You are on page 1of 257

FRA Z KAFKA

ZAMEK
(Tumaczyli: Krzysztof Radziwi, Kazimierz Truchanowski)

Rozdzia 1
By pny wieczr, kiedy K. przyby. Wie leaa pod gbokim niegiem. Gry zamkowej nie byo wcale wida, otoczyy j mgy i mrok, nawet najsabsze wiateko nie zdradzao obecnoci wielkiego zamku. K. sta dugo na drewnianym mocie, wiodcym z gocica do wsi, i wpatrywa si w pozorn pustk na grze. Potem poszed szuka noclegu; w obery jeszcze czuwano, oberysta nie mia wprawdzie adnego wolnego pokoju do wynajcia, ale - zaskoczony i speszony w najwyszym stopniu przybyciem spnionego gocia - zaproponowa, aby K. przespa si w jadalni na sienniku. K. zgodzi si. Kilku chopw siedziao jeszcze przy piwie; nie chcia jednak z nikim rozmawia, sam przynis siennik ze strychu i pooy si w pobliu pieca. Byo ciepo, chopi zachowywali si cicho. K. przez jaki jeszcze czas patrzy na nich zmczonymi oczyma, potem zasn. Ale wkrtce obudzono go. Ubrany z miejska modzieniec z twarz aktora, o wskich oczach i krzaczastych brwiach, sta nad nim w towarzystwie oberysty. Chopi te jeszcze byli, niektrzy z nich poodwracali si wraz z krzesami, by lepiej widzie i sysze. Modzieniec przeprosi grzecznie, e obudzi K., przedstawi si jako syn burgrabiego na zamku i powiedzia: - Wie ta naley do zamku. Kto tu mieszka lub nocuje, mieszka lub nocuje do pewnego stopnia w zamku, nikomu jednak nie wolno tego uczyni bez hrabskiego zezwolenia. Pan takiego zezwolenia nie ma albo przynajmniej dotychczas go nie okaza. K. na wp si podnis, przygadzi wosy, spojrza na ludzi z dou i rzek: - Do jakiej to wsi zabdziem? Czy jest tu zamek? - Oczywicie - oznajmi powoli modzieniec, podczas gdy ten i w z obecnych kiwa nad K. gow - zamek pana hrabiego Westwest. - i trzeba mie zezwolenie na nocleg? - spyta K., jak gdyby chcia si upewni, czy to, co uprzednio mu zakomunikowano, nie byo przypadkiem snem. - Zezwolenie trzeba mie - brzmiaa odpowied, a w jej tonie sycha byo drwin z K., kiedy modzieniec z wycignit rk zwrci si do oberysty i goci z pytaniem: - A moe nie trzeba mie zezwolenia? - W takim razie musz wystara si o zezwolenie - powiedzia K. ziewajc i odrzuci kodr, jak gdyby chcia wsta. - A od kogo? - spyta modzieniec.

- Od pana hrabiego - odpar K. - Nie ma innego wyjcia. - Jak to? Teraz, o pnocy, uzyska zezwolenie od pana hrabiego? - zawoa modzieniec i zrobi krok w ty. - Czy jest to niemoliwe? - spyta K. obojtnie. - Wobec tego po co pan mnie obudzi? Teraz modzieniec si zirytowa. - Zachowuje si pan jak wczga! - krzykn. - Wymagam respektu dla hrabskiej wadzy! Obudziem pana, aby mu zakomunikowa, e musi pan niezwocznie opuci granice hrabskich posiadoci. - Do tych komedii - powiedzia K. dziwnie cicho, pooy si i nacign kodr na gow. -Posuwa si pan, modziecze, troch za daleko i bd musia jutro powrci do sprawy paskiego zachowania si. Oberysta i ci tam panowie s wiadkami, o ile w ogle potrzebuj w tej sprawie wiadkw. Poza tym pozwoli pan sobie oznajmi, e jestem geometr, ktrego hrabia kaza tu sprowadzi. Moi pomocnicy z przyrzdami mierniczymi przybd tu jutro wozem. Ja nie chciaem pozbawia si przyjemnoci spaceru po niegu, niestety jednak kilka razy zmyliem drog i dlatego tak pno przybyem. O tym, e teraz jest ju za pno na meldowanie si w zamku, sam dobrze wiedziaem jeszcze przed paskim pouczeniem. Dlatego te zadowoliem si tym noclegiem, ktry, mwic agodnie, by pan nieuprzejmy zakci. Na tym kocz swoje wyjanienia. Dobranoc panom. - I K. odwrci si do pieca. - Geometra? - usysza jeszcze za swoimi plecami niepewne pytanie, po czym zalega oglna cisza. Ale modzieniec opanowa si wkrtce i rzek do oberysty gosem na tyle ciszonym, i mg on uchodzi za respektowanie snu K., i na tyle gonym, by K. mg go zrozumie: Zapytam przez telefon. Jak to? i telefon maj w tej wiejskiej obery? Wszystko tu doskonale zorganizowane. W szczegach byo to dla K. niespodziank, cho na og tego si spodziewa. Okazao si, e telefon znajdowa si niemal nad sam jego gow, czego przedtem nie zauway, gdy by zbyt senny. Jeli wic modzieniec miaby rozmawia przez telefon, nie mgby mimo najlepszych chci snu K. uszanowa. Chodzio tylko o to, czy K. ma mu na to pozwoli, w kocu wszake zdecydowa si pozwoli. Ale wtedy nie byo sensu udawa picego i dlatego przewrci si znowu na wznak. Ujrza, jak chopi niemiao przysunli si do siebie bliej i naradzali. Przybycie geometry nie byo przecie drobnostk. Drzwi od kuchni otworzyy si. Stana w nich ona oberysty, wypeniajc sw potn postaci cay otwr, m za podszed do niej na palcach, by j poinformowa. Potem zacza si rozmowa telefoniczna. Okazao si, e burgrabia spa, ale jego zastpca lub raczej jeden z jego zastpcw, pan Fryc,
3

by obecny. Modzieniec, ktry przedstawi si jako Schwarzer, opowiedzia, e zasta K., mczyzn okoo trzydziestki, mocno obdartego, gdy spokojnie spa na sienniku, z malutkim plecakiem zamiast poduszki pod gow i skat lask lec tu obok. Tote, oczywicie, K. wyda mu si podejrzany, a poniewa oberysta tego nie dopilnowa, on Schwarzer, poczuwa si do obowizku, by spraw t wywietli. Ale K. zareagowa bardzo nieuprzejmie na obudzenie go, na wypytywanie i zgodn z przepisami grob wydalenia z granic hrabstwa, w kocu za okazao si, e moe i mia do tego prawo, gdy twierdzi, i jest sprowadzonym przez pana hrabiego geometr. Naturalnie jest co najmniej formalnym obowizkiem to jego twierdzenie sprawdzi i dlatego on, Schwarzer, prosi pana Fryca, aby zapyta w kancelarii gwnej, czy tego rodzaju geometra by naprawd oczekiwany, i by od razu przekaza uzyskan odpowied telefonicznie. Potem nastaa cisza, Fryc dowiadywa si tam, a tu czekano na odpowied. K. nie zmieni pozycji, nawet si nie obrci, nie zdradza adnego zainteresowania i patrzy przed siebie. Opowiadanie Schwarzera, ostrone i zoliwe zarazem, dao mu do pewnego stopnia pojcie o dyplomatycznym wyrobieniu, ktre w zamku mieli nawet tacy ludzie jak Schwarzer i atwo je sobie przyswajali. I pilnoci rwnie im tam nie brakowao; kancelaria gwna miaa dyury nocne i odpowied chyba nadesza bardzo szybko, gdy Fryc ju dzwoni. Odpowied wypada jednak bardzo krtka, gdy Schwarzer zaraz cisn ze zoci suchawk. - Przecie mwiem! - krzycza. - Ani ladu geometry, ordynarny, zakamany wczga i prawdopodobnie jeszcze co gorszego. - Przez chwil K. myla, e wszyscy: Schwarzer, chopi, oberysta i jego ona, zaraz si na niego rzuc. Aby unikn przynajmniej pierwszego impetu, zagrzeba si z gow pod kodr. Nagle telefon znowu zadzwoni i -jak wydawao si K. - specjalnie gono. Powoli wysun gow. Cho byo nieprawdopodobne, aby znowu chodzio o K., wszyscy zamarli, Schwarzer za podszed znowu do aparatu. Wysucha jakiego duszego wyjanienia, po czym powiedzia cicho: - A wic pomyka? Bardzo to dla mnie przykre. Szef biura osobicie telefonowa? Dziwne, dziwne. Jak mam to panu geometrze wytumaczy? K. zamieni si cay w such. A wic zamek mianowa go geometr. Z jednej strony byo to dla niego niepomylne, gdy wiadczyo o tym, e w zamku wszystko potrzebne o nim wiedziano, e rozwaono ukad si i beztrosko podjto walk. Z drugiej strony jednak byo to rwnie pomylne, gdy dowodzio, e -jak mniema - nie doceniono go i e bdzie mia wicej swobody, ni mg to z gry przewidywa. A jeli uwaano, e przez to protekcjonalne uznanie jego zawodu geometry bdzie mona trzyma go stale w szachu, to zachodzia pomyka; wstrzsn nim lekki dreszcz, i to
4

wszystko. Niemiao zbliajcego si Schwarzera K. powstrzyma ruchem rki; odmwi przeniesienia si do pokoju oberysty, do czego chciano go zmusi, przyj jedynie od niego rodek nasenny, dosta od oberystki miednic, mydo i rcznik i nie potrzebowa nawet da, by jadalni oprniono, gdy wszyscy toczyli si ju we drzwiach, zasaniajc sobie twarze, by jutro nie mg ich rozpozna. Zgaszono lamp i mia wreszcie spokj. Spa mocno a do rana, zaledwie raz czy dwa razy obudzony przelotnie przez przebiegajce szczury. Po niadaniu, ktre -jak w ogle cay koszt pobytu K. - miao by wedug informacji udzielonych przez oberyst opacone przez zamek, chcia zaraz uda si na wie. Ale poniewa oberysta, z ktrym - pamitajc jego wczorajsze zachowanie - rozmawia tylko o rzeczach niezbdnych, z niemym baganiem w oczach cigle krci si wokoo niego, zlitowa si w kocu nad nim i pozwoli mu usi na chwil obok siebie. - Nie znam jeszcze hrabiego - rzek K. - podobno paci dobrze za dobr prace, prawda? Jeeli odjeda si tak daleko jak ja od ony i dziecka, to chce si przynajmniej co do domu przywie. - Co do tego nie potrzebuje si pan niepokoi. Nikt nie narzeka tu na krzywdzc zapat. - Bo ja - rzek K. - nie nale do niemiaych i potrafi nawet hrabiemu powiedzie, co myl, ale oczywicie dogada si z tymi panami bez ktni jest o wiele lepiej. Oberysta siedzia naprzeciwko K. na brzeku parapetu, gdy nie mia wygodniej si usadowi, i wpatrywa si przez cay czas w K. wielkimi, piwnymi, penymi lku oczyma. Z pocztku chcia koniecznie zbliy si do K., teraz za wydawao si, e najchtniej by uciek. Czy obawia si, by nie zaczto wypytywa go o hrabiego? Czy ba si niedyskrecji pana, za ktrego uwaa K.? K. musia odwrci jego uwag. Spojrza na zegarek i rzek: - Niedugo przybd moi pomocnicy. Czy bdziesz mg ich tu pomieci? - Oczywicie, panie - odpar. - Ale czy nie bd razem z tob mieszka w zamku? Dlaczego oberysta tak atwo i chtnie rezygnowa z gocia, a zwaszcza z K., ktrego uparcie odsya do zamku? - To nie jest jeszcze pewne - powiedzia K. - Najprzd musz dowiedzie si, jaka tu mnie czeka robota. Jeeli na przykad bd musia pracowa tu na dole, to bdzie rozsdniej tu na dole zamieszka. Obawiam si rwnie, e ycie tam na grze, na zaniku, nie bdzie mi odpowiadao. Chc by zawsze niezaleny. - Nie znasz zamku - rzek cicho oberysta. - Zapewne - odpar K. - nie naley z gry przesdza. Na razie nie wiem o zamku nic
5

wicej, jak tylko to, e umiej tam wyszuka odpowiedniego geometr. By moe posiadaj jeszcze inne zalety. - Po czym wsta, by uwolni od swego towarzystwa niespokojnie przygryzajcego wargi oberyst. Pozyska zaufanie tego czowieka nie byo rzecz atw. Wychodzc K. zauway na cianie ciemny portret w ciemnych ramach. Jeszcze lec na swym posaniu zwrci na niego uwag, ale na odlego nie odrnia szczegw i myla, e sam obraz zosta wyjty, tak e wida byo jedynie czarn tyln desk ramy. Ale okazao si, e by to jednak obraz, portret jakiego pidziesicioletniego mczyzny. Gow mia tak nisko opuszczon na piersi, e prawie nie wida byo jego oczu. O pochyleniu gowy zdawao si decydowa wysokie, cice w d czoo i wydatny haczykowaty nos. Gsta broda na skutek pozycji gowy bya przycinita podbrdkiem, a nieco niej odstawaa. Lewa rka zanurzona bya w gstym zarocie, ale widocznie nie moga podnie gowy. - Kto to? - spyta K. - Hrabia? - K. sta przed obrazem i nie oglda si wcale na oberyst. - Nie - odpar tamten - to burgrabia. - Piknego, zaiste, burgrabiego maj na zamku - rzek K. - Szkoda, e ma takiego nieudanego syna. - Nie - powiedzia oberysta, przycign K. nieco ku sobie i szepn mu do ucha: Schwarzer wczoraj blagowa, jego ojciec jest tylko zastpc burgrabiego, i to jednym z najmniej wanych. W tej chwili oberysta wyda si K. dzieckiem. - obuz! - wtrci K. miejc si, ale oberysta nie zamia si z nim razem, lecz powiedzia: - Jego ojciec te jest potny. - Ech - rzek K. - ty uwaasz kadego za potnego, moe nawet mnie? - Ciebie - odpar oberysta niemiao, ale powanie - nie uwaam za potnego. - Znaczy to, e umiesz jednak bardzo dobrze obserwowa - powiedzia K. - Potny, prawd mwic, wcale nie jestem i dlatego wobec monych odczuwam przypuszczalnie nie mniejszy respekt ni ty, jedynie nie jestem taki szczery jak ty i nie zawsze chc do tego si przyzna. - Mwic to K. poklepa lekko oberyst po policzku, by go pocieszy i lepiej do siebie usposobi. Tote oberysta troch si rozchmurzy. Wydawa si naprawd jeszcze chopcem z t mikk i niemal zupenie pozbawion zarostu twarz. Jake mg si oeni ze swoj grub i podstarza ju on, ktr mona byo zobaczy przez okienko we drzwiach, jak z szeroko rozstawionymi okciami krztaa si po kuchni. K. nie chcia jednak na niego duej nalega, by nie sposzy wywoanego nareszcie umiechu. Skin wic tylko jeszcze na oberyst, by otworzy mu drzwi i wyszed na dwr w pikny zimowy poranek.
6

Teraz ujrza w przezroczystym powietrzu zarysowujce si na grze kontury zamku, jeszcze wyraniejsze dziki podkrelajcemu wszelkie ksztaty niegowi, ktry cienk warstw pokrywa wszystko. Zreszt, jak si wydawao, na grze byo o wiele mniej niegu ni we wsi, gdzie K. przedziera si naprzd rwnie mozolnie jak wczoraj na gocicu. nieg siga a do okien chaup i tu nad oknami zwisa ciko z niskich dachw. Tam na grze natomiast wszystko wznosio si swobodnie i lekko, tak przynajmniej std wygldao. W ogle zamek widziany z daleka nie odpowiada oczekiwaniom K. Nie bya to ani stara rycerska warownia, ani nowoytna wspaniaa budowla, lecz rozlegy zesp, skadajcy si z niewielu dwupitrowych oraz wielu cile do siebie przytykajcych niskich zabudowa; gdyby si nie wiedziao, e jest to zamek, mona by to byo uwaa za miasteczko. K. dostrzeg tylko jedn wie, cho nie mg rozpozna, czy naley ona do budynku mieszkalnego, czy te do jakiego kocioa. Chmary wron kryy dookoa. Z oczyma skierowanymi na zamek K. szed naprzd, nie troszczc si o nic. Ale gdy si zbliy, dozna na widok zamku rozczarowania. Byo to bowiem bardzo liche miasteczko, skadajce si ze zwykych chaup, rnicych si od innych tylko tym, e wszystkie chyba zbudowane byy z kamienia; tynk od dawna odpad i kamienie si kruszyy. K. przelotnie przypomnia sobie swoj rodzinn miecin, ktra niemal w niczym nie ustpowaa temu rzekomemu zamkowi. Jeliby chodzio jedynie o zwiedzenie zamku, to nie warto by byo przedsibra tak dalekiej podry - rozsdniej by postpi, gdyby odwiedzi znowu swj rodzinny kraj, w ktrym od tak dawna ju nie by. W mylach porwnywa wie kocieln ze swego miasteczka z t wie tam, na grze. Wiea ta, gwatownie zwajca si ku grze i przykryta potnym dachem z czerwonej dachwki, bya budowl doczesn, bo i c innego potrafimy wybudowa? - ale suya wyszemu celowi ni mnstwo niskich domkw i miaa janiejsz wymow ni szary dzie powszedni. Ta wiea na grze, jedyna, jaka bya tu widoczna, naleaa, jak si okazao, do budynku mieszkalnego, by moe nawet do gwnego korpusu zamku. Bya to gadka, okrga baszta, czciowo szczelnie pokryta bluszczem, z maymi okienkami, ktre obecnie byszczay w socu - byo w tym co obkaczego - i ze swym majcym pozr balkonu zakoczeniem, ktrego blanki sterczay na tle bkitu nieba niepewnie, nieregularnie i krzywo, wygldaa jak narysowana niewprawn lub niestarann rk dziecka. Wydawao si, jak gdyby jaki cierpicy na melancholi mieszkaniec, ktry susznie powinien by zgodzi si na zamknicie go w jednym z najdalszych pokojw, przebi dach i wyszed na szczyt, by pokaza si wiatu. K. sta znowu nieruchomo, jak gdyby w tym bezruchu mg znale wicej siy na wydawanie sdw. Ale mu przeszkodzono. Z tyu, za wiejskim kocioem, przy ktrym
7

przystan - bya to waciwie tylko kaplica rozbudowana jak szopa, by mc pomieci ca parafi - znajdowaa si szkoa. Niski, dugi budynek, w dziwny sposb czcy w sobie tymczasowo ze staroci, sta w gbi okolonego sztachetami ogrodu, ktry obecnie zmieni si w niene pole. Wanie wyszy dzieci z nauczycielem. Otaczay go rojn gromadk. Oczy ich byy zwrcone na niego, przy czym dzieci nieustannie szczebiotay ze wszystkich stron, tak e K. z ich szybkiej paplaniny nic nie mg zrozumie. Nauczyciel, mody, drobny, wski w ramionach mczyzna, trzymajcy si bardzo prosto, co jednak wcale miesznie nie wygldao, od razu z daleka spostrzeg K., jedynego zreszt, jak okiem sign czowieka poza jego gromadk. K. jako obcy ukoni si pierwszy, zwaszcza e mia przed sob tak wadcz osob. - Dzie dobry, panie nauczycielu - powiedzia. Wszystkie dzieci umilky naraz i ta naga cisza, jako przygotowanie dla jego sw, musiaa si nauczycielowi podoba. - Przyglda si pan zamkowi? - spyta agodniej, ni si tego K. spodziewa, ale takim tonem, jakby nie pochwala tego, co K. robi. - Tak - odpar K. - jestem tu obcy. Dopiero od wczorajszego wieczora przebywam w tej miejscowoci. - I zamek si panu podoba? - spyta szybko nauczyciel. - Co prosz? - odpowiedzia K. pytaniem, troch zdumiony, i powtrzy sowa nauczyciela w nieco agodniejszej formie: - Czy zamek mi si podoba? Dlaczego pan przypuszcza, e mi si nie podoba? - Nikomu obcemu si nie podoba - rzek nauczyciel. Aby nie powiedzie nic zdronego, K. skierowa rozmow na inny temat i zapyta: Pan zapewne zna hrabiego? - Nie - odpar nauczyciel i chcia si odwrci. K. nie da jednak za wygran i spyta raz jeszcze: - Co? Pan nie zna hrabiego? - Jake mgbym go zna? - odpowiedzia nauczyciel szeptem i doda gono po francusku: - Prosz uszanowa obecno niewinnych dzieci. K. wywnioskowa z tego, e wolno mu zada pytanie: - Czy mgbym, panie nauczycielu, kiedy pana odwiedzi? Pozostan tu przez duszy czas i ju teraz czuj si troch osamotniony; do chopw nie nale, a do zaniku chyba take nie. - Pomidzy chopami a zamkiem nie ma znw tak wielkiej rnicy - wtrci nauczyciel. - Moe i tak - zgodzi si K. - ale to nic w mojej sytuacji nie zmienia. Czy mgbym
8

kiedy pana odwiedzi? - Mieszkam przy ulicy abdziej u rzenika. Wprawdzie byo to raczej podanie adresu ni zaproszenie, mimo to K. powiedzia: Dobrze, przyjd. - Nauczyciel skin gow i ruszy dalej z przekrzykujc si znowu gromadk dzieci. Wkrtce zniknli w stromo zbiegajcej w d uliczce. K. jednak by jaki roztargniony i zy z powodu tej rozmowy. Po raz pierwszy od przybycia poczu prawdziwe znuenie. Daleka droga, ktr tu odby, z pocztku, jak mu si zdawao, wcale go nie zmczya, kiedy tak wdrowa przez wszystkie te dnie spokojnie, krok za krokiem. Teraz wszake ujawniy si skutki wielkiego przemczenia, i to w najnieodpowiedniejszym momencie. Cigno go nieodparcie do zawierania nowych znajomoci, ale poznanie kadego nowego czowieka wzmagao znuenie. Jeli w obecnym swym stanie zmusi si do przeduenia spaceru choby do bramy zamku, bdzie to ju wicej, ni moe sobie pozwoli. Poszed wic znw dalej naprzd, ale bya to droga daleka. Ulica bowiem, to znaczy gwna ulica wsi, nie prowadzia do gry zamkowej. Wioda jedynie w jej ssiedztwo, potem wszake jakby naumylnie skrcaa w bok i chocia nie oddalaa si od zaniku, to przecie nie przybliaa si do niego. K. oczekiwa cigle, e ulica musi wreszcie skrci do zamku, i szed dalej tylko dlatego, e si tego spodziewa; widocznie wskutek przemczenia nie mg si jako zdecydowa na opuszczenie ulicy. Dziwi si rwnie temu, e wie jest taka duga, jak gdyby nie miaa koca. Cigle tylko mae domki z zamarznitymi szybami w oknach, cigle nieg i odludzie. W kocu oderwa si od tej fascynujcej go ulicy. Wchon go wski zauek. nieg by tam jeszcze gbszy. Wyciganie zapadajcych si w niegu ng byo cikim wysikiem. Pot spywa z niego. Nagle K. przystan i nie mg ruszy z miejsca. Nie by wszake na pustkowiu, gdy na prawo i na lewo stay chaupy chopskie. Ulepi kul ze niegu i rzuci w okno. Od razu uchyliy si drzwi - pierwsze drzwi, ktre otworzyy si podczas caej jego wdrwki przez wie i stary chop w brzowym kouchu stan w nich, przechyliwszy gow na bok, przyjazny i sabowity. - Czy mog na chwil do was wstpi? - zagadn go K. - jestem bardzo zmczony. Po czym nie syszc wcale, co mu stary odpowiedzia, przyj z wdzicznoci desk, ktr mu podsunito i ktra pomoga mu wygramoli si ze niegu, tak e zrobiwszy par krokw znalaz si w izbie. Bya to wielka izba, na wp ciemna. K., przybywajc z dworu, z pocztku nic nie widzia i potkn si o bali. Jaka rka kobieca powstrzymaa go od upadku. W jednym kcie wrzeszczay dzieci, z drugiego kbi si dym, zmieniajc pmrok w zupen ciemno. K.
9

sta niczym w chmurach. - On jest przecie pijany - powiedzia kto. - Kim pan jest? - rozleg si wadczy gos, ktry potem zwrci si do starego: - Dlaczego go wpuci? Czy mona wpuszcza kadego, kto wasa si po ulicach? - Jestem hrabskim geometr - oznajmi K., starajc si usprawiedliwi przed kim, kogo cigle jeszcze nie widzia. -Aha, to geometra -powtrzy jaki kobiecy gos, a potem zalega zupena cisza. - Wy mnie znacie? - spyta K. - Oczywicie - odpar krtko ten sam gos. To jednak, e K. znano, nie wydawao si usposabia dobrze do niego. W kocu dym nieco si przerzedzi i K. mg zorientowa si powoli, gdzie si znalaz. Zdaje si, e odbywao si tu wielkie pranie. W pobliu wejciowych drzwi prano bielizn. Dym za pochodzi z innego kta, w ktrym w drewnianej kadzi, tak wielkiej, e K. nigdy jeszcze podobnej nie widzia - zabieraa tyle miejsca co dwa ka - w parujcej wodzie kpao si dwch mczyzn. Ale jeszcze bardziej niespodziewany, cho dokadnie nie wiadomo byo, na czym to zaskoczenie polegao, by prawy kt izby. Z wielkiej szpary w tylnej cianie izby przenika, z podwrza zapewne, blady odblask niegu i nadawa poysk jedwabiu sukni kobiety, ktra w najdalszym kcie na wp leaa, zmczona, w wysokim fotelu. Kobieta trzymaa przy piersi niemowl. Wokoo niej bawio si kilkoro dzieci. Wyglday one na dzieci chopskie, kobieta jednak nie naleaa widocznie do nich, cho oczywicie choroba i zmczenie moe nawet chopom nada delikatny wygld. - Niech pan siada - rzek jeden z mczyzn z wielk brod i wsami, pod ktrymi stale mia otwarte sapice usta, i wskaza zabawnie rk sponad krawdzi kadzi na skrzyni, opryskujc przy tym ca twarz K. gorc wod. Na skrzyni tej siedzia ju drzemic starzec, ktry K. wpuci. K. by wdziczny, i nareszcie mg usi. Ale nikt ju si potem nim nie zajmowa. Kobieta przy balii, moda, pulchna blondynka, nucia co cicho przy robocie; mczyni w kpieli tupali i krcili si. Dzieci chciay przybliy si do nich, ale stale byy powstrzymywane przez gwatowne chlunicia wod, ktre i K. nie oszczdzay. Kobieta w fotelu leaa jak martwa, nie patrzc nawet na niemowl przy piersi, lecz gdzie w gr. K. wpatrywa si do dugo w ten nie zmieniajcy si pikny i smutny obraz, potem jednak usn zapewne, gdy kiedy - zawoany przez jaki donony gos - ockn si, gowa jego leaa oparta na ramieniu starca siedzcego obok niego. Mczyni wykpali si ju, w kpieli za igray teraz dzieci pod dozorem blondynki. Mczyni stali ju ubrani przed K. Okazao si, e z nich dwch brodacz by mniej wany. Natomiast drugi, wcale nie wikszy od brodacza i majcy o wiele mniejsz brod, by cichym, flegmatycznym czowiekiem.
10

Rozronity w barach, twarz mia szerok i gow trzyma opuszczon. - Panie geometro - powiedzia - nie moe pan tu zosta. Prosz mi wybaczy t nieuprzejmo. - Nie miaem wcale zamiaru tu zosta - odpar K. - Chciaem tylko troch odpocz. Co ju si stao i mog teraz i. - Dziwi pana zapewne ten nasz brak gocinnoci - powiedzia - ale gocinno nie ley w naszych zwyczajach, gocie s nam niepotrzebni. Troch odwieony snem i przytomniejszy ni poprzednio, K. ucieszy si z tych szczerych sw. Ruchy jego stay si swobodniejsze, postukujc lask to tu, to tam, podszed bliej do kobiety w fotelu. By to zreszt fotel najwyszy w izbie. - Naturalnie - rzek K. - po c wam gocie. Ale czasami jednak kogo potrzebujecie, mnie na przykad, jako geometry. - Nic o tym nie wiem - rzek powoli mczyzna. - Jeli pana wezwali, to prawdopodobnie pana potrzebuj. Jest to chyba wyjtek. My jednak, skromni ludzie, trzymamy si reguy. Nie moe nam pan mie tego za ze. - Ale nie - rzek K. - Mog by wam tylko wdziczny. Wam i wszystkim tutaj. Potem K. niespodziewanie dla wszystkich obrci si na picie i dosownie jednym susem stan przed kobiet. Spojrzaa na niego znuonymi niebieskimi oczyma. Jedwabna, przezroczysta chustka sigaa jej do poowy czoa. Niemowl spao przy jej piersi. - Kim jeste? - spyta K. Z obrzydzeniem - cho nie mona byo odgadn, czy nie z pogard, ktra dotyczya K., a moe jej wasnej odpowiedzi - odrzeka: - Jestem dziewczyn z zamku. Wszystko to trwao tylko minut, gdy po prawej i lewej rce mia ju obu mczyzn i zosta - jak gdyby nie byo innego sposobu porozumienia si - w milczeniu, ale przemoc pocignity do drzwi. Staruszek cieszy si przy tym z czego i klaska w rce. Praczka rwnie si miaa, dzieci za podniosy szalon wrzaw. K. znalaz si wkrtce na ulicy, obaj za mczyni pilnowali go stojc na progu. nieg znowu pada, ale mimo to wydawao si, e jest nieco janiej. Brodacz krzycza z niecierpliwoci: - Dokd pan chce i? Ta droga prowadzi do zamku, a tamta na wie. K. nic nie odpowiedzia, lecz zwrci si do drugiego mczyzny, ktry mimo swej przewagi wyda mu si bardziej przystpny. - Kim wy jestecie? Komu mam za gocin dzikowa? - Jestem Lasemann, mistrz garbarski - brzmiaa odpowied - ale dzikowa nikomu
11

pan nie potrzebuje. - Dobrze - rzek K. - moe si jeszcze spotkamy. - Ja w to nie wierz - rzek mczyzna. W tym samym momencie brodacz zawoa podnoszc rk: - Dzie dobry, Arturze, dzie dobry, Jeremiaszu! K. odwrci si - a wic w tej wsi chodz jeszcze jacy inni ludzie po ulicy! Od strony zamku zbliao si dwch modziecw redniego wzrostu, obaj byli bardzo smukli, w opitych ubraniach i podobni do siebie z twarzy. Cera ich bya ciemnobrzowa, a mimo to spiczaste brdki odbijay od niej swoist czerni. Szli, jak na warunki drogi, dziwnie szybko, rytmicznie wyrzucajc cienkie nogi. - Czego tu szukacie? - zawoa brodacz. Tylko krzyczc mona si byo z nimi porozumiewa, gdy szli bardzo prdko i nie zatrzymywali si. - Mamy rne sprawy - odkrzyknli miejc si. - Gdzie? - W obery. - I ja tam id - krzykn nagle K. o wiele goniej od wszystkich, gdy mia wielk ochot, by tamci dwaj zabrali go ze sob. Znajomo z nimi nie wydawaa mu si wprawdzie zbyt korzystna, ale dobrymi, dodajcymi otuchy towarzyszami drogi byli na pewno. Usyszeli woanie K., skinli tylko gow i ju ich nie byo. K. sta jeszcze cigle w niegu i nie mia ochoty wycign ng z zaspy, by O krok dalej znw je zanurzy w gbokim niegu. Mistrz garbarski i jego towarzysz, zadowoleni z tego, e ostatecznie pozbyli si K. cofnli si powoli, cigle ogldajc si na K. przez uchylone drzwi izby. Wkrtce K. zosta sam jeden w otulajcym go niegu. Okazja do malutkiej rozpaczy - przyszo mu na myl. - Jelibym tu przypadkowo, a nie umylnie sta. Raptem otworzyo si w chaupie po lewej rce malutkie okienko. Zamknite, zdawao si granatowe, moe przez refleks od niegu, i byo tak malutkie, e nie mogo pomieci caej twarzy wygldajcego przez nie, a jedynie oczy, stare, piwne oczy. - O, tam stoi usysza K. drcy kobiecy gos. - To ten geometra - doda mski gos. Potem mczyzna podszed do okna i zapyta do uprzejmie, ale tak, jakby mu chodzio tylko o to, by na ulicy przed jego domem wszystko byo w porzdku. - Na kogo pan czeka? - Na sanki, ktre mogyby mnie zabra - odpar K. - Sanki tu nie przyjad - powiedzia mczyzna. - Tdy nikt nie jedzi.
12

- Ale przecie to ulica, ktra prowadzi do zamku - sprzeciwi si K. - Mimo to - powtrzy mczyzna bezlitonie - nikt tdy nie jedzi. Obaj umilkli. Ale mczyzna jeszcze nad czym si zastanawia, gdy cigle nie zamyka okienka, z ktrego bucha dym. - Za droga - rzek K., aby mu dopomc. Ale tamten powiedzia tylko: - Tak, oczywicie. - A po krtkiej chwili doda: - Jeli pan chce, to mog pana odwie moimi sankami. - Bardzo o to prosz - ucieszy si K. - Ile wam bdzie si za to naleao? - Nic - odpowiedzia mczyzna. K. bardzo si zdziwi. - Jest pan przecie geometr - rzek tamten tumaczc si - i naley pan do zamku. Dokde to pan chce jecha? - Do zamku - rzek szybko K. - Jeli tak, to nie pojad - odpar mczyzna niechtnie. - Zawiecie mnie w takim razie do obery - powiedzia K. - Dobrze - zgodzi si mczyzna. - Pojad sankami. Caa rozmowa nie robia wraenia zbyt uprzejmej, a raczej bya pewnego rodzaju wyrazem samolubnej, lkliwej i niemal pedantycznej chci, by pozby si K. sprzed wasnego domu. Brama zagrody otworzya si i ukazay si malutkie saneczki, przeznaczone do woenia lekkiego bagau, zupenie paskie i bez siedzenia, zaprzgnite w wtego konika, a za nimi kroczy mczyzna, saby i kulejcy, z chud, czerwon i zakatarzon twarz, ktra wydawaa si szczeglnie maa z powodu grubo okrconego wokoo gowy wenianego szala. Mczyzna by widocznie chory i wyszed z domu jedynie dlatego, by mc pozby si K. Ten nadmieni co w tym wzgldzie, ale mczyzna zaprzeczy ruchem gowy. K. dowiedzia si tylko, e by to wonica Gerstacker i e wzi te niewygodne sanki, gdy wanie stay gotowe, wycignicie za z szopy innych zabraoby zbyt wiele czasu. - Niech pan siada - powiedzia wskazujc batem na tylne miejsce na sankach. - Sid koo was - rzek K. - Ja pjd piechot - odpar Gerstacker. - Dlaczego? - spyta K. - Pjd piechot - powtrzy Gerstacker i dosta ataku kaszlu, ktry nim tak wstrzsn, e musia wbi gboko nogi w nieg i trzyma si rkami za krawd sanek. K. nie powiedzia ju nic wicej i usiad w tyle sa; kaszel wonicy usta powoli i pojechali.
13

Dziwnie ju ciemny zamek na grze, do ktrego K. mia nadziej doj jeszcze dzi, oddali si znowu. Nagle -jak gdyby potrzeba byo jeszcze szczeglnego znaku chwilowego poegnania - rozleg si tam wesoo rozkoysany dzwon, ktry, na moment przynajmniej, wywoa drenie serca, jak gdyby mu grozio - bo dwik dzwonu by rwnie bolesny spenienie tego, za czym niewiadomie tskni. Ale wkrtce umilk wielki dzwon, rozleg si natomiast saby, monotonny dzwoneczek, moe jeszcze tam na grze, moe ju nawet tu na dole, we wsi. Dzwonienie to o wiele bardziej pasowao do powolnej jazdy i do aosnego, ale nieubaganego wonicy. - Hej tam! - zawoa K. nagle, gdy podjechali ju pod koci i nie byo daleko do obery, tak e K. mg si na co odway. - Dziwi si bardzo, e zdobye si na to, by tak na wasn odpowiedzialno tu mnie dowie. Czy wolno ci to? - Gerstacker nie zwrci jednak na to uwagi i kroczy dalej spokojnie koo swego konika. - Hej! - krzykn znw K., ulepi nien kul z lecego na sankach niegu i trafi ni Gerstackera w ucho. Wonica zatrzyma si i odwrci. Kiedy jednak K. ujrza go teraz z bliska, gdy sanki posuny si jeszcze troch naprzd, t zgarbion i jakby sponiewieran posta i czerwon oraz zmczon, wsk twarz o dwch rnych policzkach - jednym paskim, drugim za zapadnitym, kiedy ujrza otwarte i jakby wsuchujce si usta, w ktrych byo tylko kilka pojedynczych zbw, musia ze wspczuciem powtrzy to, co poprzednio powiedzia ze zoci, i spyta, czy Gerstacker nie bdzie ukarany za to, e go przywiz. - Czego chcesz? - odpowiedzia Gerstacker pytaniem, jakby nic nie rozumia, i nie czekajc na dalsze wyjanienia, krzykn na konika i pojechali dalej.

14

Rozdzia 2
Kiedy sanki - K. pozna to dziki zakrtowi drogi - znalazy si pod sam ober, byo ju, ku jego zdumieniu, zupenie ciemno. Czyby by tak dugo na dworze? Wedug jego oblicze bya to najwyej godzina lub dwie, a wyszed przecie z samego rana i przez cay czas nie chciao mu si je. Przy tym niedawno jeszcze by zupenie jasny dzie, a dopiero teraz zapanoway ciemnoci. Nastay krtkie dni - powiedzia sam do siebie. Zelizn si z sanek i poszed w kierunku obery. Na schodkach ganku sta oberysta i gocinnie wieci na jego spotkanie przyniesion z gry latarni. Przypomniawszy sobie przelotnie o wonicy, K. przystan i usysza w ciemnoci kaszel. Tak, to by on, ale przecie niedugo znowu go zobaczy. Dopiero kiedy ju sta na grze koo oberysty, ktry pokornie mu si kania, zauway po obu stronach drzwi stojcych dwch mczyzn. Wzi latarni z rki oberysty i owietli ich obu. Byli to ci sami, ktrych spotka poprzednio i na ktrych woano Arturze i Jeremiaszu. Zasalutowali mu. Przypominajc sobie czasy, kiedy suy w wojsku, owe szczliwe czasy, umiechn si wesoo. - Cocie za jedni? - spyta wodzc wzrokiem od jednego do drugiego. - Pana pomocnicy - odpowiedzieli. - To s pomocnicy - potwierdzi szeptem oberysta. - Co? - spyta K. - Wy jestecie moimi dawnymi pomocnikami, ktrym kazaem przyjecha za mn i na ktrych czekam? - Przytaknli. - To dobrze, ecie przyjechali. Zreszt - cign dalej - bardzo-cie si spnili, jestecie strasznie niedbali! - Droga bya daleka - odpar jeden z nich. - Daleka droga? - powtrzy K. - Ale przecie spotkaem was, kiedycie szli od strony zamku. - Tak - potwierdzili bez dalszych wyjanie. - Gdzie macie przyrzdy miernicze? - spyta K. - Nie mamy adnych przyrzdw - odpowiedzieli. - Przyrzdy, ktre wam powierzyem - rzek K. - Nie mamy adnych - powtrzyli. - Co z was za ludzie! - oburzy si K. - Czy znacie si na miernictwie? - Nie - odpowiedzieli. -Jeeli jednak jestecie dawnymi moimi pomocnikami, musicie si na tym zna - rzek K. Pomocnicy milczeli. - No, to chodcie - powiedzia K. i przepuci ich przed sob do

15

obery. Potem siedzieli we trzech, prawie milczc, w jadalni wokoo maego stolika przy piwie, K. w rodku, pomocnicy po jego prawej i lewej stronie. Poza tym by tam jeszcze jeden st, przy ktrym siedzieli chopi, podobnie jak wczoraj wieczorem. - Mam kopot z wami - powiedzia K. porwnujc, jak to czyni ju nieraz, twarze swych pomocnikw. - W jaki sposb mam was rozrnia? Rne macie tylko imiona, poza tym jestecie tak podobni do siebie jak... - W tym miejscu zajkn si i machinalnie mwi dalej: - Poza tym jestecie podobni do siebie jak dwa we. Pomocnicy umiechnli si. - Zazwyczaj bardzo atwo odrniaj nas - odparli usprawiedliwiajc si. - Bardzo wierz - rzek K. - gdy sam byem tego wiadkiem. Aleja patrz na was moimi oczyma i nie mog was odrni. Dlatego bd was traktowa jako jednego czowieka i obu nazywa Arturem, gdy jeden z was tak si nazywa. Zdaje si, e to ty? - spyta K. jednego z pomocnikw. - Nie - odpar tamten. - Nazywam si Jeremiasz. - To zreszt wszystko jedno - stwierdzi K. - bd was obu nazywa Arturem. Jeli pol dokd Artura, to pjdziecie obaj. Jeli dam jak robot Arturowi, to wykonacie j obaj. Ma to dla mnie t z stron, e nie bd mg was uy do wykonania oddzielnych robt, ale za to dobr, e wsplnie i niepodzielnie bdziecie ponosili odpowiedzialno za wszystko, co wam polec. Jest mi wszystko jedno, jak rozdzielicie robot miedzy siebie, tylko nie wolno wam spycha roboty jeden na drugiego, gdy dla mnie jestecie jednym czowiekiem. Pomocnicy zastanowili si i odpowiedzieli: - Byoby to dla nas bardzo przykre. - Nie moe by inaczej - owiadczy K. - Oczywicie, e jest to dla was bardzo przykre, ale musi ju tak pozosta. - Ju od pewnej chwili K. zauway, e jeden z chopw skrada si wokoo stou, wreszcie zdecydowa si podej do jednego z pomocnikw i chcia co mu szepn do ucha. - Przepraszam - rzek K., uderzy rk w st i wsta. - To s moi pomocnicy i mamy wanie narad, nikt nie ma prawa nam przeszkadza. - Ale prosz bardzo - powiedzia chop lkliwie i tyem wycofa si do swojej kompanii. - Musicie przede wszystkim wzi pod uwag to - powiedzia K. znowu siadajc - e nie wolno wam z nikim bez mego zezwolenia rozmawia. Jestem tu obcy i jeli jestecie moimi dawnymi pomocnikami, to rwnie jestecie obcy. Dlatego my trzej obcy przybysze musimy trzyma si razem; podajcie wic mi wasze donie. -Pomocnicy wycignli rce do
16

K. a nazbyt skwapliwie. - Nie potrzebuj waszych ap - powiedzia - mj rozkaz jednak pozostaje w mocy. Pjd teraz spa i wam radz zrobi to samo. Zmarnowalimy dzisiaj jeden dzie roboczy, jutro praca musi si zacz od samego rana. Musicie przygotowa mi sanki do jazdy na zamek i o szstej rano czeka z nimi na mnie przed domem. - Dobrze - powiedzia jeden z pomocnikw. Drugi jednak mu przerwa: - Mwisz dobrze, a przecie wiesz, e to niemoliwe. - Cicho! - rzek K. - Widz, e chcecie wyodrbni si jeden od drugiego. Ale teraz ju i pierwszy rwnie powiedzia: - On ma racj, to jest niemoliwe. Bez zezwolenia nikt z obcych nie ma wstpu na zamek. - A gdzie trzeba stara si o zezwolenie? - Nie wiem, przypuszczalnie u burgrabiego. - Trzeba wic bdzie tam zatelefonowa. Zatelefonujcie natychmiast do burgrabiego obaj! Pomocnicy podbiegli do aparatu i uzyskali poczenie, a jak si przy tym popychali! Pozornie byli miesznie posuszni i pytali, czy K. bdzie mg jutro uda si z nimi na zamek. Gone nie, jakie pado w odpowiedzi, usysza K. a przy swoim stole. Odpowied bya jednak jeszcze dokadniejsza i brzmiaa: Ani jutro, ani kiedy indziej. - Sam zatelefonuj rzek K. i wsta z miejsca. K. i jego pomocnicy dotd - pomijajc zajcie z chopem - nie budzili zainteresowania, ale jego ostatnia wypowied zwrcia ogln uwag. Wszyscy wstali wraz z nim i cho oberysta stara si ich odepchn, stanli ciasnym pkolem wkoo K. przy aparacie. Wikszo z nich przypuszczaa, e K. nie otrzyma w ogle adnej odpowiedzi. Musia ich nawet prosi, by si uspokoili, gdy nie yczy sobie wcale sucha ich opinii. Ze suchawki telefonicznej rozlego si brzczenie, jakiego K. nigdy jeszcze podczas telefonowania nie sysza. Byo to jakby brzczenie niezliczonych gosikw dziecicych albo nawet nie byo to wcale brzczenie, lecz jakby piew jakich odlegych, najodleglejszych gosw. Zdawao si, e z tego brzczenia w jaki wprost niemoliwy sposb tworzy si jeden jedyny wysoki, ale mocny ton, ktry uderza w ucho, jak gdyby chcia gbiej przenikn ni tylko do ndznego zmysu suchu. K. wsuchiwa si milczc. Opar lew rk na peczce telefonu i sucha. Nie wiedzia, jak dugo to trwao, a trwao to tak dugo, e a oberysta pocign go za kurtk oznajmiajc, e przyszed do niego jaki posaniec. - Precz! - krzykn K. niepohamowanie, a moe nawet i do suchawki telefonicznej, gdy teraz dopiero kto si tam zgosi. Wywizaa si nastpujca rozmowa:
17

- Tu Oswald, kto mwi? - zawoa surowy i dumny gos, z maym defektem w wymowie, ktry jak si K. wydawao, mwicy stara si pokry dodatkow dawk surowoci. K. zawaha si, czy wymieni swoje nazwisko. Wobec telefonu czu si bezbronny, tamten mg go zwymyla i odoy suchawk, i K. w ten sposb zamknby sobie zapewne do wan drog. Wahanie K. zniecierpliwio tamtego. - Kto mwi? - powtrzy i doda: - Bybym bardzo rad, by stamtd tak czsto nie telefonowano; dopiero przed chwil kto telefonowa. - K. nie przej si t uwag i oznajmi z nag decyzj: - Mwi pomocnik pana geometry. - Jaki pomocnik, jaki pan, jaki geometra? K. przypomnia sobie wczorajsz rozmow telefoniczn. - Prosz zapyta Fryca - rzek krtko. Pomogo to, ku jego wasnemu zdziwieniu, ale jeszcze bardziej ni to, e pomogo, zdziwia go jednolito tamtejszego urzdowania. Odpowied brzmiaa: - Ju wiem - ten wieczny geometra. Tak, tak. No i co dalej? Co za pomocnik? - Jzef - powiedzia K. Troch przeszkadzay mu pomruki chopw za jego plecami; widocznie nie aprobowali tego, e K. nie podaje wasnego imienia, jednak nie mia czasu nimi si zajmowa, gdy rozmowa telefoniczna cakowicie go absorbowaa. - Jzef? - odpowiedziano pytaniem. - Pomocnicy przecie nazywaj si... - tu nastpia krtka przerwa, gdy mwicy widocznie zada od kogo innego, by mu wymieni imiona Artur i Jeremiasz. - To s nowi pomocnicy - rzek K. - Nie, to dawni. - To nowi, ja za jestem dawny, ktry dzisiaj przyjecha w lad za panem geometr. - Nie! - krzyczano teraz. - Kim wic jestem? - spyta K., spokojny jak dotd. Po pewnej przerwie rozleg si ten sam gos z tym samym defektem w wymowie, ale wydawa si inny, niszy i godny wikszego szacunku: - Ty jeste dawnym pomocnikiem. - K. wsuchiwa si w dwik tego gosu i niemal nie dosysza przy tym pytania: - Czego chcesz? - Najchtniej odoyby suchawk. Po tej rozmowie niczego ju nie oczekiwa. Jedynie jakby z musu zapyta jeszcze szybko: - Kiedy mj pan bdzie mg uda si na zamek? - Nigdy - brzmiaa odpowied. - Dobrze - powiedzia K. i powiesi suchawk.
18

Stojcy za nim chopi przysunli si cakiem blisko. Pomocnicy zerkajc na niego starali si chopw odepchn. Wydawao si jednak, e jest to tylko komedia, i chopi, zadowoleni z wyniku rozmowy, powoli ustpili. Raptem gromada chopw zostaa od tyu rozdzielona przez czowieka, ktry wszed szybko, skoni si przed K. i wrczy mu list. K. wzi list do rki i zacz przypatrywa si czowiekowi, ktry w tym momencie wyda mu si waniejszy od listu. Midzy nim a pomocnikami byo uderzajce podobiestwo: by rwnie smuky jak oni, ubranie na nim byo tak samo opite i ruchy jego byy rwnie tak zwinne i szybkie jak ruchy tamtych. By jednak cakiem inny. O ile K. wolaby jego mie za pomocnika. Troch przypomnia mu on kobiet z niemowlciem przy piersi, ktr widzia u mistrza garbarskiego. Strj jego by niemal biay, cho chyba nie jedwabny, po prostu zwyke zimowe ubranie jak wszystkie inne, ale mimo to mia delikatno i odwitno szaty jedwabnej. Twarz jego bya jasna i szczera, oczy niezwykle wielkie, umiech nadzwyczaj zachcajcy. Przecign rk po twarzy, jak gdyby chcia ten swj umiech spdzi, ale mu si to nie udao. - Kim jeste? - spyta K. - Nazywam si Barnabas - odpar - i jestem posacem. Gdy mwi, wargi jego otwieray si i zamykay po msku, a jednak ze sodycz. - Czy ci si tu podoba? - spyta K. i wskaza na chopw, ktrzy cigle jeszcze budzili jego zainteresowanie, gdy tak przypatrywali si z dosownie umczonymi twarzami; czaszki ich wyglday tak, jakby byy od gry pasko zgniecione, za rysy twarzy wykrzywiao bolesne poczucie klski. Wargi mieli misiste, gby rozdziawione. A moe nawet nie przypatrywali si, gdy od czasu do czasu wzrok ich bka si i zanim wrci, pozostawa utkwiony w jaki obojtny przedmiot. Potem K. wskaza na pomocnikw, ktrzy objli si nawzajem i, policzek przy policzku, umiechali si, nie wiadomo - pokornie czy szyderczo. K. wskaza Barnabasowi tych wszystkich, jak gdyby chcia przedstawi mu narzucon sobie przez szczeglne okolicznoci wit, i oczekiwa - na tym polegao to zaufanie, o ktre K. chodzio: czy Barnabas potrafi stale dostrzega rnic miedzy nim a tamtymi. Ale Barnabas cakiem niewiadomie, co atwo mona byo pozna, nie zwrci wcale uwagi na to pytanie, lecz przyj je milczeniem, jak dobrze wytresowany lokaj przyjmuje rozkazy swego pana, ktre tylko dla niego s przeznaczone. Rozway pytanie w duchu, przywita si skinieniem rki ze znajomymi spord chopw i zamieni z pomocnikami kilka sw. Wszystko to zrobi swobodnie i samodzielnie, nie pospolitujc si z tamtymi. Wwczas K., spotkaw-szy si z odmow, ale bynajmniej nie skonsternowany, powrci do listu, ktry trzyma w rku, i otworzy go. Tre listu brzmiaa:
19

Wielce szanowny panie! Zosta pan, jak panu wiadomo, przyjty do hrabskiej suby. Bezporednim pana przeoonym jest wjt gminy wiejskiej, ktry udzieli panu wszelkich bliszych informacji o paskiej pracy i warunkach wynagrodzenia i ktremu winien pan skada sprawozdania. Mimo to nie strac pana z oczu. Barnabas, dorczyciel tego listu, bdzie od czasu do czasu przychodzi do pana, aby dowiedzie si, jakie s paskie yczenia, i przekazywa mi je. Moe pan zawsze na mnie liczy; o ile to bdzie moliwe, pjd panu na rk. Zaley mi na tym, by moi pracownicy byli zadowoleni. Podpis by nieczytelny; Przy podpisie widnia stempel: Naczelnik X kancelarii - Poczekaj - powiedzia K. do kaniajcego si Barnabasa. Potem zawoa oberyst dajc, by przydzieli mu pokj, gdy chcia przez pewien czas pozosta sam na sam z listem. Pamita przy tym, e Barnabas - mimo caej yczliwoci, jak K. wzgldem niego odczuwa, jest przecie tylko posacem, i kaza poda mu piwa. Przyglda si, jak on to przyjmie. Barnabas przyj piwo z widoczn przyjemnoci i od razu wypi. Potem K. wyszed wraz z oberyst. W niewielkiej obery udao si K. znale jedynie may pokoik na poddaszu, i to nawet z trudnociami, gdy trzeba byo dwie suce, ktre tam dotd spay, przenie gdzie indziej. Waciwie ograniczono si tylko do wyprowadzenia tych dziewczyn, poza tym pokj pozosta tak jak by. W jedynym stojcym tam ku nie byo pocieli tylko kilka poduszek i stajenna derka, w takim stanie, w jakim pozostay po ubiegej nocy. Na cianach wisiao kilka obrazkw witych i fotografii onierzy. Nawet nie przewietrzono pokoiku, gdy widocznie miano nadziej, e nowy go niedugo tu bdzie mieszka, i nie zrobiono nic, by przeduy jego pobyt. K. jednak ze wszystkiego by zadowolony. Zawin si w derk, usiad przy stole i zaczai przy wietle wiecy jeszcze raz list odczytywa. List wydawa si niejednolity, byy miejsca, gdzie traktowano go jak czowieka niezalenego, z ktrego wol si liczono, i tak na przykad nagwek lub ustp, gdzie bya mowa o jego yczeniach, na to wskazyway. Zdarzay si jednak inne miejsca, gdzie ze stanowiska owego naczelnika traktowany by otwarcie lub niejawnie jako podrzdny, zaledwie dostrzegalny wyrobnik. Tak na przykad naczelnik mia nie spuszcza go z oczu; jego bezporednim przeoonym by tylko wjt gminy wiejskiej, ktremu nawet mia skada sprawozdania, a jego jedynym koleg by zapewne str gminny. Byy to niewtpliwie niekonsekwencje, i to tak wyrane, e musiay by celowe. Szalona, ze wzgldu na tak wysoki urzd, myl, e mogo to by spowodowane brakiem decyzji, zaledwie przemkna K. przez gow. Raczej dopatrzy si w tych niekonsekwencjach tego, e pozostawiono mu wolny wybr i dano mono obrania decyzji, jak naley ustosunkowa si do zalece zawartych w licie. Mg zosta wyrobnikiem wiejskim z pewn, poniekd wyrniajc go,
20

ale tylko pozornie, cznoci z zamkiem lub te fikcyjnym wyrobnikiem wiejskim, ktry w rzeczywistoci uzalenia swj stosunek do pracy od wiadomoci otrzymywanych od Barnabasa. K. nie zawaha si i nawet bez poczynionych ju dowiadcze nie zawahaby si i wybra to ostatnie. Jedynie jako wyrobnik wiejski znajdujcy si moliwie jak najdalej od panw z zamku bdzie w stanie co tam uzyska. Ludzie ze wsi, ktrzy cigle byli wobec niego jeszcze tak nieufni, zaczn mwi, gdy stanie si on nie tyle moe ich przyjacielem, ile rwnoprawnym czonkiem gminy, kiedy nie bdzie mona odrni go od Gerstackera czy Lasemanna - winno si to sta jak najszybciej, bo od tego wszystko zaleao - wtedy otworz si przed nim za jednym zamachem wszystkie drogi, ktre, gdyby zaleao to tylko od panw tam na grze oraz od ich aski, byyby dla niego stale nie tylko zamknite, ale nawet niedostrzegalne. Oczywicie istniao niebezpieczestwo, ktre w licie byo zreszt do wyranie zaznaczone, i to nawet z pewn radoci, jako co, czego unikn nie mona. Niebezpieczestwem tym by fakt, e K. bdzie wyrobnikiem. Od takich sw jak suba, przeoony, praca, warunki wynagrodzenia, sprawozdania czy robotnik a si roio w licie nawet jeli co tam byo powiedziane inaczej, bardziej osobicie, byo to jednak to, o czym mwiono stale z tego punktu widzenia. Jeeli K. chce zosta wyrobnikiem, to moe nim zosta, ale ze straszliw powag, bez jakiejkolwiek innej moliwoci. K. wiedzia, e nie groono mu rzeczywist przemoc, ktrej si nie ba, zwaszcza tutaj, ale ba si potgi zniechcajcego otoczenia oraz przyzwyczajenia do rozczarowa, potgi niewidocznych wpyww kadej chwili. Ale na walk z takim niebezpieczestwem musia si odway. List nie przemilcza rwnie tego, e K., gdyby doszo do walki, byby na tyle miay, by walk rozpta. Byo to powiedziane delikatnie i tylko niespokojne sumienie, niespokojne lecz nie nieczyste, mogoby to zauway, byy to sowa: jak panu wiadomo, gdy bya mowa o przyjciu go do suby. K. sam si stawi i od tego czasu, jak byo to powiedziane w licie, wiedzia, i zosta przyjty. K. zdj ze ciany obrazek i zawiesi na gwodziu list; w tym pokoju bdzie mieszka i tutaj list ten powinien wisie. Potem zeszed na d do jadalni. Barnabas siedzia z pomocnikami przy stoliku. - Aha, tu jeste - powiedzia K. bez powodu i jedynie dlatego, e ucieszy si z zobaczenia Barnabasa. Ten zerwa si zaraz z miejsca. Gdy tylko K. wszed, chopi podnieli si rwnie ze swych miejsc, by si do niego zbliy. Widocznie stao si ju ich zwyczajem wci za nim biega. - Czego wci ode mnie chcecie? - krzykn K. Chopi nie wzili mu tego za ze i powoli wrcili na swoje miejsca. Jeden z nich odchodzc wyjani byle zby, z niewyranym umiechem, ktry podjo kilku innych: - Stale
21

co nowego si syszy - po czym obliza sobie wargi, jakby to nowe byo jakim smakoykiem. K. nie powiedzia nic pojednawczego, dobrze bowiem, jeli chopi naucz si troch respektu wobec niego, ale zaledwie usiad koo Barnabasa, ju poczu oddech jednego z chopw na karku; chop twierdzi, e przyszed po solniczk, ale K. tupn ze zoci nog, a wtedy chop uciek zapomniawszy o solniczce. Byo rzecz naprawd atw skrzywdzi K., wystarczyoby na przykad poszczu na niego chopw. Ich uparte zainteresowanie wydawao mu si czym o wiele gorszym ni skryto tamtych, a zreszt i to byo skrytoci, gdy jeliby K. przysiad si do ich stou, to oni z pewnoci by tam nie pozostali. Jedynie obecno Barnabasa powstrzymywaa go od zrobienia awantury. Ale i tak odwrci si groc chopom, ktrzy rwnie odwrcili si do niego. Kiedy jednak ujrza ich tak siedzcych, kadego na swoim miejscu, nie rozmawiajcych ze sob i bez adnej widomej cznoci ze sob prcz tej, e wszyscy wytrzeszczali na niego oczy, wydao mu si, e przeladuj go bynajmniej nie ze zoci; moe naprawd czego od niego chcieli, a jedynie nie potrafili tego wyrazi, a skoro nie potrafili, to moe bya to tylko dziecinada, tak, dziecinada, ktra wydawaa si tu zadomowiona; bo czy i oberysta nie by dziecinny, kiedy trzyma w obu rkach kufel piwa dla jakiego tam gocia i sta tak nieruchomo, wpatrujc si w K., nie syszc wcale woania swojej ony, ktra wychylaa si przez okienko od kuchni. Teraz ju o wiele spokojniej K. powiedzia do Barnabasa, e chciaby oddali pomocnikw, ale e nie znajduje adnego pretekstu. Pomocnicy zreszt gapili si spokojnie na swoje piwo. - List przeczytaem - zacz K. - Czy znasz jego tre? - Nie - odpar Barnabas, ale jego wzrok mwi wicej ni jego sowa. Moe K. myli si co do zalet Barnabasa, jak i co do wad chopw, ale przyjemno z jego tu obecnoci pozostaa nie zmieniona. - W licie jest mowa rwnie o tobie, masz przekazywa wiadomoci, utrzymujc czno midzy mn i moim naczelnikiem, dlatego mylaem, e znasz tre listu. - Otrzymaem jedynie - powiedzia Barnabas - polecenie, by list dorczy, odczeka, a go przeczytasz, i jeeli wyda ci si to konieczne, odebra od ciebie ustn lub pisemn odpowied. - Dobrze - rzek K. - Pisanie bdzie zbdne. Powiedz panu naczelnikowi... jake on si nazywa? podpis jest nieczytelny. - Klamm - odpar Barnabas. - Powiedz wic panu Klammowi, e dzikuj mu za przyjcie mnie do suby, jak rwnie za jego specjaln uprzejmo, ktr - jako kto, kto tu jeszcze niczym si nie wykaza - umiem naleycie oceni. Zastosuj si cakowicie do jego wskazwek. adnych
22

szczeglnych ycze nie mam. Barnabas, ktry uwanie sucha, poprosi, by K. pozwoli mu polecenie powtrzy. K. pozwoli na to i Barnabas powtrzy wszystko sowo w sowo. Po czym wsta, by si poegna. K. przez cay czas bada wyraz jego twarzy, teraz uczyni to po raz ostatni. Barnabas by mniej wicej tego samego wzrostu co K., mimo to wydawao si, e znia wzrok, kiedy patrzy na K., czyni to jednak niemal pokornie, gdy byo rzecz niemoliw, aby ten czowiek chcia kogo wprawi w zakopotanie. Zapewne by to tylko posaniec, ktry nie zna treci dorczanych przez siebie listw, ale samo jego spojrzenie, sam umiech i sposb chodzenia wydaway si ju by jakim posannictwem, cho sam o tym nie wiedzia. Tote K. poda mu rk, co widocznie zaskoczyo Barnabasa, ktry chcia jedynie si ukoni. Od razu po jego odejciu - przed otworzeniem drzwi Barnabas przez jaki czas opiera si o nie ramieniem, rozgldajc si po caej izbie w ten sposb, e wzrok jego nie by skierowany specjalnie na nikogo - powiedzia K. do pomocnikw: - Przynios z pokoju moje szkice, a potem omwimy nastpn prac. - Pomocnicy chcieli mu towarzyszy. Pozostacie! - rzek K. Oni jednak wci jeszcze chcieli pj razem z nim, tak e K. musia swj rozkaz bardziej surowo powtrzy. W sieni Barnabasa ju nie byo, ale przecie dopiero co odszed. Rwnie przed domem (tymczasem nieg znw zacz pada) K. nie dostrzega Barnabasa. - Barnabas! - zawoa. Nie byo odpowiedzi. Czyby zosta jeszcze w obery? Chyba nie byo innej moliwoci. Mimo to K. przyzywa go wci z caej siy po imieniu. Imi to zabrzmiao jak grom wrd nocy. Z oddali rozlega si ledwo dosyszalna odpowied ju tak daleko Barnabas by odszed. K. przywoa go z powrotem i sam poszed na jego spotkanie; z miejsca, w ktrym si spotkali, byli ju z obery niedostrzegalni. - Barnabasie - powiedzia K. nie mogc opanowa pewnego drenia w gosie chciaem ci co jeszcze zakomunikowa. Uwaam, notabene, e to zy pomys, i miabym czeka na twoje przypadkowe przyjcie, jeli bd czego z zamku potrzebowa. Gdybym teraz ciebie przypadkowo nie spotka - bo tak pdzisz, mylaem, e jeste jeszcze w obery to kto wie, jak dugo musiabym na twoje nastpne zjawienie si czeka. - Moesz przecie - odpar Barnabas - poprosi naczelnika, abym przychodzi zawsze w okrelonych przez ciebie terminach. -I to by nie wystarczyo - rzek K. - Moe przez cay rok nie bd mia nic do powiedzenia, ale wanie w kwadrans po twoim odejciu bd mia co, co nie cierpi zwoki. - Czy wic - spyta Barnabas - mam zameldowa naczelnikowi, by midzy nim a tob zostaa nawizana jaka inna czno, nie jedynie za moim porednictwem?
23

- Ale nie - odpowiedzia K. - to nie wchodzi wcale w rachub, mwi o tym tylko nawiasem, gdy udao mi si tym razem szczliwie jako ci przydyba. - Czy mamy - spyta Barnabas - wrci do obery, aby mg mi tam da nowe polecenie? - Mwic to zrobi ju krok w kierunku obery. - Barnabasie - rzek K. - to nie jest potrzebne, odprowadz ci kawaek drogi. - Dlaczego nie chcesz wrci do obery? - spyta Barnabas. - Ludzie, ktrzy tam s, przeszkadzaj mi - odrzek K. - Sam widziae natarczywo tych chopw. - Moesz przecie pj do twojego pokoju - odpar Barnabas. - To pokj dziewczyn - rzek K. - brudny i duszny; wanie aby tam nie przebywa, chciaem ci kawaek drogi odprowadzi. Musisz tylko - doda K., aby ostatecznie przezwyciy wahanie tamtego - pozwoli, e wezm ci pod rami, gdy ty stpasz pewniej. - I K. uwiesi si na jego ramieniu. Byo zupenie ciemno, tak e twarzy Barnabasa K. nie widzia wcale. Posta jego majaczya niewyranie, a rki ju chwil przedtem musia szuka po omacku. Barnabas przysta na to i ruszyli. Wprawdzie K. czu, e mimo najwikszego wysiku nie zdoa dotrzyma kroku Barnabasowi, e mu w swobodzie ruchw przeszkadza i e w zwykych okolicznociach ju z powodu tej niewanej sprawy wszystko musiaoby zawie, zwaszcza w bocznych uliczkach, jak ta, w ktrej K. przed poudniem zapad si w nieg i skd dopiero Barnabas zdoa go wycign. Obecnie jednak odrzuca podobne troski, pocieszao go rwnie to, e Barnabas zachowywa milczenie; gdy tak szli w milczeniu, i dla Barnabasa samo posuwanie si naprzd mogo sta si jedynym celem ich wsplnego przebywania. Szli, ale K. nie wiedzia dokd; nie mg nic rozpozna. Nie wiedzia nawet, czy minli ju koci. Z powodu trudnoci, jak sprawiao mu ju samo chodzenie, nie panowa nad swymi mylami. Zamiast skoncentrowa si na jednej sprawie, myli stay si chaotyczne. Raz po raz wynurzao si z pamici miasteczko rodzinne i wspomnienia o nim wypeniay go cakowicie. Rwnie i tam na gwnym placu sta koci, z jednej strony przylega do cmentarz okolony wysokim murem. Tylko nieliczni chopcy potrafili wspi si na ten mur. K. nigdy si to nie udao. Nie ciekawo pchaa ich do tego, gdy cmentarz nie mia ju dla nich adnych tajemnic - czsto wchodzili tam przez ma okratowan furtk - ale po prostu chcieli tylko pokona gadki, wysoki mur. Pewnego przedpoudnia, gdy cichy, pusty plac by zalany wiatem (kiedy to K. widzia go takim - wczeniej czy pniej?) udao mu si to niespodziewanie atwo; w miejscu, gdzie ju tyle razy wysiki jego okazay si
24

ponne, wskoczy na mur jednym susem, trzymajc chorgiewk w zbach. Jeszcze sycha byo usuwanie si spod jego ng gruzu, gdy ju by na grze. Zatkn w mur chorgiewk, wiatr wyd ptno, on za poprzez rami spoglda w d i dookoa na zapadajce si w ziemi krzye; nikt nie by teraz wyszy od niego. Przypadkowo przechodzi tamtdy nauczyciel i spdzi K. z muru gniewnym spojrzeniem. Zeskakujc K. stuk sobie kolano i z trudem dowlk si do domu. Ale by przecie na szczycie muru. Wydawao mu si wtedy, e poczucie owego zwycistwa da mu na dugo si do ycia, co nie byo nawet takie gupie, gdy i obecnie, po wielu latach, gdy w nocnej nieycy brn wsparty o rami Barnabasa, poczucie to przyszo mu z pomoc. Uczepi si mocniej Barnabasa, tak e tamten go prawie wlk. Milczenie nie zostao przerwane. O drodze K. wiedzia tylko tyle, sdzc po jej stanie, e nie skrcili jeszcze w boczn uliczk. Obiecywa sobie, e ani uciliwo drogi, ani tym bardziej obawa o drog powrotn nie powstrzyma go w marszu naprzd. Zreszt, aby by dalej tak wleczonym, zawsze mu starczy si. I czy droga ta moe nie mie koca? Za dnia zamek lea przed nim jako cel atwo osigalny, posaniec za na pewno zna najkrtsz drog. Nagle Barnabas przystan. Gdzie si znajdowali? Czy nie mona byo i dalej? Czy Barnabas zamierza poegna si z K.? Nie uda mu si to. K. trzyma si mocno jego ramienia, tak e nawet sam odczuwa bl. A moe stao si co zupenie niewiarogodnego i byli iu na zamku lub przed jego wrotami? Ale o ile K. si orientowa, nie szli przecie wcale pod gr. Chyba eby Barnabas prowadzi go jak agodnie wznoszc si drog? - Gdzie jestemy? - spyta K. szeptem i to raczej siebie ni jego. - W domu - odpar Barnabas rwnie cicho. - W domu? - Ale teraz niech pan uwaa, aby si nie polizn. Droga prowadzi w d. - W d? - To tylko kilka krokw - doda i w tej chwili zapuka do jakich drzwi. Drzwi otworzya dziewczyna. Stali na progu wielkiej izby, niemal zupenie ciemnej, gdy tylko w gbi po lewej stronie wisiaa nad stoem malutka lampka oliwna. - Kto przyszed z tob, Barnabasie? - spytaa dziewczyna. - Geometra - odpowiedzia. - Geometra? - powtrzya dziewczyna nieco goniej, zwracajc si w kierunku stou. Wtedy podnioso si zza stou dwoje staruszkw, mczyzna i kobieta, oraz jeszcze jedna dziewczyna. Przywitali si z K. Barnabas przedstawi mu wszystkich. Byli to jego rodzice i siostry: Olga i Amalia. K. prawie na nich wszystkich nie spojrza. Zdjto z niego
25

przemoczon kurtk, aby osuszy j przy piecu. K. nie protestowa. A wic to nie oni obaj wrcili do domu, tylko Barnabas by w swoim domu. Ale po co tu przybyli? K. odcign Barnabasa na bok i spyta: - W jakim celu wrcie do domu? A moe mieszkacie ju na obszarze zamku? - Na obszarze zamku? - powtrzy Barnabas, jakby nie rozumia, co K. do niego mwi. - Barnabasie - rzek K. - chciae przecie z obery i na zamek. - Nie, panie - odpar Barnabas - chciaem wrci do domu. Do zamku wybieram si dopiero jutro rano, gdy nigdy tam nie sypiam. - Aha - potwierdzi K. - nie chciae wic i do zamku, tylko tutaj. - Umiech Barnabasa wyda mu si w tej chwili mniej wyrazisty, a on sam mniej pokany. - Dlaczego mi tego nie powiedziae? - Wcale mnie pan o to nie pyta - odrzek Barnabas. - Chcia mi pan tylko da jakie polecenie, i to ani w jadalni w obery, ani w swoim pokoju. Pomylaem wic, e moe mi pan najwygodniej da to polecenie tu, u moich rodzicw. Zaraz wszyscy std sobie pjd, gdy pan tylko rozkae; rwnie moe pan, jeli to si panu spodoba, u ru^ przenocowa. Czy nie zrobiem dobrze? k nie znalaz odpowiedzi. A wic byo to nieporozumienie, ordynarne, pode nieporozumienie, a K. da si cakowicie na to wzi. Da si oczarowa przez obcis, lnic jak jedwab kurtk Barnabasa, ktr ten teraz rozpi i ukazaa si pod ni zgrzebna, szarobrudna i bardzo poatana koszula, pokrywajca kanciast klatk piersiow parobka. Cae otoczenie nie tylko z tym harmonizowao, ale nawet potgowao wraenie: stary, zreumatyzowa-ny ojciec, ktry posuwa si naprzd raczej przy pomocy macajcych wszystko rk ni powoli wlokcych si, sztywnych ng, oraz matka ze zoonymi na piersiach rkami, ktra z powodu swej otyoci moga stawia tylko malutkie kroczki. Oboje - ojciec i matka - ruszyli ze swego kta na jego spotkanie, gdy tylko K. wszed do izby, i jeszcze do niego nie dotarli. Siostry, blondynki, podobne do siebie i do Barnabasa, cho z twardszymi nieco rysami twarzy, wielkie, tgie dziewuchy, zbliyy si do przybyych i czekay na jakie sowo powitania ze strony K. On za nie mg nic powiedzie; myla, e tu, we wsi, kada osoba ma dla niego jakie znaczenie, i prawdopodobnie tak byo. Ale wanie ci ludzie tutaj nic go nie obchodzili. Gdyby by w stanie sam przebrn powrotn drog do obery, oddaliby si std niezwocznie. Perspektywa udania si rano z Barnabasem na zamek wcale go nie kusia. Chcia teraz, w nocy, nie zauwaony przez nikogo tam wtargn, majc Barnabasa za przewodnika, ale tamtego Barnabasa, takiego, jakim mu si dotychczas
26

wydawa, czowieka bliszego mu ni wszyscy, ktrych dotd tu spotka, czowieka, o ktrym rwnoczenie przypuszcza, e jest znacznie ponad swoj rang powizany z zamkiem. Ale z synem tej tu rodziny, do ktrej Barnabas cakowicie nalea i z ktr wsplnie zasiad teraz do stou, z czowiekiem, ktremu - co byo bardzo znamienne - nie wolno byo nawet na zamku przenocowa, w jasny dzie i pod rami na zamek - byo niepodobiestwem, byo przedsiwziciem miesznym i beznadziejnym. K. usiad na parapecie okna, zdecydowany spdzi tak noc, nie korzystajc z adnych usug zamieszkaej tu rodziny. Ludzie ze wsi, ktrzy go stale odsyali, albo go si bali, wydawali mu si o wiele mniej niebezpieczni, gdy w gruncie rzeczy zmuszali go jedynie do polegania na samym sobie i pomagali mu tym samym w skupieniu si; tacy jednak pozorni sprzymierzecy, ktrzy, zamiast na zamek, przy pomocy niewielkiej maskarady sprowadzali go do wasnej rodziny, oddalali go chcc nie chcc, od jego celu i przyczyniali si do wyniszczenia jego si. Tote K. nie zwrci wcale uwagi na zapraszanie go do familijnego stou i ze spuszczon gow pozosta na swym parapecie. Wtedy wstaa Olga, delikatniejsza z sistr, zdradzajca odrobin dziewczcego zaenowania, podesza do K. i poprosia go, by siad do stou. Chleb ze sonin czeka tam na niego, piwa za jeszcze przyniesie. - Skd? - spyta. - Z obery - odrzeka. To K. ucieszyo. Poprosi Olg, by mu piwa nie przynosia, ale odprowadzia go do obery, gdy czekaj tam go o wiele waniejsze zajcia. Wtedy jednak okazao si, e ona wcale nie wybieraa si tak daleko, do obery, w ktrej K. mieszka, ale do innej, o wiele bliszej, gospody dla oficjalistw z zamku. Mimo to K. poprosi j, aby pozwolia si odprowadzi, gdy moe bdzie mia mono przenocowania tam. Jakakolwiek by ta gospoda bya, w kadym razie wolaby tam przenocowa ni w najlepszym ku w tym domu. Olga nie odpowiedziaa zaraz, ale obejrzaa si w kierunku stou. Brat jej podnis si z miejsca, skin przyzwalajco gow i powiedzia: - Jeli pan tego sobie yczy. To zezwolenie skonio niemal K. do wycofania swej proby, gdy Barnabas mg zgodzi si jedynie na co, co byo cakiem bez wartoci. Ale kiedy zastanawiano si teraz nad zagadnieniem, czy K. do tutejszej gospody wpuszcz, i wszyscy o tym wtpili, K. upar si przy tym, aby z Olg tam pj, nie zadajc sobie nawet trudu poparcia swej proby jakim rozsdnym argumentem; ta rodzina musiaa bra go takim, jakim by. Nie mia wobec nich wcale poczucia wstydu. Tylko Amalia zbijaa go troch z tropu swoim powanym,
27

prawym i nieruchomym, cho moe nieco tpym spojrzeniem. W czasie krtkiej drogi do gospody K. wzi Olg pod rami i by przez ni - nic nie mg na to poradzi - tak samo wleczony jak przedtem przez jej brata. Dowiedzia si przy tym, e gospoda ta jest waciwie przeznaczona, tylko dla oficjalistw z zamku, ktrzy tam, gdy mieli co do zaatwienia na wsi, jedli, a nawet czasami nocowali. Olga rozmawiaa z K. szeptem i jakby poufnie, tak e i z ni byo prawie tak samo przyjemnie jak z jej bratem. K. broni si przed tym uczuciem zadowolenia, lecz mimo wszystko ono istniao. Gospoda z zewntrz bya bardzo podobna do obery, w ktrej K. si zatrzyma. Zdaje si, e w tej wsi w ogle nie byo wikszych rnic zewntrznych, cho mae rnice mona byo jednak od razu zauway; schodki prowadzce na ganek miay porcze, a nad drzwiami wejciowymi bya umocowana pikna latarnia. Kiedy weszli do rodka, nad ich gowami zatrzepotaa chorgiew o hrabs-kich barwach herbowych. Od razu w sieni spotka ich zarzdzajcy gospod, widocznie odbywajcy obchd kontrolny; mijajc K. badawczo, a moe tylko sennie, spojrza swymi malutkimi oczkami i powiedzia: - Pan geometra ma prawo wej tylko do izby z szynkwasem. - Naturalnie - potwierdzia Olga, ktra zaraz stana w obronie K. - On mi tylko towarzyszy. Ale niewdziczny K. zostawi Olg i odcign zarzdzajcego na stron. Olga tymczasem czekaa cierpliwie w gbi sieni. - Chtnie bym tu przenocowa - rzek K. - To jest, niestety, niemoliwe - odpar zarzdzajcy. - Zdaje si, e pan o tym jeszcze nie wie. Gospoda jest przeznaczona wycznie dla panw z zamku. - Taki moe jest regulamin - rzek K. - Niezalenie od surowoci regulaminu, o ktrym pan mwi jak obcy, jest to rwnie i dlatego niewykonalne, e ci panowie z zaniku s bardzo draliwi; jestem przekonany, i nie s w stanie, a przynajmniej nie s przygotowani na zniesienie widoku obcego czowieka; gdybym wic panu pozwoli tu przenocowa i pan przypadkowo - a przypadki zawsze su monym - zosta wykryty, to nie tylko ja bybym zgubiony, ale i pan. Brzmi to zabawnie, ale jest to, niestety, prawda. -Ten wysoki zapity pod szyj jegomo, ktry opierajc si jedn rk o cian, a drug trzymajc na biodrze, sta ze skrzyowanymi nogami i pochylajc si nad K. mwi do niego poufnie, nie nalea ju chyba do wsi, chocia jego ciemne ubranie wygldao tylko na odwitny strj chopski. - Wierz panu cakowicie - rzek K. - i znaczenia regulaminu bynajmniej nie lekcewa, chocia wyraziem si moe nieodpowiednio. Chc jedynie zwrci panu uwag
28

na jeszcze jedn rzecz: mam na zamku cenne stosunki i niebawem bd mia jeszcze cenniejsze, tak e dziki nim bdzie pan w peni chroniony przed niebezpieczestwem, ktre mogoby powsta z powodu mego tu przenocowania, i moe pan mie rkojmi, e bd w stanie go za t drobn uprzejmo hojnie wynagrodzi. - Wiem - odpowiedzia zarzdzajcy i powtrzy raz jeszcze: _ Wiem o tym. Teraz K. mgby powtrzy swoje yczenie w bardziej kategorycznej formie, ale wanie taka odpowied stropia go i dlatego zapyta tylko: - Czy nocuje tu dzi wielu panw z zamku? - Pod tym wzgldem sytuacja dzi jest pomylna - odpar zarzdzajcy, jakby kuszc go. - Tylko jeden oficjalista z zamku zosta tu dzi na noc. K. cigle jeszcze nie mg nalega, ale mia ju nadziej, e chyba go przyjm; zapyta wic tylko zarzdzajcego o nazwisko tego pana. - Klamm - odpowiedzia zdawkowo zarzdzajcy, odwracajc si do ony, ktra w dziwnie znoszonej i niemodnej, penej falbanek i fadw, ale wytwornej miejskiej sukni zbliya si do z szelestem. Przysza po ma, gdy pan naczelnik czego sobie od niego yczy. Zanim jednak zarzdzajcy odszed, zwrci si jeszcze do K., jak gdyby ju nie on, ale sam K. mia decydowa o noclegu. K. jednak nie mg nic odpowiedzie, a okoliczno, e wanie jego zwierzchnik tu si znajdowa, oszoomia go. Nie mogc sam sobie tego wytumaczy, czu si wobec Klamma nie tak swobodny jak zazwyczaj wobec zamku. By tu przyapanym przez niego na gorcym uczynku nie byo dla K. czym tak strasznym, jak sugerowa zarzdzajcy gospod, ale mimo wszystko byoby przykrym wydarzeniem, tak jak gdyby lekkomylnie sprawi bl komu, komu winien by wdziczno; przy tym gnbio go bardzo, e w tych wtpliwociach widoczne przejawiay si ju przeczuwane z obaw skutki zalenoci, w ktr popad zostajc wyrobnikiem, i e nawet tu, gdzie skutki te wystpoway tak wyranie, nie by w stanie ich zwalczy. Sta wic gryzc wargi i milcza. Jeszcze raz, zanim zarzdzajcy znikn we drzwiach, odwrci si w stron K. Ten za patrzy w lad za nim i nie rusza si z miejsca, dopki nie przysza Olga i nie pocigna go za sob. - Co chciae od niego? - spytaa Olga. - Chciaem tu przenocowa - odpar K. - Przecie masz nocowa u nas - powiedziaa Olga ze zdziwieniem. - Tak, oczywicie - rzek K., pozostawiajc jej wytumaczenie sensu tych sw.

29

Rozdzia 3
W izbie z szynkwasem, wielkiej, porodku cakiem pustej, siedziao pod cianami przy beczkach lub na nich kilku chopw, ktrzy inaczej wygldali ni ludzie z obery, w ktrej K. mieszka. Byli to drobni, na pierwszy rzut oka bardzo podobni do siebie ludzie, z paskimi, kocistymi, a jednak pocuowa-tymi twarzami. Wszyscy byli spokojni i niemal si nie ruszali, wodzili tylko wzrokiem, powoli i obojtnie, za wkraczajcymi. Mimo to, poniewa byo ich tylu i tak cicho si zachowywali, wywarli na K. pewne wraenie. Wzi wic znowu Olg pod rami, aby przez to wytumaczy tym ludziom swoj tu obecno. W jednym kcie podnis si jaki mczyzna, znajomy Olgi i chcia do niej podej, ale K., trzymajcy dziewczyn pod rami, obrci j w inn stron. Nikt prcz niej samej nie mg tego zauway, ona za nie protestowaa, zerkajc z umiechem. Piwo rozlewaa moda dziewczyna, ktr zwano Fried. Bya to niepozorna, drobna blondynka ze smutnymi oczyma i chudymi policzkami, ktrej spojrzenie jednak zaskakiwao, pene poczucia jakiej szczeglnej wyszoci. Kiedy spojrzenie to pado na K., wydao mu si, e przesdzio ju jego spraw, o ktrej on sam jeszcze nie wiedzia, ale o ktrej istnieniu spojrzenie to go przekonao. K. nie przestawa obserwowa Friedy z boku rwnie i wtedy, kiedy ta odwrcia si do Olgi. Wydawao si, e Olga i Fried nie s przyjacikami, zamieniy jedynie kilka chodnych sw. K. chcia dopomc i dlatego spyta znienacka: - Czy pani zna pana Klamma? Olga wybuchna miechem. - Dlaczego si miejesz? - spyta K. z rozdranieniem. - Wcale si nie miej - powiedziaa, ale miaa si dalej. - Olga jest jeszcze bardzo dziecinna - rzek K. i przechyli si przez szynkwas, by cign na siebie jeszcze raz intensywny wzrok Friedy. Ta jednak patrzya w ziemi i powiedziaa: - Czy pan chce zobaczy pana Klamma? K. poprosi o to. Wtedy Frieda wskazaa na drzwi znajdujce si tu obok niej, na lewo. - Tu jest mae okienko, moe pan przez nie spojrze. - A co na to powiedz obecni tu ludzie? - spyta K. Frieda uniosa grn warg i niezwykle mikk rk pocigna K. do drzwi. Przez mae okienko, ktre wycite byo widocznie w celach obserwacyjnych, mg zobaczy prawie cay pokj ssiedni. Porodku pokoju, przy biurku, w wygodnym pokrgym fotelu siedzia

30

jaskrawo owietlony zwisajc przed nim arwk pan Klamm. By to redniego wzrostu, otyy i ociay jegomo. Twarz mia jeszcze gadk, ale policzki nieco ju obwise ciarem staroci. Czarne, dugie wsy sterczay na boki, krzywo zaoone poyskujce binokle zakryway oczy. Gdyby pan Klamm siedzia przy samym biurku, K. widziaby tylko jego profil; poniewa jednak Klamm by od biurka odwrcony, caa jego twarz bya widoczna. Lewym okciem opar si 0 biurko, prawa rka z cygarem ,,virginia spoczywaa na kolanie. Na biurku sta kufel piwa; poniewa galeryjka biurka bya wysoka, K. nie mg dokadnie dojrze, czy leay tam jakie papiery. Wydawao mu si jednak, e biurko jest puste. Dla uzyskania pewnoci poprosi Fried, by zajrzaa przez okienko i poinformowaa go, co tam widzi. Poniewa jednak Frieda dopiero co bya w tamtym pokoju, moga od razu upewni K., e nie leay tam adne papiery. K. spyta Fried, czy ma ju odej, ona jednak powiedziaa, e moe obserwowa przez okienko, jak dugo bdzie mia na to ochot. K. by teraz sam z Frieda, gdy Olga, jak zauway przelotnie, znalaza jednak drog do swego znajomego, siedziaa teraz wysoko na beczce 1 machaa nogami. - Friedo - szepn K. - czy zna pani pana Klamma bardzo dobrze? - O, tak - potwierdzia - bardzo dobrze. - Opara si o lad tu przy K. i przygadzaa jakby dla zabawy, jak zauway to K. swoj lekk, kremow, wycit pod szyj bluzk, ktra dziwnie nie pasowaa do jej wtej figurki. Po czym spytaa: - Czy nie przypomina pan sobie miechu Olgi? - Tak, taka bya niegrzeczna - rzek K. - Ot - powiedziaa pojednawczo - by powd do miechu. Chcia pan wiedzie, czy znam pana Klamma, a ja przecie - w tym miejscu iakby nieumylnie wyprostowaa si nieco, za jej zwyciski, nie pozostajcy w adnym zwizku z ich rozmow wzrok znowu przesun si po K. - ja przecie jestem jego kochank. - Kochank Klamma? - powtrzy K. Frieda skina gow. _ Wobec tego jest pani rzek K. z umiechem, by nie wprowadza do ich rozmowy zbytniej powagi - dla mnie wielce szanown osob. - Nie tylko dla pana - dodaa Frieda przyjanie, ale nie odpowiadajc umiechem na jego umiech. K. mia jednak sposb na jej zarozumiao i nie omieszka go zastosowa: - Czy pani bya ju w zamku? - spyta. Sposb jednak nie poskutkowa, gdy odpowiedziaa:
31

- Nie, ale czy to nie wystarcza, e jestem tu, przy wyszynku? Istotnie, jej ambicja bya szalona i wanie K., jak si wydawao, mia j zaspokoi. - Oczywicie - rzek K. - tu, przy wyszynku, zna si pani na obowizkach gospodyni. - A wanie, tak jest - odpowiedziaa - a zaczam sub przy gospodarstwie w obery Przy Mocie. - Z tymi delikatnymi rczkami? - powiedzia K. niedowierzajco i nie wiedzia sam, czy tylko tak jej schlebia, czy naprawd zosta przez ni urzeczony. Rce jej rzeczywicie byy drobne i delikatne; ale mona je byo rwnie nazwa sabymi i bez wyrazu. - Wtedy nikt na to nie zwaa - powiedziaa - i nawet teraz... K. spojrza na ni pytajco. Frieda potrzsna gow i nie chciaa dalej mwi. - Ma pani, oczywicie - stwierdzi K. - swoje sekrety, o ktrych nie bdzie pani rozprawia z kim, kogo pani p godziny temu poznaa i kto nie mia jeszcze sposobnoci, by co pani o sobie powiedzie. Bya to jednak, jak si okazao, cakiem nieodpowiednia uwaga. Wydawao si, e zbudzi Fried z jakiej dogodnej dla niej drzemki; wyja ze skrzanego woreczka, wiszcego u jej pasa, keczek, zatkaa nim otwr w drzwiach i powiedziaa do K., jak gdyby z trudem panujc nad sob, by nie okaza mu zmiany w swoim nastroju: - Co za pana dotyczy, to wiem wszystko. Jest pan geometr. ~ A potem dodaa: - Ale teraz musz znowu wzi si do roboty - i posza na swoje poprzednie miejsce za lad, podczas gdy to tu, to tam podnosi si ktry z obecnych i podchodzi do niej, by znowu napenia mu pusty kufel. K. chcia jeszcze raz niepostrzeenie porozmawia z ni, wzi wic w tym celu z pki pusty kufel i podszed do niej. - Jeszcze jedno, panno Friedo - zwrci si do niej. - To co nadzwyczajnego i wymagajcego niezwykej siy: zaawansowa ze zwykej folwarcznej dziewczyny na bufetow, ale czy przez to czowiek taki osiga ju swj ostateczny cel? Zreszt to gupie pytanie. Z oczu pani, panno Friedo, prosz si ze mnie nie mia, przemawia do mnie nie tyle przebyta ju, ile oczekujca pani walka. Ale przeciwnoci wiata s znaczne i im cel jest wyszy, tym staj si one wiksze. Dlatego nie jest wcale wstydem zapewni sobie pomoc nawet ze strony maego, pozbawionego wpyww, ale rwnie walczcego czowieka. Moe moglibymy kiedy spokojnie ze sob porozmawia, nie .wobec tylu gapicych si na nas ludzi. - Nie wiem, o co panu chodzi - odpowiedziaa Frieda, a w jej gosie tym razem wbrew
32

jej woli brzmiay nie odniesione w yciu zwycistwa, ale nieskoczenie wielkie rozczarowania. - A moe chce pan mnie odcign od Klamma? Wielkie nieba! - mwic to zoya rce. - Przejrzaa mnie pani na wylot - rzek K., jak gdyby zmczony tak wielkim brakiem ufnoci. - To wanie byo moim najtajniejszym zamiarem. Winna pani opuci Klamma i zosta moj kochank. Ale teraz mog ju odej. Olgo! - zawoa - wracamy do domu. Olga posusznie zelizna si z beczki, nie moga si jednak od razu uwolni od otaczajcych j przyjaci. Wtedy Frieda, spogldajc gronie na K., powiedziaa szeptem: - Kiedy mogabym si z panem rozmwi? - Czy mog tu przenocowa? - spyta K. - Tak - odrzeka Frieda. - Czy mam wobec tego od razu tu zosta? - Niech pan odejdzie razem z Olg, pozbd si tych tu ludzi, a po krtkiej chwili moe pan znowu wrci. - Dobrze - rzek K. i czeka cierpliwie na Olg. Ale chopi nie chcieli jej puci. Wymylili taniec, ktrego orodkiem bya Olga. W korowodzie plsali wokoo niej i w rytm oglnego krzyku jeden po drugim podchodzi do Olgi, otacza rk jej kibi i okrca si z ni kilka razy. Korowd stawa si przy tym coraz szybszy, a krzyki gone i charczce zlay si stopniowo w jeden wielki wrzask. Olga, ktra pocztkowo ze miechem chciaa wyrwa si z otaczajcego j koa, zataczaa si ju tylko z rozwianymi wosami od jednego tancerza do drugiego. - Takich ludzi mi tu przysyaj - powiedziaa Frieda i przygryza gniewnie swoje cienkie wargi. - Co to za jedni? - spyta K. - Suba Klamma - odpara Frieda. - Raz po raz przyprowadza on tu t haastr, ktrej obecno wyprowadza mnie z rwnowagi. Ju prawie nie pamitam, o czym dzi z panem, panie geometro, rozmawiaam. Jeli powiedziaam co zego, to prosz mi wybaczy, win ponosi obecno tych ludzi. Nie znam bardziej od nich godnych pogardy i obrzydzenia osobnikw, a musz napenia piwem ich kufle. Jake czsto bagaam Klamma, by zostawi ich w domu, jeli musz ju znosi tu obecno suby oficjalistw, to przynajmniej on mgby si nade mn zlitowa. Ale wszystkie moje proby s daremne. Na godzin przed jego przybyciem zawsze tu wpadaj, jak bydo do obory. Ale teraz wynios si wreszcie do obory, gdzie jest ich miejsce. Gdyby pana tu nie byo, otworzyabym szeroko te drzwi i sam Klamm musiaby ich wyrzuci.
33

- Ale czy on nie syszy, co pani teraz mwi? - spyta K. - Nie - odpara Frieda. - On pi. - Co! - krzykn K. - pi? Kiedy zagldaem do tamtego pokoju, czuwa jeszcze siedzc przy biurku. - I teraz jeszcze tak siedzi - powiedziaa Frieda. - Ale spa ju i wtedy, kiedy pan go obserwowa. Inaczej czy mogabym bya pozwoli, by pan tam zajrza? On zawsze tak pi. W ogle ci panowie pi bardzo duo, wprost trudno to zrozumie. Zreszt, gdyby Klamm tak wiele nie spa, to jakeby mg znie obecno tych ludzi? Teraz jednak bd musiaa sama ich std wyrzuci. Wzia z kta bat i skoczya jednym susem, wysokim i niezupenie pewnym, tak jak skacze jagnitko, w kierunku taczcych. Z pocztku zwrcili si do niej tak, jak gdyby przybya im nowa tancerka, i rzeczywicie tak to wygldao, jakby Frieda chciaa rzuci swj bat, ale potem uniosa go znowu. - W imi Klamma - krzykna - do obory, wszyscy do obory! - Teraz dopiero zmiarkowali, e to nie przelewki, i w niezrozumiaym dla K. popochu zaczli toczy si w gb izby. Pod naporem pierwszych otworzyy si tam jakie drzwi. Do izby wiono nocnym powietrzem i wszyscy znikli, wraz z Frieda, ktra ich widocznie przez podwrze gnaa do obory. W nagle zapadej teraz ciszy K. usysza kroki w sieni. Aby jako si uratowa, wskoczy za lad, gdy tylko pod ni mona si byo ukry. Wprawdzie nie zakazano mu przebywania w izbie z szynkwasem, ale chcc tu przenocowa, musia unika tego, by go tu jeszcze raz widziano. Dlatego, gdy tylko drzwi si rzeczywicie otworzyy, wlizn si pod szynkwas. By tam znalezionym byo rzeczywicie rwnie niebezpieczne, ale wymwka, e musia si tam przed rozhulanymi chopami schowa, moga brzmie prawdopodobnie. Do pokoju wszed zarzdzajcy gospod. - Frieda! - zawoa i przeszed si kilka razy po izbie tam i z powrotem. Na szczcie Frieda wkrtce nadesza i nawet nie napomkna o K. Poskarya si tylko na chopw i posza za lad, by poszuka tam geometry. K. mg dotkn jej nogi i czu si od tej chwili bezpiecznie. Poniewa Frieda o K. nie napomkna, musia uczyni to w kocu sam zarzdzajcy. - A gdzie jest geometra? - zapyta. W ogle by to raczej czowiek uprzejmy, ktry dziki staemu i stosunkowo swobodnemu obcowaniu z przeoonymi naby dobrych manier, z Frieda za rozmawia ze szczeglnym szacunkiem. Zwracao to uwag, zwaszcza e mimo wszystko w rozmowie tej nie przestawa zachowywa si jak pracodawca wobec pracownicy, i to pracownicy nader
34

zuchwaej. - Zupenie zapomniaam o geometrze - powiedziaa Frieda i postawia swoj ma stop na piersi K. - Zapewne dawno ju sobie poszed. - Aleja go nie widziaem - wtrci zarzdzajcy gospod - a byem przecie cay czas w sieni. - Tu go jednak nie ma - powiedziaa Frieda chodno. - Moe gdzie si schowa - rzek zarzdzajcy. - Jeeli sdzi wedug wraenia, jakie na mnie wywar, to mona spodziewa si po nim niejednego. - Nie miaby chyba tyle miaoci - odpara Frieda i mocniej przycisna nog K. W jej zachowaniu byo co wesoego i swobodnego, czego K. przedtem wcale nie zauway i co go w cakiem nieoczekiwany sposb urzeko, kiedy nagle wybuchajc miechem schylia si nad nim ze sowami: - A moe on tu pod lad si schowa? - po czym, musnwszy go pocaunkiem, podniosa si i powiedziaa z zatroskan min: - Nie, nie ma go tutaj. Ale zarzdzajcy zachowa si rwnie dziwnie, gdy naraz powiedzia: - Bardzo mi przykro, e nie wiem na pewno, czy geometra sobie poszed. Nie chodzi ju o pana Klamma, lecz o regulamin, ktry zreszt obowizuje zarwno pani, panno Friedo, jak i mnie. Za izb z szynkwasem odpowiada pani, a za pozostae pomieszczenia ja; jeszcze je przeszukam. Dobranoc, ycz miego snu. Nie zdy jeszcze opuci izby, gdy Frieda zgasia wiato elektryczne i znalaza si przy K. pod lad. - Moje kochanie, moje sodkie kochanie! - szeptaa, ale nie dotykaa K., lec na wznak, jakby omdlaa z mioci, z rozoonymi rkami. Czas zdawa si rozciga w nieskoczono dziki jej szczliwej mioci, kiedy tak wzdychaa raczej ni nucia jak piosenk. Potem przerazia si, e K. nie przerywa swoich rozmyla, i zacza mu si naprzykrza jak dziecko: - Chod, tu na dole mona si udusi! - Objli si. Mae ciako Friedy gorzao w rkach K.; potoczyli si o kilka krokw, w zapomnieniu, z ktrego K. usiowa cigle, ale nadaremnie si wyrwa; uderzyli gucho o drzwi pokoju Klamma i legli w maej kauy piwa wrd rnych odpadkw, ktrymi caa podoga bya pokryta. I tak mijay godziny, godziny wsplnego oddechu i wsplnego bicia serc, godziny w ktrych K. nieustannie mia uczucie, e bdzi lub znajduje si na tak dalekiej obczynie, jak jeszcze nikt przed nim, na obczynie gdzie nawet powietrze nie ma tych samych skadnikw co w kraju ojczystym, gdzie obco dawi, a wrd jej szalonych powabw nie mona nic innego zrobi tylko dalej brn i bdzi. Dlatego nie wzbudzio to, przynajmniej na razie, w K. przeraenia, ale raczej pewien brzask nadziei, kiedy z pokoju Klamma zawoano na Fried niskim,
35

wadczo obojtnym gosem. - Frieda - powtrzy K. do jej ucha, przekazujc w ten sposb tamto woanie. Pocztkowo Frieda z icie wrodzonym posuszestwem chciaa si zerwa, ale potem zmiarkowaa, gdzie si znajduje, przecigna si, zamiaa cichutko i rzeka: - Chyba do niego nie pjd, nigdy ju do niego nie pjd. K. chcia sprzeciwi si i zmusi j, by posza do Klamma, zacz wic szuka strzpw jej bluzki. Nie mg jednak nic powiedzie, gdy czu si zbyt szczliwy i peen obaw, gdy wydawao mu si, e jeli Frieda go opuci, utraci on wszystko, co posiada. Frieda za, jak gdyby pewniejsza siebie z powodu przyzwolenia K., zacisna pi, stukna ni w drzwi i zawoaa: - Jestem przy geometrze! Jestem przy geometrze! - Wwczas Klamm rzeczywicie ucich, K. za podnis si z ziemi uklk obok Friedy i rozejrza si w szarym wietle brzasku. Co si stao? Gdzie si podziay jego nadzieje? Bo czeg mg teraz od Friedy oczekiwa, kiedy wszystko zostao ujawnione? Zamiast posuwa si naprzd ostronie, jak wymagaa tego sia nieprzyjaciela i wielko celu, do ktrego dy, tarza si przez ca noc w kauach piwa, ktrego zapach dziaa teraz na niego odurzajco. - Co ty narobi - mwi sam do siebie. - Jestemy zgubieni. - Nie - odpowiedziaa Frieda - tylko ja jestem zgubiona, ale za to ciebie zdobyam. Bd spokojny. Spjrz jednak, jak ci dwaj si miej. - Kto? - spyta K. i obrci si. Na ladzie siedzieli dwaj jego pomocnicy, nieco niewyspani, ale w wietnych humorach. Bya to wesoo, jak daje skrupulatne wykonanie obowizku. - Czego tu chcecie? - krzykn K., jak gdyby to oni byli wszystkiemu winni, i zacz szuka wszdzie bata, ktry Frieda miaa z wieczora. - Musielimy przecie ciebie odszuka - rzekli pomocnicy - poniewa nie zszede do nas na d, do sali jadalnej; szukalimy ci u Barnabasa i w kocu tumy ci znaleli. Siedzielimy tu przez ca noc. Nasza suba nie jest lekka. Co? - Jestecie mi potrzebni za dnia, a nie w nocy - rzek K. - Wynocie si std! - Teraz jest przecie dzie - odpowiedzieli nie ruszajc si z miejsca. Rzeczywicie by ju dzie. Otwarto wrota od podwrza i chopi wraz z Olg, o ktrej K. cakiem zapomnia, wpakowali si znowu do izby. Olga bya oywiona, tak jak wczoraj wieczr, cho jej suknia i wosy byy w strasznym nieadzie. Ju w drzwiach zacza szuka oczyma K. - Dlaczego nie poszede ze mn do domu? - spytaa niemal przez zy. - I to z powodu
36

takiej kobiety! - dodaa i powtrzya to kilka razy. Frieda, ktra na chwil znika, wrcia z maym tobokiem bielizny. Olga odesza smutna na bok. - No, moemy i - rzeka Frieda. Rozumiao si samo przez si, e mylaa o obery Przy Mocie, do ktrej mieli teraz pj. Przodem szli K. i Frieda, za nimi za pomocnicy, jakby w pochodzie. Chopi okazywali Friedzie wiele pogardy, co byo tym bardziej zrozumiae, e dotychczas ona nimi surowo rzdzia. Jeden z nich wzi nawet lask i udawa, e nie pozwoli jej wyj, dopki nie przeskoczy przez lask. Ale wystarczyo jedno jej spojrzenie, by go odpdzi. Na dworze w niegu K. odetchn troch swobodniej. Rado z tego, e by na wieym powietrzu, bya tak wielka, e tym razem atwo znis trudnoci drogi. Gdyby K. by sam, to szoby mu si jeszcze lepiej. Przybywszy do obery, poszed zaraz do swego pokoju i pooy si na ku. Frieda za urzdzia sobie posanie na pododze. Pomocnicy wtargnli razem z nimi i cho ich wypdzono, wrcili znw przez okno. K. by zbyt zmczony, by ich jeszcze raz wypdzi. ona oberysty specjalnie przysza na gr, by przywita Fried, ktra mwia do niej matuchno. Odbyo si niezrozumiale serdeczne powitanie z pocaunkami i dugotrwaymi uciskami. Spokoju byo w ogle w izdebce bardzo mao. Czsto wpaday rwnie suce tupic mskimi buciorami, aby co przynie czy zabra. Kiedy potrzeboway czego z napchanego przernymi przedmiotami ka, wycigay to spod K. nie zwracajc na niego uwagi. Fried powitay jak rwn sobie. Mimo takiego rozgardiaszu K. pozosta w ku przez cay dzie i ca noc. Drobne usugi wywiadczaa mu Frieda. Kiedy nazajutrz wsta rano, nareszcie zupenie odwieony, by to ju czwarty dzie jego pobytu w tej wsi.

