You are on page 1of 171

Wydawnictwo Literackie

Krakw 2013

Spis treci
Rozdzia I
Rozdzia II
Rozdzia III
Rozdzia IV
Rozdzia V
Rozdzia VI
Rozdzia VII
Rozdzia VIII
Rozdzia IX
Rozdzia X
Rozdzia XI
Rozdzia XII
Rozdzia XIII
Rozdzia XIV
Rozdzia XV
Rozdzia XVI
Rozdzia XVII
Rozdzia XVIII
Rozdzia XIX
Rozdzia XX
Epilog

ROZDZIA I
Senna stacyjka tona w czerwcowym socu. Budynek z
czerwonej cegy, pamitajcy czasy dwudziestolecia midzywojennego,
rzuca krtki cie, w ktrym na awce odmalowanej niedawno przez
mieszkacw wioski przycupnli podrni czekajcy na pocig.
Daleko na horyzoncie, gdzie tory zbiegaj si w jeden punkt, wanie
pojawiy si wiata parowozu tak, tak, tutaj jedyny pocig w cigu
dnia, czcy wie z wielkim wiatem, cigna wiekowa lokomotywa na
wgiel. Dodawao to temu miejscu uroku i turyci, ktrzy pojawi si za
kilka dni, chtnie bd si fotografowa z dymic ciuchci. Dla
mieszkacw Koniecdrogi by to jedynie element wpisany w krajobraz.
Taki sam jak powe drogi wijce si midzy wzgrzami, zoto
dojrzewajcych zb, srebro rzek, strumykw, jezior i staww, a tych
w okolicy byo mnstwo, czy jak ciemna ziele lasw, gdzie
nieostronych podrnych nadal zwodziy na manowce strzygi i rusaki
tak przynajmniej opowiadano dzieciakom, by nie zapuszczay si w
lene ostpy. Oczywicie dzisiejsze dzieci w lene upiory tak atwo by
nie uwierzyy, ale od czasu do czasu w lasach otaczajcych Koniecdrog
kto gin i niekiedy si odnajdowa, a kiedy indziej nie, dlatego w
tym miejscu, zapomnianym przez spieszcy si wiat, stare legendy miay
si cakiem dobrze.
Lokomotywa wtoczya si na stacyjk, sapic i powistujc. Teraz
zawrci, maszynista podczepi j do ostatniego wagonu, ktry stanie si
pierwszym, i pocig odjedzie z powrotem do wielkiego wiata, by
wrci nazajutrz. Podrni, ktrzy podnieli si z awki, narzekajc na
upa, wrc do Koniecdrogi jutro, a moe nie wrc wcale, kt to wie?
Ci za, ktrzy przyjechali, szybko przeszli wzdu peronu na wyjedon
czk, gdzie rano, udajc si do pracy w Szczecinku, pozostawili swoje
samochody. Biedne to byy autka i stare jak wiat, bo i wie bya
niebogata, ale ludziom spieszcym do domw zdawao si nie robi
rnicy, czy dojad za trzeci grk starym polonezem, czy nowym audi.
Byle w ogle dojecha.
Lokomotywa zagwizdaa po raz ostatni. Z komina buchn siwy
dym. Wagony, pocignite przez parowz, posusznie zaturkotay i
zaczy oddala si od stacyjki, zostawiajc za sob budynek z
czerwonej cegy, awk stojc w cieniu i pasaera, ktry przyjecha
popoudniowym pocigiem wraz z innymi, ale w przeciwiestwie do
tamtych pozosta na peronie, nie bardzo wiedzc, co dalej z sob zrobi.

Bileterka, ktra wraz z odjazdem pocigu skoczya prac,


zamkna okienko kasy, zatrzasna drzwi dworcowego budynku i
zamierzaa wycign z komrki rower, ktrym codziennie jedzia do
pracy, na widok owego pasaera zatrzymaa si w p kroku.
A ty, dziecko, do kogo? zapytaa.
Dziewczynka, na oko omio- lub dziewicioletnia, rozgldajca si
dotychczas dookoa z ciekawoci w duych jasnozielonych oczach,
teraz odwrcia si przestraszona ostrym tonem, ale widok kobiety w
kolejarskim mundurze przywoa na delikatn twarz dziecka niemiay
umiech.
Czekam na pana Edwarda Jabonowskiego. To mj dziadek!
Dziadek?! wykrzykna kobieta. Gdyby dziecko oznajmio,
e Edward Jabonowski jest przybyszem z obcej planety i tylko si
tutaj, wrd Ziemian, kamufluje, bileterka przyjaby to niemal ze
zrozumieniem, ale ten dra Jabonowski, przystojniak tu po czterdziestce
i wnuczka?! Musiaby najpierw mie jak crk czy syna! No nie...
Matylda Kotyra ya w tej wsi ju czterdzieci lat, ale zatwardziaego
kawalera, ktry sam jeden mieszka w piknym starym domu w
Jaboniowym Wzgrzu, jako czyjegokolwiek ojca sobie nie wyobraaa. A
tym bardziej jako dziadka. Co si musiao maej pokiebasi i... waciwie
nie by to problem Matyldy, ale dziecka samego na stacji przecie nie
zostawi.
A czy twj... dziadek wie, e przyjechaa? zapytaa
ostronie.
Dziewczynka spowaniaa. Umiech, ktry jeszcze przed chwil
goci w niezwykych jasnozielonych oczach, znik.
Moja mamusia napisaa do dziadka list, ale... moe go nie dosta?
I wysaa ci w podr, nie upewniwszy si, czy kto ci
odbierze?! oburzya si Matylda. Co za wyrodna matka, no ludzie
kocha...
Prosz tak nie mwi o mojej mamusi! krzykno dziecko
z takim gniewem, e kobieta umilka w p sowa. Ja wcale nie
musz z pani rozmawia! Id do mojego dziadka, Edwarda
Jabonowskiego, i ju!
Dziewczynka zarzucia na wte ramionka plecak i z podniesion
gow ruszya wzdu peronu.
Jeli taka samodzielna, to do Jaboniowego Wzgrza w
odwrotnym kierunku zauwaya z przeksem Matylda. Troch jej
byo wstyd z powodu swojego wybuchu, w kocu nie wiedziaa nic o

matce dziewczynki i na pewno nie miaa prawa z gry jej osdza, ale
przecie nie przyzna si do tego tej maej... a wanie: Masz jakie
imi? zapytaa agodniejszym tonem, gdy dziewczynka zawrcia i z
nadal uniesionym podbrdkiem akurat j mijaa. Stanowiaby doprawdy
uroczy i rozbrajajcy widok z t swoj uraon dum, gdyby nie dwie
zy byszczce w kcikach oczu.
Jestem Ania Kraska odpara i zatrzymaa si. Nie miaa
pojcia, dokd si uda, gdzie szuka domu dziadka, i nagle poczua, e
jedyna jej nadzieja w kobiecie, ktra nazwaa jej mam wyrodn.
Czy mogaby pani zadzwoni do dziadka i powiedzie mu, e na niego
czekam? w gosie dziecka zabrzmiaa pokora. I miertelne
zmczenie.
Matylda wyja z torebki mosiny klucz.
Usid na awce i poczekaj chwil.
Otworzya na powrt drzwi dworcowego budynku i znikna w
jego chodnym wntrzu. Ania przysiada tam, gdzie jej wskazano, pooya
plecak na kolanach i znw pogodna i ciekawa wiata, zacza si
rozglda. Szczeglnie fascynoway j byszczce w socu tory, ktre
biegy tam, skd przyjechaa. Po drugiej stronie peronu zaczyna si las,
niewiele moga wic zobaczy, wzgrza za i rozsypane midzy nimi
domki Koniecdrogi kady z pobielonymi cianami i dachem
krytym czerwon dachwk skryway si za dworcowym budynkiem.
Ze swego miejsca nie moga ich widzie, a szkoda, miaaby si czym
zachwyca...
Z wntrza dobieg dziewczynk podniesiony gos. Przymkna
oczy. Baa si myle, co spotka j na kocu dugiej podry, baa si
wanie tego: e nikt jej nie bdzie oczekiwa, bo co wiedziaa tylko
ona nikt nie mia prawa na ni czeka. Ania miaa dopiero dziesi lat
chocia bya tak drobna, e wygldaa na omiolatk i wiedziaa
jedno: tutaj jest jej miejsce, w domu dziadka, ktrego spotkaa raz w
yciu, gdy bya bardzo maa, i niczego nie pamita. Wie tylko, e obie
i ona, i jej mama zostay wtedy wyrzucone z Jaboniowego
Wzgrza, ale teraz Ania nie pozwoli si std odprawi z kwitkiem. Bo
jedyna droga std prowadzia do domu dziecka. A ona nie pozwoli si
zamkn w sierocicu. Ot co!
Nagle podja decyzj szybko zarzucia plecak na ramiona i
ruszya biegiem w kierunku, ktry ju wczeniej wskazaa kobieta. Sama
trafi pod podyktowany cichym gosem mamy adres: Koniecdroga 17,
Jaboniowe Wzgrze.

Gdy Matylda, przeprowadziwszy burzliw rozmow, wysza w


kocu przed dworzec, po Ani nie byo nawet ladu. Kobieta wrcia pdem
do telefonu, znowu wybraa numer i oznajmia Edwardowi
Jabonowskiemu:
Masz kopot z gowy, czy raczej masz teraz jeszcze wikszy
kopot: dziecko znikno. Jak to znikno? Ano tak to. Pobiega pewnie
drog, ktr jej wskazaam. Wiem, wiem, e droga si rozwidla, dogoni j
na rowerze, a ty si pospiesz i wyjed swojej wnuczce naprzeciw. To
dopiero by byo, gdyby...
Nie musiaa koczy. Wie bya spokojna i maej dziewczynce nic
waciwie nie grozio, ale ju lasy okalajce Koniecdrog cigny si bez
koca i lepiej, eby ta maa, pono wnuczka Jabonowskiego, tam nie
zbdzia.
Matylda ponownie zamkna budynek dworcowy, podbiega do
komrki, w ktrej stay rowery jej i podrnych mieszkajcych w
Koniecdrodze, wycigna swj wysuony skadak i... no jak na zo! Z
przedniego koa zupenie uszo powietrze! Tak, miaa je dzi rano
dopompowa, ale... klnc w duchu swoj bezmylno i zoliwoci
losu, uja ciki rower za kierownic i powloka si, pchajc go z
wysikiem po piaszczystej drodze, w kierunku, w ktrym
prawdopodobnie pobiego dziecko.
Jednym z nielicznych pasaerw, ktrzy par minut temu wysiedli
z pocigu, by pewien mczyzna. Niemody, niestary, o przystojnej,
pocigej twarzy, jasnych pdugich wosach, ubrany w znoszone
rzeczy. Sprawia wraenie wczgi, ktry przemierza wiat bez
konkretnego celu, bierze robot, jak mu dadz, pi tam, gdzie kto gow
pozwoli zoy, posila si skromnie, a potem, gdy praca si skoczy, z
caym dobytkiem w marynarskim worku przerzuconym przez rami
rusza dalej, nie ogldajc si za siebie.
Sta oparty o cian budynku dworcowego, w cieniu, ktry dawa
nieco wytchnienia od upau tego ostatniego czerwcowego dnia, i
popijajc wod z plastikowej butelki, najpierw przysuchiwa si
rozmowie bileterki z dziewczynk, potem odprowadzi wzrokiem t
pierwsz, gdy znikna, by zadzwoni do Jaboniowego Wzgrza, a na
koniec jego bystre oczy spoczy na dziecku. Dziecko za, powziwszy
decyzj, ruszyo swoj drog, nie czekajc na dziadka, z ktrym
podniesionym gosem dyskutowaa bileterka.
Mczyzna dopi wod. Podszed do stojcej nieopodal pompy,
napeni butelk do pena, wcisn j w kiesze dugiego, burego

bezrkawnika i niespiesznie ruszy za dzieckiem.


Ania sza tak szybko, jak tylko pozwalay jej na to zmczone nogi i...
niepewno. Wiedziaa, e na kocu drogi, w Jaboniowym Wzgrzu, nie
czeka jej mie przyjcie. Baa si strasznie, e dziadek powie: Nie, nie
moesz tu zosta! Ju raz tak przecie powiedzia, a wtedy... Gdzie ona,
Ania, podzieje si do czasu, a mama znw bdzie moga si ni zaj? Do
czasu gdy wyzdrowieje?
Strach o matk, ktra zostaa tak strasznie daleko, sama, zupenie
sama, sprawi, e caa dzielno, jak Ania miaa do tej pory w sercu,
nagle wyparowaa. Uniesione ramionka opady, broda zadraa, a po
policzkach spyny pierwsze zy. Mimo to sza przed siebie, ocierajc zy
przedramieniem i nie bardzo wiedzc, dokd idzie.
Gdy dotara do rozwidlenia, z ktrego odchodziy trzy drogi, bez
namysu skrcia w lewo. W las. Tego wanie ukrycia si wrd
cicho stojcych w letnim socu drzew, agodnego piewu ptakw i
zieleni mchw byo dziecku w owej chwili trzeba. Moe Ania miaa
w pamici sowa mamy, e Jaboniowe Wzgrze ley daleko, daleko, za
siedmioma lasami?...
Rzeczywicie, Jaboniowe Wzgrze byo bardzo daleko... Siy
uchodziy z dziewczynki z kadym krokiem. Bolay j nogi, a troch
za mae adidasy obcieray stopy. Musi odpocz i pomyle, co dalej.
Moe dziadek jest ju w drodze i zaraz ukae si jego samochd?
Zesza na pobocze, wdrapaa si na poronity mchem pie dawno
powalonego drzewa, podkulia nogi, opara na nich brod i zapakaa
cichutko, z bezradnoci i tsknoty za wszystkim, co zostao tam, w
poprzednim yciu. Za mam... Za mieszkankiem na samym szczycie
wieowca... Za koleankami w szkole, ktrych ju pewnie nigdy nie
zobaczy... Ocieraa zy, ktre nie chciay przesta pyn, i nagle
poderwaa gow, syszc czyje ciche, agodne sowa:
Moe przydaaby ci si chusteczka?
Przed ni sta nieznajomy mczyzna. Moe to dziadek? w
sercu dziecka obudzia si nadzieja, natychmiast zgaszona gosem
rozsdku: by na to za mody, no i w ogle nie przypomina jej dziadka,
ktrego znaa tylko ze zdjcia. Ania opucia nogi i wyprostowaa plecy,
ale nie poczua strachu. Co w twarzy nieznajomego, w jego oczach
czy pumiechu, ktry jej posa, wzbudzao zaufanie. I te sowa, dobre,
wspczujce...
Pocigna nosem, otara oczy.
Pewnie by mi si przydaa odrzeka. Ale kto by w takiej

chwili szuka chusteczki?


Wycign z kieszonki na piersi paczk w rumianki i poda
dziewczynce. Wzia jedn, otara twarz, wydmuchaa nos i sprbowaa
si umiechn.
Nie powinna by w domu na kolacji, maa kobietko?
zapyta.
Chyba si zgubiam. Musz doj do dziadka do Jaboniowego
Wzgrza. Koniecdroga 17. Czy wie pan moe, gdzie to jest?
Pokrci gow.
Jestem tu pierwszy raz w yciu.
Usiad na tym samym pniu, nie za blisko i nie za daleko od maej,
i wycign z worka owinit w foli kanapk. Unis do ust nieco
wymity kawaek chleba i ju mia ugry pierwszy ks, gdy dostrzeg
gd w oczach wpatrzonej w kanapk dziewczynki.
Masz ochot? Nie czekajc na odpowied, poda chleb
dziecku, ktre przyjo poczstunek z wdzicznoci w oczach.
Picie jeszcze mam odpara, grzebic w plecaku i
wycigajc kartonik soku z tygryskiem ale kanapki dawno mi si
skoczyy.
Wic przybywasz z daleka... mrukn.
Kiwna gow.
Z Warszawy. Przesiadka w Tczewie, nastpna w Czersku.
Potem ciuchci a tutaj. Jad od witu i zgodniaam dokoczya i
przekna ostatni ks kanapki.
Taki kawa drogi sama? Bez opieki? Mczyzna zwrci
spojrzenie ciemnoszarych oczu na dziewczynk, przygldajc si jej
uwanie. Mama nie boi si o ciebie?
Ania posaa mu aosne spojrzenie.
Nie wie, e wyruszyam sama. Miaa mnie odwie ciocia Zosia,
ssiadka, ale w ostatniej chwili co jej wypado i nie przysza po mnie,
a ja nie mogam zosta w domu ani chwili duej, rozumie pan?
Nic nie rozumia oprcz tego, e o to dziecko kto si kiepsko
troszczy. W swoim czasie dowie si kto i dlaczego. Teraz wsta, bo i
ona wstaa. Otrzepaa dinsy z okruchw chleba, zarzucia plecak na
ramionka i rzeka dziarskim tonem:
Dzikuj za poczstunek. Mog rusza dalej.
A ja, jeli pozwolisz, potowarzysz ci przez jaki czas.
Dziewczynka umiechna si i skina gow bez ladu lku. Na
Boga, czy nikt tego dziecka nie nauczy nieufnoci do obcych facetw

spotkanych w rodku lasu?!


O to wanie zapyta idce obok dziecko, nieco agodniej
dobierajc sowa.
Ania zastanowia si i odpara:
Mama zawsze mi powtarzaa, e ludzie s dobrzy, wiat pikny,
a ycie ciekawe. Pan nie wyglda na wilka, ja nie jestem Czerwonym
Kapturkiem, czego wic tu si ba?
Ano tego, e inny facet, nie tak dobry, jak mwia mama, mgby
ci, naiwna dziecino, zgwaci, zamordowa i zakopa w tym lesie, i
lad by po tobie zagin! odpowiedzia w mylach, po raz drugi
przeklinajc gupot i nieodpowiedzialno osoby, ktra powinna si
nieco bardziej zatroszczy o t ma.
Jeli nie Czerwony Kapturek, to jak masz na imi?
Ania Kraska. A pan?
Ned.
Ned? Dziewczynka uniosa brwi.
Naprawd mam inne imi, ktrego nie cierpi. Mczyzna
skrzywi si lekko. Wic przyjaciele mwi do mnie Ned.
To ja te tak bd mwia rzeka Ania z przekonaniem i
dalej powdrowali razem wijc si wrd wiekowych drzew drog.
Zanim p godziny pniej dotarli do leniczwki, Ania zdya
opowiedzie Nedowi, jak to musiaa, ale to musiaa natychmiast wyjecha
do Koniecdrogi na poszukiwania dziadka. I nie, mama nie moga jej
odwie, bo jest chora. Ale wyzdrowieje! A ona, Ania, spdzi tutaj, w
Koniecdrodze, wakacje, a potem wrci... Tu dziecku zy napyny do
oczu i Ania pokrcia gow. Prawdopodobnie jednak nie wrci. Ned
ucisn w milczeniu drobn do dziewczynki.
Chyba nie mamy ju swojego domu, wie pan? Przyszo takie
pismo, urzdowe, z mnstwem pieczci, e jak nie zapacimy za czynsz
to nas wy-eks-mi-tu-j. Eksmisja to wyrzucenie z domu, tak
przeczytaam powiedziaa miertelnie smutnym gosem, unoszc ku
niemu oczy pene ez. Dobrze, e mamusia o tym nie wie.
Nie wie?! krzykn w mylach. Twoja mama nie wie, e
straciycie jak? kiedy? wasz dom, a ty wdrujesz przez p
Polski sama?!
Nie odezwa si jednak. Dziecku nie byy teraz potrzebne pytania
wykrzyczane rozgniewanym gosem. Raczej pene przekonania sowa:
Jeszcze wrcisz tam, dokd bdziesz chciaa. Zobaczysz, Aniu
Krasko.

Posaa mu peen wdzicznoci umiech i ruszyli dalej w


zgodnym milczeniu, nie bardzo zwracajc uwag na to, dokd id. Nedowi
nigdzie si nie spieszyo, Ania po prostu stawiaa krok za krokiem.
Dopiero gdy soce skryo si za drzewami i nad las nadcign
przedwieczorny chd, mczyzna zacz rozglda si uwaniej, a
zauway tabliczk z napisem: Leniczwka 2 km. Dotarli tam p
godziny pniej.
Kobieta, ktra wybiega im naprzeciw, dopada Ani, nie zwracajc
uwagi na mczyzn, chwycia j za ramiona i krzykna na wp z
gniewem, na wp z ulg:
Jeste, dziecko drogie! Jabonowski szuka ci jak szalony po
caej okolicy! Wanie mielimy wsiada do samochodu i rusza na
posterunek policji, prosi o pomoc! Na szczcie si znalaza...
Teraz dopiero wzrok kobiety spocz na stojcym obok nieznajomym. I
twarz jej natychmiast staa.
A pan to kto?
Przyjezdny odpar. Spotkaem t ma w lesie, a e
szlimy w tym samym kierunku...
To, ot tak, dotrzyma jej pan towarzystwa? wczy si do
rozmowy leniczy, ktry wanie nadszed od strony zabudowa.
Pan Ned poczstowa mnie kanapk. Ania umiechna si do
mczyzny, ktry nie odpowiedzia jej jednak tym samym.
Dobrze, e nie czym innym sykna kobieta.
Wszyscy tu tacy... przyjani w stosunku do przyjezdnych?
odpar Ned ironicznym pytaniem.
Tylko do takich, co si za dziemi po lasach wcz.
To dziecko zostao nakarmione i doprowadzone w bezpieczne
miejsce uci z rosncym gniewem. Nie dzikujcie a tak
wylewnie.
Ma pan racj odpar leniczy po duszej chwili, zmierzywszy
uwanie mczyzn wzrokiem. Przepraszam za podejrzliwo, ale
rzadko si tutaj obcy krc. A zaginicie dziecka...
Ja nie zaginam! Ja id do dziadka! zaprotestowaa Ania.
Za ucieczk ze stacji wlabym ci porzdnie, gdyby bya moj
wnuczk. Leniczy zgromi ma wzrokiem. A oto i
Jabonowski. Moe on ci wszelkie ucieczki wybije z gowy raz na
zawsze.
Ania na widok nadjedajcego samochodu i niewrcej niczego
dobrego miny mczyzny za kierownic odruchowo cofna si o krok

w kierunku Neda, ktry ju zaskarbi sobie jej zaufanie. Wsuna rczk


w do mczyzny i posaa mu bagalne spojrzenie. On ucisn te
drobne paluszki w bezgonym przyrzeczeniu, e nie pozwoli jej
skrzywdzi.
Co ty tu robisz?! Gdzie twoja matka?! To byy pierwsze,
wykrzyczane w gniewie sowa, jakimi powita wnuczk Edward
Jabonowski.
Co za mie powitanie. Ned zrobi krok do przodu, zasaniajc
sob dziecko i natychmiast skupiajc na sobie uwag i gniew nowo
przybyego. Nie ma to jak dziadek stskniony za wnuczk.
A tobie co, azgo, do tego?! Kim jeste? Ty j z dworca
zabrae? Miaa tam na mnie czeka!
Edward, opanuj si odezwa si leniczy pojednawczym
tonem, bo zna porywczy charakter Jabonowskiego, a nieznajomy nie
wyglda na takiego, co da sobie w kasz dmucha. Maa odnalaza
si caa i zdrowa, moe z tob jecha do domu, a pan...?
Ned Starski.
Ned? zdziwi si leniczy.
Zdrobnienie wzruszy ramionami tamten.
Niech bdzie: pan Ned pjdzie swoj drog, ktra prowadzi
do...?
Pracy szukam. Przeczytaem w miejscowej gazecie, e w
Jaboniowym Wzgrzu potrzebuj stajennego, wic... ponownie
wzruszy ramionami. Mg spokojnie wraca na stacj, bo waciciel
Jaboniowego Wzgrza, ktrego wanie mia przed sob, po takim
pocztku na pewno nie przyjmie go do pracy. Nie mwic ju o tym, co
Ned musia jeszcze wyjawi, nim o t prac poprosi.
O dziwo, z Edwarda cay gniew nagle spyn. Tak naprawd ba
si, e dziecku co si stao, i widok dziewczynki u boku wczgi
sprawi, e pici same mu si zacisny, ale Ania bya tutaj, caa, zdrowa
i szczliwa, a tamten mczyzna najwyraniej si ni zaopiekowa....
Takie to czasy nastay, e czowiek przesta ufa czowiekowi i na dzie
dobry dopatruje si najgorszego.
Ku zdumieniu wszystkich wycign do Neda rk.
Przepraszam. Nerwy mnie poniosy. Edward Jabonowski jestem.
Rzeczywicie, szukam kogo do pomocy na sezon. Moe si dogadamy.
Ned bez namysu poda mu swoj do.
To co? Wsiadajcie. Edward wskaza samochd.
Ania, odetchnwszy z ulg, skierowaa si w jego stron, ale

ciche sowa dziadka: Z tob, dziecko, jeszcze si rozmwi bez


wiadkw i obrocw sprawiy, e jej serce ponownie wypeniy
strach i beznadzieja. Ned by moe zostanie w Jaboniowym Wzgrzu,
ale ona sama pewnie nie...

ROZDZIA II
Spotkanie w takich okolicznociach rnie moe wpyn na dalsz
znajomo. Od pierwszego wejrzenia mona si znienawidzi, narazi si
na nieufno, straci sympati.
Tymczasem dwaj mczyni, od ktrych zalee bdzie teraz los
Ani, chocia dziewczynka i oni o tym jeszcze nie wiedz, poczuli do
siebie peen ostronoci szacunek.
Edward Jabonowski dlatego, e ujrza w spojrzeniu nieznajomego
w momencie gdy dziecko schowao si za nim przed rodzonym
dziadkiem stalowy bysk w oczach, mwicy wyraniej ni sowa:
Tylko sprbuj zrobi jej krzywd.... To si spodobao panu
Jaboniowego Wzgrza: obcy mczyzna, ktry bez wahania staje w
obronie sabszej istoty. Jakie to w dzisiejszych zdziczaych czasach
niezwyke, prawda?
Natomiast Ned Starski wprawdzie zobaczy w tym, ktry
przyjecha po dziecko, nieoczekiwane i nieproszone, jak wywnioskowa
z opowieci dziewczynki, rozgniewanego dziadka, ale jednak dziadka,
ktry miertelnie ba si o wnuczk. Wnuczk widzian drugi raz w
yciu, jak powiedziaa Ania, a Ned nie mia powodu, by jej nie wierzy.
Wysiedli z samochodu. Ania rozgldaa si dookoa z
ciekawoci, a dwaj mczyni, stojcy po obu stronach terenwki,
uwanie si obserwowali.
Zapraszam do rodka odezwa si wreszcie Jabonowski,
ruszajc przodem.
Jaboniowe Wzgrze okazao si star, rozleg posiadoci. By to
zadbany dwr o piknym, czterospadzistym dachu z szarego upka z
szeregiem mansardowych okienek na poddaszu. ciany parteru byy biae,
ganek by szeroki, z portykiem wspartym na czterech kolumienkach, a
po obu jego stronach znajdoway si okna ze szprosami i szeroko
otwartymi okiennicami w kolorze ciemnego brzu. Dwr sprawia
wraenie piknej, solidnej budowli, ktra przetrwaa wiele i zniesie
jeszcze wicej.
Za dworem mieciy si zabudowania stajni i brukowany
dziedziniec, prowadzcy do budynkw gospodarczych. Daleko za nimi
wida byo wznoszce si i opadajce agodnie wzgrza, poronite
soczystozielon traw.
Miejsce to byo zarwno spokojne, niemal senne, jak i pene ycia.
Konie podbiegy do ogrodzenia, syszc nadjedajcy samochd. Kto
krzykn ze stodoy:

Jest pan Edward, znalaz tego dzieciaka!


Day si sysze czyje kroki i na ganek wybiega przepasana
fartuchem kobieta, rozgniewana i jednoczenie szczliwa, e zguba si
znalaza. Ju miaa dopa dziewczynki, gdy stana jak wryta na widok
obcego.
To nasz nowy stajenny, Ned. Tak kae do siebie mwi
mrukn Edward.
Kobieta skina gow, przyjmujc te dwa fakty do wiadomoci, i
zaja si dziewczynk.
Jeste wreszcie, ty niedobrzyzno! Tyle nerww przez ciebie
zjadam! Godna pewnie i zmczona. Kto to widzia dziecko samo w
tak podr puszcza! Ju ja sobie pogadam z twoj matk, gdy tylko tu
przyjedzie. Ju sobie pogadam... Masz na imi Anka, tak? Chod...
Ania Kraska sprostowao dziecko, oszoomione nowym
zamieszaniem.
Wykpi ci, nakarmi wieym chlebem, napoj mlekiem prosto
od naszej krwki i spa! Pokoik zdyam przygotowa, zreszt sezon
si zblia, wszystkie czekaj na letnikw, chod, dziecko...
Ania obejrzaa si na Neda, szukajc u niego ratunku, ale ten nie
patrzy ju na ni, tylko w kierunku koni, nie mogc si doczeka, kiedy
bdzie mg podej do ogrodzenia, pogadzi mikkie chrapy i gadkie
szyje, zajrze w ciemne agodne oczy, ciekawe obcego... Kocha te
zwierzta od dziecka, umia na nich jedzi, zanim nauczy si chodzi,
tak mu kiedy powiedziaa matka, i gdyby udao mu si dosta przy nich
prac, wanie tutaj, na Jaboniowym Wzgrzu, gdzie mia pewn spraw
do zaatwienia, choby na ten jeden sezon... To jednak zaleao od
waciciela posiadoci. Od jego dobrej woli i tego, jak Edward
Jabonowski podejdzie do informacji, ktr Ned musia mu przekaza na
samym pocztku swojego pobytu. Nie mg jej zatai.
Gdy dziewczynka znikna w czeluciach domu, Edward spojrza
na nowo przybyego.
Chce si pan odwiey po podry? Niedugo chopcy wrc z
pola, moe pan do nich doczy przy kolacji i potem omwimy nasze
sprawy. Chyba e...?
Wol porozmawia od razu, bo moe si okaza, e nie przyjmie
mnie pan do roboty. A, i prosz mi mwi po imieniu. Ned.
Chodmy wic, Ned, do rodka. Troch zimnego piwa przyda si
po takim dniu.
Nie pij.

Edward zatrzyma si na drugim stopniu schodw i obejrza przez


rami.
Nawet piwa do kolacji?
Nawet piwa.
Alkoholik na odwyku?
Tamten pokrci gow.
Zrozumie pan, gdy powiem to, co mam do powiedzenia.
Edward powoli ruszy w gr. Te kilka stopni, ktre mia do
pokonania, nagle uroso o adnych par metrw.
Usiedli w znajdujcym si na tyach domu zacisznym gabinecie,
ktrego okna wychodziy na nieco zaniedbany ogrd. Edward otworzy
puszk piwa, a gociowi poda wod z cytryn.
Przez chwil obaj milczeli. Wreszcie odezwa si Ned.
Szukam pracy przy koniach. Umiem si z nimi obchodzi. Od
dziecistwa biegaem do pobliskiego klubu, jed wicej ni dobrze,
uprawiam kaskaderk. Kocham konie zakoczy ot tak, po prostu, z
rozbrajajc szczeroci. I umilk.
Ale...? pomg mu Jabonowski. Taki pracownik to skarb:
kocha to, co robi, ma pewnie dobre referencje, wyglda na pracowitego.
Kto nie chciaby go zatrudni?
Mam wyrok w zawieszeniu odpowiedzia tamten, z
trudnoci wymawiajc te cztery sowa. Co miesic musz si
meldowa na komendzie.
Na par dugich chwil zapada cisza. Cika, przytaczajca.
Za co ten wyrok? zapyta spokojnie Edward, cho sporo go
ten spokj kosztowa. Brzydzi si kryminalistami. Gardzi nimi. Nigdy by
adnego nie zatrudni i gdyby wiedzia, e ten tutaj wyszed z
wizienia, nie wpuciby go za prg.
Ned wyczyta to w oczach Jabonowskiego jak w otwartej
ksidze. Ile razy widzia ten sam wyraz twarzy u ludzi, ktrych prosi o
prac... A jednak tutaj, wanie tu, w Jaboniowym Wzgrzu, musia
sprbowa po raz ostatni.
W obronie koniecznej zabiem czowieka. Sd skaza mnie na
dwa lata w zawieszeniu na trzy. Gdybym nie by wtedy po jednym piwie,
zostabym uniewinniony odpowiedzia cicho, z nie pasujc do niego
pokor.
Wizienia s pene niewinnych mordercw prychn Edward,
coraz bardziej zy, e nadal rozmawia z tym czowiekiem, zamiast
wyprosi go grzecznie i stanowczo za drzwi.

Nie siedziaem w wizieniu, a jedynie par tygodni w


areszcie, do pierwszej rozprawy sprostowa Ned, czujc, jak pokora
zmienia si w gniew. On te nie wiedzia, czemu jeszcze prowadzi t
czcz dyskusj. Nie, poprawka, wiedzia to doskonale. Zabiem w
obronie katowanego dziecka. I po raz drugi zrobibym to samo,
chocia... Sd uzna, e obrona bya niewspmierna do ataku, rozumie
pan: tamten bydlak mia n, ja chwyciem za to, co miaem pod rk.
Moe gdybym nie wypi piwa po kolacji i myla jasno, przeszukabym
szuflady i gdy tamten rzuca chopczykiem o cian, zaszarowabym
na bandziora z widelcem, zamiast przetrca mu kark krzesem. Gos
Neda peen by cynizmu, za ktrym kry si gniew, take na siebie, i al.
A tak bydl nie yje, a ja jestem morderc, a nie bohaterem. C,
ponioso mnie.
Edward wpatrywa si w mczyzn ju z nieco innym wyrazem
twarzy. Stan w obronie dziecka. Dobry samarytanin z tego Neda czy
moe... lubi dzieci? Mona to chyba sprawdzi w aktach, gdy przyjmuje
si do pracy kogo z wyrokiem. Nawet jeli nie, to Janek z czerskiej
policji wywiadczy mu przysug...
To by pana synek? zapyta.
Ssiadki. J ten bandzior zdy zaszlachtowa.
Edward wypuci ze wistem powietrze i opad na oparcie krzesa.
Nie do koca by przekonany, czy chce mie morderc we wasnym domu,
ale... rozumia Neda. Gdyby na jego oczach kto zabi kobiet i cisn
dzieckiem o cian... tak, pewnie sam teraz miaby wyrok w
zawieszeniu. Bo wanie Edward by po jednym piwie. Tylko e w
odrnieniu od swego dziwnego gocia mia dokd wrci. Mia
Jaboniowe Wzgrze. A tamten? Wypadao o to pyta? Jeli Ned
Jakitam mia tu zosta, Edward musi wiedzie o nim wszystko.
Wybacz, stary, ale nie wygldasz na porzdnego faceta, ktry
zabi w obronie dzieciaka i zosta uniewinniony. Swoj drog, medal
powinni ci za to przyzna. Na moje oko jeste bezdomnym wczg, i
to ju od jakiego czasu.
Nie sd po pozorach mg ironicznie odpowiedzie Ned, ale
chcia tu zosta. Potrzebowa tej pracy, a wic i Jabonowskiego.
Trudno pogodzi si z zabiciem czowieka odpar powoli.
Nawet jeli zrobio si to w obronie czyjego ycia. Moe bandzior nie
miaby takich dylematw, mnie jednak... trudno to sobie wybaczy.
Rozwiodem si z on, bo nie chciaa y z morderc, oddaem jej
mieszkanie, a sam podruj po Polsce za to, co zarobi.

I tak trafie tutaj?


Wzruszenie ramion. I sowa:
Kocham konie. Oddabym p ycia, by znw z nimi pracowa.
Edward Jabonowski przyglda si mczynie z niezwyk
uwag. Wierzy mu. Nic na to nie mg poradzi, e widzia szczero w
szarych oczach tego dziwnego obdartusa.
Oprcz koni bdziemy mie tu niedugo paru letnikw. Bogaci,
wiecznie podpici faceci, ich znudzone yciem, napalone na wszystko, co
nosi spodnie, a nie jest mem, ony i nastoletnie crki, ktre bd
celowo zsuwa si z sioda, by mg je podsadzi z powrotem. Jeste
do przystojny. Bdziesz mia pewnie powodzenie, a pracownikom nie
wolno si zadawa z gomi. Dasz sobie rad?
Ned umiechn si kcikiem ust.
Od podpitych facetw bd si trzyma z daleka, od ich
napalonych on take, a z nastolatkami potrafi sobie poradzi.
Prowadziem niejedn szkk.
Edward skin gow. Ju by gotw poda Nedowi rk, gdy
rozdzwoni si telefon. Przeprosi wic na chwil, wysucha w
milczeniu kobiecych krzykw dobiegajcych ze suchawki, westchn
ciko i odpar krtko: Dobrze. Odoy telefon i zapyta
siedzcego naprzeciw Neda:
A z moj rozhisteryzowan bratow i jej crk, najbardziej
rozpieszczonym bachorem na wiecie, wytrzymasz?
Ned nie wytrzyma. Wybuchn miechem.
Czy w pana rodzinie jest kto, kogo pan wita w tym domu z
otwartymi ramionami?
W tym momencie wpada do pokoju Ania, przebrana w nieco za
du piam, z plecakiem na ramieniu. Na widok Neda buzia si jej
rozjania, ale gdy przeniosa wzrok na dziadka, umiech zgas.
Chciaam powiedzie dobranoc. Jestem ju wykpana i
najedzona. Dzikuj, dziadku, e mog tutaj troch zosta.
Staa przed starszym mczyzn, nie wiedzc, czy wolno si jej
przytuli, czy lepiej nie. Ten za nie wykona adnego zapraszajcego
gestu, tylko kiwn gow, wic obrcia si na picie, przytulia krtko do
Neda, cmokna go w zaronity policzek i wybiega z pokoju. Po
chwili zadudniy na schodach jej bose stopy.
Na pewno tym kim nie jest pana wnuczka odpowiedzia sobie,
patrzc na drzwi, za ktrymi znikna dziewczynka.
A tobie nic do tego uci Jabonowski. Moesz tu

przenocowa, ja si musz z tym wszystkim przespa. Rano postanowi,


czy zostajesz, czy odchodzisz. Obok stajni jest mae mieszkanie, skromny,
ale wygodny pokj z azienk. Przedtem zajrzyj do kuchni. Maria ci
nakarmi. Lubi kwoczy kademu, kto si jej nawinie pod rk.
Wsta, uznajc rozmow za skoczon. Ned take si podnis.
Jeszcze jedno: uprzedzam, e sprawdz twoj opowie. Jeli
zegae, poszczuj ci psami. Jeli mwisz prawd, nie rozgaszaj jej po
domu i po wsi. Tu mieszkaj proci ludzie, ktrzy mog nie dosysze
twojego w obronie koniecznej, i to oni poszczuj ci psami.
Zrozumiae?
Jasne. Dzikuj.
Podzikujesz jutro. Jeli jeszcze tu bdziesz.
Ned kiwn gow.
Daj mi swj dowd osobisty.
Ned bez sowa poda Jabonowskiemu dokument. Ten wzi go w
dwa palce, przygldajc si zdjciu Neda, i czeka, a tamten wyjdzie z
gabinetu. Gdy zosta sam, wykrci numer na komend i zagada do
znajomego gliniarza:
Zgosi si do mnie pewien facet. Podobno ma wyrok w
zawiasach. Sprawdzisz go?

ROZDZIA III
Ania przysiada na ku i rozejrzaa si po pokoju. Plecak, z
ktrym si nie rozstawaa, pooya na kolanach. By to miy i przytulny
pokoik na poddaszu, za oknem rozpocieray si wzgrza poronite
kami. ciany miay kolor mietanki, meble byy biae, zdobione
malowanymi ryczkami, w oknie powiewaa mulinowa firanka, ko
miao bia drewnian ram i atasowy zagwek. Sodki, dziewczcy
pokoik, ktry sprawia wraenie, jakby kto specjalnie przygotowa go dla
przybyej z daleka dziewczynki, ale Ania mimo swoich dziesiciu lat nie
miaa zudze. Nie chciano jej tu i nie moe przyzwyczaja si ani do
mikkiego ka z gadk bia pociel, ani do widoku zachodzcego za
wzgrzem soca.
Wzia do rki plecaczek, wstaa i podesza do okna. Opara okcie
o parapet i zapatrzya si w przepikny widok skpanych w zocie
i szkaracie k i koni wracajcych powoli z pastwisk do stajni.
Do barierki oddzielajcej wybieg od podwrza podszed Ned, opar
si okciami o drewnian belk i zapatrzy w dal. Nawet std Ania
widziaa jego smutek, ale nie usyszaby, gdyby zawoaa go ze sowami
pocieszenia. Sama ich potrzebowaa.
W tym licznym, jasnym pokoiku spada na dziewczynk
samotno nie do udwignicia. Ania zgia si wp, tulc do siebie
plecak, i zacza cicho, aonie paka. Pada na ko, wtulia buzi w
poduszk i kaa dugie minuty. Drcymi rkami signa do kieszeni
wyszywanej w bratki i wycigna portfel, a z niego zdjcie.
Ostatnie zdjcie, na ktrym ona i mama byy szczliwe. Gdyby tego
szczcia nie zniszczya nagle, w cigu jednej chwili, ta poda, straszna
choroba...
Najdrosza creczko,
tak ciko nie mc utuli Ci przed snem, czy chocia pogaska po
wosach. Gdzie jeste, mj skowroneczku? Trafia bezpiecznie do
Jaboniowego Wzgrza? Wierz, e tak. Jutro Zosia opowie o Waszej
podry i bd o Ciebie, creko, spokojna. Jeli spokojna moe by
matka oddajca swoje ukochane dziecko komu, kto go nigdy nawet nie
prbowa ani pokocha, ani nawet pozna. Wiesz jednak, Aniu, e tak
trzeba byo postpi. Nie mogymy przecie pozwoli, by zabraa Ci
opieka spoeczna, prawda? Serce by mi pko, gdyby trafia do domu
dziecka, a ja nie mogabym Ciebie nawet odwiedza.
Po zapadnitych policzkach popyny gorce zy.

Pani Magosiu, boli? Podczamy kroplwk? usyszaa gos


pielgniarki. List do crki, ktry pisaa w mylach, musia poczeka.
Uchylia powieki, chocia i tak nic ju nie widziaa wzrok stracia
par tygodni temu i prbowaa powiedzie, e jeszcze chwil
wytrzyma, chce dokoczy list, ktrego nigdy nie wyle, ale bl
przyczajony tu pod czaszk ostrzega: nie zdysz. Za chwil wbij si w
twj umys i zaczniesz gry poduszk, eby nie wy na gos, a gdy to
nie pomoe, wgryziesz si we wasn do.
Tak, poprosz wyszeptaa, a z kcika jej oka znw
spyna za, ktrej wilgo poczua na policzku.
Nie paczemy. Pielgniarka otara t wilgo serdecznym
gestem. Ania dotara bezpiecznie i szczliwie na miejsce. Przecie
dzwoniliby, gdyby byo inaczej, prawda?
Magosia miaa tak nadziej. Gdyby dziecko nie przyjechao
pocigiem o siedemnastej, Edward chybaby si zaniepokoi i
zadzwoni do szpitala, pytajc, czy maa w ogle wyruszya do
Koniecdrogi? Mia na tyle sumienia, by si o dziesicioletni
dziewczynk zaniepokoi. Mia, prawda?
Zosia dopilnowaa, by dziecko trafio do dziadka. Ssiadka zawsze
bya im yczliwa i nie zostawiaby Ani na pastw losu. Wszystko bdzie
dobrze. Teraz ju wszystko bdzie dobrze... Okamywaa sam siebie: nic
nie bdzie dobrze...
zy popyny obficiej. Pielgniarka pokiwaa bezradnie gow i
odkrcia korek kroplwki. Za chwil na chor spynie bogosawiony sen
i Magosia nie bdzie si ju musiaa martwi o dziecko.
Prawd mwic, niedugo za tydzie, moe miesic zapomni,
e w ogle ma jakie dziecko, bo wszelk pami pore bl. Rosncy z
godziny na godzin bl, na ktry nie pomoe ju kroplwka z morfiny. I
tylko z nim Magorzata Kraska zostanie a do koca.
Ania gadzia zdjcie opuszk palca, patrzc na umiechnit twarz
mamy. Na jej rozjanione radoci oczy. Na dugie jasne wosy, zupenie
inne ni jej creczki, ktra miaa kdziorki koloru upiny kasztana, czy te
po prostu rude, jak woay dzieciaki, doprowadzajc tym Ani do rozpaczy.
To zdjcie zrobi im na Starwce w Warszawie uliczny fotograf p roku
temu, zim. Byo jednak tak ciepo Ania zapamitaa kad chwil
tamtego cudownego dnia e obie zdjy czapki, odwiny szaliki,
rozpiy kurtki pod szyj i cieszyy si sonecznym grudniowym dniem.
To bya niedziela. Mama rzadko kiedy moga sobie pozwoli na spdzenie
caego dnia z Ani, bo dorabiaa take w weekendy jeli, rzecz

jasna, nie miaa zaj na uczelni ale wtedy powiedziaa do Ani: yje
si raz! i poszy na spacer po miecie. Zawdroway a na Starwk
i tam fotograf zrobi im to zdjcie.
Nastpnego dnia to Ania te dokadnie pamita mama wrcia
bardzo pno i... wygldaa jak stara kobieta, a przecie miaa zaledwie
dwadziecia siedem lat!
Usiada ciko na wersalce obok stou, ktry suy im i za miejsce
posikw, i do odrabiania przez Ani lekcji, i do nauki, gdy mama
przygotowywaa si do egzaminw. Dziewczynka, ktra na dwik
przekrcanego zamka pomkna do kuchni malekiej i ciasnej, jak to
w kawalerkach bywa by przynie wasnorcznie upieczone ciasto,
zatrzymaa si na progu pokoju i patrzya coraz bardziej przeraonymi
oczami na siedzc nieruchomo matk.
Ta nagle si rozpakaa.
Ania przyskoczya do niej, obja j ramionami i sama drc ze
strachu, zacza gaska i caowa mam po wosach.
Wymczyy ci? pytaa, tulc Magorzat, cho to ona
powinna tuli swoje dziecko. Musiaa sprzta po remoncie? To
wwczas Magorzata wracaa do domu miertelnie zmczona. Tak bardzo,
e czasem zasypiaa nad talerzem z zup, a czasem pakaa ze znuenia
i bezradnoci, tak jak teraz. Nie. Nie tak jak teraz, bo nagle postawia
Ani przed sob, trzymajc j mocno za ramiona, i powiedziaa
nieswoim gosem:
Jestem chora, creko. Mam raka. Wiesz, e to powana
choroba. Bardzo... powana. Ale bd walczy. Damy sobie rad.
Ania poblada i zachwiaa si. Gdyby matka jej nie trzymaa,
pewnie by si przewrcia. Magorzata wiedziaa, e powinna najpierw
przygotowa dziecko na tak wiadomo. Przekazywa coraz gorsze
informacje w jakim odstpie czasu, ale tego czasu nie byo! Ile doktor
jej da? P roku?! W najlepszym wypadku miesic czy dwa duej?! I
przez te sze miesicy miaa przygotowa niespena dziesicioletni
dziewczynk na to, e zostanie sama? Zupenie sama? Bo oprcz dziadka,
ktry kiedy pokaza im drzwi, nie ma na tym wiecie nikogo... Osuna
si na kolana, tulc dziecko do piersi i paczc razem z nim.
Dzie, w ktrym fotograf ze Starwki zrobi im zdjcie
szczliwym i rozemianym, wyda si jej tak odlegy, jakby nigdy si
nie wydarzy. Przed nimi byy teraz narastajcy strach i... bl. Bl, ktry
do tej pory Magosia braa za zwyk migren, dopadajc jej coraz
czciej, a ktry by jak w kocu wykaza tomograf

spowodowany przez rosncy guz. Na jego widok lekarz pokrci gow i


zmartwionym gosem wyda wyrok:
Nikt nie podejmie si jego usunicia. Przykro mi, pani
Magorzato.
Nie uwierzya. Zacza krzycze wtedy, w jego gabinecie e
jak to nikt nie usunie tego cierwa?! Ma z tym y? W jej mzgu
ronie raczysko, a ona... Nagle zamilka. Zrozumiaa. I zadaa szeptem
pytanie:
Ile czasu mi zostao?
P roku. Moe troch wicej.
Nie day sobie rady, jak obiecaa mama, tylko Ania dawaa sobie
rad. Za nie obydwie. Magorzata przez tydzie nie bya w stanie
podnie si z ka, saba tak bardzo, e dziecko, jej dziesicioletnia
creczka, karmia j yeczka po yeczce zupk chisk, tumaczc:
Musisz je, mamu. Pamitasz, zawsze mi powtarzaa, gdy to ja
byam chora: musisz je i nabiera si.
To Ania obmywaa jej twarz i rce gbk, proszc, a potem
bagajc, by wstaa i posza do azienki si wykpa.
Od razu poczujesz si lepiej, mamuku, zobaczysz!
Ania po powrocie ze szkoy sprztaa, zalewaa wrztkiem chiskie
zupki i z rosncym strachem liczya pienidze, ktre szybko si
koczyy. Magosia nie pracowaa, wic nie zarabiaa. Wreszcie Ania
wydaa ostatnie pi zotych na p chleba i dwie zupki... Wrcia do
domu z wicej ni skromnymi zakupami, usiada na ku obok matki i
pogadzia j po rce. Magorzata uniosa cikie od lekw uspokajajcych
powieki i pprzytomnie spojrzaa na crk, prbujc si umiechn, ale
chwil pniej odwrcia gow do ciany i zapada w letarg.
Ania westchna ciko. Widzc, e matka nie jest w stanie
podnie si z ka i wrci do normalnego ycia, zapukaa w
kocu do ssiadki.
Pani Zosia, emerytka, samotna i bezdzietna, chtnie zajaby si
Ani i jej mam, ale wanie wyjedaa do sanatorium. Wcisna
dziewczynce, ktra nie potrafia wykrztusi, co Magorzacie tak naprawd
dolega, paczk aspiryny i soik miodu i pocieszya j, e grypa po
prostu si zdarza i trzeba j przelee. Popchna agodnie dziecko do
wyjcia, bo czasu do wyjazdu zostao jej niewiele, ale Ania zatrzymaa si
na progu i wyszeptaa par sw, ktrych starsza kobieta nie usyszaa.
Dziewczynka musiaa powtrzy goniej, dawic si ze wstydu:
Czy mogaby nam pani poyczy troch pienidzy? Mama nie

pracuje i...
Zawsze mwiam, e powinna znale sobie jakie stae zajcie,
a nie sprztanie po domach. Ale nie, bo Magosia musi skoczy studia!
Gdzie takie fanaberie, gdy do garnka nie ma si co woy?! gderaa
pani Zosia, idc po portmonetk. Jej emerytura po trzydziestu piciu latach
pracy na poczcie bya aonie niska, a teraz ma jeszcze utrzymywa
dwudziestoparoletni ssiadk i jej dziecko?!
Ale daa maej sto zotych. Przecie nie moga odmwi.
Powiedz mamie, e duej nie mona tak y rzeka
stanowczo na poegnanie. Musi znale twojego ojca i niech paci
ajdak alimenty. A jeli nie, to niech przygrucha sobie jakiego gacha...
Ugryza si w jzyk, cho Ania i tak nie syszaa ostatnich sw,
znikajc za drzwiami swojego mieszkania. Starsza pani pokrcia gow.
Ci modzi dzisiaj s tacy bezmylni. yj beztrosko, podz dzieci, a jak
trwoga, to do ssiadw...
Ania ciskaa cenny banknot, przeliczajc, ile zupek uda si jej za to
kupi. Przez ile dni obie przeyj za te pienidze cho mama jada tyle
co nic i co Ania bdzie musiaa sprzeda, gdy gotwka si skoczy,
a matka nadal nie wstanie z ka.
Dziewczynka rozejrzaa si po pokoju. Miaa kolekcj lalek. I
maych szklanych kulek. Jeli to nie wystarczy... Nie wie, co pocznie.
Cicho, eby nie obudzi mamy, zacza paka. Tak trudno opiekowa si
kim, nawet najukochaszym na wiecie, gdy samemu potrzebuje si
opieki i przytulenia...
Obudzia si, gdy promie soca pad na jej mokr od ez buzi.
Rozprostowaa ramiona, w ktrych przez ca noc tulia swj plecak, i
dopiero teraz powoli uniosa powieki, a potem gow i rozejrzaa si ze
zdumieniem po pokoju. We nie prbowaa sprzeda na bazarku ukochan
lalk Krakowiank, ktr mama kiedy kupia Ani ot tak, bez specjalnej
okazji, mwic:
Po prostu ci kocham, creko.
Ze wszystkich lalek, z caej swojej kolekcji, ktr tak lubia,
Krakowiank sprzedaa jako ostatni. I tylko po niej pakaa. Dostaa za
ni na Allegro tak, tak, Ania szybko nauczya si korzysta z tego
serwisu, gdy gd zajrza jej i mamie w oczy dwadziecia zotych.
Dwadziecia cennych zotych, ktre pozwoliy im przey kolejnych kilka
dni.
Ale tamte czasy naleay do przeszoci. Nie chciaa teraz o nich
pamita. Nie chciaa czu ez skapujcych na ozdobny papier, w ktry

pakowaa Krakowiank. Pniej wypakaa ich tyle, e te pierwsze


wydaway si Ani... takie niewane... dziecinne... Paka za lalk?...
Pokrcia gow i usiada, rozgldajc si po pokoiku, jasnym,
wesoym, z biaymi meblami malowanymi w ryczki.
Ciar w sercu dziecka zela. Choby miaa tu zosta na chwil,
na par dni zaledwie, to jest kto, kto si ni zajmie. Ona sama nie bdzie
przez ten krtki czas musiaa walczy o kromk chleba na nastpny
dzie. Poczua niezwyk ulg, pierwszy raz od miesicy, i zawstydzia
si jej. Mama nie jest ciarem! Jest najwaniejsza na wiecie! Ania moe
si ni opiekowa jeszcze dugo, a doronie, ale teraz... musi odpocz,
nabra si do dalszej opieki. Wanie tak. To std ta ulga. Nie dlatego, e
ucieka i zostawia mam sam.
Uklka przy ku, zoya donie do pacierza i odmwia gorc,
pync z gbi serca modlitw o zdrowie dla mamy. I o to, by tam,
gdzie teraz jest, wszyscy byli dla niej dobrzy. I jeszcze eby mamy tak
strasznie nie bolao. I moe... ale to ju byoby naprawd zbyt wiele,
Panie Boe, gdyby mg sprawi, eby mama znw moga spojrze na
mnie z mioci w niebieskich oczach, da mi Krakowiank i
powiedzie: Bez okazji, skowroneczku. Po prostu ci kocham.
Pukanie do drzwi sprawio, e dziewczynka poderwaa si z kolan
i otara wilgotne oczy. Dziadek nie powinien wiedzie, e goci pod
swoim dachem mazgaja. Doroli nie znosz paczcych dzieci. Ju tylko
za to gotw j wyrzuci i gdzie si wtedy podzieje?
Do pokoju wesza pani Maria, ktra wczoraj Ani wykpaa i
nakarmia.
Dzie dobry, dziecinko odezwaa si wesoym gosem.
Dziewczynka umiechna si niemiao.
Dobrze, e ju wstaa. Umyj si szybko i biegnij na niadanie.
Na co masz ch? Zrobi ci jajecznic na boczku? A moe mleko z
tym, jak mu tam, musli? Kupiam specjalnie dla ciebie. Moe by take
kanapeczka z szyneczk i serem i duuuo pomidorw i ogrkw,
zdrowych, niepryskanych, z naszej szklarni. Na co masz ch, kruszyno?
Ania miaa ch na wszystko. Po prostu na wszystko!
Ja poprosz... co pani woli odpowiedziaa, czujc, jak jej
pusty odek skrca si z godu. Tak szybko zapomnia o sutej
kolacji?
Oto odpowied grzecznego dziecka. I niezbyt zdecydowanego
zamiaa si pani Maria. Dostaniesz jajecznic z naszych jaj i
kanapk. Musli zostawimy na inn okazj.

