You are on page 1of 263

Ronie za moim czoem jak drzwo wciekoci

O czerwonych, iskrzcych liciach,


sinych liciach, biaych!
Drzewo,
co jeszcze dry na wietrze
0rozkrusz twj dom, i nic nie bdzie mi obce, nawet to,
co ludzkie
Jak drzewo od rodka rozsadza i kruszy dom czaszki
I wieci
niczym latarnia w lesie pord mroku
Gran Sonnevi,
wiersz z tomiku Det oavslutade sprket,
tum. Beata Walczak-Larsson

I NASTA WIECZR, I NASTA PORANEK DZIE PIERWSZY


Kiedy Wiktor Strandgrd umiera, tak naprawd nie jest to jego
pierwsza mier. Ley na wznak w wityni rda Mocy,
patrzc do gry przez ogromne okna w dachu. Zdawa by si
mogo, e nic nie dzieli ciaa od ciemnego, zimowego nieba.
Bliej nie moesz podej - przechodzi przez myl Wiktorowi.
- Gdy docierasz do kocioa na wzniesieniu, u kresu wiata,
niebo jest prawie na wycignicie rki, wystarczy tylko
dotkn.
Wrd mroku nocy niczym smok wije si zorza polarna.
Gwiazdy i planety rozstpuj si przed roziskrzonym
monstrum, ktre niespiesznie toruje sobie drog przez
nieboskon.

Wiktor Strandgrd ledzi spojrzeniem wdrwk zorzy.


Ciekawe, czy ona piewa? - zastanawia si. - Tak jak samotny
wieloryb w morskiej gbi?
Jakby dosignita jego myl, zorza zatrzymuje si na chwil.
Przerywa niestrudzon podr. Spoglda na Wiktora
Strandgrda chodem zimowych oczu. Bo zaprawd pikny jest
jak ikona, gdy tak ley. Ciemna krew rozlana niczym aureola
wok dugich, jasnych wosw. Ogarnia go senno. Wanie
traci czucie w nogach. Ju nic nie sprawia mu blu.
To dziwne, ale lec i wpatrujc si w oko smoka, myli o
swojej poprzedniej mierci.
Zjeda wtedy z gry na rowerze. To byo na przedwioniu,
zblia si wanie do skrzyowania ulic Adolfa Hedina i
Hjalmara Lundbohma. Radosny, peen witej wiary, z gitar
na plecach. Pamita, jak koa roweru bezradnie lizgay si po
lodzie, gdy rozpaczliwie prbowa hamowa. Jak ktem oka
dostrzeg nadjedajc z prawej strony kobiet w czerwonym
fiacie uno. Jak spojrzeli na siebie i pojli. wiadomo, e oto
sun lizgawk ku mierci.
Z tym obrazem na siatkwce Wiktor Strandgrd umiera po raz
drugi w swoim yciu.
Ju nie syszy zbliajcych si krokw. Jego oczy nie musz
ponownie oglda lnicego noa. Jego ciao jest tylko pust
upin na pododze zboru. Przebijan raz po raz, podczas gdy
smok niewzruszenie podejmuje podr po firmamencie.
Poniedziaek, 17 lutego
Obudzi j wasny gboki wdech i gwatowne ukucie
niepokoju. Rebeka Martinsson otworzya oczy i zobaczya
ciemno. Bdc gdzie na granicy snu i jawy, odniosa
nieodparte wraenie, e w mieszkaniu jest kto obcy. Leaa
nieruchomo, nasuchujc, ale jedyne, co dao si usysze, to jej
serce, ktre tupao w piersi jak wystraszony zajc. Palce
przesuwajce si po nocnym stoliku w poszukiwaniu budzika
znalazy guziczek podwietlajcy cyferblat. Za kwadrans
czwarta. Rebeka pooya si cztery godziny temu, teraz

obudzia si po raz drugi.


To wszystko przez t prac - pomylaa. - Za duo pracuj.
Dlatego w nocy myli biegaj jak w zgrzytajcym koowrotku
dla gryzoni.
Bolay j gowa i kark. Na pewno we nie zaciskaa mocno
szczki. Rwnie dobrze moga teraz wsta. Opatuliwszy si
kodr, ruszya w kierunku kuchni. Stopy znay drog na
pami, Rebeka nie musiaa zapala wiata. Wczya ekspres
do kawy i radio. Przerywnik muzyczny Storm och bljor tystna
ren rozbrzmiewa raz po raz jak monotonna modlitwa, podczas
gdy woda sczya si przez filtr ekspresu, a Rebeka braa
prysznic.
Pozwolia dugim wosom schn bez suszarki. Ubieraa si,
pijc kaw. W weekend wyprasowaa i powiesia w szafie
ubrania na cay tydzie.
By poniedziaek, wic z poniedziakowego wieszaka
cigna bluzk w kolorze koci soniowej i granatowy kostium
firmy Marella. Powchaa wczorajsze poczochy, mog by.
Marszczyy si troch w kostce, ale gdy nacigna je i zawina
pod stop, nic nie byo wida. Wystarczyo zapamita, eby w
cigu dnia nie zdejmowa butw. W ogle si tym nie
przejmowaa. Bielinie i poczochom moga powici
szczegln uwag, majc podstawy do przypuszcze, e nie
bdzie rozbiera si sama. Bielizna Rebeki bya sprana i
poszarzaa.
Godzin pniej Rebeka siedziaa w biurze przed komputerem.
Tekst przelewa si przez jej gow jak grski potok i spada
ramionami, by wypyn z palcw biegajcych po klawiaturze.
Umys odpoczywa w czasie pracy. Niemie uczucie nkajce j
o poranku ulotnio si bezpowrotnie.
To osobliwe - pomylaa. - Rozmawiajc z modszymi
prawnikami, narzekam, e praca mnie unieszczliwia. Ale
pracujc, czuj spokj. Niemal rado. Lk ogarnia mnie, gdy
nie pracuj.
wiato ulicznych latarni mozolnie przeciskao si przez wielkie
okna pokratkowane szczeblinami. Spord dwikw
dobiegajcych z zewntrz cigle jeszcze mona byo rozrni

odgosy pojedynczych pojazdw, ktre wkrtce miay


przeksztaci si w stumiony szum miejskiego zgieku. Rebeka
usiada wygodniej na krzele i wybraa komend drukuj. W
ciemnym korytarzu obudzia si drukarka, przyjmujc pierwsze
zamwienie dnia. Jednoczenie trzasny drzwi przy recepcji.
Rebeka westchna i spojrzaa na zegarek. Za dziesi szsta.
Czyli koniec samotnoci.
Nie bya w stanie rozpozna przybysza po krokach. Mikkie
dywany w korytarzu tumiy wszelkie dwiki. Po chwili
otwary si drzwi do jej pokoju.
- Mog poprzeszkadza?
Maria Taube pchna drzwi biodrem, bo rce miaa zajte
dwoma kubkami z kaw. Pod pach trzymaa wydruk Rebeki.
Obie kobiety, adwokatki specjalizujce si w prawie
podatkowym, byy zatrudnione w firmie Meijer & Ditzingen
Kancelaria miecia si na najwyszym pitrze uroczej
kamieniczki z przeomu XIX i XX wieku, przy ulicy Birgera
Jarla. Korytarze zacielay stare dywany perskie, tu i wdzie
stay solidne sofy i fotele o przyjemnie spkanym ze staroci,
skrzanym obiciu. Zewszd czu byo tchnienie kompetencji,
dowiadczenia, pienidzy i wpyww. Biuro wzbudzao w
klientach stosown dawk poczucia bezpieczestwa i
gbokiego szacunku.
- Kiedy przyjdzie mi umrze, bd tak zmczona, e nie
starczy mi si na ycie pomiertne - powiedziaa Maria,
stawiajc jeden z kubkw na biurku Rebeki. - Ale to oczywicie
nie dotyczy ciebie, Maggie Thatcher. O ktrej przysza? Albo
raczej: czy w ogle bya w domu?
Obydwie pracoway w niedziel wieczorem. Maria opucia
biuro pierwsza.
- Przyszam przed chwilk - skamaa Rebeka, odbierajc swj
wydruk.
Maria usiada w fotelu przeznaczonym dla klientw, zrzucia
swoje stanowczo za drogie buty i podcigna nogi pod siebie.
- Co za pogoda - westchna.
Rebeka ze zdziwieniem spojrzaa w okno. Zimny deszcz bbni
o szyby. Wczeniej tego nie zauwaya. Nie pamitaa, czy

padao, gdy wchodzia do biura. Nie pamitaa nawet, czy


przysza pieszo, czy przyjechaa metrem. Jak zahipnotyzowana
zatrzymaa wzrok na strukach wody staczajcych si po
szybie.
Zima w Sztokholmie - pomylaa. - Nic dziwnego, e czowiek
wycza wiadomo, gdy tylko wyjdzie za prg. W domu to co
innego. Niebieska powiata zimowego zmierzchu i skrzypicy
nieg...
Albo na przedwioniu. Wyprawy na nartach wzdu rzeki... Gdy
po przyjedzie od babci z Kurravaara do chatki w Jiekajrvi
odpoczywamy, siedzc na pierwszej acie goej ziemi pod sosn.
Gdy kora drzewa arzy si w socu jak najczerwiesza mied,
a nieg osuwa si w cieple promieni, wzdychajc ze zmczenia.
W plecaku mamy kaw, pomaracze i kanapki z kiebas.
Dopad j gos Marii. Myli, spragnione swobody, miotay si
przez moment, ale Rebeka przywoaa je do porzdku i
popatrzya na podniesione brwi koleanki.
- Halo! Pytaam, czy chcesz posucha wiadomoci.
- Oczywicie.
Cigle siedzc na krzele, odchylia si do tyu i signa po
stojce na parapecie radio.
Boe, jaka ona jest chuda - pomylaa Maria, przygldajc si
wystajcym ebrom Rebeki. - Mogabym na nich zagra Panie
Janie .
Rebeka podkrcia regulator i obydwie kobiety zastygy jak w
modlitwie z kubkami w doniach i z pochylonymi gowami.
Maria zamrugaa powiekami. Cigle jakby czua piasek w
zmczonych oczach. Dzisiaj musi upora si z odwoaniem do
sdu wojewdzkiego w sprawie Stenmana. Mns chybaby j
zamordowa, gdyby poprosia o jeszcze wicej czasu. Co j
zapieko w doku. Zdecydowanie za duo kawy przed obiadem.
Siedzisz tu jak uwiziona w wiey, dniem i noc, witek pitek, w tym wytwornym biurze o cholernie szacownych
tradycjach, ktre niechby trafi szlag, z tymi przepitymi
wacicielami, ktrzy rozbieraj ci wzrokiem, podczas gdy
prawdziwe ycie przepywa gdzie obok. W kocu nie jeste
pewna, czy chce ci si paka, czy robi rewolucj, a jedyne, na

co ci sta, to przywlec si do domu i pa przed telewizorem,


ktry znieczuli twj lk migotaniem ekranu.
Mina szsta. Tu Echo dnia. We wczesnych godzinach
rannych w kociele rda Mocy w Kirunie znaleziono ciao
martwego mczyzny. Zamordowany trzydziestoparolatek by
znanym przywdc religijnym. Lokalna policja odmwia
komentarza, podajc tylko, e dotychczas nie zatrzymano
nikogo w zwizku z morderstwem i nie znaleziono narzdzia
zbrodni. Coraz wicej gmin ignoruje zobowizania wynikajce
z Ustawy o opiece spoecznej. Najnowsze badanie...
Rebeka obrcia krzeso tak gwatownie, e zawadzia doni o
parapet. Wyczajc z hukiem radio, oblaa si kaw.
- Wiktor! - krzykna. - To nie moe by nikt inny.
Maria patrzya na ni ze zdumieniem.
- Wiktor Strandgrd? Rajski Chopiec? Znaa go?
Rebeka, uciekajc przed spojrzeniem Marii, wbia oczy w
kawow plam na spdnicy. Blada, skupiona twarz. Wskie, Nie marud - skarciazacinite usta.
- Jasne, e znaam go z widzenia. Ale nie byo mnie w Kirunie
od adnych paru lat. Teraz nikogo ju tam nie znam.
- Mwisz, e nie znaa go osobicie. W porzdku, zotko, ale
wygldasz, jakby miaa zaraz zemdle. Jeste cakiem biaa na
twarzy. Pochyl si do przodu i w gow midzy kolana.
Rebeka wykonaa polecenie jak posuszna uczennica. Maria
pobiega do toalety po papierowe rczniki, eby ratowa
garsonk. Kiedy wrcia do pokoju, Rebeka siedziaa ju
wyprostowana, z plecami wcinitymi w oparcie krzesa.
- Dobrze si czujesz?
- Tak - odpowiedziaa, przygldajc si bezradnie Marii, ktra
zacza intensywnie trze spdnic zmoczonym kawakiem
papieru. - Znaam go osobicie - dodaa po chwili.
- Mhmmm, nie potrzebowaam wykrywacza kamstw powiedziaa Maria, nie odrywajc oczu od plamy. - Tak si
przeja? Smutno ci?
- Smutno? Nie wiem. Nie, raczej straszno. Chyba si boj.
- Boisz?
Maria przestaa czyci spdnic w zapamitaniu.

- Czego?
- Nie wiem. e kto...
Nie zdya dokoczy myli, bo telefon wybuchn
przeraliwym terkotem. Wzdrygna si, ale wpatrzona tpo w
aparat nie podnosia suchawki. Po trzecim sygnale odebraa
Maria. Przysaniajc mikrofon doni, wyszeptaa:
- Do ciebie i na pewno z Kiruny, bo brzmi jak troll z
pnocnego lasu.
*
Kiedy u komisarz Anny Marii Melli zadzwoni telefon, ju nie
spaa. Zimowy ksiyc wypenia pokj ostrym biaym
wiatem. Brzozy za oknem rzucay na cian niebieskie cienie
swoich skarowaciaych cia. Podniosa suchawk, zanim
przebrzmia pierwszy sygna.
- To ja, Sven Erik, nie obudziem ci?
- Nie, nie spaam, ale jeszcze si wyleguj. No i?
Usyszawszy westchnienie Roberta, spojrzaa w jego stron.
Obudzi si? Nie, oddech znw by regularny i ciki. Dobrze.
- Podejrzany zgon w kociele rda Mocy - powiedzia Sven
Erik.
- No i? Od pitku jestem na etacie w biurze, zapomniae o
tym?
- Wiem - w gosie mczyzny sycha byo udrczenie - ale,
kurna, Anno, to jest co wyjtkowego. Mogaby przecie
przyjecha i tylko troch si porozglda. Technicy za chwil
bd gotowi, moemy wchodzi. To po prostu rzenia, a w
rodku ley Wiktor Strandgrd. Myl, e mamy najwyej
godzin, bo pniej zjad si wszystkie cholerne stacje
telewizyjne z kamerami i caym tym bajzlem.
- Bd za dwadziecia minut.
A to ci dopiero - pomylaa. - Dzwoni i prosi mnie o pomoc.
Zmieni si.
Sven Erik nie odpowiedzia, ale Anna Maria usyszaa wyrane
westchnienie ulgi, zanim zakoczy rozmow.
Odwrcia si do picego Roberta i utkwia oczy w jego twarzy.
Policzek wtulony w grzbiet doni, lekko rozchylone

