You are on page 1of 30

Gustav Meyrink

NOC WALPURGI
Powie fantastyczna w przekadzie Bolesawa Jacka Frhlinga

Rautha 2011

AKTOR ZRCADLO

Rozlego si ujadanie psa. Raz, drugi. Po nim bezdwiczna cisza, jakby zwierz nasuchiwao w noc, co si stanie. Zdaje mi si, e Brok szczeka rzek stary baron Konstanty Elsenwanger zapewne nadchodzi radca dworu. No, to nie powd do szczekania rzeka hrabina Zahradka, staruszka o nienobiaych lokach, ostrym nosie orlim i brwiach krzaczastych, wznoszcych si nad wielkimi, czarnymi, bdnie patrzcymi oczyma. Mwia gosem surowym, jakby gniewajc si na tego rodzaju nieprzyzwoito; zacza tasowa tali kart do wista jeszcze prdzej, anieli to dotychczas ju od p godziny czynia. C on waciwie robi przez cay dzie? zapyta medyk nadworny, Tadeusz Flugbeil. Siedzia skulony w gbokim fotelu, jak mapa podcignwszy a pod brod swoje dugie, cienkie nogi. Ze sw mdr, wygolon starannie, pooran zmarszczkami twarz, wyrastajc ze staromodnego abotu koronkowego, wyglda wypisz wymaluj jak protoplasta hrabiny. Studenci na Hradczynie nazywali Flugbeila Pingwinem i zawsze miali si serdecznie, gdy punktualnie o godzinie dwunastej wsiada do zamknitej doroki, stojcej na podwrzu zamkowym. Zanim ulokowa w niej swoj posta, prawie na dwa metry wysok, trzeba byo zawsze kilkakrotnie podnosi i spuszcza bud doroki. Rwnie skomplikowana bya procedura wysiadania, gdy doroka zatrzymywaa si przed odleg o kilkaset krokw gospod Schell, gdzie pan medyk nadworny spoywa prdkimi, ptasimi ruchami drugie niadanie. O kim mwisz zapyta baron Elsenwanger o Broku czy o panu radcy dworu? Oczywicie o radcy dworu. C on robi po caych dniach? Bawi si z dziemi w parku Chotek.

Znowu pies zaszczeka w parku. Tym razem gucho, prawie z jkiem. W chwil potem otworzyy si wykadane, ciemne drzwi mahoniowe i stan w nich radca nadworny Kaspar von Schirnding; jak zwykle, gdy przychodzi do paacu na wista, ubrany by w ciasne czarne spodnie oraz jasnoty tuurek stylu biedermeierowskiego, szyty z niezwykle mikkiego sukna; tuurek opina zaokrglone nieco ksztaty. Ruchem asicy, nie mwic sowa, pobieg ku swemu krzesu, postawi pod nim na dywanie cylinder i zoy na doni hrabiny ceremonialny pocaunek. Ale dlaczego wci jeszcze aje? mrukn powanie Pingwin. Teraz mowa o Broku rzeka hrabina Zahradka, rzucajc roztargniony wzrok na barona Elsenwangera. Taki pan spocony, radco, eby si pan tylko nie przezibi rzek baron z trosk w gosie, po czym zakraka nagle w kierunku pogronego w ciemnociach pokoju ssiedniego, ktry zajania jakby pod dotkniciem rdki czarodziejskiej. Boeno, Boeno, Bo-e-no, prosz przynie kolacj. Cae towarzystwo udao si do jadalni i zasiado przy wielkim stole.

Tylko Pingwin kry sztywno wzdu cian, z podziwem przyglda si gobelinowi przedstawiajcemu walk midzy Dawidem a Goliatem jakby go widzia po raz pierwszy i rkami znawcy dotyka cudownych mebli w stylu Marii Teresy. Byem na dole, na wiecie wyrzuci z siebie radca nadworny Schirnding, dotykajc skroni olbrzymi chust w czerwono-te plamy przy tej sposobnoci kazaem sobie ci wosy. Po tych sowach przecign palcami wzdu konierza, jakby go swdziaa szyja. Uwag, odnoszc si do nadmiernego porostu wosw, mia zwyczaj wypowiada co kwarta w tym obdnym przekonaniu, e nikt nie wie, i nosi peruki, raz dugowose, raz krtko strzyone. Zawsze te po tej uwadze rozlega si szmer podziwu. Tym razem jednak stao si inaczej; suchacze byli zbyt przejci tym, co syszeli. Co, na dole? Na wiecie? W Pradze? Pan? zawoa ze zdumieniem pan medyk nadworny Flugbeil. Pan? Pozostali rzekli tylko: Na wiecie, na dole, w Pradze? W takim razie musia pan przej przez most wyjkaa wreszcie hrabina. A gdyby si zawali? Gdyby si zawali! Serwus wykrztusi baron Elsenwanger, blednc. Tfu, tfu podszed cay drcy do pieca, przed ktrym leao jeszcze z zimy polano, i wrzuci je do kominka. Tfu, tfu, na psa urok. Suca Boena, w wystrzpionej bluzeczce, z chustk na gowie i, wedle zwyczaju panujcego w praskich domach patrycjuszowskich, boso, wniosa imponujcy pmisek z masywnego srebra. Aha, zupa z kiebaskami mrukna hrabina, wypuszczajc z rki lorgnon. Hrabina bya przekonana, e kiebaskami s wiszce nad zup palce dziewczyny, ktre tkwiy w rkawiczkach glansowanych i zbyt szerokich. Jechaem tramwajem elektrycznym wydoby z siebie radca dworu, cigle jeszcze pod wraeniem przeytej przygody. Pozostali spojrzeli po sobie, widocznie wtpili w prawdziwo sw pana radcy. Tylko pan medyk zachowa kamienny wyraz twarzy. Byem ostatni raz tam na dole, w Pradze, przed trzydziestu laty jkn baron, obwizujc szyj serwet; obydwa jej wzy, wystajce spoza uszu, nadaway mu wygld duego, lkliwego, biaego zajca. Byo to w dniu, w ktrym brata mego pochowano w kociele. Nigdy w yciu nie byam jeszcze w Pradze rzeka hrabina Zahradka, wzdragajc si caa. Niedoczekanie ich. Przecie przodkom moim cili gowy na starym rynku. To byo dawno, podczas wojny trzydziestoletniej stara si Pingwin uspokoi hrabin. To ju zamierzche czasy. C z tego, odczuwam je tak, jak gdyby to byo dzisiaj. W ogle ci przeklci Prusacy Hrabina patrzya bezmylnie w swj talerz zupy, zmartwiona, e nie ma w nim kiebasy; potem przyoya lorgnon do oczu, jakby chcc zbada, czy to aby nie panowie zabrali kiebaski. Zatona na chwil w gbokich rozmylaniach i zacza mrucze przed siebie: Krew, krew Jak bucha ta krew, kiedy si czowiekowi cina gow. e si te pan nie ba, panie radco. A co by byo, gdyby pan tam na dole wpad w rce Prusakw? zawoaa, zwracajc si do von Schirndinga. W rce Prusakw? Przecie to nasi sprzymierzecy. Tak? A wic wojna skoczona. No tak, pewnie ten Windischgraetz pokaza im znowu. Nie askawa pani, idziemy razem z Prusakami meldowa Pingwin ju od trzech lat frontem przeciw Rosji; jestemy sprzymierzecami i (tu baron potwierdzi: sprzymierzecami) i walczymy z nimi rami w rami. Wic tu przerwa na widok ironicznego, niedowierzajcego umiechu hrabiny.

Rozmowa urwaa si. Przez p godziny sycha byo tylko dwik noy i widelcw albo odgos krokw Boeny, ktra obchodzia st z coraz to nowymi potrawami.

Baron Elsenwanger otar usta: Moi pastwo. Przejdziemy do wista? Guche, dugie ujadanie rozlego si z ogrodu picego wrd nocy letniej i przecio sowa barona Jezus, Maria zy znak. mier w domu! Brok, zwierz przeklte, kusz! rozlegy si z ogrodu sowa sucego, gdy Pingwin odsun cikie atasowe portiery i otworzy drzwi szklane, prowadzce na werand. Do pokoju wpyna fala powiaty ksiycowej; chodne tchnienie przesyconego zapachem akacji powietrza poruszyo pomieniami wiec, ktre paliy si w szklanych wiecznikach. Po wskim jak do gzymsie szerokiego muru parkowego, za ktrym wznosio si ku gwiazdom rowawe wiato od Modawy, drzemicej po drugiej stronie Pragi, chodzi powoli i sztywno jaki czowiek; rce mia wycignite jak lepiec; chwilami ukryway go upiorne cienie sylwety gazi drzew; zdawaoby si, i wyrs ze lnicej powiaty ksiyca; chwilami wida go byo jasno, jakby pyn wrd ciemnoci. Medyk nadworny Flugbeil nie wierzy wasnym oczom. Przez chwil zdawao mu si, ze ni, ale nage, wcieke szczekanie psa wrcio mu rwnowag. Usysza przeraliwy krzyk; zobaczy, e posta na gzymsie chwieje si i, jak gdyby zwiana bezdwicznym powiewem wiatru, znika. Trzask amicych si gazi i krzakw nie pozwala wtpi, e tajemnicza posta spada do ogrodu. Morderca, wamywacz. Trzeba zawoa wart zacz biada von Schirnding, ktry usyszawszy krzyk, skoczy wraz z hrabin na rwne nogi i popieszy ku drzwiom. Konstanty Elsenwanger rzuci si z jkiem na kolana, ukry twarz w poduszkach swego fotela i odmawia zacz Ojcze nasz, trzymajc jeszcze w rkach pieczon nog kury. Na przeraliwy alarm nadwornego medyka, ktry na balustradzie ganku jak olbrzymi ptak nocny wykonywa w kierunku ciemnej przestrzeni szereg rozmaitych ruchw, zbiega si do parku suba mieszkajca w domku portiera i pocza przeszukiwa ciemny gaj, wiecc pochodniami. Pies znalaz zapewne natrtnego przybysza, teraz bowiem szczeka gono i wytrwale w regularnych odstpach. No wic, c si stao, czy macie wreszcie tego pruskiego kozaka? rzeka gniewnie przez otwarte okno hrabina, ktra od pocztku caej sceny nie okazywaa ani ladu wzburzenia czy lku. Matko Boska, zama kark rozleg si lamentujcy krzyk Boeny. Potem suba przeniosa spod muru bezwadne ciao na t cz trawnika, ktr jasno owietlay wiata pokoju. Niecie go na gr. Prdko! Zanim krwawi zacznie rozkazaa hrabina chodno i spokojnie, nie zwracajc wcale uwagi na jki pana domu, ktry, z obawy, aby umary nie oy, rozpaczliwie protestowa i da przerzucenia go przez mur, w przepa. Wniecie go przynajmniej tu, do pokoju z obrazami baga Elsenwanger. Wypchnwszy do pokoju przodkw staruszk i Pingwina, trzymajcego w rku kandelabr, zamkn drzwi za nimi. Oprcz kilku rnitych krzese z wysokimi, zoconymi porczami oraz stou w dugiej komnacie nie byo adnych mebli; zatchy zapach starzyzny i gruba warstwa kurzu na posadzce wiadczyy, e pokoju nie wietrzy si nigdy i e ju od dawna nikt nie przestpi jego progu.

Na portretach naturalnej wielkoci, wcinitych w ciany, bez obramowania, namalowani byli mczyni w skrzanych koletach, we wadnych rkach trzymajcy zwoje pergaminu; wida byo rwnie kobiety w stuartowskich konierzach i rkawach bufiastych, jedca w biaym paszczu z krzyem maltaskim, popielatoblond dam z boutons damour na policzkach i brodzie, ze zmysowym, sodkim umiechem na zniszczonych rysach, o rkach cudownych, o nosie prostym i wskim, o delikatnych, wysokich brwiach nad zielononiebieskimi oczami; zakonnic w habicie, pazia, kardynaa o palcach ascetycznych i chudych, o szarych jak ow powiekach i zgaszonym wzroku. Zdawaoby si, e przyszli wszyscy do pokoju z ciemnych korytarzy, zbudzeni ze stuletniego snu blaskiem wiec i niepokojem w domu, e si pochylaj tajemniczo, ostronie, aby nie zdradzi si szmerem szat, aby nie okaza, jak poruszaj wargami, jak dr im palce, jak twarze ich okrywa jaki wyraz czowieczy, chocia zmieniony w martwot, zastygy pod wpywem wzroku dwojga yjcych, ktry dotkn ich przelotnie. Nie bdzie go pan mg uratowa, Flugbeil rzeka hrabina, wyczekujco spogldajc ku drzwiom. Tak samo, jak wtedy. Pan wie. Sztylet tkwi mu w sercu. Powie pan znowu: Tutaj, niestety, koczy si moc ludzka. Nadworny medyk nie rozumia z pocztku, o czym hrabina mwi. Po chwili jednak uprzytomni sobie, o co chodzi. Zna przecie te objawy. Nie odrniaa przeszoci od teraniejszoci zdarzao si jej to nieraz.

Oyo w nim nagle to samo wspomnienie, ktre i jej pami zmcio: przed wielu, wielu laty w zamku na Hradczynie wniesiono do pokoju syna jej, przebitego sztyletem. Ten krzyk przedtem w ogrodzie, to szczekanie psa zupenie jak dzi. I jak teraz wisiay na cianach portrety przodkw, a na stole sta srebrny kandelabr. Przez krtk chwil medyk nadworny zapomnia zupenie, gdzie jest. Wspomnienie trzymao go w swych szponach tak mocno, e gdy nieszczliwego rannego wniesiono i uoono ostronie, on nie odczu w tym rzeczywistego zdarzenia. Zacz mimo woli, bezwiednie, jak niegdy, szuka sw pociechy dla hrabiny, a nagle uwiadomi sobie, e ten, co tu ley, nie jest przecie jej synem, i e zamiast modego zjawiska sprzed lat stoi przed nim staruszka o biaych, krconych lokach. Uwiadomi sobie prdzej, ni zdoa pomyle i zrozumie, e czas jest w gruncie rzeczy komedi, ktr przed mzgiem ludzkim odgrywa jaki wszechpotny, niewidzialny wrg. wiadomo ta pozostawia w nim jedno: byskawicznie, wyczuciem wewntrznym zrozumia to, czego przedtem nigdy nie by zdolny poj dokadnie: dziwne stany duchowe hrabiny, ktra chwilami odczuwaa jako teraniejszo momenty historyczne z czasu swoich przodkw i czya je ze swym yciem codziennym. Pod jakim nieodpartym przymusem powiedzia: Wody, opatrunkw Pod tym samym rwnie przymusem schyli si jak wtedy i zacz szuka w kieszeni przyrzdu do puszczania krwi, ktry z niepotrzebnego przyzwyczajenia nosi zawsze przy sobie. Wrci do penej rwnowagi dopiero wtedy, gdy wprawne jego palce poczuy oddech zemdlonego, a wzrok pad na goe, biae uda Boeny, ktra z ca bezceremonialnoci chopek czeskich usiada z podniesion spdnic nad nieprzytomnym. Obraz przeszoci, jak gdyby zasonity welonem, ustpi w obliczu budzcych groz kontrastw, jakie tworzyy kwitnce, mode ycie, miertelna sztywno nieprzytomnego, upiorne postacie portretw przodkw i naznaczona stygmatem staroci twarz hrabiny.