Obrcia si na picie i ju jej nie byo. Ania zostaa w pokoju


sama, lekko oszoomiona i coraz bardziej godna. Tak! Ma ochot na
jajecznic i mnstwo kanapek z pomidorami!
W dwie minuty umya si, uczesaa i zbiega na d, do kuchni,
dokd wid j wspaniay zapach smaonego boczku.
Wpada do duego jasnego pomieszczenia, w ktrym krlowaa
pani Maria, i stana w poowie drogi midzy drzwiami a stoem.
Edward Jabonowski, dziadek Ani, posila si niespiesznie, mierzc
dziewczynk takim spojrzeniem, e blask w jej oczach natychmiast
zgas, ramionka jej opady, a plecy si przygarbiy. Wygldaa jak may
przestraszony psiak bojcy si podej do srogiego pana.
Siadaj i jedz mrukn, wskazujc wnuczce krzeso.
Maria odwrcia si przez rami i pokrcia gow, ale Jabonowski
j zignorowa.
A gdy ju zjesz, opowiesz mi od pocztku do koca, co w
ogle tutaj robisz i dlaczego, na Boga, twoja matka nie raczya mnie
nawet uprzedzi o twojej wizycie!
Ani zadraa broda, ale nagle wyprostowaa zgarbione plecy i
odrzeka tak odwanie, jak tylko byo j na to sta:
Uprzedzia. Moja mama pana uprzedzia. Mam od niej list.
Nie jestem panem, tylko twoim dziadkiem. Daj ten list.
Dziewczynka signa do plecaka, z ktrym nie rozstawaa si
nawet na moment, i wycigna bia kopert. Podaa j dziadkowi.
Teraz pozostao tylko czeka z narastajcym niepokojem.
Edward wyj z koperty zoon na cztery kartk w kratk i
zacz czyta list pisany dziecic rk.
Drogi tato Ojcze,
jestem zmuszo w potrzebie i mam nadziej, e zajmiesz si moj
crk, a Twoj wnczk Ani, do czasu a sama bd si moga ni
zaopiekowa. Przyjedzie w ostatni czwartek czerwca, popoudniowym
pocigiem.
Twoja crka Magorzata.
PS Wie mi, e nie prosiabym o to, gdybym si moga sama ni
zaj. Ania to dobre i geczne dziecko. Nie bdziesz mia z ni
kopotw.
Dzikuj.

Magorzata Kraska
Dziwny list. To, e pisao go dziecko, a nie dorosa kobieta, byo
pewne. Co tu jest grane?
Twoja matka nie raczya wasnorcznie napisa tego listu, a ja
mam si tob zaj na Bg wie jak dugo? Jabonowski zwrci na
Ani chmurne spojrzenie.
Odpowiedziaa mu takim samym. Jasne do tej pory oczy
dziewczynki pociemniay, gdy mwia:
Moja mama nie moga go napisa, bo nie widzi. Stracia wzrok.
Maria krzykna cicho, odwracajc si w ich stron.
Miaa wypadek? I nie powiadomia nas? Przecie...
umilka, zgromiona wzrokiem przez Edwarda.
Nawet jeli ty pisaa ten list, dlaczego dostaj go dzisiaj, a nie
tydzie wczeniej, bym mg po ciebie wyjecha na stacj, a nie szuka
ci jak optany po lasach? Na to te masz jakie wytumaczenie? Mama
nie moga poprosi ssiadki o wysanie listu?
Poprosia mnie odrzeko dziecko. I zwiesio gow.
Mylaa, e go wysaam.
I...? Mczyzna gronie zmarszczy brwi. Ta dziewczynka
oszukiwaa nie tylko jego, ale i chor matk. To miao by dobre
dziecko?
Nie chciaam ci, dziadku, uprzedza, e przyjad, bo... baam
si, e mnie odelesz tym samym pocigiem dokoczya ju zupenie
cichutko, z trudem panujc nad zami. Tak jak raz ju to zrobie.
Edward poblad.
Maria gono wcigna powietrze.
Odesa pan ju wczeniej to dziecko?
To bya inna sytuacja odpowiedzia, mimo wszystko czujc
wstyd. Par lat temu przysza tu dziewczyna, ktrej na oczy wczeniej
nie widziaem, przedstawia si nazwiskiem, ktre ledwo pamitaem z
czasw liceum, oznajmia, e jest moj crk, a maa, ktr trzyma na
rkach, to moja wnuczka, i e potrzebuj pomocy.
I?... dopytywaa Maria na wp gniewnie, na wp z
niedowierzaniem.
Nie mam adnej crki! Nie miaem... poprawi si. Daem
jej na bilet powrotny i kazaem zgosi si z potwierdzeniem ojcostwa.
Wtedy jej pomog. Jej i tej maej dokoczy ju nie tak pewnie.
Nie myl sobie, na jej prob nawet krew oddaem do bada. Miesic

pniej dostaem dowd na to, e Magorzata rzeczywicie jest moj


crk, ale... nigdy si wicej nie odezwaa. A ja jej nie szukaem. Na
Boga, ile ja lat wtedy miaem, siedemnacie?! mwi o czasach, gdy
odbi bratu dziewczyn i... troch poszaleli, a potem Anka znikna nagle
z miasteczka i such o niej zagin. Edward nie szuka zreszt swej
pierwszej nie tyle mioci, ile miostki, tak jak dwadziecia lat pniej nie
bdzie szuka pamitek po niej: swojej crki Magorzaty i wnuczki
Ani.
Odnalazy go jednak same, nieproszone.
Bdy modoci wrciy, by si mci.
Milcza tak dugo, zatopiony w niewesoych i, co tu duo ukrywa,
niezbyt chlubnych wspomnieniach, e jajecznica na talerzu Ani zdya
wystygn. Dziewczynka nawet nie drgna od momentu, gdy wykrzycza
ostatnie sowa.
Ockn si nagle. Spojrza na dziecko.
Mogaby jej zrobi kanapki? zwrci si do Marii
pojednawczym tonem. Ja id do koni. Co mi si zdaje, e mamy sporo
do obgadania...
Wsta i wyszed, podwijajc rkawy wyblakej czarnej koszuli.
Maria podsuna Ani talerzyk z kanapkami i gaszczc
dziewczynk po rudych kdziorkach, rzeka czule:
Jedz, dziecinko, jedz. Nie pozwol ci skrzywdzi temu staremu
dra... ugryza si w jzyk. Jedz powtrzya i wrcia do
gotowania obiadu.

ROZDZIA IV
Edward Jabonowski nie by zym czowiekiem, cho by twardy i
szorstki w obyciu. Szanowano go jednak w okolicy, bo wszystko, co
mia, zawdzicza cikiej pracy i mdrej gowie. Nie pi, nie ugania si
za kobietami, by samotnikiem czujcym si dobrze i swobodnie jedynie
w towarzystwie ukochanych koni czystej krwi arabskiej. Cho trzyma
te par wielkopolanw pod wierzch dla turystw. A teraz, uciekajc od
problemw czekajcych na niego w domu, wchodzi do stajni, gdzie od
bladego witu krzta si no tak, Edward zupenie zapomnia o
kolejnym problemie jego nowy stajenny Ned, czy jak tam si kaza
nazywa.
Obrzuci modszego mczyzn ponurym spojrzeniem.
Facet by w porzdku, jeli w ogle mona tak mwi o kim,
kto zabi czowieka. Nie, nie czowieka, besti, ktra zakatowaa na mier
kobiet, a z jej synka uczynia na reszt ycia warzywo.
Tak, facet, ktry wyrywa takiego chwasta, jest w porzdku. Grski,
znajomy policjant z Czerska, kaza pozdrowi Neda i przypomnie, e
bdzie go oczekiwa w dniu, w ktrym ten ma si zgosi na komend.
Czy jednak Edward powinien wpuszcza kogo z wyrokiem midzy
letnikw bdcych jednym ze rde jego utrzymania? A jeli tego tam,
Neda, po jednym piwie znw poniesie, bo jaki moczymorda pobije swoj
on? Bd mieli tu jatk, dochodzenie i prokuratora na karku?!
Naprawd prosisz si o kopoty pomyla Jabonowski,
podchodzc do stajennego. Lecz kady czowiek czowiek, nie
bestia zasuguje na drug szans. Zasugujesz ty, zasuguje i on, Ned
Starski. Wic zostanie tu do koca sezonu, ale dopilnujesz, by nie pi,
trzyma si z daleka od nawalonych goci i mia taki zapieprz, by
wrciwszy do pokoju, marzy jedynie o kolacji, kpieli i nie.
Edward zabra po drodze widy, by uprztn ssiedni boks, i
skinwszy swemu nowemu pracownikowi gow, wzi si do roboty.
Pracowali w zgodnym milczeniu adnych par kwadransw i adnemu
z nich to milczenie nie zdawao si przeszkadza.
Dopiero gdy Edward zaproponowa przerw na szklank wody,
usiedli na beli siana, obaj zlani potem, w koszulach lepicych si do
grzbietw, i zaczli niespieszn rozmow.
Nie przeszkadza ci, e zaczynasz od wynoszenia gnoju? Tam
gdzie pracowae poprzednio, zajmowae si ujedaniem i
kaskaderk... Edward zawiesi gos i wzi duy yk zimnej,
krystalicznie czystej wody ze studni gbinowej.

Mog caymi dniami przerzuca gnj, byle pracowa przy


koniach. Trzyma pan tutaj nie byle jakie piknoci doda z
uznaniem. Ten w pierwszym boksie od drzwi wyglda na championa.
Bo to jest champion. Edward umiechn si z dum.
Tak, by dumny ze swoich koni i osigni hodowlanych. Jego
klacze i ogiery nie przynosiy mu wstydu na janowskich pokazach i
otrzymywa za nie doskonae ceny. Dziki temu mg utrzyma sw
posiado. Letnicy byli dosy nieprzewidywalnym i, co tu kry, mao
podanym przez Jabonowskiego rdem dochodw, ale z jakich
nieznanych sobie przyczyn wci ich przyjmowa. Moe raz w roku
potrzebowa ruchu, krzyku i towarzystwa, by przez pozostaych dziesi
miesicy od ludzi odpoczywa?
Gdy nabior do ciebie zaufania, pozwol ci na nim pojedzi.
Potrzebuje codziennej dawki ruchu, a ja nie zawsze mam na to czas.
Jasne. Dzikuj. Ania ju wstaa?
Twarz Edwarda natychmiast spochmurniaa. A tego co to znowu
obchodzi?
Pytam, bo bardzo si baa, e nie wpuci jej pan za prg
odpar Ned, pogryzajc dbo siana. Dzi pewnie jest spokojniejsza...
Naraz rzuci Jabonowskiemu tak ostre spojrzenie z ukosa, e ten a
zadra z gniewu.
Za kogo ty mnie masz? Za bydlaka bez sumienia, co omioletnie
dziecko za drzwi wyrzuca?
Dziesicioletnie sprostowa Ned beznamitnym tonem.
Jabonowskiego zatkao. Nie mia pojcia, co odpowiedzie
przybdzie, ktry wiedzia wicej o jego wnuczce ni on sam. Ned
wzruszy ramionami.
Szlimy przez las adn godzin, wic gawdzio si o tym i
owym.
O swoim wyroku te jej powiedziae? Wreszcie Edward
mg si odgry.
Pan zrobi to lepiej. Tak eby sama z siebie trzymaa si ode
mnie z daleka, no nie? Wracam do roboty. Dzikuj za wod. Jest o
niebo lepsza ni w warszawskim areszcie.
Umy kubek, odstawi na miejsce i chwyci taczk pen koskiego
nawozu. Po chwili znikn za drzwiami stajni.
A Jabonowski zapyta samego siebie, czy na pewno chce dawa
komukolwiek kolejn szans...
Los czasem szybko przynosi odpowiedzi na takie pytania: jeszcze

przed wieczorem mia si dowiedzie, czy on sam t drug szans


otrzyma.
Ania dreptaa za pani Mari krok w krok, pytajc co chwila, czy
moe jej w czym pomc. Kobieta, nieprzyzwyczajona do obecnoci
dzieci w kuchni, przegonia wreszcie dziewczynk, kac jej pobawi si
na zewntrz, dopki jest pikna pogoda. Rzeczywicie, jeli lato bdzie tak
upalne i soneczne jak ostatnie dni czerwca, na brak letnikw
bdcych przecie dodatkowym rdem dochodu mieszkacy
Koniecdrogi nie bd narzeka. Okolice byy pikne, wzgrza
malownicze, jeziora czyste, lasy cigny si kilometrami. Gdyby wioska
leaa na Mazurach, byaby oblegana przez okrge dwa miesice; mao
kto jednak trafia na ten koniec wiata, chocia gdy ju raz tu zawita,
powraca co roku.
Jaboniowe Wzgrze leao na uboczu, eby zatem spdzi tutaj
tydzie czy dwa, trzeba byo zna waciciela, ktry byle kogo nie goci,
za pokj w starym dworze liczy sobie jak za dobry hotel, a za
caodzienne wyywienie jak za all-inclusive na Maderze. Mimo to mia
chtnych, bo rodzin z maymi dziemi nie przyjmowa, piwniczka pena
bya dobrych trunkw, dorastajcymi pociechami zajmowali si
instruktorzy jazdy konnej, kobiety za mogy opala si nago w ogrodzie
osonitym od wiata gstymi zarolami, co byo dla nich z jakiego
powodu atrakcj. Do dyspozycji goci pozostawa take staw kpielowy,
w ktrym woda bya cieplejsza ni w pobliskich jeziorach, a i
rybk dao si zowi i upiec wieczorem na ognisku pod kieliszek
nalewki lub czego mocniejszego...
Taaak, drogie wakacje w zabytkowej rezydencji byy luksusem dla
wybrednych. Maria gotowaa wspaniale. Dziewczyny z miasteczka,
ktre Jabonowski zatrudnia do sprztania, adne, umiechnite i chtne
do pomocy, oczywicie stanowiy miy widok dla panw, robotnicy
za, o nagich, lnicych potem, uminionych torsach dla pa.
Gospodarz pojawia si wieczorem, by dorzuci drew do ogniska, donie
zacnego bimbru domowej roboty i pogada o czasach dawnych albo
wspczesnych. O polityce, pice nonej czy zowionych dzisiaj rybach.
Taki tydzie duszego pobytu w Jaboniowym Wzgrzu nie
mona byo rezerwowa dobrej wyerki, mocnych trunkw i adnych
widokw wspominao si potem cay rok...
Teraz jednak zbliay si ostatnie dni czerwca, a cho rok szkolny
si skoczy i inni gospodarze ju przyjmowali pierwszych goci, dwr
sta cichy, pusty i spokojny. Maria zajta bya obiadem dla robotnikw

pracujcych przy sianokosach i Ania musiaa sobie sama znale zajcie,


co nawet jej si podobao. Mama pracowaa caymi dniami, w weekendy
biega na studia, i dziewczynka przyzwyczajona bya do samotnoci.
W szkole, cho bya lubiana przez dzieci i nauczycieli, Ania
trzymaa si z boku, nie do koca zdajc sobie spraw dlaczego. Dopiero
niedawno, gdy musiaa wykarmi siebie i mam za skromne, coraz
skromniejsze pienidze, zrozumiaa, e od zawsze klepay bied. Obie
kupoway ubrania rzadko i tylko w ciucholandach, adna nie miaa
drogich gadetw, ktrymi Ania mogaby si pochwali przed
koleankami z klasy, a Magosia przed kumpelkami ze studiw. Mama
ciko harowaa, by kadego miesica opaci ZUS, podatki, czynsz, prd
i na dodatek czesne za studia. Na jedzenie zostawaa bardzo skromna
kwota. Na ubrania prawie nic. We wrzeniu za, gdy trzeba byo kupi
podrczniki dla crki, Magosia prawie pakaa, widzc pust portmonetk;
podrczniki dla siebie poyczaa od koleanek i kserowaa noc w
biurze, w ktrym sprztaa, modlc si, by nikt jej na tej kradziey za
papier do ksero nie pacia nie przyapa.
Tak, Ania w swych znoszonych, niemodnych ciuszkach po prostu
czua, e nie pasuje do bogatszych koleanek, a niestety mieszkay w
zamonej dzielnicy, odziedziczywszy na warszawskim oliborzu
kwaterunkowe mieszkanie po babci Ance.
Dzi jednak, w pustym dworze, zdana sama na siebie, ubrana w
krtkie spodenki i bluzeczk, czua si cakiem na swoim miejscu.
Obesza najpierw cay dom, od piwnic jedna bya zamknita na klucz
po poddasze, na ktrym znajdowao si pi duych pomieszcze i
schodki na stryszek, gdzie by ostatni pokj, jeden jedyny, wanie ten,
ktry dostaa Ania, najadniejszy ze wszystkich. Zatrzymaa si w
salonie z duym kominkiem, penym starych, cikich mebli.
Zawirowaa na lnicym parkiecie wielkiej pustej sali, przez ktrej
ogromne okna wpada potok sonecznego wiata. Zajrzaa do jadalni, skd
prowadziy drzwi do kuchni i spiarki std znw przegonia j Maria
i wreszcie, znajc ju wielki dwr jak wasn niewielk kiesze,
wybiega na zewntrz.
Dziadka widziaa jeszcze po niadaniu: wsiad w samochd i
odjecha. Moga wic spokojnie, nie wchodzc mu w drog, pokrci si
po obejciu, a co najwaniejsze przywita si z Nedem!
Instynktownie czua, e powinna si trzyma od jasnowosego mczyzny
z daleka, gdy dziadek by w pobliu, bo z jakich przyczyn, ktrych
nie znaa, ten nie yczy sobie, eby Ania przyjania si z Nedem. Ale

poniewa nikt jej tego jednoznacznie nie zakaza...


Zajrzaa do stajni, bezbdnie odgadujc, gdzie go zastanie.
Rzeczywicie, gdy Ania podesza do jednego z boksw, spostrzega
mczyzn gadzcego dugimi, silnymi pocigniciami szczotki lnic
sier gniadego championa. Ko sta spokojnie, suchajc cichych sw
mczyzny, brzmicych jak koysanka. Dziewczynka sama pozwoliaby
si zahipnotyzowa, gdyby ko nie parskn na jej widok.
Ned drgn, ramiona stay mu na chwil, rzuci krtkie spojrzenie
w kierunku wyjcia, a widzc wystajc zza drewnianych drzwiczek
gow dziewczynki, rozluni si i umiechn, powracajc do
szczotkowania.
Dzie dobry, wujku Nedzie odezwaa si pierwsza.
Nie jestem twoim wujkiem zauway.
Wiem zmarkotniaa. Przepraszam, panie Nedzie, tak mi
si wyrwao.
Mw do mnie po prostu Ned, jak wszyscy.
To chyba nie wypada. Mama uwaa, e dzieci nie powinny
mwi dorosym po imieniu odrzeka Ania z namysem.
Do wszystkich zwracaa si wic wujku? W tym
niewinnym na pozr pytaniu kry si podtekst, ktrego dziewczynka nie
moga wyapa, odpara wic szczerze:
Nie miaam adnych wujkw, bo nikt nas nie odwiedza. Oprcz
pana listonosza, ale do niego przecie nie bd tak mwia. Zamiaa
si.
Twoja mama nie miaa przyjaci? Rka ze szczotk
znieruchomiaa. Ned patrzy na dziewczynk, ciekaw odpowiedzi.
Moja mama nie miaa czasu na przyjaci. Tylko praca i studia.
No i ja. Wracaa do domu ledwie ywa, jak wic miaa urzdza
przyjcia czy przyjmowa goci? Ania wzruszya ramionami. W ich
malekiej kawalerce ledwo mieciy si we dwie!
A twj tata zacz Ned, wracajc do pracy pewnie mia
jakich kumpli, ktrych mogaby nazywa wujkami... Wiedzia, e
jego pytania s pode i nie ma do nich prawa, nie po tym, co kiedy
komu uczyni, ale mimo to pyta.
Nie mam taty westchna dziewczynka, nie zdajc sobie
sprawy z jego myli i intencji. To znaczy pewnie mam, kady ma
jakiego tat, ale nigdy go nie spotkaam. Nie chcia mnie zna, tak jak i
dziadek.
Posmutniaa, zwiesia gow, a Ned poczu ucisk w sercu.

Zapragn podnie to biedne, bezgranicznie samotne dziecko i mocno je


przytuli, ale... nie wolno mu byo tego uczyni. Nie mg da tej
dziewczynce nadziei, bo sam jej nie mia.
I mama te nie chciaa ich zna! krzykna nagle Ania ze
zoci. I bardzo im tak dobrze! Nie wiedz, co stracili. Nigdy si ju
nie dowiedz. Bo ja do mamy wrc, nawet jeli dziadek pozwoliby mi tu
zosta na stae, a mj tata... To ja jego nie bd chciaa zna. Wanie
tak.
Obrcia si na picie, zaciskajc drobne donie w pistki, i ju
chciaa wybiec ze stajni, wyadowa zo na jakim kamieniu, gdy
zatrzyma j cichy gos Neda.
Moesz mwi do mnie wujku, jeli tak ci na tym zaley.
Zatrzymaa si, spojrzaa na niego, umiech wraca powoli na
cignit z blu i zoci twarz dziewczynki.
Naprawd? upewnia si.
Kiwn gow, czujc si coraz bardziej parszywie na widok jej
radoci. I nagle, wanie w tym momencie, co postanowi.
Prawdopodobnie nie potrafi da temu dziecku spokojnego domu, nie
zapewni jej bezpiecznej przyszoci, nie zastpi matki, ktra umiera w
hospicjum, ale moe ten czas, ktry spdz razem tutaj, w Jaboniowym
Wzgrzu, uczyni dla tego dziecka wspaniaym i niezapomnianym.
Moe sprawi, by na twarzy dziewczynki czciej goci umiech ni zy,
a przede wszystkim moe uchroni j przed kim, kto ma nawet mniej
czue serce ni on sam. Tak, przed Edwardem Jabonowskim bdzie
chroni Ani tak dugo, a nie rzuci si mu do garda w obronie
dziewczynki i nie zostanie za to wylany z roboty na zbity pysk.
Chod no tutaj odezwa si. Naucz ci, jak postpowa
z komi. Bdziesz mi pomaga, okej?
Bez namysu odsuna zasuwk w drzwiach boksu i wesza do
rodka, rozpromieniona i podekscytowana.
Podchodzisz zawsze od lewej strony, cmokasz, eby ko
wiedzia, e jeste ma dziewczynk, a nie wilkiem, i choby to by
ko na biegunach, tak spokojny jak ten, trzymasz si z daleka od jego
kopyt i zbw. Zrozumiaa?
Ania kiwna gorliwie gow.
Podchodz od lewej strony, cmokam, bo nie jestem wilkiem, i
trzymam si z daleka od zbw i biegunw.
Wanie tak umiechn si, po czym wcisn dziewczynce
zgrzebo do lewej rki, szczotk do prawej i zacza si pierwsza lekcja...

ROZDZIA V
Dziesi lat temu dokadnie to samo Ned Starski mwi do licznej,
drobnej blondyneczki jak z obrazka. Odpowiedziaa mu z nieco
zalotnym, nieco niemiaym miechem nastolatki niemal to samo, co przed
chwil Ania. On, podobnie jak dzi, poda tamtej dziewczynie do prawej
rki szczotk, do lewej zgrzebo, ale ju zupenie inaczej stan za jej
plecami, niemal przylegajc do jej ciaa i trzymajc jej donie w
swoich, zacz wodzi szczotk po szyi czyszczonego zwierzcia. Ko sta
spokojnie, ale midzy tym dwojgiem, dziewczyn i sze lat od niej
starszym instruktorem, iskrzyo. miech milk powoli, tak jak powoli
narastao w jej modym ciele pragnienie, jakiego jeszcze nigdy w yciu
nie dowiadczya. Pragnienie tak silne, e a bolesne. Tak sodkie, e a
trudne do zniesienia. Czua obejmujcego j od tyu mczyzn kad
rozedrgan komrk ciaa. Czua delikatny, ale stanowczy nacisk jego
ciaa. Twarde minie ramion przygarniay j coraz bliej, zapach
rozgrzanego mskiego ciaa otumania, zniewala. Siedemnastoletnia
Magosia Kraska w tych pierwszych sekundach obozu jedzieckiego,
ktry powinien zacz si tak jak wszystkie poprzednie i skoczy
rwnie zwyczajnie, przepada. Po prostu przepada.
Za to, co Ned zrobi, za to, jak bezczelnie uwid niewinn
podopieczn, powinien smay si w piekle, a co najmniej zosta
wyrzucony z pracy. Ale po pierwsze, nikt si nigdy o tym nie
dowiedzia nikt, kto mia wpyw na karier modego studenta
zootechniki, ktry dorabia sobie jako instruktor jazdy konnej w czasie
wakacji i w weekendy, a po drugie... on te przepad z kretesem.
Zakocha si cho na chwil w szczupym zgrabnym ciele, w
dugich opalonych nogach, w jdrnych, drobnych piersiach, we
wspaniaych pszenicznych wosach, uczesanych w skromny warkocz, i
wreszcie w zielonych oczach i karminowych wargach swej nowej
podopiecznej. I zapragn jej tak, jak pragn niejednej przed ni i
niejednej po niej, o czym Magosia nie moga wiedzie i w co,
zalepiona pierwsz mioci do mczyzny, nie chciaaby wierzy.
Ned wiedzia, kiedy i na co moe sobie pozwoli. Dziewczyny
przyjedajce na obozy byy bardziej ni chtne do spdzenia upojnych
letnich dni i nocy w ramionach piknego jak mody bg instruktora. O
tak, Ned Starski nawet teraz mg si podoba kadej kobiecie. W wieku
dwudziestu trzech lat by chodzcym ucielenieniem dziewczcych
marze o ksiciu na biaym koniu. Szczeglnie gdy bez wysiku na
takiego konia wskakiwa i rwnie atwo, nieraz w biegu, bo lubi si

popisywa, zeskakiwa z sioda czy grzbietu tu przed zachwycon


esk czci publicznoci. Cz mska albo go ignorowaa, albo sza z
kumplami na piwo, zostawiajc swoje ony i crki w rkach Neda.
ony uwodziy modego mczyzn w sposb mniej lub bardziej
finezyjny, ni on uwodzi ich crki. Kobiety, ktre od miesicy czy lat nie
zaznay podania, otwarcie lub potajemnie wciskay w do instruktora
zwitek banknotw, umawiajc si z nim na prywatn lekcj gdzie na
jednej z polan w przepastnych bieszczadzkich lasach. Jeeli Ned mia
ch czy potrzeb gwnie finansow przyjmowa zaproszenie, po
czym instruktor i jego uczennica wsiadali na koskie grzbiety, ruszali
w teren i koczyli jazd na tyle szybko, by nienawyke do sioda
kobiece poladki nie nabawiy si siniakw, ale wystarczajco daleko od
obozu, by m ani crka owej pani nie przydybali ich, jak wicz na
koskiej derce pozycj na jedca.
Z crkami Ned powtarza te wiczenia, gdy nie mia do seksu
a w wieku dwudziestu paru lat, w letnie popoudnie, w otoczeniu
pnagich nimf rzadko ma si go do czasem na tej samej polanie, co
rankiem z matk jednej czy drugiej uczennicy.
C to byy za czasy radosnego seksualnego rozpasania. Niemal
maratonu!
Zim byo nieco trudniej zorganizowa ciepe miejsce na
wiczenia, ale od czego s koskie boksy ciemn noc, gdy obozowicze
pi albo pij, a ty wybierasz z parunastu chtnych t jedn, upatrzon,
wymieniacie si dwuznacznymi spojrzeniami, opuszczacie rozbawione
towarzystwo w pojedynk, by spotka si u spokojnej, przysypiajcej
klaczy i tam... Niewiele trzeba: dziewczyna odwraca si tyem,
trzymajc si kurczowo barierki, ty rozpinasz rozporek i uywacie ycia,
nasuchujc, czy kto nie nadchodzi, co tylko dodaje caej sytuacji
pikanterii... Minuta, dwie i oboje szczytujecie, tumic jki. Potem
szybki caus. I wracacie do towarzystwa, najpierw jedno, potem drugie,
jak gdyby nigdy nic. Mama poprawia crci kosmyk wosw, napominajc
j, by nie wychodzia na dwr taka spocona, ojciec podaje ci piwo, bo
wygldasz na spragnionego, i zabawa trwa w najlepsze...
Z Magosi Krask byo podobnie, lecz jednoczenie zupenie
inaczej. Ned wiedzia, cho jej o to nie zapyta, e jest dziewic.
Wiedzia, e nie szlaja si z kumplami po klubach, e na dyskotece nie
daje si zacign w krzaki. Nie naleaa do atwych dziewczyn, ktrych
Ned mia na obozie na pczki, dlaczego wic zwariowa na punkcie tej
dziewczyny? Wanie dlatego, e mg by jej pierwszym. I chcia tego.

Tak samo jak ona.


Uwodzi wic swoj mod uczennic niczym wytrawny gracz,
czujc jej ciao wtulone we wasne, gdy we dwoje szczotkowali
przysypiajce zwierz, a jednoczenie czujnie nasuchiwa, czy kto nie
nadchodzi. Szczeglnie czy nie zblia si matka dziewczyny, ktra
przyjechaa tu razem z Magosi.
W pierwszej chwili, gdy ujrza obie Kraski, myla, e s siostrami:
w formularzu zgoszeniowym wyczyta, e Anna jest siedemnacie lat
starsza od Magorzaty. Dopiero w rozmowie z dziewczyn, gdy szli po
raz pierwszy do stajni, dowiedzia si, e to jej matka. Modo wpada,
Gosia na oczy nie widziaa ojca, nie miaa nawet pewnoci, kto nim jest.
Zwyka gupia szczeniacka historia, jakich mnstwo w dzisiejszych
czasach.
Moe zreszt dlatego zacz uwodzi Magosi? Bo w razie czego
jej matka wykae si zrozumieniem? A moe przebiega mu przez
mzg przewrotna myl: niedaleko pada jabko od jaboni i
postanowi to sprawdzi?
Niewiele si zastanawia, bo facet zwykle w takiej sytuacji uywa
do mylenia dolnych partii ciaa zamiast grnych. Magosia oddaa mu si
z ca swoj niewinnoci i naiwnoci, ktr chciaa zatrzyma dla
Tego Jedynego, pewnej letniej nocy pod niebem penym gwiazd, gdy cay
obz spa po caodziennej wczdze.
Cay obz, tylko nie Ned, ktry nie mg zasn, marzc o
gorcym ciele swej podopiecznej. Koo trzeciej nad ranem wsta,
przemkn do pokoju dziewczt, pochyli si nad pic Magosi, obudzi
j, kadc jej palec na ustach, a ona posza za nim prosto z ciepego,
bezpiecznego ka, w cienkiej przewitujcej koszulce, do sadu za
stajniami. Po drodze zabrali z siodlarni koce i koskie derki, a potem
kochali si a do witu, jakby to by ich pierwszy i ostatni raz.
Bo to by jej pierwszy raz.
Nastpnej nocy bya jeszcze zbyt obolaa, by pozwoli mu wtargn
do wewntrz, za to spenia wszystkie zachcianki ukochanego tak, tak,
Magosia Kraska si zakochaa. Nieprzytomnie.
Spotykali si potajemnie jeszcze przez tydzie. Dwa dni przed
kocem obozu do pokoju Neda wesza bez pukania matka Magosi,
cignc zapakan dziewczyn za rk. Mczyzna, pprzytomny po
nieprzespanej nocy, poderwa si z ka. Na szczcie by w slipach.
Uwiode moj crk, sukinsynu wysyczaa Anna. Ona
ma siedemnacie lat. Wychowywaam j na porzdn dziewczyn, a ty j

po prostu po chamsku zgwacie.


Nie bronia si odpar odruchowo i to by jego bd.
Nie dosta w twarz by za szybki i zapa Ann za nadgarstek,
ale tymi sowami zaprzepaci szans, ktr dostaje si od losu raz w
yciu. Szans na prawdziw wielk mio. Bo Magosia, ktra bya
gotowa baga matk, by pozwolia im si spotyka, bo przecie si
kochaj, bo ona oddaa mu si z mioci, dobrowolnie, teraz zamara, nie
wierzc temu, co syszy, a jej oczy rozszerzy szok. Suchaa, jak matka
wymyla Nedowi od skurwieli, ktrzy rn wszystko, co si rusza, a on
odpowiada, e tylko to, co jest chtne i samo daje. Suchaa, e gdyby
Anna rzeczywicie wychowaa crk na przyzwoit dziewczyn, ta nie
szlajaaby si noc w noc po sadach, dajc ciaa kademu, kto po nie
signie. Na koniec usyszaa te straszne sowa: niedaleko pada jabko od
jaboni.
I to po prostu j zabio. Dziewczyna wybiega z pokoju,
trzymajc si ciany, by nie upa.
Ned zrobi krok w kierunku drzwi, by mimo wszystko biec za ni,
ale na drodze stana mu Anna.
Wystarczajco j skrzywdzie rzeka zmczonym, penym
rozpaczy gosem. Jeste taki sam jak jej ojciec. Gwniarz, niewart
nawet splunicia. auj, e j tutaj przywiozam...
Odwrcia si i chciaa wyj, ale... nie mg sobie darowa
ostatniego zdania.
auje pani jedynie tego, e nie bya na jej miejscu.
I to Magosia te usyszaa.
I uderzenie w twarz, ktre Ned tym razem przyj, bo uzna, e
mu si naley i e to zakoczy spraw.
Zakoczyo.
Wicej nie zobaczy Anny Kraski.
Magosi za ujrza dziesi lat pniej. Dwa dni przed tym, jak na
stacji w Koniecdrodze pozna Ani. Swoj crk.
A teraz zobacz mwi do dziewczynki, czujc, jak al
ciska mu gardo przesuwasz rk po nodze konika, eby wiedzia, o
co go prosisz, i mwisz...?
Podaj ap?
Zamiaa si z wasnego artu, a on, syszc ten radosny,
niewinny miech, w ktrym bya caa Magosia Kraska sprzed dziesiciu
lat, mia ochot si rozpaka.
Straci co bezcennego, czego nigdy nie odzyska: dziecistwo

swojego dziecka. By moe te wspania, kochajc on. Rodzin, ktr


mogli stworzy...
Teraz na to wszystko byo za pno. Widok Magosi, ktr zachowa
w pamici jako zachwycajco pikn dziewczyn, wstrzsn nim do
gbi. Choroba uczynia z tej dwudziestosiedmiolatki wrak. Wyniszczya
jej ciao tak straszliwie, e nie rozpoznaby Magorzaty Kraski, gdyby nie
karta szpitalna podpisana jej imieniem i nazwiskiem.
Spaa, nafaszerowana lekami, gdy wszed do jej pokoju. To dobrze,
bo mia czas opanowa przeraenie i ch ucieczki. Mia czas, by
przywykn do widoku pozbawionej wosw, rzs i brwi czaszki tak
chudej, e koci pokrywaa tylko blada, pergaminowa skra. Mia czas, by
przygotowa wszystkie wymwki i usprawiedliwienia, jakimi
wytumaczy swoje dziesicioletnie milczenie. Nieodpowiadanie na listy,
maile, telefony. Ale i tak nie by przygotowany na wyraz oczu Magosi,
gdy obudzia si z letargu. Na poraajce cierpienie i al, zmcone
zami, ktre spyny po wychudzonych policzkach.
Nie wyrzek ani sowa. Nie by w stanie wypowiedzie wszystkich
starannie przemylanych formuek. Tego caego bekotu, jak mu przykro,
jak auje, jak obiecuje, e bdzie j odwiedza. Pieprzenie! Oboje
wiedzieli, e widz si po raz ostatni. Ale nim wyszed po paru
kwadransach milczenia, podczas ktrych trzyma jej przezroczyst do w
swoich doniach i yka zy... Magosia zadaa, tak wanie, nie
poprosia, a zadaa, by nie pozwoli, eby skrzywdzono Ani, ich
crk.
Nie musisz si ni sam zajmowa, nie oczekuj tego od ciebie
szeptaa z trudem, coraz szybciej, wiedzc, e czasu jest coraz mniej, a
Ned sucha z rosncym przeraeniem crka?! Ma crk?! Ale
czuwaj nad ni. Niech nikt jej nie skrzywdzi. Syszysz? Przyrzeknij mi to.
Kiwn gow w szoku.
A uniosa si na okciu.
Masz mi to przyrzec! krzykna. Nie zmusiam ci, eby
by ojcem. Nie wycigaam rki po alimenty. Nie chciaam od ciebie nic,
bo kto taki jak ty niczego nikomu nie da. Potrafi tylko bra i niszczy.
Ale gdy umr, Ania, moja creka, zostanie zupenie sama, a ty masz
dopilnowa, by nikt jej nie skrzywdzi. Jest sto razy lepsz istot ni ja czy
ty i jestemy jej to winni: by nie zniszczono jej ycia, tak jak mj ojciec
zniszczy je mojej matce, a ty mnie.
Wyczerpana, opada na poduszk.
Ned by w stanie tylko sucha, niezdolny do wypowiedzenia cho

sowa. Kasowa wszystkie maile od Magorzaty, nie czytajc ich treci.


Wyrzuca nieotwarte listy. Rozcza si, gdy tylko sysza jej gos, a
przestaa w kocu pisa i dzwoni. Nie mia pojcia, e postpuje
dokadnie tak jak Edward Jabonowski on te nie otwiera listw
pisanych doni Anny, a potem Magosi, on te odkada suchawk, gdy
one dzwoniy. I Edward rwnie straci co bezcennego. Szczer mio
kobiety i dziecka.
Los upomina si o swoje.
Nadszed czas zapaty za bdy.
Ned przyrzek Magosi, e bdzie czuwa nad Ani.
Jak tego dokona, nie mia pojcia, ale pierwsze, co zrobi, gdy
wyszed ze szpitala, to dowiedzia si, kiedy Ania z pani Zosi,
ssiadk, jad do Koniecdrogi. Nie mia zamiaru si ujawnia. Nie mia
swojej crce jeszcze nic do zaoferowania. Nie mg jej obieca, e
zabierze j do siebie, bo nie mia dokd. By niebieskim ptakiem, facetem
po wyroku. y z dnia na dzie, a siostry z hospicjum odnalazy go
przez Czerwony Krzy. Nie mia praw rodzicielskich do Ani, sd nie
przyznaby mu nad ni opieki, bo gdzie niby mia dziecko wychowywa?
Pod mostem? Mg tylko towarzyszy dziewczynce w jej samotnej
podry trzema pocigami, cay czas majc ma na oku, a potem
doczy do niej jako wujek Ned, gdy wybraa si na swoich
niecierpliwych dziecicych nkach w drog do Jaboniowego Wzgrza.
Przez las.
Od tej chwili bya pod jego opiek i jak przyrzek Magorzacie,
bdzie czuwa nad dzieckiem, a Ania bdzie moga zosta u dziadka.
Szczliwa i bezpieczna.
Jeli Edward Jabonowski odda dziecko do sierocica, a on, Ned,
na to pozwoli, Magorzata przeklnie go i dopadnie nawet po swojej
mierci. To z kolei ona mu przyrzeka.
Uwierzy.
I wtedy wujek Ned posadzi mnie na grzbiecie Arizony! A
ona tak adnie obejrzaa si na mnie, czy dobrze, pewnie siedz, i tak
spokojnie ruszya. Kroczek za kroczkiem... dziewczynka opowiadaa z
rozgorczkowanymi oczami Marii o swojej pierwszej jedzie. Kobieta
umiechaa si do maej, napominajc j:
Jedz, eby mie siy, bo wiatr ci z sioda zdmuchnie.
Ned, jedzc obiad, przysuchiwa si rozmowie w milczeniu, gdy
do kuchni wszed Edward Jabonowski.
Kto ci pozwoli uczy j jazdy? rzuci do Neda takim tonem,

e Ania umilka i si skulia, Maria pokrcia gow, a Ned zamar,


trzymajc yk w poowie drogi do ust.
A kto mi zabroni? odpar Ned powoli, unoszc wzrok na
stojcego w drzwiach mczyzn. Mierzyli si przez dug chwil
spojrzeniem; obaj zaciskali szczki, by nie wypowiedzie sw, ktre
oka si nieodwracalne. Robiem to w czasie wolnym. Z
obowizkw si wywizaem. W czym pan widzi problem? Ned
mwi wolno i spokojnie. Stara si, by w jego gosie i gestach
pracodawca nie wyczu zaczepki, ale mia ochot, o tak, mia szczere
chci, choby za zy w oczach szczliwej jeszcze przed chwil
dziewczynki, przywali Jabonowskiemu po mordzie.
Ona ma dopiero dziesi lat odpar Edward rwnie powoli i
rozwanie.
Oj, daj spokj! wtrcia si Maria, ktrej nie podobao si ani
to, jak ci dwaj siebie nawzajem prowokuj, ani to, e krzywdz tym
dziecko. Modsze dzieciaki u nas jedziy.
Ale byli za to odpowiedzialni ich rodzice. A za Ani ja jestem
odpowiedzialny...
Te sobie przypomniae! prychna kobieta. Jako przez
dziesi lat ta odpowiedzialno snu ci z powiek nie spdzaa. Daj
dziecku spokj i temu czowiekowi te. Naharowa si, a po godzinach
zajmowa si twoj wnuczk. Zasuy na dobr kolacj, a nie na
wypominki.
Dzikuj. Wanie skoczyem. Ned w paru ksach
dokoczy posiek, wsta i ju mia wyj, gdy zatrzyma go amicy si
gosik Ani.
Wujku Nedzie, a jutro mnie pouczysz?
Pytaj dziadka mrukn, ale dziewczynka nawet nie spojrzaa
na Jabonowskiego.
Nawet jeli dziadek pozwoli, a ty nie bdziesz chcia, to mnie
nie pouczysz rzeka cicho, na co Ned nie znalaz odpowiedzi. Znajc
Jabonowskiego, wiedzia, e zabroni on dziewczynce zblia si i do
koni, i do niego.
Posa Edwardowi krtkie spojrzenie, ktre miao wystarczy za
uderzenie w twarz, i wyszed.
Co mi si zdaje, e nasz nowy stajenny niedugo tutaj
popracuje. Edward rzuci to na tyle gono, by tamten jeszcze go
usysza, po czym usiad przy stole, czekajc, a Maria poda mu kolacj.
Ania z trudem przekna nastpny ks omleta z powidami,

ktrym si jeszcze przed chwil zajadaa oczywicie w przerwach


midzy opowiadaniem o swoich dzisiejszych przygodach.
A ja pewnie niedugo tutaj pomieszkam. Moe odejdziemy std
razem powiedziaa ze smutkiem, ale te z nut nadziei. Jeli miaaby
wybiera, wolaaby wczg z Nedem, przynajmniej troch j
lubicym, ni mieszkanie z dziadkiem, ktry jej nie chcia. Po prostu nie
chcia.
Edwarda zatkao. Moe nie by zbyt wylewny, nie umia okazywa
uczu, ale chyba otoczy to dziecko, ktre wcinito mu na si, nie pytajc
go o zdanie, wystarczajc opiek? Czyby panna Anna bya tak
rozpieszczona jak crka jego bratowej?
Jeli ci si tu nie podoba, moesz wraca do mamy rzek
spokojnie, sigajc po chleb.
Nie mog wraca do mamy! krzykna Ania z tak zoci,
e Maria odwrcia si i spojrzaa na dziecko ze zdumieniem.
Dzieciom nie wolno mieszka w hospicjum! Pytaam, prosiam, ale nie
wolno! Musz tu zosta albo zabierze mnie opieka spoeczna!
Krzyczaa nadal, a po jej policzkach toczyy si pene goryczy zy.
Edward z Mari suchali sw dziecka z rosncym przeraeniem.
Aniu, kochanie, uspokj si i wytumacz, o co chodzi.
Maria dopada do drcego jak osika dziecka, obja je ramionami i
zacza tuli, czujc, e z Ani dzieje si co strasznego. Jakie
hospicjum, co ty mwisz, dziecko? Twoja mama jest w sanatorium...
Kto ci tak powiedzia? On?! Dziewczynka wskazaa drc
brod na Edwarda.
Ten a cofn si razem z krzesem. Tak wanie Marii powiedzia:
jego crka, ktr widzia raz w yciu, podrzucia mu dziecko na
wakacje, a sama pewnie leczy nerwy w sanatorium na Teneryfie. Jego
sowa byy pene jadu. Maria patrzya teraz na Edwarda, nie wiedzc,
komu wierzy. I wtedy, szlochajc, dziewczynka zdoaa wykrztusi par
zda, od ktrych Marii i Edwardowi zamaro serce, a Nedowi,
suchajcemu tego po drugiej stronie kuchennych drzwi, zy napyny do
oczu.
Moja mama jest chora na raka mzgu. To dlatego mnie tu
przysaa, bo nawet gdy wyzdrowieje, nie bdziemy miay gdzie mieszka.
Wy-eks-mi-tu-j nas. Wyrzuc z domu, bo nie mamy na czynsz. Jeli i
ty, dziadku, mnie wyrzucisz, trafi wprost do bidula, bo...
Nigdzie nie trafisz! Zostaniesz tutaj! hukn Edward, a
dziewczynka si skulia.

Maria za... po prostu trzepna swego pracodawc cierk przez eb.


Chod, Aniu zagarna dziecko ramieniem. Czas na kpiel
i spa. Twj dziadek musi sporo sobie przemyle, bo moe si okaza,
e jutro nie bdzie mia ani stajennego, ani kucharki, ani wnuczki. Mam
adny, cho nieduy domek za laskiem. We dwie si pomiecimy. A i
kto do pomocy w gospodarstwie nam si przyda. Moe zapytamy Neda,
czy zajby si ogrodnictwem?...
Wychodzc z kuchni, posaa Jabonowskiemu miadce
spojrzenie.
Ania, idc po schodach na swj stryszek, pakaa aonie. Nie byo
ju w niej tego buntu i gniewu co przed chwil. Pozosta tylko strach.
Nakrzyczaam na dziadka. Teraz na pewno mnie wyrzuci...
Nie wyrzuci ci, bo straciby kuchark tu przed sezonem
odrzeka stanowczo Maria. Poza tym to dobry czowiek, cho sam
czasem o tym zapomina dodaa cicho.
Ale jeli wyrzuci nas obie, to wemiesz mnie, ciociu, do siebie?
Dziewczynka podniosa na ni pociemniae z przeraenia oczy. Ja
nie jestem taka za, na jak wygldam. Bd ci we wszystkim pomagaa.
Umiem sprzta, gotowa, opiekowa si chorymi. Wszystko umiem.
Mam sklepik na Allegro, gdzie handluj ksikami...
Co ty gadasz, dziecko? Kobieta a stana, trzymajc rk na
klamce drzwi do pokoju Ani. Jaki sklepik?!
Internetowy wyjania Ania zmczonym tonem. Mama
nie pracuje od grudnia, a musiaymy za co y.
Wic otworzya sklepik? I handlujesz ksikami? Maria
poczua, e ma ch krzycze, tak jak przed chwil krzyczao to dziecko.
Bya gospodyni w wielkim pustym domu bogatego czowieka,
ktrego dziesicioletnia wnuczka handlowaa przez Internet, by utrzyma
chor matk i siebie. To si jej nie miecio w gowie. Tu psom, gdzie
tam psom kurom! okazywano wicej troski ni wasnej rodzinie!
Musi o tym ze swoim pracodawc powanie porozmawia, bo u
czowieka bez serca nie bdzie pracowa. Ot co!