fioletoworowe usta. Nieodparcie seksowne wydaway si jej


pierwsze srebrne nitki w zwichrzonych wsach i na skroniach.
Natomiast ich waciciel,
stojc przed azienkowym lustrem, zwyk z niepokojem
analizowa coraz wiksze zakola u nasady wosw.
- Pustynia rozszerza si - narzeka.
Pocaowaa go w usta. Jej brzuch utrudnia zadanie, ale udao
si. Dwa razy.
- Kocham ci - zapewni Robert, jeszcze przez sen. Szukajc jej
po omacku pod kodr, prbowa przycign do siebie, ale
Anna Maria zdya usi na brzegu ka. Nagle bardzo
zachciao si jej sika. To cholerne przelewanie si pcherza.
Dzisiaj w nocy bya w ubikacji ju dwa razy.
Kwadrans pniej wysiadaa ze swojego forda escorta na
parkingu przy kociele rda Mocy. Cigle byo diabelnie
zimno. Powietrze szczypao i kuo wciekle w policzki. Gdy
oddychaa przez usta, czua rwcy bl w gardle i pucach. Gdy
oddychaa przez nos, zlepiay si, przymarzajc do siebie,
woski w nozdrzach. Podcigna szalik i zakrya nim usta.
Spojrzaa na zegarek. Najwyej p godziny. Pniej samochd
nie zapali. Zniszczony czerwony ford Anny Marii wyglda
mizernie przy volvo 740 nalecym do Svena Erika
Stlnackego. Obok zaparkowa policyjny radiowz. Stao tu
jeszcze kilkanacie samochodw, wszystkie zasypane niegiem.
Technicy najwidoczniej ju odjechali. Komisarz ruszya wsk
drog do kocioa lecego na wzniesieniu Sandstensberget.
Szron osiad na brzozach jak lukier, a na szczycie wzniesienia
wzbija si w mroczne niebo potny, krysztaowy koci,
otoczony mrowiem gwiazd i planet. Niczym olbrzymia,
rozwietlona brya lodu, ktra staje w szranki z jasnoci zorzy
polarnej.
Cholernie szpanerska budowla - pomylaa, zmagajc si ze
stromym podejciem. - Majc tyle forsy, parafia mogaby
ofiarowa pienidze organizacji Ratujmy Dzieci. No ale
przecie o wiele fajniej jest piewa gospel w wypasionym
zborze, ni wierci studnie w Afryce.
Ju z daleka dostrzega stojcych przed drzwiami wityni

komisarza Stlnackego, asystenta Tommyego Rantakyr i


komisarza Freda Olssona. Sven Erik Stlnacke, jak zwykle z
go gow, sta w bezruchu, lekko przechylony do tyu, z
rkami gboko wcinitymi w ciepe kieszenie kurtki
puchowej. Obaj modzi mczyni kryli wok niego
podnieceni jak niesforne szczeniaki. Anna Maria nie syszaa
ich gosw, ale widziaa, jak ulatujce z ust arliwe sowa
zamieniaj si w kby biaych oboczkw. Przywitali j
radosnym szczekaniem jak mode psy, gdy tylko ukazaa si ich
oczom.
- Halo - zawoa Tommy - jak si mamy?
- Mamy si dobrze - odkrzykna jowialnie.
- Co za czasy, najpierw trzeba przywita si z brzuchem, a
dopiero kwadrans pniej z tob - doda Fred.
Rozemiaa si.
Po chwili napotkaa powany wzrok Svena Erika. W bujnych
jak u morsa wsach utworzyy si niewielkie sopelki lodu.
- Dzikuj, e przysza. Mam nadziej, e jeste po niadaniu,
bo to nie bdzie widok na pobudzenie apetytu. Wchodzimy?
- Mamy tu na was poczeka?
Fred, cigle udeptujc nieg, spoglda to na jednego, to na
drugiego zwierzchnika. Sven Erik mia zastpi Ann Mari,
wic formalnie to on teraz peni funkcj szefa. Ale nagle
pojawienie si policjantki komplikowao sytuacj i nie byo
wiadomo, kto ma wydawa polecenia.
Anna Maria milczaa ze wzrokiem utkwionym w Svenie Eriku.
Przysza tutaj tylko dla towarzystwa.
- Dopilnujcie, eby nie wszed tu nikt niepowoany, zanim
zabior zwoki. Ale gdy zaczniecie marzn, to wejdcie do
rodka.
- No nie, kurde, moemy sta na dworze. Chciaem tylko
wiedzie, co i jak - zapewni
Fred.
- Jasne - sine wargi Tommyego wykrzywiy si w umiechu. W kocu jestemy mczyznami. A prawdziwi mczyni nie
marzn.
Sven Erik wszed do kocioa zaraz za Ann Mari i zatrzasn

drzwi. Przeszli przez upiony, mroczny przedsionek. Pod


wpywem fali zimnego powietrza rzdy pustych wieszakw w
szatni zagray jak setki dzwonkw carillonu. Do gwnego
pomieszczenia wityni prowadziy podwjne wahadowe
drzwi. Przekraczajc je, Sven Erik odruchowo ciszy gos.
- O trzeciej nad ranem zadzwonia do centrali siostra Wiktora
Strandgrda. To ona znalaza ciao brata i zatelefonowaa z
kancelarii parafialnej.
- Gdzie ta kobieta jest teraz? W komisariacie?
- Odpowied brzmi: nie. Nie mamy pojcia, gdzie si
podziewa. Poleciem w centrali, eby wyznaczyli kogo, kto jej
poszuka. Nie byo tutaj nikogo, gdy przyszli Tommy i Freddy.
- Co powiedzieli technicy?
- eby tylko oglda, nie dotyka.
Zwoki leay w rodku przejcia do otarza. Anna Maria
zatrzymaa si w p drogi.
- No do kurwy ndzy - wyrwao si jej bezwiednie.
- Przecie mwiem... - Sven Erik przystan krok za ni.
Wycigna z wewntrznej kieszeni kurtki niewielki dyktafon i
zawahaa si. Zamiast prowadzi notatki, zazwyczaj nagrywaa
si na tam. Ale teraz... Teraz to w zasadzie nie naleao do jej
obowizkw. Moe powinna siedzie cicho i tylko obserwowa?
Kombinujesz jak ko pod gr, skarcia siebie sam i
wczya dyktafon, nie ogldajc si na koleg.
- Jest pita trzydzieci pi - powiedziaa do mikrofonu szesnastego lutego, nie... siedemnastego. Siedemnastego
lutego. Znajduj si w kociele rda Mocy i patrz na kogo, o
kim wiem, e nazywa si Wiktor Strandgrd i jest powszechnie
znany jako Rajski Chopiec. Zwoki le w rodku przejcia do
otarza. Wyglda na to, e ofiara zostaa porzdnie rozpruta, bo
cuchnie jak cholera, a chodnik, na ktrym ley, jest mokry. Ta
ciecz to najprawdopodobniej krew, ale czerwony kolor dywanu
utrudnia identyfikacj. Ubrania s zakrwawione i nie wida
dokadnie ran brzucha, oprcz tego, e odsonite s fragmenty
trzewi, ale o tym zda sprawozdanie lekarz. Zamordowany ma
na sobie dinsy i bluz. Podeszwy butw i dywan pod butami s
suche. Oczy zostay wykute...

Nagle przerwaa i wyczya dyktafon. Podesza bliej, pochylia


si nad twarz mczyzny. Ju miaa powiedzie, e jest
piknym trupem, ale istniay granice gonego mylenia,
ktrych nie chciaa przekracza w obecnoci Svena Erika.
Twarz zmarego przywioda jej na myl krla Edypa. Jako
uczennica liceum ogldaa t sztuk na wideo. Wtedy scena, w
ktrej Edyp wykluwa sobie oczy, nie zrobia na Annie Marii
specjalnego wraenia, ale teraz wanie ten obraz powrci do
niej z osobliw si. Znw poczua przepeniony pcherz. I nie
moga te zapomnie o samochodzie. Do dziea. Ponownie
wczya dyktafon.
- Oczy s wykute, dugie wosy zakrwawione, zamordowany
zapewne ma ran w tyle gowy. Na szyi, po prawej stronie
widoczna jest rana cita, ale nie wypywa z niej krew, brakuje
obu doni...
Odwrciwszy si, Anna Maria spojrzaa pytajco na Svena
Erika, ktry wskazywa co pod rzdami krzese. Pochylia si z
wysikiem i omiota spojrzeniem podog.
- Aha, jedna do ley trzy metry dalej, midzy krzesami. A
druga?
Sven Erik wzruszy ramionami.
- adnych poprzewracanych krzese - kontynuowaa. adnych ladw walki, zgadzasz si?
- Tak - odpowiedzia krtko. Nie lubi mwi do mikrofonu.
- Kto fotografowa?
- Simon Larsson.
wietnie - pomylaa. - To znaczy, e bdziemy mie dobre
zdjcia.
- Poza tym wszystko wyglda normalnie - mwia dalej. Jestem tutaj pierwszy raz. Setki lamp z mroonego szka
wzdu tych fragmentw cian, ktre nie s zbudowane z
luksferw. Jak wysoko tu moe by? Z pewnoci ponad
dziesi metrw. Ogromne okna w dachu. Niebieskie krzesa
stojce w prostych rzdach. Ile osb moe si tutaj zmieci?
Dwa tysice?
- Plus chr - doda Sven Erik.
Obchodzi sal, omiatajc j wzrokiem jak odkurzaczem. Anna

Maria odwrcia si i utkwia spojrzenie w galerii rozcigajcej


si przed ni. Piszczaki organw piy si ku sufitowi, spieszc
na spotkanie swego lustrzanego odbicia w potnych oknach
dachu. Imponuj cy widok.
- Nie mam nic wicej do dodania - Anna Maria wypowiadaa
sowa powoli, jakby w oczekiwaniu na myl, ktra z
podwiadomoci miaa wlizgn si w szpar midzy
wyrazami - ale jest co... co sprawia, e gdy patrz na to
wszystko, czuj frustracj. Abstrahujc oczywicie od tego, e
s to najbardziej pokiereszowane zwoki, jakie kiedykolwiek
widziaam...
- Suchajcie! Janiepan zastpca prokuratora rejonowego
wspina si na gr - ostrzeg ich Tommy Rantakyr, zagldajc
do rodka przez uchylone drzwi.
- A kto, do jasnej cholery, do niego zadzwoni? - zapyta
zmczonym gosem Sven Erik, ale po Tommym nie byo ju
ladu.
Anna Maria przyjrzaa si Svenowi Erikowi z uwag. Cztery
lata temu, kiedy zostaa szefow zespou, przez pierwsze sze
miesicy kolega prawie si do niej nie odzywa, gboko
upokorzony tym, e dostaa posad, o ktr tak bardzo si
stara. A teraz, pogodzony z funkcj drugich skrzypiec, nie
chcia wysuwa si do przodu. Postanowia, e przy najbliszej
okazji wesprze go duchowo. Ale dzisiaj musi sobie radzi sam.
Widzc, jak zastpca prokuratora rejonowego, Carl von Post,
szturmuje drzwi kocioa, posaa Svenowi Erikowi spojrzenie
dodajce odwagi.
- Co to ma znaczy, do kurwy ndzy?! - wrzasn von Post.
Zerwa z gowy futrzan czapk i starym zwyczajem przeczesa
doni swoj lwi, pofalowan grzyw. Przytupywa w miejscu.
Krtka przechadzka z parkingu wystarczya, eby stopy w
eleganckich butach firmy Church zamieniy si w sople lodu.
Po chwili prokurator ruszy zdecydowanie w kierunku
policjantw, ale zatrzyma si w p kroku, zobaczywszy lece
na pododze zwoki.
- Oe kurwa! - wybuchn i zacz oglda swoje buty,
obawiajc si, e je pobrudzi. - Dlaczego nikt do mnie nie

zadzwoni? - mwi dalej, zwracajc si do Svena Erika. - Od


teraz ja dowodz postpowaniem przygotowawczym. A jeli
prbowae zatai przede mn istotne informacje, to przygotuj
si na powan rozmow z inspektorem.
- Nikt niczego przed tob nie zataja. Nie wiedzielimy, co si
stao, i w zasadzie dalej nie wiemy - prbowa Sven Erik.
- Gwno prawda! - warkn prokurator. - A co ty tutaj robisz?
Ostatnie zdanie skierowa do Anny Marii, ktra staa w
milczeniu, ze wzrokiem utkwionym w kikutach rk Wiktora
Strandgrda.
- To ja do niej zadzwoniem - wyjani Sven Erik.
- No tak - wysycza von Post. - Zadzwonie do niej, ale nie do
mnie.
Sven Erik milcza, von Post patrzy na Ann Mari, ktra
podniosa wzrok i ze spokojem spojrzaa w oczy prokuratora.
Carl von Post zacisn zby tak mocno, e zabolay go szczki.
Od zawsze mia kopoty z zaakceptowaniem policjantki karlicy.
Nigdy nie mg zrozumie, dlaczego wszyscy z wydziau
ledczego dawali si wodzi za nos tej kobiecie. No i ten
wygld! Bez butw ma najwyej metr pidziesit. Koska
twarz, tak bardzo pociga, e zakrywa p ciaa. A teraz z tym
monstrualnym brzuchem to nawet mona by j pokazywa w
cyrku. Przypomina groteskowy szecian, rwnie wysoki jak
szeroki. Niewtpliwy efekt wieloletniego chowu wsobnego w
tych malekich, izolowanych od wiata wioskach laposkich.
Prokurator zatrzepota w powietrzu doni, jakby zamazujc
wypowiedziane wczeniej ostre sowa, i zacz z innej beczki.
- Jak si masz, Anno Mario? - zapyta, ozdabiajc twarz
mikkim, opiekuczym umiechem.
- Dobrze - odpowiedziaa obojtnie. - A ty?
- Za godzin albo co koo tego media zaczn mi depta po
pitach. Podejrzewam, e bdzie cholerna wrzawa, wic
mwcie, czego si dowiedzielicie do tej pory o morderstwie i o
zmarym. Sam wiem tylko tyle, e by religijn gwiazd.
Usiad na jednym z niebieskich krzese i cign rkawiczki.
- To moe Sven Erik zda relacj - odpowiedziaa krtko, ale
yczliwie Anna Maria. - Jeeli chodzi o mnie, planuj siedzenie

za biurkiem a do rozwizania. Przyjechaam tutaj ze Svenem


Erikiem, bo mnie o to poprosi, a co dwie gowy, to... no wiesz.
A teraz musz sikn, wybaczcie.
Z zadowoleniem zanotowaa wymuszony umiech na twarzy
von Posta, zanim
pospieszya do toalety. I pomyle, e sowo sikn tak
bardzo go razi. Moga si zaoy, e jego ona kieruje strumie
moczu na porcelan sedesu tak, eby ciurkanie nie dobiegao
ranych uszu wraliwego prokuratora. Pieprzony dupek.
- No - zacz Sven Erik, gdy zostali sami - rozejrzyj si, nie
wiemy wiele wicej. Kto go zabi. I to porzdnie, e tak
powiem. Zamordowany to Wiktor Strandgrd, znany te jako
Rajski Chopiec. Potny magnes przycigajcy ludzi do duej
wsplnoty religijnej. Dziewi lat temu mia okropny wypadek:
potrci go samochd. Strandgrd umiera, zatrzymao si
serce i tak dalej, ale odratowano go, a on ze szczegami
opowiedzia pniej, co wydarzyo si w czasie operacji i akcji
przywracania go do ycia, na przykad e lekarzowi spady
okulary i takie tam. I powiedzia te, e by w niebie. Spotka
anioy i Jezusa. No a pniej jedna z pielgniarek operacyjnych
i kobieta, ktra go przejechaa samochodem, znalazy drog do
Boga i nagle caa Kiruna przeobrazia si w jedn wielk sekt.
Trzy najwiksze wsplnoty wyznaniowe poczyy si w zbr
rda Mocy. Liczba wiernych rosa nieustannie, w ostatnich
latach wybudowali ten koci, otworzyli szko, przedszkole i
zorganizowali kilka spotka odrodzenia religijnego. Na ich
konto wpywaj bajoskie sumy pienidzy. Przyjedaj tu
ludzie z caego wiata. Wiktor Strandgrd jest, albo raczej by,
zatrudniony na cay etat w parafii, wyda te bestseller...
- Do nieba tam i z powrotem...
- Dokadnie. Jest ich zotym cielcem, pisano o nim i w
Expressen, i w Aftonbladet, wic i teraz bdzie mnstwo
medialnego szumu. Przyczy si te z pewnoci telewizja.
- No wanie - odpowiedzia von Post, wstajc z niecierpliw
min. - Nie chc, eby byy jakie przecieki do prasy. Bior na
siebie kontakty z mediami i prosz, eby systematycznie
zdawa raport z wynikw przesucha i tak dalej, rozumiesz, o

