You are on page 1of 248

LUCY MAUD MONTGOMERY

ANIA Z ZIELONEGO WZGRZA


Tytu oryginau Anne of Green Gables
Tumaczya z jzyka angielskiego R. Bernsteinowa

I.
ZDUMIENIE PANI MAGORZATY LINDE
Dworek pani Magorzaty Linde sta w tym wanie miejscu, gdzie wielki gociniec,
prowadzcy do Avonlea, opada w dolin otoczon olchami i poros paprociami, poprzez
ktr przerzyna si strumyk majcy swe rdo het, daleko w lasach otaczajcych dwr
starego Cuthberta. Na pocztku swej wdrwki przez lasy strumyk w by bardzo kapryny i
swawolny, spywa kaskadami lub rozlewa si w mae stawki, lecz zbliajc si do doliny
Lindew stawa si coraz spokojniejszym i dobrze uoonym potokiem, bo nawet strumie,
przemykajc si w pobliu ogrodu pani Magorzaty Linde, winien by pamita, co wypada,
a co nie wypada. Na pewno zdawa sobie spraw z tego, e pani Magorzata, siedzc wanie
przy oknie, baczy czujnym wzrokiem na wszystko, co si dzieje wokoo, poczwszy od
strumykw i dzieci, a jeli zauway co niezwykego, nie zazna spokoju, dopki nie dojdzie
przyczyny i celu tej rzeczy.
Wiele jest ludzi, zarwno w Avonlea, jak i poza jej granicami, ktrzy lubi zajmowa
si sprawami swych ssiadw, a przez to zaniedbuj swoje wasne. Ale pani Magorzata
Linde naleaa do tych niezwykle dzielnych osb, ktre dbajc gorliwie o wasne dobro,
ywi jednoczenie gorce zainteresowanie dla spraw swych blinich.
Bya ona wzorow pani domu, pod ktrej okiem gospodarstwo szo jak w zegarku.
Ona wioda rej w Szwalni dla Dziewczt, ona zajmowaa si szko niedzieln, bya jednym z
gwnych filarw parafialnego Zwizku Pomocy i Stowarzyszenia Pomocy dla Misjonarzy
nawracajcych dalekich pogan.
Pomimo to pani Magorzata miaa jeszcze do wolnego czasu, aby siedzc godzinami
przy oknie kuchennym, robi szydekiem kodry baweniane - a zrobia ich ju szesnacie, jak
penym czci szeptem opowiaday sobie kumoszki z Avonlea - i czujnym okiem przyglda si
gocicowi, ktry tutaj wanie skrca w dolin, a potem wi si w gr po stromym
wzgrzu.
Wobec tego, e Avonlea zbudowana jest na trjktnym, maym pwyspie,
wcinajcym si w Zatok witego Wawrzyca, i z dwch stron otoczona wod, kady, kto
poda do miasta lub ze powraca, musia przechodzi drog prowadzc ku wzgrzu. Tym
sposobem, sam nie wiedzc o tym, mija ulic pod okiem wszystko widzcej pani Magorzaty.
Pewnego popoudnia, w pierwszych dniach czerwca, siedziaa ona na swym zwykym
miejscu. Ciepe i jasne promienie soca zaglday przez okno. Koo dworku roztacza si

cudny sad, strojny teraz w najpikniejsz szat weseln z bladorowych i biaych kwiatw,
nad ktrymi unosiy si brzczc miriady pszcz.
Tomasz Linde - skromny czowieczek, ktrego mieszkacy Avonlea zwykli byli
nazywa mem Magorzaty Linde - sia pn brukiew na pagrku za stodo. Ssiad jego,
Mateusz Cuthbert, niewtpliwie czyni to samo na wielkim polu nad potokiem, koo
Zielonego Wzgrza. Tak mylaa pani Magorzata, syszaa bowiem poprzedniego wieczora w
sklepie Williama Bakera, jak Mateusz mwi do Piotra Morrisona, e nazajutrz sia bdzie
brukiew. Naturalnie, e go Piotr musia o to zapyta, bo Mateusz Cuthbert nie nalea do
ludzi, ktrzy opowiadaj cokolwiek nie pytani.
A tymczasem, czy to moliwe? Oto o godzinie p do czwartej, w jasne popoudnie, i
to w dzie powszedni, Mateusz Cuthbert jedzie wolnym truchtem drog pod gr. Co
dziwniejsze, ma na sobie biay konierzyk i odwitne ubranie, z czego naley wnosi, i
wyjeda z Avonlea. Jedzie za kabrioletem zaprzonym w kasztank, co wskazuje, e droga
jest do daleka Dokde si wybra i jaki mg mie interes?
Nie ulega wtpliwoci, e gdyby chodzio o ktregokolwiek innego z mieszkacw
Avonlea, pani Magorzata, zastanowiwszy si chwil, odpowiedziaaby na oba pytania. Ale
Mateusz tak rzadko wyjeda z domu, e tylko jaka naga i nieoczekiwana sprawa moga
by tego powodem. Z natury bowiem by tak niesychanie niemiay, e wyjazd z domu lub
udanie si pomidzy obcych, z ktrymi musiaby rozmawia, uwaa za wielk przykro.
Mateusz w biaym konierzyku, w kabriolecie - byo to zjawisko nieczsto widywane.
Jakkolwiek pani Magorzata dugo biedzia si nad tym, nie potrafia jednak doj do
adnego wniosku. Spokj jej zosta zmcony!
Nie ma innej rady - postanowia wreszcie owa szanowna dama. - Po herbacie przejd
si na Zielone Wzgrze i wybadam Maryl, dokd to Mateusz pojecha i w jakiej spranie.
Przecie nigdy o tej porze roku nie jedzi do miasta i nigdy nie udaje si z wizyt, i to jeszcze
w dzie powszedni. Gdyby mu zabrako brukwi do siania i musiaby po ni jecha, nie
ubraby si przecie odwitnie i nie pojechaby kabrioletem. Nie wybra si rwnie po
doktora, bo jecha zbyt wolno. Musiao tedy od wczorajszego wieczoru zaj u nich co
nieoczekiwanego! Nie mog tego poj! Nie zaznam chwili spokoju, pa si nie dowiem,
dlaczego Mateusz Cuthbert wyjecha dzi z Avonlea.
Zaraz wic po herbacie pani Magorzata ruszya w drog do Zielonego Wzgrza.
Niedug miaa wdrwk. Wielki, rozlegle zbudowany i otoczony sadami dom, w ktrymi
mieszkaa rodzina Cuthbertw, oddalony by zaledwie o wier mili gocicem od dworku
Lindew. Naleao jednak przej jeszcze kawaek boczn drog. Ojciec Mateusza by

rwnie milczcy i niemiay, jak jego syn i budujc swe domostwo postara si umieci je
moliwie daleko od ssiednich domw, nie ukrywajc go jednak cakowicie w lesie. Dworek
swj postawi tedy na najodleglejszym kracu polany, gdzie sta on do dzisiaj, widoczny z
wielkiego gocica, wzdu ktrego ustawiy si jakby dla towarzystwa wszystkie pozostae
domki Avonlea. Pani Magorzata Linde dziwia si zawsze, jak mona byo budowa dom w
tym miejscu i jeszcze nazywa go mieszkaniem.
Ma si dach nad gow, to prawda - mwia do siebie, kroczc boczn drog o
gbokich koleinach, okolon krzakami dzikiej ry - ale nic wicej. C dziwnego, ze
Maryla i Mateusz s troch dziwacy, yjc w takim odosobnieniu? Jeli drzewa mog suy
za towarzystwo, to maj ich, dziki Bogu, a nadto. Jednake ja wdaabym patrze na ludzi.
Co prawda, oboje wygldaj na zadowolonych, lecz przypuszczam, e przywykli ju do
takiego rodzaju ycia. Mona si do wszystkiego przyzwyczai - rzek pewien Irlandczyk,
ktrego skazali na powieszenie.
Tak rozmylajc, pani Magorzata wesza na wielkie podwrze Zielonego Wzgrza.
Cae wrd zieleni, czyste i adne, z jednej strony otoczone byo wysokimi, starymi
wierzbami, z drugiej za - rwno przycitymi topolami. Ani jeden kamyk, ani jeden
niepotrzebny patyk nie lea na ziemi, nie ulega bowiem wtpliwoci, e pani Magorzata
zauwayaby to natychmiast. W duszy ywia gbokie przekonanie, e Maryla Cuthbert
zamiata to podwrze rwnie czsto jak swoje pokoje. Mona by miao je wprost z ziemi
bez obawy poknicia dba brudu.
Pani Linde krtko a mocno zapukaa do drzwi kuchni i usyszawszy prosz, wesza.
Kuchnia na Zielonym Wzgrzu bya niezmiernie wesoa, a raczej byaby wesoa, gdyby nie
owa przeraliwa czysto, dziki ktrej miao si wraenie, i nikt tutaj nigdy nie bywa. Okna
kuchni zwrcone byy na wschd i na zachd. Ze strony zachodniej, od podwrza, wdziera
si tu potok agodnego, czerwcowego wiata sonecznego; od wschodu za, gdzie rozwesela
oczy blask biaego kwiecia wini z sadu i ziele lekko koyszcych si smukych brzz, pio
si dzikie wino. Tutaj Maryla Cuthbert zwyka bya siadywa, jeli chciaa chwil wypocz,
zawsze nieufnie spogldajc na soce, ktre wydawao jej si zbyt wesoe i promienne dla
powanego wiata. Tutaj te siedziaa w tej chwili wanie, zajta robtk. St by nakryty do
wieczerzy.
Zaledwie Magorzata zdya uchyli drzwi, ju doskonale zauwaya wszystko, co
stao na stole. Znajdoway si na nim trzy nakrycia; widoczne wic byo, e Maryla
oczekiwaa jakiego gocia, ktry zapewne mia przyby z Mateuszem. Lecz talerze byy
codzienne, na salaterce za tylko marmolada z jabek i jeden rodzaj pieczywa. A wic ten

oczekiwany go nie by adn czcigodn, wysoko cenion osob. W takim razie jednak, co
znaczy biay konierzyk Mateusza i kasztanka? Pani Magorzata zacza si gubi w tej
zagadkowej sprawie, jak odkrya, na tak cichym zwykle i bynajmniej nie osonitym
tajemniczoci Zielonym Wzgrzu.
- Dobry wieczr, Marylo! - rzeka wchodzc.
- Dobry wieczr, Magorzato! - odrzeka wesoo Maryla. - liczny wieczr, prawda?
Siadaj, prosz! Jake si twoi miewaj?
Co, co w braku innego okrelenia mona by nazwa przyjani, istniao zawsze
midzy Maryl Cuthbert a pani Magorzat, pomimo - albo moe wanie z powodu
kontrastu ich natur.
Maryla bya wysok i szczup kobiet o nieco kanciastej budowie. Jej ciemne wosy o
niewielu siwych pasmach zwinite byy stale w gruby wze, w morderczy sposb przeszyty,
dwiema metalowymi szpilkami. Czynia wraenie osoby o niezbyt szerokim pogldzie na
wiat i bardzo wymagajcej. Jednake nieznaczny jaki rys wok ust, leciutko tylko
naznaczony, zdradza utajone poczucie humoru.
- Czujemy si wszyscy doskonale - odpowiedziaa pani Magorzata. - Lecz kiedym
zobaczya Mateusza jadcego gocicem, przyszo mi na myl, czy nie zaszo u was co
niepomylnego. Sdziam, e jedzie moe po doktora.
Ledwie widoczny umiech zaigra na ustach Maryli. Oczekiwaa Magorzaty,
wiedziaa dobrze, e widok Mateusza, wyjedajcego niespodzianie kabrioletem,
niewtpliwie rozbudzi ciekawo ssiadki.
- O nie, czuj si zupenie dobrze, pomimo e miaam wczoraj cik migren odrzeka. - Mateusz pojecha na dworzec. Oczekujemy maego chopca z Domu Sierot w
Nowej Szkocji. Ma on wanie przyjecha wieczornym pocigiem.
Gdyby Maryla oznajmia, e Mateusz pojecha na dworzec, aby odebra kangura
przysanego z Australii, zdumienie pani Magorzaty pewnie nie byoby wiksze. Zdawao si,
e oniemiaa na kilka sekund. Niepodobiestwem przecie byo przypuszcza, e Maryla
artuje z niej lecz w tej chwili pani Magorzata gotowa bya tak sdzi.
- Czy mwisz serio, Marylo? - spytaa odzyskawszy gos.
- Ale naturalnie - odpowiedziaa zapytana takim tonem, jak gdyby sprowadzanie
chopcw z Domu Sierot w Nowej Szkocji stanowio cz zwykych zaj wiosennych
kadej porzdnej fermy w Avonlea.

Pani Magorzata czua, e traci sw duchow rwnowag. Mylaa samymi


wykrzyknikami. Chopiec! Maryla i Mateusz Cuthbertowie adoptuj chopca! Z Domu Sierot!
Czy to nie koniec wiata! Chyba potem nic ju nie zdoa jej zadziwi. Nic! Nic!
- Skde wam to przyszo do gowy? - spytaa tonem nagany. Poniewa powzito
postanowienie bez jej rady, naleao wic je zgani.
- O, dugo rozmylalimy nad tym, waciwie przez ca zim - odpowiedziaa Maryla.
- Na kilka dni przed Boym Narodzeniem bya u nas pani Spencer i opowiadaa, ze na wiosn
ma zamiar przyj do siebie dziewczynk z Domu Sierot w Hopeton, gdzie mieszka jej
cioteczny brat; bywajc czsto u niego, miaa sposobno pozna ten Dom Sierot jako dobrze
prowadzony. Mwia o kilku chopcach-sierotach, ktrych tam widywaa, a e Mateusz i ja
ju dawno mylelimy o tym, by wzi do siebie jakiego chopca, postanowilimy zrobi to
teraz. Mateusz jest ju niemody - wiesz, e skoczy szedziesit lat - i nie taki rzeki jak
dawniej. Od czasu do czasu serce go niepokoi. A wszake rozumiesz, jak trudno jest dzisiaj
znale obc pomoc! Nie ma tu innych pracownikw prcz tych gupich wyrostkw
francuskich. Ciko ich utrzyma, bo zaledwie si ich nieco poduczy i przyzwyczai,
wymykaj si do fabryk lub wyjedaj do Stanw Zjednoczonych. Pocztkowo myla
Mateusz o jakim chopcu z Anglii. Ale ja nie chciaam si na to zgodzi. By moe, i to
bardzo odpowiedni nabytek, nie przecz- rzekam - ale nie chc zna ulicznikw Londynu.
Daj mi przynajmniej tutejsze dziecko. Kogokolwiek wemiemy, zawsze to sprawa bardzo
niepewna. Lecz lej mi bdzie na duszy, spokojniej bd spaa majc w domu dziecko rodem
z Kanady - mwiam. I wreszcie postanowilimy prosi pani Spencer, aby gdy pojedzie po
dziewczynk dla siebie, wybraa dla nas chopca. Wanie w zeszym tygodniu
dowiedzielimy si, e wyjeda w tej sprawie, i natychmiast przez sucego Roberta
Spencera posaam jej pozdrowienie z prob, aby si nam wystaraa o adnego, zdrowego
dziesicio- lub jedenastoletniego chopczyka. Uwaamy, e to wiek najodpowiedniejszy chopiec jest do duy do zaatwiania drobnych sprawunkw, do mody, by mc nim
pokierowa wedle naszej myli. Znajdzie u nas ciepy rodzinny kt i odpowiedni opiek.
Dzi wanie otrzymalimy od pani Spencer depesz - przynis j listonosz - e przyjeda
pocigiem o p do szstej po poudniu. Dlatego to Mateusz pojecha na stacj. Pani Spencer
zostawi tam chopca, bo sama jedzie dalej, do Biaych Piaskw.
Pani Magorzata chepia si tym, e zawsze bez ogrdek wypowiadaa swe zdanie.
Postanowia uczyni to i obecnie, mimo ze nie odzyskaa jeszcze swej zwykej rwnowagi.
- Wiesz, Marylo, musz ci wyzna otwarcie, e wasz zamiar to wielkie szalestwo,
wielkie ryzyko. Nie wiecie, co robicie! Wprowadzacie do waszego domu jakie obce dziecko,

stworzenie, o ktrym nic nie wiecie, ktrego charakteru najzupeniej nie znacie, nie macie
pojcia, jacy byli jego rodzice ani te czym ono bdzie w przyszoci. Wanie w zeszym
tygodniu czytaam w gazecie, ze jakie maestwo z naszych stron przygarno do swego
domu sierot, chopca z przytuku, a ten potwr podpali ich dom - umylnie! - i omal nie
zginli w pomieniach. Syszaam te o innym wypadku, e taki przygarnity sierota wypija
wszystkie jajka i gospodarze nie mogli go od tego odzwyczai. Gdyby si bya mnie spytaa
o rad - czego nie uczynia, Marylo - ja zaklinaabym ci na wszystko, by tego nie robia.
Bezwarunkowo nie!
Ta spniona przestroga zdawaa si ani nie przeraa, ani nie martwi Maryli.
Spokojnie szydekowaa dalej.
- Nie przecz, e jest troch susznoci -w tym, co mwisz, Magorzato. Ja sama przez
dugi czas nie wiedziaam, czy si na to zgodzi. Ale Mateusz bardzo tego pragn.
Widziaam, jak mu na tym zaley, wic ustpiam. Mateusz tak rzadko da czego, e jeli to
ju czyni, uwaam za swj obowizek speni jego prob. Co si tyczy ryzyka, to trudno
przewidzie z gry skutki wielu spraw na wiecie. Ci, ktrzy maj wasne dzieci, take nie s
pewni, co z nich wyronie. Nie zawsze przecie wyrastaj na dzielnych ludzi. A Nowa
Szkocja to to prawie cz naszej wyspy! Zupenie co innego, gdybymy sprowadzili
chopca z Anglii lub ze Stanw Zjednoczonych. Dziecko naszego kraju nie moe si przecie
tak bardzo rni od nas.
- No, c! Mam nadziej, e wszystko uoy si dobrze - rzeka pani Magorzata
tonem zdradzajcym wprost przeciwne przekonanie. - Tylko nie mw pniej, em ci nie
ostrzegaa, jeli kiedykolwiek chopiec ten podpali wasz dom lub wrzuci strychnin do studni.
Przypominam sobie podobny wypadek w Nowym Brunszwiku, gdzie caa rodzina umara w
najstraszniejszych mczarniach Tylko e wtedy bya to dziewczynka.
- Wszak my nie bierzemy dziewczynki - odpowiedziaa Maryla, jak gdyby zatruwanie
studzien byo wycznie kobiec czynnoci i nie naleao si tego obawia ze strony chopca.
- Nigdy nie przyszoby mi na myl bra dziewczynki do domu. Dziwi mnie, e pani Spencer
to robi. Ona jednak potrafiaby wzi cay Dom Sierot pod sw opiek, gdyby tylko wpada
na taki pomys.
Pani Magorzata chtnie poczekaaby na powrt Mateusza. Ale zwaywszy, e ma
przed sob jeszcze dwie godziny czasu, postanowia pj dalej i wstpi do Bellw, aby im
zanie t nowin. Wyobraaa sobie, jakie tam uczyni wraenie, a pani Magorzata bardzo
lubia silne wraenia. Poegnaa si wic ku wielkiemu zadowoleniu Maryli, ktrej pod

wpywem czarnych przeczu i wrb pani Magorzaty z now moc nasuny si dawne
wtpliwoci i obawy.
- Niesychane rzeczy! - westchna pani Magorzata znalazszy si znowu na gocicu.
- Czy to aby nie sen? No, to pewne, e chopca al mi serdecznie. Ani Mateuszy ani Maryla
nie maj pojcia o wychowywaniu dziecka i z pewnoci bd dali od niego, aby by
bardziej mdry i dowiadczony od swego dziadka - jeli go kiedykolwiek posiada, co jest
wtpliwe. Nie mog sobie zupenie wyobrazi dziecka w domu Cuthbertw. Przecie nigdy
tam dziecka nie byo, bo Mateusz i Maryla ju byli doroli, kiedy ich ojciec stawia swj
nowy dom - a zreszt, Bg wie, czy oni w ogle byli kiedy dziemi. Za nic w wiecie nie
chciaabym by w skrze tego biednego chopca. Naprawd, al mi go serdecznie!
W ten sposb wynurzaa si pani Magorzata przed kwitncymi krzakami gogu. Lecz
lito jej bez wtpienia byaby jeszcze gbsza i serdeczniejsza, gdyby moga widzie
dziecko, ktre w tej chwili czekao na dworcu kolejowym w Szerokiej Rzece.

II
.ZDUMIENIE MATEUSZA
Mateusz Cuthbert i jego kasztanka wolnym krokiem przejechali osiem mil dzielcych
ich od Szerokiej Rzeki. liczna bya ta droga, wijca si pomidzy dwoma szeregami
wygodnych domkw; miejscami przecinaa laski sosnowe o balsamicznym zapachu ywicy
lub jak dolink, gdzie wycigay swe gazie dzikie liwy osypane puszystym kwieciem.
Powietrze nasycone byo zapachami niezliczonych sadw jabkowych, ki gubiy si w dali
na horyzoncie w purpurze i opalu, a ptaszki pieway i wycigay trele z tak radoci, jaka
si naley pierwszym dniom wiosny.
Mateusz rozkoszowa si t przejadk we waciwy sobie sposb. Urok jej psuy mu
jedynie chwile, w ktrych musia si kania spotykanym kobietom. Na Wyspie Ksicia
Edwarda bowiem panuje zwyczaj kaniania si kadej spotkanej osobie, czy to znajomej, czy
obcej.
Mateusz nie lubi kobiet prcz swej siostry Maryli i pani Magorzaty. Podejrzewa, e
te tajemnicze istoty w duchu miej si z niego. Waciwie mia zupene prawo tak sdzi,
gdy powierzchowno jego bya naprawd do dziwaczna: niezgrabna figura, dugie,
popielatosiwe wosy sigajce zgarbionych plecw i gsta, ciemna broda, ktr zapuci
majc lat dwadziecia Prawd mwic, kiedy mia lat dwadziecia, wyglda tak samo jak
obecnie, gdy doszed do lat szedziesiciu. Tyle tylko, ze wtedy nie by siwy.
Przybywszy na stacj nie zasta ani ladu pocigu. Przypuszczajc, e przyjecha zbyt
wczenie, uwiza klacz w podwrzu maego zajazdu i uda si na dworzec. Dugi peron by
prawie pusty. Jedyn yw istot bya dziewczynka siedzca troch dalej na stosie gontw.
Skoro tylko Mateusz zauway, e to dziewczynka, przemkn si obok niej jak
najszybciej, nie patrzc nawet w t stron. Gdyby si jej przyjrza, nie uszedby jego uwagi
peen napicia i wyczekiwania wyraz, jaki si malowa w caej jej postaci. Widocznie czekaa
tu na kogo czy te na co, a e oczekiwanie byo w tej chwili jedyn moliw czynnoci,
oddawaa si jej z caym przejciem, na jakie si potrafia zdoby.
Spotkawszy zawiadowc stacji, zamykajcego Wanie okienko kasy z zamiarem
udania si do domu na wieczerz, Mateusz spyta go, czy pocig, przybywajcy o p do
szstej, prdko nadejdzie.
- Pocig ten ju przyby i odszed p godziny temu - odpowiedzia zapytany. Wysiad za jeden tylko pasaer, ktry mia jecha do was, jaka maa dziewczynka. Oto

siedzi tam, na stosie gontw. Prosiem, by wesza do poczekalni dla pa, ale odrzeka z
powag, e woli zosta na peronie. Tutaj ma - jak to si ona wyrazia - wicej pola dla swej
wyobrani. Oryginalny dzieciak, powiadam panu!
- Ale ja nie oczekuj adnej dziewczynki - odpowiedzia Mateusz bezradnie. Przybyem po chopca, ktrego miaem tu zasta. Pani Spencer przyrzeka sprowadzi go z
Nowej Szkocji.
Zawiadowca gwizdn.
- W takim razie zasza jaka pomyka - rzek. - Pani Spencer wysza z wagonu z t oto
dziewczynk, ktr mi powierzya. Powiedziaa, e pan i paska siostra bierzecie j na
wychowanie z Domu Sierot i e pan po ni przyjedzie. Oto wszystko, co mog powiedzie w
tej sprawie. Wicej dzieci z Domu Sierot nie mam na skadzie - doda artobliwie.
- Nie pojmuj zupenie - rzek z zakopotaniem Mateusz aujc, e nie ma tu Maryli
do rozwizania tej sprawy.
- Najlepiej bdzie, jeli pan sam rozmwi si z dziewczynk - radzi beztrosko
zawiadowca. - Z pewnoci wyjani panu wszystko, jest bowiem niezwykle rezolutna, mog
pana zapewni. By moe, e w przytuku nie mieli takiego chopca, jakiego pan sobie
yczy.
Skin gow i odszed, gdy by godny. Biedny Mateusz pozosta sam. Mia uczyni
co, co uwaa za gorsze ni dostanie si do lwiej paszczy. Musia zwrci si do dziewczynki
- do obcej dziewczynki, do sieroty - z pytaniem, dlaczego nie jest chopcem. Westchn
ciko i wolnym krokiem ruszy w stron dziewczynki.
Ju w chwili gdy po raz pierwszy przechodzi obok niej, utkwia we wzrok, teraz
Mateusz, zbliajc si, znowu poczu na sobie jej spojrzenie.
Nie patrzy na ni, ale gdyby nawet to uczyni, nie spostrzegby zapewne tego, co
potrafiby tu zauway zwyky obserwator. Dziewczynka, okoo lat jedenastu, ubrana bya w
bardzo krtk, wsk i brzydk sukienk z szarotej szorstkiej weny. Na gowie miaa
wyblaky, brunatny kapelusz marynarski, spod Ktrego opaday na ramiona dwa bardzo
grube, czerwone jak ogie warkocze. Twarzyczka jej bya drobna, blada, chuda i bardzo
piegowata, usta szerokie, due, zmieniajce barw oczy, to zielone, to znowu szare.
Tyle zauwayby przecitny obserwator. Bardziej bystry spostrzegby, e podbrdek
dziewczynki by spiczasty i wystajcy, e wielkie oczy byy pene ycia i inteligencji, usta
wymowne i pene sodyczy, czoo za szerokie i rozumne. Sowem, bardziej spostrzegawczy
obserwator doszedby do wniosku, e niepospolit duszyczk musiaa posiada ta biedna,
bezdomna istotka, ktrej niemiay Mateusz Cuthbert tak bardzo si przerazi.

Przykro rozpoczcia rozmowy zostaa mu jednake oszczdzona, bo kiedy tylko


dziewczynka zrozumiaa, e przyjecha po ni, zerwaa si z miejsca, jedn chud, brunatn
rczk chwycia wytart, staromodn torb podrn, drug za mu podaa.
- Domylam si, e to pan Mateusz Cuthbert z Zielonego Wzgrza - rzeka niezwykle
dwicznym i miym gosem. - Ciesz si bardzo, e pana widz. Zaczam si ju lka, e
pan po mnie nie przyjedzie, i przemyliwaam, co waciwie mogo panu przeszkodzi.
Postanowiam wic, jeliby pan nie przyjecha po mnie dzi wieczr, pj wzdu szyn do tej
oto wielkiej dzikiej wini, ktra ronie tam na zakrcie, i spdzi na niej noc. Wcale bym si
nie baa, bo przecie cudnie byoby przespa noc pord biaego kwiecia dzikiej wini, przy
wietle ksiyca, prawda? Mogoby mi si zdawa, e mieszkam w marmurowym paacu, czy
nie? A byabym zupenie spokojna, e jeli pan nie przyby po mnie dzi wieczr, z
pewnoci nadjedzie pan jutro wczesnym rankiem.
Mateusz, nieco zmieszany, ucisn szczup do dziewczynki i w tej chwili
postanowi nie mwi temu dziecku o byszczcych oczach, e zaszo tu jakie
nieporozumienie. Zabierze j do domu i niechaj Maryla jej to powie. Nie mgby przecie w
adnym razie bez wzgldu na to, jaka zasza pomyka, pozostawi dziewczynki na dworcu;
wic wszelkie pytania i wyjanienia odoy do chwili, gdy wreszcie szczliwie znajdzie si z
powrotem w domu, na Zielonym Wzgrzu.
- auj, em si spni! - rzek niemiao. - Chod, maa, ze mn! Ko mj czeka
tam, na podwrzu! Daj mi swoj torb!
- Ach, c znowu! - zaprotestowaa wesoo dziewczynka. - Nie jest wcale cika.
Wprawdzie spoczywa w niej wszystko, co mam i posiadam, ale pomimo to wcale nie jest
cika. A jeli nie trzyma jej w pewien odpowiedni sposb, otwiera si z jednej strony. Ja
znam ten sposb i dlatego najchtniej sama j nosz. Jest to niezmiernie stara torba. Ach,
jake si ciesz, e pan przyjecha po mnie, pomimo e cudownie byoby spa na dzikiej
wini. Pewnie dalek mamy drog, prawda? Pani Spencer mwia mi, e prawie osiem mil!
Jestem temu bardzo rada, bo strasznie lubi jecha. Ach, jake to cudownie, e bd z wami
mieszkaa i bd do was naleaa Nigdy dotd naprawd nie naleaam do nikogo. Ale
Dom Sierot to ju byo najgorsze. Byam tam tylko cztery miesice, ale i to wystarcza!
Przypuszczam, e pan nigdy nie mieszka w Domu Sierot, wic nie moe sobie wyobrazi, jak
tam jest. A to chyba najgorsze, co mona sobie wyobrazi! Pani Spencer uwaa, e to bardzo
brzydko,, i ja tak mwi, ale ja przecie nic zego nie mam na myli. Bardzo atwo jest
zrobi niechccy co brzydkiego, prawda? Wie pan, opiekunowie w Domu Sierot s dobrzy,
ale tam nie ma wcale pola do imaginacji, chyba e dzieci. Bo o dzieciach mona sobie

rozmaite rzeczy wyobraa. Na przykad, mona sobie pomyle, e ta dziewczynka, pica


obok, jest moe crk jakiego ksicia, wykradzion rodzicom we wczesnym dziecistwie
przez niegodziw niak, ktra umara nie zdywszy wyzna swego czynu. Zwykle nocami
staraam si nie spa i zmyla takie historie, bo w dzie nie miaam na to czasu. By moe, i
dlatego jestem tak strasznie chuda, bo jestem chuda, prawda? Nie mam ani dba misa na
kociach. Ale chtnie wyobraam sobie, e jestem pena i adna, z doeczkami na okciach
Towarzyszka Mateusza zamilka po czci dlatego, e zabrako jej tchu, po czci za
dlatego, e wanie stanli przy kabriolecie. Nie wyrzeka ju ani jednego sowa, gdy
opuszczali miasteczko i zjedali ze stromego pagrka. Droga tak gboko wrzynaa si tu w
mikki grunt, e kwitnce po obu jej stronach winie i smuke, biae brzozy wznosiy si
zaledwie o kilka stp nad gowami jadcych.
Dziewczynka wycigna do i zerwaa gazk dzikiej wini, ktra musna bok
kabrioletu.
- Czy to nie cudne? Co pan myli widzc takie drzewa, osypane nienobiaym
kwieciem? C one panu przypominaj?
- Nie myl o tym - rzek Mateusz.
- Ale pann mod, bez wtpienia! Biao ubran pann mod, w biaym,
koronkowym welonie. Nie widziaam panny modej, ale mog sobie wyobrazi, e tak
wanie wyglda! Ja z pewnoci nigdy nie bd pann mod. Bo ze mn nikt si nie zechce
oeni chyba jaki obcy misjonarz. Przecie obcy misjonarz nie powinien by wybredny!
Ale bia sukni bd moe kiedy miaa. Jest to szczyt moich pragnie ziemskich.
Uwielbiam pikne suknie! Nigdy w yciu, jak tylko sign pamici, nie miaam adnej
sukienki. Tym bardziej tskni si do czego, czego si nie posiadao, prawda? A zreszt
potrafi sobie wyobrazi, e jestem piknie ubrana! Dzi rano, kiedy opuszczaam Dom
Sierot, byo mi wstyd, e musz jecha w tej starej, szkaradnej, codziennej sukience.
Wszystkie dzieci nosz tam takie. Jaki kupiec z Hopeton podarowa zeszej zimy naszemu
przytukowi trzysta jardw tej tkaniny. Niektrzy mwili, e zrobi to dlatego, i nie mg jej
sprzeda, ale ja wol przypuszcza, e uczyni to z dobrego serca, prawda? Kiedy wsiadam
do wagonu, czuam, e kady, kto spojrzy na mnie, bdzie si nade mn litowa. Ale
wyobraziam sobie wtedy, e jestem w najpikniejszej, bladoniebieskiej, jedwabnej sukni przecie ju jak si co sobie wyobraa, to si myli o czym najpikniejszym - w wielkim
kapeluszu przybranym kwiatami i powiewnymi pirami, mam zoty zegarek, cienkie,
skrkowe rkawiczki i pantofelki. Byam taka szczliwa, tak si rozkoszowaam t podr!
Na statku nie miaam wcale morskiej choroby. I pani Spencer czua si dobrze, pomimo e

zwykle choruje. Mwia, e nie miaa czasu, bo bezustannie musiaa uwaa na mnie, bym
nie wpada do wody. Mwia te, e w yciu nie widziaa tak niespokojnego ducha. A
przecie jeli dziki mnie unikna morskiej choroby, to dobrze, e si tak krciam,
nieprawda? Chyba to nic dziwnego, e chciaam obejrze wszystko na statku, bo kto wie,
kiedy bd miaa znowu sposobno ku temu? Ach, jake tu wiele kwitncych drzew
winiowych! Ta wyspa to wspaniay, kwitncy ogrd! Ju j kocham i jestem taka szczliwa,
e bd tu mieszkaa. Syszaam zawsze, e Wyspa Ksicia Edwarda to najpikniejsze
miejsce na wiecie, i nieraz wyobraaam sobie, e mieszkam na niej. Lecz nigdy nie
sdziam, e bd tu mieszka naprawd. A czy to nie rozkosznie, jeli sen si spenia?
Jake te czerwone drogi s dziwne! Kiedymy wsiady do wagonu w Charlottetown i te drogi
zaczy przed nami miga, spytaam pani Spencer, dlaczego s takie czerwone.
Odpowiedziaa, e nie wie i ebym j, na mio bosk, zwolnia od tych cigych pyta
Powiedziaa, e pytaam j na pewno co najmniej tysic razy By moe, ale jake
zrozumie rozmaite rzeczy, jeli nie mona zadawa pyta? No i dlaczego te drogi s
czerwone?
- Naprawd nie wiem - odrzek Mateusz.
- A wic jest to jeszcze jedno, na co musz poszuka odpowiedzi. Czy to nie
przyjemnie wiedzie, e jest tak duo rzeczy, ktre jeszcze poznamy? To wanie sprawia, e
ja si tak ciesz yciem wiat jest taki ciekawy Nie byby taki ani w poowie, gdybymy
wszystko o wszystkim wiedzieli, prawda? Ale ja moe za wiele mwi? Wszyscy na og
uwaaj, e jestem zbyt gadatliwa. Moe by pan wola, abym milczaa? Jeli pan sobie yczy,
prosz otwarcie powiedzie. Potrafi milcze, gdy zechc, chocia to nie jest atwe.
Mateusz, ku swemu wielkiemu zdziwieniu, czu si zupenie dobrze. Jak ludzie
milczcy w ogle, lubi osoby gadatliwe, jeli te rozprawiajc nie wymagay jego
wspudziau w rozmowie. Lecz nigdy nie przypuszcza, e towarzystwo dziewczynki moe
by tak przyjemne. Kobiety, jego zdaniem, byy pod kadym wzgldem okropne, a c
dopiero dziewczynki! Nie lubi ich, zwaszcza gdy cichaczem staray si go min, zerkajc z
dala, jak gdyby spodzieway si, e poknie je, jeli odwa si wymwi bodaj swko. Takie
bowiem byy dobrze wychowane dziewczynki z Avonlea. Ale to piegowate stworzenie byo
zupenie inne i chocia powolnej inteligencji Mateusza trudno byo pody za ywym
biegiem jego myli, czu wyranie, e ten szczebiot nie jest mu wcale przykry.
- Mw, ile chcesz. Mnie to nie przeszkadza - rzek jak zwykle niemiao.
- Ach, jake si ciesz! Przypuszczam, e pan i ja bdziemy si zgadzali. Przyjemnie
jest mwi, kiedy si ma na to ochot, a nie by zmuszonym milcze, dlatego e doroli s

zdania, i dzieci powinno si widzie, a nie sysze. Mwili mi to z milion razy przynajmniej.
I miej si ze mnie, e uywam takich wzniosych sw. Ale jeli kto ma wzniose myli,
musi przecie uywa wzniosych sw dla wyraenia ich. Czy nieprawda?
- Owszem, tak by si wydawao - potwierdzi Mateusz.
- Pani Spencer mwi, e mj jzyk musi by przytwierdzony w rodku. Ale to
nieprawda, bo jest mocno przyronity z jednego koca. Opowiadaa mi, e wasza posiado
nazywa si Zielone Wzgrze. Wypytywaam j o wszystko. Mwia, e otoczona jest wokoo
drzewami. Jake szczliwa si czuam! Ach, kocham drzewa nade wszystko! W naszym
przytuku nie byo ich wcale; zaledwie kilka biednych, ndznych drzewek z biaymi
podprkami u gwnego wejcia.- One take wyglday jak sieroty. Tak mi ich strasznie byo
al, e a si na pacz zbierao. I czsto mwiam do nich: Ach, wy biedaki! Gdybycie rosy
w wielkim, szumicym lesie, w ssiedztwie innych wielkich drzew, gdzie gste mchy i
konwalijki lene pokrywayby wasze korzenie, w pobliu szemraby strumyk, a w gaziach
wiergotay ptaki, czybycie wtedy nie rozrosy si szybko? Tutaj, gdzie jestecie, nie
moecie si rozwija! Doskonale rozumiem, jak wy si tu czujecie, kochane drzewka
Przykro mi byo dzi rano, kiedy si z nimi egnaam. Czowiek przywizuje si do takich
rzeczy, wszak prawda? Czy w pobliu Zielonego Wzgrza jest jaki strumyczek?
Zapomniaam spyta o to pani Spencer!
- Pewnie, e jest. Tu za naszym dworkiem.
- Co za szczcie! Zawsze marzyam o tym, eby mieszka kiedy nad strumykiem!
Ale nie spodziewaam, si wcale, e to si zici. Marzenia rzadko si speniaj, prawda? A
dobrze byoby, gdyby si speniay! Teraz bd prawie zupenie szczliwa! Bo zupenie
szczliwa nigdy by nie mog, gdy jaki to jest kolor?
Uja jeden ze swych dugich, lnicych warkoczy, opadajcych na chude plecy, i
zbliya go do oczu Mateuszy, ktry nie przywyk wprawdzie wyrokowa o kolorze warkoczy
damskich, lecz w tym wypadku nie mg mie adnych wtpliwoci.
- Rudy, czy nie? - rzek.
Dziewczynka odrzucia warkocz z westchnieniem tak gbokim, i zdawao si
wydobywa niemal z jej stp i wyraa smutek wielu wiekw.
- Tak, rudy - powiedziaa z rezygnacj. - Teraz zrozumia pan, dlaczego nie mog by
zupenie szczliwa. Nie moe ni by osoba, ktra ma rude wosy! Wszystkim innym:
piegami, zielonymi oczami i moj chudoci nie martwi si tak bardzo. Potrafi sobie
wyobrazi, e jest inaczej. Potrafi sobie wyobrazi, e mam najdelikatniejsz pe koloru
patka ry i fiokowe oczy, byszczce jak gwiazdy. Ale nie mog sobie wyobrazi, e nie

mam tych wosw. Staram si o to, powtarzam sobie: wosy twoje s lnico czarne, czarne
jak skrzyda krucze. Na prno! Wiem, e s czerwone jak ogie, i serce mi pka z blu.
Bdzie to tragedia mojego ycia. Czytaam pewnego razu o dziewczynce, ktra miaa rwnie
tragedi w yciu, lecz nie z powodu czerwonych wosw. Przeciwnie, miaa lnice, zote
loki, opadajce na alabastrowe czoo. Co znaczy czoo z alabastru? Nigdy nie mogam si
dowiedzie. Czy pan moe mi to objani?
- Nie, obawiam si, e nie potrafi - rzek Mateusz, ktremu ju troch zaczo si
krci w gowie. Czu si jak kiedy, we wczesnej modoci, gdy na pikniku jaki chopiec
namwi go na przejadk karuzel.
- No, w kadym razie musiao to by co bardzo adnego, bo bya bosko pikna. Czy
pan wyobraa sobie kiedy, co czuje kto, kto jest bosko pikny?
- Nie, nigdy - wyzna Mateusz szczerze.
- Ja robi to czsto. A gdyby panu kazali wybiera, jakim chciaby pan by: bosko
piknym, oszaamiajco mdrym czy te anielsko dobrym?
- Naprawd nie bardzo wiem.
- Ja te nie wiem. Waham si cigle! Ale mniejsza o to, bo ja przecie nigdy nie bd
taka. A ju najpewniej nie bd anielsko dobra Pani Spencer mwi, e ach, panie
Cuthbert! Ach, panie Cuthbert, panie Cuthbert!
Nie byy to sowa pani Spencer. Dziewczynka nie wypada te z kabrioletu ani
Mateusz nie uczyni nic niezwykego. Lecz po prostu kabriolet skrci i wjecha w Alej.
Alej nazywali mieszkacy tych stron czterechset- czy pisetjardowy odcinek
drogi, nad ktrym sklepiay si dwa rzdy wielkich, rozronitych, w tej chwili biaym
kwieciem osypanych jaboni, przed wielu laty zasadzonych tu przez jakiego starego dziwaka
rolnika. Jechali pod dugim sklepieniem nienobiaego, pachncego kwiecia. Panowa pod
nim agodny, rowa-wy pcie, daleko za w gbi lnio zabarwione purpur wieczorne
niebo niby wielka rozeta okna zamykajca naw katedry.
Cudny ten widok na dug chwil odj mow dziewczynce. Przechylia si w ty
siedzenia, chude rczyny splota na kolanach, a twarzyczk w niemym zachwycie podniosa
ku biaej wspaniaoci sklepienia. Zachwyconym wzrokiem spogldaa na zachodzce soce,
a przed oczami jej na tle rozpomienionego nieba przesuway si wspaniae wizje. Nawet
wtedy, gdy ju wyjechali z Alei, jadc dugim zboczem ku Newbridge, dziewczynka siedziaa
nieruchomo w milczeniu.
Przejechali te w milczeniu Newbridge, gsto zaludnione miasteczko, gdzie ujaday na
nich psy, mali chopcy witali ich okrzykami, a wiele twarzy ciekawie wychylio si z okien.

Przebyli prawie trzy mile, a dziewczynka jeszcze nie rozpocza rozmowy. Prawdopodobnie
umiaa milcze rwnie Wytrwale, jak mwi.
- Domylam si, e czujesz si porzdnie zmczona i godna - odway si wreszcie
powiedzie Mateusz, nie mogc sobie inaczej wytumaczy jej milczenia. - Ale jestemy ju
niedaleko domu, o par mil tylko.
Dziewczynka z gbokim westchnieniem ockna si ze swych marze i spojrzaa na
niego jak istota, ktra dotd bujaa w dalekich, gwiadzistych przestworzach.
- Ach, panie Cuthbert! - szepna. - To biae ta biaa droga co to byo takiego?
- Masz pewnie Alej na myli - odpowiedzia Mateusz po chwili gbokiego namysu.
- Tak, to bardzo adne miejsce.
- adne? O, adne to niedostateczna nazwa. Ani pikne - to take nie wystarcza. Ono
jest cudowne, cudowne! Jest to pierwsza rzecz w moim yciu, ktrej nie mog sobie
wyobrazi cudowniejszej. Tutaj - wskazaa rk piersi - tutaj sprawio mi to jaki dziwny bl,
ale bl przyjemny. Czy pan doznawa kiedy takiego blu, panie Cuthbert?
- Nie, nie pamitam, abym go czu kiedykolwiek.
- Ja czsto go czuj. Zawsze, ilekro widz co cudownie piknego! Ale dlaczego
nazwalicie to krlewskie sklepienie Alej? Przecie ta nazwa nic nie wyraa. Powinno by si
to nazywa zaraz, pomyl tylko Bia Drog Rozkoszy. Czy to nie byaby liczna
nazwa? Kiedy mi si nie podoba imi jakiej osoby lub rzeczy, zawsze staram si wymyli
inne i potem ju tak j nazywam. W naszym Domu Sierot bya dziewczynka imieniem
Hepziba Jenkins, ale ja w myli zwaam j zawsze Rozali de Vere. Niechaj sobie wszyscy
ten uroczy korytarz nazywaj Alej. Ja zawsze bd mwia: Biaa Droga Rozkoszy! Czy
naprawd bdziemy niedugo w domu? Martwi si tym i ciesz. Martwi si, bo ta
przejadka bya cudna, a zawsze przykro, kiedy si co przyjemnego koczy. Wprawdzie
potem moe si zdarzy co jeszcze milszego, ale nigdy nie jest si tego pewnym, a tak czsto
si zdarza, e to co wcale nie jest przyjemniejsze. Wiem to z dowiadczenia. Ale ciesz si,
e przyjad do domu. Widzi pan, nie miaam nigdy prawdziwego domu, odkd pamitam. Na
t myl, e jad do mego prawdziwego domu, znowu czuj ten przyjemny bl Ach, czy to
nie liczne?!
Zjedali wanie z wierzchoka wzgrza. Niej ujrzeli staw, wygldajcy prawie jak
rzeczka, taki by dugi i krty. Porodku przecina go mostek. Poniej, a do miejsca, gdzie
bursztynowe wydmy piaszczyste odcinay staw od szafirowej zatoki morskiej, woda mienia
si tcz barw szafranu, szkaratu, janiejszej i ciemniejszej zieleni oraz wieloma odcieniami,
na ktre jeszcze nigdy nie znaleziono waciwej nazwy. Powyej mostu wlizgiwa si staw

midzy kpy jode i klonw, przewitujc ciemn wod wrd cieni poruszajcych si gazi.
Tu i wdzie ze stromego wybrzea wychylaa si dzika liwa niby biao ubrane dziewcz,
wspinajce si na palce, by ujrze w wodzie swe wasne odbicie. Z bagien w pobliu stawu
rozlega si dziwnie jasny i melancholijny chr abich gosw.
Nieco wyej na wzgrzu spomidzy biaych jaboni wychyla si niewielki, szary
domek, a pomimo e zmierzch nie by jeszcze zupeny, w jednym okienku migotao wiato.
- Oto jest staw rodziny Barrych - rzek Mateusz.
- Fe, jaka szkaradna nazwa! Ja bym to inaczej okrelia niech mi pan pozwoli
pomyle Jezioro Lnicych Wd! Tak, to jest odpowiednie. Poznaj to po owym dreszczu,
bo jeli nazwa, ktr nadaj, jest naprawd pikna, to natychmiast dreszcz mnie przejmuje.
Czy i pan miewa nieraz taki dreszcz?
Mateusz pomyla chwil.
- O, owszem, zdarza si Dreszcz zawsze mnie przejmuje, ilekro widz te
szkaradne, biae liszki pezajce po zagonach ogrkw. Nie cierpi ich!
- Ach, to jest pewnie zupenie inny rodzaj dreszczu. Przecie musi by rnica
pomidzy liszkami a jeziorem o lnicej wodzie. Dlaczego ludzie nazywaj go stawem
Barrych?
- Pewnie dlatego, e w tym maym domku mieszka pan Barry. Posiado jego nazywa
si Sosnowe Wzgrze. Gdyby poza ni nie znajdowa si ten gsty gaj, widzielibymy ju
std Zielone Wzgrze. Teraz miniemy most, potem dalej pojedziemy drog. Mamy jeszcze
p mili do domu.
- Czy pan Barry ma creczki? Nie malekie, ale takie w moim wieku?
- Owszem, ma creczk jedenastoletni. Nazywa si Diana.
- Ach! - dziewczynka westchna bardzo gboko. - C za przeliczne imi!
- Nie uwaam tego. Brzmi jako pogasko. Ja wol co bardziej zwyczajnego, Jank,
Mary Ale kiedy Diana przysza na wiat, w domu Barrych mieszka nauczyciel, ktrego
proszono o wybr imienia. On to zaproponowa imi Diany.
- Szkoda, e nie byo nauczyciela tam, gdzie ja si urodziam Ach, oto jestemy na
mocie! Zamykam oczy. Zawsze boj si jecha mostem, bo doznaj uczucia, e kiedy si
znajd porodku, most zaamie si jak scyzoryk i zapadnie pod nami. Dlatego te przymykam
oczy, ale z boku zerkam, gdy przypuszczam, e jestemy blisko rodka mostu. Bo gdyby si
zaama, chciaabym to widzie Ach, jak adnie dudni! Lubi, jak tak dudni. Jak to wietnie,
e tyle jest na wiecie rzeczy do lubienia. Ale oto przejechalimy! Teraz spojrz poza siebie.
Dobranoc, kochane Jezioro Lnicych Wd! Zawsze mawiam dobranoc temu wszystkiemu,

co lubi, tak samo jak ludziom. Chyba ta woda te to lubi - patrzy na mnie, jakby si
umiechaa.
Kiedy wjechali na przylegy pagrek i droga znowu zmienia kierunek, Mateusz rzek:
- Jestemy bardzo blisko domu. Zielone Wzgrze
- Ach, niech pan nie mwi, gdzie! - przerwaa spiesznie, chwytajc jego wycignite
rami, i zamkna oczy, by nie widzie, co wskazuje. - Prosz pozwoli mi zgadn. Jestem
pewna, e zgadn!
Znowu otworzya oczy i rozejrzaa si wokoo. Znajdowali si na szczycie wzgrza.
Soce ju zaszo, ale krajobraz ton jeszcze w wietle. Na zachodzie na zotoczerwonym
niebie zarysowywaa si ciemna dzwonnica kocika. Niej roztaczaa si maa dolina, a
dalej cigno si dugie, agodne wzgrze, usiane przytulnymi, adnymi dworkami.
Oczy dziewczynki bdziy uwanie i ywo od jednego dworku do drugiego. Wreszcie
zatrzymay si na jednym z nich. Do obszerny, stojcy z dala od gocica, otoczony
obokiem kwitncych drzew, odcina si wyranie od przylegych lasw. Ponad tym dworem
w poudniowo-zachodniej stronie czystego nieba byszczaa wielka gwiazda niby krysztaowa
lampa, wskazujca drog pen obietnic.
- To tutaj, prawda? - rzeka wycigajc rk w ow stron. Mateusz ranie mign
klacz.
- W istocie, zgada! - rzek. - Prawdopodobnie pani Spencer bardzo szczegowo
opisaa ci wszystko.
- Nie, wcale nie. To, co mwia, daoby si rwnie dobrze zastosowa do innych
dworkw. Nie wytworzyam sobie wcale dokadnego pojcia o Zielonym Wzgrzu. Lecz
zaledwie je dojrzaam, uczuam, e tam jest mj dom. Ach, czy to aby nie sen?! Czy pan
uwierzy, e moje rami musi by sine i te, tyle razy szczypaam si dzi od rana. Co chwila
ogarniao mnie straszne uczucie - baam si, e to wszystko sen. Szczypaam si wtedy, eby
si przekona, e to prawda Lecz potem pomylaam sobie, e jeli to nawet jest sen, nie
chc si zbudzi, wol ni duej, i przestaam si szczypa Ale to jest przecie
rzeczywista prawda i istotnie niedugo bd w domu!
Umilka z westchnieniem zachwytu. Mateusz krci si niespokojnie na swym
miejscu. Rad by, e to Maryla, a nie on, powie temu biednemu, bezdomnemu dziecku, e
dom, do ktrego tak tsknio, nie otworzy dla niego swych drzwi.
Zmierzch by ju zupeny, kiedy przejedali obok mieszkania pani Linde. Pomimo to
czcigodna niewiasta zdoaa ich dojrze ze swego okna, gdy skrcali na drog ku Zielonemu
Wzgrzu.

Kiedy wjechali w podwrko, Mateusz zadra przed majcym nastpi wyjanieniem z


uczuciem, ktrego nie potrafi sobie wytumaczy. Nie myla ani o sobie, ani o Maryli, ani o
kopocie, jaki ta omyka moga im obojgu sprawi, lecz o rozczarowaniu dziewczynki. Gdy
wyobraa sobie, jak zganie w jej oczach zachwyt, doznawa tak bolesnego uczucia, jak
gdyby mia pomc w morderstwie; czu teraz tak odraz, jaka go opanowywaa zazwyczaj,
gdy trzeba byo zaku jagni, ciel lub jakiekolwiek inne bezradne stworzenie.
Stanli przed dworkiem. W podwrzu byo ju zupenie ciemno. Licie topoli
szeleciy wokoo niczym jedwab.
- Niech pan posucha, jak drzewa rozmawiaj we nie - szepna dziewczynka, kiedy
postawi j na ziemi. - Jakie cudne musz mie sny!
Po czym ujwszy mocno torb zawierajc ca jej chudob, wesza za Mateuszem do
sieni.

III.
ZDUMIENIE MARYLI CUTHBERT
Gdy Mateusz otworzy drzwi, Maryla wybiega szybko na jego spotkanie. Lecz kiedy
wzrok jej pad na dziwaczne, mae stworzenie w ciasnej, brzydkiej sukience, dugimi,
ognistoczerwonymi warkoczami i oczyma byszczcymi radoci, cofna si zdumiona.
- C to, Mateuszu? - wybuchna. - Gdzie jest chopiec?
- Nie byo tam chopca - odpowiedzia Mateusz niemiao. - Bya tylko ona.
Wskaza dziewczynk, przypomniawszy sobie dopiero teraz, e nie zapyta jej nawet o
imi.
- Nie byo chopca? Ale musia tam by - nalegaa Maryla. - Przecie prosilimy
pani Spencer, by go przywioza.
- Tak, ale nie uczynia tego. Przywioza wanie t dziewczynk. Pytaem zawiadowcy
stacji. Musiaem wic zabra j do domu. Nie mona byo zostawi dziecka na pustym
dworcu, nawet jeli zasza jaka pomyka.
- A to paradne! - zawoaa Maryla.
Podczas tej rozmowy dziewczynka milczaa, a spojrzenie jej kryo od Maryli do
Mateusza. Wyraz radoci znik z jej twarzyczki. Zdawao si, e nagle zrozumiaa tre
rozmowy. Rzuciwszy sw drogocenn torb, zrobia kilka krokw naprzd i zaamaa rce.
- Nie chcecie mnie! - krzykna. - Nie chcecie mnie dlatego, ze nie jestem chopcem!
Powinnam si bya tego spodziewa! Nikt mnie nigdy nie chcia! Zawsze tak bywao.
Powinnam bya rozumie, e to zbyt pikne, aby mogo si speni. Powinnam bya wiedzie,
e mnie nigdy nikt nie zechce! Ale c ja poczn? Rozpyn si chyba we zach.
I uczynia to. Opadszy na krzeso, zaamaa rce nad gow, potem ukrya twarz w
doniach i zacza gwatownie szlocha.
Maryla i Mateusz spogldali na siebie przeraeni. adne z nich nie wiedziao, co
pocz, co powiedzie. Wreszcie Maryla przerwaa milczenie:
- Cicho, cicho, przecie nie ma znowu o co tak rozpacza!
- Nie ma o co?
Dziewczynka szybko podniosa gow ukazujc twarzyczk skpan we zach i
drgajce usta.

- Pani take pakaaby, gdyby bdc sierot przybya pod dach domu, ktry mia
zosta jej rodzinnym domem, i nagle dowiedziaa si, e pani nie chc, bo nie jest chopcem!
O, to najtragiczniejsza chwila, jak przeyam!
Co jakby umiech, troch leniwy, bo dawno zapomniany, zagodzi surowy wyraz
twarzy Maryli.
- Nie pacz tylko! Nie wyrzucimy ci przecie za drzwi dzi wieczr! Pozostaniesz u
nas, dopki si caa ta sprawa nie wyjani. Jak si nazywasz?
Dziewczynka zawahaa si na chwil.
- Moe by pani zechciaa nazywa mnie Kordeli? - rzeka popiesznie.
- Nazywa ci Kordeli? Czy to nie jest twoje imi?
- Nie-e-e, niezupenie, ale chciaabym nazywa si Kordeli. To brzmi tak
dystyngowanie!
- Nie pojmuj, o co ci chodzi. Jeli nie nazywasz si Kordeli, jakie masz imi?
- Anna Shirley - wyjkaa niechtnie wacicielka tego imienia. - Ale prosz, niech
pani nazywa mnie Kordeli. Wszak dla pani to jest obojtne, jak mnie bdzie woa, jeli
pozostan tutaj niedugo. A Anna to takie nieromantyczne imi.
- Romantyczne czy nieromantyczne! - odburkna prozaiczna Maryla. - Anna to
skromne i rozumne imi. Nie masz powodu si go wstydzi.
- Ja si go nie wstydz - odpowiedziaa dziewczynka - tylko Kordeli wicej mi si
podoba. Zawsze wyobraaam sobie, ze nazywam si Kordeli, a zreszt moe w ostatnich
czasach wmwiam to w siebie. Kiedy byam modsza, wolaam imi Geraldyna, ale teraz
jestem zdania, e Kordeli jest najadniejsze. Jeli jednak pani chce koniecznie nazywa mnie
Ann, prosz przynajmniej mwi Aniu zamiast Andziu.
- Myl, e to wszystko jedno - rzeka Maryla z niedostrzegalnym umiechem,
podnoszc imbryk z herbat.
- O, nie, to wielka rnica! To brzmi o wiele, o wiele delikatniej. Wymawiajc jakie
imi, widzimy je natychmiast przed sob, jak gdyby byo wydrukowane; przynajmniej ja tak
to odczuwam. Andzia wyglda ohydnie, Ania za o tyle bardziej dystyngowanie. Jeli wic
pani zechce nazywa mnie Ani, postaram si pogodzi z myl, e nie nosz imienia
Kordelii.
- A wic, Aniu, nie Andziu, czy moesz nam powiedzie, w jaki sposb zaszo to
nieporozumienie? Prosilimy pani Spencer, by nam przywioza chopca. Czy w Domu Sierot
nie byo chopcw?

- Owszem, jest ich bardzo wielu. Lecz pani Spencer powiedziaa wyranie, e pastwo
ycz sobie wzi jedenastoletni dziewczynk. Wtedy przeoona uznaa, e ja bd
najodpowiedniejsza. Pani nie ma pojcia, jak bardzo si ucieszyam! Ca noc nie spaam z
radoci! Ach - dodaa zwracajc si z wyrzutem do Mateusza - czemu nie powiedzia mi pan
na dworcu, e to pomyka, i nie pozostawi mnie tam? Gdybym nie widziaa Biaej Drogi
Rozkoszy ani Jeziora Lnicych Wd, nie byoby mi tak ciko na duszy!
- O czym ona mwi? - spytaa Maryla brata.
- Przypomina sobie szczegy naszej rozmowy, podczas gdymy jechali odpowiedzia popiesznie Mateusz. - Id wyprzc klacz, Marylo. Prosz ci, przygotuj
herbat, zanim powrc.
- Czy pani Spencer wioza jeszcze jakie dziecko? - pytaa dalej Maryla po odejciu
Mateusza.
- Owszem, zabraa Lili Jones dla siebie. Lili ma zaledwie pi lat i jest bardzo pikna.
Ma ciemne, kasztanowate wosy. Gdybym ja miaa kasztanowate wosy i bya bardzo pikna,
czy bycie mnie take nie przyjli?
- O, nie! Chcielimy chopca, ktry by pomaga Mateuszowi w gospodarstwie.
Dziewczynka na nic si nam nie przyda. Zdejm kapelusz! Poo go wraz z twoj torb na
stole w sieni.
Ania posusznie zdja kapelusz. Po chwili wrci Mateusz i zasiedli do wieczerzy.
Ale Ania nie moga nic przekn. Na prno dziobaa jak ptaszek chleb z masem i
marmolad jabkow, podan na szklanej podstawce. Wida byo, e nie moe przekn ani
jednego ksa.
- Ale ty nic nie jesz! - zauwaya Maryla rzucajc Ani surowe spojrzenie, jakby za
jaki czyn godny nagany.
Dziewczynka westchna.
- Nie mog. Wpadam w otcha rozpaczy. Czy pani miaaby ochot do jedzenia,
gdyby pani wpada w otcha rozpaczy?
- Nie mog na to odpowiedzie, bo nigdy tam nie byam - odrzeka Maryla sucho.
- Ach, pani nie bya A nigdy nie prbowaa pani tego sobie wyobrazi?
- Nie, to te nie.
- W takim razie przypuszczam, e pani nie moe zrozumie tego uczucia. Jest ono
bardzo nieprzyjemne Gdy si wtedy prbuje je, co staje w gardle i nie mona nic
przekn, nawet czekoladki. Dwa lata temu jadam czekoladk. Byo to co przepysznego!
Odtd czsto niam, e mam ca torebk czekoladek, lecz zawsze, ilekro signam po

pierwsz, budziam si. Przecie nie bdziecie si gniewali o to, e nie jem. Wszystko tutaj
jest doskonae, ale jednak nie mog
- Jest pewnie zmczona - stwierdzi Mateusz, ktry od chwili powrotu ze stajni nie
wyrzek ani sowa. - Najlepiej byoby kaza jej pj spa.
Maryla mylaa wanie nad tym, gdzie Ania mogaby spdzi noc. Przygotowaa dla
oczekiwanego chopca izdebk obok kuchni. Lecz pomimo e by to kt czysty i jasny, nie
wydawa si odpowiedni dla dziewczynki. Wobec tego, e o przyjciu takiej bezdomnej istoty
w gocinnym pokoju nie mogo by mowy, pozostawa tylko wychodzcy na wschd
pokoiczek na facjatce.
Maryla zapalia wiec i kazaa Ani pj za sob, co te dziewczynka uczynia,
zabierajc po drodze swoj torb i kapelusz. W sieni byo nienagannie czysto, a pokoik na
grze, w ktrym si Ania znalaza po chwili, wydawa si jeszcze czyciejszy.
Maryla postawia lichtarz na maym, trjnonym stoliku i odgarna kodr z ka.
- Masz pewnie koszul nocn? - spytaa. Ania skina gow twierdzco.
- Owszem, mam dwie. Przeoona mi je uszya. S strasznie, wskie. W Domu Sierot
nigdy nie ma niczego pod dostatkiem, wszystkiego jest skpo, wic te i szyje si
oszczdnie przynajmniej w takim ubogim przytuku, jakim jest nasz. Nie cierpi krtkich i
ciasnych nocnych koszul. Ale przecie mona w nich rwnie przyjemnie ni jak w
ozdobionych Haftami i obszytymi koronk wokoo szyi. To jest jedyna pociecha.
- Tak, ale rozbierz si jak najprdzej i kad si do ka. Powrc za pi minut
zgasi wiec. Nie byabym spokojna, gdybym to tobie polecia. Mogaby zaprszy ogie.
Po odejciu Maryli Ania rozejrzaa si ciekawie wokoo. Biae, otynkowane ciany
byy tak bolenie nagie i smutne, jak gdyby same litoway si nad swym ubstwem. Podoga
bya take goa, tylko porodku leaa okrga, pleciona mata, jakiej Ania nigdy dotd nie
widziaa. W jednym kcie pokoju znajdowao si wysokie, starowieckie ko o czterech
ciemnych -supach, przeznaczonych do zawieszania kotary. W drugim kcie trjnony stolik,
a nim czerwona, aksamitna poduszeczka do szpilek, do twarda, by zama ostrze
najgrubszej z nich. Nad stolikiem malekie, podune lusterko. Pomidzy kiem a stolikiem
miecio si okno, przybrane u gry nienobia, mulinow falban, na wprost okna za
umywalka. Od caego tego pokoju wia przeraajcy chd, tote przej on biedn Ani do
szpiku koci.
Szlochajc, szybko zrzucia z siebie ubranie, woya ciasn nocn koszul i
wskoczya do ka, aby, zatopiwszy twarz w poduszce, nacign kodr a na gow.

Kiedy Maryla powrcia, by zabra wiec, rozrzucone po pododze rozmaite czci


ubogiego ubrania i wzburzona pociel byy jedyn oznak czyjej obecnoci w pokoju.
Spokojnie podniosa ubranie Ani, zoya je w porzdku na niskim, tym krzele,
wzia wiec i zbliya si do ka.
- Dobranoc! - rzeka jakim dziwnym gosem, w ktrym jednak nie czu byo niechci.
Blada twarzyczka Ani i wielkie jej oczy wyjrzay natychmiast spod kodry.
- Jak moe mi pani mwi dobra noc wiedzc, e bdzie to najgorsza noc, jak
kiedykolwiek przeyam? - rzeka z wyrzutem.
Po czym znowu znikna pod kodr.
Maryla powoli zesza do kuchni i zacza zmywa naczynia po wieczerzy. Mateusz
pali fajk - niewtpliwa oznaka zafrasowania. Pali rzadko, bo Maryla nie lubia tego,
nazywajc uywanie fajki zym przyzwyczajeniem. Nieraz jednak pozwala sobie na ten
wybryk, na co siostra patrzaa wwczas przez palce, uwaajc, e kady mczyzna musi si
jako wyadowa.
Tak, adna historia! - rzeka gniewnie. - Przez posy wilk nie tyje. Prawdopodobnie
sucy Roberta Spencera przekrci tre naszej proby. Jutro jedno z nas musi pojecha,
eby rozmwi si z pani Spencer. Dziewczynk naley odesa do Domu Sierot.
Tak sdz - odpowiedzia Mateusz bez przekonania.
- Sdzisz? Czy nie uwaasz tego za konieczne?
- Wiesz, Marylo, to jest bardzo mie stworzenie. Naprawd, przykro jest odsya t
dziewczynk, kiedy tak bardzo pragnaby tu pozosta.
- Ale, Mateuszu, czy twoim zdarciem powinnimy j zatrzyma?
Zdziwienie Maryli nie byoby wiksze, gdyby jej spokojny brat wyrazi ch
chodzenia na gowie.
- Nie, nie, niezupenie - wyjka Mateusz nie wiedzc, jak wybrn. - Uwaam e
nikt nie moe da tego od nas.
- No, pewno! Czym waciwie byaby ona dla nas?
- Moe my bylibymy czym dla niej, Marylo - powiedzia Mateusz nieoczekiwanie.
- Mateuszu Cuthbert, zdaje mi si, e to dziecko zaczarowao ci! Widz, e pragniesz
je zatrzyma!
- Wierzaj mi, e to bardzo ciekawa istota! - przekonywa Mateusz. - Gdyby j
syszaa rozprawiajc, kiedymy wracali z dworca
- O, mwi ona potrafi. Od razu to poznaam. I to wcale dobrze o niej nie wiadczy.
Nie lubi dzieci, ktre duo mwi. Nigdy nie pragnam dziewczynki z przytuku, a gdybym

miaa wybiera, to w kadym razie nie tego rodzaju. Jest w niej co, czego nie rozumiem. Nie,
odelemy j t sam drog, jak przybya.
- Moe wynajbym francuskiego chopca do pomocy w gospodarstwie, a ty
zatrzymaaby j do towarzystwa? - rzek Mateusz.
- Nie potrzeba mi towarzystwa - odburkna Maryla szorstko. - Nie mam zamiaru
zatrzymywa jej.
- Zrobisz tak, jak sama zechcesz - odpowiedzia Mateusz wstajc i odoy fajk. - Id
spa, dobranoc!
Mateusz wyszed. Wkrtce i Maryla, ze zmarszczonym czoem, pozmywawszy
naczynia kuchenne, udaa si na spoczynek. Na facjatce za, pitro wyej, leao samotne,
bezdomne, spragnione mioci dziecko, ktre gorzki pacz ukoysa wreszcie do snu.

IV.
PORANEK NA ZIELONYM WZGRZU
Dzie by ju jasny, kiedy Ania zbudzia si i siadszy na ku spojrzaa
nieprzytomnie w okno. Pyn przez nie strumie wesoych promieni sonecznych, a poza
nimi co niezmiernie lekkiego i biaego powiewao ku bkitnemu niebu.
Przez chwil nie moga sobie uwiadomi, gdzie si znajduje. Ogarno j uczucie
niewymownej radoci, lecz prawie natychmiast zjawio si straszne przypomnienie. Jest na
Zielonym Wzgrzu, ale musi je opuci. Nie chc jej tu zatrzyma dlatego, e nie jest
chopcem!
Lecz by poranek i wszake tu, przed jej oknem, staa cudna kwitnca winia. Jednym
skokiem dziewczynka znalaza si przy oknie. Uniosa aluzj, ktra zaskrzypiaa opornie,
jakby ju dawno nikt jej nie porusza.
Ania uklka i spogldaa w ten jasny czerwcowy poranek oczami byszczcymi z
zachwytu. Ach, czy to nie pikne? Czy to nie urocze miejsce? Gdyby moga tu pozosta!
Postara si wyobrazi to sobie. Tutaj wanie jest szerokie pole dla jej wyobrani!
Ogromna winia rosa tu, blisko, gazie jej dotykay domu; kwiaty pokryy drzewo
tak obficie, e przysoniy zupenie licie. Po obu stronach dworku roztaczay si sady, jeden
peen jaboni, drugi drzew winiowych osypanych kwieciem. Trawniki byy te od
kwitncych mleczw. W ogrodzie poniej bzy uginay si pod olbrzymimi kiciami
fioletowych kwiatw. wiey wietrzyk poranny przynosi do okna pokoiku Ani ich upajajc
wo.
Poza ogrodem, hen ku dolinie cigny si zielone ki, pene soczystej koniczyny.
Tam wanie pyn strumyk i rosy mode brzzki, Ich smuke, biae pnie wznosiy si ponad
bogate poszycie - puszyste paprocie, mchy i przerne zioa nasuway myl o rozkosznym
wypoczynku. Dalej cigno si wzgrze, przystrojone ciemn zieleni sosen i jode. Poprzez
niewielk szczelin wrd drzew wida byo szczyt facjatki szarego domku, ktry Ania
widziaa po drugiej stronie Jeziora Lnicych Wd.
Na lewo znajdowaa si stajnia, spichrz i inne zabudowania gospodarskie, za nimi na
agodnym zboczu cigny si zielone pola, a jeszcze dalej poyskiwao lnice, szafirowe
morze.

Ania spojrzeniem penym uwielbienia dla pikna wchaniaa chciwie wspaniay


krajobraz. Biedne dziecko widziao w swym yciu tak mao piknych widokw. A to, co
ujrzaa w tej chwili, przechodzio jej najbujniejsze nawet marzenia!
Klczaa, zapomniawszy o caym wiecie, zapatrzona tylko w te cuda wokoo siebie,
gdy nagle uczua czyj do na ramieniu. Wesza Maryla, nie zauwaona przez ma
marzycielk.
- Czas, aby ju bya ubrana - rzeka krtko.
Maryla nie wiedziaa, jak przemawia do tego dziecka, a z powodu tej
niewiadomoci, ktra jej ciya, mimo woli bywaa szorstka.
Ania zerwaa si z gbokim westchnieniem.
- Ach, czy to nie cudowne? - rzeka wskazujc rk jasny wiat poza oknem.
- Owszem, drzewo jest bardzo due - odpowiedziaa Maryla - i licznie kwitnie. Lecz
owocw daje mao, przy tym s one drobne i robaczywe.
- Ach, ja nie mwi wycznie o tym drzewie, pomimo e w tej chwili jest pikne
Jest oszaamiajco pikne Kwitnie, jakby mu samemu na tym piknie zaleao. Mam na
myli wszystko: ogrd i sad, i strumyk, i las, cay ten wielki wiat Czy nie wydaje si pani,
e wanie w taki poranek kochamy cay wiat? Sysz a tutaj miech strumyka. Moe pani
zauwaya, e strumienie s wesoe? miej si zawsze! Nieraz w zimie syszaam, jak miay
si pod lodem. Ciesz si bardzo, e w pobliu Zielonego Wzgrza jest strumie. Pani myli
zapewne, e powinno by mi to by obojtne wobec tego, i tu nie zostan. Ale tak nie jest
Jeli nawet nigdy ju tego miejsca nie zobacz, mio mi bdzie pomyle, e na Zielonym
Wzgrzu jest strumyk. Bo gdyby go nie byo, zawsze drczyaby mnie myl, e powinien tu
by. Dzi nie jestem pogrona w otchani rozpaczy, o, nie Nigdy rano tam nie bywam
Czy to nie cudnie, e bywaj poranki? Ale jestem bardzo smutna. Wanie wyobraaam
sobie, e to jednak mnie oczekiwalicie i e zostan tu na zawsze, na zawsze. Byo to dla
mnie wielk pociech. Najgorsze jednak z tych wyobraonych rzeczy jest to, e przychodzi
chwila, w ktrej trzeba przerwa marzenie, a to bardzo boli
- Najlepiej byoby, gdyby si ubraa i zesza, zamiast siedzie tu i marzy - zauwaya
Maryla, gdy wreszcie udao jej si wtrci swko. - niadanie czeka. Umyj si i uczesz
porzdnie! Okno zostaw otwarte i wy pociel do wietrzenia. Popiesz si, prosz.
Ania potrafia si widocznie pieszy, gdy jej na tym zaleao,, gdy po dziesiciu
minutach bya ju na dole, wieo umyta, z wosami splecionymi, starannie ubrana,
zadowolona, e posusznie spenia rozkazy Maryli. Aby by sprawiedliwym, naley doda,
e zapomniaa jednak wyoy pociel do wietrzenia.

- Dzi jestem porzdnie godna - rzeka siadajc na krzele wskazanym jej przez
Maryl. - wiat nie jest tak ponury jak wczoraj. Ciesz si, e dzi soneczny ranek. Chocia
lubi te ddyste poranki. Kady poranek jest zajmujcy, prawda? Nigdy nie wiemy, co nas
spotka w cigu dnia. Mamy wic tyle pola do wyobrani. Ciesz si jednak, e deszcz nie
pada, bo atwiej jest znie zmartwienie w soneczny dzionek. A dzi mam wielk trosk do
dwigania atwo jest czyta o czyim nieszczciu i wyobraa sobie, e i my
potrafilibymy znie je po bohatersku, lecz kiedy si ono na nas istotnie wali, to nieatwa,
sprawa, prawda?
- Zmiuj si, przesta papla - rzeka Maryla. - Stanowczo dziewczynka nie powinna
tak duo mwi.
Po tej uwadze Ania zamilka zupenie, a milczenie jej, jako wymuszone, zaczo
irytowa Maryl. I Mateusz nic nie mwi, co byo zreszt staym jego zwyczajem - niadanie
wic mino w zupenej ciszy.
Powoli Ania wpadaa w coraz wiksz zadum, jada machinalnie, a jej due oczy
wpatryway si nie widzcym spojrzeniem w niebo za oknem. Maryl dranio to coraz
bardziej. Doznawaa niemiego uczucia, e gdy to dziwne dziecko siedziao przy stole, myl
jego unosia si w dalekich przestworzach na skrzydach fantazji. Kt chciaby mie u siebie
tak istot?
Ale - dziw nad dziwy! Mateusz pragn j zatrzyma. Maryla czua, e pragnie on tego
rwnie silnie dzi rano, jak pragn wczoraj wieczorem, i e nadal bdzie sobie tego yczy.
Taka bya natura Mateusza. Potrafi wbi sobie co do gowy, trzyma si tego ze
zdumiewajcym uporem i trwa w zacitym milczeniu, ktre skutkowao dziesi razy lepiej,
ni gdyby o tym gada od rana do nocy.
Po niadaniu Ania ockna si z zadumy i spytaa, czyby nie moga zmy naczy.
- Czy umiesz porzdnie i czysto zmywa? - spytaa nieufnie Maryla.
- O-o, tak! Chocia lepiej potrafi niaczy dzieci. Mam dowiadczenie pod tym
wzgldem. Szkoda, e tu nie ma malestw, ktrych bym moga doglda.
- Ja za to nie auj tego wcale. Ty ju jeste dostatecznym kopotem. Nie mam
pojcia, co pocz z tob. Mateusz jest istotnie dziwak, mieszny dziwak!
- Mnie si on wydaje bardzo miy - zauwaya Ania z wyrzutem. - Wcale nie broni mi
mwi. Przeciwnie, zdawao mi si, e jest temu rad. Zaledwie go zobaczyam, poczuam, e
to pokrewna dusza.
- Jestecie oboje dziwacy, jeli to nazywasz pokrewiestwem dusz - sarkna Maryla. Owszem, moesz zmy naczynia. Nie auj gorcej wody i wytrzyj dokadnie. Mam dzi rano

zajcia po uszy, gdy po poudniu jad do Biaych Piaskw pomwi z pani Spencer.
Pojedziesz ze mn, tam postanowimy, co z tob zrobi. Gdy skoczysz zmywa, pjdziesz na
gr posa ko.
Ania zmya i wytara starannie szklanki i talerze, co nie uszo bystrego oka Maryli.
Mniej zrcznie saa ko; nie przywyka bowiem do ukadania pierzynek. Wreszcie
doprowadzia ko do porzdku. Maryla, chcc si jej pozby, kazaa jej pj i na wasn
rk znale sobie jak rozrywk do czasu, kiedy obiad bdzie gotw.
Ania podbiega do drzwi z rozpromienion twarz, umiechnita, z byszczcymi
oczami. Lecz ju na progu zatrzymaa si nagle, cofna i wrciwszy usiada przy stole.
Wyraz zachwytu zgas, jakby zdmuchnity z jej twarzyczki.
- C si stao? - spytaa Maryla.
- Nie mam odwagi wyj - rzeka Ania tonem mczennika wyrzekajcego si rozkoszy
ziemskich. - Jeli tu nie pozostan, po c mam pokocha Zielone Wzgrze? A przecie, gdy
si teraz zapoznam z drzewami, z sadem, z kwiatami i ze strumykiem, nie potrafi ich nie
pokocha! Ju i tak jest ciko, po c ma by jeszcze gorzej? Tak bardzo pragnabym wyj
do ogrodu; zdaje mi si, e wszystko woa: Aniu, Aniu! Chode do nas! Chciaybymy
mie towarzyszk zabaw, Aniu, Aniu! Lecz lepiej bdzie, gdy nie wyjd. Po c kocha co,
z czym trzeba si wkrtce poegna? A trudno powstrzyma si od kochania, prawda?
Dlatego tak bardzo si cieszyam, e bd tu mieszka. Zdawao mi si, e znajd u was tak
wiele do pokochania i nic mi w tym nie przeszkodzi Ale krtki sen min! Obecnie jestem
ju prawie zrezygnowana, a lkam si, e gdy wyjd, al znowu mnie ogarnie i smutek wrci! Jak si nazywa ten kwiat w doniczce na oknie?
- To pelargonia.
- O, nie o t nazw mi chodzi. Mam na myli imi, ktrecie wy jej dali. Czy pani jej
nie przezwaa inaczej? Moe bym wic ja moga to zrobi? Nazw j Jutrzenk! Niech mi
pani pozwoli nazywa j tak, dopki bd tutaj.
- Ale dobrze, jeli ci to sprawia przyjemno. Powiedz jednak, czy ma sens
nadawanie imion kwiatom?
- Owszem, ja lubi dawa pieszczotliwe nazwy wszystkiemu, nawet kwiatom.
Uwaam, e wtedy s bardziej zblione do ludzi. Skd wiemy, czy pelargonii nie jest przykro,
e j nazywaj tylko pelargoni? Pani take nie chciaaby zawsze nazywa si tylko kobiet.
Ja bd mwia: Jutrzenka. Tej wielkiej wini pod moim oknem daam ju imi dzi rano.
Nazwaam j Krlow niegu, dlatego e jest biaa. Prawda, e ona nie zawsze stoi w
kwieciu, ale mona to sobie wyobrazi.

- Nigdy w yciu nie widziaam ani nie syszaam nic podobnego - mruczaa Maryla
rejterujc do piwnicy po kartofle. - Ona jest naprawd niezwyka, tak jak mwi Mateusz.
Sama zaczynam si zastanawia, co ona jeszcze powie. Myl, e wkrtce zaczaruje i mnie,
bo Mateusza niewtpliwie zaczarowaa. Przypominam sobie spojrzenie, jakie mi rzuci
odchodzc. Wyraao wszystko, co przemyla ostatniej nocy. Wolaabym, eby by taki jak
inni mczyni i potrafi wygada, co go w rodku drczy. Wtedy mona by mu
odpowiedzie i wyperswadowa niejedno. Ale co zrobi z mczyzn, ktry tylko patrzy?
Kiedy Maryla wrcia ze swej pielgrzymki do piwnicy, zastaa Ani pogron w
zadumie, z podbrdkiem opartym na doniach i wzrokiem utkwionym w obokach. Maryla
pozostawia j tak, dopki nie zasiedli do obiadu.
- Czy bd moga dosta po obiedzie kabriolet i klacz, Mateuszu? - spytaa brata.
Mateusz skin gow i pytajcym wzrokiem spojrza na Ani, Maryla pochwycia to
spojrzenie i rzeka sucho:
- Chc pojecha do Biaych Piaskw, by zaatwi t spraw. Zabior Ani, aby pani
Spencer moga natychmiast odesa j do Nowej Szkocji. Herbat dla ciebie zostawi na
kominku. Powrc do domu na czas dojenia.
Mateusz milcza i Maryla miaa wraenie, e na prno tracia czas na t rozmow.
Nie ma nic bardziej irytujcego nad mczyzn, ktry nie odpowiada z wyjtkiem kobiety,
ktra nie odpowiada.
We waciwym czasie Mateusz zaoy klacz do kabrioletu i Maryla z Ani
natychmiast wsiady. Mateusz otworzy wrota, a kiedy powoli wyjeday, rzek gono, nie
wiadomo do kogo:
- May Jerry Buote z Creek by tutaj dzi rano. Powiedziaem mu, e umwi si z nim
na lato.
Maryla nie odrzeka ani sowa, lecz tak mocno migna biedn klacz, e ta,
nieprzywyka do podobnego traktowania, ruszya galopem. Ale gdy kabriolet toczy si ju
szybko po drodze, Maryla raz jeszcze spojrzaa poza siebie. Za furtk sta oparty o pot
nieznony Mateusz, wci patrzc na ni bacznym, lecz smutnym wzrokiem.

V.
HISTORIA ANI
Wie pani - mwia Ania z ufnoci - mam zamiar cieszy si t przejadk. Wiem z
dowiadczenia, e prawie zawsze mona si z czego cieszy, jeli si tego mocno pragnie.
Tylko naley pragn naprawd mocno. Wic jadc nie bd mylaa o tym, e mam wrci
do Domu Sierot. Bd mylaa jedynie o przejadce. O, nieche pani spojrzy! Zakwita
wczesna dzika ryczka! Czy nie cudna? Czy pani nie uwaa, e byoby przyjemnie by r?
Gdyby te re mogy mwi Jestem pewna, e opowiadayby najmilsze rzeczy. A czy
barwa czerwona nie jest najpikniejsza w wiecie? Lubi j nade wszystko, lecz nie mog tak
si ubiera. Osoby rude nie powinny przecie ubiera si na czerwono nawet w wyobrani.
Czy pani przypadkiem nie syszaa o tym, e kto w dziecistwie mia rude wosy, ktre
zmieniy barw, gdy dors?
- Nie, nie mog sobie tego przypomnie - odpowiedziaa bezlitonie Maryla. - Co si
za ciebie tyczy, nie przypuszczam, aby taka zmiana bya moliwa.
Ania westchna.
- Znowu jedna nadzieja pogrzebana ycie moje jest prawdziwym cmentarzem
nadziei. Przeczytaam kiedy to zdanie w jednej z ksiek i odtd pocieszam si nim, ile razy
jestem rozczarowana.
- Nie rozumiem, jak mona pociesza si czym takim - rzeka Maryla.
- Przecie wyrazy te brzmi tak romantycznie i uroczo, jak gdybym bya bohaterk
jakiej powieci. Szalenie lubi wszystko, co romantyczne, a cmentarz pogrzebanych nadziei
jest chyba czym najbardziej romantycznym, co sobie mona wyobrazi Prawie jestem
rada, i go posiadam. Czy bdziemy jechay przez Jezioro Lnicych Wd?
- Nie przejedamy przez staw Barrych, bo zapewne o nim mwisz. Pojedziemy
wybrzeem morskim.
- Wybrzee morskie! licznie brzmi - rzeka Ania zamylona. - Ciekawam, czy jest
rwnie pikne jak jego nazwa. Gdy pani powiedziaa wybrzee morskie, od razu
zobaczyam je w wyobrani! Biae Piaski to take adna nazwa! Ale nie taka adna jak
Avonlea. Avonlea brzmi cudnie, zupenie jak muzyka! Jak daleko do Biaych Piaskw?
- Pi mil. Wobec tego, e bdziesz zapewne bezustannie mwia, mw przynajmniej
do rzeczy i opowiedz mi wszystko, co wiesz o sobie.

