You are on page 1of 128

EMMA DARCY

Tylko ty i ja
1

ROZDZIA PIERWSZY
Zdaniem Jacka Gullivera dzieci uniemoliwiay istnienie
jakichkolwiek bliszych zwizkw midzy dwojgiem inteligentnych
ludzi. Swoj obecnoci tyranizoway dorosych, czsto jeszcze
zanim pojawiy si na tym wiecie. Byy bezwzgldne i despotyczne.
Niczego nie dao si przed nimi uchroni.
Takie myli towarzyszyy mu rwnie teraz, kiedy jecha tunelem
pod Sydney Harbour do Krlewskiego Szpitala Pooniczego przy
Paddington. Mia nadziej, e Maurice'a usatysfakcjonoway
lakoniczne gratulacje, jakie zoy mu z okazji narodzin syna.
Zupenie nie rozumia, dlaczego przyjaciel nalega, aby pojecha
obejrze nowo narodzonego potomka w szpitalu. Jack zastanawia
si, jak dugo potrwa entuzjazm wieo upieczonego taty.
Jeden z jego znajomych te cieszy si z tego, e zosta ojcem, ale
tylko do czasu, kiedy zda sobie spraw, e przesta by oczkiem w
gowie swojej ony. Oboje maonkowie ualali si przed nim na
swj los, zazdroszczc mu swobody i narzekajc na chaos, jaki
zapanowa w ich yciu po narodzeniu dziecka.
- Nie ma mowy o adnym seksie.
- Ju nie pamitam, kiedy ostatni raz si kochalimy.
- Kto mwi o kochaniu si? Ja marz tylko o tym, by przespa
cho jedn ca noc. Tylko tyle.
- Moesz o tym zapomnie. Liczy si tylko dziecko. Dziecko,
dziecko i jeszcze raz dziecko.
- Nie mam ju ony. Staa si niewolnikiem naszego syna.
- Dla siebie nie mamy ani chwili czasu.
- Naprawd, stary. Nie ma nic gorszego na wiecie ni mae
dziecko.
Jack nie mia wtpliwoci, e dzieci to mae potworki, ktrych
gwnym celem jest uprzykrzanie dorosym ycia. Powinny si
rodzi z wytatuowanym na czole numerem 007, ktry ostrzegaby,
e s licencjonowanymi zabjcami. Zna kilka par, ktrych zwizki

SR

rozpady si, gdy w ich yciu pojawio si dziecko. Pozostae


walczyy rozpaczliwie, by odnale si jako w nowej rzeczywistoci.
Zaczyna rozumie, dlaczego jego rodzice ograniczyli si tylko do
jednego dziecka i dlaczego wychowyway go nianie, a w wieku
siedmiu lat zosta posany do szkoy z internatem. Najwyraniej jego
przyjcie na wiat zbyt skomplikowao im ycie. Teraz, kiedy by ju
dorosy, zrozumia, e podjli praktyczne kroki, by zminimalizowa
zgubny wpyw, jaki mg mie na ich dotychczasowe ycie. Jednak
jako dziecko obwinia ich za to, e powicali mu tak mao czasu.
Wspomnienie osamotnienia, jakie towarzyszyo mu w
dziecistwie, nadal wywoywao w nim przykre uczucia. Jeli
zostaby ojcem, nie dopuciby do tego, aby jego dziecko przeywao
to samo. Cho z drugiej strony wiedzia, e nie byby zadowolony,
gdyby nagle cay jego dotychczasowy wiat leg w gruzach. Jedyne
sensowne rozwizanie, jakie przychodzio mu do gowy, byo
oczywiste. Po prostu nie bdzie mia dzieci.
Jeli nawet marzy kiedy o tym, by dowiadczy uczucia bycia
ojcem, wszelkie zapdy miny mu, kiedy przyglda si swoim
obdarzonym dziemi znajomym. Ponadto nie odczuwa potrzeby
pozostawienia na tym wiecie potomka. Podobao mu si jego ycie.
Lubi Sw prac i mia wystarczajco duo rodkw, eby robi to,
na co mia ochot. Czeg wicej mgby pragn?
Nina.
Jego twarz wykrzywi grymas blu. Za wszelk cen pragn
zapomnie o kobiecie, ktra tak wiele dla niego znaczya. Nina
wykrelia go ze swego ycia jeszcze bardziej stanowczo ni rodzice.
Nie daa mu adnej szansy, a wszystko dlatego, e pokcili si
wanie o dzieci.
A moe miaa inny powd? Potrzsn gow, nie mogc przej
do porzdku nad tym, e tak go potraktowaa. Nie przestawa si
zastanawia, kiedy popeni bd. Poprosi Nin, eby z nim
zamieszkaa, bdc pewnym, e spotka kobiet, z ktr chciaby
spdzi reszt ycia. Odmwia mu tylko dlatego, e pozwoli sobie
skomentowa skandaliczne zachowanie pewnego dziecka. Malec

SR

znajdowa si na przyjciu, na ktre zostali zaproszeni. Nina zrobia


Jackowi karczemn awantur, a potem kazaa wynosi si ze swego
ycia na zawsze.
W jego przekonaniu nie miao to adnego sensu. To on powinien
pozby si kobiety, ktra zachowaa si w tak nieodpowiedzialny
sposb. Do tej pory nie mia jej nic do zarzucenia. Miesice, jakie
razem spdzili, naleay do najszczliwszych w jego yciu. Mgby
przysic, e s dla siebie stworzeni. Rozumieli si zarwno w yciu
osobistym, jak i w pracy. Bya jedyn osob na ziemi, z ktr czu si
naprawd szczliwy.
Czasami tskni za ni tak bardzo, e odczuwa niemal fizyczny
bl. Bez trudu potrafi sobie przypomnie kady szczeg jej
wygldu. Widzia j tak wyranie, jakby siedziaa tu obok. Ciemne,
aksamitne oczy, byszczce czarne wosy, luno opadajce na
ramiona, umiech, od ktrego topniao mu serce i kobiece ksztaty
bdce zapowiedzi rozkoszy, ktr zawsze potrafia go obdarzy.
Prawie sysza jej zaraliwy miech i ciche westchnienia... Wydawaa
je tylko w chwilach najwikszej namitnoci.
Prne wspomnienia. Jake chciaby zapomnie o Ninie Brady i o
tym, jak si z ni czu. Wiedzia, e prdzej czy pniej spotka
kobiet, ktra bdzie miaa w sobie to co, co go do niej przycignie.
Na razie jednak, cho mino ju osiem miesicy od ich rozstania,
myla tylko o Ninie. Mia nadziej, e za rok albo dwa jej
wspomnienie nie bdzie miao dla niego adnego znaczenia.
Zapalio si zielone wiato. Skrci w Oxford Street, wracajc
mylami do Maurice'a. By jego dobrym przyjacielem i wsplnikiem.
Nie tylko dawa mu do renowacji antyki, ktrymi handlowa, ale
czsto przysya do niego klientw, ktrzy chcieli dokupi jakie
detale do swoich starych mebli. Choby dlatego naleaa mu si ze
strony Jacka odrobina zainteresowania. Nawet jeli miaoby to
oznacza umiechanie si do dziecka, ktre prawdopodobnie nie
mogo go jeszcze dostrzec.
Zaparkowa na maej uliczce w pobliu szpitala, wiedzc, e na
szpitalnym parkingu mgby mie problemy ze znalezieniem

SR

wolnego miejsca. Spojrza na zegarek. By dopiero kwadrans po


sidmej. Mia duo czasu, by dotrze do szpitala, odegra swoj rol,
a potem wycofa si szybko pod pretekstem zostawienia
szczliwym rodzicom czasu dla siebie.
Sign po lec na siedzeniu pasaera butelk szampana i z
umiechem samozadowolenia zamkn drzwi duego range rovera.
Inni gocie zapewne przynios jakie prezenty dla noworodka, ale
on uzna, e lepiej bdzie, jeli dziki tym francuskim bbelkom
rodzice tego malucha spdz ze sob mi godzink. Wiedzia od
przyjaci, e dzieci potrafi zepsu kad, nawet najbardziej
romantyczn chwil.
Cho by kwiecie, w powietrzu zaledwie czuo si nadchodzc
jesie. Wszdzie peno byo unoszonego wiatrem babiego lata i
pogoda bya wprost wymarzona na spacer. C za strata, pomyla
Jack, pchajc przeszklone drzwi szpitala i kierujc si w stron
recepcji. Po uzyskaniu informacji o miejscu pobytu ony Maurice'a
ruszy do windy. Postanowi w duchu, e powici na rozkoszne
szczebiotanie z niemowlciem nie wicej ni dwadziecia minut.
Drzwi windy otworzyy si. Jack wysiad, a jego wzrok spocz na
czekajcej na korytarzu kobiecie. Co w jej wygldzie wydao mu si
znajome. Przyjrza si jej bliej i nagle poczu, e nogi si pod nim
uginaj.
- Nina?! - Jej imi niemal eksplodowao mu z garda.
Miaa teraz krtkie wosy, ale i tak poznaby j zawsze i wszdzie.
Jak dobrze pamita jej oczy, ktre teraz patrzyy prosto na niego.
Szok, niedowierzanie, strach, wcieko... wszystko to widzia w jej
wzroku, cho nie odezwaa si nawet sowem. Przesza obok niego w
milczeniu, nacisna guzik i opara si o cian, spogldajc na niego
z pogard, a drzwi windy bezszelestnie si zasuny.
Doskonale zrozumia, co chciaa tym spojrzeniem wyrazi. Nie
chce go. Nie chce mie z nim nic wsplnego. Powstrzyma impuls, by
rzuci si za ni w pogo, odnale i zmusi, by go wysuchaa. Na nic
by si to nie zdao. Podja ju decyzj i nic nie byo w stanie jej
zmieni. Wanie daa tego dowd.

SR

Zmusi si, by ruszy wzdu korytarza i odnale odpowiedni


pokj. Przyszed tu, bo jego przyjaciel zosta ojcem.
Niewane, e bya to ostatnia rzecz na ziemi, ktra go w tej chwili
obchodzia. Przynajmniej mia co do zrobienia. Co, co pozwalao
mu cho na chwil zapomnie o Ninie.
Dlaczego dostrzeg w jej oczach strach? Nigdy nie da jej powodu,
by si go baa. A zo? Chyba nie podejrzewaa go o to, e w jaki
sposb zainscenizowa to spotkanie.
Do diaba! Co on takiego zrobi?

ROZDZIA DRUGI

SR

Jack...
Krew pulsowaa jej w skroniach, draa na caym ciele. Kiedy
drzwi windy otworzyy si, musiaa si oderwa si od ciany, o
ktr bya oparta. Nogi si pod ni uginay, a odek podszed do
garda. Jako udao jej si dotrze do toalety. Otworzya drzwi
najbliszej kabiny i z ulg odetchna. Moga w spokoju doj do
siebie, przez nikogo nie indagowana.
Do oczu napyny jej zy. Ukrya twarz w doniach, pozwalajc im
pyn. Co za okrutny los sprawi, e spotkaa Jacka w takim miejscu
i w tym czasie. To nie byo fair. Cae osiem miesicy prbowaa o nim
zapomnie, zmuszajc si do zaakceptowania faktu, e nie ma dla
nich przyszoci. Kiedy go ujrzaa, odyy wszystkie wspomnienia i
zaczy krwawi rany, ktre zdoay przez ten czas nieco si
zablini.
Przez krtk chwil pomylaa, e on wie. Ale nie, przecie nie
mia skd si dowiedzie. Zdziwienie, jakie ujrzaa na jego twarzy
powiedziao jej, e by zaskoczony tym spotkaniem w nie mniejszym
stopniu ni ona sama.
Ton, jakim wypowiedzia jej imi sprawi, e przypomniaa sobie
ich najlepsze chwile. Jack, ktry jej pragn, Jack kochajcy j z pasj,
jakiej nigdy wczeniej nie dowiadczya. Byli dobrani prawie pod
kadym wzgldem... jakby stanowili dwie powki tego samego
owocu. Wtedy jeszcze nie wiedziaa, e ich zwizek nie ma szans na
przetrwanie, niezalenie od tego, jak bardzo na to liczya.
Po raz kolejny dowiadczya pustki, jka j ogarna tamtej nocy.
Jack by dla niej stracony. Nieodwoalnie. Ich drogi rozeszy si
ostatecznie i nigdy ju nie miay si skrzyowa. Nieoczekiwane
spotkanie w szpitalu byo zapowiedzi tego, co mogoby si midzy
nimi wydarzy, gdyby Jack mia inny stosunek do dzieci.
Nina zbyt dobrze pamitaa uczucia, jakie ywi wobec niej ojciec.
Nie chciaa, aby jakiekolwiek dziecko na ziemi dowiadczyo tego, co

SR

ona, a nade wszystko nie moga dopuci, by dowiadczyo tego jej


wasne dziecko. Za kadym razem, kiedy jej rodzice kcili si, a
zdarzao si to nader czsto, pada argument o niechcianej ciy,
ktra skomplikowaa im ycie. To Nin obwinia ojciec o to, e nie
zrobi kariery, o jakiej marzy. Ona take bya odpowiedzialna za to,
e jej matka zbyt wczenie musiaa zrezygnowa z korzystania z
przyjemnoci, jakie niesie ze sob ycie. Lista oskare nie miaa
koca.
Z Jackiem byoby podobnie. Wprawdzie zarzuty byyby inne, ale
uczucia te same. Nie pozostawia co do tego adnych wtpliwoci.
Nina zacisna powieki, si powstrzymujc zy, ktre ponownie
napyny do oczu. Jake chciaaby mc wymaza go ze swej pamici,
zapomnie o nim raz na zawsze.
Nadal by uderzajco przystojny, niemal emanowa mskoci,
ktra zrobia na niej takie wraenie, kiedy zobaczyli si po raz
pierwszy. Cho widziaa go zaledwie przez chwil, zanim schowaa
si w windzie, zdya przypomnie sobie najdrobniejsze szczegy
jego wygldu. May pieprzyk na policzku, zmierzwione wosy,
ktrym jak zwykle przydaaby si szczotka, a nade wszystko szczere,
prostolinijne spojrzenie zielonych oczu, ktre zawsze ujmowao j za
serce.
Nie powinien tak bardzo si jej podoba. Nie teraz, kiedy ich
wsplna przyszo okazaa si niemoliwa. Szpital pooniczy by
ostatnim miejscem na ziemi, w ktrym spodziewaaby si go
spotka. Co, u diaba, tu robi?
Kto musia bardzo na niego naciska, eby tu przyszed. Komu
bardzo zaleao na zaprezentowaniu Jackowi crki czy syna, cho
biedak zapewne nie zdawa sobie sprawy, e na Jacku Gulliverze
maa osbka nie zrobi najmniejszego wraenia. Sprowadzia go tu
zwyka grzeczno albo obowizek subowy. Nic innego nie
przychodzio Ninie do gowy. Miaa tylko nadziej, e Jackowi nie
przyjdzie do gowy dowiadywa si, dlaczego ona znalaza si w tym
miejscu. Gdyby odkry prawd.
Sama myl o tym przeraaa j. Ktnie, nie koczce si

SR

rozmowy, naleganie na przyjcie choby czciowej


odpowiedzialnoci za wychowanie dziecka i wsparcia finansowego.
Jack czuby si w obowizku oy na dziecko, ktrego nie chcia.
Sytuacja stawaaby si coraz trudniejsza do zniesienia... By moe
zaczliby si nienawidzi. Tego by nie zniosa. Zrobia wszystko,
eby unikn konfrontacji z Jackiem. Zmienia mieszkanie, odesza z
pracy, zastrzega numer telefonu. Wszystko, aby tylko nie mg do
niej trafi.
Chciaa wykrzycze z siebie strach i frustracj, jakie j ogarny,
ale wiedziaa, e to moe zwrci na ni czyj uwag. Bolao j w
piersiach, pieko gardo. Urwaa kawaek papieru toaletowego i
wytara nim oczy. Musi da sobie rad sama.
Cae szczcie, e ma obok siebie Sally. Bez jej pomocy nie daaby
sobie rady. Nie potrzebowaa pienidzy Jacka, a jej dziecko z
pewnoci nie potrzebowao jego zainteresowania.
A moe niepotrzebnie si niepokoi? Zdziwienie Jacka wcale nie
musiao oznacza, e nadal jest ni zainteresowany. Niewykluczone,
e zwiza si z inn kobiet. Przez ostatnie osiem miesicy z
pewnoci wiele piknych kobiet starao si zwrci na siebie jego
uwag. Przystojny, samotny mczyzna nie musi dugo czeka na
zainteresowanie ze strony pci przeciwnej.
Jednak to, co ich kiedy czyo, byo zupenie wyjtkowe. A
przecie Jack nalea do wybrednych ludzi. Niewiele osb mogo
poszczyci si jego zaufaniem. Ona - tak. W spojrzeniu, jakim j dzi
obdarzy, dostrzega nadziej. Czy Jack przejdzie nad ich spotkaniem
do porzdku dziennego?
Przy odrobinie szczcia moe uzna, e tak jak on bya osob
odwiedzajc, ktra wanie wychodzia po skoczonej wizycie. Czy
zauway, e miaa na sobie niezbyt wyjciowe ubranie? Jkna w
duchu, zdajc sobie spraw, e nie tylko jej ubranie wiadczyo o
tym, i nie przysza tu jako osoba odwiedzajca. Bez makijau, wosy
w nieadzie, brak torebki... Chyba jednak mia zbyt mao czasu, by
zauway te szczegy.
Czas... Odruchowo spojrzaa na zegarek. Sidma trzydzieci sze.

SR

Nie moga ryzykowa ponownego spotkania z Jackiem. Postanowia


zaczeka w wietlicy do smej, kiedy to wszyscy odwiedzajcy
powinni ju opuci szpital. Do jej powrotu na oddzia dzieckiem
zaopiekuje si Sally. Nie ma powodu do niepokoju. Sally pomyli, e
przeglda w kiosku gazety. Kiedy wychodzia z sali, zostawia j
pogron w rozmowie ze wieo upieczonymi matkami i ich
mami. Mami i szczliwymi ojcami.
zy ponownie popyny jej po policzkach. Tak trudno by
samotn matk, gdy wok widzi si uszczliwione z narodzin
potomstwa rodziny. Sally bya jej dobr przyjacik i wielk
podpor, ale to nie to samo.
Gdyby tylko Jack...
Niech go diabli! Dlaczego nie jest inny? Dlaczego nie chce mie
dzieci?

10

ROZDZIA TRZECI

SR

Beztroski umiech nie przychodzi mu atwo. Jack musia bardzo


si stara, by nie pokaza po sobie zoci, e spotkanie z Nin zrobio
na nim takie wraenie. Mia ochot gry i drapa. Szczebiotanie
Maurice'a doprowadzao go do szau.
- Ma moje uszy, biedny may nicpo. Jack umiechn si
kwano.
- Zawsze bdzie mg zrobi sobie plastyczn operacj. Maurice
rozemia si z pobaaniem.
- Nie s takie ze. Na pewno si przyzwyczai.
- Zapewne tak. - Jack wykrzywi twarz w umiechu. Szczliwy
tatu spojrza z uwielbieniem na on.
- Ciesz si, e ma nos Ingrid.
Jack z udanym zainteresowaniem przyjrza si prostemu,
arystokratycznemu nosowi ony Maurice'a, a potem przenis wzrok
na nieco duszy, lekko garbaty nos przyjaciela. Zmusi si do
kolejnego umiechu.
- To prawda. Jej jest znacznie adniejszy.
Czy wszyscy rodzice musz doszukiwa si w dziecku swych
wasnych cech? Za kadym razem historia si powtarza. Moe
chodzio o potwierdzenie teorii dziedziczenia, a moe o upewnienie
si, e maa replika rodzicw speni w przyszoci ich oczekiwania?
Dla Jacka to zajcie byo miertelnie nudne. Omal nie zasn,
suchajc zachwyconych okrzykw Maurice'a.
- Na lito bosk. Pozwl temu dziecku by sob! - po-wiedzia,
nie kryjc rozdranienia.
Jednak Maurice najwyraniej mia na ten temat wasne zdanie.
Jack zastanawia si, kogo Nina moga odwiedza na tym pitrze.
Nie chodzio mu o to, by znale z ni jaki kontakt. Wiedzia, e to
bezcelowe. Gdyby sprbowa si do niej zbliy, zapewne uznaaby
to za naruszenie nietykalnoci osobistej. Poza tym nie lubi pcha si
tam, gdzie go nie chciano.

11

SR

- Podaj mi dziecko, kochanie, i otwrz prezent Jacka zakomenderowaa Ingrid, przejmujc rol gospodyni.
W tej chwili Maurice gotw by speni kade jej yczenie. Dumny
tata mgby caowa on po nogach, gdyby go o to poprosia. Jack
wiedzia z obserwacji, e ten okres bezkrytycznego uwielbienia ony
za jaki czas minie bezpowrotnie.
Patrzy, jak Maurice delikatnie skada w ramionach ony cenne
zawinitko. Szkoda, e taka harmonia nie moe trwa wiecznie.
Wygldali razem tak adnie. Kochajcy si rodzice i ich dziecko.
Sielanka. Dopki nie wrc do domu wszystko bdzie wspaniale.
Jasne wosy Ingrid opaday jej na ramiona niczym jedwab.
Przypomnia sobie fryzur Niny. Co j optao, eby ci wosy?
Teraz kady kosmyk stercza w inn stron, jakby zamiast uczesa je
szczotk, poprawia je tylko palcami. Nie podobaa mu si w tej
fryzurze. Jej twarz wygldaa w niej zbyt szczupo.
A moe bya szczuplejsza?
Czyby Nina miaa problemy ze zdrowiem?
Ta myl dziwnie go zaniepokoia. Zdenerwowa si. Zoci go fakt,
e nie wie, co si z ni dzieje. Bya dzi dziwnie blada. Po
rumiecach, ktre zwykle miaa, nie byo ladu. Gdyby bya chora...
Nie, to i tak nie tumaczyo niepokoju i strachu, jaki dostrzeg w jej
oczach, kiedy na niego patrzya.
Po raz setny zada sobie pytanie, dlaczego tak raptownie
przekrelia go... Przecie moga z nim zosta.
Dbaby o ni i nie pozwoliby, aby stao si jej co zego. Czy ma
kogo, kto si o ni teraz troszczy?
- Mj ulubiony szampan, Vueve Cliquot! - Maurice umiechn
si do niego promiennie. - Wspaniay prezent, Jack.
- Nie bd moga go wypi - stwierdzia Ingrid. -Mgby zepsu
smak mleka.
Nowy reim, ktry zepsuje znacznie wicej ni pokarm, pomyla
Jack. Umiechn si przepraszajco.
- Przepraszam, Ingrid. Zupenie o tym nie pomylaem. Typowo
mska ignorancja.

12

SR

- Nic nie szkodzi, kochanie. - Maurice pocaowa on w czoo. Wypijemy go, kiedy nasz synek przejdzie na butelk.
- Nie wiem, kiedy to nastpi. Zobacz, jak nabrzmiay mi piersi.
Pokarm zacz ju nawet wycieka.
Rzeczywicie, koszula Ingrid omal nie pka w szwach. Jackowi
stana nagle przed oczami oparta o cian windy Nina.
Skrzyowane na piersiach ramiona podtrzymyway biust, ktrego
rozmiar jakby znacznie powikszy si... Miaa na sobie lun,
zapinan na guziki sukienk, ktra cakiem zmienia jej figur.
Wprawdzie podczas ich niespodziewanego spotkania patrzy
gwnie na jej twarz i oczy, ale z ca pewnoci mg powiedzie, e
biust Niny znacznie si powikszy.
Serce zaczo mu bi ywiej. W pierwszym odruchu wypar ze
wiadomoci myl, ktra zawitaa mu w gowie. To nabrzmiae
pokarmem piersi Ingrid nasuny mu ten pomys. Nina nie moe
mie dziecka. Przecie odesza od niego dopiero osiem miesicy
temu.
Po ich ktni na temat dzieci.
Jego umys zacz pracowa na przyspieszonych obrotach. Szpital
pooniczy... luna sukienka... zmczenie... brak makijau... szok,
niedowierzanie i strach z powodu spotkania z nim... zo...
Poczu, jak krew odpywa mu z gowy. Zacisn zby, zczy
donie, jakby chcia w ten sposb zmusi swj ukad krenia do
normalnej pracy. Musi myle racjonalnie i nie wyciga pochopnych
wnioskw z tego, co zobaczy. Gdyby Nina bya w ciy, na pewno by
mu o tym powiedziaa. Najprawdopodobniej rzuciaby mu to w
twarz w samym rodku ktni. Nie mogo jej przyj do gowy, e si
od niej odwrci.
A moe tak wanie pomylaa? Moe wolaa sama si z tym
upora, zamiast przekona si, co zrobiby w tej sytuacji? Doskonale
znaa jego pogld na t spraw.
Nage zrobio mu si niedobrze, a w gardle poczu silny skurcz.
Jeli zdecydowaa si na samotne macierzystwo, bo nie wierzya, e
j wesprze...

13

SR

- Wszystko w porzdku, Jack?


Pytanie Maurice'a przywrcio go do rzeczywistoci. Przyjaciel i
jego ona patrzyli na niego z niepokojem. Czy co uszo jego uwagi?
Poza... ci Niny?
- Przepraszam. - Chwyci gboki oddech i przekn. - Mylaem
o tym, jak wspaniale razem wygldacie. Caa trjka.
Ingrid rozemiaa si.
- Czas, eby znalaz on i zaoy rodzin, Jack. Wstp do
klubu. Wszyscy tak mwili. Zupenie, jakby kady wolny czowiek
przypomina im to, co stracili, dajc si zapa w puapk rodziny.
Najgorsze, e by moe gdzie na tym oddziale jest jego dziecko.
Dziecko, ktrego matka postanowia, e lepiej bdzie, gdy wychowa
je sama, ni gdyby miaa pozwoli, aby Jack zaj w jego yciu jakie
miejsce.
- Masz ju chyba dobrze po trzydziestce? - cigna Ingrid.
- Kochanie, obaj mamy po czterdzieci lat - przypomnia jej
Maurice. - Gdyby nie to, e spotkaem ciebie, nada bybym
samotnym eglarzem, jak Jack.
Jack nie chcia by samotnym eglarzem. Pragn by z Nin.
Nawet, jeli miaa dziecko. Chcia by z ni i ju. Uczucie do niej i
podanie ogarny go z now si. Wypeniy pustk, jak odczuwa
przez ostatnie miesice, jednoczenie wypierajc z jego wiadomoci
obiekcje, jakie mia w stosunku do dzieci.
Taka namiastka czowieka, jak tulia do piersi Ingrid, nie zdoa go
pokona. Nauczy si zajmowa niemowlciem. Zawsze szybko si
uczy. Jeli Nina potrzebuje dowodu, dostarczy go jej.
Dzieci staway si niszczcymi wszystko potworkami tylko
dlatego, e rodzice im na to pozwalali. Jack nie pozwoli, aby stao si
tak w ich wypadku. Zrobi wszystko, aby uchroni Nin i siebie przed
niepotrzebnym stresem. Wszystko zaley od odpowiedniego
podejcia i organizacji.
Potrzebowa teraz dobrego planu.
A nade wszystko, potrzebowa mie pewno. Musi zdoby dowd
na to, e jego podejrzenia s prawdziwe. Pozostaje mu tylko znale

14

SR

odpowiedni pielgniark i umiejtnie j wypyta.


- Wiesz, Jack - Ingrid popatrzya na niego z uwag -znam kilka
dziewczyn, z ktrymi mogabym ci umwi.
Swatka. Historia stara jak wiat.
Umiechn si. Tym razem bez przymusu. Ju wiedzia, co zrobi.
- Mwic szczerze, Ingrid, id wanie na spotkanie z kobiet,
ktra mnie bardzo interesuje. Jeli mi wic wybaczycie. .. Ciesz si,
e jestecie szczliwi i mam nadziej, e wasz syn bdzie si
wspaniale rozwija. Na pewno wyronie z niego wietny facet.
Skoro odegra ju swoj rol, mg teraz bez przeszkd si
oddali. Mwic szczerze, widok Maurice'a i Ingrid sprawi mu
naprawd przyjemno. Podobao mu si nawet ich dziecko. Wiele
im zawdzicza. Gdyby nie oni, nigdy nie przyszedby do szpitala, nie
zobaczy Niny i nie dowiedzia si prawdy.
A prawda jest taka, e zosta ojcem. Co wicej, nie mia zamiaru
by nim tylko z nazwy.
Biologiczny ojciec - jak to okropnie brzmi!

15

ROZDZIA CZWARTY

SR

Wizyty skoczyy si dziesi minut temu. Mimo to Nina


rozejrzaa si uwanie po korytarzu, zanim odwaya si na niego
wyj. Dopiero gdy upewnia si, e nikogo nie wida, ruszya do
windy. Odlego dzielc j od pokoju pokonaa prawie biegiem. Z
oddali usyszaa radosne szczebiotanie Sally, ktre upewnio j, e
wszystko jest w porzdku.
Nikt nie woa jej po imieniu. Jack nie wychyli si nagle z adnego
z pokoi i nie ruszy w jej kierunku. Otworzya drzwi i z uczuciem ulgi
wesza na swoj sal. Szybko zamkna za sob drzwi i rozejrzaa si
dookoa.
- A, jeste nareszcie - stwierdzia z zadowoleniem Sally. - Ju
miaam poprosi kogo, eby ci poszuka.
- Przepraszam. - Nina umiechna si i nagle nogi si pod ni
ugiy.
Tu za Sally sta Jack i trzyma w ramionach jej dziecko. Gdyby nie
drzwi, o ktre si opara z pewnoci osunaby si na ziemi.
- Wszystko w porzdku? - usyszaa zaniepokojony gos Sally.
- Tutaj! Szybko! - zakomenderowa Jack. Podwjne widzenie.
Dwch Jackw podajcych dwm
Sallym dwoje dzieci. Meble unoszce si w powietrzu. Nina
zamkna oczy. Nie potrafia jasno myle. Miaa mdoci.
I nagle poczua obejmujce j silne ramiona, podnoszce j do
gry i sadzajce na ku. Te same ramiona pochyliy jej gow w d
i podtrzymay, by si nie przewrcia.
- Oddychaj gboko, Nina. Sally, po dzieciaka do koyski i
nalej Ninie szklank wody.
Dzieciak.
Jej malestwo, ktre nosia pod sercem przez dziewi dugich,
samotnych miesicy nazwa dzieciakiem. Gdyby miaa si,
zacisnaby palce na szyi Jacka. Jak mie przychodzi tu po tym
wszystkim, co powiedzia, bra na rce dziecko, ktrego nie chcia i

16

SR

udawa, e jego istnienie wcale mu nie przeszkadza?


Dzieciak. Nie nasza crka, niemowl, tylko dzieciak. To tumaczyo
Ninie wszystko. Z pewnoci nawet nie spyta o jej pe. Nie
obchodzio go to. Serce walio jej jak oszalae, toczc do gowy tak
ilo krwi, e nie potrzebowaa ju szklanki wody, ktr Sally z
uporem wciskaa jej w rce.
Miaa ochot rzuci j Jackowi w twarz. Nie miaa pojcia, skd
przyszed mu do gowy ten idiotyczny pomys, eby jej szuka i
przyj do tego pokoju. Najwyraniej nie tylko ona nie bya w tej
chwili przy zdrowych zmysach. Na szczcie przejrzaa jego gr!
Kiedy domyli si, co Nina robi na oddziale pooniczym, ogarno
go poczucie winy.
- Kto musi o ciebie zadba, Nina - powiedzia szorstko. - Ja si
tym zajm. Wypij to.
Pocigna yk, po to tylko, by zwily gardo. Potem spojrzaa na
niego wyzywajco.
- Nie mw mi, co mam robi, Jacku Gulliverze. Nie masz do tego
adnego prawa.
Popatrzy na ni z determinacj.
- Miaem w tym swj udzia i...
- Nie miae - przerwaa mu z determinacj. - Zaufae mi, a ja
pokpiam spraw. To wszystko moja wina.
- Wypadki si zdarzaj.
- Ale nie ma powodu, dla ktrego miaby odpowiada za ten.
Przejmuj za niego pen odpowiedzialno.
- wietnie. Jak do tej pory doskonale sobie radzisz. Masz tyle
siy, e na mj widok omal nie zemdlaa.
- To byo zaskoczenie. Twj widok z malestwem w ramionach
by ponad moje siy.
- Szkoda, bo teraz bdziesz czsto na to patrzya. Tak si skada,
e to dziecko jest rwnie moje.
Zacisna zby. Gdyby wzrok mg zabija, Jack byby ju martwy.
- Nie mw o niej to dziecko".
- Masz racj. Powinienem j raczej porwna do

17

SR

uzaleniajcego narkotyku ni do czonka ludzkiej spoecznoci.