wszystkim musisz mnie informowa. Kiedy zaczn ci


nagabywa dziennikarze, moesz im powiedzie, e dzisiaj o
dwunastej na schodach kocioa poprowadz konferencj
prasow. A co ty masz w najbliszych planach?
- Musimy odnale siostr Strandgrda, to ona odkrya
zwoki. A pniej chyba porozmawiamy z trzema parafialnymi
pastorami. Lekarz sdowy jest w drodze z Lule, powinien
nadjecha lada moment.
- Dobrze. O jedenastej trzydzieci zdasz mi sprawozdanie na
temat przyczyny zgonu i prawdopodobnego przebiegu
wypadkw. Bd wtedy pod telefonem. To tyle. Jeeli
skoczylicie ju ogldziny, to chciabym si teraz sam troch
rozejrze.
*
- Nie marud - skarcia Svena Erika Anna Maria - przecie to
lepsze ni cige przesuchiwanie pijanych kierowcw skuterw
nienych.
Poniewa jej ford escort nie chcia zapali, Sven Erik odwozi j
do domu.
To chyba nawet dobrze - pomylaa. - On z pewnoci
potrzebuje wsparcia, eby nie straci zapau do pracy.
- To ten pieprzony von Post-Srost - odpowiedzia Sven Erik z
grymasem na twarzy. - Gdy mam z nim do czynienia, od razu
nachodzi mnie ochota, eby wszystko ola i przez osiem godzin
tylko udawa, e pracuj, a pniej spokojnie pomaszerowa do
domu.
- Ale teraz nie powiniene o nim myle. Pomyl za to o
Wiktorze Strandgrdzie. Szaleniec, ktry go zamordowa, wci
jest na wolnoci, a ty musisz go zapa. Niech ten von PostSrost krzyczy sobie, haasuje i gada z dziennikarzami. My i tak
wiemy, kto jest od prawdziwej roboty.
- Ale jak ja mog przesta o nim myle? Przecie on mi
nieustannie wisi nad gow, jak jastrzb.
- Wiem.
Spojrzaa za szyb samochodu. Domostwa wzdu drogi cigle
spay w mroku. Tylko w pojedynczych oknach paliy si wiata.

Tu i wdzie cigle jeszcze janiay pomaraczowo gwiazdy


adwentowe. W tym roku nikt nie zgin w poarze. Pobicia,
burdy i inne nieszczcia - to oczywiste, ale nie wicej ni
zazwyczaj. Anna Maria poczua lekkie mdoci. Nic dziwnego.
Bya na nogach ju od ponad godziny, a jeszcze nic nie zjada.
Uwiadomia sobie, e nie potrafi si skoncentrowa na tym, co
mwi Sven Erik, i musiaa
sign pamici wstecz, eby nady za tokiem jego myli.
Zapyta, jak wygldaa jej wsppraca z von Postem.
- Tak naprawd nie mielimy ze sob duo do czynienia.
- Cholera, Anno, chyba potrzebuj twojej pomocy. Wszyscy
bdziemy pod ogromn presj, a w dodatku ten despota...
Wanie w takiej sytuacji czowiek potrzebuje wsparcia
kolegw.
- To przecie zwyky szanta. - Nie moga si powstrzyma od
miechu.
- Robi, co do mnie naley. Szantauj i zastraszam. A zreszt
troch ruchu dobrze ci zrobi. Mogaby w kadym razie
porozmawia z siostr Strandgrda. Pom mi tylko ruszy z
miejsca.
- Jasne, zadzwo do mnie, gdy j znajdziecie.
Sven Erik pochyli si nad kierownic i spojrza w gr na
czarne niebo.
- Co za ksiyc - umiechn si z zadowoleniem. - Siedziaoby
si teraz i czekao na lisa.
*
W kancelarii adwokackiej Meijer & Ditzinger Rebeka
Martinsson przeja suchawk od Marii Taube.
Troll z pnocnego lasu, powiedziaa Maria. By tylko jeden.
Pod powiekami Rebeki pojawi si obraz lalkowatej twarzy z
perkatym nosem.
- Rebeka Martinsson.
- Tu Sanna, nie wiem, czy ju syszaa: Wiktor nie yje.
- Dowiedziaam si dosownie przed chwilk. Przykro mi.
Zupenie bezwiednie Rebeka wzia do rki dugopis i napisaa
na tej karteczce: Powiedz nie! NIE!.

Po drugiej stronie linii telefonicznej Sanna Strandgrd nabraa


powietrza w puca.
- Wiem, e ju nie mamy ze sob takiego kontaktu jak
dawniej. Ale cigle jeste moj najblisz przyjacik. Nie
wiedziaam, do kogo si zwrci. To ja znalazam Wiktora w
kociele i... Ale moe jeste zajta?
Zajta? - pomylaa Rebeka, czujc, jak konsternacja ronie w
niej niczym supek rtci w podgrzanym termometrze. - Co to za
pytanie? Czy Sanna naprawd myli, e ktokolwiek mgby
odpowiedzie na nie twierdzco?
- Oczywicie, e nie jestem zajta, gdy dzwonisz z takiego
powodu - odpara agodnie, przysaniajc oczy doni. Powiedziaa, e go znalaza?
- To byo co okropnego - niski gos Sanny nie zdradza
adnych uczu. - Przyszam do kocioa gdzie o trzeciej nad
ranem. Wiktor mia by u nas na obiedzie, ale si nie pojawi.
Wtedy pomylaam, e zapomnia. Wiesz, jaki on jest. Gdy
zatonie w modlitwie,
zapomina o boym wiecie. Zawsze mu powtarzam, e w ten
sposb mona by chrzecijaninem tylko wtedy, gdy jest si
modym, bezdzietnym mczyzn. Jeeli chodzi o mnie, to
modl si, korzystajc z chwili samotnoci w ubikacji.
Umilka na moment, a Rebeka zacza si zastanawia, czy
Sanna zdaje sobie spraw z tego, e mwi o Wiktorze tak, jakby
y.
- Ale obudziam si w nocy i poczuam, e co si stao.
Znw przerwaa i zaintonowaa cicho Albowiem tak Bg
umiowa wiat.
Rebeka utkwia oczy w migajcym tekcie na ekranie
komputera. Litery uwolniy si z kontekstu, przegrupoway i
utworzyy obraz anielskiej twarzy Wiktora zalanej krwi.
Sanna znw co mwia. Jej gos przypomina cienki
wrzeniowy ld. Rebeka znaa ten gos. Pod gadk
powierzchni pienia si czarna, zimna woda.
- Odcili mu donie. A oczy byy... Wszystko byo takie dziwne.
Gdy go odwrciam, gow mia cakiem... Chyba zwariuj... I
szuka mnie policja. Przyszli do mnie wczenie rano, ale

powiedziaam crkom, eby siedziay cichutko jak myszki, i nie


otworzyam drzwi. Policja myli pewnie, e zamordowaam
wasnego brata. Pniej wziam dziewczynki i wyszymy z
domu. Boj si, e kompletnie si zaami. Ale to i tak nie jest
najgorsze.
- Nie? - zapytaa Rebeka.
- Sara bya ze mn, gdy znalazam Wiktora. Zreszt Lova te,
tylko e ona spaa w sankach przed kocioem. No i Sara jest w
szoku. Przestaa mwi. Prbuj nawiza z ni kontakt, ale
ona tylko siedzi w jednym miejscu, wyglda przez okno i
zakada wosy za uszy.
Rebeka poczua skurcz w odku.
- Na Boga, Sanna! Id po pomoc! Zadzwo do poradni
psychiatrycznej i powiedz, e to nagy przypadek wymagajcy
natychmiastowej wizyty u lekarza. I ty, i dziewczynki
potrzebujecie teraz wsparcia. Wiem, e to brzmi dramatycznie,
ale...
- Nie mog, przecie wiesz - zakwilia Sanna. - Mama i tato
powiedz, e zwariowaam, i bd prbowali odebra mi dzieci.
Wiesz przecie, jacy oni s. A wsplnota nie uznaje
psychologw, szpitali i tak dalej. Nigdy by nie zrozumieli. Nie
mam odwagi rozmawia z policj, oni tylko pogorsz sytuacj. I
nie mam odwagi odbiera telefonw, bo to moe by jaki
dziennikarz, a ja przeyam ju wystarczajco po przebudzeniu
Wiktora w Kirunie. To nie byo mie, gdy wszyscy dzwonili i
dawali do zrozumienia, e mj brat to rbnity facet z
halucynacjami.
- Ale przecie rozumiesz, e nie moesz si ukrywa zaapelowaa Rebeka.
- Nie dam rady, nie dam sobie z tym rady - Sanna mamrotaa
do siebie po nosem. - Przepraszam, e dzwoni i przeszkadzam.
Ju kocz, zaraz bdziesz si moga wzi do
pracy.
Rebeka zakla pod nosem - Kurwa jego ma.
- Przyjad - powiedziaa, wzdychajc. - Musisz da si
przesucha policji. Spotkamy si i pjdziemy razem na
komisariat, dobrze?

- Dobrze - wyszeptaa Sanna.


- Dasz rad prowadzi samochd? Moesz przyjecha do
domu babci w Kurravaara?
- Poprosz koleg, eby mnie podwiz.
- wietnie. W zimie nigdy tam nikogo nie ma. We ze sob
Sar i Lov. Pamitasz, gdzie ley klucz. Napal w piecu.
Przyjad po poudniu. Wytrzymasz do tej pory?
Rebeka odoya suchawk i wpatrywaa si tpo w telefon.
Czua pustk i konsternacj.
- To jest, kurna, niesamowite - zwrcia si z rezygnacj do
Marii. - Nawet nie musiaa mnie o nic prosi.
Popatrzya na zegarek. Zamkna oczy, wcigna powietrze
przez nos i jednoczenie prostujc gow, wypucia je ustami i
opucia ramiona. Maria widziaa to wiczenie niejeden raz.
Rebeka poprzedzaa nim negocjacje i wane spotkania. Albo
wykonywaa je, gdy - goniona terminami - siedziaa po nocach
w biurze.
- Jak si czujesz?
- Chyba lepiej, ebym si nad tym nie zastanawiaa. - Rebeka
pokrcia gow i kierujc wzrok ku oknu, ucieka przed
zatroskanym spojrzeniem Marii. Przygryza mocno wargi.
Przestao pada.
- Robaczku, nie moesz by tak do blu dzielna - odezwaa si
agodnie Maria. - Czasami dobrze jest straci kontrol i po
prostu zacz krzycze. Rebeka splota donie na kolanach.
Straci kontrol - pomylaa. - A co si stanie, gdy czowiek
uwiadomi sobie, e cigle spada? A co si stanie, gdy nie
przestanie krzycze? Nagle dotrze do niego, e ma
pidziesitk. e jest nafaszerowany dragami. Zamknity w
jakim wariatkowie. Z nieustajcym krzykiem w mzgu.
- To bya siostra Wiktora Strandgrda - powiedziaa Rebeka,
zdziwiona swoim spokojem. - Powiedziaa, e znalaza go w
kociele. Wyglda na to, e i ona, i jej crki potrzebuj teraz
wsparcia i pomocy. Bior wolne i jad na par dni do Kiruny.
Wezm laptop, moe uda mi si troch popracowa.
- Ten Wiktor to do wana posta tam na pnocy, co?
Rebeka skina gow.

- Przey mier kliniczn, a pniej w Kirunie nastpia


eksplozja religijnoci.
- Pamitam. Rozpisyway si o tym wszystkie popoudniwki.
By w niebie i zapewnia na przykad, e spadajc, wcale si nie
potuk, bo ziemia pochwycia go w swoje objcia. adnie
powiedziane.
- Hmmm - mrukna Rebeka. - I mwi te, e powrci do
ycia ziemskiego, by ujawni boskie plany co do
chrzecijastwa w Kirunie. Zapowiada nadejcie potnej fali
odrodzenia duchowego, ktra od pnocy miaa rozla si na
cay wiat. I miay zdarza si cuda i dziwy, pod warunkiem e
parafianie pocz si i nie ustan w wierze.
- W wierze w co?
- W moc Boga. W wizj. I w kocu ci, ktrzy w to wszystko
uwierzyli, zjednoczyli si, tworzc nowy zbr, rdo Mocy. A
pniej tradycyjnie lewicowa Kiruna staa si jednym wielkim
orodkiem przebudzenia religijnego. Wiktor napisa ksik,
ktr przetumaczono na mnstwo jzykw. Przerwa studia i
zacz gosi kazania. Parafia wybudowaa now wityni.
Krysztaowy Koci mia przypomina wygldem lodow
kaplic i lodowe rzeby wznoszone co roku zim w Jukkasjrvi.
Przede wszystkim jednak mia jak najbardziej rni si od
bardzo ciemnego wewntrz kocioa w Kirunie.
- A ty? Wesza w to wszystko?
- Przed wypadkiem Wiktora byam czonkini Kocioa
misyjnego. I na pocztku weszam w to wszystko, tak.
- A teraz? - zapytaa Maria.
- Teraz jestem pogank - umiechna si smutno Rebeka. Pastorowie i Rada Starszych nakazali mi wystpi ze
wsplnoty.
- Dlaczego?
- To duga i inna historia.
- No dobrze - Maria przecigaa sowa. - Jak mylisz, co powie
Mns, gdy si dowie, e bez uprzedzenia chcesz wzi wolne?
- Nic nie powie. Po prostu mnie zabije, powiartuje, a potem
nakarmi misem ryby w zatoce Nybro. Pogadam z nim, gdy
tylko si pojawi, ale najpierw musz zadzwoni na policj w