ROZDZIA VI
Edward czu si podle, bo cho zawsze si chepi, e yje tak, by co
rano mc powiedzie swemu odbiciu w lustrze: Jeste w porzdku,
szanuj ci, bo ciko na ten szacunek zapracowae, to w tej chwili nie
potrafiby spojrze sobie w twarz. Prbowa zebra myli.
Dlaczego by tak zapieky w gniewie, czy nawet nienawici, by
przez tyle lat nie wybaczy ani tamtej dziewczynie, ktra bezlitonie go
wymiaa, poniajc przy wszystkich, ani Bogu ducha winnej istocie, ktr
przez sw gupot i na swoje nieszczcie pocz pewnego burzowego
dnia?
Kilka dziesicioleci temu usprawiedliwia go jeszcze wiek. By
nastoletnim szczeniakiem, odbi bratu dziewczyn, bo zawsze by
zazdrosny o jego osignicia. O to, e dla rodzicw liczy si tylko
Ernest, on za, Edward, by tym gupszym, brzydszym, nieudanym.
Ernecik rozwija si wietnie i nie sprawia kopotw, Edzio za cigle
chorowa, by sabowity na ciele, a moe i umyle, ot takie
niewydarzone dziecko. Wic to mniej udane i mniej kochane musiao
udowadnia sobie, rodzicom, a potem caemu wiatu, e jest co warte.
e uczy si lepiej ni zdolny, ale leniwy Ernecik, e w sporcie jest
lepszy ni brat, ktremu nigdy nic si nie chce, a do wszystkiego ma
somiany zapa. Gdy obaj zaczli dojrzewa i rozglda si za
dziewczynami, Edward zakompleksiony i ten gorszy postawi
sobie za punkt honoru odbi bratu kad dziewczyn, a e wyrs na
przystojnego, szczupego i wysportowanego chopaka, udawao mu si
to bez trudu.
Trafia jednak kosa na kamie: z jedn z tych dziewczyn posun
si dalej ni zazwyczaj. Siedemnastolatek nie zapanowa nad swoim
podnieceniem, a dziewczyna bya po kilku piwach, oboje za nie
pomyleli nawet, by si zabezpieczy, i ten pierwszy raz pierwszy
dla Edwarda, bo nie dla Anki Kraski okaza si brzemienny w skutki.
Gdy Edward usysza, e bdzie ojcem, nie wiedzia, czy ma si
mia, czy paka. Do rana bka si po miecie, nie wiedzc, co robi.
Rodzicom ba si pokaza na oczy, bo miasto byo mae i plotki mogy
ju do nich dotrze. Nad ranem odnalaz go Ernest i gdy Edward
zwierzy si bratu ze swego zmartwienia, ten wymia go bezlitonie.
To puszczalska zdzira mwi o Ance. P dyskoteki
miao j w krzakach za remiz. Kady, komu staje, moe by ojcem jej
bkarta.
I mniej wicej te same sowa Edward powtrzy Ance, gdy spotkali

si w szkole. Powiedzia jej to na osobnoci, spokojnie, nie prbujc jej


obrazi, bo nie czu do niej nienawici czy zoci, wtedy jeszcze nie.
Nazajutrz ju owszem.
Bo Anka okazaa si mciwa.
Opowiedziaa swym licznym przyjacikom, jak kiepski w te
klocki jest Edzio Jabonowski, ale wci byo jej mao. Przy caej klasie
opowiedziaa, jak to chopak zwierzy jej si, e tak naprawd kocha si w
nauczycielu wuefu.
Rozumiecie? mwia jak nakrcona do ryczcych ze miechu
koleanek i kolegw, patrzc Edwardowi prosto w poczerwienia ze
wstydu i gniewu twarz. Z dziewczynami mu nie wychodzi, bo woli
facetw, ciota jedna! Uwaajcie, chopcy, gdy bdziecie si schyla, czy
nie stoi za wami Jabonowski!
Nie byy to czasy tolerancji. A ju na pewno nie w maych
miasteczkach. Anka znikna z dnia na dzie, nim Edward, ktremu ju
nikt nie wierzy, zdy si zrewanowa, mwic o jej ciy nie
wiadomo z kim (na pewno nie z nim, skoro jest ciot zapewne
usyszaby w odpowiedzi). Przez reszt roku szkolnego nie mia atwego
ycia. Szydzili z niego nie tylko niedawni przyjaciele i koledzy z
druyny pikarskiej, ale szydzi z niego rwnie... jego wasny brat, ktry
chcia si odegra za swoje krzywdy. Gdy za te rewelacje dotary do ojca,
ten po prostu chwyci syna za kark i zoi mu skr pasem jak
gwniarzowi. Ale Edward nie by ju dzieckiem... Uciek z domu.
Wrci na proby i bagania matki. Uciek po raz drugi i ju nie wrci.
Dosta si na studia w duym miecie, na drugim kracu Polski, harowa
po zajciach, by si utrzyma i o nic nie prosi rodzicw. Zdoby
stypendium i by jednym z najlepszych studentw na roku.
Zaraz po studiach dosta dobr prac, a potem zaoy wasn
firm.
Dorabia si coraz wikszych pienidzy i tak go to pochono, e
nie poszed na pogrzeb ojca, ktry po pijanemu zabi si w wypadku
samochodowym, matce za od czasu do czasu posya par zotych, by
miaa na wdk, ktr zawsze lubia. Z bratem pojedna si na jego
lubie, gdy oboje rodzice ju nie yli, a dziesi lat pniej sta wrd
aobnikw na pogrzebie Ernesta, pocieszajc szlochajc wdow i
dziesicioletni bratanic, ktra wcale nie wydawaa si przejta mierci
ojca.
Wrci z ulg do pracy, zatracajc si zupenie w zarabianiu
pienidzy, by w kocu kupi i odrestaurowa stary pikny dwr

Jaboniowe Wzgrze. Ukoronowanie czterdziestoczteroletniego ycia


Edwarda Jabonowskiego.
O Ance Krasce usysza przez te wszystkie lata tylko raz wtedy,
gdy do Koniecdrogi przyjechaa dwudziestoletnia dziewczyna, owszem,
podobna do niego, wraz z ma creczk, moe trzyletni, by prosi go
o pomoc. Oczywicie zawsze i wszdzie wszystkim chodzi tylko o
fors. Wtedy kady nagle sobie o tobie przypomina. I crki z
wnuczkami na rkach wyrastaj niczym grzyby po deszczu.
Pozwoli tej dziewczynie przenocowa pod swoim dachem, za
nocleg policzy jej ze znik tak, chcia j jeszcze bardziej poniy
a potem kaza wrci z dowodem na jego ojcostwo, to pogadaj...
Dzi, siedzc samotnie w ciemnej kuchni, zastanawia si, jak mg
by tak pody, bezmylny, bezwzgldny dla modej kobiety z malekim
dzieckiem, ktra by moe rzeczywicie znajdowaa si w trudnej
sytuacji?
Przecie nawet ssiadce nie odmwiby pomocy. Obcej osobie na
ulicy by pomg. Dlaczego nienawidzi wasnej crki i wnuczki? Czyby
a tak bolaa go stara rana, tamto pode pomwienie, ktre niemal
zniszczyo mu ycie, a na pewno zrazio do kobiet tak, e wola
korzysta z usug prostytutek, ni rozejrze si za porzdn dziewczyn,
zaoy rodzin, mie dzieci, cieszy si wnukami?
Mia czterdzieci cztery lata, pikny dom, wspaniae konie i... pustk
w sercu.
Dziewczyna, ktra bya jego crk i ktr siedem lat temu przegna
precz, umieraa na raka, samotna, w hospicjum... A maa dziewczynka
pakaa w pokoju na poddaszu, bo on, pody bydlak bez serca,
potraktowa j gorzej ni parszywego psa.
Edward potar twarz domi.
Nie zmieni si z dnia na dzie. Ale bdzie prbowa. Zacznie od
teraz. Od tej chwili. Pki nie jest za pno.
Spojrza na zegar wiszcy nad drzwiami i przeszed do salonu,
gdzie sta telefon. Owszem, mia komrk, ale zasig w domu by za
saby na tak powan rozmow, jak zamierza przeprowadzi.
Chwil pniej czy si z hospicjum, w ktrym umieraa mama
Ani, czyli jego, Edwarda, crka...
Gdy skoczy rozmow z jedn z sistr opiekujcych si
chorymi, wyszed na zewntrz i ruszy ku stajniom. Mia jeszcze jedn
spraw do zaatwienia.
W oknie mieszkanka, ktre pozwoli zaj tamtemu przybdzie,

palio si wiato. Zapuka do drzwi i ju chcia nacisn klamk, by


wej jak do siebie, gdy... powstrzyma si. Ten czowiek, Ned, sprawia,
e na twarzy Ani pojawia si umiech. Bdzie wic Edwardowi potrzebny.
Gdy mody mczyzna stan w drzwiach, wieo po kpieli, z
mokrym rcznikiem na szyi, Edward rzek krtko:
Wyjedam do Warszawy zobaczy si z moj crk. Jeeli
znajdziesz czas tu musia przekn dum, bo nie nawyk do proszenia
o cokolwiek swoich pracownikw zajmij si Ani, bo wyglda na to,
e ci polubia. I... moesz uczy j jazdy konnej, skoro ma to
uszczliwia.
Ned patrzy na Edwarda lekko zmruonymi oczami. Docenia fakt,
e tamten przej si losem crki i wnuczki. Docenia, e przyszed do
niego, kryminalisty, ktrym jeszcze wczoraj gardzi. Zastanawia si tylko
w duchu, jak dugo Edward Jabonowski bdzie czu wyrzuty sumienia,
by traktowa Ani po ludzku. Po prostu po ludzku. Bo jeli raz jeszcze
sprawi, e dziewczynka bdzie tak szlocha jak p godziny wczeniej...
C, on, Ned, straci prac, a Edward Jabonowski par zbw. Oby tylko
Ania nie stracia przez to dachu nad gow i nie trafia do miejsca,
ktrego tak panicznie si boi...
Dobrze. Dzikuj odpar, mylc o maej dziewczynce,
ktra zasuya na wicej szczcia, ni zgotowa jej los. Moe by pan
o wnuczk spokojny.
Edward skin sztywno gow i odszed w mrok nocy z rkami
wcinitymi gboko w kieszenie. Co nie dawao mu spokoju w
zwizku z tym czowiekiem. I nie bya to jego kryminalna przeszo.
Z tym Edward ju si pogodzi. Ten facet za bardzo lubi dzieci. Za
bardzo lubi mae dziewczynki, a zwaszcza jego wnuczk.
Trzeba porozmawia o tym z Mari i na wszelki wypadek z
aspirantem Grskim z czerskiego komisariatu...
Wsta wczenie, tak by nie spotka Ani przy niadaniu. Z Nedem
take chcia si rozmwi nieco pniej. Potrzebne mu byy rozsdek i
kobiece oko Marii, ktra jak zwykle krztaa si ju w kuchni. Moe w
chwilach gniewu z odrobin autoironii mwia o sobie, e jest tylko
kuchark we dworze, ale tak naprawd Maria bya kim znacznie wicej:
zarzdzaa domem, dbaa o czysto pokojw, czy to sama, poza
sezonem, czy pilnujc dziewczyn sprztajcych w sezonie, gotowaa
wspaniale i dla goci, i dla pracownikw. Gdy wic wczoraj podczas
wieczornej awantury o Ani zagrozia, e odejdzie, Edward zrozumia, i
bez tej kobiety, brzydkiej zewntrznie, a piknej od rodka, po prostu

sobie nie poradzi. Ona o tym wiedziaa, ale rzadko posuwaa si do


takiego szantau. Jego wnuczka musiaa bardzo przypa Marii do serca,
skoro ta zagrozia odejciem...
Wszed do kuchni, gdzie bulgota wielki gar krochmalu. Maria
gardzia nowoczesnymi wynalazkami i zawsze praa pociel w
zwykym proszku, dokadnie pukaa, a potem krochmalia w
krochmalu z mki ziemniaczanej, suszya na socu i oddawaa do
magla w miasteczku. Tak pociel uwielbiali gocie, tak pochwala
Edward Jabonowski, tak uznawaa Maria.
Usiad przy stole, czekajc, a Maria zamiesza energicznie gst
ciecz.
Przepraszam za wczoraj odezwa si. Takie sowa rzadko
przechodziy mu przez gardo, bo nieczsto umia przyzna si do winy.
By dumnym czowiekiem. Zbyt dumnym.
Wnuczk przepraszaj mrukna Maria. Spakao si
dziecko, a usno z tego strapienia.
Nie chc jej budzi. Zaraz ruszam do Warszawy zobaczy si z
Magorzat.
Jakie dwadziecia par lat za pno odrzeka Maria z
przeksem. Miaa cik noc, bo los Ani nie dawa jej spokoju,
przewracaa si w ku z boku na bok, mylc, jak mona pomc
dziewczynce i jej matce, i stwierdzia jedynie, e moe tylko okaza
dziecku serce, nakarmi je i przytuli, gdy bdzie trzeba. Reszta w
rkach Jabonowskiego i... tajemniczego przybysza, ktry zjawi si w
Jaboniowym Wzgrzu akurat wtedy gdy trzeba.
Oszczd mi tych wyrzutw przerwa jej rozmylania
Edward, sigajc po chleb i maso. Kady popeni jakie bdy, a
pki ycia, pty nadziei na ich naprawienie. Jad wic do Warszawy, moe
na dzie, dwa, moe na duej. Chc wysucha, co maj do powiedzenia
lekarze na temat stanu zdrowia mojej crki i jak mona j leczy. Jeli
trzeba...
Edward... przerwaa mu Maria, odwracajc si w jego
stron. Ty chyba nic nie rozumiesz. Mama Ani umiera. Jest w
hospicjum. Tam si ju nie leczy, tylko pomaga godnie odej. Za pno
na poruszanie nieba i ziemi, by ratowa crk. Moesz j przeprasza,
moesz przyrzeka, e zajmiesz si dzieckiem, ale jej nie uratujesz. Za
pno.
Siedzia jak oguszony.
Moe gdyby otworzy i przeczyta list, ktry do ciebie wysaa

w grudniu, gdy dowiedziaa si o swojej chorobie... Moe gdyby


odebra telefon i z ni porozmawia w styczniu, gdy prbowaa po
raz ostatni... Tak, wtedy bya jeszcze szansa, ale teraz Magosia umiera. I
wybacz szczero, ale twoja krucjata ma uspokoi tylko twoje sumienie.
Nic wicej.
Kobieta mwia prawd. Edward mg to przyzna jedynie sam
przed sob, ale crka nadal jawia mu si jako obca osoba, ktra siedem lat
temu prbowaa wyudzi od niego pienidze. Nie pamita jej twarzy ani
gosu. Tylko prob o pomoc w odkupieniu mieszkania po matce, ktra
zmara nagle na zawa, zostawiajc crk i wnuczk w
kwaterunkowym mieszkaniu. Potrzeboway trzydziestu tysicy, by je
wykupi. On te potrzebowa pienidzy na now klacz do hodowli.
Dobrze zapowiadajcy si ko by waniejszy ni mieszkanie po Ance
Krasce. Samo imi dziewczyny, ktra zadaa Edwardowi tyle blu,
sprawio, e przegna Magorzat z jej dzieckiem i natychmiast za
potrzebne im pienidze kupi konia.
Dlaczego teraz naszy go te wspomnienia?
Mario zwrci si do odwrconej tyem kobiety, ktra
gniewnie mieszaa krochmal w nastpnym garze. Chciabym, by
podczas mojej nieobecnoci miaa oko na gospodark.
Zupenie jakby wyjeda pierwszy raz i mnie z tym caym
kramem zostawia...
Ale tym razem oddaj ci pod opiek dziesicioletnie dziecko,
ktre znalazo sobie do podejrzanego przyjaciela.
Mwisz o Nedzie? Kobieta rzucia mu drwice spojrzenie
przez rami.
On ma... niejasn przeszo i Edward uwanie dobiera
sowa, by nie powiedzie ani za duo, ani za mao dziwnie si
interesuje moj wnuczk. Nie chc rzuca podejrze, ale...
Wanie to robisz. Maria znw staa oparta o kuchenny blat.
Rce skrzyowaa na piersiach i przewiercaa swego pracodawc
wzrokiem. Nagle podesza do drzwi, wyjrzaa na korytarz, czy nikt si tam
nie krci, po czym zamkna drzwi, stana tak jak poprzednio naprzeciw
Jabonowskiego i wypalia: Nic dziwnego, e nasz nowy pracownik
interesuje si Ani. Przecie to jego dziecko.
Edwarda zatkao. Zreszt nie po raz pierwszy w cigu ostatnich
dwch dni.
Dziecko? Ta maa jest crk... chcia dokoczy:
kryminalisty, ale ugryz si w jzyk.

Pewnoci nie mam. Maria wzruszya ramionami. Ale w


przypadki nie wierz, a tych dwoje jako tak przypadkiem pojawio si
w Koniecdrodze tego samego dnia, tym samym pocigiem i razem
znalazo przytulisko pod twoim dachem, a poza tym Ania jest do niego
podobna, cho na pierwszy rzut oka tego nie wida. Nie zdziwi si, gdy
kiedy nasz Ned wycignie dokument, na ktrym czarno na biaym bdzie
stao, e jest ojcem Ani Kraski. Wtedy bdziesz mia kopot z gowy.
Dwa kopoty.
Jeli miao to Edwarda pocieszy, to spowodowao odwrotny skutek.
By ambitny i nie znosi konkurencji na jakimkolwiek polu. Maria
doskonale o tym wiedziaa. Bdzie si teraz stara nieba maej
przychyli, by w razie koniecznoci wyboru pragna zosta z
nim, a nie odej z Nedem. Mimo e to byy tylko domysy, Maria
zasiaa ziarno niepewnoci w umyle Jabonowskiego. Niech ma o
czym myle, pody egoista! Niech ma si o kogo stara, bo do tej pory
to dookoa niego wszyscy skakali, o niego zabiegay kobiety ze wsi i z
miasteczka. Mia, oj, mia w czym przebiera pan na Jaboniowym
Wzgrzu, bo jako czterdziestoczteroletni kawaler, przystojny i majtny,
do tego nie pijak ani awanturnik, Edward by akomym kskiem dla
panien, rozwdek i wdw. Niejedna matka te wodzia za nim
godnym wzrokiem...
Maria odwrcia si gwatownie, zanurzajc chochl w krochmalu.
Ona sama jeszcze dziesi lat temu podkochiwaa si w swym
pracodawcy. Teraz, gdy miaa na karku pidziesitk, wybia sobie z
gowy amory. Trudno jednak byoby si jej pogodzi z jak pann, ktr
Edward przyprowadziby do domu jako swoj on. Na to nie bdzie
upartego osa namawia, o nie! Ale Ania musi tu zosta. Ju ona, Maria,
si o to zatroszczy. Koniec. Kropka.
Skoro jednak dziewczynka ma zosta, a Ned moe si okaza jej
ojcem i prawowitym opiekunem... to przybda musi znikn.
Przyjrz si temu czowiekowi odezwaa si Maria. Moe
to wcale nie aden tatu, tylko facet o lepkich apach, co lubi mae
dziewczynki? Zawiesia gos. Ziarno niepewnoci, ktre zasiaa Maria,
wykiekowao w najlepsze. Tak, tak, trzeba go mie na oku.
Szczeglnie gdy jest z nim nasza Ania. Nie pozwol skrzywdzi
kruszyny...
Edward zaci si w tym momencie ostrym noem. Stumi
przeklestwo, bo Maria nie lubia, gdy si wyraano wulgarnie w jej
kuchni. Wsta, odsuwajc gwatownie krzeso.

Od razu pjd go zwolni. Nie bd naraa dziecka na...


Maria poja, e posuna si za daleko.
Edwardzie, jeli to ojciec Ani, zabierze j natychmiast i na nic
nie bdziemy mie wpywu. Zrobi z ni, co bdzie chcia. Tutaj, pod
naszym dachem, dziecko jest bezpieczne. A Nedowi si przyjrzymy
oboje. Ty i ja. Jed do Warszawy, a przedtem oka mu nieco zaufania.
To moe by przecie cakiem porzdny czowiek...
Tylko kobieta moe tak namiesza.
Edward ruszy ku stajniom z zupenym mtlikiem w gowie. To
jak w kocu podpowiada Marii jej kobieca intuicja: pedofil czy dobry
czowiek?
Ned, niczego si nie domylajc, by ju w pracy. Chodzi od boksu
do boksu, przygldajc si uwanie koniom i do kadego zagadujc. Taki
mia zwyczaj: zaraz po przebudzeniu rzuci okiem na zwierzta, czy w
nocy nie zaszo co niepokojcego.
Edwardowi bardzo by si to podobao u nowego pracownika,
gdyby nie by nim Ned Starski...
Dzie dobry rzuci od progu. Zaraz wyjedam. Nie
bdzie mnie par dni. Zostawiam konie i ca gospodark w twoich
rkach. Poradzisz sobie?
Ned kiwn gow.
Prowadziem ju ranczo.
Maria przy niadaniu przekae robotnikom, e ty tu rzdzisz pod
moj nieobecno.
Jasne.
Stali naprzeciw siebie, znw wygldajc raczej na wrogw ni
sprzymierzecw.
Pewnie po niadaniu przybiegnie do ciebie Ania.
Ned milcza.
Nie zrb... niech nie zrobi sobie krzywdy. Mam na myli jazd
konn.
Wiem, co ma pan na myli wycedzi Ned. Pana wnuczka
bdzie bezpieczna.
Edward skin gow.
Nie wiem, jak przyjmie mnie Magorzata rzek ni to do
siebie, ni do niego. Ned poczu bolesny skurcz w gardle na wspomnienie
wyniszczonej chorob dziewczyny. Nic jednak nie odpowiedzia. Jeli
Magosia zechce, powie Jabonowskiemu i tylko jemu kim on,
Ned, jest dla Ani. Dziewczynka natomiast miaa si dowiedzie prawdy od

Neda. Albo nie dowiedzie si jej nigdy.


Powodzenia odpar, bo Edward wyranie czeka na jego
reakcj. Tutaj wszystko bdzie jak w zegarku. Lubi t prac i to
miejsce. Ani te polubiem, bo to sympatyczna dziewczynka.
Zauway, e Jabonowski, syszc ostatnie sowa, spi si w sobie. Ned
umiechn si do siebie w duchu. Mam tylko jedno pytanie...
zacz niewinnie. Wyznaem podczas naszej pierwszej rozmowy,
szczerze, z rk na sercu, e kocham konie.
Edward skin gow.
Ale nie zrozumia pan tego dosownie? Nie podejrzewa pan, e
noc zakradam si do stajni i spkuj z klaczami?
Jabonowskiego zatkao.
No gdzie... jak...? wyjka, a Ned nie da mu dokoczy,
nagle powany:
To dlaczego, czowieku, przypuszczasz, e ywi niecne zamiary
w stosunku do twojej wnuczki?
Edward poczerwienia na twarzy z zakopotania.
Nikt ci o to nie posdza...
Czyby? prychn ironicznie Ned. Prosz raz na zawsze
zapamita: nie jestem, do kurwy ndzy, pedofilem! W jego gosie,
dotd spokojnym, zabrzmiaa zimna furia. I tak jak zabiem bydlaka,
co skatowa dziecko, tak dziadka, ktry dobieraby si do dziesicioletniej
wnusi, najpierw bym wykastrowa, a potem zabi.
Edward sta bez ruchu, poraony tymi sowami i ostrym, niemal
nienawistnym spojrzeniem ciemnoszarych oczu tamtego. Wreszcie
pokiwa gow.
Masz charakter, czowieku rzek z mimowolnym
uznaniem. Mona ci nie lubi, ale trzeba szanowa.
I vice versa.
Napicie nagle spyno z nich obu. Jednoczenie w
spontanicznym gecie wycignli do siebie donie i ucisnli je mocno,
po msku.
Arizona jest spokojna. Akurat dla dzieci odezwa si Edward
na odchodnym.
Wiem. Pana wnuczka jest w dobrych rkach.
Najlepszych chcia doda, ale kim on by, jak mia za sob
przeszo i jakie perspektywy, by tak twierdzi? Dziewczynce bdzie
dobrze tutaj, w Jaboniowym Wzgrzu. On upewni si o tym i ruszy
przed siebie. Musi to zrobi jak najszybciej. Nim pokocha to dziecko i

zapragnie zabra je z sob...


To dziecko wanie wbiego do stajni. Z rozwianymi woskami, z
zaczerwienion jeszcze od snu buzi i w piamie w biedronki.
Dziadku, ciocia Marysia powiedziaa, e jedziesz do Warszawy,
do mojej mamusi! Zabierz mnie z sob, prosz. Chwycia starszego
mczyzn za rk i zajrzaa mu bagalnie w oczy. Nie widziaam
mamy od czterech dni. Tak za ni tskni. Obiecuj, e bd grzeczna
przez ca podr i...
Aniu przerwa jej Edward stanowczo, prbujc wyswobodzi
rk z jej ucisku chc porozmawia z twoj mam sam na sam.
Tym razem zostaniesz tutaj, ale nastpnym... moe...
Dziewczynka posmutniaa na moment, ale zaraz si rozjania,
unoszc drug do, w ktrej ciskaa zdjcie.
Zobaczcie, dziadku, wujku Nedzie, to jest moja mama. Pikna,
prawda?
Obaj pochylili si nad fotografi, t z grudnia, gdy Magorzata
jeszcze nie znaa wyroku, gdy obie z Ani byy szczliwe. Ned poczu,
jak do oczu napywaj mu zy. Zamruga, by je odpdzi. Dla dziecka jego
mama bya nadal pikna. On wola pamita Magosi sprzed dziesiciu
lat. Nie chcia dopuci do siebie obrazu umierajcej kobiety, ktr widzia
par dni temu.
Teraz nie ma woskw, ale nosi adne chusteczki. Rozumiesz,
dziadku, jest po chemii. Przecie walczy z nowotworem mwia Ania
powanie, patrzc na umiechnit twarz kobiety ze zdjcia. Przeka
mamusi, e jest mi tu bardzo dobrze, e mnie nie wyrzucie, e opiekuje
si mn ciocia Marysia, a wujek Ned uczy mnie jedzi konno.
Edward, te czujc wilgo pod powiekami, odruchowo skin gow.
I powiedz, e czekamy tu na ni. Bo czekamy, prawda?
Oderwaa wzrok od zdjcia i spojrzaa na Jabonowskiego. Edward nie
mg, po prostu nie mg powiedzie tym jasnym, zielonym jak li
brzozy oczom, e wolaby najpierw porozmawia z crk, pozna j
bliej, nim zaprosi j do swego domu. Powtrnie wic skin gow.
Nawet nie przypuszcza, jak ciki jest stan Magorzaty. e moe nie mie
szansy bliej jej pozna, o zaproszeniu do Jaboniowego Wzgrza nie
wspominajc.
Jecha do stolicy, nie wiedzc, czego si spodziewa ze strony crki.
Sam pragn odpokutowa za stare grzechy. Chcia zobaczy, jak
Magorzata si czuje, czy czego jej nie trzeba, czy ma zapewnion opiek.
Nawet w najczarniejszych wyobraeniach nie mg si przygotowa na

to, co zobaczy...

ROZDZIA VII
Creko moja kochana,
jestem ju o niebo spokojniejsza. Zadzwoni do mnie wczoraj Ned i
powiedzia, e dotara na miejsce, a mj ojciec tym razem przyj Ci
nieco serdeczniej ni par lat temu. Ciesz si podwjnie: e Twj dziadek
podj si opieki nad Tob i e Ned dotrzymuje przyrzeczenia. Nigdy Ci
o nim nie opowiadaam, kwiatuszku, bo nie chciaaby usysze, e bya
przez niego niechciana, podobnie jak ja byam niechciana przez swojego
ojca. Wystarczy, e ja miaam tego wiadomo, bo babcia Ania w kko
powtarzaa, jakim draniem bez serca i sumienia by mj ojciec. Jak
nigdy, przenigdy nie zainteresowa si ani jej losem, ani moim. Da tego
dowd, gdy zmuszona byam prosi go o pomoc. Chciaam Ci oszczdzi
podobnego upokorzenia, ale zblia si dzie, kiedy ja odejd, a Ty
zostaniesz sama. Wtedy moesz potrzebowa pocieszenia od kadego,
moe Ned stanie na wysokoci zadania i cho tyle uczyni dla osieroconej
dziewczynki.
Tak mi ciko, creko, odchodzi bez pewnoci, e zostawiam Ci w
dobrych rkach. O ile atwiej byoby, gdybymy byli kochajc si
rodzin. Gdybymy przez dziesi lat siadali co rano w trjk do
niadania, a co wieczr do kolacji. Gdybym syszaa co noc takie sowa,
jakie Ned szepta mi wtedy, pod rozgwiedonym niebem Bieszczad. Gdyby
Ciebie tuli z tak mioci, z jak wtedy tuli mnie...
Och, Nedzie, Nedzie, umiesz ama serca i niszczy marzenia.
Pamitaj, co ci przyrzekam, gdy zawiedziesz mnie i Ani. Nie zaznasz
spokoju ani na tym, ani na adnym innym wiecie.
Za jedno jestem ci wdziczna, draniu: za wspania creczk, ktra
bya moj pociech przez te wszystkie lata. Ktra ma twoje oczy i twj
umiech. Ktr kocham tak, jak nigdy nie mogam kocha ciebie: caym
sercem i dusz.
Nadchodzi bl... Teraz, wiedzc, e Ania jest bezpieczna, modl si o
szybki koniec. Nie mog ju duej tego wytrzyma. Nie mog...
Przed chwil zasna. Pielgniarka, ktra towarzyszya
Edwardowi w drodze do sali chorej, pooya palec na ustach. To by
ciki atak, niech Bg si nad ni zlituje. Prosz nie budzi Magosi. Moe
pan przy niej posiedzie albo spocz na kanapie w wietlicy, ale prosz
jej nie budzi.
Skin gow i pooy do na klamce, wahajc si przed wejciem

do pokoju chorej. Siostra odesza. Edward zebra si w sobie mylc


w duchu, jak bardzo nie cierpi szpitali otworzy drzwi i wszed do
rodka.
I nogi si pod nim ugiy.
Spodziewa si, e Magorzata jest ciko chora. Rak mzgu to nie
przelewki, ale mia w pamici jej obraz sprzed lat, pamita mod,
pikn dwudziestoletni dziewczyn, przed oczami mia te fotografi
sprzed p roku, na ktrej Magorzata umiechaa si pena ycia, tulc
Ani. Tymczasem istota, ktra leaa na szpitalnym ku, nakryta
zacignit pod brod bia cienk kodr, bya... cieniem czowieka.
Jeszcze ywym, ale ju martwym.
Edward nie by przygotowany na taki widok i taki cios.
Usiad ciko na najbliszym krzele i wcisn gow midzy
kolana, oddychajc gboko, bo czu, e zaraz zemdleje. On, ktry widzia
niejedno, nie potrafi znie widoku umierajcej crki.
Za pno co kao w jego duszy, gdy tkwi tak ze zwieszon
gow i rkami splecionymi na karku, drc na caym ciele na
wszystko jest ju za pno! Moe tylko prosi j o wybaczenie, ale nic
wicej nie jest w stanie dla tej dziewczyny uczyni. Jak Ania, jak to mae
dziecko mogo znosi taki widok dzie w dzie? Mamusia jest taka
liczna. Tylko nosi chusteczk na gowie, bo woski jej wypady... Poczu
zy spywajce mu po policzkach, ale nie mg si wyprostowa i ich
obetrze. Pozwoli im pyn i skapywa na podog w rytm pikania
aparatury medycznej.
Jak dugo tak siedzia? Nie mia pojcia. Zatraci poczucie czasu.
Chora spaa, cho wygldaa raczej na martw ni pic. Edward unis
w kocu gow. Obtar oczy. Rozejrza si pprzytomnie po pokoju.
Skromnym, ale czystym, ktrego biae ciany zdobio mnstwo
kolorowych rysunkw wykonanych rk Ani. Tcze, niebo nad k,
domek z czerwonym dachem i potkiem, piesek bawicy si z
kotkiem. Wszystko, co mogo mam rozweseli. Nic... prawdziwego.
Edward wsta, jeszcze na mikkich nogach, i podszed do
pierwszego z brzegu rysunku. Tego z domkiem. Tu bdziemy kiedy
mieszka gosi podpis. Mczyzn zdumiay liczba detali i pikna
kreska, jak wykonany by ten prosty rysunek. Cienie ukaday si na
trawie i ciece do domku. Nawet pojedyncze dachwki i malwy pod
okienkiem byy dopracowane.
To dziecko ma ogromny talent, pomyla i ta myl przyniosa mu
odrobin ulgi i pociechy, cho nie zdawa sobie sprawy dlaczego.

Obejrza pozostae rysunki, tak samo si nimi zachwycajc. W


pewnej chwili jego wzrok spocz na starym tanim laptopie lecym na
parapecie. Wiedziony impulsem, podnis go, zabra zasilacz i wyszed
po cichu z pokoju, pozostawiajc crk zanurzon w narkotycznym
nie. nie, w ktrym nie czua blu.
Usiad w wietlicy, gdzie poza nim nie byo nikogo, podczy
zasilacz do prdu i otworzy laptopa. Od razu zorientowa si, e
korzystaa z niego Ania, nie Magorzata. I przypomnia sobie, e jego
crka stracia jaki czas temu wzrok. Po co wic byby jej potrzebny
komputer? Stron gwn byo Allegro ze wstydem powrciy do
Edwarda sowa Marii, wykrzyczane w gniewie, e jego wnuczka
otworzya sklepik internetowy, by zarobi na chleb dla siebie i chorej
matki. Rzeczywicie, Edward wszed na stron aniakraska i przejrza
ofert sklepiku swojej wnuczki. Ksieczki dla dzieci i modziey.
Odetchn z ulg, bo moga handlowa czym nielegalnym, i znw
zawstydzi si wasnych myli. Szuka dalej, przeglda pliki zapisane na
laptopie, sam nie wiedzc, czego szuka, cho zdawa sobie spraw z
tego, e postpuje niegodnie, grzebic w komputerze wnuczki. To tak
jakby podczytywa jej pamitnik.
Otworzy poczt i nagle... bingo!!!
W folderze wiadomoci otrzymane znalaz korespondencj
prowadzon po angielsku skd Ania zna ten jzyk na tyle, by si w
nim porozumiewa? z kilkoma klinikami onkologicznymi na caym
wiecie.
Edward zamruga ze zdumienia, bo powoli, bardzo powoli docierao
do niego to, co czyta. Dziewczynka, prawdopodobnie z pomoc kogo
z dorosych i znajcych jzyk, rozpaczliwie szukaa ratunku dla chorej
matki, a lekarze z caego wiata odpowiadali na jej bagania, proszc o
wyniki bada Magorzaty.
W folderze wysane byy dziesitki maili z zacznikami.
Otworzy jeden z nich: zdjcie tomograficzne mzgu. Otworzy
nastpny: jeszcze wicej zdj.
Powrci do poczty odebranej i zacz czyta najnowsze maile,
ktrych Ania nie zdya odebra, a moe ju nie chciaa, straciwszy
nadziej.
Jeden mail przyku uwag Edwarda tak bardzo, e zapomnia o
caym wiecie, a w szczeglnoci o tym, po co tutaj przyjecha.
Dopiero dotknicie rki na ramieniu i miy gos pielgniarki sprawiy, e
Edward zatrzasn klap laptopa i wsta, gotw wrci do tamtego

pokoju, by przywita si z wasnym dzieckiem:


Pana crka si obudzia. Jest przytomna.
Magosia bdzia oczami po suficie. Gdy Edward wszed,
skierowaa wzrok ku drzwiom i nasuchiwaa jego krokw. No tak,
nowotwr zaatakowa ju orodek wzroku. Nie widziaa swego ojca.
Edward usiad obok ka na krzele, ktre przysun jak najbliej
Magorzaty, i delikatnie uj jej lekk do. Zacisna palce, a
Edwardowi zy stany w oczach.
Wybacz mi, cr... potkn si na tym sowie, ktrego nigdy
inaczej ni w gniewie nie wypowiedzia. Wybacz, creczko, e
wtedy... e teraz... Umilk, bo zacinite gardo nie chciao przepuci
wicej sw.
Magorzata machna rk, jakby to, co byo kiedy, nie miao ju
znaczenia. Bo pewnie nie miao. Czy cokolwiek rwnao si z
koszmarem, ktry przeywaa tu i teraz? Z blem, ktry wbija si w
mzg coraz silniej, kadego dnia silniej, tak e gdyby nie leki... gdyby nie
bogosawiona morfina i gboki sen, wyaby niczym dzikie zwierz?
Czy wyrzucenie ich siedem lat temu przez ojca, gdy ona i maa Ania
potrzeboway jego pomocy, byo rwnie bolesne?
Byo.
Magosia poczua tamten bl i tamten wstyd. I zy, ktre wtedy
ykaa, wracajc na stacj, popyny teraz ponownie.
Kupi ci mieszkanie, jakie bdziesz chciaa powiedzia
Edward amicym si gosem, eby tylko przestaa paka. I sam w
duchu siebie przekl, bo umierajcej na raka Magosi adne mieszkanie
nie jest ju potrzebne. Mg jej co najwyej zaproponowa wicej
morfiny... Pody, gupi czowieku, miae szans, moge mie crk i
wnuczk! Oby zostaa ci chocia ta druga...
Magosiu, wybacz mi. Prosz. Ja...
Co z Ani? wyszeptaa, cofajc do zamknit w jego
doni i ocierajc zy z policzkw.
Wszystko dobrze. Maria, moja gospodyni, to dobra, porzdna
kobieta zacz wyrzuca z siebie potok sw, zupenie jakby chcia
zasuy na to jedno: wybaczam. Pokochaa j od pierwszego
wejrzenia. Ania to takie mdre i grzeczne dziecko. Dobrze j wycho...
A ty? przerwaa mu i spojrzaa w twarz niewidzcymi
oczami.
Wiedzia, o co pyta i co chce usysze, i powinien skama, ale
nadal by tak gupi i uparty, e odpar z wahaniem:

Ja te j pokocham. Potrzebuj tylko troch czasu. Wiesz, e


mczyni...
Wiem. Znam was a za dobrze. Magorzata odwrcia twarz
do ciany.
Chcia zada crce nurtujce go pytanie, pytanie, ktre moe zmieni
wiele w jego stosunku do pewnego czowieka, a na pewno pozwoli mu
zaufa, ale... nie mia pyta. Powiedzia za to ostronie:
Ania bdzie u nas szczliwa. Ju jest. Mj nowy pracownik,
Ned tak kae do siebie mwi uczy j jazdy konnej. Jako tak od
pocztku przylgnli do siebie... zawiesi gos. Jeeli Magorzata chce
mu co wyzna, to teraz nadszed odpowiedni moment.
Chciaa. Musiaa. Nie miaa wyboru.
Ned jest ojcem Ani. Nie chcia jej, tak jak ty nie chciae mnie.
Ale odebraam od niego przyrzeczenie, e bdzie nad ni czuwa, gdy
umr, i nie pozwoli jej skrzywdzi.
Edward czu, jak gardo zaciska mu si spazmatycznie. Nie dlatego,
e od tej chwili musia liczy si z tamtym czowiekiem, ale dlatego e
poznana tak naprawd dopiero przed chwil crka tak spokojnie mwi o
swojej mierci, martwic si tylko o dziecko.
Nikt nie pozwoli skrzywdzi naszej Ani rzek z trudem.
Spojrzaa na ojca beznamitnie.
Ty te musisz mi co przyrzec odezwaa si po chwili.
Pochyli si ku Magorzacie, ponownie ujmujc j za rk.
To Ned powie Ani, e jest jej tat. Do niego naley decyzja. Jeli
tego nie zrobi, tu, na szyi, mam kluczyk do szuflady, w ktrej s
zamknite pewne dokumenty. Przekaesz je Ani w dniu jej osiemnastych
urodzin i wtedy sama zdecyduje, czy chce ojca zna, czy nie. Masz mi
przyrzec, e nie zdradzisz tej tajemnicy nikomu i e pozwolisz Nedowi
dokona wyboru: zabiera Ani do siebie czy zostawia j w Jaboniowym
Wzgrzu.
Zabiera do siebie?! wykrzykn wzburzony Edward. A
dokd niby... I ugryz si w jzyk. Dobrze, nie powie nic wicej.
Nie zdradzi tajemnicy Neda, nie skreli go ju teraz w oczach
umierajcej Magorzaty. Nie wyjawi, e jej niegdysiejszy ukochany, a
teraz ojciec Ani, ma wyrok za zabicie czowieka i prawdopodobnie do
koca ycia bdzie tua si po wiecie z tym pitnem. I raczej nie
zanosi si, by mia kiedykolwiek zakotwiczy gdzie na stae i zaj si
crk. Nie mwi si takich rzeczy umierajcym. Zamiast tego przeyka si
dum i odpowiada: Dobrze. Pozostawi decyzj Nedowi. Przyrzekn

to, jeli i ty mi co przyrzekniesz.


Magorzata umiechna si lekko i przez chwil jej porcelanowa
twarz bya niemal pikna.
Pozwolisz mi zawalczy o twoje ycie. Poczekasz z
umieraniem, a zrobi, co w mojej mocy, by powstrzyma nowotwr.
Nie.
To krtkie nie wytrcio Edwarda z rwnowagi, przerwao potok
piknych, wzniosych sw, ktrymi chcia uraczy crk.
Jeeli mam cierpie tak, jak cierpi, gdy wraca bl, a ty nie
wiesz, co znaczy TAKI bl, wol umrze. Teraz gdy Ania znalaza dom,
chc umrze jak najszybciej. Daruj wic sobie te przemowy i prby
odpokutowania za stare grzechy. Wybaczyam ci. Ty moesz wraca do
Koniecdrogi ze spokojnym sumieniem, ja mog spokojnie umiera.
Jest szansa... jest terapia, nowa, eksperymentalna, ktr...
Daruj sobie powtrzya ostrzej. Czy on nic nie zrozumia?!
Nie da si y z takim blem! Gdyby ta eksperymentalna terapia miaa
przeduy jej agoni o par tygodni czy miesicy, chyba prbowaaby
si sama zabi. Czy musi to powiedzie ojcu, by da jej spokj?!
Lekarz, ktrego Ania znalaza, neurochirurg, jeden z
najlepszych na wiecie... cign coraz bardziej aosnym gosem.
Magorzata nagle znieruchomiaa.
Ania znalaza lekarza? Neurochirurga? zapytaa z
niedowierzaniem.
Uczepi si tej nadziei.
Tak, wysaa listy do wszystkich klinik onkologicznych na caym
wiecie. Od Australii po Stany. Od Antarktydy po biegun pnocny. Tym,
ktrzy zainteresowali si twoim przypadkiem, wysyaa zdjcia
tomograficzne, wyniki bada, diagnozy. Zrozum, jestem tu nie dla siebie,
jestem tu dla Ani, twojej creczki, ktra nie moe si pogodzi z tym, e
ci utraci. Ania walczy. Walczy za ciebie. Czy tego chcesz, czy nie.
Ania... szepna Magorzata, nie majc ju ez, by zapaka
nad dzieckiem, ktre unioso wikszy ciar ni niejeden dorosy. Ciar
opieki nad chor matk i ciar jej postpujcej, nieuleczalnej choroby.
Czy teraz, skoro Ania zrobia tak wiele, Magosia moe zawie swoj
creczk?
Ten lekarz, neurochirurg, odpisa Ani, e wprowadza now
terapi i e wstpnie si kwalifikujesz zacz Edward ponownie,
ostronie, przyciszonym gosem, jakby oswaja na wp dzikie
zwierztko. Gdy tylko std wyjd, skontaktuj si z nim, by

dowiedzie si, co i jak. Dobrze? Wyraasz zgod? Pewnie bd jej


potrzebowa, by zdoby potrzebne badania i dokumenty.
Kiwna gow, nagle miertelnie zmczona.
A wic to jeszcze nie koniec.
Lecz dla Ani zrobi wszystko. Zgodzi si nawet na przeduenie
agonii. Jeli te par dni czy tygodni wicej ma uszczliwi creczk...
zasuya na to, by by szczliwa.
Kilka miesicy wczeniej Ania staa przy ku matki, trzymajc w
doniach pusty portfel. Chciaa potrzsn lec Magorzat, pyta, co ma
robi, za co kupi jedzenie na dzi i na jutro, ale... mama i tak
spojrzaaby na ni obojtnie i zbya jakim: Rb, co chcesz, creko,
po czym wrciaby do patrzenia w sufit, zasna albo co byo chyba
najgorsze zacza bezgonie paka. Ania za musiaaby patrze na zy
mamy, spywajce po coraz bardziej zapadnitych policzkach, i mogaby
je tylko zetrze, ale nie mogaby ich powstrzyma.
Dziewczynka wiedziaa jedno: obie musz dotrwa do koca roku
szkolnego. Nikt nie moe si dowiedzie, e mama jest chora, e ju w
ogle nie opiekuje si swoim dzieckiem, bo natychmiast zabior j, Ani,
do sierocica.
By marzec. Jeszcze tylko trzy miesice i... Ania co wymyli. atwo
bdzie zwodzi ludzi, bo nikt si nimi nie interesowa. Dopki
dziewczynka chodzia do szkoy czysto ubrana i przygotowana do lekcji,
nikt nie pyta, dlaczego na kolejnym zebraniu rodzicielskim nie ma
Magorzaty Kraski. Ania nie sprawiaa adnych kopotw nauczycielom.
Po co wic mieliby rozmawia z jej mam?
Ale przez te trzy miesice trzeba co je.
O paceniu czynszu Ania nawet nie mylaa. Czytaa wszystkie
pisma, ktre listonosz wrzuca do ich skrzynki. Nie otwieraa nikomu,
udajc, e mieszkanie jest puste. Wiedziaa, e administracja zaczyna
dopomina si o zalege opaty, ale skd dziesicioletnia dziewczynka,
zdana tylko na siebie, ma wzi takie pienidze?
Ania marzya o kilku zotych, za ktre kupi paczk makaronu,
ugotuje go i napeni kluskami pusty odek. Mama pewnie zje par
yek i odwrci gow. Poprosi tylko o wod, duo wody do picia, i
o leki. Nurofen, paracetamol, pyralgin, wszystko jedno, byle przestao
bole. Na te leki, ktre Ania moga kupi bez recepty, ciuaa pienidze w
pierwszej kolejnoci. Bo gdy mam zaczynaa bole gowa... ssiedzi ju
raz dobijali si do drzwi, zaalarmowani coraz goniejszym krzykiem
Magorzaty.

Tak, trzeba zdoby lekarstwa. O pienidzach na jedzenie pomyli


si pniej.
Mamo zacza dziewczynka i nagle si rozpakaa.
Usiada na brzegu ka i kaa, zwiesiwszy bezradnie chude
ramionka.
Magorzata pogadzia j po wosach. Przytulia. Ucaowaa. I
kanie zaczo cichn, ale utulenie nie przyniesie pienidzy na lekarstwa
ani nie napeni brzucha.
Ania wstaa powoli jak stary, zmczony yciem czowiek, zarzucia
na coraz chudsze plecy wywiechtan kurtk, uniosa peen ksiek plecak
i powiedziaa do matki, wiedzc, e ta jej ju nie sucha.
Id do szkoy. Lekarstwo masz tutaj, wod do picia w butelce.
Gdy wrc, musisz by wykpana i przebrana w czyst piam.
Pooyam j obok wanny. Zrobisz to? Umyjesz si?
Tak, creczko odpowiedziaa pokornie Magorzata.
Ania moga powlec si do szkoy.
Ale nie dotara na pierwsz lekcj, bo z tumu uczniw wyuska j
uwany wzrok nauczycielki od matematyki.
Renata Lichocka naleaa do wymierajcego gatunku nauczycieli z
powoania. Bya kobiet w rednim wieku, samotn i bezdzietn, ca
sw niespenion mio macierzysk przelaa wic na uczniw i
nauczanie. Nie zraaa si najoporniejszymi, nie odrzucaa
najkrnbrniejszych. Do kadego znalaza klucz, ktry otwiera serce
dziecka na nauczycielk, a jego umys na to, co staraa si mu przekaza.
Ani obserwowaa od jakiego czasu i... niby nic nie powinno Renaty
niepokoi: dziecko przychodzio do szkoy zadbane, nie opuszczao lekcji,
oceny miao dobre, a nawet bardzo dobre, ale... czy tak wyglda
szczliwa dziewczynka? Czy wyraz rozpaczy i beznadziei w oczach
Ani Kraski by normalny? Na pocztku Renata pomylaa o przemocy
domowej. Moe dziecko jest bite przez matk albo jej konkubenta? Ale
ssiedzi, ktrych wypytaa, co si dzieje w ssiednim mieszkaniu,
zaprzeczyli. Owszem, matka Ani ostatnio nie pokazuje si zbyt czsto, jest
pono chora na depresj, ale adnych awantur nie wszczyna, krzykw
dziecka nie sycha, a mczyni nie odwiedzaj ssiadki. To porzdna
kobieta.
Jeli wic nie bicie, to co byo przyczyn smutku dziecka? I coraz
wyraniejszego wygodzenia?
Ania rzucaa si na darmow zup, ktr szkoa zapewniaa swoim
uczniom, jak niedokarmione zwierztko. Zawsze prosia o jeszcze jedn

porcj, a kucharki nigdy jej nie odmawiay, dopki zupy starczyo.


Kiedy przyniosa z sob soik, proszc, by kucharki wlay tam
dokadk, i tego dnia rzeczywicie si zgodziy, a dziewczynka,
odbierajc gorce, dokadnie zakrcone naczynie, sprawiaa wraenie
naprawd szczliwej. To wtedy Renata, obserwujc t scen, nabraa
niedobrych podejrze. Przemoc to niekoniecznie bicie. Spotkaa si z
rnymi formami zncania si nad dzieckiem. Sowa krzywdz rwnie
mocno co cika rka. A moe Ania jest w domu godzona?
Obowizkiem dobrego nauczyciela jest dbao o dobro ucznia,
wic par dni pniej, gdy Ania przysza na pierwsz lekcj, Renata
zagarna j agodnie ramieniem i ze sowami: Mam dla ciebie
niespodziank zaprowadzia dziewczynk do pokoju pedagoga
szkolnego, ktry dzi mia wolne. Zamkna za nimi drzwi na klucz,
posadzia Ani na fotelu obok biurka i wcisna jej do rk kanapk.
Piknie pachnc kanapk z szynk, serem i saat. Z kawakiem
ogrka i pomidora. Dziewczynka, ktra od wczoraj nie miaa nic w
ustach, bez chwili wahania wbia zby w mikki chleb. Kanapka
znikna w mgnieniu oka. I dopiero teraz Ania zrozumiaa, e
pozwolia si nauczycielce podej.
Matematyczka uklka przed dzieckiem. Wzia jego chude, zimne
rczki w donie i zapytaa agodnie:
Co si dzieje, kochanie?
Ania przez par sekund dzielnie walczya ze zami, ale te sowa,
pene prawdziwej troski, i nadzieja, ktr daway to wszystko
sprawio, e si rozpakaa, prbujc opowiedzie, przez jakie pieko
przechodzi razem z mam od trzech miesicy.
Renata suchaa tego z narastajcym gniewem, ktry zosta
wyparty przez przeraenie i ch dziaania. Na szukanie winnych
przyjdzie czas. Teraz trzeba pomc i dziecku, i jego matce.
Natychmiast! Ania musiaa ujrze t determinacj w oczach
nauczycielki, bo poderwaa si nagle, z oczami okrgymi z
przeraenia, gotowa ucieka.
Nie, prosz, bagam, niech pani nic nikomu nie mwi! Moja
mamusia stara si jak moe. Niech pani zobaczy, wieo uprana.
Podetkna kobiecie pod nos swoj bluz od dresu. Tylko z
pienikami jest troch kopotu, bo mama nie moe pracowa, ale dajemy
sobie rad. Prosz nic nikomu nie mwi. Obiecaa pani...
Renata nic Ani nie zdya obieca, ale przeraenie w oczach
dziecka sprawio, e serce tej dobrej kobiety ciskao si we wspczuciu.

