatywy Polaków .
Prawda była zaś taka, że rzeczywiście we Lwowie doszło do
zaburzeń, w wyniku których zginęło kilkadziesiąt osób żydowskiego
pochodzenia (poszkodowani byli również nie - Żydzi). Wśród
inspiratorów zajść dominowało dobrane towarzystwo złożone z
dezerterów z armii austriackiej, Rusinów, Polaków oraz Żydów.
Cóż, każda wojna pociąga za sobą anarchię, a ta widoczna była w
grodzie nad Pełtwią już w październiku 1918 r. (przed rozpoczęciem
walk polsko-ukraińskich), gdy bandy maruderów terroryzowały
miasto. Dla antypolskich propagandzistów nie miało to jednak
żadnego znaczenia.

Niestety, tego popisu nieuczciwości i hucpiarstwa nie równoważyły


rzetelne ustalenia ludzi, którzy na miejscu bądź z oddalenia starali
się badać skomplikowaną, wojenną sytuację. Chodzi mi o
obiektywny raport generała Edgara Jadwina i Homera Johnsona oraz
postawę pozostających w zdecydowanej mniejszości publikatorów
amerykańskich. Z kronikarskiego obowiązku nadmieńmy, że
życzliwie odnosił się do Polski "Times" z Nowego Jorku. Podobnie
zachowywały się dzienniki chicagowskie: "Journal", "Post" i
"Tribune". Niezmiennym obrońcą Polski był organ prasowy Henryka
Forda: "Dearborn Indepedent". Natomiast poważne miesięczniki (np.
"Current History") - świetnie redagowane, czyli nie czytane przez
motłoch - zachowywały godną uwagi wstrzemięźliwość, stosując
zasadę: "audiatur et altera pars".

Podobnie było z głosami strony polskiej. Wspomnijmy jednak, że pod


tym względem panował niemal pełny solidaryzm narodowy. Polacy,
w tym żydowskiego pochodzenia, niezwykle mocno i dumnie bronili
dobrego imienia rodaków i Ojczyzny. Nierzadko też gwałtownie
atakowali paszkwilantów. Nasi dziadowie i pradziadowie, ofiary
szczególnego ostracyzmu, w odróżnieniu od współczesnych
"jedwabnych" pokoleń nie podwijali ogona, nie wodzili tępym
wzrokiem po przestworzach, lecz robili to, co do nich
należało. Zapewne mniej wtedy było karłów o małych
sercach i wielkich żołądkach, ot co.

Serwowana światu antypolska propaganda w połączeniu z wpływami


Żydów amerykańskich, przyniosła pewne efekty. Dla wielu ludzi, w
tym wybitnych polityków, moralne podstawy odrodzonej
Rzeczypospolitej stawały się przynajmniej wątpliwie. Mogło to
skutkować (a raczej na pewno skutkowało) określonymi decyzjami
zwycięskich mocarstw podczas Konferencji Paryskiej tworzącej
nowy, polityczno-terytorialny ład w Europie. Pragnę zauważyć, że
według wspomnień sekretarza generalnego polskiej delegacji na
Konferencję, Stanisława Kozickiego, do marca 1919 r. Górny Śląsk i
Gdańsk były polskie. Po przybyciu do Francji delegatów Żydów
amerykańskich, a przede wszystkim w wyniku ich usilnych starań,
zwężono Polsce dostęp do Bałtyku oraz postanowiono na Śląsku
rozpisać plebiscyt. Również narzucony Polsce tzw. Mały Traktat
Wersalski swych inspiratorów miał po stronie żydowskiej, chociaż i
tym razem nie udało im się zawrzeć w nim instytucjonalnych form
"żydowskiego państwa w państwie polskim".

Podsumowując, antypolskie ataki wielu wpływowych kół żydowskich


w 1918 r. i później miały na celu zdobycie w naszym kraju
określonych koncesji narodowościowych oraz politycznych . Rację
miał Polak żydowskiego pochodzenia, prof. dr W. Muttermilch,
twierdzący, że Żydzi usiłowali "sformować silną partię własną i
narodową, która chce nie tylko swoich szkół, sądów i gmin, a nawet
chcieliby własny parlament, czy pragnęliby utworzyć ". Aby to
osiągnąć, posługiwano się propagandowymi kłamstwami i
półprawdami na temat Polski , narodowego charakteru
Polaków oraz wojennych wydarzeń z lat 1918-1921. Jak się
okazało- jednak z małym powodzeniem. Międzywojenna Polska nie
była państwem dublujących się rządów i parlamentów.
A Co do moralnego aspektu sprawy: w 1921 r. biedna i rzekomo
antysemicko-pogromowa Polska przyjęła na swoim terytorium
kilkaset tysięcy żydowskich uciekinierów z apokaliptycznej Rosji
Sowieckiej. Uratowano im życie, przyznano polskie obywatelstwo...

