Professional Documents
Culture Documents
Darcy Emma - Tylko Ty I Ja
Darcy Emma - Tylko Ty I Ja
Tylko ty i ja
1
ROZDZIA PIERWSZY
Zdaniem Jacka Gullivera dzieci uniemoliwiay istnienie
jakichkolwiek bliszych zwizkw midzy dwojgiem inteligentnych
ludzi. Swoj obecnoci tyranizoway dorosych, czsto jeszcze
zanim pojawiy si na tym wiecie. Byy bezwzgldne i despotyczne.
Niczego nie dao si przed nimi uchroni.
Takie myli towarzyszyy mu rwnie teraz, kiedy jecha tunelem
pod Sydney Harbour do Krlewskiego Szpitala Pooniczego przy
Paddington. Mia nadziej, e Maurice'a usatysfakcjonoway
lakoniczne gratulacje, jakie zoy mu z okazji narodzin syna.
Zupenie nie rozumia, dlaczego przyjaciel nalega, aby pojecha
obejrze nowo narodzonego potomka w szpitalu. Jack zastanawia
si, jak dugo potrwa entuzjazm wieo upieczonego taty.
Jeden z jego znajomych te cieszy si z tego, e zosta ojcem, ale
tylko do czasu, kiedy zda sobie spraw, e przesta by oczkiem w
gowie swojej ony. Oboje maonkowie ualali si przed nim na
swj los, zazdroszczc mu swobody i narzekajc na chaos, jaki
zapanowa w ich yciu po narodzeniu dziecka.
- Nie ma mowy o adnym seksie.
- Ju nie pamitam, kiedy ostatni raz si kochalimy.
- Kto mwi o kochaniu si? Ja marz tylko o tym, by przespa
cho jedn ca noc. Tylko tyle.
- Moesz o tym zapomnie. Liczy si tylko dziecko. Dziecko,
dziecko i jeszcze raz dziecko.
- Nie mam ju ony. Staa si niewolnikiem naszego syna.
- Dla siebie nie mamy ani chwili czasu.
- Naprawd, stary. Nie ma nic gorszego na wiecie ni mae
dziecko.
Jack nie mia wtpliwoci, e dzieci to mae potworki, ktrych
gwnym celem jest uprzykrzanie dorosym ycia. Powinny si
rodzi z wytatuowanym na czole numerem 007, ktry ostrzegaby,
e s licencjonowanymi zabjcami. Zna kilka par, ktrych zwizki
SR
SR
SR
SR
ROZDZIA DRUGI
SR
Jack...
Krew pulsowaa jej w skroniach, draa na caym ciele. Kiedy
drzwi windy otworzyy si, musiaa si oderwa si od ciany, o
ktr bya oparta. Nogi si pod ni uginay, a odek podszed do
garda. Jako udao jej si dotrze do toalety. Otworzya drzwi
najbliszej kabiny i z ulg odetchna. Moga w spokoju doj do
siebie, przez nikogo nie indagowana.
Do oczu napyny jej zy. Ukrya twarz w doniach, pozwalajc im
pyn. Co za okrutny los sprawi, e spotkaa Jacka w takim miejscu
i w tym czasie. To nie byo fair. Cae osiem miesicy prbowaa o nim
zapomnie, zmuszajc si do zaakceptowania faktu, e nie ma dla
nich przyszoci. Kiedy go ujrzaa, odyy wszystkie wspomnienia i
zaczy krwawi rany, ktre zdoay przez ten czas nieco si
zablini.
Przez krtk chwil pomylaa, e on wie. Ale nie, przecie nie
mia skd si dowiedzie. Zdziwienie, jakie ujrzaa na jego twarzy
powiedziao jej, e by zaskoczony tym spotkaniem w nie mniejszym
stopniu ni ona sama.
Ton, jakim wypowiedzia jej imi sprawi, e przypomniaa sobie
ich najlepsze chwile. Jack, ktry jej pragn, Jack kochajcy j z pasj,
jakiej nigdy wczeniej nie dowiadczya. Byli dobrani prawie pod
kadym wzgldem... jakby stanowili dwie powki tego samego
owocu. Wtedy jeszcze nie wiedziaa, e ich zwizek nie ma szans na
przetrwanie, niezalenie od tego, jak bardzo na to liczya.
Po raz kolejny dowiadczya pustki, jka j ogarna tamtej nocy.
Jack by dla niej stracony. Nieodwoalnie. Ich drogi rozeszy si
ostatecznie i nigdy ju nie miay si skrzyowa. Nieoczekiwane
spotkanie w szpitalu byo zapowiedzi tego, co mogoby si midzy
nimi wydarzy, gdyby Jack mia inny stosunek do dzieci.
Nina zbyt dobrze pamitaa uczucia, jakie ywi wobec niej ojciec.
Nie chciaa, aby jakiekolwiek dziecko na ziemi dowiadczyo tego, co
SR
SR
SR
10
ROZDZIA TRZECI
SR
11
SR
- Podaj mi dziecko, kochanie, i otwrz prezent Jacka zakomenderowaa Ingrid, przejmujc rol gospodyni.