Dobrze, Aniu. Zobacz, co sama mog dla was zrobi. Ale jeli
mama ci zaniedbuje... Nie przerywaj mi, kochanie, czysty dres to jeszcze
nie wszystko... Poszukamy pomocy gdzie indziej. Obiecuj, e nie
pozwol komukolwiek ci zabra. Dobrze?
Dziewczynka kiwna gow, nie majc wyboru.
Umwiy si, e nauczycielka tego dnia po poudniu porozmawia z
Magorzat. Na poegnanie Renata uciskaa dziecko, zapewniajc je o
chci pomocy, i wypucia z pokoju.
Pierwsze, co zrobia Ania, to pobiega do domu, by wysprzta ma
kawalerk na bysk. Potem powie nauczycielce, e zrobia to mamusia, ale
Renata nie uwierzy, bo mama Ani Kraski nie tylko wygldaa na ciko
chor, ale bya ciko chora. Prawd mwic, przeraonym oczom Renaty
Lichockiej ukaza si widok umierajcej kobiety i czepiajcego si jej
rki wystraszonego dziecka.
To byo za wiele nawet dla nauczyciela, ktry przez lata pracy
spotka si z rnymi tragediami.
Renata usiada ciko na jednym z krzese i przez dugie chwile
bez sowa patrzya na pic Magorzat. Ania prosia, by nie budzi
mamusi, zmczonej sprztaniem. Nie budzia jej wic. Przygldaa si
tylko wychudzonej twarzy, podkronym oczom, zapadym policzkom,
bladym doniom...
Mamusia bya badana przez lekarza? zapytaa przyciszonym
gosem, nie mogc oderwa oczu od twarzy picej kobiety.
Ania zeskoczya ze swojego krzesa i po chwili podaa
nauczycielce jedn jedyn kartk z doczepionym do niej plikiem zdj
tomograficznych. Zdjcia nic Renacie nie powiedziay, ale ju sowo
Carcinoma owszem. Nagle zrozumiaa, e mama Ani nie ma depresji,
ma raka i Renacie zrobio si sabo. Spojrzaa na dat badania:
grudzie. Od grudnia obie, Magorzata i jej creczka, yy z t straszn
diagnoz, przy czym ta pierwsza si poddaa, a walczya za ni ta druga.
Maa, dziesicioletnia dziewczynka.
Gdy pierwszy szok min, Renata uczynia to, do czego czua
powoanie: zacza dziaa. Najpierw wcisna do rki Ani,
niedowierzajcej swemu szczciu, sto zotych i wysaa dziewczynk po
zakupy. Gdy ta wybiega, podpiewujc z radoci ostatni raz miaa w
portmonetce tyle pienidzy, gdy wspomoga je przed wyjazdem do
sanatorium pani Zosia, ssiadka! Renata prbowaa porozmawia z
chor kobiet, zmotywowa j do walki o zdrowie, czy nawet ycie, ale
Magorzata spojrzaa na nauczycielk zmczonymi oczami i powiedziaa

tylko:
Ten guz jest nieoperacyjny. Nie mona go usun. To tylko
kwestia miesicy, gdy...
Ma pani dziecko przerwaa jej ostro Renata. Dziecko,
ktre potrzebuje matki. Ja mog wam zapewni jedynie pen lodwk, ale
matki Ani nie zastpi. Musi pani przynajmniej sprbowa zawalczy o
ycie. Ja zajm si reszt.
Magorzacie nie pozostao nic innego, jak tylko skin gow.
Prawd mwic, od pocztku tej wizyty, gdy po przebudzeniu ujrzaa
nauczycielk, pragna jednego: by dano jej spokj. Teraz gotowa bya
zgodzi si na wszystko, by Renata sobie posza, a ona znowu moga
lee w ciszy i ciemnoci, czekajc na... koniec.
Tymczasem nauczycielka, majc zgod chorej, chwycia telefon i
zacza dzwoni po znajomych. Jej uczniowie, dzi doroli ludzie, czsto
na wysokich stanowiskach, darzyli wdziczn pamici ulubion
nauczycielk. Midzy nimi by doktor Grabowski, ordynator oddziau
onkologicznego, ktry bez namysu zgodzi si przyjecha na oliborz, by
obejrze wyniki bada, porozmawia z chor i stwierdzi, co moe dla
niej zrobi.
Na czas tej wizyty Renata zabraa Ani do cukierni na placu Wilsona,
gdzie dziewczynka moga rozkoszowa si pysznymi lodami.
Doktor Grabowski nie mia dobrych wiadomoci. Przez telefon
przekaza Renacie to samo, co zdya powiedzie jej Magosia: guza nie
da si usun. Sprbuj chemioterapii i radioterapii, ale szczerze
powiedziawszy, na wszystko jest ju za pno. Moe przyj pacjentk na
swj oddzia, gdzie troch j odywi, bo jest zagodzona i odwodniona,
ale wszystkie te dziaania nie opni procesu nowotworowego. Mama
Ani umrze, chyba e stanie si cud. A e niejednego cudu doktor
Grabowski by wiadkiem... Pki ycia, pty nadziei. Czy ma wezwa
karetk? Magorzat Krask trzeba natychmiast zabra do szpitala.
Tak, bardzo prosz, Tomaszu. Ja zajm si Ani odpara z
cikim sercem Renata. Nie dlatego e braa sobie obce dziecko na gow,
lecz dlatego e dla wpatrzonej w ni z nadziej dziewczynki nie miaa
dobrych wieci.
Mimo to maa jakby odetchna. Wreszcie jej mam zaopiekuje si
kto, kto potrafi to zrobi lepiej ni ona, Ania.
Wrciy do domu, spakoway par rzeczy, ktre przydadz si
Magosi w szpitalu, i poegnay j, gdy przyjechao pogotowie.
Teraz przysza kolej na Ani.

Ale tylko do czasu powrotu mamy ze szpitala zastrzega


dziewczynka, pakujc swj skromny dobytek. I nie powiadomi pani
opieki spoecznej?
To Renata moga obieca. Na razie.
Zaraz po przybyciu do mieszkania nauczycielki usiady razem przed
komputerem i... zaczy poszukiwania ratunku dla umierajcej Magosi,
ktrych efekt znalaz trzy miesice pniej Edward Jabonowski.

ROZDZIA VIII
Aniu, bardzo dobrze! Plecy prosto! Rce razem, pita w d.
Dooobrze... Ned trzyma koniec lony, na ktrej prowadzi spokojn
klacz, patrzc na rozpromienion buzi swej pierwszej uczennicy w
Jaboniowym Wzgrzu.
Zna to uczucie dzieci uwielbiay lekcje jazdy konnej, bez
protestw wykonyway wszystkie polecenia, a po paru kwadransach w
siodle bez sowa skargi schodziy na ziemi, rozcierajc obolae uda i
poladki, tak eby instruktor tego nie widzia, bo moe nie zechce uczy
ich dalej.
Ania, jego crka, nie bya inna. Trzymaa si w siodle tak pewnie i
prosto, jakby urodzia si na koskim grzbiecie. Moe rzeczywicie geny
odgryway tu jak rol, bo on za pierwszym razem tak samo siedzia w
siodle.
Cmokn, Arizona przyspieszya do kusa. Ania pisna,
przestraszona w pierwszej chwili, ale ju w nastpnej podskakiwaa w
rytm krokw konia, bez problemu utrzymujc rwnowag.
Jeszcze par lekcji i bdzie galopowa, pomyla Ned z
mimowoln dum.
W tym momencie sprzed domu dobieg go natarczywy dwik
klaksonu.
W pierwszym momencie nie zwrci na niego uwagi, zajty lekcj,
ale gdy klakson nie milk, zatrzyma klacz, cign Ani z sioda i
poda jej kocwk lony, mwic:
Odprowad Arizon do stajni. Zdaje si, e mnie wzywaj.
Rzeczywicie.
Na podjedzie przed domem parkowao sportowe audi w tym
jak kanarek kolorze. Kobieta siedzca za kierownic naciskaa klakson raz
za razem. Obok niej siedziaa ze skrzyowanymi na piersiach rkami
dziewczyna w wieku kilkunastu lat. Rwnie wcieka jak matka.
No wreszcie! wybuchna kobieta na widok Neda. Kto
raczy si nami zainteresowa! Gdzie Edward? Wiedzia, e
przyjedamy... Z kadym krokiem zbliajcego si do samochodu
Neda ton, jakim wypowiadaa kolejne sowa, zmienia jednak barw. Na
pocztku by ostry jak tuczone szko, potem stawa si coraz bardziej
mikki, a przeszed w seksowny niski alt. Tak wanie Ned, ze sw
msk, surow urod, dziaa na pe pikn. Szczeglnie na pewien rodzaj
pci piknej, do ktrego naleaa Eliza Jabonowska, bratowa waciciela
Jaboniowego Wzgrza.

Eliza uniosa okulary przeciwsoneczne nad czoo, otworzya


drzwiczki audi i wysiada, ukazujc dugie, szczupe, opalone w
solarium nogi, po czym podaa Nedowi do do ucaowania, mwic
aksamitnym gosem:
Jestem wdow po bracie Edwarda. To moja crka Marlenka.
Lena, nie Marlenka! poprawia j z wciekoci
dziewczyna, ale Eliza zignorowaa j, widzc tylko Neda.
Z kim mam przyjemno?
Ned ucisn podan do i odrzek krtko:
Zarzdzam dworem na czas nieobecnoci waciciela. Ned
Starski. Maria wskae paniom pokj.
Pokoje! krzykna pannica. Nie bd z ni mieszkaa w
jednym pokoju! Id do siebie, na stryszek! Poderwaa si i
wyskoczya z samochodu. Przynie mi bagae na gr rzucia do
Neda przez rami, a gdy ten ani drgn, odwrcia si na schodkach i
warkna: Bo poskar si dziadkowi, a on wyrzuci ci na zbity
pysk!
Trzasnwszy drzwiami, znikna wewntrz Jaboniowego Dworu.
Ned przenis chodne spojrzenie z drzwi na matk dziewczyny. Ta
westchna ciko i wzruszya ramionami.
Hormony.
Raczej brak wychowania zauway. Bdzie pani musiaa
sama obsuy sw crci. Nie jestem bagaowym.
Eliza nie zdya jednak odpowiedzie, bo z gry dobieg ich
wcieky wrzask. Usyszeli tupot na schodach i Marlena Jabonowska
chwil pniej wybiega na zewntrz przez te same drzwi, ktrymi przed
chwil trzaskaa.
Kto zaj mj pokj?! zawya niemal, wodzc dookoa
nienawistnym spojrzeniem. Nagle jej twarz staa, a oczy zwziy si w
wskie szparki.
Od strony padoku nadchodzia, wymachujc wierzbow witk, Ania
Kraska. Na widok dwch nieznajomych zwolnia kroku, ale zaraz
rozpromienia si w umiechu i...
To ty, gwniaro, wprowadzia si na moje poddasze!
Marlena zeskoczya po schodach i ruszya ku zmartwiaej ze zdumienia
Ani, ale... zatrzymay j donie Neda, zaciskajce si na jej ramionach tak
silnie, e dziewczyna a sapna.
Tutaj nikt nie wyraa si w ten sposb zacz takim tonem,
e Ania skulia ramiona. Ale nie Marlena.

Masz mnie natychmiast puci, bo wezw policj! Szarpna


si raz i drugi, ale Ned nie zamierza zwolni ucisku. Czu narastajc
wcieko, ale panowa i nad ni, i nad sowami.
Jeszcze raz, bo widz, e nie zrozumiaa: to stary dom, z
tradycjami. Tutaj do starszych od siebie mwi si pan, a do modszych
koleanka. Albo dostosujesz si do tych regu, albo... Unis j za
ramiona i po prostu cisn z powrotem do samochodu, po czym
obszed audi, otworzy drzwi od strony kierowcy i ukoni si matce
nastoletniego potwora, zapraszajc j gestem doni do auta. egnam
panie rzek, czekajc na kolejne sowa jednej albo drugiej.
Pannica siedziaa z otwartymi ustami, nie wierzc, po prostu nie
wierzc, e jaki stajenny tak j potraktowa, pani Eliza za oblizaa
nerwowo karminowe usta i warkna do crki:
Albo tutaj zostajesz i bdziesz si zachowywa, jak ten pan
tego wymaga, albo spdzisz cae wakacje na obozie survivalowym. Tam
wpoj ci nieco dyscypliny.
Nie zmusisz mnie do wyjazdu sykna dziewczyna.
To oddam ci do domu dziecka!!!
To oddaj!!!
Ania z Nedem patrzyli na te dwie istoty, jakby spady z obcej
planety o nazwie Furia lub Histeria, i z zapartym tchem czekali na
wynik rodzinnej ktni. Eliza rozpakaa si nagle, zupenie bezradna. Jej
crka zamiaa si triumfalnie.
Na pani miejscu bym to zrobi gos Neda sprawi, e obie
umilky i wpatrzyy si w mczyzn, nie zrozumiawszy, co ma na
myli. Jeli nie radzi sobie pani z wychowaniem niepenoletniej, ma
pani prawo odda dziecko do placwki wychowawczej. W sierocicu
raz-dwa poradz sobie z pann Marlenk, a jeli nie tam, to w
poprawczaku na pewno.
Eliza uniosa brwi. Z twarzy jej crki po raz pierwszy znikn
wyraz bezkarnoci i pewnoci siebie.
Myli pan? odezwaa si kobieta z nadziej.
Wzruszy ramionami.
Ja nie tylko tak myl, ja to wiem.
Ty chyba mu nie uwierzya!? Marlena sprbowaa raz
jeszcze. Nie przyjm mnie do adnego zasranego sierocica, bo mam
matk i dom!
Gdy twoja matka popadnie w depresj i bdzie zmuszona
pj do szpitala, zaraz ci tam odele Ned powiedzia to z

umiechem i doda: Na dziadka te bym nie liczy. Nie ma go tutaj i


nie wiadomo, kiedy wrci. No, raz jeszcze egnam panie, yczc
przyjemnej podry powrotnej. Musz wraca do pracy.
Przytrzyma drzwiczki wymownym gestem, czekajc, a Eliza
wsidzie do samochodu i rzeczywicie to zrobia, ale w nastpnej
chwili powiedziaa do crki zupenie spokojnie:
Ty wysiadasz i tu zostajesz, zachowujc si nienagannie. Jeli
pan Ned zadzwoni, informujc mnie, e s z tob kopoty, zrobi to, co
mi poradzi: wyjad do sanatorium leczy nerwy, a tob zajmie si
opieka spoeczna. Zrozumiaa?
Dziewczyna, nagle maa i pokorna, zdobya si jedynie na skinicie
gow.
Bierz swoje bagae i nie tam, gdzie wskae ci pan Ned.
Zrobia to bez sowa protestu.
Ma pan mj numer telefonu? zapytaa Eliza. Na pewno
ma go Maria. Prosz j ode mnie pozdrowi i przeprosi za najazd.
Odetchn par dni na Teneryfie i przyjad zobaczy, jak sobie pan radzi
z moj crk.
Nie ma to jak zrzuci odpowiedzialno na kogo innego
odpar pogodnie Ned.
Eliza posaa mu ostre spojrzenie, ale przypomniawszy sobie, e
zostawia tu wciek, rozpieszczon nastolatk, spokorniaa tak samo jak
crka.
Ojciec j tak rozpuci i zmar, zostawiajc mnie z tym
wszystkim sam. Mam prawo sobie nie radzi.
Marlena posaa matce pene urazy spojrzenie, Ned za patrzy... na
Ani. Ani, stojc przez cay ten czas jak sup soli, ze zdumieniem
przysuchujc si wymianie zda, a przede wszystkim uczu: czystej
nienawici i pogardy, jakimi crka darzya matk, a take niechci i
rozczarowania, jakimi matka darzya crk.
To jest Ania, wnuczka pana Jabonowskiego odezwa si Ned,
przygarniajc dziewczynk ramieniem. Cakiem niele radzi sobie w
siodle doda z nieukrywan dum, na co dziewczynka posaa mu
uszczliwiony umiech. Mam nadziej, e zaprzyjanicie si z
pann Marlenk, bo ona nie ma wikszego wyboru, a ty, Aniu...
Ja jestem wnuczk dziadka Edwarda! sykna dziewczyna.
Niby od kiedy to...?
Zmie ton, dziecko poradzi jej przyjanie Ned bo twoja
matka jeszcze nie odjechaa. Ty jeste bratanic pana Edwarda, Ania jest

jego wnuczk. I nic na to, rozpieszczona ksiniczko, nie poradzisz. To


co, zaczynamy nauk dobrych manier czy wsiadasz do samochodu?
Marlena obejrzaa si na matk, ale ta zatrzasna od jej strony
drzwiczki i przekrcia kluczyk, wczajc silnik.
Moje bagae! jkna dziewczyna.
Matka poczekaa, a jej crka wycignie dwie walizy, posaa jej
chodnego buziaka przez szyb samochodu i po chwili te audi zniko
za zakrtem w chmurze pyu.
Zdaje si, e zostalimy na placu boju we troje zauway
Ned.
Nienawidz pana warkna w odpowiedzi Marlena.
Moesz nienawidzi, byle grzecznie wzruszy ramionami.
Pokj sobie wybierz, chyba e Maria ci ktry wskae. Ten na poddaszu
naley do Ani i nie wa si tam wprowadza. Nagle przyjacielski
umiech znik z jego twarzy. Pochyli si ku dziewczynie i wysycza
zupenie innym tonem: Nie prbuj si te na tej dziewczynce mci, bo
ona jest pod moj opiek. A ja bywam... nieprzyjemny, gdy kto sprawia
przykro tym, ktrych lubi. Zrozumiaa?
Marlena zdobya si jedynie na kiwnicie gow, zmroona i
sowami, i tonem, jakim zostay one wypowiedziane. Nagle zapragna
zadzwoni do matki i baga, by wrcia i zabraa j z powrotem, ale
zdaa sobie spraw, e... matka po prostu nie odbierze telefonu. A jeli
nawet, to i tak po ni nie wrci.
Zostaa sama z tym strasznym czowiekiem i ma, chud
gwniar. zy napyny jej do oczu, ale nie da tym dwojgu satysfakcji.
Nie rozpacze si. Przynajmniej nie teraz. Nagle poczua dotyk maej
doni.
Nie martw si, moja mama te jest daleko.
Spojrzaa z gry na Ani. Ta umiechaa si do niej ze
zrozumieniem i wspczuciem. Marlena uniosa dumnie gow. Nie
potrzebowaa wspczucia jakiej gwniary! Wzia walizy za rczki i
pocigna je w stron schodw, nie obdarzajc ani mczyzny, ani
dziewczynki choby jednym spojrzeniem.
Nie pomoesz jej, wujku? zapytaa szeptem Ania, patrzc, jak
Marlena szarpie si z walizami, prbujc wcign je po schodach.
Ani mi si ni odpar Ned pgosem. Nie zasuya na
moj pomoc. Ty za to owszem. Idziemy rozsioda Arizon?
Idziemy!
Ania pobiega za mczyzn, w jednej chwili zapominajc o

nowej koleance. Czy raczej krewnej. Ta za dotara z walizami do holu,


zostawia je tam i pobiega do kuchni, szukajc Marii, a gdy jej nie
znalaza, ruszya schodami na pitro, gdzie mieciy si pokoje gocinne,
wesza do pierwszego z brzegu, rzucia si na ko i kryjc twarz w
poduszce, rozpakaa si wreszcie z alu nad sob i z wciekoci na
matk. I jeszcze z nienawici do tego faceta, co si tu rzdzi, i
gwniary, ktra ukrada jej dziadka.
Ju ona im pokae! Ju oni j popamitaj!
Podczas gdy we dworze rozegraa si pierwsza bitwa, Edward
Jabonowski kilkaset kilometrw dalej rozpoczyna wasn wojn. Wojn
o ycie swojego dziecka. Majc zgod Magosi, na pocztek odby dug
rozmow z jej lekarzem, ktry stwierdzi, e skoro p roku temu nikt
nie chcia si podj wykonania zabiegu usunicia guza, to tym bardziej
teraz nikt si tego nie podejmie, gdy pacjentka jest w stanie
terminalnym. Straszne sowa: stan terminalny. Delikatne okrelenie jeszcze
straszniejszego: umierania.
Edward nie zapyta, ile czasu zostao Magosi. Bez wzgldu na
wszystko zamierza dziaa. A do koca.
Poegna si z lekarzem i wyszed z hospicjum, mimowolnie
oddychajc z ulg, e moe std wyj, ma czterdzieci par lat i jest
zdrowym, sprawnym mczyzn. Ma przed sob, odpuka, nieco wicej
czasu ni zamknici w tym budynku nieszcznicy. Oni pozostan tu do
mierci...
Otrzsn si i wszed do najbliszej kafejki, aby podczy do
prdu zabrany z pokoju crki laptop. Ekran zajania, komputer poczy
si z Internetem Edward mg podj walk.
Otworzy maila, ktry tak bardzo go zainteresowa, spojrza na
zegarek w Stanach byo po dwudziestej, mona prbowa i
wybra na komrce numer podany w mailu. Nie musia dugo czeka na
poczenie. Po trzech sygnaach usysza przyjemny mski gos:
Anderman[1], yes?
Doctor Charles Anderman? upewni si Edward, a
uzyskawszy od tamtego potwierdzenie, zacz: Nazywam si Edward
Jabonowski, jestem ojcem Magorzaty Kraski z Polski, korespondowa
pan, doktorze, w jej sprawie z moj wnuczk Ann...
Oh, yes, Ann Kraska and Margarete Kraska, I remember, of
course! Continue, please...
Edward wic kontynuowa, e Magosia nadal yje, cho jej stan
jest... tu si zaci, sowo terminalny po prostu nie chciao mu

przej przez usta ale zamierzaj walczy do koca, std ten telefon i
proba o pomoc, bo pan, panie doktorze, opracowa rewolucyjn metod
usuwania guzw nieoperacyjnych i...
Rzeczywicie, cho metoda jest w stadium eksperymentalnym,
zdaje pan sobie, Mister Jablonowski, spraw, co to oznacza?
e nie ma adnej gwarancji.
Dokadnie.
I jeli operacja si nie powiedzie, nie bdziemy roci adnych
pretensji ani da.
Exactly.
Mimo to jestem zdecydowany, to znaczy moja crka jest
zdecydowana podda si zabiegowi.
Nie znajc kosztw? Anderman zawiesi gos.
Rzeczywicie, o kosztach nie byo w mailu mowy, a moe bya,
ale we wczeniejszym?
Koszty nie graj roli odrzek cicho.
Mia nieco oszczdnoci, w razie czego mg zrobi
pidziesiciotysiczny debet na koncie. Da rad...
To trzysta tysicy dolarw usysza i zabrako mu tchu
plus koszty opieki pooperacyjnej, a to kolejne dziesi tysicy za kady
dzie pobytu w szpitalu. Ponadto transport chorej tutaj, do Minnesoty,
albo do kliniki w Hamburgu, bo przecie adnym rejsowym samolotem
nie przewiezie pan pacjentki w stadium terminalnym. Zwykle cao
terapii zamyka si w kwocie piciuset tysicy, nie wicej, czasem mniej.
To dua kwota i od razu pana o niej uprzedzam, halo, syszy mnie pan,
Mister Jablonowski?
Tak, sysz odpar Edward sabym gosem. Skd on wemie
ptora miliona zotych?
Rozumie pan rwnie, e kwot za operacj musz pobra z
gry, gdy pacjentka trafi do kliniki. Reszt moemy rozoy na raty, ale...
Milion. Na ju, na teraz, potrzebuje wic jedynie miliona zotych.
Jestem zdecydowany. Zdobd te pienidze usysza ze
zdziwieniem wasny gos.
W takim razie potrzebna mi jest aktualna tomografia mzgu
pacjentki. Nie z wczoraj, nie sprzed tygodnia, a wykonana dzisiaj. Gdy
bd mia zdjcia i dokadnie si im przyjrz, zadzwoni do pana, Mister
Jablonowski, i odpowiem, czy podejm si zabiegu, czy nie.
Mylaem, e ju si pan zdeklarowa...
Jestem tylko neurochirurgiem, przyznaj, e dobrym, ale nie

cudotwrc odrzek doktor Anderman agodnie. Czekam na


zdjcia. Numer do pana mi si wywietli. Do usyszenia.
Edward poegna si i dobrze, e siedzia, bo inaczej musiaby
natychmiast usi. Takiej saboci, poczonej z bezsilnoci, nie czu
chyba nigdy w yciu...
We si w gar, czowieku mrukn do siebie, pocierajc
twarz domi. Zaatw Magosi tomografi, i to zaraz, potem zajmij
si zdobyciem miliona zotych. To bdzie znacznie trudniejsze.
I tu si myli.
Znacznie trudniejsze okazao si wykonanie tomografii w
jakimkolwiek warszawskim szpitalu. Po pierwsze, Magorzata nie jest ich
pacjentk; po drugie, tomograf jest zajty; po trzecie, s zapisy; po
czwarte, jest godzina ktra tam...
Edward musia uruchomi swoje kontakty, by oczywicie
odpatnie udao si zaatwi wolny tomograf. Dziki tym kontaktom po
Magosi przyjechaa karetka, ktra zabraa otumanion ju kolejn dawk
morfiny kobiet na badanie i odwioza j z powrotem do hospicjum.
Caa ta operacja kosztowaa Edwarda pi tysicy, ale si opacia, bo
zdjcia mia na pycie CD ju po godzinie. Wysa plik do Stanw i...
pozostao mu czeka na telefon od doktora Andermana.
Niespokojne byo to oczekiwanie. Edward spodziewa si, e
przejrzenie wynikw przez sawnego chirurga i podjcie decyzji:
operowa czy nie, moe potrwa dugo, moe nawet kilka dni, ale... co
innego pozostao, ni czeka? Zaciska palce na telefonie, przed nim styga
kolejna kawa, serce omotao mu coraz silniej, a minuty pyny,
zmieniay si w kwadranse, a te w godziny. Nagle komrka
zawibrowaa. Wywietli si oczekiwany numer. Edwardowi serce
podeszo do garda, gdy odbiera poczenie.
Odpowied doktora bya krtka:
Podejmuj si.
Edward po raz drugi tego dnia poczu sabo zbijajc go z ng,
ale tym razem to drugie uczucie bezradno zastpia maa, cicha
nadzieja. Podzikowa rozmwcy i poprosi o czas na zebranie
pienidzy.
Ja mog da panu tyle czasu, ile pan potrzebuje odpar
Anderman powanym gosem ale pana crka ma go coraz mniej.
Rzeczywicie, Jabonowski w caym tym zamieszaniu, gdy
wykonywa dziesitki telefonw, wykca si o gupi karetk, wyrywa
pienidze z najbliszego bankomatu, ktry wydawa je po tysicu, i to

cz w dziesiciozotwkach, zapomnia o najwaniejszym o


Magosi.
Wrci wic do hospicjum i mimo pnej pory zapuka do pokoju
crki. Mimo braku odpowiedzi wszed do rodka. Myla, e Magorzata
bdzie spaa, ale nie patrzya przed siebie szeroko otwartymi oczami.
Gdy usiad obok, odszukaa jego do.
Mam dobre wieci odezwa si cicho. Doktor Anderman
zakwalifikowa ci do zabiegu. Uda nam si, Magosiu. Bdziesz ya.
Zamkn jej cienkie palce w delikatnym ucisku.
Dlaczego to robisz? Przecie ci wybaczyam? zapytaa tak
samo cicho.
Ale ja bym sobie nie wybaczy... odpar w mylach, bo gos
odmwi mu posuszestwa.
Dopiero po duszej chwili Edward mg odpowiedzie:
Jeste moj crk i mam maego dziecka. Jeli nie dla mnie, to
musisz y dla niej. Dla Ani.
Dla Ani powtrzya Magosia, wiedzc, e zdobdzie si na
ten ostatni wielki wysiek. Sprbuje podj walk, wykorzysta ostatni
szans. Dla Ani...
Musz podzwoni jeszcze w par miejsc rzek, wstajc.
Zaatwi par spraw. Ty odpoczywaj i nabieraj si.
Skina lekko gow.
Tato... te sowa zatrzymay go w progu, a Edward poczu
ciepo wok serca, bo po raz pierwszy tak go nazwaa. Ile to bdzie
kosztowao?
O pienidze si nie martw odpar, starajc si, by jego gos
brzmia pewnie. Wanie id zrobi skok na bank.
Zamkn za sob drzwi i wyszed na pustoszejc powoli ulic.
Wrci do tej samej kafejki i ponownie sign po telefon, ale nim
wybra numer, opar czoo na doniach ciskajcych suchawk. Ta
rozmowa bdzie trudniejsza ni z doktorem Andermanem. Bo tym razem
Edward musia przehandlowa co, czy raczej kogo, kogo kocha...
P godziny pniej rozczy si, odoy telefon na blat stolika i
opad na oparcie krzesa, miertelnie zmczony. Potar oczy doni,
wmawiajc sobie, e zawi wanie ze zmczenia. Kelnerka, przynoszc
zamwion kaw, umiechna si do niego troch zalotnie, troch
wspczujco.
Ciki dzie? zapytaa, nie oczekujc odpowiedzi.
Podzikowa jej spojrzeniem, zostawi na stole napiwek i wyszed,

nie wypiwszy nawet yka aromatycznego napoju. Musia zosta sam, cho
na ulicach wielkiego miasta to trudne, ale po prostu przez jaki czas chcia
i przed siebie, nie mylc i nic nie czujc.
Mimo to wdrujc warszawskimi ulicami, wci mia w pamici
ostatnie sowa szejka:
Jest pan czowiekiem honoru, Mister Jablonowski, a to sprawa
ycia i mierci. Pienidze przel na konto natychmiast, a po konie
przyjad pojutrze.
Edward poczu znajomy ucisk w gardle. Jego konie, wspaniae,
ukochane klacze i ogiery, jego rado i duma, wanie zmieniy
waciciela. Gdy wrci do domu, zastanie stajni niemal pust. Bdzie
musia zaczyna od pocztku, od paru dobrze zapowiadajcych si
odsadkw, ktre sobie zatrzyma. Najgorsza w tym wszystkim bya
chyba wiadomo, e sprzedajc to, co ukocha do tej pory najbardziej w
yciu, nie mia pewnoci, e ocali t, ktr dopiero co pokocha...
Edward usiad na najbliszej awce, na szczcie ukrytej w mroku,
i pozwoli pyn zom.
Do Koniecdrogi zadzwoni po pnocy, majc nadziej, e Ned
jeszcze nie pi i odbierze telefon. Nie spa. Czeka na wiadomoci.
Jak si ma pana crka? zapyta po wymianie wstpnych
uprzejmoci.
Dobrze, zwaywszy na jej stan. Edward umilk na chwil,
zbierajc si w sobie. Potrzebowa pomocy take Neda i mia pewno,
e j otrzyma, mimo to nie byo mu atwo o ni prosi. Posuchaj,
Ned, Magosia bdzie miaa za dwa dni operacj, ktra moe uratowa jej
ycie, cho moe j te zabi. Sama narkoza jest dla niej zagroeniem,
ale... nie ma przecie wyboru. Sysza, jak tamten wciga powietrze, i
mwi dalej. Bdzie j operowa chyba najsynniejszy chirurg na
wiecie, doktor Charles Anderman z Minnesoty, zabieg odbdzie si
jednak w Hamburgu. Ju sam transport Magorzaty jest ryzykowny...
westchn, lecz po chwili mwi dalej: Chc, eby jutro Maria
przywioza do Warszawy Ani. Musi poegna si z mam.
Ja mog j przywie.
Nie, dla ciebie mam inne zadanie. To take z trudem
przeszo Edwardowi przez gardo. Gdy ja bd z Magosi w
Hamburgu, do Jaboniowego Wzgrza przyjedzie mj przyjaciel z Arabii
Saudyjskiej po par koni. Nie karm adnych od rana, bo nie wiem, ktre
zechce zabra.
Sprzeda pan konie w ciemno? Dobrze rozumiem? zapyta

powoli Ned.
Dobrze rozumiesz. Oddaj mu te, ktre sobie wybierze.
Nawet De Granda? Ned musia si upewni, czy rzeczywicie
dobrze syszy. Czy ma odda jakiemu szejkowi dum Edwarda
Jabonowskiego, championa czystej krwi, wartego krocie?
To oczywiste, e De Granda wybierze jako pierwszego.
Waciwie chodzio mu tylko o tego ogiera. Reszt wemie tylko ze
wzgldu na potrzebne mi pienidze.
Na operacj Magorzaty?
Tak.
Zapada cisza. Ned, ktry kocha konie nie mniej ni Jabonowski,
rozumia, jak trudno jego pracodawcy byo podj tak decyzj. Rozumia
te, e Edward nie chce by przy wywozie koni, bo pewnie nie potrafiby
powstrzyma niemskich ez. Ale ycie ludzkie znaczy wicej ni mio
do najukochaszego nawet zwierzcia. Szczeglnie jeli jest to ycie
modej kobiety, ktr miaaby opakiwa dziesicioletnia dziewczynka.
Jego, Neda, crka.
Prosz si o nic nie martwi. Przygotuj konie do transportu, a
jutro Maria przywiezie Ani do Warszawy odezwa si w kocu.
Dziki. I po chwili powtrzy raz jeszcze: Dziki, e
mog na ciebie liczy. Ju si mia rozcza, gdy rzek:
Zapomniaem ci uprzedzi, e przyjeda moja bratowa z crk. Chyba
te jutro... Przepraszam, ale straciem poczucie czasu.
Ju tu jest odpar Ned.
Eliza z Marlen?
Marlena. Eliza poleciaa na Kanary.
Edward tylko westchn.
Przykro mi, e zrzucam na ciebie dodatkowe obowizki, Marlena
jest trudnym...
aden kopot przerwa mu Ned niemal radosnym tonem.
Tym te moe si pan nie przejmowa, szefie. Widziaem j tylko przez
par chwil, po przyjedzie. Od tamtej pory siedzi w swoim pokoju.
Naprawd grzeczne i ciche dziecko. Nie to co ta maa iskierka Ania,
ktrej wszdzie peno.
Edward unis brwi i spojrza na telefon, nie dowierzajc wasnym
uszom. Czy Ned nie pomyli dziewczt? Marleny, tego bezczelnego i
rozpuszczonego bachora, nawet przy ogromie dobrych chci, jakie
wykazywa Ned, nikt nie mgby nazwa dobrym i grzecznym
dzieckiem. Moe przyjechali letnicy?

Mwisz o Marlenie Jabonowskiej, mojej bratanicy? musia


si upewni.
Ned si zamia.
Taaak. Ju na pocztku pokazaa si ze swej wrednej strony, ale
ja potrafi by wredniejszy. Od czasu naszej pierwszej i jedynej
powanej rozmowy mamy w domu cisz i spokj.
Mam nadziej, e nie zawierzbia ci rka?
Z lekka ni potrzsnem. Przy jej matce zreszt. Wydawaa si
zadowolona. To znaczy Eliza. Marlenka nieco mniej...
Eliz te przydaoby si z lekka potrzsn mrukn
Edward. Tego czowieka, Neda Starskiego, szanowa od pierwszej chwili.
Teraz zaczyna go rwnie lubi.
Litoci, szefie, sam potrzsaj swoimi bliskimi. Do upojenia. Ja
mam wystarczajco duo na gowie. W gosie modego mczyzny
mimo wszystko brzmiao rozbawienie.
Masz racj, przepraszam. Teraz ja si zajm swoj crk, a ty
si zajmij swoj, okej?
Ned nagle spowania. Edward wyczu chd bijcy z drugiej
strony telefonu.
Magosia? Powiedziaa ci raczej stwierdzi, ni zapyta.
Domyliem si. Ona tylko potwierdzia.
Ned umilk. Teraz to on z trudem dobiera sowa.
By ze mnie kawa nieodpowiedzialnego bydlaka powiedzia
powoli. Uwiodem twoj crk, gdy miaa siedemnacie lat, i
porzuciem tydzie pniej, gdy wtrcia si jej matka. Masz prawo da mi
w pysk przy najbliszej okazji.
Moemy sobie jedynie poda rce, bo ja zachowaem si
dokadnie tak jak ty. Najwyraniej kobietom naszego ycia taki los by
pisany...
Dobrze wic, e mamy crki, a nie synw. Nie chciabym si
wstydzi za swojego tak, jak wstydz si za siebie.
Trafne spostrzeenie skwitowa Jabonowski. Bd
koczy, bo padam z ng, ale na koniec jeszcze dwa zdania: wiem, e
Magosia tobie pozostawia wybr, czy powiesz o tym Ani, czy nie. I...
witaj w rodzinie.
[1] Doktor Anderman i jego metoda leczenia to fikcja literacka.

ROZDZIA IX
Ned plea na hamaku rozwieszonym midzy dwiema brzozami.
Rce splt pod gow i patrzy w zamyleniu na granatowe niebo
usiane miriadami gwiazd.
Jeszcze par dni temu nie mia nikogo ani niczego. By wolny jak
ptak, ale czy szczliwy?
Dzi mia crk, mia Magosi, ktra dostaa szans na przeycie
nie zapyta, jaka bya cena tej szansy, ale domyla si, e wysoka i
kogo, kogo mg nazwa przyszywanym teciem. Razem z nim
otrzyma w pakiecie Marlenk i Eliz. Obie nieznone, gupie,
rozpieszczone i bezczelne, ale... Ned lubi wyzwania.
Jedna z nich wanie podchodzia do hamaka.
Syszc kroki na ciece i widzc dziewczc sylwetk majaczc
w mroku, Ned westchn cicho i si wyprostowa.
Marlena stana dwa kroki przed nim. W wietle ksiyca widzia
jej twarz, ktra byaby cakiem adna, gdyby nie wyraz zacitego buntu i
nienawici.
Nic nie jadam od rana odezwaa si, przeszywajc
mczyzn wzrokiem.
By obiad, bya kolacja. Wzruszy ramionami. Nikt nie
bdzie za tob biega z talerzem zupy i baga ci, by zjada: za
mamusi, za tatusia...
Mj tatu nie yje przerwaa mu.
Wcale mu si nie dziwi. We dwie, ty i twoja matka, nawet
czowieka z elaza bycie wykoczyy.
Marlena a zacisna pici, syszc takie sowa z ust tego... tego...
parobka!
Chc rozmawia z dziadkiem! Teraz! Nie pozwoli mnie tak
traktowa przez byle...
No, no! przerwa jej Ned, unoszc ostrzegawczo palec.
Lepiej ugry si w jzyk, nim mnie obrazisz, bo moe si to kiepsko dla
ciebie skoczy.
A co? Wyle mnie pan poczt lotnicz na Teneryf?
zamiaa si nieprzyjemnie.
Pokrci gow, pochylajc si ku niej.
Przeo ci przez kolano i spior jak gwniar, ktr jeste
wycedzi.
Cofna si a o krok, wierzc, e ten straszny czowiek moe to
zrobi.

Kim pan jest?! krzykna. Dlaczego pozwalaj si panu


nade mn znca?!
Wychowywa ci, nie nad tob znca sprostowa zimno.
Kto wida musi i pado, niestety, na mnie.
Milczaa chwil, bliska ez.
Jestem godna wyjczaa w kocu.
To zrb sobie co do jedzenia. Ned wzruszy ramionami.
Nie zamierzam ci morzy godem, cho kto wie?...
mia si w duchu, patrzc, jak pannica umyka czym prdzej w
stron dworu. By ju pewien, e z Marlenk Jabonowsk sobie poradzi.
Robia si coraz zabawniejsza!
Hm... Ned czasem sam siebie zaskakiwa swoim dziwnym
poczuciem humoru.
Nazajutrz to on obudzi Ani, nie czekajc, a dziewczynka sama
wstanie i przybiegnie do stajni, jak zwykle w swej piamce w
biedronki, starej i spranej, tak e owe biedronki byy ju ledwo
widoczne. Swoj drog, musi poprosi swego pracodawc, a dziadka
dziewczynki, o par zotych na nowe rzeczy dla dziecka, ktre
dotychczas ubierano chyba w lumpeksach. Ania jak zawsze bya
zaczerwieniona jeszcze od snu, ale ju umiechnita i ciekawa.
Dzisiejszy dzie bdzie dla maej jednoczenie trudny, bardzo trudny,
ale i przyniesie nadziej. To wanie na powitanie Ned przekaza trcej
oczy dziewczynce.
Za chwil ruszasz do Warszawy, do mamy zacz.
Ania zesztywniaa.
Co si mamusi stao? Pogorszyo si?
Jutro bdzie miaa operacj. Dziadek skontaktowa si z
neurochirurgiem, Charlesem jakim tam, zapomniaem nazwiska...
Doktorem Andermanem! wykrzykna Ania z mieszanin
radoci i niedowierzania. To najlepszy lekarz dla mamy na wiecie!
A skd ty to wiesz? Ned unis brwi ze zdumienia.
Korespondowaymy z nim! Wysaam mu wyniki bada
mamusi i jej zdjcia tomograficzne! Mwi, e jest szansa na udany
zabieg, e moe si go podj, ale... Tu Ania umilka i zwiesia
gow.
Ale?... agodnie zapyta Ned.
To bardzo droga operacja. Bardzo, bardzo droga. Zaczam
zbiera pieniki, mam ju odoone piset zotych, ale do trzystu tysicy
dolarw brakuje mi tyle, e nawet nie umiem policzy.

Ned wcign powietrze. Trzysta tysicy! Dolarw! Nic dziwnego,


e stajnia opustoszeje... Z drugiej strony jego, Neda, podziw dla
Jabonowskiego wzrs. Edward nie waha si, nie rozwaa za i przeciw.
Nie da sobie ani dnia, ani godziny do namysu. Po prostu sprzeda to, co
mia najcenniejszego, by zapaci za operacj crki, bez wzgldu na jej
wynik.
Czy Ned potrafiby zrobi to samo? Dla Magorzaty, ktrej waciwie
nie zna? Jego spojrzenie spoczo na Ani, ktra siedziaa na ku z
zafrasowan min.
Nie martw si o pienidze. Dziadek je zdoby.
Poklepa ma po rce i Ania natychmiast si rozpromienia.
Wic to ju pewne? Mamusia bdzie miaa operacj?
Wyzdrowieje?
Musia przygasi nieco rado i nadziej dziewczynki, by nie czua
potem jeszcze wikszej rozpaczy i rozczarowania.
Wiesz, e mama jest w bardzo zym stanie, a musi dojecha
do Hamburga, do kliniki, potem wytrzyma narkoz, a nie mam pojcia,
jak dugo taka operacja moe potrwa, poza tym nie wiem, czy s szanse
na stuprocentowe wyleczenie...
Tak, doktor pisa mi o tym. Dwa miesice temu byy ju
niewielkie. Dziewczynka posmutniaa. Ale uda si. Musi si uda,
bo to moja mama! Jad do niej? Teraz?
Wyskoczya z ka, gotowa, tak jak stoi, biec do Warszawy.
Zjesz niadanie i odwioz was, ciebie i Mari, do Tczewa, a
tam wsidziecie w pocig prosto do Warszawy.
Ciocia Marysia pojedzie ze mn?! Ania ucieszya si jeszcze
bardziej.
Przecie nie puszcz ci samej w tak podr.
Ale ja ju raz jechaam sama. Trzema pocigami!
O ten jeden raz za duo uci Ned. Masz dziesi lat i
wiem, jak bardzo jeste samodzielna, ale twj dziadek odpowiada teraz za
ciebie i yczy sobie, by przyjechaa pod opiek Marii.
To ja te sobie tego ycz stwierdzia stanowczo. Wo
najlepsz sukienk.
Podesza do szafy i z jednego jedynego wieszaka zdja jedn
jedyn sukienk. Reszta jej ubra zajmowaa nie wicej ni poow pki.
To znw dao Nedowi do mylenia. Musi jeszcze dzi zadzwoni do
Jabonowskiego co z tego, e tamten ma swoje problemy by
porzdnie ubra swoj jedyn wnuczk. Nie sam Maria pjdzie z

dziewczynk na zakupy ale musi na to wyoy pienidze. Albo zrobi


to on, Ned, ojciec Ani. Cho Bogiem a prawd, zbyt wiele gotwki nie
mia... Ale na bilety do Warszawy dla Marii i Ani wystarczy.
Gdy Ania znikna w azience, drzwi do pokoju otworzyy si i
wesza jak zwykle nadsana panna Jabonowska. Nim wyrzeka pierwsze
sowa, Ned powiedzia ostro:
Przed wejciem do czyjego pokoju puka si i czeka pod
drzwiami na zaproszenie.
To by mj pokj! wrzasna Marlena.
Innym tonem prosz wycedzi.
To by mj pokj powtrzya ciszej i nieco pokorniej.
By. Dobre spostrzeenie. Teraz nie jest twj i dobry zwyczaj
nakazuje zapuka przed wejciem. Zrozumiaa?
Marlena kiwna gow i opucia wzrok, by parobek nie widzia
wyrazu wciekoci i jej zacinitych w wsk kresk ust.
Skoro ju to sobie wyjanilimy, czego tu szukaa?
Ciebie! To jest pana, panie zarzdco. Maria mwia, e jedzie do
Warszawy, i ja te chc jecha.
Maria odwozi Ani i...
Pewnie jad na zakupy! Ja te chc! Dlaczego ona moe, a ja
nie?!
Ned przymkn oczy, policzy w mylach do trzech, a potem
chwyci dziewczyn za ramiona, jak dzie wczeniej, i mimo e
patrzya mu hardo w oczy powiedzia wolno i spokojnie:
Mama Ani umiera na raka. Ania jedzie si z ni poegna.
Marlena zesztywniaa. Wcieko w jej oczach zastpi szok.
Zamrugaa. Powtrzya w mylach sowa Neda i nagle jakby uszo z
niej powietrze.
Naprawd? zapytaa cicho. Nie wciska mi pan kitu?
Sorry, ale takiego kitu nie miabym nikomu wciska odpar
sucho. To nie jest temat do artw.
Kiwna gow.
Nie wyglda, jakby jej mama umieraa zauwaya cicho.
Ta caa Ania. Wydaje si taka zadowolona i szczliwa. Ja, gdyby moja
mama... Umilka, przypominajc sobie wczorajsz awantur i
nienawi, jak czua do matki. W mylach, a czasem i sowach,
nieraz yczya jej mierci, ale gdyby rzeczywicie co si matce stao...
Ania miaa czas, by si z tym zmierzy odezwa si Ned
rwnie cicho. To dzielna dziewczynka. Teraz moe i wyglda na

szczliw, bo jest kto, kto si ni opiekuje. Do tej pory to ona zajmowaa


si chor matk, zarabiajc na suchy chleb i talerz zupy.
Marlena a stracia oddech. No tu ju chyba ten facet koloryzuje! W
dzisiejszych czasach dzieciom nie wolno pracowa! Nie musz! Jeli
dorosy nie potrafi zaj si dzieckiem, zabiera je opieka spoeczna i...
miertelnie si baa, e trafi do sierocica odpowiedzia Ned
na niezadane pytanie. Tam gdzie skoczysz ty, jeli nie popracujesz
nad swoim charakterkiem jego gos nagle zmieni brzmienie. Gdy
mwi o Ani, czyni to ze wspczuciem i czuoci, gdy patrzy na
Marlen, jego sowa brzmiay jak uderzenia.
Dziewczyna uniosa gow. Ciepe uczucia, ktre przez moment
ywia dla maej, zniky.
Popracuj, spoko i luzik prychna. Cho nie wiem, czy
nie lepiej by mi byo w bidulu ni w tym obozie koncentracyjnym.
Zawsze moesz sprawdzi. Swoim zwyczajem wzruszy
ramionami.
Marlena wysza, w ostatniej chwili hamujc si, by nie trzasn
drzwiami. Ned unis kcik ust w umiechu. Szybko si panna
Jabonowska uczy, ale jeszcze troch czasu upynie, nim stanie si fajn,
urocz dziewczyn, ktr chciaby widywa na co dzie.
Jestem gotowa! sowa Ani wyrway go z zamylenia.
Woski Ania zwizaa w dwa krzywe kucyki. Ned odwrci j
tyem do siebie, wzi szczotk, zdj frotki i rozczesa kasztanowe
kosmyki, wic je ponownie, nieco rwniej.
P godziny pniej ruszyli we troje spod dworu samochodem,
zostawiajc na podjedzie naburmuszon Marlen. Miaa przed sob
kolejny dugi, samotny dzie. Co ona bdzie robia na tym zadupiu, gdzie
oprcz opalania si nad zaronitym stawem nie ma nic do roboty?
Przecie nie zajrzy do cuchncej koskim nawozem stajni. A moe
jednak... Konie... nigdy si nawet do adnego nie zbliya, ale skoro tamta,
Ania, ulubienica wszystkich, moe, to ona, Lena, tym bardziej!
Wbrew sobie, niechtnie stawiajc kroki, skierowaa si do budynku
z czerwonej cegy. Przed wejciem chciaa zatka nos, ale... wcale tak
strasznie tu nie mierdziao. Ned jak co dzie o wicie wywiz nawz,
wic teraz stajnia pachniaa wie som i sianem.
Marlena zbliya si do pierwszego boksu. Ko podszed
natychmiast do drzwiczek i wycign do dziewczyny gow, dmuchajc
jej we wosy.
No co? mrukna, gaszczc go mimo woli po mikkich,

aksamitnych chrapach, policzkach i szyi. Zajrzaa w wielkie, sarnie


oczy nienobiaego araba i w tej chwili poczua to, co powinna
poczu jako bratanica Edwarda ju dawno temu: e konie s
cakiem mie, e w stajni jest cakiem fajnie i e moe powinna si
zgodzi, to znaczy poprosi tego gupiego Neda o lekcje jazdy konnej.
Skoro Ania-srania moe, to ona, Lena Jabonowska, te!
Powiedziaa to wszystko Nedowi, gdy wrci z Tczewa i zasta j
w stajni.
No, z pominiciem Ani-srani i sowa gupi, bo to na pewno
by mu si nie podobao...
Edward chodzi niczym lew zamknity w ciasnej klatce, tam i z
powrotem, przed zaprzyjanion ju kafejk, gdzie kaw ktrej
najczciej nie wypija, ale za ktr paci stawiano przed nim bez
zamawiania.
Prbowa zaatwi transport Magorzaty do szpitala w Hamburgu i,
na Boga, co za cholerny kraj, prdzej udaoby si to z chorym koniem
czy psem ni z czowiekiem!
Znw sysza, jak w przypadku tomografu: To nie nasza
pacjentka, Nie dysponujemy wolnym rodkiem transportu, Poza
granice kraju? Nie, tam nie latamy. Tutaj ju nie pomagay pienidze.
migowiec mg kupi, owszem, za to, co przesa jeszcze wczoraj szejk,
ale na operacj by ju nie wystarczyo! Chciao mu si na przemian kl,
ciska telefonem o chodnik albo paka. Nic by to jednak nie pomogo.
Suba zdrowia nie bya zainteresowana ratowaniem czyjego ycia.
Prbowa wic wynaj podniebn takswk helikopter, z ktrego
korzystali bogacze, latajc z przyjcia na przyjcie, z biznes lunchu na
biznes lunch. O, z tym nie byo najmniejszego problemu, o ile
dysponuje pan odpowiedni kwot, do momentu gdy waciciel
migowca dowiadywa si, e pasaerk bdzie ciko chora kobieta.
Nie, przykro mi, nie mog ryzykowa. Edward znw rozbija si o
cian ludzkiej znieczulicy czy strachu.
Pomoc przysza z najmniej oczekiwanej strony: do Jabonowskiego
zadzwoni ordynator neurochirurgii z Hamburga, by zapyta, kiedy mog
si spodziewa pacjentki, a gdy usysza o kopotach z transportem,
zaproponowa migowiec hamburskiej kliniki, przystosowany do
przewozu ciko chorych.
Edward prawie klkn, nie wierzc w swoje szczcie.
Bdzie pan musia pokry tylko koszty transportu, Herr
Jablonowski usysza.