37

Rozdzia 4
K. chtnie porozmawiaby poufnie z Fried, ale pomocnicy, z ktrymi zreszt Fried od czasu do czasu przekoma-. raa si i miaa, nie dopuszczali do tego ju sam swoj natrtn obecnoci. Przyzna trzeba, e wymagajcy nie byli, urzdzili sobie w kcie izby na pododze posanie z dwch starych damskich sukien. Ambicj ich byo, jak to kilka razy powtarzali Friedzie, nie przeszkadza panu geometrze i zajmowa jak najmniej przestrzeni. W tym celu wrd nieustannych szeptw i chichotw robili rne sztuki, krzyowali rce i nogi i kucali, przytuleni do siebie, tak e w pmroku wygldao to, jak gdyby w rogu izby co si kbio. Mimo to jednak - wobec dowiadcze dnia poprzedniego - wiadomo ju byo, niestety, e byli to bardzo baczni obserwatorzy, ktrzy stale na K. si gapili. Uywali przy tym, igrajc jak dzieci, zwinitych w trbk rk zamiast lunet i wyczyniali rne inne gupstwa lub tylko mrugali, gwnie jednak wydawali si zajci przeczesywaniem swych brdek, o ktre bardzo dbali, i niezliczon ilo razy porwnywali nawzajem ich dugo i gsto, proszc Fried na superarbitra. K. czsto ze swego ka spoglda cakiem obojtnie na to, co tych troje tam wyrabiao. Kiedy K. poczu si na tyle silny, e mg opuci ko, wszyscy troje podbiegli, by mu usugiwa. Nie bdc do silny, eby si od ich usug obroni, zmiarkowa, e przez to uzalenia si od nich do pewnego stopnia, co mogo mie fatalne skutki, ale chcc nie chcc musia na to przysta. Nie sprawiao mu te wcale przykroci napi si przy stole doskonaej kawy, ktr mu Fried przynosia, grza si przy piecu, w ktrym Fried palia, za pilnych, cho niezdarnych pomocnikw posya po dziesi razy schodami w d i na gr po wod do mycia, po mydo, grzebie i lusterko, i wreszcie - poniewa K. wyrazi uprzednio delikatnie w tym wzgldzie yczenie - po kieliszeczek rumu. Wrd tego cigego rozkazywania i przyjmowania posug K. rzuci od niechcenia raczej, lecz w nadziei na posuch: - Idcie sobie wy obaj, nic na razie od was nie potrzebuj i chciabym sam na sam z pann Fried porozmawia. - Kiedy dostrzeg na ich twarzach wzgldnie niewielki sprzeciw doda jeszcze, by im to wynagrodzi: - Potem pjdziemy we trzech do wjta. Poczekacie wic na mnie na dole, w jadalni. Dziwnym trafem usuchali. Przed odejciem powiedzieli jedynie: - Moglibymy i tutaj zaczeka. Na co K. odpowiedzia: - Wiem o tym, ale sobie tego nie ycz. Rozdranio go jednak, cho do pewnego stopnia byo to dla rwnie podane,

38

kiedy Fried, zaraz po odejciu pomocnikw, usiadszy mu na kolanach spytaa: - Co masz, kochanie, przeciwko twoim pomocnikom? Nie potrzebujemy przed nimi niczego ukrywa, s wierni. - Ach, tak, wierni - odpar K. - stale czatuj na mnie. Jest to nie tylko bezsensowne, ale i obrzydliwe. - Zdaje si, e ci rozumiem - rzeka Fried, uwiesia si na jego szyi i chciaa co jeszcze doda, jednak nie moga dalej mwi. Poniewa za fotel sta obok ka, przechylili si na nie i upadli. Leeli tam, ale ju nie tak pochonici sob, jak owej nocy. Ona czego szukaa i on szuka. Zaarci, strojc miny i wwiercajc si w siebie nawzajem gowami, szukali czego, a ich objcia i szamoczce si ciaa nie daway im zapomnienia, lecz przypominay o obowizku szukania, i byli podobni do psw, ktre beznadziejnie rozgrzebuj ziemi; grzebali si w swych ciaach, a potem bezradnie rozczarowani, by raz jeszcze zazna ostatecznej rozkoszy, lizali nawzajem swe twarze. Dopiero znuenie uspokoio ich i wzbudzio wzajemn wdziczno. Wtedy weszy do izby suce. - Patrz, jak oni tu le - powiedziaa jedna z nich i z litoci przykrya ich jak szmat. Kiedy pniej K. uwolni si od tej szmaty i rozejrza dokoa, pomocnicy, co go wcale nie zdziwio, byli znw w swoim kcie i wskazujc palcem na K., zachcali si nawzajem do powagi i salutowali po wojskowemu. Prcz tego koo ka siedziaa oberystka i robia na drutach poczoch. Bya to robtka, ktra wcale nie pasowaa do tej olbrzymiej, niemal zaciemniajcej cay pokj postaci. - Czekam tu ju dugo - rzeka i podniosa swoj szerok, poznaczon ju zmarszczkami, ale mimo to do jeszcze gadk, moe kiedy pikn twarz. Sowa te brzmiay jak wyrzut, zreszt niesuszny, gdy K. wcale jej o przyjcie nie prosi. Tote odpowiedzia na jej sowa jedynie skinieniem gowy i usiad wyprostowany. Rwnie Frieda wstaa, odesza jednak od K. i opara si o fotel oberystki. - Czy to, prosz pani, co chciaa mi pani powiedzie - rzek K. troch nieprzytomnie moe by odoone a do chwili, kiedy wrc od wjta? Mam tam do przeprowadzenia wan rozmow. - Nasza rozmowa jest waniejsza, niech pan mi wierzy, panie geometro - rzeka gospodyni. - Tam chodzi prawdopodobnie tylko o jak prac, a tu chodzi o czowieka, o Fried, moj ukochan suebnic. - Ach tak - rzek K. - tedy oczywicie, tylko nie wiem, dlaczego tej sprawy nie pozostawia si nam obojgu. - Z mioci i troskliwoci - powiedziaa oberystka, przycigajc do siebie gow
39

Friedy, ktra stojc przy niej sigaa zaledwie do ramienia siedzcej oberystki. - Poniewa Frieda ma do pani takie zaufanie - rzek K. - to i ja nie mog go nie mie. A poniewa Frieda przed chwil dopiero nazwaa moich pomocnikw wiernymi, znaczy to, e jestemy wrd samych przyjaci. Mog wic pani powiedzie, pani oberystko, e uwaam za najlepsze wyjcie - polubi Fried i to w jak najkrtszym czasie. Niestety, nie bd mg Friedzie powetowa tego, co przeze mnie stracia: posady w gospodzie dla oficjalistw i przyjani Klamma. Frieda podniosa gow, oczy jej byy pene ez. Nie byo w nich nic ze zwycistwa. - Dlaczego ja? Dlaczego ja wanie mam by do tego przeznaczona? - Co? - zapytali K. i oberystka jednoczenie. - Frieda jest oszoomiona, biedne dziecko - rzeka oberystka - oszoomiona nadmiarem szczcia i nieszczcia. Jakby dla potwierdzenia tych sw Frieda rzucia si na K. 1 zacza go tak gwatownie caowa, jak gdyby nikogo w pokoju nie byo, a potem, paczc i cigle go jeszcze obejmujc, upada przed nim na kolana. K., gadzc obu rkami Fried po wosach, spyta oberystk: - Wydaje si, e pani przyznaje mi racj? - Jest pan czowiekiem honoru - powiedziaa ona oberysty. Mwic to i ona poykaa zy; wygldaa na zmczon yciem i dyszaa ciko. Mimo to znalaza jeszcze tyle siy, by powiedzie: - Trzeba teraz jeszcze pomyle o pewnych gwarancjach, jakich musi pan Friedzie udzieli, bo cho mj szacunek wobec pana jest bardzo duy, jest pan tu jednak obcy i nie moe si pan na nikogo powoa, a pana stosunki rodzinne nie s nam znane. To e gwarancje s konieczne, zrozumie pan na pewno, kochany panie geometro, sam pan przecie podkreli, jak wiele Frieda przez ten zwizek z panem, mimo wszystko, traci. - Oczywicie, gwarancje, naturalnie - rzek K. - Najlepiej zo je u rejenta, ale prawdopodobnie i inne urzdy hrabskie rwnie si do tego wtrc. Zreszt przed weselem i ja musz jeszcze koniecznie co zaatwi. Musz rozmwi si z Klammem. - To jest niemoliwe - rzeka Frieda, podniosa si troch i przytulia do K. - Co za pomys! - To musi nastpi - rzek K. - Jeli dla mnie bdzie niemoliwe do osignicia, ty musisz to spowodowa. - Ale ja nie mog, K., ja nie mog - powiedziaa Frieda. - Klamm nigdy nie bdzie chcia z tob mwi. Jak moesz sobie to w ogle wyobrazi, aby Klamm zechcia z tob rozmawia!
40

- A z tob by rozmawia? - spyta K. - Take nie - odpara Frieda. - Ani z tob, ani ze mn, to jest cakiem niemoliwe. - Po czym zwrcia si do oberystki, wycigajc do niej ramiona: - Widzi pani, czego on da. - Jest pan dziwnym czowiekiem, panie geometro - powiedziaa oberystka. Wygldaa przeraajco, kiedy tak siedziaa wyprostowana, z rozstawionymi nogami, a jej potne kolana sterczay spod cienkiej sukni. - da pan czego niemoliwego. - Dlaczego jest to niemoliwe? - spyta K. - Zaraz to panu wytumacz - odpara oberystka takim tonem, jak gdyby to wytumaczenie nie byo ostatni uprzejmoci, ale ju pierwsz kar, ktrej mu udziela. Bardzo chtnie to panu wytumacz. Wprawdzie nie nale do zamku i jestem tylko kobiet, on oberysty w obery najniszej kategorii, moe i nie najniszej, ale blisko tego, i atwo mogoby si zdarzy, e nie przypisywaby pan wiele znaczenia temu, co panu powiem, ale w yciu moim miaam zawsze oczy otwarte, spotykaam wielu ludzi i sama dwigaam cay ciar gospodarstwa, gdy mj m to wprawdzie dobry chopak, ale oberyst dobrym nie jest i nigdy nie zrozumie, co znaczy odpowiedzialno. Tylko jego niedbalstwu zawdzicza pan na przykad, e jest pan tu, we wsi, i siedzi sobie teraz na ku, w spokoju i wygodzie, podczas gdy ja tego wieczoru upadaam ze zmczenia. - Co? - spyta K., jakby budzc si z pewnego oszoomienia, bardziej podniecony ciekawoci ni gniewem. - Tylko jego niedbalstwu pan to zawdzicza! - powtrzya oberystka goniej, wskazujc palcem na K. Frieda staraa si j uspokoi. - Czego chcesz? - spytaa oberystka, obracajc si do niej caym ciaem. - Pan geometra zada mi pytanie, wic musz na nie odpowiedzie, bo jake mgby bez tego zrozumie to, co nam wydaje si samo przez si zrozumiae: e pan Klamm nigdy z nim mwi nie bdzie. Zreszt, co ja mwi: nie bdzie, pan Klamm z nim nigdy mwi nie moe. Niech pan posucha, panie geometro! Pan Klamm jest jednym z oficjalistw na zamku, a ju to samo oznacza, nie mwic o stanowisku Klamma, e ma bardzo wysok rang. A kim pan jeste, o ktrego zgod na maestwo tak pokornie tu zabiegamy! Nie jest pan ani z zamku, ani ze wsi. Pan jest niczym. Ale, niestety, jest pan jednak kim, jest pan czowiekiem obcym, ponad-liczbowym, ktry wszdzie zawadza, czowiekiem, z powodu ktrego powstaj cigle kopoty, z powodu ktrego trzeba byo wyeksmitowa std suce, czowiekiem, ktrego zamiary s bliej nie znane, wreszcie tym, kto nasz ukochan Fried uwid i komu trzeba j, niestety, da za on. Zreszt z powodu tego wszystkiego nie czyni panu adnych
41

wyrzutw. Jest pan takim, jakim pan jest. W yciu moim zbyt ju wiele widziaam, ebym nie moga znie jeszcze i paskiego widoku. Nieche pan zda sobie spraw, czego pan da. Taki czowiek jak Klamm ma z panem rozmawia! Z blem serca syszaam, e Frieda pozwolia panu zaglda przez okienko we drzwiach. Kiedy to uczynia, musiaa ju by przez pana uwiedziona. Niech pan powie: w jaki sposb w ogle zdoa pan znie widok Klamma? Nie potrzebuje pan odpowiada, wiem, e pan to znis doskonale. Nie jest pan przecie w stanie Klamma naprawd widzie, nie jest to adna zarozumiao z mojej strony, gdy i ja nie jestem w stanie. Klamm ma z panem mwi, ale przecie on nie rozmawia nawet z ludmi z tej wsi, jeszcze nigdy osobicie nie rozmawia z kimkolwiek ze wsi. Byo to wielkie wyrnienie dla Friedy, wyrnienie, ktre pozostanie a do mierci moj dum, e Klamm mia zwyczaj woa na ni po imieniu, a ona moga do niego przemawia, ile si tylko jej podobao, i za jego zezwoleniem patrzy przez okienko w drzwiach. On jednak nigdy nawet z ni nie rozmawia. A to, e czasem Fried woa, nie ma wcale takiego znaczenia, jakie mona by temu przypisa, po prostu woa na ni Frieda, a kt zna jego zamiary? To e oczywicie Frieda z popiechem do niego sza, to ju jej rzecz, a to e bez sprzeciwu bya do niego wpuszczana, dowodzi tylko dobroci Klamma, ale eby j wyranie przyzywa, tego nie mona twierdzi. Oczywicie nawet to co byo, mino raz na zawsze. Moe Klamm bdzie woa jeszcze na Fried po imieniu, to jest moliwe, ale ju jej do niego na pewno nie wpuszcz. Dziewczyna, ktra si panu oddaa! I tylko jednej rzeczy nie moe zrozumie moja biedna gowa, e dziewczyna, o ktrej mwiono, i bya kochank Klamma - uwaam to zreszt za bardzo przesadne okrelenie - moga pozwoli, by pan j dotkn. - Zapewne, jest to bardzo dziwne - rzek K. i wzi na kolana Fried, ktra cho ze spuszczon gow zaraz si zgodzia. - Dowodzi to jednak, jak myl, e i poza tym nie wszystko si tak przedstawia, jak pani przypuszcza. I tak na przykad ma pani racj, twierdzc e wobec Klamma jestem niczym, a to e teraz domagam si z nim rozmowy i e nawet perswazje pani nie mog mnie powstrzyma, nie znaczy jeszcze, i jestem w stanie znie widok Klamma bez dzielcych nas drzwi i e samo jego wejcie nie zmusi mnie do ucieczki z pokoju. Ale taka, moe nawet i usprawiedliwiona, obawa nie stanowi jeszcze dla mnie powodu, by na co podobnego si nie odway. Jeli jednak uda si mi stawi mu czoo, to nie bdzie wcale niezbdne, by ze mn rozmawia, wystarczy mi, jeli ja zobacz, jakie wraenie wywr na niego moje sowa, a jeeli adnego wraenia nie wywr lub jeli w ogle ich nie usyszy, to i tak bd mia t korzy, e swobodnie rozmawiaem z takim mocarzem. Pani wszake, pani oberystko, ze swoim wielkim znawstwem ycia i ludzi, jak rwnie Frieda, ktra jeszcze wczoraj bya kochank Klamma - nie widz powodu, by pomija to
42

okrelenie - moecie mi na pewno uatwi rozmow z Klammem; gdyby w inny sposb byo to niemoliwe, to moe wanie w gospodzie dla oficjalistw z zamku, gdzie moe on jeszcze i dzisiaj jest. - To si nie da zrobi - odpowiedziaa oberystka - i widz, e nie zdoa pan tego zrozumie. Ale niech pan powie, o czym pan chcia z Klammem porozmawia. - Naturalnie o Friedzie - rzek K. - O Friedzie? - spytaa oberystka, jak gdyby nie rozumiejc, i zwrcia si do Friedy: - Syszysz, Frieda, on chce o tobie mwi z Klammem, on z Klammem! - Ach - rzek K. - pani jest tak mdr i wzbudzajc szacunek kobiet, a mimo to przeraa pani kada drobnostka. A wic tak! Chc z nim rozmawia o Friedzie, nie jest to chyba takie znw okropne, lecz raczej samo przez si zrozumiae. Na pewno myli si pani rwnie przypuszczajc, e Frieda z chwil mojego ukazania si stracia dla Klamma wszelkie znaczenie. Nie docenia go pani, jeli pani tak myli. Zdaj sobie spraw, e jest to z mojej strony zarozumiao, kiedy chc w tej sprawie pani poucza, ale musz to uczyni. Z mojej przyczyny nie mogo si nic w ustosunkowaniu Klamma do Friedy zmieni. Albo nie byo midzy nimi istotnych stosunkw, jak twierdz waciwie ci, ktrzy odmawiaj Friedzie zaszczytnego miana kochanki, i wtedy nie ma ich i dzisiaj, ale jeli takie stosunki byy, to w jaki sposb mogyby one przeze mnie, ktry jak pani susznie zaznaczya, jestem w oczach Klamma niczym, w jaki sposb mogyby one by przeze mnie zniszczone. W takie rzeczy mona byo uwierzy w pierwszej chwili przeraenia, ale ju odrobina rozsdku musi to skorygowa. Zreszt pozwlmy samej Friedzie w tej sprawie zabra gos. Ze spojrzeniem utkwionym w dal i policzkiem opartym o pier K. Frieda powiedziaa: - Na pewno jest tak, jak matuchna powiedziaa: Klamm nie chce ju o mnie sysze. Ale oczywicie nie dlatego, e ty, kochanie, przybye, bo co podobnego nie mogoby Klamma przerazi. Myl wszake, e jest to nawet jego sprawka, i spotkalimy si tam wwczas pod lad. Niech godzina ta bdzie zawsze bogosawiona, a nie przeklta! - Jeli rzecz ma si tak - mwi K. powoli, gdy sowa Friedy byy dla niego tak sodkie, e przymkn na kilka sekund oczy, by nasyci si ich sodycz -jeli rzecz ma si tak, to tym mniej widz powodw do obaw przed rozmow z Klammem. - Zaprawd - rzeka oberystka i spojrzaa z gry na K. - niekiedy przypomina mi pan mego ma, gdy jest pan rwnie butny i dziecinny jak on. Jest pan dopiero od kilku dni w tej miejscowoci i ju chce pan wszystko lepiej wiedzie od tubylcw, nawet od takiej starej kobiety jak ja i od Friedy, ktra w gospodzie dla oficjalistw z zamku tyle rzeczy widziaa i syszaa. Nie przecz, e udaje si czasem osign co, co sprzeciwia si regulaminowi i od43

wiecznym zwyczajom. Mnie osobicie nic podobnego nie spotkao, ale rzekomo mona przytoczy takie przykady. Moliwe, ale wtedy nie robi si tego na pewno nigdy w ten sposb, jak pan to czyni, powtarzajc nieustannie: nie i nie, wierzc tylko we wasny rozum i odrzucajc yczliwe rady. Czy pan naprawd myli, e troszcz si o pana? Czy troszczyam si o pana, dopki by pan samotny? Chocia moe byoby to dla pana i korzystne, i niejednego mona by byo unikn. Jedno wtedy powiedziaam mowi o panu: Trzymaj si od niego jak najdalej. I dzisiaj mnie te powinnoby to obowizywa, gdyby Frieda nie zostaa wcignita w pana losy. Jej pan zawdzicza, czy to si panu podoba, czy nie, moj troskliwo, a nawet po prostu to, e zwrciam na pana uwag. I nie wolno panu mn pomiata, gdy jest pan wobec mnie, jako jedynej, ktra po macierzysku i szczerze Friedeczk si opiekuje, bezporednio odpowiedzialny. Moe Frieda ma racj i wszystko, co si stao, jest zgodne z wol Klamma, ale o Klammie ja teraz nic nie wiem; nie bd nigdy z nim rozmawiaa, gdy jest on dla mnie cakowicie nieosigalny. Pan natomiast siedzi tu i trzyma moj Fried i znajduje si, dlaczeg miaabym to przemilcze, na mojej asce. Tak, na mojej asce, bo niechby pan tylko sprbowa, mody czowieku, gdzie na wsi znale dach nad gow, choby w jakiej psiej budzie, gdybym wyrzucia pana z tego domu. - Dzikuj - odpar K. - za te szczere sowa, w ktre cakowicie wierz. Zaiste, niepewna jest moja sytuacja, a w zwizku z tym i sytuacja Friedy. - Nie! - przerwaa oberystka z wciekoci. - Sytuacja Friedy nie ma pod tym wzgldem nic wsplnego z pask sytuacj. Frieda naley do mego domu i nikt nie ma prawa nazywa jej sytuacji tutaj niepewn. - Dobrze, ju dobrze - rzek K. - Przyznaj pani i pod tym wzgldem racj, zwaszcza e Frieda z nie znanych mi przyczyn okazuje zbyt wiele strachu wobec pani, by moga si do tego wtrci. Mwmy wic na razie tylko o mnie. Sytuacja moja jest w najwyszym stopniu niepewna. Pani temu nie przeczy, a nawet stara si to udowodni. Jak we wszystkim, co pani mwi, ma pani i w tym tylko w do powanym stopniu racj, ale nie cakowit. Tak na przykad wiem co o pewnym dobrym noclegu, ktry jest mi dostpny. - Gdzie? Gdzie? - zawoay Frieda i oberystka tak jednoczenie i natarczywie, jak gdyby kieroway si tymi samymi pobudkami zadajc to pytanie. - U Barnabasa - odpar K. - otry! - krzykna oberystka. - Skoczone otry! U Barnabasa! Czy syszycie? - w tym miejscu zwrcia si do kta izby, z ktrego pomocnicy od dawna ju wyleli i stali, trzymajc si pod rami, za oberystka, ktra obecnie, jak gdyby potrzebujc oparcia, chwycia za rk jednego z nich. - Czy syszycie, gdzie ten pan si szwenda! W rodzinie
44

Barnabasa! Zapewne, moe on tam otrzyma nocleg. Ach, o ile lepiej by byo, gdyby tam przenocowa, zamiast w gospodzie dla panw z zamku. Ale gdzie wycie byli? - Pani oberystko - rzek K., zanim pomocnicy zdyli odpowiedzie - to s moi pomocnicy, a pani traktuje ich tak, jak gdyby to byli jej pomocnicy, a moi stre. We wszelkich innych sprawach jestem gotw jak najuprzejmiej pani zdanie przedyskutowa, co si jednak tyczy moich pomocnikw, to nie, gdy sprawa ta jest zupenie jasna. Dlatego prosz, by pani z moimi pomocnikami nie rozmawiaa, a gdyby moja proba nie miaa wystarczy, to zaka im odpowiada pani. - Wic nie wolno mi z wami rozmawia - rzeka oberystka i wszyscy troje zaczli si mia, oberystka szyderczo, ale o wiele agodniej ni K. tego oczekiwa, pomocnicy za w swj zwyky sposb, ktry oznacza i wiele, i nic i by pozbawiony wszelkiego poczucia odpowiedzialnoci. - Nie gniewaj si tylko - wtrcia Frieda - musisz nasze wzburzenie we waciwy sposb zrozumie. Mona twierdzi, e to, i naleymy teraz do siebie, zawdziczamy jedynie Barnabasowi. Kiedy pierwszy raz ci zobaczyam, tam przy szynkwasie, wszede pod rami z Olg. Wiedziaam wprawdzie ju co nieco o tobie, ale w ogle bye mi przecie obojtny. Waciwie nie tylko ty bye mi obojtny, ale prawie wszystko, prawie wszystko byo mi obojtne. Byam rwnie wtedy z wielu rzeczy niezadowolona i niejedno mnie dranio, ale c to byo za niezadowolenie i co za uraza! Tak na przykad obrazi mnie jeden z tych goci przy szynkwasie, ktrzy stale na mnie dybali. Widziae wwczas tych drabw, przychodzili tam jeszcze gorsi, a suba Klamma bya najgorsza. I oto jeden z nich mnie obrazi, ale c to dla mie mogo znaczy? Zdawao mi si, e stao si to wiele lat temu, albo e si w ogle nigdy nie zdarzyo, czy te, e dowiedziaam si o tym jedynie z opowiadania albo e sama ju o tym zapomniaam. Nie potrafi tego ju jednak opisa, a nawet wyobrazi sobie, tak wszystko si zmienio od chwili, kiedy Klamm mnie opuci. I Frieda przerwaa swoje opowiadanie, opucia smutno gow, rce trzymajc zoone na onie. - Widzi pan - powiedziaa oberystka udajc, e nie mwi tego osobicie, ale uycza Friedzie swego gosu. Po czym przysuna si bliej i siedziaa teraz tu przy Friedzie. - Patrz pan, panie geometro, na skutki swoich czynw! Rwnie pomocnicy pana, z ktrymi przecie nie wolno mi rozmawia, niech si przygldaj, aby si czego nauczyli! Wyrywa pan Fried z bogostanu, ktry by dla niej przeznaczony, a udao si to panu przede wszystkim dlatego, e Frieda w dziecinnie przesadnym wspczuciu nie moga znie, i trzyma pan Olg pod rami i zdawa si by w ten sposb oddany na pastw rodzinie Barnabasa. Frieda pana
45

uratowaa, siebie skadajc w ofierze. Teraz, kiedy to ju si stao i Frieda wszystko co posiadaa, wymienia na szczcie siedzenia na paskich kolanach, przychodzi pan i wygrywa jako swj wielki atut, e mia pan kiedy mono przenocowania u Barnabasa. Chce pan przez to zapewne dowie, e jest pan ode mnie niezaleny. Zapewne, gdyby pan rzeczywicie przenocowa u Barnabasa, byby pan tak ode mnie niezaleny, e4 szybko, i to jak najszybciej, musiaby pan mj dom opuci. - Nie wyznaj si na grzechach rodziny Barnabasa - rzek K., podnoszc ostronie do gry na wpyw Fried, posadzi j powoli na ku, sam za wsta. - Moe ma pani pod tym wzgldem racj, ale z ca pewnoci i ja miaem racj, kiedy prosiem, by pani nasze sprawy, to znaczy Friedy i moje, pozostawia nam obojgu do zaatwienia. Wspomniaa pani co wtedy o mioci i troskliwoci, z ktrych zreszt potem niewiele zauwayem, a za to tym wicej nienawici, szyderstwa i grb wyrzucenia mnie z domu. Jeli celem pani byo Fried do mnie, a mnie do Friedy zrazi, zrobia to pani bardzo zgrabnie, myl jednak, e si to pani nie uda, a gdyby miao si uda, niech pani pozwoli rwnie i mnie wypowiedzie zowrbn grob: bdzie pani gorzko aowaa. A jeli chodzi o mieszkanie, ktre mi pani daje, nazywajc tak t obrzydliw nor, to wcale nie jest pewne, e robi to pani z wasnej woli, raczej naley przypuszcza, e otrzymaa pani w tym wzgldzie polecenie od hrabskiej wadzy. Zamelduj wic tam, gdzie naley, e wymwiono mi tu mieszkanie, 1 kiedy przeznacz mi inne, odetchnie pani z wielk ulg, ja za z jeszcze wiksz. Teraz wybieram si w tej sprawie oraz w kilku innych do wjta gminy; prosz wic zaopiekowa si przynajmniej Fried, ktr pani swymi tak zwanymi matczynymi upomnieniami bolenie skrzywdzia. Potem zwrci si do pomocnikw: - Chodcie - rzek. Zdj list Klamma z gwodzia i chcia i. Oberystka przygldaa mu si w milczeniu i dopiero, kiedy mia ju rk na klamce, powiedziaa: -Panie geometro, jeszcze jedn rzecz panu powiem na poegnanie, gdy niezalenie od tego, co pan tutaj wygadywa i czym mnie, star kobiet, chcia obrazi, jest pan przecie przyszym mem Friedy. Tylko dlatego to panu powiem, e nie orientuje si pan zupenie w tutejszych stosunkach. Gowa po prostu puchnie, gdy si pana sucha - i tego co pan wygaduje i tego co twierdzi i tego co porwnuje w mylach ze stanem rzeczywistym. Wypleni tej imaginacji za jednym zamachem nie sposb. Jeli pan cho troch mi zaufa i bdzie stale pamita o tej swojej ignorancji, wtedy stanie si pan, na przykad niezwocznie wobec mnie bardziej sprawiedliwy i zacznie pan zdawa sobie spraw, co za straszne przeyam rzeczy, ktrych skutki trwaj jeszcze teraz, kiedy moje najdrosze piskl, rzec mona, opucio ora,
46

by poczy si z padalcem. W rzeczywistoci porwnanie jest jeszcze gorsze i musz cigle stara si o tym zapomnie, bo inaczej sowa nie mogabym zamieni z panem spokojnie. Ach, znowu pan si gniewa. Nie! Niech pan jeszcze nie odchodzi, prosz wysucha jeszcze tej mojej proby: Gdziekolwiek by pan poszed, niech pan wszdzie pamita, e jest pan tu najwikszym ignorantem i dlatego winien pan by ostrony; tutaj, u nas, gdzie obecno Friedy chroni pana od zego, moe pan wygadywa, co mu lina przyniesie na jzyk, moe pan nam na przykad pokaza, w jaki sposb zamierza pan rozmawia z Klammem. Ale w rzeczywistoci, w rzeczywistoci prosz i bagam, eby pan tego nie robi. Powiedziawszy to oberystka, drc troch ze wzruszenia, podesza do K. wzia go za rk i spojrzaa na niego bagalnie. - Pani oberystko - odrzek K. - nie rozumiem, dlaczego w tej sprawie pani do tego stopnia si ponia, by mnie baga. Jeli, jak pani mwi, rozmowa z Klammem jest dla mnie niemoliwa, to jej nie osign, czy mnie kto o to prosi, czy nie. Gdyby to jednak miao by moliwe, to dlaczego nie miabym tego zrobi, zwaszcza e wtedy gwne zastrzeenie pani by odpado i dalsze pani obawy stanyby pod znakiem zapytania. Zapewne, jestem ignorantem, ale rzeczywisto w kadym razie istnieje i to jest dla mnie bardzo smutne; ma to jednak rwnie i t dobr stron, e nie orientujcy si czowiek na wicej si odwaa - i dlatego chtnie znios jeszcze przez jaki czas t moj ignorancj i jej niewtpliwie grone skutki, pki mi starczy si. Skutki te zasadniczo dosign tylko mnie i dlatego nie rozumiem, dlaczego pani mnie baga. O Fried bdzie si pani na pewno zawsze troszczy, a gdybym mia cakowicie znikn z jej horyzontu, to zgodnie z pani mniemaniem, byoby to dla niej tylko szczciem. Czego si wic pani boi? Nie boi si pani przecie - takiemu ignorantowi jak ja wszystko wydaje si moliwe - rzek K. otwierajc ju drzwi - nie boi si pani chyba o Klamma? Oberystka patrzya w lad za K., kiedy zbiega po schodach, a za nim jego pomocnicy.

47

Rozdzia 5
To, e ma mwi z wjtem, nie budzio u K. ku jego wasnemu zdumieniu prawie adnych obaw. Prbowa wytumaczy to sobie tym, e zgodnie z jego dotychczasowymi dowiadczeniami subowe stosunki z urzdami hrabskimi byy dla niego bardzo proste. Byo to spowodowane z jednej strony tym, e jeli chodzio o zaatwienie jego sprawy, widocznie zosta raz na zawsze ustalony dla niego pozornie korzystny tryb postpowania; z drugiej za godn podziwu jednolitoci w sposobie urzdowania, ktra zwaszcza tam, gdzie rzekomo jej nie byo, w szczeglnie doskonaej formie dawaa si wyczu. Czasem, gdy K. o tych rzeczach myla, nie by zbyt daleki od uwaania swej sytuacji za zadowalajc, chocia zawsze zaraz po takich przypywach bogostanu mwi sobie, e wanie na tym polega niebezpieczestwo. Bezporedni kontakt z urzdami nie by przecie nigdy zbyt uciliwy, gdy urzdy, choby nie wiem jak dobrze zorganizowane, miay zawsze w imieniu jakich odlegych, niewidocznych wadcw broni odlegych, abstrakcyjnych spraw, podczas gdy K. dla wasnego dobra walczy o co jak najbardziej ywego i bliskiego. Ponadto, zwaszcza na samym pocztku, czyni to z wasnej woli, gdy to przecie on znajdowa si w ofensywie; i nie tylko on sam walczy o siebie, ale walczyy o niego jeszcze inne siy, ktrych nie zna, ale w ktre, sdzc po zarzdzeniach urzdw, mg wierzy. Przez to jednak, e urzdy od pocztku szy K. bardzo na rk w sprawach drugorzdnych, gdy o inne na razie nie chodzio, odbieray mu moliwo drobnych i atwych zwycistw, a wraz z t moliwoci rwnie i wynikajc z niej satysfakcj, a co za tym idzie mocno ugruntowan pewno siebie w dalszych, powaniejszych walkach. Zamiast tego pozwalay K., wprawdzie tylko w obrbie wsi, porusza si, gdzie tylko zechcia, demoralizoway go przez to i osabiay, uniemoliwiajc z gry wszelk walk i przenoszc go za to w pozaurzdowe, cakiem nieprzejrzyste, mtne, dziwaczne ycie. W ten sposb, jeli na chwil przestawa by ostrony, mogo si zdarzy, e pewnego dnia mimo uprzejmoci wadz i sumiennego wypeniania wszystkich tak przesadnie atwych urzdowych zobowiza, omamiony pozorn przychylnoci, zaczby si w swym prywatnym yciu tak nieostronie zachowywa, e zaamaby si, a wtedy urzd musiaby, cigle jeszcze agodnie i przyjanie, jakby wbrew wasnej woli, ale w imieniu jakiego nie znanego mu oficjalnego porzdku, wkroczy, by usun go z drogi. A waciwie czym byo tu owo prywatne ycie? K. nigdy jeszcze nie widzia urzdowania i ycia splecionych ze sob tak jak tu, splecionych

48

tak, e niekiedy mogo si wydawa, i urzdowanie i ycie zamieniy si miejscami. Co oznaczaa na przykad jak dotychczas formalna tylko wadza, ktr sprawowa Klamm nad subowymi zajciami K., w porwnaniu z wadz, jak Klamm w sypialni K. rzeczywicie posiada. W ten sposb doszo do tego, e nieco lekkomylne postpowanie i pewne odprenie byy tutaj waciwie moliwe jedynie bezporednio w stosunku do urzdw, podczas gdy poza tym naleao koniecznie stosowa wielk ostrono, naleao rozglda si na wszystkie strony, zanim zrobi si jakikolwiek krok. Bytno u wjta cakowicie potwierdzia dotychczasowy pogld K. na tutejsze urzdy. Wjt, przyjazny, otyy, gadko ogolony mczyzna, by chory, lea po cikim ataku podagry i przyj K. w ku. - A wic to jest nasz pan geometra - powiedzia. Chcia si troch podnie na powitanie, ale nie mg tego uczyni, wskaza przepraszajco na nogi i opad znw na poduszki. Potem cicha, w pmroku pokoju o maych oknach, zaciemnionych jeszcze firankami, wygldajca niemal jak cie kobieta podsuna K. fotel, ustawiajc go przy ku. - Niech pan siada, nieche pan siada, panie geometro - rzek wjt - prosz mi wyjawi swoje yczenia. K. odczyta na gos list Klamma, dorzucajc kilka wasnych uwag. Mia przy tym znowu poczucie niezwykej atwoci w stosunkach z przedstawicielami wadzy. Ponosili formalnie kady ciar, wszystko mona byo na nich przerzuci, samemu za pozostawao si nietknitym i wolnym. Wjt wydawa si odczuwa na swj sposb to samo i zacz wierci si, nie mogc wygodnie uoy si w ku. W kocu powiedzia: - Panie geometro, jak zapewne pan zauway, wiedziaem ju o caej sprawie. A to, e nie przedsiwziem jeszcze adnych krokw, ma swoje uzasadnienie po pierwsze w mojej chorobie, po drugie za w tym, e pan tak dugo nie przychodzi, tak e ju mylaem, i pan zrezygnowa. Teraz jednak, kiedy pan by askaw mnie osobicie odwiedzi, musz panu, rzecz naturalna, powiedzie ca nieprzyjemn prawd. Zosta pan przyjty na geometr, jak pan mwi, ale niestety, my nie potrzebujemy geometry. Granice naszych maych gospodarstw s wytyczone i wszystko porzdnie naniesione na plan. Przewaszcze prawie nie ma, a drobne spory graniczne regulujemy sami. Do czeg wic mgby przyda si nam geometra? Chocia K. dotychczas si nad tym nie zastanawia, by i bez tego wewntrznie przekonany, e usyszy podobn wiadomo. Dlatego te mg zaraz odpowiedzie. - Jestem bardzo tym zaskoczony. Obala to wszystkie moje kalkulacje, mam jedynie nadziej, e zachodzi tu jakie nieporozumienie. - Niestety nie - odpar wjt. - Jest tak, jak mwi. - Ale czy to moliwe! - zawoa K. - Nie po to odbyem t nie koczc si podr,
49

aby teraz by odesanym do domu! - To cakiem inna sprawa - rzek wjt - ktrej ja rozstrzygn nie zdoam. Ale w kadym razie mog panu wyjani, jak doszo do takiego nieporozumienia. W tak wielkim urzdzie jak hrabski moe si przecie zdarzy, e jeden wydzia wydaje takie polecenie, a drugi inne, nie wiedzc o sobie wzajemnie. Kontrola nadrzdna jest wprawdzie niesychanie dokadna, ale z natury rzeczy nastpuje zbyt pno i zawsze moe powsta jaka drobna gmatwanina. Oczywicie mog to by tylko zupene drobiazgi, jak na przykad w danym wypadku. W powanych sprawach nie zetknem si jeszcze nigdy z pomyk, ale i te drobiazgi s czsto rwnie bardzo przykre. Jeli chodzi o paski przypadek, to chc panu, nie robic z tego adnych tajemnic urzdowych - w zbyt maym stopniu jestem urzdnikiem, jestem chopem i basta - cay tok sprawy szczerze wyjani. Dawno temu, byem wtedy dopiero od kilku miesicy wjtem, wyszo rozporzdzenie, nie wiem ju z jakiego wydziau, w ktrym to rozporzdzeniu we waciwy tym panom kategoryczny sposb zostao oznajmione, e naley powoa geometr i gmina ma si wystara, by wszelkie potrzebne do jego pracy plany i szkice przygotowa. Rozporzdzenie to naturalnie nie mogo pana dotyczy, gdy byo to wiele at temu i w ogle nie mgbym sobie o tym przypomnie, gdybym teraz nie by chory i nie mia lec w ku do czasu, by o najbardziej bagatelnych rzeczach rozmyla. Mizzi! - zawoa, przerywajc nage swe opowiadanie i zwracajc si do ony, ktra, cigle jeszcze zajta jakimi niezrozumiaymi czynnociami, krztaa si po pokoju. - Prosz, poszuka tam w szafie, moe znajdziesz owo rozporzdzenie. Pochodzi ono bowiem - zwrci si wyjaniajco do K. - z pierwszych lat mego urzdowania, kiedy jeszcze wszystko chowaem. Wjtowa otworzya zaraz szaf, a K. i wjt przygldali si. Szafa bya zapchana papierami. Przy otwieraniu dwa wielkie pliki akt, obwizane sznurkiem, jak wie si drewno na podpak, wypady z szafy i potoczyy si po pododze, tak e wjtowa odskoczya z przeraeniem na bok. - To musi by gdzie na spodzie - mwi wjt, wydajc polecenie z ka. Wjtowa zgarniajc akta obu rkami, wyrzucia posusznie wszystko z szafy, by dotrze do lecych na spodzie dokumentw. Papiery zapeniy ju p pokoju. - Wiele pracy zostao wykonane - rzek wjt kiwajc gow - a to przecie tylko drobna czstka. Wikszo tych papierw schowaem w stodole i znaczna cz oczywicie zgina. Kt potrafi to wszystko utrzyma w porzdku! Ale w stodole i tak pozostao jeszcze tego bardzo duo. - Po czym zwrci si znw do ony: - Czy potrafisz znale to rozporzdzenie? Musisz szuka dokumentu, na ktrym sowo geometra jest podkrelone niebieskim owkiem.
50

- Tu jest za ciemno - odpara wjtowa. - Pjd po wiec. - Depczc po papierach, wysza z pokoju. - ona jest dla mnie wielk pomoc - rzek wjt - w tej cikiej pracy urzdowej, ktra jest przecie dla mnie tylko zajciem ubocznym. Wprawdzie do pisemnych robt mam jeszcze si pomocnicz w nauczycielu, ale mimo to jest rzecz niemoliw podoa wszystkiemu. Cigle pozostaje wiele spraw nie zaatwionych, ktre skadam w tamtej oto szufladzie. Mwic to wskaza na inn szaf. - A teraz, kiedy jestem chory, ton w powodzi tych papierw - powiedzia i pooy si znowu, zmczony, ale i dumny rwnoczenie. - Czy nie mgbym... - rzek K., kiedy wjtowa wrcia ze wiec i klczc przy szufladzie szukaa owego rozporzdzenia - czy nie mgbym paskiej onie dopomc w szukaniu? Wjt z umiechem pokrci gow: - Jak ju powiedziaem, nie mam przed panem adnych urzdowych tajemnic, ale pozwoli panu samemu szuka w aktach, tak daleko nie wolno mi si posun. W pokoju zapanowaa cisza, sycha byo tylko szelest papierw. Wjt chyba nawet nieco si zdrzemn. Nagle ciche pukanie do drzwi zmusio K. do obejrzenia si. Byli to naturalnie pomocnicy. W kadym razie robili ju postpy w dobrym wychowaniu: nie wpadali od razu do pokoju, na razie szeptali tylko przez na wpuchylone drzwi: - Jest nam zbyt chodno na dworze. - Kto to? - spyta wjt budzc si nagle. - To tylko moi pomocnicy - odpar K. - Nie wiem, gdzie im kaza czeka, na dworze jest za chodno, a tu by przeszkadzali. - Mnie nie przeszkadzaj - rzek wjt uprzejmie - niech pan im kae wej. Zreszt znam ich, to starzy znajomi. - Mnie jednak przeszkadzaj - rzek K. szczerze, przenoszc wzrok z pomocnikw na wjta i z powrotem, przy tym zauway, e umiechy wszystkich trzech s identyczne. - Ale kiedy ju tu jestecie - powiedzia na prb - zostacie i pomcie pani wjtowej wyszuka dokument, na ktrym sowo geometra jest podkrelone niebieskim owkiem. Wjt nie wyrazi sprzeciwu. A wic pomocnikom pozwolono na to, czego K. nie byo wolno. Rzucili si zaraz na papiery, ale grzebali tylko w ich stosie, zamiast szuka naprawd, i kiedy jeden sylabizowa jakie pismo, drugi wyrywa mu je z rki. Wjtowa natomiast klczaa przed pust szuflad i wydawao si, e wcale ju nie szuka. W kadym razie wieca staa o wiele za daleko. - A wic ci pomocnicy... - rzek wjt z umiechem penym zadowolenia, jak gdyby
51

wszystko odbywao si zgodnie z jego zleceniami, cho nikt nie by w stanie tego si domyli - ci pomocnicy panu przeszkadzaj, ale przecie s oni paskimi pomocnikami. - Nie - odpar K. chodno - dopiero tu do mnie si przypltali. - Co znaczy przypltali? - spyta wjt.- Chce pan zapewne powiedzie, e zostali panu przydzieleni. - Niech bdzie przydzieleni - zgodzi si K. - Rwnie dobrze mogliby jednak spa wraz ze niegiem, tak bez namysu odbyo si to przydzielenie. - Bez namysu nic si tu nie dzieje - rzek wjt, zapominajc nawet o blu w nogach, i usiad na ku wyprostowany. - Nic? - spyta K. - A jak to byo z moim powoaniem? - Pana powoanie rwnie byo gboko przemylane - rzek wjt -jedynie wzgldy uboczne zagmatway spraw, czego dowiod panu na podstawie akt. - Ale przecie nie znajdzie si tych dokumentw - powiedzia K. - Nie znajdzie si? - krzykn wjt. - Mizzi, szukaj troch prdzej! Na razie mog panu ca histori i bez akt opowiedzie. Na to rozporzdzenie, o ktrym wspomniaem, odpowiedzielimy z podzikowaniem, ale zaznaczajc, e adnego geometry nie potrzebujemy. Ta odpowied jednak dotara prawdopodobnie nie do zainteresowanego wydziau nazwijmy go wydziaem A, ale omykowo do innego - do wydziau B. Wydzia A pozosta wic bez odpowiedzi, ale rwnie i wydzia B nie otrzyma naszej odpowiedzi w caoci - czy to dlatego, e sam tekst u nas pozosta, czy te dlatego, e zagin po drodze. W samym wydziale oczywicie zagin nie mg, za to mog rczy. W kadym razie do wydziau B dotara tylko okadka dokumentu, na ktrej byo jedynie zaznaczone, e rzekomo znajdujcy si w rodku, a w rzeczywistoci niestety zagubiony dokument dotyczy powoania geometry. Wydzia A czeka tymczasem na nasz odpowied, posiada wprawdzie kilka notatek w tej sprawie, ale jak to si atwo moe zdarzy, i to nawet przy precyzyjnym zaatwianiu spraw, referent liczy na to, e odpowiemy i e wtedy albo geometr powoa, albo w miar potrzeby bdzie dalej z nami w tej sprawie korespondowa. Na skutek tego referent zlekceway notatki i cao popada w zapomnienie. W wydziale B natomiast okadka dokumentu dotara do rk znanego z sumiennoci referenta. Nazywa si on Sordini i jest Wochem. Nawet dla mnie, czowieka poniekd wtajemniczonego, jest rzecz niezrozumia, dlaczego urzdnik o takich jak on zdolnociach pozostaje na tak niskim stanowisku. Ten Sordini odesa nam naturalnie pust okadk dokumentu do uzupenienia. Tymczasem od wysania przez wydzia A owego pierwszego pisma upyno ju wiele miesicy, jeeli nawet nie lat. Jest to w peni zrozumiae, gdy jeli jaki akt zgodnie z przepisami idzie waciw drog, to dociera do
52

swego wydziau najpniej w cigu dnia i zostaje jeszcze w tym samym dniu zaatwiony; jeli jednak jaki akt raz z drogi zboczy - cho przy doskonaoci organizacji musi on faszywej drogi naprawd usilnie szuka, gdy inaczej jej nie znajdzie - to wtedy, wtedy trwa to oczywicie bardzo dugo. Kiedy wic otrzymalimy pismo od Sordiniego, ca t spraw tylko bardzo niedokadnie ju sobie przypominalimy, a byo nas wtedy tylko dwoje do roboty: Mizzi i ja, nauczyciel nie by nam jeszcze wtedy przydzielony. Kopie akt przechowywalimy jedynie w najwaniejszych sprawach. Krtko mwic, moglimy da tylko bardzo niepewn odpowied, e o takim zaangaowaniu nic nie wiemy, a geometry wcale nam nie trzeba. Ale... - przerwa sam sobie w tym miejscu wjt, jak gdyby w zapale opowiadania za duo powiedzia lub jak gdyby co najmniej mg za duo powiedzie - czy ta caa historia pana nie nudzi? - Przeciwnie - rzek K. - bardzo mnie bawi. A wjt na to: - Nie opowiadam panu tego, aby pana zabawi. - Bawi mnie to wszake z tego powodu - rzek K. - e pozwala mi przyjrze si od wewntrz caej tej komicznej gmatwaninie, ktra w pewnych warunkach decyduje jednak o egzystencji czowieka. - Niczemu pan jeszcze nie mg si przyjrze - powiedzia powanie wjt - tote mog panu dalej opowiada. Nasza odpowied oczywicie nie zadowolia Sordini ego. Podziwiam tego czowieka, cho jest on dla mnie istn zmor. Nie dowierza on mianowicie nikomu; jeli nawet przekona si niezliczon ilo razy, e kto jest godnym zaufania czowiekiem, nie wierzy mu przy nastpnej okazji, tak jakby go w ogle nie zna albo raczej zna, lecz jako otra. Uwaam to za suszne, urzdnik musi tak postpowa; niestety, nie umiem z winy mego usposobienia sam tej zasady stosowa. Widzi pan przecie, jak panu, obcemu przybyszowi, wszystko otwarcie przedkadam, po prostu nie umiem inaczej. Sordini natomiast potraktowa wwczas nasz odpowied od razu nieufnie. Rozwina si z tego przewleka korespondencja. Sordini zapytywa, dlaczego raptem wpadem na pomys, e nie naley w ogle powoywa geometry; dziki doskonaej pamici mojej ony mogem odpowiedzie, e inicjatywa wysza od urzdu (o tym, e chodzio o inny wydzia, oczywicie od dawna zapomnielimy). A Sordini na to: Dlaczego pan nadmienia o tym urzdowym pimie dopiero teraz?; odpowiedziaem: Dlatego, e dopiero o tym sobie przypomniaem. Sordini: To bardzo dziwne; ja: To wcale nie dziwne przy tak przewlekej sprawie; Sordini: To jednak dziwne, gdy pismo, o ktrym pan sobie przypomnia, w ogle nie istnieje; ja: Oczywicie, e nie istnieje, gdy cae akta zostay zagubione; Sordini: W kadym razie powinna by jaka notatka dotyczca owego pierwszego pisma, ale takiej
53

notatki nie ma. W tym miejscu zajknem si, gdy tego, e w wydziale Sordiniego moga zaj pomyka, nie wayem si ani twierdzi, ani w to wierzy. Zarzuca pan moe w duchu, panie geometro, Sordiniemu, e wzgld na moje twierdzenie winien go by przynajmniej do tego skoni, by zbada spraw w innych wydziaach. Wanie to byoby niesuszne. Nie chc, eby nawet w paskich mylach ten czowiek mia jak skaz. Zasad pracy urzdu jest, e moliwoci omyek nie bierze si w rachub. Zasada ta ma swoje usprawiedliwienie w doskonaej organizacji caoci i jest konieczna, jeli chce si osign moliwie najwiksz szybko w zaatwianiu spraw. Sordini nie potrzebowa wcale dowiadywa si w innych wydziaach, ktre zreszt i tak by mu nie odpowiedziay, gdy od razu by zmiarkoway, e chodzi o zbadanie moliwoci bdu. - Niech pan pozwoli, panie wjcie, e przerw panu pytaniem - powiedzia K. - Czy nie wspomnia pan ju przedtem o urzdzie kontrolnym? Gospodarka tu, wedug paskiej interpretacji, jest tego rodzaju, e komu kto syszy o tym, i kontroli mogoby zabrakn, robi si wprost niedobrze. - Jest pan bardzo surowy - rzek wjt. - Ale niech pan wzmoe jeszcze tysickrotnie swoj surowo, to i tak bdzie ona niczym w porwnaniu z surowoci, jak urzd stosuje wobec samego siebie. Tylko kto cakowicie obcy moe postawi takie pytanie. Czy istnieje urzd kontrolny? Nie ma innych urzdw jak kontrolne. Wprawdzie nie s one powoane tylko do tego, by wynajdywa bdy w zwykym znaczeniu tego sowa, gdy takie bdy si nie zdarzaj, a nawet jeli jaki bd powstanie, jak w paskim wypadku, to kt moe ostatecznie zawyrokowa, e jest to bd. - To byoby co cakiem nowego! - zawoa K. - Dla mnie jest to co cakiem starego - powiedzia wjt. - Prawie tak samo jak pan jestem przekonany, e zakrad si tu bd, i Sordini z rozpaczy zachorowa, za pierwsze urzdy kontrolne, ktrym zawdziczamy wykrycie rda tego bdu, uznaj rwnie, e zachodzi tu omyka. Ale kto ma prawo twierdzi, i drugie urzdy kontrolne tak samo zawyrokuj, a take trzecie i nastpne? - Moe i tak - rzek K. - Wol nie wtrca si do tych rozwaa, zwaszcza e po raz pierwszy sysz o urzdach kontrolnych i nie mog jeszcze w nich si rozezna. Myl tylko, e naley tu rozrnia dwie ewentualnoci: pierwsza - to, co dzieje si wewntrz urzdw i co potem zostaje urzdowo tak lub inaczej ujte, oraz druga - jak traktuje si moj osob, mnie, ktry znajduje si poza urzdami i ktremu grozi od nich krzywda, i to tak bezsensowna, e cigle jeszcze nie mog w wag tego niebezpieczestwa uwierzy. Co do pierwszej ewentualnoci, to prawdopodobnie jest tak, jak to pan, panie wjcie, z
54

zadziwiajcym i nadzwyczajnym znawstwem opowiedzia. Ale chciabym usysze rwnie i swko o mnie. - Bd mwi i o tym - rzek wjt - ale nie zrozumie pan, O co chodzi, jeli przedtem nie wyjani niektrych spraw. Ju to, e przed chwil wspomniaem o urzdach kontrolnych, byo przedwczesne. Wracam wic do nieporozumie z Sordinim. Jak ju mwiem, moja obrona powoli saba. Gdy jednak Sordini uzyska choby najmniejsz przewag wobec innej osoby, to tak, jakby ju wygra, gdy wtedy wzrasta jeszcze bardziej jego czujno, energia i przytomno umysu. Wwczas posta jego staje si napadnitemu straszna, przeciwnikom za napadnitego wspaniaa. Tylko dlatego, e przy innej sposobnoci dowiadczyem tego, mog o nim opowiada tak, jak to czyni. Zreszt jeszcze nigdy nie udao mi si widzie go na wasne oczy. Nie moe on schodzi na d, gdy jest zbyt przeciony prac. Opowiadano mi, e w jego pokoju wszystkie ciany s zastawione stosami wielkich, pitrzcych si jedne na drugich plikw akt. S to nie tylko akta, nad ktrymi Sordini bieco pracuje. Poniewa stale z plikw tych jakie papiery si wyciga, albo wkada, a wszystko to dzieje si z wielkim popiechem, stosy dokumentw raz po raz si przewracaj i wanie te nieustanne, raz po raz nastpujce oskoty stay si dla gabinetu Sordinicgo charakterystyczne. No c, Sordini to tytan pracy, najmniejszej sprawie powica tyle starannoci, co i najwikszej. - Moj spraw nazywa pan, panie wjcie - rzek K. - stale jedn z najmniejszych, a przecie zaabsorbowaa ona ju tylu urzdnikw 1 chocia z pocztku moe i bya drobna, to jednak, dziki pilnoci ludzi z gatunku Sordiniego, zrobia si powana. Stao si to, niestety, cakowicie wbrew mojej woli, gdy nie jest bynajmniej moj ambicj, by powstaway i przewracay si z hukiem wielkie stosy dotyczcych mnie akt, ale abym mg jako skromny geometra spokojnie pracowa nad rysownic. - Nie - powiedzia wjt - to nie jest sprawa wana. Pod tym wzgldem nie ma pan powodu do narzeka. Jest to jedna z najdrobniejszych spraw spord drobnych. Zakres pracy nie oznacza bynajmniej stopnia wanoci sprawy. Jeeli pan tak myli, to daleko panu jeszcze do zrozumienia, co to jest urzd. Ale nawet jeli chodzi o zakres pracy, to paska sprawa jest jedn z najdrobniejszych. Zwyke bowiem sprawy, to znaczy takie, w ktrych nie zaszy adne bdy, powoduj jeszcze o wiele wicej i oczywicie o wiele mozolniejszej pracy. Zreszt nie wie pan jeszcze nic o waciwej pracy, jak paska sprawa spowodowaa i o ktrej teraz dopiero chc opowiedzie. Z pocztku Sordini ni si nie zajmowa, ale jego urzdnicy przychodzili i codziennie w gospodzie dla oficjalistw z zamku odbyway si protokolarne
55

przesuchiwania oglnie szanowanych czonkw gminy. Wiksza ich cz wypowiadaa si po mojej stronie, tylko kilku si speszyo. Sprawa pomiaru gruntw ywo interesuje kadego chopa. Od razu zaczli wszy jakie intrygi i krtactwa, a ponadto znaleli przywdc, tak e Sordini musia z ich zezna wywnioskowa, i gdyby wnis spraw na rad gminn, nie wszyscy wypowiedzieliby si przeciwko sprowadzeniu geometry. W ten sposb to, co si samo przez si rozumiao, to znaczy, e geometry w ogle nie trzeba, zostao poniekd zakwestionowane. Specjalnie wyrni si przy tym niejaki Brunswick, pan go zapewne nie zna, moe to i niezy czowiek, ale dure i fantasta. To szwagier Lasemanna. - Tego mistrza garbarskiego? - spyta K. i opisa brodacza, ktrego spotka w domu Lasemanna. - Tak, to wanie on - potwierdzi wjt. - Znam te jego on - rzek K. na chybi trafi. - Moliwe - rzek wjt i zamilk. - Jest pikna - powiedzia K. - ale troch za blada i chorowita. Zapewne pochodzi z zamku? - powiedzia na wp pytajco. Wjt spojrza na zegar, nala lekarstwa na yk i przekn szybko. - Zna pan na zamku chyba tylko organizacj biurow? - spyta K. brutalnie. - Tak - odpar wjt z nieco ironicznym, ale rwnoczenie penym wdzicznoci umiechem. - Bo przecie to jest najwaniejsze. A jeli chodzi o Brunswicka, to gdybymy mogli wykluczy go z rady gminnej, wszyscy bylibymy uszczliwieni, najbardziej moe sam Lasemann. Ale wwczas Brunswick uzyskaby pewn popularno. Mwc to on wprawdzie nie jest, ale krzykaczem jest, i to niejednemu wystarcza. I tak si stao, e byem zmuszony przedoy spraw radzie gminnej. Chwilowo by to zreszt jedyny sukces Brunswicka, gdy oczywicie rada gminna znaczn wikszoci wypowiedziaa si przeciwko sprowadzeniu geometry. Rwnie i od tego wydarzenia mino ju wiele lat, ale przez ten czas sprawa nie posza w zapomnienie, czciowo dziki sumiennoci Sordiniego, ktry stara si za pomoc starannych przesuchiwa zbada wszystkie argumenty, zarwno wikszoci, jak i opozycji, a czciowo dziki gupocie i zarozumialstwu Brunswicka, ktry posiada kumoterskie stosunki w urzdach i wykorzystywa je, posugujc si coraz to nowymi pomysami swej bujnej fantazji. Wprawdzie Sordini nie da si Brunswickowi nabra, bo i jake taki Brunswick mgby Sordiniego oszuka? Ale wanie aby nie da si oszuka, potrzebne mu byy coraz to nowe przesuchiwania. A zanim byy one doprowadzone do koca, Brunswick ju znowu co nowego wymyli. Jest on rzeczywicie bardzo ruchliwy i to wanie stanowi dopenienie jego gupoty. A teraz chciabym jeszcze omwi pewn
56

szczegln cech naszego aparatu urzdowego. Odpowiednio do swojej precyzji jest on nad wyraz czuy. Jeli rozwaa si jak spraw bardzo dugo, to moe si zdarzy - nawet przed ukoczeniem tych rozwaa - e nagle, byskawicznie, w jakim cakiem nieprzewidzianym i nawet pniej niesprawdzalnym miejscu dochodzi do zaatwienia sprawy - i to cho zazwyczaj susznie, lecz mimo wszystko samowolnie. Wyglda to tak, jak gdyby aparat urzdowy nie mg ju duej znie napicia i trwajcego latami nkania cigle t sam, moe nawet i niewan spraw, i automatycznie, bez pomocy urzdnikw, powzi decyzj. Oczywicie nie sta si tu aden cud i na pewno jaki tam urzdnik wyda decyzj pisemn lub ustn. W kadym razie jednak ani przez nas, std, ani nawet przez sam urzd nie mona stwierdzi, ktry urzdnik w tym wypadku zadecydowa i z jakich to uczyni powodw. Dopiero urzdy kontrolne to ustal, o wiele pniej; my wszake nigdy si o tym nie dowiemy, a zreszt chybaby to ju nikogo nie interesowao. Ot, jak ju wspomniaem, wanie takie rozstrzygnicia s przewanie doskonae. Przykre jest przy tym jedynie to, e si rzeczy dowiadujemy si o nich za pno i dlatego cay czas debatuje si namitnie o sprawach od dawna zaatwionych. Nie wiem, czy w paskiej sprawie tego rodzaju decyzja zostaa powzita - pewne rzeczy przemawiaj za tym, inne przeciwko temu; gdyby tak byo, wysano by do pana wezwanie i przedsiwziby pan swoj wielk podr tutaj, minoby przy tym wiele czasu, a Sordini cigle by jeszcze tutaj nad t spraw pracowa a do wyczerpania. Brunswick by intrygowa, ja za bybym przez nich obu drczony. T moliwo jedynie zaznaczam, na pewno wiem jednak, co nastpuje: urzd kontrolny wykry tymczasem, e wydzia A wiele lat temu skierowa do gminy zapytanie w sprawie geometry i dotd odpowiedzi nie otrzyma. Niedawno zapytano mnie znw o to i oczywicie caa sprawa zostaa wyjaniona. Wydzia A zadowoli si moj odpowiedzi, e nie potrzeba adnego geometry, i Sordini musia uzna, e w tym wypadku nie by kompetentny i wprawdzie niewiadomie, ale spowodowa wiele niepotrzebnej i szarpicej nerwy pisaniny. Gdyby jednak nigdy nie napyna skdkolwiek nowa praca i gdyby paska sprawa nie bya spraw tak drobn - mona prawie powiedzie najmniejsz z najmniejszych - to odsapnlibymy, myl e nawet i sam Sordini. Tylko Brunswick si wcieka, co zreszt byo komiczne. I niech pan sobie, panie geometro, wyobrazi moje rozczarowanie, kiedy teraz, po szczliwym zakoczeniu caej sprawy - od ktrego zreszt mino ju wiele czasu - nage pan si tu zjawia i wszystko zdaje si zaczyna znowu od pocztku. Chyba pan rozumie, e jestem cakowicie zdecydowany, O ile to ode mnie zaley, w adnym wypadku do tego nie dopuci. - Zapewne - rzek K. -jeszcze lepiej jednak rozumiem, e zachodzi tu straszne
57

naduycie w stosunku do mojej osoby, a moe nawet jakie bezprawie. Co do mnie, to potrafi si przed tym obroni. - Jak pan chce to zrobi? - spyta wjt. - Tego nie mog zdradzi - odpar K. - Nie chc by natrtny - powiedzia wjt - ale prosz wzi pod uwag, e ma pan we mnie - nie chc powiedzie: przyjaciela, gdy jestemy przecie cakiem obcy, ale do pewnego stopnia - wsplnika. Jedynie do tego nie dopuszcz, by przyjto tu pana na stanowisko geometry; poza tym moe pan zwraca si do mnie zawsze z penym zaufaniem, oczywicie w granicach mojej kompetencji, ktra nie jest wielka. - Mwi pan cigle o tym - rzek K. - e mam by przyjty na stanowisko geometry, ale przecie ja jestem przyjty. Oto list Klamma. - List Klamma - powiedzia wjt. - Jest on bardzo cenny 1 wzbudzajcy szacunek dziki podpisowi Klamma, ktry wydaje si by autentyczny. Poza tym wszake... nie miem jednak sam si do tego ustosunkowa. Mizzi! zawoa i doda po chwili: - Co wy tam robicie? - Tak dugo zapomniani pomocnicy i Mizzi, okazao si, nie odnaleli jeszcze poszukiwanego przez nich dokumentu. Zniechceni, chcieli wszystko zamkn do szafy, ale z powodu mnstwa nie uporzdkowanych akt nie udao im si to. Wtedy pomocnicy wpadli widocznie na pomys, ktry teraz wanie wykonali. Pooyli szaf na ziemi, wtoczyli do niej wszystkie papiery i razem z Mizzi usiedli na drzwiczkach szafy, starajc si je powoli wgnie. - A wic nie znalelicie dokumentu? - rzek wjt. - Szkoda, ale zna pan przecie ju ca t histori, tak e waciwie dokument ten ju nie jest nam potrzebny, zreszt na pewno jeszcze si znajdzie, prawdopodobnie znajduje si u nauczyciela, u ktrego jest jeszcze wiele akt. Ale podejd tu teraz ze wiec, Mizzi, i odczytaj ze mn ten list. Mizzi przybliya si i wygldaa teraz jeszcze bardziej szaro i niepozornie, kiedy usiada na brzegu ka i przytulia si do krzepkiego, penego ycia ma, ktry trzyma j w objciach. Tylko jej maa twarzyczka w wietle wiecy zwracaa teraz na siebie uwag wyranymi i surowymi, jedynie przez podeszy wiek nieco zagodzonymi rysami. Zaledwie Mizzi rzucia okiem na list, zaraz zoya delikatnie rce. - Od Klamma - powiedziaa. Po czym odczytali wsplnie list, poszeptali troch ze sob i wreszcie w chwili, kiedy pomocnicy zaczli wanie krzycze hurra!, gdy w kocu udao si im drzwiczki od szafy przygnie, i Mizzi spojrzaa z nich z cich wdzicznoci, wjt powiedzia: - Mizzi podziela w peni moje zdanie i dlatego odwaam sieje teraz wypowiedzie. List ten nie jest w ogle pismem urzdowym, ale listem prywatnym. Wida to ju wyranie z
58

nagwka: Wielce szanowny panie. Prcz tego nie ma tam ani sowa o tym, e przyjty pan zostaje na stanowisko geometry, przeciwnie, jest tam tylko mowa o hrabskiej subie w oglnoci. I to nawet nie jest w sposb wicy powiedziane, jest pan tylko przyjty, jak to panu wiadomo, to znaczy, e obowizek dostarczenia dowodw, i zosta pan przyjty, ciy na panu. Wreszcie, jeli chodzi o sprawy urzdowe, zostaje pan skierowany wycznie do mnie, jako do wjta i bezporedniego paskiego zwierzchnika, ktry ma panu udzieli wszelkich bliszych informacji, co zreszt w wikszej czci ju si stao. Dla kogo, kto umie czyta urzdow korespondencj, wskutek czego tym atwiej czyta listy nieurzdowe, wszystko to jest a nazbyt wyrane. To, e pan jako obcy tego nie pojmuje, wcale mnie nie dziwi. W ogle cay ten list oznacza tylko, e Klamm zamierza osobicie si o pana troszczy na wypadek, gdyby pan zosta przyjty do hrabskiej suby. - Komentuje pan, panie wjcie, list ten tak dobrze, e w kocu nie pozostaje w nim nic innego jak tylko sam podpis na pustej kartce papieru. Czy nie pojmuje pan, do jakiego stopnia obnia pan przez to autorytet Klamma, ktrego wedug paskich zapewnie tak pan szanuje? - To nieporozumienie - rzek wjt. - Doceniam w peni znaczenie tego listu i nie pomniejszam go swoim komentowaniem, wprost przeciwnie. Prywatny list Klamma znaczy oczywicie o wiele wicej ni pismo urzdowe, ale wanie tego znaczenia, ktre pan mu przypisuje, nie ma. - Czy zna pan Schwarzera? - spyta K. - Nie - rzek wjt. - A moe ty go znasz, Mizzi? Take nie. Oboje go nie znamy. - To bardzo dziwne - stwierdzi K. - Jest to syn podburgrabiego. - Kochany panie geometro - rzek wjt - w jaki sposb mgbym zna wszystkich synw wszystkich podburgrabiw? - Dobrze - rzek K. - ale w takim razie musi pan mi uwierzy, e tak jest. Z tym Schwarzerem miaem od razu pierwszego dnia po swoim przyjedzie przykre zajcie. Potem dowiadywa si o mnie przez telefon u podburgrabiego imieniem Fryc i otrzyma odpowied, e zostaem przyjty na stanowisko geometry. Jak pan to sobie tumaczy, panie wjcie? - Bardzo prosto - odpar wjt. - Widocznie nie mia pan jeszcze adnych prawdziwych kontaktw z naszymi urzdami. Wszystkie te kontakty s tylko pozorne, pan jednak w swojej niewiadomoci tutejszych stosunkw uwaa je za rzeczywiste. A jeli chodzi o telefon, widzi pan, ja, ktry naprawd mam sporo do czynienia z urzdami, nie mam telefonu. W oberach i innych tego rodzaju instytucjach telefon moe si przyda, jest to co jakby automat muzyczny i nic ponadto. Czy pan ju kiedy telefonowa? Tak? A wic chyba mnie pan zrozumie. W zamku bez wtpienia telefon funkcjonuje doskonale; jak mi opowiadano,
59

telefonuje si tam bez ustanku, co oczywicie bardzo przypiesza prac. To nieustanne telefonowanie syszymy tu w aparatach jako szum i piew, zapewne i pan to ju sysza. Ot ten szum i ten piew s jedyn prawdziw i godn zaufania rzecz, jak nam przekazuj tutejsze telefony; wszystko inne to oszustwo. Nie ma w ogle adnego zdecydowanego poczenia telefonicznego z zamkiem, adnej centralki, ktra by nasze zgaszanie si dalej przekazywaa; jeli std wzywa si do telefonu kogo z zamku, to dzwoni tam wszystkie aparaty najniszych wydziaw albo raczej dzwoniyby, gdyby - jak wiem to na pewno - przy wszystkich tych aparatach dzwonki nie byy wyczone. To tu, to tam jednak jaki przemczony urzdnik odczuwa potrzeb rozrywki, zwaszcza wieczorem lub w nocy, i wcza dzwonek; wtedy otrzymujemy jak odpowied, ktra nie jest niczym innym tylko artem. To jest zreszt zupenie zrozumiae. Bo kt mgby roci pretensj do przerywania najwaniejszych i stale we wciekym tempie prowadzonych prac telefonowaniem z powodu swych drobnych prywatnych trosk? Nie mog te zrozumie, jak nawet obcy moe myle, e jeeli na przykad zawezwie si do telefonu Sordiniego, to ten, co mu odpowie, jest naprawd Sordinim? O wiele bardziej prawdopodobne, e moe to by jaki drobny registrator z zupenie innego wydziau. Wprawdzie moe jednak jakim osobliwym trafem zdarzy si, e gdy wzywa si do telefonu drobnego registratora, sam Sordini udzieli odpowiedzi. Wtedy jednak lepiej ucieka od telefonu, zanim usyszy si pierwszy dwik. - W ten sposb oczywicie tego nie rozwaaem - rzek K. - nic o tych szczegach bowiem nie mogem wiedzie; wiele zaufania wszake do tych telefonicznych rozmw nie miaem i stale byem wiadkiem tego, e tylko to ma rzeczywiste znaczenie, o czym mona si bezporednio dowiedzie z zamku lub co mona tam uzyska. - Nie - rzek wjt. - Rzeczywiste znaczenie odpowiedzi telefoniczne oczywicie maj, jakeby mogo by inaczej, jakeby informacja udzielona przez urzdnika z zamku moga by bez znaczenia? Mwiem ju o tym z okazji listu Klamma. Ale te wypowiedzi nie maj urzdowego znaczenia; jeli wic przypisuje im pan takie znaczenie, to jest pan w bdzie; natomiast ich prywatne znaczenie, i to zarwno w przyjaznym, jak i w nieprzyjaznym sensie, jest bardzo due, przewanie wiksze ni ich urzdowe znaczenie mogoby by kiedykolwiek. - Dobrze - rzek K. -jeli przyjmiemy, e wszystko jest tak, jak pan mwi, oznaczaoby to, e mam mnstwo bliskich przyjaci na zamku; rozpatrujc t rzecz z bliska, mona stwierdzi, e ju wwczas, wiele lat temu, pomys owego wydziau, dotyczcy sprowadzenia geometry, by aktem przyjani wobec mnie i e nastpnie takie akty si powtarzay, a wreszcie, wprawdzie z fatalnym skutkiem, zostaem przywabiony tutaj, no i
60

teraz grozi mi wyrzucenie. - W pana rozumowaniu jest ziarno prawdy - rzek wjt. - Ma pan pod tym wzgldem racj, e nie mona przyjmowa wypowiedzi zamku dosownie. Ale ostrono jest przecie wszdzie wskazana, nie tylko tu, i to tym bardziej, im dana wypowied jest waniejsza. To za, co mwi pan o przywabieniu go tutaj, jest dla mnie wprost niezrozumiae. Gdyby pan mych wyjanie sucha uwaniej, to musiaby pan poj, e sprawa wezwania pana jest o wiele za trudna, abymy mogli na ni w cigu krtkiej rozmowy odpowiedzie. - W rezultacie pozostaje tylko jedno - powiedzia K. - e wszystko jest niejasne i nie do rozwizania, nawet kwestia mojego std wyrzucenia. - Kt by mia pana wyrzuci, panie geometro? - spyta wjt. - Wanie niejasno w przesankach zapewnia panu jak najuprzejmiejsze traktowanie, wydaje si jednak, e jest pan zbytnio wraliwy. Nikt pana tu nie zatrzymuje, ale nie jest to przecie jeszcze rwnoznaczne z wyrzuceniem. - Och, panie wjcie - rzek K. - teraz z kolei pan jest tym, ktry wiele rzeczy widzi zbyt niejasno. Wymieni panu kilka spraw, ktre mnie tu zatrzymuj: ofiary, jakie musiaem ponie, by opuci mj dom, dug uciliw podr, uzasadnione nadzieje, ktre powstay we mnie na skutek mojego tu przyjcia, moje cakowite ubstwo, niemono znalezienia jakiejkolwiek innej pracy w rodzinnych stronach i wreszcie - i to nie w najmniejszym stopniu - sprawa mojej narzeczonej, ktra std pochodzi. - Ach, Frieda - rzek wjt nie wykazujc wcale zdziwienia - wiem o tym. Ale Frieda pjdzie wszdzie za panem. Jeli za chodzi o pozostae argumenty, to trzeba oczywicie rozway jeszcze pewne sprawy, po czym zamierzam donie o tym do zamku. Gdyby miaa przyj jaka decyzja albo gdyby trzeba byo jeszcze raz pana przesucha, nie omieszkam pana znowu tu sprowadzi. Przecie to po pana myli? - Nie, przeciwnie - odpar K. - nie chc adnej aski od zamku, lecz jedynie tego. co mi si naley. - Mizzi! - zawoa wjt na swoj on, ktra cigle jeszcze siedziaa przytulona do niego i w jakim dziwnym rozmarzeniu bawia si listem Klamma, z ktrego zrobia okrcik. K. odebra go jej z przeraeniem. - Mizzi, noga zaczyna mnie znowu rwa, trzeba bdzie zmieni kompres. K. wsta. - Wobec tego chciabym si z panem poegna - powiedzia. - Tak - rzeka Mizzi, ktra zacza ju przygotowywa jak ma. - Ale tu jest straszny przecig. K. obejrza si: pomocnicy, w swojej zawsze przesadnej gorliwoci, zaraz po
61

wypowiedzi K. otworzyli drzwi wejciowe na ocie. Nie chcc napuci do pokoju chorego zbyt wiele wdzierajcego si zimna, K. zdy jedynie ukoni si, wybieg z pokoju i szybko zamkn za sob drzwi.