W tej chwili Maurice gotw by speni kade jej yczenie. Dumny
tata mgby caowa on po nogach, gdyby go o to poprosia. Jack
wiedzia z obserwacji, e ten okres bezkrytycznego uwielbienia ony
za jaki czas minie bezpowrotnie.
Patrzy, jak Maurice delikatnie skada w ramionach ony cenne
zawinitko. Szkoda, e taka harmonia nie moe trwa wiecznie.
Wygldali razem tak adnie. Kochajcy si rodzice i ich dziecko.
Sielanka. Dopki nie wrc do domu wszystko bdzie wspaniale.
Jasne wosy Ingrid opaday jej na ramiona niczym jedwab.
Przypomnia sobie fryzur Niny. Co j optao, eby ci wosy?
Teraz kady kosmyk stercza w inn stron, jakby zamiast uczesa je
szczotk, poprawia je tylko palcami. Nie podobaa mu si w tej
fryzurze. Jej twarz wygldaa w niej zbyt szczupo.
A moe bya szczuplejsza?
Czyby Nina miaa problemy ze zdrowiem?
Ta myl dziwnie go zaniepokoia. Zdenerwowa si. Zoci go fakt,
e nie wie, co si z ni dzieje. Bya dzi dziwnie blada. Po
rumiecach, ktre zwykle miaa, nie byo ladu. Gdyby bya chora...
Nie, to i tak nie tumaczyo niepokoju i strachu, jaki dostrzeg w jej
oczach, kiedy na niego patrzya.
Po raz setny zada sobie pytanie, dlaczego tak raptownie
przekrelia go... Przecie moga z nim zosta.
Dbaby o ni i nie pozwoliby, aby stao si jej co zego. Czy ma
kogo, kto si o ni teraz troszczy?
- Mj ulubiony szampan, Vueve Cliquot! - Maurice umiechn
si do niego promiennie. - Wspaniay prezent, Jack.
- Nie bd moga go wypi - stwierdzia Ingrid. -Mgby zepsu
smak mleka.
Nowy reim, ktry zepsuje znacznie wicej ni pokarm, pomyla
Jack. Umiechn si przepraszajco.
- Przepraszam, Ingrid. Zupenie o tym nie pomylaem. Typowo
mska ignorancja.
12
SR
- Nic nie szkodzi, kochanie. - Maurice pocaowa on w czoo. Wypijemy go, kiedy nasz synek przejdzie na butelk.
- Nie wiem, kiedy to nastpi. Zobacz, jak nabrzmiay mi piersi.
Pokarm zacz ju nawet wycieka.
Rzeczywicie, koszula Ingrid omal nie pka w szwach. Jackowi
stana nagle przed oczami oparta o cian windy Nina.
Skrzyowane na piersiach ramiona podtrzymyway biust, ktrego
rozmiar jakby znacznie powikszy si... Miaa na sobie lun,
zapinan na guziki sukienk, ktra cakiem zmienia jej figur.
Wprawdzie podczas ich niespodziewanego spotkania patrzy
gwnie na jej twarz i oczy, ale z ca pewnoci mg powiedzie, e
biust Niny znacznie si powikszy.
Serce zaczo mu bi ywiej. W pierwszym odruchu wypar ze
wiadomoci myl, ktra zawitaa mu w gowie. To nabrzmiae
pokarmem piersi Ingrid nasuny mu ten pomys. Nina nie moe
mie dziecka. Przecie odesza od niego dopiero osiem miesicy
temu.
Po ich ktni na temat dzieci.
Jego umys zacz pracowa na przyspieszonych obrotach. Szpital
pooniczy... luna sukienka... zmczenie... brak makijau... szok,
niedowierzanie i strach z powodu spotkania z nim... zo...
Poczu, jak krew odpywa mu z gowy. Zacisn zby, zczy
donie, jakby chcia w ten sposb zmusi swj ukad krenia do
normalnej pracy. Musi myle racjonalnie i nie wyciga pochopnych
wnioskw z tego, co zobaczy. Gdyby Nina bya w ciy, na pewno by
mu o tym powiedziaa. Najprawdopodobniej rzuciaby mu to w
twarz w samym rodku ktni. Nie mogo jej przyj do gowy, e si
od niej odwrci.
A moe tak wanie pomylaa? Moe wolaa sama si z tym
upora, zamiast przekona si, co zrobiby w tej sytuacji? Doskonale
znaa jego pogld na t spraw.
Nage zrobio mu si niedobrze, a w gardle poczu silny skurcz.
Jeli zdecydowaa si na samotne macierzystwo, bo nie wierzya, e
j wesprze...
13
SR
14
SR
15
ROZDZIA CZWARTY
SR
16
SR
17
SR
18
SR
19
SR
20
SR
21
SR
22
SR
23
ROZDZIA PITY
SR
24
SR
25
SR
wyjania sucho.
Zadziwiajce, ale obie kobiety zdaway si obdarza Jacka
sympati, odkd pojawi si na scenie w tak dramatyczny sposb.
Najwyraniej nie potrafiy zrozumie, dlaczego Nina nie chce zgodzi
si na ukad, jaki jej zaproponowa. Obie byy modsze od Niny i, jak
dotd, ich ycie toczyo si gadko. Miay wszelkie powody, by
wierzy, e tak wanie wyglda prawdziwe ycie.