Kamerdyner postawi na ziemi kandelabr z poncymi wiecami; blask ich niesamowicie owietli znamienn twarz nieszczliwego; wargi, spopielae pod wpywem omdlenia, odbijay upiornie od policzkw naszminkowanych rumianym barwnikiem. Sprawia wraenie raczej woskowej figury z jakiej budy jarmarcznej anieli czowieka. wity Wacawie, to przecie Zrcadlo! zawoaa suca i spucia spdnic za kolana, jakby czujc na sobie podliwy wzrok pazia na portrecie, ktry j ujrza w blasku wiec. Kt to taki? zapytaa hrabina zdziwiona. Zrcadlo, czyli lustro rzek kamerdyner, tumaczc z czeskiego tak nazywamy go tutaj, na Hradczynie, ale nie wiemy, czy to jego prawdziwe nazwisko. Jest lokatorem u tej u tej zatrzyma si na chwil no, u tej czeskiej Elbietki. U kogo? Dziewczyna zacza chichota, reszta suby z trudem tumia miech. Hrabina tupna nog o podog i rzeka: U kogo? Musz o tym wiedzie. Czeska Elbietka bya kiedy sawn heter rzek medyk nadworny, zbliajc si do nieszczliwego, ktry zacz dawa oznaki ycia i zgrzyta zbami. Nie wiedziaem wcale, e dotd yje i ugania si jeszcze po Hradczynie; musi by bardzo stara. Mieszka zapewne Przy ulicy Martwej, tam gdzie mieszkaj te wszystkie dziewczyny rzeka Boena gorliwie. Niech wic idzie i sprowadzi t osob rozkazaa hrabina. Dziewczyna wysza posusznie.

Tymczasem Zrcadlo wraca do przytomnoci; popatrzywszy przez czas jaki tpym wzrokiem w pomie wiecy, podnis si powoli, zupenie nie zwracajc uwagi na otoczenie. Czy przypuszczacie, e si chcia wama? pgosem zapytaa sub hrabina. Kamerdyner zaprzeczy ruchem gowy i dotkn znaczco czoa, aby wskaza, e uwaa go za obkanego. Wedug mego zdania zachodzi tu wypadek somnambulizmu rzek Pingwin. Takich chorych opada przy peni ksiyca jaki pd do wdrowania, w ktrym zupenie niewiadomie dokonuj czynw dziwacznych, wdrapuj si na drzewa, domy, mury i czsto stpaj z niesychan pewnoci po najwszych pomostach, zawieszonych zawrotnie wysoko, po rynnach dachw; pewnoci tej nie mieliby bez wtpienia, gdyby nie pozostawali w stanie sennym. Hola, panie Zrcadlo zwrci si do pacjenta czy uwaa pan, e moe pj teraz o wasnych siach do domu? Lunatyk nie odpowiedzia; mimo to miao si wraenie, e pytanie usysza, cho go nie zrozumia, gdy wolnym ruchem odwrci gow ku medykowi nadwornemu i spojrza mu w twarz pustymi, nieruchomymi oczami. Pingwin cofn si mimowolnie, kilka razy przecign rk przez czoo, jakby chcc przywoa jakie wspomnienie, i mrukn: Zrcadlo? Nie. To imi jest mi obce. A jednak znam tego czowieka. Nie wiem tylko, gdzie go widziaem. Intruz by wysokiego wzrostu, chudy, cer mia ciemn. Dugie, suche, siwe wosy zwisay mu bezadnie dokoa gowy. Twarz mia wsk, bez brody, z ostro wykrojonym nosem haczykowatym, czoo lotne, zapadnite skronie, zacinite wargi, policzki uszminkowane; ubrany by w czarny, znoszony paszcz z aksamitu. Na skutek tych kontrastw zdawao si, e nie ycie samo, ale jaki sen zagmatwany sprowadzi jego posta do komnaty. Wyglda jak staroegipski faraon, ktry wdzia przybranie komedianta, aby mumi swoj ukry pod mask strzelio do gowy nadwornemu medykowi. To niepojte, e sobie przypomnie nie mog, gdzie i kiedy spotkaem ju te uderzajce rysy twarzy?

Ta bestia nie yje mrukna hrabina, na p do siebie samej, na p do Pingwina i jak gdyby miaa przed sob statu, zacza przez lorgnon miao i bez enady studiowa z bliska twarz stojcego przed ni czowieka: tak zwone renice moe mie tylko trup. Mam wraenie, Flugbeil, e w ogle nie moe nimi poruszy. Nie bje si, Konstanty, jak stara baba zawoaa gono w kierunku drzwi jadalni: otworzyy si wolno, nieznacznie, ukazujc blade, przeraone twarze radcy dworu Schirndinga i barona Elsenwangera chodcie tu obydwaj, przecie nie ksa! Imi Konstanty podziaao na przybysza jak wstrznienie duchowe. Dra przez chwil od gowy a do stp, wyraz jego twarzy zmieni si byskawicznie niby u czowieka, ktry idealnie i nieprawdopodobnie panujc nad muskuami twarzy, stroi grymasy przed lustrem. Koci nosa, policzkw i brody jakby zmiky nagle i stay si elastyczne; twarz przybysza, niedawno jeszcze bya dumnie spogldajc mask krla egipskiego, przechodzc przez cay szereg dziwnych zmian nabraa z wolna wyrazu niezaprzeczonego podobiestwa do typu rodziny Elsenwangerw. Utrwalona w niespena minut fizjonomia wyrugowaa do tego stopnia jego wygld poprzedni i tak zakrzepa w rysach, e obecni byli ku swemu najwyszemu zdumieniu przekonani, i stoi przed nimi kto zupenie inny. Z gow pochylon na piersi, z policzkiem podniesionym jakby wskutek wrzodu na zbie ku lewemu oku, ktre zmniejszyo si i miao wyraz kujcy, wysunwszy doln szczk, drepta przez chwil niezdecydowanie dokoa stou, potem chwyci si za kieszenie, jakby szuka w nich czego. Wreszcie ujrza barona Elsenwangera, ktry w niemym przeraeniu sta oparty kurczowo o rami swego przyjaciela Schirndinga, skin mu gow i zacz becze jak koza: Kostusiu, dobrze, e przychodzisz, cay wieczr ci szukam. Jezus, Maria rykn baron, uciekajc ku drzwiom. mier jest w domu. Ratunku, pomocy; to mj zmary brat Bogumi! Von Schirnding, medyk nadworny i hrabina, ktrzy znali zmarego barona, Bogumia Elsenwangera, drgnli na dwik gosu somnambulika tak by podobny do gosu zmarego. Nie troszczc si o nich zupenie, zacz Zrcadlo kry ruchliwie po pokoju i dotyka przedmiotw, widzianych oczywicie tylko przez niego samego; ruchy, za pomoc ktrych podnosi je i odstawia, byy tak plastyczne i dobitne, e w soczewce duchowej widzw zdaway si nabiera ksztatw cielesnych. Nagle zacz nasuchiwa, podrepta do okna, gwidc kilka taktw jakiej melodii, nachyli si jakby nad klatk z ptakiem i, jak gdyby siedzia tam jaki ptak w klatce z wyimaginowanej kasety wycignwszy mcznika rwnie wyimaginowanego, ukaza go ukochanemu ptakowi; wszyscy na chwil zapomnieli, gdzie s: zdawao si im, e przeniesiono ich w otoczenie, w ktrym y tutaj baron Bogumi. Zdjo ich przeraenie dopiero wtedy, gdy Zrcadlo, wrciwszy od okna, stan znowu w wietle; widok zniszczonego czarnego paszcza z aksamitu rozwia iluzj; w niemym osupieniu, bezbronni, czekali, co pocznie dalej. Zrcadlo namyla si przez chwil, kilkakrotnie pocign z jakiej niewidzialnej tabakierki, postawi potem jedno z rzebionych krzese na rodku pokoju przed wyimaginowanym stoem, usiad na krzele i zacz z gow pochylon naprzd, wykrzywion, pisa co w powietrzu; przy tym wzi jeszcze wyimaginowane piro gsie, zatemperowa je, znowu z tak przeraajc wyrazistoci, e sycha byo niemal zgrzyt noa. Obecni patrzyli na niego z zapartym oddechem na rozkaz Pingwina suba ju przedtem opucia pokj na palcach. Gbok cisz przeryway tylko pene lku jki barona Konstantego, ktry nie mg oderwa wzroku od swego z m a r e g o b r a t a. Nareszcie Zrcadlo skoczy z pisaniem listu czy innego jakiego zrodzonego z fantazji pisma. Pozna to byo mona po skomplikowanych zakrtasach, ktrymi kad zapewne swj

podpis. Bez haasu odsun krzeso, podszed do ciany, zacz szuka w niszy, w ktrej mieciy si obrazy; w i s t o c i e znalaz tam klucz, r z e c z y w i s t y, odsun listw ramy, otworzy zamek, ktry si za ni ukaza, wycign jak szuflad, wrzuci do niej list i zamkn szuflad z powrotem. Napicie widzw wzroso do tego stopnia, e nikt nie usysza sw Boeny, wypowiedzianych pgosem za drzwiami: Miociwy panie! Janie panie, czy nie wolno nam wej? Flugbeil czy pan to widzia? Czy szuflada ktr mj zmary brat otworzy nie bya prawdziwa? przerwa milczenie baron Elsenwanger, jkajc si i szlochajc ze wzruszenia. Nie przypuszczaem wcale, e si tam jaka szuflada znajduje. Zaamawszy rce, mwi dalej: Bogumile, na mio bosk, przecie nie uczyniem ci nic zego. wity Wacawie, moe dlatego mnie wydziedziczy, poniewa od trzydziestu lat nie byem w kociele! Medyk nadworny chcia podej do ciany i zbada j, ale zatrzymao go gone pukanie do drzwi. W chwil pniej stana w pokoju wysoka, smuka, otulona w jakie strzpy kobieta, ktr Boena przedstawia jako czesk Elbietk. Szata jej, niegdy bardzo cenna, lamowana zotem i detami, zdradzaa jeszcze cigle krojem i sposobem, w jaki ukadaa si na plecach i biodrach, ile pracy i kunsztu wymagao jej wykonanie. Zmite do niepoznania, pene brudu obramowanie szyi i ramion szyte byo z prawdziwych koronek brukselskich. Kobieta musiaa mie dobr siedemdziesitk, mimo to rysy jej twarzy, potwornie wyniszczone przez cierpienia i ndz, zdradzay lady dawnej, wielkiej piknoci. Pewno w zachowaniu i spokojny, niemal ironiczny sposb przygldania si trzem mczyznom na hrabin Zahradk nie raczya nawet spojrze dowodziy, e otoczenie nie imponuje jej w adnej mierze. Przez jaki czas zdawaa si wprost delektowa zakopotaniem obecnych mczyzn ktrzy j z pewnoci znali dobrze z modych lat, a nie chcieli, aby hrabina to zauwaya umiechaa si bowiem znaczco. Po chwili zapytaa uprzejmie medyka, ktry co bka niewyranie: Pastwo posali po mnie, czy wolno wiedzie, o co chodzi? Hrabin zdumia czysty akcent niemiecki i dwiczny, cho nieco ochrypy gos; wzia wic do rk lorgnon i zacza lustrowa byszczcymi oczyma star prostytutk. Kobiecym, trafnym instynktem wyczua natychmiast przyczyn zaenowania mczyzn i ratowa ja niemi sytuacj: Ten czowiek wskazaa na Zrcadla, ktry z twarz odwrcon do ciany sta bez ruchu przed portretem damy w stroju rokoko ten czowiek wtargn tutaj. Kto to jest? Czego chce? Syszaam, e mieszka u pani. Czy to obkany? A moe jest podpi , nie moga dokoczy sowa, na samo wspomnienie tego, co przed chwil widziaa, ogarna j trwoga moe moe ma gorczk? A moe jest chory? zagodzia poprzednie zdanie. Czeska Elbietka wzruszya ramionami i odwrcia si wolno ku hrabinie; pozbawione rzs, zmczone zapaleniem oczy, ktre zdaway si patrze w przestrze, jak gdyby tam, skd dochodziy sowa, nikogo nie byo, nabray wyrazu dumy i pogardy; hrabinie krew uderzya do gowy. Spad z muru ogrodowego wmiesza si prdko do rozmowy nadworny medyk. Mylelimy z pocztku, e umar i dlatego posalimy po pani. Kim jest i czym si trudni, to nie ma nic do rzeczy mwi dalej, nie chcc dopuci, by si sprawa zaostrzya. Wedug wszelkich pozorw jest somnambulikiem. Pani wie z pewnoci, co to znaczy? Tak, zaraz sobie pomylaem, e pani to bdzie wiedziaa. Tak, hm. Musi wic pani w nocy nieco uwaa, aby si znowu nie wymkn. Moe zechce go pani teraz askawie zaprowadzi do domu? Sucy lub Boena chtnie pani pomog. No tak. Nieprawda, baronie, pan si zgadza?