62

Rozdzia 6
Przed ober czeka na niego oberysta. Nie pytany, nie omieliby si pierwszy przemwi. Dlatego K. zapyta, o co mu chodzi. - Czy masz ju nowe mieszkanie? - spyta z kolei oberysta patrzc w ziemi. - Czy pytasz z polecenia twojej ony? - odpowiedzia pytaniem K. - Jeste chyba od niej bardzo uzaleniony. - Nie - odpar oberysta - nie pytam z jej polecenia. Ale moja ona jest bardzo zdenerwowana i zmartwiona z tego powodu, nie moe pracowa, ley w ku, wzdycha i nieustannie lamentuje. - Czy mam pj do niej? - spyta K. - Bardzo ci o to prosz - odpowiedzia oberysta. - Chciaem ci ju zawoa, kiedy bye u wjta, i nasuchiwaem pod drzwiami, ale prowadzilicie rozmow, wic nie chciaem przeszkadza. Niepokoiem si rwnie o moj on i pobiegem do domu, ale ona wcale mnie do siebie nie wpucia i wtedy nie pozostao mi nic innego, jak zaczeka na ciebie. - Wobec tego chod szybko - rzek K. - wkrtce j uspokoj. - Oby si tylko udao - powiedzia oberysta. Przeszli przez jasn kuchni, gdzie trzy czy cztery suce, kada gdzie indziej zajta jak robot, na widok K. dosownie zamary. Ju w kuchni sycha byo westchnienia oberystki. Leaa za przepierzeniem z desek, oddzielajcym od kuchni pozbawion okien alkow. Byo tam tylko miejsce na wielkie oe maeskie i szaf. ko stao tak, e mona byo widzie z niego ca kuchni i dozorowa odbywajc si tam prac. Natomiast z kuchni nic nie mona byo dojrze. Cakiem ciemna wnka i jedynie czerwono-biaa pociel wyaniaa si nieco z mroku. Dopiero kiedy si tam weszo i oczy si przyzwyczaiy, mona byo odrni pewne szczegy. - Nareszcie pan przyszed - powiedziaa oberystka sabym gosem. Leaa na wznak, z trudem oddychajc. Pierzyn odrzucia. W ku wygldaa o wiele modziej ni ubrana, ale czepeczek z delikatnej koronki, ktry miaa na gowie, mimo i by za may i chwia si na jej fryzurze, sprawia, e oznaki staroci na jej twarzy budziy wprost lito. - Jake miaem przyj? - rzek K. agodnie. - Przecie mnie pani wcale nie wzywaa. - Nie powinien pan by kaza mi tak dugo czeka - odpowiedziaa oberystka z uporem waciwym osobie chorej. - Prosz usi - dodaa wskazujc na brzeg ka. - A wszyscy inni niech wyjd! - Oprcz pomocnikw tymczasem zdyy rwnie wtargn

63

suce. - Ja te chciabym odej, Gardeno - rzek oberysta. Teraz dopiero K. usysza po raz pierwszy imi jego ony. - Naturalnie - powiedziaa powoli i, jakby zajta cakiem innymi mylami, dodaa troch nieprzytomnie: - Dlaczego ty wanie miaby zosta? - Kiedy wszyscy wycofali si do kuchni - rwnie i pomocnicy tym razem usuchali lub raczej pobiegli za napastowan przez nich dziewczyn - Gardena bya na tyle spostrzegawcza, by stwierdzi, e w kuchni sycha wszystko, co tu u niej si mwi, gdy alkowa nie ma drzwi, kazaa wic wszystkim opuci rwnie kuchni. Uczynili to natychmiast. - Prosz, panie geometro - rzeka wtedy Gardena - w szafie na samym froncie wisi moja chustka, prosz mi j poda, gdy chc si okry. Nie cierpi pierzyny, tak trudno pod ni oddycha. - A kiedy K. poda jej chustk, powiedziaa: - Widzi pan, to pikna chustka, nieprawda? - K. wydawao si, e jest to zwyka weniana chustka, z uprzejmoci dotkn jej jeszcze raz, ale nic nie powiedzia. - Tak, to pikna chustka - powtrzya Gardena i owina si w ni. Teraz leaa cakiem spokojnie; wydawao si, e wszystkie dolegliwoci ustpiy, nawet pomylaa o swych zmierzwionych od leenia wosach. Usiada na chwil i poprawia uczesanie pod czepkiem. Wosy miaa bujne. K. zniecierpliwi si i rzek: - Kazaa pani, pani oberystko, spyta mnie, czy mam ju inne mieszkanie. - Ja kazaam pana spyta? - powtrzya oberystka. - Nie, to pomyka. - Pani m przed chwil mnie o to pyta. - Wierze, e tak - rzeka oberystka. - Mam z nim krzy paski. Kiedy nie chciaam, aby pan tu przebywa, to pana zatrzyma, a teraz, kiedy si z tego ciesz, e pan tu mieszka, wypdza pana. W podobny sposb postpuje zawsze. - Tak wic dalece zmienia pani - przerwa jej K. - swoje zdanie o mnie, i to w przecigu jednej czy dwch godzin? - Nie zmieniam zdania - odpara oberystka znowu nieco sabszym gosem. - Prosz poda mi rk. O, tak. A teraz prosz mi obieca, e bdzie pan wobec mnie cakiem szczery, tak jak i ja bd szczera wobec pana. - Dobrze - rzek K. - ale kto ma zacz? - Ja - powiedziaa oberystka, nie robio to jednak wraenia, e w ten sposb chce wywiadczy K. przysug, ale raczej, e pragnie koniecznie mwi pierwsza. Wycigna jak fotografi spod poduszki i podaa j K. - Niech pan obejrzy to zdjcie - powiedziaa bagalnym gosem. Aby lepiej przyjrze
64

si fotografii, K. wszed do kuchni, ale rwnie 1 tam trudno byo cokolwiek na zdjciu dojrze, gdy fotografia bya ze staroci spowiaa, w kilku miejscach poamana, pognieciona i poplamiona. - Zdjcie nie jest w zbyt dobrym stanie - rzek K. - Niestety, niestety - potwierdzia oberystka - kiedy nosi si je przy sobie latami, to musi si sta takie. Ale jeeli pan dokadnie si przyjrzy, to wszystko rozpozna, z ca pewnoci, zreszt mog panu dopomc. Niech pan powie, co pan tam widzi, bardzo bym rada usysze co o tej fotografii. A wic co? - Jakiego modego czowieka - odpar K. - Susznie - rzeka oberystka. - A co on robi? - Ley, zdaje si, na desce, przeciga si i ziewa. Oberystka zamiaa si. - Ale wcale nie - powiedziaa. - Ale tu przecie jest deska, a tutaj on ley - upiera si K. przy swoim zdaniu. - Niech pan jednak dokadniej si przyjrzy - powtrzya oberystka ze zniecierpliwieniem. - Czy naprawd ley? - Nie - powiedzia teraz K. - nie ley, ale unosi si w powietrzu. Teraz rozpoznaj, to wcale nie deska, to prawdopodobnie sznurek, za mody czowiek przez ten sznurek skacze. - No wic - ucieszya si oberystka - on skacze, tak wicz urzdowi posacy. Wiedziaam, e w kocu pan to rozpozna. A czy widzi pan rwnie jego twarz? - Bardzo mao - rzek K. - Widz, e strasznie si naty, otworzy usta i przymruy oczy, a wosy ma rozwiane. - wietnie - pochwalia K. oberystka. - Wic kto, kto nigdy tego czowieka nie widzia osobicie, nie moe nic wicej rozpozna. Ale to by liczny chopak; widziaam go tylko raz przelotnie, lecz nigdy go nie zapomn. - Kto to jest? - spyta K. - By to - odpara oberystka - posaniec, przez ktrego Klamm pierwszy raz wezwa mnie do siebie. K. nie usysza dobrze, co ona mwi, gdy brzk szka odwrci jego uwag. Zaraz zorientowa si w przyczynie tego haasu. Pomocnicy stali za drzwiami od podwrza i przestpowali z nogi na nog. Udawali e si ciesz, i znowu widz K., i w tej radoci pokazywali go sobie nazwajem, pukajc bez przerwy w szyb kuchennego okna. Kiedy K. pogrozi im rk, zaprzestali natychmiast i starali si nawzajem odepchn. Ale jeden umyka drugiemu i niebawem znw obaj byli przy oknie. K. schowa si popiesznie do alkowy, gdzie
65

pomocnicy nie mogli go dojrze z podwrza i skd on nie by zmuszony na nich patrze. Ale ciche, jakby bagalne brzczenie szyby w oknie i tam jeszcze przeladowao go dugo. - Znowu ci pomocnicy - powiedzia do oberystki, by si usprawiedliwi, i wskaza w kierunku podwrza. Ona jednak nie zwracaa na niego uwagi, odebraa mu fotografi, obejrzaa j, wygadzia i schowaa pod poduszk. Ruchy jej stay si powolniejsze, ale nie ze zmczenia, lecz jakby pod ciarem wspomnie. Chciaa co K. opowiedzie i zapomniaa o nim pochonita wasnym opowiadaniem. Bawia si frdzlami chustki. Dopiero po chwili podniosa znowu wzrok, przesuna rk po oczach i powiedziaa: - Ta chustka jest od Klamma i ten czepeczek rwnie. Fotografia, chustka i czepeczek to trzy pamitki, ktre mi go przypominaj. Nie jestem taka moda jak Frieda ani taka ambitna jak ona, a take nie taka delikatna, bo ona jest bardzo delikatna; krtko mwic umiem dostosowa si do ycia, ale i do tego musz si przyzna, e bez tych trzech przedmiotw nie wytrzymaabym tutaj tak dugo, a nawet prawdopodobnie nie wytrzymaabym ani jednego dnia. Te trzy pamitki wydaj si moe panu niewane ale widzi pan: Frieda, ktra tak dugo z Klammem obcowaa, nie ma ani jednej pamitki. Pytaam j o to, ale ona jest zbyt egzaltowana i nie zadowoli si byle czym; ja natomiast, cho byam tylko trzy razy u Klamma - potem nigdy ju mnie nie wzywa, nie wiem zreszt dlaczego -jak gdyby w przeczuciu krtkotrwaoci mego szczcia, zabraam sobie te pamitki. Oczywicie trzeba byo o to wystara si. Klamm samorzutnie nigdy nic nie daje, ale jeli zoczy si tam co odpowiedniego, to mona go o to uprosi. K. poczu si nieswojo wobec tych zwierze, chocia go waciwie dotyczyy. - Ale jak dawno to wszystko si stao? - spyta wzdychajc. - Z gr dwadziecia lat temu - odpara oberystka. - Nawet znacznie dawniej ni dwadziecia lat temu. I tak dugo zachowuje si wierno Klammowi? - spyta K. - Ale czy pani

uwiadamia sobie, pani oberystko, e takimi zwierzeniami, jeli chodzi o moje przysze maestwo, nasuwa mi pani czarne myli? Oberystka zgorszona tym, e K. odway si narzuca si jej teraz ze swymi sprawami spojrzaa na niego spode ba. - Nie tak gronie, pani oberystko - rzek K. - Nie powiedziaem zego sowa o Klammie, ale si faktw wytworzyy si pewne stosunki miedzy mn a nim: najwikszy wielbiciel Klamma nie moe temu zaprzeczy. A wic tak. Z tego powodu na kad wzmiank 0 Klammie musz take i o sobie myle, tego nie mona ju zmieni. Zreszt, pani
66

oberystko - w tym miejscu K. schwyci jej koyszc si rk - niech pani pomyli, jak le wypada nasza ostatnia rozmowa i e tym razem chcielibymy poegna si ze sob w zgodzie. - Ma pan racj - powiedziaa oberystka i pochylia gow - ale prosz mnie oszczdza. Nie jestem bardziej wraliwa od innych, nawet przeciwnie, ale kady ma wraliwe miejsca, a ja wanie mam tylko to jedno. - Niestety, i dla mnie jest ono wraliwe - rzek K. - ale na pewno postaram si opanowa; prosz mi wszake wyjani pani oberystko, jak mam w maestwie z Frieda znie t przeraajc wierno dla Klamma, oczywicie, jeli Frieda jest do pani pod tym wzgldem podobna. - Przeraajca wierno? - powtrzya oberystka z gniewem. - Czy to jest wierno? Wiern jestem wobec mojego ma, ale wobec Klamma? Klamm uczyni mnie kiedy swoj kochank, czy wic mog kiedykolwiek t rang utraci? I pyta pan, jak ma pan to u Friedy znie? Ach, panie geometro, kime pan jest, jeli mie tak pyta? - Pani oberystko! - rzek K. ostrzegawczo. - Ja wiem - powiedziaa oberystka ustpujc - ale mj m nigdy takich pyta nie stawia. Nie wiem, kogo naley nazwa bardziej nieszczliw: czy mnie wtedy, czy Fried dzi. Fried, ktra samowolnie opucia Klamma, czy te mnie, ktrej ju nie chcia wzywa. Chyba bdzie to jednak Frieda, cho na razie wydaje si, e w peni tego jeszcze sobie nie uwiadamia. Ale moje myli byy wtedy przez nieszczcie bardziej opanowane, gdy musiaam stawia sobie pytanie i w gruncie rzeczy nie przestaj tego czyni do dzisiaj. Dlaczego si to stao? Trzy razy kaza ci Klamm przyj do siebie, a po raz czwarty ju nie i nigdy wicej nie wezwa ci po raz czwarty! C mogo mnie wtedy bardziej obchodzi? O czym zreszt mogam rozmawia z moim mem, za ktrego wkrtce potem wyszam? Za dnia nie mielimy czasu, gdy przejlimy t oto ober w stanie nader opakanym i musielimy doprowadzi j do jakiego takiego porzdku, ale noc?... Latami nasze nocne rozmowy obracay si jedynie wokoo Klamma oraz powodw zmiany jego uczu. A kiedy mj m przy tych rozmowach zasypia, budziam go i rozmawialimy dalej. - Teraz, jeli pani pozwoli - rzek K. - postawi jej bardzo brutalne pytanie. Oberystka milczaa. - A wic nie wolno pyta - rzek K. - To mi wystarcza. - Oczywicie - powiedziaa oberystka - i to musi panu wystarczy, zwaszcza to. Przekrca pan znaczenie wszystkiego, rwnie mego milczenia. Widocznie nie moe pan inaczej. Pozwalam panu pyta. - Jeli przekrcam wszystko - rzek K. - to moe przekrciem rwnie i sens mego
67

pytania, ktre zreszt chyba nie jest wcale tak bardzo brutalne. Chciaem tylko dowiedzie si, w jaki sposb poznaa pani swego ma i jak ta obera przesza na pani wasno. Oberystka zmarszczya czoo, powiedziaa jednak obojtnie: - To cakiem zwyka historia. Mj ojciec by kowalem, a Hans, mj obecny m, ktry wwczas by parobkiem przy koniach u bogatego chopa, przychodzi czsto do mego ojca. Byo to wanie w okresie po moim ostatnim widzeniu si z Klammem. Czuam si bardzo nieszczliwa, cho waciwie nie powinnam bya ni by, gdy wszystko odbyo si przecie poprawnie, a to, e nie wolno mi ju byo do Klamma chodzi, byo jego decyzj, a wic wszystko byo w porzdku; jedynie powody tej decyzji byy niejasne i nad nimi wolno mi si byo zastanawia. Nieszczliw wszake nie powinnam si bya czu. Ale byam ni przecie. Nie mogam pracowa i przesiadywaam caymi dniami w naszym ogrdku przed domem. Tam ujrza mnie Hans i czasem przysiada si do mnie. Nie aliam si przed nim, ale on wiedzia, o co chodzi, a poniewa jest dobrym chopcem, doszo do tego, e paka razem ze mn. Potem, kiedy wczesny oberysta, ktremu wanie umara ona i ktry dlatego musia zmieni zawd, gdy i on by ju w podeszym wieku, pewnego razu przeszed obok naszego ogrdka i ujrza siedzcych nas razem, przystan i zaproponowa nam z miejsca swoj ober do wynajcia. Poniewa mia do nas zaufanie, nie da przy tym z gry pienidzy, wyznaczywszy nam bardzo niski czynsz. Nie chciaam by ciarem dla mego ojca, a wszystko inne byo mi obojtne, wic pogodziam si z myl o obery i nowej pracy z Hansem, ktra zapewne przyniosaby mi nieco zapomnienia. Oto caa historia. Przez chwil trwao milczenie, potem K. powiedzia: - Stary oberysta postpi piknie, ale nieostronie, a moe mia jakie specjalne powody, aby tak wam zaufa obojgu? - Hansa zna dobrze - powiedziaa oberystka - gdy by jego wujem. - A wic - rzek K. - rodzinie Hansa widocznie bardzo zaleao na tym zwizku z pani? - Moe i tak - odpara oberystka. - Nie wiem zreszt, nigdy si o to nie kopotaam. - Musiao jednak tak by - rzek K. -jeli rodzina Hansa okazaa si gotowa ponie takie ofiary i przekaza ober tak po prostu bez kaucji w pani rce. - I nie byo to wcale nieostrone, jak si potem okazao - rzeka oberystka. - Wziam si do roboty, a byam mocna, crka kowala, nie potrzebowaam wic ani sucej, ani parobka; byam wszdzie: w jadalni, w kuchni, w stajni, na podwrzu. Gotowaam tak dobrze, e odbijaam goci nawet gospodzie dla panw z zamku. Nie by pan jeszcze na obiedzie w naszej obery. Nie zna pan przychodzcych tu na obiady goci, wtedy byo ich jeszcze wicej,
68

gdy od tego czasu wielu odpado. A skutkiem byo to, e moglimy nie tylko paci regularnie czynsz, ale po kilku latach ca ober odkupi i dzisiaj nie mamy ju prawie dugw. Dalszym skutkiem byo jednak rwnie to, e straciam zdrowie, zachorowaam na serce i wygldam jak staruszka. Myli pan pewnie, e jestem znacznie starsza od Hansa, ot w rzeczywistoci jest on tylko o dwa czy trzy lata modszy ode mnie i nigdy si nie zestarzeje, gdy przy jego pracy, polegajcej na paleniu fajki, przysuchiwaniu si temu, co mwi gocie, wyprnianiu fajki i od czasu do czasu przyniesieniu kufla piwa, przy takiej pracy ludzie si nie starzej. - Wyniki pracy pani godne s podziwu - rzek K. - to niewtpliwe, ale mwilimy o czasach przed pani zampjciem. Wtedy byo to jednak do dziwne, e rodzina Hansa pchaa was do tego maestwa, nie obawiajc si strat pieninych, a przynajmniej tak wielkiego ryzyka, jak oddanie wam obery bez innej gwarancji, jak nadzieja na pani pracowito, ktrej zreszt wwczas jeszcze nie znano, oraz pracowito Hansa, o ktrej braku na pewno ju dobrze wiedziano. - No tak - rzeka oberystka znuonym gosem - wiem, do czego pan zmierza i jak z drog pan obra. We wszystkich tych sprawach nie ma ladu Klamma, bo i po c miaby si o mnie troszczy lub raczej w jaki sposb w ogle mgby si o mnie troszczy? Przecie wwczas ju nic o mnie nie wiedzia. To, e mnie ju nie wzywa, znaczyo, e o mnie zapomnia. Jeli Klamm kogo przestaje wzywa, to znaczy, e cakowicie o nim zapomnia. Nie chciaam o tym mwi Friedzie. Nie jest to jednak tylko zapomnienie, jest to co wicej. Z kim kogo si zapomniao, mona przecie odnowi znajomo. U Klamma jest to niemoliwe. Jeli on kogo przestaje wzywa, to zapomina o nim zupenie, nie tylko jeli chodzi o przeszo, ale ju raz na zawsze. Jeeli zadam sobie wiele trudu, to mog wczu si w paskie myli, ktre tu nie maj sensu, a tam, na obczynie, skd pan przybywa, moe i s co warte. A moe jest pan na tyle szalony, by wierzy, e Klamm da mi takiego Hansa za ma po to, abym moga bez przeszkd do niego przychodzi, jeli mnie w przyszoci znw kiedy zechciaby wezwa? Trudno o wiksze szalestwo. Bo gdzie jest taki mczyzna, ktry byby w stanie przeszkodzi, abym do Klamma pobiega, gdyby tylko Klamm na mnie kiwn! Bzdura, zupena bzdura, czowiek gmatwa si, kiedy igra z tak bzdur. - Nie - rzek K. - nie chcemy si zagmatwa, a w moich mylach nie zaszedem jeszcze wcale tak daleko, jak pani przypuszcza, chocia prawd mwic zmierzaem wanie w tym kierunku. Na razie dziwio mnie tylko to, e krewniacy Hansa tyle sobie po tym maestwie obiecywali i e te ich nadzieje faktycznie si ziciy, cho moe kosztem pani serca i zdrowia. Myl o powizaniu tych faktw z osob Klamma nasuwaa mi si przy tym
69

oczywicie, ale nie - czy te moe jeszcze nie - w tak brutalnej formie, jak pani to przedstawia, bo to sprawia pani przyjemno. Nieche pani j sobie ma! Tok moich myli natomiast by nastpujcy: po pierwsze - Klamm jest wyranie przyczyn pani maestwa. Gdyby nie Klamm, nie czuaby si pani nieszczliwa i nie siadywaaby pani bezczynnie w ogrdku; gdyby nie Klamm, Hans by pani tam nie ujrza, a gdyby nie pani smutek, niemiay Hans nie wayby si do pani przemwi. Gdyby nie Klamm, nie wylewalibycie z Hansem wsplnie ez. Gdyby nie Klamm, to stary, poczciwy wujaszek oberysta, nigdy nie ujrzaby pani i Hansa siedzcych zgodnie razem. Gdyby nie Klamm, nie zobojtniaaby pani wobec ycia a wic i nie wyszaby za Hansa. No, przecie w tym wszystkim jest chyba dosy Klamma, jak mi si zdaje. Siga to jeszcze dalej. Gdyby pani nie szukaa zapomnienia, to na pewno nie pracowaaby pani tak zapamitale, nie szczdzc si i zdrowia, i nie doprowadziaby pani gospodarstwa do takiego rozkwitu! A wic i tu Klamm. Ale Klamm jest rwnie niezalenie od powyszego przyczyn pani choroby, gdy serce pani byo jeszcze przed lubem wyczerpane przez t nieszczliw namitno. Pozostaje tylko jeszcze pytanie, co skusio krewniakw Hansa do popierania tego maestwa. Sama pani kiedy nadmienia, e by kochank Klamma jest nieprzemijajcym zaszczytem, moe wic to ich skusio. Poza tym wszake przypuszczam, e i nadzieja, i ta dobra gwiazda, ktra pani zaprowadzia do Klamma - oczywicie pod warunkiem, e bya dobra, a pani to potwierdza - i ta dobra gwiazda do pani naley, wic przy niej musi pozosta i chyba nie opuci pani tak szybko i nagle, jak uczyni to Klamm. - Czy mwi pan to wszystko serio? - spytaa oberystka. - Serio - odpar szybko K. - ale przypuszczam, e krewniacy Hansa, jeli chodzi o ich nadzieje, ani nie mieli zupenej racji, ani te cakiem si nie mylili, i myl, e dostrzegam nawet bd, ktry popenili. Zewntrznie wyglda, e wszystko si udao. Hans ma byt zapewniony, posiada zaradn on, cieszy si oglnym powaaniem i gospodarstwo jego jest bez dugu. Ale w gruncie rzeczy nie wszystko si powiodo. Z prost dziewczyn, dla ktrej stanowiby pierwsz mio, byby na pewno o wiele szczliwszy; jeli - jak mu to pani zarzuca czasami - stoi w jadalni jak zagubiony, to dlatego e naprawd czuje si zagubiony, nie bdc zreszt z tego powodu nieszczliwy, na tyle go ju znam. Ale rwnie jest rzecz bezsporn, e ten adny i rozsdny chopak z inn on byby szczliwszy, a co za tym idzie bardziej samodzielny, pracowity i mski. I pani sama nie jest przecie na pewno szczliwa i, jak pani mwi, bez tamtych trzech pamitek w ogle nie chciaoby si pani dalej y. Ma pani rwnie chore serce. A wic czy krewniacy Hansa, jeli chodzi o ich nadzieje, mieli racj? Myl, e nie. Bogosawiestwo unosio si nad pani, ale nie umiano go cign na ziemi.
70

- A wic co przeoczono? - spytaa oberystka. Leaa teraz wycignita na wznak i patrzya w sufit. - Zapyta Klamma - odpowiedzia K. - W ten sposb wrcilimy znowu do sprawy pana - rzeka oberystka. - Albo do sprawy pani - odpar K. - Nasze sprawy granicz ze sob. - Ale czeg pan chce od Klamma? - spytaa oberystka. Usiada wyprostowana, poprawia poduszki, aby mc siedzc oprze si o nie, i patrzya K. prosto w oczy. Opowiedziaam panu szczerze moj histori, z ktrej mgby si pan niejednego nauczy. Prosz mi wic rwnie szczerze powiedzie, o co pan chce zapyta Klamma. Z trudem udao mi si namwi Fried, aby posza na gr do swego pokoju i tam pozostaa; obawiam si bowiem, e w jej obecnoci nie bdzie pan do szczerze rozmawia. - Nie mam nic do ukrywania - rzek K. - Przede wszystkim jednak chc zwrci pani uwag na jedn rzecz. Pani mwi, e Klamm momentalnie zapomina. Ot po pierwsze wydaje mi si to bardzo nieprawdopodobne, po drugie nie mona tego sprawdzi, jest to wic tylko legenda zrodzona w wyobrani tych dziewczt, ktre ciesz si jeszcze askami Klamma. Dziwi si, e pani wierzy w takie paskie wymysy. - To nie jest legenda - rzeka oberystka - jest to raczej zaczerpnite z powszechnego dowiadczenia. - A wic nowe dowiadczenia mog to obali - rzek K. - Poza tym wszake jest jeszcze pewna rnica midzy wypadkami pani a wypadkiem Friedy. Faktu, e Klamm wicej Friedy nie wzywa, poniekd w ogle nie byo, przeciwnie - wzywa j, ale ona go nie usuchaa. Jest nawet moliwe, e on cigle jeszcze na ni czeka. Oberystka milczaa i jedynie wzrokiem mierzya K. od gry do dou. Potem rzeka: - Chc wysucha spokojnie wszystkiego, co pan mi ma do powiedzenia. Wole, eby pan mwi otwarcie, ni eby pan mnie oszczdza. Mam tylko jedn prob: bagam, aby pan nie wymienia nazwiska Klamma. Niech pan mwi o nim On albo jak pan chce, ale nie po nazwisku. - Chtnie - rzek K. - ale trudno mi powiedzie, czego od niego waciwie chc. Przede wszystkim chciabym go z bliska zobaczy, a nastpnie chciabym usysze jego gos, a wreszcie chciabym dowiedzie si od niego, jak ustosunkowuje si do naszego

maestwa. O co go przy tym jeszcze poprosz, zaley od przebiegu naszej rozmowy. Niejedno moe w tej rozmowie si nasun, ale najwaniejsze jest przecie dla mnie to, abym mg stan przed nim twarz w twarz. Nie mwiem tu bowiem jeszcze bezporednio z adnym prawie urzdnikiem. Wydaje si, e jest to trudniejsze do osignicia, ni mylaem.
71

Poza tym jest moim obowizkiem rozmwi si z nim jako z czowiekiem prywatnym, co wedug mego mniemania jest o wiele atwiejsze do przeprowadzenia. Jako z urzdnikiem mgbym z nim rozmawia jedynie w jego prawdopodobnie niedostpnym gabinecie na zamku lub - co byoby nader problematyczne - w gospodzie dla oficjalistw z zamku. Jako z czowiekiem prywatnym natomiast mgbym z nim mwi wszdzie: w domu, na ulicy i gdzie tylko udaoby mi si go spotka. To, e przy tym bd mia naprzeciw siebie rwnoczenie i urzdnika, bardzo mnie ucieszy, ale nie to jest moim gwnym celem. - Dobrze - rzeka oberystka i ukrya twarz w poduszkach, jak gdyby miaa powiedzie co bezwstydnego. - Jeeli uda mi si dziki moim stosunkom uzyska, e pana proba o rozmow zostanie Klammowi przekazana, to czy przyrzeknie mi pan, e a do otrzymania tu na dole jego odpowiedzi nic pan nie przedsiwemie na wasn rk? - Nie mog tego obieca - odpar K. - chocia chtnie spenibym pani prob czy nawet pani zachciank. Sprawa jest bowiem pilna, zwaszcza po niepomylnym rezultacie mojej rozmowy z wjtem. - Ten argument odpada - rzeka oberystka. - Wjt jest cakiem niewan osob. Czy pan tego sam nie zauway? Nie mgby on pozosta ani jednego dnia na swoim stanowisku, gdyby nie jego ona, ktra wszystko prowadzi. - Mizzi? - spyta K. Oberystka skina gow. - Ona bya przy naszej rozmowie rzek K. - A powiedziaa swoje zdanie? - spytaa oberystka. - Nie - rzek K. - ale nie miaem wraenia, by bya w stanie to uczyni. - No tak - powiedziaa oberystka. - Tak samo myli si pan co do wszystkiego, co pan tu widzi. W kadym razie to, co wjt w paskiej sprawie zarzdzi, nie ma adnego znaczenia, a z jego on porozmawiam przy okazji. A jeli panu teraz obiecam, e odpowied Klamma nadejdzie najpniej w cigu tygodnia, to chyba nie ma pan powodu dalej si upiera? - Wszystko to nie jest rozstrzygajce - rzek K. - Moje postanowienie jest niezomne i sprbuj je wykona nawet wtedy, gdyby nadesza odpowied odmowna. Kiedy wszake powziem taki zamiar od pocztku, nie mog przecie o t rozmow prosi przez kogo trzeciego. To, co bez proszenia jest moe mia, ale uczynion w dobrej wierze prb, byoby po odmowie wyranym buntem. Byoby to oczywicie o wiele gorzej. - Gorzej? - spytaa oberystka. - Buntem jest to w kadym wypadku. Ale niech pan robi, jak pan uwaa. Prosz poda mi moj sukni. ^

Nie zwracajc uwagi na obecno K. oberystka woya sukni i popieszya do kuchni. Ju od duszego czasu sycha byo jakie haasy dochodzce z jadalni. Pukano do
72

okienka w drzwiach. Pomocnicy raz je nawet otworzyli, krzyczc, e s godni. Rwnie i inne jakie twarze ukazay si wtedy przez okienko. Dochodzi nawet cichy, ale podzielony na gosy piew. Wprawdzie rozmowa oberystki z K. bardzo opnia ugotowanie obiadu, tak e nie by jeszcze gotw, ale gocie ju si zgromadzili. W kadym razie nikt nie odway si wbrew zakazowi oberystki wej do kuchni. Teraz wszake, kiedy obserwujcy przez okienko we drzwiach ludzie oznajmili, e oberystka ju przysza, suce wbiegy zaraz do kuchni, a kiedy K. wszed do jadalni, zadziwiajco liczne towarzystwo - byo tego ponad dwadziecia osb, mczyzn i kobiet, ubranych prowincjonalnie, ale nie po chopsku - odpyno od okienka we drzwiach, gdzie byli dotychczas zgromadzeni, ku stoom, aby zapewni sobie miejsce. Tylko przy maym stoliku w kcie jadalni siedziaa ju jaka para maeska z kilkorgiem dzieci; maonek, uprzejmy niebieskooki pan, ze zmierzwionymi siwymi wosami i brod, sta pochylony nad dziemi i noem wybija takt do ich piewu, starajc si nieustannie go przytumi. Moe przez ten piew chcia sprawi, by dzieci zapomniay o godzie. Oberystka przeprosia towarzystwo w kilku zdawkowych sowach, cho nikt nie robi jej wyrzutw, obejrzaa si za swoim mem, ktry zapewne wobec trudnej sytuacji ju dawno gdzie uciek, po czym posza powoli do kuchni, a na K., ktry popiesznie uda si do swego pokoju do Friedy, nie raczya nawet spojrze.

73

Rozdzia 7
Na pitrze K. spotka nauczyciela. Pokoju ku swej wielkiej radoci nie mg wprost poznaj, tak pracowita bya Frieda. Pokj by porzdnie przewietrzony, w piecu obficie napalono, podoga wyszorowana, ko zasane, a graty pozostawione przez suce, caa ta obrzydliwa mieciami^ z obrazkami wcznie, zniky bez ladu. St, ktry dawniej, dokdkolwiek zwrcioby si wzrok, rzuca si po prostu w oczy swym zaskorupiaym brudnym blatem, zosta przykryty bia szydekow serwet. Teraz mona ju byo przyjmowa goci. To, e niewielki zapas bielizny K., ktr Frieda widocznie od razu rano upraa, sech rozwieszony przy piecu, niewiele przeszkadzao. Nauczyciel i Frieda siedzieli przy stole i wstali, kiedy K. wszed. Frieda powitaa go pocaunkiem, nauczyciel skoni si z lekka. K., troch roztargniony i wzburzony rozmow z oberystk, zacz si usprawiedliwia, e nie mg dotd zoy nauczycielowi wizyty; robio to wraenie, jakby przypuszcza, i nauczyciel nie mogc doczeka si wizyty K. sam go tutaj odwiedza. Nauczyciel natomiast z waciwym mu umiarem dopiero teraz powoli zdawa si przypomina sobie, e kiedy rozmawia z K. o jakiej tam wizycie. - Pan jest, panie geometro - cedzi powoli - tym obcym przybyszem, z ktrym kilka dni temu rozmawiaem na placu przed kocioem? - Tak - rzek K. krtko, ale na to, co wtedy znis w swym poczuciu samotnoci, teraz, w swoim pokoju, nie mg si zgodzi. Zwrci si wic do Friedy i zacz naradza si z ni, co do jakiej innej wanej wizyty, ktr mia wanie zaraz zoy i do ktrej musia by moliwie jak najlepiej ubrany. Frieda niezwocznie, nie pytajc K. o pozwolenie, przywoaa pomocnikw, ktrzy wanie byli zajci ogldaniem nowej serwety na stole, i kazaa im na dole, na podwrzu, wyczyci starannie ubranie i buty K., ktre ten zaraz zacz zdejmowa. Sama za cigna koszul K. ze sznura i pobiega do kuchni, by j uprasowa. Teraz K. pozosta sam na sam z nauczycielem, ktry w milczeniu siedzia przy stole; K. nie zwaajc na jego wyczekujc postaw zdj koszul i zacz my si w miednicy. Dopiero teraz, zwrcony plecami do nauczyciela, spyta go o powd jego wizyty. - Przychodz z polecenia pana wjta - powiedzia nauczyciel. K. by gotw polecenia tego wysucha, ale poniewa sw nie mona byo zrozumie z powodu pluskania wody, nauczyciel musia podej bliej i opar si obok K. o cian. K. przeprosi za to, e si myje i za popiech, tumaczc si pilnoci zamierzonej wizyty. Nauczyciel pomin to milczeniem i rzek: - Zachowa si pan nieuprzejmie wobec pana wjta, takiego starego, zasuonego,

74

dowiadczonego 1 oglnie szanowanego czowieka. - Nic o tym nie wiem, abym mia by nieuprzejmy - odpowiedzia K. wycierajc si rcznikiem. - Ale to, e miaem co innego na gowie ni zastanawia si nad tym, czy moje maniery s delikatne, odpowiada prawdzie, chodzio bowiem o moj egzystencj, zagroon przez wasz haniebn biurokracj, ktrej szczegowo nie potrzebuj panu wyjania, poniewa sam pan jeste czynnym pracownikiem urzdu. Czy wjt skary si na mnie? - Wobec kogo miaby si skary? - spyta z kolei nauczyciel. - A nawet, gdyby znalaz kogo takiego to czyby poskary si? Spisaem jedynie krtki protok, podyktowany mi przez niego w sprawie waszej rozmowy, i z tego protokou dowiedziaem si do wiele o dobroci pana wjta i o tym, jak pan mu odpowiada. K. szukajc swego grzebienia, ktry Frieda podczas sprztania gdzie zapodziaa, spyta: - Co? Protok? I to spisany w mojej nieobecnoci, ju po fakcie, przez kogo, kto nie by wcale przy naszej rozmowie? To wcale niele. I w ogle po co ten protok? Czy to bya rozmowa subowa? - Nie - odpowiedzia nauczyciel - na wp subowa i dlatego protok jest rwnie tylko na wp urzdowy. Zosta on spisany jedynie dlatego, e wszystko musi by u nas w naleytym porzdku. W kadym razie ten protok ju istnieje i nie przynosi panu zaszczytu. K. znalaz wreszcie grzebie, ktry tkwi gdzie w ku, i powiedzia o wiele spokojniej: - Moe tak jest. A pan przyszed, by mi to oznajmi? - Nie - rzek nauczyciel. - Ale nie jestem automatem i musiaem panu powiedzie, co myl. Moja misja natomiast jest nowym dowodem dobroci pana wjta; podkrelam przy tym, e dobro ta jest dla mnie niezrozumiaa i e wypeniam polecenie jedynie dlatego, i jestem zmuszony to zrobi przez wzgld na moje stanowisko oraz dlatego, e chc w ten sposb okaza szacunek dla pana wjta. K. umyty i uczesany siedzia teraz przy stole, czekajc na koszul i ubranie; mao go interesowao jak wiadomo nauczyciel mu przynis; by pod wraeniem tego, e oberystka tak nisko ocenia wjta. - Ju chyba mino poudnie? - spyta z myl o drodze, ktr zamierza odby, potem poprawi si i powiedzia: - Pan mia mi co zakomunikowa od wjta? - No tak - rzek nauczyciel wzruszajc ramieniem, jak gdyby chcia strzsn z siebie wszelk odpowiedzialno - pan wjt obawia si, eby pan, gdyby rozstrzygnicie jego sprawy zbyt dugo si przewlekao, nie przedsiwzi czego nie przemylanego na wasn
75

rk. Ja ze swej strony nie wiem, dlaczego wjt si tego obawia. Moim zdaniem moe pan robi, co si panu ywnie podoba. Nie jestemy paskimi anioami strami i nie mamy obowizku wszdzie za panem biega. Ale c... Pan wjt inaczej si na to zapatruje. Samego rozstrzygnicia sprawy, ktre zaley jedynie od hrabskiego urzdu, nie moe on oczywicie przypieszy. Chce jednak w zakresie wasnej kompetencji powzi tymczasow icie wspaniaomyln decyzj. Zaley tylko od pana, by j pan przyj: wjt proponuje panu na razie posad wonego w szkole. K. z pocztku nie zwrci wcale uwagi na t propozycj, ale sam fakt, e mu co proponowano, wyda si czym wanym. Oznaczao to, e wedug opinii wjta K. by w stanie przedsibra we wasnej obronie jakie kroki i aby si przed nimi obroni, mona byo nawet usprawiedliwi przed gmin pewne wydatki. Jak powanie traktowano widocznie ca t spraw! Nauczyciel, ktry czeka ju od pewnego czasu, a przedtem jeszcze napisa protok, musia tu by przez wjta po prostu przygnany. Kiedy zauway, e K. si namyla, cign dalej: - Wysuwaem zastrzeenia, zwrciem uwag, e dotychczas jako si w szkole obeszo bez wonego; ona kocielnego sprzta tam od czasu do czasu pod dozorem panny Gizy, nauczycielki. Mam do utrapienia z dziemi, nie chc mie jeszcze nowych kopotw z wonym. Pan wjt odpowiedzia mi na to, e w szkole jest jednak bardzo brudno. Wyjaniem, e prawd mwic, nie jest znowu tak le, a potem spytaem: Czy bdzie lepiej, kiedy tego czowieka przyjmiemy na wonego? Na pewno nie. Niezalenie od tego, e on wcale na takiej robocie si nie zna, gmach szkolny ma przecie tylko dwie klasy bez adnych bocznych pomieszcze, tak e wony bdzie musia z rodzin mieszka w jednej z klas, spa tam, a nawet moe gotowa, co oczywicie nie wpynie na czysto lokalu. Pan wjt natomiast powoywa si na to, e posada ta jest dla pana ratunkiem w biedzie i e dlatego dooy pan wszelkich stara, by swoje obowizki naleycie wykonywa; potem wjt doda jeszcze, e wraz z panem zyskamy dodatkowe rce do pracy: pana ony i pomocnikw, tak e nie tylko szkoa, ale i ogrd szkolny bd mogy by utrzymane we wzorowym porzdku. Z atwoci odparowaem te argumenty, w kocu wjt nie mg ju nic na pask korzy przytoczy, zamia si tylko i nadmieni, e jest pan przecie geometr i z tej racji potrafi pan w ogrodzie szkolnym specjalnie piknie i prosto wytyczy klomby. Na arty oczywicie nie ma kontrargumentw i dlatego przyszedem z tym poleceniem do pana. - Niepotrzebnie si pan o to kopocze, panie nauczycielu - rzek K. - gdy wcale nie mam zamiaru tej posady przyj. - Wspaniale - odpar nauczyciel - wspaniale, a wic odmawia pan bezapelacyjnie? - Po
76

czym wzi kapelusz, ukoni si i wyszed. Wkrtce potem ze wzburzonym wyrazem twarzy wbiega na gr Frieda, przyniosa nie uprasowan koszul i nie odpowiadaa na zadawane jej pytania. Aby j troch rozerwa, K. opowiedzia jej o nauczycielu i jego propozycji; gdy tylko o tym usyszaa, rzucia koszul na ko i wybiega z pokoju. Niebawem wrcia, ale z nauczycielem, ktry wyglda na niezadowolonego i wcale si nie ukoni. Frieda poprosia go o troch cierpliwoci, co widocznie czynia ju kilka razy po drodze, wycigna K. przez boczne drzwi, o ktrych istnieniu wcale nie wiedzia, na ssiadujcy z pokojem strych i opowiedziaa tam wreszcie, nie mogc zapa tchu z podniecenia, co si jej przytrafio. Oberystka oburzona tym, e poniya si wobec K. do zwierze i, co byo jeszcze o wiele gorsze, do ustpstw w sprawie rozmowy K. z Klammem oraz e nic, jak twierdzia, przez to nie osigna prcz chodnej i do tego nieuczciwej odmowy, postanowia K. duej w swoim domu nie trzyma; jeli K. ma jakie stosunki z zamkiem, to nieche je prdko wykorzysta, gdy jeszcze dzisiaj musi jej dom opuci, i to natychmiast, jedynie wyrany rozkaz urzdowy moe j zmusi do przyjcia go ponownie. Ma jednak nadziej, e do tego nie dojdzie, gdy i ona ma stosunki z zamkiem i potrafi je wykorzysta. Zreszt do ich obery K. dosta si jedynie na skutek niedbalstwa oberysty i nie jest wcale w sytuacji bez wyjcia, gdy jeszcze dzi rano chwali si, e ma przygotowany inny nocleg. Frieda naturalnie powinna zosta w obery; jeli Frieda miaaby razem z K. si wyprowadzi, to ona, gospodyni tej obery, bdzie tym gboko zmartwiona. Ju teraz na dole w kuchni na sam myl o tym ta biedna, chora na serce kobieta osuna si paczc na ziemi przy palenisku! Bo jake mogaby inaczej zachowa si teraz, kiedy - przynajmniej zgodnie z jej wyobraeniem - idzie wrcz o szacunek dla wspomnie o Klammie. Tak przedstawia si wic sprawa z oberystk. Frieda oczywicie pjdzie za K., gdzie on tylko zechce, po niegu i po lodzie, nie ma co o tym mwi. Ale w kadym razie sytuacja ich obojga jest nader kiepska i dlatego tak bardzo ucieszya si z propozycji wjta. Choby nawet posada ta bya dla K. nieodpowiednia, to jednak, jak zostao to wyranie podkrelone, bdzie to tylko posada tymczasowa, wygra si przez to na czasie i atwiej znajdzie si inne moliwoci, gdyby definitywne rozstrzygnicie miao wypa niepomylnie. - W najgorszym razie - zawoaa w kocu Frieda, obejmujc ju K. za szyj - wyemigrujemy std, bo i c zatrzymuje nas w tej wsi. Na razie jednak, ukochany, przyjmiemy t propozycj, prawda? Dlatego sprowadziam z powrotem nauczyciela, a ty powiedz mu: przyjmuj i ju. No i przeniesiemy si do szkoy. - To bardzo niedobrze - rzek K. nie biorc jeszcze caej sprawy na serio, gdy
77

mieszkaniem niewiele si przejmowa, zreszt zmarz by w samej tylko bielinie na tym poddaszu, ktre bez cian bocznych 1 okien naraone byo na zimne przecigi. - Teraz mamy si wyprowadza, kiedy nasz pokj tak piknie urzdzia... Strasznie mi si nie chce tej posady przyjmowa. Ju samo, choby nawet i chwilowe, upokorzenie przed tym maym nauczycielem sprawia mi okropn przykro, a teraz ma on sta si jeszcze moim zwierzchnikiem. Gdyby mona byo zosta tu jeszcze troch; moe sytuacja moja zmieni si ju dzi po poudniu. Gdyby przynajmniej ty tu zostaa, mona by byo przeczeka i nauczycielowi da niezdecydowan odpowied. Dla siebie znajd zawsze jaki nocleg, jeli nie gdzie indziej, to rzeczywicie u Bar... Frieda zamkna mu doni usta. - Tylko nie to! - zawoaa z przeraeniem. - Bagam ci, nie mw o tym wicej. Poza tym usucham ci we wszystkim. Jeli chcesz, pozostan tu sama, cho bdzie to dla mnie bardzo smutne. Jeli chcesz, odrzucimy propozycj, cho moim zdaniem byoby to bardzo nierozsdne, bo zwa tylko: jeli bdziesz mia jak inn moliwo, i to moe ju dzi po poudniu, to rozumie si samo przez si, e zrzekniemy si natychmiast posady w szkole. Nikt nam w tym nie przeszkodzi. A co do upokorzenia wobec nauczyciela, to ju mnie to zostaw, sama bd z nim rozmawiaa, a ty bdziesz tylko milczc asystowa przy tym - i w przyszoci bdzie zawsze tak samo: jeli nie bdziesz tego chcia, nie bdziesz musia z nim rozmawia. W rzeczywistoci tylko ja bd jego podwadn, a waciwie i ja ni nie bd, gdy znam jego sabostki. Nic wic nie jest jeszcze stracone, jeli posad przyjmiemy, a bardzo wiele, jeli odmwimy; przede wszystkim nawet dla siebie samego nie otrzymasz, jeli dzi jeszcze czego z zamku nie uzyskasz, nigdzie, i to naprawd nigdzie na wsi noclegu, to znaczy noclegu, za ktry jako twoja przysza ona nie potrzebowaabym si wstydzi. A jeli ty noclegu nie dostaniesz, to czy moesz ode mnie da, abym spaa tu, w ciepym pokoju, wiedzc, e ty tymczasem bkasz si po nocy i mrozie? K., ktry przez cay czas, skrzyowawszy rce na piersiach, bi si domi po plecach, by si troch rozgrza, rzek: - Wobec tego nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzi si. Chod! Kiedy weszli do pokoju, K. stan szybko pod piecem; na nauczyciela wcale nie zwraca uwagi; nauczyciel, siedzc przy stole, wycign zegarek i powiedzia: - Ale ju pno. - Ale za to zgadzamy si na wszystko, panie nauczycielu - rzeka Frieda. Przyjmujemy posad. - Dobrze - odpar nauczyciel - ale posada zostaa zaproponowana panu geometrze,
78

wic on sam musi si wypowiedzie. Frieda popieszya K. z odsiecz: - Naturalnie - powiedziaa - e on t posad przyjmuje. Nieprawda, K.? W ten sposb K. mg ograniczy swoj wypowied do jednego prostego tak, ktre nawet nie byo skierowane do nauczyciela tylko do Friedy. - Wobec tego - rzek nauczyciel - nie pozostaje mi nic innego, jak wyliczy panu jego obowizki subowe, abymy pod tym wzgldem nie mieli nigdy adnych nieporozumie. Ma pan, panie geometro, codziennie posprzta i napali w obu klasach, dokonywa drobniejszych remontw w caym domu oraz przy sprztach szkolnych i przyrzdach gimnastycznych, usuwa nieg ze cieki ogrodowej, chodzi na posyki dla mnie i dla pani nauczycielki, a w okresie cieplejszych pr roku wykonywa wszystkie prace w ogrodzie. Za to bdzie pan mia prawo zamieszka w jednej z sal szkolnych, wedug wasnego wyboru; ale bdzie pan musia, jeli nauka nie bdzie si odbywaa rwnoczenie w obu klasach, a pastwo bdziecie zajmowa akurat t klas, w ktrej ma by lekcja, przenie si bezzwocznie do drugiej. Gotowa w szkole nie bdzie panu wolno, w zamian za to pan i jego rodzina otrzymaj wyywienie tu w obery na koszt gminy. O tym, e powinien pan zachowywa si odpowiednio majc zawsze na uwadze godno szkoy, i e nikt, zwaszcza spord dzieci, a szczeglnie podczas nauki, nigdy nie powinien by wiadkiem nieprzyjemnych scen z pana domowego poycia, napomykam tylko mimochodem, gdy jako czowiek wyksztacony musi pan o tym wiedzie. W zwizku z tym pozwol sobie jeszcze zauway, e zaley nam na tym, by pan swoje stosunki z pann Fried moliwie w jak najkrtszym czasie ulegalizowa. We wszystkich tych sprawach i jeszcze kilku innych szczegach spiszemy umow subow, ktr musi pan niezwocznie po wprowadzeniu si do budynku szkolnego podpisa. K. wydawao si to wszystko niewane, jak gdyby wcale go nie dotyczyo, a w kadym razie do niczego nie zobowizywao; jedynie bufonada nauczyciela drania go, wic powiedzia po prostu: - No tak, to s zwyke zobowizania subowe. Aby t jego uwag nieco zagodzi, Fried spytaa o pensj. - Czy pobory maj by pacone - rzek nauczyciel - zastanowimy si dopiero po miesicznej prbie. - To bardzo ciki dla nas warunek - powiedziaa Fried. - Mamy wzi lub nie majc prawie wcale pienidzy i stworzy nasze gospodarstwo domowe z niczego. Czy nie moglibymy wic, panie nauczycielu, napisa podania do gminy o niewielk z gry patn pensj? Czy pan by nam to doradza?
79

- Nie - odpar nauczyciel zwracajc si zawsze tylko do K. - Podanie takie uwzgldniono by jedynie wtedy, gdybym ja je popar, a ja tego nie uczyni. Zaproponowanie panu tej posady jest jedynie uprzejmoci wobec paskiej osoby, a uprzejmoci, jeli piastuje si odpowiedzialne stanowisko publiczne, nie naley za daleko posuwa. Teraz K. wmiesza si do rozmowy niemal wbrew wasnej woli. - Jeli chodzi o uprzejmo, panie nauczycielu, to zdaje si, e pan si myli. Uprzejmo jest tu chyba raczej z mojej strony. - Nie - umiechn si nauczyciel, zadowolony, e zmusi wreszcie K. do wzicia udziau w rozmowie. - Dobrze si w tej sprawie orientuj. Wony szkolny jest nam niemal tak samo gwatownie potrzebny jak i geometra! Zarwno wony szkolny jak i geometra to tylko kula u nogi. Bd musia jeszcze dobrze si nagowi, jak te wydatki przed gmin usprawiedliwi. Najlepiej i najbardziej zgodnie z prawd byoby rachunek po prostu rzuci na st i wcale go nie motywowa. - I ja tak mniemam - rzek K. - Musicie mnie przyj wbrew wasnej woli. Chocia kosztuje to was wiele zachodu, musicie mnie przyj. Jeli za kto jest zmuszony kogo drugiego przyj i ten drugi na to si zgadza, to wywiadcza przez to uprzejmo. - Nie wiem - rzek nauczyciel - co by nas mogo zmusi do zaangaowania pana. Jedynie dobre, bardzo dobre serce pana wjta skania nas do tego. Bdzie pan musia, panie geometro, jak si orientuj, poegna si z niejednym wytworem paskiej wyobrani, zanim stanie si pan zdatnym do czego wonym szkolnym. Ale jeli chodzi o przyznanie panu ewentualnych poborw, to tego rodzaju uwagi s mao zachcajce. Rwnie zdaj sobie spraw, niestety, e paskie zachowanie przysporzy mi jeszcze wiele kopotu; przez cay czas pertraktuje pan przecie ze mn - patrz na to bez przerwy i wasnym oczom nie wierz - w koszuli i kalesonach. - Rzeczywicie! - zawoa K. ze miechem i klasn w donie. - Ach, ci moi okropni pomocnicy! Gdzie oni si zawieruszyli? Frieda popieszya do drzwi; nauczyciel, ktry zauway, e teraz nie da si ju duej z K. rozmawia, zapyta Fried, kiedy maj zamiar przenie si do gmachu szkolnego. - Dzisiaj - odpara Frieda. - Wobec tego przyjd jutro rano na inspekcj - rzek nauczyciel, poegna si skinieniem rki i chcia wyj przez drzwi, ktre Frieda wanie dla siebie otworzya. Zderzy si jednak z dziewcztami, ktre ju wracay, niosc swe graty, by znowu rozlokowa si w swoim dawnym pokoju. Musia midzy nimi - gdy przed nikim by si teraz nie cofny - po prostu si przemkn, Frieda za za nim.
80

- Ale wam si pieszy - rzek K., ktry z dziewcztami ju si pogodzi - jeszcze tu jestemy, a wy musicie si ju wprowadza? - Suce nic nie odpowiedziay i tylko z zaenowaniem obracay w rkach swoje toboki, z ktrych, jak K. zauway, zwisay dobrze mu znane brudne achy. - Chyba nigdy nie praycie waszej bielizny - rzek K., zreszt bez zoci, a raczej nawet z pewnego rodzaju sympati. Dziewczta to zmiarkoway, rozchyliy rwnoczenie swoje jdrne wargi, ukazujc pikne i mocne, niemal zwierzce zby, i zamiay si bezgonie. - No, chodcie - powiedzia K. - i rozlokujcie si, przecie to wasz pokj. - Kiedy wci jeszcze si wahay, gdy pokj wyda si im zbyt zmieniony, K. wzi jedn z nich pod rami, by j dalej wprowadzi. Ale natychmiast j puci, dojrzawszy ich zdziwione spojrzenia, jakich obie - po krtkim wzajemnym porozumieniu - ju z niego nie spuszczay. - No, teraz chyba dosy napatrzyycie si na mnie - rzek K., bronic si przed jakim nieprzyjemnym uczuciem. Wzi swoje ubranie i buty, ktre wanie przyniosa Frieda w asycie niemiaych pomocnikw, i ubra si. Wci jeszcze nie mg zrozumie, i teraz rwnie, cierpliwoci, jak Frieda okazywaa wobec pomocnikw. Po dugim szukaniu zastaa ich, cho mieli przecie wyczyci ubranie K. na podwrzu, spokojnie siedzcych przy obiedzie, z nie wyczyszczonym ubraniem, zwinitym w toboek na kolanach, tak e potem musiaa sama wszystko wyczyci. A mimo to - wiedzc, jak naley kierowa prostymi ludmi - nie wymylaa im, nawet mwia przy nich o ich wielkiej opieszaoci jak o niewinnym arcie i poklepaa jednego z nich leciutko i jakby przypochlebnie po policzku. K. postanowi w najbliszej przyszoci zgani j za to. Na razie jednak by najwyszy czas, by odej. - Pomocnicy tu zostan, by pomc przy przeprowadzce - oznajmi K. Pomocnicy oczywicie nie chcieli si na to zgodzi; syci i zadowoleni, mieli raczej ochot zay troch ruchu. Dopiero kiedy Frieda powiedziaa: Oczywicie, zostaniecie tu, przystali. - Czy wiesz, dokd teraz id? - spyta K. - Wiem - odpara Frieda. - I nie bdziesz mnie ju duej zatrzymywaa? - pyta K. dalej. - I tak bdziesz mia tyle przeszkd - odrzeka - c wic znaczyoby wobec nich moje sowo! Ucaowaa K. na poegnanie, wrczya mu, poniewa nie jad obiadu, paczuszk z chlebem i kiebas, ktr przyniosa dla niego z dou, przypomniaa mu, e nie bdzie ju
81

potrzebowa tu wraca, lecz ma przyj prosto do szkoy, i pooywszy mu rk na ramieniu odprowadzia go a do drzwi obery.

82

Rozdzia 8
Z pocztku K. cieszy si, i udao mu si uciec przed dziewcztami i pomocnikami toczcymi si w nagrzanym pokoju, poza tym by zadowolony, e bra lekki przymrozek, nieg stwardnia i i byo lej. Ale ju zapada zmierzch i K. musia przypieszy kroku. Zamek, ktrego kontury zaczy si ju rozpywa, sta cichy jak zawsze. K. nigdy jeszcze nie dostrzeg tam najmniejszego nawet znaku ycia. Moe z tej odlegoci nie mona byo nic rozpozna, a jednak oczy rway si do widoku zamku i nie mogy znie pustki. Kiedy K. patrzy na zamek, zdawao mu si chwilami, e patrzy na kogo, kto siedzi spokojnie i spoglda przed siebie, nawet nie pogrony w mylach i przez to od wszystkiego odcity, ale swobodny i beztroski, jak gdyby by sam i nikt go nie obserwowa, a jednak musi czu, e jest obserwowany, co zreszt wcale nie przerywa mu jego spokoju. Rzeczywicie, nie byo wiadomo, czy bya to przyczyna, czy skutek, wzrok obserwatora nie mia si o co zaczepi i zelizgiwa si. Zapadajcy zmierzch wzmaga jeszcze to wraenie - im duej K. patrzy, tym mniej rozpoznawa, tym gbiej wszystko zanurzao si w pmrok. Wanie kiedy K. przyszed do nie owietlonej jeszcze gospody dla oficjalistw z zamku, otworzyo si okno na pierwszym pitrze i mody, tgi, gadko ogolony pan w futrze wychyli si z okna. Na ukon K. - jak si wydawao - nie odpowiedzia najlejszym nawet skinieniem gowy. Ani w sieni, ani przy szynkwasie K. nie spotka nikogo. Zapach zwietrzaego piwa by jeszcze gorszy ni dawniej, co podobnego nie zdarzao si chyba w obery Pod Mostem. K. podszed zaraz do drzwi, przez ktre ostatnio obserwowa Klamma, i nacisn klamk, ale drzwi byy zamknite; potem stara si namaca miejsce, gdzie byo okienko we drzwiach, ale drewniana zatyczka bya prawdopodobnie tak dobrze dopasowana, e nie mg tego miejsca po omacku odnale. Zapali wic zapak. Nagle przestraszy go krzyk. W kcie midzy drzwiami a bufetem, tu przy piecu siedziaa skulona moda dziewczyna i przy blasku zapalonej zapaki wlepiaa w niego z trudem otwarte zaspane oczy. Bya to widocznie nastpczyni Friedy. Opanowaa si wkrtce, przekrcia kontakt elektryczny, ale wyraz jej twarzy by jeszcze peen zoci. Nagle poznaa K. - Ach, to pan geometra - powiedziaa z umiechem, podaa mu rk i przedstawia si: - Nazywam si Pepi. - Bya maa, rumiana i tryskajca zdrowiem, bujne rudawe wosy miaa splecione w gruby warkocz, a kilka niesfornych pukli okalao jej twarz. Ubrana bya w bardzo niestosown, gadko spywajc sukni z popielatego, byszczcego materiau. Nisko, jako dziecinnie i niezgrabnie suknia bya cignita jedwabn szarf z kokard, tak e utrudniao to

83

chodzenie. Zapytaa o Fried, czy nie wrci wkrtce. Pytanie to graniczyo ze zoliwoci. Zostaam - powiedziaa potem - od razu po odejciu Friedy powoana na to stanowisko, gdy nie mogli przecie zaangaowa pierwszej lepszej, a ja byam pokojwk, jednak nie uwaam, e dobrze wyszam na tej zmianie. Tu jest wiele do roboty wieczorami, a nawet noc. To bardzo mczce, chyba temu nie podoam. Nie dziwi si, e Frieda zrezygnowaa. - Frieda bya z tej posady bardzo zadowolona - rzek K., aby zwrci dziewczynie uwag na rnic istniejc midzy ni a Frieda, 0 ktrej to rnicy widocznie zapomniaa. - Niech pan jej nie wierzy - rzeka Pepi - Frieda umie si opanowa jak mao kto. Jeli nie chce do czego si przyzna, to si nie przyzna i nie mona przy tym wcale zauway, e ma co do wyznania. Su tu przecie od kilku lat razem z ni. Zawsze spaymy w jednym ku, a mimo to nie jestem z ni zyta. Ona ju teraz na pewno nie myli o mnie. Jedyn jej przyjacik jest stara oberystka z obery Pod Mostem. A to przecie wiele mwi. - Frieda jest moj narzeczon - rzek K., szukajc przy tym cigle okienka we drzwiach. - Wiem o tym - powiedziaa Pepi - i dlatego wanie wszystko to panu opowiadam. Inaczej nie miaoby to dla pana adnego znaczenia. - Rozumiem - rzek K. - Pani myli, e mog by dumny z pozyskania wzgldw tak skrytej dziewczyny. - Tak - odpara i zamiaa si zadowolona, jak gdyby zawara z K. tajne porozumienie odnonie Friedy. Ale waciwie nie jej sowa absorboway K., przeszkadzajc mu w szukaniu okienka, a jej caa powierzchowno oraz to, e bya wanie w tym miejscu. Oczywicie, bya o wiele modsza od Friedy, prawie jeszcze dziecko, a ubir jej by wprost mieszny. Widocznie wystroia si odpowiednio do przesadnego wyobraenia, jakie miaa o wanoci roli bufetowej przy szynkwasie. Przesada ta bya u niej do pewnego stopnia zrozumiaa, gdy stanowisko, ktre wcale nie byo dla niej odpowiednie, otrzymaa zapewne nieoczekiwanie, niezasuenie i tylko na tymczasem. Nie powierzono jej nawet skrzanej sakiewki, ktr Frieda nosia zawsze przy pasku. Tote jej rzekome niezadowolenie ze stanowiska byo tylko zarozumialstwem. A jednak mimo swej dziecicej naiwnoci i ona prawdopodobnie miaa powizanie z zamkiem, bya przecie, jeli to nie zwyke kamstwo, pokojwk i nic nie wiedzc o tym swoim cennym przywileju, przesypiaa tu cae dnie. Wzicie w ramiona tego drobnego, pulchnego i troch przygarbionego ciaa nie mogo jej tego przywileju odebra, a jemu mogo to dotknicie doda otuchy do dalszej cikiej drogi. A wic moe byo to nie
84

inaczej ni w wypadku Friedy? Ale nie, zupenie inaczej. Wystarczyo pomyle o spojrzeniu Friedy, by to zrozumie. K. przenigdy nie dotknby Pepi. Ale teraz musia na krtk chwil przymkn oczy, gdy zbyt podliwie na ni patrzyy. - wiato jest niepotrzebne - powiedziaa Pepi i wyczya elektryczno - zapaliam tylko dlatego, e pan mnie tak bardzo przestraszy. Czego pan tu chce? Czy Frieda co tu zostawia? - Tak - odpar K. i wskaza na drzwi - tu, w tym pokoju obok, bia serwetk szydekow na st. - Istotnie, tu bya jej serweta - powiedziaa Pepi. - Przypominam sobie, bardzo pikna robota, nawet ja przy niej pomagaam, ale w tamtym pokoju jej chyba nie ma. - Frieda sdzi, e jest. Kto tam mieszka? - spyta K. - Nikt - odpowiedziaa Pepi. - To pokj dla panw z zamku, jedz tam i pij, to znaczy, e pokj jest na to przeznaczony, ale panowie przewanie zostaj na grze w swoich pokojach. - Gdybym wiedzia - rzek K. - e teraz w pokoju obok nikogo nie ma, chtnie bym tam wszed i poszuka serwety. Ale nigdy nic nie wiadomo. Klamm na przykad czsto tam przesiaduje. - Klamma tam teraz na pewno nie ma - powiedziaa Pepi - gdy wanie ma odjecha, sanie czekaj ju na podwrzu. Momentalnie, bez sowa wytumaczenia, K. opuci szynkowni. W sieni zamiast do wyjcia skierowa si w stron wewntrznego podwrza i po kilku krokach ju tam by. Jake zdawao si tu cicho i piknie! Podwrze byo czworobokiem, z trzech stron otoczonym budynkami, od ulicy za, waciwie zauka, murem z wielk, cik, teraz wanie otwart bram. Od strony podwrza gospoda wydawaa si wysza ni od frontu, przynajmniej pierwsze pitro byo tu kompletnie wykoczone i miao okazalszy wygld, gdy byo okolone drewnian galeryjk, szczelnie oszalowan, z wsk szpark na wysokoci oczu. Na ukos od K., jeszcze w centralnym budynku, ale ju w samym rogu, gdzie przeciwlege skrzydo z nim si czyo, byo wejcie do gospody, otwarte, bez drzwi. Przed wejciem tym stay czarne kryte sanie, zaprzgnite w par koni. Oprcz furmana, ktrego obecno K. na odlego i po ciemku raczej wyczuwa, ni mg stwierdzi, nie byo nikogo. Woywszy rce do kieszeni i ogldajc si ostronie K. obszed tu przy murze dwie strony podwrza, a dobrn do sa. Furman, jeden z tych chopw, ktrzy ostatnio byli przy szynkwasie, patrzy na niego, otulony w kouch, z tak obojtnoci jak patrzy si na przykad na przemykajcego kota. Rwnie kiedy K. sta ju przy nim i pozdrowi go, a
85

nawet kiedy konie troch si sposzyy z powodu wynurzajcego si nagle z ciemnoci czowieka, furman wcale nie zareagowa. Byo to dla K. bardzo podane. Oparszy si o mur, rozwin paczk zjedzeniem i pomylawszy z wdzicznoci o Friedzie, ktra go tak obficie zaopatrzya, j myszkowa wzrokiem wewntrz sieni. Zaamane pod ktem prostym schody prowadziy na pitro, na dole za wychodziy na niski, ale widocznie dugi korytarz. Wszystko byo czyste, wieo wybielone, o wyranych i ostrych konturach. Czekanie trwao duej, ni K. si tego spodziewa. Od dawna ju skoczy je, zimno byo dotkliwe, a zmierzch przemieni si ju w zupen ciemno, Klamm za cigle jeszcze nie wychodzi. - To moe jeszcze bardzo dugo potrwa - odezwa si nagle szorstki gos tak blisko, e K. a drgn. By to furman, ktry, jakby dopiero co obudzony, przecign si i gono ziewa. - Co moe dugo potrwa? - spyta K. raczej wdziczny za przerwanie dugotrwaej ciszy i napicia, ktre byy ju nie do wytrzymania. - Zanim pan sobie pjdzie - powiedzia furman. K. nie zrozumia go, ale o nic wicej nie pyta, gdy przypuszcza, e w ten sposb najpewniej zmusi zarozumiaego furmana do rozmowy. Milczenie tu, w tej ciemnoci, miao w sobie co niemal podniecajcego. I rzeczywicie furman spyta po chwili: - Chce pan koniaku? - Tak - odpar K. nie namylajc si, gdy propozycja bya zbyt kuszca, zwaszcza e trzso nim zimno. - To prosz otworzy sanie - rzek furman. - W bocznym schowku sa jest kilka butelek, prosz wzi jedn i napi si, a potem mnie j poda. W kouchu zbyt mi trudno zej z koza. K. oburzyo to, e musia wykona tyle ruchw, ale poniewa wda si ju w rozmow z furmanem, usucha, ponoszc nawet ryzyko, e Klamm moe znienacka zaskoczy go przy saniach. Otworzy szerokie drzwiczki sa i mg zaraz ze schowka, ktry by umieszczony wewntrz, wyj butelk, ale kiedy sanie byy ju otwarte, kusio go bardzo, by wej do wewntrz i usi tam, choby tylko na chwilk. Popiesznie wic wlizn si do rodka. W saniach byo nadzwyczaj ciepo, i to nawet mimo tego, e drzwiczki byy szeroko otwarte. Trudno byo stwierdzi, czy trafi na siedzenie, bo waciwie lea wrd derek, poduszek i baranic. Na wszystkie strony mona byo si krci i wierci, a wszdzie tono si w czym mikkim i ciepym. Rozoywszy rce i oparszy gow o poduszki, ktre jakby tylko na to czekay, K. spoglda z sa w ciemne wntrze gospody. Dlaczego trwa to tak dugo, nim
86

Klamm zejdzie? Odurzony ciepem po dugim staniu w niegu, K. pragn, by Klamm wreszcie przyszed. Jednak obawa, by Klamm nie zasta go w tej sytuacji, niewyranie dochodzia do jego wiadomoci, nieznacznie zakcajc spokj. Temu bogostanowi K. sprzyjao zachowanie si furmana, ktry przecie musia wiedzie, e K. znajduje si w saniach, i pozwala mu na to, nie dopominajc si nawet o koniak. Bya to z jego strony delikatno, ale przecie K. chcia mu wywiadczy przysug, Niezdarnie, nie zmieniajc pozycji, sign do schowka, lecz nie do tego w otwartych drzwiczkach - byy zanadto odchylone - ale poza siebie, do schowka w tych drzwiczkach, ktre byy zamknite, co zreszt byo obojtne, bo i tam znajdoway si butelki. Wycign jedn, odkorkowa i powcha. Mimo woli musia si umiechn, gdy zapach by tak sodki i przyjemny, jak zapach kogo, kogo si kocha, w momencie kiedy syszy si od niego pochway i mie swka, a wcale si nie wie, o co chodzi, czy nawet nie chce si wiedzie, gdy jest si szczliwym, e to ta wanie osoba mwi. Czyby to mia by koniak? - zapyta K. sam siebie z powtpiewaniem i sprbowa, raczej z ciekawoci. Owszem, dziwnym trafem by to koniak, ktry pali i rozgrzewa. Ale w jaki sposb to, co byo niemal tylko sodkim zapachem, przy piciu zmienio si nagle w zwyky napj dla furmanw! Czy to moliwe? - spyta K. jakby z wyrzutem sam siebie i pocign jeszcze raz. Nagle, kiedy K. ykn porzdny haust, zrobio si jasno, wiato elektryczne zapalio si wewntrz na schodach, w korytarzu i w sieni oraz na zewntrz, butelka wypada z rki K., koniak wyla si na baranic, a K. wyskoczy z sa. Mia jeszcze tylko tyle czasu, by zatrzasn drzwiczki, co spowodowao straszny haas, gdy z gospody wyszed i zacz zblia si powoli jaki pan. Jedyn pociech zdawao si to, e nie by to Klamm. Ale czy tego wanie nie naleao aowa? By to ten sam pan, ktrego K. widzia ju w oknie pierwszego pitra. Mody, tryskajcy zdrowiem, biay i rowy, ale bardzo zaspiony. K. rwnie spojrza na niego ponuro, ale spojrzenie to odnosio si raczej do niego samego. O ile lepiej by byo, gdyby przysa tu swoich pomocnikw; tak si zachowa, jak on teraz, oni by te potrafili. Stojcy naprzeciwko niego pan milcza jeszcze, jak gdyby nie mg zapa tchu w sw potn pier, by wypowiedzie to, co zamierza. - Okropne! - zawoa po chwili i zsun kapelusz na ty gowy. - Jak to? Ten pan me wiedzia jeszcze, e K. przesiadywa w saniach, a ju co nazwa okropnym? Moe to, e K. wtargn a w podwrze? - W jaki sposb pan tu si dosta? - spyta nieznajomy oddychajc nieco spokojniej i jakby pogodzony z tym, czego nie dao si ju zmieni. O co pyta! Co odpowiedzie! Czy K. mia mu jeszcze osobicie potwierdzi, e jego z tylu nadziejami podjta droga okazaa si daremna? Zamiast odpowiedzi K. podszed do
87

sa, otworzy je i wyj czapk, ktr tam zostawi. Z przykroci zauway przy tym, e koniak kapie na stopie sa. Potem K. zwrci si znowu do owego pana; nie waha si ju przyzna, e by wewntrz sa, co zreszt byo jeszcze nie najgorsz rzecz; jeli go spytaj - oczywicie tylko wtedy - nie bdzie ukrywa, e sam furman, przynajmniej jeli chodzio o otworzenie sa, do tego go namwi. Naprawd najgorsz rzecz byo to, e w pan podszed tak znienacka, i K. nie mia ju czasu schowa si przed nim, aby potem mc bez przeszkd czeka dalej na Klamma. Zreszt zabrako ju K. przytomnoci umysu, by pozosta w saniach, zamkn drzwiczki i czeka tam na Klamma, otuliwszy si baranic, czy te pozosta tam przynajmniej tak dugo, jak dugo w pan zabawi w pobliu. Oczywicie K. nie mia pojcia, czy Klamm nie nadejdzie teraz, a w takim wypadku byoby naturalnie o wiele lepiej mc spotka si na zewntrz, nie w saniach. Tak, nad niejednym mona si byo namyli, ale ju nie teraz, gdy byo po wszystkim. - Prosz ze mn - rzek pan nie cakiem rozkazujco, ale rozkaz kry si nie tyle w sowach, ile w towarzyszcym im krtkim, ostentacyjnie obojtnym ruchu rki. - Czekam tu na kogo - rzek K. bez nadziei, e co wskra, tylko tak, dla zasady. - Prosz ze mn - powtrzy pan nie zbity z tropu, jak gdyby chcia okaza, e nigdy w to nie wtpi, i K. naprawd na kogo czeka. - Ale rozmin si wtedy z tym, na kogo czekam - odpar K. drc na caym ciele. Mimo wszystko mia uczucie, e to, co osign dotychczas, byo pewnego rodzaju zdobycz, posiada j wprawdzie tylko pozornie w rku, ale nie powinien jej odda na byle rozkaz. - Rozminie si pan z nim w kadym wypadku, czy pan bdzie czeka, czy nie stwierdzi nieznajomy stanowczo, dziwnie wczuwajc si w myli K. - Tedy wol z nim si rozmin czekajc - rzek K. gardo. Same tylko sowa tego modego pana na pewno nie zdoaj go std wyprze. Wtedy nieznajomy przymkn na chwil oczy, wzniesiona w gr gowa nadawaa mu wyraz wyszoci, jak gdyby chcia od gupoty K. odwoa si do swego wasnego rozumu. Zwily koniuszkiem jzyka z lekka rozchylone usta i powiedzia do furmana: - Prosz wyprzc konie. Furman posuszny panu, ze zoci zerkajc na K. musia jednak w swym cikim kouchu zej z koza i zacz, wahajc si, ale nie tak, jakby oczekiwa od swego pana zmiany rozkazu, ale zmiany decyzji ze strony K., cofa konie z saniami ku bocznemu
88

skrzydu zabudowa, gdzie widocznie za wielk bram bya stajnia i wozownia. K. poczu si osamotniony: w jedn stron oddalay si sanie, w drug - t drog, ktr K. przyby - oddala si mody pan. Odbywao si to powoli, jak gdyby chodzio o to, by okaza K., e jest jeszcze w jego mocy zatrzyma ich. Moe nawet i byo to w jego mocy, ale nic by mu z tego nie przyszo. Sprowadzi z powrotem sanie byo rwnoznaczne z wygnaniem samego siebie. Sta wic spokojnie, jako jedyny, ktry pozosta na placu, ale byo to zwycistwo, ktre nie sprawiao mu przyjemnoci. Spoglda to na nieznajomego, to na furmana. Tymczasem nieznajomy pan zbliy si ju do drzwi, przez ktre K., by wyszed na podwrze, obejrza si jeszcze raz i K. wydawao si, e potrzsa gow oburzajc si na tak jego krnbrno, potem odwrci si zdecydowanie szybkim i stanowczym ruchem, wszed do sieni i zaraz znik. Furman pozosta jeszcze jaki czas na podwrzu, gdy mia wiele roboty z saniami, musia otworzy cik bram stajni, wsun sanie na ich miejsce do wozowni, wyprzc konie i zaprowadzi je do obu. Wszystko to robi powanie, ze skupieniem, bez jakiejkolwiek nadziei, by niezadugo miaa znowu wypa jazda. To milczce krztanie si bez zwracania uwagi na K. wydao mu si o wiele ciszym wyrzutem ni zachowanie si owego pana. Po skoczeniu roboty w stajni furman przeszed na ukos przez podwrze powolnym koyszcym si krokiem, zamkn bram, potem wrci, wszystko to wykonujc powoli i dokadnie i obserwujc tylko wasne lady na niegu, wreszcie zamkn si w stajni i pogasi wszdzie wiato - bo i dla kogo miaoby wieci. Jedynie na grze byszczaa szparka w drewnianej galeryjce, zatrzymujc bkajce si spojrzenie. K. wydao si, e przerwano z nim wszelk czno i e jest teraz jakby wolniejszy, ni by kiedykolwiek, i moe tu, na tym skdind zakazanym miejscu, czeka, jak dugo zechce. Zdawao mu si, e wywalczy sobie wolno, ktrej nikt inny zdoby by nie potrafi, i nikt nie ma prawa dotkn go lub wyrzuci, a nawet przemwi do niego. Ale wydawao mu si take - i to przekonanie byo co najmniej rwnie silne - e nie ma nic bardziej bezsensownego i rozpaczliwego ni ta wolno, to czekanie i ta nietykalno.

89

Rozdzia 9
Przemg si i poszed do gospody, tym razem nie wzdu muru, lecz na przeaj przez nieg. Spotka w sieni zarzdc, ktry mu si milczc ukoni i wskaza drzwi do sali z szynkwasem. K. poszed we wskazanym kierunku, poniewa byo mu zimno i chcia zobaczy ludzi, dozna jednak ogromnego rozczarowania, ujrzawszy na sali przy stoliku, widocznie specjalnie w tym celu postawionym, gdy zwykle zadowalano si beczkami, owego modego pana, a przed nim stojc oberystk z obery Pod Mostem, co specjalnie go dotkno. Pepi, dumna, z podniesion wysoko gow i zawsze z tym samym umiechem, mocno przekonana o swej wanoci, biegaa powiewajc warkoczem przy kadym ruchu, tam i z powrotem. Przyniosa piwo a potem atrament i piro, gdy pan mia papiery rozoone przed sob, sprawdza dane, ktre odnajdywa to w tych papierach, to znw w dokumencie lecym na drugim kocu stou, i wanie zabiera si do pisania. Oberystka z wysokoci swego wielkiego wzrostu, z daleka, z rozchylonymi ustami, jakby odpoczywaa, patrzya z gry zarwno na pana, jak i na jego papiery i wygldao na to, e ju powiedziaa to, co trzeba, i e zostao to dobrze przyjte. - Nareszcie pan geometra - rzek nieznajomy ujrzawszy K. wchodzcego do pokoju, po czym zagbi si znowu w swych papierach. Oberystka rwnie musna K. obojtnym i wcale nie zdziwionym spojrzeniem. Pepi za, jak si wydawao, teraz dopiero go zauwaya, gdy podszed do szynkwasu i zamwi kieliszek koniaku. K. opar si o szynkwas, zasoni rk oczy i nie troszczy si o nic. Skosztowa koniaku i odstawi kieliszek, gdy trunek by nie do przeknicia. Ili - Wszyscy panowie go pij - powiedziaa Pepi oschle, wylaa reszt, wymya kieliszek i odstawia na pk. - Panowie maj te i co lepszego - rzek K. - Moliwe - odpowiedziaa Pepi. - Ale ja nie. W ten sposb rozprawia si z K. i zaja si znowu obsugiwaniem owego pana, ktry zreszt niczego nie potrzebowa. Pepi krya jednak cigle tam i z powrotem i czynia pene szacunku prby zajrzenia przez jego rami do lecych przed nim papierw; bya to jednak tylko pusta ciekawo i bufonada, ktra gorszya rwnie oberystk, patrzc na to ze cignitymi brwiami. Nagle oberystka usyszaa co i caa zamieniona w such utkwia wzrok w pust

90

przestrze. K. odwrci si, lecz nie usysza nic szczeglnego. Rwnie inni zdawali si nic nie sysze. Oberystka jednak na palcach, lekkim krokiem podbiega do drzwi znajdujcych si w gbi, a prowadzcych na podwrze, spojrzaa przez dziurk od klucza i zwrcia ku pozostaym rozognion twarz z szeroko rozwartymi oczyma, potem przywoaa ich kiwniciem palca i wszyscy jli zaglda kolejno przez dziurk od klucza. Oberystka wprawdzie wioda w tym rej, ale i o Pepi nie zapomniaa. Mody pan okazywa stosunkowo najmniejsze zainteresowanie. Tote Pepi i w pan niebawem powrcili i tylko oberystka cigle spogldaa z wysikiem przez dziurk od klucza, pochylajc si nisko, prawie klczc. Odnosio si niemal wraenie, e modli si teraz do dziurki od klucza, by udao si jej przez ni przej, gdy chyba ju od dawna nic tam nie byo do zobaczenia. Kiedy wreszcie podniosa si, przecigna rkami po twarzy, doprowadzia wosy do porzdku i gboko zaczerpna powietrza w puca, nie bez wstrtu przyzwyczajajc oczy do ponownego widoku tego pokoju i obecnych tu ludzi. K. powiedzia nie po to, by dozna potwierdzenia tego, o czym ju wiedzia, ale by uprzedzi napa, ktrej niemal si ba, gdy sta si teraz bardzo wraliwy: - To znaczy, e Klamm ju odjecha? Oberystka milczco przesza obok niego, ale mody pan odezwa si zza swego stolika: - Tak, oczywicie. Poniewa opuci pan swj posterunek, Klamm mg odjecha. Zadziwia mnie wprost jego draliwo. Czy zauwaya pani, pani oberystko, jak Klamm niespokojnie rozglda si wokoo? - Oberystka, zdaje si, wcale tego nie zauwaya, ale pan cign dalej: - No, na szczcie nic ju nie byo do zobaczenia, furman zatar nawet lady stp na niegu. - Pani oberystka nie zauwaya - wtrci K., ale nie powiedzia tego z jak nadziej, lecz jedynie dlatego, e rozdranio go twierdzenie owego pana, umylnie wypowiedziane tak kategorycznie i bezapelacyjnie. - Moe wtedy wanie nie byam przy dziurce od klucza - powiedziaa oberystka, aby stan w obronie owego pana; potem jednak chciaa przyzna rwnie Klammowi racj i dodaa: - Zreszt nie wierz w tak wielk draliwo Klamma. My naturalnie boimy si o niego i staramy si go chroni, wychodzc przy tym z zaoenia, e Klamm jest w najwyszym stopniu draliwy. To jest suszne i na pewno odpowiada to woli Klamma. Jak jednak naprawd jest, tego nie wiemy. Oczywicie Klamm z kim, z kim nie chce rozmawia, mwi nie bdzie, choby tamten nie wiem jak natrtnie si stara i pcha, ale sam fakt, e
91

Klamm nigdy nie pozwoli mu do siebie przemwi ani nie ukae si przed jego oczyma, ju wystarczy, bo czemu by Klamm mia naprawd nie znosi czyjego widoku. A przynajmniej nie da si tego dowie, gdy nigdy nie dojdzie do prby. Mody pan potakujco kiwa gow. - Jest to naturalnie w gruncie rzeczy rwnie i moja opinia - rzek - a jeli wyraziem si troch inaczej, to tylko dlatego, by pan geometra mg lepiej mnie zrozumie. Prawd jest wszake, e Klamm, kiedy wyszed na dwr, kilkakrotnie rozejrza si wokoo. - Moe mnie szuka - rzek K. - Moliwe - odpar - nie przyszo mi to jednak na myl. Wszyscy zaczli si mia, a Pepi, ktra prawie nic z caej rozmowy nie rozumiaa, miaa si najgoniej. - Jeli ju wszystkim nam tak wesoo - powiedzia mody pan - chciabym pana, panie geometro, piknie prosi, aby mi pan kilkoma danymi uzupeni moje akta. - Bardzo wiele pisze si tu - rzek K. przypatrujc si z daleka aktom. - Tak, to ze przyzwyczajenie - powiedzia mody pan i zamia si znowu - ale prawdopodobnie nie wie pan jeszcze wcale, kim jestem. Nazywam si Momus i jestem wiejskim sekretarzem Klamma. Po tym owiadczeniu w caym pokoju zapanowa uroczysty nastrj; oberystka i Pepi, cho znay naturalnie owego pana, byy jednak jakby speszone wymienieniem jego nazwiska i piastowanej godnoci. A nawet i sam mody pan, jak gdyby zbyt wiele powiedzia, ponad wasn wytrzymao, i jakby chcia uciec od wynikajcego z jego wasnych sw uroczystego nastroju, zagbi si w swoje akta i zacz pisa, tak e w pokoju sycha byo jedynie skrzypienie pira. - A c to takiego sekretarz wiejski? - spyta K. po chwili. Zamiast Momusa, ktry teraz, po przedstawieniu si, nie uwaa ju za stosowne skada podobnych owiadcze, odpowiedziaa oberystka: - Pan Momus jest takim samym sekretarzem Klamma jak kady inny z jego sekretarzy, ale siedziba urzdowa pana Momusa, a jeli si nie myl, rwnie i jego dziaalno urzdowa... - W tym miejscu Momus, nie przerywajc pisania, zacz gwatownie potrzsa przeczco gow, wobec czego oberystka zaraz si poprawia: - Tylko jego siedziba, a nie dziaalno urzdowa, jest ograniczona do terenu wsi. Pan Momus zaatwia wszystkie potrzebne we wsi pisemne prace za Klamma i pierwszy rozpatruje wszelkie
92

pochodzce ze wsi podania do Klamma. - Poniewa K., nie do jeszcze tym wszystkim przejty, patrzy na oberystk do bezmylnym wzrokiem, oberystka dodaa troch speszona: - Tak tu ju jest urzdzone, e wszyscy panowie z zamku maj swoich pisarzy wiejskich. Momus, ktry przysuchiwa si temu o wiele uwaniej ni K., uzupeni wypowied oberystki: - Sekretarze wiejscy przewanie pracuj dla jednego tylko pana, ja za pracuj dla dwch: dla Klamma i Yallabene. - Tak - powtrzya oberystka, jakby ze swej strony dopiero teraz sobie to uprzytomnia. - Pan Momus pracuje dla dwch panw: dla Klamma i Yallabene, jest wic podwjnym sekretarzem wiejskim. - A wic podwjnym - zgodzi si K. i skin gow, zwracajc si do Momusa, ktry nieco pochylony ku przodowi patrzy teraz prosto na niego, tak jak to robi dziecko, gdy je wanie kto pochwali. Jeli kryo si w tym ruchu pewne lekcewaenie, to albo pozostao nie zauwaone, albo nawet byo wprost podane. Wanie przed K., ktry nie by godzien tego, by Klamm choby tylko przypadkiem go zobaczy, dokadnie wyliczano zasugi czowieka z najbliszego otoczenia Klamma, i to z jawnym zamiarem wywoania szacunku i pochway ze strony K. A przecie K. wcale tego nie doceni. On, ktry ze wszystkich si ubiega si o jedno spojrzenie Klamma, nie ceni do wysoko stanowiska takiego na przykad Momusa, ktremu wolno byo y w zasigu oczu Klamma, daleki by od podziwu, a tym bardziej zawici, gdy nie dy przecie do bliskoci Klamma jako takiej, ale do tego, by on, K., tylko on, a nie kto inny, ze swoimi, a nie z cudzymi sprawami, mg do Klamma przystpi, i to przystpi do niego nie po to, by si u niego zatrzyma, ale by go omin i pj dalej - do zamku. Spojrza wic na zegarek i powiedzia: - Teraz musz ju i do domu. Stosunek Momusa do niego od razy zmieni si na korzy. - Tak, naturalnie - powiedzia Momus - wzywaj pana obowizki wonego w szkole, ale momencik musi pan jednak powici. Jeszcze kilka krtkich pyta. - Nie mam na nie wcale ochoty - rzek K. i chcia podej do drzwi. Momus jednak uderzy jednym z akt o st i wsta z miejsca: - W imieniu Klamma dam od pana, aby pan odpowiada na moje pytania. - W imieniu Klamma? - powtrzy K. - A czy obchodz go moje sprawy? - Co do tego - rzek Momus - nie mam wasnego zdania, a pan chyba tym mniej.
93

Moemy obaj spokojnie pozostawi to samemu Klammowi. Wzywam jednak pana, penic funkcj powierzon mi przez Klamma, aby pan zosta i odpowiada. - Panie geometro - wmieszaa si do rozmowy oberystka - nie chciaabym panu ju nic wicej doradza, wszystkie moje dotychczasowe rady, najyczliwsze, odrzuci pan w niespotykany wprost sposb, a tutaj, do pana sekretarza - nie chc niczego ukrywa - przyszam tylko po to, aby jak naley poinformowa urzd o paskim zachowaniu si i paskich zamiarach oraz aby raz na zawsze uchroni si od ponownego zakwaterowania pana u mnie. Taki jest nasz wzajemny stosunek, ktry ju chyba nie ulegnie adnej zmianie, a jeli wypowiadam obecnie moje zdanie, to nie robi tego, by panu pomc, ale by uatwi troch panu skretarzowi cikie zadanie pertraktowania z takim czowiekiem jak pan. Mimo to jednak, z powodu mojej zupenej szczeroci - inaczej jak otwarcie nie mog z panem postpowa, dzieje si to nawet wbrew mojej woli - moe pan z moich sw wycign dla siebie korzyci, jeli pan tylko zechce. W tym wypadku zwracam pana uwag tylko na to, e jedyna droga, ktra moe zaprowadzi pana do Klamma, przechodzi przez protoky pana sekretarza. Nie chc zreszt przesadza, moe droga ta nie prowadzi a do Klamma, moe urwie si o wiele wczeniej, o czym zadecyduje widzimisi pana sekretarza. W kadym razie jest to jednak jedyna droga, jaka pana moe zaprowadzi przynajmniej w kierunku Klamma. I tej jedynej drogi chce si pan wyrzec? I to z adnego innego powodu, tylko z krnbrnoci! - Ach, pani oberystko - rzek K. - ani nie jest to jedyna droga do Klamma, ani te wicej warta ni inne. A pan, panie sekretarzu, ma zadecydowa o tym, czy moja ewentualna tu odpowied dotrze do Klamma, czy nie? - Oczywicie - odpar Momus i dumnie opuszczonymi oczyma spojrza w prawo i w lewo, gdzie nic nie byo do zobaczenia. - Inaczej po c bybym sekretarzem. - A wic widzi pani, pani oberystko - rzek K. - nie potrzebuj na razie szuka drogi do Klamma, ale najpierw do pana sekretarza. - T drog chciaam panu otworzy - powiedziaa oberystka. - Czy dzi przed poudniem nie zaofiarowaam si skierowa paskiej proby do Klamma? Miao si to sta za porednictwem pana sekretarza. Pan jednak odmwi, a teraz nie pozostaje panu nic innego, tylko ta wanie droga. Zapewne, po paskim dzisiejszym wystpie, po prbie napaci na Klamma, szans pana s jeszcze o wiele mniejsze. Ale ta ostatnia, najmniejsza, niknca i waciwie w ogle nie istniejca nadzieja jest jednak dla pana jedyn. - W jaki sposb dzieje si to, pani oberystko - spyta K. - e pocztkowo tak bardzo
94

prbowaa pani odwie mnie od myli dotarcia do Klamma a teraz traktuje pani moj prob tak powanie 1 wydaje si pani, e w razie nieudania si moich planw bd do pewnego stopnia zgubiony. Jeli dawniej ze szczerego serca mona mi byo radzi, abym w ogle nie dy do Klamma, to jake jest moliwe, by teraz rzekomo rwnie szczerze, pcha mnie wprost na drog do Klamma, choby droga ta, jak pani przyznaje, wcale do niego nie prowadzia? - Czy ja pana pcham? - spytaa oberystka. - Czy to si nazywa popycha naprzd, kiedy mwi, e usiowania pana s beznadziejne? Byoby to naprawd kracow bezczelnoci, jeliby pan w ten sposb chcia przerzuci odpowiedzialno z siebie na mnie. A moe obecno pana sekretarza skania pana do tego? Nie, panie geometro, nie pcham pana do niczego; do jednego tylko mog si przyzna, a mianowicie do tego, e kiedy pana po raz pierwszy zobaczyam, przeceniam go troch. Pana szybkie zwycistwo nad Fried przerazio mnie, nie wiedziaam, do czego moe pan by jeszcze zdolny, chciaam zapobiec dalszemu nieszczciu i mylaam, e bd moga to osign jedynie wzruszywszy pana moimi probami i grobami. Od tego czasu nauczyam si myle o tym wszystkim spokojniej. Moe pan robi, co si panu podoba. Pana poczynania mog pozostawi na podwrzu gbokie lady w niegu, ale nic ponadto. - Rozbieno nie wydaje mi si jednak w peni wyjaniona - rzek K. - ale mnie wystarcza, e zwrciem na t rozbieno uwag. Teraz wszake, panie sekretarzu, prosz mi powiedzie, czy pani oberystka ma racj twierdzc, e wanie ten protok, ktry zamierza pan spisa na podstawie moich zezna, moe doprowadzi do tego, bym mg stan przed Klammem? Jeli tak, gotw jestem niezwocznie odpowiedzie na wszystkie pytania. Jeli o to chodzi, jestem gotw w ogle na wszystko. - Nie - odpar Momus - takie powizania nie istniej, chodzi tylko o to, by uzyska dla prowadzonej przez Klamma registratury wiejskiej dokadny opis dzisiejszego popoudnia. Opis ten od dawna ju jest gotowy, pozostaj jedynie dwie czy trzy luki, ktre dla porzdku pan powinien wypeni; inny cel w ogle nie istnieje, dlatego nie moe by osignity. K. spojrza milczco na oberystk. - Dlaczego pan tak na mnie patrzy? - spytaa oberystka. - Czy moe powiedziaam co innego? Taki on jest zawsze, panie sekretarzu, taki ju jest. Przekrca informacje, ktre mu si daje, 1 twierdzi potem, e go faszywie poinformowano. Mwiam mu od dawna, dzisiaj i zawsze, e nie ma najmniejszej szansy by przyjty przez Klamma. Jeli wic nie ma adnej szansy, to i za porednictwem tego protoku jej nie uzyska. Czy moe by co bardziej
95

jasnego? Nastpnie powiedziaam, e protok ten stanowi jedyn naprawd urzdow czno, jak K. moe mie z Klammem; i to jest przecie do proste i nie podlega dyskusji. Jeli on mi jednak nie wierzy i cigle - nie wiem dlaczego i w jakim celu - ma nadziej, e dostanie si do Klamma, to - jeli wejdzie si w tok jego myli - moe pomc mu tylko ta rzeczywista urzdowa czno, jak ma z Klammem, to znaczy ten protok. Tylko to powiedziaam, a jeli kto twierdzi inaczej, to przekrca zoliwie moje sowa. - Jeli tak jest, pani oberystko - wmiesza si K. - to prosz o przebaczenie, gdy widocznie pani le zrozumiaem; mylaem mianowicie - bdnie, jak si teraz okazuje - i z poprzednich pani sw mona wywnioskowa, e jednak jaka malutka nadzieja dla mnie istnieje. - Na pewno - rzeka oberystka. - Takie jest wanie i moje mniemanie, a pan znowu przekrca moje sowa, tylko tym razem w odwrotnym kierunku. Tego rodzaju nadzieja dla pana moim zdaniem istnieje i wie si oczywicie wycznie z tym protokem. Nie znaczy to jednak, by upowaniao to pana do napastowania pana sekretarza pytaniem: Czy wolno mi bdzie dosta si do Klamma, jeli udziel danych odpowiedzi? Jeli dziecko tak pyta, jest to zabawne, ale jeli czyni to dorosy - obraliwe dla urzdu. Pan sekretarz przez delikatno nie udzieli na to odpowiedzi. Nadzieja wszake, o ktrej mwi, polega wanie na tym, e za porednictwem protoku bdzie pan moe mia pewnego rodzaju czno z Klammem. Czy taka nadzieja panu nie wystarcza? Gdyby zapytano pana o paskie zasugi, majce go uczyni godnym takiego daru, jakim jest ta nadzieja, to czy mgby pan wymieni choby najmniejsze? Oczywicie nic dokadniejszego nie mona o tej nadziei powiedzie, zwaszcza pan sekretarz w charakterze osoby urzdowej nie bdzie mg zrobi w tej sprawie najmniejszej nawet wzmianki. Jemu chodzi tylko, jak to sam powiedzia, o spisanie dzisiejszego popoudnia, i to tylko dla formy; wicej nic nie powie, nawet gdyby pan go zaraz, powoujc si na moje sowa, zapyta o to. - A czy Klamm, panie sekretarzu - spyta K. - bdzie ten protok czyta? - Nie - odpar Momus. - A dlaczego pan o to pyta? Klamm nie moe przecie czyta wszystkich protokw, a nawet nie czyta adnego z nich. Odczepcie si z waszymi protokami! ma on zwyczaj mawia. - Panie geometro - lamentowaa oberystka - zadrcza mnie pan takimi pytaniami, ale czy jest to potrzebne lub choby tylko podane, aby Klamm ten protok czyta i sowo po sowie mia dowiadywa si o nic nie znaczcych szczegach paskiego ycia; czy nie powinien pan raczej jak najpokorniej prosi, by protok ten przed Klammem ukry - cho, nawiasem mwic, proba taka byaby rwnie bezsensowna jak poprzednia, bo kt mgby
96

co ukry przed Klammem - w kadym razie miaoby to o wiele sympatyczniejszy posmak. I czy jest to dla tego czego, co pan nazywa swoj nadziej, niezbdne? Czy pan sam nie owiadczy, e byby pan nawet zadowolony, gdyby pan mia cho tylko sposobno mwi w obecnoci Klamma, i to nawet gdyby on wcale na pana nie patrzy i wcale go nie sucha? I czy przez ten protok nie osignie pan przynajmniej tego, a moe nawet o wiele wicej? - O wiele wicej? - powtrzy pytanie K. - A to jakim sposobem? - Gdyby pan tylko - zawoaa oberystka - nie zachowywa si jak dziecko, ktre wszystko chce mie podane od razu w takim stanie, by mogo wzi to do buzi! Kt moe udzieli odpowiedzi na takie pytania? Protok bdzie wcignity w registratur wiejsk Klamma. O tym pan sysza, nic wicej nie mona na ten temat powiedzie. Ale czy orientuje si pan ju w znaczeniu tego protoku, pana sekretarza oraz registratury wiejskiej? Wie pan, co to znaczy, e pan sekretarz pana przesuchuje? Moe - to nawet prawdopodobne - on sam tego nie wie, siedzi sobie tu i wykonuje swoje obowizki dla porzdku, jak sam powiada. Prosz jednak zway, e Klamm mianowa go na to stanowisko, e pracuje on w imieniu Klamma i e to, co czyni, choby nigdy nie miao dotrze do Klamma, z gry cieszy si jego aprobat. A czy mogoby co mie aprobat Klamma, gdyby nie byo w jego duchu? Daleka jestem od tego, aby w ten prostacki sposb chcie pochlebi panu sekretarzowi. On sam by nawet do tego pewno nie dopuci, lecz nie mwi o jego osobie jako takiej, ale o tym, czym jest, kiedy ma aprobat Klamma, jak wanie w tym wypadku: wtedy jest on tylko narzdziem w rku Klamma i biada temu, kto go nie usucha. Grb oberystki K. nie przestraszy si, a nadzieje, ktrymi staraa si go usidli, znudziy go. Klamm by daleko. Pewnego razu oberystka porwnaa go do ora i wtedy wydao si to K. mieszne, teraz jednak ju go nie mieszyo; myla o odlegoci dzielcej go od Klamma, o jego niedostpnym mieszkaniu oraz o jego cigym milczeniu, przerywanym chyba tylko krzykami, jakich K. nigdy jeszcze nie sysza. Myla o spojrzeniu, ktrym patrzy na wszystko z gry i ktrego nie mona byo nigdy ani uchwyci, ani odeprze, oraz o tym, e mg by widoczny tylko na krtk chwil z nizin, gdzie znajdowa si K., w niedosinych krgach, ktre zatacza tam w grze wedug niezrozumiaych praw. Wszystko to byo wsplne zarwno dla Klamma jak i dla ora. Na pewno jednak nie mia z tym nic wsplnego protok, nad ktrym Momus, popijajc piwo, ama w tej chwili solony obwarzanek, tak e sl i kminek sypay si na wszystkie papiery. - Dobranoc! - rzek K. - Mam awersj do wszelkich przesuchiwa - i rzeczywicie skierowa si ku drzwiom. - A wic jednak wychodzi - rzek Momus do oberystki niemal z przestrachem.
97

- Nie odway si - odpara oberystka. K. nic wicej nie usysza, gdy znalaz si ju w sieni. Byo zimno i wia mocny wicher. Z przeciwlegych drzwi wyszed zarzdca gospody, ktry jak si wydawao, siedzia przy okienku w drzwiach i obserwowa, co si w sieni dzieje. Musia owin wokoo brzucha poy swego surduta, gdy wiatr nawet tu w sieni mu je podrywa. - Ju pan odchodzi, panie geometro? - spyta. - Pan si temu dziwi? - odpowiedzia pytaniem K. - Tak - rzek zarzdca. - Czy nie bdzie pan przesuchiwany? - Nie - odpar K. - nie pozwoliem na to. - Dlaczego? - spyta zarzdca.. - Sam nie wiem - odpowiedzia K. - Dlaczego miabym pozwoli, by mnie przesuchiwano, i dlaczego miabym sta si przedmiotem artw czy te dogadza biurokratycznym kaprysom. Moe innym razem przystabym na to wanie dla artu lub kaprysu, ale dzi - nie. - No tak, zapewne - zgodzi si zarzdca. Bya to jednak zgoda raczej z uprzejmoci ni z przekonania. - Musz teraz wpuci sub do izby z szynkwasem - doda zarzdca. Ju dawno pora na to. Nie chciaem tylko przeszkadza w przesuchaniu. - Pan uwaa to za takie wane? - spyta K. - O tak - rzek zarzdca. - A wic nie powinienem by odmwi? - spyta K. - Nie - odpar zarzdca. - Nie wolno byo tego panu robi. - Poniewa za K. milcza, zarzdca doda - czy po to, by go pocieszy, czy te by prdzej go si pozby: - Tak, tak, ale nie ma chyba powodu, by zaraz przewidywa burz z piorunami. - Nie - rzek K. - Wcale si na to nie zanosi. - I rozeszli si umiechnici.

98

Rozdzia 10
D szalony wicher, kiedy K. stan na ganku i utkwi wzrok w ciemno. Za, bardzo za pogoda. Jako w zwizku z tym przypomniao mu si, jak bardzo oberystka staraa si, by zgodzi si na spisanie protoku, i jak on jednak postawi na swoim. Usiowania jej nie byy oczywicie jawne, potajemnie odpychaa go rwnoczenie od protoku; w kocu nie byo wiadomo, czy postawi na swoim, czy te uleg. Co za intrygancka natura, pozornie dziaajca bezwolnie, jak ten wiatr, wedug dalekiego obcego nakazu, ktrego nie da si nigdy odgadn. Ledwie zdy zrobi kilka krokw gocicem, gdy nagle ujrza dwa migoczce w oddali wiata; ten znak ycia ucieszy go, tote popieszy w kierunku wiate, podczas gdy one zbliay si do niego. Sam nie wiedzia, dlaczego poczu si tak rozczarowany, gdy pozna, e byli to pomocnicy. Szli, wysani zapewne przez Fried na jego spotkanie, a latarnie, ktre wyzwoliy go z ciemnoci, w jakich szalaa wichura, byy prawdopodobnie jego wasnoci. Mimo to poczu si rozczarowany, gdy oczekiwa obcych ludzi, a nie tych starych znajomych, ktrzy mu ju obrzydli. Nie byli to jednak sami tylko pomocnicy, z ciemnoci wyoni si midzy nimi rwnie Barnabas. - Barnabasie! - zawoa K. i wycign do niego rk. - Czy przychodzisz do mnie? Niespodziano tego spotkania kazaa K. zapomnie na razie o przykrym uczuciu, jakie Barnabas kiedy w nim wywoa. - Do ciebie - odrzek Barnabas z tak jak ongi uprzejmoci. - Z listem od Klamma. - List od Klamma! - powtrzy K. podnoszc gow do gry i wzi szybko list z rki Barnabasa. - Powiecie! - rozkaza pomocnikom, ktrzy z prawa i z lewa ciasno do niego przywarli, podnoszc latarnie. By mc czyta, K. musia zoy najpierw wielki arkusz papieru listowego w harmonijk, by go uchroni przed wiatrem, dopiero potem zacz: Do pana geometry w obery Pod Mostem Pomiary, jakie pan dotychczas wykona, zasuguj na moje uznanie. Rwnie praca paskich pomocnikw godna jest pochway. Umie pan ich do pracy nakania. Prosz nie ustawa w pilnoci! iech pan doprowadzi polecon panu prac a do pomylnego

zakoczenia. Przerwa w pracy bardzo by mnie martwia. Poza tym niech pan bdzie spokojny: sprawa paskiego wynagrodzenia bdzie w najbliszym czasie zaatwiona. pana z oka. K. oderwa wzrok od listu dopiero wtedy, gdy o wiele wolniej od niego czytajcy ie spuszczam

99

pomocnicy dla uczczenia dobrej nowiny zawoali trzy razy hura! i zaczli macha latarniami. - Uspokjcie si - rzek K. i zwrci si do Barnabasa: - To chyba nieporozumienie. Barnabas nie zrozumia. - To nieporozumienie - powtrzy K. i uczucie zmczenia, ktre drczyo go od poudnia, znowu wrcio, droga do budynku szkolnego wydaa mu si jeszcze dusza, za Barnabasem ukazaa si caa jego rodzina, pomocnicy za jeszcze cigle przytulali si do niego tak, e musia ich odpycha okciami; jake Frieda moga wysa ich na jego spotkanie, kiedy przecie wyranie rozkaza, by pozostali u niej. Drog do domu znalazby sam, i to nawet atwiej ni w tym towarzystwie. Na dodatek jeden z pomocnikw mia wokoo szyi okrcon chustk, ktrej koce trzepotay na wietrze i kilka razy uderzyy K. w twarz. Wprawdzie drugi pomocnik swymi dugimi, spiczastymi i ruchliwymi palcami niezwocznie odsuwa chustk z twarzy K., ale nic to nie pomagao. Obaj pomocnicy wydawali si nawet znajdowa przyjemno w tej zabawie, w ogle zachwyca ich wiatr i niepokj tej nocy. - Precz! - wrzasn K. - Kiedycie ju przyszli na moje spotkanie, to czemu nie przynielicie mi mojej laski, ebym mg wygna was z powrotem do domu? Pomocnicy ukryli si za Barnabasem, ale nie byli znowu tak bardzo przeraeni, by nie chciao si im postawi swych latar na obu ramionach obrocy. Ten jednak zaraz strzsn je na ziemi. - Barnabasie - rzek K. i byo mu bardzo przykro, e Barnabas go widocznie nie rozumie. Martwi si, e w spokojnych czasach kubrak Barnabasa piknie byszcza, a kiedy sytuacja staa si grona, to nie mona byo liczy na jego pomoc, natrafiao si jedynie na niemy opr, z ktrym nie sposb byo walczy, gdy Barnabas by bezbronny i tylko jego umiech promienia, co zreszt rwnie nic nie pomagao, jak promieniowanie gwiazdy wysoko na niebie wobec wichury na ziemi. - Zobacz, co pan mi tu pisze - rzek K. i podsun mu list pod same oczy. - Pan jest widocznie faszywie poinformowany. Nie wykonuj przecie adnych pomiarw, a co warci s moi pomocnicy, sam widzisz. Pracy, ktrej w ogle nie wykonuj, nie mog oczywicie przerwa. Nawet niezadowolenia pana nie mog spowodowa, wic jake mgbym zasuy na jego uznanie! I spokojny nie mog by nigdy. - Ju ja to zaatwi - rzek Barnabas, ktry przez cay czas odwraca oczy od listu, zreszt nie mg go nawet przeczyta, gdy mia go zbyt blisko przed oczyma. - Ach - rzek K. - obiecujesz mi, e wszystko zaatwisz, ale czy mog ci wierzy? Tak bardzo potrzebuj zaufanego posaca, a teraz nawet wicej ni kiedykolwiek. - Mwic to K. przygryz warg ze zniecierpliwienia.
100

- Prosz pana - rzek Barnabas mikko skaniajc gow i znw prawie mu si udao zwie K., by mu uwierzy - na pewno to zaatwi, jak rwnie to, co pan mi ostatnio powierzy. - Co?! - krzykn K. - I tamtego jeszcze nie zaatwie! Nie bye nastpnego dnia w zamku? - Nie - odpar Barnabas. - Mj poczciwy ojciec jest ju stary, jak pan sam widzia, i byo akurat wiele roboty, tak e musiaem mu pomc, ale teraz w najbliszym czasie pjd do zamku. - Co ty robisz, niesamowity czowieku! - zawoa K. i uderzy si w czoo. - Czy sprawy Klamma nie s waniejsze od wszystkich innych? Piastujesz wysoki urzd posaca i sprawujesz si tak haniebnie? Kog moe obchodzi robota twego ojca? Klamm oczekuje wiadomoci, a ty zamiast pdzi na eb na szyj, wolisz wynosi gnj ze stajni! - Mj ojciec jest szewcem - rzek Barnabas zupenie tym nie stropiony. - Mia obstalunki od Brunswicka, a ja jestem czeladnikiem ojca. - Szewc... obstahmki... Brunswick! - wrzasn K. z wciekoci, jak gdyby chcia kade z tych sw unicestwi raz na zawsze. - I kto potrzebuje tu butw na tych wiecznie pustych drogach?! I c mnie obchodzi cae to wasze szewstwo! Dostae ode mnie zlecenie nie po to, aby o nim zapomnia lub pomyli, siedzc przy warsztacie szewskim, ale eby zaraz je przekaza panu. - Tu K. nieco si uspokoi, gdy przyszo mu na myl, e Klamm przecie prawdopodobnie cay ten czas spdzi nie na zamku, ale w gospodzie. Lecz Barnabas znowu go rozdrani, kiedy zacz powtarza sowo w sowo pierwsze zlecenie K. jako dowd, e je zapamita. - Dosy, nie chc ci widzie - rzek K. - Niech si pan na mnie nie gniewa, prosz pana - powiedzia Barnabas i jak gdyby chcc niewiadomie ukara K., nie patrzy na niego, spuci oczy. A moe byo to po prostu oniemielenie z powodu krzyku K. - Nie gniewam si na ciebie - rzek K. i jego rozdranienie zwrcio si teraz przeciwko niemu samemu. - Na ciebie nie, ale jest dla mnie rzecz bardzo przykr mie takiego posaca do zaatwiania wanych spraw. - Widzisz - rzek Barnabas i wydawao si, e mwi wicej ni mu byo wolno, by obroni swj honor posaca - Klamm nie czeka przecie na wiadomoci, a nawet gniewa si, kiedy przychodz. Znowu nowiny! powiedzia kiedy. Przewanie wstaje z miejsca, kiedy zobaczy z daleka, e si zbliam, wychodzi do drugiego pokoju i wcale mnie nie przyjmuje. Nie jest te bynajmniej ustalone, abym mia z kadym zleceniem do niego chodzi. Gdyby to
101

byo ustalone, poszedbym naturalnie niezwocznie, ale poniewa takiego zarzdzenia nie byo, to nawet gdybym nigdy nie przyszed, nie otrzymabym za to nagany. Kiedy zaatwiam jakie zlecenie, robi to dobrowolnie. - Dobrze - rzek K. obserwujc Barnabasa i umylnie odwracajc si od pomocnikw, ktrzy na zmian wyaniali si z gbi zza plecw Barnabasa i szybko, naladujc wiatr lekkim gwizdaniem, niby to przeraeni widokiem K., znowu znikali. Zabawiali si tak ju do dugo. - Jak si ma rzecz z Klammem, nie wiem i wtpi, czy ty sam moesz si tak dokadnie orientowa. Nawet gdyby mg, nic w tych sprawach naprawi nie zdoamy. Ale zaatwi przekazanie zlecenia moesz, i o to tylko ci prosz. To cakiem krtkie zlecenie. Czy moesz je zaraz jutro zaatwi i od razu przekaza mi odpowied albo przynajmniej donie, jak zostae przyjty? Czy moesz i chcesz to zrobi? Byoby to dla mnie bardzo wane. Moe bd mia jeszcze sposobno odpowiednio ci za to podzikowa. Moe ju teraz masz jakie yczenie, ktre mgbym speni? - Oczywicie wykonam zlecenie - odpar Barnabas. - A czy postarasz si dobrze je wykona, przekaza zlecenie samemu Klammowi, wydosta odpowied od niego samego, i to od razu, ale tak cakiem od razu, jeszcze przed poudniem, postarasz si? - Zrobi wszystko jak najlepiej - odpar Barnabas. - Zreszt ja zawsze tak postpuj. - Nie bdziemy teraz o tym dyskutowali - rzek K. - Oto zlecenie: Geometra K. prosi pana naczelnika o pozwolenie rozmwienia si z nim osobicie; z gry zgadza, si na wszelkie warunki, jakie mogyby wynikn z takiego pozwolenia. Do tej proby jest zmuszony, gdy dotychczas wszyscy porednicy cakowicie zawiedli. Jako dowd geometra nadmienia, e dotychczas nie wykona najmniejszego pomiaru i wedug tego, co mu powiedzia wjt, nigdy go nie wykona. Dlatego te z rozpaczliwym wstydem przeczyta ostatni list pana naczelnika. Tylko osobiste porozumienie si z panem naczelnikiem moe tu co pomc. Geometra wie, e zbyt wiele da, ale dooy wszelkich stara, aby dla pana naczelnika byo to jak najmniej uciliwe. Dlatego te zgadza si na kade ograniczenie czasu rozmowy, a nawet, jeli okae si to potrzebne, na ustalenie iloci sw, ktrych wolno mu bdzie w tej rozmowie uy, sdzi, e dziesi sw wystarczy. Z gbokim szacunkiem i z najwysz niecierpliwoci oczekuje on rozstrzygnicia. - K. mwi to w jakim zapamitaniu, jakby sta ju przed drzwiami Klamma i rozmawia z portierem. - Zlecenie zrobio si o wiele dusze ni przypuszczaem - powiedzia potem. - Ale moesz je i tak ustnie przekaza, listu nie chc pisa, gdy musiaby on odby nieskoczenie dug drog wszystkich papierw urzdowych. - K. nabazgra co na skrawku papieru, jedynie dla Barnabasa, plecy jednego z
102

pomocnikw suyy mu za podprk, podczas gdy drugi wieci. K. mg to ju pisa pod dyktando Barnabasa, ktry wszystko zapamita i jak dobry ucze wszystko dokadnie recytowa, nie zwracajc uwagi na faszywe podpowiedzi pomocnikw. - Masz nadzwyczajn pami - rzek K. i wrczy mu skrawek papieru - ale teraz prosz: oka si nadzwyczajny i pod innymi wzgldami. A yczenia? Czy nie masz adnych? Mwi otwarcie, e bybym spokojniejszy co do przyszych losw mego zlecenia, gdyby mia jakie yczenia w zamian. Barnabas milcza przez chwil, po czym powiedzia: - Moje siostry prosiy, abym ci pozdrowi. - Twoje siostry? - powtrzy K. - Ach, te wielkie, tgie dziewczyny! - Obie kazay ci pozdrowi, ale szczeglnie Amalia - doda Barnabas. - To ona przyniosa mi dzisiaj ten list dla ciebie z zamku. Chwyciwszy si tej przede wszystkim wiadomoci K. zapyta: - A czy nie mogaby ona rwnie przekaza mego zlecenia na zamek? A moe pjdziecie oboje i kade z was sprbuje szczcia na wasn rk? - Amalii nie wolno wchodzi do kancelarii - rzek Barnabas. - Gdyby nie to, bardzo chtnie by si tego podja. - Prawdopodobnie zajd jutro do was - rzek K. - ale przedtem musisz przyj do mnie z odpowiedzi. Czekam na ciebie w szkole. Pozdrw ode mnie twoje siostry. Obietnica K., jak si zdawao, bardzo ucieszya Barnabasa. Po uciniciu na poegnanie rki Barnabas dotkn jeszcze przelotnie ramienia K., jak gdyby wszystko byo tak samo jak wtedy, gdy Barnabas w caej swej wspaniaoci wkroczy midzy chopw do obery. K. wprawdzie mia si z tego, jednak odczu dotknicie jako wyrnienie. Zagodnia nawet i w drodze powrotnej pozwala pomocnikom wyczynia, co im si ywnie podobao.