Kim, adna blondynka, miaa dwadziecia trzy lata i wysza za m
za mczyzn, w ktrym zakochaa si jeszcze w szkole. Marzya
tylko o tym, by by on i matk jego dzieci. Jej m mia dobr
posad i czua si w peni bezpieczna.
Rhonda, dwudziestopicioletnia fryzjerka, oczekiwaa od ycia
nieco wicej. Chciaa pracowa zawodowo do czasu, a oboje z
mem spac dom, w ktrym zamieszkali. M pracowa jako
handlowiec w jednej z firm sprzedajcych produkty ywnociowe i
ich ycie byo zaplanowane w najdrobniejszych szczegach. lub,
dziecko, dom, nowy samochd, wszystko byo z gry ustalone.
Podejcie Rhondy do ycia uwiadomio Ninie, e ona sama nie
osigna adnego z zamierzonych celw. Ukoczya szko
projektowania, marzc o tym, e zostanie kiedy synn projektantk
mody. Wsppraca ze znanym w tej dziedzinie czowiekiem
wydawaa si znaczcym krokiem naprzd, do czasu gdy
uwiadomia sobie, e nigdy nie znajdzie funduszy, by otworzy
wasn pracowni. Konkurencja bya zbyt dua i jedyne, co jej
pozostao, to wejcie w spk z Sally.
Jeli chodzi o jej ycie uczuciowe, to dugo nie moga spotka
nikogo, kto znaczyby dla niej naprawd wiele. Dopiero kiedy
poznaa Jacka... Miaa wwczas ju dwadziecia osiem lat, a on
trzydzieci dwa. Wydawao jej si, e wreszcie trafia na swoj
mio. Dopiero kiedy odkrya, co jej wybranek myli o dzieciach,
przeya szok. Nawet gdyby nie zasza w ci, dobrze by si
zastanowia, zanim podjaby decyzj o kontynuowaniu tej
znajomoci.
Jej rozmylania przerwao kwilenie Charlotte. Signa do
26
SR
27
SR
28
SR
29
SR
30
SR
31
SR
32
SR
33
SR
34
SR
35
ROZDZIA SZSTY
SR
36
SR
37
SR
38
SR
39
SR
40
SR
41
SR
42
SR
43
SR
44
SR
45
SR
46
ROZDZIA SIDMY
SR
47
SR
48
SR
49
SR
50
SR
tym razem.
- Nadchodzi twj tata, skarbie - powiedzia na gos, z
zadowoleniem wsuchujc si w brzmienie tego zdania. - Nadchodzi
twj tata.
51
ROZDZIA SMY
SR
52
SR
53
SR
przeszkadza...
Nina przestaa si umiecha. Przez chwil udao jej si
zapomnie o Jacku, ale nie na dugo.
Przyjacika zauwaya zmian, jaka w niej zasza.
- Mam nadziej, e nie postpiam le, pozwalajc Jackowi
przywie was do domu.
- Nie.
- Bardzo nalega.
- Wiem.
Sally westchna.
- Wiem, e to nie moja sprawa, Nina, ale ten facet naprawd
sprawia wraenie szczerego. Dugo z nim rozmawiaam i mog ci
powiedzie, e cakiem powanie myli o maestwie.
- Moliwe. Popatrzya na ni z uwag.
- Nie chcesz go?
- Nie o to chodzi.
- Jeli chodzi ci o prac, to Jack zapewnia mnie, e uszanuje i
bdzie popiera kade rozwizanie, jakie zaproponujesz. Powiedzia,
e rozumie, jakie to dla ciebie wane, aby co osign i speni si w
tym, co robisz. Wydaje mi si, e jeli o to chodzi, nie bdziesz miaa
z jego strony adnych kopotw.
Sally miaa racj. Jack nie bdzie stawa na przeszkodzie jej
karierze. Sam ceni swoj prac i rozumia jej aspiracje. Tu chodzio
o co zupenie innego.
- Kiedy by tu wczoraj, zauway te drewniane klocki pod
stoem. Powiedzia, e zrobi ci mebel, ktry bdzie spenia
wszystkie twoje wymagania.
Nina umiechna si. Nie miaa wtpliwoci, e Jack z chci
zrobiby dla niej nowy st. Lubi, eby wszystko byo jak trzeba.
Niestety, dzieci miay t waciwo, e czsto w sposb zupenie
nieprzewidziany burzyy najlepiej przemylane plany. Czy potrafiby
z tym y? Mia dosy dziecka przyjaci, ktre zamienio w koszmar
sawetne przyjcie. A przecie by z nim tylko przez kilka godzin.
- Na twoim miejscu trzymaabym si go - powiedziaa Sally,
54
SR
55
SR
56
ROZDZIA DZIEWITY
SR
57
SR
58
SR
59
SR
tak...
- Nie ma sprawy - zapewni j. - To by dla ciebie bardzo ciki
dzie. Dziecko, ja, caa reszta.
- Chyba masz racj. Nie wiedziaam, co o tym wszystkim myle.