- O, to, co wiem o sobie, nie jest naprawd godne opowiadania - rzeka Ania ywo. Lecz gdyby mi pani pozwolia opowiedzie to wszystko, co sobie wyobraam, bez wtpienia
zajoby to pani daleko wicej.
- Dzikuj bardzo! adnych bajek z wyobrani! Trzymaj si cile faktw. Zacznij od
pocztku. Gdzie si urodzia i ile masz lat?
- W marcu skoczyam jedenacie - rzeka Ania z westchnieniem penym rezygnacji,
godzc si na owe cise fakty. - Na wiat przyszam w Bolingbroke, w Nowej Szkocji.
Ojciec mj nazywa si Walter Shirley i by nauczycielem w tamtejszym liceum. Matka
nazywaa si Berta. Czy Berta i Walter to nie adne imiona? Ja si tak bardzo ciesz, e
rodzice moi mieli pikne imiona. Przecie to byoby okropne, gdyby mj ojciec nazywa
si powiedzmy, na przykad Jedediah?
- Sdz, e to wszystko jedno, jak si kto nazywa. Chodzi jedynie o to, jaki ma
charakter - wtrcia Maryla uwaajc za odpowiednie wystpi z moraem.
- Ha, nie wiem - odrzeka Ania w zamyleniu. - Co prawda, czytaam kiedy, e
jeliby nawet ra miaa inne imi, pachniaaby rwnie rozkosznie, ale trudno mi w to
uwierzy. Sdz, e nie byaby tak wspaniaa, gdyby si nazywaa ostem lub kapust. Pewnie,
e mj ojciec byy rwnie miym czowiekiem, gdyby si nazywa Jedediah ale byoby mu
z tym ciko. Matka moja bya take nauczycielk w liceum, ale kiedy wysza za m za
mego ojca, rzucia, rozumie si, posad. Przecie m to ju wystarczajce zajcie Pani
Thomas mwia, e bya to para smarkaczy, w dodatku biednych jak myszy kocielne.
Zamieszkali w malekim, tym domku w Bolingbroke. Nigdy nie widziaam tego domku,
lecz wyobraaam go sobie po tysic razy. Wokoo okna wiy si niewtpliwie powoje,
ganeczek otoczony by bzem, a na trawniku rosy konwalijki. W oknach byy firanki
mulinowe, bo firanki mulinowe nadaj domowi urok. W tym wanie domku si urodziam.
Pani Thomas mwia, e byam najszkaradniejszym dzieckiem, jakie kiedykolwiek widziaa.
Sama skra i koci, no i oczy. Ale podobno matka moja twierdzia, e byam nieskoczenie
pikna. Myl, e chyba matka umie lepiej osdzi ni biedna posugaczka, ktra przychodzi
do szorowania. W kadym razie jestem zadowolona, e si matce podobaam, byoby mi
bardzo ciko, gdybym wiedziaa, e doznaa rozczarowania z mego powodu, bo wkrtce
potem umara. W trzy miesice po moim urodzeniu umara na febr. Jake auj, e nie ya
przynajmniej tak dugo, bym moga woa na ni mamo! Jak to musi by mio mwi
mamo! Ojciec umar w cztery dni po niej, take na febr. Odtd nie miaam ju rodzicw i
jak pani Thomas opowiadaa, ludzie amali sobie gow, co ze mn pocz. Widzi pani, ju
wtedy nikt mnie nie chcia. Taki widocznie mj los

Rodzice moi przybyli z bardzo daleka i wszyscy wokoo wiedzieli, e nie maj oni
adnych krewnych. Wreszcie pani Thomas powiedziaa, e mnie wemie, chocia bya uboga
i miaa ma pijaka. Karmia mnie butelk. Czy pani nie wie, na czym to polega, e ludzie
karmieni butelk maj by lepsi od innych? Bo ilekro uczyniam co zego, pani Thomas
mwia tonem wyrzutu, e nie rozumie, jak mog by tak niegodziwa, skoro wykarmia mnie
butelk.
Pastwo Thomas przeprowadzili si z Bolingbroke do Marysville. Byam u nich do
smego roku ycia. Pomagaam piastowa dzieci, a byo ich czworo modszych ode mnie.
Niech mi pani wierzy, e to bya praca nie lada A tu razu jednego pan Thomas wpad pod
koa pocigu i zosta zabity. Matka jego ofiarowaa si, e przyjmie pod swj dach wdow z
dziemi, ale mnie wzi nie chciaa. Znowu pani Thomas zacza sobie ama gow, co ze
mn zrobi.
Wtedy to zjawia si niejaka pani Hammond, mieszkajca dalej nad rzek, a widzc,
e umiem si zajmowa maymi dziemi, postanowia zabra mnie do siebie. Odtd wic
mieszkaam na niewielkiej porbie pord gstego, ciemnego lasu. Byo tam strasznie pusto.
Jestem pewna, e nie wyyabym tam nigdy, gdybym nie posiadaa swej wyobrani. Pan
Hammond pracowa w niewielkim tartaku, a pani Hammond miaa omioro dzieci. Trzy razy
z rzdu miaa blinita. Kocham bardzo dzieci, jeli nie jest ich zbyt duo naraz, ale blinita
trzy razy z kolei to ju za wiele. Powiedziaam to pani Hammond bardzo stanowczo, kiedy
ostatnia para przysza na wiat. Tak strasznie byam zmczona od wiecznego dwigania tych
dzieci
W tym lesie nad rzek mieszkaam pene dwa lata, a wreszcie pan Hammond umar, a
pani zwina gospodarstwo. Dzieci swe rozdaa krewnym, sama za pojechaa do Stanw
Zjednoczonych. Mnie nikt nie chcia wzi, wic odesano mnie do Domu Sierot w
Hopetown.
Ale i w przytuku nie chcieli mnie przyj. Odpowiedzieli, e maj przepenienie.
Jednake musieli, bo gdzie miaam si podzia? Spdziam tam cztery miesice do dnia
przybycia pani Spencer.
Ania zakoczya swe opowiadanie westchnieniem. Tym razem byo to westchnienie
ulgi. Widocznie nieprzyjemnie byo jej wspomina swe losy na wiecie, w ktrym nikt jej
nigdy nie pragn.
- Czy chodzia kiedy do szkoy? - spytaa Maryla kierujc klacz na drog cignc si
wzdu wybrzea.

- Niewiele. Chodziam do szkoy tylko w czasie ostatniego roku mego pobytu u pani
Thomas. Kiedy mieszkaam nad rzek, szkoa bya tak daleko, e w zimie nie mogam si tam
dosta, w lecie za dzieci maj wakacje, pozostawaa wic na nauk tylko jesie i wiosna. Ale
w Domu Sierot, rozumie si, chodziam do szkoy. Umiem dobrze czyta, umiem na pami
wiele piknych wierszy, na przykad Bitwa pod Hohenlinden, wyjtki z Pani Jeziora,
prawie cae Pory roku Jamesa Thompsona i wiele innych. Czy pani lubi takie wiersze7
ktre przeszywaj czowieka dreszczem wzdu krzya? W wypisach na pit klas jest taki
wiersz: Upadek Polski. Ile on dreszczy wywouje! Ja naturalnie nie byam w pitej klasie,
tylko w czwartej, ale starsze dziewczynki poyczay mi swoje wypisy do czytania.
- Czy te kobiety, pani Thomas i pani Hammond, byy dobre dla ciebie? - spytaa
Maryla patrzc ukradkiem na Ani.
- O-o-o! - zajkna si Ania. Jej wraliw twarzyczk obla nagle szkaratny
rumieniec. Widocznie bya zakopotana. - Z pewnoci miay ten zamiar Chciay by
moliwie dobre i mie. A jeli ludzie chc, to przecie nie mona im bra za ze, e nie zawsze
im si to udaje. Przecie i one same miay cikie ycie Czy to nie straszne, taki m, co
cigle pije? Albo czy nie trzeba witej cierpliwoci, eby mie blinita trzy razy z kolei?
Jednak jestem pewna, e chciay by dla mnie dobre.
Ania zamilka przygldajc si z zachwytem wybrzeu. Maryla nie stawiaa wicej
pyta, w roztargnieniu trzymaa lejce, podczas gdy rozmaite myli kryy jej po gowie.
Nagle ogarna j lito dla tego dziecka. Jakie ubogie, pozbawione mioci miao
ono ycie! ycie cikiej pracy, ubstwa i sieroctwa! Bo Maryla bya do inteligentna,
aby w opowiadaniu dziewczynki umie czyta pomidzy wierszami i odgadn prawd.
Nic dziwnego, e myl o domu, nadzieja uzyskania rodziny wprawia j w taki
zachwyt. Szkoda w istocie, e trzeba j bdzie odesa do przytuku. Co by si stao, gdyby
Maryla nie sprzeciwia si owej dziwacznej zachciance Mateusza i zatrzymaa j?
Niewtpliwie yczy sobie tego, a dziewczynka wydawaa si miym, pojtnym stworzeniem.
Mwi za wiele - pomylaa Maryla - ale mona by to z niej wykorzeni. A zreszt w
tym, co mwi, nie ma nic pospolitego ani prostackiego. Jest w niej nawet co z modej damy.
Widocznie rodzice jej byli to ludzie przyzwoici.
Wybrzee morskie byo dzikie, zaronite i puste. Po prawej stronie rosy gste,
karowate jody, ktrych nie zdoay zama lata walk z wichrami morskimi. Wznoszce si
na lewo, strome urwisko czerwonych ska piaskowych opadao niekiedy tak blisko drogi, e
ko nieco mniej spokojny od kasztanki byby niejednokrotnie wystawi na prb nerwy
jadcych. U stp ska leay stosy kamieni wypukanych przez fale morskie i byszczay mae,

piaszczyste zatoczki, usiane lnicymi kamyczkami niby klejnotami oceanu. Dalej


rozpocierao si morze, byszczce i szafirowe, a ponad nim uwijay si mewy, ktrych silne
skrzyda ciskay srebrne byskawice w promieniach soca.
- Czy morze nie jest czym wspaniaym? - spytaa Ania budzc si z dugiego
milczenia. - Pewnego razu, kiedy mieszkaam w Marysville, pan Thomas wynaj specjalny
wz i pojechalimy na cay dzie nad morze o kilka mil dalej. Cieszyam si kad chwil
owego dnia, pomimo e musiaam pilnowa dzieci. Wspomnieniami tej wycieczki yam
dugo, dugo Ale to wybrzee jest pikniejsze od wybrzea Marysville. A czy mewy nie s
cudne? Czy pani nie chciaaby by mew? Ja chciaabym bardzo gdybym nie bya
czowiekiem, rozumie si. Jake musi by mio zbudzi si o czerwonym wschodzie soca,
eglowa dzie cay w bkitnych przestworzach ponad morzami! A wieczorem powrci do
swego domu. Do wasnego gniazda! Ach, jak dobrze mog to sobie wyobrazi! C to za
olbrzymi dom tam przed nami?
- To hotel w Biaych Piaskach. Prowadzi go niejaki pan Kirke, ale sezon jeszcze si
nie zacz. Tumy Amerykanw przyjedaj tu na lato. Zachwycaj si tym wybrzeem.
- Baam si, e to dom pani Spencer - rzeka Ania smutnie. - Wcale mi do niego
niepilno. To tak, jakby si ju wszystko skoczyo.

VI.
CO POSTANOWIA MARYLA
Jednak przybyy tam. Pani Spencer mieszkaa w duym, tym domu, tu nad Zatok
Biaych Piaskw. Wybiega na ganek, a rado i zdumienie maloway si na przemian na jej
dobrodusznej twarzy.
- Mj ty Boe! - zawoaa. - Wcale si was dzisiaj nie spodziewaam, ale jestem
serdecznie rada. Chyba wyprzgniemy klacz, panno Marylo? Jake si miewasz, Aniu?
- Dzikuj, dobrze - odrzeka Ania bez ladu umiechu. Cie smutku pad na jej
twarzyczk.
- Wejdziemy na chwil, nim klacz wypocznie - powiedziaa Maryla. - Przyrzekam
Mateuszowi powrci wczenie. Widzi pani, zaszo tu jakie nieporozumienie i wanie
przyjechaam, aby rzecz wyjani. Zwrcilimy si do szwagra pani, aby w naszym imieniu
poprosi pani o przywiezienie nam chopca z Domu Sierot. Mwilimy, e chodzi nam o
chopca dziesicio- lub jedenastoletniego
- Czy by moe, Marylo? - przerwaa pani Spencer zdumiona. - Wszak Robert przysa
mi creczk swoj, Nancy, z wiadomoci, e pragniecie wzi dziewczynk czy nie,
Florciu? - zwrcia si z zapytaniem do wychodzcej wanie na ganek crki.
- Ale tak, bez wtpienia - potwierdzia Florcia stanowczo.
- Bardzo mi przykro - rzeka pani Spencer - e si tak stao, ale nie z mojej winy.
Staraam si to zaatwi jak najlepiej i byam pewna, e postpiam zgodnie z pani yczeniem.
Nancy jest nieznony wartogw. Ile razy gniewaam si na ni za jej roztrzepanie!
- Co prawda, mymy zawinili - rzeka Maryla z rezygnacj. - Naleao zaatwi to
osobicie, a nie prosi przez kogo. Trudno, zasza pomyka i teraz trzeba tylko pomyle, jak
by j naprawi. Czy moemy odesa ma do przytuku? Chyba j przyjm z powrotem,
prawda?
- Przypuszczam - rzeka pani Spencer w zamyleniu. - Ale moe nie trzeba jej bdzie
wcale odsya. Wczoraj bya u mnie pani Piotrowa Blewett i bardzo aowaa, e nie prosia
mnie o przywiezienie dla niej dziewczynki do pomocy w domu. Pani Blewett ma, jak
wiadomo, liczn rodzin i trudno jej znale jak pomoc. Ania bdzie dla niej odpowiednim
nabytkiem. Uwaam to naprawd za zrzdzenie Opatrznoci.

Maryla nie robia teraz wraenia osoby, ktra wierzy, i Opatrzno wtrcia si do tej
sprawy. Wprawdzie bya to znakomita sposobno pozbycia si niepodanej sieroty, a
jednak w tej chwili nie czua za to najmniejszej wdzicznoci.
Pani Piotrowa Blewett znaa jedynie z widzenia. Bya to chuda, kocista, zrzdliwa
kobieta. Mwiono o niej, e jest bardzo wymagajc gospodyni. Dziewczta, ktre
porzucay u niej sub, opowiaday niestworzone rzeczy o jej przykrym charakterze i
zoliwoci, jak rwnie o jej dokuczliwych, kccych si stale dzieciach. Maryla poczua
jakby wyrzut sumienia na myl o wydaniu Ani na ask takich ludzi.
- Dobrze - rzeka obojtnie - wstpi do niej i pomwi w tej sprawie.
- Ale czy to nie pani Blewett we wasnej osobie idzie tu drog? - zawoaa pani
Spencer wprowadzajc goci z przedpokoju do bawialni, gdzie wion na nich taki chd, jak
gdyby powietrze w przejciu przez ciemnozielone, szczelnie zasunite aluzje stracio cae
swe ciepo.
- Co za szczliwy traf! Moemy od razu zaatwi spraw. Nieche pani siada na
fotelu, Marylo. A ty, Aniu, sid na otomanie, tylko nie wier si. Dajcie mi wasze kapelusze.
Florciu, pjd nastaw herbat. Dobry wieczr, pani Blewett! Wanie mwiymy, jak to
dobrze, e pani tu przysza. Pozwol sobie zaznajomi panie. Pani Blewett, panna Cuthbert.
Przepraszam was na chwil! Zapomniaam powiedzie Florci, eby wyja rogaliki z pieca.
I pani Spencer wybiega wawo, podnisszy przedtem aluzje. Ania siedziaa
milczca i nieruchoma, z rkami zoonymi na kolanach, patrzc jak urzeczona na pani
Blewett.
Czy naprawd oddadz j tej kobiecie o kocistej twarzy i surowym spojrzeniu?
Czua, e zy uwizy jej w gardle, a oczy zaszy mg. Ze strachem pomylaa, e nie potrafi
powstrzyma si od paczu.
Wanie wrcia pani Spencer, zgrzana, lecz rozpromieniona, gotowa podj si bez
zwoki rozstrzygnicia kadej trudnej sprawy.
- Zaszo tu nieporozumienie co do tej dziewczynki - rzeka do pani Blewett. - Byam
pewna, e pastwo Cuthbert ycz sobie wzi dziewczynk na wychowanie. Tak mi
powiedziano. Tymczasem prosili o przysanie chopca. Wobec tego, jeli pani nie zmienia od
wczoraj zamiaru, dziewczynka ta byaby dla niej, sdz, bardzo odpowiednim nabytkiem.
Pani Blewett przeszya Ani spojrzeniem od stp do gw.
- Ile masz lat i jak si nazywasz? - spytaa.
- Anna Shirley - odpowiedziao przeraone dziecko drcym gosem, nie majc
odwagi poprosi, aby nie nazywano j Andzi. - Mam lat jedenacie.

- Hm, nie wygldasz na tyle. Ale jeste pewnie zwinna. Moim zdaniem, zwinni ludzie
to najlepsi robotnicy. Jeli ci wezm, musisz si porzdnie sprawowa - by piln, pracowit,
prdk i posuszn. Mam nadziej, e uczciwie zapracujesz na swoje utrzymanie A wic
wezm j, panno Cuthbert. Pani si jej pozbdzie. Mj maleki jest taki rozkapryszony, e
brak mi ju cierpliwoci. Jeeli pani sobie yczy mog j natychmiast zabra do siebie.
Maryla spojrzaa na Ani i serce jej cisn jaki dziwny bl na widok bladej
twarzyczki z wyrazem niemej rozpaczy - rozpaczy maego, niewinnego stworzenia,
zamykanego znowu w klatce, z ktrej si wanie wyrwao. Maryla doznaa przykrego, lecz
mocnego wraenia, e jeli nie uczyni zado bagalnej probie zawartej w tym spojrzeniu,
bdzie j ono przeladowao a do mierci. Przy tym czua, e nie lubi pani Blewett. Odda to
wraliwe dziecko takiej kobiecie! Nie moga wzi na siebie odpowiedzialnoci za co
podobnego.
- Nie wiem jeszcze - rzeka powoli. - Nie twierdz, e bezwarunkowo nie chcemy
jej zatrzyma. A nawet musz przyzna, e brat mj yczy sobie, by zostaa u nas. Waciwie
przyjechaam tutaj, aby si dowiedzie, w jaki sposb zaszo to nieporozumienie Teraz
zdaje mi si, e najlepiej uczyni, gdy powrciwszy do domu, raz jeszcze rozmwi si z
Mateuszem. Nie mog teraz postanowi nic ostatecznego bez naradzenia si z nim. W razie
jednak, gdybymy postanowili jej nie zatrzymywa, przywioz j lub odel do pani jutro
wieczorem. Jeli tego nie uczyni, znaczy, e pozostanie u nas. Czy pani si na to zgadza,
pani Blewett?
- Musz si zgodzi - odpowiedziaa opryskliwie zapytana.
Podczas gdy Maryla to mwia, zdawao si, e soce znowu zajaniao na
twarzyczce Ani. Przede wszystkim zgas na niej wyraz rozpaczy, potem zakwit lekki
promie nadziei, a oczy zalniy jak dwie gwiazdy poranne. Dziewczynka bya jak
przeistoczona, a kiedy po chwili pani Blewett wraz z gospodyni wyszy poszuka jakiego
przepisu kulinarnego, po ktry pani Blewett przybya, Ania rozpromieniona przypada do
kolan Maryli.
- Ach, panno Cuthbert, czy pani naprawd powiedziaa, e moe zatrzymacie mnie na
Zielonym Wzgrzu? - szeptaa bez tchu, jak gdyby ta cudna moliwo moga si rozwia od
goniejszego dwiku. - Czy pani naprawd tak powiedziaa? Czy moe tylko tak sobie
wyobraziam?
- Sdz, e byoby dobrze, gdyby si nauczya trzyma na wodzy sw imaginacj rzeka Maryla sucho. - Wtedy potrafiaby rozrni rzeczywisto od przywidze, rcz za
to.

Tak, wanie tak powiedziaam. Ale nie ma w tym jeszcze nic pewnego i by moe, i
ostatecznie pani Blewett ci zabierze. Z pewnoci jeste jej bardziej potrzebna ni mnie.
- W takim razie wolaabym powrci do Domu Sierot! - wybuchna Ania. - Przecie
ona wyglda zupenie jak jaszczurka.
Maryla powstrzymaa si od umiechu, uwaajc, e Ani naley zaja za podobn
uwag. - Wstyd, eby maa dziewczynka wyraaa si w ten sposb o starszej i obcej osobie rzeka surowo. - Wracaj na swoje miejsce, zachowuj si spokojnie i trzymaj jzyk na wodzy,
jak dobrze wychowana panienka.
- Postaram si o to i bd robia wszystko, co mi pani kae. Tylko zatrzymajcie mnie!
- prosia Ania wracajc posusznie na swoje miejsce.
Gdy tego wieczora powrciy do domu, Mateusz oczekiwa je na gocicu. Maryla
ju z dala spostrzega brata, chodzcego, tam i z powrotem, i odgada przyczyn jego
niepokoju. Bya przygotowana na wyraz zadowolenia, jaki wyczytaa w jego twarzy, gdy
zobaczy, e powraca z Ani. Ale nie mwia z nim o tej sprawie, dopki nie znaleli si sami
na podwrzu przy dojeniu krw. Wtedy opowiedziaa mu w krtkich sowach histori
dziecistwa Ani i wynik swej rozmowy z pani Spencer.
- Nie powierzybym nawet psa tej babie Blewett - rzek Mateusz z niezwyk
zacitoci.
- I ja jej nie lubi - przyznaa Maryla - lecz mamy do wyboru: albo Ani jej odda,
albo zatrzyma j u nas. A poniewa ty, Mateuszu, jak mi si zdaje, chcesz, by Ania zostaa,
bd zmuszona ostatecznie zgodzi si na to. Tak wiele zastanawiaam si nad tym
wszystkim, e wreszcie przywykam do tej myli. Wydaje mi si to pewnego rodzaju
obowizkiem Nigdy wprawdzie nie wychowywaam dziecka, a wychowywanie
dziewczynki to zapewne jeszcze trudniejsza sprawa. Myl, e bd miaa z tym duo
kopotu Ale zrobi wszystko, co bd moga A wic co do mnie, zgadzam si, by zostaa.
Ponura twarz Mateusza rozjania si.
- Wiedziaem, e tak postpisz, Marylo - rzek. - To takie ciekawe stworzenie.
- Lepiej byoby, gdyby mg powiedzie, e to poyteczne stworzenie - burkna
Maryla. - Postaram si, by nim zostaa. Tylko pamitaj, Mateuszu, nie wtrcaj si do mojej
metody postpowania. Wprawdzie stara panna niewiele wie o wychowywaniu dzieci, sdz
jednak, e stary kawaler wie o tym jeszcze mniej. Najsuszniej wic bdzie, jeli mnie
pozostawisz t spraw. Gdybym nie potrafia da sobie rady, ty mi pomoesz.
- Ale, rozumie si, Marylo, e bdziesz postpowaa, jak zechcesz - zapewnia
Mateusz siostr. - Tylko bd dla niej dobra i agodna, nie psujc jej bynajmniej Wydaje mi

si, e ona naley do tych istot, z ktrymi mona wszystko przeprowadzi, jeeli tylko
postpuje si z mioci.
Maryla chrzkna, aby wyrazi pogard dla metody wychowawczej Mateusza, i
posza do spiarni z konwiami mleka.
Nie powiem jej dzi wieczr, e zostanie u nas - mylaa, zajta rozlewaniem mleka
do dzieek. - Bdzie tak podniecona, e nie zanie. Tak, Marylo, adnie si urzdzia! Czy
przypuszczaa kiedykolwiek, e doczekasz si dnia, w ktrym wemiesz sierotk na
wychowanie? W istocie zadziwiajce! Lecz daleko dziwniejsze jest to, e przyczyn caej tej
sprawy jest Mateusz, ktry tak miertelnie ba si maych dziewczynek Jakkolwiek si
stao, podjlimy si trudnego zadania i Bg tylko wie, co z tego wszystkiego wyniknie.

VII.
MODLITWA ANI
Tego wieczora, odprowadzajc Ani do pokoiku na facjatce, Maryla rzeka surowo:
- Wiesz, Aniu, zauwayam wczoraj, i rozebrawszy si, rozrzucia ubranie po
pododze. Jest to brzydkie przyzwyczajenie, ktrego nie znosz. Kad cz ubrania
powinna, rozebrawszy si, starannie uoy. Nie lubi dziewczynek nie dbajcych o
porzdek.
- Wczoraj wieczorem byam tak zrozpaczona, e nie mylaam o ubraniu odpowiedziaa Ania. - Dzi uo wszystko jak najskrupulatniej. W przytuku surowo
przestrzegano tego. Co drugi dzie, co prawda, zapominaam o tym Tak si zawsze
pieszyam, eby jak najprdzej pooy si do ka i mc w spokoju zaton w
marzeniach
- Tutaj, jeli zostaniesz, musisz lepiej o tym pamita - upominaa Maryla. - Ot, tak,
teraz to wszystko jest w porzdku. Zmw modlitw i po si spa.
- Nigdy si jeszcze nie modliam! - owiadczya Ania. Maryla spojrzaa ze
zdumieniem.
- Co te ty wygadujesz, Aniu? Czy nie uczono ci nigdy modlitwy? Bg da, by
mae dziewczynki zawsze mwiy pacierz. Czy wiesz, Aniu, kto to jest Bg?
- Bg jest to duch, nieskoczony, wieczny i niezmienny, najwysza doskonao i
prawda, wszechmocny, wszystkowiedzcy, rozumny, sprawiedliwy i dobry - wyrecytowaa
Ania szybko i pynnie.
Maryla uspokoia si nieco.
- Wic jednake masz jakie pojcie. Nie jeste zupen pogank. Gdzie nauczya si
tego?
- O, w niedzielnej szkole Domu Sierot. Uczyli nas tam caego katechizmu. To mi si
bardzo podobao. Jest co wspaniaego w wyrazach: Nieskoczony, wieczny i niezmienny.
Jakie to potne! Jest w tym gboki, peny ton, jak gdyby gray wielkie organy. Nie mona
tego nazwa poezj, ale jednake bardzo j przypomina.
- Nie rozprawiamy teraz o poezji, Aniu mwimy o wieczornej modlitwie. Czy nie
wiesz, e to brzydko nie modli si kadego wieczora? Obawiam si, e jeste bardzo
niedobrym dzieckiem.

- Pani take atwiej byoby by niedobr ni dobr, gdyby pani miaa rude wosy rzeka Ania z wyrzutem. - Ci, co nie maj rudych wosw, nie wiedz wcale, jakie to okropne.
Pani Thomas powiedziaa, e Bg umylnie da mi rude wosy. Od owej chwili przestaam si
Nim zajmowa.. A zreszt wieczorami bywaam zbyt zmczona, aby mc si jeszcze
troszczy o pacierz. Od ludzi, ktrzy musz cay dzie piastowa blinita, nie powinno si
wymaga, aby pamitali jeszcze o modlitwie. Czy pani nie jest tego samego zdania?
Maryla dosza do wniosku, e do religijnego wychowania Ani naley przystpi
bezzwocznie, nie ma czasu do stracenia.
- Musisz odmawia modlitw, dopki jeste pod moim dachem, Aniu - rzeka.
- Ale, owszem, jeli pani sobie tego yczy - odpowiedziaa wesoo dziewczynka. Uczyni wszystko, by pani zadowoli. Tylko dzi prosz mi powiedzie, co mam mwi.
Lec w ku, uo sobie jak bardzo pikn modlitw, ktr odtd bd codziennie
odmawiaa. Jestem pewna, e to bdzie co bardzo zajmujcego.
- Musisz uklkn - rzeka Maryla, troch zakopotana. Ania uklka u kolan Maryli i
z powag spojrzaa na ni.
- Dlaczego waciwie naley klka do modlitwy? Gdybym ja szczerze pragna si
pomodli, wiem, co bym uczynia. Poszabym sama, samiutka na wielk, pikn k albo
lepiej jeszcze do duego, ciemnego lasu i patrzaabym na oboki, het, w gr, w te cudne,
bezgraniczne, bkitne niebiosa. Wtedy po prostu odczuabym modlitw Jestem gotowa. No
i co mam powiedzie?
Maryla bya wci zakopotana. Miaa zamiar nauczy Ani tego codziennego,
dziecicego pacierza: Kiedy si do snu ukadam. Lecz jak to ju kiedy wspominalimy,
Maryla miewaa przebyski poczucia humoru - jest to po prostu inne okrelenie umiejtnoci
wyczucia tego, co jest dla kogo waciwe. Tote odczua natychmiast, e naiwny pacierz,
uoony dla malestw w biaych koszulkach, szepczcych go u kolan kochajcych matek, by
nieodpowiedni dla tego piegowatego stworzenia nie znajcego Boej mioci ani te nie
troszczcego si o ni, skoro mu jej nigdy nie ofiarowano za porednictwem mioci ludzi.
- Jeste do dua, aby potrafia pomodli si bez niczyjej pomocy - rzeka wreszcie.
- Podzikuj Bogu za wszystkie dobrodziejstwa, jakich doznaa, i pro Go pokornie o
spenienie twoich ycze.
- Dobrze, postaram si jak najlepiej - przyrzeka Ania kryjc twarz na kolanach
Maryli.
- Litociwy Ojcze Niebieski - tak mwi ksia w kocioach, wic mona pewnie i u
siebie w domu tak mwi Prawda? - przerwaa podnoszc na chwil gow. - Litociwy

Ojcze Niebieski, dzikuj Ci za Jezioro Lnicych Wd, za Bia Drog Rozkoszy, za


Krlow niegu i za Jutrzenk. Jestem Ci za to naprawd niewymownie wdziczna. To s
wszystkie dobrodziejstwa, jakie sobie w tej chwili przypominam i za ktre Ci si naley
podzikowanie. Co si tyczy moich ycze, jest ich tak wiele, e w tej chwili nie starczyoby
mi czasu na wyliczanie ich. Wymieni wic tyka dwa najwaniejsze. Pozwl mi pozosta na
Zielonym Wzgrzu i uczy mnie pikn, gdy dorosn. Pozostaj z szacunkiem Twoja Ania
Shirley.
No i c, dobrze? - spytaa, spiesznie podnoszc si z kolan. - Gdybym miaa wicej
czasu, z pewnoci dobraabym pikniejsze wyraenia.
Trudno byoby opisa uczucia biednej Maryli. Pocieszaa si nieco przewiadczeniem,
e ta niezwykle oryginalna modlitwa bya skutkiem niewiadomoci, nie za braku szacunku
ze strony dziecka. Starannie otulia Ani kodr, przyrzekajc sobie w duchu, e nazajutrz
kae jej si nauczy prawdziwego pacierza. Wychodzia ju z pokoiku, zabierajc wiec,
kiedy Ania przywoaa j znowu.
- Przypomniaam sobie wanie - rzeka - e powinnam bya powiedzie amen
zamiast z szacunkiem. Przecie tak mwi ksia w kocioach. Zapomniaam o tym, ale
wiedziaam, e pacierz musi mie jakie zakoczenie, wic daam takie. Czy pani myli, e to
wielka rnica?
- Nie nie sdz - rzeka Maryla. - pij spokojnie, dobranoc!
- Dzi mwi dobra noc z czystym sumieniem - rzeka Ania wtulajc si z rozkosz
w poduszki.
Maryla wrcia do kuchni, postawia energicznie wiec na stole i zwrcia si ku
Mateuszowi:
- W istocie, Mateuszu, wielki czas, aby kto wzi to dziecko i zaj si jego
wychowaniem. Jest to prawi zupena poganka. Czy uwierzyby, e si nigdy w yciu nie
modlia? Musz zaraz jutro pj na plebani poyczy dla niej modlitewnik dla modziey.
Zaczn j te posya do szkoy niedzielnej, gdy tylko zdoam jej uszy jakie ubranie.
Przewiduj, e bd miaa pene rce roboty Tak, tak, kady musi mie w yciu swoj
porcj kopotw. Dotd wiodam spokojny ywot. Teraz przysza na mnie kolej cikich dni i
musz z rezygnacj podda si losowi.

VIII.
ZACZYNA SI WYCHOWYWANIE ANI
Z przyczyn jej tylko wiadomych Maryla dopiero po poudniu powiedziaa Ani, e
zatrzymuje j na Zielonym Wzgrzu. Przed obiadem powierzaa jej wykonanie rozmaitych
zaj i pilnym okiem przygldaa si pracy dziewczynki. Ju po tych kilku godzinach
przekonaa si dostatecznie, e Ania bya zrczna i posuszna, chtna do pracy i pojtna.
Gwn jej wad stanowia pewna skonno do wpadania w zadum. Wtedy podczas
najwikszej nawet roboty zapominaa o wszystkim i dopiero gona uwaga lub jakie
szczeglne wydarzenie sprowadzay j na ziemi.
Skoczywszy zmywanie naczy po obiedzie, Ania stana nagle przed Maryl ze
zrozpaczon min czowieka, ktry jest gotw wysucha najgorszego wyroku. Wta jej
posta draa od stp do gw, twarzyczka bya rozgorczkowana, oczy wydaway si prawie
czarne. Zoywszy donie, rzeka bagalnym tonem:
- Ach, panno Cuthbert! Bagam, nieche mi pani powie, czy mnie odelecie, czy te
nie? Cae przedpoudnie staraam si by cierpliwa, ale teraz czuj, e nie potrafi znie
duej tej niepewnoci. To takie straszne uczucie! Prosz mi wreszcie powiedzie!
- Nie wyparzya cierki w gorcej wodzie, jak ci kazaam - odrzeka niewzruszenie
Maryla. - Zanim zwrcisz si do mnie z pytaniem, zechciej to uczyni.
Ania pobiega speni rozkaz, po czym powrcia do Maryli i utkwia w jej twarzy
bagajce spojrzenie.
- Dobrze - odpowiedziaa Maryla nie mogc ju znale nowej wymwki dla
odwleczenia ostatecznej odpowiedzi. - Myl, e ju mog ci to powiedzie. Brat mj i ja
postanowilimy zatrzyma ci, rozumie si, jeli bdziesz si staraa by dobr i posuszn
dziewczynk. Ale co si z tob dzieje, dziecko?
- Pacz - rzeka Ania ze zdumieniem. - Tylko nie wtem dlaczego. Ciesz si tak, jak
tylko czowiek cieszy si potrafi. Ach, cieszy si - to nieodpowiednie wyraenie. Cieszyam
si z powodu biaych kwiatw wini i z powodu Biaej Drogi Rozkoszy, ale to jest co wicej!
Jestem szczliwa! Postaram si by taka dobra. Bdzie to bardzo trudna sprawa,
przypuszczam, gdy pani Thomas zawsze mi mwia, ze jestem zupenie zwariowana. Ale
zrobi, co tylko bd moga. Chciaabym jednak wiedzie, dlaczego pacz.
- Chyba dlatego, e jeste bardzo podniecona i wzruszona - rzeka Maryla tonem
nagany. - Usid na tym oto krzele i staraj si uspokoi. Boj si, e jeste zbyt skonna

zarwno do paczu, jak i do miechu. Tak, pozostaniesz wic u nas i postaramy si, by ci byo
dobrze. Bdziesz uczszczaa do szkoy. Nie zaczniesz jednak nauki przed wrzeniem, bo
teraz ju tylko dwa tygodnie dziel nas od letnich wakacji.
- A jak powinnam pani nazywa? - spytaa Ania. - Czy mam zawsze mwi: panno
Cuthbert? Czy nie mogabym po prostu nazywa pani cioci Maryl?
- Nie, nazywaj mnie tylko Maryl. Nikt nie mwi do mnie panno Cuthbert.
Dranioby mnie to.
- A czy nie bd tego uwaali za pewien brak szacunku? - omielia si zaprotestowa
Ania.
- Co to, to nie, jeli bdziesz do mnie mwi z odpowiednim szacunkiem. Wszyscy w
Avonlea, modzi i starzy, nazywaj mnie Maryl. Tylko pastor mwi czasem panno
Cuthbert, kiedy o tym pamita.
- Ja bym jednak wolaa mwi ciociu Marylo - prosia dalej Ania. - Nie miaam
nigdy adnej ciotki ani krewnej nawet babki. Zdawaoby mi si, e naprawd nale do
pani. Czy mog mwi ciociu?
- Nie, nie jestem twoj ciotk i nie lubi dawa ludziom tytuw, ktrych nie maj.
- Ale mogaby pani sobie wyobrazi, e jest moj cioci!
- O, bynajmniej. Ja tego nie potrafi! - odrzeka Maryla sucho.
- Czy pani si nigdy nie zdaje, e rzeczy s czsto inne, ni s w rzeczywistoci? spytaa Ania, szeroko otwierajc oczy.
- Nie!
- Ach! - Ania gboko westchna. - Panno Ach, Marylo, jake wiele pani traci!
- Nie uwaam tego Po c widzie rzeczy innymi, ni s rzeczywistoci? odpowiedziaa Maryla. - Jeli Bg stworzy nas w takim, a nie w innym wiecie, to nie po to,
bymy sobie ten wiat wyobraali inaczej. Aha, to mi co przypomniao. Wejd do pokoju,
tylko wytrzyj nogi i nie wpu much, i podaj mi ten obrazek, ktry stoi na kominku. Jest tam
wydrukowana modlitwa Ojcze nasz. Cay swj wolny czas dzi po poudniu powicisz na
wyuczenie si jej na pami; nie chc takich modlitw, jakie syszaam wczoraj wieczorem.
- Pewnie e to by dziwny pacierz - tumaczya si Ania. - Ale nie miaam jeszcze
adnego dowiadczenia. Nie mona wymaga, by kto modlc si po raz pierwszy w yciu
robi to piknie, prawda? Pooywszy si spa, wymyliam, jak to pani przyrzekam,
przeliczn modlitw Bya prawie tak duga, jakby j sam pastor napisa, i taka poetyczna!
Ale czy pani uwierzy? Kiedy zbudziam si dzi rano, nie pamitaam ani jednego sowa!
Obawiam si te, e nie potrafi ju nigdy uoy rwnie piknej. Nie wiem wprawdzie

dlaczego, ale gdy si co wymyla po raz drugi, to jest zawsze brzydsze od tego, co si
wymylio pierwszym razem. Czy pani to zauwaya?
- Jest co, co ty powinna zauway, Aniu. Ilekro ka ci co uczyni, suchaj
natychmiast i nie zatrzymuj si, by rozprawia o tej sprawie. Ot pjd i zrb, co ci
poleciam.
Ania natychmiast przesza sieni do bawialni, ale dugo nie powracaa. Po dziesiciu
minutach oczekiwania Maryla odoywszy robtk i zacisnwszy wargi posza za ni. Zastaa
dziewczynk stojc nieruchomo przed obrazem zawieszonym pomidzy oknami. Rce
zaoya z tyu, byszczce, rozmarzone oczy wzniosa ku grze. Biae i zielone wiato,
pynce tu od jaboni i dzikiego wina, oblewao ma posta blaskiem prawie nierealnym.
- O czym mylisz, Aniu? - spytaa ostro Maryla. Ania ockna si z zadumy.
- O tym - rzeka wskazujc na wcale dobr reprodukcj obrazu Chrystus
bogosawicy dzieci. - Wanie wyobraaam sobie, e jestem jednym z nich, t oto ma
dziewczynk w niebieskiej sukience, stojc w kcie, jak gdyby nie naleaa do nikogo,
zupenie jak ja Wydaje si smutna i opuszczona, prawda? Rcz, e nie ma ani ojca, ani
matki. Chcc jednak otrzyma bogosawiestwo, wlizna si w kcik, z dala od innych,
majc nadziej, e jej nikt nie zauway prcz Niego. Jestem pewna, e wiem, jak si czua,
serduszko jej dygotao, a rce byy zimne jak moje wtedy, gdy si pytaam, czy mnie
zatrzymacie. Lkaa si, e On jej moe nie zauway. Ale On spostrzeg j, prawda?
Staraam si wyobrazi sobie to wszystko. Jak zbliaa si coraz bardziej i bardziej, a
wreszcie znalaza si tu obok, a wtedy On j spostrzeg i pooy Sw rk na jej gowie.
Ach, jaki dreszcz rozkoszy musia j przenikn! Pragnabym tylko, aby malarz nie
przedstawi Go takim zatroskanym. Chocia taka jest Jego twarz na wszystkich obrazach, nie
wiem, czy Maryla to zauwaya. Nie sdz, aby w rzeczywistoci wyglda tak smutnie, bo
wtedy dzieci na pewno by si Go lkay.
- Aniu - rzeka Maryla, sama dziwic si temu, e dawno nie przerwaa dziewczynce. Nie wolno ci tego mwi. Jest to brak szacunku zupeny brak szacunku.
Oczy Ani wyraziy zdumienie.
- Ach, ja czuj tyle szacunku Prosz mi wierzy, e nie miaam nic zego na myli.
- O, wierz ci. Ale o tych sprawach nie wolno mwi tak bezceremonialnie. Chciaam
ci jeszcze na co zwrci uwag, Aniu! Kiedy ci posyam po cokolwiek, wracaj natychmiast,
a nie zatrzymuj si i nie gap jak przed tym obrazem. Pamitaj o tym! A teraz we ten may
obrazek i chod ze mn do kuchni. Tak, sid w kcie i naucz si tej modlitwy na pami.

Ania opara przyniesiony obrazek o dzban peen kwiatw jaboni, ktry ustawia przy
obiedzie dla przystrojenia stou - Maryla krzywym okiem patrzya na t dekoracj, ale nic nie
powiedziaa - i oparszy twarz na doniach, spogldaa przez kilka chwil w milczeniu na
wydrukowane wyrazy.
- To mi si podoba - rzeka wreszcie. - Jakie to pikne! Ju raz to syszaam, kiedy
rektor w niedzielnej szkole Domu Sierot odczytywa te zdania gono. Ale wwczas nie
podobao mi si wcale, bo mwi skrzekliwym i aobnym gosem. Czuam wprost, e on
uwaa modlitw za nieprzyjemny obowizek. To nie jest poezja, a jednak wywiera wraenie
poezji. Ojcze nasz, ktry jest w niebie, wi si Imi Twoje Czy nie brzmi to jak
muzyka? Ach, jak si ciesz, e mi pani Maryla kazaa si tego nauczy.
- Ucz si i bd cicho - rzeka krtko Maryla.
Ania przysuna ku sobie wazon z kwiatami jaboni, aby mc od czasu do czasu
ucaowa rowy pczek, a nastpnie kilka chwil uczya si pilnie.
- Marylo - spytaa potem - czy Maryla myli, e bd moga zdoby sobie w Avonlea
przyjacik od serca?
- Co jak przyjacik?
- Od serca tak pokrewn dusz, ktrej mogabym powierza wszystkie uczucia.
Cae ycie marzyam o niej. Nigdy nie odwayam si przypuszcza, e mogoby si to sta w
rzeczywistoci. Ale teraz tyle moich najcudniejszych snw nagle si zicio, e kto wie, czy i
ten take Czy Maryla sdzi, e to byoby moliwe?
- Diana Barry mieszka w pobliu nas, na Sosnowym Wzgrzu, i jest prawie w twoim
wieku. To bardzo mia dziewczynka i kto wie, czy nie byaby dla ciebie odpowiedni
towarzyszk zabaw. Obecnie nie ma jej tutaj, gdy pojechaa w odwiedziny do swej ciotki, do
Carmody. Ale przebywajc z ni, musiaaby zwraca baczn uwag na swe sprawowanie, bo
pani Barry jest bardzo wymagajca. Nie pozwoli creczce zadawa si ze le wychowan
dziewczynk.
Ania patrzya na Maryl poprzez kwiaty jaboni oczami penymi zaciekawienia.
- Jak ta Diana wyglda? Nie ma rudych wosw, prawda? Z pewnoci nie! To ju
wystarcza, e ja jestem ruda! Uchowaj, Boe, od tego moj serdeczn przyjacik.
- Diana jest bardzo adna. Ma czarne wosy, czarne oczy i rowe policzki. Jest
niezmiernie mia i dzielna, a to wicej warte ni by pikn.
Maryla miaa przygotowan wizank nauk moralnych, gdy bya gboko
przekonana, e naley nimi okrasza kade zdanie kierowane do dziecka, ktrego
wychowanie wanie si rozpoczyna.

Ania jednak lekko przekna mora, a zatrzymaa si tylko na zachwycajcych


nadziejach, jakie si przed ni otwieray.
- Jak to dobrze, e jest taka adna! Jeeli si jest brzydk, co u mnie nie da si ju
zmieni, przyjemnie jest mie cho adn przyjacik. Pani Thomas, u ktrej mieszkaam,
miaa w swoim bawialnym pokoju oszklon biblioteczk, ale bez ksiek. Pani Thomas
przechowywaa w niej sw najdrosz porcelan i soiki z konfiturami, o ile je miaa
naturalnie. Jedne drzwi miay stuczon szyb. Pan Thomas wybi j ktrej nocy, gdy wrci
do domu pijany. Ale jedna szyba pozostaa caa i przegldajc si w niej wyobraziam sobie,
e z tamtej strony w szafie znajduje si dziewczynka, moja rwienica. Nazwaam to moje
odbicie Katie i przyjaniymy si bardzo, bardzo. Potrafiam rozmawia z ni caymi
godzinami, szczeglnie w niedziel. Zwierzaam si jej ze wszystkiego. Katie bya moj
jedyn pociech i radoci! Wyobraaam sobie, e szafa jest zaczarowana i gdybym tylko
potrafia wymwi odpowiednie zaklcie, mogabym j otworzy i wej do pokoju, gdzie
jest Katie, a nie pki z porcelan i konfiturami. Wtedy Katie wziaby mnie za rk i
zaprowadzia w cudowne miejsce pene kwiatw, soca i elfw, gdzie bymy yy w
wiecznym szczciu.
Przenisszy si do pani Hammond, martwiam si niezmiernie, e opuszczam Katie. I
ona czua si z tego powodu bardzo nieszczliwa. Jestem tego pewna, bo widziaam poprzez
szyb, jak pakaa przesyajc mi causy. U pani Hammond nie byo biblioteki. Ale nad rzek,
niedaleko domu, rozcigaa si zielona dolina, gdzie mieszkao najpikniejsze echo.
Oddawao ono dokadnie kady wyraz nawet wwczas, gdy si mwio niezbyt gono. Wic
wyobraziam sobie, e to dziewczynka imieniem Violetta, z ktr si bardzo zaprzyjaniam i
ktr pokochaam prawie tak jak Katie; niezupenie, ale prawie. Wieczorem przed wyjazdem
do Domu Sierot poszam poegna Violett, a poegnanie jej brzmiao tak smutno, tak
smutno, miaa zy w gosie Przywizaam si do niej tak bardzo, e nie potrafiam
wyobrazi sobie nowych przyjaciek w Domu Sierot. A zreszt tam nie byo pola dla
imaginacji
- Sdz wanie, e to byo dobre - rzeka Maryla sucho. - Nie uznaj takich gupstw.
Wydaje mi si, e ty niemal wierzysz w te swoje fantazje. Pragnabym, eby znalaza
prawdziw przyjacik, bo wtedy skoczyaby z tym wyobraaniem sobie. Nie opowiadaj
te nigdy pani Barry o twojej Katie ani o Violetcie, bo pomyli, e bajesz.
- O, co to, to nie Zreszt nie potrafiabym wcale mwi o tym z pierwsz lepsz
osob pami tych przyjaciek jest mi zbyt droga Ale Maryli chciaam to opowiedzie.
Ach, oto wielka pszczoa wyfruna wprost z kwiatu jaboni. Jake cudnie musi by mieszka

w kwiecie jaboni! Usypia w nim, gdy wiatr koysze do snu! Gdybym nie bya czowiekiem,
pragnabym by pszczo i mieszka w kwiatach.
- Wczoraj pragna by mew - przypomniaa Maryla. - Uwaam, e jeste bardzo
zmienna. Kazaam ci si nauczy modlitwy, nie rozmawia. Zdaje si jednak, e to jest dla
ciebie niemoliwe, jeli masz obok siebie kogo, kto moe sucha twojej paplaniny. Pjd
wic do swego pokoju i ucz si.
- Ale umiem ju prawie ca oprcz ostatniego wiersza.
- Tym lepiej. Zrb jednak, co ci ka. Pjd do swego pokoju, skocz si uczy i
poczekaj tam, dopki ci nie zawoam, eby mi pomoga przygotowa herbat.
- Czy nie mogabym zabra gazek jaboni dla towarzystwa? - prosia Ania.
- Nie trzeba zamieca pokoju kwiatami. Naleao pozostawi je na drzewie.
- Wahaam si te, zanim je zerwaam - rzeka Ania. - Czuam prawie, e nie
powinnam niszczy ich krtkiego ycia, ja take nie chciaabym by zerwan, jelibym bya
kwiatem Ale pokusa bya nieprzezwyciona. Co Maryla czyni, kiedy bierze j
nieprzezwyciona pokusa?
- Aniu, czy nie syszaa, e kazaam ci pj do swego pokoiku?
Ania z gbokim westchnieniem udaa si na gr i usiada w fotelu obok okna.
- No tak, modlitw ju umiem. Nauczyam si ostatniego wiersza idc po schodach.
Teraz wyobra sobie, e ten pokj wyglda zupenie inaczej i e taki ju pozostanie na
zawsze Podoga pokryta jest dywanem z biaego aksamitu, osypanym psowymi rami. U
okien wisz psowe jedwabne portiery. ciany s zawieszone makatami, haftowanymi zotem
i srebrem. Meble s mahoniowe. Nie widziaam wprawdzie nigdy mahoniu, ale to brzmi tak
bogato. Tutaj stoi sofa, zarzucona mikkimi poduszkami z rowego, czerwonego, bkitnego
i zotawego jedwabiu. Le sobie wygodnie, przytulona do nich. Widz odbicie mojej postaci
we wspaniaym zwierciadle wiszcym na cianie. Jestem wysoka i smuka, mam na sobie
powczyst sukni z biaych koronek, pery na szyi i pery we wosach. Wosy mam czarne
jak noc, a pe bia jak ko soniowa. Nazywam si lady Kordelia Fitzgerald No, ale tak
nie jest Nie potrafi si zapomnie tak dalece, eby mi si to wydawao czym
rzeczywistym!
Skoczya do malekiego lusterka i przejrzaa si w nim. Wyjrzaa ku niej chuda,
piegowata twarzyczka o powanych, szarych oczach.
- Jeste najzwyczajniej Ani z Zielonego Wzgrza - rzucia surowo - i widz ci tak,
jak jeste, wtedy nawet, gdy wmawiasz w siebie, e jeste lady Kordelia Fitzgerald. Ale jest
milion razy lepiej by Ani z Zielonego Wzgrza ni Ani znikd, prawda?

Nachylia si, ucaowaa serdecznie odbicie swej postaci i podesza do otwartego okna.
- Dobry wieczr, najdrosza Krlowo niegu! I dobry wieczr, wy, drogie brzzki w
dolinie! Dobry wieczr, kochany szary domku tam na wzgrzu! Ciekawam, czy Diana
zostanie moj serdeczn przyjacik. Mam nadziej, e tak; bd j gorco kochaa! Lecz nie
zapomn nigdy Katie i Violetty. Dotknoby je to srodze, a ja nie chc zadrasn niczyich
uczu, nawet maej dziewczynki z biblioteki lub dziewczynki - echa. Bd je wspominaa
codziennie i bd im przesyaa causy.
Kocami palcw przesaa kilka causw w stron kwitncej wini i oparszy brod na
rkach, zatona znowu w sodkich marzeniach.

IX.
OBURZENIE PANI LINDE
Dwa tygodnie miny od przybycia Ani na Zielone Wzgrze, a pani Linde nie zjawia
si jeszcze, by j obejrze. Trzeba jednak odda sprawiedliwo, e nie stao si to z jej winy.
Cika influenca zmusia t czcigodn niewiast do pozostania w domu. Pani Magorzata
rzadko chorowaa i ywia wyran pogard dla osb sabowitych. Influenc jednak uwaaa
nie za chorob, ale za pewnego rodzaju kar Opatrznoci. Lecz skoro tylko lekarz pozwoli jej
wyj z domu, natychmiast popieszya na Zielone Wzgrze, umierajc z ciekawoci, jak te
moe wyglda przyjta przez Cuthbertw sierota, co do ktrej najrozmaitsze gadki i domysy
kryy pord mieszkacw Avonlea.
Ania zuytkowaa jak najlepiej wszystkie chwile tych minionych dwch tygodni.
Zaznajomia si ju z kadym drzewem i z kadym krzaczkiem koo domu. Odkrya malek
cieyn, ktra prowadzia poprzez sad jabkowy i dalej przez las. Zbadaa j te do koca.
cieka biega wzdu strumienia, przez most pomidzy kpami sosen i pod sklepieniem
splecionych ze sob dzikich wini, potem wia si przez zaktki gsto zaronite paprociami i
gina pod koyszcymi si koronami olch i klonw.
Ania zaprzyjania si ze rdekiem w dolinie, z cudnie gbokim, lodowatym,
krysztaowym rdekiem. Wypywao ono spomidzy gadkich, czerwonych kamieni
piaskowca i obrzeone byo wielkimi, podobnymi do palm kpami paproci. Dalej przez
strumie przerzucony by mostek z bali. Przez ten most Ania biega lekkim krokiem ku
poronitemu lasem wzgrzu, gdzie panowa wieczorny zmrok pod grubymi, gsto rosncymi
jodami i sosnami. Kwity tam jedynie miriady zachwycajcych konwalijek, tych
najskromniejszych i najmilszych kwiatw lenych, oraz blade, powiewne astry niby
duszyczki zeszorocznych kwiatw. Cienkie pajczyny unosiy si jak srebrne nici pomidzy
drzewami, gazki za i szyszki sosen zdaway si szepta i serdecznie gawdzi ze sob.
Wszystkie te wspaniae wyprawy badawcze dokonywane byy w chwilach
przeznaczonych na zabaw. Po powrocie dziewczynka zarzucaa Mateusza i Maryl
opowiadaniami o wszystkim, co odkrya. Mateusz nie uskara l na to, sucha milczc, z
umiechem zadowolenia na ustach. Maryla pozwalaa na to bajanie, dopki nie spostrzega,
e sama si nim zaczyna interesowa. Wwczas przerywaa potok wymowy Ani krtkim
rozkazem zamknicia ust.

Kiedy pani Magorzata nadesza, Ania bya w sadzie. Zacna niewiasta zbliya si do
domu powoli, kroczc powanie przez bujne, koyszce si trawy, usiane rudawymi plamami
zachodzcego soca.
W rozmowie z Cuthbertami znalaza dobr sposobno opowiedzenia wszystkich
szczegw swej choroby. Z tak widoczn przyjemnoci rozpamitywaa kade
podwyszenie temperatury i najmniejszy bl, e Maryla dosza do wniosku, i nawet
influenca moe da pewne zadowolenie.
Po wyczerpaniu wszystkich szczegw pani Magorzata poruszya waciwy cel
swych odwiedzin.
- Zadziwiajce rzeczy opowiadano mi o tobie, Marylo, i o Mateuszu.
- Sdz, e nie bya bardziej zdziwiona ni ja - odpowiedziaa Maryla. - Teraz
pogodziam si ju z t niespodziank.
- Bya to w istocie niezwykle przykra pomyka - rzeka ze wspczuciem pani
Magorzata. - Czy nie mona byo odesa maej?
- Waciwie moglimy to uczyni, lecz postanowilimy tego nie robi. Mateusz polubi
j bardzo, a i mnie, musz przyzna, te si spodobaa, pomimo e, naturalnie, ma pewne
wady. Dom nasz jakby ody. To taki jasny promyczek, takie mie stworzenie!
Maryla powiedziaa wicej, ni pocztkowo miaa zamiar, gdy wyczytaa na twarzy
pani Linde bardzo wyran nagan.
- Cik odpowiedzialno wzia na swe barki - rzeka znowu pani Linde ponuro tym bardziej e nie masz wszake najmniejszego dowiadczenia w postpowaniu z
dzieckiem. Z pewnoci nie znasz prawie wcale jej charakteru, a nikt nie moe przewidzie,
co wyronie z takiego obcego stworzenia. Nie chc ci jednak odbiera odwagi, Marylo.
- Nie potrafiaby tego uczyni - odpowiedziaa Maryla sucho. - Nie waham si z
chwil, gdy raz co postanowi. Ale moe zechcesz zobaczy Ani? Zawoam j.
Po chwili wpada Ania z twarzyczk rozpromienion z powodu jakiego nowego
odkrycia w sadzie. Lecz zaskoczona niespodzian obecnoci obcej osoby, niemiao
zatrzymaa si u drzwi. Niewtpliwie wygldaa do dziwacznie w krtkiej i ciasnej sukience
z szorstkiej weny, przywiezionej z Domu Sierot, spod ktrej chude jej nogi wydaway si
jeszcze dusze, ni byy w istocie. Piegi na twarzy ciy si liczniej i widoczniej ni
kiedykolwiek. Rozwiane przez wiatr wosy byy w niezwykym nieadzie, a barwa ich
wydawaa si jeszcze bardziej ognista ni kiedykolwiek.
- To pewne, e nie wybrali ci ze wzgldu na twoj urod - odezwaa si pani Linde,
przesadnie nadymajc usta.

Naleaa ona do tych zachwycajcych i bardzo lubianych osb, ktre szczyc si tym,
e bezwzgldnie i wprost wypowiadaj swe zdanie kademu.
- Jakie to chude i ndzne stworzenie, Marylo! Zbli si, dziecko, niech ci si lepiej
przyjrz! Ach, czy kto widzia kiedy podobne piegi! A wosy czerwone, istna marchew!
Chode bliej, maa, powiadam ci!
Ania zbliya si, lecz wcale nie w ten sposb, jak pani Magorzata tego oczekiwaa.
Jednym susem przeskoczya kuchni i znalaza si obok mwicej, z twarzyczk
zaponion od gniewu, z drgajcymi ustami, drca z rozgoryczenia od stp do gw.
- Nienawidz pani! - zawoaa zdawionym gosem, tupic nog w podog. Nienawidz pani! Nienawidz pani! - woaa tupic mocniej za kadym wyrazem. Jakim prawem mie mnie pani nazywa chud i brzydk? Jakim prawem pani mwi, e
jestem piegowata i ruda? Pani jest ordynarn, le wychowan kobiet bez serca!
- Aniu! - zawoaa stropiona Maryla.
Ale Ania staa naprzeciw pani Linde z gow wysoko podniesion, z paajcymi
oczyma, z rkami zacinitymi. Caa jej posta wyraaa zacite oburzenie.
- Jak mie pani mwi o mnie to wszystko? - powtarzaa gwatownie. - Co by te pani
uczynia, gdyby tak si o pani wyraono? Co by te - pani sobie pomylaa, jeliby jej
powiedziano, e jest niezgrabna i tusta i nie ma prawdopodobnie ani dba wyobrani? W
tej chwili mao mnie obchodzi, e ranie pani uczucia! Przeciwnie, chc je zrani! Nikt nigdy
nie postpi wobec mnie tak niegodziwie, nikt, nawet pijany m pani Thomas. I nigdy pani
tego nie wybacz! Nigdy!
Tupnicie. I jeszcze raz tupnicie.
- Czy ktokolwiek widzia kiedy co podobnego? - zawoaa oburzona pani Magorzata.
- Aniu, pjd do swego pokoju i nie wychod, dopki ja tam nie przyjd! - rzeka
Maryla, z trudnoci odzyskujc panowanie nad sob.
Ania rozpakaa si i trzasnwszy drzwiami do sieni, jak wicher pomkna po
schodach na gr. Silny trzask na facjatce oznajmi, e drzwi jej pokoju zamknite zostay z
nie mniejsz gwatownoci.
- O, nie zazdroszcz ci wychowywania tej osbki - rzeka z niewysowion ironi pani
Magorzata.
Maryla otworzya usta, by wyrzec co usprawiedliwiajcego czy potpiajcego Lecz
to, co wyrzeka, pozostao dla niej samej niewytumaczone zarwno wwczas, jak i potem.
- Nie powinna bya szydzi z jej powierzchownoci, Magorzato.

- Marylo Cuthbert, chyba nie masz zamiaru broni tego dzikiego postpowania,
ktrego tylko co byymy wiadkami? - rzeka oburzona pani Linde.
- Nie - odpowiedziaa powoli Maryla - wcale nie mam zamiaru stawa w jej obronie.
Ania postpia bardzo brzydko i otrzyma ode mnie surow nauczk. Lecz musimy uwzgldni
pewne okolicznoci. Nie uczono jej nigdy tego, co naley, czego nie naley czyni. A ty
stanowczo bya dla niej zbyt okrutna.
Maryla nie potrafia wstrzyma si od tej ostatniej uwagi, pomimo e znowu sama si
sobie dziwia. Pani Magorzata wstaa z min obraonej dumy i godnoci.
- Tak, widz, Marylo, e tutaj bd musiaa bardzo liczy si ze sowami, jeli naley
mie wzgldy przede wszystkim dla uczu rozmaitych sierot, przywiezionych nie wiadomo
skd O, nie gniewam si, bynajmniej, nie lkaj si tego! Za bardzo mi was al, by si na
was gniewa. Przeyjesz niejedn cik chwil z tym dzieckiem. Jeli jednak posuchasz
mojej rady - czego przypuszczalnie nie zrobisz, pomimo e zasuguj na zaufanie, bo przecie
wychowaam dziesicioro dzieci i pochowaam dwoje - to dasz jej t surow nauczk, o
ktrej mwia, brzozow rzg. Zdaje mi si, e to byaby najwymowniejsza nauka dla tego
rodzaju dziewczyny. Charakter jej jest pewnie rwnie ognisty, jak jej wosy. No, do widzenia,
Marylo! Mam nadziej, e od czasu do czasu wstpisz mnie odwiedzi, tak jak to dotd
bywao. Nie przypuszczasz chyba, abym ja si pieszya z nastpnymi odwiedzinami, z
chwil gdy mona tu by naraonym na tego rodzaju przyjcie, co podobnego bowiem
przekracza wszelkie moje dotychczasowe dowiadczenia!
I pani Magorzata z wielk godnoci i szacunkiem dla swej okrgej figury podniosa
si i powoli ruszya w drog, Maryla za, przybrawszy bardzo surowy wyraz twarzy, udaa si
do pokoiku na facjatce.
Idc po schodach, zawahaa si jednak, niepewna, co powinna uczyni. Bya bardzo
stropiona tym, co si zdarzyo. Co za nieszczsny traf, e Ania wanie wobec pani
Magorzaty Linde okazaa si tak zonic. I nagle Maryla z przykroci zdaa sobie spraw,
e bardziej odczuwa upokorzenie z powodu tego zajcia ni przykro z odkrycia tak
powanej wady u swej wychowanki. Jake naleao j ukara? Przyjacielska rada uycia rzgi
brzozowej, o ktrej bogosawionym dziaaniu wiadczy powinny byy wszystkie dzieci pani
Magorzaty, nie przypada do gustu Maryli. Nie wyobraaa sobie, by moga uderzy dziecko.
Naleao wic poszuka innego sposobu, aby da pozna Ani ogrom jej przewinienia.
Maryla zastaa Ani lec na ku. Dziewczynka pakaa gorzko, nie zwracajc
bynajmniej uwagi na to, e zaboconym obuwiem brudzia pociel.
- Aniu - rzeka Maryla tonem wcale nie surowym. Nie, byo odpowiedzi.

- Aniu - mwia ju troch ostrzej - wsta natychmiast z ka i posuchaj tego, co ci


powiem.
Ania zerwaa si i usiada wyprostowana na krzele tu obok. Twarzyczka jej bya
opuchnita i zalana zami. Oczy nieruchomo utkwia w pododze.
- adnie postpia, Aniu! Czy ci nie wstyd?
- Ona nie miaa prawa nazywa mnie brzydk i rud - odpowiedziaa dziewczynka z
uporem.
- Ty take nie miaa prawa wpa w taki gniew i mwi do niej w podobny sposb,
Aniu. Wstydziam si za ciebie naprawd wstydziam si. Pragnam, by si okazaa
grzeczn i uprzejm wobec pani Linde, a tymczasem sprawia mi taki wstyd. Nie pojmuj,
dlaczego tak bardzo dotkno ci powiedzenie pani Linde, e jeste chuda i masz czerwone
wosy. Przecie nieraz sama mwia o tym.
- Ale to wielka rnica, czy kto sam o sobie co mwi, czy te syszy to od innych
osb - jkna Ania ze zami w gosie. - Mona wiedzie, jak co naprawd wyglda, lecz
mie troch nadziei, e ludzie myl inaczej. Maryla myli zapewne, e mam bardzo niedobry
charakter. Ale c mog na to poradzi? Kiedy pani Linde zacza w ten sposb mwi do
mnie, nagle co jakby zerwao si we mnie i popchno naprzd. Musiaam jej odpowiedzie.
- Piknie si przedstawia, to nie ulega wtpliwoci Pani Linde zdobya adn
historyjk do opowiadania znajomym. A e opowiada bdzie moesz by tego pewna.
Bardzo le si stao, e ni potrafia zapanowa nad sob, Aniu.
- Czyby pani potrafia, gdyby jej kto powiedzia tak wprost, e jest chuda i brzydka? bronia si Ania ze zami.
Nagle dawne wspomnienie odyo w pamici Maryli.-Bya bardzo mod
dziewczynk, kiedy razu pewnego usyszaa, jak ktra z jej ciotek rzeka do drugiej:
Szkoda, e to takie brzydkie, niade stworzenie! Maryla koczya ju lat pidziesit, a
dotd nie zapomniaa owego ukucia.
- Nie twierdz, e pani Linde postpia susznie, mwic w ten sposb do ciebie, Aniu
- dodaa agodniej. - Magorzata jest zbyt szczera. Nie usprawiedliwia to jednak wcale twego
postpku. Jest to osoba starsza, nie znana ci i u mnie w gocinie; dostateczny powd, aby si
wobec niej zachowywaa z szacunkiem. Tymczasem bya niegrzeczna i zuchwaa - tutaj
Maryla wpada na zbawienny pomys kary - pjdziesz wic do niej do mieszkania i powiesz,
e jest ci bardzo przykro, e tak brzydko wobec niej postpia, i poprosisz j o przebaczenie.
- Nie uczyni tego - odpowiedziaa Ania ponuro i stanowczo. - Niech mnie Maryla
ukarze w jakikolwiek inny sposb. Moe mnie zamkn w ciemnym, wilgotnym lochu,

zamieszkanym przez we i jaszczurki, moe za poywienie dawa mi jedynie chleb i wod, a


nie bd si skarya Ale nie mog prosi pani Linde o przebaczenie.
- Nie przywyklimy zamyka ludzi w ciemnych, wilgotnych lochach - rzeka Maryla
sucho. - Zwaszcza e trudno byoby je znale w Avonlea. Ale powinna i musisz przeprosi
pani Linde; w przeciwnym razie pozostaniesz w swoim pokoju do chwili, a przyrzekniesz,
e to uczynisz.
- Wic pozostan w nim na zawsze - rzeka Ania drcymi ustami - bo nie mog
powiedzie pani Linde, e jest mi przykro, i tak postpiam. Jake mogabym to powiedzie?
Przecie nie jest mi przykro! Martwi mnie, em Maryli zrobia przykro, ale ciesz si
bardzo, e jej powiedziaam, co czuj. Sprawio mi to zadowolenie. Nie mog powiedzie, e
jest mi przykro, jeli tak nie jest. Nie mog sobie nawet wyobrazi, eby mi byo przykro.
- Moe wyobrania twoja bdzie skonniejsza do ustpstw jutro rano - rzeka Maryla
zabierajc si do odejcia. - Masz noc do zastanowienia si nad swoim sprawowaniem i do
zmiany zdania. Przyrzeka mi sprawowa si jak najlepiej, jeli zatrzymam ci na Zielonym
Wzgrzu. Tymczasem dzi po poudniu daa dowd, e nie pamitasz o swej obietnicy.
Maryla zesza do kuchni stroskana i zirytowana. Bya niezadowolona zarwno z Ani,
jak i z siebie, gdy ilekro przypominaa sobie niezwykle osupiay wyraz twarzy pani
Magorzaty, usta jej drgay i odczuwaa nieprzepart ochot rozemia si serdecznie.

X.
WYZNANIE WINY
Tego wieczora Maryla nie powiedziaa Mateuszowi o tym, co zaszo. Lecz kiedy i
nazajutrz rano Ania trwaa w swym uporze, naleao wytumaczy mu jej nieobecno przy
niadaniu. Opowiedziaa wic owo zajcie, starajc si pooy nacisk na niezwykle zuchwae
zachowanie si dziewczynki.
- Dobrze si stao, e pani Magorzata usyszaa kilka sw prawdy. Jest to nieznona
kumoszka, lubica zawsze zajmowa si cudzymi sprawami - orzek Mateusz.
- Ale, Mateuszu, zdumiewasz mnie. Wiesz dobrze, e Ania zachowaa si
skandalicznie, a jednak usprawiedliwiasz j. Niedugo powiesz, e w ogle nie zasuya na
kar.
- No, nie niezupenie - rzek Mateusz troch niepewnym tonem. - Uznaj, e
powinna otrzyma lekk kar Ale nie bd dla niej zbyt surowa, Marylo. Pamitaj, e to
dziecko nigdy nie miao bliskich; ktrzy by je uczyli tego, co suszne. W kadym razie ty ty
jej dasz co do jedzenia, prawda?
- Czy sysza kiedykolwiek, abym godem zmuszaa ludzi do dobrego wychowania? spytaa Maryla uraona. - Bdzie jada o zwykej porze dnia, ja sama jej bd usugiwa. Ale
pozostanie na grze, dopki nie zgodzi si przeprosi pani Linde. Stanowczo, Mateuszu.
niadanie, obiad i wieczerza miny w milczeniu Ania bowiem bya nieobecna. Za
kadym razem Maryla zanosia na facjatk suto zapenion tac, lecz potrawy wracay prawie
nie tknite. Mateusz niespokojnym okiem przypatrywa si zawartoci talerzy, kiedy
wieczorem zostay odniesione do kuchni. Czyby Ania przez cay dzie nic nie jada?
Gdy Maryla tego wieczoru wysza, by przygna krowy z pastwiska do obory, Mateusz,
ktry obserwowa j krcc si przy zabudowaniach gospodarskich, wlizn si niczym
wamywacz do domu i wszed na schody prowadzce na facjatk. Zazwyczaj kry tylko
pomidzy kuchni a swoj skromn sypialni, rzadko kiedy odwaa si wej do bawialni, co
najwyej podczas odwiedzin rodziny pastora. Na grze za by po raz ostatni, gdy pomaga
Maryli wykleja tapet pokoik gocinny. Byo to jeszcze przed czterema laty.
Cicho przeszed malek, grn sionk i sta par chwil w milczeniu u progu pokoiku
Ani, wreszcie odway si zapuka i otworzywszy drzwi zajrza do wntrza. Ania siedziaa na
tym krzele koo okna, ponuro spogldajc na ogrd. Bya taka drobna i nieszczliwa, e

serce Mateusza cisno si z alu. Cicho zamkn drzwi i na palcach podszed do


dziewczynki.
- Aniu - szepn, jakby lkajc si, e go kto usyszy - c ty porabiasz, dziecino?
Jake si masz?
Ania umiechna si blado.
- Bardzo dobrze, wyobraam sobie wiele rnych rzeczy, a to pomaga do spdzenia
czasu. Rozumie si, e jestem troch samotna. Ale nie szkodzi, moe do tego przywykn.
I umiechna si znowu, miao spogldajc w przyszo dugich lat samotnego
zamknicia, ktre - sdzia - j oczekiwao.
Mateusz przypomnia sobie, e naleao szybko powiedzie, o co mu chodzi, bo
Maryla moga nadej w kadej chwili.
- Posuchaj, Aniu, czy nie sdzisz, e lepiej byoby uczyni to, czego Maryla chce, i
zakoczy ca spraw? - szepn. - Chyba wiesz dobrze, e bdziesz zmuszona to uczyni,
Aniu wczeniej czy pniej, bo Maryla jest bardzo stanowcza niezmiernie stanowcza
niezmiernie stanowcza. Uczy to, jak moesz najprdzej, a pozbdziesz si troski.
- Czy pan ma na myli przeproszenie pani Linde?
- Tak, przeproszenie wanie o to mi chodzi - rzek Mateusz spiesznie. - Naley
skoczy z t spraw. Chciaem ci o to prosi.
- Przypuszczam, e potrafiabym to uczyni, jeli panu na tym zaley - owiadczya
Ania po chwili namysu. - Teraz mogabym powiedzie, e jestem zmartwiona, bo jest tak
naprawd. Ale nie byam wcale zmartwiona wczoraj wieczorem. Byam wcieka, ca noc
byam wcieka! Wiem o tym, bo budziam si trzykrotnie i za kadym razem byam rwnie
wcieka. Ale dzi rano wszystko mino. Nie byam ju wcale za, miaam tylko jakie
przykre uczucie wyczerpania. Poza tym wstydziam si. Ale nie potrafiabym wyzna tego
pani Linde. Byoby to tak bardzo upokarzajce. Dlatego postanowiam, e raczej pozostan tu
przez cae ycie, ni przeprosz t kobiet Ale teraz dla pana zrobiabym wszystko
jeli panu na tym zaley
- Bez wtpienia zaley mi na tym Jest tak strasznie pusto bez ciebie na dole. Id
wic i zaatw to Jeste dzieln dziewczynk!
- Dobrze - odpowiedziaa Ania z rezygnacj. - Gdy Maryla powrci, powiem jej, e
auj tego, co si stao.
- Bardzo dobrze bardzo dobrze, Aniu. Tylko nie wspominaj Maryli, e ja mwiem
z tob o tej sprawie. Pomyli sobie, e wtrcam si do tego, co nie powinno mnie obchodzi.

- Dzikie rumaki nie wydr z mej duszy tej tajemnicy - obiecaa uroczycie Ania. - A
zreszt, czy dzikie konie potrafiyby wydrze komu tajemnic?
Ale Mateusz odszed ju, zdziwiony, e mu si tak atwo powiodo. Szybko uda si w
najbardziej odlegy koniec pastwiska, aby Maryla nie podejrzewaa, gdzie by przed chwil.
Maryla za po powrocie bya przyjemnie zdziwiona usyszawszy gone woanie z gry:
Marylo!
- C takiego? - spytaa wchodzc do sieni.
- auj, e si tak uniosam wobec pani Linde i postpiam niegrzecznie
Chciaabym pj przeprosi j za to.
- Dobrze zrobisz.
Maryla szorstkim tonem bynajmniej nie zdradzia ulgi, jak ta wiadomo jej sprawia.
Bezustannie bowiem przemyliwaa, co uczyni, jeli Ania nie zechce ustpi.
- Przyjd do ciebie po wydojeniu krw.
Wkrtce potem Maryla z Ani szy drog; pierwsza wyprostowana, z min
triumfujc, druga z gow spuszczon i przygnbiona. Lecz po kilku chwilach smutek Ani
znik jak za dotkniciem rdki czarodziejskiej. Podniosa gow i lekkim krokiem sza
naprzd. Oczy utkwia w zachodzcym socu, a ca jej istot przenikna jaka gwatem
tumiona wesoo. Maryla z niezadowoleniem zauwaya t zmian. Nie bya to aujca
pokutnica, jak pragna przedstawi srodze dotknitej pani Linde.
- O czym mylisz, Aniu? - spytaa.
- Myl o tym, co mam powiedzie pani Linde - odrzeka Ania zadumana.
Byo to w porzdku albo prawie w porzdku. Lecz Maryla nie moga pozby si
wraenia, e co nie dopisao w jej programie kary Ania nie powinna bya mie tak
zadowolonej ani pewnej siebie miny.
A zadowolona i pewna siebie pozostaa Ania do chwili, kiedy znalaza si wobec pani
Linde siedzcej nad robot u okna swej kuchni. Wtedy rado znika. W kadym rysie
dziewczynki mona byo odnale wyraz ponurego alu. I oto, zanim jeszcze panie zdyy
wymwi wyrazy powitania, dziewczynka nagle upada na kolana przed zdumion pani
Magorzat i bagalnie wycigna ku niej splecione donie.
- Ach, pani Linde, jestem tak bardzo zmartwiona - rzeka z dreniem w gosie. - Nie
potrafiabym wypowiedzie w peni mego alu, gdybym nawet uya do pomocy caego
sownika. Musi pani to sobie wyobrazi. Postpiam niegrzecznie i zmartwiam tym
drogich opiekunw, Maryl i Mateusza, ktrzy pozwolili mi pozosta na Zielonym Wzgrzu,
pomimo e nie jestem chopcem. Jestem szkaradn i niewdziczn dziewczyn, zasugujc

na kar i na wydalenie z domu ludzi szanowanych. Byo to bardzo brzydko, e uniosam si,
dlatego e mi pani powiedziaa prawd Mam rude wosy, jestem piegowata, chuda i
brzydka. To, co ja pani powiedziaam, jest rwnie prawd, ale nie powinnam bya jej mwi.
Ach, pani Linde, prosz, prosz, wybacz mi. Jeli mi pani odmwi, bdzie to tragedi mego
ycia. Przecie pani nie zechce by przyczyn tragedii caego ycia biednej sieroty, jeliby
nawet miaa szkaradne usposobienie?! O, pewna jestem, e pani tego nie uczyni. Prosz mi
wybaczy!
Ania splota donie, spucia gow i czekaa wyroku.
Nie mona byo wtpi o szczeroci tego wyznania. Brzmiaa ona w kadym wyrazie i
zarwno Maryla, jak i pani Magorzata byy o niej przekonane. Lecz pierwsza zrozumiaa
take, i to j niezmiernie gniewao, e Ania napawaa si t scen ponienia i upajaa jej
patetycznoci. Gdzie bya ta uzdrawiajca kara, ktr Maryla wynalaza? Ania obrcia j w
pewnego rodzaju zabaw.
Pani Linde, w gruncie rzeczy nieza kobieta, ale niezbyt bystra, nie zdoaa tego
zauway. Widziaa jedynie, e Ania rzetelnie spenia akt przeprosin, i wszelki gniew stopnia
w jej duszy.
- Wstae, wsta, dziecko! - rzeka serdecznie. - Przebaczam ci bez wtpienia. By
moe, i powiedziaam ci troch zbyt wiele wtedy wieczorem. Ale, widzisz, taka ze mnie
szczera, otwarcie wszystko wypowiadajca kobieta. Nie trzeba tak bardzo bra sobie do serca
tego, co mwi. Nie mona zaprzeczy, e wosy twoje s bardzo czerwone. Lecz kiedy
znaam dziewczynk - waciwie bya to moja koleanka - ktrej wosy, gdy bya maa, byy
rwnie czerwone jak twoje, a gdy dorosa, ciemniay i przybray pikny, kasztanowaty kolor.
Tote nie byabym wcale, ale to wcale zdziwiona, jeliby to samo zdarzyo si i z tob.
- O, pani Linde! - Ania wstaa i westchna gboko. - Pani daa mi nadziej. Bd
pani zawsze uwaaa za swoj dobrodziejk. O, potrafiabym znie wszystko, bylebym
tylko moga wierzy, e wosy moje, gdy dorosn, bd kasztanowate! O ile atwiej
byoby by dobr, gdyby si miao kasztanowate wosy. Czy mog przej teraz do sadu i
usi na awce pod jaboni, gdy tymczasem pani bdzie tu gawdzia z Maryl? Jest tam
wicej pola do wyobrani.
- Ale biegnij, drogie dziecko. A jeli masz ochot, zerwij sobie wizank tych irysw,
ktre rosn tam w kcie.
Kiedy drzwi za Ani zamkny si, pani Linde szybko wstaa, by zapali lamp.
- W istocie oryginalne, lecz mie stworzenie. Usid na tym , krzele, Marylo, jest ono
wygodniejsze ni tamto Tak, bez wtpienia, jest to dziwne dziecko, ale jest w niej co

bardzo pocigajcego. Obecnie ju wam si nie dziwi, ecie j zatrzymali, i nie lkam si o
was By moe, i wyronie z niej co dobrego. Ma ona, co prawda, niezwyky sposb
wyraania si uywa jakich mocnych zwrotw. Ale odzwyczai si przecie od tego z
chwil, gdy bdzie przebywaa z ludmi dobrze wychowanymi. Zdaje si take, i jest bardzo
gwatowna; lecz dziecko gwatowne z czasem spowanieje i uspokoi si, a jest stokro
sympatyczniejsze od przebiegego i chytrego. Nade wszystko bowiem lkam si u dziecka
przebiegoci. Sowem, Marylo, uwaam, ecie niele trafili!
Kiedy Maryla wracaa do domu, Ania wybiega ku niej z ciemnego, penego woni
sadu, trzymajc w doni wizank kremowych irysw.
- adnie prosiam o przebaczenie, prawda? - spytaa z dum. - Uwaaam, e jeli
powinnam to uczyni, musz przynajmniej piknie wystpi.
- Zapewne, e do piknie wystpia - przyznaa Maryla. Ku wielkiemu swemu
zdziwieniu czua, e przypomnienie owej sceny budzi w niej ochot do miechu. Doznawaa
te przykrego uczucia, i waciwie powinna Ani nagada za to, e tak piknie przepraszaa.
Ale to byo tak pocieszne! Uspokoia swe sumienie, ograniczajc si do nastpujcych sw,
wypowiedzianych do ostro:
- Mam nadziej, e nie bdziesz na przyszo zmuszona wygasza podobnych
przeprosin Musisz si stara panowa nad sob, Aniu.
- Nie byoby to bynajmniej trudne, gdyby nie szydzono z mojej powierzchownoci rzeka Ania z westchnieniem. - Mao dbam o wszystko inne, lecz moje rude wosy tak bardzo
mi ci, e wpadam we wcieko, ilekro kto o nich mwi Czy Maryla wierzy w to, e
kiedy dorosn, wosy moje zmieni barw na ciemnokasztanowat?
- Nie powinna tyle myle o swojej powierzchownoci, Aniu. To nieadnie, e jeste
tak bardzo prna.
- Czy mog by prn wiedzc, e jestem strasznie brzydka? - zaprotestowaa Ania. Kocham pikno i cierpi, gdy patrzc w zwierciado widz swoj brzydot. Doznaj wtedy
wielkiej przykroci zupenie jak wwczas, kiedy patrz na co szkaradnego. al mi tego, co
jest brzydkie.
- Piknym jest czynicy pikno - wyrecytowaa Maryla.
- Nieraz ju syszaam to zdanie, ale nie zgadzam si z nim - zauwaya sceptycznie
Ania, z rozkosz wchajc swe irysy. - Ach, jakie te kwiaty s sodkie! Pani Linde bardzo
uprzejmie postpia dajc mi je. Nie mam ju do niej wcale alu. Czy to nie mie i rozkoszne
uczucie przeprasza i otrzyma przebaczenie? Ach, jake dzi gwiazdy cudnie si iskrz!

Gdyby Maryla miaa mieszka na gwiedzie, jak wybraaby sobie? Ja wybraabym t wielk,
jasn, wiecc tu nad tym ciemnym pagrkiem.
- Aniu, zamilknij wreszcie! - rzeka Maryla, zmczona ju ledzeniem wirowego biegu
myli dziewczynki.
Ania zamilka a do chwili, gdy weszy w alej, prowadzc do domu. Lekki, figlarny
wietrzyk, przepojony ywicznym zapachem lasu, wion na ich spotkanie. Spoza drzew, w
dali, witao je wesoe wiato, pynce z kuchni na Zielonym Wzgrzu. Ania przytulia si
nagle do Maryli i wcisna pistk w spracowan do swej opiekunki.
- Jake mio jest wraca, kiedy si wie, e wracamy do swego domu! - rzeka. - Ja ju
kocham Zielone Wzgrze, a przecie przedtem nie kochaam adnej miejscowoci. adna nie
wydawaa mi si nigdy moim domem. Ach, Marylo, jaka ja jestem szczliwa! Teraz
potrafiabym si modli i nie wydaoby mi si to wcale trudne.
Jakie mie uczucie ciepa wezbrao w sercu Maryli, kiedy poczua t chud rczk w
swej doni. Moe by, e zapulsowao w niej uczucie macierzystwa, ktrego nigdy nie
zaznaa. Uczucie, doznane w tej chwili, byo tak ywe, a tak bardzo nieznane, e zmieszao j
nieco. Popieszya sprowadzi je do zwykej temperatury, wygaszajc ma nauczk
moraln:
- Jeli bdziesz zawsze poczciw dziewczynk, Aniu, bdziesz te szczliwa. Nigdy
nie powinna bya uwaa, e trudno jest odmawia modlitw.
- Kiedy recytowa modlitw nie jest wcale to samo, co modli si - powiedziaa Ania
w zamyleniu. - Teraz wyobra sobie, e jestem wietrzykiem, co wieje tam daleko,
pomidzy koronami drzew. Kiedy zmcz si pomidzy drzewami, powion pord
paproci nastpnie unios si nad sadem pani Linde i wezm do taca jej kwiaty a
wreszcie jednym wielkim skokiem unios si nad k koniczyny, popyn nad Jeziorem
Lnicych Wd poruszajc jego malekie, kdzierzawe fale Ach, ile pola dla wyobrani
dostarcza wietrzyk! Ale teraz przestan ju mwi, Marylo.
- Dziki Ci, Boe - rzeka Maryla z gbokim westchnieniem ulgi.

XI.
WRAENIA ANI W SZKOLE NIEDZIELNEJ
No, jake ci si podobaj? - spytaa Maryla stojc w pokoiku na facjatce.
Ania powanie przygldaa si trzem nowym sukienkom, rozoonym na ku. Jedna
z nich bya z prkowanego ptna koloru tabaczkowego. Materia wyglda tak praktycznie,
e Maryla poprzedniego lata skusia si na jego kupno u wdrownego kupca. Druga bya z
satynki w biao-czarn kratk, nabytej jako resztka w zimie; trzecia - ze sztywnej,
drukowanej, bawenianej tkaniny brzydkiego niebieskiego koloru, kupionej w tym tygodniu w
Carmody.
Maryla sama je uszya, wszystkie trzy jednakowo: gadka spdniczka, gadka bluzka z
rkawami niemoliwie wskimi.
- Bd sobie wyobraaa, e mi si podobaj - odpowiedziaa Ania bardzo spokojnie.
- Ja nie chc, by sobie wyobraaa - rzeka Maryla uraona. - Widz dobrze, e ci si
nie podobaj. A czeg im brak waciwie? Czy nie s wiee, nowe i czyste?
- Owszem.
- Wic dlaczeg ci si nie podobaj?
- Bo nie s nie s adne - powiedziaa Ania ocigajc si.
- adne! - sarkna Maryla. - Nie amaam sobie gowy nad wymylaniem adnych
strojw dla ciebie. Nie lubi prnoci, Aniu, mwi ci to otwarcie. Te sukienki s skromne,
praktyczne, wiee, bez wszelkich falban i przybra i maj ci suy przez cae lato. Brunatn
i niebiesk bdziesz nosia do szkoy, kiedy zaczniesz do niej chodzi, satynkow za do
kocioa i do szkoy niedzielnej. Mam nadziej, e bdziesz uwana i postarasz si ich nie
zniszczy. Sdz te, i powinna by wdziczna, e otrzymaa takie ubranie w zamian
wyronitej sukienczyny, jak dotd miaa.
- Ale jestem bardzo wdziczna - zaprotestowaa Ania. - Byabym jednak daleko
wdziczniejsza, gdyby gdyby cho jedna z nich miaa bufiaste rkawy. Bufiaste rkawy s
teraz takie modne. Przeszyby mnie dreszcz rozkoszy, jelibym miaa sukienk z bufiastymi
rkawami.
- Obejdziesz si bez tych swoich dreszczy. Nie miaam do materiau na bufiaste
rkawy. Zreszt uwaam t mod za mieszn. Wol stokro skromne, gadkie
- Jednake ja wolaabym wyglda tak miesznie jak wszyscy inni ni wyrnia si
skromnym, gadkim ubraniem - upieraa si Ania.