103

Rozdzia 11
Do domu K. wrci zupenie przemarznity. Wszdzie byo ciemno, wiece w latarniach wypaliy si. K. prowadzony przez pomocnikw, ktrzy tu dobrze si orientowali, po omacku przedosta si do klasy szkolnej. - To pierwszy wasz zasugujcy na pochwa wyczyn - powiedzia, przypominajc sobie list Klamma. Frieda na p przez sen zawoaa: - Pozwlcie K. spa! Nie przeszkadzajcie mu! - Widocznie K. tak absorbowa jej myli, e nawet opanowana sennoci nie przestawaa na niego czeka. Zapalono wiato. Lampy jednak nie mona byo mocniej podkrci, gdy nafty byo mao. Mode gospodarstwo cierpiao jeszcze rne niedostatki. W piecu wprawdzie napalono, ale ogrzanie wielkiej sali, ktra suya rwnie jako gimnastyczna, o czym wiadczyy przyrzdy stojce wokoo i zwisajce z puapu, pochono ju cay zapas drzewa. Z pocztku byo, jak zapewniano K., przyjemnie i ciepo, niestety, piec zdy ju wystygn. Lea wprawdzie wielki zapas drzewa w szopie, ale szopa bya zamknita, klucz za znajdowa si u nauczyciela, ktry pozwala uywa opau jedynie do palenia podczas lekcji. Wszystko to mona by jeszcze znie, gdyby byy ka, jaki schron. Ale jeli o spanie chodzi, to by tylko jeden siennik, schludnie przykryty - co zasugiwao na pene uznanie - wenian chustk Friedy, ale bez pierzyny, z dwoma cikimi i sztywnymi kocami tylko, ktre prawie nie grzay. I nawet na ten marny siennik pomocnicy spogldali podliwym okiem, cho oczywicie nie mieli nadziei, by kiedykolwiek byo im wolno na nim si pooy. Frieda patrzya lkliwie na K. Ju w obery Pod Mostem wykazaa, e kademu pokojowi, nawet najlichszemu, potrafi nada przytulny wygld, ale tu nic nie moga zdziaa, nie majc adnych rodkw. - Jedyn ozdob naszego pokoju s przyrzdy gimnastyczne -powiedziaa umiechajc si z trudem przez zy. Ale jeli chodzio o najwiksze braki: niewygodne posanie i niedostateczne ciepo, obiecywaa z ca pewnoci ju na dzie nastpny popraw i prosia K., by do tego czasu uzbroi si w cierpliwo. adnym swkiem czy aluzj lub min nie dawaa do poznania, e ywi w sercu wobec K. najmniejsz choby uraz, chocia, jak sam przed sob musia si przyzna, porwa j z gospody dla oficjalistw, a teraz rwnie z obery Pod Mostem. Dlatego te K. stara si usilnie znosi wszystko cierpliwie, co zreszt wcale mu tak trudno nie przychodzio, gdy w mylach wdrowa wanie z Barnabasem i powtarza sowo po sowie swoje wasne zlecenie, lecz nie tak, jak przekaza je Barnabasowi, ale tak jak

104

wyobraa sobie, e powinno brzmie wobec Klamma. Oprcz tego cieszy si oczywicie rwnie szczerze na kaw, ktr mu Frieda gotowaa na maszynce spirytusowej, i oparty o stygncy piec, ledzi szybkie i wprawne jej ruchy, gdy na katedrze nauczycielskiej rozkadaa nieodzowny biay obrus, ustawiaa na nim filiank malowan w kwiatki, obok niej za chleb, smalec i nawet puszk sardynek. Wkrtce wszystko byo gotowe. Frieda te nic jeszcze nie jada, gdy czekaa na K. Byy tam dwa fotele, na ktrych K. i Frieda zasiedli do stou, pomocnicy za u ich stp na podium. Pomocnicy ani przez chwilk nie zachowywali si jednak spokojnie i przeszkadzali nawet w czasie jedzenia. Cho mieli wszystkiego pod dostatkiem i wcale jeszcze z tym si nie uporali, zrywali si co chwila z miejsc, by sprawdzi, ile jedzenia jest jeszcze na stole i czy mog si jeszcze czego dla siebie spodziewa. K. nie przejmowa si nimi wcale, dopiero miech Friedy zwrci na nich jego uwag. Pieszczotliwie przykry jej lec na stole rk swoj doni i spyta po cichu, dlaczego jest dla nich tak pobaliwa, a nawet przychylnie przyjmuje ich bazestwa. W ten sposb nigdy si ich nie bdzie mg pozby, podczas gdy stosujc w pewnej mierze surowsze i wobec ich zachowania si naprawd odpowiedniejsze traktowanie, mona by byo niejedno osign, okiezna ich, a co prawdopodobniejsze, jak rwnie i lepsze, obrzydzi im sub tak, by wreszcie czmychnli. Chyba ten pobyt w budynku szkolnym nie nalea do

najprzyjemniejszych; zreszt nie bdzie rwnie zbyt dugotrway, wszystkich tych brakw mona by jednak nie dostrzega, gdyby pomocnicy sobie poszli i gdyby oni zostali sami we dwoje w tym cichym domu. Czy Frieda nie dostrzega, e pomocnicy z dnia na dzie staj si coraz bezczelniejsi, jak gdyby zachceni obecnoci Friedy oraz nadziej, e K. nie bdzie przy niej taki surowy, jaki byby bez niej. Zreszt moe istniej jakie prostsze rodki natychmiastowego pozbycia si pomocnikw bez zbyt wielkiego zachodu, moe zna je nawet Frieda, ktra przecie z tutejszymi stosunkami jest tak dobrze obeznana. I samym pomocnikom prawdopodobnie wywiadczy si przysug, jeli si ich w jakikolwiek sposb oddali, gdy ycie, jakie tu prowadz, nie jest znowu tak wielk rozkosz. Nawet to leniuchowanie, ktre byo dotychczas ich udziaem, musi choby czciowo skoczy si. Pomocnicy bd musieli pracowa, gdy Frieda po trudach ostatnich dni powinna oszczdza swe siy, za K. bdzie zajty szukaniem wyjcia z tej przymuso'wej sytuacji. Gdyby za pomocnicy odeszli to K. poczuje tak ulg, e z atwoci sprosta obowizkom wonego w szkole obok wszystkich innych obowizkw. Frieda, ktra przysuchiwaa si uwanie, gadzc go wolno po ramieniu, powiedziaa, e zgadza si z tym wszystkim, ale e K. prawdopodobnie zbyt surowo ocenia bazestwa pomocnikw. S to przecie modzi chopcy, weseli i do jeszcze nieokrzesani, s po raz
105

pierwszy w subie u obcego, dopiero co wypuszczono ich spod surowej zamkowej dyscypliny i dlatego stale s nieco podnieceni i zdziwieni. W tym stanie istotnie popeniaj czasami jakie gupstwa, ktrymi denerwowa si jest wprawdzie rzecz zupenie naturaln, ale rozsdniej jest z nich si mia. Ona na przykad niekiedy wprost nie moe si od miechu powstrzyma. Mimo to zgadza si w peni z K., e byoby lepiej odesa ich i pozosta we dwoje. Przysuna si bliej K., ukrya twarz na jego ramieniu i przytulona powiedziaa tak niewyranie, e a K. musia si ku niej pochyli, i i ona sama nie widzi sposobu na pomocnikw oraz boi si, e wszystko, co K. proponuje, do niczego nie doprowadzi. O ile wie, K. sam przecie yczy ich sobie, a teraz, kiedy ich ma, to ju bdzie musia zatrzyma. Najlepiej chyba nie bra ich tak powanie, gdy jest to ludek lekkomylny. W ten sposb najatwiej mona bdzie znie ich obecno K. by z tej odpowiedzi niezadowolony; na wp artem, na wp serio stwierdzi, e wyglda na to, jakby Frieda bya z nimi w zmowie lub co najmniej ywia dla nich wiele sympatii. Z pewnoci s to adne gagatki, ale przy odrobinie dobrej woli kadego mona si pozby. K. dowiedzie jej tego na przykadzie pomocnikw. Frieda odrzeka, e bardzo bdzie mu wdziczna, jeli to si uda, zreszt obiecuje ju si odtd z nich nie mia i nie mwi do nich ani jednego niepotrzebnego sowa. Nawet nie znajduje ju teraz w nich nic miesznego i na pewno nie naley wcale do przyjemnoci by stale obserwowan przez dwch mczyzn. Uczya si ju patrze na tych dwch jego oczyma. I rzeczywicie wzdrygna si nieco, kiedy pomocnicy znowy wstali, czy to eby sprawdzi, jaki jest jeszcze zapas jedzenia, czy te by ustali, jaki by powd tych dugich szeptw. K. wykorzysta to, aby obrzydzi Friedzie pomocnikw. Przycign j do siebie i mocno przytuleni skoczyli w ten sposb posiek. Teraz trzeba byo i spa, zwaszcza e wszyscy byli bardzo zmczeni. Jeden z pomocnikw zasn nawet przy jedzeniu, co bardzo mieszyo drugiego, ktry chcia koniecznie zwrci uwag pastwa na gupi wyraz picego towarzysza, ale mu si to nie udao, gdy K. i Frieda niewzruszeni siedzieli wysoko na swoich fotelach. Z powodu coraz nieznoniejszego zimna ocigali si z pjciem spa. W kocu K. owiadczy, e trzeba jeszcze raz napali w piecu, gdy inaczej nie bdzie mona zasn. Potem zacz szuka jakiej siekiery. Pomocnicy wiedzieli, gdzie si siekiera znajduje, wic przynieli j. Udano si do szopy mieszczcej drzewo. Niebawem lekkie drzwiczki zostay wywaone, a pomocnicy, uradowani, jak gdyby czego podobnie piknego nigdy jeszcze nie przeyli, gonic si i popychajc, zaczli znosi drwa do klasy. Wkrtce by ju wielki stos. Napalono w piecu i wszyscy uoyli si wokoo. Pomocnicy dostali do przykrycia si jeden wsplny koc, co byo zupenie wystarczajce, gdy ustalono, e jeden z nich bdzie czuwa i
106

podsyca ogie. Wkrtce piec tak si rozgrza, e wcale nie potrzeba byo kocw. Zgaszono lamp i K. z Frieda, uradowani ciepem i cisz, uoyli si do snu. Gdy K. obudzi si w nocy z powodu jakiego szmeru i pierwszym, niepewnym, na wp sennym jeszcze ruchem poszuka Friedy, spostrzeg, e zamiast Friedy ley przy nim jeden z pomocnikw. Rozdraniony nagym przebudzeniem, K. poczu taki strach, jakiego jeszcze dotychczas me dozna w tej wsi. Z gonym krzykiem podnis si nieco i pprzytomnie uderzy pomocnika tak mocno pici, e ten zacz paka. Wszystko wyjanio si zreszt wkrtce. Frieda obudzia si z poczuciem, e jakie wielkie zwierz - tak przynajmniej jej si wydawao - prawdopodobnie kot, wskoczyo jej na piersi i zaraz potem ucieko. Wstaa wic i ze wiec przeszukaa cay pokj, by odnale to zwierz. Jeden z pomocnikw wykorzysta to, by na chwil zazna rozkoszy leenia na sienniku - teraz ju gorzko tego aowa. Friedzie jednak nie udao si nic znale, moe zreszt byo to tylko jakie przywidzenie. Wrcia wic do K. i po drodze, jak gdyby zapomniaa o wieczornej rozmowie, pogaskaa skulonego i lamentujcego pomocnika po wosach, chcc go pocieszy. K. nic na to nie powiedzia, poleci jedynie pomocnikom, by przestali pali w piecu, gdy po zuyciu prawie caego zapasu drzewa zrobio si ju zbyt gorco.

107

Rozdzia 12
Rano obudzili si wszyscy dopiero wtedy, gdy pierwsi uczniowie znaleli si ju w klasie i z ciekawoci otoczyli ich posanie. Byo to nieprzyjemne, gdy na skutek wielkiego upau, ktry wprawdzie nad ranem znowu ustpi przed nieprzyjemnym chodem, wszyscy rozebrali si a do koszuli. Wanie kiedy zaczli si ubiera, we drzwiach ukazaa si Giza, nauczycielka, wysoka, pikna blondynka, moe nieco za sztywna. Widocznie wiedziaa ju o nowym wonym i przypuszczalnie otrzymaa od nauczyciela instrukcj, jak naley postpowa, gdy zaraz od progu powiedziaa: - Tego nie mog tolerowa. Otrzyma pan pozwolenie tylko na spanie w klasie, ale ja nie mam obowizku odbywania lekcji w paskiej sypialni. adna mi rodzina wonego, ktra prawie do poudnia wyleguje si w kach! Fe! No, jeli o to chodzi, to niejedno daoby si powiedzie, zwaszcza co do rodziny i ek - pomyla K. szybko przesuwajc wraz z Fried - pomocnikw nie mona byo do tego uy, gdy leeli na pododze i gapili si bezmylnie na nauczycielk i dzieci - gumy gimnastyczne i kozio do skakania. Przykry je kocami i utworzy w ten sposb may schron, w ktrym przynajmniej mona si byo ukry przed spojrzeniami dzieci i jako ubra. Spokoju jednak nie mieli ani przez chwil. Najpierw nauczycielka zrzdzia, e w miednicy nie ma wieej wody; K. chcia wanie miednic wzi dla siebie i Friedy, ale musia z tego zrezygnowa, by nauczycielki zbytnio nie drani. Nic to wszake nie pomogo, ju w chwil potem powsta wielki rwetes. Niestety, zapomnieli sprztn z katedry resztki kolacji. Nauczycielka zrzucia wszystko lini wprost na podog. To, e oliwa po sardynkach i resztka kawy wylay si, a garnek si stuk, wcale nauczycielki nie obchodzio - wony i tak zaraz wszystko posprzta. Jeszcze niezupenie ubrani, K. i Frieda, oparszy si 0 drki gimnastyczne, przygldali si zniszczeniu swego skromnego mienia, pomocnicy za, nie mylc wcale ubra si, wygldali ku wielkiej radoci dzieci spod kocw. Najwicej bolaa Frieda naturalnie nad strat garnka do kawy. Dopiero kiedy K., chcc j pocieszy, zapewni, e niezwocznie uda si do wjta, zada nowego garnka i na pewno dostanie, opanowaa si na tyle, e w koszuli jedynie i w halce wybiega z prowizorycznego schronu, aby zabra przynajmniej obrus i uratowa go przed dalszym poplamieniem. Udao si jej to, chocia nauczycielka, by j odstraszy, bez ustanku walia lini w st, co mogo nadwery nawet najsilniejsze nerwy. Kiedy K. i Frieda ju si ubrali musieli pomocnikw, ktrzy tymi wszystkimi wydarzeniami byli jakby odurzeni, nie tylko zmusza rozkazami i

108

szturchacami do ubierania si, ale nawet wasnorcznie ich ubiera. Potem, kiedy wszyscy byli ju gotowi K. rozdzieli najpilniejsze roboty; pomocnicy mieli przynie drzewa i napali w piecu, zaczynajc jednak od drugiej sali, skd grozio jeszcze wiksze niebezpieczestwo, gdy prawdopodobnie by tam ju nauczyciel, Frieda miaa wyszorowa podog, a K. przynie wody i w ogle zrobi porzdek. O niadaniu na razie nie mogo by mowy. Aby zbada, w jakim nastroju jest nauczycielka, K. postanowi wyj pierwszy, inni za mieli wyj po nim, gdy na nich zawoa. Zarzdzi tak z jednej strony dlatego, e nie chcia, by bazestwa pomocnikw od samego pocztku pogorszyy sytuacj, z drugiej za dlatego, e chcia moliwie oszczdzi Friedzie przykroci, gdy Frieda miaa ambicj, ktrej on nie mia, Frieda bya wraliwa, podczas gdy on wcale nie, Frieda mylaa zawsze tylko o biecych drobnych wistewkach, podczas gdy on - o Barnabasie i przyszoci. Frieda dokadnie stosowaa si do wszystkich jego zarzdze i nie odrywaa oczu od niego. Gdy tylko K. si ukaza, nauczycielka zacza wrzeszcze przy akompaniamencie miechu dzieci, ktry teraz w ogle ju nie ustawa. - No co, wyspa si pan? - A kiedy K. nic nie odpowiedzia, gdy waciwie nie byo to adne pytanie, tylko poszed prosto do umywalni, nauczycielka spytaa: - Cocie zrobili mojej Kici? - Wielki, stary, opasy kot lea leniwie rozcignity na stole, nauczycielka za ogldaa jego troch wida skaleczon ap. A wic Frieda miaa jednak racj. Kot ten wprawdzie na ni w nocy nie skoczy, gdy skaka zapewne ju nie mg, ale przepez przez ni, przestraszony obecnoci ludzi w pustym zazwyczaj budynku, szybko si ukry i przy tym niezwykym dla niego popiechu skaleczy si. K. stara si wytumaczy to spokojnie nauczycielce, ktra jednak interesowaa si samym skutkiem i powtarzaa: - No tak, okaleczylicie mi Kici. Tym rozpoczlicie wasz pobyt tu. Niech pan patrzy! - przywoaa K. do katedry, pokazaa mu ap kota i nim K. si zorientowa, zrobia mu kocimi pazurami szram na rku. Pazury byy ju wprawdzie tpe, ale nauczycielka, nie dbajc o kota, tak mocno je wgniota w rk K. e pozostay krwawe lady. - A teraz niech pan idzie do swojej roboty - rzeka do K. Niecierpliwie i pochylia si znowu nad swoim kotem. Frieda, ktra wraz z pomocnikami przygldaa si temu spoza porczy gimnastycznej, krzykna na widok krwi, za K. pokaza dzieciom rk i powiedzia: - Patrzcie, co mi zrobi ten zy i podstpny kot. Powiedzia to oczywicie nie pod adresem dzieci, ktrych wrzask i gony miech stay si ju tak samodzielne, e nie potrzeboway nowych powodw czy podniety; adne ju
109

sowo nie mogo do nich trafi lub na nie wpyn. Poniewa jednak nauczycielka odpowiedziaa na obraz tylko krtkim spojrzeniem i dalej zajmowaa si kotem, co oznaczao, e pierwsza jej zo znalaza zaspokojenie w krwawej zemcie na winowajcy, K. zawoa Fried i pomocnikw i praca si rozpocza. Kiedy K. wynis kube z brudn wod, przynis czystej i zacz sprzta klas, jaki mniej wicej dwunastoletni chopiec wyszed z awki, dotkn rki K. i powiedzia co, czego z powodu wielkiego haasu zupenie nie mona byo zrozumie. Potem nagle cay harmider usta i K. odwrci si. To, czego obawia si przez cay ranek, stao si faktem: w drzwiach sta nauczyciel, mimo swego nikego wzrostu, trzyma w kadej rce pomocnika za konierz. Widocznie zapa ich przy noszeniu drzewa, gdy potnym gosem, po kadym sowie robic pauz, woa: - Kto way si wama do szopy z drzewem? Gdzie jest ten drab, abym mg go zbi na kwanie jabko?! Wtedy Frieda podniosa si z podogi, ktr staraa si u stp nauczycielki wyszorowa, spojrzaa na K., jak gdyby chciaa w ten sposb zaczerpn siy, i powiedziaa, przy czym byo w jej spojrzeniu i postawie co z jej dawnego poczucia wyszoci: - To ja zrobiam, panie nauczycielu. Nie wiedziaam, jak sobie inaczej poradzi. Jeli wczesnym rankiem miao by napalone w obu klasach, to trzeba byo szop otworzy, ale nie odwayam si pj do pana po klucz w nocy, mj narzeczony za by w gospodzie dla panw z zamku i przypuszczaam, e pozostanie tam przez ca noc, musiaam wic sama zadecydowa. Jeli le postpiam, przepraszam za mj brak dowiadczenia; ju mj narzeczony dosy mi naurga, kiedy zobaczy, co si stao. Sam nawet zakaza mi pali rano w piecach mylc, e przez zamknicie szopy chcia pan zaznaczy, i nie yczy sobie, aby byo napalone przed jego przyjciem. To, e nie jest napalone, jest wic jego win, a to, e wamalimy si do szopy - moj. - Kto wyama drzwi? - spyta nauczyciel pomocnikw, ktrzy cigle jeszcze starali si uwolni z jego rk. - Ten pan - odpowiedzieli obaj i aby nie mogo by ju adnych wtpliwoci, wskazali na K. Frieda zamiaa si, a ten miech wyda si jeszcze bardziej przekonujcy ni jej sowa, potem cierk, ktr mya podog, zacza wyyma nad kubem, jak gdyby to jej owiadczeniem cae zajcie zostao zlikwidowane, za zeznania pomocnikw byy tylko spnionym artem. Dopiero kiedy, znowu gotowa do dalszej pracy uklka, dodaa: - Nasi pomocnicy to dzieci i mimo swych lat powinni siedzie w tych awkach
110

szkolnych. Ja sama otworzyam przed wieczorem drzwi szopy siekier, co byo zreszt do atwe, i nie potrzebowaam do tego pomocnikw, ktrzy przeszkadzaliby mi tylko. Kiedy potem w nocy wrci mj narzeczony i wyszed na dwr, aby obejrze i, jeli moliwe, naprawi, pomocnicy wybiegli razem z nim, prawdopodobnie dlatego, e bali si tu sami zosta, zobaczyli, e mj narzeczony co naprawia przy wyamanych drzwiach i dlatego tak teraz mwi... Ale to s jeszcze dzieci! Pomocnicy podczas owiadczenia Friedy krcili jednak gowami, wskazywali na K. i usiowali minami i gestem przekona Fried, e nie ma racji; poniewa im si to nie udao, podporzdkowali si w kocu, przyjli sowa Friedy za rozkaz i na dalsze pytania nauczyciela ju nic nie odpowiadali. - Tak - rzek nauczyciel - a wic skamalicie lub przynajmniej bezpodstawnie oskarylicie wonego? - Pomocnicy cigle milczeli, a ich drenie i lkliwe spojrzenia zdaway si wiadczy o poczuciu _ Jeeli tak, to zaraz dam wam w skr - rzek nauczyciel i posa jedno z dzieci do drugiego pokoju po trzcink. Kiedy potem zamierzy si ni, Frieda krzykna: - Pomocnicy powiedzieli prawd! - wrzucia z rozpacz cierk do kuba, e a woda trysna wysoko w gr, i pobiega za drki gimnastyczne, by si tam ukry. - Co za kamliwy nard! - stwierdzia nauczycielka. Skoczya wanie opatrywa kotu ap i wzia go teraz na kolana, na ktrych ledwie si mieci. - Pozostaje teraz na placu tylko pan wony - rzek nauczyciel. Odepchn pomocnikw i zwrci si do K., ktry przez cay ten czas przysuchiwa si oparty o miot. - Ten pan wony z tchrzostwa spokojnie dopuszcza, by innych oskarao si faszywie o jego wasne otrostwa. - No! - rzek K., ktry dobrze zmiarkowa, e interwencja Friedy zagodzia pierwszy impet gniewu nauczyciela - gdyby pomocnicy troch dostali w skr, nie sprawioby mi to zbytniej przykroci; jeli przy dziesiciu rzeczywistych przewinieniach zostali oszczdzeni, mog raz odpokutowa za winy nie popenione. Niezalenie od tego wolabym unikn bezporedniego zatargu z panem, panie nauczycielu, by moe i pan by wola. Poniewa Frieda powicia mnie teraz dla pomocnikw - w tym miejscu K. zrobi pauz i w zapadej na chwil ciszy sycha byo tylko szlochanie schowanej za drkami Friedy - caa sprawa musi obecnie, oczywicie, by do koca wyjaniona. - To niesychane! - powiedziaa nauczycielka. - Jestem cakowicie pani zdania, panno Gizo - popar j nauczyciel. - Pan, panie wony, zostaje naturalnie z powodu tego haniebnego przewinienia subowo z miejsca
111

zwolniony. Wybr kary, ktra pniej nastpi, na razie sobie jeszcze rezerwuj; a teraz prosz wynosi si natychmiast ze wszystkimi swoimi gratami z tego domu. Sprawi nam to rzeczywist ulg i lekcje bd mogy si nareszcie rozpocz. A wic jazda! - Nie rusz si z tego miejsca - rzek K. - jest pan moim przeoonym, ale nie tym, ktry mi t posad da. Da mi j pan wjt i tylko od niego mog przyj wymwienie. Przypuszczalnie jednak dano mi t posad nie po to, abym tu z moimi ludmi zamarz, ale jak sam pan to ju powiedzia, aby nie dopuci do nieopatrznych i rozpaczliwych postpkw z mojej strony. Dlatego nage wyrzucenie mnie std byoby wanie wbrew woli pana wjta. Pki nie usysz z jego wasnych ust przeciwnej opinii, nie uwierz. Bdzie to zreszt prawdopodobnie rwnie z wielkim poytkiem dla pana, jeli nie usucham jego lekkomylnego wymwienia. - A wic nie zastosuje si pan? - spyta nauczyciel. K. potrzsn przeczco gow. Niech pan dobrze si zastanowi - powiedzia nauczyciel. - Decyzje paskie nie zawsze nale do najlepszych; niech pan pomyli na przykad o wczorajszym popoudniu, kiedy to pan nie zgodzi si na przesuchanie. - Dlaczego wspomina pan o tym teraz? - spyta K. - Bo mi si tak podoba - odpar nauczyciel. - A teraz powtarzam po raz ostatni: precz! Kiedy jednak i to nie wywaro adnego skutku, nauczyciel podszed do katedry i zacz naradza si szeptem z nauczycielk, ktra nawet wspomniaa co o policji, ale nauczyciel na to si nie zgodzi. W kocu oboje rzecz uzgodnili i nauczyciel kaza dzieciom przej do drugiej klasy, by tam odbyy wspln lekcj z pozostaymi dziemi. Ta zmiana ucieszya wszystkich i pokj opuszczono wrd miechw i krzykw. Nauczyciel i nauczycielka wyszli ostatni. Nauczycielka niosa dziennik klasowy, na ktrym siedzia kot, obojtny w swej otyoci na wszystko. Nauczyciel chtnie by kota tu pozostawi, ale nauczycielka uczynion w tym kierunku aluzj zdecydowanie odrzucia, napomykajc o okruciestwie K. W ten sposb prcz wszystkich innych przykroci K. obarczy nauczyciela jeszcze i kotem. Wpyno to widocznie na ostatnie sowa, z ktrymi nauczyciel wychodzc zwrci si do K. - Pani nauczycielka opuszcza z dziemi ten pokj ulegajc przemocy, gdy pan uporczywie nie stosuje si do mego wymwienia, a nikt nie moe od niej, modej dziewczyny, da, by prowadzia lekcj wrd paskiego plugawego baaganu domowego. Pozostaje wic pan tutaj sam i moe pan bez przeszkd ze strony oburzonych, lecz przyzwoitych widzw panoszy si, jak si panu podoba. Ale to dugo trwa nie bdzie, za to rcz - to mwic zatrzasn drzwi.
112

113

Rozdzia 13
Ledwie zdyli wszyscy wyj, K. powiedzia do pomocnikw: - Wynocie si! Zdumieni tym nieoczekiwanym rozkazem usuchali, ale kiedy K. zamkn za nimi drzwi, chcieli znw wrci, skomlili na dworze i dobijali si do drzwi. - Jestecie zwolnieni z obowizkw - zawoa K. - Nigdy ju nie przyjm was do suby! Pomocnicy wszake nie chcieli si na to zgodzi i tukli rkami i nogami w drzwi. - Chcemy wrci do ciebie, panie! - woali, jak gdyby K. by staym ldem, a oni tonli w odmtach morskich. Ale K. nie zna litoci i z niecierpliwoci czeka, a nieznony haas zmusi nauczyciela do interwencji. Wkrtce tak te si stao. - Niech pan wpuci swoich przekltych pomocnikw - zawoa nauczyciel. - Wymwiem im prac! - odkrzykn K. Miao to pewien uboczny nie zamierzony skutek, a mianowicie udowodnio nauczycielowi, do czego mona doj, jeli kto ma tyle energii, by nie tylko wymwi, ale i wprowadzi to w czyn. Nauczyciel prbowa teraz pomocnikw po przyjacielsku uciszy. Niech poczekaj tu spokojnie, K. w kocu bdzie musia jednak ich wpuci. Potem nauczyciel odszed. I moe byaby zapanowaa teraz cisza, gdyby K. nie zacz wykrzykiwa, e s ostatecznie zwolnieni z obowizkw i nie mog mie najmniejszej nadziei na ponowne przyjcie. Wtedy pomocnicy zaczli tak samo haasowa jak poprzednio. Znw wrci nauczyciel, a obecnie nie pertraktowa ju z nimi, leczy wypdzi ich z budynku szkolnego, prawdopodobnie wzbudzajc postrach trzcink. Wkrtce jednak znowu si ukazali przed oknami sali gimnastycznej, pukali w szyby i krzyczeli; ale sw ich nie mona ju byo zrozumie. I tam nie pozostali rwnie zbyt dugo, gdy w gbokim niegu nie mogli skaka tak, jak tego wymaga ich niepokj. Podbiegli wic do sztachet otaczajcych ogrd szkolny, wskoczyli na kamienn podmurwk, skd wprawdzie z daleka - lepiej jednak widzieli wntrze pokoju. Biegali tam i z powrotem, trzymajc si sztachet, przystawali wycigajc bagalnie zoone rce ku K. Robili to dugo, nie zwaajc na bezcelowo swych wysikw; byli jakby odurzeni, nie przestali nawet wtedy, gdy K. spuci stor, by uwolni si od ich widoku. W pokoju pogronym obecnie w pmroku K. podszed do drkw gimnastycznych, by zobaczy, co si dzieje z Fried. Czujc na sobie jego wzrok, podniosa si,

114

uporzdkowaa wosy, otara zy z twarzy i zabraa si w milczeniu do zaparzania kawy. Cho ju o wszystkim wiedziaa, K. poinformowa j jednak oficjalnie o tym, e zwolni pomocnikw ze suby. Fried kiwaa tylko gow. K. usiad w jednej z awek szkolnych i przyglda si jej zmczonym ruchom. Dotychczasowa wieo i rezolutno przydaway uroku jej wtej postaci; obecnie urok ten prys. Niewiele dni wspycia z K. wystarczyo, by do tego doprowadzi. Praca przy szynkwasie nie bya lekka, ale prawdopodobnie bardziej jej odpowiadaa. A moe rozstanie z Klammem byo waciw przyczyn jej marnego wygldu? Blisko Klamma uczynia j dla K. tak powabn i w tym powabie K. porwa j, teraz za zwida w jego ramionach. - Friedo - rzek K. Od razu odstawia mynek do kawy i usiada przy K. na awce. - Gniewasz si na mnie? - spytaa. - Nie - odpar K. - Myl, e nie potrafisz inaczej. ya sobie zadowolona w gospodzie dla panw z zamku. Powinienem by tam ci zostawi. - Tak - powiedziaa Fried patrzc smutno przed siebie - powiniene by tam mnie zostawi. Nie jestem godna wspy z tob. Uwolniony ode mnie mgby przypuszczalnie osign wszystko, do czego dysz. Z mego powodu podporzdkowujesz si temu despotycznemu nauczycielowi. Przyje t aosn posad i w dalszym cigu starasz si mozolnie o rozmow z Klammem. Wszystko to czynisz dla mnie. A ja jake marnie wywdziczam ci si za to. - Nie - rzek K. i na pocieszenie obj j ramieniem. - Wszystko to s drobiazgi, ktre mnie wcale nie bol; do Klamma d wcale nie tylko twojego powodu. A jake wiele dobrego ty dla mnie zrobia. Zanim ci poznaem, bkaem si tu na pustkowiu. Nikt mnie nie przyjmowa, a komu si narzucaem, ten egna si ze mn popiesznie. Jeli za mogem u kogo zazna troch spokoju, to byli to ludzie, od ktrych z kolei ja uciekaem, jak na przykad od rodziny Barnabasa. - Uciekae od nich? Naprawd? Najdroszy! - przerwaa Frieda ywo i po usyszeniu wahajcego si tak ze strony K. znowu pogrya si w swojej apatii. Ale i K. rwnie zabrako energii, by wyjani, w jaki sposb zwizek z Frieda skierowa wszystko ku lepszemu. Uwolni j powoli z ucisku i siedzieli chwil w milczeniu, wreszcie Frieda, jak gdyby z rki K. promieniowao na ni jakie ciepo, bez ktrego nie moga ju teraz si obej, powiedziaa: -Nie znios duej tego ycia tutaj. Jeeli chcesz, abym zostaa przy tobie, musimy std wyemigrowa dokdkolwiek, do poudniowej Francji czy do Hiszpanii.
115

- Wyemigrowa nie mog - rzek K. - przybyem tutaj, aby pozosta i pozostan. -1 czujc sprzeczno, a nie zadajc sobie wcale trudu, by j wytumaczy, doda, jakby mwic do siebie: - C mogo mnie zwabi do tego pustkowia, jeli nie ch pozostania tu na zawsze? - A potem cign dalej: - lecz i ty chcesz tu pozosta, przecie to twoja ojczyzna. Tylko Klamma ci brak i to nasuwa ci rozpaczliwe myli. - Klamma miaoby mi brakowa? - rzeka Frieda. - Klamma jest tu peno, Klamma jest tu za duo. Chc std wyjecha, aby przed nim uciec. Nie Klamma mi brak, ale ciebie, z twojego powodu chc wyjecha, gdy nie mog si tob nasyci tu, gdzie wszyscy mnie szarpi. Wolaabym, aby zdarli mi t pikn mask, wolaabym, aby ciao moje zmarniao, bylebym moga tylko y spokojnie przy tobie. K. wycign jeden tylko wniosek z tego wszystkiego i od razu zapyta: ~ Czy Klamm utrzymuje z tob jeszcze jakie stosunki? Czy woa ci do siebie? - Nic o Klammie nie wiem - odpara Frieda. - Mwi teraz o innych, na przykad o pomocnikach. - Ach pomocnicy! - powiedzia K. zaskoczony. - Czy oni ciebie Przeladuj? - A ty tego nie zauway? - spytaa Frieda. - Nie - odpowiedzia K. i nadaremnie usiowa przypomnie sobie niektre szczegy. - To natrtni i napastliwi chopcy, ae eby si odwayli ciebie zaczepia, tego nie zauwayem. - Nie zauwaye? - powtrzya Frieda. - Nie zauwaye, jak z naszego pokoju w obery Pod Mostem nie mona ich byo wyrzuci, jak zazdronie obserwowali wszystko, co si dziao midzy nami. Jak jeden z nich w kocu pooy si na moim miejscu na sienniku oraz jak obecnie przeciwko tobie zeznawali, by spowodowa twoje wygnanie i zgub i pozosta tylko ze mn. Tego wszystkiego nie zauwaye? - K. patrzy na Fried nie odpowiadajc. Zarzuty wobec pomocnikw byy moe nawet suszne, ale mona byo im nada o wiele bardziej niewinn interpretacj: po prostu wytumaczy je ich miesznym, dziecinnym, niestaym i nieopanowanym usposobieniem. I czy nie przemawiao przeciwko wysuwanym zarzutom rwnie i to, e zawsze starali si wszdzie i raczej z K., ni pozostawa z Frieda? K. chcia co w tym rodzaju napomkn, ale Frieda odpara: - To wszystko obuda, ktrej nie dostrzegae. A dlaczego ich wygna, jeli nie wanie z tych powodw? - I Frieda podesza do okna, odsuna stor na bok, wyjrzaa, po czym przywoaa K. Pomocnicy trwali wci jeszcze przy sztachetach, chocia wida byo, e s ju zmczeni, od czasu do czasu wycigali jednak z wielkim wysikiem bagalnie rce w kierunku szkoy. Jeden z nich nawet, aby nie trzyma si stale sztachety, zaczepi si kurt o prt.
116

- Jacy oni biedni! Jacy biedni! - lamentowaa Frieda. - Czy wiesz, dlaczego ich wygnaem? - spyta K. - bezporednim powodem bya ty. - Ja? - zdziwia si Frieda nie odrywajc wzroku od okna. - Za twoje zbyt yczliwe traktowanie pomocnikw - rzek K. - za przebaczanie im ich bazestw, za mianie si z nich, za gaskanie ich po wosach i za t nieustann twoj lito. Jacy oni biedni powtarzasz teraz znowu. Wreszcie przewayo szal ostatnie zajcie, kiedy nie zawahaa si mnie powici, by wykupi za t cen pomocnikw od chosty. - Ot to wanie - powiedziaa Frieda. - Wanie o tym mwi. Ot to wanie, co mnie od ciebie oddala, chocia nie mog wyobrazi sobie wikszego szczcia, jak by przy tobie cigle, nieustannie, bez koca. Podczas gdy o tym jedynie stale myl, e na ziemi nie ma spokojnego miejsca dla naszej mioci - ani we wsi, ani gdzie indziej, wyobraam sobie gbok i ciasn mogi, w ktrej leymy spleceni uciskiem jak kleszczami. Ja ukrywam swoj twarz przy twojej, a ty swoj przy mojej i nikt ju nas nigdy nie ujrzy. Tu wszake, spjrz na pomocnikw - nie do ciebie wycigaj oni bagalnie rce, lecz do mnie. - I nie ja - rzek K. - patrz na nich, ale ty. - Oczywicie, e ja - odpara Frieda ze zoci - o tym przecie cigle mwi, bo c innego mogoby by powodem, e pomocnicy stale na mnie dybi, cho moe i s wysacami Klamma. - Wysacami Klamma? - powtrzy K., ktrego to okrelenie, cho wydao mu si naturalne, bardzo zdziwio. - Wysacami Klamma - powiedziaa Frieda - moe oni s, ae prcz tego s rwnie niedorzecznymi chopakami, ktrym do wychowania przyda si jeszcze chosta. C to za obrzydliwe, pode chopaczyska! Jak wstrtna jest rozbieno pomidzy ich twarzami, ktre mogyby nalee rwnie do dorosych, czy moe nawet do studentw, a ich dziecinnym, bazeskim zachowaniem si! Czy mylisz, e ja tego nie widz? Wstyd mi za nich. Ale tak ju jest, e si nimi nie brzydz, tylko wstyd mi za nich. Musz cigle na nich patrze. Kiedy trzeba na nich si gniewa, chce mi si z nich tylko mia. Kiedy chciano da im w skr, musiaam pogaska ich po wosach. A kiedy le w nocy przy tobie, nie mog spa i patrz ponad tob, jak jeden z nich mocno owinity w koc pi, drugi za przed otwartymi drzwiczkami pieca klczy i dorzuca drew, to musz wtedy przechyla si tak, e prawie ciebie budz. I nie kot mnie przestraszy, znam koty i pamitam stale niespokojn drzemk przy szynkwasie, nie kot mnie przestraszy, ale ja sama siebie si boj. I nie potrzeba wcale takiego potwora jak ten kot, przy najmniejszym nawet szmerze si wzdrygam. Czasami boj si, e si obudzisz i wszystko bdzie skoczone, to znowu zrywam si i zapalam wiec, aby
117

prdzej si obudzi i mg mnie obroni. - O tym wszystkim nic nie wiedziaem - przerwa jej K. - przypuszczaem jedynie, e mogo tak by, i dlatego wygnaem pomocnikw; teraz ju ich nie ma, moe wszystko bdzie dobrze. - Tak, nareszcie ich nie ma - powtrzya Frieda, ale wyraz jej twarzy by umczony, nie radosny. - Nie wiemy tylko, kim oni s. niyslach nazywam ich dla zabawy wysannikami Klamma, ale e oni naprawd nimi s. Ich oczy takie naiwne, a jednak iskrzce si, przypominaj mi w jaki sposb oczy Klamma. Tak, wanie to wanie spojrzenie Klamma czasami przeszywa mnie z ich oczu I dlatego nie jest prawd, gdy mwi, e wstyd mi za nich Chciaabym tylko, eby tak byo. Wiem, oczywicie, e gdzie indziej i u innych ludzi takie zachowanie byoby gupie i race, u nich jednak tak nie jest. Z szacunkiem i zachwytem patrz na ich bazestwa. A jeli s to wysacy Klamma, to kt nas od nici: uwolni? I czy w ogle byoby rzecz podan uwolni si od nich? Jeli nie, musiaby ich prdko znowu sprowadzi i cieszy si, bd chcieli wrci. - Chcesz, abym ich znowu sprowadzi? - spyta K. - Przenigdy - odpara Frieda. - Jestem daleka od tego. mogabym ju znie ich widoku, gdyby tu wtargnli, ich radoci, mnie znw widz, ich podskakiwania - skacz jak dzieci - oraz ici wycigania ramion, jak to czyni doroli mczyni. Kiedy znv jednak pomyl, e ty, pozostajc surowy wobec nich, wzbraniasz przez to samemu Klammowi dostpu do siebie, chciaabym nal wszelki sposb uchroni ci przed konsekwencjami. Wtedy chc,! eby ich wpuci. Wtedy, K., szybko wpu ich tutaj! Nie zwracaj nal mnie uwagi, bo co ci na mnie moe zalee! Bd si bronia, dopki! bd moga; jeli jednak miaabym przegra, no to przegram, ale| w przewiadczeniu, e i to stao si dla twego dobra. - Umacniasz mnie tylko w moim sdzie o pomocnikach - rzek K. - Nigdy nie wejd tu za moj zgod. To, e si ich pozbyem, wiadczy, i ostatecznie mona ich ujarzmi, a co za tym idzie, e niej maj nic wsplnego z Klammem. Dopiero wczoraj wieczorem otrzymaem od niego list, z ktrego mogem si przekona, e co do pomocnikw jest zupenie nie zorientowany, a co za tym idzie, e s mu oni cakiem obojtni, bo gdyby tak nie byo, to umiaby na pewno zdoby o nich dokadne wiadomoci. To za, e ty w nich widzisz Klamma, niczego jeszcze nie dowodzi, gdy niestety, cigle znajdujesz si pod wpywem oberystki i Klamma widzisz wszdzie. Cigle jeszcze jeste kochank Klamma, a wcale nie moj on. Czasami od tego wszystkiego w gowie mi si mci i wydaje mi si, e wszystko straciem. Mam wtedy wraenie, e przed chwil dopiero przybyem do wsi, ale nie peen
118

nadziei, jaki wtedy naprawd byem, lecz wiadom tego, e czekaj na mnie same rozczarowania i e ten I kielich goryczy bd musia wypi a do samego dna. Ale zdarza si to J tylko od czasu do czasu - doda K. z agodnym umiechem widzc, e Frieda na skutek jego sw omdlewa - i w gruncie rzeczy jest to dowodem czego dobrego, a mianowicie tego, jak wiele dla mnie znaczysz. Jeli teraz dasz ode mnie, abym dokona wyboru miedzy tob, a pomocnikami, to pomocnicy ju przegrali. Zreszt c to za pomys wybiera midzy tob a pomocnikami! Teraz ju chc ostatecznie si od nich uwolni, zarwno w sowach jak i w mylach. Kto zreszt wie, czy sabo, ktra nas oboje opanowaa, nie pochodzi std, emy jeszcze nie jedli niadania? - Moliwe - zgodzia si Frieda, umiechajc si ze znueniem, i zabraa si do roboty. K. rwnie chwyci za miot. Po chwili kto cichutko zapuka. - Barnabas! - zawoa K., cisn miot i w kilku susach by przy drzwiach. Frieda, bardziej przeraona tym imieniem ni wszystkim innym, patrzya na K. Niewprawnymi rkami K. nie mg od razu otworzy starego zamka. - Ju otwieram - powtarza cigle, zamiast zapyta, kto waciwie puka. A potem musia przypatrywa si, jak przez otwarte na ocie drzwi wszed wcale nie Barnabas, lecz may chopaczek, ktry ju przedtem chcia co K. powiedzie. K. nie mia jednak wcale ochoty da po sobie pozna, e go sobie przypomina. - Czego tu chcesz? - spyta. - Lekcja odbywa si obok. - Wanie stamtd przychodz - odpar chopaczek stojc wyprony na baczno i spojrza spokojnie na K. olbrzymimi czarnymi oczyma. - Wic czego tu chcesz? No prdzej! - rzek K. pochylajc si z lekka nad nim, gdy chopaczek mwi zbyt cicho. - Czy mog ci dopomc? - spyta malec. - On chce nam dopomc - powtrzy K. Friedzie, po czym zwrci si do maego: Jak ty si nazywasz? - Hans Brunswick - powiedzia chopaczek - ucze IV klasy, syn Ottona Brunswicka, mistrza szewskiego z ulicy witej Magdaleny. - Patrzcie go, Brunswick si nazywa - powiedzia K. i sta si uprzejmiejszy dla chopaczka. Okazao si, e Hans tak przej si krwaw szram, ktr nauczycielka zrobia K. na rku, e ju wwczas zdecydowa si K. pomc. Obecnie samowolnie, ryzykujc srg kar, zdezerterowa z ssiedniej klasy. Wszystko to mogo by
PO

prostu wytworem

chopicej wyobrani, ktrej uleg. O tym te wiadczya powaga, jak tchno wszystko, co robi. Tylko e na pocztku przeszkadzaa mu nieco niemiao, wkrtce jednak
119

przyzwyczai si do K. i Friedy, a kiedy dosta gorcej, dobrej kawy, oywi si i nabra ufnoci. Pytania jego byy natarczywe i wnikliwe, jakby chcia jak najprdzej dowiedzie si o wszystkim najwaniejszym, aby mc samodzielnie za K. i Fried decydowa. Mia te co wadczego w caym swoim zachowaniu. Byo to jednak tak pomieszane z dziecinn niewinnoci, e na wp szczerze i na wp artem, chtnie mu si podporzdkowywano. W kadym razie skoncentrowa on na sobie ca uwag, wszelka praca ustaa, a niadanie cigno si w nieskoczono. Chocia chopaczek siedzia w awce szkolnej, za K. wysoko na katedrze, Frieda natomiast na fotelu obok, wygldao, jak gdyby wanie Hans by nauczycielem, ktry egzaminuje i stawia stopnie. Lekki umiech na jego agodnych ustach zdawa si mwi, i dobrze wie, e chodzi tylko o gr - ale tym powaniej bra si do rzeczy. Moe zreszt nie by to wcale umiech, ale dziecice szczcie, igrajce na jego ustach. Dziwnie pno przyzna si do tego, e pozna ju K. dawniej, kiedy K. wstpi do domu Lasemanna. K. ucieszy si tym bardzo. - Bawie si wtedy u stp kobiety? - spyta K. - Tak - odpar Hans - to bya moja matka. - I teraz musia co opowiedzie o swojej matce, ale uczyni to niechtnie, ulegajc kilkakrotnej zachcie. Okazao si przy tym, e by jeszcze zupenie maym dzieckiem, przez usta ktrego, zwaszcza kiedy pyta, moe w przeczuciu przyszoci, a moe na skutek zudzenia suchajcych w niespokojnym napiciu wydawa si przemawia energiczny, mdry i przezorny mczyzna. Potem bez adnego przejcia mczyzna stawa si znowu maym uczniem, ktry pewnych pyta wcale nie rozumia, inne przekrca i z typowym dla dziecka nieliczeniem si z innymi mwi zbyt cicho, cho czsto zwracano mu na to uwag. W kocu, jak gdyby na zo, pomija milczeniem wiele pilnych pyta, i to cakiem bez zaenowania, czego dorosy nigdy by nie potrafi. W ogle wydawao si, jak gdyby wedug jego zdania tylko on mia prawo pyta, za pytania innych amay jaki tam regulamin i byy tylko strat czasu. Mg take dugo siedzie zupenie cicho, wyprostowany, z opuszczon gow i wysunit doln warg. Friedzie to si tak spodobao, e czsto stawiaa mu umylnie pytania, co do ktrych miaa nadziej, e zmusz go do takiego wanie milczenia. Czasem jej si to udawao, ale K. si zoci. A w ogle dowiedziano si niewiele. Matka bya nieco chorowita, ale co to bya za choroba, nie ustalono. Dziecko, ktre wwczas trzymaa na kolanach, byo siostrzyczk Hansa imieniem Frieda (to, e wypytujca go pani miaa to samo imi, bardzo urazio Hansa). Wszyscy oni mieszkali we wsi, ale nie u Lasemanna, gdzie byli wwczas w odwiedzinach, by si tam wykpa, gdy Lasemann posiada wielk kad, w ktrej ze szczeglnym upodobaniem kpay si i chlapay mae dzieci, do ktrych Mans ju nie nalea. O swoim
120

oicu Hans mwi z szacunkiem lub z lkiem, ale tylko wtedy, kiedy nie mwio si rwnoczenie o matce. Wobec matki warto ojca widocznie bya znikoma. Zreszt wszystkie pytania dotyczce ich ycia rodzinnego, pomimo wszelkich stara pozostay bez odpowiedzi. Co do pracy zawodowej ojca, dowiedziano si, e by pierwszym szewcem we wsi. Nikt mu nie dorwnywa, jak to wynikao z niejednej odpowiedzi na zupenie inne pytania. Dawa one nawet innym szewcom, na przykad ojcu Barnabasa, prac do domu. W tym ostatnim wypadku Brunswick robi to chyba ze szczeglnej aski, o tym przynajmniej wiadczyo dumne podniesienie gowy Hansa, ktre skonio Fried do tego, e podbiega i ucaowaa go. Na pytanie, czy by ju na zamku, odpowiedzia dopiero po kilkakrotnym powtrzeniu tego pytania: nie. Na podobne pytania dotyczce matki nie odpowiedzia wcale. W kocu K. si zmczy, i jemu rwnie cae to wypytywanie wydao si bezcelowe. Przyzna pod tym wzgldem chopcu suszno, zwaszcza e byo co enujcego w wyciganiu tajemnic rodzinnych od niewinnego dziecka. Podwjnie wikszym wstydem byo jednak to, e i w ten sposb niczego si nie dowiedziano. I kiedy K. na zakoczenie spyta malca, w jaki sposb chcia im dopomc, nie zdziwi si ju syszc, e Hans chcia tylko pomc im tu przy pracy, aby nauczyciel i nauczycielka ju tak na K. nie wymylali. K. owiadczy Hansowi, e takiej pomocy nie potrzebuje. Wymylanie jest zapewne nieodczne od natury nauczyciela i nawet przez dokadniejsz robot chyba nie da si temu zapobiec. Sama robota za nie jest wcale trudna i tylko na skutek przypadkowych okolicznoci K. si z ni dzi spni. Zreszt na K. wymylanie to nie robi takiego wraenia, jak na uczniu, otrzsa si z niego, jakby byo mu obojtne, i ma nadziej, e wkrtce bdzie mg cakowicie uwolni si od nauczyciela. Poniewa wic chodzio tylko o pomoc przeciwko nauczycielowi, dzikuje serdecznie Hansowi i pozwala mu odej w nadziei, e Hans nie zostanie z tego powodu ukarany. Chocia K. wcale tego nie podkreli, a jedynie mimo woli napomkn, e chodzi tu jedynie o pomoc przeciwko nauczycielowi, bez ktrej mona si obej, za sprawa innej pomocy pozostaje otwarta, Hans zorientowa si i zapyta K. czy przypadkiem nie potrzebuje innej pomocy; bardzo chtnie by mu bowiem dopomg, a jeliby sam nie by w stanie tego zrobi, poprosi o to matk i wtedy na pewno si uda. Ojciec rwnie kiedy ma jakie kopoty, to zawsze prosi matk o pomoc. A zreszt matka ju kiedy o K. pytaa. Sama prawie nie wychodzi z domu i tylko wyjtkowo bya wtedy u Lasemanna; on natomiast, Hans, czsto tam chodzi, by bawi si z dziemi Lasemannw, i z tego powodu matka go kiedy spytaa, czy nie byo tam moe znw geometry. Nie wolno wszake denerwowa matki, poniewa jest saba i umczona, i dlatego Hans odpowiedzia po prostu, e nie widzia tam geometry, a potem nie byo ju o tym mowy. Kiedy jednak spotka K. w szkole, chcia do niego zagada, by o tym donie
121

matce. Matka bowiem najbardziej lubi, kiedy bez wyranego rozkazu spenia si jej yczenia. Na to K. odpowiedzia po krtkim namyle, e nie potrzebuje pomocy, bo ma wszystko, czego mu potrzeba, ale jest to bardzo mie ze strony Hansa, e chce mu dopomc. K. dzikuje mu za dobre chci i nie uwaa za wykluczone, e pniej bdzie jeszcze czego potrzebowa, a wtedy zwrci si do niego, zwaszcza e ma jego adres. K. natomiast tym razem moe pomc Hansowi. Jest mu bardzo przykro, e matka Hansa niedomaga i e widocznie nikt si tu na tej chorobie nie moe pozna; przy zaniedbaniu za choroby moe atwo nastpi pogorszenie, cho sama choroba zasadniczo nie jest grona. Ot K. zna si troch na medycynie, a co jest jeszcze o wiele wicej warte, ma pewne dowiadczenie w pielgnowaniu chorych. Niejedno, co si nie udao lekarzom, jemu si udao. W domu nazywano go zawsze z powodu jego znachorstwa gorzkim zikiem. W kadym razie chtnie zobaczyby matk Hansa i pomwi z ni. Moe uda mu si udzieli jej jakiej dobrej rady, chtnie uczyni to dla Hansa. Oczy chopca rozbysy wobec takiej oferty, za K. skusiy do natarczywego nalegania. Ale rezultat by niezadowalajcy, gdy Hans odpowiada na wszystkie pytania, i to nawet nie bdc przy tym bardzo zmartwiony, e do matki nie wolno nikomu obcemu przychodzi w odwiedziny, gdy trzeba oszczdza jej siy. Chocia K. wtedy prawie z ni nie rozmawia, musiaa si potem na kilka dni pooy do ka, co zreszt zdarza si do czsto. Ojciec za gniewa si wtedy bardzo z powodu K. i na pewno nigdy nie pozwoli, by K. do matki przyszed. Ba, kaza nawet wtedy odnale K., aby ukara go za jego zachowanie, lecz matka powstrzymaa go od tego. Przede wszystkim matka nie chce w ogle z nikim rozmawia. Jej pytanie o K. nie oznacza wcale wyjtku od reguy, ale przeciwnie - wanie kiedy bya mowa o nim, miaa sposobno wypowiedzie yczenie zobaczenia 20 a jednak tego nie uczynia i w ten sposb wyranie daa do zrozumienia, jaka jest jej wola. Chce tylko co o K. usysze, ale mwi z nim nie chce. Zreszt nie jest to waciwie adna choroba, to, na co ona cierpi. Sama zna dobrze przyczyn swego stanu i niekiedy mwi, e prawdopodobnie wszystkiemu winien jest tutejszy klimat. Lecz nie chce opuci tej miejscowoci z powodu ojca i dzieci, a zreszt czuje si ju lepiej ni dawniej. Byo to wszystko, czego K. si dowiedzia. Mans stawa si wyranie bardziej logiczny, kiedy musia broni matki przed K., przed tym samym K., ktremu rzekomo chcia pomc. Dla dobrego celu, by K. do matki nie dopuci, zaprzecza w niejednym swym poprzednim wypowiedziom, na przykad jeli chodzio o jej chorob. Mimo to K. miarkowa, e i teraz Hans cigle mu jeszcze sprzyja, tylko gdy chodzio o jego matk, zapomina o wszystkim; jeli przeciwstawiao si kogo jego matce, to od razu tamten nie mia racji. Tym razem by to K., ale mg to by i ojciec Hansa. K. chcia to wyprbowa i powiedzia, e jest na pewno bardzo rozsdnie ze strony ojca, i chroni matk przed
122

zakceniem jej spokoju, i gdyby K. wtedy co podobnego przypuszcza, na pewno nie odwayby si do matki przemwi. Dugo jeszcze teraz, ju po wszystkim, prosi Hansa, aby za to w domu przeprosi. Nie moe natomiast w peni zrozumie, dlaczego ojciec, jeli przyczyna choroby jest tak jasno okrelona, jak to Hans mwi, nie pozwala matce odpocz w innym klimacie; mona wrcz powiedzie, e tylko on j zatrzymuje, gdy matka nie wyjeda std z powodu dzieci i ma, a dzieci mogaby ostatecznie zabra ze sob, gdy nie musiaaby wyjecha ani na dugo, ani bardzo daleko. Ju na grze zamkowej powietrze jest cakiem inne. Na koszty takiego wyjazdu ojca byoby sta, gdy jest przecie najprzedniejszym szewcem we wsi i na pewno on albo matka maj krewnych lub znajomych na zamku, ktrzy chtnie by ich przyjli. Dlaczego wic ojciec jej nie puszcza? Nie powinien lekceway takiej choroby; K. widzia matk Hansa tylko przelotnie, ale wanie jej uderzajca blado i sabo skoniy go do tego, by do niej przemwi; ju wtedy zdziwio go to, e ojciec pozwoli swojej chorej onie przebywa w dusznej izbie, gdzie wsplnie kpano si i prano bielizn, i e nie potrafi pohamowa swych gonych krzykw. Widocznie ojciec nie orientuje si, o co chodzi; moe stan zdrowia chorej ostatnimi czasy troch si polepszy, takie niedomaganie ma swoje kaprysy, ale w kocu, jeli si go nie zwalcza, wystpuje ze zdwojon si i wtedy nic ju pomc nie moe. Jeli K. nie moe z matk Hansa mwi, to moe byoby dobrze, gdyby pomwi z jego ojcem i zwrci mu na to wszystko uwag. Hans przysuchiwa si z napiciem. Prawie wszystko rozumia, a groz tego, czego nie rozumia, odczuwa silnie. Mimo to powiedzia, e K. nie moe rozmawia z jego ojcem, gdy ojciec ywi do niego antypati i prawdopodobnie obszedby si z nim tak samo jak nauczyciel. Hans powiedzia to z niemiaym umiechem, kiedy chodzio o K., a z zacitoci i smutkiem, kiedy wspomina o ojcu. Doda jednak, e K. moe bdzie mg pomwi z matk, lecz bez wiedzy ojca. Potem Hans namyla si przez chwil, patrzc nieruchomo przed siebie, jak kobieta, ktra chce popeni co zakazanego i szuka sposobnoci, by zrobi to bezkarnie, wreszcie powiedzia, e przypuszczalnie pojutrze bdzie to moliwe, gdy ojciec ma wyj wieczorem do gospody, aby co tam omwi, wtedy on Hans, przyjdzie do K. i zaprowadzi go do matki, oczywicie pod warunkiem, e matka si na to zgodzi, co na razie jest jeszcze mao prawdopodobne. Przede wszystkim nie robi ona nic wbrew woli ojca, ktremu jest we wszystkim posuszna, nawet w sprawach bezsensownych w sposb oczywisty. Naprawd to Hans szuka teraz pomocy K. przeciwko wasnemu ojcu. Wydawao si, e sam siebie oszukiwa, kiedy wierzy, e K. moe udzieli mu pomocy, podczas gdy w rzeczywistoci chcia tylko wybada, czy - chocia nikt z dawnego otoczenia matce pomc
123

nie mg - ten obcy, zjawiajcy si niespodzianie i przez matk tylko wspomniany pan, potrafi to zrobi. Jake podwiadomie skryty, a nawet podstpny by ten chopaczek! Dotychczas trudno byo z jego wygldu i sw o to go posdza; dopiero z wypowiedzianych ju na samym kocu przypadkowych lub umylnie wymuszonych wyzna mona to byo stwierdzi. Teraz w dugich rozwaaniach z K. malec zastanawia si nad tym, jakie trudnoci trzeba bdzie pokona. Mimo najlepszej woli Hansa byy to trudnoci prawie nie do przezwycienia; pogrony w mylach, a mimo to szukajcy pomocy, niespokojnie mrugajcymi oczyma spoglda cigle na K. Nie wolno o niczym mwi matce, pki ojciec nie wyjdzie, gdy ojciec mgby si o tym dowiedzie i wszystko udaremni. Dlatego dopiero po jego wyjciu Hans bdzie mg matce o tym wspomnie, ale i wtedy, ze wzgldu na jej stan, nie od razu, nie nagle, lecz powoli i przy odpowiedniej okazji. Potem trzeba bdzie poprosi matk o zgod i dopiero wwczas sprowadzi K.; ale czy wtedy nie bdzie za pno i czy nie bdzie zagraa ju nowrt ojca? Nie, jednak to si nie da zrobi. K. natomiast dowodzi, e si da. Nie trzeba si obawia, e czasu bdzie za mao, wystarczy krtka rozmowa i krtkie widzenie si, a Hans nie bdzie musia K. sprowadza, gdy ten ukryje si gdzie w pobliu domu i bdzie czeka na umwiony znak Hansa, by zaraz przyby. - Nie - rzek Hans - w pobliu domu K. nie moe czeka (znowu wraliwo w stosunku do matki opanowaa go cakowicie). Bez wiedzy matki K. nie moe wyruszy w drog, a Hansowi nie wolno zawiera z K. takiego ukadu w sekrecie przed matk. Hans sprowadzi K. ze szkoy, i to nie wczeniej ni matka bdzie o tym wiedziaa i zezwoli na to. - Dobrze - rzek K. - ale wtedy bdzie to rzeczywicie ryzykowne i jest zupenie moliwe, e ojciec ich przydybie, a jeli nawet do tego nie dojdzie, to matka bojc si, w ogle nie zgodzi si na przybycie K. i wszystko wemie w eb z powodu ojca. Z tym nie zgadza si znowu Hans i tak spr trwa bez koca. Od dawna ju K. przywoa Hansa z awki do katedry, posadzi go sobie na kolanach i gaska od czasu do czasu, by go udobrucha. To zblienie mimo chwilowego sprzeciwu Hansa doprowadzio jednak do porozumienia. W kocu ustalono, co nastpuje: Hans najpierw wyzna matce ca prawd, ale aby uatwi jej powzicie przychylnej decyzji, doda, e K. chce pomwi rwnie z samym Brunswickiem, nie w jej sprawie, ale w swoich wasnych. Odpowiadao to zreszt prawdzie, gdy w toku rozmowy przyszo K. na myl, e Brunswick, chocia poza tym moe i niebezpieczny i zy czowiek, waciwie nie mg ju by jego przeciwnikiem, gdy - przynajmniej wedug informacji wjta - on to by przywdc tych, ktrzy dali zaangaowania geometry, prawdopodobnie z powodw politycznych. Przybycie K. do wsi musiao wic by dla Brunswicka raczej podane. Przy takiej interpretacji wszake
124

zoliwe powitanie w pierwszym dniu i niech, o ktrej mwi Hans, staway si prawie niezrozumiae. A moe Brunswick by tym wanie uraony, e K. nie zwrci si najpierw do niego o pomoc? Moe zaszo jakie inne nieporozumienie, ktre w kilku sowach mona bdzie wyjani? Jeli si to stanie, K. bdzie mg atwo znale w Brunswicku oparcie przeciwko nauczycielowi, a nawet przeciwko wjtowi, a wtedy cae biurokratyczne omamienie - bo czyme to byo, jeli nie omamieniem - ktrym wjt i nauczyciel odgradzali go od kancelarii zamkowej i zmusili do przyjcia posady wonego w szkole, bdzie mogo by zdemaskowane. Gdyby teraz doszo do walki midzy Brunswickiem a wjtem o K., to Brunswick powinien przecign K. na swoj stron. K. stanie si gociem w domu Brunswicka, a rodki, ktrymi ten rozporzdza, zostan oddane do dyspozycji K. na zo wjtowi. Kto wie, do czego przez to K. dojdzie, a w kadym razie bdzie mg czsto przebywa w pobliu ony Brunswicka. Z takimi marzeniami igra K., a one z nim, podczas gdy Mans, pogrony w mylach o swojej matce, z wyrazem troski obserwowa milczenie K., jak to si robi w stosunku do lekarza, ktry rozmyla nad znalezieniem rodka w cikim przypadku. Hans przysta na wysunit przez K. propozycj rozmwienia si z Brunswickiem w sprawie posady geometry, ale tylko dlatego, e w ten sposb obronioby si matk przed ojcem, ponadto za uwaa to za ostateczno, do ktrej, mia nadziej, nigdy nie dojdzie. Spyta tylko jeszcze K., jak wytumaczy on ojcu tak pn godzin odwiedzin. Z nieco pospn min zadowoli si odpowiedzi, e K. powie, i nieznona posada wonego w szkole i obraliwe odnoszenie si nauczyciela doprowadziy go do nagej rozpaczy i zapomnienia o wszelkich wzgldach. Kiedy wszystkie w ten sposb - na ile tylko mona byo przewidzie - zostao z gry obmylone i moliwo powodzenia nie bya wykluczona, Hans, uwolniony od ciaru wytonego mylenia, powesela i przez chwil szczebiota jak dziecko, najprzd z K. a potem z Fried, ktra dugo siedziaa zadumana, jakby mylaa o czym zupenie innym, i dopiero teraz zacza znowu bra udzia w rozmowie. Midzy innymi Fried zapytaa Hansa, czym chce zosta; chopczyk, nie namylajc si dugo, powiedzia, e chce zosta takim mczyzn jak K. Kiedy za spytano go, dlaczego tego pragnie, nie umia oczywicie odpowiedzie. Na pytanie za, czy chce zosta wonym w szkole, da odpowied zdecydowanie odmown. Dopiero kiedy wypytywano go dalej, okazao si, jak okrn drog doszed on do tego yczenia. Obecna sytuacja K. nie bya pod adnym wzgldem do pozazdroszczenia, raczej smtna i godna pogardy, Hans doskonale w tym si orientowa i nie potrzebowa nikogo obserwowa, by to stwierdzi; sam najchtniej uchroniby matk przed kadym spojrzeniem i sowem K. Mimo to jednak przyszed do K. ,poprosi go o pomoc i by
125

uszczliwiony, kiedy K. si zgodzi. Rwnie u innych ludzi spotka si, jak mu si zdawao, czym podobnym, a przede wszystkim przecie sama jego matka wspomniaa o K. Dziki tym sprzecznociom powstao w nim przekonanie, e cho K. jest na razie jeszcze w ponieniu i sytuacja i o
moe

nawet odstrasza, ale w jakiej, wprawdzie niesychanie dalekiej,

przyszoci bdzie growa nad wszystkimi. I wanie ta szalecza odlego i zaszczytna droga, ktra miaa go do niej zaprowadzi, fascynoway Hansa. Za t cen zgadza si nawet na przyjcie K. takim, jakim by obecnie. Szczeglnie dziecico przemdrzae w yczeniu Hansa byo to, e patrzy on na K. z gry, jak na modszego od siebie, ktrego przyszo siga dalej ni jego wasna przyszo maego chopca. Zmuszony pytaniami Friedy, Hans mwi o tym z ponur niemal powag. Dopiero K. troch rozweseli go twierdzc, e wie, czego mu Hans zazdroci. Prawdopodobnie chodzi mu o pikn skat lask, lec na stole, ktr Hans bezmylnie bawi si podczas rozmowy. Ot K. umie takie laski robi i jeli ich plan im si uda, zrobi dla Hansa jeszcze pikniejsz. Teraz nie mona ju byo si zorientowa, czy Hansowi rzeczywicie tylko o t lask chodzio, gdy bardzo ucieszy si obietnic K. i wesoo si poegna, ciskajc mu mocno rk i mwic: - A wic pojutrze! By najwyszy czas, by Hans sobie poszed, gdy wkrtce potem nauczyciel jednym szarpniciem otworzy drzwi i widzc K. i Fried spokojnie siedzcych przy stole, krzykn: Przepraszam, e przeszkadzam! Ale powiedzcie mi, kiedy nareszcie tu

posprztacie? Musimy siedzie w tamtej klasie ciasno stoczeni, nauka na tym cierpi, wy za rozpieracie si tu i rozpychacie w wielkiej sali gimnastycznej, aeby mie jeszcze wicej miejsca wygnalicie nawet pomocnikw! Ale teraz przynajmniej wstacie i ruszcie si! Potem zwrci si do K.: - Przyniesiesz mi zaraz drugie niadanie z obery Pod Mostem! Wszystko to nauczyciel wykrzykiwa ze zoci, ale same sowa yty raczej agodne, nawet to samo przez si ordynarne ty. K. gotw by usucha, ale aby nauczyciela wybada, powiedzia: - Przecie jestem zwolniony. - zwolniony czy nie zwolniony, w kadym razie przynie mi drugie niadanie powtrzy nauczyciel. - Zwolniony czy nie zwolniony, to wanie chciabym wiedzie - rzek K. - Co ty pleciesz? - spyta nauczyciel. - Przecie nie przyje! wymwienia. - Czy to wystarczy, aby wymwienie stao si niewane? - spyta K. - Dla mnie nie - odpar nauczyciel. - Moesz mi wierzy, lecz nie wiem, dlaczego wjtowi wystarcza. A teraz jazda, gdy inaczej naprawd wylecisz! K. by zadowolony. Nauczyciel widocznie przez ten czas rozmwi siej z wjtem, a
126

moe nawet i nie rozmawia, ale przewidywa z goryl prawdopodobn opini wjta, i ta wypada na korzy K. Tote K.f chcia niezwocznie pobiec po drugie niadanie, ale nauczyciel odwoa! go ju z korytarza; by moe, chcia przez wydanie owego szczeglnego j rozkazu tylko wybada usuno K., aby wiedzie, czego si trzyma w swym postpowaniu, czy te nabra nowej ochoty do komenderowania ni i ucieszyo go to, i K. na jego rozkaz szybko wybieg, a potem, jaki kelner, rwnie szybko zawrci z drogi. K. ze swej strony wiedzia, el przez zbyt wielk ustpliwo stanie si niewolnikiem i kozem ofiarnymi nauczyciela, ale do pewnych granic godzi si teraz na cierpliwej znoszenie jego zachcianek, bo chocia nauczyciel, jak si teraz okazao,! nie mia prawa zwalnia go z posady, mg jednak uczyni j przykr i trudn do zniesienia. A wanie o t posad K. teraz dba wicej ni przedtem. Rozmowa z Hansem obudzia w nim nowe, sam to j przyznawa nieprawdopodobne i cakiem nieuzasadnione, ale nie! dajce si ju stumi nadzieje. Przesoniy mu one niemal cakiem! Barnabasa. Jeeli K. za nimi pjdzie, a nie mg tego nie uczyni, to! bdzie musia skupi wszystkie swe siy i o niczym innym nie myle - ani I o jedzeniu, ani o mieszkaniu, ani o wiejskich wadzach czy nawetl o Friedzie. W gruncie rzeczy za szo przecie tylko o Fried, wszystko! inne obchodzio go jedynie ze wzgldu na ni. Dlatego K. musia stara! si o utrzymanie tej posady, ktra do pewnego stopnia dawaa Friedziei zabezpieczenie i ze wzgldu na ten cel nie wolno mu byo aowa, el bdzie musia znie od nauczyciela wicej, ni bez tego znie by potrafi. Wszystko to zreszt nie byo znw tak bardzo bolesne i naleao! do rzdu zwykych, drobnych przeciwnoci yciowych. Nie mona byo j tego porwna z tym, do czego K. dy, a zreszt nie przyby tu po to, by pdzi ycie w zaszczytach i spokoju. I dlatego tak samo, jak by zdecydowany pobiec szybko do obery, tak teraz gotw by usucha zmienionego rozkazu i najpierw przyprowadzi klas do porzdku, by nauczycielka ze swoimi uczniami moga si tu znowu przenie. Ale trzeba byo ten porzdek bardzo szybko zrobi, gdy potem K. musia jednak pj po drugie niadanie, bo nauczyciel odczuwa ju gd i pragnienie. K. zapewni, e zastosuje si do jego ycze; nauczyciel przez chwil obserwowa, jak K si pieszy, jak usuwa pociel, ustawia przyrzdy gimnastyczne na miejsce i w mig sprzta, podczas gdy Frieda myje i pastuje podium. Pilno ich zdawaa si zadowala nauczyciela, zwrci jeszcze uwag, e przed drzwiami ley przygotowany do palenia stos drzewa - do szopy widocznie nie chcia ju K. wpuszcza - i odszed do dzieci zapowiadajc, e wkrtce wrci i wszystko sprawdzi. Frieda jaki czas pracowaa w milczeniu, potem zwrcia si do K. z zapytaniem, dlaczego jest teraz wobec nauczyciela tak posuszny. Byo to pytanie pene wspczucia i
127

troski, ale K. pamitajc, jak to Friedzie nie udao si mimo jej pocztkowych obietnic uchroni go od rozkazw i brutalnoci nauczyciela, odpowiedzia krtko, e kiedy ju zosta wonym, to musi peni swoje obowizki. Wtedy zapanowao znowu milczenie, a K., ktry wanie dziki tym kilku sowom uwiadomi sobie, e Frieda ju do dugo bya pogrona w penych troski rozmylaniach, zwaszcza podczas caej rozmowy z Hansem, teraz niosc drzewo zapyta szczerze, co j tak drczy. Odpowiedziaa, powoli podnoszc na niego wzrok, e nie drczy jej nic okrelonego, myli tylko o oberystce i o tym, jak przedziwna bya jedna z jej wypowiedzi. Dopiero kiedy K. zacz nalega, Frieda po pewnym wahaniu odpowiedziaa dokadniej, nie przerywajc przy tym roboty, nie tyle z pilnoci, gdy robota przy tym nie posuwaa si wcale naprzd, ile dlatego, by nie musiaa patrze na K. Opowiedziaa teraz, jak pocztkowo spokojnie przysuchiwaa si rozmowie K. z Hansem, ale potem, przestraszona kilku sowami K., staraa si bardziej wnika w sens tego, co mwi, i jak od tego momentu nieustannie ju w sowach K. syszaa potwierdzenie pewnego ostrzeenia oberystki, w ktrego suszno nie chciaa nigdy uwierzy. K. zociy te oglnikowe wypowiedzi, a jej nabrzmiay od ez i lamentujcy ton wicej go drani, ni wzrusza, przede wszystkim dlatego, e oberystka znowu wchodzia w ich ycie przynajmniej jako wspomnienie - gdy jej osobista interwencja dotychczas nie moga poszczyci si sukcesem. Rzuci wic na ziemi drzewo, ktre nis, usiad na nim i zada w powanych sowach wyczerpujcego wyjanienia. - Ju nieraz - zacza Frieda - i to od samego pocztku, oberystka usiowaa wzbudzi we mnie nieufno do ciebie. Nie twierdzia, e kamiesz, przeciwnie, mwia, e jeste dziecinnie szczery, ale twoje usposobienie jest tak rne od naszego, e my, jeli nawet mwisz otwarcie, nie moemy si przemc, by ci uwierzy, i jeli jaka yczliwa osoba wczeniej nas nie uratuje, bdziemy musieli dopiero na skutek gorzkiego dowiadczenia przyzwyczai si do tego, e mona ci wierzy. Nawet jej, ktra umie tak wnikliwie na innych ludzi patrze, przytrafio si niemal to samo. Ale po ostatniej rozmowie z tob w obery Pod Mostem wpada ona - powtarzam tylko niepochlebne sowa oberystki - na lad twoich forteli, teraz nie moesz ju jej oszuka, choby nie wiem jak usiowa ukry swoje zamiary. Ty zreszt nic nie ukrywasz - twierdzia w dalszym cigu oberystka, a potem jeszcze dodaa: Postaraj si tylko przy nadarzajcej si sposobnoci rzeczywicie mu si przysucha, i to nie powierzchownie, ale naprawd. Ona sama nic innego nie robia i w ten sposb w mojej sprawie usyszaam, co nastpuje: podkrade si do mnie - tak, uya wanie tego habicego sowa - tylkc dlatego, e przypadkowo spotkae mnie na swojej drodze. Nie byam ci akurat wstrtna, i uwaae, bardzo niesusznie, e dziewczyna od szynkwasu jest z
128

gry przeznaczona na ofiar dla kadego gocia ktry tylko po ni rk wycignie. Poza tym chciae wtedy, jak dowiedziaa si o tym ona zarzdcy gospody, z jakich tar powodw w tej gospodzie przenocowa, lecz nie dao si to osign inaczej jak za moim porednictwem. Wszystko to byo wystarczajcym powodem, aby sta si moim kochankiem na ow noc] Chciae jednak mie z tego wiksze korzyci, potrzebowae jeszcz wicej; tym wicej by Klamm. Oberystka nie twierdzi, e wie czego ty od Klamma chcesz, utrzymuje jedynie, e zanim mnie poznae, dye do Klamma rwnie gwatownie jak potem. R-] nica polegaa tylko na tym, e przedtem nie miae nadziei, a obecnie wyobraasz sobie, e masz we mnie pewny rodek dotarcia do Klamma skutecznie i szybko, a nawet z poczuciem pewnej wyszoci wobec niego. Jake si przeraziam, cho z pocztku byo to przemijajce i pozbawione gbszego uzasadnienia, kiedy dzi powiedziae, e zanim zaware ze mn znajomo, bkae si tu po manowcach. Przypuszczalnie s to te same sowa, ktrych uya oberystka; i ona rwnie twierdzi, e dopiero od czasu, kiedy mnie poznae, wiesz, do czego dysz. Pochodzi to std, e zdobywajc mylae i zdobye kochank Klamma i co za tym idzie posiadasz zastaw, ktry moe by wykupiony tylko za najwysz cen. Rokowa z Klammem o tej cenie jest jedynym twoim pragnieniem. Poniewa nie chodzi ci wcale o mnie, a tylko o cen, jeste, jeli chodzi o moj osob, gotw na wszelki kompromis, co do ceny natomiast jeste twardy. Dlatego jest ci wszystko jedno, e utraciam posad w gospodzie dla panw z zamku, jest ci wszystko jedno, e musz opuci rwnie ober ,,Pod Mostem, nie przejmujesz si, e bd wykonywaa cik robot wonej w szkole. Nie masz dla mnie czuoci ani nawet czasu, odstpujesz mnie pomocnikom, nie czujesz zazdroci, a jedyn wartoci, jak przedstawiam dla ciebie, jest to, e byam kochank Klamma. W swojej niewiedzy starasz si, abym nie zapomniaa o Klammie, abym w kocu nie za bardzo si wzbraniaa, kiedy nadejdzie decydujca chwila; jednak walczysz te przeciwko oberystce, o ktrej przypuszczasz jedynie, e moe mnie od ciebie odstrczy. Dlatego doprowadzie ktni z ni do ostatecznoci, aby musia wraz ze mn opuci ober Pod Mostem. e ja, o ile to tylko ode mnie zaley, w kadym wypadku pozostan twoj wasnoci, o tym nie wtpisz. Rozmow z Klammem wyobraasz sobie jako ubicie interesu za gotwk. Liczysz si z wszelkimi ewentualnociami. Pod warunkiem e osigniesz cen, o ktr ci chodzi, jeste gotw wszystko uczyni. Jeli Klamm zechce mnie mie, to mnie oddasz; jeli zechce, eby mnie wygna, to mnie wygnasz, a nawet jeste gotw gra komedi; jeli uznasz to za korzystne, bdziesz udawa, e mnie kochasz. Bdziesz zwalcza jego obojtno, podkrelajc twoj wasn nico i zawstydzajc go faktem, e jeste jego nastpc, lub powtarzajc mu wyznanie miosne, ktre rzeczywicie czyniam w stosunku do
129

jego osoby, proszc go, aby mnie znw przyj, oczywicie pod warunkiem zapacenia odpowiedniej ceny. A jeli nic innego nie pomoe, to w imieniu maonkw K. bdziesz po prostu ebra. Kiedy jednak tak zakoczya oberystka - przekonasz si, e si pomylie zarwno w swoich przypuszczeniach i nadziejach, jak i w swoim wyobraeniu o Klammie i jego stosunku do mnie, wtedy zacznie si dla mnie pieko, gdy dopiero wtedy stan si naprawd jedyn twoj wasnoci, ktra musi ci wystarczy, ale rwnoczenie wasnoci, tora okazaa si bezwartociowa i ktr wobec tego bdziesz odpowiednio traktowa, gdy wzgldem mnie nie masz innego uczucia jak uczucie posiadacza. 157 K. przysuchiwa si z napiciem, z zacinitymi ustami. Drwa, na ktrych siedzia, rozsuny si, tak e niemal zelizn si na podog, na co zreszt wcale nie zwaa. Dopiero po chwili wsta, usiad na podium, wzi Fried za rk, cho Frieda troch staraa si uwolni od jego ucisku, i powiedzia: - W twoim opowiadaniu nie zdoaem odrni niekiedy zdania oberystki od twego wasnego. - Wszystko to byo wycznie zdanie oberystki - odpara Frieda. - Ja za tego wszystkiego tylko wysuchaam, gdy oberystk powaam; zdarzyo si jednak po raz pierwszy w moim yciu, e jej [ opini cakowicie i zupenie potpiam. Tak poaowania godne wydao mi si wszystko, co ona mwia, tak dalekie od wszelkiego /rozumienia naszego wzajemnego stosunku. Raczej przeciwiestwo j tego, co mwia, wydao mi si suszne. Mylaam o ponurym poranku po naszej pierwszej nocy, kiedy to klczae przy mnie z takim spojrzeniem, jakby wszystko byo stracone. I tak potem rzeczywicie si uoyo, e mimo najwikszych wysikw nie pomagaam ci, ale przeszkadzaam. Przeze mnie oberystka staa si twoim wrogiem, ktrego cigle jeszcze nie doceniasz, przez troskliwo do mnie musiae walczy o swoj posad, postawie si w niekorzystnej sytuacji wobec wjta, musiae podporzdkowa si nauczycielowi, j bye zdany na pastw pomocnikw i co najgorsze: z mojej winy moe j uchybie Klammowi. e teraz bez ustanku usiujesz dotrze do Klamma, to jedynie bezsilne denie, aby go w jaki sposb przebaga. I powiedziaam sobie, e oberystka, ktra wie o tym wszystko na pewno o wiele lepiej ni ja, widocznie chciaa mnie | swoimi podszeptami ochroni przed zbyt gronymi wyrzutami mojego wasnego sumienia. By to trud podjty w dobrej intencji, ale j daremny. Moja mio do ciebie w kocu pomogaby mi to przetrwa i nawet ciebie pocignaby naprzd. Jeli nie tu, we wsi, to gdzie j indziej. Jeden dowd swej siy ju daa: uratowaa ci przed rodzin Barnabasa.
130

- Z tym si wtedy nie zgadzaa - rzek K. - A c si od tego czasu zmienio? - Nie wiem - odpara Frieda i spojrzaa na rk K., ktra trzymaa jej rk - by moe, e si nic nie zmienio; kiedy jeste tak blisko koo mnie i tak spokojnie pytasz, to wierz, e nic si nie zmienio. W rzeczywistoci jednak... - mwic to cofna sw rk, usiada sztywno naprzeciw K. i pakaa nie zasaniajc twarzy i nie wstydzc 158 si ez, jiak gdyby nie pakaa nad sob, bo nie miaa przecie nic do ukrywania, lecz z powodu zdrady K. - i jakby dlatego nalea mu si wisok jej boleci. - W rzeczywistoci jednak wszystko si zmienio od czasu, kiedy usyszaam twoj rozmow z tym chopaczkiem. Jake niewinnie rozpocze, wypytywae o stosunki domowe, o to . tamto; wydawao mi si, e jeste taki sam jak wtedy, gdy przyszed do szynkwasu, uczynny i szczery, szukae mojego spojrzenia z tak dziecinn arliwoci. Bye zupenie taki jak wtedy i pragnam tylko, eby oberystka bya tu obecna i przysuchujc si tobie, prbowaa jeszcze si upiera przy swoim zdaniu. Potem wszake nagle, nie wiem, w jaki sposb to si stao, zmiarkowaam, w jakich zamiarach rozmawiae z tym chopczykiem. Przez swe pene wspczucia sowa zdobywae jego nieatwe do zdobycia zaufanie, by potem ju bez przeszkd poda do swego celu, ktry coraz bardziej stawa si zrozumiay. Celem tym bya owa kobieta. Z twoich pozornie troskliwych sw przemawia cakiem otwarcie wzgld jedynie na twj wasny interes. Oszukiwae t kobiet, zanim j jeszcze zdobye. Nie tylko moj przeszo, ale i moj przyszo ukazae mi w tych swoich sowach; wydao mi si, e oberystka siedzi obok mnie i tumaczy mi wszystko, a ja usiuj wszelkimi siami j odpdzi, widz jednak jasno beznadziejno tych wysikw. A przy tym przecie to jeszcze nie ja byam oszukiwana, nie ja, ale ta obca kobieta! Kiedy za potem zebraam jeszcze wszystkie siy i spytaam Hansa, kim chce zosta, on za odpowiedzia, e chce by takim jak ty, a wic nalea ju cakowicie do ciebie, to c za rnica bya midzy tym poczciwym chopcem, ktrego tu krzywdzono, a mn wtedy przy szynkwasie? - Wszystko to - rzek K., gdy oswoiwszy si ju z czynionymi mu zarzutami, opanowa si - wszystko co mwisz, jest do pewnego stopnia suszne; nie jest to kamstwem, ale jest wrogie. S to myli oberystki, mojego wroga, cho moe i zdaje ci si, e s twoje wasne, co zreszt mnie uspokaja. Ale to jest pouczajce, mona si jeszcze niejednego od tej oberystki nauczy. Mnie osobicie nigdy tego nie powiedziaa, cho poza tym wcale nie chciaa mnie oszczdza; widocznie tobie powierzya t bro w nadziei, e uyjesz jej w szczeglnie dla mnie niepomylnej lub rozstrzygajcej godzinie. Jeli ja ciebie krzywdz, to i ona krzywdzi ci w podobny sposb. Teraz jednak, Friedo, zastanw si: nawet gdyby
131

wszystko byo cakiem dokadnie tak, jak mwi oberystka, byoby to ze tylko w wypadku, gdyby mnie nie kochaa. Wtedy i tylko wtedy byoby naprawd tak e zdobyem ci wyrachowaniem i chytroci, aby wasnoci t frymarczy. By moe naleao to ju nawet wtedy do mojego planu gdy wystpiem przed tob trzymajc pod rami Olg, aby obudzi twoj lito, a oberystka jedynie zapomniaa doda tego do listy moich przewinie. Jeli jednak nie byo a tak le i nie chytra i drapiena bestia tob wtedy zawadna, ale ty sama sza na jej spotkanie, tak zreszt jak i ja na twoje, i odnalelimy si oboje, niepomni na siebie samych, to powiedz, Friedo, jak to w takim razie wyglda? Wwczas przeprowadzam zarwno moj spraw, jak i twoj; nie ma w tym adnej rnicy i rozdzieli nas moe tylko wrg. Dotyczy to wszystkiego, a wic rwnie i Hansa. Osdzajc rozmow z Hansem, przesadzasz zreszt bardzo w twojej delikatnoci, gdy jeli zamiary Hansa i moje niezupenie si pokrywaj, to rozbieno nie jest taka, by mona byo mwi o ich przeciwstawnoci. Zreszt nie usza uwagi Hansa niezgodno naszych zda, a jeli ci si tak wydaje, to znaczy, e nie doceniasz ostronoci tego maego czowieka, a gdyby nawet wszystko miao pozosta przed nim ukryte, to tusz, e nikomu nie stanie si z tego powodu krzywda. - To tak trudno si zorientowa, K. - powiedziaa Frieda i westchna. - Na pewo nie ywiam nieufnoci wzgldem ciebie, ale jeli co podobnego udzielio mi si od oberystki, to z radoci to teraz odrzuc i bd na kolanach prosi ci o przebaczenie, jak waciwie ju to od duszego czasu czyni, cho cigle jeszcze mwi tak krzywdzce rzeczy. Prawd pozostaje jednak, e wiele przede mn ukrywasz; cigle przychodzisz i odchodzisz, nie wiem, skd i dokd. Kiedy Hans puka, wymwie gono imi Barnabasa. Gdyby chocia raz z tak mioci na mnie zawoa, z jak wtedy z niezrozumiaych dla mnie powodw wykrzykne tamto nienawistne imi. Jeli nie masz do mnie zaufania, to jake ma nie powsta we mnie nieufno do ciebie? Jestem przecie wtedy cakowicie zdana na ask oberystki, co ty, przez swoje zachowanie, zdajesz si potwierdza. Nie, wcale nie chc utrzymywa, e w zupenoci to potwierdzasz, ale czy mimo wszystko nie dla mnie wygnae pomocnikw? Ach, gdyby wiedzia, z jakim utsknieniem we wszystkim, co ty robisz i mwisz, nawet gdy to mi przykro sprawia, szukam pomylnej dla siebie treci. - Przede wszystkim, Friedo - odpar K. - nie ukrywam przed tob najdrobniejszej nawet rzeczy. Jake ta oberystka mnie nienawidzi i jakie czyni wysiki, by mi ciebie odebra, i to jakimi haniebnymi rodkami, a ty, Friedo, jake jej ustpujesz, jak ustpujesz! Powiedz mi, co ja przed tob ukrywam? O tym, e chc dotrze do Klamma, wiesz, wiesz rwnie o tym, e nie moesz mi w tym dopomc i e dlatego musz stara si o to na wasn rk, a e dotychczas mi si to udao, sama widzisz. Czy musz, opowiadajc o daremnych
132

prbach, ktre naprawd dosy mnie ju upokarzaj, upokarza si podwjnie? Czy moe mam si szczyci, e marznc przy drzwiczkach sani Klamma, przeczekaem daremnie cae dugie popoudnie? Zadowolony, e o takich rzeczach nie potrzebuj ju myle, piesz do ciebie i teraz wszystko to zwraca si gronie od ciebie do mnie. A Barnabas? Naturalnie, e na niego czekam. Przecie to posaniec Klamma, nie ja go na to stanowisko mianowaem. -Znowy Barnabas! - krzykna Frieda. - Nie mog uwierzy, eby by dobrym posacem. - Moe masz racj - zgodzi si K. - ale jest to jedyny posaniec, ktrego do mnie przysano. - Tym gorzej - odpara Frieda. - Tym bardziej powiniene si go wystrzega. - Dotychczas, niestety, nie da mi do tego powodw - rzek K. z umiechem. przychodzi rzadko, a to co przynosi, jest bez znaczenia; tylko bezporednia styczno z Klammem moe uczyni to wartociowym. -Ale widzisz-powiedziaa Frieda-teraz ju nawet Klamm me jest twoim celem i to niepokoi mnie moe najbardziej. To, e zawsze dye do Klamma poprzez moj osob, byo niedobre, ale to, e teraz od Klamma odchodzisz, jest jeszcze o wiele gorsze, czego podobnego nawet oberystka nie przewidziaa. Wedug oberystki moje szczcie, moe nawet wtpliwe, ale przecie bardzo prawdziwe, skoczyo si z dniem, w ktrym ostatecznie zrozumiae, e twoja nadzieja na Klamma bya daremna. Teraz nawet me czekasz ju na taki dzie; nagle wchodzi may chopaczek do pokoju i ty zaczynasz z nim walczy o jego matk, jak gdyby walczy o powietrze konieczne ci do ycia. Dobrze zrozumiaa moj rozmow z Hansem - rzek K. Tak byo naprawd. Ale czy dla ciebie cae twoje dawne ycie ju tak odeszo w cie (naturalnie z wyjtkiem oberystki, ktrej nie da si odpdzi), e ju nie pamitasz, jak walczy si o wydwignicie si gor, zwaszcza jeli si pochodzi z samego dou? Czy zapomniaa, jak wszystko trzeba wykorzysta, co tylko rokuje jakkolwiek nadzieje? A owa kobieta pochodzi z zamku, sama mi to powiedziaa, kiedy pierwszego dnia zabdziem do domu Lasemanna. C byo prostszego, jak prosi j o rad, a moe nawet o pomoc; jeli oberystka zna dokadnie wszystkie przeszkody, ktre dziel nas od Klamma, to owa kobieta zna zapewne drog do niego, gdy sama po niej do nas sza. - Drog do Klamma? - spytaa Frieda. - Do Klamma, oczywicie, bo jeli nie, to dokd? - odpar K., a potem zerwa si na rwne nogi. - Ale teraz ju najwyszy czas, by przynie drugie niadanie.
133

arliwie, o wiele ponad istotn potrzeb, Frieda bagaa go, aby zosta, jak gdyby dopiero przez swoje pozostanie mg potwierdzi to wszystko, co jej powiedzia. K. jednak przypomnia o nauczycielu, wskaza na drzwi, ktre w kadej chwili mogy znw z trzaskiem otworzy si, i obieca, e zaraz wrci. Frieda nie powinna nawet pali w piecu, on sam to zaatwi. W kocu Frieda podporzdkowaa si w milczeniu. Kiedy K. przebija si ju na dworze przez nieg - cho droga od dawna powinna by przekopana, ale robota dziwnie powoli postpowaa naprzd - ujrza jednego z pomocnikw, jak miertelnie zmczony trzyma si sztachety. Tylko jednego, gdzie wic by drugi? Czy znaczyo to, e K. przeama przynajmniej opr tego drugiego? Ten, co pozosta, by zreszt nadal strasznie gorliwy. O czym mona si byo przekona, gdy na widok K. oywi si i od razu zacz znw dziko wyciga ramiona i tsknie ypa oczyma. Jego nieustpliwo jest wzorowa powiedzia do siebie K. i musia od razu doda: Z tak nieustpliwoci mona atwo przy sztachetach zamarzn. Na zewntrz jednak K. nic nie okaza, tylko pogrozi pici pomocnikowi, co wykluczao wszelk poufao, a nawet sprawio, e pomocnik usun si lkliwie jeszcze bardziej do tyu. Wanie Frieda otwieraa okno, by jak umwili si z K., przewietrzy przed napaleniem w piecu. Pomocnik od razu da spokj K. i podkrad si, jakby niepowstrzymanie czym przycignity, do okna. Frieda za, z twarz wykrzywion uprzejmym umiechem do pomocnika i bagaln bezradnoci wobec K., pomachaa lekko rk przez okno - nie mona nawet byo rozpozna, czy miaa to by obrona, czy powitanie ale pomocnik nie da si tym od dalszego przybliania powstrzyma. Wtedy Frieda szybko zamkna zewntrzne okno, pozostaa jednak przy nim z rk na klamce, z przechylon na bok gow, szeroko otwartymi oczyma i zamarym umiechem na ustach. Czy wiedziaa, e w ten sposb pomocnika raczej wabi, ni odstrasza? K. jednak ju si nie oglda, wola popieszy si, by jak najprdzej wrci.