- Ze wszystkim sobie poradzimy, Nina. - Jego oczy patrzyy na
ni z powag, czekajc na jej aprobat.
Serce Niny przepeniaa rado i ogromna nadzieja. Chciaa rzuci
si Jackowi w ramiona, ciska go, caowa, kocha si z nim a do
utraty tchu. Pragna poczu, e jest kobiet, e ma przy sobie
swojego mczyzn, na nowo odkry rado, jak daje bycie z
ukochan osob.
Zamkna drzwi i zmusia si do zachowania spokoju.
- Bardzo bym tego chciaa, Jack - powiedziaa z rozbrajajc
szczeroci.
Powietrze midzy nimi zrobio si nage a gste od skrywanych
nadziei i pragnie. Jack wycign do niej rce, ale zaraz zoy je
razem, jakby w ostatniej chwili zmieni zamiar.
- Jak si dzi miewa maa? Maa.
Ten zwrot troch ostudzi uczucia Niny, ale tym razem si nie
obrazia. Jack mia dobre intencje.
- Doskonale! - Umiechna si. - Bardzo jej si podobaa kpiel.
Powiniene by j widzie, Jack. Bya taka...
Przerwaa, uzmysowiwszy sobie, e mwi jak matka, ktra nie
widzi na wiecie nic prcz swej pociechy. To by jeden z
argumentw, jakich uywa Jack, dowodzc tezy, e posiadanie
dziecka zmienia ludzi na niekorzy. Staj si po prostu nudni.
- Mw dalej, sucham -ponagli j.
Przekna lin, prbujc sobie przypomnie co, co mogoby
wyda mu si atrakcyjne.
- Zapewne uznasz, e jestem mieszna... albo nudna -wyznaa z
westchnieniem rezygnacji.
- Nina, chc dzieli z tob wszystko. Nie wykluczaj mnie ze
swego wiata - szepn.
- Ale przecie powiedziae...
60
SR
61
SR
lodu.
- Okay! Zaraz ci podam.
Usiada na stoku po drugiej stronie kuchennego blatu,
pozwalajc, by Jack zaj si drinkiem. Potrzebowaa czasu, by
ochon i postanowi, co ma robi dalej. Nieatwo byo oderwa
wzrok od krztajcego si po kuchni Jacka. Czu si jak u siebie w
domu... Czy to si zmieni, kiedy wreszcie dotrze do niego, co to
znaczy mie dziecko?
- O taki drink prosia? - spyta, stawiajc przed ni szklank
wypenion do polowy lodem i odrobin sherry.
- Taki. Dzikuj.
- Caa przyjemno po mojej stronie. A teraz powiedz, co
chciaaby na kolacj. Dzi ja gotuj.
Nina upia yk alkoholu, zastanawiajc si, w jaki sposb
powiedzie mu, e nie spdz tego wieczoru razem.
- Ty tu sobie po prostu sied, a ja si wszystkim zajm - cign
Jack, dajc do zrozumienia, e nie zamierza jej do niczego zmusza.
- Jack, o sidmej mam umwion klientk, a przedtem bd
musiaa nakarmi Charlotte. Jeli nie chcesz przeszkadza...
- Nie mam zamiaru pozwoli, aby le si odywiaa. Potrzsn gow i spojrza na zegarek. - Za dwadziecia szsta.
Przygotuj kolacj na wp do sidmej. O ktrej zwykle karmisz
dziecko?
- O szstej.
- Jak dugo to trwa?
- Jakie dwadziecia minut.
- W takim razie zdymy jeszcze spokojnie zje. Ty pjdziesz
do pracy, a ja posprztam. - Jego twarz nagle rozjania si pod
wpywem myli, ktra zawitaa mu w gowie. - Moesz przecie
zostawi dziecko ze mn. Bdziesz moga spokojnie zrobi
przymiark.
Ta propozycja cakiem j zaskoczya. Zamierzaa przetestowa
Jacka, a on nawet nie da jej takiej szansy. Jej mina musiaa wyraa
niedowierzanie, gdy Jack zacz arliwie j przekonywa,
62
SR
63
SR
64
SR
65
SR
66
ROZDZIA DZIESITY
SR
67
SR
68
SR
69
SR
70
SR
71
ROZDZIA JEDENASTY
SR
72
SR
73
SR
74
SR
75
SR
lamwek na meblach.
Zoy gazet i rzuci na podog.
Nina w duchu postanowia, e ju nigdy wicej nie bdzie
chichota z niego. Jack zajmowa si dzieckiem inaczej ni ona, ale
skoro przynosio to podany skutek, nie bdzie go krytykowa ani
si z niego mia. Zgodzi si na kady jego pomys, byle tylko suy
umacnianiu jego wizi z wasnym dzieckiem.
Jack delikatnie podoy rce pod pup i kark creczki i powoli
zdj j sobie z piersi.
- Koniec tego dobrego, Charlie - powiedzia, ukadajc j na
leance. - Teraz kolej na mam - doda i dokadnie otuli ma
kocykiem.
- Moja kolej? - Nina bya zaszokowana czuym i pobaliwym
tonem, jakim Jack zwraca si do crki. No i nareszcie mwi do niej
po imieniu. No, prawie po imieniu, gdy uparcie uywa mskiej
wersji... Charlie.