- Mniejsza o to. Powie nowe sukienki do szafy i zabierz si do przygotowania lekcji


do szkoy niedzielnej. Pan Bell przysa mi dla ciebie podrcznik; jutro pjdziesz do szkoy rzeka Maryla i uraona opucia pokoik na facjatce.
Ania zaamaa rce, spogldajc na rozoone suknie.
- Tak bardzo si cieszyam, e moe jedna z nich bdzie biaa z bufiastymi rkawami szepna smutnie. - Modliam si nawet o to, chocia nie bardzo wierzyam w skuteczno
mojej proby. Nie przypuszczaam, eby Pan Bg mia czas zajmowa si sukienk biednej
sieroty. Wiedziaam, e to zaley tylko od Maryli. Szczciem, potrafi sobie wyobrazi, e
jedna z nich jest ze nienobiaego mulinu, przelicznie przybrana koronkami, z trzema
bufami na kadym rkawie.
Nazajutrz rano przeczucie nadchodzcej migreny nie pozwolio Maryli odprowadzi
Ani do szkoy niedzielnej.
- Jak bdziesz sza do kocioa, zajd po pani Linde - rzeka do dziewczynki. - Ona
postara si ju o to, by si dostaa do odpowiedniej klasy. Pamitaj sprawowa si jak
najlepiej. Pozosta podczas kazania i popro pani Linde, by ci wskazaa nasze miejsce w
kociele. Tu masz centa na ofiar. Nie rozgldaj si wokoo i nie kr si na awce. Po
powrocie opowiesz mi tre kazania.
Ania wysza w swej biao-czarnej satynowej sukience, ktra cho dostatecznie duga i
wcale nie ciasna, fasonem swym znakomicie uwydatniaa jej chudo. Paski, marynarski
kapelusz nie by niczym przybrany. Nowe rozczarowanie dla Ani, ktra w duszy marzya o
jakich wstkach i kwiatach. O kwiaty postaraa si, co prawda, sama, zanim jeszcze dostaa
si na wielki gociniec. Zaledwie bowiem wysza na drog poza Zielone Wzgrze, napotkaa
cudn k, pen jaskrw i wspaniaych krzakw dzikiej ry. Natychmiast wic uwia gruby
wianuszek i przystroia nim swj kapelusz. Nie wiadomo, czy spodobaby si on innym, ale
Ania bya zachwycona i z dumnie podniesion gow kroczya naprzd, dwigajc na swych
rudych warkoczach wieniec tego i czerwonego kwiecia.
Pani Linde nie zastaa ju w domu. Bynajmniej tym nie zraona, Ania sama przysza
do kocioa. W przedsionku spotkaa ca gromad dziewczt, mniej lub bardziej strojnie
ubranych w biae, niebieskie albo rowe sukienki. Przyglday si one ciekawie nowicjuszce
w oryginalnym nakryciu gowy. Mae mieszkanki Avonlea syszay ju niejedn dziwn
historyjk dotyczc Ani. Pani Linde opowiadaa o jej gwatownym temperamencie, Jerry
Buote za, pastuszek z Zielonego Wzgrza, rozwodzi si nad tym, e Ania godzinami potrafi
rozmawia jak pomylona sama z sob lub mwi do kwiatw i drzew. Spoglday wic na ni
i szeptay pomidzy sob, kryjc twarzyczki za ksiki. Nikt nie prbowa zbliy si do niej

z yczliwym przywitaniem ani w kociele, ani te w klasie panny Rogerson, gdzie si


nastpnie odbywaa lekcja.
Panna Rogerson bya to osoba w rednim wieku, wykadajca ju od lat dwudziestu w
szkole niedzielnej. Jej sposb nauczania polega na tym, e odczytywaa pytania z
podrcznika, patrzc jednoczenie zza ksiki na uczennic, ktr miaa zapyta. Patrzya te
czsto na Ani, ktra dziki staraniom Maryli odpowiadaa szybko i dobrze. Nie wiadomo
tylko, czy rozumiaa wiele z tych pyta i odpowiedzi.
Panna Rogerson nie bardzo jej si podobaa. Ale nie dlatego Ania czua si
niezmiernie nieszczliwa. Wszystkie dziewczynki w szkole miay rkawy z bufami. Ania
uwaaa, e nie warto y, jeli si nie ma buf u rkaww.
- Jake ci si spodobaa niedzielna szkoa? - spytaa Maryla Ani po powrocie do domu.
Wobec tego, e wianuszek z kwiatw zwid, Ania cisna go na k i Maryla dopiero
po kilku dniach dowiedziaa si o tym oryginalnym przybraniu kapelusza.
- Wcale mi si nie podobaa! Jest okropna!
- Ale, Aniu! - zawoaa Maryla z wyrzutem.
Ania z cikim westchnieniem opada na bujajcy fotel, ucaowaa jeden z kwiatw
Jutrzenki i ruchem rki rzucia ukon kwitncej fuksji.
- Zapewne czuy si osamotnione, gdy mnie tu nie byo - rzeka. - Teraz opowiem o
szkole niedzielnej. Postpowaam tak, jak mi Maryla kazaa. Pani Linde nie-byo ju w domu,
wic poszam sama. Weszam do kocioa z gromadk innych dziewczt i usiadam w kcie
awki obok okna. Pan Bell wyrecytowa bardzo dug modlitw. Byabym si na mier
zanudzia, gdybym nie siedziaa przy oknie. Ale e stamtd roztacza si widok na Jezioro
Lnicych Wd, wic spogldaam na nie i wyobraaam sobie tysice rzeczy.
- Nie powinna bya tak postpi. Naleao sucha pana Bella.
- Kiedy on nie mwi do mnie - zaprotestowaa Ania. - Mwi do Boga i sam nie
wydawa si by tym bardzo zainteresowany. Sdz, e rozumia, i Bg jest zbyt daleko, aby
si to wszystko na co zdao Ja sobie sama uoyam modlitw. Nad jeziorem zwieszay si
gazie biaych brzz. Promienie soca paday na nie i zaglday gboko, gboko do wody.
Ach, Marylo, byo to pikne jak cudny sen. Przejo mnie zachwytem. Wic powtarzaam
dwa i trzy razy z rzdu: Dziki Ci za to, Boe!
- Czy aby nie gono? - spytaa niespokojnie Maryla.
- O nie, cichutko Nareszcie pan Bell skoczy i powiedzieli mi, ebym z kompletem
panny Rogerson posza do jej klasy. Byo dziewi dziewczynek oprcz mnie. Wszystkie
miay rkawy z bufami. Prbowaam sobie wyobrazi, e i ja mam takie, ale jako nie

udawao mi si to wcale. Dlaczego? Kiedy siedziaam w pokoiku na facjatce, z atwoci


mogam to sobie wyobrazi, lecz bdc pord innych, ktre miay prawdziwe bufy
- Nie powinna bya w szkole rozmyla o rkawach. Trzeba byo sucha wykadu.
Sdz, e go zrozumiaa.
- O tak, i odpowiadaam milion razy. Panna Rogerson pytaa bardzo duo. Zdaje mi
si, e nie powinna bya zadawa tylu pyta. Ja sama pragnam pyta j o wiele rzeczy, ale
nie miaam, bo nie wydawaa mi si wcale pokrewn dusz Potem niektre dziewczynki
recytoway przypowieci. Zapytaa mnie, czy umiem co podobnego. Odrzekam, e nie, ale
mog wyrecytowa Pies na grobie swego pana. Jest w trzeciej czci Wypisw. Nie jest
to cile religijny poemat, ale taki powany i rzewny, e mgby nim by. Odpowiedziaa, e
nie chce tego, i kazaa mi si nauczy na przysz niedziel dziewitnastej przypowieci.
Przeczytaam j sobie w kociele. Jest wspaniaa. Szczeglnie dwa wiersze:
Bezadnie, w dzikim tumulcie pierzchy
zastpy wrogw!
Nie wiem, co znaczy zastpy, co znaczy tumult, ale zwrot brzmi tragicznie
auj, e nie mog tego zadeklamowa przed przysz niedziel. Bd to powtarzaa przez
cay tydzie. Potem poprosiam pann Rogerson - bo pani Linde bya zbyt daleko - aby mi
wskazaa Maryli miejsce w kociele. Siedziaam tak cichutko i spokojnie, jak nigdy. Tematem
kazania byy objawienia - trzeci rozdzia, drugi i trzeci wiersz. By to bardzo dugi temat, zbyt
dugi. Gdybym ja bya pastorem, wybieraabym zawsze krtkie tematy. I kazanie byo
strasznie dugie. Rozumiem, e powinno odpowiada tekstowi, ale nie byo wcale a wcale
zajmujce. Najgorsze jest to, e pastor nie ma, oczywicie, ani dba wyobrani. Nie
suchaam go prawie wcale. Pozwoliam mylom swoim buja do woli i wyobraaam sobie
najrozmaitsze rzeczy.
Maryla czua doskonale, e powinna zgromi Ani za te uwagi. Lecz pamitaa
dobrze, e niejedna z tych uwag, szczeglnie ta, tyczca si kazania i modlitwy pana Bella,
bya jej osobistym pogldem od wielu lat. Nie miaa tylko go wygosi. I wydao jej si, ze
tajemne, nigdy nie ujawnione krytyczne myli nagle przybray widom i pen oskarenia
posta w osobie tej lekcewaonej dotychczas i niepozornej drobiny ludzkiej, ktra tutaj
cakiem miao wypowiedziaa swe zdanie.

XII.
UROCZYSTA PRZYSIGA I OBIETNICA
W pitek dopiero dowiedziaa si Maryla o kapeluszu przybranym kwiatami.
Powrciwszy od pani Linde, wezwaa do siebie Ani.
- Aniu, pani Linde opowiedziaa mi, e ostatniej niedzieli przysza do kocioa w
kapeluszu dziwacznie przystrojonym jaskrami i polnymi ryczkami. C ci przyszo do
gowy? Wygldaa prawdopodobnie jak straszydo na wrble.
- O tak, wiem, e w czerwonym i tym kolorze nie jest mi do twarzy - zacza Ania.
- Nie do twarzy! Przecie same kwiaty na twoim kapeluszu, niezalenie od ich barwy,
wyglday miesznie. Jeste najnieznoniejszym dzieckiem na wiecie.
- Nie rozumiem, dlaczego kwiaty u kapelusza wygldaj mieszniej ni kwiaty
przypite do sukni - protestowaa Ania. - Wiele dziewczynek miao wizanki przypite do
sukien. C to za rnica?
Maryla nie pozwolia oderwa si od bezpiecznego konkretu i wepchn na niepewne
cieki abstrakcyjnych rozwaa.
- Nie odpowiadaj mi tak, Aniu. Byo to bardzo niemdre i prosz, by nigdy wicej nie
robia czego podobnego. Pani Magorzata twierdzi, e omal nie zemdlaa zobaczywszy ci
tak wystrojon. Nie zdya zbliy si do ciebie, aby ci kaza zrzuci to wszystko. Mwi, e
wszyscy uwaali, e to okropne Rozumie si, e przypuszczano, i to ja mam tak le w
gowie i pozwalam ci wychodzi w podobnym stroju.
- Ach, jake mnie to martwi - rzeka Ania ze zami w oczach. - Nigdy nie
przypuszczaam, e Maryla bdzie si o to gniewaa. Jaskry i ryczki byy takie liczne, e
uwaaam, i na moim kapeluszu bd adnie wyglday. Przecie tyle dziewczynek miao
sztuczne kwiaty u kapeluszy. Obawiam si, e bd dla was prawdziwym dopustem boym.
Moe bycie mnie lepiej odesali do Domu Sierot? Wprawdzie byoby to okropne i nie wiem,
czy potrafiabym to przey. Prawdopodobnie wpadabym w suchoty, bo przecie jestem tak
strasznie chuda. Ale wolaabym raczej to ni by dla was wiecznym utrapieniem.
- Co za niedorzeczno - rzeka Maryla, niezadowolona, e doprowadzia dziewczynk
do ez. - Nie mam zamiaru odsya ci do Domu Sierot Pragnabym tylko, aby si
zachowywaa tak jak inne dziewczynki i nie naraaa si na mieszno. Przesta paka.
Mam dobr nowin dla ciebie. Diana Barry wrcia dzi do domu. Id wanie do nich
poyczy wykroju koszuli. Jeli masz ochot, moesz mi towarzyszy, a poznasz Dian.

Ania zerwaa si z miejsca ze splecionymi rkami, ze zami byszczcymi jeszcze na


policzkach. ciereczka, ktr trzymaa, niepostrzeenie wypada z jej rk.
- Ach, Marylo, jestem przeraona! Teraz, gdy ta chwila ju nadesza, jestem naprawd
przeraona. A jeli ja jej si nie spodobam? Byoby to najtragiczniejsze rozczarowanie w
moim yciu.
- Nie bd taka egzaltowana. I nie uywaj takich wyszukanych wyrae. Brzmi to
nienaturalnie w ustach dziewczynki. Jestem pewna, e Diana ci polubi. Oby si tylko
spodobaa jej matce. Jak jej nie przypadniesz do gustu, to na nic si nie zda sympatia Diany.
Jeli pani Barry dowie si, jak gwatownie zachowaa si wobec pani Linde i e posza do
kocioa w kapeluszu przybranym jaskrami, to nie wiem, co pomyli o tobie. Musisz by
uprzejm i dobrze wychowan, a take wystrzega si tych dziwacznych wyrae Czeg
ty, na lito bosk, drysz?
Ania draa w istocie. Twarzyczka jej bya blada i pena napicia.
- Ach, i Maryla byaby wzruszona, gdyby miaa ujrze dziewczynk, w ktrej
pragnaby zyska serdeczn przyjacik a ktrej matka mogaby Maryli nie polubi szepna idc spiesznie po kapelusz.
Poszy na przeaj, do mostu, a potem w gr ku porosemu lasem Sosnowemu
Wzgrzu. Maryla zapukaa do drzwi kuchni. Pani Barry natychmiast otworzya. Bya to osoba
wysoka, o czarnych wosach, czarnych oczach i energicznym wyrazie ust. Mwiono o niej, e
bardzo surowo wychowuje swe dzieci.
- Jak si masz, Marylo! - powiedziaa serdecznie. - Wejd, prosz. To pewno ta maa
dziewczynka, ktr wzilicie na wychowanie.
- Tak, to Ania Shirley - potwierdzia Maryla.
- Ania, nie Andzia - szepna dziewczynka, ktra cho podniecona i przejta, nie
chciaa dopuci do nieporozumienia w tak wanej sprawie.
Pani Barry nie dosyszaa wida lub nie zrozumiaa, ucisna bowiem do Ani,
mwic uprzejmie:
- Jak si czujesz?
- Czuj si bardzo dobrze fizycznie, lecz duchowo jestem znuona. Dzikuj pani
bardzo - odpowiedziaa Ania powanie.
A zwracajc si do Maryli, dodaa szeptem: - Czy bya w tym jaka przesada? Wszak
nie, Marylo? Diana siedziaa w rogu sofy, czytajc ksik, ktr na widok wchodzcych
natychmiast odoya. Byo to bardzo adne dziewcztko, o piknych, czarnych oczach i
wosach swej matki, rowych policzkach i wesoym usposobieniu, odziedziczonym po ojcu.

- Oto moja creczka Diana - rzeka pani Barry. - Diano, zabierz Ani do ogrodu i
poka jej swoje kwiaty. Bdzie to dla ciebie lepsze ni psucie oczu nad ksik. Czyta bardzo
duo, za duo - mwia dalej, zwracajc si do Maryli, kiedy dziewczynki wyszy z pokoju - a
nie mog temu zapobiec, bo ojciec zachca j do tego. Wiecznie lczy nad ksikami. Ciesz
si, e znalaza towarzyszk zabaw bdzie wicej czasu spdzaa na wieym powietrzu.
W wielkim ogrodzie, penym agodnych promieni zachodzcego soca wlizgujcych
si przez szeregi ciemnych, starych sosen, stay Ania i Diana przypatrujc si sobie niemiao
poprzez krzak wspaniaych tych lilii.
Ogrd pastwa Barry by to istny gszcz kwiatw, ktre w kadej innej, nie tak
decydujcej i podniosej chwili wprawiyby w zachwyt wraliw Ani. Otaczay go
rozoyste, stare wierzby i wielkie, wysokie sosny, pod ktrymi tuliy si kwiaty nie znoszce
nadmiaru soca. Wymuskane, o prostych liniach cieki, schludnie obrzeone z obu stron
muszlami, przerzynay go na wszystkie strony niby czerwone, wilgotne wstgi, na klombach
za pstrzya si istna orgia najbardziej uroczych kwiatw. Kwity tam rowe stokrotki i
wielkie, wspaniae, karmazynowe piwonie; biae narcyzy o upajajcej woni i cierniste
ryczki polne; czerwone, niebieskie i biae orliki i liliowe dzwonki; kpy piounu, wstga
trawy i mity; purpurowe bratki, onkile i mnstwo sodkiej koniczyny o delikatnym,
wonnym, puszystym kwieciu; szkaratna szawia, wystrzelajca swymi pomiennymi lancami
ponad wymuskane biae pelargonie. By to ogrd peen promieni soca, brzku pszcz i
powieww wietrzyka, ktry szemra i szeleci pord drzew, zachwycony najwidoczniej sw
wczg.
- Ach, Diano - rzeka wreszcie Ania zniajc gos do szeptu i skadajc rce - czy
mylisz czy mylisz, e bdziesz moga mnie polubi troch tyle, aby zosta moj
serdeczn przyjacik?
Diana rozemiaa si. miaa si zawsze, zanim cokolwiek powiedziaa.
- Z pewnoci tak - odrzeka szczerze. - Ciesz si ogromnie, e bdziesz mieszkaa na
Zielonym Wzgrzu. Przyjemnie mi bdzie mie towarzyszk zabaw. Nie ma tu w ssiedztwie
adnej dziewczynki, z ktr mogabym si bawi, a siostry moje s jeszcze zbyt malekie.
- Czy przysigniesz, e bdziesz moj przyjacik na wieczne czasy? - spytaa prdko
Ania.
Diana spojrzaa przeraona.
- Ale to bardzo brzydko przysiga - rzeka z wyrzutem.
- C znowu! Nie jest brzydko przysiga, tak jak ja myl. S dwa rodzaje przysigi.
- Ja syszaam tylko o jednym - rzeka Diana z powtpiewaniem.

- A wanie, e jest i drugi. Wcale nie brzydki! Jest to po prostu uroczysta obietnica.
- No, tak to co innego - przyznaa Diana z ulg. - Jake ty j dajesz?
- Podajemy sobie rce ot tak - rzeka Ania powanie. - Waciwie powinno si to
odby nad biec wod, ale moemy sobie wyobrazi, e ta cieka to bieca woda. Ja
pierwsza wypowiem t przysig: Uroczycie obiecuj i przyrzekam pozosta wiern
najlepszej mej przyjacice, Dianie Barry, dopki soce i ksiyc istnie bd. Powtrz to
samo, tylko wstaw moje imi na miejsce swojego.
Diana powtrzya przysig. Naturalnie rozemiaa si na pocztku zdania i na
kocu, potem powiedziaa:
- Jeste bardzo oryginaln dziewczynk, Aniu. Syszaam ju o tym dawniej. Ale zdaje
mi si, e bd ci bardzo lubia.
Kiedy Maryla z Ani wracay do domu, Diana odprawa je a do mostu. Dziewczynki
szy razem, opltszy si ramionami. Przy rozstaniu kilkakrotnie przyrzekay sobie spotka si
nazajutrz po poudniu i razem si bawi.
- No c, znalaza w Dianie pokrewn dusz? - spytaa Maryla kierujc si w stron
Zielonego Wzgrza.
- O, tak! - westchna Ania, nie odczuwszy na szczcie sarkazmu w zapytaniu Maryli.
- Ach, Marylo, jestem w tej chwili najszczliwsz dziewczynk na Wyspie Ksicia Edwarda.
Zapewniam Maryl, e ze szczer chci odmwi dzi wieczorem modlitw. Diana i ja
zbudujemy jutro domek do zabawy w brzozowym lasku pana Bella. Czy mog wzi te
kawaki potuczonej porcelany, ktre le na stosie drzewa? Urodziny Diany s w lutym,
moje za w marcu. Czy Maryli si to nie wydaje dziwnym zbiegiem okolicznoci? Diana
poyczy mi ksik do czytania, bardzo ciekaw i strasznie zajmujc. Pokae mi miejsce
daleko w lesie, gdzie rosn konwalijki. Czy Maryla nie uwaa, e Diana ma bardzo wymowne
oczy? Chciaabym i ja mie takie! Diana nauczy mnie piosenki Nelly z koszyczkiem w
rce. Da mi te obrazek do zawieszenia w moim pokoiku. Jest to przeliczna rycina, mwi
Diana: jaka pikna dama w bkitnej jedwabnej sukni. Dostaa j od pewnego agenta
sprzedajcego maszyny do szycia. Chciaabym mie cokolwiek, co mogabym da Dianie.
Jestem troszeczk wysza od niej, ale ona jest tsza. Mwi, e chciaaby by szczupa, bo
wtedy jest si zrczniejsz, ale obawiam si, e powiedziaa tak dlatego, aby mnie pocieszy.
Ktrego dnia pjdziemy nad morze zbiera muszle. Postanowiymy nazwa rdo tam za
mostem Fontann Driad. Czy to nie piknie? Czytaam raz o jednym rdle, ktre si tak
samo nazywao. Zdaje mi si, e driada jest to dorosa wrka, prawda?

- Oby tylko nie zamczya Diany swoim gadulstwem - rzeka Maryla. - Pamitaj
take przy ukadaniu waszych planw, e nie wolno bezustannie si bawi. Bdziesz miaa
obowizki, ktre musz by speniane przede wszystkim.
Kielich radoci Ani by ju peen, lecz Mateusz wypeni go po brzegi. Powrci
wanie ze sklepu z Carmody i nieco niemiao, bagalnie spogldajc na siostr, poda Ani
ma torebk.
- Mwia kiedy, e bardzo lubisz pastylki czekoladowe - rzek - oto masz troch.
- Masz tobie! - mrukna Maryla. - Popsuje zby i odek. No, no, nie patrz tak
smutnie, Aniu. Moesz je zje, skoro Mateusz kupi je dla ciebie. Wprawdzie lepiej by
zrobi, gdyby kupi pastylki mitowe; s zdrowsze. Tylko nie zjedz ich wszystkich od razu, bo
zachorujesz.
- Ale nie, nie! - zawoaa Ania szybko. - Co dzie wieczorem zjem tylko jedn
pastylk, Marylo. A czy mogabym odda poow Dianie? Pozostae bd smakowa mi dwa
razy lepiej. Jestem taka szczliwa, e mam co, co mog jej da.
- Trzeba przyzna na pochwa Ani - rzeka Maryla, gdy dziewczynka posza do
swego pokoiku - e nie jest wcale chciwa. Ciesz si z tego, gdy nie cierpi dzieci chciwych.
Boe mj, jest tutaj dopiero od trzech tygodni, a wydaje mi si, e zawsze bya u nas. Nie
umiem sobie teraz wyobrazi domu bez niej. Nie rb, Mateuszu, takiej miny, jakby chcia
powiedzie: Czy nie mwiem? To jest wystarczajco nieznone u kobiet, a nie do
wytrzymania u mczyzn. Przyznaj otwarcie, e jestem zadowolona, i zgodziam si na
zatrzymanie u nas tego dziecka, i e przywizuj si do niej z kadym dniem wicej. Tylko
nie wyobraaj sobie Bg wie czego w zwizku z tym, Mateuszu!

XIII.
ROZKOSZE OCZEKIWANIA
Ania powinna ju bya wrci i zasi do szycia - rozmylaa Maryla spogldajc na
zegarek pewnego sierpniowego popoudnia, gdy soce zdawao si roztapia wszystko w
arze swych promieni. - Bawia si z Dian o cae p godziny duej, ni jej pozwoliam, a
teraz siedzi na stosie drzewa i gawdzi najspokojniej z Mateuszem. A miele jak wiatrak,
chocia wie dobrze, e powinna wrci, by zaj si szyciem. On za stoi jak sup i sucha.
Nigdy

nie

widziaam

tak

urzeczonego

mczyzny.

Im

ona

wicej

mwi,

im

nieprawdopodobniejsze opowiada historie, tym Mateusz wydaje si bardziej zachwycony.


- Aniu, przyjd tu w tej chwili! Czy nie syszysz, e ci woam?
Sowom tym towarzyszyo kilkakrotne krtkie stukanie w okno.
Ania przybiega z byszczcymi oczyma i zaczerwienionymi policzkami, a od jej
rozwianych wosw bi potok wiata.
- Ach, Marylo! - woaa bez tchu prawie. - W przyszym tygodniu szkoa niedzielna
urzdza piknik! Odbdzie si na ce pana Andrews, tu obok Jeziora Lnicych Wd. Pani
Bell i pani Linde przygotuj lody mietankowe. Czy Maryla syszy? Lody mietankowe!
Ach, Marylo, czy ja bd moga pj?
- Spjrz na zegar, Aniu! O ktrej godzinie kazaam ci wrci?
- O drugiej! Ach, ten piknik! Jaka to bdzie przyjemno! Chyba bd moga pj?
Nigdy nie byam na adnym pikniku marzyam o nim tylko, ale
- Tak, kazaam ci wrci na drug. Teraz za jest za pitnacie trzecia. Nie rozumiem,
dlaczego bya nieposuszna.
- Stao si to nieumylnie, Marylo. Ale nie miaam pojcia, e tak przelicznie jest w
Zaciszu Sowika! Przy tym musiaam opowiedzie o pikniku Mateuszowi. On mnie tak
chtnie sucha Bd moga pj?
- Powinna si nauczy opiera pokusie pozostawania tak dugo w Sowiczym Gaju,
czy jak ty tam zwiesz to miejsce. Gdy ci naznaczam godzin, o ktrej masz powrci, nie
pozwalam na pgodzinne spnienie. I nie powinna si zatrzymywa dla rozmowy z
sympatyzujcymi z tob suchaczami. Co si tyczy udziau w pikniku, naturalnie, e bdziesz
moga pj. Jeste przecie uczennic szkoy i nie bd ci bronia tego, co wolno twoim
koleankom.

- Ale ale - wyjkaa Ania. - Diana mwi, e kady musi wzi koszyk z
jedzeniem. Przecie ja nie nie umiem gotowa Marylo. Wcale si nie przejmuj tym, e
pjd na piknik bez bufiastych rkaww, ale byabym naprawd upokorzona, gdybym nie
miaa koszyka. Myl ta ciya mi strasznie, odkd Diana mi to powiedziaa.
- Niechaj ci ona duej nie ciy. Przygotuj ci koszyk, bd spokojna.
- Ach, droga, kochana Marylo! Jaka ty dobra! O, jake ci jestem wdziczna!
Po tych wszystkich ach i o Ania rzucia si na szyj Maryli i w zachwycie
ucaowaa jej blade policzki. Po raz pierwszy w yciu Maryli dziecice usta przylgny
dobrowolnie do jej twarzy. I znowu przejo j nagle owo nieznane uczucie sodyczy. W
duszy bardzo bya rada tej impulsywnej pieszczocie Ani, jednake odezwaa si swym
zwykym, surowym tonem:
- No, no, do ju tych niemdrych pieszczot. Wolaabym, aby lepiej wypeniaa
moje polecenia. Co si tyczy gotowania, mam zamiar zacz ci uczy tego w najbliszych
dniach. Ale jeste tak roztrzepana, Aniu, e chciaam, by si troch ustatkowaa i nauczya
cierpliwoci, zanim zaczn nauk. Stojc przy kuchni, musisz mie uwag skupion, a nie
wpada w zamylenie nad cudami przyrody. Przynie zaraz swoj robot, t zszywan z
kawakw wsyp na poduszk, i skocz zszywa kwadrat, zanim zasidziemy do herbaty.
- Nie lubi tego - rzeka z niezadowoleniem Ania idc po swoj robot i z
westchnieniem zasiadajc nad stosem czerwonych i biaych kwadratw. - Przypuszczam, e
bywaj i adne wzory, ale w tym nie ma zupenie pola do wyobrani. Kwadrat za kwadratem i
wcale nie widz, ebym si posuwaa. Wol jednak by Ani z Zielonego Wzgrza, uczc
si zszywa kwadraty, ni Ani znikd, ktra mogaby si bezustannie bawi. Chciaabym,
aby czas upywa mi rwnie prdko podczas szycia, jak w zabawie z Dian. Ach, jake my si
wietnie bawimy, Marylo! Co prawda, do mnie naley wszystko, do czego potrzebna jest
wyobrania, ale ja to potrafi. Diana za jest doskonaoci pod wszystkimi innymi
wzgldami. Czy Maryla zna t polank po drugiej stronie strumienia pomidzy waszymi
kami a pana Barry? Naley ona do pana Bella. W jednym jej kcie smuke, biae brzozy
utworzyy koo, najromantyczniejsze miejsce, jakie mona sobie wyobrazi! Tam
urzdziymy sobie z Dian nasz dom do zabawy. Nazwaymy go Zacisze Sowika! Czy to
nie poetyczna nazwa? Zapewniam Maryl, e duo zabrao mi czasu, zanim j wymyliam.
Nie spaam prawie calutk noc, a kiedy wreszcie sen zacz mnie morzy, nazwa ta zjawia
si jak natchnienie. Diana bya wniebowzita, gdy j usyszaa. Urzdziymy nasz domek
elegancko. Maryla musi przyj go obejrze, dobrze? Wielkie kamienie, pokryte mchem,
su nam za fotele, deski za, uoone od drzewa do drzewa, za pki. Ustawiymy na nich

nasze serwisy. Rozumie si, e s to same skorupy, ale nic atwiejszego jak wyobrazi sobie,
e s to cae talerze, pmiski, filianki. Jest midzy nimi kawaek pmiska z gazk
czerwonych i tych kwiatw, co przelicznego! Umieciymy go w bawialni. Tam take
jest Zwierciado Elfw, cudne jak sen. Znalaza je Diana za kurnikiem midzy drzewami.
Wida w nim cudne tcze, takie malekie tcze, ktre jeszcze nie urosy Mama Diany
mwi, e jest to kawaeczek ich starej wiszcej lampy. Poetyczniej jednak brzmi, e to elfy
zgubiy je ktrej balowej nocy; wic przezwaymy je Zwierciadem Elfw. Mateusz
przyrzek nam zrobi stolik. Ma, okrg sadzawk na ce Barrych nazwaymy Jasnook.
Nazw t przeczytaam w ksice, poyczonej od Diany. Bya to przeliczna ksika,
Marylo. Bohaterka miaa piciu narzeczonych Ja byabym zadowolona, gdybym miaa
jednego, a Maryja? Ona bya bardzo pikna i musiaa przej wiele, wiele prb. Mdlaa z
atwoci. Chciaabym te umie mdle! A Maryla? To takie romantyczne! Tylko e ja
jestem na to zbyt zdrowa, chocia jestem chuda. Jednake zdaje mi si, e troch utyam,
prawda? Codziennie rano wstajc ogldam swe okcie, aby si przekona, czy nie mam ju
doeczkw Diana dostanie now sukienk z krtkimi rkawami. Woy j na nasz piknik.
Ach, eby tylko bya pogoda w rod! Zdaje mi si, e nie przeyabym zmartwienia, gdyby
mi co stano na przeszkodzie i gdybym nie moga by na pikniku. Moe bym i przeya, ale
baaby to moja tragedia yciowa. Gdybym pniej bya nawet na stu piknikach, nie miaoby
to znaczenia. Nie wynagrodziyby mi tego jednego! Bdziemy pywali odziami po Jeziorze
Lnicych Wd i bdziemy jedli lody mietankowe! Nigdy jeszcze nie kosztowaam lodw.
Diana prbowaa opowiedzie mi, jaki one maj smak, ale lody nale do tych rzeczy,
ktrych nie mona sobie wyobrazi.
- Aniu, mwia cae dziesi minut - rzeka Maryla. - Patrzyam na zegarek. Teraz
rada bym si przekona, czy te potrafisz rwnie dugo milcze.
Niespodziewanie Ania milczaa prawie tyle czasu. Lecz przez reszt dni tygodnia
mwia, mylaa i marzya tylko o pikniku. W sobot pada deszcz. Dziewczynka, lkajc si
niepogody na rod, wpada w taki stan rozdranienia, ze Maryla zadawaa jej umylnie
robot, zszywanie kwadratw, dla uspokojenia nerww.
W niedziel wrciwszy z kocioa Ania zwierzya si Maryli, e chodny dreszcz
przej j od stp do gw, kiedy pastor z ambony ogosi piknik.
- Po plecach przeszed mi taki dreszcz, Marylo! Przedtem prawie nie wierzyam, e
piknik si odbdzie. Obawiaam si, e moe wmwiam to sobie tylko i wyobraziam Lecz
kiedy pastor gosi co z ambony, to ju w to trzeba wierzy!

- Zbytnio si wszystkim przejmujesz, Aniu - rzeka Maryla z westchnieniem. Obawiam si, e z tego powodu doznasz wielu rozczarowa w yciu.
- Ach, Marylo, wszak oczekiwanie czego daje nam ju poow przyjemnoci! zawoaa Ania. - Moe si zdarzy, e si tego nie otrzyma wcale, ale nikt nie moe zabroni
cieszy si z oczekiwania! Pani Linde mwi: Bogosawieni ci, ktrzy si niczego nie
spodziewaj, bo nie zaznaj rozczarowania. Ale ja myl, e gorzej jest nie spodziewa si
niczego ni dozna rozczarowania.
Tej niedzieli Maryla, jak zwykle gdy sza do kocioa, miaa u szyi sw ametystow
broszk. Braa j zawsze w niedziel i brak jej przy sukni uwaaaby prawie za
witokradztwo, za co rwnie karygodnego, jak zapomnienie ksiki do naboestwa czy
dziesiciu centw na tac. Ta broszka to by jej najdroszy klejnot. Jaki wuj, eglarz,
ofiarowa j jej matce, ktra z kolei przekazaa t rodzinn pamitk Maryli. Bya to
staromodna, poduna brosza, zawierajca pasmo wosw matki Maryli, otoczone drobnymi,
niezwykle piknymi ametystami. Maryla zbyt mao znaa si na drogich kamieniach, by
naleycie oceni ich warto, lecz uwaaa je za bardzo adne i cieszya si piknym,
fioletowym blaskiem, jaki rzucay u konierzyka jej brzowej sukni.
Ania ujrzawszy po raz pierwszy ten klejnot wpada w istny zachwyt.
- Ach, Marylo, to jest prawdziwie elegancka broszka! Nie pojmuj, jak mona myle
o kazaniu majc j u szyi. Ja nie potrafiabym tego, jestem pewna. Jake cudne s ametysty!
Wanie tak wyobraaam sobie brylanty. Dawno ju, zanim jeszcze widziaam brylanty,
czytaam o nich i staraam si wyobrazi je sobie. Mylaam, e s purpurowe i byszczce.
Pewnego razu zobaczyam prawdziwy brylant w piercionku pewnej damy i rozczarowaam
si tak bardzo, e zaczam paka. Prawda, e by pikny, ale wcale nie taki, jak go sobie
przedstawiaam. Czy Maryla pozwoli mi potrzyma t broszk przez ma, malek chwil?
Czy Maryla nie sdzi, e ametysty to moe duszyczki dobrych fiokw?

XIV.
PRZYZNANIE SI DO WINY
Wieczorem w poniedziaek, jeszcze przed wycieczk, Maryla wysza ze swego pokoju
bardzo zmartwiona. - Aniu - rzeka do swej maej pomocnicy, ktra wanie uskaa na
czystym stole zielony groszek piewajc piosenk z ywoci i odczuciem, wiadczcym
dobrze o pedagogicznych zdolnociach Diany. - Czy nie widziaa mojej ametystowej
broszki? Zdawao mi si, e wrciwszy wczoraj z kocioa wpiam j w poduszeczk od
igie, ale teraz nie mog jej znale.
- Ja ja widziaam j wczoraj po poudniu, kiedy Maryla wybieraa si na posiedzenie
zwizku - rzeka Ania nieco niepewnym tonem. - Przechodzc przez pokj, widziaam j w
poduszeczce i zatrzymaam si, by si jej lepiej przypatrzy.
- Czy j ruszaa? - spytaa Maryla surowo.
- T-a-a-k - przyznaa Ania - wyjam j i wpiam w swj konierzyk, aby zobaczy,
jak to bdzie wygldao
- Nie powinna bya tego robi. Dzieciom nie wolno wszystkiego rusza. Po pierwsze,
nie powinna wchodzi do mego pokoju, po drugie, nie wolno rusza broszki, ktra do ciebie
nie naley. Gdziee j pooya?
- Pooyam j znowu na biurku. Nie miaam jej na sobie nawet przez p minuty. Nie
chciaam popeni nic zego. Nie sdziam, e przymierzenie broszki to co karygodnego.
Teraz widz, e le zrobiam, i nigdy wicej tego nie uczyni. To jedyna moja zaleta, i dwa
razy nie popeniam tego samego bdu.
- Nie pooya jej na miejscu - rzeka Maryla. - Nie ma broszki na biurku. Zabraa j
pewnie do ogrodu, Aniu.
- Pooyam j na miejscu - odpowiedziaa Ania szybko, nawet troch zuchwale, jak
wydao si Maryli. - Nie pamitam dokadnie, czy wpiam j w poduszeczk, czy te
pooyam na porcelanowej miseczce. Ale wiem z pewnoci, e jej nie zabraam.
- Pjd raz jeszcze poszuka jej - rzeka Maryla pragnc by sprawiedliw. - Jeli
pooya na miejscu, musi tam by; jeli jej tam nie ma, to dowd, e jej nie zostawia.
Maryla powrcia do swego pokoju i szukaa dokadnie nie tylko na biurku, lecz
wszdzie, gdzie przypuszczaa, e broszka mogaby si znajdowa. Nie byo jej jednak.
Powrcia wic do kuchni.

- Aniu, broszka zgina. Sama przyznaa, e ty ostatnia miaa j w rku. Ce z ni


uczynia? Powiedz mi natychmiast prawd. Czy zabraa j do ogrodu? Moe j zgubia?
- Nie, nie zgubiam - odpowiedziaa Ania uroczycie, miao spogldajc w
zagniewan twarz Maryli. - Nie zabraam broszki z pokoju Maryli. Jest to prawda, ktrej si
nie zapr, gdyby nawet mieli mnie zaku w dyby chocia nie wiem dobrze, co to s dyby.
Tak wanie byo, Marylo.
Owo tak wanie byo dodaa Ania dla nadania mocy swemu zapewnieniu; ale
Maryla zrozumiaa je jako wyzwanie.
- Wydaje mi si, e to nieprawda - rzeka surowo. - Jestem prawie pewna tego. Nie
mw nic wicej, dopki nie bdziesz miaa zamiaru powiedzie prawdy. Pjd do swego
pokoju i pozosta tam, dopki si nie przyznasz.
- Czy mam zabra groch? - spytaa pokornie Ania.
- Nie, ja sama go wyuskam. Zrb, co kazaam.
Po odejciu Ani Maryla, bardzo zirytowana, zabraa si do swych wieczornych zaj.
al jej byo drogocennej broszki. A jeli Ania j zgubia? Jak brzydko, e dziewczynka
wypiera si tego, co jest oczywiste! I z jak niewinn mink!
Nie wiem naprawd, co bym wolaa, eby si stao - mylaa Maryla, nerwowymi
ruchami uskajc groch. - Nie sdz, by chciaa sobie broszk przywaszczy. Pewnie chciaa
si ni pobawi albo wyobrazi sobie co wedle swego zwyczaju. Musiaa j wzi, to
oczywiste, bo nikt po niej nie by w pokoju, dopiero ja weszam tam wieczorem, idc spa. A
broszka zgina, to jasne. Pewno j wzia i zgubia i nie chce si przyzna w obawie przed
kar. Straszna jest myl, e kamie. To stokro gorsze ni gwatowny charakter. Jaka to
odpowiedzialno mie w domu dziecko, ktremu nie mona ufa Przebiego i
kamstwo oto widocznie jej wady. Martwi mnie one wicej ni utrata broszki. Gdyby si
chocia przyznaa, nie byoby mi tak przykro.
Tego wieczora Maryla jeszcze kilkakrotnie wchodzia do swego pokoju i szukaa
broszki, ale na prno. Wieczorne odwiedziny w pokoiku na facjatce take nie odniosy
skutku. Ania stanowczo twierdzia, e nie wie nic o broszce. Ale Maryla bya coraz
pewniejsza, e dziewczynka mwi nieprawd.
Nazajutrz rano opowiedziaa wszystko Mateuszowi. Zdziwi si i zmartwi, ale nie
straci zaufania do Ani, chocia musia przyzna, e pozory przemawiay przeciw niej.
- Czy jeste pewna, e nie wpada za biurko? - przyszo mu na myl.

- Odsunam biurko, wyjam szufladki, zajrzaam do kadego kcika - odpowiedziaa


Maryla. - Broszki nie ma! Ania wzia j, a co najgorsze - kamie. Jest to smutna, okropna
prawda, ale musimy jej spojrze w oczy, Mateuszu Cuthbert.
- No i jake ty teraz postpisz? - spyta Mateusz bezradnie, zadowolony w duszy, e to
Maryla, a nie on, zmuszona bdzie zaatwi t spraw. Nie czu tym razem najmniejszej
ochoty wtrcania si w sprawy wychowawcze.
- Pozostanie zamknita w swoim pokoju, dopki si nie przyzna - rzeka Maryla
stanowczo, przypominajc sobie dobry rezultat tej metody w poprzednim wypadku. - Potem
zobaczymy, co bdzie dalej. Moe bymy zdoali odnale broszk, gdyby tylko zechciaa
powiedzie, dokd j zabraa. W kadym jednak razie musiaaby by surowo ukarana.
- Zapewne ukarzesz j - rzek Mateusz sigajc po kapelusz. - Pamitaj, e ja nie
zabieram gosu w tej sprawie. Nie pozwolia mi si wtrca do wychowania Ani.
Maryla czua si opuszczona przez wszystkich. Nie moga nawet pj poradzi si
pani Linde. Powdrowaa znw na facjatk zachmurzona i zirytowana, lecz powrcia jeszcze
bardziej zaspiona. Ania stanowczo nie chciaa si przyzna do niczego, twierdzc
bezustannie, e broszki nie zabraa. Widoczne byo, e dziewczynka duo pakaa, i Maryla
poczua lito, spojrzawszy na jej zmienion twarzyczk. Jednake nie ustpia.
- Pozostaniesz w swoim pokoju, dopki nie wyznasz prawdy. Bd tego pewna rzeka stanowczo.
- Ale piknik ma si jutro odby! - zawoaa Ania. - Wszak nie przeszkodzicie mi
wzi w nim udziau! Wypuci mnie Maryla na popoudnie, dobrze? Potem z radoci bd
siedziaa w zamkniciu, jak dugo bdzie Maryla chciaa. Ale na piknik musz pj!
- Nie pjdziesz ani na piknik, ani gdziekolwiek indziej, dopki nie wyznasz prawdy,
Aniu.
- Ach, Marylo! - wybuchna Ania paczem. Lecz Maryla wysza zamknwszy drzwi.
Poranek rodowy by tak soneczny i jasny, jakby specjalnie zamwiony na piknik.
Tysice ptakw rozpiewao si nad Zielonym Wzgrzem. Wszystkie biae lilie w ogrodzie
pachniay rozkosznie. Zapach ten wdziera si do mieszkania drzwiami i oknami, rozlewajc
si po pokojach i sieniach niby bogosawiestwo. Brzozy w dolinie koysay si i powieway
gazkami, jakby wyczekujc zwykego rannego powitania mieszkanki facjatki. Ale Ani nie
byo u okna. Kiedy Maryla, przyniosa jej niadanie, zastaa dziewczynk siedzc na ku,
blad i zdecydowan, z zacinitymi ustami i byszczcymi oczyma.
- Marylo, jestem gotowa przyzna si!
- Wreszcie!

Maryla odstawia tac. Znowu metoda jej odniosa zwycistwo, lecz jakie to smutne.
- Sucham, co chcesz mi powiedzie?
- Wziam broszk ametystow - recytowaa Ania tonem wyuczonej lekcji. - Wziam
j, tak jak Maryla przypuszczaa. Wszedszy do pokoju, nie miaam zamiaru jej wzi. Ale
kiedy wpiam j do konierzyka, wydaa mi si tak pikna, e opanowaa mnie
nieprzezwyciona pokusa. Pomylaam sobie, jak to cudnie bdzie, gdy j zabior do Zacisza
Sowika i bd j miaa na sobie, udajc lady Kordeli Fitzgerald. O ile atwiej przecie
wyobrazi sobie, e jestem lady Kordeli Fitzgerald, majc broszk z prawdziwych
ametystw! Diana i ja robiymy swoje naszyjniki z jarzbiny, ale czym jest jarzbina w
porwnaniu z ametystami? Wic wziam broszk. Mylaam, e zd j odoy, zanim
Maryla wrci. Poszam okrn drog, aby mie wicej czasu. Przechodzc mostem na
Jeziorze Lnicych Wd, zdjam broszk, aby raz jeszcze spojrze na ni. Ach, jake
wspaniale byszczaa w socu! Lecz kiedy przechyliam si poprzez porcz, wymkna mi si
z palcw i widziaam, jak spadaa coraz niej niej niej, mienic si purpurowo, a
wreszcie znika na wieki w falach Jeziora Lnicych Wd. Lepiej ju przyzna si do winy
nie potrafi, Marylo!
Maryla czua, jak znw opanowuje j gniew. Ania wzia samowolnie jej drogocenn,
ametystow broszk, zgubia j i teraz bez ladu alu, z zimn krwi opowiada o tym
wydarzeniu!
- Aniu, to jest okropne! - rzeka starajc si zachowa spokj. - Jeste
najniegodziwszym dzieckiem, jakie kiedykolwiek spotkaam.
- Tak, wierz temu - odpowiedziaa Ania spokojnie - i wiem, e musz by ukarana.
Maryla jest zmuszona mnie ukara. Ale czyby Maryla nie moga uczyni tego natychmiast,
abym idc na piknik, nie miaa ju adnej troski na duszy?
- Na piknik? Jeszcze czego! Nie pjdziesz na aden piknik. I to bdzie twoja kara!
Cho nie jest ona ani w czci tak surowa, na jak zasugujesz.
- Nie pjd na piknik?!
Ania zerwaa si na nogi i zapaa Maryl za rce.
- Ale Maryla mi przyrzeka! Ja musz pj na piknik! Przecie dlatego przyznaam
si do winy! Prosz ukara mnie w jakikolwiek inny sposb, tylko nie tak! Ach, Marylo,
prosz, bagam, pozwl mi pj! Przypomnij sobie lody! Kto wie, czy kiedykolwiek jeszcze
bd moga sprbowa lodw!
Maryla stanowczym ruchem odtrcia obejmujce j rce Ani.

- Na prno prosisz, Aniu. Nie pjdziesz na piknik, i na tym koniec! Ani sowa
wicej!
Ania zrozumiaa, e Maryla jest nieubagana. Zaamaa donie, wydaa przeraliwy
okrzyk i pada na ko, szlochajc i wijc si w przystpie bezgranicznej rozpaczy.
- Oszalaa chyba! - rzeka Maryla wychodzc z pokoiku. - A jeli nie jest szalona, to
musi by do gruntu za. Lkam si, e Magorzata miaa od pocztku suszno. Ale c!
Trzeba dalej cign swj wz i na nic si nie oglda.
Smutne to byo przedpoudnie. Maryla pracowaa za troje, szorowaa podog w
przedsionku i pki w spiarni, nie znajdujc na razie nic innego do roboty, chocia ani
podoga, ani pki nie wymagay czyszczenia. Potem gorliwie wygracowaa cae podwrze.
Skoczywszy obiad, wysza na schody i zawoaa Ani. Skpana we zach twarzyczka
o tragicznych oczach wyjrzaa spoza porczy.
- Chod na obiad, Aniu!
- Nie chc obiadu, Marylo - rzeka Ania szlochajc. - Nie mogabym nic przekn.
Mam zamane serce. Maryla je zamaa i moe kiedy odczuje wyrzuty sumienia z tego
powodu. Ale ja wybaczam Maryli; prosz o tym pamita, kiedy przyjdzie waciwa chwila
Jednake i tak nie potrafiabym je, zwaszcza gotowanej wieprzowiny z jarzynami. To takie
nieromantyczne potrawy dla kogo, kto ma cikie zmartwienie.
Maryla bezradna powrcia do kuchni i cay swj gniew i al wylaa przed
Mateuszem, ktry czu si bardzo nieszczliwy nie mogc pogodzi poczucia
sprawiedliwoci ze wspczuciem dla nieszczliwej Ani.
- Zapewne, Marylo, nie powinna bya wzi broszki i nie przyzna si - mwi,
pospnym wzrokiem mierzc swoj porcj nieromantycznej wieprzowiny z jarzynami.
Widocznie na rwni z Ani uwaa te potrawy za nieodpowiednie w chwili silnego
wzruszenia.
- Ale to jeszcze dziecko i takie niezwyke dziecko. Czy nie sdzisz, e to zbyt
surowa kara - pozbawienie jej udziau w pikniku, na ktry si tak nadzwyczajnie cieszya? Mateuszu, bardzo ci si dziwi. Sdz, e byam dla niej zbyt pobaliwa. Ania zdaje si
wcale nie odczuwa, jak szkaradnie postpia. To gniewa mnie najwicej. Gdyby cho
aowaa! A ty rwnie nie zdajesz sobie sprawy z tego, co ona zrobia. Zawsze jej bronisz,
zawsze znajdziesz dla niej wytumaczenie. Widz to dobrze!
- Przecie to jeszcze dziecko - powtrzy sabiej troch Mateusz. - I trzeba doda na jej
usprawiedliwienie, e nigdy nikt jej nie wychowywa.
- To prawda, lecz teraz ja zajmuj si jej wychowaniem - odpowiedziaa Maryla.

Mateusz zamilk, chocia bynajmniej nie przekonany. Obiad min niezwykle cicho.
W dobrym humorze by tylko Jerry Buote, pastuszek, ktrego wesoe zachowanie Maryla
uwaaa za osobist obraz.
Po umyciu naczy, przygotowawszy rozczyn ciasta i nakarmiwszy kurczta, Maryla
przypomniaa sobie, e zdejmujc swj najadniejszy czarny szal koronkowy, ktry miaa na
gowie w poniedziaek na zebraniu w zwizku, zauwaya w nim ma dziurk. Naleao j
naprawi.
Szal ten uoony by w pudeku, w skrzyni. Gdy Maryla go wyja, promienie
soneczne, przedzierajce si poprzez gste wino wokoo okien, pady na co, co tkwio w
szalu, co lnicego i odbijajcego wiato o fioletowej barwie. Maryla chwycia to z
przejciem. Bya to jej ametystowa broszka zaczepiona o brzeg koronki.
- A to co takiego?! - zawoaa zdumiona. - Broszka nie tknita! A ja byam pewna, e
ley zatopiona w stawie Barrych. Dlaczego Ania mwia, e wpada do wody? Naprawd,
zaczynam sdzi, e na Zielonym Wzgrzu dziej si jakie czary. Teraz przypominam sobie,
e kiedy wracaam w poniedziaek wieczorem z posiedzenia, pooyam szal na chwil na
biurku. Broszka widocznie zaczepia si o niego i tak go schowaam.
Z broszk w rce udaa si Maryla na facjatk. Ania spakana siedziaa u okna.
- Aniu - rzeka uroczycie do dziewczynki - znalazam wanie broszk, zaczepion o
mj szal koronkowy. Chciaabym wiedzie, co to za bajk opowiedziaa mi dzi rano.
- Przecie Maryla zapowiedziaa, e nie wyjd z pokoju, do- pki si nie przyznam rzeka Ania znuonym gosem - wic postanowiam si przyzna, aby mc pj na piknik.
Uoyam sobie w nocy wyznanie tak piknie, jak tylko potrafiam. Powtarzaam je
bezustannie, aby nic nie zapomnie. Ale pomimo wszystko Maryla nie pozwolia mi pj,
mj trud by wic daremny!
Maryla pomimo woli musiaa si rozemia, ale poczua przy tym wyrzuty sumienia.
- Co za pomys, Aniu! Nie miaam susznoci widz to teraz. Nie powinnam bya
wtpi o twojej prawdomwnoci, wobec tego, e dotd nigdy nie skamaa. Rozumie si,
e i ty niesusznie postpia zmyliwszy histori, ktra nigdy nie istniaa. Wprawdzie to ja
doprowadziam ci do tego. Wybacz mi, Aniu, ja ci take wybacz i bdziemy nadal
przyjacikami. A teraz przygotuj si do pikniku. Ania skoczya jak pika.
- Ach, Marylo, czy nie za pno?
- Bynajmniej. Druga dopiero! By moe, i zaledwie zdyli si zebra, a godzina
minie, zanim zasid do podwieczorku. Umyj si, uczesz i zmie sukienk. Przygotuj ci twj

koszyk z prowiantem. Znajdziesz w nim ciastka domowej roboty. Powiem Jerryemu, aby
natychmiast zaprzg klacz i zawiz ci do lasu, gdzie si zbieraj.
- Ach, Marylo! - zawoaa Ania biegnc do umywalni. - Przed piciu minutami byam
tak nieszczliwa, e pragnam, bym si nigdy nie urodzia, teraz za nie chciaabym
zamieni si z anioem!
Tego wieczora Ania, wyjtkowo znuona, lecz nieopisanie szczliwa, powrcia do
domu.
- Ach, Marylo, bawiymy si bajecznie Bajecznie jest to nowe wyraenie,
ktrego si dzi nauczyam. Alisia Bell uya go kilkakrotnie. Czy ono nie jest wymowne?
Wszystko byo wspaniae! Podwieczorek by pyszny, a potem pan Andrews bra nas po sze
do odzi na przejadk po Jeziorze Lnicych Wd. Janka Andrews omal nie wypada.
Wychylia si, aby zerwa wodn lili, i gdyby nie ojciec jej, ktry j schwyci za sukienk w
ostatniej prawie chwili, byaby wypada i utona. Szkoda, e ja nie byam na jej miejscu! Jak
to byoby romantycznie tak prawie uton. Ile miaabym do opowiadania! Byy te lody.
Brak mi sw do opisania mietankowych lodw. Ach, jakie wszystko byo bajeczne!
Wieczorem, cerujc poczochy, Maryla opowiedziaa wszystko Mateuszowi.
- Przyznaj otwarcie, e popeniam bd - mwia szczerze - ale otrzymaam nauczk.
Na miech mi si zbiera, gdy przypomn sobie to wyznanie Ani. Chocia nie powinnam si
mia, bo przecie byo to kamstwo, cho moe nie tak ze jak kade inne, i ja sama je
wywoaam. W istocie nieraz trudno jest t dziewczynk zrozumie. Ale mam nadziej, e
wszystko uoy si dobrze. Widz coraz wyraniej, e w domu, w ktrym jest Ania, nie moe
by smutno!

XV.
BURZA W SZKOLNEJ SZKLANCE WODY
Jaki przeliczny dzie! - rzeka Ania, gboko oddychajc. - Czy nie cudnie jest y
w takim dniu jak dzisiejszy? al mi tych, ktrzy si jeszcze nie urodzili i nie mog napawa
si t pogod! Choby przeyli niejeden rozkoszny dzie, dzisiejszego przecie nie znaj I
jakie to szczcie, e mamy tak liczn drog do szkoy!
- Zapewne, e przyjemniej jest i tdy ni gocicem, na ktrym jest gorco i tyle
kurzu - odpowiedziaa praktyczna Diana, po czym zajrzaa do koszyczka ze niadaniem,
obliczajc, ile te ksw smacznego ciastka z malinami przypadnie na jedn dziewczynk,
jeli trzy sztuki trzeba bdzie podzieli pomidzy dziesi koleanek.
Dziewczta ze szkoy w Avonlea miay zwyczaj skada razem przyniesione
niadania, a gdyby ktra z nich odwaya si sama lub nawet wsplnie z najlepsz swoj
przyjacik zje trzy ciastka z malinami, napitnowano by j jako wstrtnego sobka. A
jednak trzy ciastka, podzielone pomidzy dziesi dziewczynek, mogy tylko bolenie
zaostrzy apetyt.
Droga, ktr Ania i Diana szy do szkoy, bya w istocie przeliczna. Ania nawet w
swej wyobrani nie potrafiaby stworzy pikniejszej. Chodzenie gocicem byo wcale nie
romantyczne, natomiast spacer Alej Zakochanych, wzdu Szumu Wierzb, Dolin Fiokw i
ciek Brzz by w wysokim stopniu poetyczny.
Aleja Zakochanych zaczynaa si za sadem Zielonego Wzgrza i wia si poprzez las
tak daleko, jak sigaa posiado Cuthbertw. Bya to droga, ktr zwykle chodziy krowy
udajce si na pastwiska i ktrdy zimow por zwoono drzewo do kuchni. Ania wymylia
t nazw ju po kilkutygodniowym pobycie na Zielonym Wzgrzu.
- Wiem dobrze, e adni zakochani nie chodz tdy - objaniaa Maryl - ale czytamy
wanie z Dian liczn ksik, w ktrej jest Aleja Zakochanych. Dlatego chciaymy take
mie podobn. Wszake to liczna nazwa, taka romantyczna. Widzi Maryla, mona sobie w
tej alei wyobrazi zakochanych. Lubi t ciek, mona tam take piewa i krzycze
wniebogosy, a nikt si o to nie gniewa.
Ania wychodzia zazwyczaj wczesnym rankiem i udawaa si Alej Zakochanych a
do strumienia. Tam spotykaa si z Dian i obie dziewczynki wdroway pod koronami
klonw, dopki nie doszy do maego mostka.

- Klony to s naprawd towarzyskie drzewa - mawiaa Ania - wiecznie szepcz i


szepcz do nas.
Nastpnie dziewczynki skrcay ze cieki, mijay ki pana Barryego i Szum Wierzb.
Dalej rozcigaa si Dolina Fiokw - maleka, zielona kotlinka w cieniu wielkiego lasu pana
Bella.
- Pewno, e teraz nie ma tam fiokw - opowiadaa Ania Maryli - lecz Diana mwi, e
na wiosn s ich miliony. Czy Maryla moe to sobie wyobrazi? Nazwaam to miejsce Dolin
Fiokw. Diana mwi, e nie zna nikogo rwnie zdolnego, jak ja, do nadawania nazw. Bardzo
przyjemnie jest by zdolnym w pewnym kierunku. Diana wymylia nazw cieka Brzz.
Prosia o ni koniecznie, wic zgodziam si, chocia z pewnoci wymyliabym co o wiele
poetyczniejszego. Kady mgby uoy tak pospolit nazw. Ale pomimo to cieka Brzz
jest jedn z najpikniejszych na wiecie.
I tak byo w istocie. Ktokolwiek zabdzi kiedy w ow stron, mwi to samo. Bya to
wska cieka, wijca si wok pagrka pord lasu pana Bella, gdzie wiato wdzierajce
si poprzez szmaragdow cian lici byo czyste jak diament. Z obu stron okalay j mode
brzzki o biaych pniach i gibkich gaziach. Paprocie, astry i dzikie konwalie rosy tu w
wielkiej iloci. Powietrze przesycone byo delikatnym, ywicznym zapachem, muzyk tonw
ptasich, szmerem i miechem wietrzyka pord koron drzew. Jeli kto szed cichutko - Ani i
Dianie zdarzao si to bardzo rzadko - mg sposzy krlika. Niej, w dolinie, cieka czya
si z gocicem, a tu za pagrkiem, porosym lasem, bya szkoa.
Dom szkolny w Avonlea by to biao otynkowany, niski budynek o wielkich oknach.
Wewntrz mieciy si solidne, starowieckie awki z pulpitami dajcymi si otwiera i
zamyka, ktrych deski byy wyobione literami i hieroglificznymi podpisami trzech pokole
uczniw. Dom szkolny sta z dala od drogi; poza nim cign si ciemny las sosnowy i
strumie, do ktrego uczniowie i uczennice wstawiali rano butelki z mlekiem, aby pozostao
do poudnia zimne i sodkie.
Z wielkim niepokojem wyprawia Maryla Ani pierwszego wrzenia do szkoy. Ania
bya takim oryginalnym dzieckiem! Jake si zgodzi z innymi? I jak potrafi zapanowa
podczas godzin lekcji nad sw gadatliwoci?
Ale wszystko poszo nadspodziewanie dobrze. Ania powrcia tego dnia
rozpromieniona.
- Zdaje mi si, e polubi t szko - oznajmia na wstpie. - Nauczyciel, co prawda,
nie bardzo mi si podoba. Cay czas krci wsa i zerka na Prissy Andrews. Prissy jest ju
dorosa, wie Maryla. Ma lat szesnacie i przygotowuje si do zdania wstpnego egzaminu do

krlewskiej akademii w Charlottetown w roku przyszym. Tillie Boutler mwi, e nauczyciel


jest miertelnie zakochany w Prissy. Ma ona liczn cer i wijce si, ciemne wosy, ktre
bardzo adnie upina. Siedzi w ostatniej awce i on tam czsto si przysiada aby jej
wytumaczy lekcj, jak twierdzi. Ale Ruby Gillis mwi, e widziaa, jak napisa jej co na
tabliczce, a gdy Prissy to przeczytaa, zaczerwienia si jak burak i zacza chichota. Ruby
mwi, e jest pewna, i to nie tyczyo si wcale lekcji.
- Aniu, nie wa mi si nigdy wicej mwi w ten sposb o twoim nauczycielu - rzeka
Maryla surowo. - Nie uczszczasz do szkoy dla krytykowania nauczyciela. Sdz, e ciebie z
pewnoci potrafi czego nauczy, a twoj rzecz jest uwanie go sucha. Prosz nigdy nie
wraca do domu z podobnymi opowieciami. Stanowczo nie pozwalam na to. Mam nadziej,
e dobrze si zachowywaa.
- Bardzo dobrze - odpowiedziaa Ania beztrosko. - Wcale nie byo tak strasznie, jak
sobie wyobraaam. Siedziaam obok Diany. awka nasza stoi tu przy oknie i moemy
spoglda na Jezioro Lnicych Wd. Jest wiele miych dziewczt w szkole, wic podczas
poudniowej pauzy bawiymy si znakomicie. Jak to przyjemnie mie tyle towarzyszek do
zabawy! Rozumie si, e najwicej ze wszystkich lubi i bd lubia Dian. Ubstwiam
Dian. Ale umiem daleko mniej ni inni. Wszyscy przechodz pit cz Wypisw, ja za
czwart. Czuj si tym jakby upokorzona. Ale nikt z nich nie posiada takiej wyobrani jak ja.
Stwierdziam to bardzo szybko. Dzi miaymy czytanie, geografi, histori Kanady i
dyktando. Pan Phillips powiedzia, e moja ortografia jest potworna, i podnis moj tabliczk
wysoko, aby wszyscy mogli j widzie. Bdy byy grubo podkrelone. Wstydziam si
bardzo, Marylo, ale czy to grzecznie postpi w ten sposb z uczennic, ktra przysza po raz
pierwszy? Ruby Gillis daa mi jabko, a Zosia Sloane przesaa mi liczn, czerwon kartk z
napisem: Czy mog odwiedzi ci w domu? Tillie Boutler za pozwolia mi nosi swj
piercionek z paciorkw przez cae popoudnie. Czy mogabym wzi troch tych sztucznych
pereek ze starej poduszeczki od szpilek, ktra ley na strychu, dla siebie na piercionek? I
czy Maryla wie, e Janka Andrews powiedziaa mi, i syszaa Minnie Macpherson mwic,
e Prissy Andrews powiedziaa Sarze Gillis, jakobym miaa bardzo adny nos? Ach, Marylo,
jest to pierwszy komplement, ktry usyszaam w yciu! Jakiego dziwnego doznaam uczucia!
Marylo, czy ja mam naprawd adny nos? Wiem, e Maryla powie mi prawd!
- Owszem, twj nos nie jest brzydki - przyznaa Maryla krtko.
Dobrze wiedziaa, e Ania miaa wyjtkowo zgrabny nos, lecz nie chciaa jej tego
powiedzie.

Upyno ju trzy tygodnie od pierwszej bytnoci Ani w szkole, a dotd wszystko szo
pomylnie. I oto w pikny wrzeniowy poranek Ania i Diana, jedne z najszczliwszych
dziewczynek w Avonlea, dyy wesoo ciek Brzz.
- Zdaje mi si, e Gilbert Blythe przyjdzie dzisiaj do szkoy - rzeka Diana. - Cae lato
spdzi u swych krewnych w Nowym Brunszwiku i wrci dopiero w sobot wieczorem. Jaki
on liczny, Aniu! Zawsze okropnie dokucza dziewczynkom. Potrafi zamczy na mier.
Ton mowy Diany wyranie dowodzi, e chtnie pozwala zamcza si na mier.
- Gilbert Blythe? - spytaa Ania. - Czy to nie jego imi i nazwisko wypisane jest na
cianie, tu obok wejcia, razem z imieniem Julii Bell, a nad tym wielkimi literami:
Uwaga?
- Tak, wanie - rzeka Diana potwierdzajc skinieniem gowy -. lecz jestem pewna, i
on jej wcale tak bardzo nie lubi. Syszaam, jak mwi, e uczy si tabliczki mnoenia na jej
piegach.
- Ach, nie mwe o piegach przy mnie - prosia Ania. - To bardzo niedelikatnie, bo
przecie ja mam ich tyle! Lecz wydaje mi si bardzo niemdre takie wsplne ogaszanie
imion dziewczt i chopcw na cianach. Chciaabym zobaczy takiego, kto by si odway
poczy moje imi z imieniem ktrego z chopcw. Nie przypuszczam wcale, aby kto
zechcia to uczyni - dodaa spiesznie. Sowom tym jednak towarzyszyo westchnienie.
Ania nie chciaa, by jej imi zostao napisane na cianie, ale troch upokarzajca bya
myl, e jej to zupenie nie grozi.
- Gupstwo! - rzeka Diana, ktrej czarne oczy i wspaniae warkocze robiy takie
wraenie na modziey szkolnej, e imi jej byo wyryte ze sze razy na cianie przedsionka.
- Przecie to tylko arty! I nie wmawiaj w siebie wcale, e twoje imi nigdy tam nie bdzie
widniao. Karol Sloane jest w tobie miertelnie zakochany. Powiedzia swojej matce rozumiesz, matce - e jeste najbystrzejsz dziewczynk w szkole. To wszak wicej znaczy
ni by adn.
- Co to, to nie - odpowiedziaa Ania, wielbicielka pikna. - Wolaabym by adn ni
rozumn. Zreszt nie cierpi Karola. Nienawidz chopcw z wyupiastymi, oczami. Gdyby
ktokolwiek odway si napisa jego imi wraz z moim, nie przebaczyabym mu tego nigdy
Ale przyjemnie jest by prymusem w klasie!
- Teraz Gilbert bdzie w twojej klasie, a on zwykle jest prymusem. Przechodzi dopiero
czwart cz Wypisw, pomimo e ma lat prawie czternacie. Przed czterema laty ojciec
jego zachorowa i musia wyjecha do Alberty dla ratowania zdrowia. Zabra go wtedy i
zatrzyma przy sobie przez cae trzy lata. Nie uczszcza wic Gilbert wwczas prawie wcale

do szkoy, zacz chodzi dopiero po powrocie. Jednak wobec niego nie bdzie ci tak atwo
by prymusk, Aniu.
- Ciesz si z tego - wtrcia Ania prdko. - Niewielka to chwaa by prymusk
pomidzy dziemi dziewicio- i dziesicioletnimi. Wczoraj wstaam, aby powiedzie, jak si
pisze wrzenie. Jzia Pye zrobia to pierwsza, ale wyobra sobie, zagldaa do ksiki. Pan
Phillips nie zauway tego - patrzy na Prissy Andrews - lecz ja widziaam. Rzuciam jej
spojrzenie tak pene wzgardy, e zaczerwienia si jak piwonia i zacza plta si w
odpowiedziach!
- Wszystkie Pyewny to znane oszustki! - rzeka Diana oburzona, przeac przez
barier na gociniec. - Czy wiesz, e wanie wczoraj Gertie Pye wstawia sw butelk mleka
na miejsce mojej w strumieniu? Nie rozmawiam z ni.
Podczas gdy pan Phillips w gbi pokoju objania Prissy Andrews acin, Diana
szepna do Ani:
- Gilbert Blythe siedzi na prawo od rodkowego przejcia, Aniu. Spjrz na i powiedz,
czy nie uwaasz, e jest adny?
Ania spojrzaa we wskazanym kierunku. Moga to uczyni swobodnie, bo Gilbert
Blythe by gorliwie zajty przypinaniem za pomoc szpilki dugiego, jasnego warkocza Ruby
Gillis do porczy awki, siedziaa bowiem tu przed nim. By to smuky chopiec o czarnych,
kdzierzawych wosach, figlarnych, ciemnych oczach i wesoym umiechu na ustach.
Po chwili Ruby zerwaa si z miejsca, aby przedstawi wynik jakiego zadania
nauczycielowi. Z lekkim okrzykiem pada z powrotem na awk, pewna, e wyrwaa sobie
zupenie wosy z gowy. Wszyscy spojrzeli na ni, pan Phillips za tak surowo, e Ruby si
rozpakaa.
Gilbert wycign szpilk i byskawicznie z najniewinniejsz min w wiecie zatopi
si w czytaniu ksiki. Lecz kiedy si wszystko uspokoio, zerkn porozumiewawczo ku Ani
z weso min zrcznego obuza.
- Przyznaj, e twj Gilbert Blythe jest przystojny - zwierzya si Ania Dianie - lecz
uwaam, e jest bardzo zuchway. C to za zachowanie mruga do obcej dziewczynki? Ale
dopiero po poudniu zaszy waniejsze sprawy. Pan Phillips siedzia w kcie klasy, zajty
objanianiem zadania algebraicznego Prissy Andrews, a reszta dzieci robia, co im si
podobao. Jady zielone, niedojrzae jabka, szeptay ze sob, rysoway na swych tabliczkach i
puszczay midzy awkami koniki polne zaprzone w sznurki. Gilbert Blythe usiowa
zmusi Ani do rzucenia na okiem, lecz nie udawao mu si to wcale, gdy Ania w tej chwili
zupenie zapomniaa o istnieniu nie tylko Gilberta, ale i wszystkich innych uczniw z

Avonlea, a nawet bodaj czy nie zapomniaa o szkole. Z twarzyczk wspart na doniach, z
oczami zapatrzonymi w bkitne fale Jeziora Lnicych Wd, ktre wida byo przez
zachodnie okno, dziewczynka zatona w wiecie marze, lepa i gucha na wszystko, co nie
byo obrazem jej imaginacji.
Gilbert Blythe nie przywyk stara si bezskutecznie o to, by ktra z dziewczynek
zechciaa na spojrze. Musi spojrze na ta czerwonowosa Ania Shirley o spiczastym
podbrdku i wielkich oczach, jakich nie miaa adna inna uczennica w caym Avonlea.
Nagle wychyli si w stron przejcia pomidzy awkami, pochwyci koniec jednego z
dugich warkoczy Ani, pocign ku sobie i zawoa przenikliwym szeptem:
- Patrzcie! Marchewka! Marchewka!
Wtedy dopiero Ania rzucia na mciwe spojrzenie.
I nie tylko spojrzenie. Zerwaa si z miejsca, a wszystkie jasne jej rojenia pierzchy w
jednej chwili.
Oczy jej gorzay gniewem, lecz prawie natychmiast przygasiy je zy wciekoci i
upokorzenia.
- Ty wstrtny chopcze! - zawoaa gwatownie. - Jak miae!
A potem - trzask! - Ania cisna sw tabliczk szyfrow w gow Gilberta, cisna z
tak si, e tabliczka pka
Szkoa rada bya kademu niezwykemu zdarzeniu. A to byo co bardzo niezwykego.
Kade z dzieci zawoao o! z przeraeniem i zachwytem rwnoczenie. Diana otworzya
usta i oniemiaa, Ruby, skonna do ez, zacza paka. Tomek Sloane puci swj zaprzg
konikw polnych, przygldajc si tej scenie z otwartymi ustami.
Pan Phillips wielkimi krokami zbliy si do Ani i pooy sw cik do na jej
ramieniu.
- Anno Shirley, co to miao znaczy? - spyta surowo. Ania nie odpowiedziaa ani
sowa. Byo to zbyt wiele kaza wyzna biednemu dziecku wobec caej szkoy, e nazwano j
marchewk. Ale Gilbert Blythe wystpi odwanie:
- To moja wina, prosz pana. Ja jej dokuczyem. Pan Phillips nie zwrci uwagi na te
wyrazy.
- Przykro mi bardzo, e jedna z moich uczennic okazaa taki mciwy charakter i
gwatowno - rzek uroczystym tonem, jak gdyby sam fakt naleenia do jego uczniw
powinien by zniszczy w zarodku wszelkie ze instynkty w sercach modziutkich,
niedoskonaych miertelnikw. - Aniu, sta przed tablic. Pozostaniesz tam reszt
popoudnia!

Ania stokro wolaaby zosta wysmagan biczem ni znie t kar, ktra przy jej
wraliwym usposobieniu rwnaa si policzkowi. Posuchaa jednak, blada, osupiaa. Pan
Phillips, wziwszy kred do rki, napisa na tablicy nad jej gow:
Andzia Shirley ma bardzo brzydki charakter. Andzia Shirley powinna si stara
panowa nad sw zoci i nastpnie odczyta gono te wyrazy tak, aby nawet najmodsi,
ktrzy jeszcze nie umieli dobrze czyta, mogli to zrozumie.
I Ania staa reszt popoudnia z tym napisem nad gow. Nie pakaa jednak ani nie
pochylia gowy. Gniew w jej duszy wrza jeszcze zbyt silnie i dodawa jej si w tym
strasznym upokorzeniu. Z palcymi policzkami gniewnie odtrcaa wspczujce spojrzenia
Diany, pene oburzenia ruchy gowy Karola Sloane i zoliwy umiech Jzi Pye. Na Gilberta
ani spojrzaa. Nigdy ju na nie spojrzy! Nigdy nie przemwi do niego!
Po zakoczeniu lekcji Ania wysza z gow wysoko podniesion. Gilbert sta przed
drzwiami sieni, czekajc na ni.
- Tak mi przykro, em zaartowa z twoich wosw, Aniu - rzek bagalnym szeptem. Mwi szczerze. Nie obraaj si na mnie na zawsze, prosz!
Ania przemkna obok niego z min pen pogardy, nie patrzc i nie chcc sucha.
- Aniu, jake moga! - westchna Diana w czasie drogi powrotnej, po czci z
wyrzutem, po czci z podziwem. Diana bowiem bya pewna, e sama nie potrafiaby oprze
si bagalnej probie Gilberta.
- Nigdy nie wybacz Gilbertowi - rzeka Ania stanowczo. - W dodatku pan Phillips
napisa Andzia. elazo rozdaro moj dusz, Diano!
Diana nie miaa pojcia, co znaczyy te wyrazy, lecz zrozumiaa, e musiao to by co
strasznego.
- Nie powinna gniewa si tak bardzo o to, e Gilbert zaartowa z twoich wosw pocieszaa j. - Wszak on artuje ze wszystkich dziewczynek. Wymiewa moje warkocze, e
s takie czarne. Nazwa mnie wron z dziesi razy, a przecie ani razu nie przeprasza mnie
za to.
- Jest wielka rnica by nazwan wron, a marchewk - rzeka Ania z godnoci. Gilbert urazi moje uczucia w sposb okrutny.
By moe, i burza ta minaby bez dalszych nastpstw, gdyby nie zaszo nic wicej.
Lecz jedno nieszczcie pociga za sob najczciej drugie.
Dzieci szkoy w Avonlea spdzay czsto pauz poudniow na wielkich kach pana
Bella lub zbieray ywic w sosnowym lasku na wzgrzu. Stamtd mogy z atwoci mie
oko na pobliski domek, w ktrym pan Phillips jada obiady. Skoro tylko spostrzegy go

wychodzcego, natychmiast co tchu pdziy ku szkole. Wobec tego jednak, e cieka, ktr
wraca nauczyciel, bya co najmniej trzy razy krtsza od drogi, jak same musiay przebiec,
wpaday do szkoy zadyszane kilka minut po nauczycielu.
Nazajutrz po awanturze z Ani ogarn pana Phillipsa zjawiajcy si u niego od czasu
do czasu zapa do reform. Idc na obiad oznajmi, e yczy sobie, by powrciwszy zasta
wszystkie dzieci na miejscach. Ktokolwiek si spni, bdzie ukarany.
Wszyscy chopcy i kilka dziewczt pobiego jak zwykle do lasku ze stanowczym
zamiarem znalezienia tylko kawaka ywicy do ucia i powrcenia na czas. Lecz pod sosnami
byo tak rozkosznie, a zociste krople ywicy byszczay tak ncco!
Tote dzieci zbieray j, gadajc i spacerujc, a opamitay si dopiero wwczas, gdy
usyszay przeraliwy okrzyk Jimmy Glovera, ktry siedzc na wierzchoku starej sosny,
zawoa, jak mg najgoniej: Nauczyciel idzie!
Dziewczta, znajdujce si pod drzewami, skoczyy co si i przybiegy do szkoy w
ostatniej chwili, chopcy, zmuszeni spuszcza si z drzew w popochu, spnili si troch. Ale
najpniej zjawia si Ania - Ania, ktra bynajmniej nie bya zajta zbieraniem ywicy, lecz
pena zachwytu kroczya po najdalszej czci lasu, brodzc midzy paprociami sigajcymi
jej prawie do pasa.
Woywszy na gow wianuszek z kwiatw, nucia sobie pgosem, niby jaka
boginka tych cienistych zaktkw. Ania umiaa biec jak sarenka. Tote i teraz potrafia tak
doskonale uy swych dugich ng, e docigna chopcw przy drzwiach i wpada razem z
nimi do pokoju szkolnego w chwili, gdy pan Phillips wiesza swj kapelusz na koku.
Gorczkowy zapa wprowadzania reform ochd ju i nauczyciel nie mia wcale
ochoty kopota si karaniem kilkunastu spnionych uczniw. Naleao jednak uczyni co,
by dotrzyma sowa. Obejrza si wic za jakim kozem ofiarnym i znalaz go w Ani, ktra
wanie padaa na swe miejsce, zgrzana, bez tchu, z wiankiem przekrzywionym nad uchem,
co nadawao jej wygld szczeglnie nieporzdny i obuzerski.
- Anno Shirley! Wobec tego, i zdajesz si chtnie przebywa w towarzystwie
chopcw, uwzgldni twj gust na reszt dzisiejszego popoudnia - rzek sarkastycznie. Zdejmij kwiaty z gowy i usid obok Gilberta Blythe.
Chopcy zachichotali. Diana zblada, przejta wspczuciem, zdja wianek z gowy
Ani i mocno ucisna jej do. Ania jak skamieniaa patrzya na nauczyciela.
- Czy Ania syszaa, co powiedziaem? - spyta pan Phillips surowo.
- Syszaam - odrzeka Ania powoli - lecz nie sdziam, aby to byo powiedziane na
serio.

- Zapewniam ci, e tak - doda nauczyciel tym sarkastycznym, smagajcym niczym


bicz tonem, ktrego nienawidziy wszystkie dzieci, a zwaszcza Ania. - Uczy natychmiast,
co ci kazaem.
Przez chwil zdawao si, e Ania nie ma zamiaru usucha. Lecz zrozumiawszy, e
nie ma innego wyjcia, wstaa dumnie i przeszedszy pomidzy awkami, usiada obok
Gilberta, wspara okcie na pulpicie i ukrya twarz w doniach. Ruby Gillis, ktra zdya
spojrze na ni w ostatniej chwili, opowiadaa w powrotnej drodze koleankom, i nigdy w
yciu nie widziaa podobnej twarzy - istna ciana kredowa w drobne, czerwone ctki.
Dla Ani byo to okropne przeycie. Do ju cikie przez to, e ona jedna spord
kilkunastu winnych zostaa ukarana, e kazano jej usi koo chopca, lecz fakt, e ssiadem
jej sta si Gilbert Blythe, czyni t kar i zniewag nie do zniesienia. Ania czua, e nie
potrafi tego wytrzyma. Caa jej istota draa ze wstydu, upokorzenia i bezsilnego gniewu.
Pocztkowo reszta dzieci spogldaa w jej stron: chichotay, szeptay, mrugay ku
sobie. Lecz kiedy Ania nie podnosia gowy ani na chwil, Gilbert za by tak zajty
rozwizywaniem zadania na uamki, e uton w nim ca dusz, one take powrciy do
swych zada i przestay zajmowa si Ani.
Gdy pan Pillips odbiera wiczenia z historii, Ania nie ruszya si z miejsca, ale
nauczyciel nie zauway tego, bo kiedy uczniowie pisali klaswk, zajty by wanie
ukadaniem wiersza Do Priscilli i teraz biedzi si nad jakim trudnym rymem. Gilbert
korzystajc z chwili, kiedy nikt nie patrza w jego stron, wydoby ze swej szuflady czerwone
serduszko z cukru ze zotym napisem: Jeste sodka i podsun je pod okie Ani. Ale Ania
wstaa, delikatnie uja w dwa palce owo serduszko, cisna je na podog, rozgniota
obcasem i usiada na swym miejscu, nie raczywszy ani jednym spojrzeniem uszczliwi
Gilberta.
Po skoczonych lekcjach Ania podesza do swego pulpitu, ostentacyjnie wydobya
ksiki i zeszyty, atrament i piro i uoya wszystko na swej pknitej tabliczce.
- Czemu to zabierasz? - spytaa Diana, gdy znalazy si na gocicu.
Przedtem nie odwaya si zadawa adnych pyta.
- Nie wrc ju do szkoy - odpowiedziaa Ania.
Diana osupiaa ze zdziwienia i spojrzaa na przyjacik, aby si przekona, czy mwi
powanie.
- Czy Maryla pozwoli ci pozosta w domu? - spytaa.
- Musi pozwoli. Nigdy ju nie powrc do szkoy do tego niegodziwca.
- Ach, Aniu!

Diana zdawaa si by blisk paczu.


- Czy by moe? C ja poczn? Pan Phillips niewtpliwie posadzi mnie obok tej
wstrtnej Gertie Pye. Wiem dobrze, ze tak zrobi, gdy ona siedzi sama jedna. Wr, Aniu, do
szkoy!
- Uczyniabym dla ciebie wszystko na wiecie, prawie wszystko, Diano - rzeka Ania
smutnie. - Pozwoliabym sobie uci rce i nogi, gdybym wiedziaa, e to jest potrzebne dla
twego dobra. Tego jednak nie mog uczyni, wic nie pro mnie. Rozdzierasz mi dusz.
- Pomyl, ile przyjemnoci stracisz - skarya si Diana. - Mamy wanie zbudowa
sobie liczny domek w pobliu strumienia i zaczniemy od przyszego tygodnia grywa w
pik. Ty nigdy nie graa w pik. Aniu, to, taka wspaniaa zabawa! Bdziemy si te uczyy
jednej nowej pieni Janka Andrews ju si wiczy. Alisia Andrews za przyrzeka
poyczy nam now ksik do wsplnego czytania, gdy odpoczywamy nad strumieniem. A
ty umiesz tak licznie czyta na gos, Aniu!
Jednake nic nie mogo zachwia postanowienia Ani. Stanowczo nie powrci ju do
szkoy pana Phillipsa. Owiadczya to Maryli natychmiast po powrocie do domu.
- Gupstwo! - rzeka Maryla.
- Wcale nie gupstwo - odpowiedziaa Ania spogldajc na Maryl powanym, penym
wyrzutu wzrokiem. - Czy Maryla nie rozumie tego? Zostaam zniewaona!
- Zniewaona! Rzeczywicie! Pjdziesz jutro, jak zwykle, do szkoy.
- O, nie! - Ania przeczco potrzsna gow. - Nie powrc ju do szkoy, Marylo.
Bd si uczya w domu, bd si sprawowaa moliwie jak najlepiej i bd milczaa, ile tylko
potrafi. Ale do szkoy nie wrc!
Maryla widziaa, e na twarzyczce Ani odmalowa si opr nie do zamania.
Zrozumiaa, e w tej chwili trudno jej bdzie przekona Ani, i rozsdnie postanowia nie
mwi o tym wicej.
Pjd dzi wieczorem do Magorzaty - pomylaa. - Z Ani nie mona teraz
rozmawia. Jest zbyt rozgoryczona i lkam si, ze mogaby si zaci w swoim uporze. O ile
rozumiem t ca histori, pan Phillips postpi nie bardzo taktownie. Nie powiem tego jednak
dziecku, ale rozmwi si z Magorzat. Dziesicioro dzieci posyaa do szkoy, wic ma
przecie dowiadczenie w tym kierunku. Zreszt opowiem jej dokadnie, co si stao.
Maryla zastaa pani Linde pilnie zajt, jak zwykle, robieniem swej bawenianej
kodry.
- Przypuszczam, e wiesz, w jakiej sprawie przychodz - rzeka nieco zmieszana.
Pani Magorzata skina gow potakujco.

- Domylam si, e to sprawa Ani w szkole - odpowiedziaa. - Tillie Boutler wracaa


tdy do domu i opowiedziaa mi ca awantur.
- Nie wiem, co z ni robi - rzeka Maryla. - Oznajmia mi, e nie pjdzie wicej do
szkoy. Nie widziaam nigdy rwnie zacitego dziecka. Co prawda, spodziewaam si jakich
nieporozumie, gdy tylko zacza uczszcza na lekcje. Dziwiam si, e wszystko odbywao
si tak spokojnie. Wszak Ania przeywa kad rzecz niezwykle silnie. C ty radzisz uczyni,
Magorzato?
- Jeeli mnie pytasz o rad, Marylo - odpowiedziaa pani Linde uprzejmie (lubia
niezmiernie by pytana o rad) - tym razem pozwoliabym jej postpi, jak zechce. Ja
uwaam, e pan Phillips nie mia susznoci w tym wypadku. Naturalnie, nie mona tego
powiedzie dzieciom. Wczoraj mia racj karzc j za uniesienie si gniewem, lecz dzi to
zupenie co innego. Przecie powinien by ukara tych wszystkich uczniw, ktrzy spnili
si jednoczenie z Ani. Tak naleao uczyni. A c to za sposb karania dziewczt przez
umieszczanie ich na awce obok chopcw? To jest niewaciwe. Tillie Boutler jest oburzona
Twierdzi, e Ania bya niewinna i e caa klasa jest tego zdania. Zdaje si, e Ania cieszy si
du sympati w szkole. Nie sdziam nigdy, aby to byo moliwe.
- Wic uwaasz, e powinnam pozostawi Ani w domu? - spytaa Maryla zdziwiona.
- Bezwarunkowo. I nie kazaabym jej i do szkoy, zanim sama tego nie zechce.
Przekonasz si, e mam suszno, Marylo Po tygodniu maa zapomni i sama chtnie powrci
do klasy. A gdyby j zmuszaa, kto wie, do jakich scen mogoby doj w kocu i ile mogoby
by z tym kopotu. Mnie si wydaje, ze cae to zajcie naley zlekceway. Niewiele straci
nie uczszczajc przez tydzie do takiej szkoy. Pan Phillips wcale nie jest dobrym
nauczycielem. Sposb, w jaki prowadzi szko, jest godny potpienia. Modszym uczniom
pozostawia zupen swobod, zajmuje si za jedynie starszymi, przygotowujcymi si do
akademii. Z pewnoci nie pozostawaby on na swym stanowisku, gdyby wuj jego nie
zasiada w Radzie Szkolnej i nie wodzi innych czonkw za nos. Nie rozumiem w istocie, co
si stanie ze szkolnictwem na naszej wysepce.
I pani Magorzata znaczco potrzsna gow, jakby chciaa da do zrozumienia, e
gdyby ona moga kierowa szkolnictwem Prowincji, sprawy te byyby lepiej prowadzone.
Maryla posuchaa rady pani Linde i nie byo ju mowy o powrocie Ani do szkoy.
Dziewczynka odrabiaa lekcje w domu, pomagaa w gospodarstwie, a o chodnym,
purpurowym zachodzie soca bawia si z Dian. Lecz jeli kiedy spotkaa na gocicu
Gilberta lub gdy zetkna si z nim w szkole niedzielnej, zawsze mijaa go z lodowat
pogard, ktrej stopi nie potrafia jego bardzo jawna ch pogodzenia si z obraon

koleank. Nawet starania Diany o przywrcenie zgody pomidzy nimi nie odniosy skutku.
Widoczne byo, e Ania postanowia nienawidzi Gilberta do koca ycia.
Lecz o ile nienawidzia Gilberta, o tyle gorco kochaa Dian caym przywizaniem
swego namitnego serduszka, zarwno zapamitaego w mioci, jak i w nienawici.
Pewnego wieczora Maryla, wracajc z sadu z koszykiem wieo zerwanych jabek,
zastaa Ani u okna zalan zami.
- Co si stao, Aniu? - spytaa.
- Ach, to o Dian chodzi - odpowiedziaa Ania szlochajc. - Ja tak bardzo kocham
Dian, Marylo! Nie potrafiabym y bez niej. Lecz wiem dobrze, e gdy doroniemy, Diana
wyjdzie za m, odjedzie std i opuci mnie. A wtedy co ja poczn? Nienawidz jej ma,
nienawidz go z caej duszy. Wyobraam sobie wszystko wesele i wszystko Diana w
nienobiaym stroju, z welonem, pikna i wspaniaa jak krlowa. A ja, jako druhna, w
licznej sukience, to prawda, w rkawach z bufami, lecz z rozdartym sercem pomimo
umiechnitej twarzy. A w kocu, kiedy trzeba bdzie poegna Dian na na zawsze
Tu gos Ani zaama si i dziewczynka gorzko zapakaa.
Maryla odwrcia si, aby ukry umiech. Ale ju byo za pno. Pada na najblisze
krzeso i wybuchna tak niezwykym i serdecznym miechem, e Mateusz, ktry wanie
przechodzi podwrzem, przystan zdumiony. Nie pamita, czy Maryla miaa si
kiedykolwiek tak serdecznie.
- Aniu - rzeka Maryla, gdy tylko potrafia przemwi. - Jeli ju musisz wymyla
sobie kopoty, to wymylaj lepsze. Rzeczywicie, trzeba przyzna, e masz wyobrani nie
lada!