Tak, tak. Tylko precz z nim jcza Elsenwanger o Boe, zabierzcie go, zabierzcie! Wiem tylko tyle, e si nazywa Zrcadlo i e jest zapewne aktorem rzeka spokojnie czeska Elbietka. Chodzi nocami po winiarniach i co przed ludmi odgrywa. Oczywicie, czy potrzsna gow czy sam wie, kim jest, tego nikt nie dociek. Ja za nie troszcz si o to, kim s moi lokatorzy i czym si zajmuj. Nie jestem niedyskretna. Panie Zrcadlo, chod pan, a ywo. Czy pan nie widzi, e to nie adna gospoda? Podesza do lunatyka i uja go za rk. Bezwolnie da si zaprowadzi do drzwi.

Podobiestwo do zmarego barona Bogumia ustpio w zupenoci z jego rysw. Posta mia znowu wysok i smuk, twarz spokojn; wiadomo odzyska niemal zupenie, mimo to cigle jeszcze nie zwraca najdrobniejszej uwagi na obecnych, jakby zmysy jego, podobne do zmysw zahipnotyzowanego, zamknite byy przed wiatem zewntrznym. Ustpiy rwnie z twarz dumne rysy krla egipskiego. Zosta tylko aktor ale jaki! Maska z ciaa i skry, napita w kadej chwili do nowej, niepojtej przemiany, maska, ktr nosiaby mier, gdyby postanowia zstpi midzy yjcych. To twarz istoty uwiadomi sobie medyk nadworny, znowu owadnity drczc myl, e musia ju widzie gdzie tego czowieka ktra potrafi by dzi t y m, jutro kim zupenie innym innym nie tylko dla otoczenia, ale i dla siebie samego; to trup, ktry si nie rozkada i ulega niewidzialnym, po wszechwiecie bkajcym si prdom i wpywom; to istota, ktra nie tylko zwie si zwierciadem, lecz moe jest nim w istocie.

Czeska Elbietka wypchna lunatyka z pokoju; medyk nadworny skorzysta z tej okazji i wyszepta: Niech Lizinka idzie teraz; jutro j odszukam. Ale niech z nikim nie mwi o tym. Musz dowiedzie si czego bliszego o tym Zrcadle. Pozosta jeszcze czas jaki przy drzwiach, nasuchujc, czy oboje schodzcy ze schodw rozmawiaj. Dobiega jedynie gos kobiety, ktra powtarzaa niemal bez przerwy: Chodcie, panie Zrcadlo, chodcie Przecie widzicie, e to nie gospoda Gdy si odwrci, zauway, e reszta towarzystwa przesza do ssiedniego pokoju i czeka na niego przy stole do gry. Po bladych, podnieconych twarzach przyjaci pozna, e myli ich kr daleko od kart, a tylko elazna wola starej hrabiny zmusia do zajcia si codzienn rozrywk wieczorn, jak gdyby nic a nic si nie stao. Niemiy bdzie dzisiaj wist pomyla medyk nadworny, nie zdradzi si jednak z t myl i, zoywszy lekki ptasi ukon hrabinie, ktra drc rk rozdawaa karty, usiad naprzeciw niej.

NOWY WIAT

Wszyscy Flugbeilowie, ktrzy odkd pami ludzka siga byli medykami nadwornymi, wisieli jak miecz Damoklesa nad koronowanymi gowami Czech, gotowi spa na nie, skoro tylko pokazyway si najmniejsze objawy choroby oto przysowie, ktre kryo w szlacheckich koach Hradczynu. [Porwnanie miecza Damoklesa z nazwiskiem Flugbeil jest w oryginale gr sw, gdy Flugbeil znaczy po niemiecku latajcy topr.] Przysowie zdawa si potwierdza fakt, e po mierci cesarzowej wdowy Marii Anny i rd Flugbeilw, reprezentowany przez ostatniego swego potomka Tadeusza Flugbeila, by na wymarciu. Uregulowane, jak mechanizm zegarka, ycie kawalerskie pana medyka nadwornego doznao wskutek przygody nocnej z somnambulikiem Zrcadlo niemiego wstrzsu. We nie ukazyway mu si zjawy, dotkn go nawet cie pewnych wspomnie z czasw modoci, w ktrych wdziki czeskiej Elbietki naturalnie z okresu gdy bya jeszcze pikna i powabna niema gray rol. Dranica, enujca gra wizji, wrd ktrych dominowao urojenie, e trzyma w rku lask grsk, zbudzia go o porze nieprawdopodobnie wczesnej. Co roku na wiosn, dokadnie pierwszego maja, zwyk by pan medyk nadworny udawa si na kuracj do Karlsbadu. Poniewa nienawidzi kolei, uwaajc j za wymys ydowski, podr odbywa powozem. Karliczek byo na imi buanemu czapakowi, ktry mia zaszczyt cign powz stosownie do energicznych instrukcji starego wonicy, ubranego w czerwon kamizelk. Gdy przybywa do odlegego o pi kilometrw od Pragi przedmiecia Holeszowice, popasywano tam rok rocznie na noc; dalsza podr rozpoczynaa si nastpnego dnia i trwaa okoo trzech tygodni, z przerwami zalenymi od humoru Karliczka. W Karlsbadzie mg si Karliczek a do czasu powrotu odywia do syta, wic przed rozpoczciem drogi powrotnej stawa si podobny do lnicej rowo kiebasy, osadzonej na czterech cienkich nogach; podczas gdy Karliczek ty, nie ruszajc si z miejsca, pan medyk nadworny odbywa dla ruchu spacery per pedes. Pojawienie si czerwonej liczby z napisem 1-szy maja na kalendarzu kartkowym umieszczonym nad kiem byo zwykle znakiem, e czas najwyszy pakowa kufry. Ale tym razem pan medyk nadworny nie popatrzy nawet na blok kalendarza, pozostawi kartk 30 kwietnia, z napisem Noc Walpurgi, nietknit i skierowa kroki ku biurku; wyj z niego olbrzymi folia ze skry prosicej, z ozdobami mosinymi na rogach, od trzech pokole sucy kademu mskiemu reprezentantowi rodu Flugbeilw za diariusz, i zacz przerzuca kartki zapisane w czasach modoci. Chcia na tej drodze ustali, czy nie spotka kiedy w yciu niesamowitego Zrcadla, poniewa myl, e tak by musiao, drczya go bez przerwy.

Odkd skoczy lat dwadziecia pi, od dnia, w ktrym odumar go ojciec, zapisywa dokadnie kadego ranka swe przeycia, tak samo, jak to codziennie piknym pismem czynili jego przodkowie. Dzie dzisiejszy mia kolejn cyfr: 16 117. Poniewa nie mg wiedzie, czy zostanie kawalerem i nie pozostawi potomstwa, notowa idc rwnie za przykadem

przodkw wszystko, co si odnosio do spraw miosnych, pismem tajemnym i sobie tylko znanymi znakami, ktre byy zagadk dla niepowoanych oczu. Miejsc takich byo trzeba to przyzna ku chwale pana medyka niewiele; stosunek wydarze w tej dziedzinie do porcji gulaszu, spoytych w gospodzie Schell, mona by wyrazi cyfrowo 1:300. Mimo e diariusz prowadzony by skrupulatnie, nie mg pan medyk nadworny znale ani jednego miejsca, ktre by miao jakikolwiek zwizek z somnambulikiem; rozczarowany zamkn go wreszcie. Ju w czasie przerzucania diariusza ogarno go niemie uczucie: odczytujc poszczeglne notatki uwiadomi sobie po raz pierwszy jak w gruncie rzeczy monotonnie i szaro upyny lata jego ycia. W innym momencie byby dumny z tego, e si poszczyci moe yciem tak uregulowanym, niemal odmierzonym cyrklem, co si rzadko zdarza nawet przedstawicielom najbardziej ekskluzywnych szlacheckich rodzin Hradczynu, i pyszniby si, e krew jego cho nie bkitna, lecz mieszczaska nie ulega od pokole adnemu popiechowi, adnej plebejuszowskiej dzy postpu. Teraz jednak, pod wieym wraeniem przeycia nocnego w domu Elsenwangerw, wydao mu si nagle, e narodzi si w nim jaki pd, dla ktrego mia tylko jak najokropniejsze okrelenia, a mianowicie: ch do przygd, niezadowolenie z siebie, ciekawo do wyjaniania rzeczy niewytumaczalnych i temu podobne. Poczu si obco w pokoju. Pozbawione wszelkiej ozdoby, bielone ciany przeszkadza mu zaczy. A przecie przedtem nie dowiadcza tego nigdy. Dlaczeg wic nagle teraz? By zy na siebie.

Trzy pokoje, w ktrych mieszka, mieciy si w poudniowym skrzydle zamku krlewskiego. Gdy zosta spensjonowany, przydzieli mu je cesarsko-krlewski zarzd zamku. Z pochylonej naprzd balustrady, przy ktrej staa potna luneta, mg patrze w d, na wiat, na Prag, mg oglda cignce si za miastem na horyzoncie lasy i faliste, zielone paszczyzny panoramy podgrskiej. Z drugiego okna roztacza si widok na grny bieg Modawy; wygldaa jak poyskujca srebrna wstga, ginca w mglistej dali. Pragnc uspokoi nieco myli wzburzone, nadworny medyk podszed do teleskopu i obrci go na miasto, pozwalajc, jak zwykle, przypadkowi kierowa rk. Instrument powiksza niepomiernie, a wskutek tego tak uszczupla pole widzenia, e przedmioty, na ktre soczewka bya skierowana, staway w bezporednim ssiedztwie obserwatora. Pan medyk nadworny nachyli si nad soczewk z bezwiedn, ledwie uprzytomnion, tajemn chci zobaczenia kominiarza na dachu lub czego innego zwiastujcego szczcie; cofn si jednak po chwili z okrzykiem przeraenia. Umiechaa si do niego twarz czeskiej Elbietki, twarz naturalnej wielkoci, okropnie zniszczona, mrugajca powiekami bez rzs; jak gdyby widziaa go i poznawaa! Wraenie byo tak straszne, tak potworne, e pan medyk nadworny zacz dre na caym ciele; patrzy przez chwil bez lunety bdnym wzrokiem w przewietlone powietrze, przygotowany na to, e za sekund stanie przed nim jak ywa stara ebraczka, moe nawet jadc na miotle. Gdy si wreszcie opamita peen zdumienia, jak dziwna bywa gra przypadku, ale zadowolony, e rzecz ca moe sobie wytumaczy zupenie prosto i znowu patrze zacz przez lunet, stara znika. Przesuway si teraz przed nim obojtne twarze, odnosi jednak wraenie, e maj wyraz jakiego dziwnego podniecenia i napicia, ktre przeszo na niego samego.

Po popiechu, z jakim jedna wypychaa drug, po gestach rk, szybkich ruchach warg, szeroko otwieranych ustach, ktre zdaway si wydawa okrzyki, poznawa, e powstao jakie zbiegowisko, ktrego przyczyny nie mg ze wzgldu na wielk odlego ustali. Trci lekko teleskop, obrazy ustpiy. Na ich miejsce wybiego w zamazanych konturach kwadratowe, ciemne co; przy zblianiu soczewki przeobraa si zaczo to co w otwarte okno poddasza, o szybach rozbitych, zalepionych papierem gazetowym. W ramie okna siedziaa moda, ubrana w achmany kobieta, z twarz trupio zapadnit i zniszczon, z oczami gboko schowanymi w orbitach. Nieruchomy wzrok wpara z tp, zwierzc obojtnoci w lece przed ni, wychudzone jak szkielet, mae dziecko. Widocznie zmaro w jej ramionach. Jaskrawe wiato soneczne, ktre otaczao oboje, pozwalao odrni kady drobiazg z okrutn dokadnoci i pogbiao radosnym blaskiem wiosennym okropny kontrast midzy rozpacz a radoci, ktry stawa si nie do zniesienia. Wojna, tak jest, wojna westchn Pingwin i trci teleskop, nie chcc sobie potwornym widokiem bez potrzeby psu apetytu do drugiego niadania. Musi to by tylne wejcie jakiego teatru albo co w tym rodzaju mrukn po zastanowieniu, gdy w chwil pniej rozegraa si przed jego oczami nastpujca scena: dwaj robotnicy, otoczeni czered chopcw ulicznych i kulejcych starych bab, wynosili z jakiej bramy kolosalny obraz. Widnia na nim starzec z dug, bia brod; spoczywa na rowych obokach, w oczach mia wyraz niewypowiedzianej agodnoci, praw rk wyciga z bogosawiestwem, lew obejmowa globus. Nie uspokojony i drczony sprzecznymi uczuciami, uda si pan medyk nadworny do swego pokoju. Przyjwszy bez sowa meldunek kucharki: Wacaw czeka na dole, wzi cylinder, rkawiczki, lask z koci soniowej i zszed po chodnych, kamiennych schodach na dziedziniec zamkowy, na ktrym wonica ju by zajty spuszczaniem budy, aby wysoka posta pana moga bez zahaczenia dosta si do wntrza powozu. Gdy karoca przebya ju wiksz cz stromych ulic, nagle strzelia Pingwinowi pewna myl do gowy; pod jej wpywem zacz tak dugo wali w szyby powozu, a Karliczek raczy zatrzyma si na swych buanych nogach. Wacaw zeskoczy z koza i, zdjwszy kapelusz z gowy, stan obok karocy. Jakby spod ziemi wyrosa, otoczya w jednej chwili powz caa gromada chopcw. Zobaczywszy Pingwina i przypomniawszy sobie jego przezwisko, zaczli wykonywa jaki taniec ptakw podbiegunowych; naladowali zgitymi ramionami niezdarne ruchy skrzyde i udawali, e si kol nawzajem ostrymi dziobami. Pan medyk nadworny nie raczy nawet spojrze na kpiarzy, szepn tylko wonicy co, od czego tamten na chwil dosownie zdrtwia. Ekscelencjo, janie panie, gdzie Ekscelencja chce jecha, na ulic Martw? wykrztusi wreszcie wonica pgosem. Do tej, do tej hooty! i to o tej porze, tak wczenie? Ale czeska Elbietka nie mieszka wcale przy ulicy Martwej rzek z uczuciem ulgi, gdy mu Pingwin bliej wyoy swe zamiary. Mieszka przecie przy Nowym wiecie, chwaa Bogu. Przy wiecie? Na dole? zapyta pan medyk nadworny, rzucajc przez szyb powozu niezadowolony wzrok na lec u jego ng Prag. Tak, przy Nowym wiecie uspokoi wonica w uliczce, ktra si cignie wokoo Jeleniego Rowu. Wycign przy tych sowach palec wskazujcy w kierunku firmamentu i opisa w powietrzu szybkim ruchem ramienia ptl, jak gdyby stara dama mieszkaa w niedostpnych obszarach, w jakiej krainie astralnej midzy niebem a ziemi. W kilka minut potem Karliczek wdrapywa si po stromej uliczce rwnomiernymi powolnymi krokami mua kaukaskiego, ktremu nigdy nie przytrafia si zawrt gowy.