- Nareszcie pokazae swoje prawdziwe oblicze.
- Chciaem tylko wykaza bdno twojego rozumowania.
Popenia bd, nie mwic mi o tym, e bd ojcem. Odmawiajc mi
prawa do podejmowania decyzji. Uniemoliwiajc mi wspieranie ci
w czasie, ktry z pewnoci by dla ciebie bardzo trudny. Nawet
mordercy maj w naszym wiecie prawo do sprawiedliwego
procesu.
Ostry ton jego oskarycielskiej mowy na chwil zbi j z tropu.
Zacza si przed nim tumaczy.
- Powiedziae mi, e nie chcesz dzieci, nie udawaj wic, e masz
do mnie al. Odeszam od ciebie i nie masz wobec mnie adnych
zobowiza.
- Wcale nie powiedziaem, e nie chc mie wobec ciebie
adnych zobowiza - odpar z godnoci. - Wanie pytaem Sally,
jak szybko mona zorganizowa lub.
- lub! - Po raz kolejny tego dnia Nina bya w szoku.
Upia yk wody i podaa szklank stojcej obok Sally, ktra w
zdumieniu przysuchiwaa si ich sownej szermierce. Nina spojrzaa
na ni ostrzegawczo.
- Co ty mu nagadaa, Sally?
- Ja? - jkna sabo. Wida byo, e intensywnie myli, lecz po
chwili wahania poddaa si. - C, spyta mnie, kim jestem, wic
daam mu moj wizytwk.
Wizytwk! luby. Zarczyny. Spenimy Wasze Sny". A na
wizytwce widnia czarno na biaym jej adres i numer telefonu!
Nina jkna, zdajc sobie spraw, e sprawy zaszy ju za daleko,
by mc odwrci ich bieg. Opara si o poduszk i zamkna oczy.
Wszystko byo inaczej, ni chciaa.
- Jeli zrobiam co nie tak... - dobieg j gos zaniepokojonej
Sally.
- Nie wi Sally za to, co si stao - powiedzia cicho Jack. - I tak,
prdzej czy pniej, sam bym si wszystkiego dowiedzia.
Zapewne mia racj. Jack nie nalea do osb, ktre atwo daj za

18

SR

wygran. Lubi wszystkie sprawy doprowadza do koca. Zupenie


jak meble, nad ktrymi pracowa. Konserwowa je i czyci tak dugo,
a wyglday dokadnie tak, jak chcia. Wszystkiemu winien by
zbieg okolicznoci, przez ktry si dzi spotkali. Sally nie miaa z tym
nic wsplnego.
Nina zdaa sobie spraw z ciszy, jaka zapanowaa nagle w pokoju.
Gocie ju poszli. Dzieci spay. Nikt nie wczy telewizora.
Niewtpliwie dialog, jaki si midzy nimi toczy, by dla wszystkich
znacznie bardziej interesujcy ni jakikolwiek telewizyjny program.
Samotna matka w konfrontacji z ojcem jej dziecka. W dodatku Jack
by tak przystojny, e pozostae dwie mode matki obecne na sali nie
spuszczay z niego wzroku. Tylko e one nie wiedziay tego, co Nina.
Zrobio jej si niedobrze.
- Filianka herbaty - oznajmia triumfalnie Sally, jakby ten
pomys by najgenialniejszym wyjciem z sytuacji. -Zrobi jej
filiank herbaty, Jack.
- Dobry pomys.
Usyszaa, jak Sally wychodzi. Potem do jej uszu dobieg dwik
przysuwanego do ka krzesa. Najwyraniej Jack mia zamiar
przystpi do ataku.
Unikanie rozmowy nie ma wikszego sensu, stwierdzia z
niechci Nina. Prdzej czy pniej bdzie musiaa z nim
porozmawia, lepiej wic mie to za sob ju teraz. Przewrcia si
na plecy i otworzya oczy, zdecydowana nie ulec urokowi Jacka.
Patrzy jej prosto w oczy, a w jego spojrzeniu dostrzega zarwno
wspczucie, jak i stanowczo. zy napyny jej do oczu. Zaleao
mu na niej. Dziecko byo nie zaplanowane, ale jego uczucia do niej
wcale si nie zmieniy. Tym trudniej byo jej go odrzuci. I to po raz
drugi.
Jak dobrze byoby wycign rk i dowiadczy uczucia radoci
bycia z Jackiem. Czuaby si tak bezpiecznie. Wziby j w ramiona,
pocaowa w czoo i przytuli do siebie. Ona czuaby bijce od niego
ciepo, czuaby, e jej pragnie. Jak bardzo za nim tsknia! Jednak
jeli teraz podda si temu uczuciu, Jack pojawi si w jej yciu na

19

SR

nowo. Nieuniknione konsekwencje tego faktu byyby znacznie


gorsze ni samotno, ktr tak dotkliwie odczuwaa.
Lepiej zachowa niezaleno.
- Nie potrzebuj twojej pomocy, Jack - powiedziaa gucho.
- Sdz, e si mylisz, Nina. - Uj j za rk, jakby chcia, aby
poczua jego blisko. - Uwaam, e powinnimy si pobra tak
szybko, jak to tylko moliwe.
- Nie! - Gwatownym ruchem wyrwaa mu rk, jakby jego
dotyk j parzy. W jej spojrzeniu wida byo determinacj. - Nie
wyjd za ciebie, Jack.
- Dlaczego? To najsensowniejsza rzecz, jak mogaby zrobi.
Najbardziej praktyczna.
- Nie pozwol, aby moje dziecko wychowywa ojciec, ktry go
nie chce.
- Jeli chodzi ci o dziecko, pozwl, e ci powiem...
- Moja crka ma na imi Charlotte - przerwaa mu,
- Charlotte? - zapyta, marszczc brwi. - Nie bardzo pasuje do
nazwiska Gulliver. Pomylimy o jakim innym imieniu dla niej.
- Wydaje mi si, e Charlotte Brady brzmi doskonale. Jack
spojrza na jej zacit min i zmieni taktyk.
- Dobrze, jeli to imi ci si podoba, niech zostanie. - Jego twarz
rozjani umiech. - Tak, rzeczywicie Charlotte to cakiem adne
imi. Moemy woa na ni Charlie. Charlie Gulliver nawet mi si
podoba.
- Charlotte to imi eskie, Jack. - Nina nie dawaa si
przekona. - To moja crka i bdzie si nazywa Charlotte Brady. Nie
mam zamiaru wyj za ciebie za m.
Westchn ciko i spojrza na ni z uwag.
- Okay. W takim razie tylko zamieszkamy razem.
- Nie mam zamiaru z tob mieszka, Jack. Mam mieszkanie i
naprawd nie potrzebuj twojej pomocy. Wszystko ju sobie
uoyam i doskonale dam sobie rad.
- wietnie powiedziane, ale, co zrobisz, gdy cokolwiek w twoich
planach nawali?

20

SR

- Jako sobie poradz.


- Byoby ci znacznie atwiej, gdybym sta u twego boku.
- Nieprawda.
- Jeszcze si nad tym zastanowimy - powiedzia, dajc jej do
zrozumienia, e nie zamierza pozwoli, aby tak po prostu wykrelia
go ze swego ycia.
Nina ciko westchna. Niezalenie od tego, co mu powie, Jack
bdzie walczy o swoje. Poczua, e robi si jej sabo. Chciaa, eby
Charlotte ju si obudzia. To z pewnoci wyposzyoby Jacka.
Gdyby jej pacz obudzi rwnie pozostae dzieci, z pewnoci
uciekby, gdzie pieprz ronie.
W tej chwili wrcia Sally. Popatrzya na Nin i Jacka i postawia
na stoliku filiank z herbat.
- Lepiej ju? - spytaa z nadziej w gosie.
Sally Bloomfield naleaa do najbardziej stanowczych osb, jakie
Nina spotkaa w yciu. Bya wspania sprzedawczyni, potrafic
sprzeda kady towar, a w dodatku umiaa sprawi, e wychodzcy
od niej klient by uszczliwiony z powodu dokonanego zakupu.
Zawsze wygldaa bardzo profesjonalnie, poczynajc od wietnie
uoonych wosw, a koczc na doskonaej jakoci butach. Jej
umiech by ujmujcy, a spojrzenie niemal hipnotyzujce. Sally sza
przez ycie z niezachwianym przekonaniem, e cokolwiek si
wydarzy, zawsze wyniknie z tego co dobrego. Nina cieszya si, e
ma przy sobie tak optymistk, jednak teraz bardziej potrzebowaa
jej dowiadczenia ni optymizmu.
- Powiedz Jackowi, e doskonale dam sobie rad bez niego, Sally
- poprosia.
- To prawda! - Sally usiada w nogach ka i spojrzaa na Jacka
z grobow min. - Nina i ja postanowiymy otworzy wsplny
interes.
Jack sprawia wraenie zaskoczonego.
- Nina chce si zaj organizacj lubw?
- Nie, to moja dziaka. Uwielbiam luby. Nina jest za to
doskona szwaczk. Potrafi dopasowa kad sukni, ktra wymaga

21

SR

poprawek. Niektre z moich klientek wybray nawet suknie jej


projektu. S naprawd wspaniale i sprawiaj, e kada panna moda
czuje si w nich jak ksiniczka z bajki. Jack zmarszczy brwi.
- Nie bdzie miaa na to wiele czasu teraz, kiedy ma dziecko.
Dzieci to poerajce czas potw... - W ostatniej chwili ugryz si w
jzyk.
- Potwory - dokoczya za niego Nina. - No dalej, powiedz to,
Jack. Tak wanie o nich mylisz. Potwory.
- Nie to miaem na myli.
- Akurat ci uwierz.
- Chodzi o to - wtrcia szybko Sally - e Nina nie musi nigdzie
jedzi. Wszystko jest pod rk. Caym interesem zarzdzam, nie
wychodzc z domu. Na jego tyach Nina ma zupenie oddzielne
mieszkanie. Na przymiarki moe przychodzi, przynoszc ze sob
dziecko. Nie ma adnego problemu. Ma mieszkanie, przyzwoite
dochody i adnych zmartwie.
- Widzisz? Jestem samowystarczalna - oznajmia z nutk
triumfu w gosie.
- Brak ci tylko mczyzny - powiedziaa niewyranie Sally.
Nina spojrzaa na ni wzrokiem bazyliszka.
Sally wzruszya ramionami i przeniosa wzrok na Jacka.
- Przyznaj, Nina, e niezy z niego materia na kochanka. Czemu
nie miaaby za niego wyj? Jak ci si znudzi, zawsze moesz si go
pozby.
- W zupenoci si z tym zgadzam - podchwyci Jack. - Jeli tylko
daaby mi szans...
- Nie wyjd za niego oznajmia twardo Nina.
- Takie rozwizanie ma wiele zalet - przekonywaa przyjacik
Sally. - Dokd bym zasza, gdyby nie mj m? Mam samochd, dom i
pienidze na rozruch interesu.
Sally najwyraniej nic nie rozumiaa. Sprawy materialne byy
ostatni rzecz, ktr Nina braa w tej chwili pod uwag.
- Mowie czasem naprawd si przydaj. Zawsze masz pod
rk eskort, seks na yczenie, kogo, kto si tob zajmie, gdy

22

SR

przeholujesz na przyjciu, dopilnuje pracownikw, a w twoim


przypadku miaaby take bezpatn opiekunk do dziecka, gdy
bdziesz chciaa odpocz od matkowania.
- I tu twoje rozumowanie kompletnie zawodzi. Jack nienawidzi
dzieci.
- Wszystkie z wyjtkiem wasnych - zaoponowa. Nina spojrzaa
na niego ze zoci.
- A czym rni si ono od pozostaych? Mylisz, e Charlotte nie
pacze? e nie brudzi pieluszek i nie bdzie budzi si w rodku
nocy? e nie bd powica jej prawie caego czasu i
zainteresowania?
- Jako do tego przywykn.
- Nie mona zmieni przyzwyczaje przez jedn noc... Na sal
wesza pielgniarka i popatrzya z dezaprobat na zasiedziaych
goci.
- Obawiam si, e bd musiaa prosi pastwa o opuszczenie
szpitala. Takie mamy przepisy.
Sally zeskoczya z ka.
- pij dobrze, Nina. I pamitaj, e w obecnych czasach bardzo
atwo wzi rozwd.
Jack niechtnie podnis si z krzesa.
- Wrc tu jutro, Nina - powiedzia wyzywajco. - Nie dam si
znw wykreli z twego ycia.
Spojrza na pice w eczku niemowl i pomacha mu rk,
kierujc si w stron wyjcia.
- Dobranoc, maa. Odwiedzi ci twj tatu i nie pozwl mamie,
eby wmwia ci, e nie masz ojca.
- Ona ma na imi Charlotte! - rzucia za nim Nina.

23

ROZDZIA PITY

SR

Re nadeszy tu przed porannym karmieniem. Umiechnita od


ucha do ucha pielgniarka wniosa na sal ogromny kosz kwiatw.
- Trzy tuziny - oznajmia, spogldajc na Nin z nie ukrywanym
zainteresowaniem. Najwyraniej taka liczba r bya swoistego
rodzaju rekordem.
- Dla mnie? - spytaa z powtpiewaniem Nina.
- Na kopercie jest pani nazwisko - zapewnia j pielgniarka.
Mogy by tylko od Jacka. A to oznaczao, e rzeczywicie dzisiaj
wrci, przynoszc ze sob wszystkie problemy, o ktrych chciaa
zapomnie.
Dopiero kiedy pielgniarka postawia kosz przy jej ku, zdaa
sobie spraw, e moga odmwi przyjcia tego ekstrawaganckiego
prezentu. Nie powinna robi Jackowi adnej nadziei. Jednak
purpurowe re byy tak pikne i tak oszaamiajco pachniay w
pokoju, e odsyanie ich wydawao si ogromnym egoizmem z jej
strony. I tak w oglnym rozrachunku nie bdzie miao adnego
znaczenia to, e je zatrzymaa. Za kilka dni zwidn, podobnie jak
zniknie cay zapa Jacka, kiedy bdzie musia stawi czoo yciu z
maym dzieckiem.
Przez ca noc zastanawiaa si nad ich zwizkiem i po raz kolejny
dosza do wniosku, e nie ma dla nich przyszoci. Czekayby ich
tylko ktnie i nie koczce si dysputy, niszczc ich mio, a nade
wszystko, wpywajc niekorzystnie na ma Charlotte.
Zbyt dobrze pamitaa wasne dziecistwo, eby pozwoli, aby jej
crka przeywaa podobne stresy. Kiedy miaa dziesi lat, jej
rodzice rozwiedli si, powierzajc wychowanie dziecka babci. Cho
babcia wcale jej nie kochaa, mieszkajc u niej, Nina odczuwaa
ogromn ulg, e nie jest ju przysowiow koci niezgody
pomidzy rodzicami.
Pielgniarka odpia kopert z listem i nie przestajc si
umiecha, wrczya j Ninie.

24

SR

- Czerwone re oznaczaj mio. Jaki mczyzna


najwyraniej chce zrobi na pani wraenie.
- Ju zrobi - mrukna Nina. Nadal jednak pozostao mu wiele
do zrobienia, jeli chce j przekona, eby zmienia zdanie. Dzikuj, e je pani przyniosa.
- Caa przyjemno po mojej stronie. Otworzya kopert i wyja
kartk.
Dla kobiety, ktra daa mi wicej ni ktokolwiek inny. Z
wyrazami mioci, Jack".
Co cisno j za gardo. Musiaa przekn, aby ucisk min.
Prawda bya taka, e on sam da jej znacznie wicej ni jakikolwiek
mczyzna, ktrego znaa. To jednak nie dawao mu prawa do
Charlotte. Wrzucia kartk do szuflady szafki, zwalczajc pokus
ponownego jej przeczytania. W jej przekonaniu Jack nie mg kocha
Charlotte tak, jak na to zasugiwaa.
- Wyglda na to, e ojciec dziecka chce nadrobi stracony czas.
Uwaga ta, wypowiedziana przez lec obok kobiet, dotkna jej
czuego miejsca. Czy postpia le, nie mwic Jackowi o ciy?
Wyobraaa sobie, jak okropnie by na t wiadomo zareagowa.
Obawiaa si, e chciaby j zmusi do usunicia ciy, a tego by nie
zniosa. A moe ocenia go zbyt pochopnie?
Jednak sytuacja, jak zasta wczoraj, bya zupenie inna. Dziecko
przyszo na wiat i ju nie mona byo si go pozby. Charlotte bya
yw istot, ktra miaa swoje prawa i ktrej z ca pewnoci nie
mona ignorowa.
Jack na pewno bdzie chcia pomniejszy jej wano, ale Nina
nigdy nie zgodzi si na to, aby wyznaczy jej creczce jakie
polednie miejsce w ich yciu. Nazywanie jej dzieciakiem" byo
obraliwe. Nin bolao, e zwraca si do crki w tak bezosobowy
sposb. A do tego to mskie zdrobnienie jej imienia... Niewtpliwie
woaby syna, jeli w ogle chciaby mie jakie dziecko.
- Trzy tuziny takich r kosztuje majtek - stwierdzia druga z
towarzyszek Niny.
- Sta go na to. To nie pienidze s dla niego problemem -

25

SR

wyjania sucho.
Zadziwiajce, ale obie kobiety zdaway si obdarza Jacka
sympati, odkd pojawi si na scenie w tak dramatyczny sposb.
Najwyraniej nie potrafiy zrozumie, dlaczego Nina nie chce zgodzi
si na ukad, jaki jej zaproponowa. Obie byy modsze od Niny i, jak
dotd, ich ycie toczyo si gadko. Miay wszelkie powody, by
wierzy, e tak wanie wyglda prawdziwe ycie.
Kim, adna blondynka, miaa dwadziecia trzy lata i wysza za m
za mczyzn, w ktrym zakochaa si jeszcze w szkole. Marzya
tylko o tym, by by on i matk jego dzieci. Jej m mia dobr
posad i czua si w peni bezpieczna.
Rhonda, dwudziestopicioletnia fryzjerka, oczekiwaa od ycia
nieco wicej. Chciaa pracowa zawodowo do czasu, a oboje z
mem spac dom, w ktrym zamieszkali. M pracowa jako
handlowiec w jednej z firm sprzedajcych produkty ywnociowe i
ich ycie byo zaplanowane w najdrobniejszych szczegach. lub,
dziecko, dom, nowy samochd, wszystko byo z gry ustalone.
Podejcie Rhondy do ycia uwiadomio Ninie, e ona sama nie
osigna adnego z zamierzonych celw. Ukoczya szko
projektowania, marzc o tym, e zostanie kiedy synn projektantk
mody. Wsppraca ze znanym w tej dziedzinie czowiekiem
wydawaa si znaczcym krokiem naprzd, do czasu gdy
uwiadomia sobie, e nigdy nie znajdzie funduszy, by otworzy
wasn pracowni. Konkurencja bya zbyt dua i jedyne, co jej
pozostao, to wejcie w spk z Sally.
Jeli chodzi o jej ycie uczuciowe, to dugo nie moga spotka
nikogo, kto znaczyby dla niej naprawd wiele. Dopiero kiedy
poznaa Jacka... Miaa wwczas ju dwadziecia osiem lat, a on
trzydzieci dwa. Wydawao jej si, e wreszcie trafia na swoj
mio. Dopiero kiedy odkrya, co jej wybranek myli o dzieciach,
przeya szok. Nawet gdyby nie zasza w ci, dobrze by si
zastanowia, zanim podjaby decyzj o kontynuowaniu tej
znajomoci.
Jej rozmylania przerwao kwilenie Charlotte. Signa do

26

SR

eczka, nie mogc si doczeka chwili, gdy wemie ma w


ramiona. Bya taka drobna i taka doskonaa. Nina nie moga si
nadziwi jej mdroci, kiedy, nawet nie otwierajc oczu, zapaa w
usta brodawk i zacza ssa.
Nie przerywajc karmienia, poprawia sobie poduszk i opara si
o ni wygodnie. Z roztkliwieniem przygldaa si zajtej jedzeniem
creczce. Ten widok upewni j co do susznoci podjtej decyzji.
Chocia nigdy nie odczuwaa palcej potrzeby posiadania dziecka,
wydawao jej si naturalne, e kiedy nadejdzie odpowiedni na
macierzystwo czas. Gdyby z jakich powodw nie moga urodzi
dziecka, czuaby si niespeniona jako kobieta. Od chwili, w ktrej
dowiedziaa si, e jest w ciy, rozbudziy si w niej bardzo silne
instynkty macierzyskie. Zapewne bya to podwiadoma reakcja na
fakt, e w dziecistwie zostaa odtrcona przez wasnych rodzicw.
Przyrzeka sobie, e jej dziecko dowiadczy peni jej mioci.
By moe nie bya dobr crk, nie udao jej si wyrobi nazwiska
w zawodzie ani obdarzy mioci odpowiedniego mczyzny, ale z
ca pewnoci bdzie dobr matk. Bya o tym gboko przekonana.
- Jeli twj Jack nie musi martwi si o pienidze, na pewno ma
dobr prac - stwierdzia Rhonda, najwyraniej zainteresowana
finansowym aspektem ich zwizku. Dla niej sprawy materialne stay
na pierwszym miejscu.
- Prowadzi wasny interes - wyjania Nina.
- Jaki? - Tym razem pytanie zadaa Kim.
Nina westchna, poddajc si ich naturalnej ciekawoci.
- Ma firm zajmujc si renowacj antykw. Gwnie mebli, ale
take innych drobiazgw. Jest w tym bardzo dobry.
Perfekcjonista, pomylaa. Podobnie jak ona w swoim zawodzie.
Oboje lubili robi pikne rzeczy. Przyjemno i satysfakcja, jakie
znajdowali w tworzeniu, byy jednym z powodw, dla ktrych ich
zwizek by taki udany.
Tak bardzo chciaa uwierzy w to, e Jack zmieni swj stosunek
do dzieci. Moe powinna zaryzykowa i da mu szans? Zrobi tak,
jeli bdzie nalega. Re byy ywym dowodem jego uczu i pewnej

27

SR

wraliwoci. Poczua miy dreszczyk na ciele. Tak bardzo tsknia za


jego pieszczotami!
Sally miaa cakowit racj. Najgorsze byy noce. Dugie, ciemne i
bardzo samotne.
- auj, e mj m nie jest tak zot rczk - poskarya si
Rhonda. - Nie potrafi nawet zreperowa ciekncego kranu.
- Zawsze moesz wezwa hydraulika. Gorzej byoby z
wynajciem oddanego i kochajcego ojca - zaartowaa Nina.
Jednoczenie uzmysowia sobie, e musi postpowa z Jackiem
bardzo, bardzo ostronie, jeli rzeczywicie ich zwizek ma mie
jak przyszo. Niewtpliwie Charlotte zafunduje im wiele
bezsennych nocy. Narzekanie Jacka na pewno bdzie sprawia jej
przykro.
- Daj mu czas, eby poczu si ojcem - poradzia Kim.
- Czy patrzenie na Charlotte sprawia mu przyjemno?
- Nie sdz.
Spojrzaa na crk. Jasne wosy zapewne odziedziczya po ojcu.
Teraz wprawdzie by szatynem, ale w dziecistwie musia mie
wosy koloru blond. Ona sama urodzia si z czarnymi wosami, a
wic tej cechy Charlotte nie odziedziczya po niej. Nina bya pewna,
e Jack nie doszukiwa si w maej adnych podobiestw. Dla niego
bya po prostu dzieckiem.
- Niezalenie od tego, czy jest do niego podobna, czy nie,
znajdzie sposb, by dotrze do serca swego taty - oznajmia Rhonda,
nie przyjmujc do wiadomoci innego scenariusza zdarze. - Gdyby
jej nie chcia, nie proponowaby ci maestwa.
Ta propozycja rzeczywicie zupenie zaskoczya Nin. Bya
prawdopodobnie wynikiem poczucia winy, jakie rozbudzio si w
Jacku. Czu si zobowizany zaj miejsce u jej boku. Gdyby mia
wicej czasu na przemylenie caej sprawy, zapewne nie wpadby na
tak, zwariowany pomys.
- I tak to nasze maestwo nie potrwaoby zbyt dugo mrukna, spogldajc spod oka na obie kobiety. Stwierdzeniem tym
pogrzebaa ostatni iskierk nadziei, jaka tlia si jeszcze w jej sercu.

28

SR

Rhonda nie moga powstrzyma si przed powiedzeniem


ostatniego sowa.
- Spjrz na to w inny sposb. Jeli on ma fors, to ty zawsze
bdziesz moga wynaj opiekunk, eby wymiga si od niaczenia
dziecka.
Niaka do dziecka. Rhonda wbia ostatni gwd do trumny.
Oczywicie! Jack na pewno zechce wynaj niak, eby unikn
kontaktu z Charlotte. C, jeli ma zamiar odsun j od wasnego
dziecka, powinien dobrze si nad tym zastanowi. Nie pozwoli, aby
odbudowa ich zwizku odbya si kosztem maej. Jeli Jack
naprawd chce z ni by, musi zgodzi si na jej warunki.
Charlotte skoczya ssa. Nina uniosa j i lekko poklepaa po
pleckach, aby uatwi oddanie poknitego powietrza. Nie, adna
niania nie zastpi dziecku matki. Jack musi si z tym pogodzi. Albo
bd normaln rodzin, albo nici z maestwa.
Jeli w ogle przyjdzie - spojrzaa na re. Kiedy si pojawi, bdzie
musiaa jasno okreli pewne sprawy. Lepiej by byo, gdyby
przyszed. Inaczej nie uwierzy w szczero jego intencji. Dzi
wieczorem Sally zabiera j do domu. Nina nie miaa zamiaru czeka
tu na niego. Jej nadzieje mogy okaza si ponne. Jack wcale nie
musi przyj...
Charlotte przylgna do ramienia Niny, najwyraniej troch
jeszcze godna. Przystawia j do drugiej piersi i z zadowoleniem
opara si o poduszk, pozwalajc, by maa spokojnie si najada.
Jeli Jack wyobraa sobie, e moe bezkarnie wej w ich ycie i
robi, co mu si podoba, to grubo si myli.
Dwie godziny pniej na oddzia wszed obadowany prezentami
Jack. By peen dobrej woli. Nina poczua, e na jego widok serce
zaczyna jej bi szybciej. Zawsze tak na niego reagowaa. aowaa, e
nie ma na sobie adnej bielizny, zamiast tej bawenianej, zapinanej
na guziki koszuli, w ktrej wygodnie byo jej karmi.
- Mam dla ciebie smakowit niespodziank i jestem gotw
zaoy si, e przebije ona szpitalny lunch - powiedzia na
powitanie, umiechajc si triumfalnie.

29

SR

Rozoy na stoliku przyniesione paczki i z dum zacz je


otwiera.
- Przyniosem ci czekoladowego shake'a z McDonalda, twoje
ulubione danie z kurczaka i orzeszkw pistacjowych od Davida
Jonesa, ulubion saatk cesarsk, a na deser truskawki ze
mietank. Smacznego. - Umieci wszystko na tacy i postawi na
ku.
Patrzya na niego ze zdziwieniem, nie tylko dlatego, e pamita,
co lubi, ale gwnie dlatego, e zada sobie trud, aby to wszystko dla
niej zdoby.
- W szpitalu dostajemy jedzenie - powiedziaa, zwalczajc w
sobie pokus poddania si jego troskliwoci.
- Potrzebujesz czego naprawd dobrego, a nie jedzenia z
garkuchni - przekonywa j. - Zapewniam ci, e adna z tych potraw
nie zaszkodzi dziecku. Sprawdziem. Moesz je z czystym
sumieniem.
Z Jacka a bia rado ycia. By peen wigoru i pewnoci siebie. To
niesprawiedliwe, e jego witalno nadal tak mocno na ni dziaa, e
nie potrafi si oprze jego urokowi. Musi bardzo si stara, aby
zachowa jasno mylenia i spokj ducha. Dopiero po chwili
zrozumiaa w peni sens wypowiedzianych przed chwil sw.
- Chcesz powiedzie, e sprawdzae, co moe zaszkodzi
niemowlakowi karmionemu piersi? - spytaa z niedowierzaniem.
- Oczywicie. Nie moesz si wymwi, Nina. Jeste blada i
zmczona, a nie powinno tak by. Potrzebujesz siy, eby zaj si
dzieckiem.
Mwi, jakby by autorytetem w tych sprawach, co oczywicie
natychmiast wzbudzio podejrzenia Niny.
- Od kiedy jeste w tej dziedzinie ekspertem?
- Wykonaem wieczorem kilka telefonw do znajomych - odpar
z umiechem. - Mam wielu przyjaci chtnych do udzielania pomocy
w tym wzgldzie.
Musiaa przyzna, e potrafi zachowa zimn krew w tej zupenie
nowej dla niego sytuacji. Od ich poprzedniego spotkania mino

30

SR

szesnacie godzin, ktre najwyraniej spdzi z myl o niej i o


dziecku. To nie potrwa dugo, powtarzaa sobie w duchu, cho w
uszach wci brzmiay jej sowa Sally. Dlaczego nie wykorzysta
okazji, dopki jest taka moliwo? Da szans sobie i jemu?
- Dzikuj, Jack - powiedziaa szczerze. - To bardzo mio z
twojej strony, e o mnie pomylae.
- Jedz, nie krpuj si - zachci j.
W tym momencie na sal wjecha wzek ze szpitalnym lunchem.
Jack skierowa go w stron Kim i Rhondy. Obie dostay to, co
zamwiy. Nina miaa nadziej, e cho na chwil odcignie je to od
ogldania spektaklu, ktrego byy wiadkami.
Otworzya paczk krakersw, ktre podano do kurczaka i ugryza
kawaek. Wiedziaa, e przez cay czas Jack nie spuszcza z niej
wzroku. By wniebowzity. Pomylaa, e przyjmowanie
czegokolwiek od niego - kwiaty, lunch -jest jednak bdem z jej
strony. To go tylko zachci, a konsekwencje bd smutne dla obojga.
Jednak w tej chwili cieszya si, e Jack jest przy niej, niezalenie od
tego, jak bardzo byo to niewskazane.
Podszed wanie do eczka i spojrza na pic spokojnie
Charlotte. Oczywicie pice dziecko w aden sposb nie wystawiao
na prb jego cierpliwoci, a nawet wprawio go w radosny nastrj.
- Cze, maa. Mwi twj tata - szepn, pochylajc si nad
Charlotte. - Zajem si twoj mam, wic nie musisz si ju martwi.
Moesz spa spokojnie i ni wszystko, co najlepsze.
Saatka z kurczaka bya wymienita. Nina musiaa przyzna, e
Jack doskonale utrafi w jej gust.
Jada z apetytem, a jednoczenie intensywnie mylaa. Jack nie
powinien obwinia Charlotte, e bdzie mu przeszkadzaa w
robieniu kariery. Mia wyrobion pozycj na rynku i nic nie byo w
stanie mu zagrozi. Zreszt, niezalenie od tego, e zarabia duo
pienidzy, pochodzi z bogatej rodziny. Oboje jego rodzice zmarli na
zawa serca w wieku szedziesiciu kilku lat, zostawiajc mu w
spadku pokan sum.
- Zapracowali si na mier - stwierdzi podczas jednej z

31

SR

rozmw Jack. Nina odniosa wwczas wraenie, e nie rozpacza


zbytnio po ich stracie. Najwyraniej nie darzy ich wielk mioci.
Jednak na pewno by chcianym dzieckiem. Jego matka urodzia go
do pno, bo dopiero w czwartej dekadzie ycia. Oboje rodzice
musieli by rozczarowani, kiedy ich jedynak zosta rzemielnikiem.
Byli prawnikami i pewnie marzyli o prawniczej karierze dla syna. No
c, w kadym razie Jack nie mg narzeka na brak pienidzy.
Jego problem tkwi w nim samym. Nina nie wierzya, e w cigu
jednej nocy zmieni swj stosunek do dzieci, cho bardzo chciaa, aby
to bya prawda.
Widziaa wczeniej, jak reagowa na widok dzieci i jak z nimi
rozmawia. Traktowa je jak zo konieczne, uwaa, e s tylko
zawad w yciu dorosych ludzi.
- Lubi spa, prawda? - stwierdzi raczej ni zapyta.
- Kiedy zabior j do domu, zapewne wyjdzie z niej diabe powiedziaa przewidujco.
- Bdziemy si tym martwi, kiedy przyjdzie na to pora - odpar
z optymizmem.
- Dlaczego, Jack? - spytaa. - Dlaczego chcesz wzi sobie ten
problem na gow? Dobrze pamitam, co mwie mi o dzieciach rok
temu.
- Nina, gdybym mg cofn te sowa... Gdybym mg cofn
czas o osiem miesicy, zrobibym to bez wahania. Odkd ode mnie
odesza, moje ycie stao si puste.
Serce Niny zaczo bi ywiej. Oderwaa od niego wzrok i
spojrzaa na saatk cesarsk. Niezalenie od tego, jak bardzo by
tego chcia, nie byli ju sami. Nie moga da mu tego, czego
oczekiwa. Skoncentrowaa si najedzeniu, co pozwalao jej cho
przez chwil milcze. Sos dodany do saatki by wymienity.
Uwielbiaa smak sardeli.
Jack przycign do ka krzeso i usiad na nim.
- To, co napisaem na kartce przyczepionej do r, jest prawd,
Nina - powiedzia cicho.
- Przepraszam. - Omal si nie zakrztusia. - Zapomniaam

32

SR

podzikowa ci za kwiaty. S naprawd pikne.