134

Rozdzia 14
Zapada zmrok. Byo pne popoudnie. K. nareszcie przekopa ciek przez ogrd, odgarn nieg wysoko na obie strony, ubi go mocno i tym zakoczy prac dnia. Sta przy furtce ogrodowej. Jak okiem sign, nie wida byo ywej duszy. Pomocnika wygna przed wielu godzinami, pdzi go dugi szmat drogi; potem pomocnik schowa si gdzie pomidzy opotkami i chaupami, tak e nie mona go ju byo odnale, i od tego czasu wicej si nie pokaza. Frieda bya w domu i praa bielizn, ponadto kpaa kota panny Gizy; by to dowd wielkiego zaufania ze strony tej ostatniej, e Friedzie robot t powierzya, cho byo to waciwie obrzydliwe i niestosowne zajcie, na ktre K. na pewno by nie pozwoli, gdyby po tylu rnych zaniedbaniach subowych nie uzna za wskazane wykorzysta kad sposobno, byle zdoby sympati panny Gizy. Panna Giza przygldaa si yczliwie, jak K. znosi ze strychu ma wanienk dziecinn, jak grza wod i jak wreszcie ostronie wkadano kota do wanny. Potem panna Giza oddaa nawet kota cakowicie Friedzie pod opiek, gdy przyszed Schwarzer, znajomy K. z pierwszego wieczora. Przywita si z K. z pewn mieszanin niemiaoci, ktrej powodem by w pierwszy wieczr, oraz niepomiernej pogardy, jaka jego zdaniem naleaa si wonemu szkoy, i uda si z pann Giza do klasy obok. Tam te jeszcze oboje siedzieli. Jak opowiadano K. w obery Pod Mostem, Schwarzer, ktry by przecie synem burgrabiego, mieszka ju od duszego czasu na wsi z powodu mioci do Gizy. Przez swoje stosunki uzyska , ze mianowano go w gminie zastpc nauczyciela, ktry to urzd prawowa gwnie w ten sposb, e nie opuszcza prawie ani jednej cJi panni Gizy, siedzc albo w awce pomidzy dziemi, albo chtniej na podium u jej stp. Jego obecno ju nikomu nie przeszkadzaa, gdy dzieci dawno si do niego przyzwyczaiy, i to tym atwiej, e Schwarzer nie okazywa im ani sympatii, ani zrozumienia i prawie z nimi nie rozmawia. Jedynie lekcje gimnastyki przej od panny Gizy, a poza tym czu si zadowolony, e mg y blisko niej, oddycha tym samym co ona powietrzem i rozkoszowa si ciepem jej obecnoci. Jego najwiksz przyjemnoci byo usi przy Gizie i wsplnie sprawdza zeszyty szkolne. Rwnie i dzisiaj byli tym zajci. Schwarzer przynis cay stos zeszytw, gdy i nauczyciel odstpowa im zeszyty swoich uczniw, i pki byo jeszcze jasno, K. widzia, jak oboje siedzieli pod oknem przy stoliku i pracowali gowa przy gowie. Teraz wida tam byo tylko dwie palce si wiece. Powana, milczca mio czya tych dwoje. Ton nadawaa Giza, ktrej niemrawe usposobienie niekiedy stawao si gwatowne i zrywao wszelkie tamy, chocia u kogo innego nigdy by czego podobnego nie

135

cierpiaa. Tote Schwarzer musia okiezna swoj yw natur: powoli si porusza, powoli mwi i wiele milcze. Ale za to wszystko czu si, jak to byo wida, sowicie wynagrodzony pen prostoty, cich obecnoci Gizy. By moe, Giza wcale go nie kochaa; w kadym razie jej okrge, szare, dosownie nigdy nie mrugajce, ale jakby zupenie nieruchome oczy nie daway na to pytanie adnej odpowiedzi. Widoczne byo jedynie, e zgadzaa si bez sprzeciwu na obecno Schwarzera, ale na pewno nie doceniaa zaszczytu, jakim bya mio syna burgrabiego, a swoje bujne ksztaty obnosia tak samo spokojnie, czy Schwarzer patrzy na nie, czy nie. Schwarzer natomiast ponosi dla niej nieustann ofiar, pozostajc na wsi. Posacw od ojca, ktrzy nieraz przychodzili po niego, zbywa z takim oburzeniem, jak gdyby ju to krtkie, spowodowane przez nich wspomnienie o zamku i obowizkach synowskich byo dotkliwym i niepowetowanym zakceniem jego szczcia. A przecie mia on waciwie bardzo wiele wolnego czasu, gdy Giza udzielaa mu si w ogle jedynie podczas zaj szkolnych i przy sprawdzaniu zeszytw, czynia to zreszt nie z wyrachowania, lecz e ponad wszystko lubia wygod, a co za tym idzie i samotno; prawdopodobnie czua si najszczliwsza, kiedy moga w domu zupenie swobodnie wycign si na kanapie majc przy sobie kota, ktry l wcale nie przeszkadza, gdy nie mg si ju prawie porusza. Tote J Schwarzer przez znaczn cz dnia obija si bez zajcia., ale i to j sprawiao mu przyjemno, gdy mia przy tym stale moliwo, ktr te bardzo czsto wykorzystywa, udania si na Lwi Zauek, ktrym mieszkaa Giza, wejcia na gr pod drzwi jej mansardy i podsuchiwania, pod tymi stale zamknitymi drzwiami, a potem szybkiego odwrotu po stwierdzeniu, e w pokoju niezmiennie panuje najzupeniejsza niezrozumiaa cisza. I u niego jednak od czasu do czasu cho nigdy w obecnoci Gizy, skutki takiego sposobu ycia objawiay si w miesznych wybuchach obudzonej znw na moment urzdowej manii wielkoci, ktra, przyzna trzeba, wanie do jego obecnego stanowiska bardzo nie pasowaa. Przewanie wszake koczyo si to fiaskiem, jak ju K. mia sposobno si o tym przekona. Dziwne byo jedynie to, e w obery ,,Pod Mostem mwiono o Schwarzerze jednak z pewnym powaaniem, nawet gdy chodzio o mieszne raczej ni godne szacunku sprawy. Rwnie i panna Giza bva tym powaaniem objta. Mimo to Schwarzer nie mia racji, kied na stanowisku zastpcy nauczyciela manifestowa sw wyszo nad K., gdy tej wyszoci wcale nie byo. Wony szkolny jest dla ciaa pedagogicznego, a zwaszcza dla nauczyciela w rodzaju Schwarzera, nader wan osob, ktrej nie wolno bezkarnie lekceway, a jeeli nie mona ju ze wzgldu na presti swego stanu pewnej pogardy si wyrzec, to przynajmniej naley j uczyni znon przez odpowiednie zadouczynienie. K. postanowi przy pierwszej
136

sposobnoci o tym pomyle, zwaszcza e Schwarzer jeszcze od pierwszego wieczoru mia wobec niego zobowizanie, ktre wcale nie /malao przez to, e nastpne dni waciwie usprawiedliwiay ze pr/yjcie K. przez Schwarzera. Nie mona byo zwaszcza zapomnie, e przyjcie to, by moe, nadao kierunek temu wszystkiemu, co potem nastpio. Za porednictwem Schwarzera, i to w sposb jak najgupszy, cala uwaga urzdu zostaa od razu, od pierwszej godziny skierowana na K., kiedy jeszcze cakiem obcy we wsi, bez znajomych i schronienia, przemczony drog i opuszczony, tak jak tam lea na sienniku, by naraony na wszelkie szykany ze strony wadz. Zaledwie o jedn noc pniej wszystko mogoby si odby ju cakiem inaczej, spokojnie i na poy w ukryciu. W kadym razie nikt si o nim nie dowiedzia, nikt go podejrzewa, a przynajmniej nie wahaby si przyj go do siebie na jeden dzie jako wdrownego czeladnika rzemielniczego. Potem poznano by si na jego uytecznoci i solidnoci, w ssiedztwie zaczto by o nim opowiada i prawdopodobnie wkrtce znalazby jako parobek jaki dach nad gow. Oczywicie przed urzdem i wtedy by nie uszed. Ale to bya zasadnicza rnica: postawi z jego powodu na nogi w rodku nocy kancelari gwn - lub tego, kto by wtedy przy telefonie - i z pozorn pokor, ale z natrtn natarczywoci da natychmiastowej decyzji - i w dodatku jeszcze czyni to ten prawdopodobnie tam na grze nielubiany Schwarzer. A zamiast tego wszystkiego K. na drugi dzie w godzinach urzdowych mg zapuka do wjta i, jak przystoi, zameldowa si jako wdrowny czeladnik, ktry u kogo z tutejszych ju ma nocleg, a jutro przypuszczalnie ruszy dalej. Chyba e zdarzyby si cakiem nieprawdopodobny wypadek, i K. znalazby tu prac, naturalnie tylko na kilka dni, gdy duej nie mia zamiaru w adnym razie pozosta. Tak albo podobnie by byo, gdyby nie Schwarzer. Wadze zapewne dalej by si t spraw zajmoway, ale spokojnie, na drodze urzdowej, bez zakcenia spokoju przez szczeglnie zapewne nienawistn im z powodu swej natarczywoci klik. Ot K. nie ponosi za to wszystko winy, tylko Schwarzer. Lecz Schwarzer by synem burgrabiego i zewntrznie zachowa si bez zarzutu, wic mona byo za wszystko odegra si na K. A co byo mieszn przyczyn tego wszystkiego? Moe zy humor Gizy owego dnia, ktry sprawi, e Schwarzer bka si bezsennie po nocy, eby potem powetowa sobie swoj krzywd kosztem K. Oczywicie z innej strony mona byo znw twierdzi, e K. temu zachowaniu si Schwarzera bardzo wiele zawdzicza. Tylko dziki temu stao si moliwe, e K. od samego pocztku, bez adnych wykrtw, otwarcie, twarz w twarz przeciwstawi si, o ile byo to w ogle moliwe, urzdowi, czego K. sam nigdy by nie osign, a nawet nie odwayby si osign, i na co ze swej strony urzd nigdy by si nie by zgodzi. By to jednak dar zowrogi. Wprawdzie oszczdzi on K. wielu
137

kamstw i podstpw, ale uczyni go niemal bezbronnym, a w kadym razie postawi w tej walce w niepomylnej sytuacji, co mogoby doprowadzi go do rozpaczy, gdyby nie potrafi sobie powiedzie, e rnica midzy jego moliwociami a potg urzdu bya tak olbrzymia, e wszelkie kamstwa i chytroci, do ktrych byby zdolny, nie mogy tej rnicy istotnie na jego korzy pomniejszy. Bya to jednak tylko koncepcja, ktr K. pociesza sam siebie. Schwarzer mimo to pozostawa w stosunku do niego dunikiem, gdy mu wtedy zaszkodzi. Moe w przyszoci bdzie mg mu pomc, zwaszcza e K. i nadal bdzie potrzebowa pomocy w kadej najbahszej sprawie, i to zaraz, ju przy stawianiu pierwszych krokw, a Barnabas, jak si wydawao, znowu zawid. Ze wzgldu na Fried K. waha si przez cay dzie, czy i do mieszkania Barnabasa, aby o niego spyta. Aby Frieda nie musiaa spotka si z Barnabasem, pracowa teraz umylnie na dworze i pozosta tu jeszcze duej, oczekujc na niego, ale Barnabas nie przychodzi. Nie pozostao nic innego, jak pj do jego sistr na krtk tylko chwil i zapyta zaraz od progu, a potem natychmiast wrci. K. wbi opat w nieg i pobieg. Nie mogc zapa tchu dotar do domu Barnabasa, po krtkim pukaniu otworzy drzwi na ocie i spyta, nie zwracajc uwagi na to, co si w izbie dziao: -Czy Barnabas jeszcze nie wrci? Dopiero teraz K. zauway, e Olgi nie byo, oboje za starzy znowu drzemali siedzc przy stole w gbi. Nie zorientowali si jeszcze, co si przy drzwiach stao, i dopiero powoli odwrcili si twarzami do K., natomiast Amalia, ktra leaa pod kodr na przypiecku, przeraona zjawieniem si K. zerwaa si i przyoya rk do czoa, aby si uspokoi. Gdyby Olga tu bya, na pewno natychmiast by odpowiedziaa i K. mgby zaraz znw odej, a tak musia podej przynajmniej kilka krokw do Amalii, poda jej rk, ktr w milczeniu ucisna, i poprosi, by powstrzymaa sposzonych rodzicw od ucieczki, co te Amalia w kilku sowach uczynia. K. dowiedzia si, e Olga rbie drzewo na podwrzu, Amalia za zmczona - powodu nie podaa - przed chwil pooya si. Barnabas wprawdzie jeszcze nie przyszed, ale wkrtce nadejdzie, gdy nigdy na noc na zamku nie pozostaje. K. podzikowa za te informacje i mg ju odej, ale Amalia spytaa, czy nie zechciaby poczeka na Olg. K. odpowiedzia, e niestety nie ma czasu. Wwczas Amalia spytaa, czy rozmawia ju dzi z Olg. K. zaprzeczy ze zdziwieniem i spyta, czy Olga ma mu co szczeglnego do zakomunikowania. Amalia z lekkim rozdranieniem wyda usta i skina milczco gow, co miao oznacza, e go egna, i znw si pooya. Z pozycji lecej zmierzya go wzrokiem, jak gdyby dziwic si, e jeszcze tu stoi. spojrzenie jej byo zimne, jakby szklane, i nieruchome jak zawsze. Nie byo skierowane wprost na to, na co patrzya, ale - co byo
138

dranice - szo prawie niedostrzegalnie, ale niewtpliwie gdzie w bok. Chyba nie sabo ani zaenowanie czy te brak uczciwoci to powodoway, ale nieustanna, silniejsza od wszelkich innych uczu dza samotnoci, ktr przypuszczalnie ona tylko sama w peni sobie uwiadamiaa. K. wydawao si, e pamita, i to spojrzenie ju Pierwszego wieczora go zainteresowao, ba, nawet prawdopodobnie cae przykre wraenie, jakie ta rodzina na nim wywara, sprowadzao si wanie do tego spojrzenia, ktre samo w sobie nie byo nawet brzydkie, lecz harde i w swej skrytoci szczere. - Jeste zawsze taka smutna, Amalio - rzek K. - czy ci co drczy? Czy nie moesz tego powiedzie? Nie widziaem jeszcze takiej dziewczyny wiejskiej jak ty. Dopiero dzi, dopiero teraz zwrciem waciwie na to uwag. Czy pochodzisz z tej wsi? Czy tu si urodzia? Amalia przytakna, tak jakby K. postawi tylko to ostatnie pytanie, a potem powiedziaa: - A wic bdziesz czeka na Olg? - Nie wiem, dlaczego pytasz cigle o to samo - odpar K. - Nie mog duej zosta, gdy w domu czeka na mnie moja narzeczona. Amalia podpara si na okciu i owiadczya, e nic nie wie o adnej narzeczonej. K. wymieni imi Friedy, ale Amalia jej nie znaa. Zapytaa, czy Olga wie o tych zarczynach. K. odpar, i jego zdaniem wie, gdy widziaa go razem z Fried, no i we wsi tego rodzaju wiadomoci szybko si rozchodz. Amalia zapewnia go jednak, e Olga nic o tym nie wie i e bardzo si tym zmartwi, gdy jest chyba zakochana w K. Otwarcie o tym nie mwia, jest bardzo skryta, ale mio zdradza si mimo woli. K. by przekonany, e Amalia si myli. Amalia si umiechna i umiech ten, chocia smutny, rozjani jej pospnie skrzywion twarz i sprawi, e milczenie jej przemwio, a obecno staa si bliska. Umiech ten by jakby ujawnieniem jakiej tajemnicy, wydaniem jakiego dotd pilnie strzeonego skarbu, ktry wprawdzie mg by znowu odebrany, ale nigdy ju cakowicie. Amalia zapewnia, e nie myli si, e wie jeszcze wicej, a mianowicie to, e i dla K. Olga nie jest obojtna, a wszystkie jego wizyty, ktre maj za pretekst jakie tam zlecenia dla Barnabasa, w rzeczywistoci dotycz tylko Olgi. Teraz wszake, kiedy Amalia ju o wszystkim wie, nie powinien on tego bra tak rygorystycznie i moe przychodzi czciej. Tylko to chciaa mu powiedzie. K. wszake potrzsn gow i przypomnia jej o swoich zarczynach. Amalia zdawaa si nie bardzo przejmowa tym narzeczestwem, bezporednie wraenie, jakie wywiera stojcy przed ni we wasnej osobie K. byo rozstrzygajce. Spytaa tylko, kiedy K. zdy pozna tamt dziewczyn, bdc dopiero od kilku dni we wsi. K. opowiedzia o
139

wieczorze w gospodzie dla panw z zamku, na co Amalia tylko krtko zaznaczya, e bya bardzo przeciwna temu, by go do tej gospody wwczas wprowadza. Przywoaa na wiadka, e wanie byo, rwnie i Olg, ktra akurat wesza z wizk drzewa, wiea zarowiona od zimnego powietrza, ywa i jdrna, jak gdyby praca odmienia jej wygld, zwykle ociay, gdy przebywaa w dusznym pokoju. Pooya drzewo, przywitaa si swobodnie z K. i zapytaa od razu u o Fried. K. rzuci porozumiewawcze spojrzenie Amahi, ale ta nie uwaaa si za przekonan. K. nieco tym rozdraniony dokadniej ni zamierza, opowiedzia o Friedzie, opisa, w jak cikich warunkach zaoya w szkole mimo wszystko pewnego rodzaju gospodarstwo i zapomnia si w ferworze opowiadania do tego stopnia, e cho mia wraca przecie zaraz do domu, zakoczy tym, i egnajc si, zaprosi obie siostry, by przyszy go kiedy odwiedzi. Wypowiedziawszy to jednak przerazi si i zajkn, podczas gdy Amalia niezwocznie, nie dajc mu przyj do sowa, zaproszenie przyja. Teraz musiaa doczy si do tego rwnie i Olga, co te uczynia. K. za, pochonity myl o koniecznoci szybkiego poegnania si i czujc si nieswojo pod spojrzeniem Amalii, nie zawaha si wyzna bez dalszych osonek, e zaproszenie to byo cakiem nie przemylane i uczynione jedynie z wasnego natchnienia, tak e niestety nie moe go utrzyma w mocy, wiedzc o wielkiej cho dla niego zupenie niezrozumiaej wrogoci pomidzy Fried a rodzin Barnabasa. - To nie jest wrogo - powiedziaa Amalia, wstaa z przypiecka i zrzucia kodr. Nie jest to znw taka wana sprawa, ale jedynie powtarzanie powszechnej opinii. Ale teraz id ju do swojej narzeczonej, widz, jak ci si pieszy, nie obawiaj si, abymy przyszy, zgodziam si z pocztku jedynie artem i z przekory. Ty jednak moesz czciej do nas wstpowa, nic nie stoi temu na przeszkodzie, moesz przecie zawsze upozorowa to zleceniami, ktre dajesz Barnabasowi. Uatwi ci to jeszcze informujc, e Barnabas, nawet gdy bdzie mia do ciebie jakie nowe zlecenie z zamku, nie bdzie mg i jeszcze raz do szkoy, aby ci je zakomunikowa. Nie moe on tak wiele biega, i tak biedny chopak zamcza si sub. Bdziesz musia wic sam tu po wiadomoci przychodzi. K. nie sysza jeszcze nigdy, aby Amalia tak wiele naraz powiedziaa. W ogle brzmiao to nawet inaczej ni jej zwyke wypowiedzi, bya w tym pewnego rodzaju wynioso, ktr odczu nie tylko K., ale widocznie rwnie i Olga, cho bya tak zyta z siostr. Staa ona ieco z boku, z zaoonymi rkami, w swojej zwykej, nieco Przygarbionej pozycji, z szeroko rozstawionymi nogami. Oczy miaa zwrcone na Amali, podczas gdy ta patrzya tylko na K. - Mylisz si - rzek K. - Bardzo si mylisz, jeli mylisz, i tylko pozornie czekam na
140

Barnabasa. Doprowadzi moje sprawy z wadzami do porzdku to moje najwysze, a waciwie jedyne pragnienie. Barnabas za ma mi w tym dopomc, pokadam w nim wiele nadziei. Wprawdzie ju raz srodze mnie zawid, ale bya to wicej moja ni jego wina, stao si to w zamieszaniu, w pierwszych godzinach. Mylaem wtedy, e wszystko osign jednym wieczornym spacerkiem, a gdy si okazao, e byo to niemoliwe, uznaem to za jego win. Nawet wpyno to na moj opini o waszej rodzinie, ale to ju naley do przeszoci, zdaje mi si, e was teraz lepiej rozumiem, jestecie nawet... - K. szuka waciwego wyrazu, nie znalaz go jednak i zadowoli si zdawkowym: - Jestecie, by moe, poczciwsi od wszystkich innych mieszkacw tej wsi, o ile ich dotd poznaem. Ale teraz, Amalio, zdumiewasz mnie znowu tym, e zbyt nisko oceniasz jeli ju nie sub swego brata, to znaczenie, jakie ona ma dla mnie. By moe nie jeste wtajemniczona w sprawy Barnabasa, jeli tak jest, to dobrze, i nie chc do tego wraca, ale moe jeste wtajemniczona, nawet odnosz to wraenie, a wtedy bardzo le, gdy oznaczaoby to, e twj brat mnie oszukuje. - Uspokj si - odpara Amalia. - Nie jestem wtajemniczona, nic nie mogoby mnie skoni, abym si na to zgodzia, nic, nawet wzgld na ciebie, dla ktrego zrobiabym niejedno, bo jak powiedziae, jestemy przecie poczciwi. Ale sprawy mojego brata nale tylko do niego, nie wiem o nich nic prcz tego co przypadkiem i mimo woli tu i tam o nich posysz. Natomiast Olga moe ci o wszystkim dokadnie powiadomi, gdy ona jest jego powiernic. Powiedziawszy to Amalia podesza naprzd ku rodzicom, z ktrymi co szeptaa, potem wysza do kuchni nie poegnawszy si z K., jak gdyby wiedziaa, e on jeszcze dugo tu pozostanie, tak e nie ma si po co egna.

141

Rozdzia 15
K. zosta z nieco ogupia min, Olga za miejc si z niego pocigna go na przypiecek. Wydawaa si naprawd . uszczliwiona, e mogli teraz sami tutaj siedzie sobie we dwoje. Byo to spokojne szczcie, nie zamcone zazdroci. I wanie ta nieobecno zazdrosnych uczu, a co za tym idzie, i surowych wymaga, bya dla K. mia. Z przyjemnoci patrzy w te bkitne oczy, ani kuszce, ani wadcze, ale niemiao spogldajce i niemiao wytrzymujce jego wzrok. Zdawao si, e przestrogi Friedy i oberystki nie zwikszay jego wraliwoci na wszystko, lecz uczyniy go bardziej uwanym i przebiegym. mia si wic wraz z Olg, kiedy ta dziwia si, czemu nazwa wanie Amali poczciw, gdy o Amalii mona byo powiedzie wszystko, ale nie to, e jest poczciwa. Na co K. owiadczy, e pochwaa ta dotyczya oczywicie jej, Olgi, lecz Amalia ma taki wadczy charakter, e nie tylko przywaszcza sobie wszystko, co si w jej obecnoci mwi, ale nawet inni dobrowolnie wszystko jej przypisuj. - To prawda - rzeka Olga powaniejc - nawet wiksza prawda ni mylisz. Amalia jest modsza ode mnie oraz modsza od Barnabasa, ale ona jest t, ktra w rodzinie o wszystkim decyduje, zarwno w dobrym, jak i w zym; wprawdzie bierze ona na siebie wikszy ciar ni inni, i to zarwno w dobrych rzeczach, jak i w zych. K. uwaa to za przesad, gdy Amalia przecie dopiero przed chwil powiedziaa na przykad, e nie troszczy si wcale o sprawy brata, Olga natomiast wszystko o nich wie. - Jake mam to wytumaczy? - spytaa Olga. - Amalia nie roszczy si ani o Barnabasa, ani o mnie; waciwie nie troszczy si o nikogo poza rodzicami, ktrymi opiekuje si dniem i noc. Teraz te pytaa ich, czego sobie ycz, i posza do kuchni, by im co ugotowa. Z ich powodu przemoga si i wstaa, chocia od poudnia czuje si chora i leaa tu na przypiecku. Mimo e si nami nie zajmuje, jestemy jednak od niej zaleni, tak jakby bya najstarsza w rodzinie. Jeliby doradzia nam co w naszych sprawach, na pewno usuchalibymy, ale ona tego nie czyni, gdy jestemy jej obcy. Jeste przecie czowiekiem bywaym i przychodzisz z daleka, czy nie wydaa ci si nadzwyczaj mdra? - Raczej wydaje mi si nadzwyczaj nieszczliwa - powiedzia K. - Ale jak pogodzi z waszym respektem dla niej to, e na przykad Barnabas peni sub posaca, ktrej Amalia nie pochwala, a moe nawet ni pogardza? - Gdyby Barnabas wiedzia, co potem zrobi z sob, to rzuciby natychmiast posad posaca, ktra go wcale nie zadowala.

142

- A czy nie jest wykwalifikowanym szewcem? - spyta K. - Oczywicie - zgodzia si Olga - pracuje nawet dodatkowo dla Brunswicka i gdyby tylko zechcia, miaby dzie i noc prac i suty zarobek. - A wic? - rzek K. - Miaby inn prac zamiast posady posaca. - Zamiast posady posaca? - spytaa Olga ze zdziwieniem. - Czy przyj j dla zarobku? - Moe i tak - odpowiedzia K. - Ale nadmienia przecie, e posada ta go nie zadowala. - Nie zadowala go, i to z kilku rnych przyczyn - odpara Olga. l - Ale to przecie suba na zamku, mimo wszystko, rodzaj suby na j zamku, tak to przynajmniej naleaoby rozumie. - Co? - przerwa K. - I co do tego macie wtpliwoci? - No - powiedziaa Olga - waciwie nie; Barnabas chodzi dj kancelarii, obcuje z funkcjonariuszami takimi jak on, widzi z daleka! poszczeglnych urzdnikw, powierza mu si stosunkowo wanej listy, a nawet ustne zlecenia, to przecie ju bardzo wiele i moemy J by z tego dumni, e w tak modym wieku ju tak wiele osign. K. skin potakujco gow, nie myla ju teraz wcale o powrocie J do domu. - A czy ma wasn liberi? - spyta. - Mylisz o jego kurtce? - spytaa Olga. - Nie, to Amalia mu uszya, zanim zosta posacem. Ale teraz zbliasz si do bolesnego punktu. Mia ju od dawna otrzyma wprawdzie nie liberi, gdy nal ku liberii nie uywano, ale subowe ubranie. Nawet mu je obiecano, ale pod tym wzgldem na zamku si nie piesz, a najgorsze e nigdy nie wiadomo, co taka zwlok oznacza. Moe ona oznacza, e sprawa znajduje si w toku urzdowania, moe jednak rwnie oznacza, e tok urzdowania jeszcze si nie rozpocz i e na przykad Barnabas wci jeszcze odbywa okres prbny. Moe wreszcie oznacza nawet, e tok urzdowania zosta ju zakoczony, e z jakiego tam powodu obietnic cofnito i e Barnabas nigdy ubrania nie dostanie. Nic dokadniejszego nie mona bdzie w tej sprawie si dowiedzie, chyba dopiero po bardzo dugim czasie. Istnieje tu takie powiedzonko, moe je nawet znasz: Urzdowe decyzje s pochliwe jak mode dziewczta. - To wietne spostrzeenie - rzek K., ktry traktowa te sprawy jeszcze powaniej ni Olga. - wietne spostrzeenie, zwaszcza e te decyzje mog mie jeszcze inne cechy waciwe dziewcztom. - By moe - zdziwia si Olga. - Cho waciwie nie wiem, co chcesz przez to
143

powiedzie. Moe uwaasz to nawet za pochwa. Ale co do ubrania subowego, jest to wanie jedna z trosk Barnabasa, a poniewa nasze troski s wsplne, jest to rwnie i moja troska. Nadaremnie zapytujemy sami siebie, czemu on tego ubrania subowego nie otrzymuje. A caa ta sprawa nie jest znowu tak cakiem prosta. Urzdnicy na przykad, jak si wydaje, wcale ubra subowych nie maj; o ile mona si tu zorientowa i wnioskujc z tego, co Barnabas opowiada, urzdnicy nosz zwyke, cho pikne ubrania, zreszt sam widziae Klamma. Ot Barnabas nie jest naturalnie urzdnikiem, choby najniszej nawet rangi, i nie marzy nawet o tym, by nim zosta, ale rwnie i wyszej rangi funkcjonariusze, ktrych tu na wsi oczywicie w ogle si nie widuje, nie maj, wedug informacji Barnabasa, ubra subowych. Byaby to pewna pociecha, gdyby mona byo mie pewno, ale zudna, bo czy Barnabas jest wyszym funkcjonariuszem? Nie, mimo caej yczliwoci nie mona powiedzie, eby nim by, ju samo to, e przychodzi na wie, a nawet tu mieszka, jest kontrargumentem, bo wysi funkcjonariusze s jeszcze bardziej powcigliwi w obejciu ni urzdnicy, moe i susznie, gdy mog by waniejsi od niejednego urzdnika, pewne rzeczy za tym przemawiaj: mniej pracuj i wedug sw Barnabasa wspaniay to widok, gdy ci doborowi wysocy, silni mczyni powoli Przechadzaj si po korytarzach. Barnabas za niemiao przemyka si midzy nimi. Krtko mwic, nie moe by o tym mowy, eby Barnabas by wyszym funkcjonariuszem. Mgby wic nalee do najniszej suby, ale ta dostaje wanie ubrania subowe, przynajmniej ci, ktrzy przychodz ze wsi. Nie jest to waciwie liberia, jest wiele odmian tych ubra, ale mimo wszystko mona natychmiast pozna po takim ubraniu sucego z zamku, sam widziae takich ludzi w gospodzie. Najbardziej rzuca si w oczy w tych ubraniach to, e s zazwyczaj bardzo obcise, chopu lub rzemielnikowi takie ubranie na nic by si nie zdao. Ot takiego ubrania Barnabas nie ma; jest to co nie tylko zawstydzajcego lub nawet habicego, to mona by ostatecznie znie, ale -zwaszcza w godzinach smutku, a niekiedy, i to nawet do czsto, mamy oboje z Barnabasem takie godziny - kae nam to o wszystkim wtpi. Czy to, co Barnabas robi, jest w ogle sub na zamku? - pytamy sami siebie. Oczywicie, chodzi do kancelarii, ale czy te kancelarie stanowi ju waciwy zamek? A nawet jeli kancelarie do zamku nale, to czy s to te kancelarie, do ktrych Barnabas ma wstp? Chodzi do kancelarii, ale przecie to tylko drobna cz wszystkich, dalej s bariery, a za nimi jeszcze inne kancelarie. Nie zakazuje mu si wyranie wstpu dalej, ale nie moe dalej i, jeli odnalaz ju swoich przeoonych, ktrzy jego spraw zaatwili i odsyaj go z powrotem. Poza tym jest stale obserwowany, a przynajmniej tak si wydaje. I nawet | gdyby poszed dalej, c by mu z tego przyszo, skoro nie ma tam adnej sprawy urzdowej do zaatwienia i byby tylko intruzem? Tych barier nie
144

moesz te sobie przedstawia jako okrelonej granicy, Barnabas zawsze j zwraca mi na to uwag. Bariery s rwnie w kancelariach, do ktrych on chodzi, s wic take bariery, ktre on przekracza, i nie wygldaj one inaczej ni te, ktrych jeszcze nigdy nie przekroczy. Dlatego nie mona z gry przyj, e za tymi ostatnimi barierami znajduj si kancelarie rzeczywicie inne ni te, w ktrych Barnabas ju by. Wanie w owych godzinach smutku tak si wydaje. A potem wtpliwoci sigaj dalej i nie mona ju si przed nimi obroni. Barnabas rozmawia z urzdnikami, Barnabas dostaje zlecenia. Ale co to za urzdnicy i co to za zlecenia? Teraz jest on, jak sam mwi, przydzielony do Klamma i otrzymuje od niego osobicie zlecenia. To przecie byoby bardzo wiele, nawet wysi funkcjonariusze tego nie osigaj, to by byo nawet zbyt j wiele, i to wanie budzi najwiksze nasze obawy. Pomyl tylko, by przydzielonym osobicie do Klamma i rozmawia z nim twarz w twarz. Ale czy jednak tak jest? Dajmy na to, e tak jest, to dlaczego Barnabas w to wtpi, czy urzdnik, ktrego nazywaj tam Klammem, jest nim j naprawd? - Olgo - przerwa jej K. - nie chcesz chyba artowa, jake mona mie wtpliwoci, jak Klamm wyglda, wszystkim jest przecie wiadomo, jaki jest jego wygld, ja sam go widziaem. - Zapewniam ci, K. - odpara Olga - to nie s arty, ale moje najpowaniejsze zmartwienie. Opowiadam ci to wszake nie dlatego, by sprawi ulg swemu sercu, a obciy troch twoje, ale dlatego, e pytae o Barnabasa, Amaia za polecia mi to opowiedzie. Take dlatego, e myl, i i dla ciebie moe by poyteczne pozna pewne szczegy. Czyni to rwnie z powodu samego Barnabasa, aby nie pokada w nim zbyt wielkich nadziei i aby ci nie rozczarowa, a potem sam z powodu tego rozczarowania nie ucierpia. Jest on bowiem bardzo wraliwy; dzi w nocy na przykad wcale nie spa, poniewa wczoraj bye z niego niezadowolony. Podobno powiedziae mu, e to bardzo niedobrze dla ciebie mie tylko takiego posaca jak Barnabas. Te sowa pozbawiy go snu. Ty sam prawdopodobnie niewiele z tych jego zmartwie zauwaye, gdy posacy zamkowi musz by bardzo opanowani. Ale atwo mu nie jest, nawet z tob. Wedug twojego mniemania nie wymagasz od niego na pewno za wiele, przybye tu z pewnymi ustalonymi pojciami o roli posaca i wedug nich normujesz swoje wymagania. Ale na zamku maj inne pojcia o roli posaca, ktrych nie mona z twoimi porwna, nawet gdyby Barnabas powici si wycznie subie, do czego, niestety, czasami jest chyba gotw. Trzeba by si byo temu podporzdkowa i ani swkiem nie protestowa, gdyby nie pytanie: czy to, co on robi, jest naprawd sub posaca? Przed tob nie wolno mu oczywicie przyzna si do swoich wtpliwocil byoby to dla niego rwnoznaczne z podkopaniem wasnej egzystencji, gdyby
145

co podobnego uczyni, i brutalnym przekroczeniem prawa, ktre jak mu si wydaje, jeszcze go obowizuje. Nawet wobec mnie nie mwi o tym swobodnie, dopiero pochlebstwami i causami wymuszam od niego przyznanie si do tych wtpliwoci i nawet wtedy jeszcze broni si przed uznaniem, e wtpliwoci jego s wtpliwociami. Ma on w swojej krwi co z krwi Amalii. I na pewno wszystkiego mi nie wyjawia, chocia jestem jego jedyn powiernic. Ale o Klammie niekiedy wsplnie rozmawiamy; ja Klamma nigdy jeszcze nie widziaam -jak wiesz, Frieda nie bardzo mnie lubi i nigdy popatrzy mi na niego nie pozwolia - ale naturalnie wygld jego jest we wsi znany, po-szczeglni ludzie go widzieli, wszyscy o nim syszeli. Z tego, co na wasne oczy, z plotek i pewnych ubocznych, ale celowych faszerstw, wytworzy si obraz Klamma, ktry w zasadniczych zarysach jest prawdziwy. Ale tylko w zasadniczych. Poza tym, jest on zmienny, cho moe nie tak nawet zmienny, jak rzeczywisty wygld Klamma. Podobno cakiem inaczej wyglda, kiedy przychodzi na wie, a inaczej kiedy j opuszcza; inaczej, zanim napije si piwa, a inaczej, potem; inaczej, kiedy czuwa, a inaczej, kiedy pi; inaczej kiedy jest sam, a inaczej, kiedy rozmawia, i - co wobec tego jest cakiem zrozumiae - cakowicie inaczej tam na grze, w zamku. Ju w tym, co opowiadaj we wsi, s pod tym wzgldem wielkie rnice co do wzrostu, postawy, tuszy i zarostu. Jedynie jeli chodzi o strj, to informacje s na szczcie jednakowe. Nosi on stale jedno i to samo ubranie: czarny surdut z dugimi poami. Naturalnie, rnice te nie s skutkiem adnych czarw, s atwe do wytumaczenia, gdy zale od chwilowego nastroju, od stopnia zdenerwowania oraz niezliczonych gradacji nadziei i rozpaczy, w jakich znajduje si widz, ktremu wolno oglda Klamma przez krtk chwil. Powtarzam ci to wszystko tak, jak Barnabas mi to czsto opowiada, i do pewnego stopnia, jeli si nie jest w tej sprawie osobicie i bezporednio zainteresowanym, moe to nawet uspokoi. Ale nie nas, gdy dla Barnabasa jest kwesti egzystencji, czy naprawd rozmawia z Klammem, czy nie. - Rwnie i dla mnie - rzek K. Powiedziawszy to, oboje przysunli si jeszcze bliej do siebie na przypiecku. Wszystkie te niepomylne nowiny Olgi wprawdzie K. zdziwiy, ale widzia on w pewnej mierze zadouczynienie w tym, e znalaz tu ludzi, ktrym, przynajmniej zewntrznie, dziao si podobnie jak jemu, do ktrych mg si przyczy i w wielu rzeczach zrozumie si, a nie tylko w pewnych jak z Fried. Wprawdzie stopniowo straci nadziej co do sukcesu zlecenia danego Barnabasowi, ale im gorsza bya sytuacja Barnabasa tam na grze, tym bliszy stawa si on K. tu na dole. Nigdy by K. nie pomyla, e w caej wsi mogyby zrodzi si takie nieszczliwe denia jak te, jakie mieli Barnabas i jego siostra. Wprawdzie nie byo to jeszcze dostatecznie wyjanione i mogo si w kocu obrci w co
146

tamtemu przeciwnego, nie trzeba byo bowiem da si od razu uwie przez jakie tam niewinne zachowanie si Olgi ani te wierzy w szczero Barnabasa. - Informacje o wygldzie Klamma - cigna Olga dalej - Barnabas ma wietne. Wiele ich zebra i porwna ze sob, moe nawet zbyt wiele, sam widzia raz Klamma we wsi przez okno powozu albo wydao mu si, e widzia, by wic dostatecznie przygotowany do to by go pozna, a mimo to -jak moesz to sobie wytumaczy -kiedy przyszed na zamek, do jednej z kancelarii, i midzy innymi pokazano mu urzdnika i powiedziano, e to Klamm, Barnabas go nie pozna i potem jeszcze dugo nie mg si pogodzi z myl, e to by istotnie Klamm. Jeli jednak spytasz Barnabasa, czym si w czowiek rni od wyobraenia, jakie mamy o Klammie, nie umie odpowiedzie, a raczej odpowiada i opisuje urzdnika z zamku, ale ten opis pokrywa si dokadnie ze znanym nam opisem Klamma. A wiec Barnabasie powiedziaam - dlaczego wtpisz i dlaczego si drczysz? Na co on z wyranym zakopotaniem zacz wylicza szczeglne cechy urzdnikw zamkowych, ktre jednak, jak mi si wydawao, raczej zmyla, ni wymienia i ktre poza tym byy niewane, dotyczyy na przykad szczeglnego sposobu kiwania gow lub odpitej kamizelki, w aden sposb nie mona byo bra tego powanie. Jeszcze waniejszy wydaje mi si sposb, w jaki Klamm obcuje z Barnabasem. Barnabas czsto mi to opisywa, a nawet rysowa. Zwykle wprowadza si go do wielkiego pokoju kancelaryjnego, ale nie jest to jeszcze gabinet Klamma, w ogle nie jest to gabinet jakiego okrelonego urzdnika. Pokj ten jest przedzielony wzdu na dwie czci przez sigajcy od jednej do drugiej ciany pulpit. Jedna cz jest wska, tak e mog si min najwyej dwie osoby, to jest pomieszczenie dla urzdnikw, a druga szeroka, przeznaczona dla interesantw, widzw, suby i posacw. Na pulpicie, jedna przy drugiej, le wielkie otwarte ksigi, a przy nich przewanie stoj urzdnicy i co z nich odczytuj. Nie zatrzymuj si nigdy dugo przy jednej ksidze, ksig wszake nie przekadaj, lecz zamieniaj si miejscami, przy tym Barnabasa najwicej zdumiewa, jak przy takiej zmianie miejsc musz si przeciska z powodu ciasnoty pomieszczenia. Na froncie, tu przy samym pulpicie, stoj niziutkie stoliki, przy ktrych siedz pisarze i jeli ktry z urzdnikw tego sobie yczy, pisz pod dyktando. Barnabas stale si dziwi, jak to si odbywa. Nie pada bowiem aden wyrany rozkaz danego urzdnika i nie duktuje si gono, prawie nie mona zauway, e si dyktuje, wyglda raczej na to, e urzdnik czyta tak samo jak dotd, tylko e przy tym co szepcze, a pisarz tego sucha. Czsto urzdnik dyktuje tak cicho, e pisarz siedzc przy stoliku nie moe tego w ogle sysze, wtedy musi cigle zrywa si z miejsca, dyktowany tekst w lot chwyta, szybko siada i pisa, potem znw si zrywa i tak cigle. Jakie to wszystko jest dziwne! Prawie niezrozumiae. Barnabas oczywicie ma dosy czasu,
147

by to wszystko zaobserwowa, gdy w tym pomieszczeniu dla interesantw wystaje godzinami, a niekiedy caymi dniami, zanim spojrzenie Klamma na niego padnie. I nawet kiedy Klamm ju na niego patrzy, Barnabas za stoi wyprony na baczno, to jeszcze nic nie znaczy, gdy Klamm moe si znw od niego odwrci, by zagbi si w ksidze i zapomnie o nim; czsto si nawet tak zdarza. Ale c to za suba posaca, ktra moe by a tak niewana? Robi mi si smutno, kiedy Barnabas oznajmia mi rano, e idzie na zamek. Ta prawdopodobnie cakiem daremna droga, ten prawdopodobnie stracony dzie, ta prawdopodobnie ponna nadzieja - po co to wszystko? A tu w domu gromadzi si szewska robota, ktrej nikt nie wykonuje i do ktrej Brunswick przynagla. - No tak - rzek K. - Barnabas musi dugo czeka, zanim jakie zlecenie otrzyma. To jest zrozumiae, gdy jak si wydaje, jest tu za duo funkcjonariuszy i nie kady moe codziennie otrzyma jakie zlecenie. Na to nie macie co utyskiwa, gdy to spotyka chyba kadego. W kocu przecie i Barnabas otrzymuje zlecenie, mnie samemu dorczy ju dwa listy. - Moliwe - zgodzia si Olga - e nie mamy na co utyskiwa, zwaszcza ja, ktra wiem o wszystkim ze syszenia i jako dziewczyna nie mog tego tak dobrze zrozumie jak Barnabas, ktry zreszt niejedno jeszcze ukrywa. Ale teraz posuchaj, jak to jest z tymi listami, na przykad z listem do ciebie. Listy te Barnabas otrzymuje nie bezporednio od Klamma, ale od jednego z pisarzy. Bliej nieokrelonego dnia, o bliej nieokrelonej godzinie - dlatego wanie suba ta, ktra wyglda na lekk, jest bardzo meczca, gdy Barnabas musi nieustannie czuwa - pisarz przypomina sobie o jego istnieniu i kiwa na niego. Klamm, jak si wydaje, wcale tego nie powoduje, gdy spokojnie czyta dalej w swojej ksidze; czasami wszake i to nawet do czsto, przeciera wanie binokle, kiedy Barnabas wchodzi do pokoju, i moliwe e przy tym go spostrzega, pod warunkiem naturalnie, e bez binokli w ogle moe co widzie, o czym Barnabas wtpi, zwaszcza i Klamm ma wtedy oczy na pprzymknite, wydaje si, e pi i przez sen przeciera binokle. Przez ten czas pisarz wyszukuje w aktach i dokumentach, ktre ma schowane pod stoem, przeznaczony dla ciebie list, a wic list, ktrego teraz nie pisa, ale jeli sdzi po wygldzie koperty, raczej jaki bardzo dawny, ktry dugo ju tam lea. Kiedy wszake jest to taki dawny list, to dlaczego Barnabas musi na niego tak dugo czeka? A ieli chodzi o ciebie? W kocu ten list do ciebie prawdopodobnie jest ju nieaktualny. A Barnabas przez to naraa si na z opini, e est nieudolnym i powolnym posacem. Pisarz za uatwia sobie prac, wrcza Barnabasowi list i mwi: Od Klamma dla K. I Barnabas wtedy moe odej. No i potem Barnabas przychodzi do domu, zasapany, ze zdobytym nareszcie listem pod koszul, na goym ciele, i siadamy
148

oboje tu na przypiecku, tak jak obecnie siedzimy. Barnabas opowiada i zastanawiamy si nad kadym szczegem, oceniamy jego osignicia i wreszcie dochodzimy do wniosku, e jest to bardzo niewiele, i e nawet to niewiele jest wtpliwe. Potem Barnabas odkada list na bok i nie ma wcale ochoty dorczy go adresatowi, nie chce mu si jednak rwnie i spa, zabiera si wic do swego szewstwa i potrafi przesiedzie tak ca noc na zydlu. Tak to jest K., takie s moje tajemnice i teraz zapewne ju si nie dziwisz, e Amalia woli z nich zrezygnowa. - A co z listem? - spyta K. - Z listem? - powtrzya pytanie Olga. - No, po pewnym czasie, kiedy Barnabasa dosy nadrczyam, czasami mijaj dnie lub nawet tygodnie, bierze jednak w kocu list i idzie, by go dorczy adresatowi. W zaatwianiu takich formalnoci jest on ode mnie bardzo zaleny. Mog mianowicie, kiedy ju przezwyciyam pierwsze wraenie wywoane jego opowiadaniem, znowu si opanowa, czego on nie jest w stanie uczyni. Mog mu wic cigle wwczas powtarza: Czego ty waciwie chcesz, Barnabasie? O jakiej karierze i o jakim celu marzysz? Czy chcesz moe zaj tak daleko, aby musia nas, to znaczy i mnie, zupenie opuci? Czy to jest twoim celem? Czy nie tak powinno mi si zdawa, no bo inaczej byoby niezrozumiae, dlaczego jeste tak strasznie niezadowolony z twoich osigni. Obejrzyj si wokoo, czy kto z naszych ssiadw ju tak daleko zaszed? Oczywicie sytuacja ich jest inna ni nasza, nie maj oni powodu, by dy do czego poza zakresem ich gospodarstwa. Ale nawet nie porwnujc mona jednak stwierdzi, e u ciebie wszystko jest na najlepszej drodze. Istniej przeszkody, wtpliwoci i rozczarowania, ale znaczy to przecie tylko, o czym zreszt wiedzielimy ju przedtem, e nic nie otrzymasz za darmo, ale kad drobnostk musisz sam sobie wywalczy. Jest to jeden powd wicej, aby by dumnym, a nie zniechconym. A poza tym walczysz przecie i o nas. Czy to nic dla ciebie nie znaczy, czy nie dodaje ci to nowych si? A fakt, e czuj si szczliwa i nieomal dumna z tego, e mam takiego brata, czy to nie wzmaga twojej pewnoci siebie? Zaprawd rozczarowujesz mnie nie w tym, co osigne na zamku. Jeste posacem kancelarii, spdzasz cae dni w tym samym pokoju co Klamm, jeste oficjalnie uznanym posacem, naley ci si ubranie subowe i otrzymujesz wane papiery do dorczenia. Tym wszystkim jeste, to wszystko ci wolno, a potem przychodzisz tu na d, i zamiast ebymy paczc ze szczcia padali sobie w objcia, wydaje si, e na mj widok tracisz wszelk odwag. We wszystko wtpisz, jedynie dratwa ci kusi, a listy, t rkojmi naszej przyszoci, zaniedbujesz. Tak przemawiam do niego i kiedy powtarzam to przez kilka dni z rzdu, ciko wzdychajc bierze list i wychodzi. Ale prawdopodobnie nie jest to wcale rezultat moich sw, lecz co go znowu cignie do zamku, a nie zaatwiwszy danego mu zlecenia, nie
149

wayby si tam znowu uda. - We wszystkim, co mi powiedziaa, masz wit racj - rzek K. - Uja to wszystko wprost w podziwu godny sposb. Jake zdumiewajco jasny masz umys! - Nie - odpara Olga - mylisz si i moe ja si myl. Bo i c Barnabas osign? Ma wstp do jednej kancelarii, ale jak si wydaje, nie jest to nawet kancelaria, ale raczej tylko przedsionek kancelarii, a moe nawet nie, moe po prostu pokj, gdzie przetrzymuje si tych wszystkich, ktrzy do prawdziwej kancelarii nie maj wstpu. Podobno Barnabas rozmawia z Klammem, ale czy to jest Klamm? Moe to tylko kto troch do niego podobny? Moe najwyej sekretarz, ktry z wygldu nieco Klamma przypominajc usiuje si do niego jeszcze bardziej upodobni i udaje wanego, naladujc ospay, marzycielski sposb bycia Klamma. Ta jego cecha jest najatwiejsza do naladowania i dlatego wielu prbuje upodobni si do niego pod tym wzgldem. Co do innych cech oczywicie przezornie wystrzegaj si naladownictwa. I w ten sposb, tak czsto upragniony, a tak trudno osigalny czowiek jak Klamm w wyobrani ludzkiej przyjmuje nader atwo rne postacie. Klamm ma tu na przykad wiejskiego sekretarza nazwiskiem Momus. Ach, tak? Znasz go? I on te jest bardzo niedostpny, ale widziaam go ju kilka razy. Mody, otyy pan, prawda? I przypuszczalnie wcale Klamma nie przypomina. A jednak znajdziesz we wsi ludzi, ktrzy przysign, e Momus to Kiamm i nikt inny. W ten sposb ludzie baamuc sami siebie. A czy na zamku musi by inaczej? Kto powiedzia Bar-nabasowi, e w urzdnik to Klamm, i rzeczywicie istnieje pewne podobiestwo midzy obydwoma, cho Barnabas w to podobiestwo cigle jeszcze wtpi. I wszystko potwierdza te jego wtpliwoci. Czy Klamm z owkiem za uchem toczyby si w oglnym pomieszczeniu, pomidzy innymi urzdnikami? Przecie to w najwyszym stopniu nieprawdopodobne. Barnabas ma zwyczaj czasami nieco naiwnie - takie ju jego atwowierne usposobienie - mwi: Ten urzdnik jest do Klamma bardzo podobny. Gdyby siedzia we wasnym gabinecie i przy wasnym biurku, a na drzwiach byaby tabliczka z jego nazwiskiem, nie miabym adnych wtpliwoci. To jest naiwne, ale i nie pozbawione rozsdku. Jeszcze rozsdniej byoby oczywicie, gdyby Barnabas, kiedy jest tam na grze, spyta rwnoczenie kilku ludzi, jak si rzeczy naprawd maj. Wedug tego, co opowiada, dosy ludzi toczy si tam w pokoju. I nawet gdyby ich informacje nie byy bardziej godne zaufania ni informacje tego, ktry nie zapytany wskaza Barnabasowi Klamma, to przynajmniej z ich rozbienoci mona by wycign jakie wnioski i punkty porwnawcze. Zreszt to wcale nie mj pomys, ale pomys samego Barnabasa, tylko e brak mu odwagi, by wprowadzi go w czyn. Ze strachu, by przez mimowolne przekroczenie nie znanych mu przepisw nie straci posady, nie mie on do nikogo przemwi, tak czuje si niepewny. Ten
150

w gruncie rzeczy aosny brak pewnoci siebie nawietla mi jego sytuacj lepiej ni wszelkie opisy. Jake wtpliwe i grone musi mu si tam wszystko wydawa, jeli nawet boi si otworzy usta, aby zada jedno niewinne pytanie. Kiedy si nad tym zastanawiam, oskaram sama siebie, e pozostawiam go samego w tych nieznanych pokojach, gdzie do tego dochodzi, i nawet on, ktry jest raczej zbyt miay ni tchrzliwy, prawdopodobnie trzsie si ze strachu. - Tutaj, zdaje si, trafiasz w sedno - rzek K. - To wanie to. Po tym wszystkim, co powiedziaa, wydaje mi si, e widz to jasno. Barnabas jest zbyt mody do tego zadania. Nic z tego, co opowiada, nie moe by brane cakowicie na serio. Poniewa tam na grze umiera ze strachu, nie moe dobrze obserwowa, a jeli mimo to zmusza si go tu do opowiedzenia, co widzia, otrzymuje si chaotyczne bajki. Nie dziwi si temu wcale. Szacunek dla wadzy jest tu u was czym wrodzonym, potem przez cae ycie w rny sposb ze wszystkich stron go si wdraa, a nawet wy sami pomagacie w tym jak moecie. W gruncie rzeczy nie mam nic przeciwko temu. Jeli jaka wadza jest dobra, dlaczeg nie ma si mie dla niej szacunku. Jedynie nie wolno nieuwiadomionego modzieca jak Barnabas, ktry nigdy nie wyszed poza obrb wsi, nagle posya na zamek, i wymaga od niego zgodnych z prawd informacji, kade jego sowo bada jak objawienie i od tego komentowania uzalenia wasne szczcie. Nic nie moe by bardziej bdne. Wprawdzie ja te, tak samo jak ty, daem si przez niego wprowadzi w bd i zarwno pokadaem w nim nadzieje, jak i doznaem z jego winy rozczarowania - jedno i drugie oparte tylko na jego sowach, a wic prawie wcale nie uzasadnione. - Olga milczaa. - Nie jest mi lekko - rzek K. - podwaa twoje zaufanie do brata, poniewa widz, jak go kochasz i czego si po nim spodziewasz. Ale musi si to sta przede wszystkim wanie z powodu tej twojej mioci i twych oczekiwa. Bo spjrz tylko, cigle co ci staje na przeszkodzie, nie wiem co to jest, aby w peni zrozumiaa, co Barnabas nie tyle osign, ile co mu zostao darowane. Ma on wstp do kancelarii albo, jeli wolisz, do jej przedsionka; ot niech bdzie i przedsionek, ale s w nim drzwi, ktre dalej prowadz, i bariery, ktre mona przekroczy, jeli kto jest dostatecznie zrczny. Dla mnie, na przykad, jest ten przedsionek, przynajmniej na razie, cakiem niedostpny. Nie wiem, z kim tam Barnabas rozmawia, moe ten pisarz jest najniszym funkcjonariuszem, ale nawet gdyby tak byo, mona za jego porednictwem trafi z kolei do wyszego, a gdyby nie mona byo trafi, to w kadym razie mona przynajmniej wymieni jego nazwisko, a jeli nie mona wymieni nazwiska, to wjsadym razie mona si powoa na kogo, kto moe je wymieni. w rzekomy Klamm moe nie mie z tym rzeczywistym nic wsplnego, podobiestwo moe istnie jedynie dla olepych ze zdenerwowania oczu Barnabasa, moe jest to najniszy z
151

urzdnikw lub nawet w ogle nie aden urzdnik, ale w kadym razie ma co do roboty przy owym pulpicie, co tam czyta w swej wielkiej ksidze, co do pisarza szepcze, co myli, kiedy co pewien czas jego spojrzenie padnie na Barnabasa, a nawet jeli to wszystko nie jest prawd i on i jego czyny nie maj adnego znaczenia, to kto go przecie tam postawi i zrobi to w jakim celu. Przez to wszystko chciabym powiedzie, e co ju istnieje, e co zostao Barnabasowi zaproponowane, przynajmniej cokolwiek, i e nie jest win Barnabasa, jeli nie potrafi on tym sposobem osign nic wicej poza zwtpieniem, strachem i beznadziejnoci. Przy tym wychodziem stale z najbardziej niepomylnego zaoenia, ktre nawet jest mao prawdopodobne. Mamy bowiem w rku listy, wprawdzie nie bardzo im ufam, ale o wiele wicej ni sowom Barnabasa. Niech to sobie nawet bd stare listy, bez wartoci, ktre zostay wycignite z pliku tych samych bezwartociowych listw, bez wyboru i zastanowienia, jak kanarki na jarmarkach wybieraj kartki z losem dla pierwszego lepszego. Nawet gdyby tak byo, listy te maj przynajmniej zwizek z moj prac, wyranie s do mnie adresowane, cho moe nie przynosz mi korzyci. Listy te s, jak zawiadczyli to wjt i jego ona, napisane wasnorcznie przez Klamma i maj, zgodnie z opini wjta, wprawdzie prywatne i do niezrozumiae, ale jednak wielkie znaczenie. - Czy wjt to powiedzia? - spytaa Olga. - Tak, powiedzia - odpar K. - Powtrz to Barnabasowi - wtrcia szybko Olga - doda mu to otuchy. - Barnabas nie potrzebuje otuchy - rzek K. - Doda mu otuchy znaczy przyzna mu, e ma racj i e powinien dalej tak postpowa jak dotychczas, ale wanie tak postpujc nigdy do niczego nie dojdzie. Moesz kogo, kto ma oczy zawizane, nie wiem jak zachca, aby patrzy przez opask, a i tak nic nie zobaczy. Dopiero kiedy zdejmie mu si opask, moe co ujrze. Barnabas potrzebuje pomocy, nie otuchy. Pomyl tylko: tam na grze znajduje si wadza w swej zawiej nie do rozszyfrowania potdze - nim tu przybyem, zdawao mi si, e mam o niej przyblione pojcie, jake byem wwczas naiwny - a wic tam na grze znajduje si wadza, a Barnabas si jej przeciwstawia, nikt poza nim, tylko on jeden, aonie osamotniony. Bdzie zaszczytem nie lada, jeli przez cae ycie nie pozostanie upokorzony i zapomniany w ciemnym kcie kancelarii. - Wierz mi, K. - przerwaa mu Olga - e nie doceniamy trudnoci zadania, ktrego Barnabas si podj. Nie brak nam przecie poszanowania dla wadzy, jak sam to przyznae. - Jest to jednak faszywe poszanowanie - rzek K. - poszanowanie nie na waciwym miejscu, takie poszanowanie obraa przedmiot szacunku. Czy mona to w ogle nazwa poszanowaniem, jeli Barnabas naduywa drogocennego prawa wstpu do owego pomie152

szczenia, aby spdza tam bezczynnie dnie lub jeli zeszedszy na d podejrzewa i pomniejsza tych, przed ktrymi dopiero co dra, lub te jeli z rozpaczy czy zmczenia nie dorczy od razu listw i nie wykona powierzonych mu zlece? To chyba ju nie jest poszanowanie. Ale zarzut siga jeszcze dalej i dotyczy rwnie i ciebie, Olgo. Nie mog ci oszczdza. Chocia mylisz, e masz poszanowanie dla wadzy, posaa Barnabasa mimo jego modoci, saboci i osamotnienia na zamek lub przynajmniej od tego go nie powstrzymaa. - Zarzut, ktry mi czynisz - rzeka Olga - i ja sobie ju od dawna czyni. Wprawdzie nie to naley mi zarzuca, e Barnabasa posaam na zamek, gdy wcale go nie posaam, on sam poszed, ale przecie powinnam bya wszelkimi rodkami, przemoc i podstpem czy namow, odwie go od tego. Powinnam bya go powstrzyma, ^le gdyby dzisiaj by znw w dzie rozstrzygajcy i znowu tak samo odczuabym niedol Barnabasa i niedol naszej rodziny, jak wtedy czuam i teraz czuj, i gdyby znw Barnabas, wiadomy caej odpowiedzialnoci i niebezpieczestwa, z agodnym umiechem chcia si uwolni ode mnie, aby tam i, rwnie bym go od tego nie powstrzymywaa, mimo wszelkich dowiadcze, ktre dotychczas zebraam. Zdaje mi si, e i ty na moim miejscu nie mgby inaczej postpi. Ty nie znasz naszej niedoli, dlatego niesprawiedliwie sdzisz nas, a zwaszcza Barnabasa. Wtedy ywilimy wicej nadziei ni dzisiaj, ale i wtedy nadzieja nasza, wielka, olbrzymia, bya tylko nasz niedol, ktr zreszt i dzi jest. Czy Frieda nic ci o nas nie opowiedziaa? - Tylko co nieco napomkna - odpowiedzia K. - ale nic okrelonego; ju samo wasze nazwisko j denerwuje. - I oberystka nic nie powiedziaa? - Te nic. - I w ogle nikt? - Nikt. - Naturalnie, jake kto mg o nas cokolwiek opowiedzie? Kady co wie o nas, prawd, o ile jest ona ludziom dostpna, albo przynajmniej jak zasyszan czy nawet zmylon plotk, i kady zastanawia si nad nami wicej ni trzeba, ale nikt nie bdzie tego opowiada. Wstydziliby si, gdyby to miao przej przez ich usta. I maj pod tym wzgldem racj. Ciko jest to z siebie wydoby, nawet wobec ciebie, K. Czy nie jest moliwe, e usyszawszy odejdziesz i nie bdziesz ju chcia nic o nas wiedzie, choby pozornie wcale to ciebie nie dotyczyo? Wtedy utracimy ciebie, ktry teraz, musz si przyzna, znaczysz dla mnie wicej ni dotychczasowa suba Barnabasa na zamku. A jednak - ta rozterka drczy
153

mnie ju przez cay wieczr - musisz si o tym dowiedzie, gdy inaczej nie bdziesz mia oglnego pogldu na nasz sytuacj i staniesz si, co byoby dla mnie szczeglnie bolesne, niesprawiedliwy wobec Barnabasa. Brak byoby nam tej koniecznej, zupenej jednoci i nie mgby nam ani pomc, ani skorzysta z naszej pomocy, ktra moe by wydatna. Pozostaje jednak jeszcze jedno pytanie: czy ty w ogle chcesz si o tym dowiedzie? - Dlaczego o to pytasz? - rzek K. - Chc o tym wiedzie, jeli to jest konieczne, ale dlaczego pytasz w ten sposb? - Jestem przesdna - powiedziaa Olga. - Bdziesz wcignity w nasze sprawy niewinnie, prawie tak jak Barnabas. - Opowiadaj prdzej - rzek K. - Nie boj si niczego. Lkliwo kobieca kae ci przedstawia to gorzej, ni jest naprawd.

154

Tajemnica Amalii
- Osd sam - powiedziaa Olga - zreszt to brzmi bardzo zwyczajnie. Nie mona od razu poj, e mogo mie a tak wielkie znaczenie. Jest pewien wany urzdnik w zamku, ktry nazywa si Sortini. - Syszaem ju o nim - rzek K. - Uczestniczy w moim zaangaowaniu. - Myl, e nie - rzeka Olga. - Sortini prawie nigdy publicznie nie wystpuje. Czy nie mylisz go czasem z Sordinim pisanym przez d? - Masz racj - rzek K. - tamtem by Sordini. - Tak - rzeka Olga - Sordini jest powszechnie znany, to jeden z najbardziej starannych urzdnikw, o ktrym si wiele mwi: Sortini natomiast prawie si nie udziela i jest na og nie znany. Przeszo trzy lata temu widziaam go po raz pierwszy i ostatni. Byo to trzeciego lipca, podczas obchodu wita straackiego, w ktrym zamek rwnie bra udzia i ofiarowa now sikawk. Sortini, ktry czciowo zajmowa si sprawami stray ogniowej (by moe by obecny tylko jako zastpca; urzdnicy czsto zastpuj jeden drugiego i dlatego trudno jest okreli kompetencje danego urzdnika), bra udzia w akcie przekazywania sikawki. Oczywicie przybyli rwnie inni przedstawiciele zamku, urzdnicy i funkcjonariusze, ale Sortini zgodnie ze swym usposobieniem trzyma si w cieniu. Jest to may, saby, wiecznie zamylony pan; czym, co wszystkim, ktrzy go w ogle zauwayli, wpado w oczy, by sposb, w jaki marszczy czoo: wszystkie zmarszczki, ukaday si na czole w ksztat wachlarza, sigajc a do nasady nosa. Nie widziaam jeszcze czego podobnego. A wic dziao si to w owo wito. My, to znaczy Amalia i ja, cieszyymy si na nie ju od wielu tygodni. Nasze witeczne stroje byy jako tako odwieone, zwaszcza strj Amalii by pikny. Na jej biaej bluzce pitrzyy si z przodu wysoko rzdy koronek, jeden nad drugim. Matka wypoyczya jej do tego wszystkie swoje koronki. Zazdrociam wtedy Amalii i przepakaam ca noc przed tym witem. Dopiero nad ranem, kiedy przybya do nas oberystka z obery Pod Mostem na ogldziny... - Oberystka z obery Pod Mostem? - spyta K. - Tak - rzeka Olga - bya ona z nami bardzo zaprzyjaniona. Przybya i musiaa przyzna, e Amalia jest uprzywilejowana, dlatego, aby mnie uspokoi poyczya mi wasny naszyjnik z czeskich granatw. Pniej jednak, kiedy byymy ju gotowe, Amalia stana przede mn i wszyscymy j podziwiali, a ojciec powiedzia Zapamitajcie sobie moje sowa: dzisiaj Amalia znajdzie sobie narzeczonego. Wtedy, sama nie wiem, dlaczego

155

zdjam naszyjnik, ktry stanowi moj dum, i naoyam go Amalii, wcale ju jej nie zazdroszczc. Skapitulowaam przed jej zwycistwem i wydawao mi si, e kady musi si przed ni ugi. Moe zaskoczyo nas to, e wygldaa inaczej ni zwykle. Waciwie nie bya pikna, ale jej ponure spojrzenie, ktre od tego czasu ju na zawsze jej pozostao, ciyo nad nami i niemal dosownie ugilimy si mimo woli przed ni. Wszyscy to zauwayli, rwnie Lasemann i jego ona, ktrzy przybyli, by nas ze sob zabra. - Lasemannowie? - spyta K. - Tak, Lasemannowie - odpowiedziaa Olga. - Cieszylimy si przecie wielkim powaaniem i uroczysto nie moga rozpocz si bez nas, gdy ojciec by trzecim instruktorem stray ogniowej. - Ojciec by jeszcze rzeki? - spyta K. - Ojciec? - powtrzya Olga, jakby niezupenie zrozumiaa. - Trzy lata temu by prawie modym czowiekiem; podczas poaru w gospodzie dla oficjalistw na przykad biegiem wynis na plecach pewnego urzdnika znanego ze swej tuszy, Galatera. Sama byam przy tym obecna, wprawdzie nie istniao wcale niebezpieczestwo poaru, tylko suche drewno za piecem zaczo si troch tli, ale Galater przestraszy si i wzywa przez okno pomocy. Stra ogniowa przybya i mj ojciec musia go wynie, chocia ogie by ju ugaszony. Ot Galater jest bardzo nieruchawym czowiekiem i musi w takich wypadkach by bardzo ostrony. Zaznaczam to tylko ze wzgldu na mego ojca. Nie przeszo od tego czasu wicej ni trzy lata i spjrz, jak on tam siedzi. K. dopiero teraz zauway, e Amalia bya znw w izbie, ale daleko od nich przy stole rodzicw. Karmia tam matk, ktrej reumatyzm nie pozwala rusza rkami, i uspokajaa ojca, by czeka cierpliwie na jedzenie, gdy niebawem do niego przyjdzie, aby i jego nakarmi. Ale nic nie wskraa swoimi przestrogami, ojciec, arocznie spieszc do swojej zupy, przezwyciy fizyczne niedostwo, i stara si zup chepta bd yk, bd pi z talerza, i mrucza gniewnie, kiedy ani jedno, ani drugie mu si nie udawao. yka bowiem bya ju pusta, zanim donis j do ust, i tylko zwisajce wsy zanurzay si w zupie, rozlewajc j i rozpryskujc na wszystkie strony, tak e nic nie trafiao do ust. -i te trzy lata uczyniy go takim? - spyta K., ale cigle jeszcze nie potrafi wzbudzi w sobie litoci dla starych rodzicw i caego tego kta izby, gdzie sta st - a jednoczenie czu obrzydzenie. - Trzy lata - powiedziaa Olga powoli - a waciwie kilka godzin owego wita. Uroczysto odbywaa si na ce za wsi, nad strumykiem. Bya ju wielka ciba, kiedymy tam przybyli; rwnie z ssiednich wsi przybyo wielu ludzi, tak e ta wrzawa cakiem nas
156

oszoomia. Najpierw naturalnie ojciec zaprowadzi nas do sikawki. mia si z radoci, kiedy na ni patrzy. Nowa sikawka uszczliwiaa go wprost, zacz j obmacywa i objania nam jej konstrukcj, nie tolerujc sprzeciww lub obojtnoci ze strony widzw. Jeli byo co do obejrzenia pod spodem, musielimy si wszyscy schyla i nieomal wpeza pod ni. Barnabas, ktry wzdraga si, dosta w skr. Tylko Amalia nie interesowaa si wcale sikawk i staa wyprostowana w swej piknej sukni, tak e nikt nie way si jej powiedzie sowa. Podbiegaam do niej raz po raz i braam j pod rk, ale milczaa. Nie mog sobie jeszcze dzisia wytumaczy, jak do tego doszo, e cho stalimy dugo przed sikawk, dopiero kiedy ojciec odszed, spostrzeglimy Sortiniego, ktry widocznie ju od duszego czasu sta przy sikawce, oparty o jej dwigni. Panowa wtedy wprawdzie okropny haas, inny ni zazwyczaj przy tego rodzaju uroczystociach. Zamek ofiarowa bowiem stray ogniowej jeszcze kilka trb, specjalnych instrumentw, z ktrych najmniejszym wysikiem (nawet dziecko by potrafio) mona byo wydoby najdziksze tony. Kiedy si ich suchao, zdawao si, e jest to najazd turecki, i nie mona si byo do tej muzyki przyzwyczai, tak e na dwik trb kady czowiek musia si wzdrygn. Ale poniewa trby byy nowe, wszyscy chcieli je wyprbowa, a e byo to wito ludowe, pozwalano na to. Wanie wokoo nas, moe to Amalia ich tu zwabia, znalazo si kilku trbaczy. Wprost trudno byo si skupi, a gdy na rozkaz ojca trzeba byo uwaa jeszcze na sikawk, by to ju najwyszy wysiek i Sortini, ktregomy przedtem wcale nie znali, mg w tych okolicznociach dugo pozosta nie zauwaony przez nas. Tam stoi Sortini - szepn wreszcie (byam przy tym) Lasemann do ojca. Ojciec zoy niski ukon i nam rwnie da znak, abymy si ukonili. Nie znajc Sortiniego dotychczas osobicie, ojciec szanowa w nim od dawna fachowca w zakresie poarnictwa i czsto o nim w domu wspomina. Dlatego byo te dla nas niespodziank i rzecz bardzo wan ujrze Sortiniego na wasne oczy. Sortini jednak wcale si o nas nie troszczy (nie byo to zreszt specjaln cech Sortiniego, wikszo urzdnikw rwnie na zebraniach publicznych zachowywaa si obojtnie), wyglda na zmczonego, tylko obowizek subowy jeszcze go tu na dole zatrzymywa. Urzdnicy, ktrzy takie obowizki reprezentacyjne uwaaj za specjalnie cikie, nie s wcale najgorsi; inni urzdnicy i funkcjonariusze, kiedy tu ju byli, bratali si z ludem; on jednak sta przy sikawce i w milczeniu oglda kadego, kto z jak prob czy pochlebstwem stara si do niego zbliy. Tote zdarzyo si, e zauway nas jeszcze pniej ni my jego. Dopiero kiedy z uszanowaniem ukonilimy si, ojciec za stara si nas usprawiedliwi, Sortini powid po nas zmczonym wzrokiem, od jednego do drugiego. Wydawao si, e wzdycha, i jest nas tyle, a zatrzyma wzrok na Amalii, na ktr musia patrze, podnoszc oczy do gry, gdy bya
157

wysza od niego. Zdumia si i przeskoczy przez dyszel sikawki, aby si do Amalii przybliy, ale mymy go z pocztku nie zrozumieli i chcielimy wszyscy pod przewodem ojca do niego podej. Sortini jednak zatrzyma nas podniesieniem rki i da znak, abymy sobie odeszli. To byo wszystko. Potem dokuczalimy Amalii wiele, e rzeczywicie znalaza sobie narzeczonego, i w naszej gupocie przez cae popoudnie bylimy nader weseli. Amalia jednak bya bardziej milczca ni kiedykolwiek. Zakochaa si bez pamici w Sortinim - artowa Brunswick, ktry jest zawsze troch rubaszny i nie potrafi zrozumie takich natur jak Amalia. Ale tym razem rzucona przez niego uwaga wydaa si nam prawie suszna. Bylimy w ogle szaleni tego dnia i wszyscy z wyjtkiem Amalii jakby odurzeni sodkim winem zamkowym, kiedy wrcilimy po pnocy do domu. - A Sortini? - spyta K. - Ach, tak, Sortini - odpowiedziaa Olga - widziaam go podczas uroczystoci przelotnie jeszcze kilka razy. Siedzia na dyszlu od sikawki, skrzyowa rce na piersi i pozosta tak, a przyby po niego powz z zamku, by go zabra. Nawet nie poszed na pokaz wicze straackich, na ktrych ojciec wtedy wanie, w nadziei, e Sortini mu si przyglda, wyrnia si spord wszystkich mczyzn w jego wieku. - i nie syszelicie o nim nic wicej? - spyta K. - Wydaje mi si, e dla Sortiniego masz wielki szacunek. - Tak, szacunek - odpowiedziaa Olga. - Tak, i syszelimy jeszcze co nieco o nim. Nazajutrz zostalimy wyrwani ze snu krzykiem Amalii; podczas gdy inni przewrcili si zaraz na drugi bok i spali dalej, ja, rozbudzona cakowicie, podbiegam do Amalii. Staa przy oknie z jakim listem w rku, poda go jej wanie przez okno obcy mczyzna i czeka na odpowied. Amalia przeczytaa ju list, ktry zreszt by krtki, i trzymaa go bezwadnie w zwisajcej rce. Jake kochaam j wtedy, kiedy bya tak zmczona! Przyklkam koo niej i przeczytaam list. Zaledwie skoczyam, Amalia, rzuciwszy na mnie krtkie spojrzenie, zaraz mi go odebraa, ale nie moga si przemc, by go znw przeczyta, podara go i cisna strzpy owemu mczynie za oknem w twarz. Po czym zatrzasna okno. Bya to rozstrzygajca chwila. Nazywam j rozstrzygajc, ale kada minuta poprzedniego popoudnia bya tak samo rozstrzygajca. - A co byo w tym licie? - spyta K. - Tak, tego ci jeszcze nie opowiedziaam - rzeka Olga. - List by od Sortiniego, zaadresowany do dziewczyny w naszyjniku z granatw. Treci nie potrafi powtrzy. Byo to wezwanie, by przysza do niego do gospody, i to natychmiast, gdy za p godziny Sortini mia wyjecha. W licie roio si od najordynarniejszych wyrazw, jakich nigdy jeszcze nie
158

syszaam i ktre mogam tylko na wp odgadn z caego kontekstu. Kto Amalii nie zna, a jedynie przeczytaby ten list, musiaby dziewczyn, do ktrej kto mia tak pisa, uwaa za zhabion, nawet gdyby jej nikt nigdy nie tkn. I nie by to list miosny, nie byo tam ani jednego przymilnego swka. Sortini raczej si gniewa, e widok Amalii wywar na nim wraenie i przeszkodzi mu w zaatwianiu jego spraw. Pniej komentowalimy to w ten sposb, e Sortini prawdopodobnie chcia od razu wieczorem pojecha na zamek, lecz zosta we wsi jedynie z powodu Amalii, a rankiem, rozgniewany tym, e rwnie podczas nocy nie mg o Amalii zapomnie, list ten napisa. Ten list musia z pocztku kadego, nawet najbardziej opanowanego, oburzy, jednak w kadym, prcz Amalii, przewaaby strach, wywoany zym i gronym tonem listu. U Amalii jednak list wywoa tylko oburzenie, gdy nie zna ona, co to lk, ani u siebie, ani u innych. I gdy potem wliznam si do ka i powtarzaam sobie w poowie przerwane kocowe zdanie listu: Przyjd wic zaraz albo..., Amalia pozostaa na parapecie okna i wygldaa tak, jak gdyby oczekiwaa jeszcze na dalszych posacw i bya gotowa kadego potraktowa tak samo jak tego pierwszego. - Tacy wic s ci urzdnicy - rzek K. z pewnym wahaniem. - Takich gagatkw spotyka si midzy nimi. I jak twj ojciec postpi? Mam nadziej, e energicznie poskary si, gdzie naleao, na Sortiniego, jeli w ogle nie wybra krtszej i pewniejszej drogi do gospody dla oficjalistw. Najohydniejsz spraw, w tej caej historii nie jest wszake obraza Amalii, ktrej atwo by mona byo zadouczyni, i nie wiem w ogle, dlaczego przypisujesz temu tak przesadnie wielk wag. Dlaczego list Sortiniego na zawsze mg skompromitowa Amali? Wedug tego, co opowiadasz, tak by si wydawao, ale to wanie jest niemoliwe, gdy zadouczynienie dla Amalii mona byo atwo uzyska i w cigu kilku dni cae zajcie poszoby w niepami. Sortini nie skompromitowa Amalii, lecz sam siebie. Sortini wic mnie przeraa i fakt, e moe istnie takie naduycie wadzy. To, co w danym wypadku si nie udao, gdy byo zbyt jasno i wyranie powiedziane, tak e nie nasuwao najmniejszych wtpliwoci, u Amalii za spotkao si ze zwycisk odpraw, moe w tysicu innych wypadkw, przy troch mniej pomylnych okolicznociach, mogoby w peni si uda i ukry przed wzrokiem kadego, nawet samego pokrzywdzonego. - Cicho - rzeka Olga. - Amalia na nas patrzy. Amalia skoczya wanie karmi rodzicw i bya zajta rozbieraniem matki; wanie rozwizaa jej spdnice, pooya sobie ramiona matki na szyi, podniosa j nieco do gry, cigna z niej spdnic i posadzia j agodnie znowu na krzele. Ojciec, zawsze troch niezadowolony, e najprzd obsuguje si matk - co wszake widocznie tylko z tego powodu si dziao, e matka bya jeszcze bezradniejsza od niego - usiowa, moe rwnie tylko
159

dlatego, by crk za jej rzekom powolno ukara, sam si rozebra, ale cho zacz od tego, co byo najbardziej zbdne i atwe, czyli od zdjcia zbyt duych pantofli, w ktrych jego stopy tkwiy do swobodnie, nic z tego nie wychodzio i nie mg ich w aden sposb zdj. Wrd ochrypego stkania da te wkrtce za wygran i znowu si opar sztywno o porcz krzesa. - Nie potrafisz dostrzec sedna sprawy - rzeka Olga. - Moe masz i suszno we wszystkim, ale sednem sprawy byo to, e Amalia nie posza do gospody dla oficjalistw. To, jak potraktowaa ona posaca, nie byo jeszcze najgorsze, gdy daoby si zatuszowa, to jednak, e do gospody nie posza, cigno kltw na ca nasz rodzin, cho zreszt i potraktowanie posaca byo nie do przebaczenia. Pod naciskiem opinii publicznej wysunito to nawet na pierwszy plan. - Co? - krzykn K., ale zniy zaraz gos, gdy Olga podniosa bagalnie rce. - Ty, siostra, nie chcesz chyba powiedzie, e Amalia powinna bya usucha Sortiniego i pobiec do niego do gospody? - Nie - odpara Olga - niech mnie Pan Bg broni przed takim podejrzeniem. Jak moesz co podobnego myle? Nie znam nikogo, kto by tak cakowicie jak Amalia mia racj we wszystkim, co robi. Gdyby bya posza wtedy do gospody, przyznaabym jej rwnie racj, ale to, e nie posza, byo bohaterstwem. Co si za mnie tyczy, wyznaj ci szczerze, e gdybym taki list otrzymaa, tobym posza. Nie zniosabym strachu przed konsekwencjami, to potrafia tylko Amalia. Byy przecie rne sposoby wykrcenia si. Inna dziewczyna na przykad piknie by si wystroia, co zabraoby jej sporo czasu, i dopiero potem poszaby do gospody, by si dowiedzie, e Sortiniego ju nie ma. By moe, wyjecha zaraz po wysaniu goca, byo to nawet prawdopodobne, gdy kaprysy wielkich panw s przelotne. Ale Amalia nie zrobia tego ani nawet nic podobnego. Czua si zbyt gboko obraona i odpowiedziaa bez ogrdek. Gdyby bya chocia troszk, dla pozoru, ulega i przesza tylko na chwil przez prg gospody, zy los mgby by odwrcony, mamy tu bowiem bardzo mdrych adwokatw, ktrzy z niczego potrafi zrobi wszystko, czego dusza zapragnie, ale w tym wypadku nawet tego pomylnego nic brakowao. Przeciwnie - zbezczeszczono list Sortiniego i obraono jego posaca. - Ale o jaki zy los chodzi? - spyta K. - O jakich adwokatw? Nie mona przecie byo z powodu zbrodniczego postpku Sortiniego oskary Amalii albo nawet jej kara? - Owszem - rzeka Olga - mona byo; oczywicie, nie dao si wytoczy legalnego procesu i nie ukarano jej bezporednio, ale ukarano jaw inny sposb, j i ca nasz rodzin. A jak cika jest ta kara, zaczyna ci ju chyba wita. Tobie wydaje si to niesprawiedliwe i
160

potworne, ale taka opinia jest we wsi cakiem odosobniona. Jest to opinia dla nas bardzo yczliwa i powinna by nas cieszy. By moe, byoby tak, gdyby oczywicie nie wywodzia si z przesdw. Mog ci to atwo udowodni. Wybacz, jeli bd przy tym mwia o Friedzie, ale midzy Fried a Klammem - niezalenie od tego, jak to form w kocu przybrao - zaszo co zupenie analogicznego jak midzy Amali a Sortinim, a ty, cho moe pocztkowo i bye troch przeraony, teraz uwaasz, e wszystko jest w porzdku. I nie jest to tylko pogodzenie si z losem, gdy takie pogodzenie si nie moe do tego stopnia stpi wraliwoci, kiedy chodzi o zaopiniowanie najprostszych spraw, jest to raczej odrzucanie przesdw. - Nie, Olgo - przerwa jej K. - nie wiem, dlaczego mieszasz do tej sprawy Fried. Jej wypadek jest cakowicie inny, nie plcz wic ze sob tak zasadniczo rnych rzeczy i opowiadaj dalej. - Prosz ci - powiedziaa Olga - nie bierz mi za ze, jeli si bd upieraa przy tym porwnaniu. Jest to resztka przesdw w stosunku do Friedy, gdy mylisz, e musisz jej broni przed takim porwnaniem. Nie potrzebujesz jej wcale broni, raczej powiniene j chwali. Jeli porwnuj te oba wypadki, to nie twierdz przecie, e s identyczne. Maj si one do siebie tak jak kolor biay i czarny, a biaym jest Fried. W najgorszym razie mona by si z Friedy mia, jak to w sposb nieuprzejmy uczyniam wtedy przy szynk-wasie, czego zreszt potem aowaam. Ale kto si z tego mieje, ju przez to wykazuje swoj zoliwo czy zawi, w kadym razie mona si mia. Amali wszake mona, jeli si nie jest z ni zczonym wizami krwi, jedynie pogardza. Dlatego s to wprawdzie z gruntu rne wypadki, jak sam mwisz, ale rwnie i podobne. - Wcale nie s podobne - przerwa jej K. potrzsajc gniewnie gow. - Zostaw Fried w spokoju, Fried nie dostaa wcale takiego adnego listu jak Amalia od Sortiniego, i Fried naprawd Klamma kochaa. Kto wtpi, moe j o to spyta, ona go kocha jeszcze dzisiaj. - Czy to tak wielka rnica? - spytaa Olga. - Mylisz, e Klamm nie mgby tak samo do Friedy napisa? Jeli tacy panowie raz wstan od biurka, to ju tacy s, e nie mog si wcale w otaczajcym ich wiecie zorientowa i z roztargnienia mwi najordynarniejsze rzeczy, nie wszyscy, ale wielu. List do Amalii mg by przecie rzucony na papier w zamyleniu, w zupenym niezdawaniu sobie sprawy z tego, co si naprawd pisze. C moemy wiedzie o mylach takich panw! Czy sam nie sysza lub czy ci nie opowiadano, w jakim tonie Klamm zwraca si do Friedy? Jeli chodzi o Klamma, to jest powszechnie znane, e jest on bardzo brutalny; podobno godzinami nic nie mwi, a potem nagle potrafi powiedzie co tak ordynarnego, e a dreszcze przechodz. O Sor-tinim nie syszelimy
161

tego, gdy w ogle jest on raczej mao znany. Waciwie wiadomo o nim tylko to, e nazwisko jego jest podobne do Sordiniego; gdyby nie to podobiestwo nazwisk, to prawdopodobnie w ogle by go nie znano. Rwnie jako fachowca od stray ogniowej prawdopodobnie myli si go z Sordinim, ktry naprawd jest fachowcem i wykorzystuje to podobiestwo nazwisk, aby obowizki reprezentacyjne przerzuci na Sortiniego, a samemu mc spokojnie pozosta przy swojej pracy. Jeli wic taki nieobyty mczyzna jak Sortini nagle zapaa mioci do wiejskiej dziewczyny, to oczywicie przyjmuje to inne formy, ni kiedy zakocha si jaki czeladnik stolarski z ssiedztwa. Rwnie trzeba o tym pamita, e midzy urzdnikiem a crk szewca istnieje przecie wielka przepa, przez ktr trzeba dopiero przerzuci pomost. Sortini prbowa to zrobi w ten sposb, a inny moe zrobi to inaczej. Wprawdzie mwi si, e naleymy wszyscy do zamku i dlatego nie ma adnej przepaci i nie ma potrzeby przerzucania pomostw. Moe na og tak jest, ale niestety mielimy sposobno przekona si, e wanie kiedy nam na tym zaley, to tak nie jest. W kadym razie po tym wszystkim sposb postpowania Sortiniego stanie si dla ciebie zrozumialszy i mniej potworny. Rzeczywicie, w porwnaniu ze sposobem postpowania Klamma jest to o wiele atwiejsze do zrozumienia, a kiedy jest si bardzo zaangaowanym nawet nie do zniesienia. Jeli Klamm napisze delikatny list, to jest to o wiele przykrzejsze ni najordynar-niejszy list Sortiniego. Zrozum mnie przy tym dobrze, nie odwaam si osdza Klamma, a jedynie porwnuj, poniewa ty tak si przed tym porwnaniem bronisz. Klamm jest niemal dyktatorem wobec kobiet, rozkazuje raz tej, raz tamtej, aby do niego przysza. Nie znosi jednak na duszy czas obecnoci adnej z nich i jak rozkazywa, by przysza, tak rozkazuje, by odesza. Ach, Klamm nie zadaby sobie wcale trudu napisania listu. I czy w porwnaniu z tym powinno si uwaa nadal za co potwornego to, e yjcy cakiem prywatnie Sortini, ktrego stosunki z kobietami s co najmniej nie znane, pewnego razu usidzie i swym piknym urzdniczym charakterem napisze rzeczywicie obrzydliwy list? I jeli w tym wypadku brak rnicy na korzy Klamma, lecz przeciwnie - jest rnica na jego niekorzy, to czy uczynia to mio Friedy? Stosunek kobiet do urzdnikw jest, wierz mi, bardzo trudny albo raczej bardzo atwy do osdzenia. W tym wypadku u kobiet nigdy mioci nie brak. Nieszczliwa mio urzdnikw w ogle nie istnieje. Pod tym wzgldem nie jest pochwa, kiedy si o jakiej dziewczynie mwi - mam tu na myli nie tylko Fried - e oddaa si urzdnikowi tylko dlatego, e go kochaa. Kochaa go i oddaa mu si, to prawda, ale nie ma w tym nic do pochwalenia. Amalia jednak Sortiniego nie kochaa, jak insynuujesz. No tak, nie kochaa go. A moe jednak kochaa, kt to potrafi rozstrzygn? Nawet i ona nie jest w stanie. Jake moe sdzi, e go nie kochaa, jeli go tak stanowczo odrzucia, jak
162

prawdopodobnie nigdy jeszcze aden urzdnik nie zosta odrzucony? Barnabas mwi, e Amalia jeszcze teraz niekiedy dry na myl o wzruszeniu, z jakim trzy lata temu zatrzasna okno. To prawda, i dlatego nie wolno jej o to pyta. Zerwaa z Sortinim i nic ponadto w tej sprawie nie wie; nie wie, czy go kocha, czy nie. My jednak wiemy, e kobiety musz kocha urzdnikw, kiedy ci si do nich raz zwrc. Ba, one kochaj urzdnikw ju przedtem, choby nie wiem jak chciay temu zaprzeczy. I Sortini nie tylko zwrci si do Amalii, ale przeskoczy przez dyszel, kiedy Amali zobaczy, skoczy swymi zesztywniaymi od pracy biurowej nogami przez dyszel. Amalia stanowi wyjtek, powiesz. Tak, jest wyjtkiem, dowioda tego kiedy nie chciaa pj do Sortiniego. To jest zaiste do wyjtkowe. eby jednak jeszcze prcz tego nie kochaa Sortiniego, to byoby ju zbyt wyjtkowe. Byoby to wprost nie do pojcia. Na pewno owego popoudnia bylimy jakby poraeni lepot, ale to, e poprzez przesaniajc nam oczy mg jeszcze co z zakochania Amalii wwczas mona byo dostrzec, dowodzi, e zachowalimy troch przytomnoci umysu. Jeli zestawi si to wszystko razem, to c za rnica pozostanie midzy Fried a Amali? Jedynie ta, e Frieda uczynia to, czego Amali uczyni nie chciaa. - Moe tak i jest - zgodzi si K. - Dla mnie jednak zasadnicz rnic stanowi to, e Frieda jest moj narzeczon, Amali za obchodzi mnie w gruncie rzeczy jedynie dlatego, i jest siostr Barnabasa, posaca zamkowego, i jej los jest by moe zwizany z jego funkcj. Gdyby jaki urzdnik wyrzdzi jej tak woajc o pomst do nieba krzywd, jak mi si to zgodnie z twoim opowiadaniam z pocztku wydawao, to bardzo by mnie to obeszo, ale i to raczej jako sprawa publiczna ni jako osobista krzywda Amalii. Teraz jednak, po twoim opowiadaniu, cay obraz zmienia si w jaki, wprawdzie dla mnie niezupenie zrozumiay, ale - poniewa opowiadajc bya ty - do wiarygodny sposb, wic spraw t chtnie cakiem zbagatelizuj. Nie jestem zreszt straakiem, wic c mnie obchodzi Sortini? Obchodzi mnie jednak Frieda, i dlatego dziwi si, e ty, ktrej w peni zaufaem i nadal chc ufa, starasz si okrn drog, przez Amali, stale Fried napastowa i czyni j w moich oczach podejrzan. Nie myl, e robisz to z rozmysem czy ze zej woli, gdy wtedy musiabym ju dawno sobie std pj. Nie czynisz tego z rozmysem, to okolicznoci skaniaj ci do tego. Z mioci do Amalii chcesz j wysoko i dostojnie postawi ponad wszystkimi kobietami, a poniewa w samej Amalii nie znajdujesz zadowalajcej iloci potrzebnych w tym celu zalet, pomagasz sobie w ten sposb, e umniejszasz zalety innych kobiet. Postpek Amalii jest dziwny, ale im wicej o tym postpku opowiadasz, tym trudniej rozstrzygn, czy zachowaa si ona wspaniale, czy maostkowo, mdrze czy gupio, bohatersko czy tchrzliwie. Swoje pobudki Amali kryje gboko, nikt nie zdoa ich z niej wydoby. Frieda natomiast nic
163

nadzwyczajnego nie zrobia, posza jedynie za gosem swego serca. Dla kadego, kto z dobr wol to rozpatruje, jest to jasne, kady moe to sprawdzi, na plotki nie pozostaje miejsca. Ja jednak nie chc ani ponia Amalii, ani broni Friedy, chc ci tylko wytumaczy, jaki jest mj stosunek do Friedy i e kada napa na Fried jest rwnoczenie napaci na moj egzystencj. Przybyem tu z wasnej woli i z wasnej woli si tu zaczepiem, ale wszystko, co od tego czasu si stao, a zwaszcza moje nadzieje na przyszo, ktre chocia moe s mtne, ale w kadym razie jeszcze s, wszystko to zawdziczam Friedzie. To nie podlega dyskusji. Wprawdzie zostaem tu zaangaowany jako geometra, ale tylko pozornie, bawiono si mn, wypdzano mnie z kadego domu i dzi jeszcze bawi si mn, ale o ile jest to dzi kopotliwsze, gdy do pewnego stopnia porosem tu w pirka i to ju jest co. Mam, cho moe i nie jest to duo, wasne mieszkanie, posad i rzeczywist prac, mam narzeczon, ktra jeli jestem czym innym zajty, zastpuje mnie w mojej pracy zawodowej, oeni si z ni i stan si czonkiem gminy. Posiadam poza tym prcz urzdowych jeszcze inne, dotychczas wprawdzie nie wyzyskane, ale osobiste stosunki z Klammem. To chyba nie jest mao? A kiedy do was przychodz, kogo witacie? Komu z ufnoci opowiadasz dzieje swojej rodziny? Od kogo spodziewasz si moliwoci uzyskania jakiej pomocy, choby moliwo ta bya nika i najbardziej niewiarygodna? Chyba nie ode mnie jako jako geometry, ktrego tydzie temu Lasemann na przykad i Brunswick gwatem ze swych domw wyrzucili, ale liczysz na pomoc czowieka, ktry widocznie posiada ju jakie rodki dziaania. Ot te rodki dziaania zawdziczam Friedzie, jej, ktra jest tak skromna, e jeliby sprbowaa j o co podobnego zapyta, na pewno nie chciaaby o tym sysze. I dlatego wydaje mi si po tym wszystkim, e Frieda w swej niewinnoci uczynia wicej ni Amalia w caej swej pysze. Bo zwa tylko, mam wraenie, e szukasz pomocy dla Amalii. I to u kogo? Waciwie u Friedy? - Czy istotnie mwiam tak brzydko o Friedzie? - spytaa Olga. - Na pewno tego nie zamierzaam i wydaje mi si, e wcale tego nie uczyniam, ale jest to mimo wszystko moliwe, gdy sytuacja nasza jest tego rodzaju, e jestemy pokceni z caym wiatem, wic kiedy zaczniemy si skary, temperament nas ponosi, sami nie wiemy dokd. Masz rwnie suszno, i obecnie zachodzi wielka rnica pomidzy nami a Frieda, i dobrze jest to wyranie podkreli. Trzy lata temu ja i Amalia byymy panienkami ze sfery mieszczaskiej, Frieda za bya sierot i suc w obery Pod Mostem. Przechodziymy obok niej nie zaszczycajc jej nawet spojrzeniem. Zapewne byymy zbyt dumne, ale tak ju nas wychowano. Owego wieczoru w gospodzie dla panw z zamku zorientowae si jednak, jak te sprawy dzisiaj stoj: Frieda z biczem w rku, a ja w gromadzie parobkw. Ale jest jeszcze
164

gorzej. Frieda moe nami pogardza, wie si to z jej stanowiskiem, faktyczne okolicznoci zmuszaj j do tego. Ale czy tylko ona jedna nami pogardza?! Kto dochodzi do wniosku, e trzeba nami pogardza, ten od razu docza si do tumu tych, co nami ju pogardzaj. Czy znasz nastpczyni Friedy? Nazywa si Pepi. Poznaam j dopiero przedwczoraj wieczorem; dotychczas bya pokojwk. Ot przewysza ona nawet Fried, jeli chodzi o pogard dla mnie. Zobaczya przez okno, e przyszam po piwo, podbiega wic do drzwi i zatrzasna je. Musiaam j dugo prosi i obieca wstk, ktr miaam na szyi, dopiero mi otworzya. Kiedy jednak jej potem t wstk daam, rzucia j w kt. Pepi moe mn pogardza, gdy czciowo jestem zdana na jej ask i nieask, a ona jest przecie dziewczyn przy szynkwasie w gospodzie dla panw z zamku. Oczywicie jest tam, tylko tymczasowo i na pewno nie posiada zalet, ktre s potrzebne, by by zaangaowan na stae. Wystarczy posucha, jak zarzdca gospody rozmawia z Pepi, i porwna to ze sposobem, w jaki rozmawia z Fried. Ale to nie przeszkadza Pepi pogardza rwnie i Amali, t Amali, ktrej jedno spojrzenie wystarczyoby, by ca te ma Pepi ze wszystkimi jej warkoczami i kokardami tak prdko z pokoju wygoni, jak na swych tustych nkach sama nigdy by wybiec nie potrafia. C za oburzajcej paplaniny o Amalii musiaam wczoraj znowu od niej wysucha, a w kocu gocie stanli po mojej stronie w ten sposb, jak to ju raz widziae. - Jaka ty jeste zalkniona - przerwa jej K. - Ja postawiem tylko Fried na nalenym jej miejscu, ale nie chciaem was wcale ponia, jak mi to teraz sugerujesz. Co szczeglnego w waszej rodzinie i ja widz, tego nie mog przemilcze. Dlaczego jednak to co szczeglnego ma by powodem do pogardy, tego nie rozumiem. - Ach, K. - przerwaa mu Olga - i ty to jeszcze zrozumiesz, obawiam si. Czy nie moesz tego w aden sposb poj, e zachowanie si Amalii wobec Sortiniego byo pierwsz przyczyn tej pogardy? - Byoby to jednak zbyt osobliwe - rzek K. - Mona Amali za to podziwia lub potpia, ale pogardza? I jeli si Amali naprawd z jakiego niezrozumiaego dla mnie powodu pogardza, to dlaczego rozciga si t pogard rwnie na was, na ca jej Bogu ducha winn rodzin? To na przykad, e Pepi tob pogardza, jest naprawd bezczelne i kiedy znw bd w gospodzie dla panw z zamku, to jej za to odpac. - Gdyby chcia K. - powiedziaa Olga - wszystkich tych, ktrzy nami pogardzaj inaczej do nas usposobi, byoby to nie lada zadanie, gdy wszystko wywodzi si z zamku. Pamitam jeszcze dobrze owo przedpoudnie, ktre nastpio po tamtym ranku. Brunswick, ktry wtedy by naszym czeladnikiem, przyszed do nas jak co dzie. Ojciec wydzieli mu robot i odesa do domu, my za siedzielimy przy niadaniu i wszyscy poza Amali i mn
165

byli bardzo oywieni. Ojciec opowiada cigle o wicie straackim, gdy mia widocznie rne plany co do stray ogniowej. W zamku mianowicie jest odrbna stra, ktra na to wito rwnie przysaa delegacj i niejedn spraw z ni omwiono. Obecni na uroczystoci panowie z zamku widzieli sprawno naszych straakw, wyrazili si o niej bardzo pochlebnie, porwnywali nawet ze sprawnoci straakw z zamku i porwnanie to wypado na nasz korzy. Poruszono spraw zreorganizowania stray zamkowej, do czego potrzebni bd instruktorzy ze wsi. Kilka osb byo do tego przewidzianych, a ojciec mia nadziej, e wybr padnie na niego. O tym wanie mwi, rozsiadszy si, jak to byo jego miym zwyczajem, wygodnie przy stole i wycignwszy rce do poowy stou, a kiedy przez otwarte okno spoglda ku niebu, twarz jego bya taka moda i ufna. Nigdy wicej nie miaam go ju takim widzie. Wtedy Amali powiedziaa z poczuciem wyszoci, ktregomy u niej jeszcze nie znali, e wypowiedziom panw nie mona za bardzo ufa, gdy przy takich okazjach lubi oni prawi uprzejmoci, ale znaczy to nie tak wiele, albo zgoa nic. Nim zd co powiedzie, ju o tym zapominaj, a mimo tego przy nastpnej sposobnoci znowu bierzemy si na ich lep. Matka zakazaa jej tak mwi, ojciec za tylko si mia z jej przemdrzaoci i rzekomo wielkiego dowiadczenia, potem jednak naraz zdziwi si, zaczai jakby czego szuka, czego brak dopiero teraz zauway, cho nic przecie nie zgubi, i powiedzia: Brunswick opowiada o jakim posacu i podartym licie i pyta, czy syszelimy co o tym, kogo to dotyczy i jak z tym byo. Milczelimy, Barnabas za, ktry by wtedy jeszcze modziutki jak jagni, powiedzia co szczeglnie gupiego czy bezczelnego. Zaczto mwi o czym innym i rzecz posza w niepami.

