You are on page 1of 4

Weszam do autobusu.

Miaam zamiar si uczy, bo za godzin musiaam napisa klaswk z historii powszechnej XVII wieku, ale nie miaam biletu...Usiadam przy oknie. Mruenie oczu byo zbyt mczce, wic je zamknam. Wiem, e to aosne. Udawa, e si pi, eby unikn kary pieninej za jazd na gap. Nie miaam innego pomysu. To znaczy miaam, ale nie chciaam si wysila. Zawsze miaam jaki pomys. Uda obcokrajowca albo niepenosprawnego umysowo. Nie. Dzi nie miaam ochoty na arty. Wczoraj pokciam si z matk. Nie wane o co. To bez znaczenia. Nie mogam patrze, przyglda si ludziom. Musiaam sucha. Syszaam gupie dzwonki polifoniczne, kichania i smarkania w chusteczk, rozmowy przez telefon...Czuam te zapachy...Cukierkowe perfumy, kobiety, od ktrych wiao wieoci, mydami i wilgoci z zewntrz...Czuam papierosy, nawet alkohol...Innymi sowy czuam ludzi. Obok mnie kto usiad. Kobieta z ma crk. - Na Wilanowskiej pjdziemy do bankomatu, dobrze? - A co robi bankomat? - Wypaca pieniki. - Mamo? - Tak? - A jak ju wypacimy pieniki, to co? - To pjdziemy do przedszkola. - A..Mamo...? - Co? - Kocham ci. - Ja ciebie te skarbie. ... - Mamo? - Sucham. - A ta pani jest krlewn? Kobieta umiechna si. - Nie, moe nie wyspaa si w domu, albo miaa duo pracy... Poczuam si troch nieswojo, ale byo to mie uczucie. Chyba naprawd poczuam si krlewn.

Z autobusu przesiadam si w metro. Ten incydent z krlewn doda mi otuchy i poprawi mi si nastrj. Usiadam w metrze. Obok mnie siedzia mczyzna. Niski, z zarostem, ot pprzytomny mieszkaniec Warszawy, niczym nie rni si od reszty. Jak bardzo prawdziwe jest to stwierdzenie okae si za sekundk. Mczyzna koysa si to w lewo to w prawo, chyba zarwa nie jedn nock. Nasza mnie dziwna, niepowstrzymana ochota na arty, wic spytaam zadziornie. - Przepraszam, pan jest zmczony, czy chce si pan pooy na moim ramieniu? Czuam si jak na jakim haju, w normalnej sytuacji nigdy bym si tak nie zachowaa. - Nie, nie, skd...- mczyzna zacz si jka. Zazwyczaj wszyscy jestemy przyzwyczajeni to milczenia w rodkach komunikacji miejskiej, do nie nawizywania bliszych kontaktw z nieznanymi sobie ludmi. Dodatkowo, mieszkacy Warszawy s ( w mojej opinii) wyjtkowo pruderyjni. Staraj si nie reagowa na dziwne sytuacje, ktre czasem ich spotykaj a to w metrze, a to na ulicy. - Czy w takim razie jak mog si pooy na paskim?- wypaliam. Mczyzna popatrzy si na mnie dziwnie i wyszed, nie wiedzie czemu. Siedziaam na siedzeniu jak na tronie, jak prawdziwa krlewna. Mj szampaski nastrj mia wanie osign punkt kulminacyjny, gdy usyszaam nad sob: - Bilecik do kontroli. 3 wyjcia. Pierwsze: uda niezrwnowaon psychicznie. Drugie:.... Trzecie:.... Cholera! Nie mam adnych pomysw! Zaczam si jka po czym powiedziaam: - Dzie dobry, do widzenia kup se trbk do pierdzenia, zjedz rabarbar, nakarm prosie, a ja dzisiaj mam ci w nosie!

Kanar zdbia. - Tak...taaak..ja...ju pjd, dobry wieczr, to znaczy do widzenia... I wyszam. Boe. Co we mnie dzisiaj wstpio?! Na ulicy znowu podszed do mnie jaki wir. - Dzie dobry, wierzy pani w mio od pierwszego wejrzenia, czy mam podej jeszcze raz? Umiechnam si mimo woli. - Cakiem nieze, ale musisz popracowa nad wiarygodnoci. Odprawiam go z kwitkiem. Klaswka z XVII wieku poszam mi dobrze. Gdyby kto si pyta. Kiedy dziwaczno owego dziwnego dnia zdawaa si mnie przerasta nadszed upragniony koniec. Krlewna uoya si do snu. Zasuony odpoczynek po cikim dniu. - Droga pani... - Czego?- spytaam, wcieka, e kto przerywa mi sen. - Pani wybaczy wtrcanie si, ale jako krlewna powinna pani niezwocznie wyj za m. Zaraz, co tu si dzieje, skd te gosy. To moja chora imaginacja, czy po prostu jestem przepracowana. * - Hej, hej tam, wstawaj, czas i do szkoy, napisa klaswk z XVII wieku.- tata obudzi mnie rano. - Puapka czasu? Nie... to by tylko sen...ufff. Tata spojrza na mnie dziwnie. - Zjem niadanie i wychodz.- oznajmiam. - Tak jest wasza wysoko.

Zatrzymaam si na chwil. - Co powiedziae? - Racz przejrze przy posiku potencjalnych kandydatw na ma o pani. - Nieeeeee!!!!!!!

You might also like