Przekna porcj saatki, eby rozluni zacinite gardo. Nie
pozwoli, aby Jack zamci jej w gowie. Ju ustalia, jak bdzie
wygldao jej ycie z Charlotte i musi si tego trzyma.
- Tskniem za tob, Bardziej, ni mgbym to wyrazi sowami
- cign, nie zraony brakiem reakcji z jej strony.
- Poznanie ciebie byo najlepsz rzecz, jaka mi si w yciu
przydarzya. Nie chc straci ci po raz drugi.
A wic pamita, jak dobrze im byo. Tylko e to ju przeszo.
Teraz, kiedy na wiecie pojawia si Charlotte, nic ju nie bdzie
takie jak dawniej.
Nina ze smakiem chrupaa grzanki, byy bardziej konkretne od
saaty. Koniecznie chciaa skoncentrowa si na jedzeniu...
- Tak szybko odesza. Tydzie. Siedem dni i znikna z mego
ycia jak sen. adnej wiadomoci. Adresu, pod ktrym mgbym ci
znale. Numeru telefonu. Nawet w pracy nikt nie wiedzia, gdzie si
podziewasz.
Cae szczcie, e w dzie po ktni z Jackiem przeczytaa w
gazecie ogoszenie Sally. Zastanawiaa si teraz, czy to by szczliwy
traf... czy raczej pech.
- Dae mi jasno do zrozumienia, jakie s twoje pogldy. Patrzya na niego chodnym wzrokiem. - Powiedziae wczoraj, e
nie zostawiam ci adnego wyboru. Ty rwnie. Czy moesz szczerze
powiedzie, e gdybym w tydzie po naszej ktni wyznaa ci, e
jestem w ciy, zareagowaby tak, jak teraz?
Zawaha si, szukajc uczciwej odpowiedzi.
- Kocham ci, Nina. Zrobibym wszystko, czego by ode mnie
zadaa.
Wielki ciar spad jej z serca. Przynajmniej nie powiedzia, e
nalegaby, aby usuna ci. Znw zakiekowaa w niej nadzieja.
Mio to co wspaniaego. Cho z drugiej strony, jego uwaga
cakowicie bya skoncentrowana na niej. Jak na razie nie bardzo
zajmowa si Charlotte.
Potrzsna smutno gow.

33

SR

- Nic z tego nie bdzie, Jack. Spdzilimy razem wiele


wspaniaych chwil, ale...
- To prawda - przerwa jej, umiechajc si na wspomnienie
tego, co ich czyo.
Seks, pomylaa Nina. Spontaniczny, peen pasji. Cakowite
oddanie si partnerowi. To zapewne pamita najlepiej i to gwnie
chcia odzyska. Miaa zamiar szybko sprowadzi go na ziemi.
- Ca rado ycia z tob odebraaby mi wiadomo, e nasze
dziecko jest dla ciebie ciarem.
Unis rk jak do przysigi.
- Nina, obiecuj ci, e jako to dziecko oswoj.
Z oburzenia omal nie zakrztusia si grzank. Oswoi dziecko! Jak
mg powiedzie o Charlotte w ten sposb? To wszystko nie miao
sensu. adnych szans powodzenia. Wzia w palce truskawk i
odgryza j od szypuki. Jack Gulliver jest by moe
najatrakcyjniejszym mczyzn, jakiego zna, ale jako ojciec jest do
niczego. Spojrzaa na niego ponurym wzrokiem.
- Jeli masz zamiar wynaj dla niej niani...
- Niani? Kto mwi cokolwiek o wynajciu niani? - Popatrzy na
ni z niesmakiem. - adne z moich dzieci nie bdzie wychowywane
przez niani. Jeli tak to sobie wymylia, musz ci od razu
powiedzie, e si nie zgadzam.
Nina bya tak zdumiona, e odezwaa si, nie zdywszy przekn
truskawki.
- Naprawd?
- Z ca pewnoci. Do sidmego roku ycia byem
wychowywany przez nianie, a potem rodzice posali mnie do szkoy
z internatem.
- To okropne!
- My nie popenimy tego bdu, Nina.
- Doprawdy? - Signa po kolejn truskawk, przejta
wyznaniem Jacka.
Wsta i podszed do eczka Charlotte.
- Ten dzieciak bdzie wychowywany w odpowiedni sposb.

34

SR

Skina gow, wyobraajc sobie Jacka w roli oddanego ojca. Ta


wizja bardzo si jej spodobaa. Pochyli si i pocaowa creczk w
czoo.
- Musz teraz wraca do pracy. Przysza nowa dostawa mebli.
Jedz duo, Nina. Musisz nabra si. Na mietanki na truskawki. To
jest dobre dla dziecka.
Ponownie skina gow, cakowicie zbita z tropu. Jack przed
wyjciem zatrzyma si jeszcze przy eczku.
- Zobaczymy si jutro, Charlie. Bd dobra dla mamy. Musimy
przekona j do kilku rzeczy, ale nic si nie martw. Damy sobie rad.
By ju prawie za drzwiami, kiedy Ninie co si przypomniao.
- Sally odbiera mnie dzi wieczorem - zawoaa za nim. Wracamy do domu.
Odwrci si i spojrza na ni z determinacj.
- Poprawka. Ja ci odbieram. Wszystko ju z Sally ustaliem. To
bardzo rozsdna dziewczyna. Daa mi klucz do twojego mieszkania,
ebym mg napeni lodwk. Najwyszy czas, eby zacza
porzdnie si odywia.
Wyszed, nie czekajc na odpowied.
Nin zamurowao. Nie potrafia zdusi radoci, ktra w tej chwili
wprost j rozpieraa. Z nadziej w sercu naoya na truskawki
troch mietanki. Popatrzya na pic spokojnie Charlotte.
- C, maa - powiedziaa z zadum. - Moe jednak bdziesz
miaa tat. Chocia uwierz w to dopiero, kiedy przekonam si o tym
naocznie.

35

ROZDZIA SZSTY

SR

Dziwnie si czua, siedzc obok Jacka w jego samochodzie i jadc z


nim przez miasto. Zupenie jakby nie byo tych omiu minionych
miesicy. Ten sam wielki, napdzany na cztery koa range rover, to
samo uczucie, e s krlami szosy, ten sam mczyzna za kierownic.
W samochodzie bya znacznie bardziej wiadoma jego bliskoci ni
gdzie indziej. Byli zamknici we wasnym, niedostpnym dla innych
wiecie.
Aby otrzsn si z tych myli, obejrzaa si na lec z tyu
Charlotte. Bezpiecznie ulokowana w samochodowym foteliku, spaa
w najlepsze. ycie biego swoim torem. Tylko teraz bya Charlotte,
nadajc mu nowy, nie znany dotd wymiar.
Jack osobicie przymocowa fotelik na tylnym siedzeniu,
wprawiajc tym Nin w niekamany podziw. Przynajmniej w
praktycznym wymiarze zaakceptowa istnienie Charlotte.
- Przesta si martwi, Nina. Wszystko jest w porzdku. Umiechn si do niej uspokajajco, kiedy po raz kolejny obejrzaa
si za siebie. - Dzieci zawsze pi w samochodach.
- Skd o tym wiesz?
- Jeden z moich znajomych spdzi noc, jedc ze swym
dzieckiem po miecie. Jego ona musiaa si wyspa, a samochd to
byo jedyne miejsce, w ktrym dzieciak spa.
- Moe co mu dolegao.
- Po prostu miao kolk.
Cho powiedzia to najzwyklejszym gosem pod socem,
Nina bya przekonana, e uwaa, i ten problem dotknie take i
ich, wpywajc destrukcyjnie na ich zwizek. Jak dotd, Jack widzia
Charlotte, tylko gdy spaa, jakby bya jak kukiek. Nie musia si
ni zajmowa. atwo byo myle, e w ich yciu nic si nie zmienio.
Sama przyapaa si na tym, e myli o tym, jak byo kiedy, kiedy
Charlotte nie byo jeszcze na wiecie.
Jednak nie jechali na randk ani nie wracali do domu, eby si

36

SR

kocha. Na myl o tym, czego dzisiejszej nocy spodziewa si po niej


Jack, poczua dziwny dreszcz. Czy mia nadziej, e zaczn od nowa
w punkcie, w ktrym ich znajomo urwaa si przed omioma
miesicami?
Jak dotd nie sprbowa jej nawet pocaowa. Nawet nie dotkn
jej w pieszczotliwy sposb. Popatrzya na jego rce, ktre trzymay
w tej chwili kierownic. Silne, a zarazem delikatne donie, potrafice
zarwno polerowa z czuoci antyczny mebel, jak i pieci jej ciao.
Cho pragna czu na sobie ich dotyk, byo zbyt wczenie, by moga
pozwoli mu na zbytni intymno. I to z bardzo wielu wzgldw.
Przede wszystkim jej ciao potrzebowao czasu, by doj do dawnej
formy. Poza tym musiaa oceni jego stosunek do Charlotte, by mc
si do niego zbliy. Nie moga zaryzykowa i zaufa jego ustnym
zapewnieniom. Dobrymi chciami jest wybrukowane pieko.
Kiedy samochd przyhamowa, co potoczyo si jej pod nogi.
Pochylia si i podniosa z podogi puszk z karm dla zwierzt.
Najwyraniej Jack nadal mia psa.
- Przepraszam - powiedzia, spogldajc na puszk. -Widocznie
wypada mi z torby z zakupami. W j do schowka na rkawiczki.
Zrobia, jak zasugerowa, aujc, e Jack jest tak przywizany do
swojego kundla. To by duy, silny pies i Nina troch si go obawiaa.
Jack wytresowa go na psa obronnego, co miao swoje uzasadnienie.
Meble, nad ktrymi pracowa w domu, byy bardzo cenne. Chocia
utrzymywa, e ujadanie Spike'a jest groniejsze od jego ugryzienia,
Nina nie potrafia przeama strachu.
Moe jej obawy wynikay z tego, e jako dziecko nigdy nie miaa w
domu zwierzcia. A to przypomniao jej, e chciaa o co zapyta
Jacka.
- Jak to si stao, e nigdy dotd nie opowiadae mi o swoim
dziecistwie?
Wzruszy ramionami.
- Po prostu nie mam nic radosnego do wspominania.
Przynajmniej by szczery. Ona take niewiele mwia mu o swoich
dziecicych latach. Tylko tyle, e jej rodzice byli rozwiedzeni i e

37

SR

wychowywaa j babcia, a do czasu, gdy wyjechaa do szkoy w


Sydney. Poniewa jej rodzina, o ile mona w tym wypadku uy tego
okrelenia, mieszkaa w Port Macquarie, setki kilometrw od
Sydney, problem odwiedzin praktycznie nie istnia.
Zreszt rodzina nigdy nie bya tematem, ktry Jacka specjalnie
interesowa. Nie wymaga od niej, aby opowiadaa mu o przeszoci,
szanujc jej prywatno, podobnie, jak ona szanowaa jego.
Opowiadanie mu, e bya niechcianym dzieckiem, nie miao
wikszego sensu. Jack zaakceptowa j tak, jaka bya, a przeszo
nie miaa dla niego znaczenia. Bardzo jej si to w nim podobao.
- Czy jako chopiec miae psa? - spytaa, wracajc do tematu.
- Nie. Rodzice nigdy nie zgodziliby si na podobn
ekstrawagancj. To zbyt kopotliwe. - Umiechn si niemiao. - Ja
sam byem dla nich wystarczajco duym kopotem.
A wic on take by ciarem, pomylaa. Ale przynajmniej
zaplanowanym...
- Mj nauczyciel mia suk, z ktr pozwala mi si bawi cign Jack. - Honey. Tak si wabia. Labrador. Ktrego roku
urodzia pi szczeniakw. Oddabym wszystko, eby dosta jednego
z nich.
Nina westchna z rezygnacj. Jack nie mia zamiaru rozsta si ze
Spikiem. Kolejny problem. Jak moe si zgodzi na to, aby ten grony
pies zbliy si do Charlotte? Syszaa zbyt wiele opowieci o
zagryzionych przez psy dzieciach, by na to pozwoli.
Wyjechali z tunelu, kierujc si w stron Warringah Freeway.
Zwykle Jack jecha Willoughby Road, ktra bya najkrtsz drog do
Roseville Chase, gdzie znajdowa si jego dom. Mia urocze
mieszkanie, z ktrego rozciga si wspaniay widok na Echo Point i
Middle Harbour. Ogromny gara przerobi czciowo na pracowni,
cho prace wykoczeniowe najbardziej lubi robi w domu. Dla
niego byo to idealne miejsce, ale nie dla dziecka...
Minli teraz zjazd na Willoughby Road i skrcili w Gore Hill
Freeway.
Nina zastanawiaa si, jak powiedzie Jackowi, e tymczasowe

38

SR

rozwizanie jej nie zadowala. Ich zwizek musi opiera si na


solidnych podstawach, inaczej nie ma szans na przetrwanie. Ju
miaa otworzy usta, eby mu to wyzna, kiedy uprzedzi j, mwic:
- Uwaam, e kade dziecko powinno mie psa. Moe na
pocztek jakiego maego. Syszaem, e miniaturowe foksteriery
nadaj si dla maych dzieci.
To brzmiao rozsdnie.
- Wydaje mi si, e jest kilka innych spraw, ktre naleaoby
najpierw omwi - oznajmia. Jack zdawa si ignorowa fakt, e
musi dokona wielu zmian w dotychczasowym trybie ycia.
- Jasne - zgodzi si lekko. - Nie bd ci pogania, Nina. Sally
powiedziaa, e zorganizowanie odpowiedniej uroczystoci zalubin
zajmie minimum sze tygodni. Chciabym, eby nasz lub by
uroczysty i...
Ninie opady rce.
- Jack! - przerwaa mu. - Nie wierz w maestwa zawierane z
przymusu.
Zmarszczy brwi.
- Nikt mnie do niczego nie zmusza, Nina.
- Gdyby nie dziecko, nie pomylaby nawet o tym, eby si ze
mn oeni - powiedziaa oskarycielskim tonem.
- Nieprawda. Tej nocy, kiedy tak paskudnie si pokcilimy,
miaem zamiar poprosi si, eby ze mn zamieszkaa. To przecie
to samo.
- Nic podobnego!
- Dla mnie tak - powiedzia z caym przekonaniem. - Jeste
jedyn kobiet, z ktr kiedykolwiek chciaem zamieszka.
- Chyba o czym zapominasz - powiedziaa, nie kryjc irytacji. Mam dziecko.
- Wanie ze wzgldu na dziecko uznaem, e maestwo jest
lepszym rozwizaniem - odpar cierpliwie. - Dzieci czuj si
bezpieczne, gdy maj mam i tat.
- Wszystko to bardzo adnie brzmi, ale to tylko teoria. W
praktyce moe si okaza, e nie dasz rady. Jedno maestwo na

39

SR

trzy koczy si rozwodem. Co si wtedy dzieje z dziemi?


Westchn cicho i spojrza na ni penym wspczucia wzrokiem.
- Wiem, e masz pod tym wzgldem nie najlepsze
dowiadczenia. Musiaa bardzo przeywa, kiedy twoi rodzice si
rozwodzili...
Nieprawda. Prawdziwy bl przyszed dugo po tym, jak si
rozwiedli.
- To jednak nie powd, eby nie da nam szansy - cign. Jestemy innymi ludmi ni twoi czy moi rodzice.
- Gdybym nie chciaa da ci szansy, nie byoby mnie tu z tob,
Jack - powiedziaa. - Prosz ci tylko o to, eby przesta zakada, e
jestem gotowa podporzdkowa si tobie. .. Nie jestem. Ani ja, ani
Charlotte.
Cisza.
Nina niemal fizycznie czua, jak Jack prbuje znale jakie
argumenty, ktre zdoayby rozwia jej wtpliwoci i obawy.
Zdenerwowaa si, gdy nie chciaa wywiera na niego adnej presji.
Potrzebowaa czasu, by mc w peni mu zaufa. Czasu i dowodw
jego lojalnoci.
Za zdziwieniem stwierdzia, e s ju na miejscu. Jack zatrzyma
samochd przy krawniku obok jej domu, co zupenie j
zaskoczyo. Zajta rozmow, nie patrzya, gdzie jad.
Dom.
Przepenio j uczucie podniecenia. Miaa nadziej, e Jack nie
bdzie wymaga od niej wicej, ni moe mu da.
Rozpi pas i przechyli si w jej stron. Delikatnie pogadzi j po
policzku.
- Nina... - W jego gosie brzmiay skrywane emocje, a oczy
wieciy nienaturalnym blaskiem. - Naprawd bardzo ci kocham.
Pozwl mi to udowodni...
Zanim zdya co powiedzie, poczua na ustach dotyk jego warg.
Pocaowa j tak delikatnie, e nawet nie przyszo jej do gowy, by
stawi mu opr. Jego usta bagay raczej o wzajemno, a nie
prboway zdoby jej si.

40

SR

Tak bardzo go pragna! Tyle dugich miesicy tsknia za nim,


marzya, e jest przy niej, otacza j sw troskliw mioci i
natychmiast znikaj wszystkie jej strachy i wtpliwoci.
Instynktownie poddaa si pieszczocie, rozchylajc wargi. Pooya
rk na piersi Jacka i wyczua pod palcami serce, ktre walio w tej
chwili jak oszalae.
Rzeczywicie nic si midzy nimi nie zmienio.
Jake wspaniale byo po tak dugim czasie przesuwa doni po
znajomych ksztatach. Silne ramiona, szeroka szyja, szorstkie wosy.
To, o czym przez tyle miesicy marzya, stao si rzeczywistoci.
Jack.
Czua go przy sobie tak blisko. Wstrzymywana przez tyle miesicy
namitno ogarna j z niespotykan dotd si.
Powoli, z ociganiem, Jack odsun si od Niny, wiedzc, e jeli
teraz nie przestanie, za chwil bdzie za pno. Lekkimi
municiami palcw gadzi jej policzki i usta.
Otworzya oczy, nie wiedzc, czy zgani go za to, e przesta, czy
raczej za to, e zacz co, co i tak nie mogo zosta spenione.
Popatrzy na ni z wyrzutem w oczach.
- Mogem by z tob przez cay ten czas.
Nie chciaa wraca do przeszoci. Wolaa raczej teraniejszo...
- Gdyby tylko mi powiedziaa, na pewno bym ci nie opuci.
Czy rzeczywicie mia racj? Czy ograbia ich z tego, co powinni
przeywa razem, co powinno ich czy? Jego oczy mwiy, e tak.
- Nie pozwolibym, aby cokolwiek stano na naszej drodze i
popsuo to, co nas czy.
Dopiero po chwili do Niny dotar w peni sens jego sw.
Czyby Jack da jej do zrozumienia, e nie pozwoliby, aby
Charlotte stana na drodze ich szczcia? A to mogo oznacza tylko
jedno. Gdyby ona odrzucia Charlotte, on zrobiby to samo. atwo
byo o niej zapomnie, kiedy spaa, nie ingerujc sw obecnoci w
ich ycie. Jednak taki stan nie bdzie trwa wiecznie.
- Charlotte - szepna przepenionym win gosem. Jeszcze
chwil temu ona sama zapomniaa o jej istnieniu.

41

SR

- Moe poczeka minut albo dwie.


- Nie. - Nina rozpia swj pas i unikajc wzroku Jacka, odsuna
od siebie jego rk. - Nie chc teraz o tym rozmawia. Chc si
rozpakowa i uoy wszystko w swoim mieszkaniu.
- Nie obwiniaem ci za decyzj, ktr podja, Nina powiedzia mikko. - aowaem tylko czasu, jaki przez to
stracilimy. Zdaem sobie spraw, e nie chc straci ju ani chwili
wicej.
- wietnie. W takim razie bierzmy si za rozpakowywanie
rzeczy.
Otworzya drzwi i wysiada z samochodu, zanim Jack zdy co
powiedzie. Opara si o drzwi, eby nie upa. Urodzenie dziecka
byo wystarczajco duym wysikiem dla jej organizmu, nie
potrzebowa w tej chwili dodatkowych wzrusze.
Postanowia trzyma Jacka na dystans, dopki nie stwierdzi, jaka
jest jego prawdziwa reakcja na fakt, e w ich yciu pojawio si
dziecko. Nie chciaa miota si midzy uczuciem do crki, a mioci
do jej ojca. Musiaa pamita o tym, e by moe bdzie zmuszona
rozsta si z nim ze wzgldu na Charlotte.
- Wszystko w porzdku? - usyszaa za sob jego gos.
- Tak.
Wszystko z wyjtkiem tego, e tak beznadziejnie mi na tobie
zaley, pomylaa.
Wyja z samochodu swoj torb i zamkna drzwi. Jack zaj si
odpinaniem fotelika Charlotte i wyjmowaniem walizki z baganika.
Zanis oba bagae do domu, zostawiajc Nin sam sobie. Cho nogi
si pod ni uginay, ruszya dzielnie za nim.
Wszystkie wiata w domu byy zapalone, co z pewnoci naleao
zawdzicza Sally. W ten sposb ich witaa. Nina otworzya drzwi
swojego mieszkania i wpucia Jacka do rodka. Nie moga zabroni
mu wejcia do jej krlestwa, cho wiedziaa, jakie niebezpieczestwa
to za sob niesie. Wierzya jednak, e na pewno uszanuje jej wol i
nie bdzie si narzuca. Ona musi tylko wzi si w gar i
zapanowa nad sytuacj.

42

SR

- Prosto do sypialni? - spyta, wskazujc gow na pic


Charlotte.
- Tak - szepna w odpowiedzi, rumienic si na wspomnienie
nocy, podczas ktrych dzielia z nim ko.
Jack, ktry by tu ju wczeniej, eby zapeni lodwk, doskonale
zna rozkad mieszkania. Nina patrzya, jak szed wskim
korytarzem obok azienki i pralni. Drzwi do sypialni byy otwarte.
Nie musiaa mu wic asystowa. Lepiej trzyma si od niego z
daleka.
Wesza do niewielkiej kuchni i nalaa wody do czajnika. Uznaa, e
powinna zaproponowa Jackowi filiank herbaty po tym
wszystkim, co dzi dla niej zrobi.
Czekajc na zagotowanie wody, rozejrzaa si po mieszkaniu.
Dawao jej zawsze poczucie niezalenoci, ktre chciaa teraz
odzyska. Jack z pewnoci uzna jej krlestwo za zbyt ciasne i
zagracone, ale ona urzdzia je tak, jak chciaa.
Pod oknem w salonie staa pleciona z trzciny kanapa i dwa fotele,
a obok nich stolik do kawy. Po przeciwnej stronie umiecia maszyn
do szycia. Nad maszyn wisiaa na cianie ogromna korkowa tablica,
do ktrej przymocowane byy wszystkie jej narzdzia pracy noyce, miarki, radeka i inne akcesoria. W rogu sta telewizor i
sprzt grajcy. Pracujc, moga sucha muzyki albo oglda
programy telewizyjne.
Beowa wykadzina pokrywaa ca podog i bya atwa do
utrzymania. W oknach wisiay uszyte przez Nin zasony z jasnego
materiau w te, biae i zielone wzory, z ktrego zrobia take
poduszki. Na stoliku sta wazon ze wieymi cytrynowymi
chryzantemami, zapewne podarunek powitalny od Sally. Re od
Jacka zostawia w szpitalu, eby Kim i Rhondzie byo przyjemnie.
Trudno byoby jej przewie tak ogromny bukiet do domu.
Z pewnoci Jack zmarszczy brwi na widok drewnianych
klockw, ktre umiecia pod stoem w jadalni. Opieraa o nie nogi,
w ten sposb byo jej wygodniej kroi materiay. Nie uywaa tego
stou do jedzenia, wolaa zostawi go sobie do pracy. Jadaa, siedzc

43

SR

na stoku przy kuchennym blacie, co wcale nie oznaczao, e o siebie


nie dba.
Usyszaa, e Jack nadchodzi z sypialni, wic pospiesznie wyja z
szafki filianki i talerzyki.
- Na froncie na razie bez zmian. pi jak suse - poinformowa j
radosnym gosem.
Otworzya szeroko lodwk, odcinajc mu drog do tej strony
blatu, po ktrej staa. Chciaa tylko wyj mleko, ale to, co zobaczya
w lodwce, odebrao jej na chwil mow. Pki lodwki a uginay
si od delikatesw. Dostrzega kilka stekw na tacy, cae stosy
wdlin i kiebasek, gr bekonu, a szuflady na jarzyny byy pene a
po same brzegi.
- Nigdy tego nie zjem - powiedziaa oszoomiona.
- Z chci ci pomog - usyszaa w odpowiedzi.
W jej gowie zapalia si ostrzegawcza lampka. Zapomniaa o
mleku. Zamkna lodwk i odwrcia si zdziwiona. Jack patrzy na
ni z drugiej strony blatu z najbardziej ujmujcym ze swoich
umiechw. Nieatwo byo oprze si jego urokowi. Zmusia si, aby
nada gosowi osche brzmienie.
- Masz zamiar jada ze mn posiki, Jack?
Unis brwi, robic najniewinniejsz pod socem min.
- Pomylaem, e mgbym przychodzi tu po pracy i gotowa
obiady. Mogaby chwil odpocz pomidzy karmieniami.
- To bardzo mio z twojej strony.
Przyszed tu do niej, jak gdyby nigdy nic, i wprowadza swoje
reguy gry. Z chci zajby kad woln chwil, jak bdzie miaa.
Nina umiechna si sodko, z najszczerszym zamiarem
niepoddawania si jego woli.
- Masz zamiar przyrzdza mi take niadania?
- C... - zawaha si, dostrzegajc w jej oczach niebezpieczny
bysk. - Mylisz, e to zy pomys? - zapyta ostronie.
- Tak, jeli wydaje ci si, e bdziesz mg tu nocowa za
kadym razem, kiedy przyjdzie ci na to ochota - odpara ze zoci.
- Wcale tak nie myl. Oczywicie zrobi to, co bdzie dla ciebie

44

SR

najlepsze - zapewni j pospiesznie, a na jego twarzy pojawia si


wyrana troska. - Martwi si jednak o dzisiejsz noc. Kady mwi,
e pierwsza noc z dzieckiem w domu jest przeraajca. adnego
dowiadczonego czowieka, do ktrego mogaby zadzwoni...
- Uwaasz siebie za dowiadczonego w tej dziedzinie? - Ton jej
gosu podwyszy si o oktaw.
- Nie chc, eby czua si samotna, Nina. A jeli dzieciak bdzie
w nocy le spa? Nawet nie miaaby do kogo otworzy ust...
- Nikogo, kto by mnie pocieszy, przytuli i pocaowa, tak, Jack?
Za wszelk cen pragn zaspokoi swoj dz. To, e bya
potrzebna crce nie miao dla niego adnego znaczenia. To przecie
tylko dzieciak"...
- Po prostu chc tu z tob by, Nina. To wszystko. Mwi bardzo
przekonywajco. Widzc w jego oczach autentyczn trosk, niemal
mu ulega. Pragna jego mioci, on jednak przyszed tu tylko ze
wzgldu na ni, a to nie wystarczao. Po prostu nie wystarczao.
Gdyby jeszcze zaleao mu na Charlotte tak bardzo, jak na niej, to...
Zamkna oczy, prbujc po raz kolejny uzmysowi sobie
ustalon hierarchi wartoci. Wiedziaa, e jeli dzi z nim zostanie,
przegra, dlatego wybraa jedyn drog ucieczki, jaka jej pozostaa.
- Chc, eby teraz sobie poszed, Jack.
- Ale, Nina...
- Prosz...
Jack sprawia wraenie uraonego i zdziwionego.
- Dlaczego? Czy zrobiem co nie tak?
- Nie k si ze mn! - krzykna zdesperowana i chcc
zakoczy t scen, otworzya mu drzwi. - Prosz ci. To by dla
mnie bardzo ciki dzie. Teraz potrzebuj chwili samotnoci, Jack.
Ruszy niechtnie w stron drzwi, prbujc wyczyta z jej oczu,
jaka bya przyczyna tego irracjonalnego zachowania. Unis rce,
pokazujc, e jest gotw pomc jej pozby si tego, co j drczy.
- A jeli...
- Nie! - potrzsna gow. - Zbyt duo stao si w zbyt krtkim
czasie. Jestem bardzo zmczona. Dobranoc, Jack. Dzikuj, e

45

SR

przywioze nas do domu, ale teraz naprawd chc, eby sobie


poszed.
- W porzdku - podda si, widzc, e jest zbyt zdenerwowana,
by wyjani mu teraz, o co jej chodzi. - Dobranoc, Nina. Powiedz ode
mnie dobranoc maej.
Maej... Dzieciak...
Wyszed.
Nina zamkna za nim drzwi i wybucha paczem.

46

ROZDZIA SIDMY

SR

Gdzie popeniem bd?


To pytanie nie dawao Jackowi spokoju. Bez wikszego
zainteresowania przeglda kolekcj antykw, ktra zostaa
dostarczona tego popoudnia. Normalnie byby podekscytowany
wyzwaniem, jakie stanowio odrestaurowanie starych mebli.
Zastanawiaby si, jak najlepiej przywrci im wietno i jak bd
wyglday po renowacji. Teraz jednak nie mg wykrzesa z siebie
ani odrobiny entuzjazmu. Nic go nie cieszyo. Moe tylko pies, ktry
wiernie dotrzymywa mu towarzystwa przez cay wieczr.
- Znw mnie od siebie odsuna, Spike - powiedzia z cikim
westchnieniem.
Najlepszy przyjaciel czowieka popatrzy mu ze wspczuciem w
oczy i opar przednie apy na piersiach Jacka, gotowy poliza go po
twarzy w dowd wiernoci. Na pewno ugiby si pod ciarem
kosmatej bestii, ale Spike dobrze wiedzia, jak balansowa ciaem,
kiedy chodzio o okazanie mioci i szacunku.
Jack spoglda na niego z sympati.
- Jeste wspaniaym psem, Spike, ale musz ci powiedzie, e
twj oddech nie pachnie zbyt adnie...
Ciche, bagalne skomlenie.
Jack umiechn si aonie i podrapa ulubieca za uszami. W
zamian otrzyma pene uwielbienia spojrzenie, ktre upewnio go w
przekonaniu, e Spike jest mu oddany bez reszty. Mg by pewien,
e pies nie zachowa si wzgldem niego nie fair. Jack by centralnym
punktem jego wiata i nic nie byo w stanie pomniejszy w oczach
Spike'a jego wartoci. Pies wiedzia, co jest dla niego dobre.
Jego pan czasami aowa, e ludzie nie s podobni do psw. Przez
cay dzie robi wszystko, by zadowoli Nin. By dla niej dobry i
doskonale o tym wiedzia. Dlaczego nie potrafia tego dostrzec? Co
jeszcze mia zrobi, eby przekona j, e jego sowa s prawdziwe?
- Moe psy s mdrzejsze od ludzi - zwierzy si Spike'owi. -

47

SR

Ludzie powinni mniej myle, a bardziej zaufa instynktowi.