Panu medykowi nadwornemu przyszo na myl, e skoro przed upywem p godziny widzia przez swj teleskop na ulicach Pragi czesk Elbietk, nadarza si teraz dobra sposobno do pomwienia w cztery oczy z Zrcadlem, ktry u niej mieszka. Postanowi wykorzysta t okoliczno, choby kosztem rezygnacji i drugiego niadania u Schella. Uliczka zwana Nowym wiatem skadaa si, jak to za chwil stwierdzi pan medyk (powz zosta w tyle, by nie wywoa zbiegowiska), z okoo siedmiu domkw, stojcych w pewnej od siebie odlegoci. Naprzeciw tych domkw wznosi si mur w ksztacie pkola; grn jego cz ozdobia prymitywna rka chopakw szkolnych bardzo drastycznymi scenkami z ycia erotycznego. Oprcz kilkorga dzieci, ktre miejc si radonie, krciy wirwki na ulicy pokrytej po kostki biaym pyem wapiennym, nie byo wida nikogo. Od Rowu Jeleniego, ktrego stoki pokryway kwitnce drzewa i krzewy, szed przepojony zapachem jaminu i bzu powiew. W oddali drzema zamek cesarzowej Anny, otoczony fontannami o srebrnobiaej pianie. Wyglda ze swym brzuchatym, zielonym dachem pokrytym patyn jak olbrzymi, lnicy chrzszcz. Panu medykowi nadwornemu nagle zabio serce dziwnie mocno. Mikkie, leniwe powietrze wiosenne, upajajcy zapach kwiatw, rozbawione dzieci, lnicy w socu obraz miasta rozpostartego na dole, strzelajca w gr katedra, a nad ni skrzeczce nad swymi gniazdami masy kawek wszystko to obudzio w nim na nowo ponure, pene wyrzutu uczucie z dzisiejszego ranka, gorzkie przewiadczenie, e oszukiwa sw dusz przez cae ycie. Przyglda si przez chwil, jak mae, podobne do krgli, szaroczerwone krki wiroway pod uderzeniem batw i szy w gr niby chmurki pyu; nie mg sobie przypomnie, aby w dziecistwie uprawia kiedykolwiek t zabaw; mia wraenie, e straci przez to dugie lata szczcia. Otwarte i martwe byy sienie maych domostw, do ktrych zaglda, aby si dowiedzie, gdzie mieszka aktor Zrcadlo. W jednej z nich ujrza puste przepierzenie z desek, gdzie sprzedawano zapewne w czasach pokoju buki obsypane niebieskawym makiem, albo jak zdawaa si wskazywa wyschnita drewniana beczuka kwany sok z ogrkw; zwyczajem krajowym maczano w nim zapewne wiszcy nad antakiem rzemie, ktry za opat grosza miao si prawo poliza dwukrotnie. Przed innym domkiem wisia czarnoty szyld blaszany; umieszczony by na nim orze podwjny oraz fragmenty napisu obwieszczajcego, e reflektujcy mog tu otrzymywa sl bez naraenia si na kar. Wszystko tu przygnbiao, jakby ju od dawna wyzbyo si cech rzeczywistoci. Na zdartej do poowy kartce, wypisano niegdy wielkimi, czarnymi literami ZDE SE HANDLUJE co mniej wicej ma znaczy: tu mog suce za opat dwudziestu groszy przez godzin maglowa bielizn. Widocznie zaoyciel przedsibiorstwa straci wszelkie zaufanie do swego rda zarobku. Wszdzie bezlitosna pi furii wojennej pozostawia lady swych niszczcych ciosw. Pan medyk nadworny wszed na chybi trafi do ostatniego z domkw; z komina chaty wi si ku czystemu niebu majowemu dugi, cienki robak bladosinego dymu. Po dugim pukaniu, na ktre nikt nie odpowiada, otworzy Flugbeil drzwi i niemile zdumiony stan wprost przed czesk Elbietk. Dawna prostytutka trzymaa na kolanach misk drewnian, napenion zup. Poznawszy go ju na progu, zawoaa serdecznie: Serwus, Pingwin, czy to ty naprawd?

Jeli sdzi po ku, skadajcym si ze starych achmanw, kawakw somy i zwojw papieru gazetowego, pokj sucy rwnoczenie za kuchni i sypialni, by niebywale brudny i zaniedbany. St, krzesa, komoda, naczynia, stay w dzikim nieporzdku. Na wystrzpionych purpurowych tapetach wisia cay szereg zwidych wiecw laurowych, na ktrych widniay napisy w rodzaju: wielkiej artystce; obok wiecw wisiaa mandolina, ozdobiona wstkami. Elbietka siedziaa dalej z oczywist nonszalancj wiatowej damy; wycigna tylko rk, wytwornie si umiechajc. Rk t pan medyk nadworny, purpurowy z zaenowania, uj wprawdzie i ucisn, lecz jej nie ucaowa. Udajc, e askawie nie spostrzega tego braku galanterii, rozpocza Elbietka konwersacj paru sowami na temat pogody, przy czym, nie krpujc si zupenie, dopijaa zupy. Wreszcie zapewnia ekscelencj o swym ogromnym zadowoleniu, e moe powita tak miego starego przyjaciela. Morowcem bye i jeste, mj Pingwinie zmienia nagle ceremonialny ton, przechodzc bezporednio do poufaoci; porzuciwszy wytworn niemczyzn, rzeka po prostu argonem czeskim: Jeste sakramensky chlap. Zdawao si, e nawiedziy j wspomnienia. Milczaa przez chwil, zamknwszy oczy. Medyk nadworny czeka w napiciu, co te powie. Nagle zacza grucha zachrypym gosem: Brysiu, Brysiu i rozpostara ramiona. Panem medykiem nadwornym wstrzsn dreszcz przeraenia; odskoczy w ty, patrzc na ni zlknionym, osupiaym wzrokiem. Nie zwracaa na to uwagi; rzucia si ku ramie wiszcej na cianie, porwaa star, wyblak grawitur, stojc obok wielu innych, i zacza j obsypywa gorcymi pocaunkami. Nadwornemu medykowi zaparo niemal oddech: pozna swj wasny konterfekt, darowany jej przed jakimi czterdziestoma laty. Stara odstawia z powrotem grawiur z czu pieczoowitoci; zawstydzona, podniosa cienkimi palcami sukni ca w strzpach i taczy zacza jakiego upiornego gawota; gowa jej z rozwichrzonymi wosami koysaa si, jak gdyby nawiedza j sen lubieny. Pan medyk nadworny sta jak sparaliowany, pokj zacz mu wirowa przed oczyma. Co szepno mu: danse macabre. Sowa te wyrosy jak wizje w ostrych zygzakach w ksztacie podpisu pod starym miedziorytem, widzianym niegdy u antykwariusza. Nie mg odwrci wzroku od cienkich na ksztat szkieletu ng staruchy, ktre tkwiy w zwisajcych niedbale, czarnych poczochach o zielonkawym poysku. Doszedszy do szczytu przeraenia, chcia uciec ku drzwiom, lecz postanowienia tego zaniecha, zanim je zdoa jeszcze powzi. Przeszo splataa si w nim z teraniejszoci w wewntrzny i zewntrzny acuch okropnej rzeczywistoci; czu, e si mu brak do wydobycia si spod jej ciaru. Sam ju nie wiedzia, czy nie jest modym chopcem i czy ta, ktra tu przed nim taczy, nie zmienia si nagle z piknej przed chwil dziewczyny w strzygonia o bezzbnych ustach i zaczerwienionych, pomarszczonych powiekach. A moe to sen tylko, moe wasna jego i jej modo w rzeczywistoci nigdy nie istniay? Czy naprawd te paskie, wiercce si przed nim do taktu i podskakujce bryy, tkwice w czarnoszarych, spleniaych resztkach znoszonych butw, mogy by tymi samymi eleganckimi nkami o delikatnych kostkach, ktre kiedy budziy w nim namitno i zachwyt? Latami caymi nie ciga ich, inaczej skra by si rozpada: pi w nich szepno co, wdzierajc si do jego wiadomoci; po chwili t myl poowiczn przepdzia druga: To okropne, czowiek jeszcze za ycia niszczeje w niewidzialnym grobie czasu.

Czy pamitasz jeszcze, Tadeuszu zaintonowaa ochrypym gosem, jak gdyby na flecie zaskrzeczaa w takt melodii: Ty taka chodna, zimna. Przy tobie ponie kady. Pomienie krzeszesz z lodu. Zatrzymaa si, jakby uderzona, pada na krzeso, zgia si caa pod wpywem napadu bezmiernego blu i wybuchnwszy paczem ukrya twarz w doniach.

Pan medyk nadworny ockn si z osupienia, okrzep, na krtko odzyska panowanie nad sob, straci je jednak w teje niemal chwili. Nagle wyranie przypomnia sobie niespokojnie przespan noc i to, e pijany mioci, trzyma we nie jako kwitnc, mod kobiet, to samo biedne, zniszczone ciao, ktre leao teraz przed nim, okryte achmanami, miotane paczem i cierpieniem. Otwiera parokrotnie usta i zamyka je znowu bez sowa, nie wiedzc, co ma powiedzie. Elbietko wydoby wreszcie z trudem z siebie Elbietko czy ci naprawd tak le? Spojrza na pokj, zatrzyma oczy na pustej drewnianej misce od zupy. Elbietko, czy mog ci w jaki sposb pomc? Dawniej pomyla jadaa ze srebrnych talerzy. Patrzc za na brudne, odraajce legowisko, rzek do siebie: i spaa na puchowej pocieli. Stara potrzsna gwatownie gow, nie podnoszc twarzy. Rkami staraa si tumi kanie. Fotografia jego patrzya na ze ciany prosto w oczy, odbicie szyby okiennej rzucao ukony snop wiata na cay rzd innych fotografii. Byli tu wysmukli, modzi kawalerowie wszystkich ich zna dobrze, a kilku spotyka jeszcze teraz jako sztywnych, okrytych siwizn ksit i baronw, wrd nich za on sam, ze miejcymi si, wesoymi oczami, w ubraniu wyszywanym zotem, ze stosowanym kapeluszem trjgraniastym pod pach. Ju przedtem, gdy stwierdzi, e fotografia jest jego wasn podobizn, powstaa w nim ch zabrania jej po kryjomu; mimo woli postpi krok jeden w jej kierunku zawstydzi si jednak tej myli i zatrzyma. Plecy i kark starej trzsy si i dray jeszcze cigle od tumionego paczu; patrzc na ni ogarna go gboka, gorca lito. Zapominajc o obrzydzeniu, jakie wywoyway jej brudne wosy, pooy delikatnie rk na gowie i pogaska j prawie niemiao. Elbietka uspokaja si zacza jak mae dziecko. Elbietko zacz znowu po chwili zupenie cicho, Elbietko, nie rb sobie nic z tego, jeeli ci si le powodzi. Wiesz brakowao mu sw, no wiesz, mamy mamy przecie wojn. I i gd cierpimy wszyscy podczas tej wojny; tu kilkakrotnie przekn lin, czu bowiem, e kamie. Nigdy jeszcze nie by godny, nie wiedzia nawet, co to gd. W gospodzie Schell podawano mu nawet po kryjomu pod serwet wieo pieczone bueczki z najbielszej mki. No, a teraz, gdy wiem, e ci si le powodzi, w ogle nie masz o co si kopota, Elbietko. Samo si przez si rozumie, e ci bd pomaga. No a zreszt wojna chcia nada swym sowom jak najweselszy ton, by j pocieszy moe skoczy si jutro, pojutrze i wtedy bdziesz moga znowu pomyle o zarobku tu przerwa zbity z tropu, uwiadomi sobie bowiem, kim bya, wic w tym wypadku nie mogo by, cile rzecz biorc, mowy o zarobku

