You are on page 1of 190

KAZUO ISHIGURO

Kiedy bylimy sierotami

Przeoy Andrzej Appel Tytu oryginau: WHEN WE WERE ORPHANS

Copyright by Kazuo Ishiguro, 2000

omie i Naomi

Cz pierwsza Londyn, 24 lipca 1930 roku

Rozdzia pierwszy Latem 1923 roku, ukoczywszy studia w Cambridge, postanowiem - wbrew yczeniu ciotki, bym wrci do Shropshire - zwiza swoj przyszo ze stolic i wprowadziem si do maego mieszkanka przy Bedford Gardens 14b w Kensington. Wspominam tamto lato jako jedno z najwspanialszych w moim yciu. Po tak dugim okresie spdzonym w gronie kolegw, najpierw szkolnych, potem uniwersyteckich, wielk przyjemno sprawiao mi, e mog wreszcie poby sam. Podobay mi si londyskie parki i cisza panujca w czytelni Muzeum Brytyjskiego; caymi popoudniami spacerowaem po ulicach Kensington, snujc plany na przyszo, przystajc niekiedy, by nacieszy si faktem, e w Anglii, nawet w tak ogromnym miecie, mona znale pikne domy o fasadach poronitych bluszczem i innymi pnczami. To wanie podczas jednego z takich spacerw spotkaem przypadkowo koleg szkolnego, Jamesa Osbourne'a, i dowiedziawszy si, e mieszka w pobliu, zaproponowaem, by mnie odwiedzi, gdy nastpnym razem bdzie przechodzi koo mojego domu. Chocia nikogo tam jeszcze nie gociem, zaprosiem go bez obawy, gdy wybraem to miejsce bardzo starannie. Czynsz nie by wysoki, a wacicielka urzdzia mieszkanie gustownie; przywodzio ono na myl niespieszn wiktoriask przeszo. Salon, dobrze nasoneczniony przez pierwsz poow dnia, wyposaono w star sof i dwa wygodne fotele, wiekowy kredens i dbowy rega na ksiki, wypeniony po brzegi rozlatujcymi si encyklopediami. Wiedziaem, e wszystko to znajdzie uznanie w oczach kadego gocia. Poza tym zaraz po przeprowadzce udaem si do Knightsbridge i nabyem serwis w stylu krlowej Anny, kilka paczek dobrej herbaty i olbrzymie blaszane pudeko ciasteczek. Wic gdy pewnego ranka, w kilka dni pniej, Osbourne zoy mi wizyt, podaem mu poczstunek z tak pewnoci siebie, e nawet nie przyszo mu do gowy, i moe by moim pierwszym gociem. Najpierw, przez jakie pitnacie minut, Osbourne przechadza si niespokojnie po moim salonie, zachwalajc mieszkanie, przypatrujc si temu i owemu oraz regularnie wygldajc przez okno, by za kadym razem wykrzykn na widok tego, co dzieje si w dole. W kocu klapn na sof i moglimy si wreszcie podzieli nowinami dotyczcymi nas samych, a take naszych dawnych szkolnych przyjaci. Pamitam, e rozmawialimy potem przez jaki czas o dziaalnoci zwizkw zawodowych, a nastpnie podjlimy dug i przyjemn dyskusj na temat niemieckiej filozofii, co dao nam okazj do popisania si przed sob erudycj, jak kady z nas zdoby na swojej uczelni. Pniej Osbourne wsta i znowu zacz kry po pokoju. Czynic to, przedstawia mi swoje rozmaite plany na przyszo. - Wiesz, myl o brany wydawniczej. Gazety, czasopisma, takie rzeczy. A waciwie to sam chciabym pisa artykuy. O polityce, zagadnieniach spoecznych. Ale moe, jak mwi, sam zostan politykiem. Suchaj, Banks, czy ty naprawd nie wiesz, co chcesz w yciu robi? Tylko spjrz, wiat stoi przed nami otworem. - Wskaza na okno. - Na pewno masz jakie plany. - Chyba tak - odparem z umiechem. - To i owo chodzi mi po gowie. Dam ci zna we waciwym czasie. - Co zamierzasz? No ju, wyrzu to z siebie! I tak to z ciebie wycign! Niczego mu jednak nie zdradziem i ju wkrtce znw spieralimy si na temat filozofii,

poezji czy czego w tym rodzaju. Potem, okoo poudnia, Osbourne przypomnia sobie nagle, e jest z kim umwiony na lunch przy Piccadilly, i zacz zbiera swoje rzeczy. Wychodzc, odwrci si w drzwiach i powiedzia: - Suchaj, stary, bybym zapomnia. Wybieram si wieczorem na przyjcie na cze Leonarda Evershotta. Tego magnata finansowego, wiesz. Wydaje je mj wuj. Dowiadujesz si o wszystkim w ostatniej chwili, ale pomylaem, e moe chciaby pj. Mwi powanie. Ju dawno miaem do ciebie wpa, tylko jako nigdy si nie skadao. Przyjcie odbdzie si w Charingworth. Nie odpowiedziaem od razu, wic zrobi krok w moim kierunku i owiadczy: - Pomylaem o tobie, bo pamitam... Pamitam, jak bardzo interesowaa ci zawsze kwestia mojego ustosunkowania. Dobra, dobra! Nie udawaj, e zapomniae! Wypytywae mnie o to do znudzenia. Ustosunkowany? Co to waciwie znaczy by ustosunkowanym?. No c, pomylaem, wreszcie jest okazja, by Banks sam si przekona. - Potem Osbourne pokrci gow, jakby co sobie przypomnia, i doda: - Mj Boe, bye w szkole takim dziwakiem. Sdz, e to wanie w tym momencie ostatecznie zgodziem si na propozycj mojego gocia co do wieczoru, wieczoru, ktry mia si dla mnie okaza - zaraz wyjani dlaczego - o wiele bardziej istotny, ni mogem wwczas przypuszcza. Nastpnie poegnaem si z Osbourne'em, nie zdradzajc w najmniejszym stopniu zoci, jak wzbudziy we mnie jego ostatnie sowa. Gdy potem usiadem, moja irytacja przybraa jeszcze na sile. Wtedy bowiem natychmiast odgadem, do czego nawizywa Osbourne. To prawda, e przez cay okres pobytu w szkole syszaem, jak mwiono o nim, i jest ustosunkowany. Okrelenie to bezwzgldnie musiao si pojawi, ilekro rozmawiano o Osbournie, a i ja sam, jak sdz, uywaem go, kiedy zachodzia taka potrzeba. Faktem jest rwnie, e ta sprawa mnie fascynowaa - to, e jakim tajemniczym sposobem mj szkolny kolega utrzymuje bliskie stosunki z wyszymi sferami, cho ani wygldem, ani zachowaniem nie rni si od reszty nas wszystkich. Nie wyobraam sobie jednak, bym mg go - jak twierdzi -wypytywa do znudzenia. Owszem, sporo o tym mylaem, majc czternacie czy pitnacie lat, ale Osbourne i ja nigdy si specjalnie w szkole nie przyjanilimy i, o ile mnie pami nie myli, w rozmowie z nim poruszyem t kwesti tylko raz. Zdarzyo si to pewnego jesiennego, mglistego poranka, gdy siedzielimy razem na niskim murku przed wiejskim zajazdem. Bylimy wtedy chyba w pitej klasie. Wyznaczono nas do obsugi biegu przeajowego i teraz czekalimy, a zawodnicy wyoni si z mgy na pobliskim polu, by ich skierowa na botnist ciek, ktr mieli potem biec. Wiedzielimy, e minie jeszcze troch czasu, nim zjawi si zawodnicy, wic ucilimy sobie pogawdk. To wanie przy tej okazji - jestem tego pewien - spytaem Osbourne'a o jego ustosunkowanie. Osbourne, ktry mimo caej swej wylewnoci mia skromn natur, prbowa zmieni temat. Tak dugo jednak nalegaem, a w kocu rzek: - Och, daj spokj, Banks. To bez sensu, co tu roztrzsa? Po prostu zna si ludzi. Ma si rodzicw, wujw, przyjaci rodziny. Nie wiem, co w tym niezwykego. - Zaraz potem, zdawszy sobie spraw z tego, co powiedzia, odwrci si i dotkn mojej rki. - Przepraszam, stary. To by wielki nietakt. Owo faux pas najwyraniej sprawio znacznie wiksz przykro Osbourne'owi ni mnie. Mao tego, jest cakiem moliwe, i ciyo mu na sumieniu przez wszystkie te lata, tak e zapraszajc mnie, bym wybra si z nim do klubu Charingworth, prbowa mi jako zadouczyni.

W kadym razie, jak powiedziaem, wcale nie poczuem si uraony t jego - bez wtpienia nieopatrzn - uwag. Prawd mwic, zaczo mnie nawet z czasem nieco irytowa, e szkolni koledzy, zawsze gotowi stroi sobie arty z praktycznie kadego innego nieszczcia, jakie przydarzao si komukolwiek, przybierali wyraz ogromnej powagi na najmniejsz wzmiank o moim sieroctwie. Tak naprawd, cho moe to wyda si dziwne, brak rodzicw - wicej, jakichkolwiek bliskich krewnych w Anglii poza ciotk w Shropshire - ju znacznie wczeniej przesta stanowi dla mnie specjalny dyskomfort. Pobierajc nauki w szkole z internatem, wszyscy musielimy - na co czsto zwracaem uwag moim kolegom - nauczy si radzi sobie bez rodzicw, wic w gruncie rzeczy moja sytuacja nie bya wcale wyjtkowa. Niemniej jednak, gdy teraz o tym myl, wydaje mi si wysoce prawdopodobne, e przynajmniej do pewnego stopnia fascynacja ustosunkowaniem Osbourne'a miaa zwizek z tym, co wwczas uwaaem za swj cakowity brak cznoci ze wiatem poza murami szkoy St Dunstan. I chocia byem pewien, e w stosownym czasie wyrobi sobie odpowiednie kontakty i zaistniej w wiecie, niewykluczone, e liczyem, i dowiem si od Osbourne'a czego istotnego na temat tego, jak to wszystko funkcjonuje. Kiedy jednak wspomniaem wczeniej, e sowa Osbourne'a nieco mnie uraziy, nie chodzio mi bynajmniej o to, i poruszy spraw mojego wypytywania go. Rozdrania mnie raczej jego beztrosko wyraona opinia, e byem w szkole takim dziwakiem. Prawd mwic, zawsze zastanawiao mnie, czemu tamtego ranka Osbourne powiedzia o mnie co takiego, bo pamitam, e bez trudu odnalazem si w nowym rodowisku. Nie sdz, bym nawet na samym pocztku pobytu w St Dunstan zrobi co, czego musiabym si wstydzi. Przypominam sobie, na przykad, e pierwszego dnia w szkole zauwayem u wielu chopcw pewn manier, ktra ujawniaa si, gdy stali i rozmawiali. Wygldao to tak, e trzymajc praw do w kieszeni kamizelki, unosili i opuszczali lewe rami, jakby nim wzruszajc w celu podkrelenia jakiej uwagi. Wyranie pamitam, e ju tego pierwszego dnia naladowaem ow manier z tak wpraw, e aden z kolegw nie spostrzeg w moim zachowaniu niczego dziwnego i nikomu nie przyszo do gowy, by ze mnie artowa. Rwnie miao i sprawnie przyswoiem sobie inne gesty, zwroty i okrzyki, cieszce si popularnoci wrd moich rwienikw, a take panujce w rodowisku zwyczaje i etykiet. Z pewnoci szybko te zorientowaem si, e nie wyjdzie mi na zdrowie, jeli bd mwi otwarcie a tak wanie czsto robiem w Szanghaju - co myl na temat zbrodni i wykrywania jej sprawcw. I nawet kiedy w trzecim roku mojego pobytu w St Dunstan doszo do serii kradziey i caa szkoa bawia si w detektyww, powstrzymaem si od wzicia udziau w ledztwie, zachowujc jedynie niezbdne pozory. Bez wtpienia jaka resztka tej samej strategii sprawia, e tak niewiele powiedziaem Osbourne'owi o moich planach, gdy mnie odwiedzi tamtego poranka. Jednak mimo e zachowywaem wwczas dalece idc ostrono, mog przywoa na pami co najmniej dwa przypadki z okresu szkolnego, wiadczce o tym, e musiaem, choby od czasu do czasu, traci czujno na tyle, by da innym pewne pojcie o moich ambicjach. Nawet wtedy, gdy zdarzenia te miay miejsce, nie potrafiem odgadn ich bezporedniej przyczyny, a i dzi nie jestem tego bliszy. Do pierwszego z nich doszo w moje czternaste urodziny. Dwch moich dobrych kolegw z tego okresu, Robert Thornton-Browne i Russell Stanton, zabrao mnie do cukierni w miasteczku, gdzie mio spdzalimy czas, zajadajc babeczki i kremwki. Byo deszczowe sobotnie popoudnie i wszystkie stoliki byy zajte. W zwizku z tym co kilka minut wchodzili kolejni przemoczeni gocie,

rozgldali si po sali i rzucali w nasz stron niechtne spojrzenia, jakby dajc nam do zrozumienia, i powinnimy natychmiast zwolni stolik. Ale wacicielka cukierni, pani Jordan, zawsze chtnie nas u siebie widziaa, wic tego urodzinowego popoudnia czulimy, e mamy wszelkie prawo, by zajmowa wybrany stolik przy wykuszowym oknie, z widokiem na rynek. Nie bardzo pamitam, o czym wtedy rozmawialimy, lecz gdy ju zjedlimy to, co mielimy do zjedzenia, moi koledzy wymienili spojrzenia, po czym Thornton-Browne sign do tornistra i wrczy mi paczk w ozdobnym papierze. Kiedy zaczem rozpakowywa prezent, zauwayem, e paczka jest zawinita w liczne arkusze papieru. Moi przyjaciele wybuchali gonym miechem, ilekro usunwszy jedn warstw, natrafiaem na kolejn. Wszystko wic wskazywao na to, e gdy w kocu uporam si z pakunkiem, znajd jaki artobliwy drobiazg. Tymczasem moim oczom ukazao si podniszczone skrzane pudeko, a w nim - kiedy odpiem zatrzask i uniosem wieczko - lupa. Mam j teraz przed sob. Jej wygld niewiele si zmieni w cigu lat; ju wtedy bya wysuona. Pamitam, e zwrciem na to uwag, podobnie jak na fakt, e jest bardzo mocna, zaskakujco cika i e brakuje jej kawaka rczki z koci soniowej, odamanego z jednej strony na caej dugoci. Dopiero pniej zauwayem - do odczytania grawerunku potrzeba drugiej lupy - e zostaa wykonana w Zurychu w 1887 roku. Moja pierwsza reakcja na prezent bya niezwykle entuzjastyczna. Chwyciem lup, odgarniajc na bok stert papieru pokrywajc blat stou - podejrzewam, e wskutek podniecenia strciem kilka arkuszy na podog - i natychmiast zaczem j wyprbowywa na jakich drobinkach masa rozsmarowanych na obrusie. Do tego stopnia si w tym zapamitaem, e ledwie do mnie dociera przesadny miech moich kolegw, taki, co to wiadczy, i kto si bawi czyim kosztem. Kiedy podniosem oczy, wreszcie oprzytomniawszy, zapanowao nagle kopotliwe milczenie. I wanie wtedy Thornton-Browne nerwowo zachichota i rzek: - Pomylelimy, e ci si to przyda, skoro zamierzasz zosta detektywem. Po tych sowach szybko si pozbieraem i staraem si obrci ca spraw w art. Przypuszczam jednak, e wtedy z kolei moi koledzy nieco si pogubili, niepewni ju swoich intencji, wic przez reszt czasu spdzonego w cukierni aden z nas nie zdoa tak naprawd odzyska wczeniejszego pogodnego nastroju. Jak wspomniaem, mam t lup teraz przed sob. Uywaem jej, prowadzc dochodzenie w sprawie Manneringa, a take cakiem niedawno - podczas ledztwa dotyczcego Trevora Richardsona. C, lupa, mimo swojego legendarnego statusu, nie stanowi ju podstawowego narzdzia detektywa, ale nadal jest przydatna, gdy zbiera si pewne rodzaje materiaw dowodowych, tote sdz, e jeszcze przez jaki czas bd nosi przy sobie prezent urodzinowy, ktry otrzymaem od Roberta Thorntona-Browne'a i Russella Stantona. Kiedy na teraz patrz, przychodzi mi do gowy taka myl: jeli istotnie intencj moich kolegw byo spatanie mi figla, to c - art obrci si przeciwko nim. Niestety, nie zdoam ju nigdy ustali, o co im chodzio, ani jak, mimo przedsiwzitych przeze mnie rodkw ostronoci, odkryli moje skrywane aspiracje. Stanton, ktry skama na temat swojego wieku, by zacign si do wojska, zgin w trzeciej bitwie pod Ypres. Thornton-Browne, jak syszaem, zmar na grulic dwa lata temu. W kadym razie obaj opucili szko w pitej klasie i straciem z nimi kontakt, na dugo zanim dowiedziaem si o ich mierci. Ale wci pamitam, jak bardzo byem niepocieszony, gdy Thornton-Browne opuci szko; by jedynym prawdziwym przyjacielem, jakiego miaem od

przyjazdu do Anglii, i bardzo mi go brakowao przez pozostae lata spdzone w St Dunstan. Nastpne z dwch wydarze, ktre przychodz mi do gowy, miao miejsce kilka lat pniej, w szstej klasie, lecz jego szczegy ju si zatary w mojej pamici. Waciwie to w ogle nie pamitam, co nastpio przed i po tej szczeglnej chwili. Przypominam sobie natomiast, e wszedem do sali numer 15 w staroklasztornym budynku, do ktrej przez wskie krugankowe okna wpaday smugi sonecznego blasku, ukazujc wirujcy w powietrzu kurz. Nauczyciela jeszcze nie byo, ale musiaem si spni, bo pamitam, e moi koledzy siedzieli ju grupkami na pulpitach, awkach i parapetach. Miaem wanie doczy do jednej z takich picio szecioosobowych grupek, gdy twarze wszystkich obecnych zwrciy si w moj stron i natychmiast odgadem, e o mnie rozmawiano. Potem, nim zdyem cokolwiek powiedzie, jeden z kolegw, Roger Brenthurst, wskaza na mnie i zauway: - Ale on z pewnoci jest za niski na Sherlocka. Kilku chopakw rykno miechem, ale nie jakim szczeglnie przykrym, i to - jeli dobrze pamitam - byo wszystko. Pniej nigdy ju nie syszaem, by mwiono o moich aspiracjach do zostania Sherlockiem, lecz przez pewien czas po tym wydarzeniu drczy mnie lekki niepokj z powodu tego, e tajemnica si wydaa, stajc si tematem rozmw toczonych za moimi plecami. Nawiasem mwic, potrzeba zachowania ostronoci, jeli chodzi o kwesti moich ambicji, zrodzia si, zanim jeszcze zamieszkaem w szkolnym internacie. Wikszo czasu w pierwszych tygodniach pobytu w Anglii spdzaem bowiem na wdrwkach po boniach za domem mojej ciotki w Shropshire, odgrywajc pord wilgotnych paproci rozmaite detektywistyczne scenariusze, ktre Akira i ja ukadalimy razem w Szanghaju. Teraz, rzecz jasna, bdc sam, musiaem te gra wszystkie jego role; co wicej, wiadom tego, e mona mnie zobaczy z domu, staraem si wykonywa oszczdne ruchy i wygasza nasze kwestie pszeptem, co stanowio cakowite przeciwiestwo nieskrpowanego sposobu gry, do jakiego byem przyzwyczajony. Jednak te rodki ostronoci okazay si niewystarczajce. Pewnego ranka bowiem, kiedy byem w maym pokoiku na poddaszu, ktry mi przydzielono, usyszaem rozmow ciotki z przyjacimi, odbywajc si w salonie na dole. Tym, co pierwsze wzbudzio moj ciekawo, byo nage ciszenie gosw; po chwili wykradem si z pokoju na galeryjk i przechyliem przez porcz. - Nie ma go caymi godzinami - mwia ciotka. - To nie jest zdrowe, chopiec w jego wieku zamknity we wasnym wiecie. Musi zacz patrze w przyszo. - Naleao si tego spodziewa - zauway kto. - Po tym wszystkim, co przeszed. - Nic nie zyska na tych rozmylaniach - odpara ciotka. - Zosta otoczony troskliw opiek i w pewnym sensie mia szczcie. Czas, by pomyla o przyszoci. Zamierzam pooy kres caej tej introspekcji. Od tego dnia nie chodziem ju na bonia i pilnowaem si, by nikt nie ujrza u mnie jakichkolwiek oznak introspekcji. Ale byem jeszcze bardzo mody, wic w nocy, lec w swoim pokoju na poddaszu i wsuchujc si w skrzypienie desek - gdy ciotka krztaa si po domu, nakrcaa zegary i dogldaa kotw - znw odgrywaem, tyle e w wyobrani, nasze stare detektywistyczne historie, zupenie tak, jak kiedy z Akir. Powrmy jednak do owego letniego dnia, kiedy to Osbourne odwiedzi mnie w moim mieszkaniu w Kensington. Nie chciabym, aby powstao mylne wraenie, e jego stwierdzenie, jakobym by dziwakiem, zaprztao mj umys duej ni przez kilka chwil. Wkrtce po wyjciu Osbourne'a ja take, i to w cakiem niezym nastroju, wyszedem z domu i ju niebawem mona

mnie byo zobaczy przechadzajcego si midzy kwietnymi rabatami w St James's Park i coraz bardziej cieszcego si na nadchodzcy wieczr. Gdy teraz myl o tamtym popoudniu, dochodz do wniosku, e miaem wtedy wszelkie prawo odczuwa lekkie zdenerwowanie, a fakt, i tak nie byo, stanowi jedynie typowy przejaw mojej durnej arogancji, ktra pomoga mi przetrwa w tych pierwszych londyskich latach. Oczywicie zdawaem sobie spraw, e to przyjcie bdzie znacznie odbiegao swoj rang od wszystkiego, z czym miaem do czynienia na uczelni; e mog spotka si z wymogami etykiety, ktre s mi cakowicie obce. Byem jednak pewien, e dziki swojej czujnoci podoam wszelkim tego typu trudnociom i, oglnie rzecz biorc, wypadn dobrze. Gdy spacerowaem po parku, zupenie co innego stanowio przedmiot mojej troski. Zaraz po tym, jak Osbourne napomkn o ustosunkowanych gociach, uznaem, e znajdzie si wrd nich przynajmniej kilku czoowych detektyww. Sporo czasu wic, jak sdz, powiciem owego popoudnia na zastanawianie si, co powiem, jeli zostan przedstawiony Matlockowi Stevensonowi albo moe nawet profesorowi Charleville'owi. wiczyem w kko sposb, w jaki - skromnie, ale jednak z pewn godnoci nakrel im moje plany, i wyobraaem sobie, jak ktry z nich postanawia roztoczy nade mn ojcowsk opiek, suc wszelk rad i nalegajc, bym szuka u niego wsparcia w przyszoci. W rzeczywistoci, rzecz jasna, przyjcie cakowicie mnie rozczarowao, mimo e - o czym si wkrtce przekonacie - miao si pniej okaza niezwykle istotne z zupenie innych powodw. Wtedy jeszcze nie wiedziaem, e w tym kraju detektywi rzadko kiedy uczestnicz w imprezach towarzyskich. Nie wynika to z braku zaprosze; moje wasne niedawne dowiadczenia dowodz, e wpywowe krgi zawsze prbuj zwerbowa najwybitniejszych detektyww swoich czasw. Tyle e ci detektywi s powanymi, zazwyczaj stronicymi od ludzi osobami, oddanymi bez reszty pracy, i nie bardzo maj ochot obcowa ze sob nawzajem, nie mwic ju o towarzystwie jako takim. Ale jak powiadam, nie zdawaem sobie z tego wszystkiego sprawy, gdy tamtego wieczoru przyszedem do klubu Charingworth i wzorem Osbourne'a gorco pozdrowiem portiera we wspaniaej liberii. Tak czy inaczej, ju po kilku minutach od wejcia do zatoczonej sali na pierwszym pitrze moje zudzenia prysy. Nie wiem dokadnie, jak do tego doszo - nie zdyem wtedy jeszcze nawet ustali tosamoci kogokolwiek z obecnych - lecz doznaem czego w rodzaju olnienia, ktre sprawio, e poczuem wstyd z powodu mojego wczeniejszego entuzjazmu. Naraz wydao mi si niewyobraalne, e spodziewaem si tam zasta Matlocka Stevensona czy profesora Charleville'a, bawicych w towarzystwie finansistw i ministrw, ktrzy mnie otaczali. Byem do tego stopnia przygnbiony przepaci, jaka ziaa midzy wydarzeniem, w ktrym uczestniczyem, a tym, o jakim przez cae popoudnie rozmylaem, e - przynajmniej na pewien czas - straciem wszelki rezon i ku swojej zoci przez p godziny albo i duej nie odstpowaem Osbourne'a na krok. Jestem przekonany, e wanie na skutek tego wzburzenia tak wiele rzeczy wydaje mi si przerysowanych i nienaturalnych, gdy sigam teraz pamici do owego wieczoru. Na przykad, gdy prbuj odtworzy w mylach sal, jawi mi si ona jako nadzwyczaj ciemna, i to mimo kinkietw, wiec na stoach i yrandoli, ktre pozostaj bezradne wobec panujcej dokoa ciemnoci. Dywan jest bardzo gruby, tak gruby, e aby mc przemieszcza si po sali, trzeba powczy nogami, i licznie tam reprezentowani siwiejcy panowie w czarnych marynarkach tak wanie czyni, a niektrzy nawet pochylaj ramiona do przodu, jakby przedzierali si przez zawiej. Rwnie kelnerzy, ze swoimi srebrnymi tacami, wyginaj si w czasie rozmw pod dziwnymi ktami. Prawie

w ogle nie ma kobiet, a te, ktre s, wydaj si dziwnie przygaszone i niemal natychmiast gin z oczu za lasem czarnych wizytowych garniturw. Jak powiedziaem, jestem pewien, e te wraenia nie do koca odpowiadaj rzeczywistoci, lecz tak wanie w wieczr pamitam. Staem odrtwiay i nieporadny, co chwila pocigajc z kieliszka, podczas gdy Osbourne gawdzi przyjanie z jednym gociem za drugim, z ktrych wikszo bya od nas starsza o dobre trzydzieci lat. Raz czy dwa prbowaem si wczy do dyskusji, lecz mj gos brzmia nad wyraz dziecinnie, a poza tym prawie kada rozmowa dotyczya ludzi i spraw, o ktrych nie miaem zielonego pojcia. Po pewnym czasie rozgniewaem si - na siebie, Osbourne'a i wszystko, co dziao si wok. Czuem, e mam wite prawo gardzi otaczajcymi mnie ludmi, gdy w przewaajcej wikszoci s oni chciwi i egoistyczni, pozbawieni jakiegokolwiek idealizmu czy poczucia spoecznej odpowiedzialnoci. Ta zo dodaa mi si, wic udao mi si wreszcie oderwa od Osbourne'a i ruszy poprzez mrok ku innej czci sali. Dotarem do obszaru rozjanionego plam nikego wiata, sczcego si z maej ciennej latarenki. Byo tu luniej i dostrzegem szpakowatego mczyzn okoo siedemdziesitki, ktry pali, stojc plecami do sali. Mina chwila, nim zorientowaem si, e patrzy w lustro, zdy wic zauway, i mu si przygldam. Miaem ju odej, gdy nie odwracajc si, zapyta: - Dobrze si bawisz? - O tak - odparem i zachichotaem. - Dzikuj. Wspaniaa okazja. - Ale troch jeste zagubiony, co? Zawahaem si, po czym ponownie si zamiaem. - Moe troch. Tak, prosz pana. Szpakowaty mczyzna odwrci si i przyjrza mi si uwanie. Potem rzek: - Jeli chcesz, powiem ci, kim s niektrzy z tych ludzi. A jeli uznasz, e chciaby z ktrym z nich porozmawia, zaprowadz ci do niego i przedstawi. Co ty na to? - To bardzo uprzejmie z pana strony. Doprawdy, bardzo uprzejmie. - No dobrze. Zbliy si o krok i rozejrza po sali. Potem, nachyliwszy si ku mnie, zacz mi pokazywa rne osobistoci. Nawet gdy nazwisko byo powszechnie znane, dodawa dla uatwienia: finansista, kompozytor i tak dalej. Gdy za chodzio o kogo mniej popularnego, podawa mi w skrcie histori kariery tej osoby i powd, dla ktrego cieszya si ona powaaniem. Zdaje si, e opowiadajc akurat o pewnym duchownym, stojcym niedaleko nas, przerwa nagle i rzek: _ Oho. Widz, e kawaler jest nieco rozkojarzony. - Bardzo mi przykro... - Nie szkodzi. To w kocu zupenie naturalne. Zwaszcza w twoim wieku. - Ale zapewniam pana, e... - Przeprosiny s zbyteczne. - Wybuchn miechem i szturchn mnie w rami. - adna, co? Nie bardzo wiedziaem, jak odpowiedzie. Nie mogem zaprzeczy, e moj uwag przykua moda kobieta, ktra staa kilka jardw od nas i rozmawiaa wanie z dwoma mczyznami w rednim wieku. Ale tak si skada, e wwczas wcale nie wydaa mi si adna. Moliwe nawet, e w jaki sposb - wanie tam i wtedy, ujrzawszy j po raz pierwszy - wyczuem owe cechy, ktre - o czym si pniej przekonaem - s dla niej tak charakterystyczne. Moda kobieta, ktr zobaczyem, miaa drobn niczym elf sylwetk i ciemne wosy, sigajce ramion.

Mimo e staraa si oczarowa swoich rozmwcw, dostrzegem w jej umiechu co, co w jednej chwili mogo mu nada szyderczy wyraz. Lekko przykurczone ramiona, jak u drapienego ptaka, sprawiay, e jej posta tchna jak przebiegoci. Przede wszystkim jednak byo co szczeglnego w oczach kobiety - surowego, bezwzgldnie wymagajcego - i wanie to co - jak widz teraz, z perspektywy czasu - bardziej ni cokolwiek innego spowodowao, e nie mogem wtedy oderwa od niej wzroku. Potem, kiedy obaj si jeszcze w ni wpatrywalimy, spojrzaa w naszym kierunku i rozpoznawszy mojego towarzysza, posaa mu przelotny, chodny umiech. Szpakowaty mczyzna unis rk w gecie pozdrowienia i z szacunkiem skoni gow. - Czarujca moda dama - mrukn, prowadzc mnie w inn cz sali - ale nie ma sensu, by kto taki jak ty traci czas, zabiegajc o jej wzgldy. Nie chc ci obrazi, wygldasz na cakiem porzdnego. Ale widzisz, to jest panna Hemmings. Panna Sara Hemmings. Nic mi to nazwisko nie mwio. Ale cho wczeniej mj przewodnik tak skrupulatnie podawa wszelkie informacje na temat prezentowanych ludzi, tym razem najwyraniej sdzi, e wypowiedziane przeze nazwisko jest mi doskonale znane. Wobec tego skinem gow i rzekem: - Ach tak. Wic to jest panna Hemmings. Dentelmen przystan i zacz wodzi spojrzeniem po sali z naszego nowego punktu obserwacyjnego. - Niech popatrz. Zakadam, e szukasz kogo, kto pomgby ci si wybi. Mam racj? Nie martw si. Prowadziem t sam gr, gdy byem mody. Niech popatrz. Kogo my tu mamy? Potem nagle odwrci si do mnie i spyta: - Mwie, e co chcesz w yciu robi? Oczywicie, do tego momentu nie powiedziaem mu nic na ten temat. Ale teraz, po chwili wahania, najzwyczajniej w wiecie oznajmiem: - Chc by detektywem, prosz pana. - Detektywem? Hm... - Dalej rozglda si po sali. -To znaczy... policjantem? - Raczej kim w rodzaju prywatnego doradcy. Kiwn gow. - Naturalnie, naturalnie. - Zaciga si cygarem, gboko pogrony w mylach. - A nie interesuj ci przypadkiem muzea? Tamten jegomo, znam go od lat... Muzea. Czaszki, relikty, takie rzeczy. Nie interesuj? Tak mylaem. - Dalej rozglda si po sali, niekiedy wycigajc szyj, by kogo zobaczy. - Oczywicie - powiedzia w kocu - wielu modziecw marzy o pracy detektywa. Zdaje si, e ja rwnie kiedy o tym marzyem, w przypywach fantazji. Czowiek jest takim idealist w twoim wieku. Pragnie zosta wielkim detektywem. Na wasn rk wykorzeni wszelkie zo. Godne uznania. Ale wierz mi, mj chopcze, nie zaszkodzi mie co w zanadrzu. Poniewa za rok lub dwa, nie chc ci obrazi, w kadym razie do prdko spojrzysz na wiat innymi oczami. Interesuj ci meble? Pytam, bo wanie stoi tam nie kto inny, tylko sam Hamish Robertson. - Z caym szacunkiem, prosz pana. Zamiar, z ktrego si panu zwierzyem, nie jest przelotn zachciank. To powoanie, ktre czuem przez cae ycie. - Cae ycie? A ile ty masz lat? Dwadziecia jeden? Dwadziecia dwa? No c, przypuszczam, e nie powinienem ci zniechca. W kocu kto, jeli nie modzi ludzie, ma przejawia takie idealistyczne skonnoci? I pewnie uwaasz te, mj chopcze, e dzisiejszy wiat jest znacznie gorszy od tego sprzed trzydziestu lat, zgadza si? Cywilizacja chyli si ku upadkowi i tak dalej? - Prawd mwic, prosz pana - odparem krtko - tak wanie uwaam.

- Pamitam czasy, gdy mylaem podobnie. - Nagle jego sarkazm ustpi miejsca agodniejszemu tonowi i wydawao mi si nawet, e zy napyny mu do oczu. - Dlaczego wedug ciebie tak jest, mj chopcze? Czy wiat rzeczywicie staje si coraz gorszy? Czy homo sapiens ulega degeneracji jako gatunek? - Tego nie wiem, prosz pana - odrzekem, tym razem spokojniej. - Mog powiedzie tyle, e dla bezstronnego obserwatora to rzecz oczywista, i wspczesny przestpca staje si coraz bardziej przebiegy. Jest coraz ambitniejszy, mielszy, a nauka daa mu do dyspozycji ca mas nowych skomplikowanych narzdzi. - Rozumiem. I bez zdolnych facetw po naszej stronie, takich jak ty, przyszo maluje si w ciemnych barwach. O to chodzi? - Smutno pokiwa gow. - Niewykluczone, e co w tym jest. Zbyt atwo szydzi takiemu staruszkowi, jak ja. By moe masz racj, mj chopcze. By moe za dugo pozostawialimy sprawy wasnemu biegowi. Ach! Szpakowaty mczyzna znowu skoni gow, bo wanie mijaa nas Sara Hemmings. Suna wrd tumu z wyniosym wdzikiem, spogldajc na lewo i prawo, jakby w poszukiwaniu - tak mi si zdawao - kogo, kogo mogaby uzna za godnego swojego towarzystwa. Spostrzegszy mojego towarzysza, obdarzya go, jak wczeniej, przelotnym umiechem, lecz nie zatrzymaa si. Na uamek sekundy jej spojrzenie spoczo te na mnie, ale niemal natychmiast - zanim zdyem si choby umiechn - zapomniaa o mnie i kroczya dalej w kierunku kogo, kogo dojrzaa po drugiej stronie sali. Pniej, wracajc z Osbourne'em takswk do Kensington, prbowaem dowiedzie si czego wicej o Sarze Hemmings. Mj kolega, cho udawa, e przyjcie potwornie go znudzio, by niezwykle z siebie zadowolony i pali si, by przytoczy mi obszerne fragmenty rozmw, jakie odby z wpywowymi ludmi. Nieatwo wic byo cokolwiek z niego wycign na temat panny Hemmings, nie okazujc przy tym nadmiernej ciekawoci. W kocu jednak udao mi si doprowadzi do tego, e powiedzia: - Panna Hemmings? A tak, ona. Kiedy bya zarczona z Herriotem-Lewisem. Wiesz, tym dyrygentem. Potem, zeszej jesieni, facet mia ten koncert muzyki Schuberta w Albert Hall. Pamitasz t katastrof? Gdy przyznaem si do swojej ignorancji, Osbourne mwi dalej: - Wprawdzie nie rzucano krzesami, ale tylko dlatego, jak sdz, e byy przytwierdzone do podogi. Jaki go z Timesa uzna wystp za kompletn grotesk. A moe napisa profanacja? Mniejsza o to, w kadym razie nie by zachwycony. - A panna Hemmings... - Natychmiast zerwaa z Herriotem-Lewisem. Pono cisna w niego piercionkiem zarczynowym. I od tej pory trzyma si od niego z daleka. - Wszystko z powodu jednego koncertu? - C, to byo do przykre, tak mwi. Wywoao spore poruszenie. Mam na myli zerwanie zarczyn. A swoj drog, ale tam si dzi roio od nudziarzy, Banks. Mylisz, e w ich wieku te bdziemy tacy? W cigu pierwszego roku po ukoczeniu Cambridge do regularnie - gwnie z powodu znajomoci z Osbourne'em - uczestniczyem w prestiowych imprezach. Gdy teraz wspominam tamten okres swojego ycia, uderza mnie jego wyjtkowa beztroska. Byy to kolacyjki, lunche i koktajle organizowane w domach w Bloomsbury i Holborn. Zaleao mi na tym, eby wyzby si

nieporadnoci, jak prezentowaem w Charingworth, i rzeczywicie z przyjcia na przyjcie czuem si pewniej. Mona wic powiedzie, e przez pewien czas naleaem do jednej z londyskich mietanek towarzyskich. Panna Hemmings obracaa si w innym towarzystwie, ale zauwayem, e ilekro wspomniaem o niej moim przyjacioom, wiedzieli, o kogo chodzi. Poza tym widywaem j od czasu do czasu na duych imprezach albo, dosy czsto, w kawiarniach co elegantszych hoteli. W kadym razie, w ten czy inny sposb, zbieraem coraz wicej informacji dotyczcych jej kariery w wyszych sferach Londynu. Ale to dziwne uczucie wraca myl do czasw, kiedy caa moja wiedza na temat tej kobiety opieraa si na niejasnych wraeniach z drugiej rki! Szybko si przekonaem, e nie brakuje osb, ktre odnosz si do niej z niechci. Wydaje si, e jeszcze nim doszo do zerwania zarczyn z Anthonym Herriotem-Lewisem, narobia sobie wrogw z powodu tego, co wielu okrelao mianem jej bezporednioci. Z kolei przyjaciele Herriota-Lewisa - na ktrych obiektywizm, bdmy sprawiedliwi, trudno liczy - opowiadali, jak bezpardonowo uganiaa si za dyrygentem. Inni oskarali j o manipulowanie znajomymi Herriota-Lewisa w celu zblienia si do niego. Jej pniejsze porzucenie dyrygenta, po tylu zabiegach o jego wzgldy, niektrzy postrzegali jako co zagadkowego, inni za jako ostateczne potwierdzenie jej cynicznych motyww. Z drugiej strony jednak, zetknem si ze spor grup ludzi, ktrzy mwili o pannie Hemmings raczej dobrze. Czsto okrelano j jako bystr, fascynujc, skomplikowan. Szczeglnie kobiety broniy jej prawa do zerwania zarczyn, niezalenie od przyczyny. Ale nawet obrocy panny Hemmings zgadzali si z tym, e jest ona okropn snobk nowego gatunku, e gardzi kadym, kto nie ma znanego nazwiska. i musz przyzna, e obserwujc j wtedy z daleka, nie znalazem prawie nic, co pozwolioby mi na podwaenie takich opinii. Czasem naprawd odnosiem wraenie, e ta kobieta moe oddycha tylko powietrzem, ktre otacza najsawniejszych ludzi. Przez jaki czas spotykaa si z adwokatem Henrym Quinnem, by natychmiast odsun si od niego, gdy przegra spraw Charlesa Browninga. Potem zaczy kry pogoski o jej rosncej zayoci z Jamesem Beaconem, ktry w owym czasie by modym, dobrze zapowiadajcym si ministrem. Tak czy inaczej, stao si dla mnie cakowicie jasne, o co chodzio szpakowatemu mczynie, gdy owiadczy, e nie ma sensu, by kto taki, jak ja zabiega o wzgldy panny Hemmings. Wtedy, naturalnie, nie zrozumiaem jego sw. Ale odkd je zrozumiaem, ledziem kroki panny Hemmings ze szczeglnym zainteresowaniem. Mimo to dopiero pewnego popoudnia w dwa lata po pamitnym przyjciu w Charingworth udao mi si z ni porozmawia po raz pierwszy. Byem ze znajomym na herbacie w hotelu Waldorf, gdy nagle wezwano go w jakiej pilnej sprawie subowej. Potem jednak, siedzc ju samotnie na parterze kawiarni Palm Court i zajadajc babeczki z demem, spostrzegem pann Hemmings, ktra siedziaa, rwnie sama, przy jednym ze stolikw na balkonie. Jak wczeniej mwiem, nieraz ju widywaem j w takich miejscach, ale tego popoudnia sytuacja bya inna. Nie upyn bowiem jeszcze miesic od zakoczenia sprawy Manneringa i wci przeywaem co w rodzaju euforii. Z pewnoci okres, ktry nastpi po moim pierwszym publicznym triumfie, by ekscytujcy: otworzyo si przede mn wiele rnych drzwi, napyway zaproszenia z zupenie nowych miejsc, a ci, ktrzy jeszcze do niedawna okazywali mi co najwyej sympati, teraz wykrzykiwali z entuzjazmem, ledwie pojawiem si na sali. Nic dziwnego, e byem tym wszystkim nieco oszoomiony. W kadym razie tamtego popoudnia wstaem od stou i ruszyem w stron schodw

wiodcych na balkon. Nie jestem pewien, czego si spodziewaem. To, e nawet nie zastanawiaem si, czy panna Hemmings w ogle bdzie miaa ochot mnie pozna, stanowi dowd mojego typowego dla tego okresu zadowolenia z siebie. Moe i jaka drobna wtpliwo przemkna mi przez gow, gdy mijaem pianist i zbliaem si do stolika, przy ktrym siedziaa panna Hemmings, czytajc ksik. Ale pamitam, e byem raczej usatysfakcjonowany tym, jakim tonem, dystyngowanym, zarazem artobliwym, zabrzmia mj gos, gdy powiedziaem: - Przepraszam, lecz pomylaem, e najwysza pora, bym si pani przedstawi. Mamy tylu wsplnych przyjaci. Nazywam si Christopher Banks. Zdoaem jeszcze wymwi imi i nazwisko z emfaz, ale moja pewno siebie zacza ju sabn. Panna Hemmings patrzya bowiem na mnie chodnym, pytajcym wzrokiem, a kiedy zamilkem, zerkna nawet na ksik, jakby ta wydaa pomruk niezadowolenia. W kocu odpowiedziaa gosem zdradzajcym niejakie zakopotanie: - Ach tak? Mio mi. - Sprawa Manneringa - wygupiem si. - Moe pani o niej czytaa. - Tak. Prowadzi pan ledztwo. Te sowa do reszty zbiy mnie z tropu. Powiedziaa je bowiem cakowicie obojtnym tonem, stwierdzajc po prostu beznamitnie pewien mao istotny fakt i dajc mi tym samym do zrozumienia, e od pocztku doskonale wiedziaa, kim jestem, lecz nadal nie ma pojcia, dlaczego stoj przy jej stoliku. Nagle poczuem, e przyprawiajce o zawrt gowy uniesienie, ktre towarzyszyo mi w ostatnich tygodniach, ulatnia si. Parsknem nerwowym miechem i wanie wtedy, zdaje si, dotaro do mnie wreszcie, e sprawa Manneringa, mimo mojego wspaniaego ledztwa, mimo podziwu moich przyjaci, nie odbia si w wiecie tak gonym echem, jak przypuszczaem. Niewykluczone, e zanim wrciem do swego stolika, doszo jeszcze midzy nami do krtkiej wymiany uprzejmoci, ale na tym si skoczyo. Dzi wydaje mi si, i panna Hemmings miaa wite prawo zachowa si w ten sposb - c za niedorzeczno wyobraa sobie, e co takiego, jak sprawa Manneringa, moe zrobi na tej kobiecie wraenie! Pamitam jednak, e kiedy na powrt usiadem przy swoim stoliku, odczuwaem zarazem zo i przygnbienie. Przyszo mi bowiem na myl, e moe omieszyem si nie tylko w oczach panny Hemmings, ale e robiem z siebie bawana po wielokro przez cay poprzedni miesic, a moi przyjaciele, mimo tych wszystkich gratulacji, tak naprawd pokpiwali sobie ze mnie. Cho waciwie ju nastpnego dnia uznaem, e w peni zasuyem na t nauczk, zdarzenie w hotelu Waldorf wzbudzio we mnie niech do panny Hemmings, niech, od ktrej nigdy nie udao mi si do koca uwolni i ktra bez wtpienia zawaya na niefortunnych wypadkach zeszego wieczoru. Tak czy owak, prbowaem traktowa cay incydent jako zdarzenie opatrznociowe, gdy uwiadomi mi on, jak atwo zboczy z obranej drogi. Chciaem przecie walczy ze zem, zwaszcza tym ukrytym i podstpnym, a to niewiele miao wsplnego ze zdobywaniem popularnoci wrd ludzi z wyszych sfer. Od tej pory znacznie ograniczyem swoje ycie towarzyskie i skoncentrowaem si na pracy. Studiowaem godne uwagi sprawy z przeszoci i przyswajaem sobie wiedz z rozmaitych dziedzin, ktrych znajomo moga si pewnego dnia okaza przydatna. Mniej wicej w tym samym okresie zaczem te analizowa kariery sawnych detektyww i odkryem, e mona rozrni dwie drogi dochodzenia przez nich do sawy; jedna ma zwizek z rzeczywistymi dokonaniami, druga - gwnie

z pozycj zajmowan w jakim wpywowym towarzystwie; istnieje wic, zauwayem, prawdziwy i faszywy sposb na to, by detektyw zyska uznanie. Krtko mwic, chocia pochlebiay mi propozycje przyjani, ktre otrzymywaem po sukcesie w sprawie Manneringa, to dziki incydentowi w hotelu Waldorf przypomniaem sobie o przykadzie danym przez rodzicw i postanowiem, e nie pozwol ju, by prniaczy tryb ycia przeszkadza mi w deniu do celu.

Rozdzia drugi Skoro ju wracam pamici do okresu, ktry nastpi po sprawie Manneringa, warto moe wspomnie w tym miejscu o niespodziewanym spotkaniu po latach z pukownikiem Chamberlainem. To pewnie dziwne - zwaywszy na rol, jak czowiek ten odegra w kluczowym momencie mojego dziecistwa - e nie utrzymywalimy ze sob kontaktu. Niezalenie jednak od przyczyny, tak wanie byo, a kiedy wreszcie si spotkalimy - miesic lub dwa po mojej rozmowie z pann Hemmings w hotelu Waldorf - stao si to przez przypadek. Pewnego deszczowego popoudnia staem w ksigarni przy Charing Cross Road, przegldajc ilustrowane wydanie Ivanhoe. Czuem, i od pewnego czasu kto kry za moimi plecami, i uznawszy, e chodzi o dostp do tej czci pki, odsunem si na bok. Ten kto jednak wci si koo mnie krci, wic w kocu si odwrciem. Od razu poznaem pukownika, bo fizycznie niemal si nie zmieni. Ale gdy patrzyem teraz na niego oczami dorosego czowieka, wyda mi si osob skromniejsz i mniej dostojn od tej, ktr znaem w dziecistwie. Sta w nieprzemakalnym paszczu, przygldajc mi si niemiao, i dopiero gdy wykrzyknem: Ach, pan pukownik!, umiechn si i wycign do mnie rk. - Jak si masz, mj chopcze? Byem pewien, e to ty. Wielkie nieba! Jak si masz? Chocia w jego oczach pojawiy si zy, nadal robi wraenie skrpowanego, jakby si obawia, e jego widok, si rzeczy przypominajc mi o przeszoci, moe mnie rozdrani. Uczyniem, co w mojej mocy, by wyrazi rado z powodu naszego spotkania, a poniewa rozptaa si ulewa, rozmawialimy na stojco w ciasnej ksigarni. Dowiedziaem si, e wci mieszka w Worcestershire, e przyjecha do Londynu na pogrzeb i e postanowi zosta kilka dni. Kiedy zapytaem, gdzie si zatrzyma, udzieli niejasnej odpowiedzi, ktra nasuna mi podejrzenie, e wybra jakie obskurne miejsce. Zanim si rozstalimy, zaproponowaem, by nazajutrz zjad ze mn kolacj; przyj zaproszenie z entuzjazmem, cho wyda si nieco sposzony, gdy wspomniaem o hotelu Dorchester. Nalegaem jednak tak dugo -To nic w porwnaniu z tym, co pan dla mnie zrobi - a ustpi. Gdy teraz o tym myl, dochodz do wniosku, e moja decyzja o wyborze hotelu Dorchester bya grubym nietaktem. Przecie odgadem, i pukownikowi si nie przelewa, wic powinienem by te si domyli, jak wielk przykro sprawi mu niemono zapacenia choby za siebie. Ale w owym czasie takie rzeczy w ogle nie przychodziy mi do gowy; zanadto, podejrzewam, zaleao mi na zaimponowaniu staremu czowiekowi zmian, jaka zasza w mojej sytuacji, odkd widzia mnie po raz ostatni. Zreszt w tym wzgldzie raczej dopiem swego. Albowiem przypadek zrzdzi, e na krtko przedtem zaproszono mnie do hotelu Dorchester dwukrotnie, wic kiedy spotkaem si tam z pukownikiem Chamberlainem, sommelier powita mnie sowami: Mio pana znowu widzie. Pniej pukownik by jeszcze wiadkiem mojej wymiany arcikw z maitre d'htel, tote gdy zabralimy si do jedzenia zupy, niespodziewanie wybuchn miechem i rzek: - I pomyle, e to ten sam may szkrab, ktry becza mi koo ucha na statku! Zamia si jeszcze kilka razy, po czym nagle zamilk, by moe uznawszy, e nie powinien by w ogle porusza tego tematu. Ja jednak umiechnem si uprzejmie i powiedziaem: - Musiaem wystawi pana cierpliwo na wielk prb podczas tej podry, pukowniku. Stary czowiek zaspi si na chwil. Potem rzek z powag: - Biorc pod uwag okolicznoci, bye bardzo dzielny, mj chopcze. Bardzo dzielny.

Pamitam, e po tych sowach zapada kopotliwa cisza, ktra zostaa przerwana, gdy obaj zgodnie pochwalilimy smak zupy. Przy nastpnym stoliku jaka otya dama, obwieszona biuteri, miaa si wesoo i pukownik posa jej do niedyskretne spojrzenie. Potem najwyraniej podj decyzj. - Wiesz, to zabawne - powiedzia - ale mylaem o tym, zanim tu dzi przyszedem. O naszym pierwszym spotkaniu. Ciekaw jestem, czy je pamitasz, mj chopcze. Nie sdz. W kocu tyle innych spraw zaprztao twj umys. - Przeciwnie - odrzekem. - Pamitam je doskonale. Nie skamaem. Nawet teraz, gdybym na chwil zamkn oczy, mgbym bez trudu przenie si wyobrani do tego jasnego poranka w Szanghaju i gabinetu pana Harolda Andersona, przeoonego mojego ojca w wielkim przedsibiorstwie handlowym Morganbrook and Byatt. Siedziaem na krzele pachncym wypolerowan skr i drzewem dbowym, krzele, jakie zwykle stoi za okazaym biurkiem, a ktre tego dnia umieszczono na rodku pokoju. Czuem, e siadaj na nim zawsze tylko najwaniejsze osobistoci. Ale tym razem, moe ze wzgldu na powag sytuacji albo jako rodzaj pociechy, dano je mnie. Pamitam, e siedzc na nim, nie potrafiem - mimo usilnych stara -znale pozycji, w ktrej prezentowabym si godnie, zwaszcza takiej, ktra pozwoliaby mi na jednoczesne opieranie obu okci na finezyjnie wygitych porczach. Ponadto miaem wtedy na sobie now marynark z szorstkiego szarego materiau - nie wiem, skd si wzia - i cay czas byem wiadom, jak potwornie musz wyglda, skoro kazano mi j zapi prawie po sam szyj. Pokj mia wysoki, zdobiony sufit, na jednej ze cian wisiaa olbrzymia mapa, a za biurkiem pana Andersona byy wielkie okna, przez ktre wpadao soce i podmuchy wiatru. Zdaje si, e nad moj gow wiroway wentylatory, ale tego akurat nie jestem pewien. Pamitam za to, e gdy siedziaem na wspomnianym krzele na rodku pokoju, trwaa pena namaszczenia i przejcia dyskusja. Wszdzie wok mnie naradzali si doroli, wikszo z nich na stojco; czasem niektrzy z nich wdrowali pod okna i tam, ciszywszy gosy, rozstrzygali jak kwesti. Pamitam rwnie, e byem zaskoczony tym, i pan Anderson, wysoki, siwiejcy mczyzna o ogromnych wsach, odnosi si do mnie tak, jakbymy byli starymi przyjacimi - do tego stopnia, e przez chwil wierzyem, i istotnie znalimy si przed laty, tylko o tym zapomniaem. Dopiero pniej zdaem sobie spraw, e nasza wczeniejsza znajomo bya niemoliwa. W kadym razie wietnie odgrywa rol dobrego wujka, stale umiechajc si do mnie, poklepujc po ramieniu, trcajc okciem i puszczajc do mnie oko. W pewnym momencie poda mi filiank herbaty ze sowami: Prosz, Christopher, to ci podniesie na duchu, a gdy j braem, nachyli si i popatrzy na mnie uwanie. Potem znowu rozlegy si pomrukiwania wiadczce o toczonej pgosem debacie. Wreszcie pan Anderson stan przede mn i owiadczy: - A zatem, Christopher, wszystko postanowione. To jest pukownik Chamberlain. Zgodzi si uprzejmie odwie ci do Anglii. Pamitam, e potem w pokoju zalega cisza. Odniosem nawet wraenie, e zebrani cofnli si pod ciany i przeistoczyli w niemych obserwatorw. Rwnie pan Anderson wycofa si, obdarowawszy mnie ostatnim pokrzepiajcym umiechem. I wtedy wanie ujrzaem pukownika Chamberlaina po raz pierwszy. Zbliy si do mnie powoli, pochyli, by spojrze mi w oczy, po czym wycign do. Czuem, e powinienem wsta i ucisn j, ale wykona ten gest tak szybko, a ja byem tak mocno przykuty do krzesa, e podaem mu rk, siedzc. Pamitam, e pniej

powiedzia: - Mj biedny chopak. Najpierw ojciec. Teraz matka. Musisz si czu tak, jakby wiat si zawali. Ale jutro wyruszymy do Anglii, ty i ja. Czeka tam na ciebie twoja ciotka. Wic gowa do gry. Wkrtce si po tym wszystkim pozbierasz. Przez chwil nie mogem wydoby z siebie gosu. Gdy wreszcie mi si udao, powiedziaem: - To bardzo uprzejmie z pana strony. Jestem niezmiernie wdziczny za pask propozycj i mam nadziej, e nie wydam si panu zbyt niegrzeczny. Ale uwaam, e nie powinienem jeszcze wyjeda do Anglii. Pukownik nie odpowiedzia od razu, wic mwiem dalej: - Bo widzi pan, detektywi czyni ogromne wysiki w celu odnalezienia moich rodzicw. A s to najlepsi detektywi w Szanghaju. Myl, e niebawem ich znajd. Pukownik skin gow. - Jestem przekonany, e wadze robi, co w ich mocy. - A wic widzi pan, bardzo doceniam pask yczliwo, lecz sdz, e mj wyjazd do Anglii nie bdzie konieczny. Pamitam, i w tym momencie w gabinecie rozlegy si szepty. Pukownik dalej kiwa gow, jakby way co w mylach. - Moe masz racj, mj chopcze - odezwa si w kocu. - Szczerze pragn, by tak byo. Ale chyba nie zaszkodzi, jeli na wszelki wypadek ze mn pojedziesz? Kiedy twoi rodzice si odnajd, wyl kogo po ciebie. A kto wie? Moe sami zdecyduj si przyby do Anglii. Co ty na to? Pojedmy jutro do Anglii. Tam poczekamy i zobaczymy, jak si sprawy potocz. - Przepraszam pana, prosz wybaczy. Widzi pan, detektywi szukaj moich rodzicw. To najlepsi detektywi. Nie jestem pewien, co dokadnie pukownik na to odpowiedzia. By moe po prostu dalej kiwa gow. Tak czy inaczej, po chwili nachyli si nade mn jeszcze niej i pooy mi do na ramieniu. - Posuchaj. Wiem, co czujesz. Zawali ci si wiat. Ale musisz by dzielny. A poza tym twoja ciotka w Anglii czeka na ciebie, rozumiesz? Nie moemy jej teraz zawie, prawda? Gdy tego wieczoru przytaczaem pukownikowi przy zupie te ostatnie jego sowa, spodziewaem si, e wybuchnie miechem. On jednak powiedzia z powag: - Tak bardzo byo mi ciebie szkoda, mj chopcze. Tak bardzo szkoda. - Potem, uznawszy zapewne, e le oceni mj nastrj, zachichota i doda lejszym tonem: - Pamitam, jak czekalimy w porcie. Powtarzaem wtedy w kko: Suchaj, bdziemy si znakomicie bawi na tym statku, nie sdzisz? Fantastycznie spdzimy czas. A ty odpowiadae tylko: Tak, prosz pana. Tak, prosz pana. Tak, prosz pana. Pozwoliem, by przez kilka kolejnych minut powspomina rnych starych znajomych, ktrzy tamtego ranka byli obecni w gabinecie pana Andersona. Ich nazwiska nic mi nie mwiy. Nagle pukownik zamilk i zmarszczy czoo. - A co do tego Andersona - podj w kocu - facet zawsze robi na mnie dziwne wraenie. Byo w nim co podejrzanego. Moim zdaniem, byo co podejrzanego w caym tym cholernym interesie. Ledwie wypowiedzia te sowa, spojrza na mnie stropiony. I nim zdyem si odezwa, znowu zacz mwi, szybko kierujc rozmow na to, co z pewnoci uzna za bezpieczniejszy

temat, czyli podr do Anglii. Wkrtce ju chichota, wspominajc naszych wsppasaerw, oficerw ze statku i drobne, zabawne wydarzenia, o ktrych dawno zapomniaem, jeli w ogle zwrciem na nie uwag. Dobrze si bawi, wic zachcaem go, by kontynuowa, i chcc sprawi mu przyjemno, czsto udawaem, e to czy owo pamitam. Gdy jednak te reminiscencje zbytnio si przeduay, zaczem odczuwa lekk irytacj. Z tych wesoych anegdot j si bowiem stopniowo wyania obraz mojej osoby, ktry wywoa we mnie sprzeciw. Pukownik wyranie insynuowa, e snuem si po statku milczcy i ponury, gotw z byle powodu wybuchn paczem. Bez wtpienia chcia si w ten sposb wykreowa na mojego heroicznego stra, lecz uznaem, e po tak dugim czasie zaprzeczanie mu byoby tyle bezcelowe, co niegrzeczne. Ale, jak powiadam, moja irytacja rosa. Bo z tego, co pamitam, a pamitam to cakiem niele, do atwo przystosowaem si do nowych warunkw. Nie tylko nie rozpaczaem podczas podry, ale byem naprawd podniecony yciem na statku i tym, co czeka mnie w Anglii. Tskniem niekiedy, rzecz jasna, za rodzicami, lecz pamitam, e powiedziaem sobie, i na pewno znajd si jacy inni doroli, ktrych pokocham i obdarz zaufaniem. Zreszt na statku nie brakowao dam, ktre syszay wczeniej, co mnie spotkao, i przez jaki czas kryy wok z zatroskanymi minami, sprawiajc, i popadaem w podobn irytacj jak tego wieczoru w Dorchester. Prawda jest taka, e nawet w poowie nie byem tak przygnbiony, jak zdawali si sdzi otaczajcy mnie doroli. Jeli mnie pami nie myli, w cigu caej tej dugiej podry tylko raz zdarzyo si co, czym ewentualnie mgbym sobie zasuy na miano beczcego maego szkraba, a i to miao miejsce pierwszego dnia. Niebo tego ranka byo zachmurzone, woda wok nas mtna. Staem na pokadzie parowca, patrzc na port, stoczone przy brzegu odzie, trapy, gliniane chaty, ciemne drewniane pomosty i ogromne, wznoszce si za nimi budynki szanghajskiego Bundu, ktre teraz zleway si w jedn plam. - I co, chopcze? - usyszaem gos pukownika. - Mylisz, e kiedy tu wrcisz? - Tak, prosz pana. Sdz, e wrc. - Zobaczymy. Kiedy zadomowisz si w Anglii, do szybko, miem twierdzi, o tym wszystkim zapomnisz. Szanghaj nie jest zym miejscem. Ale osiem lat to dla mnie a nadto, a sdz, e i ty bye tu wystarczajco dugo. Jeszcze troch, a staby si Chiczykiem. - Tak, prosz pana. - Suchaj, mj may. Naprawd powiniene si nieco rozpogodzi. W kocu pyniesz do Anglii. Do domu. To wanie ta ostatnia uwaga, stwierdzenie, e pyn do domu, sprawia, i pierwszy i ostatni raz - jestem tego pewien - rozkleiem si w czasie tej podry. Ale nawet wtedy pakaem raczej ze zoci ni smutku, bo sowa pukownika wzbudziy moj gbok niech. Ja to widziaem inaczej: oto udaj si do jakiego dziwnego kraju, gdzie nikogo nie znam, podczas gdy miasto, ktre si ode mnie oddala, kryje w sobie wszystko, co znam. A co najwaniejsze, wierzyem, e gdzie tam nadal s moi rodzice, gdzie za tym portem, gdzie za tymi olniewajcymi budynkami Bundu, i kiedy ocierajc zy, rzucaem w stron brzegu ostatnie spojrzenie, wci jeszcze liczyem na to, e zobacz, jak moja mama - albo tata - wpada nagle na nabrzee i machajc, i krzyczc, wzywa mnie do powrotu. Ale nawet wtedy zdawaem sobie spraw, e ta nadzieja jest niczym innym ni dziecinn mrzonk. I pamitam, e patrzc, jak miasto, ktre byo mi domem, niknie w oddali, odwrciem si do pukownika z pogodnym wyrazem twarzy i powiedziaem:

- Ju niebawem powinnimy dotrze do morza, nie sdzi pan? Myl jednak, e tamtego wieczoru udao mi si ukry przed pukownikiem moj irytacj. Jestem przekonany, e gdy potem wsiada do takswki na South Audley Street i gdy si egnalimy, by w znakomitym nastroju. Dopiero dowiedziawszy si o jego mierci, ktra nastpia ponad rok pniej, poczuem wyrzuty sumienia z tego powodu, e podczas naszego spotkania w hotelu Dorchester nie okazaem mu wicej ciepa. W kocu wywiadczy mi kiedy przysug i o ile zdyem si zorientowa, by bardzo przyzwoitym czowiekiem. Ale przypuszczam, e z uwagi na rol, jak odegra w moim yciu - fakt, e czy go tak cisy zwizek z wydarzeniami owego czasu - na zawsze pozostanie dla mnie postaci dwuznaczn. Przez przynajmniej trzy albo cztery lata po spotkaniu w hotelu Sara Hemmings i ja niewiele mielimy ze sob do czynienia. Pamitam, e widziaem j raz na koktajlu w jakim mieszkaniu w Mayfair. Przybyo duo ludzi, ale znaem tylko nielicznych, wic postanowiem wyj wczenie. Wanie zmierzaem w kierunku drzwi, gdy nagle ujrzaem Sar Hemmings, ktra rozmawiaa z kim, stojc na mojej drodze. W pierwszej chwili chciaem si odwrci i pj w inn stron. Ale wydarzenie nastpio wkrtce po moim sukcesie w sprawie Rogera Parkera i byem ciekaw, czy panna Hemmings omieli si teraz by rwnie wyniosa, jak kilka lat wczeniej w hotelu Waldorf. Dalej wic przeciskaem si midzy gomi, manewrujc tak, by przej tu obok niej. Gdy j mijaem, dostrzegem, e obraca na mnie wzrok, aby sprawdzi, kto zacz. Wyraz rozbawienia przemkn po jej twarzy, kiedy prbowaa sobie przypomnie, kim jestem, a gdy jej si to udao, nie umiechna si nawet ani nie skina gow, tylko natychmiast przeniosa spojrzenie na osob, z ktr rozmawiaa. Jednak niespecjalnie si przejem tym, co si wtedy stao. W tamtym okresie bowiem byem pochonity prowadzeniem wielu skomplikowanych ledztw. I chocia mia jeszcze min przynajmniej rok, nim moje nazwisko zyskao rozgos zbliony do tego, jakim cieszy si obecnie, zaczem ju rozumie, jak wielka odpowiedzialno ciy na wybitnym detektywie. Zawsze wiedziaem, rzecz jasna, i wykorzenianie za w jego najbardziej wyrafinowanych postaciach, zwaszcza gdy jest ono o krok od wymknicia si spod wszelkiej kontroli, stanowi nader istotne i powane zajcie. Ale dopiero sprawy w rodzaju zabjstwa Rogera Parkera uwiadomiy mi, jak wiele znaczy dla ludzi - nie tylko tych bezporednio zwizanych ze spraw, ale dla caego spoeczestwa - uwolnienie si od takiej nieokieznanej podoci. W wyniku tego jeszcze bardziej utwierdziem si w przekonaniu, e nie mog pozwoli, by blichtr londyskiego ycia towarzyskiego odcign mnie od pracy. Zaczem te chyba rozumie, dlaczego moi rodzice przyjli tak, a nie inn postaw wobec ycia. W kadym razie osoby pokroju Sary Hemmings nie zaprztay wtedy zbytnio moich myli i jest wysoce prawdopodobne, e w ogle zapomniabym o jej istnieniu, gdybym ktrego dnia nie natkn si w Kensington Gardens na Josepha Turnera. W owym czasie prowadziem ledztwo w Norfolk i przyjechaem do Londynu tylko na kilka dni, eby przeanalizowa swoje liczne notatki. I wanie gdy pewnego pochmurnego ranka spacerowaem po Kensington Gardens, rozmylajc nad dziwnymi okolicznociami zaginicia ofiary, zawoa mnie z daleka kto, w kim od razu rozpoznaem Turnera, czowieka, ktrego pamitaem mglicie z rnych imprez. Podszed szybkim krokiem i spytawszy, czemu ostatnio tak rzadko si pokazuj, zaprosi mnie na kolacj, ktr wydawa z przyjacielem tego wieczoru w restauracji. A gdy grzecznie odmwiem, tumaczc, e ledztwo pochania cay mj czas i uwag, rzek: - Szkoda. Ma przyj Sara Hemmings, a ona tak bardzo chciaaby uci sobie z tob

dusz pogawdk. - Panna Hemmings? - - Pamitasz j, prawda? Ona pamita ci z ca pewnoci. Powiedziaa, e zdylicie si troch pozna przed paru laty. Cigle narzeka, e wycofae si z ycia towarzyskiego. Zwalczywszy w sobie ch skomentowania tych sw, powiedziaem tylko: - No c, pozdrw j ode mnie. Potem do szybko rozstaem si z Turnerem, ale gdy po powrocie do domu znw zasiadem za biurkiem, czuem si, przyznaj, nieco rozbity z powodu tego, e panna Hemmings chce si ze mn zobaczy. W kocu jednak powiedziaem sobie, i najprawdopodobniej Turnerowi co si pomylio, a ju na pewno troch wszystko wyolbrzymi, by zwabi mnie na kolacj. Ale w kolejnych miesicach docieray do moich uszu podobne relacje. Syszano, e Sara Hemmings skary si, e mimo naszej dawnej przyjani staem si dla niej nieuchwytny. Ponadto rne rda donosiy, e nieraz grozia, i wyposzy mnie z kryjwki. A potem wreszcie, w zeszym tygodniu, gdy byem w miasteczku Shackton w Oxfordshire, gdzie badaem spraw zabjstwa w Studley Grange, panna Hemmings zjawia si osobicie, najwyraniej z zamiarem realizacji tego, co zapowiedziaa. Za domem znajdowa si pooony niej i otoczony murem ogrd z sadzawk, w ktrej odkryto ciao Charlesa Emery'ego. Pokonawszy cztery kamienne stopnie, stanem na prostoktnym obszarze, tak sprytnie osonitym od soca, e nawet tego jasnego ranka wszystko wok mnie tono w cieniu. Mur by obronity bluszczem, ale z jakiego powodu czowiek nie mg si oprze wraeniu, e oto wkroczy do pozbawionej dachu celi wiziennej. Sadzawka bya tu elementem dominujcym. Chocia kilka osb powiedziao mi, e s w niej zote rybki, nie dostrzegem adnego znaku ycia; wprost nie miecio si w gowie, by cokolwiek mogo egzystowa w tej mrocznej toni - zaiste, idealne miejsce dla trupa. Sadzawk okala krg omszaych kwadratowych pyt, wtopionych w boto. Sdz, e przebywaem w ogrodzie od jakich dwudziestu minut -leaem akurat na brzuchu i ogldaem przez lup jedn z wystajcych ponad wod pyt - gdy nagle uwiadomiem sobie, e jestem obserwowany. Najpierw pomylaem, e to kto z rodziny, kto chce raz jeszcze zarzuci mnie pytaniami. Ale poniewa wczeniej prosiem, by mi nie przeszkadzano, postanowiem teraz - nie baczc na to, i mog si wyda niegrzeczny udawa, e niczego nie zauwayem. W kocu usyszaem szuranie buta po kamieniach gdzie u wejcia do ogrodu. Wtedy ju zreszt zaczynao wyglda nienaturalnie, e tak dugo pozostaj w pozycji lecej, a poza tym moje dalsze trwanie w niej nie mogo wnie do ledztwa nic nowego. Co wicej, nie zapomniaem, e le prawie dokadnie w miejscu, gdzie popeniono zbrodni, a morderca jest wci na wolnoci. Przenikn mnie wic zimny dreszcz, gdy podnosiem si i otrzepujc ubranie, odwracaem w stron intruza. Widok Sary Hemmings, rzecz jasna, raczej mnie zaskoczy, ale jestem pewien, e nie daem tego po sobie pozna. Nastawiem si wczeniej na okazanie rozdranienia, i chyba wanie ono odmalowao si na mojej twarzy, bo kiedy panna Hemmings otworzya usta, usyszaem nastpujce sowa: - Och! Nie zamierzaam pana szpiegowa. Ale wydawao si, e to taka dobra okazja. Mam na myli okazj do obejrzenia wielkiego czowieka przy pracy.

Przyjrzaem si uwanie jej twarzy, ale nie dostrzegem na niej sarkazmu. Mimo to odezwaem si chodnym tonem: - Panna Hemmings. Ale niespodzianka. - Syszaam, e pan tu jest. Przyjechaam z przyjacik na kilka dni do Pemleigh. To niedaleko std. Przerwaa, spodziewajc si najpewniej jakiej odpowiedzi. Ale kiedy milczaem, nie okazaa najmniejszego zmieszania, tylko do mnie podesza. - Jestem do blisk przyjacik rodziny Emerych, wiedzia pan o tym? To morderstwo. Okropno. - Tak, okropno. - Ach. Wic pan te uwaa, e to morderstwo. No c, sdz, to ostatecznie rozstrzyga kwesti. Ma pan jak hipotez, panie Banks? Wzruszyem ramionami. - Tak, doszedem do kilku wnioskw. - Emery popenili bd, nie proszc pana o pomoc ju wtedy, w kwietniu, gdy to si zdarzyo. C za pomys, powierzc tak spraw Celwynowi Hendersonowi! Czego si spodziewali? Ten czowiek ju od dawna powinien by na emeryturze. To dowodzi tylko, jak bardzo ludzie tutaj s niezorientowani. Oczywicie, w Londynie kady mgby im wszystko o panu powiedzie. Musz przyzna, e te ostatnie sowa nieco mnie zaintrygoway, wic po chwili wahania zapytaem: - Przepraszam, ale waciwie co takiego powiedzie? - Jak to? e jest pan najwybitniejszym detektywem w Anglii, rzecz jasna. Wszyscy moglibymy powiedzie im o tym wiosn, ale Emery... Tyle czasu potrzebowali, by wreszcie zrozumie. Chyba lepiej pno ni wcale, lecz obawiam si, e teraz ju lady si nieco zatary. - Tak si skada, e rozpoczcie ledztwa, gdy upyno ju troch czasu od popenienia zbrodni, niesie ze sob pewne korzyci. - Naprawd? Fascynujce. Zawsze mylaam, e trzeba zacz natychmiast, jeli chce si, wie pan, zwszy trop. - Przeciwnie, nigdy nie jest za pno, by, jak to pani uja, zwszy trop. - Ale czy to nie przygnbiajce, jak bardzo ta zbrodnia odebraa tym ludziom ducha? Nie tylko rodzinie. Cae Shackton zaczo podupada. To byo do niedawna szczliwe, dobrze prosperujce miasteczko targowe. A teraz prosz, jego mieszkacy nawet nie patrz sobie w oczy. Ta sprawa strcia ich w otcha wzajemnych podejrze. Zapewniam pana, panie Banks, e jeli si panu powiedzie, ci ludzie nigdy pana nie zapomn. - Naprawd tak pani myli? To byoby dziwne. - Nie mam co tego najmniejszych wtpliwoci. Bd ogromnie wdziczni. Bd pana wspomina przez pokolenia. Zamiaem si. - Zdaje si pani doskonale zna t miejscowo, panno Hemmings. A sdziem, e nie rusza si pani z Londynu. - Och, w Londynie potrafi wytrzyma tylko przez chwil, potem musz wyjecha. Bo widzi pan, w gbi duszy wcale nie jestem miejsk dziewczyn. - Zaskakuje mnie pani. Zawsze mylaem, e pociga pani ycie w miecie. - Bo to prawda, panie Banks. - Nutka urazy pojawia si w jej gosie, jakbym zapdzi j w

kozi rg. - Zycie miejskie na swj sposb mnie pociga. Jest w nim co... atrakcyjnego. - Po raz pierwszy odwrcia ode mnie wzrok i rozejrzaa si po ogrodzie. -To przypomniao mi... C, szczerze mwic, waciwie nie przypomniao. Czemu miaabym udawa? Mylaam o tym od pocztku naszej rozmowy. Chciaabym pana prosi o przysug. - A o co chodzi, panno Hemmings? - Wiarygodne rda donosz, e otrzyma pan zaproszenie na tegoroczne przyjcie, urzdzane przez Fundacj Mereditha. Czy to prawda? Odczekaem chwil, nim odparem: - Tak, prawda. - To nie byle co zosta tam zaproszonym w pana wieku. Syszaam, e w tym roku kolacja jest wydawana na cze sir Cecila Medhursta. - Tak mi si zdaje. - Syszaam rwnie, e ma by obecny Charles Wolfe. - Ten skrzypek? Zamiaa si, szczerze rozbawiona. - A czy on robi co jeszcze? No i bdzie te chyba Thomas Byron. Bya wyranie podekscytowaa, ale teraz znowu odwrcia ode mnie wzrok i spojrzawszy na ogrd, lekko si wzdrygna. - Czy nie mwia pani - odezwaem si po chwili - e chce mnie prosi o przysug? - Tak, tak. Chc... pragn, aby zabra mnie pan ze sob. Na przyjcie Fundacji Mereditha. Wbia we mnie spojrzenie. Mino troch czasu, nim znalazem odpowied, ale gdy ju si to stao, udzieliem jej spokojnym tonem: - Chciabym uczyni zado pani yczeniu, panno Hemmings. Niestety, odpowiedziaem organizatorom kilka dni temu. Obawiam si, e ju za pno na zawiadomienie ich, i pragn przyj z osob towarzyszc... - Bzdura! - przerwaa mi, rozzoszczona. - Paskie nazwisko jest teraz na ustach wszystkich. Gdyby chcia pan przyj z osob towarzyszc, organizatorzy tylko by temu przyklasnli. Panie Banks, chyba nie zawiedzie mnie pan, prawda? Byoby to niegodne pana. W kocu od jakiego czasu jestemy dobrymi przyjacimi. Te ostatnie sowa, przypominajc mi prawdziw histori naszej przyjani, sprawiy, e wreszcie oprzytomniaem. - Panno Hemmings - oznajmiem kategorycznie - nie jestem w stanie wywiadczy pani tej przysugi. Ale teraz w oczach Sary Hemmings pojawi si wyraz determinacji. - Znam wszystkie szczegy, panie Banks. Hotel Claridge. Przysza roda. Zamierzam tam by. Ju si ciesz na ten wieczr, bd czekaa w holu. - Hotelowy hol, o ile wiem, jest dostpny dla kadego szanowanego obywatela. Jeli chce pani tam sta w rodowy wieczr, nie mog pani zabroni, panno Hemmings. Popatrzya na mnie uwanie, niepewna moich intencji. W kocu powiedziaa: - Zatem bez wtpienia ujrzy mnie pan tam w przysz rod, panie Banks. - Jak mwiem, to pani sprawa, panno Hemmings. A teraz prosz wybaczy.

Rozdzia trzeci Rozwizanie zagadki mierci Charlesa Emery'ego zajo mi zaledwie kilka dni. Sprawa nie zdobya takiego rozgosu, jak niektre inne moje ledztwa, lecz gboka wdziczno rodziny Emerych - wicej, caej spoecznoci Shackton - sprawia, e odczuwaem satysfakcj nie mniejsz od tej, jakiej dostarczyy mi wczeniejsze moje triumfy. Wrciem do Londynu w dobrym nastroju i nie zaprztaem sobie myli spotkaniem z Sar Hemmings, do ktrego doszo w pierwszym dniu ledztwa w zacienionym ogrodzie. Nie twierdz, e cakowicie zapomniaem o jej zamiarach deklarowanych co do przyjcia wydawanego przez Fundacj Mereditha, ale jak mwi, czuem si doskonale i chyba postanowiem nie zawraca sobie gowy takimi bahostkami. Moliwe te, e w gbi duszy udziem si, i jej groba jest niczym wicej ni zwykym zabiegiem taktycznym. W kadym razie gdy wczorajszego wieczoru wysiadem z takswki przed hotelem Claridge, mylaem o czym innym. Przypominaem sobie, e dziki niedawnym sukcesom w peni zasuyem na zaproszenie i e pozostali gocie nie tylko bd dalecy od kwestionowania mojego prawa do uczestnictwa w tego rodzaju imprezie, ale bd jeszcze zapewne naciskali, bym ujawni jakie tajne informacje, dotyczce prowadzonych przeze mnie ledztw. Napominaem siebie rwnie w duchu, by nie wyj za wczenie, nawet jeli oznaczaoby to, e przez pewien czas bd musia sta sam jak koek. Wchodzc wic do wspaniaego holu, nie byem przygotowany na to, e ujrz tam Sar Hemmings czekajc na mnie z umiechem na twarzy. Prezentowaa si do atrakcyjnie w ciemnej jedwabnej sukni i dyskretnej, acz eleganckiej biuterii. Podchodzc do mnie, robia wraenie pewnej siebie, znalaza nawet czas, by umiechn si na powitanie do jakiej mijajcej nas pary. - Ach, panna Hemmings - powiedziaem, prbujc odtworzy szybko w pamici wszystko, co zaszo midzy nami w Studley Grange. Przez chwil wydawao mi si nawet, przyznaj, wysoce prawdopodobne, e Sara Hemmings ma prawo oczekiwa, i podam jej rami i wprowadz j do rodka. Bez wtpienia wyczua moje wahanie i nabraa jeszcze wikszej pewnoci siebie. - Drogi Christopherze - rzeka - wygldasz olniewajco. Jestem oszoomiona! Och, nie miaam jeszcze okazji ci pogratulowa. To, co zrobie dla Emerych, byo nadzwyczajne. Ale sprytnie to rozgryze! - Dzikuj. Sprawa jednak nie bya zbyt skomplikowana. Uja mnie ju pod rami i jestem przekonany, e gdyby w tym momencie ruszya w stron lokaja, kierujcego wanie goci na schody, nie znalazbym w sobie do siy, eby si jej sprzeciwi. Tu jednak - teraz to widz - popenia bd. Moe chciaa porozkoszowa si t chwil, a moe nagle zabrako jej odwagi. W kadym razie nie ruszya ku schodom, tylko przypatrujc si gociom wchodzcym do holu, powiedziaa do mnie: - Sir Cecil jeszcze nie przyby. Mam nadziej, e uda mi si z nim porozmawia. To cudowne, e w tym roku uhonorowano wanie jego, nie sdzisz? - Istotnie. - Wiesz, Christopherze, myl, e w niedalekiej przyszoci spotkamy si tu wszyscy, by uhonorowa ciebie. Zamiaem si. - Nie przypuszczam, by... - Tak, tak. Jestem tego pewna. No dobrze, moe kilka lat bdziemy musieli poczeka. Ale ten dzie nadejdzie, zobaczysz.

