Professional Documents
Culture Documents
Goethe - Faust
Goethe - Faust
Goethe Faust
Wszelkie uwagi prosz kierowa na niej podany
adres:
zygacz100@poczta.onet.pl - ze skanowa
POSANIE
Znw (przychodzicie, rozwiewne postacie, Ktre ogarnia
ongi mglisty wzrok. Czy mi tym razem
zatrzyma si dacie? Czy serce jeszcze zud tych
ujmie tok? Garniecie si! Wic dobrze! Wada
macie, Wstajc wokoo mnie przez mgy i mrok;
Serce modzieczo znowu dry w mym onie,
Natchnione czarem, ktry od was wionie.
Wnosicie jasnych dawnych dni widzenia, Niejeden drogi
znw powstaje duch; Jakby zamierzchej legendy
wspomnienia., Jawi si pierwsza mio, pierwszy
druh;* Skarga powtarza, wznawiajc cierpienia,
Labiryntowy, bdny ycia ruch I tych wymienia
zacnych, ktrzy chwili Niejednej szczcia ze mn
nie doyli.
Ju nie usysz dzisiaj dalszych pieni Dusze, co niosy mi
za pierwsze dziek; W dal si rozprszy gwar
przyjaznej cieni, Przebrzmia, ach, serc ich
dostrojony dwik.
...pierwszy d r u h czterdziestoomioletniemu poecie
zblady ju w pamici przeycia zwizane z
postaciami przyjaci i ukochanych z okresu swych
studiw i lat modzieczych.
P R O L O G NA S C E N I E D y r e k t o r, P o e t a ,
d r f t m a i t y c z-ny, W e s o e k ,
Dyrektor
Wy dwaj, co smutne i cikie koleje
Ze mn przez cale dzielilicie ycie, *U nas, w niemieckim
k ra ju * , czy sdzicie, \Ze przedsiwzicie rokuje
nadziej?
Tumowi chciabym przysporzy ochoty,
Zwaszcza, e yje i innym y daje. (Drgi ju stoj,
rozbito namioty, /Kady si wita oczekiwa
zdaje.
Ju wszyscy siedz w krg z brwi podniesion, (Czekaj
tylko, by ich zadziwiono.
Cho
Dyrektor
A zwaszcza niech si jak najwicej dzieje! Tum za
patrzeniem jedynie szaleje. Gdy przed oczyma
tyle si rozgrywa, By kady mg si nagapi do
syta, Na pewno przyszo czeka was szczliwa
I sawa wasza znakomita. Zachcenia mas jedynie
mas si ukrci, Co komu mie, niech mu si
dostaje. Da niejednemu ten, co wiele daje;
Zadowolony kady do dom wrci. Gdy dajesz
sztuk, podaj j sztukami, A bigos taki do smaku
przypadnie; atwo wymyli to i poda snadnie.
Gdy jednolit rzecz dasz im przykadnie, I tak
widzowie j rozskubi sami.
Poeta
Czy nie czujecie, jakie liche to rzemioso? Nie dla artysty
ono, ktry ma si w cenie! Ndznych skrybentw *
partaczenie Ju do maksymy wam uroso.
Dyrektor
Mnie nie dotyczy ten zarzut na pewno. Kto chce mie wynik
udatny na wzgldzie, Najstosowniejsze niech
bierze narzdzie!
. . . s k r y b e n t (skryba) piszcy, tu: gryzmoa.
Wszak macie tylko upa mikkie drewno,
Przeto rozwacie, dla kogo piszecie!
Tego na sztuk przygna nuda,
w od penego stou tam si uda,
A znw niejeden, co najgorsze przecie,
Od wyczytanych w dziennikach nowoci.
Niby na maskarad piesz tumy goci,
Zaciekawieniem ponie kada twarz;
Damy obnosz wdziki swe i kosztownoci
I graj take, cho bez ga.
I c, poeci, roicie zuchwale?
Wic was raduj pene widowiska?
Przypatrzcie si tym wielbicielom z bliska:
Wp zimni s, a wp brutale.
Ten ju przemyl nad szczliw kart,
w pragnie z dziewk noc ca si wdziczy.
Naiwni gupcy, czy wam warto
W NIEBIE
b g w i a t a czowiek,
Pan
Moesz si zjawi znw pod moj piecz; Ja podobnymi
tobie si nie brzydz. rd wszystkich duchw,
ktre przecz, Najchtniej jeszcze kpiarza widz.
Czynno czowieka *, zbyt czsto ospaa, acno
w spoczynku miym si ucisza; Wic mu
przydawa lubi towarzysza, [Co go podnieca i
diabelsko dziaa. * Lecz wy, synowie prawowici
boy, * Cieszcie si z bujnej, ywotnej piknoci!
Wieczna rodzajno, co yje i tworzy, Niech was
ogarnia wizami mioci! I co zjawiskiem
chwiejnym tylko mami, Mocno utwierdcie staymi
mylami!
Niebo si zamyka. A r c h a n i o o w i e
si.
rozpraszaj
TRAGEDII C Z PIERWSZA
NOC
W ciasnej gotyckiej izbie o wysokich sklepieniach
F a u s t niespokojny na krzele przy pulpicie.
Faust
Ach, oto wszystkie fakultety
Przebyem: filozofi, prawo
I medycyn - i niestety
Te teologi prac krwaw!
A tyle przynis mi ten trud,
em jest tak mdry jak i wprzd!
Zw si magistrem i doktorem te,
I ju lat dziesi wzdu i wszerz,
W gr i na d, wspak i w skos
Prowadz uczniw swych za nos
I wiem, e czowiek nic wiedzie nie moe!
Od tego serce mi nieomal zgorze.
Cho jestem bardziej ni te bazny bystry,
Te skryby, klechy, doktory, magistry,
Zwtpie nie trapi mnie skrupuw roje
I piekie ani diaba si nie boj
Lecz za to wszelk rado mi wydarto;
Nie wmawiam sobie, e wiem, co zna warto,
Ani mnie nawet nadzieja nie udzi,
Bym mg poprawi i nawrci ludzi.
Pienidzy te ml nie dostaje
Ani zaszczytw, co wiat daje;
Psu by obrzydo takie ycie! Przetom si magii odda
skrycie, Aby mi duchw gos i siy Niejedn tajni
objawiy, Abym nie musia w pocie lic Mwi co,
o czym nie wiem nic,
/ Abym rozpozna mg w ad, Co wntrznie spaja cay
wiat,
/'Dotar do twrczych si osnowy I bym j u nie frymarczy
sowy. Oby, ksiycu, w jasnych blaskw kole,
Patrza ostatni raz na m niedol! Jak czsto nad
tych ksiek zwaem, Czekajc na ci, w noc
czuwaem: A nad stos z ksig, papierw wielu
Wschodzie, smtny przyjacielu! Ach, gdybym
tak przez grskie szczyty Mg kroczy w wiato
twe spowity, Z duchami snu si przez oddal, W
tym blasku pyn ponad hale, Zmy z siebie
wiedzy nied jaow I ody w rosie twej na
nowo!
magiczne znaki,
Duch
Potnie mnie ku sobie zwa, U mojej sfery* pokarm
bra, A teraz
F a u s t Biada Nie znios ci ywy!
Duch
Chciae mnie zwoa rozpacznymi mody, Aby mj gos
usysze, aby ujrze twarz; Twej duszy krzyk mnie
wzruszy. I oto mnie masz! O nadczowieku! Jaki
lk ci chwyci pody? Gdzie jest twej duszy zew,
co si a do mnie wkrad? Gdzie pier, co w tobie
utworzya wiat I chciaa, szczcia uniesiona
snami, W peni odetchn na rwni z duchami?
Gdzie jest ten Faust, ktrego gos mi brzmia,
Ktry ze wszystkich si si ku mnie rwa? Tye to,
gdy ci tkn mj wiew, Zadra, strwoony a do
trzew, Robak, lkliwie lgncy w kurz!
U m o j e j s f e r y wedug filozofa szwedzkiego E,
Swe-denborga kady duch ma swoj sfer", swj
zasig dziaania.
Faust
Tworze pomienny, mam ci ustpi w tej dobie? To ja! Jam
Faust, jam rwny tobie!
Duch
Na ycia nurtach, wrd czynu burz Snuj si z wszech
stron, Mkn, faluj w dal! Narodziny, zgon,
Wieczny powrt fal, Wci odmienne snucie,
Wrzce ycia chucie,
Tak kieruj przdzami czasu wartki bieg I snuj
Bstwa ywej szaty cieg.
Faust
Czynny duchu, krcy poprzez wiata mgy, Jakem ku
tobie blisko unis si!
D u c h Duchowi, co go poj, rwny ty,
Nie mnie!
Znika.
F a u s t zdruzgotany * Nie tobie? Komu wic? Ja,
podobiestwo Bstwa! I nawet nie tobie?
Sycha pukanie do drzwi. Biada! to mego famuLusa *
kroki! Oto przerwana godzina szczliwa!
F a m u l u s tu: starszy student.
e te duchowych zjaw uroki Ten suchy mdrek mi
przerywa!
...do rde zgodnie z hasem uczonych z okresu renesansu ad fontes (do rde). Wagner ma tu na
myli przede wszystkim pisarzy staroytnych,
ktrych pozna mona jedynie przez znajomo
jzykw staroytnych.
Faust
Czy, chcc ugasi na wieki pragnienia, wit krynic
znajdziesz w pergaminie? Nie zaznasz nigdy
ukojenia, Jeli ci z wasnej duszy nie wypynie.
W agner
Wybaczcie! i Ale jaka to otucha Wy si w czas dawny,
przenie w czasw ducha, Widzie, jak ongi
mdrcy myleli i yli, I jak daleko mymy dzi
doprowadzili!
Faust
O, tak! Pod gwiazdy a, daleko! Mj przyjacielu, ludzie nie
dociek Przeszoci, jest to ksiga o siedmiu
pieczciach; A co si zwykle duchem czasw
zowie, To tylko jest wasz duch, moi panowie, Co
czasy w wasnych zwierciedli pojciach. Na taki
widok al czeka ogarnia, e do ucieczki
najchtniej gotowy. Stek samych mieci, stara
rupieciarnia, Jakby z jarmarcznych widowisk
przemowy, W ktre si wplata moraw niemao.
W sam raz jak lalkom prawi je przystao.
Wagner
Lecz duch i serce, ktre ludziom dano! Lecz wiat! Wszak
kady chciaby zna si na nim.
Faust
Ach, czeg zwykle nie zowie poznaniem? Kt da
dzieciciu odpowiednie miano? Onych niewielu,
ktrzy co poznali, A nieopatrznie odkryli swe ono,
Swe myli, serce tumom odsaniali, To krzyowano zwykle
i palono. Lecz oto nocy ju bliej do koca. Mj
przyjacielu, do na dzisiaj bdzie.
Wagner
Ja bym si z wami doczeka i soca Na takiej mdrej,
uczonej gawdzie. Lecz jutro, jako w wito
Zmartwychwstania, Na te i owe zezwlcie pytania.
W mych studiach wielem si stara doledzi;
Chocia wiem duo, chciabym wszystko
wiedzie. Odchodzi.