Chwycia go za rk i, nie mwic ani sowa, ucaowaa z wdzicznoci. Poczu jej zy na swych palcach. Chcia powiedzie: ale zostaw ale nic z siebie nie wydoby. Patrzy wokoo bezradnie. Przez chwil milczeli oboje. Potem sysza, e stara co mruczy, nie rozumia jednak sw. Dzi-ku-j wykrztusia wreszcie kajc, dzi-ku-j ci, Ping , dzikuj ci, Tadeuszu. Ale pienidzy nie chc szybko cigna dalej, gdy znowu chcia zacz mwi o tym, e jej chce pomc nie, nie potrzebuj ich. Wstaa, odwrcia gow do ciany, aby nie patrzy na jej zart blem twarz. Trzymajc mocno rk jego w swej rce, mwia: Powodzi mi si zupenie dobrze. Jestem taka szczliwa, e e si mnie nie boisz. Naprawd powodzi mi si zupenie dobrze W-w-iesz, tylko okropnie jest, gdy sobie czowiek przypomina, jak wszystko byo niegdy Znowu co zaczo j dusi. Przesuna rk przez szyj, jak gdyby jej brako oddechu. Okropne jest, e e, czowiek nie umie si postarze Pingwin patrzy na ni przeraony i przekonany, e bredzi. Zrozumia dopiero, o co jej chodzi, gdy mwi zacza spokojniej. Przedtem, gdy wszede, Tadeuszu, wydao mi si, e jestem znowu moda i e mnie jeszcze kochasz dodaa szeptem to zdarza mi si czsto. Czasami czasami trwa to cay kwadrans. Zwaszcza, gdy chodz po ulicach, zapominam, kim jestem i mam wraenie, e ludzie przypatruj mi si tak, bo jestem moda i pikna. Dopiero potem, gdy sysz, co za mn woaj dzieci - ukrya twarz w doniach. Nie bierz tego tak powanie, Elbietko. Pociesza j pan medyk nadworny. Dzieci s zawsze okrutne i nie wiedz, co czyni. Nie powinna si na nie gniewa, a gdy zobacz, e sobie z nich nic nie robisz Sdzisz, e gniewam si z tego powodu? Jeszcze si nigdy na nikogo nie gniewaam. Nawet na Pana Boga, cho do niego mgby w dzisiejszych czasach kady mie pretensje. Nie, nie! Ale tak za kadym razem budzi si jakby z piknego snu to okropniejsze, anieli pon ywcem na stosie. Pingwin znowu rozglda si po pokoju. Gdyby urzdzi jej to wszystko nieco milej, cieplej, pomyla moe Zdawaa si zgadywa jego myli. Zastanawiasz si, dlaczego tutaj tak okropnie, dlaczego nie dbam zupenie o siebie. Mj Boe, ile razy prbowaam nieco uporzdkowa mj pokj, oczyci go. Ale, wierzaj mi, gdybym to uczynia, oszalaabym. Chobym jedno krzeso postawia na odpowiednim miejscu, wszystko krzyczy we mnie, e i tak nigdy nie bdzie tu wygldao jak dawniej. Dzieje si to zapewne z wieloma ludmi, ale ci, ktrzy nie przeyli zejcia ze wiata do ciemnoci, nie rozumiej tego. Nie uwierzysz mi, ale tak jest naprawd: to co w rodzaju pociechy, e wszystko wokoo mnie i ja sama tak bardzo jestem zniszczona i wstrtna. Patrzya przez chwil bdnym wzrokiem przed siebie i rzeka nagle: Wiem nawet dlaczego. Tak, bo dlaczego czowiek nie ma si skaza na ycie w najgbszym brudzie, jeeli dusza jego tkwi musi w ohydnej powoce trupiej! A zreszt tu wrd brudu mruczaa pgosem moe uda mi si kiedy zapomnie. Mwia teraz jak bdna: Tak, gdyby nie Zrcadlo Na dwik tego nazwiska pan medyk nadworny przypomnia sobie, e przyby tu waciwie dla aktora Zrcadlo. Tak, gdyby nie Zrcadlo! Mam wraenie, e to on jest winien wszystkiemu. Musz go wyrzuci. Gdyby tylko gdyby tylko si mi starczyo Pan medyk nadworny chrzkn gono, aby zwrci jej uwag. Powiedz no, Elbietko, co jest waciwie z tym Zrcadlo? Mieszka wszake u ciebie zapyta wreszcie wprost.

Przesuna rk po czole. Zrcadlo? Skd ci przyszo do gowy pyta o niego? Tak sobie. Po tym, co si wczoraj stao u barona Elsenwangera, interesuje mnie ten czowiek naturalnie tylko ze stanowiska lekarza. Elbietce wracaa powoli rwnowaga. Nagle w oczach jej pojawi si wyraz lku. Chwyciwszy Flugbeila mocno za rami rzeka: Wiesz, czasami mam wraenie, e to szatan. Jezus, Maria, Tadeuszu, nie myl o nim! A zreszt zamiaa si histerycznie to wszystko gupstwa. Nie ma adnego diaba. Zrcadlo jest oczywicie tylko obkany. Albo, albo jest aktorem. Albo jedno i drugie. Usiowaa si znowu umiechn, ale bezskutecznie. Medyk nadworny stwierdzi, e przebieg po niej zimny dreszcz i e dr jej bezzbne szczki. Rzecz oczywista, e jest chory rzek spokojnie ale czasami musi by przy zdrowych zmysach i wtedy chtnie bym z nim pomwi. Nigdy nie jest przy zdrowych zmysach mrukna Elbietka. Wczoraj w nocy powiedziaa, e chodzi po bajzlach i gra przed ludmi. Tak. To prawda. Przecie na to musi by chyba przy zdrowych zmysach. Nie, on jest pomieszany. Tak. Hm. Medyk nadworny rozmyla. Ale wczoraj mia szmink na twarzy. Czy barwi si rwnie w stanie niewiadomoci? Kto go szminkuje? Ja. Ty? Po co? Po to, aby go uwaano za aktora. Aby mg w ten sposb co zarobi. I po to, by go nie zamknli. Pingwin popatrzy na star z niedowierzaniem. Przecie to niemoliwe, aby ten Zrcadlo by jej sutenerem rozwaa. Uczucie opucio go, znowu wrcio obrzydzenie. Zapewne yje z jego dochodw. Tak, oczywicie, inaczej by nie moe Elbietka rwnie zmienia si nagle. Wycigna z kieszeni kawa chleba i u go zacza, mruczc co pod nosem. Pan medyk nadworny przestpowa w zakopotaniu z nogi na nog. Zacz si w nim budzi gniew, e w ogle tu przyszed Jeeli chcesz i, nie trzymam ci rzeka stara, przerywajc mczce milczenie. Pan medyk nadworny chwyci szybkim ruchem kapelusz i rzek z uczuciem ulgi: Tak, Elbietko, masz racj, ju pno. Hm, tak Kiedy przy sposobnoci zajrz tu znowu do ciebie. Zacz szuka w portmonetce Powiedziaam ci ju raz, e nie potrzebuj pienidzy fukna stara. Pan medyk nadworny cofn rk i, zwracajc si ku wyjciu, rzek: A wic, Elbietko, bd zdrowa. Serwus, Tad Serwus, Pingwin. Po chwili pan medyk nadworny sta w penym blasku soca na ulicy i cay przepojony ci wsiad do powozu, aby jak najprdzej wydosta si z Nowego wiatu do siebie, na obiad.

WIEA GODOWA

Na otoczony murami, cichy dziedziniec Daliborki, szarej Wiey Godowej na Hradczynie, stare lipy rzucay ju ukone cienie. May domek wartownika, w ktrym mieszka weteran Vondrejc ze sw chor na ischias on i przybranym synem Ottokarem, dziewitnastoletnim uczniem konserwatorium, lea ju od jakiej godziny w chodnawym cieniu popoudnia. Siedzc na awce, stary liczy i ukada na przegniej desce stos monet miedzianych i srebrnych, ktre zdoby w cigu dnia z napiwkw goci odwiedzajcych wie. Gdy dorachowa si dziesiciu, obi sw protez kresk w piasku. Dwa guldeny osiemdziesit siedem grajcarw niechtnie mrukn po przeliczeniu do przybranego syna, ktry, oparszy si o drzewo, zawzicie czyci zaplamione kolana czarnego ubrania. Cyfr t rzuci jeszcze dononym gosem onierskim przez otwarte okno do pokoju, w ktrym leaa obonie chora ona. Po chwili zakrzep w miertelnym niemal bezruchu, pochyliwszy ys gow, okryt szar czapk feldfeblowsk. Wyglda teraz jak pajacyk, ktremu pky nagle wszystkie nici, czce go z yciem. Zamary wzrok jego pada na sypice si z drzew kwiecie, ktrym obsiana bya ziemia. Nie mrugn nawet powiek, gdy wychowanek jego, zabrawszy z awki pudeko ze skrzypcami i woywszy na gow aksamitn czapk, skierowa kroki ku bramie pomalowanej na kolor czarno-ty, jak gdyby koszarowej. Nie odpowiedzia rwnie na jego ukon poegnalny. Mody muzyk poszed w kierunku Tuskiej ulicy, na ktrej mieci si wski, ciemny paac hrabiny Zahradki. Uszedszy kilka krokw, zatrzyma si pod wpywem jakiej myli, spojrza na zniszczony swj zegarek, zawrci i, skracajc sobie drog, popieszy ku Nowemu wiatu, gdzie, nie zapukawszy, wszed do mieszkania czeskiej Elbietki. Stara bya tak owadnita wspomnieniami modoci, e przez dugi czas nie moga poj, czego ten czowiek chce od niej. Przyszo, c to jest przyszo? mrukna nieprzytomnie, cigle jeszcze niczego, prcz tych ostatnich jego sw, nie rozumiejc. Przyszo? Przecie przyszo nie istnieje przygldaa mu si powoli od gowy a do stp wski, czarny mundur ucznia konserwatorium budzi jej zdziwienie dlaczego nie ma dzi zotych szamerunkw? Jest przecie marszakiem dworu rzucia pytanie w prni. Aha, pan Vondrejc modszy chciaby zna przyszo, aha. Teraz dopiero uwiadomia sobie, kto przed ni stoi. Nie mwic ani sowa wicej, podesza do komody, schylia si, wyowia spod niej modelowan desk o poysku czerwonym, postawia j na st, podaa muzykowi drewniany rylec i rzeka: Niech pan dotyka tu rylcem, panie Vondrejc. Od prawej strony ku lewej. Ale nie liczc. Tylko o tym prosz myle, co pan chce wiedzie! Szesnacie rzdw po kolei. Student wzi rylec, cign brwi, przez chwil waha si, po czym zbladszy nagle pod wpywem wewntrznego wzruszenia jak trup, zacz w mikkiej masie wykuwa z ogromnym popiechem szereg otworw.

Elbietka zliczya je, wypisaa na tablicy w szeregu obok siebie i pionowo; podczas gdy z napiciem przyglda si temu, rezultaty ugrupowane w geometryczne figury wpisaa w podzielony wielokrotnie czworobok i mrucze zacza melancholijnie: To s matki, crki, kuzynowie, wiadkowie, czerwony, biay i sdzia, ogon smoka i jego gowa. Wszystko, jak tego wymaga stara czeska sztuka punktowania. Tak uczyli nas Saraceni, zanim zostali w pie wycici pod Bia Gr. Dawno jeszcze przed krlow Libusz. Tak, Biaa Gra przepojona jest krwi ludzk. Czechy to ognisko wszelkich wojen. I teraz tak byo i bdzie tak zawsze. Jak yka, nasz lepy wdz yka! C jest z yk zapyta student w podnieceniu czy jest tu co o yce? Nie zwracaa uwagi na jego pytanie. Gdyby Modawa nie pyna tak szybko, jeszcze dzi byaby czerwona od krwi. Nagle zmienia ton i rzeka z zajad wesooci: Wiesz, chopie, dlaczego jest tyle pijawek w Modawie? Od rde jej a do Elby, gdziekolwiek podniesiesz na brzegu kamie, wszdzie znajdziesz pod nim pijawki. Pochodzi to std, e dawniej caa rzeka bya strumieniem krwi. Czekaj, poniewa wiedz, e pewnego dnia nowy otrzymaj pokarm. Co to jest? przerwaa, wypuciwszy z rki kred i patrze zacza to na modego chopca, to na figury na tablicy. Co to jest? Czy chcesz moe zosta cesarzem caego wiata? Popatrzya badawczo w jego ciemne, byszczce oczy. Nie odpowiedzia, lecz zauwaya, e trzyma si kurczowo stou, aby nie upa. Moe to z powodu tej tutaj? zapytaa, wskazujc na jedn z figur. Mylaam zawsze, e masz stosunek z Boen od barona Elsenwangera Ottokar Vondrejc zaprzeczy gwatownym ruchem gowy. Tak? A wic si znowu skoczyo, mj chopcze? No, czeska dziewczyna nie wemie ci tego za ze. Nawet, gdyby miaa mie dziecko. Ale strze si tej wskazaa znowu na jedn z figur. Ta wysysa krew. Jest rwnie Czeszk, ale naley do starej, niebezpiecznej rasy To nieprawda rzek student ochrypym gosem. Tak sdzisz? Pochodzi z rodu Borywojw, to ci powiadam. A ty popatrzya dugo i z namysem na wsk, ciemn twarz modego czowieka a ty pochodzisz rwnie z rodu Borywojw. Oboje lgniecie do siebie jak magnes i elazo. Co tu dugo czyta w znakach. Stara rkawem tablic, zanim student zdoa jej w tym przeszkodzi. Uwaaj tylko, by nie zosta elazem, mj chopcze, a ona magnesem, inaczej bdziesz zgubiony. W rodzie Borywojw morderstwa maonkw, kazirodztwa i mordy pord rodzestwa byway na porzdku dziennym. Pomyl o witym Wacawie! Mody muzyk prbowa umiechn si: wity Wacaw tak samo nie pochodzi z rodu Borywojw, jak i ja. Nazywam si tylko Vondrejc, pani, pani Lizinko. Niech mi pan nie mwi cigle pani Lizinko rzeka, wciekle tukc pici w st. Nie jestem adna pani! Jestem prostytutka. Jestem panna! Chciabym tylko wiedzie Lizinko co pani przedtem mylaa o tej koronie cesarskiej i o Janie yce zapyta zlkniony. Przerwao mu skrzypnicie drzwi. Odwrci si i w drzwiach, uchylajcych si powoli, ujrza czowieka z wielkimi, czarnymi okularami na nosie, w dugim surducie, niezgrabnie wywatowanym na plecach, jakby dla garbu z nozdrzami nadmiernie rozszerzonymi od tkwicych w nich kawakw waty, z lisio-czerwon peruk na gowie i brod tego samego koloru, o sztucznoci ktrej nie mona byo wtpi nawet z oddalenia stu krokw. Prosim, milostpane, laskawa zwrci si przybysz wyranie zmienionym gosem do Elbietki przepraszam, pardon, e przeszkadzam, przepraszam bardzo, czy nie byo tu przedtem pana medyka nadwornego Flugbeila? Stara wyszczerzya zby.