XVI.
TRAGICZNE SKUTKI PODWIECZORKU
Padziernik by liczny na Zielonym Wzgrzu. Brzozy w kotlinie zociy si jak
wiato soneczne, a klony poza sadem mieniy si najwspanialsz purpur. Dzikie winie
wzdu alei przystroiy si w najcudniejsze ciemnoczerwone i brunatnozielone odcienie, gdy
tymczasem wiea, powtrna ziele pokrya ki i pola.
Ania upajaa si bezgranicznie tym przepychem barw roztaczajcych si wokoo niej.
- Ach, Marylo! - zawoaa w pewien sobotni ranek, wpadajc do mieszkania z pkiem
olbrzymich gazi. - Jake si ciesz, e yj na wiecie, w ktrym istnieje padziernik! Jakie
to byoby okropne, gdyby natychmiast po wrzeniu nastpowa listopad! Prosz spojrze na te
gazie klonu! Czy na ich widok nie doznaje Maryla dreszczu? Wielu dreszczy? Id przystroi
nimi mj pokoik.
- Znowu mieci! - rzeka Maryla, ktrej zmys estetyczny nie by zbyt rozwinity. Stanowczo, Aniu, nagromadzasz zbyt wiele mieci z pola i lasu w swoim pokoju. Sypialnie
przeznaczone s do spania.
- I do marze, Marylo! A marzy si daleko przyjemniej w pokoju, w ktrym s adne
rzeczy. Umieszcz te gazie w tym starym, niebieskim dzbanie i postawi je na swoim
stoliku.
- Tylko uwaaj, eby nie zasypaa limi schodw. Jad dzi po poudniu na zebranie
zwizku do Carmody i nie powrc zapewne przed zmrokiem. Przygotujesz wieczerz dla
Mateusza i Jerryego. Nie zapomnij tylko, tak jak to uczynia ostatnim razem, wsypa
herbaty do imbryka, zanim usidziesz przy stole.
- Tak, wtedy bardzo nieuwanie postpiam - odpowiedziaa Ania usprawiedliwiajc
si. - Lecz byo to tego wieczora, kiedy przemyliwaam nad znalezieniem odpowiedniej
nazwy dla Doliny Fiokw, i dlatego nie mogam pamita o niczym innym. Mateusz by tak
wyrozumiay! Nie gniewa si ani troch. Sam nasypa herbaty i powiedzia, e nie szkodzi, i
poczekamy. Aby mu si czas nie duy, gdy czeka na herbat, opowiadaam mu przeliczn
bajk. Naprawd przeliczn, Marylo! Zapomniaam, jaki by jej koniec, wic uoyam sobie
inny, a Mateusz przyzna, e nie zauway wcale, gdzie si zaczynaa moja wasna
kompozycja.
- Mateusz uwaaby, e wszystko jest w najwikszym porzdku, nawet gdyby ci
wpado do gowy wsta w rodku nocy z ka i poprosi o obiad. Jednake dzi postaraj si

mie gow na karku. I chocia nie wiem, czy susznie robi bo bdziesz jeszcze bardziej
roztargniona moesz zaprosi Dian na dzisiejsze popoudnie i poczstowa j herbat.
- Ach, Marylo! - Ania klasna w donie. - Jak cudnie, jak doskonale! Jednak Maryla
musi mie wyobrani, bo inaczej skd by wiedziaa, e tak bardzo tego pragnam. Jake to
bdzie rozkoszne, zupenie jak u dorosych! Z pewnoci nie zapomn wsypa herbaty, majc
gocia przy stole. Marylo, czy mog uy serwisu z pczkami r?
- O, bynajmniej! Serwis z pczkami r i co jeszcze? Wiesz dobrze, e nie uywam go
nigdy, jedynie tylko podczas odwiedzin pastora lub pa ze zwizku. Uyjesz zwykej
zastawy, wemiesz stare brzowe filianki do herbaty. Ale pozwalam ci otworzy soik z
konfiturami z wisien. Trzeba je zuy zdaje mi si, ze zaczynaj si cukrzy. Moesz te
wzi kawaek placka z owocami, poda troch piernikw i herbatnikw.
- Wyobraam sobie, jak to, siedzc na honorowym miejscu przy stole, bd czstowaa
herbat! - zawoaa Ania rozpromieniona. - Zapytam Dian, czy uywa cukru do herbaty.
Wiem dobrze, i nie uywa, ale udam, e nie wiem. Potem poprosz, by wzia jeszcze
kawaek placka i nieco wicej konfitur. Ach, Marylo, jak przyjemna jest sama myl o
podobnej chwili. Czy bd moga wprowadzi j do pokoju gocinnego, aby tam zdja i
pooya swj kapelusz? I czy bdziemy mogy siedzie w bawialni?
- To zbyteczne, nasz codzienny pokj wystarczy w zupenoci dla ciebie i twojego
gocia. Lecz mamy jeszcze p butelki soku malinowego, pozosta z ostatniego naszego
zebrania w zeszym tygodniu. Stoi na drugiej pce w spiarni. Wecie go sobie troch, jeli
bdziecie miay ochot. Zostawi wam te kilka rogalikw na podwieczorek, bo kto wie, czy
Mateusz, zajty zwzk kartofli na statek, powrci wczenie na wieczerz.
Ania jak strzaa pomkna wzdu rda Lenych Nimf i przebiega pen zapachw
soniny ciek wiodc ku Sosnowemu Wzgrzu, aby zaprosi Dian na herbat. Na skutek
tego zaproszenia, zaledwie Maryla pojechaa do Carmody, natychmiast zjawia si Diana w
odwitnej sukience, w stroju, w jakim bywaj osoby zaproszone na herbat.
Zazwyczaj wpadaa nie pukajc przez kuchni; teraz jednak zapukaa uprzejmie do
drzwi ganku. Ania, ubrana rwnie w swoj prawie najlepsz sukienk, natychmiast
otworzya i obie dziewczynki ucisny sobie donie powanie, zupenie tak, jakby si nie
spotykay nigdy przedtem. Ten niezwykle uroczysty nastrj trwa jeszcze, gdy Diana udaa si
na facjatk, by zoy kapelusz w pokoiku Ani, i gdy siedzc nieruchomo na kanapie,
gawdziy spokojnie.
- Jake zdrowie mateczki? - spytaa Ania z wyszukan uprzejmoci, jakby tego rana
nie widziaa pani Barry, zdrowej i w najlepszym humorze, zajtej zrywaniem jabek.

- Dzikuj za pami. Mateczka ma si doskonale. Przypuszczam, e pan Cuthbert


zwozi dzi kartofle na statek, prawda? - spytaa Diana, ktra, spotkawszy Mateusza na wozie,
przejechaa z nim kawaek drogi a do domu pana Andrewsa.
- Tak. Nasz zbir kartofli jest bardzo bogaty w tym roku. Sdz, e i twj ojciec ma
pikny plon tej jesieni.
- Owszem, bardzo pikny w istocie. Czycie ju zerwali duo jabek?
- Ach, strasznie wiele! - zawoaa Ania zapominajc o powadze i zrywajc si szybko
z krzesa. - Chodmy, Diano, do sadu! Zerwiemy troch malinwek. Maryla powiedziaa, e
moemy zabra wszystkie, ktre pozostay na drzewie. Maryla jest bardzo szczodra.
Pozwolia nam take wzi sobie po kawaku placka z owocami i konfitury z wisien. Ale
zapomniaam, e to nie wypada mwi gociowi, czym si go bdzie podejmowao. Tote nie
powiem, co mamy do picia. Tyle jedynie si dowiesz, ze na pocztku wyrazu jest s, na
kocu za k i e jest piknego, czerwonego koloru. Ja bardzo lubi napoje czerwone, a ty?
Uwaam, e maj dwa razy lepszy smak ni wszelkie inne.
Sad, peen drzew uginajcych si pod ciarem dojrzaego owocu, by tak rozkosznym
zaciszem, e dziewczynki z przyjemnoci spdziy w nim prawie cae popoudnie. Uoyy
si w kciku na wysokiej trawie, gdzie chd nie zdy jeszcze zwarzy zieleni, a agodne
soce jesienne dogrzewao niezgorzej, i tam chrupay zawzicie jabka, przy czym ani na
chwil nie przestaway gawdzi.
Diana miaa dla Ani tyle nowin ze szkoy. Musi siedzie obok Gertie Pye, a nie lubi
jej. Gertie przez cay czas skrobie rysikiem na tabliczce, od czego Dian przejmuje
lodowaty dreszcz.
- Wyobra sobie - mwia - Ruby Gillis wytpia sobie wszystkie brodawki, sowo ci
daj, za pomoc jakiego cudownego kamienia, ktry otrzymaa od tej starej czarownicy
Marii Joe z Creek. Naley podobno potrze brodawki tym kamieniem, a nastpnie podczas
nowiu ksiyca cisn go poza lewe rami, a brodawki znikn bezpowrotnie Oprcz tego
nazwisko Karolka Sloane wypisane byo wraz z nazwiskiem Emilki White na cianie w
szkole i Emilka szalaa z tego powodu. Sam Boutler zamkn pana Phillipsa w klasie i
zaryglowa drzwi, a pan Phillips zbi go za to, a wtedy ojciec Sama przyszed do szkoy i
surowo zabroni nauczycielowi tkn ktrekolwiek z jego dzieci. Mattie Andrews ma now
czerwon czapk i bkitny fartuszek, a zadziera gow, a si sabo robi A Lizzie Wright
nie mwi do Mamie Wilson dlatego, e starsza siostra Mamie Wilson odbia konkurenta
starajcego si o rk siostry Lizzie Wright Wszyscy koledzy i koleanki tak tskni za
tob, Aniu, i pragn, aby wrcia. Gilbert Blythe za

Lecz Ania nie chciaa nic wiedzie o Gilbercie Blythe. Zerwaa si ze swego miejsca
mwic, e czas ju, by sprboway soku malinowego.
Ania przeszukaa drug pk w spiarni, lecz nie znalaza tam butelki z sokiem.
Szukajc dokadniej, dostrzega j wreszcie na najwyszej pce. Postawiwszy butelk wraz
ze szklank na tacce, podaa j na st.
- Prosz, pozwl, Diano - rzeka zapraszajc uprzejmie. - Co do mnie, nie mogabym
teraz nic wypi. Jestem tak bardzo nasycona tymi wspaniaymi jabkami.
Diana nalaa sobie pen szklank soku, przyjrzaa si z zachwytem jego piknej,
czerwonej barwie i powoli zacza sczy.
- Jaki to pyszny sok malinowy, Aniu! - rzeka. - Nigdy nie przypuszczaam, e sok
owocowy moe by taki doskonay.
- Cieszy mnie bardzo, e ci smakuje. Pij, ile zechcesz. Musz odej na chwil, by
zajrze, co si dzieje z ogniem na kominie. Prowadzenie gospodarstwa nakada ogromn
odpowiedzialno na czowieka, wierzaj mi.
Kiedy Ania powrcia z kuchni, Diana zapijaa drug szklank soku, a zapraszana
serdecznie przez Ani, nie wzbraniaa si wypi i trzeciej. Sok by w istocie przepyszny.
- Najlepszy, jaki kiedykolwiek piam - twierdzia Diana. - O wiele lepszy od pynu
roboty pani Linde, ktra przecie tak bardzo chwali swoje wyroby. Tamten jest zupenie inny.
- Bardzo wierz, e przetwory Maryli mog by lepsze od wyrobw pani Linde przyznaa Ania z gbokim przekonaniem. - Maryla jest wietn gospodyni. Prbuje teraz
uczy mnie gotowania, lecz lkam si, e bdzie miaa cik prac. W sztuce kucharskiej nie
ma absolutnie adnego pola dla wyobrani. Bezustannie naley si trzyma jakich regu. Gdy
ostatnim razem przygotowywaam ciasto, zapomniaam doda mki. Bo wanie podczas tego
ukadaam sobie przeliczn bajk o tobie i o mnie. Wyobraziam sobie, e bya ciko chora
na osp i e wszyscy ci opucili. Tylko ja jedna pozostaam obok twego ka,
pielgnowaam ci i pomogam powrci do zdrowia. Ale sama zaraziam si i dostaam ospy.
Umaram i pochowano mnie na cmentarzu pod cieniem wierzb. Ty zasadzia na mym grobie
krzak ry, polewaa go zami i nigdy nie zapomniaa przyjaciki modoci, ktra
powicia ycie dla ciebie. Ach, Diano, jaka to bya wzruszajca historia! Podczas gdy
rozbijaam jajka, zy pyny mi po twarzy. Wtedy to zapomniaam wsypa mki i ciasto si
zmarnowao. Wiesz przecie, e mka jest najwaniejszym dodatkiem. Maryla bya bardzo
rozgniewana z tego powodu i wcale si jej nie dziwi. Ma ze mn krzy Paski! Na przykad
w zeszym tygodniu. Posuchaj historii z sosem waniliowym do puddingu. We wtorek
mielimy pudding liwkowy z sosem, ale p puddingu i sosjerka sosu pozostaa od obiadu.

Maryla powiedziaa, e ta porcja wystarczy w zupenoci na nastpny obiad, kazaa mi


schowa Wszystko do spiarni i nakry szczelnie. Miaam zamiar uczyni to jak
najskrupulatniej, lecz wynoszc salaterk, wyobraaam sobie, e jestem zakonnic - jestem
wprawdzie protestantk, lecz udawaam, e jestem katoliczk - ktra przybraa welon, aby w
zaciszu klasztornym ukry i pochowa na zawsze swe zamane serce. C dziwnego, e
najzupeniej zapomniaam o nakryciu owego sosu? Przypomniaam sobie o tym nazajutrz
raniutko i pobiegam do spiarni. Wyobra sobie, Diano, moje przeraenie, kiedy w sosie
znalazam utopion mysz! Wydobyam j yk, wyrzuciam na podwrze i umyam yk a
w trzech wodach. Maryla bya wwczas zajta dojeniem krw, wic postanowiam, gdy
powrci, zapyta, czy mog sos ten wyla prositom. Lecz kiedy nadesza, wyobraaam
sobie wanie, e jestem bogini chodu, przebiegajc jesienne lasy, aby zabarwia licie
drzew na czerwono lub to, stosownie do ich yczenia. Zapomniaam wtedy znowu o sosie
do puddingu i na wezwanie Maryli pobiegam do sadu zrywa jabka. Zdarzyo si
tymczasem, e tego dnia przyjechali do nas w odwiedziny pastwo Ross ze Spencervale.
Wiesz zapewne, e s to niezmiernie dobrze wychowani, dystyngowani ludzie, szczeglnie
pani Ross. Gdy zawoano mnie na obiad, st by ju nakryty i wszyscy siedzieli na swych
miejscach. Staraam si sprawowa niezwykle uprzejmie i elegancko, bo pragnam
przekona pani Ross, e mona zachowywa si jak prawdziwa dama nawet wtedy, kiedy si
nie jest adn. I wszystko szo bardzo skadnie do chwili, gdy ujrzaam Maryl wnoszc w
jednej rce pudding liwkowy, w drugiej salaterk z owym sosem odgrzanym. Diano, bya to
okropna chwila! Przypomniaam sobie wszystko, co zaszo, zerwaam si z miejsca i
krzyknam w przeraeniu: Marylo, nie mona podawa tego sosu! Mysz si w nim utopia!
Zapomniaam uprzedzi o tym! Ach, Diano, nigdy w yciu nie zapomn tej strasznej chwili,
gdybym nawet ya sto lat. Pani Ross spojrzaa tylko na mnie i byam pewna, e padn ze
wstydu. Jest ona wyjtkowo dobr gospodyni. Wyobra sobie, co pomylaa o nas! Maryla
zaczerwienia si jak piwonia, lecz wtedy nie wyrzeka ani sowa. Wyniosa pudding i sos,
natomiast podaa konfitury z truskawek. Czstowaa take i mnie, lecz nie zdoaam przekn
ani jednej yeczki. Czuam si tak, jakby mi chlebem odpacono za zbrodni. Po odejciu
pastwa Ross gniewaa si na mnie porzdnie. Ale co si z tob dzieje, Diano?
Diana wstaa z miejsca troch chwiejnym krokiem, po czym usiada znowu,
przykadajc rce do gowy.
- Jestem jestem strasznie chora - rzeka paczliwym gosem. - Ja ja musz i
do domu.

- Ale jake moesz myle o pjciu do domu bez herbaty! - zawoaa Ania
zrozpaczona. - Herbata bdzie zaraz biegn nastawi imbryk.
- Musz pj do domu - powtarzaa Diana paczliwie, lecz stanowczo.
- Ale musisz zje cokolwiek - bagaa Ania. - Pozwl, bym ci podaa jeszcze
kawaek placka z owocami i troch konfitur z wisien. Po si na chwil, a z pewnoci zrobi
ci si lepiej. Co ci boli?
- Musz i do domu - bronia si Diana.
Nie potrafia powiedzie nie wicej. Na prno Ania bagaa j, by pozostaa.
- Nie syszaam nigdy, by gocie odchodzili bez herbaty - skarya si. - Ach, Diano,
czy mylisz, e to moliwe, aby naprawd dostaa ospy? Jeli tak, bd pewna, ze bd ci
pielgnowaa. Nie opuszcz ci nigdy. Tylko teraz, bagam ci, zosta na herbacie. C ci
najwicej dokucza?
- Mci mi si w gowie - rzeka Diana.
W istocie poruszaa si bardzo chwiejnie. Ania ze zami rozczarowania w oczach
podaa Dianie kapelusz i odprowadzia j a do sztachet ogrodu pastwa Barrych. Po czym
paczc powrcia na Zielone Wzgrze, gdzie bardzo zasmucona schowaa reszt soku
malinowego do spiarni i przygotowaa herbat dla Mateusza i Jerryego. Caa oczekiwana
przyjemno speza na niczym.
Nazajutrz bya niedziela. Deszcz la potokami od rana do zmierzchu i Ania nie
wychodzia ani na chwil z Zielonego Wzgrza. W poniedziaek po poudniu Maryla wysaa
j w jakiej drobnej sprawie do pani Linde. Po krtkiej chwili Ania powrcia zalana zami.
Wpada do kuchni i rzuciwszy si na sof, ukrya twarz w doniach.
- C to, Aniu? - spytaa Maryla zdziwiona i przeraona. - Chyba nie bya znowu
zuchwaa wobec pani Linde?
adnej odpowiedzi prcz ez i gwatowniejszego szlochania.
- Aniu, kiedy pytam, wymagam odpowiedzi. Wsta natychmiast i powiedz, czego
paczesz!
Ania wstaa niby uosobienie rozpaczy.
- Pani Linde bya dzi na chwil u pani Barry - wyjkaa. - Pani Barry jest bardzo
zagniewana. Mwi, e ja w sobot spoiam Dian i odesaam j do domu w strasznym stanie;
twierdzi, e musz by do gbi zepsut, z dziewczyn i e ju nigdy nie pozwoli Dianie
bawi si ze mn. Ach, Marylo, jakie cikie nieszczcie mnie spotkao!
Maryla patrzaa zdumiona.

- Ty spoia Dian! - zawoaa odzyskawszy mow. - Czy pani Barry, czy te ty


oszalaa? Ce jej daa takiego do picia?
- Nic innego, tylko sok malinowy - szlochaa Ania. - Nie miaam pojcia, e sokiem
malinowym mona si upi, Marylo nawet jeli kto wypije trzy pene szklanki, tak jak to
uczynia Diana. Ach, jake to strasznie brzmi pijana, tak tak jak m pani Thomas.
Ale ja nie chciaam jej spoi!
- Spoi! Co za gupota! - rzeka Maryla kierujc si ku spiarni.
Na pce staa butelka, w ktrej od razu poznaa wino porzeczkowe, przygotowane w
domu przed trzema laty, wino, z powodu ktrego syna na ca Avonlea, jakkolwiek
niektrzy jego przeciwnicy, w ich rzdzie pani Barry, surowo j za nie potpiali. I w teje
chwili Maryla przypomniaa sobie, e wanie butelk z sokiem wstawia do piwnicy, nie za
do spiarni, jak to powiedziaa Ani.
Powrcia do kuchni z butelk wina w rce. Pomimo wysiku woli trudno jej byo
powstrzyma si od miechu.
- Aniu, w istocie posiadasz jaki niezwyky dar do stwarzania sobie kopotw.
Poczstowaa Dian winem porzeczkowym, nie sokiem. Czy sama nie zauwaya tej
rnicy?
- Nie prbowaam go wcale - odrzeka Ania. - Byam przekonana, e to sok malinowy.
Staraam si by bardzo bardzo gocinn. Nagle Diana poczua si sabo i musiaa wrci
do domu. Pani Barry powiedziaa pani Linde, e Diana bya najzwyczajniej pijana. Podobno
miaa si gupkowato, kiedy matka wypytywaa j, co jej si stao, potem pooya si spa i
spaa kilka godzin z rzdu. Matka po jej oddechu poznaa, e bya pijana. Przez cay
wczorajszy dzie Diana miaa straszny bl gowy. Pani Barry jest oburzona. Z pewnoci
nigdy nie uwierzy, e ja jestem niewinna w tej sprawie.
- Sdz, e uczyniaby lepiej, karzc surowo Dian za akomstwo. Kt to wypija od
razu trzy szklanki czegokolwiek? - zauwaya surowo Maryla. - Jeliby nawet by to tylko
sok, trzy szklanki musiayby jej rwnie zaszkodzi. Wypadek ten bdzie wod na myn tych
wszystkich, ktrzy maj mi za ze, e nastawiam wino. Co prawda, nie przyrzdzam go ju od
trzech lat, odkd pastor rwnie nie pochwali tego, a t butelk przechowywaam tylko na
wypadek choroby. No, no, uspokje si, dziewczyno! Nie masz powodu si martwi, skoro
nie zawinia, a tylko przypadek zrzdzi nieporozumienie.
- Nie mog nie paka - rzeka Ania. - Mam serce zamane! Widocznie ze losy
sprzysigy si przeciw mnie, Marylo. Rozczono mnie z Dian na zawsze! Nie niam o tym
wwczas, gdymy sobie przysigay wieczn przyja.

- Nie bd dziecinna, Aniu. Pani Barry bdzie innego zdania o tej sprawie, kiedy si
dowie, e nie jeste winna. Przypuszczam, i posdza ci o jaki niemdry art w stosunku do
Diany. Najlepiej bdzie, jeli pjdziesz do niej i opowiesz, co si stao.
- Odwaga mnie opuszcza, gdy myl o spotkaniu z obraon matk Diany - rzeka
Ania. - Wolaabym, eby to Maryla zechciaa pj. Wszak Maryla jest o wiele waniejsz
osob ode mnie. Pani Barry prdzej wysucha wyjanienia Maryli ni mojego.
- Dobrze, wic ja tam pjd - zgodzia si Maryla rozwaywszy, e Ania ma moe
suszno. - Nie pacz, Aniu, wszystko bdzie dobrze.
Maryla jednak przestaa uwaa, e wszystko bdzie dobrze, w chwili gdy wracaa z
Sosnowego Wzgrza.
Ania wyczekiwaa z niecierpliwoci powrotu swej opiekunki i jak strzaa pomkna
na jej spotkanie.
- Ach, Marylo, poznaj po minie, e wszystko stracone! - zawoaa smutnie. - Czy pani
Barry nie chce mi przebaczy?
- Pani Barry! - fukna Maryla. - Z kadym innym mona si porozumie, tylko nie z
ni! Powiedziaam jej, e bya to najzwyklejsza pomyka i e ty wcale nie bya winna. Ale
zdaje si, ze mi po prostu nie uwierzya. Wszystko zwalia na moje wino porzeczkowe i
drwico powtarzaa moje sowa, e ono jeszcze nikomu nie zaszkodzio. Wreszcie
powiedziaam jej zupenie otwarcie, e nie pije si trzech szklanek wina porzeczkowego naraz
i e gdybym ja miaa takie akome dziecko, tobym je otrzewia dobrym laniem.
Maryla powrcia do kuchni niezwykle zirytowana, pozostawiajc w przedpokoju
Ani, nieszczliw i zrozpaczon.
Po chwili Ania, pomimo chodnego jesiennego zmierzchu, z go gow wybiega na
drog. Z gbokim i stanowczym postanowieniem dya miao poprzez k suchej
koniczyny, poprzez mostek i gaik sosnowy przy wietle bladego ksiyca, zawieszonego
nisko nad zachodnim skrajem lasu.
Pani Barry, usyszawszy sabe pukanie do drzwi, otworzya i ujrzaa na progu
przygnbionego maego gocia, z bladymi ustami, o wielkich oczach penych bagalnej
proby.
Twarz jej przybraa srogi wyraz. Pani Barry naleaa do kobiet stanowczo
upierajcych si przy swych uprzedzeniach i niechciach, a gniew jej by zimny i zacity,
taki, ktry najtrudniej jest przeama. Naley jej odda sprawiedliwo, e tym razem bya
gboko przekonana, i Ania zoliwie i wiadomie spoia Dian; postanowia wic
bezwzgldnie strzec swej creczki od bliszego zetknicia si z podobnie zym dzieckiem.

- Czego chcesz? - spytaa oschym tonem. Ania zoya bagalnie rce.


- Ach, pani Barry, prosz mi przebaczy. Ja nie miaam zamiaru spoi Diany.
Jakebym miaa uczyni co podobnego? Niech pani sobie wyobrazi, e pani jest ubog
sierot przygarnit przez dobrych ludzi i ma pani jedyn serdeczn przyjacik, jedynego
oddanego czowieka na caym wiecie. Czy pani spoiaby go umylnie? Mylaam, e to
zwyczajny sok malinowy. Byam przekonana. Ach, prosz, niech pani nie mwi, ze pani nie
pozwoli wicej bawi si Dianie ze mn. Czynic tak, okryaby pani cae moje ycie
ciemnym obokiem smutku i rozpaczy.
Przemowa ta, ktra bez wtpienia od razu rozbroiaby czue serce pani Linde, nie
wywara podobnego- wraenia na pani Barry. Przeciwnie, rozdrania j jeszcze wicej.
Podejrzliwie spogldaa na dramatyczne ruchy i suchaa wyszukanych wyrae Ani.
Przypuszczajc, e dziewczynka artuje z niej, rzeka chodno i okrutnie:
- Nie uwaam, aby bya odpowiednim towarzystwem dla Diany. Id wic do domu i
sprawuj si jak naley.
Usta Ani zadrgay.
- Czy mogabym zobaczy Dian po raz ostatni, by j poegna? - spytaa bagalnie.
- Diana pojechaa z ojcem do Carmody - rzeka pani Barry wchodzc do mieszkania i
zamykajc drzwi za sob.
Ania, zamana, lecz spokojna, powrcia na Zielone Wzgrze.
- Ostatnia moja nadzieja prysna - rzeka do Maryli. - Sama zwrciam si do pani
Barry, lecz przyja mnie bardzo niegrzecznie. Marylo, nie sdz, by bya to dobrze
wychowana osoba. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak modli si. Lecz nie mam wielkich
nadziei, czy to pomoe, Marylo. Wtpi bardzo, czy sam Pan Bg potrafiby co wskra u
tak uparte] osoby.
- Daj pokj, Aniu, tym uwagom - przerwaa Maryla starajc si powstrzyma
bezbon ch do miechu, ktry ku jej niezadowoleniu opanowywa j coraz silniej.
Opowiadajc jednak wieczorem cae to wydarzenie Mateuszowi, miaa si serdecznie
ze strapie Ani.
Ale kiedy przed udaniem si na spoczynek zasza do pokoiku na facjatce i zastaa Ani
pic, a bardzo spakan, niezwyky wyraz sodyczy odmalowa si na jej twarzy.
- Biedactwo! - szepna odgarniajc pukiel wosw z zalanej zami twarzyczki
dziewczcia. Po czym pochylia si nad pic i pocaowaa spoczywajcy na poduszce
rozgrzany policzek.

XVII.
NOWY CEL W YCIU
Nazajutrz po poudniu Ania, siedzc nad sw robot u okna kuchni, spostrzega nagle
Dian, ktra stojc u rda Lenych Nimf, dawaa jej tajemnicze znaki. W mgnieniu oka
Ania znalaza si na dziedzicu i pobiega ku przyjacice z wesoym zdumieniem i nadziej
w wyrazistych oczach. Lecz nadzieja prysa, gdy zbliywszy si, wyczytaa przygnbienie na
twarzyczce Diany.
- Mama twoja nie ustpia? - spytaa ywo. Diana potrzsna gow ze smutkiem.
- Nie, a co gorsza, powiada, e nie pozwoli mi ju nigdy bawi si z tob. Pakaam i
pakaam, przekonywaam j, e to nie bya twoja wina, ale na prno. Musiaam ebra i
baga bardzo dugo, zanim mi pozwolia przyj poegna si z tob. Mog zosta tu
zaledwie dziesi minut. Mama uprzedzia mnie, ze bdzie spoglda na zegarek.
- Dziesi minut to w istocie bardzo krtki czas do poegnania si na wieki - rzeka
Ania gosem drcym od paczu. - Ach, Diano, czy chcesz zoy uroczyst przysig, e
nigdy nie zapomnisz mnie, twej przyjaciki modoci, nawet gdyby pniej znalaza
droszych przyjaci?
- Ale bezwarunkowo - zaszlochaa Diana - nigdy nie chc mie innej serdecznej
przyjaciki nie chc innej. Nie potrafiabym adnej kocha tak jak ciebie.
- Ach, Diano! - zawoaa Ania skadajc rce. - Kochasz mnie, naprawd?
- Naturalnie, e tak. Czy nie wiedziaa o tym, Aniu?
- Nie! - Ania westchna gboko. - Mylaam, e mnie lubisz, ale nie odwayam si
przypuszcza, e mnie kochasz. Widzisz, Diano, nie sdziam, aby ktokolwiek mg mnie
kocha. Nikt nigdy mnie nie kocha, od czasu jak sign pamici. Ach, jake to cudnie! Jest
to promie wiata, ktry wiecznie przywieca bdzie w ciemnociach mojej samotnej odtd
drogi.. O, powtrz to raz jeszcze!
- Kocham ci prawdziwie, Aniu - powtrzya Diana stanowczo - i zawsze bd ci
kochaa. Bd tego pewna!
- I ja bd ci zawsze kochaa, Diano - rzeka Ania uroczycie, wycigajc rk. - W
przyszoci pami o tobie wieci bdzie jak gwiazda ponad moim samotnym yciem.
Pamitasz, tak si wyrazia bohaterka ostatniej powieci, ktr razem czytaymy. Diano, czy
zechcesz mi darowa pukiel wosw z twoich kruczych warkoczy? Zachowam go na zawsze
jako mj najdroszy skarb.

- A masz go czym uci? - spytaa Diana ocierajc zy wywoane wznios mow Ani i
powracajc do spraw praktycznych.
- Owszem! Na szczcie mam mae noyczki w kieszeni fartuszka - rzeka Ania.
Uroczycie cia lok wosw Diany. - egnaj mi, najdrosza przyjaciko! Odtd, mieszkajc
tak blisko, bdziemy jednak obce dla siebie. Lecz serce moje dochowa ci wiary na wieki.
Diana odesza powolnym krokiem.
Ania pozostaa na miejscu, spogldajc za przyjacik, dopki nie stracia jej z oczu, i
machajc rk, ilekro tamta si obejrzaa. Po czym powrcia do domu, uspokojona do
pewnego stopnia romantycznym nastrojem poegnania.
- Skoczyo si raz na zawsze - zwierzaa si Maryli. - Nie bd ju nigdy miaa
przyjaciki. Jest mi nawet gorzej ni kiedykolwiek dawniej, bo nie mam ani Katie, ani
Violetty. A gdybym je nawet miaa, to nie byoby ju to samo. Z chwil gdy si raz posiadao
prawdziw przyjacik, takie wyobraone niby-przyjaciki nie wystarczaj. Diana i ja
urzdziymy wzruszajce poegnanie, tam obok rda. Bdzie ono moim witym
wspomnieniem. Mwiymy do siebie bardzo wzniosie Diana ofiarowaa mi pukiel swych
wosw. Wo je do malekiego woreczka i nosi bd na szyi przez cae ycie. Poprosz te
Maryl, aby zwrcia uwag, by nie zapomniano woy mi go do trumny, gdy wtpi
bardzo, czy jeszcze dugo poyj. By moe, i pani Barry, widzc mnie zimn i umar,
poczuje wyrzuty sumienia i pozwoli Dianie pj na mj pogrzeb.
- Sdz, e dopki potrafisz tak gada, nie ma obawy, by wkrtce zakoczya ycie
ze zmartwienia - wtrcia nielitociwie Maryla.
Nastpnego poniedziaku Maryla zdziwia si niezmiernie, widzc Ani wychodzc
ze swego pokoiku z teczk pen ksiek w rce. Usta dziewczynki byy zacinite w jakim
silnym postanowieniu.
- Wracam do szkoy - owiadczya Ania. - To jedno pozostao mi w yciu, odkd tak
nielitociwie, bezwzgldnie odtrcono ode mnie przyjacik. W szkole mog przynajmniej
patrze na ni i rozmyla nad minionymi dniami.
- Rozmylaj raczej nad lekcjami i zadaniami arytmetycznymi - rzeka Maryla
ukrywajc swe zadowolenie z takiego obrotu rzeczy. - Sdz, e nie usysz wicej o
tabliczkach, ciskanych ludziom w gowy, i innych niespodziankach. Sprawuj si rozsdnie i
uwaaj na to, co nauczyciel mwi.
- Postaram si by przykadn uczennic - rzeka Ania smutnie. - Sdz, e to nie
bdzie bardzo przyjemne. Pan Phillips twierdzi, e Minnie Andrews jest wzorowa, ale
przecie ona nie posiada ani dba wyobrani, ani ycia. Jest zawsze znudzona, smutna, nic

jej nie sprawia przyjemnoci. Wobec tego jednak, e ja czuj si obecnie tak bardzo
nieszczliwa, by moe, i nietrudno mi bdzie sta si do niej podobn. Pjd do szkoy
gocicem. Nie potrafiabym samotnie wdrowa ciek Brzz. Musiaabym gorzko paka.
W szkole przyjto Ani ze szczer radoci. Brak byo towarzyszom podczas
urzdzania zabaw jej bujnej wyobrani, jej jasnego gosu podczas piewu i patetycznej
intonacji przy gonym czytaniu ksiek w czasie przerwy obiadowej. Ruby Gillis podsuna
jej ukradkiem podczas lekcji religii trzy pikne, granatowe liwki. Ella MacPherson
ofiarowaa jej olbrzymi ty bratek, wycity z katalogu jakiej firmy ogrodniczej. Tego
rodzaju ozdoba awki bya wielce ceniona w szkole w Avonlea. Zosia Sloane przyrzeka
nauczy j robi szydekiem liczne zbki, niezmiernie eleganckie przybranie fartuszka. Katie
Boulter podarowaa jej buteleczk po perfumach do wody potrzebnej do zmywania tabliczki,
a Julia Bell wykaligrafowaa bardzo starannie na arkusiku rowego papieru z wycitymi
brzegami nastpujcy czterowiersz:
Do Ani
Wpisuj si na pamitk,
ale wyznam szczerze,
e mio jest w sercu,
a nie na papierze.
- Przyjemnie jest by cenionym - rzeka Ania do Maryli tego wieczora,
opowiedziawszy jej o przyjciu, jakiego doznaa od koleanek.
Nie tylko jednak dziewczynki j ceniy. Wracajc po pauzie poudniowej na swe
miejsce - pan Phillips posadzi j obok wzorowej Minnie Andrews - Ania spostrzega na
swym pulpicie wielkie, soczyste, zote jabko. Ju, ju miaa zatopi w nim zbki, kiedy
przypomniaa sobie, e jedynym miejscem, gdzie rosy te ananaswki, by stary sad
Blythew po drugiej stronie Jeziora Lnicych Wd. Odsuna jabko, jak gdyby to by
rozarzony wgiel, i bardzo ostentacyjnie wytara palce chustk do nosa.
Jabko pozostao na pulpicie do nastpnego ranka. Dopiero may Tomek Andrews,
ktry zamiata szko i roznieca ogie na kominku, przywaszczy je sobie jako dodatkowy
dochd.
Przychylniejszego przyjcia dozna rysik, przesany Ani ukradkiem po przerwie
poudniowej przez Karolka Sloane. Co prawda by wspaniay, powleczony tym i
czerwonym papierem i kosztowa dwa centy, gdy za zwyke rysiki pacono tylko jednego
centa. Ania raczya go askawie przyj i obdarzya ofiarodawc umiechem, ktry sprawi, i
zalepiony modzieniec z radoci poczu si w sidmym niebie. Nastpstwem tego zachwytu

bya niezliczona ilo omyek w jego dyktandzie i rozkaz pana Phillipsa pozostania po
lekcjach w szkole dla poprawienia zrobionych bdw.
Jednake bardzo widoczny i zupeny brak jakiegokolwiek zainteresowania ze strony
Diany Barry siedzcej obok Gertie Pye osabia triumfy Ani.
- Uwaam, i Diana mogaby przynajmniej raz jeden umiechn si do mnie skarya si Maryli tego wieczora.
Lecz ju nazajutrz rano malutki, przezornie i umiejtnie zwinity bilecik, doczony
do niewielkiej paczuszki, dosta si ukradkiem do rk Ani. Tre bileciku bya nastpujca:
Droga Aniu. Mama nie pozwala mi bawi si z Tob ani rozmawia, nawet w szkole.
To nie moja wina, wic nie gniewaj si na mnie, bo ja Ci kocham tak samo jak dawniej.
Martwi mnie bardzo, e nie mog Ci powiedzie moich tajemnic. Gertie Pye nie lubi ani
troch. Zrobiam dla Ciebie zakadk do ksiki z czerwonej karbowanej bibuki. Takie s
teraz najmodniejsze, a tylko trzy dziewczynki z naszej szkoy potrafi je zrobi. Ile razy
spojrzysz na ni, przypomnij sobie Twoj wiern przyjacik.
Diane Barry
Ania przeczytaa licik, ucaowaa zakadk i szybko przesaa odpowied na drugi
koniec klasy.
Moja ty jedyna, najdrorzsza Diano!
Nie mog gniewa si na Ciebie, e musisz by posuszna mamie, ale duszom naszym
wolno si spotyka. Twj przeliczny podarunek zahowam na zawsze. Minnie Andrews jest
niezmiernie mi dziewczynk - pomimo e nie posiada wcale imaginacji - lecz z hwil, gdy
byam serdeczn przyjacik Diany, nie mog by przyjacik Minnie. Prosz, wybacz mi
bdy ortograficzne, gdysz nie potrafi jeszcze zupenie dobrze pisa, pomimo e si bardzo o
to staram.
Twoja a do hwili, gdy nas mier rozczy.
Ania lub Kordelia Shirley
P. S. Bd tej nocy spaa z bilecikiem. Twoim pod poduszk.
A. lub K. S.
Pesymistycznie usposobiona Maryla przygotowana bya na rozmaite niemie
niespodzianki z chwil, gdy Ania znowu zacza uczszcza do szkoy. Ale obawy te nie
speniy si. By moe, i Ania przeja niejeden rys od wzorowej Minnie Andrews, lecz
faktem byo, i nie zdarzya si ju adna utarczka pomidzy ni a panem Phillipsem. Ca
dusz oddaa si nauce, niezomnie postanowiwszy nie da si wyprzedzi pod adnym
wzgldem Gilbertowi Blythe.

Wspzawodnictwo ich w ubieganiu si o miejsce prymusa w klasie stao si wkrtce


bardzo widoczne. U Gilberta wypywao ono z jak najlepszych pobudek, ale nie mona tego
samego powiedzie o Ani, ktra kierowaa si mao chwalebn, a zacit niechci do
chopca. Bya rwnie gwatowna i uparta w mioci, jak i w nienawici. Nigdy nie zgodziaby
si przyzna, i wspzawodniczy w szkole z Gilbertem, bo znaczyoby to uzna jego
obecno, jego istnienie, ktrego Ania uparcie zdawaa si nie spostrzega. Jednake
niewtpliwie wspzawodniczyli ze sob i odznaczenia za pilno dostaway si im na
przemian. Raz Gilbert by prymusem w ortografii, to znw odpowiedziaa celujco Ania, jak
zwykle odrzucajc na ramiona swe dugie, rude warkocze. Pewnego rana Gilbert,
rozwizawszy znakomicie zadanie arytmetyczne, otrzyma nagrod: nazwisko jego zostao
wypisane wielkimi literami na szkolnej tablicy; nazajutrz na tyme samym miejscu widniao
nazwisko Ani, ktra cay poprzedni wieczr spdzia biedzc si nad uamkami dziesitnymi.
Okropny dla Ani by dzie, w ktrym oboje okazali si jednakowo dobrze
przygotowani i imiona ich znalazy si obok siebie na tablicy. Rwnao si to prawie
ogoszeniu i przykro Ani z tego powodu bya tak samo widoczna, jak jawne byo
zadowolenie Gilberta.
Niepokj ich podwaja si, kiedy przy kocu miesica odbyway si egzaminy
pisemne. W pierwszym miesicu Gilbert otrzyma trzy lepsze stopnie, w nastpnym Ania
wyprzedzia go o pi. Lecz rado jej przymiona zostaa przez to, e Gilbert w obecnoci
caej szkoy serdecznie jej powinszowa. O ile przyjemniej byoby, gdyby go ta poraka
zabolaa!
Pan Phillips mg nie by wybitnym pedagogiem, lecz uczennica, ktra tak gorliwie
jak Ania pracowaa i dya do zdobycia wiedzy, nie moga nie czyni postpw, bez
wzgldu na nauczyciela. Przy kocu roku szkolnego Ania i Gilbert zostali promowani do
pitej klasy i zaczli zaznajamia si z zupenie nowymi przedmiotami, jak acina, geometria,
francuski i algebra. W geometrii Ania znalaza swoje Waterloo*.
- To co okropnego, Marylo - skarya si dziewczynka. - Jestem pewna, ze nigdy w
yciu nie pojm geometrii. Nie ma w niej absolutnie pola dla wyobrani. Pan Phillips
twierdzi, ze do geometrii mam najbardziej zakut gow, jak kiedykolwiek widzia. A
przecie Gil to znaczy inni s bardzo rozgarnici w tym kierunku. To takie strasznie
upokarzajce, Marylo! Nawet Diana czsto daje sobie atwiej rad ni ja. Lecz e Diana
atwiej pewne rzeczy rozumie, to mnie cieszy Pomimo e nigdy nie mwimy ze sob,

Waterloo - miejscowo w Belgii pamitna wielk klsk Napoleona w 1815 r.

jakbymy si nie znay, kocham j zawsze niewygasym uczuciem. Czsto smutno mi si robi,
gdy o niej myl. Lecz naprawd, Marylo, czy mona by dugo smutnym na tak ciekawym
wiecie?

XVIII.
ANIA W ROLI ZBAWCY
Wszystkie wielkie sprawy s nierozcznie splecione ze sprawami drobnymi. W
pierwszej chwili nieprawdopodobne si wydaje, aby postanowienie pewnego kanadyjskiego
premiera odwiedzenia w swej oficjalnej podry Wyspy Ksicia Edwarda mogo w
jakikolwiek sposb wpyn na losy maej Ani Shirley z Zielonego Wzgrza. A jednak tak si
stao.
Byo to w styczniu. Premier przyby, aby spotka si ze swymi wiernymi
zwolennikami oraz z tymi z przeciwnikw, ktrzy zechcieliby wzi udzia w wielkim
mityngu w Charlottetown. Wikszo mieszkacw Avonlea naleaa do jego stronnictwa;
tote w przeddzie mityngu prawie wszyscy mczyni i wiele kobiet wybrao si do miasta
odlegego o trzydzieci mil angielskich. Pani Magorzata Linde udaa si wraz z innymi.
Naleaa ona do gorcych, czynnych politykw i uwaaa, e bez jej obecnoci nie moe si
odby adne polityczne zgromadzenie, chocia zaliczaa si do opozycji owego premiera.
Zabraa te i ma - Tomasz mg przecie przypilnowa konia - i Maryl Cuthbert. Maryla
gboko w sercu ukrywaa ywe zainteresowanie polityk i zwaywszy, i to moe by jedyna
w jej yciu sposobno ujrzenia prawdziwego, ywego premiera, postanowia pojecha,
zostawiajc dom na ca dob pod opiek Mateusza i Ani.
W ten sposb, podczas gdy Maryla i pani Magorzata napaway si wraeniami
wielkiego mityngu, Ania i Mateusz gospodarowali na wasn rk w jasnej kuchni na
Zielonym Wzgrzu. Wesoy ogie pali si na starowieckim kominie, a niebiesko-biae
krysztaki szronu byszczay na szybach. Mateusz siedzc na sofie zatopi si w czytaniu
jakiego dziennika dla rolnikw, Ania za z zapamitaniem kua lekcje, od czasu do czasu
rzucajc spojrzenie pene ciekawoci ku peczce, na ktrej leaa nowa ksika, poyczona
dzi wanie od Janki Andrews. Janka zapewnia j, e si dry ze wzruszenia, taka to
zajmujca powie, i Ani korcio, by czym prdzej zabra si do przewertowania ksiki.
Lecz wzi si do czytania - znaczyo to pozwoli si przecign w jutrzejszych lekcjach
Gilbertowi. Wic te Ania odwrcia gow od peczki i staraa si wmwi w siebie, e
ksiki tej wcale tam nie ma.
- Czy Mateusz uczy si w szkole geometrii? - spytaa.
- Nie, zapewne, e nie - odrzek Mateusz ocknwszy si nagle z lekkiej drzemki.

- auj, e si Mateusz nie uczy, bo w takim razie potrafiby mnie zrozumie. Jeli
Mateusz nie pracowa nad geometri, to nie moe wej w moje pooenie. Geometria
przymiewa cae moje istnienie. Tak mi jest trudno j zrozumie, Mateuszu.
- E, nie martw si, Aniu - rzek Mateusz tonem pocieszycie-la. - Masz zdolnoci do
wszystkiego. Pan Phillips, spotkawszy mnie w zeszym tygodniu w sklepie Blaira, owiadczy
mi, e jeste najzdolniejsz uczennic w szkole i e czynisz niezwykle szybkie postpy.
Szybkie postpy to jego wasne sowa. Co prawda s tacy, ktrzy krytykuj pana Phillipsa
twierdzc, e to marny nauczyciel. Jednake ja uwaam, i jest bardzo rozumny.
Mateusz nazwaby rozumnym kadego, kto by chwali Ani.
- Jestem pewna, e dawaabym sobie daleko lepiej rad z geometri, gdyby pan
Phillips nie zmienia liter - tumaczya si- Ania. - Ucz si na pami dowodzenia z literami
oznaczonymi w ksice. Lecz oto on, rysujc figur geometryczn na tablicy, stawia zupenie
inne litery i wszystko mi si gmatwa. Czy nauczyciel powinien uywa takich niecnych
sposobw? Uczymy si teraz take o uprawie roli i wreszcie dowiedziaam si, dlaczego drogi
bywaj czerwone Ciesz si bardzo, e ju to wiem! Ciekawa jestem, jak si tam czuj
pani Linde i Maryla. Pani Linde mwi, e Kanada schodzi na psy, tak ni rzdz w Ottawie, i
e powinno to by wielkim oskareniem dla wyborcw. Mwi te, e gdyby kobiety
otrzymay prawo gosowania, nastpiaby bogosawiona zmiana. Za kim gosuje Mateusz?
-

Za

konserwatystami

odpowiedzia

Mateusz

szybko.

Gosowanie

za

konserwatystami stanowio cz jego religii.


- W takim razie i ja jestem konserwatystk - rzeka Ania stanowczo. - Jestem temu
bardzo rada, bo Gil bo niektrzy chopcy w szkole s liberaami. Domylam si, e i pan
Phillips jest take liberaem, bo ojciec Prissy Andrews jest nim, a Ruby Gillis twierdzi, e
kady starajcy si o rk crki musi zgadza si z matk w kwestii religii, z ojcem za w
kwestii polityki. Czy to prawda, Mateuszu?
- Naprawd nie wiem - przyzna Mateusz.
- Czy Mateusz nigdy nie stara si o jak pann?
- Hm, pewnie nigdy - rzek Mateusz, ktry przez cae ycie nie zastanawia si nad
podobnymi kwestiami. Ania rozmylaa oparszy podbrdek na doni.
- A jednak musi to by bardzo przyjemnie, prawda, Mateuszu? Ruby Gillis mwi, e
kiedy doronie, postara si mie bardzo wielu konkurentw, ktrzy by za ni szaleli. Ale mnie
si to nie podoba. Wolaabym mie jednego, bardzo kochajcego czowieka. Rozumie si, e
Ruby Gillis ma daleko wicej dowiadczenia w tej sprawie, bo ma przecie tyle dorosych
sistr. A pani Linde mwi, e dziewczta u Gillisw s rozchwytywane jak wiee bueczki.

Pan Phillips bywa u Prissy Andrews prawie codziennie wieczorem. Powiada, e musi jej
pomaga w przygotowywaniu si do egzaminw. Ale przecie Miranda Sloane ma take
pj do akademii i potrzebowaaby wicej pomocy ni Prissy, bo jest o wiele gupsza od
niej A jednak on nigdy wieczorem nie przychodzi, by jej pomc. Wiele jest takich spraw na
wiecie, ktrych ja wcale nie mog zrozumie, Mateuszu.
- Kto wie, czy ja rozumiem je lepiej od ciebie, Aniu - wyzna Mateusz.
- Ale musz wreszcie skoczy lekcje. Nie pozwol sobie wzi si do czytania tej
nowej ksiki Janki, dopki nie odrobi wszystkich zada. Jednake to straszna pokusa,
Mateuszu. Nawet kiedy odwracam si plecami od pki, widz ksik bardzo dokadnie.
Janka mwi, e spakaa si nad ni. A ja lubi nade wszystko powieci, nad ktrymi si
pacze. Chyba najlepiej bdzie, gdy zanios t ksik do ba wialni i schowam j do szafki,
gdzie stoj konfitury, klucz za oddam Mateuszowi. Tylko niech mi go Mateusz nie zwraca,
zanim nie skocz odrabia lekcji, nawet gdybym go bagaa o to na klczkach. atwo jest
mwi, e naley opiera si pokusom. Lecz przecie atwiej jest oprze si nie majc klucza.
A teraz skocz do piwnicy i przynios kilka zotych renet. Czy Mateusz lubi renety?
- Tak, mog by nieze - rzek Mateusz, ktry sam ich nie jad, lecz wiedzia, e Ania
bya wielk ich amatork.
W chwili gdy Ania powracaa z piwnicy, wnoszc triumfalnie talerz brunatnotych
jabek, day si sysze spieszne kroki na pokrytej lodem drce przed kuchni i gwatownie
pchnite drzwi nagle si rozwary. Do kuchni wpada Diana Barry, blada i zadyszana, w
chustce zarzuconej na gow w widocznym popiechu.
Ania stana jak wryta, zapominajc o trzymanym w rkach talerzu i o wiecy, ktre
wraz z jabkami potoczyy si po piwnicznych schodkach. Odnalaza je tam nazajutrz Maryla
i pozbieraa zakapane roztopion stearyn, zadowolona, e przy tej sposobnoci nie powsta
poar.
- Co si stao, Diano? - spytaa Ania. - Czy matka twoja wreszcie daa si uprosi?
- Ach, Aniu, bagam ci, chod czym prdzej - prosia Diana pena niepokoju i
zdenerwowania. - Nasza Minnie jest strasznie chora Mary mwi, e to krup Rodzice
pojechali do miasta i nie ma nikogo, kto by sprowadzi doktora. Minnie czuje si bardzo
niedobrze, a Mary nie ma pojcia, co robi Ach, Aniu, ja si tak strasznie boj!
Mateusz, nie mwic ani sowa, sign po swj paszcz i czapk, przelizn si obok
Diany i znikn pord ciemnoci, w gbi podwrza.
- Poszed zaprzc klacz, aby pojecha po doktora do Carmody - objania przyjacik
Ania, spiesznie chwytajc paszczyk i kapturek. - Jestem tego tak pewna, jak gdyby mi to

powiedzia. Mateusz i ja jestemy dusze pokrewne. Potrafi czyta w jego mylach, nawet
kiedy milczy.
- Obawiam si, e nie zastanie doktora w Carmody - zaszlochaa Diana. - Wiem, e
doktor Blair pojecha do miasta, spodziewano si tam rwnie doktora Spencera. Mary nie
widziaa nigdy chorego na krup, a pani Linde nie ma w domu. Ach, Aniu!
- Nie pacz, Dianu - uspokajaa Ania. - Ja wiem doskonale, jak si leczy krup.
Zapominasz, e pani Hammond miaa trzykrotnie blinita. Kiedy si byo piastunk trzech
par blinit, mona mie dowiadczenie. One wszystkie po kolei przechodziy krup. Poczekaj
chwil, zabior buteleczk z ipekakuan wy pewnie nie macie tego rodka w domu A
teraz chodmy czym prdzej!
Obie dziewczynki, trzymajc si za rce, pobiegy szybko Alej Zakochanych i
poprzez zmarznit k. nieg lea tak wysoko, e droga lena, mimo i krtsza, bya
niemoliwa do przebycia. Ania, cho szczerze zmartwiona chorob Minnie, nie potrafia
jednak oprze si romantyzmowi tej nieoczekiwanej wdrwki i cieszya si, e odbywa j
wraz z blisk sobie istot.
Noc bya jasna i mrona. Drzewa rzucay czarne cienie, a nieg byszcza jak srebro na
skonie wzgrza. Nad cichymi polami lniy wielkie gwiazdy. Tu i wdzie odcinay si
ciemne, spiczaste sosny z upudrowanymi niegiem gami, skrzypicymi za podmuchem
wiatru. Ania bya zachwycona t cudn i tajemnicz drog.
Maa Minnie, trzyletnia dziewczynka, bya w istocie bardzo chora. Lec na sofie w
kuchni, rozgorczkowana i niespokojna, dyszaa tak chrapliwie, e oddech jej sycha byo w
caym domu. Mary, wesoa, hoa francuska dziewczyna z Creek, ktrej pani Barry zlecia
opiek nad dziemi podczas swej nieobecnoci, stracia gow; bya bezradna i zupenie
niezdolna do powzicia jakiej decyzji.
Ania zabraa si umiejtnie i energicznie do roboty.
- Minnie ma krup bez wtpienia. Jest ciko chora, lecz widziaam i gorsze wypadki
Przede wszystkim naley przygotowa bardzo wiele wrzcej wody. Jestem pewna, e w tym
kocioku jest zaledwie filianka! Ot, tak, napeniam go po brzegi, a Mary niechaj podoy
wicej drzewa na ogie. Nie chc ci urazi, Mary, ale uwaam, e moga sama o tym
pomyle, gdyby miaa cho troch wyobrani. Tak teraz rozbior Minnie i poo j do
ka, a Diana postara si przygotowa ciepe, mikkie flanelowe okrycia. Przede wszystkim
musz da chorej porcj ipekakuany.
Minnie nie chciaa wzi lekarstwa, ale Ania nie darmo przecie wychowaa trzy pary
blinit. Dziecko musiao wic pokn nie jedn yk ipekakuany, lecz kilka w cigu tej

dugiej, penej niepokoju nocy. Podczas gdy obie dziewczynki cierpliwie doglday biednego,
cierpicego malestwa, Mary, chtna i yczliwa, dokadaa tyle drzewa na ogie, e a
dudnio pod kominem, i grzaa tyle wody, i starczyoby jej dla caego szpitalika dzieci
chorych na krup.
Dochodzia trzecia godzina po pnocy, gdy Mateusz przyby z doktorem, po ktrego
musia jecha a do Spencervale. Lecz gwatowna potrzeba obecnoci lekarza ju mina.
Minnie czua si daleko lepiej i spaa spokojnie.
- Zdarzay si chwile, e byam bliska rozpaczy - opowiadaa Ania. - Czua si coraz
gorzej, gorzej nawet ni blinita Hammondw, a waciwie ostatnia para. Zdawao mi si, e
jest bliska uduszenia si. Daam jej ca zawarto butelki, a przy ostatniej kropli
powiedziaam - nie do Diany ani do Mary, bo nie chciaam ich przerazi - byy ju i tak
bardzo przestraszone - tylko do siebie samej: Jest to ostatnia, saba nadzieja a lkam si,
czy nie stracona. Szczciem po paru minutach dziecko wykrztusio flegm i poczuo si
daleko lepiej. Pan doktor musi sobie wyobrazi moje uczucia w owej chwili, gdy nie potrafi
ich wypowiedzie. Pan wie, e s uczucia, ktrych nie mona wyrazi sowami.
- Tak, wiem - potwierdzi doktor.
Patrza na Ani, jakby i jemu wanie przychodziy na myl rzeczy, ktrych nie mona
wyrazi sowami. Gdy rodzice Diany przyjechali, rzek do nich:
- Ta maa czerwonowosa dziewczynka, ktr Cuthbertowie wychowuj, to dzielny
czowiek. Zapewniam was, e ona ocalia ycie waszej maej, bo ja przybyem zbyt pno.
Posiada zrczno i przytomno umysu wprost zdumiewajc u dziecka w tym wieku.
Nigdy nie widziaem podobnego wyrazu oczu jak jej, gdy mi to wszystko opowiadaa.
Ania powracaa do domu w cudny, jasny, mrony poranek, z powiekami opadajcymi
po bezsennie spdzonej nocy. Lecz idc wielk, bia k i przechodzc pod skrzypicym
bajecznie sklepieniem klonw, tworzcych Alej Zakochanych, rozprawiaa bezustannie:
- Ach, Mateuszu, czy to nie cudny poranek? wiat wyglda tak, jakby go Bg
stworzy dla swej przyjemnoci, prawda? A drzewa wygldaj, jak gdyby je mona
zdmuchn jednym chuchniciem Ciesz si bardzo, ze yj na wiecie, na ktrym istniej
biae szrony! A Mateusz? Pomimo wszystko rada jestem, e pani Hammond miaa trzy pary
blinit, bo gdyby ich nie miaa, czy potrafiabym pomc Minnie? Przykro mi naprawd, e
braam za ze pani Hammond, i miewaa blinita. Ach, Mateuszu, jestem tak strasznie
pica! Nie bd moga pj do szkoy. Czuj, e nie potrafi mie oczu otwartych i bd
odpowiadaa bez adu i skadu. Jednake nie lubi zostawa w domu, bo Gil bo kto inny

moe zosta prymusem, a trudno potem odzyska pierwsze miejsce. Chocia, co prawda, im
trudniej si co zdobywa, tym wiksze ma si zadowolenie.
- Zapewne, ale ty ju potrafisz da sobie rad - rzek Mateusz spogldajc na blad
twarzyczk Ani i ciemne obwdki pod jej oczyma. - Powinna czym prdzej pooy si do
ka i wyspa si jak naley. Ja zaatwi domowe roboty.
Stosownie do tej rady, Ania popieszya do ka i spaa tak mocno, e obudzia si
dopiero w niene, biae popoudnie. Natychmiast wesza do kuchni, gdzie Maryla, przybya
podczas jej snu, zajta bya robtk.
- Ach, czy Maryla widziaa premiera?! - wykrzykna Ania. - Jake on wyglda?
- Z pewnoci nie wybrano go na premiera ze wzgldu na jego powierzchowno rzeka Maryla. - C to za nos! Ale za to potrafi mwi! Dumna byam z tego, i nale do
konserwatystw. Magorzata Linde, ktra jest liberaem, nie miaa z jego przemwienia
adnej satysfakcji Twj obiad stoi w piecyku, Aniu. We te troch kompotu ze liwek ze
spiarki. Wyobraam sobie, jaka jeste godna! Mateusz opowiada mi o wypadkach ostatniej
nocy. Jak to szczliwie si zoyo, e umiaa poradzi chorej. Ja nie potrafiabym tego
zrobi, nigdy w yciu nie widziaam przypadku krupu No, no, tylko nie zaczynaj rozmowy,
zanim nie zjesz obiadu. Poznaj po twojej minie, e masz milion nowin do opowiadania, ale
mog poczeka.
Maryla miaa take co do zakomunikowania Ani, lecz nie chciaa tego czyni teraz,
bo znajc usposobienie dziewczynki, bya pewna, e rado i zdumienie z powodu tej
nieoczekiwanej wiadomoci ka jej wyrzec si tak prozaicznego zajcia, jakim jest
spoywanie obiadu. Wic dopiero gdy Ania skoczya swoj salaterk kompotu, Maryla
rzeka:
- Pani Barry przysza tu po poudniu, chciaa si z tob widzie, lecz al mi byo ci
zbudzi. Twierdzia, e uratowaa ycie Minnie, i aowaa niezmiernie, e postpia tak
bezwzgldnie w tej sprawie z winem. Mwia, e teraz pewna jest, e nie miaa zamiaru
spoi Diany, i e ma nadziej, i jej wybaczysz i bdziesz znowu przyjacik jej crki. Jeli
masz ochot, moesz pj do nich jeszcze dzi wieczorem, bo Diana nie wyjdzie z domu z
powodu przezibienia, jakiego si nabawia ostatniej nocy. Ale, Aniu, zmiuj si, przecie
gotowa ulecie w powietrze!
Przestroga ta bya w istocie suszna. Ania jak strzaa zerwaa si z miejsca z twarz
rozjanion szczciem.

- Och, Marylo, czy mogabym pj ju nie zmywajc po sobie? Zmyj wszystko,


powrciwszy od Diany, lecz nie potrafi w aden sposb zabra si w chwili tak uroczystej
do czego rwnie poziomego jak sprztanie.
- Dobrze, biegnij choby natychmiast - zezwolia Maryla uwzgldniajc wzruszenie
dziewczynki. - Aniu Aniu czy ty oszalaa? Wracaj w tej chwili i we na siebie jakie
okrycie!
Mog rwnie skutecznie woa do wiatru - koczya do samej siebie. - Pobiega z go
gow! Patrzcie no, jak pdzi przez sad z rozwianymi wosami! Cud bdzie, jeli si nie
zazibi miertelnie.
Ania powrcia do domu ju o zmierzchu, gdy purpurowe cienie zachodzcego soca
kady si na niene pola. Het, daleko na poudniowym zachodzie byszczao wiato
wielkiej, jasnej gwiazdy wieczornej na bladozotym i rowawym niebie, sklepionym ponad
olniewajco biaymi polami i ciemnymi kpami sosen. Odgosy dzwonkw u sani, suncych
pomidzy nienymi wyniosociami, rozlegay si w mronym powietrzu niby czarodziejskie
dzwoneczki elfw, lecz z pewnoci tony ich nie byy sodsze od pieni, ktra rozbrzmiewaa
w sercu i na ustach uszczliwionej Ani.
- Oto stoi przed Maryl zupenie szczliwy czowiek - oznajmia. - Jestem zupenie
szczliwa pomimo moich rudych wosw. Teraz wanie jestem wysza ponad rude wosy.
Pani Barry ucaowaa mnie i rozpakaa si mwic, e jest jej niezmiernie przykro i nigdy nie
potrafi mi si odwdziczy. Byam bardzo zawstydzona, ale odpowiedziaam, jak tylko
umiaam najgrzeczniej: Nie mam do pani najmniejszego alu, pani Barry. Zapewniam pani
po raz ostatni, e nigdy nie miaam zamiaru spoi Diany, i tym zarzucam zason
zapomnienia nad minion przeszoci. Byo to bardzo pikne zdanie, prawda, Marylo?
Czuam, i odpaciam pani Barry dobrym za ze. Nastpnie spdziymy z Dian niezmiernie
mie popoudnie. Diana nauczya mnie nowego wzoru szydekowego, ktry pokazaa jej
ciotka w Carmody. Nikt w Avonlea, prcz nas, nie potrafi go naladowa i uroczycie
przyrzekymy sobie nie pokazywa go nikomu. Diana ofiarowaa mi przeliczn kart z
wianuszkiem r wokoo i dwuwierszem porodku:
Dwa serca zczone, klucz rzucony w morze,
nikt nas nie rozczy, tylko Ty, o Boe!
Tak jest w istocie, Marylo. Chcemy poprosi pana Phillipsa, aby nam pozwoli
siedzie w szkole obok siebie, a Gertie Pye mogaby siedzie na jednej awce z Minnie
Andrews. Przyjto mnie wytwornym podwieczorkiem. Pani Barry wyja swoj najadniejsz
zastaw do herbaty, zupenie jak gdybym bya prawdziwym gociem. Nie zdoam

opowiedzie Maryli, jakie to uczynio na mnie wraenie. Nikt jeszcze dotd nie wyjmowa dla
mnie najlepszej porcelany. Jedlimy placek z owocami, ciastka z kremem, orzechy w cukrze i
dwa rodzaje konfitur. Pani Barry zapytaa mnie, czy chc jeszcze herbaty, i rzeka do ma:
Tatusiu, czemu nie podajesz Ani biszkoptw? Jake to musi by przyjemnie, Marylo, by
naprawd dorosym, jeli tak przyjemnie jest by traktowan jak dorosa.
- Nic mi o tym nie wiadomo - rzeka Maryla z westchnieniem
- W kadym razie, gdy dorosn - mwia Ania dalej z gbokim przekonaniem - bd
zawsze mwia do maych dziewczynek tak, jak gdyby byy dorose, i nigdy nie bd
szydzia, jeli si ktre dziecko grnolotnie wyrazi. Wiem ze smutnego dowiadczenia, jak to
rani uczucia Po herbacie Diana i ja piekymy biszkopciki. Nie bardzo si uday, zapewne
dlatego, emy je robiy po raz pierwszy. Diana polecia mi obraca je, gdy sama smarowaa
masem blach, ale ja zapomniaam i pozwoliam im si spali. A kiedy wystawiymy reszt
biszkopcikw do wystudzenia, kot dobra si do pmiska i trzeba byo wszystko wyrzuci.
Lecz samo przygotowywanie ich byo du przyjemnoci. Kiedy ju wybieraam si do
domu, pani Barry prosia, abym przychodzia jak najczciej. Diana, stojc u okna, przesyaa
mi causy, jak dugo szam Alej Zakochanych. Taka si dzisiaj czuj szczliwa, Marylo, e
postanowiam uoy sobie zupenie now modlitw wieczorn, aby podzikowa Stwrcy za
to, co mnie spotkao.

XIX.
KONCERT, KATASTROFA WYZNANIE
Marylo, czy mog skoczy do Diany na jedn chwileczk? - spytaa Ania pewnego
zimowego wieczora, wpadajc bez tchu z facjatki do kuchni.
- Nie widz powodu, dla ktrego masz wychodzi z domu podczas ciemnej nocy zauwaya Maryla. - Ze szkoy wracaa razem z Dian i dobre p godziny staycie w
niegu, mielc jak najte. Wobec tego nie uwaam, ebycie si musiay znowu spotyka.
- Ale Diana musi si ze mn zobaczy - bagaa Ania. - Chce mi co wanego
powiedzie.
- Skd wiesz o tym?
- Bo wanie daa mi sygna ze swego okna. Wynalazymy sposb porozumiewania
si za pomoc wiecy i arkusza papieru. Stawiamy zapalon wiec na oknie, zasaniamy j i
odsaniamy arkuszem papieru. Pewna ilo ruchw oznacza tak a tak wiadomo. To by
mj pomys, Marylo.
- Domyliam si tego natychmiast - odrzeka Maryla. - I jestem pewna, e w
najbliszym czasie podpalicie firanki tym gupim sygnalizowaniem.
- Ach, Marylo, jestemy bardzo uwane. A to taka przyjemna rozrywka! Dwa ruchy
znacz: Czy jeste w domu? Trzy znacz tak, cztery za nie. Pi wyraa: Przyjd
czym prdzej, musz ci co wanego powiedzie. Diana w tej chwili sygnalizowaa pi i
dr z ciekawoci dowiedzenia si, o co chodzi.
- A wic nie drzyj duej - rzeka Maryla ironicznie. - Moesz pj, lecz masz wrci
za dziesi minut.
Ania pamitaa o tym nakazie i powrcia w oznaczonym czasie, pomimo e zapewne
aden miertelnik nie uwierzyby, ile wysiku j kosztowao ograniczenie tej wanej rozmowy
do dziesiciu minut.
- Ach, Marylo, prosz sobie tylko wyobrazi! Jutro s urodziny Diany. Ot pani
Barry pozwolia jej zabra mnie ze sob wprost ze szkoy, abym u nich pozostaa na noc.
Kuzynostwo jej przyjedaj z Newbridge wielkimi saniami, aby pj jutro na koncert do
Klubu Dyskusyjnego. Zabior te Dian i mnie, rozumie si, jeli Maryla pozwoli. Ale
Maryla pozwoli, prawda? Ach, jestem taka wzruszona!

- Uspokj si; nie pjdziesz do Barrych, Aniu. Zdrowiej ci bdzie, jeli si przepisz
w domu, we wasnym ku. Co si za tyczy koncertu, jest to bardzo niemdry pomys, bo
dziewczynki w twoim wieku nie chodz jeszcze na koncerty.
- Jestem pewna, e Klub Dyskusyjny to bardzo przyzwoita instytucja - bronia si
Ania.
- Nie przecz. Lecz nie pozwol, by wczya si po koncertach i chodzia spa gdzie
indziej ni w domu. adna zabawa dla dzieci! Dziwi mnie, e pani Barry pozwala na to
Dianie!
- Ale to taka wyjtkowa okazja - prosia Ania bliska paczu. - Urodziny Diany s
tylko raz do roku. Przecie urodziny to niezwyka rzecz, Marylo. Prissy Andrews bdzie
deklamowaa Niech dzwon nie bije dzisiaj, co wyjtkowo piknego. Koleanki moje
mwiy, e to bardzo moralny poemat, Marylo. Z pewnoci wpynby na mnie jak najlepiej.
Chr za odpiewa cztery wspaniae, wzruszajce pieni, prawie rwnie wzniose jak hymny.
Nawet pastor tam bdzie. Tak, naprawd, on nas przywita! To przecie bdzie prawie jak
kazanie. Droga, kochana Marylo, czy bd moga pj?
- Czy nie syszaa mojej odpowiedzi, Aniu? Zdejmij obuwie i id spa. sma ju
wybia.
- Jeszcze jedna uwaga, Marylo - rzeka Ania prbujc ostatniego rodka przekonania
swej opiekunki. - Pani Barry powiedziaa Dianie, e pozwoliaby nam spa w gocinnym
pokoju. Czy Maryla wyobraa sobie zaszczyt, jakiego dostpiaby sierota Ania pic w ku
przeznaczonym dla goci?
- Potrafisz y i bez tego wielkiego zaszczytu. Id ju spa, Aniu, i nie mwmy wicej
o tej sprawie.
Kiedy Ania, zalana zami, smutnie wracaa na facjatk, Mateusz, ktry cho zdawa
si drzema, wysucha caej tej rozmowy, otworzy oczy i rzek tonem stanowczym:
- Mnie si wydaje, Marylo, e powinna pozwoli Ani na t przyjemno.
- A ja jestem przeciwnego zdania - odrzeka Maryla. - Kto si zajmuje wychowaniem
dziecka, Mateuszu? Ty czy ja?
- Zapewne, e ty - przyzna Mateusz.
- Wic nie wtrcaj si do moich spraw.
- Ja si nie wtrcam, tylko mam wasne zdanie o tej sprawie. A zdaniem moim,
powinna pozwoli Ani wzi udzia w tej rozrywce.
- Ty by uwaa, e powinnam jej pozwoli uda si na ksiyc, gdyby miaa ochot
na tak wycieczk. Rcz za to - odpowiedziaa kwano Maryla. - Pozwoliabym jej

ostatecznie przenocowa u Diany, ale nic ponadto. Nie zgadzam si na ten koncert. Na pewno
przezibiaby si i nabia sobie gow nowymi wraeniami i rnymi bzdurami. Byaby przez
cay tydzie oszoomiona i roztrzsiona. Znam natur tego dziecka i wiem, co jest dla niej
dobre, lepiej od ciebie, Mateuszu.
- A jednak sdz, e powinna bya jej pozwoli - powtrzy Mateusz stanowczo.
Nie umia dobrze uzasadnia swego stanowiska, lecz potrafi uparcie obstawa przy
nim.
Maryla westchna beznadziejnie i zamilka.
Nazajutrz, kiedy Ania zmywaa naczynia po niadaniu, Mateusz, idc do spichrza,
odezwa si znowu do siostry:
- Powinna pozwoli Ani pj na koncert, Marylo.
Twarz Maryli przybraa na kilka sekund wyraz nie do opisania. Po czym poddajc si
widocznie koniecznoci, rzeka surowo:
- Owszem, moe pj, jeli ci ta sprawa nie daje spokoju. W tej chwili Ania wybiega
z kuchni, w ktrej zajta bya zmywaniem, trzymajc mokr ciereczk w rce.
- Ach, Marylo, Marylo, powtrz te bogosawione wyrazy raz jeszcze!
- Uwaam, e jednorazowe powiedzenie wystarczy. Jest to sprawa Mateusza. Ja
umywam rce od wszystkiego. Jeli wychodzc podczas chodnej nocy z gorcej sali
koncertowej lub pic w cudzym ku nabawisz si zapalenia puc, nie miej alu do mnie,
lecz do Mateusza. Ale, Aniu, zmiuj si, przecie zalewasz brudn wod podog. Nigdy w
yciu nie widziaam rwnie nieuwanego dziecka!
- Ach, ja wiem dobrze, e czsto jestem dla Maryli dopustem boym - rzeka Ania
aonie. - Tak czsto robi omyki, ale wtedy natychmiast myl o bdach, ktrych nie
popeniam, chocia mogam. Wezm troch piasku i wyszoruj plamy na pododze, zanim
jeszcze pjd do szkoy. Ach, Marylo, ja tak bardzo marzyam o tym koncercie Nigdy w
yciu nie byam na adnym i kiedy inne dziewczynki w szkole rozmawiay o tym, czuam si
niezmiernie upokorzona. Maryla nie wyobraa sobie, co wtedy przeywaam, lecz Mateusz to
rozumie. A to tak przyjemnie by rozumianym.
Ania, zbyt przejta myl o przyjemnoci, jaka j oczekiwaa, nie potrafia tego ranka
skupi uwagi na lekcjach w szkole. Pozwolia Gilbertowi Blythe przecign si w
odpowiedziach z pisowni i zdystansowa si cakowicie w rachunkach pamiciowych. Nie
przeja si jednake tym niepowodzeniem tak bardzo, jak by si to stao innym razem, bo
miaa cigle na myli koncert i nocleg w gocinnym pokoju. Wraz z Dian nie przestaway

rozmawia o tym, co je oczekiwao, i kady nauczyciel, sumienniejszy od pana Phillipsa,


byby z pewnoci zauway ich roztargnienie i odpowiednio skarci za nieuwag.
Ania czua, i nie potrafiaby znie zakazu pjcia na koncert, bo caa szkoa nie
mwia tego dnia absolutnie o niczym innym. Klub Dyskusyjny w Avonlea, ktry si zbiera
podczas zimy co dwa tygodnie, urzdza kilkakrotnie mae, bezpatne przedstawienia. Ale
tym razem mia to by wielki koncert z opat dziesiciu centw za wejcie, a dochd z
koncertu przeznaczony by dla czytelni.
Modzie Avonlea wiczya si ju od kilku tygodni; najbardziej zainteresowane byy
dzieci szkolne, ktrych starsi bracia i siostry mieli bra udzia w tym koncercie. Kady ucze,
ktry mia wicej ni dziewi lat, liczy, i si tam znajdzie. Wyjtek stanowia Carrie
Sloane, ktrej ojciec by zdania Maryli, e mae dziewczynki nie powinny chodzi na
wieczorne koncerty. Tote Carrie Sloane spdzia cae popoudnie paczc nad gramatyk i
uznaa, e nie warto y na wiecie.
Dla Ani istotne wzruszenie zaczo si z chwil zakoczenia lekcji i potgowao si z
wolna, a wreszcie dosigo kulminacyjnego punktu podczas samego koncertu. Pani Barry
urzdzia w najwyszym stopniu eleganck herbat. Po czym nastpia rozkoszna chwila
ubierania si w malekim pokoiku Diany na pitrze. Diana upia Ani wosy nad czoem w
nowym stylu a la Pompadour. Ania za z waciw sobie zrcznoci uoya Dianie precelki
z warkoczy nad uszami. Potem przynajmniej ze sze razy prbowaa uoy sobie na rne
sposoby wosy w tyle gowy. I wreszcie dziewczynki byy gotowe, z poncymi policzkami, z
byszczcymi od radosnego oczekiwania oczyma.
Przyzna naley, i Ania doznaa pewnej przykroci porwnujc sw czarn,
zwyczajn czapeczk i niezrczny, o wskich rkawach, w domu uszyty popielaty paszczyk z
eleganck futrzan czapeczk i zgrabn narzutk Diany. Lecz w por przypomniaa sobie, i
posiada bujn wyobrani i potrafi z niej korzysta.
Nastpnie nadjechali kuzynowie Diany, Murrayowie z Newbridge, i wszyscy razem,
otuleni w futra, usadowili si w obszernych, wymoszczonych som, wygodnych saniach.
Ania rozkoszowaa si jazd, gdy sanie lekko suny po gadkich jak jedwab drogach, a nieg
skrzypia pod pozami. Soce zachodzio wspaniale, a niegiem pokryte pagrki i
ciemnoszafirowa woda Zatoki witego Wawrzyca lnia jak wielki puchar z pere i
szafirw, napeniony winem i ogniem. Dwiki dzwonkw i oddalone miechy, niby gosy
elfw lenych, rozbrzmieway ze wszystkich stron.

- Ach, Diano - szepna Ania ciskajc pod futrem rk Diany - czy to wszystko nie
wydaje ci si piknym snem? Czy ja naprawd wygldam tak jak zawsze? Czuj si zupenie
inaczej i wyobraam sobie, e to si odbija na mojej twarzy.
- Wygldasz w istocie uroczo - rzeka Diana, ktra tylko co posyszawszy podobn
pochwa od jednej ze swych kuzynek, uznaa, e bdzie ona odpowiadaa w tym wypadku. Masz przeliczne rumiece!
Program tego wieczoru skada si, przynajmniej dla jednej osoby, z szeregu
wzrusze, z ktrych, jak Ania zapewniaa Dian, kade nastpne byo silniejsze ni
poprzednie. Kiedy Prissy Andrews, w psowej jedwabnej bluzce, ze sznurkiem pere na
biaej, okrgej szyi, ze wieymi godzikami we wosach - wie niosa, e nauczyciel
posya po nie daleko za miasto - wchodzia po wilgotnych schodkach w ciemno, gdzie nie
zdoa si przedrze aden promie wiata, Ania draa z przejcia i wspczucia. Kiedy
chr piewa pieni cherubinw, Ania spogldaa w sufit, jakby tam widziaa grup aniokw.
Kiedy Sam Sloane gosem i ruchami naladowa Gupiego Marka na jarmarku, Ania miaa
si tak serdecznie, e siedzcy obok niej zaczli si rwnie mia, mimo i dowcip tej
historyjki by do pospolity, nawet jak na Avonlea. Wreszcie gdy pan Phillips w monologu
Marka Antoniusza* nad ciaem Cezara* nadawa swemu gosowi najbardziej rozdzierajce
dwiki, spogldajc w kocu kadego zdania na Prissy Andrews, Ania czua, e potrafiaby
zerwa si i natychmiast podj bunt, gdyby wskaza drog i powid j cho jeden rzymski
obywatel.
Znalaz si jednake pewien numer programu, ktry nie potrafi wzbudzi jej
zainteresowania. Gdy Gilbert Blythe zacz deklamowa, Ania wydobya z kieszeni jak
ksik i nie suchajc go zagbia si w czytaniu. Pozostaa te sztywna i nieruchoma,
podczas gdy Diana klaskaa w donie, a w uszach huczao.
O jedenastej dziewczynki powrciy do domu, znuone i syte wrae, z gbokim
przewiadczeniem, e czeka je jeszcze rozkosz omwienia mile spdzonego wieczoru.
Ciemno byo i cicho, dom wydawa si pogrony we nie. Stpajc cichutko na palcach,
wsuny si do wskiej i dugiej bawialni, skd otwarte drzwi prowadziy do gocinnego
pokoju. W bawialni panowao mie ciepo, owietla j saby blask wygasajcego na kominku
ognia.
- Rozbierzmy si tutaj - rzeka Diana. - Tu tak ciepo i przyjemnie.

Marek Antoniusz (Antonius Marcus r. 83-30 p.n.e.) - dowiadczony wdz rzymski, stronnik Cezara.
Cezar (Gajus Julius Caesar, r. 100-44 p.n.e.) - wielki rzymski wdz i m stanu, zgin zamordowany
w senacie przez uczestnikw spisku.
*

- Czy to nie by rozkoszny wieczr? - westchna Ania z zachwytem. - Jak to musi


by mio wstpowa na estrad i recytowa! Diano, czy nas kiedy o to poprosz?
- Kiedy na pewno. Prosz zawsze starszych uczniw i uczennice. Gilbert Blythe
wystpuje czsto, a jest tylko o dwa lata od nas starszy. Ach, Aniu, jake moga udawa, e
go nie suchasz! Kiedy doszed do zdania: Jest tu inne dziewcz, nie siostra, patrza
wtedy wprost na ciebie.
- Diano - wyrzeka Ania z dum - jeste bez wtpienia moj serdeczn przyjacik,
lecz nawet tobie nie wolno mwi ze mn o tej osobie. Czy jeste gotowa? Moemy si ju
pooy? cigajmy si! Kto bdzie pierwszy w ku?
Myl ta spodobaa si Dianie. I w mgnieniu oka dwie mae postacie w biaej nocnej
bielinie pomkny poprzez dug bawialni, wpady do gocinnego pokoju i obie
jednoczenie wskoczyy na ko. Ale nagle co poruszyo si pod nimi, rozlego si
cikie westchnienie, stumiony okrzyk i kto przyduszonym gosem zawoa: Na lito
bosk!
Ania i Diana nie wiedziay wcale, w jaki sposb wyskoczyy z ka i wypady z
pokoju. Wiedziay jedynie, e po owej szaleczej ucieczce znalazy si drce w pokoiku na
grze.
- Ach, kt to by? Co to byo? - szepna Ania szczkajc zbami z zimna i ze
strachu.
- Bya to ciotka Jzefina - rzeka Diana duszc si od miechu. - Ach, Aniu, ciotka
Jzefina! Skde ona si tam wzia? Jestem pewna, e bdzie wcieka. To straszne, to
straszne Czy ty kiedy syszaa o tak zabawnej przygodzie?
- Kt to jest ciotka Jzefina?
- Ciotka ojca, mieszkajca w Charlottetown. Jest okropnie stara ma pewno przeszo
siedemdziesit lat i wcale nie wierz, e kiedykolwiek bya ma dziewczynk.
Oczekiwalimy jej odwiedzin, ale jeszcze nie teraz. Jest bardzo surowa, ogromnie
wymagajca i jestem pewna, e urzdzi straszn awantur z powodu tego, co si stao. Ha,
trudno, musimy si pooy spa obok Minnie! Nie masz pojcia, jak ona we nie kopie!
Panna Jzefina Barry nie zjawia si nazajutrz przy pierwszym niadaniu, ale pani
Barry umiechna si yczliwie do dziewczynek.
- No i c? Dobrzecie si bawiy wczoraj wieczorem? Chciaam zaczeka, a
powrcicie, aby was uprzedzi, ze ciotka Jzefina przyjechaa i bdziecie jednak musiay
pj spa na gr. Ale byam tak znuona, e zasnam. Sdz, ecie nie przeszkodziy
ciotce, Diano?

Diana zachowaa dyskretne milczenie, lecz poprzez st zamienia z Ani


porozumiewawczy umiech.
Ania natychmiast po niadaniu popieszya do domu i w ten sposb pozostaa w
bogiej niewiadomoci co do burzy domowej, jaka si rozptaa po poudniu nad gowami
rodziny Barrych. Dowiedziaa si o tym dopiero od pani Linde, do ktrej Maryla wysaa j z
jakim poleceniem.
- Syszaam, ecie z Dian napdziy miertelnego stracha tej biednej starej pannie
Barry - rzeka pani Linde surowym gosem, lecz z ironicznym byskiem oczu. - Pani Barry
wstpia tu do mnie przed piciu minutami, jadc do Carmody. Jest niezmiernie zmartwiona
t ca spraw. Panna Barry bya w strasznym humorze, gdy dzi rano przysza na
niadanie a mog ci zapewni, e zy humor panny Jzefiny Barry to nie arty. Z Dian
nie chce wcale mwi.
- To nie bya wina Diany - rzeka Ania ze skruch. - Bya to moja wina. Ja wpadam
na pomys cigania si, kto pierwszy bdzie w ku.
- Domylaam si tego! - rzeka pani Linde z triumfem nieomylnego proroka. Wiedziaam, e wyszo to z twojej gowy. Tak, tak, dobrego nawarzyycie piwa! Stara panna
Barry przyjechaa z zamiarem pozostania przez cay miesic, ale teraz owiadczya, e nie
zatrzyma si ani godzin duej, lecz wrci do miasta ju jutro, mimo niedzieli i innych
wzgldw. Byaby odjechaa nawet dzi jeszcze, gdyby mieli wolne konie. Obiecywaa paci
przez kwarta za lekcje muzyki Diany, ale teraz mowy by o tym nie moe. Nic nie uczyni dla
takiej dzikiej kozy. Wyobraam sobie, co si tam dziao dzi rano i jak si wszyscy czuj.
Panna Barry jest bogata i rodzina pragnaby y z ni w zgodzie. Pani Barry nie zwierzaa mi
si z tym, co prawda, ale zbyt dobrze znam natur ludzk, bym nie rozumiaa takich rzeczy.
- Jaka ze mnie nieszczliwa istota! - skarya si Ania. - Cigle popadam w jakie
tarapaty i jeszcze wcigam w nie moich najserdeczniejszych przyjaci tych, dla ktrych
gotowa byabym wasnej krwi utoczy. Czy pani mogaby mi powiedzie, dlaczego tak si
dzieje?
- Dlatego, e jeste zbyt wielki trzpiot. Gdy ci jaki pomys strzeli do gowy, nie
zastanawiasz si ani przez chwil, czy naley tak postpi, czy te nie!
- Ach, ale to wanie jest najprzyjemniejsze - zaprotestowaa Ania. - Nagle zawita
mi w mzgu jaka myl niezwyka i natychmiast pragn j wprowadzi w czyn. Jeli si nad
ni zastanowi, caa przyjemno prynie. Czy pani nigdy nie doznawaa czego podobnego?
Nie, pani Linde nie znaa podobnych wrae, tote powanie potrzsna gow.