Faust
sam
Czy taki mzg nie straci wiary w siebie, Co zawsze tylko
na bahostek tropie, Co chciw rk cigle skarby
kopie, A ju si cieszy, gdy glisty wygrzebie!
aniow
U cze *
Kroset, jak dziarsko krocz te dziewczyny! Chod, panie
bracie, wnet je zaczepimy!
B u r g d o r f nazwa miasta w Szwajcarii. U c z e
tu: student
Gryzcy tyto, mocne piwo
I strojn dziewk lubi, jako ywo!
Panienka
Patrz, jak przystojni chopcy id tdy! Ale e wstydu te
nie maj; Najlepsze towarzystwo mogliby mie
wszdy, Za prostymi dziewkami jednak uganiaj!
Drugi
u c z e do P i e r w s z e g o
mieszczanin
Trzeci
mieszczanin
Dr u ga
Mnie ukazaa go ona w krysztale*,
W onierskim stroju, w innych miakw gronie.
Odtd go szukam, wci oczami goni,
Ale nawin nie chce mi si wcale.
onierze
Grody wysokie I mury twarde, Pikne dziewczta,
Dumne i harde To mi przynta! Po miaym
trudzie Nagrody kwiat
Trbka werbuje: Chod w nasze lady I do radoci, I do
zagady!" Oto mi ycie Ciaem i dusz! Grody,
dziewczta Podda si musz. Po miaym
trudzie Nagrody kwiat! I znw onierze Wdruj
w wiat.
M n i e u k a z a a go o n a w k r y s z t a l e wedug powszechnego zwyczaju niemieckiego przy laniu
wosku w dzie w. Andrzeja wpatrywano si w
gadk powierzchni krysztau, szukajc tam
odpowiedzi na pytania dotyczce przey
miosnych.
F a u s t i Wa g n e r
Faust
chJ o p
S t ar y chop
W samej to rzeczy wam si chwali, ecie w weselny
dzie przybyli, Bo bylicie te z nami ongi, Przed,
laty, w cikiej dla nas chwili.
'Niejeden stoi tutaj ywy,
tKtrego ojciec wasz wybawi, Kiedy po dugich czasach
klski Wreszcie zarazie kres postawi.
1 wy te, mody czowiek jeszcze, Szpitale wszystkiecie
zwiedzali; Wiele tam trupw wynoszono, Lecz
wycie jednak wyszli cali. Niejedne cikie
przetrwalicie prby; Bg-zbawca zbawc
wybawi od zguby.
W szyscy
Cnemu mowi niechaj zdrowie suy, By mg wspomaga
jeszcze jak najduej!
Faust
Przed Onym w grze kornie chylcie twarze, Ktry
wspomaga i wspomaga kae. Oddala si z
Wagnerem.
Wagner
Faust
Jedno ci tylko denie przenika, O, niech ci tamto
nigdy nie owionie! Dwie dusze, ach! mieszkaj w
moim onie, A jedna drugiej wci unika. I kiedy
jedna w krzepkiej chuci Lgncymi zmysy w
ziemi t si wpije, To druga z prochu w ow dal
si zwrci, Gdzie wielkich przodkw pami yje.
Jeli w przestworzu duchy kr, Ktre sw
wadz niebo z ziemi wi, Niechaj opuszcz
swe wiotkie ukrycie, By mnie prowadzi w nowe,
barwne ycie. Gdyby czarowny jaki paszcz by
moim, Co by mi nis w dalekie kraje, To bym
na z adnym nie mienia si strojem Ni za
krlewskie go da gronostaje.
Wagner
Nie zwouj znanej nam duchw czeredy, Ktra opary nad
ziemi przenika, Bo ludziom sprawia ona wiele
biedy
1 nie wiesz, skd masz czeka napastnika.
Z pnocy zbem na ci godz,
Z ostrym jzykiem, niby strzay;
Ze wschodu z susz wraz nadchodz,
Aby z puc twoich pokarm miay;
2 pustyni, z poudniowej strony, Przyjd, by arem spali
iskronie; Z zachodu zel znowu deszcz szalony,
Ze razem z tob cae niwo tonie. Ku naszej
zgubie spryt zwracaj cay, Chtnie suchaj nas,
gdy chtnie mami; Udaj, e to nieba je
zesay; Anielskim gosem szepc, kiedy kami.
Lecz chodmy. Szaro ju wiatem zawada,
Powietrze zzibo, mga opada.
W wieczr dopiero swj dom si ocenia.
C stoisz? Patrzysz w mrok, peen zdziwienia?
C ci tam mogo tak przej bezmiernie?
F a u s t Czy widzisz psa* czarnego mkncego przez
ciernie?
W a g n e r Nic ciekawego, cho go z dawna okiem mierz.
F a u s t Przypatrz si lepiej. Za co masz to zwierz?
Wagner
Za pudla, ktry snad ugania za czym; Pewnie za pana
swego tropem zda.
Faust
I po nadziemsko i do nieba,
Zwrci si znw do objawienia,
Co najpikniejsze swe ujcie
Zawaro w Nowym Testamencie.
Oto pierwotny tekst otworz
I peen godnego zapau
Najwitsz tre oryginau
Na drogi jzyk ojczysty przeo.
otwiera tom i zaczyna
Pisano jest: W pocztku byo sowo. C czyni?
Trudno ju widz gotow. Przecie nikt s o w a
ceni tak nie moe; A wic inaczej to przeo,
Jeli si zdoam w stref ducha wznie. Pisano
jest: W pocztku bya t r e . " Te pierwsze
sowa zwa roztropnie, Aby nie pisa zbyt
pochopnie! Czy wszystko t r e zdziaaa i
stworzya? Powinno by: W pocztku bya
s i a . " Lecz rwnie teraz piro me si wzdraga;
A nagle czuj, e duch mi wspomaga. Mam
rozwizanie bez skaz i bez win I pisz ju: By
na pocztku c z y n . "
W p o c z t k u b y o s w o". Cytat zaczerpnity
2 Ewangelii witego Jana 1,1 (Na pocztku byo
sowo").
Jeli wsplnego chcesz poycia,
Pudlu, to zaprzesta wycia,
Zaprzesta szczekania!
Tak niespokojna kompania
Jest zgoa nie do wytrzymania. fNie ma na to sposobu,
^Ustpi musi jeden z nas obu.
Duej gociny udziela nie mog;
Drzwi s otwarte, masz woln drog! ["Lecz, przebg, co
si dzieje!
Czy prawda to, czy zjawa?
To nie jest ziemska sprawa! /Pies ronie, olbrzymieje!
Wszerz, w gr prze na gwat!
Ju psa utraci ksztat! iC za poczwar przywiodem do
domu?
Hipopotamem zda si j u z ogromu,
M e f istofe l e s
Faust
Jeli z zawiej strasznej matni Dwik znany wid mnie
znowu w wiat, Dziecinnych uczu bysk ostatni
Mami wspomnieniem lepszych lat To dzi
przeklinani to, co duszy Mamida stroi w marze
nie I ku jaskinli tej katuszy Si uudnych zjawisk
gnie! Przeklinam wprzd zarozumiao, Ktr
si wasny zwodzi duch! Przeklinam zjawisk
okazao, Co oszukuje wzrok i such! Przeklinam,
co nas udzi snami, e sawa, imi wiecznie trwa!
Przeklinam, co pochlebstwem mami, Ze dom i
ona wasno twa! Przeklinam pienidz ten
zwodniczy, Kiedy ch czynu budzi w nas Lub
kiedy wabi ku sodyczy Wywczasw gnunych,
penych kras! Przeklinam sodk wina czar!
Przeklinam ci, miosny nie!
Z nadziej wraz przeklinani wiar!
Cierpliwo nade wszystko kln!
Chr d u ch w
niewidzialny
Biada, biada!
Zniszczye sam
Ten pikny wiat
Potn doni;
Chwieje si, pada!
Z pboga doni pad!
Zwaliska
Przenosim ku nicoci;
zy wyciska
al utraconej piknoci.
Potny
Ziemi synu,
Niebosiniej
Odbuduj go
W swej piersi cieni!
Nowego czynu
Zawi koo
Z myl weso,
I nowe pieni
Znw niechaj brzmi!
Mefis to fe le s* To moi mali Tak ci piewali. Suchaj, co
radz! Do czynw, do ycia radoci! Z
samotnoci,
M e f is t o f e l e s ironicznie.
Mefistofeles interpretuje sowa duchw
Gdzie siy ycia schn i soki, W wiat szeroki Znw ci
prowadz.
Rzu t igraszk, co zgryzot budzi, Ktra jak sp *
wtrob szarpie ci powoli; Najgorsze
towarzystwo poj ci pozwoli, Ze te
czowiekiem jeste pord ludzi. Lecz przeto
nie udzielam rady, Aby mia i w motlochu
lady. /Do najmoniejszych nie nale, Lecz
jeli tylko pragniesz szczerze Ze mn po spou
i przez ycie, To oddani ci si cakowicie Jako
towarzysz i bez zwoki Powiod ci przez wiat
szeroki; A gdy ci podr nie zda si zbyt dug,
(Bd parobkiem twym i sug.
F a u s t Mw, w zamian za to chcesz co, oczywista?
M e f i s t o f e l e s Tym si nie kopocz, dosy czasu na to.
Faust
Nie, nie! Wszak z diaba egoista. Przysugi, z ktrych
kto korzysta, Wywiadcza tylko za zapat.
Warunki wymie miao i bez sromu, Bo taki
suga niebezpieczny w domu.
...jak sp w t r o b s z a r p i e ci powoli w staroytnym
micie Zeus, pragnc ukara Prometeusza za
pych, kaza przyku go do skay. Siedzcy na
skale sp szarpa mu wtrob.
M e f i s t of e l e s
'Tu cay oddam si na twe usugi, Wszystkie
yczenia twe bd speniane, Lecz gdy si
ujrzym t a m po stronie drugiej, Ty mi to
samo wywiadczysz w zamian.
Faust
Troska o tamt stron mi nie bliska. Gdy ten wiat
zmienisz w rumowiska, To wraz niech tamten
zjawi si. Z tej oto ziemi rozkosz ma si rodzi,
To oto soce nad mym blem wschodzi; Jeli
me serce od nich si odgrodzi, To niech si
stanie ju, co chce! Nie pytam, czy tam nadal
szczerze Mio, nienawi bd czu I czy tak
samo w tamtej sferze Istnieje gra albo d,
Mefistofeles
Wic przysta do mnie! Z zasady takimi Moesz si
way. Za dni szereg may 'Zadziwi ci
kunsztami mymi, /Dam, czego ludzkie oczy nie
widziay.
Faust
C, nieboraku, z rk twoich mnie czeka? Czy w
swym deniu szczytny duch czowieka Mg
si pomieci w wiadomoci twojej? Masz
pokarm, co nie syci, * co nie poi, Masz zoto,
ktre, trudne do ujcia Jak ywe srebro, w
rkach si rozpywa?
M a s z p o k a r m , co n i e syci... Faust pyta tu, czy
Mefistofeles moe zapewni mu takie rozkosze w
yciu, po ktrych on nie opamita si, a wic
ktre nie przyprawi go o samoudrke..