Spike zamacha ogonem.
Jack przypomnia sobie pocaunek, na ktry si w kocu odway.
Nina zareagowaa od razu. Czu, e jej spontaniczno nie bya
udawana. Rozbudzio si w niej tak samo silne podanie, jak w nim.
Nie mia wtpliwoci, e nadal go pragnie. Cokolwiek dziao si w
gowie Niny, byo jej mroczn tajemnic, ale jej zmysy niewtpliwie
reagoway na jego pieszczoty z pen gotowoci.
Nie mg o tym spokojnie myle. Tak dugo y w celibacie, e
jego hormony zdaway si kipie w yach. Na myl o spenieniu,
jakiego moe dowiadczy dziki Ninie, przechodzi go dreszcz. Ich
zblienia zawsze byy wyjtkowe. Bya jego kobiet. Musi znale
sposb, eby przekona j, e on jest jej mczyzn. Dopki tego nie
zrobi, nie ma nawet co marzy o pracy. Poczu gd.
- Chod, Spike. Zapraszam ci na ma przeksk. Jego wierny
druh wsta z ziemi i z radosnym machaniem
ogona ruszy w stron domu. Dlaczego ludzie nie s tak proci i
bezporedni? On i Spike nie mieli adnych problemw w
porozumiewaniu si. Potrafili dogada si niemal bez sw.
Ruszyli zgodnie do kuchni, ktra znajdowaa si w byym garau,
tu obok warsztatu. Jack nie mia nic przeciw temu, eby jego dwaj
pracownicy wpadali tu na kaw czy ma przeksk. Uwaa, e
robota lepiej idzie, jeli ludzie czuj si w miejscu pracy jak u siebie
w domu. Wydawao mu si, e wsplne posiki z Nin znacznie by
ich do siebie zbliyy.
Zbyt duo rzeczy wydarzyo si w zbyt krtkim czasie",
powiedziaa, ale on nie by tego zdania. Jeli nadal bdzie traktowa
go w ten sposb, trudno im bdzie zbliy si do siebie ponownie.
Otworzy lodwk i wyj jedn z koci, ktr naby dzi rano u
rzenika.
- Prosz, Spike. To twoja ulubiona. Wieprzowa.
Spike ochoczo chwyci ko w zby, wydajc z siebie zadowolone
pomruki i machajc wochatym ogonem. Ruszy w swj kt kuchni,
po czym usadowi si wygodnie, patrzc bacznie, czy nikt nie

48

SR

zamierza odebra mu zdobyczy. Zazdronie strzeg swoich koci,


instynktownie przyjmujc obronn pozycj, gdy tylko kto prbowa
si do niego zbliy. Obrona bya naczeln zasad jego yciowej
filozofii. Nawet Jack nie by mile widziany, gdy podszed zbyt blisko.
Zbyt blisko... Ta myl uderzya go jak obuchem. Czyby Nina baa
si dopuci go do siebie zbyt blisko? Chronia siebie i dziecko, na
wypadek gdyby tak naprawd wcale nie zmieni swego stosunku do
dzieci? Podczas ich rozmowy ten motyw pojawia si kilkakrotnie.
To zupenie zrozumiae, jeli wemie si pod uwag fakt, e przez
ostatnie osiem miesicy tak wanie o nim mylaa.
Jack wyj z lodwki ser, marynaty i kilka krakersw. Usiad przy
bufecie, rozmylajc nad tym, co przed chwil sobie uwiadomi. By
moe niepokoi j jego stosunek do ich dziecka, sprawiajc, e wtpi
w to, co dla niego byo zupenie proste i oczywiste.
Zasadniczo dziecko byo produktem ubocznym tego, co do siebie
czuli. Oczywicie teraz, kiedy o nim wiedzia, w peni je akceptowa.
Jakim byby czowiekiem, gdyby tego nie zrobi? Przed omioma
miesicami rwnie by je zaakceptowa. Nina niepotrzebnie wmawia
sobie, e byoby inaczej.
A moe nie chciaa dzieli si z nim crk? Tak jak Spike swoj
koci. Pod pewnymi wzgldami bardzo go przypominaa. Bya
rwnie ostrona i uwana, gotowa walczy do ostatka o swoje
dziecko. Opiekucza i zaborcza zarazem. To wiele wyjaniao.
Bya jednak pewna rnica. Jack wiedzia, e potrafi porozmawia
z Nin jak rwny z rwnym. Moe tego wanie si obawiaa. Tylko
dlaczego? Przecie nie zabierze jej dziecka. Nie bdzie zazdrosny o
macierzysk mio, jak je obdarza. To mieszne.
- Moesz porczy za mj charakter, prawda, Spike? Pies
podnis gow i nastawi uszu.
- Czy kiedykolwiek wyrzdziem ci jak krzywd? Spike
szczekn krtko.
- Oczywicie, e nie. Oddaby za mnie ycie, prawda? Kolejne
szczeknicie.
- Obaj wiemy, e jestem sol tej ziemi. Nina take powinna to

49

SR

wiedzie. Tylko e ona cay czas myli o tym, co w przeszoci byo


midzy nami koci niezgody. To by moe jest odpowied na moje
pytanie, Spike.
Ciche warknicie.
- Masz racj. Powinna wiedzie lepiej. Dziki za pomoc, Spike.
Jeste niezrwnanym rdem inspiracji.
Spike zrozumia, e rozmowa zostaa zakoczona i wrci do
obgryzania koci. Wiedzia, e jej wntrze kryje najsmaczniejszy
ksek.
Uwiadomienie sobie faktu, e Nina odsuwa go od siebie,
poniewa nie jest pewna, czy sprawdzi si jako ojciec, bya dla niego
jak uderzenie obuchem w gow. Czu si obraony. Musi jak
najszybciej wyprowadzi j z bdu. Potrafi by takim samym ojcem
jak inni. W kocu nie na darmo sucha zwierze modych rodzicw.
Postara si unikn problemw, ktre stay si ich udziaem.
Jutro z samego rana zadzwoni do Maurice'a i poprosi jego on,
aby udzielia mu kilku lekcji przewijania niemowlcia. Mia zamiar
udowodni, e twierdzenie, jakoby ojcowie w ogle si do tego nie
nadawali, jest bdne. Nina podmiewaa si, e zrobi si ekspertem
od spraw dzieci. A moe rzeczywicie nim zostanie? Wydano
mnstwo ksiek na temat pielgnacji noworodkw.
Wola, aby Nina znalaza w nim podpor i doradc, ni eby
wykluczya go ze swego ycia. Im bardziej bdzie jej pomaga i
wspiera, tym wiksze istnieje prawdopodobiestwo, e zacznie
pragn tego, co on. Ufa, e kiedy znw zaczn si kocha, wszystko
si midzy nimi uoy. Wspaniae uczucie spenienia, stopienia si
ich cia w jedno, intymno chwil, ktre nastpoway pniej...
Pragn tego z caego serca.
Tej maej nie uda si go pokona.
Ani ich rozdzieli.
Jack czu si teraz znacznie lepiej. Ukroi sobie gruby plaster sera,
pooy na nim kilka marynat i zacz je. Jutro jest nowy dzie.
Jutro rozwieje wtpliwoci Niny i udowodni, e potrafi by dobrym
ojcem. Nie uda jej si po raz kolejny wyczy go ze swego ycia. Nie

50

SR

tym razem.
- Nadchodzi twj tata, skarbie - powiedzia na gos, z
zadowoleniem wsuchujc si w brzmienie tego zdania. - Nadchodzi
twj tata.

51

ROZDZIA SMY

SR

Nina usyszaa pukanie do drzwi, ktre czyy jej mieszkanie z


domem Sally. To musiaa by ona.
- Prosz! - krzykna, umiechajc si.
Bya sma trzydzieci, czyli godzina, o ktrej Sally zwykle do niej
wpadaa, by zapyta, jak si czuje i omwi plany na nadchodzcy
dzie. Powrt do codziennej rutyny sprawi, e poczua si
bezpieczna. Po ostatniej rozmowie z Jackiem pragna przekona
sam siebie, e wszystko jest jak dawniej.
Drzwi znajdujce si w rogu salonu otworzyy si i ujrzaa
zagldajc przez nie Sally.
- Nie przeszkadzam? Nina potrzsna gow.
- Ale skd. Wszystko dziaa jak w zegarku. Wanie zmywam
po niadaniu. Napijesz si kawy?
- Jeli to dla ciebie nie jest kopot.
Ubrana w jasny kostium Sally wesza do salonu. Wygldaa
wietnie. Usiada przy kuchennym blacie, spogldajc na Nin z
ciekawoci.
- Jak si dzi czuje malestwo?
- Jak dotd wietnie. W nocy obudzia si tylko raz. Nie
mogabym marzy o grzeczniejszym dziecku ni Charlotte.
- Miejmy nadziej, e nadal bdzie tak samo.
Te bym tego chciaa, pomylaa Nina, nastawiajc wod i
wsypujc do kubeczka Sally yk rozpuszczalnej kawy. Jack by
moe pokocha grzeczne dziecko, cho dziecistwo to tylko pocztek
dugiej, mczcej drogi, jak trzeba przeby, aby wychowa
czowieka. Czy wytrwa?
Odepchna od siebie ponure myli i umiechna si ciepo do
Sally.
- Dzikuj za pieluszki.
- Nie ma sprawy.
Nina skina gow w kierunku stolika do kawy.

52

SR

- I za kwiaty. S naprawd pikne.


- To Jack je kupi. Ja tylko wstawiam je do wazonu. - Spojrzaa
na Nin z obuzerskim umiechem. - Ten facet naprawd si o ciebie
troszczy. Powinna za niego wyj.
- Zobaczymy - odpara lakonicznie. Woda zagotowaa si i Nina
odwrcia si, by zrobi kaw. - Masz dla mnie jakie zamwienia? spytaa, zmieniajc temat. Nie chciaa rozmawia o Jacku. Jej uczucia
do niego byy bardzo zmienne. Wahay si midzy szalon tsknot a
rozpacz.
Sally zrozumiaa intencje Niny. Zacza rozmawia o interesach.
- Prbowaam troch ci w tym tygodniu odciy, ale sama
wiesz, jak to bywa ze lubami. W ostatniej chwili zawsze rodz si
jakie problemy. Juliette Hardwick schuda i chce, eby zwzi jej
sukni. Umwiam j na sidm. Dasz rad?
- Naturalnie.
Jeli Jack przyjdzie na kolacj, bdzie musia zrozumie, e nie
zawsze jest do jego dyspozycji. Wikszo klientw przychodzia po
pracy. To by jedyny czas, kiedy byli wolni i Nina musiaa si do nich
dostosowa. Prowadzenie wasnego interesu bardzo rnio si od
pracy dla kogo. Klienci byli na pierwszym miejscu. Dziecko take
byo w tej chwili waniejsze od Jacka. Nie miaa wtpliwoci, e
bardzo szybko wyczerpie si jego cierpliwo.
- Jutrzejszy dzie jest wolny - cigna Sally - ale w pitek
wieczorem przyjdzie Belinda Pinkerton z matk i trzema druhnami.
Umwiam je na sidm trzydzieci. - Sally przewrcia wymownie
oczami. - Moe si okaza, e to twoja dua szansa.
Ta myl bardzo Nin podekscytowaa.
- Chyba podwysz swoje stawki.
- Masz wspania moliwo popisania si przed nimi swoim
talentem - zachcaa j Sally. - Belinda lubi wielkie przedstawienia, a
Pinkertonowie maj naprawd due pienidze. Pomyl o tym.
- To wspaniale.
Sally napia si kawy i powiedziaa od niechcenia:
- Miaam wpa wczoraj wieczorem, ale nie chciaam wam

53

SR

przeszkadza...
Nina przestaa si umiecha. Przez chwil udao jej si
zapomnie o Jacku, ale nie na dugo.
Przyjacika zauwaya zmian, jaka w niej zasza.
- Mam nadziej, e nie postpiam le, pozwalajc Jackowi
przywie was do domu.
- Nie.
- Bardzo nalega.
- Wiem.
Sally westchna.
- Wiem, e to nie moja sprawa, Nina, ale ten facet naprawd
sprawia wraenie szczerego. Dugo z nim rozmawiaam i mog ci
powiedzie, e cakiem powanie myli o maestwie.
- Moliwe. Popatrzya na ni z uwag.
- Nie chcesz go?
- Nie o to chodzi.
- Jeli chodzi ci o prac, to Jack zapewnia mnie, e uszanuje i
bdzie popiera kade rozwizanie, jakie zaproponujesz. Powiedzia,
e rozumie, jakie to dla ciebie wane, aby co osign i speni si w
tym, co robisz. Wydaje mi si, e jeli o to chodzi, nie bdziesz miaa
z jego strony adnych kopotw.
Sally miaa racj. Jack nie bdzie stawa na przeszkodzie jej
karierze. Sam ceni swoj prac i rozumia jej aspiracje. Tu chodzio
o co zupenie innego.
- Kiedy by tu wczoraj, zauway te drewniane klocki pod
stoem. Powiedzia, e zrobi ci mebel, ktry bdzie spenia
wszystkie twoje wymagania.
Nina umiechna si. Nie miaa wtpliwoci, e Jack z chci
zrobiby dla niej nowy st. Lubi, eby wszystko byo jak trzeba.
Niestety, dzieci miay t waciwo, e czsto w sposb zupenie
nieprzewidziany burzyy najlepiej przemylane plany. Czy potrafiby
z tym y? Mia dosy dziecka przyjaci, ktre zamienio w koszmar
sawetne przyjcie. A przecie by z nim tylko przez kilka godzin.
- Na twoim miejscu trzymaabym si go - powiedziaa Sally,

54

SR

ciszajc gos. - To czyste zoto. W dodatku ma pienidze i gow na


karku. Ma te niezgorsze ciao i na pewno nie bdzie przeszkadza ci
w pracy.
Westchna i wyznaa Sally, co j gnbi.
- On nie chce mie dzieci, Sally. To dlatego wanie z nim
zerwaam.
Spojrzaa na Nin z niedowierzaniem.
- Odwrci si od ciebie, kiedy powiedziaa mu, e jeste w
ciy?
- Nie, nigdy mu tego nie powiedziaam. Wiedziaam, e nie chce
dzieci. Da mi to jasno do zrozumienia.
Sally dokoczya kaw, zastanawiajc si nad tym, co powiedziaa
jej Nina. Odstawia kubek i oznajmia, co myli na ten temat.
- Wyglda na to, e Charlotte wcale go nie odstraszya. Dlaczego
zakadasz, e nie mg zmieni pogldw, odkd dowiedzia si, e
masz jego dziecko?
Nina wzruszya bezradnie ramionami.
- Wiem, e nadal chce by ze mn, ale wydaje mi si, e
Charlotte nie jest dla niego realn osob. Pamita, jak nam byo ze
sob dobrze i chce, eby to wrcio.
- Hmm. - Sally postukaa starannie umalowanymi paznokciami
w blat. - Ma przyj z wizyt dzi wieczorem?
- Taki mia zamiar. Jeli nie zmieni zdania.
- wietnie! - Wskazujcy palec Sally unis si, jakby na
potwierdzenie wagi tego, co chce powiedzie, - Zostaw z nim
Charlotte, kiedy przyjdzie Juliette Hardwick. Jeli bdzie chcia si od
tego wymiga, moesz o nim zapomnie. Jeeli za zostanie z ni,
zacznie pojmowa, e Charlotte to doskonaa osoba. Poddaj go
testowi, Nina.
Sally zsuna si ze stoka, pewna, e znalaza doskonae
rozwizanie.
- To niczego nie dowiedzie. - Nina najwyraniej nie bya
zadowolona z pomysu, by zostawi dziecko Jackowi. -Charlotte
przez wikszo czasu pi.

55

SR

- Wszystko zaley od podejcia - stwierdzia Sally, ruszajc w


stron wyjcia. Zatrzymaa si na chwil, by przypomnie Ninie
jeszcze o jednym. - I nie zapomnij nagrodzi go, jeli si dobrze
spisze. Jestem wielk zwolenniczk systemu nagradzania. Uwaam,
e to najlepiej mobilizuje do waciwego postpowania.
Drzwi zamkny si.
Susznie! Ona ma racj! - pomylaa Nina, starajc si przekona
sam siebie do pomysu Sally. Jeli chce dowiedzie si prawdy o
stosunku Jacka do dziecka, musi podj ryzyko. Jeeli Jack przyjdzie
dzi wieczorem, zostawi go z Charlotte. W kocu jest jej ojcem. Jego
reakcja na ten pomys wiele jej powie.
Stosunek do dziecka...
Na pewno zechce uciec, gdzie pieprz ronie.

56

ROZDZIA DZIEWITY

SR

Spojrzenie na zegarek wystarczyo, by przestaa si nad sob


rozczula. Dochodzia pita. Jack koczy prac o czwartej. Nie bya
pewna, jakie konkretnie ma plany, ale droga z Roseville Chase do
Lane Cove nie powinna mu zaj duo czasu. Chciaa przygotowa
si na jego przyjazd. Chciaa te wyglda jako na spotkaniu z
Juliette Hardwick.
Do pracy zawsze ubieraa si na czarno. Uwaaa ten kolor za
dyskretny i elegancki zarazem. Kobieta, ktra przychodzia do niej
szy sukni do lubu, musiaa kadego przymiewa swoim
blaskiem. Zadaniem Niny byo sprawi, eby wierzya, i osigna
ten cel, nie chciaa wic, aby jej wasne kreacje rozpraszay uwag
klientek. Wreszcie czarny kolor stanowi doskonae to, kiedy w
czasie przymiarki poprawiaa swoje dzieo, spogldajc w lustro.
Z racji tego, e karmia piersi, wygodniej by jej byo woy jak
rozpinan sukienk, jednak kierowana prnoci zdecydowaa si
na jedwabny kostium, ze zotym paskiem. To bya zdecydowanie jej
najlepsza kreacja, wygodna i niezwykle elegancka. Tkanina
przylegaa dosy ciasno do ciaa, podkrelajc jego zaokrglenia i
wypukoci.
Przez ca ci nosia lune ubrania, wic teraz, kiedy jej figura
prawie wrcia do poprzednich ksztatw, chciaa znw poczu si
jak kobieta. W szpitalu nie wygldaa najkorzystniej. Wierzya, e
Jack doceni wysiek, jaki woya w przygotowanie si na jego
wizyt. Bdzie to dla niego nagroda, o ktrej wspominaa Sally. Ale
waciwie za co ta nagroda? Za to, e chce by dla Charlotte ojcem?
Sally miaa racj. Pewna zachta z jej strony moga pomc Jackowi
odnale si w nowej sytuacji. Warto byo sprbowa. Jeli Jack
zauway jej wysiki, by moe bdzie bardziej si stara
zaakceptowa Charlotte.
Nina zdja z wieszaka kostium i woya go na siebie. Jej talia nie
wrcia jeszcze do normy, ale poniewa miaa teraz wiksze piersi,

57

SR

cao wygldaa zupenie niele. Wsuna stopy w mikkie zote


pantofle i wpia w uszy zote klipsy z czarnymi kamieniami.
Wosy umya i uoya jeszcze rano. Na szczcie obcia je tu
przed porodem, wic nie musiaa bardzo si stara, eby nada im
odpowiedni wygld.
Stosujc zasad Sally, e zawsze naley wyglda dobrze,
powicia sporo czasu na makija. Na powieki naoya szare cienie,
pogrubia rzsy tuszem, a koci policzkowe podkrelia lekko rem,
co nadao jej twarzy nieco dramatyczny wygld. Usta pomalowaa
czerwon szmink, do ktrej dobraa odpowiedni lakier do paznokci.
Sally zawsze twierdzia, e donie s bardzo wane.
Teraz, kiedy miaa krtko obcite wosy, lubia nosi klipsy. Miaa
dug szyj i klipsy dodaway jej stylu. Potrzsna gow,
przygldajc si sobie w lustrze. Niele. Cakiem niele. Umiechna
si do siebie. Jack zobaczy dzi zupenie inn kobiet.
Nie chciaa mu robi zbyt duych nadziei. Chodzio jej raczej o to,
aby zasygnalizowa mu, czego moe si spodziewa, jeli zdecyduje
si zosta dla Charlotte prawdziwym ojcem. Nie ma matki bez crki.
Ukad jest jasny. Nie dopuci do tego, aby ignorowa Charlotte.
Podesza do wielkiego ka, na ktrym spaa bezpiecznie jej
crka. Pochylia si nad ni i wcigna w nozdrza sodki zapach,
charakterystyczny dla wszystkich malekich dzieci. Dzi po
poudniu wykpaa ma. Sprawio jej to wyran przyjemno.
Chlapaa rczkami i nkami, wpatrujc si w Nin szeroko
otwartymi oczami, jakby chciaa powiedzie, e bardzo jej si ta
kpiel podoba. Wszystko byo dla niej zupenie nowe i bardzo
interesujce.
Nina wysza z sypialni i ruszya do kuchni, kiedy usyszaa lekkie
pukanie do drzwi. Serce zaczo jej bi ywiej. To musia by Jack.
Miaa nadziej, e nie bdzie rozczarowany jej wygldem. Wzia
gboki oddech i otworzya drzwi.
Na jego widok Ninie zaparo dech w piersiach. Mia na sobie
dinsy i granatowy T-shirt, ktry do ciasno opina jego muskularny
tors. Nie moga oderwa wzroku od jego twarzy. Chona kady

58

SR

szczeg jego fizjonomii: wysokie, szerokie czoo, przecite ukiem


ciemnych brwi, zielone oczy, doskonale uksztatowany nos, wysokie
koci policzkowe, a nade wszystko pene, zmysowe wargi,
rozchylone teraz w umiechu. Czua zapach jego wody po goleniu i
nagle zapragna przejecha jzykiem po gadko wygolonej skrze
na brodzie, tu powyej silnie zarysowanego konturu szczki.
- Nina... - Wyrana ulga i mie zaskoczenie. Unis rce w gecie
wyraajcym zachwyt. - Wygldasz wspaniale. -Rozemia si. Jeste tak pikna, e po prostu brak mi sw...
Nina take si rozemiaa. Widzc Jacka, odniosa dokadnie takie
samo wraenie.
- Nawet wosy. - Potrzsn gow, nie mogc si nadziwi
temu, co ujrza.
- Wolae, gdy byy dugie?
- Tak... Nie! Teraz jest inaczej, ale dobrze ci w takiej fryzurze.
- Wiem, e lubie dugie. Przeszkadzay mi jednak, gdy si
pochylaam przy pracy. - Czua, e nie potrafi opanowa
zdenerwowania.
- To naprawd bez znaczenia. - Jego oczy mwiy, e
podobaaby mu si w kadej fryzurze.
- Ty te wietnie wygldasz, Jack.
- Pozwolisz, e wejd do rodka?
- Och! - Wypucia z puc powietrze, ktre bezwiednie
wstrzymywaa.
Czua si jak nastolatka na pierwszej randce, ktra chce, aby
wszystko si udao i panicznie si boi, by czego nie zepsu. To
mieszne. Przecie mieli dziecko. Nie wiedzie czemu, wspomnienie
intymnych chwil, jakie spdzili w przeszoci, tylko pogbiao jej
zdenerwowanie. Tak wiele mieli do stracenia... lub do zyskania.
- Nie denerwuj si, Nina, nie mam zamiaru ci pogania powiedzia mikko. - Wiem, e potrzebujesz czasu.
A wic rozumia j. Poczua ogromn ulg.
- Ciesz si, e przyszede, Jack. - Cofna si o krok i zrobia
zapraszajcy gest rk. - Przepraszam, e wczoraj wygoniam ci

59

SR

tak...
- Nie ma sprawy - zapewni j. - To by dla ciebie bardzo ciki
dzie. Dziecko, ja, caa reszta.
- Chyba masz racj. Nie wiedziaam, co o tym wszystkim myle.
- Ze wszystkim sobie poradzimy, Nina. - Jego oczy patrzyy na
ni z powag, czekajc na jej aprobat.
Serce Niny przepeniaa rado i ogromna nadzieja. Chciaa rzuci
si Jackowi w ramiona, ciska go, caowa, kocha si z nim a do
utraty tchu. Pragna poczu, e jest kobiet, e ma przy sobie
swojego mczyzn, na nowo odkry rado, jak daje bycie z
ukochan osob.
Zamkna drzwi i zmusia si do zachowania spokoju.
- Bardzo bym tego chciaa, Jack - powiedziaa z rozbrajajc
szczeroci.
Powietrze midzy nimi zrobio si nage a gste od skrywanych
nadziei i pragnie. Jack wycign do niej rce, ale zaraz zoy je
razem, jakby w ostatniej chwili zmieni zamiar.
- Jak si dzi miewa maa? Maa.
Ten zwrot troch ostudzi uczucia Niny, ale tym razem si nie
obrazia. Jack mia dobre intencje.
- Doskonale! - Umiechna si. - Bardzo jej si podobaa kpiel.
Powiniene by j widzie, Jack. Bya taka...
Przerwaa, uzmysowiwszy sobie, e mwi jak matka, ktra nie
widzi na wiecie nic prcz swej pociechy. To by jeden z
argumentw, jakich uywa Jack, dowodzc tezy, e posiadanie
dziecka zmienia ludzi na niekorzy. Staj si po prostu nudni.
- Mw dalej, sucham -ponagli j.
Przekna lin, prbujc sobie przypomnie co, co mogoby
wyda mu si atrakcyjne.
- Zapewne uznasz, e jestem mieszna... albo nudna -wyznaa z
westchnieniem rezygnacji.
- Nina, chc dzieli z tob wszystko. Nie wykluczaj mnie ze
swego wiata - szepn.
- Ale przecie powiedziae...

60

SR

- Zapomnij o tym, co mwiem. To nie ma odniesienia do nas.


Potrzsna gow, niezdolna zapomnie o ktni, ktra ich
podzielia. Nie potrafia udawa, e to wszystko nie miao miejsca.
- Nie chciaabym ci zanudza, Jack.
- Na pewno nie bd si nudzi. - Instynktownie pooy rce na
jej ramionach, jakby chcia przekona j tym gestem, e gotw jest
tak sta nawet godzinami i sucha jej z uwag. - Widok radoci na
twojej twarzy, oczu promieniejcych szczciem, nie moe mnie
zanudzi. Chc wiedzie, co kryje si za tym blaskiem. Chc, eby ten
blask rozla si take i na mnie. To jest takie ciepe i wspaniae, e... Przerwa, jakby nie potrafi znale odpowiednich sw. Potar
kciukami jej ramiona, tylko si powstrzymujc si, by nie wzi jej
w objcia. - Prosz, nie odsuwaj si ode mnie.
Nina czua, jak mocno bije jej serce. Podanie, jakie dostrzega w
jego wzroku, pozbawio j na moment moliwoci kontrolowania
wasnych uczu, ale szybko przypomniaa sobie, o czym rozmawiali i
zmusia si, by podj przerwany temat.
- Chcesz, abym opowiedziaa ci o kpieli Charlotte?
- Tak. Cokolwiek... Wszystko! - odpar porywczo. Rozemiaa si
nerwowo, nie bdc do koca pewna, co o tym myle.
- To naprawd nic takiego...
- Nina, nie odsuwaj mnie. - Jack delikatnie unis jej brod,
zmuszajc j, by spojrzaa mu w oczy. - Zawsze tak bardzo lubia
opowiada mi o tym, co robia. Pozwl mi znw cieszy si tym, e
ci sysz.
Prbowaa si rozluni, speni jego prob, ale nie potrafia.
Wszystko, co by teraz powiedziaa, zabrzmiaoby sztucznie.
- Przepraszam, Jack, ale jako straciam ochot.
- W takim razie pozwl, e zrobi ci drinka. - Puci j i ruszy
do kuchni. Chcia, aby poczua si przy nim tak jak dawniej. - Zwykle
pijaa sherry. Moesz pozwoli sobie na odrobin, czy wolaaby
raczej herbat?
- Myl, e odrobina sherry nie zaszkodzi dziecku zdecydowaa. - W szafce obok lodwki jest butelka. Tylko dodaj duo

61

SR

lodu.
- Okay! Zaraz ci podam.
Usiada na stoku po drugiej stronie kuchennego blatu,
pozwalajc, by Jack zaj si drinkiem. Potrzebowaa czasu, by
ochon i postanowi, co ma robi dalej. Nieatwo byo oderwa
wzrok od krztajcego si po kuchni Jacka. Czu si jak u siebie w
domu... Czy to si zmieni, kiedy wreszcie dotrze do niego, co to
znaczy mie dziecko?
- O taki drink prosia? - spyta, stawiajc przed ni szklank
wypenion do polowy lodem i odrobin sherry.
- Taki. Dzikuj.
- Caa przyjemno po mojej stronie. A teraz powiedz, co
chciaaby na kolacj. Dzi ja gotuj.
Nina upia yk alkoholu, zastanawiajc si, w jaki sposb
powiedzie mu, e nie spdz tego wieczoru razem.
- Ty tu sobie po prostu sied, a ja si wszystkim zajm - cign
Jack, dajc do zrozumienia, e nie zamierza jej do niczego zmusza.
- Jack, o sidmej mam umwion klientk, a przedtem bd
musiaa nakarmi Charlotte. Jeli nie chcesz przeszkadza...
- Nie mam zamiaru pozwoli, aby le si odywiaa. Potrzsn gow i spojrza na zegarek. - Za dwadziecia szsta.
Przygotuj kolacj na wp do sidmej. O ktrej zwykle karmisz
dziecko?
- O szstej.
- Jak dugo to trwa?
- Jakie dwadziecia minut.
- W takim razie zdymy jeszcze spokojnie zje. Ty pjdziesz
do pracy, a ja posprztam. - Jego twarz nagle rozjania si pod
wpywem myli, ktra zawitaa mu w gowie. - Moesz przecie
zostawi dziecko ze mn. Bdziesz moga spokojnie zrobi
przymiark.
Ta propozycja cakiem j zaskoczya. Zamierzaa przetestowa
Jacka, a on nawet nie da jej takiej szansy. Jej mina musiaa wyraa
niedowierzanie, gdy Jack zacz arliwie j przekonywa,

62

SR

spodziewajc si, e bdzie oponowaa.


- Jestem dorosy, Nina. Moesz spokojnie zostawi dziecko pod
moj opiek. Obiecuj, e jeli co mnie zaniepokoi, przyjd do
ciebie. Co ty na to? - spyta peen nadziei.
- C, jeli uwaasz...
- Zaufaj mi. - Wpatrywa si w ni intensywnie, z ogromnym
napiciem.
Zawahaa si. Jego gotowo do niesienia pomocy bya
wzruszajca, cho nadal mia na wzgldzie tylko jej dobro. Ale czy
powinna mie mu to za ze, skoro dziki temu spdzi troch czasu z
Charlotte?
- W porzdku - zgodzia si. - Jeli naprawd nie masz nic
przeciw temu.
Umiechn si, jakby wygra los na loterii.
- Mio mi, e mog ci pomc. - Ruszy tanecznym krokiem do
lodwki i otworzy szeroko jej drzwi, przygldajc si zawartoci. Co by powiedziaa na ogromny soczysty stek?
- Poprosz o may. - Nie bya pewna, czy cokolwiek zdoa
przekn.
Jack przej kontrol nad sytuacj, wypeniajc swoj osob cae
mieszkanie.
- Do tego ziemniaki i saata?
- Bardzo prosz.
Ku swej uldze usyszaa cichutkie kwilenie Charlotte. Dobrze
wiedziaa, co to oznacza i co powinna teraz zrobi.
- Bd ci musiaa na chwil zostawi, Jack - powiedziaa,
szybko zsuwajc si ze stoka.
Tym razem Charlotte zapakaa ju cakiem gono. Jack spojrza
na spieszc do sypialni Nin.
- Masz co przeciw temu, eby nakarmi ma tutaj? - spyta
niepewnym gosem. - Moglibymy by razem...
Jak rodzina.
Ta myl przemkna jej przez gow, na nowo rozbudzajc
nadziej. Umiechna si promiennie.

63

SR

- Wrc za kilka minut.