- Naley si nauczy zastanawia, Aniu. Powinna pamita o przysowiu: Spjrz,


zanim skoczysz, szczeglnie do ka w gocinnym pokoju.
Pani Linde rozemiaa si ze swego niewinnego dowcipu, lecz Ania pozostaa
zamylona. Nie widziaa nic miesznego w sytuacji, ktra wydawaa si jej bardzo powan.
Poegnawszy pani Linde, udaa si poprzez zamarze pole ku Sosnowemu Wzgrzu. Diana
czekaa na ni w drzwiach kuchni.
- Czy ciotka Jzefina bya bardzo obraona o to, co si stao? - spytaa Ania cicho.
- O, tak - odszepna Diana tumic miech i rzucajc poza siebie trwoliwe spojrzenie
ku zamknitym drzwiom bawialni. - Po prostu skakaa ze zoci. A jak strasznie urgaa mi
twierdzc, e jestem najgorzej wychowan dziewczyn, jak kiedykolwiek w yciu spotkaa, i
e rodzice moi powinni si wstydzi, e mnie tak wychowali. Powiedziaa te, e nie zostanie
u nas duej, co mnie wcale nie wzrusza, ale rodzice s zmartwieni.
- Dlaczego e nie powiedziaa, ze to wszystko stao si z mojej winy? - spytaa Ania.
- Czy to do mnie podobne? - spytaa Diana oburzona. - Nie jestem plotkark, a w tym
wypadku zawiniam tyle, co i ty.
- A wic ja sama pjd jej to powiedzie - rzeka Ania rezolutnie.
Diana osupiaa.
- Aniu! Nigdy w yciu! Ona ci zje ywcem.
- Nie strasz mnie! Ja i tak jestem przeraona - bagaa Ania. - Wolaabym si znale
w lwiej paszczy. Ale musz tak postpi. Bya to moja wina i powinnam wyzna prawd. Na
szczcie mam dowiadczenie w przyznawaniu si do winy!
- A wic dobrze. Ciotka jest w bawialnym pokoju - rzeka Diana. - Moesz tam wej,
jeli chcesz. Ja nie odwayabym si nigdy! Nie sdz te, by potrafia cokolwiek wskra.
Pokrzepiona tak zacht, Ania rezolutnie skierowaa si do owej paszczy lwa, czyli
zbliya si do drzwi bawialni, i delikatnie zapukaa. Krtkie prosz wej byo
odpowiedzi.
Panna Jzefina Barry, chuda, wysoka, o surowej twarzy osoba, siedziaa przed
kominkiem, zawzicie szydekujc. Widocznie bya jeszcze bardzo zagniewana, bo oczy jej
spoglday wrogo poprzez zote okulary. Obrcia si w fotelu, pewna, e ujrzy Dian.
Tymczasem wzrok jej pad na blad dziewczynk, w ktrej wielkich oczach malowaa si
dziwna mieszanina rozpaczliwej odwagi i trwogi penej drenia.
- Kt ty jeste? - spytaa panna Jzefina Barry bez adnych wstpw.
- Jestem Ania z Zielonego Wzgrza - odpowiedzia may go skadajc rce we
waciwy sobie sposb - i przyszam wyzna, prosz pani

- Wyzna, co takiego?
- e to bya moja wina, i wskoczyymy tej nocy do pani ka. By to mj pomys.
Jestem pewna, e Dianie nigdy nic podobnego nie wpadoby do gowy. Diana jest prawdziw
dam, prosz pani. Tote pani nie powinna si na ni gniewa.
- O, nie powinnam? Hm! Wszake Diana co najmniej braa udzia w tym skakaniu.
Takie rzeczy w przyzwoitym domu!
- Ale to byy tylko arty! - nalegaa Ania. - Sdz, e pani zechce darowa nam win,
skoro si tumaczymy i prosimy o przebaczenie. A przede wszystkim, nieche pani bdzie tak
dobra i wybaczy Dianie oraz pozwoli jej bra lekcje muzyki. Diana cieszya si tak bardzo
myl o tych lekcjach, a ja wiem najlepiej, co to znaczy cieszy si nadziej czego i dozna
potem zawodu. Jeli pani chce si koniecznie na kogo gniewa, prosz si gniewa na mnie.
W dziecistwie tak bardzo przywykam do tego, e si na mnie gniewano, i potrafi znie to
daleko atwiej ni Diana.
Podczas gdy Ania tak rozprawiaa, surowy wzrok starej panny Barry zagodnia nieco i
zamigotay w nim byski lepszego humoru i zaciekawienia. Pomimo to mwia ostrym tonem:
- Sdz, e nie tumaczy was wcale, i byy to tylko arty. W czasach gdy ja byam
moda, dziewczynki nie pozwalay sobie na tego rodzaju figle. Nie wiesz wcale, co to znaczy
po dugiej i uciliwej podry zosta zbudzon z miego snu przez dwie dziewczyny
spadajce na ciebie jak dwa wielkie kloce.
- Nie wiem tego, lecz mog sobie wyobrazi - rzeka Ania skwapliwie. ~- Jestem
pewna, e to byo niezmiernie przykre uczucie. Ale teraz nieche pani zechce rwnie nas
zrozumie. Czy pani posiada troch wyobrani, panno Barry? Jeli tak, prosz na chwil
znale si na naszym miejscu. Nie miaymy pojcia o tym, e kto ley w ku, wic same
przestraszyymy si miertelnie. Wraenie byo naprawd straszne! Prcz tego omina nas
przyjemno spania w gocinnym pokoju, pomimo e to nam zostao przyrzeczone.
Przypuszczam, e pani przywyka sypia w gocinnych pokojach. Ale prosz sobie
wyobrazi, jak by pani odczua podobne rozczarowanie, gdyby pani bya biedn sierot, ktra
nigdy w yciu nie zaznaa takiego zaszczytu.
Gniew panny Barry ju stopnia. Rozemiaa si, a miech jej wywoa u Diany,
czekajcej w niewymownej trwodze za drzwiami na rezultat rozmowy, gbokie westchnienie
ulgi.
- Lkam si, e wyobrania moja jest nieco zaniedziaa tak dawno nie miaam z ni
do czynienia - rzeka panna Barry. - Jednak sdz, e twoje prawa do wspczucia s rwnie

suszne jak moje. Wszystko zaley od punktu widzenia. Usid przy mnie na chwil i
opowiedz troch o sobie.
- auj bardzo, e nie mog tego uczyni - rzeka Ania stanowczo. Porozmawiaabym z pani bardzo chtnie, bo wydaje mi si pani niezmiernie zajmujc
osob i kto wie, czy pani nawet nie okazaaby si pokrewn mi dusz, pomimo e, sdzc z
pozoru, zdaje si by inaczej. Ale musz wraca do domu, do panny Maryli Cuthbert. Jest to
bardzo zacna osoba, ktra mnie przygarna, aby si zaj moim wychowaniem. Czyni, co
tylko w jej mocy, lecz jest to bardzo niewdziczne zadanie. Nieche pani nie przypisuje jej
winy za to, e wskoczyam do pani ka. Lecz zanim odejd, pragnabym wiedzie, czy
pani wybaczy Dianie i zechce pozosta w Avonlea tak dugo, jak pani poprzednio zamierzaa.
- Przypuszczam, e pozostan, o ile ty bdziesz mnie odwiedzaa od czasu do czasu rzeka panna Barry.
Tego wieczora panna Barry ofiarowaa Dianie srebrn bransoletk i owiadczya
starszym czonkom rodziny, e rozpakowaa swj kufer.
- Postanowiam zosta, aby si zapozna bliej z t ma mieszkank Zielonego
Wzgrza - rzeka otwarcie. - Bawi mnie to dziecko, a w moim wieku rzadko kto potrafi mnie
ju zabawi.
Panna Barry spdzia u swej rodziny zapowiedziany miesic, a nawet zabawia jeszcze
duej. Bya przyjemniejszym gociem ni kiedykolwiek, gdy Ania dbaa o jej dobry humor.
Zaprzyjaniy si bardzo.
Wyjedajc i egnajc si z Ani, panna Barry zapowiedziaa:
- Pamitaj, Aniu, gdy przyjedziesz do miasta, musisz mnie odwiedzi, a zaprosz ci
do mego najwspanialszego gocinnego pokoju.
- A jednak, pomimo wszystko, panna Barry bya pokrewn dusz - zwierzaa si Ania
Maryli. - Sdzc z pozoru, trudno byo to przypuszcza, a jednak! To samo byo i z
Mateuszem! Pokrewne dusze nie s tak rzadkie, jak pierwotnie sdziam. Jak to przyjemnie
doj do wniosku, e jest ich na wiecie tak duo!

XX. BEZDROA WYOBRANI


I znowu zawitaa wiosna na Zielone Wzgrze, pikna, cho kapryna i ocigajca si,
kanadyjska wiosna! Zwlekaa cay kwiecie i maj, wysyajc urocze, rzekie, chodne dni, o
purpurowych zachodach soca i cudach zmartwychwstania i rozkwitu natury. Klony w Alei
Zakochanych pokryte byy czerwonobrunatnymi pkami, a wokoo rda Nimf Lenych
wykwitay drobne, kdzierzawe listki paproci. Dalej w gaiku, na polance, poza domkiem pana
Sloane, kwity przylaszczki, a spod ich rudawych listkw wychylay si rowe i biae
pierwiosnki. Wszystkie dzieci uczszczajce do szkoy spdziy ju raz cudne popoudnie na
zrywaniu ich i powrciy o zmierzchu do domw z rkami i koszykami penymi kwiecia.
- Tak mi al ludzi mieszkajcych w krajach, gdzie nie ma przylaszczek! - mwia
Ania. - Diana twierdzi, i ludzie ci posiadaj zapewne co innego, ale czy moe istnie co
pikniejszego od przylaszczek? Jak Maryla sdzi? Chyba nie! Diana mwi, e jeli nie znaj
przylaszczek, to nie mog tskni za nimi. Ale mnie to wanie wydaje si najsmutniejsze.
Uwaam, e byoby wprost tragiczne nie zna ich i nie tskni do nich! Czy Maryla wie, jak
ja sobie wyobraam, czym s przylaszczki? Sdz, e musz to by duszyczki tych kwiatw,
ktre zwidy poprzedniego lata i tutaj znalazy swj raj. Ale te spdzilimy dzi rozkoszne
popoudnie, Marylo! Jedlimy podwieczorek w zacisznym parowie, porosym mchami,
niedaleko starej studni. Co za romantyczne miejsce! Karolek Sloane wyzwa Artura Gillis,
aby przeskoczy rw, i Artur musia to uczyni, bo przecie nie mg nie przyj wyzwania.
Nikt w szkole nie odwayby si odmwi. Wyzywanie jest u nas bardzo w modzie. Pan
Phillips odda wszystkie zebrane przez siebie kwiaty Prissy Andrews i wyranie syszaam,
jak wyrzek: Pikno dla pikna! Wyraenie to wyjte byo z ksiki, wiem dobrze, ale, bd
co bd, dowodzi, e pan Phillips posiada troch polotu, jeli potrafi je odpowiednio
zastosowa. Mnie take ofiarowa kto wizank przylaszczek, lecz odrzuciam je z pogard.
Nie mog powiedzie imienia tej osoby, bo uroczycie przyrzekam, i imi to nigdy nie
przejdzie przez moje usta. Uwilimy wianki z zebranych kwiatkw i przystroilimy nimi
nasze kapelusze. A kiedy nadesza chwila powrotu do domu, ruszylimy piewajc gono,
para za par, wielkim gocicem, z wizankami i wiecami w rkach. Ach, jakie to byo
wspaniae! Wszyscy mieszkacy dworku pana Sloane wybiegli, by si nam przypatrzy, a
kady spotkany na drodze przechodzie zatrzymywa si i spoglda za nami. Zwracalimy
powszechn uwag
- Byo na co patrze! Bazestwa! - zauwaya Maryla.

Po przylaszczkach nastpiy fioki i caa Dolina Fiokw pokrya si nimi. Ania sza
pord nich do szkoy, stpajc ostronie i obejmujc je wzrokiem penym mioci, jak gdyby
chodzia po powiconej ziemi.
- Nieraz - zwierzaa si Dianie - kiedy przechodz tdy, najzupeniej mi jest obojtne,
czy Gil czy ktokolwiek inny w klasie zajmie pierwsze miejsce, lecz kiedy jestem w szkole,
doznaj zupenie innych uczu i staj si znowu ambitn. Tak jakby byy we mnie dwie,
zupenie, rne, Anie. Nieraz przychodzi mi na myl, e dlatego zapewne jestem takim
niespokojnym duchem! Ale gdybym bya tylko jedn Ani, ycie pynoby mi wprawdzie
daleko spokojniej, jednak ani w czci tak zajmujco.
By pikny wieczr czerwcowy. Drzewa sadw stay znowu w peni rowego
kwiecia, aby rechotay chrem w botach okalajcych Jezioro Lnicych Wd, a powietrze
pene byo sodkich zapachw koniczyny i balsamicznej ywicy lasw. Ania siedziaa u okna
swego pokoiku. Zajta bya odrabianiem lekcji. Gdy ciemnio si tak dalece, e nie moga
ju duej czyta, pogrya si w zadumie, zatopiwszy wzrok w gaziach Krlowej niegu,
osypanej znowu pkami wspaniaego kwiecia.
Waciwie pokoik na facjatce nie zmieni swego wygldu. ciany pozostay rwnie
biae, poduszka do igie rwnie twarda, te za krzesa o surowym wygldzie tak samo te
jak ongi. A jednak charakter pokoiku uleg pewnej zmianie. Peen by czego nowego i
ywego, czego, co zdawao si go przenika, niezalenie od ksiek szkolnych, sukienek i
wstek mieszkajcego tu dziewczcia, a nawet od pknitego niebieskiego dzbana
napenionego kwiatem jaboni. Zdawa by si mogo, e wszystkie marzenia, snute we nie
czy na jawie przez niezwykle ywotn mieszkank tego pokoiku, obleky si w widoczn,
cho niematerialn form i osnuy nagle ciany najwspanialszymi tkaninami barw tczowych
i blaskw ksiyca.
W tej chwili wanie do pokoju wesza Maryla trzymajc w obu rkach wieo
uprasowane szkolne fartuszki Ani. Zawiesiwszy je na krzele, usiada znuona i westchna.
Przebya wanie cik, od czasu do czasu nawiedzajc j migren, po ktrej czua si
zwykle bardzo osabiona i wyczerpana. Ania przygldaa si swej opiekunce oczami penymi
wspczucia.
- Naprawd, pragnabym sama mie migren zamiast Maryli. Poddaabym si jej z
radoci - rzeka.
- Uwaam, e ju do uczynia zastpiwszy mnie w zajciach i tym samym
pozwalajc mi wypocz - zauwaya Maryla. - Wydaje mi si nawet, e ci si wcale niele
powiodo i popenia mniej bdw ni kiedykolwiek. Wprawdzie niekoniecznie trzeba byo

krochmali Mateusza chustki do nosa i wikszo gospody, wstawiwszy pierg z misem do


pieca, aby go odgrza, wyjmuje go, gdy jest ciepy, zamiast pozwoli mu si spali na wgiel.
Widocznie jednak ty jeste innego zdania.
Po migrenie Maryla bywaa zwykle nieco ironicznie usposobiona.
- Ach, jake mi przykro! - rzeka Ania ze skruch. - Nie mylaam ani troch o tym
pierogu od czasu, gdy go wstawiam do pieca, a do chwili obecnej, pomimo e
instynktownie czuam brak czego do obiadu. Dzi rano, kiedy mi Maryla powierzya
gospodarstwo, postanowiam niezomnie nic sobie nie wyobraa, a myli moje zaprzta
tylko rzeczywistymi faktami. Zachowywaam si te odpowiednio a do czasu, gdy
wstawiam pierg do pieca, lecz wtedy ogarna mnie nieprzezwyciona ochota wyobraenia
sobie, e jestem zaczarowan ksiniczk uwizion w wysokiej, odosobnionej wiey i e
nagle zjawia si pikny rycerz, pdzcy na czarnym jak wgiel rumaku, aby mnie
oswobodzi. W ten sposb zapomniaam o pierogu. Nie przypominam te sobie wcale, bym
krochmalia chustki do nosa. Prasujc je, bezustannie mylaam, jakie by imi nada nowej
wysepce, ktr wraz z Dian odkryymy w grze potoku. Jest to wyjtkowo urocze miejsce,
Marylo, osonite dwoma wspaniaymi klonami, a wokoo toczy swe wody potok. Wreszcie
wpado mi na myl, aby j nazwa Wysp Wiktorii, bomy j odkryy w dzie urodzin
krlowej*. Obie, Diana i ja, jestemy niezwykle lojalne Lecz pierg i chustki do nosa
bardzo mnie martwi. Pragnam by dzi niezwykle dzielna i rozwana, bo to rocznica. Czy
Maryla przypomina sobie, co si stao wanie rok temu?
- Nie, nie pamitam nic niezwykego.
- Ach, Marylo, wszak to by dzie mego przybycia na Zielone Wzgrze. Nigdy tego
nie zapomn. By to przeom w moim yciu. Zapewne, e dla was nie bya to taka wana
chwila. Spdziam tutaj rok ycia i byam przez ten czas taka szczliwa! Niewtpliwie
miewaam i smutki, ale staraam si o nich zapomnie. Czy Maryla auje, e mnie
zatrzymaa?
- O nie, nie mog powiedzie, e auj - odrzeka Maryla, ktra ju niejednokrotnie
zastanawiaa si nad tym, jak moga y, zanim Ania przybya na Zielone. Wzgrze. - Nie,
nie auj Jeli skoczya ju odrabia swe zadania, Aniu, skocz do pani Barry i popro,
aby mi poyczya wzoru fartuszka Diany.
- Ach., jest jest tak ciemno - bronia si Ania.

Wiktoria I - krlowa Wielkiej Brytanii panujca w latach 1837-1901.

- Tak ciemno? C znowu! Zmierzch ledwie zapad. A zreszt przecie czsto biegaa
tam o wiele pniej, w ciemn noc.
- Pjd tam rano - opieraa si Ania gorco. - Wstan o wschodzie soca i
natychmiast tam pjd.
- Co za pomysy, Aniu! Fartuszek musz skroi jeszcze dzi wieczorem. Id
natychmiast i wracaj czym prdzej.
- W takim razie wol pj gocicem - rzeka Ania sigajc niechtnie po kapelusz.
- I gocicem i zmarnowa p godziny czasu! To mi si podoba, w istocie!
- Ale, Marylo, ja nie mog przej Lasem Duchw! - wybuchna Ania rozpaczliwym
paczem.
Maryla osupiaa.
- Las Duchw! Czy ty oszalaa? Gdzie, u licha, istnieje Las Duchw?
- Jest to lasek sosnowy po drugiej stronie strumienia - wyszeptaa Ania.
- Co za gupstwa! Nigdy i nigdzie nie istnia aden Las Duchw! Kt to wmwi ci
te bajki?
- Nikt - tumaczya si Ania. - Diana i ja wyobraziymy sobie, e w tym lesie straszy.
Wszystkie miejsca tu w pobliu s tak bardzo tak bardzo pospolite. Wic uoyymy
sobie tak dla przyjemnoci. Wpadymy na ten pomys ju w kwietniu. Las Duchw to takie
romantyczne, Marylo. Wybraymy lasek sosnowy dlatego, e jest w nim ciemno. Ach,
wyobraaymy sobie najbardziej wstrzsajce historie. Oto na przykad wanie o obecnej
porze przechadza si wzdu strumienia biaa dama, zaamujc donie i wydajc aosne jki.
Ukazuje si ona wwczas, gdy w rodzinie ma nastpi mier. Koo Zacisza Sowika bka
si znowu duch malekiego zamordowanego dziecitka. Podkrada si poza ciebie i zimnymi
palcami dotyka twojej rki ot, tak. Ach, Marylo, dr caa, gdy myl o tym. Tam znowu
po ciece idzie chwiejc si jaki mczyzna bez gowy szkielety wychylaj si
spomidzy krzakw. Ach, Marylo, za nic w wiecie nie odwa si teraz pj w ciemnoci
poprzez Las Duchw. Jestem pewna, e biae postacie wypadyby spoza drzew i pochwyciy
mnie.
- Czy widzia kiedy kto co podobnego! - zawoaa Maryla, suchajca dotd w
osupiaym zdziwieniu. - Nie chciaaby wszake, Aniu, przekonywa mnie, e wierzysz w te
wszystkie gupstwa powstae w twej wyobrani?
- Wierz niezupenie - wyznaa Ania. - W kadym razie nie wierz podczas dnia.
Ale w nocy, Marylo, to co innego. Wtedy wanie duchy przechadzaj si po lesie.
- Nie ma duchw, Aniu.

- Ale s, Marylo, bez wtpienia! - zawoaa Ania z ywoci. - Znam osoby, ktre je
widziay. Osoby bardzo godne szacunku. Karolek Sloane opowiada, e babka Jego widziaa
pewnego wieczora dziadka zapdzajcego krowy do obory, chocia rok min od czasu, gdy
go pochowano. A przecie Maryla wie dobrze, e babka Karolka Sloane nie opowiadaaby
bajek. Jest to bardzo religijna osoba. Ojciec za pani Thomas by ktrej nocy cigany przez
poncego baranka z ucit gow, zwisajc na strzpie skry. Mwi, e z pewnoci by to
duch jego brata, ostrzegajcy go, e umrze za dziewi dni. Co prawda nie umar wtedy,
dopiero po dwch latach. Ale Maryla widzi, e to bya prawda. A Ruby Gillis mwi
- Aniu! - przerwaa Maryla surowo. - Nie pozwalam ci opowiada takich bredni.
Dawno ju stwierdziam, e nie trzymasz na wodzy swej wyobrani, a dzi widz, e miarka
si przebraa i nie wolno mi duej tolerowa tego rodzaju wybrykw. Pjdziesz natychmiast
do pastwa Barrych i pjdziesz wanie przez lasek sosnowy. Niechaj ci to posuy za
nauczk i za przestrog. A pamitaj nigdy ju nie powtarza bajek o Lesie Duchw.
Na prno Ania bagaa paczc, bo w istocie bya bardzo strwoona. Bujna jej
wyobrania spataa jej tym razem niemiego figla i niewymowny strach ogarnia j na myl o
przejciu przez lasek sosnowy po zapadniciu nocy. Lecz Maryla pozostaa nieubagana.
Sama odprowadzia drc wywoywaczk duchw do strumienia i kazaa jej pj prost
drog przez most w ciemne schronienie jczcych biaych dam i bezgowych postaci.!
- Ach, Marylo, jake mona by tak okrutn! - kaa Ania. - Co Maryla uczyni, jeli
nagle ukae si jaki biay cie, ktry mnie porwie i uniesie?
- Zaryzykuj to - odrzeka Maryla bez litoci. - Wiesz dobrze, e nigdy nie mwi na
wiatr. Wylecz ci z manii zaludniania lasu duchami. Prosz, id.
Ania posza dalej. Waciwie nie sza, lecz chwiaa si na mostku i drca przebiega
okropnie ciemn drk poza nim.
Ania nigdy nie zapomniaa te i wdrwki. Gorzko aowaa, i nie potrafia utrzyma
na wodzy swej wyobrani. Widziada, twory jej wasnej fantazji, czyhay za kadym
krzakiem, wysuwajc swe chodne, kociste donie, by pochwyci strwoone dziewcztko,
ktre je powoao do ycia. Kawa kory brzozowej, porwany podmuchem wichru i ciskany
tam i z powrotem po zwidych, szeleszczcych liciach, sprawi, e na chwil serce w niej
zamaro. Przecigy jk dwch starych gazi ocierajcych si o siebie wywoa krople potu
na jej czole. Lecce w ciemnociach nietoperze wyday si jej skrzydami nieziemskich
postaci.
Kiedy wreszcie dobiega do otwartego pola pana Bella, popdzia przez nie na przeaj,
niby cigana przez hufiec biaych cieni, i dopada drzwi kuchni rodziny Barrych zziajana, bez

tchu prawie, ledwie zdolna wyjka prob o poyczenie wzoru fartuszka. Diany nie zastaa w
domu, nie byo wic powodu do - zatrzymywania si tam duej. Naleao natychmiast uda
si w powrotn, tak bardzo przeraajc drog. Ania przebya j z zamknitymi oczami;
wolaa raczej rozbi sobie gow o wystajce gazie drzew ni ujrze jak bia posta.
Kiedy wreszcie chwiejnym krokiem przesza mostek, z piersi jej wydobyo si dugie
westchnienie ulgi.
- No i c, nikt ci nie porwa? - spytaa nielitociwie Maryla.
- Ach, Marylo! - jkna Ania. - Bd si ju teraz zadowalaa pospolitymi miejscami.

XXI.
NOWE ZASTOSOWANIE KROPLI WALERIANOWYCH
Cae ycie skada si tylko z powita i poegna, jak mwi pani Linde - stwierdzia
aonie Ania chowajc ostatniego dnia czerwca swe ksiki i zeszyty do szuflady stou i
ocierajc zaczerwienione oczy bardzo wilgotn chustk do nosa. - Czy nie dobrze si
zoyo, e zabraam dzi do szkoy jeszcze jedn chustk do nosa? Przeczuwaam, i bdzie
potrzebna.
- Nie sdziam, aby bya tak bardzo przywizana do pana Phillipsa, e trzeba ci
bdzie a dwch chustek do ocierania ez z powodu rozstania si z nim - zauwaya Maryla.
- Nie twierdz, e pakaam dlatego, i bardzo lubi pana Phillipsa - odpowiedziaa
Ania. - Pakaam, bo inni pakali. Ruby Gillis zacza. Zawsze dowodzia, e nienawidzi pana
Phillipsa, a tymczasem gdy tylko on wsta, aby wygosi sw poegnaln mow, wybuchna
paczem. Wtedy wszystkie dziewczta, jedna za drug, rozpakay si. Ja prbowaam si
powstrzyma. Usiowaam przypomnie sobie chwil, gdy pan Phillips kaza mi usi obok
Gil obok pewnego chopca, i t chwil, gdy napisa na tablicy moje imi Andzia, i kiedy
powiedzia, e byam najbardziej tp uczennic z geometrii, i kiedy mia si z mojej
ortografii. Przypomniaam sobie te wszystkie chwile, w ktrych bywa taki ironiczny i
niemiy, a jednak nie potrafiam zapanowa nad sob i take si rozpakaam. Janka Andrews
ju od miesica opowiadaa bezustannie, jak bardzo si cieszy, e pan Phillips nas poegna, i
zapewniaa, e nigdy nie uroni zy z tego powodu. A tymczasem wanie ona bya bardziej
zmartwiona ni my i musiaa poyczy chustki od swego brata - rozumie si, e chopcy nie
pakali - bo nie przyniosa swej wasnej, nie przypuszczajc, i jej bdzie potrzebna. Ach,
Marylo, to bya scena rozdzierajca serce! Pan Phillips mia przeliczn mow poegnaln
zaczynajc si od wyrazw: Nadesza dla nas chwila rozstania! To byo niezmiernie
wzruszajce. On take mia zy w oczach. Ach, i mnie byo strasznie smutno na duszy i
czyniam sobie wyrzuty za te wszystkie lekcje, podczas ktrych rozmawiaam, rysowaam
jego karykatury na tabliczce i artowaam sobie z niego i z Prissy. Naprawd, w owej chwili
aowaam, i nie byam tak wzorowa pod wzgldem sprawowania jak Minnie Andrews. Ona
nie ma nic na sumieniu. Dziewczta pakay podczas caej powrotnej drogi do domu. Carrie
Sloane powtarzaa raz po raz: Nadesza dla nas chwila rozstania! i dziki temu znowu
zaczynaymy paka, gdy ju grozio nam odzyskanie rwnowagi ducha.

Byo mi strasznie smutno, Marylo! Ale czy mona pogry si w otcha rozpaczy,
gdy mamy przed sob dwa miesice wakacji? Czy mona, Marylo? A przy tym spotkalimy
nowego pastora z on, wracajcych z dworca. Pomimo i tak niezmiernie byam przejta
poegnaniem z panem Phillipsem, nie potrafiam nie zwrci cho troch uwagi na nowego
pastora. ona jego jest bardzo adna. Rozumie si, e nie krlewsko cudna przypuszczam,
e to nie byoby nawet odpowiednie, aby pastor mia krlewsko cudn on, gdy daby tym
zy przykad. Pani Linde mwi, e ona pastora w Newbridge daje bardzo zy przykad,
dlatego e si zbyt modnie ubiera. ona naszego nowego pastora miaa niebiesk mulinow
Sukni ze licznymi bufiastymi rkawami, a na gowie kapelusz przybrany wiankiem r.
Janka Andrews uwaa, e bufiaste rkawy to zbyt wiecki strj dla ony pastora, lecz ja nie
osdziabym jej tak nielitociwie, bo wiem dobrze, co to znaczy tskni do takich rkaww.
Prcz tego jest ona on pastora dopiero od niedawna, wic naley to uwzgldni, prawda?
Mieszka bd tymczasem u pani Linde, bo plebania jest jeszcze niegotowa.
Jeli Maryla, zaszedszy tego wieczora do pani Linde, za powd swych odwiedzin
podaa konieczno zwrcenia poyczonego od niej zeszej zimy wzoru pikowania kodry, to
dla usprawiedliwienia jej naley przyzna, i wikszo mieszkacw Avonlea uya
podobnie niewinnego pretekstu. Niejeden przedmiot, poyczony ongi przez pani Magorzat
bez nadziei odzyskania go kiedykolwiek, powrci tego wieczora do rk wacicielki. Nowy
pastor, a co waniejsze pastor z on, by to dostateczny powd do zainteresowania w
spokojnej, o monotonnym trybie ycia osadzie, gdzie wrae bywa tak mao.
Stary pan Bentley, o ktrym Ania twierdzia, e mu brak wyobrani, by pastorem w
Avonlea przez lat osiemnacie. Przyby tam jako wdowiec i wdowcem pozosta, chocia
miejscowe kumoszki bezustannie eniy go to z t, to z ow. Ostatniej zimy ustpi ze swego
stanowiska, egnany szczerym alem parafian, ktrych przywizanie, pomimo swych
niewielkich zdolnoci -mwcy, potrafi pozyska dziki dugoletniemu wspyciu z
parafianami i osobistej dobroci. Od chwili jego wyjazdu parafianie Avonlea mieli
urozmaicone przeycia religijne suchajc wielu kaza kandydatw na plebanw,
przybywajcych niedziela po niedzieli, aby wygasza prbne kazania. Utrzymywali si oni
lub odpadali, stosownie do opinii, jak wypowiadali o nich ojcowie i matki gminy. Poza
tym zdanie swe o nich wyraaa te pewna maa czerwonowosa dziewuszka, siedzca
spokojnie w kcie starej kuchni Cuthbertw. Swobodnie roztrzsaa te sprawy w rozmowie z
Mateuszem, bo Maryla z zasady unikaa wszelkiej krytyki pastorw.
- Nie sdz, aby pan Smith by odpowiedni, Mateuszu - zadecydowaa ostatecznie
Ania. - Pani Linde twierdzi, e mowa jego bya zbyt uboga, lecz mnie si wydaje, e

najwiksz jego wad, zarwno jak i pana Bentleya, jest brak wyobrani. A pan Terry ma jej
zbyt wiele! Pozwala jej si rozbuja tak samo, jak to ja uczyniam, opowiadajc o Lesie
Duchw. Zreszt pani Linde mwi, e teologia pana Terry jest niewaciwa. Pan Gresham to
bardzo dobry i bardzo religijny czowiek, lecz opowiada zbyt wiele zabawnych historii i
ludzie mieli si w kociele. Nie mia do godnoci, a pastor powinien umie zdoby
szacunek, prawda, Mateuszu? Uwalaam, e pan Marshall by stanowczo niezmiernie
pocigajcy, lecz pani Linde mwi, e jest on nieonaty, a nawet nie zarczony.
Wywiadywaa si o to specjalnie i twierdzi, e nie ma sensu, aby w Avonlea by mody,
nieonaty pastor, bo musiaby sobie szuka ony pord swoich parafian, a to daoby powd
do wielu nieporozumie. Pani Linde jest to bardzo dalekowzroczna osoba, prawda,
Mateuszu? Ciesz si, e wybrano pana Allana. Lubi go, bo kazanie mia zajmujce i modli
si z przejciem, a nie czyni tego jedynie z przyzwyczajenia. Pani Linde mwi, e on nie jest
znakomity, ale e nie moemy si spodziewa znakomitego pastora za siedemset pidziesit
dolarw rocznie, a bd co bd jego wiedza teologiczna jest waciwa, gdy wypytywaa go
bardzo dokadnie o rozmaite kwestie doktrynalne. Zna take rodzin jego ony: to ludzie
godni szacunku, a kobiety - znakomite gospodynie. Pani Linde mwi, e zdrowe pogldy
ma i gospodarno ony stanowi idealne poczenie dla pastorostwa.
Nowy pastor i jego ona byo to mode, o miej powierzchownoci maestwo, ktre
przeyo dopiero swj miodowy miesic. Peni byli dobrych chci i gorcego zapau do
obranego zawodu. Avonlea od razu przyja ich z wielk serdecznoci. Starzy i modzi
polubili szczerego, wesoego modzieca o szczytnych ideaach i jasn, mi ma gosposi,
ktra obja we wadanie plebani. Ania take wkrtce serdecznie pokochaa pani Allan,
znalazszy w niej now pokrewn dusz.
- Pani Allan jest w istocie godna mioci - zauwaya pewnego niedzielnego
popoudnia. - Prowadzi nasz klas i jest znakomit nauczycielk. Przyznaa otwarcie, e nie
uwaa za suszne, aby tylko nauczyciel mia prawo do zadawania pyta. Maryla pamita
zapewne, e to jest moje wasne zdanie. Pozwala dzieciom pyta, ile tylko chc. Tote ja
stawiam jej bardzo duo pyta. Ja potrafi zasypywa pytaniami, prawda, Marylo?
- O, co to, to bez wtpienia - skwapliwie potwierdzia Maryla.
- Nikt prcz mnie wicej nie pyta, z wyjtkiem Ruby Gillis, ktra pragna si
dowiedzie, czy bdzie tego lata niedzielny piknik szkolny. Mnie takie zapytanie wydao si
nieodpowiednie, bo nie miao najmniejszego zwizku z lekcj; czytaymy o Danielu w lwiej
paszczy, lecz pani Allan umiechna si tylko i rzeka, e przypuszcza, i piknik si
odbdzie. Pani Allan ma liczny umiech i takie czarujce doeczki w policzkach. Ja bym

take bardzo pragna mie doeczki, Marylo. Nie jestem ju ani w czci tak chuda, jak
byam przybywszy tutaj, ale doeczkw nie mam jeszcze. By moe, i gdybym je miaa,
potrafiabym mie dobry wpyw na ludzi. Pani Allan twierdzi, e powinnimy zawsze stara
si dobrze wpywa na innych. Ona tak adnie mwi o wszystkim. Czuj, i cieszy si, e jest
dobra. Chciaabym by prawdziw chrzecijank, gdybym moga by tak jak ona. Nie
chciaabym by tak chrzecijank jak pan Bell.
- To bardzo nieadnie mwi w ten sposb o panu Bellu - rzeka Maryla surowo. - Pan
Bell to porzdny, dobry czowiek.
- Naturalnie, e jest dobry - zgodzia si Ania - ale nie wydaje si, eby mu to
sprawiao zadowolenie. Gdybym ja moga by dobra, taczyabym i piewaa z radoci dzie
cay, tak bym si z tego cieszya. Wydaje mi si, e pani Allan jest zbyt dorosa, by taczy i
piewa, a zreszt nie byoby to moe odpowiednie dla ony pastora, prawda?
- Sdz, e wkrtce naleaoby zaprosi pastwa Allan na herbat - rzeka Maryla w
zamyleniu. - Byli ju prawie u wszystkich oprcz nas. Zastanwmy si nad tym. Sdz, e
przysza roda byaby odpowiednia. Nie wspominaj jednak o tym planie Mateuszowi, bo
gotw znale sobie jak wymwk, aby tego dnia by poza domem. Do starego pana
Bentleya przywyk ju, ale zapoznanie si z nowym pastorem bdzie uwaa za cikie
przejcie, a ju odwiedziny jego ony napdz mu miertelnego stracha.
- Bd milczaa jak grb - zapewniaa Ania. - Ale czy Maryla pozwoli mi upiec ciasto
na t uroczysto? Chciaabym przyrzdzi co dla pani Allan, a przecie w ostatnich czasach
nauczyam si tak dobrze piec!
- Owszem, moesz upiec.
Poniedziaek i wtorek miny pord wielkich przygotowa. Zaproszenie pastorostwa
na herbat byo niezmiernie doniosym wypadkiem na Zielonym Wzgrzu, a Maryla
postanowia nie da si przecign tym razem adnej z gospody Avonlea. Ania ya w
gorczce zachwytu i oczekiwania. We wtorek wieczorem opowiadaa o wszystkim Dianie,
siedzc z ni na wielkich, czerwonych kamieniach, niedaleko rda Nimf Lenych i robic w
wodzie tcz malekimi gazkami maczanymi w ywicy.
- Wszystko jest ju gotowe, Diano, prcz mego tortu, ktry upiek jutro rano, i
biszkopcikw, ktre Maryla przygotuje w ostatniej chwili. Wierzaj mi, Diano, emy z
Maryl przeyy dwa niezmiernie pracowite dni. Wszak wizyta pastorostwa to nie
drobnostka! Nigdy jeszcze nie dowiadczaam czego podobnego! Gdyby zajrzaa do naszej
spiarni, niewtpliwie linka napynaby ci do ust. Najpierw kurczta w galarecie i ozr na
zimno, dwa rodzaje galaretek, czerwona i ta, bita mietanka, ciasto z cytryn i winiami,

trzy rodzaje drobnych ciasteczek, placek z owocami, owe sawne konfitury z tych liwek,
ktre Maryla przechowuje tylko dla goci, tort mojej roboty i biszkopciki, o ktrych
wspominaam. Ponadto wieutki chleb i czerstwy te, specjalnie dla pastora, gdyby
przypadkiem nie by zupenie zdrw na odek. Pani Linde mwi, e pastorowie najczciej
le trawi, ale mnie si zdaje, e pan Allan jest jeszcze chyba zbyt krtko pastorem, aby to ju
miao na wywrze taki zy wpyw. Zimny dreszcz mnie przejmuje, gdy myl o moim torcie!
Ach, Diano, jeeliby si nie uda! Ostatniej nocy nio mi si, e goni mnie jaki straszny
duch z wielkim tortem zamiast gowy. - Ale bdzie dobry, przepyszny - zapewniaa Diana,
zawsze gotowa pociesza swych przyjaci. - Wierz mi, ten kawaek ciasta, ktrym si
podzielia ze mn dwa tygodnie temu na podwieczorku w Zaciszu Sowika, by wymienity,
a przecie ty go pieka!
- Tak, to prawda, lecz ciasta maj t szkaradn waciwo, i nie udaj si wanie
wtedy, gdy pragniemy, aby byy jak najlepsze - westchna Ania maczajc w wodzie
przesiknit ywic gazk. - Myl, e musz zawierzy Opatrznoci i nie zapomnie
doda mki do ciasta. Ach, spjrz, Diano, jka wspaniaa tcza! Czy nie sdzisz, e gdy std
odejdziemy, nimfa lena zjawi si, aby j wzi na szarf?
- Wiesz przecie, i nie ma nimf na wiecie - rzeka Diana.
Matka jej dowiedziaa si take o Lesie Duchw i surowo nakazaa dziewczynce
trzyma na wodzy sw wyobrani. Tote Diana osdzia roztropnie, e lepiej nie zajmowa
si nawet niewinnymi nimfami.
- Ale to tak przyjemnie wyobraa sobie, e one istniej - rzeka Ania. - Codziennie
wieczorem, zanim si kad spa, spogldam przez okno i zdaje mi si, e widz nimf, jak
rozczesuje swe loki nad rdem sucym jej za zwierciado. Czasem nawet szukam ladw
jej stp na rosie porannej. Ach, Diano, nie tra wiary w nimfy!
Nadszed rodowy poranek. Ania wstaa o wschodzie soca; bya zbyt podniecona,
aby mc spa duej. Poprzedniego wieczora, przemoczywszy nogi w stawie, nabawia si
wprawdzie silnego kataru, lecz jedynie cika choroba potrafiaby j tego rana powstrzyma
od zaj w kuchni. Natychmiast po niadaniu zabraa si do przygotowywania tortu, a kiedy
wreszcie zamkna drzwiczki piecyka, z piersi jej wyrwao si gbokie westchnienie ulgi
- Jestem pewna, e tym razem nie zapomniaam o niczym, Marylo! Ale czy wyronie?
Czy aby proszek do pieczenia jest wiey? Wziam go z nowego soiczka. Lecz pani Linde
twierdzi, e w obecnych czasach, kiedy wszystko faszuj, nie mona by pewnym, e
proszek jest wiey. I pani Linde mwi, e rzd powinien by si wtrci w t spraw; lecz ona

pewnie nie doczeka takiej chwili, dopki partia konserwatywna pozostanie u steru. Marylo, a
jeli ciasto nie wyronie?
- Bdziemy mieli do i bez niego - zauwaya Maryla z niezmconym spokojem.
Ale ciasto wyroso i, wyjte z piecyka, byo pulchne i ciutkie jak zota piana. Ania
pokraniaa z zachwytu, przystroia je czerwon galaretk i w wyobrani swej ju widziaa
pani Allan spoywajc ze smakiem jeden kawaek i proszc o drugi.
- Maryla kae zapewne da najpikniejsz zastaw do herbaty - rzeka. - Czy
mogabym przystroi st paprociami i polnymi ryczkami?
- Uwaam to za niemdre - mrukna Maryla. - Moim zdaniem, najwaniejsze s
smaczne potrawy, nie za przystrajanie stou.
- Pani Barry przystroia swj - odpowiedziaa Ania sprytnie - a pastor wynagrodzi jaj
trudy bardzo wytwornym komplementem. Powiedzia, e jest to taka uczta dla oka jak i dla
podniebienia.
- Wic uczy, jak ci si podoba - przyzwolia wreszcie Maryla, stanowczo
zdecydowana nie da si przecign w przyjciu ani pani Barry, ani komukolwiek innemu. Nie zapomnij tylko zostawi do miejsca dla pmiskw i salaterek.
Ania przystroia st w ten sposb, i pani Barry nigdy nie zdoaaby jej dorwna.
Majc obfito paproci i ryczek, z natury za obdarzona niezmiernie artystycznym
smakiem, potrafia przeobrazi st podwieczorkowy w co tak piknego, e pastor i jego
ona, zasiadszy do herbaty, nie potrafili si powstrzyma od wykrzyknikw zachwytu.
- To zasuga Ani - przyznaa zawsze sprawiedliwa Maryla.
A Ania doznaa uczucia, e przychylny umiech pani Allan to zbyt wiele szczcia na
ziemi.
Mateusz wzi rwnie udzia w przyjciu, ale co go do tego skonio, wiedziaa tylko
Ania. Pocztkowo zapowiedziane odwiedziny tak dalece go oniemieliy i zdenerwoway, e
Maryla porzucia nadziej przekonania go, aby zasiad przy stole. Lecz Ania potrafia tak
szczliwie na wpyn, i oto siedzia obok pastora w swym witecznym ubraniu i biaym
konierzyku, zagbiony w bardzo zajmujcej rozmowie. Rozumie si, i nie bawi pani Allan,
lecz tego przecie nikt nie mia od niego wymaga.
Wszystko szo jak z patka, dopki nie nadesza chwila czstowania ciastem roboty
Ani. Pani Allan, majc przed Sob talerzyk peen najrozmaitszych ciasteczek, podzikowaa
za tort. Lecz Maryla, widzc rozczarowanie na twarzyczce Ani, rzeka z umiechem:
- Ale pani nie odmwi kawaeczka tego tortu. Ania upieka go specjalnie dla pani.

- W takim razie musz go sprbowa - rozemiaa si pastorowa biorc spory pulchny


trjkcik, co te uczynili m jej i Maryla.
Pani Allan wzia ks do ust i dziwny wyraz odmalowa si na jej twarzy. Nie
wyrzeka ani sowa, powoli ujc trzymany w ustach kawaek. Maryla, zauwaywszy to,
popieszya take skosztowa ciasta.
- Aniu! - krzykna. - Co ty dodaa do tego ciasta?
- Nic prcz tego, co nakazuje przepis! - zawoaa Ania przeraona. - Czy niesmaczne?
- Niesmaczne? Ale wstrtne! Nieche go pani nie je, pani Allan! Aniu, skosztuj,
prosz. I powiedz, co dodaa do mki?
- Wanili - odpowiedziaa sponiona z przeraenia Ania, skosztowawszy ciasta. Tylko wanili. Ach, Marylo, to z pewnoci proszek do pieczenia. Miaam podejrzenia co do
tego pr
- Proszek, nie proszek! Pjd i przynie mi natychmiast soik z wanili, ktrej uya.
Ania, skoczywszy do spiarni, powrcia ze soiczkiem napenionym do poowy
brunatnym pynem i opatrzonym t etykiet: Najlepsza wanilia.
Maryla odkorkowaa go i powchaa.
- Na lito bosk, Aniu! To dodaa kropli walerianowych. W zeszym tygodniu
stukam buteleczk z tymi kroplami i wlaam pozostao do starego, pustego soiczka od
wanilii. Przyznaj, e to po czci moja wina - powinnam ci bya uprzedzi, lecz na mio
bosk, czemu nie powchaa?
Ania rozpakaa si rzewnie.
- Nie mogam nie czuabym, miaam taki straszny katar! - i z tymi sowy pobiega
na gr do swego pokoiku, gdzie pada na ko szlochajc jak kto, kto ju nawet nie chce,
aby go pocieszano.
Po chwili na schodach rozlegy si lekkie kroki i kto wszed do pokoiku.
- Ach, Marylo! - jkna Ania nie podnoszc gowy z poduszki. - Jestem na zawsze
zhabiona. Nie potrafi tego przey. Wypadek ten stanie si gony W Avonlea kada
drobnostka staje si gona. Diana zapyta, jak mi si udao ciasto, i bd zmuszona wyzna jej
prawd. Bd na zawsze napitnowana jako dziewczynka, ktra dodaa do ciasta kropli
walerianowych zamiast wanilii. Gil chopcy w szkole nie przestan wymiewa si ze
mnie. Ach, jeli Maryla posiada odrobin litoci, prosz nie kaza mi teraz powrci do stou.
Posprztam wszystko, gdy pastor z on odjad, lecz nie mog teraz spojrze w oczy pani
Allan. Moe myli, e prbowaam j otru Pani Linde opowiadaa, e zna dziewczynk
sierot, ktra chciaa otru sw opiekunk. Ale wszak krople walerianowe to nie trucizna.

Zaywa si je do wewntrz rozumie si, e nie do ciast. Czy Maryla zechce to wszystko
powiedzie pani Allan?
- Czy nie mogaby wsta i sama jej to powiedzie? - rzek 1 wesoy gosik.
Ania zerwaa si. Obok jej ka staa pani Allan spogldajc na ni figlarnym
wzrokiem.
- Moje kochane dziewcztko, nie pacze tak bardzo! - rzeka wzruszona nieszczliw
min Ani. - To przecie tylko komiczna pomyka, ktra moe si przytrafi kademu.
- O nie, to tylko mnie wydarzaj si tego rodzaju pomyki - skarya si Ania
zrozpaczona. - A tak bardzo pragnam, by ciasto si udao wanie dla pani.
- Wiem o tym, kochanie! I zapewniam ci, e potrafi uzna i oceni twoje dobre
chci i starania zupenie tak samo, jak gdyby tort by najlepszy. No, przestae paka i chod
na d pokaza mi swj ogrdek kwiatowy. Panna Cuthbert mwia mi, e masz swoje wasne
grzdki. Pragnabym przypatrzy si twoim rolinkom, bo niezmiernie lubi kwiaty.
Ania pozwolia si sprowadzi i pociesza, mylc, e to prawdziwa aska
Opatrznoci, i pani Allan jest jej pokrewn dusz. O torcie nie byo ju wicej mowy, a
kiedy gocie poegnali gospodarzy, Ania zauwaya, i popoudnie to upyno jej o wiele
przyjemniej, ni mona byo tego oczekiwa ze wzgldu na przykre wydarzenie. Niemniej
jednak westchna gboko.
- Czy to nie cudownie, Marylo, e jutro nastpuje nowy dzie, w ktrym nie
uczyniam jeszcze adnego gupstwa?
- Jestem pewna, e popenisz niejedno - rzeka Maryla. - Pod tym wzgldem nikt ci nie
dorwna.
- Wiem o tym - przyznaa Ania aonie. - Ale czy Maryla zauwaya u mnie ten
pocieszajcy objaw? Nigdy dwukrotnie nie popeniam tego samego bdu!
- Niewiele na tym zyskujesz, jeli wymylasz cra? to nowe.
- Ale Marylo. Chyba musi by granica dla bdw, jakie jedna osoba moe uczyni,
wic kiedy popeni ju wszystkie, musi przecie nastpi koniec. Jest to stanowczo myl
bardzo pocieszajca.
- Tak tak, ale teraz zanie to ciasto wieprzkom - rzeka Maryla. - aden czowiek nie
potrafiby tego przekn.

XXII.
ODWIEDZINY ANI U PASTOROSTWA
Czemu to znowu tak ci si oczy wiec, Aniu? - spytaa Maryla dziewczynki, ktra
wanie wrcia z poczty. - Czy moe znowu znalaza jak pokrewn dusz?
W rzeczywistoci caa posta Ani promieniaa radoci, ktra tryskaa z jej oczu i
ujawniaa si w kadym ruchu. Sza alej, podskakujc niby lekki duszek unoszcy si pord
agodnych promieni sonecznych i leniwych cieni zapadajcego sierpniowego wieczora.
- Nie, Marylo, ale czy to do uwierzenia? Jestem zaproszona na jutro po poudniu na
podwieczorek do pastorostwa! Pani Allan pozostawia dla mnie ten oto list na poczcie. Prosz
spojrze, Marylo! Panna Ania Shirley na Zielonym Wzgrzu. Po raz pierwszy w yciu
nazwano mnie pann. Jaki dreszcz mnie przej! Zachowam to na zawsze w sercu
pomidzy mymi najdroszymi skarbami.
- Pani Allan wspomniaa mi, e ma zamiar zaprasza po kolei na podwieczorek
wszystkie dzieci ze szkoy niedzielnej - rzeka Maryla, bardzo chodno przyjmujc to
cudowne wydarzenie. - Niepotrzebnie si tak gorczkujesz. Naucz si bra rzeczy spokojniej.
Lecz dla Ani nauczy si bra rzeczy spokojniej znaczyo zmieni natur. Jej ywe i
uczuciowe usposobienie przyjmowao troski i radoci ycia z potrjn si. Nie uszo to uwagi
Maryli i byo rdem jej niepokoju. Przewidywaa, e przeciwnoci yciowe niejednokrotnie
mocno zadrasn t impulsywn dusz, lecz przeoczya zarazem, e rwnie wielka zdolno
odczuwania szczcia i zachwytu potrafi to dziewczynce z naddatkiem wynagrodzi. Tote
Maryla uwaaa za swj obowizek nakania Ani do spokoju i rwnowagi, co byo rwnie
nieosigalne i obce jej naturze, jak promieniowi sonecznemu igrajcemu na falach
strumienia. Ze smutkiem wic przyznawaa, i dotychczasowe jej starania byy najzupeniej
bezowocne. Ilekro na przykad jaka nadzieja lub dugo ywiony plan spezy na niczym,
Ania pograa si w otchani rozpaczy. Jeli natomiast yczenia jej speniy si, rozpywaa
si w morzu szczcia. Maryla utracia ju prawie nadziej przeksztacenia kiedykolwiek
swej pupilki w dziewcz wzorowe, o skromnym obejciu i niemiaym zachowaniu. Nie
zdawaa sobie sprawy, e waciwie kochaa Ani daleko wicej tak, jak bya w
rzeczywistoci.
Tego wieczora Ania udaa si na spoczynek smutna i zgnbiona, gdy Mateusz
oznajmi, e wiatr zmieni kierunek na pnocno-wschodni i wobec tego jutro moliwa jest
niepogoda. Szmer lici topolowych wokoo domu niepokoi j, przypomina odgos

spadajcych kropli deszczu, guchy za, daleki szum zatoki morskiej, ktremu zazwyczaj
przysuchiwaa si z rozkosz, zachwycona jego dziwnym, dwicznym, rwnomiernym
rytmem, teraz wydawa si dziewczynce, spragnionej piknej pogody, przepowiedni burzy i
klski. Zdawao si Ani, e ranek nigdy nie nadejdzie.
Lecz wszystko na wiecie ma swj koniec, nawet noc poprzedzajca dzie, w ktrym
si jest zaproszonym

na podwieczorek

do

pastorostwa.

Wbrew nieprzychylnym

przepowiedniom Mateusza ranek wsta przeliczny, a w zwizku z tym i Ania bya nad wyraz
wesoa.
- Ach, Marylo, jest mi dzi tak dobrze na duszy, e musz kocha wszystkich wokoo!
- wybuchna z przejciem podczas zmywania naczy po niadaniu. - Nie moe Maryla mie
pojcia, jaka si czuj dobra! Jak byoby przyjemnie, gdyby to mogo trwa duej! Wydaje
mi si, i potrafiabym by wzorowa, jelibym codziennie bywaa zapraszana na
podwieczorek. Bd co bd, jest to bardzo wielka uroczysto, prawda, Marylo? I lkam si
niezmiernie, czy te potrafi znale si odpowiednio. Maryla wie, e jeszcze nigdy nie
byam na podwieczorku u pastorostwa i nie mam pojcia o rozmaitych prawidach etykiety,
chocia zanim tu przybyam, przegldaam codziennie w Ognisku Domowym dzia
Wskazwek dobrego uoenia. Obawiam si tak bardzo, e uczyni co niestosownego lub
zapomn zrobi co takiego, co powinnam. Czy na przykad wypada wzi sobie drug porcj
czego, na co si ma niezmiern ochot?
- Twoj wad, Aniu, jest to, e zbyt wiele mylisz o sobie samej. Powinna myle o
pani Allan i o tym, co dla niej bdzie mie i przyjemne - rzeka Maryla trafiwszy pierwszy raz
w yciu na zdrow i rozumn przestrog. Ania poja j natychmiast.
- Maryla ma suszno. Sprbuj wcale o sobie nie myle.
Widocznie udao si Ani odby t pierwsz wizyt bez powaniejszych wykrocze
przeciw etykiecie, gdy o zmierzchu, gdy wieczorne niebo kpao si w cudnych blaskach,
zotych i rowych, powrcia do domu rozweselona i szczliwa. Usiadszy u drzwi kuchni
na wielkiej pycie z czerwonego piaskowca, zoya sw znuon, kdzierzaw gwk na
kolanach Maryli i zacza opowiada.
wiey wietrzyk przypywa z rozlegych skoszonych k, ze skraju sosnowego lasu na
zachodnich wzgrzach i szumia pomidzy topolami. Wielka, jasna gwiazda byszczaa ponad
sadem, a midzy paprociami i koyszcymi si gazkami uwijay si witojaskie robaczki.
Ania mwic ledzia je wzrokiem, a wietrzyk, robaczki witojaskie i gwiazdy zleway si
w jej oczach w co niewymownie czarujcego i penego sodyczy.

- Ach, Marylo, przeyam urocze chwile. Czuj, e nie yam na prno, i bd to


czua zawsze, nawet gdybym ju nigdy nie zostaa zaproszona do pastorostwa. Kiedy
przyszam na plebani, pani Allan przywitaa mnie ju u drzwi. Miaa na sobie sukni z
jasnorowego mulinu z krtkimi rkawami, przybran caymi tuzinami falbanek.
Wygldaa zupenie jak anio! Wie Maryla, zdaje mi si, e gdy dorosn, chciaabym zosta
on pastora. Pastor nie zwracaby uwagi na moje rude wosy, bo wszak nie powinny go
obchodzi takie wiatowe sprawy. Lecz wobec tego, e jako pastorowa musiaabym by
niezwykle dobra i agodna, a taka nigdy zapewne nie bd, nie ma o czym myle. Jedni
ludzie bywaj dobrzy z natury, prawda? Inni za nie. Ja nale do tych innych. Pani Linde
mwi, e jestem pena wrodzonych wad. Jakkolwiek bardzo staram si by dobra, nie potrafi
nigdy sta si taka, jakie bywaj osoby ju z natury dobre. Jest to, sdz, po czci tak samo
jak z geometri. Ale czy starania nie powinny take by cenione? Pani Allan naley do ludzi
dobrych z natury. Kocham j szalenie. Wie Maryla, e s niektre osoby, jak na przykad pani
Allan i Mateusz, ktre mona pokocha od razu, bez najmniejszego wysiku, przy innych za,
jak pani Linde, trzeba si bardzo o to stara. Czowiek wie, e powinien ich kocha, bo
zasuguj na to: s tacy mdrzy i czynnie pracuj w kociele; ale naley bezustannie o tym
wszystkim pamita, bo inaczej zaraz si zapomni.
Jeszcze jedna dziewczynka ze szkoy niedzielnej w Biaych Piaskach bya na tym
podwieczorku na plebanii. Nazywa si Lauretta Bradley. Bardzo mia dziewczynka.
Prawdopodobnie dusza nie pokrewna, ale jednak bardzo milutka. Podwieczorek by
niezmiernie elegancki i zdaje mi si, e nie uchybiam przepisom etykiety. Po herbacie pani
Allan graa i piewaa i nas rwnie namwia do piewu. Zauwaya, e mam adny gos, i
powiedziaa, e doczy mnie do chru szkoy niedzielnej. Na sam t myl dr ze
wzruszenia! Tak bardzo pragnam piewa w chrze wraz z Dian, ale zawsze lkaam si,
e nie dostpi tego zaszczytu.
Lauretta musiaa wczeniej powrci do domu, bo w Biaych Piaskach w hotelu
odbywa si dzi wieczorem koncert, na ktrym wystpuje jej siostra. Lauretta opowiadaa, e
Amerykanie z hotelu urzdzaj co dwa tygodnie koncert na rzecz szpitala w Charlottetown i
prosz mnstwo ludzi z Biaych Piaskw o wspudzia. Mwia take, e i ona ma nadziej
by kiedy zaproszona. Spojrzaam na Laurett z najwyszym podziwem.
Po jej odejciu gawdziymy z pani Allan bardzo serdecznie. Opowiedziaam jej
wszystko o pani Thomas i o blinitach, o mojej Katie i o Violetcie, o moim przybyciu na
Zielone Wzgrze i tych cikich kopotach z geometri. I czy Maryla uwierzy? Pani Allan
mwi, e i ona bya tpa w geometrii. Trudno sobie wyobrazi, ile mi to dodao otuchy!

Gdy opuszczaam plebani, nadesza pani Linde i niech Maryla posucha, co za


nowina! Rada Szkolna zaangaowaa nowego nauczyciela - kobiet! Nazywa si Muriel
Stacy. Czy to nie romantyczne imi? Pani Linde powiada, e nigdy dotd nie bywao w
Avonlea nauczycielki, i lka si, e to niebezpieczna innowacja. Lecz mnie si wydaje, e to
bdzie cudnie mie nauczycielk, i nie wyobraam sobie wcale, jak ja przeyj te dwa
tygodnie dzielce nas od rozpoczcia nauki w szkole. Tak si ju niecierpliwi, by zobaczy
pann Stacy.

XXIII.
OFIARA ANI DLA SPRAWY HONOROWEJ
Niestety Ania bya zmuszona czeka duej ni dwa tygodnie. Wobec tego, e miesic
min od chwili ostatniego wypadku z ciastem i kroplami walerianowymi, czas ju by na
jak now niezwyk przygod. O drobnych pomykach tego rodzaju, jak na przykad to, e
w roztargnieniu, zamiast do szaflika ze straw dla wi, wylaa garnuszek zbieranego mleka
do koszyka z wen stojcego w schowanku lub e na przechadzce, zatopiona w marzeniach,
zesza z mostu wprost do strumienia - nawet wspomina nie warto.
W tydzie po podwieczorku na plebanii Diana Barry zaprosia do siebie goci.
- Nieliczne, ale dobrane towarzystwo - zapewniaa Ania Maryl. - Tylko dziewczta z
naszej klasy.
Panienki bawiy si doskonale i nic niezwykego nie zakcio wesoego nastroju a do
podwieczorku, po ktrym zebray si w cienistym ogrodzie Barrych, nieco ju znudzone
grami, gotowe na kady nccy figiel, jaki by si nadarzy. Tote po chwili zacza si gra w
wyzywank.
Wyzywanka bya to podwczas niezmiernie modna zabawa pord modziey
szkolnej w Avonlea. Wprowadzili j chopcy, ale wkrtce zaja ona i dziewczta i odtd
wszystkie szalone figle, jakie tego lata zdarzay si w Avonlea, byy nastpstwem
wyzywanki uprawianej gorliwie przez modzie szkoln. Opisy ich zapeniyby
niewtpliwie ca ksik.
Pierwsza Carrie Sloane owiadczya, e Ruby Gillis nie odway si wdrapa do
pewnej wysokoci na wielk star wierzb stojc przed domem. Rozumie si, e Ruby Gillis
wykonaa t mia prb pomimo miertelnego lku, jakim j przejmoway wielkie, grube,
zielone liszki, ktrych peno byo na drzewie, i pomimo obawy przed gniewem matki w razie
rozdarcia mulinowej sukienki. Carrie Sloane zostaa cakowicie pobita.
Potem Jzia Pye wyzwaa Jank Andrews, aby obesza ogrd skaczc na lewej nodze,
nie zatrzymujc si ani na chwil i nie dotknwszy praw nog ziemi. Janka z wielk
pewnoci siebie sprbowaa to uczyni, lecz ju na trzecim skrcie poddaa si i musiaa
uzna sw porak.
Wobec tego, e Jzia triumf swj wyrazia niezbyt delikatnie, Ania Shirley wyzwaa
j, aby si przesza po parkanie okalajcym ogrd ze wschodniej strony. Przejcie po
parkanie wymaga wicej zrcznoci i zimnej krwi, ni moe przypuci kto, kto tego nigdy

nie prbowa. Lecz Jzia Pye, cho pozbawiona pewnych zalet zdobywajcych sympati
otoczenia, posiadaa wrodzony i starannie pielgnowany talent chodzenia po parkanach. Tote
przesza si po parkanie z min lekcewac, ktra zdawaa si mwi, e podobna
drobnostka niewarta bya wyzywanki. Dziewczta, acz niechtnie, wyraziy swj podziw;
wikszo ocenia wyczyn Jzi, gdy same nieraz bezskutecznie staray si wykona podobn
prb. Jzia zeskoczya z ostatniego pala rozpromieniona swym zwycistwem, rzucajc Ani
wyzywajce spojrzenie.
Ania skubaa swe rude warkocze.
- Nie uwaam, aby to byo co tak niezwykego przej si po krtkim i niskim
parkanie - rzeka. - Znaam dziewczynk w Marysville, ktra potrafia przej po szczycie
dachu.
- Nie wierz temu - odpowiedziaa Jzia bez wahania. - Nie wierz, aby ktokolwiek
potrafi przej po szczycie dachu. Ty przynajmniej nie potrafiaby tego zrobi.
- Nie potrafiabym? - zawoaa Ania porywczo.
- A wic poka, jeli umiesz! - rzeka Jzia zaczepnie. - Ja wyzywam ci, by wesza
na dach i przespacerowaa si po jego szczycie nad kuchni pastwa Barrych.
Ania zblada, lecz nie byo rady. Zwrcia si ku domowi, gdzie staa drabina oparta o
daszek kuchni. Rozleg si gony okrzyk wszystkich pitoklasistek: O! - okrzyk po czci
przeraenia, po czci podziwu.
- Nie czy tego, Aniu! - bagaa Diana. - Spadniesz i zabijesz si! Nie zwracaj uwagi
na Jzi Pye. Nieuczciwie jest wyzywa kogo na rzecz tak niebezpieczn.
- Musz to uczyni. Honor mj wchodzi tu w gr - rzeka Ania uroczycie. - Przejd
po szczycie dachu lub zgin przy tej prbie, Diano. A jeli zgin, zatrzymaj na pamitk mj
piercionek z paciorkw.
Guche milczenie zapanowao, gdy Ania wchodzia na drabin, dosiga szczytu dachu
i chwiejc si lekko na tej niepewnej podstawie, wyprostowaa si. I Ania zacza wdrwk
uwiadomiwszy sobie nagle w przeraeniu, e znajduje si niezmiernie wysoko, a chodzenie
po szczycie dachu to zadanie, przy ktrym bogactwo wyobrani nic a nic pomc nie moe.
Pomimo to udao si jej uczyni szczliwie kilka krokw. Lecz nagle zachwiaa si, stracia
rwnowag i upada staczajc si po rozgrzanym przez soce dachu i rozdzierajc wijce si
po nim sploty dzikiego wina. Stao si to w mgnieniu oka, zanim przeraone koo widzw
zdoao wyda chralny, peen trwogi okrzyk.
Gdyby Ania spada z dachu po stronie, od ktrej wesza, bez wtpienia Diana
zostaaby spadkobierczyni piercionka z paciorkw. Szczciem zelizna si po stronie

przeciwlegej, gdzie dach by niski, tak e upadek w tym miejscu wcale nie by bardzo
niebezpieczny. Jednake gdy Diana i wszystkie dziewczta - prcz Ruby Gillis, ktra staa jak
wryta, zalewajc si zami - popdziy jak szalone na drug stron domu, znalazy Ani blad
i bezsiln, lec pord zerwanych pdw dzikiego wina.
- Aniu, czy zabita?! - krzykna Diana rzucajc si na kolana obok przyjaciki. - O
Aniu, droga Aniu, powiedz cho jedno sweczko, powiedz, czy yjesz jeszcze?
Ku wielkiemu uspokojeniu wszystkich dziewczt, szczeglnie za Jzi Pye, ktra
pomimo braku wyobrani oczami duszy widziaa si ju w przyszoci zhabion pitnem
winy z powodu przedwczesnej, tragicznej mierci Ani Shirley, Ania usiada chwiejc si i
odpowiedziaa niepewnie:
- Nie, Diano, nie zabiam si, lecz zdaje mi si, e straciam przytomno.
- Jak to? - zaszlochaa Carrie Sloane. - Jak to, Aniu? Lecz zanim Ania zdya
odpowiedzie, na progu domu ukazaa si pani Barry.
Spostrzegszy j, Ania sprbowaa wsta, ale natychmiast z lekkim okrzykiem blu
opada na ziemi.
- Co si stao? Gdziee si zrania? - spytaa pani Barry.
- W kostk nogi - jkna Ania. - Ach, Diano, bagam ci, poszukaj swego ojca i
popro, by mnie zabra do domu. Czuj, ze nie potrafiabym sama tam zaj. I jestem pewna,
e nie udaoby mi si tego dokona skaczc na jednej nodze, skoro Janka nie potrafia w ten
sposb okry nawet ogrodu.
Maryla bya wanie w sadzie, zajta zbieraniem letnich jabek, gdy spostrzega pana
Barry, jak przeszedszy kadk zblia si ku Zielonemu Wzgrzu. Na rkach nis Ani,
ktrej gowa spoczywaa na jego ramieniu. Obok sza pani Barry, a za nimi caa gromada
dziewczt.
W tej chwili dopiero Maryla doznaa olnienia. Nage uczucie blu, jakie j
przenikno, uwiadomio jej, czym staa si dla niej Ania. Zawsze gotowa przyzna, e lubia
Ani nawet e bya do niej przywizana, teraz, biegnc strwoona w d wzgrza,
zrozumiaa, e Ania bya jej drosza nad wszystko.
- Panie Barry, co jej si stao? - wybuchna bledsza i bardziej wzruszona, ni to
kiedykolwiek mogo si zdarzy rozumnej i trzewej Maryli.
Ania uniosa gow i sama odpowiedziaa:
- Niech si Maryla nie przeraa. Chodziam po szczycie dachu i spadam. Zdaje mi si,
e zwichnam nog w kostce. Ale, Marylo, mogam kark skrci. Naley zawsze bra rzeczy
z dobrej strony.

- Powinnam bya przewidzie, e co podobnego si stanie, gdy ci pozwol znowu


wzi udzia w zabawie - rzeka Maryla, nie mogc powstrzyma si od szorstkiej uwagi. Prosz tdy, panie Barry! Zcie j na sofie. Na mio bosk, to ona zemdlaa!
Bya to istotnie prawda. Zicio si jedno z najgortszych ycze Ani: znuona
cierpieniem, zemdlaa.
Mateusz, szybko odwoany od niw, popieszy po doktora, ktry natychmiast przyby
i stwierdzi, e wypadek jest ciszy, ni przypuszczano. Noga Ani bya w kostce zamana.
Tego wieczora, kiedy Maryla udaa si do pokoiku na facjatce, gdzie blade
dziewcztko spoczywao w ku, przywita j aosny okrzyk:
- Czy Maryli bardzo mnie al?
- Bya to twoja wasna wina - odpowiedziaa Maryla spuszczajc rolet i biorc si do
zapalania lampy.
- Wanie dlatego powinna mnie Maryla aowa - skarya si Ania. - Wanie
przewiadczenie, e wszystko stao si z mojej winy, czyni dzisiejsze przejcie takim cikim.
Gdybym miaa prawo zoy win na kogo innego, byoby mi o wiele lej. Ale co by te
Maryla uczynia, gdyby j wyzwano na przejcie si po szczycie dachu?
- Pozwoliabym si wyzywa, ile by tylko chciay, a sama staabym na pewnym
gruncie. Co za szalone pomysy!
Ania westchna.
- Ale bo te Maryla posiada taki silny charakter! Ja ni mam go wcale. Czuam, e nie
potrafiabym cierpie pogardy Jzi Pye. Pyszniaby si ze swego zwycistwa nade mn przez
cae ycie. I zdaje mi si, e zostaam ju tak surowo ukarana, i Maryla nie powinna si na
mnie gniewa. Przede wszystkim zemdlenie nie jest wcale przyjemne. I doktor sprawi mi
okropny bl nastawiajc nog. Nie bd moga chodzi przez jakie sze, siedem tygodni i
przez ten czas nie zobacz nowej nauczycielki. Kiedy znowu zaczn chodzi do szkoy, ona
nie bdzie ju nowa. A Gilv a kady kolega bdzie mg mnie przecign i zaj pierwsze
miejsce w klasie. Ach, jestem srodze przez los przeladowana. Lecz postaram si wszystko
znie odwanie, aby tylko Maryla nie gniewaa si na mnie.
- Dobrze, dobrze, nie gniewam si - odrzeka Maryla. - Nie masz szczcia, dziecko, to
nie ulega wtpliwoci. Lecz, jak przyznaa, sama bdziesz za to cierpie. A teraz uspokj si
i zjedz cokolwiek.
- Jak to dobrze, e posiadam bogat wyobrani - rzeka znowu Ania. - Mam nadziej,
e teraz mi si przyda. Co czyni ci, ktrzy nie maj wcale wyobrani, kiedy im si zdarzy
zama nog? Jak Maryla myli?

W istocie w cigu dugich, nudnych szeciu tygodni Ania miaa mono bogosawi
sw wyobrani. Co prawda, nie pozostawaa jedynie na jej asce. Odwiedzao j bowiem
wiele osb i aden dzie nie min, by jedna lub par koleanek nie wpado do niej bodaj na
chwil, przynoszc kwiaty, ksiki oraz rozmaite drobne nowinki z modzieczego wiata
Avonlea.
- Wszyscy byli dla mnie tacy dobrzy i mili, Marylo - westchna Ania z zadowoleniem
w dniu, w ktrym po raz pierwszy moga pokutyka przez pokj. - Leenie w ku nie jest
bardzo mie, lecz posiada te i swoje dobre strony. Wtedy, Marylo, moemy si przekona, ilu
mamy przyjaci. Nawet rektor szkoy niedzielnej, pan Bell, przyszed mnie odwiedzi; to
rzeczywicie jest bardzo miy czowiek! Pewno, e nie jest on pokrewn dusz, lecz lubi go i
jest mi naprawd przykro, e zawsze krytykowaam jego sposb odprawiania modlitwy. Teraz
wierz, e on j rozumia, tylko przywyk odmawia j tak, jakby jej nie rozumia. Mgby
przecie mwi inaczej, gdyby sobie zada troch trudu. Daam mu do tego malek
wskazwk. Zwierzyam mu si, jak bardzo staraam si uczyni moje wasne modlitwy
zajmujcymi. On znowu opowiada mi, jak kiedy, bdc maym chopcem, sam zama nog
w kostce. Tak trudno jest wyobrazi sobie pana Bella jako chopca. Nawet moja wyobrania
widocznie musi mie granice, bo tego nie potrafi sobie odmalowa. Kiedy myl o nim jako
o dziecku, widz go z siwymi bokobrodami, w okularach, zupenie takiego samego jak na
katedrze w szkole, tylko maego. Natomiast pani Allan jest bardzo atwo przedstawi sobie
jako dziewczynk. Pani Allan odwiedzia mnie czternacie razy. Czy to nie powd do dumy,
Marylo? Pastorowa, ktra jest tak wyjtkowo zajta! A jaki miy z niej go! Nigdy nie
twierdzi, e to bya moja wina i e to bdzie nauczk na przyszo. A takie jest zawsze
zdanie pani Linde, ilekro przychodzi mnie odwiedzi. Pani Linde mwi przy tym w taki
sposb, jakby wprawdzie miaa nadziej, e si zmieni na lepsze, ale wcale nie bya tego
pewna.
Jzia Pye odwiedzia mnie take. Przyjam j tak uprzejmie, jak tylko potrafiam, bo
zdaje mi si, i auje tego wyzwania mnie na prb. Gdybym si zabia, jakie cikie
wyrzuty sumienia drczyyby j przez cae ycie!
Diana bya wiern przyjacik. Przychodzia codziennie, aby mi osodzi moj
samotno. Ale jake bd szczliwa, gdy wreszcie pjd do szkoy! Syszaam tyle
zajmujcych szczegw o nowej nauczycielce. Wszystkie dziewczta twierdz, e jest
niezmiernie mia. Diana mwi, e ma cudne, jasne, wijce si wosy i pene wyrazu oczy.
Ubiera si adnie, a rkawy ma bardziej bufiaste ni ktrakolwiek z pa w Avonlea.

Co drugi pitek po poudniu urzdza zebranie, na ktrym kady z uczestnikw


deklamuje lub bierze udzia w dialogu. Ach, z jak rozkosz myl o tym! Jzia Pye mwi, e
nie cierpi tych zebra, ale to tylko dlatego, e Jzia nie ma ani dba wyobrani.
Diana, Ruby Gillis i Janka Andrews przygotowuj na przyszy pitek dialog pod
tytuem Odwiedziny poranne. W te za pitki, gdy nie ma zebra, panna Stacy zabiera
wszystkie dziewczta do lasu na wycieczk i wtedy pokazuje im ptaki, kwiaty i paprocie i
opowiada o nich. Kadego popoudnia i kadego ranka odbywaj si wiczenia gimnastyczne.
Pani Linde mwi e nigdy nie syszaa o podobnych innowacjach i ze to wszystko si dzieje
dlatego, e nauczycielem jest kobieta. Mnie si to jednak wydaje cudowne i zaczynam
przypuszcza, ze w pannie Stacy znajd pokrewn dusz.
- Jedno jest pewne, Aniu - rzeka Maryla. - Oto nie ulega wtpliwoci, e przy upadku
jzyk twj nie odnis najmniejszego uszkodzenia.

XXIV.
WYCHOWANKOWIE PANNY STACY URZDZAJ KONCERT
Nadszed padziernik i Ania moga znowu zacz chodzi do szkoy. By to cudny
padziernik w czerwieni i zocie; w agodne poranki doliny stay pene delikatnych mgie,
niby rozwieszonych przez wieszczk jesieni, aby soce mogo je wysuszy. Mgy te mieniy
si wspaniaymi barwami: ametystow, perow, srebrn, row i niebieskaw. Rosa bya tak
cika, e pola wyglday niby okryte srebrnym paszczem.
W gstym lesie przechodzie stpa po stosach zwidych, szeleszczcych lici, ktre
wypeniay wszystkie kotlinki. W Alei Brzz utworzyy si te sklepienia, a pomidzy
drzewami say si zeschnite, brunatne paprocie.
W powietrzu unosi si ostry, orzewiajcy zapach, ktrym rozkoszoway si
dziewczta dce wawo i chtnie do szkoy. Jake przyjemnie byo Ani zasi znowu za
ciemnym pulpitem obok Diany, zobaczy Ruby Gillis, yczliwie umiechajc si ku niej
poprzez przejcia midzy awkami, Carrie Sloane, przesyajc jej mie bileciki, i Juli Bell,
ofiarowujc koleance najdelikatniejsze kawaki ywicy.
Ania, temperujc swj owek i ukadajc zeszyty w szufladzie, westchna z
zadowoleniem. ycie w istocie jest bardzo zajmujce - pomylaa.
W nowej nauczycielce znalaza Ania prawdziwego i pomocnego przyjaciela. Panna
Stacy bya to wesoa i niezmiernie sympatyczna moda osoba, ze szczliwym darem
zjednywania sobie uczu swych uczni oraz umiejtnoci wydobywania z tych modych istot
wszystkich zalet umysowych i moralnych. Ania rozwijaa si jak kwiat pod jej
dobroczynnym wpywem i roztaczaa w domu przed podziwiajcym j Mateuszem i
krytycznie usposobion Maryl pene zachwytw opisy zaj i zamierze szkoy.
- Kocham pann Stacy caym sercem, Marylo. Jest tak prawdziw dam i przemawia
sodkim nad wyraz gosem. Kiedy si zwraca do mnie, czuj instynktownie, e powie:
Aniu! Dzi po poudniu recytowaymy poezje. auj bardzo, ecie nie syszeli, gdy
deklamowaam Maria, krlowa szkocka. Woyam w ten utwr ca moj dusz.
Kiedymy wracay do domu, Ruby Gillis wyznaa mi, e gdy mwiam wiersz: egnaj,
kobiece moje serce, zimny dreszcz j przenikn.
- Musisz mi to zadeklamowa ktrego dnia, gdy bd w stodole - poprosi Mateusz.
- Bardzo chtnie - odpowiedziaa Ania zamylona - lecz nie wiem, czy potrafi to
zrobi rwnie dobrze. Nie bd przecie tak wzruszona jak wwczas, gdy czuam, e caa

szkoa sucha mnie z zapartym tchem. Jestem prawie pewna, e nie potrafi wywoa u
Mateusza zimnego dreszczu.
- Pani Linde mwi, e ona doznaa te zimnego dreszczu widzc, jak wasi koledzy
wdrapywali si w pitek po poudniu na wierzchoki wielkich drzew u pastwa Bellw,
szukajc gniazd wronich - wtrcia Maryla. - Dziwi mnie, e panna Stacy pozwala na to.
- Ale gniazdo wronie byo nam koniecznie potrzebne do pogadanki przyrodniczej objania Ania. - Byo to podczas popoudniowej wycieczki. Nasze wycieczki s wspaniae,
Marylo. Panna Stacy objania wszystko przelicznie. Nastpnie piszemy wypracowania,
ktrych treci s wanie te wsplne przechadzki. A moje wiczenia s zwykle najlepsze.
- Jeste bardzo zarozumiaa twierdzc co podobnego. Jedynie nauczycielka mogaby
wyda sd o tym.
- Wanie i ona to mwi. Ale pomimo wszystko nie jestem wcale zarozumiaa. Jake
mogabym by zarozumiaa, skoro jestem tpa w geometrii. Chocia w ostatnich czasach
zaczynam troch wicej pojmowa. Panna Stacy wykada tak jasno! Jednake nie udz si
wcale, e kiedykolwiek bd mocna w tym przedmiocie, a zapewniam Maryl, e to bardzo
poniajce uczucie. Lecz szalenie lubi pisywa wypracowania. Najczciej panna Stacy
pozwala nam wybiera dowolne tematy, ale w przyszym tygodniu bdziemy pisali o jakiej
sawnej osobistoci. Trudno jest wybra znakomitego czowieka spord tak wielu, ktrzy
yli. Ach! Jake to przyjemnie by znakomitoci, o ktrej po mierci dzieci w szkoach bd
pisay wypracowania! Jake pragnabym by sawn! Kiedy dorosn, zostan pielgniark i
udam si na pole bitwy jako siostra miosierdzia. Rozumie si, jeeli nie wyjad za granic
jako misjonarka. Byoby to niezmiernie romantyczne, ale misjonarz musi by bardzo dobry, a
ja tak dobr, niestety, by nie potrafi Wie Maryla? Codziennie rano mamy wiczenia
gimnastyczne. Wyrabia to zrczno ruchw i podobno uatwia trawienie.
- Uatwia trawienie! - powtrzya z przeksem Maryla, przekonana, i te wszystkie
innowacje s wariactwem.
Wkrtce jednak popoudniowe wycieczki, pitkowe deklamacje i wiczenia
gimnastyczne zblady wobec projektu, jaki panna Stacy w listopadzie przedstawia swym
wychowankom. Ot powzia myl, aby modzie szkolna z Avonlea urzdzia w wito
Boego Narodzenia koncert, z ktrego dochd mgby by uyty na chwalebny cel
zakupienia chorgwi szkolnej. Caa szkoa jednogonie przyklasna temu projektowi i
wszyscy zabrali si natychmiast do ukadania programu. Spord rozentuzjazmowanych
artystw-amatorw najbardziej zapalona bya, rozumie si, Ania Shirley, ktra ca dusz i

sercem oddaa si tej sprawie, hamowana bezustannie przez sceptyczn krytyk Maryli,
uwaajcej cay pomys za nowe wariactwo.
- Nabijaj wam gowy gupstwami i zabieraj czas przeznaczony na odrabianie lekcji mruczaa. - Nie uznaj potrzeby urzdzania koncertw przez dzieci, ktre wskutek tego staj
si prne, zarozumiae i wcz si nie wiadomo gdzie.
- Ale jaki to wany cel! - bronia Ania. - Przecie chorgiew bdzie potgowaa ducha
patriotyzmu.
- Banialuki! Mio ojczyzny najmniej zajmuje w tej chwili wasze myli. Pragniecie
tylko przyjemnej rozrywki!
- By moe. Ale c to zego, jeli rozrywka da si poczy z mioci ojczyzny? To
bardzo przyjemnie mc urzdzi koncert. Bdziemy mieli sze pieww chralnych, a Diana
zapiewa solo. Ja bior udzia w dwch dialogach: Towarzystwo zwalczania plotkarstwa i
Krlowa elfw. Chopcy take powiedz dialog. Bd deklamowaa dwa razy. Dr caa,
gdy myl o tej chwili, ale jest to jaki przyjemny dreszcz. Na kocu bdzie ywy obraz:
Wiara, Nadzieja i Mio. Wyobraa je bd: Diana, Ruby i ja, wszystkie trzy w bieli, z
rozpuszczonymi wosami. Ja bd Nadziej z rkami splecionymi ot tak z oczami
wzniesionymi w gr. Rl moich bd si uczya na strychu. Nie trwcie si aby, syszc
westchnienia i jki. W jednej z rl powinnam rozpacza gosem rozdzierajcym dusz, a to
naprawd trudno artystycznie rozpacza!
Jzia Pye dsa si, e nie wyznaczono jej roli, jakiej si spodziewaa; chciaa by
krlow elfw. Ale to byoby mieszne, bo czy widzia kto kiedy, aby krlowa elfw bya
taka tusta jak Jzia? Przecie elfy powinny by smuke. Janka Andrews bdzie krlow, a ja
jedn z jej dam dworu. Jzia twierdzi, e rudowosy elf jest rwnie mieszny jak i tusty elf,
ale nie zwracam uwagi na jej zdanie.
Na gowie bd miaa wianek z biaych r, a Ruby Gillis poyczy mi pantofelkw.
Nie mam przecie wasnych, a elfy musz mie pantofelki. Czy Maryla moe sobie wyobrazi
elfa w bucikach? Niepodobna, prawda? I to w dodatku w bucikach z okutymi nosami.
Przystroimy sal koncertow gazkami jody i wiecami z choiny, ktre bd
poprzetykane rami z czerwonej bibuki. Gdy wszyscy suchacze si zbior, wejdziemy
parami, a Emma White zagra na organach marsza. Ach, wiem dobrze, e Maryla ani w czci
nie cieszy si tym koncertem tak jak ja, lecz czy Maryla nie ywi przypadkiem troch nadziei,
e wasza Ania moe si wyrni? - Mam nadziej tylko na to, e zachowasz si odpowiednio.
Bd bardzo rada, gdy cay ten gwat si skoczy i wreszcie spokojnie zabierzesz si do
przerwanej pracy. Teraz jeste w istocie niezdolna do adnego zajcia, majc gow

przepenion dialogami, obrazami i westchnieniami. Nie pojmuj nawet, jakim sposobem


twj jzyk dotychczas nie skoowacia.
Ania westchna i udaa si na podwrze, gdzie Mateusz rba drzewo. Mody ksiyc
zaglda tu spoza seledynowych, zachodnich obokw, poprzez ogoocone z lici gazie
topoli. Zasiadszy na pniach drzewa, dziewczynka znowu zacza mwi o koncercie, pewna,
i tutaj znajdzie przychylnie usposobionego i zdolnego zrozumie j suchacza.
- W istocie uwaam, e bdzie to bardzo adny koncert i ty si z pewnoci wyrnisz
- rzek Mateusz z umiechem rozjaniajcym jego poczciwe, pene wyrazu oblicze.
Ania odpowiedziaa mu take umiechem. Tych dwoje byo najlepszymi przyjacimi
i Mateusz nieraz dzikowa swej szczliwej gwiedzie, e by zwolniony od wychowywania
dziewczynki. Pozostawao to wycznym zadaniem Maryli. Gdyby on by wychowawc Ani,
bez wtpienia niejednokrotnie musiaby stacza walk pomidzy uczuciem a obowizkiem. W
obecnych warunkach wolno mu byo psu Ani - wedle wyraenia Maryli - ile mu si
podobao. Nie byo w tym jednak nic tak bardzo szkodliwego. Nieco uznania od czasu do
czasu oddziauje rwnie dodatnio jak najrozumniejsza wychowawcza uwaga.

XXV.
MATEUSZ RZECZNIKIEM BUFIASTYCH RKAWW
Wszedszy do kuchni o zmroku pewnego chodnego wieczora grudniowego, Mateusz
zasiad w kcie obok skrzyni z drzewem, aby cign z ng swe cikie buty. Nie mia
pojcia o tym, e Ania z kilkoma koleankami powtarzaa w bawialni dialog z Krlowej
elfw. Wanie przebiegy gromadk przedpokj i weszy do kuchni, miejc si i gawdzc
wesoo.
Nie zauwayy Mateusza, ktry niemiao usun si w cie poza skrzyni, z butem w
jednej doni, a pachokiem do butw w drugiej, i ukradkiem si im przyglda. Wkadajc
paszczyki i kapturki, dziewczynki rozprawiay o dialogu i koncercie. Ania staa pord nich,
zapalona, z roziskrzonym wzrokiem jak one wszystkie. Lecz Mateusz zauway nagle, e byo
w niej co, co rnio j bardzo od towarzyszek, co takiego, co, jak mu si wydawao, nie
powinno byo istnie. Ania miaa janiejsz cer, wiksze, bardziej byszczce oczy i
delikatniejsze rysy od tamtych. Nawet niemiay, niezbyt spostrzegawczy Mateusz nauczy
si dostrzega te szczegy. Jednake rnica, ktra go uderzya, miaa inne rdo. Na
czyme ono polegao? Pytanie to przeladowao Mateusza jeszcze dugo potem, kiedy
dziewczta odeszy, a Ania, samotna, zasiada do ksiki. Nie chcia mwi o tym z Maryl,
ktra, by pewny, umiechnie si pogardliwie i zauway, i jedyna rnica, jak widzi
pomidzy Ani a jej koleankami, jest ta, e one nieraz milcz, podczas gdy Ania bezustannie
miele jzykiem. Takiego wyjanienia Mateusz nie pragn.
Aby swobodnie zastanowi si nad t spraw, uciek si Mateusz tego wieczora do
swej fajki, jak zwykle ku wielkiemu niezadowoleniu Maryli. Po dwugodzinnym paleniu i
namyle Mateusz wreszcie rozwiza to pytanie. Oto Ania nie bya ubrana jak inne
dziewczta!
I im duej rozmyla, tym bardziej dochodzi do wniosku, e Ania nigdy dotd nie
bywaa tak ubierana jak inne dziewczta, nigdy, od chwili przybycia na Zielone Wzgrze.
Maryla sprawiaa jej sukienki z brzydkich, ciemnych materiaw, wszystkie skrojone wedle
jednego prostego fasonu. Mateusz nie mia pojcia o tym, e istnieje taka rzecz jak moda, lecz
oto zwrci uwag, e rkawy u sukienki Ani nie byy wcale podobne do rkaww innych
dziewczt. Przypomnia sobie gromadk koleanek, w ktrych otoczeniu widzia Ani
dzisiejszego wieczora - wszystkie w jasnych bluzeczkach, rowych, biaych, czerwonych i
niebieskich - i nie mg zrozumie, dlaczego Maryla ubiera Ani stale ciemno i brzydko.