166

Kara Amalii
Ale wkrtce potem zasypano nas ze wszystkich stron pytaniami w sprawie tej historii z listem. Przychodzili do nas przyjaciele i wrogowie, znajomi i obcy, ale nikt dugo nie pozostawa, najlepsi przyjaciele egnali si, jak mogli najszybciej. Lasemann, zwykle tak flegmatyczny i godny, wszed, jak gdyby chcia tylko sprawdzi wymiary izby, rzuci wzrokiem dookoa i na tym skoczy. Wygldao to na jak potworn zabaw dziecinn, kiedy Lasemann uciek, ojciec za wyrwawszy si z gromady ludzkiej goni go a do progu domu, a tam ju da spokj. Potem przyszed Brunswick i podzikowa ojcu za prac. Chc si usamodzielni - powiedzia cakiem uczciwie. Mdra gowa, ktra umiaa wyzyska odpowiedni moment. Po czym przychodzili klienci i odbierali z warsztatu ojca oddane do naprawy buty. Z pocztku ojciec prbowa im to wyperswadowa i my wszyscy pomagalimy mu w tym, jak kto umia, ale potem ojciec zrezygnowa i w milczeniu pomaga klientom przy wyszukiwaniu obuwia. W ksice z obstalunkami wykrelalimy wiersz po wierszu; zapasy skry, ktre ludzie mieli u nas, zostay zwrcone, nalenoci wypacone. Wszystko odbyo si bez najmniejszych zatargw, bo kady by zadowolony, jeli mu si tylko udao szybko i cakowicie zerwa z nami wszelkie stosunki, nie zwaa nawet na ewentualne straty. I wreszcie, co byo do przewidzenia, zjawi si Seemann, naczelnik stray ogniowej; widz jeszcze t scen jak yw: Seemann, wysoki i otyy, ale nieco przygarbiony, chory na puca, zawsze powany - w ogle nie potrafi si mia - stoi przed moim ojciem, ktrego dotychczas podziwia i ktremu w godzinach poufnych pogawdek obiecywa stanowisko zastpcy naczelnika, stoi i wanie ma go zawiadomi, e zwizek go wydala i da zwrotu dyplomu. Ludzie, ktrzy akurat wtedy u nas byli, przestali zaatwia sprawy i stoczyli si wokoo obu mczyzn. Seemann nie moe nic wykrztusi, klepie tylko mojego ojca po ramieniu, jak gdyby chcia wyklepa z niego te sowa, ktre sam ma do niego powiedzie, ale nie moe ich znale. Przy tym mieje si bez ustanku, jak gdyby chcia przez to uspokoi troch siebie i wszystkich obecnych; ale poniewa waciwie mia si nie umie i nikt nie sysza jeszcze jego miechu, nikomu nie przychodzi na myl, e to ma by miech. Ojciec od owego dnia jest zbyt zmczony i zrozpaczony, by mg komu pomc. Ba, wyglda nawet na zbyt zmczonego, aby mg zastanawia si nad tym, o co w ogle chodzi. I my wszyscy bylimy tak samo zrozpaczeni, ale poniewa bylimy modzi, nie moglimy w tak zupen katastrof uwierzy, cigle mylelimy, e wrd tych wielu odwiedzajcych nas wreszcie kto si znajdzie, kto kae wszystko zatrzyma i nada odwrotny bieg caej sprawie. W naszej

167

naiwnoci Seemann wyda si nam szczeglnie do tego powoany. W napiciu czekalimy, aby z tego nieustannego miechu w kocu wyrwao si jakie zrozumiae sowo. Bo z czego teraz mona si byo waciwie mia, jeli nie z tej gupiej krzywdy, ktr nam wyrzdzono. Panie naczelniku, panie naczelniku, niech pan co w kocu ludziom powie - mylelimy starajc si przecisn do niego jak najbliej, co zmuszao go tylko do dziwacznego krcenia si w miejscu. W kocu jednak przemwi, wprawdzie nie po to, by speni nasze tajemne yczenie, ale by odpowiedzie na zachcajce lub rozdranione nagabywania otaczajcych nas ludzi. Cigle jeszcze udzilimy si. Seemann zacz od wychwalania ojca. Nazwa go ozdob zwizku, niedocignionym wzorem dla przyszych pokole oraz niezastpionym czonkiem stray, ktrego odejcie niemal podway istnienie caego zwizku. Byoby to wszystko bardzo pikne, gdyby na tym zakoczy, ale Seemann mwi dalej. Jeli jednak mimo to zwizek zdecydowa si ojca, oczywicie tylko na pewien czas, prosi o ustpienie, wiadczy to tylko o powadze pobudek, ktre zwizek do tego zmusiy. By moe, e bez zademonstrowania wspaniaych wynikw pracy ojca na wczorajszym wicie wcale by do tego nie doszo, ale wanie te wyniki zwrciy na niego specjaln uwag czynnikw urzdowych; zwizek stan teraz na wieczniku i musi dba o nie-skazitelno swej opinii jeszcze bardziej ni dotychczas. Tymczasem wydarzya si ta obraza posaca i zwizek nie znalaz innego wyjcia, on za, Seemann, podj si trudnego zadania zakomunikowania nam tego. Niech wic ojciec mu tego nie utrudnia. Jake Seemann si ucieszy, gdy wykrztusi to wreszcie z siebie. Zadufany w sobie, me stara si nawet o zbytni delikatno, ale wskaza na dyplom, ktry wisia na cianie, i zrobi znak, e naley go zdj. Ojciec skin gow i podszed do dyplomu, ale trzscymi si rkami nie mg go zdj z haka; weszam wic na fotel i pomogam mu. I od tego momentu wszystko si skoczyo; ojciec nie wyj nawet dyplomu z ramek i odda go tak Seemannowi. Potem usiad w kcie, nie ruszy si ju i z nikim nie rozmawia. Musielimy sami pertraktowa z ludmi, jak si dao. - A w czym widzisz tu wpyw zamku? - spyta K. - Na razie zamek, jak mi si zdaje, jeszcze nie interweniowa. To, o czym dotychczas opowiadaa, byo tylko dowodem bezmylnego ludzkiego lku i uciechy z cudzego nieszczcia oraz kruchoci przyjani. S to cechy, ktre mona spotka u wszystkich, a u twojego ojca oczywicie byo to, tak przynajmniej mi si wydaje, dowodem pewnej maostkowoci, czym waciwie by w dyplom? Potwierdzeniem jego zdolnoci, ktrych przecie przez to nie straci, a jeli naprawd czyniy go one niezastpionym, to tym lepiej. I zaiste, utrudniby naczelnikowi zadanie jedynie wtedy, gdyby by mu od razu po drugim zdaniu rzuci dyplom pod nogi. Szczeglnie znamienne wydaje mi si jednak to, e wcale nie wspominasz o Amalii, tej
168

Amalii, ktra przecie wszystkiemu bya winna; prawdopodobnie staa sobie w gbi, spokojnie obserwujc ca katastrof. - Nie - odrzeka Olga - nikomu nie mona nic zarzuci, nikt nie mg postpi inaczej, gdy to wszystko dziao si ju pod wpywem zamku. - Pod wpywem zamku - powtrzya Amalia, ktra po uoeniu rodzicw do snu niepostrzeenie wesza do izby od strony podwrza. - Plotkujecie tu o zamku? Cigle jeszcze siedzicie razem! Przecie chciae od razu si poegna, K., a teraz dochodzi ju dziesita. Czy w ogle takie plotki ci interesuj? S tu ludzie, ktrzy tylko tym yj, siadaj sobie razem, jak wy teraz, i racz si nimi nawzajem. Nie wydaje mi si, eby nalea do tych ludzi. - A jednak - odpar K. - wanie ja do nich nale, ludzie natomiast, ktrzy tymi plotkami si nie interesuj, lecz pozostawiaj to innym, nie maj na mnie adnego wpywu. - No tak - powiedziaa Amalia - ale zainteresowania ludzkie bywaj bardzo rozmaite. Syszaam kiedy o pewnym modziecu, ktry dzie i noc zajmowa si rozmylaniem o zamku, a zaniedbywa wszystko inne, tak e obawiano si o stan jego umysu, gdy cay by zaprztnity wycznie zamkiem. W kocu jednak wydao si, e waciwie nie chodzio mu o zamek, a jedynie o crk posugaczki z kancelarii zamkowych. No i dosta j, wtedy wszystko znowu byo dobrze. - Ten czowiek, przypuszczam, podobaby mi si - rzek K. - Wtpi, czyby ci si ten czowiek podoba - przerwaa mu Amalia - a moe spodobaaby ci si jego ona. Lecz teraz nie przeszkadzajcie sobie, ja id spa i musz zgasi wiato ze wzgldu na rodzicw, ktrzy od razu mocno zasypiaj, ale po godzinie ich sen si koczy, a wtedy najmniejsze wiateko im przeszkadza. Dobranoc. -1 rzeczywicie zrobio si zaraz ciemno. Amalia za rozoya sobie pociel na pododze przy ku rodzicw. - C to za modzieniec, o ktrym ona mwia? - spyta K. - Nie wiem - odpara Olga. - Moe Brunswick, chocia to, co opowiadaa, niezupenie do niego pasuje, a moe kto inny. Trudno j dobrze zrozumie, gdy czsto nie wiadomo, czy mwi ironicznie, czy serio. Przewanie mwi nawet z powag, ale brzmi to ironicznie. - Przesta docieka! - rzek K. - W jaki sposb uzalenia si tak bardzo od niej? Czy byo tak ju przed waszym wielkim nieszczciem, czy dopiero pniej? I czy nigdy nie odczuwasz pragnienia, by wyzwoli si spod jej wpywu, i czy to uzalenienie ma jakie rozsdne powody? Jest przecie modsza i jako taka powinna ciebie sucha. Winna, czy nie winna sprowadzia na wasz rodzin cae to nieszczcie. A teraz zamiast kadego z was
169

wci na nowo przeprasza, nosi gow wyej od was wszystkich, nie troszczy si o nic, tyle e jak z aski opiekuje si rodzicami, nie chce by w nic wtajemniczona, jak ona to nazywa, i jeli wreszcie z wami rozmawia, to mwi przewanie serio, a brzmi to ironicznie. Albo moe Amalia krluje tu swoj urod, o ktrej czasami wspominasz? Ot wszyscy troje jestecie do siebie bardzo podobni, a to czym ona si od was obojga rni, przemawia bezwarunkowo na jej niekorzy. Ju od pierwszego razu, gdy j tylko zobaczyem, odstrczyo mnie od niej jej tpe, nieyczliwe spojrzenie. A poza tym jest ona wprawdzie modsz siostr, ale po jej powierzchownoci nie mona tego pozna, ma ona wygld kobiet bez okrelonego wieku, ktre prawie si nie starzej, ale te chyba nigdy nie byy naprawd mode. Ty patrzysz na ni co dzie, wic nie dostrzegasz twardego wyrazu jej twarzy. Dlatego te, gdy nad tym si zastanowi, nie mog traktowa powanie uczucia Sortiniego. Moe swoim listem chcia j tylko ukara, a nie wezwa. - O Sortinim nie chc mwi - rzeka Olga. - U tych panw z zamku wszystko jest moliwe, obojtne, czy chodzi o najpikniejsz, czy o najszpetniejsz dziewczyn. Poza tym, jeli chodzi o Ama-li, to mylisz si kompletnie. Widzisz, nie mam przecie adnego powodu, aby ci do Amalii dobrze usposabia, a jeli mimo wszystko prbuj, czyni to jedynie ze wzgldu na ciebie. Amalia staa si do pewnego stopnia przyczyn naszego nieszczcia, to jest bezsporne, ale nawet ojciec, ktry przecie przez to nieszczcie najwicej ucierpia i ktry nigdy nie umia panowa nad swoimi sowami, zwaszcza u siebie w domu, nawet ojciec w najgorszych czasach nigdy nie zrobi Amalii najmniejszego wyrzutu. I to wcale nie dlatego, eby pochwala postpowanie Amalii. Jakeby on, wielbiciel Sortiniego, mg je pochwala. Na odlego nie mg wcale tego zrozumie. Sortiniemu chtnie by zoy w ofierze siebie samego i wszystko, co posiada, oczywicie nie w ten sposb, w jaki to si teraz stao na skutek przypuszczalnego gniewu Sortiniego. Przypuszczalnego gniewu, gdy nie dowiedzielimy si nigdy nic wicej o Sortinim. Jeli dotychczas pozostawa on w cieniu, to teraz byo tak, jakby w ogle przesta istnie. A gdyby widzia Amali w owych czasach! Wiedzielimy wszyscy, e nie nastpi wyrana kara. Jedynie wszyscy odsunli si od nas. Zarwno ludzie tutejsi jak i zamek. Tylko gdy wycofanie si miejscowych mona byo oczywicie zauway, to jeli chodzi o zamek, nie mona byo nic stwierdzi. Przecie i przedtem nie odczuwalimy adnej opieki ze strony zamku, wic jake moglimy zauway zmian. Ten spokj by najgorszy, a nie odejcie ludzi, ktrzy nie zrobili tego przecie z przekonania i by moe nie stawiali nam nawet zbyt powanych zarzutw. Dzisiejsza pogarda jeszcze wwczas wcale nie istniaa, tylko ze strachu z nami tak postpiono, a potem wszyscy czekali, co nastpi dalej. Rwnie ndzy nie potrzebowalimy si jeszcze obawia, wszyscy
170

dunicy zobowizania swoje pokryli, saldo rachunkw byo dodatnie, a jeli brako nam czego z ywnoci, pomagali nam w sekrecie nasi krewni, co byo atwe, gdy nadesza wanie pora niw. Co prawda nie mielimy wasnego pola i nie pozwolono nam nigdzie najmowa si do pracy, tak e bylimy po raz pierwszy w yciu skazani na zupene nierbstwo. Siedzielimy wic wszyscy razem przy zamknitych oknach w upalne dni lipca i sierpnia. Nic si nie dziao, adnego wezwania, wiadomoci, informacji czy odwiedzin - nic. - No wic - rzek K. -jeli nic si nie dziao i nie naleao oczekiwa wyranej kary, to czegocie si tak bali? Co z was za ludzie! - Jake mam ci to wytumaczy? - odpara Olga. - Nie balimy si przyszoci, bolaa nas tylko teraniejszo, znajdowalimy si w samym rodku kary. Ludzie ze wsi tylko na to czekali, abymy si do nich zwrcili, aby ojciec znowu otworzy swj warsztat i aby Amelia, ktra umiaa szy bardzo pikne suknie, oczywicie tylko dla najwytworniejszych klientw, znowu przyjmowaa zamwienia. Wszyscy bowiem aowali tego, co uczynili. Jeli we wsi oglnie szanowana rodzina nagle zostaje od wszystkiego odsunita, to kady na tym co traci. Ludzie, odegnujc si od nas, myleli, e speniaj w ten sposb swj obowizek, i my zreszt na ich miejscu inaczej bymy nie postpili. A oni przecie dokadnie nie wiedzieli, o co waciwie poszo. Istniaa tylko sprawa posaca, ktry ze strzpami papieru w rku wrci jak niepyszny do gospody dla oficjalistw. Frieda widziaa, jak wychodzi i jak potem wrci, zamienia z nim nawet kilka sw i to, czego si dowiedziaa, zaraz rozgosia, ale bynajmniej nie z wrogoci do nas, lecz po prostu z poczucia obowizku; kady poczuwaby si do tego w podobnym wypadku. Dla ludzi, jak to ju nadmieniam, pomylne rozwizanie caej sprawy byoby najbardziej podane. Gdybymy nagle owiadczyli im, e wszystko znowu jest w porzdku, e nieporozumienie zostao wyjanione w midzyczasie, lub e jeli nawet przestpstwo zaistniao, to zostao ju odpokutowane, albo - nawet i to wystarczyoby ludziom - e przez nasze stosunki na zamku udao si ca spraw zatuszowa - wtedy przyjto by nas na pewno z otwartymi rkami, byyby pocaunki, uciski i uroczyste przyjcia. Widziaam ju co podobnego kilkakrotnie u innych. A nawet niepotrzebna by bya taka wiadomo; gdybymy wyzwolili si sami, zaproponowano by nam swoje usugi, nie wspominajc sowem o caej historii z listem, to by wystarczyo i wszyscy z radoci przestaliby gada o naszej sprawie. Odseparowano si od nas bowiem nie tylko ze strachu, ale przede wszystkim z tego powodu, e sprawa ta bya taka przykra, po prostu aby o niej wicej nie sysze, nie myle i nie mie z ni adnej stycznoci. Jeli Frieda spraw t ujawnia, to nie dlatego, by si z niej cieszy, ale by siebie i wszystkich innych od niej uchroni oraz by zwrci uwag caej gminy na to, e co si stao, czego naley jak najskrupulatniej unika.
171

Nie chodzio tu o nas jako o rodzin, ale o spraw, w ktrmy si wpltali, i tylko o ni. Gdybymy si wic znowu z tego wyabudali, pozostawili przeszo w spokoju i przez swoje postpowanie okazali, emy t spraw przezwyciyli, obojtne w jaki sposb, a opinia publiczna doszaby do przekonania, e sama rzecz, jakakolwiek by ona bya, nie wejdzie znowu na forum, to wtedy wszystko byoby dobrze. Wszdzie znalelibymy dawn yczliwo, nawet gdybymy o caej rzeczy niezupenie zapomnieli, zrozumiano by to i dopomoono nam, abymy mogli zupenie zapomnie. Zamiast tego siedzielimy jednak w domu. Nie wiem, na co czekalimy, prawdopodobnie na decyzj Amalii, ktra owego poranka uzurpowaa sobie prawo do kierowania rodzin i trzymaa j mocno w garci bez specjalnych zabiegw, rozkazw, czy prb, niemal tylko przez milczenie. My natomiast mielimy wiele do omwienia. Od rana do wieczora nie ustaway szepty, niekiedy ojciec wzywa mnie w napadzie nagego lku i spdzaam p nocy przy jego ku. Czasami kucalimy wsplnie, jak i Barnabas, ktry pocztkowo mao co z tego wszystkiego rozumia i cigle natarczywie da wyjanie, zawsze tych samych wiedzc dobrze, e beztroskie lata, ktre czekay na innych chopcw w jego wieku, ju dla niego nie nadejd. I tak siedzielimy razem, zupenie podobnie, K., jak my oboje teraz zapominajc, e zapada noc, a potem znowu nasta ranek. Matka bya najsabsza z nas wszystkich, zapewne dlatego, e cierpiaa nie tylko z powodu wsplnego nieszczcia, ale rwnie z powodu indywidualnego nieszczcia kadego z nas. Moglimy wic z przeraeniem obserwowa w niej zmiany, ktre jak przypuszczalimy, czekay z czasem ca nasz rodzin. Ulubionym jej miejscem by rg kanapy, ktrej dawno ju nie ma. Stoi dzisiaj w paradnej izbie Brunswicka. Matka siadywaa w tym rogu i trudno byo powiedzie, czy drzemie, czy te prowadzi ze sob rozmowy, jak o tym wiadczyy jej poruszajce si wargi. Byo przecie rzecz tak naturaln, e cigle rozprawialimy w kko o historii z listem, z wszelkimi znanymi ju szczegami oraz z wszystkimi ewentualnymi moliwociami, i e przecigalimy si w wynajdywaniu rodkw szczliwego zaatwienia tej sprawy. Byo to naturalne i nieuniknione, ale niedobre, gdy w ten sposb pogralimy si coraz gbiej w to, od czego chcielimy uciec. I c mogy pomc najtrafniejsze nawet pomysy. Kady z nich by niewykonalny bez udziau Amalii. Wszystko to byy tylko przedwstpne narady, bezsensowne przez to, e ich wyniki nie docieray wcale do Amalii, a gdyby nawet do niej dotary, to spotkayby si tylko z milczeniem. Ot, na szczcie, rozumiem dzisiaj lepiej Amali ni wtedy. Uginaa si ona pod ciarem wikszym ni my wszyscy. Wprost nie do wiary, e to wszystko zniosa i e jeszcze dzisiaj wrd nas yje. Matka dwigaa nieszczcie chyba za nas wszystkich, dwigaa, poniewa na ni spado, ale niedugo musiaa je dwiga. Czy dzi je jeszcze dwiga, trudno powiedzie, bo nawet i
172

wtedy jej umys by ju zamroczony. Amalia jednak nie tylko znosia nieszczcie, ale miaa rwnie pen wiadomo i zdawaa sobie ze wszystkiego dokadnie spraw. My widzielimy tylko skutki, ona za dostrzegaa przyczyn. My mielimy nadziej na jakie drobne rodki ratunku, ona wiedziaa, e wszystko jest ju rozstrzygnite. My mielimy o czym szepta, jej pozostao tylko milczenie. Patrzya prawdzie w oczy i znosia to ycie, zarwno wtedy jak i dzisiaj. O ile lepiej wiodo si w caej tej naszej biedzie ni jej! Wprawdzie musielimy opuci nasz dom. Brunswick si do niego wprowadzi. Wskazano nam t oto chaup. Na rcznym wzku przewielimy za kilku nawrotami nasz skromny dobytek. Barnabas i ja cignlimy, a ojciec i Amalia popychali od tylu. Matka, ktr przewielimy od razu na pocztku, przyja nas siedzc na skrzyni, nieustannie, cichutko lamentujc. Przypominam sobie jednak, e nawet podczas tej mozolnej przeprowadzki bardzo zreszt przykrej, gdy spotykalimy drabiniaste wozy, a idcy przy nich ludzie milkli na nasz widok i odwracali oczy - e nawet podczas tej przeprowadzki Barnabas i ja nie moglimy przerwa rozmowy o naszych troskach i planach. Zajci t rozmow, czasami przystawalimy i dopiero nawoywania ojca przypominay nam o naszym obowizku. Ale wszystkie te rozwaania, nawet po przeprowadzce, nic w naszym yciu nie zmieniy, tylko e teraz stopniowo zaczlimy rwnie odczuwa i bied. Zasiki od krewnych ustay, nasze rodki byy na wyczerpaniu i wanie w tym czasie zacza narasta ta pogarda wzgldem nas, ktr poznae. Zauwaono, e nie mamy do si, by wyabuda si z tej historii z listem, i brano nam to bardzo za ze. Doceniano ciar naszego losu, cho nikt dokadnie go sobie nie uwiadamia, wiedziano, e nikt nie przeszedby przez tak prb lepiej ni my, ale wanie dlatego odczuwano konieczno cakowitego odseparowania si od nas. Gdybymy wyszli z tego zwycisko, to z pewnoci odnoszono by si do nas z odpowiednim szacunkiem, ale poniewa nam si to nie udao, uczyniono z nami ostatecznie ju to samo, co uczyniono dotc tymczasowo tylko: zerwano wszelkie stosunki. Mwiono o nas teraz nie jak o ludziach, naszego nazwiska rodowego w ogle nie wymieniano. Gdy o nas musiano mwi, nazywano nas rodzin Barnabasa, ktry z nas wszystkich najmniej by winny. Nawet nasza chaupa nabraa zej sawy i jeeli sam si zastanowisz, musisz przyzna, e tobie, kiedy po raz pierwszy przekroczye nasz prg, pogarda ta wydaa si suszna. Pniej, kiedy znw ludzie czasem do nas zachodzili, krcili nosem nawet na najmniej wane drobnostki, na przykad na to, e maa lampka oliwna wisi nad tym stoem. A gdzie miaaby wisie, jeli nie nad stoem! Im jednak wydawao si to nie do zniesienia. Jeli wieszalimy lampk gdzie indziej, to i tak nic si nie zmieniao w ich niechci. Wszystko, czym bylimy i co mielimy, zostao objte t
173

sam pogard.

174

Petycje
A my, c zrobilimy tymczasem? Uczynilimy najgorsz rzecz, jak moglimy zrobi, co, co zasugiwao bardziej na pogard ni to, o co naprawd poszo: zdradzilimy Amali, zbuntowalimy si przeciwko jej milczcej wadzy. Nie moglimy ju tak duej y, pozbawieni wszelkiej nadziei, nie moglimy egzystowa i zaczlimy kade na swj sposb baga lub nachodzi zamek z petycjami o przebaczenie. Wprawdzie wiedzielimy, e nie jestemy w stanie nic naprawi. Wiedzielimy rwnie, e jedyny rokujcy nadzieje kontakt, ktry mielimy z zamkiem, kontakt przez Sortiniego, urzdnika yczliwie usposobionego do naszego ojca, wanie przez ostatnie wydarzenia zosta uniemoliwiony. A mimo to zaczlimy dziaa. Ojciec zrobi pocztek. Zaczy si bezsensowne pielgrzymki do wjta, do sekretarzy, do adwokatw i skrybw. Przewanie nie przyjmowano go, a kiedy podstpem czy przypadkiem udao mu si jednak dosta i by przyjtym -jake cieszylimy si i zacieralimy rce dowiedziawszy si o tym - bardzo szybko odsyano go z niczym i nigdy ju potem nie przyjmowano. Zbyt atwo byo go zby, zreszt dla zamku wszystko jest atwe. Bo czeg on chcia? Co mu si waciwie stao? Co miano mu przebaczy? Kiedy i kto ruszy choby maym palcem przeciwko niemu na zamku? Wprawdzie ojciec zbiednia, straci klientel itd., ale to byy wydarzenia powszednie, sprawy rzemiosa i rynku. Czy zamek ma si o wszystko troszczy. Naprawd to zamek troszczy si o wszystko, ale nie mg przecie brutalnie wtrca si do rozwoju wypadkw tak po prostu i bez adnego innego celu, jak suenie interesom poszczeglnej jednostki. Czy zamek mia posya swoich urzdnikw w pogoni za klientami naszego ojca, by przemoc sprowadzi ich z powrotem? Ale - wtrca wtedy ojciec (omawialimy te wszystkie sprawy dokadnie w domu przedtem i potem, wcinici w kt pokoju, jakby w sekrecie przed Amali, ktra wszystko wprawdzie miarkowaa, lecz nie sprzeciwiaa si) ale - wtrca wtedy ojciec - nie narzekam na to, e zbiedniaem, wszystko, co straciem, mog atwo odrobi, wszystko to stanie si niewane, jeeli bdzie mi przebaczone. - Ale co ma by panu przebaczone? - odpowiadano. aden donos dotychczas nie wpyn, a przynajmniej nie zosta zaprotokoowany, w kadym razie nie ma adnego ladu w protokoach dostpnych dla adwokatw. A co za tym idzie, o ile mona byo to stwierdzi, nic nie zostao przeciwko niemu wszczte ani nic nie znajduje si w toku postpowania. Czy nie mgby on wymieni jakiego urzdowego rozporzdzenia, ktre byoby skierowane przeciwko niemu? Ojciec nie mg tego uczyni. Albo czy wszczto jakie dochodzenie ze

175

strony ktrego z urzdowych organw? I o tym ojciec nic nie umia powiedzie. A wic skoro nic nie wie i skoro nic si nie stao, to o co mu chodzi? Co miano mu przebaczy, najwyej to, e teraz niepotrzebnie nachodzi urzdy, ale tego wanie przebaczy si nie da. Ojciec nie poddawa si. By wtedy jeszcze bardzo krzepki, a przymusowa bezczynno pozostawiaa mu duo czasu. Zwrc honor Amalii, nie potrwa to ju dugo - powtarza po kilka razy na dzie Barnabasowi i mnie, ale tylko po cichu, gdy Amalia nie powinna bya tego sysze. Mwi tak tylko z powodu Amalii, gdy w rzeczywistoci nie myla wcale o odzyskaniu honoru, ale o przebaczeniu. Aby jednak uzyska przebaczenie, musia najpierw stwierdzi win, a istnieniu winy wanie w urzdach zaprzeczano. Wtedy wpad na pomys, co zreszt byo ju dowodem osabienia wadz umysowych, e ukrywaj przed nim win, poniewa za mao paci, gdy dotychczas paci tylko wyznaczone opaty, ktre, przynajmniej jak na nasz stan finansowy, byy do wysokie. Doszed jednak teraz do przekonania, e musi wicej paci, co na pewno byo niesuszne, gdy w naszych urzdach dla uproszczenia i niewdawania si w niepotrzebne rozmowy przyjmuje si apwki, ale niczego t drog nie mona uzyska. Poniewa jednak stanowio to dla ojca nadziej, nie chcielimy mu w tym przeszkadza. Wyprzedalimy, comy jeszcze posiadali - byy to ju same niezbdne rzeczy aby dostarczy ojcu rodkw do jego stara, i przez duszy czas mielimy co rano zadouczynienie, e ojciec, wyruszajc w drog, mg przynajmniej kilku monetami w kieszeni pobrzkiwa. My wprawdzie godowaliny przez cay dzie, jedyn za rzecz, ktr za cen dostarczania ojcu pienidzy uzyskiwalimy, bya moliwo utrzymania go w pewnym bogostanie. Jednak to nie by chyba aden sukces. Ojciec mczy si tymi wszystkimi petycjami i to, co bez tych pienidzy dawno by si ju skoczyo, przecigao si w nieskoczono. Poniewa przez te dodatkowe opaty w rzeczywistoci nie mona byo nic nadzwyczajnego wskra, czasem jaki skryba prbowa przynajmniej pozornie co zaatwi, obiecywa dalsze starania, dawa do zrozumienia, e odnaleziono ju pewien lad, po ktrym mona i dalej, nie z obowizku, ale eby tylko ojcu zrobi przyjemno. Ojciec za, zamiast rozpacza, stawa si coraz ufniejszy. Z tak wyranie bezsensown obietnic powraca do nas, jak gdyby przynosi znw cakowit pomylno dla domu. Przykro byo patrze, jak cigle kryjc si przed Amali, z krzywym umiechem i z szeroko rozwartymi oczyma, wskazywa na ni dajc nam do zrozumienia, e ocalenie jej, ktre nikogo tak nie zdziwi jak j sam, jest ju na skutek jego stara bardzo bliskie, cho wszystko to jest jeszcze tajemnic, ktrej musimy surowo przestrzega. I tak cignoby si to wszystko jeszcze duszy czas, gdybymy w kocu nie doszli do tego, e nie byo skd wzi dla ojca pienidzy. Wprawdzie Barnabas tymczasem po wielu probach zosta przyjty przez Brunswicka jako czeladnik, z
176

tym jednak, e mia przychodzi wieczorem po robot i znowu po ciemku robot odnosi. Trzeba bowiem przyzna, e Brunswick z naszego powodu cign na swoje przedsibiorstwo pewne niebezpieczestwo i dlatego paci Barnabasowi bardzo mao, cho wykonywana robota bya bez zarzutu. Wynagrodzenie to starczao zaledwie, by ratowa nas od godowej mierci. Bardzo ostronie i po starannym przygotowaniu zawiadomilimy ojca, e nie bdziemy mu ju wicej dawali zasikw pieninych. Ojciec przyj to bardzo spokojnie. Umysowo nie by ju zdolny poj beznadziejnoci swych interwencji, ale cige rozczarowania go znuyy. Powiedzia wprawdzie (nie mwi ju tak wyranie jak dawniej, kiedy to mwi a nazbyt dobitnie), e potrzeba byo mu ju bardzo niewiele pienidzy, gdy jutro, a moe nawet dzi ma si o wszystkim dowiedzie, a teraz wszystko przepado jedynie z powodu braku gotwki. Ale ton, jakim ojciec to powiedzia, wiadczy, e sam w to nie wierzy. Od razu mia te jakie nowe plany. Poniewa nie udao mu si udowodni winy i co za tym idzie, nie mg nic wskra na drodze urzdowej, teraz musi przej jedynie na drog prb i zwraca si do urzdnikw osobicie. Na pewno s midzy nimi ludzie o dobrym i wspczujcym sercu, ktremu wprawdzie nie mog ulega w trakcie urzdowania, ale poza urzdem ulegliby, gdyby zaskoczono ich we waciwym momencie. W tym miejscu K., ktry dotychczas z wielkim przejciem wsuchiwa si w sowa Olgi, przerwa jej opowiadanie pytaniem: - A ty nie uwaasz tego za suszne? - Wprawdzie dalsze opowiadanie musiaoby mu da na to odpowied, ale K. chcia wiedzie natychmiast. - Nie - odpara Olga - o litoci albo o czym w tym rodzaju w ogle nie moe by mowy. Cho bylimy modzi i niedowiadczeni, orientowalimy si na tyle, tak samo jak i ojciec si orientowa, tylko on zapomnia ju o tym, tak jak zapomnia prawie o wszystkim. Uoy sobie plan, e stanie w pobliu zamku na gocicu, ktrdy przejedaj pojazdy urzdnikw, i bdzie si stara, jeeli to si tylko da, dorczy swoj petycj o przebaczenie. Szczerze mwic, by to plan zupenie nierozsdny, nawet gdyby okazao si moliwe, by proba ojca rzeczywicie dosza do uszu ktrego z urzdnikw. Czy pojedynczy urzdnik moe w ogle przebaczy? Mogoby to by tylko spraw urzdu, ale i ten nie moe prawdopodobnie przebaczy, tylko sdzi. Czy jednak urzdnik w ogle, nawet gdyby zechcia wysi z pojazdu i zaj si t spraw, mg zorientowa si w niej na podstawie tego, co ojciec, biedny, znuony, zestarzay czowiek, mruczaby do niego? Urzdnicy s bardzo wyksztaceni, ale tylko jednostronnie, w swojej specjalnoci urzdnik odgaduje z jednego sowa od razu cay tok myli, ale sprawy dotyczce jakiego innego dziau mona mu godzinami tumaczy, moe i kiwnie uprzejmie gow, ale nie bdzie wiedzia, o co chodzi.
177

To wszystko rozumie si samo przez si. Wemy choby drobne urzdowe sprawy, ktre nas samych dotycz, drobiazgi, ktre urzdnik zaatwia jednym pocigniciem pira, i postarajmy sieje zgbi a do samego sedna, wystarczy nam tego na cae ycie, a i tak nie skoczymy. Ale gdyby nawet ociec dotar do kompetentnego urzdnika, to ten i tak nie bdzie mg nic zaatwi bez wstpnych dowodw sprawy, no i przede wszystkim nie na gocicu. W ogle nie jest on wadny przebaczy, a jedynie zaatwi urzdowo, i w tym celu musi skierowa spraw na drog urzdow, a zaatwi co na tej drodze ju przecie ojcu od dawna si nie udawao. Jak dalece musiao ju by le z ojcem, skoro chcia co tym swoim nowym planem wskra! Jeliby podobna moliwo w ogle istniaa, to na gocicu roioby si przecie od petentw, ale poniewa wypadek taki jest zupenie niemoliwy, jak kademu wbija si to ju w szkole elementarnej do gowy, na gocicu jest cakiem pusto. By moe, wanie ta okoliczno umocnia ojca w jego nadziei, ktr podsyca wszelkimi sposobami. To byo nawet konieczne. Czowiek o zdrowych zmysach wcale by si w takie rozwaania nie wdawa, gdy od razu z gry by si zorientowa, e jest to niemoliwe. Kiedy urzdnicy jad na wie lub wracaj na zamek, to nie s to przecie spacery dla przyjemnoci, zarwno we wsi jak i na zamku czeka na nich robota. Dlatego jad zawsze tak szybko, jak tylko si da. Nie przychodzi im te na myl wyglda przez okno pojazdu, aby szuka na gocicu petentw, przeciwnie - pojazdy s zapchane aktami, ktre urzdnicy wertuj. - Ja jednak widziaem - rzek K. - wntrze urzdniczych sa, w ktrych akt wcale nie byo. - W opowiadaniu Olgi ukaza mu si tak ogromny, tak niemal niewiarygodny wiat, e nie mg sobie odmwi przyjemnoci, aby go swymi drobnymi przeyciami dotkn i w ten sposb zarwno o jego istnieniu, jak i o swoim wasnym dokadniej si przekona. - Moliwe - powiedziaa Olga - ale wtedy jest jeszcze gorzej, gdy widocznie urzdnik ma sprawy tak wane, e dotyczce ich akta s zbyt cenne lub zajmuj za wiele miejsca, by je mona byo ze sob wozi, a tacy urzdnicy ka wtedy furmanom pdzi cwaem. W kadym razie dla ojca nie mog ju oni mie ani chwili czasu. A poza tym jest wiele drg prowadzcych do zamku. Raz jedna z nich jest w modzie i wtedy przewanie ni jed, to znowu inna, i wtedy wszyscy tamtdy si cisn. Wedug jakich prawide taka zmiana nastpuje, nikomu jeszcze nie udao si dociec. Czasem o smej rano wszyscy jad jedn drog, w p godziny pniej znowu inn, po dziesiciu minutach trzeci, a w p godziny, by moe, znowu t pierwsz - i tak pozostaje ju potem przez cay dzie, ale w kadej chwili istnieje moliwo zmiany. Wprawdzie w pobliu wsi wszystkie te drogi ze sob si cz, ale tam powozy po prostu ju pdz, podczas gdy w pobliu zamku szybko ich jest nieco
178

bardziej umiarkowana. Ale tak, jak porzdek wyjazdw t czy inn drog jest nie ustalony i niemoliwy do przewidzenia, tak samo jest i z iloci pojazdw. S czsto dnie, kiedy nie mona spotka ani jednego pojazdu; to znowu jad gromadnie. Wyobra sobie teraz naszego ojca wobec tego wszystkiego. W swoim najlepszym ubraniu - wkrtce bdzie to jego jedyne ubranie - wyrusza co rano z domu, egnany naszymi bogosawiestwami. May znaczek straacki, ktry waciwie zatrzyma bezprawnie, zabiera zawsze ze sob, aby przypi go poza obrbem wsi, gdy w samej wsi boi si go pokaza, cho znaczek jest taki malutki, e na dwa kroki trudno go dojrze. Zdaniem ojca znaczek ten ma posuy do zwrcenia uwagi przejedajcych urzdnikw. Niedaleko od wjazdu na zamek znajduj si zakady ogrodnicze nalece do niejakiego Bertucha, ktry dostarcza jarzyny na zamek. Tam na wskim kamiennym podmurowaniu sztachet ogrodowych ojciec obra sobie miejsce. Bertuch pozwoli, poniewa dawniej przyjani si z ojcem i nalea do jego najwierniejszych klientw, gdy ma nieco znieksztacon stop i by przekonany, e tylko ojciec potrafi dopasowa mu odpowiedni but. Tam wic przesiadywa ojciec caymi dniami. Bya to mglista i ddysta jesie, ale ojciec na pogod wcale nie zwaa. Rano, zawsze o tej samej godzinie, z rk na klamce, kiwa nam na poegnanie, a wieczorem wraca - jak si nam wydawao - co dzie coraz bardziej przygarbiony i przemoknity do nitki i zaszywa si gdzie w kt. Z pocztku opowiada nam o swoich drobnych przeyciach, na przykad to, e Bertuch z litoci i starej przyjani przerzuca mu przez sztachety koc albo e w ktrym z przejedajcych pojazdw rozpozna, jak mu si wydawao, tego czy innego urzdnika, czy te e od czasu do czasu jaki furman go pozna, i dla artw trci batem. Potem jednak przesta takie rzeczy opowiada, widocznie nie mia ju nadziei osignicia czegokolwiek. Uwaa jedynie, e jego obowizkiem i smutn powinnoci jest chodzi tam i spdza cay dzie. Wtedy zaczy go mczy ble reumatyczne, nadchodzia zima i spad pierwszy nieg, gdy jak wiadomo, zima u nas rozpoczyna si bardzo wczenie. A on tam siadywa to na mokrych od deszczu kamieniach, to znowu na onieonych. W nocy jcza z blu, rano niekiedy si namyla, czy ma i, przezwycia si jednak i wychodzi. Matka czepiaa si ojca i nie chciaa go puci, on za prawdopodobnie z powodu odmawiajcych mu posuszestwa rk i ng sta si bojaliwy i pozwala jej towarzyszy sobie, a wtedy i matk chwyciy ble. Czsto chodzilimy do nich, nosilimy im jedzenie lub tylko odwiedzalimy ich, by namawia do powrotu do domu. Jake czsto zastawalimy ich tam opadych z si, opartych o siebie na wskim podmurowaniu, skulonych pod cienkim kocem, ktry ledwie mg ich okry, a wokoo szaro niegu i mgy, jak okiem sign, caymi dniami ani czowieka, ani pojazdu... Co za widok, K., co za widok! A wreszcie ktrego ranka ojciec nie zdoa ju wycign
179

sztywnych ng z ka. To byo rozpaczliwe. W gorczce majaczyo mu si, e wanie w tej chwili przy ogrodzie Bertucha zatrzymuje si jaki pojazd, z ktrego wysiada urzdnik, szuka ojca przy sztachetach, a potem potrzsajc gniewnie gow znowu wsiada do powozu. Przy tym ojciec wyprawia takie krzyki, jak gdyby chcia zwrci na siebie uwag tego urzdnika i wytumaczy mu, e nie jest jego win, i go tam nie ma. I ta jego nieobecno miaa dugo trwa, ju tam nigdy nie wrci, tygodniami musia lee w ku. Amalia podja si obsugi, opieki i pielgniarstwa, waciwie wszystko to z maymi przerwami peni a do dzisiejszego dnia. Zna si ona na zioach leczniczych kojcych ble. Sama nie potrzebuje prawie snu, nic jej nie przeraa, nie boi si niczego i nigdy nie bywa zniecierpliwiona. I tak Amalia robia wszystko przy rodzicach, podczas gdy my, nie mogc nic pomc, wasalimy si niespokojnie, ona natomiast pozostawaa stale chodna i cicha. Kiedy jednak najgorsze mino i ojciec ostronie podpierany z prawa i z lewa, znowu potrafi wygramoli si z ka, Amalia zaraz si usuna i pozostawia go nam.

180

Plany Olgi
Teraz chodzio o to, aby dla ojca znowu znale jakie zajcie, do ktrego byby jeszcze zdolny, co co by go przynajmniej utrzymywao w przekonaniu, e przyczynia si do zmazania winy cicej na naszej rodzime. Znale co takiego nie byo zbyt trudno, gdy rwnie celowe, jak siedzenie przy ogrodzie Bertucha, byo w gruncie rzeczy wszystko. Ale znalazam co, co obudzio nawet we mnie nadziej. Zawsze kiedy w urzdach lub wrd kancelistw czy gdzie indziej bya mowa o naszej winie, to wspominano tylko o obrazie wyrzdzonej posacowi Sortiniego, dalej nikt nie way si siga. Ot powiedziaam sobie, e jeli opinia publiczna, choby tylko pozornie wie jedynie o obrazie posaca, to rwnie pozornie mona by wszystko naprawi, gdyby udao si owego posaca przebaga. Nie wpyn przecie aden donos, jak nam owiadczono, wic aden urzd nie ma jeszcze tej sprawy w rkach, a wic posacowi wolno, jeli chodzi o jego wasn osob, a przecie o nic innego nie chodzi, przebaczy. To wszystko nie mogo zreszt mie adnego decydujcego znaczenia. Byo tylko pozorne i nie mogo waciwie da adnych rezultatw, ale ojca i tak by to ucieszyo, za licznych informatorw, ktrzy go tak drczyli, mona by przypuszczalnie w ten sposb ku jego zadowoleniu zapdzi w kozi rg. Na pocztek oczywicie trzeba byo odnale owego posaca. Kiedy przedstawiam ojcu plan, na razie bardzo si rozgniewa, gdy sta si niesychanie uparty i uwaa czciowo - rozwino si to u niego podczas choroby - e zawsze przeszkadzalimy mu w ostatniej chwili w osigniciu sukcesu: nasamprzd przez niewypacanie mu zasikw pieninych, a teraz przez trzymanie go w ku - czciowo za dlatego, e ju nie by w stanie rozumie cudzych myli. Nie zdyam planu tego wyoy do koca, a ju zosta odrzucony. Zdaniem ojca, powinien by on dalej wyczekiwa przy ogrodzie Bertucha, a poniewa nie bdzie ju w stanie sam codziennie tam chodzi, bdziemy musieli wozi go w rcznym wzku. Ale nie daam za wygran i ojciec powoli przyzwyczai si do tej myli. Razio go jedynie to, e w tej sprawie bdzie zupenie ode mnie uzaleniony, gdy tylko ja widziaam wtedy owego posaca, a on go wcale nie zna. Oczywicie jeden sucy jest podobny do drugiego i ja rwnie nie byam cakiem pewna, e owego posaca poznam. Potem zaczlimy chodzi do gospody dla oficjalistw i tam wrd suby go poszukiwa. By to wprawdzie sucy Sortiniego, a Sortini ju na wie nie przyjeda. Panowie czsto zmieniaj jednak swych sucych, tak e atwo mona byo spotka tamtego posaca wrd suby jakiego innego pana. Jeli natomiast nie udaoby si spotka jego samego, to moe kto spord sucych mg co o nim wiedzie. W tym celu

181

trzeba byo jednak by co wieczr w gospodzie, a nas nigdzie chtnie nie widziano, a c dopiero w takim miejscu. Nie moglimy przecie tam wstpowa jako gocie, ktrzy pac. Okazao si wszake, e moglimy by przydatni. Wiesz chyba, jaki kopot miaa Frieda ze sub. S to w gruncie rzeczy przewanie spokojni ludzie, ale zdemoralizowani i rozleniwieni lekk prac. Istnieje powiedzonko wrd urzdnikw: Oby ci si tak powodzio jak sucemu. I rzeczywicie, jeli chodzi o atwe ycie, sucy s podobno prawdziwymi panami na zamku. Umiej oni to oceni i na zamku, gdzie znajduj si w zasigu jego praw, zachowuj si spokojnie i godnie, jak czsto mi o tym donoszono. I tutaj midzy sucymi z zamku natrafia si jeszcze na resztki takiego zachowania, ale tylko na resztki, poza tym s oni przez to, i prawa zamku na wsi ju zupenie nie obowizuj, jakby odmienieni. Staj si dzik, nieokieznan gromad, podlegajc ju nie adnym prawom, ale wasnym nienasyconym dzom. Ich bezwstyd nie zna granic. Jest szczciem dla wsi, e gospody dla oficjalistw nie wolno im bez wyranego rozkazu opuszcza, w samej gospodzie wszake trzeba byo sobie jako z nimi radzi. Ot Friedzie przychodzio to z wielkim trudem i dlatego bardzo bya zadowolona, e moga mnie uy do mitygowania sucych. Od przeszo dwch lat przynajmniej dwa razy w tygodniu spdzam noc ze sucymi w stajni. Dawniej, kiedy ojciec mg jeszcze towarzyszy mi do gospody, zasypia gdzie w izbie z szynkwasem i czeka tam na wiadomoci, ktre mu rano przynios. Nie byo ich wiele. Poszukiwanego posaca do dzisiaj nie odnalelimy. Podobno suy nadal u Sortiniego, ktry wysoko go sobie ceni. Kiedy Sortini wycofa si do bardziej odlegych kancelarii, to, jak mwi, i jego sucy poszed z nim. Wszyscy inni sucy nie widzieli go rwnie dawno jak my, a kiedy ktry twierdzi, e go w midzyczasie widzia, to chyba si myli. I tak mj plan waciwie zawid, cho moe niezupenie. Wprawdzie owego posaca nie odnalelimy, a ojcu, niestety, wyprawy do gospody i nocowanie tam oraz, by moe, lito nade mn, o ile do czego takiego jest jeszcze zdolny, zaday ostateczny cios. Od blisko dwch lat jest ju w takim stanie, jak widziae, ale i tak ma si jeszcze moe lepiej od matki, ktrej mierci oczekujemy codziennie i opnia si ona tylko na skutek nadludzkich wysikw Amalii. W kadym razie w gospodzie jedn rzecz osignam: zadzierzgnam pewne powizania z zamkiem. Nie pogardzaj mn, kiedy powiem, e nie auj tego, co zrobiam. Jakie to powane powizania z zamkiem zadzierzgna, pomylisz sobie i bdziesz mia racj. To nie jest powane powizanie. Znam teraz wprawdzie wielu sucych, niemal od wszystkich panw z zamku, ktrzy ostatnimi laty przyjedali na wie, i gdybym miaa kiedy trafi na zamek, to nie bd si tam czua obco. Wprawdzie s to sucy, ktrzy przybyli na wie, na zamku s oni zupenie inni i prawdopodobnie nie przyznaj si tam do znajomoci z nikim, a zwaszcza
182

z kim, z kim obcowali na wsi, choby sto razy mi w stajni poprzysigali, e ciesz si bardzo na zobaczenie mnie kiedy na zamku. Zreszt ju si sama o tym przekonaam, jak mao znacz wszelkie tego rodzaju obietnice. Ale to wcale nie jest jeszcze najwaniejsze. Nie tylko przez samych sucych nawizaam stosunki z zamkiem, ale moe, i prawdopodobnie tak jest, kto, kto i gry na mnie patrzy i obserwowa, co robi - a kierowanie t liczn sub jest oczywicie niesychanie wan i kopotliw czci pracy urzdowej - kto, kto mnie obserwowa, zapewne bdzie mnie agodniej sdzi ni inni, gdy moe zorientuje si, i wprawdzie w ndzny sposb, ale walcz o dobro mojej rodziny, kontynuujc w ten sposb starania mego ojca. Jeli tak na to spojrze, to wtedy kady mi przebaczy, e przyjmuj od sucych pienidze i wydaj je na utrzymanie rodziny. Ale osignam jeszcze co innego, co jednak i ty bdziesz mi poczytywa za win. Dowiedziaam si od parobkw jak okrn drog, pomijajc mozolne i trwajce latami oficjalne przyjmowanie do suby zamkowej, mona jednak tam si dosta. Wprawdzie nie jest si wtedy oficjalnym funkcjonariuszem, a tylko potajemnym i na wp tolerowanym. Nie ma si ani praw, ani obowizkw, a to drugie wanie jest najgorsze. Ale osiga si przynajmniej to, e si jest blisko wszystkiego. Mona wtedy dostrzega i wykorzystywa pomylne okolicznoci. Nie jest si wprawdzie funkcjonariuszem, ale przypadkowo moe si jednak jaka praca nadarzy, kiedy waciwego funkcjonariusza nie ma pod rk i kto zawoa. Trzeba pobiec wtedy do niego popiesznie i cho przed chwil nie byo si jeszcze funkcjonariuszem, nagle si nim zostaje. Kiedy jednak moe nadarzy si taka okazja? Czasem od razu, zaledwie kto przybdzie i zdy si rozejrze, okazja ju jest. Nawet nie kady ma do przytomnoci umysu, aby j jako nowicjusz od razy wykorzysta. Ale innym razem trzeba czeka wicej lat, ni trwa oficjalne przyjcie na sub, a taki na wp tolerowany sucy nie moe ju potem nigdy by zgodnie z przepisami oficjalnie przyjty. Nasuwa si wic tu do wtpliwoci, bledn one jednak wobec tego, e przy oficjalnym przyjmowaniu na sub przeprowadza si bardzo dokadny wybr, tak e czonek jakiej nie cieszcej si najlepsz saw rodziny z gry jest skazany na odrzucenie. Jeli jednak kto taki mimo to podda si na przykad takiemu badaniu z dreniem, to potem czeka latami na wynik. I cho ze wszystkich stron od pierwszego dnia pytaj go ze zdziwieniem, jak mg odway si na co tak beznadziejnego, on jednak nie traci nadziei, bo jake mgby y bez niej. Ale po wielu latach, moe ju jako starzec, dowiaduje si o odrzuceniu jego kandydatury i przekonuje si, e wszystko jest stracone i ycie jego byo daremne. I tu oczywicie trafiaj si wyjtki, dlatego wanie ludzie daj si tak atwo skusi. Zdarza si, e akurat nie cieszcy si dobr saw kandydaci zostaj w kocu przyjci. S bowiem urzdnicy, ktrzy dosownie wbrew wasnej woli lubi zapach takiej zwierzyny. Przy
183

badaniach przeprowadzanych w celu przyjcia na sub wsz oni w powietrzu, wykrzywiaj usta i przewracaj oczyma, gdy wanie taki czowiek w dziwny sposb niesychanie zaostrza ich apetyt, tak e musz kurczowo czepia si litery prawa, aby mc si osta. Oczywicie, niekiedy pomaga to delikwentowi nie tyle w przyjciu, ile w nie koczcym si przewlekaniu procesu przyjmowania, ktry wwczas w ogle nie ma koca i dopiero po mierci kandydata zostaje przerwany. Tak wic zarwno przyjcie zgodne z przepisami, jak i ten drugi sposb przyjmowania s tak najeone jawnymi i ukrytymi trudnociami, e zanim kto si na to zdecyduje, winien przedtem wszystko dokadnie rozway. Nie omieszkalimy wic tego uczyni, ja i Barnabas. Za kadym razem, kiedy wracaam z gospody, siadalimy razem, ja opowiadaam wszystkie nowiny, o ktrych si dowiedziaam, a potem oboje omawialimy je, a tymczasem praca Barnabasa dugo leaa nie tknita. I znw moesz mi to policzy za win. Wiedziaam przecie, e opowiadaniom parobkw nie bardzo mona byo ufa. Zdawaam sobie spraw, e nigdy nie mieli ochoty opowiada mi o zamku, e zawsze zmieniali temat i o kade sowo kazali si prosi, potem jednak, kiedy si rozgadali, trudno byo ich powstrzyma, pletli gupstwa, przechwalali si i przecigali nawzajem w przesadzaniu i bladze, tak e w caym tym nie koczcym si wrzasku, w ktrym jeden drugiego przekrzykiwa w ciemnej stajni, mogam wyowi w najlepszym razie kilka mizernych aluzji do prawdy. Ja za z kolei powtarzaam wszystko Barnabasowi, tak jak zdoaam to sobie zapamita, on za, niezdolny jeszcze do rozrniania prawdy od kamstwa i na skutek sytuacji, w jakiej znajdowaa si nasza rodzina, umierajcy wprost z pragnienia poznania tych rzeczy, wchania wszystko w siebie i gorza niecierpliwoci usyszenia czego wicej. I rzeczywicie na Barnabasie opiera si mj plan. Od parobkw nie mona ju byo nic wicej skorzysta. Posaniec Sortiniego by nie do odszukania i prawdopodobnie ju nigdy si go nie odnajdzie. Zarwno Sortini, jak i jego posaniec zdawali si coraz bardziej oddala. Czsto ich wygld i nazwiska ulegay zapomnieniu i musiaam dugo ich opisywa, osigajc przez to tylko tyle, e kto sobie z trudem przypomina, e tacy istnieli, ale poza tym nie potrafi nic o nich powiedzie. A jeli chodzio o moje wspycie z parobkami, to oczywicie nie mogam mie adnego wpywu na to, jak ludzie to osdzaj. Mogam jedynie mie nadziej, e zostanie to zrozumiane tak, jak byo pomylane, e przez to wina cica na naszej rodzinie nieco zmaleje, ale zewntrznych oznak, e tak byo, nie mogam dostrzec. Mimo to prowadziam dalej takie ycie, gdy nie widziaam dla siebie innej moliwoci uzyskania czego dla nas na zamku. Dla Barnabasa jednak dostrzegam tak moliwo. Z opowiada parobkw mogam, jeli miaam na to ochot, a ochoty takiej mi nie brakowao, wywnioskowa, e kto, kogo przyjm do suby zamkowej, moe wiele osign dla swej
184

rodziny. Chocia, co w tych opowiadaniach zasugiwao w ogle na wiar, nie mona byo na pewno stwierdzi, ale e byo tego niewiele, to jasne. Jeli bowiem na przykad jaki parobek, ktrego nie miaam nigdy ju potem ujrze lub ktrego, jelibym miaa nawet zobaczy, nie poznaabym na pewno, uroczycie mnie zapewnia, e dopomoe mojemu bratu dosta si na sub do zamku lub e przynajmniej, jeli Barnabas jakim innym sposobem na zamek si dostanie, bdzie go tam popiera i dodawa otuchy - gdy wedug opowiada parobkw zdarza si, i kandydaci na posad z powodu przewlekego czekania mdlej lub trac zmysy, a wtedy s zgubieni, gdy przyjaciele o nich si nie zatroszcz - kiedy co takiego lub podobnego mi opowiadano, byy to prawdopodobnie uzasadnione przestrogi, wynikajce jednak z nich obietnice byy cakowicie ponne. Ale nie dla Barnabasa. Wprawdzie przestrzegaam go, aby temu nie wierzy, ale ju samo to, e ja mu to opowiadaam, wystarczyo, aby zapali si do moich planw. Moje argumenty byy dla niego o wiele mniej przekonywajce, gwnie dziaay na niego opowiadania parobkw. I tak byam zdana jedynie na wasne siy, z rodzicami poza Amali nikt w ogle nie mg si porozumie. Im bardziej staraam si na swj sposb wprowadzi w czyn dawne plany mego ojca, tym bardziej Amali si ode mnie odwracaa. Przy tobie lub przy innych ludziach rozmawia ona ze mn, ale kiedy jestemy same, nigdy. Dla parobkw w gospodzie staam si zabawk, ktr starali si zniszczy z pasj. Nigdy w przecigu dwch lat nie zamieniam z adnym z nich szczerego sowa, a jedynie podstpne, kamliwe lub bezsensowne. Pozosta mi wic tylko Barnabas, a Barnabas by jeszcze bardzo mody. Kiedy podczas moich sprawozda dostrzegaam w jego oczach bysk, ktry od tego czasu w nich pozosta, ogarniao mnie przeraenie, ale nie przerywaam opowiadania, gdy wydawao mi si, e stawka jest zbyt wielka. Oczywicie nie miaam wielkich, cho ponnych, planw mojego ojca, brak mi byo jego mskiej stanowczoci, uwaaam, e wystarczy zadouczynienie za obraz posaca, i pragnam jeszcze, by t moj skromno policzono mi za zasug. To wszake, co mnie samej si nie udao, chciaam teraz za porednictwem Barnabasa inaczej i pewniej osign. Obrazilimy posaca i wyposzylimy go z frontowych kancelarii. C byo prostszego jak w osobie Barnabasa zaofiarowa im w zamian nowego posaca, kaza mu wykonywa prac tamtego obraonego, a obraonemu umoliwi spokojne przebywanie z dala, jak dugo bdzie chcia i potrzebowa, aby zapomnie wyrzdzon mu krzywd. Zmiarkowaam wszake, e pomimo caej skromnoci tego planu tkwia w nim rwnie i pewna zarozumiao, gdy mg wywoa wraenie, e chcemy urzdowi dyktowa, jak ma sprawy personalne zaatwia, lub e wtpimy, czy urzd z wasnego natchnienia potrafi powzi najlepsz decyzj, cho pewnie dawno j ju powzi, zanim wpadlimy na myl, e naley co tu przedsiwzi. Przy
185

czym zdawao mi si jednak, e jest niemoliwe, aby urzd mg mnie tak le zrozumie, a gdyby nawet tak by miao, aby uczni to z rozmysem, to znaczy, by wszystko co robi, zostao z gry, bez dokadniejszych bada odrzucone. Tak wic nie dawaam za wygran, a ambicja Barnabasa zrobia swoje. W czasie tych przygotowa Barnabas sta si tak zarozumiay, i uzna szewstwo za prac niegodn przyszego funkcjonariusza

kancelaryjnego. Ba, nawet odway si przeczy Amalii, kiedy, cho zdarzao si to nader rzadko, do niego si odezwaa, i to przeczy kategorycznie. Pozwalaa mu chtnie na t przelotn przyjemno, gdy od pierwszego dnia, kiedy poszed na zamek, rado jego i duma, jak to byo do przewidzenia, od razu prysy. Zacza si wic owa pozorna suba, o ktrej ci ju mwiam. Dziwne byo to, e Barnabas tak od razu, bez trudnoci w ogle dosta si na zamek, a waciwie do owej kancelarii, ktra jeli mona tak powiedzie, staa si miejscem jego pracy. Od tego sukcesu omal wtedy nie oszalaam. Wieczorem, kiedy Barnabas po powrocie do domu wiadomo t mi szepn, pobiegam do Amalii, porwaam j, wcisnam w kt i zaczam caowa, niemal gry, tak e rozpakaa si z blu i przeraenia. Z przejcia nie mogam wymwi ani sowa, a poniewa od duszego czasu juemy ze sob nie rozmawiay, odoyam nasz rozmow na dzie nastpny. Nazajutrz jednak oczywicie nie byo ju nic do powiedzenia, bo tak szybko osignity sukces nie mia dalszego cigu. Przez dwa dugie lata prowadzi Barnabas to monotonne, wzbudzajce lito ycie. Parobcy cakowicie zawiedli, daam Barnabasowi licik, w ktrym polecaam go ich troskliwoci i przypominaam im rwnoczenie dane mu obietnice. Barnabas, ile razy spotyka jakiego parobka, wyciga w list i pokazywa mu go. Trafia na parobkw, ktrzy mnie nie znali, lub te znajomi parobcy oburzali si na jego milczcy sposb pokazywania owego listu - gdy nie way si tam na grze w ogle mwi - takie postpowanie byo haniebne, nikt mu nie chcia dopomc. Odczulimy wic jak zbawienie, ktre moglimy byli sobie zreszt sami sprokurowa od dawna, kiedy pewien parobek, ktremu w list zosta ju kilka razy gwatem do rki wcinity, zmi go i wrzuci do kosza. Mg niemal przy tym, jak mi to na myl przyszo, powiedzie: I wy przecie podobnie postpujecie z listami. Chocia cay ten okres nie da waciwie adnych rezultatw, na Barnabasa wywar dodatni wpyw, jeli mona nazwa dodatnim, e przedwczenie dojrza i sta si mczyzn, pod pewnymi wzgldami powaniejszym i bardziej wiadomym od niejednego dorosego. Czsto zasmuca mnie jego widok, kiedy porwnuj go z chopcem, jakim by jeszcze przed dwoma laty. Przy tym nie znajduj w nim wcale pociechy i oparcia, ktre mgby mi on jako mczyzna da. Beze mnie prawdopodobnie wcale by na zamek si nie dosta, ale gdy si ju tam znalaz, zupenie si ode mnie uniezaleni. Jestem jego jedyn powiernic, cho na pewno opowiada mi tylko
186

drobn czstk tego, co mu ley na sercu. Mwi mi wiele o zamku, ale z jego opowiada i tych drobnych faktw, o ktrych mnie informuje nie mog w ogle zrozumie, jak mogo go to a tak zmieni. Zwaszcza nie mona poj, dlaczego straci tam na grze, jako mczyzna, t miao, ktrej jako chopiec posiada tak rozpaczliwie duo. Wprawdzie to bezcelowe wystawanie i czekanie dzie po dniu, i cigle znw od pocztku, i bez adnej nadziei na zmian, amie go wewntrznie, budzi zwtpienie i wreszcie czyni niezdolnym do czego innego, prcz takiego rozpaczliwego wystawania. Ale dlaczego przedtem ju nie stawia adnego oporu? Zwaszcza e do szybko spostrzeg, i mia racj i e nie moe tam nic dla swojej ambicji wskra, a jedynie moe co zrobi dla poprawienia sytuacji naszej rodziny. Bo wszystko tam, poza kaprysami sucych, odbywa si jak najskromniej, ambicja szuka tam zadowolenia jedynie w pracy, a poniewa przy tym przewag uzyskuje sama praca, ambicja cakiem si zatraca, gdy na dziecinne zachcianki nie pozostaje miejsca. Zdawao si wszake Barnabasowi, wedug tego co mi opowiada, e widzia wyranie, jak wielka jest potga i wiedza nawet tych bardzo wtpliwych urzdnikw, do ktrych pokoju wolno mu byo wchodzi. Widzia, jak dyktowali szybko z na wpprzymknitymi oczyma, pomagajc sobie urywanymi ruchami rk, a potem skinieniem palca jedynie, bez sowa, wypraszali mrukliwych sucych, ktrzy w takich chwilach ciko dyszc bogo si umiechali. Nastpnie widzia jak urzdnicy wyszukiwali jakie wane miejsce w swych ksigach, uderzali po nich mocno doni, inni za, o ile ciasnota na to pozwalaa, przebiegali wycigajc z ciekawoci szyje. Takie i podobne spostrzeenia ugruntoway w Barnabasie wysokie pojcie o tych ludziach i mia wraenie, e jeli uda mu si zwrci na siebie ich uwag oraz zamieni z nimi kilka sw nie jako obcy, ale jako kolega kancelaryjny, choby nawet podrzdnego gatunku, to byoby to dla naszej rodziny nieobliczalne w skutkach osignicie. Ale do tego jeszcze nie doszo, a zrobi co, co by go do tego mogo przybliy, Barnabas si nie odwaa, chocia wie ju dokadnie, e pomimo swego modego wieku dziki nieszczsnym okolicznociom zaawansowa w naszej rodzinie na odpowiedzialne stanowisko ojca rodziny. A teraz, aby wyzna ci jeszcze i to: przed tygodniem ty do nas przybye. Syszaam w gospodzie dla panw z zamku, jak kto o tym wspomnia, ale mnie to nie zainteresowao; przyby jaki tam geometra, nawet nie wiedziaam, co to waciwie jest. Ale na drugi dzie wieczorem wraca Barnabas - zwykle wychodziam o ustalonej godzinie kawaek drogi na jego spotkanie - wczeniej ni zwykle do domu, zastaje Amali w izbie, wywouje wic mnie na ulic, opiera si twarz o moje rami i pacze przez minut. Jest znowu maym chopcem sprzed lat. Przydarzyo mu si co ponad jego siy. Wydaje si, e ukaza mu si cay nowy wiat, ale szczciu i troskom wynikajcym z tej nowoci nie moe
187

podoa. A przy tym nic waciwie innego si nie stao, tylko otrzyma list, by dorczy go tobie. Ale jest to oczywicie pierwszy list i pierwsza praca, ktre w ogle dosta. Olga urwaa nagle. Byo tak cicho, e sycha byo jedynie ciki, czasami rzcy oddech rodzicw. K. za doda od niechcenia, jakby chcia uzupeni opowiadanie Olgi: - Udawalicie przede mn. Barnabas dorczy mi list jak stary, wysuony posaniec, a zarwno ty, jak i Amalia, ktra tym razem bya z wami w zmowie zachowywaycie si tak, jakby ta posada posaca i te listy byy dla was cakiem drugorzdn spraw. - Powiniene nas rozrnia - powiedziaa Olga. - Barnabas z powodu tych dwch listw sta si znowu szczliwym dzieckiem, pomimo wszelkich wtpliwoci, ktre jeszcze ywi co do swojej suby. Wtpliwoci te zachowuje tylko dla siebie i dla mnie. Wobec ciebie natomiast jego ambicja kae mu zachowywa si jak prawdziwemu posacowi, to znaczy, jak wedug jego wyobraenia prawdziwi posacy winni si zachowywa. Tak na przykad musiaam mu, chocia jego nadzieja na ubranie subowe teraz wzrosa, w cigu dwch godzin tak przerobi spodnie, by przynajmniej przypominay obcise spodnie subowego ubrania i aby mg przed tob, ktrego pod tym wzgldem atwo jeszcze nabra, w nich paradowa. Taki jest Barnabas. Amalia natomiast naprawd pogardza posad posaca, a teraz kiedy Barnabas osign, jak si wydaje, pewien sukces, jak moga si o tym atwo przekona z zachowania Barnabasa oraz naszego wsplnego przesiadywania i szeptw, pogardza ona t posad jeszcze bardziej ni dawniej. Amelia wic zawsze mwi prawd i nie powiniene nigdy wtpi w to. Kiedy jednak, K., ja sama czasami posad posaca poniaam, to nie dziao si to z rozmysu, aby ci wprowadzi w bd, ale ze strachu. Te dwa listy, ktre dotychczas przeszy przez rce Barnabasa, s od trzech lat pierwsz, wprawdzie jeszcze do wtpliw oznak aski, jak naszej rodzinie wywiadczono. Ten przeom, jeli to jest w ogle przeom, a nie pomyka tylko - pomyki zdarzaj si czciej ni przeomy - jest zwizany z twoim tu przybyciem. Nasz los uzaleni si w pewnej mierze od ciebie. By moe te dwa listy s jedynie jakim pocztkiem i dziaalno Barnabasa rozszerzy si przez zaatwienie twoich spraw. Miejmy nadziej, jak dugo si da. Na razie jednak wszystko dotyczy tylko ciebie. Tam na grze musimy si zadowoli tym, co nam przypadnie w udziale, tu na dole wszake moemy chyba take co na wasn rk zdziaa, a mianowicie: pozyska twoj przychylno lub przynajmniej ochroni si przed twoj niechci lub te, i to jest najwaniejsze, w miar naszych si i monoci ciebie strzec, aby nie utraci powizania z zamkiem, z ktrego moe my bdziemy mogli y. Ale jak to wszystko najlepiej zacz? Trzeba tak zrobi, aby nas nie podejrzewa, kiedy si do ciebie zbliamy, bo jeste przecie tu obcy i dlatego wobec wszystkich podejrzliwy, i to susznie podejrzliwy. Poza tym wszyscy
188

tu nami pogardzaj i ty na pewno znajdujesz si pod wpywem oglnej opinii o nas, szczeglnie za porednictwem twojej narzeczonej. Jake wic mamy do ciebie dotrze, nie wystpujc na przykad, chobymy wcale tego nie chcieli, przeciwko twojej narzeczonej, nie uraajc przez to twoich uczu. Przesane ci listy, ktre przeczytaam dokadnie, zanim je otrzymae - Barnabas ich nie czyta, gdy jako posaniec nie mia - wyday mi si na pierwszy rzut oka nie bardzo wane, ju nieaktualne i deprecjonujce same siebie przez odwoywanie si do wjta gminy. Jake wic pod tym wzgldem mielimy si wobec ciebie zachowa? Gdybymy podkrelali wano tych listw, to wzbudzilibymy w tobie podejrzenie, e przeceniamy co wyranie niewanego i zachwalamy, jako dorczyciele listw, gdy mamy w tym wasne swoje, a nie twoje, cele. Ba, przez to moglibymy nawet obniy w twoich oczach wag tych nowin i mimo woli ci oszuka. Gdybymy jednak nie przypisywali tym listom do wielkiej wagi, to i wwczas moglibymy wzbudzi twoje podejrzenie, gdy po co mielibymy zajmowa si dorczaniem niewanych listw. Dlaczego nasze czyny i nasze sowa miayby sobie przeczy nawzajem, dlaczego w ten sposb oszukiwalibymy nie tylko ciebie, do ktrego listy byy adresowane, ale rwnie naszego mocodawc, ktry na pewno tych listw by nam nie przekaza, gdyby wiedzia, e przez nasze komentarze obniamy ich warto u adresata. A gdybymy zachowali zoty rodek pomidzy obu kracowociami, to znaczy, gdybymy listy chcieli waciwie oceni, okazaoby si to niemoliwe, gdy stae zmieniaj one swoj warto. Rozwaania, jakie one powoduj, nie maj koca i tylko przypadek okrela, gdzie przy tym si zatrzymamy - dlatego i opinia musi by przypadkowa. Jeli jednak dojdzie jeszcze do tego strach o ciebie, to wszystko si plcze i dlatego nie powiniene zbyt surowo sdzi moich sw. Kiedy na przykad, jak to ju raz si stao, Barnabas przyjdzie z wiadomoci, e niezadowolony jeste z jego usug jako posaca, i w pierwszym przeraeniu, niestety z waciwym posacom przeraeniem zaproponuje zrzeczenie si swej suby, to aby bd ten naprawi, bd w stanie krci, kama i oszukiwa, w ogle popenia kade zo, ktre moe pomc. Ale wtedy bd to wszystko robia, tak mi si przynajmniej zdaje, zarwno dla ciebie, jak i dla nas. Rozlego si pukanie. Olga podbiega do drzwi i otworzya. Do ciemnej izby wpado pasmo wiata ze lepej latarki. Zapniony go szepta jakie pytania i otrzymywa rwnie szeptem odpowiedzi, nie zadowala si jednak tym i chcia koniecznie wtargn do izby. Olga nie moga widocznie ju go powstrzyma i zawoaa Amali, W nadziei, e ta zrobi wszystko, aby ochroni sen rodzicw, i skoni gocia do oddalenia si. Rzeczywicie, Amalia niezwocznie przybiega, odsuna Olg na bok, wysza na ulic i zamkna za sob drzwi. Trwao to zaledwie krtk chwil i Amalia wrcia, osignwszy tak szybko to, co dla Olgi
189

byo nieosigalne. K. dowiedzia si pniej od Olgi, e bya to wizyta do niego, by to jeden z pomocnikw, szukajcy go z polecenia Friedy. Olga pragna ochroni K. przed pomocnikiem. Jeli K. bdzie chcia przyzna si Friedzie, e by tutaj, to jego rzecz, ale nie powinien by tu nakryty przez pomocnika. K. doceni to. Propozycj Olgi, by spdzi u nich noc w oczekiwaniu na Barnabasa, odrzuci. Gdyby tylko o to chodzio, moe by i przyj t propozycj, gdy bya ju pna noc i wydawao mu si, e obecnie, czy chce, czy nie chce, jest ju z t rodzin tak zczony, e nocleg w jej domu, z innych wzgldw moe i przykry, jest wobec tego poczenia czym dla niego w caej wsi najnaturalniejszym. Mimo to odrzuci propozycj. Odwiedziny pomocnika sposzyy go. Nie mg zrozumie jak Frieda, ktra wiedziaa przecie, czego chce, i pomocnicy, ktrzy nauczyli si go ba, znowu tak dalece doszli do porozumienia, e Frieda nie zawahaa si posa po niego pomocnika, i to tylko jednego, podczas gdy ten drugi przypuszczalnie z ni pozosta. K. spyta Olg, czy posiada bicz. Okazao si, e bicza nie ma, ale posiada niezgorsz rzg wierzbow. Wic K. wzi rzg i zapyta, czy istnieje jeszcze drugie wyjcie z ich domu. Okazao si, e jest takie wyjcie przez podwrze, ale trzeba by przele przez pot do ssiedniego ogrodu i przej przez ten ogrd, by dotrze do ulicy. K. postanowi to zrobi. Podczas gdy Olga prowadzia go przez podwrze do owego potu, K. stara si j naprdce w jej troskach pocieszy, owiadczy, e si na ni nie gniewa z powodu drobnych wybiegw, uytych przez ni w opowiadaniu, nawet j rozumie. Potem podzikowa za zaufanie, ktre mu okazaa i o ktrym wiadczyo wanie to opowiadanie i poleci, by Barnabasa zaraz po jego powrocie przysaa do szkoy, choby to miao by w nocy. Wprawdzie listy dorczane przez Barnabasa nie stanowi jego jedynej nadziei, ale nie chce w adnym wypadku tych listw si wyrzec, chce si do nich dostosowa, nie zapominajc przy tym o Oldze, gdy jeszcze waniejsza od tych listw jest dla niego sama Olga z jej odwag, rozsdkiem, mdroci i ofiarnoci dla rodziny. Gdyby mia wybiera midzy Olg a Amali, to nie potrzebowaby wiele si namyla. Tote ucisn serdecznie jej rk, wskakujc na pot ssiedniego ogrodu.

190

Rozdzia 16
Kiedy K. znalaz si na ulicy, ujrza, o ile ciemnoci nocy na to pozwalay, w oddali, przed domem Barnabasa, swojego pomocnika, ktry przechadza si tam i z powrotem, niekiedy przystawa i prbowa przez zasonite firank okno wieci latark do wewntrz. K. zawoa na niego. Pomocnik, cho najwidoczniej przerazi si, przesta czatowa koo domu i podbieg do K. - Kogo szukasz? - spyta K. prbujc rwnoczenie gitkoci wierzbowej rzgi na swym udzie. - Ciebie - odpowiedzia pomocnik podchodzc bliej. - Kim ty waciwie jeste? - spyta nagle K., gdy wydao mu si, e nie jest to pomocnik. By jakby starszy, bardziej zmczony i pomarszczony, ale peniejszy na twarzy. Rwnie jego chd by cakiem inny ni szybki, jakby naelektryzowany w stawach chd pomocnikw. Chd tego czowieka by powolny, nieco kulejcy i dostojnie chorowity. - Nie poznajesz mnie? - spyta nieznajomy. - Jestem Jeremiasz, twj dawny pomocnik. - Ach tak - rzek K. i wycign znowu wierzbow rzg, ktr ukry by za plecami. Cakiem si jednak zmienie. - To dlatego, e jestem sam jeden - odpar Jeremiasz. - Odkd jestem sam jeden, to ju po mojej radosnej modoci. - A gdzie jest Artur? - spyta K. - Artur? - odpowiedzia pytaniem Jeremiasz. - Ten may piesz-czoszek? Opuci sub. Bye bowiem nieco za brutalny i surowy wobec nas. Jego delikatna natura tego nie zniosa. Wrci na zamek i wnosi skarg na ciebie. - A ty? - spyta K. - Ja mogem pozosta - powiedzia Jeremiasz. - Artur wnosi skarg rwnie i w moim imieniu. - A o c waciwie ta skarga? - spyta K. - O to - odpar Jeremiasz - e nie znasz si na artach. Bo c zego uczynilimy? Troch artowalimy, troch mialimy si i przekomarzali z twoj narzeczon. Zreszt wszystko zgodnie z poleceniem. Kiedy nas Galater do ciebie posa... - Galater? - spyta K. - Tak, Galater - odpar Jeremiasz. - Zastpowa wanie wtedy Klamma. Posyajc nas do ciebie, dokadnie sobie to zapamitaem, gdy akurat na to si powoujemy, powiedzia:

191

Pjdziecie tam jako pomocnicy geometry. Odpowiedzielimy: Nie znamy si przecie na tej robocie. On za na to: Nie jest to najwaniejsze; kiedy bdzie trzeba, to on was nauczy. Najwaniejsza rzecz, ebycie go troch rozweselili. Jak mnie poinformowano, przejmuje si on wszystkim bardzo. Przyby teraz na wie i od razu stao si to dla niego wielkim wydarzeniem, gdy w rzeczywistoci nie jest to nic wanego. Powinnicie mu to wytumaczy. - No i - spyta K. - czy Galater mia racj i czy wykonalicie polecenie? - Nie wiem - odpar Jeremiasz. - W tak krtkim czasie nie byo to chyba moliwe. Wiem jedynie, e bye bardzo grubiaski, i o to ci oskaramy. Nie rozumiem, jak ty, ktry jeste przecie tylko funkcjonariuszem, i to nawet nie funkcjonariuszem zamkowym, nie moesz poj, e tego rodzaju suba jest cik prac i e jest to bardzo niesprawiedliwe, samowolne i prawie dziecinne tak j utrudnia pracownikowi, jake to czyni. Ta bezwzgldno, z jak kazae nam wtedy marzn przy sztachetach, albo kiedy Artura, ktry z powodu zego sowa przez wiele dni cierpia omal nie zabie pici wtedy na materacu lub kiedy mnie po poudniu ganiae na wszystkie strony po niegu, tak e potem potrzebowaem caej godziny, by mi serce odpoczo. Przecie nie jestem mody! - Kochany Jeremiaszu - powiedzia K. - masz w tych wszystkich sprawach racj, powiniene jedynie zwrci si z tym do Galatera. Przecie to on przysa was tu z wasnej woli, gdy ja wcale go o to nie prosiem. A poniewa o was nie prosiem, to mogem was odesa i wolabym zaatwi to w sposb pokojowy, a nie przemoc, ale widocznie wy nie chcielicie inaczej. Zreszt dlaczego od razu, kiedy do mnie przyszlicie, nie mwie tak szczerze jak teraz. 230 - Poniewa byem na subie - odpowiedzie Jeremiasz - to si samo przez si rozumie. - A teraz ju nie jeste na subie? - spyta K. - Teraz ju nie - odpar Jeremiasz. - Artur wymwi na zamku sub lub co najmniej toczy si dochodzenie, ktre nas ostatecznie od suby uwolni. - Ale przecie szukasz mnie jeszcze, tak jakby by na subie - powiedzia K. - Nie - odpar Jeremiasz - szukam ci, tylko aby uspokoi Fried. Kiedy j opucie dla dziewczt Barnabasa, czua si bardzo nieszczliwa, nie tyle z powodu utraty ciebie, ile z powodu twojej zdrady. Wprawdzie przeczuwaa to ju od dawna i wiele z tego powodu przecierpiaa. Przyszedem pod okna szkoy, aby zobaczy tylko, czy czasem nie zmdrzae. Ale ciebie tam nie byo. Jedynie Frieda siedziaa w awce szkolnej i pakaa. Wstpiem tedy do niej i doszlimy do porozumienia. Wszystko ju zostao zaatwione. Zostaem pokojowym
192

w gospodzie dla oficjalistw, przynajmniej dopki moja sprawa nie zostanie w zamku zakoczona, a Frieda bdzie znowu pracowaa przy szynkwasie. Dla niej tak bdzie lepiej. Nie byo mdrze z jej strony, e zostaa twoj on. Ty rwnie nie potrafie oceni ofiary, ktr chciaa dla ciebie ponie. Ale poczciwa Frieda cigle jeszcze ma wtpliwoci, czy nie staa ci si krzywda, bo moe nie bye jednak u tych Barnabasw. Mimo e nie mona byo mie adnych zudze co do tego, gdzie jeste, poszedem tam, aby to ju raz na zawsze ustali. Po wszystkich tych emocjach Frieda zasuguje na to, by moga spokojnie zasn. Poszedem wic i nie tylko e ci znalazem, ale przy tej sposobnoci mogem si przekona, e te dziewczta tak tacz, jak im zagrasz, zwaszcza ta brunetka, istna dzika kotka trzyma twoj stron. No, s gusta i guciki! W kadym razie niepotrzebnie wybrae okrn drog przez ssiedni ogrd, gdy ja j znam. A wic stao si to, co byo do przewidzenia, ale czemu nie mona byo przeszkodzi. Frieda go opucia. Nie musiao to by nieodwoalne, tak le jeszcze nie byo. Fried mona odwojowa. Ulegaa ona atwo obcym wpywom, nawet tych pomocnikw, ktrzy pozycj Friedy uwaali za podobn do swej wasnej sytuacji, a teraz, kiedy ich oddalono, namwili Fried do odejcia. Lecz wystarczyo, by K. przed ni stan i przypomnia jej o wszystkim, co za nim przemawiao, a na pewno poczuaby skruch i wrcia do niego. C dopiero, gdyby udao mu si usprawiedliwi swj pobyt u tamtych dziewczt jakim sukcesem, ktry im zawdziczaby. Ale mimo tych rozwaa, ktrymi chcia uspokoi siebie co do Friedy, nie by jednak spokojny. Tak niedawno chwali si przed Olg swoj Fried, nazwa j nawet swoim jedynym oparciem. No, i to oparcie nie okazao si najmocniejsze, nie potrzeba byo interwencji jakiego mocarza, aby K. Fried odebra, wystarczy ten niezbyt apetyczny pomocnik, to cielsko, ktre czasami robio wraenie, e nie naley do ywego czowieka. Jeremiasz zacz si ju wycofywa. K. przywoa go z powrotem. - Jeremiaszu - powiedzia - chc by wobec ciebie cakiem szczery, ale odpowiedz mi uczciwie na jedno pytanie. Nasz stosunek nie jest ju przecie stosunkiem pana do sugi, z czego zreszt nie tylko ty si cieszysz, ale rwnie i ja. Nie mamy wic adnego powodu wzajemnie si oszukiwa. Tu przed twoimi oczyma ami rzg, ktra bya dla ciebie przeznaczona, gdy nie ze strachu przed tob wybraem drog przez ogrd, ale aby ci zaskoczy i t rzg kilka razy zdzieli. No, nie bierz mi teraz tego za ze, to jurnaley do przeszoci. Gdyby nie by sucym nasanym mi przemoc z urzdu, ale po prostu znajomym, to na pewno, chocia twj wygld czasem mnie drani, nasze stosunki wietnie by si uoyy. Zreszt moemy jeszcze teraz nadrobi, comy pod tym wzgldem zaniedbali. - Mylisz? - spyta pomocnik i ziewajc przetar zmczone oczy. - Mgbym ci ca t
193

spraw dokadniej wytumaczy, ale nie mam czasu. Musz wraca do Friedy, bo biedactwo na mnie czeka. Nie obja jeszcze suby. Zarzdca gospody na skutek mojej perswazji udzieli jej, cho widocznie dla zapomnienia chciaa od razu pogry si w pracy, jeszcze krtkiego urlopu. Chcemy go przynajmniej razem spdzi. Co za si tyczy twojej propozycji, to oczywicie nie mam powodu ci okamywa ani te zwierza ci si. Ze mn jest bowiem inaczej ni z tob. Dopki znajdowaem si w stosunku subowym do ciebie, bye dla mnie naturalnie bardzo wan osob, nie z powodu swoich zalet, ale z powodu urzdowego zlecenia i zrobibym dla ciebie wszystko, czego by zada, teraz jednak jeste nu cakowicie obojtny. Rwnie to zamanie rzgi wcale mnie nie wzrusza, lecz przypomina mi jedynie o tym, jak brutalnego miaem pana. W kadym razie nie moe mnie to do ciebie dobrze usposobi. - Mwisz do mnie tak - rzek K. -jak gdyby byo cakiem pewne, e nie bdziesz ju nigdy potrzebowa mnie si ba. Waciwie jednak wcale tak nie jest. Prawdopodobnie nie jeste jeszcze ode mnie uniezaleniony, tak prdko adnej sprawy si nie zaatwia. - Czasami jeszcze prdzej - wtrci Jeremiasz. - Czasami - rzek K. - ale nic na to nie wskazuje, e wanie tym razem tak si stanie. Przynajmniej dotychczas ani ty, ani ja nie mamy pisemnego zaatwienia tej sprawy w rku. Postpowanie wic jest dopiero w toku i ja nie skorzystaem jeszcze z moich stosunkw, by interweniowa. Zrobi to jednak na pewno. Jeli wypadnie to dla ciebie niepomylnie, to dlatego, e nie bardzo si do tego przyczyniasz, aby pozyska przychylno twojego pana. Moe nawet niepotrzebnie zamaem moj wierzbow rzg. A Fried wprawdzie mi uprowadzie, od czego pycha ci rozpiera, ale pomijajc naleny twojej osobie respekt, ktry mam, nawet gdy ty dla mnie ju nie masz adnego, kilka zwrconych przeze mnie do Friedy sw wystarczy, wiem to dobrze, by zniszczy t siatk kamstw, w ktr j uwikae. Bo tylko kamstwa mogy zrazi Fried do mnie. - Twoje groby wcale mnie nie przeraaj - rzek Jeremiasz. - Nie chcesz mnie przecie wcale mie za pomocnika, boisz si mnie jako pomocnika, boisz si pomocnikw w ogle i jedynie ze strachu pobie tego poczciwegt) Artura. - By moe - rzek K. - ale czy z tego powodu mniej go to bolao? Przypuszczalnie bd mg w podobny sposb okaza mj strach przed tob jeszcze nieraz. Jeli zobacz, e suba pomocnika nie sprawia ci przyjemnoci, to pomimo caego strachu bdzie mnie niesychanie bawi, gdy ci do niej zmusz. A tym razem specjalnie o to si postaram, aby ciebie samego, bez Artura, dosta. Bd mg wtedy powici ci wicej uwagi. - Mylisz - spyta Jeremiasz - e czuj cho odrobink strachu przed tym wszystkim?
194

- Myl, e chyba tak - odpar K. - Odrobin strachu odczuwasz na pewno, a jeli jeste mdry, to nawet duo, bo inaczej - dlaczego dotd nie poszede do Friedy? Powiedz, czy ty j kochasz? - Czy j kocham? - odpowiedzia pytaniem Jeremiasz. - Jest ona dobr, rozgarnit dziewczyn i bya kochank Klamma, a wic w kadym razie zasuguje na szacunek. A e nieustannie mnie bagaa, abym j od ciebie uwolni, czemu nie miabym jej wywiadczy tej usugi, zwaszcza e przez to i tobie nie wyrzdzam krzywdy, poniewa pocieszye si ju z tymi przekltymi dziewcztami od Barnabasa. - Teraz wanie widz twj strach - powiedzia K. - Cakiem politowania godny strach. Prbujesz zaskoczy mnie swoimi kamstwami. Frieda prosia tylko o jedno: o uwolnienie jej od rozwcieczonych, lubienych jak psy pomocnikw. Niestety, nie miaem czasu, by w peni zadouczyni jej probie, i oto skutki mego niedopatrzenia. - Panie geometro, panie geometro! - woa kto biegnc ulic. By to Barnabas. Przybieg bez tchu, ale nie zapomnia ukoni si K. - Udao mi si - rzek. - Co ci si udao? - spyta K. - Czy dorczye Klammowi moj prob? - Tego nie mogem zrobi - odpar Barnabas. - Robiem, co mogem, ale to byo niemoliwe, wysforowaem si naprzd, staem przez cay dzie, cho nikt mnie do tego nie upowani, tak blisko pulpitu, e jeden z pisarzy, ktremu zasaniaem wiato, nawet odsun mnie na bok. Kiedy Klamm patrzy w moj stron, podnosiem rk, by zwrci na siebie uwag, cho jest to wyranie zakazane. Pozostaem najduej w kancelarii, tak e byem tam ju tylko ze sucymi. Miaem nawet przyjemno zobaczy, jak Klamm jeszcze raz wrci, ale nie z mojego powodu. Chcia tylko co w jakiej ksidze szybko sprawdzi i zaraz odszed. W kocu jeden ze sucych, kiedy cigle nie ruszaem si z miejsca, musia mnie niemal miot wymie za drzwi. Wyznaj to wszystko, aby znowu nie by ze mnie niezadowolony. - C mi moe pomc caa ta twoja pilno, Barnabasie - rzek K. - skoro nie miaa adnego skutku? - Ale odniosem pewien sukces - rzek Barnabas. - Kiedy wyszedem z mojej kancelarii - nazywam j moj - widz, jak z gbi korytarza powoli zblia si jaki pan. Nie byo ju nigdzie ywej duszy, gdy zrobio si bardzo pno. Postanowiem na niego poczeka. Bya to dobra sposobno, by jeszcze tam pozosta, najchtniej pozostabym tam w ogle, aby nie by zmuszonym do skadania ci teraz tego niepomylnego sprawozdania. Ale i niezalenie od tego warto byo na tego pana zaczeka. By to Erlanger. Nie znasz go? To
195

jeden z pierwszych sekretarzy Klamrna. Malutki pan, troch kulawy, pozna mnie od razu, jest sawny ze swojej pamici i znajomoci ludzi. Marszczy tylko brwi i to mu wystarcza, by kadego pozna, czsto nawet ludzi, ktrych nigdy nie widzia, a o ktrych tylko sysza lub czyta. Mnie na przykad chyba nigdy nie widzia. Ale chocia poznaje on od razu kadego czowieka, zapytuje zawsze najpierw, jak gdyby nie by pewny. Czy nie jeste przypadkiem Barnabasem? - spyta, a potem mwi dalej: Czy nie znasz geometry? A potem doda: To dobrze si skada, jad teraz do gospody, niech geometra tam mnie odwiedzi. Mieszkam w pokoju Nr 15. Ale niech przyjdzie od razu. Mam tam tylko kilka rozmw do przeprowadzenia i o pitej rano znowu odjad. Powiedz mu, e bardzo mi na tym zaley, by si z nim rozmwi. Nagle Jeremiasz ruszy biegiem. Barnabas, ktry w swoim podnieceniu dotd go niemal nie zauway, spyta: - Czego ten Jeremiasz chce? - Chce by przede mn u Erlangera - rzek K. i bieg ju za Jeremiaszem, chwyci go za rk, uwiesi si u jego ramienia i powiedzia: - Czy to tsknota za Fried tak ci nagle porwaa? Moja tsknota za ni nie jest mniejsza, a wic dotrzymamy sobie kroku.