Kirunie. Nie mog zamkn siostry Wiktora, bo ona tego nie


przeyje.
*
Zastpca prokuratora rejonowego Carl von Post sta przy
drzwiach Krysztaowego Kocioa i obserwowa ludzi
pakujcych zwoki Wiktora Strandgrda do plastikowego
worka. Lekarz sdowy, ordynator Lars Pohjanen, z
nieodcznym papierosem w ustach wydawa mrukliwe rozkazy
technikowi, Annie Granlund, i dwm wyronitym
mczyznom z noszami.
- Sprbujcie zwiza wosy, tak eby si nie wpltay w zamek.
Owicie foli cay tuw i uwaajcie przy podnoszeniu, bo mog
powypada jelita. Anno, przyniesiesz papierow torebk na
do?
Morderstwo - myla von Post. - I to jeszcze jakie morderstwo.
Nie jaka tam aosna historia pieprzonego pijaczyny, ktry po
tygodniowym chlaniu, mniej lub bardziej przypadkowo, w
kocu zabija swoj narban bab. To potworne morderstwo.
Jeszcze lepiej. Potworne morderstwo dokonane na gwiedzie
medialnej.
I to wszystko byo jego wasnoci. Naleao do niego.
Wystarczyo tylko stan u steru i w blasku wszystkich
reflektorw wiata poeglowa prosto ku sawie. W kocu
bdzie mg wydosta si z tej kopalnianej dziury, bo przecie
nigdy nie zamierza tutaj zosta. Ale oceny ze studiw
prawniczych starczyy zaledwie na posad w sdzie rejonowym
w Gllivare. Pniej von Post zacz pracowa w prokuraturze.
Skada mas poda o prac w Sztokholmie, ale adnej nie
dosta. Nagle upyno wiele lat.
Odsun si na bok i przepuci chopakw z noszami, na
ktrych spoczyway zwoki starannie zapakowane w szary
plastikowy worek. Ordynator Pohjanen szed za nimi,
powczc nogami, ze wzrokiem wbitym w ziemi. Z lekko
uniesionymi barkami sprawia wraenie zmarznitego. Z
kcika ust zwisa mu papieros. Wosy, zazwyczaj zaczesane w
jedn stron, by przykry ysin, spaday w zmczonych

strkach na uszy. Anna Granlund zamykaa pochd, niosc w


papierowej torebce do zamordowanego. Ujrzawszy von
Posta, bezwiednie zacisna wargi.
Zatrzyma ich przy wyjciu wyzywajcym No i?.
Pohjanen zdawa si nie rozumie.
- Co moesz powiedzie na tym etapie? - zapyta coraz
bardziej zniecierpliwiony von Post.
Pohjanen wzi papieros midzy kciuk a palec wskazujcy i
zacign si gboko, po czym wypuci dym z wskich ust.
- Tja, przecie jeszcze nie zrobiem sekcji zwok.
Carl von Post poczu, jak pocwaowao mu ttno. Nie mia
zamiaru tolerowa obstrukcji i wydziwiania.
- Ale co przecie ju zdye zaobserwowa? Chc mie cay
czas rzetelne informacje.
Pstrykn palcami, ilustrujc szybko, z jak owe informacje
powinny by przekazywane.
Patrzc na rk prokuratora, Anna uwiadomia sobie, e ona
podobnym prztykaniem przywouje swoje psy.
Pohjanen sta w milczeniu, ze spuszczonym wzrokiem. Od
czasu do czasu wkada papieros do ust i z wielk koncentracj
wciga do puc dym. Wtedy cich jego sapicy i odrobin za
szybki oddech. Carl von Post dostrzeg nienawistne spojrzenie
Anny.
Patrz sobie - pomyla. - Sowo daj, e rok temu na imprezie
boonarodzeniowej posyaa mi zupenie inne spojrzenia. Boe
drogi, otaczaj mnie wycznie kaleki i pidioci. Pohjanen
wyglda jeszcze gorzej ni przed zwolnieniem chorobowym i
operacj.
- Halo! - krzykn dononie, uznawszy, e lekarz milcza ju
wystarczajco dugo.
Pohjanen unis gow i ujrza podniesione brwi prokuratora.
- Wiem tyle - powiedzia lekarz chropawym gosem, niewiele
rnicym si od goniejszego szeptu - e po pierwsze, nie
yje, a po drugie, jego mier nastpia najprawdopodobniej w
wyniku dziaania osb trzecich. To wszystko, a teraz prosz,
przepu nas, chopcze.
Prokurator zdy jeszcze zobaczy, jak przechodzca obok

niego Anna prbowaa zdusi umiech, opuszczaj c kciki ust.


- A kiedy dostan protok z sekcji zwok? - wysycza, ruszajc
p kroku za wychodzcymi.
- Kiedy bdziemy gotowi - odpowiedzia Pohjanen i nie
zwaajc na rozmwc, puci skrzydo drzwi wahadowych.
Von Post przytrzyma je jedn rk, drug prbujc wyowi z
kieszeni wibrujcy telefon.
Dzwonia dziewczyna z policyjnej centrali telefonicznej.
- Mam na linii niejak Rebek Martinsson, ktra twierdzi, e
wie, gdzie jest siostra Wiktora Strandgrda, i chce ustali
termin przesuchania. Tommy Rantakyr i Fred Olsson
pojechali wanie szuka tej siostry i nie wiem w kocu, czy
poczy t kobiet z panem, czy z nimi.
- Postpia jak najbardziej susznie, daj mi j.
Czekajc na poczenie, bdzi wzrokiem po wityni. To
oczywiste, e rcznie tkany czerwony chodnik, biegncy
przejciem a do prezbiterium, by artystycznym zamysem
architekta. Po obu stronach stay rzdy niebieskich krzese o
falistych oparciach, przywodzc na myl biblijn opowie o
Mojeszu, przed ktrym rozstpio si Morze Czerwone. Von
Post zacz spacer w kierunku otarza.
- Halo! - odezwa si kobiecy gos w telefonie komrkowym.
Prokurator odpowiedzia tytuem i nazwiskiem.
- Nazywam si Rebeka Martinsson. Dzwoni z polecenia
Sanny Strandgrd. Rozumiem, e chcecie pastwo
porozmawia z ni w sprawie morderstwa.
-Tak,podobno dysponuje pani informacj o jej miejscu pobytu.
- Nie, to niezupenie tak - kontynuowaa uprzejmym i niemal
przesadnie wytwornym tonem. - Poniewa Sanna Strandgrd
yczy sobie mojego towarzystwa podczas przesuchania, a ja w
tej chwili znajduj si w Sztokholmie, chciaabym dowiedzie
si od osoby prowadzcej postpowanie przygotowawcze, czy
bardziej odpowiada pastwu dzisiejszy wieczr, czy lepiej
byoby jutro rano.
- Nie.
- Sucham?
- Nie - powtrzy von Post, nie kryjc irytacji - nie pasuje nam

ani dzisiaj wieczorem, ani jutro rano. Nie wiem, czy pani to
rozumie, pani Rebeko jaka tam, ale tutaj chodzi o ledztwo w
sprawie morderstwa, a ja jestem za to ledztwo odpowiedzialny
i chc rozmawia z Sann Strandgrd teraz, od razu. Radz
pani przyjacice, eby si nie ukrywaa, bo jestem gotw
wyda nakaz tymczasowego aresztowania pod jej nieobecno i
ju w tej chwili rozesa za ni list goczy. A jeeli chodzi o
pani, to chciabym tylko przypomnie, e pomoc w ucieczce
podlega odpowiedzialnoci karnej i mona za to zosta
skazanym na kar wizienia. Prosz wic natychmiast zdradzi,
gdzie znajduje si Sanna Strandgrd.
Po drugiej stronie zapada kilkusekundowa cisza. Gdy kobieta
zacza mwi ponownie, robia to bardzo powoli, niemal
cedzc sowa. Najwyraniej staraa si opanowa emocje.
- Obawiam si, e zaszo drobne nieporozumienie. Nie
dzwoni do pana, by uzyska pozwolenie na pniejszy termin
przesuchania
Sanny
Strandgrd.
Dzwoni,
eby
poinformowa, e Sanna ma zamiar podda si przesuchaniu,
ale moe to nastpi najwczeniej dzi wieczorem. Nie jestemy
przyjacikami. Pracuj jako adwokat w firmie Meijer &
Ditzinger, nie wiem, czy ta nazwa co panu mwi...
- Prosz pani, urodziem si...
- I byabym ostrona z tego typu grobami - przerwaa mu
prb repliki. - Usiuje mnie pan zastraszy i wymc grob
podanie miejsca pobytu Sanny, a to ju prawie przewinienie
subowe. I jeeli wyda pan list goczy za osob, ktra nie jest
podejrzana o dokonanie przestpstwa, tylko czeka na przybycie
penomocnika prawnego, to musi si pan liczy ze skarg do
Rzecznika Praw Obywatelskich.
Zanim von Post zdy odpowiedzie, Rebeka zmienia nagle
ton gosu i dodaa nieomal serdecznie:
- Firma Meijer & Ditzinger nie ma w zwyczaju by uciliwa i
sprawia kopotw. yjemy w najlepszej zgodzie z prokuratur,
przynajmniej takie mamy dowiadczenia w rejonie
sztokholmskim. ywi nadziej, e pozwoli mi pan porczy za
Sann Strandgrd. Gwarantuj, e pojawi si na przesuchaniu
zgodnie z umow, czyli dzisiaj wieczorem okoo smej w

komendzie policji - zakoczya.


- Niech to szlag! - wybuchn von Post, odkrywszy, e wdepn
w kau krwi i co lepkiego, o pochodzeniu czego wola nie
myle.
W drodze do wyjcia z obrzydzeniem wyciera buty o dywan. A
t wynios lask zajmie si wieczorem, gdy tylko przyjdzie na
policj. Teraz powinien przygotowa si do konferencji
prasowej. Potar doni twarz. Musi si ogoli. Gdy za trzy dni
znw spotka si dziennikarzami, bdzie mia lekki zarost,
charakterystyczny dla zmczonego mczyzny, ktry w pogoni
za morderc daje z siebie wszystko. Ale dzisiaj obowizuj
gadko ogolone policzki i troch niesforna czupryna. Pokochaj
go. Po prostu nie bd w stanie si oprze.
*
Adwokat Mns Wenngren, wspudziaowiec firmy Meijer &
Ditzinger, siedzia za swoim biurkiem i spoglda skwaszony na
Rebek Martinsson. Drania go jej postawa. adnych gestw
obronnych, adnego splatania rk na piersi. Jej ramiona
zwisay swobodnie wzdu tuowia, jakby staa w kolejce do
budki z lodami. Przedstawia swoj spraw i czekaa na
odpowied. Patrzya bez wyrazu na wiszcy na cianie japoski
drzeworyt o ogromnym adunku erotycznym. Mody
mczyzna, tak bardzo mody, e jeszcze dugowosy, klczy
przed prostytutk, ktra podobnie jak on ma obnaone
podbrzusze. Inne kobiety zazwyczaj unikay podziwiania tej
dwusetletniej grafiki. Mns widzia ich spojrzenia, ktre
niczym wcibskie, wszce psy niewiadomie kieroway si w
stron ramek. Ale nigdy nie wszyy dugo. Natychmiast
spuszczay wzrok lub przenosiy go na inny obiekt.
- Jak dugo ci nie bdzie? - zapyta. - Masz prawo do dwch
dni patnego urlopu ze wzgldu na sprawy rodzinne, czy to
wystarczy?
- Nie - odpowiedziaa. - I to nie jest moja rodzina, tylko raczej
ja jestem, jak by to powiedzie, przyjacielem rodziny.
Co w sposobie mwienia Rebeki zdradzao, e kamie.
- Niestety nie jestem teraz w stanie powiedzie, ile mi to

zajmie czasu - cigna dalej, patrzc szefowi w oczy ze


spokojem. - Mam jeszcze sporo zalegego urlopu i...
Przerwaa nagle.
- ...i co? - wtrci Mns. - Mam nadziej, e nie chciaa teraz
zacz ze mn dyskusji o nadgodzinach, Rebeko, bo wtedy
poczubym si rozczarowany. Mwiem o tym wczeniej i
powiem jeszcze raz. Jeeli podejrzewasz, e nie zdysz
wypeni wszystkich obowizkw w
normalnym czasie pracy, to powinna zrezygnowa z czci
zada. Wszystkie nadgodziny s dobrowolne i niepatne.
Inaczej mgbym ci przecie od razu wysa na roczny patny
urlop.Ostatnie zdanie okrasi pojednawczym umiechem, ale
widzc, e Rebeka nie przejawia najmniejszej ochoty na arty,
natychmiast przybra kwany wyraz twarzy.
Rebeka przygldaa si Mnsowi w milczeniu. Nagle zacz
wertowa lece przed nim papiery, jakby oznajmiajc koniec
audiencji. Dzisiejsza korespondencja pitrzya si w schludnie
uoonym stosiku. Na brzegu biurka stao w rwnym rzdzie
kilka gadetw projektu Georga Jensena. adnych fotografii.
Rebeka wiedziaa, e szef kiedy by onaty i e ma dwch
dorosych synw. I to wszystko. Nigdy o nich nie wspomina.
Nikt inny te o nich nie mwi. Informacje rozchodziy si tutaj
bardzo wolno. Wspudziaowcy i starsi pracownicy wprawdzie
uwielbiali plotkowa, ale rozsdek nakazywa im plotkowanie
we wasnym gronie i nigdy nie wcigali w to modszych
kolegw. Sekretarki byy zbyt strachliwe, eby uchyli cho
rbka jakiejkolwiek tajemnicy. Ale zdarzao si, e kto podczas
firmowej imprezy wypi za duo i zaczyna opowiada rzeczy,
ktrych nie powinien. Tak wic ten i w zostawa powoli
jednym z wtajemniczonych. Rebeka wiedziaa, e Mns za duo
pije, ale o tym wierkay ju chyba wszystkie wrble na dachu.
W zasadzie mg si podoba, ze swoj ciemn, kdzierzaw
czupryn i niebieskimi oczami jak u siberian husky. Chocia
ostatnio zacz wyglda coraz gorzej. Worki pod oczami i
nieznaczna, ale ju widoczna nadwaga. W dalszym cigu by
jednym z najlepszych krajowych specjalistw od prawa
podatkowego, zarwno w procesach karnych, jak i w sprawach

administracyjnych. I dopki nabija firmie kabz, dopty


koledzy pozwalali mu opa w spokoju. Liczyy si tylko
pienidze. Kancelarii widocznie nie byo sta na leczenie kogo
z uzalenienia od alkoholu. Orodek odwykowy, zwolnienie
chorobowe, stracone dochody - to wszystko kosztowao. Wielu
miao ten sam problem. Zaczynajc pi, najpierw rujnowali
swoje ycie prywatne.
Cigle jeszcze na myl o ubiegorocznej imprezie
boonarodzeniowej Rebeka czua ukucie upokorzenia. Przez
cay wieczr Mns taczy i flirtowa ze wszystkimi
prawniczkami w firmie. Pod koniec podszed do niej. Wymity,
pijany i ualajcy si nad sob, z rk na jej karku wygosi
nieskadne przemwienie, ktrego patetyczn puent bya
prba przekonania Rebeki, eby posza z nim do domu, albo
moe tylko do biura, jakie to miao znaczenie. W kadym razie
po tym incydencie zrozumiaa, kim jest w oczach Mnsa.
Ostatnim przyczkiem.
T, ktr uwodzi si na samym kocu, poderwawszy wszystkie
inne, samemu bdc o krok od utraty przytomnoci. Od tamtej
pory ich stosunki znacznie si ochodziy. Mns nie potrafi z
ni swobodnie rozmawia i artowa, co przychodzio mu z
atwoci w obecnoci innych osb. Rebeka kontaktowaa si z
nim za pomoc e-maili i karteczek kadzionych pod jego
nieobecno na biurku. W tym roku nie posza na imprez
boonarodzeniow.
- W takim razie prosz o urlop - powiedziaa z kamienn
twarz. - Wezm ze sob laptop, eby mc troch popracowa.
- Dla mnie to bez znaczenia - odpowiedzia z wyran
niechci. - To twoi wsppracownicy bd dwigali cisze
brzemi. Przeka spraw Wickman Industrimontage SA
komu innemu.
Rebeka z trudem powstrzymaa zaciskajce si w pi donie.
Pieprzony
skurwiel.
Wanie
j
ukara.
Wickman
Industrimontage SA to jej klient. To ona ich wyszukaa, ona
wypracowaa dobre kontakty i zaraz po zakoczeniu sprawy z
uzupeniajcym wymiarem podatku mieli si zaj zmian
pokole w tym mikroprzedsibiorstwie. A poza tym lubili j.