Musiao to by suszne. Maryla chyba wiedziaa najlepiej, co czyni - ona


wychowywaa Ani. Prawdopodobnie rzdzia si jakimi rozumnymi, nieprzeniknionymi
prawami. Lecz c byoby zdronego, gdyby dziecko miao jedn adn sukienk co bodaj
w tym rodzaju jak codzienne ubranie Diany Barry. I oto Mateusz postanowi kupi dla Ani
taki strj. Nie moe to przecie by uwaane za wtrcanie si do nie swoich rzeczy. Za dwa
tygodnie nadejdzie Boe Narodzenie. adna, nowa sukienka bdzie bardzo odpowiednim
podarkiem na Gwiazdk. Mateusz z westchnieniem ulgi odoy sw fajk i poszed spa, a
Maryla otworzywszy wszystkie drzwi wietrzya cay dom.
Nastpnego popoudnia Mateusz sam uda si do Carmody, aby kupi ow sukienk.
Pragn zaatwi t spraw jak najprdzej. Czu, e nie pjdzie mu to atwo. Istniay
przedmioty, ktre Mateusz potrafi kupi i oceni nie gorzej od niejednego kupca, lecz w tym
wypadku wiedzia doskonale, e gdy bdzie chodzio o kupno sukienki dla dziewczynki,
znajdzie si na asce sprzedajcego.
Po dugich rozmylaniach Mateusz postanowi pj do sklepu Samuela Lawsona
zamiast do Williama Blaira. Co prawda, Cuthbertowie zawsze zaatwiali wszelkie zakupy u
Williama Blaira. Byo to rwnie naturalne jak naleenie do kocioa prezbiteriaskiego lub
gosowanie za kandydatem konserwatywnym. Lecz w sklepie Blaira zdarzao si nieraz, e
usugiway kupujcym dwie crki waciciela, a Mateusz lka si ich jak ognia. Ostatecznie
sprbowaby pomwi z nimi, gdyby dokadnie wiedzia, czego chce, i mg to okreli, ale
w danym wypadku, wymagajcym porady i objanienia, Mateusz wola mie do czynienia z
mczyzn. Pjdzie wic do Lawsona, gdzie obsuguje klientw sam waciciel lub jego syn.
Niestety! Mateusz nie wiedzia wcale o tym, e wobec wzmoonego ostatnio ruchu w
sklepie Lawson przyj sklepow. Bya to siostrzenica jego ony, elegancka panna o wysokim
uczesaniu a la Pompadour, duych, ywych oczach i bardzo szerokim, oniemielajcym
umiechu. Szykownie ubrana, nosia na rkach bransoletki z wisiorkami, ktre brzczay,
byszczay i dzwoniy przy kadym jej ruchu.
Gdy Mateusz wszed do sklepu, zmiesza si niezmiernie, zastawszy t dam, a brzk
bransoletek oszoomi go do reszty.
- Czym mog dzi panu suy, panie Cuthbert? - spytaa wesoo i zalotnie panna
Lucylla Harris, opierajc si obu rkami o lad sklepow.
- Czy pani ma ma czy s grabie ogrodowe? - wyjka Mateusz.
Panna Harris spojrzaa na niego troch zdziwiona, niezupenie pewna, czy dobrze
zrozumiaa, e kto w poowie grudnia zapytuje o grabie ogrodowe.

- Zdaje mi si, e zostay jeszcze jedna czy dwie sztuki - rzeka - lecz s na grze w
skadzie. Pjd sprawdzi.
Podczas jej nieobecnoci Mateusz zbiera siy do nastpnej prby.
Kiedy panna Harris wrcia z grabiami i uprzejmie spytaa: Czym mog jeszcze
suy, panie Cuthbert? - Mateusz zebra ca odwag i rzek:
- A wic poniewa mi pani przypomniaa, chciabym dosta, to jest rozumie si
chciabym kupi troch nasion traw
Panna Harris syszaa, i Mateusza nazywano oryginaem. Obecnie dosza do wniosku,
e to skoczony wariat.
- Nasiona sprowadzamy tylko na wiosn - zauwaya wyniole. - Teraz nie mamy
adnych na skadzie.
- Bez wtpienia, bez wtpienia susznie pani mwi - wyjka nieszczliwy Mateusz
chwytajc grabie i zwracajc si ku drzwiom. Lecz na progu sklepu przypomnia sobie, e nie
zapaci, i zawrci. Podczas gdy panna Harris obliczaa reszt, zebra siy do ostatniej
rozpaczliwej prby.
- Tak jeli nie zrobi tym wiele kopotu musz to jest chciabym prosi o
cukier.
- Jaki? Biay? Czy ciemny? - spytaa cierpliwie panna Harris.
- O zapewne ciemny - odrzek Mateusz sabo.
- Oto jest jeszcze ostatnia beczuka - wskazaa panna Harris pobrzkujc
bransoletkami. - To jedyny gatunek, jaki mamy.
- Poprosz poprosz o dwadziecia funtw tego gatunku - rzek Mateusz, ktremu
wielkie krople potu wystpiy na czoo.
Biedny Mateusz przeby ju poow powrotnej drogi do domu, zanim odzyska
panowanie nad sob. Byo to okropne przejcie, lecz uwaa, i zasuy na nie za niegodny
czyn, jakiego si dopuci poszedszy do obcego sklepu po zakupy. Po powrocie do domu
schowa grabie w wozowni, ale cukier musia zanie Maryli.
- Ciemny cukier! - wykrzykna Maryla. - Po ce tyle kupi? Wiesz dobrze, e
uywam go tylko dla pastucha i do serw owocowych. Jerry ju dawno odszed, a sery take
le od kilku tygodni gotowe. To nie jest dobry gatunek cukru, ordynarny i ciemny. William
Blair zwyk mie lepsze gatunki.
- Tak sdziem, e si przyda - rzek Mateusz ratujc si ucieczk.
Rozmylajc duej nad t spraw, Mateusz doszed do wniosku, e jedynie kobieta
potrafi j zaatwi. O powierzeniu jej Maryli mowy by nie mogo. Mateusz by pewien, e

projekt jego natychmiast odrzuci. Pozostawaa pani Linde Mateusz bowiem nie omieliby
si nigdy zapyta o rad jakiejkolwiek innej kobiety w Avonlea. Uda si tedy do pani
Magorzaty, a ta poczciwie od razu zdja ciar z ramion skopotanego biedaka.
- Wybra sukienk dla Ani na Gwiazdk? Oczywicie, chtnie to uczyni. I tak jad
jutro do Carmody, wic zajm si tym kupnem. Czy ma pan jakie specjalne yczenie? Nie?
A wic dobrze, wybior wedug wasnego gustu. Sdz, e w piknym, brzowym kolorze
bdzie Ani do twarzy. Wiem, e William Blair otrzyma wybr bardzo adnych lekkich
weenek. A nie yczyby pan sobie, abym ja uszya t sukienk? Jeli Maryla si tym zajmie,
Ania dowie si o podarku zbyt wczenie i niespodzianka bdzie chybiona. Owszem, chtnie j
uszyj. Ale nie sprawi mi to bynajmniej kopotu. Lubi szy. A zrobi j wedug miary
mojej siostrzenicy, Jenny Gillis, gdy Ania i ona s prawie tego samego wzrostu.
- Dobrze, dzikuj bardzo - rzek Mateusz - ale ale nie wiem zdaje mi si e
teraz robi inne rkawy u sukien ni dawniej. Jeliby to nie byo zbyt miae danie
pragnbym, aby one byy uszyte wedle nowej mody.
- Bufiaste? Ale naturalnie! Prosz nie troszczy si o to ani chwili. Uszyj j wedug
najwieszej mody - zapewniaa pani Linde.
Kiedy Mateusz odszed, rzeka do siebie:
- Przynajmniej raz biedne dziecko bdzie ubrane jak naley. Maryla w istocie ubiera j
wprost miesznie i ja sama co najmniej dziesi razy chciaam zrobi jej t uwag.
Powstrzymaam si jednak, bo widz, e Maryla uwag nie lubi, przekonana, e chocia jest
star pann, zna si lepiej na wychowaniu dzieci ni ja. Zawsze tak bywa. Ci, ktrzy si
zajmowali kiedykolwiek dziemi, widz dobrze, e nie ma staych i niewzruszonych metod,
ktre by si day zastosowa do wszystkich wychowankw. Ci za, ktrzy nie mieli dzieci,
sdz, e wszystko jest rwnie proste i atwe jak regua trzech. Wypisujesz trzy wiadome
zgodnie z zasad, a wynik bdzie dobry. Jednak ciao i krew nie dadz si podcign pod
zasady arytmetyki i w tym wanie punkcie Maryla popenia bd. Przypuszczam, i ubierajc
Ani w sposb, w jaki to czyni, pragnie rozwija w niej skromno, ale kto wie, czy zamiast
tego nie rozwija w niej zawici i niezadowolenia. Jestem pewna, e biedne dziecko musi
widzie rnic pomidzy swoim strojem a ubraniem innych dziewczt. Ale e te Mateusz
zwrci na to uwag! Ten czowiek zbudzi si po szedziesiciu latach snu!
Podczas nastpnych dwch tygodni Maryla zauwaya, e Mateusz ma gow
zaprztnit czym niezwykym, lecz nie potrafia odgadn, co byo tego powodem. Zagadka
wyjania si nareszcie w wigili Boego Narodzenia, gdy pani Linde przyniosa now
sukienk. Maryla niczym nie zdradzia swego nie-. zadowolenia. Prawdopodobnie jednak nie

dowierzaa dyplomatycznemu objanieniu przyjaciki, jakoby podja si ona uszycia


sukienki dlatego tylko, e Mateusz lka si, aby Ania nie dowiedziaa si zbyt wczenie o
niespodziance.
- Ach tak, wic to z tego powodu Mateusz mia tak tajemnicz min, szepta i
umiecha si pod wsem w cigu ostatnich dwch tygodni? - rzeka Maryla nieco oschle,
lecz tonem pobaliwym. - Domylaam si, e Mateusz ma zamiar popeni jakie gupstwo,
bo musz przyzna, e nie uwaam, eby Ani potrzebna bya nowa sukienka. Uszyam jej na
jesieni trzy praktyczne, ciepe i adne sukienki, a wszystko, co ponadto, jest niepotrzebnym
zbytkiem. Te rkawy wymagaj tyle materiau, ile starczyoby na ca bluzk. Rozbudzasz w
Ani prno, Mateuszu, a ona i bez tego jest prna jak paw. Wyobraam sobie, jak teraz
bdzie zachwycona, bo wiem dobrze, e marzya o tych bezsensownych rkawach ju od
czasu, gdy tu przybya, chocia ostatnio powstrzymywaa si od wspominania o tym. Obecnie
bufy s modne jeszcze wiksze i mieszniejsze ni dawniej, tak wielkie jak nadte balony. W
przyszym roku modnisie bd prawdopodobnie zmuszone bokiem przechodzi przez drzwi.
Poranek wigilijny zasta wiat w biaej, cudnej szacie. Grudzie by bardzo agodny i
oczekiwano Gwiazdki zielonej. Tymczasem w nocy spad nieg, ktry wystarczy, by
cakowicie przeobrazi Avonlea. Ania zachwyconym wzrokiem rozgldaa si wokoo przez
zamarznite okno swego pokoiku. Sosny w Lesie Duchw stay cudne niby biae piropusze;
brzozy i dzikie winie osypane byy perowym szronem; na zaoranych polach bruzdy pokryy
si niegiem. Powietrze, czyste i chodne, sprawiao rozkosz. Ania zbiega ze schodw,
piewajc wesoo, a gos jej rozlega si po caym Zielonym Wzgrzu.
- Wesoych wit, Marylo! Wesoych wit, Mateuszu! Czy to nie cudne Boe
Narodzenie? Ciesz si tak bardzo, e Gwiazdka jest biaa! Prawdziwe Boe Narodzenie musi
by biae. Nie lubi zielonej Gwiazdki! Bo zwykle nie jest zielona tylko brudna, szara i
brunatna. Jake mogli ludzi nazwa j zielon? Ale ale Mateuszu, czy to dla mnie? O
Mateuszu!
Mateusz niezrcznie rozwija z papieru sukienk i bagalnym wzrokiem spoglda na
Maryl, ktra udajc dezaprobat, niby zajta nalewaniem wody do imbryka, kcikami oczu z
zainteresowaniem ledzia dziewczynk.
Ania wzia sukienk i przypatrywaa si jej w uroczystym milczeniu. Ach, jaka
liczna! Najmilszy brzowy kolor, mikki materia o jedwabnym poysku! Spdniczka o
delikatnych zakadkach i falbankach, staniczek pracowicie przymarszczony, z koronkowym
konierzykiem u szyi. A rkawy! Te byy koron dziea! Dugie, obcise mankiety, nad nimi

za dwie wspaniae bufy, rozdzielone porodku wziutkimi zakadeczkami i kokardami z


brzowej, jedwabnej wstki.
- To gwiazdka dla ciebie, Aniu - rzek Mateusz niemiao. - Ale, Aniu., czy ci si
podoba? C to! C to!
Bo oczy Ani nagle napeniy si zami.
- Czy mi si podoba? O Mateuszu!
Ania przewiesia sukienk na krzele i zoya donie.
- Mateuszu, jest zachwycajca! O, nigdy nie potrafi dostatecznie za ni podzikowa!
Spjrzcie tylko na te rkawy! Ach, wydaje mi si, e to uroczy sen!
- Dobrze, dobrze, ale teraz zabierzmy si do niadania - przerwaa Maryla. - Musz
doda, Aniu, i nie uwaam wcale, aby ta sukienka bya ci istotnie potrzebna. Lecz wobec
tego, e Mateusz ci j podarowa, szanuje j. Tu jest wstka, ktr pani Linde ofiarowuje ci
do warkoczy. Jest brzowego koloru, odpowiednia do sukienki. A teraz chod i siadaj do
stou.
- Nie wiem, czy bd moga je niadanie - rzeka uszczliwiona Ania. - W tak
niezwykej chwili niadanie wydaje si rzecz zbyt prozaiczn. Wol nasyci mj wzrok t
sukienk. Ciesz si tak bardzo, e bufiaste rkawy s jeszcze modne. Czuj, e nie
potrafiabym przey tego, gdyby wyszy z mody, zanim doczekaabym si sukni z takimi
rkawami. Nie umiaabym by zupenie zadowolona. Pani Linde postpia bardzo adnie,
ofiarowujc mi t wstk. Czuj, e powinnam sta si w kocu dobr! Bywaj chwile, e z
przykroci myl o tym, i nie jestem wzorowa, ale przecie cigle postanawiam zosta ni
w przyszoci. Nieraz trudno jest dotrzyma postanowie, bo zdarza si, e nawiedzaj nas
nieprzezwycione pokusy, ale teraz postaram si zrobi jeszcze wikszy wysiek.
W chwili gdy prozaiczne niadanie dobiegao koca, w dolince, na onieonym
mocie, ukazaa si drobna figurka Diany w czerwonym, lunym paszczyku.
Ania wybiega naprzeciw niej.
- Wesoej Gwiazdki, Diano! Ach, jakie cudne Boe Narodzenie! Poka ci co
wspaniaego! Mateusz podarowa mi przeliczn sukienk z takimi rkawami! Nie umiaabym
nawet wyobrazi sobie pikniejszej!
- I ja ci co przynosz! - zawoaa Diana bez tchu. - Oto masz to pudeko. Ciotka
Jzefina przysaa nam skrzynk z wieloma drobiazgami a to dla ciebie. Powinnam bya
przynie ci je wczoraj, ale przesyka nadesza o zmierzchu, a nie lubi przechodzi Lasem
Duchw po zapadniciu nocy.

Ania otworzya pudeko i zajrzaa. Na wierzchu spoczywaa kartka z napisem: Dla


Ani - Wesoej Gwiazdki, a dalej para przelicznych, skrkowych pantofelkw o okrgych
noskach z atasowymi kokardkami i byszczcymi klamerkami.
- Ach, Diano! To zbyt wiele! Ja chyba ni!
- A ja to nazywam zrzdzeniem losu! - rzeka Diana. - Nie bdziesz zmuszona
poycza pantofelkw od Ruby; doskonale si skada, bo i tak byyby za due dla ciebie o
cae dwa numery. adnie by to wygldao: elf czapicy w zbyt obszernych pantoflach! Jzia
Pye triumfowaaby z pewnoci! Czy wiesz, e Rob Wright wrci wieczorem z
przedostatniej prby razem z Gertie Pye? Syszaa kiedy co podobnego?
Caa modzie szkolna Avonlea ya tego dnia w gorczkowym podnieceniu, gdy
naleao ostatecznie udekorowa wielk sal i urzdzi ostatni generaln prb.
Wieczorem odby si koncert. Powodzenie byo niewtpliwe, sala przepeniona, a
wszyscy wystpujcy spisali si znakomicie. Jednake gwiazd wieczoru okazaa si Ania,
czemu nawet nie odwaya si zaprzeczy zazdrosna Jzia Pye.
- Ach, jaki to by rozkoszny wieczr! - westchna Ania, gdy po skoczonym
przedstawieniu wracaa z Dian do domu, zapatrzona w ciemne, gwiazdami usiane niebo.
- Zdaje si, e wyniki s jak najlepsze - rzeka praktycznie usposobiona Diana. Jestem pewna, emy zebray wicej ni dziesi dolarw. Wyobra sobie, e pan Allan
zamieci wzmiank o tym w dzienniku w Charlottetown.
- Ach, Diano, czy w istocie nazwiska nasze bd wydrukowane? Dreszcz mnie
przejmuje, gdy pomyl o tym. Twoje solo, Diano, byo bardzo wytworne. Kiedy woano
bis, czuam si dumniejsza ni ty sama. Pomylaam sobie: To moj serdeczn
przyjacik tak oklaskuj!
- A twoja deklamacja, Aniu! Zdawao si, e burza oklaskw zerwie dach z domu. Ten
smutny wiersz by wprost boski!
- Ach, Diano, ja byam tak rozgorczkowana! Kiedy pan Allan wywoa moje
nazwisko, nie wiem, w jaki sposb znalazam si na estradzie. Czuam, jakby milion oczu
przewierca mnie na wskro, i przez jedn straszn chwil zdawao mi si, e gos zamar mi
w krtani. Potem pomylaam o moich cudnych bufiastych rkawach i nabraam odwagi.
Wiedziaam, e musz okaza si godn tych rkaww! Zaczam mwi i z pocztku
doznawaam wraenia, e gos mj przybywa z dala. Czuam si zupenie jak papuga.
Szczcie, e tak sumiennie uczyam si tego wiersza i powtarzaam go na strychu tyle razy,
inaczej nic by z tego nie wyszo. Czy dobrze jczaam?
- Owszem, jczaa wspaniale - zapewniaa Diana.

- Gdy skoczyam, zauwayam, e stara pani Sloane ociera zy. Jaka to mia
wiadomo, e wzruszyam czyje serce! Czy to nie romantycznie uczestniczy w
koncercie? O, bdzie to dla mnie pamitna chwila!
- A czy dialogi chopcw nie byy wietne? - spytaa Diana. - Gilbert Blythe by
wprost niezrwnany. Wiesz, Aniu, uwaam, e ty zbyt surowo postpujesz z Gilbertem.
Czekaje, a skocz. Kiedy opuszczaa estrad go dialogu elfw, jedna z r, wplecionych
w twoje wosy, wypada. Widziaam, jak Gilbert podnis j i schowa do kieszonki na
piersiach. Oto widzisz! Przy twoim romantycznym usposobieniu taki fakt powinien ci si
niezmiernie podoba.
- Obojtne s mi czyny tej osoby - odpowiedziaa Ania wyniole. - Szkoda mi czasu
na mylenie o niej.
Tego wieczoru Mateusz i Maryla, ktrzy po raz pierwszy od lat dwudziestu byli na
koncercie, zasiedli w kuchni przed kominem, rozmawiajc o doznanych wraeniach. Ania
udaa si ju na spoczynek.
- Wydaje mi si, e Ania wywizaa si ze swej roli znakomicie - rzek Mateusz z
dum.
- Tak jest, w istocie - przyznaa Maryla. - To zdolna dziewczyna, Mateuszu. I licznie
wygldaa, rzeczywicie! Byam przeciwna caemu temu koncertowi, lecz teraz przyznaj, e
nie byo w tym nic nieodpowiedniego. Naprawd byam dzi wieczorem dumna z Ani, cho
nie mam zamiaru jej tego mwi.
- Ja rwnie byem dumny z Ani, lecz powiedziaem jej to, zanim posza do swego
pokoiku - rzek Mateusz. - Bdziemy musieli pomyle, co z ni dalej pocz, Marylo.
Przypuszczam, e szkoa w Avonlea niedugo przestanie jej wystarcza.
- Do mamy czasu do mylenia o tym - odpowiedziaa Maryla. - W marcu koczy
dopiero trzynacie lat, chocia dzisiejszego wieczoru zdawao mi si, e wyrosa na du
dziewczynk. Magorzata uszya jej sukienk cokolwiek za dug i dlatego Ania wydaje si
wysza. W nauce wykazuje due zdolnoci i sdz, e postpimy najlepiej, kierujc j w
przyszoci do seminarium. Lecz nie naley jej o tym wspomina wczeniej ni za rok lub za
dwa.
- Jak chcesz, ale nie uwaam, by zastanawianie si nad t spraw mogo jej zaszkodzi
- rzek Mateusz. - Tego rodzaju plany dojrzewaj lepiej, gdy si nad nimi wicej rozmyla.

XXVI.
KLUB POWIECIOWY
Modziey z Avonlea trudno byo powrci do jednostajnoci codziennego ycia.
Szczeglnie Ani, po kilkotygodniowej atmosferze podniecenia, wszystko wydawao si
monotonne, proste i nudne. Czy potrafi kiedykolwiek wrci do spokojnego trybu ycia, jaki
wioda przed owym koncertem? W pierwszej chwili, zwierzajc si Dianie, uwaaa to za
niemoliwe.
- Jestem pewna, Diano, e ycie nigdy ju nie bdzie mogo by takie, jakie byo
dawniej - mwia smutnie, jakby miaa na myli czasy sprzed lat pidziesiciu. - By moe,
e kiedy znowu przywykn, lecz lkam si, i koncerty odbieraj ludziom ochot do
codziennego ycia. Przypuszczam, i to dlatego Maryla ich nie pochwala. Maryla jest
niezmiernie rozumna. Jest o wiele lepiej by rozumnym i rozsdnym, jednake ja nie
pragnabym wcale by rozsdn, bo to takie nieromantyczne! Pani Linde wprawdzie mwi,
e nie ma obawy, abym kiedykolwiek ni bya, ale tego nie mona przecie wcale
przewidzie. Teraz wanie czuj, e mog jeszcze wyrosn na rozumnego czowieka
chocia by moe, i to tylko skutek zmczenia. Ostatniej nocy wcale nie mogam spa.
Leaam zupenie rozbudzona i raz po raz przeywaam znowu nasz koncert. Podobne sprawy
maj i t dobr stron, e z przyjemnoci powracamy do nich myl.
Powoli jednak modzie z Avonlea powrcia do dawnych zaj i spraw codziennych.
Niewtpliwie jednak koncert pozostawi pewne lady. Ruby Gillis i Emma White, ktre
posprzeczay si z sob o pierwsze miejsce na estradzie, nie siedziay ju w jednej awce i
obiecujca trzyletnia przyja zostaa zamana. Jzia Pye i Julia Bell nie mwiy ze sob
przez trzy miesice, gdy Jzia Pye powiedziaa Bessie Wright, e ukon Julii Bell, gdy
wesza na estrad, przypomnia jej ruch ebka kurczcia. Rozumie si, e Bessie powtrzya
to Julii. adne ze Sloanew nie chciao mie nic wsplnego z Bellami, bo Bellowie
owiadczyli, e Sloaneowie wykonywali zbyt wiele numerw programu. Natomiast
Sloaneowie twierdzili, ze Bellowie nie umieli wykona odpowiednio nawet i tej niewielkiej
czstki, jakiej si podjli. Wreszcie Karolek Sloane spra Moody Spurgeon MacPhersona, bo
ten powiedzia, ze Ania Shirley od czasu swego wystpu zadziera nosa. To wystarczyo, aby
siostra Moodyego Ella postanowia nie rozmawia z Ani przez reszt zimy. Z wyjtkiem
tych oto drobnych utarczek praca w maym krlestwie panny Stacy odbywaa si ze zwyk
regularnoci i spokojem.

Zima mijaa. Bya ona niezwykle agodna, o tak maej iloci niegu, e Ania z Dian
prawie codziennie udaway si do szkoy drog przez ciek Brzz.
W dzie urodzin Ani dziewczynki szy lekkim krokiem, pomimo bezustannej
paplaniny patrzc i nasuchujc uwanie, gdy panna Stacy zapowiedziaa, e napisz
wypracowanie: Przechadzka lasem w zimie. Naleao wic pilnie zwraca uwag na
wszystko.
- Pomyl tylko, Diano, skoczyam dzi lat trzynacie - rzeka Ania z powag. Trudno mi uwierzy, e jestem ju prawie dorosa. Kiedy si dzi rano zbudziam, wydawao
mi si, e wszystko musi by jakie zupenie inne. Ty skoczya trzynacie lat przed
miesicem, wic zdya si ju przyzwyczai do tego uczucia ycie wydaje si o tyle
bardziej ciekawe. Za dwa lata bd dorosa. Z przyjemnoci myl o tym, e wolno mi
bdzie wtedy uywa grnolotnych wyrae bez obawy, e mnie wymiej.
- Ruby Gillis powiada, e postara si o narzeczonego, gdy tylko skoczy pitnacie lat
- rzeka Diana.
- Ruby Gillis myli tylko o narzeczonych - odpowiedziaa Ania pogardliwie. - Ju
teraz jest uszczliwiona, gdy kto poczy jej imi ze swoim na murze w szkole. Taka z niej
wariatka! Ale boj si, e to, co teraz mwi, jest zbyt okrutne. Pani Allan twierdzi, e nie
powinnimy nigdy pozwala sobie na nielitociwe sowa. Tylko e one nieraz wymykaj si
nam prawie bezwiednie, prawda? Ja wprost nie potrafi mwi o Jzi Pye, eby nie
powiedzie czego okrutnego, tote staram si nie wspomina jej wcale. Zauwaya to
prawdopodobnie. Chc sta si podobna do pani Allan, uwaam j za doskonao. Pan Allan
jest rwnie tego zdania. Pani Linde mwi o nim, e on ubstwia ziemi, po ktrej stpa jego
ona, i nie uwaa ona bynajmniej za suszne, by pastor darzy tak mioci ziemsk istot.
Ale, Diano, przecie i pastorowie s ludmi i maj wady takie jak wszyscy. Ostatniej niedzieli
po poudniu miaam z pani Allan bardzo zajmujc rozmow o wadach ludzkich. Tak mao
jest tematw waciwych na niedzieln rozmow, a wady s wanie odpowiednim tematem.
Moj wad na przykad jest zbyt bujna wyobrania i zapominanie o obowizkach. Staram si
gorliwie zwalcza te bdy i sdz, e teraz, gdy skoczyam lat trzynacie, pjdzie mi to
atwiej.
- Za cztery lata bdziemy mogy upina wosy - rzeka znowu Diana. - Alicja Bell ma
dopiero szesnacie lat, a dawno je upina, lecz mnie si to wydaje mieszne. Ja poczekam, a
skocz siedemnacie.
- Gdybym miaa garbaty nos Alicji - zawoaa Ania stanowczo - nie odwayabym
si! Ale ot, nie chc koczy tego, co zaczam mwi, bo byaby to znowu uwaga

nielitociwa. Przy tym porwnywaam jej nos z moim, a ju to samo byo zarozumiaoci.
Lkam si, e myl zbyt wiele o moim nosie, od czasu gdy ju dawno temu usyszaam
pochwa, e jest wyjtkowo ksztatny. Jest to dla mnie zreszt wielka pociecha. Ach, Diano,
spjrz tylko - krlik! Dobrze jest zapamita to sobie do naszego wypracowania. Mnie si
wydaje, e las jest rwnie pikny zim jak i latem. Jest taki biay i cichy, jakby spa i ni
cudnie!
- Wypracowania o lesie nie obawiam si tak bardzo - westchna Diana. - Potrafi
opisa las, ale za to wypracowanie poniedziakowe bdzie straszne. Co za pomys panny
Stacy, bymy pisay opowiadania z wasnej gowy.
- C znowu, to nic trudnego! - przekonywaa Ania.
- atwe jest dla ciebie, bo posiadasz wyobrani - rzeka Diana - ale c by zrobia,
gdyby jej nie miaa? Przypuszczam, e twoje wypracowanie jest ju gotowe.
Ania skina gow, starajc si o skromn mink, ale jej si to nie udao.
- Napisaam je w zeszy poniedziaek wieczorem. Nosi tytu Zazdrosny rywal albo
mier ich nie rozczya. Odczytaam je Maryli, ktra powiedziaa, e jest gupie i
nienaturalne, potem Mateuszowi, a on uzna, i jest bardzo pikne. Wanie jego rodzaj
krytyki lubi. Jest to smutna, sodka opowie. Piszc j, pakaam jak dziecko. Bohaterkami
s dwie pikne i mode dziewczyny, Kordelia Montmorency i Geraldina Seymour,
mieszkajce w tym samym miasteczku i ubstwiajce si wzajemnie. Kordelia bya to suszna
brunetka o czole opasanym koron wosw, ciemnych jak noc, i o czarnych, pomiennych
oczach. Geraldina bya to krlewska blondynka z wosami jasnymi jak zota przdza i
aksamitnymi, purpurowymi oczami.
- Nie widziaam nigdy osoby o purpurowych oczach - rzeka Diana z
powtpiewaniem.
- Ja rwnie nie widziaam. Ale wyobraziam j sobie. Pragnam wymyli co
niezwykego. Geraldina miaa prcz tego alabastrowe czoo. Wreszcie dowiedziaam si, co
to znaczy alabastrowe czoo. Z wiekiem nabywa si wiadomoci. O wiele wicej umiemy
majc lat trzynacie, ni kiedymy mieli dwanacie.
- No i c si stao z Kordelia i Geraldina? - spytaa Diana, ktr losy tych dam
zaczy zajmowa.
- Wzrastay pikne, jedna w pobliu drugiej, a skoczyy lat szesnacie. Wtedy to do
ich rodzinnego miasteczka przyby Bertram de Vere i zakocha si w czarujcej Geraldinie.
Ocali jej ycie, kiedy pewnego razu konie u jej powozu poniosy. Zemdlona, pada w jego
objcia, a on na rkach nis j do domu cae trzy mile, gdy, jak si atwo domylisz, powz

zosta strzaskany w kawaki. Byo mi bardzo trudno wymyli jaki sposb jego owiadczyn,
gdy nie mam adnego dowiadczenia w tych sprawach. Pytaam Ruby Gillis, czy wie co o
tym, jak mczyni staraj si o narzeczone. Uwaaam, e si zna na tym, bo ma tyle sistr
zamnych. Ruby opowiedziaa mi, e raz ukrya si w spiarni, aby usysze, jak Malcolm
Andrews bdzie si owiadcza jej siostrze Zuzi. Malcolm zwierzy si Zuzi, e ojciec jego
podarowa mu folwark na wasno, a potem spyta: ,1 c ty, moje ukochanie, czybymy nie
mogli oboje tam zamieszka? Zuzia za na to: Tak nie nie wiem doprawdy
zobaczymy - i od razu byli zarczeni. Jednake taki rodzaj owiadczyn nie wyda mi si
wcale romantyczny, wic postanowiam wyobrazi sobie co innego. Uoyam to bardzo
kwiecicie i poetycznie: Bertram pad na kolana, cho Ruby Gillis mwi, e dzi si tego nie
robi. Geraldina przyja go, a odpowied jej zaja mi ca stronic. Musz ci wyzna, e
miaam duo roboty z uoeniem tej odpowiedzi. Pisaam i przerabiaam j pi razy, lecz
obecnie uwaam, e jest to mistrzowska scena. Bertram ofiarowa swej przyszej piercie z
brylantem i naszyjnik z rubinw i obieca jej podr polubn po Europie, gdy by szalenie
bogaty. Lecz niestety, cienie zaczy wkrtce zalega ciek ich ycia. Kordelia tajemnie
kochaa Bertrama i kiedy Geraldina opowiedziaa jej o swych zarczynach, wpada we
wcieko, tym wiksz, e jednoczenie ujrzaa piercie i naszyjnik. Przywizanie jej do
Geraldiny przeszo w gorzk nienawi i przysiga, e nie zezwoli nigdy na jej zwizek z
Bertramem. Ale pozornie udawaa nadal przyja dla Geraldiny. Pewnego wieczora, kiedy
obie przyjaciki stay na wskiej kadce nad rwcym, gbokim potokiem, Kordelia,
przypuszczajc, e s same, pchna Geraldin do wody, miejc si szyderczo: Cha! Cha!
Cha! Tymczasem Bertram, znajdujcy si w pobliu, spostrzeg to i rzuci si w fale,
woajc: Uratuj ci, moja niezrwnana Geraldino! Niestety jednak zapomnia, e nie umia
pywa, i utonli oboje, trzymajc si mocno w objciach. Wkrtce potem fale wyrzuciy ich
ciaa na brzeg. Zostali pochowani we wsplnym grobie, a pogrzeb ich by wyjtkowo
wspaniay, Diano. Uwaam, i daleko romantycznie] jest zakoczy pogrzebem ni weselem.
Co si za tyczy Kordelii, wyrzuty sumienia przyprawiy j o utrat zmysw i zostaa
umieszczona w domu dla obkanych. Sdz, e to byo poetyczne zadouczynienie za jej
zbrodni.
- Przeliczne! - westchna Diana naleca do szkoy krytyki Mateusza. - Nie pojmuj,
jak ty, Aniu, potrafisz wymyli takie wzruszajce sceny. Pragnabym bardzo mie tak
bogat wyobrani jak twoja.
- Nic atwiejszego, jeli zechcesz j tylko pielgnowa - zapewniaa Ania
pocieszajcym tonem. - Powziam wanie nastpujcy plan. Suchaj, Diano. Ty i ja

zaoymy nasz wasny klub powieciowy i bdziemy pisyway powieci dla wprawy. Dopki
sama nie potrafisz, bd ci pomagaa. Naley urabia wyobrani, jak mawia panna Stacy.
Tylko trzeba to czyni rozumnie. Mwiam jej o Lesie Duchw, ale uwaaa, e w tym
wypadku byymy na zej drodze.
W taki oto sposb powsta klub powieciowy. Pocztkowo ogranicza si jedynie do
dwch czonki, lecz wkrtce rozwin si przyjwszy na swe ono Jank Andrews i Ruby
Gillis oraz jedn czy dwie spord koleanek, ktre take uwaay, e ich wyobrania
wymaga pielgnacji. Chopcw nie dopuszczono pomimo twierdzenia Ruby Gillis, e
obecno ich oywiaby klub. Kady czonek klubu winien by napisa jedn powie na
tydzie.
- Jest to niezmiernie zajmujce - opowiadaa Ania Maryli. - Kada z dziewczt
odczytuje swj utwr gono, a nastpnie rozprawiamy o nim. Mamy zamiar je zachowa, a w
przyszoci odczytywa naszym dzieciom. Pisujemy pod pseudonimami. Mj brzmi
Rosamonda Montmorency. Wszystkie dziewczta s bardzo zdolne. Ruby Gillis jest
wyjtkowo sentymentalna. Wprowadza zbyt wiele mioci do swych opowiada, a zbyt wiele
- to gorzej ni zbyt mao. Janka znw pomija mio, bo uwaa, e to brzmi gupio przy
gonym czytaniu. Powieci jej s bardzo rozsdne. Diana wprowadza zbyt wiele zbrodni do
swych opowiada. Mwi, e najczciej nie wie, co pocz z rozmaitymi osobami, wic
zabija je, by si ich pozby. Najczciej ja poddaj tematy do tych powieci, lecz dla mnie to
nic trudnego, bo mam zawsze miliony pomysw.
- Uwaam, e taka pisanina to nowe wariactwo - rzeka Maryla pogardliwie. Nabijacie sobie gowy gupstwami i marnujecie czas potrzebny na odrabianie lekcji. Czytanie
powiecide jest ju ze, a c dopiero pisanie ich.
- Ale my si staramy, aby kady utwr zawiera jaki mora, Marylo - bronia si
Ania. - Ja tego nawet wymagam. Wszyscy szlachetni bywaj wynagradzani, wszyscy za li odpowiednio karani. Jestem pewna, e to musi wywrze dobroczynny wpyw na czytelnika.
Mora to najwaniejsze! Pan Allan tak twierdzi. Odczytaam jedn z moich powieci
pastorostwu i oboje przyznali, e mora by bardzo dobry. Tylko podczas wzruszajcych
sytuacji mieli si serdecznie. Co prawda ja wol, jeeli suchacze pacz. Janka i Ruby pacz
najczciej, gdy odczytuj wzruszajce sceny. Diana napisaa o naszym klubie do ciotki
Jzefiny, a ta w odpowiedzi prosia, bymy jej przysay niektre nasze powieci.
Przepisaymy wic cztery najlepsze i posaymy jej. Panna Barry odpisaa nam, e nigdy w
yciu nie czytaa nic rwnie zabawnego. Zdziwio nas to niezmiernie, bo wszystkie te
opowiadania byy bardzo wzruszajce i prawie wszyscy w nich umierali. Lecz jestem

zadowolona, e podobay si pannie Barry. Okazuje si, e nasz klub przynis jak korzy
ludzkoci. A pani Allan powiada, e taki winien by nasz cel w kadej sprawie. Ja w istocie
staram si o to, lecz zapominani, ilekro jestem rozbawiona. Jednake mam nadziej, e kiedy
dorosn, bd troch podobna do pani Allan. Czy Maryla uwaa, e to jest moliwe?
- Nie powiem, eby si na to bardzo zanosio - brzmiaa nie dodajca otuchy
odpowied Maryli. - Jestem pewna, e pani Allan nie bya nigdy tak roztrzepana ani tak
zapominalska jak ty.
- Nie, ale te nie bya zawsze taka dobra jak obecnie - odrzeka z powag Ania. - Sama
mi to wyznaa to znaczy opowiedziaa mi, e bdc dzieckiem bya wielk psotnic i czsto
sama cigaa na siebie przykroci. Dodao mi to wiele otuchy. Czy to bardzo brzydko,
Marylo, e nabieram otuchy, kiedy sysz od innych, e oni take bywali li i psotni? Pani
Linde tak twierdzi. Pani Linde mwi, e ona zawsze doznaje przykroci, ilekro syszy, e
kto by niedobry, chociaby w modym wieku, w dziecistwie nawet. Mwia mi, e kiedy
syszaa, jak pewien pastor opowiada, i bdc chopcem cign ciastko z poziomkami ze
spiarni swej ciotki. Od tego czasu pani Linde nie potrafia nigdy zdoby si na szacunek dla
tego pastora. Co do mnie, zapatrywaabym si inaczej na te sprawy. Uwaam, e postpi
szlachetnie, przyznajc si do bdu, i przypuszczam, i maym chopcom, ktrzy postpuj
le i auj tego, duo otuchy powinna doda myl, e i oni take, pomimo wszystko, mog
wyrosn na rozumnych pastorw. Ja tak uwaam, Marylo.
- Ja za uwaam, Aniu - rzeka Maryla - e ju dawno powinna bya skoczy
zmywanie naczy. Z powodu swej paplaniny zuya na t robot p godziny wicej, ni
naleao. Naucz si przede wszystkim koczy robot, a potem rozprawia.

XXVII.
PRNO UKARANA
Pewnego wieczora w kocu kwietnia Maryla wracaa z posiedzenia zwizku.
wiadomo, e zima wreszcie mina, zbudzia w niej uczucie zachwytu, jakie wiosna
zwyka budzi zarwno w duszach ludzi starych i smutnych, jak i modych i wesoych.
Maryla nie miaa zwyczaju analizowania swych myli i uczu. Wyobraaa sobie
prawdopodobnie, i myli jedynie o zwizku, kasie misjonarzy i nowym dywanie do zakrystii.
Tymczasem poza tymi rozmylaniami ukrywaa si rozkoszna wiadomo, e wok
rozpocieraj si rdzawe pola, rozpalajce si w bladej purpurze mgie zachodzcego soca;
e wysokie, ostro zakoczone cienie sosen padaj na ki po drugiej stronie stawu, e
nieruchome

klony o

ciemnoczerwonych,

nabrzmiewajcych

pkach

stoj

wokoo

zwierciadlanej tafli jeziora lenego i cay wiat budzi si, a pod szar powok ziemi pulsuje
ukryte ycie. Wiosna nadchodzia, a powany, stateczny krok Maryli stawa si coraz lejszy i
szybszy pod wpywem gbokiej, wionianej radoci.
Wzrok starej panny spocz z mioci na Zielonym Wzgrzu przezierajcym poprzez
mode licie drzew i odbijajcym w swych oknach wiato soneczne w licznych migotliwych
lnieniach. Przyspieszajc kroku po wilgotnej alei, Maryla dumaa, jak mia jest wiadomo,
e powraca do domu, do wesoego trzaskajcego na kominku ognia, do stou adnie nakrytego
do herbaty, i porwnywaa to uczucie z wraeniem chodnego dostatku, jakiego doznawaa na
tym samym Zielonym Wzgrzu wracajc z posiedze zwizku dawnymi laty przed
przybyciem Ani.
Tote nic dziwnego, e gdy wesza do kuchni i nie zastaa tam ani ladu ognia ani te
swojej wychowanki, uczua si susznie zirytowana i rozczarowana. Polecia Ani, aby
przygotowaa herbat punktualnie na pit, a tymczasem sama bdzie zmuszona szybko
przebra si i przygotowa wieczerz, zanim Mateusz wrci z pola od orki.
- Rozmwi si z pann Ann, gdy si zjawi - mwia Maryla gniewnie, upic
siekierk drzewo na rozpak z wiksz energi, ni naleao. - Ot, i Mateusz ju powrci i
cierpliwie czeka w kcie. A ona biega gdzie pewno z Dian, pisze powieci, deklamuje
dialogi lub inne bzdurstwa i ani myli o godzinie i o swych obowizkach. Trzeba bidzie raz na
zawsze skoczy z tym wszystkim. Mao mnie obchodzi twierdzenie pani Allan, e Ania jest
najzdolniejsz i najbardziej urocz z dziewczt, jakie zna. Niechaj sobie bdzie urocza i
zdolna, lecz w gowie jej roi si od gupstw i nigdy nie mona z gry przewidzie, na jaki

szalony pomys wpadnie. Ledwie zapomni o jednym wybryku, ju drugi jest gotw. Ale masz
tobie! To w tej chwili powtarzam sowa Magorzaty Linde, ktra rozmawiajc ze mn na
dzisiejszym zebraniu, w ten sposb krytykowaa Ani. Rada byam, e pani Allan bronia
naszej maej, gdy jestem pewna, i w przeciwnym razie ja sama byabym zbyt ostro
odpowiedziaa Magorzacie bez wzgldu na obecno innych. Ania ma wiele wad i daleka
jestem od tego, by temu przeczy. Przecie ja j wychowuj, nie za Magorzata Linde, ktra
potrafiaby znale wady w samym Archaniele Gabrielu, gdyby mieszka on w Avonlea
Lecz, bd co bd, skoro poleciam Ani zaj si przygotowaniem wieczerzy, nie powinna
bya wyj po poudniu z domu. Wprawdzie musz przyzna, e pomimo wszystkich jej wad
nigdy dotd nie bywaa nieposuszna lub nieobowizkowa, i smuci mnie bardzo, e si to dzi
zdarzyo.
- Zapewne masz racj - rzek Mateusz, ktry, cierpliwy i rozsdny, lecz przede
wszystkim godny, uwaa za najodpowiedniejsze pozwoli, by Maryla wygderaa si do
woli. Dowiadczenie nauczyo go, e siostra krzta si o wiele szybciej, jeeli nie
przeszkadza jej w podobnej chwili niewczesn argumentacj. - Czy aby nie sdzisz jej zbyt
popiesznie, Marylo? - rzek powoli. - Nie nazywaj jej nieobowizkow, jeeli nie jeste
pewna jej winy. By moe, i wszystko da si jeszcze wytumaczy Ania na pewno potrafi
wyjani t spraw.
- Ani nie ma w domu, pomimo e kazaam jej pozosta - odrzeka ostro Maryla. Sdz, e trudno jej bdzie si z tego wytumaczy przede mn. Z gry wiedziaam, i ty
bdziesz jej broni, Mateuszu. Szczciem, ja j wychowuj, nie ty.
Noc ju zapada, gdy wieczerza bya gotowa, ale nie wida byo maej winowajczyni,
ktra powinna bya ju pdzi zadyszana i skruszona przez kadk i wzdu Alei
Zakochanych, ze wiadomoci nie spenionych obowizkw. Maryla z ponur min zmya i
pochowaa naczynia stoowe. Nastpnie, potrzebujc wiecy do piwnicy, udaa si na facjatk,
aby wzi lichtarz stojcy zazwyczaj na stoliku Ani. Zapaliwszy wiec odwrcia si i nagle
zauwaya dziewczynk lec na ku, z gow ukryt w poduszkach.
- A to co znowu! - zawoaa zdumiona. - Czy ty spaa, Aniu?
- Nie - brzmiaa przytumiona odpowied.
- Czy wic chora? - spytaa Maryla zaniepokojona, zbliajc si do ka.
Ania gbiej jeszcze zarya si w poduszki, jakby pragna ukry si na zawsze przed
oczami miertelnikw.
- Nie. Ale, kochana Marylo, prosz odej i nie patrze na mnie. Jestem pogrona w
otchani rozpaczy i nic mnie nie obchodzi, kto jest prymusem w klasie ani kto pisze najlepsze

wypracowania, ani te kto bdzie piewa w chrze szkoy niedzielnej. Podobne drobiazgi nie
maj obecnie dla mnie najmniejszego znaczenia, bo nie sdz, bym kiedykolwiek moga si
pokaza ludziom. Kariera moja skoczona. Prosz nie patrze na mnie, niech Maryla
odejdzie!
- Syszane rzeczy! - wykrzykna Maryla, coraz bardziej zdziwiona. - C to si
dzieje, Aniu? Ce ty uczynia? Wsta natychmiast i odpowiedz. Natychmiast, powtarzam! I
mw, co si stao?
Ania zsuna si z ka zrozpaczona, lecz posuszna.
- Prosz spojrze na moje wosy, Marylo - szepna.
Maryla uniosa wiec i badawczo rzucia okiem na wosy Ani, cik mas opadajce
na jej ramiona. W istocie miay one dziwny wygld.
- Ce ty zrobia ze swymi wosami, Aniu? - spytaa. - Przecie one s zielone!
Zielone dayby si nazwa, gdyby to by jaki moliwy kolor ten dziwaczny,
brzydki, brzowozielony odcie, tu i wdzie przetykany pasmami naturalnej rudej barwy,
potgujcej jeszcze bardziej upiorne wraenie. Nigdy w yciu Maryla nie widziaa czego tak
szkaradnego jak wosy Ani w owej chwili.
- Tak, s zielone - jkna Ania. - Mylaam, e nie ma nic rwnie brzydkiego jak rude
wosy. Lecz teraz widz, e dziesi razy gorzej jest mie zielone. Ach, Maryla nie moe
sobie wyobrazi, jak bezgranicznie jestem nieszczliwa!
- Nie pojmuj, co si stao, lecz mam nadziej, e si dowiem - rzeka Maryla. - Pjd
ze mn do kuchni, tutaj jest chodno, i opowiedz, co ty znw zrobia. Ju od pewnego czasu
oczekiwaam jakiego niezwykego wydarzenia. Dwa miesice miny od ostatniej awantury,
wic byam pewna, e ten spokj nie moe trwa duej. No i co takiego zrobia ze swymi
wosami?
- Ufarbowaam je.
- Ufarbowaa? Ufarbowaa wosy? Aniu, czy ty nie wiedziaa, e tego nie mona
robi?
- Owszem, wiedziaam, e to niewaciwe - przyznaa Ania. - Ale pomylaam sobie,
i warto popeni co troch niewaciwego, aby si wreszcie pozby czerwonych wosw.
Obliczyam wszystko, Marylo, i postanowiam by dodatkowo grzeczn pod innymi
wzgldami, aby w ten sposb wyrwna bd.
- Co prawda - rzeka Maryla ironicznie - gdybym si zdecydowaa ufarbowa wosy,
ufarbowaabym je przynajmniej na jaki ludzki kolor, a nie na zielono.

- Ale ja nie miaam zupenie zamiaru ufarbowa ich na zielono - bronia si Ania ze
zami w oczach. - Jeli postpiam niesusznie, pragnam przynajmniej co przez to osign.
On mnie zapewni, e wosy moje uzyskaj wspania krucz barw twierdzi tak z
najwiksz stanowczoci. Jake mogam wtpi o prawdzie jego sw, Marylo? Wiem
dobrze, jak to boli, gdy nie ufaj naszym sowom. I pani Allan powiada, e nie naley nigdy
wtpi o czyjej uczciwoci, jeli si nie ma na to dowodw. Teraz mam ju dowd zielone
wosy to dowd wystarczajcy dla kadego. Przedtem nie miaam tego dowodu i oczywicie
wierzyam.
- Komu? Kto ci o tym powiedzia?
- Handlarz wdrowny, ktry tu by po poudniu. Kupiam t farb od niego.
- Ale, Aniu, ile razy prosiam ci, by nigdy nie pozwolia adnemu z tych Wochw
wej do domu! Nie chc, aby zachcaa ich do krcenia si tutaj.
- O, ja go te wcale nie wpuciam do mieszkania. Pamitaam o zakazie Maryli i
wyszam na dwr, starannie zamknwszy drzwi. Wszystkie drobiazgi ogldaam na progu.
Zreszt nie by to wcale Woch lecz niemiecki yd. Mia olbrzymie pudo pene bardzo
ciekawych przedmiotw i opowiada mi, e ciko pracuje, by zarobi na sprowadzenie swej
ony i dzieci z Niemiec. Mwi o tym z takim przejciem, e wzruszy moje serce. Pragnam
kupi co, aby mu pomc w tak wanej sprawie. Nagle spostrzegam ow buteleczk z farb
do wosw. Handlarz solennie zapewni mnie, e farba ta zabarwi kade wosy na
kruczoczarny kolor, ktry si nigdy nie zmyje. W mgnieniu oka ujrzaam si w obramowaniu
kruczoczarnych wosw i pokusa staa si nieprzezwyciona Tylko, niestety, cena
buteleczki bya siedemdziesit pi centw, ja za z moich pienidzy za kurcztka miaam ju
tylko pidziesit. Zdaje mi si, e handlarz mia bardzo dobre serce, gdy rzek, e dla mnie
sprzeda j za pidziesit, co znaczy tyle, jakby mi j darowa. Kupiam wic i gdy odszed,
pobiegam na gr i nataram wosy star szczotk, wedug przepisu. Zuyam ca
buteleczk, lecz kiedy ujrzaam straszny kolor, jakiego nabray moje wosy, aowaam
szczerze, i tak niewaciwie postpiam. I martwiam si od tej chwili bez przerwy.
- Mam nadziej, e ci to posuy za przestrog - rzeka Maryla surowo - i wskae,
dokd ci moe zawie prno. Bg raczy wiedzie, co z tob pocz. Przypuszczam, e
przede wszystkim naley wosy bardzo starannie umy; zobaczymy, czy to co pomoe.
Stosownie do tej rady, Ania umya wosy, szorujc je bardzo silnie mydem i wod.
Lecz daremne byy wszelkie wysiki: zielona farba nie dawaa si zupenie zmy, tak samo
jak naturalny rudy kolor wosw. Jakkolwiek uczciwo wdrownego handlarza moga
podlega kwestii, pod jednym wzgldem powiedzia prawd: farba bya nie do zmycia.

- Co ja poczn, Marylo? - pytaa Ania zalewajc si zami. - Ja tego nie przeyj!


Ludzie ju chyba zapomnieli o moich poprzednich pomykach, jak ciasto z kroplami
walerianowymi, spojenie winem Diany i gwatowne uniesienie si wobec pani Linde. Lecz
tego nie zapomn mi nigdy. Powiedz, e nie jestem godna szacunku. Ach, jake Jzia Pye
bdzie si miaa! Marylo, nie mogabym spojrze w oczy Jzi. Jestem najnieszczliwsz
dziewczynk na Wyspie Ksicia Edwarda.
Rozpacz Ani trwaa cay tydzie. Przez ten czas nie wychodzia wcale z domu i
codziennie szorowaa wosy. Diana bya jedyn osob wtajemniczon w t nieszczliw
histori. Rozumie si, e solennie przyrzeka nie mwi o tym nikomu i dotrzymaa obietnicy.
Przy kocu tygodnia Maryla rzeka stanowczo:
- Nie ma rady, Aniu. Jest to trwaa farba nie do wywabienia. Wosy trzeba ci. Nic
nie pomoe! Nie zechcesz chyba wyj tak na ulic!
Usteczka Ani zadrgay, lecz zrozumiaa, e niestety Maryla ma suszno. Z
westchnieniem penym rozpaczy udaa si po noyczki.
- Prosz, Marylo, utnijmy je natychmiast i bdzie skoczone. Ach, czuj, e mam
zranione serce To takie nieromantyczne zmartwienie. Bohaterki powieci trac wosy z
powodu cikiej choroby lub sprzedaj je, aby pienidze powici na jaki dobry uczynek.
Jestem pewna, e w podobnym wypadku nie bolaabym nad ich utrat ani w poowie tak jak
w tej chwili. Nie ma adnej pociechy dla kogo, kto cina wosy dlatego, e je ufarbowa na
wstrtny kolor, prawda? Bd te pakaa bezustannie podczas tej okropnej operacji, jeli to
Maryli nie przeszkadza. To takie tragiczne przeycie!
I w istocie Ania pakaa rozpaczliwie, lecz pniej, gdy wrcia na gr do swego
pokoiku i przejrzaa si w lusterku, popada w niem rozpacz. Maryla bardzo skrupulatnie
wypenia swe zadanie, gdy konieczne okazao si cicie wosw a do skry. Rezultat
wypad nie bardzo do twarzy jeli uyjemy najagodniejszego wyraenia. Ania szybko
odwrcia lusterko do ciany.
- Nigdy ju, nigdy nie zajrz do lusterka, zanim mi wosy nie odrosn! - wybuchna
namitnie.
Lecz ju po chwili odwrcia lusterko od ciany.
- Owszem, bd si przegldaa. Niechaj to si stanie moj pokut za prno. Ilekro
wejd do mego pokoiku, przejrz si, by zobaczy, jaka jestem brzydka. No i nie bd
prbowaa wyobrazi sobie, e jest inaczej. Nigdy nie sdziam, e jestem prna z powodu
moich wosw, teraz jednak przekonaam si, e jednak tak, bo chocia rude, byy dugie,

niezmiernie gste i wijce si. Przypuszczam, e w najbliszej przyszoci wydarzy si jaki


wypadek i mojemu nosowi.
Ogolona gowa Ani wywoaa due zdumienie w szkole, lecz ku pewnemu
uspokojeniu dziewczynki nikt si nie domyli istotnej przyczyny tego faktu. Pozostaa ona
tajemnic nawet dla Jzi Pye, ktra nie omieszkaa jednak owiadczy Ani, e wyglda jak
prawdziwe straszydo na wrble.
- Nic nie odrzekam, kiedy mi to Jzia powiedziaa - zwierzya si tego wieczoru
Ania Maryli, ktra po silnej migrenie leaa na kanapie. - Uwaaam to za cz kary, jak
powinnam cierpliwie znosi. Ciko mi byo usysze, e jestem podobna do straszyda na
wrble, i ju, ju miaam co odrzec. Ale nie uczyniam tego. Cisnam Jzi tylko pogardliwe
spojrzenie, a potem wybaczyam. Czowiek czuje si szlachetniejszy, gdy przebacza innym,
nieprawda? Mam zamiar w przyszoci wyty ca moj energi w celu uszlachetnienia si
i nigdy nie usiowa sta si pikn. Na pewno lepiej jest by dobr! Wiem o tym! Lecz
czasem jake trudno jest uwierzy w co, chocia si to wie. Z pewnoci bd si staraa sta
si dobr, tak jak Maryla, pani Allan, panna Stacy, i wyrosn wam na pociech. Diana
powiada, e kiedy moje wosy zaczn odrasta, powinnam opasa gow czarn aksamitk z
kokardk- z boku. Jest pewna, e bdzie mi bardzo do twarzy. Ale czy ja nie mwi zbyt
wiele, Marylo? Moe to le wpywa na bl gowy?
- Lepiej mi jest teraz. Po poudniu strasznie mi gowa dokuczaa. Te migreny staj si
coraz cisze. Bd musiaa poradzi si lekarza. Co si tyczy twojej paplaniny, to ju mi ona
nie przeszkadza. Przywykam do niej, Aniu.
Znaczyo to, e Maryla lubi jej si przysuchiwa.

XXVIII.
NIEFORTUNNE PRZEDSTAWIENIE
Rozumie si, e ty, Aniu, bdziesz Elaine - rzeka Diana. - Ja nigdy bym nie miaa
odwagi, by zda si na ask prdu. - Ani ja - potwierdzia wstrzsajc si Ruby Gillis. Rozumiem, i przyjemnie jest, siedzc we dwie lub we trzy w odzi, koysa si na falach.
Tak, to jest bardzo przyjemne! Lecz lee na dnie i udawa umar nie potrafiabym nigdy!
Naprawd umarabym ze strachu.
- Niewtpliwie byoby to romantyczne! - dodaa Janka Andrews. - Ale jestem pewna,
i nie umiaabym lee bez ruchu. Co chwila zerkaabym wokoo, aby si przekona, gdzie
jestem i czy prd nie unis mnie zbyt daleko. A rozumiesz przecie, Aniu, e popsuoby to
zupenie wraenie.
- Ale miesznie byoby wybra rudowos Elaine - zaoponowaa Ania. - Ja nie lkam
si bynajmniej pyn z prdem i pragnabym gorco odegra rol Elaine. Niemniej jednak
uwaam, i byoby to mieszne. Ruby powinna by Elaine, gdy jest taka biaa i ma
przepyszne, dugie, zote wosy. Jasne wosy Elaine spyway w d, znacie ten wiersz!
Przecie Elaine bya jak lilia biaa, wic ruda osoba nie moe gra jej roli.
- -Ty masz cer rwnie jasn jak Ruby - rzeka Diana powanie - a wosy twoje
znacznie ciemniay, odkd je obcia.
- Czy naprawd tak uwaasz?! - zawoaa Ania rumienic si z radoci. - I mnie samej
niejednokrotnie tak si zdawao lecz nigdy nie odwayam si spyta o to kogokolwiek.
Baam si usysze, e to nieprawda.-Jak ci si zdaje, Diano, czy mona by je nazwa
kasztanowatymi?
- Owszem, i wydaj mi si naprawd pikne - rzeka Diana, z podziwem przygldajc
si krtkim, jedwabistym lokom okrywajcym gow Ani i opasanym wedle jej rady czarn
aksamitk z kokardk z boku.
Dziewczta stay na brzegu stawu, poniej Sosnowego Wzgrza, gdzie wrzyna si
niewielki cypel wysadzony brzozami. Na jego czubku zbudowany by drewniany pomost
wysunity w wod dla wygody rybakw i polujcych na kaczki. Ruby i Janka przyszy dzi
na cae czerwcowe popoudnie do Diany i Ania nadbiega, aby z nimi pogawdzi.
Ania i Diana spdzay tego lata prawie wszystkie wolne chwile nad stawem lub w jego
pobliu. Zacisze Sowika naleao ju do przeszoci, gdy pan Bell kaza na wiosn
bezlitonie wyci drzewka tego gaiku. Ania pakaa siedzc pomidzy citymi pniakami,

lubujc si przy tym troch romantyczn stron sytuacji. Pocieszya si jednak wkrtce, bo
pomimo wszystko musiaa przyzna, wraz z Dian, e jako podlotki w czternastej wionie,
byy ju zbyt dorose na takie dziecinne zabawy, jak urzdzanie sobie domku. Zreszt o wiele
bardziej zajmujcy sport znalaz si wkrtce nad stawem: z mostka znakomicie mona byo
owi pstrgi. Dziewczynki wkrtce nauczyy si samodzielnie wiosowa pywajc w
pytkiej odzi zakupionej przez pana Barry do polowania na kaczki.
Ania wpada na pomys inscenizowania Elaine. Poprzedniej zimy przestudioway w
szkole ten poemat Tennysona. Przeanalizoway go, podzieliy i rozebray na czci, a dziw
bra, e mogy znale w nim jeszcze jaki urok. W kadym razie Elaine, owo urocze, jak lilia
biae dziewcz, Lancelot, Ginewra, krl Artur, wszyscy przybrali w ich oczach cielesn
posta, a Ania tajemnie martwia si, e nie przysza na wiat w Camelot.
- Owe czasy - mwia - byy o wiele bardziej romantyczne ni obecne!
Pomys Ani przyjto z entuzjazmem. Dziewczta doszy do wniosku, e jeli czno
zostanie odepchnite od przystani, to prd uniesie je a pod mostek i potem doprowadzi do
drugiego cypla, w miejscu gdzie staw zakrca. Niejednokrotnie ju d niosa je w ten
sposb, ktry teraz wyda im si wietny dla odegrania Elaine.
- A wic dobrze bd Elaine - ustpia Ania niechtnie. Pragna gorco odegra
rol bohaterki, jednake jej poczucie artystyczne opierao si temu - uwaaa, e nie posiada
warunkw zewntrznych.
- Ty, Ruby, bdziesz krlem Arturem, Janka bdzie Ginewr, Diana za Lancelotem.
Ale przedtem odegracie role ojca i braci.
Starego, niemego sugi nie moemy wprowadzi, gdy na dnie dki, gdy ja si
poo, nie bdzie miejsca dla dwch osb. Dno dki wyoymy czarnym aksamitem. Stary,
czarny szal twojej matki, Diano, bdzie najodpowiedniejszy do tego celu.
Otrzymawszy dany szal, Ania rozpostara go w odzi, a nastpnie pooya si na
nim wycignita, przymkna powieki i zoya rce na piersiach.
- Ach, wyglda zupenie jak umara - szepna nerwowo Ruby Gillis spogldajc na
nieruchom, blad twarzyczk, po ktrej lizgay si cienie brzz. - Wiecie, dziewczta,
strach mnie ogarnia! Czy w ogle powinnymy bawi si w ten sposb? Pani Linde twierdzi,
e branie udziau w przedstawieniach teatralnych jest rzecz okropnie niewaciw.
- Ruby, nie powinna teraz wspomina o pani Linde - odezwaa si Ania surowo. Psujesz wraenie, bo wszystko to dziao si setki lat przed urodzeniem si pani Linde. Janko,
ty zajmij si wszystkim! Wszak Elaine nie powinna mwi, jeli umara.

Janka okazaa si na wysokoci zadania. Nie byo zotej kapy do nakrycia lezcej
dziewczynki, lecz zastpia j znakomicie stara serweta z tej, japoskiej krepy. Nie byo
te pod rk biaej lilii, ale w zupenoci wystarczy pikny, szafirowy irys umieszczony w
splecionych doniach Ani.
- Oto jest ju gotowa! - zawyrokowaa Janka. - Teraz ucaujcie jej czyste czoo i ty,
Diano, powiedz: egnaj, siostro, na wieki! - a ty, Ruby, powiesz: egnaj, mia siostrzyco!
Tylko jak najsmutniejszym gosem! Aniu, umiechnij si choby leciutko! Przypominasz
sobie zapewne: Elaine z bladym umiechem na ustach. Tak, teraz jest lepiej. Moecie
pchn dk!
Wypchnita gwatownie d uderzya mocno o jeden ze starych, wystajcych pali.
Diana, Janka i Ruby czekay tylko, dopki woda jej nie uniosa, po czym skoczyy w las,
przebiegy drog prowadzc na most i popdziy ku owemu oddalonemu cyplowi, gdzie jako
Lancelot, Ginewra i krl miay by gotowe do przyjcia Elaine.
Ania, powoli unoszona przez prd wody, kilka chwil napawaa si romantycznoci
swego pooenia. Lecz nagle stao si co bynajmniej nie romantycznego. Do odzi zacza si
dostawa woda. Po kilku minutach Elaine bya zmuszona zerwa si ze swego oa, unie
zotem haftowan szat i cign czarny caun, aby z rozpacz przekona si o istnieniu
sporej dziury, przez ktr niewtpliwie przedostawaa si woda. Ostry pal u przystani oderwa
at przybit do dna odzi.
Ania nie wiedziaa o tym, lecz niewiele czasu potrzebowaa, aby si przekona, e jest
w niebezpieczestwie. d bdzie si napeniaa wod i bez wtpienia zatonie, zanim zdy
dotrze do owego drugiego cypla. Gdzie byy wiosa? Pozostay prawdopodobnie na
przystani.
Ania wydaa krtki, przytumiony, przez nikogo nie dosyszany krzyk; bya blada jak
kreda, lecz nie stracia przytomnoci umysu. Jedna tylko bya rada, jedna, jedyna
- Byam okropnie przeraona - opowiadaa Ania nazajutrz pani Allan - i latami
wydawa mi si czas, zanim d dotara do mostu, gdy tymczasem coraz wicej wody
napywao do rodka. Zaczam si modli bardzo gorco, lecz nie przymykaam oczu,
wiedziaam bowiem, e jest tylko jeden sposb ratunku: zbliy si do pali u mostu, tak
ebym zdya si wdrapa na jeden z nich. Pani wie, e te pale s to stare pnie drzew, ze
sterczcymi odamkami gazi i skami. Trzeba byo si modli, ale jednoczenie zrobi to, co
naleao do mnie: uwaa i mie oko zwrcone na wszystko. Powtarzaam bezustannie:
Kochany Boe, pozwl, niech tylko dka przybliy si do pali, a ja ju zrobi reszt! W
takich okolicznociach nie mona myle nad uoeniem piknej modlitwy. Jednake moja

zostaa wysuchana, gdy dka na chwil zbliya si do jednego z pali, a wwczas,


zarzuciwszy szybko serwet i szal na ramiona, wdrapaam si na wystajcy sk. I tak
pozostaam, przytulona do liskiego pala, bez monoci poruszania si w t lub ow stron.
Bya to bardzo nieromantyczna sytuacja, ale wwczas nie mylaam o tym. Trudno jest
zastanawia si nad romantycznoci, kiedy si tylko co wymkno z mogiy pod wod.
Odmwiam dzikczynn modlitw i ca uwag skupiam na tym, by mocno trzyma si
supa; wiedziaam bowiem dobrze, e tym razem bd musiaa zapewne liczy na ludzk
pomoc, aby wydosta si na ld.
Tymczasem dka przesuna si koo mostu i szybko znikna pod wod. Ruby, Janka
i Diana, oczekujce u owego drugiego cypla, ujrzawszy nagle, e d tonie, ani na chwil nie
wtpiy, e i Ania znalaza si pod wod. Stany nieruchome, blade, zamare z trwogi. Potem
z gonym okrzykiem przeraenia pomkny w szalonym pdzie przez las, nie rzuciwszy ani
jednego spojrzenia w kierunku mostu. Ania, rozpaczliwie przytulona do swej niepewnej
podpory, widziaa poruszajce si w biegu sylwetki dziewczynek i syszaa ich okrzyki.
Niewtpliwie pomoc zjawi si wkrtce, tymczasem jednak pozycja jej bya bardzo
niewygodna. Minuty mijay, a kada z nich wydawaa si godzin nieszczliwej
dziewczynce. Dlaczeg nikt si nie zjawia? Dokd pobiegy koleanki?! A jeli zemdlay z
przeraenia i nikt nie nadejdzie? A jeli ona tak opadnie z si i zdrtwieje, e nie potrafi si
duej utrzyma? Ania spojrzaa w roztaczajc si pod stopami gbok, zielon przepa,
gdzie chwiay si dugie, zamazane cienie i zadraa. Wyobrania zacza jej podsuwa
rozmaite straszne obrazy.
Wtem, w chwili gdy poczua, e z powodu zmczenia i blu ramion i doni nie potrafi
duej utrzyma si w tej pozycji, obok mostu ukaza si; Gilbert Blythe w odzi Andrewsa.
Chopiec podnis wzrok i ku niezmiernemu swemu zdumieniu spostrzeg drobn,
blad, lecz dumn twarzyczk, patrzc na wielkimi, trwonymi, ale jednoczenie
gniewnymi oczami. - Ania! Jakim sposobem i skd si tu wzia?! - zawoa.
I nie czekajc odpowiedzi podpyn do pala i wycign ku niej rk.
Nie byo innej rady. Ania, mocno wsparta na doni Gilberta, zsuna si do odzi, gdzie
usiada, przemoknita i za, trzymajc w obu rkach ociekajcy wod szal i mokr serwet.
Niewtpliwie bardzo trudno byo zachowa si z godnoci w podobnej sytuacji.
- C si stao, powiedz, Aniu? - spyta Gilbert zabierajc si do wiose.
- Chciaymy gra Elaine Tennysona - objania Ania chodno, nie patrzc wcale na
swego wybawc - i ja powinnam bya popyn do Camelot w barce, to jest w dce.
Tymczasem dka zacza przecieka, wic gdy zbliya si do pala, wdrapaam si na niego.

Jednoczenie dziewczynki pobiegy szuka pomocy. Czy zechcesz by tak uprzejmy i


podwie mnie do przystani?
Gilbert chtnie podpyn we wskazane miejsce i Ania, odrzucajc jego pomoc, sama
zrcznie wyskoczya na brzeg.
- Dzikuj bardzo - rzeka wyniole, odchodzc.
Ale i Gilbert wyskoczy z odzi i pooy rk na jej ramieniu, starajc si j
zatrzyma.
- Aniu - rzek popiesznie - posuchaj mnie! Czy nie moglibymy by przyjacimi?
Bardzo mi jest przykro, e wwczas zaartowaem z twoich wosw. Nie chciaem ci
obrazi, powiedziaem ot, tak sobie, dla artu tylko. A zreszt to ju tak dawno. Teraz twoje
wosy s bardzo pikne szczerze mwi. Bdmy przyjacimi!
Ania zawahaa si chwil. Pomimo obraonej dumy doznaa nagle jakiego
niezwykego, nie znanego dotd wraenia, e ten na poy niemiay, na poy gorcy wyraz
ciemnych oczu Gilberta sta si jej miy. Serduszko jej zaczo uderza szybciej i mocniej.
Lecz gorycz starej zniewagi szybko odniosa zwycistwo nad wahaniem. Scena, ktra si
odegraa dwa lata temu, odya w wyobrani Ani rwnie ywo, jak gdyby zdarzya si
wczoraj. Gilbert zawoa: Marchewka! i okry j wstydem wobec caej szkoy. Gniew jej,
ktry dojrzaym ludziom wydaby si rwnie mieszny jak i jego powd, nie ustpi i nie
zagodnia jeszcze. Nienawidzia Gilberta! Nigdy mu nie przebaczy!
- Nie - odrzeka chodno. - Nigdy nie bdzie przyjani pomidzy mn a Gilbertem
Blythe. Nie ycz sobie tego.
- Jak ci si podoba! - I Gilbert, zaczerwieniony z gniewu, wskoczy do swej odzi. Nigdy ju nie poprosz ci o przyja. Mnie rwnie na niej nie zaley.
Odepchn d kilkoma szybkimi, gniewnymi uderzeniami, a Ania odesza strom,
osonit paprociami ciek pord klonw. Gow trzymaa wysoko, lecz w gbi duszy
doznawaa przykrego uczucia alu. aowaa niemal, i nie odpowiedziaa Gilbertowi inaczej.
Prawda, e strasznie j obrazi, lecz W ogle zdawao jej si, e najlepiej byoby, gdyby
moga usi i serdecznie si wypaka. Czua si najzupeniej wytrcona z rwnowagi;
fizyczne zmczenie i przeyty strach teraz dopiero daway jej si we znaki.
W poowie cieki spotkaa Jank i Dian wracajce nad staw. Dziewczynki byy w
najwyszym stopniu przeraone. Na Sosnowym Wzgrzu nie zastay nikogo, bo pastwo
Barry wyszli z domu. Ruby dostaa ataku histerycznego paczu, zostawiy j wic w
mieszkaniu, by si uspokoia, same za pobiegy przez Las Duchw i przez most na Zielone

Wzgrze. Tam take nie byo nikogo, gdy Maryla udaa si do Carmody, a Mateusz by
daleko w polu, zajty zbieraniem siana.
- Ach, Aniu! - wybuchna Diana obejmujc szyj przyjaciki i paczc z radoci i
ulgi z powodu niespodzianego jej ocalenia. - Ach, Aniu droga mylaymy e utona
i uwaaymy si za zbrodniarki bo to mymy ci namwiy aby bya Elaine! Ruby ma
atak paczu! Aniu, jake si wyratowaa?
- Wdrapaam si na pal - wyjania Ania zmczonym gosem - a Gilbert, ktry wanie
nadpyn w odzi pana Andrewsa, wysadzi mnie na brzeg.
- Ach, Aniu, jak wietnie, e to zrobi! I jakie to romantyczne! - wykrzykna Janka,
ktra nareszcie odzyskaa zdolno mwienia. - Teraz oczywicie bdziesz ju z nim
rozmawiaa!
- Oczywicie, e nie bd! - wybuchna Ania, w mgnieniu oka powracajc do
dawnych uprzedze. - I nie chc nigdy wicej sysze wyrazu romantyczne. Martwi mnie
bardzo, ecie si tak przeraziy. Przekonuj si, e jestem urodzona pod nieszczliw
gwiazd. Wszystko, do czego si bior, koczy si niedobrze dla mnie lub moich
najbliszych. d twego ojca, Diano, ley na dnie wody i mam przeczucie, e nie pozwol
nam ju nigdy wiosowa po stawie.
Przeczucie Ani tym razem sprawdzio si dokadniej, ni to zwykle bywao. Zarwno
pastwo Barry, jak i Cuthbertowie byli przeraeni dowiedziawszy si o wypadkach tego
popoudnia.
- Czy te ty kiedykolwiek bdziesz rozsdna, Aniu? - skarya si Maryla.
- O, na pewno, Marylo - odpowiedziaa Ania optymistycznie. Wypakaa si bowiem
serdecznie w samotnoci swego pokoiku na facjatce, a pacz ten uspokoi jej nerwy i
przywrci zwyky, pogodny pogld na wiat. - Zdaje mi si, e nadzieja zostania rozsdn
jest teraz blisza urzeczywistnienia ni kiedykolwiek.
- Nie rozumiem, w jaki sposb - rzeka Maryla.
- Oto tak - objaniaa Ania. - Dzi znowu otrzymaam now i cenn nauczk. Odkd
przybyam na Zielone Wzgrze, popeniam bezustannie gupstwa, lecz kade z nich pomogo
mi wyleczy si z jakiej wady. Zdarzenie z broszk ametystow nauczyo mnie nie rusza
rzeczy, ktre nie s moj wasnoci. Strach, jakiego doznaam w Lesie Duchw, wskaza mi,
e naley wyobrani trzyma na wodzy. Pomyka z kroplami walerianowymi wyleczya
mnie z nieuwagi przy zajciach w kuchni. Ufarbowanie wosw wyleczyo mnie z prnoci.
Obecnie nigdy nie myl o swoich wosach i swoim nosie a przynajmniej bardzo rzadko.
Dzisiejsza przygoda wyplenia ze mnie skonno do romantycznych awantur. Doszam do

wniosku, e nie warto teraz by romantycznym. Byo to bez wtpienia bardzo pikne parset
lat temu, w otoczonym wieami Camelot, lecz obecnie romantyczno nie znajduje na og
uznania. Jestem pewna, e Maryla wnet zobaczy we mnie wielkie zmiany pod tym wzgldem.
- Oby tak byo! - umiechna si Maryla niedowierzajco.
Lecz gdy Maryla wysza z pokoju, Mateusz, ktry dotd milczcy siedzia w kcie,
zbliy si do Ani i pooy sw do na jej ramieniu.
- Nie zatracaj caej romantycznoci, Aniu - szepn niemiao. - Zapewne niezbyt
wiele ale troszeczk jej nie zawadzi.

XXIX.
EPOKA W YCIU ANI
Ania odprowadzaa krowy z pastwiska do domu Alej Zakochanych. By wrzeniowy
wieczr i wszystkie szczeliny i polanki w lesie zalane byy rubinowymi blaskami
zachodzcego soca. Tu i wdzie przemkn po alei bladoty promie, lecz cienie
zmierzchu zapaday coraz bardziej pod sklepieniami klonw, a pomidzy jodami zalega
jasnofioletowy zmrok. Na wierzchokach drzew igray wiatry, a nie ma chyba na wiecie
sodszej muzyki nad t, jak wygrywa wieczorny wiatr bujajcy pord drzew jodowych.
Krowy szy spokojnie, koyszcym krokiem wzdu alei. Ania postpowaa za nimi
zadumana, powtarzajc gono pie wojenn z Marmion. Poemat ten by rwnie lektur
zalecon ubiegego roku i panna Stacy polecia im nauczy si go na pami. Ania
przeywaa radonie tchnce entuzjazmem sowa; zdawao jej si, e syszy w nich chrzst
lanc.
Zachwycona,

przymkna powieki,

aby wywoa silniejsze zudzenie tego

wspaniaego obrazu. Gdy je podniosa, spostrzega Dian wychodzc z furtki wiodcej na


pole Barrych. Diana miaa powany wyraz twarzy, wic Ania domylia si, i przynosi
jakie niezwyke nowiny. Nie zdradzia jednak zbytniej ciekawoci.
- Czy dzisiejszy wieczr to nie istny purpurowy sen, Diano? Ciesz si tak bardzo, e
yj! Rankiem wydaje mi si zawsze, e poranki s najpikniejsze, a wieczorem jestem
znowu zdania, i wieczory s niezrwnane.
- W istocie wieczr jest bardzo pikny - potwierdzia Diana - ale, Aniu, jakie ja ci
przynosz nowiny! Zgadnij! Pozwalam ci trzykrotnie zgadywa.
- Charlotte Gillis, pomimo wszystko, wemie lub w kociele i pani Allan poleci nam
go przystroi.
- Nie. Narzeczony Charlotte nie chce si na to zgodzi, gdy obecnie bierze si ju
tylko luby cywilne i on uwaa, e lub w kociele przypomina pogrzeb. auj byaby
wietna zabawa. Zgaduj dalej!
- Matka Janki pozwolia jej wyprawi podwieczorek na urodziny?
Diana zaprzeczya ruchem gowy, a jej czarne oczy wesoo si umiechny.
- Nie domyle si, co to by moe - rzeka Ania w rozpaczy. - Moe Moody
odprowadzi ci wczoraj wieczorem do domu, co?

- O! - zawoaa Diana z oburzeniem. - Z pewnoci nie chwaliabym si tym, gdyby to


uczyni ten nieznony chopiec! Widz, e nie potrafisz zgadn. Ot powiem ci. Mama
moja otrzymaa dzi list od ciotki Jzefiny, ktra zaprasza ciebie i mnie na przyszy wtorek do
miasta i chce, ebymy zwiedziy z ni wystaw. C ty na to?
- Ach, Diano - szepna Ania, tak bardzo wzruszona, e a, musiaa si oprze o pie
klonu. - Czy to jest w istocie prawd? Lkam si tylko, e Maryla si nie zgodzi. Powie mi na
pewno, e nie pozwoli na to, bym si wasaa. Tak wanie wyrazia si w zeszym tygodniu,
gdy Janka zaprosia mnie, abym pojechaa wraz z ni na amerykaski koncert w hotelu na
Biaych Piaskach. Pragnam tego bardzo, lecz Maryla orzeka, e lepiej bdzie, gdy
pozostan w domu i popracuj nad lekcjami, i e dla Janki te by tak byo lepiej. Strasznie
byam rozczarowana, Diano. Byam tak zgnbiona, e uoywszy si do snu, nie chciaam
zmwi modlitwy. Lecz potem aowaam tego i pord nocy wstaam, eby si pomodli.
- Wiesz, co ci poradz? - rzeka Diana. - Poprosss mamy, by ona powiedziaa o tym
zaproszeniu Maryli. Wtedy chyba nie odmwi, a my bdziemy miay rozkosz nad rozkosze.
Zobaczysz, Aniu! Ja nigdy jeszcze nie byam na adnej wystawie i jest mi zawsze przykro,
gdy inne dziewczta opowiadaj, co widziay. Janka i Ruby byy ju dwukrotnie, a w tym
roku rwnie maj jecha.
- Nie chc myle o tym wszystkim, dopki nie bd wiedziaa, czy pojad - rzeka
Ania stanowczo. - Jelibym si cieszya, a nastpnie doznaa rozczarowania, nie potrafiabym
tego znie. Lecz jeli pojad, to dobrze, e mj nowy paszczyk bdzie akurat gotw. Maryla
uwaaa, e nowy paszczyk jest mi niepotrzebny tej zimy i e powinnam si zadowoli now
sukienk. Sukienka jest naprawd bardzo adna, Diano granatowa, a przy tym tak modnie
zrobiona! Maryla teraz sprawia mi wszystkie sukienki wedug modnych fasonw, bo mwi,
e nie yczy sobie, aby Mateusz udawa si do pani Linde z prob o ich uszycie Ciesz si
tym bardzo! Zdaje mi si, e atwiej jest by dobrym, kiedy si jest modnie ubranym; a
przynajmniej ja tak to czuj. Osobom z natury dobrym nie sprawia to moe rnicy Lecz
Mateusz uwaa, i powinnam dosta nowy paszczyk, Maryla kupia wic sztuczk
granatowego cienkiego sukna i daa do uszycia prawdziwemu krawcowi w Carmody. Bdzie
gotw w sobot wieczr. Staram si nie myle wcale, jak bd wygldaa, gdy w niedziel
wejd do kocioa w nowej czapeczce i nowym paszczyku. Sdz, e nie godzi si zaprzta
myli takimi rzeczami, ale mimo woli wpadaj mi one do gowy. Moja czapeczka jest take
liczna! Mateusz kupi mi j tego dnia, gdymy razem byli w Carmody. Jest maleka, caa z
granatowego aksamitu, objta zotym sznurem z pomponami. Cudo! Twj nowy kapelusz jest
take bardzo adny! A jak ci w nim do twarzy! Kiedy ci zobaczyam ostatniej niedzieli

wchodzc do kocioa, serce zabio mi z dumy, e to moja najserdeczniejsza przyjacika.