Spojrza na ni z chytrym byskiem w oczach.
- Tak. Teraz twoja kolej do przytulania - owieci j, postpujc
krok do przodu.
Czy robi wszystko tylko po to, eby osign to, czego chcia? W
jednej chwili caa zesztywniaa. Zachowa spokj, powtarzaa sobie
w mylach.
- Nie jestem dzieckiem, Jack. Jestem doros kobiet.
- Wiem o tym - odpar, obejmujc j w talii i kadc sobie jej
rk na ramieniu. - Nastawiem muzyk. Zataczmy.
Ich ciaa zetkny si i Nina nie miaa siy, by si od niego odsun.
Poza tym, taniec nie kryje w sobie adnych niebezpieczestw,
przekonywaa si w duchu. Wiedziaa jednak, e to tylko wymwka.
Jack by doskonaym tancerzem i potrafi swym tacem rozpali w
niej ogie. Jeszcze zanim przycign j mocniej do siebie, poczua,
jak ogarnia j rozkoszne ciepo.
- Musz ci mocno trzyma - szepta w jej wosy, ogrzewajc
oddechem jej skr. - Nie byo ci tyle czasu - mrucza, przesuwajc
domi po jej plecach, rozkoszujc si ciepem jej ciaa.
76
SR
77
SR
78
SR
79
SR
80
ROZDZIA DWUNASTY
SR
81
SR
82
SR
83
ROZDZIA TRZYNASTY
SR
84
SR
85
SR
86
SR
87
SR
88
SR
ktnie, ktre czsto z jej powodu wzniecali i o tym, jak samotna bya
przez cae dziecistwo i jak bardzo z tego powodu cierpiaa.
Wspomnienie matki i babci, ktre niezbyt si ni przejmoway,
nie bolao jej tak bardzo. Wiedziaa, e ona sama nigdy nie bdzie
traktowaa Charlotte w ten sposb. Najbardziej rozpaczaa z powodu
ojca, ktry zupenie jej nie akceptowa.
- Zawsze traktowa mnie jak jak przeszkod. Patrzy na mnie,
jakbym bya przyczyn wszystkich jego niepowodze. Pod tym
spojrzeniem caa si kurczyam.
- Czy kiedykolwiek ci uderzy?
- Da mi kilka klapsw, ale to nie byo nic strasznego. Chodzio o
stosunek, jaki do mnie mia. Po prostu chcia, abym na zawsze
znikna z jego ycia.
- Nie powinien by eni si z twoj matk. Mogaby zosta
adoptowana przez rodzin, ktra chciaa dziecka.
Wzia gboki oddech. Najwyraniej Jack nie widzia zwizku
midzy swoj osob, a tym, co opowiadaa. Musi wic powiedzie mu
to wprost, bez ogrdek.
- Jack, ty te nie chciae mie dziecka. Zmarszczy brwi,
najwyraniej niezadowolony z porwnania, jakie zrobia.
- Sdzisz, e mgbym postpowa podobnie jak twj ojciec w
stosunku do naszej crki?
- Nie chc, eby Charlotte przesza przez to, co ja. Wiem, e
masz dobre intencje, ale obawiam si, e to nie wystarczy.
Przez chwil rozwaa w milczeniu jej sowa, patrzc ze smutkiem
w jej oczy.
- Nigdy nie zapomnisz tego, co wtedy powiedziaem, prawda?
Nina z ulg przyja fakt, e si nie obrazi. Wycigna rk i
pogadzia go po policzku.
- Kocham ci, Jack. Jeste wspaniaym czowiekiem. Dlatego nie
chc skazywa ci na ojcostwo, ktrego nie pragniesz. To
przyniosoby nam tylko bl.
Skin gow.
- Rozumiem twj punkt widzenia, ale naprawd myl, e
89
SR
90
SR
91
ROZDZIA CZTERNASTY
SR
92
SR
93
SR
94
SR
95
ROZDZIA PITNASTY
SR
96
SR
97
SR
98
SR
99
ROZDZIA SZESNASTY
SR
100
SR
101
SR
102
SR
pocieszajco.
Podzikowa jej za pomoc i usiad za kierownic. Pomyla, e w
tych okolicznociach bdzie potrzebowa bardzo duo powodzenia.
Nie przyzna si jednak do tego na gos. Musi by dzielny, eby Nina
mu wreszcie zaufaa.
Ze wszystkich si stara si ignorowa dochodzce z tyu
samochodu krzyki. Wczy silnik i ruszy. Charlotte uspokoia si
dopiero przy Pacific Highway. Jack bogosawi przyjaci, ktrzy
zdradzili mu ten may sekret z samochodem.
Kiedy zapada cisza, mg wreszcie zacz myle. Po pierwsze,
musi zadzwoni do swoich pracownikw, eby powiedzie im, e
przyjeda do domu z crk. Poprosi ich, aby byli gotowi do pomocy.
Telefon odebra Gary, starszy z pomocnikw.