- Rb, co uwaasz za stosowne - odpowiedziaa z prawie


niezauwaalnym wzruszeniem ramion, lizgajc si wzrokiem
po wystrzpionych frdzlach perskiego dywanu.
- Gdyby musia si ze mn skontaktowa, to najlepiej emailowo.
Mns poczu nieprzepart ochot, by podej do niej, chwyci
za wosy i odchyli jej gow do tyu, zmuszajc do spojrzenia
mu w oczy. Albo po prostu trzasn na odlew.
Odwrcia si z zamiarem wyj cia.
- Jak si tam dostaniesz? - zapyta, zanim znikna za
drzwiami. - Masz jakie poczenie lotnicze do Kiruny czy w
Ume zabierzesz si zaprzgiem reniferw?
- Polec samolotem - odpowiedziaa neutralnie, jakby
potraktowaa jego pytanie zupenie powane.
*
Komisarz Anna Maria Mella rozpara si wygodnie w fotelu,
patrzc na lece przed ni w nieadzie akta. Zakurzone sprawy
z przeszoci. Dochodzenia, ktre utkny w martwym punkcie.
Niewyjanione kradziee w sklepach sprzed kilku lat i rwnie
stare kradziee samochodw. Przekartkowaa pierwsze z
brzegu dokumenty. Ofiara cikiej przemocy w domu wycofuje
swoje zeznania i twierdzi kategorycznie, e spada ze schodw.
To bya cholerna sprawa - Anna Maria przypomniaa sobie
nieprzyjemne zdjcia, zrobione kobiecie w szpitalu.
Wzia inn teczk. Kradzie opon z firmy zlokalizowanej w
dzielnicy przemysowej. wiadek widzia, jak sprawca przeci
ogrodzenie i zaadowa opony do swojej toyoty hilux, ale na
pniejszym przesuchaniu nagle straci pami. Goym okiem
byo wida, e czu si zagroony.
Westchna. Brakowao pienidzy na ochron wiadkw i na
jakiekolwiek inne dziaania w zwizku z zasran kradzie
opon. Znalaza numer toyoty w rejestrze samochodowym i
zapamitaa nazwisko waciciela. Cholerny bandzior, bierze to,
na co ma ochot. Istniao due prawdopodobiestwo, e spotka
si z nim przy innej okazji. Przejrzaa jego akta policyjne.
Skazany za pobicie i nielegalne posiadanie broni. Pojawi si

te kilkakrotnie w rejestrze podejrzanych.


- No nie, musz si spry - powiedziaa do siebie. - Nie mog
przecie tylko siedzie, otwiera i zamyka teczek albo
przeglda danych w komputerze.
Odoya na bok spraw kradziey opon. To tylko brnicie w
lepy zauek. Umorzenie ledztwa byo chyba najlepszym
wyjciem. Przez uchylone drzwi usyszaa wypadajcy z
automatu plastikowy kubek, ktry po chwili - przy gonym
burczeniu maszyny - napeni si lurowat kaw. Przez
moment miaa nadziej, e to Sven Erik, ktry wanie
przyszed do niej z najnowszymi informacjami na temat
Wiktora Strandgrda. Ale po krokach znikajcych w korytarzu
zrozumiaa, e to kto inny.
- Nie myl o tym - upomniaa siebie raz jeszcze, biorc ze
sterty kolejne akta.
Jej wzrok zelizgn si szybko z tekstu i bdzi bez celu po
biurku. Rzucia smutne spojrzenie na kubek z wystyg
herbat. Ju sama myl o kawie przyprawiaa j o mdoci. Ale
nigdy te nie bya amatork herbaty, ktra w dziwny sposb
zawsze robia si za zimna. A od coca-coli miaa wzdcia.
Gdy zadzwoni telefon, Anna Maria natychmiast chwycia
suchawk. Przez moment znw pomylaa o Svenie Eriku, ale
to by Lars Pohjanen.
- Mam wstpny raport z sekcji zwok - oznajmi swoim
chrypliwym i bulgoczcym gosem. - Chcesz zobaczy?
- Jak by to powiedzie... To teraz dziaka Svena Erika odpowiedziaa z wahaniem. -I von Posta.
Pohjanen zaostrzy ton.
- Tak, tylko ja nie mam zamiaru ugania si za Svenem po
miecie, a janiepan prokurator moe sobie przeczyta pniej.
W takim razie pakuj manatki i wracam do Lule.
- Nie, kurde, poczekaj. Zaraz przyjad - wyrzucia szybko z
siebie, syszc po drugiej stronie kliknicie odkadanej
suchawki.
Mam nadziej, e usysza ostatnie zdanie - niepokoia si,
wkadajc kozaki. - Zrzda jeden. Pewnie zdy pojecha,
zanim dotr do szpitala.

Znalaza go w palarni dla personelu technicznego. Siedzia


zagbiony
w
zielonej,
wyskubanej
sofie
z
lat
siedemdziesitych. Mia zamknite oczy i tylko arzcy si
papieros wiadczy o tym, e Pohjanen nie pi i e w ogle yje.
- No i co? - zapyta, nie otwierajc oczu. - Nie interesuje ci
zamordowany Wiktor Strandgrd? A mnie si wydawao, e to
wanie co dla ciebie, Mella.
- A do porodu bd tylko przekadaa papiery z jednej strony
biurka na drug - odpowiedziaa, stojc cigle w drzwiach. - Ale
chyba lepiej, ebym to ja z tob porozmawiaa, zanim
pojedziesz, ni gdyby nikt tego nie zrobi.
Pohjanen gruchn skrzekliwym miechem, ktry po chwili
zamieni si w kaszel, podnis powieki i wbi w ni widrujce,
niebieskie oczy.
- Bdzie ci si ni po nocach, zobaczysz. Lepiej pom w
rozwizaniu tej cholernej
amigwki teraz, bo inaczej bdziesz lata z wzkiem i
przesuchiwa podejrzanych w czasie urlopu macierzyskiego.
Idziemy?Przesadnie zapraszajcym gestem wskaza jej sal
sekcyjn.
Sala sekcyjna bya schludnym pomieszczeniem z kamienn
posadzk i trzema stoami z nierdzewnej stali. Pod
zlewozmywakiem stay czerwone plastikowe pojemniki,
uszeregowane wedug wielkoci, a przy dwch umywalkach
wisiay, zmieniane nieustannie przez Ann Granlund, czyste
rczniki. St roboczy zosta umyty i wytarty. W ssiednim
pomieszczeniu huczaa zmywarka. O mierci przypomina
jedynie dugi rzd plastikowych, oznakowanych personaliami
soiczkw zawierajcych zanurzone w formalinie szarawe i
wyblake fragmenty mzgw i innych ludzkich organw, ktre
wkrtce miay si sta przedmiotem bada. Byo te ciao
Wiktora Strandgrda. Lea na plecach na jednym ze stalowych
stow. Z tyu gowy zrobiono szerokie nacicie,
odpreparowano skr i jej przedni pat nacignito na twarz,
obnaajc czaszk. W jamie brzusznej widoczne byy dwie
podune rany, ktrych brzegi zszyto grubymi szwami. Jedno z

ci wykona technik sekcyjny, by umoliwi badanie narzdw


wewntrznych. Pozostae, charakterystyczne rany na ciele
Anna Maria widziaa wielokrotnie. Zadano je noem. Wiktor
by ju pozszywany i umyty. W wietle jarzeniwek wydawa si
niesamowicie blady. Nagle poczua si niemile dotknita
widokiem szczupego, nagiego ciaa na zimnym, stalowym
podou. Wchodzc tutaj, nie cigna swojej puchowej kurtki.
Lars Pohjanen woy zielony fartuch operacyjny, wsun stopy
w wysuone drewniaki, na ktrych jeszcze gdzieniegdzie
przewityway resztki pierwotnego, biaego koloru, i nacign
na donie gumowe rkawiczki.
- Jak si miewaj twoje szkraby? - zapyta.
- Jenny i Petter maj si wietnie. Marcus ma zamane serce,
ley godzinami ze suchawkami w uszach i pracuje sobie na
przyszy tinnitus.
Biedaczek - Pohjanen poaowa z autentycznym
wspczuciem, odwracajc si do zwok.
Anna Maria nie bya pewna, czy ma na myli jej syna, czy
Wiktora Strandgrda.
- Mog? - zapytaa, wyjmujc z kieszeni dyktafon. - eby
pozostali mogli pniej posucha.
Lekarz w odpowiedzi wzruszy ramionami. Anna Maria
nacisna odpowiedni klawisz.
- Chronologicznie - zacz Pohjanen. - Najpierw dosta tpym
narzdziem w ty gowy. Ani ty, ani ja nie jestemy teraz w
stanie go odwrci, chod, co ci poka.
Powiesi tomogram na negatoskopie. Anna Maria przygldaa
si wynikom tomografii w milczeniu, majc w pamici
najnowsze zdjcie ultrasonograficzne swojego dziecka.
- Tu wida pknicie czaszki. I krwiaka podoponowego, o,
tutaj - lekarz wodzi palcem po ciemnym fragmencie jednego ze
zdj. - Niewykluczone, e nawet przy takim urazie czaszki
mona by mu byo uratowa ycie. Chocia raczej nie - doda. Morderca jest praworczny. I tak po tym pierwszym ciosie w
gow zadaje jeszcze Wiktorowi dwa pchnicia: w brzuch i
klatk piersiow - cign dalej, wskazujc dwie rany na ciele
zamordowanego. - Niestety nie mona nic powiedzie o

wzrocie sprawcy, ani wnioskujc z urazu gowy, ani z uku


noem. Zadano je z gry, ale przypuszczam, e Wiktor wtedy
klcza. Albo klcza, albo sprawca jest gigantycznego wzrostu,
jak amerykaski koszykarz. Ale najprawdopodobniej byo tak,
e Wiktor najpierw dosta w gow. Bum!
Lekarz klepn si w swoj ys czaszk, chcc zilustrowa
uderzenie.
- Taki cios powala go na kolana. Na kolanach nie ma
wprawdzie adnych zadrapa ani zasinie, ale dywan w
kociele jest do mikki. A pniej jeszcze dwa pchnicia
noem, godzce pod ktem. No wic trudno wyrokowa o
wzrocie mordercy.
- To znaczy, e Wiktor umar od uderzenia w gow i dwch
ran zadanych noem? - chciaa upewni si Anna Maria.
- Tak - odpowiedzia Pohjanen, hamujc atak kaszlu. - To
ukucie przechodzi przez cian klatki piersiowej, dzieli sidme
ebro po lewej stronie, otwiera saccus pericardiacus...
- Po szwedzku, prosz.
- ...worek osierdziowy i prawy ventriculus, to znaczy praw
komor. To powoduje wylew krwi do osierdzia i prawej
opucnej. Drugie dgnicie uszkodzio wtrob i spowodowao
krwawienie w jamie brzusznej i krezce.
- Czy umar natychmiast? Pohjanen wzruszy ramionami.
- A reszta ran?
- Zadano mu je ju po mierci. Te ostre obraenia na tuowiu i
brzuchu powstay przy uyciu noa ju po zgonie. Zgaduj, e
Wiktor lea wtedy na plecach. Tutaj widzisz to cicie, ktre
rozpruo jam brzuszn - powiedzia, wskazujc dug,
posinia ran brzucha o brzegach cignitych grubymi
szwami.
- A oczy? - zapytaa Anna Maria, przygldajc si przepastnym
otworom w twarzy zamordowanego.
- Popatrz! - Pohjanen powiesi na negatoskopie kolejne
zdjcie rentgenowskie. - Tutaj! Widzisz odamek koci w
oczodole? I tutaj! Najpierw tego nie zauwayem, ale pniej
wyczyciem oczod i przyjrzaem si dokadniej kociom
czaszki. Na cianach oczodou s lady skrobania. Morderca nie

tylko wbi n do oczu, ale go przekrci. Mona powiedzie, e


wywierci w nich dziury.
- I c takiego, kurwa, chcia przez to osign? - wyrwao si
Annie Marii pod wpywem emocji. - A rce?
- Obcite rwnie po tym, jak nastpi zgon. Jedna leaa na
miejscu.
- Odciski palcw?
- By moe na kikutach ramion, ale to musz potwierdzi w
Linkping. Radzibym jednak nie wiza z tym zbyt duych
nadziei. Wok przegubw rki wida wyrane lady po ucisku,
ale z tego co wiem, nie ma adnych odciskw palcw. Myl, e
z Linkping dostaniemy odpowied w stylu: sprawca
obcinajcy donie mia na sobie rkawiczki.
Anna Maria odniosa wraenie, e traci animusz. Nagle poczua
ogromn potrzeb ujcia mordercy. Po prostu nie
wytrzymaaby jeszcze jednej niewyjanionej sprawy, ktra po
roku dochodzenia wstpnego przepadaby w czeluciach
archiwum. Pohjanen mia racj. Prawdopodobnie zaczaby
ni o Wiktorze Strandgrdzie.
- Co to by za n? - zapytaa.
- Co w rodzaju wikszego noa myliwskiego, ale nie o
dwustronnym ostrzu. Jak na zwyky n kuchenny by
stanowczo za szeroki.
- A tpe narzdzie, ktrym uderzono ofiar w ty gowy?
- To mogo by cokolwiek - odpowiedzia. - opata, duy
kamie...
- Czy to nie dziwne, e tym narzdziem Strandgrd dosta od
tyu, a pniej pocito go od przodu?
- Tak, to niewtpliwie dziwne, ale to ty jeste policjantk.
- Moe byo wicej sprawcw ni jeden? - zastanawiaa si
gono. - Co jeszcze?
- W tej chwili nie. adnych uywek. adnego alkoholu. Zreszt
wyglda na to, e nie jad od kilku dni.
- Co? Od kilku dni? - przerazia si Anna Maria, ktra sama
bya zmuszona je co dwie godziny.
- Nie wykazywa objaww odwodnienia, nie sdz wic, eby
w rachub wchodzio zatrucie pokarmowe albo ekstremalna

godwka. Myl, e przyjmowa tylko pyny. W laboratorium


okrel pniej dokadnie, co ostatnio wrzuci na ruszt. A teraz
moesz wyczy swoj nagrywark.
Wrczy jej kopi wstpnego raportu sekcyjnego. Anna Maria
wyczya dyktafon.
- Nie lubi zgadywa - wyjani lekarz i odchrzkn. - A w
kadym razie nie wtedy, gdy jest to dokumentowane - skin
gow w kierunku dyktafonu znikajcego w kieszeni policjantki
- ale donie zostay obcite bardzo fachowo. By moe cigasz
jakiego myliwego, Mella.
- Aaa, tutaj jeste! - usyszaa od drzwi. Na progu sta Sven
Erik Stlnacke.
- Tak, jestem - potwierdzia z zakopotaniem, poniewa
dotaro do niej, e moe j posdzi o samowolne dziaanie za
plecami kolegw.
- Pohjanen zadzwoni, bo mia ju wyjeda i...
Przerwaa w p zdania, wcieka na siebie sam, e zaczyna si
tumaczy i broni.
- Nie ma sprawy - odpar wesoo Sven Erik. - Opowiesz mi w
samochodzie. Mamy kopoty z pastorami zboru. Cholera, co ja
si ciebie naszukaem. W kocu zapytaem Soni z centrali
telefonicznej, kto do ciebie dzwoni. Musisz i ze mn.
Anna Maria rzucia pytajce spojrzenie lekarzowi, ktry
wzruszy ramionami i unis brwi, oznajmiajc tymi gestami, e
nie ma nic wicej do powiedzenia.
1