Masz gr, przy ktrej nic si nie wygrywa,
Dziewczyn, ktra z mojego objcia
Skrycie oczkami strzela do ssiada;
Masz saw, ktra bogw karmi bywa,
A ktra niby meteor przepada?
Owoce wska, co wczeniej, nim je zerwiesz, gnij,
I drzewa, co si co dzie wieym liciem kryjJ
Mefistofeles
Te rzeczy nie wprawiaj mnie zgoa w ambaras; Skarbami
tymi su, choby zaraz. Lecz, przyjacielu,
niedaleki czas, Gdy spokojne uycie tylko nci
moe.
F a u s t (Jeeli ukojony legn w gnune loe,
C-Niech koniec mnie dosie wraz! Gdy w sobie sam
upodobanie Znajd, zwiedziony w pochlebstw to,
Jeli mnie wcigniesz w uywanie Wtedy si,
dniu ostatni, sko!
i Id o zakad!
M e f is t o f eles Zgoda!
Faust
W doni do! ^ Jeeli chwili powiem kiedy:
Pozosta, taka pena kras!"
Pozwol ci si spta wtedy I- niech po wszelki zgin
czas!
M e f ist o f e l e s
Pjdziem std zwyczajnie. Jakie to straszne miejsce
kani! Masz tu wie ycie jednostajnie, Siebie i
uczni swoich nudzi?
...kiedy p o w p r z g a m o g i e r y... J a k b y m m i a n g
d w a d z i e c i a c z t e r y na czas podry sia
koni wesprze moj wasn sil.
Zostaw to lepiej dla ssiada! Mceniem somy masz si
trudzi? I tak, co pozna najwyraniej,
Powiedzie chopcom wszak ci nie wypada.
Wanie sysz jednego na progu komory.
F a u s t Przyj go teraz nie mam si, nie mog.
Mefistofeles
Ten biedak czeka ju od chwili sporej I bez pociechy nie
winien i w drog. Ot, daj mi czapk sw i tog,
Bd mnie wietnie przystrajay.
przebiera si
Teraz zawierzaj j u memu sprytowi! Trzeba mi tylko
chwilki maej; Do jazdy bdmy wnet gotowi.
F a u s t odchodzi.
M e f i s t o f eles
w dugiej szacie F a u s t a Pogardzaj dalej rozsdkiem,
nauk, Bo to najwysze siy ludzi; Niech
zmamionego czarw sztuk Duch ci kamliwy
nadal udzi. A bdziesz cakiem mi wydany! Los
mu takiego ducha j u udzieli, Ktry tak naprzd
prze, nieokieznany, Ze zapatrzony w swj cel
podliwie Z' ludmi nie bdzie si weseli. Ja go
naucz y burzliwie, Przez pytkie cignc go
nikoci; Niech pnie si, pada, grznie, dusi!
By mu rozkoszy pokarm nie da, Wska go z dala jego
zachannoci. O ukojenie darmo si pokusi, I
choby nawet diabu si nie sprzeda, Tak czy
inaczej, jednak przepa musi! Wchodzi Ucze .
U cze
Przybyem tutaj przed czasem niedawnym 'I wraz
przychodz peen unienia,
By si zapozna z owym mem, sawnym, Ktrego imi
kady z czci wymienia.
Mefistofeles
Uprzejmo wasz ceni, przyjacielu! Macie przed sob
czeka, jakich wielu. Czycie si ju tu nieco
rozejrzeli?
Ucze
Mefistofeles
Tego wam za ze nie poczytam wcale, Znam t nauk zbyt
dokadnie. Wszak ludzkie prawa i sdzenia Niby
choroby s dziedziczne; Idc z pokole w
pokolenia,
2 miejsca sun w miejsca okoliczne. Mdro si w
gupstwo, dobro w plag zmienia; "Siada ci, e si
wnukiem rodzi! Dla praw, z ktrymi sam na wiat
przychodzi, Niestety, nie ma uwzgldnienia,
I p a r a g r a f y p r z e s t u d i o w a ironiczna uwaga
Goethego o metodzie wczesnych wykadw,
polegajcych jedynie na wyjanianiu rozdziaw
podrcznikw.
Ucze
Mj wstrt jedynie umacniacie. O, szczliw, kogo
pouczacie! Wic moe wzibym si do teologii.
M e f i s t of e l es
Nie chc wam zego wskaza ladu. To niebezpieczna
jest nauka, Trudno nie obra tam zlej drogi; Przy
tym zawiera w sobie tyle jadu, .e szukajcy
lekw lacno si oszuka. I tutaj rwnie tylko
jednego sluchajcie, Na kade sowo mistrza
przysigajcie! Sw trzyma si m rad
ostateczn, A wnet przejdziecie przez furtk
bezpieczn Tam, kdy pewno ma mieszkanie.
U c z e Przy sowach jednak musi by pojcie.
M e f i s t o f e l e s By moe; lecz si trudzi nie trza zbyt
zawzicie;
Albowiem wanie, gdy poj nie stanie, ; Wraz sowo
stawia si na zawoanie. Sowami wietnie si
szermuje, Sowami system si buduje, W sowa
si wierzy doskonale, Sowu nie ujmiesz ani joty
wcale.*
Ucze
Wybaczcie mi, e trudu wam przyczyni, Wci
pytaniami nudzc was na nowo,
...ani j o t y w c a - l e Goethe daje tu wyraz swej niechci wobec uywania sw bez pokrycia, wobec
systemw oraz teorii.
Lecz moe bycie mi o medycynie Rzekli te jakie
jdrne sowo? To czas tak krtki, te trzy lata, A
niwa, Boe, tak bogata! Gdy si wskazwki ma
w tej sprawie, Czek cho drobin dalej ruszy.
Mefistofeles
do siebie
Faust
Lecz jak pojedziem w tamte strony? Gdzie twoja suba,
wz i konie?
Mefistofeles
Zbyteczne; paszcz ten rozoony Wnet z nami przez
powietrze wionie.
Ale do tego odwanego kroku
Nie zabierz nazbyt cikiego tomoku. Ogniste tchnienie *,
ktre wnet rozniec, Sprawi, e z ziemi wraz z
tob ulec. i/ Gdy bedziem lejsi, prdzej pucim
wodze. ycz ci szczcia w nowej ycia drodze!
PIWNICA AUEHBACHA W LIPSKU
Pijatyka wesoych kompanw.
Fr o s 2
Nikt nie chce pi ani si mia? Ja was naucz w smutku
trwa! Jestecie dzi jak mokra wiecha, A zwykle
na was plonie'strzecha.
B ra n d er
Twoja to wina; konceptem nie ruszysz, Gupstw nie
opowiesz ani nie wintuszysz.
Prsz
leje mu szklank wina na gow Ot, jedno z drugim!
Bran d er
winio dubeltowa!
Fr os z
Sam tego chciae co do sowa!
O g n i s t e t c h n i e n i e w r. 1782 wynaleziony zosta
przez Montgolfiera balon unoszcy si w gr na
skutek ogrzewanego powietrza.
Siebel
Za drzwi, komu si kci woa! Chlejcie, piewajcie, ryczcie!
Heje! Hola! Hej! Hola! Ho!
AJ tm ayer
Ach, biada, moje uszy! Dawajcie waty! Ten drab mi
oguszy.
Siebel
Kiedy glos dudni o sklepienia, Prawdziwie si basu si
ocenia!
Fr o sz
Tak! Precz, niechtni! Niech id w sw stron! A tara lara
da!
A l t m ay er A tara lara da!
Frosz
Ju garda nastrojone. piewa
Poczciwe wite Rzymskie Pastwo * Jakie si jeszcze
trzyma?
B r an d er
Brzydka pie! Fe! Piosenka polityczna Wstrtn piosenk!
Bogu dzikuj co rano, e mi o Pastwo Rzymskie
dba nie rozkazano! Przynajmniej siedz tu
bardziej bezpiecznie Nili w cesarza skrze lub
kanclerza. Lecz i nam wadzy potrzeba koniecznie;
Wybierajmy wic papiea!
P o c z c i w e w i t e R z y m s k i e P a s t w o arty na
temat witego Cesarstwa Rzymskiego byy za
czasw Goethego powszechne.
Wszak wiecie, jakich waciwoci Wymaga si do tej
godnoci.
Fro s z
piewa
Sowiku, w gr mi si wzno, Tysic pozdrowie lubej gosi
S i e b e l adnych pozdrowie! Nie chc sysze o niej!
Fr o sz Pozdrowienia i caus! Kt mi tego wzbroni?
piewa
Otwrz drzwi! Noc si zasnuwa. Otwrz drzwi! Kochanek
czuwa, Zamknij drzwi! Ju ranek lni.
Siebel
O, piewaj, piewaj, wychwalaj j sobie! Ja mia si z
ciebie jeszcze zd! Mnie zwioda, a to samo
uczyni i tobie. Niech z wilkolakiem amory nawie I
na rozstajnych drogach z nim si gzi. Cap stary,
kiedy z Bloksbergu * cwauje, Niech j e j w galopie
dobranoc zabeczy, Lecz z krwi i koci chop, tgi, do
rzeczy, Do dziewki tej si nie stosuje. Za ja za cae
pozdrowienie Do okien, cisn jej kamienie.
B ra n d e r
uderzajc w stoi
Cicho! Suchajcie, a nikt mnie nie zgani! Przyznacie przecie,
e wiem, co ogada.
F a u s t i M e f i s t o f eles, Me f is t o f eles
Wic przede wszystkim tutaj ci wprowadz
W wesoe grono, by mia na uwadze,
Jak lekko ycie moe by ujtem.
Ludkowi temu kady dzie jest witem.
Zadowoleni, cho ich dowcip may,
Krc si w kole ustalonem,
Jak mode kotki za ogonem.
Byle ich gowy nie bolay
Bo szynkarz borgu gdy udzieli,
Bd bez troski i weseli.
Bran d e r
Ci to na pewno wracaj z podry, Zna po tym, e si tak
nosz dziwacznie; Chyba z godzin bawi tu, nie
duej,
Fr o s z
Tak, w samej rzeczy spostrzege to bacznie! Nasz Lipsk to
may Pary; ludzi swych urabia.
S i e b e l Wic powiedz, za co masz tych goci?
Fr o s z
Chwilk przy szklance z nimi poartuj, A zaufajcie w
zupenoci, e ich niebawem, jak nic, przenicuj.
Wysoko widz mi si urodzeni, Gdy dumni s i
niezadowoleni.
Bra n d e r To szarlatani, przyszli wprost z jarmarku!
A t m a y er
By moe.
F ro s z Popatrz no, jak ich nabior!
M e f i s t o f ele s do F a u s t a
Tacy to diaba nie wywsz w' por, Choby im siedzia
j u na karku.
F a u s t Witam panw.
Siebel
Z podzik i ja cze zoy mog. po cichu, patrzc
spode ba na M e f i s t o f e l e s Co mi ta
szelma utyka na nog!