- To mio, e pani tak uwaa, panno Hemmings. Wci trzymaa mnie pod rami, gdy stalimy tam i rozmawiali. Wiele spord przechodzcych osb umiechao si to do mnie, to do panny Hemmings lub pozdrawiao ktre z nas. I musz przyzna, e wiadomo, i ci ludzie, wrd ktrych jest mnstwo znakomitych osobistoci, widz mnie u boku Sary Hemmings, sprawiaa mi przyjemno. Kiedy witali si z nami, wyobraaem sobie, e wyczytuj z ich oczu tak oto myl: Och, a wic wreszcie go usidlia. No c, naleao si tego spodziewa. Nie byo mi gupio ani nie czuem si w najmniejszym stopniu upokorzony, przeciwnie, caa ta sytuacja raczej napawaa mnie dum. Ale potem nagle, zupenie niespodziewanie - nie wiem, czym to zostao spowodowane - zacza mnie ogarnia wcieko na t kobiet. Jestem przekonany, e wtedy jeszcze nie nastpia w moim zachowaniu adna dostrzegalna zmiana i e przez nastpnych par minut gawdzilimy dalej, jakby nigdy nic, kaniajc si niektrym gociom. Ale gdy potem uwolniem rk i odwrciem si twarz do mojej towarzyszki, uczyniem to z niezomnym postanowieniem: - No c, panno Hemmings, mio byo znowu pani widzie. Ale teraz musz ju pani opuci i pj na to przyjcie. Lekko skoniem gow i jem si oddala. To najwyraniej j zaskoczyo, wic nawet jeli przygotowaa sobie wczeniej jaki plan awaryjny na wypadek, gdybym nie chcia wsppracowa, nie potrafia teraz z niego skorzysta. Dopiero kiedy ju odszedem od niej o kilka krokw i zrwnaem si par starszych ludzi, ktrzy mnie pozdrowili, nagle do nas podbiega. - Christopherze! - odezwaa si gorczkowym szeptem. - Nie omielisz si! Obiecae mi! - Doskonale pani wie, e niczego nie obiecywaem. - Nie omielisz si, Christopherze! Nie omielisz! - ycz miego wieczoru, panno Hemmings. Odwrciwszy si do niej tyem - a take niechccy do towarzyszcych mi starszych ludzi, ktrzy robili, co mogli, by nie sucha - zaczem szybkim krokiem wchodzi po schodach. Kiedy dotarem na gr, wprowadzono mnie do jasno owietlonego przedsionka. Tam posusznie doczyem do grupki ludzi, stojcych rzdem przy biurku, za ktrym siedzia umundurowany mczyzna o kamiennej twarzy i sprawdza, czy nazwiska przybyych zgadzaj si z wypisanymi w ksidze goci. W kocu nadesza moja kolej i wwczas stwierdziem z satysfakcj, e gdy mczyzna odhaczy moje nazwisko, po jego kamiennej twarzy przemkn bysk podniecenia. Podpisaem si w ksidze i ruszyem ku drzwiom wiodcym do ogromnej sali, w ktrej zgromadzi si ju spory tum. Kiedy przekroczyem prg, wchona mnie panujca wewntrz wrzawa i zostaem przywitany przez wysokiego pana z gst, ciemn brod, ktry poda mi rk. Domyliem si, e jest jednym z gospodarzy, ale dotaro do mnie niewiele z tego, co powiedzia, bo, szczerze mwic, trudno mi byo wtedy skupi si na czymkolwiek poza tym, co stao si przed chwil na dole. Czuem jak dziwn pustk i musiaem sobie przypomnie, e w aden sposb nie zwiodem panny Hemmings, e sama sprowadzia na swoj gow upokorzenie, jakie j spotkao. Jednak gdy rozstaem si z brodatym panem i ruszyem w gb sali, Sara Hemmings wci zaprztaa moje myli. Ledwie zauwayem, e podszed do mnie kelner z tac pen aperitifw, e witaj mnie jacy ludzie. W pewnym momencie zaczem rozmawia z grupk trzech czy czterech mczyzn, ktrzy okazali si naukowcami i zdawali si wiedzie, kim jestem. A pniej, po upywie moe kwadransa, odkd wszedem do sali, wyczuem lekk zmian w panujcej tam atmosferze i rozejrzawszy si wok, zorientowaem si po spojrzeniach i szeptach, e u wejcia powstao jakie

zamieszanie. Kiedy tylko zdaem sobie z tego spraw, ogarno mnie ze przeczucie i w pierwszej chwili chciaem uciec dalej w gb sali. Ale jaka tajemnicza sia cigna mnie z powrotem ku drzwiom i ju niebawem ponownie znalazem si przy brodatym panu, ktry sta teraz tyem do zgromadzonych goci i z wyrazem blu na twarzy obserwowa rozgrywajcy si w przedsionku dramat. Patrzc ponad jego ramieniem, dostrzegem, e to istotnie panna Hemmings jest przyczyn caego zamieszania. Swoim zachowaniem spowodowaa, e zatrzyma si pochd goci skadajcych kolejno podpisy przy biurku. Waciwie nie tyle krzyczaa, ile wydawaa si nie dba o to, e kto jeszcze moe j usysze. Widziaem, jak wyrywa si starszemu pracownikowi hotelu, ktry prbowa j powstrzyma; a potem, nachyliwszy si nad biurkiem, by mc jeszcze dobitniej popatrzy w oczy mczynie o kamiennej twarzy, wci siedzcemu na swoim miejscu, oznajmia gosem na granicy szlochu: - Pan nic nie rozumie! Ja po prostu musz wej. Mam tam mnstwo przyjaci, tam jest moje miejsce, naprawd! Och, niech pan bdzie rozsdny! - Bardzo mi przykro, panno... - zacz mczyzna o kamiennej twarzy. Ale Sara Hemmings, ktrej wosy spady na twarz, zasaniajc jej poow, nie pozwolia mu dokoczy. - Zreszt to tylko jaka gupia pomyka, nie rozumie pan? Nastpia gupia pomyka! Ale panu to wystarcza, by si nade mn pastwi! Nie mog uwierzy... Wszystkich nas, wiadkw tej sceny, poczyo na chwil uczucie zaenowania. Potem brodaty pan oprzytomnia i wkroczy dziarsko do przedsionka. - Co si stao? - zapyta pojednawczo. - Droga moda damo, czyby zaszo jakie nieporozumienie? Spokojnie, zaraz to wyjanimy, na pewno. Jestem do pani dyspozycji. - Potem wytrzeszczy oczy ze zdumienia i wykrzykn: -Ach, panna Hemmings, prawda? - Oczywicie! To ja! Widzi pan? A ten czowiek tak si nade mn pastwi... - Ale panno Hemmings, droga moda damo, nie ma powodu tak si denerwowa. Prosz, przejdmy na chwil na bok... - Nie! Nie! Nie odprawi mnie pan z kwitkiem! Nie zgodz si na to! Mwi panu, musz, absolutnie musz wej do rodka! Marz o tym od tak dawna... - Co chyba z pewnoci daoby si zrobi dla modej damy - odezwa si jeden z goci. Po co by zaraz takim maostkowym? Skoro si tu pofatygowaa, dlaczego by jej nie wpuci? To wywoao oglny szmer aprobaty, cho zauwayem, e na niektrych twarzach odmalowa si sprzeciw. Brodaty pan zawaha si, ale potem najwyraniej uzna, e przede wszystkim naley zakoczy to przedstawienie. - No c, moe wyjtkowo... - Nastpnie odwrci si w stron siedzcego za biurkiem mczyzny o kamiennej twarzy i powiedzia: - Z pewnoci znajdzie si miejsce dla panny Hemmings, nie sdzi pan, panie Edwards? Poczekabym jeszcze, ale od samego pocztku draem ze strachu, e panna Hemmings mnie zauway i rzucajc oskarenie, wcignie do tego gorszcego spektaklu. Zreszt gdy rozpoczynaem odwrt, rzeczywicie spojrzaa prosto na mnie. Jednak nic nie zrobia, a ju po chwili jej udrczone spojrzenie przenioso si z powrotem na brodatego mczyzn. Skorzystaem ze sposobnoci i czym prdzej umknem.

Potem przez blisko dwadziecia minut trzymaem si tych rejonw sali, ktre byy najbardziej oddalone od drzwi wejciowych. Zaskakujco dua liczba obecnych czua si oniemielona okazj, tak e wikszo rozmw -tych, ktre syszaem wok siebie, i tych, w ktrych sam uczestniczyem - ograniczaa si niemal wycznie do wymiany komplementw. Kiedy ju wyczerpano je wszystkie, zaczto si rozpywa nad gociem honorowym. W pewnym momencie, po jednej z takich wypowiedzi, wyliczajcych dokonania sir Cecila Medhursta, zagadnem starszego czowieka, ktry by jej autorem: - Ciekaw jestem, czy sir Cecil ju przyby. Mj towarzysz uczyni gest kieliszkiem i w niewielkiej odlegoci od nas ujrzaem wysok posta wybitnego ma stanu, ktry wanie rozmawia z dwiema damami w rednim wieku. Zaraz potem, gdy jeszcze na niego patrzyem, ujrzaem, jak Sara Hemmings wyania si z tumu i zmierza prosto w stron szanownego jubilata. Nie byo ladu po godnej poaowania istocie z przedsionka. Wygldaa na rozpromienion. Podesza do sir Cecila bez najmniejszego wahania i pooya do na jego ramieniu. Starszy czowiek zacz mnie komu przedstawia, wic musiaem na chwil odwrci wzrok. Gdy znw spojrzaem w stron sir Cecila, zobaczyem, e dwie damy stoj teraz nieco z boku, przygldajc si tylko i umiechajc z zakopotaniem, a caa uwaga ma stanu skupiona jest na pannie Hemmings. Jeszcze zanim odwrciem oczy, sir Cecil odchyli do tyu gow, serdecznie ubawiony czym, co do niego powiedziaa. Wkrtce zaproszono wszystkich do sali bankietowej i usadzono wok ogromnego, dugiego stou, nad ktrym wisiay rozwietlone yrandole. Odetchnem z ulg, przekonawszy si, e pann Hemmings ulokowano w pewnej odlegoci ode mnie, i przez jaki czas cakiem niele si bawiem. Gawdziem na przemian z dwiema damami siedzcymi po obu moich stronach - damy te, kada na swj sposb, byy czarujce - i rozkoszowaem si wykwintnym jedzeniem. Ale potem, jeszcze podczas kolacji, zorientowaem si, e coraz czciej pochylam si do przodu, by rzuci okiem na pann Hemmings, i ponownie zaczem roztrzsa powody, dla ktrych miaem prawo zachowa si tak, jak si zachowaem. Niewykluczone, e wanie na skutek tego rodzaju rozmyla niewiele wicej pamitam z owej kolacji. Gdzie pod koniec uroczystoci byy przemwienia; rne osoby wstaway, by wynosi sir Cecila pod niebiosa za jego wkad w rozwizywanie problemw wiata, a w szczeglnoci za rol, jak odegra w tworzeniu Ligi Narodw. Wreszcie podnis si sam sir Cecil. W swojej mowie, o ile dobrze pamitam, umniejsza warto przypisywanych mu zasug, ale bya ona optymistyczna. Twierdzi, e ludzko nauczya si czego na wasnych bdach i stworzony obecnie system jest gwarantem tego, i tragedia na skal wielkiej wojny nigdy si ju nie powtrzy. Wojna, cho przeraajca, stanowia jedynie bolesne zakcenie w ewolucji czowieka, kiedy to na kilka lat postp techniczny wyprzedzi nasze zdolnoci organizacyjne. Wszyscy zostalimy zaskoczeni byskawicznym rozwojem techniki, a w konsekwencji moliwoci wykorzystania nowoczesnej broni podczas wojny, ale teraz udao si pooy kres zaistniaemu rozdwikowi. Pomne na potwornoci, do jakich doszo, siy cywilizacyjne zwyciyy i podjto stosowne uchway. Cae przemwienie byo utrzymane mniej wicej w takim tonie i gdy skoczy, nagrodzilimy je rzsistymi brawami. Po kolacji damy nas nie opuciy, przeciwnie, zaproszono wszystkich z powrotem do sali balowej. Zastalimy tam grajcy kwartet smyczkowy i kelnerw roznoszcych tace z trunkami,

cygarami i kaw. Gocie od razu zaczli kry po sali i atmosfera bya o wiele swobodniejsza ni przed kolacj. W pewnym momencie spostrzegem pann Hemmings i stwierdziem ze zdumieniem, e si do mnie umiecha. Najpierw pomylaem, e to umiech wroga, ktry planuje jak straszliw zemst, obserwujc j jednak przez reszt wieczoru, doszedem do wniosku, i si myliem. Sara Hemmings bya po prostu szczliwa. Po miesicach, moe nawet latach szukania sposobu na to, by wzi udzia w tego rodzaju imprezie, osigna wreszcie swj cel i natychmiast pucia w niepami - troch jak kobieta, ktra wanie urodzia dziecko - cay bl, jakiego dowiadczya wczeniej. Patrzyem, zbliaa si to do jednej, to do innej grupki goci, i gawdzia z nimi przyjanie. Przyszo mi na myl, e powinienem do niej podej i pojedna si z ni, pki trwa jej dobry nastrj, ale obawa, i Sara Hemmings moe si nagle zmieni i urzdzi kolejn scen, kazaa mi trzyma si od niej z daleka. Mniej wicej w poowie wieczoru przedstawiono mnie wreszcie sir Cecilowi Medhurstowi. Specjalnie o to nie zabiegaem, ale podejrzewam, e bybym troch zawiedziony, gdybym opuci przyjcie, nie zamieniwszy paru sw z wybitnym mem stanu. Tak si jednak zoyo, e to on zosta przyprowadzony do mnie - przez lady Adams, ktr poznaem kilka miesicy wczeniej w trakcie prowadzenia jakiego ledztwa. Sir Cecil serdecznie ucisn moj do i zawoa: - Ach, mj mody przyjacielu! A wic tu pan jest! Na kilka minut zostalimy sami na rodku sali. Wok nas wrzao jednak od radosnego gwaru, wic po wymianie typowych uprzejmoci musielimy nachyla si ku sobie i mwi podniesionym gosem. W pewnym momencie sir Cecil trci mnie okciem i rzek: - A propos tego, co mwiem po kolacji. O czynieniu wiata bezpieczniejszym, bardziej cywilizowanym miejscem- Wierz w to, wie pan. Przynajmniej - tu chwyci mnie za rk i posa mi dziwne spojrzenie - przynajmniej chciabym wierzy. O tak, szczerze pragn w to wierzy. Ale nie wiem, mody przyjacielu. Nie wiem, czy w kocu nie przegramy. Zrobimy jednak, co si da. Bdziemy si spotyka, naradza. Zbierzemy najwikszych ludzi z najwikszych krajw przy jednym stole, eby ze sob rozmawiali. Ale zo zawsze bdzie czyha za rogiem. O tak! Oni nie trac czasu, nawet teraz, w tej chwili, knuj, jak obrci cywilizacj w proch. I s przebiegli, tak, diabelsko przebiegli. Prawi mczyni i prawe kobiety robi, co mog, powicaj ycie, eby ich powstrzyma, lecz boj si, e to nie wystarczy, mj przyjacielu. Boj si, e nie wystarczy. li ludzie s o wiele sprytniejsi od zwykych, porzdnych obywateli. Przechytrz ich, zdeprawuj i zwrc przeciwko sobie nawzajem. Widz, e to si dzieje, widz przez cay czas, a bdzie jeszcze gorzej. Dlatego teraz bardziej ni kiedykolwiek potrzebujemy takich ludzi, jak pan, mody przyjacielu. Ludzi rwnie sprytnych jak oni. Ludzi, ktrzy szybko przejrz ich gr i zniszcz grzyb w zarodku, zanim ten rozronie si i rozprzestrzeni. Moe by ju mocno podpity, a moe tak go nastroia caa uroczysto. W kadym razie przemawia w tym tonie jeszcze przez jaki czas, ciskajc z przejciem moj rk. W kocu jednak zamilk i wtedy ja - albo z powodu wylewnoci tego wybitnego czowieka, albo dlatego, e od pocztku wieczoru nosiem si z myl, by zada mu pewne pytanie - powiedziaem: - Sir Cecilu, zdaje si, e ostatnio by pan w Szanghaju. - W Szanghaju? Oczywicie, przyjacielu. Cigle tam jed. To, co si dzieje w Chinach, ma zasadnicze znaczenie. Widzi pan, nie moemy ju ledzi wycznie wydarze europejskich. Jeli chcemy zapobiec chaosowi w Europie, musimy siga wzrokiem dalej. - Pytam, sir, bo urodziem si w Szanghaju.

- Naprawd? No, no. - Ciekaw jestem, sir, czy nie spotka pan tam mojego dawnego przyjaciela. Oczywicie nie ma adnego konkretnego powodu, dla ktrego mogoby tak by. Czowiek ten nazywa si Yamashita. Akira Yamashita. - Yamashita? Hm. Japoczyk, jak przypuszczam. W Szanghaju jest, rzecz jasna, wielu Japoczykw. Z kadym dniem zdobywaj tam coraz wiksze wpywy. Yamashita, mwi pan. - Akira Yamashita. - Nie przypominam sobie, bym go spotka. Jest dyplomat czy kim w tym rodzaju? - Prawd mwic, sir, nie wiem. To przyjaciel z dziecistwa. - Ach, rozumiem. I jest pan przekonany, e paski przyjaciel wci mieszka w Szanghaju? Mg wrci do Japonii. - O nie, jestem pewien, e zosta. Akira uwielbia Szanghaj. Poza tym wielokrotnie podkrela, e nigdy nie wrci do Japonii. Nie, na pewno jeszcze tam jest. - C, nie zetknem si z nim. Do czsto spotykaem si z Saito. I rnymi oficjelami wojskowymi. Ale z nikim o tym nazwisku. - C... - Zamiaem si, by pokry rozczarowanie. - To byo mao prawdopodobne. Tak si tylko zastanawiaem. Dokadnie w tym momencie stwierdziem z przeraeniem, e stoi koo mnie Sara Hemmings. - A wic dopad pan wreszcie wielkiego detektywa, sir Cecilu - powiedziaa wesoo. - Istotnie, moja droga - odpar m stanu rozpromieniony. -I wanie mwiem mu, jak bardzo w najbliszych latach bdziemy potrzebowali jego pomocy. Sara Hemmings umiechna si do mnie. - Musz powiedzie, sir Cecilu, e jeli o mnie chodzi, pan Banks nie zawsze by do koca pomocny. Ale moe jest najlepszym czowiekiem, jakiego mamy. Po tych sowach uznaem, e powinienem jak najszybciej si oddali, i udajc, e zobaczyem jakiego znajomego po drugiej stronie sali, ruszyem w tamtym kierunku. Potem zobaczyem pann Hemmings dopiero za jaki czas. Wielu goci ju wyszo i w sali zrobio si mniej duszno . Poza tym kelnerzy otworzyli niektre drzwi balkonowe i czuo si rzekie powiewy wiatru. Wieczr jednak nadal by ciepy, tote pragnc zaczerpn wieego powietrza, skierowaem si ku jednemu z balkonw. Ledwie na wszedem, zdaem sobie spraw, e stoi na nim plecami do sali Sara Hemmings i trzymajc w doni cygarniczk z papierosem, wpatruje si w niebo. Ju miaem si wycofa, gdy nagle co powiedziao mi, e chocia ani drgna, jest wiadoma mojej obecnoci. Ruszyem zatem w gb balkonu i rzekem: - A wic dopia pani swego, panno Hemmings. - To by cudowny wieczr - oznajmia, nie odwracajc si. Nastpnie westchna z zadowoleniem, zacigna si papierosem i rzuciwszy mi przez rami umiech, znowu popatrzya na niebo. - Byo dokadnie tak, jak sobie wyobraaam. Wszyscy ci wspaniali ludzie. Gdziekolwiek spojrze. Wspaniali ludzie. A sir Cecil jest taki kochany, nie sdzisz? Odbyam fascynujc rozmow z Erikiem Mitchellem na temat jego wystawy. W przyszym miesicu zaprosi mnie na wernisa. Nic na to nie odpowiedziaem i przez dusz chwil po prostu stalimy obok siebie, oparci o balustrad. O dziwo -niewykluczone, e miao to zwizek ze spokojnym walcem, granym wanie przez kwartet smyczkowy - nasze milczenie nie byo tak kopotliwe, jak mona by si spodziewa.

W kocu Sara Hemmings odezwaa si: - Sdz, e bye zaskoczony. - Zaskoczony? - Moj determinacj. Tym, jak bardzo chciaam si dosta na to przyjcie. - Byem zaskoczony, owszem - przyznaem, po czym zapytaem: - Skd to si bierze, panno Hemmings? Jak pani myli? Ten pani wewntrzny nakaz, by szuka towarzystwa ludzi takich, jak ci obecni tutaj dzisiejszego wieczoru? - Nakaz? Uwaasz, e to nakaz? - Tak mi si zdaje. A to, czego byem wiadkiem u wejcia, raczej potwierdza mj pogld. Ku mojemu zdziwieniu zareagowaa lekkim chichotem, a nastpnie posaa mi umiech. - Ale waciwie czemu nie, Christopherze? Dlaczego nie miaabym pragn obraca si w takim towarzystwie? Czy to nie jest po prostu... boskie? Milczaem i jej umiech znikn. - Przypuszczam, e mnie potpiasz - rzeka zmienionym tonem. - Powiedziaem tylko, e... - Nie szkodzi. Masz do tego prawo. Wszystko to, wszystko, co zdarzyo si w przedsionku, wydao ci si enujce, i dlatego nie pochwalasz mojego zachowania. Ale co ja mam robi? Nie chc, aby byo tak, e kiedy si zestarzej i spojrz wstecz na swoje ycie, dostrzeg w nim tylko pustk. Chc zobaczy co, z czego bd moga by dumna. Widzisz, Christopherze, ja jestem ambitna. - Nie jestem pewien, czy pani dobrze rozumiem. Wydaje si pani, e jeli bdzie przestawa ze sawnymi ludmi, jej ycie stanie si wartociowsze? - Naprawd tak mnie oceniasz? Odwrcia wzrok, by moe autentycznie dotknita, i zacigna si papierosem. Patrzyem, jak wpatruje si w pust ulic w dole i pokryte stiukami fasady budynkw naprzeciwko. Po chwili odezwaa si cicho: - Wiem, e tak to moe wyglda. Przynajmniej dla kogo, kto obserwuje mnie okiem cynika. - Mam nadziej, e ja nie obserwuj pani w ten sposb. Myl, i tak jest, sprawiaby mi prawdziw przykro. - A wic powiniene si zdoby na wiksz wyrozumiao. - Spojrzaa na mnie wymownie, a potem znw odwrcia wzrok. - Gdyby moi rodzice jeszcze yli, powtarzaliby mi teraz w kko, e ju najwyszy czas, bym wysza za m. I moe mieliby racj. Ale nie zrobi tego, co uczynio tak wiele innych dziewczt. Nie oddam serca mczynie, ktry zajmuje si wycznie gr w golfa i sprzeda akcji w City. Nie zamierzam zmarnowa caej swojej energii i intelektu, jakkolwiek skromnego, dla czowieka tego pokroju. Jeli wyjd za m, to tylko za kogo, kto naprawd wniesie jaki wkad. Wkad w rozwj ludzkoci, w napraw wiata. Czy to taka okropna ambicja? Nie chodz na te imprezy po to, by spotka sawnych ludzi, Christopherze. Ja szukam ludzi wybitnych. C wic z tego, e czasem wywoam tu i wdzie troch zamieszania? - Wskazaa gestem sal. Wol to ni pogodzenie si z faktem, e moim przeznaczeniem jest strawi ycie u boku jakiego miego, uprzejmego i moralnie bezwartociowego mczyzny. - Gdy tak to pani przedstawia - rzekem - zrozumiaem, e widzi pani w sobie... bo ja

wiem... niemal kogo w rodzaju zeloty. - W pewnym sensie tak jest, Christopherze. Och, jaki utwr teraz graj? Znam go. Czy to Mozart? - Haydn, jak sdz. - A tak, masz racj. Tak, to Haydn. - Przez kilka sekund patrzya na niebo i zdawaa si sucha. - Panno Hemmings - powiedziaem w kocu. - Nie jestem dumny z tego, jak si dzi zachowaem wobec pani. Teraz bardzo tego auj. Przepraszam. Mam nadziej, e mi pani wybaczy. Dalej patrzya przed siebie, gadzc cygarniczk policzek. - To bardzo szlachetnie z twojej strony, Christopherze - rzeka cicho. - Ale to ja powinnam przeprosi. W kocu prbowaam ci wykorzysta. Tak byo. Wiem, e zrobiam dzi z siebie pomiewisko, lecz nie przejmuj si tym. Przejmuj si jednak tym, e tak ci potraktowaam. Pewnie mi nie uwierzysz, ale to prawda. Rozemiaem si. - W takim razie wybaczmy sobie nawzajem. - Tak, zrbmy to. - Zwrcia ku mnie gow i na jej twarzy wykwit nagle radosny, niemal dziecinny umiech. Zaraz potem jednak znowu odmalowao si na niej zmczenie i Sara Hemmings kolejny raz spojrzaa w noc. -Czsto le traktuj ludzi - powiedziaa. - Sdz, e to idzie w parze z moj ambicj. Wynika rwnie z tego, e nie zostao mi duo czasu. - Dawno stracia pani rodzicw? - Wydaje si, jakby to bya wieczno. Ale z drugiej strony, s zawsze ze mn. - No c, ciesz si, e mimo wszystko wieczr by dla pani udany. Mog tylko powtrzy, e bardzo mi przykro z powodu roli, jak w nim odegraem. - Ach, spjrz, wszyscy wychodz. Jaka szkoda! A chciaam porozmawia z tob o tylu sprawach. Choby o twoim przyjacielu. - Przyjacielu? - Tym, o ktrego pytae sir Cecila. Przyjacielu z Szanghaju. - O Akirze? To tylko kolega z dziecistwa. - Ale zauwayam, e to kto bardzo dla ciebie wany. Wyprostowaem si i odwrciwszy gow, popatrzyem w gb sali. - Ma pani racj. Wszyscy wychodz. - A zatem sdz, e powinnam zrobi to samo. W przeciwnym razie moje wyjcie moe okaza si rwnie spektakularne, jak wejcie. Ale nie uczynia najmniejszego ruchu i w kocu to ja przeprosiem i ruszyem w stron sali. Odchodzc, obejrzaem si raz za siebie i pomylaem, e stojc tak na balkonie i palc papierosa, gdy sala pustoszeje, Sara Hemmings wyglda na osob bardzo samotn. Przemkno mi nawet przez myl, by wrci i odprowadzi j na d. Ale to, e wspomniaa o Akirze, troch mnie zaniepokoio i ostatecznie doszedem do wniosku, e jak na jeden wieczr zrobiem ju do dla poprawy stosunkw midzy mn a pann Hemmings.

Cz druga Londyn, 15 maja 1931 roku

Rozdzia czwarty W gbi naszego ogrodu w Szanghaju by trawiasty pa- grek, na ktrego szczycie rs samotny klon. Mniej wicej od czasu, gdy Akira i ja mielimy po sze lat, uwielbialimy si bawi na wzgrzu i wok niego, wic ilekro myl o przyjacielu z dziecistwa, przypomina mi si, jak biegalimy w gr i w d wzniesienia, a niekiedy, w miejscach, gdzie jego ciany byy najbardziej strome, skakalimy z niego na ziemi. Co jaki czas, gdy opadlimy z si, siadalimy, posapujc, na szczycie pagrka i opieralimy si plecami o pie klonu. Z tego punktu obserwacyjnego widzielimy wyranie cay mj ogrd i duy biay dom, stojcy na jego kocu. Kiedy zamkn na chwil oczy, potrafi odtworzy ten widok w mylach bardzo dokadnie: zadbany angielski trawnik, popoudniowe cienie, rzucane przez rzd wizw oddzielajcych mj ogrd od ogrodu Akiry, i wreszcie sam dom, ogromny biay budynek z wieloma skrzydami i balkonami zaopatrzonymi w drewniane kratki na pnce roliny. Podejrzewam, e obraz domu, jaki zachowaem w pamici, jest tylko dziecic wizj i e w rzeczywistoci nie by on wcale tak okazay. Zreszt nawet wtedy zdawaem sobie spraw, i nie moe si rwna z penymi przepychu rezydencjami, znajdujcymi si tu za rogiem, Przy Bubbling Weil Road. Ale dom z pewnoci by a nadto odpowiedni dla tak niewielkiej liczby mieszkacw, czyli po prostu moich rodzicw, mnie, Mei Li i naszej suby. Stanowi wasno firmy Morganbrook and Byatt, w zwizku z czym roio si w nim od rozmaitych ozdb i obrazw, ktrych nie wolno mi byo dotyka. Poza tym od czasu do czasu mieszka u nas i stoowa si jaki go -nowo przybyy pracownik firmy, ktry nie zdy jeszcze stan na wasnych nogach. Nie wiem, czy moim rodzicom wadzi ten ukad. Mnie osobicie on nie przeszkadza, gdy gocie byli zazwyczaj modymi ludmi, ktrzy przywozili ze sob atmosfer angielskich alejek i k, znanych mi z O czym szumi wierzby, albo zamglonych uliczek z kryminalnych opowieci Conan Doyle'a. Ci modzi Anglicy, ktrym na pewno zaleao na zrobieniu dobrego wraenia, byli skonni odpowiada cierpliwie na moje dociekliwe pytania i spenia moje czasem idiotyczne -proby. Myl, e wikszo z nich miaa wtedy mniej lat ni ja obecnie i czua si kompletnie zagubiona w dalekim kraju. Ale dla mnie byli to ludzie zasugujcy na uwag, wzory do naladowania. Wrmy jednak do Akiry: przypomniao mi si wanie pewne wydarzenie jednego z tych popoudni, kiedy to biegajc jak szaleni po wzgrzu, odgrywalimy ktr z naszych dramatycznych historii. Gdy usiedlimy pod klonem, eby troch odetchn, a ja patrzyem akurat w stron domu, czekajc, a serce przestanie mi wali jak motem, usyszaem nagle za sob gos Akiry: - Uwaaj, brasie. Wij. Koo twojej stopy. Wyranie usyszaem, e powiedzia brasie, ale wtedy to jeszcze zignorowaem. Jednak ta forma zwracania si do mnie musiaa mu si spodoba, bo gdy wrcilimy do naszej zabawy, przez kilka minut stosowa j niemal bez przerwy: Tdy, brasie! Szybciej, brasie!. - Nie mwi si brasie - oznajmiem mu w kocu podczas jednej z naszych dysput na temat dalszego rozwoju wypadkw - tylko bracie. Jak przewidywaem, Akira ostro zaprotestowa. - Wcale nie. Wcale nie. Pani Brown. Ona mnie mwi na okrgo. Brasie. Brasie. Dobra wymowa i tak dalej. Ona mwi: brasie. A ona nauczycielka! Nie byo sensu go przekonywa; odkd zacz pobiera lekcje angielskiego, by niezwykle dumny z pozycji, jak zajmowa w swojej rodzinie jako ekspert od tego jzyka. Mimo to nie

zamierzaem ustpi i wreszcie ktnia przybraa takie rozmiary, e Akira po prostu wymaszerowa wcieky przez nasze tajemne przejcie, szczelin w ywopocie dzielcym dwa ogrody, i na tym zabawa si skoczya. Kiedy bawilimy si razem w kolejnych dniach, Akira ani razu nie zwrci si do mnie brasie ani nie nawiza do sprzeczki na pagrku. Wkrtce wic o tym wszystkim zapomniaem, ale pewnego ranka, kilka tygodni pniej, gdy szlimy Bubbling Weil Road, mijajc wspaniae domy i pikne trawniki, sprawa nagle wrcia. Nie pamitam, co wtedy powiedziaem. W kadym razie Akira odpar sowami: - To bardzo mio z twojej strony, bracie. Pamitam, e walczyem z pokus zwrcenia mu uwagi na fakt, i jednak w kocu si ze mn zgodzi. Znaem ju bowiem Akir na tyle, by wiedzie, e nie powiedzia bracie w celu subtelnego przyznania si do bdu, lecz raczej sugerowa tym samym - w jaki dziwny sposb, zrozumiay dla nas obu - e to on od pocztku upiera si przy bracie i e teraz powtrzy tylko swoj wersj. Wiedziaem te, e uzna mj brak sprzeciwu za ostateczne potwierdzenie swojego zwycistwa. I rzeczywicie, przez reszt popoudnia bombardowa mnie brami z coraz wikszym zadowoleniem, jakby chcia przez to powiedzie: A wic nie zamierzasz si ju kompromitowa. Ciesz si, e zmdrzae. Takie zachowanie byo typowe dla Akiry i cho zawsze mnie ono denerwowao, z jakiego powodu rzadko kiedy chciao mi si protestowa. Mao tego, odczuwaem - cho teraz si temu dziwi - niejak potrzeb pielgnowania uroje Akiry i niewykluczone, e gdyby kto, powiedzmy, jaki dorosy, prbowa odegra rol rozjemcy w przytoczonym sporze, stanbym po stronie przyjaciela. Nie twierdz bynajmniej, e Akira nade mn dominowa i e w naszej przyjani rwnowaga w jakimkolwiek stopniu bya zachwiana. Wykazywaem podczas naszych zabaw nie mniejsz inicjatyw od niego i to raczej ja podejmowaem wikszo wanych decyzji. Bo faktem jest, e miaem si za inteligentniejszego od Akiry, i on to chyba nawet w jakim sensie zaakceptowa. Z drugiej jednak strony, mj japoski przyjaciel niejednym mi imponowa. Chociaby tym, jak chwyta mnie wp, gdy nie spodobao mu si co, co powiedziaem, albo gdy podczas odgrywania jednej z naszych historyjek nie chciaem zgodzi si na jaki zwrot akcji, na ktrym jemu zaleao. Poza tym byem przekonany, e Akira, cho starszy ode mnie zaledwie o miesic, jest o wiele bardziej wiatowy. Zdawa si wiedzie o wielu sprawach, o ktrych ja nie miaem zielonego pojcia. No i przede wszystkim utrzymywa, e kilka razy zawdrowa poza granice International Settlement . Gdy dzi o tym myl, dziwi si troch, e pozwalano nam, modym chopcom, tak swobodnie porusza si po miecie bez opieki. Dotyczyo to wycznie, rzecz jasna, stosunkowo bezpiecznego obszaru midzynarodowej enklawy. Ja przynajmniej miaem cakowity zakaz chodzenia do chiskich czci miasta i o ile wiem, rodzice Akiry byli w tym wzgldzie rwnie stanowczy. Zapewniano nas, e peno tam strasznych chorb, brudu i zych ludzi. Najbliej granicy International Settlement znalazem si wtedy, gdy doroka wiozca mnie i moj mam pojechaa niespodziewanie drog wiodc nad tym odcinkiem kanau Suczou, ktry graniczy z dzielnic Chapei; widziaem stoczone, niskie dachy i wstrzymywaem oddech na tak dugo, jak tylko mogem, w obawie e wiatr przeniesie zaraz nad wskim pasmem wody. Nic wic dziwnego, e
1

1 International Settlement - wydzielona cz Szanghaju, posiadajca prawo eksterytorialnoci i zarzdzania


przez Anglikw (przyp. tum.).

zapewnienia mojego przyjaciela, i zrobi kilka wypadw w te rejony, wywary na mnie due wraenie. Pamitam, e wielokrotnie wypytywaem Akir o te eskapady. Prawda o chiskich dzielnicach, mwi, jest znacznie straszniejsza od plotek. Nie ma tam normalnych domw, tylko ndzne chaty zbudowane ciasno jedna przy drugiej. Wszystko razem, przekonywa, wyglda jak targ przy Boone Road, z t rnic, e w tamtych straganach mieszkaj cae rodziny. Ponadto wszdzie le stosy trupw, nad ktrymi kr muchy, i nikogo to nie interesuje, pewnego razu, kiedy Akira spacerowa zatoczon alejk, zobaczy mczyzn - jakiego dygnitarza wojskowego, jak sdzi - ktrego niesiono w lektyce i ktremu towarzyszy olbrzym z mieczem w rku. Dygnitarz wskazywa rne osoby wedug wasnego widzimisi, a wwczas olbrzym odcina im gowy. Zrozumiae wic, e ludzie prbowali si jak najlepiej ukry. Ale nie Akira. On tylko sta i patrzy wyzywajco na dygnitarza. Ten rozwaa przez chwil, czy kaza ci mojego przyjaciela, ale w kocu - zdumiony, ma si rozumie, jego odwag - wybuchn miechem i poklepa go po gowie. Potem orszak ruszy dalej i zostawi jeszcze po drodze wiele odcitych gw. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek podwaa prawdziwo takich opowieci. Raz wspomniaem mimochodem o przygodach Akiry mojej matce, ale pamitam, e tylko si umiechna i powiedziaa co, co kazao wtpi w ca spraw. Byem wcieky na matk i potem ju chyba zawsze pilnowaem si, by jej nie wyjawi adnego sekretu zwizanego z Akir Nawiasem mwic, moja matka bya osob, przed ktr Akira czu niebyway respekt. Jeli, dajmy na to, trzyma mnie wp, a ja nadal uparcie nie chciaem przyzna mu racji, zawsze mogem go nastraszy, groc, e jeli mnie nie puci, bdzie mia do czynienia z moj matk. Oczywicie, niechtnie stosowaem t metod obrony, bo jednak uraaa ona moj dum. Ale ilekro musiaem to zrobi, byem zdumiony zmian, jaka wtedy nastpowaa, tym, jak w mgnieniu oka ten diabe wcielony o sile imada zmienia si w przeraone dziecko. Nigdy tak naprawd nie udao mi si ustali, dlaczego moja matka wywieraa taki wpyw na Akir, ktry wprawdzie zawsze odnosi si bardzo grzecznie do dorosych, ale rzadko kiedy go oni peszyli. Poza tym nie przypominam sobie, by moja matka cho raz odezwaa si do niego niesympatycznie lub wrogo. Pamitam, e zastanawiaem si nad t zagadk i przychodziy mi go gowy rne rozwizania. Przez pewien czas ywiem przekonanie, e Akira ma taki stosunek do mojej matki dlatego, e jest pikna. Dla mnie to, e jest pikna, stanowio rzecz naturaln, co, co przyjmowaem raczej bez emocji. Zawsze tak o niej mwiono i wydaje mi si, e z czasem zaczem uwaa po prostu owo pikno za jeden z wielu atrybutw, wcale nie waniejszy od innych ludzkich cech, okrelanych sowami: wysoki, niski, mody. Zarazem jednak nie pozostawaem lepy na wraenie, jakie robio na ludziach pikno mojej matki, cho oczywicie nie zdawaem sobie wtedy jeszcze sprawy z gbszego oddziaywania kobiecego czaru. Ale towarzyszc jej w rnych miejscach, zaczem bra za co oczywistego pene zachwytu spojrzenia przechodniw w parku albo lepsze traktowanie przez kelnerw we woskiej kawiarni przy Nanking Road, dokd chodzilimy na ciastka w niedzielne ranki. Ilekro teraz ogldam jej fotografie - mam ich w sumie siedem, w albumie, ktry przywiozem ze sob z Szanghaju - dochodz do wniosku, e bya piknoci w dawnym, wiktoriaskim stylu. Dzi zapewne uwaano by j za przystojn, na pewno nie za liczn. Nie wyobraam sobie, na przykad, by moga wykonywa gesty w rodzaju kokieteryjnego wzruszania ramionami czy potrzsania gow tak charakterystyczne obecnie dla modych kobiet. Na fotografiach - wszystkie zostay zrobione przed moim urodzeniem, cztery w Szanghaju, dwie w

Hongkongu, jedna w Szwajcarii - jest elegancka, wyprostowana, moe nawet wyniosa, ale z jej oczu bije owa agodno, ktr tak dobrze pamitam. W kadym razie zmierzam do tego, e byo dla mnie czym naturalnym podejrzewa, przynajmniej na pocztku, i dziwny stosunek Akiry do mojej matki ma swoje rdo, jak tyle innych rzeczy, w jej urodzie. Kiedy jednak dobrze przemylaem ca spraw, znalazem bardziej prawdopodobne wyjanienie: Akira pozostawa pod niezwykym wraeniem tego, czego by wiadkiem owego ranka, gdy do naszego domu zawita inspektor sanitarny z firmy ojca. Wizyty kontrolerw z Morganbrook and Byatt - ludzi, ktrzy przez blisko godzin chodzili po domu, zapisywali co w notesie i od czasu do czasu zadawali jakie pytania - byy staym elementem naszego ycia. Mama powiedziaa mi kiedy, e jako may chopiec lubiem si bawi w inspektora sanitarnego i e czsto musiaa mnie odwodzi od przesiadywania w ubikacji, gdzie z owkiem w rku studiowaem zainstalowane tam urzdzenia. Moe tak byo, ale o ile dobrze pamitam - w trakcie tych wizyt nic ciekawego si nie dziao i przez lata w ogle o nich nie mylaem. Teraz widz jednak, e te inspekcje, suce sprawdzaniu nie tylko kwestii zwizanych z higien, ale te tego, czy u domownikw nie wystpiy oznaki jakiej choroby lub obecnoci w ich organizmach pasoytw, byy w istocie bardzo krpujce, wic ludzi do przeprowadzania owych kontroli firma wybieraa bez wtpienia spord osb odznaczajcych si wyjtkowym taktem i delikatnoci. I rzeczywicie, przypominam sobie ca seri dobrodusznych, powczcych nogami jegomociw - zwykle Anglikw, cho zdarzali si te Francuzi - ktrzy zawsze odnosili si z duym szacunkiem nie tylko do mamy, ale te do Mei Li, co bardzo mi si podobao. Jednak inspektor, ktry zjawi si wspomnianego ranka - miaem wtedy chyba osiem lat - nie by typowy. Dzi pamitam w zwizku z nim przede wszystkim dwie rzeczy: to, e mia obwise wsy i e z tyu jego kapelusza widniaa, ukryta czciowo pod wstk, brzowa plamka, zapewne po herbacie. Bawiem si przed domem, na okrgym trawniku, wok ktrego biega alejka dojazdowa. Byo pochmurno. Nagle w bramie ukaza si jaki mczyzna i zacz i w stron domu. Kiedy mnie mija, rzuci niedbale: Witaj, mody czowieku. Jest mama?, i nie czekajc na odpowied, poszed dalej. Wanie wtedy, patrzc za nim, zauwayem plam na kapeluszu. Nie pamitam, co dziao si bezporednio potem. Ale jak godzin pniej, gdy przyszed ju Akira i bawilimy si razem w pokoju na grze, zwrcio nasz uwag brzmienie gosw - nie tyle podniesionych, co zdradzajcych rosnce napicie. Wykradlimy si bezszelestnie z pokoju i przykucnlimy za masywn dbow komod. Schody w domu byy do okazae - z naszego punktu obserwacyjnego za komod widzielimy lnic porcz balustrady, schodzcej efektownym ukiem do przestronnego holu. To wanie w nim stali naprzeciw siebie, niemal na samym rodku, inspektor i moja matka, oboje sztywni i wyprostowani, tak e wygldali jak dwie ostatnie figury na szachownicy. Zauwayem, e inspektor przyciska do piersi swj kapelusz z plam. Z kolei mama splota donie tu pod piersiami, tak jak na chwil przed rozpoczciem piewu w te wieczory, gdy pani Lewis, ona amerykaskiego pastora, graa u nas na fortepianie. Sprzeczka, do ktrej potem doszo, cho sama w sobie bez wikszego znaczenia, staa si z czasem, jak sdz, niezwykle istotna dla mojej matki, gdy stanowia przeomowy moment w jej drodze do moralnego triumfu. Pamitam, e mama wracaa do niej wielokrotnie, gdy dorastaem, jakby chciaa, bym to, co si wtedy wydarzyo, wzi sobie gboko do serca; pamitam te, e czsto syszaem, jak opowiada o zajciu swoim gociom - na koniec zwykle wybuchaa miechem i

owiadczaa, e wkrtce potem inspektora usunito ze stanowiska. W zwizku z tym nie jestem pewien, ile z tego, co utrwalio mi si w pamici, sam zaobserwowaem, siedzc u szczytu schodw, a ile pochodzi z pniejszych relacji mamy na temat caego zdarzenia. W kadym razie wydaje mi si, e gdy Akira i ja wygldalimy zza dbowej komody, inspektor mwi co takiego: - Szanuj pani opini, pani Banks. Ale ostronoci nigdy za wiele. Firma odpowiada za bezpieczestwo wszystkich pracownikw i czonkw ich rodzin, nawet tych bardziej dowiadczonych, takich jak pani i pani m. - Przepraszam, panie Wright - odpara mama - ale nadal nie rozumiem paskich zastrzee. Sucy, o ktrych pan mwi, doskonale si spisywali przez cae lata. Mog rczy za poziom ich higieny osobistej. A sam pan przyzna, e nie odkry u nich najmniejszych oznak jakiejkolwiek choroby zakanej. - Niemniej jednak, prosz pani, ci ludzie s z Szantungu. A obowizkiem firmy jest ostrzec wszystkich pracownikw przed zatrudnianiem osb z tej prowincji. Krok, mona by rzec, podyktowany gorzkimi dowiadczeniami. - Czy pan mwi powanie? Chce pan, bym wypdzia naszych przyjaci - tak, od dawna uwaamy ich za przyjaci! - tylko dlatego, e pochodz z Szantungu? Po tych sowach inspektor uderzy w do pompatyczny ton. Zacz tumaczy mamie, e zastrzeenia firmy wobec sucych nie wynikaj tylko z wtpliwoci co do ich higieny i zdrowia, ale take ich uczciwoci. A poniewa w domu znajduje si wiele cennych przedmiotw, stanowicych wasno firmy - tu inspektor wykona szeroki gest - czuje si w obowizku powtrzy z caym naciskiem swoj wczeniejsz rad. Gdy mama mu przerwaa, by zapyta, co ley u podstaw tej zdumiewajcej generalizacji, inspektor westchn ze znueniem i rzek: - Krtko mwic, prosz pani, chodzi o opium. Uzalenienie od tego narkotyku osigno w Szantungu zatrwaajce rozmiary, cae wioski wpady w szpony naogu. Std, pani Banks, niski poziom higieny, czste wystpowanie chorb zakanych. Ale skutek tego jest przede wszystkim taki, e ci, co przyjedaj z Szantungu do Szanghaju, eby tu pracowa, nawet jeli to ludzie z natury uczciwi, prdzej czy pniej zaczynaj kra przez wzgld na swoich rodzicw, braci, kuzynw, wujw czy kogo tam jeszcze, bo ich gd narkotykowy musi zosta jako zaspokojony... Mj Boe, prosz pani! Ja jedynie prbuj wyjani... Nie tylko inspektor skuli si w tym momencie ze strachu, bo oto u mego boku Akira gwatownie wcign powietrze i gdy na niego spojrzaem, gapi si na moj mam z szeroko otwartymi ustami. To wanie widok Akiry w tamtej chwili sprawi, e doszedem pniej do wniosku, i jego lkliwy stosunek do mojej matki zrodzi si tamtego ranka. Jednak o ile inspektor i Akira przerazili si, widzc wtedy moj mam, ja osobicie nie zauwayem nic niezwykego. Widziaem po prostu, e zbiera si w sobie przed wygoszeniem tego, co ma do powiedzenia. No, ale z drugiej strony, jak przypuszczam, dobrze znaem jej charakter; zapewne tym, ktrzy nigdy nie zetknli si z mam w podobnych okolicznociach, niektre jej spojrzenia i gesty typowe dla niej w takich sytuacjach, mogy si wyda do niepokojce. Nie znaczy to jednak, e nie zdawaem sobie sprawy z tego, e mama moe zaraz wybuchn straszliwym gniewem. Tak naprawd ledwie nasz go wypowiedzia sowo opium, wiedziaem ju, e biedak jest zaatwiony. Inspektor urwa nagle, spodziewajc si z pewnoci, e mama i tak nie da mu dokoczy. Ale ona poczekaa, pozwalajc, by w holu zapada cisza - przy tym przez cay czas przeszywaa

inspektora wzrokiem - a dopiero potem zapytaa cicho, gosem, ktry jednak w kadej chwili moga rozsadzi furia: - Omiela si pan w imieniu tej wanie firmy mwi mi o opium? Nastpnie za, z trudem powcigajc gniew, wygosia tyrad o tym, co ju wiedziaem i o czym miaem jeszcze usysze wielokrotnie: e to nie kto inny, tylko Brytyjczycy, a zwaszcza firma Morganbrook and Byatt, importujc opium z Indii w tak wielkich ilociach, sprowadzia niewyobraalne nieszczcia na cay nard chiski, doprowadzajc do jego deprawacji. Gdy mwia, w jej gosie dawao si wyczu napicie, ale jednak ani na chwil nie stracia nad sob panowania. W kocu, wci nie odrywajc wzroku od swojego oponenta, zapytaa: - Nie wstyd panu? Jako chrzecijaninowi, Anglikowi, czowiekowi o pewnych zasadach moralnych? Nie wstyd panu pracowa w takiej firmie? Niech mi pan powie: jak moe pan mie spokojne sumienie, skoro zawdzicza pan byt tym brudnym pienidzom? Gdyby inspektorowi nie zabrako tupetu, mgby wytkn mamie niestosowno tego rodzaju oskare, przypominajc, e jest ona on pracownika krytykowanej firmy i mieszka w domu, ktry stanowi teje firmy wasno. Wtedy jednak uzna ju chyba, e to wszystko go przerasta, bo wymamrotawszy na odchodnym kilka formuek, by ocali resztk godnoci, opuci nasze progi. W tamtym okresie wci zaskakiwao mnie, gdy jaka dorosa osoba - jak w inspektor nie wiedziaa o kampaniach mojej matki na rzecz walki z opium. W dziecistwie yem bowiem w przewiadczeniu, e jest ona szeroko znana i podziwiana jako gwny wrg Wielkiego Opiumowego Smoka Chin. Nie powiedziabym, e sprawa opium naleaa do tych, ktre mieszkacy Szanghaju jako specjalnie starali si ukry przed swoimi dziemi, ale byem wtedy oczywicie bardzo mody i niewiele z tego wszystkiego rozumiaem. Przywykem do faktu, e codziennie, jadc do szkoy, widz Chiczykw lecych w porannym socu na progach domw wzdu Nanking Road i nawet przez pewien czas, ilekro syszaem o kampaniach mamy, sadziem, e maj one na celu pomoc tym wanie konkretnym ludziom. Pniej jednak, gdy byem starszy, niejednokrotnie mogem si przekona, e sprawa jest bardziej zoona. Wymagano ode mnie, na przykad, bym stawia si na organizowanych przez mam lunchach. Odbyway si one w naszym domu, zazwyczaj w dzie powszedni, gdy ojciec by w biurze. Na og przychodzio cztery, pi dam, ktre prowadzono na oszklony taras, gdzie wrd pncych rolin i palm nakrywano do stou. Roznosiem filianki, spodeczki i talerze, czekajc na chwil, o ktrej wiedziaem, e nadejdzie, to znaczy t, gdy mama zapyta goci, co sdz - zajrzawszy w gb wasnych serc i sumie - o polityce firm swoich mw. Wwczas przyjemny szczebiot ustawa i panie suchay w milczeniu, jak mama wyraa gbokie niezadowolenie z powodu dziaa naszej firmy, ktre uwaa za antychrzecijaskie i antybrytyjskie. Jeli dobrze pamitam, od tego momentu atmosfera lunchw stawaa si cicha i napita, co zreszt zmieniao si ju niebawem, gdy damy wypowiaday ozibym tonem sowa poegnania i udaway si do czekajcych na nie powozw i samochodw. Ale z tego, co mi mama mwia, udao jej si trafi do niektrych spord tych kobiet, i te nawrcone zapraszaa potem na swoje spotkania. Miay one o wiele powaniejszy charakter i nie wolno mi byo w nich uczestniczy. Odbyway si w jadalni, za zamknitymi drzwiami, i jeli przypadkiem znajdowaem si jeszcze w domu po rozpoczciu spotkania, musiaem przechodzi koo tego pomieszczenia na palcach. Czasem mama przedstawiaa mnie jakiej osobie, ktr darzya szczegln estym - duchownemu

albo dyplomacie - ale najczciej Mei Li otrzymywaa polecenie wysania mnie dokd jeszcze przed przyjazdem pierwszych goci. Oczywicie, wuj Philip zawsze by obecny na spotkaniach, wic kiedy uczestnicy wychodzili, stawaem w widocznym miejscu, eby mg mnie zobaczy. Jeli mnie zauway, podchodzi z umiechem na twarzy i ucinalimy sobie krtk pogawdk. Bywao, e gdy wuj mia czas, prowadziem go na bok, eby pokaza mu rysunki, ktre wykonaem w cigu tygodnia, albo szlimy na taras za domem i tam sobie razem siedzielimy. Po wyjciu wszystkich goci atmosfera w domu ulegaa cakowitej zmianie. Nastrj mamy stawa si pogodny, jakby spotkanie odegnao od niej wszelkie troski. Ledwie wic usyszaem, jak krztajc si po domu i robic porzdki, wesoo sobie podpiewuje, biegem do ogrodu, by tam na ni poczeka. Wiedziaem, e gdy skoczy, wyjdzie do mnie i powici mi cay czas, jaki pozosta do lunchu. Kiedy byem starszy, mama zabieraa mnie po tych spotkaniach na spacery do Jessfield Park. Wczeniej jednak, gdy miaem sze, siedem lat, na og zostawalimy w domu i gralimy w jak gr planszow albo nawet bawilimy si moimi onierzykami. Do dzi pamitam, jaki to wszystko poprzedza rytua. W naszym ogrodzie, blisko tarasu, bya hutawka. Mama wyaniaa si z domu, wci piewajc, po czym wchodzia na trawnik i siadaa na hutawce. Ja czekaem na pagrku w gbi ogrodu i ujrzawszy j, zaczynaem biec do niej co si, udajc, e jestem wcieky. - Za, mamo! Urwie si! - Skakaem przy hutawce, wymachujc rkami. - Jeste za cika! Za! A ona, udajc, e mnie nie widzi ani nie syszy, dalej hutaa si w najlepsze, wyej i wyej, wypiewujc na cae gardo jak piosenk w rodzaju: Daisy, Daisy, daj odpowied, daj. Kiedy moje wysiki okazyway si daremne, podejmowaem - trudno mi teraz poj sens takiego postpowania - kilka prb stanicia przed mam na gowie. Wwczas jej piew zaczynay przerywa wybuchy miechu i w kocu schodzia z hutawki i szlimy si bawi w to, co dla nas przygotowaem. Nawet dzi, ilekro myl o spotkaniach organizowanych przez mam, przypominaj mi si te z utsknieniem oczekiwane chwile, ktre zawsze po nich nastpoway. Par lat temu spdziem kilka dni w czytelni Muzeum Brytyjskiego na studiowaniu materiaw dotyczcych burzliwej dyskusji, jaka toczya si w tamtych czasach wok handlu opium w Chinach. Gdy zapoznawaem si z kolejnymi artykuami prasowymi, Ustami i dokumentami, wyjaniao mi si coraz wicej kwestii, ktre w dziecistwie byy dla mnie zupenie niezrozumiae. Jednak gwny powd tych bada - mog to przyzna - stanowia nadzieja, e znajd jakie teksty o mojej matce. Bd co bd, o czym ju mwiem, dawano mi do zrozumienia jako dziecku, e jest ona jedn z najwaniejszych postaci, jeli chodzi o walk z opium. Byem wic nieco zawiedziony, e ani razu nie natrafiem na jej nazwisko. Inne osoby wspominano wielokrotnie chwalc lub ganic - ale ani sowa o mojej matce. Natknem si natomiast na rne wzmianki o wuju Philipie. Pewien szwedzki misjonarz, na przykad, potpiajc w licie do North China Daily News szereg europejskich firm, pisa o nim jako o godnym naladowania wzorze prawoci. Fakt, e pominito mam cakowitym milczeniem, stanowio dla mnie wystarczajco przykre rozczarowanie, ale to ju bya doprawdy okrutna niespodzianka. Zaraz potem zrezygnowaem z dalszych poszukiwa. Nie chc teraz jednak opowiada o wuju Philipie. By taki moment, wczeniej tego wieczoru, gdy wydawao mi si, e wspomniaem o nim Sarze Hemmings podczas naszej popoudniowej przejadki autobusem - e nawet udzieliem jej podstawowych informacji na jego temat. Ale teraz,

ponownie przebiegszy myl wszystko, co si dzi zdarzyo, dochodz do wniosku, e temat wuja Philipa w ogle si w naszej rozmowie nie pojawi, i musz przyzna, e czuj z tego powodu ulg. Moe to naiwny sposb mylenia, lecz zawsze miaem poczucie, e wuj Philip pozostanie mniej rzeczywist postaci, jeli bdzie y wycznie w mojej pamici. Niemniej jednak opowiedziaem Sarze Hemmings tego popoudnia troch o Akirze i teraz, zastanowiwszy si nad tym, wcale nie auj, e tak zrobiem. Zreszt nie zdradziem jej wiele, cho sprawiaa wraenie szczerze zainteresowanej. Nie mam pojcia, co mnie skonio do tego, by nagle zacz mwi jej o takich sprawach; z pewnoci nie byo to moim zamiarem, gdy wsiadaem z ni do autobusu przy Haymarket. David Corbett, czowiek, ktrego ledwie znaem, zaprosi mnie na lunch dla paru przyjaci do pewnej restauracji przy Lower Regent Street. To modny lokal. Corbett zarezerwowa dla nas dugi st w gbi sali. Ucieszyem si, widzc, e wrd obecnych jest take Sara Hemmings - a zarazem byem nieco zdziwiony, bo nie wiedziaem, e zna Corbetta - ale poniewa przyszedem dosy pno, nie mogem usi na tyle blisko niej, by mc z ni porozmawia. Do tej pory zdyo si ju zachmurzy, wic kelner zapali nam na stole dwie wiece. I wtedy pewien jegomo z naszej grupki, facet nazwiskiem Hegley, uzna, e to bdzie wietny art, jeli zdmuchnie wieczki, a potem zawoa kelnera, by znowu je zapali. Uczyni tak przynajmniej trzy razy w cigu dwudziestu minut - ilekro uzna, e atmosfera siada - a reszcie towarzystwa najwyraniej wydawao si to bardzo zabawne. Z tego, co widziaem, Sara rwnie dobrze si bawia, miejc si razem z pozostaymi. Bylimy tam okoo godziny - niektrzy wanie nas opucili, gdy musieli wraca do biur - kiedy w centrum zainteresowania znalaza si Emma Cameron, do znerwicowana dziewczyna, siedzca po tej samej stronie stou co Sara. Wiedziaem, e ju od jakiego czasu opowiada o swoich problemach osobom znajdujcym si najbliej, ale dopiero gdy wikszo obecnych przycicha, caa uwaga skupia si na niej. Nastpnie rozgorzaa na poy powana, na poy ironiczna dyskusja na temat trudnych relacji Emmy Cameron z jej matk, w ktrych znowu nastpi kryzys z powodu niedawnych zarczyn tej pierwszej z jakim Francuzem. Udzielano jej najrozmaitszych rad. Facet nazwiskiem Hegley, na przykad, zaproponowa, by wszystkie matki - i ciotki, rzecz jasna -zamkn w czym na ksztat wielkiego zoo, zbudowanego obok Serpentine. Inni wygaszali bardziej pomocne komentarze, oparte na wasnych dowiadczeniach, a Emma Cameron, upojona okazywanym jej zainteresowaniem, podtrzymywaa rozmow, dorzucajc coraz to nowe dramatyczne opowieci, obrazujce wstrtny charakter matki. Dyskusja trwaa ju okoo kwadransa, gdy nagle zobaczyem, e Sara wstaje i mruknwszy co do ucha gospodarzowi, wychodzi z sali. Damska toaleta miecia si w holu restauracji, wic pozostali ci, ktrzy w ogle zauwayli, e Sara wysza - sdzili z pewnoci, e wanie tam si udaa. Jednak ja dostrzegem co szczeglnego w wyrazie jej twarzy i po kilku minutach take wstaem i poszedem za ni. Znalazem Sar przy wejciu do restauracji, gdzie staa wygldajc przez okno na Lower Regent Street. Nie zauwaya, e do niej podszedem, a do chwili gdy dotknem jej ramienia i zapytaem: - Wszystko w porzdku? Wzdrygna si i wtedy dostrzegem w jej oczach zy, ktre prbowaa zamaskowa umiechem.

- O tak, nic mi nie jest. Byo troch duszno, to wszystko. Teraz czuj si lepiej. - Zamiaa si i znw skierowaa wzrok na ulic. - Przepraszam, to musiao si wyda okropnie niegrzeczne. Powinnam ju wrci. - Nie widz powodu, dla ktrego miaaby to robi, jeli nie masz ochoty. Przyjrzaa mi si uwanie, a potem spytaa: - Czy nadal rozmawiaj o tym, o czym rozmawiali? - Gdy odchodziem od stou, jeszcze tak byo. - Nastpnie dodaem: - Obawiam si, e adne z nas nie mogoby wnie niczego do debaty na temat kopotliwych matek. Zamiaa si i otara zy, nie prbujc ich duej przede mn ukrywa. - Nie - powiedziaa. - Nie kwalifikujemy si. - Potem znw si umiechna i rzeka: Zachowuj si niepowanie. W kocu oni tam po prostu dobrze si bawi. - Czekasz na samochd? - zapytaem, bo nadal z uwag wpatrywaa si w ulic. - Co takiego? Nie, nie. Tak sobie patrz. - A pniej dodaa: - Zastanawiaam si, czy przyjedzie autobus. Spjrz tam, na drug stron. Przystanek. Mama i ja spdzaymy duo czasu w autobusach. Mwi o okresie, gdy byam maa. Jeli okazywao si, e przednie siedzenia na grze s zajte, natychmiast wysiadaymy i czekaymy na nastpny autobus. I spdzaymy tak cae godziny: jedc po Londynie, ogldajc wszystko, rozmawiajc i pokazujc sobie rne rzeczy. Uwielbiaam to. A ty, Christopherze, nie jedzisz nigdy autobusami? Powiniene. Z gry mona tak duo zobaczy. - Przyznam, e albo chodz pieszo, albo jed takswkami. Troch si boj londyskich autobusw. Wydaje mi si, e jeli do ktrego wsid, wywiezie mnie dokd, dokd nie chc jecha, a potem reszt dnia strac na szukaniu drogi powrotnej. - Mog ci co powiedzie, Christopherze? - ciszya gos. -To nic takiego, ale uwiadomiam to sobie cakiem niedawno. Jako nigdy wczeniej to do mnie nie dotaro. Mama musiaa ju wtedy bardzo cierpie. Bya zbyt saba, by robi ze mn cokolwiek innego. Dlatego spdzaymy tyle czasu w autobusach. Tylko to mogymy robi razem. - Co by powiedziaa na ma przejadk? Znw wyjrzaa na ulic. - Masz na ni czas? - To byaby dla mnie przyjemno. Jak mwiem, troch si boj sam jedzi autobusami. A poniewa ty jeste kim w rodzaju weteranki, mam wreszcie okazj si przejecha. - No dobrze. - Umiechna si nagle szeroko. - Poka ci, jak si jedzi londyskim autobusem. W kocu wsiedlimy do ktrego, tyle e nie przy Lower Regent Street - nie chcielimy, eby po wyjciu z restauracji znajomi zobaczyli nas czekajcych na przystanku - ale przy pobliskiej Haymarket. Kiedy wspilimy si po schodach na gr, Sara okazaa dziecic rado, stwierdziwszy, e przednie siedzenia s wolne, i zaraz potem ju na nich siedzielimy, koyszc si, gdy autobus sun ociale w stron Trafalgar Square. Londyn wyglda dzisiaj bardzo szaro i tumy ludzi na chodnikach byy zaopatrzone na wszelki wypadek w paszcze przeciwdeszczowe i parasole. Sdz, e nasza przejadka trwaa jakie p godziny, moe troch duej. Jechalimy Strandem, Chancery Lane, Clerkenwell. Czasem patrzylimy na d w milczeniu, czasem rozmawialimy o rnych bahych sprawach. Nastrj Sary znacznie si poprawi, odkd opucilimy restauracj, i ani razu nie wspomniaa o matce. Nie jestem pewien, jak doszo do rozmowy o Akirze, ale gdy sporo ludzi wysiado przy High Holborn i

toczylimy si wanie Gray's Inn Road, uwiadomiem sobie nagle, e o nim mwi. Wydaje mi si, e najpierw tylko wspomniaem o nim mimochodem, okrelajc go jako przyjaciela z dziecistwa. Musiaa jednak pocign mnie za jzyk, bo pamitam, e wkrtce potem oznajmiem ze miechem: - Nigdy nie zapomn, jak kiedy co razem ukradlimy. , - Och! - wykrzykna. - A wic to tak! Wielki detektyw ma nieznan nikomu przeszo kryminaln! Wiedziaam, e ten japoski chopak odegra w twoim yciu wan rol. Opowiedz mi o waszym rabunku. - Trudno to nazwa rabunkiem. Mielimy po dziesi lat. - Ale do dzi drczy ci w zwizku z tym sumienie. - Nic podobnego. Chodzio o drobiazg. Ukradlimy go z pokoju sucego. - A jednak to fascynujce. I zdarzyo si w Szanghaju? Przypuszczam, e powiedziaem jej jeszcze par innych rzeczy, dotyczcych mojej przeszoci. Nie zdradziem niczego naprawd istotnego, ale po rozstaniu z Sar tego popoudnia - wysiedlimy w kocu przy New Oxford Street -byem zaskoczony, a nawet z lekka przeraony, e w ogle co jej na ten temat powiedziaem. Bd co bd, nie mwiem nikomu o mojej przeszoci przez cay okres pobytu w tym kraju i jak ju nadmieniaem, wcale nie miaem zamiaru zrobi tego dzisiaj. Ale chyba od jakiego czasu si na to zanosio, bo prawda jest taka, e przez ostatni rok w coraz wikszym stopniu pograem si we wspomnieniach, co zreszt wynikao z tego, e w pewnym momencie odkryem, i te wspomnienia - dotyczce dziecistwa, rodzicw - zaczy si powoli zaciera. Wiele razy apaem si na tym, e na prno prbuj sobie przypomnie co, o czym dwa, trzy lata wczeniej sdziem, e wryo si w moj pami na zawsze. Innymi sowy, musiaem si pogodzi z faktem, e z kadym rokiem moje ycie w Szanghaju bdzie stawao si coraz mniej wyrane, a pewnego dnia zostanie z niego tylko kilka zamazanych obrazw. Nawet dzisiejszego wieczoru, siedzc tu i starajc si uporzdkowa w mylach wszystko, co jeszcze pamitam, zdumiewam si, e tak wiele rzeczy widz jak za mg. Wemy chociaby ten przytoczony przeze mnie epizod z moj matk i inspektorem sanitarnym: o ile jestem niemal na sto procent pewien, e w oglnym zarysie przedstawiem zdarzenie zgodnie z prawd, o tyle - gdy myl teraz o nim ponownie - ogarniaj mnie wtpliwoci co do szczegw. Na przykad, nie jestem ju tak bardzo przekonany, czy istotnie mama zapytaa wtedy: Jak moe pan mie spokojne sumienie, skoro zawdzicza pan byt tym brudnym pienidzom?. Wydaje mi si teraz, e nawet w stanie wzburzenia mama zdawaaby sobie spraw, i te sowa s nie na miejscu, e mwic co takiego, omieszyaby si. Nie wierz, e moga a do tego stopnia straci panowanie nad sytuacj, by zachowa si w ten sposb. Poza tym niewykluczone, e przypisaem jej te sowa dlatego, e z pewnoci bez przerwy zadawaa to pytanie samej sobie. Fakt, i zawdziczamy nasz byt firmie, ktrej dziaalno uwaaa za nagann, musia stanowi dla niej rdo prawdziwej udrki. Waciwie to mogem nawet pomyli kontekst, w ktrym te sowa zostay wypowiedziane; moe tak naprawd mama zadaa to pytanie nie inspektorowi sanitarnemu, ale mojemu ojcu zupenie kiedy indziej, podczas ktni w jadalni.

Rozdzia pity Nie pamitam teraz, czy zdarzenie w jadalni nastpio przed czy po wizycie inspektora sanitarnego. Pamitam tylko, e tego popoudnia pada rzsisty deszcz, wskutek czego w caym domu byo ciemno, a ja siedziaem w bibliotece i pod czujnym okiem Mei Li wertowaem podrczniki do arytmetyki. Nazywalimy to pomieszczenie bibliotek, ale podejrzewam, e by to po prostu przedpokj o cianach pokrytych rzdami ksiek. Na rodku starczao miejsca wycznie na mahoniowy stolik, i to wanie przy nim zawsze odrabiaem lekcje, zwrcony plecami ku podwjnym drzwiom do jadalni. Mei Li, moja arna, uwaaa edukacj za spraw najwyszej wagi, i nawet jeli pracowaem ju od godziny, ona dalej staa mi twardo nad gow i nigdy przez myl jej nie przeszo, by oprze si o pk, ktr miaa za sob, albo usi na krzele stojcym naprzeciw mojego. Suba szybko nauczya si, e nie wolno nam zakca spokoju w takich chwilach, a i rodzice przyjli do wiadomoci, i nie powinni nam przeszkadza, jeli nie bdzie to absolutnie konieczne. Troch si wic zdziwiem, gdy tego popoudnia ojciec, nie zwaajc na nasz obecno, przemkn jak strzaa przez bibliotek, wpad do jadalni i dokadnie zamkn za sob drzwi. Zaraz potem stalimy si wiadkami kolejnego wtargnicia, tym razem mojej mamy, ktra rwnie mina nas szybkim krokiem i znikna w jadalni. Potem przez kilka minut udawao mi si, mimo grubych drzwi, wyowi uchem pojedyncze sowa i zdania, wskazujce na to, e rodzice si kc. Ilekro jednak prbowaem usysze co wicej, ilekro mj owek na zbyt dugo zawisa nad kartk z zadaniami, interweniowaa - ku mojej rozpaczy - Mei Li. A tu nagle - nie pamitam, w jakich okolicznociach - Mei Li gdzie wezwano i zostaem w bibliotece zupenie sam. Z pocztku dalej odrabiaem lekcje w obawie przed tym, co mogoby si sta, gdyby Mei Li niespodziewanie wrcia i zobaczya, e moje krzeso jest puste. Ale im duej jej nie byo, tym silniejsze ogarniao mnie pragnienie, by znale si w miejscu, w ktrym lepiej mgbym usysze stumione gosy. W kocu wstaem i podszedem do drzwi, lecz nawet wtedy co kilka sekund podbiegaem z powrotem do stou, sdzc, e w pobliu rozlegaj si kroki mojej arna. Wreszcie rozwizaem spraw w taki sposb, e kucnem pod drzwiami z linijk w rku, by w razie nagego zjawienia si Mei Li mc jej owiadczy, e wanie dokonuj pomiaru powierzchni biblioteki. Mimo to cae frazy docieray do mnie tylko wwczas, gdy rodzice si zapominali i mwili podniesionymi gosami. Rozpoznaem w poirytowanym gosie matki ten sam mentorski ton, jaki przybraa tamtego ranka, gdy strofowaa inspektora sanitarnego. Syszaem, jak kilkakrotnie powtarza gone: Haba!, i e dosy czsto mwi o czym, co okrela mianem grzesznego handlu. W pewnym momencie powiedziaa: - Przez ciebie wszyscy jestemy w to zamieszani! Wszyscy! To haba! Ojciec rwnie si zoci, ale jego gniew by rozpaczliwy, wynika z postawy obronnej. Bez przerwy mwi rzeczy w rodzaju: To nie takie proste. To wcale nie jest takie proste. A potem zacz krzycze: - Fatalnie! Nie jestem Philipem. Nie jestem taki jak on. Fatalnie, to rzeczywicie fatalnie! Gdy wykrzykiwa te sowa, w jego gosie byo co szczeglnego, jaka potworna rezygnacja, i nagle zdenerwowaem si na Mei Li, e opucia mnie w takiej chwili. I to moe wanie wtedy, stojc przy drzwiach z linijk w reku, rozdarty midzy chci dalszego suchania a pragnieniem ucieczki do mojego pokoju na grze, do moich onierzykw,

usyszaem, jak mama pyta: - Nie wstyd ci pracowa w takiej firmie? Jak moesz mie spokojne sumienie, zawdziczajc byt tym brudnym pienidzom? Nie pamitam, co stao si potem: czy Mei Li wrcia i czy wci byem w bibliotece, gdy rodzice wychodzili z jadalni. Pamitam jednak, e to zdarzenie poprzedzio jeden z duszych okresw milczenia midzy moimi rodzicami -to znaczy taki, ktry trwa nie kilka dni, lecz kilka tygodni. Nie twierdz, rzecz jasna, e rodzice w ogle si w tym czasie do siebie nie odzywali; po prostu wszystkie rozmowy sprowadzay si do wymiany praktycznych informacji. Byem przyzwyczajony do takich okresw, wic nigdy si specjalnie nimi nie przejmowaem. W kadym razie wpyway one na moje ycie w bardzo niewielkim stopniu. Na przykad, gdy tata zjawia si na niadaniu z wesoym: Dzie dobry wszystkim!, i podkrela powitanie klaniciem w donie, odpowiadao mu lodowate spojrzenie mamy. W takich sytuacjach ojciec prbowa ukry zmieszanie, zwracajc si do mnie i pytajc wci tym samym wesoym tonem: - A co u ciebie, Bbel? nio ci si co ciekawego? Ja natomiast, wiedzc z dowiadczenia, e tak wanie mam si zachowa, wydawaem jaki niewyrany odgos i wracaem do jedzenia. Ale poza tym, jak powiedziaem, moje ycie biego raczej utartym torem. Przypuszczam jednak, e musiaem, przynajmniej czasami, myle o tych sprawach, bo przypomina mi si pewna rozmowa midzy mn a Akir, do ktrej doszo, gdy bawilimy si w jego domu. Pamitam, e pod wzgldem architektonicznym dom Akiry by bardzo podobny do naszego; przypominam sobie nawet, e ojciec powiedzia mi kiedy, i oba domy zostay zbudowane przez t sam brytyjsk firm jakie dwadziecia lat wczeniej. Jednak wntrze domu mojego przyjaciela byo zupenie inne i stanowio obiekt mojej szczerej fascynacji. I nie chodzio wcale o przewag orientalnych obrazw i ornamentw - yjc tak dugo w Szanghaju, nie widziaem w tym nic nadzwyczajnego - ale o oryginalne zastosowanie rnych zachodnich przedmiotw, skadajcych si na wystrj wntrza. Dywaniki, dajmy na to, ktrych spodziewabym si raczej na pododze, wisiay na cianach, krzesa dobrano nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do stow, lampy uginay si pod ciarem o wiele za duych kloszy. Najdziwniejsze jednak wraenie robiy dwie repliki japoskich pokoi, ktre rodzice Akiry stworzyli na poddaszu. Byy to mae, ale niezagracone pomieszczenia o podogach wysanych tatami i cianach wyoonych papierowymi panelami, tak e gdy czowiek znalaz si w rodku, wydawao mu si - przynajmniej zdaniem Akiry - i jest w prawdziwym japoskim domu z drewna i papieru. Pamitam, e szczeglnie kuriozalne byy drzwi do tych pokoi - po zewntrznej, zachodniej stronie obite pytami dbowymi i zaopatrzone w lnice mosine gaki, po wewntrznej, japoskiej - oklejone delikatnym papierem w obramowaniu z laki. W kadym razie pewnego upalnego dnia Akira i ja bawilimy si w jednym z tych pokoi. Przyjaciel prbowa mnie nauczy jakiej gry, do ktrej uywao si kart z japoskimi znakami. Kiedy w kocu jako tako poapaem si w zasadach i od kilku minut ju gralimy, zadaem mu nagle pytanie: - Czy zdarza si, e twoja mama przestaje rozmawia z twoim tat? Spojrza na mnie tpym wzrokiem, zapewne dlatego, e nie zrozumia, co powiedziaem; jego angielski czsto go zawodzi, gdy niespodziewanie zmieniaem temat. Powtrzyem wic pytanie, a wtedy wzruszy ramionami i powiedzia: - Mama nie rozmawia z tata, kiedy on w biuro. Mama nie rozmawia z tata, kiedy on w

toaleta! Po tych sowach rykn idiotycznym miechem, przewrci si na plecy i zacz wymachiwa nogami w powietrzu. W zwizku z tym byem na razie zmuszony porzuci t kwesti. Ale skoro ju j poruszyem, zaleao mi jednak na poznaniu zdania Akiry, wic po kilku minutach do niej wrciem. Tym razem musia wyczu, e traktuj spraw powanie, bo przerwa gr i zada mi seri pyta, eby zorientowa si, na czym waciwie polega moje zmartwienie. Potem znw przewrci si na plecy, tyle e gdy teraz to zrobi, zacz si wpatrywa w zamyleniu na wirujcy pod sufitem wentylator. Po duszej chwili powiedzia: - Wiem, dlaczego przestaj. Wiem. - Nastpnie odwracajc si ku mnie, doda: Christopher. Ty nie do Anglik. Gdy poprosiem, by mi wytumaczy, co przez to rozumie, znowu spojrza w gr i nadal milcza. Wtedy ja rwnie przewrciem si na plecy i zaczem patrze na wentylator. Akira lea w pewnej odlegoci ode mnie i pamitam, e kiedy znowu si odezwa, jego gos brzmia dziwnie, jakby dochodzi znikd. - Tak samo u mnie - rzek. - Mama i tata czasem przestaj rozmawia. Bo ja nie do Japoczyk. Jak ju chyba wspomniaem, uwaaem Akir za wielki autorytet w sprawach dotyczcych rnych aspektw ludzkiego ycia, wic suchaem go tego dnia z wielk uwag. Wedug niego rodzice przestawali ze sob rozmawia, kiedy byli bardzo niezadowoleni z mojego zachowania - to znaczy z tego, e nie zachowywaem si w dostatecznej mierze jak Anglik. Gdybym si nad tym dobrze zastanowi, zapewnia Akira, zdoabym odkry zwizek midzy kadym okresem milczenia rodzicw a jakim moim uchybieniem w tym wzgldzie. On sam zawsze wiedzia, kiedy sprawia zawd swoim bliskim, wic to, e rodzice w danym momencie przestawali ze sob rozmawia, nie stanowio dla niego nigdy najmniejszego zaskoczenia. Gdy spytaem go, dlaczego rodzice po prostu nie karc nas w takich sytuacjach, Akira wyjani, e to nie jest tak, jak myl - e jemu chodzi o zupenie inne przewinienia ni te, za ktre dzieci zazwyczaj spotyka kara. Mia na myli chwile, kiedy rodzice byli tak gboko rozczarowani naszym postpowaniem, e nie potrafili nas nawet za nie skarci. - Mama i tata tak duo, duo rozczarowani - powiedzia cicho. - I przestaj rozmawia. Potem usiad i wskaza na drewnian aluzj, ktra czciowo zasaniaa okno. - My, dzieci, rzek, jestemy jak sznurki czce ze sob poszczeglne listewki. T przypowie Akira usysza kiedy od jakiego japoskiego mnicha. Czsto tego nie dostrzegamy, ale to wanie my, dzieci, spajamy nie tylko rodzin, lecz cay wiat. Gdybymy nie robili tego, co do nas naley, listewki spadyby i rozsypay si po pododze. Nie pamitam niczego wicej z tej rozmowy, a poza tym, jak mwiem, nie zaprztaem sobie zbyt dugo gowy takimi sprawami. Niemniej jednak przypominam sobie, e raz czy dwa czuem pokus zapytania mamy o to, co powiedzia mi przyjaciel. W kocu nigdy tego nie uczyniem, ale poruszyem ten temat podczas spotkania z wujem Philipem. Wuj Philip nie by moim prawdziwym wujem. Mieszka z rodzicami jako go tu po przyjedzie do Szanghaju, na krtko, nim przyszedem na wiat, w czasach, gdy jeszcze pracowa w Morganbrook and Byatt. Pniej - byem wtedy maym dzieckiem - zrezygnowa z pracy w tej firmie na skutek tego, co moja mama zwyka okrela jako zdecydowan rnic zda z

pracodawcami co do drogi rozwoju, jak powinny kroczy Chiny. Kiedy ju podrosem na tyle, by kojarzy wuja, sta na czele organizacji charytatywnej o nazwie wite Drzewo, ktra zajmowaa si popraw warunkw yciowych w chiskich dzielnicach miasta. Zawsze by przyjacielem domu, ale - jak wspominaem - szczeglnie czsto odwiedza nas w latach antyopiumowych kampanii mojej matki. Pamitam, e czsto jedziem z mam do biura wuja Philipa. Miecio si ono na terenie nalecym do jednego z kociow w centrum miasta - zdaje si, e by to Koci Zjednoczenia przy Soochow Road. Nasz powz wjeda za bram i zatrzymywa si przy wielkim trawniku ocienionym drzewami owocowymi. Mimo e dokoa panowa miejski gwar, byo tam spokojnie i mama, wychodzc z powozu, przystawaa zawsze na chwil, unosia gow i mwia: Powietrze. O ile tutaj jest czystsze. Natychmiast te poprawia jej si nastrj, wic czasem - ilekro przyjechalimy troch wczeniej - wypenialimy czas, jaki pozosta do spotkania, zabaw na trawniku. Gdy bawilimy si w berka biegajc midzy drzewami owocowymi, mama czsto miaa si i piszczaa rwnie gono jak ja. Pamitam, e kiedy, podczas jednej z takich szaleczych zabaw, stana jak wryta, ujrzawszy wyaniajcego si z kocioa duchownego. Potem czekalimy grzecznie przy trawniku, a duchowny si zbliy, i wymienilimy z nim pozdrowienia. Ale gdy tylko znalaz si poza zasigiem naszego wzroku, mama odwrcia si, pochylia nade mn i zachichotaa konspiracyjnie. Jest nawet prawdopodobne, e co takiego zdarzyo si wicej ni raz. Tak czy inaczej, pamitam, e byem zachwycony uczestnictwem mamy w czym, za co kto mgby jej, zupenie tak jak mnie, udzieli nagany. I to chyba ten aspekt naszej beztroskiej zabawy na dziedzicu przykocielnym sprawia, e te chwile wydaway mi si wyjtkowe. Biuro wuja Philipa przypominao pobojowisko. Byo tam peno pudeek wszelkich rozmiarw, stosy papierw, a nawet szuflady luzem z ca zawartoci, poustawiane byle jak jedna na drugiej. Znajc mam, sdziem, e powinien jej si nie podoba panujcy tam baagan, a tymczasem ona zawsze mwia o biurze wuja Philipa: przytulne albo ttnice prac. Wuj Philip natomiast nieodmiennie mi nadskakiwa w trakcie naszych wizyt - ciska wylewnie moj do na powitanie, sadza mnie na krzele, a potem na kilka minut wciga w rozmow, podczas gdy mama czekaa i przygldaa si temu wszystkiemu z umiechem. Czsto dawa mi jaki prezent, udajc, e przygotowa go wczeniej, szybko jednak zorientowaem si, e obdarowywa mnie tym, co akurat nawino mu si pod rk. Wykrzykiwa: Zgadnij, co dla ciebie mam, Bbel!, a jego wzrok wdrowa po pokoju w poszukiwaniu czego odpowiedniego. W ten oto sposb uzbieraem spor kolekcj przyborw kancelaryjnych, ktre trzymaem w starej skrzyni w swoim pokoju: popielniczk, stojak na pira z koci soniowej, oowiany Przycisk do papierw. Raz zdarzyo si, e po owiadczeniu, i ma dla mnie prezent, niczego nie znalaz. Zapada wtedy kopotliwa cisza, ktra trwaa, dopki wuj nie zerwa si na rwne nogi i nie zacz kry po gabinecie, mruczc pod nosem: Gdzie ja to pooyem? Co ja, u diaska, z tym zrobiem?. W kocu, zapewne w przypywie desperacji, podszed do ciany, cign z niej map regionu Jangcy, oddzierajc przy okazji jej rg, po czym zwin j w rulon i podarowa mi. Do mojego zwierzenia doszo, gdy ja i wuj Philip bylimy w gabinecie sami i czekalimy na powrt mamy, ktra musiaa gdzie na chwil wyj. Namwiwszy mnie do zajcia wasnego krzesa za biurkiem, wuj chodzi bez celu po pokoju. Jednoczenie zabawia mnie, jak zwykle, paplanin o niczym; pewnie i tym razem do szybko udaoby mu si doprowadzi mnie do miechu, gdyby nie to, e akurat wtedy - kilka dni po rozmowie z Akir - nie byem w nastroju do

artw. Wuj Philip wkrtce to zauway i powiedzia: - Oho, Bbel, jestemy dzi nie w sosie, jak widz. Dostrzegem swoj szans i zapytaem: - Wujku, jak mona w wikszym stopniu sta si Anglikiem? - W wikszym stopniu Anglikiem? - Przerwa robienie czego, co wanie robi, i spojrza na mnie. Potem podszed bliej z zamylon min, przysun krzeso do biurka i usiad. - A czemu to chciaby by w wikszym stopniu Anglikiem, Bbel? - Bo pomylaem sobie... c, pomylaem, e moe mgbym. - A kto powiedzia, e ju teraz nie jeste Anglikiem w wystarczajcym stopniu? - Waciwie nikt. - A po chwili dodaem: - Ale wydaje mi si, e rodzice mog tak sdzi. - A co ty sdzisz, Bbel? Czy uwaasz, e powiniene sta si w wikszym stopniu Anglikiem? - Doprawdy nie wiem. - No wanie, tak mylaem. C, to prawda, e wychowujesz si wrd przedstawicieli najrniejszych nacji. Chiczykw, Francuzw, Niemcw, Amerykanw i tak dalej. Byoby wic w peni zrozumiae, gdyby wyrs troch na mieszaca. - Zachichota, po czym mwi dalej: - Ale nic w tym zego. Wiesz, co myl, Bbel? Myl, e naprawd nie byoby le, gdyby wszyscy chopcy chowali si w tak zrnicowanym towarzystwie. Wwczas wszyscy traktowalibymy si nawzajem znacznie lepiej. Na pewno byoby mniej wojen. O, tak. Moe ktrego dnia te wszystkie konflikty wygasn i wcale nie stanie si to dziki dziaalnoci wielkich mw stanu, Kociow czy organizacji takich, jak ta. Stanie si tak dlatego, e ludzie si zmieni. Bd podobni do ciebie, Bbel. Bd ludmi z pogranicza kultur. Wic dlaczego nie miaby zosta mieszacem? To zdrowe. - Ale gdybym nim zosta, wszystko mogoby... - urwaem. - Co by mogo, Bbel? - Jak ta aluzja - wskazaem okno - gdyby pk sznurek. Wszystko mogoby si rozsypa. Wuj Philip popatrzy na aluzj. Potem wsta, podszed do okna i dotkn jej delikatnie. Wszystko mogoby si rozsypa. Moe masz racj. Przypuszczam, e jest to co, od czego nie da si tak atwo uciec. Ludzie musz mie poczucie przynalenoci. Do narodu, rasy. W przeciwnym razie, kto wie, co mogoby si sta? By moe nasza cywilizacja runie. I wszystko si rozsypie, jak to uje. - Westchn, jakbym pokona go w dyskusji. - A wic chcesz w wikszym stopniu by Anglikiem. No, no, Bbel. I co my z tym zrobimy? - Zastanawiaem si, czy to byoby w porzdku... czy wuj nie miaby mi za ze, gdybym... Zastanawiaem si, czy mgbym czasem wuja ponaladowa. - Ponaladowa? - Tak, wuju. Tylko czasami. eby nauczy si robi rne rzeczy po angielsku. - Pochlebiasz mi, przyjacielu. Ale czy ten zaszczyt nie powinien raczej przypa w udziale twojemu ojcu? Rzekbym, e to Anglik z krwi i koci. Odwrciem wzrok i wuj musia natychmiast wyczu, ze powiedzia co, czego nie naleao mwi. Wrci do swojego krzesa i usiad naprzeciwko mnie. - Posuchaj - rzek cicho. - Powiem ci, co zrobimy. Jeli kiedykolwiek bdziesz mia wtpliwoci, jak postpi w danej sprawie, cokolwiek to bdzie, jeli bdziesz mia wtpliwoci, jak postpi waciwie, przyjdziesz do mnie i wsplnie to obgadamy. Dokadnie wszystko omwimy, eby wiedzia, co i jak. No i... Czy teraz czujesz si lepiej? - Tak, wuju. Myl, e tak. - Zdobyem si na umiech. - Dzikuj, wuju.