- Doskonale!
Nina niemal fruna w powietrzu ze szczcia. Wpada do sypialni,
chwycia w ramiona Charlotte i zacza taczy z ni po pokoju.
- Twj tatu chce, ebymy do niego przyszy - szepna jej do
ucha.
Charlotte spojrzaa na matk z wyranym zaciekawieniem i
zapiszczaa.
Nina rozemiaa si i pooya creczk na desce do przewijania.
Zmienia jej pieluszk, zastanawiajc si, co zrobi z wasnym
ubraniem. Do karmienia bdzie musiaa zdj gr. Przypomniaa
sobie o jedwabnej sukience Christiana Diora, ktr dostaa od Jacka
na urodziny ponad rok temu. Bya czarno-biaa i bdzie pasowaa do
makijau. Poza tym, Jack na pewno j rozpozna i bdzie zadowolony,
e j nosi.
Nie moga nadziwi si temu, jak dobrze wszystko si ukada.
Napicie, jakie pocztkowo jej nie opuszczao, znikno bez ladu.
Kiedy wrcia do salonu, zastaa Jacka ukadajcego dla niej
poduszki na jednym z foteli. Potrzebne akcesoria ustawi w pobliu,
zachowujc si jak dumny tata, ktry doglda swojego stadka.
- Ten dzieciak wyranie wie, czego chce - stwierdzi, a jego oczy
rozjani ciepy blask.
Nina, ktrej piersi byy podczas karmienia znacznie bardziej
wraliwe na dotyk ni zwykle, nagle przypomniaa sobie noce, ktre
spdzia z Jackiem. Czy on take je pamita?
Intymna wi, jaka znowu wytworzya si midzy nimi,
uzmysowia jej, e ich wzajemne uczucia nadal s bardzo
intensywne.
- Opowiedz mi, co si z tob przez te osiem miesicy dziao powiedziaa szybko. - O pracy i o wszystkim.
Rozmowa potoczya si gadko, co z pewnoci byo w gwnej
mierze zasug Jacka, ktry bardzo si stara, eby czua si przy nim
swobodnie. Poruszali rne tematy, z wyjtkiem tego, co midzy
nimi zaszo osiem miesicy temu.

64

SR

Kiedy skoczya karmienie, przebraa si z powrotem w kostium,


a Jack zaj si przygotowaniem kolacji. Nina postawia leank z
Charlotte na pododze obok wiklinowej kanapy. Chciaa mie j na
oku i upewni si, e moe zostawi j sam z Jackiem. Dziecko
wygldao na zadowolone z siebie i leao spokojnie.
Ku swemu zdziwieniu Nina stwierdzia, e jest godna jak wilk. Z
przyjemnoci zjada ugotowan przez Jacka kolacj, podczas ktrej
ani na chwil nie przestali rozmawia. Jack zdoa j nawet namwi,
eby opowiedziaa mu o kpieli Charlotte. Zamiewa si, gdy
prbowaa naladowa miny, jakie maa robia, pluskajc si w
wodzie.
Kiedy nadszed czas przymiarki, Nina z niechci podniosa si od
stou. Rzucia ostatnie spojrzenie na Charlotte i jej dobry nastrj
natychmiast prys. Dziewczynka miaa zacinite pistki i wyraz
skupienia na twarzy dobrze znany Ninie.
- O nie, nie teraz! - jkna.
- Co si stao?
- Charlotte wanie robi kupk. Co ja teraz poczn? -Spojrzaa
sposzona na zegarek. - Nie mog si spni. Przywitam si z
Juliette i zaraz wrc, eby przewin ma. Gdyby zacza paka...
- Przesta si martwi. - Uj Nin za ramiona, eby j troch
uspokoi. - Ja si tym zajm. Mam nadziej, e wszystko, czego
potrzebuj, jest w sypialni? Czysta pieluszka, chusteczki, oliwka,
puder?
- Tak, ale...
- Zapewniam ci, e potrafi to zrobi. Id do pracy, reszt
zostaw mnie. Nie ma adnego problemu.
- Nigdy nie przewijae niemowlcia -jkna, przeraona wizj
Jacka zmieniajcego pieluszk, ktrej zawarto z pewnoci
przyprawi go o mdoci.
- Dzi rano przeszedem stosowne przeszkolenie - zapewni j. Jestem ekspertem w dziedzinie przewijania niemowlakw.
- Co? - Przeraenie Niny zastpio niedowierzanie.
- Maurice Larosa ma syna. Dlatego wanie byem w szpitalu

65

SR

pooniczym. Jego ona udzielia mi kilku lekcji pielgnacji


niemowlt - powiedzia gadko. - Zao si, e robi to nie gorzej od
ciebie.
Nina potrzsna z niedowierzaniem gow. Jack biorcy lekcje
przewijania dziecka?
- Id ju. - Popchn j lekko w stron drzwi czcych jej
mieszkanie z domem Sally. - Ja si wszystkim zajm.
Wysza.
Zastanawiaa si, czy podczas tych lekcji pieluszka syna Maurice'a
bya brudna, czy tylko zmoczona. Rnica bya zasadnicza. Z
dowiadczenia wiedziaa, jak doskonale trawi jej crka. Nie moga
doczeka si chwili, kiedy wrci do domu. Ciekawe, czy Jack nadal
bdzie si umiecha?

66

ROZDZIA DZIESITY

SR

Jack by mocno zaintrygowany. Skd Nina wiedziaa, e Charlotte


robi co grubszego? On sam nie dostrzeg adnych symptomw,
ktre by o tym wiadczyy. Dziecko patrzyo na niego z
najniewinniejsz pod socem min, jakby chciao si przyjrze
Jackowi, zanim zaakceptuje go jako substytut matki.
- Jestem twoim tat, maa - oznajmi Jack. - Powinna si do
mnie przyzwyczai.
Maleka twarz przybraa nagle bardzo wojowniczy wyraz. Rce
przestay macha i wyprostoway si do gry.
- Chcesz ze mn walczy?
Cisza. Wyraz skupienia na twarzy, lekko zwone oczy,
purpurowy kolor skry. Mino kilka sekund. Jack zrozumia, e
dziecko wanie prze. I wreszcie koniec pracy. Ulga. Odprenie.
Penia szczcia.
- Dobrze pozby si tego towaru, prawda?
Przypomnia sobie, jak Nina pokazywaa mu miny, jakie Charlotte
robia podczas kpieli. Potrzsn z rozbawieniem gow. Kto by
pomyla, e osobowo takiego maego czowieczka ksztatuje si
ju od pierwszych dni ycia? Rozumia teraz, ile satysfakcji moe
dawa obserwowanie, jak takie dziecko ronie. Moe zauroczeni
wasnym potomstwem rodzice nie byli tak gupi, jak sdzi? Cho z
drugiej strony to mieszne pozwoli, aby taki malec rzdzi ca
rodzin.
Wzi w rce leank maej i zanis j do sypialni. Postawi na
ku, a potem zacz przyglda si rzeczom, ktre Nina umiecia
na desce do przewijania. Przynis z azienki rcznik i wilgotn
gbk. Wiedzia, e przy zmianie pieluszki mog spotka go
nieoczekiwane niespodzianki. Syn Maurice'a obsika go dzi rano,
zanim zdoa przykry jego ma sikawk pieluszk.
Jack uoy sobie wszystko w zasigu rki i bardzo zadowolony z
siebie sign po dziecko. Pooy crk na desce do przewijania,

67

SR

uwaajc cay czas, eby zawarto pieluszki nie wylaa si na


zewntrz. Pierwsz cz zadania mia za sob. Umiechn si
triumfalnie i rozpi od dou pioszki, wyjmujc z nich ostronie
malekie nki. Zawin piochy do gry, eby nie znajdoway si w
polu operacyjnym.
- Musisz zaufa swojemu tacie, maleka. Myl o przyszoci. Ze
mn nie zginiesz.
W odpowiedzi Charlotte wyda usta i wydobya z nich mao
cenzuralny odgos.
- adnego szacunku dla starszych - zachichota rozbawiony
Jack. - Bdziesz musiaa bardziej si stara, maa. To ja mam by w
twoim yciu autorytetem, wic uwaaj na to, co mwisz.
Rozpi pieluszk, coraz wyraniej czujc przykry zapach, jaki
dochodzi z jej wntrza. Gorszy ni smrd zgniych jaj, pomyla, lecz
mimo to miao odwin pieluszk. tozielona ma ukazaa si w
caej okazaoci.
- Fu! Nic dziwnego, e chciaa si tego pozby. Ciche gruchanie
oznaczao chyba potwierdzenie jego sw.
Jack wycign spod dziecka brudn pieluszk i zacz wyciera
mu pup wilgotnymi chusteczkami. Po chwili stwierdzi, e
chusteczki s oczywicie wietnym wynalazkiem, ale jednak dobrze
si stao, e zaopatrzy si w gbk i rcznik.
W midzyczasie jego zmys wchu przyzwyczai si nieco do
przykrego zapachu, przez co sta si on mniej dokuczliwy.
Przewijanie dziecka to nie najmilsze zajcie, skonstatowa, ale
pewne rzeczy po prostu trzeba zrobi. Podobnie byo w jego pracy.
Nie wszystkie czynnoci lubi jednakowo, ale i tak musia je
wykona.
Zaczyna rozumie rodzicw, ktrzy na co dzie mieli do
czynienia z tego typu trudnociami. Postanowi w przyszoci
odnosi si do nich z wiksz yczliwoci.
- No, to by byo na tyle - poinformowa crk, kiedy uzna, e jej
pupa jest cakiem czysta.
Podoy pod ni czyst pieluszk i precyzyjnie wyrwna jej oba

68

SR

koce. Odrobina oliwki, troch pudru i wszystko byo jak trzeba.


Rozsun delikatnie nki Charlotte, eby umieci midzy nimi
pieluszk. Ze zdziwieniem skonstatowa, e patrzy na zupenie nie
znane mu terytorium.
Dziecko Maurice'a byo zbudowane podobnie jak on. Chopiec to
chopiec, niezalenie od tego, ile ma lat. Tymczasem teraz patrzy
na... dziewczynk.
Zamruga oczami. Co mu tu nie pasowao. Dopiero po chwili zda
sobie spraw, e nigdy przedtem nie widzia nagiej dziewczynki
przed okresem pokwitania. Nie mia sistr ani kuzynek. Chodzi do
mskiej szkoy i po prostu nie mia okazji zapozna si z anatomi
dziewczynki.
Bya taka... taka naga. Widok rozebranej creczki obudzi w nim
uczucie czuoci i silne pragnienie chronienia jej przed caym zem
tego wiata.
Dziewczynka. Crka...
Potrzsn z niedowierzaniem gow. Czy tego wanie dotyczya
caa ta gadka o ojcach i crkach? Dziewczynka sprawiaa wraenie
takiej bezbronnej. Potrzebowaa taty, ktry obroniby j przed zymi
facetami. Matki s potrzebne, wrcz niezbdne, ale ojcowie maj do
odegrania rwnie wan rol.
- Nic si nie martw, Charlie - powiedzia, zapinajc pieluszk. Twj tata obroni ci przed zymi ludmi, a on ju wie, jak si do tego
zabra.
Charlotte zagruchaa z wyranym zadowoleniem.
- Masz ochot da mi buziaka? - Umiechn si i wsun nki
maej w piochy. - No, gotowe. Moe polesz mi jeszcze jednego
causka? - Poaskota j w brzuszek, cmokajc ustami dla zachty.
Charlotte patrzya na ojca szeroko otwartymi oczami. Jack
powtrzy cmoknicie i tym razem doczeka si odpowiedniej
reakcji.
- Mdra dziewczynka!
Usysza w swoim gosie tak charakterystyczny dla wszystkich
rodzicw ton dumy, e a wyprostowa si, uderzony tym, jak

69

SR

szybko da si wcign w t ca dziecic paplanin. To go nieco


otrzewio. Nigdy, nawet w najczarniejszych mylach, nie
przypuszcza, e znajdzie si w tak idiotycznej sytuacji.
Spojrza podejrzliwie na dziecko. Bya w nim sia, ktrej musia
si przeciwstawi. aden brzdc nie zrobi z niego paplajcego
bzdury gupca. Nic z tego! By panem samego siebie i swoich
zachowa.
- Do leanki, maa - zakomenderowa, podnoszc maleki
tumoczek i umieszczajc go w przeznaczonym dla niego miejscu. Wszystko ma swoje miejsce, ty take - powiedzia twardo, ignorujc
kwilenie Charlotte, ktrej najwyraniej nie spodobao si to, co
zrobi z ni tata.
Jack zabra si do sprztania deski.
Kwilenie nie ustawao. Uporzdkowa sypialni i przenis
leank do salonu. Musia jeszcze posprzta kuchni. Dziecko
wyranie domagao si, aby powici mu wicej uwagi. Jack
stwierdzi, e ma do czynienia z konfliktem interesw i postanowi
zaegna go jeszcze w zarodku.
- Suchaj, maa - odezwa si do crki nie znoszcym sprzeciwu
tonem. - Musimy doj ze sob do porozumienia.
Jego sowa najwyraniej zrobiy na crce wraenie. Przestaa
paka i zacza z uwag wpatrywa si w tat.
- Ludzie lepiej ze sob wspyj, jeli staraj si szanowa
siebie nawzajem - wyjani. - Nie chc, aby twoja mama zastaa po
powrocie zlew peen brudnych naczy. Powiciem ci ju sporo
czasu. Teraz musisz zaj si sob sama.
Pogardliwe prychnicie. Pogrozi jej palcem.
- Nie mam zamiaru sucha twojego pyskowania, moda damo.
Puszcz muzyk. Posuchamy oboje, a ja w tym czasie sprztn
kuchni. I ani sowa sprzeciwu.
Po tej tyradzie zapada boga cisza. Jack wybra z kolekcji Niny
pyt Beatlesw i wczy j. Odpowiedni instrukta i wychowanie.
Na tym polega caa tajemnica. ciszy nieco muzyk, nastawiajc
spokojny przebj sprzed lat.

70

SR

- No i jak ci si podoba? - spyta, kierujc si w stron kuchni.


Cisza. Kompletne zaabsorbowanie nowym dowiadczeniem.
Jack pogratulowa sobie pomysu. Cakiem niele mu szo. Dzieci
bardzo szybko potrafiy podporzdkowa sobie dorosych, ale on na
to nie pozwoli. Sprawiay wraenie takich kruchych i bezbronnych,
ale w rzeczywistoci byy przebranymi w owcz skr wilkami.
Naley zachowa odpowiednie proporcje. Musz odczuwa respekt
przed dorosymi, mie poczucie dyscypliny i zna granice, do jakich
wolno im si posun.
Kiedy kto zrozumie, na czym polega caa ta zabawa, bez trudu da
sobie rad nawet z najbardziej niesfornym malcem. Jak mawia stare
przysowie, wiatem kieruje rka, ktra buja koysk. Kady, kto
pozwoli, aby to dziecko dyktowao tempo koysania, moe
spodziewa si niemaych kopotw.

71

ROZDZIA JEDENASTY

SR

- Zrobi to jutro z samego rana. - Nina po raz setny zapewnia o


tym Juliette Hardwick, z trudem powstrzymujc si, by nie wypchn
jej za drzwi si.
- Nic si nie martw, Juliette - wtrcia Sally, ktra nigdy nie
przepucia okazji, by sprawi, aby klientka poczua, i spenia si jej
sen. - Osobicie przywioz ci sukni jutro wieczorem. Bdziesz w
niej wygldaa po prostu doskonale.
- Nie sdzisz, e jestem troch za szczupa? - pado niespokojne
pytanie.
Nina, ktra mylaa ju tylko o tym, eby jak najszybciej wrci do
dziecka i Jacka, rzucia jej niechtne spojrzenie. Przez cay czas
zastanawiaa si, jak Jack sobie poradzi. Nie przyszed po ni, wic
zapewne jako mu szo. Obawiaa si, e to duma nie pozwala mu
szuka pomocy. Pena obaw mylaa o tym, co zastanie po powrocie
do mieszkania.
Sally zapewnia Juliette, e wszystko jest w najlepszym porzdku i
wreszcie przysza panna moda posza do domu.
Gdy tylko drzwi si za ni zamkny, Sally chwycia Nin za rami,
nie pozwalajc jej uciec. Jej oczy a byszczay z ciekawoci.
- Bardzo si sprzeciwia? - spytaa, wskazujc gow drzwi
mieszkania.
- Nie musiaam go nawet prosi. Sam zaproponowa, e zajmie
si Charlotte - wyrzucia z siebie.
- Doskonale!
- Powiedzia, e jest przeszkolony w zakresie zmiany pieluszek.
- Wprost zachwycajce!
- Kiedy wychodziam, Charlotte wanie zabieraa si do
robienia kupy.
Sally rozemiaa si.
- To bdzie dla niego prawdziwy sprawdzian.
Nina bya zbyt przejta tym, co zastanie w domu, eby si mia.

72

SR

Uwolnia rk z ucisku Sally.


- Musz i. Rano przyjd po sukienk.
- Nie zapomnij o nagrodzie! - krzykna za ni Sally i zacza
nuci ulubiony Marsz weselny" Mendelssohna.
Nina uznaa, e z t nagrod to ju przesada. Nawet jeli Jack
poradzi sobie jako dzisiejszego wieczora, by to dopiero pocztek
dugiej drogi. Nie moga sobie pozwoli na bdn decyzj,
niezalenie od tego, jak bardzo chciaa, aby wszystko skoczyo si
dobrze.
Nadzieja na wspln przyszo z Jackiem i uczucie podania
mogy okaza si zgubne dla niej. Nie potrafia oprze si
magicznemu wpywowi, jaki Jack na ni wywiera. Budzi w niej tyle
uczu, e trudno byo unikn puapek, jakie ze sob niosy. Jeli nie
bdzie ostrona, okae si, e zamiast stawi czoo rzeczywistoci,
robi sobie prne nadzieje i szuka kompromisw.
Dotkna klamki pena sprzecznych uczu. Zatrzymaa si na
chwil i wzia gboki oddech. Jack prosi, aby mu zaufaa. Musi
wierzy, e wszystko jest w porzdku.
Bdzie musiaa uwanie go obserwowa. Jack by moe zechce
ukry przed ni swj prawdziwy stosunek do Charlotte, eby nie
robi jej przykroci. W kocu jednak jego prawdziwe uczucia wyjd
na jaw. Nikt nie moe przez cay czas ukrywa prawdy.
Uspokoiwszy si nieco, Nina ostronie nacisna klamk,
nasuchujc dobiegajcych ze rodka dwikw. Spodziewaa si
usysze pacz Charlotte albo utyskiwania Jacka.
Muzyka.
Nic wicej, oprcz grajcej cicho muzyki. Rozpoznaa piosenk
Beatlesw. Nie bya to koysanka. Ringo z zapamitaniem gra na
perkusji, co w niczym nie przypominao melodii, jakie piewa si
dzieciom do snu. Jack bardzo lubi Beatlesw, ale Charlotte?
Zajrzaa przez drzwi, nie bardzo wiedzc, czego si spodziewa.
Jack na p lea w fotelu, stojcym przodem do drzwi. Nie widziaa
go, gdy trzyma przed oczami ogromn pacht Herald", znad
ktrej wystawa tylko czubek jego gowy. Pogrony w czytaniu

73

SR

gazety nie usysza, e otwiera drzwi.


Leanka Charlotte staa na pododze nieopodal fotela. Z tej
odlegoci Nina nie moga zajrze do rodka, ale uznaa, e maa pi.
Spojrzenie w stron kuchni upewnio j, e zgodnie z obietnic, Jack
posprzta po kolacji.
Odczua ulg. Charlotte pi, on odpoczywa, wok panuje
porzdek. Nic, czym mogaby si martwi. Ulg bardzo szybko
zastpi szczery podziw dla Jacka. A wic nie myli si, twierdzc, e
potrafi da sobie rad. Naprawd nie moga spodziewa si lepszego
pocztku .. Ciekawe, jak poszo mu przewijanie Charlotte?
Cicho zamkna za sob drzwi i postpia na palcach w kierunku
leanki. Kiedy zobaczya, e jest pusta, omal nie zemdlaa.
- Co zrobie z Charlotte?! - krzykna, nie baczc na to, e moe
go przestraszy.
W jednej chwili zza gazety wyjrza Jack i Nina zobaczya jego
zdziwion, ale zadowolon twarz.
- Skoczya wreszcie. Jak poszo?
- Jack, gdzie jest Charlotte?! - Z trudem powstrzymaa si, by nie
rzuci si na niego z piciami.
- Tutaj - powiedzia, odsuwajc na bok gazet, aby Nina moga
zobaczy crk. - Tuli si jak szczeniak - doda, umiechajc si do
Charlotte, ktra spokojnie leaa na jego brzuchu.
- Jak szczeniak? - Niepokj Niny ustpi miejsca nie
skrywanemu zdumieniu.
- Tak wanie mae psiaki tul si do matki, a kiedy jej nie ma, to
do siebie nawzajem. Lubi czu ciepo swoich cia i sysze bicie
serca - wyjani uszczliwiony.
- No tak - przyznaa.
Musiaa woy duo wysiku w to, eby nie podbiec do niego i nie
chwyci lecej na jego piersiach Charlotte. Miaa nadziej, e w
razie czego zdy zapobiec jej stoczeniu si na bok. Porwnanie do
szczeniaka uznaa za dobry znak. Jack lubi psy i najwyraniej
traktowa Charlotte z podobn sympati.
- To nazywa si instynkt - podsumowa swoje wyjanienia.

74

SR

Ona nazwaaby to raczej poczuciem wsplnoty. Przyjrzaa si


bliej Charlotte, ktra leaa nieruchomo. Pieluszka rysowaa si
prawidowo, a piochy byy naleycie zapite. Wszystko zdawao si
by na miejscu.
- Dlaczego wyje j z leanki? - spytaa, chcc jak najwicej
dowiedzie si o stosunku Jacka do ich dziecka. Nie spodziewaa si,
e zrobi wicej, ni to bdzie konieczne.
Jack umiechn si.
- Jedna z piosenek wyranie jej si nie spodobaa i zacza
gono wyraa swoje niezadowolenie. Prbowaem jej
wytumaczy, dlaczego powinna odnosi si do tej muzyki z
szacunkiem, ale nie chciaa sucha. Wic j wziem na kolana.- I usna na twoich kolanach? Westchn ciko.
- Chyba musiaem j zanudzi opowiadaniem o muzyce. Albo po
prostu byo tego dla niej za duo. Jest przecie jeszcze taka malutka i
nie wszystko rozumie.
Nina nie moga powstrzyma miechu. Jack nie mia pojcia, jak
zajmowa si Charlotte. Do niedawna mwi o niej ta maa", jakby
chcia w ten sposb zachowa odpowiedni dystans. Potem uzna, e
przypomina mu szczeniaka i wzi j na kolana. A w kocu zaczaj
mwi do niej, jakby bya dorosym czowiekiem. Czyby nie
wiedzia, e tygodniowe niemowl w aden sposb nie mogo
zrozumie, co si do niego mwi?
Jack popatrzy na ni zdziwiony.
- Co ci tak rozbawio?
Szybko potrzsna gow i przestaa si mia.
- To tylko... taka nerwowa reakcja na to, e nic zego si nie
wydarzyo - wyjania. Nie chciaa dzieli si z nim swoimi
spostrzeeniami, obawiajc si, e Jack mgby poczu si
skrytykowany i zaniecha swoich miesznych prb zaprzyjaniania
si z dzieckiem. - Miaam wyrzuty sumienia, e zostawiam ci z ni
w tak trudnej sytuacji.
Wzruszy ramionami.
- Trudnej? Nie bya trudniejsza od... na przykad malowania

75

SR

lamwek na meblach.
Zoy gazet i rzuci na podog.
Nina w duchu postanowia, e ju nigdy wicej nie bdzie
chichota z niego. Jack zajmowa si dzieckiem inaczej ni ona, ale
skoro przynosio to podany skutek, nie bdzie go krytykowa ani
si z niego mia. Zgodzi si na kady jego pomys, byle tylko suy
umacnianiu jego wizi z wasnym dzieckiem.
Jack delikatnie podoy rce pod pup i kark creczki i powoli
zdj j sobie z piersi.
- Koniec tego dobrego, Charlie - powiedzia, ukadajc j na
leance. - Teraz kolej na mam - doda i dokadnie otuli ma
kocykiem.
- Moja kolej? - Nina bya zaszokowana czuym i pobaliwym
tonem, jakim Jack zwraca si do crki. No i nareszcie mwi do niej
po imieniu. No, prawie po imieniu, gdy uparcie uywa mskiej
wersji... Charlie.
Spojrza na ni z chytrym byskiem w oczach.
- Tak. Teraz twoja kolej do przytulania - owieci j, postpujc
krok do przodu.
Czy robi wszystko tylko po to, eby osign to, czego chcia? W
jednej chwili caa zesztywniaa. Zachowa spokj, powtarzaa sobie
w mylach.
- Nie jestem dzieckiem, Jack. Jestem doros kobiet.
- Wiem o tym - odpar, obejmujc j w talii i kadc sobie jej
rk na ramieniu. - Nastawiem muzyk. Zataczmy.
Ich ciaa zetkny si i Nina nie miaa siy, by si od niego odsun.
Poza tym, taniec nie kryje w sobie adnych niebezpieczestw,
przekonywaa si w duchu. Wiedziaa jednak, e to tylko wymwka.
Jack by doskonaym tancerzem i potrafi swym tacem rozpali w
niej ogie. Jeszcze zanim przycign j mocniej do siebie, poczua,
jak ogarnia j rozkoszne ciepo.
- Musz ci mocno trzyma - szepta w jej wosy, ogrzewajc
oddechem jej skr. - Nie byo ci tyle czasu - mrucza, przesuwajc
domi po jej plecach, rozkoszujc si ciepem jej ciaa.

76

SR

To prawda. Jej take go brakowao. Miaa ochot zamkn oczy,


zapomnie o swoich lkach, przesta myle o ich niepewnej
przyszoci i korzysta z chwili, ktra moe si ju nie powtrzy.
Czy naprawd uczyniaby co zego, skoro czua, e oddanie si
Jackowi jest najbardziej naturaln rzecz pod socem?
Zaczli koysa si w takt muzyki. Nina obja Jacka za szyj,
przyciskajc piersi do jego torsu, delektujc si twardoci mini,
ktre pod wpywem jej dotyku jeszcze stay. Wiedziaa, e igra z
ogniem. Jednak zbyt dugo bya sama, by o to dba.
- Jack... Bye w tym czasie z innymi kobietami? Spojrza jej
prosto w oczy.
- Nie. Odkd poznaem ciebie, nie chc adnej innej.
- Och! - Zaczerwienia si, niezdolna oprze si mioci, ktr
dostrzega w jego spojrzeniu.
- Jeste jedyn kobiet, ktr kocham. Jedyn osob, ktr
kiedykolwiek darzyem tym uczuciem. Nigdy nikogo innego nie
kochaem.
Serce Niny omal przestao bi. Jack podobnie jak ona by samotny
i nie mia bliskiej rodziny. Cho przyjaciele czasami zapeniali t
pustk w jego yciu, to jednak nie to samo, co kocha i by
kochanym. Nina bez wahania przyja jego pocaunek. Pocztkowo
niemiay, szybko przerodzi si w peen pasji, namitny pocaunek,
ktry mg skoczy si tylko jednym... W ostatniej chwili zdrowy
rozsdek Niny wzi gr nad zmysami i emocjami.
- Jack! - Odsuna si od niego, przytrzymujc domi jego
gow. - Nie mog. Pord... Przepraszam... Nie jestem jeszcze... Nie
chciaam... - bezradnie wyrzucaa z siebie strzpki zda, prbujc
wytumaczy mu, co czuje.
- Wiem. Nie jeste jeszcze gotowa - przerwa jej z
westchnieniem Jack. Pogaska j czule po policzku i umiechn
si ciepo, dajc do zrozumienia, e wie, co si z ni dzieje. - Jednak
dobrze jest wiedzie, e czujesz to samo, co ja, Nina.
- W przyszym tygodniu mam wizyt u lekarza - powiedziaa,
nie zdajc sobie sprawy, e si przed nim tumaczy. Czua si winna,

77

SR

e zrobia mu nadziej, a potem si wycofaa.


- To nie ma znaczenia. Niewane, jak dugo bdziemy musieli
zaczeka. C znaczy jeszcze jeden tydzie czy miesic? - Jego
umiech poszerzy si. - Wystarczy mi, e wiem, i pragniesz mnie
tak mocno, jak ja ciebie.
Ninie zabrako w piersiach tchu. A wic zrobia to! Zawierzya mu
siebie, nie bdc pewna, czy moe mu zaufa. Pragnienie poczenia
si z nim w jedno byo silniejsze ni wszystko inne. Krew uderzya
jej do gowy. Jak moga by tak lekkomylna?
Jack pocaowa j lekko w czoo.
- Obiecuj, e nie bd ci nagabywa tak dugo, a lekarz
stwierdzi, e wszystko jest w porzdku.
atwo powiedzie. Ona take pragna go ponad wszystko. Nie
moga sobie jednak pozwoli na lekkomylno. Stawka bya zbyt
wysoka. Nic nie zrobi kosztem Charlotte. Nigdy!
Jack unis jej brod, by spojrzaa mu w oczy. Sam patrzy na ni z
ogromn trosk.
- Miaa ciki pord, Nina? Umiechna si.
- Na cianie wisia zegar. Powtarzaam sobie, e jeli
przetrzymam jeszcze minut, dam rad i w kocu zostan matk.
- A tak le - szepn, wyranie pod wraeniem tego, co
usysza. - auj, e mnie z tob nie byo.
- Na szczcie to ju przeszo. Mam teraz Charlotte, a ona jest
dla mnie warta znacznie wicej ni jeden dzie blu. - Bardzo
chciaa, aby Jack zrozumia, jak wana jest dla niej crka. - Miaa by
caym moim wiatem. Zawsze bdzie jego istotn czci. Jeli j
skrzywdzisz, skrzywdzisz take i mnie.
- Nigdy nie zrobiem krzywdy adnemu dziecku. Skd ci to
przyszo do gowy? Wiem, e mwiem, e dzieci s... - Zawaha si,
szukajc odpowiedniego sowa.
- S paskudne - dokoczya za niego sucho.
- C, czasami takie bywaj - przyzna. - Sdz jednak, e w
duej mierze jest to wina rodzicw. Dzieci potrzebuj czasem silnej
rki, inaczej staj si nieznone. A to przynosi szkod wszystkim,

78

SR

ktrzy si z nimi stykaj.


Nina nie moga odmwi susznoci tym argumentom. Zgadzaa
si z pogldem Jacka, nie wiedziaa tylko, co on rozumie przez
okrelenie silna rka".
- W kadym razie - cign Jack - jak dotd rozumiemy si z
Charlie doskonale. Nie przejmuj si tak bardzo tym, co kiedy
powiedziaem. Bd lepszym ojcem ni wielu innych.
By tak peen optymizmu, e Nina nie chciaa dalej dry tego
tematu. Rozdrapywanie starych ran nikomu nie mogo przynie
adnych korzyci. Poza tym Jack rzeczywicie spisywa si
znakomicie. Umiechna si.
- Dzikuj, e tak dobrze si ni dzi zaje, Jack. Jack
najwyraniej by zadowolony, e docenia jego wysiki.
- Ju mi to wynagrodzia z nawizk - powiedzia
wspaniaomylnie.
Znw pojawi si motyw wynagrodzenia. Nina nie bya z tego
zadowolona. W jej mniemaniu podwaa on szczero intencji Jacka.
By moe Sally uwaaa system nagradzania za bardzo skuteczny, ale
ona nie chciaa, aby jej zwizek z Jackiem opiera si na takich
zasadach. Chciaa, aby zajmowa si Charlotte dlatego, e j kocha, a
nie dlatego, e liczy na upojn noc z kobiet, ktra przypadkowo
bya jej matk.
Jeszcze dugo po wyjciu Jacka mylaa o tej sprawie. Mio nie
moe opiera si na manipulowaniu drug osob. W jej przekonaniu
mio to co spontanicznego, naturalne otwarcie si na partnera,
zawierzenie mu swych uczu. Sprowadzenie jej do swoistego
rodzaju transakcji byo dla niej niedopuszczalne.
Nie wtpia w to, e Jack j kocha. Wszystko, co robi, dowodzio
tego w jasny sposb. Ale jeli nie pokocha Charlotte. .. Ogarn j
gboki smutek.
Ich dziecko. Ich creczka.
Musi mu jasno powiedzie, co dla niej znaczy Charlotte. Moe to
uatwi mu pokochanie dziecka?
Ogarno j zwtpienie. Nie mona przecie zmusi kogo do

79

SR

pokochania drugiej osoby. adne sowa na wiecie nie s w stanie do


tego przekona. Jedyne, co moga zrobi, to czeka cierpliwie i
obserwowa rozwj wydarze.