DARIUSZ RATAJCZAK

[PS. Do artykułu dołączam niezwykle ciekawy dokument: Raport


referenta cywilnego Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego na
temat wypadków we Lwowie z dn. 22 listopada 1918 r.. Na stronie 1.
(podkreślone) wymieniono pochodzenie narodowościowe
inspiratorów zajść w dzielnicy żydowskiej]
Strona dr Dariusza Ratajczaka

Prawda o Marcu 1968


Mija kolejna rocznica tzw. Marca 1968. Jednak wydarzenie to dla etnicznych
Polaków nie ma żadnego znaczenia. I się nie mylimy w jego ocenie.
Chociaż pewne kręgi starają się nam wmówić, że było to wielkie wydarzenie w
dziejach Polski, to prawda jest taka, że takowym wydarzeniem nie było. Bowiem
w wydarzeniach Marca 1968 brały udział tylko nieliczne osoby (głównie zresztą
pochodzenia żydowskiego) i pod względem politycznym nic się w Polsce nie
zmieniło. Gomułka pozostawał u władzy jeszcze prawie 3 lata, a komunistyczne
rządy w Polsce przetrwały aż do 1989 roku. Poza tym nie wywarły one większego
wpływu na postawę społeczeństwa wobec reżymu, która była niezmiennie wroga
od 1945 roku. Marzec 1968 nie miał także żadnego wpływu na polski Sierpień
1980, czyli na powstanie Solidarności, która w dużym stopniu przyczyniła się do
upadku komunizmu w Polsce.

Tak, Marzec 1968 w dziejach narodu polskiego był niczym. W każdym bądź razie
daleko mu do doniosłości wielu dziesiątek innych wydarzeń w historii Polski i narodu
polskiego.

Była to mało znacząca rewolta wewnątrz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a


konkretnie walka o władzę w tej partii między etnicznymi Polakami, a odsuwanymi
powoli od władzy komunistami żydowskimi, którzy posiadali przemożne wpływy w
Polsce stalinowskiej – z woli Stalina i przy wsparciu sowieckich bagnetów.

Wątpię, aby Marzec 1968 mógł być uznany za duże wydarzenie także w dziejach
polskich Żydów. Byłoby takim, gdyby z Polski naprawdę wyrzucono Żydów, tak jak
ich wyrzucono przed wiekami z Anglii, Hiszpanii, Francji czy Niemiec. Co najwyżej
jest on znaczącym wydarzeniem w historii żydowskich komunistów w Polsce.
Nikt Żydów nie wyrzucał z Polski w 1968 roku. Po prostu komunistom żydowskim,
którzy przegrali walkę o władzę w PZPR z polskimi komunistami, dano okazję
wyjazdu z Polski. Nie wiadomo dokładnie ilu ich wyjechało, ale przyjmuje się że od
12 do 20 tys. osób. Wyjechali głównie młodzi Żydzi, w tym prawie 1000 studentów
wyższych uczelni polskich. Wyjechało także 18 wysokiej rangi dygnitarzy
partyjnych, aż 729 innych wyższych urzędników partyjnych i rządowych (w tym
jeden minister – Fryderyk Topolski, kilku wiceministów, szereg dyrektorów
departamentów ministerialnych), 28 dyplomatów, 176 UB-owców, 55 oficerów
(politycznych) Ludowego Wojska Polskiego, 28 sędziów, ponad 200 dziennikarzy
prasowych (w tym 15 redaktorów naczelnych) i 61 redaktorów i wyższych
urzędników komunistycznego radia i telewizji. Niejeden z tych żydowskich
komunistów, ubeków i oficerów w każdym państwie prawa nie otrzymałby prawa
wyjazdu z kraju, a tylko stanął by przed sądem za popełnione zbrodnie na narodzie
polskim. Chyba nikt z patriotów polskich nie opłakiwał czy nie opłakuje ich wyjazdu
z Polski! Np. wyjazdu Heleny Wolińskiej, która w 1953 roku brała udział w
zamordowaniu gen. Emila Fieldorfa czy brata Adama Michnika Stefana – także
stalinowskiego prokuratora, którego ręce są zbroczone w polskiej krwi. Dzisiaj o
ekstradycję Wolińskiej z Anglii stara się polski wymiar sprawiedliwości.

Czy Polacy mieli i mają płakać, że wyjechało z Polski setki stalinistów – agentów
Kremla i izraelskiego Mosadu (Victor Ostrovsky „By way of deception” London
1991) i np. aż 261 dziennikarzy żydowskich, którzy byli na usługach propagandy
PZPR i rządu komunistycznego? Wszak z tego okresu pochodził antykomunistyczny
slogan: „Prasa kłamie!”
Jest niezgodne z prawdą także twierdzenie, że po Marcu 1968 wyjechał z Polski kwiat
nauki, kultury i literatury „polskiej”. Zdecydowana większość z tych ludzi to były
miernoty. Potwierdza to fakt, że tylko nieliczni z tych ludzi zrobili karierę w Izraelu
czy na Zachodzie. Czy kwiatem literatury „polskiej” byli pisarze i poeci
socrealistyczni piszący utwory i wiersze na cześć Stalina?