- Popatrz na mnie, Bbel. Niezy z ciebie urwis. Oczywicie wiesz o tym. Ale jak na urwisa, cakiem porzdny z ciebie dzieciak. Jestem pewien, e rodzice s z ciebie bardzo, bardzo dumni. - Naprawd tak mylisz, wuju? - Tak. Naprawd. A wic czujesz si lepiej? Po tych sowach znw zerwa si z krzesa i podj przerwan wdrwk po gabinecie. A potem zacz mi opowiada poprzednim, lekkim tonem jak absurdaln historyjk o damie z pokoju obok, sprawiajc, e ju wkrtce pokadaem si ze miechu. Ale ja lubiem wuja Philipa! I czy istniej jakiekolwiek podstawy, by przypuszcza, e on mnie nie lubi? Bardzo moliwe, e wtedy jeszcze yczy mi jak najlepiej i e o tym, jak wypadki si pniej potocz, wiedzia nie wicej ode mnie.

Rozdzia szsty Mniej wicej w tym czasie - tego samego lata - Akira zacz mnie potwornie drani niektrymi swoimi zachowaniami. Przede wszystkim cigym opowiadaniem o japoskich osigniciach. Zawsze to robi, ale owego lata graniczyo to ju z obsesj. Co chwila mj przyjaciel przerywa nasz zabaw, eby wygosi wykad na temat nowego budynku, wznoszonego wanie w dzielnicy handlowej, albo kolejnej japoskiej kanonierki, ktra miaa wkrtce wpyn do portu. Zasypywa mnie szczegami i co kilka minut oznajmia, e Japonia staa si tak potnym krajem, jak Anglia. Najbardziej irytujce byy momenty, gdy Akira wszczyna spr dotyczcy tego, kogo atwiej doprowadzi do paczu - Japoczykw czy Anglikw. Jeli broniem dobrego imienia Anglikw, przyjaciel natychmiast da, bymy dokonali prby, co oznaczao w praktyce, e chwyta mnie wp z wyjtkow si i trzyma tak dugo, a przyznaem mu racj lub wybuchnem paczem. W owym czasie obsesj Akiry na punkcie moliwoci jego narodu skadaem na karb tego, e mj przyjaciel mia przyszej jesieni rozpocz nauk w japoskiej szkole. Jego rodzice ustalili z krewnymi, e Akira zamieszka u nich w Nagasaki, i chocia mia przyjeda do Szanghaju na ferie, obaj doskonale wiedzielimy, e odtd bdziemy si widywa znacznie rzadziej, i z pocztku bylimy tym bardzo Przygnbieni. Ale w miar jak upywao lato, Akira znajdowa coraz wicej argumentw przemawiajcych za rym, e w Japonii pod kadym wzgldem yje si lepiej, i z coraz wikszym entuzjazmem myla o swojej nowej szkole. Pod koniec lata byem ju tak zmczony jego nieustannym wychwalaniem wszystkiego, co japoskie, e wprost nie mogem si doczeka, kiedy si wreszcie od Akiry uwolni. I rzeczywicie, gdy ten dzie nadszed i staem przed domem, machajc odjedajcemu samochodem do portu Akirze na poegnanie, wcale nie byo mi smutno. Wkrtce jednak zaczem za nim tskni. Nie znaczy to, e nie miaem innych przyjaci. W pobliu mieszkao, na przykad, dwch braci, Anglikw, z ktrymi regularnie si bawiem i z ktrymi po wyjedzie Akiry spotykaem si znacznie czciej. Moje stosunki z nimi ukaday si dobrze, zwaszcza gdy bylimy sami, we trzech. Ale czasem doczali do nas ich koledzy szkolni - inni chopcy z Szanghajskiej Szkoy Publicznej - a wwczas zachowanie braci wobec mnie ulegao zmianie i nieraz padaem ofiar rnych psikusw. Nie przeszkadzao mi to, rzecz jasna, bo zdawaem sobie spraw, e s to wszystko niewinne arty, niewynikajce z chci zrobienia mi krzywdy. Ju wtedy wiedziaem, e jeli w grupie piciu lub szeciu chopcw znajdzie si jeden uczszczajcy do innej szkoy ni pozostali, bdzie on naraony na rne niegrone przytyki. Chc przez to powiedzie, e cho nie mylaem le o moich angielskich kolegach, tego typu sytuacje zniechcay mnie do utrzymywania z nimi tak zayych stosunkw, jak te, ktre czyy mnie z Akir, i w miar upywu miesicy - jak przypuszczam - brakowao mi starego przyjaciela coraz bardziej. Ale jesie spdzona bez Akiry nie bya dla mnie jakim szczeglnie nieszczliwym okresem. Wspominam j raczej jako czas, gdy nie bardzo wiedziaem, co ze sob zrobi, czas pustych popoudni, nastpujcych jedno po drugim, czas, ktry w duej mierze zatar si ju w mojej pamici. Niemniej jednak doszo wtedy do kilku drobnych zdarze, ktre w przyszoci miaem uzna za niezwykle istotne. By wrd nich chociaby incydent zwizany z wypraw na wycigi konne, ktry mia miejsce - jestem tego raczej pewien - po jednym z sobotnich spotka, organizowanych przez mam. Jak ju moe wspominaem, nie pozwalano mi uczestniczy w tych spotkaniach, odbywajcych si zawsze w jadalni, mimo e mama gorco zachcaa mnie, bym docza do goci

wczeniej, kiedy jeszcze przebywali w salonie. Pamitam, e raz zapytaem j, czy mog wzi udzia w samym spotkaniu, i e ku mojemu zdumieniu do dugo zastanawiaa si nad odpowiedzi. W kocu jednak odpara: - Przykro mi, Bbel. Lady Andrews i pani Callow s przeciwne temu, by towarzyszyy nam dzieci. A szkoda. Sporo mgby si nauczy. Ojciec, rzecz jasna, nie mia podobnego zakazu, ale rozumiao si niejako samo przez si, e on take nie powinien uczestniczy w spotkaniach. Trudno mi dzi powiedzie, ktre z rodzicw, i czy w ogle ktrekolwiek, ponosio odpowiedzialno za t sytuacj, ale w te soboty z pewnoci panowaa przy niadaniu dziwna atmosfera. Mama wprawdzie nie wspominaa o spotkaniu, spogldaa jednak na ojca niemal z odraz. Tata z kolei od samego rana wysila si na wesoo, ktra stopniowo narastaa, a do chwili gdy zaczynali pojawia si pierwsi gocie. Wuj Philip nalea do tych, ktrzy przyjedali najwczeniej, i zawsze po przybyciu rozmawia z ojcem przez kilka minut w salonie i obaj miali si do rozpuku. Gdy jednak byo ju w domu wicej goci, mama zabieraa wuja Philipa w kt salonu i naradzali si tam z powag w zwizku z majcym si zaraz rozpocz spotkaniem. Mniej wicej w tym momencie tata opuszcza towarzystwo, udajc si zazwyczaj na gr do swojego gabinetu. Pamitam, e w dniu, o ktrym teraz opowiadam, usyszawszy, e gocie ju wychodz, poszedem do ogrodu, by poczeka na mam - spodziewaem si, e jak zwykle wyjdzie zaraz na dwr, by piewajc swoim cudownie silnym gosem, zawadn moj hutawk. Poniewa do dugo si nie zjawiaa, wszedem do domu, aby sprawdzi, co si stao, i gdy dotarem do biblioteki, zauwayem, e drzwi do jadalni s uchylone - e wprawdzie spotkanie istotnie dobiego koca, ale wuj i mama wci tam siedz i majc przed sob porozrzucane na stole papiery, gorco o czym dyskutuj. Wtedy pojawi si za mn ojciec, ktry rwnie najwyraniej sdzi, e ju po wszystkim. Kiedy usysza dochodzce z jadalni gosy, zatrzyma si i powiedzia do mnie: - Och, jeszcze tam s. - Tylko wuj Philip. Ojciec umiechn si, po czym min mnie i wszed do jadalni. Widziaem przez uchylone drzwi, jak wuj Philip wstaje, a potem dobieg moich uszu gony miech obu mczyzn. Po chwili z wntrza wyonia si mama, przyciskajc do piersi plik papierw. Wygldaa na nieco poirytowan. Byo ju wtedy po dwunastej. Philip zosta na lunch, co zaowocowao kolejn porcj radosnego miechu. A gdy koczylimy jedzenie posiku, wuj zaproponowa, ebymy wybrali si wsplnie na wycigi. Mama zastanawiaa si chwil, po czym stwierdzia, e to wietny pomys. Ojciec zgodzi si z ni, ale jednoczenie przeprosi, e sam nie bdzie mg jecha, bo czeka na niego w gabinecie duo pracy. - Ale oczywicie, kochanie - powiedzia do mamy. -Dlaczego nie miaaby pojecha z Philipem? Popoudnie zapowiada si wspaniale. - No c, w takim razie chyba si zdecyduj - oznajmia. - Odrobina rozrywki dobrze nam zrobi. Rwnie Christopherowi. I wtedy wszyscy na mnie spojrzeli. Cho miaem dopiero dziewi lat, to, jak sdz, poapaem si w sytuacji cakiem niele. Wiedziaem, e dawano mi wybr: mog jecha na wycigi lub zosta z ojcem w domu. Sdz take, i udao mi si odczyta podtekst caej sprawy: jeli zdecyduj si zosta, mama zrezygnuje z wyjazdu, nie chcc jecha na wycigi wycznie w towarzystwie wuja Philipa. Innymi sowy, powodzenie przedsiwzicia zaleao ode mnie. Ponadto

wiedziaem - i to z ca pewnoci - e w tym momencie ojciec rozpaczliwie pragnie, bymy nie jechali, e jeli to zrobimy, zadamy mu straszliwy bl. Do takich wnioskw nie skonio mnie bynajmniej jego zachowanie w tamtej chwili, ale raczej to, co zaobserwowaem - by moe przykroci - w poprzednich tygodniach i miesicach. Wielu rzeczy, oczywicie, w tamtym okresie w ogle nie rozumiaem, lecz to jedno byo dla mnie zupenie jasne: w tej sytuacji ojciec bezgranicznie liczy na moj pomoc. Ale moe to te rozumiaem za mao. Bo kiedy mama powiedziaa: Raz dwa, Bbel. Wkadaj buty, zrobiem to z wielkim entuzjazmem, i to entuzjazmem na pokaz. Do dzi pamitam, jak ojciec odprowadza nas do drzwi, ciska do Philipowi, jak mia si i macha nam na poegnanie, gdy powz zabiera mam, wuja i mnie na wycigi. Inne niezatarte wspomnienia z tamtej jesieni rwnie dotycz ojca, a raczej jego dziwnych przechwaek. Tata by zawsze skromnym czowiekiem i czu si zaenowany, gdy kto si przy nim puszy. Dlatego zaskoczyo mnie to, co w tamtym okresie kilkakrotnie zdarzyo mu si powiedzie. Nie chodzio o nic wielkiego, wic i moje zdziwienie byo umiarkowane, a jednak te sytuacje na cae lata utkwiy mi w pamici. Pewnego dnia, na przykad, gdy jedlimy obiad, tata powiedzia nagle do mamy: - Czy ju ci o tym mwiem, kochanie? Przyszed do mnie ten czowiek, jeden z robotnikw portowych. Dzikowa mi za wszystko, co dla nich zrobiem. Mwi cakiem niele po angielsku. Ci Chiczycy, jak wiadomo, zawsze przesadzaj, ich sowa naley traktowa z przymrueniem oka. Ale wiesz, moja droga, odniosem wraenie, e by ze mn szczery. Owiadczy, e jestem ich wielkim bohaterem. Jak ci si to podoba? Wielki bohater! Tata zamia si, a potem spojrza uwanie na mam. Ona jednak nie przerwaa jedzenia i dopiero po duszej chwili oznajmia: - Tak, kochanie. Ju mi o tym mwie. Ojciec wyglda przez moment na zbitego z tropu, ale zaraz znowu si rozpogodzi i powiedzia ze miechem: - Ach tak! - Potem zwrci si do mnie: - Ale Bbel jeszcze o tym nie sysza. Zgadza si, Bbel? Wielki bohater.. Tak nazywaj twojego ojca. Nie przypominam sobie, czego dotyczya ta sprawa, i chyba nawet niespecjalnie mnie to wtedy obchodzio. Zapamitaem ten epizod tylko dlatego, e - jak wczeniej wspomniaem mwienie o sobie w ten sposb byo w wypadku ojca czym bardzo nietypowym. Do podobnego zdarzenia doszo, kiedy pewnego popoudnia rodzice wybrali si ze mn do Public Gardens na koncert orkiestry dtej. Wysiedlimy z doroki przy grnym kocu Bundu, a potem mama i ja patrzylimy poprzez szeroki bulwar w stron bramy prowadzcej do parku. Bya niedziela, wic biegncymi wzdu alei chodnikami przechadzay si tumy odwitnie ubranych spacerowiczw, rozkoszujc si wiejc od portu bryz. Na samej ulicy za roio si od powozw, samochodw i ryksz. Mama i ja przygotowywalimy si wanie do przejcia na drug stron, gdy tata - po zapaceniu dorokarzowi - stan nagle za nami i do gono powiedzia: - Kochanie, teraz ju w firmie wiedz. Wiedz, e nie ustpi. Bentley wie na pewno. O tak, on to teraz wie doskonale! Tak jak wtedy przy obiedzie, mama z pocztku nie zareagowaa. Wzia mnie za rk i ruszylimy midzy pojazdami w kierunku parku. Gdy znalelimy si po drugiej stronie traktu, mrukna jedynie pod nosem:

- Naprawd? Ale na tym sprawa si nie skoczya. Weszlimy do Public Gardens i przez pewien czas, jak kada inna rodzina, odwiedzajca park w niedzielne popoudnie, spacerowalimy midzy trawnikami i klombami, pozdrawiajc przyjaci i znajomych, przystajc niekiedy na krtk pogawdk. Czasem dostrzegaem chopcw, ktrych znaem ze szkoy albo lekcji gry na pianinie u pani Lewis, ale, podobnie jak ja, kroczyli oni przykadnie u boku rodzicw, wic zawstydzeni wolelimy udawa przed sob nawzajem, e si nie widzimy. Koncert rozpoczyna si dokadnie o wp do szstej i cho kady o tym wiedzia, wikszo ludzi kierowaa si ku estradzie dopiero wtedy, gdy ich uszu dobiegy pierwsze dwiki rogw. My zawsze ruszalimy jedni z ostatnich, wic kiedy docieralimy na miejsce, wszystkie krzesa byy ju zajte. Specjalnie mi to nie przeszkadzao, bo przy estradzie popuszczano dzieciom cugli, z czego ja te nieraz korzystaem, bawic si z innymi chopcami pod scen. Tego konkretnego popoudnia - musiao to by pn jesieni, gdy pamitam, e soce znajdowao si ju nisko nad widniejc za estrad wod - mama odesza kilka krokw w bok, by porozmawia ze stojcymi nieopodal przyjacimi, a ja po paru minutach suchania muzyki zapytaem ojca, czy mog podej do grupki amerykaskich chopcw, o ktrych wiedziaem, e bawi si na obrzeach tumu. Ojciec wpatrywa si dalej w orkiestr i nie odpowiedzia, a gdy ju miaem powtrzy pytanie, rzek cicho: - Wszyscy ci ludzie, Bbel, wszyscy ci ludzie... zapytaj ich, a wszyscy powiedz ci, e maj zasady. Ale gdy bdziesz starszy, przekonasz si, e bardzo nieliczni z nich naprawd je maj. Jednak twoja matka jest inna. Ona nigdy si nie poddaje. I wiesz, Bbel, to wanie dlatego jej si udao. Uczynia twojego ojca lepszym czowiekiem. O wiele lepszym. C, moe jest surowa, zreszt nie musz ci tego mwi, cha, cha! Jest rwnie surowa wobec mnie, co wobec ciebie. Ale dziki temu staem si lepszym czowiekiem. Zajo to sporo czasu, a jednak si udao. Chc, eby wiedzia, Bbel, e twj ojciec nie jest ju t sam osob, ktr wtedy widziae, wiesz, gdy wpade z mam do mojego gabinetu. Pamitasz to. Oczywicie, e tak. Przykro mi, e byo ci dane widzie wasnego ojca w takim stanie. Ale c, to byo wtedy. Dzi, dziki twojej matce, jestem kim o wiele silniejszym. Kim, omiel si powiedzie, z kogo w przyszoci bdziesz dumny. Niewiele rozumiaem z tego, co mwi, a poza tym miaem poczucie, e gdyby mama, ktra bya bardzo blisko, usyszaa choby cz tego monologu, rozgniewaaby si. Wic tak naprawd nie odpowiedziaem ojcu. Zdaje si, e Po duszej chwili milczenia zapytaem go po prostu jeszcze raz, czy mog doczy do amerykaskich kolegw, i na tym sprawa si skoczya. Ale potem przez kilka dni mylaem o owym dziwnym monologu, a szczeglnie o tym fragmencie, w ktrym ojciec nawizywa do sytuacji, kiedy to mama i ja wpadlimy do jego gabinetu. Dosy dugo nie potrafiem sobie uwiadomi, o jakie wydarzenie mu chodzio, na prno starajc si dopasowa do sw taty ktrekolwiek ze swoich wspomnie. W kocu jednak zdecydowaem si na pewne zdarzenie z wczesnego dziecistwa, z okresu, gdy mogem mie nie wicej ni cztery, pi lat; zdarzenie, ktre, majc lat dziewi, pamitaem ju bardzo mglicie. Gabinet ojca znajdowa si na najwyszym pitrze i rozpociera si z niego rozlegy widok na tereny za domem. Rzadko kiedy pozwalano mi wchodzi do tego pokoju, a poza tym zabraniano si bawi w jego pobliu. Do gabinetu wid jednak wski korytarzyk, wzdu ktrego wisia na cianie rzd obrazw w cikich pozacanych ramach. Byy to wszystko cenne malowida, przedstawiajce z krelarsk dokadnoci szanghajski port, ogldany z brzegu w Putung, czyli,

inaczej rzecz ujmujc, rozmaite statki, zacumowane w porcie, ukazano tam na tle ogromnych budowli Bundu. Przypuszczam, e obrazy byy do stare, e powstay nie pniej ni w latach osiemdziesitych poprzedniego stulecia, i jak wiele innych wartociowych przedmiotw w naszym domu stanowiy wasno firmy. Ja tego nie pamitam, ale mama czsto opowiadaa mi, e kiedy byem bardzo may, stawalimy niekiedy razem przed tymi obrazami i bawilimy si w nadawanie rnych miesznych nazw namalowanym statkom. Wedug mamy pkaem wtedy ze miechu i czasem nie zgadzaem si na przerwanie zabawy, pki nie nazwalimy wszystkich. Jeli tak byo jeli rzeczywicie podczas tej zabawy co chwila wybuchalimy miechem - to niemal na pewno nie oddawalimy si owej rozrywce wtedy, gdy ojciec pracowa w gabinecie. Ale kiedy nieco duej zastanawiaem si nad sowami wypowiedzianymi przez tat tamtego dnia przy estradzie, przypomniao mi si jednak, e gdy pewnego razu stalimy na poddaszu i bawilimy si w nasz gr, mama nagle zamilka i znieruchomiaa. W pierwszej chwili pomylaem, e zaraz zostan skarcony, by moe za co, co wanie powiedziaem i co mamie si nie spodobao. Zreszt nieraz zdarzao jej si raptownie zmieni nastrj podczas miej rozmowy i skarci mnie za jakie przewinienie, popenione wczeniej tego samego dnia, przewinienie, o ktrym dopiero teraz sobie przypomniaa. Gdy jednak czekaem w milczeniu na wybuch zoci zdaem sobie spraw, e mama nasuchuje. Po chwili odwrcia si i pchna gwatownie drzwi do gabinetu. Zza jej plecw dostrzegem wntrze pokoju. Pozosta mi w pamici obraz ojca pochylonego nad biurkiem, z twarz zlan potem i wykrzywion grymasem rozpaczy. Niewykluczone, e ka i e wanie ten odgos przycign uwag mamy. Na blacie porozrzucane byy papiery, ksigi rachunkowe, zeszyty. Zauwayem te - skierowawszy wzrok, jak sdz, w t sam stron, co mama - wicej papierw i zeszytw na pododze, jakby tata cisn je tam w ataku furii. Podnis na nas oczy, oniemiay, a potem odezwa si gosem, ktrego ton mnie zdumia: - Nie moemy tego zrobi! Nigdy nie wrcimy! Nie moemy tego zrobi! dasz zbyt wiele, Diano. To za wiele! Mama bkna co do niego pod nosem, bez wtpienia kac mu wzi si w gar. Wtedy ojciec nieco si pozbiera i sigajc wzrokiem dalej za mam, po raz pierwszy spojrza na mnie. Ale po chwili na jego twarzy znowu odmalowaa si rozpacz i krcc bezradnie gow, rzek do mamy: - Nie moemy tego zrobi, Diano. To nas zrujnuje. Wszystko sprawdziem. Nigdy nie wrcimy do Anglii. Nie zbierzemy tylu pienidzy. Bez firmy utkniemy tu na zawsze. Potem znowu straci panowanie nad sob i gdy mama zacza co do niego mwi - cichym, ostrym gosem - tata zacz krzycze, nie tyle na ni, co do cian swojego gabinetu: - Nie zrobi tego, Diano! Mj Boe, za kogo ty mnie uwaasz? To mnie przerasta, syszysz? Przerasta! Nie mog tego zrobi! To chyba wanie w tym momencie mama zamkna drzwi i zabraa mnie na d. Niczego wicej w zwizku z tamtym epizodem nie pamitam. No i, rzecz jasna, nie mam pewnoci co do dokadnej treci tego, co mwi ojciec, pomijajc ju konkretne sowa, ktre pady wtedy z Jego ust. W kadym razie taki ksztat - zapewne przy sporym udziale pniejszych refleksji na temat tego wydarzenia - przybrao to wspomnienie w moim umyle. Gdy doszo do wspomnianego incydentu, by on dla mnie po prostu zaskakujcym dowiadczeniem, i cho prawdopodobnie zaintrygowa mnie fakt, e tata rwnie czasem pacze i krzyczy, nie prbowaem zrozumie, o co w tym wszystkim chodzi. Poza tym, kiedy zobaczyem

ojca nastpnym razem, znowu by sob, a mama nigdy ju nie wrcia do tamtego zdarzenia. Gdyby ojciec po latach nie wygosi dziwnego monologu przy estradzie, to pewnie teraz w ogle nie zdoabym wydoby tego wspomnienia z pamici. Ale, jak powiedziaem, poza tymi dziwnymi, drobnymi epizodami, niewiele rzeczy wartych zapamitania wydarzyo si tamtej jesieni, a take zimy, ktra potem nastpia. Przez wiksz cz tego okresu byem otpiay, wic bardzo si ucieszyem, gdy pewnego popoudnia Mei Li poinformowaa mnie do obojtnym tonem, e Akira wrci z Japonii i e wanie w tej chwili na podjedzie ssiedniego domu wyjmuje si z samochodu jego bagae.

Rozdzia sidmy Ku mojej radoci, okazao si, e Akira nie przyjecha do Szanghaju na krtki pobyt, ale na czas bliej nieokrelony, i e w semestrze letnim znowu bdzie chodzi do swojej starej szkoy przy North Szechwan Road. Nie pamitam, czy uczcilimy jego powrt w jaki szczeglny sposb. Wydaje mi si, e po prostu bez wikszych ceregieli podjlimy nasz przyja tam, gdzie zostaa przerwana jesieni. Interesoway mnie japoskie dowiadczenia Akiry, ale on przekonywa, e rozmawianie na ten temat byoby czym dziecinnym, niejako poniej naszego poziomu, wic powrcilimy do dawnych zwyczajw, udajc, e nie nastpia adna przerwa. Odgadem, rzecz jasna, e nie wszystko w Japonii uoyo si po myli Akiry, lecz pki pewnego ciepego, wiosennego dnia nie rozdar sobie rkawa kimona, nawet w poowie nie podejrzewaem, jak sprawa jest powana. Kiedy bawilimy si na dworze, Akira mia zazwyczaj na sobie strj podobny do mojego: koszul, krtkie spodenki, a w upalne dni rwnie somkowy kapelusz. Jednak tamtego ranka, kiedy to, jak zwykle, bawilimy si na pagrku w gbi ogrodu, by ubrany w kimono - nie jakie nadzwyczajne, jedno z tych, w ktrych czsto chodzi po domu. Biegalimy w gr i w d wzgrza, odgrywajc ktr z naszych historyjek, gdy nagle Akira zatrzyma si u szczytu pagrka i usiad z chmurn min. Mylaem, e si skaleczy, ale zbliywszy si do niego, zobaczyem, e przyglda si rozdartemu rkawowi swojego kimona. Robi to z wielkim przejciem i wtedy, jak sdz, powiedziaem do niego co w tym rodzaju: - W czym problem? Twoja pokojwka albo kto inny zszyje ci to w mgnieniu oka. Nie odpowiedzia - zdawao si, e na chwil zupenie zapomnia o mojej obecnoci - a potem uwiadomiem sobie, e przyjaciel pogra si na moich oczach w wielkim smutku. Jeszcze przez kilka sekund oglda rkaw, po czym opuci rk i zacz wpatrywa si w ziemi otpiaym wzrokiem, jakby wydarzya si wanie jaka straszna tragedia. - To trzeci raz - wymamrota. - Trzeci raz w ten tydzie robi le. Popatrzyem na niego bez sowa, nie rozumiejc, i wtedy doda: - Trzecia za rzecz. Teraz mama i tata, oni ka mnie wraca do Japonia. Oczywicie, nie pojmowaem, dlaczego niewielkie rozdarcie starego kimona mogoby mie tak powane nastpstwa, ale w wystarczajcym stopniu przestraszyem si owej perspektywy, by kucn obok Akiry i zada od niego wyjanie. Jednak tego ranka niewiele ju zdoaem z przyjaciela wycign - z kad chwil stawa si bardziej pospny i zamknity w sobie - i o ile pamitam, rozstalimy si wwczas w niezbyt miej atmosferze. Ale w kolejnych tygodniach stopniowo odkrywaem, co leao u podoa jego dziwnego zachowania. Od pierwszego dnia pobytu w Japonii Akira czu si nieszczliwy. Cho nigdy nie przyzna tego wprost, domyliem si, e by tam bezlitonie dyskryminowany z powodu swojej cudzoziemskoci; jego maniery, pogldy, sposb mwienia i tysice innych rzeczy czyniy go odmiecem i naraay na nieustanne szyderstwa ze strony nie tylko kolegw szkolnych, lecz rwnie nauczycieli, a nawet - co nieraz mi sugerowa - krewnych, u ktrych mieszka. W kocu jego udrka przybraa takie rozmiary, e rodzice byli zmuszeni cign go do domu w rodku semestru. Mojego przyjaciela bez przerwy przeladowaa myl, e znowu bdzie musia jecha do Japonii. Jego rodzice ogromnie tsknili za ojczyzn i niejednokrotnie mwili o powrocie do niej na stae. A e starsza siostra Akiry, Etsuko, nie miaa nic przeciwko przeniesieniu si do kraju, zdawa

sobie spraw, e jest cakowicie osamotniony w swoim pragnieniu pozostania w Szanghaju i e tylko jego ostry sprzeciw powstrzymuje jeszcze rodzicw przed spakowaniem si i wyruszeniem do Nagasaki. Jednoczenie nie wiedzia, jak dugo jego osobiste preferencje bd bra gr nad preferencjami siostry i rodzicw. Sytuacja bya bardzo niepewna: kade uchybienie Akiry wobec nich - przeskrobanie czego lub niepowodzenie w szkole - mogo przeway szal na jego niekorzy. Std obawa przyjaciela, e drobne rozdarcie kimona pocignie za sob tak powane konsekwencje. Jak si okazao, rozdarcie kimona, jeli w ogle wzbudzio w rodzicach Akiry gniew, to nieporwnywalnie mniejszy od tego, jakiego si spodziewa, a caa sprawa z pewnoci nie doprowadzia do adnych zasadniczych rozstrzygni. Ale i tak w tych miesicach, ktre nastpiy po powrocie mego przyjaciela do Szanghaju, co chwila jakie drobne przewinienie wtrcao go w otcha lku i przygnbienia. Najpowaniejszym z tych wykrocze, jak przypuszczam, by incydent zwizany z Ling Tienem, czyli nasz rabunek - zbrodnia z przeszoci, ktra tak zainteresowaa dzisiejszego popoudnia Sar podczas naszej przejadki autobusem. Ling Tien by z rodzin Akiry od jej przyjazdu do Szanghaju. W moich najwczeniejszych wspomnieniach, dotyczcych zabaw u przyjaciela, wci powraca obraz sdziwego sugi, snujcego si po domu ze swoj miot. Wyglda bardzo staro, zawsze, nawet latem, nosi cik, ciemn szat, czapk i dugie wosy, splecione w warkocz. W przeciwiestwie do innych chiskich sucych z ssiedztwa rzadko umiecha si do dzieci, ale te nie posya nam karccych spojrze ani na nas nie krzycza, wic gdyby nie stosunek Akiry do niego, czowiek ten nigdy zapewne nie wzbudziby we mnie lku. Pamitam, e z pocztku dziwi mnie strach, ktry opanowywa Akir, ilekro starzec znalaz si w pobliu nas. Kiedy, na przykad, Ling Tien przechodzi korytarzem, mj przyjaciel przerywa robienie tego, co akurat robi, chowa si w tej czci pokoju, ktra bya poza zasigiem wzroku sucego, i sta tam sztywno, dopki niebezpieczestwo nie mino. W tym wczesnym okresie naszej przyjani nie byem jeszcze zaraony lkiem Akiry i sdziem, e musi on mie rdo w czym, co zaszo kiedy midzy Ling Tienem a nim. Jak powiedziaem, moj gwn reakcj na ca spraw byo zdziwienie, ale zawsze, gdy prosiem przyjaciela o wyjanienie jego zachowania, zbywa mnie milczeniem. Z czasem dostrzegem, jak krpujca dla Akiry jest niemono zapanowania nad tym strachem, i nie poruszaem ju tego tematu, ilekro nasza zabawa zostaa zakcona w ten szczeglny sposb. Przypuszczam jednak, e pniej, gdy bylimy starsi, Akira zacz odczuwa potrzeb usprawiedliwienia swojego strachu. Kiedy mielimy siedem, osiem lat, mj przyjaciel ju nie sztywnia na widok Ling Tiena, tylko przerywa robienie tego, co wanie robi, i spoglda na mnie z dziwnym umieszkiem. Nastpnie zblia usta do mojego ucha i przystpowa do osobliwego wyliczania na jednej nucie - podobnego troch do piewnej recytacji mnichw, ktr nieraz syszelimy na targu przy Boone Road - najbardziej zatrwaajcych rewelacji, dotyczcych starego sugi. Tak dowiedziaem si o jego przeraajcej pasji kolekcjonowania doni. Akirze zdarzyo si raz zajrze z korytarza dla sucych do pokoju Ling Tiena - gdy wyjtkowo stary suga zostawi uchylone drzwi - i zobaczy na pododze stert odcitych doni mczyzn, kobiet, dzieci i map. Innym razem, pno w nocy, przyjaciel zauway, e starzec wnosi do domu cay kosz mapich doni. Zawsze musimy by czujni, ostrzega Akira. Jeli damy mu ku temu najmniejsz sposobno, Ling Tien odetnie nam donie.

Gdy po kilku takich przestrogach zapytaem, skd u Ling Tiena ta potworna pasja, Akira przyjrza mi si uwanie, a potem spyta, czy moe mi powierzy najmroczniejszy rodzinny sekret. Usyszawszy zapewnienie, e tak, myla jeszcze przez dusz chwil i w kocu rzek: - Wic mwi tobie, bracie! Straszny powd! e Ling obcina donie. Mwi tobie! Ling Tien najwyraniej opracowa metod zamieniania odcitych doni w pajki. Mia w pokoju liczne misy, wypenione rozmaitymi cieczami, w ktrych moczy miesicami uzbierane donie. Po pewnym czasie palce zaczynay si porusza samoistnie - najpierw byy to drobne skurcze, potem koliste ruchy; na koniec wyrastay ciemne wosy i wtedy Ling Tien wyjmowa te stwory z cieczy i rozpuszcza je, przemienione w pajki, po caej okolicy. Akira wielokrotnie sysza, jak stary suga wykrada si w nocy z domu w tym wanie celu. Mj przyjaciel widzia nawet raz w ogrodzie przedzierajcego si przez zarola mutanta, ktry zbyt wczenie zosta wyjty z cieczy, tak e nie przypomina jeszcze w peni pajka i mg bez trudu by zidentyfikowany jako odcita rka. Cho nawet wtedy nie do koca wierzyem w te opowieci, zrobiy one na mnie spore wraenie, bo przez jaki czas na widok Ling Tiena ogarnia mnie paniczny strach. Zreszt nigdy, nawet gdy bylimy starsi, nie uwolnilimy si cakowicie od grozy, jak budzi w nas stary suga. Byo to co, co zawsze uraao dum Akiry, wic gdy mielimy mniej wicej po osiem lat, w przyjacielu zrodzia si potrzeba cigej walki z dawnymi lkami. Czsto przypomina mi si, jak cign mnie w to czy inne miejsce w swoim domu, skd moglimy szpiegowa Ling Tiena, gdy zamiata ciek albo wykonywa jak podobn czynno. Nie miaem waciwie nic przeciwko tym szpiegowskim eskapadom, dopki Akira nie zacz nalega, bymy zapucili si w poblie pokoju Ling Tiena. Wczeniej trzymalimy si od niego z daleka, zwaszcza e Akira twierdzi zawsze, i opary z mis starego sugi mog nas zahipnotyzowa i zwabi do rodka. Jednak teraz kwestia zblienia si do tego pokoju staa si dla mojego przyjaciela czym na ksztat obsesji. Nieraz zdarzao si, e gdy rozmawialimy o czym zupenie innym, pojawia si nagle na jego twarzy ten dziwny umieszek i Akira zwraca si do mnie szeptem: Ty boisz si, Christopher? Ty boisz si?. Nastpnie za kaza mi i za sob przez swj dom, przez te kuriozalnie umeblowane pokoje, do zwieczonego masywn belk luku, ktry wyznacza wejcie do pomieszcze dla suby. Przechodzc pod lukiem, wkraczalimy do mrocznego korytarza o pododze z desek, na kocu ktrego, na wprost nas, znajdoway si drzwi do pokoju Ling Tiena. Najpierw musiaem tylko sta pod lukiem i patrze, jak Akira posuwa si krok za krokiem przez korytarz, pki nie pokona mniej wicej polowy dystansu. Wci widz mojego przyjaciela - krpa, zesztywniaa ze strachu posta, twarz lnica od potu, ilekro obejrza si na mnie -jak zmusza si do zrobienia jeszcze kilku krokw, po czym odwraca si i biegnie z powrotem z triumfalnym umieszkiem. Lecz potem Akira zacz mnie zadrcza namowami i zachtami, tak e w kocu musiaem si zdoby na powtrzenie jego wyczynu. Prby odwagi zwizane z pokojem Ling Tiena na do dugo - jak powiadam - stay si obsesj Akiry i znacznie ograniczyy przyjemno, jak czerpaem z bawienia si w jego domu. Ale jeszcze przez jaki czas podejcie pod same drzwi, nie mwic ju o wejciu do rodka, pozostawao poza zasigiem naszych moliwoci. Gdy wreszcie odwaylimy si i na to, obaj mielimy po dziesi lat i by to - cho oczywicie wtedy tego nie wiedziaem - ostatni rok mojego pobytu w Szanghaju. Wanie wwczas dopucilimy si tej maej kradziey, czynu popenionego pod wpywem chwili, ktrego daleko idcych nastpstw nie zdoalimy, wskutek naszego

podniecenia, przewidzie. Od dawna wiedzielimy, e na pocztku padziernika Ling Tien ma wyjecha na sze dni do swojej rodzinnej wioski nieopodal Hangczou, i czsto mwilimy o tym, e skorzystamy wtedy z okazji i wejdziemy do jego pokoju. Wic gdy pierwszego popoudnia po wyjedzie starego sugi zjawiem si w domu Akiry, przyjaciel by, oczywicie, bez reszty pochonity planowanym przedsiwziciem. Warto nadmieni, e w tym czasie byem, oglnie rzecz biorc, osob o wiele pewniejsz siebie ni przed rokiem, i jeli nawet odczuwaem jeszcze jaki lk przed Ling Tienem, to bez wtpienia go nie okazywaem. Sdz wrcz, e znacznie spokojniej od przyjaciela podchodziem do sprawy wejcia do pokoju sugi, co z pewnoci Akira zauway i co stanowio dla niego dodatkowe wyzwanie. Ale przez cae to popoudnie, jak si okazao, mama Akiry szya sukni i zajcie to z jakiego powodu wymagao od niej cigego przenoszenia si z jednego pomieszczenia do drugiego, tote mj przyjaciel uzna, e nie ma co nawet myle o naszej eskapadzie. Nie powiem, by mnie to zmartwio, lecz jestem przekonany, e Akir o wiele bardziej ucieszy taki obrt sprawy. Nastpnego dnia jednak bya sobota i gdy mniej wicej w rodku ranka znalazem si w domu Akiry, jego rodzice ju dokd wyszli. W przeciwiestwie do mnie mj przyjaciel nie mia swojej arna i w zwizku z tym nieraz spieralimy si we wczeniejszych latach, ktry z nas jest w korzystniejszej sytuacji. On zawsze sta na stanowisku, e japoskie dzieci nie potrzebuj arna, poniewa s odwaniejsze od dzieci europejskich. Zapytaem go raz podczas jednej z takich dyskusji, kto zadbaby o jego potrzeby, gdyby mamy nie byo w domu, a on chcia, dajmy na to, napi si zimnej wody albo si skaleczy. Pamitam, e powiedzia mi wtedy, i japoskie matki nigdy nie wychodz z domu, chyba e za specjalnym pozwoleniem swoich dzieci. Trudno byo mi w to uwierzy, gdy wiedziaem z ca pewnoci, e japoskie damy, podobnie jak te z Europy, spotykaj si ze sob w Astor House lub w kawiarni u Marcella przy Szechwan Road. Jednak gdy zapewni, e pod nieobecno matki ma na kade zawoanie suc, a jednoczenie moe robi, co mu si ywnie podoba, zaczem wierzy, e to ja jestem w gorszym pooeniu. I, o dziwo, nie zmieniem potem tego pogldu, mimo e ilekro bawilimy si w domu Akiry podczas nieobecnoci jego mamy, kto ze suby, zgodnie z otrzymanym poleceniem, nie spuszcza nas z oka. Zwaszcza kiedy bylimy modsi, wyznaczano zawsze do nadzoru jak ponur osob, ktra w obawie przed strasznymi konsekwencjami, jakie musiaaby ponie, gdyby co nam si stao, tkwia tu obok nas, uniemoliwiajc prawdziw zabaw. Jednak tego lata, rzecz jasna, pozostawiano nam ju znacznie wiksz swobod. W dniu, w ktrym weszlimy do pokoju Ling Tiena, bawilimy si wczeniej w jednym z pomieszcze o podogach krytych tatami, na trzecim pitrze, podczas gdy starszawa suca - jedyna poza mn i Akir osoba w domu - szya co w pokoju bezporednio pod nami. Pamitam, jak w pewnym momencie Akira przerwa zabaw, potruchta na palcach na balkon i tak bardzo przechyli si przez porcz, e baem si, i spadnie. Gdy potem wrci do mnie szybkim krokiem, zauwayem na jego twarzy ten dziwny umieszek. Zgodnie z oczekiwaniami, donis mi szeptem, e suca zasna. - Teraz musimy tam wchodzi! Ty boisz si, Christopher? Ty boisz si? Akira sta si nagle tak spity, e znw na chwil ogarn mnie dawny strach przed Ling Tienem. Ale na tym etapie nie mogo ju by mowy o wycofaniu si ktregokolwiek z nas, wic ruszylimy na d najciszej, jak si dao, i wkrtce dotarlimy do mrocznego korytarza o pododze z desek.

Pamitam, e szlimy korytarzem do pewnie a do momentu, gdy znalelimy si w odlegoci zaledwie czterech, piciu jardw od drzwi Ling Tiena. Tam co kazao nam si zatrzyma i przez chwil aden z nas nie by w stanie zrobi ani kroku wicej; jestem przekonany, e gdyby Akira odwrci si wtedy i zacz biec, uczynibym to samo. Mj przyjaciel jednak odnalaz w sobie jak dodatkow si i wycignwszy do mnie rk, powiedzia: - Dalej, bracie! Idziemy razem! Wzilimy si pod rce i tak przeszlimy ostatnie kilka krokw. Potem Akira uchyli drzwi i obaj zajrzelimy do rodka. Zobaczylimy nieduy, skromnie umeblowany, schludny pokoik o starannie zamiecionej pododze z desek. Okno byo zasonite aluzj, ale przez szczeliny przy krawdziach sczyo si do wntrza jaskrawe wiato. W powietrzu unosi si delikatny zapach kadzida, w rogu sta otarzyk, a poza tym znajdowao si tam niskie, wskie ko i zadziwiajco okazaa komoda o piknej politurze, z maymi szufladami, zaopatrzonymi w ozdobne uchwyty. Weszlimy do rodka, po czym przez kilka sekund stalimy bez ruchu, z zapartym tchem. Potem Akira westchn i odwrci si ku mnie z szerokim umiechem na twarzy, najwyraniej szczliwy, e udao mu si wreszcie przezwyciy wieloletni strach. W chwil pniej jednak owo poczucie triumfu zastpi niepokj, gdy Akira uwiadomi sobie, e brak w pokoju jakichkolwiek zowieszczych oznak moe narazi go na mieszno. Nim zdyem si odezwa, przyjaciel popiesznie wskaza komod i szepn gorczkowo: - Tam! Tam! Uwaga, uwaga, bracie! Pajki, one wewntrz! Nie brzmiao to zbyt przekonujco i Akira musia zdawa sobie z tego spraw. Mimo to przemkn mi przez gow obraz tych maych szuflad, otwierajcych si na naszych oczach, i stoczonych w nich istot - w rnych stadiach rozwoju od doni do pajka - wysuwajcych niepewnie swoje macki. Ale ju po chwili mj przyjaciel pokazywa z podnieceniem niewielki flakon, stojcy na niskim stoliku przy ku Ling Tiena. - Mikstura! - wyszepta. - Magiczna mikstura, ktrej uywa! Tam! Korcio mnie, eby wymia t desperack prb ocalenia bajki, z ktrej obaj ju wyrolimy, ale w tym momencie znowu stan mi przed oczami obraz otwierajcych si szuflad i resztka dawnego ku sprawia, e nic nie powiedziaem. Poza tym zacza mnie niepokoi o wiele bardziej prawdopodobna ewentualno, taka mianowicie, e zostaniemy nakryci w pokoju Ling Tiena przez suc lub jak inn doros osob, ktra niespodziewanie si tam zjawi. Baem si nawet myle, co by z tego wyniko - jakie kary, jakie dyskusje midzy rodzicami Akiry i moimi. Na prno te staraem si wymyli, co moglibymy wwczas przedstawi na swoje usprawiedliwienie. I wtedy nagle Akira postpi krok naprzd, chwyci flakon i przycisn do piersi. - W nogi! W nogi! - sykn i natychmiast ogarna nas panika. Chichoczc, cicho wybieglimy z pokoju i pucilimy si pdem przez korytarz. Gdy dotarlimy bezpiecznie do pokoju na grze - suca wci spaa pitro niej - Akira zacz si upiera, e w szufladach znajdoway si odcite donie. Zauwayem teraz, e przyjaciel powanie obawia si, i bd chcia wykpi nasz wieloletni bajeczk, i sam rwnie odczuem potrzeb jej ocalenia. Nie powiedziaem wic nic, co by podwayo jego twierdzenie, ani w aden sposb nie daem mu do zrozumienia, e wypad do pokoju Ling Tiena stanowi rozczarowanie i e nasza odwaga zostaa wystawiona na prb niepotrzebnie. Postawilimy butelk na stojcym na pododze talerzu i przystpilimy do jej badania.

Akira ostronie wycign korek. W rodku znajdowaa si blada ciecz o jakby anykowym zapachu. Po dzi dzie nie mam pojcia, do czego stary suga uywa tej mikstury; podejrzewam, e ten niekonwencjonalny lek Ling Tien naby w celu zwalczenia jakiej chronicznej, dolegliwoci. W kadym razie nieokrelony wygld cieczy by nam jak najbardziej na rk. Zanurzylimy uwanie cienkie gazki w miksturze i pozwolilimy jej skapn na kawaek papieru. Akira ostrzeg, e nie moemy dopuci, by cho po jednej kropli spado nam na donie, bo nazajutrz po przebudzeniu przekonamy si, e w ich miejsce wyrosy pajki. aden z nas w to nie wierzy, ale mojemu przyjacielowi zdawao si zalee na tym, bymy udawali, e to moliwe, wic prowadzilimy nasze badania z przesadn ostronoci. W kocu Akira z powrotem wetkn korek w butelk i woy j do pudeka, przeznaczonego na rne specjalne drobiazgi, mwic, e chce przeprowadzi jeszcze kilka eksperymentw, zanim odniesie naczynie na d. Rozstajc si tego ranka, bylimy w sumie bardzo z siebie zadowoleni. Gdy jednak nastpnego popoudnia Akira przyszed do mojego domu, od razu zorientowaem si, e co jest nie tak; przez cay czas przyjaciel bdzi gdzie mylami i nie mg si na niczym skupi. Bojc si usysze, e jego rodzice odkryli, co robilimy poprzedniego dnia, z pocztku nie potrafiem si zdoby na to, by zapyta Akir o powd jego zego nastroju. Wreszcie nie wytrzymaem i zadaem, by wyzna mi najgorsze. On jednak zaprzeczy, jakoby jego rodzice cokolwiek podejrzewali, po czym znw pogry si w smutku. Dopiero gdy go mocniej przycisnem, ustpi i powiedzia, co si stao. Poniewa rozsadzao go poczucie triumfu, Akira zwierzy si z naszego dokonania swojej siostrze, Etsuko. Ku jego zaskoczeniu ta wie j przerazia. Mwi: zaskoczeniu, gdy starsza od nas o cztery lata Etsuko nigdy nie podzielaa naszego pogldu na temat zowieszczej natury Ling Tiena. Teraz jednak, po wysuchaniu relacji Akiry, spojrzaa na niego tak, jakby si spodziewaa, e lada chwila chopak skuli si i umrze na jej oczach. Nastpnie poinformowaa Akir, e mielimy niebywae szczcie, i uszlimy cao, bo ona sama syszaa o sucych zatrudnionych kiedy w ich domu, ktrzy odwayli si na to, co my, i w wyniku tego zniknli w tajemniczych okolicznociach, a po kilku tygodniach znaleziono ich szcztki w jakiej alejce poza granicami International Settlement. Akira odpowiedzia siostrze, e doskonale wie, i ona chce go przestraszy, i e nie uwierzy w ani jedno jej sowo. Ale najwyraniej by t opowieci wstrznity, a i ja poczuem ciarki na plecach, syszc to potwierdzenie - w dodatku przekazane Akirze przez tak powany autorytet, jak Etsuko - wszystkich naszych najgorszych obaw, zwizanych z Ling Tienem. Wtedy pojem, co gnbi Akir: kto musi odnie flakon do pokoju starego sugi przed jego powrotem, ktry ma nastpi za trzy dni. A byo jasne, e nasza brawura z poprzedniego dnia cakowicie si ulotnia i e perspektywa ponownego wejcia do tego pokoju po prostu nas przerasta. Nie mogc si zdecydowa na adn z zabaw, postanowilimy si uda do naszego specjalnego zaktka nad kanaem. Po drodze omawialimy wszystkie aspekty zaistniaej sytuacji. Co si stanie, jeli nie zwrcimy flakonu? Mikstura moe by bardzo cenna, a wwczas zjawi si policja, by przeprowadzi ledztwo. A jeli Ling Tien nie powie nikomu o zaginiciu butelki i sam wywrze na nas jak okrutn zemst? Pamitam, e mielimy spore wtpliwoci co do tego, w jakiej mierze pragniemy brn dalej w bajk o Ling Tienie, a w jakiej chcemy znale sposb na uniknicie prawdziwych kopotw. Pamitam, na przykad, e w pewnym momencie wzilimy pod uwag moliwo, e mikstura jest lekiem, ktry stary suga kupi po miesicach oszczdzania i bez ktrego moe powanie si rozchorowa, ale ju w chwil potem, nie odrzuciwszy bynajmniej tej

moliwoci, rozpatrywalimy inn hipotez, uznajc mikstur za to, za co j wczeniej uwaalimy. Zaktek nad kanaem, do ktrego szo si od naszych domw okoo kwadransa, znajdowa si za magazynami nalecymi do firmy Jardine Matheson. Nigdy nie bylimy pewni, czy wkraczamy na jej teren bezprawnie; by dotrze do naszego zaktka, musielimy najpierw przej przez bram, ktra zawsze bya otwarta, i przeby betonowy dziedziniec, mijajc jakich chiskich robotnikw, ktrzy wprawdzie patrzyli na nas podejrzliwie, ale nigdy nas nie zaczepiali. Nastpnie naleao obej walc si szop na odzie i pj kawaek wzdu nabrzea, a potem wystarczyo ju zeskoczy na spache ciemnej, ubitej ziemi nad sam wod. Byo tam tylko tyle miejsca, bymy mogli usi tu obok siebie, zwrceni twarzami w stron kanau, ale nawet w najgortsze dni magazyny za naszymi plecami zapewniay nam cie, a poza tym, ilekro przepywaa jaka d lub donka, drobne fale pluskay kojco u naszych stp. Na przeciwlegym brzegu rwnie znajdoway si magazyny, ale za to bezporednio naprzeciw nas by przesmyk midzy dwoma budynkami, przez ktry mona byo dojrze drog wysadzan drzewami. Akira i ja czsto tutaj przychodzilimy, lecz nigdy nie powiedzielimy o tym miejscu rodzicom, obawiajc si, e zabroni nam si bawi tak blisko wody. Tego popoudnia, usadowiwszy si w naszym zaktku, prbowalimy zapomnie na chwil o zmartwieniach. Pamitam, e Akira zacz mnie pyta - co robi do czsto, gdy tam bylimy - czy w razie koniecznoci zdoabym dopyn do tego czy innego statku, widocznego gdzie dalej na kanale. Jednak dugo nie wytrzyma i nagle wybuchn paczem. Nigdy wczeniej nie widziaem mojego przyjaciela paczcego. Nawet gdy podczas naszej zabawy w pobliu amerykaskiej misji spad mu na stop olbrzymi pat tynku, Akira zrobi si wprawdzie przeraliwie blady, lecz nie uroni ani jednej zy. Jednak tego popoudnia kompletnie si zaama. Pamitam, e trzyma w rkach rozmoczone drewienko i kajc, odrywa z niego kawaek po kawaku i ciska te strzpy do wody. Pragnem go pocieszy, ale poniewa nie wiedziaem, co powiedzie, udaem si na poszukiwanie podobnych drewienek, by mu je ofiarowa niczym jaki nieodzowny lek. Gdy zabrako takich, ktre mona by porwa na strzpy i rzuci do wody, Akira przesta paka. - Kiedy rodzice si dowiedz - rzek w kocu - oni bd ze. I wtedy oni nie pozwol mnie zosta. I wtedy odjedziemy do Japonia. Wci nie wiedziaem, co powiedzie. Po chwili, patrzc na przepywajc d, Akira doda: - Ja nie chc ju nigdy y w Japonia. Poniewa zawsze, gdy wypowiada te sowa, reagowaem tak samo, rzekem i tym razem: - A ja nie chc nigdy jecha do Anglii. Potem na jaki czas zapada cisza. Ale kiedy tak w milczeniu wpatrywalimy si w wod, coraz natarczywiej koataa mi w gowie myl o jedynym sposobie uniknicia strasznych konsekwencji i w kocu powiedziaem przyjacielowi, e musimy po prostu w por odnie flakon na miejsce, a wszystko bdzie dobrze. Akira zdawa si nie sysze, wic powtrnie przedstawiem mu swj pogld na spraw. On jednak nadal mnie ignorowa i wtedy uwiadomiem sobie, jak realny od poprzedniego dnia sta si jego lk przed Ling Tienem; znw by tak wielki, jak w pierwszych latach naszej znajomoci, tyle e teraz, rzecz jasna, przyjaciel nie mg si do niego przyzna. Rozumiaem jego trudne pooenie i usilnie prbowaem znale jakie wyjcie z sytuacji. Wreszcie powiedziaem cicho:

- Akira-chan. Zrobimy to razem. Tak jak poprzednio. Wemiemy si pod rce, wejdziemy do rodka i postawimy flakon tam, gdzie go znalelimy. Jeli tak postpimy, znowu bdziemy bezpieczni i nic zego nas nie spotka. Zupenie nic. Nikt nigdy si nie dowie o naszym wystpku. Akira myla przez chwil. Potem spojrza na mnie i zobaczyem w jego oczach gbok, pen powagi wdziczno. - Jutro, popoudnie, trzecia godzina - oznajmi. - Ma-a pjdzie do parku. Jeli suca znw pi, mamy szans. Zapewniem go, e suca zanie, i powtrzyem, e jeli wejdziemy do pokoju razem, nic nam nie bdzie grozio. - Robimy razem, bracie! - zawoa z umiechem na twarzy, a potem wsta. W drodze powrotnej dopracowalimy szczegy naszego planu. Obiecaem Akirze, e przyjd do niego na dugo przed wyjciem jego matki, a gdy tylko ona zamknie za sob drzwi, wejdziemy na gr i majc flakon w pogotowiu, bdziemy czeka, a suca zanie. Akirze znacznie poprawi si humor, ale pamitam, e gdy si potem rozstawalimy, jego spokj by pozorny i e przyjaciel ostrzeg mnie, bym si przypadkiem nazajutrz nie spni. Nastpny dzie by take parny i wilgotny. Przez lata wracaem do niego pamici, starajc si jako uporzdkowa zwizane z nim szczegy. Niewiele zapamitaem z tego, co wydarzyo si z samego rana. Utrwalio mi si jednak poegnanie z ojcem, gdy wychodzi do pracy. Byem na dworze i snuem si po alejce dojazdowej, czekajc, a tata wyjdzie z domu. W kocu wyszed - w biaym garniturze i kapeluszu, trzymajc w rkach teczk i lask. Zerkn ktem oka na bram. Potem, gdy czekaem, a do mnie podejdzie, pojawia si w drzwiach, za jego plecami, mama i co do niego powiedziaa. Ojciec zrobi kilka krokw w jej stron, krtko z ni porozmawia, umiechn si i pocaowa j delikatnie w policzek, a potem ruszy szybko w moim kierunku. To wszystko, co pamitam, jeli chodzi o nasze rozstanie tego dnia. Nie pamitam, czy ucisnlimy sobie donie, czy tata poklepa mnie po ramieniu, czy odwrci si w bramie, by nam pomacha. W kadym razie nie odnajduj w pamici niczego, co wskazywaoby, e tamto poegnanie rnio si czymkolwiek od innych poegna, gdy tata wychodzi do pracy. Z reszty poranka nie pamitam nic ponadto, e bawiem si na dywanie w moim pokoju onierzykami i kryem mylami wok niebezpiecznego zadania, ktre czekao mnie i Akir. Pamitam, e potem w pewnym momencie mama wysza z domu i e jadem w kuchni lunch z Mei Li. Po lunchu, chcc jako wypeni sobie czas do godziny trzeciej, poszedem kawaek nasz ulic do miejsca, gdzie rosy dwa wielkie dby, oddalone nieco od drogi, ale rwnie od najbliszego ogrodowego muru. Zapewne po to, by nabra odwagi, wdrapaem si na jeden z dbw wyej ni kiedykolwiek wczeniej. Usadowiwszy si dumnie pord gazi, zauwayem, i roztacza si stamtd widok na ogrody ssiednich domw. Pamitam, e tkwiem tam przez jaki czas z twarz owiewan podmuchami wiatru i odczuwaem coraz wikszy niepokj w zwizku ze zbliajc si prb. Zdawaem sobie spraw, e cho si boj, lk Akiry przed Ling Tienem jest teraz nieporwnanie wikszy, i e tym razem to ja bd musia gra pierwsze skrzypce. Byem wiadom wynikajcej z tego odpowiedzialnoci i postanowiem, e po wejciu do domu Akiry oka tak du pewno siebie, jak to tylko moliwe. Ale gdy tak siedziaem w koronie drzewa, zaczy mi przychodzi do gowy rozmaite scenariusze, zdolne pokrzyowa nam plany: suca moe nie zasn, moe nawet wybra ten dzie na sprztanie korytarza przed pokojem Ling Tiena; albo mama Akiry moe

zmieni zdanie i zdecydowa, e jednak nie wybierze si do parku. No, a poza tym przeladoway mnie stare, mniej racjonalne lki, od ktrych mimo usilnych stara nie potrafiem si cakowicie uwolni. W kocu zszedem z dbu, gdy chciaem si napi wody i sprawdzi, ktra godzina. Gdy przekroczyem bram, dostrzegem dwa samochody, zaparkowane przed domem. Jednak nie specjalnie mnie to zainteresowao, bo byem pochonity czym innym. Potem, w holu, zajrzaem przez uchylone drzwi do salonu i zobaczyem trzech mczyzn, stojcych tam z kapeluszami w rkach i rozmawiajcych z mam. Waciwie nie byoby w tym nic niezwykego - ludzie ci mogli przyj do niej, eby porozmawia o jej kampanii - gdyby nie towarzyszya temu wszystkiemu jaka szczeglna atmosfera. To wanie ona sprawia, e przystanem na chwil w holu. Gdy to zrobiem, gosy ucichy i twarze goci zwrciy si w moj stron. W jednym z mczyzn rozpoznaem pana Simpsona, koleg taty z pracy, dwch pozostaych nigdy wczeniej nie widziaem. Pniej w zasigu mojego wzroku znalaza si mama, ktra, pochyliwszy si do przodu, spojrzaa na mnie. Przypuszczam, e wtedy wyczuem, i co jest nie tak. W kadym razie w chwil potem biegem ju w kierunku kuchni. Ledwie do niej dotarem, usyszaem kroki i wesza mama. Czsto prbowaem sobie potem przypomnie wyraz jej twarzy w tamtym momencie, ale na prno. By moe jaki instynkt kaza mi wwczas odwrci oczy. Zapamitaem tylko przytaczajc, potn obecno mamy, przemieniajc mnie jakby na powrt w mae dziecko, oraz materia jej jasnej, letniej sukienki. Mama powiedziaa do mnie ciszonym, lecz opanowanym gosem: - Christopherze, panowie, ktrzy przyszli z panem Simpsonem, s z policji. Musz skoczy rozmow z nimi. Potem chciaabym porozmawia z tob. Poczekasz na mnie w bibliotece? Ju miaem zaprotestowa, ale mama wbia we mnie takie spojrzenie, e natychmiast z tego zrezygnowaem. - A wic w bibliotece - owiadczya, odwracajc si. -Przyjd, jak tylko skocz z panami. - Czy co si stao tacie? - spytaem. Mama znw odwrcia si twarz do mnie. - Tata nie dotar rano do biura. Ale jestem pewna, e istnieje jakie proste wytumaczenie tego faktu. Czekaj na mnie w bibliotece. Wkrtce do ciebie przyjd. Wyszedem za mam z kuchni i skierowaem si do biblioteki. Po chwili siedziaem ju przy biurku do odrabiania lekcji i czekaem, nie mylc bynajmniej o ojcu, lecz o Akirze i o tym, e na pewno si spni. Zastanawiaem si, czy starczy mu odwagi, by samemu zwrci flakon. Wiedziaem, e jeli nawet, to i tak bdzie na mnie bardzo zy. Sprawa Akiry wydawaa mi si do tego stopnia naglca, i zaczem wrcz rozwaa moliwo nieposuchania mamy i wyjcia z domu. Tymczasem rozmowa w salonie zdawaa si cign w nieskoczono. Na cianie biblioteki wisia zegar i wpatrywaem si w jego wskazwki. Raz wyszedem do holu w nadziei, e uda mi si zwrci na siebie uwag mamy i poprosi j o pozwolenie na pjcie do kolegi, ale okazao si, e drzwi do salonu zostay zamknite. A potem, gdy kryem po holu, ponownie mylc o wyliniciu si z domu, zjawia si Mei Li i zdecydowanym gestem wskazaa mi bibliotek. Gdy tam wrciem, zamkna za mn drzwi, a pniej sycha byo, e chodzi pod nimi niczym wartownik. Znw usiadem i dalej patrzyem na zegar. Kiedy mino wp do trzeciej, popadem w przygnbienie, rozzoszczony zarwno na mam, jak na Mei Li. W kocu usyszaem, e mama odprowadza mczyzn do wyjcia. Jeden z nich powiedzia: - Zrobimy, co w naszej mocy, pani Banks. Musimy by dobrej myli i pokada ufno w

Bogu. Nie usyszaem odpowiedzi mamy. Gdy tylko mczyni wyszli, wybiegem z biblioteki i poprosiem, by pozwolono mi i do Akiry. Ale mama cakowicie zignorowaa moj prob, mwic: - Chodmy do biblioteki. Mimo e byem wcieky i sfrustrowany, zrobiem, jak kazaa. W bibliotece mama posadzia mnie na krzele, kucna przede mn i powiedziaa spokojnie, e ojciec rano zagin. Policja, zawiadomiona przez firm taty, wszcza poszukiwania, ktre jak dotd nie przyniosy rezultatu. - Ale pewnie odnajdzie si do kolacji - zapewnia z umiechem. - Oczywicie, e tak - odparem tonem, ktry mia wyrazi moje rozdranienie z powodu caego tego zamieszania. Potem wstaem z krzesa i znowu poprosiem mam, by pozwolia mi odej. Tym razem jednak uczyniem to z mniejszym zapaem, gdy zerknwszy na zegar, wiedziaem, e nie ma ju sensu i do Akiry. Jego mama zapewne zdya wrci, wkrtce zostanie u nich podany wieczorny posiek. Byem ogromnie oburzony na mam, e trzymaa mnie w domu tak dugo tylko po to, by powiedzie co, o czym z grubsza dowiedziaem si od niej ptorej godziny wczeniej w kuchni. Kiedy wreszcie owiadczya, e jestem wolny, poszedem po prostu do swojego pokoju, rozoyem na dywanie onierzyki i prbowaem nie myle o Akirze ani o uczuciach, jakie musia do mnie ywi. Jednak wci przypominaa mi si nasza rozmowa nad kanaem, a take pene wdzicznoci spojrzenie mojego przyjaciela. Poza tym w rwnej mierze, jak on sam, nie chciaem, by musia wrci do Japonii. Przygnbienie nie opuszczao mnie do koca dnia, ale byo ono interpretowane przez wszystkich jako reakcja na sytuacj zwizan z ojcem. Przez cay wieczr mama powtarzaa mi rzeczy w rodzaju: Rozchmurz si. Na pewno istnieje jakie proste wytumaczenie. A Mei Li bya wobec mnie nadzwyczaj delikatna, kiedy pomagaa mi si kpa. Ale pamitam rwnie, e tamtego wieczoru mama miaa par razy te swoje charakterystyczne chwile wyobcowania, ktre poznaem tak dobrze w kolejnych tygodniach. I to chyba jeszcze tego samego wieczoru, kiedy leaem ju w ku i zastanawiaem si, co powiem Akirze, gdy go znowu zobacz, mama, patrzc na cian nieobecnym wzrokiem, szepna: - Cokolwiek si zdarzy, moesz by z niego dumny, Bbel. Moesz zawsze by dumny z tego, co zrobi.

Rozdzia smy Niewiele pamitam z tego, co dziao si w pierwszych dniach po zaginiciu ojca, poza tym, e czsto tak intensywnie mylaem o Akirze - przede wszystkim o tym, co mu powiem, gdy si znowu zobaczymy - e nie potrafiem si na niczym skupi. Mimo to cigle odkadaem wizyt w domu obok, a nawet przyszo mi do gowy, e moe nigdy nie bd musia stan twarz w twarz z Akir, bo jego rodzice, rozgniewani naszym wystpkiem, pakuj ju walizki z zamiarem rychego wyjazdu do Japonii. W tych dniach kady goniejszy haas na zewntrz sprawia, e wbiegaem po schodach na gr i dopadaem frontowych okien, eby sprawdzi, czy na ssiednim dziedzicu wida jakie bagae. A potem, po upywie trzech czy czterech dni, gdy pochmurnego ranka bawiem si na okrgym trawniku przed domem, usyszaem nagle, e zza potu dochodz charakterystyczne odgosy. Natychmiast zdaem sobie spraw, e Akira przemieszcza si po kolistej alejce dojazdowej na rowerze swojej siostry; wystarczajco czsto widziaem, jak prbuje jedzi na tym rowerze - o wiele dla niego za duym - by nie rozpozna zgrzytu k na wirze, powstajcego, gdy mj przyjaciel walczy o utrzymanie rwnowagi. W pewnym momencie usyszaem trzask i krzyk, oznaczajce spodziewany upadek. I wtedy pomylaem, e moe Akira zobaczy mnie wczeniej ze swojego pokoju na grze, a potem specjalnie wycign rower, eby zwrci na siebie uwag. Po kilku chwilach wahania, wypenionych kolejnymi kraksami, wyszedem za bram, skrciem i zajrzaem do frontowego ogrodu przyjaciela. Akira istotnie siedzia okrakiem na rowerze Etsuko i prbowa wykona cyrkowy numer, polegajcy na oderwaniu podczas jazdy rk od kierownicy i zatoczeniu bez trzymanki maego krgu. Wyglda na zbyt pochonitego swoim zadaniem, by mnie zauway, ale nawet gdy do niego podszedem, nie da po sobie pozna, e mnie dostrzeg. W kocu powiedziaem po prostu: - Przepraszam, nie mogem wtedy przyj. Akira obrzuci mnie chmurnym spojrzeniem, po czym znowu zaj si swoim popisem. Chciaem mu wyjani, dlaczego go zawiodem, ale z jakiego powodu nie potrafiem powiedzie nic wicej. Staem jeszcze przez dusz chwil i tylko na niego patrzyem. Potem zbliyem si o krok i zniajc gos do szeptu, zapytaem: - I jak to si skoczyo? Odniose go? Przyjaciel zmierzy mnie takim wzrokiem, e poufao, ktr staraem si podkreli tonem swojego gosu, od razu prysa, a nastpnie zacz jedzi w kko. Poczuem, e napywaj mi do oczu zy, lecz przypomniawszy sobie w por nasz wieloletni spr o to, kogo atwiej przywie do paczu, Anglikw czy Japoczykw, zdoaem si opanowa. Znw pomylaem, by mu powiedzie o zaginiciu mojego ojca, i nagle zorientowaem si, e to znakomite uzasadnienie nie tylko tego, i zawiodem Akir, ale take mojego rozczulania si nad sob. Ujrzaem w wyobrani zdumienie i wstyd odmalowujce si na twarzy przyjaciela w momencie, gdy mwi: Nie mogem wtedy przyj, poniewa... poniewa porwano mojego ojca!, ale jako nie mogem z siebie wydoby tych sw. Wic chyba po prostu odwrciem si i pobiegem do domu. Nie widziaem Akiry przez kilka nastpnych dni. A potem ktrego popoudnia zastuka do naszych tylnych drzwi, i jak zwykle, zapyta o mnie Mei Li. Byem akurat czym zajty, ale rzuciem wszystko i wyszedem do niego. Przywita mnie promiennym umiechem, a gdy szlimy do jego ogrodu, poklepywa przyjanie po plecach. Chciaem, rzecz jasna, dowiedzie si, co wyniko ze sprawy Ling Tiena, ale

jeszcze bardziej zaleao mi na tym, by nie rozdrapywa ran, tote powstrzymaem si od zadawania jakichkolwiek pyta na ten temat. Poszlimy w gb ogrodu, w gste zarola, ktre nazywalimy dungl, i wkrtce przystpilimy do naszej zabawy w teatr. Wydaje mi si, e odgrywalimy wtedy scenki z Ivanhoe, ktrego w tym okresie czytaem, a moe z jakiej japoskiej opowieci Akiry o samurajach. W kadym razie mniej wicej po godzinie przyjaciel dziwnie na mnie spojrza i zaproponowa: - Jeli chcesz, my zagramy co innego. - Co innego? - Co innego. Histori o tata Christophera. Jeli chcesz. Byem troch zbity z tropu i nie pamitam, co wtedy powiedziaem. Akira zrobi kilka krokw w moj stron w wysokiej trawie i popatrzy na mnie niemal z czuoci. - Tak - rzek. - Jeli chcesz, bawimy si w detektywi. Szukamy tata. Ratujemy tata. Wwczas zdaem sobie spraw, e to wiadomo o losie mojego ojca, ktra bez wtpienia zacza ju kry po okolicy, przywioda Akir pod moje drzwi. Zrozumiaem te, e propozycja przyjaciela to jego sposb na okazanie troski i chci pomocy. Poczuem, jak ogarnia mnie wzruszenie. Kiedy jednak w kocu si odezwaem, zrobiem to bez emocji: - Dobrze. Jeli chcesz si w to bawi, moemy. I taki by pocztek tego, co w mojej pamici rozroso si do rozmiarw epoki, cho w rzeczywistoci trwao dwa miesice, jeli nie krcej, pocztek okresu, gdy to dzie po dniu wymylalimy i odgrywalimy niezliczone wariacje na temat ratowania mojego ojca. Tymczasem kontynuowano prawdziwe dochodzenie w jego sprawie. Wiedziaem to dziki wizytom skadanym nam przez mczyzn, trzymajcych w rkach kapelusze i zwracajcych si solennym tonem do mamy, dziki cichym rozmowom midzy ni a Mei Li, ktre odbyway si pod wieczr, gdy mama wracaa milczca do domu, ale przede wszystkim dziki mojej wasnej rozmowie z mam u stp schodw. Nie pamitam, co kade z nas robio w czasie poprzedzajcym t rozmow. Gdy wbiegem po schodach, eby zabra co ze swojego pokoju, spostrzegem nagle, e u ich szczytu pojawia si mama i zacza schodzi w d. Zamierzaa chyba wyj z domu, bo miaa na sobie odwitn beow sukienk o przedziwnym zapachu gnijcych lici. Musiaem zauway co szczeglnego w zachowaniu mamy, bo zatrzymaem si na trzecim czy czwartym stopniu i czekaem. Zbliajc si do mnie, umiechna si i wycigna rk. Bya wtedy jeszcze kilka schodkw nade mn, wic pomylaem, e moe chce, bym sprowadzi j po ostatnich stopniach, jak to czasami robi tata, gdy czeka na ni u stp schodw. Ale mama obja mnie po prostu ramieniem i zeszlimy na d razem. Potem pucia mnie, podesza do stojaka na kapelusze po drugiej stronie holu i powiedziaa: - Bbel, wiem, jak cikie byy dla ciebie te ostatnie dni. Na pewno masz wraenie, e ziemia usuwa ci si spod ng. No c, dla mnie to rwnie jest trudne. Ale musisz robi to, co ja. Musisz si modli i nie traci nadziei. Pamitasz o modlitwie, prawda? - Tak - odparem raczej odruchowo. - Cho to przykre - mwia dalej - w takich miastach, jak to, od czasu do czasu zdarzaj si porwania. Prawd mwic, dochodzi do nich dosy czsto, lecz na og, powiedziaabym nawet prawie zawsze, ofiary porwa wracaj do domu cae i zdrowe. Wic musimy by cierpliwi. Bbel,

suchasz mnie? - Oczywicie, e sucham. - Wtedy ju byem odwrcony do niej plecami i zwisaem na rkach z pierwszego supka balustrady. - Powinnimy jednak doceni fakt - rzeka po chwili milczenia - e powierzono t spraw najlepszym detektywom w miecie. Rozmawiaam z nimi, s dobrej myli. Uwaaj, e wkrtce uda si odnale tat. - Ile czasu to zajmie? - zapytaem pospnym tonem. - Nie wolno nam traci nadziei. Musimy zaufa detektywom. Poszukiwania mog jeszcze troch potrwa, wic trzeba si uzbroi w cierpliwo. A potem wszystko si uoy i bdzie jak dawniej. Musimy si nadal modli i mie nadziej. Bbel, co robisz? Czy ty w ogle mnie suchasz? Nie odpowiedziaem od razu, gdy prbowaem sprawdzi, na ktry schodek zdoam si wspi stopami, nie odrywajc rk od supka balustrady. Potem zapytaem: - A jeli detektywi s zbyt zajci prowadzeniem innych ledztw? Maj tyle morderstw i rabunkw na gowie. Nie mog robi wszystkiego naraz. Usyszaem, e mama robi kilka krokw w moim kierunku. Gdy znowu si odezwaa, mwia powoli i dobitnie: - Bbel, to, e detektywi s zbyt zajci, jest absolutnie wykluczone. Wszyscy w Szanghaju, najwaniejsi czonkowie tej spoecznoci, niepokoj si o los taty i dokadaj wszelkich stara, by problem zosta jak najszybciej rozwizany. Mam na myli osobistoci takie jak pan Forester. I pan Carmichael. A nawet konsul generalny. Wiem, e ludzie ci osobicie zaangaowali si w doprowadzenie do uwolnienia taty. Wic jak widzisz, Bbel, nie jest moliwe, by detektywi cokolwiek zaniedbali. Przez cay czas, nawet w tej chwili, robi, co w ich mocy. Czy wiesz, Bbel, e nadzr nad ledztwem obj sam inspektor Kung? Tak, wanie on, inspektor Kung. A wic chyba widzisz, e mamy powody do optymizmu. Ta rozmowa odniosa bez wtpienia zamierzony skutek, bo pamitam, e przez kilka kolejnych dni martwiem si o wiele mniej. Nawet w nocy, gdy niepokj powraca, cz-sto zasypiaem, mylc o szanghajskich detektywach, przeczesujcych miasto i zaciskajcych ptl wok porywaczy. Czasem, lec w ciemnoci, wymylaem rozmaite skomplikowane scenariusze, z ktrych niejeden suy nastpnego dnia Akirze i mnie jako materia do zabawy. Nie chciabym jednak, eby przypadkiem powstao mylne wraenie, i w tamtym okresie kada nasza zabawa dotyczya ojca; czasem zatracalimy si na cae godziny w zupenie innych, bardziej tradycyjnych inscenizacjach. Lecz ilekro mj przyjaciel wyczu, e bdz gdzie mylami lub nie wkadam serca w to, co robimy, mwi: Bracie, my teraz bawimy si w ratowanie tata. Jak ju wspominaem, istniao wiele wersji naszej historii o ratowaniu ojca, ale do szybko wyonia si z nich jedna podstawowa fabua, do ktrej czsto wracalimy. Tat wiziono w jakim domu poza granicami International Settlement. Oprawcami byli czonkowie gangu, ktry chcia wymusi ogromny okup. Inne elementy opowieci rwnie z pocztku szybko ewoluoway, by ju wkrtce si skrystalizowa. Zawsze na przykad powtarzao si to, e chocia dom, w ktrym trzymano tat, znajdowa si w rodku koszmarnej, chiskiej dzielnicy, by komfortowy i czysty. Prawd mwic, wci pamitam, jak doszo do ustalenia tego szczegu. Byo to podczas naszej drugiej czy trzeciej prby zagrania dramatu o ratowaniu ojca. Akira i ja gralimy na przemian rol legendarnego inspektora Kunga, ktrego przystojn twarz i noszony na bakier kapelusz obaj znalimy doskonale z gazet. Gdy, pochonici bez reszty nasz histori, dotarlimy do momentu, w ktrym po raz pierwszy pojawia si w niej mj ojciec, Akira da mi nagle znak, bym go zagra, i

powiedzia: - Ty zwizany na krzeso. Chocia niosa nas fala opowieci, teraz zaprotestowaem: - Nie. Tata nie jest zwizany. Jak moe by przez cay czas zwizany? Akira, ktry nigdy nie lubi, eby mu si sprzeciwiano, gdy puszcza wodze fantazji, powtrzy niecierpliwie, e mj tata siedzi zwizany na krzele i e natychmiast mam to zagra pod drzewem. Krzyknem: Nie!, i oddaliem si sztywnym krokiem. Nie opuciem jednak ogrodu Akiry. Pamitam, e przystanem w miejscu, gdzie zaczyna si trawnik, a koczya dungla, i zaczem si przyglda obojtnie jaszczurce wchodzcej po pniu wizu. Po chwili usyszaem za sob kroki Akiry i nastawiem si na zaart ktni. Ale gdy si odwrciem w jego stron, zobaczyem ku swojemu zdziwieniu, e przyjaciel patrzy na mnie pojednawczym wzrokiem. Akira podszed bliej i powiedzia agodnie: - Masz racja. Tata niezwizany. Jemu bardzo wygodnie. Dom porywaczy wygodny. Bardzo wygodny. Od tej pory Akira dba o zapewnienie mojemu ojcu godnych warunkw i komfortu psychicznego we wszystkich naszych przedstawieniach. Porywacze zwracali si do niego tak, jakby byli na jego usugach, i przynosili mu jedzenie, picie i gazety, gdy tylko sobie tego zayczy. Podobnej przemianie ulegy charaktery bandytw; okazao si, e to wcale nie s li ludzie, tylko biedacy, ktrych rodziny przymieraj godem. Przekonywali ojca, e jest im niezwykle przykro, i musieli podj tak drastyczne kroki, lecz nie mogli ju duej patrze, jak ich dzieci goduj. Wiedzieli, e to, co robi, jest ze, ale czy mieli inne wyjcie? Celowo wybrali pana Banksa, gdy jego yczliwy stosunek do chiskiej biedoty by powszechnie znany, i liczyli na to, e ich wizie zrozumie powd, dla ktrego naraaj go na te przejciowe niewygody. W odpowiedzi mj tata, grany zawsze przeze mnie, wzdycha ze wspczuciem, po czym tumaczy swoim oprawcom, e nawet najwiksza ndza nie usprawiedliwia zbrodni. Poza tym prdzej czy pniej zjawi si inspektor Kung, eby ich aresztowa, a wwczas zostan wtrceni do wizienia, a moe nawet straceni. I co wtedy stanie si z ich rodzinami? Porywacze, grani przez Akir, mwili na to, e gdy policja odnajdzie kryjwk, spokojnie oddadz si w jej rce, i e w chwili rozstania bd yczy tacie wszelkiej pomylnoci. Na razie jednak s zmuszeni uczyni, co tylko mog, by ich plan si powid. Nastpnie pytali tat, co chciaby zje na obiad, i zamawiali dla niego poywne posiki, skadajce si z jego ulubionych potraw, wrd ktrych byy zawsze: piecze z poldwicy woowej, pasternak z masem i plamiak gotowany na parze. Jak ju mwiem, to gwnie Akira upiera si przy tych luksusach i to on rwnie pomyla o innych drobnych, lecz istotnych szczegach: z pokoju mojego ojca roztacza si pikny widok na dachy niszych domw i rzek, a jego ko byo nadzwyczaj wygodne, gdy porywacze ukradli je dla niego z hotelu Palace. Nastpnie Akira i ja przeistaczalimy si w detektyww - cho czasem te gralimy samych siebie - a po rozmaitych pocigach, walkach wrcz i strzelaninach na zatoczonych uliczkach chiskich dzielnic (tu scenariusz zostawia najwicej miejsca na improwizacj) nasze przedstawienia wieczya nieodmiennie wspaniaa uroczysto w Jessfield Park, podczas ktrej moja mama, tata, Akira, inspektor Kung i ja wchodzilimy po kolei na specjalnie przygotowan scen, a potem pozdrawialimy nieprzeliczone, wiwatujce tumy. Tak wygldaa w oglnym zarysie fabua uoonej przez nas historii i zarazem tej, jak przypuszczam, ktr odgrywaem do wiernie i po wielekro w pierwszych sotnych dniach spdzonych w Anglii, kiedy to skracaem sobie czas, wasajc si wrd paproci rosncych w

pobliu domu ciotki i wypowiadajc pgosem kwestie swoje i Akiry. Dopiero po upywie mniej wicej miesica od zaginicia taty odwayem si w kocu zapyta Akir, co si stao z flakonem Ling Tiena. Mielimy akurat przerw w naszej zabawie i siedzc w cieniu klonu na szczycie pagrka, popijalimy z herbacianych miseczek zimn wod, ktr przyniosa nam Mei Li. Na szczcie Akira nie ywi ju do mnie urazy. - Etsuko poniosa flakon - oznajmi. Jego siostra najpierw chtnie pomoga. Ale teraz, ilekro chciaa do czego zmusi Akir, grozia, e wyjawi sekret rodzicom. Mj przyjaciel jednak nie przejmowa si tym. - Ona te wesza w ten pokj. Wic le jak ja. Ona nie powie. - A wic nie byo adnych kopotw? - adne kopoty, bracie. - A wic nie bdziesz musia jecha do Japonii? - adna Japonia. - Zwrci ku mnie twarz i umiechn si. - Ja pozostaj w Szanghaju na zawsze. - Potem spojrza na mnie z powag i zapyta: - Jeli tata nieznaleziony, ty musisz jecha do Anglia? Ta przeraajca ewentualno z jakiego powodu nigdy nie przysza mi do gowy. Zastanowiem si i odrzekem: - Nie. Nawet jeli tata nie zostanie odnaleziony, nie wyjedziemy std. Mama nigdy nie bdzie chciaa wrci do Anglii. Poza tym Mei Li nie chciaaby tam jecha. Jest Chink. Akira zamyli si i przez dusz chwil patrzy na kostki lodu pywajce w jego miseczce. Potem podnis na mnie wzrok i umiechn si od ucha do ucha. - Bracie! - owiadczy. - My mieszkamy tu razem, zawsze! - Zgadza si - potwierdziem. - Zawsze bdziemy mieszka w Szanghaju. - Bracie! Zawsze! W pierwszych tygodniach po zaginiciu ojca miao miejsce jeszcze jedno zdarzenie, ktre teraz wydaje mi si niezwykle istotne. Nie zawsze je za takie uwaaem; prawd mwic, zdyem wczeniej ju niemal zupenie o nim zapomnie, ale kilka lat temu - cakiem przypadkowo wydarzyo si co, co sprawio, e nie tylko wskrzesiem je w pamici, lecz take doceniem jego znaczenie. Byo to wkrtce po zakoczeniu sprawy Manneringa, w okresie gdy prowadziem badania na temat tego, co dziao si w Chinach w latach mojego dziecistwa. Zdaje si, e ju wspominaem o tych badaniach, prowadzonych gwnie w Muzeum Brytyjskim. Przypuszczam, e bya to, przynajmniej czciowo, prba przeniknicia pewnych procesw, na ktrych zrozumienie nie miaem szans jako dziecko. Chciaem te przygotowa sobie grunt pod ledztwo w sprawie moich rodzicw, ktrzy, nawiasem mwic, mimo nieustajcych wysikw szanghajskiej policji nie zostali odnalezieni po dzi dzie. Zamierzam rozpocz to ledztwo w niedalekiej przyszoci. Z pewnoci dawno ju bym to uczyni, gdyby nie cigy brak czasu. W kadym razie kilka lat temu, jak mwi, spdziem wiele godzin w Muzeum Brytyjskim, gromadzc materiay na temat historii handlu opium w Chinach, dziaalnoci firmy Morganbrook and Byatt i skomplikowanej sytuacji politycznej w wczesnym Szanghaju. Poza tym od czasu do czasu pisywaem listy do rnych ludzi w Chinach w nadziei uzyskania takich czy innych informacji, ktrych nie mogem zdoby w Londynie. I tak oto pewnego dnia otrzymaem poky wycinek prasowy z gazety North China Daily News, z numeru, ktry ukaza si mniej wicej trzy lata po

moim wyjedzie z Szanghaju. Mj korespondent przysa mi artyku o zmianach w przepisach handlowych, dotyczcych portw koncesyjnych, o ktry bez wtpienia prosiem, ale zainteresowao mnie przede wszystkich znajdujce si na odwrocie zdjcie. Trzymam t fotografi w blaszanym pudeku po cygarach w szufladzie biurka i czasem j stamtd wyjmuj, by na ni popatrze. Przedstawia trzech mczyzn w zadrzewionej alei, stojcych przed luksusowym samochodem. Wszyscy s Chiczykami. Dwaj po bokach maj na sobie zachodnie garnitury z usztywnionymi klapami i trzymaj w rkach meloniki i laski. Tgi mczyzna w rodku ubrany jest w tradycyjny chiski strj: ciemn szat i czapk, a jego wosy s splecione w warkocz. Jak wikszo zdj prasowych z tamtego okresu, fotografia robi wraenie pozowanej i teatralnej, a do tego noyczki mojego korespondenta odciy z lewej strony chyba jej czwart cz. Niemniej jednak od chwili, gdy mj wzrok pad na to zdjcie po raz pierwszy, wyjtkowo mnie ono interesuje. Razem z fotografi trzymam w pudeku po cygarach list, ktry dostaem od tego samego korespondenta jaki miesic pniej w odpowiedzi na moj prob o pewne informacje z ni zwizane. Donosi mi on w nim, e tgi mczyzna w szacie i czapce to Wang Ku, militarysta , ktry w czasie, gdy zrobiono zdjcie, mia spor wadz w prowincji Hunan, dysponujc armi skadajc si z trzystu najemnikw. Jak wikszo jemu podobnych, straci na znaczeniu po objciu rzdw przez Czang Kaj-szeka, ale podobno wci yje i marnieje w cakiem przyzwoitych warunkach gdzie w Nankinie. Dalej mj korespondent informuje, odpowiadajc na moje pytanie, e wprawdzie nie udao mu si ustali, czy Wang Ku mia powizania z Morganbrook and Byatt, ale, jego zdaniem, jest wysoce prawdopodobne, e swego czasu czyy go jakie ukady z wyej wymienion firm. W tamtym okresie, dodaje, wszystkie transporty opium czy innych poszukiwanych towarw, przewoonych rzek Jangcy przez prowincj Hunan, byy naraone na ataki bandytw i piratw, terroryzujcych ten region. Tylko militarysci, przez ktrych tereny woono adunki, mogli im zapewni skuteczn ochron, wic firma taka, jak Morganbrook and Byatt, prawie na pewno zrobiaby co, eby zaskarbi sobie przychylno tych ludzi. W latach mego dziecistwa Wang Ku rozporzdza wadz, ktra czynia z niego szczeglnie cennego sprzymierzeca. Mj korespondent koczy list przeprosinami, e nie udao mu si zdoby bardziej szczegowych informacji. Jak powiedziaem, zwrciem si z prob o nie dopiero jakie pi, sze tygodni po odkryciu zdjcia. Powodem tak dugiej zwoki byo to, e cho nie miaem wtpliwoci, i gdzie ju kiedy widziaem tgiego mczyzn z fotografii, za nic nie mogem sobie przypomnie, w jakich okolicznociach. Czowiek ten kojarzy mi si z jak enujc lub nieprzyjemn sytuacj, ale - jak na zo - nie potrafiem wydoby z pamici niczego wicej. A potem pewnego ranka, gdy szedem Kensington High Street, rozgldajc si za takswk, wszystko mi si nagle przypomniao. Nie zwrciem wikszej uwagi na tgiego mczyzn, gdy odwiedzi nas po raz pierwszy. Byo to bowiem w dwa, trzy tygodnie po zaginiciu ojca, a wtedy przewijao si przez nasz dom mnstwo nieznajomych: policjanci, pracownicy konsulatu brytyjskiego, ludzie z Morganbrook and Byatt oraz damy, ktre przekroczywszy prg i ujrzawszy mam, wycigay do niej ramiona z jkiem rozpaczy. Pamitam, e w reakcji na te dramatyczne powitania mama umiechaa si zawsze z
2

2 Militarysci - lokalni wadcy chiscy, wywodzcy si najczciej ze rodowisk wojskowych. Sprawowali


wadz w rnych czciach Chin w latach 1910-1930 (przyp. tum.).

olimpijskim spokojem, a nastpnie podchodzia do przyjaciki, uchylaa si ostentacyjnie, eby nie doszo do adnych uciskw, i mwia opanowanym gosem co w rodzaju: Agnes, jak mio. Potem braa gocia za rce, czasem zawieszone jeszcze niezgrabnie w powietrzu, i prowadzia do salonu. W kadym razie, jak powiedziaem, pierwsza wizyta t-giego Chiczyka nie wzbudzia mojego zainteresowania. Pamitam, e widziaem z okna swojego pokoju, jak mczyzna wysiada z samochodu. Wyglda mniej wicej tak, jak na fotografii: ciemna szata, czapka, warkocz. Przyjecha duym, lnicym autem. Mia szofera i dwch ochroniarzy. Ale i w tym nie byo nic nadzwyczajnego; wkrtce po zaginiciu taty odwiedzio nasz dom wiele wysoko postawionych osb. Troch mnie jednak zaskoczyo to, e wuj Philip, ktry by ju wtedy u nas od okoo godziny, wyszed temu czowiekowi na powitanie. Przywitali si nad wyraz serdecznie, niczym wielcy przyjaciele, po czym wuj Philip wprowadzi gocia do rodka. Nie pamitam, co robiem potem. Na pewno zostaem w domu, cho bynajmniej nie z powodu tgiego mczyzny, ktry, jak mwiem, niespecjalnie mnie zainteresowa. Przypominam sobie wrcz, e gdy usyszaem harmider na dole, zdziwiem si, e ten czowiek wci u nas jest. Podbiegem do okna i zobaczyem, e samochd nadal stoi na podjedzie i e wanie wyskakuje z niego w panice trzech osikw Chiczyka, ktrzy czekali w aucie i do ktrych rwnie dotary odgosy zamieszania. Potem ujrzaem, jak tgi mczyzna podchodzi spokojnie do samochodu, dajc swoim ludziom znak, e wszystko w porzdku. Szofer otworzy mu drzwi, a kiedy Chiczyk wsiada, w zasigu mojego wzroku znalaza si mama. Zreszt to gwnie jej gos sprawi, e podbiegem do okna. Najpierw prbowaem sobie wmwi, e brzmi on tak samo, jak wwczas, gdy gniewaa si na mnie albo na sucych, ale kiedy mama ukazaa si na dole i sycha ju byo wyranie kade sowo, wysiek ten sta si bezsensowny. Z mam bowiem dziao si co, co wiadczyo o tym, e cakowicie stracia panowanie nad sob, co, czego nigdy wczeniej nie widziaem. Czuem, e narodzio si to po zaginiciu taty i e bd musia to zaakceptowa. Tak przeraliwie dara si na tgiego Chiczyka, e wuj Philip musia j uspokaja. Krzyczaa, e zdradzi wasny nard, e jest sug szatana, e ona nie chce takiej pomocy i e jeli on jeszcze kiedy zjawi si w jej domu, splunie na niego, bo zasuguje tylko na to. Chiczyk przyj to wszystko z wielkim spokojem. Da znak swoim ludziom, by wsiedli do auta, a pniej nawet - gdy szofer uruchomi ju korb silnik - umiechn si do mamy z okna samochodu niemal yczliwie, jakby pady z jej ust najmilsze sowa poegnania. Potem odjechali i wuj Philip zacz przekonywa mam, by wesza do domu. Kiedy znaleli si w holu, mama milczaa. Wuj Philip rzek: - Musimy prbowa wszelkich moliwych drg, nie rozumiesz? Wszed za mam do salonu, zamknito drzwi i niczego wicej ju nie usyszaem. To, e ujrzaem mam w takim stanie, byo dla mnie, oczywicie, nie lada wstrzsem. Ale jeli ona w krzyku na swojego gocia znalaza ujcie dla uczu, ktre tumia tygodniami, ja dowiadczyem czego podobnego. To, e byem wiadkiem jej wybuchu, pomogo mi uzna wreszcie fakt - po tych przynajmniej dwch czy trzech tygodniach - e w yciu mamy i moim wydarzya si rzecz wielkiej wagi, a to z kolei przynioso mi ogromne poczucie ulgi. Musz jednak przyzna, e nie mam cakowitej pewnoci, czy tgi Chiczyk, ktrego zobaczyem tamtego dnia, to czowiek ze zdjcia, zidentyfikowany jako militarysta Wang Ku. Pewne jest natomiast, e z chwil gdy mj wzrok pad na fotografi, wiedziaem, e t twarz - bo to o ni

chodzio, a nie o szat, czapk czy warkocz, ktre byy, rzecz jasna, typowe dla kadego Chiczyka o dobrej pozycji spoecznej - widziaem ju wczeniej, wanie w pierwszych dniach po zaginiciu ojca. I im wicej razy przebiegaem tamto zdarzenie w pamici, tym wikszego nabieraem przekonania, e czowiek ze zdjcia to jednak ten sam, ktry nas wtedy odwiedzi. Uwaam to odkrycie za niezwykle istotne, gdy moe ono pomc w ustaleniu obecnego miejsca pobytu moich rodzicw oraz okaza si kluczowe dla ledztwa, ktre - jak powiedziaem - zamierzam wkrtce rozpocz.