Mefistofeles
___
piewa
Raz pewien krl panowa,
Co mia olbrzymi pch;
I wicej j miowa
Ni wasne dzieci swe.
Za krawcem on spoziera:
Hej, krawcze, ig bierz,
Zrb strj dla kawalera
I wraz mu spodnie zmierz!"
Bran d er
Ale krawcowi niech rozkae, Aby pilnowa si przy
miarze,
I gdy mu tylko ywot miy, Aby si spodnie nie marszczyy.
M e f i s t o f e l e s W jedwabiach i atasie Nosia si na
schwa I po niedugim czasie Ju krl j ej order
da. Wnet jej na znak honoru Ministra tytu le, A
ona znw do dworu Rodzestwo sprasza swe.
Wnet wit paacow Drapania wzia ch, Fraucymer i
krow Tysice tkno ci. Lecz e im
zabroniono, Nie miay drapa si. My dusim bez
pardonu, Kiedy nas ktra tnie.
Chr
2 przejciem
My dusim bez pardonu, Kiedy nas ktra tnie.
F r o sz O, brawo, brawo! To mi pikna zwrotka!
Si e b el Niech kad pch to samo spotka!
B r ander Koniuszkiem palcw chwy j ino!
A l t m ay er Niech yje wolno! Niechaj yje wino!
Mefistofeles
Na cze wolnoci chtnie wznisbym czasz, Ale zbyt
pode ,s te wina wasze.
Siebel
*
Znowu to samo? Do! To nas j u zoci!
Mefistofeles
Nie chciabym tylko gospodarza gniewa, Bobym cnym
gociom bez wahania Co z mej piwnicy da do
skosztowania.
S i e b e l Zdajcie to na mnie! Moecie nalewa!
Fr o s z
M e f i s t o f e le s
wierci Za chwil tokaj wam popynie.
A l t m ay er
Kady art dobry jest do czasu, Lecz wy tu z nas dworowa
chcecie.
M e f i s t o f eles
E! Wobec tak szlachetnych goci Nie miabym tyle
bezczelnoci. Wic, bez wahania, mwcie
przecie, Jakie wam nala winne soki?
A l t m a y er Jakie bd, byle ju bez zwoki!
M e f i s t o f eles
po wywierceniu i zatkaniu wszystkich otworw; z
dziwacznymi ruchami
Grona nosi winny szczep,
A za rogi koli eb,
Wino soczyste jest, latorol z drzewa;
St z drewna czasem i wino rozlewa.
W natury spjrzcie tajny cie!
Tu si cud stanie, wierzcie we!
Wyjmijcie korki i pijcie weseli!
W s s v s c y wycigaj korki, a kademu pynie do
szklanki wino, ktrego dal.
W s z y s c y To zdrj, co hojnie nas obdzieli!
Fr o sz Czybycie mieli tak liczne rodzaje?
M e f is t of e l e s Kto czego pragnie, natychmiast
dostaje.
A lt ma ye r do F r o s z a Aha! Ju do ust garnie ci si
lina.
Fr o s z
Wic chc reskiego, jeli wybra trzeba; Najlepsze, co
ojczysta daje gleba.
M e f i s t o f eles
wiercc otwr w brzegu stou przed miejscem P r o s z
Do korcw iniecb wosku potrzebujl.
A t m ay er Ach! to kuglarska sztuczka znana!
M e f i s t o f e l e s do B r a n d e r a A wy?
B r a .n d e r
Ja pragn pi szampana, Ale porzdnie niech musuje!
M e f i s t o j e l e s wierci; jeden z obecnych sporzdza
tymczasem korki i zatyka.
B r a n d er
Czsto niesusznie czek si obcym brzydzi, Dobre si
czasem, w dali kryje. Prawy Niemiec Francuzw z
serca nienawidzi, Ale ich wina chtnie pije.
Siebel
gdy M e f i s t o f e l e s zblia si do jego miejsca Ja
wyznam, e nie znosz kwasu, Za to gustuj w
sodkim winlie.
Mefistofeles
wierci Za chwil tokaj wam popynie.
Altm ay er
Kady art dobry jest do czasu, Lecz wy tu z nas dworowa
chcecie.
Mefistofeles
E! Wobec tak szlachetnych goci Nie miabym tyle
bezczelnoci. Wic, bez wahania, mwcie
przecie, Jakie wam nala winne soki?
A l t m a y e r Jakie bd, byle ju bez zwoki!
M e f i s t o f eles
po wywierceniu i zatkaniu wszystkich otworw; z
dziwacznymi ruchami
Grona nosi winny szczep,
A za rogi koli eb,
Wino soczyste jest, latorol z drzewa;
St z drewna czasem i wino rozlewa.
W natury spjrzcie tajny cie!
Tu si cud stanie, wierzcie we!
Wyjmijcie korki i pijcie weseli!
W s z y s c y wycigaj korki, a kademu pynie do
szklanki wino, ktrego da.
W s z y s c y To zdrj, co hojnie nas obdzieli!
M e f I s t o f e le s
Lecz baczcie, bycie kropli nie wyleli! Pij kilkakrotnie.
Wszyscy
piewaj
Tak mamy wciekle dobre czasy, Jak cale stado
wieprzy!
M e f i s t o f eles Lud ma swobod. Czy widzisz, jak
hasa?
F a u s t Pragnbym uj std jak najdalej.
M e f i s t o f e le s
Wnet ich zwierzco si rozpasa Jeszcze daleko
okazalej.
Siebel
pije nieostronie, wino rozlewa si. na ziemi i
zmienia si
w pomie
Ratunku! Ogie! To pieko si pali!
M e f i s t o f e les zaegnujc ogie
Uspokje si, przyjazny ywiole!
do kompanw To tylko kawa czyca by tym razem.
Siebel
Co to jest? Czekaj! To nie ujdzie pazem! Wa nie zna nas!
Ja na to nie pozwol!
F r o s z Niech to raz drugi nam si nie powtrzy!
A l t m ay er Zaznaczmy mu, e go nie cierpim duej.
Siebel
Widz, e waszma od nas chce nauczki W zamian za swe
kuglarskie isztuczki?
M ef i s tofeles Milcz, stara beczko!
Siebel
Chuda wiecho! miesz jeszcze gburnie gada z nami?
B r a n d e r Czekaj, oboym ci kijami!
Altmayer
wyciga jeden korek ze stou, pomie bucha ku niemu Ja
pon, pon!
S i e b e l To s czary!
Uderzcie na! Nie ujdzie kary! Dobywaj noy i rzucaj
si na M e f i s t o f e l e s a .
M efistofe l e s z uroczystym gestem Zudny twr i kam
Zmysy zmyli wam! Bdcie tu i tam! Staj
zdumieni, patrzc na siebie.
A l t m ay er Gdzie jestem? Jaka kraina wyniona?
Fr o s z
Co widz? W krg winnice?
Siebel
I pod rk grona!
Brander
A pod altany tej oson Co za winorol, jakie grono!
Chwyta S i e b l a za. nos. Inni czyni nawzajem to samo,
podnoszc noe.
Mefistofeles
jak wyej
Niech obd oczy im odsoni! A pamitajcie, jak diabe
artuje! Znika z F a u s t e m ; kompani sit} rozstpuj.
Co to?
Co?
Siebel A l t m a y e r
Fr osz Czy to by twj nos?
Altmayer
We wszystkich czonkach odczuem ten cios! Podajcie
krzeso, prdzej, le si czuj!
Fr o s z Powiedzcie tylko, co si z nami stao?
Siebel
Gdzie drab ten? Jeli go przychwyc, Kln si, e mi
nie ujdzie cao!
A l t m a y e r Widziaem, kiedy opuszcza piwnic
Konno na beczce, zmyka, co si dao... Ze strachu nogi mi
si chwiej.
kierujc si do stou A moe wina wci si lej?
S i e b e l Wszystko szalbierstwo byo, zuda.
Niebawem by mi to obrzydo!
Tysic bym mostw mg w ten czas zbudowa. ^Nie
sama wiedza dzieo sprawia, -Lecz cierpliwoci
zabiegi wytrwae.
Cichy duch dziaa lata cae;
Ferment prawdziwy jeden czas wytrawia.
Wszystkich przepisw by nie zdiczy,
Ktrych wymaga trunku wykonanie.
Diabe, cho jdz w tym wywiczy,
Sam go sporzdzi nie jest w stanie.
spostrzegajc Z w i e r z t a Patrz, para to zachwycajca! Tu
suga, a tutaj suca.
do Z w i e r z t Gdzie wasza pani si podziaa?
Z wi e r zta r Uleciaa Kobiecina .Na uczt z komina!
Mef is t o f eles A wnet si stamtd wyabuda?
Z w i e r z t a A nam si apy dogrza uda.
Mefistofeles
do Fa usta Czy nie milutkie te zwierzaki?
F a u s t Tak wstrtne, e mi braknie sowa!
Mefistofeles
Mnie wanie mia ta rozmowa, Pasjami lubi dyskurs taki.
do Z w i e r z t
Powiedzcie mi te, lalki wrae, Co w waszym kotle
gotujecie?
Z wier zta ebracza zupka w tym odwarze.
M e f i s t o f e l e s Licznych odbiorcw wnet znajdzieci*.
Koczkodan
aszc si do M e f i s t o f e l e s a W koci ze mn graj I
wygra mi daj, I doj do majtku! Gdyby
wygra da, Gdybym grosze mia, Miabym do
rozsdku.
M e f is t o f e l e s
Przyjemno miaby on niema, Gdyby w loteri zagra
mu si dao!
Koczkodanita, ktre podczas tego bawiy si du kul,
wytaczaj j naprzd.
Zw
skoml.
Mefistofeles
rozbija szklanki i garnki odwrotnym kocem kropida Precz z
wszystkim, precz! Oto twa ciecz! Oto twe szko!
To tylko art, Takt tylko to, Melodii twojej wart!
gdy C z a r o w n i c a cofa si ze zoci i przeraeniem
Czy nie poznaj esz, cierwo ty, poczwaro!
Czy nie poznajesz pana z panw? Jake
ustrzeesz si przed kar, Bym nie zmit ciebie
i twych koczkodanw? Czerwon kurt chyba
znasz? Czy koguciego pira nie poznaa?
Czym zakry t tu oto twarz? Przedstawi mam
ci si bez maa?
Czarownica
Wybaczcie gburne przywitanie! Ale gdzie macie kosk
nog I oba kruki gdzie s, panie?
Mefistofeles
Ten raz przebaczy jeszcze mog; Istotnie, duszy
czas nas dzieli Od chwili, gdymy si widzieli.
Kultura, ktra wiat lizna, Diaba samego
te obja. Pnocna zmora dawno daa
nura: Nie ujrzysz rogw, ogona, pazura. A co
do nogi, ten znak niezawodny Ludziom si
zdaje nazbyt brzydki, Wic, jak niejeden
modzian modny, Od lat ju nosz sztuczne
ydki.
Czarownica
taczc
Z radoci pr wiem obkana, e widz znw moci
szatana!
M e f i s t o f e l e s Zabraniam, aby mnie tak zwano!
Cz ar o w n i ca C zawinio wam to miano?