80

ROZDZIA DWUNASTY

SR

- Dzi jest ta noc, Spike - Jack poinformowa psa, ktry sta w


drzwiach balkonowych i przyglda si swemu panu, ktry wanie
si goli.
Spike pooy gow na wycignitych apach i przymkn oczy.
Przez cay dzie pan co do niego mwi. Najwidoczniej sprawiao
mu to przyjemno. Skoro jednak nic z tego mwienia nie wynikao,
nie warto byo cay czas czuwa. Lepiej poczeka, a stanie si co
konkretnego. To golenie nie byo dla niego niczym nowym.
- Moesz sobie spa, ale ja nie mam zamiaru tego robi. Nic z
tego. Dzi doktor wyda werdykt. Dobrze, e jest pitek. Moe Nina
pozwoli mi zosta na weekend?
Spike otworzy jedno oko. Ton gosu jego pana jakby si nieco
zmieni.
- Nie martw si. Wrc, eby ci nakarmi. Przyprowadz ze
sob Nin i ma. Mwi ci, Spike, ona nie jest taka za. Chyba j
polubisz.
Ciche zaskomlenie powinno zadowoli pana. Jack umiechn si.
- Ty te moesz nauczy si, jak zosta ojcem. Bdziesz jej
pilnowa, jakby bya szczeniakiem. Moesz j poliza, broni przez
zymi ludmi, pilnowa, gdy pi.
Tym razem Spike warkn ostrzegawczo.
Jack rozemia si, nie mogc duej skrywa dobrego humoru.
Cho powtarza sobie, e by moe Nina bdzie musiaa zachowa
wstrzemiliwo seksualn jeszcze przez jaki czas, niewiele to
pomogo. Jeli tak bdzie, poczeka cierpliwie jeszcze troch.
Najwaniejsza jest mio... podanie jest na drugim miejscu.
Mia jednak nadziej, e wszystko jest ju w porzdku. Celibat mu
nie suy. Szczeglnie, odkd znw zobaczy Nin. Przebywanie w
jej bezporedniej bliskoci wystawiao na prb ca jego siln wol.
Postanowi jednak, e do koca pozostanie dentelmenem. Nina
miaa za sob cikie chwile i musi to uszanowa.

81

SR

Odoy maszynk, przemy twarz wod i wytar do sucha. Potem


przyjrza si swemu odbiciu w lusterku. Doskonale. Ani ladu
zarostu. Zadowolony otworzy butelk nowej wody po goleniu i
wklepa troch w skr twarzy. Obsession" Calvina Kleina.
Kosztowaa go ponad siedemdziesit dolarw.
Spike unis gow i zacz wszy.
- Podoba ci si, Spike? - spyta z umiechem Jack. Pomruk
aprobaty.
- Pocigajca. Tak okrelia j dziewczyna w perfumerii.
Zastanawiam si, czy pocigajca oznacza seksowna. Jak mylisz,
Spike? Pachnie seksownie?
Spike zdawa si zgadza ze swym panem i w tej kwestii.
Jack z umiechem zaczaj si ubiera. Nowa, oliwkowa koszula,
niezwykle mikka w dotyku i jasne spodnie, do ktrych nie musia
zakada paska. Im mniej przeszkd do pokonania, tym lepiej,
zdecydowa. Dzi wieczr wszystko musiao pj gadko.
Dobrze by byo, gdyby Charlie zapada w mocny, dugi sen. Nina
musi si zrelaksowa i nic nie powinno jej w tym przeszkadza. Jeli
badanie lekarskie wypadnie pomylnie, bdzie musia porozmawia
z Charlie o potrzebach jej matki. I ojca. Woy skrzane mokasyny,
wiczc przemow, jak wygosi do crki.
- Suchaj, maa. Musimy ustali sobie pewne rzeczy. Pozwl dzi
mamie odpocz, a w nagrod przedstawi ci jutro mojemu psu. Co
ty na to, Spike?
Krtkie szczeknicie.
- Czekaj nas pewne zmiany, Spike. Mam teraz rodzin. No...
prawie. Nina jeszcze wprawdzie nie powiedziaa tak, ale nie wtpi,
e wkrtce zdecyduje si zosta moj on.
Pochyli si i podrapa wiernego druha za uchem.
- Nadchodz szczliwe dni, Spike. Moe nawet sprawimy ci
maego pieska, eby mg mu przewodzi i liza go, zamiast
Charlotte. Jeste dla niej odrobin za duy.
Jack zajrza psu gboko w oczy.
- Wiem, e ja te jestem duy. Caa sztuka polega na tym, eby

82

SR

by wzgldem niej delikatnym. adnych wyskokw, dobrze?


Spike skin gow.
- Dobry piesek. Chod. Wiem, e jest troch wczenie, ale mam
dla ciebie ogromn ko. Jest na niej mnstwo misa.
Ko to magiczne sowo. Spike zerwa si na rwne apy i ruszy w
stron schodw. Jack pobieg za nim i obaj z ogromnym oskotem
zbiegli na d.
W kuchni Jack da psu obiecan ko, z ktr Spike od razu
schowa si do swego kta. Taka gratka nieczsto mu si trafiaa.
Patrzy, jak jego pan nalewa mu do miski wody. Ten czowiek by
naprawd jego najlepszym przyjacielem. Do tego tak adnie pachnie.
- C, Spike, bd si zbiera - powiedzia teraz. - ycz mi
szczcia.
Spike szczekn krtko i bezzwocznie zabra si do ogryzania
koci.
- Masz racj, Spike. By moe dzi jest wanie ta oczekiwana
noc.

83

ROZDZIA TRZYNASTY

SR

Nina pooya Charlotte spa. Z niechci mylaa o chwili, w


ktrej bdzie musiaa stan przed Jackiem, bez adnej wymwki,
ktra mogaby uwolni j od niego jeszcze na jaki czas. Bya dopiero
dziesita trzydzieci. Charlotte potrafia spa nieprzerwanie nawet
do trzeciej.
Nie chodzio o to, e nie chce si z Jackiem kocha. Lekarz
powiedzia, e wszystko jest w porzdku, lecz mimo to miaa
mnstwo wtpliwoci. Nie wiedzie czemu, bya bardzo spita i
podenerwowana. Po prostu nie potrafia zaakceptowa faktu, e
nigdy nie bdzie ju tak jak kiedy. Czasy, kiedy na wiecie nie byo
Charlotte, miny bezpowrotnie.
Nie bya ju taka beztroska jak dawniej. Ciya na niej wielka
odpowiedzialno. Przede wszystkim obawiaa si tego, e seks nie
da im ju takiej satysfakcji jak dawniej. Urodzenie dziecka na pewno
sprawio, e w jej anatomii zaszy pewne zmiany, ktre mog mie
wpyw na doznania zmysowe.
W kocu wyprostowaa si i umiechna do Jacka, ktry jej przez
cay czas towarzyszy. Upiera si, e musi powiedzie crce
dobranoc.
- Musz i do azienki. Zaraz wrc - powiedziaa i nie czekajc
na odpowied, zamkna si w azience jak jaka pochliwa
nastolatka. To byo mieszne.
Jack by taki cierpliwy i wyrozumiay. Kochaa go. A dzi wyglda
tak pocigajco, e z wraenia ledwie zdoaa cokolwiek przekn.
Zapach jego wody po goleniu dziaa na ni jak afrodyzjak.
Szybko rozebraa si i wesza pod prysznic. Po karmieniu caa si
lepia, a poza tym, miaa nadziej, e ciepa woda pomoe jej
zrelaksowa si. Cho kpaa si przed przyjciem Jacka, chciaa by
wiea i pachnca.
Tu po karmieniu jej piersi nie byy bolesne ani zbyt nabrzmiae.
Nie miaa te adnych przebarwie ani rozstpw na skrze, jedynie

84

SR

minie nie odzyskay jeszcze dawnej sprystoci. Skra na


brzuchu bya nieco luniejsza ni kiedy. Gzy Jack to zauway?
Nawet jeli tak, to przecie nie ma to adnego znaczenia. Jednak
obawiaa si, e jej wewntrzne minie stay si po porodzie zbyt
rozcignite. Co bdzie, jeli Jack uzna je za zbyt sabe? aowaa, e
Sally nie ma dzieci. Mogaby wtedy spyta j, czy miaa po porodzie
problemy z intymnym yciem. Lekarz przekonywa j, e nie ma si
czego obawia, ale on by mczyzn. W chwilach takich jak ta
kobiecie bya potrzebna matka albo jaka dowiadczona
przyjacika, ktra potrafiaby porozmawia z ni na te tematy.
Westchna i zakrcia kran. Postanowia, e kiedy Charlotte
urodzi dziecko, bdzie na miejscu, by suy jej rad. Jej crce nie
zabraknie yczliwej osoby, ktra pomogaby jej poradzi sobie ze
wszystkimi problemami. Bycie kobiet bywao czasami bardzo
trudne, cho niewtpliwie dawao te wiele przyjemnoci.
Wycierajc si do sucha rcznikiem, skoncentrowaa si na
przyjemnych stronach bycia kobiet. Nie miaa zamiaru na zawsze
zrezygnowa z cielesnych uciech. Jack by wymienitym kochankiem
i ani przez chwil nie pomylaa, e mogaby szuka kogo innego.
Zawsze troszczy si o jej potrzeby i wiedzia, jak je zaspokoi.
Niezalenie od tego, czy stanie si dla Charlotte kochajcym
ojcem, czy nie, Nina nie widziaa powodu, dla ktrego miaaby
rezygnowa z przyjemnoci, jak byo kochanie si z Jackiem. Dzi
wanie nadesza ta noc. Gdyby tylko potrafia przesta myle o
niedoskonaociach swego ciaa! Moe powinna zaproponowa mu
taniec. Jack potrafi sprawi, e taczc z nim, zapominaa o caym
wiecie.
Woya sukienk Christiana Diora i pokropia si perfumami,
ktre dostaa od Sally dzie po urodzeniu Charlotte, eby, jak
powiedziaa przyjacika, nie zapomnie, e jest nie tylko matk, ale i
kobiet. Estee Lauder". Niezwykle seksowne. Odstawia buteleczk
na pk, zamkna szafk i biorc gboki oddech, wysza z azienki.
Zaraz te usyszaa dochodzcy z sypialni gos Jacka. Bez wahania
ruszya w jego kierunku.

85

SR

- I tak to jest, Charlie - mwi wanie, kiedy wesza.


- O czym mwisz? - spytaa, nie kryjc ciekawoci.
Jack mia zwyczaj rozmawiania z Charlotte, jakby rozumiaa
wszystko, co mwi. Nina czasem zastanawiaa si, czy nie jest to
rodzaj obrony przed skrywan w podwiadomoci niechci do
dzieci. Moe uzna, e jeli bdzie rozmawia z Charlotte jak z
doros, wwczas nie stanie si ona jednym z tych okropnych
bachorw, ktrych tak nie cierpia.
Podnis gow, umiechajc si lekko kcikiem ust.
- Wanie opowiadaem Charlotte o moim psie.
W gowie Niny zapalia si ostrzegawcza lampka. Jack rozmawia
z psem w podobny sposb. Sam powiedzia, e Charlotte przypomina
mu szczeniaka. Kocha swojego psa i moe dlatego byo to pierwsze
porwnanie, jakie przyszo mu do gowy;
- To mie - powiedziaa.
- Zaraz zanie - zapewni j, podnoszc si znad leanki.
- Wszystko w porzdku? - Zajrza jej w oczy, szukajc w nich
potwierdzenia swoich pragnie, chcc si upewni, e w ostatniej
chwili nie zmienia planw, jakie mieli na ten wieczr.
- Tak.
Postpi dwa kroki i ju mia j w ramionach. Przez kilka chwil
trzyma j blisko siebie, rozkoszujc si jej bliskoci, rozpoznajc
znajome ksztaty.
- Jak dobrze znw mie ci przy sobie. - Potar policzkiem o jej
wosy, wcigajc w nozdrza ich sodki zapach.
- licznie pachniesz - szepn.
- Ty take.
- Nie mog si doczeka, kiedy...
- Hmm.
Przylgna do niego caym ciaem. Chciaa go mie ju,
natychmiast. Pragna czu, a nie myle, podda si prdowi, ktry
mia porwa ich oboje w krain rozkoszy. Liczy si tylko Jack i nikt
wicej. Cay wiat przesta dla niej istnie.
Oboje a dreli z podniecenia.

86

SR

Jack oderwa si na chwil od Niny, patrzc na ni przymglonym


wzrokiem.
- Za szybkie tempo.
- Nie dla mnie. - Nina chciaa zatraci si w pasji, jaka ich
ogarna.
Wzi j na rce i zanis do ka. W popiechu rozpi sukienk,
rozchyli na boki jedwabne poy i pooy donie na piersiach Niny.
Przez chwil gadzi je ostronie, jakby po dugim czasie odzyska
co bardzo cennego.
- Magia kobiety - powiedzia zduszonym gosem i pochyli si,
by je ucaowa.
Nina przez chwil trwaa w bezruchu, a potem zacza rozbiera
Jacka.
- Nigdy ci nie zapomniaam - szepna. - Jednak dopiero kiedy
ci poczuj, uwierz, e znw jestemy razem.
Jack okry jej nagie ciao pocaunkami. Pocaunkami, ktre parzyy
jak ogie, doprowadzajc Nin do utraty zmysw.
- Jack, kochaj mnie. Teraz! - krzykna, nie mogc czeka ani
chwili duej.
Posiad j z mioci, gwatownoci i niecierpliwoci, jakiej si
spodziewaa. Nareszcie. Nareszcie nadesza chwila penego
zjednoczenia, moment, na ktry oboje czekali tyle miesicy. Mio
ma wiele twarzy, ale ten akt by absolutnym spenieniem,
najczystsz form wizi, jaka moe czy dwoje ludzi przeciwnej
pci.
Nina oplota ramionami szyj Jacka i przycigna go do siebie. Jej
mczyzna. Jedyny, ktremu kiedykolwiek ufaa i z ktrym przeya
najwspanialsze chwile.
- Jack... - Wyszeptaa jego imi z westchnieniem szczcia,
przyciskajc go do siebie.
- Ty i ja, Nina i Jack. - Zsun si z niej i pooy obok, nie
wypuszczajc jej z ramion. - Jeszcze nigdy nie byem taki szczliwy.
- Naprawd jeste szczliwy? - spytaa, pragnc jeszcze raz
usysze jego zapewnienie.

87

SR

Rozemia si beztroskim, wyraajcym szczer rado miechem.


- Nie pamitam, kiedy ostatnio byo mi tak dobrze, kochanie.
- Mnie take byo bardzo dobrze.
Przez chwil milczeli, rozkoszujc si swoj bliskoci. Nina
uwielbiaa pieci ciao Jacka. Opara gow o jego szerok pier,
wsuchujc si w miarowe bicie serca. Wodzia palcem po jego boku,
udzie, co wyranie sprawiao Jackowi przyjemno.
Z kolei on gadzi opuszkami palcw jej plecy. Nina uwielbiaa t
pieszczot. Mg to robi godzinami, a ona nigdy nie miaaby dosy.
- Podoba mi si zapach twojej wody po goleniu - powiedziaa.
- To Obsession" - wyzna, umiechajc si. - Nie mam nic
przeciw temu, eby sta si twoj obsesj.
- Ju si stae - rozemiaa si. - Moje perfumy nazywaj si
Spellbound"*.
- I rzeczywicie udao ci si mnie zahipnotyzowa.
- Och, jak mi dobrze. - Przecigna si i przytulia do Jacka. Mogabym tak zosta na zawsze.
- Na zawsze? Wic pobierzmy si szybko - szepn, caujc j w
rami.
Chciaa tego. Ale...
- To nie takie atwe, Jack.
- Moemy sprawi, e stanie si atwe. Poprosimy Sally, eby
wszystko zorganizowaa. Z chci za wszystko zapac.
- Nie chodzi mi o sprawy organizacyjne ani o pienidze.
- Wic o co? - Przewrci j na bok i opar si na okciu,
spogldajc na ni z gry. - Powiedz mi, na czym polega problem,
Nina.
Ukrywanie prawdy nie miao sensu. Uznaa, e nadszed czas, aby
wreszcie podzieli si z nim swoimi wtpliwociami.
- To duga historia, Jack.
- Sucham ci.
Opowiedziaa mu o swoim dziecistwie, o rodzicach, ktrzy
uciekli przed odpowiedzialnoci, oddajc j na wychowanie babci, o
jej niechci do proszenia ich o cokolwiek, o tym, jak obwiniaa si za

88

SR

ktnie, ktre czsto z jej powodu wzniecali i o tym, jak samotna bya
przez cae dziecistwo i jak bardzo z tego powodu cierpiaa.
Wspomnienie matki i babci, ktre niezbyt si ni przejmoway,
nie bolao jej tak bardzo. Wiedziaa, e ona sama nigdy nie bdzie
traktowaa Charlotte w ten sposb. Najbardziej rozpaczaa z powodu
ojca, ktry zupenie jej nie akceptowa.
- Zawsze traktowa mnie jak jak przeszkod. Patrzy na mnie,
jakbym bya przyczyn wszystkich jego niepowodze. Pod tym
spojrzeniem caa si kurczyam.
- Czy kiedykolwiek ci uderzy?
- Da mi kilka klapsw, ale to nie byo nic strasznego. Chodzio o
stosunek, jaki do mnie mia. Po prostu chcia, abym na zawsze
znikna z jego ycia.
- Nie powinien by eni si z twoj matk. Mogaby zosta
adoptowana przez rodzin, ktra chciaa dziecka.
Wzia gboki oddech. Najwyraniej Jack nie widzia zwizku
midzy swoj osob, a tym, co opowiadaa. Musi wic powiedzie mu
to wprost, bez ogrdek.
- Jack, ty te nie chciae mie dziecka. Zmarszczy brwi,
najwyraniej niezadowolony z porwnania, jakie zrobia.
- Sdzisz, e mgbym postpowa podobnie jak twj ojciec w
stosunku do naszej crki?
- Nie chc, eby Charlotte przesza przez to, co ja. Wiem, e
masz dobre intencje, ale obawiam si, e to nie wystarczy.
Przez chwil rozwaa w milczeniu jej sowa, patrzc ze smutkiem
w jej oczy.
- Nigdy nie zapomnisz tego, co wtedy powiedziaem, prawda?
Nina z ulg przyja fakt, e si nie obrazi. Wycigna rk i
pogadzia go po policzku.
- Kocham ci, Jack. Jeste wspaniaym czowiekiem. Dlatego nie
chc skazywa ci na ojcostwo, ktrego nie pragniesz. To
przyniosoby nam tylko bl.
Skin gow.
- Rozumiem twj punkt widzenia, ale naprawd myl, e

89

SR

niepotrzebnie si tego obawiasz. Nie mog ci obieca, e nie popeni


adnego bdu. To dla mnie zupenie nowe dowiadczenie...
- Podobnie jak dla mnie.
Pooy palec na jej ustach, bagajc wzrokiem, eby mu nie
przerywaa.
- Mog ci jednak obieca, e nigdy wiadomie nie skrzywdz
Charlotte. Nie dam jej odczu, e jest niechcianym dzieckiem i e
mnie nie obchodzi. Sam przez to przeszedem. Nie zrobi nic
podobnego wasnemu dziecku.
Nina wierzya w jego szczero. Pamitaa, jak opowiada o
nianiach i szkole z internatem.
- Nie martw si, Nina - cign. - Nasza Charlie zajmie w naszym
yciu bardzo specjalne miejsce. I bdzie miaa tego wiadomo.
Popatrz na Spike'a.
- A co nasza crka ma wsplnego z tym kundlem?
- Kiedy go wziem ze schroniska, ledwo trzyma si na nogach.
Poprzedni waciciel bi go i zama w nim ducha. Ja przywrciem
Spike'owi wiar w siebie. Teraz myli, e jest panem mojego domu.
Nie potrafia powstrzyma umiechu.
- Charlotte nie jest psem, Jack. Istoty ludzkie s nieco bardziej
skomplikowane.
- Nie pomylaa o tym, e moe to ludzkie istoty komplikuj
sprawy, ktre tak naprawd s cakiem proste?
- Moliwe. Niezalenie od tego, dajmy sobie troch czasu. Nie
ma sensu spieszy si z maestwem.
Westchn z rezygnacj.
- Jedynie wwczas, gdy zamieszkam z wami, bd mg
udowodni, e potrafi by dobrym tat.
To bya prawda, cho Nina nie chciaa zgadza si na co, czego
nie bya absolutnie pewna.
- Bd cierpliwy, Jack. Wiem, czym kocz si zawierane w
popiechu maestwa. Nie chc czu, e kto mnie do tego zmusza.
- Przynajmniej jeste szczera. - Pocaowa j lekko, eby
pokaza, e nie ywi do niej urazy. - Co by powiedziaa, gdybym

90

SR

zaprosi ciebie i nasz crk na weekend do siebie? Cho przez dwa


dni mgbym si wykaza.
Specjalnie zaakcentowa sowa nasz crk", co nie uszo uwagi
Niny. Byoby jeszcze lepiej, gdyby powiedzia Charlotte, ale i tak
bardzo si ucieszya.
- Zgoda - powiedziaa i pocigna go na siebie. Jedna
przeszkoda pokonana, pomylaa midzy jednym
pocaunkiem a drugim.
Miaa nadziej, e Jack zdoa usun wszystkie pozostae.

91

ROZDZIA CZTERNASTY

SR

Nastpnego ranka Jack dosta solidn lekcj pokory. Jeli chodzi o


dzieci, zwycistwo w jednej chwili moe obrci si w sromotn
klsk.
Uwaa si za mistrza w dziedzinie zajmowania si
niemowlakami. Charlie spaa ca noc, dajc im mnstwo czasu dla
siebie i pozwalajc swojej mamie spokojnie odpocz. Wspaniay
dzieciak. Wie, co to znaczy satysfakcjonujca wsppraca i doskonale
spenia to, co do niej naley.
I co si stao? Charlie nie obudzia si w nocy na karmienie i daa o
sobie zna dopiero o wicie. Piersi Niny byy tak przepenione
pokarmem, e kiedy Charlotte zacza ssa, trysna z nich taka ilo
mleka, e maa zakrztusia si, a potem wszystko zwrcia.
Jack nigdy nie sdzi, e taka maa istota moe tak dokadnie
zabrudzi wszystko wok siebie. Zaj si sprztaniem, podczas gdy
Nina wzia dziecko i zacza karmi j w innej pozycji.
Chwilowo problem mieli z gowy. Niestety, po karmieniu w
piersiach Niny nadal pozostaa ogromna ilo mleka.
Wyprodukowaa go w cigu nocy stanowczo zbyt duo.
- Bd musiaa troch cign - powiedziaa zmartwionym
gosem. - Mgby by tak miy i kupi mi elektryczn cigark do
pokarmu?
- Elektryczn cigark do pokarmu - powtrzy, przypominajc
sobie, jak w czasach szkolnych by na wycieczce na farmie. Widzia
wwczas cae rzdy krw podczonych do mechanicznych dojarek.
Czy Nina musi uy czego podobnego? Nie wiedzie czemu, ta
wiadomo go przerazia.
- Tak. Powinnam bya kupi sobie wczeniej, ale nie
przypuszczaam, e Charlotte ju teraz zacznie przesypia prawie
cae noce.
Jack mia sobie za ze, e sam o tym nie pomyla.
- Wydaje mi si, e przy Epping Road jest apteka czynna

92

SR

dwadziecia cztery godziny na dob. Byabym wdziczna, gdyby to


dla mnie zrobi - przynaglaa Nina.
- Naturalnie. Ju id. - Spojrza na zegarek. Dochodzia sidma.
O tej porze normalne sklepy byy jeszcze zamknite. Epping Road
bya tylko kilka przecznic std. - Powinienem by z powrotem za
jakie dwadziecia minut. Poradzisz sobie, Nina?
- Naturalnie. Zaraz ci dam pienidze.
- W adnym wypadku. Sam zapac. - Chcia si ni opiekowa, a
poza tym czu si odpowiedzialny za zaistnia sytuacj. - Uwaaj na
siebie. Wrc najszybciej, jak si da.
- Dziki za pomoc, Jack.
- Caa przyjemno po mojej stronie.
To bya prawda. Cieszy si, e moe by w czym przydatny. Nina
miaa racj, natura ludzka jest bardziej skomplikowana, ni
pocztkowo sdzi. Kiedy przekonywa Charlie, e powinna spa jak
najduej, nie sdzi, e konsekwencje tego mog by tak powane.
Biedna maa, omal nie zakrztusia si na mier mlekiem matki.
Drobna zmiana wywoaa cay cig reakcji, ktry zmieni
wszystko. Popeni bd. Cae szczcie, e Nina nie wiedziaa o
pogawdce, jak odby z crk. Miaaby kolejny argument na
potwierdzenie swojej teorii.
Prawdopodobnie uznaaby, e zrobi to z czystego egoizmu, aby
mieli wicej czasu dla siebie, co w pewnym sensie byo prawd. Nie
mia jednak zych intencji. Cae to zdarzenie byo dla niego
doskona lekcj. W przyszoci bdzie organizowa ich wsplne
ycie znacznie rozwaniej.
Cae szczcie, e bya sobota. O tej godzinie na Epping Road
prawie nie byo ruchu. Dotar do centrum handlowego w kilka
minut. Odnalaz aptek i wszed do rodka. Kiedy magister poda mu
elektryczn pompk, o ktr poprosi, z ulg stwierdzi, e cae
urzdzenie nie jest tak due, jak si spodziewa.
- Proponuj panu naby take soik wazeliny - poradzi
farmaceuta.
- Po co?

93

SR

- Na wypadek, gdyby pana onie popkay brodawki. To bardzo


bolesna dolegliwo. Wazelina moe temu zapobiec.
Popkane brodawki! Jack by coraz bardziej przeraony. Czego
jeszcze si dowie?
- Dobrze, wezm soik wazeliny - powiedzia szybko. - Czy
jeszcze co moe si przyda?
- Nie. Przy odpowiedniej pielgnacji nie powinno by adnych
problemw. W razie jakich wikszych dolegliwoci ona powinna
zgosi si do lekarza.
- Dopilnuj, eby odpowiednio o siebie dbaa - zadeklarowa,
nie chcc, aby Nina musiaa odwiedza lekarza.
Chocia to wszystko nie jest takie proste...
No c, nie bdzie atwo i przyjemnie, pomyla, pacc
aptekarzowi. Dzieci naprawd potrafi skomplikowa ycie. Widzia
to u swoich przyjaci, ale dopiero teraz odczu na wasnej skrze.
Zawsze uwaa, e odpowiednim postpowaniem mona utrzyma
te mae szkodniki na wodzy, ale teraz zrozumia, e odpowiednie
postpowanie wcale nie jest atw spraw. Bdzie musia dogbniej
przemyle t spraw.
Wsiad do range rovera i ruszy w stron Lane Cove, z mocnym
postanowieniem, e nie da si pokona takiemu maemu berbeciowi.
Bdzie przewidywa konsekwencje kadego kroku. Nie moe
dopuci do tego, eby Nina uznaa, i popenia zbyt wiele bdw.
Po ostatniej nocy nabra pewnoci, e drzwi do serca Niny stoj
przed nim otworem. Nie pozwoli, aby zostay zatrzanite.
Mia cay weekend na to, eby si zrehabilitowa w jej oczach.
Gdyby kiedykolwiek spotka jej rodzicw, powiedziaby im, co myli
o ich postpowaniu z dzieckiem. Mia szczcie, e jego rodzice tylko
go ignorowali. Nina miaa znacznie cisze dziecistwo ni on. Nic
dziwnego, e tak draa o los Charlotte.
Jeli chodzi o Charlie, uzna, e nie bdzie z ni wikszych
kopotw. To dobre dziecko, ktre sucha swego taty. Bdzie musia
porozmawia z ni dzi chwil na osobnoci. Przekona j, e powinni
wrci do starego rozkadu dnia i... nocy.

94

SR

Dzi w nocy... Moe utuli Nin do snu? Chyba e bdzie chciaa


czego wicej... W takim wypadku nie bdzie si sprzeciwia...
Niczemu nie bdzie si sprzeciwia.
Farmaceuta sdzi, e przyszed po zakupy dla ony. Mia zamiar
jak najszybciej doprowadzi Nin do otarza. Musi zosta jego on.
Wierzy, e ju niedugo przekona si, jak dobrym ojcem potrafi by
dla ich crki. W niczym nie bdzie przypomina jej ojca.
Musi tylko osign jakie porozumienie z Charlie. Ju ona potrafi
wyczu, co jest dla niej najlepsze. Dzieci instynktownie wiedz, z kim
bdzie im dobrze. Dziewczynka potrzebuje ojca, a on jest jedynym i
niezastpionym kandydatem na t posad.
Jack gboko wierzy, e to akurat jest proste.

95

ROZDZIA PITNASTY

SR

Dziao si co niedobrego i Nina nie moga tego duej ignorowa.


Z kad godzin byo coraz gorzej. Od pamitnej nocy, w czasie
ktrej Charlotte tak dugo spaa, co stao si z jej piersiami. Dzi
rano karmienie byo dla Niny prawdziw mczarni.
Ju ponad tydzie uywaa cigarki, aby pozby si nadmiaru
pokarmu. Za kadym razem zabieg sprawia jej wiele blu. By moe
zawini tu jej brak dowiadczenia. Niezalenie od przyczyny piersi
byy twarde, gorce i zaczerwienione, a pod pachami wyczuwalne
byy bolesne guzki. Dostaa te temperatury. Na domiar zego
Charlotte staa si bardzo niespokojna.
Nina z coraz wikszym trudem podnosia jej leank. Zdaa sobie
spraw, e sama nie zdoa dotrze do lekarza. Bolaa j gowa, a
ponadto obawiaa si, e moe po drodze zasabn. Postanowia
zadzwoni do Sally, ktra z pewnoci nie odmwi jej pomocy.
- Mwi Nina - przerwaa powitaln przemow, zarezerwowan
dla klientw. - Nie czuj si dobrze. Potrzebuj twojej pomocy.
- Ju id.
Odoya suchawk z westchnieniem ulgi. Sally potrafia
sprawnie dziaa, kiedy okolicznoci tego wymagay. Po kilku
sekundach stana w drzwiach czcych ich mieszkania, gotowa do
niesienia pomocy.
Spojrzaa na saniajc si na nogach Nin i rzucia si, by j
podtrzyma. Posadzia j w fotelu, dotkna jej czoa i zasypaa
pytaniami.
- Grypa? odek? Co? Nina wyjania, co jej dolega.
- To zapalenie - Sally byskawicznie postawia diagnoz. - Masz
infekcj w piersiach. Moe nawet zrobi si ropie. Moja siostra
miaa to samo. Najczciej jest to skutek odstawienia dziecka od
piersi.
- Ale ja nie odstawiam Charlotte - jkna Nina.
- Za dugo pi w nocy, a to na jedno wychodzi. Musisz dosta

96

SR

antybiotyk. A moe nawet tabletki na zahamowanie laktacji.


Powinna jak najszybciej zobaczy si ze swoim lekarzem.
zy napyny Ninie do oczu.
- Chcesz powiedzie, e nie bd ju moga karmi Charlotte?
- To zaley od tego, jak powana jest infekcja. Nie martw si, na
butelce te dobrze si wychowa. Teraz nie czas zastanawia si nad
wyszoci jednego nad drugim. Musimy wybra to, co jest najlepsze
dla ciebie.
Nina bya zbyt saba i przygnbiona, by protestowa. Pozwolia
przyjacice zaj si wszystkim. Sally zadzwonia do swojej
sekretarki, ktra przyniosa jej torebk i kluczyki od samochodu.
Poprosia sekretark, aby zostaa w domu i zaja si Charlotte.
Gdyby zaistnia jaki problem, miaa dzwoni do Niny na telefon
komrkowy. Po kilku minutach jechay ju do szpitala.
- Czy Jack wie?
- Nie.
- Nie powiedziaa mu, e masz problem?
- Nie chciaam go martwi.
zy popyny Ninie po policzkach. Jack by wspaniay, ale... nie
podobao mu si, e uywa elektrycznej cigarki. Wprawdzie nic nie
mwi, ale widziaa po jego minie, e jest niezadowolony. Poprosia,
eby przez ostatnie dwie noce nie przychodzi do niej, tumaczc si
du iloci pracy. Nie chciaa, aby patrzy, jak si mczy.
Na pewno za wszystko obwiniaby Charlotte, a tego by nie zniosa.
By moe byo to z jej strony tchrzostwo, ale nie chciaa ju
sprawdza go jako ojca.
- Daj mi jego numer - polecia Sally.
- Po co?
- Sama nie dasz sobie rady.
- Inne samotne matki jako sobie radz.
- Jaki jest sens w ukrywaniu caej sprawy? Albo Jackowi na
tobie zaley, albo nie. Lepiej dowiedzie si prawdy teraz, Nina.
Logika, ktrej nie mona si sprzeciwi. Jednak strach przed jego
utrat by zbyt silny.

