Professional Documents
Culture Documents
Otchłanie Szaleństwa
Otchłanie Szaleństwa
Mijane drzewa i krzewy przypominay zastyge monstra, miaa wraenie, e gdy tylko
ksiyc wyoni si ponownie, zaatakuj. Korony dbw i bukw potgoway mrok, kady skok
przez ledwo widoczne przeszkody wykonywaa instynktownie, niemal nie patrzc pod nogi. Cho
zmczenie wyranie dawao si we znaki, nie zamierzaa si zatrzymywa. Szalecza ucieczka jak
najdalej od tajemniczego ptaka wydawaa jej si jedyn rozsdn opcj. W kocu jednak opada
z si. Zatrzymaa si, dyszc ciko. Drce nogi sprawiay wraenie ulepionych z mikkiej jeszcze
gliny. Przez kilka dobrych minut spogldaa w mrok, starajc si uspokoi oddech i nie
zwymiotowa. Gdy ju dosza do siebie na tyle, na ile byo to moliwe, zaja si szukaniem
miejsca na nocleg. Szybko udao jej si znale wykrot, otoczony ca mas poamanych gazi. Nie
tracc ani sekundy, zacza je zbiera i tworzy z nich prymitywne legowisko. Nie miaa si na
budowanie szaasu, gdy tylko barg sta si wystarczajco gruby, rzucia si na niego. Czerwony
kapelusz spad jej z gowy, odsaniajc bujne blond wosy i blad twarz. Otworzya rubinowe usta,
biorc gboki oddech. I zasna.
Obudzia si przed witem, obolaa i zzibnita. Gd i pragnienie daway si jej we znaki,
jednak nie moga zaradzi temu w aden sposb. Zakrwawiony paszcz upewni j w przekonaniu,
e wydarzenia sprzed kilku godzin nie byy snem. Deszcz przesta pada, lecz odzienie nadal
dranio j lepk wilgoci. Rozprostowaa koci i na wp przytomna ruszya przed siebie. Nie
miaa pojcia gdzie si znajduje ani w ktr stron si kierowa. Nie wiedziaa rwnie dokd
mogaby si uda, myli o powrocie do domu porzucia ju podczas zasadzki na cmentarzu. Skoro
znali jej pseudonim, z pewnoci wiedzieli rwnie gdzie mieszka. Wszystko wskazywao na to, e
po raz kolejny bdzie musiaa rozpocz nowe ycie. Przedzierajc si przez gste, kolczaste
krzaki, przypomniaa sobie matk i jej sowa o znalezieniu dobrego ma. Umiechna si cierpko.
Las powoli si przerzedza a soce zaczo przebija si przez korony drzew. Oprzytomniaa na
tyle, eby wyznaczy kierunek marszu. Zdecydowaa si i na pnoc, liczc, e natrafi na jak
osad lub choby opuszczon chat w ktrej zregeneruje siy. Szczcie postanowio si do niej
umiechn.
Po niespena godzinnej wdrwce znalaza si na pokrytym kwiatami wzgrzu, z ktrego
rozpociera si widok na poblisk dolin. Niewielka wioska bya wyrniajcym si punktem
pord mrocznych lasw. Dziewczyna ochoczo ruszya w jej stron.
Nim dotara do celu, ponownie przyszo jej przedziera si przez nieprzystpne gstwiny.
Podchodzc coraz bliej i bliej osady, zacza zauwaa wicej obumarych, sprchniaych drzew,
wychwycia rwnie nieprzyjemny zapach bagniska. W kocu jednak wysza na otwart przestrze.
Przestrze owa okazaa si wypalonym polem zboa, na ktrym leay cae masy martwych ptakw.
Wzdrygna si, jednak nie zwolnia marszu; widziaa strzechy chaup i dym unoszcy si
z kominw, a widok ten doda jej siy. Zauwaya dwr stojcy na wzniesieniu, kilkaset metrw za
wiosk. Przypieszya kroku. Wesza midzy drewniane chaty, zaniepokoi j brak jakichkolwiek
ywych istot, nawet psy, ktre zwykle bkay si po wiejskich uliczkach, tutaj jedynie szczekay
z bliej nieokrelonych miejsc. Ruszya piaszczyst drog w gb osady. Odetchna z ulg, gdy
zobaczya ludzi krztajcych si po gwnym placu. Wikszo budynkw stojcych przy majdanie
straszya brudem i fatalnym stanem, jedynie dwa wyglday na nieco bardziej zadbane. Zarwno
karczma jak i koci nie prezentoway si cho w poowie tak okazale, jak przybytki ktre
widywaa w innych miecinach, jednak nie zmartwio jej to ani troch. Skierowaa si w stron
zajazdu, nie przycigajc choby jednego ciekawskiego spojrzenia. Miejscowi przechadzali si
wolno, ze wzrokiem wlepionym w ziemi. Wygldali na wyssanych z energii, wok dao si
wyczu chodn aur ktr promieniowali. Marescot rwnie nie zwracaa na nich wikszej uwagi,
szybko stana przed drzwiami drewnianego budynku z nadamanym szyldem. Nikt nie pokwapi
si by odrestaurowa tabliczk, wic w mylach nazwaa karczm Przysta. Jeszcze zanim wesza
do rodka, poczua przyjemny zapach smaonej wieprzowiny.