- Lule dostao w tyek od Frjestad - zarechota Sven Erik na


powitanie Pohjanena, jednoczenie popychajc Ann Mari ku
wyjciu.
- Mylisz, e o tym nie wiem? - westchn lekarz, sigajc do
kieszeni po papierosy.
*

Na pokadzie samolotu do Kiruny by prawie komplet


pasaerw. Grupy zagranicznych turystw planujcych
1 Lule, Frjestad - szwedzkie pierwszoligowe druyny hokeja na
lodzie (wszystkie przypisy pochodz od tumaczki).

przejadki psim zaprzgiem i nocleg na skrze renifera w


hotelu lodowym Jukkasjrvi toczyy si obok sfatygowanych,
powracajcych do domu przedsibiorcw z darmowymi
owocami i gazetami w rkach.
Rebeka zagbia si w fotelu i zapia pasy. Szum gosw,
migajce nad gow sygnay i warkot silnikw ukoysay j do
niespokojnego snu. Spaa przez ca podr.
We nie biegnie przez mokrada pene moroszki. Jest ciepy
sierpniowy dzie. W powietrzu unosi si wilgo z parujcych w
socu mchw. Z czoa leje si do oczu pot, zmieszany z
olejkiem przeciw komarom. Szczypie! Oczy zaczynaj zawi.
Chmary czarnych muchwek wciskaj si do nosa i uszu. Nic
nie widzi, ale czuje czyj obecno. Bardzo blisko, tu za
plecami. I jak zwykle w snach nogi odmawiaj posuszestwa.
Sabnce, zanurzaj si coraz gbiej w grzskie torfowisko.
Kto albo co depcze jej po pitach. Rebeka chce ucieka, ale
nie moe poruszy stop. Pogra si w bagnie. Prbuje
przywoa mam, ale z garda wydostaje si jedynie aosne
kwilenie. Nagle czuje ciki dotyk czyjej doni.
- Przepraszam, wystraszyam pani?
Rebeka otworzya oczy i zobaczya nad sob stewardes, ktra
umiechajc si niepewnie, zsuna rk z jej ramienia.
- Za chwil podejdziemy do ldowania na lotnisku w Kirunie,
musi pani wyprostowa oparcie.
Byskawicznie podniosa rk do ust. Nie zalinia si? Albo
jeszcze gorzej krzyczaa? Nie miaa odwagi spojrze na siedzcego obok
wsppasaera, wic wbia wzrok w ciemno za oknem. Gdzie
tam w dole leao miasto. Otoczone czerni gr mienio si
wiatami niczym roziskrzony klejnot na dnie studni. Co
cisno j i w odku, i w sercu.
Moje miasto, pomylaa, czujc osobliw mieszank
melancholii, radoci, wciekoci i strachu.
Dwadziecia minut pniej jechaa wynajtym audi do
Kurravaary. Wioska leaa pitnacie kilometrw za miastem.
Jako dziecko Rebeka wielokrotnie przejedaa t tras na

fiskich sankach . Z radoci oddaa si wspomnieniom.


Szczeglnie przyjemnie byo na przedwioniu, kiedy drog
pokrywa gruby, szklisty ld. Wtedy nikt go nie niszczy,
posypuj c piaskiem, sol czy wirem.
Ksiyc rozjania przybrany niegiem las. Biae zaspy tworzyy
wzdu drogi nien band.
To niesprawiedliwe - pomylaa Rebeka. - Nie powinnam bya
pozwoli, eby mi to odebrali. Zanim wrc do Sztokholmu,
musz, kurde, chocia raz przejecha si na fiskich sankach.
Od ktrego momentu powinnam bya postpi inaczej? zastanawiaa si w samochodzie suncym przez las. - Gdybym
moga cofn czas, czy musiaabym wrci a do pierwszego
lata? A moe jeszcze wczeniej? Chyba tak, musiaabym zacz
od wiosny, gdy pierwszy raz spotkaam Thomasa Sderberga.
Kiedy odwiedzi nasze liceum imienia Hjalmara Lundbohma.
Ju wtedy powinnam bya postpi inaczej. Powinnam go bya
przejrze. Jaka ja byam cholernie naiwna. Wszyscy inni z
mojej klasy musieli chyba mie wicej oleju w gowie. Dlaczego
nie pozwolili si zwerbowa?
- Dzie dobry, pozwlcie, e przedstawi wam Thomasa
Sderberga. To nowy pastor w Kociele misyjnym.
Zaprosiam go jako reprezentanta niezalenych wsplnot
chrzecijaskich.
To Margareta Fransson, nauczycielka religii.
Ona cay czas si umiecha - myli Rebeka. - Dlaczego? To
nie jest wesoy umiech, tylko uniony i przymilny. Wszystkie
swoje ubrania kupuje w Pomocnej Doni, sklepie
prowadzonym przez wolontariuszy, ktrzy sprzedaj towary
wyprodukowane przez kobiece spdzielnie w krajach
Trzeciego wiata.
- Wczeniej mielicie okazj spotka Everta Aronssona,
pastora Kocioa szwedzkiego, i Andreasa Gaulta, ksidza w
Kociele katolickim - cignie dalej nauczycielka.
Moim zdaniem powinnimy pozna buddyst albo
2 Fiskie sanki - rodzaj dwuladowej hulajnogi na pozach. Zim
powszechny rodek lokomocji w pnocnej Szwecji i Finlandii.

muzumanina, albo kogo w tym rodzaju - mwi Nina


Eriksson. - Dlaczego spotykamy si tylko z wyznawcami
rnych odamw chrzecijastwa?
Nina, rzeczniczka uczniw, nadaje ton. Jej donony gos niesie
si po klasie. Zewszd sycha liczne oznaki aprobaty.
- W Kirunie nie mamy takiego duego wyboru - tumaczy si
bez przekonania Margareta Fransson.
I oddaje gos pastorowi.
Thomas Sderberg jest pikny, nie da si ukry. Brunet o
krconych wosach i dugich, czarnych rzsach. mieje si i
artuje, ale od czasu do czasu przyobleka twarz w powag. Jak
na duchownego, czy - jak sam mwi - pastora, jest bardzo
mody. Ma na sobie koszul i dinsy. Rysuje na tablicy
ilustracj mostu wspartego na siedmiu filarach. Opowiada o
tym, jak Chrystus odda za nich ycie. Przerzuci most do Boga.
Albowiem Bg niezmiernie kocha czowieka i posa swego
syna jedynego... Zwraca si do nich ty, chocia mwi
jednoczenie do dwudziestu czterech uczniw w klasie. Chce,
eby wybrali ycie. Powiedzieli tak. I ma odpowied na
wszystkie pytania, ktre zadaj mu pod koniec lekcji. Przy
niektrych kwestiach milknie na chwil. Marszczy brwi i
potakuje w zamyleniu gow, jakby zetkn si z takimi
problemami po raz pierwszy. Jakby dosta twardy orzech do
zgryzienia. Pniej Rebeka dowie si, e adne z tych pyta nie
byo dla pastora czym odkrywczym. e odpowiedzi byy od
dawna przygotowane. Ale pytajcy powinien mie przekonanie
o swojej wyjtkowoci.
Sderberg zakoczy swoj prezentacj zaproszeniem na
organizowany przez Koci misyjny obz letni w Gllivare.
Trzy tygodnie pracy i studiw biblijnych. Bez wynagrodzenia,
ale z darmowym noclegiem i posikami.
- Miej odwag zachowa ciekawo - nawoywa. - Nie
moesz twierdzi, e wiara chrzecijaska nie jest czym dla
ciebie, dopki nie sprawdzisz, czym ona naprawd jest.
Rebeka odnosi wraenie, e mwic to, pastor patrzy tylko na
ni. Ona te spoglda mu prosto w oczy. I czuje w rodku
ogie.

Droga bya odnieona a do samego koca, do pokrytego


szarym eternitem domu po babci. Na pitrze palio si wiato.
Rebeka wyja z baganika torb i reklamwk z jedzeniem.
Zrobia po drodze zakupy. Moe niepotrzebnie, ale nigdy nic
nie wiadomo. Zatrzasna drzwi samochodu.
No tak - przemkno jej przez myl - teraz nale do tych,
ktrzy zamykaj samochd na klucz.
- Halo! - zawoaa, przestpujc prg.
Nikt nie odpowiedzia, ale domylia si, e Sanna zamkna
drzwi na grze i dlatego jej nie syszy.
Rebeka postawia torb na pododze i przesza przez parter, nie
zapalajc lamp. Pachniao starym, niewietrzonym domem,
linoleum i wilgoci. Przycinite do cian meble stay w
ciemnoci niczym zmczone duchy, pokryte lnianymi, rcznie
obrbianymi przecieradami babci.
Rebeka wchodzia po schodach ostronie, wiedzc, jak atwo
polizgn si w mokrych butach.
- Halo! - zawoaa jeszcze raz i znw nie otrzymaa
odpowiedzi.
Otwara drzwi prowadzce do mieszkania na pitrze i wesza do
ciasnego, ciemnego przedpokoju. Gdy pochylia si, eby
rozpi zamek w kozakach, co czarnego rzucio si ku jej
twarzy. Wywrcia si z krzykiem. Jeszcze tylko dwa radosne
szczeknicia i co czarnego przyjo form zgrabnej psiej
gowy. Rowy jzor wykorzysta okazj do zaznajomienia si z
twarz lecej. Kolejne dwa szczeknicia dla zachty i znw
rowy jzor.
- Tjapp, chod tutaj!
W drzwiach pojawia si mniej wicej czteroletnia
dziewczynka. Zrobiwszy adny piruet na brzuchu Rebeki, psina
podbiega do dziecka tanecznym krokiem, polizaa, po czym
ponownie ruszya ku nieznajomej. Ale Rebeka zdya si
podnie. Suka, nie tracc rezonu, wetkna nos do reklamwki
z jedzeniem.
- Masz na imi Lova - bardziej stwierdzia, ni zapytaa
Rebeka, zapalajc lamp i jednoczenie odpychajc nog psa

od reklamwki.
Dopiero wtedy, gdy na dziewczynk pado wiato, Rebeka
zauwaya, e maa stoi owinita kodr, i dotaro do niej, e w
domu jest potwornie zimno.
- A kim ty jeste? - zapytaa Lova.
- Nazywam si Rebeka - odpowiedziaa krtko. - Chod,
pjdziemy do kuchni.
Stana w progu i w niemym zdziwieniu przygldaa si
obrazowi zniszczenia. Krzesa
byy powywracane. Babcine gagankowe dywaniki leay w
nieadzie pod stoem. Tjapp popdzia do sterty wymitych
przecierade, ktre najprawdopodobniej suyy za pokrowce
meblom w pokoju. Warczc, szarpaa je radonie. W powietrzu
unosi si ostry zapach szarego myda i ajaksu. Przy bliszych
ogldzinach okazao si, e caa podoga bya
zapakana pynem czyszczcym.
- Rany boskie - stkna Rebeka. - Co si tutaj dziao? Gdzie s
twoja mama i starsza siostra?
- Myam si - wyznaa Lova. - I Tjapp te.
Spod kodry, ktr wci bya owinita, wysuna sw
niewielk do i zacza bawi si byszczcym guzikiem
paszcza Rebeki. Kobieta przegonia Lov niecierpliwym
ruchem rki.
- Gdzie s twoja mama i starsza siostra? - zapytaa ponownie.
Lova wskazaa na wysuwan sof w alkowie. Siedziaa na niej
jedenastoletnia dziewczynka, ubrana w dugi szary kouch,
zapewne nalecy do jej mamy. Spojrzaa znad Poradnika
Domowego zwonymi oczami i z zacinitymi ustami.
Rebeka poczua ukucie w piersi.
To przecie Sara - pomylaa. - Boe, jaka ona ju dua. I
podobna do Sanny! Takie same jasne wosy, ale jej s proste
jak u Wiktora.
- Cze! - zacza. - Czy wiesz, co twoja siostra wyprawiaa w
kuchni? Gdzie jest
Sanna?
Sara wzruszya ramionami, podkrelajc, e pilnowanie
modszej siostry nie naley do jej obowizkw.

- Mama si zezocia - powiedziaa Lova, szarpic Rebek za


rkaw. - Teraz jest w bace. I ley tam.
Wskazaa rk drzwi prowadzce do pokoju.
- Kim pani jest? - zapytaa podejrzliwie Sara.
- Nazywam si Rebeka i to jest mj dom. Przynajmniej
czciowo mj.
Odwrcia si do Lovy.
- Co masz na myli, mwic w bace?
- Jak mama jest w bace, to nie mwi i na nic nie patrzy wyjania Lova, nie mogc si powstrzyma od zabawy
guzikami Rebeki.
- O Boe - westchna Rebeka, cigna paszcz i powiesia go
na wieszaku w przedpokoju.
W domu byo naprawd lodowato. Musi napali w piecu.
- Znam wasz mam - powiedziaa i zacza stawia krzesa na
swoim miejscu. - Ten dom nalea do mojej babci i dziadka,
gdy jeszcze yli... We wosach te masz mydo?
Patrzya z niedowierzaniem na pozlepiane kosmyki Lovy. Suka
przysiada, prbujc liza si po grzbiecie. Rebeka pochylia si
i zawoaa j, naladujc odgos babci, ktra zawsze wabia psy
w ten sposb.
- siu!
Suczka natychmiast do niej podbiega i okazaa ch
podporzdkowania si, prbujc poliza kciki ust Rebeki.
Dopiero teraz kobieta dostrzega, e to mieszaniec szpica.
Czarna, gsta sier tworzya wok zgrabnej gowy wenian
ram. W ciemnych oczach byszczay wesoe iskierki. Rebeka
przecigna rk przez futro i powchaa swoje palce.
Pachniay szarym mydem.
- Pikna suczka - zwrcia si Rebeka do Sary. - Twoja?
Dziewczynka nie zareagowaa.
- Dwie trzecie s Sary, a jedna trzecia jest moja - wyrecytowaa
Lova jak wyuczone na pami zdanie.
- Teraz chc porozmawia z Sann - powiedziaa Rebeka,
podnoszc si.
Lova wzia j z rk i poprowadzia do pokoju. Mieszkanie na
pitrze skadao si tylko z duej kuchni z wnk i pokoju. Ten

ostatni suy niegdy za sypialni dzieciom. Babcia i dziadek


sypiali w kuchennej alkowie. Sanna leaa na jednym z ek, z
twarz odwrcon do ciany i z nogami podcignitymi tak
wysoko, e prawie dotykaa kolanami brody. Na sobie miaa
jedynie T-shirt i baweniane kwieciste majtki. Z poduszki
spyway anielsko dugie jasne wosy.
- Hej, Sanna - odezwaa si ostronie Rebeka.
Kobieta na ku milczaa, ale byo wida, e oddycha.
Lova wzia koc lecy w nogach i przykrya nim swoj mam.
- Ona jest w bace - wyszeptaa.
- Rozumiem - wycedzia Rebeka przez zby.
Nie spuszczajc wzroku z Sanny, trcia j mocno palcem w
plecy.
- Chod - powiedziaa do Lovy i pocigna j z powrotem do
kuchni.
Tjapp, stwierdziwszy, e duej pani lecej nieruchomo na
ku nie dzieje si krzywda, podya za nimi.
- Jadycie co? - zapytaa Rebeka.
- Nie - odpowiedziaa Lova.
- Ty i ja poznaymy si, kiedy bya bardzo maa - teraz
zwrcia si do Sary.
- Ja nie jestem malutka - zaprotestowaa natychmiast Lova. Mam cztery lata!
- A teraz powiem wam, co postanowiam - cigna dalej
Rebeka. - Posprztamy razem w kuchni, pniej ugotuj co do
jedzenia, a na piecu podgrzejemy wod i umyjemy porzdnie
Lov i Tjapp.
- A ja potrzebuj nowej bluzki - odezwaa si Lova. - Popatrz!
Odchylia brzegi kodry, obnaajc wysmarowany pynnym
mydem T-shirt.
- A ty potrzebujesz nowej bluzki - westchna zmczona
Rebeka. Godzin pniej dziewczynki jady parwki i pure
ziemniaczane z proszku. Lova miaa na sobie dinsy ktrego z
kuzynw Rebeki i sprany T-shirt z Asteriksem i Obeliksem.
Tjapp siedziaa u ich stp, czekajc cierpliwie na swj
przydzia. Drewno w piecu skwierczao i trzaskao. Rebeka
zerkna na zegarek. Ju sidma. Musi jeszcze pojecha z

Sann na komisariat. Poczua w odku ksajcy stres.