97

SR

- Jest dopiero jedenasta. Na pewno jest bardzo zajty prac.


Moe wszystko nie jest tak powane, jak sdzisz?
Jej optymizm spotka si z jawn drwin ze strony Sally.
- Masz wysok temperatur. Jeli Jack nie zajmie si Charlotte
teraz, kiedy jeste chora, moesz o nim zapomnie - stwierdzia nie
znoszcym sprzeciwu tonem. - By moe karmienie butelk okae
si niezbdne. A to oznacza kolejne zakupy. Jack bdzie mia wielkie
pole do popisu. Daj mi jego numer.
Nina poczua, e krci si jej w gowie. Bya zbyt saba, by
wszystkiemu podoa. Sally miaa racj. Jeli Jack jej teraz nie
pomoe, ich wsplna przyszo stanie pod wielkim znakiem
zapytania. Podaa Sally jego numer telefonu, a ona natychmiast go
wykrcia.
- Jack, mwi Sally. Suchaj mnie. Jad z Nin do lekarza. Ma
gorczk i bol j piersi. By moe bdzie musiaa zosta w szpitalu.
- Szpital! - jkna Nina, z kad chwil widzc swoj przyszo
w coraz czarniejszych barwach.
Sally zignorowaa jej okrzyk peen rozpaczy.
- Moesz si zaj Charlotte?
- Powiedz mi, co mam robi - usyszaa w odpowiedzi.
- Id do apteki i kup wszystko, co jest potrzebne do karmienia
niemowlaka. Mleko w proszku, butelki, smoczki, pyn do sterylizacji i
tak dalej. Farmaceuta ci pomoe. Nastpne karmienie wypada o
drugiej, ale moe chcie je wczeniej.
- Ju jad.
- Poczekaj. Gdyby si okazao, e Nina musi zosta w szpitalu,
zajmiesz si Charlotte?
- Jasne. Wezm j do siebie. Nin take, jeli lekarz pozwoli jej
wrci do domu. Zaopiekuj si obydwiema.
- Na pewno dasz sobie rad?
- To przecie moja rodzina. Dzikuj, e daa mi zna, Sally.
- W mieszkaniu Niny jest moja sekretarka. Gdy bd co
wiedziaa, zostawi u niej wiadomo.
- Pojad tam, gdy tylko kupi cay ekwipunek dla Charlotte.

98

SR

- Dobrze. W takim razie do zobaczenia.


Charlotte. Powiedzia o niej Charlotte. To dobry znak, pocieszaa
si Nina. I sposb, w jaki wyrazi si o nich. Moja rodzina... Jack mia
dobre intencje. Nie wiedziaa, dlaczego pacze, ale nawet nie
prbowaa zatamowa pyncych po policzkach ez.
- Ten facet cakiem niele si spisuje, Nina - stwierdzia
Sally, wjedajc swoim BMW na parking obok przychodni. - Ma
serce na miejscu. Widziaam ju niejednego w takiej podbramkowej
sytuacji i musz ci powiedzie, e Jack spokojnie mgby stara si o
miano najlepszego z nich.
- Dziki, Sally. - Nina z trudem wydobywaa z siebie sowa.
aowaa, e od razu nie poradzia si Sally, wtedy, kiedy jej
problemy z piersiami dopiero si zaczynay. By moe nie
doprowadziaby si do tak cikiego stanu.
- A teraz idziemy do lekarza.
Nina nie miaa ju na nic wpywu. Los znw z niej zadrwi. Teraz
wszystko zaleao od Jacka. Jeli zechce, wszystko skoczy si
dobrze.
Oby tylko znalaz w sobie wystarczajco duo dobrej woli.

99

ROZDZIA SZESNASTY

SR

Charlie dara si wniebogosy i nie miaa zamiaru sucha tego, co


tata mia jej do powiedzenia. Jack nosi j po pokoju, poklepujc
lekko po pleckach, ale bez rezultatu. Najwyraniej nic nie byo w
stanie jej uciszy. Kiedy zadzwoni telefon, rzuci si, by go odebra.
Mia nadziej dowiedzie si czego o Ninie i spyta, co robi z ma.
Poda dziecko sekretarce Sally i poleci jej, eby posza do sypialni
i zamkna za sob drzwi.
- Nie chc, eby Nina usyszaa, e dziecko pacze. Pospiesz si!
Podnis suchawk, jak tylko zamkny si za ni drzwi.
- Tu Jack. Jak si czuje Nina? - spyta niecierpliwie.
- Najgorszy z moliwych scenariuszy. Zrobi jej si ropie piersi.
Dostaa doylnie antybiotyk i lekarz zamwi jej miejsce w Royal
North Shore Hospital. Zaraz tam jedziemy. Jeszcze dzi maj
zobaczy chirurg.
- Chirurg? - Jack zaniepokoi si nie na arty.
- Nic strasznego. Trzeba naci ropie i zaoy sczek. Nina
bdzie do tego zabiegu upiona.
- Dopiero od tego si rozchoruje - powiedzia zmartwiony i zy,
e nie moe uly jej cierpieniom.
- Jest naprawd ciko chora. Bdzie musiaa zosta w szpitalu
przez kilka dni. Dostae wszystko dla Charlotte?
Dopiero teraz w peni dotara do niego caa groza sytuacji. Nina
jest w szpitalu, a on ma zosta sam na sam z crk. Nie przez godzin
czy dwie, ale przez kilka dni! I nocy! Nina w niczym mu nie pomoe.
On sam ponosi ca odpowiedzialno. Z trudem opanowa panik,
ktra go ogarna. Czy nie mwi, e nie pozwoli, aby pokona go
taki may dzieciak?
- Mam wszystko, co potrzeba - powiedzia twardo. - Powiedz
Ninie, eby si nie martwia. Charlotte nie moga znale sobie
bardziej kompetentnego taty. Dam sobie ze wszystkim rad.
Charlotte... Tak nazywaa j Nina. Poniewa chwilowo musi

100

SR

zastpi dziecku mam, bdzie nazywa j po imieniu, tak jak mwi


si do dorosej osoby. On sam poczuje si przez to... bardziej dorosy
i silniejszy.
- Dobrze. - Sally bya wyranie zadowolona z jego sw. Przyjd do ciebie wieczorem. Posiedz z Charlotte, eby mg
odwiedzi Nin i podtrzyma j na duchu. Okay?
Jack odczu wyran ulg. Nie by cakiem sam. Sally pomoe mu,
gdyby zasza taka potrzeba. Poza tym jest przecie Maurice i Ingrid
oraz kilku innych przyjaci, do ktrych moe zadzwoni w razie
potrzeby. Jego niepokj nieco zmala.
- Bd ci bardzo zobowizany, Sally. Przeka Ninie wyrazy
mioci. I jeszcze raz dzikuj - powiedzia szczerze, doceniajc
pomoc i przyja Sally.
Odoy suchawk, zrobi kilka gbokich oddechw, eby si
nieco uspokoi i dotleni mzg. Musi teraz jasno myle i sprawnie
dziaa. W jego rkach spoczywa los i zdrowie dziecka.
Przyszo mu nagle do gowy, e Nina nie byaby zadowolona,
gdyby szuka pomocy u przyjaci. Charlotte bya jego dzieckiem.
Powiedzia Ninie, e nie chce adnych nia. I oto mia moliwo si
wykaza. Udowodni, co potrafi. Jeli teraz sobie nie poradzi, Nina na
zawsze usunie go ze swego ycia. Jeli nie potrafi by dobrym ojcem
w sytuacji kryzysowej, nie zasuguje na to, by powica mu wicej
czasu.
Z tym mocnym postanowieniem ruszy do sypialni. Charlotte
nadal pakaa. Wzi j na rce i opar na ramieniu tak, e jej ucho
znalazo si tu obok jego ust:
- Posuchaj mnie, maa - odezwa si cicho, ale dobitnie. Krzyki
dziecka na chwil ustay. Jack poklepa Charlotte po pleckach.
- Musimy doj ze sob do porozumienia. Pamitaj, e jestemy
zdani tylko na siebie. Tylko ty i ja. Nawarzylimy piwa, ktre twoja
mama musi teraz wypi. Powinnimy pokaza jej, e moe nam
zaufa.
Koo jego ucha rozlego si gone beknicie.
- To ju lepiej. Tylko nie zaczynaj znw paka. Naykasz si

101

SR

powietrza i nic wicej. Wiem, e przejcie na butelk po tym, jak


ssaa...
Kolejny krzyk jasno da mu do zrozumienia, e porozumienie nie
zostao osignite. Wrzask Charlotte dziaa na Jacka paraliujco, a
gowa pkaa z blu.
Klepanie po pleckach nie pomagao. Koysanie rwnie. Charlotte
nie zwracaa najmniejszej uwagi na jego zapewnienia, e wszystko
bdzie dobrze. Jej pistki byy zacinite, nki wierzgay w
powietrzu, a twarz bya wykrzywiona w nienaturalnym grymasie.
Jack zwyk artowa z przyjacimi na temat ich dzieci, mwic, e s
z pieka rodem. Teraz przekona si na wasnej skrze, co to znaczy.
Si si opanowa, prbujc myle jasno pomimo wrzasku, ktry
nie ustawa ani na chwil. Istniao tylko jedno rozwizanie.
Przyjaciele opowiadali mu, e kade dziecko usypia podczas jazdy
samochodem. Bdzie musia wsadzi ma do range rovera i troch
si z ni przejecha. Jeli si nie uspokoi, nie ma szans na
nakarmienie jej z butelki.
Musia jeszcze wybra odpowiedni mieszank. Nawet nie marzy
o tym, e uda mu si to zrobi za pierwszym razem. Farmaceuta
poradzi mu, eby kupi trzy rodzaje mleka, na wypadek gdyby
ktre nie smakowao dziecku. Wzi te rne smoczki. Karmienie
butelk to skomplikowana czynno. Jeli ma osign sukces,
Charlotte bdzie musiaa w peni z nim wsppracowa.
Wsadzi rozkrzyczan crk do fotelika i owin kocykiem.
Charlotte z ca determinacj staraa si udaremni mu wszelkie
prby jej spacyfikowania. Sekretarka Sally pomoga mu zabra do
samochodu rzeczy Niny, podczas gdy on zapakowa wszystko, czego
potrzebowa dla dziecka.
Chcia jak najszybciej znale si u siebie w domu. Musia
udowodni Ninie, e da sobie rad.
Przekaza dziewczynie wiadomo dla Sally i zaj si
umocowywaniem fotelika na tylnym siedzeniu. Wreszcie wszystko
byo gotowe.
- Powodzenia! - poegnaa go sekretarka Sally, umiechajc si

102

SR

pocieszajco.
Podzikowa jej za pomoc i usiad za kierownic. Pomyla, e w
tych okolicznociach bdzie potrzebowa bardzo duo powodzenia.
Nie przyzna si jednak do tego na gos. Musi by dzielny, eby Nina
mu wreszcie zaufaa.
Ze wszystkich si stara si ignorowa dochodzce z tyu
samochodu krzyki. Wczy silnik i ruszy. Charlotte uspokoia si
dopiero przy Pacific Highway. Jack bogosawi przyjaci, ktrzy
zdradzili mu ten may sekret z samochodem.
Kiedy zapada cisza, mg wreszcie zacz myle. Po pierwsze,
musi zadzwoni do swoich pracownikw, eby powiedzie im, e
przyjeda do domu z crk. Poprosi ich, aby byli gotowi do pomocy.
Telefon odebra Gary, starszy z pomocnikw.
- Za kilka minut bd przy Boundary Street - poinformowa go
zwile. - Nina jest w szpitalu, wic musz zaj si dzieckiem. Kiedy
przyjad, pomoecie mi wyadowa ekwipunek maej. Jak si obudzi,
bd musia j nakarmi.
- Bdziemy na ciebie czeka. Co jeszcze?
- Tak. Znajd najwikszy czajnik, jaki mam i nastaw w nim
wod. Musz wysterylizowa butelk i smoczek.
- Dobrze.
- Na razie to tyle.
Nie wiedzia, ile czasu Charlotte bdzie spaa, wola jednak
przygotowa si na kad ewentualno. Zadowolony z tego, e
wszystko przewidzia, Jack skoncentrowa si na prowadzeniu
samochodu.
Gary i Ben byli jeszcze nastolatkami, ale Jack wiedzia, e moe na
nich polega. Obaj byli tak samo pedantyczni w pracy jak on i zawsze
stosowali si do jego polece. Inaczej ich wsppraca nie miaaby
szans powodzenia.
Cae szczcie, e czajniki Jacka byy z nierdzewnej stali.
Farmaceuta ostrzega go, aby nie sterylizowa butelek w naczyniach
z aluminium. Pyny do sterylizacji zostawi na pniej. S wygodne,
ale eby w nich wysterylizowa sprzt, potrzeba kilku godzin.

103

SR

Najpierw musi opanowa sytuacj kryzysow. Trzeba myle


pozytywnie.
Ku jego uldze operacja ,,Przybycie" wypada pomylnie.
- Postawcie to wszystko w jadalni - zakomenderowa Jack.
Jego wsppracownicy pomogli mu przynie z samochodu
wanienk, desk do przewijania, leank, pieluszki i zakupy, ktre
zrobi rano. Kiedy Jack wnis do pokoju pic Charlotte i pooy j
na leance, Spike podszed do niej i nieufnie obwcha przybysza.
Jadalnia bya poczona z kuchni i wszyscy trzej czsto jedli tu
lunch. Sta w niej solidny dbowy st i sze wygodnych krzese, a
take telewizor i fotel Jacka. Oprcz tego nie byo innych mebli,
dlatego deska do przewijania i pka na dziecice akcesoria
zmieciy si bez trudu. azienka bya tu obok kuchni, wic
wszystko, czego potrzebowa, znajdowao si w zasigu rki.
Postawi leank Charlotte obok telewizora, aby nie staa na
drodze.
- Pilnuj jej, Spike. Gdyby co byo nie tak, od razu daj mi zna.
Pies posusznie pooy si obok leanki, aujc, e picy
szczeniak jest cay przykryty kocykiem. Pachnia tak, jakby
potrzebowa dokadnego wylizania.
Jack rozpakowa zakupy i uoy na kuchennej ladzie. Chopcy
przynieli pieluszki i torb z rzeczami Niny, a take ca reszt
drobiazgw nalecych do Charlotte.
- To ju wszystko, Jack - zapewni go zawsze gotowy do
niesienia pomocy Ben.
- Dziki. Zaczniecie sterylizowa butelki i smoczki, a ja ustawi
desk do przewijania. W razie potrzeby bdzie gotowa do uycia.
- Po co mamy wygotowa a dziewi butelek? - spyta Gary. Jak
zwykle pragn zna odpowied na kade pytanie. By wraliwym
dziewitnastolatkiem, ktry w ramach protestu przeciw
obowizujcym reguom spoecznego ycia nosi kolczyk w uchu i
czesa si w kucyk. - Nie sdziem, e dziecko potrafi tyle wypi doda, marszczc z namysem brwi.
- To czysta matematyka, Gary. Mamy trzy rodzaje mieszanek i

104

SR

trzy rodzaje smoczkw. Kady z nich ma inn rednic dziurki. Chc


przygotowa wszystkie moliwe kombinacje, eby podczas
karmienia nie traci czasu. Majc wszystko pod rk, przekonamy
si, ktra butelka najbardziej odpowiada Charlotte.
- Moemy wysterylizowa smoczki w trzech rnych garnkach,
eby nie pomiesza rozmiarw - zaproponowa Ben.
- Dobry pomys - odpar z wdzicznoci Jack. - Nie ma nic
lepszego ni racjonalizatorska inwencja. Jeste za to odpowiedzialny.
Smoczki gotujemy pi minut, butelki dziesi. Ja pjd po jakie
rczniki. Nie macie pojcia, jak szybko dziecko potrafi zmoczy
wszystko, co znajduje si w jego pobliu.
Jack pogratulowa sobie w duchu opanowania i zaradnoci.
Przynis z azienki chusteczki higieniczne i gbk. By
przygotowany na kad ewentualno i to pomagao mu opanowa
panik, ktr pocztkowo odczuwa. Musi wierzy, e potrafi da
sobie rad w kadej, nawet najtrudniejszej sytuacji. Po raz kolejny
sprawdzi, czy ma wszystkie potrzebne rzeczy pod rk i poszed do
kuchni.
Ku jego szczciu Charlotte spaa w najlepsze. Jack i jego
pomocnicy zaczli przygotowywa mieszanki. Wkrtce wszystkie
byy gotowe i umieszczone po trzy w garnkach z ciep wod, eby
nie wystygy.
Podzikowa chopcom za pomoc. Napicie, jakie odczuwali na
pocztku, nieco zelao i nawet zaczli troch artowa. Ich
samozadowolenie nie trwao jednak dugo. Usyszeli ciche kwilenie,
ktre zaczo dochodzi z leanki. Spike podnis si na przednie
apy i warkn ostrzegawczo. Trzeba przystpi do akcji.
Jack zdusi panik, ktr poczu na myl, e maa znowu zacznie
paka. Wszystkie przygotowania mog okaza si bezskuteczne,
kiedy Charlotte poczuje, e stracia co, co byo w jej yciu
najcenniejsze i z czym nie rozstawaa si od urodzenia. Psy potrafiy
wyczu czyj strach. O ile wiedzia, dzieci take.
Jestem twardy jak skaa, przekonywa siebie w duchu i wyda
chopcom polecenia, eby udowodni sobie, e potrafi zachowa

105

SR

zimn krew.
- Sprawdcie temperatur mleka, a ja zmieni jej pieluszk.
- Jak mamy to zrobi? - spyta Gary.
- Wylejcie odrobin na wewntrzn stron nadgarstka.
Powinno mie mniej wicej tak temperatur jak skra.
Wyj Charlotte z leanki, w momencie gdy otwieraa buzi, by
zacz krzycze. Zdziwiona, e kto j podnosi, otworzya oczy i
zagruchaa.
- Wszystko w porzdku. Teraz tata si tob zajmie - zapewni j
i pooy na desce do przewijania.
Patrzya na niego przez cay czas, kiedy j rozbiera i zdejmowa
mokr pieluch.
Spike opar przednie apy st, aby nie straci nic z caego
widowiska. Pod jego ciarem deska si nieco zachwiaa, ale szybko
zapa rwnowag.
- Ostronie, Spike - ostrzeg go Jack. Nie chcia, aby Charlotte
stracia do niego zaufanie, jeszcze zanim zaoferuje jej butelk z
mlekiem.
Na szczcie Spike okaza si by swego rodzaju atrakcj.
Charlotte nie spuszczaa z niego wzroku, przez co zupenie
zapomniaa o paczu. Kiedy Jack posypa j pudrem, Spike gono
kichn. Wszystkie poczynania jego pana wzbudzay w nim wyrane
zainteresowanie.
- Gotowe - oznajmi triumfalnie Jack, zapinajc piochy. - Mama
byaby z nas dumna.
Due okrge oczy spojrzay na niego z uwag. Jack dostrzeg w
nich jawne wyzwanie. Wszystko byo nie tak. Jej wiat zmieni si nie
do poznania i doskonale zdawaa sobie z tego spraw. Nie da si
oszuka, e wszystko jest w porzdku.
- To, co zrobimy teraz moe ci si wyda troch dziwne ostrzeg j. - Nic nie zastpi ci mamy, ale pewne rzeczy trzeba
zaakceptowa, niezalenie od tego, czy nam si podobaj, czy nie.
Sama musisz dokona wyboru. Ja mog ci tylko pomc. I pamitaj pochyli si nad ma, ciszajc gos - wszystko, co tu robimy, jest dla

106

SR

ciebie.
Charlotte obdarzya go penym nieufnoci spojrzeniem. Jack dra
z niepokoju. Powiedzia jej ca prawd i nic wicej nie mg ju
zrobi. ycie jest czasem pene zaskakujcych niespodzianek. Trzeba
do tego przywykn i i do przodu. On sam nie planowa ojcostwa, a
oto peni teraz rol matki i ojca jednoczenie.
- Zobaczysz, e ci si spodoba - powiedzia, biorc j na rce i
sadowic si w fotelu. Podoy jej pod brod pieluszk, a na
kolanach rozoy sobie rcznik.
- Temperatura jest w porzdku, Jack - poinformowa go Gary.
- Mieszanka numer jeden, najmniejszy smoczek - zaordynowa
Jack.
Ben wrczy mu butelk. Obaj chopcy stali obok fotela,
obserwujc reakcj Charlotte. Spike, ktry najpierw obw-cha
wyrzucon do kosza pieluszk, doczy do nich. Oczy zebranych
wpatrzone byy w usta maej.
- Ona ssie - oznajmi podniecony Ben.
- Tak, ale czy co wypija? - Gary poda w wtpliwo
skuteczno karmienia.
Mae szczki pracoway przez minut, ale potem podday si.
Charlotte wyplua smoczek i gono daa wyraz swojemu
niezadowoleniu.
Jack poczu, e odek podchodzi mu do garda. Podnis butelk
do gry. Prawie nic nie wypia.
- redni smoczek - poleci, zdecydowany walczy do koca.
Gary poda mu dan butelk. Spike nie mg si nadziwi
zwyczajom tego nowego szczeniaka. Potrzsn gow, co na chwil
przycigno uwag Charlotte. Jack wetkn maej w usta smoczek i
dziecko zaczo ssa. Nie na dugo. Po chwili odwrcia gow, a z
kcikw ust wypyno jej wyssane mleko.
Ohyda", zdawaa si mwi jej mina.
- Co ci powiem, maa - odezwa si ostro Jack. - adna z tych
mieszanek nie bdzie smakowa tak, jak mleko mamy.
Usysza w swoim gosie z trudem hamowan zo i dopiero teraz

107

SR

zrozumia, jak atwo dziecko moe wyprowadzi z rwnowagi nawet


najbardziej rozsdnego dorosego. Wzi si w gar i wrczy
Gary'emu butelk z niesmacznym mlekiem.
- Sprbujmy mieszanki drugiej ze rednim smoczkiem. Zanim
poda maej kolejn butl, dokadnie wytar jej usta. Nie chcia, eby
pomylaa, e pije to samo mleko co przed chwil. Musiaa je. W
ten czy inny sposb wmusi w ni zawarto ktrej z butli.
Charlotte zaatakowaa kolejn butelk jak buldoer. Przez kilka
minut wygldao na to, e mieszanka numer dwa jest t, ktra j
satysfakcjonuje, ale w pewnej chwili jej odek odmwi dalszego
przyjmowania tego mleka. Trysno z niej jak z gejzeru. Gary zabra z
kolan Jacka zabrudzony rcznik i poda mu dragi. Jack podnis
Charlotte, opar j sobie o rami i zacz poklepywa po pleckach. Na
skutek tych zabiegw crka zwymiotowaa mu na plecy.
To istny koszmar, pomyla, ze wszystkich si starajc si
zachowa spokj. Spike obwcha plecy swego pana i zdecydowa, e
nie warto ich liza. Gary zaj si sprztaniem baaganu, a Ben
pomg Jackowi zdj brudn koszul. Charlotte wci miaa pusty
odek.
- Mieszanka trzecia, redni smoczek - zakomenderowa
zdesperowany Jack, starajc si panowa nad gosem.
Ponownie opar j sobie na ramieniu i zacz wyjania powag
sytuacji.
- To twoja ostatnia szansa, Charlotte. Wicej moliwoci ju nie
masz. Pomyl o tym, zanim zaczniesz wypluwa mleko.
- Moe powinnimy zacz od najmniejszego smoczka? zasugerowa Ben. - Niech ma czas przyzwyczai si do nowego
smaku.
Jack skin gow, przeraony tym, co za chwil nastpi.
- Dobra myl. Moe rzeczywicie to jej pomoe.
Ben szybko zamieni butelk. Wstrzymali oddechy, wpatrujc si
w Charlotte, ktra zacza pracowicie cign mleko z butelki.
Utkwia zamylone spojrzenie w Jacku.
- To doskonae mleko - przekonywa j. W tym momencie nie

108

SR

pozostao mu ju nic, prcz perswazji.


Charlotte powoli nabieraa przekonania, e zamiarem tych trzech
mczyzn wcale nie jest otrucie jej. Ssaa teraz miarowo, a zawarto
butelki powoli znikaa.
- Bingo! - krzykn Ben.
- Wyglda na to, e ta rzeczywicie jej pasuje - zgodzi si Gary.
Jack by wniebowzity. Cae zdarzenie mogo mie tylko jeden
praktyczny skutek.
- W porzdku, chopcy. Wylejcie dwie pierwsze mieszanki i
zacie mae smoczki na pozostae dwie butelki z mlekiem numer
trzy. Przechowamy je w lodwce na pniej.
Mia nadziej, e Charlotte przechowa smak tego mleka w
nerwowych komrkach i rozpozna go, gdy nadejdzie nastpna pora
karmienia. W teorii nie powinno by z tym adnych problemw, ale
czonkowie rasy ludzkiej s nieprzewidywalni i wcale nie by
pewien, jak bdzie wygldao nastpne karmienie. Jack zda sobie
nagle spraw, e trzyma w ramionach malek ludzk istot, ktra
ma wasny umys i odek i ktra jest cakowicie zalena od niego.
wiadomo tego faktu bya dla niego niez lekcj pokory.
- Gzy wysterylizowa pozostae butelki w pynie?
- Tak. Umyjcie je i zanurzcie w roztworze. Zadowoleni z
odniesionego sukcesu, chopcy przeszli do kuchni. Spike pozosta
przy panu, pilnie zbierajc informacje na temat tego nowego
gatunku szczenit, ktrego przedstawiciela wanie oglda. Jack
rozluni si, uszczliwiony, e Charlotte zaakceptowaa to, co
nieuniknione, przynajmniej na razie. Stara si patrze na ca
spraw z najlepszej strony. Przynajmniej jego dziecko nie umrze z
godu i pragnienia. Bya z nim bezpieczna i sprawiao mu to dziwn
rado.
- Twoja mama byaby z ciebie dumna, Charlotte. To wielkie
przeycie dla takiego maego dziecka jak ty i doskonale dajesz sobie
rad.
Maa przerwaa ssanie i czkna.
- Naykaa si powietrza? - spyta z nadziej Jack, wierzc, e

109

SR

nie jest to kolejny protest jego crki.


Odstawi butelk na st i zacz lekko poklepywa plecy maej.
Gono wypucia z siebie powietrze i nic si przy tym nie ulao.
Umiechn si do pracownikw, ktrzy przerwali prac, eby
zobaczy, co z tego poklepywania wyniknie.
- Wszystko w porzdku - zapewni ich, ukadajc Charlotte na
kolanach. - Widzisz? Twj tata potrafi zmienia ci pozycj nie gorzej
od mamy. A teraz dokoczymy jedzenie.
- Nie dba o to, e wyglda miesznie. Poda Charlotte butelk, a
ona zacza ssa. By z niej dumny. - Jeste naprawd genialna,
Charlotte. Bardzo szybko si uczysz.
Spike szczekn krtko i przeszed z drugiej strony fotela, by
lepiej wszystko widzie. Chwilowo kryzys zosta zaegnany.
- Dzikuj za pomoc, chopcy - powiedzia ciepo Jack.
- Bez was z pewnoci byoby mi znacznie trudniej.
Gary wyszczerzy zby w umiechu.
- Zawsze to jakie nowe dowiadczenie.
- Tak. - Ben umiechn si do kolegi. - Operacja Karmienie
butelk". Wyszo cakiem niele, prawda, Gary?
Rozemieli si na gos, zadowoleni, e si na co przydali.
Jack umiechn si do Charlotte. Wszyscy si czego nauczyli. On
sam zacz odczuwa wi, jakiej nie dowiadczy nigdy dotd. Ta
malutka ludzka istota staa si dla niego bardzo cenna. Zaleao mu
na tym, eby czua si dobrze. Z nim. Z caym wiatem. Ze wszystkim.
Niezalenie od tego, jakie niespodzianki jeszcze go czekaj, na
pewno sobie poradzi.
Spike opar gow na kolanach pana, domagajc si pieszczot. On
te nalea do rodziny. Jack podrapa go za uchem. Gdyby tylko Nina
bya tu razem z nimi.
Tsknota za ni przesonia na chwil rado z odniesionego
zwycistwa i ojcowsk dum.
Musiaa przechodzi teraz pieko. Mia nadziej, e dostaje w
szpitalu rodki przeciwblowe i odpowiednie antybiotyki. W
przeciwnym wypadku zrobi w szpitalu karczemn awantur.

110

SR

Nie widzia jej prawie trzy dni. Ona tak zdecydowaa. Zacz
podejrzewa, e ju wtedy nie czua si dobrze i dlatego si przed
nim ukrya. Nie potrafi zrozumie, dlaczego Nina nie powiedziaa
mu, e dzieje si z ni co niedobrego. Czy nie rozumie, e zrobiby
dla niej wszystko?
Co w jej sposobie mylenia nie podobao si Jackowi. Poprosia o
pomoc Sally, nie jego. Dzisiaj zapyta j, dlaczego nie zwrcia si w
potrzebie do niego. Powinna to zrobi instynktownie. Czy nadal nie
wierzya w jego dobre intencje w stosunku do Charlotte?
Potrzsn gow. Jego wzrok spocz na dziecku. Charlotte
przestaa ssa. Zamkna oczy, a jej maa twarzyczka wyraaa sam
bogo. Bya taka sodka. W jednej chwili zapomnia o wszystkich
problemach i troskach. Moje dziecko, pomyla. Moje i Niny.
Udao mu si zdj z gowy Niny jeden problem. Operacja
Karmienie butelk" zakoczya si sukcesem.

111

ROZDZIA SIEDEMNASTY

SR

- Nina?
Gos Jacka by czuy i peen troski. Powoli otworzya oczy. Zasona
wok jej ka bya zacignita, a ona sama spaa nieprzerwanie od
momentu, gdy wyszed od niej chirurg. Zbada j i wyjani, co zrobi
rano. Dostaa rodki przeciwblowe. Kiedy si nie ruszaa, nie
odczuwaa nieprzyjemnego napicia w piersiach. Musiaa jednak
porozmawia z Jackiem. Wolno odwrcia gow w jego stron.
- Nie ruszaj si, jeli ci boli - powiedzia, zrywajc si z krzesa
i pochylajc nad ni.
- Charlotte? - Sowa z trudem wydobyway si z zaschnitego
garda.
- Nic jej nie jest. Zostaa z Sally. Nakarmiem j butelk i
wszystko poszo gadko. Nie pakaa, a kiedy wychodziem, spaa jak
suse. Nie martw si o ni, naprawd spisuje si doskonale.
Nina wiedziaa, e powinna odczu ulg, zadowolenie, e Jack daje
sobie rad z Charlotte. Tylko dlaczego ona sama poczua si nagle
taka zbdna? zy napyny jej do oczu. To nie fair, e przytrafio si
to wanie jej. Cia kosztowaa j tyle wyrzecze, tyle stara, eby
zapewni dziecku wszystko, co najlepsze, a teraz nawet nie moe jej
karmi. Zacisna powieki, eby nie wybuchn paczem, ale zy i tak
potoczyy si po policzkach.
Jack delikatnym ruchem odgarn jej wosy z czoa.
- Bardzo ci boli? Chcesz, ebym zawoa pielgniark?
- Nie.
- Wic o co chodzi, kochanie?
Ton troski, jaki usyszaa w jego gosie, uj j za serce.
- Przegraam. Nic mi si nie udaje.
- Nieprawda - zaprotestowa. - Sally powiedziaa mi, e twj
projekt dla Belindy Pinkerton jest wietny. Masz talent, Nina, i kiedy
ludzie si o tym przekonaj.
Potrzsna gow.

112

SR

- Przegraam jako matka.