Okazay si one nisze, ni si spodziewa. No i musia


zorganizowa ldowisko, ale tutaj pomogo mu lotnicze pogotowie
ratunkowe, zgadzajc si uyczy na kwadrans wasnej pyty. Za darmo.
Jeszcze tylko zaatwi karetk oczywicie odpatnie na Bemowo,
gdzie bya baza LPR i... Magosia moga lecie. Jej szanse rosy!
Edward wpad uszczliwiony do hospicjum i ju mia biec do
pokoju crki, gdy zatrzymaa go jedna z sistr.
Z Magorzat jest jej creczka. Pozwlmy im poby we dwie.
Skin gow i poszed przywita si z Mari, ktra siedziaa w
wietlicy, rozgldajc si trwoliwie. Nic dziwnego: nikt z wasnej woli
nie chciaby si znale w takim miejscu. Chocia wystrj hospicjum by
pogodny, ciany pomalowane w adne, pastelowe kolory i ozdobione
pracami chorych, nikogo to nie mogo zwie: tu si umierao, a nie
zdrowiao. Od tego miejsca naleao si trzyma z daleka...
Czasem przechodzi korytarzem kto z rodziny chorego, czasami
zajrza do wietlicy pacjent, nieodmiennie sprawiajcy wraenie cienia
czowieka, ale przez wikszo tych dwch kwadransw Edward i Maria
siedzieli sami, patrzc przed siebie.
Ania leaa na ku obok mamy, wtulona w ni tak mocno jak
zmarznite piskl w kwok. Magorzata obejmowaa creczk jedn
rk, drug gadzia j po wosach. Waciwie nie wyrzeky do siebie ani
sowa, od kiedy Ania wesza do pokoju.
Magosia, wyczuwajc crk szstym zmysem, jeszcze zanim ta
przekroczya prg, wycigna do niej rce, Ania przypada do matki i
tak trway, czasem ocierajc sobie nawzajem zy.
Wr do mnie, mamusiu szeptaa dziewczynka co par minut,
podnoszc na matk pene strachu, ale i nadziei oczy. Magosia nie bya
w stanie jej odpowiedzie. Chciaa zapewni, e wrci, e wszystko
bdzie dobrze, ale przez zacinite spazmatycznie gardo nie przechodzi
aden dwik. Nawet szloch rozrywajcy jej piersi by zdawiony.
Creczko, creko najmilsza, skowroneczku mj may, tak
chciaabym wierzy, e wszystko bdzie dobrze, operacja si uda, a ja
wrc do ciebie i... bd y. Tak bardzo chciaabym ci o tym
zapewni. Ale straciam nadziej. A tego nie mog ci powiedzie. Ty
musisz wierzy do koca, mylaa Magosia. Gadzia wic tylko Ani po
wosach, przytulajc j do siebie z caych, gasncych z kad chwil
si.
Bl ju si przyczai. Atakowa coraz czciej i teraz czyha na
swoje pi minut, dopki nie ukoi go kroplwka z coraz wiksz dawk

morfiny.
Ania, widzc tejc w nienaturaln mask twarz matki, poznaa,
e czas ich spotkania si koczy.
Zesza z ka i poprosia po raz ostatni, bagalnie, tulc do
Magorzaty do swego policzka:
Wr do mnie, mamusiu.
Tylko tego pragna: ujrze matk z powrotem.
Magorzata wyszeptaa amicym si gosem:
Wrc, creko.
Pogadzia na poegnanie dziewczynk po buzi, wosach i
przygarbionych rozpacz ramionkach i wcisna guzik przywoujcy
siostr. Ania ucaowaa matk w mokry od ez policzek i wysza, cicho
paczc.
Na jej widok poderwali si oboje: Edward i Maria. Maria mocno
obja drce dziecko, ale Ania wysuna si z jej obj. Chciaa przez
chwil poby sama ze swoim cierpieniem, smutkiem...
Uszanowali to, przygldajc si z rozdartym sercem, jak maa,
chuda dziewczynka stoi przy oknie, a jej plecy trzs si od tumionego
kania. Wreszcie Ania otara oczy i odwrcia si do dziadka:
Wszystko bdzie dobrze. Uda si. Prawda?
Tak odpar po prostu, z pewnoci w gosie, ktrej nie
mia w sercu. Wszystko gotowe. Za chwil wyruszamy. Gdy tylko
mama unie, sanitariusze przenios j do karetki, a potem lada chwila
bdziemy w najlepszej klinice w Europie, gdzie ju si twoj mam
dobrze zajm, moja w tym gowa.
Dziewczynka podbiega do Edwarda, zarzucia mu rce na szyj,
ucaowaa go w policzek i rzeka z gbi serca:
Kocham ci, dziadku. Dzikuj.
Edward przytuli j serdecznie, ale po chwili postawi przed sob i
powiedzia z powag:
Wiesz, e szanse na udan operacj s niewielkie?
Kiwna gow.
Dziesi procent doda. Wiesz, e to bardzo mao?
Na pewno wicej ni zero. Umiechna si przez zy.
Zadziwiao go to dziecko. I miao zadziwi jeszcze nieraz...
Na korytarzu pojawili si sanitariusze z noszami na kkach.
Siostra poprowadzia ich do pokoju chorej, ktra po chwili, nadal
podczona do kroplwki, wyjechaa stamtd na noszach. Morfina ju
dziaaa. Magorzata bya pprzytomna, ale czujc do creczki,

odprowadzajcej j do karetki, zmusia si do umiechu. Ten umiech Ania


zapamita do koca ycia.
Edward te.
Drzwi samochodu si zatrzasny. Nadesza pora nastpnego
poegnania.
Nie opucisz mamy? Ania musiaa si jeszcze upewni.
Edward pokrci gow.
Bd przy niej przez cay czas. Wrcimy razem.
No to jed, dziadku. Pospiesz si. Dziewczynka niecierpliwie
popchna Edwarda w kierunku bocznych drzwiczek karetki. Ju chciaa
widzie dziadka i matk, przede wszystkim matk, z powrotem w
Polsce. Pomachaa odjedajcym rk i zwrcia si do Marii,
przygaszonej i maomwnej.
Wracamy do Koniecdrogi?
Kobieta, ku zdziwieniu dziewczynki, zaprzeczya.
Najpierw kupimy ci kilka ciuszkw, bo dziadek uzna, e panna
dziedziczka musi si we dworze odpowiednio prezentowa.
Ani rozbysy oczy.
Naprawd? Tak powiedzia? A prezentuj si nieodpowiednio?
Spojrzaa po sobie, nagle zmartwiona. To moja najlepsza sukienka!
Ale troszk ju z niej wyrosa, czy nie? zauwaya
delikatnie Maria. A gdy ci jeszcze troch podkarmi, po prostu si
w ni nie zmiecisz. To co, zakupy? Pomachaa Ani przed nosem
kart kredytow, ktr wrczy jej Edward ze sowami: Zaszalejcie do
woli.
Umiech na twarzy dziewczynki wystarczy za odpowied.
Pnym wieczorem na stacji w Tczewie ju ich oczekiwano.
Spodzieway si Neda Ania rzucia si ku niemu, ju w biegu
opowiadajc o mamie, o karetce, o zakupach ale w poowie
drogi zwolnia kroku, bo na peron wysza Marlena. Stana obok Neda i
mao przyjaznym wzrokiem patrzya na zbliajc si dziewczynk i
spieszc za ni Mari. Mimo wieczornego mroku wida byo krzywy
umiech na jej twarzy.
Jeste wreszcie odezwa si Ned, przygarniajc dziewczynk.
Widz, e wyjechaa z jednym skromnym plecaczkiem, a wracasz
obadowana jak wielbd.
Ania zamiaa si, unoszc rce, w ktrych trzymaa po kilka toreb
z logo znanych firm, wypakowanych ciuszkami. Maria niosa ich jeszcze
par. Marlena na ten widok oda usta, domylajc si, e nie ma tam nic

dla niej. O tym, e na tydzie czy dwa przyjechaa tu, na wie, z


dwiema walizami ciuchw, oczywicie zapomniaa.
Dziadek stwierdzi, e mam wyglda jak panna na wydaniu!
wykrzykna Ania.
Panna dziedziczka sprostowaa ze miechem Maria.
Ja jestem starsza! usyszeli nagle wcieky gos Marleny.
Ja dziedzicz pierwsza!
O tym nie ty decydujesz, to po pierwsze zwrci si do niej
Ned. Nie krzycz mi tutaj, to po drugie. Zazdro piknoci szkodzi, to
po trzecie. Nigdy chopaka nie znajdziesz, gdy bdziesz taka zawistna.
Marlena obrcia si na picie i pobiega do samochodu. Maria
tylko westchna. Dobry nastrj prys. Wszyscy troje poczuli zmczenie
tym dugim, penym wrae dniem.
Dzwoni Edward odezwa si Ned w drodze do
samochodu. S ju na miejscu. Magosia dobrze zniosa podr.
Ania przytulia twarz do jego ramienia. To wystarczyo za wszystkie
sowa.
Zadziwiajce powiedziaa Maria, krcc gow dotarli do
Hamburga szybciej ni my do Tczewa!
Zamiali si wszyscy troje.
Marlena, syszc ten miech, zgrzytna zbami.
Jeszcze bdziecie si mia. Baranim gosem przyrzeka mciwie
caej trjce.

ROZDZIA X
Poranek by pikny i soneczny, w sam raz na pierwszy dzie
lipca, a wraz ze socem pojawi si pierwszy go. Maria, ktra z tego
wszystkiego zapomniaa, e co roku do Jaboniowego Wzgrza
przyjedaj letnicy, na widok wysiadajcej z auta nieznajomej wybiega
na ganek i stana jak wryta. Miaa przed sob nie kogo innego tylko...
Weronik Miowieck! Znan wszystkim dziennikark!
Pani do nas? zapytaa sabym gosem, ju znajc odpowied.
Edward mia odwoa wszystkich wczasowiczw, bo sprawa
Magorzaty i Ani cakowicie go pochona. Tak bardzo, e pewnie
zapomnia o wczasowiczach! I teraz rozgldajc si ciekawie dookoa,
Weronika mwia pogodnie:
Tak, zarezerwowaam pobyt na pierwszy tydzie lipca. Weronika
Miowiecka jestem.
Olaboga! krzykna tylko Maria, obrcia si na picie i
pobiega do azienki przyczesa wosy i przetrze twarz rcznikiem,
eby cho troch lepiej si prezentowa.
Weronika uniosa jedynie brwi rnie na jej widok reagowano,
ale eby zaraz ucieka z krzykiem? po czym obesza swj samochd,
otworzya baganik i zacza siowa si z torb podrn, nieco za
du i za cik jak na siy drobnej kobiety.
Prosz pozwoli usyszaa mski gos i z wdzicznoci
ustpia miejsca przy baganiku.
Spodziewaa si, e waciciel Jaboniowego Wzgrza bdzie
starszym, dystyngowanym panem, tymczasem mia on moe trzydzieci
par lat, by szczupy, wysoki i... bardzo przystojny. Gdy musn j przy
podnoszeniu torby wspaniale uminionym i opalonym ramieniem,
Weronika poczua mimowolny dreszcz. Przyjemny dreszcz.
Nie wiem, co si stao gospodyni, zwykle wita goci serdeczniej,
wic jeli pani pozwoli, ja wska pokj.
Umiechna si w odpowiedzi, ucieszona, e przynajmniej on nie
ucieka na jej widok.
Prosz prowadzi, panie Edwardzie.
Och, przepraszam, nie przedstawiem si. Jestem Ned Starski,
zarzdca. Waciciel musia wyjecha w wanej sprawie rodzinnej.
Poczeka, a kobieta pierwsza wycignie do niego do.
Weronika Miowiecka przedstawia si. Poczua silny, mski
ucisk jego palcw i znw ten dreszcz. Ten mczyzna by naadowany
testosteronem, a ona nie do koca lubia samotno. Musi nad sob lepiej

panowa, bo wakacyjna przygoda to ostatnia rzecz, ktrej jej potrzeba do


szczcia...
Dziennikarka? zapyta zaskoczony Ned.
Zna mnie pan? Weronika bya jeszcze bardziej zaskoczona od
niego. Pisz raczej dla kobiet.
Czytywaem miesicznik, w ktrym zamieszcza pani swoje
felietony. Dobrze napisane. Naprawd dobrze. Podejrzewam, e Maria
bardzo przeja si pani wizyt i dlatego z wraenia umkna... o, ju
jest z powrotem...
Rzeczywicie, gospodyni, zaczerwieniona z radoci i
zakopotania, wychodzia gociowi naprzeciw.
Witamy w naszych skromnych progach! Tak si ciesz, e
moemy pani goci! Mielimy tu duo saw, ale...
Nowo przybya przerwaa jej machniciem rki i zaenowanym
umiechem.
Jaka tam ze mnie sawa. Bardzo prosz si mn nie przejmowa.
Zaraz poka pani pokj i oprowadz po dworze. Maria
zaprosia gocia do rodka szerokim gestem. Ned ruszy za Weronik z
jej torb na ramieniu. Musia przyzna, e niebrzydka z niej kobietka.
Zgrabna, szczupa, niewysoka, sympatycznie umiechnita i... pocigajca.
Tak, on te poczu przyjemny dreszcz, gdy przypadkiem zetkny si ich
ramiona. I potem, czujc jej szczup do w swojej doni...
Idc za ni po schodach, z trudem odwrci wzrok od zgrabnej
pupy odzianej w dinsy biodrwki i opalonego paska nagiej skry
poniej bluzeczki z krtkimi rkawkami.
Gocie, gocie! Mili gocie! usyszeli dziecicy gos i tupot
ng na schodach. A zaraz potem ujrzeli Ani, umiechnit, rud i
piegowat, niczym przeniesion tutaj wprost z powieci Lucy Maud
Montgomery. Weronika w spontanicznym odruchu obja dziewczynk i
ucaowaa jej kasztanowe woski.
Niech zgadn, jeste Ania z Jaboniowego Wzgrza?
zapytaa ze miechem.
Skd pani wie? Dziewczynka zrobia wielkie oczy.
Dziadek pani o mnie opowiada?
Domyliam si. Weronika pucia do maej oczko.
Ciekawe, jakie jeszcze niespodzianki kryje ten stary pikny dwr...
Cae mnstwo! zapewnia j dziewczynka. Ale najwicej
niespodzianek znajdziesz, ciociu, w stajni. Arizona to najpikniejszy ko
na wiecie!

Zaprowadzisz mnie?
Ta sawna dziennikarka, jak wyszeptaa pniej nerwowo Maria do
Neda, nie tylko bez mrugnicia okiem zostaa awansowana na cioci
dziewczynki, ktr widziaa po raz pierwszy w yciu, ale bya gotowa od
razu biec za ma do stajni, by podziwia najpikniejszego konia na
wiecie! No ludzie kochani... A pokj? A jajecznica z wiejskich jaj?
A ciepe mleko prosto od krowy? Nagle Maria si zatrwoya: a co
jeli sawne dziennikarki gustuj w homarach i kawiorze?! Musi
dyskretnie podpyta pani Weronik, co przygotowa na niadanie, ale to
zaraz, za chwil, najpierw pokae jej najpikniejszy pokj dla
najwaniejszych goci... z ktrego wanie wychodzia jak zwykle
nadsana Marlena Jabonowska.
Co ty tu robisz?! naskoczya na ni Maria. To apartament
dla goci!
Ja te jestem gociem odwarkna dziewczyna.
Umiechy, goszczce dotd na twarzach dziennikarki i rudej
dziewczynki, zniky bez ladu.
To moja wina wtrci si Ned. Pozwoliem Marlenie
wybra pokj, jaki chce. Wybraa ten, ale zaraz przeniesiemy j do...
Nie trzeba wesza mu w sowo Weronika. Nie chc
sprawia kopotu. Wystarczy mi co skromnego, byle byo tam wygodne
ko, biurko do pisania i azienka. Tylko to mi do szczcia potrzebne.
Marlena posaa Nedowi triumfalne spojrzenie, nic sobie nie robic z
burczenia Marii, ktra poprowadzia gocia w gb korytarza.
Ciociu Ania przytrzymaa dziennikark za rk ja mam
najpikniejszy pokoik w caym domu. Moe chcesz mj?
Na twarz Weroniki znw wrci umiech.
Tylko jeli w moim bd pajki. miertelnie si ich boj
wyszeptaa dziewczynce do ucha.
Ciocia Marysia te odszepna Ania wic w caym
domu nie ma ani jednego. Narobiaby krzyku, e hej!
Oto pani pokoik. Maria otworzya drzwi na samym kocu
korytarza. Moe nie jest tak duy jak tamten, chwilowo zajty, za to
ma tarasik i przepikny widok na wzgrza. Mikkie ko, biurko i
azienk te dodaa szybko, eby go si nie rozmyli, ale Weronika
bya zachwycona pokojem. Kochaa stare dwory, kochaa ich wacicieli,
ktrzy powicali czas i pienidze na ich restaurowanie i utrzymanie,
a ten pokj, jasny, przytulny i rzeczywicie z piknym widokiem
rwnie pokochaa od pierwszego wejrzenia.

Szkoda, e mog tu zosta tylko przez tydzie westchna,


zwracajc si do oczekujcych na jej decyzj Neda, Marii i Ani.
Wiem, wiem, takie tu panuj zasady, ale moe uda si przekona pana
Jabonowskiego, eby je nagi pro publico bono? Zaczam now powie
o starym dworze wyjania. Dokadnie takim jak ten. wietnie
bdzie mi si j tu pisao. Ju to czuj...
Maria poruszya si niespokojnie, a potem odpara zmartwionym
tonem:
Pan Edward trzyma si tych zasad, odkd pamitam. Dla nikogo
nie robi wyjtkw. Szczeglnie teraz, gdy mia odwoa wszystkich
letnikw... Poprosimy go, zapytamy, ale... rozoya rce w
jednoznacznym gecie.
Ned, ktry nie sysza o tych zasadach, nie odzywa si. Waciciel
dworu mia, jak wida, swoje racje i on tu dyktowa warunki. Zarzdca
ma si do nich zastosowa. Gocie rwnie. Nawet tak uroczy jak pani
Miowiecka.
Bd si tym martwi za tydzie rzeka Weronika, odganiajc
smutki machniciem rki. Teraz rozpakuj si i... spojrzaa na
Ani. Biegniemy do stajni?
Dziewczynka skina energicznie gow.
Lizuska sykna stojca za ni Marlena.
Ned posa jej ostrzegawcze spojrzenie, ale tym razem to dziewczyna
tylko wzruszya ramionami.
Chyba nie bdzie pan mn potrzsa przy gociach? zapytaa
bezczelnym tonem. Lania na goe dupsko te nie bdzie mi pan
obiecywa? Kiepskie zrobioby to wraenie na znanej dziennikarce.
Zamiaa si triumfalnie na widok zaenowanej miny Neda, obrcia na
picie i wysza z dumnie uniesion gow.
W pokoju zapanowao krpujce milczenie.
Przepraszam za Marlen odezwa si Ned. Nie mia spojrze
Weronice w oczy. Przechodzi trudny okres. Oczywicie o biciu nie
byo mowy...
Bya, ty kamco! usysza krzyk z korytarza i umilk na
dobre.
Ania staa zmartwiona, Maria nie wiedziaa, gdzie oczy podzia, i
tylko Weronika... z trudem prbowaa si opanowa. Wreszcie nie
wytrzymaa i parskna miechem.
Ned podnis na ni ostrone spojrzenie.
Ju chyba wiem, dlaczego gocie zostaj tu tylko tydzie

rzeka, konspiracyjnie zniajc gos. Duej nie wytrzymuj.


Musia si rozemia. Weronika za to umilka, zauroczona. miejc
si, Ned by jeszcze bardziej pocigajcy...
Zostawili dziennikark sam, by moga si rozpakowa i rozejrze.
Maria wrcia do kuchni, rozpromieniona zamwieniem na proste,
domowe niadanie. Ned rozmwi si z robotnikami, ktrzy dzi mieli
malowa na biao ogrodzenie padokw, a potem zaj si oporzdzaniem
koni. Ania chodzia za nim krok w krok, pomagajc mu we wszystkim,
w czym moga. Nosia przybory do czyszczenia kopyt i rozczesywania
grzyw, szczotkowaa te konie, do ktrych Ned pozwoli jej wej,
zamiataa alejk midzy boksami. I bya szczliwa. Podwjnie, bo nie
tylko miaa pasjonujce zajcie, ale po niadaniu zadzwoni dziadek, e
wszystko w porzdku, mama jest przygotowywana do operacji.
Jutro wielki dzie. O smej rano zacznie si zabieg i oni wszyscy
tutaj, w Koniecdrodze, i tam, w Hamburgu, minuta po minucie,
godzina po godzinie, bd czekali na jego wynik. Potrzeba bdzie
mnstwo pracy, by zaj czym niespokojny umys...
Maria pewnie wysprzta na wysoki poysk cay dwr, od piwnic a
po dach, Ned wyszczotkuje wszystkie konie nie tylko te, ktre moe
wybra szejk a zaczn lni w socu, a ona, Ania? Czym si
zajmie, czekajc na telefon z dalekich Niemiec?
Buzia dziewczynki, dotd umiechnita, nagle posmutniaa. Oczy
przygasy. Ned, zajty szczotkowaniem De Granda, do ktrego
dziewczynce nie wolno byo wchodzi, nie zauway z pocztku jej
smutku, za to Weronika, ktra od duszego czasu przygldaa si tym
dwojgu, owszem.
Patrzya, jak ramiona Ani opadaj, jak garbi plecy, jakby nagle kto
zrzuci na nie olbrzymi ciar, jak jej usta ciga grymas blu, a w
oczach pojawiaj si zy. Czyby ten facet zrani czym ma Ani z
Jaboniowego Wzgrza? Ma charakter, to wida, tamt wredn pann
potrafi potraktowa ostrym sowem, moe wic i tej rudej dziewczynce
powiedzia co przykrego?
Weronika ju miaa podej do Ani i zagada przyjanie, gdy Ned
rzuci maej przelotne spojrzenie i wyprostowa si nagle, puszczajc
koskie kopyto, nad ktrym by pochylony.
Wszystko bdzie dobrze powiedzia do Ani wolno i
pewnie. Musimy w to wierzy.
Ania skina gow, ale nie zdoaa powstrzyma ez, ktre pocieky
jej po policzkach a na brod. Weronice serce zamaro, ale ani drgna.

Staa w cieniu, patrzc, jak Ned wychodzi z boksu, przytula dziecko i


powtarza:
Wszystko bdzie dobrze. Operacja si uda, a twoja mama wrci
do nas caa i zdrowa.
Ania wylizgna si z jego obj i spojrzaa prosto w
pociemniae ze zmartwienia oczy mczyzny.
Mwisz tak, wujku, eby mnie pocieszy, ale to tylko dziesi
procent. Wiesz, co to oznacza? Gos si jej zaama, broda zadraa.
Tak. Wiem. e twoja mama bdzie w tych dzieciciu
procentach. Ned pooy dziewczynce donie na ramionach, cisn j
lekko i doda gosem nieznoszcym sprzeciwu. Nie wolno ci wtpi.
Nie teraz, gdy walczya ju tak dugo. Rozumiesz?
Ania kiwna gow, ocierajc zy.
Weronika czua, e ciska j w gardle. Domylia si, e mama
dziewczynki jest ciko chora. Bdzie miaa trudn operacj i zaledwie
lub a dziesi procent szans... na co? Na wyzdrowienie czy na
przeycie?
A mazgaj si mazgai, jak zwykle usyszaa za plecami
drwicy gos. I wszyscy lec mazgaja pociesza.
Ned i Ania spojrzeli w kierunku wchodzcej do stajni Marleny i
si rzeczy ujrzeli te Weronik. Ned wyprostowa si, puszczajc
dziewczynk, i ruszy ku bratanicy swego szefa z twarz pociemnia
z gniewu. Marlena uniosa wyzywajco podbrdek, wiedzc, e przy
gociu parobek nie bdzie mg sobie pozwoli na zbyt wiele, ale... nie
znaa Neda i jego nienawici do okrutnych, bezwzgldnych dziewuch,
ktre zncaj si nad sabszymi.
Takimi wanie sowami uraczy Marlen, nie zwaajc na stojc tu
obok dziennikark.
Mam ci dosy wysycza, mierzc pannic zmruonymi z
wciekoci oczyma. Pakuj manatki. Za dziesi minut wyjedamy.
Podbrdek dziewczyny nagle opad.
D-dokd? wykrztusia.
Do Czerska. Zawioz ci na komisariat i zostawi. Niech z
tob robi, co chc. Dam policji telefon do twojej matki, niech przylatuje
z Teneryfy i ci zabierze. Edwardowi nie bd tob gowy zawraca.
Mam ci dosy, rozumiesz? Wszyscy mamy ci dosy! Pakuj si!
Chwyci j za rami i pocign za sob. Prbowaa si wyrwa,
ale on jej nie puszcza.
Panie Nedzie zacza bagalnie, nagle pojmujc, e Ned nie

artuje, e rzeczywicie zrobi to, co przed chwil powiedzia: zostawi j na


komisariacie, gdzie bdzie czeka Bg wie jak dugo na bezgranicznie
wciek matk, ktr zawrc z urlopu. Prosz, bagam, ja ju nie
bd... Ja chciaam... Byam... Ja si zmieni! Przyrzekam, zmieni si!
Ju dochodzili do schodkw ganku. Marlena, zalewajc si zami,
prosia i bagaa, ale Ned nie zwaa na jej sowa. Dostaa swoj szans.
Jedn, drug, trzeci. Takie jak ona nie zmieni si z dnia na dzie, a
Ned nie mia siy ani cierpliwoci, by si chandryczy z obcym
dzieckiem w nieskoczono. Najwyej Jabonowski wywali go za to z
roboty...
Nagle poczu zaciskajc si na jego drugiej doni rk, a
waciwie rczk. To Ania cigna go w ty, podobnie jak Marlena.
Paczc, podobnie jak ona.
Wujku, nie wyrzucaj jej! zacza tym samym bagalnym
tonem. Ona si zmieni! Przecie przyrzeka!
Ned zacisn szczki jeszcze mocniej, cho wydawao si to
niemoliwe. zy i bagania wrednej pannicy nie robiy na nim wraenia,
ale od ez Ani krajao mu si serce.
Takie jak ona si nie zmieniaj powtrzy na gos to, co
myla. Bdzie si nad tob pastwi i zatruwa wszystkim ycie, gdy
mnie nie bdzie w pobliu.
Nie bd! Przyrzekam! zawoaa Marlena.
Syszysz, wujku? Nie bdzie! zawtrowaa jej Ania.
Ned spojrza na mokr od ez twarz swojej creczki. Powoli rozwar
palce i puci rami Marleny, patrzc na ni surowym wzrokiem.
Napotka spojrzenie dziennikarki, ktra wci staa w drzwiach stajni,
bez sowa przygldajc si caej scenie. Z jej twarzy nic nie potrafi
wyczyta.
Pani te ujmie si za sodk, do rany przy, Marlenk
Jabonowsk? W gosie Neda sycha byo resztki furii, ktra przed
chwil nim owadna, ale stara si zamieni awantur w drobne
nieporozumienie.
Ja bd tu tylko przez tydzie odrzeka Weronika, a Ned
mg dopowiedzie sobie w duchu: A ty zostaniesz z ni na duej.
Przenis spojrzenie z dziennikarki na Marlen i rzuci krtkie:
Zejd mi z oczu.
Marlena pobiega do domu, zawodzc gono, jakby spuci jej
porzdne manto. Przez kuchenne okno wyjrzaa Maria i prbowaa si
umiechn przepraszajco do gocia, ale niezbyt jej ten umiech wyszed.

Marlenka przechodzi trudny wiek prbowaa tumaczy.


Dwa lata temu zmar jej ojciec i od tego czasu...
Ma go w nosie dokoczy Ned tak cicho, by Weronika nie
usyszaa. Maria, ktra bya bliej, mimo woli parskna miechem. Ania
te usiowaa si umiechn.
Ned przeczesa palcami wosy nie zdajc sobie sprawy, jak
seksownie to wyglda i skierowa si z powrotem do stajni, by
podj przerwane zajcie. Ania tym razem przysiada na schodkach ganku,
podkulia nogi, opara brod na kolanach i zastyga niczym kamienny
piesek strzegcy domu.
Weronika miaa szczer ch pj za Nedem, bo cigno j do tego
mczyzny coraz bardziej, ale widok smutnej dziewczynki nie pozwoli jej
pody za pierwotnym pragnieniem. Usiada na nagrzanych przez soce
schodach tu obok Ani, tak samo jak ona opierajc brod na kolanach, i
przez dugie chwile obie siedziay w zgodnym milczeniu, zapatrzone
przed siebie.
Ciki dzie, co? odezwaa si wreszcie Weronika.
Jutro bdzie ciszy odpara cicho Ania. Mojej mamusi
bd wycina nowotwr z mzgu. Co do ko-m-recz-ki. Ostatnie
sowa wypowiedziaa wanie tak: sylaba po sylabie. To bdzie bardzo
trudna operacja i... trudne czekanie.
Weronika przygarna dziewczynk. Zabrako jej sw. Mama Ani
bya wic naprawd ciko chora. Nowotwr mzgu, Boe mj!...
Chciaabym zasn i obudzi si, gdy bdzie ju po wszystkim
wyszeptaa dziewczynka.
O tak, Weronika dobrze znaa to uczucie. Oczekiwanie na co
bardzo wanego. Na wyniki egzaminw. Na premier ksiki. Na wyrok
w sdzie. Nic jednak nie byo tak trudne jak to, co czeka jutro Ani i
jej bliskich. Dziennikarka nigdy nie przeywaa czego podobnego, jej
rodzice na szczcie yli, ale miaa wystarczajco bogat wyobrani, by
poczu ten strach pomieszany z nadziej.
Twj wujek mwi, e jeste dzielna. Wierz mu. Ucisna
rami dziewczynki. Jutro razem poszukamy tylu zaj, by dzie min
w okamgnieniu, dobrze?
Ania odpowiedziaa jej smutnym umiechem.
Nie zawsze bya taka dzielna...

ROZDZIA XI
Ludzie rnie sobie radz ze spadajcym na nich nieszczciem. Po
jednych spywa to jak po kaczce, inni musz topi smutki w alkoholu,
niektrzy jak mama Ani popadaj w depresj i otpienie,
pozwalajc, by wszystko toczyo si obok nich, zupenie obojtni na los
najbliszych. S te jednak tacy, dla ktrych powany problem to
wyzwanie, wrcz zachta do dziaania i walki.
Co ma jednak zrobi dziecko, na ktrego barki spada zbyt wielki
ciar? Przecie nie zacznie si upija co wieczr, by cho na chwil
zapomnie o troskach. Nie pooy si obok chorej matki, by razem z
ni patrze w sufit a do mierci z godu i wycieczenia. Dziecko nie
ma wyboru, w jaki sposb walczy z losem, bo nie wie, e moe si
podda i czeka, a kto podejmie za nie t walk. Ma rwnie zbyt siln
wol przetrwania, by pooy si i umrze. Ta sia ycia zmusza nawet
malekie, nic nierozumiejce dziecko do poszukiwania jedzenia, dachu
nad gow, trwania z dnia na dzie i opiekowania si jeszcze sabszymi
od siebie.
Tamtego dnia, w grudniu, spokojny, bezpieczny wiat gdzie s
one dwie: Ania i Magosia, i jest may, ciasny, ale wasny kt
rozsypa si niczym puzzle, a matka, ktra powinna by ostoj, staa si
nieobecna duchem i pograa w rozpaczy. Ania bya na tyle dua, by
zrozumie, e ma wybr: moe zaj si sob i mam, a wtedy zostan
razem, ale moe si te podda, przesta chodzi do szkoy, poczeka, a
mam zabierze pogotowie, a ni zajmie si opieka spoeczna. Zabior j
do domu dziecka, gdzie bdzie miaa swoje ko i pen misk, ale...
Ale to w ogle nie wchodzio w gr.
Ania na dwik sw dom dziecka czy sierociniec dostawaa
dreszczy. Od kiedy zmara babcia Anna, a jej mama i ona zostay
cakiem same, dziewczynka zacza si ba przyszoci: e mama take
zachoruje, a ona zostanie bez czyjejkolwiek opieki, trafi do strasznego
miejsca, gdzie dzieci... Nie moga sobie nawet wyobrazi, co tam robi z
dziemi, ale bidul jawi si jej jako cikie wizienie. To za, co nadeszo,
byo prawie jak samospeniajca si przepowiednia... Moe gdyby
Magorzata znaa obawy czy wrcz fobi swojej creczki, jeszcze bdc
zdrowa, zaprowadziaby Ani do najbliszego sierocica, by creczka
pobawia si z jego mieszkacami i zrozumiaa, e sierociniec to po
prostu nieco wikszy dom. Magorzata bya jednak zbyt zajta sob, prac,
studiami i walk o byt, by zauway lki dziewczynki.
Ania nie budzia si przecie w nocy z krzykiem, nie

przeladoway jej dziecice demony. Ania po prostu za kadym razem, gdy


matka wychodzia z domu, pytaa z przeraeniem w oczach:
Wrcisz, mamusiu, do mnie?
Przecie to normalne, e kochajce dziecko o to wanie pyta,
prawda?
Gdy tamtego grudniowego dnia Magorzata si pooya i ju nie
chciaa wsta, Ania co mogo si wydawa absurdalne poczua
ulg. Mama ju nigdzie nie wyjdzie. Ania nie bdzie czekaa na jej powrt,
czujc rosnce z minuty na minut przeraenie, e matka nie wrci. Nie.
Ania bdzie teraz wracaa ze szkoy do zawsze obecnej Magosi i dopki
dziewczynka bdzie czysta i zadbana, a lekcje bd odrobione, nikt si
o niczym nie dowie. Nie dowie si przede wszystkim budzca w Ani
strach opieka spoeczna.
Rzeczywicie, Ani dugo udawao si ukry przed wiatem swj
dramat, cho rozpacz i poczucie beznadziei rosy z dnia na dzie. A
w kocu kto zauway, co si dzieje z dziewczynk, kto dorosy, i
wycign do niej pomocn do.
Renata Lichocka najpierw zaja si chor, potem dzieckiem.
Gdy karetka zabraa Magosi do szpitala, zaprosia Ani na czas
nieobecnoci matki do swojego mieszkania. Dziewczynka dostaa osobny
pokj, pochaniaa trzy domowe posiki kadego dnia, nie musiaa si ju
martwi o znikajce w okamgnieniu pienidze, sprztanie, pranie i
prasowanie. Nie musiaa zarabia pienidzy co prawda byy to grosze,
ale dziki nim obie z Magosi nie umary z godu w swoim
sklepiku internetowym. Kto inny, dorosy, przej ciar opieki nad
dzieckiem i jego matk. Ania powinna by wic szczliwa, ale... nie
bya. Nie ze swoim strachem przed porzuceniem.
Powierzenie sekretu cioci Renacie napawao dziewczynk coraz
wikszymi obawami: przecie nauczycielka nie bdzie jej gocia i
karmia w nieskoczono. A jeli mama tak szybko nie wrci, a
Ania po prostu znudzi si cioci? Odda j wtedy do bidula, jak li ludzi
oddaj psa do schroniska! Kto ju wie, e mama jest ciko chora, a
Ania pozbawiona opieki. Zdradzenie tajemnicy byo bdem!
Ania coraz czciej zacza wspomina o powrocie matki do domu.
Renata na pocztku czua si uraona niewdzicznoci dziecka, ale po
kilku rozmowach, agodnie i mimochodem, wycigna z dziewczynki
ca prawd o jej obawach. I zrozumiaa, e jeli rzeczywicie chce
pomc Ani i jej mamie, musi znale Magorzacie dobr opiek, a
temu dziecku prawdziwy dom. Tak znalaza Jaboniowe Wzgrze.

Magosia przyznaa w kocu, co prawda niechtnie, e owszem,


maj rodzin, ale uprzedzia, e dziadek dziewczynki nie bdzie chcia si
ni zaj, bo ju raz, gdy potrzeboway jego pomocy, pokaza im drzwi.
Renata jednak, na nic nie zwaajc, postanowia dziaa.
Zaraz po wyjciu Magosi ze szpitala nauczycielka zamierzaa wsi
w pocig i uda si osobicie do Koniecdrogi, by porozmawia z tym
nieczuym czowiekiem co to zreszt za czowiek, ktry wyrzuca crk
z wnuczk?! i prob albo grob zmusi go do zajcia si obiema,
ale... nie zdya.
Na ni sam spado bowiem nieszczcie: zwyky pech. Wypadek.
Pod koniec maja Renata zostaa potrcona przez samochd jaki
bydlak nie zatrzyma si na czerwonym wietle i po prostu zmit z
pasw przechodzc przez jezdni kobiet. Par dni leaa nieprzytomna
na OIOM-ie, walczc o ycie, a gdy odzyskaa wiadomo, pamitaa
tylko ostatnie chwile przed wypadkiem, wiedziaa te, jak si nazywa,
gdzie mieszka i gdzie pracuje, ale nic wicej.
Gdy Ania j odwiedzia, ucieszya si z tej wizyty, potraktowaa
jednak dziewczynk jak jedn ze swoich uczennic, po prostu, a Ania nie
miaa przypomnie cioci Renacie, e nadal mieszka w jej domu i
znw musi udawa w szkole zadban i najedzon...
Gdy dziewczynka po wizycie u nauczycielki zrozumiaa, e jej los
jest Renacie najzupeniej obojtny, z cikim sercem spakowaa swoje
rzeczy i wrcia do kawalerki na ostatnim pitrze oliborskiej kamienicy.
Siedzc w cichym, przeraliwie pustym mieszkaniu i ykajc zy, Ania
nagle poderwaa gow, a jej oczy rozbysy radoci. Co byo przyczyn
nagej zmiany uczu? Ano to, e tajemnica Ani znw bya bezpieczna, a
ona jeszcze tylko przez jeden miesic! bdzie musiaa troszczy si
tylko o siebie. Mam opiekowano si w szpitalu. Pozostawionym
samemu sobie dzieckiem, ktre pilnie uczszczao na zajcia, ywio si
darmow zup i tym, co mogo kupi za zarobione w internetowym
sklepiku pienidze, nikt si nie przejmowa. Nawet ich ssiadka, pani
Zosia, powtrnie wyjechaa do sanatorium, a inni ssiedzi, jeli nawet
zauwayli, e maa mieszka sama, nie bd wzywali policji dlatego, e za
cian jest cisza i spokj.
Ania bya bezpieczna.
Jeszcze tylko miesic...
Rozumiem, e dotrwaa? zapytaa cicho Weronika,
wysuchawszy tej historii. Tego, o czym dziewczynka nie powiedziaa,
dziennikarka si domylia.

Dotrwaam. Jestem przecie dzielna odpara Ania


beznamitnym tonem. Pod koniec czerwca mama podyktowaa mi list
do dziadka, ktrego nie wysaam, bo rozumiesz, ciociu nie
mogam ryzykowa, e dziadek znw mnie wyrzuci. Tego Weronika
nie moga zrozumie, ale nie bya tutaj od osdzania kogokolwiek. Miaa
tylko napisa powie. Moe wanie o Ani z Jaboniowego Wzgrza?
No i jestem w Jaboniowym Wzgrzu dokoczya dziewczynka.
A dziadek nie tylko mnie nie wyrzuci, ale zaj si i mn, i mam,
a na dodatek zaatwi jej bardzo, bardzo drog operacj. Jutro wujek Ned
wysya do Arabii Saudyjskiej konie, ktre dziadek sprzeda, by mie na t
operacj pienidze. A musisz wiedzie, ciociu, e dziadek bardzo kocha
te konie. Chyba bardziej ni mamusi, ktrej w ogle nie zna.
Ramionka dziecka mimowolnie opady.
Myl, e bardziej kocha jednak ciebie i twoj mam
odrzeka serdecznie Weronika. Gdyby byo inaczej, palcem by nawet
nie kiwn, nie mwic ju o sprzeday ulubionych zwierzt, prawda?
Naprawd tak mylisz, ciociu? Oczy Ani pojaniay.
Ja te tak myl usyszay za plecami gos Neda i obie
odwrciy si jednoczenie, kada z podobnym umiechem na twarzy.
Mczyzna, zmordowany prac w stajni, usiad na schodkach
naprzeciw Ani i unis do ust butelk z wod. Upi gboki yk i
doda z przekonaniem:
Wierz mi, dziecko, e dla kogo, kto byby panu Jabonowskiemu
zupenie obojtny, twj dziadek nie pozbywaby si takich piknoci...
Ludzkie ycie jest cenniejsze od nawet najpikniejszego konia
zauwaya cicho Weronika.
Ilu ludzi umiera w ndzy, podczas gdy konie yj w stajniach
przypominajcych paace. Ned po swojemu wzruszy ramionami.
Te nasze trafi wanie do takiego paacu. Nie bdzie im le. Za to zaraz za
murem tego paacu pewnie umieraj z godu ebrzce dzieci.
Nie da si uratowa caego wiata odpara Weronika po
dugiej chwili milczenia.
Caego nie. Ale mona ocali ten may, najbliszy, i to wanie
Edward robi: ratuje maleki wiat naszej Ani i jej mamy. Tak?
Poczochra z czuoci kasztanowe kdziorki dziewczynki.
Jego creczka kiwna z przekonaniem gow.
I uratuje? musiaa si tylko upewni.
Ned, cho wiedzia, e szanse wynosz tylko dziesi procent, a to
niewiele, odpar bez namysu:

Uratuje!
Jutro czeka ich ciki dzie. Nie pora wic teraz na budzenie
demonw niepewnoci. Za dwadziecia cztery godziny by moe bd
siedzieli w tym samym miejscu, na schodkach starego dworu, pogreni
w radoci albo w rozpaczy.
Nie przypuszcza, e istnieje jeszcze inna moliwo, a los gotuje
im pieko...
Edward odprowadzi Magosi, wiezion na szpitalnym ku, a
pod drzwi bloku operacyjnego. Zaciska palce na jej doni, przekazujc
Magosi bez sw bo nie by w stanie mwi e uda si, musi si
uda, bo nie po to dobry Bg postawi go w ostatniej chwili na drodze
crki, by okrutnie z nich wszystkich zakpi.
Trzymaj si. Bd czeka wyrzuci desperacko przez
zacinite gardo i rozwar palce.
Magosia uniosa gow i spojrzaa w stron ojca niewidzcymi
oczami. Wahadowe drzwi zamkny si za ni, zabierajc j wraz z jej
kruchym yciem z rk ojca i oddajc je temu, ktry nadchodzi,
powany i skupiony, szpitalnym korytarzem.
Panie doktorze... zacz Edward.
Anderman uciszy go gestem rki. Wiedzia, o co ten mczyzna
chce prosi. Setki razy sucha takich prb: o zapewnienie, e operacja
si uda, o wiksz nadziej, o lepsze starania. Ale by tylko
doskonaym lekarzem, nie cudotwrc. Szanse pacjentki ocenia na jeden
do dziesiciu, o ile Magorzata Kraska przeyje wielogodzinn operacj.
Przez dwa dni w klinice zrobiono wszystko, by te szanse zwikszy, lecz
to i tak byo za mao dla bliskich chorej. Oni pragnli pewnoci. A
przecie sam lekarz jej nie mia. Nawet najprostszy zabieg moe si nie
uda. Ludzie umieraj podczas z pozoru banalnych operacji: wycicia
migdakw czy wyrostka. A teraz chirurg musia usun duy guz, ktry
nie tylko uciska najwraliwsz tkank w organizmie tkank
mzgow ale te opleciony by setkami naczynek krwiononych, z
ktrych kade mogo spowodowa krwotok, a w rezultacie mier
pacjentki na stole operacyjnym albo nastpnego dnia czy kilka dni pniej,
gdy rodzina odetchnie z ulg, syszc, e zabieg si uda.
Nie. Doktor Anderman nie mg da Edwardowi Jabonowskiemu
wikszej nadziei, ni da dotychczas.
Jeden do dziesiciu. Moe mniej...
Ucisn w milczeniu rami mczyzny.
Idca za Andermanem asystentka umiechna si z otuch i

rzeka:
Your daughter is in good hands. Best of the best.
To musiao Jabonowskiemu wystarczy.
Drzwi powtrnie zamkny si za zespoem operacyjnym. Pozostao
czeka...
Creko najdrosza,
dobrze, e to nie Ty odprowadzaa mnie pod drzwi sali operacyjnej,
bo Twojej rczki z doni bym nie wypucia. Nie daabym rady. W
ostatniej chwili powiedziaabym: NIE.
Bo ja nie wierz, Anuku, e to co da.
Nie wolno mi byo tego mwi i nie powiedziaam, ale od pocztku
nie wierzyam, e ta operacja si powiedzie. Zgodziam si na ni z
czystego egoizmu: ze strachu przed blem i dalszym umieraniem. Niech
si to wreszcie skoczy, a jeli pod narkoz, to tylko lepiej.
Jak to dobrze, e nikt nie syszy i nie zapisuje moich sw, e one
nigdy do Ciebie nie dotr. Bo co to za straszne ostatnie sowa matki do
dziecka: dobrze, e szybciej Ci osieroc. Ale to nie jest tak, creko, to
nie tak...
Nikt nie potrafi cho w
opuszcza...

czci poczu, jak ciko mi Ciebie

Tak mi zimno...
Jak to dobrze, e Ned i
dobrze...
Ciemno i

Edward si Tob zaopiekowali, jak

zimno...

Dzikuj, moja dzielna, kochana dziewczynko, e bya przy mnie do


koca...
egnaj, Aniu...

ROZDZIA XII
Niemal tysic kilometrw od hamburskiej kliniki Ania poderwaa
gow, pochylon nad pk z ksikami, i spojrzaa na zegar, miarowo
odmierzajcy czas.
Trzy minuty po smej.
Strach na par uderze serca ci krew w jej yach i
zapomniaa, jak si oddycha, wpatrujc si przed siebie niewidzcym
wzrokiem.
Aniu, dziecino, co ci jest? Ze stuporu wyrwa j gos Marii,
zaniepokojonej szklistym wzrokiem maej i bladoci jej buzi. Twoja
mama wanie jedzie na operacj. Zobaczysz, e wszystko uda si
wspaniale i... i za par tygodni Magosia doczy do nas tutaj, w
Jaboniowym Wzgrzu. Kobieta woya w te sowa tyle serca i
pewnoci siebie, e przekonaaby nimi kadego.
Oczy Ani na powrt wypeniy si nadziej. Kiwna gow, z
trudem odrywajc wzrok od wskazwek zegara, i powrcia do cierania
kurzu z najniszej pki, skrupulatnie wycigajc ksik po ksice i
wstawiajc je z powrotem na swoje miejsce.
Od samego rana wszyscy troje Ned, Maria i Ania starali si
mie rce cigle czym zajte, by nie myle zbyt wiele. Lecz co chwila
ktre z nich rzucao okiem na zegar, a potem ich oczy wdroway do
stojcego w holu telefonu, rce za do kieszeni, sprawdzajc, czy jest w
niej komrka.
Marlena, potulna i cicha, zesza na wczesne niadanie i jakby
nigdy nic zjada du porcj jajecznicy. Ned, Maria i Ania take zasiedli
do stou, adne z nich nie byo jednak w stanie niczego przekn.
Weronika porwaa z kuchni talerz kanapek i kubek herbaty, po czym
zaszya si w swoim pokoju, na razie niegotowa stawi czoo nieznonej,
penej oczekiwania atmosferze panujcej we dworze.
Zaraz po niadaniu Maria zagonia obie dziewczyny Ani i
Marlen do sprztania. Tak sobie przyobiecaa: dwr bdzie lni od
piwnic a po dach.
Marlenka zaraz na pocztku skaleczya si w palec i odmwia
pomocy, Ania natomiast, wdziczna za zajcie, robia ze zdwojonym
zaciciem wszystko, o co prosia gospodyni. Salon, jadalnia, kuchnia,
gabinet, sala balowa, biblioteka pokj za pokojem, centymetr po
centymetrze, podogi, pki, meble, draperie byy odkurzane, zasony i
firany zdejmowane i przenoszone do pralni. Parter zaczyna nabiera
nowego blasku, a czas ani troch nie chcia posun si naprzd.

W stajniach Ned dwoi si i troi, by wszystkie konie czystej krwi


lniy tak, jak tylko araby lni potrafi: wasnym szlachetnym blaskiem.
Nie powinno mu zalee na tym, by szejkowi spodobao si ich jak
najwicej, pragn, by cho par zostao w stajniach Jaboniowego
Wzgrza, ale... szczotkowa je mimo to z takim oddaniem, jakby jego
praca miaa pomc tej, dla ktrej sprzedawano te pikne zwierzta.
Magosi Krasce. I jej creczce.
Ned wiedzia, e jeli operacja si nie uda, on i Edward bd nosili
przez reszt ycia poczucie winy, bo nie byo ich tam, gdzie by powinni,
kiedy szanse chorej byy wiksze. Cikie brzemi, lecz do udwignicia.
Obaj bd zrozpaczeni, cho ani jeden, ani drugi nie zdyli bo nie
chcieli dobrze pozna tej kobiety.
Ania jednak... Jej rozpacz bdzie po prostu nie do zniesienia.
Zarwno dla Edwarda, jak i dla Neda. Nie do zniesienia bdzie take ich
poczucie winy w stosunku do dziewczynki. mier matki jest dla
dziecka najciszym ciosem, szczeglnie dla dziecka tak wraliwego,
ktre w yciu przeszo ju tak wiele.
Ania wesza wanie do boksu jednej z klaczy, ktr desperackimi
pocigniciami szczotki czyci Ned.
Wujku, wosy jej zedrzesz zauwaya z tym dzielnym
umiechem na poszarzaej ze zmartwienia buzi.
Sier, jeli ju, nie wosy mrukn Ned, prostujc plecy.
Maria prosi na obiad. Na razie nic wykwintnego, frykasy poda,
gdy przyjedzie ten arabski ksi czy kto tam po konie, tak powiedziaa.
W tym momencie przy bramie rozbrzmia klakson.
Ned i Ania wybiegli przed stajni, by z rosncym podziwem
patrze na dwa wielkie samochody do przewozu koni, majestatycznie
wjedajce na podjazd. Za nimi pojawiy si dwie dugie lnice
limuzyny, z ktrych wysiado kilku mczyzn w czarnych garniturach,
a na kocu pojawi si szejk o wielu imionach i nazwisku tak
skomplikowanym, e chyba nawet sam go nie pamita, a ju na pewno
nie prbowa zapamita go Ned.
Ten ostatni sta nieruchomo i zupenie nie zdajc sobie z tego
sprawy, instynktownie zagradza dostp do stajni. Praw rk luno
opuci wzdu ciaa, lew za zagarn Ani, ukrywajc j za sob, cho
wcale si to dziewczynce, ciekawej obcych, nie podobao. Nedowi za si
nie podobao, e arabscy kupcy przybywaj uzbrojeni!
Szejk wycign rce w gecie powitania, i Ned nie mia wyboru,
ucisn upiercienion prawic przybysza, lecz nadal chmurnym

wzrokiem mierzy jego obstaw.