Rozdzia dziewity Istnieje jeszcze jeden aspekt opisanego wanie zdarzenia. Waham si, czy w ogle o nim wspomnie, gdy nie jestem pewien, czy to, co mam na myli, odpowiada rzeczywistoci. Chodzi o zachowanie wuja Philipa, gdy uspokaja mam przed domem, a take o ton jego gosu, kiedy po wejciu do rodka powiedzia: Musimy prbowa wszelkich moliwych drg, nie rozumiesz?. Nie byo to nic konkretnego, nic, co mgbym bez trudu okreli, ale dzieci potrafi czasem wychwyci takie subtelnoci. W kadym razie dostrzegem w postawie wuja Philipa co dziwnego. Nie wiem dlaczego, ale odniosem przemone wraenie, e tym razem wuj nie stoi po naszej stronie, e jego zayo z tgim mczyzn jest wiksza od tej, ktra czy go z nami, a nawet e gdy samochd odjeda - to chyba jednak moje urojenie - wuj wymieni z Chiczykiem porozumiewawcze spojrzenia. Ale jak powiadam, nie mog wskaza niczego konkretnego na poparcie moich odczu, wic cakiem moliwe, e te spostrzeenia s w istocie wytworem mojej wyobrani, powstaym wskutek znajomoci pniejszych wypadkw, zwizanych z wujem Philipem. Do dzi odczuwam przykro, ilekro przypominam sobie, jak zakoczya si moja z nim przyja. Na przestrzeni lat sta si on bowiem dla mnie, co ju chyba wczeniej wyranie daem do zrozumienia, kim w rodzaju idola, i to do tego stopnia, e w pierwszych dniach po zaginiciu ojca nieraz mylaem, i waciwie nie musz si tak bardzo martwi, bo wuj Philip moe mi go zastpi. Wprawdzie z jakiego powodu szybko uznaem t myl za nieprzekonujc, ale faktem jest, e wuj Philip by dla mnie kim wyjtkowym, tote nie powinno dziwi, i tamtego dnia straciem czujno i pojechaem z nim. Mwi: straciem czujno, bo przed nadejciem tamtego dnia ju od pewnego czasu czuwaem nad mam, bojc si o ni coraz bardziej. Nawet gdy nalegaa, by zostawi j sam, miaem baczne oko na pokj, do ktrego wesza, oraz na okna i drzwi, ktrymi mogli si dosta do rodka porywacze. Leaem bezsennie caymi nocami, suchajc, jak mama chodzi po domu, i zawsze miaem pod rk moj bro, zaostrzony patyk, ktry dostaem od Akiry. Gdy jednak teraz si nad tym zastanawiam, dochodz do wniosku, e w gbi duszy nie wierzyem, i moje obawy mog si sprawdzi. Ju choby to, e wydawao mi si, i zdoam powstrzyma porywaczy z pomoc zaostrzonego patyka i e wielokrotnie zasypiaem, wyobraajc sobie, jak walcz z tuzinem intruzw, ktrzy prbuj si wedrze po schodach na gr, i jak powalam jednego za drugim dziki mojej broni - wiadczy o niezbyt powanej naturze moich wczesnych obaw. Tak czy inaczej, nie ulega wtpliwoci, e niepokoiem si o bezpieczestwo mamy i nie rozumiaem, dlaczego doroli nie podjli adnych krokw, majcych na celu jej ochron. W owym okresie nie lubiem spuszcza mamy z oka nawet na chwil i jak powiedziaem, tamtego dnia rwnie nie stracibym czujnoci, gdyby nie wuj Philip. By soneczny, wietrzny ranek. Pamitam, e obserwowaem z okna swojego pokoju licie fruwajce nad alejk dojazdow we frontowym ogrodzie. Zaraz po niadaniu przyszed wuj Philip i by teraz z mam na dole, dziki czemu mogem si na chwil odpry, sdzc, e nic jej nie grozi, skoro jest w jego towarzystwie. Nieco pniej usyszaem, e wuj Philip mnie woa. Wyszedem z pokoju na korytarz i, wychyliwszy si za balustrad, zobaczyem ich stojcych w holu i patrzcych w moj stron. Po raz pierwszy od tygodni dostrzegem u nich oznaki rozbawienia, jakby dopiero co miali si z jakiego dowcipu. Frontowe drzwi byy uchylone i posadzk holu przecinaa duga smuga wiata. Wuj Philip

powiedzia: - Suchaj, Bbel. Cigle powtarzasz, e chciaby mie akordeon. No c, zamierzam ci go kupi. Widziaem wczoraj wietny francuski model w witrynie sklepu przy Hankw Road. Oczywicie sklepikarz nie ma pojcia, ile ten instrument jest wart. Proponuj, ebymy pojechali we dwch go obejrze. Jeli ci si spodoba, bdzie twj. Dobry plan? Te sowa sprawiy, e byskawicznie znalazem si na dole. Zeskoczyem z czwartego stopnia i zrobiem rundk wok dorosych, naladujc rkami trzepot skrzyde drapienego ptaka. I wtedy usyszaem, e mama si mieje - mieje tak, jak ju dawno si nie miaa. Cakiem moliwe wic, e wanie ta atmosfera - wraenie, i wszystko wraca do normy - miaa istotny wpyw na to, e tego dnia straciem czujno. Spytaem wuja Philipa, kiedy moglibymy pojecha, na co on wzruszy ramionami i rzek: - Czemu nie teraz? Jeli bdziemy zwleka, kto inny moe go zobaczy. Niewykluczone, e ten kto kupuje go w tej chwili, podczas gdy my tu gadu-gadu! Rzuciem si w stron drzwi i mama znowu si rozemiaa. Nastpnie powiedziaa, e musz woy odpowiednie buty i marynark. Pamitam, e w pierwszym momencie chciaem zaprotestowa w kwestii marynarki, ale zaraz poniechaem tego zamiaru, by przypadkiem doroli nie zmienili zdania co do zakupu akordeonu, a take by nie prys cay ten pogodny nastrj. Pomachaem mamie niedbale na poegnanie i ruszyem z wujem Philipem przez frontowy ogrd. Po kilku krokach, gdy pdziem co tchu w kierunku czekajcego powozu, wuj chwyci mnie za rami i upomnia: Czekaj! Pomachaj mamie!, mimo e ju to zrobiem. Wtedy jednak nie zastanowio mnie to, wic tylko odwrciem si i raz jeszcze pomachaem mamie, ktra staa elegancko wyprostowana w drzwiach. Do dugo powz zda t sam drog, ktr mama i ja jedzilimy zwykle do centrum miasta. Wuj Philip milcza podczas jazdy, co troch mnie zdziwio, ale poniewa nigdy wczeniej nie byem z nim sam na sam w powozie, uznaem, e widocznie taki ma zwyczaj. Ilekro zwrciem mu uwag na co, co akurat mijalimy, odpowiada do wesoo, lecz w chwil potem ju znowu w milczeniu patrzy przez okno. Zadrzewione bulwary ustpiy miejsca wskim, zatoczonym uliczkom i nasz wonica zacz pokrzykiwa na rykszarzy i pieszych, utrudniajcych nam przejazd. Minlimy mae antykwariaty przy Nanking Road i pamitam, e wycignem szyj, by zobaczy witryn sklepu z zabawkami na rogu Kwangse Road. Gdy zblialimy si do targu warzywnego i spodziewaem si, e wkrtce poczuj odr podgniych towarw, wuj Philip postuka lask, by zatrzyma powz. - Dalej pjdziemy pieszo - oznajmi. - Znam dobry skrt. Bdzie o wiele szybciej. Wydawao si to rozsdne. Wiedziaem z dowiadczenia, e mae uliczki, odchodzce od Nanking Road, bywaj tak zapchane, i powozy i samochody musz nieraz czeka pi, dziesi minut, zanim w ogle rusz z miejsca. Dlatego bez zastrzee zgodziem si, by pomg mi wysi. Ale wanie wtedy, pamitam, po raz pierwszy doznaem przeczucia, e co jest nie tak. Moe wyczuem co niepokojcego w dotyku wuja Philipa, gdy stawia mnie na ziemi, a moe chodzio o co w jego zachowaniu. Potem wuj umiechn si i uczyni jak uwag, ktrej jednak nie dosyszaem w panujcej dokoa wrzawie. Wskaza poblisk alejk i ju po chwili przebijaem si za nim przez weso cib. Kiedy przeszlimy z jasnego soca w cie, wci otoczeni przez tum, wuj Philip raptem zatrzyma si i odwrci. Kadc do na moim ramieniu, zapyta: - Christopherze, czy wiesz, gdzie jestemy? Potrafisz zgadn?

Rozejrzaem si wok. Potem, wskazujc kamienny uk, pod ktrym midzy warzywnymi kramami przeciskay si tumy, odparem: - Tak. Tam jest Kiukiang Road. - Ach, wic doskonale wiesz, gdzie jestemy. - Zamia si dziwnie. - Bardzo dobrze znasz miasto. Skinem gow i serce podeszo mi do garda, bo czuem, e zaraz stanie si co strasznego. By moe wuj Philip zamierza powiedzie co innego, by moe inaczej to sobie zaplanowa, ale w tamtym momencie, gdy tak stalimy, potrcani ze wszystkich stron przez przechodniw, wyczyta z mojej twarzy, e gra skoczona. W jego oczach odmalowao si potworne zmieszanie. A potem rzek do cicho, tak e ledwie go usyszaem poprzez zgiek: - Dobry chopak. Znowu chwyci mnie za rami i przez chwil bdzi dokoa wzrokiem. A potem najwyraniej podj decyzj, ktr przewidziaem. - Dobry chopak! - powtrzy, tym razem goniej, drcym z emocji gosem. I doda: - Nie chciaem, eby staa ci si krzywda. Rozumiesz? Nie chciaem, eby staa ci si krzywda. Po tych sowach okrci si na picie i wmiesza w tum. Ruszyem za nim bez przekonania i zaraz dostrzegem jego bia marynark, przemykajc midzy ludmi. Potem przeszed pod ukiem i znikn mi z oczu. Przez nastpnych kilka chwil staem bez ruchu, starajc si nie myle, co oznacza cae to zajcie. Potem ruszyem z powrotem, w kierunku ulicy, na ktrej zostawilimy powz. Nie dbajc o przyzwoite zachowanie, przedzieraem si gwatownie przez tum - to odpychaem ludzi, to wciskaem si w szczeliny midzy nimi, tak e niektrzy wybuchali miechem, a inni obrzucali mnie przeklestwami. Wreszcie dobrnem do celu, by przekona si, rzecz jasna, e powz ju dawno odjecha. Przez par sekund staem zagubiony na rodku ulicy, prbujc sobie przypomnie drog powrotn do domu. Potem zaczem biec jak oszalay. Pdziem najpierw Kiukiang Road, pniej przebiegem po nierwnym bruku na drug stron Yunnan Road, a na Nanking Road znw musiaem si przepycha przez tumy. Kiedy dotarem w kocu do Bubbling Well Road, brakowao mi ju tchu, ale, z drugiej strony, podnosi mnie na duchu fakt, e mam jeszcze do pokonania tylko t jedn dug, prost i niezbyt zatoczon ulic. Moe dlatego, e zdawaem sobie spraw z wysoce subiektywnego charakteru moich obaw, a moe wrcz przeciwnie - dlatego, e zaczynaem ju wszystko rozumie, nie przyszo mi do gowy, by poprosi o pomoc ktregokolwiek z mijanych przechodniw czy sprbowa zatrzyma jaki przejedajcy powz albo samochd. Pobiegem t dug ulic i cho wkrtce aonie sapaem, cho wiedziaem, e mj sposb poruszania si musi stanowi koszmarny widok, cho upa i wyczerpanie zamieniay czasem mj bieg w powolny trucht, to nie przystanem, jak sdz, nawet na chwil. Niebawem minem rezydencj amerykaskiego konsula i dom Robertsonw. Skrciem z Bub-bling Well Road w nasz uliczk i zapawszy drugi oddech, byskawicznie pokonaem dystans dzielcy mnie od naszej bramy. Ledwie j przekroczyem, wiedziaem - cho na pozr nic na to nie wskazywao - e si spniem, e ju dawno po wszystkim. Frontowe drzwi byy zamknite na zasuw. Pobiegem do tylnych drzwi, ktrych nie zamknito, a potem zaczem biega po domu, woajc z jakiego powodu nie mam, lecz Mei Li - by moe baem si spojrze od razu prawdzie w oczy, a tak by

byo, gdybym zawoa matk. Dom wyglda na pusty. Kiedy jednak staem oszoomiony w holu, usyszaem co jakby chichot. Dochodzi z biblioteki. Ruszyem w jej stron, a potem przez na wp uchylone drzwi zobaczyem Mei Li siedzc przy moim biurku. Siedziaa wyprostowana, a kiedy pojawiem si w drzwiach, spojrzaa na mnie i znw zachichotaa, jakby przypomniaa sobie jaki dobry dowcip i prbowaa stumi miech. Wwczas dotaro do mnie, e Mei Li pacze, i zrozumiaem - cho tak naprawd wiedziaem to przez cay ten morderczy bieg do domu - e uprowadzono mam. Ogarna mnie wcieko na Mei Li, ktra przez te wszystkie lata budzia we mnie lk i respekt, bdc, jak si okazao, zwyk szalbierk: kim zupenie niezdolnym zapanowa nad tym obdnym wiatem, ktry mnie otacza, ma, aosn istot, ktra bezpodstawnie domagaa si posuchu, a nic nie znaczya, gdy cieray si ze sob potne moce. Staem w drzwiach i patrzyem na ni z gbok pogard. Jest ju pno - upyna co najmniej godzina od momentu, gdy napisaem poprzednie zdanie - a ja wci tkwi tutaj, za moim biurkiem. Sdz, e pograjc si w tych wspomnieniach, z ktrych cz po raz pierwszy od wielu lat dobyem z zakamarkw pamici, sigaem zarazem myl w przyszo, do dnia, gdy wreszcie wrc do Szanghaju, do chwil, ktre spdz z Akir. W miecie, rzecz jasna, sporo si zmienio. Ale wiem, e mj przyjaciel niczego nie pragnby bardziej od oprowadzenia mnie po nim, popisania si swoj doskona znajomoci jego ukrytych urokw. Bdzie wiedzia, gdzie mona dobrze zje, wypi, przyjemnie pospacerowa, bdzie zna najlepsze lokale, do ktrych moglibymy si wybra po cikim dniu, eby siedzie i rozmawia dugo w noc, opowiadajc sobie o tym, co dziao si z nami od naszego ostatniego spotkania. Ale teraz powinienem si zdrzemn. Czeka mnie rano duo pracy, gdy bd musia nadrobi czas, stracony tego popoudnia na przejadk z Sar autobusem po Londynie.

Cz trzecia Londyn, 12 kwietnia 1937 roku

Rozdzia dziesity Gdy maa Jennifer wrcia wczoraj z pann Givens z zakupw, w moim gabinecie panowa ju pmrok. Okna wysokiego, wskiego domu, nabytego przeze mnie za pienidze ze spadku po ciotce, wychodz na skwer, ktry cho do elegancki, jest najciemniejszy w caej okolicy. Obserwowaem Jennifer z gabinetu, kursujc midzy takswk a ogrodzeniem, przy ktrym ukadaa torby z zakupami, podczas gdy panna Givens grzebaa w portmonetce, eby zapaci za przejazd. Kiedy wreszcie weszy do rodka, usyszaem, e si kc, wic cho wyszedem na korytarz i zawoaem do nich na powitanie, postanowiem nie schodzi na d. Ktnia zdawaa si trywialna - chodzio o to, co kupiy, a czego nie - lecz wci byem podekscytowany porannym listem i nie chciaem sobie psu nastroju. Gdy pniej zszedem na d, sprzeczka ju dawno si skoczya, a Jennifer krya po pokoju z zawizanymi oczami i wycignitymi przed siebie rkami. - Cze, Jenny - powiedziaem, jakbym nie zauway niczego dziwnego. - Dostaa wszystko, czego bdziesz potrzebowaa w nowym semestrze? Zmierzaa w stron oszklonego kredensu i bya ju niebezpiecznie blisko, lecz oparem si pokusie i nie krzyknem. Zatrzymaa si w ostatniej chwili, pomacaa mebel i zachichotaa. - Och, wujku! Dlaczego mnie nie ostrzege? - Nie ostrzegem? Przed czym? - Olepam! Nie widzisz? Jestem lepa! Patrz! - No tak. Rzeczywicie. Zostawiem j bdzc po omacku midzy meblami i przeszedem do kuchni, gdzie panna Givens wyjmowaa zakupy z torby i rozkadaa je na stole. Przywitaa si ze mn grzecznie, lecz jednoczenie zadbaa o to, bym dostrzeg jej spojrzenie skierowane na resztki mojego lunchu, pozostawione na kocu stou. Odkd tydzie temu odesza Polly, nasza suca, panna Givens oburzaa si na kad prb zasugerowania jej, e powinna choby na jaki czas przej obowizki domowe. - Panno Givens - odezwaem si do niej. - Chciabym z pani o czym porozmawia. Potem obejrzaem si i zniyem gos: - To wana sprawa, zwizana z Jennifer. - Oczywicie, panie Banks. - Prawd mwic, panno Givens, pomylaem, e moglibymy pj na werand. Jak powiedziaem, to do istotna sprawa. Ale wanie wtedy z salonu dobieg odgos wiadczcy o tym, e co si stuko. Panna Givens przebiega koo mnie i krzykna z progu: - Jennifer, przesta ju! Mwiam ci, e tak si to skoczy! - Przecie jestem lepa! - pada odpowied. - Nic nie mog na to poradzi. Panna Givens, przypomniawszy sobie, e do niej mwiem, zawahaa si. W kocu jednak zawrcia i rzeka cicho: - Przepraszam, panie Banks. Przerwaam panu. - Sdz, panno Givens, e bdziemy mogli spokojniej porozmawia, kiedy Jennifer pooy si spa. - Dobrze. Przyjd wtedy do pana. Jeli nawet panna Givens miaa jakie ze przeczucie w zwizku z tym, co chciaem jej powiedzie, nie okazaa tego. Posaa mi jeden ze swoich tajemniczych umiechw, a nastpnie

udaa si do swojej podopiecznej do salonu. Mija prawie trzeci rok, odkd po raz pierwszy usyszaem o Jennifer. Zostaem wtedy zaproszony na kolacj przez koleg szkolnego, Osbourne'a, z ktrym ju jaki czas si nie widziaem. Wci mieszka przy Gloucester Road i tego wieczoru poznaem mod kobiet, z ktr si pniej oeni. Wrd goci bya te lady Beaton, wdowa po synnym filantropie. Pewnie dlatego, e nie znaem nikogo spord przybyych, zajtych przez znaczn cz wieczoru opowiadaniem sobie dowcipw o ludziach, o ktrych nic nie wiedziaem, rozmawiaem do dugo z lady Beaton i chwilami nawet obawiaem si, e jestem ju dla niej ciarem. W kadym razie wkrtce po tym, jak podano zup, wdowa zacza mi opowiada o smutnej sprawie, z jak zetkna si ostatnio jako skarbniczka organizacji charytatywnej, zajmujcej si sierotami. Powiedziaa, e przed dwoma laty, podczas przejadki odzi, utono w Kornwalii pewne maestwo, a ich jedyne dziecko, dziesicioletnia dziewczynka, mieszka obecnie w Kanadzie ze swoj babci. Starsza pani jest schorowana, rzadko wychodzi z domu i prawie nie przyjmuje goci. - Kiedy w zeszym miesicu byam w Toronto - rzeka lady Beaton - postanowiam je obie odwiedzi. To mae biedactwo jest takie nieszczliwe, tskni za Angli. Natomiast starsza pani nie potrafi ju nawet zadba o siebie, a co dopiero o dziewczynk. - Czy pani organizacja moe jej pomc? - Zrobimy, co w naszej mocy. Ale widzi pan, jest tak wiele spraw wymagajcych naszej interwencji. A prawd mwic, ten przypadek nie naley do najpilniejszych. W kocu ma dach nad gow, a rodzice nie zostawili jej bez rodkw do ycia. W tego rodzaju pracy nie wolno si angaowa emocjonalnie. Ale raz ujrzawszy t dziewczynk, nie sposb pozosta obojtnym. Cho bez wtpienia jest nieszczliwa, ma w sobie tyle ycia. To do niezwyke. Niewykluczone, e podczas kolacji opowiedziaa mi o Jennifer co wicej. Pamitam, i grzecznie suchaem, lecz mwiem niewiele. Dopiero znacznie pniej, w sieni, kiedy gocie ju wychodzili, a Osbourne namawia ich, eby jeszcze troch zostali, poprosiem lady Beaton na bok. Mam nadziej, e nie uzna pani tego za niestosowne - powiedziaem. - Chodzi o dziewczynk, o ktrej mi pani opowiadaa, Jennifer. Chciabym co dla niej zrobi. Prawd mwic, lady Beaton, gotw jestem wzi j do siebie. Chyba nie powinienem ywi do lady Beaton urazy z powodu tego, e w pierwszej chwili wzdrygna si i spojrzaa na mnie podejrzliwie. Takie przynajmniej odniosem wraenie. W kocu rzeka: - To bardzo szlachetnie z paskiej strony, panie Banks. Jeli mona, skontaktuj si z panem w tej sprawie. - Mwi powanie, lady Beaton. Niedawno otrzymaem spadek, wic sta mnie na jej utrzymanie. - Nie wtpi, panie Banks. No c, jeszcze o tym porozmawiamy. Po tych sowach odwrcia si w stron innych goci i wymienia z nimi gorce poegnania. Jednak po niespena tygodniu lady Beaton rzeczywicie si ze mn skontaktowaa. Wczeniej zrobia chyba wywiad na mj temat, a moe po prostu wszystko przemylaa, bo jej stosunek do mnie zmieni si diametralnie. Podczas lunchu w Cafe Royal i nastpnych naszych spotka okazywaa mi wyjtkow yczliwo, a Jennifer przybya do mojego domu po upywie czterech miesicy od przyjcia u Osbourne'a. Dziewczynce towarzyszya kanadyjska pielgniarka, panna Hunter, ktra wyjechaa tydzie

pniej, ucaowawszy wesoo podopieczn w policzek i przypomniawszy jej, by pisaa do swojej babci. Jennifer uwanie obejrzaa trzy sypialnie, ktre daem jej do wyboru, po czym zdecydowaa si na najmniejsz, gdy jak powiedziaa, wska drewniana pka, biegnca wzdu ciany, jest idealna dla jej kolekcji. Skadaa si ona, o czym si wkrtce przekonaem, ze starannie wybranych muszelek, orzeszkw, suchych lici, kamykw i rnych innych drobiazgw, ktre dziewczynka uzbieraa przez lata. Rozoya troskliwie swoje skarby na caej pce, a potem ktrego dnia zaprosia mnie na ich prezentacj. - Kadej z tych rzeczy nadaam imi - wyjania. -Wiem, e to niezbyt mdre, ale tak bardzo je kocham. Pewnego dnia, wujku, gdy bd mniej zajta, opowiem ci wszystko o kadej z nich. Prosz ci, powiedz Polly, eby bya szczeglnie ostrona, kiedy bdzie odkurzaa t pk. Lady Beaton przysza, by asystowa mi w czasie rozmw z kandydatkami na opiekunk dla maej, jednak to Jennifer, podsuchujca w pokoju obok, miaa najwikszy wpyw na decyzj. Zjawiaa si po wyjciu kolejnych kandydatek, by ogosi bezwzgldny wyrok. Koszmarna -orzeka o jednej z kobiet. - To, co naopowiadaa o mierci swojej ostatniej podopiecznej na grulic, to przecie kompletna bzdura. Otrua j. O innej powiedziaa: Ta jest nie do przyjcia. Zbyt nerwowa. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej panna Givens zrobia na mnie wraenie osoby niezbyt rozgarnitej, a przy tym do ozibej, ale z jakiego powodu to wanie ona natychmiast przypada Jennifer do gustu i trzeba przyzna, e w cigu dwch i p roku, ktre ju z nami spdzia, w stu procentach spenia pokadane w niej nadzieje. Niemal kady, komu przedstawiaem Jennifer, mwi, e jak na osob dotknit tak wielk tragedi, dziewczynka wydaje si nad wyraz opanowana. Istotnie, czua si niezwykle pewnie, a do tego cechowaa j wyjtkowa odporno na rozmaite przykroci, ktre niejedn jej rwieniczk bez trudu doprowadziyby do paczu. Dobrym tego przykadem jest reakcja Jennifer na spraw kufra. Przez kilka pierwszych tygodni po przybyciu do Anglii niejednokrotnie o nim wspominaa. Mia by dostarczony drog morsk z Kanady. Pamitam chociaby, jak opisaa mi kiedy szczegowo drewnian karuzel, ktr kto dla niej zrobi i ktra miaa dotrze w kufrze. Innym razem, gdy pochwaliem jaki jej kostium, kupiony przez ni i pann Givens u Selfridge'a, popatrzya na mnie z powag i oznajmia: - Mam wstk do wosw, ktra doskonale do niego pasuje. Przyjedzie w kufrze. Jednak pewnego dnia dostaem list od firmy przewozowej, w ktrym przepraszano za to, e kufer zagin podczas transportu, i obiecywano wypat odszkodowania. Kiedy powiedziaem o tym Jennifer, najpierw wytrzeszczya na mnie oczy, a zaraz potem zamiaa si beztrosko i rzeka: - No c, w takim razie mnie i pann Givens czeka sza zakupw. Gdy w dwa czy trzy dni pniej wci nie okazywaa najmniejszego przygnbienia z powodu poniesionej straty, poczuem si w obowizku z ni porozmawia i ujrzawszy j ktrego ranka spacerujc samotnie w ogrodzie, postanowiem do niej doczy. Ranek by rzeki i soneczny. Mj ogrd jest nieduy, nawet jak na miejskie standardy zielony prostokt, ktry wida z okien wielu naszych ssiadw - ale jest adnie urzdzony i mimo wszystko stanowi przyjemny azyl. Kiedy wszedem na trawnik, Jennifer krya po ogrodzie, trzymajc w rku drewnianego konika i wodzc nim leniwie po ywopocie i krzakach. - Straszny pech z tymi twoimi rzeczami. Wspaniale to zniosa, ale to jednak musia by dla

ciebie wielki cios. - Och... - Nadal poruszaa niedbale swoim konikiem. - Nie byo to mie. Ale przecie za odszkodowanie bd moga kupi jeszcze wicej rzeczy. Panna Givens powiedziaa, e mogybymy si wybra na zakupy we wtorek. - Tak czy inaczej, uwaam, e jeste bardzo dzielna. Ale naprawd nie musisz niczego udawa, jeli wiesz, co mam na myli. Jeeli chcesz da upust swoim uczuciom, nie krpuj si. Nikomu o tym nie powiem i jestem przekonany, e nie zrobi tego rwnie panna Givens. - Wszystko w porzdku. Wcale si nie martwi. W kocu to byy tylko rzeczy. Kiedy stracio si matk i ojca, trudno przejmowa si utrat rzeczy, prawda? I znowu si zamiaa. Z tego, co pamitam, by to jeden z nielicznych przypadkw, gdy wspomniaa o rodzicach. Ja take si zamiaem i odparszy: Chyba masz racj, ruszyem w stron domu. Po chwili jednak odwrciem si i powiedziaem: - Wiesz, Jenny, wtpi, czy to prawda. Syszc twoje sowa, wielu ludzi by ci uwierzyo. Ale widzisz, ja wiem, e to nieprawda. Kiedy przyjechaem z Szanghaju, rzeczy z mojego kufra byy dla mnie bardzo wane. S takie do dzi. - Pokaesz mi je? - Czy poka? C, wikszo z nich ci nie zainteresuje. - Ale ja uwielbiam chiskie rzeczy. Chciaabym je zobaczy. - Tylko niektre z nich s chiskie - rzekem. - Ale prbuj powiedzie, e dla mnie mj kufer mia ogromne znaczenie. Gdyby zagin, martwibym si. Wzruszya ramionami i przycisna konika do policzka. - Martwiam si. Ale to ju mino. W yciu trzeba patrze przed siebie. - Tak. Ktokolwiek ci to powiedzia, w pewnym sensie mia racj. Dobrze, jak chcesz. Zapomnij na razie o kufrze. Ale pamitaj... - urwaem, nie wiedzc, co waciwie zamierzaem powiedzie. - O czym? - A, nic. Po prostu pamitaj, e jeli bdziesz chciaa o czym ze mn porozmawia albo jeli co ci bdzie gnbio, jestem zawsze do twojej dyspozycji. - Dobrze - odpara wesoo. . Wchodzc do domu, obejrzaem si raz jeszcze i zobaczyem, e Jennifer znw wdruje po ogrodzie i zakrela konikiem w powietrzu szerokie uki. Nie zoyem Jennifer tej obietnicy ot, tak sobie. Wtedy naprawd miaem zamiar jej dotrzyma, a moja sympatia do dziewczyny jeszcze potem wzrosa. Ale oto teraz zamierzam Jennifer opuci, nie wiedzc nawet, na jak dugo. Oczywicie, cakiem moliwe, e jej przywizanie do mnie nie jest a tak wielkie, jak mi si wydaje. Poza tym jeli wszystko pjdzie dobrze, to pewnie wrc do Londynu przed rozpoczciem nastpnych wakacji i Jennifer ledwie zauway, e mnie nie byo. A jednak musz przyzna - jak to zrobiem wczoraj wieczorem w rozmowie z pann Givens, gdy mnie o to zapytaa smtnym tonem - e mog wyjecha na znacznie duej. Wanie ta nieokrelono ujawnia moje priorytety i Jennifer, nie wtpi, szybko wycignie z tego wnioski. Wiem, e niezalenie od tego, jak dzielnie bdzie maskowa swoje uczucia, uzna moj decyzj za zdrad. Nieatwo wyjani, dlaczego sprawy tak si uoyy. Mog tylko powiedzie, e wszystko

zaczo si kilka lat temu - na dugo przed przyjazdem Jennifer - kiedy zaczem odnosi wraenie, e rni ludzie ywi do mnie niech i ledwie potrafi j ukry. Co ciekawe, dochodzio do tego zazwyczaj w towarzystwie osb, po ktrych miaem prawo si spodziewa najwikszego uznania dla moich dokona. Kiedy, dajmy na to, rozmawiaem podczas kolacji z jakim politykiem albo policjantem czy nawet swoim klientem, spotykaem si nieoczekiwanie z chodnym uciskiem doni, cit uwag rzucon midzy sodkimi swkami, grzeczn wyniosoci zamiast spodziewanej bezbrzenej wdzicznoci. Z pocztku, ilekro dziao si co takiego, prbowaem sobie przypomnie jak przykro, ktr mogem niechccy wyrzdzi danej osobie, ale w kocu doszedem do wniosku, e te reakcje s zwizane z oglnym stosunkiem ludzi do mnie. Poniewa to, o czym tu mwi, jest do nieuchwytne, mam kopot ze znalezieniem w pamici przykadw, ktre by mogy t kwesti dobrze zilustrowa. Wydaje mi si jednak, e niezy przykad stanowi dziwna rozmowa, jak odbyem zeszej jesieni z inspektorem policji z Exeter na pewnej ponurej drodze za wsi Coring w Somerset. Prowadziem wtedy ledztwo w sprawie jednej z najbardziej przygnbiajcych zbrodni, z jakimi si zetknem w swojej pracy. Przyjechaem do wsi dopiero cztery dni po tym, jak znaleziono przy drodze ciaa martwych dzieci - nieustajcy deszcz zamieni rw, w ktrym leay, w botnisty potok, przez co zebranie odpowiednich dowodw nie byo atwe. Mimo to, jeszcze zanim usyszaem zbliajce si kroki inspektora, zdyem wyrobi sobie zdanie na temat tego, co si wydarzyo. - Potworna rzecz - odezwaem si do policjanta, gdy do mnie podszed. - Wstrzsna mn, panie Banks - rzek inspektor. -Naprawd wstrzsna. Wczeniej siedziaem w kucki, ogldajc dokadnie ywopot, ale teraz si podniosem i stalimy naprzeciw siebie w sipicym deszczu. Potem inspektor powiedzia: - Wie pan, w takich chwilach, jak ta, szczerze auj, e nie zostaem stolarzem. yczy sobie tego mj ojciec. Szczerze auj. Teraz po tym, co si stao, szczerze auj. - To okropno, zgadza si. Ale nie wolno si poddawa. Musimy zadba o to, by sprawiedliwo zwyciya. Pokrci pospnie gow. Pniej rzek: - Przyszedem, eby pana zapyta, czy wyrobi pan ju sobie zdanie na temat tej sprawy. Bo widzi pan... -Podnis wzrok na ociekajce wod korony drzew, po czym mwi dalej z wysikiem: - Widzi pan, moje wasne ledztwo nasuno mi pewne przypuszczenie. Przypuszczenie, o ktrym wol nawet nie myle. Spojrzaem na niego z powag i skinem gow. - Obawiam si, e paskie przypuszczenie jest suszne - owiadczyem ze smutkiem. Cztery dni temu musiao to wyglda na wyjtkowo paskudn zbrodni. Ale teraz prawda zdaje si jeszcze bardziej przeraajca. - Jak to moliwe? - Inspektor cay poblad. - Jak co takiego mogo si zdarzy? Nawet po tylu latach pracy nie pojmuj takich... - Zamilk i odwrci twarz. - Niestety, wykluczam jakkolwiek inn moliwo -oznajmiem cicho. - To rzeczywicie szokujce. To jakby ujrze jdro ciemnoci. - Gdyby chodzio o jakiego szaleca, ktry znalaz si tu przypadkiem, co takiego, mgbym si z tym jeszcze jako pogodzi. Ale to... Nie potrafi uwierzy. - Obawiam si, e pan musi - powiedziaem. - Musimy si z tym pogodzi. Bo wanie to si stao.

- Jest pan pewien? - Cakowicie. Popatrzy przez pola na widniejcy w oddali rzd domw. - Doskonale rozumiem - rzekem - e w takich momentach, jak ten, mona si zniechci. Ale jeli wolno mi to powiedzie, uwaam, e dobrze pan zrobi, nie idc za rad ojca. Poniewa ludzie paskiego kalibru, inspektorze, to rzadko. A ci z nas, ktrych obowizkiem jest walka ze zem, s... jak by to uj? Jestemy niczym sznurek spajajcy listewki drewnianej aluzji. Jeli pkniemy, wszystko pjdzie w rozsypk. To bardzo wane, inspektorze, by dalej robi pan swoje. Milcza jeszcze przez chwil. A gdy znowu przemwi, uderzy mnie jego ostry ton. - Jestem maym czowieczkiem, prosz pana. Wic zostan tu i bd robi tyle, na ile mnie sta. Zostan tu i bd walczy z wem najlepiej, jak potrafi. Ale to bestia o wielu gowach. Po odciciu jednej w jej miejsce wyrastaj trzy kolejne. Tak to widz, prosz pana. Jest coraz gorzej. To, co si tutaj zdarzyo, te biedne malestwa... -Odwrci si ku mnie i mogem teraz zobaczy wcieko bijc z jego twarzy. - Jestem maym czowieczkiem. Gdybym by wielkim czowiekiem w tym momencie z ca pewnoci spojrza mi oskarycielsko prosto w oczy - gdybym by wielkim czowiekiem, to mwi panu, nie wahabym si ani chwili duej. Dobrabym si do jego serca. - Jego serca? - Serca wa. Dobrabym si do niego. Po co traci czas na walk z jego licznymi gowami? Jeszcze dzi znalazbym jego serce i wyrwa je, zanim... zanim... Najwyraniej zabrako mu sw, wic tylko sta i wpatrywa si we mnie pomiennym wzrokiem. Nie bardzo pamitam, co na to powiedziaem. By moe wymamrotaem co w rodzaju: No c, postpiby pan nad wyraz chwalebnie, a potem odwrciem gow. Podobna sytuacja miaa miejsce zeszego lata, kiedy wybraem si do Krlewskiego Towarzystwa Geograficznego, by wysucha wykadu H. L. Mortimera. By bardzo ciepy wieczr. Publiczno skadaa si z okoo stu osobistoci rnych profesji; wrd zaproszonych rozpoznaem midzy innymi liberaa z Izby Lordw i synnego historyka z Oksfordu. Profesor Mortimer mwi nieco ponad godzin, a tymczasem w sali wykadowej robio si coraz duszniej. Jego wykad, zatytuowany Czy nazizm stanowi zagroenie dla chrzecijastwa?, by w istocie polemik, majc na celu dowiedzenie, e powszechne prawo do gosowania powanie osabio znaczenie Wielkiej Brytanii na arenie midzynarodowej. Kiedy poproszono o pytania, wywizaa si do oywiona dyskusja, tyle e nie na temat pogldw profesora Mortimera, lecz wkroczenia niemieckich wojsk do Nadrenii. Jedni namitnie bronili Niemcw, inni z pasj ich potpiali, ale ja byem zbyt wyczerpany po tygodniach intensywnej pracy, by uwanie ledzi przebieg sporu. W kocu zostalimy zaproszeni do ssiedniej sali, gdzie podano napoje i przekski. Pomieszczenie nie naleao do zbyt obszernych, wic gdy do niego wszedem - a bynajmniej nie uczyniem tego jako ostatni - panowa tam ju potworny tok. Obraz, jaki mi pozosta w pamici po tamtym wieczorze, to potne niewiasty w fartuszkach, z tacami sherry, zaciekle torujce sobie okciami drog przez zbity tum, oraz siwiejcy, podobni do ptakw profesorowie, rozmawiajcy w parach, z gowami lekko odchylonymi do tyu celem zachowania odpowiedniego dystansu. Stwierdziem, e duej w tym towarzystwie nie wytrzymam, i zaczem si przeciska w stron wyjcia, gdy nagle poczuem na ramieniu czyj do. Odwrciem si i ujrzaem umiechnit twarz Canona Moorly'ego, duchownego, ktry okaza mi nieocenion pomoc podczas niedawnego ledztwa, wic nie pozostawao mi nic innego, jak tylko zatrzyma si i przywita z nim.

- Ale to by fascynujcy wieczr - zauway. - Da mi tak duo do mylenia. - Tak, niezwykle interesujcy. - Musz jednak powiedzie, panie Banks, e kiedy ujrzaem pana na sali, liczyem na to, e wczy si pan do dyskusji. - Obawiam si, e byem zbyt zmczony. Poza tym prawie kady na sali zdawa si wiedzie na ten temat znacznie wicej ode mnie. - Och, nonsens, nonsens. - Zamia si i poklepa mnie po piersi. Potem nachyli si, moe nawet kto go z tyu popchn, tak e jego twarz znalaza si o kilka cali od mojej, i rzek: Szczerze mwic, byem lekko zaskoczony tym, e nie poczu si pan w obowizku zainterweniowa. Caa ta gadka o kryzysie w Europie. Powiada pan, e by zmczony; moe tylko grzeczny. W kadym razie dziwi si, e pan odpuci. - Odpuciem? - Przepraszam, miaem na myli to, e jest rzecz naturaln, i niektrzy z dzisiejszych goci uwaaj Europ za rdo obecnych napi. Ale pan, panie Banks, zna przecie prawd. Wie pan, e ognisko obecnego kryzysu znajduje si gdzie indziej. Popatrzyem na niego uwanie, a potem rzekem: - Nie rozumiem, do czego pan zmierza. - Och, prosz wybaczy. - Umiecha si wymownie. - Kto jak kto, ale pan? - Naprawd nie pojmuj, dlaczego sdzi pan, e dysponuj jak wyjtkow wiedz na temat tych spraw. To prawda, e przeprowadziem sporo ledztw na przestrzeni wielu lat i moe nawet wyrobiem sobie oglne pojcie co to tego, jak przejawiaj si niektre formy za. Ale jeli chodzi o zachowanie rwnowagi politycznej w Europie, zaagodzenie narastajcego konfliktu interesw... Na tego typu rzeczy nie znam recepty. - Nie zna pan recepty? Moliwe. - Canon Moorly wci si do mnie umiecha. - Ale czy pana, by tak rzec, szczeglna wi z tym, co stanowi w istocie rdo naszych obecnych niepokojw. Och prosz, drogi przyjacielu! Doskonale pan wie, o czym mwi! Wie pan lepiej ni ktokolwiek inny, e oko cyklonu nie znajduje si wcale w Europie, lecz na Dalekim Wschodzie. A mwic cilej, w Szanghaju. - W Szanghaju - powtrzyem cicho. - Tak, przypuszczam... przypuszczam, e w tym miecie istniej pewne problemy. - Niemae. Pozwolono, by to, co byo najpierw tylko problemem o zasigu lokalnym, jtrzyo si i rozrastao. Rozsiewao swoj trucizn po wiecie caymi latami, dalej i dalej, a po krace cywilizacji. Ale nie musz panu o tym przypomina. - Przyzna pan chyba - odparem, nie prbujc ju ukry irytacji - e przez lata nie szczdziem trudu, by zapobiec szerzeniu si zbrodni i za, gdziekolwiek wystpoway. Ale mogem to czyni, rzecz jasna, tylko na wasnym, ograniczonym terenie. Jeli chodzi o to, co dzieje si w odlegych miejscach, nie moe pan przecie oczekiwa, e ja... - Och, prosz pana! Doprawdy! Mao brakowao, a do reszty stracibym cierpliwo, lecz wanie w tym momencie z tumu wyoni si inny duchowny, by si przywita z moim rozmwc. Canon Moorly przedstawi nas sobie, ja jednak zaraz skorzystaem z okazji i wymknem si. Byo jeszcze kilka podobnych zdarze, ktre - cho moe nie tak wyraziste - stale si nawarstwiay, pchajc mnie w okrelonym kierunku. No i byo jeszcze naturalnie spotkanie z Sar

Hemmings na lubie Draycoatw.

Rozdzia jedenasty Byo to ponad rok temu. Siedziaem w tylnej czci kocioa - przybycia panny modej spodziewano si dopiero za kilka minut - gdy ujrzaem nagle Sar, wchodzc w towarzystwie sir Cecila Medhursta, po drugiej stronie nawy. Sir Cecil z pewnoci nie wyglda o wiele starzej ni podczas bankietu wydanego na jego cze przez Fundacj Mereditha, gdzie widziaem go poprzednio, ale liczne doniesienia, jakoby maestwo z Sar zdumiewajco go odmodzio, zdaway si jednak lekko przesadzone. Niemniej sprawia wraenie czowieka do szczliwego, kiedy macha jowialnie na powitanie rnym znajomym. Do mojej rozmowy z Sar doszo po zakoczeniu naboestwa. Gdy przechadzajc si po kocielnym dziedzicu wrd gwarzcych ludzi, przystanem, eby nacieszy oczy widokiem kwietnej rabaty, Sara pojawia si znienacka u mego boku i owiadczya: - Christopherze, jeste tu dosownie jedyn osob, ktra nie zachwycia si jeszcze moim kapeluszem. Zrobia go dla mnie Celia Matheson. - Jest wspaniay. Naprawd olniewajcy. A co u ciebie? Mino sporo czasu od naszej poprzedniej rozmowy, wic gawdzilimy, jak sdz, przez dusz chwil, spacerujc powoli na obrzeach tumu. Potem, gdy si zatrzymalimy, spytaem: - A jak si miewa sir Cecil? Wydaje si w wietnej formie. - O tak, jest w znakomitej formie. Ale powiedz mi, Christopher. Czy ludzie byli zbulwersowani tym, e za niego wyszam? - Zbulwersowani? Och, nie, nie. Dlaczego mieliby by zbulwersowani? - No wiesz, ta rnica wieku. Oczywicie, nikt nam tego nie powie. Ale ty moesz mi powiedzie. Ludzie byli zbulwersowani, prawda? - O ile wiem, wszyscy byli zachwyceni. Caa sprawa, rzecz jasna, troch ich zaskoczya. To stao si tak nage. Ale nie, sdz, e wszyscy byli zachwyceni. - No c, to tylko potwierdza moje obawy. Musieli widzie we mnie star pann. Dlatego ich to nie zbulwersowao. Kilka lat temu z pewnoci byliby zbulwersowani. - Doprawdy... Sara zamiaa si, rozbawiona moim zakopotaniem, i dotkna mojej rki. - Christopherze, jeste taki sodki. Nie przejmuj si. Wcale si tym nie przejmuj. - A potem dodaa: - Wiesz, musisz nas odwiedzi. Cecil pamita wasze spotkanie na bankiecie. Chciaby si znowu z tob zobaczy. - Bybym zachwycony. - Och, ale teraz jest ju chyba za pno. Wkrtce wyjedamy. Za osiem dni odpywamy na Daleki Wschd. - Ach tak? Na dugo? - Na kilka miesicy. Moe lat. Ale i tak musisz nas odwiedzi, kiedy wrcimy. Podejrzewam, e gdy to usyszaem, odjo mi mow. Jednak w tej chwili naszym oczom ukazaa si moda para, idca przez trawnik, i Sara powiedziaa: - Czy nie wygldaj razem piknie? Tak bardzo do siebie pasuj. - Patrzya na nich z rozmarzeniem. - Przed chwil zapytaam ich, czego oczekuj od ycia, i Alison odpowiedziaa, e pragn jedynie maego domku w Dorset, z ktrego nie musieliby wychodzi przez cae lata. A do czasu, gdy dzieci zaczn dorasta, a oni bd mieli pierwsze siwe wosy i zmarszczki. Nie sdzisz, e to cudowne? Szczerze im ycz, by ich pragnienie si spenio. I jakie to cudowne, e spotkali

si ot tak, przez przypadek. Dalej wpatrywaa si w nich jak zahipnotyzowana. W kocu wysza z transu i zdaje si, e jeszcze przez kilka minut dzielilimy si nowinami na temat naszych wsplnych znajomych. Potem doczyli do nas jacy ludzie, a ja si ulotniem. Pniej tego samego dnia spotkaem si z Sar ponownie, tym razem w wiejskim hotelu z widokiem na South Downs, w ktrym odbywao si wesele. Zblia si wieczr i soce znajdowao si nisko na niebie. Do tej pory zdono ju wypi zastraszajce iloci alkoholu i pamitam, e idc przez hotel, mijaem grupki niewieo wygldajcych goci, rozwalonych na sofach lub opartych niepewnie o ciany. Gdy dotarem na wietrzny taras, ujrzaem Sar przechylon przez balustrad i patrzc w dal. Ruszyem w jej stron i wwczas usyszaem za sob czyj gos, po czym zobaczyem otyego, czerwonego na twarzy mczyzn, ktry bieg w moim kierunku. Chwyci mnie za rk i sta tak przez chwil, apic oddech i wpatrujc si we mnie z powag. Wreszcie przemwi: - Posuchaj, wszystko widziaem. Widziaem, co si stao i jak si wczeniej zachowywali. To wstyd i jako brat pana modego pragn ci za to przeprosi. Te pijane winie, nie wiem, co to za jedni. Przepraszam, stary, to musiao by dla ciebie bardzo przykre. - Och, nie przejmuj si - odparem ze miechem. - Nie czuj si w najmniejszym stopniu uraony. Troch wypili i po prostu baznowali. - To prostackie zachowanie. Jeste gociem jak oni, wic jeli nie potrafi si zachowa, bd musieli nas opuci. - Naprawd myl, e opacznie to interpretujesz. Oni nie mieli zych zamiarw. Ja w kadym razie nie poczuem si uraony. Czowiek musi by przygotowany na to, e kto czasem sobie z niego zaartuje. - Ale oni to robili przez cae popoudnie. Take wczeniej, w kociele. To lub mojego brata. Nie bd tolerowa tego rodzaju zachowania. Prawd mwic, zamierzam zaatwi t spraw tu i teraz. Chod ze mn, przyjacielu. Zobaczymy, czy dalej bd mieli ochot bawi si twoim kosztem. - Nie, suchaj, nie rozumiesz. Dla mnie byo to rwnie zabawne, jak dla nich. - Ale ja na to nie pozwol! Zbyt duo takich rzeczy dzieje si w naszych czasach. A tym ludziom coraz czciej takie postpowanie uchodzi na sucho. Lecz nie dzi. Nie na lubie mojego brata. Chod, chod ze mn. Cign mnie za rk, a na jego twarzy pojawiy si struki potu. Nie mam pojcia, co bym zrobi, gdyby nie podesza wtedy do nas Sara z drinkiem w rku i nie powiedziaa do rozjuszonego mczyzny: - Och, Rodericku, opacznie to interpretujesz. Ci ludzie s przyjacimi Christophera. A poza tym Christopher jest ostatni osob, ktrej trzeba broni. Mczyzna patrzy na przemian to na jedno, to na drugie z nas. W kocu zapyta Sar: - Jeste pewna? Bo ja widziaem, e to si dziao przez cay dzie. Ilekro on znalaz si blisko nich... - Za bardzo si przejmujesz, Rodericku. To s przyjaciele Christophera. Gdyby cho troch si na nich gniewa, wkrtce by si o tym przekona. Sam potrafiby ich zaja. Mgby sprawi w mgnieniu oka, e kuliliby si u jego stp lub jedli mu z rki. Wic moesz i, Rodericku. Id i baw si dobrze.

Mczyzna o czerwonej twarzy popatrzy teraz na mnie z wyjtkowym respektem, a potem w roztargnieniu wycign do. - Jestem bratem Jamiego - przedstawi si, gdy j ucisnem. - Mio ci pozna. Jeli bd mg co dla ciebie zrobi, to wiesz, gdzie mnie szuka. Przepraszam, jeeli zaszo jakie nieporozumienie. No c, baw si dobrze. Patrzylimy przez moment, jak zataczajc si, wraca do rodka, a potem Sara powiedziaa: - Chod, Christopherze. Pogawdzimy sobie troch. Pocigna yk z kieliszka i ruszya przez taras. Poszedem za ni i ju po chwili stalimy razem przy balustradzie i spogldalimy na roztaczajcy si przed nami krajobraz. - Dzikuj za interwencj - powiedziaem w kocu. - Och, drobiazg, wszak klient nasz pan. Ale zdrad mi, Christopherze, co robie przez cae popoudnie. - Och, nic takiego. Gwnie rozmylaem. O tym wieczorze sprzed kilku lat, bankiecie na cze sir Cecila. Zastanawiaem si, czy gdy go wtedy poznaa, wiedziaa ju, e pewnego dnia... - Och, Christopherze - przerwaa mi i wwczas zauwayem, e jest podchmielona - powiem ci, mog ci powiedzie. Gdy poznaam Cecila tamtego wieczoru, wyda mi si po prostu czarujcy. Ale to wszystko, naprawd. Dopiero pniej, och, po jakim roku, moe jeszcze pniej. O tak, powiem ci, przecie jeste moim serdecznym przyjacielem. Byam na jednej takiej kolacji i rozmawiano tam o Mussolinim. Niektrzy twierdzili, e skoczyy si arty, e znowu moe wybuchn wojna, i to gorsza od poprzedniej. I wtedy kto wspomnia o Cecilu. Powiedzia, e w takich czasach potrzebujemy tego rodzaju ludzi bardziej ni kiedykolwiek, e Cecil przedwczenie wycofa si z polityki, bo z pewnoci na wiele go jeszcze sta. Potem kto dorzuci, e to wanie Cecil powinien podj si wielkiej misji, a kto inny powiedzia, e nie mona tego od niego wymaga, e to byoby nie fair, bo jest za stary, poumierali jego bliscy wsppracownicy i niedawno straci te on. I wtedy zawitaa mi ta myl. Pomylaam sobie, e, c, nawet czowiek tak wielki, o tak ogromnych zasugach, potrzebuje kogo, kto odmieniby jego los. Kogo, kto wsparby go u schyku kariery i pomg mu zebra siy potrzebne do dokonania tego ostatniego, wielkiego czynu. Zamilka na chwil, wic rzekem: - Wyglda na to, e sir Cecil doszed do podobnego wniosku. - Potrafi by przekonujca, jeli chc, Christopherze. A poza tym on twierdzi, e zakocha si we mnie od pierwszego wejrzenia, ju wtedy, na bankiecie. - To wspaniale. Na trawiastym brzegu stawu, w pewnej odlegoci od nas, wygupiao si kilku goci weselnych. Jeden z nich, jegomo ze sterczcym konierzykiem, gania za stadkiem kaczek. Po chwili milczenia powiedziaem: - A ten ostatni czyn sir Cecila. Ukoronowanie kariery. Co waciwie przez to rozumiesz? I czy dlatego wyjedacie na cae miesice? Sara wzia gboki oddech, a jej spojrzenie stao si powane i nieruchome. - Christopherze. Przecie znasz odpowied. - Gdybym j zna... - Och, na lito bosk. Jedziemy do Szanghaju, rzecz jasna. Trudno opisa, co czuem, gdy usyszaem te sowa. By moe byem lekko zaskoczony. Ale dominowao, pamitam, swoiste uczucie ulgi, wraenie, e odkd ujrzaem Sar po raz pierwszy -

przed tylu laty, w klubie Charingworth - jaka czstka mnie czekaa na ten moment, e caa nasza przyja zmierzaa ku chwili, ktra wanie nadesza. Tak wic tych kilka sw, jakie potem jeszcze ze sob zamienilimy, brzmiao dziwnie znajomo, jakbymy nasze kwestie po wielokro wczeniej wiczyli. - Cecil dobrze zna to miasto - powiedziaa. - Uwaa, e mgby pomc zaprowadzi w nim porzdek i e w zwizku z tym powinien tam pojecha. Wic jedziemy. Wypywamy w przyszym tygodniu. Nasze bagae s ju waciwie spakowane. - No c, w takim razie ycz sir Cecilowi, ycz wam obojgu, by misja w Szanghaju zakoczya si powodzeniem. Chyba nie moesz si ju doczeka, prawda? Tak mi si zdaje. - Oczywicie. Oczywicie, e nie mog si doczeka. Dugo czekaam na co takiego. Jestem zmczona Londynem i... tym wszystkim. - Wskazaa gestem hotel. - Lata pyn, wic czasem ju mylaam, e strac swoj szans. Ale oto teraz jedziemy do Szanghaju. A c to, Christopherze, o co chodzi? - Podejrzewam, e to, co teraz powiem, wyda ci si mao przekonujce - odparem. - Ale jednak to powiem. Bo widzisz, od dawna nosz si z zamiarem powrotu do Szanghaju. Powrotu w celu... rozwizania tamtejszych problemw. Od dawna mam taki zamiar. Przez chwil jeszcze wpatrywaa si w zachodzce soce. Potem zwrcia ku mnie twarz i umiechna si. Pomylaem, e jej umiech jest peen smutku, a zarazem odrobin karccy. Sara wycigna do i dotkna ni delikatnie mojego policzka, po czym znw spojrzaa w dal. - Moe Cecil szybko upora si z problemami w Szanghaju - rzeka - a moe nie. Tak czy owak, niewykluczone, e bdziemy tam przez duszy czas. Wic jeli prawd jest to, co przed chwil powiedziae, Christopherze, to cakiem moliwe, e si tam spotkamy. Nie sdzisz? - Tak - zgodziem si. - Istotnie. Nie widziaem si wicej z Sar Hemmings przed jej wyjazdem. Skoro wczeniej miaa prawo skarci mnie za moje zwlekanie caymi latami, to o ile bardziej mogaby si czu mn rozczarowana, gdybym teraz uchyli si od dziaania! Nie ulega bowiem wtpliwoci, e niezalenie od tego, jak wiele sir Cecil osign w cigu miesicy, ktre upyny od jego przyjazdu do Szanghaju, nic nie wskazuje na to, e zaegnanie kryzysu jest blisko. Na wiecie nadal ronie napicie, mdrzy ludzie porwnuj nasz cywilizacj do stogu siana, w ktry kto ciska zapalone zapaki. Tymczasem ja wci tutaj, w Londynie. Mona jednak powiedzie, e dziki wczorajszemu listowi zostay uzupenione ostatnie elementy ukadanki. Z pewnoci nadszed wic czas, bym i ja uda si do Szanghaju i po tych wszystkich latach wyrwa w kocu wowi serce, jak to uj inspektor. Ale to ma swoj cen. Wczeniej tego ranka, podobnie jak wczoraj, Jennifer wybraa si na zakupy, eby zaopatrzy si w reszt niezbdnych, tak przynajmniej twierdzi, przyborw szkolnych. Kiedy wychodzia, wygldaa na podekscytowan i szczliw; nie wie jeszcze o moich planach, o treci mojej rozmowy z pann Givens, ktra odbya si zeszego wieczoru. Zaprosiem pann Givens do salonu, gdzie trzykrotnie musiaem proponowa jej, by usiada, zanim wreszcie to uczynia. By moe przeczuwaa, co chc powiedzie, i dlatego uznaa, e siadajc ze mn, godziaby si niejako na udzia w spisku. Przedstawiem jej sytuacj najlepiej, jak potrafiem; prbowaem jej ukaza wag sprawy i uzmysowi, e jestem w ni zaangaowany od wielu, wielu lat. Suchaa z kamiennym wyrazem twarzy, a gdy skoczyem, zadaa jedno proste pytanie: Na jak dugo pan wyjeda?. Wtedy, jak sdz, wygosiem do dug mow, usiujc

wyjani, dlaczego nie da si cile okreli czasu, jaki moe zaj rozwizanie tego typu sprawy. Zdaje si, e w pewnym momencie mi przerwaa, by zada jakie pytanie, a potem jeszcze przez kilka minut omawialimy rne konkretne kwestie, wynikajce z mojego wyjazdu. Dopiero gdy wyczerpalimy ten temat i panna Givens wstaa z zamiarem odejcia, powiedziaem: - Panno Givens, jestem w peni wiadom tego, e na krtsz met, nawet przy pani najwikszych staraniach, moja nieobecno bdzie dla Jennifer przykra. Czy jednak nie sdzi pani, e na dusz met bdzie lepiej dla nas obojga, Jenny i mnie, jeli podejm si zadania, ktre pani w oglnym zarysie przedstawiem? Bo czy Jennifer mogaby kocha i szanowa opiekuna, o ktrym wiedziaaby, e w krytycznej chwili uchyli si od witego obowizku? Mimo e dzi pragnie czego innego, gardziaby mn w pniejszych latach. I jak ktrekolwiek z nas wyniosoby z tego korzy? Panna Givens popatrzya na mnie nieruchomym wzrokiem i rzeka: - Ma pan suszno, panie Banks. - A potem dodaa: -Ale ona jednak bdzie za panem tsknia. - Tak. Te tak sdz. Ale panno Givens, nie rozumie pani? - W tym momencie chyba podniosem gos. - Nie widzi pani, jak pilna staa si ta sprawa? e cay wiat pogra si w chaosie? Musz jecha! - Oczywicie, panie Banks. - Najmocniej przepraszam. Prosz o wybaczenie. Jestem nieco podenerwowany. To by jednak ciki dzie. - Chce pan, bym jej powiedziaa? - zapytaa panna Givens. Zastanawiaem si nad tym przez chwil, po czym pokrciem gow. - Nie, sam z ni porozmawiam. Porozmawiam z ni we waciwym czasie. Bd wdziczny, jeli nic jej pani na ten temat nie powie, dopki sam z ni nie pomwi. Zeszego wieczoru postanowiem, e dzi porozmawiam z Jennifer. Ale teraz, gdy to przemylaem, wydaje mi si, e byoby to przedwczesne, mogoby ponadto zaciy na jej niezwykle pozytywnym stosunku do nadchodzcego roku szkolnego. Tak wic lepiej z tym poczeka. Gdy wszystkie formalnoci zwizane z podr zostan zaatwione, pjd do niej do szkoy i wtedy z ni pomwi. Jennifer jest wyjtkowo silnym dzieckiem, wic nie ma powodu sdzi, e bdzie zdruzgotana wiadomoci o moim wyjedzie. Nie mog jednak nie przywoa w tym miejscu owego zimowego dnia sprzed dwch lat, gdy odwiedziem j w St Margaret po raz pierwszy. Prowadziem w pobliu ledztwo, a poniewa Jennifer uczya si w tej szkole od niedawna, postanowiem tam wpa i zobaczy, czy wszystko jest w porzdku. Szkoa mieci si w sporym dworku, otoczonym kilkoma akrami ziemi. Za budynkiem trawnik schodzi ku jezioru. Moe wanie dlatego, e jest tam jezioro, za kadym razem, gdy odwiedzaem Jennifer, a zrobiem to czterokrotnie, wszystko wok spowijaa mga. Gsi wdruj sobie swobodnie, a ponurzy ogrodnicy dogldaj porastajcych podmoky teren rolin. Oglnie rzecz biorc, panuje tam do surowa atmosfera, cho opiekunki - z tego, co widziaem prezentuj cieplejsze oblicze. Pamitam, jak tamtego dnia niejaka panna Nutting, mia kobieta po pidziesitce, prowadzia mnie chodnymi korytarzami. W pewnej chwili zatrzymaa si przy wnce ciennej i zniywszy gos, powiedziaa: - Biorc pod uwag okolicznoci, panie Banks, Jennifer przystosowuje si nadspodziewanie

dobrze. Na pocztku, rzecz jasna, nie sposb unikn drobnych problemw. Wynikaj one z faktu, e jest tu nowa. Ta czy inna dziewczynka potrafi czasem by wobec niej do okrutna. Jednak do koca semestru Jennifer bdzie miaa to wszystko za sob, jestem o tym przekonana. Jennifer czekaa na mnie w duym pomieszczeniu o cianach wyoonych dbow boazeri, gdzie w kominku tlio si jedno polano. Opiekunka zostawia nas samych i wtedy Jennifer, ktra staa przed kominkiem, umiechna si niemiao. - Nie za ciepo tu - zauwayem, pocierajc doni o do i idc w jej stron. - Och, nie wiesz, jak zimno jest w naszych sypialniach. Pociel skuta lodem! - zachichotaa. Usiadem na krzele blisko kominka, lecz Jennifer nadal staa. Baem si, e moe si czu zakopotana, widzc si ze mn w tej odmiennej sytuacji, ale ju po chwili opowiadaa zupenie swobodnie o badmintonie, koleankach, ktre lubi, jedzeniu oznaczajcym wedug niej gulasz, gulasz i jeszcze raz gulasz. - Czasem bywa ciko - wtrciem w pewnym momencie - gdy jest si now osob w danym rodowisku. Czy one przypadkiem... nie sprzymierzaj si przeciwko tobie albo co w tym rodzaju? - O nie - zaprzeczya. - C, czasem troch mi dokuczaj, ale to tylko niewinne arty. Wszystkie dziewczynki s mie. Rozmawialimy okoo dwudziestu minut, a potem wstaem i podaem jej kartonowe pudeko, ktre przyniosem w teczce. - Och, c to takiego? - wykrzykna podniecona. - Jenny, to... to nie jest waciwie prezent. Zrozumiaa ostrzeenie i popatrzya uwanie na trzymane w rkach pudeko. - Wic co to jest? - spytaa. - Otwrz i zobacz. Patrzyem, jak zdejmuje pokryw pudeka - byo ono mniej wicej wielkoci pudeka na buty - i zaglda do wewntrz. Wyraz jej twarzy, ju wczeniej czujny, nie uleg najmniejszej zmianie. Potem wsuna do do rodka i czego ni dotkna. - Obawiam si - powiedziaem cicho - e to wszystko, co udao mi si odzyska. Ustaliem, e twj kufer wcale nie zagin podczas transportu, lecz zosta skradziony wraz z czterema innymi z magazynu portowego w Londynie. Zrobiem, co mogem, ale boj si, e zodzieje najzwyczajniej w wiecie zniszczyli to, czego nie zdoali sprzeda. Nie udao mi si odnale ubra i tym podobnych rzeczy. Tylko te drobiazgi. Wyja z pudeka bransoletk i zacza si jej bacznie przyglda, jakby sprawdzaa, czy nie ma jakiej skazy. Schowaa j z powrotem, a nastpnie wycigna dwa malutkie srebrne dzwoneczki i je take dokadnie obejrzaa. Potem zamkna pudeko i spojrzaa na mnie. - To bardzo mio z twojej strony, wujku - powiedziaa cicho. - Jeste przecie tak zajty. - aden kopot. auj, e nie udao mi si odzyska nic wicej. - To bardzo mio z twojej strony - powtrzya. - No c, powinienem ci ju puci na lekcj geografii. Nie przyszedem o nazbyt dogodnej porze. Nie ruszya si z miejsca, lecz staa dalej w milczeniu i patrzya na trzymane w rkach pudeko. Potem powiedziaa:

- Tutaj, w szkole, czasami zapominam. Tylko czasami. Licz dni do wakacji, jak pozostae dziewczynki, i myl, e wtedy zobacz mam i tat. Nawet w tych okolicznociach byem zdziwiony, e Jennifer wspomniaa o rodzicach. Czekaem, sdzc, e powie co jeszcze, ale ona tylko wpatrywaa si we mnie, jak gdyby zadaa mi jakie pytanie i czekaa na odpowied. W kocu odezwaem si: - Wiem, e czasem bywa bardzo ciko. e masz wraenie, jakby wiat si zawali. Ale co ci powiem, Jenny. To niezwyke, jak si po tym wszystkim pozbieraa. Naprawd. Wiem, e ju nigdy nie bdzie tak, jak kiedy, ale wiem te, e sta ci na to, by y peni ycia i zbudowa sobie szczliw przyszo. A ja zawsze bd przy tobie, gotw ci pomc. Chc, eby to wiedziaa. - Dzikuj - rzeka. - I dzikuj za te rzeczy. Jeli dobrze pamitam, na tym skoczyo si nasze spotkanie. Opuciwszy wzgldnie ciepe miejsce przy kominku, przemierzylimy tchnc chodem sal i wyszlimy na korytarz, gdzie zatrzymaem si i patrzyem, jak Jenny wraca do klasy. Tamtego zimowego popoudnia przed dwoma laty nie miaem pojcia, e moje sowa oka si puste. Gdy teraz odwiedz Jennifer, eby si z ni poegna, moe si zdarzy, i spotkamy si w tej samej sali, przy tym samym kominku. Jeli tak si stanie, bdzie mi o wiele trudniej, bo istnieje maa szansa na to, e Jennifer nie przypomni sobie naszego poprzedniego spotkania w tym miejscu. Ale to inteligentna dziewczyna, wic niezalenie od tego, jak si w pierwszej chwili poczuje, zrozumie zapewne wszystko, co jej powiem. Zrozumie moe nawet - i to szybciej ni zeszego wieczoru jej niania - e gdy doronie, a cala sprawa stanie si ju tylko chlubnym wspomnieniem, bdzie zadowolona, e podjem wyzwanie i speniem swj obowizek.