- Za kilka minut bd przy Boundary Street - poinformowa go
zwile. - Nina jest w szpitalu, wic musz zaj si dzieckiem. Kiedy
przyjad, pomoecie mi wyadowa ekwipunek maej. Jak si obudzi,
bd musia j nakarmi.
- Bdziemy na ciebie czeka. Co jeszcze?
- Tak. Znajd najwikszy czajnik, jaki mam i nastaw w nim
wod. Musz wysterylizowa butelk i smoczek.
- Dobrze.
- Na razie to tyle.
Nie wiedzia, ile czasu Charlotte bdzie spaa, wola jednak
przygotowa si na kad ewentualno. Zadowolony z tego, e
wszystko przewidzia, Jack skoncentrowa si na prowadzeniu
samochodu.
Gary i Ben byli jeszcze nastolatkami, ale Jack wiedzia, e moe na
nich polega. Obaj byli tak samo pedantyczni w pracy jak on i zawsze
stosowali si do jego polece. Inaczej ich wsppraca nie miaaby
szans powodzenia.
Cae szczcie, e czajniki Jacka byy z nierdzewnej stali.
Farmaceuta ostrzega go, aby nie sterylizowa butelek w naczyniach
z aluminium. Pyny do sterylizacji zostawi na pniej. S wygodne,
ale eby w nich wysterylizowa sprzt, potrzeba kilku godzin.
103
SR
104
SR
105
SR
zimn krew.
- Sprawdcie temperatur mleka, a ja zmieni jej pieluszk.
- Jak mamy to zrobi? - spyta Gary.
- Wylejcie odrobin na wewntrzn stron nadgarstka.
Powinno mie mniej wicej tak temperatur jak skra.
Wyj Charlotte z leanki, w momencie gdy otwieraa buzi, by
zacz krzycze. Zdziwiona, e kto j podnosi, otworzya oczy i
zagruchaa.
- Wszystko w porzdku. Teraz tata si tob zajmie - zapewni j
i pooy na desce do przewijania.
Patrzya na niego przez cay czas, kiedy j rozbiera i zdejmowa
mokr pieluch.
Spike opar przednie apy st, aby nie straci nic z caego
widowiska. Pod jego ciarem deska si nieco zachwiaa, ale szybko
zapa rwnowag.
- Ostronie, Spike - ostrzeg go Jack. Nie chcia, aby Charlotte
stracia do niego zaufanie, jeszcze zanim zaoferuje jej butelk z
mlekiem.
Na szczcie Spike okaza si by swego rodzaju atrakcj.
Charlotte nie spuszczaa z niego wzroku, przez co zupenie
zapomniaa o paczu. Kiedy Jack posypa j pudrem, Spike gono
kichn. Wszystkie poczynania jego pana wzbudzay w nim wyrane
zainteresowanie.
- Gotowe - oznajmi triumfalnie Jack, zapinajc piochy. - Mama
byaby z nas dumna.
Due okrge oczy spojrzay na niego z uwag. Jack dostrzeg w
nich jawne wyzwanie. Wszystko byo nie tak. Jej wiat zmieni si nie
do poznania i doskonale zdawaa sobie z tego spraw. Nie da si
oszuka, e wszystko jest w porzdku.
- To, co zrobimy teraz moe ci si wyda troch dziwne ostrzeg j. - Nic nie zastpi ci mamy, ale pewne rzeczy trzeba
zaakceptowa, niezalenie od tego, czy nam si podobaj, czy nie.
Sama musisz dokona wyboru. Ja mog ci tylko pomc. I pamitaj pochyli si nad ma, ciszajc gos - wszystko, co tu robimy, jest dla
106
SR
ciebie.
Charlotte obdarzya go penym nieufnoci spojrzeniem. Jack dra
z niepokoju. Powiedzia jej ca prawd i nic wicej nie mg ju
zrobi. ycie jest czasem pene zaskakujcych niespodzianek. Trzeba
do tego przywykn i i do przodu. On sam nie planowa ojcostwa, a
oto peni teraz rol matki i ojca jednoczenie.
- Zobaczysz, e ci si spodoba - powiedzia, biorc j na rce i
sadowic si w fotelu. Podoy jej pod brod pieluszk, a na
kolanach rozoy sobie rcznik.
- Temperatura jest w porzdku, Jack - poinformowa go Gary.
- Mieszanka numer jeden, najmniejszy smoczek - zaordynowa
Jack.
Ben wrczy mu butelk. Obaj chopcy stali obok fotela,
obserwujc reakcj Charlotte. Spike, ktry najpierw obw-cha
wyrzucon do kosza pieluszk, doczy do nich. Oczy zebranych
wpatrzone byy w usta maej.
- Ona ssie - oznajmi podniecony Ben.
- Tak, ale czy co wypija? - Gary poda w wtpliwo
skuteczno karmienia.
Mae szczki pracoway przez minut, ale potem podday si.
Charlotte wyplua smoczek i gono daa wyraz swojemu
niezadowoleniu.
Jack poczu, e odek podchodzi mu do garda. Podnis butelk
do gry. Prawie nic nie wypia.
- redni smoczek - poleci, zdecydowany walczy do koca.