Bez niepokoju, Mister...?
Starski. Ned Starski.
Mister Starski, moja ochrona jest tu tylko z racji stanu.
adnych podejrze, adnego zagroenia...
Nie ma o co nas podejrzewa i nic tu waszej wysokoci nie
zagraa odpar Ned.
Naturalnie, naturalnie, jednak kady VIP jedzi w towarzystwie
ochrony, czy nie?
No tak. Tu trzeba byo szejkowi przyzna racj. By wan i bogat
osobistoci, na pewno waniejsz i bogatsz od niektrych naszych
politykw, ktrzy nie ruszali si bez ochrony za prg domu nie ze
wzgldu na zagroenie, lecz czysty snobizm.
Ned rozluni napite minie, ale jego gos nadal by zimny:
Tam gdzie jest nabita bro, mog pojawi si kopoty, a ja mam
dwoje dzieci pod opiek.
Spokojnie, bez obaw, Mister Starski, moi ludzie nie strzelaj do
dzieci zamia si szejk.
Neda ten art jako nie rozbawi. Ania za to nie zamierzaa si
ukrywa ani chwili duej za jego plecami. Wysuna rami z ucisku
jego doni, bez strachu stana przed mczyzn w dugim biaym stroju
i rzeka cakiem przyzwoit angielszczyzn:
To dziki panu doktor Anderman operuje wanie moj mamusi.
Dzikuj.
Powaga, tak niepasujca do buzi dziesicioletniego dziecka,
wzruszya szejka. Pochyli si ku Ani, uj jej zimne, drce z niepokoju
o matk donie i ucisn je lekko, mwic:
Ciesz si, e mogem pomc twojej mamie.
Akurat! prychn w mylach Ned. Zrobie, draniu, wietny
interes, kupujc wszystkie konie z tej stajni, warte duo wicej ni
trzysta tysicy dolarw!
Lecz szejk by uczciwym czowiekiem, a na dodatek poruszyy go
sowa Ani, bo mimo obaw Neda i pewnie take Edwarda
Jabonowskiego za te trzysta tysicy mia zamiar wybra rzeczywicie
par dobrych sztuk, w tym najcenniejszego konia, De Granda, ale nic
ponad to. Nie chcia okrada czowieka w potrzebie ani jego wnuczki, co
to, to nie!
Przechadza si rodkiem stajni niczym udzielny ksi. Ned
wyprowadza po kolei kad klacz i kadego ogiera, szejk za albo

cmoka z uznaniem, rzuca idcemu za nim krok w krok sekretarzowi


kwot i... ko by sprzedany, albo krci gow i zwierz wracao do
boksu. De Granda nie musia oglda. Ten ko zdoby wiele cennych
tytuw na midzynarodowych pokazach i mg sam jeden by ozdob
kadej stajni. Moe cena, jak kiedy zaproponowa za tego konia
Jabonowskiemu trzysta dziewidziesit tysicy euro, nie bya
oszaamiajca, janowskie ogiery sprzedawano i za milion dolarw, ale to
nie byy ju te czasy. Dzisiaj konie czystej krwi z polskich hodowli stay
w kadej liczcej si stajni i nie byy ju takim rarytasem jak
wczeniej.
Do De Granda szejk dobra jeszcze trzy klacze i dwa dobrze
zapowiadajce si ogiery. Stado Edwarda zostao wic mocno
przerzedzone, ale nie unicestwione, co Ned przyj z ulg. Jabonowski
nie popadnie w depresj na widok pustej stajni.
Konie wprowadzono do samochodw, ktrych wntrza przypominay
salonki luksusowego pocigu czy apartamenty na statku, a nie przyczepy
do przewozu zwierzt. Szejka ze wit zaproszono na skromny obiad. Nie
odmwi, nie chcc urazi gospodyni, mimo i chcia jak najszybciej
ruszy w podr powrotn.
Chocia jej poczstunek, jak powtarzaa Maria, by skromny,
gospodyni przesza sam siebie i jeszcze wczoraj przygotowaa
wspaniae dania z drobiu, a nie bdc pewna, czy szejk je miso, na
wszelki wypadek przyrzdzia rwnie kilka da wegetariaskich, wrd
nich par rodzajw pierogw, bez ktrych w polskiej kuchni byoby
ubogo, barszczyk czerwony do popicia, a na deser pachncy sernik i
poziomki z bit mietan.
Zarwno pierogi, jak i desery, szczeglnie sodkie wiee
poziomki, zebrane wczesnym rankiem przez ssiadk w otaczajcych
Koniecdrog lasach, wzbudziy zachwyt egzotycznych goci. Gospodyni
troch bya z siebie dumna, a troch nie dowierzaa, bo czy par
poziomek w najwieszej nawet mietance moe zachwyci szejka?
Grunt, e obiad si uda. Potwierdzia to sama Weronika Miowiecka,
boyszcze Marii, ktra dotd zaszyta w swoim pokoju zesza na
d i swobodnie konwersowaa z arabskim szejkiem na najrniejsze
tematy: od polityki po hodowl koni.
Ned z przyjemnoci sucha jej pynnej angielszczyzny i by
dumny, e Jaboniowy Dwr tak godnie si zaprezentowa w oczach
szejka. Dziennikarka, ze sw urod, umiechem w oczach i miym
sposobem bycia, moga si podoba kademu mczynie nie tylko jako

pani domu, lecz take jako kobieta...


Zaraz po deserach i herbacie gocie w ukonach zaczli si
egna, zadowoleni i syci. Chtnie zostaliby jeszcze troch, ale czekaa
ich duga droga...
Ned z Ani odprowadzili szejka i jego wit a do bramy i stali
jeszcze chwil, patrzc na znikajce za zakrtem limuzyny. Wreszcie.
Spojrzeli na siebie Ned wzruszy ramionami, Ania umiechna si
dzielnie, po czym mczyzna wrci do stajni, by posprzta po wizycie
egzotycznych goci, Ania za posza pomc Marii przy pucowaniu dworu.
Marlena, od rana naburmuszona, wrcia do swojego pokoju, wymawiajc
si od pracy blem gowy, Weronika z kolei posza na dugi spacer po
okolicy, znikajc na kilka godzin.
Ten niekoczcy si dzie spowijay powoli wieczorne mgy.
Koniecdroga ze swymi wzgrzami i dolinami, z mrocznymi
lasami i penymi blasku jeziorami, bya baniow krain. Mona si byo
zakocha i w okolicy, i w jej mieszkacach, a Weronice czasem
doskwiera brak mskiego ramienia. Owszem, bya niezalena, silna i
dumna, lecz niekiedy potrzebowaa siy, ktrej nie dawali kreowani w jej
umyle bohaterowie.
Teraz, gdy soce skryo si ju za horyzontem, Weronika,
przycigana niczym ma do wiata, cigna ku stajniom, gdzie nadal
krzta si Ned, wynajdujc sobie coraz to nowe zajcia...

ROZDZIA XIII
Wesza przez uchylone drzwi, cicho, by nie sposzy ani zwierzt,
ani... mczyzny, i stana w progu, niezauwaona. Przygldaa si
Nedowi. W spranych dinsach i rozpitej na piersiach czarnej koszuli,
z podwinitymi rkawami, odsaniajcymi opalone przedramiona, by
kwintesencj mskoci. Dugo podziwiaa jego uminion pier, gibkie
ciao, silne donie zajte malowaniem drewnianych barierek. Czua
jednoczenie przyjemne podniecenie i frustracj, e nie moe, ot tak,
wej do rodka i zacign Neda na pachnce siano. Gdzie indziej i
kiedy indziej moe by to zrobia wiedziaa, e on te jej pragnie ale
w tym miejscu i w tej chwili byo to niemoliwe. Midzy nimi staa
inna kobieta, cho nieobecna ciaem, to duchem jak najbardziej.
Za chwil Weronika miaa dosta tego dowd...
W tylnej kieszeni jego dinsw rozdzwoni si telefon. Ned
wyszarpn go, podnis do ucha i rzuci niespokojnie:
No? Jakie wieci?
Naraz poblad i opar si ciko o cian, a serce obserwujcej
to wszystko Weroniki si zatrzymao. Mama Ani nie yje! Ned mia to
wypisane na cignitej blem i niedowierzaniem twarzy.
Rozumiem wyszepta, a potem powtrzy goniej, bo
rozmwca go nie usysza. Postaram si przekaza to Ani...
Rozczy si i zacisn powieki.
Nie czekaa, a po zapadnitych policzkach tego silnego mczyzny
popyn zy. Wybiega z ukrycia i obja go z caych si, a on wtuli
si w jej ciao, spragniony pocieszenia.
Edward, nadal wstrznity, siedzia przed drzwiami sali operacyjnej,
gdzie spdzi cay ten dugi dzie.
Godzin wczeniej zapanowao tu poruszenie, pielgniarki uwijay
si jak w ukropie, przybieg lekarz w zielonym fartuchu, gdzie
piszcza alarm, ale nikt nie chcia powiedzie Jabonowskiemu, czy to
chodzi o jego crk, czy o innego pacjenta.
Dopiero przed chwil z sali operacyjnej wyszed doktor Anderman
i po jego szarej ze zmczenia i smutku twarzy Edward pozna, e jest
le. Poderwa si z krzesa, do ktrego niemal ju przyrs, i podszed
do lekarza, bagajc go bezgonie o dobre wiadomoci, ale chirurg
ledwo zauwaalnie pokrci gow. W nastpnej chwili podnis
uspokajajco do:
Pana crka yje.
Edward poczu, jak nogi si pod nim uginaj. yje! Magosia yje!

Skd wic na twarzy lekarza ten smutek? Dlaczego nie ma w nim


satysfakcji z udanego zabiegu? Czyby guza nie dao si usun? Znw
strach podszed Edwardowi do garda. Nastpne sowa przyszy
Andermanowi z trudem.
Operacja si powioda, nowotwr zosta usunity w caoci, do
ostatniej komrki, tak jak obiecywaem, ale...
Ale?!...
Pod koniec zabiegu mielimy problemy z narkoz. Serce
pacjentki nie wytrzymao tak dugiego obcienia i musielimy pana
crk reanimowa.
Edward skin gow. To wiedzia, tego si domyla, co dalej?!
Serce podjo prac, stan si ustabilizowa, niestety Magorzata
nie obudzia si z narkozy.
Jak to si nie obudzia?! wykrzykn Jabonowski,
doprowadzony do granic wytrzymaoci psychicznej. Zmara na stole
operacyjnym? I to pan nazywa udanym zabiegiem?!
Powiedziaem, e pana crka yje napomnia go delikatnie
chirurg. Lecz jest w piczce. To wanie chciaem powiedzie.
Miaem nadziej, e bdzie t jedn na dziesi, ale okazaa si jedn na
sto, ktra wprawdzie przeya zabieg, ale nie mog gwarantowa, e
wyzdrowieje. Prawd mwic, nie mog gwarantowa, e odzyska
przytomno, a jeli nawet, to nie wiem kiedy. Mzg ludzki jest
niepojty nawet dla neurochirurga. Potrafi zaskakiwa i pozytywnie, i,
niestety, negatywnie. Trzeba czeka.
Jak dugo? wyszepta Edward. Ju ten jeden dzie przyprawi
go o kilka siwych pasm, a ile jeszcze przyjdzie czeka na wyniki
operacji?
Nie wiem. Lekarz powtrnie pokrci gow. Mog min
dni i tygodnie. Mog miesice i lata. Moe si nigdy nie obudzi.
Odej we nie. Nie potrafi niczego przewidzie. Tkanka nerwowa w
pewnym stopniu si regeneruje, Magorzata yje, i w tym nasza
nadzieja.
Ucisn rami Edwarda i wrci na sal, by si przebra i zajrze
do pacjentki.
Nasza nadzieja?! krzykn, na szczcie w mylach,
Jabonowski. Zainkasowae trzysta tysicy dolarw za par godzin
pracy, nie dajc w zamian prawie nic oprcz dobrze brzmicych swek,
a ja mam nimi nakarmi moj wnuczk?!
Wnuczk, ktra nie obchodzia ci przez dziesi lat podszepno

mu uprzejmie sumienie. Ten krzy, ktry dwigasz, niech bdzie twoj


pokut. Za co jednak zostaa ukarana Ania?
Drcymi rkami Edward wycign telefon, bo przecie oni tam, w
Jaboniowym Wzgrzu, czekali na wiadomoci, i niemal sowo w
sowo powtrzy Nedowi to, co usysza od Andermana.
Ned sta z twarz ukryt we wosach obejmujcej go Weroniki,
powtarzajc bezradnie:
I co ja mam powiedzie Ani? Ju lepsza byaby za wiadomo,
szybkie ostre cicie ni niekoczce si oczekiwanie! To okrutne,
rozumiesz? Gdyby kto nam powiedzia: Magosia obudzi si za dwa
tygodnie, niech bdzie miesice, gdzie tam, lata!, to czekalibymy
cierpliwie, opiekujc si ni. Ania rosaby tutaj, bezpieczna i spokojna o
los matki. Ale nie do, e nikt nie moe powiedzie, jak dugo mamy
czeka, to nikt nie da gwarancji, czy Magosia bdzie y, czy umrze, nie
poegnawszy si z crk. To jest dla mnie nie do zniesienia! Jak mam to
przekaza temu dziecku?!
Plecy Neda zadray.
Weronika pogadzia go po nich, a potem uja Neda za ramiona i
potrzsaa nim tak dugo i niedelikatnie, a spojrza jej prosto w oczy.
Powiedz, e jej mama yje. Tylko tyle i a tyle. To
najwaniejsze. Ryzyko byo due. Zdawalicie sobie spraw, e
Magorzata moe umrze jeszcze tam, w szpitalu. Operacja si jednak
udaa. To rwnie jest wane. I to masz powiedzie Ani. Rozumiesz?
Skin gow, niezdolny odpowiedzie sowami.
Wsuna palce w jego jasne, spowiae na socu wosy,
przycigna gow Neda ku sobie i lekko, pytajco, pocaowaa jego
drce wargi. Odda pocaunek, ale w nastpnej chwili przytuli j i
wyszepta:
Wybacz, ale nie mog da ci nic wicej. Jeste pikn kobiet...
Ciii przerwaa mu agodnie. Wszystko rozumiem.
Nagle usyszeli charakterystyczny dwik telefonu robicego zdjcie.
No adnie, adnie! Bdzie co wrzuca na Fejsa!
Oderwali si od siebie, patrzc w tamtym kierunku.
Marlena staa z rkoma skrzyowanymi na piersiach i z
drwicym umieszkiem na ustach.
Powiem dziadkowi, jak jego stajenny zabawia si z gomi. A
pani dziennikarka jest rwnie szybka, jak widz. Puszcz ten news w
wiat, dodajc pikantne zdjtko...
Ned ruszy ku dziewczynie, ale ta nie czekaa, a on jej dopadnie, bo

tym razem na potrzsaniu mogoby si nie skoczy. Poblady z furii i


bezsilnoci Ned, syszc nienawistny, triumfalny chichot dziewczyny,
prbowaby ciga Marlen i odebra jej telefon, gdyby nie zatrzymaa
go do Weroniki, zaciskajca si na jego nadgarstku.
Niech sobie wrzuca, co chce i gdzie chce, mam j gboko
gdzie.
Ale tu chodzi o twoj reputacj. Ned prbowa si
oswobodzi, Weronika jednak go nie puszczaa. Jej do miaa
zadziwiajco silny ucisk, a sowa kojc moc.
Nie mam sobie nic do zarzucenia, ty rwnie. Teraz
najwaniejszy jest kto inny, nie wredna gwniara. Musisz przekaza
pewne wieci, na ktre czeka Ania z Jaboniowego Wzgrza, czy nie?
Rzeczywicie, w alu, potem gniewie, zapomnia o crce.
Dzikuj, e jeste. Ucaowa do kobiety, nadal zacinit
na jego nadgarstku.
Pucia go i odprowadzia wzrokiem do drzwi. Niczego wicej nie
pragn i nie potrzebowa.
Ania siedziaa w jasnej kuchni, syszc Neda, ale go nie suchajc.
Weronika miaa racj. Dziewczynka uczepia si szeciu sw: Twoja
mama yje, operacja si udaa i nic wicej do niej nie docierao. Na
twarzy miaa wypisany wyraz takiej ulgi i szczcia, e Ned nie mia siy
wyjania dziewczynce, e tak naprawd czekanie dopiero si zaczo.
Mama yje. Operacja si udaa. Wszystko inne si nie liczy. piczka? Co
tam piczka! Po prostu duszy sen, po ktrym mama obudzi si pena si.
To nawet lepiej, prawda, wujku? Nie bdzie czua blu po operacji. Tak,
taki sen naprawd dobrze mamie zrobi. Tyle si nacierpiaa...
Mwic to, Ania nie widziaa strapionej miny Marii ani braku
radoci na twarzy Neda. Nie zdawaa sobie sprawy, e jej matka... A
moe doskonale zrozumiaa, tylko nie chciaa o tym myle? Nie dzi,
po tym penym obaw dniu?
Kiedy przyjdzie czas na zrozumienie.
Teraz Ania pragna tylko jednego: odpoczynku. Dugiego
spokojnego snu w swym pokoiku na poddaszu. Ucaowaa serdecznie
Neda, uciskaa z caych si Mari i pobiega w podskokach na gr.
Nasuchiwali jej krokw na schodach. Potem wszystko ucicho.
Dopiero wtedy gospodyni rzeka stanowczym tonem:
Moe mi pan, panie Nedzie, powiedzie prosto z mostu, ja nie
jestem ma dziewczynk, czy mam si cieszy, czy martwi? Co
dokadnie powiedzia doktor? Co przekaza panu Edward?

Ned powtrzy wiernie to, co usysza przez telefon.


Siedzieli potem w milczeniu, zatopieni we wasnych mylach, w
jasnej kuchni starego dworu. Wreszcie Maria podniosa si z
westchnieniem.
No nic. Trzeba y dalej. A pki ycia, pty nadziei. Magosia
yje. Zabieg si powid i tego musimy si trzyma. Wracam do siebie,
bo ju ciemna noc.
Odwioz pani... poderwa si, sigajc po kluczyki, ale
Maria pokrcia gow, przytrzymujc go za rk.
Nie trzeba. To tylko kawaeczek. Znam drog jak stara szkapa i
trafi nawet po ciemku, a dziecka nie wolno zostawia samego. Dwojga
dzieci, gwoli cisoci, cho to drugie wyronite.
propos tego drugiego... zacz zmieszanym tonem.
Byem w stajni, gdy dostaem telefon z Hamburga. Odczuem to jako
cios i... troch si zaamaem. Akurat wesza do rodka pani Miowiecka
i... no, pocieszaa mnie. Obja, przytulia. Nawet chyba pocaowaa...
Ned mwi z coraz wiksz trudnoci, wyrzucajc sobie w mylach
obud. Nie tylko Weronika pocaowaa ciebie, ale i ty j. Bardzo chtnie
zreszt. I gdyby nie trudny dzie i caa reszta...
Pani Weronika to pikna kobieta, pan te niczego sobie
stwierdzia spokojnie Maria. Oboje jestecie wolni i doroli, wic nie
rozumiem, dlaczego mi si pan tumaczy.
Marlena zrobia nam zdjcie komrk, jak si przytulamy
odpar cicho. Nie chciabym, eby odniosa pani mylne wraenie...
Bardzo nieprzyzwoite jest to zdjcie? zapytaa na p
rozgniewana, na p rozbawiona. Rozgniewana na Marlen, rozbawiona
zmieszaniem mczyzny. Kady inny na jego miejscu chepiby si, e
poderwa adn i sawn kobitk, ale nie Ned.
Cakiem niewinne. Do niczego midzy mn a pani Weronik
nie doszo i nie dojdzie.
Czym si wic martwi, panie Nedzie? Chyba tylko tym drugim.
e nie dojdzie. Oboje wygldacie na samotnych.
Zamiaa si z jego miny, poklepaa go dobrodusznie po ramieniu i
po krtkim namyle dodaa:
Marlenk prosz si nie przejmowa. Sprbuj z ni jutro
porozmawia, wytumaczy, e tak nie wolno, ale... ona nie ywi do mnie
zbytniego szacunku, wic pewnie mnie nie posucha.
Czy jest na tym wiecie kto, kogo ta dziewczyna szanuje?
mrukn Ned z niechci.

By, panie Nedzie, by. Jej witej pamici ojciec. To by uroczy,


kochany czowiek. Kademu potrafi si przypodoba. Pewnie dlatego
Ernest z Edwardem tak si nie znosili. Ernest zawsze na przedzie, dusza
towarzystwa, Edward w jego cieniu, odludek... Marlenka bardzo
przeya mier ojca. Prosz mi wierzy, e w wieku dziesiciu lat bya
tak samo urocza, pogodna i yczliwa jak nasza Ania. Zgasa razem z
Ernestem, wie Panie nad jego dusz, ot co!
Jako sobie nie mog wyobrazi tej dziewuchy jako
umiechnitej i yczliwej panienki Jabonowskiej. W gosie Neda
narastaa niech. Moe w innych okolicznociach nie uprzedziby si do
dziewczyny tak szybko, moe sprbowaby odkry jej ukryte gboko
dawne ja, ale za duo nieszcz naraz spado na ten dom i jego
mieszkacw, by jeszcze znosi jej impertynencje graniczce z
okruciestwem i zoliwo. Wol Ani dokoczy.
Ja te zgodzia si Maria. Przesza niewiele mniej, a
moe nawet wicej ni rozpieszczona Marlenka, a nie zamao to w
niej ducha. Dzielna maa!
Marlena, przyczajona pod drzwiami kuchni i syszca kade sowo
tej rozmowy, a musiaa si uszczypn, by nie wybuchn. Wycofaa si
cicho do salonu, a potem tylnymi schodami wrcia do swego pokoju i
otworzya liczny rowy laptop. Troch pobawia si na swoim
ulubionym portalu, umieszczajc na nim zdjcie dziennikarki i Neda z
odpowiednio podkrconym opisem natychmiast zacza dostawa lajki
i komentarze potem nastawia sobie budzik na pit rano, wiedzc,
e Maria przyjdzie do dworu godzin pniej, a Ned wstaje rwnie o
szstej, wykpaa si, umya wosy i spakowaa par niezbdnych
drobiazgw do plecaczka, ktrego uywaa zamiast torebki. Bya gotowa
odpaci im wszystkim za ciepe przyjcie, jakie jej tu zgotowano. Tak,
wujaszek Ned bdzie mia powd, by jeszcze bardziej j znienawidzi.
Moe tak jak ona nienawidzia jego?
Podesza do okna, odprowadzia spojrzeniem znikajc w
ciemnociach nocy Mari.
Ty te, gupia wiejska babo, dostaniesz za swoje wysyczaa.
A potem zatrzasna okno, majc za nic pikno i spokj lipcowej
nocy, pachncej odurzajco maciejkami.

ROZDZIA XIV
Rano spotkali si przy niadaniu we czworo: Ned, Ania, Maria i
Weronika. Ta ostatnia dzi nieco smutna i przygaszona. Nie chciaa
dolewa oliwy do ognia i mwi o tym, jak burz rozptao ich
zdjcie w Internecie. Wystarczy, e sama to przeywa. Ned ma duo
powaniejszych problemw, ale Weronika sama przed sob przyznawaa,
e a takiej podoci si po Marlenie Jabonowskiej nie spodziewaa.
Zdjcie zdjciem, ale zupenie wyssany z palca opis erotycznych
ekscesw?!
Gdyby bya bardziej przewidujca, nie zbliyaby si do Neda na
odlego kija, dopki w Jaboniowym Wzgrzu przebywa ta
kamczucha. A moe nawet wcale by tu nie przyjechaa! Nic dobrego z
tego nie wyniko, a teraz niezrcznie wyjeda po trzech dniach, skoro
nalegaa na przeduenie pobytu. Jako przetrwa nastpne cztery dni pod
jednym dachem z pann Marlenk.
Na szczcie nie byo jej na niadaniu, czego jako nikt nie aowa,
moe nawet nikt oprcz Weroniki tego nie zauway.
Zajadali si spokojnie domowymi wdlinami i wypiekanym w
zaprzyjanionej piekarni pysznym chlebem na zakwasie, gdy zadzwoni
Edward z wieciami.
Nie byy ani dobre, ani ze.
Magosi przeniesiono z sali pooperacyjnej na oddzia, do
piknego jednoosobowego pokoju, i traktowano ich oboje, Edwarda i
j, bardzo dobrze, a j waciwie jako specjaln pacjentk
midzynarodowej sawy neurochirurga, dumy hamburskiej kliniki.
Jabonowski nie chcia wyj na skpca, ale wiedzia, e te luksusy bd
go kosztowa dziesi tysicy dolarw za kady dzie. I ju
przygotowywa si psychicznie na sprzeda nastpnych koni...
Magosia nie obudzia si ze piczki, cho jej stan by stabilny.
Zadowalajcy, jak stwierdzi lekarz, ktry przej pacjentk od doktora
Andermana.
Edward, ktrego te zapewnienia powinny uspokoi, przerazi si,
widzc crk. Skoro byo tak dobrze, spodziewa si... picej Krlewny,
tymczasem Magosia nie wygldaa lepiej ni przed operacj, przeciwnie,
jeszcze gorzej: jej drobna twarz, mimo e napuchnita, nika w zwojach
banday okalajcych ca gow. Rce miaa tak blade, e niemal
przezroczyste, a po wkuciach doylnych pozostay rozlege sice.
Kroplwki, trzy naraz, miaa wic podczone do yy pod obojczykiem i
Edward po prostu nie mg patrze na nastpny rosncy z kad minut

krwiak.
Paska crka ma bardzo sab krzepliwo. Zaraz ponownie
bdziemy przetacza jej krew odezwa si doktor, widzc wyraz twarzy
Edwarda.
Ten skin tylko gow.
Gdy lekarz i pielgniarki wyszli, a Edward zosta z Magosi
sam, zadzwoni do domu, by przekaza te wieci, nie wdajc si jednak w
bolesne szczegy.
By wykoczony. Marzy o wasnym ku w Jaboniowym
Wzgrzu, ale to marzenie oddalao si z kad godzin. Teraz
przetaczanie krwi, potem trzy kroplwki... Co bdzie jutro, pojutrze, za
tydzie?
Zyma si na samego siebie, e myli tak maostkowo, podczas gdy
Magosia walczy tu o ycie, a tam jej crka wyczekuje powrotu mamy,
nic jednak na te myli nie mg poradzi. Edward by odludkiem i
dusze wyjazdy oraz towarzystwo ludzi zawsze go mczyy. Jak dugo
potrwa ta podr?
Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie.
Co u was? pyta Neda w nastpnej chwili.
U nas? Ned spojrza po suchajcych go w skupieniu
dwch kobietach i jednej dziewczynce. Ta ostatnia krzykna:
Uciskaj dziadka ode mnie i podzikuj mu! Syszysz, dziadku?
Dzikuj!
Ned umiechn si do niej, powtrzy do telefonu jej
podzikowania, cho trudno ich byo nie usysze, i wyszed z kuchni
przed dom, by szczerze porozmawia z Edwardem.
U nas cisza i spokj. Ubyo mi nieco pracy...
Nic dziwnego, skoro stajnia prawie pusta mrukn
Jabonowski.
Ned lekko si umiechn.
Powiedziaem, szefie, e ubyo mi nieco pracy, a nie, e le
brzuchem do gry. Szejk wzi tylko osiem koni. Najlepszych, to fakt, ale
drugie tyle zostao. Masz, szefie, z czego odbudowa stado.
Edward poczu, jak wielki ciar spada mu z serca. Nie zdawa
sobie do tej chwili sprawy, e a tak si tym przejmowa! Wczoraj ani on,
ani Ned nie byli w stanie rozmawia o zwierztach, bo Magosia bya
waniejsza, ale dzi Jabonowski od rana myla rwnie o nich.
Ktre wzi?
Ned wymieni jednym tchem osiem koskich imion.

Rzeczywicie, ma facet oko.


Ale zapaci uczciw cen, a mg przecie wzi wszystkie
konie odpar Ned. Edward musia si z nim zgodzi.
Odjedajc, powiedzia, e gdy pan bdzie w potrzebie, odkupi
nastpne, mam jednak nadziej... zawiesi gos. Nie chcia
Jabonowskiego dobija.
Co poza tym?
Przyjecha pierwszy go. Pani Miowiecka, dziennikarka.
Edward jkn.
Na mier zapomniaem odwoa rezerwacje! Jeszcze ci tylko
letnikw na gowie brakuje!
Ten go jest akurat mao dokuczliwy, cho bybym wdziczny,
szefie, gdyby reszt odwoa. Jestemy tylko we dwoje, ja i Maria. Ania
te pomaga, ale...
Ale?...
Ned zacz z wahaniem:
Mam problemy z drugim gociem. Pask bratanic. Marlena
staje si coraz bardziej nieznona i, prawd mwic, wczoraj wahaem si
midzy przylaniem jej po tyku a odejciem z pracy. Na szczcie
zwiaa, a mnie zdoaa powstrzyma Weronika.
Jaka Weronika? W gosie Jabonowskiego sycha byo
znuenie. Brakowao mu tylko kopotw z Marlen!...
Miowiecka. Ta dziennikarka.
Ach tak. Rzeczywicie, ma na imi Weronika. Mwie, e jest
niekopotliwa, niech wic zostanie do koca tygodnia, ja zaraz podzwoni
po pozostaych wczasowiczach, e niestety w tym roku dwr jest
zamknity. Spon lub zmioto go tsunami...
Lepiej odpukaj, szefie mrukn Ned. Jeszcze wykraczesz
i poar gotowy.
Odpukam. Moj bratanic sprbuj si nie przejmowa. Jest jak
grypa. Co roku musz j przechodzi, i tyle. Teraz pado na ciebie.
Sprbuj.
Zakoczyli rozmow, nie wiedzc, e Marlenka Jabonowska
dopiero si rozkrca.
Pierwszy dowiedzia si o tym Edward.
Par chwil po telefonie do domu przyszed na jego komrk mail.
Otworzy go, przeczyta i... a gwizdn przez zacinite zby.
Weronika Miowiecka jest niekopotliwa, mwisz? rzuci w
przestrze pytanie. Powiedziabym, e wprost przeciwnie.

Obejrza raz jeszcze zdjcie i przeczyta opis, ktry przysa mu


nieznany nadawca. yczliwy, czy jak si domyla: yczliwa.
Jabonowskiemu nie podobao si, e ojciec Ani zabawia si z
wczasowiczk nie tylko w pracy, pod jego, Edwarda, dachem, ale te w
czasie gdy mama Ani walczy o ycie, lecz Edward postanowi machn
na to rk. Tamtych dwoje byo dorosych, Miowiecka za par dni
wyjeda. Oby tylko zachowali nieco wicej dyskrecji, na Boga, bo jeli
Ania zobaczy...
Ania zobaczya. Po poudniu.
Bo do niej yczliwa te przysaa maila ze zdjciem. I z tym
samym opisem, ktry by ju hitem blogerskiego wiatka. W temacie
maila duymi literami widniao:
POPATRZ, JAK SI ZABAWIAJ WUJASZEK NED Z
CIOCI WERONISI, PODCZAS GDY TWOJA MAMA UMIERA....

ROZDZIA XV
Wujku!!! Ania wpada do stajni, woajc Neda gosem, w
ktrym niedowierzanie mieszao si z gniewem i alem. Wujku
Nedzie!!!
Tu jestem, co si stao? Wyjrza zaniepokojony z boksu
Arizony, ktr akurat szczotkowa.
Ania zamiast odpowiedzie, podetkna mu pod oczy laptopa
Edwarda, z ktrego moga korzysta.
Ned przeczyta jedynie temat maila. To mu wystarczyo. To i zy w
oczach jego creczki.
Aniu, to nie tak, jak mylisz... zacz piewk star jak wiat.
Ale dziewczynka nie tyle mylaa, ile widziaa zdjcie. Nie musiaa
niczego sobie wyobraa. Widok dwojga osb, ktre polubia, moe nawet
pokochaa, a ktrym na pewno zdya zaufa, robicych te rzeczy tutaj,
w stajni, podczas gdy jej mama przechodzia cik operacj, a ona
sama umieraa ze strachu?!... I wujek Ned, zamiast j pociesza... z
pani Weronik?! Ju wiadomo, czym by cay dzie tak zajty!
Wykrzyczaa mu to wszystko w twarz, po czym obrcia si na
picie i wybiega, ocierajc zy, nim Ned zdoa j zatrzyma.
Zabij gwniar... obieca, ciskajc szczotk i zgrzebo do
wiadra i zamykajc boks, by pobiec za dziewczynk. Zabij
gwniar!
Mia na myli oczywicie Marlen.
Ania jest u siebie, na grze powita Neda zmartwiony gos
Marii. Pokazaa mi tego maila. Biedna maa... Pani Weronika si
pakuje. Uznaa, e ju do narozrabiaa, teraz bdzie dla nas tylko
ciarem. Nie zatrzymywaam jej.
I ja nie bd jej zatrzymywa. Gdzie ona jest?
Pytasz o Marlen? Maria staraa si zatrzyma Neda na
schodach jak najduej, by zdy spyn z niego gniew, gdy dopadnie
utrapienie zwane pann Jabonowsk... Prawd mwic, od rana jej nie
widziaam. Co ja gadam, nie od rana, tylko od wczoraj. Pewnie zwiaa i
jest w drodze do Warszawy.
Gwniara, ktr mamy pod opiek, ucieka z domu, a ty
mwisz o tym tak spokojnie?! wciek si Ned. Nie do takiej pracy
si najmowa...
Co roku jej odbija, gdy tutaj siedzi. Spokojnie, zatrzyma si
pewnie w Tczewie czy Elblgu i odel j do nas, do Czerska. Nie jest
taka gupia, by naraa si na niebezpieczestwo i niewygody. Chce nam

tylko dopiec.
Mwic to wszystko monotonnym tonem, Maria widziaa, jak z
Neda powoli uchodzi gniew, zmieniajc si w bezsilno. Usiad na
schodkach ganku i zapatrzy si przed siebie.
Zostan tu do czasu powrotu Edwarda z Magorzat, ani dnia
duej wycedzi w kocu.
A co potem, panie Nedzie? Zostawi pan Ani znowu sam?
Nie jest ju sama, a mnie zaczyna przerasta rodzina
Jabonowskich.
Rodziny nikt sobie nie wybiera odrzeka sentencjonalnie.
Ja jeszcze mam wybr.
I creczk.
Pani te ju wie?
Domyliam si. Jestecie do siebie podobni, nagle pojawiacie si
tutaj niby osobno, a jednak razem. Reszt sobie dopiewaam.
Mam nadziej, e zatrzyma to pani dla siebie. Dopki Ania si
nie domyli, bd wolny.
Z chwil gdy j pan spodzi, sta si pan za ni
odpowiedzialny odpara surowo. To nie rzecz, nie przedmiot, to
czowiek, maa dziewczynka, ktra nie zawinia, e jest wypadkiem przy
pracy. Miaby pan sumienie zostawi j po raz drugi? Teraz gdy jest jej pan
potrzebny, gdy Ania potrzebuje nas wszystkich?
Ned potar twarz domi, czujc si znuony i stary. Nie ma to jak
skuteczny szanta...
Nie jestem jeszcze gotowy, by jej to powiedzie.
Mamy duo czasu.
Zostawia go na schodkach i wrcia do domu.
Tak Neda zastaa Weronika, gdy spakowana zesza na d, chcc si
z nim poegna.
Nie wyjedaj poprosi Ned wbrew temu, co mwi Marii.
Nie wolno dawa Marlenie satysfakcji, bo bdzie jeszcze gorzej.
Gorzej ju chyba by nie moe westchna dziennikarka.
Nasze zdjcie znalazo si na wszystkich blogach.
Jeste a tak sawna?
Teraz? Tak.
Mimo woli zamiali si oboje.
Trzeba wyjani to Ani. Dostaa maila od Marlenki z tym
zdjciem. Pjd...
Ja to zrobi zatrzymaa go stanowczo. Pogadam z Ani

jak kobieta z kobiet. Ty by wszystko popsu.


Poczu do niej wdziczno. Przynajmniej tym nie musia si
martwi, wracajc do pracy. Za to powinien zgosi na czerskiej policji
zaginicie Marleny Jabonowskiej.
Na komendzie nie byli tym zaskoczeni, tak jak i nie bya tym
zdziwiona Maria.
Znajdzie si odpar przyjmujcy zgoszenie aspirant Grski.
To nie pierwsza ucieczka tej dziewczyny.
Ale moe ostatnia mrukn Ned.
Nie radzibym posuwa si do rkoczynw. Policjant unis
gow znad wypenianego druku. Pan ma wyrok w zawieszeniu, a
ona bywa naprawd wredna... Dabym sobie rk uci, e natychmiast
zgosiaby si do szpitala z daniem obdukcji, szpital nie mgby
odmwi, a my musielibymy pana zamkn.
Wezm to sobie do serca to tylko odpowiedzia, czujc
narastajc zo. I bezsilno. Jeli Marlenka pozna jego sekret, a to
moe si sta w kadej chwili, bdzie ich, Neda i Ani, gnbi
bezkarnie tak dugo, a Ned albo straci panowanie nad sob, albo odejdzie,
zostawiajc Ani na pastw tej pannicy.
Zadzwonimy, gdy zguba si znajdzie obieca aspirant Grski.
Nie do mnie. Dzwocie od razu do jej matki. Ja umywam rce.
Jestem tylko stajennym.
Jak pan sobie yczy. Bdziemy dzwoni do pani Elizy. Poprosz
o numer jej komrki...

ROZDZIA XVI
Zguba znalaza si szybciej, ni przewidywano. Zbyt szybko,
zdaniem Neda, ktry nie wypowiedzia tego jednak na gos. Ju nazajutrz
przed poudniem zadzwoni do dworu aspirant Grski, by Ned zabra
Marlen do domu.
Mwiem, e si ni duej nie bd zajmowa Ned niemal
krzykn do suchawki. Ma matk...
Ktra nie odbiera komrki wpad mu w sowo policjant.
A nie moemy trzyma tu nieletniej. Nie ma warunkw.
Jej krewny Edward Jabonowski rwnie jest za granic. Ned
si opanowywa narastajcy gniew. Z ciko chor, prawd mwic,
umierajc crk! Mam mu zawraca gow smarkul na gigancie?!
Jeeli nie pan, to my bdziemy zmuszeni to zrobi. Prosz
zrozumie, ta dziewczyna ma dom. Nie moe siedzie na komisariacie.
Niech pan bdzie czowiekiem, panie Starski.
To niech ona... zacz, ale machn rk.
Jego krzyki i protesty nie na wiele si zdadz. Zrazi tylko do siebie
policjantw z Czerska, w ktrym musi si meldowa co miesic,
dopki tu mieszka.
Dobrze powiedzia ju spokojnie. Przyjad i z ni
pogadam. Tyle mog obieca.
Marlena siedziaa rozparta na krzele, z wycignitymi nogami
Ned nie zdziwiby si, gdyby trzymaa je na biurku policjanta. Na twarzy
miaa resztki mocnego makijau, ktry postarza j o par adnych lat.
Usta wyda w grymasie niechci i uraonej dumy, jak zwykle
goszczcym na jej twarzy. Nedowi przyszo na myl, e kiedy si ta
dziewczyna doigra. Ile jednak krwi wszystkim napsuje, nim ten szczliwy
dzie nastpi...
Ned wkroczy za aspirantem do pokoju.
To wy tu sobie pogadajcie, a ja w razie czego bd w
dyurce rzek aspirant Grski i wyszed, zamykajc za sob drzwi.
Jak aspirant zna ycie i Marlen Jabonowsk za tymi
drzwiami zaraz rozpta si pieko.
ycie moe i zna. Marlen te. Nie zna jednak Neda.
Ned nie rzek ani sowa, ktre niczym iskra podpalioby beczk z
prochem. Po prostu wzi sobie krzeso i usiad naprzeciw dziewczyny. I
tak siedzieli, patrzc sobie prosto w oczy ona wyzywajco, on
spokojnie, jakby hipnotyzowa kobr z kwadrans, moe wicej.
Pierwsza odwrcia wzrok Marlena.

No co? Tak si bdzie pan gapi?


Nigdzie mi si nie spieszy. Mam czas, wic si gapi.
Ale mi si spieszy. Do domu. Od wczoraj si nie myam, nie...
Do domu nie masz wstpu przerwa jej.
Umilka i rozdziawia usta ze zdumienia.
To po co pan tu jest? Jak nie po to, eby mnie zabra do...
Powiedziaem: do czasu powrotu twojej matki albo innego
krewnego ja ci do dworu nie wpuszcz. Jestem tu po to, by dotrzyma ci
towarzystwa. Nie dlatego e chc, a dlatego e policja mnie o to
prosia. Posiedz jeszcze z godzin tu Ned spojrza na zegarek i
wracam do pracy.
A c-co ze mn? Marlena a si zajkna, coraz bardziej
zbita z tropu. Wiedziaa, e ten bydlak bdzie si mci. Pewnie znw ni
potrznie raz i drugi, jak ona tego nienawidzia! ale eby nie wpuci
jej do domu?! Domu jej dziadka?! Nie masz prawa si tam panoszy!
Jeste nikim, rozumiesz?! Nikim!
Uznaj wic, e dom jest zamknity na cztery spusty, a
waciciel wyjecha.
To niech wraca! I to natychmiast!
Nie ma takiej potrzeby.
Ja jestem w potrzebie!
Edward nie wie o twoich kopotach i si nie dowie. Policja
nie ma do niego telefonu.
To im go daj! Marlena dara si na p komendy.
Jestem nikim, jak sama zauwaya. Kdk na drzwiach.
Powtarzam ci: dwr jest przed tob zamknity na cztery spusty, a klucz
wrzucono do studni.
Milczaa. Zamkna si wreszcie, coraz bardziej pokorna. Waciwie
osigna cel, napsua im troch krwi, moe wic uda skruch, poprosi
o wybaczenie... Ned umiechn si w duchu, czytajc w
dziewczynie jak w otwartej ksidze. Przez adnych nacie lat pracowa z
modzie na obozach konnych. Zna chyba wszystkie sztuczki i
zachowania modych ludzi. Pamita te swoje. Marlena nie bya go w
stanie niczym zaskoczy. Ani przebaga.
Skoro nie mona zadzwoni do dziadka, a dom jest...
zamknity, to niech pan zadzwoni do mojej mamy. Prosz dodaa
szybko. Zbyt szybko, by Ned mg si na jej nieszczere prosz nabra,
ale... zrobi to, o co prosia.
Wybra numer i ju mia si rozcza, wiedzc, e Eliza nie

odbiera pocze, gdy o dziwo! usysza:


Sucham?
Pani Elizo, tu Ned Starski, dzwoni z komendy w Czersku...
Co si stao? zaniepokoia si mama pannicy.
Owszem. Pani crka ucieka z domu. Wanie j odnaleziono i
musi pani...
Przerwaa mu, cedzc sowa tak gono i wyranie, e Marlena
usyszaa kade z nich.
Jestem na wczasach! Nie zawracajcie mi gowy!
Rozczya si.
Ned spojrza zdumiony na wywietlacz, bo czego takiego nawet on
si nie spodziewa. Prb, by zaj si Marlen, owszem, ale nie
zawracajcie mi gowy? Jakby chodzio o rzecz? O psa przybd?
Mimo wszystko poczu wspczucie, widzc, jak dziewczyna pochyla
gow, by nie ujrza ez w jej oczach. Tego dzieciaka nikt nie chcia. Jak
jeszcze do niedawna Ani. Wspomnienie krzywdy, jakie wyrzdza przez
dziesi lat wasnemu dziecku, chwycio mczyzn za serce.
Tak, tak. Jeste taki sam jak matka tej dziewczyny dopowiedziao
sumienie. Nie tobie potpia jedn czy drug.
Ona taka jest usysza cichy gos Marleny. Nigdy mnie nie
chciaa, nie kochaa, nawet nie lubia.
Trudno ci lubi, jeli mam by szczery.
T ca Ani pan polubi.
Ania to Ania uci.
Uniosa gwatownie gow. Znw jej oczy bysny jadem.
Moe po prostu lubi pan dziesicioletnie dziewczynki?!
Starszych ju nie?!
Ned a drgn, jakby Marlena daa mu w twarz. I niewiele
mylc, odparowa:
Moe twj tatu lubi dziesicioletnie dziewczynki?! Starszych
ju nie?!
Spodziewa si ataku furii, ale... Marlena niespodziewanie skurczya
si, zmalaa i Ned nagle zrozumia. Skojarzy fakty. Poczy wszystkie
elementy ukadanki w cao.
Lubi, prawda? zapyta agodnie. Bez gniewu.
Kiwna gow. Na jej kolana skapny pierwsze zy, wielkie jak
grochy. I popyny pierwsze sowa, jakby jedne i drugie przerway
tam...
Tym, czego Ned nienawidzi tak samo jak zncania si nad dziemi,

by gwat. A ju gwat na dziecku, jeli nawet nie na ciele, to na duszy


niewinnego, ufnego dziecka, wzbudza w nim najwysze obrzydzenie i
lep furi.
Na swoje szczcie ten uroczy, kochany czowiek, dusza
towarzystwa zdaniem Marii, ktra jako kobieta powinna co
zauway Ernest Jabonowski sczez dwa lata temu, niech mu ziemia
cik bdzie, bo gdyby y, gdyby teraz czeka w Jaboniowym
Wzgrzu na swoj crk, ktrej zdepta dziecistwo i by moe zama
ycie, Ned miaby na sumieniu drugiego bydlaka. I tym razem poszedby
siedzie na dugie lata.
Nim bydlak zszed na zawa, przez trzy lata zabawia si w zbyt
kochajcego tatusia, wpdzajc przy tym dziecko w poczucie winy i
wstrt do samej siebie. To byy metody tych zboczecw: najpierw zy
dotyk tak to si teraz adnie nazywa, bo sowo gwat byo coraz
bardziej niepoprawne politycznie potem wpajanie dziecku, e to przez
nie tatu jest smutny i cierpi, i manipulowanie nim: Chyba nie
chcesz, bym powiedzia o tym mamusi? Nie chcesz zmartwi jeszcze
mamy, prawda?.
Marlena chciaaby zmartwi mam, by skoczyy si nocne wizyty
ojca w jej ku, ale Eliza bya lepa i gucha na wszystko. Ile razy
dziewczynka bagaa j:
Zabierz mnie z sob! Nie zostawiaj mnie!
Tyle razy syszaa:
Nie zostajesz sama. Tatu bdzie przy tobie.
Dziecko chciao krzycze i wy:
Wanie! Ja nie chc, by tatu przy mnie by!
Ale przypominao si Marlenie powtarzane od pierwszego zego
dotknicia zdanie, powtarzane tak dugo, a wryo si w jej umys i
dusz: Widzisz, jak krzywdzisz tatusia. Chyba nie chcesz krzywdzi
jeszcze mamy?.
Mama przestanie mnie kocha dopowiadaa sobie w mylach
Marlena i... milczaa. Godzia si, by ojciec do niej przychodzi. Przecie
nie zadawa jej blu, tylko j dotyka. A potem dotyka siebie i
przeraliwie jcza. Dziecko blado miertelnie, pewne, e ojciec przez nie
umiera, i syszao:
Widzisz, jak tatu przez ciebie cierpi? Chyba nie chcesz...
Im Marlena bya starsza, tym metody wychowania musiay by
skuteczniejsze. Ju nie wystarczaa gra w krzywdzisz tatusia
krzywdzisz mamusi.

Jeste za. Specjalnie mi to robisz, bym cierpia. Jeste zym i


podym dzieckiem. Niech no tylko matka si dowie. Odda ci do
sierocica i tam bdziesz miaa tego do woli. Ty poda, brudna
dziewucho, chod tu!
I Marlena sza, paczc z alu nad sob i nad swoim ojcem. Z
nienawici do siebie i do niego. Ojca, ktrego jeszcze niedawno wielbia.
Dla ktrego bya ma ksiniczk. Ukochan creczk...
Gdy umar, poczua ulg tak ogromn, e prawie jej serce pko.
Skoczy si raz na zawsze przychodzenie do niej w nocy! Jest
wolna! Koniec strachu, obrzydzenia i poczucia winy!
Ale wtedy zacza sysze wasny gos:
To ty go zabia i jeszcze si z tego cieszysz! Przez ciebie
mia sabe serce! Jeste poda i za. Jeste morderczyni wasnego ojca!
Poczucie winy i ulga walczyy z sob w dorastajcej
dziewczynie, eksplodujc w jednym wielkim wybuchu nienawici do
siebie i do wiata. A take do matki, ktra nie widziaa, nie chciaa
widzie. Ta, ktra powinna broni wasnego dziecka przed caym wiatem,
odwrcia si do Marleny plecami.
Wic Lena nie adna Marlenka, tylko Lena! postara si, by
matka poczua, e ma dziecko. e ma mciwe, ze dziecko. I Eliza
zacza pokut za bdy sprzed lat. Lena, ilekro bya w stanie,
krzywdzia j sowem i zachowaniem. Psychologowie zrzucali to na karb
jej aoby po ukochanym ojcu: Crka potrzebuje czasu, tak gboka
aoba musi trwa. I rzeczywicie trwaa, ale nie po ojcu, lecz po
skrzywdzonej przez niego dziewczynce. Trwaa do dzi...
To wszystko mwia teraz drcym gosem niemal obcemu
mczynie. Wielkie zy skapyway na kolana dziewczyny, a Ned mg
tylko sucha w milczeniu tej spowiedzi, zaciskajc pici. Ernest
Jabonowski dosta za swoje.
Eliza Neda nie obchodzia.
Jestem na wczasach! Nie zawracajcie mi gowy! wybrzmiao po
raz kolejny w jego pamici. Wrci, to bdzie miaa to, na co zasuya,
ale tym razem Ned nie stanie po jej stronie, szczujc matk na
rozpuszczon, jak mu si do tej pory wydawao, pannic. Tym razem
stanie po stronie owej pannicy.
Jak atwo wydae osd, nie wysuchawszy, co dziewczyna ma do
powiedzenia gryz si, suchajc jej cichych sw, patrzc na cierpienie
tej dziewczynki zamknitej w nastoletnim ciele. Co wicej,
faworyzowae drugie dziecko, Marlen nieustannie porwnujc z Ani:

jeste tak poda, a nasza Ania jest tak mia i urocza. Czy Ania byaby
mia i urocza, gdyby przesza przez to, co zgotowa Marlenie Ernest
Jabonowski? Ned szczerze w to wtpi. Ania bya silna, bo miaa
mio matki. Lena nie miaa nic. Tylko bl, wstyd i poczucie winy.
Ned uczyni gest, jakby chcia obj dziewczyn, po prostu j
przytuli, ale cofnli si obydwoje: on z rkami w gecie poddania,
ona jeszcze bardziej skulona.
Nie lubi, jak si mnie dotyka wyszeptaa. Jestem
nienormalna. Inne dziewczyny maj ju chopakw i cauj si z nimi
w kiblu, a mi si na wymioty zbiera na sam myl... Nigdy nie bd
miaa chopaka. Nigdy! Nikomu nie pozwol si ju dotkn, nikomu!
Milcza, bo Marlena nie potrzebowaa jego zaprzecze ani pociesza.
Po raz pierwszy komu o tym opowiadaa. Pragna tylko, by Ned jej
wysucha od pocztku do koca.
Ned wic wysucha.
Gdy spyny ju wszystkie zy i pady wszystkie sowa, poda
dziewczynie chusteczk i patrzy, jak Marlena ociera twarz, prbujc
przybra poprzedni odpychajcy wyraz.
O nie, Lena, tylko nie to odezwa si po raz pierwszy, od
kiedy ona zacza mwi. Rozumiem przyczyny twojego zachowania,
wierz mi, ale z tak dziewczyn, jak bya, mimo najszczerszych chci
nie wytrzymam. Bd si stara, przyrzekam, ale w kocu sprowokujesz
mnie i rzeczywicie ci przylej, a nie mog sobie na to pozwoli.
Musz zapewni Ani opie...
Cigle ta Ania! Rzygam t Ani! Mylaam, e jeli wszystko
wyznam, szczerze jak jeszcze nigdy nikomu, pan mnie tu nie zostawi!
Zabierze mnie pan do domu! Ale nie, bo Ania...
Jest moj crk i nie pozwol jej skrzywdzi. Nikomu. Tobie
take.
Umilka, rozdziawiajc niemdrze usta.
Ta caa Ania jest pana dzieckiem? powtrzya, cedzc kade
sowo.
Przytakn.
To gdzie pan by, do cholery, przez cae dziesi lat? Gdzie pan
by, wity Nedzie od krzywdzonych dzieci, gdy ta gwniara sama jedna
opiekowaa si umierajc matk? No, gdzie pan wtedy by?!
Porzuciem obie, jeszcze zanim Ania si urodzia. Nie chciaem
ich zna odpar szczerze, czujc bl i wstyd.
Tak jak dziadek?