196

Rozdzia 17
Przed zupenie ciemn gospod dla oficjalistw staa niewielka gromadka mczyzn. Dwch czy trzech miao latarki rczne, tak e niektre twarze mona byo rozpozna. K. dostrzeg tylko jednego znajomego, wonic Gerstackera. Gerstacker pozdrowi go pytaniem: - Jeste jeszcze cigle we wsi? - Tak - odpar K. - przybyem tu na stae. - Nic mnie to nie obchodzi - powiedzia Gerstacker, zakaszla gwatownie i zwrci si do pozostaych. Okazao si, e wszyscy czekali na Erlangera. Erlanger ju przyjecha, ale przed przyjmowaniem interesantw naradza si jeszcze z Momusem. Rozmowy oczekujcych krciy si wok tego, e nie wolno im byo czeka pod dachem, ale musieli sta tu na dworze w niegu. Wprawdzie nie byo bardzo zimno, lecz mimo to takie przetrzymywanie ludzi, moe nawet caymi godzinami, przed domem byo oznak nieliczenia si z nimi. Wprawdzie nie bya to wina Erlangera, ktry odznacza si raczej uprzejmoci, zapewne nic o tym nie wiedzia i bardzo by si gniewa, gdyby mu o tym doniesiono. Win ponosia ona zarzdcy gospody, ktra w swoim wrcz chorobliwym deniu do wykwintu nie moga znie, aby wiksza liczba interesantw znajdowaa si rwnoczenie w gospodzie. Jeli ju tak by musi i oni musz tu przychodzi - mawiaa ~ to na mio bosk, niech przychodz zawsze jeden po drugim. 1 w kocu doprowadzia do tego, e interesanci, ktrzy pocztkowo czekali po prostu na korytarzu, potem na schodach, pniej w sieni, a ostatnio przy szynkwasie, zostali wyrzuceni na ulic. I to nawet jej nie wystarczyo. Nie znosia uczucia, e we wasnym domu jest cigle oblona, jak si wyraaa. Nie rozumiaa w ogle po co przyjmuje si interesantw: Aby zamieca schody wejciowe - odpowiedzia kiedy jeden z urzdnikw na jej pytanie, prawdopodobnie ze zoci. Ale jej przemwio to bardziej do przekonania i chtnie t wypowied cytowaa. Ubiegaa si o to i bya pod tym wzgldem w zgodzie z yczeniami interesantw, aby naprzeciwko gospody wzniesiono budynek, w ktrym mogliby czeka. Za najlepsze uwaaaby, gdyby przyjmowanie oraz przesuchiwania odbyway si poza gospod, lecz sprzeciwili si temu urzdnicy, a kiedy urzdnicy czemu si powanie przeciwstawiali, to oczywicie ona zarzdcy gospody nie moga postawi na swoim, chocia w sprawach mniejszej wagi, dziki swej niezmordowanej, a przy tym po kobiecemu delikatnej natarczywoci, uprawiaa co w rodzaju maej tyranii. Zaatwianie stron i prze-

197

suchiwania bdzie jednak musiaa ona zarzdcy przypuszczalnie i nadal tolerowa w gospodzie, gdy panowie z zamku nie zgodzili si w sprawach urzdowych udawa si z gospody na wie. Zawsze im si spieszyo i jedynie z musu przybywali na wie, wic nie mieli najmniejszej ochoty przedua swego pobytu ponad konieczne minimum czasu. Wobec tego nie mona byo od nich wymaga, aby tylko ze wzgldu na zgod rodzinn zarzdcy przenosili si na jaki czas ze wszystkimi swoimi papierami przez ulic do jakiego innego domu, tracc przy tym wiele czasu. Najchtniej bowiem urzdnicy zaatwiali sprawy urzdowe w izbie z szynkwasem lub we wasnych pokojach, a jeeli to moliwe, nawet jedzc lub lec w ku wieczorem przed zaniciem lub rano, kiedy im si jeszcze nie chciao wsta i woleli troch polee w ku. Sprawa wybudowania specjalnej poczekalni wydawaa si jednak zblia do pomylnego rozwizania. Bardzo dotkliw kar dla ony zarzdcy byo przy tym to - z czego si troch wymiewano - e wanie sprawa budowy poczekalni wymagaa licznych pertraktacji i korytarze w gospodzie prawie nigdy nie stay pustk. O wszystkich tych sprawach rozprawiano pgosem wrd czekajcych. K. uderzyo to, e wprawdzie nie brak byo niezadowolenia, nikt jednak nie way si powiedzie nic przeciwko temu, e Erlanger wzywa strony w rodku nocy. K. zapyta o to i otrzyma odpowied, e naley si za to Erlangerowi nawet specjalna wdziczno. Wycznie jego dobra wola i wysokie wyobraenie, jakie ma on o swoim urzdzie, skoniy go do tego, by w ogle na wie przybywa. Mg przecie, gdyby zechcia, nawet moe byoby to bardziej zgodne z regulaminem, przysa jednego z podsekretarzy i kaza mu spisa protoky. Ale Erlanger przewanie nie yczy sobie tak postpowa, gdy chcia wszystko sam zobaczy i usysze i w tym celu musia powica swoje noce, gdy w jego rozkadzie urzdowania nie by przewidziany specjalny czas na wyjazdy na wie. K. zaznaczy, e przecie nawet Klamm niekiedy przybywa w dzie na wie i pozostaje tam przez kilka dni. Czy wic Erlanger, ktry jest tylko sekretarzem, moe by na zamku bardziej od Klamma niezastpiony? Na to jedni z czekajcych zamieli si dobrodusznie, inni za milczeli zdumieni. W kocu ci ostatni uzyskali przewag i nieomal przestano K. odpowiada. Tylko jeden powiedzia po namyle, e Klamm jest oczywicie niezastpiony zarwno na zamku jak i na wsi. Nagle drzwi gospody si otworzyy i ukaza si Momus midzy dwoma nioscymi lampy sucymi. - Pierwsi, ktrzy bd dopuszczeni przed pana sekretarza Erlan-gera - oznajmi - s: Gerstacker i K. Czy s tu obaj? Wezwani zameldowali si. Ale jeszcze przed nimi wyrwa si Jeremiasz woajc: Jestem tu pokojowym! i przywitany przez Momusa wesoym poklepaniem po ramieniu, znik
198

w gospodzie. Bd musia na tego Jeremiasza wicej uwaa - powiedzia do siebie K. Przy czym by nadal przekonany, e Jeremiasz jest prawdopodobnie o wiele mniej niebezpieczny od Artura, ktry intrygowa przeciwko niemu na zamku. Moe byoby nawet mdrzej da si raczej drczy im jako wasnym pomocnikom, ni pozwala im wasa si bez kontroli i uprawia swobodne intrygi, do ktrych wydawali si specjalnie uzdolnieni. Kiedy K. przeszed obok Momusa, ten ostatni uda, e teraz dopiero pozna w nim geometr. - Ach to pan geometra! - wykrzykn - ten, ktry tak niechtnie godzi si na przesuchanie, a teraz sam si spieszy. U mnie wtedy byoby to o wiele prostsze, ale oczywicie nieatwo wybra waciwe przesuchanie. - Kiedy K. usyszawszy t wypowied chcia przystan, Momus doda: - Niech pan idzie, niech pan idzie! Wtedy paskie odpowiedzi przydayby mi si na co, ale teraz ju nie. Mimo to K. zirytowany zachowaniem si Momusa powiedzia: - Wy mylicie tylko o sobie. A ja wanie z urzdowych powodw nie odpowiadam ani wwczas, ani dzisiaj. Momus na to: - O kim mielibymy myle? Kto tu w ogle jeszcze jest? Niech pan idzie! W sieni spotka ich sucy i poprowadzi znan ju K. drog na przeaj przez dziedziniec, potem przez wrota do niskiego, prowadzcego nieco pochyo w d korytarza. Na wyszych pitrach mieszkali widocznie tylko wysi urzdnicy, sekretarze natomiast mieszkali przy tym korytarzu, rwnie i Erlanger, cho by miedzy nimi jednym z gwnych. Sucy zgasi swoj latark, gdy palio si tu jasne wiato elektryczne. Wszystko tu byo niewielkie, ale ozdobnie wykoczone. Przestrze wykorzystano do ostatniej moliwoci. Korytarz ledwie tak wysoki, i mona byo i przeze nie schylajc gowy. Po obu stronach jedne drzwi niemal dotykay drugich. Boczne ciany nie sigay sufitu, widocznie ze wzgldu na wentylacj, gdy pokoiki przy niskim, niemal piwnicznym korytarzu nie miay chyba wcale okien. Z stron tych niezupenie sigajcych sufitu cian byo to, e zarwno w korytarzu, jak z koniecznoci rwnie i w pokojach, panowa pewien niepokj. Wiele pokoi wydawao si zajtych. Przewanie jeszcze tam nie spano, sycha byo gosy, uderzenia motkiem i brzk kieliszkw. Nie robio to jednak wraenia specjalnej wesooci. Gosy byy przytumione, ledwie mona byo od czasu do czasu zrozumie jakie sowo. Jak si zdawao, nie byy to zreszt rozmowy, prawdopodobnie kto dyktowa lub czyta na gos, a z pokojw, z ktrych dochodzi dwik kieliszkw i talerzy, nie byo sycha ani sowa. Uderzenia motkiem za przypominay K. o tym, co mu kiedy opowiadano, e niektrzy urzdnicy, aby
199

odpocz od nieustannego napicia umysowego, dorywczo zajmowali si stolark, lusark i podobnymi robotami. Korytarz by pusty, tylko przed jednymi drzwiami siedzia blady, szczupy i wysoki pan w futrze, spod ktrego wida byo nocn koszul; widocznie w pokoju byo mu za duszno, wic usiad przed drzwiami i czyta tam gazet, nieuwanie jednak, ziewajc i przerywajc co chwila czytanie, pochylajc si ku przodowi i patrzc w gb korytarza. By moe oczekiwa interesanta, ktrego wezwa i ktry zwleka z przyjciem. Kiedy minli owego pana, sucy powiedzia do Gerstackera wskazujc na niego: - To Pinzgauer! - Gerstacker przytakn gow. - Dawno ju go na dole nie byo - rzek. - Ju bardzo dawno - potwierdzi sucy. W kocu podeszli do jakich drzwi, ktre niczym si nie rniy od pozostaych, poza ktrymi jednak, jak oznajmi sucy, mieszka Erlanger. Sucy poprosi K., aby go wzi na ramiona, wtedy bdzie mg zajrze do pokoju przez luk midzy cian a sufitem. - Ley na ku - powiedzia zeskakujc na ziemi - ale ley w ubraniu, cho wydaje mi si, e drzemie. Czasami nachodzi go zmczenie, tutaj we wsi, wobec zmienionego trybu ycia. Bdziemy musieli troch zaczeka. Kiedy si obudzi, zadzwoni. Cho, oczywicie, zdarzyo si ju, e cay czas swego pobytu we wsi przespa, a po obudzeniu musia zaraz wraca na zamek. Przecie jego praca tu jest dobrowolna. - Wolabym, eby teraz ju spa do rana - powiedzia Gerstacker - bo kiedy po obudzeniu pozostaje mu troch czasu do pracy, bardzo si gniewa na to, e spa, stara si wszystko zaatwi jak najprdzej i prawie nie pozwala innym doj do sowa. - Pan przychodzi w sprawie zadysponowania zwzki materiaw na budow? - spyta sucy. Gerstacker skin gow, odcign sucego na bok i co do niego szepta. Sucy jednak prawie nie sucha, patrzy ponad Gers-tackerem, od ktrego by wyszy o ca gow, i powanie, powoli przygadza sobie wosy.

200

Rozdzia 18
Nagle K., rozgldajc si bezcelowo, ujrza z daleka na zakrcie korytarza Fried. Udawaa, e go nie poznaje, patrzya na niego tpym wzrokiem, w rku niosa tac z pustymi naczyniami. K. powiedzia sucemu, ktry jednak wcale na niego nie zwrci uwagi - im wicej do niego mwiono, tym bardziej wydawa si roztargniony - e zaraz wrci i pobieg do Friedy. Kiedy ju by przy niej, chwyci j za ramiona, jak gdyby znowu bra j w swoje wadanie, postawi jej kilka niewanych pyta, usiujc przy tym badawczo zajrze jej w oczy. Ale w sztywnym zachowaniu si Friedy niemal nic si nie zmienio. Machinalnie prbowaa kilka razy przestawi naczynia na tacy, a potem powiedziaa: - Czego waciwie ode mnie chcesz? Id sobie do tamtych, no... wiesz przecie, jak si nazywaj, przychodzisz wanie od nich, zna to po tobie. K. szybko zmieni temat rozmowy. Tych spraw nie powinno si byo tak od razu porusza i zaczyna od najgorszego, od tego, co byo dla niego najmniej pomylne. - Mylaem, e jeste przy szynkwasie - powiedzia. Frieda spojrzaa na niego ze zdziwieniem i woln rk pogadzia go delikatnie po czole i policzku. Wydawao si, e zapomniaa, jak K. wyglda, i chciaa wskrzesi jego obraz w swej wiadomoci. Rwnie jej oczy miay zamglony wyraz wytonego przypominania sobie. - Mylaem, e jeste przy szynkwasie - odpowiedziaa powoli, jak gdyby to, co mwia, byo niewane, ale poza tymi sowami krya si jeszcze inna rozmowa z K., ktra bya o wiele waniejsza. - Ta praca tutaj wcale mi nie odpowiada. Kada inna dziewczyna moe j wykonywa, kada, ktra potrafi posa ko z uprzejmym wyrazem twarzy i nie obawia si nagabywa goci, a nawet je prowokuje. Kada taka moe by pokojwk. Al przy szynkwasie to co cakiem innego. Dlatego przyjto mnie od razu do szynkwasu, chocia wtedy nie bardzo chwalebnie opuciam to stanowisko, wprawdzie tym razem miaam protekcj. Zarzdca gospody ucieszy si jednak z tej protekcji, gdy uatwio mu to przyjcie mnie z powrotem. Byo nawet tak, e musieli na mnie nalega, abym obja to stanowisko. Jeli zwaysz, o czym mi ten szynkwas przypomina, to atwo zrozumiesz. W kocu posad przyjam. Tutaj jestem tylko na zastpstwie. Pepi prosia mnie, abym nie robia jej tego wstydu, by musiaa szynkwas tak od razu opuci. Poniewa bya pilna i wszystko tak zaatwiaa, jak jej zdolnoci na to pozwalay, zgodzilimy si na dwudziestoczterogodzinn zwok.

201

- Wszystko to jest wietnie zaaranowane - rzek K. - ale raz ju z mojego powodu ten twj szynkwas opucia, a teraz, tu przed naszym lubem, znowu chcesz tam wrci? - Nie bdzie adnego lubu - odpara Frieda. - Poniewa ja byem niewierny? - spyta K. Frieda skina potakujco gow. - Widzisz Friedo - rzek K. - o tej rzekomej niewiernoci ju kilka razy mwilimy i zawsze w kocu musiaa przyzna, e to tylko niczym nie usprawiedliwione podejrzenia. Od tego czasu z mojej strony nic si nie zmienio, wszystko pozostao tak, jak byo i jak nie moe by inaczej. Musiao wic co si zmieni z twojej strony, dziki obcym podszeptom lub czemu innemu. W kadym razie wyrzdzasz mi krzywd. Bo posuchaj, jak ma si sprawa z tamtymi dwiema dziewcztami. Jedna z nich, brunetka - wstyd mi niemal, e musz tak szczegowo si broni, ale ty mnie do tego prowokujesz - ta brunetka wic wywiera na mnie rwnie przykre wraenie jak i na tobie. Jeli jakimkolwiek sposobem mog si od niej trzyma z daleka, to czyni to, i ona mi to uatwia. Nie mona by bardziej powcigliwym ni ona. - Tak! - krzykna Frieda, a sowa paday jakby wbrew jej woli, K. za ucieszy si widzc, e Frieda skierowaa uwag w inn stron, e jest inna, ni chciaa by. - Tak! moesz j uwaa za powcigliw, j, najwiksz bezwstydnic, nazywasz powcigliw i cho jest to wprost niewiarygodne, mwisz to szczerze. Wiem, e nic nie udajesz. Oberystka z obery Pod Mostem mwi o tobie: Nie cierpi go, ale rwnie nie mog opuci. Nie mona bowiem si powstrzyma, widzc mae dziecko, ktre nie umie jeszcze dobrze chodzi, ale wyrywa si naprzd i trzeba interweniowa. - Pjd teraz za jej wskazwkami - rzek K. umiechajc si. - O tamtej dziewczynie - czy jest ona powcigliwa, czy bezwstydna, to moemy na razie pozostawi na boku - nic nie chc sysze. - A wic dlaczego nazywasz j powcigliw? - spytaa Frieda nieprzejednana. K. uzna to jej zainteresowanie za pomylny objaw. - Czy wyprbowae t jej powcigliwo, czy chcesz inne kobiety przez to poniy? - Ani jedno, ani drugie - odpar K. - nazywam j tak z wdzicznoci, gdy uatwia mi to niedostrzeganie jej i poniewa, gdyby czciej mnie nagabywaa, nie mgbym si na tyle przezwyciy, aby znowu do nich i, co przecie stanowioby dla mnie wielk strat, gdy musz tam chodzi z powodu naszej wsplnej przyszoci, jak o tym dobrze wiesz. I dlatego musz rwnie rozmawia z t drug dziewczyn, ktr wprawdzie z powodu jej tyzny, rozwagi i bezinteresownoci wysoko ceni, ale o ktrej chyba nikt nie moe powiedzie, eby bya natrtna.
202

- Parobcy s innego zdania - rzeka Frieda. - Pod tym wzgldem, jak i pod wielu innymi - powiedzia K. - z chuci parobkw chcesz wnioskowa o mojej niewiernoci? Frieda umilka i pozwolia K., aby wzi z jej rki tac i postawi na pododze, nastpnie uj j pod rami i zaczli powoli przechadza si po ciasnym pomieszczeniu tam i z powrotem. - Nie wiesz, co to wierno - powiedziaa troch si od niego odsuwajc - i nie jest najwaniejsze, jak si w stosunku do tych dziewczt zachowujesz. Ju samo to, e w ogle do tej rodziny chodzisz i wracasz stamtd w ubraniu przesiknitym zapachem ich izby, jest dla mnie hab nie do zniesienia. Wybiegasz ze szkoy bez opowiedzenia si i pozostajesz u nich przez p nocy. A kiedy kto o ciebie pyta, kaesz tym dziewcztom zapiera si ciebie, namitnie zapiera, zwaszcza tej niezrwnanie powcigliwej. Potem wymykasz si potajemn drog z ich domu, moe nawet w tym celu, by uratowa reputacj tych dziewczt, ich reputacj! No, nie mwmy ju o tym. - O tym nie - zgodzi si K. - ale o czym innym, Friedo. O tym nie ma waciwie nic do powiedzenia. Sama wiesz, po co tam musz bywa. Nie przychodzi mi to atwo, ale przezwyciam si. Nie powinna mi tego jeszcze utrudnia, bo i tak jest ciko. Dzisiaj zamierzaem tam pj tylko na chwilk i zapyta, czy Barnabas, ktry mia ju od dawna przynie mi wan wiadomo, nareszcie wrci. Ale on dugo nie przychodzi. Mia jednak, jak mnie zapewniono, i co zreszt byo cakiem wiarygodne, wkrtce nadej. Nie chciaem, aby przychodzi do mnie do szkoy i naprzykrza ci si swoj obecnoci. Godziny mijay, a jego, niestety, cigle nie byo. Przyszed jednak kto inny, kto by mi nienawistny. Nie miaem ochoty, aby mnie szpiegowa, wic uciekem przez ssiedni ogrd. I przed nim nie chciaem wcale si ukrywa, a potem na ulicy wyszedem otwarcie na jego spotkanie, co prawda z gitk rzg wierzbow, do czego si przyznaj. To wszystko. Poza tym nic nie mam o tej sprawie do powiedzenia. Mam natomiast o czym innym. Jak ma si rzecz z pomocnikami, o ktrych samo wspomnienie jest dla mnie rwnie obrzydliwe jak dla ciebie wspomnienie o tamtej rodzinie? Porwnaj twj stosunek do nich z tym, jak ja si do tej rodziny ustosunkowuj. Pojmuj twj wstrt wobec tej rodziny i nawet go podzielam. Jedynie dla zaatwienia mojej sprawy do nich chodz i czasem prawie mi si wydaje, e wyrzdzam im krzywd wykorzystujc ich. Ty i pomocnicy natomiast! Wcale temu nie przeczya, e oni na ciebie dybi, i przyznaa si, e czujesz do nich pocig. Nie gniewaem si na ciebie za to, gdy rozumiaem, e wchodz tu w gr siy, ktrym nie moesz sprosta, cieszyem si ju z tego, e przynajmniej si bronisz, i pomagaem ci w tej obronie. A teraz jedynie dlatego, e na
203

kilka godzin przestaem to czyni, ufajc twojej wiernoci, no i w nadziei, e dom jest na pewno zamknity, a pomocnicy ostatecznie wygnani - boj si, i ich cigle nie doceniam jedynie dlatego, e przez kilka godzin przestaem to czyni, a ten Jeremiasz, okazujcy si z bliska chorowitym, podstarzaym jegomociem mia czelno podej do okna - tylko dlatego miabym ciebie, Friedo, utraci i na powitanie usysze od ciebie: Nie bdzie w ogle adnego lubu. Czy to nie ja waciwie miabym prawo robi ci wyrzuty, a jednak ich nie robi, to znaczy - jeszcze ich nie robi. K. znowu uzna za suszne zaj uwag Friedy czym innym i poprosi j, aby mu przyniosa co do jedzenia, gdy od poudnia nic nie jad. Frieda, widocznie rwnie ucieszona t prob, skina gow i pobiega, by co przynie, ale nie dalej korytarzem w kierunku, gdzie, jak myla K., znajdowaa si kuchnia, lecz w bok, kilka schodw w d. Wkrtce przyniosa talerz z wdlin i butelk wina, ale chyba byy to resztki jakiego posiku; poszczeglne kawaki byy na nowo tak uoone, by nie mona byo tego pozna, lecz zapomniano widocznie o skrkach ze zjedzonej kiebasy, za butelka bya w trzech czwartych oprniona. K. nic jednak na to nie powiedzia i wzi si z apetytem do jedzenia. - Bya w kuchni? - spyta. - Nie, w moim pokoju - odpowiedziaa - mam tu na dole swj pokj. - Moga mnie przecie z sob tam zabra - rzek K. Zaraz tam zejd, by zasi do jedzenia. - Przynios ci tu fotel - odpara Frieda i ju chciaa pobiec. - Dzikuj - powstrzyma j K. w biegu - ani tam nie zejd, ani tu nie potrzebuj fotela. Frieda krnbrnie zareagowaa na jego gr, spucia nisko gow i zagryza wargi. - No tak, on jest tam na dole. Czy spodziewae si czego innego? On ley w moim ku, przezibi si, ma dreszcze i prawie nic nie jad. W gruncie rzeczy to twoja wina. Gdyby nie by wygna pomocnikw i nie pobieg do tamtych ludzi, moglibymy teraz spokojnie siedzie u nas w szkole. Wycznie ty zburzye nasze szczcie. Czy mylisz, e Jeremiasz, pki by na subie, odwayby si mnie uwie? Jeli tak mylisz, to widocznie nie orientujesz si zupenie w tutejszych obyczajach. Poda mnie, mczy si i czyha na mnie, ale bya to tylko gra, jak zabawa godnego psa, ktry chciaby wskoczy na st, ale nie mie. Tak samo byo i ze mn. Cigno mnie do niego, to towarzysz moich lat dziecinnych. Bawilimy si wsplnie na zboczu gry zamkowej, byy to pikne czasy, ale ty nigdy nie pytae o moj przeszo. Lecz to wszystko nie byo rozstrzygajce, dopki Jeremiasz by trzymany w ryzach jako sucy, a ja wiedziaam, jaki jest mj obowizek jako twojej przyszej ony. Potem jednak wygnae pomocnikw i nawet si tym chwalie, jak gdyby
204

przez to co dla mnie zrobi. No tak, do pewnego stopnia odpowiada to prawdzie. Wobec Artura twj plan si uda, oczywicie tylko na razie. On jest delikatny i nie posiada namitnoci Jeremiasza, ktry nie cofa si przed niczym. Zadanym mu owej nocy ciosem twej pici, ciosem skierowanym zreszt przeciwko naszemu szczciu, o mao co go nie zabie. Uciek na zamek, aby tam si poskary, i chocia wkrtce Powrci, to jednak teraz go tu nie ma. Jeremiasz jednak pozosta. W czasie suby boi si mrugnicia oka swego pana, ale poza sub jest nieustraszony. Przyszed wic i wzi mnie. Opuszczona przez ciebie i ujarzmiona przez niego, przyjaciela dawnych lat, nie zdoaam si oprze. Nie otworzyam drzwi szkoy, ale on zbi szyb i wycign mnie przez okno na dwr. Potem ucieklimy tu, zarzdca gospody go szanuje, a gociom rwnie nic tak nie odpowiada, jak mie takiego sucego. Zostalimy wic przyjci i on mieszka u mnie, mamy wsplny pokj. - Mimo wszystko - przerwa jej K. - nie auj, e wyrzuciem pomocnikw ze suby. Jeli stosunki byy takie, jak je opisujesz, a twoja wierno bya jedynie uwarunkowana subow zalenoci pomocnikw, to stao si dobrze, e to wszystko si skoczyo. Szczcie maeskie pord tych dwch dzikich bestii, ktre jedynie bicza suchaj, nie byoby zbyt wielkie. Jestem wic tamtej rodzinie wdziczny za to, e cho nieumylnie, przyczynia si do naszej rozki. - Oboje umilkli i przechadzali si znowu tam i z powrotem obok siebie, przy czym nie mona byo stwierdzi, kto pierwszy zacz. Frieda, idc blisko K., wydawaa si gniewa, i nie chcia jej znowu wzi pod rami. -i tak wszystko byoby w porzdku - cign K. - i moglibymy si poegna, ty pjdziesz do swojego pana Jeremiasza, ktry prawdopodobnie przezibi si jeszcze w szkolnym ogrodzie i ktrego ju choby ze wzgldu na to pozostawiasz zbyt dugo samego, a ja pjd sobie do szkoy lub, poniewa bez ciebie nie mam tam nic do roboty, pjd dokdkolwiek, gdzie zechc mnie przyj. Jeli jednak mimo to waham si, to dlatego, e mam swoje powody, by niezupenie w to wierzy, co mi tu opowiedziaa. O Jeremiaszu mam cakiem odmienne zdanie. Dopki by w subie, nagabywa ci tylko, ale nie wydaje mi si, aby zaleno subowa moga go powstrzyma na dugi czas od napastowania ci. Teraz jednak, kiedy ju nie jest na subie, wszystko si odmienio. Wybacz, jeli wytumacz ci to w nastpujcy sposb: od czasu, kiedy nie jeste ju narzeczon jego pana, nie jeste ju dla niego tak pontna jak przedtem. Moe i jeste jego przyjacik z lat dziecinnych, ale on znam go waciwie tylko z krtkiej rozmowy dzisiejszej nocy - wedug mojego mniemania nie przypisuje wielkiej wagi tego rodzaju sentymentom. Nie wiem, dlaczego widzisz w nim namitny charakter. W stosunku do mojej osoby otrzyma on jakie prawdopodobnie nie bardzo korzystne dla mnie polecenie od Galatera, ktre stara si wykona z pewn
205

gorliwoci subisty, co musz mu przyzna - tak gorliwo subisty spotyka si tu do czsto - w zakres tego polecenia wchodzi zerwanie naszego stosunku. By moe, Jeremiasz prbowa uczyni to rozmaitymi sposobami; jeden z nich polega na tym, e usiowa przez swoj lubien dz skusi ciebie - w czym pomagaa mu oberystka - drugi na tym, e plt androny o mojej niewiernoci. Jego zamach mu si uda, prawdopodobnie wspomnienie Klamma, ktre go otacza, mogo mu w tym pomc. Wprawdzie straci posad, ale chyba wanie w momencie, kiedy jej ju nie potrzebowa. Teraz zbiera niwo swoich wysikw i wyciga ci przez okno ze szkoy. Tym samym jednak zadanie jego zostao wykonane i straciwszy gorliwo subisty, poczuje zmczenie. Wolaby by na miejscu Artura, ktry wcale si nie skary, ale zbiera pochway i nowe zlecenia. Tu jednak musi kto pozosta, aby ledzi dalszy rozwj wypadkw. Do przykry obowizek stanowi opieka nad tob. Mioci do ciebie nie ma tu ladu, Jeremiasz otwarcie mi si do tego przyzna. Jako dla byej kochanki Klamma, ma dla ciebie naturalnie pewien szacunek i zagniedzi si w twoim pokoju, i czu si niby may Klamm jest mu na pewno bardzo przyjemnie. Ale na tym koniec, ty jako taka nic teraz dla niego nie znaczysz. Sprowadzenie ci tu stanowi tylko epilog jego gwnego zadania. Aby ciebie nie niepokoi, sam tu pozosta, ale tylko chwilowo, dopki nie otrzyma nowych wiadomoci z zamku i jego przezibienie nie zostanie przez ciebie wyleczone. - Jakie oszczerstwa na niego rzucasz! - krzykna Frieda i zacisna swoje malutkie pistki. - Oszczerstwa? - spyta K. - Nie, wcale nie chc go szkalowa. By moe, e jestem wobec niego niesprawiedliwy, jest to oczywicie moliwe. Tego, co o nim powiedziaem, nie widzi si jasno na pierwszy rzut oka, mona to rwnie inaczej skomentowa. Ale szkalowa? Oszczerstwa mogyby mie jedynie za cel zwalczanie twojej mioci do niego. Gdyby zasza tego potrzeba, a oszczerstwo byoby waciwym rodkiem, to nie zawahabym si takiego rodka uy. Nikt nie mgby mnie za to potpi, dziki swoim mocodawcom ma on tak przewag nade mn, e mnie, zdanemu tylko na wasne siy, wolno chyba uy drobnego oszczerstwa. Byby to stosunkowo niewinny i ostatecznie do saby sposb obrony. Nie gro wic mi pistkami. - Co powiedziawszy K. wzi rk Friedy w swoj. Frieda chciaa mu j wyrwa, ale miejc si i nie wysilajc si zbytnio. - Nie potrzebuj wcale ucieka si do oszczerstwa rzek K. - gdy ty go przecie nie kochasz, jedynie tak ci si zdaje i bdziesz mi jeszcze wdziczna za to, jeli ci od okamywania samej siebie uwolni. Widzisz, jeli kto chciaby mi ciebie zabra bez uycia przemocy, ale z moliwie starannym obliczeniem szans, to musiaby uczyni to za porednictwem obu pomocnikw. Pozornie poczciwi chopcy, naiwni, weseli i pozbawieni wszelkiego poczucia odpowiedzialnoci, jakby przywiani tu z
206

gry, z zamku, a do tego troch wspomnie z lat dziecinnych - wszystko to jest moe bardzo mie, zwaszcza e ja jestem tego cakowitym przeciwiestwem, biegam przy tym cigle za wasnymi sprawami, ktre s dla ciebie nie cakiem zrozumiae i dlatego ci drani, mnie za zmuszaj do stosunkw z ludmi, ktrzy s tobie nienawistni, co czciowo, mimo mojej cakowitej niewinnoci, przenosi si rwnie i na mnie. Wszystko to jest tylko zoliwym, ale bardzo sprytnym wykorzystaniem brakw w naszym stosunku. Wszelki stosunek ma swoje braki, zwaszcza nasz, przecie kade z nas pochodzi z zupenie innego wiata, a od czasu kiedymy si poznali, ycie kadego z nas weszo na cakiem nowe tory, tak e czujemy si jeszcze niepewni, bo wszystko jest a nazbyt nowe. Nie mwi o sobie, to zreszt nie jest tak wane, w gruncie rzeczy byem stale obserwowany od momentu, kiedy po raz pierwszy zwrcia na mnie swe oczy, a do sytuacji stale obserwowanego atwo jest si przyzwyczai. Ty jednak, pomijajc wszystko inne, zostaa oderwana od Klamma. Nie mog oceni, co to znaczy, ale sabe pojcie o tym ju stopniowo zdobyem. Czowiek si gubi i nie moe si poapa. Chocia zawsze byem gotw przyj ci, nie zawsze byem obecny, a nawet kiedy byem przy tobie, twoje marzenia opanowyway ci czasem cakowicie lub co jeszcze bardziej konkretnego, na przykad oberystka. Krtko mwic, byy momenty, kiedy ode mnie si oderwaa, jakby tsknia za czym podwiadomym, biedne dziecko, i wystarczyo, aby w takich przejciowych momentach stan kto odpowiedni w zasigu twojego wzroku, a ju zakochaa si w nim. Ulega zudzeniu, e to, co byo jedynie przelotnymi momentami, upiorami i dawnymi wspomnieniami, a wic waciwie przeszym i coraz bardziej oddalajcym si yciem z dawnych czasw, e to wszystko jest jeszcze twoim rzeczywistym dzisiejszym istnieniem. Pomyka, Friedo, to tylko ostatnia, w gruncie rzeczy godna pogardy przeszkoda na drodze do naszego definitywnego poczenia. Ocknij si i opanuj! Chocia moe i mylaa, e pomocnikw przysa Klamm - co zreszt jest zupenie nieprawd, gdy przyszli oni od Galatera - i jeli przy pomocy tego szalbierstwa mogli ci tak oczarowa, e nawet w ich plugastwie i rozpucie odnajdywaa, jak ci si zdawao, lady Klamma - tak jak kto w kupie gnoju chce odnale zgubiony ongi kamie drogocenny, ktrego tam w rzeczywistoci odnale nie mona, nawet gdyby tam naprawd by - to jednak s oni tylko czym w rodzaju parobkw ze stajni, cho nie maj zdrowia parobkw. Troch wieego powietrza przyprawia ich o zazibienie i kadzie do ka, ktre jednak z parobczask chytroci umiej sobie dobrze wybra. Frieda opara gow o rami K. i zczeni uciskiem przechadzali si w milczeniu tam i z powrotem. - Gdybymy wtedy - powiedziaa Frieda powoli, spokojnie i prawie z przymileniem, jak gdyby wiedziaa, e tylko na krtk chwil dane jej jest odpocz na ramieniu K., i chciaa
207

t chwil a do koca wykorzysta - gdybymy wtedy, jeszcze owej nocy, std wywdrowali, moglibymy by teraz w jakim bezpiecznym miejscu, zawsze razem, twoja rka byaby stale tak blisko, e mogabym jej dotkn. Bo jake potrzebuj twojej bliskoci, bo jake czuj si od czasu, kiedy ciebie poznaam, bez twojej bliskoci opuszczona; twoja blisko, wierz mi, jest jedynym marzeniem, o ktrym ni, i nie mam innego. Nagle rozlego si woanie w bocznym korytarzu. By to Jeremiasz. Sta tam na najniszym stopniu schodkw, w koszuli jedynie, owinity szalem Friedy. Kiedy tak sta z rozczochranymi wosami, z rzadk brod, jak gdyby mokr od deszczu, z oczyma bagalnie i z wyrzutem szeroko otwartymi, z policzkami zwiotczaymi, okrytymi ciemnym rumiecem, niby kawaki misa, oraz z goymi nogami, trzscymi si z zimna, tak e dugie frdzle szala trzsy si wraz z nimi, wyglda na chorego, ktry uciek ze szpitala, tak e patrzc na niego nie mona byo myle o niczym innym, jak o tym, by go z powrotem wsadzi do ka. I Frieda tak to zrozumiaa. Wyrwaa si K. i stana zaraz na dole przy tamtym. Jej blisko i troskliwo, z jak owina go mocniej szalem, oraz popiech, z jakim chciaa go zaraz z powrotem wepchn do pokoju, zdaway si dodawa mu troch si. Wygldao na to, e dopiero teraz poznaje K. - Aha, pan geometra - powiedzia dla udobruchania gaszczc po policzku Fried, ktra nie chciaa pozwoli na dalsz rozmow. ~ Przepraszam, e przeszkodziem. Ale czuj si niedobrze i to mnie usprawiedliwia. Zdaje mi si, e mam gorczk i musz dosta herbaty, by si wypoci. Te przeklte sztachety przy ogrodzie szkolnym, o ktrych chyba nigdy nie zapomn, a potem, cho przezibiony, biegaem jeszcze noc po dworze. Powica si, nie zdajc sobie z tego sprawy, zdrowie dla rzeczy, ktre nie s tego warte. Pan jednak, panie geometro, nie potrzebuje si mn krpowa. Prosz wej do nas do pokoju, odwiedzi pan chorego i bdzie mg przy tej okazji powiedzie Friedzie, co pan jeszcze ma jej do powiedzenia. Jeli dwoje ludzi, ktrzy si ze sob zyli, rozchodzi si, to naturalnie maj sobie w ostatniej chwili tyle do powiedzenia, e kto trzeci, zwaszcza gdy ley w ku i czeka na obiecan herbat, nie moe tego ogarn. Ale prosz tylko wej, bd si cakiem cicho zachowywa. - Dosy ju, dosy - przerwaa mu Frieda, szarpic go za rami. - On ma gorczk i nie wie, co mwi. A ty K. nie id z nami, prosz ci. To pokj mj i Jeremiasza lub raczej tylko mj, i zabraniam ci tam wchodzi. Przeladujesz mnie K., ach, dlaczego ty mnie przeladujesz! Nigdy, przenigdy do ciebie nie wrc, napenia mnie zgroz sama myl o takiej moliwoci. Id sobie do swoich dziewczt. W samych koszulach wysiaduj one tam na przypiecku po obu twoich stronach, jak mi opowiadano, a kiedy kto
208

przychodzi, by ci wywoa, rzucaj si z pian na ustach na przychodzcego. Widocznie czujesz si tam jak w domu, jeli ci tam tak cignie. Zreszt powstrzymywaam ci od odwiedzania ich, z maym skutkierm co prawda, ale powstrzymywaam. Teraz to si ju skoczyo i jeste wolny. Czeka ci pikne ycie; o jedn z tych dziewczt bdziesz musia moe stoczy bjk z parobkami, ale jeli chodzi o t drug, to chyba nie ma nikogo ani na ziemi, ani na niebie, kto by ci jej pozazdroci. Ten zwizek z gry jest pobogosawiony. Nie przecz mi. Zapewne, moesz wszystkie zarzuty odeprze, ale w kocu nic nie bdzie odparte. Pomyl tylko, Jeremiaszu, on wszystkiemu zaprzeczy! - Przy tym oboje kiwali do siebie gowami i umiechali si porozumiewawczo. - Ale przyjmijmy nawet - cigna Frieda - e udao mu si wytumaczy, i tak nie byo, to c by si przez to osigno, co mnie to w kocu obchodzi? To, co si tam u nich dzieje, jest wycznie ich i jego spraw, ale nie moj. Moj spraw jest ciebie pielgnowa, dopki znw nie bdziesz zdrw, jak bye dawniej, kiedy K. ci drczy z mojego powodu. - A wic pan naprawd nie chce pj z nami, panie geometro? - spyta Jeremiasz, lecz zosta przez Fried, ktra ju wcae na K. nie spogldaa, nareszcie zabrany. Na dole wida byo mae drzwiczki, jeszcze nisze ni tu, w korytarzu aby przez nie przej, nie tylko Jeremiasz, ale i Frieda musieli si pochyli - wydawao si, e wewntrz jest jasno i ciepo. Potem sycha byo jeszcze jakie szepty, prawdopodobnie przymilne perswazje, by Jeremiasz, znw si do ka pooy, po czym zamknito drzwi. Dopiero teraz K. zauway; jaka cisza zalega w korytarzu, i to nie tylko w tej czci, w ktrej rozmawia z Frieda i ktra wydawaa si przylega do pomieszcze gospodarczych, ale rwnie i w tej drugiej, duszej ju czci, przy pokojach, do niedawna jeszcze tak oywionych. A wic panowie przecie w kocu posnli. Rwnie K. by bardzo zmczony, by moe, i wanie z powodu zmczenia nie broni si przeciwko Jeremiaszowi tak, jak naleao. Moe byoby mdrzej naladowa Jeremiasza, ktry wyranie przesadza ze swoim przezibieniem. Jego aosny wygld nie by bowiem spowodowany przezibieniem, lecz by mu przyrodzony i adne zika pite dla zdrowia nic by na to pomc nie mogy. Byoby mdrzej naladowa Jeremiasza i, tak samo jak on, swoje rzeczywicie due zmczenie wystawia na widok publiczny, zemdle tu na korytarzu, co samo przez si wywaroby ju korzystne wraenie, troch podrzema, a potem moe nawet by troch pielgnowanym. Tylko nie wypadoby to tak dobrze, jak u Jeremiasza, ktry w tym wspzawodnictwie o lito niewtpliwie i na pewno susznie zwyciyby, jak zreszt w kadej walce. K. czu si tak zmczony, e przyszo mu na myl, czy nie daoby si wej do jednego z tych pokojw, z ktrych kilka na pewno stao pustk, i w porzdnym ku si przespa. Mogoby to jego
209

zdaniem by nagrod za niejedno. Na tacy, ktr Frieda zostawia na pododze, staa niewielka karafka rumu. K. nie zawaha si wrci i wypi j do dna. Teraz przynajmniej poczu si na siach, by stan przed Erlan-gerem. Zacz szuka drzwi jego pokoju, ale poniewa sucego i Gerstackera nie byo ju nigdzie wida, a wszystkie drzwi byy do siebie podobne, nie mg ich znale. Wydawao mu si jednak, e pamita, w ktrym miejscu korytarza najwicej drzwi si znajdowao, i postanowi otworzy drzwi bdce prawdopodobnie tymi, ktrych szuka. Prba ta nie moga by zbyt niebezpieczn. Jeli to by pokj Erlangera, to ten na pewno zaraz go przyjmie, jeli za kogo innego, to bdzie mia zawsze mono przeprosi i wycofa si, a jeliby go, co byo najbardziej prawdopodobne, spa, to wizyta K. pozostaaby w ogle nie zauwaona. Najgorzej by byo, gdyby pokj okaza si pusty, gdy wtedy K. nie potrafiby oprze si pokusie pooenia si do ka i spania bez koca. K. rozejrza si jeszcze raz na prawo i na lewo wzdu korytarza. Moe jednak kto nadejdzie, kto wskae mu drzwi, i wtedy ryzyko nie bdzie potrzebne. Ale dugi korytarz sta cichy i pusty. Potem K. zacz nasuchiwa pod drzwiami. I tam nie byo nikogo. Zapuka tak cicho, e picy mgby si nie obudzi, a kiedy i teraz nic si nie stao, otworzy z najwysz ostronoci drzwi. Ale wtedy powita go cichy okrzyk. Pokoik by niewielki i wiksz jego cz zajmowao szerokie oe. Na szafce nocnej palia si elektryczna lampka, przy niej staa walizka. Na ou kto cakowicie przykryty kodr porusza si niespokojnie i szepn przez szpar midzy kodr a przecieradem: Kto tam? - Teraz K. nie mg ju tak po prostu odej. Z niezadowoleniem

obserwowa przez chwil puszyst pociel przykryte, ale niestety zajte ko, potem przypomnia sobie pytanie i wymieni swoje nazwisko. Wywoao to, jak mu si wydawao dobre wraenie. Czowiek na ou zsun troch kodr z twarzy, ale wida byo, e w kadej chwili gotw by ze strachu znowu si nakry, gdyby poza obrbem ka co si stao. Potem jednak zrzuci kodr bez namysu i usiad wyprostowany. Na pewno to nie by Erlanger. By to jaki may, dobrze wygldajcy pan, w ktrego twarzy widniaa jaka sprzeczno przez to, e policzki jego byy dziecinnie pucoowate i oczy dziecinnie wesoe, ale wysokie czoo, spiczasty nos, wskie usta, ktrych wargi ledwo si domykay, oraz cofnity podbrdek nie byy wcale dziecinne, lecz zdradzay powane myli. Moe wanie zadowolenie z tego, zadowolenie z siebie, pozwolio mu zachowa t spor dawk zdrowej dziecicoci. - Czy zna pan Friedricha? - zapyta. K. zaprzeczy. - Ale on pana zna - powiedzia tamten z umiechem. K. skin gow. Ludzi ktrzy go znali, nie brakowao, bya to nawet jednak z gwnych przeszkd na jego drodze. - Jestem jego sekretarzem - powiedzia tamten.
210

- Nazywam si Biirgel. - Przepraszam - rzek K. i sign po klamk - niestety, pomyliem paskie drzwi z innymi. Jestem bowiem wezwany do pana sekretarza Erlanger a. - Jaka szkoda - rzek Biirgel - ale nie dlatego, e jest pan wezwany w inne miejsce, lecz e pan pomyli drzwi. Ja bowiem, raz obudzony, 11.1 pewno nie potrafi ju zasn. Ale to me powinno pana martwic, jest to moje osobiste nieszczcie. Dlaczego zreszt drzwi nie zamyka si na klucz? Ma to oczywicie swj powd. Poniewa wedug starej maksymy drzwi sekretarzy powinny sta zawsze otworem. Ale tak dosownie nie powinno si tego oczywicie rozumie- Burgel spojrza na K. pytajcym i rozbawionym spojrzeniem; jakby dla zaprzeczenia swemu narzekaniu, wyglda na bardzo wypocztego. Tak zmczony jak K. teraz Burgel chyba nigdy jeszcze w yciu nie by. - Dokd wic teraz chce pan si uda? spyta Burgel. - Jest czwarta godzina w nocy. Kadego, do kogo chciaby pan i, musiaby pan obudzi, a nie kady jest do takiego zakcania spokoju tak przyzwyczajony jak ja i nie kady tak cierpliwie to zniesie. Sekretarze to nerwowy ludek. Niech pan chwilk si zatrzyma. Okoo pitej zaczynaj tu wstawa, wtedy bdzie pan mg stawi si na wezwanie. Prosz nareszcie puci t klamk i niech pan gdzie usidzie. Wprawdzie me ma tu wiele miejsca, najlepiej wic bdzie, gdy pan usidzie na brzegu ka. Dziwi si pan moe, e nie ma tu ani foteli, ani stou? No, nie miaem wyboru: albo cakowicie umeblowany pokj z wskim kiem hotelowym, albo to wielkie oe i nic wicej prcz umywalki. Wybraem to wielkie oe, bo przecie w sypialni ko jest najwaniejsze! Ach, jeliby kto potrafi wycign si i mocno usn, ko to dla dobrego piocha byoby wprost nieocenione. Ale nawet dla mnie - a wic kogo, kto stale jest zmczony, lecz spa me moe -jest ono istn rozkosz. Spdzam w nim wiksz cz dnia, zaatwiam w nim ca korespondencj i przyjmuj interesantw. wietnie mi to idzie. Wprawdzie interesanci nie maj miejsca do siedzenia, ale wybaczaj to, bo i im jest przyjemniej, kiedy stoj, protokolant za lepiej si czuje tak, ni czuby si, gdyby oni wygodnie siedzieli i im by wymylano. Mam wic tylko to miejsce na brzeku ka do zaproponowania, ale nie jest to miejsce urzdowe i przeznaczam je jedynie na nocne rozmowy. Ale czemu pan wci milczy, panie geometro? - Jestem bardzo znuony - rzek K., ktry przyj od razu zaproszenie i brutalnie, bez naleytego respektu wpakowa si na ko i opar o wezgowie. - Naturalnie - rzek Burgel ze miechem - tu kady jest znuony. Ja na przykad odwaliem wczoraj nie byle jak robot, dzisiaj rwnie. Jest cakiem wykluczone, abym teraz mg zasn, ale jeliby ta jak najbardziej niemoliwa rzecz jednak si staa i miabym, pki pan tu jeszcze bdzie, zasn, to wtedy prosz zachowywa si cicho i nie otwiera drzwi.
211

Ale nie ma si pan czego obawia! Na pewno nie zasn, a w najlepszym wypadku tylko na kilka minut. Ze mn bowiem rzecz ma si tak: poniewa jestem bardzo przyzwyczajony do zaatwiania interesantw, najatwiej zasypiam, kiedy mam towarzystwo. - Niech pan wic sobie zanie, bardzo prosz, panie sekretarzu - rzek K. uradowany tym obwieszczeniem - a wtedy i ja, jeli pan pozwoli, troch si zdrzemn. - Nic z tego - zamia si Biirgel - na zamwienie, niestety, nie potrafi zasn, jedynie w toku rozmowy moe to nastpi, gdy najprdzej usypia mnie wanie rozmowa. Tak, nasze zajcie wyczerpuje nerwy. Ja na przykad jestem sekretarzem od koordynowania. Nie wie pan, co to jest? Ot ja stanowi najmocniejsz koordynacj. - mwic to Burgel zacz z mimowoln wesooci zaciera rce czc Friedricha ze wsi. Ja reprezentuj koordynacj midzy jego zamkowymi a wiejskimi sekretarzami. Przewanie przebywam na wsi, ale nie stale. W kadej chwili musz by gotw do udania si na zamek. Widzi pan t walizk podrn? Takie niespokojne ycie nie kademu odpowiada. Z drugiej strony prawd jest, e bez tego rodzaju pracy nie potrafi si ju obej, kada inna wydaje mi si jaowa. A wic jak stoi sprawa z paskimi pomiarami? - Nie wykonuj adnej takiej roboty i nie zostaem zatrudniony jako geometra - odpar K. Mylami swymi by raczej nieobecny i waciwie pragn, by Burgel zasn, ale i to czyni jedynie z poczucia obowizku wobec samego siebie, gdy wewntrznie mocno by przekonany, e moment zanicia Burgela jest jeszcze niesychanie odlegy. - To zdumiewajce - rzek Burgel i z energicznym ruchem gowy wycign notes spod kodry, by co w nim zapisa. - Jest pan geometr i nie wykonuje pan prac zwizanych ze swoim zawodem. - K. skin machinalnie gow. Na oparciu ka pooy wycignit lew rk i wspar na niej gow. Ju na rne sposoby usiowa przybra wygodn pozycj, ale ta wydawaa mu si najwygodniejsza. Teraz dopiero mg troch lepiej uwaa na to, co Burgel mwi. - Jestem gotw - cign Burgel - spraw t kontynuowa. Tak jak rzeczy u nas stoj, nie moemy sobie pozwoli, aby nie wykorzystywa fachowej siy. I dla pana rwnie musi to by przykre. Czy pan z tego powodu nie cierpi? - Cierpi - odpowiedzia K. powoli i umiechn si do siebie, gdy wanie w tej chwili wcale nie cierpia. Rwnie propozycja Burgela nie zrobia na nim zbyt wielkiego wraenia. Bya ona bowiem cakowicie niekompetentna. Nie wiedzc nic o okolicznociach, w jakich nastpio zaangaowanie K., oraz o trudnociach, z jakimi spotka si w gminie i na
212

zamku, jak rwnie o komplikacjach, ktre ju podczas pobytu K. tutaj powstay lub miay powsta, nic o tym wszystkim nie wiedzc, a nawet nie okazujc tego, e on, co z uwagi na to, i by sekretarzem, mona byo z gry przypuszcza, ma przynajmniej jakiekolwiek o tym pojcie, zaofiarowa si za jednym zamachem z pomoc swego notesika ca t rzecz na zamku uregulowa. - Wydaje si, e dozna pan wielu rozczarowa - powiedzia Biirgel, okazujc przez to znw pewn znajomo ludzi; zreszt K. w ogle od chwili, kiedy wszed do pokoju, od czasu do czasu upomina siebie, by Biirgela nie lekceway, ale w jego obecnym stanie trudno byo co poza wasnym zmczeniem susznie oceni. - Nie - rzek Burgel, jak gdyby odpowiada na jak myl K. i chcia, powodowany delikatnoci, zaoszczdzi mu wysiku wypowiedzenia si. - Nie powinien pan si da odstraszy rozczarowaniami. Niejedna rzecz wydaje si tu by specjalnie na to nastawiona, aby odstraszy, i kiedy kto pierwszy raz tu przybywa, przeszkody wydaj mu si nie do przebycia. Nie chc bada, jak to si naprawd przedstawia, moe pozory faktycznie odpowiadaj rzeczywistoci, Gdy patrz z mojego stanowiska, brak mi odpowiedniej perspektywy, by to stwierdzi. Ale niech pan zway, jak czasami powstaj pewne okolicznoci, ktre nie odpowiadaj caoksztatowi sytuacji, okolicznoci, w ktrych jednym sowem, spojrzeniem lub oznak zaufania mona wicej osign ni trwajcymi przez cae ycie wyczerpujcymi wysikami. Z pewnoci tak jest. Oczywicie te okolicznoci odpowiadaj wtedy caoksztatowi sytuacji o tyle, e nikt ich nie wykorzystuje. Ale dlaczego si ich nie wykorzystuje, pytam nieustannie? - K. tego nie wiedzia, wprawdzie zmiarkowa, e to o czym Burgel mwi, prawdopodobnie blisko jego dotyczy, ale odczuwa obecnie wielk niech do wszystkich spraw, ktre go dotyczyy. Odsun gow troch na bok, jak gdyby chcia tym ruchem da woln drog pytaniom Burgela, tak aby ju o niego nie zawadziy. - Jest tak - mwi Burgel dalej, przecigajc si i ziewajc, co stanowio oszaamiajcy kontrast z powag jego sw -jest tak, e sekretarze narzekaj na to, i s zmuszeni wikszo przesucha na wsi przeprowadza noc. Dlaczego jednak na to narzekaj? Moe dlatego, e ich to zbytnio mczy? Moe woleliby wykorzystywa noce na spanie? Nie, na to oczywicie nie narzekaj. Naturalnie wrd sekretarzy s zarwno pilni, jak i mniej pilni, jak zreszt wszdzie. Ale na wielkie przemczenie nikt z nich nie narzeka, zwaszcza przed ludmi. Po prostu nie jest to w naszym stylu. Jeli o to chodzi, nie rozrniamy zwykego czasu od czasu pracy. Takie zrnicowanie jest nam cakowicie obce. C wic mog sekretarze mie przeciwko nocnym przesuchiwaniom? Moe wzgld na interesantw? Nie, i to nie wchodzi w gr. Wobec interesantw sekretarze s bezwzgldni, wprawdzie ani odrobin mniej ni wobec samych siebie, ale zupenie tak samo. Waciwie
213

bezwzgldno nie jest niczym innym, jak elazn dyscyplin w wykonywaniu swych obowizkw, a wic najdalej idcym uwzgldnieniem ycze, o jakich interesanci mog marzy. W gruncie rzeczy, cho powierzchowny obserwator oczywicie tego nie zauway, cieszy si to powszechnym uznaniem. Ba, w tym wypadku na przykad wanie nocne przesuchiwania s dla stron wielce podane, tak e nie wpywaj adne zasadnicze skargi z tego powodu. A wic skd bierze si ta niech do sekretarzy? - I tego K. nie wiedzia. Tak mao si orientowa, e nawet nie rozrnia, czy Burgel na serio, czy tylko pozornie da od niego odpowiedzi. Jeli pozwolisz mi pooy si do twego ka - myla - to jutro w poudnie, albo nawet lepiej dzi wieczr odpowiem na wszystkie twoje pytania. Ale Burgel wydawa si na niego wcale nie zwaa, zbyt absorbowao go zagadnienie, ktre sam sobie postawi: - O ile si orientuj i o ile sam na sobie tego dowiadczyem, sekretarze maj wobec nocnych przesuchiwa mniej wicej nastpujce zastrzeenia: noc jest dlatego do zaatwiania stron mniej odpowiednia, e noc trudno jest lub zgoa niemoliwe zachowa urzdowy charakter postpowania. Przy tym nie chodzi tu o pozory, formy mog by, naturalnie, jeli kto chce, surowo przestrzegane w nocy i we dnie. Nie o to wic chodzi. Ale wydawane noc decyzje szwankuj. Mimo woli jest si skonnym w nocy osdza sprawy z bardziej prywatnego punktu widzenia, argumenty stron staj si bardziej wakie, ni na to zasuguj, do decyzji wkradaj si uboczne wzgldy na dawniejsz sytuacj stron, na ich cierpienia i troski. Konieczny dystans pomidzy interesantami a urzdnikami, choby zewntrznie by bez zarzutu, rozlunia si i czasami tam, gdzie zwykle powinny nastpowa po sobie jedynie pytania i odpowiedzi, zachodzi dziwna i cakowicie nieodpowiednia zamiana rl. Tak przynajmniej twierdz sekretarze, a wic ludzie, ktrzy dziki swemu zawodowi obdarzeni s zupenie niezwyk subtelnoci w takich sprawach. Ale nawet oni, jak si mwio ju o tym w naszych koach, w czasie nocnych przesucha sabo rozpoznaj te ujemne wpywy. Przeciwnie, z gry usiuj im si przeciwstawi i w kocu sami w to wierz, e osignli szczeglnie pomylne wyniki. Kiedy jednak pniej odczytuje si te protokoy, nie mona si czsto wprost nadziwi ich wyranym mankamentom. I te usterki s przewanie na wp nieuzasadnionymi zyskami stron, ktre przynajmniej wedug naszych przepisw na zwykej, prostej drodze nie mog ju by odrobione. Na pewno bd jeszcze kiedy przez jaki urzd kontrolny skorygowane, ale bdzie to tylko z poytkiem dla samej sprawiedliwoci, owym stronom natomiast nie bdzie mogo to ju nic zaszkodzi. Czy w takich okolicznociach narzekanie sekretarzy nie jest bardzo suszne? - K. przez krtk chwil ju by si zdrzemn, teraz znowu si obudzi. Po co to wszystko? Po co to wszystko? - pyta sam siebie i obserwowa spod na wpprzymknitych powiek Biirgela, nie jako urzdnika, ktry omawia z
214

nim trudne zagadnienia, ale jedynie jak co, co przeszkadza mu w spaniu i czego sensu poza tym nie mg znale. Biirgel wszake, cakiem pochonity tokiem swych myli, umiecha si, jak gdyby mu si udao wyprowadzi troch K. w pole. Ale by on rwnie gotw niezwocznie wprowadzi go z powrotem na waciw drog. - No - powiedzia - cakiem usprawiedliwionymi nie mona tych skarg rwnie nazywa. Nocne przesuchiwania nie s wprawdzie wprost nakazane, wic nie jestemy w sprzecznoci z przepisami, kiedy staramy si ich unika, ale stosunki, nadmiar pracy, rodzaj zaj urzdnikw na zamku, trudny do nich dostp oraz przepis, e przesuchiwania stron mog nastpi jedynie po cakowitym zakoczeniu innych bada, tylko wtedy ju niezwocznie, wszystko to oraz jeszcze inne wzgldy uczyniy nocne przesuchiwania niezbdn koniecznoci. Kiedy jednak stay si one konieczne - twierdz - to s przynajmniej skutkiem, choby porednim, samych przepisw i sarka na istot nocnych przesuchiwa byoby prawie rwnoznaczne - oczywicie troch przesadzam i tylko w tej formie mog to wypowiedzie - rwnoznaczne z sarkaniem na same przepisy. Sekretarzom natomiast mona pozwoli, aby w granicach przepisw zabezpieczali si przed nocnymi przesuchiwaniami oraz ich, moe pozornie, szkodliwymi skutkami w miar si i monoci, co te czyni, i to w jak najszerszej skali. Dopuszczaj tylko do spraw, ktre pod kadym wzgldem s mao niebezpieczne, zaznajamiaj si wszake z nimi dokadnie przed rozpraw, odraczaj, jeli wynik tych bada tego wymaga, jeszcze w ostatniej chwili ca rozpraw, wzmacniaj swoj pozycj, wzywajc czsto interesanta a dziesi razy, zanim go naprawd przesuchaj. Chtnie daj w zastpstwie siebie kolegw, ktrzy w danej sprawie s niekompetentni i dlatego mog j z wiksz lekkomylnoci rozpatrywa i wyznaczaj rozpraw na pocztek lub koniec nocy, pomijajc rodkowe godziny. Tego rodzaju sposobw jest jeszcze znacznie wicej. Sekretarze utrudniaj wstp do siebie, s bowiem tak samo uparci jak obraliwi. K. spa. Nie by to waciwie sen, gdy sysza sowa Biirgela, moe nawet lepiej ni poprzednio, podczas czuwania w miertelnym znueniu. Sowo po sowie uderzao w jego ucho, ale przykra wiadomo znika. Czu si wolny, nie Burge go trzyma, ale on wystawia macki w kierunku Biirgela. Nie znajdowa si jeszcze na dnie snu, by jedynie jakby we zanurzony. Nikt nie mg mu ju tego odebra i zdawao mu si, e odnis przez to wielkie zwycistwo. Nawet zebrao si ju towarzystwo, by je uczci i on sam, czy te kto inny, podnis kielich szampana na cze tego zwycistwa. I aby wszyscy wiedzieli, o co chodzi, zarwno walka jego jak i zwycistwo miay by jeszcze raz powtrzone, a moe nawet nie powtrzone, moe dopiero teraz si rozgryway, chocia ju je czczono przedtem, i to czczono nieustannie, gdy wynik walki by na szczcie z gry wiadomy. Jaki sekretarz, nagi
215

i cakiem podobny do posgu greckiego boga, by w tej walce przez K. srodze trapiony. Byo to bardzo zabawne i K. umiecha si sodko przez sen widzc, jak sekretarz musia cigle ustpowa przed jego ciosami ze swojej dumnej pozycji, szybko wycigajc w gr rk z zacinit pici, by si zasoni, i mimo wszystko cigle nie nada. Walka nie trwaa dugo; krok za krokiem, a byy to wielkie kroki, K. posuwa si naprzd. Czy w ogle bya to walka? Sekretarz nie stawia wcale powanego oporu, tylko od czasu do czasu piszcza. Ten grecki bg piszcza jak dziewczynka, ktr kto askocze. W kocu sekretarz znik. K. znajdowa si sam w wielkim pokoju i gotw do dalszej walki odwrci si, szukajc przeciwnika. Ale ju nikogo nie byo. Rwnie cae towarzystwo si rozbiego, a kielich od szampana lea rozbity na pododze. K. rozdepta go do reszty. Stuczone szko jednak kuo i K. obudzi si dygocc. Byo mu le, jak maemu dziecku, kiedy si budzi. Mimo to na widok obnaonej piersi Burgela musna go pochodzca jeszcze ze snu myl: Oto masz tu swojego greckiego boga! Wyrzu go betw! - Istnieje jednak - rzek Burgel, spogldajc z namysem na sufit, jak gdyby szuka w pamici przykadw, ale nie mg ich znale - istnieje jednak mimo wszelkich rodkw ostronoci szansa wyzyskania przez strony na swoj korzy nocnej saboci sekretarzy, oczywicie, jeli to mona tak nazwa. Wprawdzie szansa taka zdarza si bardzo rzadko, waciwie nie zdarza si prawie nigdy. Polega ona na tym, e interesant przybywa w rodku nocy nie zameldowany. Dziwi si pan zapewne, e cho to wydaje si takie atwe, zdarza si jednak tak rzadko. No, tak, pan jest z naszymi stosunkami mao obeznany. Ale chyba ju i panu rzucia si w oczy bezbdno organizacji urzdowej. Z tej bezbdnoci wynika, e kady, kto ma jak spraw do zaatwienia lub z jakich innych powodw ma by w jakiej sprawie przesuchany, otrzymuje niezwocznie, zazwyczaj nawet zanim si do sprawy przygotowa lub nawet zanim o niej si dowiedzia, wezwanie urzdowe. Za pierwszym razem nie zostaje wcale przyjty, przewanie nie zostaje przyjty, gdy sprawa jeszcze do tego nie dojrzaa, ale wezwanie ju otrzyma. Dlatego nie moe ju przyj nie zameldowany, najwyej moe przyj nie w por, wtedy zwraca mu si uwag na dat i godzin wezwania, kiedy mia przyj, a gdy potem przyjdzie we waciwej porze, to z reguy go si odsya, z czym nie ma ju adnej trudnoci. Wezwanie w rku interesanta oraz notatka w aktach s dla sekretarzy moe nie zawsze wystarczajcymi, ale powanymi rodkami obrony. Dotyczy to, naturalnie, tylko kompetentnego w danym wypadku sekretarza. Nachodzi w nocy znienacka innych sekretarzy wolno kademu. Ale chyba nikt tego nie robi, gdy jest to niemal bez sensu. Po pierwsze bardzo by to rozgoryczyo kompetentnego w danym wypadku sekretarza, bo my, sekretarze, wprawdzie nie jestemy midzy sob o prac zazdroni, kady dwiga
216

ciar pracy ponad miar, naoonej na naprawd bez wszelkiej maostkowoci, ale wobec stron nie moemy w adnym wypadku cierpie pomieszania w kompetencjach. Niejeden spraw swoj ju przegra, poniewa myla, e w kompetentnym urzdzie nie potrafi jej pchn naprzd, i prbowa przemkn si niewaciw drog. Tego rodzaju prby musz zreszt skoczy si porak rwnie i z tego powodu, e niekompetentny sekretarz, nawet gdy go si w nocy zaskoczy i kiedy ma najlepsz wol pomc, wanie z powodu braku kompetencji nie moe skuteczniej interweniowa ni pierwszy lepszy adwokat, a w gruncie rzeczy nawet o wiele mniej, gdy - nawet gdyby mg co zaatwi, znajc lepiej tajniki prawa ni wszystkie adwokackie indywidua razem wzite - brak mu po prostu czasu na sprawy, ktre nie wchodz w zakres jego dziaania i ktrym nie moe powici ani minuty. Kt wic przy takich horoskopach chciaby marnowa swoje noce, aby wystpowa w roli niekompetentnych sekretarzy, a zreszt i interesanci maj czas cakiem wypeniony, jeli przy swych innych obowizkach zawodowych musz jeszcze stosowa si do wezwa kompetentnych sekretarzy i zgasza si na kade ich skinienie. Interesanci maj czas cakowicie wypeniony, oczywicie w ich rozumieniu, co naturalnie wcale nie jest rwnoznaczne z cakowitym wypenieniem czasu w rozumieniu sekretarzy. - K. skin gow, umiechajc si, zdawao mu si, e teraz dopiero wszystko dokadnie rozumie, i to nie dlatego, e to go obchodzio, ale dlatego, e by przekonany, i za chwil mocno zanie, tym razem bez majacze i koszmarw. Pomidzy kompetentnymi sekretarzami z jednej strony a niekompetentnymi z drugiej oraz w obliczu gromady zapracowanych interesantw pogry si w gboki sen i w ten sposb uniknie wszystkiego. Do cichego gosu Biirgela, wyraajcego zadowolenie i zupenie nadaremnie chccego ukoysa go do snu, K. ju na tyle si przyzwyczai, e gos ten raczej go usypia, ni przeszkadza w zaniciu. Klekocz, wiatraku, klekocz - myla - klekocz tylko dla mnie. - Gdzie jest teraz - spyta Biirgel, bbnic dwoma palcami po dolnej wardze, patrzc szeroko rozwartymi oczyma i wycigajc naprzd szyj, jak gdyby po mozolnej wdrwce zblia si do zachwycajcego widoku - gdzie jest teraz ta rzadka, prawie nigdy nie zdarzajca si szansa, o ktrej pan wspomnia? Tajemnica tkwi w przepisach o kompetencji. Nie jest bowiem tak, i w wielkiej ywej organizacji nie moe tak by, by dla kadej sprawy kompetentny by tylko jeden okrelony sekretarz. Ale jest tak, e jeden posiada gwn kompetencj, a wielu innych ma rwnie do pewnego stopnia kompetencje, cho nieco mniejsze. Kt mgby sam, nawet gdyby by najbardziej pracowity, przechowywa wszystkie dane, dotyczce choby najdrobniejszej sprawy na swoim biurku? Nawet to, co powiedziaem o gwnej kompetencji to ju za wiele. Czy w najmniejszej kompetencji nie
217

jest zawarte wszystko? Czy nie rozstrzyga tu zapa, z jakim ujmuje si spraw? I czy nie jest on zawsze taki sam, zawsze w penym nateniu? We wszystkim mog by rnice pomidzy sekretarzami i takich rnic jest bez liku, ale nie w zapale. aden z nich nie zdoa si powstrzyma od zajcia si spraw, gdy wpynie do wezwanie, choby do takiej sprawy posiada najmniejsz kompetencj. Na zewntrz trzeba zorganizowa uporzdkowany tok urzdowania i dlatego wobec stron wystpuje zawsze na pierwszy plan jeden okrelony sekretarz, ktrego urzdowo naley si trzyma. Nie musi to jednak by nawet ten, ktry posiada do danej sprawy najwiksze kompetencje, rozstrzyga tu organizacja i jej szczeglne biece wymogi. Taki jest stan rzeczy. I teraz niech pan rozway, panie geometro, moliwo, e interesant, dziki jakim okolicznociom, mimo opisanych tu paru cakiem

wystarczajcych przeszkd, zdoa w rodku nocy zaskoczy jakiego sekretarza, ktry posiada pewn kompetencj do rozpatrzenia danej sprawy. Zapewne nie myla pan jeszcze o takiej moliwoci? Chtnie w to uwierz. Bo te nie potrzeba o niej myle, gdy taka moliwo niemal nigdy si nie zdarza. C za dziwnie i osobliwie uformowan, ma i zwinn drobink musiaby by taki interesant, by mg przesmykn si przez to doskonae sito! Pan myli zapewne, e to nie moe si zdarzy? Ma pan racj, to nie moe si zdarzy. Ale pewnej nocy- kto moe za to rczy - jednak to si przytrafia. Wprawdzie midzy moimi znajomymi nie widz nikogo, komu by si to ju przydarzyo, ale to jeszcze niczego nie dowodzi. Grono moich znajomych w porwnaniu z liczb wchodzcych tu w rachub interesantw jest bardzo ograniczone. Poza tym nie jest wcale pewne, e sekretarz, ktremu co takiego si przydarzyo, bdzie si chcia do tego przyzna. Jest to bowiem w kadym razie bardzo osobista sprawa, ktra w pewnej mierze powanie dotyczy jego urzdowego poczucia wstydu. W kadym razie dowiadczenie moje, by moe, wykazuje, e chodzi tu o rzecz tak rzadk i waciwie znan tylko ze syszenia, ale niczym nie potwierdzon, e ba si jej jest wielk przesad. Nawet gdyby taka rzecz miaa naprawd si sta, mona by j, jak mi si zdaje, formalnie unieszkodliwi dowodzc, co wcale nie jest trudne, e nie ma dla niej na tym wiecie miejsca. W kadym razie jest to co wprost chorobliwego, gdy si ze strachu przed ni ukrywa pod kodr i nie mie spod niej wyjrze. I gdyby nawet to zupene nieprawdopodobiestwo nagle stao si ciaem, czy wszystko byoby ju wtedy stracone? Wprost przeciwnie, to, eby wszystko byo stracone, jest jeszcze mniej prawdopodobne ni najwiksze nieprawdopodobiestwo. Oczywicie, kiedy interesant jest w pokoju, to jest bardzo niedobrze. Serce si ciska. Jak dugo bdziesz mg si broni? pyta kady sani siebie, cho wie, e wcale nie bdzie mg si broni. Prosz tylko dobrze ca sytuacj sobie wyobrazi. Nigdy nie widziany, stale oczekiwany, naprawd upragniony i stale na skutek
218

rozsdnych przesanek uwaany za nieosigalnego interesant siedzi przed nami. Ju sam swoj niem obecnoci zachca, by wtargn do jego aosnego ycia, rozejrze si w nim jak we wasnym gospodarstwie i na skutek jego daremnych da razem z nim cierpie. Takie zaproszenie wrd ciszy nocnej jest oszaamiajce. Ulega mu si i waciwie przestaje si by osob urzdow. Powstaje sytuacja, w ktrej wkrtce staje si rzecz niemoliw, by jak prob odrzuci. cile rzecz biorc, jest si bliskim rozpaczy, lecz biorc j jeszcze cilej, jest si szczliwym. Jest si bliskim rozpaczy, gdy bezbronno, z jak si tu siedzi, czeka na prob interesanta i wie, e skoro tylko on j wypowie, trzeba j bdzie speni, chocia o ile mona si w tym zorientowa, zburzy to formalnie ca organizacj urzdow - ta bezbronno jest chyba najgorsza ze wszystkiego, co moe si przytrafi w praktyce. Zwaszcza niezalenie od wszystkich innych wzgldw i tylko dlatego, e jest to przekraczajcy wszelkie pojcia awans, ktry tu na chwil uzurpuje si dla siebie. Nasze stanowisko nie upowania nas przecie wcale do speniania takich prb jak te, o ktre tu chodzi, ale z powodu zayoci z interesantami, jak wytwarza nocna pora, rosn do pewnego stopnia i nasze moliwoci urzdowe i zobowizujemy si do rzeczy, ktre le poza zakresem naszej kompetencji. No i wykonujemy je. Interesant zmusza nas noc, jak rozbjnik w lesie, do ofiar, do ktrych poza tym nie bylibymy nigdy zdolni. No wic dobrze, tak jest teraz, dopki interesant jest obecny, dopki dodaje nam si, przymusza nas i przynagla i wszystko na p wiadomie si toczy. Jak jednak bdzie pniej, kiedy wszystko ju minie? Interesant nasycony i niefrasobliwy nas opuszcza, my za pozostajemy samotni i bezbronni wobec przekroczenia kompetencji urzdowej. Tego wprost nie mona sobie wyobrazi! A mimo to jestemy szczliwi. Jake samobjcze moe by szczcie! Moemy si wysila, by przed interesantem ukry prawdziw sytuacj. Interesant bowiem sam chyba nigdy nic nie zauway. Udao mu si wedug wasnego mniemania - prawdopodobnie tylko z jakich przypadkowych i obojtnych powodw - przemczonemu, rozczarowanemu, bezwzgldnemu i obojtnemu z tego przemczenia i rozczarowania - udao mu si wtargn do czyjego pokoju, tak jak tego chcia, i teraz siedzi tam niewiadomy i zajty wasnymi mylami, jeli w ogle jest czymkolwiek zajty, ze swymi omykami lub ze swym znueniem. Czy nie mona by go tak pozostawi? Nie, to si nie uda. Z gadulstwem ludzi szczliwych trzeba takiemu wszystko wyjani. Musimy, nie mogc w najmniejszym nawet stopniu siebie oszczdza, wyjani mu dokadnie, co si stao i z jakich powodw tak si stao oraz jak niesychanie rzadk i jedyn w swoim rodzaju jest jego szansa. Trzeba pokaza, jak interesant po omacku wpad na t szans z ca bezradnoci, do jakiej adna istota nie jest zdolna, tak jak wanie taki interesant, i jak teraz ten interesant,
219

jeli zechce, panie geometro, moe wszystko zdoby skadajc jedynie w jaki tam sposb swoj prob, ktrej spenienie ju czeka gotowe i po ktre wystarczy wycign rk. Wszystko to trzeba mu pokaza. Jest to czarna godzina dla urzdnika. Kiedy si jednak to ju zrobi, to, panie geometro, najkonieczniejsze zostao dokonane. Trzeba poprzesta na tym i czeka. K. spa, odseparowany od wszystkiego, co si dziao. Jego gowa, ktr pocztkowo opar na lewej rce spoczywajcej na oparciu ka, zsuna si we nie i zwisa bezwadnie, opadajc powoli coraz niej. Rka, podtrzymujca j dotychczas, ju nie wystarczaa, tote K. mimo woli utworzy sobie now podprk, oparszy si praw rk o kodr, przy czym przypadkowo uchwyci za wystajc spod kodry stop Biirgela. Biirgel spojrza na niego i pozostawi mu swoj stop, chocia musiao to by dla niego przykre. Nagle rozlego si kilka mocnych uderze w boczn cian. K. podskoczy z przeraenia i spojrza na ni. - Czy nie ma tam pana geometry? - spyta jaki gos. - Jest - odpar Biirgel, uwolni swoj stop z rki K. i przecign si mocno, jak may chopiec. - No, to niech nareszcie przyjdzie - mwi dalej gos, nie zwracajc uwagi na Biirgela oraz na to, czy K. bdzie mu jeszcze potrzeby. - To Erlanger - szepn Biirgel, przy czym wygldao na to, e obecno Erlangera w ssiednim pokoju wcale go nie zaskoczya. - Niech pan postara si go udobrucha. On ma mocny sen, ale widocznie rozmawialimy zbyt gono. Nie mona ani siebie, ani swego gosu opanowa, kiedy mwi si o pewnych rzeczach. No, nieche pan idzie, wydaje si, e pan nie potrafi obudzi si ze snu. Niech pan idzie, co pan tu jeszcze robi? Z tego, e chce si panu spa, nie potrzebuje pan si usprawiedliwia, bo i po c? Siy fizyczne wystarczaj jedynie do pewnej granicy. Kto moe za to odpowiada, e akurat ta granica jest tak wana? Nie, za to nikt nie moe odpowiada. W ten sposb wiat koryguje sam siebie w swoim biegu i zachowuje rwnowag. Jest to doskonae, wci jeszcze niesychanie doskonae urzdzenie, chocia pod innymi wzgldami beznadziejne. No, nieche pan idzie, nie wiem, czemu pan tak na mnie patrzy. Jeli pan dugo jeszcze bdzie zwleka, Erlanger skieruje swoj zo na mnie, a tego chciabym unikn. Nieche pan idzie. Nie wiadomo, co tam na pana czeka. Wszystko tu jest pene szans, chocia s to oczywicie szans, ktre do pewnego stopnia nie s za wielkie, by mogy by wykorzystane, s sprawy, ktre rozbijaj si same o siebie. Tak, to jest godne podziwu, zreszt mani nadziej, e uda mi si teraz na chwil zasn. Wprawdzie to ju pita
220

i niebawem zaczn si haasy. eby chocia chcia pan sobie ju pj! Oszoomiony nagym przebudzeniem z-gbokiego snu i jeszcze bezgranicznie senny, z ciaem w kadym miejscu obolaym z powodu niewygodnej pozycji K. dugo nie mg zdecydowa si na wstanie, trzyma si za czoo i patrzy w d. Nawet nieustajce sowa poegnania Biirgela nie byy w stanie go nakoni, by poszed, jedynie poczucie cakowitej bezuytecznoci dalszego przebywania w tym pokoju skonio go powoli do tego. Nieopisanie pusty wydawa mu si ten pokj. Czy sta si taki, czy te zawsze by taki, K. nie wiedzia Nawet nie udao mu si znowu tu usn. To zdecydowao. Umiechajc si z lekka, wsta i opierajc si o wszystko, co tylko mogo mu posuy za oparcie: o ko, o cian, czy te o drzwi, wyszed z pokoju bez poegnania, jak gdyby ju od dawna z Biirgelem by si poegna.

221

Rozdzia 19
K. prawdopodobnie byby przeszed rwnie obojtnie obok pokoju Erlangera, gdyby Erlanger nie sta wanie . w otwartych drzwiach i nie da mu znaku. Byo to krtkie, jednorazowe skinienie wskazujcym palcem. Erlanger by ju cakiem gotowy do wyjazdu. Mia na sobie czarne futro, z wysoko zapitym pod szyj, za ciasnym konierzem. Sucy wanie podawa mu rkawiczki i trzyma w pogotowiu futrzan czapk. - Powinien pan by ju dawno do mnie przyj - rzek Erlanger. K. chcia si wytumaczy, ale Erlanger, przymykajc penym zmczenia ruchem oczy, da mu do zrozumienia, e nie wymaga tego. Chodzi o rzecz nastpujc - powiedzia. - Przy szynkwasie bya dawniej niejaka Frieda. Pamitam tylko jej imi, osobicie jej nie znam i nic mnie ona nie obchodzi. Ta Frieda podawaa czasem piwo Klam-mowi; teraz siedzi tam jaka inna dziewczyna. Ot zmiana ta jest oczywicie bez znaczenia dla kadego, a dla Klamma w szczeglnoci. Im jaka robota jest jednak cisza, a praca Klamma jest oczywicie najcisza, tym mniej pozostaje si do obrony przed zewntrznym wiatem i co za tym idzie, kada najmniej nawet wana zmiana w najmniej wanych rzeczach moe powanie przeszkadza. Najmniejsza zmiana na biurku, na przykad usunicie znajdujcej si tam od niepamitnych czasw plamy, moe przeszkadza. Tak samo i nowa kelnerka. Ot Klammowi wszystko to nie przeszkadza, podczas gdy kademu innemu przy pracy by przeszkadzao. Tu nie moe by o tym mowy. Ale mimo to czujemy si w obowizku czuwa nad wygod Klamma i usuwa nawet takie przeszkody, ktre dla niego nie s przeszkodami, bo zreszt prawdopodobnie nie istniej dla niego adne przeszkody. Przeszkody te usuwamy nie ze wzgldu na niego lub na jego prac, ale ze wzgldu na nas samych, na nasze sumienie i spokj. Dlatego owa Frieda musi niezwocznie wrci do szynkwasu. By moe wanie przez swj powrt bdzie ona przeszkadzaa, to wtedy znw j usuniemy, na razie jednak musi koniecznie wrci. Pan z ni yje, jak mi wiadomo, prosz wic natychmiast spowodowa jej powrt. Na uczucia osobiste nie mona przy tym zwaa, to si samo przez si rozumie, dlatego te nie rozwodz si duej nad t spraw. Ju i tak robi o wiele wicej ni potrzeba, kiedy pana napomykam, bo jeli pan w tej drobnostce nie zawiedzie, bdzie to okazja dla paskiej kariery nader poyteczna. Oto wszystko, co miaem panu do powiedzenia. - Rzekszy to, skin K. na poegnanie gow, woy na gow podan mu przez sucego czapk i w towarzystwie tego sucego poszed szybko, troch kulejc, w d korytarza. Niekiedy wydawano tu rozkazy, ktre byy bardzo atwe do wykonania, ale atwo ta

222

bynajmniej K. nie cieszya. Nie tylko dlatego, e rozkaz ten dotyczy Friedy i cho by wypowiedziany jako rozkaz, to w uszach K. brzmia jak kpina, ale przede wszystkim dlatego, e z rozkazu tego dla K. przebijaa daremno wszystkich jego wysikw. Nad jego gow przechodziy rozkazy zarwno niepomylne, jak i pomylne, ale nawet te najpomyslniejsze miay w gruncie rzeczy sens niepomylny. W kadym razie wszystkie przechodziy nad nim gr, on za sta o wiele za nisko, by mc do nich si miesza lub nawet zmusi je do milczenia, by znale posuch dla wasnego gosu. Kiedy Erlanger egna si z tob, to co moesz zrobi, a gdyby si nawet nie poegna, to co mgbym mu powiedzie? Wprawdzie K. uwiadomi sobie, e jego zmczenie bardziej mu dzisiaj zaszkodzio, ni wszystkie niepomylne okolicznoci razem wzite, ale dlaczego on, ktry przypuszcza, e moe liczy na swoj si fizyczn, i bez tego przekonania wcale by w drog nie ruszy, dlaczego wanie on nie mg przetrzyma kilku przykrych i nie przespanych nocy. Dlaczego akurat tu poczu takie nieprzezwycione zmczenie, gdy nikt nie by zmczony, a raczej moe kady i by stale przemczony, ale nie przeszkadzao mu to w jego pracy, co, co na zewntrz wyglda jak przemczenie, ale w gruncie rzeczy jest gbokim spokojem. Kiedy w poudnie jest si troch zmczonym, naley to do szczliwego naturalnego przebiegu dnia. Panowie urzdnicy za maj tu przez cay dzie poudnie - powiedzia do siebie K. I bardzo to odpowiadao temu, e teraz o pitej rano wszdzie, po obu stronach korytarza budzio si ycie. Ten gwar w pokojach mia w sobie co niesychanie wesoego. Czasami brzmia on jak okrzyki radoci dzieci, ktre przygotowuj si do wycieczki. Innym znw razem, jak ranne wyruszenie drobiu z kurnika, jak rado wynikajca z penej harmonii budzcego si dnia. Gdzie nawet jeden z panw naladowa pianie koguta. Sam korytarz wprawdzie by jeszcze pusty, ale drzwi byy ju w ruchu, raz po raz uchylay si z lekka, to znowu si przymykay. Przez cay korytarz przechodzi cichy szmer od tego otwierania i zamykania drzwi. Tu i tam widzia K. przez szpar nie sigajcych do sufitu cian ukazujce si rozczochrane od snu gowy, ktre zaraz znowu znikay. Z dala podjecha powoli may, pchany przez sucego wzek, naadowany aktami. Obok wzka szed drugi sucy, trzymajc w rku list i widocznie porwnujc na niej numery drzwi z numerami na aktach. Prawie przed kadymi drzwiami wzek si zatrzymywa, drzwi si otwieray i odpowiednie akta podawano do pokoju, cho czasem bya to tylko pojedyncza kartka i wtedy nawizywaa si krtka rozmowa midzy pokojem i korytarzem, widocznie robiono sucemu zarzuty. Kiedy drzwi zastawano zamknite, akta ukadano starannie na progu. W takich wypadkach wydawao si K., e ruch drzwi w najbliszym otoczeniu nie ustawa, a nawet si wzmaga, mimo e tam akta zostay ju dorczone. By moe, e inni urzdnicy spogldali podejrzliwie
223

na akta lece nie wiadomo dlaczego na progu, nie odebrane, jak gdyby nie mogli zrozumie, e kto potrzebuje tylko otworzy drzwi, by sign po swoje akta, a jednak tego nie czyni. By moe, byo to nawet prawdopodobne, e definitywnie nie odebrane akta rozdzielano pniej midzy pozostaych panw, ktrzy ju teraz przez czste spogldanie chcieli si przekona, czy akta te cigle jeszcze le na progu oraz czy istnieje jeszcze nadzieja, e je dostan. Zreszt pozostawione akta skaday si przewanie ze specjalnie grubych plikw. Dlatego K. przypuszcza nawet, e nie odbierano ich przez pewnego rodzaju chepliwo czy zoliwo, jakby usprawiedliwion i zachcajc kolegw do wspzawodnictwa. W mniemaniu tym umacniao go to, e niekiedy, zawsze wwczas, gdy nie patrzy w t stron, plik akt, ktry widocznie ju do dugo by wystawiony na pokaz, zostawa nagle i szybko wcignity do pokoju i drzwi znowu tak samo pozostaway zamknite jak przedtem. Wtedy rwnie drzwi w ssiedztwie uspokajay si, jak gdyby rozczarowane czy zadowolone z tego, e przedmiot nieustannej pokusy zosta w kocu usunity. Potem jednak stopniowo drzwi znowu zaczynay si porusza. K. obserwowa to wszystko nie tylko z zaciekawieniem, ale i z przejciem. Czu si niemal dobrze w tym rwetesie, spoglda to tu, to tam, poda, cho oczywicie w naleytej odlegoci, za sucymi, ktrzy jednak ju kilka razy odwracali si za nim z surowym spojrzeniem, i przypatrywa si ich pracy rozdzielczej ze spuszczon gow i rozchylonymi ustami. Im dalej praca ta postpowaa, tym na wiksze natrafiaa trudnoci: albo lista si zupenie nie zgadzaa, albo sucy nie mogli odnale waciwych akt, lub te panowie wysuwali z innych powodw jakie zastrzeenia. W kadym razie dochodzio do tego, e do niektrych dorczonych ju akt trzeba byo powraca i wtedy wzek jecha z powrotem i rozpoczynay si w na wpuchylonych drzwiach pertraktacje o zwrot mylnie dorczonych papierw. Pertraktacje te ju same w sobie byy poczone z wielkimi trudnociami i zdarzao si czsto, i gdy chodzio o zwrot akt, drzwi, ktre dawniej znajdoway si w najwikszym ruchu, teraz byy nieubaganie zamknite, jak gdyby nie chciano nic o caej sprawie wiedzie. Wwczas dopiero zaczynay si istotne trudnoci. Ten, komu si zdawao, e akta te mu si nale, traci cierpliwo i haasowa w swoim pokoju, klaska w donie, tupa nogami i wykrzykiwa przez szczelin w drzwiach cigle ten sam numer akt, a rozlegao si po caym korytarzu. Wwczas wzek czsto sta zupenie opuszczony. Jeden sucy by zajty udobruchiwaniem zniecierpliwionego urzdnika, drugi awanturowa si przed zamknitymi drzwiami o zwrot akt. Zadanie obu byo nieatwe. Zniecierpliwiony urzdnik czsto na skutek prb udobruchania stawa si jeszcze niecierpliwszy, nie chcia w ogle sucha prnych sw sucego i powtarza, e nie chce pociechy, lecz akt. Jeden z takich panw wyla kiedy przez szczelin w drzwiach ca
224

miednic wody na sucego. Drugi sucy, widocznie starszy rang, mia jeszcze wicej trudnoci. Jeli dany urzdnik zgadza si w ogle na pertraktacje, to rozmowa przybieraa rzeczowy charakter: sucy powoywa si na swoj list, urzdnik za na swoje notatki oraz na same akta, ktre mia zwrci i ktre na razie mocno trzyma w garci, tak e podliwe oczy sucego mogy dojrze zaledwie ich brzeek. Sucy, w poszukiwaniu nowych dowodw, musia wwczas biec z powrotem do wzka, ktry po lekko pochyym korytarzu zdy ju o wasnej sile przetoczy si troch dalej, lub te musia i do pana, ktry akt si domaga, by wyuszczy tam zastrzeenia obecnego ich waciciela i poda nowe argumenty. Takie pertraktacje trway zwykle bardzo dugo. Czasem dochodzono do zgody, urzdnik zwraca cz akt lub otrzymywa jako odszkodowanie inne, gdy widocznie zasza jedynie pomyka w ich dorczeniu. Zdarzao si jednak, e kto musia rezygnowa w ogle ze wszystkich akt. Dziao si tak albo dlatego, e dowody sucego przekonyway go, albo dlatego, e dugotrwae pertraktacje go znuyy. Wtedy jednak nie oddawa akt sucemu, ale wyrzuca je na skutek nagej decyzji na korytarz, tak e sznurki pkay, papiery fruway w powietrzu i sucy musieli si dobrze natrudzi, by znw wszystko uporzdkowa. Ale wszystko to byo jeszcze stosunkowo bardziej proste ni kiedy sucy na swoj prob o zwrot akt w ogle nie otrzymywa odpowiedzi. Wtedy sta przed zamknitymi drzwiami, prosi, zaklina, powoywa si na swoj list oraz na rne przepisy, ale wszystko na prno. Z pokoju nie dolatywa aden gos, sucy za widocznie nie mia prawa wchodzi tam bez pozwolenia. Wwczas nawet ten doskonay skdind sucy przestawa panowa nad sob, wraca do swego wzka, siada na aktach, ociera pot z czoa i przez chwil nic nie robi bezradnie hutajc nogami. Zainteresowanie spraw byo wokoo bardzo ywe, wszdzie szeptano, wszystkie drzwi byy w ruchu, na grze za, nad gzymsem ciany, ledziy kade zajcie dziwne, niemal cakowicie owinite w rczniki twarze, ktre ani na chwil nie pozostaway w jednym miejscu. Wrd tego niepokoju K. uderzyo, e drzwi Biirgela pozostay przez cay czas zamknite: cho sucy minli ju t cz korytarza, adnych mu akt nie przydzielili. By moe Biirgel jeszcze spa w takim haasie, co wiadczyoby o zdrowym nie. Dlaczego jednak Biirgel nie otrzyma adnych akt? Tylko niewiele pokojw, i to prawdopodobnie pokojw nie zamieszkanych, pozostao pominitych. Tymczasem w pokoju Er-langera przebywa ju nowy i szczeglnie niespokojny go. Musia po prostu Erlangera w nocy z pokoju wygna. Nie odpowiadao to chodnemu i formalistycznemu usposobieniu Erlangera, ale to, e musia on oczekiwa K. na progu, wskazywao, e tak byo. Od tych wszystkich postronnych obserwacji K. wci powraca do obserwowania samego sucego. Jego bowiem z ca pewnoci nie dotyczyo to, co K. w ogle
225

opowiadano o sucych z zamku, o ich nierbstwie, wygodnym yciu i zarozumialstwie. Widocznie byy wyjtki wrd suby zamkowej lub - co prawdopodobniejsze - istniay rne grupy wrd nich, gdy tutaj, jak K. zdy ju to zauway, byo wiele rozgranicze, o ktrych dotychczas mg mie tylko sabe pojcie. Zwaszcza nieustpliwo tego sucego bardzo mu si spodobaa. W walce z tymi maymi, upartymi pokoikami - K. wydawao si czsto, e jest to wanie walka z pokojami, gdy mieszkacw ich prawie nie byo wida sucy nie dawa za wygran. Wprawdzie opada z si, bo kt by nie opad w takiej sytuacji, ale wkrtce otrzsa si ze zmczenia, zelizgiwa si z wzka i rusza wyprostowany, zaciskajc zby, na zdobywanie dalszych drzwi. I zdarzao si, e cho odtrcony dwa czy trzy razy w najprostszy sposb przez przeklte milczenie, w kocu jednak nie ponosi poraki. Poniewa wiedzia, e wstpnym bojem nic nie wskra, prbowa innym sposobem, na przykad, jeli K. dobrze to rozumia, podstpem. Pozornie odchodzi od drzwi, do pewnego stopnia pozwala im jakby wyczerpa do dna ich milczenie, szed do innych drzwi, ale po chwili znowu wraca, przyzywa drugiego sucego, a wszystko to robi umylnie gono, i zaczyna na progu przed zamknitymi drzwiami ukada akta, jak gdyby zmieni zdanie - danemu urzdnikowi nie naley nic odejmowa, lecz przeciwnie - trzeba mu jeszcze doda. Potem sucy szed dalej, nie spuszczajc oczu z drzwi, i kiedy urzdnik, jak to si zwykle zdarzao, wkrtce uchyla ostronie drzwi, by wcign akta do pokoju, sucy podbiega do w kilku susach, wstawia stop miedzy drzwi i zmusza w ten sposb danego pana przynajmniej do pertraktacji z nim twarz w twarz, co w kocu zwykle doprowadzao do jakiego kulawego kompromisu. A gdy si to nie udawao lub gdy przy jakich drzwiach sposb taki wydawa mu si mao skuteczny, prbowa inaczej. Cay nacisk na przykad wywiera na owego pana, ktry akt si domaga, potem za odsuwa na bok drugiego sucego, ktry pracowa mechanicznie i by widocznie cakiem bezwartociowym pomocnikiem, i zaczyna sam do owego urzdnika przemawia szeptem, tajemniczo, wsuwajc gow gboko do pokoju. Prawdopodobnie czyni mu jakie obietnice i zapewnia go, e przy przyszym rozdziale akt tamten drugi urzdnik otrzyma odpowiedni kar. Przy tym wskazywa co najmniej kilka razy na drzwi antagonisty i mia si, o ile pozwalao mu na to zmczenie. Poza tym jednak byy jeszcze wypadki, jeden czy dwa, kiedy sucy dawa za wygran, ale K. myla, e nawet wwczas bya to rezygnacja tylko pozorna lub przynajmniej usprawiedliwiona, gdy sucy szed dalej ju spokojnie, nie zwaajc na haasowanie poszkodowanego urzdnika. Tylko przymknicie oczu na dusz chwil wskazywao, e sucy boleje nad tym. Wkrtce jednak krzyczcy urzdnik stopniowo si uspokaja. Tak jak nieustanny pacz dziecka stopniowo przechodzi w urywane szlochanie, tak
226

dziao si i z tym krzykiem. Ale rwnie po nastaniu cakowitej ciszy rozlega si jeszcze pojedynczy krzyk lub przelotne otwieranie i zatrzaskiwanie drzwi. W kadym razie okazywao si, e sucy prawdopodobnie i w tym wypadku postpi cakiem susznie. W kocu pozosta tylko jeden urzdnik, ktry nie chcia si uspokoi. Dugo milcza, ale tylko, by odpocz a potem znowu zaczai krzycze, wcale nie ciszej ni poprzednio. Nie byo cakiem jasne, dlaczego tak wrzeszcza i narzeka. By moe wcale nie z powodu rozdziau akt. Tymczasem sucy koczy sw prac. Na wzku pozostay z winy pomocnika tylko jedne jedyne akta, waciwie may papierek, kartka z notesu, i nie wiedziano, komu j dorczy. Moe to moje akta? - przeszo K. przez gow. Wjt przecie zawsze mwi o tym, e to taka mao wana sprawa. I K., chocia swoje przypuszczenie uwaa w gruncie rzeczy za dowolne i mieszne, usiowa zbliy si do sucego, ktry oglda ow kartk z namysem. Nie byo to znw takie atwe, gdy sucy nie odpaca si K. wzajemnoci za jego sympati dla niego. Nawet wrd najciszej pracy mia jeszcze tyle czasu, by ze zoci spoglda na K. Dopiero teraz, po zakoczeniu rozdzielania akt, wydao si, e zapomnia troch o K. czy te sta si bardziej obojtny. Jego wielkie zmczenie byo dostatecznym powodem po temu, by nie przejmowa si zbytnio kartk, moe jej nawet wcale nie czyta, a tylko udawa, i chocia tu na korytarzu prawdopodobnie mieszkaca kadego pokoju, uszczliwiby t kartk, to jednak postanowi inaczej, gdy dorczanie akt ju mu si znudzio. Trzymajcy wskazujcy palec na ustach, da swemu towarzyszowi znak, by milcza... i nim K. zdy do niego podbiec - podar kartk na drobne strzpki, ktre potem schowa do kieszeni. Bya to chyba pierwsza nieformalno, jak K. w tutejszym urzdowaniu zauway, zreszt moliwe, e i to mogo by tylko le przez niego zrozumiane. I nawet jeli bya to nieformalno, mona j byo przebaczy, bo przy stosunkach, jakie tu panoway, sucy nie mg bezbdnie pracowa; nagromadzona zo i niepokj musiay wreszcie wybuchn, jeli wyadowyway si jedynie w podarciu maej karteczki, nie byo to znw tak wielk win. Cigle jeszcze rozlega si w korytarzu gos nie mogcego w aden sposb uspokoi si urzdnika, a jego koledzy, ktrzy pod innymi wzgldami nie odnosili si do siebie zbyt przyjanie, wydawali si, jeli chodzio o ten haas, cakowicie go aprobowa. Powoli mona byo doj do przekonania, e urzdnik ten wzi na siebie zadanie haasowania za wszystkich, a inni pobudzali go okrzykami i przytakiwaniem gow, by nie przestawa. Ale teraz sucy ju si wcale tym nie przejmowa. Praca jego bya skoczona. Wskaza wic drugiemu sucemu na dyszel wzka i oddalili si tak, jak przyszli, tylko jakby troch bardziej zadowoleni, i tak szybko, e pchany przez nich wzek podskakiwa. Jeszcze tylko jeden raz drgnli i obejrzeli si, kiedy cigle wrzeszczcy urzdnik, przed ktrego drzwiami
227