Jego rka znieruchomiaa, a potem wycofaa si. Usyszaa, jak
jego krzeso przysuwa si bliej do ka. Kiedy zabra rk, miaa
wraenie, e traci wszystko, co byo jej drogie.
- Dlaczego, Nina?
Otworzya oczy i spojrzaa na niego z alem.
- Nie chciaam, eby wiedzia, e mam problem. Miaam
nadziej, e wkrtce poczuj si lepiej. Chciaam, eby tak byo.
Gdyby nie ty i nie moja gupota... - Ponownie zacza paka. - Nadal
mogabym karmi Charlotte.
- Dlaczego nie chciaa, ebym dowiedzia si o twojej chorobie?
- Jack nie mg zrozumie postpowania Niny.
- Mio polega na byciu ze sob w szczciu i nieszczciu. Na
dobre i na ze.
- Nie chciaam, eby obwinia o wszystko Charlotte. Baam si,
e j odrzucisz.
- Jak moga! - krzykn, wstajc gwatownie z krzesa.
- Nie zrobibym tego, Nina. Jak mgbym j wini za cokolwiek?
Jest tylko maym, niewinnym, bezbronnym dzieckiem, na lito
bosk!
Ninie szumiao w gowie. Prawda zacza dochodzi do niej
powoli, z oporami. Przez cay czas zdolno logicznego rozumowania
zakcay jej emocje.
- Nie bye zadowolony, kiedy uywaam cigaczki do mleka powiedziaa cicho.
Opad z powrotem na krzeso i westchn ciko, jakby chcia tym
westchnieniem uspokoi wzburzenie. Opar okcie na kolanach,
przymkn powieki i zacisn zby.
- To prawda - przyzna z pewnym ociganiem. - Ale nie z
powodw, o ktrych sdzisz. Nie lubiem tego, poniewa czuem si
winny.
Tym razem ona zmarszczya brwi, nie rozumiejc, o co mu chodzi.
Wycign rk i lekko dotkn lecej na kocu doni. W jego
oczach dostrzega bl.

113

SR

- Wysuchaj mnie, Nina. Przykro mi, e le mnie zrozumiaa...


Jej palce instynktownie sploty si z jego. Chciaa czu jego ciepo,
jego blisko, wiedzie, e przy niej jest. Spojrzaa na niego w
nadziei, e w kocu przestanie odczuwa dzielcy ich dystans.
- Tej nocy, kiedy kochalimy si po raz pierwszy, rozmawiaem
z Charlotte. Powiedziaem jej, eby spaa jak najduej, abymy mieli
czas dla siebie - wyzna. - Tak te byo. Skutek tego by taki, e miaa
nadmiar pokarmu i musiaa uy cigaczki. Potem powiedziaem
Charlotte, eby wrcia do normalnego trybu ycia, ale ona zacza
przesypia noce. Nic nie mogem na to poradzi. Daem jej sprzeczne
informacje i nie wiedziaa, co zrobi. To nie bya jej wina.
Nina nie moga uwierzy w to, co syszy. Czy on naprawd myli,
e Charlotte rozumie wszystko, co do niej mwi?
- Ona nie jest niczemu winna. - Jego oczy bagay o
przebaczenie. - To przeze mnie! To ja zawiniem. - Na jego twarzy
odbio si autentyczne poczucie winy. - Byem samolubny. Chciaem,
ebymy mieli ca noc dla siebie, jak dawniej. Tak bardzo mi
przykro, Nina. Po prostu nie zdawaem sobie sprawy, jaki to bdzie
miao skutek.
I znw go le ocenia. To idiotyczne, e Jack czuj si winny, ale
najwyraniej tak byo. Uwaa, e potrafi porozumie si z Charlotte,
podobnie jak wierzy, e Spike rozumie wszystko, co do niego mwi.
- Gdyby powiedziaa mi o swoim problemie, pomgbym ci cign z alem. - Powiedziabym ci o kapucie. To mogoby
oszczdzi ci tylu cierpie.
- O kapucie? - Nina bya oszoomiona.
- Wiem o tym od jednego z przyjaci. Jego ona miaa podczas
karmienia podobny problem i robia sobie okady z lici kapusty.
Pomogo.
- Jakim cudem? - Nina nie wierzya w to, co syszy. Jack
wzruszy ramionami.
- Nie ma naukowego wytumaczenia tego faktu, ale to dziaa.
Licie kapusty trzyma si w lodwce i robi z nich zimne kompresy.
Kiedy si zagrzej, bierze si nowe, zimne. Mj przyjaciel artowaa

114

SR

e ma w lodwce sam kapust, ale to naprawd pomogo jego onie.


Moglimy sprbowa i my.
My... To ona ich rozdzielia, nie Jack. To ona powinna bya mu
zaufa, odoy na bok obawy i niepokoje.
- Wbrew temu, co mylisz, naprawd duo wiem o pielgnacji
niemowlt - przekonywa j arliwie. - Dowiedziaem si tego od
przyjaci. Chyba dlatego uwaaem dzieci za mae potworki, bo nikt
mi nie opowiada o tym, co jest najprzyjemniejsze... Na przykad o
minach, jakie potrafi robi dziecko, czy o tym, jak dobrze si czujesz,
gdy dziki tobie jest zadowolone.
Nina nie wiedziaa, co o tym wszystkim myle. Miaa mieszane
uczucia. Zdaa sobie spraw, e to z wasnej winy znalaza si w
kopotach, poniewa nie zaufaa Jackowi i nie zwierzya mu si ze
swego problemu. Dlatego nie bdzie moga karmi teraz Charlotte.
Gdyby tylko zdobya si na odwag i powiedziaa mu o wszystkim w
odpowiednim czasie, sprawy potoczyyby si innym torem. Jak
moga wykaza taki brak zaufania?
Ponownie zacza paka.
- Nie pacz, kochanie - szepn Jack. - Powiedz, jak mog ci
pomc. - Wzi do rki kilka papierowych chusteczek i delikatnie
otar jej zy. - Moe jest co, czego pragniesz...
- Przepraszam - powiedziaa urywanym gosem. Jack nie by
niczemu winien. To ona wszystko zepsua.
- Wszystko bdzie dobrze. Jeli chcesz paka, pacz. Ale nie
myl, e jeste z matk - pociesza j. - Jeste w tej roli wspaniaa.
Najlepsza, Kade dziecko byoby szczliwe, majc tak mam.
Karmienie piersi nie jest najwaniejsze. Liczy si mio, a Charlotte
wie, e j kochasz.
Ciepy ton jego gosu dziaa na ni kojco. Jack uj jej twarz w
rce, a ona ze wszystkich si staraa si nie wybuchn paczem.
Bolaa j gowa, piersi, bolao j serce. Mimo to wzia si w gar i
szepna:
- Dzikuj, e pospieszye na pomoc, Jack. Mam na myli
Charlotte.

115

SR

- Jestem jej ojcem, Nina. Cay czas nie chcesz tego przyj do
wiadomoci. Nie jeste sama. Chyba e naprawd tego chcesz.
- Nie, Jack. Nie chc tego - zapewnia go, nie mogc znie
penego wyrzutu spojrzenia, jakim j obdarzy.
Wpatrywa si w jej twarz, szukajc w jej oczach potwierdzenia
wypowiedzianych sw.
- Twoje czyny przecz temu, co mwisz, Nina - powiedzia
mikko. - Mwisz, e mnie kochasz, e chcesz da mi szans. I co?
Zwracasz si o pomoc do Sally, a nie do mnie. To Sally do mnie
zadzwonia. Ty po raz kolejny wyrzucia mnie poza nawias.
Zabrzmiao to raczej jak stwierdzenie faktu, nie oskarenie i tym
bardziej pomogo jej rozwia wtpliwoci, jakie wci tliy si w
najdalszych zakamarkach jej umysu.
Jack wzi gboki oddech i cign dalej, penym wspczucia i
troski gosem:
- Rozumiem, e miaa trudne dziecistwo, Nina, ale moje
wasne take nie naleao do najatwiejszych. Kady z nas dwiga
przez ycie jaki balast. Moi rodzice skutecznie mnie ignorowali, nie
uznajc faktu mojego istnienia i nie pozwalajc mi sta si czci ich
ycia.
Cho ostatnie sowa powiedzia spokojnym, niemal
beznamitnym gosem, wiedziaa, ile smutku i tsknoty w nich si
kryje.
- Rozumiem, dlaczego nie powiedziaa mi o ciy, cho twoja
decyzja nie uwzgldniaa faktu, e ci kocham - cign. - Bardzo
mnie bolao, e tak po prostu mnie pomina. Jak dzi. Wyobraasz
sobie, jak si czuj? Wolaa sama ze wszystkim si boryka, zamiast
do mnie zadzwoni.
Nie mylaa o tym w ten sposb. Nie chciaa sprawia mu kopotu
i uwaaa, e wanie w ten sposb daje dowd na to, e jej na nim
zaley.
- Mylaam o tobie przez cay czas, Jack. Potrzsn gow.
- Ale w negatywny sposb. Chc by czci twojego ycia, a nie
sta z boku. Jednak w momencie, gdy zamykasz przede mn drzwi,

116

SR

wolc raczej cierpie w samotnoci, zastanawiam si, czy nie


popeniam bdu, namawiajc ci do zwizania si ze mn na
zawsze.
- Nie. Chc by z tob, Jack. Pragn tego tak mocno, e przeraa
mnie myl, i co mogoby nas rozczy.
- Tylko ty moesz mnie od siebie odrzuci. Ja pukam do twoich
drzwi, a ty albo je otwierasz, albo pozostawiasz zamknite.
Wyrzucanie mnie za drzwi sprawia, e czuj si niechciany. Ja nie
traktuj tak nawet mojego psa.
Nie byo dla niej wymwki. Potraktowaa go okropnie, patrzc na
wszystko z wasnego punktu widzenia. Z przeraeniem zdaa sobie
spraw, e zrobia Jackowi dokadnie to samo, co kiedy rodzice jej.
Odrzucia go, skoncentrowaa si na wasnych odczuciach, nie dbajc
o to, jaki bdzie to miao wpyw na niego. To, e jest mczyzn, nie
oznaczao, e jest odporny na urazy, jakich dozna kiedy w
przeszoci.
Umiechn si.
- Zapewne nie powinienem mwi ci o tym wszystkim teraz,
kiedy tak le si czujesz. Czas i miejsce nie s po temu odpowiednie.
- Nieprawda, Jack - szepna, zaciskajc palce na jego doni. Musiae to powiedzie, a ja musiaam to od ciebie usysze.
Umiechn si krzywo.
- Przynajmniej wiesz, e Charlotte jest ze mn cakiem
bezpieczna.
- To prawda. Dzikuj ci za to i za ca reszt...
Jej sowa i dotyk nie wystarczyy. Czua, e Jack skrywa przed ni
uraz, e zamyka si w sobie.
- Przyniosem ci przybory toaletowe i czyste ubranie powiedzia zmczonym gosem.
atwiej jest zaj si sprawami dnia codziennego ni psychologi
ludzkiego postpowania, pomylaa Nina. Jack zabra si za
rozpakowywanie przyniesionej torby. Miaa wraenie, e intymna
wi, jaka ich czya, znikna bezpowrotnie. Jack schroni si za
murem milczenia, nie chcc ponownie naraa si na odrzucenie.

117

SR

Poukada rzeczy Niny w szafce i usiad na krzele, patrzc na ni


smutnym wzrokiem. W gowie Niny zapalia si ostrzegawcza
lampka. Przyszed tu zatroskany o stan jej zdrowia, a ona zacza go
obwinia za wasne niepowodzenia.
- Sally powiedziaa mi, e bdziesz dochodzia do zdrowia przez
jakie dziesi dni. Pomylaem, e mogybycie spdzi ten czas u
mnie. Chyba e wolisz wrci do siebie. Jeli masz zamiar
zorganizowa sobie inn pomoc...
- Nie - przerwaa mu. - Jeli nie byby to dla ciebie zbyt wielki
kopot... - Nie zabrzmiao to zbyt przekonywajco. - To znaczy, jeli...
- Nie masz wobec mnie adnych zobowiza. Nie musisz si na
to godzi tylko dlatego, e zajem si Charlotte podczas twojej
nieobecnoci - powiedzia, zanim zdya znale bardziej
przekonywajce sowa. - Jeli si zagalopowaem, albo wyobraziem
sobie zbyt wiele, lepiej, eby powiedziaa mi to od razu. Nigdy nie
chciaem ci do niczego zmusza. Powiedz jedno sowo, a przewioz
wszystkie rzeczy do twojego mieszkania.
- Nie, chc zosta u ciebie - powiedziaa najbardziej
przekonywajcym gosem, na jaki byo j sta.
Popatrzy jej prosto w oczy.
- Chwilowo czy na duej, Nina? Prosz, bd ze mn szczera.
Jej serce zaczo szybciej bi. Jak moga zaufa mu bezgranicznie,
skoro nie bya pewna, czy zdoa tej wiary dochowa? Gdyby tylko
moga raz na zawsze pozby si wtpliwoci, zrobiaby to bez
wahania. Nie miaa zamiaru skrzywdzi Jacka.
- Dasz mi jeszcze jedn szans, Jack? Zrobi wszystko, eby
doj ze sob do adu.
- Pamitaj, e jestem tu, eby ci w tym pomc. Moje drzwi
zawsze stoj dla ciebie otworem i zawsze chtnie ci wysucham... Usyszaa w jego gosie nutk wtpliwoci. - Jeli tylko bdziesz ze
mn szczera.
- Zdaj sobie z tego spraw, Jack.
Na jego twarzy pojawi si cie umiechu.
- Charlotte nie naley tylko do ciebie, Nina. Jest czci nas

118

SR

obojga. Nie patrz na to tak, jakbycie obie byy przeciw mnie, ale
jakbymy tworzyli cao.
- To prawda - zgodzia si z ochot. - Kochasz j, Jack? Zamruga
oczami, jakby jej pytanie zupenie zbio go z tropu.
- Czy kochasz nasze dziecko? - powtrzya niecierpliwie, chcc
usysze twierdzc odpowied.
W oczach Jacka zapaliy si dwie iskierki. Uj w rce donie Niny i
cisn je.
- Tak. Tak, kocham j. - Jack by zdziwiony, syszc wasne
sowa.
Czy rzeczywicie tak byo?
- Jestemy rodzin - doda z naciskiem.
Nina chona jego sowa caym swoim jestestwem. Nie musiaa
ju by samotn matk, nie musiaa dwiga duej tego brzemienia.
Nie musiaa i nie chciaa. Miaa rodzin, a to oznaczao, e do kogo
naley i kto naley do niej. Moga zaufa Jackowi i wierzy, e
zawsze bdzie moga liczy na jego wsparcie.
Rozlunia si. Przyszo jej do gowy, e Jack chyba rzeczywicie
mia racj, twierdzc, e ludzie sami niepotrzebnie komplikuj sobie
ycie. Oczywicie, e kocha Charlotte. Nie domagaby si od niej
uczciwoci, gdyby sam nie by gotowy traktowa jej uczciwie. Splota
palce z jego i zamkna oczy, rozkoszujc si ciepem bijcym z jego
doni. Razem...
Jak rodzina.

119

ROZDZIA OSIEMNASTY

SR

Nina zauwaya, e dochodzi do zdrowia znacznie wolniej, ni si


tego spodziewaa. Gdyby bya sama, nie daaby sobie rady.
Zamieszkanie u Jacka byo najlepszym z moliwych rozwiza. Czua
si z nim wspaniale, a co najwaniejsze, cay czas miaa Charlotte
przy sobie. Na myl o tym, e wtpia w szczero jego intencji,
rumienia si ze wstydu.
Zajmowa si ni z niezwyk troskliwoci. Pielgniarka
rodowiskowa przychodzia codziennie, eby poda leki i sprawdzi
stan jej piersi. Jack gotowa dla Niny posiki, pomaga jej we
wszystkim i - co najwaniejsze - otacza mioci.
Kiedy nie spaa, karmi przy niej Charlotte. Nina nie moga
trzyma maej, gdy piersi nadal j bolay i bya bardzo osabiona
kuracj antybiotykow. Z przyjemnoci jednak patrzya na Jacka,
ktry swoim zwyczajem przemawia do Charlotte, jakby wszystko
rozumiaa, wcigajc do rozmowy Nin. Ustawi w sypialni bujany
fotel, w ktrym przesiadywa caymi godzinami, towarzyszc Ninie i
bawic dziecko.
Bya bardzo zmieszana, kiedy po raz pierwszy zobaczya, jak
Charlotte ssie butl. Zawsze gboko wierzya, e karmienie piersi
buduje midzy matk a dzieckiem specjaln wi. Martwio j to, e
nie jest ju maej potrzebna. Patrzc na Charlotte cignc przez
smoczek mleko z butelki, nie moga powstrzyma ez.
- Nie ma dla niej adnej rnicy - zauwaya gosem penym
smutku. - Butelka jest rwnie dobra, jak moja pier.
- Teraz tak, bo ju do niej przywyka. Pozwl jednak, e
opowiem ci, jak wygldao pierwsze karmienie - powiedzia Jack,
przewracajc wymownie oczami. - Wszyscy czterej zwijalimy si
jak w ukropie, starajc si nakoni j do jedzenia. Charlotte jednak
doskonale wiedziaa, e nie dostaje mleka mamy.
Nina zmarszczya brwi.
- Jak to wszyscy czterej? Kogo masz na myli?

120

SR

- Gary, Ben, Spike i ja. Ja tumaczyem Charlotte, e nie ma


innego wyjcia, a chopcy podawali mi kolejne butelki i sprztali
baagan, jaki narobia.
Nina ze zdumieniem suchaa opowiadania Jacka o jego
metodycznym podejciu do przestawienia dziecka na karmienie
butelk, o pomocy jego dwch modych pracownikw i o reakcji
Charlotte na kolejne prby. aowaa, e nie nakrcili caej sceny na
wideo.
- Spisae si wspaniale, Jack - powiedziaa ze szczerym
podziwem, ubawiona ca histori.
Jej pochwaa sprawia mu ogromn przyjemno. Umiechn si,
zadowolony. Kady potrzebuje aprobaty. I pochway. wiadomoci,
e zosta doceniony. Dostrzeenie zasug partnera jest najlepszym
okazaniem mioci.
- Postaraj si nie przejmowa tak bardzo tym, e nie karmisz ju
piersi - powiedzia cicho, patrzc na ni ciepo. - Wiem, e jest ci
smutno z tego powodu, ale nastpnym razem ju nie popenimy
podobnego bdu. Bdziesz karmia tak dugo, jak tylko zechcesz.
- Nastpnym razem? - spytaa, zaskoczona.
- Mhm... - Jack sprawia wraenie zakopotanego. - Tak sobie
pomylaem. Chyba troch za wczenie. Zapomnij o tym. Teraz
najwaniejsze jest, eby wrcia do zdrowia i eby Charlotte dobrze
si czua
- Jack, dlaczego robisz unik? Bd ze mn szczery. Wzruszy
ramionami i umiechn si niepewnie.
- Chyba za duo sobie wyobraziem. Powiedziaa, ebym ci
nie pospiesza, wic nie chc na razie o tym mwi.
- Jestem otwarta na wszelkie propozycje. Mw, sucham zachcia go, chcc pozna jego ukryte myli i marzenia.
Popatrzy jej prosto w oczy. Zawaha si przez chwil, jakby
rozwaa w mylach, czy mwic jej o tym, nie popeni bdu.
- Byem jedynakiem i bardzo z tego powodu cierpiaem - zacz
ostronie. - Odkd mamy Charlotte... Pomylaem, e za rok albo
dwa... Jeli tylko nie miaaby nic przeciw temu...

121

SR

- eby powikszy rodzin?


- Jeli wolisz mie tylko jedno dziecko... To by taki luny
pomys... Ostatnio sporo o tym mylaem... Nie potrafi ju sobie
wyobrazi ycia bez Charlotte. Naprawd j kocham. Gdybymy
mieli wicej dzieci, wok nas byoby jeszcze wicej mioci,
prawda?
Nina z trudem powstrzymaa si, by nie wybuchn histerycznym
miechem. Tak le ocenia Jacka, e prawie wydao jej si to
zabawne. W rzeczywistoci powinna raczej nad sob zapaka.
Popenia fataln omyk, ktra omal nie skoczya si le dla niej,
dla dziecka i dla... Jacka. Naprawd chciao jej si paka nad wasn
gupot. Zmusia si jednak do umiechu, eby nie martwi Jacka.
- Ja te byam jedynaczk. Wiem, co masz na myli, Jack. Myl,
e Charlotte bdzie bardzo szczliwa, majc siostr albo brata.
Twarz Jacka rozjani umiech.
- Syszaa, maa? zwrci si do Charlotte, ktra natychmiast
przerwaa gaworzenie i zacza przyglda mu si z uwag. - Na
razie moesz sobie myle, e jeste najwaniejsza, ale w przyszoci
bdziesz miaa towarzystwo i ju nie bdziesz ppkiem wiata dla
mamy i taty...
Zagruchaa do niego po swojemu, a po chwili z oburzeniem
parskna.
- Nie bd niegrzeczna. Jak nie bdziesz mi okazywaa
naleytego szacunku, poskar si na ciebie Spike'owi, a on ju ci
nauczy szacunku dla mnie.
Lecy obok fotela pies na dwik swego imienia podnis si na
przednie apy i popatrzy na pana. Potem przenis wzrok na
Charlotte. Maa popatrzya mu w oczy, jakby chciaa powiedzie, e
jego ingerencja nie bdzie potrzebna. Sama potrafi doj do
porozumienia ze swym tat. Przeniosa wzrok na Jacka i otworzya
buzi, domagajc si w ten sposb smoczka.
Nina powanie zacza si zastanawia, czy Jack nie mia racji,
twierdzc, e ich crka rozumie wszystko, co do niej mwi.
W cigu dni, ktre nadeszy, stao si dla Niny jasne, e Jack jest

122

SR

wspaniaym opiekunem. Swoich wsppracownikw nazywa


chopcami, dajc im silne poczucie naleenia do grupy i troszczy si
o nich, jakby by ich drugim ojcem. Spike nie odstpowa go na krok,
uczestniczc we wszystkim, co robi. Najwidoczniej Charlotte zostaa
w peni zaakceptowana przez psa jako nowy, sympatyczny
szczeniak.
Mino jeszcze kilka dni i w kocu pielgniarka rodowiskowa
owiadczya, e Nina jest ju zdrowa. Odprowadzia j do drzwi i
podzikowaa za rady i okazan pomoc. Po jej wyjciu posza
poszuka Jacka i Charlotte, eby przekaza im dobr wiadomo.
Usyszaa gos Jacka dochodzcy z pracowni, w ktrej wykacza
jaki mebel. Podesza do drzwi i przypomniaa sobie, e mia wanie
spotkanie z dostawc antykw, Maurice'em Larosa. Przystana, nie
chcc przeszkadza im w rozmowie.
- To wspaniay dzieciak, Maurice - mwi z dum Jack. Przesypia ca noc i nie sprawia adnych trudnoci. Nastpnym
razem postaraj si o crk.
- Chopcy s chyba bardziej haaliwi - stwierdzi z nutk alu
Maurice. - Wiesz, ona ma chyba twj podbrdek, Jack.
- Na szczcie nie musi si goli. - Jack rozemia si. - Zobacz,
oczy odziedziczya po Ninie.
- Ale wosy na pewno ma po tobie.
- Chyba tak. Bdzie z niej wspaniaa dziewczyna, Maurice. Jasne
wosy i due brzowe oczy.
- Wyglda na to, e owina sobie ciebie dokoa maego palca rozemia si przyjaciel Jacka.
- W kocu to moja crka. Powiniene zapowiedzie synowi,
eby nie prbowa zawrci jej w gowie. Musiaby najpierw mie do
czynienia ze mn.
Nina nie moga powstrzyma umiechu. Jeliby miaa jeszcze
jakiekolwiek wtpliwoci na temat prawdziwego stosunku Jacka do
Charlotte, ta rozmowa rozwiaaby je ostatecznie. Ale ju nie miaa
adnych wtpliwoci. To ona si mylia, to ona zbyt pochopnie
ocenia Jacka jako wroga numer jeden wszystkich dzieci, wcznie z

123

SR

wasnym.
- wietnie odrestaurowae to biureczko - powiedzia Maurice,
wracajc w rozmowie do interesw. - Mj klient bdzie bardzo
zadowolony. No, to cze, musz ju i.
- Gary dostarczy ci je jeszcze dzi po poudniu. Zanim wyjdziesz,
chciabym ci jeszcze co pokaza - powiedzia Jack.
Nina szybko schowaa si za szerokie drzwi pracowni. Nie chciaa,
by wychodzc, wpadli na ni i dowiedzieli si, e niechccy ich
podsuchiwaa.
- Uwaaj na Charlotte, Spike - rzuci przez rami Jack. - Niedugo
wracam.
Zaciekawiona tym poleceniem, zajrzaa do pracowni, gdy tylko
obaj panowie z niej wyszli. Spike siedzia obok leanki, na ktrej
leaa Charlotte i nie spuszcza z niej wzroku. Maa zagruchaa, a
uspokojony Spike opar gow na przednich apach i przymkn
oczy.
Nina, obserwujc ju od kilku dni zachowanie psa, powoli
przekonywaa si, e to ogromne, oniemielajce j zwierz chyba
nie zrobi krzywdy jej dziecku. Charlotte wcale si go nie baa.
Niezgrabnie chwytaa raczkami dugie futro psa i pocigaa za nie ze
wszystkich si, a Spike sprawia wwczas wraenie wniebowzitego.
Pies wyczu, e kto jest w pokoju, spojrza w stron Niny i usiad.
Pochyli eb nad ma i delikatnie lizn j po brodzie, co Charlotte
przyja z wyranym zadowoleniem. Ponownie spojrza na Nin,
jakby chcia powiedzie: C, sama o to prosia".
- W porzdku, Spike. Byleby tylko jej nie zjad - powiedziaa
Nina i sama zdumiaa si swoj spokojn reakcj na zachowanie psa.
Czyby do reszty postradaa zmysy?
- Nie martw si, Spike myli, e jest jej niak.
W pierwszej chwili drgna przestraszona, czujc oplatajce j
ramiona Jacka. Dopiero po chwili rozlunia si i opara plecy o jego
szerok pier.
- To taki duy pies - westchna.
- Tym lepiej. atwiej mu bdzie j obroni. Spike oddaby za

124

SR

Charlotte ycie. Jednak jeli wolaaby jakiego mniejszego...


- Nie. - Nina nie miaa wtpliwoci, e jej dziecko i pies
przylgnli do siebie od pierwszej chwili i oboje dobrze si z tym
czuli. Bez wtpienia Jack macza w tym palce, ale ona przecie ju od
kilku dni wierzya mu bezgranicznie. - Wyglda na to, e Charlotte
odbierze ci psa - ostrzega go lojalnie.
- Mhm. W takich maych istotkach jest co niezwykle
bezbronnego. Wszystkie te kurczaki, szczeniaki, kociaki i
niemowlaki s ogromnie wzruszajce. Spike po raz pierwszy styka
si z czym tak kruchym i bezbronnym i chyba nie ma zamiaru
odstpi maej na krok...
Instynktownie wyczua, e tym razem Jack raczej mwi o sobie, a
nie o psie. To on nie chcia utraci ju ani chwili z ycia Charlotte.
Nastpnym razem na pewno bdzie bardzo przeywa jej ci.
Nigdy nie bdzie ju sama. Nigdy.
- Pielgniarka powiedziaa, e jestem ju zupenie zdrowa poinformowaa go. - Dziki twojej pomocy rekonwalescencja
przebiega szybciej, ni si spodziewaa. Mog ju wraca do pracy.
- Nina, chopcy zrobili ci wspaniay st do pracy. Myl, e
moglibymy zamieni poudniowy pokj w pracowni dla ciebie. To
tylko kwadrans drogi od domu Sally. Mogaby dojeda do niej na
przymiarki.
- Powinnam zadzwoni do Sally - odpara, umiechajc si do
siebie.
- Jestem pewien, e nie bdzie miaa nic przeciw temu. Nina
odwrcia si przodem do Jacka i zobaczya wyraz ulgi i szczcia,
ktre rozjaniay jego twarz.
- Chc do niej zadzwoni, eby ustali dat naszego lubu.
Naturalnie, jeli nadal chcesz zosta moim mem.
- Czy tego chc? - Rozemia si gono, nie potrafic ukry
radoci. - Urzdzimy lub ze wszystkimi bajerami, jakie Sally oferuje.
- Pamitaj, e nie jest tania, Jack - ostrzega go, miejc si
razem z nim.
- A kto by si tym przejmowa? To bdzie najwspanialszy dzie

125

SR

w naszym yciu. Charlotte bdzie moga nie twj welon.


- Moe poprosimy Spike'a, eby jej w tym pomg? Jack z
zapaem pokiwa gow, patrzc na ni z uwielbieniem.
- Kocham ci, Nino Brady.
Utkwia wzrok w mczynie, ktry okaza si jej opiekunem,
kochankiem, partnerem, przyjacielem i kochajcym ojcem jej
dziecka. By dla niej wszystkim, czego pragna.
- Kocham ci, Jacku Gulliverze - powiedziaa cicho i wspia si
na palce, eby go pocaowa.

126

EPILOG

SR

Jack obudzi si z gbokiego snu i powoli otworzy oczy.


Przypomnia sobie miniony wieczr, wystawn kolacj, szampana,
ktrego pili razem z Sally, witujc zwycistwo Niny. Jej projekty
zostay zamieszczone w jednym z najlepszych magazynw
powiconych modzie dla nowoecw.
W tej chwili dotaro do niego, co go obudzio. Dziecko pacze.
Ostronie wsta z ka, starajc si nie obudzi Niny, ktra nadal
smacznie spaa. To by jej wielki wieczr. Zasuony, ciko
wypracowany triumf. Nie chcia, eby malestwo przerwao jej
sodkie sny o sawie i sukcesie. Tak dugo czekaa na t chwil.
Wczoraj wrcili do domu dopiero po pnocy. Troch niepokoili
si, czy Ben poradzi sobie. Chopak zgosi si na ochotnika, e
zostanie z dzieckiem, ale na szczcie nie mia adnych problemw.
Proczny szkrab przesypia ju cae noce. Jack spojrza na stojcy na
nocnym stoliku zegarek. Siedemnacie po czwartej.
Wyszed z sypialni i ze zdziwieniem zobaczy, e w pokoju dziecka
pali si nocna lampka. Najwyraniej kto zapomnia j zgasi. Pacz
usta, lecz mimo to postanowi sprawdzi, czy wszystko jest w
porzdku. Przy okazji wyczy lampk.
Uchyli drzwi, ale zatrzyma si w p kroku. Jego trzyletnia crka
i jej wierny przyjaciel, Spike, stali obok eczka, patrzc na
niemowl. Charlotte opara rczki na biodrach i wyranie
wzburzona, przemawiaa do swojego braciszka.
- Posuchaj no, may! Musimy doj ze sob do porozumienia.
Nie podoba mi si, e budzisz mnie, kiedy jest jeszcze ciemno.
Spike'owi take.
Spike wyrazi swoje niezadowolenie machniciem ogona.
- Poka ci teraz, co jest co. - Podesza do lampy i wyczya j. To jest ciemno. Rozumiesz, may? Ciemno - powtrzya wyranie. Kiedy jest ciemno, masz by cicho.
Z eczka dobiego gruchanie. Lampa znw si zapalia.

127

SR

- A to jest wiato. Kiedy si pali, moesz zacz paka, ale


nigdy wczeniej. Rozumiesz? - Pogrozia bratu palcem. - I nie gruchaj
tu na mnie. Oka mi ten... no... szacunek. W kocu jestem twoj
starsz siostr.
Cisza.
- Tak jest lepiej - stwierdzia z satysfakcj Charlotte. -Musisz si
szybko uczy, may. W tej rodzinie inaczej si nie uchowasz. Poli go,
Spike. Niech wie, e dobrze si spisa.
Spike wsun jzyk midzy szczebelki eczka i poliza Patricka
po rku.
- Dobrze. Teraz zgasz lamp i poo si do ka. Ty te masz
spa. Moesz si obudzi dopiero, gdy bdzie jasno.
wiato zgaso. Jack wycofa si do sypialni, zanim jego rezolutna
crka wysza na korytarz, eby uda si do swego pokoju.
Nasuchiwa przez chwil, eby upewni si, e wszystko jest w
porzdku. W caym domu panowaa cisza. Wsun si do ka, nie
przestajc si umiecha. Charlotte bez wtpienia bya
najgenialniejszym dzieckiem na wiecie.
Nina obja go ramieniem i na p pic, mrukna, e go kocha.
- Ja ciebie te - odpar, caujc j w czoo.
Mia wspania on, bystr crk, grzecznego syna i wiernego
psa. Czeg wicej moe pragn mczyzna?
Uspokojony myl, e w jego wiecie wszystko jest w porzdku,
zamkn oczy i zapad w gboki sen.

128

You might also like