Tak jak on.


Lena milczaa dug chwil, rozwaajc jego sowa.
Nie miay szczcia do facetw. Matka Anki do pana i do ojca,
Anka do ojca i do dziadka. Moemy sobie z ni przybi pitk.
Mam nadziej, e to tylko gupi art. Chyba nie bdziesz mojej
crki uwiadamiaa? W spokojnym na pozr gosie Neda zabrzmia
grony pomruk.
Uwiadomi j jej matka, jeli wyzdrowieje odburkna
Marlena. Albo kumpelki z klasy. Ja zamierzam si z ni
zakolegowa, skoro bdziemy jaki czas mieszka pod jednym dachem z
dwoma facetami, a jeden jest wart drugiego.
Ned odetchn z ulg.
Taka Lena Jabonowska zaczynaa mu si podoba. Nadal bya
jednak nieobliczalnym dzieckiem z zaburzeniami, potrzebowaa terapii
z prawdziwego zdarzenia, a moe... Ned umiechn si do siebie.
Moe hipoterapii?
Ko, wielkie, agodne, ciepe zwierz, potrafi cuda uczyni ze
zbolaymi duszami. Wystarczy, e przez par godzin poboli od sioda czy
grzbietu tyek, a dusze lecz si same.
To jest myl! adnego sprztania, wsplnych spacerw i
przyjacielskich pogawdek.
Obie dziewczyny w siodo i w teren: na ki, nad jeziora, do
lasu. Od witu do wieczora, z przerw na trzy smaczne posiki i chwil
oddechu dla koni. Dla nich i przy okazji dla Neda nie bdzie
zmiowania.
Gdy zmczone padn wieczorem na buzie, ani jedna, ani druga nie
bdzie miaa si rozmyla o swoich problemach. Bd czuy tylko
satysfakcj z jazdy i pragnienie spokojnego snu.
Nic wicej.
Dobra, zbieraj dobytek i wracamy do domu. Przerwa na lunch
mina.
Bez sowa wzi plecak dziewczyny i skierowa si do wyjcia.
Marlena uniosa brwi ze zdziwienia, a potem a podskoczya.
I to ju? To wszystko? Nie musz baga i prosi, by mnie
pan zabra? pytaa, drepczc za nim jak posuszne szczeni.
Przecie bagaa i prosia. Ned nawet si na ni nie
obejrza. Midzy innymi dlatego, e nie chcia, by Marlena widziaa
szeroki umiech, jaki zagoci na jego twarzy.
Aspirant Grski rwnie si zdziwi.

Zabiera pan jednak nasz ma jdz?


Okazao si, e nale do rodziny.
Bardziej zdumionego czowieka ni policjant nie byo w tej chwili
w caym Czersku.
Pan te? Urodzaj na Jabonowskich w tym roku mamy!
Ned machn tylko rk i wyszli z Len prosto w lipcowe
soce.

ROZDZIA XVII
Na widok wjedajcego przez bram Jaboniowego Wzgrza
samochodu ze schodkw na ganku poderway si trzy postacie: Maria,
Weronika i Ania. Ned zauway, e mimo wszystko odetchny z ulg,
widzc na siedzeniu pasaera Len.
Martwiy si o ciebie mrukn. Zarzekaem si, e ci
zostawi na komendzie.
Dziewczyna ju miaa nad usta, gdy... umiechna si niemiao.
Zupenie jak... Ania.
Mylisz, wujku... na dwik tego sowa Nedowi zrobio si
cieplej na sercu ...e ciesz si z mojego powrotu, a nie twojego?
Z mojego mam nadziej te. Odwzajemni jej umiech.
Przywioze j, wujku Nedzie! Przywioze jednak Marlen!
Pierwsza bya przy nich oczywicie Ania.
Len, nie Marlen, bardzo ci prosz odpara dziewczyna.
Tak, przywiz mnie nasz wsplny wujek. Dotd go prosiam i bagaam,
a zabra mnie z tej parszywej psiarni, to jest komendy poprawia si
szybko i oto jestem, tadam! Nowa i odmieniona Lena
Jabonowska...
Ciekawe, na jak dugo odmieniona wtrcia z przeksem
Maria.
Ot, tak, na pstryknicie palcami si nie zmieni, jestem tylko
czowiekiem, nie cudotwrc, ale si postaram, postaram...
No, no, Lena miaa poczucie humoru. Do tego potrafia artowa z
samej siebie! Co za odmiana!
Moe zaczniesz od przeproszenia pani Miowieckiej?
podsun jej usunie Ned. Pucia pod plotk i w necie a huczy
na jej temat.
Niewane, jak mwi, byle nie przekrcili nazwiska
odpowiedziaa dziewczyna ale rzeczywicie, to byo pode i
kamliwe, przepraszam.
Weronika kiwniciem gowy przyja przeprosiny, pytajc wzrokiem,
co Ned zrobi pannie Jabonowskiej, e jest taka... ludzka. Czym jej grozi,
cho nie wygldaa na zastraszon, albo co jej obieca, e... Lena
postanowia si zmieni?
Id na gr, we kpiel, potem zejd na obiad wyda
polecenia, ktre Lena spenia bez szemrania. Nie dlatego e zrobia si
posuszna, ale poniewa sama o tym marzya: kpiel i dobre jedzenie.
Tego byo wszystkim trzeba.

Kwadrans pniej caa pitka usiada do stou. Po obiedzie, gdy Lena


zaczynaa si szykowa do drzemki bd co bd spdzia ostatni noc
na dworcu Ned zadysponowa:
Idziemy do stajni. Ja i dziewczyny. A pani, Weroniko, moe
si przyczy, jeli pani chce doda.
Chciaa. Fascynowa j ten mczyzna i lubia jego towarzystwo,
nawet jeli by cukierkiem w celofanie, o ktrym moga tylko
pomarzy. Nie posmakuje, nie dotknie, ale chocia popatrzy!
Ned pomg caej trjce osioda trzy spokojne konie, sam wsiad na
oklep, majc tylko wodze w doni, i ruszyli stpem na swoj pierwsz,
ale nie ostatni tego lata wczg po bezdroach Koniecdrogi.
Od tego popoudnia dzie w dzie zbkani wdrowcy mogli
widzie t czwrk w takim wanie szyku: na przedzie samiec alfa, za
nim starsze szczeni, potem modsze, na kocu samica, pilnujca i
samca, i modych.
Pikny to by widok: cztery wyprostowane sylwetki na czterech
wspaniaych, lnicych w socu arabach ze stajni Edwarda
Jabonowskiego. Odprowadzay ich spojrzenia pene zachwytu i
zazdroci, a dziewczynki i kobieta zdaway si promienie.
Czasem kusowali, par razy konie weszy w galop, wywoujc
piski dziewczyn, ale te zachwyt, bo galop na grzbiecie konia to wspaniae
przeycie. Gdy byli zmczeni, wjedali na len polan czy na brzeg
jeziora, rozkulbaczali swoje wierzchowce i odpoczywali czworo
ludzi i czworo zwierzt. Konie si pasy, ludzie zajadali kanapki. Konie
gasiy pragnienie w strumyku lub jeziorze, ludzie podawali sobie butelki
z wod i pili do dna.
Wieczorem wracali zmordowani, ale szczliwi, i nie byo mowy o
jakichkolwiek sprzeczkach.
Dziewczyny niemal na czworakach wczogiway si do kuchni,
czujc kady misie, kade cigno i kad kosteczk, i zarzekajc
si: Jutro zostaj w domu, nie dam rady. Maria karmia wszystkich,
dawaa ma na odparzenia i siniaki, a potem Lena i Ania wloky si
do swoich pokojw i gdy tylko przykaday gowy do poduszek,
zasypiay.
Ned, dla ktrego caodniowe jazdy byy normalk, wraca za do
stajni, by oporzdzi konie, po czym dzwoni do Edwarda. Sysza jednak
cigle to samo:
Z Magosi bez zmian. Ani lepiej, ani gorzej.
Sam odpowiada podobnie:

U nas wszystko w porzdku. Cisza i spokj na pokadzie.


Edward wiedzia, jak wyczerpujce s takie konne eskapady, i
podziwia Neda, e znalaz sposb na zabicie nudy i znoszenie humorw
Leny.
Bo Lena staraa si z wszystkich si by co najmniej uyteczna, a
nawet mia dla uczestniczek tych wypraw, bo po pierwszych kilku dniach
odkrya, e mimo blu i zmczenia najgorsz kar byoby teraz
pozostawienie jej w domu. Przyczya si do stada, zostaa
zaakceptowana i nie zamierzaa z tego rezygnowa.
ycie lubi jednak niespodzianki i pewnego dnia Ned po powrocie
do domu otrzyma dwie wiadomoci: wracaj Edward z Magosi i
wraca Eliza, matka Leny. Ta pierwsza wie bya dobra, ta druga za... to
si okae.
Najpierw przyjechao ko. Specjalne, najeone elektronik ko
dla przewlekle chorych. Potem do drzwi Jaboniowego Wzgrza zapukaa
nowa mieszkanka: przesympatyczna, jak si okazao, pielgniarka,
niziutka i okrglutka pani Lonia, ktr dziewczta od razu nazway Pani
Kulk, a po nich skoro nie miaa nic przeciwko temu wszyscy
inni. Pani Kulka miaa si zajmowa tylko i wycznie Magorzat.
Przeznaczono dla nich gabinet i przylegajcy do pokoik na parterze.
Nastpny dzie by tym Wielkim Dniem. Wracaa mama Ani!
Po raz pierwszy od kilkunastu dni Ned i trzy amazonki nie
wyjechali na konn przejadk. Ned, poniewa chcia by przy Ani, a
Lena z Weronik bay si same wyruszy na wczg. W ten burzowy
lipcowy poranek kady zaj si swoimi sprawami, by zabi czas.
Dziennikarka nadrabiaa zalegoci, stukajc w klawisze laptopa,
Ned zaj si ukochan stajni i komi, nieco przez te dni
zaniedbywanymi i stsknionymi za widokiem opiekuna, Ania z Len
leay za na wielkim podwjnym ku apartamentu zajtego przez Len
i surfoway po Internecie.
Lena nadrabiaa zalegoci towarzyskie, natomiast Ania po prostu
dotrzymywaa jej towarzystwa. Pucia w niepami uszczypliwo
przybranej siostry i j polubia, jak pragna lubi kadego czowieka
napotkanego w swoim yciu. Ania Kraska wolaa bowiem kocha, ni
nienawidzi.
Nie moga si domyla, e za chwil ta jej cecha zostanie
wystawiona na cik prb.
No, troch ucicho odezwaa si Lena do swej towarzyszki.
Mwi o mojej aferze ze zdjciem Neda i Weroniki. Klikaa w

klawisze i przesuwaa kursorem, wchodzc na zaprzyjanione strony.


Jak waciwie Ned ma na imi? Co to za zdrobnienie?
Nie wiem, nie powiedzia mi tego.
Nie pokaza dowodu osobistego, gdy tutaj przyjecha?
Pokaza. Dziadkowi. Ania wzruszya ramionami. Ty, gdy
kogo poznasz, prosisz go o legitymacj szkoln?
Nie, oczywicie, e nie, ale Lena chtnie wrzuciaby imi i
nazwisko nowego wujka w wyszukiwark. Ot, tak, z czystej
ciekawoci, co Google znajdzie...
Na chwil jednak zapomniaa o wujku.
Zobacz, jaka zaraz bdzie heca zachichotaa. Mam tak
przyjacik w gimnazjum, Anka ma na imi, tak jak ty, i jest
domoros poetk. Wygrywa wszystkie konkursy, bo podobno
rzeczywicie ma talent, jest pupilk nauczycielki od polskiego i w
ogle gwiazda z niej, e hej. A przy tym wraliwa taka, e zaraz
pacze. No i moj przyjacik zostaa, bo fajnie jest przyjani si z
kim cho troch znanym. Lena mwia to troch do Ani, troch do
siebie, cay czas przegldajc Internet. Zaraz jej dokopiemy.
Dokopiemy? Ania uniosa brwi. Tak jak dotd suchaa Leny
z zainteresowaniem, tak teraz si zaniepokoia. Twojej przyjacice?
Ale za co?! Co ci zrobia?!
Za nico. Za to, e jest poetk i publikuje swoje wypociny w
sieci. Lena zbya dziewczynk. O, jest. Jej blog. Napisaa nowy
wiersz. Jaki dugi, kto by to czyta. Napiszemy komentarz... Droga
pseudopoetko, zajmij ty si lepiej czym poytecznym, bo tylko czas
marnujesz, swj i mj. Twj nowy wiersz nie nadaje si do niczego, to
czysta grafomania, pseudopoetycki bekot. Tylko wytapetowa nim ciany
w kiblu...
Lena umiechna si z satysfakcj.
Chcesz co doda? zapytaa Ani.
Ania czytaa bezgonie napisane przed chwil sowa. Pokrcia
gow z niedowierzaniem, co Lena uznaa za zaprzeczenie, wic
klik! nacisna klawisz myszki i... komentarz pojawi si pod
wierszem. Podpisany Poeta Nick.
Zrobia to! Ania a uniosa si do pozycji siedzcej. To
jaki kawa? Bdziecie si zaraz z tego kawau mia?
To nie kawa, ale kawa dobrej hejterskiej roboty. Wiesz, co to
hejterka, no nie?
Dziewczynka zaprzeczya.

To zaraz bdziesz wiedziaa. Ona prawie nie opuszcza pokoju, bo


jest niepenosprawna, oprcz tego, e jest poetk. Ma poraenie mzgowe.
O, patrz, ju dzwoni! Lena umiechna si szeroko, widzc migajc
w dole ekranu ikonk Skypea i syszc dwik poczenia.
Przesu si tak, eby ci kamera nie obejmowaa, suchaj i ucz si!
sykna do Ani, szturchajc dziewczynk w bok.
Ania posusznie odsuna si nieco, nadal jednak widzc ekran. To,
co robia Lenka, przeraao j i ciekawio zarazem.
Nagle na ekranie pojawia si twarz dziewczyny w wieku Lenki.
Twarz wykrzywiona paczem i mokra od ez, ocieranych nieustannie
rkawem rozcignitej bluzy od dresu.
Lena wzia gboki oddech i napomniaa szeptem sw
znieruchomia towarzyszk:
Ani mi tu drgnij i milcz, nawet gono nie oddychaj! Po
czym przybraa smutnawy wyraz twarzy, z ktrej zoliwo znika jak
zdmuchnita, i odebraa poczenie.
Twarz niepenosprawnej dziewczyny rozjani na moment umiech,
ale zy nie przestay pyn z jej jasnych oczu.
Leeenka, jak dooobrze, e jeeeste! zacza nieco jkliwym
tonem, przecigajc samogoski. Znw to zrobi! Czytaa?
Co zrobi? Kto zrobi? zapytaa niewinnie Lena.
On, ten... ten Poeta Nick. Skomentowa mj nowy wiersz tak jak
to on: podle, bez serca. Po prostu wyla na mnie kube pomyj...
Ania zesztywniaa z niedowierzania i rosncej odrazy. Wreszcie
zrozumiaa, co Lena zrobia i... ta prawda z trudem torowaa sobie drog
do jej umysu. Leaa jednak nadal na brzuchu i nie miaa goniej
odetchn.
Och, Anka, olej go! Przecie to zwyky hejter! Nie ma facet
pojcia o poezji, nie zna si na twoich wierszach, sam pewno popenia
jaki bekot, a e ty osigasz sukcesy, a ten aosny ptak pewnie nie,
to po tobie jedzi z zawici. Mwiam ci tyle razy: nie przejmuj si
hejterami! Zawsze trafi si jaka gnida, a ty potem ryczysz. Zablokuj
komentarze czy co, ale...
Mam znajomych, ktrzy lubi moje wiersze. Chc, by mogli je
komentowa!
To nie czytaj takich pierd, tylko od razu kasuj.
Ale tak si nie da! Zawsze najpierw przeczytam, a potem...
Dziewczyna na ekranie laptopa znw zacza ka.
Ania pocigna Lenk za rkaw, najpierw delikatnie, potem

mocniej. Nie moga patrze na rozpacz i bl tamtej poetki. A ju


podoci Lenki, ktra najpierw to cierpienie spowodowaa, a potem
pocieszaa swoj przyjacik przyjacik? nie moga znie ani
sekundy duej.
Lenka obejrzaa si za siebie i powiedziaa szybko do przyjaciki:
Woaj mnie, musz spada. A ty si nie przejmuj. Wiersz jest
liczny, mnie poruszy. Moe bd wieczorem, pa!
Nim Anka odpowiedziaa, Lena klikna w ikonk czerwonej
suchaweczki i ekran zgas.
No i jak? zwrcia si do pobladej Ani. Genialne, co?
Nim Ania powie jej, co myli o takiej podoci, musi... zrozumie.
Tak, zrozumie, co Len powoduje, e tak krzywdzi swoj przyjacik. I
zapytaa o to Len, na co ta si skrzywia.
Oj tam, oj tam, zaraz krzywdzi! W hejterk si bawi po prostu.
Ale dlaczego? Przez ciebie ta Anka pakaa! Wysaa ten
okropny komentarz, a potem j pocieszaa! To... to...
To jest cool wpada jej w sowo Lena. mieszne,
rozumiesz? Taki arcik. My wiemy, e to ja napisaam, Anka tego nie wie,
i my j pocieszamy, wiedzc, e my wiemy, a ona nie. Hejterka. Po
prostu. Fajna zabawa.
To nie jest zabawa! Ona pakaa naprawd! Jeli kto dobrze si
bawi, to ty i tylko ty! Ania zeskoczya na podog.
Lena skwitowaa jej wybuch lekcewacym skrzywieniem ust.
Gdy moja mama cierpiaa zacza Ania niskim, nieswoim
gosem chciaam odda wszystko, eby wzi jej bl na siebie.
Rozumiesz? By nie patrze, jak zwija si z blu, jak wali gow w
cian, jak gryzie rce. eby nie sysze, jak najpierw krzyczy, a potem
ju tylko jczy, bagajc o mier. I ja, gdybym moga, wolaabym
sama cierpie, ni przy tym by. A ty... ty... nic si nie zmienia, cho
wujek mwi, e owszem. Jeste wredna i poda i ja nie chc ci zna.
Wybiega, trzasnwszy drzwiami.
Mazgaj i miernota intelektualna prychna Lena, nieco
zaniepokojona. Nie zna si na tym, co dzi jest trendy...
Niepokoio j nie to, e Ania nie chce jej zna, ale e moe donie
wujkowi o tej hecy. Co te j podkusio, by si przed Ani-srani
popisywa?!
I teraz ze wsplnych konnych wypadw nici. Wujek Ned j ukarze,
bo pewnie jego ukochana crcia ma racj, ten hejterski numer wyglda na
pode zagranie, gdy tak spojrze z boku, ale z drugiej strony jeli

kto publikuje swoje wypociny w sieci, musi si liczy z atakami


hejterw. Takie jest niepisane prawo netu! Chcesz zaistnie, to cierp!
Mimo tych tumacze czua si coraz bardziej nieswojo...
Zatrzasna w kocu laptopa i zesza na d, by zobaczy, dokd
pobiega Ania-srania-skarypyta.
Oczywicie zastaa j w stajni. Siedziaa na kostce siana z
kolanami pod brod i przygldaa si w milczeniu pracy Neda. Ten na
widok starszej z dziewczt otar pot z czoa.
O co si pokciycie, bo Ania nic nie chce powiedzie?
A musiaymy si o co kci? Moe jest smutna tak sama z
siebie? Co, maa? Smutno ci? Szturchna dziewczynk w rami.
Ania odsuna si z niechci.
Chyba jednak o co poszo. Nie bd si wtrca. Zaatwcie
swoje sprawy po swojemu. Jeli do jutra si nie pogodzicie, nici z jazdy.
Lena zmartwiaa. A jednak! Ned j ukarze! A jazdy byy teraz dla
niej sensem istnienia. Jeli przez gupi art ma zosta uziemiona w
domu...
Aniu odezwaa si mikko, potulnie przepraszam. Chod,
pogadamy na osobnoci, to ci wytumacz.
Ju wytumaczya! Nie chc z tob gada! I wicej nie
bd! krzykna dziewczynka, a Ned podnis gow, zdziwiony jej
wybuchem. A jeli musisz ju kogo przeprasza, to Ank, nie mnie!
To rzekszy, Ania zeskoczya z kostki i wybiega ze stajni. Lena
spojrzaa bezradnie na Neda, on za wzruszy ramionami. Ten gest nis
jasny przekaz: albo si pogodzicie, albo jazd nie bdzie.
Lenka wybiega za Ani, klnc w duchu zarwno na swoj gupot,
jak i na t gwniar. Nawet jeli ma j baga na kolanach o zgod,
zrobi to, bo nie zniesie widoku koni odjedajcych bez niej, Leny.
Dogonia Ani w sadzie. Zatrzymaa j niemal si.
Co mam zrobi, ebymy znw byy przyjacikami?
wycedzia, nakazujc sobie spokj.
Nie chc by twoj przyjacik, bo mi co znowu napiszesz albo
przylesz, jak ju raz to zrobia.
Wtedy to byo wtedy, a teraz jest teraz. Nie moecie mnie
zawiesi w jazdach, bo... bo znw stan si poda i za. Jeli
mylaa, e zastraszy tym ma, to si mylia.
Ania wybuchna udawanym miechem.
Znw si staniesz? Ty nigdy nie przestaa by taka! Tylko si
dobrze kamu-kamuflaujesz!

Kamuflujesz poprawia j odruchowo, mruc z


wciekoci oczy. I co z tego? Nawet jeli si kamufluj, to dobrze
wam z tak now, fajn Len, no nie?
W tym momencie Ania zrozumiaa co, co j przerazio.
Lena nigdy si nie zmieni, bo tego nie chce. Moe si kamuflowa,
gdy bdzie jej to do czego potrzebne, ale w rodku pozostanie taka, jak
bya. I to co obrzydliwego wyjdzie z niej, celowo albo przypadkiem,
i zaatakuje. I nikt nic na to nie poradzi. Mog tylko wystrzega si
przebywania w pobliu Leny. To wszystko.
Wstrzsno to maym wszechwiatem Ani Kraski, bo zrozumiaa, e
ludzie bywaj li bez powodu. Krzywdz, bo lubi. wiat na chwil
przesta by miejscem przyjaznym i bezpiecznym. Sta si gniazdem
mij takich jak Lena, ktre, gdy niechccy si na nie nadepnie, uksz ci
bolenie, bo... taka jest ich natura.
W oczach Ani bysny zy. Lena uniosa wzrok ku niebu.
Kobieto, litoci, jeli masz teraz z tego powodu rycze, to
przyznam si Ance i j przeprosz, okej? Tak bdzie dobrze?
Znienawidzi mnie za to, ale trudno, taki mj los, e mnie wszyscy
nienawidz. Idziemy do domu? Przeprosi Ank?
Ania ju miaa kiwn gow, ale... co j powstrzymao. Wyobrazia
sobie, jak si poczuje dziewczyna poetka, gdy si dowie, e jej najlepsza,
by moe jedyna przyjacika...
Nie. To by j zranio jeszcze bardziej odpara cicho. Masz
mi przyrzec, e dasz jej spokj i skoczysz z hejterk raz na zawsze.
Bd pilnowaa tego twojego bloga...
A jeli kto inny si do niej przypierniczy? To bdzie na mnie,
tak?!
Dziewczynka odpowiedziaa:
Tak.
Lenie opady rce.
I to jest wedug ciebie sprawiedliwe? e bd cierpie za...
umilka nagle, zacinajc si na sowie cierpie. Ance dokopywaa za nic.
Za niewinno. Teraz druga Anka bdzie si za to mci. I ona, Lena, te
bdzie teraz cierpie za nic, za niewinno.
Ania miaa racj, myli si natomiast co do Leny Ned: Marlena
Jabonowska bya niereformowalna i wszystko, absolutnie wszystko,
tumaczya na swoj korzy. Potrafia take niele ga i wymyla
niestworzone historie, o czym kiedy wszyscy si przekonaj...
Szy z sadu rami w rami, obie przygaszone, cho kada z

innego powodu. Lena zamkna si w swoim pokoju, zgrzytajc ze


zoci zbami, Ania powloka si za Mari, sprawdzi, czy u Pani Kulki
wszystko gotowe na przyjazd Magorzaty. Pielgniarka z ciepym
umiechem powitaa je obie w progu swojego pokoju.
Jak tu piknie i cicho! rozpywaa si w zachwytach.
Od razu czowiek dobrzeje! Jestem pewna, e twoja mamusia, Aniu,
szybko dojdzie do siebie.
Ania te miaa tak nadziej i teraz ta nadzieja rozjaniaa zgaszone
jeszcze przed chwil oczy dziewczynki.
Zobacz, Marysiu. Obie kobiety od razu zaczy mwi sobie
po imieniu. Tu jest ta hipoalergiczna pociel, ju j upraam i suszy
si w ogrodzie, na socu...
Nasza pociel zawsze suszy si na socu wesza jej w
sowo Maria z wyjtkiem burzowych dni, takich jak dzisiejszy
dokoczya, a potem Maria i Ania patrzyy ze miechem, jak
okrglutka kobietka apie si komicznie za gow i wytacza z pokoju,
by zebra poszwy i poszewki, nim zrobi to wiatr.
Ale roztrzepana ta nasza Pani Kulka szepna Maria do Ani i
w tym momencie da si sysze klakson. Obydwie podskoczyy z
radoci.
Mama przyjechaa!!! krzykna Ania na cae gardo i
pomkna do holu, by po chwili wypa przed dom.
Rzeczywicie, przyjechaa mama, ale nie jej mama.
Eliza wysiadaa z samochodu, opalona i wypoczta, rozgldajc
si dookoa nie, nie za swoj crk, ale za tym nieprzyzwoicie
przystojnym facetem, ktry tu pracowa.
Dzie dobry, Aniu odezwaa si sodkim gosem do
dziewczynki, ktra wypada z domu i znieruchomiaa na szczycie
schodw. Na jej twarzy pojawi si wyraz rozczarowania. Jest... nie
dokoczya pytania, bo oto Ned nadchodzi, niespiesznie, krok za krokiem,
wycierajc przykurzone rce o tylne kieszenie dinsw.
Ania, przekonana, e Eliza Jabonowska pyta j o crk, mrukna:
Jest. Pjd jej poszuka. I znikna we wntrzu dworu.
Ned z Eliz zostali sami.
No, nie do koca sami, bo z okien swojego pokoju przygldaa im
si Weronika. Dziennikark ciekawio wszystko, co dotyczyo
mieszkacw dworu, wszystkich razem i kadego z osobna. Zacza
bowiem pisa now powie. O rodzinie Jabonowskich wanie...
Std, z wysokoci pierwszego pitra, nie syszaa, o czym Ned

rozmawia z nieznajom kobiet, ale Weroniki Miowieckiej nie


interesoway sowa, lecz emocje. A te obydwoje mieli wypisane na
twarzy.
Eliza pragna tego mczyzny tak, jak jeszcze niedawno pragna
go Weronika, i jej rce same si ku niemu rway co chwila,
opowiadajc o czym, Eliza dotykaa poufale przedramienia mczyzny,
ten za stara si jednoczenie trzyma j na dystans i nie sprawia
odpychajcego wraenia. Weronika rozumiaa go: by ojcem drugiej
wnuczki Edwarda Jabonowskiego. Z Eliz stanowili wic rodzin i
Ned moe bdzie zmuszony czciej, niby chcia, spotyka obie
Jabonowskie. Czeka go ciki los, ale c... rodziny si nie wybiera
powtrzya w zamyleniu sowa Marii.
Wanie z domu wysza Lena.
Znw naburmuszona i zoliwie skrzywiona, jakby jej cudowna
przemiana nigdy nie nastpia.
Nagle na podjedzie zrobio si mae zamieszanie.
Matka dziewczyny czego od niej oczekiwaa, ta za sprzeciwiaa si
temu z coraz wiksz wciekoci i determinacj.
Weronika cofna si w gb pokoju i po chwili zbiegaa po
schodach, by doczy do grupki przed domem.
Nie jad na aden obz! krzykna Lena w momencie, gdy
w drzwiach ganku stana dziennikarka. Dobrze mi tu i nigdzie si
std nie rusz, rozumiesz?!
Ju za sam ton, jakim wrzeszczaa na matk, powinna dosta manto.
Eliza bezradnie spojrzaa na Neda, a Weronika nagle przejrzaa jej
gr. Nie byo adnego obozu. Zgodnie z umow kobieta miaa odebra
dzi Len, ale nie miaa na to najmniejszej ochoty, pozwolia wic, by
crka przeja inicjatyw i wymusia na Nedzie przyzwolenie na duszy
pobyt w Jaboniowym Wzgrzu. Z matk albo bez niej to si zaraz
okae.
Czy Ned da si podej tym dwm intrygantkom?
Najwyraniej tak, bo waha si i ju otworzy usta, by co
odpowiedzie, ale... uprzedzia go Ania. Ta sympatyczna, cicha
dziewczynka wybiega wanie z domu, wygldajc, jakby diabe w ni
wstpi.
Moe tobie jest tu dobrze, ale nam z tob nie! krzykna,
stajc tu przed Marlen. Wyjed i nie wracaj!
Wszyscy spojrzeli na ni ze zdziwieniem. Najbardziej zdumiony by
Ned.

Aniu, a tobie co si stao? Co was dzisiaj ugryzo?


Powiedziaem...
Pamitam, co powiedziae, wujku, ale ja nie chc wicej
adnych jazd, jeli ona ma jecha z nami wskazaa Len. To zy
czowiek, a wiesz dlaczego?
Gdyby spojrzenie mogo zabija, Ania padaby trupem takim
wzrokiem zmierzyy j Lena i jej matka.
Bo znalazam w jej pokoju to!
Pokazaa Nedowi prostoktn kart. Dowd osobisty. Jego dowd.
Twarz Neda staa. Po co Lenie Jabonowskiej by jego dowd? I skd
go wzia?
Z jego plecaka oczywicie, czyli zwiedzia w tym konkretnym
celu jego pokj.
Ned nie znosi, jak kto grzebie w cudzych rzeczach, szczeglnie
gdy tym kim jest wieo nawrcona grzesznica.
Po co by ci mj dowd? zapyta niskim, zwiastujcym burz
gosem.
Bo chciaam wiedzie, skd i po co si tu wzie, Arnoldzie
Starski! krzykna Marlena wyzywajcym tonem.
I co, dowiedziaa si? pyta dalej, a ona daa si
sprowokowa. Zreszt dla tej dwulicowej diablicy nic si teraz nie liczyo
bardziej ni publiczne upokorzenie ciemiyciela.
Wyobra sobie, e tak! Trudno si ukry, majc takie imi.
Arnold! Arni! Noldzik, co najwyej, nie aden Ned!
Mczyzna pokrania na twarzy. Eliza prbowaa uciszy crk
sykniciem, ale ta rozkrcaa si coraz bardziej.
Nie uciszaj mnie, bo powinna wiedzie, z kim mnie tym razem
zostawia! To morderca! Zabi czowieka krzesem!
Wszystkie kobiety take Ania wcigny gono powietrze.
To by szok. Cios z jasnego nieba. Przenosiy spojrzenia z Marleny na
Neda i z powrotem, proszc w duchu, by zaprzeczy tym podym
pomwieniom, ale on milcza.
I co masz na swoj obron, panie Arnoldzie S.? mwia Lena,
coraz bardziej z siebie zadowolona. Moe to nie ty zabie tamtego
faceta, co?
Ja odpar krtko.
Ania posaa mu przeraone spojrzenie. Kolejny mit o dobrym i
bezpiecznym wiecie leg w gruzach. Jeli nawet wujek Ned mia takie
przestpstwo na sumieniu...

Id si spakowa. Nie zostan pod jednym dachem z kim


takim jak ty, mijo, ani sekundy duej. A do wiadomoci caej reszty:
powiedziaem Edwardowi ca prawd o sobie, nim przyj mnie do
pracy. Mam taki obowizek, i nie tylko obowizek.
Dlaczego mi, wujku, nic nie powiedziae? wyszeptaa Ania,
a zimny wzrok Leny natychmiast spocz na niej...
Jaki wujku, jaki wujku?! Zamiaa si ironicznie.
Ned wiedzia, co zaraz nastpi i... nie zamierza jej ucisza. Nie mia
takiej moliwoci. Szkoda tylko, e Ania dowie si wszystkiego w taki
sposb i akurat od tej wiedmy...
To nie aden twj przyszywany wujek, ale rodzony ojciec! Twj
tatu, rozumiesz? Masz ojca morderc! To ju wolaam swojego, ktry...
zachysna si sowami, Ned spojrza na ni drwico.
Mia j teraz na widelcu, ale z tym rwnie nie zamierza nic
zrobi. Niech zabiera swoje brudne sekrety z sob, on ju tutaj nie
mieszka, chyba e... Ania stana przed nim, majc oczy okrge ze
zdumienia, niedowierzania i grozy.
To prawda? Jest pan moim tat? W kadym jej sowie
pobrzmiewa szok.
Eliza nie czekaa na odpowied Neda. Wrzasna do crki:
Masz trzy minuty na spakowanie si! Natychmiast std
wyjedamy!
Umkna do samochodu, wbijajc spojrzenie w przestrze.
Ale Ania czekaa.
Ned przyklk przed trzscym si coraz bardziej dzieckiem i
powiedzia:
Tak. Jestem twoim tat. Przysaa mnie do Jaboniowego
Wzgrza twoja mama, bym si tob zaopiekowa, w razie gdyby dziadek
tego nie zrobi.
Ania si zachwiaa.
Odruchowo chwyci j w ramiona i przycisn do piersi. Szloch
wstrzsn chudymi plecami dziewczynki tak bardzo, e Ania nie moga
mwi, za to Ned co do niej szepta, cicho i szybko. Weronice, Marii i
pielgniarce, ktra rwnie bya wiadkiem tej sceny, serca krajay si na
kawaeczki, ale wspczucie walczyo z wciekoci na Len, t, ktra
zniszczya by moe najwaniejsz chwil w yciu tego mczyzny i
tego dziecka. Lena wanie wychodzia z domu, cignc za sob dwie
walizy. Nikt jej nie pomg, gdy szarpaa si z nimi na schodach. Nie
poegnao jej ani jedno spojrzenie, zupenie jakby nie istniaa.

No tak, bo tatu morderca pociesza Ani-srani!


Ju miaa powiedzie ostatnie sowo, nie mniej zjadliwe ni
poprzednie, gdy matka szarpna j za rami.
Lepiej zamilcz, bo oddam ci do sierocica wysyczaa z
furi Eliza Jabonowska, po czym jedn waliz cisna do baganika,
drug na tylne siedzenie i po chwili, ku uldze wszystkich, po Elizie i
Marlenie zosta tylko obok kurzu na podjedzie.
Weronika, Pani Kulka i Maria zwrciy oczy na Neda i Ani. Ned
cay czas co mwi do paczcej dziewczynki. Kobiety wyapyway
pojedyncze sowa:
Chciaem... powiedziabym... gotw... kochaem... kocham...
Nagle opuszczone bezwadnie rce maej zaczy si unosi. Maria,
Weronika i Pani Kulka wstrzymay oddech. Ania, nadludzkim niemal
wysikiem, podnosia chude ramionka, by wreszcie zacisn je z caej
siy na szyi swego ojca. Z jej piersi wydoby si ni to krzyk, ni skowyt i
dziewczynka wtulia si w ojca caym drcym ciaem.
Ned wsta powoli, tulc creczk w ramionach, i odszed z ni,
nie patrzc w kierunku kobiet. One jednak widziay zy i na jego
policzkach.
Zostay same. Poruszone i wstrznite.
Bdzie miaa pani o czym pisa odezwaa si wreszcie
Maria.
Weronika pokrcia tylko gow. Ta historia bya zbyt osobista, by
wypuszcza j w wiat. Naleaa do tego dworu i jego mieszkacw, i
tylko do nich. Jedynie kto tak bezduszny i okrutny jak Lena
Jabonowska mg rozgasza j jako sensacj albo wykorzysta, by si
zemci i pewnie to zrobi...
Pielgniarka wniosa do domu stert pocieli. Zagrzmiao.
Nadchodzia burza.

ROZDZIA XVIII
Wraz z pierwszymi kroplami deszczu do Jaboniowego Wzgrza
zawitaa wreszcie po dugich siedmiu latach i rwnie dugich dwunastu
dniach Magosia Kraska.
Ania, syszc po raz drugi klakson przy bramie, wylizgna si z
ramion Neda, krzykna: Mamusia przyjechaa! i wybiega
naprzeciw podjedajcej wanie pod dom karetce.
Po chwili dziewczynka zwolnia kroku i wreszcie si zatrzymaa.
Miaa wiadomo, e mama nie odzyskaa przytomnoci, e pi i
nie wiadomo, kiedy si obudzi, ale spodziewaa si jednak, e... moe...
Tymczasem nosze z pacjentk wyjechay przez szeroko rozwarte
tylne drzwi samochodu. Dziewczynka podesza do lecej nieruchomo
matki i dotkna jej doni. Jeszcze w tej chwili Ania miaa nadziej, e
Magorzata otworzy oczy i wyszepcze jej imi. Tak si jednak nie stao.
Z samochodu wysiada te Edward Jabonowski, zmczony, o
poszarzaej twarzy i zapadnitych policzkach. Ania zajrzaa mu w
oczy. Pogadzi wnuczk po wosach. Przytulia si do jego ramienia. To
wszystko bez jednego sowa.
Ned podszed do Edwarda. Ucisnli sobie donie.
Nosze z chor wjechay do domu.
Rozpadao si na dobre.
Siedzieli w jadalni, wszyscy z wyjtkiem Magorzaty, ktra spaa
w piknym jasnym pokoju tu obok, i Ani, ktra trzymaa pic mam
za rk.
Atmosfera przy stole nie bya familijna. Wszystkim ciyo
milczenie, dawne tajemnice, ktre wyszy niespodziewanie na jaw,
podejrzliwo...
Naley nam si wyjanienie zacza Maria, patrzc na Neda.
Polubia tego silnego na zewntrz, a w gbi duszy wraliwego
mczyzn, ale... tak, naleao jej si wyjanienie. Miaa prawo wiedzie,
z kim spdza wikszo dnia: z uczciwym czowiekiem czy...?
Edward spojrza na gospodyni pytajco i nagle zrozumia. Kto
musia owieci tu obecnych co do przeszoci Starskiego. Wola si nie
domyla kto.
Czy rzeczywicie zabi pan czowieka? dopytywaa si Maria.
Ned nie zamierza si wypiera, ale odpowiedzia:
Jeeli czowiekiem mona nazwa bydlaka, ktry zatuk
motkiem on i zabiera si do czteroletniego dziecka, to tak. Widzc
chopczyka rzucanego o cian i tego chwasta z zakrwawionym

motkiem w rku, jak bierze zamach, zapaem to, co miaem pod rk, i
pierwszym uderzeniem zabiem t besti.
Mwi to beznamitnie, zupenie jakby nie czu wyrzutw sumienia,
ale kobiety, Maria, Weronika i Pani Kulka, poblade od jego sw,
wiedziay, e jest inaczej.
Nie zamierzaem zabija, ale nie potrafi patrze spokojnie, jak
na moich oczach kto masakruje kobiety i dzieci doda. Drugi raz
pewnie postpibym tak samo.
Wszyscy to rozumieli, jednak... trudno byo si pogodzi z faktem,
e siedz przy jednym stole z kim, kto ma krew na rkach.
Mam nadziej, e nie rozplotkujecie tego po wsi Edward
powid po nich ostrym wzrokiem. Sd wyda wyrok w zawieszeniu,
Ned jest na wolnoci, bo uznano jego czyn za obron konieczn, ale
mieszkacy Koniecdrogi wydadz wasne wyroki, a ja nie chc traci
tego czowieka przez gupot i zalepienie ssiadw. Jest potrzebny tutaj,
w Jaboniowym Wzgrzu. Mnie nie, Ani i Magosi, to chyba dla
wszystkich jasne?
Kiwny zgodnie gowami, nie miay jednak wpywu na szerzenie si
plotek, skoro tajemnica Neda bya w rkach Marlenki, maej podej mii.
Wczeniej czy pniej odezwaa si Weronika Lena
przyjedzie z powrotem do Koniecdrogi i jestem pewna, e pierwsze
kroki skieruje do spoywczego, by zapyta na cay gos, czy w
Jaboniowym Wzgrzu nadal mieszka Ned, ten morderca, co zatuk
czowieka krzesem. Tak jak to wykrzyczaa godzin temu.
Edward pokrci gow i potar piekce powieki.
A tak zalaze jej za skr? zapyta cicho.
Ned, czyli mj tatu, wcale jej nie zalaz! Ania, ktra od
jakie chwili staa niezauwaona w drzwiach, wzia ojca w obron.
Ona jest hejterk i inaczej nie potrafi. Umie tylko krzywdzi i
nienawidzi! eby tylko wiedzia, dziadku, ile razy Ned dawa jej
szans...
Dokuczaa ci?
Ned prychn cicho. Dokuczaa to zbyt agodne okrelenie na
poczynania Marleny.
Staa si na tyle dokuczliwa, e jeli tutaj wrci, ja bd musia
odej odpowiedzia na pytanie Edwarda, bo Ania opucia gow i
zacza skuba frdzle obrusa. Na te sowa dziewczynka poderwaa gow.
Ale zabierzesz mnie z sob? Mnie i mamusi?
przestraszya si.

Ned powinien przytakn, ale nie chcia jej udzi obietnicami,


ktrych mg nie dotrzyma, ani kama dziecku w ywe oczy.
Na razie wszyscy jestemy tutaj i nikt nigdzie si nie wybiera
uci Jabonowski.
Za oknami zagrzmiao dononie. Deszcz bbni o szyby.
Maria poderwaa si z krzykiem:
Trzeba pozamyka okna na poddaszu! I nagle kady mia
jakie zajcie.
Cika atmosfera prysa, a dom zaroi si od biegajcych po
korytarzach i schodach mieszkacw.
Pani Kulka znikna w jednym z dwch pokoi oddanych jej we
wadanie. Po chwili strzeliy zatrzaskiwane okiennice. Weronika z Mari
pobiegy na gr, by sprawdzi, czy okna we wszystkich pokojach s
pozamykane. Edward pozostawi dom w rkach kobiet i zaszy si w
swoim pokoju. Wzi szybki prysznic, wsun si do wasnego ka, o
ktrym marzy przez wszystkie te dni spdzone z dala od domu, i bez
wzgldu na burz prbowa zdrzemn si cho par godzin.
Ned pobieg do stajni, by si upewni, e wszystko jest tam
pozamykane. Z nieba lay si potoki wody, zupenie jakby jaka rzeka
tam, na grze, przerwaa tamy. Piorun uderzy tak blisko, e Ned usysza
tylko syk i oguszajcy huk.
Ania, ktra biega za nim, krzykna, polizgna si i upada. Ned
spojrza przez rami. Zawrci i chwyci dziewczynk pod pach. W
dwch skokach by w suchej stajni.
Co ty tu robisz?! krzykn, starajc si przekrzycze szalejc
nawanic. Powinna zosta w domu! Tam jest bezpieczniej!
Z tob, tatusiu, jest mi bezpieczniej odpowiedziaa.
W jej szeroko otwartych oczach widzia strach Neda rwnie
zmroziy ten bysk i huk ale te zaufanie. Moe los odebra mi na
jaki czas mam, ale za to da tat, tak sobie mylaa Ania. I nie
zamierzaa by ju duej ani chwili sama.
Ned to wanie odczyta w oczach dziewczynki. Przygarn j
ramieniem, ucisn serdecznie, a potem poprowadzi do swojego
mieszkania, wcisn Ani rcznik w donie i kaza si jej wytrze do
sucha. Sam za wrci do koni.
Ania wycieraa kasztanowe kdziorki, rozgldajc si po pokoju z
ciekawoci. Tak jako wyszo, e nigdy wczeniej tu nie bya. Nigdy
bowiem nie weszaby bez zaproszenia do czyjego mieszkania, a to
zaproszenie ze strony Neda nie pado.

Teraz siedziaa na krzele i dziwia si, jak to jest, e zamieszkany


od dwch tygodni pokj moe si wydawa tak pusty. ko, biurko,
szafa. Proste sprzty z sosnowego drewna. Dywanik przy ku na
sosnowej pododze. ko porzdnie zasane. adnych drobiazgw na
stole, adnych zdj.
Jej wasny pokoik ju na pierwszy rzut oka wyglda jak przytulny
kt zajty przez dziesicioletni dziewczynk. Na nocnej szafce stao
ulubione, adnie oprawione zdjcie Ani z mam, to z grudnia. To tu, to
tam lea jaki ciuszek. Na biurku par ksiek, ktre Ania znalaza w
bibliotece dziadka, gdy bya to jeszcze biblioteka, a nie pokj chorej.
Pluszak przywieziony w plecaczku z Warszawy rezydowa na ku.
Tak, Ania lubia wraca do swojego krlestwa. Czy pokj Neda da si
lubi?
Ned nie zamierza zatrzyma si tu na dugo, co podszepno
dziewczynce.
Posmutniaa. Czy gdy bdzie odchodzi, zabierze je z sob?
To samo co podpowiadao jej, e nie. Jak Ned miaby opiekowa
si Magosi, pogron w piczce? Ania potrafiaby o siebie zadba,
spokojna gowa, ale mama potrzebowaa specjalnego ka i Pani Kulki.
Dopki nie wyzdrowieje, Magosia i Ania nie opuszcz Jaboniowego
Wzgrza Ania w ogle nie dopuszczaa do siebie myli, e mama
moe nigdy nie wyzdrowie wic jej miejsce jest tutaj, przy mamie, a
Ned... odejdzie.
Nie zdya si zasmuci.
Usyszaa huk pioruna i trzask pkajcego drzewa. Pisna ze
strachu. Nastpny huk wstrzsn budynkiem stajni. Stojcy od wiekw
wierk pk u podstawy i run na dach budowli, ktry nie wytrzyma
takiego ciaru. Posypay si dachwki, pky krokwie, zarway si deski
poddasza.
Ania pisna ponownie i skulia si przy ku. Wszystko dziao si
tak szybko i byo tak przeraajco gone, jakby cae niebo zawalio si
dziewczynce na gow. Gdy odamki dachwek i krokwi zaczy si
sypa do rodka pokoju, prbowaa wpezn pod ko, ale nie zdya.
Usyszaa jeszcze ostatni huk, poczua uderzenie, ostry bysk blu i...
wszystko zgaso.
Ned, gdy drzewo runo na budynek, by w bezpiecznej czci
stajni.
Ale i tutaj w nastpnej chwili rozptao si pieko. Konie,
miertelnie wystraszone hukiem zarywajcego si dachu, zaczy si

miota po boksach, rc przeraliwie.


Ned w pierwszym momencie przypad do ziemi, chowajc
odruchowo gow w ramiona, ale ju chwil pniej poderwa si na
rwne nogi, jednym spojrzeniem ogarn pobojowisko przy drzwiach do
swojego pokoju i bieg w tamt stron, gnany strachem o crk,
woajc j raz po raz.
Przez wyrw w dachu lay si do pokoju strugi deszczu. O
kamienn posadzk co chwila rozbijaa si jaka samotna dachwka,
pkaa kolejna deska. Ned nie zwaa jednak na wasne bezpieczestwo,
par naprzd, rozgarniajc wierkowe gazie, nadludzk si odsuwa
cikie modrzewiowe krokwie. Deszcz zalewa mu oczy, ale ciera go z
twarzy i ju by w swoim pokoju. Ju chwyta na rce zakrwawione,
nieprzytomne dziecko i wraca z nim t sam drog, przez kujce
srebrzyste igy wierka i strugi wody.
Maria, Weronika i Edward wpadli do stajni w momencie, gdy
Ned wydostawa si z pokoju, cay czas przyciskajc dziecko do piersi.
Maria i Weronika jkny ze zgroz, Jabonowski zawrci, by
wezwa pomoc, nawet nie pytajc, czy dziewczynka yje. Ned wpad do
najbliszego pustego boksu i czujc omocce w piersiach serce,
pooy Ani na kamiennej pododze, ktr dzi rano zamit do czysta.
Gowa dziecka opada bezwadnie na bok. Z rany na potylicy laa
si krew. Maria pobiega do domu po apteczk, a Weronika uklka obok
Neda, raz po raz powtarzajcego imi swojej creczki.
yje! To najwaniejsze! krzykna. Maria zaraz
przyniesie bandae. Edward wezwie karetk. Prosz si wzi w gar.
Nie pomaga jej pan!
Rzeczywicie, Ned prbowa ocuci dziecko, poklepujc je po
policzkach, gaszczc po wosach, unoszc za ramiona. Robi to w coraz
wikszym szoku, bo ju kiedy widzia rozbit dziecic gow i rosnc
kau krwi. Tamten chopczyk ju nigdy nie by sob, wesoym, czasem
smutnym, ywym niczym iskra dzieckiem. Porusza si na wzku
inwalidzkim, prawie nie reagowa na otoczenie, siedzc caymi dniami z
przekrzywion gow niczym ranne piskl. Czy Ani czeka to samo?
Dlaczego kaza jej zosta w tym przekltym pokoju?! Czy jego sumienie
obciy i ta zbrodnia?
Zaama si nagle.
Ramiona mu opady, pochyli gow i zacz ka.
Kazaem jej zosta w pokoju! Ze mn byaby bezpieczna...
usyszaa Weronika, sama walczc ze zami. Ile jeszcze nieszcz spadnie

na t rodzin i na tego czowieka?


To wypadek przerwaa mu jednak ostro. Na wypadki nie
mamy adnego wpywu. Prosz wsta i przynie suche koce z
siodlarni. Trzeba nimi okry dziecko, eby si nie wyzibio. Rozumie
pan?! No ju! szarpna Neda za rami, przywracajc go do pionu.
Zrobi to, co nakazaa Weronika, i chwil pniej wrci z
narczem kocw.
Opatulili Ani najlepiej jak mogli, nasuchujc dwiku karetki, ale
pogotowie nie nadjedao, zatrzymane po drodze przez rzek deszczwki
i przewrcone drzewo.
Do stajni zamiast lekarzy wpadli Edward i pielgniarka. Pani
Kulka natychmiast pochylia si nad Ani, zajrzaa jej w oczy, zacisna
palce na nadgarstku, sprawdzajc puls.
Trzeba j przenie do domu stwierdzia stanowczo.
Ned wzi creczk na rce i zwisajc mu bezwadnie w
ramionach, okryt kocami, ponis do dworu.
Tam Pani Kulka moga dokadnie obejrze ran na gowie Ani i
zrobi opatrunek, ktry niemal natychmiast zacz przesika krwi.
Nie da rady pokrcia gow. Trzeba naoy szwy. Tutaj
tego nie zrobimy.
Jabonowski bez sowa wybieg przed dom, by po chwili podjecha
pod same schody swoj terenwk. Burza nadal szalaa im nad gowami,
ale nikt tego nie zauwaa, przejty wypadkiem Ani. Ned usiad na tylnym
siedzeniu terenwki, na przednie wsuna si Weronika i ruszyli we
czworo w niebezpieczn podr.
Edward mia zamiar dotrze do miejsca, w ktrym utkwia karetka
by w staym kontakcie z ratownikiem medycznym przez
krtkofalwk ale ju po pierwszym kilometrze wiedzia, e nie bdzie
to atwe. Droga zmienia si w liskie grzzawisko, w d, w
kierunku, w ktrym jechali, pyna rwca rzeka. Jeeli Jabonowski
straci panowanie nad samochodem...
Weronika chyba nigdy w yciu nie baa si tak jak podczas tej
karkoomnej jazdy.
Terenwka, mimo napdu na cztery koa, taczya na drodze, nie raz
i nie dwa jadc bokiem. Edward prbowa utrzyma kierownic w
jednym pooeniu, ale samochd zdawa si yw istot, pragnc zerwa
si z uwizi i ruszy w swoim kierunku.
Po nieskoczenie dugim kwadransie dotarli wreszcie do miejsca,
gdzie dalsz drog zagradzao powalone drzewo, a po drugiej stronie

pnia byskay wiata pogotowia.