Wntrze zajazdu prezentowao si cakiem przyjemnie, wbrew oczekiwaniom dziewczyny
dbowe stoy byy cae i czyste, a na pododze nie walao si przesadnie duo koci, chrzstek
i innych mieci. Unoszca si wo misa i wina oywia kapeluszniczk i sprawia, e niemal
zapomniaa o wydarzeniach ostatniej nocy. Dyskretnie rozgldna si po pomieszczeniu. Trjka
mczyzn grajcych w koci nie zwrcia na ni najmniejszej uwagi, zajci byli ublianiem sobie
i udowadnianiem oszustw. Nie zainteresowaa rwnie kilku osb jedzcych kasz ze skwarkami,
jedynie siedzca samotnie przy ladzie niewiasta o niadej skrze i kruczoczarnych, zaplecionych
w warkocze wosach, przygldaa si jej uwanie. Gdy Marescot podesza do karczmarza, kobieta
wychylia potny yk piwa.
- Potrzebuj ka powiedziaa cicho kapeluszniczka.
- Ehe odburkn gospodarz.
Zajty by dokadnym pucowaniem szklanego kufla, cho zdawao si, e naczynie lada moment
pknie pod naciskiem jego potnych doni.
- Nie mam czym zapaci kontynuowaa dziewczyna.
Mczyzna spojrza na ni i unis kapelusz. Wpi si wzrokiem w jej due, czarne oczy.
- Masz odpowiedzia spokojnie. - Dorzuc nawet misk strawy. Jeli bdziesz grzeczna.
Dziewczyna przekna lin. Kobieta z piwem cigle si jej przygldaa.
- Chciaabym najpierw si troch przespa. Jeli mog.
Karczmarz umiechn si.
- Oczywicie, wypocznij dobrze. Pokoje s na grze Uminion rk wskaza na schody
w rogu sali. - Wybierz sobie jeden.
Skina gow w podzikowaniu.
- Nalej jej jednego na mj koszt odezwaa si piwoszka.
Mczyzna spojrza na ni, ale zaraz znikn za drzwiami od zaplecza.
- Dzikuj powiedziaa cicho Marescot.
Kobieta nie odpowiedziaa, wpatrywaa si tylko w jej zakrwawiony paszcz. Kapeluszniczka
w rewanu dokadnie obejrzaa jej gruby, skrzany kaftan. Zauwaya te kusz stojc przy
drewnianym stoku.
Karczmarz wrci z kuflem penym piwa. Blondynka spojrzaa wymownie na swoj dobrodziejk.
- Bierz na gr powiedziaa. - Nie potrzebuj towarzystwa.
Marescot jeszcze raz skina gow, chwycia trunek i skierowaa si w stron schodw.
Drzwi do pierwszego z pokojw byy zamknite. Rwnie drugich nie dao si otworzy,
dopiero trzecie skrzypny cicho. Wewntrz byo ciemno, o ile w korytarzu brak okien
rekompensoway wieczniki wiszce przy suficie, tak tutaj nic nie dawao choby odrobiny wiata.
Zamkna drzwi i sprawdzia inne pokoje. W adnym nie byo nawet maego okienka. Myli
o ucieczce cakowicie z niej uleciay. Wesza do ostatniego pomieszczenia i przeszukaa paszcz.
Jakim cudem podczas szaleczej ucieczki nie zgubia krzesiwa. Odpalia ma wieczk stojc na
stoliku, postawia kufel i zaryglowaa drzwi. Rzucia si na drewniane, zadbane oe. Myli kryy
jej po gowie, ale adna nie dawaa si zapa na duej ni sekund. Przez jaki czas wpatrywaa
si w cian, pijc piwo i przygotowujc si mentalnie na wieczr. W kocu zdja wysokie,
czerwone buty i rzucia paszcz na podog. Rozpia brudn, szar koszul. Na lewej, niewielkiej
piersi miaa paskudn blizn, cignc si niemal do obojczyka. Zsuna spodnie i wskoczya pod
pociel. Kilka minut pniej spaa ju twardo.