Cz czwarta Hotel Cathay, Szanghaj, 20 wrzenia 1937 roku

Rozdzia dwunasty Ci, ktrzy byli w krajach arabskich, czsto napomykaj o tym, jak niepokojco tamtejsi ludzie zbliaj twarz do twarzy podczas rozmowy. To tylko, rzecz jasna, miejscowy zwyczaj, ktry akurat rni si od naszego, wic kady cudzoziemiec o otwartym umyle szybko si do niego przyzwyczaja. Przyszo mi na myl, e w podobnym duchu powinienem traktowa to, co przez trzy tygodnie, spdzone tu, w Szanghaju, stanowio nieustanne rdo mojej irytacji, a mianowicie, e mieszkacy miasta, ilekro nadarzy si ku temu okazja, zdaj si robi wszystko, by zasoni czowiekowi widok. Ledwie wejdziesz do jakiego pomieszczenia lub wysidziesz z samochodu, wyrasta przed tob radonie jaki osobnik, tak e po chwili nie widzisz ju nic poza jego plecami. Zwykle bywa tak, e owym osobnikiem jest nie kto inny, tylko twj gospodarz lub przewodnik, a gdyby jemu zdarzyo si uchybi w tym wzgldzie, nigdy nie zabraknie w pobliu przypadkowych ludzi, gotowych czym prdzej naprawi jego bd. Z tego, co zaobserwowaem, wszystkie grupy narodowociowe, wystpujce w miecie - Anglicy, Chiczycy, Francuzi, Amerykanie, Japoczycy, Rosjanie - stosuj ow praktyk rwnie gorliwie, co prowadzi do nieuniknionego wniosku, e ten jedyny w swoim rodzaju zwyczaj zrodzi si w midzynarodowej spoecznoci Szanghaju, przeamujc wszelkie rasowe i klasowe bariery. Potrzebowaem dobrych paru dni, by poapa si w tym lokalnym dziwactwie i zrozumie, e to wanie ono leao u podoa dezorientacji, ktra o mao nie doprowadzia mnie do szalestwa na pocztku mojego pobytu w Szanghaju. I cho nieraz jeszcze denerwuje mnie takie zachowanie, ju nie przejmuj si nim tak bardzo. Poza tym odkryem drugi panujcy tu zwyczaj. Stanowi on dopenienie pierwszego, ale nieco jednak uatwia ycie. Ot wyglda na to, e jest tu rzecz oglnie przyjt zaskakujco brutalne rozpychanie si w celu zrobienia sobie miejsca. Sam wprawdzie jeszcze nie odwayem si skorzysta z tej moliwoci, ale niejednokrotnie byem wiadkiem, jak na spotkaniach towarzyskich dystyngowane damy rozdaway solidne szturchace, nie wywoujc tym nawet pomruku niezadowolenia. Kiedy drugiego wieczoru po przyjedzie wszedem do sali balowej, znajdujcej si na ostatnim pitrze hotelu Palace, nie byem jeszcze zorientowany w tych dziwacznych zwyczajach, w zwizku z czym czuem si mocno podamany tym, co wziem wwczas za niebywale wielk liczebno midzynarodowej socjety. Wychodzc z windy, zdyem tylko rzuci okiem na pluszowy dywan, wiodcy do sali balowej, wzdu ktrego stali chiscy portierzy, a ju wepchn mi si przed nos jeden z moich gospodarzy tego wieczoru, pan MacDonald z konsulatu brytyjskiego. Gdy zmierzalimy do wejcia, zwrciem uwag na uroczy sposb, w jaki kady z mijanych portierw kania si, skadajc jednoczenie donie w biaych rkawiczkach. Ledwie jednak minlimy trzeciego portiera - w sumie byo ich chyba szeciu czy siedmiu - zostaem pozbawiony take tego widoku, tym razem przez mojego drugiego gospodarza, niejakiego pana Graysona, reprezentujcego szanghajsk rad miejsk, ktry zrwna si ze mn, eby mwi dalej na jaki temat, poruszony w windzie. A kiedy wkroczyem do sali, w ktrej, wedug moich gospodarzy, mielimy zobaczy najpopularniejszy zesp taneczny w miecie oraz przedstawicieli miejscowej elity, natychmiast zostaem wessany przez kbicy si tum. Wysokie sufity, z ktrych zwisay wymylne yrandole, skaniay do wniosku, e jest to pomieszczenie o ogromnych rozmiarach, ale jeszcze przez jaki czas nie miaem moliwoci przekonania si o tym na wasne oczy. Idc za moimi gospodarzami, zobaczyem po jednej stronie sali wielkie okna, przez ktre akurat wpadao do rodka wiato zachodzcego soca. Zerknem te na ustawion w gbi scen, po ktrej

chodzili, rozmawiajc, muzycy w biaych smokingach. Podobnie jak reszta zebranych, zdawali si na co czeka - moe po prostu na zapadnicie nocy. Oglnie rzecz biorc, panowaa nerwowa atmosfera, ludzie popychali si nawzajem i kryli wok siebie bez adnej widocznej przyczyny. Gdy zaczem ju traci moich gospodarzy z pola widzenia, spostrzegem nagle, e MacDonald przywouje mnie gestem, i po chwili zasiadem przy maym stoliku, nakrytym biaym, wykrochmalonym obrusem. Dziki temu nisko ulokowanemu punktowi obserwacyjnemu przekonaem si, e na parkiecie zostawiono duo wolnego miejsca - przypuszczalnie dla zespou tanecznego - a prawie wszyscy tocz si na stosunkowo wskiej przestrzeni przy oszklonej cianie. Nasz stolik by jednym z wielu w dugim rzdzie, lecz na prno usiowaem zobaczy, jak daleko ten rzd siga. Nikt nie siedzia przy stolikach bezporednio ssiadujcych z naszym; uznano zapewne, e nie byoby to praktyczne ze wzgldu na wyjtkowe zagszczenie ludzi w tej czci sali. I rzeczywicie wkrtce odniosem wraenie, e nasz stolik jest ma dk, miotan we wszystkie strony przez spitrzone fale wyszych sfer Szanghaju. Ponadto moje przybycie nie uszo uwagi zebranych; syszaem wok siebie szmer gosw przekazujcych nowin i zwracao si ku nam coraz wicej spojrze. Pamitam, e mimo tych niesprzyjajcych warunkw prbowaem - pki sytuacja nie staa si nie do zniesienia - kontynuowa rozmow z moimi gospodarzami, ktr zaczlimy w takswce wiozcej nas do hotelu Palace. W pewnym momencie powiedziaem do MacDonalda: - Szczerze doceniam pask propozycj. Ale prawd mwic, wolabym prowadzi ledztwo sam. Zawsze tak pracuj. - Jak pan sobie yczy, przyjacielu - rzek MacDonald. - Pomylaem, e nie zaszkodzi o tym wspomnie. Ludzie, o ktrych mwi, doskonale znaj miasto. A najlepsi z nich nie ustpuj najwikszym asom Scotland Yardu. Pomylaem, e mogliby zaoszczdzi panu, nam wszystkich, troch cennego czasu. - Prosz nie zapomina o tym, co panu powiedziaem, panie MacDonald. Wyjechaem z Anglii, majc ju w peni wyrobiony pogld na ca spraw. Innymi sowy, nie zaczynam od zera, mj przyjazd jest ostatnim etapem wieloletniej pracy. - Innymi sowy - wtrci niespodziewanie Grayson -przyjecha pan do nas, eby rozwiza spraw raz na zawsze. To cudownie! To wspaniaa wiadomo! MacDonald obrzuci czowieka z rady miejskiej pogardliwym spojrzeniem, po czym mwi dalej tak, jakby tamten w ogle si nie odezwa. - Nie zamierzam podawa w wtpliwo paskich kompetencji, przyjacielu. W kocu pana dokonania mwi same za siebie. Zaproponowaem tylko paru ludzi do pomocy. Naturalnie, cakowicie by panu podlegali. Wie pan, chodzi o to, by rzecz nieco przypieszy. Dopiero pan przyjecha, wic moe jeszcze nie by w peni wiadom powagi sytuacji. Tutaj na razie wszystko wyglda cakiem spokojnie, wiem o tym. Obawiam si jednak, e nie zostao nam duo czasu. - Doskonale rozumiem, e sprawa jest pilna, panie MacDonald. Lecz mog jedynie powtrzy to, co ju wczeniej powiedziaem. Jestem przekonany, e uda mi si j doprowadzi do koca w stosunkowo krtkim czasie. Oczywicie pod warunkiem, e nikt nie bdzie mi przeszkadza. - To znakomita wiadomo! - wykrzykn Grayson, czym zasuy sobie na kolejne lodowate spojrzenie MacDonalda. Im duej przebywaem tego dnia w towarzystwie MacDonalda, tym bardziej dranio mnie

jego cige udawanie, e jest tylko przedstawicielem konsulatu, wykonujcym swoje dyplomatyczne obowizki. Zdradzia go nawet nie jego nadmierna ciekawo co do moich planw ani przemona ch przydzielenia mi pomocnikw. To raczej fasz bijcy z jego nieco ociaych, wytwornych manier pozwoli mi bez trudu rozpozna w tym czowieku wysokiego funkcjonariusza wywiadu. W kocu jednak musiaem mie do tej zabawy, bo poprosiem MacDonalda o przysug takim tonem, jakby wczeniej wyzna mi prawd. - Skoro ju zaoferowa pan pomoc, panie MacDonald _ powiedziaem - to istotnie jest co, co mgby pan dla mnie zrobi. - Sucham, drogi przyjacielu. - Jak ju wspominaem, bardzo interesuje mnie to, co miejscowa policja okrela mianem odwetu na tej mii. - Ach tak? Twarz MacDonalda przybraa czujny wyraz. Grayson natomiast zdawa si nie mie pojcia, o czym mwi, i tylko patrzy bezradnie to na jednego, to na drugiego z nas. - Tak naprawd - cignem, wpatrujc si uwanie w MacDonalda - dopiero gdy zebraem wystarczajcy materia dowodowy na temat tak zwanego odwetu na tej mii, podjem ostatecznie decyzj o przyjedzie tutaj. - Rozumiem. A wic interesuje pana sprawa tej mii. - MacDonald rozejrza si nieuwanie po sali. -Z pewnoci nie naley ona do przyjemnych, ale nie jest chyba a tak istotna w obecnej sytuacji. - Przeciwnie. Uwaam, e to sprawa o kluczowym znaczeniu. - Przepraszam - zdoa w kocu wtrci Grayson. -Ale co to jest ten odwet na tej mii? Nigdy o tym nie syszaem. - Tak ludzie nazywaj akcje odwetowe komunistw -wyjani mu MacDonald. - Czerwoni zabijaj krewnych czowieka ze swoich szeregw, ktry ich zdradzi, stajc si informatorem. Potem zwrci si do mnie: - Zdarza si to raz na jaki czas. Czerwoni s w takich kwestiach bezwzgldni. Ale to sprawa midzy Chiczykami. Chang Kaj-szek ma przewag nad komunistami i mimo wojny z Japoni zamierza j utrzyma. Wie pan, staramy si w to nie miesza. Zaskakujce, e to wszystko tak bardzo pana interesuje, drogi przyjacielu. - Jednak ta seria zamachw - powiedziaem - ten odwet na tej mii. To trwa ju do dugo. Od czterech lat. Jak dotd, zamordowano trzynacie osb. - Zna pan szczegy lepiej ode mnie, przyjacielu. Ale z tego, co syszaem, rzecz przedua si dlatego, e czerwoni nie wiedz, kto jest zdrajc. Cigle morduj niewaciwych ludzi. Wie pan, troch mao precyzyjne to bolszewickie wymierzanie sprawiedliwoci. Ilekro zmieni zdanie na temat tego, kto jest t mij, wyrzynaj czonkw kolejnej rodziny. - Gdybym mg porozmawia z tym informatorem, czowiekiem nazywanym t mij, bardzo by mi to pomogo, panie MacDonald. Wzruszy ramionami. - To sprawa midzy Chiczykami, drogi przyjacielu. Nikt z nas nie wie, kto jest t mij. Moim zdaniem, rzd chiski dobrze by zrobi, ogaszajc tosamo tego czowieka, zanim kolejni niewinni ludzie zostan wzici za jego krewnych. Bd jednak szczery, drogi przyjacielu. To sprawa midzy Chiczykami. I lepiej, eby tak zostao. - Musz porozmawia z informatorem. To bardzo wane. - No c, skoro tak panu na tym zaley, pogadam z paroma osobami. Jednak nic nie mog

obieca. Ten go wydaje si niezwykle przydatny dla rzdu. Podejrzewam, e ludzie Czanga dobrze go chroni. W tym momencie zorientowaem si, e na nasz stolik napiera coraz wikszy tum ciekawskich, ktrzy nie tylko chc mnie zobaczy, lecz take usysze co z naszej rozmowy. W tej sytuacji trudno byo si spodziewa, e MacDonald bdzie ze mn szczery, wic uznaem, i lepiej odoy spraw na pniej. Poza tym wtedy akurat ogarna mnie nieprzeparta ch zaczerpnicia wieego powietrza. Ju miaem wsta, gdy Grayson pochyli si do przodu z promiennym umiechem i rzek: - Panie Banks, wiem, e nie jest to moe najwaciwsza chwila, ale chciabym panu co oznajmi. Ot widzi pan, powierzono mi zaszczytne zadanie zorganizowania ceremonii. To znaczy, ceremonii powitalnej. - Panie Grayson, nie chciabym wyj na niewdzicznika, lecz jak zauway pan MacDonald, czas nagli. A poza tym zgotowano mi ju tak serdeczne przyjcie... - Nie, nie - zamia si nerwowo Grayson. - Chodzio mi o inn ceremoni powitaln. Ceremoni zwizan z uwolnieniem paskich rodzicw. Sowa te, przyznaj, zbiy mnie lekko z tropu, tak e przez moment patrzyem na Graysona szeroko otwartymi oczami. On jednak znowu zamia si nerwowo i doda: - Oczywicie, zdaj sobie spraw, e to uprzedzanie wypadkw. Musi pan najpierw doprowadzi rzecz do koca. Nie chciabym te, bro Boe, kusi losu. Ale widzi pan, mamy jednak obowizek w por si przygotowa. Gdy tylko obwieci pan, e sprawa zostaa rozwizana, kady bdzie oczekiwa od nas, rady miejskiej, urzdzenia stosownej do okazji uroczystoci. Bd wymagali czego wyjtkowego, i to jak najprdzej. A widzi pan, zorganizowanie tak powanej imprezy nie jest atwe. Dlatego te zastanawiaem si, czy nie zechciaby pan pomc mi w rozstrzygniciu kilku podstawowych kwestii. Przede wszystkim chciabym si dowiedzie, czy zgadza si pan z wyborem Jessfield Park jako miejsca ceremonii. Widzi pan, bdziemy potrzebowali odpowiedniej przestrzeni... Kiedy Grayson mwi, docieray stopniowo do mojej wiadomoci dochodzce z oddali i zaguszane przez panujcy dokoa gwar odgosy strzelaniny. Teraz jednak przerwa Graysonowi gony huk, ktry wstrzsn ca sal. Zaniepokojony, podniosem wzrok, lecz ujrzaem wok siebie jedynie umiechnitych, a nawet miejcych si ludzi z kieliszkami w rkach. Dopiero po chwili spostrzegem, e tum zaczyna si niespiesznie kierowa ku oknom, troch tak, jakby na zewntrz wznowiono wanie gr w krykieta. Postanowiem wykorzysta t okazj, by w kocu odej od stolika. Wstaem wic i zanurzyem si w tumie. Miaem przed sob zbyt duo ludzi, by mc cokolwiek zobaczy, ale gdy podjem prb przedarcia si do przodu, zdaem sobie nagle spraw, e mwi do mnie jaka siwa dama: - Panie Banks, nawet pan sobie nie wyobraa, jaka to dla nas wszystkich wielka ulga, e jest pan wreszcie z nami. Oczywicie, staralimy si nie okazywa niepokoju, jednak coraz bardziej martwilimy si tym, e... No c -wskazaa w kierunku, z ktrego dochodziy odgosy strzaw mj m twierdzi, e Japoczycy nigdy nie omiel si zaatakowa International Settlement. Ale cho powtarza to dwadziecia razy dziennie, maa w tym pociecha. Wic prosz mi wierzy, panie Banks, e kiedy dotara do nas wie o paskim rychym przyjedzie, bya to pierwsza dobra wiadomo, jak usyszelimy tu od miesicy. Mj m przesta nawet powtarza t swoj mantr o Japoczykach, przynajmniej na kilka dni. Jezus Maria!

Kolejna potna eksplozja zakoysaa sal, wywoujc par ironicznych okrzykw. Wtedy zauwayem, e w niewielkiej odlegoci ode mnie otwarto kilkoro oszklonych drzwi, przez ktre ludzie zaczli przeciska si na balkon. - Prosz si nie martwi, panie Banks - odezwa si mody czowiek, chwytajc mnie za okie. -Tutaj nic nam nie grozi. Po tym, co wydarzyo si w Krwawy Poniedziaek, obie strony s niezwykle ostrone. - Skd wic lec pociski? - zapytaem. - S wystrzeliwane z japoskiego okrtu wojennego, zacumowanego w porcie. Przelatuj ukiem nad naszymi gowami i spadaj tam, za kanaem. Po zmroku jest to do imponujcy widok. Jakby si ogldao spadajce gwiazdy. - A jeli pocisk spadnie za blisko? Nie tylko mody czowiek, z ktrym rozmawiaem, ale i kilka innych osb rozemiao si na te sowa - pomylaem, e nieco za gono. A potem kto powiedzia: - Musimy liczy na to, e Japoczycy nie nawal. W kocu gdyby si nie przykadali, rwnie dobrze mogliby trafi w swoich. - Panie Banks, chciaby pan popatrze? Kto wycign do mnie rk z lornetk teatraln. Gdy j wziem, byo to tak, jakbym da znak. Tum rozstpi si przede mn i zostaem niemale przeniesiony ku oszklonym drzwiom. Wyszedem na balkon. Wia ciepy wiatr, niebo miao kolor gbokiego ru. Poniewa znajdowaem si do wysoko, za nastpnym rzdem budynkw byo wida kana, a za nim liczne chaty i rumowisko, nad ktrym unosi si sup szarego dymu. Przyoyem lornetk do oczu, ale ostro bya dla mnie nieodpowiednia, wic z pocztku nic nie widziaem. Nastawiwszy j, stwierdziem ze zdziwieniem, e mimo toczonych obok walk po kanale pywaj, jak zawsze, rozmaite odzie. Mj wzrok przycigna maa barka. Siedzia w niej tylko jeden wiolarz i bya tak wyadowana skrzynkami i workami, e wydawao si, i nie ma szans zmieci si pod niskim mostem. Zbliaa si do niego bardzo szybko i byem pewien, e ujrz zaraz, jak skrzynki z wierzchoka sterty wpadaj do wody. Przez kilka kolejnych sekund obserwowaem d, zapominajc zupenie o walkach. Zauwayem, e wiolarz, podobnie jak ja, skupi ca uwag na losie towaru i nie dba bynajmniej o to, e niespena szedziesit jardw na prawo od niego toczy si wojna. Wreszcie d znikna pod mostem i kiedy w chwil potem wypyna zrcznie po drugiej stronie, nie straciwszy adnego pakunku, westchnem i opuciem lornetk. Uwiadomiem sobie, e gdy patrzyem na kana, zebra si za mn spory tum. Podaem lornetk jednej ze stojcych obok osb, a do kogo innego powiedziaem: - A wic tak wyglda ta wojna. Interesujce. Pochania duo ofiar? Pytanie wywoao oywione rozmowy. Kto odrzek: - Tam, w Chapei, ginie mnstwo ludzi. Ale za kilka dni Japoczycy zdobd dzielnic i walki ustan. - Nie bybym tego taki pewien - zaoponowa kto inny- - Jak na razie onierze Kuomintangu radz sobie nadspodziewanie dobrze i zao si, e nieraz jeszcze wszystkich zaskocz. Id o zakad, e szybko nie ustpi. Wybucha zaarta ktnia. Kilka dni, kilka tygodni, co za rnica? Prdzej czy pniej Chiczycy i tak bd musieli si podda, wic czemu nie zrobi tego teraz? Cz osb

zaprotestowaa, twierdzc, e sprawa wcale nie jest przesdzona. Sytuacja zmienia si z dnia na dzie i wpywa na ni wiele cile powizanych ze sob czynnikw. - A poza tym - zapyta kto dononym gosem - czy nie zjawi si wrd nas pan Banks? Pytanie to, cho w zasadzie retoryczne, dziwnie zawiso w powietrzu, sprawiajc, e wszyscy wok umilkli i zwrcili oczy w moj stron. Odniosem nawet wraenie, e nie tylko ludzie zebrani na balkonie, ale take ci, ktrzy zostali w sali, przerwali rozmowy i czekaj na moj odpowied. Pomylaem, e to odpowiednia chwila na zoenie owiadczenia, ktrego by moe oczekiwano od momentu, gdy wszedem do sali, wic odchrzknem i oznajmiem: - Panie i panowie. Widz, e sytuacja staa si krytyczna. I dlatego nie chc na prno rozbudza waszych nadziei. Ale wierzcie mi, nie byoby mnie tutaj, gdybym uwaa, e istniej nike szanse na to, i doprowadz w krtkim czasie ca spraw do szczliwego koca. Powiem wicej, panie i panowie. Ot uwaam, e te szanse s bardzo due. Prosz wic, bycie zachowali cierpliwo jeszcze przez tydzie. Potem zobaczymy, co udao si osign. Kiedy wypowiedziaem ostatnie zdanie, w sali balowej zacza gra orkiestra jazzowa. Nie mam pojcia, czy by to tylko zbieg okolicznoci, ale w kadym razie muzyka stanowia miy akcent na zakoczenie mojego wystpienia. Jednoczenie odwrcia ode mnie uwag obecnych i sprawia, e po chwili jli oni wraca na sal. Ja take wszedem do rodka i gdy zgubiwszy si nieco, prbowaem odnale swj stolik, zauwayem, e parkietem zawadn dziewczcy zesp taneczny. Skada si z okoo dwudziestu tancerek, gwnie Euroazjatek, odzianych w skpe stroje z motywem ptaka. Wkrtce sala przestaa si interesowa bitw, mimo e jej odgosy wyranie przebijay si przez skoczn muzyk. Byo to tak, jakby nastpna rozrywka zastpia tym ludziom poprzedni. Nie po raz pierwszy od przyjazdu do Szanghaju poczuem do nich wstrt. Mj niechtny stosunek do tej spoecznoci wynika nie tylko std, e ludzie ci przez tyle lat nie potrafili sprosta wyzwaniu, dopuszczajc do tak tragicznego rozwoju wypadkw. Przede wszystkim oburza mnie to, e nikt tutaj nie chce uzna swojej strasznej winy. Jestem w tym miecie ju od dwch tygodni i miaem do czynienia z wieloma czonkami tej spoecznoci, o rnej pozycji w miejscowej hierarchii, a jednak ani razu jeszcze nie zdarzyo mi si dostrzec u ktregokolwiek z nich najmniejszej oznaki wstydu. Innymi sowy, istnieje tu, w samym sercu zawieruchy, ktra moe niebawem ogarn cay cywilizowany wiat, jaka aosna zmowa, polegajca na zgodnym wyparciu si wszelkiej odpowiedzialnoci. Rezultat jest taki, e ci zacni obywatele, odizolowani i zgorzkniali, przyjmuj nadt postaw obronn, z ktr spotykam si tu na kadym kroku. Podobnie byo teraz, na sali balowej. Tak zwana elita Szanghaju potraktowaa cierpienie swoich chiskich ssiadw zza kanau ze zwyk pogard. Gdy usiujc stumi w sobie uczucie wstrtu, szedem wzdu rzdu ludzi, ogldajcych wystp na stojco, zdaem sobie nagle spraw, e kto cignie mnie za rk, i odwrciwszy gow, ujrzaem Sar. - Christopherze - oznajmia - przez cay wieczr czekaam na okazj, by wreszcie z tob porozmawia. Czyby nie mia czasu przywita si ze starymi przyjacimi z ojczyzny? Spjrz, tam jest Cecil. Macha do ciebie. Mina dusza chwila, nim zdoaem dojrze poprzez tum sir Cecila. Siedzia sam przy stoliku w przeciwlegym rogu sali i rzeczywicie do mnie macha. Ja rwnie mu pomachaem, a potem spojrzaem na Sar.

Byo to nasze pierwsze spotkanie od mojego przyjazdu do Szanghaju. Sara wygldaa tego wieczoru kwitnco -dziki szanghajskiemu socu nie bya tak blada jak zazwyczaj. Poza tym w ogle odniosem wraenie, e jest w wietnym nastroju. Kiedy gawdzilimy, zdawaa si beztroska i pewna siebie. Dopiero dzi, po tym, co zaszo wczoraj wieczorem, wiem, e byo inaczej, i wracam myl do tego pierwszego spotkania, prbujc zrozumie, dlaczego ,daem si wtedy zwie. Moe si myl, gdy oceniam ca rzecz z obecnej perspektywy, ale teraz wydaje mi si, e w umiechu Sary, zwaszcza gdy mwia o sir Cecilu, byo co sztucznego. I chocia nasza rozmowa miaa charakter niemal czysto kurtuazyjny, to jednak Sara powiedziaa tamtego wieczoru jedno zdanie, ktre nawet wwczas troch mnie zaskoczyo, a dzi od samego rana zaprzta mj umys. W pewnym momencie zapytaem Sar, czy s zadowoleni ze swojego rocznego pobytu w Szanghaju, na co ona [zapewnia mnie, e chocia sir Cecilowi nie udao si dokona przeomu, na jaki liczy, to i tak zrobi wystarczajco duo, by zasuy na wdziczno tutejszej spoecznoci. A potem, bez adnej ukrytej intencji, spytaem: - A wic na razie nie zamierzacie opuszcza Szanghaju? Sara zamiaa si i rzuciwszy kolejne spojrzenie w stron sir Cecila, odpara: - Nie, zadomowilimy si tu. Metropole jest bardzo wygodny. Nie sdz, bymy w najbliszym czasie std wyjechali. Chyba e kto popieszy na ratunek. Powiedziaa to wszystko - wcznie z ostatnim zdaniem - artobliwym tonem, wic cho nie bardzo wiedziaem, co miaa na myli, zamiaem si wraz z ni. Pniej, o ile pamitam, rozmawialimy o naszych wsplnych przyjacioach z Anglii, a w kocu pojawienie si Graysona pooyo kres tej na pozr nieskomplikowanej konwersacji. Dopiero teraz - jak mwi - po wydarzeniach wczorajszego wieczoru, odtwarzam w pamici rne spotkania z Sar, do ktrych doszo w cigu ostatnich trzech tygodni, i bez przerwy myl o tym jednym zdaniu, dodanym niejako do beztroskiej odpowiedzi.

Rozdzia trzynasty Niemal cae wczorajsze popoudnie spdziem wewntrz ciemnej, skrzypicej szopy na odzie, w ktrej znaleziono trzy ciaa. Policja uszanowaa moj wol i zgodzia si nie przeszkadza mi w prowadzeniu dochodzenia, co skoczyo si tym, e straciem rachub czasu i ledwie si zorientowaem, e zaczo zachodzi soce. Kiedy przechodziem na drug stron Bundu, by pj potem Nanking Road, wszdzie ju paliy si jasne wiata, a chodniki byy zapenione wieczornymi tumami. Po dugim, przygnbiajcym dniu potrzebowaem nieco relaksu, wic udaem si na rg Nanking Road i Kiangse Road, gdzie znajdowa si klub, do ktrego zabrano mnie kilkakrotnie w pierwszych dniach po moim przyjedzie. Nie jest to jakie nadzwyczajne miejsce; to po prostu spokojna suterena, w ktrej przez wikszo wieczorw francuski pianista gra melancholijne kawaki Bizeta i Gershwina. Mnie jednak ten lokal najzupeniej odpowiada i dlatego do czsto tam chodz. Wczorajszego wieczoru spdziem w nim okoo godziny, jedzc lekki francuski posiek i notujc to, co zdoaem ustali w szopie na odzie. Tymczasem tancerki do wynajcia taczyy ze swoimi klientami. Kiedy wspiem si po schodach na ulic, zamierzajc wrci do hotelu, zagadn mnie rosyjski portier. Jest hrabi i mwi doskonale po angielsku, ktrego to jzyka, jak twierdzi, nauczy si przed wybuchem rewolucji od swojej guwernantki. Ju stao si tradycj, e ilekro odwiedzam klub, zamieniam kilka sw z Rosjaninem. Tak te byo wczoraj. W pewnym momencie - nie pamitam, o czym akurat wtedy rozmawialimy - napomkn, e niedawno przechodzili tamtdy sir Cecil i lady Medhurst. - Przypuszczam - skomentowaem - e postanowili spdzi wieczr poza hotelem. Hrabia zastanawia si przez chwil, po czym rzek: - Dom Wielkiej Szansy. Tak, zdaje si, e sir Cecil wspomnia, e tam wanie si wybieraj. Nigdy wczeniej o tym miejscu nie syszaem, lecz hrabia bezzwocznie wyjani mi, gdzie ono jest, a poniewa byo blisko, zdecydowaem, e tam zajrz. Rosjanin opisa drog do jasno, ale e wci sabo znam boczne uliczki przy Nanking Road, troch si jednak zgubiem. Zreszt specjalnie mi to nie przeszkadzao. Ta cz miasta jest bezpieczna, nawet po zmroku, i chocia zaczepi mnie jaki dziwny ebrak, a pniej wpad na mnie pijany marynarz, dryfowaem wraz z tumem w niemale bogim nastroju. Po przygnbiajcej pracy w szopie przyjemnie byo znale si wrd tych wszystkich mionikw rozrywek, ludzi rnych ras i z rnych warstw spoecznych; czu zapachy jedzenia i pachnide, mijajc kolejne jasno owietlone drzwi. Wczorajszego wieczoru robiem te to, co ostatnio robi coraz czciej - przeczesywaem wzrokiem tum w poszukiwaniu Akiry. Bo prawda jest taka, e prawie na pewno po przyjedzie do Szanghaju raz ju mojego starego przyjaciela widziaem - drugiego lub trzeciego dnia pobytu. Wtedy to pan Keswick z firmy Jardine Matheson uzna wraz z paru innymi prominentnymi obywatelami miasta, e powinienem posmakowa nocnego ycia. W tamtym okresie czuem si jeszcze troch zdezorientowany i ta wycieczka po barach i klubach okropnie mnie drania. Ale wanie gdy wychodzilimy z jakiego klubu we Francuskiej Koncesji
3

- widz teraz, e moi

gospodarze wietnie si bawili, cigajc mnie po najbardziej ponurych lokalach - zobaczyem idcego w tumie Akir.

3 Francuska Koncesja - francuski odpowiednik International Settlement (przyp. tum.).

By z kilkoma swoimi rodakami; wszyscy mieli na sobie szykowne garnitury i najwyraniej zaywali nocnego ycia. Oczywicie, widziaem go tylko przez moment - on i jego kompani dosownie mignli mi przed oczami w wietle zawieszonych u wejcia latarenek - wic nie byem do koca pewien, czy to rzeczywicie Akira. I moe wanie z tego powodu, a moe z jakiego innego nie zrobiem nic, eby zwrci na siebie uwag mojego starego przyjaciela. Pewnie trudno to zrozumie, ale tak byo. Przypuszczam, e zakadaem wwczas, i nadarzy si jeszcze wiele takich okazji, a moe uznaem, e tego typu spotkanie - przypadkowe, gdy kady z nas mia towarzystwo - byoby niestosowne, niegodne spotkania po latach, o ktrym od tak dawna mylaem. W kadym razie pozwoliem tej chwili min i poszedem za panem Keswickiem i jego znajomymi do czekajcej na nas limuzyny. Teraz jednak auj, e tak postpiem. Bo cho od tego czasu - nawet gdy si piesz bacznie przygldam si twarzom mijanych ludzi, czy to na ulicy, czy to w hotelowych holach, nie widziaem jeszcze Akiry ponownie. Mgbym, rzecz jasna, podj bardziej zdecydowane kroki, by go odnale, ale na razie najwaniejsza jest sprawa, ktra mnie tu przywioda. A poza tym Szanghaj to nie takie znowu ogromne miasto; prdzej czy pniej z pewnoci natkn si gdzie na mojego przyjaciela. Wrmy jednak do wydarze wczorajszego wieczoru. Dziki wskazwkom portiera dotarem w kocu do czego w rodzaju rynku, gdzie zbiegao si kilka maych uliczek i byo wyjtkowo toczno. Niektrzy ludzie co sprzedawali, inni prbowali ebra, a wielu po prostu stao i rozmawiao. Jedna ryksza utkna w tumie i kiedy obok niej przechodziem, rykszarz kci si zaciekle z jakim przechodniem. Po drugiej stronie placu, na rogu, ujrzaem Dom Wielkiej Szansy i ju niebawem prowadzono mnie na gr po wyoonych szkaratnym pluszem schodach. Wszedem najpierw do pokoju rozmiarw typowego pokoju hotelowego, gdzie wok stou do gry skupia si grupka Chiczykw. Gdy zapytaem, czy w budynku jest sir Cecil, dwch mczyzn z obsugi szybko si naradzio, po czym jeden z nich pokaza gestem, bym za nim poszed. Pokonaem kolejn kondygnacj schodw, przeszedem mroczny korytarz, a potem zostaem wprowadzony do wypenionego dymem pokoju, w ktrym kilku Francuzw grao w karty. Gdy pokrciem przeczco gow, mczyzna z obsugi wzruszy ramionami i znw na mnie kiwn. Tak wic wkrtce zorientowaem si, e jestem w sporym przybytku hazardu, podzielonym na niewielkie pomieszczenia, w ktrych gra si w rozmaite gry. I coraz bardziej traciem cierpliwo, bo ilekro powtrzyem swojemu przewodnikowi imi Sary czy sir Cecila, odpowiada potakujcym skinieniem gowy, a nastpnie wid mnie do kolejnego zadymionego pokoju, w ktrym witay mnie jedynie czujne spojrzenia nieznajomych. W kadym razie im duej tam przebywaem, tym mniej wydawao mi si prawdopodobne, by sir Cecil zabra Sar do takiego miejsca, i ju miaem zrezygnowa z dalszych poszukiwa, gdy przekroczywszy prg jakiego pokoju, ujrzaem sir Cecila siedzcego przy stole i uwanie wpatrujcego si w tarcz ruletki. Znajdowao si tam okoo dwudziestu osb, gwnie mczyzn. Pomieszczenie nie byo tak zadymione, jak cz z tych, ktre widziaem wczeniej, ale wydawao mi si, e jest w nim gorcej. Sir Cecil by bez reszty pochonity gr, wic tylko machn mi niedbale rk i na powrt wbi wzrok w tarcz. W gbi pokoju stao kilka wysuonych foteli, obitych czerwonawym materiaem. W jednym z nich chrapa sobie jaki stary, zlany potem Chiczyk, ubrany w europejski garnitur. Pozostae fotele byy wolne, z wyjtkiem tego, ktry umieszczono w ciemnym kcie pokoju, najbardziej

oddalonym od stou. Z gow opart na doni i z pprzymknitymi oczami siedziaa w nim Sara. Kiedy usiadem obok niej, drgna gwatownie. - Och, Christopherze. Co ty tu robisz? - Przechodziem tdy i postanowiem zajrze. Przepraszam. Nie chciaem ci przestraszy. - Przechodzie i postanowie zajrze? Tutaj? Nie wierz. ledzie nas. Rozmawialimy ciszonymi gosami, eby nie przeszkadza graczom. Gdzie w budynku kto wiczy na trbce i dolatyway stamtd jej stumione dwiki. - Musz wyzna - owiadczyem - e syszaem, i tu bdziecie. A e akurat tdy przechodziem... - Och, Christopherze. Czue si samotny. - Raczej nie. Miaem jednak przykry dzie i potrzebowaem troch relaksu, to wszystko. Cho musz przyzna, e gdybym wiedzia, co to za miejsce, wahabym si, czy tu przyj. - Nie bd okrutny. Cecil i ja uwielbiamy takie pospolite rozrywki. To wietna zabawa i element ycia w Szanghaju. Ale opowiedz mi o swoim przykrym dniu. Wygldasz na zaamanego. adnego przeomu w twojej sprawie, jak przypuszczam? - Przeom jeszcze nie nastpi, ale nie jestem zaamany. Wszystko zaczyna si ukada w sensown cao. Gdy potem jem jej opisywa, co przez ponad dwie godziny robiem na czworakach w zbutwiaej odzi, w ktrej znaleziono trzy gnijce ciaa, skrzywia si i przerwaa mi. - To takie przeraajce. Kto powiedzia dzisiaj w klubie tenisowym, e zwoki miay odcite rce i nogi. Czy to prawda? - Obawiam si, e tak. Znowu si skrzywia. - To zbyt przeraajce, by o tym mwi. Ale to przecie byli chiscy robotnicy, zgadza si? Oni z pewnoci nie mog mie wiele wsplnego z... twoimi rodzicami. - Przeciwnie. Uwaam, e ta zbrodnia ma cisy zwizek ze spraw moich rodzicw. - Naprawd? W klubie tenisowym mwiono, e te morderstwa s czci odwetu na tym Szczurze. Podobno ofiary naleay do najbliszych mu osb. - tej mii. - Sucham? - Ten informator to ta mija. - A tak. W kadym razie to takie przeraajce. Co ci Chiczycy wyprawiaj? Jak mog w obecnej sytuacji skaka sobie do garde? Wydawaoby si, e czerwoni i rzd utworz teraz raczej wsplny antyjaposki front, przynajmniej na jaki czas. - Przypuszczam, e nienawi midzy komunistami a nacjonalistami jest zbyt gboko zakorzeniona. - To samo mwi Cecil. Och, popatrz na niego. Czy tak si da gra? Spojrzaem tam, gdzie ona, i zobaczyem, e sir Cecil, ktry by zwrcony do nas plecami, jest przechylony na bok i niemal caym ciarem ciaa opiera si o st. Zdawao si, e moe zaraz zupenie zsun si z krzesa. Sara zerkna na mnie z pewnym zakopotaniem. Wstaa, podesza do ma i pooywszy donie na jego ramionach, powiedziaa mu co agodnie do ucha. Sir Cecil ockn si i rozejrza wok siebie. Niewykluczone, e potem odwrciem od nich na moment oczy, bo nie bardzo wiem, co si waciwie stao. Sara zatoczya si, jakby kto j uderzy, i przez chwil wydawao si, e

upadnie, ale jako zdoaa si utrzyma na nogach. Gdy przeniosem wzrok na plecy sir Cecila, znowu siedzia prosto, skupiony na grze, wic nie mogem stwierdzi, czy to on sprawi, e Sara si zachwiaa. Zobaczywszy, e na ni patrz, Sara wrcia z umiechem na twarzy i usiada obok mnie. - Jest zmczony - powiedziaa. - Ma w sobie jeszcze duo energii, ale w jego wieku potrzeba wicej odpoczynku. - Czsto tu przychodzicie? Skina gow. - Chodzimy te do innych podobnych miejsc. Cecil nie przepada za wielkimi, lnicymi salami. Uwaa, e nie sposb tam wygra. - Zawsze towarzyszysz mu podczas tych wypadw? - Kto musi si nim opiekowa. Nie jest ju modzikiem. Och, lecz ja nie mam nic przeciwko temu. Te wypady s do ekscytujce. To cay urok ycia w tym miecie. Gone westchnienie obiego st, po czym gracze zaczli rozmawia. Widzc, jak sir Cecil usiuje wsta, uwiadomiem sobie w kocu, e jest pijany. Najpierw opad z powrotem na krzeso, ale za drug prb udao mu si podnie i podej do nas chwiejnym krokiem. Wstaem, sdzc, e uciniemy sobie donie, lecz sir Cecil opar tylko do na moim ramieniu, gwnie dla utrzymania rwnowagi, i powiedzia: - Mj drogi chopcze, mj drogi chopcze. Ciesz si, e ci widz. - Poszczcio si panu, sir? - Czy poszczcio? Och, nie, nie. To by fatalny wieczr. Cay ten tydzie by kiepski, kiepski, kiepski. Ale nigdy nie wiadomo. Jeszcze powstan, cha, cha! Powstan z popiow. Sara rwnie si podniosa i wycigna rk, eby go podtrzyma, lecz on kompletnie zignorowa on i rzek do mnie: - Suchaj. Moe masz ochot na drinka? Na dole jest bar. - Dzikuj za propozycj, sir. Ale naprawd powinienem ju wraca do hotelu. Jutro kolejny ciki dzie. - To dobrze, e ciko pracujesz. Ja te, rzecz jasna, przyjechaem do tego miasta, eby zaprowadzi tu porzdek. Ale widzisz - nachyli ku mnie twarz, tak e znalaza si w odlegoci jednego, moe dwch cali od mojej - to mnie przeroso, mj chopcze. Kompletnie przeroso. - Cecil, kochanie, chodmy do domu. - Domu? T hotelow nor nazywasz domem? Masz nade mn przewag, moja droga, bo jeste wczg. Dlatego ci to nie przeszkadza. - Chodmy, kochanie. Jestem zmczona. - Jeste zmczona. Moja maa wczga jest zmczona. Banks, masz na zewntrz samochd? - Niestety, nie. Ale jeli pan chce, sprbuj znale takswk. - Takswk? Mylisz, e jeste na Piccadilly? Sdzisz, e moesz tak po prostu zawoa takswk? Te Chiczyki zaraz by ci poderny gardo. - Cecil, kochanie, prosz, usid tu na chwil, a tymczasem Christopher poszuka Borysa. Potem zwrcia si do mnie. - Nasz kierowca powinien by gdzie w pobliu. Mogabym ci prosi? Biedny Cecil nie jest dzi w najlepszej formie. Chciaem by miy, wic wyszedem z budynku, starajc si zapamita, jak wrci potem do tamtego pokoju.

Na rynku jak zawsze roio si od ludzi, ale nieco dalej dostrzegem ulic, na ktrej stay w rzdach ryksze i samochody. Skierowaem si tam i po jakim czasie, chodzc od samochodu do samochodu i powtarzajc szoferom rnych nacji imi sir Cecila, znalazem wreszcie waciwego czowieka. Kiedy wrciem pod dom gry, Sara i sir Cecil czekali ju na zewntrz. Podtrzymywaa go dwiema rkami, lecz jego wysoka, przygita posta w kadej chwili moga j powali. Podbiegem do nich, a potem usyszaem, jak sir Cecil mwi: - Nie lubi ci tam, moja droga. Kiedy sam odwiedzaem to miejsce, zawsze traktowali mnie jak krla. O tak, zupenie jak krla. Nie lubi kobiet twojego pokroju. Interesuj ich prawdziwe damy lub kurwy. A ty nie jeste ani jedn, ani drug. Wic rozumiesz, nie lubi ci ani troch. Nigdy nie miaem tu adnych problemw, dopki nie zacza wszdzie ze mn azi. - Chod, kochanie. Jest ju z nami Christopher. wietnie sobie poradzie, Christopherze. Spjrz, kochanie, znalaz nam Borysa. Do Metropole'u nie byo daleko, ale samochd czsto musia si posuwa w wim tempie, gdy przejazd utrudniali liczni piesi i ryksze. Przez ca drog Sara trzymaa sir Cecila za rk i rami, podczas gdy on to budzi si, to zasypia. Ilekro si ockn, prbowa odepchn Sar, lecz ona reagowaa na to miechem, nie puszczajc go ani na chwil w chyboczcym si pojedzie. Potem przysza moja kolej na podtrzymywanie sir Cecila. Przebrnlimy jako przez drzwi obrotowe i ruszylimy ku windzie, a tymczasem Sara przywitaa si wesoo z obsug hotelow. Kiedy w kocu znalelimy si w apartamencie Medhurstw, mogem wreszcie opuci sir Cecila na fotel. Mylaem, e natychmiast zapadnie w drzemk, on jednak nagle si oywi i zacz mi zadawa jakie bezsensowne pytania. A potem, gdy Sara wyonia si z azienki z flanelow szmatk i zacza zwila mu czoo, powiedzia: - Banks, mj chopcze, moesz by ze mn szczery. Chodzi o t dziewuch. Jak widzisz, jest dobre par lat modsza ode mnie. Ju nie pierwszej modoci, zauwa, cha, cha! Ale jednak sporo ode mnie modsza. Powiedz szczerze, mj chopcze. Czy sdzisz, e w takim miejscu, jak to, w ktrym nas dzi znalaze, czy sdzisz, e w takim miejscu nieznajomi, ktrzy widz nas we dwoje... No c, zapytam wprost! Czy uwaasz, e ludzie bior moj on za dziwk? Nie dostrzegem najmniejszej zmiany w wyrazie twarzy mojej przyjaciki, ale w jej ruchy wkrada si pewna nerwowo, jakby Sara liczya na to, e swoimi wzmoonymi zabiegami pielgnacyjnymi zdoa wpyn na nastrj ma. Sir Cecil potrzsn gow, jakby odpdza much, a potem rzek: - No dalej, mj chopcze. Powiedz szczerze. - Eje, kochanie - rzeka cicho Sara. - Jeste nieprzyjemny. - Zdradz ci sekret, mj chopcze. Zdradz ci sekret. Podoba mi si to. Podoba mi si, e ludzie bior moj on za dziwk. Dlatego wanie lubi chodzi do takich miejsc, jak to, gdzie bylimy dzi wieczr. Zostaw mnie! Daj mi spokj! - Odepchn Sar, po czym doda: - Drugi powd, dla ktrego tam chodz, to oczywicie ten - co z pewnoci odgade - e jestem winien ludziom pienidze. No wiesz, troch si zaduyem. Nie jest to, rzecz jasna, suma, ktrej nie mgbym z powrotem wygra. - Kochanie, Christopher by dla nas bardzo miy. Nie zanudzaj go. - Co ta dziwka mwi? Syszae, co powiedziaa, mj chopcze? No c, nie suchaj jej. Nie

suchaj ladacznic, dobrze ci radz. Sprowadz ci na manowce. Zwaszcza podczas wojny. Nigdy nie suchaj ladacznic, gdy trwa wojna. Podnis si o wasnych siach i przez chwil sta, chwiejc si, na rodku pokoju, z rozpitym, sterczcym konierzykiem. Potem dobrn do azienki i zamkn za sob drzwi. Sara umiechna si do mnie, a nastpnie posza do ma. Gdyby nie ten umiech, a raczej co w rodzaju zawartej w nim proby, na pewno w tym momencie opucibym pokj. W tej sytuacji jednak zostaem i przygldaem si z roztargnieniem chiskiej misie, umieszczonej na podstawce koo drzwi wejciowych. Przez jaki czas sir Cecil co wykrzykiwa, po czym zapada cisza. Sara wrcia po mniej wicej piciu minutach i wygldaa na zdziwion, e wci jestem. - Czuje si lepiej? - zapytaem. - Zasn. Nic mu nie bdzie. Przepraszam za kopot, Christopherze. Z pewnoci nie tego si spodziewae, szukajc nas dzi wieczorem. Jako ci to wynagrodzimy. Zabierzemy ci gdzie na obiad. W Astor House nadal mona dobrze zje. Kiedy odprowadzia mnie do drzwi, odwrciem si i zapytaem: - Czsto si to zdarza? Westchna. - Do czsto. Ale nie myl, e mi to przeszkadza. Po prostu czasami si martwi. Wiesz, o jego serce. To dlatego wszdzie z nim teraz chodz. - Dobrze si nim opiekujesz. - Nie chciaabym, eby uleg mylnemu wraeniu. Cecil jest kochany. Musimy ci wkrtce zabra na obiad. Gdy bdziesz mniej zajty. Ale ty chyba zawsze jeste bardzo zajty. - Czy sir Cecil spdza w ten sposb wszystkie wieczory? - Wikszo. Niektre dni take. - Czy mgbym co dla ciebie zrobi? - Co dla mnie zrobi? - Zamiaa si. - Posuchaj, Christopherze, wszystko jest w porzdku. Naprawd nie chciaabym, eby le myla o Cecilu. Jest kochany. Jaja go bardzo kocham. - No c, w takim razie... dobranoc. Sara zbliya si do mnie o krok i uniosa rk w niejasnym gecie. Chwyciem j odruchowo i nie bardzo wiedzc, co zrobi, pocaowaem. Potem, bknwszy kolejne poegnanie, wyszedem na korytarz. - Nie martw si o mnie, Christopherze - szepna, stojc w drzwiach. - Wszystko jest w jak najlepszym porzdku. To byy ostatnie sowa, jakie skierowaa do mnie wczorajszego wieczoru. Ale to te wczeniejsze sowa, ktre wypowiedziaa trzy tygodnie temu w sali balowej hotelu Palace, od rana uparcie zaprztaj mj umys. Nie sdz, bymy w najbliszym czasie std wyjechali - rzeka wtedy. - Chyba e kto popieszy na ratunek. W jakim celu powiedziaa mi co takiego? Jak ju wspominaem, nawet wwczas mnie to zaskoczyo, i zapewne poprosibym j zaraz o wyjanienie, gdyby akurat w tym momencie nie wyoni si z tumu Grayson i do nas nie podszed.

Cz pita Hotel Cathay, Szanghaj, 29 wrzenia 1937 roku

Rozdzia czternasty le si spisaem dzi rano w czasie spotkania z MacDonaldem w konsulacie brytyjskim, wic gdy przypominam je sobie teraz, wieczorem, odczuwam jedynie gorycz. Prawda jest taka, e on si dobrze do niego przygotowa, a ja nie. Bez przerwy pozwalaem mu si zwodzi, tracc energi na wykcanie si o zgod na rne rzeczy, na ktre i tak od pocztku zamierza si zgodzi. Wicej ju wskraem miesic temu w sali balowej hotelu Palace, gdy po raz pierwszy poruszyem kwesti rozmowy z t mij. Wtedy udao mi si zaskoczy MacDonalda i sprawi przynajmniej, e zdradzi si niejednym sowem, przyznajc porednio, jak tak naprawd rol odgrywa w Szanghaju. Tego ranka jednak nie zdoaem zmusi go nawet do tego, by cho na chwil zrzuci mask dyplomaty. Przypuszczam, e nie doceniem MacDonalda. Wydawao mi si, e wystarczy pj do niego i skarci go, i ociga si z zaatwieniem tego, o co go prosiem. Dopiero teraz widz, jak sprytnie zastawia na mnie puapki, wiedzc, e gdy si zdenerwuj, bez trudu uzyska nade mn przewag. Postpiem nieroztropnie, okazujc tak wyranie swoj irytacj, ale byem zmczony po wielu dniach wytonej pracy. No i przed wizyt u MacDonalda doszo jeszcze, oczywicie, do tego nieoczekiwanego spotkania z radnym miejskim, Graysonem. Powiedziabym wrcz, e to ono bardziej ni cokolwiek innego wyprowadzio mnie rano z rwnowagi, tak e przez znaczn cz pniejszej rozmowy z MacDonaldem byem mylami gdzie indziej. Kazano mi poczeka kilka minut w maej poczekalni na drugim pitrze konsulatu. W kocu zjawia si sekretarka i poinformowaa, e MacDonald moe mnie przyj. Przeszedem przez korytarz o marmurowej posadzce i zbliaem si ju do windy, gdy zbieg nagle po schodach, woajc mnie, Grayson. - Dzie dobry, panie Banks! Przepraszam, moe to nie najlepszy moment. - Dzie dobry, panie Grayson. Istotnie, moment nie jest idealny. Zaraz mam spotkanie z naszym przyjacielem, panem MacDonaldem. - No c, w takim razie nie bd pana zatrzymywa. Po prostu powiedziano mi, e pan te jest w tym budynku, wic... Jego wesoy miech odbi si gonym echem od cian. - Niezmiernie si ciesz, e znw pana widz, panie Grayson. Tyle e teraz... - Nie bd pana zatrzymywa. Ale jeli mog... bo widzi pan, ostatnio jest pan mao uchwytny. - No c, panie Grayson, jeli to zajmie tylko chwil... - Och, dosownie sekund. Wiem, e wyglda to troch na uprzedzanie wypadkw, lecz w takich sprawach zaplanowanie pewnych rzeczy odpowiednio wczeniej jest absolutnie konieczne. Jeli bowiem imprezy tej rangi nie przygotuje si jak naley, jeli wida potem choby najmniejsze niedocignicie... - Panie Grayson... - Przepraszam. Chciabym tylko pozna paskie zdanie na temat paru szczegw dotyczcych ceremonii powitalnej. Zdecydowalimy, e odbdzie si ona w Jessfield Park. Postawimy namiot ze scen i aparatur naganiajc... Przepraszam, przejd do rzeczy. Panie Banks, chciaem przede wszystkim omwi kwesti paskiej roli w caej uroczystoci. Uwaamy, e ceremonia powinna by prosta. Pomylaem wic, e moe mgby pan powiedzie kilka sw o swoim ledztwie. O tym, jak natrafi pan na lad swoich rodzicw, co takiego. Zaledwie kilka sw, ludzie bd zachwyceni. A potem, po paskim przemwieniu, oni mogliby wej na scen.

- Oni, panie Grayson? - Pascy rodzice. Weszliby na scen, pozdrowili wiwatujce tumy i zaraz zeszli. To oczywicie jedynie propozycja. Jestem pewien, e bdzie pan mia jakie wasne, ciekawe sugestie... - Nie, nie, panie Grayson - nagle ogarno mnie znuenie - to wszystko brzmi wspaniale, wspaniale. A teraz naprawd musz ju... - Jeszcze tylko jedno. Chodzi o drobn rzecz, ktra jednak moe da wietny efekt. Pomylaem sobie, e w chwili, gdy pascy rodzice wejd na scen, mogaby zagra orkiestra dta. Zagraaby na przykad Kraj nadziei i chway albo co w tym rodzaju. Niektrzy moi koledzy niezbyt entuzjastycznie podchodz do tego pomysu, ale wedug mnie... - Panie Grayson, paski pomys wydaje mi si znakomity. Co wicej, pochlebia mi paska pewno, e zdoam doprowadzi ledztwo do koca. Ale teraz prosz wybaczy, czeka na mnie pan MacDonald. - Oczywicie. C, dzikuj, e powici mi pan czas. Nacisnem guzik, eby cign wind. Gdy jednak czekaem na jej przyjazd, Grayson wci kry w pobliu. A kiedy odwrciem si twarz do drzwi windy, usyszaem za sob jego gos: - Jest jeszcze jedna sprawa, o ktr chciaem zapyta, panie Banks. Nie wie pan przypadkiem, gdzie bd mieszkali pascy rodzice w dniu ceremonii? Bo widzi pan, musimy zadba o przywiezienie ich do parku, a potem odwiezienie do domu w taki sposb, by omin najwiksze tumy. Nie pamitam, jak na to odpowiedziaem. By moe w tym momencie otworzyy si drzwi windy i dziki temu mogem rozsta si z Graysonem, rzucajc mu na odchodnym wycznie jak zdawkow odpowied. Jednak wanie to ostatnie pytanie chodzio mi po gowie podczas spotkania z MacDonaldem, i zapewne bardziej ni cokolwiek innego nie pozwalao mi si wtedy skupi na tym, co miaem do zaatwienia. A teraz, po skoczonym dniu, owo pytanie znowu zaprzta moje myli. Nie znaczy to, e nigdy przedtem nie zastanawiaem si, gdzie moi rodzice powinni zamieszka po uwolnieniu. Po prostu zawsze uwaaem, e powicanie nadmiernej uwagi tego rodzaju kwestiom, kiedy tyle skomplikowanych problemw, zwizanych z samym ledztwem, wci pozostaje nierozwizanych, jest przedwczesne i moe nawet rwnoznaczne z kuszeniem losu. Przypuszczam, e w cigu tych ostatnich kilku tygodni tylko raz powaniej zastanawiaem si nad t spraw - tego wieczoru, gdy spotkaem si z koleg szkolnym, Anthonym Morganem. Do spotkania doszo wkrtce po moim przyjedzie do Szanghaju, trzeciego albo czwartego dnia pobytu. Wiedziaem ju od jakiego czasu, e Morgan tu mieszka, ale poniewa nigdy si specjalnie nie przyjanilimy w St Dunstan, mimo e bylimy w tej samej klasie, nie prbowaem si z nim skontaktowa. Jednak tamtego dnia rano Morgan do mnie zadzwoni. Da mi do zrozumienia, e czuje si uraony, i si do niego nie odezwaem, wic zgodziem si z nim spotka wieczorem w jakim hotelu we Francuskiej Koncesji. Byo ju po zmroku, gdy znalazem go czekajcego na mnie w skpo owietlonym holu hotelowym. Nie widziaem Morgana od czasw szkolnych, byem wic zaskoczony jego otyoci i postarzaym wygldem. Kiedy jednak wymienialimy gorce powitania, robiem, co mogem, by nie zdradzi tonem gosu wraenia, jakie odniosem. - mieszne - zauway, klepic mnie po plecach. - Wydaje si, e nie mino tak wiele

czasu. A jednak w pewnym sensie to inna epoka. - Rzeczywicie. - Wiesz? - cign. - Niedawno dostaem list od tego Duczyka, Emerica. Pamitasz go? Emeric Duczyk! Nie miaem z nim kontaktu cae wieki! Mieszka teraz w Wiedniu. Stary kumpel. Pamitasz go? - Tak, oczywicie - potwierdziem, cho ledwo kojarzyem kogo takiego. - Dobry, stary kumpel. Potem przez jakie p godziny Morgan mwi niemal bez przerwy. Po ukoczeniu Oksfordu pojecha do Hongkongu, a jedenacie lat temu przenis si do Szanghaju, uzyskawszy posad w firmie Jardine Matheson. W pewnym memencie przerwa swoj opowie i rzek: - Nie uwierzysz, jakie miaem potworne problemy z szoferami, odkd rozptaa si caa ta awantura. Mj stay kierowca zgin w dniu, gdy Japoczycy zaczli ostrzeliwa miasto. Znalazem innego, ale ten z kolei okaza si bandyt. Cigle musia dokd pdzi w sprawach swojego gangu i nigdy go nie byo, kiedy go potrzebowaem. Raz odebra mnie z American Club w zakrwawionej koszuli. Jak si zaraz domyliem, nie bya to jego krew. Typowy Chiczyk, nawet nie przeprosi. Wtedy straciem do niego cierpliwo. Potem pracowao u mnie jeszcze dwch szoferw. aden nie potrafi prowadzi. Jeden z nich potrci rykszarza i niele biedaka poturbowa. Na szczcie mj obecny kierowca jest o niebo lepszy, wic miejmy nadziej, e dowiezie nas na miejsce. Nie bardzo wiedziaem, co si kryje za tym ostatnim zdaniem, bo, o ile pamitaem, nie umawialimy si, e dokdkolwiek pojedziemy. Nie zapytaem jednak o to, a Morgan zaraz zmieni temat i j si uala na braki w hotelowym zaopatrzeniu. Zapewni mnie, e hol, w ktrym siedzimy, nie zawsze by tak kiepsko owietlony -wskutek wojny zostay odcite dostawy arwek z fabryk w Chapei i niektre czci hotelu s pogrone w cakowitym mroku. Zwrci mi rwnie uwag na fakt, e trzech czonkw zespou muzycznego w gbi sali nie gra na swoich instrumentach. - Bo tak naprawd s portierami. Prawdziwi muzycy albo uciekli z Szanghaju, albo zginli podczas walk. Ale dobrze udaj, nie sdzisz? Teraz jednak, kiedy Morgan zwrci mi na to uwag, spostrzegem, e ci ludzie udaj fatalnie. Jeden z nich wyglda na potwornie znudzonego i nawet nie bardzo mu si chciao trzyma smyczek przy skrzypcach; inny niemal zupenie zapomnia o swoim klarnecie i gwnie patrzy z szeroko otwartymi ze zdumienia ustami na grajcych wok niego muzykw. Gdy pogratulowaem Morganowi dogbnej znajomoci spraw hotelu, powiedzia mi, e mieszka tam dopiero od ponad miesica, czyli odkd uzna, e jego mieszkanie w Hongkew znajduje si zbyt blisko pola walki. Wyraziem wspczucie z powodu tego, e musia opuci dom, a wwczas nastrj Morgana uleg nagej zmianie, tak e po raz pierwszy tego wieczoru dostrzegem u niego melancholi, przywodzc na myl nieszczliwego i samotnego chopaka, ktrego znaem w latach szkolnych. - I tak trudno to byo nazwa domem - powiedzia, wpatrujc si w swojego drinka. - Tylko ja i kilku sucych, ktrzy przychodzili i odchodzili. Smutna, ciasna nora. W pewnym sensie walki stanowiy jedynie wymwk. Pretekst do opuszczenia tego miejsca. Tej smutnej, ciasnej nory. Wszystkie meble byy chiskie. Nie dao si tam nawet wygodnie usi. Miaem kiedy piewajcego ptaka, ale zdech. Tutaj jest mi lepiej. Mog std o wiele szybciej dotrze do ulubionych lokali. - Potem zerkn na zegarek, dopi drinka i oznajmi: - No c, nie kamy im na

siebie czeka. Na zewntrz jest samochd. Zachowanie Morgana wiadczyo teraz o czym w rodzaju beztroskiego popiechu i praktycznie uniemoliwiao jakikolwiek sprzeciw. Poza tym wszystko to dziao si na pocztku mojego pobytu, kiedy znajomi bez ustanku zabierali mnie na rne imprezy. Wyszedem wic za Morganem z hotelu i wkrtce ju siedzielimy na tylnym fotelu jego samochodu, jadcego ttnicymi yciem ulicami Francuskiej Koncesji. Ledwie ruszylimy, kierowca omal nie zderzy si z nadjedajcym tramwajem i pomylaem, e Morgan za chwil znowu podejmie temat swoich kopotw z szoferami. Teraz jednak by pogrony w zadumie i patrzy w milczeniu przez okno na mijane neony i chiskie chorgwie. Gdy w pewnym momencie, liczc na to, e dowiem si czego o tej tajemniczej wyprawie, zapytaem: Sdzisz, e si spnimy?, spojrza na zegarek i odpowiedzia z roztargnieniem: Czekali na ciebie tak dugo, to mog poczeka jeszcze par minut, a potem doda: To wszystko musi ci si wydawa dziwne. Pniej rozmawialimy niewiele. Raz wjechalimy w boczn uliczk, po ktrej obu stronach chodniki byy zapenione stoczonymi ludmi. Widziaem ich w wietle reflektorw, niektrzy siedzieli, inni przykucnli, jeszcze inni spali zwinici w kbek. Byo ich tak duo, e na rodku ulicy zostao tylko tyle wolnego miejsca, by mogy przejeda pojazdy. Znajdowali si tam ludzie w kadym wieku - dostrzegem dzieci pice na rkach matek - i wszyscy mieli przy sobie swj dobytek: toboki, klatki dla ptakw, wyadowane po brzegi taczki. Teraz ju przywykem do takiego widoku, ale tamtego wieczoru patrzyem na to z przeraeniem. Przewaali wrd tych nieszcznikw Chiczycy, lecz gdy dojechalimy do koca ulicy, zobaczyem te europejskie dzieci, prawdopodobnie z Rosji. - Uchodcy z pnocnej strony kanau - powiedzia obojtnie Morgan i odwrci gow. Mimo e sam te by niejako uchodc, los tych nieszcznikw nie bardzo wydawa si go obchodzi. Nawet gdy w pewnym momencie odniosem wraenie, e przejechalimy jakiego picego czowieka, i przeraony spojrzaem do tyu, mj towarzysz mrukn tylko: - Nie martw si. To pewnie jaki stary tob. . Pniej, po kilku minutach milczenia, Morgan niespodziewanie wybuchn miechem. - Szkolne lata - powiedzia. - To wszystko do czowieka wraca. W sumie nie byy chyba takie ze. Spojrzaem na niego i zobaczyem, e zy napywaj mu do oczu. - Wiesz - mwi dalej - szkoda, e nie trzymalimy si razem. Dwaj udrczeni samotnicy. Tak naleao zrobi. Ty i ja powinnimy byli trzyma si razem. Nie wiem, dlaczego tego nie zrobilimy. Wwczas nie czulibymy si tak bardzo zepchnici na boczny tor. Popatrzyem na niego ze zdumieniem. Lecz jego twarz, ujrzana w zmieniajcym si wietle, powiedziaa mi, e Morgan jest mylami daleko. Jak ju mwiem, dobrze pamitam, e Anthony Morgan by w szkole udrczonym samotnikiem. Nie znaczy to, e reszta z nas go szykanowaa czy przedrzeniaa; raczej sam wybra dla siebie tak rol i konsekwentnie j odgrywa. To on zawsze zostawa celowo z tyu, wlokc si w odlegoci kilku jardw za gwn grup, on w soneczne letnie dni odmawia udziau w zabawie, wolc zamkn si w swoim pokoju i zapenia zeszyt jakimi bazgroami. Wszystko to pamitam bardzo dobrze. Zreszt gdy zobaczyem go tamtego wieczoru w pmroku hotelowego holu, natychmiast stan mi przed oczami obraz Morgana wlokcego si

pospnie za nami przez kwadratowy dziedziniec midzy pracowni plastyczn a krugankiem. Lecz jego teza, e ja rwnie byem udrczonym samotnikiem, kim podobnym do niego, tak mnie zdumiaa, e potrzebowaem duszej chwili, by zrozumie, i to jedynie jego urojenie -co, co zmyli wiele lat temu, eby nieco osodzi sobie wspomnienia dotyczce tego nieszczliwego dla okresu. Jak mwi, nie dotaro to do mnie od razu, wic kiedy teraz o tym myl, wydaje mi si, e moja odpowied moga wiadczy o braku wraliwoci, bo pamitam, e odparem wtedy: - Musiae mnie z kim pomyli, stary. Ja nigdy nie stroniem od kolegw. Podejrzewam, e mylae o Bigglesworcie. Adrianie Bigglesworcie. W nim z pewnoci byo co z samotnika. - Bigglesworth? - Morgan zastanowi si, a potem pokrci gow. - Pamitam go. Krpy, z odstajcymi uszami? Poczciwy Bigglesworth. Mj Boe. Ale nie, nie o nim mylaem. - No c, ale i nie o mnie, stary. - Niesamowite. - Pokrci gow i znowu wyjrza przez okno. Ja take skierowaem wzrok na zewntrz. Znowu jechalimy przez rozrywkow cz miasta, wic wypatrywaem wrd mijanych tumw twarzy Akiry. Potem wjechalimy do dzielnicy willowej, penej drzew i ywopotw, i ju niebawem zatrzymalimy si przed wielkim domem, na terenie jakiej posesji. Morgan natychmiast wyskoczy z samochodu. Ja te wysiadem - szoferowi nie przyszo do gowy, eby mi pomc - i poszedem za Morganem wirow ciek, wiodc wok domu. Wczeniej spodziewaem si chyba jakiego duego przyjcia, ale teraz stwierdziem, e nic takiego nie wchodzi w gr; w domu paliy si nieliczne wiata, a na dziedzicu stao oprcz naszego tylko jedno auto. Morgan musia zna ten dom, bo zaprowadzi mnie do bocznego wejcia, przed ktrym rosy po obu stronach dwa wysokie krzewy. Nie zadzwoni nawet, tylko od razu otworzy drzwi i zaprosi mnie do rodka. Znalelimy si w przestronnym korytarzu owietlonym wiecami. Wytywszy wzrok, ujrzaem przed sob poke zwoje, ogromne porcelanowe wazy i politurowan komod. Unoszcy si w powietrzu zapach - kadzida i ekskrementw - by osobliwie kojcy. Nie zjawi si ani aden sucy, ani gospodarz. Mj towarzysz sta obok mnie i milcza. Pomylaem, e czeka na mj komentarz na temat otaczajcych nas przedmiotw. Rzekem wic: - Nie znam si zbyt dobrze na chiskiej sztuce. Ale i tak jest dla mnie jasne, e to wszystko cenne rzeczy. Morgan popatrzy na mnie ze zdumieniem, po czym wzruszy ramionami i powiedzia: - Chyba masz racj. No dobra, chodmy. Poprowadzi mnie dalej w gb domu. Zrobilimy kilka krokw w ciemnoci, a potem usyszaem gosy ludzi rozmawiajcych w dialekcie mandaryskim i dostrzegem wiato dochodzce zza drzwi, w ktrych zawieszone byy sznurki z koralikami. Odchyliwszy je i jeszcze jakie inne zasony, weszlimy do olbrzymiego, ciepego pokoju, owietlonego wiecami i lampionami. Co pamitam z reszty wieczoru? Troch si ju zatar w mojej pamici, lecz sprbuj go odtworzy tak wiernie, jak tylko potrafi. Pierwsze, co przyszo mi na myl, gdy wkroczylimy do pokoju, to to, e zakcilimy jak rodzinn uroczysto. Spostrzegem wielki st, zastawiony jedzeniem, i siedzcych przy nim osiem, moe dziewi osb. Wszyscy obecni byli Chiczykami; najmodsi z nich - dwch mczyzn po dwudziestce - mieli na sobie europejskie garnitury, ale

pozostali nosili tradycyjne stroje. Sucy pomaga w jedzeniu jakiej staruszce siedzcej u szczytu stou. Starszy pan, zaskakujco wysoki i szeroki w ramionach jak na Azjat, czowiek, ktrego od razu wziem za gow rodziny, wsta natychmiast po naszym przybyciu, a zaraz za nim reszta mczyzn. Wtedy jednak nie zdyem sobie jeszcze wyrobi zdania na temat domownikw, gdy bardzo szybko ca moj uwag zaprztn pokj. Sufit by wysoki i belkowany. Za biesiadnikami, w gbi pomieszczenia, znajdowaa si galeryjka. Z jej balustrady zwisay dwa papierowe lampiony. Ta cz pokoju zainteresowaa mnie do tego stopnia, e nie mogem oderwa od niej oczu i ledwie syszaem wypowiadane przez gospodarza sowa powitania. Powoli bowiem dociera do mnie fakt, e tylna poowa tego pomieszczenia bya kiedy holem naszego dawnego, szanghajskiego domu. Oczywicie dokonano gruntownej przebudowy. Na przykad zupenie nie potrafiem odgadn, jak czci domu, ktrymi ja i Morgan wanie weszlimy, mog si mie do dawnego holu. Ale galeryjka w gbi do zudzenia przypominaa taras wieczcy nasze wspaniae, krte schody. Podszedem bliej i chyba przez jaki czas staem tam bez ruchu, wpatrujc si w galeryjk i przemierzajc wzrokiem drog wdrwki naszych nieistniejcych ju schodw. I wtedy powrcio do mnie wspomnienie z tego okresu dziecistwa, kiedy to miaem w zwyczaju zbiega na d z olbrzymi prdkoci i skaka z drugiego albo trzeciego stopnia - zazwyczaj machajc rkami - na stojc w holu sof. Ojciec mia si, ilekro by wiadkiem tego wyczynu, lecz zarwno mama, jak Mei Li nie pochwalay tej zabawy. Mao tego, mama, ktra nigdy waciwie nie potrafia wyjani, co jest zego w moim zwyczaju, zawsze grozia, e zabierze stamtd sof, jeli nie skocz z tymi popisami. A pniej, kiedy miaem ju okoo omiu lat i po kilkumiesicznej przerwie postanowiem raz jeszcze powtrzy swj wyczyn, przekonaem si bolenie, e sofa nie jest w stanie podoa mojej zwikszonej wadze. Rama nie wytrzymaa i stoczyem si w szoku na podog. W chwil potem przypomniaem sobie jednak, e schodzia za mn po schodach mama, i przygotowaem si na jak straszn poajank. Tymczasem mama, pochyliwszy si nade mn, parskna miechem. - Popatrz na siebie, Bbel! - wykrzykna. - Szkoda, e nie moesz zobaczy swojej miny! Nic mi si nie stao, ale poniewa miech mamy nie ustawa - i zapewne rwnie dlatego, e wci baem si, i zostan zajany - sprbowaem zrobi maksymalny uytek z tej odrobiny blu w kostce, jak odczuwaem. Wtedy mama przestaa si mia i ostronie postawia mnie na nogi. Pamitam, e potem otoczya mnie ramieniem i prowadzia po holu, mwic: - Spokojnie, ju lepiej, prawda? Rozchodzimy j. Spokojnie, to nic takiego. Nie zostaem zajany za ten incydent, a sof po kilku dniach naprawiono. Ale cho wiele razy jeszcze zeskakiwaem z drugiego lub trzeciego stopnia, nigdy ju nie zdecydowaem si na ldowanie na sofie. Przeszedem par krokw po pokoju, prbujc ustali miejsce, gdzie sta ten pamitny mebel. I wwczas stwierdziem, e mam powane problemy z odtworzeniem w pamici jego wygldu, chocia pamitaem cakiem wyranie przyjemne w dotyku, atasowe obicie. W kocu przypomniaem sobie, e nie jestem sam, i spostrzegem, e obecne w pomieszczeniu osoby patrz na mnie, umiechajc si agodnie. Morgan rozmawia po cichu ze starszym panem. Zobaczywszy, e si odwracam w ich stron, zrobi krok naprzd, odchrzkn i przystpi do prezentacji. Musia by zaprzyjaniony z t rodzin, gdy wymienia imiona bez zajknienia. Osoba,

ktr w danej chwili przedstawia, kaniaa si lekko z umiechem i skadaa donie. Jedynie staruszka u szczytu stou, ktr Morgan przedstawi ze szczeglnym szacunkiem, nie uczynia adnego ruchu. Rodzina nazywaa si Lin, ale adnego z imion jej czonkw nie zapamitaem. Po prezentacji przej paeczk pan Lin, w starszy, przysadzisty dentelmen. - Mam nadziej, prosz pana - powiedzia po angielsku z nieznacznym tylko akcentem - e mio jest tutaj wrci. - Owszem. - Zamiaem si. - Lecz towarzyszy temu rwnie nieco dziwne uczucie. - To naturalne - rzek pan Lin. - Prosz si rozgoci. Pan Morgan powiedzia mi, e ju pan jad. Ale jak pan widzi, przygotowalimy dla pana posiek. Nie wiedzielimy, czy lubi pan chisk kuchni, wic poyczylimy kucharza od naszych angielskich ssiadw. - Lecz moe pan Banks nie jest godny. Uwag t uczyni jeden z modych mczyzn, ktrzy byli ubrani w garnitury. Potem ten sam modzieniec zwrci si bezporednio do mnie: - Mj dziadek jest raczej czowiekiem starej daty. Czuje si uraony, kiedy go nie korzysta w peni z oferowanej gocinnoci. - Modzieniec posa starszemu panu szeroki umiech. Niech pan nie pozwoli mu si sterroryzowa, panie Banks. - Mj wnuk uwaa mnie za chiskiego tradycjonalist - wyjani pan Lin i podszed do mnie bliej, ani na chwil nie przestajc si umiecha. - Ale prawda jest taka, e urodziem si i wychowaem w Szanghaju, tu, w International Settlement. Moi rodzice musieli ucieka przed wojskami cesarzowej i schroni si tutaj, w miecie obcokrajowcw, wic jestem szanghajczykiem do szpiku koci. Mj wnuk nie ma pojcia, jak naprawd wyglda ycie w Chinach. Uwaa mnie za czowieka starej daty! Prosz go nie sucha. W tym domu nie trzeba si przejmowa etykiet. Jeli nie chce pan je, nie musi. Z pewnoci nie bd pana terroryzowa. - Ale wszyscy pastwo jestecie tacy serdeczni - powiedziaem, troch roztargniony, gdy wci zastanawiaem si nad tym, jak przebudowano dom. A potem niespodziewanie odezwaa si dialektem mandarynskim starsza pani. Modzieniec, ktry zwrci si do mnie wczeniej, przetumaczy: - Babcia mwi, e sdzia, i nigdy ju pan nie przyjedzie. Tak dugo czekaa. Ale teraz, gdy pana ujrzaa, bardzo si cieszy, e pan tu jest. Jeszcze zanim modzieniec zdy przetumaczy, starsza pani znw zacza co mwi. Gdy skoczya, milcza przez chwil. Spojrza na dziadka, jakby szuka u niego rady, po czym najwyraniej podj decyzj. - Musi pan wybaczy mojej babci - rzek. - Bywa czasem nieco ekscentryczna. Staruszka, ktra by moe rozumiaa po angielsku, nakazaa wnukowi niecierpliwym gestem, eby tumaczy dalej. W kocu modzieniec westchn i rzek: - Babcia mwi, e dopki pan tu nie przyjecha, nie cierpiaa pana. To znaczy, gniewaa si na pana za to, e zamierza pan nam odebra dom. Troch zbity z tropu, spojrzaem na modzieca, lecz staruszka zaraz odezwaa si ponownie. - Mwi, e przez dugi czas - przetumaczy wnuk - liczya na to, e pan nie wrci. Uwaaa bowiem, e ten dom naley ju do nas. Ale teraz, gdy pana poznaa osobicie i zobaczya wzruszenie w paskich oczach, potrafi zrozumie. Teraz serce podpowiada jej, e jednak umowa jest suszna.

- Umowa? Ale z pewnoci... Urwaem, bo cho z pocztku byem niezwykle zaskoczony sowami staruszki, zaczem ju sobie powoli przypomina jakie dawne uzgodnienia dotyczce tego domu i mojego do powrotu w przyszoci. Jednak to wspomnienie wci byo bardzo mgliste i czuem, e wszczynajc dyskusj na ten temat, uwikabym si tylko w kopotliw sytuacj. Tak czy inaczej akurat w tym momencie odezwa si pan Lin: - Obawiam si, e nie umiemy uszanowa uczu pana Banksa. Zamczamy go rozmow, kiedy on na pewno pragnie przede wszystkim obejrze dom. - Nastpnie odwrci si ku mnie z serdecznym umiechem na twarzy i rzek: - Prosz za mn. Bdzie jeszcze potem do czasu na to, by mg pan z kadym porozmawia. Prosz tdy, poka panu dom.

Rozdzia pitnasty Potem przez jaki czas chodziem za panem Linem po domu. Mimo podeszego wieku mj gospodarz nie by czowiekiem niedonym; dwiga swoje masywne ciao powoli, ale sprawnie, niemal w ogle nie przystajc dla nabrania tchu. Podaem za jego ciemn szat i szurajcymi kapciami w d i w gr wskimi schodami oraz korytarzami, owietlonymi czsto tylko jedn lamp. Prowadzi mnie przez obwieszone pajczynami pomieszczenia, w ktrych nie byo nic poza starannie poustawianymi skrzynkami z winem ryowym. Z kolei inne czci domu odznaczay si przepychem; byy tam pikne parawany i ozdobne zasony, a we wnkach ciennych ekspozycje wyrobw z porcelany. Bez przerwy otwiera jakie drzwi i cofnwszy si o krok, wpuszcza mnie do rodka. Wchodziem do rnych pomieszcze, ale do dugo nie widziaem nic, co wydaoby mi si znajome. A w kocu znalazem si w miejscu, ktre wywoao we mnie jakie skojarzenia. Po kilku sekundach rozpoznaem ze wzruszeniem nasz star bibliotek. Zostaa cakowicie przerobiona: sufit by o wiele wyej, jedn cian czciowo zburzono, tak e powstaa powierzchnia w ksztacie litery L, a tam, gdzie byy kiedy podwjne drzwi do jadalni, znajdowao si teraz przepierzenie, przy ktrym poustawiano kolejne skrzynki z winem ryowym. Jednak by to niewtpliwie ten sam pokj, w ktrym jako dziecko odrabiaem lekcje. Wszedem gbiej, rozgldajc si dokoa. Po chwili zdaem sobie spraw, e pan Lin przyglda mi si, i posaem mu niepewny umiech. Wtedy mj gospodarz rzek: - Bez wtpienia wiele tu zmieniono. Prosz nam to wybaczy. Musi pan jednak zrozumie, e mieszkamy w tym domu od osiemnastu lat i niezbdne byy pewne przerbki, zgodne z oczekiwaniami mojej rodziny i firmy. A poza tym ludzie, ktrzy mieszkali tu przed nami, oraz ich poprzednicy take wprowadzili spore zmiany. Niedobrze, e tak si stao, ale przypuszczam, e mao kto mg przewidzie, i pewnego dnia pan i pascy rodzice... Nie dokoczy zapewne dlatego, e sdzi, i go nie sucham, a moe dlatego, e - jak wikszo Chiczykw - czu si zakopotany, wygaszajc przeprosiny. Jeszcze przez chwil rozgldaem si po pokoju, a potem zapytaem: - A wic ten dom nie stanowi ju wasnoci firmy Morganbrook and Byatt? Popatrzy na mnie ze zdumieniem, po czym rozemia si. - Ja jestem wacicielem tego domu, prosz pana. . Widzc, e go obraziem, wycofaem si prdko: - No tak, oczywicie, przepraszam. - Prosz si nie przejmowa - na jego usta szybko powrci dobrotliwy umiech - to pytanie nie byo bynajmniej pozbawione sensu. Przecie kiedy pan mieszka tutaj ze swoimi rodzicami, tak wanie sytuacja si przedstawiaa. To ju jednak dawne dzieje. Prosz wzi pod uwag zmiany, jakie zaszy w Szanghaju w cigu tych lat. Wszystko, wszystko si zmienio, i to po wielokro. Te zmiany - westchn i wykona szeroki gest - s mae w porwnaniu z tamtymi. S w tym miecie rejony, ktre kiedy doskonale znaem i co dzie przemierzaem, a obecnie, kiedy si tam znajd, nie wiem, ktrdy i. Zmiany, zmiany, bez ustanku. A teraz jeszcze Japoczycy chc dorzuci swoje zmiany. By moe te najstraszniejsze zmiany dopiero przed nami. Ale nie wolno by pesymist. Przez chwil obaj stalimy w milczeniu, rozgldajc si wok. A potem pan Lin powiedzia cicho: - Moja rodzina, rzecz jasna, ze smutkiem opuci ten dom. Umar tu mj ojciec. Urodzio si

dwch wnukw. Ale kiedy moja ona mwia dzi do pana - musi pan jej wybaczy szczero, panie Banks - mwia w imieniu nas wszystkich. Zwrcenie tego domu panu i paskim rodzicom bdzie dla nas zaszczytem. A teraz proponuj, bymy kontynuowali. Sdz, e wkrtce potem wspilimy si pokrytymi dywanem schodami - ktrych za moich czasw z pewnoci nie byo - i weszlimy do luksusowo urzdzonej sypialni. Byy tam kosztowne tkaniny i roztaczajce czerwonawy blask lampiony. - Pokj mojej ony - oznajmi pan Lin. Wida byo, e ten przytulny buduar jest azylem starszej pani, miejscem, gdzie spdza ona zapewne wikszo czasu rwnie w cigu dnia. W ciepym wietle lampionw ujrzaem stolik karciany, na ktrym rozoone byy rne gry, biurko z kolumienk szufladek ze zotymi chwastami oraz ko z baldachimem, osonite kilkoma warstwami draperii. Poza tym dostrzegem liczne cenne ozdoby i bliej nieokrelone przedmioty suce rozrywce. - Paska ona musi lubi ten pokj - powiedziaem w kocu. - Widz, e stworzya tu sobie swj wasny wiat. - Odpowiada jej. Ale prosz si o ni nie martwi. Znajdziemy jej inny pokj, ktry pokocha w rwnym stopniu. Powiedzia to, eby mnie pocieszy, lecz zadra mu lekko gos. Potem podszed do toaletki i przez dusz chwil bawi si jakim drobiazgiem - by moe broszk. Wreszcie rzek cicho: - Bya bardzo pikna, gdy bya modsza. Niczym najwspanialszy kwiat. Nie wyobraa pan sobie. Nie pragnem nigdy adnej ony poza ni. Jedna ona wystarczy. Pod tym wzgldem jestem podobny do ludzi Zachodu. Oczywicie, miaem inne. W kocu jestem Chiczykiem, cho cae ycie mieszkaem w miecie cudzoziemcw. Posiadanie innych on uwaaem za swj obowizek. Ale tylko na niej mi naprawd zaleao. Inne ju odeszy, a ona pozostaa. Tskni za nimi, lecz w gbi serca ciesz si, e na staro znowu jestemy tylko we dwoje. - Wydawao si, e na par sekund zupenie zapomnia o mojej obecnoci. Potem odwrci si ku mnie i rzek: - Ten pokj. Ciekaw jestem, jakie pan znajdzie dla niego zastosowanie. Prosz wybaczy moj ciekawo. Ale czy sdzi pan, e moe to by kiedy pokj paskiej czcigodnej maonki? Wiem oczywicie, e u cudzoziemcw zazwyczaj jest tak, e m i ona, nawet jeli s ludmi zamonymi, dziel ze sob pokj. Zastanawiam si wic, czy bdzie to wasz wsplny pokj, pana i paskiej ony. Zdaj sobie spraw, e moja ciekawo graniczy z impertynencj. Lecz ten pokj jest dla mnie wyjtkowy. I dlatego mam nadziej, e naleycie go pan wykorzysta. - Tak... - Znowu dokadnie si rozejrzaem po sypialni. Potem powiedziaem: - By moe nie bdzie to pokj ony. Bo widzi pan, moja ona, by tak rzec... - Nagle zorientowaem si, e mwic o onie, mylaem o Sarze. Chcc ukry zmieszanie, dodaem szybko: - Chodzi o to, e wci jestem kawalerem. Nie mam ony. Ale myl, e ten pokj spodoba si mojej matce. - No tak. Po tych wszystkich niewygodach, jakie musiaa znosi, ten pokj bdzie dla niej idealny. A paski ojciec? Czy bdzie go z ni dzieli zachodnim zwyczajem? Prosz wybaczy moje wielkie wcibstwo. - To adne wcibstwo, panie Lin. Bd co bd, pokazujc mi ten pokj, podzieli si pan ze mn swoj prywatnoci. Ma pan prawo zadawa tego rodzaju pytania. Chodzi o to, e wszystko stao si tak szybko i nie zdyem jeszcze zaplanowa... Urwaem i przez moment ogldaem pokj w milczeniu. Potem owiadczyem: - Panie Lin, boj si, e to, co teraz powiem, moe pana zasmuci. By pan jednak wobec

mnie tak niezwykle otwarty i yczliwy, e uwaam, i zasuguje pan na moj szczero. Sam pan przed chwil zauway, e zmiana lokatorw pociga za sob konieczno przebudowy domu. Obawiam si wic, e jakkolwiek bliski paskiemu sercu jest ten dom w obecnym ksztacie, my take dokonamy tu pewnych istotnych przerbek, gdy moi rodzice znowu w nim zamieszkaj. I ten pokj rwnie zmieni si nie do poznania. Pan Lin zamkn oczy i zapada kopotliwa cisza. Pomylaem, e mj gospodarz zaraz si rozgniewa, i przez moment aowaem, e byem z nim tak szczery. Wtedy jednak otworzy oczy i popatrzy na mnie agodnym wzrokiem. - Oczywicie - rzek - to zupenie naturalne. Bdzie pan chcia, eby dom odzyska wygld, jaki mia za czasw paskiego dziecistwa. To zupenie naturalne. Doskonale to rozumiem. Zastanawiaem si nad tym przez chwil, po czym odparem: - No c, panie Lin, zapewne jednak nie przywrcimy mu cakowicie dawnego wygldu, a to chociaby dlatego, e o ile pamitam, wiele rzeczy w tym domu budzio nasze zastrzeenia. Moja matka, na przykad, nie miaa swojego gabinetu, a z uwagi na nawa pracy zwizanej z prowadzeniem kampanii, mae biuro w sypialni nigdy jej nie wystarczao. Ojciec z kolei marzy o warsztacie stolarskim. Chc przez to powiedzie, e powrt do przeszoci dla samego powrotu mija si z celem. - Mdre sowa, panie Banks. I cho na razie si pan nie oeni, wkrtce moe nadej dzie, kiedy bdzie pan musia uwzgldni potrzeby ony i dzieci. - To, rzecz jasna, moliwe. Niestety, w obecnej chwili kwestia ony, w moim wypadku, mimo zachodnich zwyczajw... - Zaplta mi si jzyk i umilkem. Starzec znaczco pokiwa gow i rzek: - Oczywicie, jeli chodzi o sprawy sercowe, nic nigdy nie jest proste. - Potem zapyta: Chciaby pan mie dzieci? Ciekaw jestem, ile ich pan bdzie mia. - Waciwie mam ju jedno dziecko. Dziewczynk. Nie jest moj prawdziw crk. To sierota, ktr si opiekuj. Lecz dla mnie jest jak crka. Przez jaki czas nie mylaem o Jennifer, wic gdy teraz niespodziewanie wspomniaem o niej panu Lin, ogarno mnie silne wzruszenie. Ujrzaem j oczami wyobrani i zastanawiaem si, jak si ma tego dnia i co robi. By moe nawet odwrciem si, eby ukry wzruszenie. W kadym razie, kiedy ponownie spojrzaem na pana Lina, ten znw kiwa gow. - My, Chiczycy, przywyklimy do takich sytuacji -owiadczy. - Krew jest wana. Ale rwnie wana jest rodzina. Mj ojciec adoptowa osierocon dziewczynk i wychowywaa si z nami, jakby bya moj siostr. I zawsze uwaaem j za siostr, cho wiedziaem o jej pochodzeniu. Byem jeszcze modym czowiekiem, kiedy umara podczas epidemii cholery. Odczuwaem tak silny bl po jej stracie, jak po mierci moich rodzonych sistr. - Rozmowa z panem, panie Lin, to dla mnie wielka przyjemno. Rzadko mi si zdarza spotka kogo, z kim tak szybko znalazbym wsplny jzyk. Ukoni si lekko, czc przed sob palce doni. - Kiedy przeyo si tyle lat, co ja, i byo wiadkiem tylu zawirowa, zna si na wskro jasne i ciemne strony ycia. Mam nadziej, e paskiej przybranej crce bdzie tutaj dobrze. Ciekaw jestem, ktry pokj pan jej da. Ach, prosz mi wybaczy! Dokona pan przecie przebudowy. - Sdz jednak, e jeden z pokoi, ktre wczeniej ogldalimy, byby dla niej idealny. Biegnie tam wzdu ciany wska pka.