Gary poda mu dan butelk. Spike nie mg si nadziwi
zwyczajom tego nowego szczeniaka. Potrzsn gow, co na chwil
przycigno uwag Charlotte. Jack wetkn maej w usta smoczek i
dziecko zaczo ssa. Nie na dugo. Po chwili odwrcia gow, a z
kcikw ust wypyno jej wyssane mleko.
Ohyda", zdawaa si mwi jej mina.
- Co ci powiem, maa - odezwa si ostro Jack. - adna z tych
mieszanek nie bdzie smakowa tak, jak mleko mamy.
Usysza w swoim gosie z trudem hamowan zo i dopiero teraz
107
SR
108
SR
109
SR
110
SR
Nie widzia jej prawie trzy dni. Ona tak zdecydowaa. Zacz
podejrzewa, e ju wtedy nie czua si dobrze i dlatego si przed
nim ukrya. Nie potrafi zrozumie, dlaczego Nina nie powiedziaa
mu, e dzieje si z ni co niedobrego. Czy nie rozumie, e zrobiby
dla niej wszystko?
Co w jej sposobie mylenia nie podobao si Jackowi. Poprosia o
pomoc Sally, nie jego. Dzisiaj zapyta j, dlaczego nie zwrcia si w
potrzebie do niego. Powinna to zrobi instynktownie. Czy nadal nie
wierzya w jego dobre intencje w stosunku do Charlotte?
Potrzsn gow. Jego wzrok spocz na dziecku. Charlotte
przestaa ssa. Zamkna oczy, a jej maa twarzyczka wyraaa sam
bogo. Bya taka sodka. W jednej chwili zapomnia o wszystkich
problemach i troskach. Moje dziecko, pomyla. Moje i Niny.
Udao mu si zdj z gowy Niny jeden problem. Operacja
Karmienie butelk" zakoczya si sukcesem.
111
ROZDZIA SIEDEMNASTY
SR
- Nina?
Gos Jacka by czuy i peen troski. Powoli otworzya oczy. Zasona
wok jej ka bya zacignita, a ona sama spaa nieprzerwanie od
momentu, gdy wyszed od niej chirurg. Zbada j i wyjani, co zrobi
rano. Dostaa rodki przeciwblowe. Kiedy si nie ruszaa, nie
odczuwaa nieprzyjemnego napicia w piersiach. Musiaa jednak
porozmawia z Jackiem. Wolno odwrcia gow w jego stron.
- Nie ruszaj si, jeli ci boli - powiedzia, zrywajc si z krzesa
i pochylajc nad ni.
- Charlotte? - Sowa z trudem wydobyway si z zaschnitego
garda.
- Nic jej nie jest. Zostaa z Sally. Nakarmiem j butelk i
wszystko poszo gadko. Nie pakaa, a kiedy wychodziem, spaa jak
suse. Nie martw si o ni, naprawd spisuje si doskonale.
Nina wiedziaa, e powinna odczu ulg, zadowolenie, e Jack daje
sobie rad z Charlotte. Tylko dlaczego ona sama poczua si nagle
taka zbdna? zy napyny jej do oczu. To nie fair, e przytrafio si
to wanie jej. Cia kosztowaa j tyle wyrzecze, tyle stara, eby
zapewni dziecku wszystko, co najlepsze, a teraz nawet nie moe jej
karmi. Zacisna powieki, eby nie wybuchn paczem, ale zy i tak
potoczyy si po policzkach.
Jack delikatnym ruchem odgarn jej wosy z czoa.
- Bardzo ci boli? Chcesz, ebym zawoa pielgniark?
- Nie.
- Wic o co chodzi, kochanie?
Ton troski, jaki usyszaa w jego gosie, uj j za serce.
- Przegraam. Nic mi si nie udaje.
- Nieprawda - zaprotestowa. - Sally powiedziaa mi, e twj
projekt dla Belindy Pinkerton jest wietny. Masz talent, Nina, i kiedy
ludzie si o tym przekonaj.
Potrzsna gow.
112
SR
113
SR
114
SR
115
SR
- Jestem jej ojcem, Nina. Cay czas nie chcesz tego przyj do
wiadomoci. Nie jeste sama. Chyba e naprawd tego chcesz.
- Nie, Jack. Nie chc tego - zapewnia go, nie mogc znie
penego wyrzutu spojrzenia, jakim j obdarzy.
Wpatrywa si w jej twarz, szukajc w jej oczach potwierdzenia
wypowiedzianych sw.
- Twoje czyny przecz temu, co mwisz, Nina - powiedzia
mikko. - Mwisz, e mnie kochasz, e chcesz da mi szans. I co?
Zwracasz si o pomoc do Sally, a nie do mnie. To Sally do mnie
zadzwonia. Ty po raz kolejny wyrzucia mnie poza nawias.
Zabrzmiao to raczej jak stwierdzenie faktu, nie oskarenie i tym
bardziej pomogo jej rozwia wtpliwoci, jakie wci tliy si w
najdalszych zakamarkach jej umysu.
Jack wzi gboki oddech i cign dalej, penym wspczucia i
troski gosem:
- Rozumiem, e miaa trudne dziecistwo, Nina, ale moje
wasne take nie naleao do najatwiejszych. Kady z nas dwiga
przez ycie jaki balast. Moi rodzice skutecznie mnie ignorowali, nie
uznajc faktu mojego istnienia i nie pozwalajc mi sta si czci ich
ycia.