Czy ty uwaasz, e bardzo le postpujemy mylc tak wiele o naszym ubraniu? Maryla
twierdzi, e to naganne. Ale jakie przyjemne, prawda?
Maryla pozwolia na wyjazd Ani do miasta i postanowiono, e pan Barry nastpnego
wtorku zabierze obie dziewczynki. Wobec tego, i Charlottetown byo odlege o trzydzieci
mil, a pan Barry pragn tego samego dnia powrci do domu, naleao wyjecha o bardzo
wczesnej godzinie. Dla Ani byo to take powodem do radoci; we wtorek rano zerwaa si
jeszcze przed wschodem soca. Spojrzenie, rzucone z okna jej pokoiku, upewnio j, e dzie
bdzie przeliczny, gdy niebo na wschodzie ponad Lasem Duchw, nie zamcone ani jedn
chmurk, tono w srebrze. Poprzez szczelin pomidzy drzewami byszczao wiateko z
facjatki na Sosnowym Wzgrzu: znak, e i Diana ju wstaa.
Zaledwie Mateusz zdy roznieci ogie, ju Ania bya na dole w kuchni i gdy
Maryla wesza, zastaa gotowe niadanie. Jednak dziewczynka bya zbyt wzruszona, aby mc
spokojnie zasi do jedzenia. Po niadaniu, w licznej nowej czapeczce i nowym paszczyku,
Ania popieszya przez most na stawie i poprzez las jodowy na Sosnowe Wzgrze. Pan Barry
i Diana czekali tu na ni i wkrtce wszyscy troje znaleli si na gocicu.
Bya to duga droga, lecz dziewczynki rozkoszoway si kad chwil. Cudnie byo
sun tak po wilgotnych drogach, gdy wczesne purpurowe wiato soneczne pezao po
ogooconych, ztych polach. Powietrze byo wiee i czyste, a niewielkie bkitne mgy
unosiy si w dolinach i spyway po wzgrzach. Miejscami droga prowadzia przez lasy,
gdzie klony zaczynay wanie przyodziewa si w szkaratn szat; nieraz przecinaa mostki,
na ktrych Ani obejmowaa dawna, dziecinna trwoga, e most zaamie si jak scyzoryk,
czasem znowu wia si wzdu wybrzea i zatoki morskiej, gdzie przycupna maleka
wioska, pena zszarzaych od niepogod chatek rybackich; to znowu wjedali na wzgrza, z
ktrych wida byo dalekie wyyny i niebo spowite w bkitne mgy. W ktrkolwiek
zwrcili si stron, wszdzie znajdowali wiele zajmujcych tematw do rozmowy. Poudnie
ju si zbliao, gdy przybyli do miasta i skierowali si ku Beechwood. Bya to powana stara
rezydencja, oddzielona od ulicy szpalerem zielonych wizw i rozoystych bukw. Panna
Barry wysza na ich spotkanie z yczliwym spojrzeniem w swych ywych, czarnych oczach.
- Wreszcie przyjechaa do mnie, Aniu kochana - przywitaa dziewczynk. - Zmiuj
si, dziecko, jake ty wyrosa! Wysza jeste ode mnie, naprawd! Jeste te o wiele
adniejsza, ni bya. Ale o tym wiesz sama, nie potrzeba ci tego mwi.
- Waciwie nie wiedziaam - rzeka Ania rozradowana. - Wiem, e jestem mniej
piegowata, ni byam dawniej, i z tego ju jestem niezmiernie rada, lecz naprawd nie

odwayam si sdzi, e zaszy we mnie jeszcze inne zmiany. Ciesz si bardzo, e pani jest
tego zdania.
Mieszkanie panny Barry byo urzdzone bardzo wspaniale - jak opowiadaa pniej
Ania Maryli. Obie dziewczynki, mieszkanki prowincji, zostay po prostu olnione wykwintem
saloniku, do ktrego wprowadzia je wacicielka.
- Czy to nie istny paac? - szepna Diana. - Nigdy dotd nie byam w mieszkaniu
ciotki Jzefiny i nie miaam pojcia, e jest tak wspaniae. Pragnabym tylko, aby Julia Bell
moga je zobaczy ona tak si chepi, gdy mwi o saloniku swej matki.
- Pluszowy dywan - westchna Ania zachwycona owym luksusem - i jedwabne
portiery! Marzyam tylko o czym podobnym, Diano. Ale wiesz, nie sdz, ebym si dobrze
czua pord tego zbytku. Jest tak wiele przedmiotw w tym pokoju, a wszystko takie
wspaniae, i nie ma tu ju pola dla wyobrani. A to wanie jest pociech ludzi, ktrzy nie s
bogaci jest tyle rzeczy, ktre mog sobie wyobrazi.
Ten pobyt w miecie pozosta na dugie lata w pamici obu dziewczt. Od pocztku do
koca by on jednym pasmem miych chwil.
W rod panna Barry zabraa je na wystaw, gdzie spdziy cay dzie.
- Cudnie tam byo - opowiadaa pniej Ania swej opiekunce. - Wie Maryla, e ja nie
potrafiabym nigdy wyobrazi sobie czego rwnie zajmujcego. Nie wiem doprawdy, ktry
dzia na wystawie by najbardziej interesujcy. Zdaje si, e jednak najwicej podobay mi si
konie, kwiaty i rczne roboty. Jzia Pye otrzymaa pierwsz nagrod za niciane koronki.
Bardzo mnie to ucieszyo. I byam zadowolona z tej swojej radoci. To dowd, e staam si
lepsza, skoro potrafi cieszy si powodzeniem Jzi, prawda, Marylo? Pan Harmon Andrews
otrzyma drug nagrod za jabka, pan Bell za pierwsz za winie. Diana twierdzi, e to
bardzo mieszne, aby kierownik szkoy niedzielnej otrzymywa nagrody za winie, lecz ja nie
bardzo rozumiem dlaczego. A Maryla jak uwaa? Diana mwi, e bdzie pamitaa o tym
zawsze, ilekro zobaczy pana Bella modlcego si uroczycie. Klara MacPherson dostaa
nagrod za malowido, pani Linde za pierwsz nagrod za maso i sery domowej roboty. W
ten sposb Avonlea bardzo dobrze si zaprezentowaa, prawda? Pani Linde take bya na
wystawie; nie wyobraaam sobie, e j tak bardzo lubi, i przekonaam si o tym dopiero,
gdy ujrzaam jej znajom twarz pord tych wszystkich obcych. Byy tam tysice osb,
Marylo, i czuam si tak bardzo, tak strasznie nic nie znaczc istot. Panna Barry
zaprowadzia nas na wielki plac, gdzie si odbyway wycigi konne. Pani Linde nie chciaa
pj z nami. Twierdzia, e wycigi konne to ohydny pomys i e jej obowizkiem jako
czonka kocioa, jest dawa dobry przykad unikaniem podobnego widowiska. Lecz byy tam

takie tumy, e wtpi, czy nieobecno pani Linde moga by zauwaona. Co do mnie, nie
sdz, ebym powinna czsto przypatrywa si wycigom, gdy uwaam, e zabawa ta
wywouje zbyt wielkie rozgorczkowanie. Diana bya tak bardzo przejta, e chciaa zaoy
si ze mn o dziesi centw, e wygra kasztanowaty ko. Przypuszczaam, e on nie wygra,
lecz nie zgodziam si na zakad, przyrzekam bowiem pani Allan mwi jej o wszystkim, a
wiedziaam, e tego nie omiel si jej opowiedzie. Zawsze jest le robi co, czego nie
mona powiedzie onie pastora. A przyjemna jest ta wiadomo, e si ma on pastora za
przyjaciela. I dobrze zrobiam, bo ten ko naprawd wygra i byabym stracia dziesi
centw. W ten sposb cnota moja zostaa wynagrodzona. Widziaymy czowieka leccego
balonem. Ach, jakebym chciaa polecie balonem! Jakie to byoby oryginalne! I podszed
do nas jaki czowiek sprzedajcy wrby. Za dziesi centw maleka ptaszyna wyciga
zapowied naszego przyszego losu. Panna Barry daa Dianie i mnie po dziesi centw,
abymy si dowiedziay cokolwiek o naszej przyszoci. W mojej kartce bya zapowied, e
wyjd za m za czowieka o ciemnej skrze, bardzo bogatego i e popyn przez ogromn
wod. Przygldaam si uwanie wszystkim ciemnym mczyznom, ale aden z nich zbytnio
mi si nie podoba a zreszt sdz, e to jeszcze zbyt wczenie, aby si za nim oglda.
Ach, by to nigdy niezapomniany dzie, Marylo. A czuam si tak zmczona, e w nocy nie
mogam spa. Panna Barry umiecia nas, zgodnie z przyrzeczeniem, w gocinnym pokoju.
By to bardzo elegancki pokj, Marylo, ale spanie w gocinnym pokoju nie jest wcale czym
tak osobliwym, jak sobie wyobraaam. Zaczynam si przekonywa, e niedobrze jest by
dorosym. To, czegomy pragnli tak bardzo bdc dziemi, nie wydaje si ani w czci tak
cudowne, gdymy to wreszcie zdobyli.
W czwartek dziewczta odbyy przejadk po parku, a wieczorem panna Barry
zabraa je na koncert do Instytutu Muzycznego; wystpowaa jaka sawna piewaczka. Ani
wieczr ten wyda si piknym snem.
- O Marylo, co podobnego nie da si opisa. Byam do tego stopnia zachwycona, e
nie mogam mwi; moecie wic sobie wyobrazi stan mojej duszy Siedziaam w
milczcym zachwycie! Madame Selitsky bya niezwykle pikna, ubrana w bia, jedwabn
sukni i brylanty. Kiedy zacza piewa, zapomniaam o caym wiecie. O, nie potrafi
wypowiedzie, co czuam! I zdawao mi si, e chyba ju nigdy nie bdzie mi trudno by
dobr. Czuam si tak, jak kiedy patrz ku gwiazdom. zy napyny mi do oczu, ale byy to
zy szczcia! Byo mi tak przykro, kiedy si wszystko skoczyo, i powiedziaam pannie
Barry, e nie rozumiem wcale, jak powrc do codziennego, szarego ycia Odpowiedziaa,
e przejdziemy na drug stron ulicy, do cukierni, a porcja lodw bez wtpienia pomoe mi

odzyska rwnowag. Brzmiao to bardzo prozaicznie, ale ku memu wielkiemu zdumieniu


okazao si prawd. Lody mietankowe byy wymienite, Marylo, a przy tym jake mio i
elegancko siedzie w cukierni o jedenastej przed pnoc. Diana twierdzia, e przekonuje si,
i jest stworzona do ycia miejskiego. Panna Barry zapytaa, jakie jest moje zdanie w tej
kwestii, lecz odpowiedziaam, i musiaabym si powanie zastanowi, zanim mogabym co
orzec. I rozmylaam nad tym, pooywszy si spa. Wtedy najlepiej jest roztrzsa wszelkie
sprawy. Jednake doszam do wprost przeciwnego wniosku ni Diana. Oto, Marylo, ja wcale
nie jestem stworzona do miejskiego ycia i bardzo si z tego ciesz. Przyjemnie jest zajada
od czasu do czasu lody mietankowe w eleganckiej restauracji o jedenastej w nocy, lecz
stokro wol przebywa stale o jedenastej na mojej facjatce, pic nawet, bo i we nie czuj,
e gwiazdy byszcz nade mn, a wiatr szumi pord jode za stawem. Nazajutrz rano przy
niadaniu owiadczyam to pannie Barry. miaa si. W ogle panna Barry miaa si prawie
zawsze ze wszystkiego, co mwiam, nawet gdy mwiam bardzo powanie. Nie byam wcale
rada z tego, Marylo, bo nie staraam si by mieszn. Bd co bd, jest to niezwykle
gocinna dama i przyjmowaa nas po krlewsku.
W pitek nadesza godzina wyjazdu i pan Barry przyjecha po dziewczynki.
- Mam nadziej, ecie si dobrze bawiy - rzeka panna Barry egnajc si z nimi.
- Niewtpliwie - odpowiedziaa Diana.
- A ty, Aniu?
- Cieszyam si kad chwil tu spdzon! - zawoaa Ania, serdecznie zarzucajc rce
na szyj panny Barry i caujc jej pomarszczone policzki.
Diana nie odwayaby si nigdy uczyni czego podobnego i przerazia si nawet
miaoci koleanki. Lecz panna Barry bya temu najwidoczniej rada i pozostaa na
werandzie, dopki powozik nie znikn jej z oczu. Po czym z westchnieniem powrcia do
swego obszernego mieszkania, ktre, pozbawione tych wieych, wesoych dziewczt,
wydao jej si teraz puste i smutne. Panna Barry bya to, prawd powiedziawszy, egoistycznie
nastawiona stara dama, zawsze zajta jedynie sob. Inni zajmowali j tylko o tyle, o ile byli
jej potrzebni lub bawili j. Ania bawia j serdecznie i dlatego stara panna lubia j. Lecz oto
panna Barry dosza do przekonania, e mniej uj j swoisty sposb wyraania si Ani ni jej
wiey zachwyt, bezporednio jej wzrusze, jej uprzejme zachowanie i sodycz jej ust i
oczu.
Kiedy usyszaam, e Maryla Cuthbert przyja na wychowanie sierot z przytuku,
nazwaam j w myli star wariatk - rzeka do siebie - lecz teraz widz, e wcale nie

postpia niemdrze. Gdybym ja miaa w domu dziecko podobne do Ani, byabym bez
wtpienia lepsza i szczliwsza, ni jestem.
Dziewcztom jazda powrotna wydaa si rwnie mia, jak poprzednia do miasta
milsza nawet, gdy doznaway rozkosznego uczucia, e u celu podry czeka je dom
rodzinny. Soce chylio si ku zachodowi, gdy przejechali Biae Piaski i dostali si na
wybrzee. W dali na szafranowotych obokach rysoway si ciemne wzgrza Avonlea.
Poza jadcymi wielki ksiyc wyania si z wd morza, ktre w jego wietle wygldao coraz
bardziej promiennie i lnico. Kada najmniejsza zatoka wzdu wijcego si wybrzea
stawaa si istnym cudem drcych, rozkoysanych pian, a fale z przytumionym hukiem
rozbijay si o skay nadbrzene; sony zapach morza przesyca chodne, surowe powietrze.
- Ach, jake cudnie jest y i powraca do domu! - westchna Ania.
Gdy minli most na stawie pod Zielonym Wzgrzem, powitao ich przyjemnym
migotaniem wiato z kuchni Cuthbertw, a przez otwarte drzwi buchn pomie z komina,
rzucajc ciepy, czerwony ar w chodn noc jesienn. Ania wesoo wbiega na wzgrze i
wpada do kuchni, gdzie gorca wieczerza czekaa na stole.
- Wrcia wreszcie! - zawoaa Maryla odkadajc sw robot.
- Tak - zawoaa Ania radonie - jake rozkosznie jest powraca do domu!
Mogabym ciska i caowa wszystko, nawet ten zegar. C to, Marylo, pieczony kurczak?
Nie sdz, aby by dla mnie przygotowany!
- Owszem, dla ciebie, Aniu - odpowiedziaa Maryla. - Wyobraaam sobie, jak bardzo
bdziesz godna po tak dugiej drodze, i chciaam, eby zjada co smacznego. Zasidziemy
do wieczerzy, gdy tylko Mateusz nadejdzie. Musz przyzna, i ciesz si, e ju powrcia.
Straszna tu bya pustka bez ciebie. Nie pamitam rwnie dugich czterech dni.
Po wieczerzy Ania zasiada przed kominkiem pomidzy Mateuszem a Maryl i
opowiadaa im szczegowo o swej podry do miasta i o tym wszystkim, co tam widziaa i
czego dowiadczya.
- Przeyam liczne chwile - zakoczya zachwycona - i czuj, e stanowi one bd
epok w moim yciu. Najmilsze jednak ze wszystkiego - to powrt do domu.

XXX.
UTWORZENIE KOMPLETU SEMINARZYSTW
Maryla odoya robot rczn na kolana i opara si w swym fotelu. Oczy miaa
zmczone; przez gow przemkna jej myl, e przy najbliszej bytnoci w miecie
zmuszona chyba bdzie zmieni szka okularw na silniejsze. W ostatnich czasach tak czsto
i atwo wzrok jej si nuy.
Byo prawie ciemno, gdy ponury listopadowy zmierzch otuli ju Zielone Wzgrze i
jedyne wiato padao od taczcych w kominku czerwonych jzykw ognia.
Ania siedziaa po turecku na dywaniku przed kominkiem i spogldaa w resztki
rozarzonych gowni drzewa klonowego. Czytaa, ale oto ksika wysuna si jej z rk na
podog i dziewczynka zatopia si w marzeniach, z umiechem na rozchylonych wargach. Z
mgie i tczy jej bogatej wyobrani wysuway si wietne zamki na lodzie; cudne, czarowne
przygody spotykay j w krainie obokw przygody, ktre tam koczyy si zawsze
szczliwie i nigdy nie przyprawiay jej o adne kopoty, jak to niestety zdarzao si czsto w
yciu codziennym.
Maryla spogldaa na ni z czuoci, na jak nie pozwoliaby sobie nigdy w wietle
janiejszym ni to harmonijne poczenie zmroku z odblaskiem aru. Mioci, wyraajcej si
w szczerej mowie i spojrzeniu oczu, Maryla nie potrafiaby si nauczy. Lecz nauczya si
kocha to szczupe, szarookie dziewcz uczuciem tym gbszym i silniejszym, i tak mao na
zewntrz wyjawianym. Lkaa si troch, e to przywizanie czyni j moe zbyt pobaliw.
Doznawaa przykrej obawy, czy takie gorce ukochanie jednej ludzkiej istoty nie jest
niesprawiedliwoci, i z tego powodu nieraz zadawaa sobie pewien gwat, starajc si by
surowsz i krytyczniej usposobion dla swej wychowanki, ni czyniaby to wtedy, gdyby bya
mniej do niej przywizana. Niewtpliwie Ania sama nie miaa pojcia o tym, jak bardzo
Maryla j kochaa. Niejednokrotnie nawet mylaa, e niezmiernie trudno jest zadowoli
Maryl, ktra zapewne nie ma do niej sympatii i zrozumienia. Lecz natychmiast z wyrzutem
odsuwaa od siebie podobn myl przypominajc sobie, jak wiele zawdzicza swej opiekunce.
- Aniu - rzeka nagle Maryla - panna Stacy bya tutaj, gdy wysza z Dian.
Ania drgna i z westchnieniem powrcia z dalekich wiatw.
- Bya? Ach, jake auj! Dlaczego Maryla nie zawoaa mnie? Byymy z Dian
tylko w Lesie Duchw. Cudnie jest teraz w lasach! Cay drobiazg leny paprocie, krzaki
derenia uoyy si do snu, jak gdyby je kto nakry koderk z lici Polez tak do wiosny.

Wyobraam sobie, e may, popielaty elf, spowity w szal o tczowych barwach, zakrad si
ku nim na paluszkach ostatniej ksiycowej nocy i pootula je pieczoowicie. Diana nie
bardzo temu wierzy. Nie zapomniaa ona dotd nagany, jakiej w swoim czasie udzielia jej
matka za zaczarowane istoty w Lesie Duchw. Miao to na ni bardzo zy wpyw - zgasio jej
wyobrani. Pani Linde mwi, e Myrtle Bell jest zupenie zgaszona. Pytaam Ruby Gillis,
dlaczego Myrtle jest zgaszona, a Ruby powiada, e to pewnie dlatego, e jej chopiec j
rzuci. Ruby Gillis myli tylko o chopcach, a im jest starsza, tym z ni gorzej. Nie mam nic
przeciwko chopcom w oglnoci, ale po c wpltywa ich we wszystkie sprawy? Prawda?
Diana i ja powanie zamierzamy przyrzec sobie nigdy nie wyj za m i mieszka razem
jako stare panny. Jednak Diana nie powzia jeszcze absolutnie stanowczej decyzji, bo uwaa,
i moe szlachetniej byoby zosta on jakiego zepsutego, rozrzutnego hulaki i nawrci go
na dobr drog. Diana i ja rozmawiamy obecnie najczciej o powanych sprawach.
Uwaamy, emy ju na tyle dorosy, i nie powinnymy rozprawia o kwestiach
dziecinnych. To co tak uroczystego - wiadomo, e si ma lat czternacie. Panna Stacy
zabraa nas, starsze dziewczta, w rod nad potok i rozmawiaa z nami na ten temat.
Twierdzia, e adne starania nie s zbyt wielkie, jeli chodzi o wyrobienie charakterw i
obranie waciwych ideaw wanie w wieku modzieczym. Gdy dojdziemy bowiem do lat
dwudziestu, nasze charaktery bd Ju ustalone i fundament na cae przysze ycie zaoony.
A jeli fundament bdzie niepewny, nie potrafimy nigdy zbudowa na nim niczego
wartociowego - dodaa. Diana i ja rozmawiaymy o tym dugo, wracajc ze szkoy.
Byymy bardzo powanie nastrojone, Marylo. I postanowiymy pilnie zwraca uwag na
nasz charakter, zdobywa rozsdne przyzwyczajenia, uczy si jak najwicej, aby w
dwudziestym roku ycia nasze charaktery byy ju odpowiednio uksztatowane. Strasznie jest
wyobrazi sobie, e si ma lat dwadziecia! To brzmi tak powanie i staro. Ale dlaczego
panna Stacy przysza do nas?
- Wanie chciaam ci to powiedzie, Aniu, jeeliby pozwolia mi wtrci swko.
Mwia ze mn o tobie.
- O mnie? - Ania zmieszaa si nieco. Po czym zarumienia si i zawoaa: - Aha,
wiem ju, co mwia! Sama miaam zamiar opowiedzie to Maryli, ale naprawd
zapomniaam. Panna Stacy zastaa mnie wczoraj po poudniu w szkole nad czytaniem Ben
Hura zamiast nad lekcj historii Kanady. Poyczyam t ksik od Janki Andrews.
Czytaam j podczas pauzy obiadowej i wanie zaczam rozdzia o wycigach rydwanw,
gdy trzeba byo powrci do szkoy. Ginam z ciekawoci, eby si dowiedzie o rezultacie chocia byam pewna, e Ben Hur musi zwyciy, gdy w przeciwnym razie nie byoby

sprawiedliwoci powieciowej - wic rozoyam histori otwart na pulpicie, a Ben Hura


pooyam na kolanach, oparszy go o pulpit. Zdawao si wszystkim, e pracuj nad lekcj
historii, a tymczasem czytaam spokojnie. Byam tak bardzo zajta, e nie zauwayam nawet,
i panna Stacy przesza pomidzy awkami i stana obok mnie. Dopiero spojrzawszy nagle w
jej stron, zobaczyam j spogldajc na mnie wzrokiem penym wyrzutu. Nie mog wcale
wypowiedzie, jak bardzo si zawstydziam, szczeglnie gdy usyszaam za sob chichotanie
Jzi Pye Panna Stacy zabraa Ben Hura, ale nie wyrzeka ani sowa. Dopiero po
skoczonych lekcjach pomwia ze mn i zwrcia mi uwag, e postpiam niewaciwie z
dwch powodw. Po pierwsze, marnowaam czas przeznaczony na nauk, po drugie,
oszukiwaam nauczycielk udajc, e ucz si historii, gdy waciwie czytaam powie.
Nigdy przedtem nie miaam pojcia, e to, co uczyniam, byo oszustwem Byam
wstrznita. Pakaam gorzko, proszc pann Stacy, by mi przebaczya, a nigdy ju nie
uczyni nic podobnego. Zaproponowaam jej, i za kar przez cay tydzie nie zajrz do Ben
Hura, nie przekonam si nawet, jak si skoczyy wycigi. Ale panna Stacy rzeka, e wcale
nie wymaga takiej ofiary i wybacza mi. Dlatego sdz, e niesprawiedliwie postpia
zwracajc si z t kwesti do Maryli.
- Panna Stacy nie wspominaa mi nawet o tym, Aniu. To twoje nieczyste sumienie nie
daje ci spokoju. Nie powinna zabiera powieci do szkoy. Ty i tak tracisz zbyt wiele czasu
na czytanie ksiek. Kiedy ja byam w twoim wieku, nie Wolno mi byo nawet spojrze na
powie.
- Ach, jake mona nazwa Ben Hura powieci? Wszake to taka religijna
ksika! - zaprotestowaa Ania. - Oczywicie jest troch podniecajca na lektur niedzieln.
Wic czytam j tylko w dni powszednie. Teraz nie czytam nic, czego panna Stacy lub pani
Allan nie uznaj za odpowiednie dla dziewczynki w wieku lat trzynastu i trzech kwartaw.
Panna Stacy wzia ode mnie takie przyrzeczenie. Pewnego dnia zastaa mnie zagbion w
czytaniu Strasznej tajemnicy Zamku Upiorw. Poyczyam t ksik od Ruby Gillis. Ach,
Marylo, jakie to byo przejmujce i przykuwajce uwag opowiadanie! Po prostu cinao
lodem krew w yach. Ale panna Stacy uwaaa, i to niezmiernie gupia i szkodliwa ksika,
i prosia, bym ju nigdy nie czytaa podobnych bzdurstw. Z atwoci przyrzekam, i wicej
tego nie uczyni, ale duo siy woli trzeba byo, aby nie dokoczy takiej ciekawej powieci i
nie dowiedzie si o losie jej bohaterw. Jednake przywizanie moje do panny Stacy
wytrzymao prb i dotrzymaam przyrzeczenia. Naprawd, Marylo, zadziwiajce jest, ile
mona wymc na sobie, gdy pragniemy komu sprawi przyjemno.

- Widz, e mog zapali lamp i zabra si do roboty - rzeka Maryla. - Zdaje si, i
nie jeste ciekawa tego, co mwia panna Stacy. Najbardziej zajmuje ci twoja wasna
paplanina.
- Ale c znowu, Marylo, ja bardzo pragn usysze, o co chodzi! - wybuchna Ania
skruszona. - Nie powiem ju nic wicej - ani jednego sowa Wiem, e mwi zbyt wiele,
ale staram si poprawi z tej wady. Gdyby jednak Maryla wiedziaa, ile chciaabym
powiedzie i ile przemilczam, z pewnoci miaaby dla mnie troch wyrozumiaoci. Sucham
wic, Marylo!
- Ot panna Stacy ma zamiar zorganizowa komplet spord najbardziej
zaawansowanych uczniw i uczennic, ktrzy pragn zdawa egzaminy do seminarium. Chce
ona dawa im specjalne lekcje, codziennie godzin, po szkole. Przysza wic zapyta
Mateusza i mnie, czybymy zechcieli ciebie przyczy. C ty mylisz o takim projekcie,
Aniu? Czy chciaaby pj do seminarium i zosta nauczycielk?
- Ach, Marylo! - Ania uklka i zoya donie. - Byo to marzeniem mego ycia
rozumie si, od p roku dopiero, gdy Ruby i Janka zaczy rozprawia o przygotowywaniu
si do egzaminu. Lecz nie chciaam nic mwi, gdy uwaaam to za zupenie bezcelowe.
Jake gorco pragnam zosta nauczycielk! Czy to nie bdzie jednak zbyt kosztowne? Pan
Andrews mwi, e przepchnicie Prissy kosztowao go sto pidziesit dolarw. A wszak
Prissy nie bya tpa w geometrii.
- Nie niepokj si wcale t stron sprawy. Gdymy z Mateuszem zaopiekowali si
tob, postanowilimy uczyni dla ciebie, co tylko bdzie w naszej mocy, i da ci jak najlepsze
wyksztacenie. Uwaam, i kade mode dziewcz powinno umie zapracowa na swe
utrzymanie bez wzgldu na to, czy bdzie tego potrzebowao, czy te nie. Dopki Mateusz i
ja bdziemy yli, Zielone Wzgrze nie przestanie by twoim domem. Lecz nikt nie moe
przewidzie, co si stanie na tym niepewnym wiecie, i dobrze jest by przygotowanym na
wszystko. A wic, jeli tylko chcesz, moesz si przyczy do kompletu.
- O Marylo, dzikuj! - Ania obja Maryl i powanie spojrzaa jej w oczy. - Jestem
wam niewypowiedzianie wdziczna! Bd pracowaa tak gorliwie, jak tylko potrafi, i
postaram si by wasz chlub. Nie oczekujcie tylko zbyt wiele co do geometrii. Za to w
innych przedmiotach, uczc si pilnie, niewtpliwie zrobi postpy.
- Przypuszczam, e dasz sobie rad. Panna Stacy twierdzi, e jeste zdolna i pilna.
Za nic w wiecie Maryla nie powiedziaaby Ani, jak gorco panna Stacy j chwalia.
Uwaaaby to za schlebianie jej prnoci.

- Tylko nie przesadzaj i nie przepracowuj si zabijajc si nad ksikami. Wszak nie
ma popiechu. Nie bdziecie gotowi do zdawania egzaminw wczeniej ni za ptora roku.
Lepiej jest jednak zacz nauk zawczasu i by gruntownie przygotowanym, twierdzi panna
Stacy.
- Z pewnoci bd pracowaa z jeszcze wikszym zapaem ni dotd - rzeka Ania
uszczliwiona. - Teraz bowiem mam cel w yciu. Pan Allan powiada, e kady winien mie
w yciu jaki cel i dy do niego wytrwale. Tylko, twierdzi, naley si przedtem upewni, e
jest to cel godny zabiegw. Czy to nie szlachetne denie zosta nauczycielk tak jak panna
Stacy? Co, Marylo? Mnie si wydaje, e to musi by niezmiernie pikny zawd.
Komplet przyszych seminarzystw zosta zorganizowany we waciwym czasie.
Naleeli do Gilbert Blythe, Ania Shirley, Ruby Gillis, Janka Andrews, Jzia Pye, Karolek
Sloane i Moody Spurgeon MacPherson. Diany brak byo w tym gronie, gdy pastwo Barry
nie mieli zamiaru wysya jej do seminarium. Dla Ani byo to prawdziwym nieszczciem.
Od tamtej pamitnej nocy, w ktrej Minnie przechodzia krup, dziewczynki prawie si nie
rozstaway. Tego popoudnia, gdy nowo utworzony komplet pozosta po raz pierwszy w
szkole na specjalnej lekcji z pann Stacy, Ania, widzc Dian wychodzc powoli wraz z
innymi, aby uda si samotnie do domu ciek Brzz i Dolin Fiokw, omale nie zerwaa
si z miejsca i nie pobiega za przyjacik. Co cisno j za gardo i szybko zacza
przeglda kartki swej rozoonej na pulpicie gramatyki aciskiej, aby ukry przed
towarzyszami zy napywajce jej do oczu. Za skarby wiata nie chciaa, aby Gilbert Blythe
lub Jzia Pye spostrzegli te zy.
- W istocie, Marylo, wydao mi si, e widzc Dian odchodzc samotnie,
zakosztowaam goryczy mierci, jak wyrazi si pan Allan w swym niedzielnym kazaniu aonie opowiadaa Ania tego wieczora Maryli. - Wyobraaam sobie, jak by byo piknie,
gdyby i Diana naleaa do naszego kompletu. Ale nie ma doskonaoci na tym niedoskonaym
wiecie, mawia pani Linde i chocia trudno powiedzie, e pani Linde umie kogo pocieszy,
przyzna jednak trzeba, e czsto wypowiada bardzo rozumne zdania. Wydaje mi si, e
nasze wykady bd niezmiernie zajmujce. Janka i Ruby te chc si uczy, by zosta
nauczycielkami; jest to szczyt ich ambicji. Ruby mwi, e bdzie dawa lekcje tylko przez
dwa lata po skoczeniu, a potem zamierza wyj za m. Janka chce cae ycie powici
nauczycielstwu i nigdy, nigdy nie wyj za m. Twierdzi bowiem, e jako nauczycielka
bdzie zarabiaa, a m nie paci adnej pensji i w dodatku gniewa si, gdy ona da udziau
w zarobkach z wyrobu masa i sprzeday jaj. Domylam si, e Janka mwi to na podstawie
smutnego dowiadczenia, bo pani Linde powiada, e jej ojciec to skoczony stary zrzda i

skpi-rado jakich mao. Jzia Pye dowodzi, e ona podejmuje studia dla samej nauki, bo
przecie nie bdzie potrzebowaa zarabia na swe utrzymanie. Twierdzi, e inaczej rzecz si
ma z sierotami yjcymi z cudzej aski te musz pracowa. Moody Spurgeon ma zamiar
zosta pastorem. Pani Linde mwi, e on nie moe by niczym innym, jeli ma przynie
zaszczyt nazwisku, jakie nosi*. Zdaje mi si, e nie jestem zoliwa, Marylo, ale naprawd
myl o Moody Spurgeonie w roli pastora pobudza mnie do miechu. On jest przecie taki
pocieszny z t tust, okrg twarzyczk, z malekimi, niebieskimi oczyma i uszami
odstajcymi jak dwie klapy! By moe jednak, e gdy podronie, zyska inteligentniejszy
wyraz twarzy. Karolek Sloane ju postanowi obra karier polityczn i zosta czonkiem
parlamentu, ale pani Linde twierdzi, e nie ma dla niego przyszoci na tej drodze, bo
Sloaneowie to s uczciwi ludzie, a w obecnych czasach tylko otrzy robi karier w polityce.
- A czemu Gilbert Blythe postanowi si powici? - spytaa Maryla, widzc, e Ania
otwiera swego Cezara.
- Nieciekawa jestem ambicji yciowych Gilberta Blythe jeli w ogle je posiada odrzeka Ania pogardliwie.
Pomidzy Gilbertem a Ani zawrzao obecnie otwarte wspzawodnictwo. Dawniej
raczej tylko jedno z nich dyo do zajcia pierwszego miejsca, ale teraz nie ulegao ju
najmniejszej wtpliwoci, e Gilbert, na rwni z Ani, zdecydowany jest zosta prymusem.
W istocie by to przeciwnik godny jej w zupenoci. Reszta seminarzystw uznaa milczco
ich wyszo i nikomu nie wpado na myl stan z nimi do walki.
Od owej chwili, gdy Ania nad stawem odmwia probie Gilberta, ten - poza
wspzawodnictwem w nauce - ignorowa najzupeniej jej istnienie. Gawdzi i artowa z
innymi koleankami, poycza im ksiki, omawia lekcje i plany, od czasu do czasu
odprowadza t lub inn z kocioa lub Klubu Dyskusyjnego do domu. Tylko Ania Shirley
dla nie istniaa.
Ania wkrtce dosza do wniosku, e nieprzyjemnie jest by ignorowan. Na prno,
dumnie potrzsajc gow, mwia sobie w duchu, e to j nic nie obchodzi. W gbi swego
upartego kobiecego serduszka czua jednak, e to j bardzo obchodzi i gdyby raz jeszcze
powtrzy si moga tamta sytuacja znad Jeziora Lnicych Wd, z pewnoci
odpowiedziaaby zupenie inaczej.
I nagle z przeraeniem, ktre staraa si zatai, poczua, e dawna niech, jak
pielgnowaa w sobie ku Gilbertowi, znika znika wanie wwczas, gdy najbardziej bya

Moody i Spurgeon to nazwiska dwch najpopularniejszych kaznodziejw w Ameryce (przyp. tum.).

Ani potrzebna. Na prno odwieaa w pamici kady szczeg owej pamitnej sceny i
staraa si wzbudzi w sobie dawne oburzenie. Drgno ono po raz ostatni podczas spotkania
na stawie. Ania przekonaa si, i przebaczya uraz i zapomniaa, sama nie wiedzc o tym.
Ale teraz byo ju za pno!
Szczciem ani Gilbert, ani nikt inny, nawet Diana, nie domylali si ani na chwil,
jak bardzo Ania cierpiaa nad tym, e okazaa si wwczas tak dumna i nieubagana!
Postanowia ukry swe uczucia w najgbszym zapomnieniu. Naley przyzna, e udawao
jej si to tak znakomicie, i sam Gilbert, prawdopodobnie nie tak zupenie obojtny, jak si to
pozornie zdawao, nie mg si pocieszy ani jednym bodaj dowodem, e Ania aowaa
swego penego pogardy odwetu. Jedyn jego pociech byo to, e bezustannie i
niemiosiernie, acz niesprawiedliwie, artowaa z Karolka Sloane.
Zima mina jak jedno pasmo przyjemnych obowizkw i nauki. Dla Ani dni
przelizgiway si jak zote paciorki na naszyjniku roku. Bya szczliwa, pilna, pena
zainteresowa: uczya si, zdobywaa zaszczytne wyrnienia, miaa przeliczne ksiki do
czytania, nowe pieni, ktrych naleao si uczy do chru szkoy niedzielnej. Sobotnie
popoudnia spdzaa zazwyczaj na probostwie w towarzystwie pani Allan i zanim si
spostrzega, wiosna zawitaa znowu na Zielone Wzgrze.
Wtedy zapa do nauki ostyg cokolwiek. Podczas gdy wikszo uczniw i uczennic
rozpraszaa si po zielonych ciekach, pord cienistych gajw i k, pozostajcy w klasie
przyszli seminarzyci spogldali smutnie przez okna i nagle dochodzili do wniosku, e
czasowniki aciskie i wiczenia francuskie utraciy do pewnego stopnia urok, jaki miay
podczas surowych zimowych miesicy. Nawet Ania i Gilbert wolniej i obojtniej posuwali si
naprzd i zarwno nauczycielka, jak i uczniowie byli bardzo radzi, kiedy nadszed koniec
roku szkolnego i zajaniay przed nimi radosne dni wakacji.
- Uczciwie i sumiennie pracowalicie tego roku - rzeka panna Stacy egnajc na
ostatniej lekcji swj komplet - i zasuylicie na przyjemne, wesoe wakacje. Uywajcie do
syta swobody na wieym powietrzu i przygotujcie nowy zapas zdrowia, si i ochoty do pracy
w roku przyszym. Bdzie to przeomowa chwila w waszym yciu, ostatni rok przed
skadaniem egzaminw!
- Czy pani powrci do nas w roku przyszym? - spytaa Jzia Pye.
Bo Jzia nigdy nie ocigaa si z zadawaniem pyta. Tym razem jednak klasa bya jej
wdziczna za miao, bo nikt nie odway si spyta o to panny Stacy, pomimo ze
niecierpliwie oczekiwano jakiego wyjanienia w tej kwestii. Od niejakiego bowiem czasu
kryy w szkole alarmujce wieci, e panna Stacy nie powrci po wakacjach, gdy w

rodzinnym miecie ofiarowano jej posad nauczycielki w liceum, i sdzono oglnie, e


propozycj t bez wtpienia przyjmie. Wic przyszli seminarzyci w milczeniu, bez tchu,
oczekiwali jej odpowiedzi.
- Owszem, sdz, e tak - odrzeka panna Stacy. - Miaam zamiar obj inn szko,
lecz ostatecznie postanowiam zosta w Avonlea. Przyznaj, e tak si do was przywizaam,
i trudno by mi byo rozsta si z wami. Pozostan wic, by doprowadzi was do celu.
- Wiwat! - wykrzykn Moody Spurgeon.
Kandydat na pastora jeszcze nigdy dotd nie pozwoli sobie na to, by uczucia poniosy
go tak dalece, tote przez cay tydzie, ilekro przypomnia sobie t chwil, czerwieni si z
zakopotania.
- Ach, jake si ciesz! - rzeka Ania z rozpromienionym wzrokiem. - Kochana panno
Stacy, to byoby okropne, jeliby pani nas opucia! Zdaje mi si, i straciabym wszelk
ochot do nauki, gdyby inny nauczyciel zaj pani miejsce.
Powrciwszy tego popoudnia do domu, Ania woya wszystkie swe szkolne ksiki
do starego kufra na strychu i klucz od niego ukrya na dnie pudeka z rnymi drobiazgami.
- Nie zajrz do szkolnych ksiek podczas wakacji! - oznajmia Maryli. - Pracowaam
ca zim tak gorliwie, jak tylko potrafiam. lczaam nad t nieznon geometri tak dugo,
a wyuczyam si na pami wszystkich twierdze i dowodze z pierwszej czci. Umiem je
znakomicie, nawet gdy litery s pozmieniane. Czuj si doprawdy zmczona wszystkim, co
jest powan prac, i postanowiam w lecie pozwoli swojej wyobrani znw buja
swobodnie. O, niech si Maryla nie lka! Pozwol jej si rozbuja jedynie w granicach
rozsdku. Lecz pragn spdzi to lato prawdziwie wesoo, gdy bdzie ono ostatnim latem
mojego dziecistwa. Pani Linde mwi, e jeli w przyszym roku urosn tak jak tej zimy,
bd musiaa woy dusz sukni. Powiada, e u mnie wszystko idzie w nogi i oczy. A
kiedy wo dusz sukni, powinnam umie zachowywa si w odpowiedni sposb i by
pena godnoci. Boj si, e wwczas nie wolno mi ju bdzie wierzy w elfy, wic te chc
ca dusz nacieszy si nimi podczas lata. Zdaje mi si, e wakacje tegoroczne przejd nam
bardzo wesoo. Wkrtce z okazji urodzin Ruby Gillis bdziemy zaproszone do niej na
podwieczorek, a w przyszym miesicu ma si odby piknik szkoy niedzielnej i koncert na
cele misji. Pan Barry znowu przyrzek, e ktrego wieczora zabierze Dian i mnie do hotelu
w Biaych Piaskach, na obiad. Maryla wie, i tam si je obiady wieczorem. Janka Andrews
bya tam pewnego razu latem i mwi, e wspaniae wraenie sprawia widok wiate

elektrycznych, mnstwa kwiatw i strojnie ubranych dam. Janka twierdzi, e wtedy po raz
pierwszy poznaa, co to jest ycie high lifeu*, i nigdy tego nie zapomni.
Nazajutrz po poudniu pani Linde przysza si dowiedzie, dlaczego Maryla nie bya
na czwartkowym posiedzeniu zwizku. Skoro nie stawia si na zebranie, domylano si, e w
domu Cuthbertw zaszo co niezwykego.
- Mateusz mia we czwartek lekki atak sercowy - opowiadaa Maryla - i nie chciaam
zostawi go samego. Co prawda czuje si ju znowu zupenie dobrze, ale podobne ataki
zdarzaj mu si obecnie coraz czciej i lkam si o niego. Lekarz twierdzi, i Mateusz
powinien wystrzega si wszelkich wzrusze. Spenienie tej rady nie jest trudne, bo Mateusz
nigdy nie szuka i nie szuka wzrusze, ale nie wolno mu te wykonywa adnej cikiej
roboty; a Mateuszowi praca jest rwnie konieczna do ycia, jak powietrze do oddychania.
Zdejmije okrycie, Magorzato. Wszak pozostaniesz u nas na herbacie?
- Jeli sobie tego yczysz, zostan chtnie - odpowiedziaa pani Magorzata, ktra
wcale nie miaa zamiaru odej.
Obie panie zasiady wygodnie w bawialni, a Ania zaja si przygotowywaniem
herbaty i grzanek, tak cienkich i rumianych, e mogy wytrzyma krytyk nawet pani
Magorzaty.
- Musz przyzna, e Ania wyrosa na dzielne dziewcz - rzeka pani Magorzata,
kiedy po zachodzie soca Maryla odprowadzaa j na drog. - Musi ci by ona wyrk nie
lada.
- Jest ni w istocie - odpowiedziaa Maryla - a w ostatnich czasach staa si te o wiele
powaniejsza i bardziej systematyczna. Z pocztku lkaam si, e pozostanie na zawsze tak
postrzelon koz, ale obecnie mog jej we wszystkim zaufa.
- Nie uwierzyabym nigdy w tak przemian, wwczas gdy zobaczyam j u was po
raz pierwszy trzy lata temu - rzeka znowu pani Linde. - Boe miosierny, nie zapomn nigdy
sceny, jak mi ona wtedy urzdzia. Powrciwszy tamtego wieczoru do domu, powiedziaam
do Tomasza: Pamitaj moje sowa, Tomaszu. Maryla Cuthbert poauje tego, co uczynia.
Ale omyliam si i rada jestem temu. Szczciem, Marylo, nie nale do tych ludzi, ktrzy
nigdy nie chc przyzna, e si pomylili. Nie, nie nale do nich. Pomyliam si w ocenie
Ani, lecz nic w tym dziwnego, gdy oryginalniejszego i bardziej niezwykego dziecka nie
byo chyba na wiecie. Wszelkie suszne wnioski, ktre nie zawodz w stosunku do innych
dzieci, nie mogy by zastosowane do niej. Zadziwiajce jest, jak bardzo zmienia si przez

High life - wysze sfery towarzyskie.

trzy lata, szczeglnie jej powierzchowno. Wyrosa na zupenie adne dziewcz, chocia
osobicie nie jestem zwolenniczk tych bladych, wielkookich podlotkw. Wol okrge
buziaki i mocne rumiece Diany lub Ruby Gillis. Ruby jest bardzo efektowna. A jednak nie
wiem czemu, kiedy widz Ani w ich towarzystwie, one obok niej wygldaj pospolicie i
ciko, chocia s od niej o wiele adniejsze. Zupenie jak te biae czerwcowe lilie, ktre Ania
nazywa narcyzami, obok wielkich, czerwonych piwonii.

XXXI.
ZWIERZENIA
Ania w istocie spdzia to lato wesoo i uywaa go z caej duszy. Wraz z Dian
przebyway caymi dniami poza domem, napawajc si urokiem, jaki potrafiy przed nimi
roztoczy Aleja Zakochanych, rdo Nimf Lenych, Szum Wierzb i Wyspa Wiktorii. Maryla
nie bronia Ani tej swobody. Lekarz ze Spencervale, ktry owej pamitnej nocy odwiedzi
Minnie chor na krup, spotka Ani na pocztku wakacji w domu jednego ze swych
pacjentw. Przyjrza jej si bystrym wzrokiem, wyd usta, pokiwa gow i za
porednictwem jakiej znajomej kaza Maryli powiedzie:
- Niechaj to rudowose dziewcztko spdzi cae lato na powietrzu i nie zaglda do
ksiek, zanim nie nabierze wikszej sprystoci w ruchach.
Poselstwo

to

przerazio

niezmiernie

Maryl.

Wyobrazia

sobie,

Ania

bezwarunkowo umrze na galopujce suchoty, jeli polecenie lekarza nie zostanie skrupulatnie
wykonane. Wskutek tego Ania uya rozkoszy lata w takim stopniu, w jakim swoboda i
wesoo mogy na to pozwoli. Odbywaa przechadzki, wiosowaa, zbieraa jagody i
marzya, ile tylko pragna. A kiedy nadszed wrzesie, bya znowu rzeka, o
promieniejcych oczach, ruchach niezmiernie sprystych, ktre bez wtpienia zadowoliyby
lekarza ze Spencervale, z sercem penym ochoty do pracy i ambitnych planw.
- Pragn z caych si zaj si nauk - owiadczya przynisszy ze strychu wszystkie
ksiki. - O, wy dobrzy, starzy towarzysze! Jake si ciesz, e widz znowu wasze poczciwe
oblicza nawet i twoje, geometrio! Przeyam cudne lato, Marylo, i gotowa jestem radonie
wzi na swe barki cay ciar ycia, jak powiedzia pan Allan w swym ostatnim niedzielnym
kazaniu. Czy pan Allan nie mwi przelicznie? Pani Linde twierdzi, e jest on coraz
wymowniejszy i e niewtpliwie lada dzie porw go do duego miasta, a my bdziemy
zmuszeni znowu szuka i uczy niedowarzonych mwcw. Ale nie widz powodu, aby z gry
si tym martwi. Prawda, Marylo? Wol si cieszy obecnoci pana Allana, jak dugo jest z
nami. Gdybym ja bya mczyzn, zdaje mi si, e zostaabym pastorem. Moe on wywiera
taki dobroczynny wpyw, jeli jest rozumnym czowiekiem. I jakie to zadowolenie dla
przemawiajcego, gdy potrafi piknym kazaniem wzruszy serca swych suchaczy! Dlaczego
kobiety nie mog by pastorami, Marylo? Pytaam o to pani Linde. Oburzya si i
powiedziaa, e to byby skandal! Mwia te, e w Stanach Zjednoczonych kobiety mogyby
by pastorami i zdaje si, e ju nawet s, ale w Kanadzie, szczciem, nie dojrzelimy

jeszcze do tego i ona ma nadziej, e spoeczestwo na to nigdy nie zezwoli. Nie pojmuj
dlaczego. Mnie si wydaje, e kobiety byyby znakomitymi pastorami. Ilekro chodzi o jaki
cel spoeczny, o jaki koncert czy odczyt dla zebrania wikszej sumy pienidzy, zawsze
kobietom powierza si ca krztanin koo tych spraw i ca robot. Jestem pewna, e pani
Linde umie si modli rwnie dobrze, jak nasz kierownik, pan Bell, i nie wtpi, e po
krtkiej praktyce mwiaby kazania rwnie dobrze, jak on.
- O, bez wtpienia potrafiaby - dodaa Maryla z przeksem. - Przecie bezustannie na
wszystkie strony wygasza kazania. Nikomu w Avonlea nie uda si przeskroba czego, na co
pani Linde nie zwrciaby uwagi.
- Marylo - rzeka Ania w przystpie zaufania - chciaabym zwierzy si z czym
Maryli i zapyta o rad. Myl ta gnbi mnie strasznie, szczeglnie w niedziel po poudniu,
kiedy mam wicej czasu na rozmylanie. Ot staram si by dobr. Ilekro jestem z Maryl,
z pani Allan lub z pann Stacy, staram si o to gorliwiej ni kiedykolwiek, pragn, by moje
postpowanie byo wedle waszych zasad i bycie je pochwalay. Lecz kiedy znajduj si w
towarzystwie pani Linde, czuj si strasznie niedobra i korci mnie, by zrobi wanie to, co
ona uwaa za niewaciwe. Doznaj pod tym wzgldem jakiej nieprzezwycionej pokusy.
No i co wydaje si Maryli przyczyn tego? Czy jestem naprawd taka za i niepoprawna?
Maryla spojrzaa na sw wychowank z wahaniem, po czym rozemiaa si
serdecznie.
- Jeli ty taka jeste, Aniu, to chyba i ja nie jestem lepsza, bo oto przyznam ci si, e
Magorzata wywiera podobny wpyw i na mnie. Nieraz wydaje mi si, e o wiele lepiej
oddziaywaaby na ludzi, gdyby ich tak nie nakaniaa do czynienia dobra. Powinien by istnie
specjalny zakaz strofowania. Ale nie powinnam tak mwi. Magorzata jest w gruncie rzeczy
dobr kobiet i ma dobre zamiary. Nie ma poczciwszej duszy ani te uczynniejszej kobiety w
caej Avonlea.
- Ciesz si bardzo, e Maryla jest tego zdania, co i ja - rzeka Ania. - To dodaje
otuchy. Teraz nie bd ju tak si martwi t spraw. Chocia prawdopodobnie znajd si
inne sprawy, ktre bd mi ciyy. Co chwila inna kwestia do rozwaenia co chwila co
innego, co nie daje spokoju. Rozstrzygniesz jedn spraw, a ju nasuwa si nastpna. Nad tak
wielu kwestiami naley si zastanowi i tyle rozstrzyga z chwil, gdy dorastamy! Przez cay
czas jestem pochonita rozmylaniem i decydowaniem, co jest suszne, a co nie. To to
bardzo powana rzecz sta si doros! Prawda, Marylo? Lecz majc takich dobrych
przyjaci, jak Maryla, Mateusz, pani Allan, panna Stacy, powinnam wyrosn na dzieln
kobiet; w przeciwnym razie byaby to ju moja wasna wina. Czuj na sobie wielk

odpowiedzialno, gdy stoj przed moliwoci, ktra si nie powtrzy. Jeli nie wyrosn na
tak, jak by powinnam, nie bd przecie moga si cofn i zacz na nowo. Urosam dwa
cale tego lata, Marylo. Pan Gillis mierzy mnie, kiedymy byy na podwieczorku
urodzinowym u Ruby. Ciesz si niezmiernie, e Maryla uszya mi nowe, dusze sukienki.
Ta ciemnozielona jest przeliczna i Maryla poczciwie uczynia przybierajc j falban. Wiem,
e to nie byo konieczne, lecz falbany s teraz tak bardzo modne i Jzia Pye ma wszystkie
suknie z falbanami. Z pewnoci bd teraz jeszcze pilniejsza w nauce. Mam takie przyjemne
uczucie gdzie na dnie serca z powodu tej falbany. - W takim razie dobrze si stao, e j
zrobiam - przyznaa Maryla.
Panna Stacy powrciwszy do szkoy w Avonlea zastaa swoich wychowankw rwnie
jak poprzednio chtnych do nauki. Szczeglnie wyta swe siy komplet przyszych
seminarzystw W dali bowiem, w kocu roku szkolnego, rzucajc mglisty cie na ca
pozostajc do przebycia drog, wyaniao si ju widmo wstpnego egzaminu, na myl o
ktrym serduszko kadego z uczcych si zamierao z trwogi. Wyobrazi sobie, e si nie
zda! Myl ta nawiedzaa Ani podczas pracowitych godzin zimowych, nawet w niedzielne
popoudnia, nie pozostawiajc czasu na adne inne problemy. Ilekro trapiy j cikie sny,
widziaa siebie wpatrujc si w list kandydatw, ktrzy zdali szczliwie egzamin do
seminarium. Na pierwszym miejscu widniao wypisane wielkimi literami nazwisko Gilberta
Blythe, jej za nazwiska nie byo tam wcale.
Pomimo to zima bya wesoa, pena zaj i mijaa prdko. Wykady byy tak
zajmujce, wspzawodnictwo w klasie jednakowo ywe jak dawniej. Nowe wiaty myli,
uczu i ambicji, wiee, niezbadane horyzonty wiedzy otwieray si przed ciekawymi oczami
Ani.
Byo to w duej czci zasug taktownego, starannego i rozumnego kierownictwa
panny Stacy. Uczya swych wychowankw samodzielnie myle, korzysta z wiedzy, na
wasn rk szuka rozwiza i dodawaa im bodca do porzucenia starych, wydeptanych
drg w tym stopniu, i niepokoio to pani Linde oraz komitet szkolny, odnoszcy si do
wszelkich nowych metod raczej z powtpiewaniem.
Poza nauk Ania uywaa te czstszych ni dawniej rozrywek, ilekro nadarzaa si
sposobno, gdy Maryla, pamitajc polecenie lekarza, nie bronia jej tego. Klub Dyskusyjny
rozkwita i zorganizowa kilka koncertw. Odbyo si te par zebra towarzyskich, ktre
byy ju prawie zebraniami dorosych. Ania odbywaa te przejadki saniami i czsto
jedzia na ywach. A jednoczenie rosa tak prdko, tak szybko wystrzelia w gr, e

pewnego dnia Maryla, stanwszy za ni przypadkiem, a krzykna ze zdumienia,


spostrzegszy, e dziewczynka jest wysza od niej.
- Ale, Aniu, jake ty urosa! - rzeka prawie z niedowierzaniem.
Po tych wyrazach nastpio gbokie westchnienie. Maryla poczua dziwny smutek z
powodu tych dodatkowych cali wzrostu. Bo oto znikno dziecko, ktre nauczya si kocha,
a na jego miejscu stao smuke dziewcz lat pitnastu, o powanym wejrzeniu, mylcym
czole i dumnie zadartej gwce. Maryla kochaa to dziewcz rwnie gorco, jak kiedy tamto
dziecko, lecz jednoczenie doznawaa niezwykego poczucia utraty czego. I kiedy tego
wieczora Ania udaa si wraz z Dian na zebranie, Maryla, siedzc samotna w zimowym
pmroku, nie potrafia powstrzyma si od ez. Mateusz, wszedszy wanie z latark, zdziwi
si niepomiernie i stropi, tak e Maryla musiaa si przez zy rozemia.
- Mylaam o Ani - objania. - Zmienia si niezmiernie! Rose to ju dziewcz i
opuci nas prawdopodobnie przyszej zimy. Bdzie mi jej brakowao na kadym kroku.
- Wszak moe czsto przyjeda do domu - pociesza Mateusz, w ktrego oczach
Ania pozostaa na zawsze ma, roztropn dziewczynk, jak przywiz ze stacji kolejowej w
w wieczr czerwcowy przed czterema laty. - W tym roku przecie zbudowana zostanie nowa
linia kolejowa do Carmody.
- Bdzie to zupenie co innego ni mie j stale w domu - westchna Maryla,
zdecydowana pogry si w swym smutku. - Ale c wy, mczyni, nie rozumiecie tych
uczu!
I inne zmiany, wcale nie mniej znaczne od fizycznych, mona byo zauway w Ani.
Przede wszystkim staa si o wiele spokojniejsza. By moe, i mylaa i marzya tyle co i
dawniej, lecz niewtpliwie mwia mniej. Maryla i na to zwrcia uwag.
- Nie szczebioczesz ani w czci tyle po dawniej, Aniu, i nie uywasz tez tylu
przesadnych wyrae. C to si stao?
Ania zarumienia si i umiechna, po czym odoya czytan przed chwil ksik i
marzcym wzrokiem spojrzaa przez okno, gdzie wielkie, czerwone pki dzikiego wina
wychylay si w odpowiedzi na ciepe promienie wiosennego soca.
- Nie wiem nie czuj potrzeby mwienia tyle - rzeka w zamyleniu, opierajc
podbrdek na palcu. - Przyjemniej jest mie ukochane, pikne myli i przechowywa je w
swym sercu jak skarby. Nie chc, by inni je wymiewali lub dziwili si im. I nie pragn jako
uywa grnolotnych zwrotw. Szkoda nawet, e teraz, kiedy dorosam i wolno mi ich
uywa, nie dbam o to. Mio jest by dorosym pod pewnymi wzgldami, lecz stanowczo
nie jest to a tak wielka przyjemno, jak sobie wyobraaam. Tyle jest nauki, tyle pracy, tyle

do mylenia, e nie ma czasu na grnolotne wysawianie si. Poza tym panna Stacy uwaa, i
krtkie sowa s mocniejsze i wymowniejsze. Wszelkie wypracowania kae nam pisywa
stylem moliwie prostym. Z pocztku trudne to byo zadanie. Przywykam nagromadza
najrozmaitsze napuszone wyraenia, jakie tylko potrafiam wymyli, a miaam ich zawsze
bez liku. Teraz nauczyam si mwi inaczej i rozumiem, e tak jest lepiej.
- A c si stao z waszym klubem powieciowym? Ju dawno nic o nim nie syszaam
- spytaa znowu Maryla.
- Klub powieciowy przesta ju istnie. Nie mamy czasu, a przy tym byymy ju nim
znuone. Jaka gupia bya ta pisanina o mioci, zbrodniach, ucieczkach i tajemnicach. Panna
Stacy dla wprawy kae nam od czasu do czasu pisywa jakie opowiadania, lecz pozwala
jedynie na co takiego, co mogybymy osobicie przey w Avonlea. Sama jest bardzo
surowym sdzi i nam take zaleca surowo w ocenie tego, co piszemy. Nie sdziam nigdy,
zanim same nie zaczymy krytykowa swoich prac, e moje wypracowania maj tyle
bdw. Wstydziam si tak bardzo, e postanowiam w ogle nie pisywa, ale panna Stacy
powiedziaa, e mog nauczy si pisa dobrze, jeli przyzwyczaj si sama najsurowiej
krytykowa wasn robot. Wic tez prbuj.
- Dwa miesice dziel ci tylko od egzaminu - rzeka Maryla - Czy mylisz, e zdasz?
Ania zadraa.
- Nie wiem. Czasami wydaje mi si, ze zdam jak najlepiej innym razem strach mnie
ogarnia, kiedy o tym pomyl Pracowalimy bardzo gorliwie i panna Stacy bya
niezmordowana, mimo to moemy jednak ci si. Kade z nas ma swoj pit Achillesow.
Moj jest, rozumie si, geometria, Janki - acina, Ruby i Karolka - algebra, a Jzi arytmetyka. Moody Spurgeon mwi, ze czuje w kociach, i zetnie si z historii Anglii. Panna
Stacy urzdzi nam w czerwcu egzamin prbny, rwnie ciki jak ten, ktry zadecyduje o
przyjciu do seminarium, i bdzie nas rwnie surowo oceniaa. W ten sposb nabierzemy
pojcia, co umiemy. Ach, jake pragn, aby ju byo po wszystkim! Myl ta nie daje mi
spokoju. Nieraz budz si w nocy i rozmylam, co zrobi, jeli nie zdam.
- Bdziesz wtedy jeszcze rok chodzia do szkoy, a nastpnie bdziesz zdawa po raz
drugi - rzeka Maryla tonem obojtnym.
- O, nie wyobraam sobie, bym miaa tyle hartu duszy. Co za wstyd nie zda,
szczeglniej jeli Gil jeli inni zdadz. Wiem dobrze, i na egzaminie bd tak
zdenerwowana, e gotowam pomyli wszystko. Pragnabym mie nerwy Janki Andrews. Nic
nie potrafi wyprowadzi jej z rwnowagi.

Ania westchna i odrywajc wzrok od czarw modej wiosny, witajcej wiat


bkitem nieba i lekkim powiewem wietrzyka oraz zapachem modych pkw rozwijajcych
si w ogrodzie, znowu zatopia oczy w ksice. Nadejd i inne wiosny, lecz Ania bya
przekonana, ze jeli nie zoy chlubnie egzaminu do seminarium, nigdy ju nie potrafi
odpowiednio cieszy si ich urokiem.

XXXII.
OGOSZENIE LISTY PRZYJTYCH
Z kocem czerwca nadszed te i koniec nauki oraz kierownictwa panny Stacy w
szkole Avonlea. Ania i Diana powracay tego popoudnia do domu w bardzo smutnym
nastroju. Zaczerwienione powieki i mokre chustki do nosa byy przekonywajcym
wiadectwem, e poegnanie panny Stacy musiao by co najmniej rwnie wzruszajce jak
rozstanie, w podobnych okolicznociach, z panem Phillipsem przed trzema laty. Diana,
przystanwszy u podna porosego wierkami pagrka, raz jeszcze obejrzaa si na budynek
szkolny i westchna.
- Czy nie wydaje ci si, e to ju koniec wszystkiego? - spytaa smutnie towarzyszki.
- Przecie tobie, Diano, nie powinno by ani w czci tak przykro jak mnie - rzeka
Ania, na prno szukajc suchego miejsca w swej chustce do nosa. - Ty przecie powrcisz tu
w roku przyszym, ale ja prawdopodobnie poegnam nasz ukochan szko na zawsze
rozumie si, jeli mi szczcie dopisze.
- To ju zupenie co innego. Nie bdzie pord nas panny Stacy ani ciebie, ani Ruby,
ani te Janki. Nikt nie zasidzie na awce obok mnie, gdy nie zgodz si na adne
ssiedztwo. Nikt nie zastpi mi ciebie. Przeyymy wiele miych chwil, Aniu, prawda?
Strasznie mi jest, gdy pomyl, e to wszystko ju mino bezpowrotnie.
Dwie wielkie zy stoczyy si po policzkach Diany.
- Gdyby ty przestaa paka, Diano, to i ja bym moe potrafia zapanowa nad
wzruszeniem - rzeka bagalnie Ania. - Ilekro schowam chustk do nosa, a spojrz na twoje
oczy tonce we zach, pacz znowu ciska mnie za gardo. A mimo wszystko wydaje mi si,
e jednak powrc do szkoy w przyszym roku. S to chwile, w ktrych jestem pewna, e nie
zdam. Chwile te zdarzaj mi si, niestety, coraz czciej.
- C znowu! Zdaa wietnie egzamin urzdzony przez pann Stacy.
- Tak, ale ten egzamin nie niepokoi mnie. Kiedy za myl o tamtym, czuj zimny
dreszcz wok serca. A przy tym bd trzynast z kolei. Jzia Pye powiada, e to feralna
liczba. Nie jestem przesdna i wiem, e to nie moe mie wpywu. Jednake wolaabym nie
by trzynast.
- Chciaabym by tam z tob - rzeka Diana. - wietnie spdziybymy ten czas. Myl
jednak, e bdziesz musiaa ku wieczorami, prawda?

- Nie, panna Stacy kazaa nam przyrzec, e absolutnie nie zajrzymy do ksiek. Mwi,
e to nas tylko zmczy i pogmatwa w gowach, e powinnimy spacerowa, zupenie nie
myle o egzaminach i chodzi wczenie spa. To dobra rada, lecz obawiam si, e trudno
bdzie jej usucha. Prissy Andrews mwia mi, e podczas egzaminw siadywaa codziennie
nad ksikami dugo po pnocy i kua na zabj; wtedy postanowiam siedzie co najmniej
tak dugo jak ona. Jak uprzejmie postpia twoja ciotka Jzefina zapraszajc mnie, bym
zamieszkaa w Beechwood, gdy przyjad do miasta.
- Napiszesz do mnie stamtd, prawda?
- Napisz we wtorek wieczorem i opowiem ci, jak min pierwszy dzie - przyrzeka
Ania.
- Nie rusz si z poczty ani na chwil przez ca rod - zapewniaa Diana
przyjacik.
W nastpny poniedziaek Ania pojechaa do miasta, a w rod, wedle umowy, Diana
czekaa na poczcie, gdzie odebraa obiecany list.
Najdrosza moja Diano - pisaa Ania - oto jest wtorek wieczr i pisz te sowa w
bibliotece Beechwood. Wczoraj wieczorem byo mi strasznie smutno samej w moim pokoju.
Jake aowaam, i Ciebie nie byo! Nie mogam ku, gdy przyrzekam pannie Stacy, e
tego nie zrobi. Ale wierzaj, i rwnie trudno byo mi si powstrzyma od przegldania
podrcznika historii, jak w swoim czasie od czytania powieci przed odrobieniem lekcji.
Dzi rano panna Stacy przysza po mnie i udaymy si razem do seminarium,
zabierajc po drodze Jank, Ruby i Jzi. Ruby kazaa mi dotkn swych rk: byy zimne jak
ld. Jzia zauwaya, i wygldam, jakbym nie spaa ani jednej chwili przez ca noc, i
dodaa, e nie wierzy, bym bya do silna, aby wytrzyma studia nauczycielskie, nawet
gdybym zdaa egzaminy. Bywaj i teraz jeszcze takie chwile, w ktrych mi si zdaje, e
uczyniam niewielkie postpy w moich uczuciach wzgldem Jzi.
Zbliajc si do seminarium, spotykaymy cae gromady studentw przybyych ze
wszystkich stron naszej wyspy. Pierwszy, ktrego przywitaymy, by to Moody Spurgeon,
ktry siedzia na schodach i mrucza co do siebie. Janka spytaa go, co robi. Odpowiedzia, i
powtarza tabliczk mnoenia cigle, bezustannie, aby w ten sposb uspokoi swe nerwy, i
prosi, bymy, na mio bosk, nie przeryway mu, gdy jeli si na chwil zatrzyma, strach
przed egzaminem znowu go ogarnie i z pewnoci zapomni wszystkiego, co umie. Tylko
tabliczka mnoenia utrzymuje ad w jego gowie.
Kiedy nas rozmieszczono w rozmaitych pokojach, panna Stacy odesza pozostawiajc
nas wasnym losom. Janka i ja siedziaymy obok siebie, a Janka bya tak spokojna, e jej

szczerze zazdrociam. Niepotrzebna by tabliczka mnoenia tej powanej, poczciwej i mdrej


Jance! Ciekawa byam, czy te wygldam, na tak, jak si czuam, i czy obecni syszeli, jak
mocno koatao moje serce. Nastpnie nadszed jaki pan i rozda tematy z literatury
angielskiej. Wtedy poczuam, e rce moje lodowaciej, a kiedy signam po papier, w
gowie mi si mcio. Straszna to bya chwila, Diano! Czuam si zupenie tak samo jak cztery
lata temu, wwczas gdy zapytywaam Maryl, czy bd moga pozosta na Zielonym
Wzgrzu a potem rozjanio mi si w gowie i serce znowu zaczo bi Zapomniaam
napisa, i zatrzymao si na chwil. Zrozumiaam bowiem, e potrafi sobie da rad z tym
tematem.
W poudnie wrciymy do domu na obiad, a potem znowu do seminarium na egzamin
z historii. Temat dostaam do trudny i strasznie mi si popltay daty. Bd co bd jednak,
zdaje mi si, e dzisiejszy dzie min niele. Ale jutro, Diano, egzamin z geometrii! Gdy to
sobie uprzytomnia, zaamuje si na chwil moje postanowienie, e nie otworz Euklidesa*.
Jelibym przypuszczaa, e tabliczka mnoenia mogaby mi pomc, powtarzaabym j od tej
chwili a do jutra rano.
Wieczorem wyszam na godzin, aby odwiedzi nasze dziewczta. Po drodze
spotkaam Moody Spurgeona, ktry z nieprzytomn min bka si po ulicy. Skary si, e
wie dobrze, i ci si z historii, e przyszed na wiat na utrapienie swych rodzicw, e
powrci do domu rannym pocigiem i e atwiej byoby mu zosta szewcem ni pastorem.
Staraam si wla we nieco otuchy i namwi, aby pozosta do koca, bo w przeciwnym
razie bdzie to nie w porzdku wobec panny Stacy. Nieraz bywao, e pragnam urodzi si
chopcem, ale kiedy widz Moody Spurgeona, ciesz si zawsze, i jestem dziewczyn, i to
nie jego siostr.
Ruby zastaam w pensjonacie, gdzie mieszka, tonc we zach. Odkrya wanie
straszn omyk, jak popenia w swojej odpowiedzi z literatury. Gdy si nieco uspokoia,
poszymy do miasta i wstpiymy na lody mietankowe. Jake pragnam, by Ty bya z
nami!
Ach, Diano, gdyby tylko ten egzamin z geometrii ju min! Pani Linde
powiedziaaby, e soce wstanie i zajdzie bez wzgldu na to, czy przepadn z geometrii, czy
te nie. Jest to prawda, ale niestety, wcale nie pocieszajca. Ja wolaabym, by raczej nie
wstao, gdybym si cia!
Twoja kochajca Ci

Euklides (y okoo 300 r. p.n.e.) - synny matematyk grecki.

Ania
W dwa dni zostay zakoczone egzaminy z geometrii oraz wszystkie inne i w pitek
wieczorem Ania powrcia do domu, zmczona, ale z wyrazem triumfu na twarzy. Diana
oczekiwaa j na Zielonym Wzgrzu i przywitay si jak po kilkuletnim rozstaniu.
- Jake si ciesz, kochanie, e ci widz znowu! Wiekiem mi si wydawa czas twojej
nieobecnoci. No i jake ci si powiodo, Aniu?
- Bardzo dobrze, zdaje mi si, we wszystkim prcz geometrii. Nie wiem, czy si z niej
ciam, czy te nie, lecz mam jakie smutne przeczucie, i nie zdaam z tego nieszczsnego
przedmiotu. Ach, jake cudnie jest by znowu w domu! Zielone Wzgrze to najdroszy,
najmilszy kcik na wiecie!
- A jak inni zdali?
- Dziewczta twierdz, e przepady, ale ja sdz, e wszystkie zday dobrze. Jzia
mwi, i zadanie geometryczne byo tak atwe, e dziesicioletnie dziecko potrafioby je
rozwiza! Moody Spurgeon cigle jeszcze myli, i przepad z historii, Karolek za, e ci
si z algebry. Ale waciwie nic nie wiemy pewnego, a przekonamy si dopiero, gdy si ukae
lista przyjtych. Bdzie to za dwa tygodnie, nie wczeniej! Pomyl tylko, przey dwa
tygodnie w podobnej niepewnoci! Pragnabym zasn i zbudzi si dopiero, gdy wszystko
minie.
Diana wiedziaa, e bezcelowe byoby pytanie o Gilberta Blythe, wic rzeka tylko:
- O, ty z pewnoci zdaa dobrze. Bd spokojna!
- Wolaabym nie zda wcale, jeli nie mog znajdowa si wrd pierwszych na licie!
- wybuchna Ania.
Czua bowiem - Diana domylia si tego - e szczcie jej byoby niepene i
zabarwione gorycz, jeliby jej nazwisko znalazo si za nazwiskiem Gilberta Blythe.
Ten bowiem cel majc na oku, Ania wytaa wszystkie swe zdolnoci umysowe
podczas egzaminw. To samo czyni i Gilbert. Spotykali si i mijali na ulicach dziesitki razy,
udajc, e si wcale nie znaj. Lecz im Ania dumniej zadzieraa gow i mocniej aowaa, e
nie pogodzia si z Gilbertem, gdy j o to prosi, tym gorcej yczya sobie przecign go w
egzaminach. Wiedziaa, i caa modzie Avonlea interesuje si, kto z nich bdzie pierwszy,
wiedziaa, e Jimmy Glover i Ned Wright zaoyli si nawet o to, a Jzia Pye twierdzia, e
nie ma adnej wtpliwoci, i Gilbert zdobdzie palm pierwszestwa. Ania czua, e nie
zniesie upokorzenia, gdyby mu si daa wyprzedzi.
Jeszcze inny, bardziej szlachetny powd kierowa ni w tej sprawie. Pragna zda
wietnie ze wzgldu na Mateusza i na Maryl Zwaszcza na Mateusza, ktry by

przekonany, e ona bdzie pierwsza na caej wyspie. Ania czua, e takie przypuszczenie
byoby szalone w najmielszych nawet marzeniach, lecz yczya sobie gorco znale si na
licie bodaj pomidzy pierwszymi dziesicioma, aby mc ujrze poczciwe, brzowe oczy
Mateusza byszczce dum z powodu jej zwycistwa. Czua, i chwila ta bdzie sodk
nagrod za ca jej cik prac i cierpliwe borykanie si z odmianami cudzoziemskich
czasownikw.
Przy kocu drugiego tygodnia Ania zacza take pilnie odwiedza poczt w
towarzystwie Janki, Ruby i Jzi. Drcymi rkami przerzucay dzienniki Charlottetown,
doznajc przy tym wzrusze nie mniej silnych jak podczas egzaminw w seminarium. Nawet
Karolek i Gilbert zniali si do tego stopnia, e zagldali tam od czasu do czasu; jedynie
Moody Spurgeona stale brako w ich gronie.
- Nie mam odwagi pj tam, aby z zimn krwi przeglda dzienniki - zwierzy si
Ani. - Wol poczeka, dopki kto trzeci nie powie mi nagle, e zdaem albo nie.
Kiedy po trzech tygodniach lista przyjtych nie ukazaa si jeszcze, Ania czua, e nie
potrafi duej znie tego wyczekiwania. Stracia apetyt i zacza si mniej zajmowa
codziennymi sprawami Avonlea. Pani Linde z przeksem twierdzia, e nie mona byo
spodziewa si czego innego po konserwatywnym ministrze owiaty, a Mateusz,
zauwaywszy blado, przygnbienie i ociay krok Ani powracajcej codziennie po
poudniu z poczty do domu, zacz powanie si zastanawia, czy nie byoby suszniej w
czasie przyszych wyborw gosowa za liberaem.
Lecz oto jednego wieczora nadesza wielka nowina. Ania siedzc u otwartego okna,
zapomniawszy na chwil o egzaminach i o innych niedolach i troskach ycia, napawaa si
piknem letniego zmierzchu przepojonego sodk woni kwiatw ogrodowych oraz szumem
poruszanych przez wiatr topoli. Niebo na wschodzie ponad jodami byo jeszcze lekko
zarowione odblaskiem zachodu i Ania marzc dumaa, czy to nie duch barw schowa si
poza tymi obokami. Wtem spostrzega Dian pdzc pomidzy jodami, przez most, na
wzgrze, powiewajc dziennikiem trzymanym w rce.
Ania skoczya z miejsca, zrozumiawszy natychmiast, co ta gazeta zawiera. Oto lista
przyjtych zostaa ogoszona! Uczua zawrt gowy, a serce poczo bi silnie, a do blu. Nie
moga postpi ani jednego kroku. Godzin wydaa jej si chwila, podczas ktrej Diana
przebiega schody, sie i wpada do pokoju, nie zapukawszy nawet z wielkiego wzruszenia.
- Aniu, zdaa! - zawoaa. - Zdaa najlepiej! Ty i Gilbert, oboje w jednym
rzdzie lecz twoje nazwisko jest pierwsze! Ach, jaka jestem dumna!

Diana cisna dziennik na st, a sama pada na ko Ani, zadyszana, niezdolna


wicej mwi.
Ania, przewrciwszy przedtem drcymi domi podstawk do zapaek i zuywszy ich
z p tuzina, zdoaa wreszcie zapali lamp. Potem podniosa gazet. Tak, zdaa! Oto
nazwisko jej wydrukowano na czele dwustu innych! Warto byo y dla takiej chwili!
- Spisaa si wspaniale, Aniu! - wybuchna nagle Diana odzyskujc mow i siadajc
przy stole, gdy tymczasem Ania, zachwycona, z oczami byszczcymi jak gwiazdy, nie
wymwia ani sowa. - Ojciec przywiz ten dziennik ze stacji niespena dziesi minut
temu nadszed on poudniowym pocigiem, a wiesz przecie, e u nas bdzie dopiero jutro,
wozem pocztowym kiedy ujrzaam w nim list przyjtych, chwyciam go jak szalona i
pobiegam do was. Zdalicie wszyscy, wszyscy bez wyjtku! Moody Spurgeon i wszyscy,
chocia on warunkowo z historii. Janka i Ruby zupenie dobrze zday, s na rodkowych
miejscach, Karolek Sloane take prawie na rwni z nimi, Jzia Pye przelizna si jakim
szczliwym trafem, ale przekonasz si, e bdzie tak samo zadzieraa nosa jak i przedtem.
Czy panna Stacy nie bdzie zachwycona? Ach, Aniu, jakiego ty musisz doznawa uczucia,
widzc swe nazwisko wydrukowane na czele listy! Co za szczcie! Gdybym ja bya na
twoim miejscu, z pewnoci oszalaabym z radoci! I teraz nie mog si wcale uspokoi, gdy
tymczasem ty jeste spokojna i chodna jak wiosenny wieczr.
- Jestem oszoomiona! - rzeka Ania. - Chciaabym powiedzie sto rzeczy, lecz nie
znajduj sw. Nigdy nie marzyam o takim szczciu owszem - raz! Jeden, jedyny raz
przemkna mi przez gow myl: Gdybym te zostaa pierwsz? Ale odrzuciam j w
mgnieniu oka, bo jake zuchwae i prne byo przypuszczenie, e miaabym stan na czele
wszystkich zdajcych z caej naszej wyspy! Ale przepraszam ci, Diano, musz wybiec w
pole zanie t nowin Mateuszowi. Potem pjdziemy gocicem, by j oznajmi wszystkim
innym.
Pobiegy na k za stodo, gdzie Mateusz zajty by skadaniem siana. Przypadek
zrzdzi, ze pani Linde, stojc za furtk, gawdzia przy pocie z Maryl.
- Ach, Mateuszu! - wykrzykna Ania. - Zdaam i jestem pierwsza albo jedna z
pierwszych! Nie pyszni si tym bynajmniej, ale jestem taka wdziczna losowi!
- No widzisz. Wszake byem pewny tego - odrzek Mateusz, z zachwytem wpatrujc
si w list przyjtych. - Wiedziaem, e z atwoci wyprzedzisz wszystkich.
- wietnie si spisaa, Aniu! Musz ci to przyzna - dodaa Maryla starajc si ukry
przed krytycznym wzrokiem pani Linde dum, jak j przejo powodzenie Ani.
Ale ta poczciwa dusza odezwaa si bardzo serdecznie:

- Ja take uwaam, i Ania wietnie si spisaa, i nie mam zamiaru tego ukrywa.
Jeste chlub swych przyjaci, Aniu, i wszyscy jestemy z ciebie dumni!
Uroczysty ten dzie zakoczya Ania godzin, spdzon na plebanii, na miej,
powanej pogawdce z pani Allan.
Powrciwszy do swego pokoiku, uklka u otwartego okna i w srebrnym wietle
wielkiego ksiyca wyszeptaa modlitw pen dzikczynie i gorcych ycze, pyncych
wprost z duszy. Wyraaa ona wdziczno za czas miniony i pokorne proby na przyszo.
A kiedy wreszcie Ania zasna na swej biaej poduszce, senne jej marzenia byy takie jasne i
pikne, jakie tylko szesnastoletnie dziewcz moe sobie uroi.

XXXIII.
KONCERT W HOTELU
W koniecznie bia organdynow sukienk, Aniu - radzia Diana stanowczo.
Obie byy w pokoiku na facjatce. Na dworze panowa letni zmrok miy,
tawozielony zmrok pod lazurowym niebem, czystym, bez najmniejszej chmurki. Wielki,
okrgy ksiyc, coraz mocniej iskrzcy si srebrnym blaskiem, zawis ponad Lasem
Duchw. Powietrze przepenione byo sodkimi dwikami letniego wieczora wiergotem
zasypiajcych ptaszt, szelestem kaprynego wietrzyka, odgosami dalekich wybuchw
miechu i wesoych rozmw. Ale w pokoiku Ani roleta bya zapuszczona, a lampa palia si
pomimo wczesnej pory, gdy dziewczta zajte tutaj byy bardzo wan spraw toalety.
Pokoik na facjatce przybra zupenie inny wygld ni pamitnego wieczora przed
czterema laty, kiedy to Ania odczua, e nago jego cian swym niegocinnym chodem
przejmuje j do szpiku koci. Stopniowo zachodziy w nim zmiany, na ktre Maryla godzia
si z rezygnacj, a wreszcie powstao istne gniazdko, przytulne i mie, jakiego mode
dziewcz mogo sobie yczy.
Niewtpliwie nie sprawdzio si jedno z najwczeniejszych roje Ani; nie byo ani
pluszowego dywanu o psowych rach, ani jedwabnych psowych kotar u drzwi; lecz wraz z
wiekiem wyrabia si rwnie jej gust i prawdopodobnie dziewczynka nie aowaa swych
dawnych marze. Podog pokrywaa adna mata, u wysokiego za okna spuszczay si,
przymiewajc wiato, bladozielone, mulinowe firanki, koysane w tej chwili lekkim
powiewem wiatru. ciany nie byy zawieszone makatami haftowanymi zotem i srebrem, lecz
obite bardzo gustown tapet w bladorowe kwiaty jaboni i przybrane kilku dobrymi
obrazkami, ofiarowanymi Ani przez pani Allan. Honorowe miejsce zajmowaa fotografia
panny Stacy, przed ktr Ania w dowd swego uczucia stale ustawiaa wiee kwiaty.
Tego wieczora wizanka biaych lilii rozsiewaa cudowny zapach po pokoju. Nie byo
w nim take mahoniowych mebli, natomiast znajdowaa si biaa szafka zapeniona
ksikami, wyplatany fotel bujajcy, toaletka przystrojona biaym mulinem, adne lustro w
zoconej ramie z rowymi, pucoowatymi amorkami i kimi winogron, wymalowanymi na
ukowatym szczycie, dawniej ozdoba gocinnego pokoju Cuthbertw, i niskie, biae ko.
Ania ubieraa si na koncert w hotelu na Biaych Piaskach. Gocie kpieliskowi
przeznaczyli dochd z koncertu na potrzeby szpitala w Charlottetown i postarali si o
wspudzia wszystkich talentw amatorskich z okolicy. Berth Sampson i Pearl Clay z

Biaych Piaskw poproszono o odpiewanie duetu; Milton Clark z Newbridge mia zagra
solo skrzypcowe; Winnie Blair z Carmody przyrzeka zapiewa jak ballad szkock, a
Laura Spencer ze Spencervale i Ania Shirley z Avonlea miay deklamowa.
Byo to, mwic tak, jak si w swoim czasie Ania wyraaa, epokowe zdarzenie w jej
yciu i nic dziwnego, e dziewcz byo niezwykle podniecone. Mateusz nie posiada si z
radoci z powodu zaszczytu, jakiego dostpia jego Ania, Maryla take podzielaa jego
zachwyt, chocia umaraby raczej, ni przyznaaby si gono do aprobaty tego, co, jak
twierdzia, byo nieodpowiednie dla modziey. Zabawa w hotelu bez towarzystwa
jakiejkolwiek starszej osoby!
Ania i Diana miay pojecha wraz z Janka Andrews i jej bratem Billym w ich
czteroosobowym kabriolecie. Na koncert wybierao si z Avonlea wiele dziewczt i modych
ludzi. Spodziewano si te licznych goci z miasta, a po koncercie wszyscy wykonawcy mieli
by podejmowani wspln kolacj.
-

Czy

naprawd

wydaje

ci

si,

moja

organdynow

suknia

bdzie

najodpowiedniejsza? - pytaa Ania niespokojnie. - Nie sdz, by bya rwnie adna jak
mulinowa niebieska w kwiatki, a bez wtpienia jest mniej modna.
- Ale jest ci w niej bardziej do twarzy - zapewniaa Diana. - Jest taka lekka, powiewna
i ukada si tak mikko. Mulin niebieski jest sztywny i wygldasz w nim jak ustrojona. W
biaej za zdaje si, e stanowisz z ni jedn cao.
Ania westchna i zgodzia si na ten wybr. Diana zaczynaa zdobywa sobie uznanie
jako wyrocznia w sprawach gustu i stroju, a rady jej w takich wypadkach byy bardzo
cenione. Sama te wygldaa tego wieczora niezwykle adnie w sukience koloru czerwonej
dzikiej ry, barwy, ktrej Ania musiaa si wyrzec raz na zawsze. Wobec tego jednak e
Diana nie naleaa do wystpujcych na koncercie, wygld jej mia mniejsze znaczenie.
Wszelkie swe wysiki powicia wic Ani, ktra powinna bya, take i dla honoru Avonlea,
by ubrana, uczesana i przystrojona po krlewsku.
- Wycignij troch wicej t falbank ot tak! Pozwl, zawi ci szarf! A teraz
pantofle! Zaplot ci wosy w dwa grube warkocze i w poowie zawi wielkimi, biaymi
kokardami Nie cigaj tego jednego loczka na czoo niech si tak mikko ukada!
Zbyteczna jest wszelka sztuka, bo w tym uczesaniu jest ci do twarzy, Aniu. Pani Allan
twierdzi, e gdy masz wosy tak rozdzielone, wygldasz jak Madonna. T malek, bia
ryczk wepn ci nad uchem. Miaam tylko jedn na krzaku i schowaam j dla ciebie.
- Czy mam woy mj sznurek pere na szyj? - spytaa Ania. - Mateusz przywiz mi
je w zeszym tygodniu z miasta i jestem pewna, e pragnby, abym je woya.

Diana wyda usta, przechylia sw czarn gwk spogldajc okiem znawcy i


wreszcie wydaa wyrok na korzy pere, ktre otoczyy smuk, mlecznobia szyj Ani.
- Jest co bardzo stylowego w tobie, Aniu - rzeka Diana z niekamanym podziwem. Trzymasz gow w tak niezwyky sposb. I masz tak zrczn, wysmuk posta. Ja jestem
istny kloc w porwnaniu z tob. Zawsze obawiaam si tego, ale teraz wiem, e ju taka
zostan. Trudno, musz si z t myl pogodzi.
- Masz natomiast rozkoszne doeczki w buzi - zauwaya Ania umiechajc si
przyjanie do adnej, ywej twarzyczki, pochylonej nad ni. - Sodkie doeczki, zupenie jak
zagbienie W kremie. Ja straciam ju nadziej zdobycia ich kiedykolwiek. Moje marzenie o
doeczkach nie zici si nigdy, lecz tyle snw moich stao si rzeczywistoci, e nie wolno
mi si skary Czy jestem ju gotowa?
- Zupenie gotowa - zapewnia Diana wanie w chwili, gdy we drzwiach ukazaa si
Maryla, szczupa jak przed laty, lecz z posiwiaymi wosami i daleko agodniejszym wyrazem
twarzy. - Prosz wej, Marylo, i obejrze nasz deklamatork. Czy nie licznie wyglda?
Maryla mrukna co niezrozumiaego.
- Wyglda adnie i skromnie. Lubi tak uoone wosy. Lecz zdaje mi si, e
zniszczysz t sukienk na kurzu i wilgoci. Jest zbyt lekka na obecne chodne noce. Organdyna
jest najmniej praktycznym materiaem na wiecie i powiedziaam to Mateuszowi, gdy mia
zamiar j kupi. Ale obecnie bezcelowe jest czynienie jakichkolwiek uwag panu bratu. By
czas, kiedy sucha mojej rady, teraz jednak kupuje dla Ani przedmioty zbyteczne i kupcy
Carmody wiedz ju, e mog mii wkrci, cokolwiek zechc. Wystarczy, by mu wmwili, e
co jest adne i modne, a Mateusz bez namysu utopi w tym swj grosz Pamitaj, Aniu,
trzymaj sukni z dala od k i w ciepy paszczyk.
I Maryla powdrowaa na d, mylc z dum o tym, jak licznie Ania wyglda, i
aujc, e sama nie moe pojecha na ten koncert, by usysze sw wychowank
deklamujc.
- Obawiam si, e w istocie jest za wilgotno dla mojej sukni - rzeka Ania troch
niespokojnie.
- Ale ani troszk - zapewnia Diana podcigajc rolet w gr. - Noc jest przeliczna i
ani ladu rosy. Spjrz tylko na ksiyc.
- Ciesz si, e moje okno wychodzi na wschd - rzeka Ania podchodzc ku Dianie. Jake to cudnie, i codziennie mog widzie soce wschodzce ponad tymi wysokimi
wzgrzami i zagldajce poprzez szczyty tych smukych jode! Codziennie jest ono jakie
inne, nowe i czuj, e dusza moja kpie si w tej powodzi wiata sonecznego. Ach, Diano, ja

tak kocham ten pokoik! Nie wiem doprawdy, jak si bd czua bez niego, gdy w przyszym
miesicu przenios si do miasta.
- Nie mw dzi o wyjedzie - prosia Diana. - Czuj si tak nieszczliwa, gdy myl o
naszej rozce a dzi chc spdzi miy wieczr. Co bdziesz deklamowaa, Aniu? Czy
jeste bardzo zdenerwowana?
- Ani troch. Tak czsto wystpowaam publicznie, e nie czuj wcale niepokoju.
Postanowiam deklamowa: lubowanie dziewicy. To takie wzruszajce! Laura Spencer
bdzie zapewne recytowaa co komicznego, lecz ja zawsze wol wzrusza ni rozmiesza.
- A co powiesz na bis?
- Nie bd go dali - zamiaa si Ania, ale gdzie w gbi duszy ywia tajemn,
cho bardzo niemia nadziej, i moe jednak zadaj bisu, i ju wyobraaa sobie
rozkosz, z jak opowiada o tym bdzie Mateuszowi nazajutrz przy niadaniu. - Ale oto Janka
i Billy sysz turkot k. Chodmy!
Billy Andrews nalega, by Ania koniecznie usiada obok niego, wic, cho niechtnie,
ulega jego probie. Wolaaby stokro bardziej zaj miejsce z tyu, obok dziewczt, gdzie by
moga si mia i artowa, ile dusza zapragnie. Nie byo mowy o miechu i artach w
towarzystwie Billa. By to wysoki, tgi, niezgrabny modzieniec lat dwudziestu, o okrgej,
pozbawionej wyrazu twarzy, nie posiadajcy w najmniejszym stopniu daru rozmowy. Ale
podziwia Ani i rs z dumy na myl o tym, e zajedzie przed gmach hotelu z t smuk,
strzelist postaci obok siebie.
Jednake Ania, zwrcona bokiem do dziewczt, gawdzia z nimi wesoo, od czasu do
czasu rzucajc z grzecznoci w stron Billa jakie pytanie, na ktre on, umiechajc si i
jkajc, nie mg najczciej znale na czas odpowiedzi. Ale Ania pomimo to potrafia
cieszy si przejadk. By to wieczr jakby stworzony do radoci. Na gocicu peno byo
kabrioletw kierujcych si ku hotelowi, a wszdzie rozlega si i rozbrzmiewa echem
srebrzysty, jasny miech.
Zajechawszy na miejsce, ujrzeli przed sob hotel niby wielki snop wietlny rzucajcy
odblaski wokoo. Panie z komitetu, urzdzajcego koncert, wyszy na spotkanie przybyych.
Jedna z nich zaprowadzia Ani do gotowalni artystek zapenionej czonkiniami Klubu
Muzycznego w Charlottetown, pord ktrych Ania poczua si nagle niemiaa, przeraona i
prowincjonalna! Suknia jej, ktra na facjatce wydawaa si adna i strojna, teraz robia
wraenie prostej i skromnej zbyt skromnej i zbyt prostej - jak pomylaa Ania - pord tych
wszystkich jedwabi i koronek co byszczay i szeleciy wokoo niej. Jake ndzny wydawa
si jej sznurek pere wobec brylantw piknej, wysokiej damy stojcej obok! I jak ubogo

wygldaa jej maleka biaa ryczka w porwnaniu z tymi przepysznymi cieplarnianymi


kwiatami, jakimi si przystroiy inne damy.
Ania zdja kapelusz i paszczyk i smutna usuna si w kcik. Gorco yczya sobie
znale si czym prdzej w swym biaym pokoiku na Zielonym Wzgrzu.
Jeszcze gorzej poczua si na estradzie wielkiej sali koncertowej, gdzie si wkrtce
znalaza. Elektryczne wiata kuy j w oczy, zapach perfum i szmer na sali oszaamia.
Pragnaby raczej zasi pord widzw obok Diany i Janki, ktre zdaway si spdza czas
bardzo mile.
Ania dostaa si pomidzy jak oty dam w rowej jedwabnej toalecie a wysok
mod pann o ironicznym wyrazie twarzy, wystrojon w bia koronkow sukni. Otya
dama rozgldaa si od czasu do czasu wokoo i poprzez lorgnon mierzya krytycznym
wzrokiem Ani, ktra, bolenie dotknita tym surowym egzaminem, omal nie krzykna
gono. Moda za panna w biaych koronkach niezbyt przyciszonym gosem mwia swej
najbliszej ssiadce b znajdujcych si na sali niezgrabach maomiasteczkowych i
piknociach wiejskich oraz przewidywaa, jak dalece bd si bawi zapowiedzianymi w
programie wystpami miejscowych artystw. Ania przyrzeka sobie nienawidzi tej biaej
koronkowej panny do koca ycia.
Nieaskawe dla Ani losy zrzdziy, e jaka zawodowa deklamatorka, chwilowo
przebywajca w hotelu, przyrzeka swj wspudzia w koncercie. Bya to smuka, ciemnooka
osoba w przelicznej, lnicej, popielatej sukni, utkanej jakby z promieni ksiyca, z
drogocennymi kamieniami na szyi i we wosach. Miaa przecudnie mikki gos i niezwyk
si wyrazu, czym w zachwyt wprawia suchaczy. Ania, zapominajc o sobie i swym
niepokoju sprzed chwili, suchaa pena podziwu, roziskrzonym wzrokiem wpatrzona w
deklamatork. Lecz gdy ta skoczya, Ania ukrya twarz w doniach. Nie odwayaby si
teraz wystpi nigdy, nigdy Jake moga udzi si kiedykolwiek, e umie deklamowa?
Ach, gdyby ju bya z powrotem na Zielonym Wzgrzu!
W tej nieszczsnej chwili nazwisko jej zostao wywoane. Ania nie zauwaya gestu
zdziwienia owej panny w koronkowej sukni, w ktrym widoczny by, cho go Ania nie
dostrzega, pewien wyraz uznania. Wstaa i chwiejnym krokiem podya ku przodowi sceny.
Bya tak niezwykle blada, e Diana i Janka, siedzc na swych miejscach pomidzy
publicznoci?, nerwowo ciskay si za rce w przypywie wspczucia.
W tej chwili Ania bya ofiar nieopanowanej tremy. Jakkolwiek czsto deklamowaa
przed publicznoci, nigdy nie wystpowaa jeszcze wobec tego rodzaju suchaczy, ktrych
widok paraliowa zupenie jej energi. Wszystko tu byo takie obce, takie bogate, takie

olniewajce te rzdy pa w wieczorowych toaletach, te krytyczne twarze, caa ta


otaczajca j atmosfera bogactwa i odmiennej kultury. Jakie to wszystko byo rne od
prostych, drewnianych awek w ich Klubie Dyskusyjnym, gdzie roio si od dobrze
znajomych, serdecznych twarzy ssiadw i przyjaci. Ci ludzie - mylaa Ania - bd
bezlitonie krytyczni. By moe na rwni z ow pann w koronkowej sukni pragn
uprzyjemni sobie wieczr drwinami z wiejskich wysikw i dobrych chci. Poczua si
taka nieszczliwa, taka beznadziejnie opuszczona i zawstydzona! Kolana jej dray, serce
tuko si w piersiach i opanowao j niezwyke jakie osabienie. Nie potrafia wymwi ani
jednego wyrazu i bya gotowa uciec z estrady pomimo upokorzenia, jakie, czua, staoby si
na zawsze jej udziaem, gdyby tak postpia.
Wtem nagle, gdy jej szeroko otwarte, pene lku oczy lizgay si po widzach,
spostrzega Gilberta Blythe gdzie w gbi sali, pochylonego naprzd z umiechem na twarzy
- z umiechem, ktry wyda si Ani jednoczenie umiechem triumfu i szyderstwa. W
rzeczywistoci jednak nie by wcale taki. Gilbert umiecha si z zadowolenia, bo wszystko to
mu si podobao, szczeglnie za mie wraenie sprawia na nim wiotka posta Ani i jej
uduchowiona twarzyczka na tle zielonych palm. Jzia Pye, ktrej Gilbert towarzyszy,
siedziaa obok niego, a jej spojrzenie byo istotnie triumfujce i szydercze. Lecz Ania nie
widziaa Jzi i nie zwrciaby na ni uwagi, gdyby j nawet spostrzega. Westchna gboko,
dumnie odrzucia gow, czujc nagle przypyw pewnoci siebie i odwagi, ostry niby prd
elektryczny. Nie zblamuje si wobec Gilberta Blythe nie pozwoli, by szydzi z niej, nigdy,
nigdy! Lk i niepewno opuciy j w mgnieniu oka. Zacza deklamowa, a jej jasny, sodki
gos dociera do najbardziej oddalonych ktw sali, dochodzi tam bez najlejszego drenia
lub zaamania. Odzyskaa w zupenoci pewno siebie, a silna reakcja po krtkotrwaym
osabieniu woli sprawia, ii deklamowaa tak piknie, jak nigdy przedtem. Gdy skoczya, w
sali rozleg si grzmot oklaskw. Powrciwszy na swoje miejsce, Ania, zarumieniona z
radoci i oniemielenia, poczua mocny ucisk doni otyej pani w rowych jedwabiach.
- Przelicznie mwia - chwalia serdecznie. - Pakaam jak dziecko, naprawd
pakaam. Ale woaj daj bisu.
- O, nie mog - rzeka Ania zmieszana. - Jednak musz pj, bo Mateusz byby
rozczarowany. Twierdzi, e bd woali o bis.
- Nie naley sprawia rozczarowania Mateuszowi - rzeka pani wesoo, darzc Ani
yczliwym spojrzeniem.