- Lubi takie pki? - Tak, trzyma na nich swoje drobiazgi. Ale prawd mwic, chciabym, eby zamieszka w tym domu kto jeszcze. Przypuszczam, e oficjalnie ta kobieta bya kim w rodzaju sucej, lecz w naszym domu odgrywaa niezwykle wan rol. Nazywa si Mei Li. - Bya pask arna? Skinem gow. - Jest ju teraz starsz osob i z pewnoci chtnie odpocznie od pracy. Dzieci bywaj bardzo wymagajce. Zawsze chciaem, by zamieszkaa tu z nami na staro. - To bardzo szlachetnie z paskiej strony. Tak czsto syszy si o cudzoziemskich rodzinach, ktre wyrzucaj swoje arna, gdy tylko dzieci dorosn. Kobiety te czsto kocz jako ebraczki. Zamiaem si. - Nie sdz, aby taki los mg spotka Mei Li. Sama myl o tym wydaje si niedorzeczna. W kadym razie, jak mwi, bdzie mieszkaa z nami. Kiedy tylko wykonam swoje zadanie, odszukam j. Nie przypuszczam, aby to byo trudne. - A czy da jej pan pokj w czci dla suby, czy przy rodzinie? - Przy rodzinie, rzecz jasna. Rodzicom moe si to nie spodoba, ale w kocu ja teraz jestem gow rodziny. Pan Lin umiechn si. - W waszej kulturze jest tak w istocie. Na szczcie dla mnie, w Chinach pozwala si starym rzdzi domem niemal po kres ich dni. Staruszek zamia si do siebie i odwrci w stron drzwi. Miaem ju za nim i, lecz akurat wtedy, zupenie niespodziewanie, powrcio do mnie nastpne wspomnienie. Nieraz si nad tym potem zastanawiaem, lecz nadal nie wiem, dlaczego odyo wwczas w mojej pamici wanie to, a nie jakie inne wspomnienie. Dotyczyo ono mojego wycigu z mam, do ktrego doszo, kiedy miaem sze, siedem lat. Nie pamitam dokadnie, gdzie to byo. Podejrzewam, e w jakim parku - moe Jessfield Park -bo przypominam sobie, e cigalimy si po trawniku wzdu parkanu obronitego rozmaitymi pnczami. Dzie by ciepy, ale raczej pochmurny. Zaproponowaem mamie wycig do jakiego punktu, znajdujcego si w niewielkiej odlegoci od nas, gdy chciaem si przed ni popisa, jak szybko ju potrafi biega. Sdziem, e bez problemu mam pokonam, a ona potem, jak zwykle, wyrazi zdumienie i podziw dla moich rosncych moliwoci sportowych. Jednak - ku mojej zoci - nie pozwolia mi si wyprzedzi, idc obok wawym krokiem i pkajc ze miechu, podczas gdy ja gnaem co si w nogach. Nie wiem, ktre z nas ostatecznie wygrao, ale pamitam moj wcieko na mam i poczucie doznanej krzywdy. Wanie to zdarzenie przypomniao mi si, gdy staem w przytulnej sypialni pani Lin - czy te raczej pewne jego elementy: mj szalony pd pod wiatr, miech idcej u mego boku mamy, szelest jej spdnicy i moja narastajca frustracja. - Panie Lin - zwrciem si do mojego gospodarza -chciabym pana o co zapyta. Powiedzia pan, e przez cae ycie mieszka w International Settlement. Ciekaw wic jestem, czy kiedykolwiek zetkn si pan z moj mam. - Nigdy nie miaem szczcia pozna jej osobicie -odpar pan Lin. - Ale oczywicie syszaem o niej i o jej wielkiej kampanii. Podziwiaem pask matk, jak wszyscy przyzwoici ludzie. Jestem przekonany, e to wspaniaa kobieta. Syszaem te, e jest bardzo pikna. - Przypuszczam, e to moliwe. Czowiek nigdy nie zastanawia si nad tym, czy jego matka jest pikna. - Och, syszaem, e jest najpikniejsz Angielk w Szanghaju.

- Sdz, e to moliwe. Ale teraz, oczywicie, jest starsza. - Nie kada uroda widnie. Moja ona - wskaza na pokj - jest dzi dla mnie rwnie pikna, jak w dniu naszego lubu. Kiedy wypowiedzia te sowa, poczuem si jak intruz i tym razem to ja ruszyem w kierunku drzwi. Niewiele wicej pamitam z mojej wizyty w rodzinnym domu. By moe spdzilimy tam jeszcze z godzin, rozmawiajc i jedzc z domownikami przy stole. Tak czy inaczej, rozstaem si z rodzin Lin w bardzo miej atmosferze. Ale za to podczas drogi powrotnej porniem si z Morganem. Wina leaa pewnie po mojej stronie. Byem ju jednak zmczony i troch wyczerpany psychicznie. Przez jaki czas jechalimy w milczeniu i chyba zaczem kry mylami wok wielkiego zadania, jakie mnie czeka, bo pamitam, e ni std, ni zowd odezwaem si do Morgana: - Suchaj, mieszkasz tu od kilku lat. Czy syszae kiedy o inspektorze Kungu? - Inspektorze Kungu? To jaki policjant czy kto w tym rodzaju? - Za mojego dziecistwa inspektor Kung by legendarn postaci. Nawiasem mwic, prowadzi ledztwo w sprawie moich rodzicw. Ku mojemu zdumieniu Morgan rykn nagle miechem. Potem rzek: - Kung? Stary Kung? Tak, oczywicie, by inspektorem policji. No c, nic dziwnego, e nic si wwczas nie wyjanio. Jego ton troch mnie zirytowa, wic oznajmiem chodno: - W tamtych czasach inspektor Kung by najbardziej cenionym detektywem w Szanghaju, jeli nie w caych Chinach. - C, zapewniam ci, e nawet dzi cieszy si niejak saw. Stary Kung. Co takiego. - Mio przynajmniej sysze, e wci jest w miecie. Nie wiesz, gdzie go znajd? - Najprostszy sposb to przej si noc po centrum Francuskiej Koncesji. Prdzej czy pniej wpadniesz na niego. Widuje si go zazwyczaj w stercie mieci na chodniku. A jeli wpuszczono go do jakiego obskurnego baru, bdzie chrapa gdzie w ciemnym kcie. - Twierdzisz zatem, e inspektor Kung sta si pijakiem? - Alkohol. Opium. Typowe uywki Chiczyka. Ale ten czowiek to osobowo. Opowiada historie o dniach swojej chway i ludzie daj mu pienidze. - Myl, e mwisz o kim innym, bracie. - Nie sdz. Stary Kung. A wic naprawd by policjantem. Zawsze mylaem, e to tylko taki jego wymys. Wikszo tych opowiastek brzmi niedorzecznie. O co chodzi, bracie? - Kopot z tob, Morgan, polega na tym, e wszystko ci si plcze. Najpierw pomylie mnie z Bigglesworthem, a teraz mylisz inspektora Kunga z jakim wykolejecem. Zycie w tym miecie pomieszao ci w gowie. - Uspokj si, bracie. Zapytaj kogokolwiek, a powie ci dokadnie to, co ja. I nie obraaj mnie. Wcale mi si nie pomieszao w gowie. Zanim wysiadem przed hotelem Cathay, nasza rozmowa przybraa chyba nieco agodniejszy ton, ale rozstalimy si chodno i od tamtej pory nie widziaem si z Morganem. Co za si tyczy inspektora Kunga, to ju nazajutrz postanowiem go czym prdzej odszuka, ale z jakiego powodu - moe baem si, e Morgan mwi prawd - cigle odkadaem to na pniej i dopiero wczoraj - kiedy to wertujc policyjne archiwa, natrafiem na niezwykle wan informacj

zwizan z tym czowiekiem -naprawd uznaem spraw za piln. Nawiasem mwic, gdy dzisiejszego ranka w rozmowie z MacDonaldem wspomniaem mimochodem o inspektorze Kungu, zareagowa podobnie jak Morgan i podejrzewam, e to bya kolejna przyczyna mojej zoci na MacDonalda, kiedy siedzielimy naprzeciw siebie w jego dusznym gabinecie z oknem wychodzcym na ogrd konsulatu. Wiem jednak, e gdybym nieco bardziej si przyoy do tej rozmowy, mgbym osign znacznie wicej. Mj gwny bd polega na tym, e pozwoliem si swojemu rozmwcy wyprowadzi z rwnowagi. Zdaje si, e w pewnym momencie waciwie ju na niego krzyczaem. - Panie MacDonald, nie wystarczy zda si na to, co pan uparcie nazywa moimi moliwociami! Nie mam takich moliwoci! Jestem zwykym miertelnikiem i potrafi wykona swoje zadanie jedynie wwczas, gdy zapewni mi si minimum wsparcia. Nie poprosiem pana o wiele. Prawie o nic! A swoj prob przedstawiem panu bardzo jasno. Chc porozmawia z informatorem. Tylko porozmawia. Chodzi o krtkie spotkanie. Przedstawiem t prob nad wyraz klarownie. Dlaczego wic nic w tej sprawie nie uczyniono? Dlaczego, drogi panie? Dlaczego? Nie rozumiem, czemu pan zwleka. - Prosz posucha, przyjacielu, zaatwienie takiej sprawy przekracza moje kompetencje. Jeli pan chce, umwi pana z komisarzem policji. Wtpi jednak, czy bdzie w stanie panu pomc. ta mija nie pracuje dla nich... - Doskonale rozumiem, e ten czowiek, ta mija, jest chroniony przez chiski rzd. Dlatego wanie zwrciem si z moj prob do pana, a nie do policji. Wiem, e w sprawach o takim znaczeniu policja nie ma wiele do powiedzenia. - Zobacz, co da si zrobi, przyjacielu. Ale musi pan zrozumie, e to nie jest brytyjska kolonia. Nie moemy Chiczykom rozkazywa. Mimo to porozmawiam z kim kompetentnym. Prosz si jednak nie spodziewa, e zaraz co z tego wyniknie. Czang Kaj-szek mia ju wczeniej swoich informatorw wrd czerwonych, ale aden z nich nie zna tak dobrze struktur komunistycznych jak ta mija. Czang wolaby przegra kilka bitew z Japoczykami ni straci tego czowieka. Bo widzi pan, Czang uwaa za swoich prawdziwych wrogw komunistw, a nie Japoczykw. Zamiaem si gono. - Panie MacDonald, nie obchodzi mnie Czang Kaj-szek ani jego preferencje. Musz zakoczy ledztwo i chc, eby zrobi pan wszystko, co w paskiej mocy, aby umoliwi mi spotkanie z tym informatorem. Kieruj swoj prob do pana, wic jeli wszystkie moje wysiki spezn na niczym tylko dlatego, e nie zostanie ona speniona, nie omieszkam poda do publicznej wiadomoci, e to wanie pan... - Ale, drogi przyjacielu, doprawdy! Nie musi pan tak stawia sprawy! Nie ma potrzeby! Wszyscy tutaj jestemy panu yczliwi. Wszyscy pragniemy, eby si panu powiodo. Prosz mi wierzy, tak jest naprawd. Jak mwiem, zrobi, co mog. Porozmawiam z paroma osobami, ktre, wie pan, zajmuj si takimi rzeczami. Porozmawiam z nimi i powiem im, jak bardzo panu zaley na tym spotkaniu. Ale musi pan zrozumie, nie mamy wielkiego wpywu na Chiczykw. Potem nachyli si ku mnie i doda poufnie: - Mgby pan sprbowa to zaatwi z Francuzami. cz ich z Czangiem rne dziwne ukady. Wie pan, nieoficjalne. My nie jestemy z nim w tak zayych stosunkach. Radz zwrci si do Francuzw. Niewykluczone, e co jest w tej propozycji MacDonalda. Moe istotnie uzyskabym jak

znaczc pomoc u francuskich wadz. Ale, szczerze mwic, na razie nie bior takiego rozwizania pod uwag. Nie mam bowiem wtpliwoci, e z jakich niejasnych powodw MacDonald krci i e z chwil gdy pojmie, jak wane jest spenienie mojej proby, zrobi, co trzeba. Niestety, tak kiepsko si spisaem dzisiejszego ranka, e chyba nie obejdzie si bez nastpnego spotkania. Ta perspektywa niespecjalnie mnie zachwyca, ale przynajmniej nastpnym razem rozegram wszystko inaczej i nie dam si tak atwo odesa z pustymi rkami.

Cz szsta Hotel Cathay, Szanghaj, 20 padziernika 1937 roku

Rozdzia szesnasty Wiedziaem, e jestemy gdzie we Francuskiej Koncesji, w pobliu portu, ale poza tym byem cakowicie zdezorientowany. Od pewnego czasu szofer wiz mnie, bez przerwy trbic na przechodniw, wskimi alejkami, niezbyt odpowiednimi do jazdy samochodem, tak e w pewnym momencie zaczem si czu gupio -jak kto, kto wprowadzi do domu konia. W kocu jednak auto si zatrzymao. Kierowca otworzy mi drzwi i wskaza wejcie do Gospody Porannej Szczliwoci. Zostaem zaproszony do rodka przez jednookiego Chiczyka. Pamitam, e byy tam niskie sufity, peno ciemnego, wilgotnego drewna i typowy smrd z rur kanalizacyjnych. Jednak wntrze wydawao si do czyste; natknlimy si nawet na trzy staruszki, ktre szoroway na kolanach podog. Potem dotarlimy do korytarza z dugim rzdem drzwi, znajdujcego si gdzie w gbi budynku. Nasuno mi si skojarzenie ze stajni albo wizieniem, lecz okazao si, e te klitki s przeznaczone dla goci. Jednooki mczyzna zapuka do jakich drzwi i otworzy je, zanim ktokolwiek odpowiedzia. Pomieszczenie byo ciasne i pozbawione okien, ale cianki dziaowe nie sigay sufitu - na samej grze umieszczono drucian siatk, tak by zapewni dostp wiata i powietrza. Mimo to panowa tam zaduch i pmrok. Nawet gdy jasne, popoudniowe soce wychodzio zza chmur, korzy z tego bya tylko taka, e siatka krelia na pododze dziwaczne wzory. Czowiek lecy na pryczy robi wraenie pogronego we nie. Kiedy jednak stanem w szczelinie midzy kiem a cian, poruszy nogami. Wwczas jednooki mczyzna mrukn co i ulotni si, zamykajc za sob drzwi. Inspektor Kung wyglda jak szkielet. Skra na jego twarzy i szyi bya zwiotczaa i pokryta plamami, mia rozdziawione usta, spod szorstkiego koca wystawaa goa, patykowata noga, lecz powyej pasa zobaczyem zaskakujco biay podkoszulek. Z pocztku Kung nie kwapi si, by usi, i jakby niezupenie zdawa sobie spraw z mojej obecnoci, mimo e nic nie wskazywao na to, i jest pod wpywem opium czy alkoholu. Jednak w miar, jak mu wyjaniaem, kim jestem i co mnie do niego sprowadza, stawa si bardziej komunikatywny i zacz zdradza pewne oznaki uprzejmoci. - Przepraszam pana - kiedy ju zdecydowa si na mwienie po angielsku, szo mu to cakiem niele - nie mam herbaty. - Po tych sowach przez dusz chwil mamrota w dialekcie mandaryskim i przebiera pod kocem nogami. Wreszcie oprzytomnia i rzek: - Prosz wybaczy. Nie czuj si najlepiej. Ale wkrtce dojd do siebie. - Szczerze na to licz - odparem. - W kocu by pan jednym z najlepszych detektyww, jacy kiedykolwiek pracowali w szanghajskiej policji. - Naprawd pan tak myli? To bardzo mie. Tak, moe i byem kiedy dobrym policjantem. - Unis si energicznie na ku i postawi goe stopy na pododze. Czy to z powodu skromnoci, czy dlatego, e byo mu zimno, przytrzyma koc przy brzuchu. - Ale to miasto - podj - zawsze w kocu czowieka pokona. Kady zdradza kadego. Ufasz komu, a potem si okazuje, e ten kto jest na usugach bandytw. Rzd to te bandyci. Jak detektyw moe pracowa w takim miejscu? Chyba zostay mi jakie papierosy. Zapali pan? - Nie, dzikuj. Chciabym jednak, by pan wiedzia, e jako dziecko uwanie ledziem pask karier i ogromnie pana podziwiaem. - Jako dziecko? - Tak. Mj kolega i ja - zamiaem si - udawalimy, e jestemy panem. By pan... by pan naszym bohaterem.

- Naprawd? - Starzec pokrci gow i umiechn si. - Naprawd tak byo? No c, w takim razie tym bardziej mi przykro, e nie mog pana niczym poczstowa. Ani herbat, ani papierosem. - Moe pan jednak zrobi dla mnie znacznie wicej. Przyszedem do pana, bo sdz, e moe mi pan udzieli pewnych niezwykle istotnych informacji. Prowadzi pan ledztwo w sprawie zamachu, ktry mia miejsce wiosn 1915 roku w restauracji Wu Cheng Lou przy Foochow Road. Zastrzelono wtedy trzech ludzi i wielu raniono. Aresztowa pan dwch sprawcw. W archiwach policyjnych ta sprawa figuruje jako Zamach w Wu Cheng Lou. Wiem, e mino wiele lat, ale czy pamita j pan, inspektorze? Zza moich plecw, zapewne z drugiego albo trzeciego pomieszczenia od nas, dobieg gwatowny kaszel, ale nie zdoa on wyrwa inspektora z zamylenia. Wreszcie Kung odpowiedzia: - Pamitam doskonale. By to jeden z moich wikszych triumfw. Do dzi zdarza mi si rozmyla o tej sprawie, tu, w tym ku. - Wic zapewne pamita pan te, e przesuchiwa pewnego podejrzanego i uzna, e nie jest on zamieszany w tamt zbrodni. Archiwa podaj, e ten czowiek nazywa si Chiang Wei. Przesuchiwa go pan w zwizku z zamachem w Wu Cheng Lou, a tymczasem zoy on zeznania dotyczce zupenie innej sprawy. Mimo e ciao starego detektywa nadal przypominao obwisy worek koci, jego oczy byy teraz pene ycia. - Zgadza si - przyzna. - Nie mia nic wsplnego z tamtym zamachem. Ale ba si i zacz mwi. Wyzna wszystko. Pamitam, e przyzna si, i przed laty by czonkiem gangu zajmujcego si porywaniem ludzi. - Wspaniale! To wanie znalazem w archiwach. A teraz prosz posucha, to bardzo wane. Czowiek ten zdradzi panu pewne adresy. Adresy domw, w ktrych przetrzymywano ofiary porwa. Inspektor Kung patrzy dotd na muchy krce przy drucianej siatce, po tych sowach jednak przenis powoli wzrok na mnie. - To prawda - rzek cicho. - Ale, panie Banks, dokadnie sprawdzilimy wszystkie te domy. Porwania, o ktrych mwi Chiang Wei, miay miejsce wiele lat wczeniej. Nie natrafilimy w tych domach na nic podejrzanego. - Wiem, inspektorze, e nie zaniedbaby pan swoich obowizkw. Ale przecie pan prowadzi dochodzenie w sprawie zamachu. Byoby wic zupenie naturalne, gdyby nie chcia pan traci energii na tak uboczn kwesti. Zmierzam do tego, e gdyby jacy wysoko postawieni ludzie podjli pewne kroki, by uniemoliwi panu przeszukanie tych domw, zapewne by si pan przy tym nie upiera. Stary detektyw znowu si gboko zamyli. W kocu rzek: - By taki jeden dom. Teraz sobie przypominam. Moi ludzie przynieli mi raporty. Dostaem raporty dotyczce wszystkich pozostaych siedmiu domw. Jednak nic na temat smego. Pamitam, e troch mnie to wtedy zaniepokoio. Moim ludziom w jaki sposb przeszkodzono. Tak, pamitam, e si nad tym zastanawiaem. Nos detektywa. Wie pan, co mam na myli. - A wic nigdy pan nie dosta raportu na temat tego smego domu. - Zgadza si. Ale jak pan sam powiedzia, nie bya to kwestia priorytetowa. Rozumie pan, zamach by o wiele waniejszy. Wywoa powszechne oburzenie. Poszukiwanie zamachowcw

cigno si tygodniami. - Zdaje si, e dwch paskich starszych rang kolegw poamao sobie na tej sprawie zby. Inspektor Kung umiechn si. - Jak powiedziaem, by to najwikszy triumf w mojej karierze. Powierzono mi t spraw, gdy innym si nie powiodo. W miecie mwiono tylko o tym. Aresztowaem zamachowcw ju po kilku dniach. - Czytaem sprawozdania ze ledztwa. Jestem peen podziwu. Starzec wpatrywa si we mnie uwanie przez dusz chwil. Potem wycedzi: - Ten dom. Dom, ktrego nie przeszukali moi ludzie. Ten dom. Twierdzi pan... - Tak. Sdz, e s w nim przetrzymywani moi rodzice. - Rozumiem. - Zamilk i przez jaki czas przetrawia t niebywa nowin. - Nie ma mowy o jakimkolwiek zaniechaniu z paskiej strony - zapewniem. - Powtrz to, czytaem akta i jestem peen podziwu. Pascy ludzie nie dotarli do tego domu, gdy uniemoliwili im to wysocy funkcjonariusze policji, ktrzy wsppracowali z grupami przestpczymi. Znw rozleg si kaszel. Inspektor Kung milcza jeszcze przez moment, po czym rzek powoli: - Przyszed pan, eby mnie zapyta. eby zapyta, czy mog panu pomc w odnalezieniu tego domu. - Niestety, w archiwach panuje okropny baagan. To wstyd, jak prowadzono ewidencj w tym miecie. Wiele papierw trafio nie tam, gdzie powinno, a inne przepady bezpowrotnie. Uznaem w kocu, e bdzie lepiej, jak pjd do pana i zapytam, czy pamita pan, cho to tak mao prawdopodobne, cokolwiek na temat tego domu. - Na temat domu. Niech sprbuj sobie przypomnie. - Zamkn oczy, eby si skupi, ale po jakim czasie pokrci gow. - Zamach w Wu Cheng Lou. To byo ponad dwadziecia lat temu. Przykro mi. Nic nie pamitam. - Niech pan sprbuje co sobie przypomnie. Nie pamita pan nawet, w ktrej by dzielnicy? Albo chocia czy znajdowa si na terenie International Settlement? Znowu myla przez chwil i ponownie pokrci gow. - To byo bardzo dawno. A mj umys nie pracuje ju, tak jak powinien. Czasami niczego nie pamitam, nawet tego, co zdarzyo si poprzedniego dnia. Ale sprbuj sobie przypomnie. Moe jutro albo pojutrze obudz si i co sobie przypomn. Panie Banks, przykro mi. Ale teraz... nie, niczego nie pamitam. Gdy wrciem do International Settlement, by ju wieczr. Po powrocie spdziem okoo godziny w pokoju hotelowym, przegldajc kolejny raz notatki i prbujc si otrzsn z rozczarowania wywoanego spotkaniem ze starym inspektorem. Po smej zszedem na kolacj i usiadem przy swoim ulubionym stoliku w rogu eleganckiej sali jadalnej. Pamitam, e tego wieczoru niespecjalnie dopisywa mi apetyt i wanie miaem zrezygnowa z gwnego dania i wrci do pracy, gdy kelner przynis mi licik od Sary. Ley on teraz przede mn. To tylko krtka wiadomo napisana na nieliniowanej kartce, wyrwanej z notatnika. Jest wtpliwe, by Sara dugo si zastanawiaa nad treci listu; prosi w nim jedynie, ebym natychmiast si z ni spotka na ppitrze midzy trzecim a czwartym pitrem hotelu. Gdy teraz znowu patrz na t kartk, jej zwizek ze zdarzeniem, ktre nastpio tydzie wczeniej w domu pana Tony'ego Keswicka, wydaje mi si a nazbyt oczywisty; innymi sowy, Sara

zapewne w ogle nie napisaaby tego listu, gdyby nie to, co wwczas midzy nami zaszo. Jednak, o dziwo, gdy kelner przynis mi t wiadomo, nie dostrzegem wspomnianego zwizku i jeszcze przez kilka chwil siedziaem przy stoliku, zastanawiajc si, dlaczego Sara wzywa mnie w taki sposb. Jestem tu winien wyjanienie, e w okresie midzy moj wizyt w Domu Wielkiej Szansy a otrzymaniem listu spotkaem Sar trzykrotnie. Dwa razy widzielimy si bardzo krtko i w obecnoci wielu osb, wic nic ciekawego si nie wydarzyo. Nasze trzecie spotkanie, to w domu pana Keswicka, prezesa firmy Jardine Matheson, rwnie nie miao charakteru prywatnego i waciwie w ogle wtedy ze sob nie rozmawialimy, a jednak z perspektywy czasu wydaje si ono czym w rodzaju punktu zwrotnego. Tamtego wieczoru przybyem na przyjcie nieco spniony, gdy wic wprowadzono mnie do wielkiej oranerii w domu pana Keswicka, ponad szedziesiciu goci zajmowao ju swoje miejsca przy stolikach ustawionych wrd krzeww i pnczy. W gbi pomieszczenia zauwayem Sar bya bez sir Cecila - ale poniewa ona rwnie szukaa swojego krzesa, nie podszedem do niej. W Szanghaju na tego rodzaju imprezach zdaje si panowa zwyczaj polegajcy na tym, e zaraz po podaniu deseru - zanim ktokolwiek zdy go zje - gocie opuszczaj wyznaczone im miejsca i odtd siadaj ju tam, gdzie chc. Postanowiem wic, e gdy nadejdzie ten moment, usid koo Sary i zamieni z ni par sw. Ale kiedy podano w kocu deser, zatrzymaa mnie siedzca obok kobieta, ktra koniecznie chciaa mi wyjani sytuacj polityczn w Indochinach. Gdy z kolei udao mi si uwolni od ssiadki, wsta nasz gospodarz i ogosi, e nadszed czas na cz artystyczn. Nastpnie przedstawi pierwsz artystk - smuk dam, ktra wyoniwszy si zza stolika za moimi plecami, wysza na rodek i zacza recytowa jaki zabawny wierszyk, najwyraniej uoony przez ni sam. . Po niej jaki mczyzna odpiewa a capella fragment operetki Gilberta i Sullivana. Wkrtce zaczem podejrzewa, e wikszo obecnych gotowa jest do wystpu. Gocie jeden po drugim prezentowali swoje zdolnoci, czasem dwjkami lub trjkami; wykonywano piosenki, skecze. Ton wystpw by frywolny, niekiedy wrcz sprony. Potem wyszed na rodek zwalisty mczyzna o rumianej twarzy - powiedziano mi pniej, e to dyrektor Hong Kong and Shanghai Bank - i ubrany w tunik, ktr woy na smoking, j czyta ze zwoju satyr na rne aspekty szanghajskiego ycia. Niemal wszystkie zawarte w tekcie aluzje - do konkretnych osb, ubikacji znanych klubw, incydentw, jakie si wydarzyy podczas niedawnych biegw przeajowych - byy dla mnie zupenie nieczytelne, ale niebawem cae towarzystwo pokadao si ze miechu. Odszukaem wzrokiem Sar i zobaczyem, e siedzi w rogu z kilkoma paniami i zamiewa si wraz z nimi. Kobieta obok niej musiaa sporo wypi, bo wya jak optana. Po mniej wicej piciu minutach swojego wystpu, w czasie ktrego rozbawienie suchaczy stopniowo roso, mczyzna o rumianej twarzy uraczy zebranych tak efektownym artem, e ich miech przerodzi si w istny ryk. Wtedy znw zerknem na Sar. W pierwszej chwili wydawao si, e nic si nie zmienio: Sara miaa si do rozpuku w gronie przyjaciek. To, e patrzyem na ni przez kilka kolejnych sekund, wynikao z mojego zdziwienia, e w cigu niespena rocznego pobytu w Szanghaju zdya na tyle pozna miejscowe towarzystwo, by te do hermetyczne dowcipy tak j rozbawiy. I wanie gdy tak si w ni wpatrywaem, roztrzsajc t kwesti, zdaem sobie nagle spraw, e jeli Sara ociera z policzkw zy, to bynajmniej nie dlatego, e si mieje, ale dlatego, e

pacze. Patrzyem na ni jeszcze przez moment, nie wierzc wasnym oczom. Potem wstaem i ruszyem przez ryczcy tum. Wreszcie stanem za jej plecami i wwczas pozbyem si wszelkich wtpliwoci. Pord oglnej uciechy Sara zanosia si spazmatycznym paczem. Staem za ni, wic gdy podaem jej chusteczk, wzdrygna si. Potem podniosa wzrok i na cztery, moe pi sekund wbia we mnie jakby pytajce, ale i pene wdzicznoci spojrzenie. Schyliem gow, eby mc lepiej odczyta, co ono wyraa, lecz wtedy Sara wzia chusteczk i odwrcia si w stron mczyzny o rumianej twarzy. I gdy kolejny wybuch miechu wstrzsn oraneri, Sara, dajc dowd niezwykego hartu ducha, rwnie si rozemiaa, mimo e jednoczenie przyciskaa do oczu chusteczk. wiadom, e mog niepotrzebnie cign na Sar uwag obecnych, wrciem na swoje miejsce i tego wieczoru podszedem do niej ju tylko raz, w holu wejciowym, by w do oficjalny sposb poegna si z ni wrd wielu innych rozstajcych si goci. Przypuszczam jednak, e przez par nastpnych dni na wp spodziewaem si, i Sara si ze mn skontaktuje, by skomentowa jako to, co zdarzyo si w domu Keswicka. A zatem fakt, e otrzymawszy potem wspomniany licik, nie odgadem jego zwizku z tamtym zdarzeniem i wchodziem po okazaych schodach hotelu Cathay, nie pojmujc, czemu Sara chce si ze mn zobaczy, wiadczy o tym, jak bardzo musiaem by wwczas pochonity prowadzonym ledztwem. To, co Sara nazwaa ppitrem, jest w istocie spor przestrzeni, wyposaon w fotele, stoliki i palmy w donicach. Sdz, e szczeglnie rano, gdy otwarte s wielkie okna i pracuj umocowane pod sufitem wentylatory, gocie chtnie udaj si tam, by poczyta gazet i wypi kaw. Noc jednak panuje w tym miejscu ponura atmosfera; zapewne na skutek brakw w zaopatrzeniu nie ma tam wiata, jeli pomin to, ktre dociera ze schodw, oraz to, ktre wpada przez okno z rozwietlonego Bundu. Tamtego wieczoru na ppitrze nie byo nikogo poza Sar. Gdy j ujrzaem, wpatrywaa si w ciemne niebo, a jej sylwetka rysowaa si na tle ogromnych szyb. Idc ku niej, wpadem na krzeso i haas sprawi, e si odwrcia. - Mylaam, e bdzie wida ksiyc - powiedziaa. -Ale go nie wida. Nawet nie strzelaj z dzia. - Tak. Przez ostatnich kilka nocy byo spokojnie. - Cecil twierdzi, e onierze po obu stronach s ju wycieczeni. - Na to wyglda. - Christopherze, podejd bliej. Nie bj si, nic ci nie zrobi. Musimy jednak rozmawia ciszej. Podszedem i stanem obok niej. Widziaem teraz w dole Bund i rzd wiate biegncych wzdu nadmorskiej promenady. - Wszystko zaatwiam - rzeka cicho. - Nie byo atwo, ale udao si. - To znaczy co zaatwia? - Wszystko. Dokumenty, miejsce na statku, wszystko. Nie mog duej zosta. Prbowaam tu y, ale jestem ju zmczona. Wyjedam. - Rozumiem. A Cecil? Zna twoje zamiary? - Nie bdzie to dla niego cakowitym zaskoczeniem. Ale przypuszczam, e i tak przeyje lekki szok. A ty, Christopherze, jeste zszokowany? - Nie, raczej nie. Z tego, co zaobserwowaem, wynikao, e moe si na co takiego

zanosi. Zanim jednak zrobisz tak drastyczny krok, czy jeste pewna, e... - Och, wszystko dokadnie przemylaam. To nie ma sensu. Nawet gdyby Cecil chcia jutro wraca do Anglii. Poza tym straci tutaj tak duo pienidzy. Upar si, e std nie wyjedzie, dopki ich nie odzyska. - Widz, e wyjazd do Szanghaju nie speni twoich nadziei. Przykro mi. - Nie chodzi tylko o ten wyjazd. - Zamiaa si i po chwili milczenia dodaa: - Prbowaam kocha Cecila. Prbowaam, jak mogam. On nie jest zym czowiekiem. Po tym, co tu widziae, mylisz pewnie, e jest. Lecz nie zawsze taki by. To ja w duej mierze ponosz odpowiedzialno za obecny stan rzeczy. W tym okresie ycia Cecil potrzebowa odpoczynku. A gdy ja si zjawiam, uzna, e powinien czego jeszcze dokona. To moja wina. Kiedy tu przybylimy, z pocztku stara si co zrobi, ogromnie si stara. Ale to go przeroso i w rezultacie zaamao. Moe gdy odejd, zdoa si wreszcie jako pozbiera. - Dokd popyniesz? Wrcisz do Anglii? - W tej chwili nie mam pienidzy na powrt. Popyn do Makau, a potem zobacz. Rnie moe si uoy. Zreszt wanie dlatego chciaam z tob porozmawia. Christopherze, wyznam ci, e si boj. Nie chc wyjeda sama. Zastanawiaam si, czyby ze mn nie popyn. - Popyn z tob do Makau? Jutro? - Tak. Popy ze mn jutro do Makau. Tam zdecydujemy, dokd udamy si potem. Jeli bdziesz chcia, pokrcimy si troch w rejonie Morza Poudniowochiskiego. Moglibymy si te wybra do Ameryki Poudniowej, uciec niczym zodzieje noc. Czy to nie byoby zabawne? Te sowa, jak sdz, musiay mnie zaskoczy; pamitam jednak tylko to, e poczuem wtedy niewyobraaln ulg. W pierwszej chwili wrcz zakrcio mi si w gowie niczym komu, kto po dugim okresie przebywania w ciemnym pomieszczeniu wyszed nagle na dwr. Byo tak, jakby propozycja Sary - rzucona zapewne pod wpywem impulsu - zawieraa w sobie jak potn si sprawcz, ktra przyniosa mi wyzwolenie, o jakim nigdy nie miaem nawet marzy. Przypuszczam jednak, e zaraz potem musiaa si we mnie zrodzi obawa, i zostaem przez Sar poddany prbie. Pamitam bowiem, e gdy w kocu odpowiedziaem, brzmiao to tak: - Problem w tym, e mam tu prac do wykonania. Musz j najpierw skoczy. Bd co bd, wiat znajduje si na krawdzi globalnej katastrofy. Co by ludzie o mnie pomyleli, gdybym opuci ich w takim momencie? I co ty by pomylaa? - Och, Christopherze, oboje popeniamy cigle ten sam bd. Musimy przesta rozumowa w ten sposb. W przeciwnym razie nasze ycie bdzie wygldao tak, jak dotychczas. Nadal nie bdzie w nim niczego poza samotnoci i tym czym, co bez przerwy mwi nam, e zrobilimy za mao. Musimy si teraz od tego wszystkiego uwolni. Zostaw swoj prac, Christopherze. Ju do ycia jej powicie. Wyjedmy jutro, nie tramy ani dnia wicej, wyjedmy, zanim bdzie za pno. - Za pno na co? - Za pno na... och, sama nie wiem. Wiem jedynie, e straciam cae lata, gonic za jakim nieokrelonym trofeum i udzc si, e je zdobd, jeli tylko uczyni do, by na nie zasuy. Ale ju go nie chc, pragn teraz czego innego, czego, co wie si z ciepem i bezpieczestwem, czego, w czym mogabym si schroni, niezalenie od tego, co robi i kim jestem. Czego, co jest stale obecne, jak niebo nad gow. Tego teraz chc i myl, e ty te powiniene tego chcie. Wkrtce jednak bdzie za pno. Wkrtce nie bdziemy ju potrafili si zmieni. Jeli teraz nie wykorzystamy szansy, kolejna moe si nigdy nie nadarzy. Christopherze,

co ty wyprawiasz z t biedn rolink? Wtedy uzmysowiem sobie, e od jakiego czasu odrywam niewiadomie licie stojcej obok palmy i rzucam je na dywan. - Przepraszam - zamiaem si - to wysoce destrukcyjne. - Potem rzekem: - Nawet jeli masz racj, to i tak nie jest to dla mnie atwe. Bo widzisz, jest jeszcze Jennifer. Ledwie to powiedziaem, przypomniao mi si nasze ostatnie spotkanie, kiedy to egnaem si z Jennifer w maym, przyjemnym saloniku w tylnej czci jej szkoy, a agodne wiato wiosennego angielskiego popoudnia padao na wyoone dbow boazeri ciany. Przypomnia mi si take wyraz twarzy, jaki miaa Jennifer, gdy mwiem jej 0 swoim wyjedzie, jej powane skinienie gowy po przemyleniu caej sprawy i zaskakujce sowa, ktre nastpnie wypowiedziaa. - Bo widzisz, jest jeszcze Jennifer - powtrzyem, wiadom, e grozi mi to, i zaraz zaczn ni na jawie. -i czeka na mnie. - Mylaam o tym. Dugo mylaam. Wiem, e moemy zosta przyjacikami. A nawet wicej ni przyjacikami. Bylibymy we troje, c, jak taka maa rodzina, jak kada inna rodzina. Mylaam o tym, Christopherze. To mogoby by wspaniae dla nas wszystkich. Po ustaleniu, co i jak, posalibymy kogo po Jennifer. Albo pojechalibymy do Europy, powiedzmy, do Woch, a ona by tam do nas doczya. Wiem, e mogabym by dla niej matk, Christopherze, jestem o tym przekonana. Zastanawiaem si nad tym przez chwil, po czym odparem: - Dobrze. - Dobrze? To znaczy? - To znaczy, e si zgadzam. Popyn z tob, zrobimy, jak mwisz. Tak, chyba masz racj. Jennifer, my i tak dalej. To moe si uda. Kiedy to powiedziaem, poczuem, e spada mi z serca wielki ciar, i niewykluczone, e gono westchnem. Tymczasem Sara zbliya si do mnie o krok i spojrzaa mi gboko w oczy. Pomylaem nawet, e mnie pocauje, lecz najwyraniej w ostatniej chwili si powstrzymaa i zamiast tego rzeka: - A zatem posuchaj. Posuchaj, bo trzeba zrobi wszystko jak naley. Spakuj tylko jedn walizk. I nie wysyaj adnych kufrw. W Makau bdzie na nas czekao troch pienidzy, wic w razie czego kupimy tam potrzebne rzeczy. Jutro po poudniu, o wp do czwartej, przyl po ciebie kierowc. Postaram si o kogo zaufanego, ale nie mw mu nic ponad to, co niezbdne. Zawiezie ci do miejsca, gdzie bd na ciebie czekaa. Christopherze, wygldasz, jakby dosta obuchem w gow. Chyba nie zamierzasz mnie zawie, prawda? - Nie, nie. Bd gotowy. Jutro o wp do czwartej. Nie martw si, ja... Popyn z tob, dokdkolwiek zechcesz, choby na koniec wiata. Moe stao si to pod wpywem impulsu, a moe dlatego, e przypomniaem sobie, jak poegnalimy si po przywiezieniu sir Cecila z domu gry; tak czy inaczej pochyliem si nagle ku Sarze, ujem jej do w obie swoje i pocaowaem. Zdaje si, e potem, nie puszczajc jej rki, podniosem na Sar wzrok i nie bardzo wiedziaem, co dalej; jest nawet prawdopodobne, e z tego zakopotania zachichotaem. W kocu Sara uwolnia delikatnie do z ucisku i dotkna ni mojego policzka. - Dzikuj, Christopherze - rzeka cicho. - Dzikuj, e si zgodzie. Czuj si teraz zupenie inaczej. Ale lepiej ju id, zanim kto ci zobaczy. Id ju, zmykaj.

Rozdzia siedemnasty Tamtej nocy pooyem si do ka nieco zatroskany, ale gdy obudziem si nazajutrz rano, przepenia mnie spokj. Byo tak, jakby zdjto mi z piersi ciki kamie, wic kiedy ubierajc si, znowu pomylaem o mojej nowej sytuacji, ogarno mnie podniecenie. - Teraz ju pamitam tamten ranek jak przez mg. Przypominam sobie jednak, e poczuem wtedy nieodpart ch wykorzystania czasu, jaki mi pozosta, na wykonanie moliwie najwikszej iloci zada, zaplanowanych na kilka nastpnych dni, i e uwaaem, i postpujc inaczej, okazabym si czowiekiem niesumiennym. Tak wic nie przejmujc si brakiem logiki w moim myleniu, zaraz po niadaniu zabraem si z zapaem do pracy, ktra w duej mierze oznaczaa bieganie po schodach rnych instytucji oraz ponaglanie kierowcw, by szybciej przebijali si przez zatoczone ulice miasta. I cho dzisiaj tego nie pojmuj, musz wyzna, e gdy o drugiej z minutami zasiadaem do lunchu, zaatwiwszy z grubsza wszystko, co zamierzaem, byem z siebie bardzo dumny. Jednak wspominajc tamten dzie, odnosz zarazem wraenie, e tak naprawd traktowaem to wszystko z jakim dziwnym dystansem. Gdy krc po International Settlement, spotykaem si z najbardziej prominentnymi obywatelami miasta, co we mnie dosownie miao si z niezwykej powagi, z jak prbowali odpowiada na moje pytania, i z ich aosnych prb okazania mi pomocy. Prawda bowiem jest taka, e im duej byem w Szanghaju, tym bardziej gardziem tak zwanymi liderami tej spoecznoci. Niemal kadego dnia odkrywaem kolejne zaniedbania, przypadki korupcji i jeszcze gorszych naduy, ktrych ludzie ci dopucili si w cigu lat. A jednak ani razu od przyjazdu nie zetknem si ze szczerym przejawem wstydu, przyznaniem, e gdyby nie uniki, krtkowzroczno i czasem nawet zwyka nieuczciwo osb dziercych ster wadzy, nigdy nie doszoby do tak gbokiego kryzysu. Tamtego ranka zawitaem midzy innymi do Shanghai Club, gdzie byem umwiony z trzema przedstawicielami miejscowej elity. Stanwszy ponownie oko w oko z tymi bufonami, nie poczuwajcymi si do jakiejkolwiek winy za obecn sytuacj, przeyem prawdziwe uniesienie na myl, e ju wkrtce raz na zawsze uwolni si od tych ludzi. W takich momentach, jak ten, miaem cakowit pewno, e podjem waciw decyzj; e pogld podzielany tu niemal przez wszystkich - i zaegnanie kryzysu to wycznie mj obowizek - jest nie tylko bdny, ale i wysoce haniebny. Wyobraziem sobie zdumienie, jakie pojawi si niebawem na tych twarzach na wie o moim wyjedzie, powszechny wybuch oburzenia i paniki, i sprawio mi to, musz przyzna, spor satysfakcj. Pniej, wci jedzc lunch, pomylaem o moim ostatnim spotkaniu z Jennifer tamtego sonecznego popoudnia w jej szkole, o tym, jak zakopotani siedzielimy w fotelach, wiato igrao na dbowej boazerii, a za oknami faloway trawy schodzce ku jezioru. Jennifer suchaa w milczeniu, gdy wyjaniaem jej, najlepiej jak umiaem, dlaczego musz wyjecha i jak wane jest zadanie, ktre mam do wykonania w Szanghaju. Kilkakrotnie przerywaem, sdzc, e zechce o co spyta lub przynajmniej co skomentowa. Za kadym razem jednak ograniczaa si do skinicia gow i czekaa na dalszy cig. W kocu, zdawszy sobie spraw, e zaczem si powtarza, zapytaem: - A wic, Jenny? Co ty na to? Nie mam pojcia, czego si spodziewaem. Ale Jennifer patrzya na mnie jeszcze przez chwil agodnym wzrokiem, po czym odpara: - Wujku, wiem, e niczego dobrze nie umiem. To dlatego, e wci jestem bardzo moda. Wkrtce jednak bd na tyle dua, by ci pomc. Bd ci moga pomc, obiecuj. Bdziesz o tym

pamita? Bdziesz pamita, e jestem tu, w Anglii, i e ci pomog, gdy wrcisz? Tego akurat na pewno si nie spodziewaem i cho po przybyciu tutaj wielokrotnie zastanawiaem si nad tymi sowami, nadal nie bardzo wiem, co Jennifer chciaa nimi wyrazi. Czy sugerowaa, e mimo tego wszystkiego, co jej powiedziaem, moja misja w Szanghaju zakoczy si fiaskiem? e bd musia wrci do Anglii i pracowa nad t spraw przez kolejne lata? Rwnie dobrze jednak mogy to by po prostu sowa zagubionego dziecka, ktremu trudno ukry zdenerwowanie, wic nie ma sensu poddawa ich jakiejkolwiek analizie. Mimo to, jedzc wtedy lunch w hotelowej oranerii, znowu rozpamitywaem tamto ostatnie spotkanie. Kiedy dopijaem kaw, podszed do mnie pracownik hotelu i poinformowa, e jestem pilnie proszony do telefonu. Wskazano mi kabin, znajdujc si w holu tu za oraneri, i po chwili zamieszania spowodowanego problemami z poczeniem usyszaem w suchawce jaki znajomy gos. - Pan Banks? Pan Banks? Panie Banks, w kocu sobie przypomniaem. Milczaem, bojc si, e jeli cokolwiek powiem, nara na szwank nasze plany. Lecz potem gos rzek: - Panie Banks? Syszy mnie pan? Panie Banks, przypomniaem sobie co wanego. O domu, ktrego nie moglimy przeszuka. Zorientowaem si, e to inspektor Kung; jego gos, cho chrapliwy, brzmia zadziwiajco modzieczo. - Inspektorze, prosz wybaczy. Zaskoczy mnie pan. Prosz powiedzie, co pan sobie przypomnia. - Panie Banks. Gdy czasem, wie pan, zapal sobie fajk, wraca mi pami. Wiele rzeczy, ktre dawno zapomniaem, staje mi przed oczami. Pomylaem wic, e zapal ten jeden, ostatni raz. I przypomniaem sobie, co powiedzia podejrzany. Dom, ktrego nie moglimy przeszuka. Ten dom jest naprzeciwko domu niejakiego Yeh Chena. - Yeh Chen? Kto to taki? - Nie wiem. Wielu biednych ludzi nie uywa adresw. Okrelaj miejsca za pomoc punktw orientacyjnych. Dom, ktrego nie moglimy przeszuka. Ten dom jest naprzeciwko domu Yeh Chena. - Yeh Chen. Jest pan pewien, e tak si nazywa? - Tak, jestem pewien. Przypomniao mi si to bardzo wyranie. - Ilu mieszkacw Szanghaju moe si tak nazywa? - Na szczcie podejrzany poda jeszcze jeden szczeg. Ten Yeh Chen jest niewidomy. Dom, ktrego pan szuka, znajduje si naprzeciwko domu niewidomego Yeh Chena. Oczywicie, ten czowiek mg si przeprowadzi lub umrze. Ale gdyby udao si panu ustali, gdzie mieszka, gdy prowadzilimy dochodzenie... - Oczywicie, inspektorze. To bardzo cenna informacja. - Ciesz si. Przypuszczaem, e uzna j pan za tak. - Inspektorze, jestem niezmiernie wdziczny. Uprzytomniem sobie, ktra godzina, wic gdy odoyem suchawk, nie wrciem ju do oranerii, lecz udaem si prosto do pokoju, eby si spakowa. Pamitam, e kiedy zastanawiaem si, co zabra, czuem si tak, jakbym straci kontakt z rzeczywistoci. W pewnym momencie usiadem na ku i popatrzyem przez okno na niebo.

Wtedy dotaro do mojej wiadomoci, e jeszcze dzie wczeniej taka informacja miaaby dla mnie pierwszorzdne znaczenie. A oto siedziaem teraz, mylc o niej bez emocji i odnoszc wraenie, e naley ona do przeszoci, e jest czym, o czym - jeli tylko zechc - mog w kadej chwili zapomnie. Musiaem si szybko uwin z pakowaniem, bo gdy dokadnie o wp do czwartej rozlego si pukanie do drzwi, czekaem ju, siedzc na krzele, od duszego czasu. Otworzyem drzwi i ujrzaem modego Chiczyka, ktry nie mia chyba nawet dwudziestu lat. By ubrany w tradycyjn szat i trzyma w rku kapelusz. - Jestem pana kierowca - oznajmi grzecznie. - Jeli ma pan walizka, wezm. Kiedy oddalalimy si ju od hotelu, patrzyem na skpane w popoudniowym socu tumy na Nanking Road i miaem wraenie, jakbym oglda je z wielkiej odlegoci. Potem rozparem si wygodnie na siedzeniu, zadowolony, e wszystkim zajmie si mj kierowca, ktry mimo modego wieku wydawa si pewny siebie i kompetentny. Korcio mnie, by zapyta, co go czy z Sar, ale zaraz przypomniao mi si jej ostrzeenie, bym nie wdawa si w niepotrzebne rozmowy. Milczaem wic i wkrtce moje myli zaczy kry wok Makau i zdj tego miejsca, ktre widziaem przed laty w Muzeum Brytyjskim. Po mniej wicej dziesiciu minutach jazdy pochyliem si nagle w stron modzieca i powiedziaem: - Przepraszam. Wiem, e to raczej nie na temat. Ale czy znasz moe jakiego Yen Chena? Modzieniec ani na chwil nie oderwa oczu od ulicy, lecz gdy zamierzaem ju powtrzy pytanie, rzek: - Yen Chen. lepy aktor? - Tak. No c, wiem na pewno, e jest lepy. Nie wiedziaem, e jest aktorem. - Nie synny aktor. By aktor kiedy, wiele lat temu, gdy ja byem may. - To znaczy... e go znasz? - Znam nie. Ale wiem, kto on. Pan zainteresowany Yeh Chen? - Nie, nie. Niespecjalnie. Kto mi o nim wspomnia. To naprawd bez znaczenia. Przez reszt drogi ani razu ju nie odezwaem si do modzieca. Od jakiego czasu krylimy labiryntem wskich alejek, tak e gdy w kocu mj kierowca zatrzyma wz w jakiej cichej, bocznej uliczce, nie miaem pojcia, gdzie jestemy. Modzieniec otworzy mi drzwi i poda walizk. - Ten sklep - oznajmi, wskazujc. - Z gramofonem. Po drugiej stronie ulicy by may sklepik z brudn witryn, w ktrej istotnie wyeksponowano gramofon. Dostrzegem tam rwnie napis po angielsku: Pyty gramofonowe. Rolki do pianoli. Nuty. Rozejrzaem si dokoa i zobaczyem, e oprcz dwch rykszarzy, siedzcych w kucki przy swoich pojazdach i przekomarzajcych si ze sob, nie ma w pobliu nikogo. Wziem walizk i ju zamierzaem przej przez ulic, gdy co kazao mi zapyta kierowc: - Mgby tu chwil poczeka? Mody czowiek wyglda na zdziwionego. - Pani Medhurst mwia, e ja pana przywie tylko tutaj. - Tak, tak. Ale ja prosz, eby poczeka. Na wypadek gdybym jeszcze ciebie potrzebowa. Moe nie zajdzie taka potrzeba. Ale wiesz, na wszelki wypadek. Popatrz - signem do kieszeni i wyjem kilka banknotw - bdzie ci si to opacao. Twarz modzieca rozbysa gniewem i odwrci si od pienidzy, jakbym chcia mu da co odraajcego. Potem z ponur min wsiad do

samochodu i zatrzasn drzwi. Zorientowaem si, e popeniem bd, ale nie bya to odpowiednia chwila, by si czym takim przejmowa. Poza tym, mimo caego swojego gniewu, mody kierowca nie zapali silnika. Wcisnem pienidze z powrotem do kieszeni marynarki, wziem walizk i przeszedem przez ulic. W sklepie byo bardzo ciasno. Do rodka sczy si blask popoudniowego soca, ale z jakiego powodu tworzy na zakurzonej pododze i sprztach tylko kilka jasnych plam. Z jednej strony stao pianino o pokych klawiszach oraz stojak, na ktrym umieszczono w rzdzie pyty gramofonowe bez okadek. Pokrywa je nie tylko kurz, ale i pajczyny. Na cianach widniay jakie dziwne skrawki aksamitu, jakby wycite z teatralnej kurtyny, a na nich fotografie piewakw operowych i tancerzy. Spodziewaem si tam raczej zasta Sar, ale poza mn by w sklepie jedynie jaki siedzcy za lad, mizerny Europejczyk z ciemn, spiczast brdk. - Dzie dobry - powiedzia z niemieckim akcentem, unoszc wzrok znad rozoonej przed nim ksigi rachunkowej. Przyjrzawszy mi si uwanie, zapyta: - Jest pan Anglikiem? - Tak. Dzie dobry. - Mamy troch angielskich pyt. Na przykad, nagranie Mimi Johnson Mam oczy tylko dla ciebie. To co w paskim gucie? Wypowiedzia te sowa bardzo ostronie, co sugerowao, e to jakie umwione haso. Ale cho wysiliem pami, by przypomnie sobie odzew, o ktrym moga mi powiedzie Sara, nic nie przyszo mi do gowy. W kocu odparem: - Nie mam tu w Szanghaju gramofonu. Ale bardzo lubi Mimi Johnson. Kilka lat temu byem nawet na jej recitalu w Londynie. - Naprawd? Mimi Johnson, tak. Wydawao mi si, e wprawiem go z zakopotanie z odpowiedzi. Oznajmiem wic: - Prosz posucha, nazywam si Banks. Christopher Banks. - Banks. Pan Banks. - Mczyzna powtrzy moje nazwisko bezbarwnym tonem, po czym rzek: - Skoro lubi pan Mam oczy tylko dla ciebie Mimi Johnson, puszcz to panu. Da nura pod lad, a ja wykorzystaem okazj, by popatrze przez okno sklepowe na ulic. Dwaj rykszarze nadal si miali i gawdzili. Stwierdziem te z zadowoleniem, e mj kierowca wci czeka w samochodzie. A potem, gdy zastanawiaem si, czy nie zaszo jakie wielkie nieporozumienie, sklep wypeniy ciepe, leniwe dwiki muzyki jazzowej. Po orkiestrowym wstpie zacza piewa Mimi Johnson i wwczas przypomniao mi si, jak furor robia ta piosenka przed kilku laty w londyskich klubach. Po chwili zdaem sobie spraw, e mizerny mczyzna pokazuje mi jak ciemn, grub zason na tylnej cianie. Nie zauwayem wczeniej, e jest tam przejcie, ale kiedy odsunem zason, istotnie wkroczyem do nastpnego pomieszczenia. Sara siedziaa na drewnianym kufrze, ubrana w lekki paszcz i kapelusz. W cygarniczce pali si papieros i powietrze w przypominajcym spiarni pokoiku byo ju gste od dymu. Wszdzie pitrzyy si sterty pyt i nut, poupychanych w kartonowych pudach i drewnianych skrzynkach. Nie byo tam okna, ale dostrzegem nieznacznie uchylone drzwi, prowadzce na zewntrz. - No c, oto jestem - oznajmiem. - Wziem tylko jedn walizk, tak jak chciaa. Widz jednak, e ty masz a trzy. - Ta tutaj jest dla Ethelberta. Mojego misia. Towarzyszy mi od... c, waciwie by ze mn

zawsze. To gupie, co? - Gupie? Nie, skde. - Przed podr do Szanghaju popeniam bd, upychajc Ethelberta z wieloma innymi rzeczami. Gdy potem otworzyam walizk, okazao si, e odpada mu rka. Znalazam j w samym rogu, wcinit w kape. Wic tym razem, jeli nie liczy kilku szali, ma ca walizk dla siebie. To gupie. - Nie, nie. Doskonale rozumiem. Ethelbert, tak. Odoya ostronie cygarniczk i wstaa. Pniej si caowalimy - zdaje si, e mniej wicej tak, jak pary w filmach. Byo niemal dokadnie tak, jak to sobie zawsze wyobraaem, z t jedynie rnic, e naszemu uciskowi brakowao nieco elegancji. Kilkakrotnie prbowaem zmieni pozycj, lecz moja prawa stopa zostaa zablokowana przez cikie pudo i nie mogem wykona koniecznego skrtu ciaem, nie ryzykujc utraty rwnowagi. Potem Sara cofna si o krok, gboko oddychajc i przez cay czas patrzc mi w oczy. - Wszystko gotowe? - zapytaem. Nie od razu odpowiedziaa, wic pomylaem, e za chwil znowu mnie pocauje. W kocu jednak odpara: - Wszystko w porzdku. Musimy jeszcze troch poczeka. Potem wymkniemy si tdy wskazaa tylne drzwi - pjdziemy na przysta, a stamtd popyniemy sampanem dwie mile w d rzeki do naszego parowca. Nastpny przystanek: Makau. - A Cecil? Domyla si czego? - Nie widziaam go przez cay dzie. Zaraz po niadaniu uda si do jednego ze swoich ulubionych miejsc i podejrzewam, e wci tam jest. - To wielki wstyd, naprawd. Kto powinien mu powiedzie, eby wreszcie wzi si w gar. - No c, to ju nie nasze zadanie. - Te tak sdz. - Nagle si rozemiaem. - Sdz, e teraz naszym jedynym zadaniem jest robienie tego, co nam odpowiada. - Masz racj. Co nie tak, Christopherze? - Nie, nie. Prbowaem tylko... Chciaem... Wycignem do Sary rce, liczc na kolejny ucisk, ale ona uniosa do i rzeka: - Christopherze, myl, e powiniene usi. Nie martw si, na wszystko przyjdzie pora. Na wszystko. - Tak, tak. Przepraszam. - Kiedy ju bdziemy w Makau, zastanowimy si nad nasz przyszoci. Nad tym, gdzie mogoby nam si dobrze mieszka. I gdzie mogoby si dobrze mieszka Jennifer. Rozoymy mapy na ku, popatrzymy przez okno na morze i posprzeczamy si na ten temat. Och, jestem pewna, e bdziemy si sprzeczali. Nie mog si doczeka nawet naszych sprzeczek. Usidziesz w kocu? Usid tutaj. - Posuchaj... Skoro mamy jeszcze kilka minut, pozwl mi na chwil wyj i co zrobi. - Co zrobi? A co takiego? - Po prostu... po prostu co. Posuchaj, nie zajmie to duo czasu, zaledwie par minut. Po prostu musz kogo o co zapyta. - Kogo? Christopherze, nie sdz, abymy powinni teraz z kimkolwiek rozmawia. - Niezupenie o to chodzi. W peni rozumiem potrzeb zachowania ostronoci i tak dalej. Nie, nie martw si. Chc tylko o co zapyta tego modego czowieka. Tego, ktrego po mnie przysaa i ktry mnie tu przywiz. - Ale on ju z pewnoci odjecha.

- Nie, wci tam jest. Poczekaj, zaraz wracam. Wymknem si za zason i na powrt znalazem w sklepie, gdzie mizerny mczyzna spojrza na mnie ze zdziwieniem. - Podobaa si panu Mimi Johnson? - spyta. - Tak, tak. Wspaniaa. Musz wyskoczy na moment. - Pozwol sobie wyjani, e jestem Szwajcarem. Nie ma adnej wrogoci midzy paskim krajem a moim. - No tak. Cudownie. Za chwil wrc. Podbiegem do samochodu. Ujrzawszy mnie, modzieniec opuci szyb w oknie i grzecznie si umiechn; jego gniew najwyraniej ju min. Nachyliwszy si ku niemu, powiedziaem cicho: - Posuchaj. Ten Yeh Chen. Nie wiesz przypadkiem, gdzie mgbym go znale? - Yeh Chen? On mieszka bardzo blisko. - Yeh Chen. Mwi o lepym Yeh Chenie. - Tak. Tu niedaleko. - Jego dom jest niedaleko? - Tak, prosz pana. - Suchaj, chyba nie rozumiesz. Twierdzisz, e Yeh Chen, lepy Yeh Chen... e jego dom jest tu niedaleko? - Tak, prosz pana. Moe pan tam i pieszo albo, jeli pan yczy, podwioz w samochd. - Posuchaj, to bardzo wane. Czy wiesz, od jak dawna Yeh Chen mieszka w tym domu? Modzieniec pomyla przez chwil i odpar: - On zawsze tam mieszka, prosz pana. Gdy byem may chopiec, on te tam mieszka. - Jeste pewien? Teraz posuchaj, to niezwykle wane. Czy jeste pewien, e chodzi o lepego Yeh Chena i e on mieszka w tym domu od duszego czasu? - Powiedziaem panu. On tam, gdy ja byem may chopiec. Myl, e on tam mieszka duo, duo lat. Wyprostowaem si, wziem gboki oddech i pomylaem o tym, co ta wiadomo w praktyce oznacza. Potem znowu si pochyliem i powiedziaem: - Myl, e powiniene mnie tam zabra. To znaczy samochodem. Musimy jednak by ostroni. Chciabym, aby mnie tam zawiz, ale zatrzyma auto kawaek dalej. W jakim miejscu, z ktrego bdzie dobrze wida dom naprzeciwko domu Yeh Chena. Rozumiesz? Wsiadem do samochodu i modzieniec uruchomi silnik. Zatoczylimy pene koo, po czym wjechalimy w inn wsk uliczk. Wwczas zaczy mi si kbi w gowie rne myli. Zastanawiaem si, czy powiedzie modemu czowiekowi o ogromnym znaczeniu naszej maej wyprawy, a nawet pomylaem, e moe powinienem go zapyta, czy ma bro. Ostatecznie jednak doszedem do wniosku, e w ten sposb mgbym go tylko niepotrzebnie wystraszy. Skrcilimy w uliczk jeszcze wsz od poprzedniej. Potem znowu skrcilimy i zatrzymalimy si. Sdziem, e ju jestemy na miejscu, lecz zaraz zobaczyem, dlaczego stanlimy. Tu przed nami spora grupka maych chopcw prbowaa zmusi do dalszego marszu oszoomionego bawou domowego. Chopcy kcili si i jeden z nich uderzy bawou patykiem w nos. Przeraziem si nie na arty, bo przypomniaem sobie, jak mama ostrzegaa mnie przez cae moje dziecistwo, e te zwierzta, gdy si je rozwcieczy, potrafi by rwnie niebezpieczne, jak byki.

Baw jednak ani drgn i chopcy znw zaczli si kci. Mj kierowca kilka razy nacisn klakson i w kocu, nic nie wskrawszy, cofn samochd. Pojechalimy inn uliczk, lecz konieczno znalezienia nowej trasy najwyraniej utrudnia modziecowi zadanie, gdy po paru zakrtach ponownie si zatrzyma i cofn auto, mimo e tym razem nie byo adnej przeszkody. W pewnym momencie wjechalimy na szersz drog, botnist i poryt koleinami, wzdu ktrej stay po jednej stronie walce si chaty. - Prosz, popiesz si - ponagliem. - Mam bardzo mao czasu. Nagle rozleg si straszny huk. Jechalimy dalej, ale modzieniec spojrza nerwowo w dal. - Walki - rzek. - Znowu si zaczy. - To wydawao si bardzo blisko - powiedziaem. Przez nastpnych kilka minut podalimy kolejnymi wskimi drkami, wrd maych drewnianych domkw, trbic na dzieci i psy. Potem samochd gwatownie stan i usyszaem gniewny jk mojego kierowcy. Wyjrzaem zza jego plecw i zobaczyem przed autem barykad z workw piasku i z drutu kolczastego. - Musimy jecha naokoo - oznajmi. - Nie ma inna droga. - Ale posuchaj, na pewno jestemy ju bardzo blisko. - Tak, bardzo blisko. Ale droga zablokowana i musimy jecha naokoo. Prosz cierpliwo. Zaraz tam jestemy. Jednak zachowanie modzieca ulego wyranej zmianie. Opucia go pewno siebie i nagle wyda mi si zwykym wyrostkiem, pitnasto-, moe szesnastoletnim, kim zdecydowanie za modym na to, by prowadzi samochd. Gdy jechalimy potem brudnymi, mierdzcymi uliczkami i alejkami, mylaem ju, e lada chwila wyldujemy w rynsztoku, ale jakim cudem chopakowi zawsze udawao si utrzyma pojazd na drodze. Przez cay czas syszelimy dochodzce z oddali odgosy strzaw i widzielimy ludzi uciekajcych do swoich domw lub szukajcych innego schronienia. Jedynie dzieci i psy, sprawiajce wraenie niczyich, nadal baraszkoway na trasie naszego przejazdu i nic sobie nie robiy z niebezpieczestwa. W pewnym momencie, gdy podskakujc na wybojach, mijalimy jak ma fabryk, zapytaem: - Suchaj, dlaczego si po prostu nie zatrzymasz i nie zapytasz kogo o drog? - Prosz o cierpliwo. - Prosisz o cierpliwo? Przecie ty masz nie wiksze pojcie o tym, dokd jedziemy, ni ja. - Zaraz tam jestemy, prosz pana. - Bzdura. Po co cigniesz t gr? To typowe dla was, Chiczykw. Zgubie si, ale za nic si do tego nie przyznasz. Przecie jedziemy ju, bo ja wiem... dla mnie to jak wieczno. Nic na to nie powiedzia, tylko skrci w botnist drog, wiodc stromo pod gr midzy wielkimi hadami fabrycznych odpadw. Potem rozleg si niepokojco blisko kolejny huk i modzieniec znacznie zwolni, tak e teraz ledwie si posuwalimy naprzd. - Prosz pana, myl, e wracamy. - Chcesz wraca? Dokd? - Walki bardzo blisko. Tu niebezpiecznie. - Jak to blisko? - Nagle mnie olnio. - Czybymy byli w pobliu Chapei? - Jestemy w Chapei, prosz pana. Jestemy w Chapei od jaki czas. - Co? Wyjechalimy poza International Settlement? - Jestemy teraz w Chapei. - Ale... Wielki Boe! Naprawd znajdujemy si poza International Settlement? W Chapei?

Suchaj, jeste durniem, wiesz o tym? Durniem! Mwie, e dom jest niedaleko. Ju po nas. Musimy by niebezpiecznie blisko strefy wojennej. I opucilimy International Settlement! Jeste skoczonym durniem. Wiesz dlaczego? Powiem ci. Bo udajesz, e wiesz o rzeczach, o ktrych w rzeczywistoci nie masz zielonego pojcia. Jeste zbyt dumny, by przyzna si do swoich brakw. Oto moja definicja durnia. Jeste skoczonym durniem! Syszysz? Kompletnym, skoczonym durniem! Zatrzyma samochd. Potem wysiad i nawet si nie obejrzawszy, zacz i. Mina chwila, nim si uspokoiem i oceniem sytuacj. Bylimy niemal na samym szczycie wzgrza i samochd sta teraz w jakim odosobnionym miejscu na botnistej drodze, midzy kopcami gruzu, powykrcanego drutu i czego, co wygldao jak pogite szcztki starych k rowerowych. Zauwayem, e modzieniec zmierza ciek ku krawdzi wzniesienia. Wysiadem i pobiegem za nim. Musia mnie usysze, lecz ani nie przypieszy kroku, ani si nie obejrza. Dogoniem go i zatrzymaem, chwytajc za rami. - Suchaj, przepraszam - wysapaem. - Bardzo mi przykro. Niepotrzebnie si uniosem. Bardzo mi przykro, naprawd. To niewybaczalne. Jednak nie masz pojcia, co to wszystko dla mnie znaczy. A teraz prosz - wskazaem samochd - jedmy dalej. Mody czowiek nie chcia nawet na mnie spojrze. - Koniec jazdy - oznajmi. - Ale suchaj, przeprosiem ci. A teraz prosz, bd rozsdny. - Koniec jazdy. Zbyt niebezpiecznie. Walki bardzo blisko. - Ale zrozum, musz dotrze do tego domu. To dla mnie niezwykle wane. Niezwykle. A teraz powiedz szczerze, prosz. Zgubie si czy naprawd wiesz, gdzie jest ten dom? - Wiem. Znam dom. Lecz teraz zbyt niebezpiecznie. Walki bardzo blisko. - Wwczas, jakby na poparcie jego sw, rozbrzmiao wok nas echo strzaw z broni maszynowej. Odgosy zdaway si dochodzi z do daleka, ale nie sposb byo odgadn, z ktrej strony, wic obaj popatrzylimy dokoa siebie, czujc, e na pagrku stanowimy doskonay cel. - Posuchaj - rzekem, wyjmujc z kieszeni notatnik i owek. - Widz, e nie chcesz duej w tym wszystkim uczestniczy, i rozumiem ci. Poza tym jeszcze raz przepraszam, e byem wobec ciebie niegrzeczny. Chciabym jednak, by zrobi dla mnie dwie rzeczy, zanim wrcisz do domu. Po pierwsze, napisz mi tu, prosz, adres domu Yeh Chena. - Nie ma adres, prosz pana. Nie ma tam aden adres. - W takim razie narysuj map. Napisz jakie wskazwki. Cokolwiek. Prosz, zrb to dla mnie. Chciabym te, by potem zawiz mnie do najbliszego komisariatu policji. Waciwie od tego naleao zacz. Bd potrzebowa wyszkolonych, uzbrojonych ludzi. Prosz. Podaem mu notatnik i owek. Niektre strony byy zapenione notatkami, ktre sporzdziem wczeniej tamtego dnia. Mody czowiek przewrci kilka kartek, a gdy w kocu znalaz jak czyst, rzek: - Nie po angielski, prosz pana. Nie umiem pisa po angielski. - To napisz tak, jak potrafisz. Narysuj map. Zrb cokolwiek. Tylko szybko, prosz. Wygldao na to, e poj wreszcie wag tego, o co go poprosiem. Myla intensywnie przez kilka sekund, po czym zacz pisa. Zapeni szybko jedn stron, potem nastpn. Po zapisaniu czwartej czy pitej wsun owek z powrotem za grzbiet notatnika i odda mi go. Przejrzaem to, co napisa, ale e nie znam chiskiego pisma, nic z tego nie zrozumiaem. Mimo to powiedziaem:

- Dzikuj. Jestem ci bardzo wdziczny. A teraz, prosz, zawie mnie do najbliszego komisariatu. Potem bdziesz mg wrci do domu. - Do komisariat tdy, prosz pana. - Postpi kilka krokw w kierunku, w ktrym wczeniej szed. Potem, ze szczytu wzgrza, pokaza mi miejsce w dole, oddalone o jakie dwiecie jardw, gdzie zaczyna si cig szarych budynkw. - Komisariat tam, prosz pana. - Tam? Ktry budynek? - Tam. Z flaga. - A tak, widz. Jeste pewien, e to komisariat? - Pewien, prosz pana. Komisariat. Z miejsca, w ktrym stalimy, budynek istotnie wyglda jak komisariat. Poza tym byo dla mnie jasne, e nie ma sensu jecha tam samochodem. Auto stao po drugiej stronie wzgrza, a cieka, ktr przyszlimy, bya zbyt wska. Z kolei gdybymy prbowali objecha pagrek dokoa, moglibymy ponownie zabdzi. Schowaem notatnik do kieszeni i pomylaem, e dam modziecowi troch pienidzy. Zaraz jednak przypomniaem sobie, jak si obruszy, gdy chciaem to zrobi wczeniej, wic tylko powiedziaem: - Dzikuj. Bardzo mi pomoge. Teraz ju poradz sobie sam. Mody czowiek szybko kiwn gow - zdawa si wci na mnie gniewa - po czym okrciwszy si na picie, ruszy w d zbocza, w kierunku swojego samochodu.

Rozdzia osiemnasty Komisariat wyglda na opuszczony. Schodzc ze wzgrza, widziaem, e szyby w oknach budynku s powybijane, a drzwi wejciowe wisz luno na zawiasach. Gdy stpajc ostronie midzy kawakami szka, wszedem do recepcji, natknem si na trzech Chiczykw - dwch wycelowao we mnie karabiny, trzeci gronie potrzsn ogrodow opat. Jeden z nich, w mundurze wojskowym, zapyta aman angielszczyzn, czego chc. Kiedy udao mi si wyjani, kim jestem, i e chciabym rozmawia z ich przeoonym, mczyni zaczli si ze sob kci. W kocu ten, ktry trzyma opat, uda si na zaplecze. Czekajc na jego powrt, pozostali bez przerwy mierzyli we mnie ze swojej broni. Rozejrzaem si dokoa i doszedem do wniosku, e jest mao prawdopodobne, by w komisariacie by jeszcze jaki policjant. Cho uchowao si tam kilka plakatw i obwieszcze, wszystko wskazywao na to, e miejsce opuszczono ju pewien czas temu. Z jednej ze cian zwisay jakie kable, a caa tylna cz pomieszczenia bya spalona. Po mniej wicej piciu minutach mczyzna z opat wrci. Znw nastpia krtka dyskusja - w dialekcie szanghajskim, jak sdz - po czym onierz pokaza mi, bym poszed za mczyzn z opat. Wkroczyem wic za nim do pokoju na zapleczu, ktrego rwnie, jak si okazao, strzegli uzbrojeni ludzie. Ci jednak rozstpili si przed nami i wkrtce ju schodziem niezbyt solidnymi schodami do piwnic komisariatu. Mglicie pamitam, jak dotarlimy do bunkra. Po drodze byo jeszcze chyba kilka innych pomieszcze. Na pewno szlimy czym w rodzaju tunelu, schylajc si, by nie zahaczy gow o stropowe belki. Tu take byli stranicy i za kadym razem, gdy napotykalimy kolejn ciemn sylwetk ktrego z nich, musiaem si wciska w chropowat cian, eby go omin. W kocu wprowadzono mnie do pomieszczenia bez okien, przeksztaconego w prowizoryczny punkt dowodzenia. Owietlay je dwie arwki, zwisajce obok siebie z centralnej belki stropowej. ciany byy ceglane; w jednej z nich, po mojej prawej rce, zrobiono dziur, wystarczajco du, by mg przez ni przej czowiek. W rogu staa na podwyszeniu sponiewierana radiostacja, a na rodku due biurko, ktre - co od razu rzucao si w oczy najpierw przepiowano na p, a potem na powrt sklecono, uywajc w tym celu gwodzi i liny. Za siedzenia suyy odwrcone do gry dnem drewniane skrzynki, jedyne prawdziwe krzeso natomiast zajmowa jaki nieprzytomny mczyzna, ktrego do przywizano. Mia na sobie mundur onierza japoskiej piechoty morskiej, a twarz w siniakach. Poza nim w pomieszczeniu znajdowao si jeszcze tylko dwch ludzi, oficerw chiskiej armii, ktrzy stali pochyleni nad rozoon na biurku map. Gdy wszedem, podnieli wzrok, po czym jeden z nich zbliy si i poda mi rk. - Jestem porucznik Chow. A to kapitan Ma. Czujemy si zaszczyceni pask wizyt, panie Banks. Czy odwiedzi nas pan, by udzieli nam moralnego wsparcia? - No c, szczerze mwic, poruczniku, przyszedem tu z pewn szczegln prob. Mam jednak nadziej, e gdy ju wykonam swoje zadanie, morale niepomiernie wzronie. Zarwno paskie, jak i wszystkich pozostaych. Potrzebuj jednak niewielkiej pomocy i dlatego tu jestem. Porucznik powiedzia co do kapitana, ktry najwyraniej nie rozumia po angielsku, a nastpnie obaj na mnie spojrzeli. W chwil potem nieprzytomny Japoczyk zwymiotowa na swj mundur. Zerknlimy na niego, a pniej porucznik rzek: - Twierdzi pan, e potrzebuje naszej pomocy, panie Banks. Jakiej konkretnie?

- Mam w notesie opis drogi do pewnego domu. Musz natychmiast do niego dotrze. Wskazwki s napisane po chisku, wic nie potrafi ich odczyta. Zreszt nawet gdybym potrafi, potrzebowabym przewodnika, kogo, kto zna okolic. - A zatem potrzebuje pan przewodnika. - Nie tylko, poruczniku. Bd ponadto potrzebowa czterech, piciu ludzi. A nawet wicej, jeli si da. Musz by dobrze wyszkoleni i dowiadczeni, bo to skomplikowane zadanie. Porucznik zamia si, po czym znw przybra powan min i rzek: - W tej chwili brakuje nam takich ludzi. Ta baza naley obecnie do najwaniejszych placwek naszych si zbrojnych, a sam pan widzia, jak kiepsko jest strzeona. Ludzie, ktrych pan spotka po drodze, to albo ranni lub chorzy onierze, albo niedowiadczeni ochotnicy. Caa reszta zostaa wysana na front. - Rozumiem pask trudn sytuacj, poruczniku. Jednak tu nie chodzi o jak bah spraw. Mwic, e musz dotrze do tego domu... No c, poruczniku, nie ma sensu utrzymywa tego duej w tajemnicy. Pan i kapitan Ma dowiecie si o tym pierwsi. Dom, ktry chc odnale i o ktrym wiem, e znajduje si niedaleko std, to wanie ten, w ktrym wizieni s moi rodzice. Tak, poruczniku! Mwi tu o ostatecznym zakoczeniu tej sprawy po tylu latach. Teraz pan rozumie, dlaczego mimo niesprzyjajcych okolicznoci uznaem moj prob za uzasadnion. Porucznik nie odrywa ode mnie wzroku. Kapitan zapyta go o co w dialekcie mandaryskim, ale porucznik nie odpowiedzia. W kocu rzek do mnie: - Czekamy na powrt kilku ludzi z akcji. Byo ich siedmiu. Nie wiemy, czy wszyscy wrc. Zamierzaem ich potem wysa w inne miejsce. W tej sytuacji jednak osobicie dopilnuj, by ci ludzie, niezalenie, ilu z nich wrci, pomogli panu wykona zadanie. Westchnem niecierpliwie. - Dzikuj, poruczniku. Ale kiedy oni wrc? Nie mgbym wzi zamiast nich kilku ludzi spord tych, ktrzy stoj na stray? Tylko na par minut. W kocu ten dom jest bardzo blisko. A poza tym kto na mnie czeka... - Nagle przypomniaem sobie o Sarze i ogarna mnie panika. Zrobiem jeszcze jeden krok do przodu i zapytaem: - A swoj drog, poruczniku, czy mgbym skorzysta z paskiego telefonu? Naprawd powinienem z ni porozmawia. - Niestety nie ma tu telefonu, panie Banks. To radiostacja. Mona si std poczy tylko z kwater gwn i innymi naszymi bazami. - A wic tym bardziej musz wykona zadanie natychmiast! Niech pan zrozumie, czeka na mnie pewna dama! Czy mog zatem wzi trzech albo czterech ludzi spord tych, ktrzy strzeg... - Prosz si uspokoi, panie Banks. Zrobimy, co w naszej mocy, by panu pomc. Ale jak mwiem, ci ludzie nie nadaj si do takiego zadania. Mog wszystko zepsu. Rozumiem, e czeka pan cae lata na rozwizanie tej sprawy. Radz jednak nie dziaa pochopnie. Sowa porucznika byy rozsdne. Usiadem z westchnieniem na jednej z odwrconych skrzynek. - Tamci ludzie powinni wkrtce wrci - pocieszy mnie porucznik. - Panie Banks, czy mgbym zobaczy ten opis? Nie miaem ochoty rozstawa si z moim notatnikiem nawet na chwil. W kocu jednak otworzyem go na odpowiedniej stronie i podaem oficerowi. Ten czyta przez jaki czas, po czym zwrci mi notatnik. - Panie Banks, nieatwo bdzie dotrze do tego domu.

- Ale przecie jest bardzo blisko. - Jest blisko, to prawda. Niemniej jednak nie bdzie to atwe. Teren, na ktrym znajduje si dom, mogli ju zaj Japoczycy. - Japoczycy? No c, myl, e w razie czego potrafibym si z nimi dogada. Osobicie nic do nich nie mam. - Prosz za mn. Skoro czekamy na powrt oddziau, poka panu nasz pozycj. Przez chwil mwi co szybko do kapitana. Potem podszed do szafy w rogu, otworzy drzwi i schowa si w niej. Nagle dotaro do mnie, e mam za nim i, ale gdy podjem prb wejcia do szafy, omal nie wpakowaem si twarz na pity butw porucznika, ktre byy teraz mniej wicej na wysokoci moich oczu. Z ciemnoci nade mn dobieg gos: - Prosz za mn, panie Banks. Jest tu czterdzieci osiem szczebli. Niech pan zachowa odstp przynajmniej piciu. Jego stopy znikny. Wszedem gbiej do szafy, wycignem przed siebie rce i znalazem metalowe szczeble, przytwierdzone do ciany. Wysoko w grze majaczya plamka nieba. Pomylaem, e jestemy na dole komina albo wiey obserwacyjnej, uywanej przez policj. Na pocztku wspinaczka sza mi opornie; baem si nie tylko tego, e nie natrafi w ciemnoci na kolejny szczebel, lecz rwnie tego, e porucznik si polizgnie i spadnie mi na gow. Stopniowo jednak skrawek nieba si powiksza i w kocu porucznik wdrapa si na gr. Po jakiej minucie doczyem do niego. Stalimy teraz na paskim dachu. Wszdzie dokoa, na wielkim obszarze, cigny si w dole stoczone domki. W odlegoci mniej wicej p mili na wschd dostrzegem sup czarnego dymu, unoszcego si ku popoudniowemu niebu. - To dziwne - powiedziaem, rozgldajc si wok. -Jak ci ludzie mog tak y? Wyglda na to, e tam w ogle nie ma ulic. - Tak si wydaje z tej wysokoci. Prosz jednak popatrze przez to. Poda mi lornetk. Przyoyem j do oczu i przez jaki czas nastawiaem ostro. Gdy ju widziaem wyranie, okazao si, e obserwuj komin, oddalony ode mnie zaledwie o kilka jardw. W kocu jednak udao mi si odnale sup dymu. Porucznik rzek: - Patrzy pan na dzielnic biedoty, panie Banks. Mieszkaj tam robotnicy fabryczni. Jestem pewien, e mimo dugiego okresu, spdzonego tu w dziecistwie, nigdy pan nie by w tej dzielnicy. - W dzielnicy biedoty? Nie, raczej nie. - Prawie na pewno nie. Cudzoziemcy rzadko odwiedzaj takie miejsca, chyba e s misjonarzami. Albo moe komunistami. Ja jestem Chiczykiem, ale nigdy nie pozwalano mi, podobnie jak wielu moim rodakom, zblia si do tej dzielnicy. Niemal nic o niej nie wiedziaem a do roku trzydziestego drugiego, kiedy to poprzednio walczylimy z Japoczykami. Trudno uwierzy, e ludzie mog y w takich warunkach. To miejsce przypomina mrowisko. Tysice domkw o maych izdebkach, rzd za rzdem, ciana przy cianie. Dzielnica biedoty. Jeli pan uwanie popatrzy, dojrzy pan miniaturowe alejki, na tyle szerokie, by ludzie mogli si nimi przecisn do swoich mieszka. Tylne izdebki nie maj okien, to ciemne nory, przylegajce do takich samych pomieszcze w domkach za nimi. Przepraszam, e o tym wszystkim mwi, ale zaraz przekona si pan, e nie czyni tego bez powodu. Zbudowano tak mae pokoje dlatego, e byy przeznaczone dla biedoty. Na pocztku mieszkao w nich po siedem, osiem osb. Jednak pniej ludzie musieli

porobi przepierzenia nawet w tych izdebkach, tak by czynsz paciy wsplnie dwie rodziny. A gdy mimo to nie byo ich sta na zapacenie wacicielom, dzielono pokoje dalej. Widziaem takie mae, ciemne pokoiki, w ktrych mieszkay cztery rodziny. Nie wierzy pan, panie Banks, e ludzie mog y w takich warunkach? - To wydaje si niewiarygodne, ale skoro widzia pan to na wasne oczy, poruczniku... - Gdy wojna z Japoni si skoczy, panie Banks, zastanowi si, czy nie przej na stron komunistw. Sdzi pan pewnie, e niebezpiecznie tak mwi? Wielu oficerw wolaoby walczy pod wodz komunistw ni Czanga. Powiodem teraz wzrokiem po rojowisku podniszczonych dachw i zauwayem, e wiele z nich jest czciowo zawalonych. Udao mi si take dojrze alejki, o ktrych wspomnia porucznik, wziutkie przejcia, prowadzce do ndznych domkw. - Ale to jednak nie szaasy - mwi dalej porucznik. -Cho przepierzenia postawione przez mieszkacw s kruche, domy zbudowano z cegie. Miao to istotne znaczenie podczas ataku Japoczykw w trzydziestym drugim i tak samo jest teraz. - Rozumiem - odparem. - Gsta, murowana zabudowa, broniona przez onierzy. Nieatwa przeszkoda dla Japoczykw mimo ich nowoczesnej broni. - Ma pan racj. Japoska bro, nawet ich wietne wyszkolenie, na niewiele si zdaj w takim miejscu. Tu walczy si wycznie karabinami, bagnetami, noami, pistoletami, opatami i tasakami. Zreszt w zeszym tygodniu udao nam si nieco zepchn Japoczykw. Widzi pan ten dym, panie Banks? Kilka dni temu jeszcze tam byli. Zmusilimy ich jednak do odwrotu. - Czy w domach zostali jacy cywile? - Owszem. Moe pan nie uwierzy, ale w niektrych domach, nawet tych, ktre znajduj si blisko linii frontu, wci mieszkaj zwykli ludzie. To dodatkowo utrudnia Japoczykom zadanie. Nie mog tu strzela z dzia, gdzie popadnie. Wiedz, e s obserwowani przez zachodnie mocarstwa, i boj si, e za takie barbarzystwo przyszoby im potem sono zapaci. - Jak dugo utrzymacie pozycje? - Kto to wie? By moe Czang Kaj-szek przyle posiki. A moe Japoczycy wycofaj si std i zaatakuj Nankin albo Czungcing. Zreszt wci istnieje szansa, e odniesiemy zwycistwo, cho istotnie ponielimy ostatnio dotkliwe straty. Prosz skierowa lornetk nieco w lewo, panie Banks. Widzi pan drog? Tak? Jest nazywana przez miejscowych Alej wi. Nie robi wielkiego wraenia, ale ma ogromne znaczenie dla ostatecznego rozstrzygnicia. Jak pan widzi, to jedyna droga, biegnca obrzeem dzielnicy biedoty. Nasi onierze odcili do niej dostp i, jak dotd, odpieraj japoskie ataki. Ale jeeli Japoczycy sforsuj barykad, bd mogli si dosta do dzielnicy z boku, na caej dugoci drogi. Wwczas dalsza obrona nie bdzie miaa sensu. Zostaniemy otoczeni. Poprosi pan o kilku ludzi, ktrzy udaliby si z panem do domu, gdzie wizieni s pascy rodzice. Gdyby nie ta proba, onierze, ktrzy z panem pjd, wzmocniliby oddzia, bronicy dostpu do Alei wi. Od kilku dni tocz si na tym odcinku wyjtkowo zacite walki. Jednoczenie, rzecz jasna, musimy utrzyma nasze pozycje w samej dzielnicy. - Patrzc std, trudno uwierzy, e tam, w dole, tak duo si dzieje. - To prawda. Ale zapewniam pana, e sytuacja w tej dzielnicy jest dramatyczna. Mwi panu o tym dlatego, e zamierza pan tam i. Na chwil zapanowao milczenie. Potem, wci patrzc przez lornetk, powiedziaem: - Poruczniku, ten dom, dom, w ktrym przetrzymywani s moi rodzice. Mona go std zobaczy?