K. si wasa, gdy chtnie dowiedziaby si, o co mu waciwie chodzi, uznawszy widocznie, e krzyczenie jest nie wystarczajce, odnalaz prawdopodobnie dzwonek elektryczny i uszczliwiony, e to go odcia, zamiast wrzeszcze, zacz nieustannie dzwoni. Odpowiedzia mu na to z innych pokojw gony pomruk, co wydawao si oznacza aprobat. Widocznie urzdnik zrobi co, na co wszyscy ju dawno mieli ochot, a czego z niewiadomych przyczyn nie robili. Moe urzdnik dzwoni tak na sub, moe na Fried? Mg tak dugo dzwoni, Frieda bowiem bya zajta otulaniem Jeremiasza w mokre przecierada, a nawet gdyby Jeremiasz by ju zdrw, to i tak nie miaaby czasu, gdy wtedy leaaby w jego objciach. Dzwonienie jednak odnioso natychmiastowy skutek. Ju pdzi z daleka zarzdca gospody w czarnym ubraniu, zapity jak zawsze pod szyj. Wydawao si jednak, jak gdyby zapomnia o swej godnoci, tak prdko pdzi. Rce mia na wp wycignite, jak gdyby by wzywany z powodu jakiego wielkiego nieszczcia i przybywa, by je obj i zdusi, przyciskajc do piersi. Kada nawet najmniejsza nierwnomierno w dzwonieniu powodowaa, e robi krtki skok i jeszcze bardziej si pieszy. W znacznej odlegoci za nim ukazaa si rwnie jego ona, tak samo z wycignitymi rkami, ale robica mae, afektowane kroczki, tak e K. myla, i na pewno si spni i przybdzie, kiedy jej m ju wszystko zaatwi co trzeba. eby wic nie przeszkadza mu w biegu, K. przywar szczelnie do ciany, ale zarzdca gospody przystan przy K., jak gdyby to on by celem jego popiechu, rwnie i ona zarzdcy bya ju przy nim, po czym oboje zasypali go zarzutami, ktrych K. w popiechu i zaskoczeniu nie rozumia, zwaszcza e i dzwonienie urzdnika zaguszao wszystko, a nawet inne dzwonki zaczy dzwoni, ju nie z koniecznoci, ale jakby dla zabawy i z nadmiaru radoci. Tote K., dbajc o to, by win swoj zrozumie, zgodzi si, by zarzdca wzi go pod rami i wyprowadzi z tego harmideru, ktry si cigle wzmaga, gdy za nimi - K. nie oglda si wcale za siebie, bo zarzdca z jednej strony, a jego ona z drugiej mwili co do niego nieustannie - drzwi si otwieray i cay korytarz si oywi: zacz si tam jaki ruch, jak w ciasnym zauku, a drzwi, jak gdyby tylko na to cierpliwie czekay, by K. je wreszcie min i by mogy wypuci czekajcych za nimi panw. W to wszystko wpada odgos dzwonkw, ktre wci na nowo zaczynay dzwoni, jak gdyby chciay uczci jakie zwycistwo. Potem nareszcie, kiedy znw byli na cichym, biaym podwrzu, gdzie czekao kilkoro sa, K. uwiadomi sobie stopniowo, o co chodzi. Ani zarzdca gospody, ani jego ona nie mogli zrozumie, e K. mg si na co podobnego odway. Ale c ja takiego uczyniem? - pyta K. raz po raz samego siebie, ale dugo nie mg si dopyta, podczas gdy dla nich obojga jego wina bya a nazbyt wyrana i dlatego wcale nie wierzyli w jego dobr wol. Bardzo powoli K. zrozumia wszystko. Nie mia prawa
228

znajdowa si w tym korytarzu, najwyej, i to z aski i do odwoania, wolno mu byo przebywa przy szynkwasie. Jeli go jeden z panw wezwa, to naturalnie musia przed nim si stawi, ale powinien by stale o tym pamita - by przecie przy zdrowych zmysach - e znajduje si gdzie, gdzie by nie powinien, dokd wezwa go pan urzdnik, i to bardzo niechtnie, i jedynie dlatego, e wymagaa tego i usprawiedliwiaa to sprawa urzdowa. Powinien by szybko si stawi i podda si przesuchaniu, ale potem moliwie jak najprdzej si oddali. Bo czy tego nie rozumia, e jego obecno na tym korytarzu jest w najwyszym stopniu niestosowna? Ale jeeli mia takie uczucie, to jake mg tak dugo si wasa, jak jakie bydl na pastwisku? Czy nie by wezwany na nocne przesuchanie i czy nie wie, w jakim celu nocne przesuchiwania zostay wprowadzone? Te przesuchiwania - i w tym miejscu K. odnajdywa nowe wytumaczenie ich sensu - miay przecie tylko jeden cel: chodzio o to, by panowie urzdnicy mogli przesuchiwa interesantw, ktrych widok przy wietle dziennym by dla nich nie do zniesienia, w nocy, szybko, przy sztucznym wietle, tak by od razu po przesuchaniu zapomnie o caej ich szpetocie, jak o jakim zym nie. Zachowanie si jednak K. urgao wszelkim zasadom ostronoci. Nawet upiory znikaj nad ranem, K. za pozosta tam z rkami w kieszeniach, jak gdyby nie chcc si oddali, i oczekiwa, e oddali si cay korytarz wraz ze wszystkimi pokojami i znajdujcymi si w nich panami. I na pewno tak by si stao - mg by tego pewien - gdyby w ogle naleao to do moliwoci, gdy delikatno panw urzdnikw nie ma granic. aden z nich nie wygnaby K. i nie powiedziaby mu, co byoby przecie jak najbardziej zrozumiae, e musi wreszcie sobie pj; nikt by tego nie zrobi, chocia na pewno podczas obecnoci K. wszyscy trzli si z podniecenia, e poranek, ta najmilsza dla nich pora, zostaje im zatruty. Zamiast wystpowa przeciwko K., wol oni jednak cierpie, przy czym pewn rol odgrywa nadzieja, e K. musi z czasem zrozumie bijc w oczy prawd i odpowiednio do cierpienia panw urzdnikw sam bdzie a do niemoliwoci bole, e tak przeraliwie niestosownie, widoczny dla wszystkich, stoi tu o porannej godzinie na korytarzu. Ponna nadzieja. Nie wiedz oni lub nie chc w swej yczliwoci i wyrozumiaoci wiedzie, e istniej rwnie nieczue, twarde i nie liczce si z adnym szacunkiem serca. Czy nawet ma nocna, ten biedny owad, nie wyszukuje sobie o wicie cichego kcika? Rozpaszcza si tam i najchtniej by w ogle znikna, bolejc nad tym, e uczyni tego nie potrafi. K. natomiast stan tam, gdzie najbardziej by widoczny, i gdyby przez to mg nie dopuci do nastania dnia, to na pewno byby to zrobi. Nie dopuci nie moe, ale opni i utrudni, niestety, potrafi. Czy nie asystowa przy rozdziale akt? przy funkcji, przy ktrej nikomu nie wolno asystowa z wyjtkiem zainteresowanych, funkcji, ktrej ani zarzdca gospody, ani jego ona nie maj
229

prawa przyglda si w swoim wasnym domu. Byo to co, o czym wiedzieli jedynie ze syszenia, jak na przykad dzi od tych sucych. Czy K. mg nie zauway, z jakimi trudnociami odbywao si dorczanie akt, co, co jest samo w sobie niezrozumiae, bo przecie kady z panw urzdnikw suy tylko sprawie, a nigdy nie myli o wasnej korzyci i dlatego z caych si musi si o to stara, by rozdzia akt - ta wana, podstawowa praca odbywa si szybko, atwo bezbdnie. I czy K. naprawd nie zawitaa myl, i gwn przyczyn wszystkich tych trudnoci jest to, e podzia musi si odbywa niemal przy zamknitych drzwiach bez moliwoci bezporedniego obcowania midzy sob urzdnikw, ktrzy naturalnie mogliby si ze sob porozumie w jednej chwili, podczas gdy porednictwo sucych musi zabiera dugie godziny, nigdy nie moe si odby bez narzekania i stanowi nieustann mk zarwno dla panw, jak i dla sucych, poczon prawdopodobnie ze szkodliwymi dla pniejszej pracy skutkami. Ale dlaczego panowie urzdnicy nie mog ze sob obcowa? Czy K. naprawd tego jeszcze nie rozumie? Co podobnego nie przytrafio si jeszcze zarzdczyni gospody oraz jemu samemu, jak to stwierdzi, a przecie mieli ju do czynienia z niejednym niesfornym czowiekiem. Rzeczy, ktrych zazwyczaj nie ma si odwagi wypowiedzie, trzeba mu mwi bez osonek, gdy inaczej nie rozumie nawet najzwyklejszych. A wic, gdy trzeba to ju powiedzie, to zarzdca z on stwierdzaj: e z jego powodu, i to wycznie z jego powodu, panowie urzdnicy nie mogli wyj ze swoich pokojw, gdy rano, gdy ledwo obudz si ze snu, s zbyt wstydliwi i draliwi, by mogli si naraa na spojrzenia obcych ludzi. Czuj si, cho moe i s cakowicie odziani, jakby byli zbyt obnaeni, by mc si pokaza. Trudno powiedzie, dlaczego si wstydz. Moe ci niezmordowani pracownicy wstydz si tylko z tego powodu, e w ogle spali. Ale moe jeszcze bardziej ni pokazywa si, wstydz si patrze na obcych ludzi; temu, co za pomoc nocnych przesuchiwa szczliwie przezwyciyli, to znaczy widokowi nieznonych dla nich interesantw, nie chc teraz nagle i bezporednio rano w caej nagiej prawdzie na nowo pozwoli, aby na nich oddziaao. Po prostu nie czuj si na siach. C to musi by za czowiek, ktry nie czuje przed nimi respektu! Ot to musi by czowiek taki jak K., kto, kto stawia si ponad wszystkim, ponad prawem, ponad najzwyklejsz ludzk delikatnoci, tpo i ospale, kto, komu wcale o to nie chodzi, e niemal uniemoliwi rozdzia akt, kto uwacza dobrej sawie tego domu i kto doprowadza do czego, czego nigdy jeszcze nie byo, e zrozpaczeni urzdnicy zaczli sami broni si z nadludzk si, przezwyciali si, by dzwoni i woa o pomoc, byle wygna K., ktrym w inny sposb nie da si wstrzsn! Oni, panowie, woaj o pomoc! Czy zarzdca gospody i jego ona oraz cay personel od dawna by nie przybiegli, gdyby tylko mieli, nie powoani, o rannej godzinie ukaza si przed
230

panami, choby tylko po to, by popieszy im z pomoc i potem zaraz si oddali. Trzsc si z oburzenia nad K. i niepocieszeni z powodu wasnej niemocy, czekali tu przy wejciu do korytarza i dopiero nieoczekiwane dzwonienie stao si dla nich wybawieniem. Teraz najgorsze mino! eby tylko rzuci okiem na radosne oywienie wyzwolonych nareszcie panw. Oczywicie dla K. jeszcze nie wszystko mino, na pewno bdzie musia za to, co tu narobi, odpokutowa. Tymczasem doszli ju do samego szynkwasu. Dlaczego zarzdca gospody mimo caego swego gniewu K. tu przyprowadzi, nie byo wcale jasne. Moe zrozumia, e znuenie K. uniemoliwia mu na razie opuszczenie gospody. Nie czekajc na zaproszenie, by usi i zaczeka, K. po prostu osun si na jedn z beczek. Tam w ciemnoci poczu si dobrze. W wielkiej sali palia si tylko saba lampka elektryczna nad kranami do nalewania piwa, a na dworze panowaa jeszcze gboka ciemno. Zdawao si, e szaleje zadymka niena. Jeli za siedziao si tu w cieple, to naleao by wdzicznym i stara si, by nie zosta wygnanym. Zarzdca gospody i jego ona stali cigle jeszcze przed K., jak gdyby stanowi on dla nich w dalszym cigu pewne niebezpieczestwo i jak gdyby przy jego zupenej nieodpowiedzialnoci nie byo wykluczone, e znowu tam pjdzie i bdzie prbowa wedrze si na korytarz. Rwnie i oni oboje byli zmczeni z powodu nocnych strachw i zbyt wczesnego wstania, zwaszcza zarzdczyni. Miaa na sobie brzow sukni ze sztucznego jedwabiu, szeleszczc i szerok u dou, niedokadnie pozapinan i krzywo przewizan szarf, nie wiadomo skd wycignit i narzucon naprdce. Gow, jakby nadaman w karku, opara o rami ma i cieniutk chusteczk ocieraa oczy, rzucajc na K. raz po raz dziecinne gniewne spojrzenia. Aby t par uspokoi, K. wyjani, e wszystko, co mu teraz opowiedzieli, stanowi dla niego zupen nowo, ale e mimo tej niewiadomoci nie pozostaby tak dugo w korytarzu, gdzie naprawd nie mia nic do roboty i na pewno nie chcia nikogo drczy, lecz e wszystko to stao si jedynie z powodu strasznego przemczenia. Jest im wdziczny, e zakoczyli tak przykr scen, a gdyby pocignito go do odpowiedzialnoci, bdzie to dla niego nawet bardzo podane, gdy tylko w ten sposb bdzie mg przeszkodzi oglnemu przekrcaniu sensu jego zachowania. Tylko zmczenie i nic ponadto byo powodem wszystkiego. Przemczenie to wszake pochodzi std, e jest one jeszcze nie przyzwyczajony do wysiku, jaki pociga za sob przesuchanie. Jest przecie tutaj od niedawna. Jeli nabdzie ju pewnego dowiadczenia, to co podobnego nie bdzie mogo si powtrzy. By moe, e zbyt przejmuje si tymi przesuchiwaniami, samo przez si nie jest to przecie nic zego. Musia przej przez dwa przesuchania, jedno po drugim, pierwsze u Burgela, drugie o Erlangera. Zwaszcza to pierwsze bardzo go wyczerpao, drugie wprawdzie
231

nie trwao dugo, gdy Erlanger prosi go tylko o wywiadczenie pewnej drobnej uprzejmoci, ale oba razem, i to w cigu jednej nocy, byy dla niego nie do zniesienia. By moe, e i kto inny, na przykad sam pan zarzdca gospody, rwnie nie wytrzymaby. Z drugiego przesuchania K. wyszed zataczajc si. By to rodzaj zamroczenia. Przecie widzia obu tych panw po raz pierwszy i sysza o nich rwnie po raz pierwszy, a jednak musia im odpowiada. Wszystko, o ile si orientuje, wypado dobrze, ale potem przytrafio si to nieszczcie, ktre jednak wobec tego, co byo przedtem, nie moe by mu poczytywane za win. Niestety, tylko Erlanger i Burgel orientowali si, jaki jest jego stan, i na pewno byliby nim si zaopiekowali i nie dopucili do tego wszystkiego, co potem zaszo, ale Erlanger zaraz po przesuchaniu musia wyj, prawdopodobnie by pojecha na zamek, Burgel za widocznie zmczony tym przesuchaniem, ktrego i K. nie mg przetrzyma bez osabnicia, zasn i przespa nawet cay rozdzia akt. Gdyby K. mia podobn moliwo, to z przyjemnoci by j wykorzysta i chtnie zrezygnowa z wszelkiego niedozwolonego podgldania, i to tym atwiej, e w gruncie rzeczy nie by w stanie nic dojrze i dlatego najwraliwsi nawet panowie urzdnicy mogli bez obawy mu si pokaza. Napomknicie o obu przesuchaniach, zwaszcza u Erlangera, i respekt, z jakim K. mwi o panach urzdnikach, dobrze usposobiy do niego zarzdc gospody. Chcia ju nawet speni prob K. i pooy na beczkach desk, na ktrej K. mgby do brzasku si przespa, lecz ona zarzdcy bya wyranie temu przeciwna. Dopiero teraz uwiadomia sobie, e suknia jej bya w nieadzie i raz po raz daremnie j poprawiaa, krcc cigle gow. Widocznie lada chwila mg wybuchn spr, dotyczcy domowego spokoju. Dla K. z powodu jego przemczenia rozmowa pary maeskiej nabieraa zbyt wielkiego znaczenia. Wydao mu si, e gorszym od wszystkich dotychczasowych przey nieszczciem byoby, gdyby go teraz std wygnali. Nie wolno byo do tego dopuci, nawet kosztem pogodzenia si zarzdcy i jego ony. Przyczai si, skulony na beczce, i przyglda obojgu, a ona zarzdcy w swej niezwykej wraliwoci, ktr K. ju dawno zauway, szybko odesza na bok i cho prawdopodobnie ju o czym innym mwia, nagle wykrzykna: - Jak on na mnie patrzy! Wypd go std wreszcie! K. jednak wykorzystujc okazj i cakowicie, a do zupenej obojtnoci przekonany, e pozostanie tu, gdzie jest, powiedzia: - Nie na ciebie patrz, ale na twoj sukni. - Dlaczego na moj sukni? - spytaa zarzdczyni z przejciem. K. wzruszy ramionami. - Chod - rzeka do ma. - On jest pijany, ten gbur! Niech przepi si tutaj i wytrzewieje!
232

A potem zwracajc si do Pepi, ktra zawoana wyonia si z ciemnoci, rozczochrana, zmczona, trzymajc niedbale miot w rku, kazaa jej rzuci K. jak poduszk.

233

Rozdzia 20
Kiedy K. si obudzi, zdawao mu si z pocztku, e prawie wcale nie spa. Pokj by nadal pusty i ciepy, wszystkie ciany pogrone w ciemnoci, jedyna arwka nad kranami od piwa zgaszona, a za oknami noc. Kiedy jednak wycign si, poduszka spada, a prowizoryczne ko i beczki zatrzeszczay. Zaraz podesza Pepi i dopiero teraz K. si dowiedzia, e ju jest wieczr i e spa ponad dwanacie godzin. ona zarzdcy gospody kilka razy w cigu dnia pytaa o niego, jak rwnie Gerstacker, ktry rano, kiedy K. rozmawia z zarzdczyni, czeka po ciemku przy piwie, a potem ju nie mia K. niepokoi. Przyszed tylko raz, aby zobaczy, co si z K. dzieje. W kocu podobno i Frieda tu bya, staa przez chwil przy K., ale chyba nie z jego powodu tu przysza, lecz dlatego, e miaa sporo do przygotowania, poniewa wieczorem znw miaa obj swe dawne stanowisko. - Ona ju chyba o ciebie nie dba? - spytaa Pepi podajc kaw i ciastka. Ale nie pytaa zoliwie jak dawniej, lecz ze smutkiem, jak gdyby sarna ju poznaa zo wiata, wobec ktrej wasna zo zawodzi i traci sens. Mwia do K. jak do towarzysza niedoli, a kiedy skosztowa kawy i zauwaya, e wydaje mu si nie do sodka, pobiega i przyniosa mu pen cukiernic. Smutek jednak nie przeszkodzi jej wystroi si dzi moe bardziej jeszcze ni ostatnim razem. Miaa mnstwo kokardek i wsteczek wplecionych we wosy, ktre nad czoem oraz na skroniach byy starannie ufryzowane. Na szyi miaa zawieszony acuszek gincy w gbokim wyciciu bluzki. Kiedy K., zadowolony z tego, e wreszcie si wyspa i mg napi si dobrej kawy, skrycie wycign rk do jednej z kokardek i stara siej rozwiza, Pepi zmczonym gosem powiedziaa: - Daj mi spokj - i usiada przy nim na beczce. I K. nie potrzebowa wcale O jej zmartwienie pyta, gdy sama zacza zaraz opowiada, majc oczy utkwione w filiance K., jak gdyby potrzebowaa jakiego odwrcenia uwagi, nawet kiedy opowiadaa, i jak gdyby nie moga, nawet kiedy bya zaprztnita wasnym nieszczciem, odda mu si cakowicie, gdy byo to ponad jej siy. Najprzd K. si dowiedzia, e waciwie on by winien caemu nieszczciu Pepi, ale e ona si za to na niego nie gniewa. Podczas caego opowiadania kiwaa z zapaem gow, by nie dopuci do sprzeciwu z jego strony. Nasamprzd K. zabra Fried od szynkwasu i przez to umoliwi awans Pepi. Nie mona sobie wyobrazi, by co poza tym mogo skoni Fried do opuszczenia stanowiska. Siedziaa przecie tu przy szynkwasie, jak pajk w swej sieci, i snua na wszystkie strony nici, sobie tylko znane. Usun j std wbrew jej woli byo cakiem niemoliwe i tylko mio do kogo

234

o wiele od niej niszego, a wic co, czego nie mona byo pogodzi z jej stanowiskiem, moga j z tego miejsca wygna. A Pepi? Czy przyszo jej kiedy na myl, e bdzie moga to stanowisko zdoby? Bya pokojwk, miaa niewan posad, bez adnych szans. Oczywicie, jak kada dziewczyna marzya o wspaniaej przyszoci, gdy marze nie mona sobie zakaza, ale powanie nie mylaa o awansie, zadowalajc si tym, co ju osigna. I wtedy Frieda nagle znikna od szynkwasu i raptem przytrafio si tak, e zarzdca gospody nie mia pod rk odpowiedniej zastpczyni, zacz si rozglda i spojrzenie jego pado na Pepi, ktra oczywicie w odpowiedni sposb wysuna si naprzd. W owym czasie kochaa ona K., jak jeszcze nikogo w yciu. Miesicami przesiadywaa w malutkiej, ciemnej izdebce i bya gotowa tam cae lata, a w najgorszym razie nawet cae ycie, spdzi przez nikogo nie zauwaona, i wtedy nagle zjawi si K., bohater, wybawiciel dziewic, i utorowa jej drog wzwy. Oczywicie nie wiedzia on wcale o jej istnieniu i nie uczyni tego z jej powodu, ale to nie obchodzio jej wdzicznoci. W noc poprzedzajc objcie posady - wtedy jeszcze niepewnej, ale ju prawdopodobnej - spdzia dugie godziny na marzeniach o tym, by z nim rozmawia i szepta mu do ucha o swojej wdzicznoci. A jego czyn podnosio w jej oczach jeszcze to, e wanie Frieda bya t, ktrej los K. wzi na swoje barki. Byo w tym co niepojcie bezinteresownego, e K., aby podcign w gr Pepi, zrobi z Friedy swoj kochank i to wanie z Friedy, tej nieadnej, podstarzaej, chudej dziewczyny, z krtkimi, sterczcymi jak strzecha wosami, a poza tym nieszczerej i wiecznie majcej jakie sekrety, co zreszt chyba ma zwizek z jej powierzchownoci. Jeli na jej twarz i na ca posta niewtpliwie przykro byo spojrze, to musi przecie posiada przynajmniej jakie ukryte powaby, ktrych nikt nie mg zbada, na przykad jej rzekomy stosunek z Klammem. Nawet takie myli przychodziy wtedy Pepi do gowy: czy to moliwe, by K. naprawd kocha Fried, czy oszukuje on sam siebie, czy moe tylko Fried, i moe jedynym skutkiem tego wszystkiego bdzie awans Pepi, a wtedy K. zauway swoj pomyk lub nie bdzie chcia jej ukrywa - i bdzie widzia ju nie Fried, lecz tylko j, Pepi, co przecie nie jest wcale jakim wariackim pomysem, gdy Pepi z Fried, jako dziewczyna z dziewczyn, moe chyba rywalizowa, temu nikt nie zaprzeczy. Przede wszystkim bowiem stanowisko Friedy i ten blask, ktry Fried potrafia mu nada, olepiy K. na krtki czas. I Pepi tylko o tym marzya, e K., kiedy ona ju obejmie to stanowisko, przyjdzie do niej bagajc, do niej za bdzie nalea wybr: wysucha K. i straci posad, albo odmwi mu i zaawansowa wyej. Przy tym uoya sobie, e zrezygnuje ze wszystkiego i zniy si do K., by nauczy go prawdziwej mioci, ktrej on przy Friedzie nigdy nie zazna i ktra jest niezalena od stanowisk najbardziej zaszczytnych na wiecie. Ale potem stao si inaczej. I czyja to wina? przede
235

wszystkim wina K., a nastpnie, oczywicie, przewrotnoci Friedy. Ale przede wszystkim K. Gdy czego on waciwie chce, c to za dziwny czowiek. Do czego dy, c to za wane rzeczy, ktre go tak absorbuj i ka mu zapomina o tym, co najblisze, najlepsze, najpikniejsze? Pepi staa si ofiar i wszystko jest takie gupie, wszystko stracone. Jeliby kto czu si na siach ca t gospod dla oficjalistw podpali, tak by zgorzaa cakowicie, jak papier w piecu, by lad po niej nie zosta, ten zostaby dzi wybracem Pepi. No i Pepi przysza do szynkwasu cztery dni temu na krtko przed obiadem. Praca tu nielekka, niemal ponad siy ludzkie, ale to co mona osign, rwnie jest nie do pogardzenia. Pepi i dawniej nie ya z dnia na dzie i chocia nigdy w najmielszych nawet marzeniach nie pretendowaa do takiego stanowiska, poczynia jednak sporo obserwacji. Orientowaa si, na czym to stanowisko polega, tak e nie mona powiedzie, by obja posad bez przygotowania. Zreszt bez przygotowania nie mona si wcale jej podj, gdy utracioby si j w cigu pierwszych paru godzin. Zwaszcza jeliby chciao si tu zachowywa w sposb waciwy pokojwce! Jako pokojwka czowiek po pewnym czasie czuje si zagubiony i zapomniany. Jest to praca jak w kopalni. Przynajmniej w korytarzu sekretarzy tak jest; caymi dniami widzi si tam tylko dziennych interesantw, ktrzy snuj si tam i z powrotem, nie wac si nawet podnie oczu. Nie widzi si nikogo poza dwiema, trzema innymi pokojwkami, ktre s podobnie zgorzkniae. Rano nie wolno w ogle wyj z pokoju, gdy sekretarze chc by sami wrd swoich. Jedzenie przynosz im parobcy z kuchni; pokojwki zazwyczaj nie maj z tym nic wsplnego. Rwnie w czasie spoywania posikw nie wolno si pokazywa w korytarzu. Jedynie gdy panowie urzdnicy pracuj, wolno pokojwkom sprzta, ale naturalnie nie w zajtych, lecz tylko w pustych pokojach i sprztanie musi si odbywa w zupenej ciszy, by nie przeszkadza panom w ich pracy. Ale czy moliwe jest cicho sprzta, kiedy panowie zajmuj pokoje po kilka dni, a poza tym i parobcy, ta brudna haastra, tam si krztaj, tak e taki pokj, kiedy nareszcie pokojwka ma do niego wolny dostp, znajduje si w takim stanie, e nawet potop by go nie wymy do czysta. Rzeczywicie, s to dostojni panowie, ale trzeba z trudem przezwyciy obrzydzenie, by mc po nich sprzta. Pokojwki nie maj zreszt nawau pracy, ale ta, jak maj, jest uciliwa. I nigdy nie usyszy si dobrego sowa, zawsze tylko zarzuty, zwaszcza ten jest najprzykrzejszy i najczstszy, e przy sprztaniu zginy jakie akta. W rzeczywistoci nic nie ginie, kady najmniejszy papierek oddaje si zarzdcy gospody, a jednak akta gin, cho wcale nie z winy dziewczt. Potem przybywaj komisje i dziewczta musz opuszcza swoje pokoje, za komisje szperaj w ich kach. Dziewczta nie maj wielkiego majtku, troch osobistych rzeczy przechowuj
236

w koszykach, ale komisje mimo to przeszukuj pokj godzinami. Oczywicie nic nie znajduj, gdy skd akta miayby si tam dosta? C pokojwkom po aktach? W rezultacie otrzymuje si znowu za porednictwem zarzdcy gospody jedynie wymylania i groby ze strony zawiedzionej w swych oczekiwaniach komisji. I nigdy si nie ma spokoju, ani we dnie, ani w nocy, harmider do pnocy od wczesnego rana. Gdyby przynajmniej nie trzeba byo tam mieszka, ale jest to przymusowe, gdy w godzinach pozasubowych pokojwki winny w miar zamwie przynosi rne drobiazgi z kuchni, zwaszcza noc. Raz po raz rozlega si nage uderzenie w drzwi izby pokojwek, potem dyktowane jest zamwienie, trzeba zbiega na d do kuchni, wytrzsa sen z zaspanych kuchcikw i stawia tac z zamwionym jedzeniem przed drzwiami izby pokojwek, skd parobcy j zabieraj. Jake to wszystko jest smutne. Ale to jeszcze nie najgorsze. Najgorzej jest wtedy, kiedy nie ma adnych zamwie, a gbok noc, gdy wszystko ju powinno spa i wikszo goci pogrona jest rzeczywicie we nie, co zaczyna wasa si pod drzwiami izby pokojwek. Wtedy dziewczta wychodz ze swych ek, ktre umieszczone s jedne nad drugimi, gdy wszdzie jest za mao miejsca, i caa izba dziewczt jest waciwie jedn wielk szaf z trzema pkami. Dziewczta podsuchuj pod drzwiami, klkaj i tul si do siebie w strachu. I cigle syszy si to co, co skrada si pod drzwiami. Wszystkie byyby ju szczliwe, gdyby to nareszcie ju weszo, ale nic si nie dzieje i nikt nie wchodzi do pokoju. Przy tym trzeba powiedzie, e nie zagraa tu adne bezporednie niebezpieczestwo. Moe to tylko kto, kto przechadza si pod ich drzwiami, namylajc si, czy zrobi jakie zamwienie, i w kocu na to si nie decyduje. Moe to tylko to, a moe zupenie co innego. Waciwie nie zna si tych panw wcale, prawie si ich nie widziao. W kadym razie dziewczta w swoim pokoju umieraj ze strachu i kiedy wreszcie za drzwiami si uciszy, opieraj si o cian i nie maj dosy siy, by wrci do swych ek. Takie ycie czeka znw Pepi; ju dzi wieczr ma ona zaj swe miejsce w izbie pokojwek. I dlaczego? Z winy K. i Friedy. Znowu musi wrci do tego ycia, z ktrego ledwo umkna, z ktrego, wprawdzie z pomoc K., ale rwnie i z najwikszym wasnym wysikiem umkna. Gdy w tamtej subie dziewczta si zaniedbuj, nawet najbardziej staranne. Bo i dla kogo miayby si stroi? Nikt ich nie widzi, najwyej personel kuchenny. Ktrej to wystarczy, niech si stroi. Poza tym musz cigle przebywa w swojej izdebce lub w pokojach panw urzdnikw, do ktrych wej czysto ubran byoby lekkomylnoci i marnotrawstwem. Cigle te przebywaj w sztucznym owietleniu i dusznym powietrzu - wci si tam pali w piecu - i waciwie s stale przemczone. Jedyne wolne popoudnia spdza si najchtniej zaszywszy si w jaki zakamarek w kuchni i pi spokojnie i beztrosko. Po c si wic stroi? Waciwie prawie si nie ubieramy.
237

I nagle Pepi zostaje przeniesiona do szynkwasu, gdzie, jeli si chciao tam zosta, trzeba byo robi wanie co przeciwnego, gdzie cigle jest si na oczach ludzi, i to czasem panw bardzo wybrednych i uwaajcych na wszystko, oraz gdzie z tego powodu naley moliwie subtelnie i przyjemnie wyglda. Tak, to by przeom. I Pepi ma prawo o sobie powiedzie, e niczego nie zaniedbaa. Jak pniej wszystko si rozwinie, o to si Pepi nie troszczya. Wiedziaa, e posiada zdolnoci potrzebna na tym stanowisku, bya nawet cakiem tego pewna. T pewno ma ona jeszcze i teraz i nikt nie moe jej tego odebra, nawet dzisiaj, w dniu jej klski. Jedyn trudn rzecz byo okaza swoje umiejtnoci od razu na pocztku, gdy bya tylko ubog pokojwk bez sukienek i wiecideek, panowie za nie maj cierpliwoci czeka, a kto si wyrobi, ale chc natychmiast mie bufetow jak si naley, a jeli nie, to si zraaj. Mona by pomyle, e ich wymagania nie s znw takie wielkie, jeli Frieda moga je zaspokoi. Ale to nie jest suszne. Pepi czsto si nad tym zastanawiaa, a nawet niekiedy spotykaa si z Frieda i przez pewien czas spaa z ni w jednym ku. Nie jest rzecz atw wydosta co od Friedy, a jeli kto nie jest bardzo uwany - a kto z panw na takie rzeczy uwaa? - tego ona atwo nabierze. Nikt nie wie lepiej ni sama Frieda, jak aonie wyglda, kiedy na przykad po raz pierwszy rozpuci swoje wosy, wtedy mona rce zaama i wydaje si, e taka dziewczyna, gdyby wszystko odbywao si sprawiedliwie, nie powinna by nawet pokojwk. Wie te ona o tym i przepakaa z tego powodu niejedn noc, przytuliwszy si do Pepi i owinwszy jej wosami swoj gow. Kiedy jednak Frieda jest na subie, to cae jej zwtpienie znika, uwaa si za najpikniejsz i umie to kademu we waciwy sposb narzuci. Zna si na ludziach i na tym polega caa jej sztuka. Kamie szybko i oszukuje, by ludzie nie mieli czasu dokadniej jej si przyjrze, oczywicie nie wystarcza to na dugo, gdy ludzie maj oczy i te w kocu musz zwyciy. Ale w momencie kiedy tylko Frieda takie niebezpieczestwo zmiarkuje, ma ju inny fortel na podordziu, jak na przykad ostatnimi czasy swj stosunek z Klam-mem. Jej stosunek z Klammem! Jeli nie wierzysz, to moesz sprawdzi, id do Klamma i zapytaj. Jake to chytrze z jej strony, jak chytrze! A jeli si nie odwaysz z takim pytaniem pj do Klamma albo jeli nawet z nieskoczenie waniejszymi pytaniami tam ci nie wpuszcz i dostp do Klamma bdzie przed tob cakowicie zamknity - oczywicie tylko przed tob, i takimi jak ty, gdy Frieda na przykad wpada do niego, kiedy jej si podoba - jeli nawet tak bdzie, to i tak moesz to sprawdzi, musisz tylko troch poczeka! Klamm przecie nie bdzie dugo znosi, by krya o nim tego rodzaju faszywa plotka, i na pewno bardzo si tym denerwuje, co o nim opowiadaj przy szynkwasie i w gocinnych pokojach gospody. To wszystko ma dla niego wielk wag i jeli nie jest prawd, od razu to sprostuje. Ale on tego nie prostuje; a wic widocznie nie ma nic do
238

sprostowania, widocznie jest to szczera prawda. Widzimy tylko, e Frieda nosi piwo do pokoju Klamma i wychodzi stamtd z zapat. A waciwie ona wcale tego nie opowiada, gdy nie wolno jej wypapla takiej tajemnicy. Nie! Tajemnice wokoo jej osoby same si ujawniaj, a skoro ju s ujawnione, to i Frieda ju si nie wstydzi o nich mwi, cho robi to skromnie, nie twierdzc nic na pewno i powoujc si tylko na to, o czym wszyscy wiedz. Oczywicie nie na wszystko, na przykad O tym, e Klamm od czasu, kiedy ona jest przy szynkwasie, pija mniej piwa ni dawniej, nie o wiele mniej, ale w kadym razie znacznie mniej, o tym nie mwi, gdy moe to mie rne przyczyny. Moe po prostu nadszed taki czas, w ktrym piwo Klammowi mniej smakuje lub te zapomina o piciu piwa z powodu Friedy. W kadym razie Frieda, cho moe wydawa si to bardzo dziwne jest kochank Klamma. A czego, co Klammowi wystarcza, dlaczego inni nie mieliby podziwia. I w ten sposb Frieda, nim si kto pomiarkowa, zyskaa saw wielkiej piknoci, czego wanie potrzebuje dziewczyna urzdujca przy szynkwasie. A nawet uchodzi za zbyt pikn i zbyt pontn i szynkwas ju jej nie wystarcza. I rzeczywicie ludzie dziwi si, e ona jeszcze cigle jest przy szynkwasie. By bufetow to wiele. Z takiej pozycji zwizek z Klammem wydaje si bardzo pradopodobny. Kiedy jednak bufetowa jest ju kochank Klamma, dlaczego pozostawia on j, i to tak dugo, czy szynkwasie? Dlaczego nie wprowadza jej na wyszy stopie? Mona ludziom tysic razy mwi, e nie ma w tym adnej sprzecznoci i e Klamm ma okrelone powody po temu, by wanie tak postpowa, lub e kiedy nagle, moe ju w najbliszym czasie, dalszy awans Friedy stanie si faktem - to wszystko nie robi ju adnego wraenia. Ludzie maj swoje okrelone pojcia i adne machinacje na duszy czas ich od tych poj nie odwiod. Nikt ju nie wtpi, e Frieda jest kochank Klamma, nawet tym, ktrzy uwaali si za najlepiej poinformowanych, widocznie si znudzio w to powtpiewa, Bde sobie, do diaba, kochank Klamma - myleli - ale kiedy ju raz ni jeste, to chcielibymy to pozna po twoim awansie. Ale nic si nie dao zauway i Frieda bya nadal przy szynkwasie na swoim dotychczasowym stanowisku. W sekrecie bardzo si nawet z tego cieszya, e wszystko pozostawao po staremu, u ludzi jednak tracia na znaczeniu, czego nie moga oczywicie nie zauway, zwaszcza e przeczuwa zazwyczaj rzeczy, zanim one w ogle zaistniej. Rzeczywicie pikna i ujmujca dziewczyna, kiedy ju raz si zadomowi przy szynkwasie, nie potrzebuje uywa adnych sztuczek. Pki trwa jej pikno, pozostanie ona bufetow, chyba e zajdzie jaki szczeglnie niepomylny przypadek. Taka dziewczyna jak Frieda natomiast musi stale dre o swoj posad. Naturalnie jest na tyle mdra, e nie okazuje tego, a nawet woli narzeka i swoj posad przeklina. Ale w skrytoci nieustannie obserwuje
239

nastroje. Ukazanie si Friedy nie robio ju wraenia, ludzie nie raczyli podnosi na ni oczu, nawet parobcy ju si ni nie interesowali, woleli przestawa z Olg lub tego rodzaju dziewcztami. Rwnie po zachowaniu si zarzdcy gospody mona byo zmiarkowa, e Frieda bya coraz mniej niezastpiona, zwaszcza e cigle nowych historyjek o Klammie nie mona byo wymyla. Wszystko ma swoje granice, wic poczciwa Frieda zdecydowaa si na co nowego. Ale kto by w stanie od razu przenikn jej zamiary! Pepi to przypuszczaa, ale i ona, niestety nie przejrzaa Friedy na wylot. Frieda postanowia popeni co skandalicznego. Ona, kochanka Klamma, rzuca si pierwszemu lepszemu, najchtniej najndzniejszemu ze wszystkich na szyj. To wywoa poruszenie, o tym bdzie si dugo mwio i wreszcie ludzie znowu przypomn sobie, co to znaczy by kochank Klamma i co to znaczy zaszczytem tym wzgardzi w zamroczeniu nowej mioci. Trudno polegaa jedynie na znalezieniu odpowiedniego czowieka, z ktrym mona byoby odegra t mdr gr. Nie mg to by znajomy Friedy, nawet nikt spord parobkw, gdy taki wytrzeszczyby chyba tylko na ni oczy i poszedby dalej, a przede wszystkim nie potrafiby zachowa dostatecznej powagi. Mimo caego jej krasomwstwa nie daoby si rozgosi, e Frieda zostaa przez niego napadnita, e nie moga si przed nim obroni i w chwilowym zamroczeniu ulega. Choby to mia by czowiek najndzniejszy, musiaby jednak by kim, co do kogo mona by uwierzy, e mimo swej tpoty i nieokrzesania nie poda nikogo innego, tylko wanie Friedy, i e niczego tak nie pragnie, jak - o wielkie nieba! - oeni si z Frieda. Ale choby to mia by nawet czowiek nieokrzesany, jeli to moliwe jeszcze niszej kondycji ni parobek, nawet o wiele niszej, to jednak musiaby to by kto, z powodu kogo nie natrzsaaby si z niej kada dziewczyna, kto, w kim rwnie i inna rozsdna dziewczyna mogaby dojrze co pocigajcego. Gdzie jednak mona znale takiego mczyzn? Inna dziewczyna prawdopodobnie szukaaby go przez cae ycie nadaremnie. Ale Friedzie szczliwy los przyprowadza geometr do szynk-wasu, i to moe tego wieczora, kiedy cay ten plan po raz pierwszy przyszed jej do gowy. Geometra! A o czym myli K.! Jakie to szczeglne sprawy zaprztaj jego gow? Czy osignie co szczeglnego? Dobr posad czy odznaczenie? Czy pragnie czego takiego? Jeli tak, to powinien by od samego pocztku na co innego stawia. Przecie K. jest niczym, wprost lito bierze, gdy si przyjrzymy jego sytuacji. Jest geometr, jest to ju co, a wic czego si uczy, ale jeli nie potrafi tego wykorzysta, to i tak nic z tego. A przy tym ma on wymagania i to bez najmniejszych podstaw, wymagania, ktrych moe wyranie nie stawia, ale od razu mona zmiarkowa, e ma wymagania, i w tym jest wanie co pocigajcego. Czy on wie o tym, e nawet pokojwka ju co mu z siebie daje, kiedy duej z nim rozmawia. I z tymi wszystkimi szczeglnymi wymaganiami wpada K. od
240

razu, pierwszego wieczora w najordynarniejsz puapk. Czy mu nie wstyd? C go w tej Friedzie tak urzeko? Teraz moe si przecie przyzna. Bo czy moga mu si ona naprawd podoba, takie mizerne, tawe stworzenie? Ale nie, on na ni wcale nie patrzy, powiedziaa mu tylko, e jest kochank Klamma, i miao to dla niego urok nowoci, i ju by zgubiony! Ona wszake musiaa si wtedy wyprowadzi, gdy oczywicie nie byo ju dla niej miejsca w gospodzie dla panw z zamku. Pepi widziaa j jeszcze owego ranka przed wyjazdem. Cay personel si zbieg, bo kady by ciekaw popatrzy. Jej znaczenie byo jeszcze tak wielkie, e jej aowano, i to wszyscy, nawet nieprzyjaciele. Tak suszny okaza si ju na pocztku jej rachunek. Rzuci si na szyj takiemu mczynie wydawao si wszystkim rzecz niezrozumia i cikim ciosem. Dziewcztka z kuchni, ktre oczywicie podziwiaj kad bufetow, byy niepocieszone. Nawet Pepi to wzruszyo, nawet ona nie moga si od tego uchroni, cho jej uwaga bya waciwie zaprztnita czym innym. Zdziwio j, e Frieda prawie nic sobie z tego nie robi. Byo to przecie w gruncie rzeczy okropne nieszczcie, to co Fried spotkao, zreszt nawet udawaa nieszczliw, ale nie do dobrze, ta gra nie moga Pepi oszuka. C dodawao Friedzie otuchy? Moe szczcie nowej mioci? Ot takie przypuszczenie z gry odpadao. A wic co mogo by innego? Co dodawao Friedzie siy, by zachowaa swoj zwyk ozible yczliw postaw nawet wobec Pepi, ktra ju wwczas uchodzia za jej nastpczyni? Pepi wtedy nie miaa dosy czasu, by si nad tym wszystkim zastanowi, miaa za duo roboty, przygotowujc si do objcia nowej posady. Miaa j bowiem prawdopodobnie obj za kilka godzin, a brak jej jeszcze byo wykwintnego uczesania, eleganckiej sukni, cienkiej bielizny i porzdnych trzewikw. Wszystko to musiaa sobie zaatwi w kilka godzin. Gdyby nie mona byo porzdnie si wyekwipowa, to lepiej w ogle posady si wyrzec, gdy i tak stracioby siej na pewno w cigu pierwszej poowy godziny. No i po czci jej si to udao. Do fryzowania jest ona specjalnie zrczna, raz nawet ona zarzdcy gospody wezwaa j, by ufryzowaa jej wosy. Tak lekk rk ma ju od urodzenia, poza tym jej bujne wosy ukadaj si od razu tak, jak tylko chce. Rwnie jeli chodzi o sukni, znalaza si pomoc. Obie jej koleanki byy jej wiernie oddane, a zreszt i dla nich stanowio to pewien zaszczyt, e dziewczyna z ich paczki zostaje bufetow, a prcz tego Pepi, kiedy z czasem dojdzie do wpyww, bdzie moga wywiadczy im wiele dobrego. Jedna z dziewczyn przechowywaa od dawna kosztowny materia. To by jej skarb, czsto pokazywaa go koleankom, by go podziwiay, marzya o tym, e go kiedy wspaniale wykorzysta dla siebie, i niewtpliwie byo bardzo adnie z jej strony, e go zaofiarowania Pepi teraz, kiedy by jej bardzo potrzebny. Potem obie koleanki pomogy jej jak najchtniej przy szyciu i trzeba stwierdzi, e gdyby dla siebie miay szy, nie
241

uczyniyby tego staranniej. Bya to nawet bardzo wesoa, uszczliwiajca praca. Dziewczta siedziay, kada na swoim ku, jedna nad drug, szyy i pieway, podajc sobie nawzajem wykoczone czci i dodatki krawieckie w gr i w d. Kiedy Pepi teraz o tym myli, to serce jej kraje si coraz bardziej, e wszystko to byo daremne i e z pustymi rkami wraca do swoich przyjaciek! C to za nieszczcie i jake lekkomylnie spowodowane, ale przede wszystkim przez K.! Jake si wtedy wszystkie cieszyy z tej sukni, ktra wydawaa si rkojmi powodzenia, i kiedy pniej znalazo si jeszcze miejsce na wsteczki, wtpliwoci pierzchy. I czy suknia ta naprawd nie jest pikna? Teraz jest ju troch zmita i poplamiona, gdy Pepi nie ma innej sukni i musi t nosi dzie i noc, ale cigle jeszcze wida, jaka ta suknia jest adna; nawet ta przeklta Barnabaszanka nie potrafiaby lepiej uszy. I to, e mona t sukni, jeli si chce, cign raz mocniej, raz luniej, u gry i u dou, sprawia, e cho ma si tylko jedn - mona j jako zmienia. Na tym polega jej szczeglna zaleta; Pepi sama to wymylia. Zreszt szy na ni nie jest wcale trudno. Pepi nie chce si tym chwali, ale modym, zdrowym dziewcztom we wszystkim jest do twarzy. O wiele trudniej byo sprawi sobie bielizn i trzewiki - i tu zaczyna si waciwa poraka. Rwnie i w tym pomogy jej przyjaciki jak tylko mogy, ale same wiele nie miay. Caa bielizna, jak udao si jej zgromadzi i pocerowa, bya ordynarna, zamiast za trzewikw na wysokich obcasach, musiaa zadowoli si rannymi pantoflami, ktre raczej si ukrywa, ni pokazuje. Pocieszano Pepi, e i Frieda rwnie nie bya zbyt elegancka i czasami snua si tak zaniedbana, e gocie woleli by obsueni przez piwniczych ni przez ni. Tak byo faktycznie, ale Frieda moga sobie na to pozwoli, gdy opywaa ju w laski i zaszczyty. Kiedy dama jest czasem troch ubrudzona i zaniedbana w stroju, moe to nawet dodawa jej pewnego powabu, ale nie takiej nowicjuszce jak Pepi. Poza tym Frieda nie moga dobrze si ubra, gdy brak jej jest zupenie gustu. Jeli kto ma pok skr, to nie ma na to rady, ale po c wkada, jak Frieda, do tego kremow bluzk z gbokim dekoltem, tak e cala ta to a oczy razi. Nawet gdyby tak nie byo, to Frieda bya zbyt skpa, by moga dobrze si ubra; wszystko, co zarabiaa, skrztnie chowaa, nie wiadomo po co. Na subie nie potrzebowaa w ogle pienidzy, wystarczay jej kamstwa i rne sztuczki. Pepi jednak tego przykadu nie chciaa i nie moga naladowa i dlatego cakiem byo suszne, e tak si wystroia, by od razu na pocztku pokaza swoj warto. Gdyby Pepi dysponowaa powaniejszymi rodkami, to mimo caej chytroci Friedy i caej gupoty K. na pewno odniosaby zwycistwo. Zaczo si nawet bardzo pomylnie. Kilka niespodzianych chwytw i troch umiejtnoci przyswoia sobie jeszcze dawniej. Zaledwie stana przy szynkwasie, ju poczua si jak u siebie w domu. W cigu pracy nikt nie zauway nieobecnoci Friedy.
242

Dopiero na drugi dzie niektrzy gocie pytali, co si waciwie z ni stao. Nie popeniono adnej omyki, zarzdca gospody by zadowolony. Pierwszego dnia mia tyle obaw, e nie odchodzi od szynkwasu, potem wpada ju tylko od czasu do czasu, w kocu przekaza Pepi wszystko, poniewa kasa bya w porzdku, a przecitne wpywy byy nawet troch wysze ni za czasw Friedy. Pepi wprowadzia nawet pewne ulepszenia. Frieda nie tyle z pilnoci, ile ze skpstwa, chci panowania i ze strachu, by kto nie uszczupli jej praw, dozorowaa rwnie parobkw, przynajmniej jeli kto na to patrzy. Pepi natomiast przekazaa to cakowicie piwniczym, ktrzy zreszt o wiele lepiej do tego si nadawali. Przez to pozostawao jej o wiele wicej czasu, ktry moga powici pokojom dla panw, i gocie byli o wiele szybcej obsueni. Mimo to moga zamieni jeszcze z kadym kilka sw, nie tak jak Frieda, ktra rzekomo cakowicie powicaa si Klammowi i uwaaa kade sowo czy czyje zblienie do niej za obraz Klamma. Byo to zreszt mdre, gdy jeli ju kogo do siebie dopuszczaa, to uchodzio to za niesychan ask. Pepi natomiast nienawidzi takich sztuczek, ktre zreszt z pocztku na nic si nie przydaj. Pepi bya wobec kadego yczliwa i kady odpaca jej yczliwoci. Wszyscy wydawali si cieszy t zmian. Kiedy przepracowani panowie urzdnicy mogli wreszcie na chwil zasi przy piwie, to mona ich byo jednym swkiem, jednym spojrzeniem czy wzruszeniem ramion dosownie odmieni. Tak chtnie rce wszystkich gadziy loki Pepi, e musiaa chyba z dziesi razy na dzie poprawia swoj fryzur, temu powabowi jej lokw i koronek nikt si nie ostoi, nawet ten skdind bezmylny K. W ten sposb mijay podniecajce i pracowite, ale uwieczone powodzeniem dnie. Oby tak prdko nie mijay, oby byo ich troch wicej! Cztery dni to za mao, nawet gdy kto wysila si do ostatecznego wyczerpania. Moe ju pity dzie by wystarczy, ale cztery dni, to stanowczo za mao. Pepi wprawdzie ju w cigu tych czterech dni pozyskaa opiekunw i przyjaci. Gdyby moga wszystkim spojrzeniom zaufa, to mona by powiedzie, e kiedy tak sza z kuflami piwa, nurzaa si wprost w morzu yczliwoci. Jeden z pisarzy, nazwiskiem Bartmeier, jest w niej po uszy zakochany. Podarowa jej ten oto acuszek z medali onikiem, w ktrym jest jego fotografia, co zreszt byo bezczelnoci z jego strony. A wic wiele ju si stao, ale mimo wszystko byy to tylko cztery dni. W cigu czterech dni, choby Pepi nie wiem jak si staraa, Frieda moga by prawie, ale nie cakowicie zapomniana. I byaby pewnie zapomniana, i to moe nawet wczeniej, gdyby przezornie, dziki swemu wielkiemu skandalowi, nie przetrwaa w rozmowach ludzi. Przez to staa si dla wszystkich nowoci i dlatego byli ciekawi znw j zobaczy. To co wydawao si im nudne a do obrzydzenia, teraz nabrao dla nich, dziki cakiem obojtnemu K, wieego powabu. Oczywicie, nie oddaliby za to Pepi, pki staa midzy nimi i oddziaywaa
243

sam swoj obecnoci, ale s to przewanie ju starsi panowie, trudno zmieniajcy raz nabyte przyzwyczajenia, zanim przywykn do nowej dziewczyny przy szynkwasie, trzeba kilku dni, choby to bya zmiana zdecydowanie na lepsze. Mimo ich wasnej chci trwa to kilka dni, moe nawet pi, bo cztery nie wystarcz. Pepi mimo wszystko uchodzia cigle jeszcze tylko za zastpczyni. Wreszcie, i to moe byo najwiksze nieszczcie, podczas tych czterech dni Klamm, chocia w cigu pierwszych dwu dni by na wsi, wcale do jadalni nie zszed. Gdyby zszed, byaby to dla Pepi prba ogniowa. Zreszt prba, ktrej najmniej si obawiaa i na ktr nawet raczej si cieszya. Pepi nie zostaaby - takich spraw najlepiej nie ubiera w osonki - nie zostaaby kochank Klamma, nie blagowaaby nawet, e ni zostaa, ale umiaaby, co najmniej rwnie przymilnie jak Frieda, postawi przed nim na stole kufel piwa. Ukoniaby si, bez natrctwa Friedy, piknie i piknie by si poegnaa. Tak e, jeli Klamm w ogle szuka czego w oczach dziewczyny, to w oczach Pepi znalazby to a do przesytu. Ale dlaczego Klamm nie zszed? Czy by to przypadek? Pepi wwczas te tak mylaa. W cigu dwch dni czekaa na niego nieustannie, nawet w nocy czekaa. Teraz Klamm nadejdzie - mylaa bez przerwy i biegaa tam i z powrotem, pdzona niepokojem oczekiwania oraz pragnieniem ujrzenia go jako pierwsza, skoro tylko wejdzie. To nieustanne rozczarowanie bardzo j mczyo. Moe dlatego nie sprawiaa si tak dobrze, jak powinna bya si sprawia. Kiedy miaa tylko chwilk czasu, wymykaa si w gr do korytarza, na ktry wstp personelowi by surowo zakazany. Tam wciskaa si w nisz i czekaa. Oby Klamm teraz nadszed - mylaa. - Gdybym tak moga go zabra z jego pokoju i na wasnych rkach zanie na d do jadalni. Pod takim brzemieniem nie opadabym z si, nawet gdyby byo bardzo cikie. Ale Klamm nie nadchodzi. W tym korytarzu na grze jest tak cicho, e nie mona sobie tego w ogle wyobrazi, kiedy si tam nie jest. Jest tak cicho, e nie mona tam dugo wytrzyma, ta cisza po prostu czowieka wygania. Ale Pepi wci na nowo, dziesi razy wyganiana, dziesi razy wracaa. Nie miao to sensu. Gdyby Klamm zechcia zej, toby zszed, a jeli nie chcia, to Pepi go nie zwabi, nawet gdyby od silnego bicia serca na wp udusia si w swej niszy. To nie miao sensu, ale jeliby Klamm nie przyszed, to prawie wszystko nie miaoby sensu. A jednak nie przyszed. Dzisiaj Pepi ju wie, dlaczego Klamm nie przyszed. Frieda miaaby wspaniae uywanie, gdyby moga zobaczy Pepi na grze w korytarzu, kiedy tak staa w swojej niszy, trzymajc si obu rkami za serce. Klamm nie zszed, bo Frieda do tego nie dopucia. Wskraa to nie swoj prob, gdy proby jej do Klamma nie dochodziy, ale ona, ten pajk, ma jakie stosunki, o ktrych nikt nie wie. Kiedy Pepi mwi co do jakiego gocia, to mwi otwarcie, tak e mog tego sucha i przy ssiednim stoliku. Frieda za nie ma nic do powiedzenia, stawia kufel z piwem na stole i
244

odchodzi. Tylko jej jedwabna halka -jedyna rzecz, na ktr wydaje pienidze - szeleci. Kiedy ju co mwi, to nie otwarcie, lecz szeptem, pochylajc si nad gociem tak, e przy ssiednim stoliku tylko uszu nastawiaj. To, co mwi, jest prawdopodobnie bez znaczenia, ale nie zawsze, gdy ma ona stosunki i jeszcze je wzmacnia innymi, a jeli przewanie nie - bo i kt troszczyby si o Fried - to jednak niektre z nich okazuj si trwae. Stosunki te zacza teraz Frieda wykorzystywa. K. jej to umoliwi; zamiast przy niej tkwi i pilnowa, niemal wcale w domu nie przebywa, wczy si wszdzie, przeprowadza rozmowy tu i tam, zwraca na wszystko uwag, tylko nie na Fried, i wreszcie, jak gdyby chcia da jej jeszcze wiksz swobod przenosi si z obery Pod Mostem do pustej szkoy. adny pocztek miodowych miesicy! Ale Pepi jest na pewno ostatni, ktra miaaby robi K. jakie wyrzuty za to, e nie moe przy Friedzie wytrzyma. Bo te nie mona przy niej wytrzyma. Ale czemu jej w takim razie cakiem nie opuci, czemu cigle do niej wraca, czemu przez swoje wdrwki stworzy pozory, e o ni walczy? Wygldao na to, e K. przez zetknicie si z Frieda dopiero odkry swoj nico, e chce by Friedy godzien i pragnie si jako do gry wywindowa. Dlatego na razie rezygnuje ze staego z ni przebywania, by potem mc bez przeszkd zadouczyni sobie za t rezygnacj. Frieda tymczasem nie traci czasu, siedzi sobie w szkole, dokd K. j prawdopodobnie skierowa, i obserwuje zarwno gospod dla panw z zamku, jak i samego K. Przy tym ma wietnych gocw pod rk - pomocnikw K., ktrych on jej, doprawdy nie mona tego zrozumie, pozostawia do cakowitej dyspozycji. Frieda posya ich do starych swych przyjaci, przypomina im o swoim istnieniu, skary si, e znajduje si w niewoli u takiego czowieka jak K., szczuje przeciwko Pepi, zapowiada swj rychy powrt, prosi o pomoc, zaklina, by nic nie zdradzi przed Klammem, i udaje, e naley Klamma oszczdza i dlatego w adnym wypadku nie mona dopuci do tego, by zszed na d do izby z szynkwasem. To, co wobec jednych nazywa oszczdzaniem Klamma, wobec zarzdcy gospody wykorzystuje jako wasny sukces i zwraca uwag na to, e Klamm ju nie przychodzi. Bo jake mgby przychodzi, skoro tam na dole tylko taka Pepi usuguje? Wprawdzie zarzdca gospody nie ponosi za to adnej winy, gdy ta Pepi mimo wszystko bya jeszcze najlepsz kandydatk, jak mona byo na zastpstwo znale, ale i tak nie nadaje si, nawet na tych kilka dni. O caej tej dziaalnoci Friedy K. nic ju nie wie, bo jeli nie wczy si gdzie, to ley u jej stp nic nie podejrzewajc, podczas gdy ona liczy tylko godziny, ktre dziel j od szynkwasu. Ale nie tylko sub gocw peni ci pomocnicy, zadaniem ich jest rwnie budzi w K. zazdro i przez to podsyca jego namitno! Frieda zna tych pomocnikw od wczesnego dziecistwa, na pewno nie ma tajemnic midzy nimi, ale na benefis K. zaczynaj
245

wzajemnie do siebie tskni i w pojciu K. powstaje niebezpieczestwo, e zmieni si to w wielk mio. I K. dla przypodobania si Friedzie czyni wszystko, nawet jak najbardziej wbrew sobie samemu pozwala, by pomocnicy dawali mu powd do zazdroci, a rwnoczenie pozostawia ich we troje, podczas gdy sam wyrusza na wczg. Wychodzi wprost na to, e jest Friedy trzecim pomocnikiem. Wreszcie Frieda decyduje si na podstawie swych obserwacji na wymierzenie mu ostatecznego ciosu: postanawia wrci. Jest naprawd po temu ostatnia chwila, mona wprost podziwia, jak ta sprytna Frieda rozpoznaje to i wykorzystuje. Ta sia obserwacji i szybko decyzji s kunsztem Friedy, ktremu nikt nie potrafi dorwna. Gdyby Pepi ten kunszt posiadaa, jake inaczej jej ycie by si uoyo! Gdyby Frieda pozostaa jeszcze dzie czy dwa duej w szkole, to Pepi nie mona by ju byo std wypdzi, gdy staaby si definitywnie przez wszystkich lubian i szanowan bufetow. Miaaby wtedy dosy pienidzy, by wspaniale uzupeni istniejce jeszcze braki w swej toalecie. Jeszcze dzie, dwa i ju adnym fortelem nie daoby si Klamma od zejcia do jadalni powstrzyma - przyszedby, wypi, czuby si dobrze i moe by nawet wcale nieobecnoci Friedy nie zauway, zadowolony ze zmiany bufetowej. Potem jeszcze dzie, dwa i Frieda ze swoim skandalem, stosunkami, pomocnikami i wszystkim byaby raz na zawsze zapomniana i nigdy by ju nie powrcia. Wtedy, by moe, mogaby tym mocniej do K. przylgn i - gdyby oczywicie bya do tego zdolna - naprawd by go pokochaa. Ale gdzie tam! Rwnie i K. nie potrzebuje ju wicej ni jednego dnia, by mu Frieda obrzyda i aby pozna, jak haniebnie go nabiera i to wszelkimi sposobami: rzekom urod, wiernoci, a przede wszystkim rzekomym uczuciem do Klamma. Najwyej jeszcze dzie, nie wicej, jest mu potrzebny, aby wygna j z domu z caym jej plugawym towarzystwem tych pomocnikw. Pomyle tylko: K. nawet wicej czasu nie potrzebuje. I wtedy pomidzy tymi dwoma niebezpieczestwami, gdy mogia ju si faktycznie zaczyna nad ni zamyka, K. w swojej naiwnoci pozostawia jej jeszcze ostatni wsk drk otworem i wwczas Frieda wieje. Nagle - tego chyba nikt nie oczekiwa, gdy jest to wbrew naturze - nagle, wanie nie kto inny, tylko Frieda wygania kochajcego j wci jeszcze i idcego za ni jak cie K. i pod naciskiem przyjaci oraz pomocnikw ukazuje si zarzdcy gospody jako wybawicielka. Popeniony przez ni skandal nadaje jej o wiele wicej powabu, ni go miaa przedtem, gdy dowodzi, e jest ona obiektem podania zarwno dla najndzniejszych, jak i dla najwyej stojcych. Oddaje si ndzarzowi, ale tylko na chwil, i wkrtce go odtrca, jak przystao na tak, i staje si zarwno dla niego, jak i dla wszystkich innych znw nieosigalna jak przedtem. Tylko e przedtem byy powody, by w to wtpi, ale teraz Frieda znw wszystkich przekonaa. I tak ona powraca, a zarzdca gospody, zerkajc na Pepi, waha si czy ma
246

powici j, ktra okazaa si na wysokoci zadania. Wkrtce jednak zarzdca daje si przekabaci, gdy zbyt wiele argumentw przemawia za Frieda, a przede wszystkim to, e ona jedna potrafi odzyska Klamma dla gospody. Na tym zatrzymalimy si dzi wieczr. Pepi nie bdzie jednak czeka, a Frieda si zjawi i z przyjcia posady uczyni wasny triumf. Pepi ju zdaa kas zarzdczyni gospody i moe odej. Na dole, w izbie dla dziewczt, czeka na ni pitrowe ko. Pepi zaraz tam zejdzie, powitana przez paczce koleanki. Zrzuci sukienk, powyrywa wstki z wosw i wetknie to wszystko w jaki kt, gdzie bdzie leao gboko ukryte, by nie przypominao o dniach, o ktrych trzeba zapomnie. Potem wemie wielkie wiadro i miot, zacinie zby i pjdzie do roboty. Na razie jednak musiaa to wszystko K. powiedzie, by on, ktry bez obcej pomocy i teraz by si nie zorientowa, by wreszcie wyranie si przekona, j ak brzydko wobec niej postpi i j ak bardzo j skrzywdzi. Wprawdzie i on sam zosta przy tym oszukany. Pepi skoczya. Westchna i otara kilka ez z oczu i policzkw, a potem spojrzaa na K., kiwajc gow, jak gdyby chciaa powiedzie, e w gruncie rzeczy nie chodzi wcale o jej nieszczcie. Ona potrafi je znie i nie potrzebuje ani pomocy, ani pociechy od nikogo, a zwaszcza od K., gdy mimo swojego modego wieku zna dobrze ycie. Jej nieszczcie jest tylko potwierdzeniem jej dowiadcze. Ale chodzi jej o K., ktremu chciaa odmalowa jego wasny wizerunek. Jeszcze zanim wszystkie jej nadzieje si zaami, uwaa za konieczne tak uczyni. - Jak ty masz bujn wyobrani, Pepi - rzek K. - Nie jest wcale prawd, e dopiero teraz te wszystkie rzeczy odkrya. To po prostu majaki senne nawiedzajce was w waszej ciemnej, ciasnej izbie dziewczt. Tam s one na miejscu, ale tutaj, na swobodzie, przy szynkwasie wygldaj dziwacznie. Z takimi mylami nie moga si tu osta, to si samo przez si rozumie. Ju twoja sukienka i twoje uczesanie, ktrym si tak szczycisz, s tylko wytworami tamtego mroku i tamtych ek w waszym pokoju. Tam wydaj si one na pewno bardzo pikne, tu jednak kady w sekrecie lub otwarcie z nich si mieje. I c jeszcze opowiadasz? A wic ja miaem by skrzywdzony i oszukany? Nie, kochana Pepi, nie zostaem ani skrzywdzony ani oszukany, tak samo zreszt jak i ty. Prawd jest, e Frieda obecnie mnie opucia lub jak si wyraasz, zwiaa ode mnie z jednym z moich pomocnikw. Iskierk prawdy dostrzegasz. Jest to rzeczywicie mao prawdopodobne, eby Frieda zostaa jeszcze kiedy moj on, ale jest cakowit nieprawd, e mi obrzyda, e wygnabym j zaraz na drugi dzie, czy te e mnie oszukaa, jak kobiety oszukuj mczyzn. Wy, pokojwki, przywykycie do podgldania przez dziurk od klucza i std pochodzi wasz sposb mylenia, wnioskujecie o caoci zarwno wspaniale, jak i faszywie. Skutkiem tego ja
247

na przykad w tym wypadku o wiele mniej wiem ni ty. Daleki jestem od tego, by mc tak wyranie jak ty twierdzi, e wiem, dlaczego Frieda mnie opucia. Najbardziej prawdopodobnym wyjanieniem wydaje mi si to, o ktrym napomkna, cho w peni tego nie wykorzystaa: e ja j zaniedbywaem. Jest to, niestety, prawda, zaniedbywaem j, ale byy po temu szczeglne powody, ktre nic z tym wsplnego nie maj. Bybym szczliwy, gdyby Frieda do mnie wrcia, ale od razu zaczbym j znowu zaniedbywa. Tak to ju jest. Dopki bya ona u mnie, nieustannie znajdowaem si na wymianych przez ciebie wczgach. Teraz, kiedy jej nie ma, jestem nieomal bez zajcia, czuj si zmczony i coraz bardziej akn zupenej bezczynnoci. Czy nie moesz nic mi w tym pomc, Pepi? - Oczywicie - odpowiedziaa i z nagym oywieniem chwycia K. za ramiona - my oboje jestemy oszukani, trzymajmy si wic razem. Chod ze mn na d do dziewczt! - Dopki narzekasz na to, e ci oszukali - odpar K. - nie mog si z tob dogada. Wci chcesz by oszukana, gdy ci to pochlebia i wzrusza ci. Prawd jest natomiast, e na t posad wcale si nie nadajesz. Jak wyrane musi by twoje nienadawanie si, skoro nawet ja, ktry wedug twego mniemania w niczym si nie orientuj, to zauwayem. Jeste dobr dziewczyn, Pepi. Ale nie jest wcale atwo o tym si przekona; ja na przykad z pocztku uwaaem ci za okrutn i wynios, a ty wcale taka nie jeste, tylko twoje stanowisko ci peszy, gdy si na nie nie nadajesz. Nie chc przez to powiedzie, e to stanowisko dla ciebie jest zbyt wysokie. Nie jest ono wcale nadzwyczajne, moe, jeli dokadnie si przyjrze, jest nieco bardziej zaszczytne ni twoja dawna posada, ale na og rnica jest niewielka, oba stanowiska trudno od siebie odrni. Ba, mona by nawet twierdzi, e suba pokojwki jest lepsza od funkcji bufetowej, gdy tam obcuje si tylko z sekretarzami, tu natomiast, chocia w pokojach gocinnych mona usugiwa nawet ich przeoonych ma si do czynienia z ludmi najniszego stanu, na przykad ze mn. Ja przecie zgodnie z przepisami nie mog w ogle przebywa gdzie indziej, tylko przy szynkwasie, czy wic obcowanie ze mn miaoby by znw tak bardzo niezaszczytne? Ot tobie si to tylko tak wydaje i moe nawet masz po temu pewne powody. Ale wanie dlatego nie nadajesz si na to stanowisko. Jest to posada jak kada inna, dla ciebie za jest to krlestwo niebieskie. Dlatego speniasz kad funkcj z przesadnym zapaem, stroisz si tak, jak wedug twego mniemania stroj si anieli - w gruncie rzeczy s oni jednak cakiem inni - drysz o t posad, czujesz si stale przeladowana, starasz si przez przesadn usuno pozyska kadego, kto twoim zdaniem moe ci dopomc, i przez to zraasz i odpychasz wszystkich, gdy kady szuka w gospodzie spokoju, a nie powikszenia swych trosk troskami dziewczyny od szynkwasu. Jest tylko moliwe, e po odejciu Friedy nikt z dostojnych goci wydarzenia tego w ogle nie
248

zauway, dzi jednak wszyscy o tym wiedz i tskni naprawd za Fried, gdy ona chyba wszystko inaczej prowadzia. Jakakolwiek by ona bya i wszystko jedno, czy dbaa o swoj posad, czy nie, w subie bya obyta, chodna i opanowana. Sama to podkrelasz, cho oczywicie z tej nauki nic nie skorzystaa. Czy zauwaya kiedy jej spojrzenie? To nie byo ju spojrzenie bufetowej, to byo prawie spojrzenie jakiej oberystki. Fried widziaa wszystkich i kadego z osobna, a spojrzenie, ktre miaa dla poszczeglnego gocia, byo jeszcze na tyle silne, e ujarzmiao go cakowicie. C mogo znaczy, e bya odrobin za chuda i za leciwa, e mona byo sobie wyobrazi wosy lepiej umyte; to s drobnostki w porwnaniu z zaletami, jakie naprawd miaa, i ten, kogo te jej niedocignicia raziy, okazaby przez to tylko, e brak mu upodobania do waniejszych rzeczy. Klammowi na pewno nie mona tego zarzuci i tylko bdny kt widzenia modej, niedowiadczonej dziewczyny nie pozwala ci uwierzy w mio Klamma do Friedy. Klamm wydaje ci si - i to cakiem susznie - nieosigalny i dlatego mylisz, e rwnie Fried nie moga si zbliy do niego. Mylisz si. Pod tym wzgldem wierzybym twierdzeniu samej Friedy, nawet gdybym nie mia bezspornych dowodw prawdy. Cho moe ci si wydawa to niewiarygodne i chocia nie moesz tego poczy z twoim pojciem o wiecie, o stanie urzdniczym, o wykwincie i oddziaywaniu urody niewieciej, jest to jednak taka sama prawda, jak to, e siedzimy tu obok siebie i e bior teraz twoj rk w moje rce. Tak samo przesiadywali chyba obok siebie, jakby to byo dla nich najnaturalniejsz rzecz na wiecie rwnie Klamm i Frieda. Klamm dobrowolnie tu schodzi, a nawet pieszy si na d. Nikt nie czyha na niego w korytarzu i nie zaniedbywa przez to innej roboty. Klamm musia sam si trudzi, by tam zej, i usterki w stroju Friedy, ktre ciebie by przeraziy, wcale mu nie przeszkadzay. Ale ty nie chcesz jej wierzy! I nie wiesz, jak przez to si zdradzasz, jak przez to wanie oszukujesz swj brak dowiadczenia! Nawet kto, kto nic by o jej stosunku do Klamma nie wiedzia, musiaby pozna po jej manierach, e kto nada im ten polor, kto, kto jest czym wicej ni ty czyja, czy te wszyscy ludzie we wsi. Rozmowy Friedy stay na wyszym poziomie ni arty, ktre zazwyczaj wymieniaj midzy sob gocie i kelnerki, a ktre tobie wydaj si by celem twego ycia. Ale jestem wobec ciebie niesprawiedliwy. Sama widzisz dobrze zalety Friedy, dostrzegasz jej dar obserwacji, szybko decyzji, oraz wpyw na otoczenie, tylko e tumaczysz to oczywicie bdnie, mylisz, e Frieda wykorzystuje to wszystko samolubnie, jedynie dla swego dobra lub dla zych celw czy te jako bro przeciwko tobie. Nie, Pepi, nawet gdyby Frieda miaa takie strzay do wystrzelenia, to na tak blisk odlego nie mogaby ich wystrzeli. Przez samolubstwo? Raczej mona by powiedzie, e powicajc to co ju miaa, i to czego mogaby si spodziewa, daa nam
249

obojgu szans do okazania si godnymi wyszych stanowisk, my za zawiedlimy jej oczekiwania i zmuszamy j wprost do tego, by tu powrcia. Nie wiemy, czy tak jest, jak rwnie i moja wina nie jest cakiem jasna, ale jeli si z tob porwnuj, to co w tym rodzaju mi wita. Wydaje mi si, e oboje ubiegalimy si zbyt usilnie, haaliwie, dziecinnie i bez adnego dowiadczenia o co, co na przykad przy spokoju i rzeczowoci Friedy jest atwe, niepostrzeenie atwe do osignicia. Ubiegalimy si przy pomocy paczu, drapania i szarpania - jak dziecko, ktre szarpie za obrus i nic przez to nie uzyskuje, a jedynie ciga na ziemi ca wspaniao zastawy i czyni j w ten sposb dla siebie na zawsze nieosigaln. Nie wiem, czy tak jest w istocie, ale raczej jest tak ni tak, jak ty opowiadasz, to wiem na pewno. - No tak - powiedziaa Pepi. - Jeste zakochany we Friedzie, poniewa od ciebie ucieka, i nietrudno by w niej zakochanym, kiedy jej nie ma. Ale niech bdzie tak, jeli ci si to podoba. Miej sobie racj we wszystkim, nawet w tym, e mnie omieszasz. Co masz zamiar teraz zrobi? Frieda ci opucia. Ani moje wyjanienia, ani twoje nie daj ci nadziei, e do ciebie wrci, a nawet gdyby miaa wrci, musisz tymczasem gdzie si ulokowa. Jest zimno i nie masz ani pracy, ani ka. Chod wic do nas! Moje przyjaciki ci si spodobaj. Uprzyjemnimy ci pobyt. Bdziesz nam pomaga w pracy, ktra dla dziewczt jest oczywicie zbyt cika. My, dziewczta, nie bdziemy ju zdane na wasne siy, a w nocy nie bdzie ju nas nka strach. Chod do nas! Moje przyjaciki rwnie znaj Fried, opowiemy ci o niej rne historyjki, a w kocu ci ona obrzydnie. No, chod! Mamy rwnie fotografie Friedy i pokaemy ci je. Wtedy Frieda bya jeszcze skromniejsza ni dzisiaj, trudno ci j bdzie pozna, chyba po oczach, w ktrych ju wtedy co si czaio. No, przyjdziesz do nas? - A czy to jest dozwolone? Przecie wczoraj wywoao to skandal, gdy przyapano mnie w waszym korytarzu. - Bo ci przyapano. Lecz kiedy bdziesz u nas, to ci nie przyapi. Nikt nie bdzie o tobie wiedzia z wyjtkiem nas trzech. Ach, jak bdzie wesoo! Ju teraz ycie wydaje mi si tam o wiele znoniejsze ni przed chwilk. Moe nie strac teraz tak wiele przez to, e musz std odej. Wiesz, i we trjk nie byo nam nudno. Gorzkie ycie trzeba sobie osadza. Ju za modu czyni nam je gorzkim, ale nasza trjka trzyma si razem i yjemy sobie tak piknie, jak si tylko da. Zwaszcza Henrietta bdzie ci si podobaa, rwnie Emilia. Ju im 0 tobie opowiedziaam. W takie historie tam si nie wierzy, jak gdyby poza nasz izdebk waciwie nic si dzia nie mogo. Jest tam ciepo i ciasno, i przytulamy si jeszcze cianiej do siebie. Nie, chocia jestemy zdane tylko na siebie, nie obrzydymy sobie. Przeciwnie, jeli myl o moich przyjacikach, to prawie si ciesz, e do nich wracam.
250

Dlaczego mam szybciej awansowa ni one? czyo nas wanie poczucie, e dla wszystkich trzech przyszo bya tak samo zamknita, ale w kocu wyrwaam si od nich, zostaam od nich odczona. Wprawdzie nie zapomniaam o nich i najblisz moj trosk byo mc dla nich co zrobi. Moje wasne stanowisko byo jeszcze niepewne - cho nie wiedziaam, e byo a tak dalece niepewne - a ju wstawiaam si przed zarzdc gospody za Henrietta i Emili. Co do Henrietty, to zarzdca by nawet do ustpliwy, jednak co do Emilii, ktra jest od nas o wiele starsza, mniej wicej w wieku Friedy, nie robi mi adnej nadziei. Ale pomyl tylko, one nie chc wcale odej, wiedz e ycie, jakie tam si prowadzi, jest ndzne, ale ju zrezygnoway, poczciwe dusze. Zdaje mi si, e ich zy przy poegnaniu ze mn byy spowodowane przede wszystkim alem, e musz opuci nasz wspln izdebk i wyj na zimno - wszystko wydaje si nam zimne, co jest poza obrbem naszego pokoju - e bd musiaa torowa sobie drog przez wielkie obce pokoje pene wielkich obcych ludzi, i to tylko w tym celu, by jako to ycie przey, co przecie i dotd udawao mi si w naszym wsplnym gospodarstwie. Moje przyjaciki prawdopodobnie wcale si nie zdziwi, kiedy teraz wrc, i tylko aby mi si przypodoba, troch popacz nad moim losem, polamentuj. Ale potem ciebie zobacz i zauwa, e przecie dobrze si stao, i byam nieobecna. To, e bdziemy teraz miay mczyzn jako pomocnika i opiekuna, uszczliwi je, a zwaszcza bd zachwycone, e wszystko musi pozosta w tajemnicy i e dziki tej tajemnicy bdziemy jeszcze cilej ze sob zwizane ni dotychczas. Przyjd, prosz ci, przyjd do nas, przecie to do niczego nie zobowizuje, nie bdziesz do naszej izdebki przykuty na zawsze, tak jak my. Kiedy z czasem nadejdzie wiosna i znajdziesz jakie schronienie gdzie indziej, to jeli ci si u nas przestanie podoba, bdziesz mg odej. Tylko e tajemnic bdziesz musia nadal zachowa i nie zdradzi nas, gdy wybiaby wtedy nasza ostatnia godzina w gospodzie dla panw z zamku; poza tym bdziesz musia, kiedy ju bdziesz u nas, zachowywa ostrono, nie pokazywa si nigdzie, zwaszcza tam, gdzie uznamy to za niebezpieczne, i w ogle stosowa si do naszych wskazwek. To jedynie bdzie ci obowizywao, powinno ci zreszt na tym tak samo jak nam zalee. Poza tym bdziesz cakowicie niezaleny. Praca, ktr ci przydzielimy, nie bdzie cika, nie potrzebujesz si tym martwi. A wic przyjdziesz? - Jak daleko jeszcze mamy do wiosny? - spyta K. - Do wiosny? - powtrzya pytanie Pepi. - Zima bywa u nas duga, bardzo duga i monotonna. Na to jednak tu na dole si nie skarymy, przeciwko zimie jestemy zabezpieczeni. No, ale kiedy nadejdzie wiosna i lato i bd miay swj czas trwania. Jednak we wspomnieniach wiosna i lato wydaj si teraz tak krtkie, jak gdyby trway najwyej dwa
251

dni i nawet w cigu tych dwu dni, i to przy najpikniejszej pogodzie, popada jeszcze czasem nieg. Nagle otworzyy si drzwi, Pepi drgna, w mylach zbyt ju oddalia si od szynkwasu, ale nie wesza Frieda, lecz ona zarzdcy gospody. Zarzdczyni okazaa zdziwienie, e K. jeszcze tu zastaa. K. usprawiedliwia si tym, e czeka na ni, a rwnoczenie dzikowa za to, e pozwolono mu tu przenocowa. ona zarzdcy nie zrozumiaa, dlaczego na ni czeka. K. wyjani, e odnis wraenie, i chciaa z nim jeszcze porozmawia, i prosi o przebaczenie, jeli si pod tym wzgldem omyli. Zreszt musi ju naprawd i, gdy za dugo przebywa poza szko, gdzie jest przecie wonym. Wszystkiemu s winne wczorajsze wezwania do urzdu, on za ma jeszcze zbyt mao dowiadczenia w tych sprawach. Drugi raz ju si to na pewno nie powtrzy, by pani zarzdczyni miaa z jego winy takie nieprzyjemnoci jak wczoraj. Po czym ukoni si i chcia odej. ona zarzdcy obrzucia go spojrzeniem, jak gdyby bya pogrona we nie. Tym spojrzeniem K. zosta duej zatrzymany ni pragn. Potem umiechna si lekko i spostrzegszy dopiero teraz zdziwion twarz K., jakby si ockna. Wydawao si, i oczekuje odpowiedzi na swj umiech i dopiero teraz, kiedy tej odpowiedzi nie byo, obudzia si na dobre. - Wczoraj, jak mi si zdaje, miae czelno mwi co o mojej sukni. K. nie mg sobie tego przypomnie. - A wic nie moesz sobie przypomnie? Do czelnoci doczasz jeszcze tchrzostwo. K. usprawiedliwia si wczorajszym swoim zmczeniem; by moe, e co wczoraj naplt, w kadym razie teraz nie moe sobie nic przypomnie. C zreszt mg by powiedzie o sukniach pani zarzdczyni? Mgby najwyej powiedzie, e s takie adne, jakich jeszcze nigdy nie widzia. W kadym razie nie widzia jeszcze nigdy adnej zarzdczyni gospody w takich sukniach przy pracy. - Daj spokj z tymi uwagami! - rzeka porywczo ona zarzdcy. - Nie chc ju od ciebie sysze ani sowa o sukniach. Nic ci moje suknie nie powinny obchodzi. Wypraszam to sobie raz na zawsze. K. skoni si jeszcze raz i skierowa ku drzwiom. - Co to ma znaczy! - krzykna za nim ona zarzdcy. - Czy nie widziae jeszcze adnej zarzdczyni gospody w takiej sukni przy pracy? Co maj znaczy tego rodzaju bezmylne uwagi? To przecie jest pozbawione wszelkiego sensu. Co chciae przez to powiedzie? K. obejrza si i poprosi, by si tak nie unosia. Oczywicie, jego uwagi s bezsensowne. Zreszt on si wcale nie zna na sukniach. W jego sytuacji kada niepocerowana
252

i czysta suknia wydaje mu si drogocenna. Jedynie zdziwi si, kiedy zobaczy pani zarzdczyni tam w korytarzu po nocy wrd tylu na p ubranych mczyzn, w tak piknej sukni wieczorowej, nic ponadto. - A wic jednak! - powiedziaa zarzdczyni. - Nareszcie wydaje si, e przypomniae sobie o zrobionej przez siebie wczoraj uwadze. A teraz uzupeniasz j dalszym bezsensem. e wcale si na sukniach nie znasz, to prawda. Tedy przesta, o to ci usilnie prosz, wydawa sdy, jakie suknie s drogocenne lub nieodpowiednie, bo wieczorowe itd. Ty w ogle - w tym miejscu wydao si, e przeszed j dreszcz - nie powiniene mie nic wsplnego z moimi sukniami, syszysz? A kiedy K. znw chcia oddali si w milczeniu, zarzdczyni spytaa: - Skd w ogle bierze si to twoje znawstwo sukien? K. wzruszy ramionami, nie cechowao go adne znawstwo. - Jeli si nie znasz - rzeka zarzdczyni - to nie powiniene si chwali, e si znasz. Przyjd do kancelarii, co ci tam poka, a wtedy miejmy nadziej, poegnasz si ze swoj bezczelnoci raz na zawsze. - I posza naprzd. Pepi podbiega do K. pod pozorem przyjcia od niego zapaty, i szybko si ze sob porozumieli, co zreszt byo atwe, gdy K. zna podwrze, ktrego brama wychodzia na boczn ulic. Przy bramie bya maa furteczka, za ktr Pepi obiecaa za godzin stan i na trzykrotne pukanie furtk otworzy. Prywatna kancelaria zarzdcy znajdowaa si naprzeciwko izby z szynkwasem, trzeba byo tylko przej przez sie. Zarzdczyni stal ju w jasno owietlonej kancelarii i czekaa niecierpliwie na K. Bya jednak jeszcze jedna przeszkoda. Gerstacker czeka w sieni i te chcia z K. porozmawia. Nie byo atwo go si pozby, ale zarzdczyni w tym pomoga i nawet zgania Gerstackera za jego natrctwo. - Dokde to, dokd? - dao si jeszcze sysze donone pytanie Gerstackera za zamknitymi ju drzwiami i sowa te pomieszay si szkaradnie z jego sapaniem i kaszlem. Kancelaria bya malutkim, przegrzanym pokoikiem. Przy krtszych cianach stay pulpity i elazna kasa, przy duszych za - olbrzymia szafa, ktra nie tylko zajmowaa ca du cian, ale bya tak gboka, e wypeniaa sob prawie cay pokj. A troje rozsuwanych drzwi trzeba byo, by j cakowicie otworzy. Zarzdczyni wskazaa K. miejsce na otomanie, proszc by usiad, sama-za usadowia si na krconym taborecie przed pulpitem. - Czy nie uczy si krawiectwa? - spytaa. - Nie, nigdy - odpar K. - A czym ty waciwie jeste?
253

- Geometr. - Co to jest? K. wyjani, ale wyjanienie wywoao u niej tylko ziewanie. - Nie mwisz prawdy. Dlaczego nie mwisz prawdy? - I ty nie mwisz prawdy. - Ja? Znowu zaczynasz z t twoj bezczelnoci? A jelibym me mwia prawdy, to czy musz si z tego przed tob usprawiedliwia? I na czym polega ta moja nieprawda? - Nie jeste tylko zarzdczyni gospody, jak twierdzisz. - Patrzcie go! Co za odkrywca! A wic czym jeszcze jestem? Twoja bezczelno przebiera naprawd wszelk miar. - Nie wiem, czym jeste. Widz tylko, e jeste zarzdczyni gospody, lecz nosisz suknie, jakie dla zarzdczyni gospody s nieodpowiednie i jakich, o ile wiem, nikt tu we wsi nie nosi. - A wic teraz przechodzimy do sedna sprawy. Nie moesz tego przemilcze, cho moe nie jeste wcale bezczelny. Jeste po prostu jak dziecko, ktre ubrdao sobie jakie gupstwo i nie ma sposobu, by je zmusi do milczenia. A wic gadaj! Na czym polega osobliwo tych sukien? - Rozgniewasz si, kiedy ci to powiem. - Nie, bd tylko si miaa, bo to przecie bdzie tylko dziecica paplanina. A wic jakie s te suknie? - Chcesz wiedzie. Ot s one z dobrego materiau, bardzo kosztowne, ale ju niemodne, przeadowane, czsto przerabiane i znoszone, a przy tym nie pasuj ani do twoich lat, ani do twojej figury, ani te do twego stanowiska. Zwrciy one moj uwag gdy ci ujrzaem pierwszy raz. Byo to mniej wicej tydzie temu, tutaj w sieni. - A wic teraz wiemy, o co chodzi! S ju niemodne, przeadowane i co jeszcze? A skd moesz o tym wszystkim wiedzie? - Po prostu widz, nie potrzebuj do tego adnej nauki. - A wic po prostu widzisz. Nie potrzebujesz nigdzie pyta i wiesz od razu, jakie s wymagania mody. W takim razie bdziesz dla mnie niezastpiony, gdy do piknych sukien mam rzeczywicie sabo. A co powiesz na to, e ta szafa pena jest sukien? - Mwic to odsuna rozsuwane drzwi i ukazay si suknie jedna przy drugiej, gsto zawieszone przez ca szeroko i gboko szafy. Byy to przewane ciemne, popielate, brzowe i czarne suknie, wszystkie starannie powieszone i rozpostarte. - Oto moje suknie, wszystkie niemodne i przeadowane, jak twierdzisz. Ale s to tylko suknie, dla ktrych na grze w moim pokoju
254

nie ma ju miejsca. Tam stoj jeszcze dwie szafy pene sukien, dwie szafy, kada z nich prawie rwnie wielka jak ta oto. Dziwi ci to? - Nie - odpar K. - oczekiwaem czego podobnego, mwiem przecie, e nie jeste tylko zarzdczyni gospody, zmierzasz do czego innego. - Zmierzam tylko do tego, aby si piknie ubra, a ty jeste albo baznem, albo dzieckiem, albo bardzo zym i niebezpiecznym czowiekiem. No, a teraz id sobie! K. by ju w sieni; Gerstacker znowu trzyma go za rkaw, kiedy zarzdczyni w lad za nim woaa: - Jutro znowu dostan now sukni, moe wic ka ciebie wezwa.

255

Franz Kafka urodzi si 3 lipca 1883 roku w Pradze w rodzinie ydowskiego kupca, ktry wasn cik prac usign dobrobyt, a literatur, jedyn pasj swego syna, mia w gbokiej pogardzie. Mocna osobowo ojca, kochanego i nienawidzonego rwnoczenie, ciya nad caym yciem Kafki - od dziecistwa czu si samotny, wyobcowany z otoczenia, nkany wyrzutami sumienia. rdem udrki bya dla niego praca narzucona przez ojca. Po ukoczeniu studiw prawniczych zosta urzdnikiem firm ubezpieczeniowych. Z powodu wtego zdrowia przebywa czsto w uzdrowiskach woskich, francuskich, szwajcarskich; w roku 1917 zapad na grulic, wkrtce przerwa prac urzdnicz i mg wreszcie powici si literaturze. Znajomo i pierwsze narzeczestwo z Felice Bauer datuj si z roku 1914, drugie, rwnie zerwane, z 1917. W roku 1920 Kafka pozna swoj wielk mio, Milen Jesensk, literatk i dziennikark czesk. Ostatnie dwa lata spdzi z gboko mu oddan modziutk dziewczyn polskiego pochodzenia, Dor Dy-mant. Umar 3 czerwca 1924 roku w sanatorium Kierling pod Wiedniem. Pierwsze prace literackie Kafki: Opis walki i Przygotowania do lubu na wsi pochodz z roku 1907. Pierwsze utwory publikuje w czasopismach w roku 1909. W roku 1912 rozpoczyna prac nad powieci Ucieczka, pierwsz wersj pniejszej Ameryki. Wtedy te pisze opowiadania Wyrok i Przemian. W roku 1913 wydaje pierwsz ksik, zbir opowiada pt. Betrachtung. W tyme roku publikuje Palacza, ktry bdzie pierwszym rozdziaem Ameryki. W roku 1914 rozpoczyna prac nad Zamkiem, Procesem i Koloni karn. W roku 1919 publikuje Koloni karn i Lekarza wiejskiego. Z ostatnich lat ycia pisarza pochodz utwory Jama i Badania psa. W poczuciu wasnej twrczej niedoskonaoci i niedoskonaoci literatury, ktra nie dawaa mu odpowiedzi na nurtujce go pytania, Kafka nie dokoczy adnej z trzech swoich powieci: Procesu, Zamku, Ameryki. Zostay one, podobnie jak Dzienniki 19101923, Listy do Mileny i niektre opowiadania, wydane pomiertnie wbrew woli autora, ktry w testamencie adresowanym do najbliszego przyjaciela Maxa Broda poleci mu spali wszystkie swoje rkopisy, dzienniki, listy i rysunki, a nawet zakaza wznawiania utworw ju publikowanych. Tak wic ten wielki pisarz, za ycia prawie nieznany, saw, i to zawrotn, zyska dopiero po mierci. Bezsporna jest rola Kafki w rozwoju dwudziestowiecznej literatury. Odrzuci on tradycyjne konwencje prozy: opisowo, fabu, psychologi, i wprowadzi wieloznaczne,

256

paraboliczne obrazy ukazujce tragiczny los jednostki w wiecie. Bohaterem jego jest czowiek skazany na udrk samotnoci, zmagajcy si beznadziejnie z anonimowymi siami, ktre zagraaj ludzkiemu istnieniu. Wieloznaczno Kafkowskich paraboli sprawia, e twrczo tego pisarza naley do najbardziej kontrowersyjnych w dziejach literatury. Przyznaj si do niego zarwno egzystencjalici, jak i zwolennicy idealistycznych pogldw na wiat. Lektura Kafki stanowi dla kadego czytelnika wasn, niepowtarzaln intelektualn przygod. W Zamku powtarza si sytuacja charakterystyczna dla Kafki: jego bohater, zwalczajc pitrzce si przeszkody, z najwyszym wysikiem dy do osignicia upragnionego celu. Chocia Kafka i tej powieci nie dokoczy, to jednak wiadomo, e w ostatniej scenie miao nadej od administracji zezwolenie, by K. pozosta we wsi. Ale dokument ten mia go zasta ju na ou mierci.

257

You might also like