Umiechnita, zarumieniona, z rozpromienionym wzrokiem, Ania ponownie stana


na estradzie i wypowiedziaa oryginalny i wesoy monolog, ktry si niezmiernie spodoba
publicznoci.
Reszta wieczoru bya triumfem Ani.
Po skoczonym koncercie owa tga pani - wdowa po jakim amerykaskim milionerze
- zaopiekowaa si Ani i przedstawia j wielu znajomym, a kady z nich by dla niej bardzo
uprzejmy. I znakomita artystka, pani Evans, rozmawiaa z ni dugo i orzeka, e Ania ma
pikny gos i wietnie interpretuje deklamowane utwory. Nawet owa panna w biaej
koronkowej sukni obdarzya j jakim komplementem.
Kolacj podano w olbrzymiej, piknie przybranej sali jadalnej. Diana i Janka, jako
towarzyszce Ani, byy take zaproszone do stou; tylko Billy znik gdzie, ukrywszy si w
miertelnej obawie przed takim zaszczytem. Zastay go jednak czekajcego przy kabriolecie,
gdy szczliwe i wesoe opuciy hotel. Noc bya cicha, biaa, ksiycowa. Ania westchna i
zapatrzya si w jasne oboki poza ciemnymi wierzchokami jode.
Ach, jake przyjemnie byo zatopi si w ciszy tej czystej, balsamicznej nocy! Jakie
wspaniae, wielkie i spokojne byo wszystko dookoa! I ten cichy szmer morza, i te ciemne
skay niby srogie olbrzymy strzegce zaczarowanych skarbw.
- Czy nie by to cudowny wieczr? - westchna Janka, kiedy ruszyli z miejsca. Chciaabym by bogat Amerykank, mc mieszka latem w eleganckim hotelu, mie na
sobie pikne klejnoty i mocno wycite suknie, zajada lody mietankowe i kurczta z saat
nawet w dni powszednie. Jestem pewna, e byoby to o wiele przyjemniejsze ni uczy dzieci.
Aniu, deklamowaa bosko! Cho w pierwszej chwili lkaam si, e nie zaczniesz wcale!
Zdaje mi si, e mwia adniej ni pani Evans.
- Ale, nie! Nie mw tak, Janko - rzeka ywo Ania. - Brzmi to niedorzecznie! Nie
mogam deklamowa lepiej od pani Evans, bo ona jest zawodow artystk, ja za tylko
uczennic, nieco bardziej uzdolnion w tym kierunku. Jestem zupenie zadowolona, jeli
suchacze uwaali, e mwiam adnie.
- Musz ci powtrzy pewien komplement, Aniu - odezwaa si Diana, - Przynajmniej
myl, e to komplement, sdzc z tonu, jakim by wypowiedziany. Obok mnie i Janki
siedzia jaki Amerykanin taki o romantycznym wygldzie, o czarnych jak wgiel wosach
i oczach. Jzia Pye mwi, e jest to bardzo znany malarz i e kuzynka jej matki w Bostonie
jest on jego szkolnego kolegi. Prawda, Janko, syszaa, jak mwi: Kt to jest to
dziewcz na estradzie z takimi wspaniaymi tycjanowskimi wosami? Twarzyczk t
pragnbym malowa. Oto masz, Aniu. Ale co to znaczy wosy tycjanowskie?

- Przetumaczone na nasz jzyk znacz po prostu rude - rozemiaa si Ania. - Tycjan


by to sawny malarz, ktry lubi malowa rude kobiety.
- Czycie widziay te wszystkie brylanty, ktrymi te panie byy przystrojone? westchna Janka. - Po prostu olniewajce! A wy, dziewczta, nie chciaybycie by bogate?
- Jestemy bogate! - rzeka Ania stanowczo. - Mamy lat szesnacie i cae ycie przed
sob, jestemy szczliwe jak krlowe i wszystkie mamy mniej lub bardziej bogat
wyobrani. Spjrzcie na to morze, dziewczta! Samo srebro, cienie i cudne, fantastyczne
blaski Nie potrafiybymy wicej napawa si jego piknem, gdybymy posiaday miliony
dolarw i naszyjniki z brylantw. Nie chciaybycie z pewnoci zamieni si z adn z tych
kobiet, gdybycie mogy to uczyni. Czy chciaaby na przykad ktra z was zosta t pann w
biaych koronkach z kwan min przez cae ycie, lalk, ktra nie potrafi radowa si
czymkolwiek z caej duszy? Albo t pani w rowych jedwabiach, mi i dobr
prawdopodobnie, lecz tak oty i przysadzist, e wyglda jak kloc? Albo pani Evans z takim
smutnym wyrazem oczu? Musi by strasznie nieszczliwa, jeli patrzy w ten sposb. Wiesz
dobrze, Janko, e nie zamieniaby si z adn z nich.
- Nie wiem w istocie - rzeka Janka niezdecydowanym tonem. - Sdz, e brylanty
jednak potrafi zaguszy wiele zmartwie.
- A ja jednak nie chciaabym by nikim innym, tylko sob, nawet gdybym przez cae
ycie miaa dwiga moje troski bez monoci pocieszania si brylantami - owiadczya Ania.
- Jestem zupenie zadowolona z tego, e jestem Ani z Zielonego Wzgrza, i wystarcza mi
sznurek moich pere. Wiem, e Mateusz da mi wraz z nimi tyle mioci, ile nigdy nie
otrzymaa jej wysoko, pani w rowych jedwabiach, przystrojona kosztownociami.

XXXIV.
SEMINARZYSTKA
Podczas tych ostatnich trzech tygodni wrzaa robota na Zielonym Wzgrzu. Czyniono
przygotowania zwizane z wyjazdem Ani do seminarium. Wiele spraw naleao jeszcze
omwi i zaatwi, duo szycia wykoczy. Tak zwana wyprawa Ani bya adna i dostatnia;
Mateusz dba o to, a Maryla tym razem nie oponowaa, gdy udawa si po zakupy do miasta.
Co wicej pewnego wieczora sama zjawia si w pokoiku na facjatce, przynoszc liczny,
bladozielony materia.
- Aniu, oto co odpowiedniego na lekk sukienk dla ciebie. Nie zdaje mi si, co
prawda, aby ci bya koniecznie potrzebna. Masz do adnych bluzek! Ale pomylaam sobie,
e moe pragnaby mie strojn sukienk, w razie zaproszenia na jaki wikszy wieczorek,
na liczniejsze zebranie lub co podobnego. Syszaam, e Janka, Ruby i Jzia dostay
wieczorowe suknie - tak je nazywaj - a nie chc, by ty bya gorsza. Prosiam pani Allan,
bdc w zeszym tygodniu w miecie, aby mi pomoga wybra odpowiedni materia, i
zamierzam odda t sukni do uszycia Emilii Gillis. Ma ona bardzo wiele gustu, a co do kroju
nie ma sobie rwnej.
- O Marylo, jakie to przeliczne! - zawoaa Ania. - Dzikuj, dzikuj bardzo! Nie
spodziewaam si wcale tyle dobroci To jeszcze ciszym czyni mi wyjazd z domu.
Zielona sukienka zostaa wykoczona tylu falbankami, zakadkami i marszczeniami,
na ile tylko dobry gust pani Emilii pozwoli. Chcc sprawi przyjemno Maryli i
Mateuszowi Ania wystroia si w ni ktrego wieczora i zadeklamowaa w kuchni w ich
obecnoci lubowanie dziewicy. Maryla, spogldajc na jasn, oywion twarzyczk i
zrczne ruchy dziewczcia, powrcia myl do owego wieczora, kiedy Ania przybya na
Zielone Wzgrze. Stan jak ywy w jej pamici obraz tego nieszczliwego, wylknionego
dziecka w wyronitej, tobrunatnej, brzydkiej sukience, z rozpacz w oczach penych ez.
Wspomnienie to sprawio, e zy napyny do oczu Maryli.
- Ach, czy by moe? Wszak moj deklamacj wycisnam zy z oczu Maryli! zawoaa Ania wesoo, schylajc si nad sw opiekunk, by ucaowa jej policzki. - Oto jest
najwikszy mj triumf.
- Nie, nie pakaam ze wzruszenia z powodu twojej deklamacji - rzeka Maryla, ktra
nie chciaa by posdzona o wraliwo na poetyczne bzdurstwa. - Przypomniaam sobie
wanie t dziewczynk, ktr tu po raz pierwszy ujrzaam, i na chwil zapragnam, aby

bya na zawsze pozostaa tym dzieckiem, bodaj nawet z jego oryginalnymi pomysami.
Tymczasem wyrosa i pjdziesz w wiat jeste taka dua i taka inna w tej sukni jak
gdyby nie naleaa wcale do Avonlea i to wanie rozczulio mnie tak bardzo.
- Marylo - Ania przysiada u kolan Maryli, na rbku jej prostej, taniej sukni, w obie
rce uja pomarszczon twarz swej opiekunki i powanie a czule spojrzaa jej w oczy. - Ja si
ani troch nie zmieniam w rzeczywistoci. Ja tylko jak drzewo wyrosam i puciam
gazie. Moje istotne ja tutaj w gbi pozostao to samo. I takim pozostanie,
gdziekolwiek si udam i jakkolwiek si zmieni powierzchownie. W duszy pozostan zawsze
wasz ma Ani, ktra bdzie coraz wicej, z kadym dniem wicej kochaa Maryl,
Mateusza i drogie Zielone Wzgrze.
Ania przytulia swj wiey, mody policzek do twarzy Maryli i wycigna do, by
pogaska rami siedzcego obok Mateusza.
W tej chwili Maryla ofiarowaaby wiele za umiejtno wypowiadania, wzorem Ani,
swych uczu. Lecz natura i przyzwyczajenie zrzdziy inaczej; zdobya si jedynie na to, by
obj ramieniem sw ukochan wychowank i przycisn j mocno do serca, yczc sobie, by
jej nigdy w yciu nie utracia.
Mateusza oczy jako podejrzanie zwilgotniay wsta z miejsca i wyszed. Pod
szafirowym, osypanym gwiazdami letnim niebem przechadza si wzruszony po topolowej
alei.
- Uwaam, e nie zepsulimy tego dziecka - szepta z dum. - I moje wtrcanie si od
czasu do czasu do jej wychowania nie wyrzdzio wiele zego. Jest smuka i adna, a przy tym
taka kochajca i dobra, co jest najwaniejsze. Dla nas staa si istnym bogosawiestwem i
nie byo szczliwszej pomyki ni ta, ktr w swoim czasie popenia pani Spencer. Nie
uwaam nawet, aby waciwie bya to pomyka. Opatrzno zesaa nam Ani, uznajc, e jest
nam potrzebna.
Wreszcie nadszed dzie wyjazdu Ani do miasta. W pikny wrzeniowy poranek
wyruszya z domu wraz z Mateuszem, poegnawszy si pord potoku ez z Dian, z Maryl
za w sposb nieco mniej zawy i wylewny - w kadym razie oczy Maryli byy suche.
Lecz po wyjedzie Ani Diana otara zy i udaa si ze swymi kuzynkami z Carmody na
wycieczk do Biaych Piaskw, gdzie si bardzo wesoo bawia, gdy tymczasem Maryla z
rozpaczliw energi zabraa si do wykonywania najrozmaitszych, zupenie zbytecznych
robt, aby tylko zabi nurtujcy j serdeczny bl - bl, ktry pali i gryzie i nie daje si zmy
atwymi zami. Dopiero kiedy wieczorem udaa si na spoczynek z bolesnym i cikim
przewiadczeniem, e maego pokoiku na facjatce nie rozjania mode ycie ani nie

rozgrzewa miarowy, spokojny oddech, ukrya twarz w poduszk i pakaa z tsknoty za swym
dziewczciem. Szlochaa serdecznie, a opanowawszy si wreszcie, sama czynia sobie
wyrzuty, e niesusznie tak si zamartwia o jedn ludzk istot.
Ania i wszyscy inni uczniowie z Avonlea przybyli do miasta w sam czas, by zdy
jeszcze do seminarium. Pierwszy dzie min do przyjemnie w wesoym popiechu i w
wirze nowych wrae. Spotykano nowych kolegw, poznawano bodaj z powierzchownoci
profesorw, dobierano i organizowano klasy. Ania postanowia, idc za rad panny Stacy,
zacz od razu od wyszego kursu. Gilbert Blythe uczyni tak samo. Znaczyo to uzyska
dyplom nauczycielski pierwszej klasy ju po roku zamiast po dwch, ale wymagao te o
wiele wikszej pracy. Janka, Ruby, Jzia, Karol i Moody Spurgeon, nie niepokojeni
wyszymi ambicjami, zadowolili si nauczycielskim wiadectwem drugiej klasy.
Ania doznaa niezwykego uczucia osamotnienia znalazszy si w sali pord
pidziesiciu kolegw i koleanek, samych nieznajomych, prcz tego wysokiego, ciemnego
bruneta w rogu, pode drzwiami. Zreszt ta znajomo, w warunkach, w jakich istniaa,
niewiele bya warta - zauwaya pesymistycznie. Pomimo to Ania ucieszya si niezmiernie,
e bd razem z Gilbertem na tym samym kursie. Dawne wspzawodnictwo bdzie mogo i
tutaj istnie nadal, a Ania wiedziaa, jak w takim razie naleao pracowa.
Nie czuabym si dobrze, gdyby mi zabrako tego bodca - pomylaa. - Gilbert
wyglda na zdecydowanego. Przypuszczam, e w duszy postanowi zdoby zoty medal. Jaki
on ma wspaniay podbrdek, nigdy dotd nie zauwayam tego. auj, e Janka i Ruby nie s
na tym samym roku, co ja, nie czuabym si tak bardzo osamotniona. Ciekawa te jestem,
ktra z tych dziewczt zostanie moj przyjacik? Co prawda, przyrzekam Dianie, e adna
z seminarzystek, nawet najsympatyczniejsza, nie bdzie mi nigdy tak droga, jak ona. Ale
wolno mi wszake mie przyjaciki drugiego rzdu! Podoba mi si ta dziewczyna o
ciemnych oczach w bluzce winiowego koloru; musi by ywego usposobienia. Taka
rumiana! A ta blada, jasna, co wyglda oknem! Jakie ma cudne wosy! Z pewnoci jest
marzycielk. Chciaabym je pozna obie, zbliy si do nich Tak aby przechadza si z
nimi, obejmujc si wp, i mwi do siebie zdrobniaymi imionami. Tymczasem jednak nie
znam ich, one mnie nie znaj i prawdopodobnie nieciekawe s wcale mnie pozna. Ach, jakie
to przykre!
Jeszcze smutniej zrobio si Ani, kiedy o zmierzchu znalaza si sama jedna w swym
pokoiku. Nie mieszkaa tak jak inne dziewczta u swoich krewnych. Panna Jzefina Barry
byaby j chtnie u siebie pomiecia, lecz Beechwood byo tak bardzo oddalone od

seminarium, e nie mogo by o tym mowy. Wobec tego panna Barry wyszukaa jaki
pensjonat, ktry, jak zapewnia Maryl i Mateusza, by odpowiednim miejscem dla Ani.
- Osoba, ktra go prowadzi, jest to zuboaa dama - objania panna Barry. - M jej
by oficerem angielskim. Jest niezmiernie wybredna w doborze swych pensjonariuszy. Ania
nie spotka pod jej dachem nikogo nieodpowiedniego. Odywianie modziey jest tam bardzo
dobre, a dom znajduje si w pobliu seminarium, w spokojnej okolicy.
Wszystko to mogo by zupen prawd i okazao si ni istotnie, lecz niewiele
pomogo Ani, gdy j w pierwszej chwili opanowaa tsknota.
Smutnie rozgldaa si po swym ciasnym, maym pokoju o ponurych tapetach, bez
najmniejszego obrazka, z wskim, elaznym kiem i pust szaf do ksiek. Wzruszenie
cisno jej krta, gdy przypomniaa sobie swj biay pokoik na Zielonym Wzgrzu,
wspania zielono wokoo, mi wo pachncego groszku pod oknami, wiato ksiyca nad
sadem, potok za wzgrzem i korony sosen, cicho szumice od nocnego wiatru, rozlege,
gwiadziste niebiosa i wiateko z okna Diany, przezierajce poprzez szczeliny drzew. Tutaj
nie byo ani ladu tego wszystkiego. Ania wiedziaa, i poza jej oknem cignie si brukowana
ulica, sie drutw telefonicznych zasania niebo, e odgosy obcych krokw rozlegaj si na
chodnikach i tysice wiate padaj na obce jej twarze. Poczua, e jest bliska paczu, i zacza
z nim walczy.
- Nie chc paka. Jest to dziecinne i gupie a oto ju trzecia za stacza mi si po
twarzy. I jeszcze kilka! Musz pomyle o czym przyjemnym, aby je powstrzyma. Jednake
wszystko przyjemne ma zwizek z Avonlea, a to jeszcze pogarsza cztery pi pojad
do domu w przyszy pitek, ale to jest jakby za sto lat. Teraz Mateusz niedugo powrci do
domu Maryla stoi przy furtce i wyglda jego nadejcia sze siedem osiem ach,
nie ma wcale sensu ich liczy! Teraz pyn caym strumieniem. Nie mog by wesoa Nie
chc by wesoa! Lepiej si wypaka!
I potok ez byby niewtpliwie popyn, gdyby w teje chwili nie ukazaa si Jzia
Pye. Ucieszona widokiem znajomej twarzy, Ania zapomniaa na razie, i nie byo midzy
nimi wielkiej przyjani. Jako czstka Avonlea, Jzia Pye bya w tej chwili miym gociem.
- Ciesz si bardzo, e wstpia do mnie - rzeka Ania szczerze.
- Beczaa! - zauwaya Jzia z przesadn litoci. - Przypuszczam, e tsknisz za
swoimi niektrzy pod tym wzgldem nie umiej panowa nad sob. Co do mnie, mog ci
zapewni, e nie mam zamiaru tskni za domem. Miasto daje o wiele wicej przyjemnoci
ni ta stara, nudna Avonlea. Nie rozumiem, jak mogam tam tak dugo wytrzyma. Nie
powinna paka, Aniu! Bdziesz le wygldaa, bo zaczerwieni ci si oczy i nos, a wtedy

staniesz si ju caa czerwona Bardzo wesoo spdzilimy dzi dzie w seminarium. Nasz
profesor francuskiego to istna kaczka. Wsy ma, ot, takie Czy masz co do przegryzienia,
Aniu? Umieram z godu. O, wyobraam sobie, jak ci Maryla obadowaa ciastkami. Po to
przyszam tu wanie. Inaczej byabym posza do ogrodu z Frankiem Stockley posucha
muzyki. Mieszka w tym samym pensjonacie co i ja, a jest szalenie wesoy. Zauway dzi
ciebie i spyta mnie, kto jest ta rudowosa dziewczyna. Powiedziaam mu, e jeste sierot
przygarnit przez Cuthbertw i nikt nie wie nic bliszego o tobie.
Ania zacza si ju zastanawia nad tym, czy samotno i zy nie s jednak lepsze od
towarzystwa Jzi Pye, kiedy ukazaa si Janka i Ruby, kada z nich z godem seminarium w
postaci kokardki z purpurowej wstki, dumnie przypitej do sukni. Wobec tego, e Jzia
chwilowo nie rozmawiaa z Jank, zamilka na ich widok i na chwil staa si nieszkodliwa.
- Ach - rzeka Janka z westchnieniem - wydaje mi si, e od dzi rana przeyam ju
wiele miesicy. Powinna bym w tej chwili siedzie w domu i ku mego Wergiliusza* Ten
wstrtny stary profesor kaza nam przygotowa na jutro dwadziecia wierszy. Ale nie mogam
dzi usiedzie nad ksik. Aniu, zdaje mi si, e widz lady ez na twojej twarzy. Jeli
pakaa, nie ukrywaj tego, prosz ci bardzo. To mi powrci szacunek dla samej siebie, bo
te zalewaam si zami, zanim Ruby przysza mnie pocieszy. Nie jest mi tak przykro, e
jestem gsk, jeli i kto inny jest ni take. Co to, ciasto? Daj mi dziebeko, dobrze?
Dzikuj ci bardzo Ach, pachnie Avonlea!
Ruby, spostrzegszy na stole plan studiw seminaryjnych, zapragna si dowiedzie,
czy Ania bdzie si ubiegaa o zoty medal.
Ania zarumienia si i przyznaa, e myli o tym.
- Ale, ale, czy wiecie - wtrcia Jzia - e seminarium otrzyma jedno ze stypendiw
Averyego Dzi wanie nadeszo zawiadomienie. Frank Stockley mwi mi o tym wuj
jego zasiada w Radzie Akademickiej, syszaycie pewnie! Jutro wywiesz zawiadomienie w
seminarium.
Stypendium Averyego! Ania uczua, e serce jej mocniej zabio, a horyzonty jej
ambicji rozszerzyy si nagle i wyolbrzymiay. Zanim Jzia opowiedziaa t nowin,
najwyszym szczytem ambicji Ani by dyplom nauczycielski pierwszej klasy, a moe i
medal! A teraz w jednej chwili wyobrazia sobie, jak zdobywszy stypendium Averyego,
otrzyma prawo do czteroletnich wyszych studiw w Redmond College, i myl t piecia
si jeszcze dug chwil potem, kiedy ucicho echo sw Jzi. Stypendium Averyego bowiem
*

Wergiliusz (Vergilius Publius Maro, r. 70-19 p.n.e.) - synny rzymski poeta, autor Eneidy, rzymskiej
epopei narodowej.

przyznawano za jzyk angielski, a Ania czua, i pod tym wzgldem moe sprosta
najwikszym wymaganiom.
Pewien bogaty przemysowiec w Nowym Brunszwiku, umierajc, w testamencie
swym poleci cz swego majtku uy na utworzenie wielkiej iloci stypendiw i ofiarowa
je rozmaitym wyszym szkoom i seminariom tej prowincji. Dugo rozwaano, czy przyzna
stypendium seminarium w Carmody, lecz wreszcie zapado postanowienie przychylne.
Absolwent, ktry w kocu roku wykae najwiksze postpy w jzyku i literaturze angielskiej,
otrzyma stypendium wynoszce dwiecie pidziesit dolarw rocznie, obejmujce cay okres
czteroletnich studiw w Redmond College. Nic dziwnego, e Ania tego wieczoru udaa si na
spoczynek z paajcymi policzkami.
- Jeli to bdzie zalene od usilnej pracy, zdobd stypendium - postanowia. - Czy
Mateusz nie bdzie dumny ze mnie, jeli otrzymam tytu magistra? Ach, jak to jest
przyjemnie mie wysze denia! Jake si ciesz, e mam ich tyle! A najlepsze jest to, e si
nigdy nie kocz. Zaledwie osigna jeden cel, ju inny, wyszy jeszcze, ukazuje ci si w
dali I to wanie czyni ycie tak miym!

XXXV.
ZIMA W SEMINARIUM
Tsknota Ani za Avonlea osaba dziki temu, e kad sobot i niedziel spdzaa w
swoim ukochanym domu. Dopki trwaa pikna pogoda, studenci z Carmody stale w pitki
wieczorem jedzili do Avonlea now kolej. Diana i kilkoro z modziey avonlejskiej
oczekiwali ich na dworcu i wszyscy razem weso gromadk powracali do swoich. Ania
uwaaa te wieczorne przechadzki pitkowe poprzez zabarwione jesieni wzgrza, na
wieym powietrzu, przy migajcych z dala wiatach domw avonlejskich, za najmilsze i
najcenniejsze godziny z caego tygodnia.
Gilbert Blythe prawie zawsze towarzyszy Ruby i nis jej torb podrn. Ruby
wyrosa na bardzo adne dziewcz i uwaaa si za zupenie doros, jak te w istocie bya.
Sukni nosia tak dug, na jak tylko matka jej zezwalaa, a w miecie upinaa wosy
wysoko, chocia w domu musiaa mie warkocze spuszczone. Miaa wielkie, jasnobkitne
oczy, przeliczn cer i zrczn, cho pulchn posta. miaa si bardzo duo, bya wesoa,
zawsze w dobrym humorze i cieszya si kad radosn chwil w yciu.
- Jednake nigdy nie przypuszczaam, aby Gilbert mg sobie upodoba ten rodzaj
urody - szepna Janka do Ani.
Ania bya te tego zdania, lecz nie wygosiaby go za nic na wiecie, nawet za cen
stypendium Averyego. Nie moga zatai przed sob, e przyjemnie byoby z takim
przyjacielem jak Gilbert gawdzi, prowadzi spory, rozprawia o ksikach, o nauce i celach
ycia. Gilbert mia cel przed sob, wiedziaa o tym dobrze, a przecie Ruby nie bya osob, z
ktr mona by powanie dyskutowa na te tematy.
W stosunku Ani do Gilberta nie byo ani dba gupiego sentymentalizmu. Mylc o
chopcach, jeli w ogle o nich mylaa, widziaa w nich jedynie ewentualnych dobrych
kolegw. Gdyby oboje z Gilbertem byli przyjacimi, bez wtpienia nie obchodzioby jej to,
ilu ma on przyjaci lub kogo odprowadza do domu. Umiaa pozyskiwa sobie przyja i
koleanek obdarzajcych j tym uczuciem miaa bardzo wiele, lecz instynktownie czua, e
dopiero mska przyja daje peni poczucia koleestwa i bardziej moe rozszerzy
dotychczasowe horyzonty myli. Ania nie potrafiaby prawdopodobnie okreli tak jasno tych
swoich uczu, wiedziaa jednak, e jeliby Gilbert towarzyszy jej kiedykolwiek w drodze
powrotnej z pocigu poprzez rozlege pola i przez wijce si midzy paprociami drki,

mogliby prowadzi niejedn mi i zajmujc rozmow o tym nowym wiecie, ktry si przed
nimi roztoczy, o swych nadziejach i ambicjach.
Gilbert by to niewtpliwie zdolny, mdry chopiec, o samodzielnych pogldach, peen
chci zdobycia w yciu tego, co jest w nim najlepsze, i ofiarowania mu najszlachetniejszej
czci swej istoty. Ruby Gillis zwierzya si Jance Andrews, ze nie rozumie ani poowy tego
wszystkiego, o czym jej Gilbert prawi. Potrafi on bowiem mwi tak jak Ania Shirley, gdy si
nad czym powanie zastanawia, ona za, Ruby, nie widzi przyjemnoci w nudzeniu si
powanymi sprawami i rozprawianiu o ksikach wtedy, gdy si szczliwie uwolnia
chwilowo od nauki Frank Stockley jest stanowczo weselszym i dowcipniejszym
towarzyszem, ale nie jest ani w poowie tak przystojny jak Gilbert i dlatego nie umiaaby
zadecydowa, ktrego woli.
Tymczasem w seminarium Ania zdobya sobie stopniowo mae kko przyjaci mylcych, ambitnych, podobnych do niej, obdarzonych bujn wyobrani studentek. Z
rumianym dziewczciem, Stell Maynard, i marzycielk Priscill Grant prdko zbliya
si i zaprzyjania. Priscill - blade, o uduchowionej twarzy dziewcz - pocigna j ku sobie
niewyczerpan ochot do figlw, zabaw i rozmaitych artw, gdy tymczasem ywa,
ciemnowosa Stella, o duszy penej tsknoty i marzycielstwa, razem z ni budowaa zamki na
lodzie.
Po witach Boego Narodzenia studenci i studentki z Avonlea przerwali swe
pitkowe odwiedziny w domach i zabrali si powanie do nauki. Wszyscy seminarzyci
zostali odpowiednio ocenieni na swych rocznikach, a pomidzy poszczeglnymi grupami
zaczy si pojawia coraz wyraniejsze rnice.
Pewne fakty zostay jednomylnie uznane i przyjte, jak na przykad ten, e liczba
ubiegajcych si o medal zredukowaa si do trzech osb: Gilberta Blythe, Ani Shirley i
Lewisa Wilsona. Co si tyczy stypendium Averyego, uznano tu za ewentualnych
zwycizcw szeciu studentw. Brzowy medal za matematyk przyznawano bezsprzecznie
grubemu, przysadzistemu modziecowi z guchej prowincji, o wypukym czole i w poatanej
kurtce. Ruby Gillis bya najpikniejsz z tegorocznych suchaczek seminarium. Na drugim
roku palm zwycistwa za pikno otrzymaa Stella Maynard, co prawda wobec niewielkiej,
lecz bardziej krytycznej mniejszoci wypowiadajcej si na korzy Ani Shirley. Ethel Marr
przyznali kompetentni sdziowie najbardziej stylowe i modne uczesanie, a Janka Andrews skromna, pracowita, sumienna Janka - zbieraa laury na polu gospodarstwa domowego.
Nawet Jzia Pye take potrafia zdoby sobie saw niestety - najbardziej zoliwej panny
pord seminarzystek.

Mona wic powiedzie, e wychowankowie panny Stacy wybijali si rwnie na


szerszej arenie ycia akademickiego.
Ania pracowaa wytrwale i pilnie. Jej wspzawodnictwo z Gilbertem byo takie samo
jak w swoim czasie w szkole w Avonlea, pomimo e na kursie nikt o tym nie wiedzia.
Utracio ono jednak wiele z dawnej zacitoci. Ania nie pragna zwyciy, aby upokorzy
Gilberta, lecz kierowao ni raczej dumne pragnienie trudnego zwycistwa nad wartociowym
przeciwnikiem. Mia byaby wygrana, lecz jeliby j omina, Ania nie uwaaaby ju, e z
tego powodu ycie straci ca sw warto.
Poza lekcjami i prac modzie znajdowaa te wolne chwile na rozrywki. Ania
spdzaa niejedn godzin w willi panny Barry, gdzie zwykle w niedziel jadaa obiady i
bawia cae popoudnie. Ciotka Jzefina postarzaa si, jak sama twierdzia, lecz czarne jej
oczy nie straciy przenikliwoci, sprawno za jzyka nie osaba ani troch. Nigdy jednak
nie czynia adnych przykrych uwag Ani, bo dziewcz, tak samo jak kiedy, byo i nadal jej
ulubienic.
- Ta dziewczynka doskonali si z kadym dniem - mwia. - Inne dziewczta mcz
mnie s tak irytujco nudne. Ania posiada tyle barw, co tcza, a kada z nich jest pikna.
Nie jest, co prawda, obecnie tak zabawna jak wwczas, gdy bya jeszcze dzieckiem, ale
zniewala do kochania. A ja lubi takich ludzi, bo oszczdza mi to kopotu zmuszania si do
mioci.
Zanim si ktokolwiek spostrzeg, zjawia si wiosna. Wokoo Avonlea przylaszczki
wyjrzay spod zeschych traw pokrytych jeszcze cienk warstw niegu, a jasna ziele ukazaa
si w lasach i w dolinach. Ale w Charlottetown zmczeni seminarzyci mwili i myleli
jedynie o egzaminach.
- Nieprawdopodobne wydaje si, aby termin by taki bliski - mwia Ania - a jednak
zesza jesie jest ju tak odlega Caa zima nauki i wykadw - i nagle, ani si obejrzelimy
- egzaminy ju, ju w przyszym tygodniu! Wiecie, dziewczta, nieraz miewam chwile, gdy
egzaminy s w moim pojciu czym bardzo wanym, lecz kiedy widz przed sob te
wspaniae kasztany z nabrzmiaymi pkami i szafirowe oboki w grze u wylotu ulic, wtedy
egzaminy trac w moich oczach przynajmniej poow swej doniosoci.
Janka, Ruby i Jzia, ktre na chwil wstpiy do Ani, nie dzieliy tego pogldu. Dla
nich przysze egzaminy miay zawsze bardzo due znaczenie byy o wiele waniejsze od
pkw kasztanw lub mgie majowych. Ania, zupenie pewna, e zda co najmniej dobrze,
moga pozwoli sobie na takie chwile lekcewaenia, ale jeli czyja przyszo zaley od

szczliwego trafu, jak to uwaay dziewczta, niezupenie pewne gruntownoci swej wiedzy
- nie wolno tak filozoficznie spoglda na te sprawy.
- Ubyo mi w ostatnim tygodniu siedem funtw - westchna Janka. - I nic nie pomog
rady, aby si nie trapi. Ja nawet chc si trapi, to troch pomaga. Zdaje ci si, e pracujesz,
e starasz si, skoro si trapisz. Byoby to co-strasznego, gdybym nie dostaa dyplomu po
spdzeniu caej zimy w seminarium, po naraeniu rodzicw na takie ogromne wydatki.
- Ja nie troszcz si bynajmniej o to wszystko - zauwaya Jzia. - Jeli nie zdobd w
tym roku dyplomu, zdam w roku przyszym. Ojciec mj moe oy na moj nauk. Wiesz,
Aniu, Frank Stockley opowiada, e profesor Tremaine twierdzi, e Gilbert Blythe z
pewnoci otrzyma medal, a Emilia Clay zdobdzie stypendium Averyego.
- Sprawi mi to przykro dopiero jutro - zamiaa si swobodnie Ania. - Ale teraz
czuj dokadnie, e dopki fioki bd kwity w dolinie poniej Zielonego Wzgrza, a
malutkie paprocie bd wychylay swe gwki wzdu Alei Zakochanych, nie zrobi mi to
wielkiej rnicy, czy otrzymam stypendium Averyego, czy te nie. Staraam si, jak mogam
najlepiej, i teraz zaczynani pojmowa, co to znaczy rozkosz walki. Najpikniej jest walczy
i zwyciy, ale rwnie dobrze jest walczy i szlachetnie przegra Dziewczta, nie
mwmy wicej o egzaminach! Spjrzcie na sklepienie jasnozielonych obokw nad tymi
domami i wyobracie sobie, jak ono musi cudnie wyglda ponad ciemnopurpurowymi
lasami bukw w Avonlea!
- Jak si ubierzesz na rozdanie dyplomw, Janko? - spytaa praktyczna Ruby.
Janka i Jzia jednoczenie popieszyy z odpowiedzi i zacza si pogawdka o
modach. Tylko Ania z okciami wspartymi na oknie, ze sw agodn twarzyczk wtulon w
obie donie, z oczami penymi obrazw, gucha na paplanin koleanek, spogldaa ponad
dachy domw, podziwiajc wspaniae sklepienie obokw oblanych wiatem zachodzcego
soca, i snua marzenia o przyszoci.
Cae ycie naleao do niej, tyle obietnic wychylajcych si z szeregu przyszych lat, a
kady rok jak pontna ra, wpleciona w niemierteln girland.

XXXVI.
SAWA I MARZENIE
Tego ranka, gdy miay by ogoszone ostateczne wyniki egzaminw w seminarium,
Ania z Janka przechadzay si po ulicy. Janka bya szczliwa i umiechnita. Egzaminy
miny i bya pewna, e zdaa i otrzyma dyplom. Inne wzgldy nie trapiy jej; nie miaa
wyszych ambicji, wic te nie przechodzia nigdy gorczki niepokoju. Okupujemy bowiem
pewn cen wszystko, co zdobywamy lub otrzymujemy w yciu. Zaspokojenie cennych
ambicji wymaga nakadu pracy, trzeba je czasem okupi niepokojem i samozaparciem, a
nawet chwilami zaamania. Ania bya blada i spokojna. Za mniej wicej dziesi minut bdzie
ju wiedziaa, kto zdoby medal, a kto stypendium.
- Nie ma wtpliwoci, e ty otrzymasz jedno lub drugie z tych odznacze - rzeka
Janka, ktra nie moga sobie wyobrazi, aby Rada Seminarium okazaa si na tyle
niesprawiedliwa, by zdecydowa inaczej.
- Nie udz si nadziej otrzymania stypendium - odpowiedziaa Ania. - Wszyscy
twierdz, e Emilia Clay dostanie je. Ale nie pjd do tablicy ogosze, aby si o tym jak
najwczeniej dowiedzie, nie mam tej moralnej odwagi. Id do szatni dziewczt! Ty
przeczytaj ogoszenie i przyjd mnie zawiadomi, Janko. Ale bagam ci w imi naszej
dugoletniej przyjani, uczy to moliwie prdko. Jeli mi si nie powiodo, powiesz mi to
otwarcie, nie starajc si bynajmniej ukry prawdy. I cokolwiek si stanie, nie pocieszaj mnie
i nie auj. Przyrzeknij mi to, Janko!
Janka uroczycie przyrzeka, lecz, jak si to wkrtce okazao, obietnica ta bya
zbyteczna. Zaledwie bowiem weszy do seminarium, ujrzay w hallu tum modziey
podnoszcej na ramionach Gilberta Blythe i woajcej z caych si:
- Niech yje Gilbert Blythe, zdobywca medalu!
Na chwil Ania uczua przenikliwy bl, spowodowany rozczarowaniem i porak. A
wic przegraa. Gilbert zwyciy! Mateusz zmartwi si niewtpliwie taki by przekonany,
e ona zwyciy!
Ale wtem!
Kto krzykn:
- Po trzykro hura! Niech yje panna Shirley, stypendystka Averyego!
- Ach, Aniu! - zawoaa Janka, kiedy wrd grzmicych okrzykw przedostay si
wreszcie do szatni- - Ach, Aniu, jaka ja jestem z ciebie dumna! Czy to nie wspaniae?!

Dziewczta otoczyy Ani, miejc si i winszujc jej gorco. Obejmoway j za szyj


i mocno ciskay donie. Caowana, rozrywana Ania zdoaa jednak szepn Jance:
- Ach, jake Mateusz i Maryla bd uradowani! Musz natychmiast napisa do domu.
Wkrtce nastpio uroczyste rozdanie dyplomw. Wany ten akt odbywa si w
wielkiej sali zebra w seminarium. Po wygoszeniu mw, odczytaniu najlepszych prac i
odpiewaniu pieni nastpio publiczne wrczanie dyplomw, nagrd i medali.
Mateusz i Maryla byli przy tym obecni, z oczami utkwionymi w jedn osob na
estradzie smuke dziewcz w jasnozielonej sukience, z lekko zarumienionymi policzkami i
oczyma byszczcymi jak gwiazdy. Absolwentka ta odczytaa najlepsz prac z jzyka
angielskiego. Wskazywano j sobie i szeptano, e to ona zdobya stypendium Averyego.
- Przyznaj, Marylo, e jeste zadowolona, i j zatrzymaa - szepn Mateusz, kiedy
Ania skoczya czyta.
Byy to jego pierwsze sowa od chwili, gdy wszed do sali.
- Nie po raz pierwszy jestem z tego zadowolona. Ju dawno powinno byo to do ciebie
dotrze, Mateuszu - odpowiedziaa Maryla.
Panna Barry, siedzca za nimi, przechylia si i parasolk dotkna Maryli.
- Czy nie jestecie dumni ze swojej Ani? Ja jestem bardzo dumna - rzeka.
Ania powrcia tego wieczora do Avonlea z Mateuszem i Maryl. Nie bya ju w
domu od kwietnia i czua, e nie potrafi czeka duej na t chwil. Jabonie byy osypane
kwiatami, a cay wiat by wiey i mody. Diana oczekiwaa jej na Zielonym Wzgrzu. W
swym ukochanym biaym pokoiku, gdzie Maryla ustawia na oknie kwitnc r, Ania
rozejrzaa si i westchna z uczuciem szczcia.
- Ach, Diano, jak dobrze jest wrci do domu! Jaka to rozkosz widzie znowu jody,
zarysowujce si na rowym niebie i ten biay sad, i t star Krlow niegu! Czy nie
sodki jest zapach mity? A ta cudna ra! Jest w niej i poezja, i nadzieja,, i modlitwa. I jak
dobrze by znowu z tob, Diano!
- Sdziam, e wolisz Stell Maynard - rzeka Diana z wyrzutem. - Jzia Pye mi to
powiedziaa. Twierdzi, e jeste oczarowana Stell.
Ania rozemiaa si i zwid konwalijk ze swego bukietu rzucia w Dian.
- Stella Maynard jest to najmilsze dziewcz pod socem, oprcz jednego, ktrym ty
jeste, Diano - rzeka. - Kocham ci wicej ni kiedykolwiek i mam ci tyle do
opowiedzenia! Ale w tej chwili uwaam, e samo siedzenie tu spokojnie i patrzenie na ciebie
ju jest szczciem. Jestem zmczona wydaje mi si, e zmczya mnie nauka i ambicje.

Mam zamiar spdzi jutro co najmniej dwie godziny, lec na trawie w sadzie, nie mylc
zgoa o niczym.
- Jake ty wietnie zdaa, Aniu! Przypuszczam, e teraz, gdy zdobya stypendium
Averyego, nie wemiesz si do nauczycielstwa.
- Nie. We wrzeniu wyjad do Redmond. Czy to nie wspaniale? Przez trzy cudowne
miesice zotej swobody zgromadz zdwojon energi do pracy. Janka i Ruby zostan
nauczycielkami. Jak to si doskonale udao, emy wszyscy otrzymali dyplomy, nawet
Moody Spurgeon i Jzia Pye.
- Komitet szkolny w Newbridge ofiarowa ju posad nauczycielki Jance - rzeka
Diana. - Gilbert Blythe take zabiera si do pracy nauczycielskiej. Musi to zrobi. Ojciec jego
nie moe oy na koszty College w przyszym roku, wic Gilbert postanowi sam
zapracowa na dalsze studia. Sdz, e jeli panna Ames opuci nasz szko, on j obejmie.
Ania doznaa uczucia lekkiego rozczarowania. Nie wiedziaa o tym planie.
Przypuszczaa, e i Gilbert uda si do Redmond. C ona pocznie bez jego pobudzajcego
wspzawodnictwa?
Czy praca w College z wielkim celem w przyszoci nie bdzie jaowa z chwil, gdy
jej nie okrasi rywalizacja z wrogiem?
Nazajutrz rano podczas niadania Ania zauwaya nagle, e Mateusz jest niezwykle
mizerny. Stanowczo bardzo posiwia od zeszego roku.
- Marylo - rzeka wahajcym tonem, gdy Mateusz wyszed z pokoju. - Czy Mateusz
jest zupenie zdrw?
- Niestety, nie - odpowiedziaa Maryla ze smutkiem. - Wiosn miewa kilkakrotnie
powane kopoty z sercem, a nie chce w aden sposb szanowa si i wicej dba o swe
zdrowie. Niepokoiam si o niego bardzo, lecz obecnie czuje si o wiele lepiej. Przyjlimy
te dzielnego parobka, wic mam nadziej, e Mateusz wypocznie i odzyska zdrowie.
Przyjdzie to o tyle atwiej, e ty bdziesz w domu. Ty zawsze umiaa go rozweseli.
Ania przechylia si poprzez st i uja w donie twarz Maryli.
- I Maryla nie wyglda tak dobrze jak zwykle - rzeka. - Taki wyraz znuenia na
twarzy! Obawiam si, czy te Maryla nie pracuje zbyt wiele. Teraz, dopki ja pozostan w
domu, musicie wy, moi drodzy, wypocz. Dzisiejszy dzie powic na odwiedzenie i
powitanie wszystkich drogich, miych ktw i rozbudzenie dawnych wspomnie, potem za
wy bdzie prnowali, natomiast ja zabior si do pracy.
Maryla umiechna si serdecznie.

- Nie praca mczy mnie to wina mojej gowy. Tak czsto mnie teraz boli o tu,
gboko za oczami. Doktor Spencer ju kilkakrotnie zmienia mi szka, ale to nie pomaga.
Przy kocu czerwca przyjedzie na nasz wysp jaki sawny okulista i doktor namawia, bym
si go poradzia. Sdz, e tak uczyni. Nie mog teraz ani czyta, ani szy swobodnie. Ale
ty si dzielnie spisaa w seminarium, Aniu! Musz ci to przyzna. Zdoby podczas
jednorocznej nauki dyplom pierwszej klasy i stypendium Averyego to wcale nie drobnostka!
Pani Linde oczywicie twierdzi, e po kadym osigniciu musi przyj niepowodzenie, a
poza tym nie uznaje wcale wyszego wyksztacenia kobiet. Mwi, e to odciga kobiet od
jej waciwego powoania. Nie wierz temu Ale, ale, przypominam sobie, e Magorzata
wspomniaa mi o jakich pogoskach dotyczcych Banku Abbey, czy ty nic o tym nie
syszaa, Aniu?
- Syszaam, e jest zachwiany - odpowiedziaa Ania. - A o co chodzi?
- Wanie Magorzata mwia to samo. Bya u nas ktrego dnia w zeszym tygodniu.
Mateusz zmartwi si tym niezmiernie. Wszystkie bowiem nasze oszczdnoci, kady cent,
zoone s w tym banku. Namawiaam Mateusza, by umieci je raczej w Kasie
Oszczdnoci, lecz stary pan Abbey by serdecznym przyjacielem naszego ojca, ktry zawsze
powierza mu swj grosz. Mateusz twierdzi, e do kadego banku, gdzie pan Abbey byby
dyrektorem, mona mie lepe zaufanie.
- Zdaje mi si, e od paru lat jest on tam tylko dyrektorem de nomine* - rzeka Ania. Przecie to ju staruszek. Waciwie na czele instytucji stoj jego siostrzecy.
- Tote kiedy Magorzata zwrcia na to uwag, prosiam Mateusza, by natychmiast
wycofa nasz wkad; przyrzek, e zastanowi si nad tym. Lecz oto wczoraj pan Russel
zapewni go znowu, e nie ma adnych obaw co do Banku Abbey.
Ania spdzia cudny dzie na onie natury. Dnia tego nie zapomniaa nigdy. By taki
jasny, pikny i zoty. Ani jedna chmurka nie rzucaa cienia na przepyszne kwiaty i krzewy.
Ania zabawia kilka godzin w sadzie, udaa si do rda Nimf Lenych, do Doliny Fiokw i
Szumu Wierzb. Zajrzaa na plebani, gdzie pogawdzia mile z pani Allan, a wreszcie przed
wieczorem powdrowaa z Mateuszem poprzez Alej Zakochanych na pastwisko. Lasy
kpay si w ciepych promieniach zachodzcego soca. Mateusz szed powoli, z pochylon
gow, Ania, smuka i gibka, przystosowywaa do niego swe lekkie kroki.
- Za wiele dzi Mateusz pracowa - rzeka tonem agodnego wyrzutu. - Dlaczego
Mateusz si tak mao oszczdza?

De nomine - z nazwy, formalnie.

- Nie pracuj zbyt duo - odpowiedzia otwierajc wrota, by przepuci krowy. - Tylko
zestarzaem si, a zapominam o tym. Tak, tak, zawsze pracowaem duo i myl, e umr te
przy robocie.
- Gdybym bya tym chopcem, o ktregocie w swoim czasie prosili pani Spencer powiedziaa Ania w zamyleniu - mogabym pomaga wam i wyrcza w rozmaitych
sprawach. Chociaby dla tego jednego wzgldu auj, e nie byam chopcem.
- Ja za, Aniu, stokro wol ciebie od caego tuzina chopcw - odpowiedzia Mateusz
gadzc jej do. - Zapamitaj sobie od tuzina chopcw. Czy ktry z chopcw zdoby
moe stypendium Averyego, co? Zdobya je dziewczynka moja dziewczynka, z ktrej
jestem dumny!
Umiechn si do niej swym dobrym, niemiaym umiechem.
Wspomnienie tego umiechu zabraa Ania do swego pokoiku, gdzie spdzia tego
wieczora dugie chwile u otwartego okna, mylc nad przeszoci i marzc o przyszoci.
Przed domem Krlowa niegu rysowaa si mglisto, biaa w wietle ksiyca. aby rechotay
w stawie poza Sosnowym Wzgrzem. Ania zapamitaa na zawsze owo jasnosrebrne, pene
spokoju pikno i pachnc cisz tego wieczora.
Bya to ostatnia noc przed cikim smutkiem, jaki mia dotkn mod dziewczyn. S
pewne dotknicia losu, ktre kad cie na cae ludzkie ycie.

XXXVII.
NIWIARZ, KTREGO IMI JEST MIER
Mateuszu, Mateuszu co si stao? Mateuszu czy ci sabo? - Tak woaa Maryla, a
z kadego jej drcego sowa przebija niepokj. Ania wchodzia wanie do sieni, trzymajc
w rkach ogromny pk biaych narcyzw.
Duo czasu potem mino, zanim moga znie znowu widok i zapach tych kwiatw od chwili gdy usyszaa przeraony gos i ujrzaa Mateusza stojcego w drzwiach, z jak
gazet zoon w rce, z twarz jakby, zesztywnia, popielat.
Ania rzucia kwiaty i podbiega ku niemu jednoczenie, z Maryl. Ale byo ju za
pno; zanim zdoay go podeprze, Mateusz run na progu.
- Zemdla! - krzykna Maryla. - Aniu, biegnij po Marcina prdko, prdko! Jest w
stajni.
Marcin, nowo przyjty parobek, ktry wanie powrci z poczty, natychmiast
popieszy po lekarza, zawiadamiajc po drodze o tym, co si stao, pastwa Barrych. Pani
Linde, znajdujca si przypadkiem na Sosnowym Wzgrzu, przybiega wraz z nimi. Zastali
Ani i Maryl blade i przeraone, starajce si na prno przywrci Mateusza do
przytomnoci.
Pani Linde agodnie odsuna obie kobiety, zbadaa puls i przyoya ucho do serca
Mateusza lecego na ziemi, po czym smutnie spojrzaa na ich strwoone twarze i zy
napyny jej do oczu.
- Ach, Marylo - rzeka powanie. - Nie sdz, bymy mogy mu jeszcze dopomc.
- Pani Linde, czy pani myli pani nie sdzi chyba czy Mateusz czy
Ania nie moga wymwi tego strasznego wyrazu. Poblada, sabo jej si zrobio.
- Tak, dziecko, obawiam si, e tak. Spjrz na jego twarz. Jeli ktokolwiek widzia ten
wyraz twarzy tak czsto jak ja, to rozumie, co on znaczy.
Ania spojrzaa na nieruchom twarz Mateusza i dopiero teraz spostrzega na niej
znami mierci.
Przybyy lekarz stwierdzi, e zgon nastpi nagle, bez blu, spowodowany zapewne
jakim silnym, gwatownym wzruszeniem.
Tajemnica tego wzruszenia odnalaza si w dzienniku trzymanym w rce przez
Mateusza, a przywiezionym wanie rano z poczty. Zawiera on wiadomo o bankructwie
Banku Abbey.

Smutna nowina szybko obiega Avonlea. Przyjaciele i ssiedzi tumnie przybywali na


Zielone Wzgrze, aby okaza wspczucie pozostaym i sympati zmaremu. Po raz pierwszy
cichy, skromny Mateusz Cuthbert sta si wan osobistoci. Biay majestat mierci pochyli
si nad nim i ukoronowa jego czoo.
Kiedy agodna noc rozpostara si ponad Zielonym Wzgrzem, stary dom Cuthbertw
zalega uroczysta cisza. W bawialni spoczywa w trumnie Mateusz Cuthbert. Dugie, siwe
wosy okalay jego nieruchom twarz, agodnie umiechnit, jak gdyby spa nic
przyjemnie. Wokoo leay kwiaty, pachnce, staromodne kwiaty, ongi zasadzone w ogrodzie
przez matk jego, przyby tu jako moda matka. Mateusz ywi dla nich zawsze tajemne,
ciche przywizanie. Ania zebraa je i przyniosa zmaremu, zatapiajc swe strwoone, suche
oczy w jego twarzy. Bya to ostatnia posuga, jak moga mu odda.
Rodzina Barrych i pani Linde nie opucili tej nocy Zielonego Wzgrza. Diana udaa
si na facjatk, gdzie Ania staa u okna, i spytaa serdecznie:
- Aniu droga, czy nie chciaaby, abym pozostaa u ciebie na noc?
- Dzikuj ci, Diano - Ania powanym wzrokiem spojrzaa na przyjacik. - Sdz,
e nie zrozumiesz mnie le, gdy ci powiem, e chc by sama. Ja si nie boj tej samotnoci.
Nie byam jeszcze ani jednej chwili sama, odkd to si stao a pragn by sama, zupenie
sama, w ciszy, w spokoju, i sprbowa to zrozumie. Bo dotd nie mog tego poj. Przez
chwil wydaje mi si, e Mateusz nie umar, a potem znowu, e umar ju dawno i e ja ten
straszny, ciki bl ju dawno odczuwam.
Diana nie rozumiaa dokadnie. Pojmowaa lepiej nieokieznan rozpacz Maryli,
zrywajc wszelkie tamy, sztucznie stawiane przez ycie i dugoletnie przyzwyczajenie, ni
Ani cichy bl bez ez. Lecz odesza, czule egnajc przyjacik. Ania pozostaa po raz
pierwszy w yciu sam na sam z tak cik trosk.
Biedaczka sdzia, e w samotnoci popyn atwiej zy. Straszne jej si wydawao, e
nie potrafi powici ani jednej zy Mateuszowi, ktrego tak bardzo kochaa, a ktry by dla
niej zawsze tak nad wyraz dobry, temu Mateuszowi, ktry jeszcze ostatniego wieczora
przechadza si z ni po zachodzie soca, a teraz spoczywa w mrocznym pokoju obok, z tym
strasznym spokojem na czole. Ale zy nie zjawiy si nawet i wtedy, gdy uklkszy w
ciemnoci u swego okna, modlia si zapatrzona w gwiazdy nad wzgrzami.. Czua tylko ten
sam straszny, tpy bl, ktry j gryz i ksa, dopki nie usna wreszcie, wyczerpana
zmczeniem i przebytymi wzruszeniami.
Zbudzia si w nocy. Pord otaczajcej j ciemnoci i ciszy wrciy wspomnienia
przeytego dnia now fal smutku. Ujrzaa umiechnit twarz Mateusza, kiedy ostatniego

wieczoru rozstawali si przy furtce usyszaa jego gos: Moja dziewczynka moja
dziewczynka, z ktrej jestem dumny. Wtedy dopiero zy rzuciy jej si do oczu i Ania
zapakaa.
Maryla, posyszawszy pacz, wlizna si na facjatk - pragnc pocieszy Ani.
- Cicho, dziecko uspokj si nie pacz tak, kochanie. To go nam nie wrci. Nie
nie nie trzeba tak paka. Ja take za bardzo pakaam, nie potrafiam si powstrzyma. By
zawsze takim dobrym, kochajcym bratem.
- Ach, pozwl mi paka, Marylo - szlochaa Ania. - zy nie zaszkodz mi tyle, co ten
straszny bl. Niech Maryla pozostanie tu przez chwil ze mn niech mnie obejmie
ramieniem, ot tak Nie chciaam, by Diana zostaa jest dobra i kochana,.. ale to nie jej
smutek ona jest poza nim Diana nie moe mnie pocieszy. To jest nasz smutek Maryli
i mj. Ach, Marylo, c my poczniemy bez Mateusza?
- Bdziemy miay siebie wzajemnie, Aniu! A c bym uczynia, gdyby ciebie tu nie
byo, gdyby nigdy do nas nie przybya? Wiem dobrze, moja Aniu, e nieraz bywaam dla
ciebie szorstka i surowa, ale nie sd, e pomimo to nie kochaam ciebie tak jak Mateusz.
Przyznaj si do tego, e zawsze trudno mi byo wypowiedzie, co czuam, ale w tej chwili
potrafi to uczyni. Ja ciebie kocham, Aniu, tak bardzo, jak gdyby bya moim wasnym
dzieckiem. Od tej chwili, kiedy przybya na Zielone Wzgrze, bya mi stale radoci i
pociech.
W dwa dni potem wyniesiono Mateusza Cuthberta przez sie jego starego domu, poza
pola, ktre uprawia, poza sady, ktre ukocha, i poza drzewa, ktre zasadzi.
Avonlea powrcia do swego zwykego, niezamconego spokoju i nawet na Zielonym
Wzgrzu wszystkie sprawy potoczyy si dawnym trybem, robota bya wykonywana z t
sam regularnoci co dawniej, pomimo e wszyscy dotkliwie odczuwali bolesn pustk, jak
sprawia mier Mateusza.
Ania, ktra nigdy dotd nie zaznaa cikiego zmartwienia, smucia si, e wszystko
idzie dawnym trybem, e ycie moe toczy si dalej tak samo - bez Mateusza. Czua jakby
wstyd i wyrzuty sumienia, gdy spostrzega, e wschody soca ponad jodami i jasne, rowe
pczki w ogrodzie wprawiay j w dawny zachwyt, e cieszyy j odwiedziny Diany, a jej
wesoa paplanina i arty pobudzay j do miechu, e - krtko mwic - cudny wiat kwiecia,
mioci i przyjani nie utraci nic zgoa ze swej mocy wzruszania jej, a ycie wzywao j
nadal tysicem nieprzezwycionych gosw.
- Nieraz wydaje mi si nieuczciwoci wobec Mateusza, e ciesz si tym wszystkim,
kiedy jego ju nie ma - zwierzaa si pani Allan, gawdzc z ni pewnego wieczora w

ogrodzie na plebanii. - Brak mi go tak bardzo bezustannie a jednak wiat i ycie wydaj
mi si tak niezmiernie zajmujce i pikne! Dzi Diana powiedziaa co wesoego i oto
rozemiaam si gono. Kiedy si t o stao, mylaam, e ju nigdy mia si nie potrafi. I
jako sdz, e nie powinnam si mia.
- Mateusz cieszy si widzc ci weso, lubi twj miech i by zadowolony, e
znajdujesz przyjemno w otaczajcym ci wiecie - rzeka pani Allan agodnie. - Odszed,
ale bez wtpienia pragn, by si nie zmienia. Uwaam, e nie naley zamyka dusz przed
kojcym wpywem natury. Ale ja rozumiem twe uczucia, Aniu. Sdz, e wszyscy
dowiadczamy tego samego, t Myl, e odczuwamy rozkosze ycia, kiedy kto ukochany nie
jest ju pord nas i nie moe dzieli ich z nami, myl ta rani nas bolenie i czsto wydaje si
nam, e sprzeniewierzamy si naszemu smutkowi, jeli na nowo zaczynamy wraca do ycia.
- Byam dzi po poudniu na cmentarzu, aby zasadzi krzak ry na grobie Mateusza rzeka Ania smutnie. - Zabraam pd z tego maego krzaka biaej ry, ktr matka jego
przywioza kiedy ze swej ojczyzny, ze Szkocji. Mateusz najbardziej lubi te ryczki takie
drobne, a milutkie na swych kolczastych gazkach. Rada byam, e mogam j zasadzi na
jego grobie, zdawao mi si, e czyni co, co sprawioby Mateuszowi przyjemno. Ale
musz wraca do domu, Maryla jest sama i czuje si bardzo osamotniona o zmierzchu.
- Nieboraczka bdzie zupenie samotna, gdy ty wyjedziesz do College - rzeka pani
Allan.
Ania nie odpowiedziaa nic na t uwag. Poegnawszy si z pastorow, podya
wolno ku Zielonemu Wzgrzu. Maryla siedziaa na stopniach przed domem i Ania usiada
obok niej. Drzwi prowadzce do mieszkania byy otwarte, na pododze za nimi leaa wielka,
rowa muszla o cudnych, mienicych si odcieniach i bronia drzwi od zamknicia.
Ania zerwaa par gazek bladotego powoju i zatkna je we wosy. Lubia ten
delikatny zapach, unoszcy si wokoo niej przy kadym ruchu.
- Doktor Spencer by tutaj podczas twej nieobecnoci - rzeka Maryla. - Zawiadomi
mnie, e w sawny okulista bdzie jutro w Carmody. Nalega, abym si do niego zwrcia, by
zbada mj wzrok. Myl, e uczyni to wreszcie. Bd mu bardzo wdziczna, jeli potrafi
dobra mi odpowiednie szka. Nie bdzie ci chyba przykro pozosta samej na gospodarce?
Marcin musi mnie odwie, a w domu jest robota, prasowanie, pieczenie ciasta.
- Zaatwi to na pewno. Diana przyjdzie dotrzyma mi towarzystwa. Zrobi wszystko
starannie. Niech si Maryla nie obawia, e ukrochmal chustk do nosa albo e dodam kropli
walerianowych do ciasta.
Maryla rozemiaa si.

- Jakim trzpiotem bya wwczas, Aniu. Co chwila inna katastrofa! Czasem mylaam,
e co ci optao. Czy pamitasz ten dzie, gdy sobie ufarbowaa wosy?
- Naturalnie, e pamitam. Nigdy go nie zapomn - umiechna si Ania dotykajc
cikich warkoczy okalajcych jej ksztatn gwk. - Nieraz miech mnie ogarnia, kiedy
przypomn sobie, ile przykroci doznaam z powodu tych moich wosw, ale nie miej si
dugo. Bya to wwczas naprawd wielka troska mego ycia. Martwiam si strasznie o moje
wosy i o moje piegi. Piegi zniky w istocie, a ludzie s na tyle dobrzy, e nazywaj moje
wosy kasztanowatymi. Wszyscy tak mwi, z wyjtkiem Jzi Pye. Wczoraj wanie
zauwaya, e obecnie s one jeszcze bardziej rude ni kiedykolwiek, chyba e to przy mojej
czarnej sukni wydaj si takie. Pytaa mnie te, czy rudowose osoby mog przyzwyczai si
do koloru swoich wosw. Czy Maryla wie, e porzuciam ju myl polubienia kiedykolwiek
Jzi Pye? Czyniam wszystko, co kiedy nazwaabym bohaterskim wysikiem, by j polubi,
ale Jzia Pye nie daje si kocha.
- Jzia naley do rodziny Pye - rzeka Maryla surowo - wic nie moe by mia.
Przypuszczam, e ludzie jej pokroju maj take swj cel istnienia w spoeczestwie, lecz nie
mog go odgadn, zarwno jak nie potrafi si domyli, po co istniej osty. Czy Jzia
zostaje nauczycielk?
- Nie, wraca na przyszy rok do seminarium, tak jak Moody
Spurgeon i Karol Sloane, Janka i Ruby wezm si do nauczycielstwa i obie maj ju
przyrzeczone posady w szkoach. Janka w Newbridge, Ruby za troch dalej na zachd.
- Zdaje si, e i Gilbert Blythe bdzie nauczycielem, prawda?
- Tak - krtko brzmiaa odpowied.
- Jaki to przystojny chopiec! - rzeka Maryla w zamyleniu patrzc w dal. Widziaam go przeszej niedzieli w kociele, wyda mi si taki wysoki i mski! Zupenie
podobny do swego ojca w tym wieku. Jan Blythe by take bardzo przystojnym modziecem.
Przyjanilimy si ze sob. Ludzie nazywali go nawet moim narzeczonym.
Ania spojrzaa ciekawie na Maryl.
- Ach, Marylo i c si stao dlaczego jaka przyczyna? - Posprzeczalimy si
ze sob. Nie chciaam mu wybaczy, kiedy prosi o zgod. Miaam zamiar uczyni to pniej,
lecz byam za, obraona i na razie pragnam go ukara. Nie prosi wicej. Wszyscy
Blytheowie byli bardzo dumni. Zawsze potem smutno mi byo. I zawsze aowaam, e nie
wybaczyam mu, kiedy o to prosi.
- Wic i Maryla miaa w swej modoci romantyczne przeycia? - spytaa Ania
mikko.

- Tak, moesz to tak nazwa. Nie domyliaby si tego patrzc na mnie, prawda? Ale
nigdy nie naley sdzi ludzi wedug ich powierzchownoci. Wszyscy ju zapomnieli o
historii Jana i Maryli. Ja sama zapomniaam. Lecz wspomnienia te odyy we mnie, kiedy
zeszej niedzieli ujrzaam Gilberta Blythe.

XXXVIII.
ZAKRT NA DRODZE
Nazajutrz Maryla pojechaa do miasta, gdzie spdzia cay dzie. Ania odprowadzia
Dian do domu, a wrciwszy zastaa Maryl w kuchni siedzc przy stole, z gow wspart na
rkach. Przygnbienie, malujce si na jej twarzy, przejo lodem serce Ani. Nigdy dotd nie
widziaa Maryli tak zamanej.
- Czy Maryla jest bardzo zmczona? - spytaa.
- Tak nie nie wiem doprawdy - odpowiedziaa bezdwicznie zapytana, unoszc
gow. - Zapewne, e jestem troch zmczona, lecz nie o tym mylaam.
- Czy Maryla radzia si okulisty? I c on powiedzia? - spytaa Ania z niepokojem.
- Owszem, byam u niego. Zbada mj wzrok i powiedzia, e jeli wyrzekn si
najzupeniej szycia i czytania oraz wszelkiej pracy nadwerajcej oczy, jeli postaram si nie
paka j bd uywa poleconych mi przez niego szkie, to ma nadziej, e nie zajdzie
pogorszenie i wylecz si z blw gowy. Jeli za nie posucham go, za p roku
bezwarunkowo strac wzrok. Bd niewidoma! Aniu, pomyl, jakie to straszne!
Ania wydaa rozpaczliwy okrzyk i zamilka. Zdawao si jej, ze nie moe wykrztusi
ani sowa. Ale zaraz miao, cho niepewnym troch gosem, powiedziaa:
- Marylo, nie naley si drczy tak myl. Przecie lekarz nie odebra nadziei. Jeli
Maryla bdzie si szanowaa, nigdy wzroku nie utraci. A jeeli odpowiednie szka potrafi w
dodatku usun dotychczasowe ble gowy, to wielkie szczcie!
- Nie nazywaj tego szczciem - odpowiedziaa z gorycz Maryla. - Po c mam y,
jeli nie wolno mi czyta, szy ani te zajmowa si czymkolwiek? W takim razie co za
rnica: umrze czy olepn? A jeli chodzi o pacz, nie mog si powstrzyma, gdy zostaj
samotna. Ale nie ma o czym mwi Bd ci, Aniu, bardzo wdziczna, jeli mi przygotujesz
filiank herbaty. Jestem taka osabiona! Tylko, prosz ci, nie wspominaj o tym wszystkim
nikomu. Nie chc, by przychodzili mnie odwiedza, eby mnie wypytywali i aowali
Kiedy Maryla zjada wieczerz, Ania namwia j, by si pooya do ka. Po czym
sama udaa si na facjatk i w ciemnociach usiada przy oknie, samotna ze swymi zami i
ciarem w sercu. Jake strasznie zmienio si wszystko od czasu, kiedy siedziaa tu
wieczorem po powrocie z seminarium! Pena bya wwczas nadziei i radoci, a przyszo
wydawaa jej si rowa, bogata w cudne obietnice. Zdawao si jej, e cae lata miny od tej
promiennej chwili. Lecz zanim uoya si do spoczynku, umiech zakwit na jej ustach, a

spokj zawita do duszy. Odwanie i miao stawia czoo obowizkowi i zya si z myl o
nim, bo obowizek bywa przyjazny, jeeli si od niego nie uchylamy, lecz miao idziemy na
jego spotkanie.
W kilka dni potem Maryla powoli wracaa z podwrka, gdzie rozmawiaa z jakim
obcym przybyszem. Ania znaa go tylko z widzenia: by to Jan Sadler z Carmody. Ania nie
domylaa si treci rozmowy, lecz zdziwia si zmianie, jaka odmalowaa si na twarzy
Maryli.
- Co chcia ten Sadler, Marylo? Maryla usiada u okna i spojrzaa na Ani.
Wbrew zakazowi okulisty, oczy jej byy pene ez, a gos zaamywa si, gdy rzeka:
- Sysza, e mam zamiar sprzeda Zielone Wzgrze, wic chciaby je naby.
- Sprzeda? Sprzeda Zielone Wzgrze? Ania nie bya pewna, czy dobrze syszaa.
- Och, Maryla chyba nie zamierza sprzeda Zielonego Wzgrza?
- Nie wiem, Aniu, jak tego unikn. Rozmylaam ju nad tym. Gdybym miaa dobry
wzrok, mogabym tu pozosta, zajmowa si wszystkim, gospodarowa przy pomocy dobrego
parobka. Ale w obecnej sytuacji jest to niemoliwe. Mog zupenie utraci wzrok, a jake
wtedy bd sobie radzia? Nigdy nie wyobraaam sobie, e doyj dnia, w ktrym przyjdzie
mi sprzeda nasz stary dom Ale gospodarstwo bdzie coraz bardziej upadao, a wreszcie
nikt nie zechce kupi Zielonego Wzgrza. Wszystkie nasze oszczdnoci przepady w Banku
Abbey, a duo jest zobowiza, ktre Mateusz mia wanie uregulowa. Pani Linde radzi mi,
bym sprzedaa wszystko i zamieszkaa gdzie na stae moe u niej. Niewiele uzyskam z tej
sprzeday gruntu jest mao, a budynki s stare. Sdz jednak, e dla mnie wystarczy.
Szczliwa jestem, e ty masz zabezpieczone utrzymanie dziki stypendium, Aniu, Przykro
mi tylko, e nie bdziesz miaa swego domu, gdzie by spdzaa wakacje, lecz sdz, e
potrafisz zaoszczdzi cokolwiek. Maryla przerwaa, gorzko paczc.
- Maryli nie wolno sprzedawa Zielonego Wzgrza - rzeka Ania stanowczo.
- Ach, Aniu, jakebym pragna mc tego nie robi. Ale przecie sama widzisz! Nie
mog tu pozosta samotna. Oszalej ze smutku i zgryzoty. I strac wzrok wiem, e go
strac.
- Maryla nie pozostanie tu sama. Ja tu bd. Nie pojad do Redmond.
- Nie pojedziesz do Redmond? - Maryla odja donie od zapakanej twarzy i spojrzaa
na Ani. - Co przez to rozumiesz?
- To, co mwi. Nie przyjm stypendium. Postanowienie to powziam tego wieczora,
kiedy Maryla wrcia z miasta. Rozmylaam i uoyam plan, ktry zaraz wyo. Pan Barry
zamierza w przyszym roku wydzierawi nasze grunty, wic Maryla nie bdzie miaa

kopotu z rol. Ja za obejm posad nauczycielki. Pragnam pozosta w Avonlea, ale


syszaam, e Rada Szkolna przyrzeka to miejsce Gilbertowi Blythe. Mog jednak otrzyma
posad w Carmody mwi mi o tym wczoraj wieczorem pan Blair. Zapewne, e to nie
bdzie ani tak przyjemne, ani tak wygodne, jak gdybym zostaa w Avonlea. Mogabym
jednak mieszka dalej tutaj, a codziennie jedzi do Carmody. Przynajmniej dopty, dopki
pogoda bdzie suy. W zimie za przyjedabym do domu co pitek. Zatrzymaabym
jednego konia dla siebie. O, obmyliam ju dokadnie wszystko. Bd Maryli czytywaa
gono i bd j rozweselaa. Nie moesz by smutna ani samotna! Bdziemy yy we dwie
spokojnie i szczliwie.
- O Aniu, wiem, e byoby mi o wiele lej, gdyby ty tu ze mn zostaa. Lecz nie mog
pozwoli na takie powicenie dla mnie. To byoby zbyt wiele.
- Ale drobnostka! - Ania rozemiaa si wesoo. - Nie ma w tym najmniejszego
powicenia! Nie ma nic gorszego ni sprzeda Zielonego Wzgrza nic nie mogoby
boleniej mnie dotkn. Musimy zatrzyma nasz stary, kochany kt. Postanowienie moje jest
stanowcze, Marylo. Nie pojad do Redmond; pozostan tutaj i bd nauczycielk. Nieche si
Maryla o mnie nie martwi!
- A twoje denia, twoje plany, Aniu?
- Pozostaj. Zmieniam jedynie cel moich de. Chc by dobr nauczycielk i chc
uratowa wzrok Maryli. Poza tym zamierzam ksztaci si samodzielnie w domu, przej
odpowiedni kurs College. Ach, mam dziesitki planw, Marylo! Mylaam o nich przez cay
ten tydzie. Ofiaruj innym to, co posiadam najcenniejszego, i mam nadziej, e z ycia
otrzymam w zamian rwnie to, co jest w nim najlepsze. Kiedy opuszczaam seminarium,
wydawao mi si, e przyszo roztacza si przede mn jak rwna, szeroka droga. Sdziam,
e potrafi sign wzrokiem daleko, wiele mil w dal. Teraz oto niespodzianie jaki zakrt.
Nie wiem, co si poza nim znajduje, ale chc wierzy, e tylko dobre. Zakrt ten ma w sobie
co pocigajcego, Marylo. Wyobraam sobie, e poza nim cignie si wspaniaa zielono,
barwne wiata i cienie, wiele nowych krajobrazw, wiele nowego pikna, jakie wyyny,
wzgrza, jakie szczyty i doliny
- Sdz jednak, e nie powinnam ci pozwoli na zrzeczenie si stypendium - wtrcia
Maryla.
- Nie moe temu Maryla zapobiec! Mam lat szesnacie i p, uparta jak osio, jak to
mi kiedy powiedziaa pani Linde - rozemiaa si Ania. - Ach, Marylo, prosz nie litowa si
nade mn. Nie lubi litoci, a w tym wypadku stanowczo nie ma do niej powodw. Ciesz si

bardzo myl pozostania na naszym ukochanym Zielonym Wzgrzu. Nikt nie potrafi go tak
kocha jak Maryla i ja, wic musimy je zatrzyma.
- Ty droga, bogosawiona dziewczynko! - rzeka Maryla nie protestujc wicej. Czuj, e wlaa we mnie nowe ycie. Wiem, e powinnam broni si i wysa ci do
Redmond, ale wiem te, e nie zdoam tego uczyni, wic nie prbuj. Postpisz, jak sama
zechcesz, Aniu.
Kiedy po Avonlea rozesza si wie, e Ania porzucia zamiar wstpienia do College,
a zostaje w domu i zajmie si nauczycielstwem, rozmaicie o tym mwiono. Wikszo
ssiadw,- nie wiedzc nic o zagroonym wzroku Maryli, uwaaa, e Ania postpuje
niemdrze. Pani Allan twierdzia inaczej. Powiedziaa to Ani w tak wzruszajcych sowach,
e dziewczciu zy szczcia napyny do oczu. Poczciwa pani Linde podzielaa zdanie pani
Allan. Przyszedszy ktrego popoudnia na Zielone Wzgrze, zastaa Ani i Maryl siedzce
na progu w cieple zachodzcego soca. Lubiy tu przesiadywa, gdy zmrok zapada, biae
my latay po ogrodzie, a zapach mity przenika wilgotne powietrze.
Pani Linde usadowia sw pulchn posta na kamiennej aweczce obok drzwi, przy
ktrych rs rzd wysokich, rowych i tych pncych r. Nastpnie wydaa gbokie
westchnienie ulgi i rzeka:
- Przyznaj, e rada jestem, i mog wypocz. Cay dzie byam na nogach, a
dwiecie funtw wagi to nie lada ciar dla dwch ng. Wielkie to szczcie nie by tg,
Marylo. Przypuszczam, e umiesz je oceni. Syszaam, e Ania porzucia myl wyjazdu do
College, cieszyam si serdecznie t wiadomoci. Naprawd, Aniu, zdobya ju tyle
wyksztacenia, ile wystarczy kobiecie. Nie mam zaufania do tych dziewczt, ktre si udaj
do College dla wsplnej nauki z chopcami i nabijaj sobie gowy grek, acin i tymi
wszystkimi niedorzecznociami.
- Ale ja, pomimo to, bd pracowaa w domu nad acin i grek - zamiaa si Ania. Postanowiam przerobi kurs College na Zielonym Wzgrzu i studiowa wszystko, co by
mnie tam obowizywao.
Pani Linde podniosa rce w gr, pena zgrozy.
- Aniu, zamordujesz si!
- C znowu! To mi tylko dobrze zrobi. Nie przepracuj si bynajmniej. Bd przecie
miaa tyle wolnego czasu w dugie zimowe wieczory, a nie mam zamiowania do robt
rcznych. Mam zamiar przyj posad nauczycielki w Carmody, pani wie o tym, prawda?
- Nie, nic na ten temat nie syszaam. Mwiono mi natomiast, e zostajesz w Avonlea.
Rada Szkolna postanowia powierzy ci nasz szko.

- Co te pani mwi! - zawoaa Ania zrywajc si z miejsca. - Jak to, wszak posad t
przyrzeczone Gilbertowi Blythe?
- Tak byo w istocie. Leczy kiedy Gilbert dowiedzia si, ze ty przyjaby chtnie t
posad, zwrci si do Rady Szkolnej - wczoraj wieczorem, jak wiesz, odbywao si
posiedzenie w szkole - i owiadczy, e zrzeka si swej nominacji na twoj korzy. On sam
za przechodzi na stanowisko nauczyciela w Biaych Piaskach. Prawdopodobnie zrzek si tej
posady tylko ze wzgldu na twoje dobro, gdy niewtpliwie domyla si, jak bardzo
pragnaby pozosta z Maryl. Uwaam, e postpi bardzo szlachetnie. Powiem, ze nawet
do pewnego stopnia z powiceniem, gdy w Biaych Piaskach musi opaca pensjonat, a
kady wie, e chce on zebra pienidze na dalsze studia. Rada Szkolna przychylia si do jego
proby i tobie ofiarowuje t posad. Ucieszyam si niezmiernie, gdy Tomasz, po powrocie do
domu, opowiedzia mi o tym.
- Nie sdz, bym powinna j przyj - szepna Ania. - To jest nie wiem, czy wolno
mi przyj takie powicenie Gilberta takie powicenie dla mnie.
- Nie moesz obecnie zapobiec temu. Podpisa ju umow z Rad Szkoln z Biaych
Piaskw. Nie uczynisz mu wic adnej przysugi, jeli odmwisz. Rozumie si, ze powinna
przyj t posad. Dasz sobie doskonale rad w szkole, teraz gdy nie bdzie w niej adnego
dziecka z rodziny Pye. Jzia bya ostatnia z nich, ale te i dobry by z niej numer. W ostatnich
dwudziestu latach stale mielimy jedno lub kilkoro dzieci Pyew w szkole w Avonlea i
przypuszczam, ze ich misj yciow byo wiczenie nauczycieli w cierpliwoci. Prawda,
Marylo? A to co takiego? C tam tak migocze w pokoiku na facjatce u Barrych?
- Diana sygnalizuje, abym przysza czym prdzej - rozemiaa si Ania. - Pani wie, e
zachowaymy nasze dawne zwyczaje. Prosz wybaczy, e pobiegn zapyta, co si stao.
Ania pomkna przez pole koniczyny i znika w ciemnej gbi Lasu Duchw. Pani
Linde yczliwie patrzya za ni.
- Ma jeszcze w sobie wiele z dziecka.
- Ale te i wiele z kobiety - odpowiedziaa Maryla powracajc nagle do swego
dawnego surowego tonu.
Jednake surowo przestaa ju cechowa Maryl. Pani Linde tego wieczora
zwierzya si swemu mowi:
- Maryla Cuthbert zagodniaa. Moesz mi wierzy.
Nazajutrz wieczorem Ania udaa si na may cmentarz Avonlea, by zoy wizank
wieych kwiatw na mogile Mateusza i podla krzak szkockiej ry. Pozostaa tam a do
zmierzchu; kochaa spokj i cisz tego miejsca, szum topoli, niby mi przyjacielsk

rozmow, i szept traw rosncych pomidzy grobami. Gdy wreszcie wysza z cmentarza i
schodzia po wzgrzu, w ktrego dole leao Jezioro Lnicych Wd, soce ju si zupenie
skryo i Avonlea roztoczya si przed ni w sennym pmroku. Lekki powiew, pyncy tu ze
sodkich jak mid pl koniczyny, napeni powietrze cudn wieoci. Spomidzy drzew
zaczy poyskiwa wiata zapalane po domach. W dole rozcigao si morze, zamglone i
purpurowe, szumic i huczc bezustannie. Na zachodzie niebo arzyo si jeszcze w
przepysznej symfonii barw, a staw odbija je w spokojniejszych odcieniach. Pikno natury
wzruszyo Ani i wdzicznym sercem wchona je w siebie.
- Drogi, ukochany wiat! - szepna. - Jake ja ci podziwiam i jake si ciesz, e
yj wrd ciebie.
Na poowie zbocza rozlego si nagle wesoe pogwizdywanie i ukaza si jaki wysoki
modzieniec, wychodzcy z furtki ogrodu Blythew. By to Gilbert. Kiedy spostrzeg Ani,
gwizdanie zamaro na jego wargach. Uprzejmie uchyli czapki, lecz poszedby dalej, gdyby
Ania nie zatrzymaa si i nie wycigna do rki.
- Gilbercie - rzeka zalewajc si szkaratnym rumiecem - chciaam ci podzikowa
za zrzeczenie si szkoy w Avonlea na moj korzy. Byo to bardzo wspaniaomylne i
pragnam ci powiedzie, jak ceni twoj dobro.
Gilbert szybko uj podan sobie do.
- Nie byo w tym nic niezwykego, Aniu. Przyjemnie mi jest, ze mog ci odda ma
przysug. Czy teraz bdziemy wreszcie przyjacimi? Czy naprawd przebaczasz mi mj
dawny bd?
Ania rozemiaa si i na prno staraa si cofn sw rk.
- Przebaczyam ci ju tamtego dnia na przystani, chocia sama sobie tego nie
uwiadamiaam. Jak upart gsk byam wwczas! Od tamtej chwili musz si
ostatecznie przyzna aowaam cigle mego uporu.
- Teraz wic bdziemy przyjacimi! - zawoa Gilbert wesoo. - Stworzeni bylimy na
przyjaci, Aniu. Ty si do dugo opieraa przeznaczeniu. Wiem, e bdziemy mogli
niejednokrotnie pomaga sobie wzajemnie. Masz przecie zamiar dalej si uczy, prawda? Ja
zamierzam to samo. Chodmy, odprowadz ci do domu.
Maryla ciekawie spojrzaa na Ani wchodzc do kuchni.
- Kt to szed z tob ciek, Aniu? - spytaa.
- Gilbert Blythe - odpowiedziaa Ania czujc, ku swemu niezadowoleniu, e si
rumieni. - Spotkaam go na wzgrzu obok domu.

- Nie przypuszczaam, e Gilbert i ty przyjanicie si do tego stopnia, aby spdza p


godziny na rozmowie przy furtce - rzeka Maryla z lekkim umiechem.
- Nie przyjanilimy si a nawet bylimy wrogo do siebie usposobieni. Lecz oto
zdecydowalimy, e o wiele mdrzej bdzie, jeli na przyszo zostaniemy przyjacimi. Czy
naprawd rozmawialimy cae p godziny? Mylaam, e najwyej pi minut. Ale musimy
sobie powetowa cztery lata straconej rozmowy.
Dugo siedziaa Ania tego wieczora u okna z cich radoci w duszy. Wiatr lekko
koysa gazie wini, a z ogrodu pyn ku niej zapach mity. Gwiazdy mrugay ponad
czubami jode w dolinie, a wiato z pokoiku Diany migotao przez star szczelin midzy
drzewami.
Wizja przyszoci Ani zacienia si nieco od tego wieczora, kiedy powrcia ona z
seminarium do domu. Lecz pomimo e cieka cielca si obecnie pod jej stopami bya
wska, dziewcz czuo, i zakwitn na niej kwiaty spokojnego szczcia. Rado, jak
stwarza gorliwa praca, suszne denia i serdeczna przyja, stanie si jej udziaem. Nic nie
zdoa ukrci skrzyde jej wyobrani ani przytumi wiata jej marze, a zakrt na drodze
moe zawsze si zdarzy.
- ycie jest pikne! - szepna Ania z zachwytem.

You might also like