Mefistofeles
Od dawna w bajki je wpisano; Lecz ludzie maj std
korzyci mao: Zy wprawdzie ich opuci, lecz
zo pozostao. Bdziesz mi zwaa po prostu
baronem; Mam wygld kawalera i takim si
czuj.
Czarownica
Chtnie! Mam wanie tu flaszeczk, Sama te ykam
z niej troszeczk A przy tym ju nie cuchnie
zgoa; Szklaneczk su wam w tej chwili.
po cichu
Lecz bez przygotowania gdy j ten wychyli, Jak wiecie,
ni godziny y duej nie zdoa.
Mefistofeles
To druh nasz miy, niech mu napj suy! Wic zabierz
si do rzeczy, zmw zakl szeregi, Zakrel
swe koa nie zwlekajc duej I szklank
nape a po brzegi.
C z a r o w n i c a zakrela dziwacznymi ruchami koo i stawio, w nie niezwykle przedmioty; podczas tego
szkl poczynaj brzcze, kotly dwicz
wytwarzajc muzyk. Wreszcie przy~ nosi wielk
ksig, staua w rodek koa. Koczkodany, ktre
jej luz za pulpit i trzymaj pochodnie. Daje
F a u s t o w i znak, by si zbliyl.
Faust
do M efi s t o f e l e s a Powiedz mi, co to znw za
brednie? Te szmery, ruchy niepowszednie,
Znam je: wszak to oszustwa istne; Wstrtne mi
s i nienawistne.
Mefistofeles
Ech, to drobnostki, miechu warte; Nie bde zaraz
taki srogi! To ceregiele lekarskie utarte, Aby
pyn odnis skutek bogi.
Zmusza F a u s t a
do wejcia w koo.
Czarownica
zaczyna z wielk emfaz deklamowa z ksigi Gdy jedno
znasz, Ze dziesi zrb, A dwjk zmaz I z
trjk zmierz Wnet skarby masz! A czwrk
zgub! Za pitk bierz; Wraz z szstk te W
siedm, osiem z; Skoczye ju!
W jedno dziewi si zamienia, Dziesi to nic, bez
znaczenia. Oto czarownic tabliczka
mnoenia.
F a u s t Stara w gorczce prawi chyba brednie!
Mefi stofeles
Co sysza, wobec reszty zakl blednie; Znam ja je
dobrze, tak brzmi ksiga caa. Straciem nad ni
moc czasu daremnie, Albowiem sprzeczno
doskonaa Dla mdrca i dla gupca brzmi rwnie
tajemnie. Stara to jest i nowa sztuka, Zawsze j
uprawiano wszdy:
Gdy si trzech w jednym w trzech jednego szuka,
Rozsiewa si miast prawdy bdy. Tak bredzi
si w spokoju ducha, Komu by si te
sprawdza chciao? Czowiek zwyk sdzi,
kiedy sw jedynie sucha, e przy tym by si
nieco i pomyle dao.
Czarownica
czyta dalej W tajemn noc Tej wiedzy moc Przed
wiatem si ukrywa; Bez potu lic, Nie mylc
nic, atwo si j zdobywa.
Faust
Mefistofeles
Nie! nie! Wnet kobiet wszystkich wzr jedyny ywcem si
stawi przed twe oczy.
cicho
Przy tego trunku pomiennej podniecie Helen ujrzysz wnet
w kadej kobiecie.
ULICA
F a u s t . M a g o r z a t a przechodzi.
Faust
Pikna panienko, czy si way mog Poda jej rami z
opiek na drog?
M a g o r za t a
Jam proste dziewcz i nlepikne wcale, Do domu
sama trafi doskonale. Usuwa si i odchodzi.
K u p i d o w"mitologii rzymskiej boek mioci.
Wyobraano go sobie jako skrzydlate pachol z
ukiem i strzaami.
Faust.
Na Boga! Jakie pikne dzieci! em tak spotka
mg na wiecie! Jaka w niej obyczajno,
cnota, A przy tym jednak pozna trzpiota. Ust
czerwie, lica wiato mia Gboko w serce
mi si wrya! Jak oczy swoje spuszcza
skromne, Do koca wiata nie zapomn! A jak
mi z miejsca si odcia Tym ju zupenie
mi uja!
M e f i s t o f e l e s wchodzi. Syszysz! T dziewk posi
musz!
M ef is tofele s
Jak?
F a u s t T, ktra przechodzia.
Mefistofeles
T? Wanie co u klechy bya, By z grzechw jej oczyci
dusz. Staem tu przy konfesjonale. Niewinna
ona, nie zgrzeszya, Sza do spowiedzi darmo
wcale. Jej nie dosiga moja sia!
Faust
Wszak ju czternacie lat skoczya!
Mefistofeles
Mwisz by rozpustnik jaki,
Schludny pokoik.
M a g o r z a t a plotc i upinajc warkocze
Ach, eby mi te powiedziano, Kto to by ten pan dzi rano!
Dzielnym si widziat bez wtpienia " I szlachetnego
urodzenia; Pozna to mona ju z postawy caej,
Inaczej nie byby te tak zuchway.
Odchodzi. M e j i s t o j e l e s i F a u s t .
M e fi s t o f el e s Wejdcie! Cichutko! Tdy droga!
Faust
po chwili milczenia Zostaw mi, prosz, samym ninie.
M e f i s t o f e l e s szperajc naok
Dziewczyna mao ktra tak chdoga. Odchodzi.
Faust
rozgldajc si
O, witaje mi, sodki mroku, Ktry przenikasz t wityni!
Ogarnij serce, miosny uroku, Z ktrego tskno i
nadzieja pynie! Jake si cicho ycie tu wypenia
W porzdku i zadowoleniu! W tym niedostatku
jaka penia! Jaka tu bogo w tym wizieniu!
Faust
C ci ugryzo? C stao si tobie? Twarzym takiej nie
widzia, jak dugie me ycie!
Mefistofeles
Natychmiast bym si diabu odda cakowicie, Gdybym sam
diabem nie by we wasnej osobie!
Faust
Czy ci istotnie licho nosi? Tak szale, oto mi uciecha!
M efi s t o f ele s
odchodzi.
Magorzata
Na nogach usta nie mam siy! Pomylcie, w szaf m
na nowo Zoono skrzynk hebanow, A w niej
klejnotw znw niemao, , Bogatszych ni
poprzednie byy.
Marta
Lecz o tym matce ani sowa; Znw ksidzu zanie je
gotowa.
M a g o r z a t a Ach, patrzaj, patrzaj, co tu zota!
M a r t a stroi j
Szczliwa z ciebie jest istota!
Magorzata
C, gdy nie mog ich w niedziel Nosi na miecie ni w
kociele.
Marta
Przychod tu jak najczciej do mnie,
By skrycie stroi si klejnotem.
Z godzink przejdziesz si przed lustrem potem,
Bdzie to cieszy nas ogromnie.
Mefistofeles
Na pewno bredzi ju w malignie,
Jeli cho troch wiem co o tem.
Nie miaem chwili mwi ku wytchnieniu.
O dzieciach myle, o chleb dla nich potem, O chleb w
najszerszym swym znaczeniu, I tak dzie cay tylko
troska."
Marta
Czyby zapomnia, to to kara boska, Te moje trudy
niezliczone!
Mef is t o f e l e s
O nie, on myla o was sercem calem. Mwi: Gdy z Malty
odjedaem, Modliem si za dzieci, on I przeto
niebo nam szczcio; Turecki okrt si schwycio,
Co skarb wielkiego wiz sutana. Wic za nagrod,
w susznym darze, Zostaa mi, jak zwyczaj kae,
Skarbu sowita cz przyznana."
M a r t a Co? Gdzie? A moe zakopa skarb cay?
M e f i s t o f eles
Kto wie, gdzie wiatry go rozwiay! Gdy w Neapolu
wyldowa z zotem, Pikna panienka go zoczya I
tak mu bya czua, mia, e a do mierci
popamita o tem.
Marta
Mefistofees
Pann te ujrze bdziem radzi! Dziarski chop, liczne
zwiedzi kraje, Pannom nalen cze oddaje.
M a g o r z a t a Sponabym ze wstydu przecie.
M e f i s t o f e l e s Przed adnym krlem na tym wiecie.
Marta
Wic tam za domem mym w ogrodzie Czeka bdziemy o
zachodzie.
ULICA
Fa u st , M e f i s t o f e l e s .
F a u s t Jak id sprawy? C? Jak bdzie?
Mefistofeles
Ach, brawo! Widz, e wa chwatki! Magosi wkrtce
ju posidzie. Dzi wieczr j ujrzycie u Marty,
ssiadki. Jest to kobieta jak z marzenia Do
wszelkich cygastw i strczemia.
wietnie!
Faust
Me f i s t o f ele s Lecz od nas take chc przysugi.
F a u s t Jedna przysuga warta drugiej.
Mefistofeles
Zeznamy tylko na wniosek maonki, Jako e ma martwe
czonki Do snu zoono w padewskim kociele.
F a u s t Dobrze! Wic podr odby nam si godzi.
Mefistofeles
Sancta simplicitas! Nie o to chodzi; Zeznajcie, nie
troszczc si wiele.
F a u s t Nigdy! Zamiarem tym si brzydz!
Mefistofeles
O wity mu! Takim was dzi widz? Zalicie jeszcze
nigdy w yciu Faszywych wiadectw nie skadali?
Czycie wiat, Boga w tajemnym ukryciu,
Czowieka w mylach swych i serca biciu Nader
stanowczo nie definiowali? 2 wytartym czoem, z
zimnym sercem w onie? Ale przyznacie, gdy w
siebie wejrzycie,. ecie wiedzieli o tym cakowicie
Tyle, co o Szwerdtleina zgonie.
F a u s t Jeste, jak zawsze, kamc i solist, *
Mefistofeles
No, mnie niestety wiadomo niejedno. Jutro, to rzecz
oczywist, Magosi baamucc biedn,
Przysiga bdziesz mio czyst.
Faust
Z szczerego serca
Mefistofeles
Czy by moe? To o jedynej twej mioci, O mocy jej i o
wiernoci Czy w sercu bdzie mie podoe?
Faust
Tak jest! Do tego! To, co czuj, . Gdy dla ochoty, dla
tsknoty Nazw szukam, gdy ich nie znajduj,
Kiedy zmysami wiat ogarniam w sploty, Gdy po
najwysze sigam sowa I ary te, ktrymi pon,
Zw wieczne, wieczne, nieskoczone, Czy to
piekielna kamstw osnowa?
Me f is to f eles Przecie ja suszno mam!
Faust
Miarkuj w tym wzgldzie, e nazbyt dugo to ju sysz! Kto
chce mie suszno, a jzyk dopisze, Ten mie j
bdzie.
Pjd, czczym gadaniem zbytnio gow susz; Przyznaj
racj, zwaszcza e tak rausze.
OGRD
M a g o r z a t a 2 F a u s t e m pod r m u r t u,
MEf i s t o f e l e s e m przechadzaj si tam i no
powrt.
Magorzata
M a l g o r z ata
; Pomylcie o mnie niekiedy cho chwil, Ja czasu dosy
znajd, bym o was mylaa.