Ned wyskoczy z samochodu i po chwili przeciska si z Ani
na rkach midzy konarami potnej sosny. Czy ten koszmar nigdy si nie
skoczy?
Ratownicy po drugiej stronie ju czekali. Odebrali dziecko od
mczyzny, pooyli je na nosze, przypili pasami i karetka ruszaa z
wyciem syreny, pozostawiajc Neda porodku botnistej rzeki. Mczyzna
odprowadzi pogotowie szklistym wzrokiem. Poczuwszy szarpnicie za
rami, spojrza w twarz Edwarda.
Wracamy do samochodu! krzykn Jabonowski.
Sprbujemy dotrze do Czerska inn drog. Nie zostawimy naszej maej.
Nie ma mowy!
Ned skin tylko gow i pozwoli popchn si w stron auta.
Usiad na tylnym siedzeniu, usysza warknicie Jabonowskiego:
Zapnij pasy!
Wykona to polecenie, po czym zupenie obojtny na to, co dzieje
si na drodze zacz si modli. Nie o swoj czarn dusz, ale o to,
by Bg nie zabiera mu dziecka, skoro tak niedawno go tym dzieckiem
obdarzy...

ROZDZIA XIX
Weronika, wiedziona dziwnym impulsem, wsiada do samochodu
wraz z Edwardem, Nedem i rannym dzieckiem. Lubia wyzwania,
lubia czu adrenalin w yach, walk z ywioem, szybkie decyzje,
gwatowne dziaania. Ten jej charakter, przycigajcy grone sytuacje,
nieraz przysporzy dziennikarce sporych dawek emocji, a przecie o
emocje chodzio.
Tym razem te miaa ich pod dostatkiem.
Terenwka pia si teraz w gr, pod prd mkncych potokw
wody. Burza cicha, ale deszcz la si z nieba, jakby chcia zatopi
ziemi. Jeli chodzi o Koniecdrog, prawie mu si to udao. Wieczorem
w Wiadomociach podadz, e opady w tych okolicach byy
najwiksze w historii wojewdztwa, poinformuj o zalanych drogach,
zerwanych mostach, powalonych drzewach, zniszczonych budynkach.
Bd te mwi o kilku rannych. O Ani Krasce nie wspomn, cho
bya ona jedn z ofiar burzy.
Maa wioska o oryginalnej nazwie nagle stanie si znana w
szerokim wiecie, ale nie przysporzy jej to popularnoci wrd turystw.
Ci, ktrzy tam akurat wypoczywali, musieli wraca do domw, bo
ywio zerwa sieci elektryczne, woda zalaa drogi i jedynym sposobem,
w jaki mona si byo std wydosta, bya kolej. Stacja i budynek
dworcowy, wzniesione przez solidnych budowniczych w czasach
dwudziestolecia midzywojennego, przetrway bez szwanku. Ale
popoudniowym pocigiem nikt do Koniecdrogi nie przyjecha.
Wczasowicze odwoywali rezerwacje. Mieszkacy nie mogli liczy
na dochd jeszcze przez wiele tygodni. To ich wprawiao we frustracj,
ktrej dawali upust w najrniejszy sposb. Burza, ktra trwaa zaledwie
godzin, miaa wpyn na ycie wielu z nich.
Ale Edward, Ned i Weronika, przedzierajcy si w kierunku
szpitala w Czersku, jeszcze o tym nie wiedzieli. Teraz mieli jedno
pragnienie: wydosta si na bezpieczne wody dosownie, bo terenwka
para, po progi zanurzona w rwcych drog potokach i upewni si,
e dziecko jest pod dobr opiek.
Na pitym kilometrze Weronika dowiedziaa si, co popchno j, by
wsi do samochodu. Ten bowiem utkn nagle w poprzek drogi i
zacz si przechyla na bok. Ned z Weronik natychmiast wyskoczyli z
auta i podparli je z caych si. Edward dokonywa cudw za
kierownic, by utrzyma samochd na drodze. Koa buksoway,
ochlapujc Weronik i Neda botem od stp do gw, ale oni nie

odpuszczali, zapierajc si w grzskim gruncie o lisk karoseri.


Wreszcie koa zapay przyczepno, samochd znw sta przodem
do kierunku jazdy. Ned z Weronik mogli wrci do rodka...
Mczyzna spojrza przelotnie na kobiet i mimo grozy ostatnich
kwadransw wybuchn miechem. Ona te nie moga si powstrzyma.
Wygldali jak dwa potwory botne, a przecie zmierzali do szpitala!
Gdy p godziny pniej wjedali w kocu na szpitalny parking,
tylko Edward mg ruszy na poszukiwania wnuczki. Weronika i Ned
musieli zosta w rodku, przemoczeni do suchej nitki. Zdoali z siebie
zetrze boto, zuywajc wszystkie papierowe rczniki i chusteczki
higieniczne, jakie poniewieray si po samochodzie, ale na zmian ubra
mogli liczy dopiero w domu.
Ale przygoda mrukna dziennikarka.
Siedziaa z tyu, obok Neda, bo na zalanej drodze nie bya w
stanie dotrze do drzwi pasaera. wiat przez przyciemniane szyby
wyglda nieco tajemniczo, ale te bardziej ponuro, mimo e na zewntrz
si przejaniao...
Zdejmij bluzk i spodnie, bo si przezibisz. Masz tutaj koc.
Ned poda jej wycignity spod przedniego siedzenia polarowy pled.
To si odwr.
Zrobi to, co nakazaa, patrzy w okno, ale... nagle si zwrci w
jej stron.
Zamara, z bluzk zsunit do poowy, odsaniajc nagie ramiona.
Miae si...
Przerwa jej, przywierajc ustami do jej ust.
Caowali si zachannie, by zapomnie w tej namitnoci o
ostatnich penych grozy godzinach. Ned przycign Weronik do siebie z
caych si z tak determinacj, jakby jej ciao, gorce, ywe i gadkie,
byo dowodem na to, e yje on, e y bdzie Ania, i nawet Magosia...
Nie. Nie chcia w tej chwili myle o nikim innym. Pragn Weroniki i
tylko jej.
Jego ostatni kobiet, zanim sta si zbrodniarzem, bya jego ona
ptora roku temu kochali si w sypialni adnego mieszkania na
warszawskiej Woli. Kochali namitnie, tak jak teraz Ned caowa
Weronik. Nastpnego dnia nie mia ju ani ony, ani mieszkania. Czy
jutro bdzie mia dach nad gow i rodzin?
Przeczucie mwio mu, e jego czas w Koniecdrodze dobiega
kresu, dlatego pragn pocieszenia w ramionach Weroniki.
A Weronika chciaa mu to pocieszenie da.

Zsunli si niej, zablokowali drzwi samochodu, by nikt ich nie


zaskoczy, i niczym para nastolatkw kochali si pospiesznie, kradnc
cenne minuty. Oboje w mokrych ubraniach, bo nie tracili czasu na
zdzieranie z siebie koszul i spodni, oboje spragnieni siebie,
rozpaczliwie spragnieni, zaciskali zby, by nie jcze i nie baga o
wicej, prawie si nie poruszali, by samochd si nie zacz koysa
sta przecie na szpitalnym parkingu! On obejmowa biodra kobiety,
przycigajc jej ldwie do swoich, ona, wygita w uk, wsuna mu
palce we wosy i nie odrywaa ust od jego wilgotnych, gorcych warg...
Wreszcie Ned krzykn cicho jej imi, wbi si jeden jedyny raz z
caych si w jej rozpalone wntrze i zazna spenienia. W nastpnej
chwili Weronika poczua rozkosz, unoszc j niczym huragan w gr i
ciskajc z powrotem na ziemi. Wprost w ramiona mczyzny.
Trwali dug chwil w bezruchu, apic oddech.
Wreszcie Ned si z niej wysun, pocaowa j po raz ostatni i
zacz si doprowadza do porzdku. Potem pomg Weronice zdj
bluzk i spodnie, owin j gestem penym czuoci i... wdzicznoci
tak, by jej nieskoczenie wdziczny, e tak hojnie go obdarowaa w
ciepy, mikki pled. I oboje opadli na siedzenie samochodu.
Szalestwo szepna Weronika. Mogabym si w tobie
zakocha.
Bez sowa unis jej do do ust i ucaowa.
Nie mia jej nic wicej do zaoferowania. Nie nadawa si na ma ani
na staego partnera. Niedugo ruszy w dalsz tuaczk tego by coraz
pewniejszy zostawiajc w Jaboniowym Wzgrzu Magosi i Ani.
Czy mg si z kimkolwiek wiza?
Weronika zrozumiaa to i odwrcia gow do okna, by Ned nie
widzia ez, ktre rozbysy w kcikach jej oczu. Ale Ned by zbyt
dowiadczony, by si tych ez nie domyli...
Nie uczyni jednak nic. Nie wyrzek sw, na ktre Weronika
czekaa: Ja te mgbym si w tobie zakocha. Nie obj jej ramieniem,
nie scaowa ez z policzkw. Kady jego gest byby obietnic bez
pokrycia. Ta kobieta bya warta czego wicej ni puste sowa.
Gdy wrci Edward, Weronika zostaa na tylnym siedzeniu, a Ned
przesiad si do przodu. Ale trudno byo si nie domyli, co midzy nimi
zaszo. Jabonowski obrzuci jedno i drugie uwanym spojrzeniem
Weronika umiechna si do niego i odwrcia twarz do okna ale nie
da po sobie pozna, e cokolwiek zauway. On rwnie swoje w yciu
przeszed i nie zamierza nikogo ani potpia, ani pochwala.

No i? ponagli go Ned.
Z Ani wszystko w porzdku. Odzyskaa przytomno.
Na te sowa Ned poczu, jak kamie spada mu z serca. Ma kilka
szww, zostanie do jutra na obserwacji, ale wyglda cakiem dobrze.
Pytaa oczywicie o ciebie, martwia si, czy tobie nic si nie stao. Gdy
zapewniem, e jeste cay i zdrowy, zasna mi na ramieniu. Pooyem
kruszyn na poduszk, okryem kodr, upewniem si, e bdzie pod
dobr opiek i... moemy wraca do domu.
Nie byo to jednak takie atwe, bo drogi wci byy nieprzejezdne,
ale w kocu dotarli do bezpiecznej przystani.
Dwr sta cichy i spokojny, lnic niczym klejnot w pierwszych,
niemiaych jeszcze promieniach przedzierajcego si przez burzowe
chmury soca. Nad zrujnowanym dachem stajni niebo przecinaa
wspaniaa potrjna tcza.
Edward jednak nie mia siy jej podziwia. Dopiero teraz, widzc
zniszczenia, jakich dokona wiekowy wierk, jkn i razem z Nedem
weszli do stajni sprawdzi, czy przynajmniej zwierztom nic si nie stao.
Konie podchodziy do drzwiczek boksw, rc cicho na widok
ukochanego pana, ktry na tak dugo gdzie si zapodzia. Edward gaska
aksamitne szyje, oglda kady centymetr ciaa kadego zwierzcia po
kolei, mwic amicym si ze wzruszenia gosem:
Lala ma obtarte udo, trzeba jej to zdezynfekowa. Daisy
pokaleczya sobie nos, musiaa w panice uderzy o poido. Lord...
lekko utyka, ale nie wyglda to gronie. Chyba nic powanego im si nie
stao.
Cay impet burzy przyja cz mieszkalna, a jedyn istot, ktra
ucierpiaa w kataklizmie, bya Ania. Szczcie w nieszczciu, e
skoczyo si na kilku szwach i jednej nocy w szpitalu ju
nazajutrz witano j we dworze jak bohaterk, ktra co najmniej ocalia
wszystkie konie.
Dziewczynka wysiadajca z samochodu miaa na gowie taki sam
turban z banday, jak jeszcze niedawno Magosia. Edwardowi serce si
ciskao na samo wspomnienie pierwszych chwil po operacji crki.
Podtrzymywana przez Neda, stana na podjedzie, patrzc na
zniszczon cz mieszkaln stajni.
Stamtd mnie wycigne, tatusiu? zapytaa ze zgroz, bo na
pierwszy rzut oka budynek sprawia wraenie do poowy zawalonego.
Stamtd opar krtko, bo gos mu si ama.
Nikomu nic si nie stao? Konie ocalay? pytaa znw Ania,

mimo i upewnili j w samochodzie, e tylko ona zostaa ranna.


Wszystko jest w najwikszym porzdku odpowiedzia Ned,
cho nie do koca byo to prawd.
Edward wczoraj mu si przyzna, e budynki gospodarcze, w tym
stajnia, nie byy ubezpieczone i aby odbudowa dach i cz ciany i
doprowadzi pomieszczenie do uywalnoci, bdzie musia sprzeda
nastpne konie.
Niedugo te zaczn przychodzi rachunki z hamburskiej kliniki.
Cikie czasy i pasmo klsk, ktre nawiedziy Jaboniowe
Wzgrze, zdaway si nie mie koca...
Ned nie mia zamiaru martwi teraz creczki ani kogokolwiek
innego. Ania z kolei chciaa jak najszybciej zobaczy mam.
Wesza do holu, a Pani Kulka napomniaa j:
Nie tak szybko, dziecinko! Nie polizgnij si!
Przesza szybkim krokiem przez pierwszy salon, z ktrego
wchodzio si do pokoju chorej, stana w jego drzwiach i... wydaa z
siebie ni to szloch, ni to jk.
Ned, idc tu za ni, zamar w p kroku.
Magorzata, jeszcze dzi rano pogrona w piczce, rozgldaa si
niepewnie dookoa, cho nie moga nic widzie orodka wzroku,
zaatakowanego przez guz, nie udao si uratowa.
Mamulku! Mamusiu! krzykna dziewczynka i w
nastpnej chwili wdrapywaa si na wysokie ko i tulia do matki, na
przemian paczc i miejc si ze szczcia.
Magosia, oszoomiona jeszcze dugim snem, obja creczk
ramionami i nadal rozgldaa si na prawo i lewo, prbujc zrozumie,
gdzie jest i co si z ni stao. Do kobiety, prbujca pogaska
dziecko po wosach, natrafia na banda.
Co ci si stao, skowroneczku? wyszeptaa, bo gardo,
wyschnite przez dugi czas, pozwalao jedynie na szept.
Nic, nic, wypadek przy pracy. Kilka szww i gowa jest caa
zapewnia j Ania pospiesznie. Nie chciaa rozmawia o wasnych
przygodach! Chciaa wiedzie, e mama dobrze si czuje, e wreszcie nic
j nie boli, i przede wszystkim e bdzie y! Musiaa to usysze teraz,
zaraz! Mamusiu, powiedz, e jeste zdrowa? zacza bagalnym
tonem. Przyrzeknij, e bdziesz y?
I Magosia przyrzeka.
Dugo nie mogam przyj do wiadomoci, e znajdujemy si obie, ja
i Ania, we dworze mojego ojca. Nie pamitaam ani dnia sprzed

operacji. Nie miaam pojcia, jak to si stao, e jednej nocy zasnam


nafaszerowana morfin, w warszawskim hospicjum, nastpnego za
ranka bo nic wicej nie pamitam obudziam si w innym miejscu,
pod innym dachem, otoczona opiek i mioci kogo wicej ni sistr
zakonnych i mojej maej dzielnej Ani.
Skd si wzi w tej bajce mj ojciec? Co w niej robi na mio
bosk Ned Starski?!
Nie mogam tego poj.
Opowiadali mi wszyscy, co si dziao podczas tych trudnych dni,
opowiadali, e ja sama odszukaam Neda przez Polski Czerwony Krzy, e
Ned przyrzek mi, i zaopiekuje si Ani. Opowiadali, jak ona sama
przejechaa przez p Polski, by odnale dziadka, a ten to ju
zupenie mi si w gowie nie miecio nie do, e jej nie wyrzuci, to
jeszcze zdoby ogromne pienidze na operacj, ktra uratowaa mnie
przed mierci.
Powinnam by mu wdziczna, powinnam okazywa rado, ale
jedynym uczuciem, ktre pamitam z pierwszych dni w Jaboniowym
Wzgrzu, byo zagubienie. Powoli dochodziam do siebie, a mj mzg
zaczyna normalnie funkcjonowa.
Normalnie to powiedziane nieco na wyrost, bo nieodwracalnie
straciam wzrok, w lewej poowie ciaa miaam lekki niedowad i
czekay mnie miesice rehabilitacji, ale przecie yam!!!
Mogam tuli Ani i zapewnia j, e bd zdrowa, mogam si
cieszy ciepem sonecznych promieni na twarzy i czu wiatr we
wosach, mogam wreszcie wsta, z jednej strony podtrzymywana przez
Pani Kulk tak wszyscy zwracalimy si do pielgniarki a z
drugiej przez Neda, i wyj do ogrodu.
Kiedy ja ostatni raz byam na spacerze?! W grudniu, przed tym, jak
si dowiedziaam o chorobie! Kiedy ostanio syszaam beztroski,
szczliwy miech mojego dziecka?! Rwnie tego grudniowego dnia...
Mam nadziej, e takich chwil jeszcze duo przede mn.
e miech Ani nie umilknie pewnego dnia, tak jak na dugie miesice
umilk nastpnego ranka po naszej grudniowej wyprawie...
miech Ani jednak umilk.
Ale nie dlatego, e ponownie tracia mam. Tym razem odchodzi
tata.
Zaczo si od niewinnego telefonu z gminnej biblioteki.
Dyrektorka, zaprzyjaniona z Mari, poplotkowaa chwil o pogodzie,
o niedawnej burzy, ktra zrujnowaa finanse gminy i jej mieszkacw,

by na kocu zapyta:
Syszaam, e mieszka u was nowy stajenny, jak on ma na
imi... tak jako egzotycznie... Arnold?
Marii serce w tym momencie zamaro. Czua, e zbliaj si
nastpne kopoty.
Ned ucia te domysy. I jest raczej domownikiem ni
stajennym.
Uwaajcie na niego. To podobno nieze ziko...
O czym ty mwisz? zapytaa Maria spokojnym tonem,
mimo e sporo j ten udawany spokj kosztowa.
Przyszed mail do biblioteki, i podobno nie tylko do nas, z
linkiem do artykuu sprzed ptora roku, zatytuowany, ten mail, nie link:
Morderca ukrywa si w Koniecdrodze. Przyznasz, e musiao to
wzbudzi mj niepokj. Dlatego dzwoni, by si upewni, e o
wszystkim wiecie i mimo to zamierzacie go... dalej ukrywa.
Ned zosta uniewinniony wycedzia Maria. Uratowa
ycie maemu chopcu.
Tak, tak, oczywicie, ale jak masz gwarancj, e nie zabije po
raz drugi? Bibliotekarka zawiesia gos, ale nim Maria zebraa myli,
by odpowiedzie co sensownego, tamta dokoczya przyciszonym
tonem: Marysiu, ludzie s wciekli, stracili szans na zarobek,
niektrzy musz odbudowa zawalone budynki, zerwane dachy. Nie
chcemy tu, w Koniecdrodze, mordercy. Przeka to Edwardowi z moimi
pozdrowieniami.
Przeka szepna Maria, odkadajc suchawk.
Ned, ktry si przysuchiwa rozmowie, oparty o framug drzwi i
z rkami splecionymi na piersiach, wyprostowa si.
Maria zwrcia ku niemu poblad twarz i oczy pene ez.
Nie musia zadawa adnego pytania, by si wszystkiego domyli.
ROZDZIA XX
Szefie, we wsi ju wiedz. Te sowa, ktre Ned wypowiedzia,
wchodzc do gabinetu, zmroziy waciciela Jaboniowego Wzgrza.
Skd? Jakim cudem? Jabonowski wbi w modszego
mczyzn chmurne spojrzenie.
Panna yczliwa rozesaa po gminnych urzdach maile
zatytuowane Morderca ukrywa si w Koniecdrodze.
Mocne... Jabonowski rzuci przeklestwem.
Tytuy przykuwajce uwag to jej specjalno.

Masz na myli Marlen? Jeste pewien, e to jej sprawka?


A czyja? Podejrzewasz, e maile z moj histori rozesaa po
wsi Weronika? Pielgniarka? Maria? Ania? A moe ty? Mogem te sam
je wysa, bo znudzio mi si rodzinne ycie...
Owszem, ta ostatnia moliwo przez chwil zawitaa Edwardowi
w umyle, ale syszc pene goryczy sowa Neda, natychmiast odrzuci
taki pomys.
Za co ona ci tak nienawidzi? Co ty jej zrobi?
A czy musiaem jej cokolwiek robi? Marlena lubi krzywdzi
innych i bdzie to robi, dopki ma bat w rku, a takim batem na was
wszystkich, a szczeglnie na Magosi i Ani, jestem teraz ja. One
potrzebuj tego miejsca, potrzebuj twojej opieki...
A ciebie nie?! Ja nie zastpi Ani ojca! wybuchn Edward,
podwjnie wcieky, po pierwsze dlatego, e Ned poddawa si bez walki
i chcia odej jak tchrz, a po drugie, e sprawczyni jego odejcia, a
wic powtrnej rozpaczy jego wnuczki, jest druga wnuczka.
Ania musi tu zosta, dorasta bezpieczna i szczliwa. Nie
moe przylgn do niej atka crki mordercy. Nie pozwol na to.
Sowa Neda byy spokojne, cho w rodku gotowa si z wciekoci
tak jak Edward.
Gdyby teraz w drzwiach stana Marlenka Jabonowska,
rozerwaby j goymi rkami. aowa, serdecznie aowa szczerej
rozmowy z dziewczyn na komisariacie i powtrnego zabrania jej do
domu. Gdyby nie jego mikkie serce, moe Marlenka nie dorwaaby jego
dowodu, nie przeszukaa Internetu, nie...
Mylisz si, Ned. Powtrnie si mylisz w ocenie tej dziewczyny.
Czy wycignby do niej pomocn do, na ktr Marlena naplua, czy
by tego nie zrobi, ona wszyaby tak dugo, a by co znalaza. Jeli nie
teraz, to nastpnym razem.
Masz racj. Edward potar twarz domi.
Nie chcia tego przyznawa, ale ludzie w Koniecdrodze, tak jak
wszdzie indziej, lubili plotkowa i przyczepia atki. Wprawdzie
wczeniej czy pniej sowa crka mordercy i tak padn, ale Ned,
schodzc mieszkacom wsi z drogi, nie bdzie prowokowa plotek na
swj temat, tym samym Ania bdzie bezpieczniejsza. Wprawdzie Edward
nie podejrzewa, by ssiedzi ruszyli z pochodniami, by spali dwr
gdyby jednak Ned zdecydowa si tu zosta ale sowa potrafi rani
bardziej ni czyny.
Kiedy ruszasz w drog? zapyta ju spokojnie.

Jutro rano. Wczenie rano. Tak by adna z nich nie zauwaya...


Masz zamiar wymkn si bez poegnania? Chykiem? Jak
zoczyca? Nie ma mowy! Jeeli Ania ma si pogodzi z twoim
odejciem, zrb to jak czowiek, a nie jak cigane zwierz.
Posuchaj, lepiej bdzie...
Nie, to ty posuchaj. Edward krzykn: Aniuuu!!! tak
gono, by jego gos dotar a na poddasze, do pokoju dziewczynki.
Maria, syszc to woanie take w kuchni, otara oczy rbkiem
fartucha.
Po chwili na schodach zadudniy szybkie kroki dziewczynki. Wpada
do gabinetu jak zwykle umiechnita, ale widzc powane miny obu
mczyzn, rwnie spowaniaa, a nawet si zaniepokoia.
Czy co przeskrobaam? zapytaa powoli.
Ty? Skd ten pomys... Edward stara si dobiera sowa tak,
by jak najmniej zrani dziecko: Ludzie dowiedzieli si o przeszoci
twojego taty.
Ania podniosa donie do ust, by stumi krzyk, i suchaa dalej w
milczeniu.
Zaczn si domysy, szykany. Wiesz, co to s szykany?
Przeladowanie. Ludzie bd prbowali pozby si Neda, a wraz z nim
was. A na to ani on, ani ja nie moemy si zgodzi. Twj tata poegna
si teraz z tob, po czym si spakuje, a ja odwioz go na stacj a do
Tczewa.
Nie chc! krzykna Ania z rozpacz. Nie pozwol!
Ledwo ci odzyskaam, tato! Wcale si jeszcze tob nie nacieszyam! Nikt
ci tu nie bdzie przeladowa, ju moja w tym gowa. Dlaczego chcesz
nas opuci?!
Nie chc, kochanie, ale tak bdzie lepiej...
Wcale nie wiesz, co jest dla mnie najlepsze! Wcale tego nie
wiesz! Rozpakaa si.
Ned podszed do niej i obj j ramionami. Ania prbowaa go
odepchn, wyrwa si, ale Ned wiedzia, e nie moe jej teraz puci.
Szarpaa si jeszcze par chwil, po czym rwnie go obja. Pakaa, a on
z trudem chwyta powietrze, prbujc si nie rozklei. Edward wbi
wzrok w blat biurka, bo pkao mu serce. Ale to byo jedyne suszne
wyjcie.
eby Ania i Magosia mogy tu zosta a nigdzie indziej si
podzia nie mog Ned musi odej. Owszem, Edward mgby urzdzi
ca trjk gdzie daleko, gdzie Ned znalazby prac. Jabonowski

wspieraby ich finansowo, kupiby Magosi i Ani mieszkanie, ale... jak


dugo udaoby si utrzyma sekret Neda w tajemnicy?
Nie. Dopki raz w miesicu musi si meldowa na policji, bdzie
naraony na rozpoznanie, szczeglnie z tym charakterystycznym
imieniem, a nie mona naraa na wieczn tuaczk dziewczynki i jej
nadal nie do koca zdrowej, niewidomej matki.
Musia wic patrze na rozpacz Ani, wierzc, e dziewczynka kiedy
to zrozumie i pogodzi si z odejciem ojca.
Nie tracimy Neda na zawsze powiedzia na gos. Bdzie
tu mile widzianym gociem. A kiedy, gdy wyrok sdu wyganie, moe
zamieszkacie razem.
Naprawd? Ania uniosa na ojca zapakane oczy, w ktrych
zatlia si maa iskierka nadziei. Ned skin gow. To nie bd si
duej martwi, tylko zaczn wyczekiwa twojego powrotu.
Otara dzielnie zy i prbowaa si umiechn.
On rwnie.
Trzymajc si za rce, poszli do Magosi, by Ned te mg si z ni
poegna. Wprawdzie zamierza wymkn si jutro o wicie, ale skoro
Edward stwierdzi, e zaraz odwiezie go do Tczewa, to tak wida musi
by.
Magorzata przyja te wieci ze smutkiem, ale nie z rozpacz. Dla
niej Ned pozosta wielk mioci, ktra przyniosa jej bl i
rozczarowanie. Mczyzn, ktry uwid siedemnastoletni dziewczyn,
po czym j porzuci i nigdy nie prbowa odnale. To, e w ostatnich
tygodniach stan na wysokoci zadania, nie wymazao winy z
poprzednich lat, cho w gbi serca nadal go kochaa i mu wybaczya.
Co innego jednak wybaczy, a co innego zapomnie.
Ale bya jeszcze jedna kobieta, ktrej odejcie Neda sprawio bl.
Weronika, bo o niej mowa, przez ostatnie dni, jakie miny od
pamitnej burzy i ich intymnego sam na sam w samochodzie, unikaa
Neda, a on unika jej. Niby wszystko midzy nimi byo jak dawniej, ale
oboje wiedzieli, e nic ju jak dawniej nie bdzie.
Nie bez przyczyny stosunek nazywa si zblieniem. Gdy spotkaj si
dwie pokrewne dusze, tak jak Weronika i Ned, mio fizyczna
wczeniej czy pniej w wypadku Weroniki ju si to stao
zmienia si w zakochanie, a potem w prawdziw mio, na ktr ani
on, ani ona nie mogli sobie pozwoli.
Nie w tym miejscu i nie w tym czasie.
Moe bdzie im to dane w nastpnym wcieleniu?

eby wic nie wzbudza w sobie tsknoty, ktra doprowadziaby


do cichych schadzek w lesie, unikali siebie nawzajem.
Weronika od razu po powrocie ze szpitala chciaa wyjecha, znikn
z ycia Neda jeszcze tego samego dnia, wyrzuci go z serca i myli,
ale... co j trzymao we dworze.
Chciaa nie, chci to za mao musiaa pozna histori rodziny
Jabonowskich: dwch mczyzn, kobiety i dziewczynki, do koca!
Tych czworo, a take Maria, Eliza i nawet Marlena, byo
wymarzonymi postaciami opowieci o yciu i mioci, ale kada
historia musi mie swj pocztek i zakoczenie. Weronika bya bardzo
ciekawa tego zakoczenia.
Ja te wyjedam stwierdzia, sama siebie zaskakujc tymi
sowami, gdy usyszaa od Edwarda, e za chwil odwozi Neda na stacj.
I tak siedz tu nieco duej, ni nakazuje przyzwoito.
Jest pani zawsze mile widziana w Jaboniowym Wzgrzu.
Dzikuj, ja te pokochaam to miejsce, ale na mnie pora. Dobry
go to go, ktry wie, kiedy si poegna. Prbowaa si
umiechn, ale Edward nie odpowiedzia jej umiechem i nagle...
Weronika sponia si po czubki wosw. Przecie on wiedzia! Wiedzia,
co zaszo midzy ni a Nedem w samochodzie! A ona teraz, jak
idiotka, mwi: te wyjedam! Co sobie o niej pomyli ten czowiek,
ktry otworzy przed ni drzwi swego domu, a ktremu tak
Jabonowski moe przypuszcza ona chce ukra zicia? Ojca jego
wnuczki.
To moe tak wyglda... zacza, ale Edward przerwa jej
gestem doni.
Ani sowa wicej, droga pani Weroniko. Nie chc wiedzie, jak to
moe wyglda. Szanuj pani, szanuj Neda i tak zostanie bez wzgldu
na to, czy wyjedziecie std razem, czy osobno.
Nie jestemy razem! zaprzeczya gorco.
Szkoda uci. Pasujecie do siebie.
Dziennikarka uniosa brwi. Chyba bardziej nie mg jej zaskoczy.
Chciaa co odpowiedzie, ale Edward znw unis do. Chyba wszystko
zostao ju powiedziane.
Stali na peronie obok siebie, niemal stykajc si ramionami. Edward
poegna si par minut wczeniej i zostawi Weronik i Neda na stacji.
Odjecha, zanim oni zdyli podnie z chodnika swj baga. Przeszli na
peron i stali bez sowa, nie patrzc na siebie.
Dokd pojedziesz? zapytaa wreszcie cicho, by przerwa to

nieznone milczenie.
Do Gdaska.
Do Gdaska... by zgubi si w tumie. Bdzie mg rozpocz
nowe ycie. A ona? Ona wrci do Warszawy, by reszt swojego marzy
o takim mczynie jak Ned.
Bardzo si spieszysz? Nagle Ned odwrci j do siebie,
ujmujc za ramiona i zmuszajc, by spojrzaa mu w oczy.
Nie bardzo odpara, z trudem apic oddech.
Jego szare oczy wrcz j hipnotyzoway.
Moe wic znalazaby czas na zwiedzanie? Gdask to pikne
miasto.
Weronika nie miaa pojcia, do czego Ned zmierza. Prbowaa nie
oddycha, by nie sposzy tej chwili i jego nastpnych sw.
Ma rwnie adne hotele, a w nich wygodne pokoje dla
dwojga na, powiedzmy, tydzie.
Mylisz, e da si zwiedzi cay Gdask zaledwie w tydzie?
Na pewno nie. Szczeglnie jeli przez ten czas nie bdzie si
wychodzio z ka stwierdzi takim tonem, jakby mwi o
pogodzie.
Zamiaa si cicho niskim, elektryzujcym i bardzo seksownym
miechem.
Przekonae mnie. Chyba te wybior si do Gdaska. Moe
nawet zatrzymam si w tym samym hotelu co ty?
Sprbowaaby w innym... wymrucza Ned, pochylajc si
ku niej i wreszcie caujc jej usta, do ktrych tskni od tylu dni.
Pocaunek ten by zaledwie obietnic.
Tydzie pniej Ned odprowadza Weronik na Dworzec Gwny w
Gdasku. Szli niespiesznie przez rynek Starego Miasta, cieszc si
ostatnimi wsplnymi chwilami. Te siedem dni oboje bd wspomina jako
jedne z najpikniejszych chwil w yciu.
Rzeczywicie, niemal nie wychodzili z hotelowego pokoju, a gdy
syci siebie leeli w ciszy, mocno przytuleni, suchajc bicia swoich serc,
grali w swoj ma, przewrotn gr.
Mam zamiar przyjeda do Jaboniowego Wzgrza co roku, w
lipcu mwia Weronika w zamyleniu. Wspaniale si tam pisze.
Miejsce wprost stworzone, by pobudza wyobrani...
Tylko wyobrani? Ned mia si cicho, caujc t cz jej
ciaa, ktr akurat mia w pobliu ust.
Nie tylko. Take... bo ja wiem... apetyt?

Pobudza apetyt, mwisz? Jego pocaunki staway si coraz


bardziej namitne.
Weronika za miaa lee nieruchomo i zupenie beznamitnym
tonem mwi dalej:
Tak. Pobudza apetyt na ycie. Na mio...
Na mio te?
Tu zwykle nastpowaa przerwa. Na mio wanie. A potem Ned
zaczyna:
Ja te mam zamiar przyjeda do Jaboniowego Wzgrza co
najmniej raz w roku. Ale w sierpniu. Dokadniej: w drugim tygodniu
sierpnia.
Co bdziesz robi w pierwszym? pytaa, kadc si na
nagim mczynie i zagldajc mu w oczy.
Nie wiem. Moe przyjad tutaj, do Gdaska, pozwiedza?
Pozwiedza, mwisz... Zaczynaa si porusza, a teraz on
mia lee nieruchomo i w zamyleniu mwi dalej:
Moe nawet zatrzymam si w tym hotelu? Maj tu dobr
kuchni i wymienite dania gwne.
Dania gwne? mruczaa, opuszczajc si na jego msko.
Ned siga domi do jej nagich piersi, pieszczc je powolnymi
ruchami, opuszcza rce niej, zaciska palce na biodrach Weroniki,
zmuszajc j do coraz szybszych ruchw.
A ju desery s tu wymienite rzuca i zatracali si
wsplnie w pdzie ku rozkoszy.
Przypomnieli sobie jedn ze swych zabaw, stojc na peronie i
czekajc na pocig do Warszawy.
Tak, myl, e coroczne zwiedzanie tego miasta to wrcz mj
obowizek powiedziaa nagle dziennikarka.
Ned wybuchn miechem. Tak seksownym, e dwie stojce obok
nastolatki obrzuciy go spojrzeniem i zachichotay.
W sierpniu, koniecznie w sierpniu zastrzeg.
W pierwszym tygodniu. Upa, tumy turystw, drogie hotele...
zgodzia si.
I klimatyzowany pokj z wygodnym kiem.
Ned, nie zaczynaj, bagam, bo si na ciebie rzuc!
Ty zacza. I uwaaj, ebym nie zacign ci w ustronne
miejsce i...
Na szczcie wanie nadjeda pocig, bo nie wiadomo, jak by si
to skoczyo.

Dzikuj szepn, gdy objli si po raz ostatni.


Ja te dzikuj odpara rwnie cicho.
Ned patrzy, jak Weronika odjeda, i wiedzia jedno: nie
przyjedzie do Gdaska w sierpniu.
Ona te to wiedziaa.
Ten tydzie, ktry sobie podarowali, mia im wystarczy na dugie,
dugie lata...
Edward Jabonowski szczotkowa swoje ukochane konie w
towarzystwie nieodcznej Ani, przygotowujc je do dalekiej podry.
Potrzebowa pienidzy, duych pienidzy na remont stajni i spat
dugw. Mg wzi kredyt, kady bank chtnie pooyby ap na
hipotece zabytkowego, dobrze utrzymanego dworu, ale Edward z zasady
nie bra kredytw i nie ufa bankom. Stado odnowi, kiedy... A dach
nad gow jest potrzebny ju nie tylko jemu. Straci dom w dzisiejszych
czasach, zwaszcza taki dom, jest bardzo atwo.
Nagle od strony bramy rozleg si dwik klaksonu.
Szejk przyjecha! Szejk przyjecha! wypiewaa Ania, jak
zwykle pena entuzjazmu, i pobiega wita miych goci.
Nagle jednak gwatownie przystana.
Znajome audi bysno na podjedzie wciek ci lakieru.
Eliza ju otwieraa drzwiczki, wysiadajc z auta i rozgldajc si
godnym wzrokiem w poszukiwaniu wysokiej, jasnowosej, mskiej
sylwetki. Marlena, jak zwykle nadta, patrzya przed siebie, siedzc w
samochodzie.
Maria wysza na ganek, przywitaa kobiet chodnym skinieniem
gowy i obja ramieniem Ani, ktra przylgna do jej boku. Nie
wiedziay, czego si spodziewa po paniach Jabonowskich i... chyba nie
chciay tego wiedzie.
Nadchodzi Edward.
Eliza ruszya w jego kierunku.
Sam jeste? zagaia, patrzc ponad jego ramieniem.
Nie sam. Z Ani, Mari i Magosi.
Ooo... W tym ooo kryo si rozczarowanie, ale Eliza
zaraz znowu si umiechna. To dobrze. Znajdziesz pokoik dla
Marlenki do koca wakacji...
Nie znajd uci krtko.
Umiech znik.
Przecie powiedziae, e masz wolne pokoje!
Ale nie znajd ani jednego dla Marleny. Nie w tym roku. I w

przyszym take nie odpar spokojnie.


To twoja wnuczka!
Ania jest moj wnuczk.
To crka twojego witej pamici brata! Czy nic to dla ciebie...
Nie takiej witej przerwa jej Edward stanowczo. O
Marlenie te wiele mona powiedzie, ale na pewno nie to, e jest wita
mwi dalej, patrzc na modsz Jabonowsk. Dopki nie wrci
Ned, ktrego oczernia w oczach mieszkacw wsi, drzwi Jaboniowego
Wzgrza s dla niej zamknite. Dla ciebie zreszt te.
Jak moesz... jak moesz... Eliza zachysna si oburzeniem.
Przygarniasz przybdy, ukrywasz mordercw, a wasn rodzin...
wasn...
Nie naleysz do mojej rodziny zauway. Wracaj do
samochodu i zwolnij podjazd. Zaraz bd mia goci.
Nic ju wicej nie powiedzia.
Eliza pieklia si, Marlena obserwowaa ca scen z pogardliwym
umieszkiem, a Ania z Mari marzyy tylko o jednym: aby te dwie
jak najszybciej odjechay. Gdy wreszcie audi znikno za zakrtem,
odetchny z ulg.
Dawno trzeba byo je pogoni mrukna gospodyni. Tylko
krwi czowiekowi napsuy.
I tat wygryzy westchna Ania.
Na ganek wysza Magosia, wodzc rk po cianie.
Kto to by? zapytaa.
Nikt wany odpar powoli Edward, patrzc na crk.
Szczupa i drobna, jasnowosa i zielonooka, wygldaa jak panna
z dworku, zjawisko z dawnych piknych lat, gdy przed Jaboniowe
Wzgrze zajeday powozy, na kach pasy si stada koni i byda, dwr
roi si od mieszkacw i rezydentw, zabudowania od suby i
inwentarza, a pan domu siada w gabinecie z fajk przewieszon nad
sumiastym wsem i zapisywa wydatki mijajcego dnia...
Edward ujrza t scen jak yw. Nie byo w niej miejsca dla
rozhisteryzowanej bratowej ani dla jej crki. Powtrzy wolno:
Nikt wany.
Dopowiadajc w mylach: Ty jeste dla mnie najwaniejsza. Ty i
Ania.
Ania zapiewaa nagle:
Szejk jedzie! Jedzie szejk!
I zbiega po schodkach, mina dziadka i popdzia do bramy.

Patrzc na wnuczk, biegnc tanecznym krokiem i podpiewujc:


Szejk jedzie! Jedzie szejk!, Edward poczu ciskajce gardo wzruszenie.
Warto byo. Te wszystkie wyrzeczenia, trudne dni i jeszcze trudniejsze
noce spdzone w niepewnoci na korytarzach hamburskiej kliniki, lata
pracy hodowlanej, konie oddane, ot, tak, zamorskiemu bogaczowi, bo
dramatycznie potrzebowa pienidzy na leczenie crki, wszystko to
oddaby ponownie bez wahania, by widzie Ani tak jak w tej chwili:
umiechnit, beztrosk, bezpieczn.
Czy liczyo si co wicej ni szczcie dziecka?
Edward odetchn gboko.
Oddaby to wszystko jeszcze raz.
W imi mioci.

EPILOG
Mino osiem lat, odkd wydarzya si historia opisana na kartach tej
powieci. Przez te lata co roku przyjedaam do Jaboniowego Wzgrza,
by przez miesic sta si ponownie czci tej niezwykej rodziny.
Miaam zamiar otworzy kiedy plik zatytuowany JW, w
ktrym tamtego lata rozpoczam swoj przygod z Edwardem
Jabonowskim, Nedem, Ani i Magosi, ale to cigle nie by ten czas.
Lubi opowieci z happy endem, a t napisao ycie, ktre jak
wida ma swoje zdanie na temat zakocze. Wtedy, tamtego lata,
wszyscy mielimy nadziej, e najgorsze za nami. Ale los pisze rne
scenariusze.
Magosia ya jeszcze tylko sze lat. Nie, nie tylko: a sze. Rak po
raz drugi zaatakowa jej mzg, rosnc byskawicznie. Tym razem doktor
Anderman nie podj si operacji. Nikt inny rwnie. Zreszt Magorzata
nie zgodziaby si na powtrny zabieg. Odesza szybko trwao to
zaledwie dwa miesice od pierwszych objaww, silnych migren. Odesza
z Jaboniowego Wzgrza, we nie, pogodzona z losem. Jej crka,
wtedy szesnastoletnia, nie bya ju dzieckiem. Owszem, Ania nadal
potrzebowaa matki, rozpaczaa i buntowaa si przeciw
niesprawiedliwoci losu, ale nie bya ju sama, maa, zagubiona i
niechciana.
Tym razem miaa przy sobie kochajcego dziadka. Do dworu
przyjeda coraz czciej rwnie ojciec Ani Ned Starski.
Dlaczego nie wzili z Magosi lubu i nie da crce swojego
nazwiska, pozostaje dla mnie tajemnic. Moe nie zgodzia si na to
Magorzata? Moe on nigdy jej tego nie zaproponowa? Nie wiem i nie
chc snu domysw. Ania pozostaa wic Ani Krask.
Z Nedem spotkaam si przez te osiem lat tylko dwa razy. Za
pierwszym na pogrzebie Magosi. Podeszam do niego w kociele, przed
msz. Sta wpatrzony w trumn z jasnego drewna taki samotny i
odlegy, e zapragnam go przytuli i pocieszy, jak za dawnych lat, ale
byoby to bardzo niestosowne.
Stanam obok niego, szepczc sowa powitania.
Ucieszy si, widzc mnie, ale to wszystko. W jego oczach nie byo
czuoci, tylko al. Wszyscy zreszt czulimy tamtego dnia przeogromny
al, e Magosia odesza. Mimo wszystkich powice, wbrew nadziejom
los i tak si o ni upomnia, a ona szybko si poddaa. Zbyt szybko.
Ned nie zdy si z ni poegna, ja te. Ned mieszka i pracowa w
Irlandii, ja wtedy miaam miesic spotka z czytelnikami. Wiedziaam,

e Magosia jest znowu chora, i planowaam odwiedzi Jaboniowe


Wzgrze w nastpnym miesicu. Nawet nie przeszo mi przez myl, e
nie zd si z ni zobaczy. Nedowi rwnie nie przyszo to do gowy,
bo przecie oboje rzucilibymy wszystko i przyjechali do Koniecdrogi,
gdybymy tylko wiedzieli, e czasu zostao tak niewiele.
Nigdy nie ma zbyt wiele czasu, by poegna si z tymi, ktrych
kochamy. Zawsze prbujemy targowa si z Bogiem o jeszcze jeden
miesic, tydzie, godzin. Czasem nie jest nam dana nawet minuta. Czyje
ycie ganie nagle jak zdmuchnity pomie wiecy, pozostawiajc w
sercach najbliszych nieznony al. I pytanie: dlaczego?!
Dlaczego odchodz dobrzy ludzie, za ktrymi rozpaczamy i
tsknimy, a ci li trzymaj si ycia na przekr wszystkim?
Nie ma odpowiedzi na to pytanie.
Rok pniej spotkalimy si ponownie przy znacznie weselszej
okazji.
Ku konsternacji caej wsi Edward Jabonowski, pan na Jaboniowym
Wzgrzu, bra za on... swoj gospodyni! Sze lat od niego starsz
Mari Joniec!
Tak, tak, jaki to by szok dla tej dobrej kobiety i jakie szczcie,
gdy Edward uklk przed ni w kuchni, wrczy jej bukiet polnych
kwiatw, zebranych z Ani w tajemnicy tamtego ranka, i poprosi, by
zostaa jego on!
Takiego wesela w Koniecdrodze dawno nie widziano. We dworze
znalazo si miejsce dla wszystkich mieszkacw wsi. Na kadego, kto
zechcia przyj, czekay dobre jedzenie i przednie trunki z piwnicy
Jabonowskiego.
Ucieszyam si, gdy przyszo nieoczekiwane zaproszenie na
nieoczekiwany lub. Ju prdzej spodziewaabym si, e Ania bdzie
pierwsz pann mod w rodzinie Jabonowskich, a tu taka
niespodzianka!
Ucieszyam si rwnie z tego, e waciciel Jaboniowego
Wzgrza uwaa mnie za kogo wicej ni wczasowiczk, odwiedzajc
jego dwr rok w rok i spdzajc w nim cay miesic. Ale zdyam
zaprzyjani si mocno zarwno z Edwardem, jak i z Ani.
Kojarzyam si dziewczynie, teraz ju siedemnastoletniej, z
najpikniejszymi wydarzeniami w jej yciu i mwia o mnie p
artem, p serio: mateczka chrzestna. A przecie kogo takiego jak
mateczki chrzestnej na lubie Edwarda nie moe zabrakn.
Jak wida, nie mogo zabrakn rwnie czarnej owcy.

Marlena Jabonowska wesza do kocioa skupiona na modlitwie, z


racem midzy palcami, zupenie jakby przysza na pogrzeb, a nie na
lub.
Na jej widok Ania, stojca obok mnie, westchna tylko z gbi
duszy. Ja rwnie. Takie samo westchnienie usyszaymy za plecami.
Obejrzaymy si z Ani zaciekawione, kog to wizyta Marlenki
ucieszya tak bardzo jak nas, i w nastpnej chwili Ania wisiaa Nedowi
na szyi, piszczc ze szczcia jak maa dziewczynka.
Marlena upomniaa j lodowatym gosem, e znajduje si w domu
Boga, gdzie przyzwoite zachowanie... i tak dalej, i tak dalej. Trajkotaa
o tym przez dobre pi minut, do czasu a przerwao jej pojawienie si
Edwarda z Mari, a my z Ani wymieniaymy zdumione i jeszcze
bardziej rozbawione spojrzenia. Chyba atwiejsza do zniesienia bya tamta,
dokuczliwa Marlenka.
Wiedziaam, e matka oddaa j do szkoy z internatem gdzie w
Anglii, ale nie przypuszczaam, e przerobi tam pann yczliw na
nawiedzon anielic! A jednak. Przez p wesela Marlena pouczaa
rodzin i goci, niczym ksidz z ambony, jakie s obowizki dobrego
chrzecijanina, a wreszcie wyzwolia nas skonno Marleny do alkoholu.
Jak miay si nauki Kocioa katolickiego do naduywania trunkw
wyskokowych, nikt tego nie mg poj, ale e weselnicy zyskali dziki
temu odrobin luzu...
Eliza nie pojawia si na uroczystoci, biorc sobie widocznie do
serca sowa Edwarda, e nie naley do rodziny. Szkoda, bo omino j
rwnie co wanego: pijaniutekiej Marlence zebrao si na zwierzenia,
tudzie publiczn spowied. Wiszc na szyi Nedowi, ktry prbowa j
zaprowadzi do gocinnego pokoju, zacza chichota jak upir.
Uwierzye! Przyznaj, e uwierzye! W bajeczk o moim
tatku-lepkie rczki. Hahaha, ona te uwierzya. Moja gupia matka! I
zrobia mu tak awantur, e zszed na serducho! Ale miaam ubaw,
podsuchujc pod drzwiami, ale ubaw... Tu si rozpakaa, mimo tego
ubawu, a biedny Ned, po prostu osupiay z szoku i oburzenia,
potrzsn ni, kaza si zamkn i si zawlk na gr.
Idc za nimi z butami Marlenki w jednej rce i jej torebk w
drugiej, syszaam strzpki bekotliwych sw, z ktrych bez trudu
zoyam ca histori: Marlena opowiedziaa matce, a potem Nedowi i
Bg wie komu jeszcze, e bya molestowana przez ojca. Eliza oczywicie
rzucia si mowi do garda w obronie czci swej nieletniej crci. Ernest
jak si okazao, niewinny dosta zawau i zmar. Marlena za a do

tego dnia graa na poczuciu winy swojej matki. I nie tylko jej. Uywaa
tej bajeczki, by manipulowa kadym, kto mg si jej do czego przyda.
Co za ohydna kreatura...
Na szczcie po lubie wrcia do Anglii, gdzie ma zamieszka na
stae. Przy odrobinie szczcia nigdy ju jej nie ujrzymy...
Tamto lato oprcz tego drobnego incydentu wspominam
szczeglnie mio. Taniec z Nedem, zwyky, niewinny taniec da mi
mnstwo radoci i... obietnic czego wicej. Wspaniae byo rwnie to,
e mieszkacy wsi przyjli Neda jak swojego i nie byo ju mowy o
zdarzeniach sprzed lat. Take zwierzenia Ani, szeptane w pokoiku na
poddaszu, o jej pierwszej mioci, Jarku z liceum, ktry tak jak ona
mia powane plany na przyszo: oboje zamierzali skoczy medycyn.
Ania, eby ratowa chorych na raka, Jarek, by zarabia duo pienidzy. Ta
mio nie przetrwaa do koca lipca. Na szczcie.
Ani yczyabym kogo bardziej romantycznego.
Kogo takiego jak na przykad... O, eby nie szuka daleko Ned
Starski.
Powinna rozglda si za kim podobnym do swego ojca, tylko
oczywicie w jej wieku. Nie chcemy dla Ani faceta po czterdziestce,
chocia... Ned wyglda o dziesi lat modziej i nadal emanuje
magnetycznym wrcz urokiem.
Teraz stoi obok fontanny z Neptunem, trzymajc w rku bukiecik
niezapominajek, i rozglda si po gdaskim rynku, jakby na kogo
czeka.
Ciekawe na kogo?
Z kim mg si umwi tego pierwszego sierpniowego popoudnia
na zwiedzanie Gdaska? Musz go o to zapyta.
Podchodz do ukochanego mczyzny, dotykam jego ramienia, a
gdy odwraca si i widz, jak jego szare oczy rozjaniaj si na mj
widok, nie musz ju pyta. Czeka na swoj mio, ktra wanie, wraz z
pierwszym dniem sierpnia nadesza. I Ned nigdzie wicej nie odejdzie.
Razem wrcimy do Jaboniowego Wzgrza i razem przekroczymy prg
starego dworu. Razem postaramy si stworzy Ani nowy dom, tutaj, w
Koniecdrodze, albo zupenie gdzie indziej, i ju nigdy adne z nas nie
bdzie samo.
W imi mioci.
Urle, 28 maja 2013

You might also like