Sara obwchiwaa podkoszulek Lovy.
- Pachniesz ohydnie - podsumowaa.
- To nieprawda - westchna znw Rebeka. - Ubrania pachn
troch dziwnie, bo byy dugo nieuywane i leay w szufladzie.
Ale jej wasne pachn jeszcze gorzej, wic niech ju zostanie
tak, jak jest. Podzielcie si z psem parwkami.
Zostawia dziewczynki w kuchni i wesza do pokoju, zamykajc
za sob drzwi.
- Sanno - zacza ostronie.
Sanna leaa nieruchomo w tej samej pozycji co poprzednio, ze
wzrokiem wbitym w cian.
Rebeka podesza do ka i zatrzymaa si tu przed nim, z
ramionami splecionymi na piersi.
- Wiem, e mnie syszysz - powiedziaa znacznie ostrzej. - Nie
jestem ju t sam osob co dawniej, Sanno. Zmieniam si.
Potrafi by zoliwa i niecierpliwa. Nie mam zamiaru siedzie
tutaj i gaska ci po wosach, i pyta, co si stao. Prosz, eby
natychmiast wstaa i woya ubrania. W przeciwnym razie
wezm twoje crki do pogotowia opiekuczego i powiem, e w
tej chwili nie jeste w stanie si nimi zaj. A pniej wrc
najbliszym samolotem do Sztokholmu.
Cigle adnej odpowiedzi. adnego ruchu.
- W porzdku - odezwaa si Rebeka po duszej chwili.
Wzia gboki oddech, sygnalizujc, e czekaa wystarczajco
dugo, obrcia si na picie i ruszya w kierunku drzwi.
Czyli tak, a nie inaczej - pomylaa. - Zadzwoni na policj i
powiem im, gdzie jest Sanna. I niech ju sami j wyprowadz z
domu.
Kada wanie rk na klamce, gdy usyszaa za plecami, jak
Sanna siada na ku.
- Rebeka - powiedziaa po prostu.
Rebeka odczekaa chwil. Nastpnie odwrcia si i opara o
framug drzwi. Ramiona
znw sploty si na piersi. Jak u matki, ktra z niecierpliwoci
pyta no-wic-o-co-ci-w- kocu-chodzi?.
A Sanna odpowiedziaa jak maa dziewczynka, przygryzajc

warg, z baganiem w oczach.


- Przepraszam - wymamrotaa przytumionym gosem. Wiem, e jestem najgorsz matk wiata i jeszcze gorsz
koleank. Nienawidzisz mnie?
- Masz trzy minuty na ubranie si i przyjcie do kuchni, eby
co zje - wydaa rozkaz Rebeka i wymaszerowaa z pokoju.
*
Sven Erik Stlnacke zaparkowa przed wejciem do pogotowia
ratunkowego. Anna Maria opara si o drzwi samochodu,
czekajc, a Sven Erik znajdzie kluczyki, ktrych wanie
gorczkowo szuka w kieszeni kurtki. Robienie gbokich
wdechw przychodzio komisarz z trudnoci w kujcym,
mronym powietrzu, ale musiaa si rozluni. W trakcie tego
krciutkiego spaceru z sali sekcyjnej do samochodu jej brzuch
stwardnia jak kula niegu.
- W kociele rda Mocy jest trzech pastorw - powiedzia
Sven Erik, grzebic teraz w drugiej kieszeni. - Oznajmili, e s
gotowi na przyjcie policji. Daj nam tylko godzin na
przesuchanie, ani minuty duej. I nie planuj przesucha w
pojedynk, chc rozmawia z nami we trjk. Mwi, e chc
wsppracowa, ale...
- Ale nie chc wsppracowa - uzupenia Anna Maria.
- No, ale co, kurde, moemy zrobi? - zastanawia si. - Wzi
si do nich ostro, czy jak?
- Nie, wtedy cay zbr zamknie si jak ma. Ale z drugiej
strony ciekawe, dlaczego nie chc rozmawia z nami sam na
sam.
- Nie mam pojcia. Jeden z pastorw prbowa to wyjani.
Nazywa si Gunnar Isaksson. Ale nie zrozumiaem z jego gadki
ani sowa. Moesz ich zapyta jeszcze raz. Kurwa ma,
powinienem ich by rano pozrywa z ek!
- Nie - zaprzeczya Anna Maria, krcc w zamyleniu gow. Nie moge postpi inaczej.
Zorza pnocna niestrudzenie przecigaa po niebie swoje biae
i zielone welony.
- To przecie niesamowite - powiedziaa Anna Maria,

odchylajc gow do tylu. - Tej zimy wida zorz cay czas.


Spotkae si z czym takim?
- Nie. To wszystko przez te burze soneczne - odpowiedzia
Sven Erik. - adnie wyglda, ale wkrtce na pewno okae si,
e zorza te wywouje raka, jak wszystko inne. Czowiek w
zasadzie powinien non stop chodzi ze srebrnym parasolem,
chronicym go od promieniowania.
- Byoby ci w takim do twarzy - rozemiaa si.
Wsiedli do samochodu.
- A propos takich chorb - kontynuowa Sven Erik. - Jak si
miewa Pohjanen?
- Nie wiem. Nie byo, e tak powiem, okazji do zadawania
osobistych pyta.
- No tak, jasne.
Moe przecie zapyta sam, pomylaa zgryliwie.
Sven Erik zaparkowa u podna wzniesienia i zaczli kolejn
wdrwk pod gr. Znikny zaspy niene wzdu chodnika, a
w niegu wok budynku kocioa wszdzie wida byo lady
psw i ludzi. W poszukiwaniu narzdzia zbrodni przekopano
zway niegu w okolicy. ywiono nadziej, e sprawca wyrzuci
bro, wychodzc z kocioa, albo wcisn j w jak nien
gr. Ale nic nie znaleziono.
- A jeeli nie znajdziemy narzdzia morderstwa? - Sven Erik
przerwa cisz i zwolni kroku, zauwaywszy, e Anna Maria
dostaa zadyszki. - Czy w dzisiejszych czasach mona skaza
kogo za morderstwo bez dowodu rzeczowego?
3
- Tja, Christera Petterssona w sdzie rejonowym - wydyszaa
Anna Maria.
Sven Erik zamia si ponuro.
- No tak, doprawdy pocieszajcy przykad.
- Znalelicie siostr Wiktora?
- Nie, ale von Post powiedzia, e zaatwi przesuchanie z ni
o smej wieczorem. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
3 Christer Pettersson - podejrzany o zamordowanie premiera Szwecji
Olofa Palmego w 1986 roku. Skazany przez sd rejonowy na kar
doywotniego wizienia, zwolniony przez sd apelacyjny z powodu
braku dowodw.

Anna Maria Mella i Sven Erik Stlnacke weszli do zboru rda


Mocy dziesi minut po pitej. Trzej pastorowie siedzieli na
krzesach w pierwszym rzdzie, z twarzami zwrconymi ku
otarzowi. W ogromnej sali kocioa znajdoway si jeszcze trzy
osoby. Kobieta w rednim wieku cigna za sob nieporczny i
haaliwy elektroluks, czyszczc dywan za dywanem.
Wygldaa niesamowicie chudo w niemodnych legginsach i
bawenianym, jasnoliliowym swetrze sigajcym prawie do
kolan. Od czasu do czasu wyczaa odkurzacz i prawie na
czworakach podnosia mie niemieszczcy si w ssawce.
Druga kobieta, rwnie w rednim wieku, bya o wiele bardziej
elegancka. Miaa na sobie schludn spdnic, odprasowan
bluzk i pasujcy do caoci, rozpinany sweterek z klapami.
Przemieszczajc si wzdu rzdw krzese, kada na kadym
siedzeniu niewielk, zadrukowan kartk. Trzeci osob by
mody mczyzna. Mona byo odnie wraenie, e wdruje po
kociele zupenie bez celu i mwi sam do siebie. W doni
trzyma Bibli. Chwilami zatrzymywa si przed krzesem,
wyciga rk i - oburzony - rozmawia z nim niemymi ustami.
Albo stawa nieruchomo z uniesion do gry Bibli i recytowa
gono niepojte dla przybyych policjantw frazy. Gdy
przechodzili obok niego, rzuci im nienawistne spojrzenie.
Zakrwawiony chodnik cigle lea w rodkowym przejciu, ale
kto poprzestawia krzesa, blokujc miejsce, w ktrym
znaleziono zwoki.
- No, widz, e mamy tutaj ca trjc wit - zacz Sven
Erik, prbujc rozluni atmosfer, gdy trzej pastorowie o
miertelnie powanych twarzach podnieli si na powitanie
policjantw.
Na adnych ustach nie zagoci chociaby przelotny umiech.
Kiedy usiedli, Anna Maria zapisaa w notatniku nazwiska i
krtkie rysopisy pastorw, eby pniej nie mie wtpliwoci,
kto jest kim i kto co powiedzia. Dyktafon nie wchodzi w gr.
Przypuszczaa, e prawdopodobnie i tak trudno bdzie zmusi
ich do rozmowy.
Thomas Sderberg - napisaa - brunet, przystojny, w modnych

okularach, czterdzieci plus. Vesa Larsson, czterdzieci plus,


jedyny bez garnituru i krawata, flanelowa koszula i skrzana
kamizelka. Gunnar Isaksson, otyy z brod, mniej wicej
pidziesit lat.
Uderzya j rnorodno ceremoniau powitania z
duchownymi. Thomas Sderberg ucisn jej do, bez cienia
niepewnoci zajrza w oczy i przez chwil zatrzyma spojrzenie.
By przyzwyczajony do tego, e wzbudza zaufanie. Ciekawe, jak
by zareagowa, gdyby policja przyja jego wypowiedzi z
niedowierzaniem. Garnitur wyglda na bardzo drogi.
Ucisk Vesy Larssona by niezdecydowany. Mczyzna nie
podawa chyba zbyt czsto rki na powitanie. Zanim ich donie
si dotkny, Vesa zdy pozdrowi Ann Mari lekkim
skinieniem gowy i przenie wzrok na Svena Erika.
Gunnar Isaksson nieomal zmiady jej rk swoim uciskiem.
Ale nie by to przejaw nieuwiadomionej siy spotykanej u
niektrych mczyzn.
Prawdopodobnie boi si miana miczaka, pomylaa Anna
Maria.
- Zanim zaczniemy, chciaabym si dowiedzie, dlaczego
panowie ycz sobie przesuchania we trjk.
- Stao si co przeraajcego - odezwa si Vesa Larsson po
chwili milczenia - ale jestemy gboko przekonani, e w tych
trudnych chwilach zbr musi zachowa jedno. I to dotyczy w
ogromnej mierze nas, pastorw. Istniej siy, ktre bd
prboway sia zamieszanie i dy do rozamu, ale my
zamierzamy obnay przed nimi jak najmniej sabych stron.
- Rozumiem - powiedzia Sven Erik tonem, ktry wyranie
zdradza, e nie zrozumia ani sowa.
Anna Maria spojrzaa na koleg, ktry w zamyleniu wydyma
usta tak intensywnie, e wsy wystaway spod nosa niczym
mioteki.
Vesa Larsson, bawic si guzikiem swojej kamizelki, zerkn na
Thomasa Sderberga, ktry nie odwzajemni spojrzenia i
potakiwa wolno gow, jakby rozwaajc to, co przed chwil
zostao powiedziane.
Aha - pomylaa Anna Maria - pastor Sderberg zaakceptowa

odpowied Vesy. Nietrudno zgadn, kto przewodzi w tym


stadzie.
- Jak zbudowany jest wasz zbr? To znaczy chodzi mi o
struktur organizacyjn - ucilia Anna Maria.
- Na samym szczycie mamy Boga - odpowiedzia Gunnar
Isaksson tubalnym gosem, z niezachwian wiar wznoszc
palec w gr. - Zbr ma trzech pastorw, czyli nas, i pi osb
w Radzie Starszych. Jeeli uyjemy porwnania z
przedsibiorstwem, to moemy powiedzie, e Bg jest
wacicielem, my trzej dyrektorami, a Rada Starszych stanowi
zarzd.
- Mylaem, e bdziecie pyta nas o Wiktora Strandgrda przerwa Thomas Sderberg.
- Zaraz do tego dojdziemy - zapewni piewnie Sven Erik.
Mody mczyzna z Bibli zatrzyma si przy krzele i
dononym gosem wyrzuca z siebie dziesitki niezrozumiaych
zda, wymachujc rk w kierunku pustego siedzenia. Sven
Erik patrzy skonfundowany.
- Czy wolno zapyta... - powiedzia, wskazujc kciukiem
modzieca.
- On modli si w intencji wieczornego zgromadzenia wyjani Sderberg. - Glosolalia moe wydawa si czym
dziwnym, jeeli nie jest si do niej przyzwyczajonym, ale
zapewniam pana, to nie s adne czarodziejskie zaklcia.
- Ogromnie wane jest przygotowanie przestrzeni duchowej w
sali naboestw - wyjani dodatkowo pastor Isaksson, gadzc
sw gst i dobrze przystrzyon brod.
- Rozumiem - zapewni jeszcze raz Sven Erik, szukajc
bezradnie wzroku koleanki.
Wsy odstaway teraz od twarzy prawie pod ktem prostym.
- Tak... Czy mogliby panowie opowiedzie o Wiktorze? zapytaa Anna Maria. - Jakim by czowiekiem? Jakie jest pana
zdanie, panie Larsson?
Pastor wyglda na udrczonego. Zanim zacz mwi,
przekn gono lin.
- By oddany. Peen pokory. Kochany przez wszystkich w
zborze. Po prostu zawierzy Bogu. Mimo swojej, jak to

powiedzie, wysokiej pozycji w zborze nie unika suby, jeeli


chodzi o codzienne czynnoci. Jego nazwisko widniao na
grafiku sprztania, mona go byo zobaczy tutaj, jak odkurza i
wyciera krzesa. Kaligrafowa afisze zapowiadajce nasze
spotkania...
- Pilnowa dzieci - wtrci Gunnar Isaksson. - Penimy dyury
opieki nad maluchami, eby rodzice mogli cakowicie skupi si
na suchaniu Sowa Boego.
- ...na przykad wczoraj - cign Vesa Larsson - po spotkaniu
nie poszed na kaw do naszego lokalu parafialnego, tylko
zosta tutaj, eby poustawia krzesa. To jest minus, e nie
mamy awek; gdy krzesa nie s poustawiane w rwne rzdy,
powstaje wraenie oglnego nieadu.
- To Wiktor musia si niele napracowa - zauwaya Anna
Maria - przecie tu s setki krzese. Czy nikt nie zosta z nim,
eby mu pomc?
- Nie, powiedzia, e chce by sam - odpowiedzia Larsson. Niestety nie zamykamy drzwi, kiedy jestemy w zborze, wic
jaki szaleniec mg...
Nagle przerwa i potrzsn gow.
- Wyglda na to, e Wiktor Strandgrd by delikatnym
mczyzn - stwierdzia Anna
Maria.
- Tak. Jak najbardziej - pastor Sderberg umiechn si
smutno.
- Czy mia jakich wrogw? Czy porni si z kim ostatnio? zapyta Sven Erik.
- Nie, nic mi o tym nie wiadomo - odpowiedzia Vesa Larsson.
- Czy sprawia wraenie zatroskanego? Niespokojnego? - pyta
dalej.
- Nie - znw odpowiedzia pastor Larsson.
- Na czym polegaa jego praca w zborze? By tutaj zatrudniony
na cay etat.
- Dziaa na rzecz Boga - odpar pompatycznie Gunnar
Isaksson, akcentujc ostatnie
sowo.
- I dziaajc na rzecz Boga, dostarcza zborowi troch