F a u s t Czsto samotn jeste snad?
Magorzata
Tak, gospodarstwo nasze nie jest wielkie, Lecz jednak
trzeba o nie dba. Trzeba gotowa, sprzta, bo
nie mamy sugi, Szy potem, biega jak dzie
dugi. A matka wglda w sprawy wszelkie
Mefistofeles
Sancta simplicitas! Nie o to chodzi; Zeznajcie, nie
troszczc si wiele.
F a u s t Nigdy! Zamiarem tym si brzydz!
M e f i s t p f e le s
O wity mu! Takim was dzi widz? Zalicie jeszcze
nigdy w yciu Faszywych wiadectw nie skadali?
Czycie wiat, Boga w tajemnym ukryciu,
Czowieka w mylach swych i serca biciu Nader
stanowczo nie definiowali? Z wytartym czoem, z
zimnym sercem w onie? Ale przyznacie, gdy w
siebie wejrzycie, ecie wiedzieli o tym cakowicie
Tyle, co o Szwerdtleina zgonie.
F a u s t Jeste, jak zawsze, kamc i sofist. *
Mefistofeles
No, mnie niestety wiadomo niejedno. Jutro, to rzecz
oczywist, Magosi baamucc biedn,
Przysiga bdziesz mio czyst.
Faust
Z' szczerego serca.
S a n c t a s i m p l i c i t a s wita naiwnoci! (la.)
. . . s o f i s t a sofistami nazywano filozofw
greckich, ktrzy twierdzili, e wszystko na wiecie
jest wzgldne, e kade twierdzenie mona
dowie zarwno jako prawdziwe, i jako faszywe.
Mianem sofisty nazywano rwnie czowieka
usiujcego zrcznie dowodzi rzeczy faszywej.
Autor, mwic sofista", ma na myli mdral.
M e f i s t o f eles
Czy by moe? To o jedynej twej mioci, O mocy jej i o
wiernoci Czy, w sercu bdzie mie podoe?
Faust
M a g o r z a t a z F a u s t e m pod rlc, M a r t a z
Mef i s t o e l e s e m przechadzaj si tam i na
powrt.
Magorzata
Czuj, e waszmo nadto pobaliwy I znia si, by mnie
zawstydzi.
Dla podrnika takiego nSe dziwy Z aski najlepsze strony
widzie. Wiem, e takiemu wiatemu mowi
Biedna rozmowa moja nie odpowie.
F a u s t Jedno spojrzenie twe i sowo wicej dao
Nad wiata tego mdro ca.
M e f i s t o f e l e s Przyjaciel!
F a u s t Zwierz
Mefistofeles
Czas ju w drog.
M a r t a nadchodz
Ju pno, panie!
F a u s t Czy was odprowadzi mog?
M a g o r z a t a A matka? Nie, egnajcie!
F a u st
Zegnajcie wiec!
M a r t a Zegnajcie!
Magorzata
I do zobaczenia!
Faust
i M e f i s t o f e l e s odchodz. e te m taki,
mj ty Boe, Tyle, ach, tyle myle moe! Tak si
niemia przy nim czuj I cigle tylko
przytakuj. " Jam takie biedne, proste dzieci;
Nie wiem, co we mnie widzi przecie. Odchodzi.
LAS I JASKINIA
Faust
sam
Potny duchu, 'dae, dae wszystko, O com ci prosi.
Ty nie nadaremno W pomieniach ku mnie zwrci
swoj twarz. Przyrod dae mi jako krlestwo I
moc odczucia, uycia. Nie tylko Dae mi prawo
chodnego podziwu, Lecz pozwolie spojrze w jej
gbin, Jak sli spoglda w ono przyjaciela. Ty
mi ukaza yjcych szeregi I nauczye poznawa
swych braci W zacisznym gaju, w powietrzu i
wodach. A kiedy burza w lesie trzeszczy, huczy,
Gdy wierk olbrzymi, walc si, konary
I pnie ssiednie miady i omoce,
e wzgrze gucho od upadku grzmi,
Wtedy w bezpieczn wiedziesz mi pieczar,
Pozwalasz wejrze w siebie; wasnej piersi
Gadzino! Gadzino!
Mefistofeles
na stronie Czekaj, niech ci zapi ino!
F a u s t 'Id precz ode mnie, duchu potpiony!
Nie mw mi o tej przepiknej kobiecie!
Nie wyczarowuj mi przed zmys szalony ,Znw jej
sodkiego ciaa ku podniecie!
M e f i s t o f eles
C std? e uciek, tak myli w tej chwili, A prawd
mwic, nie bardzo si myli.
Fa u s t
Cho oddalony, jam zawsze koo niej, Zawsze mi bliska
jest, niezapomniana; Prawie zazdroszcz teraz
Ciau Pana, Jeeli k'niemu usta swoje koni.
Mefistofeles
Ja zazdrociem ci w tym czasie Tej bliniej parki, co si w
rach pasie.
Faust
Precz, strczycielu!
M e f i s t o t eles
C, ja miej si, wa biada. Pan Bg, co stworzy
chopcw i dziewczta, Niemniejsze rwnie ma
talenta, Aby zadzierzga okazj nie lada.
Chodmy, do biada tu nie pora! Twym celem
lubej wszak komora, A przecie nie miertelne
kary.
Faust
C znaczy ramion jej rozkosz wyniona? Kiedy zawisn
u jej ona, Czy wci nie czuj jej nadzy bez
miary? Zali nie jestem wdrowiec niestay,
{Banita, ktry nie wie, gdzie cel, dom, Co jak
wodospad huczy poprzez skay Nad przepa,
gdzie si koczy skalny zom? A tam, opodal, w
chatce wrd hal, ona, Z myl tak prost jak z
dziecinnych lat, Domow trosk otoczona I
uwiziona przez; swj may wiat. Lecz ja,
straceniec boy, Nie dosy tego miaem, 2e skay
rwc z podoy, Na gruzy go strzaskaem! J
sam, spokj jej podkopa mi si chciao! O
pieko, ty tej ofiary dao! Szatanie, zrzd:
czas lku niech si skrci, Co si sta musi,
niech si stanie wraz; Niech los jej runie na mnie,
w gb mnie zrzuci I ona ze mn zginie w ten sam
czas!
F a u s t Trzeba?
Ma gorz a ta
Oby mym sowom da cho cie znaczenia! Czy czcisz
przynajmniej wite sakramenty?
F a u s t Tak, czcz je.
M a g o r z a t a Ale bez pragnienia.
Nie chodzisz do spowiedzi ani do mszy witej. Wierzysz
ty w Boga?
Faust
Luba, kt powiedzie w stanie: Ja wierz w Boga"?
J a k si. o d n o s i s z do r e lig ii , w i a r y ? wedug
wasnych wypowiedzi Goethego by on jako
artysta politeist (politeizmwieZobstwo), jako
przyrodnik panteist (panteizm pogld
filozoficzny utosamiajcy wszechwiat z Bogiem),
jako czowiek moralny monoteist (monoteizm
wiara w jedynego Boga).
Kapanom, mdrcom postaw to pytanie, A ich odpowied
brzmi jak drwina Z pytajcego.
M a g o r z a t a Wic w Niego nie wierzysz?
Faust
Chciej mnie zrozumie, ma jedyna! Kt Mu da miano?
Komu rzec dano: ,,Ja W Niego wierz"? Gdy Go
ogarnie, Kt si way swarnie Wyrzec: Nie
wierz We"? Wszechogarniajcy, Wszechopat
rznociowy , Czy nie ogarnia opatrznoci Ciebie,
mnie, siebie samego? Czy tam, mad nami,
.niebo si nie sklepi, A pod stopami ziemia trwa?
Zali agodnie migotliwie Nie pn si wiecznie
gwiazdy wzwy? Czy nie spogldam tobie oko w
oko I zali ci to wszystko Do gowy, serca si nie
toczy I przejdzie w wiecznej tajemnicy Wok,
widzialne, niewidzialne? Niech si twe serce cale
w tym rozpta; A kiedy tym uczuciem bdziesz
wniebowzita, Zwij je, jak tylko chcesz, Zwij:
szczcie, mio, Bg! Ja na to nie mam nazw!
Uczucie wszystkim jest, A nazwa brzk i dym,
Co niebios ary mi.
M a g o r z a t a
By moe prawd mwisz mi;
Podobnie prawi te suchaczom swym
I ksidz, innymi tylko nieco sowy.
Faust
Gdzie tylko soca promie pada, To samo kade serce
gada, A zawsze dwikiem swojej mowy; Wic
c, e mwi mow wasn?
Magorzata
Faust
ebym z godzink z tob spdzi mg, o mia, Pier do
piersi przycisn, dusz spojrze w dusz!
Magorzata
'Ach, gdybym tylko sama spaa! W noc bym zasuwy ci
poodsuwaa; Lecz matka tylko lekko drzemie, A
gdyby nas tak zobaczya, ;Zapa musiaabym pod
ziemi!
Fa u s t
Tym si nie kopocz, moja mia, Oto flaszeczka. Gdy do jej
napoju Trzy krople wlejesz, i chwila nie minie, A ju
gbokim snem unie w spokoju.
Magorzata
Czeg dla ciebie nie uczyni? Sdz, e jej to nie
zaszkodzi przecie!
Fa u s t Czybym inaczej radzi ci to, dzieci?
Magorzata
Gdy spojrz na ci, najdroszy, cho chwil, Co twojej
woli poddaje mnie ca. To uczyniam dla ciebie
ju tyle, 2e mi uczyni prawie nic ju nie ostao.
Odchodzi. M e f i s t o f e l e s wchodzi.
M e f i s t o f e l e s C mapka? Posza?
Faust
Znowu szpiegowanie?
Mefistofeles
Wszystko syszaem std dokadnie; Doktor otrzyma
katechizowanie; Ufam, e lekcja na zdrowie
wypadnie. Dziewczta pragn wiedzie snadnie,
Czy kto pobonie dawne czci zwyczaje. Myl: kto
Im ulegy i nam si poddaje.
Faust
Czy nie rozumiesz, ty potworze, Jak ta poczciwa, wierna
dusza Z wiar, ktr jedynie W swej gbi moe
Mie za zbawienn, drczy si i wzrusza Myl, e luby
jej na wieki ginie.
Mef i s tofel es
Zmysowo nadzmysowy gachu! Dziewcz ci za nos
prowadzi w istocie.
F a u s t Z kau i ognia pokraczny pomiocie!
Mefistofeles
Na fizjonomii zna si jakby z fachu. Mj widok jako j
dziwnie porusza; Ta maska jej si widzi
podejrzana; Przeczuwa we mnie na pewno
geniusza, A moe nawet samego szatana. Jak
tam dzi w nocy?
.Faust
C ci to obchodzi?
M e f i s t o f eles I mnie si z tego cieszy nie zaszkodzi!
PRZY STUDNI
M a g o s i a i E l b i e t k a z dzbankami.
E l b i e t k a Czy wiesz ju, co si z Basi stao?
M a g o s i a Nic nie wiem. Z ludmi przebywam tak mao.