Do oficera dotkna na moment mojego ramienia, ale nie oderwaem lornetki od oczu. - Widzi pan, panie Banks, szcztki tej wiey na lewo? Przypominaj posg z Wyspy Wielkanocnej. Tak, tak, wanie to. Niech pan poprowadzi stamtd lini do gruzw tego wielkiego, czarnego budynku na prawo, dawnej hurtowni tkanin. Dzisiaj rano bya to jeszcze linia, do ktrej zepchnlimy Japoczykw. Natomiast dom, w ktrym trzymani s pascy rodzice, znajduje si mniej wicej na rwni z tym wysokim kominem po lewej stronie. Musi pan poprowadzi od niego prost lini w poprzek dzielnicy a do punktu nieco tylko na lewo od nas. Tak, tak... - Zaraz obok tego dachu z zadartymi okapami, zwieczonego ukiem? - Tak, to tam. Oczywicie, nie mam cakowitej pewnoci. Ale z opisu, ktry mi pan da, wynika, e dom stoi mniej wicej w tamtym miejscu. Wpatrywaem si przez lornetk w ten konkretny dach. Nie mogem przesta, cho zdawaem sobie spraw, e porucznik powinien ju wrci do swoich obowizkw. Po jakim czasie rzek: - To musi by dziwne uczucie. wiadomo, e moe patrzy pan na dom, w ktrym s pascy rodzice. - Tak, to dziwne uczucie. - Oczywicie, to moe nie by ten dom. To tylko moje przypuszczenie. Ale z pewnoci jest gdzie bardzo blisko. Ten wysoki komin, ktry panu pokazaem, panie Banks, naley do tak zwanego Zachodniego Pieca. Natomiast ten drugi, znacznie bliej nas, niemal w jednej linii z pierwszym, to komin Wschodniego Pieca. Przed wybuchem walk mieszkacy dzielnicy palili w nich miecie. Kiedy ju pan tam bdzie, radz uywa tych piecw jako punktw orientacyjnych. W przeciwnym wypadku moe pan zabdzi. Niech pan jeszcze raz uwanie przyjrzy si temu dalszemu kominowi i zapamita, e dom, ktrego pan szuka, znajduje si w niewielkiej odlegoci na poudnie od niego. W kocu opuciem lornetk. - Poruczniku, dzikuj za okazan yczliwo. Trudno mi wyrazi, jak bardzo jestem panu wdziczny. Jeli nie ma pan nic przeciwko temu, chciabym wspomnie o panu w czasie uroczystoci z okazji uwolnienia moich rodzicw, ktra odbdzie si w Jessfield Park. - Ale wcale tak bardzo panu nie pomogem. Poza tym, panie Banks, nie powinien pan jeszcze uwaa swojego zadania za wykonane. Kiedy si tu stoi, moe si wydawa, e to ju zwyka formalno. Ale tam si tocz zacieke walki. Cho nie jest pan ich uczestnikiem, i tak nieatwo si bdzie panu porusza po tym terenie. No i poza tymi dwoma piecami nie przetrway waciwie adne obiekty, ktre mgby pan wykorzysta jako punkty orientacyjne. Pniej bdzie pan jeszcze musia bezpiecznie wyprowadzi stamtd swoich rodzicw. Innymi sowy, nadal ma pan przed sob cikie zadanie. Teraz jednak, panie Banks, proponuj, ebymy zeszli na d. onierze pewnie ju wrcili i czekaj na moje rozkazy. I niech pan sprbuje si upora z tym wszystkim przed zapadniciem zmroku. Nawet za dnia jest tam jak w piekle. Ale poruszanie si po dzielnicy noc to ju istny koszmar. Jeli wic pan nie zdy przed zmierzchem, radz znale jakie bezpieczne miejsce i poczeka z onierzami do rana. Nie dalej jak wczoraj, panie Banks, dwch moich ludzi pozabijao si nawzajem, bo tak byli zdezorientowani w ciemnoci. - Wezm sobie gboko do serca wszystko, co pan powiedzia, poruczniku. No c, w takim razie wracajmy na d. Na dole kapitan Ma rozmawia z jakim onierzem w podartym mundurze. Mczyzna nie wyglda na rannego, ale wydawa si w szoku. Japoczyk na krzele chrapa, jakby zaywa popoudniowej drzemki, cho zauwayem, e na jego ubraniu byo wicej wymiocin. Porucznik zamieni szybko kilka sw z kapitanem, po czym porozmawia krtko z

onierzem w podartym mundurze. Potem zwrci si do mnie: - Ze wieci. Pozostali nie wrcili. Dwch na pewno zgino. Reszta znalaza si w potrzasku, chocia wci istnieje szansa, e uda im si uciec. Wrg posun si naprzd, wic dom, w ktrym s pascy rodzice, moe ju by na japoskim terenie. - Tak czy inaczej, poruczniku, musz tam i, i to bezzwocznie. Skoro ludzie, ktrych mi pan obieca, nie wrcili, to moe, cho zdaj sobie spraw, e prosz o wiele, zgodziby si pan towarzyszy mi zamiast nich. Szczerze mwic, uwaam, e w tej sytuacji jest pan najodpowiedniejsz do tego osob. Porucznik zastanawia si nad tym z powan min. - Dobrze, panie Banks - odrzek w kocu. - Zrobi, o co pan prosi. Ale musimy si popieszy. Tak naprawd nie powinienem opuszcza posterunku nawet na chwil. Skutki tego mog by fatalne. Udzieli szybko instrukcji kapitanowi, po czym otworzy szuflad biurka i zacz z niej wyjmowa rne rzeczy, ktre nastpnie wsuwa sobie za pas lub wkada do rnych kieszeni. - Lepiej, eby nie bra pan karabinu, panie Banks. Ma pan bro? Nie? W takim razie prosz wzi ten rewolwer. Niemiecki, niezawodny. Niech pan go dobrze schowa, a gdy natkniemy si na wroga, niech pan jasno, bez wahania zadeklaruje swoj neutralno. A teraz prosz za mn. Porucznik wzi oparty o biurko karabin, podszed do wydronej w cianie dziury i przecisn si przez ni prdko na drug stron. Wsunem rewolwer za pas, ukrywajc go jako tako pod marynark, a potem ruszyem za moim przewodnikiem.

Rozdzia dziewitnasty Z perspektywy czasu wydaje si, e z pocztku nasza w-drwka bya stosunkowo atwa. Wtedy jednak, brnc za porucznikiem, miaem inne wraenie. Wkrtce zaczy mnie bole stopy od cigego stpania po gruzie, a poza tym musiaem wyczynia straszne amace przy pokonywaniu dziur w kolejnych murach. Zdawao si, e jest ich nieskoczona ilo; wszystkie przypominay t w centrum dowodzenia. Niektre byy mae, inne wystarczajco due, by mogo si przecisn jednoczenie dwch ludzi, ale wszystkie miay ostre krawdzie, tak e pokonujc je, trzeba byo wykona niewielki skok. Niebawem wic niemal zupenie opadem z si; ledwie przedarem si przez jedn z takich dziur, widziaem ju, jak porucznik przelizguje si swobodnie przez nastpn. Nie wszystkie mury ocalay; czasem przechodzilimy po gruzach trzech, czterech domw, nim natrafilimy na kolejn cian. Wikszo dachw bya czciowo lub cakowicie zniszczona, dziki czemu nie brakowao nam wiata dziennego; zdarzay si te jednak ciemne miejsca, gdzie nietrudno byo o upadek. Zanim jako tako przywykem do terenu, stopa nieraz zelizgna mi si midzy kamienne pyty lub zapada po kostk w ceglanej miazdze. Nic dziwnego, e w tych okolicznociach niemal zupenie zapomniaem, e jeszcze kilka tygodni wczeniej mieszkay na tym obszarze setki ludzi. Czsto odnosiem wraenie, e wcale nie poruszamy si po dzielnicy slumsw, lecz po ruinach olbrzymiej posiadoci o niezliczonych pokojach. Jednak mimo to docierao niekiedy do mojej wiadomoci, e pord gruzw le cenne rodzinne pamitki, dziecice zabawki, zwyke, lecz bliskie sercu przedmioty codziennego uytku, i wtedy znw ogarnia mnie gniew na tych, ktrzy pozwolili, by tylu niewinnych ludzi spotka taki los. Znowu mylaem o tych bufonach z International Settlement, o krtactwach, do jakich musieli si ucieka, by przez tyle lat uchyla si od swoich obowizkw, i wzbieraa we mnie taka wcieko, e omal nie krzyknem do porucznika, by si zatrzyma, bo tak bardzo pragnem da jej upust. W pewnej chwili jednak porucznik sam si zatrzyma, a gdy go dogoniem, rzek: - Prosz si temu dobrze przyjrze, panie Banks. -Wskaza na znajdujc si nieco na lewo ogromn konstrukcj w ksztacie bojlera, ktra, cho okryta pyem, bya raczej nienaruszona. - To Zachodni Piec. Jeli popatrzy pan do gry, zobaczy pan jeden z dwch kominw, ktre widzielimy wczeniej z dachu. Wschodni Piec wyglda podobnie i stanowi nasz kolejny punkt orientacyjny. Gdy do niego dotrzemy, bdziemy wiedzieli, e jestemy ju bardzo blisko tamtego domu. Przyjrzaem si piecowi. Wyrastajcy z niego komin mia pokany obwd. Kiedy podszedem bliej i spojrzaem w gr, zobaczyem, jak okazale wystrzela w niebo. Wci patrzyem w kierunku wierzchoka komina, gdy usyszaem, jak mj przewodnik mwi: - Prosz, panie Banks. Musimy i dalej. To wane, abymy wykonali zadanie przed zachodem soca. . Kilka minut drogi za Zachodnim Piecem porucznik sta si o wiele ostroniejszy. Zacz si skrada, a przed przejciem przez kad kolejn dziur najpierw przez ni wyglda, z karabinem w pogotowiu, uwanie nasuchujc. Zauwayem te, e w pobliu otworw jest coraz wicej workw piasku i zwojw drutu. Gdy pierwszy raz usyszaem strzay z broni automatycznej, skamieniaem, sdzc, e kto nas zaatakowa. Potem jednak zobaczyem, e porucznik wci idzie, wic wziwszy gboki oddech, ruszyem za nim. W kocu, za jedn z dziur, znalelimy si na znacznie wikszej powierzchni od poprzednich. Nieprzytomny ze zmczenia, pomylaem, e weszlimy midzy zgliszcza ktrej z

tych wykwintnych sal balowych, do ktrych zabierano mnie w International Settlement. Potem zdaem sobie spraw, e ten obszar zajmowao wczeniej kilka pokoi; cianki dziaowe niemal zupenie znikny, tak e nastpna ciana bya dopiero okoo dwudziestu piciu jardw dalej. Zobaczyem tam siedmiu albo omiu onierzy, zwrconych twarzami do muru. W pierwszej chwili wziem ich za jecw, pniej jednak zauwayem, e kady z nich stoi przed maym otworem, do ktrego wsun luf karabinu. Porucznik przeszed ju po gruzie i rozmawia wanie z onierzem przykucnitym za karabinem maszynowym, osadzonym na trjnogu. Bro umieszczono przed najwikszym otworem, tym, przez ktry musielimy si przedosta, by kontynuowa nasz przepraw. Kiedy zbliyem si do muru, zauwayem ponadto, e zmniejszono rednic dziury za pomoc drutu kolczastego, zostawiajc tylko tyle wolnego miejsca, by dao si swobodnie manewrowa karabinem. Pocztkowo sdziem, e porucznik prosi strzelca o usunicie przeszkody, ale potem dostrzegem, jak bardzo onierze s skupieni na swoim zadaniu. Kiedy porucznik mwi do mczyzny obsugujcego karabin maszynowy, czowiek ten ani razu nie oderwa wzroku od dziury, ktr mia przed sob. Pozostali onierze rwnie stali nieruchomo, w napiciu, cakowicie skoncentrowani na tym, co dzieje si po drugiej stronie muru. Gdy pojem, co to wszystko dla nas oznacza, chciaem ju przej z powrotem przez poprzedni dziur. Wtedy jednak zobaczyem, e wraca do mnie porucznik, wic zaczekaem. - Mamy problem - oznajmi. - Kilka godzin temu Japoczycy zdoali si posun nieco naprzd. Potem udao nam si zepchn ich na pozycje, ktre zajmowali rano. Wyglda jednak na to, e cz ich onierzy nie zdya si wycofa i utkna na kontrolowanym przez nas terenie. S odcici od swoich wojsk i dlatego bardzo niebezpieczni. Moi ludzie uwaaj, e onierze ci znajduj si teraz po drugiej stronie muru. - Poruczniku, czy chce pan przez to powiedzie, e musimy poczeka, a sytuacja si wyjani? - Obawiam si, e to konieczne. - Ale jak dugo? - Trudno przewidzie. onierze s okreni i prdzej czy pniej albo dostan si do niewoli, albo zostan zabici. Na razie jednak maj bro i s bardzo niebezpieczni. - To znaczy, e moemy czeka kilka godzin? A nawet dni? - To niewykluczone. Bardzo niebezpiecznie byoby teraz i dalej. - Poruczniku, zaskakuje mnie pan. Wydawao mi si, e pan, czowiek wyksztacony, w peni zdaje sobie spraw, jak pilne jest nasze zadanie. Z pewnoci istnieje jaka inna droga, ktra pozwoliaby nam omin tamtych onierzy. - Owszem, s inne drogi. Niezalenie jednak od tego, ktr wybierzemy, i tak bdziemy w powanym niebezpieczestwie. Niestety, panie Banks, musimy poczeka. Moliwe, e sytuacja si wkrtce wyjani. Przepraszam na chwil. Jeden z onierzy sygnalizowa co gorczkowo i porucznik ruszy w jego kierunku. W chwil potem jednak onierz przy najwikszym otworze posa oguszajc seri z karabinu maszynowego, a gdy przesta strzela, zza muru dobieg przecigy krzyk. Z pocztku by to krzyk na cae gardo, ale zaraz przerodzi si w aosny, piskliwy jk, tak dziwny, e suchaem go w osupieniu. Dopiero wic gdy porucznik pogna co si w moj stron i zwali mnie za jak stert gruzu, zorientowaem si, e w cian za moimi plecami trafiaj kule. onierze przy przeciwlegej

cianie rwnie teraz strzelali, a za moment czowiek przy najwikszym otworze puci kolejn seri. Potga jego broni zdawaa si ucisza pozostae, tote gdy skoczy, jedyne dwiki, jakie byo sycha przez dusz chwil, wydawa ranny czowiek zza muru. Jeszcze przez jaki czas jcza aonie, po czym zacz co wykrzykiwa po japosku; z jego piersi dobyway si na przemian to rozdzierajcy wrzask, to ciche skomlenie. Gos, dochodzcy jakby znikd, brzmia przeraajco, ale chiscy onierze trwali spokojnie na swoich pozycjach, skoncentrowani na tym, co widzieli za murem. Nagle jednak onierz obsugujcy karabin maszynowy odwrci gow i zwymiotowa, by zaraz potem znw wlepi wzrok w zabezpieczon drutem dziur. Zrobi to w taki sposb, e trudno byo powiedzie, czy miao to zwizek z nerwami, jkami konajcego, czy moe zwykymi kopotami odkowymi. W kocu onierze, mimo e pozostali na swoich stanowiskach, wyranie si odpryli. Usyszaem, jak porucznik mwi: - A wic sam pan widzi, panie Banks, e od tego miejsca nieatwo jest i dalej. Siedzielimy dotd z podkulonymi nogami i gowami przy ziemi, wic mj cienki flanelowy garnitur by niemal cakowicie pokryty kurzem i pyem. Zebraem myli, a potem odparem: - Zdaj sobie spraw z ryzyka. Lecz tak czy inaczej, musimy i dalej. Skoro tocz si tutaj walki, tym bardziej nie mona pozwoli, by moi rodzice przebywali w tamtym domu choby chwil duej, ni to konieczne. Proponuj zatem, ebymy zabrali ze sob tych ludzi. A wwczas, jeli zaatakuj nas japoscy onierze, bdziemy mieli o wiele wiksze szanse. - Jako oficer dowodzcy, panie Banks, absolutnie nie mog si zgodzi na takie rozwizanie. Gdyby ci ludzie opucili swoje pozycje, nasz posterunek zostaby pozbawiony jakiejkolwiek ochrony. Poza tym niepotrzebnie naraabym ycie moich onierzy. Westchnem z irytacj. - Wyglda no to, poruczniku, e pascy ludzie nie najlepiej si spisali, dopuszczajc, by ci Japoczycy dostali si na wasze tyy. Gdyby pascy onierze zrobili, co do nich naley, z pewnoci nie doszoby do takiej sytuacji. - Moi ludzie walcz jak lwy, panie Banks. To nie ich wina, e wykonanie paskiego zadania jest chwilowo utrudnione. - Co pan chce przez to powiedzie, poruczniku? Co [pan sugeruje? - Prosz si uspokoi, panie Banks. Twierdz tylko, e to nie jest wina moich ludzi, i... - A wic czyja? Wiem, co pan sugeruje! O tak! Wiem, e ju od jakiego czasu chodzi to panu po gowie. Zastanawiaem si, kiedy pan wreszcie to z siebie wyrzuci. - Ale nie mam pojcia, o czym pan... - Doskonale wiem, co pan sobie przez cay czas myla, poruczniku! Dostrzegem to w paskich oczach. Uwaa pan, e to wszystko moja wina, wszystko, te potworne cierpienia, zgliszcza. Wyczytaem to z paskiej twarzy, kiedy tu szlimy. Sdzi pan tak, bo nic pan nie wie, zupenie nic, o tego typu sprawach. By moe zna si pan troch na walce, ale niech mi pan wierzy, rozwizanie tak skomplikowanej sprawy to co zupenie innego. Nie ma pan oczywicie zielonego pojcia, co si z ni wie. Jak duo wymaga czasu i jak subtelnego podejcia! Myli pan pewnie, e mona na ni natrze z karabinami i bagnetami, co? Zaja mi wiele czasu, to prawda, lecz tego rodzaju sprawy takie ju s. Ale po co ja panu to wszystko mwi? Co pan moe z tego zrozumie, pan, prosty onierz? - Panie Banks, nie kmy si. ycz panu powodzenia z caego serca i tylko mwi, co jest

moliwe... - Coraz mniej interesuje mnie, poruczniku, co, wedug pana, jest, a co nie jest moliwe. Musz powiedzie, e nie przynosi pan wielkiej chluby chiskiej armii. Mam wic rozumie, e cofa pan dane sowo? e nie chce pan dalej ze mn i? Dobrze. Skoro musz wykona to trudne zadanie sam, zrobi to! Sam wedr si do tamtego domu! - Myl, e powinien si pan uspokoi, zanim pan powie co wicej... - I jeszcze jedno, drogi panie! Moe by pan pewien, e nie wspomn o panu w czasie uroczystoci w Jessfield Park. A jeli ju, to nie po to, by wygasza na paski temat komplementy... - Prosz posucha, panie Banks. Jeli mimo niebezpieczestwa chce pan i dalej, nie mog pana zatrzyma. Sam zreszt bdzie pan o wiele bezpieczniejszy. Ze mn grozioby panu to, e zostanie pan ostrzelany. Co innego, gdy pjdzie pan sam. Jest pan biay i ma na sobie cywilne ubranie. Jeli bdzie pan bardzo ostrony, a w razie ewentualnego spotkania z Japoczykami natychmiast zadeklaruje swoj neutralno, jest szansa, e nic si panu nie stanie. Oczywicie podtrzymuj moj rad, by poczeka pan, a sytuacja si zmieni. Z drugiej strony jednak, jako kto, kto rwnie ma rodzicw w podeszym wieku, potrafi zrozumie paski popiech. Wstaem i o tyle, o ile byo to moliwe, otrzepaem si z pyu. - A wic pjd ju - oznajmiem chodno. - W takim razie, panie Banks, prosz to wzi. - Poda mi ma latark. - Jeszcze raz radz panu zatrzyma si i poczeka do rana, gdyby nie dotar pan na miejsce przed zapadniciem zmroku. Widz jednak, e raczej nie jest pan skonny zastosowa si do tej rady, a zatem tym bardziej przyda si panu latarka. Baterie nie s nowe, wic prosz uywa jej tylko wtedy, gdy bdzie to niezbdne. Wrzuciem latark do kieszeni marynarki, a potem, cho z pewnymi oporami, podzikowaem porucznikowi, zaczynajc troch aowa swojego wybuchu gniewu. Konajcy czowiek nie prbowa ju mwi i znw tylko zawodzi aonie. Ruszyem w stron jkw, gdy porucznik rzek: - Nie moe pan tamtdy i, panie Banks. Na razie musi si pan skierowa na pnoc, a potem sprbowa pj tak, by w kocu znw obra nasz pierwotny kierunek. Prosz tdy. Przez kilka minut prowadzi mnie prostopad ciek do tej, ktr podalimy wczeniej. Wkrtce dotarlimy do kolejnego muru z wydronym otworem. - Niech pan idzie t drog przez przynajmniej p mili, zanim skrci pan na wschd. Moliwe, e natknie si pan jeszcze na onierzy, chiskich lub japoskich. Prosz wic pamita o tym, co mwiem. Niech pan nie trzyma rewolweru na wierzchu i zawsze deklaruje swoj neutralno. Jeli spotka pan mieszkacw dzielnicy, niech pan ich poprosi, eby powiedzieli panu, jak doj do Wschodniego Pieca. ycz powodzenia i auj, e nie mog panu dalej towarzyszy. Po kilku minutach posuwania si na pnoc zauwayem, e domy s coraz mniej zniszczone. To bynajmniej nie uatwio mi przeprawy; im wiksza cz dachu ocalaj tym ciemniej byo w rodku, a e postanowiem oszczdza baterie latarki na noc, nieraz musiaem obmacywa mur, nim natrafiem na dziur. Z jakiego powodu leao w tym rejonie znacznie wicej szka, a due poacie terenu byy zalane wod. Czsto syszaem uciekajce szczury, raz nadepnem na zdechego psa, ale nie dobiegay moich uszu adne odgosy walki. Mniej wicej na tym etapie wdrwki zaczem myle o Jennifer, siedzcej w szkolnym

saloniku w dniu naszego rozstania, a szczeglnie o wyrazie jej twarzy w chwili, gdy skadaa mi z tak wielk powag t dziwn obietnic - e pomoe mi, kiedy bdzie starsza. W pewnym momencie, prc naprzd po omacku, ujrzaem w wyobrani absurdalny obraz maego biedactwa, przedzierajcego si za mn przez ten upiorny teren, by za wszelk cen dotrzyma obietnicy, i nagle ogarno mnie tak silne wzruszenie, e omal si nie rozpakaem. Wreszcie dotarem do otworu, przez ktry wida byo tylko nieprzenikniony mrok i zza ktrego dochodzi odraajcy smrd ekskrementw. Wiedziaem, e powinienem tam wej, aby potem nie zgubi drogi, lecz nie potrafiem si do tego zmusi i poszedem dalej. Ten kaprys drogo mnie kosztowa, bo pniej przez dugi czas nie mogem znale nastpnej dziury i czuem, e coraz bardziej zbaczam z trasy. Gdy zrobio si zupenie ciemno i zaczem uywa latarki, natykaem si na coraz wicej oznak tego, e do niedawna mieszkali tu ludzie. Czsto natrafiaem na ledwie dranite komody i otarzyki, nawet cae pokoje, ktrych umeblowanie niemal cakowicie si zachowao, tak e mona byo odnie wraenie, e rodzina po prostu wysza na chwil z domu. Lecz tu obok takich miejsc odkrywaem kolejne, zupenie zniszczone lub zalane pomieszczenia. Pojawiao si rwnie coraz wicej bezpaskich, wygodniaych psw. Baem si, e ktry moe mnie zaatakowa, ale ilekro powieciem im latark w oczy, natychmiast kuliy si, powarkujc. Raz zobaczyem trzy psy, ktre zapamitale rozryway co na strzpy, i wycignem rewolwer, przekonany, e zaraz na mnie natr, lecz rwnie one patrzyy potulnie, gdy przechodziem, jakby zdaway sobie spraw, jakiej rzezi potrafi dokona czowiek. Nie zdziwiem si wic, gdy napotkaem pierwsz rodzin. Dostrzegem tych ludzi w wietle mojej latarki, cofajcych si w ciemny kt: kilkoro dzieci, trzy kobiety i starszego mczyzn. Wok nich leay rne toboki i drobne sprzty domowe. Patrzyli na mnie bojaliwie, dzierc prowizoryczne narzdzia walki, ktre opucili tylko nieznacznie, gdy zapewniem o swoich pokojowych zamiarach. Prbowaem si dowiedzie, czy znajduj si gdzie w pobliu Wschodniego Pieca, ale oni posyali mi jedynie pytajce spojrzenia. W pobliskich domach spotkaem jeszcze trzy czy cztery podobne rodziny - coraz czciej mogem wchodzi do rodka drzwiami - ale ludzie ci okazali si rwnie mao komunikatywni. Potem wkroczyem do wikszego pomieszczenia, ktrego przeciwlega cz bya skpana w czerwonawym blasku lampionu. Stao tam w pmroku sporo osb - znw jednak wycznie kobiety i dzieci oraz paru starszych mczyzn. Zaczem, jak zwykle, wygasza swoje zapewnienia, kiedy nagle wyczuem, e panuje w tym miejscu dziwna atmosfera, i zamilknwszy, signem po rewolwer. Obecni zwrcili ku mnie twarze w wietle lampionu. Ale potem niemal natychmiast na powrt skierowali wzrok w kt pomieszczenia, gdzie okoo tuzina dzieci toczyo si wok czego na ziemi. Niektre z nich szturchay to co patykami. Zauwayem te, e doroli trzymaj w pogotowiu zaostrzone szpadle, tasaki i inn tego rodzaju bro. Byo tak, jakbym zakci jaki ponury rytua, i w pierwszej chwili chciaem i dalej. Jednak potem -moe dlatego, e usyszaem czyj gos, a moe dziki jakiemu szstemu zmysowi - ruszyem z wycignitym rewolwerem w kierunku gromadki dzieci. Wydaway si nieskore do pokazania, co tam chowaj, ale w kocu ich cienie si rozstpiy. Wwczas w nikym, czerwonym blasku ujrzaem japoskiego onierza, lecego nieruchomo na boku. Zwizano mu z tyu rce i skrpowano nogi. Mia zamknite oczy, a pod jego pach, t dalej od ziemi, tworzya si na mundurze poduna, ciemna plama. Twarz i wosy Japoczyka byy pokryte pyem i zbroczone krwi. Mimo to bez trudu rozpoznaem w nim

Akir. Dzieci znowu zaczy si gromadzi wok i jeden z chopcw dgn Akir patykiem. Wymachujc rewolwerem, kazaem im si cofn i w kocu dzieci przesuny si nieco do tyu, uwanie mnie obserwujc. Oczy Akiry wci byy zamknite, kiedy go ogldaem. Mia rozdarty na plecach mundur, a do goej skry, co wskazywao na to, e cignito go po ziemi. Ran w okolicach pachy spowodowa prawdopodobnie odamek pocisku. Na tyle gowy widniay opuchlizna i rozcicie. Jednak Akira by tak brudny, a wiato tak sabe, e praktycznie nie dao si stwierdzi, jak powane s te obraenia. Gdy powieciem na niego latark, wszystko dokoa snopa wiata utono w gbokim cieniu, przez co jeszcze trudniej byo cokolwiek dojrze. Potem, gdy przygldaem mu si ju przez jaki czas, otworzy oczy. - Akira! - zawoaem, zbliajc twarz. -To ja, Christopher! Pomylaem, e poniewa mam wiato za sob, Akira widzi tylko ciemny, budzcy lk zarys mojej postaci. Powtrzyem wic jego imi, tym razem kierujc promie latarki na swoj twarz. Moliwe, e skutek by taki, i wygldaem niby jaka odraajca zjawa, gdy Akira skrzywi si, po czym splun na mnie z pogard. A przynajmniej prbowa, bo zabrako mu siy i lina cieka mu po policzku. - Akira! To ja! Cae szczcie, e ci znalazem. Bd mg ci pomc. Spojrza na mnie i rzek: - Pozwl umrze. - Nie umrzesz, bracie. Stracie troch krwi i przeye ostatnio kilka cikich chwil. Jednak zabior ci gdzie, gdzie zapewni ci odpowiedni opiek, i wkrtce dojdziesz do siebie, zobaczysz. - winia. winia. - winia? - Ty. winia. Znowu prbowa mnie oplu i znowu lina spyna mu po ustach. - Akira. Najwyraniej wci nie zdajesz sobie sprawy, kim jestem. - Pozwl umrze. Umrze jak onierz. - Akira, to ja. Christopher. - Nie znam. winia. - Posuchaj, uwolni ci z tych wizw. Poczujesz si znacznie lepiej. I wkrtce oprzytomniejesz. Spojrzaem przez rami z zamiarem zadania jakiego narzdzia, ktrym mgbym przeci Akirze pta. Wtedy zauwayem, e wszyscy obecni zbili si w grupk tu za moimi plecami - wielu z tak czy inn broni w rku - jakby pozowali do jakiej zowieszczej fotografii. Nieco stropiony, gdy na moment zupenie o nich zapomniaem, zaczem szuka doni rewolweru. Wwczas jednak, w jakim przypywie energii, odezwa si Akira: - Jeli przetniesz sznurek, ja zabij. Ty ostrzeony, dobra, Anglik? - Co ty wygadujesz? To ja, matole, twj przyjaciel. Chc ci pomc. - winia. Ty przetniesz sznurek, ja zabij. - Suchaj, prdzej ty zostaniesz zabity przez tych ludzi. Poza tym wkrtce w twoje rany wda si zakaenie. Musisz mi pozwoli sobie pomc. Nagle dwie Chinki zaczy wrzeszcze. Jedna zdawaa si zwraca do mnie, druga za do

osb stojcych z tyu. Na chwil zapanowao zamieszanie, a potem z grupki wyoni si okoo dziesicioletni chopiec, uzbrojony w sierp. Kiedy malec znalaz si w obrbie wiata, zobaczyem, e z koca ostrza jego broni zwisa kawaek futra, by moe jakiego szczura. Zdumiao mnie, e chopiec tak ostronie trzyma sierp, nie chcc za nic dopuci, by ta ofiara rytualna zsuna si z ostrza, ale kobieta, ktra wczeniej na mnie wrzeszczaa, chwycia teraz sierp i to, co na nim byo, spado na ziemi. - Posuchajcie! -Wstaem i krzyknem do obecnych: - Pomylilicie si! To dobry czowiek. Mj przyjaciel. Przyjaciel. Kobieta znowu wrzasna, pokazujc, bym odsun si na bok. - Ale on nie jest waszym wrogiem - przekonywaem. _ Jest przyjacielem. On mi pomoe. Pomoe rozwiza spraw. Podniosem rewolwer i kobieta cofna si. Teraz wszyscy mwili jednoczenie, a jakie dziecko zaczo paka. Potem wypchnito do przodu starszego mczyzn, ktrego trzymaa za rk moda dziewczyna. - Ja mwi angielski - owiadczy. - Bogu dziki - odrzekem. - Prosz powiedzie wszystkim obecnym, e ten czowiek jest moim przyjacielem. e mi pomoe. - On. Japoski onierz. On zabi ciocia Yun. - Jestem pewien, e tego nie zrobi. Nie on. - On zabija i rabowa. - Nie on. To jest Akira. Czy ktokolwiek widzia, jak ten czowiek zabija lub rabuje? No prosz, niech ich pan zapyta. Starszy mczyzna obrci si do niechtnie i co wymamrota. Wywoao to dalsze ktnie i z rki do rki powdrowao kolejne narzdzie walki, naostrzona opata, ktr chwycia inna ze stojcych na przedzie kobiet. - A wic? - zapytaem staruszka. - Czy nie mam racji? Nikt nie widzia, by Akira zrobi co zego. - Starszy mczyzna pokrci gow, moe po to, by zaprzeczy, a moe dlatego, e nie zrozumia. Akira jkn za moimi plecami, wic odwrciem si w jego stron. - No widzisz? Dobrze, e tdy przechodziem. Pomylili ci z kim i chc zabi. Na lito bosk, wci mnie nie poznajesz? Akira! To ja, Christopher! Przestaem zerka na zgromadzonych za mn ludzi i przyklknwszy przy Akirze, znowu powieciem sobie latark w twarz. Gdy zgasiem latark, zobaczyem, e Akirze zaczyna wreszcie co wita. - Christopher - powiedzia jakby na prb. - Christopher. - Tak, to ja. Naprawd. Mino sporo czasu. Ale wyglda na to, e spotkalimy si w sam por. Wstajc, popatrzyem po Chiczykach. Potem przywolaem do siebie gestem maego chopca, trzymajcego kuchenny n. Kiedy wziem go od niego, kobieta z sierpem ruszya gronie w moim kierunku, lecz natychmiast uniosem rewolwer i krzyknem, by si nie zbliaa. Nastpnie znw klknem przy Akirze i przystpiem do przecinania wizw. Sdziem wczeniej, e Akira uy sowa sznurek ze wzgldu na swj ograniczony angielski, ale teraz zauwayem, e mojego przyjaciela istotnie sptano starym sznurkiem, ktry mona przeci bez najmniejszego trudu.

- Niech im pan powie - zwrciem si do starszego mczyzny, gdy rce Akiry byy ju uwolnione z wizw -e to mj przyjaciel. I e rozwiemy spraw razem. Niech im pan powie, e popenili bd. Niech im pan powie! Gdy zajem si nogami Akiry, usyszaem, e starszy mczyzna co mamrocze, a wrd zebranych znw dochodzi do ktni. Potem Akira usiad ostronie i spojrza na mnie. - Mj przyjaciel Christopher - powiedzia. - Tak, my przyjaciele. Poczuem, e grupa Chiczykw ruszya w nasz stron, i zerwaem si na rwne nogi. Moliwe, e w obawie o przyjaciela odezwaem si wtedy zbyt ostrym tonem: - Niech nikt nie way si zbliy! Zaczn strzela, nie artuj! - A potem, zwracajc si do starszego mczyzny, krzyknem: - Niech im pan powie, eby si cofnli! Niech si cofn, jeli im ycie mie! Nie wiem, co starzec przetumaczy. W kadym razie wywaro to piorunujce wraenie na obecnych, ktrych bojowo, jak si okazao, zdecydowanie przeceniaem. Poowa z nich zdawaa si myle, e dam, by ustawili si pod cian po mojej lewej rce, a reszta uznaa, e kazaem im usi na ziemi. Wszyscy byli wyranie przeraeni moj postaw i chcc jak najprdzej okaza posuszestwo, wpadali na siebie nawzajem i krzyczeli w panice. Akira, widzc, e nadarzya si okazja, prbowa wsta. Chwyciem go pod rami i dwignem do gry, po czym przez moment zataczalimy si, walczc o utrzymanie rwnowagi. Wetknem rewolwer za pas, by mie wolne obie rce, a nastpnie podjlimy razem prb przejcia paru krokw. Z rany Akiry bil okropny odr, ale starajc si o tym nie myle, krzyknem za siebie, nie dbajc ju, ilu z nich mnie zrozumie: - Wkrtce si przekonacie! Przekonacie si, e popenilicie bd! - Christopher - mrukn mi do ucha Akira. - Mj przyjaciel. Christopher. - Suchaj - powiedziaem do niego cicho. - Musimy std i. Tam, w rogu, jest wyjcie. Dasz rad? Opierajc si ciko na moim ramieniu, Akira popatrzy w ciemno. - Dobra. Idziemy. Akira nie by ranny w nogi i z pocztku szed cakiem niele. Jednak po szeciu czy siedmiu krokach potkn si, wic gdy potem przez chwil bronilimy si rozpaczliwie przed upadkiem na kup gruzu, musielimy wyglda jak walczcy ze sob zapanicy. W kocu udao nam si przybra wygodniejsze pozycje i pj dalej. Raz podbieg may chopiec i cisn w nas botem, lecz natychmiast zosta przywoany z powrotem. Niebawem dotarlimy do wyjcia - drzwi nie byo - i ruszylimy chwiejnym krokiem do nastpnego domu.

Rozdzia dwudziesty Dopiero kiedy znalelimy si za trzeci z rzdu cian i nadal nic nie wskazywao na to, by ktokolwiek za nami szed, po raz pierwszy doznaem czego w rodzaju radosnego uniesienia na myl o ponownym spotkaniu ze starym przyjacielem. Kilkakrotnie si zamiaem, gdy dzielnie kutykalimy naprzd, a potem rwnie Akira wybuchn miechem i lata dzielce nas od rozstania zdaway si rozpywa jak we mgle. - Ile czasu mino, Akira? Dugo si nie widzielimy. Mimo e wi si z blu, zdoa wycedzi: - Dugo, tak. - Wiesz, byem tam. W swoim starym domu. Twj chyba te wci tam stoi. Tu obok. - Tak. Tu obok. - Och, a wic ty rwnie odwiedzie swj dawny dom? No ale ty, rzecz jasna, bye tu przez cay czas. Dla ciebie taka wizyta to nic szczeglnego. - Tak - powtrzy z pewnym wysikiem. - Dugo. Tu obok. Zatrzymalimy si i posadziem Akir na szcztkach muru. Potem zdjem mu ostronie grn, rozdart cz munduru i znw przyjrzaem si jego ranom, posugujc si w tym celu latark i lup. Nadal jednak nie potrafiem zbyt wiele ustali; wczeniej obawiaem si, e w ran przy ramieniu wdaa si gangrena, ale teraz przyszo mi do gowy, e odr moe pochodzi od czego, czym wysmarowane jest ubranie Akiry, a co mogo znajdowa si w miejscu, gdzie lea. Z drugiej strony jednak stwierdziem, e ciao Akiry jest niepokojco gorce i zlane potem. Zdjem marynark i oddarem kilka skrawkw materiau, eby uy ich jako opatrunku. Nastpnie zaczem oczyszcza ran chusteczk. Cho robiem, co w mojej mocy, aby jak najdelikatniej usuwa rop, urywany oddech Akiry wiadczy o tym, e zadaj mu bl. - Przepraszam, Akira. Postaram si by mniej niezdarny. - Niezdarny - powtrzy, jakby zastanawiajc si nad tym sowem. Potem zamia si i doda: - Pomagasz mi. Dzikuj. - Oczywicie, e pomagam. Wkrtce znajdziemy ci jakiego lekarza. Wwczas szybko dojdziesz do siebie. Wczeniej jednak ty musisz pomc mnie. Mamy pilne zadanie do wykonania, a nikt lepiej od ciebie nie zrozumie, dlaczego jest ono tak pilne. Bo widzisz, Akira, w kocu udao mi si ustali, gdzie on jest. Dom, w ktrym wizieni s moi rodzice. To bardzo blisko std. Wiesz, bracie, mylaem ju, e bd musia wej do niego sam. Zrobibym to, ale prawd mwic, byoby to niezwykle ryzykowne. Bg jeden wie, ilu jest tam porywaczy. Z pocztku liczyem na to, e pomoe mi kilku chiskich onierzy, lecz okazao si to niemoliwe. Zastanawiaem si nawet, czy nie poprosi o pomoc Japoczykw. Zrobimy to jednak we dwch, ty i ja. Na pewno sobie poradzimy. Mwic to wszystko, prbowaem jednoczenie obwiza Akirze prowizorycznym bandaem tors i szyj w taki sposb, by spowodowa ucisk na ran. Akira przyglda mi si uwanie, a kiedy skoczyem mwi, umiechn si i rzek: - Tak. Ja pomagam ci. Ty pomagasz mi. Dobrze. - Jednak musz ci co wyzna, Akira. Zgubiem si. Radziem sobie cakiem niele, lecz potem, na krtko przed spotkaniem ciebie, straciem orientacj i teraz naprawd nie mam pojcia, ktrdy i dalej. Musimy szuka tak zwanego Wschodniego Pieca. Takiego duego czego z kominem. Nie wiesz przypadkiem, bracie, jak tam dotrze? Akira wci na mnie patrzy, jego pier wznosia si i opadaa. Widzc, jak ciko oddycha,

przypomniaem sobie czasy, gdy siadalimy na pagrku, eby odpocz. Miaem ju mu o tym wspomnie, gdy powiedzia: - Znam. Znam to miejsce. - Wiesz, jak std doj do Wschodniego Pieca? Skin gow. - Walcz tu tygodnie. Znam ta okolica - nagle wyszczerzy zby - jak moja rodzinna wioska. Ja rwnie si umiechnem, cho te sowa mnie zaskoczyy. - O jakiej wiosce mwisz? - zapytaem. - Wioska rodzinna. Gdzie ja si urodzi. - Masz na myli International Settlement? Akira milcza przez chwil. - A tak. International Settlement. Moja rodzinna wioska. Parsknlimy miechem i potem mialimy si i chichotalimy, moe nawet troch za gono, przez dusz chwil. Gdy ju si nieco uspokoilimy, rzekem: - Powiem ci dziwn rzecz, Akira. Tobie mog to powiedzie. Przez wszystkie te lata spdzone w Anglii nigdy nie czuem si tam jak u siebie. International Settlement na zawsze pozostanie moim domem. - Ale International Settlement... - Akira pokrci gow. - Bardzo kruchy. Jutro, pojutrze... Machn rk. - Wiem, co masz na myli - odparem. - A gdy bylimy dziemi, wydawa nam si tak mocny. Ale jak to uje, jest nasz rodzinn wiosk. Jedyn, jak mamy. Zaczem z powrotem wkada mu mundur, starajc si zrobi to tak, by go jak najmniej bolao. - Teraz lepiej, Akira? Przepraszam, e na razie nie jestem w stanie uczyni dla ciebie wicej. Wkrtce znajdziemy kogo, kto ci porzdnie opatrzy. Ale na razie czeka nas wane zadanie. Powiedz, ktrdy powinnimy i. Posuwalimy si powoli. Trudno mi byo trzyma latark tak, by owietlaa drog przed nami, tote czsto potykalimy si w ciemnoci, co szczeglnie bolenie odczuwa Akira. Na tym etapie naszej wdrwki kilka razy by bliski utraty przytomnoci i praktycznie wisia na moich barkach caym ciarem ciaa. Zreszt ja te zdyem ju dozna pewnych urazw; najbardziej dokuczao mi rozcicie na prawej stopie, powstae, gdy rozlecia mi si but, i sprawiajce, e teraz przy kadym kroku przeszywa mnie ostry bl. Chwilami bylimy tak wycieczeni, e musielimy przystawa co par krokw. Postanowilimy jednak nie siada, wic tylko koysalimy si w miejscu, apic oddech i zmieniajc pozycje w taki sposb, by zmniejszy jeden bl kosztem innego. Rana Akiry cuchna coraz bardziej, a cige chroboty szczurw przejmoway dreszczem, ale nadal nie syszelimy adnych odgosw walki. Robiem, co mogem, by poprawi nastrj, rzucajc jakie artobliwe uwagi, gdy tylko starczao mi powietrza. Ale prawd mwic, miaem wwczas mieszane uczucia w zwizku z naszym spotkaniem. Z jednej strony byem ogromnie wdziczny losowi za to, e Akira i ja wykonamy to wielkie zadanie razem. Z drugiej jednak byo mi smutno, e do naszego spotkania, o ktrym tak dugo mylaem, doszo w podobnie ponurych okolicznociach. Z pewnoci znacznie odbiegay one od tego, co sobie zawsze wyobraaem - e siedzimy we dwch w jakim wygodnym holu hotelowym albo moe na werandzie domu Akiry, na wprost cichego ogrodu, rozmawiajc i wspominajc bez koca. Tymczasem Akira, mimo wszelkich przeciwnoci, nie traci orientacji w terenie. Czsto wid

mnie jak ciek, o ktrej sdziem, e zakoczy si lepym zaukiem, lecz w chwil potem przekonywaem si, e jest tam jednak jakie wejcie lub przerwa midzy domami. Od czasu do czasu spotykalimy po drodze kolejnych mieszkacw dzielnicy; niektrzy byli ledwo widoczni w mroku, inni za, ci skupieni wok lampionu lub ogniska, spogldali na Akir z tak wrogoci, e baem si, i znw znajdziemy si w opaach. Jednak na og nikt nas nie zaczepia, a raz nawet udao mi si namwi starsz kobiet, by daa nam wody do picia w zamian za reszt banknotw, ktre miaem w kieszeni. Pniej teren wyranie si zmieni. Nie byo ju miejsc zamieszkanych i jeli spotykalimy jeszcze jakich ludzi, to wycznie pojedyncze osoby o bdnym spojrzeniu, mruczce co pod nosem lub kajce w samotnoci. Nie byo tu take adnych normalnych wej, a tylko dziury w cianach, podobne do tych z pocztku mojej wdrwki. Stanowiy one dla nas powany problem, gdy mimo mojej pomocy Akira cierpia straszliwe mki podczas przechodzenia przez kad z nich. Dawno ju przestalimy rozmawia i teraz jedynie postkiwalimy w rytm naszych krokw. Nagle Akira zatrzyma si i unis gow. Wtedy usyszaem, e kto wykrzykuje rozkazy. Trudno byo powiedzie, jak daleko od nas s onierze - wydawao si, e dwa, trzy domy dalej. - Japoczycy? - spytaem szeptem. Akira wsuchiwa si jeszcze przez chwil, a potem pokrci gow. - Kuomintang. Christopher, my teraz bardzo blisko... tego, no... - Frontu? - Tak, frontu. My teraz bardzo blisko frontu. Christopher, to bardzo niebezpieczne. - Czy trzeba koniecznie i tdy, by dotrze do tamtego domu? - Tak, trzeba tdy. Nagle rozlegy si strzay ze zwykych karabinw, a zaraz potem, troch dalej, seria z broni maszynowej. Najpierw zareagowalimy instynktownie, wczepiajc si w siebie nawzajem, lecz po chwili Akira uwolni si z ucisku i usiad. - Christopher - rzek cicho. - Teraz czekamy. - Ale przecie musimy dotrze do tamtego domu. - Teraz czekamy. Zbyt niebezpiecznie i przez strefa walk, gdy ciemno. Oni zabij. Trzeba czeka, a rano. Mia racj, a zreszt bylimy ju tak wyczerpani, e i tak nie zaszlibysmy daleko. Wic ja rwnie usiadem i zgasiem latark. Przez jaki czas siedzielimy w ciemnoci, a cisz mciy jedynie nasze oddechy. Potem znw wybucha strzelanina, trwaa minut czy dwie, po czym natychmiast ustaa. A po chwili spokoju zza murw dolecia dziwny gos. By to z pocztku dugi, wysoki dwik, podobny do wycia dzikich zwierzt, lecz niebawem przerodzi si w potny wrzask. Pniej nastpiy piski i kanie, a wreszcie ranny zacz wykrzykiwa jakie sowa. Brzmiao to wszystko niezwykle podobnie do odgosw wydawanych przez konajcego Japoczyka, ktrego syszaem wczeniej, tote wskutek skrajnego zmczenia uznaem, e to ten sam czowiek. Zamierzaem ju nawet napomkn Akirze, jakiego to wyjtkowego pecha ma ten onierz, gdy zdaem sobie spraw, e nieszcznik krzyczy w dialekcie mandaryskim, a nie po japosku. wiadomo tego, e chodzi o dwch rnych ludzi, zmrozia mi krew w yach. Tak identyczne byy ich aosne jki i to, e wrzask ustpowa rozpaczliwym baganiom i na odwrt, i pomylaem, e przez co takiego musi przechodzi przed mierci kady czowiek - e te potworne odgosy s rwnie uniwersalne, jak pacz noworodkw.

Po pewnym czasie uwiadomiem sobie, e Akira i ja siedzimy w tak widocznym miejscu, e gdyby walki objy swoim zasigiem dom, w ktrym jestemy, znalelibymy si w powanym niebezpieczestwie. Chciaem zaproponowa, bymy si gdzie ukryli, ale zauwayem, e Akira zasn. Znowu wic zapaliem latark i zaczem owietla ni ostronie rne czci pokoju. Nawet jak na t cz dzielnicy, zniszczenia byy tutaj pokane. Dostrzegem lady po wybuchu granatu, liczne dziury po kulach, strzaskane cegy i drewno. Na rodku pokoju, nie wicej ni siedem, osiem jardw od nas, lea na boku martwy baw domowy; jego ciao byo pokryte pyem i odamkami gruzu, a jeden z rogw - skierowany ku sufitowi. Dalej wieciem latark i wkrtce udao mi si ustali, ktrdy ewentualnie mogliby wtargn onierze. Co najwaniejsze jednak, odkryem, e po drugiej stronie pomieszczenia, za bawoem, znajduje si niewielka wnka cienna, gdzie kiedy zapewne sta piec lub kominek. Uznaem, e to najbezpieczniejsze miejsce na spdzenie nocy. Obudziwszy Akir, zarzuciem sobie jego rk na szyj, po czym wstalimy, krzywic si z blu. Gdy dotarlimy do wnki, odgarnem troch gruzu i wyczyciem kawaek wyoonej gadkimi deskami podogi, na tyle duy, bymy mogli si tam zmieci. Nastpnie rozpostarem dla Akiry na pododze swoj marynark i uoyem go ostronie na zdrowym boku. Potem ja take si pooyem i czekaem na nadejcie snu. Jednak z powodu wycieczenia, nieustajcych krzykw umierajcego onierza, lku, e dostaniemy si w sam rodek walk i myli o czekajcym nas zadaniu -nie mogem zasn. Czuem, e Akira te nie pi i gdy wreszcie usyszaem, jak siada, zapytaem go: - Jak twoja rana? - Moja rana. aden kopot, aden kopot. - Pozwl mi j obejrze... - Nie, nie. aden kopot. Ale dzikuj. Ty dobry przyjaciel. Cho bylimy od siebie zaledwie o kilka cali, nie widzielimy si nawzajem. Po duszej chwili ciszy usyszaem, jak Akira mwi: - Christopher. Ty musisz si nauczy japoski. - Tak, musz. - Ale teraz. Ty uczysz si japoski teraz. - No c, szczerze mwic, przyjacielu, nie sdz, aby by to odpowiedni moment na... - Nie. Ty musisz si nauczy. Jeli japoskie onierze wchodz, kiedy ja pi, ty musisz umie powiedzie. Powiedzie, e my przyjaciele. Ty powiesz albo oni strzelaj w ciemnoci. - No tak, rozumiem. - Wic ty si nauczysz. Na wypadek gdy ja pi. Lub umarem. - Hej, nie wygaduj gupstw. Wyliesz si z tego. Znowu nastpia chwila milczenia i przypomniaem sobie, e kiedy Akira miewa problemy ze zrozumieniem mnie, gdy uywaem kolokwializmw. Powiedziaem wic powoli: - Wkrtce wyzdrowiejesz. Rozumiesz, Akira? Zadbam o to. Wyzdrowiejesz. - Ty miy - odrzek. - Ale ostrono bardzo wana. Ty musisz si nauczy powiedzie. Po japoski. Gdyby japoskie onierze przyj. Ja ucz sowa. Ty pamitasz. Zacz co mwi w swoim jzyku, ale byo to zdecydowanie za dugie, wic mu przerwaem.

- Nie, nie. Nigdy si tego nie naucz. Co znacznie krtszego. eby byo wiadomo, e nie jestemy ich wrogami. Myla przez chwil, po czym wypowiedzia fraz troch tylko krtsz od poprzedniej. Sprbowaem j powtrzy, ale Akira niemal natychmiast rzek: - Nie, Christopher. Bd. Po paru kolejnych prbach powiedziaem: - Nic z tego. Naucz mnie jednego sowa. Sowa znaczcego przyjaciel. Niczego wicej nie zdoam teraz zapamita. - Tomodachi - rzek. - Ty powiesz: to-mo-da-chi. Powtrzyem to sowo kilkakrotnie, przekonany, e robi to bardzo dobrze, lecz zaraz uwiadomiem sobie, e Akira mieje si w ciemnoci. Ja take si rozemiaem i potem, tak jak poprzednio, mialimy si razem do rozpuku. Trwao to okoo minuty, a pniej - zdaje si natychmiast zasnem. Kiedy si obudziem, do pomieszczenia wpadao wiato wczesnego witu. Byo blade, niebieskawe, jakby usunito dopiero pierwsz warstw mroku. Konajcy onierz ju zamilk, ale za to dobiega skd piew ptaka. Przekonaem si teraz, e z dachu nad naszymi gowami niewiele zostao i e z miejsca, w ktrym le, z ramieniem opartym o chropowaty mur, wida gwiazdy na porannym niebie. Nagle dostrzegem ktem oka jaki ruch i usiadem przeraony. Wwczas zobaczyem, e wok zdechego bawou kr trzy czy cztery szczury, i przez kilka chwil na nie patrzyem. Dopiero potem spojrzaem na Akir, bojc si tego, co mog ujrze. Lea koo mnie bardzo spokojnie, a jego skra bya niezwykle blada, lecz stwierdziem z ulg, e mj przyjaciel oddycha rwnomiernie. Znalazem swoj lup i zaczem przyglda si jego ranie, ale - w ten sposb tylko go obudziem. - To ja - szepnem, gdy siada, rozgldajc si dokoa. Wyglda na przestraszonego i zdezorientowanego, lecz potem najwyraniej wszystko mu si przypomniao, a w jego oczach pojawi si wyraz jakiej odrtwiaej zacitoci. - nio ci si co? - zapytaem. Skin gow. - Tak. nio. - Mam nadziej, e nie o jakim lepszym miejscu od tego - powiedziaem ze miechem. - Tak - westchn i doda: - Ja niem o tym, jak ja may chopiec. Milczelimy chwil, a potem rzekem: - To musia by dla ciebie szok. Przenie si ze wiata, o ktrym nie, do tego tutaj. Patrzy na eb bawou wyzierajcy spord gruzu. - Tak - odpar w kocu. - Ja niem o tym, jak ja may chopiec. Mama, tata. May chopiec. - Pamitasz, Akira, te wszystkie nasze zabawy? Na pagrku, w moim ogrodzie. Pamitasz? - Tak. Pamitam. - To mie wspomnienia. - Tak. Bardzo mie wspomnienia. - To byy wspaniae czasy - zauwayem. - Wtedy nie zdawalimy sobie z tego sprawy. Przypuszczam, e dzieci nigdy nie zdaj sobie sprawy z takich rzeczy. - Mam dziecko - rzuci nagle Akira. - Chopiec. Pi lat. - Naprawd? Chciabym go pozna. - Zgubiem zdjcie. Wczoraj. Przedwczoraj. Kiedy ranny. Zgubiem zdjcie. Syna.

- Suchaj, bracie, nie zaamuj si. Wkrtce si z nim zobaczysz. Wpatrywa si jeszcze przez jaki czas w bawou. Szczur poruszy si gwatownie i chmara much wzbia si do gry, po czym znw obsiada zwierz. - Mj syn. W Japonia. - Och, wysae syna do Japonii? To zaskakujce. - Mj syn. W Japonia. Jeli umr, ty mu powiedz, prosz. - Mam mu powiedzie, e umare? Przykro mi, nie mog tego zrobi. Poniewa ty nie umrzesz. A przynajmniej jeszcze nie teraz. - Ty mu powiedz, e ja umar za kraj. Powiedz mu, by on dobry dla mama. By jej strzeg. I by budowa dobry wiat. - Ju niemal szepta, szukajc angielskich sw, tumic zy. - Budowa dobry wiat - powtrzy, wykonujc doni w powietrzu kolisty ruch, niczym tynkarz wygadzajcy cian. Jego wzrok powdrowa za doni, jakby w zadziwieniu. - Tak. Budowa dobry wiat. - Kiedy bylimy mali - powiedziaem - ylimy w dobrym wiecie. To okropne, e dzieci, ktre spotykalimy teraz po drodze, tak wczenie dowiaduj si, jak potworne w rzeczywistoci jest ycie. - Mj syn - rzek Akira. - On ma pi lat. On w Japonia. On nic nie wie, nic. On myli, e wiat jest dobre miejsce. Mili ludzie. Jego zabawki. Jego mama, tata. - Przypuszczam, e my mylelimy podobnie. Ale ostatecznie nie jest chyba a tak beznadziejnie. - Prbowaem teraz walczy z przygnbieniem, ktre ogarno mojego przyjaciela. Bo gdy bylimy dziemi i dziao si wtedy co zego, niewiele moglimy na to poradzi. Ale teraz jestemy doroli i moemy. W tym rzecz, rozumiesz? Pomyl tylko, Akira. Po wszystkich tych latach moemy wreszcie naprawi zo. Pamitasz, bracie, jak si bawilimy? Jak udawalimy, e jestemy detektywami poszukujcymi mojego taty? Teraz jestemy doroli i moemy w kocu naprawi zo. Akira nic nie mwi przez dusz chwil. Potem rzek: - Kiedy mj chopiec. Kiedy on odkryje, e wiat nie jest dobry. Ja chc... - Urwa, moe dlatego, e go zabolao, a moe dlatego, e zabrako mu angielskich sw. Powiedzia co po japosku, po czym podj: - Ja chc by z nim. By mu pomaga. Kiedy on odkryje. - - Suchaj, gupolu - rzekem - to wszystko brzmi zbyt ponuro. Niebawem ujrzysz swojego syna, zadbam o to. A co do tego, e wiat by tak dobry za naszego dziecistwa, to w pewnym sensie jedna wielka bzdura. Po prostu rodzice trzymali nas pod kloszem. Czowiek nie powinien by zbyt nostalgiczny, jeli chodzi o dziecistwo. - Nos-tal-gicz-ny - powtrzy Akira, jakby to byo sowo, ktrego szuka. Potem powiedzia jedno sowo po japosku, by moe wanie znaczce nostalgiczny. -Nos-tal-gicz-ny. Dobrze by nostalgiczny. Bardzo wane. - Naprawd? - Wane. Bardzo wane. Nostalgiczny. Kiedy czowiek nostalgiczny, on pamita. Kiedy my mali, poznajemy lepszy wiat od ten wiat. Pamitamy i chcemy, by dobry wiat wrci. Wic bardzo wane. Wanie miaem sen. Ja may chopiec. Mama, tata, blisko mnie. W nasz dom. Zamilk i patrzy na gruzy. - Akira - powiedziaem, czujc, e im duej trwa ta rozmowa, tym wiksze staje si niebezpieczestwo, o ktrym wolaem mu nie wspomina. - Musimy i dalej. Mamy duo do zrobienia. Jakby w odpowiedzi rozlega si seria strzaw z karabinu maszynowego. Strzelano dalej od

nas ni w nocy, ale i tak obaj drgnlimy. - Akira - zapytaem - daleko jeszcze do tamtego domu? Musimy tam dotrze, zanim walka rozpta si na dobre. Jak daleko jeszcze? - Niedaleko. Ale musimy i ostronie. Chiskie onierze bardzo blisko. Sen nie tylko nas nie orzewi, ale sprawi, e czulimy si jeszcze bardziej wyczerpani. Kiedy wstalimy i Akira wspar si na mnie, moj szyj i ramiona przenikn taki bl, e a jknem. Przez jaki czas, pki nasze ciaa znowu do tego nie przywyky, wsplne podanie naprzd stanowio dla nas istn tortur. Poza naszym stanem fizycznym wpywa na to fakt, e teren, przez ktry szlimy tamtego ranka, by zdecydowanie najtrudniejszy z dotychczasowych. Dokonano tutaj tak ogromnych spustosze, e co chwila musielimy si zatrzymywa, nie mogc odnale przejcia midzy gruzami. I cho to, e widzielimy, gdzie stawiamy stopy, stanowio z pewnoci spore uatwienie, to jednak przeraajce obrazy, dotd skryte w mroku, ktre ukazay si teraz naszym oczom, niemal do reszty odebray nam ducha. Wszdzie pord rumowiska wida byo krew - niekiedy wie, niekiedy sprzed kilku tygodni - na ziemi, na cianach, na poamanych meblach. Co gorsza, z przygnbiajc regularnoci natrafialimy - o czym zawczasu ostrzega nas wch - na sterty ludzkich wntrznoci w rnych stadiach rozkadu. Gdy podczas jednego z naszych postojw napomknem o nich Akirze, powiedzia tylko: - Bagnet. onierz zawsze wbija bagnet w brzuch. Jeli tu - wskaza ebra - bagnet nie wychodzi. Wic onierz si uczy. Zawsze brzuch. - Przynajmniej uprztaj ciaa. Dobre i to. Od czasu do czasu syszelimy strzay i ilekro tak byo, odnosiem wraenie, e dochodz z mniejszej odlegoci. Martwio mnie to, lecz Akira zdawa si teraz bardziej przekonany o waciwym wyborze drogi, gdy wyraaem wic jakie wtpliwoci w zwizku z tak czy inn jego decyzj, niecierpliwie krci gow. Kiedy natknlimy si na ciaa dwch chiskich onierzy, poranne soce wpadao ju przez zniszczone dachy jaskrawymi smugami. Nie podeszlimy do zwok na tyle blisko, by im si dobrze przyjrze, ale wygldao na to, e ludzie ci nie yj najwyej od kilku godzin. Jeden z nich lea twarz do ziemi; drugi umar na klczkach, z gow opart o mur, jakby zabia go melancholia. W pewnym momencie byem ju tak pewny, i za chwil znajdziemy si w ogniu krzyowym, e zatrzymaem si i zapytaem Akir: - Suchaj, co to za gra? Dokd ty mnie prowadzisz? Nie odpowiedzia, tylko sta wsparty na mnie, ze schylon gow, apic oddech. - Czy ty naprawd wiesz, dokd idziemy? Akira, odpowiedz! Czy wiesz, dokd idziemy? Podnis ociale gow, po czym wskaza co za moimi plecami. Odwrciem si - musiaem to zrobi powoli, bo wci si o mnie opiera - i ujrzaem przez wyom w murze, zaledwie kilkanacie krokw od nas, co, co niewtpliwie byo Wschodnim Piecem. Nic nie powiedziaem, lecz ruszyem z Akir w jego kierunku. Podobnie jak jego bliniak, Wschodni Piec dobrze znis ataki. By pokryty pyem, lecz wyglda na zdatny do uytku. Puciwszy Akir - ten natychmiast usiad na jakiej stercie gruzu - podszedem do pieca i, tak jak poprzednio, spojrzaem w gr, na strzelisty komin. Potem wrciem do Akiry i dotknem delikatnie jego zdrowego ramienia. - Akira, przepraszam, e odezwaem si do ciebie takim tonem. Chc, eby wiedzia, e

jestem ci bardzo wdziczny. Sam nigdy bym go nie odnalaz. Naprawd, Akira, jestem ci ogromnie wdziczny. - W porzdku. - Oddycha ju nieco spokojniej. - Ty pomagasz mi. Ja pomagam tobie. W porzdku. - Ale teraz, Akira, musimy ju by bardzo blisko tamtego domu. Niech popatrz. Tamtdy. Wskazaem kierunek. - Musimy pj tamt alejk. Akira nie kwapi si do wstania, ale podniosem go i wyruszylimy w dalsz drog. Poszlimy najpierw wsk alejk, ktr pokaza mi z dachu porucznik, lecz wkrtce wyrosa przed nami gra gruzu, uniemoliwiajca przejcie. Weszlimy wic do jednego ze stojcych przy alejce domw i potem podalimy, jak mi si zdawao, rwnolegle do niej. Te domy byy mniej zniszczone od tych, przez ktre przechodzilimy poprzednio, i bez wtpienia znacznie bardziej komfortowe. Ocalay tu krzesa, toaletki, a nawet kilka luster i waz. Chciaem i dalej, lecz Akira ledwo trzyma si na nogach i znowu musielimy si zatrzyma. Usiedlimy na oderwanej belce i kiedy odpoczywalimy, dostrzegem przypadkiem midzy odamkami muru rcznie malowan tabliczk na drzwi. Zamaa si rwno wzdu soja, lecz oba kawaki leay tu obok siebie; zauwayem nawet w pobliu cz drewnianych, kratowych drzwi, do ktrych tabliczka bya kiedy przytwierdzona. Nie pierwszy raz natknlimy si na tak tabliczk, lecz wiedziony jakim instynktem, zwrciem uwag dopiero na t. Podszedem do niej i wycignwszy oba kawaki z gruzu, zaniosem je tam, gdzie siedzielimy. - Akira, potrafisz to odczyta? - zapytaem, podsuwajc mu pod nos zczone kawaki tabliczki. Patrzy przez chwil na napis, a potem rzek: - Mj chiski niedobry. Imi i nazwisko. Czyje imi i nazwisko. - Akira, posuchaj. Przyjrzyj si uwanie tym znakom. Na pewno troch si na nich znasz. Prosz, sprbuj odczyta ten napis. To bardzo wane. Znw popatrzy na tabliczk i pokrci gow. - Akira, posuchaj - nalegaem. - Czy to moliwe, by tu byo napisane Yeh Chen? Czy to jest wanie to imi i nazwisko? - Yeh Chen... - Akira zamyli si. - Yeh Chen. Tak, moliwe. Ten znak... Tak, moliwe. Tu napisane Yeh Chen. - Tak? Jeste pewny? - Pewny nie. Lecz... moliwe. Bardzo moliwe. Tak -kiwn gow - Yeh Chen. Ja tak myl. Odoyem tabliczk i przeszedem do przedniej czci domu. W miejscu, gdzie znajdowa si kiedy otwr drzwiowy, bya teraz wyrwa w murze. Patrzc przez ni, zobaczyem na zewntrz wsk alejk. Potem spojrzaem na dom naprzeciwko. Cho fasady przylegajcych domw byy w opakanym stanie, ten jeden, o dziwo, wyglda waciwie na nietknity. Nie mogem dostrzec na nim adnych wyranych ladw zniszczenia. Okiennice, rozsuwane, kratowe drzwi, a nawet ozdoba zwisajca nad wejciem - wszystko to nie doznao najmniejszego uszczerbku. Po tym, co widziaem wczeniej, ten dom wydawa si zjaw z innego, bardziej cywilizowanego wiata. Wpatrywaem si w niego przez dusz chwil. Pniej daem znak Akirze. - Chod tu - powiedziaem pszeptem. - To musi by ten dom. aden inny. Akira nie poruszy si, ale gboko westchn.

- Christopher. Ty przyjaciel. Ja lubi bardzo. - Mw ciszej. Akira, jestemy na miejscu. To ten dom. Czuj to przez skr. - Christopher... - Podnis si z wysikiem i ruszy powoli w moj stron. Gdy ju sta przy mnie, wskazaem na dom. Jego fasada bya poznaczona jasnymi smugami porannego soca. - Tam, Akira. Jest tam. Usiad u moich stp i znowu westchn. - Christopher. Mj przyjacielu. Ty musisz dobrze pomyle. To duo lat. Duo, duo lat... - Czy to nie dziwne - powiedziaem - e walki nie wyrzdziy temu domowi prawie adnych szkd? Domowi, w ktrym s moi rodzice? Wypowiadajc te sowa, omal nie zemdlaem. Pozbieraem si jednak i rzekem: - A teraz, Akira, musimy tam wej. Zrobimy to razem, trzymajc si pod rce. Jak za dawnych czasw, gdy wchodzilimy do pokoju Ling Tiena. Pamitasz to, Akira? - Christopher. Mj drogi przyjacielu. Ty musisz dobrze pomyle. To duo, duo lat. Przyjacielu, prosz, ty posuchaj. Moe mama i tata. To tak duo lat... - Wejdziemy tam razem. I gdy tylko zrobimy to, co mamy do zrobienia, znajdziemy kogo, kto ci udzieli odpowiedniej pomocy medycznej, obiecuj. Zreszt niewykluczone, e w tym domu jest jaka apteczka. Przynajmniej czysta woda, bandae. Moja mama obejrzy twoj ran, moe nawet zaoy ci nowy opatrunek. Nie martw si, wkrtce dojdziesz do siebie. - Christopher. Ty musisz dobrze pomyle. Ju mino tyle lat... Urwa, bo wanie w domu naprzeciwko otworzyy si z klekotem drzwi. Ledwie zaczem szuka doni rewolweru, ukazaa si w nich maa chiska dziewczynka. Miaa okoo szeciu lat i do adn buzi, na ktrej malowa si spokj. Jej wosy zwizano starannie w krtkie kucyki. Prosty kaftanik i szerokie spodnie byy na ni troch za due. Rozejrzaa si wok siebie, mruc oczy w socu, a potem popatrzya w nasz stron. Dostrzegszy nas bez trudu - nawet nie drgnlimy - ruszya ku nam bez najmniejszej obawy. Zatrzymaa si na alejce, zaledwie kilka jardw od nas, i powiedziaa co dialektem mandaryskim, wskazujc swj dom. - Akira, co ona mwi? - Ja nie rozumiem. Ona chyba zaprasza. - Ale co ona moe mie z tym wsplnego? Mylisz, e czy j co z porywaczami? Co ona mwi? - Ona chyba chce, by my jej pomc. - Musimy jej powiedzie, eby si odsuna - powiedziaem, wycigajc rewolwer. - Moemy natrafi na zacieky opr. - Tak, ona prosi, by my jej pomc. Mwi, e pies ranny. Myl, e ona mwi pies. Mj chiski niedobry. Potem zobaczylimy, e z jakiego punktu tu poniej starannie zwizanych wosw dziewczynki wypywa cienka struka krwi, ciekajc jej po czole i policzku. Maa zdawaa si tego nie zauwaa i znw co do nas powiedziaa, wskazujc swj dom. - Tak - potwierdzi Akira. - Ona mwi pies. Pies ranny. - Jej pies? To ona jest ranna. By moe powanie. Zrobiem krok w stron maej Chinki, chcc obejrze

jej ran. Dziewczynka pomylaa jednak, e zgodziem si speni jej prob, i odwrciwszy si, pomkna do swojego domu. Znw odsuna drzwi, popatrzya na nas bagalnie i znikna w rodku. Wahaem si przez chwil. Potem wycignem rk do przyjaciela. - Akira, to ten dom - powiedziaem. - Musimy do niego wej. Wejdmy tam razem.

Rozdzia dwudziesty pierwszy Staraem si trzyma rewolwer przed sob, lecz rka Aki ry oplataa mi szyj, a jego ciao przygniatao barki, tak e podejrzewam, i poruszalimy si w sposb mao zdecydowany. Gdy wtaczalimy si do domu, spostrzegem ktem oka waz stojc u wejcia, a zwisajca z framugi ozdoba, ktr widziaem wczeniej, wydaa cichy brzk. Potem usyszaem gos dziewczynki i rozejrzaem si dokoa. Cho fasada domu bya waciwie nienaruszona, to z tylnej czci pomieszczenia, w ktrym si znalelimy, zostay tylko zgliszcza. Gdy dzi o tym myl, wydaje mi si, e pocisk musia trafi w dach, zmiatajc grne pitro i niszczc ty domu oraz dom za nim. Wtedy jednak szukaem przede wszystkim swoich rodzicw, wic nie jestem pewien, co tam dokadnie zobaczyem. Najpierw serce podskoczyo mi z radoci na myl o tym, e porywacze uciekli. Potem, ujrzawszy zwoki, potwornie si przeraziem, sdzc, e to ciaa moich rodzicw - e porywacze zabili ich, wiedzc, i nadchodzimy. Musz wyzna, e odetchnem z ulg, kiedy okazao si, e trzy ciaa w pokoju to wycznie zwoki Chiczykw. W gbi pomieszczenia, przy cianie, leaa kobieta, ktra moga by matk maej dziewczynki. Prawdopodobnie rzuci j tam podmuch wybuchu. Na jej twarzy zastyg grymas przeraenia. Jedn rk miaa oderwan na wysokoci okcia i celowaa kikutem w niebo, jakby wskazywaa kierunek, z ktrego nadlecia pocisk. Kilka jardw bliej spoczywao w gruzie ciao staruszki, ktra rwnie wpatrywaa si w dziur w suficie. Poowa jej twarzy bya zwglona, ale nie zauwayem ladw krwi ani adnych wyranych okalecze. Wreszcie najbliej miejsca, w ktrym stalimy, znajdoway si - nie od razu je dostrzegem, gdy byy zasonite przez urwan pk zwoki chopca, nieco tylko starszego od dziewczynki z kucykami. Chopiec nie mia jednej nogi; z biodra wystaway tylko, wijc si po macie, zaskakujco dugie wntrznoci, podobne do ozdobnych wstek latawca. . - Pies - oznajmi Akira. Wytrzeszczyem na niego oczy, po czym spojrzaem tam, gdzie patrzy. W rodku rumowiska, niedaleko martwego chopca, lea na boku ranny pies, a przy nim klczaa dziewczynka, gaszczc go delikatnie po sierci. Zwierz odpowiadao sabymi ruchami ogona. W pewnym momencie dziewczynka podniosa wzrok i powiedziaa co do nas spokojnym, opanowanym gosem. - Co ona mwi, Akira? - Ona chyba mwi my pomc pies - odpar. - Tak, ona mwi my pomc pies. Potem dosta niespodziewanie ataku miechu. Dziewczynka znw si odezwaa, tym razem kierujc sowa wycznie do mnie, gdy zapewne uznaa Akir za wariata. Nastpnie zbliya buzi do pyska psa i dalej gadzia czule jego sier. Zrobiem krok w jej kierunku, uwalniajc si z ucisku Akiry, w wyniku czego mj przyjaciel run na jaki poamany mebel. Obejrzaem si przeraony, lecz Akira nie przesta chichota, a poza tym dziewczynka wci powtarzaa swoje bagania. Odoywszy rewolwer, podszedem do niej i dotknem jej ramienia. - Posuchaj... To wszystko - wskazaem na trupy, ktrych obecnoci dziewczynka zdawaa si niewiadoma -jest ogromnie przykre. Ale ty ocalaa i naprawd, zobaczysz, wystarczy, e bdziesz... e bdziesz tak dzielna, jak do tej pory... - Odwrciem si poirytowany w stron Akiry i krzyknem: - Akira! Ucisz si! Na mio bosk, nie ma si z czego mia! Ta biedna dziewczynka...

Lecz dziewczynka chwycia mnie teraz za rkaw i znowu co powiedziaa, starannie i powoli, patrzc mi gboko w oczy. - Posuchaj, naprawd - zapewniem - jeste niezwykle dzielna. Przysigam, e ktokolwiek ponosi win za to wszystko, za t potworno, nie uniknie kary. Moesz nie wiedzie, kim jestem, ale tak si skada, e... no c, jestem kim, kogo potrzebujesz. Dopilnuj, eby sprawcy si nie wymknli. Nie martw si, ja... ja... - Obmacywaem marynark w poszukiwaniu mojej lupy. W kocu j znalazem i pokazaem dziewczynce. - Spjrz, widzisz? Kopnem klatk na ptaki, ktra tarasowaa mi przejcie, i podszedem do matki dziewczynki. Potem - zapewne bardziej z przyzwyczajenia ni z jakiegokolwiek innego powodu nachyliem si nad ni i zaczem oglda j przez lup. Kikut wyglda na zdumiewajco czysty; ko sterczca z ciaa bya nieskazitelnie biaa, jakby j kto wypolerowa. Te chwile zatary si ju nieco w mojej pamici, ale wydaje mi si, e to wanie wtedy, zaraz po obejrzeniu przez lup kikuta nieboszczki, wyprostowaem si i przystpiem do szukania rodzicw. Na swoje usprawiedliwienie w zwizku z tym, co stao si potem, mog powiedzie tylko tyle, e Akira nadal chichota tam, gdzie upad, a dziewczynka wci dopraszaa si o pomoc jednostajnym, bagalnym tonem. Innymi sowy, atmosfera zrobia si nie do zniesienia, i to w jakiej mierze tumaczy, dlaczego wywrciem na nice to, co zostao z domu. Z tyu by may pokoik, doszcztnie zniszczony przez pocisk, i to wanie tam rozpoczem poszukiwania, odrywajc kawaki pknitych desek podogowych, rozbijajc nog od stou drzwi przewrconej szafy. Pniej wrciem do gwnego pokoju i zaczem rozrzuca sterty gruzu, walc nog od stou we wszystko, co opierao si moim rkom i stopom. W kocu zdaem sobie spraw, e Akira przesta chichota i chodzi za mn, cignc mnie za rami i mwic mi co do ucha. Ignorowaem go, kontynuujc swoje poszukiwania, ktrych nie przerwaem nawet wtedy, gdy przypadkowo potrciem jedno z cia. Akira jednak dalej cign mnie za rami, wic po jakim czasie, nie pojmujc, czemu czowiek, na ktrego pomoc liczyem, uparcie mi przeszkadza, odwrciem si w jego stron i wykrzyknem co w tym rodzaju: - Odczep si ode mnie! Odczep! Jeli nie chcesz mi pomc, to zjedaj! Schowaj si w kcie i chichocz sobie! - onierze! - sykn. - onierze id! - Odczep si ode mnie! Moja matka, mj ojciec! Gdzie oni s? Nie ma ich tutaj. Gdzie oni s? Gdzie oni s? - onierze! Christopher, ty przesta, ty uspokj si! Ty musisz si uspokoi, bo oni zabij! Christopher! Potrzsa mn, zbliywszy twarz. Wwczas uwiadomiem sobie, e istotnie sycha w pobliu jakie gosy. Pozwoliem Akirze, by odcign mnie w gb pomieszczenia. Dziewczynka ju zamilka i tulia teraz gow psa. Zwierz wci poruszao nieznacznie ogonem. - Christopher - szepn nerwowo Akira. - Jeli to chiskie onierze, ja musz si ukry. Pokaza rg pokoju. -Chiskie onierze nie mog mnie znale. Ale jeli to Japoczycy, ty musisz powiedzie sowo, ktre ja ci nauczy. - Nie potrafi niczego powiedzie. Suchaj, przyjacielu, jeli nie chcesz mi pomc... - Christopher! onierze id!

Akira pokutyka przez pokj i schowa si w stojcej w rogu szafie. Drzwi szafy byy czciowo zniszczone, wic wyzieray zza nich wyranie but i gole mojego przyjaciela. Ta prba ukrycia si bya tak aosna, e zaczem si mia i chciaem nawet krzykn do Akiry, e wci go wida, ale akurat wtedy pojawili si u wejcia onierze. Pierwszy z wchodzcych strzeli do mnie z karabinu, lecz kula trafia w cian za moimi plecami. Potem, gdy spostrzeg moje podniesione rce oraz to, e jestem cywilem i cudzoziemcem, zawoa co do swoich towarzyszy, ktrzy weszli za nim do domu. Wszyscy byli Japoczykami. Pamitam, e trzech czy czterech z nich zaczo si kci na mj temat, przez cay czas mierzc we mnie z karabinw. Potem zjawili si kolejni onierze i przystpili do przeszukiwania domu. Wwczas usyszaem, jak mj przyjaciel woa co po japosku ze swojej kryjwki. onierze podeszli do szafy i zaraz wyoni si z niej Akira. Zauwayem, e nie ucieszy si specjalnie na ich widok ani oni na jego. Inni Japoczycy zgromadzili si wok dziewczynki i kcili si, co z ni zrobi. Kiedy wkroczy oficer, onierze stanli na baczno i zapada cisza. Oficer, mody kapitan, rozejrza si po pokoju. Jego wzrok spocz najpierw na dziecku, potem na mnie i wreszcie na Akirze, ktrego podtrzymywao teraz dwch onierzy. Pniej doszo do rozmowy po japosku, w ktrej Akira nie bra udziau. W jego oczach odmalowaa si rezygnacja pomieszana z lkiem. Raz sprbowa co powiedzie do kapitana, lecz ten natychmiast mu przerwa. Znw przez chwil rozmawiano, po czym onierze zaczli wyprowadza Akir. Teraz na jego twarzy wyranie byo wida strach, ale mj przyjaciel nie stawia oporu. - Akira! - zawoaem za nim. - Akira, dokd oni ci zabieraj? Co si stao? Akira zerkn do tyu i posa mi czuy umiech. Potem znikn mi z pola widzenia, zasonity przez wyprowadzajcych go z domu onierzy. Mody kapitan patrzy na dziecko. Potem odwrci si w moj stron i spyta: - Anglik? -Tak. - Co pan tu robi? - Szukaem... - Popatrzyem dokoa. - Szukaem swoich rodzicw. Nazywam si Banks, Christopher Banks. Jestem znanym detektywem. By moe pan... Nie bardzo wiedziaem, co powiedzie, a poza tym uzmysowiem sobie, e od jakiego czasu kam i e to z pewnoci nie robi najlepszego wraenia na kapitanie. Wytarem twarz i podjem: - Szukaem rodzicw. Ale ju ich tu nie ma. Spniem si. Kapitan jeszcze raz popatrzy na gruzy, zwoki i ma dziewczynk ze zdychajcym psem. Potem, nie spuszczajc ze mnie wzroku, powiedzia co do najbliej stojcego onierza. Wreszcie zwrci si do mnie: - Prosz ze mn. Pokaza grzecznym, lecz zdecydowanym gestem, ebym wyszed przed nim z domu. Nie schowa pistoletu do kabury, ale ani wczeniej, ani teraz nie by on wycelowany we mnie. - Ta maa dziewczynka - powiedziaem. - Zabierzecie j w jakie bezpieczne miejsce? Popatrzy na mnie w milczeniu. Potem rzek: - Prosz ju i. W gruncie rzeczy Japoczycy traktowali mnie przyzwoicie. Dali mi may pokoik na zapleczu w swojej kwaterze gwnej, dawnej remizie straackiej, nakarmili, a ich lekarz opatrzy moje

drobne urazy, z ktrych ledwie zdawaem sobie spraw. Kiedy obandaowano mi stop, otrzymaem nawet specjalny, wielki but, bo w moim si nie miecia. onierze, ktrzy si mn zajmowali, nie mwili po angielsku, i chyba nie bardzo wiedzieli, czy jestem winiem, czy gociem, lecz byem zbyt wyczerpany, by si tym przejmowa; leaem na ku polowym, wstawionym do mojego pokoiku, i przez kilka godzin drzemaem, to budzc si, to zasypiajc. Pomieszczenie nie byo zamknite; zreszt drzwi w ogle si nie domykay, wic ilekro si ocknem, syszaem japoskie gosy, kcce si lub krzyczce co do suchawki, przypuszczalnie na mj temat. Podejrzewam, e musiaem wtedy troch gorczkowa, bo gdy tak leaem, budzc si i zasypiajc, myli dotyczce nie tylko ostatnich paru godzin, ale i dni, kbiy mi si w gowie. Potem zaczem stopniowo przytomnie, tak e gdy pnym popoudniem, ju po przybyciu pukownika Hasegawy, na dobre si rozbudziem, miaem wiee spojrzenie na rozmaite nie dajce mi spokoju kwestie, zwizane ze spraw. Pukownik Hasegawa, elegancki pan po czterdziestce, przedstawi si grzecznie, mwic: - Mio mi widzie, e czuje si pan znacznie lepiej, panie Banks. Ufam, e onierze dobrze si panem opiekowali. Z przyjemnoci informuj, e otrzymaem polecenie odwiezienia pana do konsulatu brytyjskiego. Proponuj, bymy od razu ruszali. - Prawd mwic, pukowniku - rzekem, podnoszc si ostronie - wolabym, eby zawiz mnie pan gdzie indziej. Widzi pan, to bardzo pilne. Nie znam dokadnego adresu, ale to niedaleko Nanking Road. Moe pan wie, gdzie to jest. Chodzi o sklep z pytami gramofonowymi. - Tak panu pilno do kupna pyt gramofonowych? Nie miaem czasu na wyjanienia, wic tylko powiedziaem: - Musz tam dotrze najszybciej, jak to moliwe. - Niestety, otrzymaem polecenie odwiezienia pana do konsulatu brytyjskiego. Obawiam si, e jeli postpi inaczej, wynikn z tego niepotrzebne problemy. Westchnem. - Chyba ma pan racj, pukowniku. Zreszt i tak bym ju raczej nie zdy. Pukownik spojrza na zegarek. - Mnie te si tak zdaje. Proponuj jednak, bymy natychmiast wyruszyli. A wwczas ju niebawem bdzie pan mg posucha muzyki. Jechalimy odkrytym pojazdem wojskowym, prowadzonym przez ordynansa pukownika. Popoudnie byo pogodne i ruiny Chapei pawiy si w socu. Poruszalimy si jednak powoli, bo cho uprztnito z drogi gruz - wielkie jego sterty pitrzyy si na poboczu - bya ona podziurawiona lejami po pociskach. Czasem wjedalimy w ulic, ktra zupenie nie ucierpiaa na skutek walk, lecz wystarczyo, e skrcilimy za rg, a naszym oczom ukazyway si tylko zgliszcza, midzy ktrymi widniay przekrzywione, oplatane drutami supy telegraficzne. W pewnym momencie, gdy jechalimy przez jeden z takich rejonw, dojrzaem w oddali, ponad gruzowiskiem, kominy dwch piecw. - Anglia to wspaniay kraj powiedzia pukownik Hasegawa. - Spokojny, dostojny. Pikne zielone pola. Wci o nich ni. I wasza literatura. Dickens, Thackeray. Wichrowe wzgrza. Najbardziej lubi Dickensa. Pukowniku, prosz wybaczy, e poruszam t spraw. Ale kiedy znaleli mnie wczoraj pascy ludzie, kto ze mn by. Japoski onierz. Wie pan moe, co si z nim stao? - Ten onierz. Nie jestem pewien, co si z nim stao. - Ciekaw jestem, gdzie mgbym go znale. - Chce go pan znale? - Twarz pukownika przybraa nagle powany wyraz. - Panie Banks, radzibym panu nie interesowa si losami tego onierza.