Powtarzam, Żydów w przygniatającej większości nikt nie wypędzał z Polski w 1968


roku. Ci ludzie wyjeżdżali dobrowolnie, gdyż albo: 1) czuli się skrzywdzeni przez
partię (PZPR), 2) bali się, że któregoś dnia mogą stanąć przed sądem za popełnione
zbrodnie na narodzie polskim, 3) nie czuli się Polakami, 4) chcieli po prostu wyjechać
na Zachód, wierząc, że czeka ich tam lepsze życie (i to był bodajże najważniejszy
powód dla większości wyjeżdżających z Polski Żydów, w przygniatającej większości
30-to i 40-to latków).

Że nikt Żydów z Polski nie wyrzucał dlatego, że byli Żydami potwierdza i to, że w
Polsce pozostało ich jeszcze wiele tysięcy, jak np. setki czołowych komunistów
żydowskich, jak również i UB-owców. Ostatecznie, gdzie zmarli np. Jakub Berman,
Hilary Minc, Roman Zambrowski, bandyci Romkowski czy Różański? Tak, w PRL
po Marcu 1968. Przecież w Polsce mieszkał aż do 1992 roku stalinowski ludobójca
Salomon Morel, który uciekł do Izraela dopiero jak w wolnej Polsce groziło mu
aresztowanie. A jeśli PRL opuścili wszyscy Żydzi, jak głosi żydowska antypolska
propaganda, to skąd się wzięli w Polsce po 1968 roku np. Adam Michnik, Jerzy
Urban, Bronisław Geremek i setki innych znanych dzisiaj Żydów polskich? Wszak po
1968 roku były w Polsce nadal organizacje i pisma żydowskie oraz działał
Państwowy Teatr Żydowski w Warszawie, a wielu Żydów zajmowało nadal różnego
rodzaju wysokie stanowiska; np. Jerzy Urban był 1981 - 89 ministrem propagandy za
gen. Jaruzelskiego. Mówienie więc o Polsce bez Żydów i o „polskim antysemityźmie
w Polsce bez Żydów” to nie tylko kłamstwo, ale i potwarz!
Marzec 1968 to celowo zakłamane po dziś dzień wydarzenie z dziejów PRL.
Antypolsko nastawieni Żydzi na całym świecie wykorzystali dobrowolny wyjazd
polskich Żydów do walki z narodem polskim - jako rzekomy objaw polskiego
antysemityzmu. I to nie komunistów polskich tylko całego narodu polskiego, który z
walkami frakcyjnymi w łonie PZPR nie miał nic wspólnego. Ta wyjątkowo podła
kampania antypolska dużo zaszkodziła Polsce i Polakom w świecie.

I tutaj mam rewelacyjne wprost wiadomości, w ogóle nieznane przez Polaków. Otóż
według „Encyclopaedia Britannica. 1969 Book of the Year”, po zdławieniu Praskiej
Wiosny 1968, szereg czołowych działaczy żydowskich było zmuszonych uciekać z
Czechosłowacji, jak np. Eduard Goldstuecker i Frantisek Kriegel. Natomiast
„Encyclopaedia Britannica. 1971 Book of the Year” podała, że po 1968 r. w wyniku
antysyjonistycznej propagandy wyjechało z Czechosłowacji ponad 5000 Żydów. Z
kolei wychodzący w Melbourne dziennik „Herald Sun” („List fears” 19.7.1995) podał
wiadomość, że czechosłowacka bezpieka po 1968 roku przekazała zagranicznym
organizacjom antysyjonistycznym obszerną listę czeskich Żydów, narażając ich tym
samym na osobiste niebezpieczeństwo.
Są to duże grzechy Czechosłowacji i Czechów wobec Żydów.

A teraz pytanie: kto słyszał czy czytał o oskarżaniu Czechów o antysemityzm przez
Żydów? Nikt! Natomiast, jak już wspomniałem, z Polaków – całego narodu polskiego
(co jest zwykłym rasizmem!) zrobiono zwyrodniałych antysemitów.
Dlatego Marzec 1968 nie jest czarną plamą w historii Polski i Polaków, a tylko czarną
plamą w historii żydowskiego antypolonizmu.

Tak kłamliwych i niemoralnych jest wiele innych żydowskich oskarżeń Polaków o


antysemityzm.
Marian Kałuski
Od redakcji: Autor jest dziennikarzem i pisarzem od kilku dziesięcioleci
mieszkającym w Australii. Ma w dorobku 14 książek.

You might also like