Elbietka
Mam od Sybilli nowo ona: Wreszcie i j otumaniono.
Bya zbyt pyszna!
M a g o s i a Jak to?
Elbietka
Ma za swoje! Gdy teraz je i pije, karmi dwoje.
Magosia
Ach!
Elbietka
Suszna j spotkaa kara. Trzymaa si go nie od
wczora. Czuostek zawsze co niemiara,
Przechadzki, tace, w dzie, z wieczora! A
wszdzie pierwsz by musiaa, Ciastkami si
czstowa dala, Z piknoci nie wiem jak
zarozumiaa; Nie majc choby odrobiny
sromu, Podarki ode braa po kryjomu. Cige
causy, zalecanka; No, i nareszcie nie ma
wianka!
Magosia
Biedactwo!
Elbietka
Jeszcze j aujesz moe! Gdymy musiay prz w
komorze, A matka w nocy wyj bronia, To na
ni gaszek czeka miy. Na przyzbie, w sieniach
z nim si gzia, Godziny im si nie duyy. Wic
niech si teraz kornie stuli, Pod koci idzie w
pokutnej koszuli! *
Pchnij!
W a l e n t y pada
Biada!
M e f i s t o f el e s Teraz szelma ju askawa! Ale czas na nas!
Uchodmy std wawo, Bo ju si wcieky haas
wszczyna.
Policja dla mnie nie nowina,
Lecz trudniej idzie mi z gardow spraw.
M a r t a przy okrne Gwatu! Na pomoc!
M a g o s i a przy oknie
Ma kto wiato moe?
M a r t a jak wyej Hej, gwat i rozbj, woa strae!
L u d A tam ju kto nieywy ley!
Marta
wychodzc z domu Czy ju zdyli zbiec zbrodniarze?
M a g o s i a wychodzc z domu Kto ley tutaj?
L u d Syn twojej macierzy!
M a g o s i a Co za nieszczcie? Wielki Boe!
W alenty
Umieram! Wyrzec may trud, Uczyni mniejszy
znaicznie. Uciszcie, baby, pacze wprzd, Zblicie
si, syszcie bacznie!
Wszyscy zbieraj si wokoo niego. Magosiu, ot, ty
niedojrzaa, Rozumu jeszcze nie nabraa,
Ty si kierujesz le. Wiec ci na ucho powiem skrycie: Gdy
raz ju dziewk staa si, To bd ni naleycie!
M a g o s i a Bracie! Co mwisz! O Boe askawy!
W al e n ty
Umiera.
KATEDRA
Naboestwo, organy i piewy. M a g o s i a pomidzy
ludem. Z l y d u c h za M a g o s i .
Z y duch
Jake inaczej byo ci, Magosiu, Gdy jeszcze pena
niewinnoci
Stawaa przed otarzem,
Szepczc pacierze
Ze starej, zuytej ksieczki,
W mylach majc igraszki,
A Boga w sercu!
Magosiu!
Gdzie myli twoje?
Tam, w twoim sercu,
Jaka zbrodnia?
Czy modlisz si za dusz matki, ktra
Z'a spraw tw usna na dug, dug ka? *
Na progu twoim czyja krew?
A pod twym sercem
Czy si co ywo ju nie rusza,
Ciebie i siebie niepokojc
Przeczucia pen obecnoci?
M a g o s i a Biada! Biada!
Gdybym si z myli wyzwolia, Ktre wci kr tu i tam,
Przeciwko mnie!
Chr
Dies irae, dies illa Solvet saeclum in favilla.* Organy.
. . .u sn a na d u g , d u g k a Magorzata sama
czuje si winna, e za namow Fausta daa matce
napj nasenny, ktry spowodowa jej mier. Matka
usna... na dug ka" gdy zmara bez
spowiedzi i ostatnich sakramentw.
D i e s i r a e... Dzie gniewu, w dzie Zamieni w
popi wiat. Pocztek redniowiecznego
hymnu aciskiego, uoonego przez Tomasza z
Cellano w XIII w.
Zy
duc h
Magosia
Gdybym std si wyrwa moga! Zda mi si, jakby organy
Oddech mi tumiy, A piewy te me serce Do gbi
przenikay.
Chr
Judex ergo cum sedebit, Quidquid latet, adparebit, Ni
inultum remanebit.*
M a g o s i a Ciasno mi! Murw filary Dusz mnie! Sklepienia
Tocz mnie! Powietrza!
Zy duch
Skryj si! Grzech i haba Skry si nie dadz. Powietrza?
wiata? Biada ci!
J u d ex ergo... Gdy zasidzie sdzia, wszystko, co
byo ukryte, wyjdzie na jaw, wszystko zostanie
pomszczone.
Chr
Quid sum miser tunc dicturus, Quem patronum rogaturus,
Cum vix iustus sit securus? *
Z y d u c h Twarze odwracaj Od ciebie wybrani. Poda
tobie rce Wzdragaj si czyci. Biada!
Chr Quid sum miser tunc dicturus?
M agosia
Ssiadko, dajcie flaszeczk! * Omdlewa.
NOC WALPURGI
Gry Horc. Okolica Schierke
Mefistofeles.
i Elend.* Faust,
M e f i s t o f elcs
Czyby si tobie miota nie przydaa? Tgiego capa
dosiadbym z rozkosz. Jeszcze nas droga czeka
std niemaa.
Q u i d s u m miser... C ja ndzny mam powiedzie,
jakiego mam wezwa obroc, akoro nawet
sprawiedliwy nie jest bezpieczny.
...da j c i e f l a s z e c z k z solami trzewicymi.
S c h i e r k e i E l e n d nazwy dwu wsi grskich, przez
<ttre prowadzia droga na szczyt gry Brocken w
Harcu.
Faust
ognik
i Bdny
ognik
Gos z dou
I chciaybymy te ku grze, Jestemy czyste i dorodne,
Ale po wieczny czas niepodne.
Oba chry
Wiatr umilk, gwiazd pierzchaj rzesze, Miesica kryje si
tarcz blada. Czarownicza ta gromada W locie
tysic iskier krzesze.
G l o s z d o u Stjcie! Stjcie!
G o s z g r y Kt tam woa przez czelucie?
Gos z d o u
Wecie mnie! Do siebie pucie! Ju d w gr trzysta
lat, A jaszczem si nie dwiga z ziemi. Byabym
chtnie midzy swemi.
Oba chry
By lata, miot 'chwy, kij zap! Nosz dzi widy, nosi cap;
A ten, co dzi bezsilnie leg, Na wieki ju .stracony
czek.
P cz arownica
z dolu
Drepc za nimi dugi czas, Inni mnie wyprzedzili wraz! W
domu nie mog spocz ju, A tu nie latam, ani
rusz.
C h r c z a r.o w n i c
Odwag wiedmom daje ma,
Miast agla cierk mona ka,
Koryto kade, jak d, mknie;
Nie wzici, kto dzi nie wznis si.
Oba chry
A gdy okrym szczyty wzgrz, Trzymajcie si przy ziemi
tu I kryjcie hale wzdu i wszerz Rozgwarem
czarowniczych rzesz. Opuszczaj si.
Me f i s t o f e l e s
Jak to si cinie, pcha, szamoce, Syczy i kbi, i klekoce,
wieci i pryska, mierdzi, pali: Prawdziwie
czarownicze noce! Trzymaj si mnie, bymy si
nie rozstali! Gdzie ty?
F a u s t z oddali Tu!
Me f i s t o f eles
Tam ci a porwano?
Wic trzeba, by mnie nareszcie poznano.
Kawaler Yoland* idzie! Z drogi, zgrajo sodka!
Doktorze, jednym susem, gdy si wesprzesz na
mnie,
Ujdziemy acno std ze rodka;
Zbyt dziko tutaj nawet dla mnie.
Lecz tam opodal co si dziwnie pali,
Co mnie pociga chci osobliw.
Wsumy si w tamte krzaki. Prdzej, ywo!
K a w a l e r V o l a n d w redniowiecznym jzyku niemieckim oznacza diabla.
Faust
Duchu .sprzecznoci, prowad, jam w twej mocy! Lecz
czymy po to tutaj si udali I chodzim sobie po
Walpurgi nocy, Bymy samotnie kdy si bkali?
M e f i s t o f e le s
Czy widzisz ogie ten wspaniay? Tam klub milutki
zawizali. Nie jest si nigdy samym w sprawie
maej.
Faust
Co do mnie, wolabym i dalej! Ju ary widz, dym si
ciele. Tam do szatana rzesze d, Tam si
'niejedne zagadki rozwi.
M e f i s t o f eles
Faust
Tam stara z mod pozostay z boku; Wyharcoway si
zapewne w toku.
M e f is t o f e l e s
Dzi wypoczynek tu nie znany. Tam tacz znw. Wic
chod! Pumy si w tany.
Faust
taczc z mod
Uroczy sen ja kiedy miaem, Jabonk wtedy w nim
ujrzaem. Na niej jabuszka dwa si lniy, Jem
si pi, bo mnie nciy.
Pikn a
Jabuszka juecie lubili, Zanimcie jeszcze raj stracili.
Wic jestem przeto bardzo rada, Ze i mj ogrd je
posiada.
Mef is t of el e s ze star
Okrutny sen ja kiedy miaem: Pie rozupany w nim
ujrzaem; Cho dziur strasznie mia szerok,
Jednak mi ona wpada w oko.
Stara
Wita z uznaniem naleytem Rycerza z koskim chc
kopytem! Niech przygotuje koek spory, Jeli do
dziury takiej skory.
P r o k t o f a n t a z m i s t a Przeklty nard, czy si nic nie
boi? Wszak wam dowiedli w wielkim trudzie, Ze
duch na nogach porzdnie nie stoi? A wy taczycie
zgoa jak my, ludzie!
P i k n a taczc Po co si ten na balu snuje?
Faust taczc
Potem widziaem
M e f i s t o f e l e s Co?
Faust
Patrz, w te oddal!
Samotne dzieci, pikne, z licem bladem, Sunie tam z
miejsca z wolna, cichym ladem, A idc stp
swych nie porusza wcale. Przyznani, i
prawie mi si zdaje, 2e w niej Magosi m
poznaj.
Me f i s t o f e l e s
Daj spokj jej, to niebezpieczna sprawa. To trupie
widmo, martwa zjawa. Takie spotkanie
niedobra nowina. Od jej spojrzenia krew si w
yach cina, Czek kamienieje od tego uroku;
Wszake syszae o Meduzy wzroku. *
Faust
Zaprawd, oto s oczy umarej, Ktrej do miujca
powiek nie zakrya, To piersi, co si do mnie w
mioci przywary, Sodkie ciao Magosi, ktra
moj bya!
Mefistofeles
To wanie czar, co nader atwo zwodzi. W niej bowiem
kady sw lub znachodzi.
Faust
Jaka to rozkosz! Ach, jakie cierpienia! Nie mog odej
od tego spojrzenia. Lecz jake dziwnie pikn
stroi szyj
...o M e d u z y w z r o k u znane byy w mitologii greckie}
trzy Meduzy, kobiety potwory, ktre sil wzroku
zamieniay wszystko w kamie.