Przepraszam, bardzo przepraszam, powiedziano mi mianowicie, e by tutaj. Stara w dalszym cigu szczerzya zby jak trup. Dziwny przybysz zmiesza si. Mam mianowicie, mam pana medyka nadwornego Nie znam medyka nadwornego zawoaa ostro Elbietka. Wyno si, bydl! Byskawicznie zamkny si drzwi; mokra gbka, ktr stara oderwaa od tabliczki, chcc ni rzuci w przybysza, spada na podog By to tylko Stefan Brabec uprzedzia pytanie modego muzyka. Ten szpicel prywatny za kadym razem przebiera si inaczej, a myli zawsze, e go czek nie pozna. Ilekro co si stanie, ju jest na tropie i wietrzy. Chciaby pniej co wyszantaowa, ale nie wie, jak to zrobi. Pochodzi z dou, z Pragi. Wszyscy tam mniej wicej do niego podobni. Widzi mi si, e pynie to z tajemniczego powietrza, idcego z ziemi. Wszyscy staj si z biegiem czasu tacy sami, jak on. Jeden wczeniej, drugi pniej; chyba e wymieraj przedtem. Gdy jeden spotyka drugiego, mieje si do niego zoliwie, tylko po to, by ten drugi myla: aha, wie co o mnie. Nigdy tego nie zauwaye, chopcze? Zacza w dziwnym niepokoju kry po izbie. Nigdy nie zauwaye, e w Pradze wszystko obkane z powodu tej skrytoci? Ty sam obkany, chopczyku, tylko nic o tym nie wiesz! Oczywicie, tu, na grze, na Hradczynie, panuje inny rodzaj obdu. Zupenie inny anieli tam, na dole. To obd bardziej zakamieniay. Taki sam, jak wszystko tu na grze. Ale gdy si zrywa ze smyczy, wtedy wydaje si, jak gdyby kamienne olbrzymy oyy nagle i chciay w gruzy zwali miasto tak mi mwia babka, kiedym bya maym dzieckiem. No tak, a Stefan Brabec pewnikiem wietrzy nosem, e co tu na Hradczynie wisi w powietrzu. Co wisi w powietrzu Student zblad i z lkiem popatrzy na drzwi. Jak to? C to ma by? Elbietka mwia dalej, nie zwracajc na niego uwagi: Wierz mi, chopcze, e ju dzisiaj jeste wariatem. Moe chcesz naprawd zosta cesarzem wiata? Dlaczeg nie byoby to moliwe? Gdyby po Czechach nie wasao si zawsze tylu obkanych, jakeby mogy by nieugaszonym ogniskiem wojen? Tak, bd tylko wariatem, chopcze, do wariatw bdzie w kocu wiat kiedy nalea. Byam niegdy kochank krla Milana Obrenowicza tylko dlatego, e mylaam sobie: m o g ni by. Niewiele brakowao, a byabym zostaa krlow Serbii. Zdawao si, e si budzi nagle: Dlaczeg waciwie nie jeste na wojnie, mj chopcze? No tak, wada serca. Tak, tak hm. A dlaczego przypuszczasz, e nie jeste Borywojem? Nie pozwolia mu odpowiedzie. Dokd idziesz teraz ze skrzypcami, mj chopcze? Do hrabiny Zahradki. Mam gra przed ni. Stara zdumiaa si, zacza dugo i dokadnie bada twarz modego czowieka i skina pniej gow, jak kto, kto jest pewny swej sprawy. No tak, Borywoj. A ta hrabina Zahradka, czy ci lubi? To moja matka chrzestna. Elbietka zamiaa si gono: Matka chrzestna, ha, ha, matka chrzestna! Student nie wiedzia, jak sobie ten miech tumaczy. Chtnie zapytaby znowu o Jana yk, ale zdawa sobie spraw, e nie otrzyma odpowiedzi. Za dugo zna star, aby nie pozna po jej zniecierpliwionej nagle minie, e chce skrci audiencj. Mruczc pod nosem co w rodzaju podzikowania, zacz si z zakopotaniem cofa ku drzwiom.

Ledwie zobaczy stary, drzemicy w czerwieni wieczoru klasztor Kapucynw, obok ktrego musia przechodzi w drodze do paacu hrabiny Zahradki, zabrzmiay jak gdyby na przywitanie dzwony kaplicy loretaskiej i dwikiem zaczarowanej orkiestry z harf eolskich wcigny go w krg magicznych zakl. Otulony melodyjnie koyszcymi si falami powietrza, upojony zapachem kwiatw z ukrytych pobliskich ogrodw, ktry by jak nieskoczenie mikki, pieszczotliwy welon z jakiej niewidocznej krainy niebiaskiej, stan wzruszony i zacz nasuchiwa, a mu si wydao, e syszy tony starej pieni kocielnej, piewanej przez tysice dalekich gosw. Gdy tak sucha, mia wraenie, e id one z jego wntrza, to znowu, e kr wkoo gowy, aby umrze echem w obokach; chwilami zdawao mu si, e rozumie aciskie sowa psalmw, ktre w cichych akordach dochodziy do niego jakby z podziemnych krugankw. Pogrony w mylach przeszed przez plac Hradczynu, ozdobiony witecznie jasnymi gaziami brzz, min zamek krlewski, o ktrego kamienny rezonator amay si fale tonw. Sysza skrzypce jego wibroway w drewnianej skrzyni, jak gdyby obudziy si w swym grobie. Stan wreszcie na platformie nowych schodw zamkowych i zobaczy, jak na morze lnicych od soca dachw spadao dwiecie otoczonych balustrad, kamiennych schodw; spord lecych na dole domw wypezaa powoli, podobna do olbrzymiej, czarnej gsienicy, procesja. Zdawao si, e podnosi w gr sw srebrn gow z purpurowymi mackami; pod biaym baldachimem, niesionym przez czterech duchownych w komach, wida byo ksicia arcybiskupa w czerwonym birecie na gowie, w czerwonych jedwabnych bucikach, w ornacie haftowanym zotem; przodem sun tum piewajcy, wstpujc ze stopnia na stopie. Zaledwie dostrzegalne w ciepym nieruchomym powietrzu wieczornym, jak przezroczyste woale kryy pomienie nad wiecami niesionymi przez ministrantw i cigny za sob czarne nici dymu, unoszce si wrd wyzieww kadzielnic. Czerwie wieczoru leaa nad miastem, pona w purpurowych pasach nad dugimi mostami, krew zmieniona w zoto spywaa w nurty rzeki, lnia w tysicach okien, jak gdyby domy ogarn poar. Student wpatrywa si w ten obraz. Brzmiay mu w uszach sowa starej kobiety o Modawie, o jej czerwonych niegdy falach. Pod wpywem widoku zbliajcych si coraz bardziej po schodach ludzi, ogarno go co w rodzaju osupienia. Tak musiaoby wyglda spenienie jego szalonego snu o koronacji, tylko tak! Zamkn na chwil oczy, aby nie widzie, e zebrali si obok niego ludzie oczekujcy nadejcia procesji; przez moment chociaby chcia si broni przeciw poczuciu czczej rzeczywistoci. Potem odwrci si i przeszed przez dziedziniec zamku, aby jeszcze przez wolne od tumw ulice zdy na Tusk. Gdy skrca obok parlamentu, ku zdumieniu zobaczy z daleka, e szeroka brama paacu Wallensteina stoi na ocie otwarta. Popieszy ku niej, aby popatrze w pospny ogrd, rzuci okiem na cudown hal renesansow i historyczn grot, ktra si za ni znajdowaa. Grota wrya si w jego dusz niezatartym wspomnieniem jeszcze w czasach dziecistwa, gdy pozwolono mu raz jeden popatrze z bliska na wszystkie cuda minionej dawno przeszoci. Lokaje w liberiach wyszywanych srebrem, z przystrzyonymi bokobrodami, bez wsw, w milczeniu wycigali na ulic wypchanego konia, na ktrym niegdy jedzi Wallenstein. Pozna konia po purpurowym czapraku i po dzikich tych oczach szklanych; przypomnia sobie nagle, e te oczy przeladoway go jako zagadkowa wrba ju w dziecistwie, podczas snw niejednej nocy.

Teraz ko sta przed nim w czerwonozotych promieniach zachodzcego soca, z nogami przyrubowanymi do ciemnozielonej deski, jak olbrzymia zabawka z krainy marze, przerzucona w wiek wyzuty z fantazji, przytpionymi zmysami chwytajcy najstraszniejsz ze wszystkich wojen, wojn maszyn-demonw przeciw czowiekowi, wobec ktrej bitwy Wallensteina s czym w rodzaju bazeskiej bijatyki w szynku. Jak przedtem w obliczu procesji podobnie teraz na widok konia bez jedca, ktry zdawa si czeka, a jaki nowy, nieustpliwy pogromca wskoczy na jego siodo, po modym muzyku przebieg zimny dreszcz. Nie sysza wcale czyich lekcewacych sw, e skr zjady mole; pytanie lokaja proponujcego mu z ironicznym umiechem: moe pan raczy dosi rumaka, panie marszaku? poruszyo go do gbi. Wosy stany mu dbem; mia wraenie, e to wadczy gos jego przeznaczenia odzywa si z gbin prabytu. Ju jeste wariatem, mj chopcze, tylko nie wiesz o tym mwia stara przed godzin, ale przecie powiedziaa w kocu: moe zreszt wiat naley do wariatw? Czu, e serce mu bije w dzikim podnieceniu: odrywajc si od widziade, ktre wysnuway pod jego czaszk zwoje mzgu, pobieg w kierunku ulicy Tuskiej.

Stara hrabina Zahradka zwykle przenosia si z nadejciem wiosny do maego, ciemnego paacu siostry, zmarej hrabiny Moryn. Na pokoje paacu nigdy nie pada choby najskpszy promie wiata; hrabina nienawidzia soca i wiosny z jej ciepym, musujcym oddechem, z radosnymi, przybranymi odwitnie ludmi. W tym czasie wasny jej dom, wznoszcy si nie opodal klasztoru Premonstrantw w najwyszym punkcie miasta, spa snem gbokim, z okiennicami szczelnie pozamykanymi. Student wszed na gr po wskich schodach ceglanych; koczyy si chodnym, skromnym korytarzem o marmurowej posadzce, z ktrego prowadziy drzwi do poszczeglnych pokojw. Nie wiadomo skd wzio si podanie, e w goym domu, zbudowanym na podobiestwo gmachu urzdowego, ukryty jest skarb ogromny i e w tym domu straszy; mona by przypuci, e puci je w obieg jaki dowcipni, aby tym silniej podkreli jaskrawy kontrast z romantyzmem, wycinity w kadym kamieniu. W jednej chwili student wyzwoli si zupenie z wszelkich fantastycznych rozmyla. Poczu si tak wyranie pozbawiony rodkw, nieznanym n i k i m, ktrym by w istocie, e mimo woli, zanim jeszcze do drzwi zapuka i otworzy je zdy, zoy gboki ukon. Hrabina Zahradka oczekiwaa go, siedzc w fotelu zaszytym w szary pokrowiec. Pokj sprawia ogromnie niemie wraenie. Stary komin, sofy, komody, krzesa, kandelabr wenecki na sto wiec, biusty z brzu, zbroja rycerska wszystko byo pozakrywane jak na licytacji; nawet nad wielk galeri miniatur zakrywajcych ciany wisiay zasony z gazy; student przypomnia sobie, e gdy jako dziecko jeszcze zapyta o powody tak dziwnego rodka ochronnego, hrabina odpowiedziaa: to osona od much. A moe przynio mu si tylko? Bywa tu tyle, tyle razy, a nie mg sobie przypomnie, aby przynajmniej raz widzia choby jedn much. Czsto ama sobie gow nad tym, co si dzieje za ponurymi szybami okien, przed ktrymi siedzi stara pani; czy wychodz na podwrze, czy na ogrd, czy na ulic. Nigdy nie mia odwagi przekona si o tym. Przecie musiaby przej obok hrabiny, a ju sama myl o tym wydaa mu si nie do pojcia. Wraenie, ktre pokj ten budzi, zawsze jednakowe, nie mogo zrodzi w nim adnych nowych odruchw. Skoro tylko przestpowa prg, natychmiast powraca w myli do tej godziny, w ktrej musia zoy w paacu pierwsz wizyt. Zdawao mu si, e ca jego

istot rwnie obszywaj pokrowce i przecierada dla ochrony przed muchami, ktrych wcale nie ma. Jedynym przedmiotem odsonitym, przynajmniej czciowo, by portret naturalnej wielkoci, wiszcy wrd miniatur. W szarym pokrowcu wycito dziur; patrzya z niego wyduona twarz zmarego maonka starej damy, byego marszaka dworu o czaszce ysej, podobnej do gruszki, o niebieskich, wodnistych, bezbarwnych oczach rybich, patrzcych w pustk. Opowiada mu kto, tylko ju dawno zapomnia kto, sowa jednak dobrze pamita, e hrabia by czowiekiem niezwykle okrutnym i bezlitonie twardym, bezwzgldnym nie tylko dla otoczenia, lecz i dla siebie samego. Jako chopak przebi sobie podobno dla zabicia czasu go stop gwodziem elaznym W domu bya ogromna ilo starych kotw, ktre poruszay si bardzo wolno. Student czsto widywa w korytarzu cae ich tuziny. Snuy si tam i z powrotem cicho i szaro, jak wiadkowie w sdzie, czekajcy na zawezwanie. Nigdy jednak nie przystpoway progu pokoju, a gdy ktry z nich przesuwa czasami gow przez drzwi, cofa j natychmiast, jakby przepraszajc, e chcia uprzedzi chwil, w ktrej maj go wywoa. Hrabina Zahradka traktowaa studenta w zupenie swoisty sposb. Chwilami szo od niej ku niemu co, co go dotykao jak czua mio matki, lecz trwao to zawsze tylko kilka sekund, w nastpnym momencie czu ju fal lodowatego lekcewaenia, graniczcego z nienawici. Skd to pochodzio, nie potrafi sobie nigdy uwiadomi. Mia wraenie, e wyroso to z jej caej istoty; a moe byo to dziedzictwo prastarych rodw czeskich, przyzwyczajonych od stuleci do tego, aby je otaczaa powolna i pokorna suba Mio jej jeeli w ogle o mioci mona mwi nie przejawiaa si nigdy w sowach. Natomiast czstokro dosadnie wystpowaa pycha nieomal przeraajca, jeeli nie w samej treci wypowiadanych sw, to w ostrym ich tonie. W dzie konfirmacji musia jej co zagra na dziecicych skrzypcach; bya to czeska piosenka ludowa:
Andulko, me dit, j vs mm rd.