- Pukowniku, czy, wedug pana, popeni on jakie wykroczenie? - Wykroczenie? - Popatrzy na ruiny z agodnym umiechem. - Ten onierz prawie na pewno przekaza informacje wrogowi. Moliwe, e wanie dlatego Chiczycy pucili go wolno. O ile si nie myl, sam pan zezna, e znalaz go w pobliu linii Kuomintangu. To najlepszy dowd jego tchrzostwa i zdrady. Chciaem zaprotestowa, ale uwiadomiem sobie, e jeli pokc si z pukownikiem, nie przyniesie to korzyci ani mnie, ani Akirze. Po chwili milczenia pukownik rzek: - Nie jest mdrze by zbyt sentymentalnym. Nienaganna wymowa pukownika zawioda, kiedy wypowiada to ostatnie sowo, tak e zabrzmiao ono jak: sen-czi-men-tol-nym. Zrobio to na mnie niemie wraenie, wic odwrciem gow bez komentarza. Jednak chwil potem pukownik spyta wspczujcym tonem: - Zna pan ju wczeniej tego onierza? - Mylaem, e tak. Mylaem, e to mj przyjaciel z dziecistwa. Ale teraz ju nie jestem tego taki pewien. Zaczynam dostrzega, e wiele spraw wyglda inaczej, ni sdziem. Pukownik skin gow. - Nasze dziecistwo wydaje si teraz takie odlege. Wszystko to - zakreli rk uk - tyle cierpienia. Jedna z japoskich poetek, dama dworu, napisaa kiedy, jakie to smutne. Napisaa, e gdy dorastamy, nasze dziecistwo staje si dla nas obcym krajem. - No c, pukowniku, dla mnie z pewnoci nie jest to obcy kraj. Pod wieloma wzgldami mieszkaem w nim przez cae ycie. Dopiero teraz zaczynam go opuszcza. Minlimy japoskie rogatki i wjechalimy do Hongkew, pnocnej dzielnicy International Settlement. W tym rejonie te byo wida lady zniszcze wojennych, a take gorczkowe przygotowania do walki. Zauwayem liczne stosy workw piasku oraz ciarwki pene onierzy. Kiedy zblialimy si do kanau, pukownik powiedzia: - Podobnie jak pan, panie Banks, lubi muzyk. Szczeglnie Beethovena, Mendelssohna, Brahmsa. Take Chopina. Trzecia sonata jest cudowna. - Taki kulturalny czowiek, jak pan, pukowniku - nadmieniem - musi ubolewa nad tym wszystkim. Mam na myli rze spowodowan przez japosk inwazj na Chiny. Baem si, e si zdenerwuje, ale on umiechn si spokojnie i rzek: - To godne ubolewania, zgadzam si. Ale jeli Japonia ma si sta wielkim krajem, takim jak paski, panie Banks, jest to konieczne. Tak samo, jak byo kiedy konieczne dla Anglii. Milczelimy przez par chwil. Potem pukownik rzek: - Wczoraj w Chapei widzia pan potworne rzeczy, prawda? - Istotnie. Nagle zamia si w dziwaczny sposb tak, e a si wzdrygnem. - Panie Banks, czy zdaje sobie pan spraw, czy ma pan pojcie, jakie potwornoci jeszcze przed nami? - Jeli bdziecie kontynuowa podbj Chin, to z pewnoci... - Przepraszam - wyranie si oywi - ale nie mwi tylko o Chinach. Cay wiat, panie Banks, cay wiat niebawem ogarnie pooga wojenna. To, co pan widzia w Chapei, jest drobink kurzu w porwnaniu z tym, czego wkrtce staniemy si wiadkami! - Powiedzia to wszystko triumfalnym tonem, lecz potem pokrci ze smutkiem gow. - To bdzie straszne - rzek cicho. Straszne. Nie ma pan pojcia, jak bardzo.

Nie pamitam dobrze pierwszych godzin po moim powrocie. Podejrzewam jednak, e mj przyjazd do konsulatu w japoskim pojedzie wojskowym i wygld kloszarda nie mogy wpyn najlepiej na nastroje zalknionej spoecznoci. Pamitam mglicie, e wybiegli do nas jacy urzdnicy, oraz wyraz twarzy konsula generalnego, gdy zbiega po schodach, kiedy ju zabrano mnie do budynku. Nie wiem, jakie byy jego pierwsze sowa, lecz przypominam sobie, e - chyba jeszcze zanim si przywitaem - powiedziaem do niego: - Panie George, prosz, eby pozwoli mi pan zobaczy si natychmiast z paskim czowiekiem, MacDonaldem. - MacDonaldem? Johnem MacDonaldem? Ale dlaczego chce pan z nim rozmawia, przyjacielu? Powinien pan teraz odpocz. Sprowadzimy lekarza, by pana zbada... - To prawda, e wygldam jak zbity pies. Niech si pan jednak nie martwi, zaraz pjd si odwiey. A tymczasem prosz wezwa MacDonalda. To bardzo wane. Zaprowadzono mnie do pokoju gocinnego, gdzie udao mi si ogoli i wzi gorc kpiel, mimo e co chwila kto puka do moich drzwi. Jednym z tych ludzi by surowy szkocki chirurg, ktry bada mnie przed dobre p godziny, przekonany, e ukrywam przed nim jaki powany uraz. Pozostali przychodzili, by zapyta o ten czy inny aspekt mojego samopoczucia, i przynajmniej trzech z nich odesaem z niecierpliwym ponagleniem, dotyczcym MacDonalda. Otrzymywaem jednak wycznie niejasne odpowiedzi, sprowadzajce si do tego, e MacDonalda nie mona nigdzie znale; a potem, gdy nadcign wieczr, wyczerpanie - lub co, co da mi chirurg sprawio, e zapadem w gboki sen. Obudziem si dopiero pnym rankiem nastpnego dnia. Zjadem niadanie, ktre przyniesiono mi do pokoju, i przebraem si w wiee ubranie, dostarczone, gdy spaem, z hotelu Cathay. Wwczas poczuem si znacznie lepiej i postanowiem odszuka MacDonalda. Sdziem, e poniewa byem ju raz w gabinecie MacDonalda, trafi do niego bez trudu, ale budynek konsulatu okaza si istnym labiryntem, wic kilka razy musiaem pyta o drog przypadkowo napotkanych ludzi. A gdy schodziem po schodach, wci nieco zdezorientowany, dostrzegem nagle na korytarzu sir Cecila Medhursta. Przez wysokie okna wpadao do rodka poranne soce, rozwietlajc spory kawaek szarej, kamiennej posadzki, na ktrej sta sir Cecil. Poza nim nie byo na korytarzu nikogo. Pochylony lekko do przodu, z rkami splecionymi z tyu, patrzy w d na ogrd konsulatu. Korcio mnie, by wrci po schodach na wysze pitro, lecz bya to cicha cz budynku i sir Cecil, syszc kroki, mg w kadej chwili spojrze w moj stron. Schodziem wic dalej, a gdy do niego podszedem, odwrci si ku mnie tak, jakby od pocztku wiedzia, e si zbliam. - Witaj, przyjacielu - rzek. - Syszaem, e wrcie. Gdy znikne, wybucha tu prawdziwa panika, wierz mi. Czujesz si lepiej? - Tak, wszystko w porzdku, dzikuj. Mam tylko drobny kopot z t stop. Nie mieci si w normalnym bucie. Soce bio mu w twarz, sprawiajc, e wyglda na starego i zmczonego. Znw odwrci si ku oknu i spojrza na d; stanwszy obok niego, ja rwnie wyjrzaem na zewntrz. Trzech sikhijskich policjantw kursowao tam i z powrotem po trawniku, ukadajc w stosy worki piasku. - Syszae, e wyjechaa? - spyta sir Cecil. -Tak. - Poniewa znikne w tym samym czasie, wycignem, rzecz jasna, pochopne wnioski. Podejrzewam zreszt, e nie tylko ja. Wanie dlatego tu dzisiaj przyszedem. eby ci przeprosi.

Powiedziano mi jednak, e pisz. Wic... c, staem tu sobie i czekaem. - Nie ma powodu do przeprosin, sir Cecil. - Owszem, jest. Ktrego wieczoru porozmawiaem z paroma osobami. Wiesz. Chodzi o te wnioski. Teraz oczywicie wszyscy wiedz, e zrobiem z siebie durnia. Tak czy inaczej, pomylaem, e przyjd i sprbuj si wytumaczy. Na trawniku pojawi si chiski kulis z taczk wyadowan kolejnymi workami. Sikhijscy policjanci zaczli j rozadowywa. - Zostawia list? - zapytaem lekkim tonem, a przynajmniej staraem si, by tak to zabrzmiao. - Nie. Ale dostaem dzisiaj od niej telegram. Jest w Makau, caa i zdrowa. Twierdzi, e jest tam sama i e wkrtce napisze. - Potem odwrci si w moj stron i chwyci mnie za okie. Banks, wiem, e ty te bdziesz za ni tskni. W pewnym sensie wolabym, eby wyjechaa z tob. Wiem, e ona... ona miaa o tobie dobre zdanie. - To musia by dla pana duy szok - zauwayem, nie wiedzc, co powiedzie. Sir Cecil odwrci gow i przez jaki czas patrzy w d na policjantw. Potem rzek: - Prawd mwic, nie. aden szok. - Nastpnie doda: - Zawsze mwiem jej, e powinna odej i znale mio, wiesz, prawdziw mio. Zasuguje na to, nie sdzisz? Po to teraz wyjechaa. eby znale prawdziw mio. By moe znajdzie j wanie tam, w rejonie Morza Poudniowochiskiego, kto wie? Moe pozna jakiego podrnego w porcie, w hotelu, kto wie? Staa si romantyczk Musiaem pozwoli jej odej. zy napyny mu do oczu. - Co pan teraz zrobi? - spytaem cicho. - Co zrobi? Kto wie? Chyba powinienem wrci do domu. Przypuszczam, e to wanie zrobi. Wrc do domu. Po spaceniu paru dugw, rzecz jasna. Zorientowaem si, e kto schodzi po schodach za naszymi plecami. Nagle kroki ucichy i obaj si odwrcilimy. Z przykroci stwierdziem, e to Grayson, przedstawiciel rady miejskiej. - Dzie dobry, panie Banks. Dzie dobry, sir Cecil. Panie Banks, jestemy tacy szczliwi, e wrci pan do nas cay i zdrowy. - Dzikuj, panie Grayson - rzekem, a poniewa nadal sta na najniszym schodku, nic nie mwic, tylko umiechajc si gupawo, dodaem: - Mam nadziej, e przygotowania do uroczystoci w Jessfield Park przebiegaj zgodnie z paskimi oczekiwaniami. - O tak, tak. - Zamia si jako dziwnie. - Teraz jednak, panie Banks, szukaem pana, gdy syszaem, e chce pan rozmawia z MacDonaldem. - Tak, to prawda. Wanie si do niego wybieram. - Ach, no c, nie znajdzie go pan w jego gabinecie. Ale jeli pjdzie pan ze mn, zaprowadz pana do niego. cisnem lekko rami sir Cecila - odwrci si do okna, by ukry zy - po czym ruszyem wawym krokiem za Graysonem. Wid mnie opustosza czci budynku i wreszcie dotarlimy do korytarza z rzdem pomieszcze biurowych. Syszaem, jak kto rozmawia przez telefon. Z jednego z pokoi wyoni si jaki mczyzna i skin na Graysona. Wtedy Grayson otworzy drzwi do innego pokoju i machn rk, pokazujc, bym wszed przed nim do rodka. Wkroczyem do maego, lecz w peni wyposaonego gabinetu, w ktrym dominowao wielkie biurko. Po drodze zatrzymaem si na progu, gdy w pokoju nikogo nie byo, lecz Grayson

szturchn mnie lekko, dajc w ten sposb do zrozumienia, bym szed dalej. Gdy to uczyniem, zamkn za sob drzwi. Potem wlizgn si za biurko, usiad i wskaza mi puste krzeso naprzeciwko. - Panie Grayson - owiadczyem - nie mam czasu na gupie arty. - Przepraszam - odpar. - Wiem, e chcia pan rozmawia z MacDonaldem. Ale widzi pan, jego obowizki s natury czysto dyplomatycznej. Bardzo dobrze wywizuje si ze swoich zada, ale na tym jego rola si koczy. Westchnem niecierpliwie, ale zanim zdyem si odezwa, Grayson podj: - Bo widzi pan, przyjacielu. Kiedy powiedzia pan, e chce si zobaczy z MacDonaldem, uznaem, e tak naprawd pragnie pan rozmawia ze mn. To ja jestem czowiekiem, ktrego pan potrzebuje. Wwczas zauwayem, e Grayson si zmieni. Jego przymilna poza znika i wpatrywa si teraz we mnie nieruchomym wzrokiem. Gdy wyczyta z mojej twarzy, e zaczynam rozumie, raz jeszcze wskaza mi krzeso. - Prosz si rozgoci, przyjacielu. Przepraszam, e naprzykrzaem si panu od chwili paskiego przyjazdu, ale, widzi pan, musiaem si upewni, e nie zrobi pan nic, co mogoby nadszarpn nasze stosunki z innymi mocarstwami. A teraz przejdmy dc rzeczy. Zdaje si, e zaley panu na spotkaniu z t mij. - Owszem, panie Grayson. Mgby je pan zorganizowa? - Tak si skada, e kiedy pana nie byo, otrzymalimy w kocu odpowied. Wyglda na to, e wszystkie strony s obecnie gotowe speni pask prob. - Potem nachyli si ku mnie i zapyta: - A zatem sdzi pan, panie Banks, e jest ju bliski rozwizania sprawy? - Tak, panie Grayson. Myl, e teraz ju tak. Wczoraj wic, po jedenastej w nocy, jechaem samochodem przez eleganckie, willowe rejony Francuskiej Koncesji w towarzystwie dwch oficerw chiskiej tajnej policji. Podalimy przez wysadzane drzewami aleje, mijalimy ogromne domy, z ktrych cz bya cakowicie schowana za wysokimi murami i ywopotami. Wreszcie wjechalimy w bram, pilnie strzeon przez uzbrojonych mczyzn w tradycyjnych szatach i kapeluszach, po czym zatrzymalimy si na wirowym dziedzicu, przed ciemnym, cztero- lub piciopitrowym domem. Wntrze budynku byo skpo owietlone i roio si tam od czuwajcych w pmroku stranikw. Gdy wchodziem za policjantami gwnymi schodami na gr, pomylaem sobie, e dom musia nalee do niedawna do zamonego Europejczyka, a potem z jakiego powodu wpa w rce chiskich wadz; ogoszenia i harmonogramy, przypite do obskurnych cian, ssiadoway tu bowiem z cennymi dzieami zachodniej i chiskiej sztuki. Wystrj pokoju na drugim pitrze, do ktrego zostaem wprowadzony, wskazywa na to, e jeszcze niedawno sta tam st bilardowy. Na rodku pomieszczenia bya pusta przestrze, wok ktrej kryem, czekajc na dalszy rozwj wypadkw. Po okoo dwudziestu minutach usyszaem zajedajce przed dom samochody, lecz kiedy wyjrzaem przez okno, okazao si, e wychodzi ono na cz ogrodu przylegajc do bocznej ciany domu i nie mona z niego zobaczy, co si dzieje na frontowym dziedzicu. Znw mino okoo p godziny, zanim wreszcie przyszli po mnie policjanci. Wspilimy si po kolejnych schodach i ruszylimy korytarzem, gdzie take byli stranicy. Potem moi opiekunowie zatrzymali si i jeden z nich wskaza drzwi, znajdujce si kilka jardw przed nami. Pokonaem ten

ostatni odcinek sam i wszedem do pomieszczenia, ktre wygldao na duy gabinet. Miaem pod stopami gruby dywan, ciany byy niemal zupenie zakryte ustawionymi na pkach ksikami. W gbi pokoju, pod wykuszowym oknem, zasonitym kotarami, stao biurko, a po obu jego stronach dwa krzesa. Lampka do czytania, umieszczona na biurku, tworzya krg ciepego wiata, lecz poza tym nie byo w gabinecie adnego wiata. Kiedy rozgldaem si dokoa, zza biurka wyonia si jaka posta i obszedszy ostronie biurko, pokazaa gestem zwolnione krzeso. - Prosz, usid tutaj, Bbel - rzek wuj Philip. - Pamitasz, prawda? Uwielbiae siada na moim krzele za biurkiem.

Rozdzia dwudziesty drugi Gdybym nie spodziewa si, e go tam ujrz, mgbym nie pozna wuja Philipa. Znacznie przyty przez te wszystkie lata, wic chocia nie sta si czowiekiem tgim, zgrubiaa mu szyja i obwisy policzki. Wosy mia przerzedzone i siwe. Ale jego oczy byy spokojne i figlarne, mniej wicej takie, jakie zapamitaem. Nie umiechnem si, podchodzc do niego, ani nie skierowaem si w stron krzesa, ktre mi zaproponowa. - Usid tutaj - oznajmiem, stanwszy przy drugim krzele. Wuj Philip wzruszy ramionami. - No c, to i tak nie moje biurko. Zreszt w ogle jestem w tym domu po raz pierwszy. Moe ty masz co wsplnego z tym miejscem? - Nie, ja te tu nigdy wczeniej nie byem. Proponuj, ebymy usiedli. Gdy to uczynilimy, moglimy wreszcie zobaczy si wyranie nawzajem w wietle stojcej na biurku lampki, tak wic przez jaki czas przygldalimy si sobie uwanie. - Wiesz, Bbel, niewiele si zmienie - obwieci. -Nawet teraz wida w tobie tamtego chopaka. - Bybym wdziczny, gdyby nie zwraca si do mnie w ten sposb. - Przepraszam. To troch impertynenckie, przyznaj. A wic siedzimy tu razem, udao ci si mnie wytropi. Wczeniej nie zgadzaem si na to spotkanie. Jednak w kocu zapragnem chyba si z tob zobaczy. Zdaje si, e jestem ci winien kilka wyjanie. Ale widzisz, nie byem pewien, jaki masz do mnie stosunek. Czy uwaasz mnie za wroga, czy przyjaciela. Zreszt nastay takie czasy, e podobne wtpliwoci ywi wobec wielu ludzi. Wiesz, e powiedziano mi, bym na wszelki wypadek mia to przy sobie? - Wycign may srebrny pistolet i potrzyma chwil pod lampk. Potrafisz w to uwierzy? Myleli, e moesz chcie mnie zaatakowa. - Ale tak czy inaczej, zabrae go ze sob. - Och, po prostu nosz go wszdzie. Tak wielu ludzi czyha teraz na moje ycie. Nie przyniosem go ze wzgldu na ciebie. By moe ktry z tych jegomociw, stojcych za drzwiami, zosta przekupiony, by wparowa tu i zadga mnie noem. Kto wie? Stale grozi mi co takiego. Odkd zacza si caa ta historia z t mij. - Tak. Wyglda na to, e jeste podatny na zdrad. - To nieco zbyt surowa ocena, jeli sugerujesz to, co myl, e sugerujesz. Wobec komunistw, owszem, okazaem si zdrajc. Jednak nawet w tym wypadku nie miaem takiego zamiaru. Ludzie Czanga dopadli mnie ktrego dnia i zagrozili, e poddadz torturom. Przyznaj, e nie byem zachwycony tak perspektyw ani troch. Ale oni postpili znacznie sprytniej. Wrobili mnie w zdrad jednego z moich towarzyszy. I tak to si zaczo. Jak wiesz, nikt nie karze odstpcw okrutniej ni moi dawni koledzy. To by jedyny sposb na przeycie. Musiaem si odda w opiek rzdowi, eby chroni mnie przed moimi wsptowarzyszami. - Z mojego ledztwa wynika - rzekem - e wielu ludzi stracio przez ciebie ycie. Nie tylko ci, ktrych zdradzie. Na przykad rok temu pozwolie na to, by komunici uwierzyli, e t mij jest inny czowiek. Liczni czonkowie jego rodziny, nie wyczajc trjki dzieci, zostali zamordowani podczas pierwszej fali przeladowa. - Nie uwaam si za osob bez skazy. Jestem tchrzem, wiem to od dawna. Jednak trudno mnie obarcza odpowiedzialnoci za barbarzystwo czerwonych. Okazali si rwnie okrutni, jak

Czang Kaj-szek, i nie mam ju dla nich krzty szacunku. Ale suchaj, chyba nie o tym chciae rozmawia. - Nie. - A wic, Bbel. Przepraszam. Christopher. Wic co chcesz usysze? Od czego mam zacz? - Od moich rodzicw. Gdzie oni s? - Twj ojciec, niestety, ju nie yje. Od wielu lat. Przykro mi. Czekaem w milczeniu. W kocu wuj Philip rzek: - Powiedz, Christopherze. Co, wedug ciebie, stao si z twoim ojcem? - To nie twoja rzecz. Przyszedem tu, by wysucha ciebie. - No dobrze. Byem ciekaw, do jakich wnioskw doszede. Koniec kocw, zasyne jako czowiek od rozwizywania takich zagadek. Te sowa mnie zirytoway, ale pomylaem, e wicej si dowiem, jeli rozmowa bdzie si toczy na jego warunkach. Wreszcie wic odparem: - Sdziem, e mj ojciec przeciwstawi si, odwanie przeciwstawi swoim pracodawcom w zwizku z handlem opium. Przypuszczaem, e stan tym samym na przeszkodzie wielkim interesom i dlatego postanowiono si go pozby. Wuj Philip kiwn gow. - Tak wanie mylaem. e taki masz pogld na t spraw. Twoja matka i ja dokadnie ustalilimy, jak podsuniemy ci wersj wydarze. Bya mniej wicej zgodna z tym, co powiedziae. A wic powiodo nam si. Obawiam si jednak, Bbel, e prawda jest znacznie bardziej prozaiczna. Twj ojciec uciek z kochank. Mieszka z ni przez rok w Hongkongu, nazywaa si Elizabeth Cornwallis. Ale Hongkong jest potwornie brytyjski i konserwatywny. Wybuch skandal i w kocu musieli wynie si do Malakki czy jakiego innego podobnego miejsca. Potem twj ojciec zachorowa na tyfus i zmar w Singapurze. Byo to dwa lata po tym, jak was opuci. Przykro mi, przyjacielu, wiem, e nieatwo tego sucha. Ale we si w gar, bo mam ci jeszcze znacznie wicej do powiedzenia. - Twierdzisz, e moja matka wiedziaa? - Tak, lecz nie od razu. Dowiedziaa si w jaki miesic pniej. Twj ojciec do dobrze zaciera za sob lady. Zreszt dowiedziaa si wycznie dlatego, e do niej napisa. Tylko ona i ja zawsze znalimy prawd. - Ale detektywi. Jak to moliwe, e nie odkryli tego, co zrobi? - Detektywi? - Wuj Philip rozemia si. - Te kiepsko opacane, przepracowane platfusy? Nie znaleliby nawet sonia na Nanking Road. - Poniewa milczaem, rzek: - W kocu by ci powiedziaa. Ale chcielimy ci chroni. To dlatego zasugerowalimy ci tak wersj wydarze, w jak uwierzye. Zaczo mi przeszkadza to, e siedz tak blisko lampy, ale na szczcie krzeso miao oparcie i mogem si odchyli do tyu. A e znw przez dusz chwil milczaem, wuj Philip cign: - Bdmy jednak sprawiedliwi wobec twojego ojca. To nie byo dla niego atwe. Zawsze kocha twoj matk, kocha caym sercem. Zreszt jestem przekonany, e nigdy nie przesta jej kocha. Ale wanie na tym, Bbel, w pewnym sensie polega kopot. Kocha j za mocno, idealizowa. Denie do sprostania jej oczekiwaniom kosztowao go zbyt wiele. Prbowa. O tak, prbowa, i to go o mao nie wykoczyo. Mg po prostu powiedzie: Suchaj, sta mnie tylko na tyle, jestem, kim jestem. Ale on j ubstwia. Rozpaczliwie pragn j zadowoli i gdy odkry, e to

ponad jego siy... c, odszed. Z kim, komu nie przeszkadzao, jaki jest. Sdz, e po prostu potrzebowa odpoczynku. Stara si usilnie przez tyle lat i w kocu chcia odpocz. Nie myl o nim le, Bbel. Nie wierz, by kiedykolwiek przesta kocha ciebie i twoj matk. - A mama? Co si z ni stao? Wuj Philip opar okcie na biurku i nieznacznie odchyli gow do tyu. - Co o tym wiesz? - zapyta. Lekki ton, na ktry wczeniej udao mu si zdoby, zupenie si ulotni. Wuj Philip wyglda teraz na udrczonego starca, zeranego nienawici do samego siebie. Wpatrywa si we mnie uwanie, mimo odchylonej do tyu gowy, a tawe wiato lampki eksponowao biae woski, wyrastajce mu z nosa. Gdzie na dole wydobyway si z gramofonu dwiki chiskiej muzyki wojskowej. - Nie prbuj ci rozzoci - oznajmi, gdy nie odpowiedziaem. - Tylko nie chc mwi o tym wicej, ni musz. No, sucham. Co zdoae ustali? - Do niedawna sdziem, e moi rodzice s wizieni w Chapei. A wic, jak widzisz, nie okazaem si zbyt sprytny. Czekaem, a znowu si odezwie. Pozosta jeszcze przez jaki czas w swojej ciekawskiej pozie, a potem wyprostowa si i rzek: - Na pewno tego nie pamitasz, ale wkrtce po odejciu twojego ojca przyjechaem do waszego domu, eby zobaczy si z twoj matk. Towarzyszy mi wwczas pewien czowiek. Chiski dygnitarz - Mwisz o tym militarycie, Wang Ku. - Ach. A wic nie okazae si wcale taki gupi. - Ustaliem, jak si nazywa. Pniej jednak za bardzo skoncentrowaem si na faszywym tropie. Westchn i nadstawi ucha. - Posuchaj - rzek. - Hymny Kuomintangu. Puszczaj je, eby mnie drani. Tak jest zawsze, gdy mnie gdzie zabieraj. Zbyt czsto si to zdarza, by mg to by przypadek. A kiedy dalej milczaem, wsta i podszed do grubych zason, pogronych w mroku. - Twoja matka - powiedzia w kocu - bya szczerze oddana naszej kampanii, majcej pooy kres handlowi opium. Liczne europejskie firmy, cznie z firm twojego ojca, osigay ogromne zyski dziki temu, e sprowadzay opium z Indii i uzaleniay od niego miliony Chiczykw. W tamtym okresie naleaem do gwnych ordownikw walki z tym procederem. Przez dugi czas nasza strategia bya do naiwna. Sdzilimy, e zawstydzimy te firmy i w ten sposb zmusimy je do porzucenia takiej dziaalnoci. Pisalimy do nich listy, przedstawialimy dowody na to, jak wielkie spustoszenie sieje opium wrd Chiczykw. Tak, moesz si mia, bylimy naiwni. Ale widzisz, wydawao nam si, e mamy do czynienia z chrzecijanami. No c, w kocu zorientowalimy si, e takie dziaania prowadz donikd. Zrozumielimy, e ci ludzie chc nie tylko zyskw, ale i tego, by Chiczycy byli do niczego - zdezorganizowani, uzalenieni, niezdolni do prawidowego rzdzenia wasnym krajem. Wszystko po to, by Europejczycy mogli zarzdza Chinami jak koloni, a przy tym bez zobowiza, jakie wynikaj z posiadania prawdziwej kolonii. W zwizku z tym zmienilimy taktyk. Stalimy si bardziej wyrafinowani. W tamtych czasach, podobnie zreszt jak teraz, opium transportowano rzek Jangcy. odzie musiay przewie towar w gr rzeki przez obszary, na ktrych roio si od bandytw. Bez odpowiedniej ochrony transporty

nie dotaryby nawet za wwozy Jangcy. Wic wszystkie firmy, Morganbrook and Byatt, Jardine Matheson, dosownie wszystkie, dogadyway si z militarystami, przez ktrych tereny woono opium. Owi militaryci byli tak naprawd zwykymi bandytami, ale mieli armie i mogli zapewni transportom ochron. I tu pojawio si miejsce na nasz now strategi. Nie prbowalimy ju przekona firm. Prbowalimy przekona militarystw. Apelowalimy do ich poczucia dumy narodowej. Tumaczylimy im, e s w stanie uczyni handel opium nieopacalnym, usun gwn przeszkod, uniemoliwiajc Chiczykom decydowanie o swoim losie, wadanie wasn ziemi. Oczywicie, niektrym z nich za bardzo zaleao na pienidzach otrzymywanych od firm. Ale kilku udao nam si nawrci. Wang Ku nalea wwczas do najpotniejszych z tych lokalnych wadcw. Jego terytorium, znajdujce si w pnocnej czci prowincji Hunan, obejmowao setki mil kwadratowych. Brutalny czowiek, ale budzcy wystarczajcy postrach i respekt, aby stanowi dla firm cennego sprzymierzeca. Wang Ku bardzo przej si nasz spraw. Czsto przyjeda do Szanghaju, gdy uwielbia tutejsze ycie towarzyskie, i moglimy na niego wpywa podczas tych wizyt. Bbel, dobrze si czujesz? - Tak, wszystko w porzdku. Mw dalej. - By moe powiniene ju i, Bbel. Nie musisz sucha tego, co zamierzam za chwil powiedzie. - Mw. Sucham. - No dobrze. Mam wraenie, e jednak powiniene to usysze, jeli potrafisz to znie. Powiniene, bo... c, musisz j odnale. Wci istnieje szansa na to, e j znajdziesz. - A wic moja matka yje? - Nie ma powodu przypuszcza, e jest inaczej. - No to mw. Mw dalej. Wrci do biurka i znowu usiad naprzeciw mnie. - Dobrze si skada - rzek - e pamitasz dzie, w ktrym Wang Ku przyjecha do waszego domu, bo, jak susznie podejrzewasz, by to wany dzie. Wtedy wanie twoja matka odkrya, e motywy Wang Ku nie s bynajmniej niewinne. Najprociej mwic, zamierza sam przechwytywa transporty opium. Oczywicie, wszystko zorganizowa tak, by towar trafia do niego dopiero od trzeciego czy czwartego porednika, co jest zreszt typow chisk metod, ale to nie zmieniao istoty rzeczy. Wikszo z nas wiedziaa ju o jego planach, ale twoja matka - nie. Moe nie byo to mdre z naszej strony, lecz utrzymywalimy j w niewiadomoci, czujc, e tego nie zaakceptuje. Reszta z nas, mimo pewnych skrupuw, postanowia jednak wsppracowa z Wangiem. Owszem, sprzedawaby opium tym samym ludziom, co firmy. Ale zaleao nam na zahamowaniu importu. Na tym, by handel opium przesta si opaca. Niestety, kiedy Wang Ku by tamtego dnia w waszym domu, powiedzia co, co nie pozostawiao adnych wtpliwoci co do charakteru jego wsppracy z nami. Sdz, e wwczas twoja matka poczua si gupio. Moe od pocztku podejrzewaa, co si wici, ale wolaa si temu bliej nie przyglda i teraz bya rwnie za na siebie i mnie, jak na Wanga. W kadym razie stracia panowanie nad sob do tego stopnia, e uderzya go. Wprawdzie bardzo lekko, wiesz, ale jej do dotkna jednak jego policzka. No i oczywicie wygarna mu, co o tym wszystkim myli. Natychmiast dotaro do mnie, e bdzie trzeba za to zapaci jak straszn cen. Prbowaem zaagodzi spraw. Tumaczyem Wangowi, e niedawno odszed twj ojciec, e twoja matka ma rozstrojone nerwy, mwiem mu rne takie rzeczy, kiedy opuci wasz dom. Umiechn si i powiedzia, ebym si nie martwi, ale ja si martwiem, o tak, martwiem nie na

arty. Wiedziaem, e tego, co zrobia twoja matka, nie da si atwo naprawi. Odetchnbym z ulg, wierz mi, gdyby w odwet za to, co si stao, Wang zrezygnowa z naszych planw. Ale on chcia tego opium, poczyni ju wiele przygotowa. A poza tym zosta zniewaony przez cudzoziemk i pragn wyrwna rachunki. Pochyliwszy si ku wujowi Philipowi w blasku lampy, odniosem wraenie, e gdy mwi, ciemno za moimi plecami rosa i rosa, tak e teraz bya tam wielka czarna dziura. Wuj Philip przerwa na chwil, eby otrze nadgarstkiem pot z czoa. Potem znw popatrzy na mnie uwanie i podj: - Pniej tego samego dnia pojechaem do Metropole'u, eby porozmawia z Wang Ku. Podczas spotkania robiem, co w mojej mocy, by zapobiec tragedii. Na prno. Tamtego popoudnia powiedzia mi, e nie tylko nie gniewa si na twoj matk, ale przeciwnie: jej duch, tak wanie si wyrazi, bardzo mu przypad do gustu. Do tego stopnia, e pragnie j zabra ze sob do Hunanu jako swoj konkubin. Owiadczy, e okiezna twoj matk niczym dzik klacz. Musisz zrozumie, Bbel, jaka bya wtedy sytuacja w Szanghaju, w Chinach. Jeli czowiek taki, jak Wang Ku, zdecydowa si na tego rodzaju krok, niewiele dao si zrobi, by mu przeszkodzi. Musisz to zrozumie. Zwrcenie si do policji lub kogokolwiek z prob o zapewnienie ochrony twojej matce nie przyniosoby adnego skutku. Mogoby tylko ca spraw troch opni, ale nic poza tym. Nikt nie by w stanie obroni twojej matki przed tym czowiekiem. Ale ja, Bbel, baem si przede wszystkim o ciebie. Nie wiedziaem, co Wang zamierza uczyni z tob, i tak naprawd w tej kwestii prbowaem co wskra. W kocu dobilimy targu. Zobowizaem si, e dopilnuj, by twoja matka bya w domu sama, bez ochrony, ale pod warunkiem, e bd mg ci zabra w ostatniej chwili w bezpieczne miejsce. Tylko tego chciaem. Nie chciaem, by porwali rwnie ciebie. Los twojej matki by ju przesdzony. Ale w twojej sprawie dao si jeszcze co zrobi. I zrobiem to. Nastpia do duga chwila milczenia. Potem zapytaem: - Czy mam przez to rozumie, e po zawarciu tego wygodnego ukadu Wang Ku kontynuowa wspprac z wami? - Nie bd cyniczny, Bbel. - Tak czy nie? - Owszem. Nasza zgoda na uprowadzenie twojej matki w peni go usatysfakcjonowaa. Potem zrobi to, czego od niego oczekiwalimy, i miem twierdzi, e jego wkad w ca operacj by jednym z czynnikw, ktre skoniy firmy do decyzji o przerwaniu handlu opium. - A wic mona powiedzie, e moja matka zostaa powicona dla wielkiej sprawy. - Suchaj, Bbel. Nie mielimy wyboru. Musisz to zrozumie. - Widziae si z ni jeszcze kiedykolwiek? Po porwaniu? Zauwayem, e si waha. Wreszcie jednak odpowiedzia: - Tak. Prawd mwic, tak. Raz, siedem lat pniej. Przejedaem wtedy przez Hunan i przyjem zaproszenie Wanga. I tam, w jego fortecy, tak, widziaem si z twoj matk ostatni raz. Mwi teraz niemal szeptem. Gramofon przesta gra, tak wic w gabinecie zalega cisza. - No i... co si z ni stao? - Bya caa i zdrowa. Oczywicie, bya jedn z kilku konkubin Wanga. Zwaywszy jednak na okolicznoci, powiedziabym, e dobrze si przystosowaa do nowego ycia. - Jak bya traktowana? Wuj Philip odwrci wzrok. Potem rzek cicho: - Gdy si z ni spotkaem, pytaa naturalnie o ciebie. Powiedziaem jej, co wiem. Ucieszya si. Bo widzisz, a do naszego spotkania nie miaa adnego kontaktu ze wiatem. Jedyne wieci,

jakie do niej docieray przez siedem lat, to te, ktre przekazywa jej Wang. Chc przez to powiedzie, e nie wiedziaa na pewno, czy to, co ustalono w kwestiach finansowych, jest realizowane. Kiedy si spotkalimy, chciaa si dowiedzie tylko tego, a ja mogem j zapewni, e tak jest w istocie. Po siedmiu latach drczcych wtpliwoci zaznaa wreszcie ukojenia. Trudno wyrazi, jak wielk ulg przyniosa jej ta wiadomo. Tylko to chciaam wiedzie - powtarzaa w kko. - Tylko to chciaam wiedzie. Przyglda mi si teraz bardzo uwanie. Po chwili zadaem pytanie, na ktre czeka. - Wuju, o jakich ustaleniach mwisz? Spojrza w d na swoje donie i potem wpatrywa si w nie przez jaki czas. - Wiem, e gdyby nie ty, gdyby nie jej mio do ciebie, Bbel, twoja matka prdzej odebraaby sobie ycie, ni pozwolia si dotkn temu ajdakowi. Znalazaby sposb i zrobiaby to bez wahania. Ale musiaa bra pod uwag ciebie. Kiedy wic zrozumiaa, jaka jest sytuacja, zaproponowaa Wangowi pewien ukad. Polega on na tym, e w zamian za... jej ulego Wang bdzie oy na twoje utrzymanie. Uczestniczyem w zaatwianiu tej sprawy, aranujc to tak, by pienidze szy przez firm. W Butterfield and Swire pracowa taki jeden facet, biedak nie mia zielonego pojcia, o co w tym wszystkim chodzi. Myla, e zapewnia ochron swoim transportom. Cha, cha! Ale to by dure! Wuj Philip pokrci gow i umiechn si. Zaraz potem jednak twarz mu znowu spochmurniaa, jakby pogodzi si ju z tym, w jakim kierunku potoczy si nasza rozmowa. - A wic moja renta - powiedziaem cicho. - Mj spadek... - Twoja ciotka w Anglii nigdy nie bya zamona. Twoim prawdziwym dobroczyc przez wszystkie te lata by Wang Ku. - A wic przez cay ten czas yem... yem z... - Nie potrafiem dokoczy i po prostu zamilkem. Wuj Philip kiwn gow. - Wyksztacenie. Pozycj w londyskiej mietance towarzyskiej. To, do czego doszede. Wszystko zawdziczasz Wang Ku. Czy te raczej powiceniu twojej matki. Wsta, a kiedy na mnie popatrzy, dostrzegem w wyrazie jego twarzy co nowego, niemal nienawi. Potem jednak odwrci si i pogry w mroku, tak e ju tego nie widziaem. - Kiedy spotkaem si z twoj matk ten ostatni raz, tam, w fortecy Wanga, nasza kampania w ogle jej nie interesowaa. ya tylko dla ciebie i tylko o ciebie si martwia. W owym czasie handel opium by ju nielegalny. Ale nawet ta wiadomo nie miaa dla niej adnego znaczenia. Oczywicie, byo mi przykro, tak jak innym, ktrzy powicili wiele lat tej kampanii. Wydawao nam si, e wreszcie osignlimy nasz cel. Zakaz handlu opium. Wystarczy jednak rok czy dwa, bymy przekonali si, co tak naprawd oznacza prohibicja. Handel opium przeszed w inne rce i tyle. By teraz prowadzony przez rzd Czanga. Wicej uzalenionych ni kiedykolwiek, lecz teraz zyski przeznaczano na armi Czang Kaj-szeka, na umacnianie jego wadzy. To wanie wtedy zwizaem si z czerwonymi, Bbel. Sdziem, e twoja matka bdzie zdruzgotana na wie o tym, do czego doprowadzia nasza kampania, lecz jej to ju nie obchodzio. Chciaa tylko, by mia zapewnion opiek. Pragna jedynie wiadomoci o tobie. Wiesz co, Bbel - w jego gosie pojawi si nagle jaki dziwny, zgryliwy ton - kiedy z ni rozmawiaem, wydawao si, e nie jest jej tak le. Ale bdc tam, zapytaem o ni innych domownikw, ludzi, ktrzy musieli zna prawd. Chciaem si dowiedzie, jak to w rzeczywistoci wyglda, jak jest tam traktowana, bo... bo

wiedziaem, e kiedy nadejdzie ten moment, e w kocu dojdzie do naszego spotkania. I dowiedziaem si. O tak, dowiedziaem si. Wszystkiego. - Celowo mnie torturujesz? - Nie chodzio tylko o... ulego w ku. Regularnie j biczowa w obecnoci swoich goci. Nazywa to ujarzmianiem biaej kobiety. A to jeszcze nie wszystko. Czy wiesz, e... Ju wczeniej zakryem sobie uszy, ale teraz krzyknem: - Dosy! Dlaczego si nade mn zncasz? - Dlaczego? - Teraz paa gniewem. - Dlaczego? Bo chc, eby zna prawd! Przez wszystkie te lata uwaae mnie za czowieka zasugujcego wycznie na pogard. By moe susznie, ale to wiat uczyni mnie takim. Chciaem by inny. Chciaem czyni dobro. Podejmowaem kiedy odwane decyzje. I zobacz, co z tego wyniko. Gardzisz mn. Gardzie przez wszystkie te lata, ty, ktry bye dla mnie jak syn, i nadal gardzisz. Ale czy widzisz teraz, jaki jest wiat? Rozumiesz, co umoliwio ci wygodne ycie w Anglii? Wiesz ju, dlaczego moge zosta sawnym detektywem? Detektywem! Jakie to ma znaczenie? Skradzione klejnoty, arystokraci mordowani dla spadku. Sdzisz, e istniej tylko takie wyzwania? Twoja matka pragna, by mg y zawsze w swoim zaczarowanym wiecie. Ale to niemoliwe. On w kocu musi lec w gruzach. To cud, e w twoim wypadku przetrwa tak dugo. A teraz spjrz, Bbel. Dam ci t szans. Spjrz. Znowu wycign pistolet. Nastpnie wyoni si z mroku, podajc w moj stron, a kiedy podniosem oczy, sta ju nade mn, troch tak, jak za czasw mojego dziecistwa. Potem odrzuci do tyu marynark i przytkn sobie luf pistoletu do kamizelki, w miejscu, gdzie bio serce. - Spjrz - wyszepta, pochylajc si tak nisko, e czuem jego niewiey oddech. - Spjrz, chopcze. Moesz mnie zabi. Moesz uczyni to, czego zawsze pragne. Tylko dlatego jeszcze yj. Ten przywilej nie powinien przypa w udziale nikomu innemu. Ocalaem dla ciebie, rozumiesz? Posuchaj. Zrobimy to tak, eby wygldao, jakbym ci zaatakowa. Bd mia w rku pistolet, run na ciebie. Gdy tu wejd, zobacz, e na tobie le, i pomyl, e pistolet wystrzeli przypadkowo podczas szamotaniny. Spjrz, trzymam go. Pocignij za spust, Bbel. Jego kamizelka napieraa na moj twarz, pulsujc w rytm dyszcej piersi. Zrobio mi si niedobrze i prbowaem si odsun, ale wuj Philip chwyci mnie woln doni za rk - jego skra wydawaa si nieprawdopodobnie sucha - i stara si j przycign do siebie. Przyszo mi do gowy, e sam nacinie spust, jeli tylko moja do dotknie pistoletu. Odepchnem si gwatownie, przewracajc krzeso, i odszedem chwiejnym krokiem na bezpieczn odlego. Przez chwil patrzylimy z poczuciem winy na drzwi, by przekona si, czy odgos zamieszania sprowadzi stranikw. Nic si jednak nie stao i w kocu wuj Philip rozemia si, po czym podnis krzeso i ustawi je starannie na wprost biurka. Nastpnie sam usiad na tym krzele, pooy pistolet na blacie i przez jaki czas ciko sapa. Odszedem jeszcze kilka krokw od biurka, ale poniewa w tym przepastnym pokoju niczego wicej nie byo, zatrzymaem si i po prostu staem, odwrcony do wuja Philipa plecami. Potem usyszaem, jak mwi: - No dobrze. W porzdku. - Jeszcze par razy odetchn. - A wic powiem ci. Uczyni moje najmroczniejsze wyznanie. Jednak przez nastpn minut syszaem tylko jego urywany oddech. W kocu rzek: - No dobrze. Wyznam ci prawd. Zdradz ci, dlaczego pozwoliem na to, by Wang Ku porwa twoj matk. To, co mwiem wczeniej, niewiele odbiega od prawdy. Musiaem zapewni ci bezpieczestwo. Tak, tak, podtrzymuj wikszo z tego, co do tej pory powiedziaem. Ale gdybym

naprawd chcia, gdybym naprawd chcia ocali twoj matk, na pewno znalazbym sposb, by to zrobi. Wyznam ci teraz co, Bbel, co, do czego przez wiele lat nie potrafiem si przyzna nawet przed sob. Pomogem Wangowi uprowadzi twoj matk, poniewa w jakim sensie chciaem, eby zostaa jego niewolnic. eby j wykorzystywa, noc w noc. A to dlatego, e zawsze jej pragnem, ju od dnia, gdy zamieszkaem w waszym domu jako wsplokator. O tak, podaem jej. I kiedy odszed twj ojciec, wierzyem, e wreszcie nadarzya si okazja, e jestem jego naturalnym nastpc. Lecz... twoja matka nigdy nie mylaa o mnie w tych kategoriach, zdaem sobie z tego spraw, gdy odszed twj ojciec. Szanowaa mnie jako kogo przyzwoitego... Nie, nie, to byo niemoliwe. Nigdy, przenigdy nie mgbym liczy na jej wzgldy, nie na takie. I byem wcieky. Ale byem wcieky. Wic caa ta sytuacja z Wang Ku podniecaa mnie. Syszysz? Podniecaa! Kiedy j zabra do siebie, podniecaem si w rodku nocy. Przez wszystkie te lata yem, wcielajc si niejako w Wanga. To byo niemal tak, jakbym sam j zdoby. Zaspokajaem si po wielokro, wyobraajc sobie, co on z ni wyczynia. No ju, zabij mnie! Czemu chcesz mnie oszczdzi? Usyszae to! No ju, zabij jak psa! Kiedy zamilk, staem w ciemnej czci pokoju jeszcze przez dugi czas, suchajc oddechu wuja Philipa. Wreszcie odwrciem si w jego stron i rzekem do spokojnie: - Powiedziae wczeniej, e, twoim zdaniem, moja matka wci yje. Nadal jest u Wang Ku? - Wang umar cztery lata temu. A jego armia zostaa rozwizana przez Czanga. Nie wiem, gdzie twoja matka jest teraz, Bbel. Naprawd nie wiem. - No c, znajd j. Nie poddam si. - Nie bdzie to atwe, mj chopcze. W tym kraju szaleje wojna. Niedugo ogarnie cae Chiny. - Tak - rzekem. - Myl, e ogarnie cay wiat. Ale to nie moja wina. Prawd mwic, to ju nie mj problem. Zamierzam zacz od nowa i tym razem odnale moj matk. Czy wiesz co jeszcze, co mogoby mi uatwi poszukiwania? - Niestety, nie, Bbel. Powiedziaem wszystko, co wiem. - A wic egnaj, wuju. Przykro mi, e nie mog ci pj na rk. - Nie martw si. Nie brakuje takich, ktrzy chtnie pjd na rk tej mii. - Zamia si. Potem doda znuonym gosem: - egnaj, Bbel. Mam nadziej, e j odnajdziesz.

Cz sidma Londyn, 14 listopada 1958 roku

Rozdzia dwudziesty trzeci To bya moja pierwsza dusza podr od wielu lat, tak wic przez dwa dni po naszym przybyciu do Hongkongu dawao mi si we znaki zmczenie. Samolotem podruje si imponujco szybko, lecz jest w nim ciasno, a potem czowiek czuje si skoowaciay. Moje ble w biodrze powrciy ze zdwojon moc i przez znaczn cz pobytu bolaa mnie gowa, co z pewnoci zawayo na moim pogldzie na t koloni. Znam ludzi, ktrzy wybrali si do Hongkongu i wrcili zachwyceni. Takie nowoczesne miejsce - powtarzali zawsze. - I jake olniewajco pikne. Jednak niemal przez cay tydzie, ktry tam spdzilimy, niebo byo pochmurne, a ulice potwornie zatoczone. Wprawdzie to i owo - chiskie szyldy na sklepach czy po prostu widok Chiczykw uwijajcych si na targu - przywodzio mi na myl Szanghaj, ale te niewielkie podobiestwa czciej mnie jednak draniy, ni sprawiay przyjemno. Byo to bowiem tak, jakbym na jednym z tych nudnawych przyj w Kensington czy Bayswater spotka dalek krewn kobiety, ktr kiedy kochaem, kogo, czyje gesty, mimika i drobne ruchy ramion wywouj jakie skojarzenia, lecz kto mimo to stanowi tylko niedokadn, niechlujn, a nawet groteskow kopi houbionego w pamici obrazu. Ostatecznie wic byem zadowolony z towarzystwa Jennifer. Kiedy po raz pierwszy napomkna, e powinna ze mn jecha, celowo to zignorowaem. Bo nawet wtedy - czyli pi lat temu - wci uwaaa mnie za kogo w rodzaju inwalidy, zwaszcza gdy w moim yciu powraca temat przeszoci lub Dalekiego Wschodu. Podejrzewam, e co we mnie od dawna buntowao si przeciw tej nadmiernej troskliwoci, wic dopiero kiedy uwiadomiem sobie, e Jennifer pragnie si oderwa od codziennych spraw - e ma wasne problemy i taki wyjazd moe jej dobrze zrobi zgodziem si na wspln podr. Jennifer zaproponowaa, ebymy sprbowali odwiedzi rwnie Szanghaj, co - jak przypuszczam - nie byoby niemoliwe. Mgbym porozmawia z kilkoma starymi znajomymi, ktrzy wci maj pewne wpywy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a wwczas bez wtpienia otrzymalibymy pozwolenie na wjazd do Chin. Wiem, e niektrzy zaatwili je sobie w ten sposb. Jednak dzisiejszy Szanghaj jest podobno cieniem miasta, jakim by kiedy. Co prawda komunici nie zburzyli go, tote wikszo tego, co znajdowao si niegdy na terenie International Settlement, ocalaa. Ulice, cho przemianowane, s pono w peni rozpoznawalne, tak e kady, kto zna dawny Szanghaj, nie zgubiby si rwnie w tym obecnym. Ale wszyscy obcokrajowcy, rzecz jasna, zostali wypdzeni, a w budynkach, ktre byy luksusowymi hotelami i nocnymi klubami, mieszcz si teraz biura rzdu przewodniczcego Mao. Innymi sowy, dzisiejszy Szanghaj mgby si okaza dla mnie rwnie przykr parodi tego dawnego, jak Hongkong. Syszaem, e bieda - a take narkomania, z ktr tak zawzicie walczya moja matka znacznie si zmniejszyy za komunistycznych rzdw. Czas pokae, w jakim stopniu udao si wypleni te negatywne zjawiska, lecz - tak czy inaczej - wyglda na to, e komunici zdoali osign wicej przez kilka lat ni organizacje dobroczynne i zaarte kampanie przez cae dekady. Pamitam, e pierwszego wieczoru w Hongkongu, kiedy to kryem po swoim pokoju w hotelu Excelsior, masujc sobie obolae biodro i w ogle prbujc jako doj do siebie, zastanawiaem si, co na taki obrt spraw powiedziaaby moja matka. Do Rosedale Manor wybraem si dopiero trzeciego dnia. Od dawna byo ustalone, e pojad tam sam, wic cho Jennifer nie odstpowaa mnie na krok przez cay ranek, po lunchu odprowadzia mnie do takswki bez wikszych ceregieli. Tamtego popoudnia wyjrzao wreszcie soce, wic gdy moja takswka pia si zboczami wzgrz, rozebrani do podkoszulkw ogrodnicy

podlewali wanie i strzygli zadbane trawniki, cignce si po obu stronach drogi. W kocu teren sta si paski i takswka zatrzymaa si przed wielkim biaym domem w brytyjskim stylu kolonialnym, z dugim rzdem zasonitych okien oraz dodatkowym skrzydem, przylegajcym do bocznej ciany budynku. Kiedy musiaa to by wspaniaa rezydencja z widokiem na morze i zachodni cz wyspy. Gdy wysiadem z takswki i owiewany bryz spojrzaem na obszar, ktry rozciga si za portem, dostrzegem wjedajcy na odlege wzgrze trolejbus. Potem przeniosem wzrok na dom i stwierdziem, e elewacja jest w kiepskim stanie; na parapetach, a zwaszcza na framugach drzwi, popkaa i poodpadaa farba. Wewntrz, w holu, unosi si delikatny zapach gotowanej ryby, ale byo tam nienagannie czysto. Chiska zakonnica zaprowadzia mnie korytarzem, rozbrzmiewajcym dononie echem naszych krokw, do biura siostry Belindy Heaney, kobiety w wieku okoo czterdziestu piciu lat, o powanym, nieco surowym wyrazie twarzy. I to wanie w tym maym, ciasnym biurze powiedziano mi, e kobieta, znana im jako Diana Roberts, trafia do nich za porednictwem organizacji zajmujcej si poszukiwaniem cudzoziemcw, ktrzy utknli w Chinach, i e przekazujc j, wadze chiskie wiedziay o niej tylko tyle, e od zakoczenia wojny przebywaa w zakadzie dla umysowo chorych w Ciangcingu. - Moliwe, e mieszkaa tam rwnie w czasie wojny -rzeka siostra Belinda. -Trudno sobie wyobrazi, co to byo za miejsce. Po ludziach, ktrzy znaleli si w tego rodzaju placwkach, zazwyczaj gin wszelki lad. Zwrcono na ni uwag tylko dlatego, e bya biaa. Chiczycy nie wiedzieli, co z ni zrobi. Chc przecie usun wszystkich obcokrajowcw z Chin. W kocu wic zostaa skierowana tutaj i jest ju z nami prawie od dwch lat. Kiedy j przywieziono, bya bardzo nerwowa. Ale po miesicu czy dwch dobrodziejstwa Rosedale Manor, spokj, porzdek, modlitwy zaczy przynosi skutek. W niczym nie przypomina teraz tej biednej istoty, ktra do nas przyjechaa. Jest o niebo spokojniejsza. Mwi pan, e jest jej krewnym, tak? - Tak, to z pewnoci moliwe - odparem. - A poniewa jestem akurat w Hongkongu, pomylaem, e j odwiedz. Chciaem zrobi przynajmniej tyle. - No c, bdziemy wdziczne za wszelkie informacje o rodzinie, przyjacioach, zwizkach z Angli. Ale kady go jest mile widziany. - Ma ich wielu? - Cigle kto j odwiedza. Przychodz do nas uczniowie z St Joseph's College. - Rozumiem. A czy dobrze jej si ukadaj stosunki z pozostaymi mieszkacami domu? - O tak. Nie sprawia adnego kopotu. Gdyby tylko to samo mona byo powiedzie o wszystkich naszych podopiecznych! Siostra Belinda zaprowadzia mnie innym korytarzem do duego, sonecznego pokoju moga to by kiedy jadalnia - w ktrym siedziao lub snuo si, powczc nogami, okoo dwudziestu kobiet, ubranych w beowe fartuszki. Oszklone drzwi byy otwarte na ogrd, przez okna wpaday promienie soca, kadc si na parkietowej posadzce. Gdyby nie liczne wazony ze wieymi kwiatami, mona by wzi ten pokj za sal przedszkoln; wszdzie na cianach wisiay jaskrawe akwarele, a na pododze porozstawiano w rnych miejscach niskie stoliki, na ktrych leay warcaby, karty do gry, kartki papieru i kredki. Siostra Belinda zostawia mnie u wejcia do pokoju i podesza do zakonnicy, ktra siedziaa przy pianinie. Niektre kobiety przerway swoje zajcia, eby na mnie popatrze. Inne sprawiay wraenie zawstydzonych i prboway si ukry. Prawie wszystkie byy biae, chocia zauwayem te jedn czy dwie Azjatki. Nagle z jakiej czci

budynku za moimi plecami dobiego gone wycie, ktre, o dziwo, podziaao na kobiety uspokajajco. Pewna stojca koo mnie dama o kdzierzawych wosach wyszczerzya zby i powiedziaa: - Nie przejmuj si, kochany, to tylko Marta. Znowu odzyskaa wigor. Rozpoznaem akcent z Yorkshire i zaczem si zastanawia, jakie koleje losu zagnay j w to miejsce. Zaraz jednak wrcia siostra Belinda. - Diana jest prawdopodobnie na zewntrz - oznajmia. - Prosz za mn, panie Banks. Wyszlimy oszklonymi drzwiami do zadbanego ogrodu, gdzie teren wznosi si i opada we wszystkich kierunkach, przypominajc nam, e znajdujemy si u szczytu wzgrza. Idc za siostr Belind midzy rabatami kwitncych tulipanw i geranium, patrzyem na panoramiczne widoki, roztaczajce si za starannie przystrzyonymi ywopotami. Tu i wdzie siedziay na socu staruszki w beowych fartuszkach, robic na drutach, gawdzc ze sob lub mruczc co samotnie pod nosem. W pewnym momencie siostra Belinda przystana, eby rozejrze si wok, po czym powioda mnie schodzcym w d trawnikiem, przez bia bram, do otoczonego murem ogrdka. Bya w nim tylko jedna starsza pani. Siedziaa na socu przy metalowym stoliku, umieszczonym po przeciwlegej stronie rzedncego trawnika, i graa w karty. Pochonita bez reszty swoj gr, nie podniosa wzroku, kiedy si do niej zblialimy. Siostra Belinda dotkna delikatnie jej ramienia i powiedziaa: - Diano. Masz gocia. Przyjecha z Anglii. Moja mama umiechna si do nas, po czym wrcia do swoich kart. - Diana nie zawsze rozumie, co si do niej mwi -oznajmia siostra Belinda. - Jeli chce si, eby co zrobia, trzeba jej to powtrzy wiele razy. - Czy mgbym z ni zosta sam na sam? Siostra Belinda nie bya zachwycona tym pomysem i zdawao si, e prbuje wymyli naprdce jaki powd, eby si nie zgodzi. W kocu jednak powiedziaa: - Jeli pan chce, panie Banks, prosz bardzo. Myl, e nie ma po temu adnych przeszkd. Bd w wietlicy. Kiedy siostra Belinda oddalia si, popatrzyem uwanie na mam, rozkadajc wanie karty na stoliku. Bya o wiele mniejsza, ni si spodziewaem, i miaa mocno przygarbione ramiona. Jej srebrne wosy upito w kok. Od czasu do czasu podnosia na mnie wzrok i umiechaa si, ale w jej oczach dostrzegem odrobin lku, ktry pojawi si dopiero, gdy zostalimy sami. Jej twarz nie bya bardzo pomarszczona, pod oczami jednak widniay dwie grube fady, tak gbokie, e wyglday niemal jak szramy. Szyja, zapewne wskutek jakiego urazu lub choroby, cofna si w gb ciaa, tak e chcc spojrze w bok na jak kart, mama musiaa te przekrci ramiona. Na koniuszku jej nosa wisiaa maa kropelka, wic wyjem chusteczk, eby j wytrze, lecz zaraz zdaem sobie spraw, e czynic tak, mgbym tylko niepotrzebnie mam przestraszy. W kocu powiedziaem cicho: - Przepraszam, e ci w aden sposb nie uprzedziem. Wiem, e to moe by dla ciebie spory szok. - Przerwaem, gdy byo jasne, e nie sucha. Potem powiedziaem: - Mamo, to ja. Christopher. Podniosa wzrok, umiechna si mniej wicej tak, jak poprzednio, po czym znowu zaja si swoimi kartami. Wydawao si, e stawia pasjansa, ale gdy uwaniej przyjrzaem si jej grze, stwierdziem, e gra wedug jakich wasnych, dziwnych zasad. W pewnym momencie wiatr

zdmuchn ze stou kilka kart, ale mama najwyraniej si tym nie przeja. Kiedy podniosem karty z trawy i pooyem na stole, umiechna si, mwic: - Bardzo panu dzikuj. Ale nie musi pan tego robi. Ja lubi poczeka, a wicej kart spadnie na trawnik. Dopiero wtedy je zbieram, wie pan, wszystkie za jednym razem. W kocu nie sfrun ze wzgrza, prawda? Przez nastpnych par chwil przygldaem si jej w milczeniu. Potem nagle mama zacza piewa. piewaa sobie pod nosem, podczas gdy jej rce wybieray i rozkaday karty. Gos by saby - nie potrafiem rozpozna piewanej przez ni piosenki - ale melodyjny. I kiedy tak patrzyem i suchaem, powrcio do mnie wspomnienie: letni, wietrzny dzie, jestemy razem w ogrodzie, mama buja si na hutawce, miejc si i piewajc na cae gardo, a ja skacz przed ni, krzyczc, eby przestaa. Wycignem rk i dotknem delikatnie jej doni. Natychmiast cofna j i zgromia mnie wciekym spojrzeniem. - Trzymaj pan apska przy sobie! - skarcia mnie nerwowym szeptem. - Trzymaj je przy sobie! - Przepraszam. - Cofnem si troch, eby j uspokoi. Wrcia do swoich kart, a gdy znowu na mnie spojrzaa, umiechna si, jakby nic si nie stao. - Mamo - powiedziaem powoli - to ja. Przyjechaem z Anglii. Tak bardzo mi przykro, e zajo to tyle czasu. Wiem, e ci zawiodem. Cakowicie zawiodem. Robiem, co mogem, ale widzisz, to mnie jednak przeroso. Wiem, e to beznadziejnie pno. Chyba zaczem paka, bo mama podniosa wzrok i wytrzeszczya na mnie oczy. Potem rzeka: - Boli pana zb, drogi panie? Jeli tak, lepiej, eby pan porozmawia z siostr Agnes. - Nie, nic mi nie jest. Czy zrozumiaa co z tego, co do ciebie powiedziaem? To ja. Christopher. Kiwna gow i rzeka: - Nie ma sensu z tym zwleka, drogi panie. Siostra Agnes wypeni paski formularz. Potem wpadem na pewien pomys. - Mamo - powiedziaem. - To ja, Bbel. Bbel. - Bbel. - Nagle znieruchomiaa. - Bbel. Pniej milczaa przez duszy czas, ale wyraz jej twarzy zmieni si nie do poznania. Znw patrzya w gr, lecz jej wzrok by utkwiony w jaki punkt nad moim ramieniem, a po jej ustach bka si agodny umiech. - Bbel - powtrzya cicho do siebie i przez chwil zdawaa si bezgranicznie szczliwa. Potem pokrcia gow i powiedziaa: - Ten chopak. Tak si o niego martwi. - Przepraszam - wtrciem. - Przepraszam. A przypumy, e ten twj chopak, ten Bbel... Przypumy, e dowiedziaaby si, e robi, co tylko mg, e ze wszystkich si prbowa ci odnale, cho ostatecznie mu si nie udao. Gdyby o tym wiedziaa, to czy sdzisz... czy sdzisz, e potrafiaby mu wybaczy? Mama wci wpatrywaa si w punkt nad moim ramieniem, ale teraz na jej twarzy odmalowao si zdumienie. - Wybaczy Bblowi? Tak pan powiedzia? Wybaczy Bblowi? A niby co? - Potem znowu si

rozpromienia. Ten chopak. Mwi, e dobrze mu si wiedzie. Ale nigdy nie wiadomo. Och, tak si o niego martwi. Nie ma pan pojcia. - Moe ci si to wyda zaskakujce - rzekem do Jennifer, gdy w zeszym miesicu rozmawialimy na temat naszego wyjazdu - ale dopiero kiedy powiedziaa te sowa, zdaem sobie spraw. To znaczy, zdaem sobie spraw, e nigdy nie przestaa mnie kocha, mimo wszystkiego, co j spotkao. Jedyne, czego zawsze pragna, to eby byo mi w yciu dobrze. I caa reszta, moje prby odnalezienia jej, ocalenia wiata, nie mogy mie adnego wpywu na jej stosunek do mnie. Jej uczucie po prostu zawsze istniao i od niczego nie zaleao. Przypuszczam, e waciwie nic w tym dziwnego, ale potrzebowaem a tyle czasu, by zda sobie z tego spraw. - Naprawd sdzisz - zapytaa Jennifer - e w ogle do niej nie docierao, kim jeste? - Jestem tego pewien. Ale jej sowa pyny z gbi serca. Wiedziaa, co mwi. Powiedziaa, e nie ma nic takiego, co musiaaby mi wybaczy, i bya szczerze zdumiona moj sugesti, e jest. Gdyby zobaczya wyraz jej twarzy w momencie, gdy po raz pierwszy wymieniem sowo Bbel, na pewno by si ze mn zgodzia. Nigdy nie przestaa mnie kocha, nawet na chwil. - Wujku, a dlaczego nie zdradzie zakonnicom, kim jeste? - Nie jestem pewien. To wydaje si dziwne, wiem, ale w kocu z jakiego powodu tego nie zrobiem. Poza tym nie byo sensu jej stamtd zabiera. Robia wraenie zadowolonej. Nie to, e szczliwej, ale jakby ju wolnej od blu. W Anglii z pewnoci nie byoby jej lepiej. To troch tak, jak ze spraw miejsca jej spoczynku. Kiedy umara, mylaem, eby j przenie tutaj. Ale po zastanowieniu zmieniem zdanie. Przez cae ycie mieszkaa na Wschodzie. Sdz wic, e tam rwnie wolaaby spoczywa. By mrony, padziernikowy poranek. Jennifer i ja schodzilimy krt alejk w Gloucestershire. Przenocowaem w zajedzie nieopodal pensjonatu, w ktrym obecnie mieszka Jennifer, i przyszedem po ni zaraz po niadaniu. Chyba nie udao mi si ukry smutku wywoanego widokiem jej ndznego pokoiku, bo mimo panujcego na dworze mrozu niemal natychmiast zacza nalega, bym poszed z ni obejrze roztaczajc si z pobliskiego dziedzica kocielnego panoram doliny Windrush. Gdy zeszlimy nieco niej alejk, dostrzegem w dole bram jakiej farmy, ale nim zdylimy tam doj, Jennifer poprowadzia mnie w bok przez szczelin w ywopocie. - Wujku, popatrz. Przedarlimy si przez niewielki gszcz pokrzyw i stanlimy przy barierce. Ujrzaem pola schodzce w gb doliny. - To wspaniay widok - powiedziaem. - Z dziedzica kocielnego wida jeszcze rozleglejsz panoram. Nie mylae nigdy o tym, eby si tu przeprowadzi? Londyn jest teraz zdecydowanie za bardzo zatoczony. - Nie jest ju taki, jak kiedy. To prawda. Stalimy tam przez jaki czas, tu obok siebie, patrzc na roztaczajcy si w dole widok. - Przepraszam - powiedziaem do Jennifer. - Rzadko tu ostatnio bywaem. Mino ju chyba dobrych par miesicy. Nie wiem, czym byem tak zajty. - Och, nie powiniene si tak bardzo o mnie martwi. - Ale martwi si. Oczywicie, e si martwi. - To ju przeszo - rzeka - te przykre dowiadczenia zeszego roku. Nigdy wicej nie

zdecyduj si na tak gupi krok. Zreszt obiecaam ci to. To by po prostu dla mnie wyjtkowo trudny okres, to wszystko. Poza tym tak naprawd nie chciaam tego zrobi. Dlatego zostawiam otwarte okno. - Ale wci jeste mod kobiet, Jenny. Tak wiele masz jeszcze przed sob. Przygnbia mnie to, e w ogle braa pod uwag takie rozwizanie. - Mod kobiet? Mam trzydzieci jeden lat, jestem bezdzietna, niezamna. Przypuszczam, e nie jest jeszcze za pno, ale musiaabym najpierw odnale w sobie siy do tego, wiesz, by podj nastpn prb. Teraz czuj si zmczona i myl czasem, e wolaabym wie spokojne ycie w samotnoci. Mogabym pracowa w jakim sklepie, raz w tygodniu chodzi do kina, y tak, by nikomu nie czyni krzywdy. Nie ma w tym nic zego. - Ale nie zdecydujesz si na takie ycie. Nie pasuje ono do Jennifer, jak znam. Zamiaa si. - Ale nie masz pojcia, jak to jest, gdy kobieta w moim wieku prbuje znale mio w takim miejscu. Wystarczy, e wychylisz nos ze swojego pokoju, a ju gospodyni i wsplokatorzy bior ci na jzyki. Co waciwie powinnam zrobi? Da ogoszenie? To dopiero byaby dla nich okazja do plotek, cho z drugiej strony, rzecz jasna, wcale bym si nimi nie przeja. - Ale ty jeste niezwykle atrakcyjn kobiet, Jenny. Chc przez to powiedzie, e gdy ludzie na ciebie patrz, widz twj ywy temperament, dobro, agodno. Jestem pewien, e w twoim yciu nastpi jeszcze jaka korzystna zmiana. - Mylisz, e ludzie widz mj ywy temperament? Dlatego tak sdzisz, wujku, e wci widzisz we mnie t ma dziewczynk, ktr kiedy byam. Odwrciem si i spojrzaem na ni uwanie. - Och, lecz nadal go masz - zapewniem. - Widz to. Drzemie w tobie i czeka. ycie nie odmienio ci tak bardzo, jak mylisz, moja droga. Bolenie ci dowiadczyo, to wszystko. A nawiasem mwic, jest na tym wiecie paru porzdnych facetw. Chc, eby o tym wiedziaa. Musisz po prostu przesta ich za wszelk cen unika. - Dobrze, wujku. Nastpnym razem postaram si spisa lepiej. Jeli bdzie nastpny raz. Przez chwil patrzylimy na dolin w milczeniu. Nasze twarze owiewa lekki wiatr. W kocu odezwaem si: - Powinienem by wicej dla ciebie zrobi, Jenny. Przepraszam. - Ale co moge zrobi? Kiedy ju sobie ubzduram, e... - Nie, miaem na myli... miaem na myli wczeniejszy okres. Kiedy dorastaa. Powinienem by powica ci wicej czasu. Lecz za bardzo byem zajty rozwizywaniem problemw wiata. Powinienem by zrobi dla ciebie o wiele wicej. Przepraszam. Zawsze chciaem ci to powiedzie. - Jak moesz przeprasza, wujku? Co by si ze mn stao, gdyby nie ty? Byam sierot, nie miaam nikogo. Nie wolno ci przeprasza. Zawdziczam ci wszystko. Wycignem rk i dotknem wilgotnej pajczyny, uczepionej barierki. Zerwaa si i zawisa mi na palcach. - Och, nie znosz tego! - wykrzykna Jennifer. - To okropne! - Ja to zawsze lubiem. Gdy byem may, zdejmowaem rkawiczki, eby to zrobi. - Och, jak moge? - Zamiaa si gono i nagle ujrzaem Jennifer tak, jak bya kiedy. A co z tob, wujku? Nie zamierzasz si oeni? W ogle o tym nie mylisz? - Na to ju zdecydowanie za pno.

- No, nie wiem. Dobrze sobie radzisz, yjc samotnie. Ale do ciebie to rwnie nie pasuje. Naprawd. Jeste przez to coraz bardziej pospny. Powiniene rozway tak moliwo. Czsto wspominasz o swoich przyjacikach. adna z nich ci nie zechce? - Zechc pj ze mn na lunch, ale obawiam si, e niewiele ponad to. - Potem dodaem: Bya kiedy taka jedna kobieta. Dawno temu. Ale caa sprawa potoczya si tak, jak wszystko w moim yciu. - Zamiaem si. - Koniec kocw, moje wielkie powoanie wymagao wielu wyrzecze. Odwrciem gow. Po chwili poczuem na ramieniu dotyk doni Jennifer i kiedy spojrzaem za siebie, zobaczyem, e patrzy mi w oczy agodnym wzrokiem. - Nie powiniene mwi o swojej karierze z tak gorycz, wujku. Tak bardzo podziwiaam ci zawsze za to, co prbowae zrobi. - Ot to, prbowaem. Tyle e poytek z tego by prawie aden. Zreszt to ju przeszo. Teraz moj gwn ambicj jest skuteczna walka z reumatyzmem. Jennifer umiechna si nagle i wzia mnie pod rk. - Wiem, co zrobimy - oznajmia. Mam plan. Ju zdecydowaam. Znajd sobie przystojnego i porzdnego faceta. Wyjd za niego i urodz trjk, nie, czwrk dzieci. Zamieszkamy gdzie w tej okolicy, tak by mc zawsze przyj tutaj i popatrzy na dolin. A wtedy ty opucisz to swoje mae, duszne mieszkanko w Londynie i zamieszkasz z nami. I skoro twoje przyjaciki ci nie chc, przyjmiesz posad wuja moich dzieci. Ja take si umiechnem. - Brzmi to zachcajco. Cho nie wiem, czy twj m byby zachwycony tym, e mieszkam na stae w jego domu. - No to skombinujemy ci jak star szop albo co w tym rodzaju. - Teraz to ju brzmi naprawd kuszco. Dotrzymaj umowy, a wwczas powanie si nad tym zastanowi. - Jeli to obietnica, to lepiej uwaaj, bo dopilnuj, by tak si stao. Potem bdziesz musia przyjecha i zamieszka w szopie. Przez cay ten miesic, snujc si w szare londyskie dni po Kensington Gardens w towarzystwie jesiennych turystw i pracownikw biurowych, ktrzy wyszli na przerw obiadow, a take natykajc si niekiedy na starych znajomych i moe nawet idc z nimi na lunch czy herbat, niejednokrotnie wracaem myl do mojej rozmowy z Jennifer. Nie ulega wtpliwoci, e podniosa mnie ona na duchu. Wszystko bowiem wskazuje na to, e Jennifer przesza ju przez ciemny tunel swojego ycia i wyonia si z niego po drugiej stronie. Dopiero si okae, co j tam czeka, ale Jennifer nie naley do osb, ktre atwo godz si z porak. Jest zatem wicej ni prawdopodobne, e zrealizuje program przedstawiony mi - partem - tamtego mronego ranka, gdy patrzylimy na dolin. A jeli za kilka lat jej pragnienia si speni, to niewykluczone, e skorzystam z jej propozycji i zamieszkam z ni na wsi. Pomys z szop, rzecz jasna, niespecjalnie mi odpowiada, ale mgbym wynaj jaki domek w pobliu. Jestem wdziczny losowi za Jennifer. Rozumiemy swoje troski instynktownie, a rozmowy takie, jak tamta, byy dla mnie przez lata niewyczerpanym rdem pociechy. Jednak ycie na wsi moe si okaza dla mnie zbyt spokojne, zwaszcza e ostatnio raczej przywizaem si do Londynu. Poza tym od czasu do czasu zwracaj si do mnie rni ludzie, ktrzy pamitaj mnie sprzed wojny, i prosz o rad w tej czy innej sprawie. Nie dalej jak tydzie temu, kiedy wybraem si z Osbourne'ami na kolacj, zostaem przedstawiony pewnej damie, ktra natychmiast chwycia mnie za rk i wykrzykna:

- Christopher Banks? Ten detektyw? Pono znaczn cz ycia spdzia w Singapurze, gdzie bya wielk przyjacik Sary. - Bez przerwy o panu mwia - rzeka. - Doprawdy mam wraenie, e ju pana znam. Osbourne'owie naturalnie temat Sary. - By pan jej bliskim przyjacielem, prawda? - zapytaa w pewnym momencie. - Wyraaa si zawsze o panu w samych superlatywach. - Tak, bez wtpienia bylimy bliskimi przyjacimi. Ale oczywicie stracilimy ze sob kontakt, kiedy wyjechaa z Szanghaju. - Czsto o panu mwia. Miaa zawsze w zanadrzu jakie opowieci o synnym detektywie i zabawiaa nas nimi, ilekro znuylimy si gr w bryda. Wyraaa si o panu nieodmiennie z wielkim uznaniem. - Jestem wzruszony, e tak dobrze mnie pamitaa. Jak mwi, stracilimy ze sob kontakt, cho dostaem raz od niej list, jakie dwa lata po wojnie. Dopiero z niego dowiedziaem si, co si z ni dziao w czasie wojny. Pisaa o internowaniu lekkim tonem, ale jestem pewien, e to nie byy arty. - O tak, z pewnoci to nie byy arty. Mao brakowao, a mojego ma i mnie spotkaoby to samo. W ostatniej chwili zdylimy uciec do Australii. Lecz Sara i M. de Villefort zdawali si zawsze na los. Naleeli do osb, ktre wychodz wieczorem z domu bez adnego planu i ktre cieszy towarzystwo przypadkowo napotkanych ludzi. To urocze podejcie do ycia, ale nie wtedy, gdy za progiem s Japoczycy. Zna pan rwnie jego? - Nie miaem przyjemnoci pozna hrabiego. O ile wiem, po mierci Sary wrci do Europy, ale nasze drogi nigdy si nie zeszy. - Och, to, co o panu mwia, zdawao si wskazywa, e by pan bliskim przyjacielem ich obojga. - Nie. Widzi pani, tak naprawd znaem Sar tylko we wczeniejszym okresie jej ycia. Przepraszam, zapewne nie sposb na to pytanie odpowiedzie, ale czy, wedug pani, Sara i ten Francuz stanowili szczliw par? - Szczliw par? - Moja rozmwczyni zastanawiaa si przez chwil. - Oczywicie nigdy nie mona mie cakowitej pewnoci, lecz szczerze mwic, trudno uwierzy, e mogo by inaczej. Wydawali si bezgranicznie sobie oddani. Nigdy nie mieli duo pienidzy, a wic nie mogli wie tak beztroskiego ycia, jak by zapewne pragnli. Ale hrabia sprawia zawsze wraenie takiego... c, romantycznego. mieje si pan, panie Banks, lecz to odpowiednie sowo. By zdruzgotany jej mierci. Umara przez to internowanie, wie pan. Jak tylu innych, nigdy ju nie zdoaa odzyska zdrowia. Tskni za ni. Bya tak czarujc osob. Po tym spotkaniu kilka razy ju wycigaem i czytaem list Sary - jedyny, jaki od niej otrzymaem, odkd rozstalimy si przed laty w Szanghaju. Zosta napisany 18 maja 1947 roku w jakiej grskiej osadzie na Malajach. By moe miaem nadziej, e po rozmowie z przyjacik Sary odkryj w tym raczej konwencjonalnym, niemal mdym tekcie jaki gbszy wymiar. Jednak list nadal nie oferuje wiele poza paroma suchymi faktami, dotyczcymi ycia Sary po jej wyjedzie z Szanghaju. Makau, Hongkong i Singapur s tutaj przedstawione jako miejsca zachwycajce, kolorowe, fascynujce. Kilkakrotnie Sara wspomina o swoim francuskim przyjacielu, ale zawsze zaprosili take kilka innych osb, ale gdy zasiedlimy do stou, zorientowaem si, e mam u swojego boku t sam dam, tak wic w naszej rozmowie pojawi si

mimochodem, jakby zakadaa, e ju wszystko o nim wiem. Pojawia si te krtka wzmianka o japoskim internowaniu, a swoje problemy zdrowotne Sara okrela jako do nuce. Pyta grzecznie, co u mnie sycha, i nazywa swoje ycie w wyzwolonym Singapurze cakiem znonym. Jest to list z rodzaju tych, jakie ludzie przebywajcy za granic pisuj niekiedy pod wpywem impulsu do swoich ledwo pamitanych znajomych. Tylko raz, pod sam koniec, dochodzi do gosu ton wiadczcy o naszej dawnej zayoci. Nie widz powodu, dla ktrego nie miaabym Ci wyzna, najdroszy Christopherze - pisaa Sara - e byam, najdelikatniej mwic, rozczarowana tym, jak potoczyy si sprawy midzy nami. Ale nie przejmuj si, dawno ju przestaam si na Ciebie gniewa. Jak mogabym si gniewa, skoro los si w kocu do mnie umiechn? Poza tym uwaam teraz, e susznie uczynie, nie wyjedajc ze mn tamtego dnia. Zawsze czue, e masz misj do spenienia, wic i tak, jak sdz, nie potrafiby odda serca komukolwiek ani czemukolwiek przed jej ukoczeniem. Pozostaje mi tylko ywi nadziej, e ju wykonae wszystkie swoje zadania i e - podobnie jak ja - znalaze szczcie i stworzye z kim udany zwizek. Jednak w tej czci listu - zwaszcza w ostatnim zdaniu - jest co wielce nieprzekonujcego. Pewna subtelna nuta, pobrzmiewajca w caym tekcie, a take sam fakt, e Sara napisaa do mnie w takim a nie innym momencie, zdaj si kci z jej zapewnieniem o szczciu i udanym zwizku. Czy jej ycie z francuskim hrabi byo istotnie tym, co pragna znale, kiedy tamtego dnia w Szanghaju udaa si na przysta? Jako w to wtpi. Mam wraenie, e gdy wspomina o moim poczuciu misji i daremnych prbach uwolnienia si od niego, mwi tyle o mnie, co o sobie. Zapewne s ludzie, ktrzy mog y normalnie, wolni od tego rodzaju trosk. Ale tacy, jak my, musz stawia czoo wiatu jako sieroty, cigajc cienie swoich utraconych rodzicw. Nie ma na to rady - musimy wypeni nasze misje do koca, najlepiej jak potrafimy, bo dopki tego nie uczynimy, nie zaznamy spokoju. Nie chc, eby to wygldao na przechwaki, ale istotnie odczuwam teraz pewne zadowolenie z ycia. Lubi spacerowa po londyskich parkach, odwiedza galerie, a ostatnio te coraz czciej przegldam w czytelni Muzeum Brytyjskiego stare artykuy prasowe, powicone prowadzonym przeze mnie ledztwom, i moje serce wzbiera szczeniack dum. Innymi sowy, to miasto stao si w kocu moim domem, i nie miabym nic przeciwko temu, by doy w nim reszty swoich dni. Zdarzaj si jednak chwile, gdy ogarnia mnie jaka pustka, wic nadal bd si powanie zastanawia nad propozycj Jennifer.

You might also like