Cho ostatnie sowa powiedzia spokojnym, niemal
beznamitnym gosem, wiedziaa, ile smutku i tsknoty w nich si
kryje.
- Rozumiem, dlaczego nie powiedziaa mi o ciy, cho twoja
decyzja nie uwzgldniaa faktu, e ci kocham - cign. - Bardzo
mnie bolao, e tak po prostu mnie pomina. Jak dzi. Wyobraasz
sobie, jak si czuj? Wolaa sama ze wszystkim si boryka, zamiast
do mnie zadzwoni.
Nie mylaa o tym w ten sposb. Nie chciaa sprawia mu kopotu
i uwaaa, e wanie w ten sposb daje dowd na to, e jej na nim
zaley.
- Mylaam o tobie przez cay czas, Jack. Potrzsn gow.
- Ale w negatywny sposb. Chc by czci twojego ycia, a nie
sta z boku. Jednak w momencie, gdy zamykasz przede mn drzwi,
116
SR
117
SR
118
SR
obojga. Nie patrz na to tak, jakbycie obie byy przeciw mnie, ale
jakbymy tworzyli cao.
- To prawda - zgodzia si z ochot. - Kochasz j, Jack? Zamruga
oczami, jakby jej pytanie zupenie zbio go z tropu.
- Czy kochasz nasze dziecko? - powtrzya niecierpliwie, chcc
usysze twierdzc odpowied.
W oczach Jacka zapaliy si dwie iskierki. Uj w rce donie Niny i
cisn je.
- Tak. Tak, kocham j. - Jack by zdziwiony, syszc wasne
sowa.
Czy rzeczywicie tak byo?
- Jestemy rodzin - doda z naciskiem.
Nina chona jego sowa caym swoim jestestwem. Nie musiaa
ju by samotn matk, nie musiaa dwiga duej tego brzemienia.
Nie musiaa i nie chciaa. Miaa rodzin, a to oznaczao, e do kogo
naley i kto naley do niej. Moga zaufa Jackowi i wierzy, e
zawsze bdzie moga liczy na jego wsparcie.
Rozlunia si. Przyszo jej do gowy, e Jack chyba rzeczywicie
mia racj, twierdzc, e ludzie sami niepotrzebnie komplikuj sobie
ycie. Oczywicie, e kocha Charlotte. Nie domagaby si od niej
uczciwoci, gdyby sam nie by gotowy traktowa jej uczciwie. Splota
palce z jego i zamkna oczy, rozkoszujc si ciepem bijcym z jego
doni. Razem...
Jak rodzina.
119
ROZDZIA OSIEMNASTY
SR
120
SR
121
SR
122
SR
123
SR
wasnym.
- wietnie odrestaurowae to biureczko - powiedzia Maurice,
wracajc w rozmowie do interesw. - Mj klient bdzie bardzo
zadowolony. No, to cze, musz ju i.
- Gary dostarczy ci je jeszcze dzi po poudniu. Zanim wyjdziesz,
chciabym ci jeszcze co pokaza - powiedzia Jack.
Nina szybko schowaa si za szerokie drzwi pracowni. Nie chciaa,
by wychodzc, wpadli na ni i dowiedzieli si, e niechccy ich
podsuchiwaa.
- Uwaaj na Charlotte, Spike - rzuci przez rami Jack. - Niedugo
wracam.
Zaciekawiona tym poleceniem, zajrzaa do pracowni, gdy tylko
obaj panowie z niej wyszli. Spike siedzia obok leanki, na ktrej
leaa Charlotte i nie spuszcza z niej wzroku. Maa zagruchaa, a
uspokojony Spike opar gow na przednich apach i przymkn
oczy.
Nina, obserwujc ju od kilku dni zachowanie psa, powoli
przekonywaa si, e to ogromne, oniemielajce j zwierz chyba
nie zrobi krzywdy jej dziecku. Charlotte wcale si go nie baa.
Niezgrabnie chwytaa raczkami dugie futro psa i pocigaa za nie ze
wszystkich si, a Spike sprawia wwczas wraenie wniebowzitego.
Pies wyczu, e kto jest w pokoju, spojrza w stron Niny i usiad.
Pochyli eb nad ma i delikatnie lizn j po brodzie, co Charlotte
przyja z wyranym zadowoleniem. Ponownie spojrza na Nin,
jakby chcia powiedzie: C, sama o to prosia".
- W porzdku, Spike. Byleby tylko jej nie zjad - powiedziaa
Nina i sama zdumiaa si swoj spokojn reakcj na zachowanie psa.
Czyby do reszty postradaa zmysy?
- Nie martw si, Spike myli, e jest jej niak.
W pierwszej chwili drgna przestraszona, czujc oplatajce j
ramiona Jacka. Dopiero po chwili rozlunia si i opara plecy o jego
szerok pier.
- To taki duy pies - westchna.
- Tym lepiej. atwiej mu bdzie j obroni. Spike oddaby za
124
SR
125
SR
126
EPILOG
SR
127
SR
128