Pniej grywa przed ni szlachetniejsze melodie, a w miar jak doskonali si, jak rka jego stawaa si pewniejsza, pieni kocielne i miosne, nawet sonaty Beethovena, nigdy jednak nie mg dojrze na jej twarzy wyrazu zadowolenia czy nagany, bez wzgldu na to, czy gra dobrze, czy le. Do dzisiejszego dnia nie wiedzia, czy hrabina umie oceni jego sztuk. Chwilami prbowa trafi do jej serca przez wasne improwizacje. Ze zmieniajcego si szybko fluidu, ktry szed od niej, stara si wyczu, czy tony znalazy wierny oddwik w jej duszy. Czsto jednak wyczuwa przy najmniejszym dysonansie co jakby mio, przy wydobywaniu za najczystszych tonw nienawi. Moe pochodzio to z bezgranicznej pychy krwi bkitnej, ktra w doskonaoci jego popisw wyczuwaa atak na przywileje swej rasy i wybuchaa nienawici, moe przyczyn by instynkt Sowianki, ktra kocha tylko to, co sabe i mizerne, moe wreszcie bya to zwyczajna gra przypadku, w kadym razie istniaa midzy hrabin a nim jaka granica nie do przekroczenia. Zrezygnowa bardzo prdko z usunicia jej, tak samo, jak nie przychodzio mu na myl podej do okien i wyjrze przez nie. No wic, panie Vondrejc, nieche pan gra rzeka hrabina codziennym, jaowym tonem, gdy po zoeniu niemego, penego czci ukonu otworzy pudo i wyj z niego skrzypce i smyczek.

Bardziej dzi daleki ni kiedykolwiek, moe wskutek kontrastu midzy wraeniami z paacu Wallensteina a szarym pokojem teraniejszoci, bdcym dla niego nieruchom przeszoci, wybra bezwiednie piosenk z czasw konfirmacji, naiwn sentymentaln: Andulko; gdy zagra kilka pierwszych taktw, ogarno go przeraenie. Ale hrabina nie wygldaa ani na zdziwion, ani na zirytowan; patrzya w prni, jak portret jej ma. Stopniowo przeszed do wariacji na temat rozpocztej melodii. Zawsze dawa si ponosi wasnej grze, ktr ledzi pniej jak zdumiony suchacz. Wydawao mu si wtedy, e kto inny, a nie on sam jest skrzypkiem, kto, kto w nim tkwi, kto nie jest jednak nim samym, o kim nic nie wie, kto nie ma ani ksztatu, ani postaci. Wdrowa wtedy w duchu po obcych, wynionych miejscach, schodzi do czasw, nigdy wzrokiem ludzkim nie ogldanych, wyciga dziecice skarby z dalekich gbi, a znikay otaczajce go ciany i przenosi si w nowy, ustawicznie zmienny wiat barw i tonw. Bywao wtedy, e ponure okna staway si dla niego przezroczyste jak kryszta, e wyczuwa za nimi przecudowny, peen przedziwnej wspaniaoci wiat czarw, powietrze pene biaych lnicych nietoperzy, w ktrym nieg pada pord penego lata. Zdarzao si, e widzia w takich chwilach siebie idcego cienist alej jaminow, w miosnym szale tulcego do ramienia rami modej kobiety, ubranej w strj lubny, ktra dusz jego przepaja zapachem swojej pci. Wtedy szara zasona, wznoszca si nad portretem zmarego marszaka dworu, zmieniaa si zawsze w morze jasno popielatych wosw kobiecych; patrzya spod nich na niego twarzyczka dziewczca o czarnych oczach i ustach p otwartych, ubrana w letni kapelusz somkowy z bladoniebiesk wstk. Ilekro zjawiay si przed nim te rysy, ktre bezustannie jak wasne serce wyczuwa we nie, na jawie i w marzeniu, zdawao mu si, e ten drugi stan przed nim na tajemniczy jej rozkaz. Gra nabieraa wtedy dzikiego, bezcielesnego okruciestwa.

Nagle otworzyy si drzwi prowadzce do ssiedniego pokoju; wesza przez nie cicho moda dziewczyna, o ktrej myla. Twarz miaa podobn do portretu damy z czasw rokoko, ktry wisia w paacu Elsenwangerw; bya rwnie moda i pikna jak tamta. Zza drzwi ukazaa si na moment caa masa kotw. Student popatrzy na ni z tak oczywistym spokojem, jak gdyby bya tu zawsze. Dlaczego mia si dziwi wysza tylko z niego i stana przed nim. Gra bez ustanku, pogrony w marzeniach, nieprzytomny. Zdawao mu si, e stoi razem z ni w krypcie kocioa witego Jerzego, wtulony w gbokie ciemnoci; wiato padajce od wiecy, ktr trzyma jaki mnich, owietlao rzeb naturalnej wielkoci, wykut z marmuru. Bya to posta umarej, zniszczona, wyndzniaa, z achmanami dokoa piersi, o wyschnitych oczach. Pod ebrami, w okropnie rozdartym ciele wida byo zamiast dziecka zwinit mij, o gowie ohydnej, paskiej, trjktnej. Tony skrzypiec wyrodziy si w sowa monotonne i upiorne, jak litania, wypowiadane przez mnicha do tych, ktrzy odwiedzali krypt:

Przed wieloma setkami lat mieszka w Pradze rzebiarz, ktry trwa z ukochan w karygodnym zwizku. Gdy zasza w ci, przesta jej ufa, przekonany, e go zdradzia z innym. Udusi j wic i wrzuci do Jeleniego Rowu. Tam poary j robaki, a gdy trupa znaleziono, natrafiono na lad mordercy i zamknito go wraz z trupem do krypty. Tu zmuszono rzebiarza, by za odkupienie grzechw wyku jej obraz w kamieniu, zanim go zaczn ama koem
Ottokar achn si gwatownie, palce wodzce smyczek znieruchomiay. Wrcia wiadomo rzeczywistoci, przytomnymi oczami ujrza nagle mod dziewczyn, stojc za fotelem hrabiny i umiechajc si do.

Niezdolny do adnego ruchu, jakby skamieniay, trzyma smyczek na strunach. Hrabina wzia lorgnon i wolno odwrcia gow. Niechaj Ottokar gra dalej, to tylko moja siostrzenica Niech mi Polyksena nie przeszkadza. Student nie rusza si, tylko rami opado mu bezwadnie, jakby pod wpywem skurczu serca. Przez jak minut panowaa w pokoju bezdwiczna cisza. Dlaczego nie gra dalej? rzeka hrabina ze zoci. Ottokar opamita si; nie wiedzia, jak ma ukry przed ni drenie rk. Wreszcie skrzypce zakay cicho i niemiao:
Andulko, m dit, j vs mm rd.

Melodia umilka pod wpywem podobnego do gruchania miechu modej damy. Niech nam pan powie lepiej, panie Ottokarze, co za cudown pie pan gra przedtem? Czy bya to fantazja? Pod jej wpywem Polyksena robia po kadym sowie znaczc pauz i ze spuszczonymi powiekami, niby zamylona, bawia si frdzlami fotela. Pod jej wpywem musiaam myle o krypcie w kociele Jerzego, panie, panie, Ottokarze. Hrabin przejo ledwie dostrzegalne drenie. W tonie, jakim siostrzenica wymawiaa sowo Ottokar, byo co, co j wprawiao w zdumienie. Student wyjka kilka zaenowanych sw. Patrzyy na niego badawczo dwie pary oczu. Jedna bya pena poerajcej namitnoci, przeplatajcej mu mzg, druga, przeszywajca, ostra jak n, promieniowaa niedowierzaniem i nienawici. Nie wiedzia, w ktr z tych par oczu patrze, aby drugiej nie obrazi, albo te nie zdradzi si z tym, co czuje. Gra, tylko gra! Szybko, szybko woa w nim jaki gos. Dotkn strun smyczkiem. Pod wpywem lku pot wystpi mu na czoo. Na mio bosk, eby tylko znowu nie to przeklte Andulko, m dit. Ku swemu przeraeniu poczu przy pierwszym pocigniciu smyczka, e nie bdzie mg obroni si przed t melodi. Pociemniao mu w oczach. Nagle rozlegy si z ulicy tony katarynki: z nieprzytomnym popiechem zacz gra z ni razem opiewan piosenk:
Blade dziewczta, Nie ecie si, tylko czerwone jak re Pieci si winny z chopcami, Im nie zaszkodzi to, nie.

Nie mg gra dalej. Nienawi, zionca z hrabiny, po prostu wyrywaa mu z rk skrzypce. Jakby zza mglistego welonu zobaczy, e Polyksena podesza do zegara stojcego koo drzwi, odsuna na bok okrywajcy go pokrowiec i przesuna nieruchom wskazwk na liczb VIII. Zrozumia, e ma to by godzina spotkania, lecz rado zlodowaciaa w mce dawicego przeraenia na myl, e hrabina przejrzaa wszystko. Widzia, jak chude jej, dugie starcze palce szukaj czego nerwowo w torebce na wczk, umieszczonej obok fotela. Przeczuwa, e lada chwila upokorzy go nieludzko czym tak straszliwym, co przechodzi bdzie jego wyobrani. Gra pan dzi cudownie Vondrejc rzeka hrabina, cedzc sowo za sowem; wycigna z torebki dwa zmite banknoty i, podajc mu je, rzeka:

Ma pan napiwek. Prosz te sobie kupi na mj rachunek par lepszych spodni na nastpn wizyt. Te s zbyt poplamione. Student poczu, e serce mu bi przestaje z bezgranicznego wstydu. Ostatni jasno okrelon myl byo: wzi pienidze, aby si wszystko nie wydao. Potem cay spokj rozpyn si w jedn szar mas. Bya ni Polyksena, zegar, twarz zmarego marszaka dworu, zbroja, fotel. Tylko ponure okna odcinay si rozemian biaoci czworobokw. Poczu, e hrabina zacigna wokoo niego szary pokrowiec, dla ochrony przed muchami, i e pokrowca tego nie bdzie si mg pozby a do mierci. Gdy si znalaz na ulicy, zapomnia zupenie, w jaki sposb zszed po schodach. A moe w ogle nie by nigdy tam w pokoju na grze? Palca wewntrz rana mwia mu, e jednak to by musiao. Zreszt trzyma jeszcze pienidze w rce. Bezmylnie schowa je do kieszeni. Po chwili przypomnia sobie, e Polyksena przyjdzie o 8-mej. Zegar na wiey wybi kwadrans. Jaki pies zacz szczeka na niego; podziaao to jak uderzenie bata: a wic wyglda naprawd tak ndznie, e psy bogaczy szczekaj na jego widok? Zacisn zby, jakby w ten sposb mona poskromi myli, i pogna ku swemu mieszkaniu. Kolana dray mu po drodze. Na najbliszym rogu zatrzyma si. Nie, nie do domu, odej std, opuci Prag uczucie wstydu spalao go wprost. Najlepiej rzuci si do wody. Byskawicznym odruchem modoci chcia biec ku Modawie, ale tkwicy w nim ten drugi obezwadni mu nogi, zacz kama, e zdradzi Polyksen, jeli si utopi; zamilcza przy tym podstpnie, i jest tylko pdem ku yciu, wstrzymujcym od samobjstwa. Boe, Boe, jake jej spojrz w oczy, gdy przyjdzie wyo w nim wszystko. Nie, nie przyjdzie stara si uspokoi nie moe przecie przyj wszystko skoczone. Bl ksa go w piersi coraz mocniej. Jeeli nie przyjdzie, jeeli nie przyjdzie ju nigdy, jake dalej y bdzie bez niej! W wiadomoci, e ostatnia godzina bdzie okropnym, nieskoczonym liczeniem minut, wszed przez czarnot bram na dziedziniec Daliborki. Jeeli Polyksena przyjdzie zapadnie si w ziemi ze wstydu: jeeli nie przyjdzie noc ta stanie si noc obdu. Z przeraeniem patrzy na Wie Godow wznoszc si nad Jelenim Rowem jak okrgy biay kapelusz nad gruzami murw. Wiea yje jeszcze cigle uwiadomi sobie ponuro tyle ofiar oszalao ju w jej kamiennym brzuchu, a cigle nienasycony jest moloch. Po stuletnim nie zbudzi si znowu. Pierwszy raz od czasu modoci ujrza j przed sob nie jako dzieo rk ludzkich, ale jako potwora z granitu o okropnych wntrznociach, ktre trawi miso i krew, podobnie jak wntrznoci drapienych zwierzt nocnych. Posiada trzy pitra przedzielone poziomymi paszczyznami; otwr w rodku przypomina przewd pokarmowy, prowadzcy od gardzieli a do brzucha. Na najwyszym pitrze dugie lata wizienne okropnym ciarem uciskay skazacw wrd straszliwych ciemnoci; na sznurach spuszczano ich na rodkowe pitro, gdzie ich pojono wod z dzbanuszka i karmiono kawakiem chleba, o ile przedtem pod wpywem zapachu zgnilizny, idcego z gbi, nie stracili zmysw lub nie rzucili si sami na miejsce, gdzie leay gnijce trupy ich poprzednikw. Chocia w podwrzu otoczonym lipami osiada chodnawa wilgo wieczoru, okno strwki byo jeszcze cigle otwarte. Ottokar usiad cicho na awce, aby nie przeszkadza starej, chorej matce, ktra, jak przypuszcza, spaa w swym ku. Zanim nadejdzie drczca mka oczekiwania, chcia na chwil wyrwa z mzgu to, co si stao; by to dziecinny wysiek modzieca, ktry przypuszcza, e mona przechytrzy swe serce