Czerwony sznurek, co si w krg niej wije, .Nieli miecza
grzbiet nie szerszy wcale.
M e f is to f eles Istotnie! Widz doskonale. Umie te
trzyma gow pod ramieniem, Bo j' Perseusz
odci swego czasu. Znowu si bawisz
urojeniem! Chodmy na wzgrek ten, do lasu!
Wesoo tu j a
p
NOCY
WALPURGI
ALBO OBERONA*
GODY
I T YTAN U
Z O T E
INTERMEZZO
Dy r e k t o r t e a t r u Dzi wypoczynku ma<cie dzie,
Miedinga * wy synowie! Stara skala, dolin cie To
scena co si zowie!
H e r o ld *
Trza lat pidziesit przey prb, By zote mie wesele;
Lecz dla mnie ni weselny lub Wszak zoto
milsze wiele.
Oberon
' Bywajcie, duchy, miejcie stra, Abycie zawiadczyli, e
dzi krlowa i krl wasz i Na nowo si zczyli.
Puk*
I Puk si take zjawi tu, Potaczy i pokrci,
O b e r o n krl elfw lenych, m nimfy lenej Tytanii.
M i e d i n g nazwisko dyrektora administracyjnego
teatru w Weimarze w pocztkowym okresie pobytu
tam Goethego.
H e r o l d tu: gosiciel pewnej idei.
P u k chochlik, psotny duszek, jedna z gwnych
postaci w nie nocy letniej Szekspira.
A za nim wnet poda stu I wraz z nim gody wici.
Ariel"
Ariela melodyjny zew Brzmi jak z niebiaskich woci; Liczne
maszkary zwabia piew, Lecz wabi te piknoci.
Ob e r o n
O r k i e s t r a t u t t i fortissimo
Komarw roje, muchy, bk
I parantela caa,
aby z listowia, wierszcze z k
Orkiestra to wspaniaa.
Solo
Czy syszycie dudy gos? Oto baka z myda. Dudli przez
swj tpy nos. Nuta to obrzyda.
Duch, k t r y si dopiero k s z t a t u j e Pajcze
nogi, abi brzuch I skrzyda cho posidzde,
Zwierzem nie stanie si ten zuch, Lecz wierszyk z
niego bdzie.
Par czka
Krok drobny i wysoki skok Przez wo, miodowe rosy; Ale,
niestety, drobic krok, Nie wzniesieni si w
niebiosy.
O r k i e s t r a t u t t i f o r t i s s i t n o caa orkiestra
bardzo gono.
C i e k a w y p o d r n i k Czybym swym oczom wierzy
mg? Czy to nie maskarada? e Oberon, ten
pikny bg, Dzi z nami tu zasiada?
Ortodoks
Nie ma wtpienia, ty mi wierz! Pazury zrzuci, rogi,
Jednake diabem jest on te, Jak wszystkie
greckie bogi,
A r t y s t a z p n o c y Co dzisiaj tu uchwyc wraz, Do
szkicu tylko suy; Przygotowuj si ju wczas
Do woskiej swej podry.
Purys t a
Ach! Tu nieszczcie wiodo mnie; To orgie wyuzdane!
Z wszystkich czarownic ledwo dwie Widz
upudrowane.
M o d a c z a r o w n i c a iBo puder jest dla starych bab (
To samo, co strj cakiem;
Ciekawy
p o d r . n ik Nicolai.
O r t o d o k s aluzja do hr. Fr. L. Stolberga, ktry zaatakowa wiersz Fryderyka Schillera Bogowie Grecji,
A r t y s t a z p n o c y Goethe myli tu
prawdopodobnie o sobie. Scen na Bloksbergu
nakreli poeta szkicowo. Dopiero podr do Woch
uczyni go penym artyst, zdolnym do tworzenia
dzie dojrzaych.
P u r y s t a czowiek, ktry dba o czysto obyczajw i o
moralno.
Przeto mmie go nosi cap [I wiec jdrnym ciakiem.
M a t r ona
Nadto umiemy w wiecie y, By tu pyskowa z wami;
Lecz ufam, przyjdzie modo gni I wam z swymi
wdzikami.
Kapelniis t r z
Niechaj komary, muchy, bk Goego unikaj!
aby w listowiu, wierszcz rd k Niech taktu si
trzymaj! C h o r g i e w k a od w i a t r u ID jedn
stron
Wokoo towarzystwa kwiat! Z panienek kada r, A z
kawalerw kady chwat! Najlepsz przyszo
wr. C h o r g i e w k a od w i a t r u w drug
stron
O, rozstp si, posado ziem! Niech ich tam na dnie zocz,
Inaczej, rozwcieczona tem, Do pieka sama
skocz.
Ks enie
Jako owady penim stra Z ostrymi noycami,
C h o r g i e w k a od w i a t r u prawdopodobnie chodzi
tu o kapelmistrza i pisarza w jednej osobie
Reichardta. Pisywa on jednoczenie do dwu
czasopism, jednego profrancus-kiego, a drugiego
anty francuskiego.
K s e n i e nazwa epigramatw satyrycznych,
wydawanych przez Goethego i Schillera.
Aeby szatan, papu nasz, Mg si poszczyci nami.
Hennings
Patrz, w kupce gwarz sobie tam, Naiwnie-uszczypliwe! W
kocu powiedz jeszcze nam( e maj serca
tkliwe.
Musageta
Mefistofeles
I oto dotarlimy znowu do kraca naszego dowcipu, t:m
gdzie wam, ludzicm, zwyky si miesza myli.
Czemu nawiza z nami czno, jeli nie umiesz
jej przeprowadzi? Chcesz lata, a miewasz
zawroty. Czy mymy si narzucali tobie, czy ty
nam?
Faust
Nie wyszczerzaj tak na mnie swych arocznych zbw!
Obrzydzenie mnie chwyta! Wielki, wspaniay
duchu, ktry uzna mnie godnym ujrzenia ciebie,
ktry znasz me serce i dusz, czemu przykuwasz
mnie do tego otra, ktry si pasie krzywd i
napawa zagad?
M e f i s t o f eles Czy ju skoczye?
Faust
Ratuj j lub biada tobie! Ja ciebie przekln po tysiczne
lata!
M e f i st of e l e s
Nie mog zerwa wizw mciciela ani odsun jego
wrzecidzy. Ratuj j! A kt j wtrci w
zgub? Ja czy ty?
F a u s t spoglda dziko dokoa.
Czy szukasz pioruna? Dobrze, e nie dano go wam, ndznym miertelnikom! Niewinnie odpowiadajcego
zmiady, oto jak postpuj tyrani, gdy nie umiej
wybrn z kopotu.'
F a u s t Zaprowad mnie do niej! Musi by wolna!
Mefistofeles
A niebezpieczestwo, na ktre si naraasz? Pamitaj, e
na miecie ciy jeszcze nie zemszczona
zbrodnia, speniona twoj rk. Nad grobem
zabitego kr duchy pomstliwe i czyhaj na
powracajcego morderc.
Faust
I to mi jeszcze mwisz? mier i zbrodnia wiata caego na
twoj gow, potworze! Prowad mnie do niej, powtarzam, i uwolnij j!
M e f i s t of e l e s
Zaprowadz ci, lecz wiedz, co jedynie uczyni mog. Zali
posiadam wszelk wadz w niebie i na ziemi?
Omrocz zmysy stranika, a ty zagarnij klucze i
wyprowad j ludzk rk. Ja czuwa bd;
czarodziejskie
rumaki s w pogotowiu; uwioz was. Oto, co w mojej mocy.
Magorzata.
na Jcolanach
O kacie! Czemu twoja zo, Kt ci da moc nade mn?
Czemu ju przyszed w pnoc ciemn? Wzrusz
si i pozwl y! Wszak jutro na to czasu do?
wstaje
Wszak jeszczem taka moda, moda, A ju umiera
musz! Pikna byam i to te bya ma zagada.
Blisko by luby, teraz poszed w wiat. Zerwany
ley wianek, usech kwiat. Nie chwytaje mnie z
tak si! Com ja, niebo, tobie zawinia? Nie
chciej, bym darmo ci bagaa, Wszak ciebiem,
jakom ywa, nie widziaa!
Fa u s t Ach, t niedol czyby si przeyo!
Magorzata
Caam oddana w twoj moc. Pozwl, niech dzieci wprzd
napoj! Tuliam je przez ca noc; Wzili je na
zmartwienie moje. Mwi, em je zamordowaa.
Ach, ja ju nigdy nie bd si miaa.
piewaj o mnie piosnki! To z ludzkiej strony le! Stara
piosenka taki koniec miaa; Kt j tumaczy
chce?
Faust
U stp twych klczy ukochany, Pragnie rozerwa twe
kajdany. Pada jej do ng.
M a g o r z a t a klka obok niego
Klknijmy, mdlmy si do Boga! Patrz! tu, gdzie ta podoga,
Pod t komor Pieka gorJ A Zy
Ju na mj los Szczerzy swe ky!
Faust gono
Magosiu! Magosiu!
Magorzata
z uwag To by kochanka gos!
Zrywa si. Kajdany opadaj. Gdzie on? Syszaam, ja k mi
woa! Jam wolna! Nikt mi zabroni nie zdoa! Na
szyi jego chc zawisn, Do jego piersi si
przycisn. Woa Magosiu" zza wiziennej
ciany! Przez piekie wycie, przez szatany,
To z l u d z k i e j ' s t r o n y le! obkana
Magorzata myli, e nie ona, tylko ludzie piewali
t piosenk, aby z niej
szydzi.
Przez urgania, grony szczk
Poznaam ten sodki, ten luby mi dwik.
Faust
To ja!
Magorzata
To ty! O, powtrz mi raz jeszcze!
obejmujc go
i To on! To on! Gdzie mki me zowieszcze, Kajdany gdzie?
Wizienia lki? To ty! Wyzwolisz mnie z udrki!
Juem swobodna! Ulic widz znw w tej chwili,
Gdzie po raz pierwszymy si zobaczyli. Znw
widz ten ogrdek may, Gdziemy wraz z Mart ci
oczekiway.
Faust
skierowany ku wyjSciu Pjd, pjd!
M a g o r z a t a O, zosta tu!
Tam, gdzie ty jeste, chc by te! Tuli si do niego.
F a u s t Spiesz!
Jeli nie ujdziem std co tchu, Przyjdzie nam to
odpokutowa.
Magorzata
Co? Ty nie umiesz ju caowa? Wszak tak niedawno ze
mn si rozstae, A ju caowa zapomniae?
Czemu przy tobie mnie ogarn lk,
Gdy zwykle od twych sw, twego spojrzenia
Caych niebiosw na mnie spywa wdzik,
A ty mnie caowae a do zapomnienia?
Cauj mnie l
Gdy nie, to ja ci pocauj!
obejmuje go
Biada! Twe usta zimne, Umiech si ci. Co mnie
kochao, Gdzie si podziao? Kto mi to wzi?
Odwraca si od niego.
Faust
Prdko! Prdko!
Ratuj swe biedne dzieci!
Dalej! Tam, gdzie cieka
Okoo strumyka,
A w lesie znika,