Opada go nagle sabo. Ca si musia si opanowa, by nie wybuchn kaniem, ktre si cisno do garda. Do uszu jego dotar bezdwiczny, jakby zamknity w skrzyni gos z wntrza pokoju: Czy to ty, Ottokarze? Tak, matko, to ja. Nie chcesz wej do pokoju, zje co? Nie, matko, nie jestem godny, ju jadem. Gos matki zamilk na chwil. W pokoju zegar cicho, metalicznie wybi na sidm i p. Student zagryz wargi i zaama rce: Co robi teraz, co robi? Znowu rozleg si gos: Ottokarze! Nie odpowiada. Ottokarze, czy to ty? Tak, matko. Dlaczego dlaczego paczesz? Uda, e si mieje. Ja? C ci przyszo do gowy, matko. Nie pacz wcale, dlaczeg miabym paka? Gos matki zamilk w niedowierzaniu. Student podnis gow od zasanej cieniami ziemi. Gdyby dzwony chciay wreszcie uderzy i przerwa t cisz mierteln Patrzy w purpurowy pas na niebie. Czujc, e musi co powiedzie, zapyta: Czy ojciec w domu? Nie, w gospodzie zabrzmiaa po chwili odpowied. Wsta szybkim ruchem i rzek: W takim razie i ja pjd tam na godzin. Dobranoc, matko. Chwyci za pudo od skrzypiec, spojrza na wie. Ottokarze! Co? Czy mam zamkn okno? Ottokarze, Ottokarze, przecie wiem, e nie idziesz do gospody. Idziesz do wiey, nieprawda? Tak, pniej. Tam si najlepiej wiczy. Dobran Czy dzi znowu przyjdzie do wiey? Boena? Kto wie, moe Przychodzi czasami, gdy ma czas. Wtedy gawdzimy nieco. Czy mam czy mam powiedzie co ojcu? Gos matki jeszcze bardziej posmutnia: Przypuszczasz wic, e nie wiem, i to nie Boena? Poznaj po krokach. Tak prdko i lekko nie chodzi nikt, kto ciko w dzie pracuje. Znowu mwisz o tym, matko rzek, usiujc si umiechn. Masz racj, Ottokarze, zamknij okna, ju milcz. Tak bdzie lepiej, nie bd syszaa tych okropnych pieni, ktre grasz zawsze, gdy jest u ciebie. Chciaabym bardzo pomc ci, Ottokarze. Student zatka uszy rkami, porwa z awki skrzypce, popieszy ku furtce w murze i po zniszczonych schodach wbieg na najwysze pitro wiey. Obok pokrgego miejsca, w ktrym stan, znajdowaa si wska framuga okienna, co w rodzaju powikszonej strzelnicy, wychodzca na poudnie; wida z niej byo sylwetk katedry. Dla tych, ktrzy w dzie zwiedzali Dalibork, umieszczono tu kilka zwyczajnych drewnianych krzese, st z karafk wody i star, zniszczon otoman. Przedmioty te w pmroku

wyglday jak zronite z posadzk i murami. Mae, elazne drzwi z krucyfiksem prowadziy do celi, w ktrej dwiecie lat temu wiziono prababk hrabianki Polykseny. Otrua swego ma; zanim zmara od obdu, przegryza sobie zbami arterie rk i krwi namalowaa na cianie jego portret. Za cel leaa komnata, zaledwie na sze krokw szeroka; pewien wizie wydry tu w murze kawakiem elaza otwr tak gboki, e mg si w nim zmieci skulony czowiek. Pracowa nad tym otworem trzydzieci lat; jeszcze kilka centymetrw, a byby go przebi tak daleko, e mgby rzuci si do Jeleniego Rowu. Odkryto zamysy jego w por i oddano go na pastw mierci godowej we wntrzu wiey Ottokar chodzi niespokojnie tam i z powrotem, siada we framudze okna, zrywa si znowu. Jednej chwili by pewien, e Polyksena przyjdzie, drugiej wierzy wicie, e nigdy jej wicej nie zobaczy. Obydwie moliwoci wydaway mu si rwnie straszliwe. Byy rwnoczenie nadziej i lkiem. Co nocy wchania w siebie przed snem obraz Polykseny, ktry wypenia we nie i na jawie cae jego ycie. Gdy by sam, rozmawia z ni gosem wewntrznym, budowa dla niej fantastyczne zamki powietrzne. W bezgranicznej, dziecinnej rozpaczy, do ktrej tylko zdolne jest dziewitnastoletnie serce, wyobraa sobie przyszo jako uwizienie bez wiata i powietrza Myl, e mgby kiedy gra znowu na swych skrzypcach, wydaa mu si bezgranicznym szalestwem. Delikatny, cichutki gos, idcy z piersi, mwi mu, e wszystko bdzie zupenie, zupenie inaczej, anieli przypuszcza, lecz nie sucha go, nie chcia sucha. Czsto bl nasz tak jest dojmujcy, e n i e c h c e m y w c a l e, by go uleczono. Pociecha, idca nawet z wasnego wntrza, powoduje wtedy tylko to, e bl dokucza jeszcze bardziej, pali jeszcze silniej. Wzrastajca w pustym zamkniciu ciemno, z minuty na minut potgowaa podniecenie modzieca, ktre stawao si czym nie do zniesienia. Co chwil zdawao mu si, e syszy z zewntrz cichy szmer; serce przestawao mu bi na myl, e to ona. Liczy pniej sekundy a do chwili, w ktrej powinien by j ujrze; myl, e moe zawrci od progu, napeniaa go now rozpacz.

Pozna j dopiero przed kilkoma miesicami. Gdy sobie przypomnia to poznanie, mia wraenie, e to bajka, ktra si staa rzeczywistoci. Ujrza j dwa lata temu jako obraz, jako portret damy z czasw rokoko, o szaroblond wosach, o wskich, niemal przezroczystych policzkach, o dziwnie lubienym i okrutnym wyrazie potwartych warg, za ktrymi lniy biel mae krwioercze zby. Byo to w paacu Elsenwangerw, gdzie w sali przodkw wisia portret; gdy musia tam raz gra wieczorem przed zaproszonymi gomi, portret patrzy na niego ze ciany. Od tego czasu tak mocno war si w jego wiadomo, e widzia go zawsze, ilekro mylc o nim, zamyka oczy. Stopniowo portret zawadn tsknic, mod dusz, wszystkimi jej mylami do tego stopnia, e sta si dla niej ywym. Gdy Ottokar wieczorami siedzia w cieniu lip na awce i marzy o nim, czu nieraz, e portret tuli si do piersi jak istota z krwi i ciaa. Pniej dowiedzia si, e by to portret niejakiej hrabiny Lambua, ktrej rwnie byo na imi Polyksena. Wkada od tego dnia w to imi cae pikno, ca rozkosz, przepych, szczcie i sza zmysw, wyczarowane w modzieczej fantazji. W kocu stao si ono zaklciem. Gdy je wypowiada szeptem, odczuwa natychmiast, jak ostr, przejmujc pieszczot blisko tej, ktra je nosia.

Mimo modych lat i nie naruszonego dotychczas stanu zdrowia, czu doskonale, e cierpienie serca, ktre wystpio nagle, jest nieuleczalne i e umrze na pewno w kwiecie wieku. Myla jednak o tym zawsze jako o przedsmaku sodyczy, nigdy ze smutkiem. Dziwne, obce otoczenie Wiey Godowej, ponure podania i bajki, odnoszce si do niej, obudziy w nim ju w dziecistwie pocig do myli o zamkach powietrznych; ndzne, przygniatajce, ciasne ycie zewntrzne przeciwstawiao si temu pocigowi jako co wrogiego, jako symbol wizienia. Nigdy nie wpado mu do gowy, aby to, o czym marzy, co wyczuwa tsknot, wcign w krg przyziemnej rzeczywistoci. Nie snu planw na przyszo. Nie obcowa zupenie z kolegami; Daliborka z samotnym dziedzicem, oboje maomwni przybrani rodzice i stary nauczyciel, ktry kierowa jego wychowaniem a do modzieczych lat, gdy opiekunka jego, hrabina Zahradka, nie chciaa, aby chodzi do szkoy oto pierwsze i przez dugi czas jedyne wraenia Ottokara. Zewntrzny brak troski, odgrodzenie si od wiata maych ambicji, od polowa na powodzenie, zapdziyby go przedwczenie do szeregu tak licznych na Hradczynie dziwakw, ktrzy nie tknici biegiem pulsujcego czasu, prowadz ycie bezczynne, powicone rozmylaniom nad sob, gdyby pewnego dnia nie nastpio zdarzenie, ktre dusz jego przeorao do gbi, zdarzenie tak upiorne i tak rzeczywiste zarazem, e rozbio jednym uderzeniem mur midzy wiatem wewntrznym i zewntrznym i zrobio z niego czowieka, ktry w chwilach ekstazy mg realizowa najbardziej nieprawdopodobne koncepcje mzgu. Zdarzenie byo nastpujce: Siedzia w katedrze wrd kobiet nabonie przesuwajcych raniec; odchodziy i przychodziy; zapatrzony w tabernakulum, on ich nie widzia. Nagle poczu, e koci jest pusty i e obok siedzi portret Polykseny, dokadnie ten sam, o ktrym ni zawsze. W tym momencie znalaz pomost nad przepaci dzielc marzenie od rzeczywistoci. Trwao to sekund, w nastpnej ju wiedzia, e siedzi obok niego ywa, moda dziewczyna. Ta krtka sekunda wystarczya, aby uruchomi tajemniczy mechanizm losu, konieczny po to, by ycie czowieka wyrwa z okrelonej drogi rozwanych wnioskw rozumowych i rzuci je w nieskoczone obszary, gdzie wiara moe gry przenosi. W obdnym uniesieniu i zachwycie jak kto, kto nagle stan twarz w twarz przed bogiem swej tsknoty, pad z otwartymi ramionami przed ucielenionym obrazem marze na ziemi, zacz woa jej imi, obj kolana, caowa rce i nogi. W powodzi rwcych sw opowiedzia, czym jest dla niego. Powiedzia rwnie, e zna j od dawna, cho jej nigdy nie oglda ywej. Ju w kociele, wrd zoconych postaci witych, ogarna oboje dzika, nieziemska mio. Byo to co w rodzaju diabelskiego huraganu, ktry nagle zbudzi si z upiornych oparw przodkw, od stuleci skamieniaych w portrety. Moda dziewczyna, przed chwil nie tknita jeszcze i spokojna, zmienia si, opuszczajc koci, w d u c h o w y konterfekt swej prababki, ktra rwnie nosia imi Polyksena i teraz jako portret ya w paacu barona Elsenwangera. By to jaki cud sataniczny. Od tego czasu spotykali si, nie umawiajc si nawet, gdy tylko trafiaa si sposobno. Znajdowali si dziki magicznej sile namitnoci, instynktownie, jak nieme zwierzta podczas rui, ktre mog wcale si nie porozumiewa, gdy znaj gos swojej krwi. adnego z nich nie dziwio nigdy, gdy przypadek krzyowa ich drogi wanie w tej godzinie, w ktrej si najgwatowniej podali. Gdy zamiast obrazu, ktry nosi w piersi, stawaa jak si to wanie przed godzin wydarzyo ywa przed jego oczyma, pojmowa, e jest to cige, niemal z koniecznoci oparte odnawianie si cudu.

Usysza tym razem nieomylnie kroki zbliajce si do wiey; mka ustpia, pozostawiajc wspomnienie dawno przeytego blu.

Ilekro trzyma j w ramionach, nie wiedzia nigdy, czy jak zjawa przybya przez mury, czy te wesza przez drzwi. Bya przy nim oto co jedynie zrozumia. Co byo przedtem, gino z byskawiczn szybkoci w otchani przeszoci, zanim miao czas si dokona. Tak samo stao si i teraz. Rzucia na ziemi swj kapelusz somkowy, przybrany jasnoniebiesk wstk. Po chwili zniko wszystko: biel odzienia leaa na stole, na krzesach; poczu upalno ciaa, ukszenie zbw w szyj, usysza jk lubieny Wszystko stao si prdzej, anieli mg zrozumie, skadao si z obrazw pdzcych byskawicznie jeden za drugim; kady z nich bardziej oszaamia od poprzedniego. Upojenie zmysw, nie mieszczce si w pojciu czasu Czy daa, aby zagra na skrzypcach? Nie wiedzia, nie pamita, aby o tym mwia. Wiedzia tylko, e stoi przed ni, e ldwie jego otoczya ramieniem, czu, e mier krew mu z y wysysa, e wosy ma w nieadzie, e mu zimno i e kolana uginaj si pod nim. Nie mg o niczym myle, mia wraenie, e pada w ty. Zdawao mu si, e si budzi w teje chwili, e Polyksena trzyma go. Usysza pie jak pync ze strun poruszanych zapewne jego smyczkiem i jego rk, pie idc z niej, z jej duszy, a nie z duszy jego, pie, w ktrej bya i lubieno, i rozpacz, i przeraenie. W pomdleniu, bezbronny, zacz nasuchiwa, co opowiadaj tony skrzypiec; przesuway si przed nim wizje, ktre rozsnuwaa Polyksena, by zwikszy jeszcze stopie szalestwa. Czu, e myli jej przenosz si w jego mzg, e oywaj, zobaczy je w formie wykrconych liter na tablicy kamiennej. Bya to stara kronika o powstaniu obrazu Przeszyty wczniami, wypisana w maej kaplicy w Hradczynie na pamitk straszliwej mierci tego, ktry si odway sign po koron Czech:

Rycerz imieniem Borywoj Chlavec na pal by wbity, alici pal w bokiem mu wypez, gowie adnego uszczerbku nie czynic. Modli si rycerz zbonie do wieczora. A kiedy noc zapada, zama pal, ktry ze wystawa, i z tym uomkiem pala przywlk si a na Hradczyn, gdzie zleg na gnojowisku. Rankiem wsta, wszed do domostwa obok kocioa witego Benedykta, ksidza z plebani zamkowej wzywa i arliwie z grzechw swoich przed Bogiem si spowiada, mwic, e nijak mu umiera bez spowiedzi i witych sakramentw, jak Koci wity da. Dzie w dzie odmawiajc na chwa Pana Najwyszego Ave Maria, a na chwa Najwitszej Panny pacierz krtki, utwierdzi si w duchu swoim, e za tej modlitwy i ordownictwa Matki Boej spraw nie dokona ywota bez namaszcze ostatnich. Rzek ksidz: Zmw t modlitw. Rycerz pocz w te sowa: Panie miociwy, prosz Ciebie, zwl mczennicy Twojej, witej Barbarze, wstawi si za mn u Twego Tronu, ibym opatrzy si przed zgonem chlebem Boym, zwl, iby chronia mnie od wrogw wszystkich, widzialnych jako i niewidzialnych, od duchw zych, abym wreszcie dozna ywota wiecznego przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Odkupiciela i Zbawiciela. Amen. Ksidz go namaci. Rycerz dnia tego ducha wyzion. rd lamentu a alw ludu przy kociele witego Benedykta pogrzeban.
Polyksena odesza; wrd lnicych gwiazd gbokiej nocy wiea wygldaa martwo i szaro. Ale w kamiennej jej piersi bio mae drobne serce ludzkie, ktre poprzysigo sobie nie spocz, nie odetchn, raczej znie tysickrotne mki na palu anieli umrze, zanim ukochana nie otrzyma tego, co wola ludzka zdoby potrafi.

You might also like