pienidzy - zauwaya cierpko Anna Maria. - Co si dziao z


dochodami z ksiki? Na jakie konto bd wpyway po mierci
Wiktora?
Isaksson i Larsson spojrzeli na Sderberga.
- Jakie znaczenie dla ledztwa maj tego typu informacje? zapyta uprzejmym
gosem.
- Prosz tylko odpowiedzie na pytanie - wtrci dobrodusznie
Sven Erik, ale z wyrazu jego twarzy wynikao, e nie lubi
krnbrnych ludzi.
- Wiktor ju dawno przekaza zborowi honoraria autorskie. Po
jego mierci wszystkie dochody nadal bd wpyway na konto
parafii. A wic nic si nie zmienio.
- W ilu egzemplarzach sprzedaa si ksika Wiktora? zapytaa Anna Maria.
- Sprzedano ponad milion, cznie z przekadami - powiedzia
sucho pastor Sderberg. - Ale w dalszym cigu nie rozumiem...
- Czy sprzedajecie rwnie inne rzeczy? - docieka Sven Erik. Portrety idola albo co w tym stylu?
- To jest zbr, a nie fan club Wiktora Strandgrda - odparowa
ostro Sderberg. - Nie handlujemy portretami, ale mamy
pewne dochody, midzy innymi ze sprzeday kaset wideo.
- Co to za kasety?
Anna Maria zmienia pozycj na krzele. Znw poczua parcie
na pcherz.
- Kazania ktrego z nas, Wiktora albo goszczcych u nas
kaznodziejw. Nagrania spotka i naboestw - odpowiedzia
Sderberg, zdejmujc okulary i wycigajc z kieszeni lnico
bia chusteczk do nosa.
- Nagrywacie wasze spotkania na wideo? - zapytaa Anna
Maria i znw zmienia pozycj na krzele.
- Tak - odezwa si tym razem Larsson. Sderberg wyglda na
zbyt zajtego czyszczeniem okularw, eby udzieli odpowiedzi.
- Mielicie tutaj wczoraj spotkanie - powiedziaa Anna Maria i uczestniczy w nim Wiktor Strandgrd. Czy istnieje nagranie
tego spotkania?
- Tak - odpar Larsson.

- W takim razie poprosimy o to nagranie - powiedzia Sven


Erik. - A take o kaset z dzisiejszego spotkania. No i take o
wszystkie nagrania z ostatniego miesica, jak sdzisz, Anno
Mario?
- Tak, to wystarczy - odpowiedziaa krtko.
Podnieli oczy, gdy ucich odkurzacz. Wyczywszy go,
sprztajca kobieta podesza do eleganckiej damy. Szeptay do
siebie, zerkajc w stron pastorw. Mody mczyzna usiad na
jednym z krzese i kartkowa Bibli. Jego usta poruszay si
nieustannie. Kobieta w spdnicy, zauwaywszy, e rozmowa
policjantw z pastorami utkna w martwym punkcie,
wykorzystaa moment i podesza do duchownych.
- Czy mog pastwu na chwileczk przerwa? - zapytaa
uprzejmie, a gdy nikt jej nie
przeszkodzi, zwrcia si tylko do pastorw: - Przed
wieczornym spotkaniem co mamy zrobi z tym... - Zamilka i
wskazaa praw rk zakrwawione miejsce, w ktrym wczeniej
leay zwoki. - Poniewa podoga nie jest zaimpregnowana, nie
sdz, eby udao si zmy wszystkie lady... Mona zrolowa
chodnik i przykry plamy czym tymczasowym, zanim
dostaniemy nowy dywan - zaproponowaa.
- To powinno wystarczy - odpowiedzia Isaksson.
Nie, droga Anno - przerwa Sderberg, posyajc
Isakssonowi prawie niezauwaalne spojrzenie. - Zaraz si tym
zajm. Zostaw to na razie. Policja ju niedugo zakoczy
rozmow z nami, prawda?
Ostatnie zdanie skierowa do Anny Marii i Svena Erika. Nie
otrzymawszy od nich odpowiedzi, umiechn si do kobiety,
sygnalizujc, e chwilowo nie ma nic wicej do powiedzenia.
Dama znikna niczym wierna suca i skierowaa kroki ku
drugiej kobiecie. Po jakim czasie znw zahucza odkurzacz.
Pastorowie i policjanci siedzieli w milczeniu, przygldajc si
sobie nawzajem.
To typowe - mylaa z wciekoci Anna Maria. Niezaimpregnowane deski podogi, gruby rcznie tkany dywan,
lune krzesa zamiast awek. Bardzo to pikne i robi wraenie,
ale, cholera jasna, cikie do utrzymania w adzie i czystoci.

No ale na szczcie maj jeszcze sporo posusznych kobiet,


ktre sprztaj tu za darmo, ku chwale Boga.
- Nie dysponujemy nieograniczonym czasem... - powiedzia
Thomas Sderberg. Jego gos straci yczliwy ton. - Bdziemy
tutaj wieczorem odprawia naboestwo i z pewnoci
rozumiej pastwo, e mamy w zwizku z tym troch
przygotowa - odezwa si ponownie, nie usyszawszy nic od
policjantw.
- Taaak - zacz Sven Erik, jakby mia nieograniczone
moliwoci czasowe. - Jeeli Wiktor Strandgrd nie mia
wrogw, to mia z pewnoci przyjaci. Kto by mu najbliszy?
- Bg - wypali Isaksson z triumfujcym umiechem.
- Rodzina, oczywicie. Matka i ojciec - wtrci Sderberg,
ignorujc odpowied przedmwcy. - Ojciec Wiktora, Olof
Strandgrd, jest przewodniczcym chadekw i radnym gminy.
Nasz zbr ma siln reprezentacj w radzie, gwnie dziki
chadekom wanie. Chrzecijascy Demokraci to najwiksza
prawicowa partia w Kirunie. Nasze wpywy w gminie s coraz
rozleglejsze i w nastpnych wyborach liczymy na zdobycie
wikszoci mandatw. Liczymy te na to, e policja nie uczyni
nic, co mogoby podway zaufanie, jakim cieszymy si u
wyborcw. Jest jeszcze siostra Wiktora, Sanna Strandgrd, czy
ju z ni rozmawialicie?
- Nie, jeszcze nie.
- Bdcie ostroni i delikatni, rozmawiajc z Sann, to bardzo
krucha osoba - poprosi Sderberg. - A wracajc do przyjaci
Wiktora, to powinienem te wymieni siebie samego...
- By pan jego spowiednikiem?
Niezupenie - odpowiedzia Sderberg, znw si
umiechajc. - Nie uywamy sowa spowiednik. Mwimy
raczej o duchowym mentorze.
- Czy Wiktor chcia wyjawi jak tajemnic przed mierci? zapytaa Anna Maria.
- Moe o sobie samym? Albo o parafii?
- Nie - odpowiedzia Sderberg po chwili milczenia. - A co
miaoby by t tajemnic?
- Przepraszam - powiedziaa nagle Anna Maria, podnoszc si

gwatownie - ale musz skorzysta z toalety.


Porzucia towarzystwo mczyzn i posza w stron szatni po
drugiej stronie budynku. Zaatwiwszy swoj potrzeb, siedzc
cigle na muszli, Anna Maria wpatrywaa si w otaczajce j
biae kafelki. W jej gowie koataa pewna myl. Przez lata pracy
w policji nauczya si rozpoznawa oznaki stresu. Od
nadmiernego pocenia si po zawroty gowy. Ju sama rozmowa
z policj wpywa na wikszo ludzi stresuj co. Ale dopiero
wtedy, gdy usiuj ukry owo zdenerwowanie, warto si nimi
zainteresowa.
Zdarzay si oznaki stresu, na ktrych odkrycie miaa tylko
jedn szans. Pojawiay si one jeden jedyny raz. Wanie przed
chwil tak si stao. Zaraz po jej pytaniu, czy Wiktor
Strandgrd mia zamiar wyjawi jak tajemnic, ktry z
pastorw, nie zdya zauway ktry, wzi gboki wdech.
Tylko raz. Jeden wdech.
- Tja, kurwa - powiedziaa na gos, dziwic si, jak miym
uczuciem okazao si potajemne przeklinanie w kociele.
To, e kto sobie oddycha, oczywicie nie musiao nic znaczy.
Ale przecie jasne, e pastorowie nie maj zupenie czystych
rk. Ktry zarzd w jakiejkolwiek wikszej organizacji je ma?
Na pewno nie policja. I z pewnoci te nie ta grupa
duchownych.
Ale to nie czyni ich automatycznie mordercami kontynuowaa dyskusj z sam sob, naciskajc guzik spuczki.
Zastanawiaa j te inna dziwna rzecz. Dlaczego wanie Vesa
Larsson odpowiedzia, e nic nie trapio Wiktora, jeeli jego
duchowym mentorem by Thomas Sderberg i z tej racji
powinien zna go najlepiej?
Kiedy policjanci, opuciwszy zbr, zbliali si do parkingu,
dogonia ich odkurzajca w kociele kobieta. We frotowych
skarpetach i drewniakach chwilami truchtaa za nimi, chwilami
po prostu zelizgiwaa si z gry.
- Syszaam, e pytalicie o to, czy mia wrogw - odezwaa si
w kocu zadyszana.
- Tak... - odpowiedzia Sven Erik.
- Mia wrogw - powiedziaa, apic go kurczowo za rami. - I

teraz, po jego mierci, wrg nabierze mocy. Czuj, e ju mnie


nkaj.
Pucia Svena Erika i splota rce na piersi, w daremnej prbie
odgrodzenia si od siarczystego mrozu. Nie miaa na sobie
kurtki ani paszcza. Uginaa lekko kolana, eby nie straci
rwnowagi. Najmniejszy ruch sprawia, e drewniaki zaczynay
lizga si po zlodowaciaym niegu.
- Nkaj? - zapytaa zdziwiona Anna Maria.
- Demony - odpowiedziaa kobieta. - Znw chc mnie zmusi
do palenia. Kiedy byam optana przez demona tytoniu, ale
Wiktor Strandgrd przyoy donie i uwolni mnie.
Policjantka popatrzya na ni z rezygnacj. Nie miaa siy na
jeszcze jedn wariatk.
- Zanotujemy to - powiedziaa krtko i pospieszya w kierunku
samochodu.
Sven Erik zatrzyma si i wyj notatnik z wewntrznej kieszeni
kurtki.
- To on zabi Wiktora - powiedziaa kobieta.
- Kto?
- Ksi tego wiata - wyszeptaa. - Szatan. On prbuje si
wedrze.
Sven Erik schowa notatnik i uj lodowate donie kobiety.
- Dzikuj. I prosz, niech pani wrci do rodka, bo zamarznie
pani na mier.
-Chciaam wam tylko o tym powiedzie- wolaa jeszcze za nimi.
W sali gwnej zboru toczya si zaarta dyskusja.
- Tak przecie nie mona! - krzycza wzburzony Isaksson,
chodzc za Sderbergiem, ktry rozstawia krzesa wok
czarnej plamy krwi, jakby chcia umieci ciemny lad mierci
Wiktora w rodku cyrkowej areny.
Ale mona - odpowiedzia spokojnie Sderberg i
odwrciwszy si do Anny, doda:
- cignijcie chodnik w rodkowym przejciu. Nic nie rb z
plam. Kup trzy re i po na pododze. Przemeblujemy sal i
zaaranujemy to wszystko inaczej. Bd sta obok miejsca, w
ktrym umar Wiktor, i std wygosz kazanie. Dookoa mnie

bd krzesa.
- Bdziesz mia suchaczy ze wszystkich stron - rycza
Isaksson. - Czy ludzie naprawd musz oglda twoje plecy?
Sderberg podszed w kocu do tego niewysokiego mczyzny i
pooy mu rce na barkach.
Ty tusty kurduplu - pomyla. - Brakuje ci zdolnoci
retorycznych, eby mwi z
areny. Sta na scenie. By w centrum uwagi. Musisz mie
wszystkich przed sob i niezbdna ci mwnica, eby w razie
czego mie si na czym wesprze. Ale twoja niedoskonao nie
bdzie mi zawalidrog.
- Pamitasz, bracie, co mwilimy - powiedzia, patrzc mu w
oczy - teraz musimy si trzyma razem. Obiecuj ci, e
wszystko pjdzie dobrze. Ludzie bd dzi paka, modli si,
woa do Boga, a my, a raczej Bg, triumfowa. Powiedz onie,
eby przyniosa jaki kwiat i pooya go na miejscu, gdzie
leay zwoki.
Stworzymy niesamowit atmosfer, planowa w mylach
Sderberg.
Namwi jeszcze kilka osb do zoenia kwiatw. Bdzie jak
wtedy, gdy zamordowano Olofa Palmego.
Pastor Larsson tkwi nieruchomo w tym samym miejscu, w
ktrym rozmawia z policjantami. Nie bra udziau w zaciekej
wymianie zda. Siedzia pochylony do przodu, z twarz ukryt
w doniach. Moliwe, e paka.
*
Rebeka i Sanna jechay do miasta. Uginajce si pod naporem
niegu sosny migay w wietle reflektorw. Kopotliwe
milczenie kurczyo samochodow przestrze. Zapaday si
boczne ciany i dach. Z kad minut byo coraz trudniej
oddycha. Oczy Rebeki, przeskakujc z szybkociomierza na
szos, kontroloway i jedno, i drugie. Dziki siarczystemu
mrozowi nie byo szczeglnie lisko, mimo e drog pokrywa
silnie sprasowany nieg.
Sanna siedziaa z policzkiem przycinitym do zimnej szyby,
nawijajc ciasno na palec pasmo wosw.

- Powiedz co, prosz - odezwaa si po chwili.


- Nie jestem przyzwyczajona do jazdy w takich warunkach odpowiedziaa Rebeka. - Trudno mi jednoczenie prowadzi i
samochd, i rozmow.
Syszaa wyranie kamstwo wyzierajce z tych sw, niczym
rafa spod powierzchni wody. Ale to nie miao znaczenia. Moe
nawet zrobia to rozmylnie. Spojrzaa na zegarek. Za
pitnacie sma.
Nie wszczynaj teraz ktni - upomniaa sam siebie. - Kto
Sann zapa, niech j trzyma...
- Mylisz, e dziewczynki poradz sobie bez ciebie? - zapytaa.
- Nie maj innego wyjcia - odpowiedziaa Sanna, prostujc
si w fotelu. - A zreszt niedugo wrcimy, prawda? Nie mam
odwagi dzwoni i prosi o pomoc. Im mniej ludzi wie, gdzie
jestem, tym lepiej.
- Dlaczego?
- Boj si dziennikarzy. Wiem, jacy mog by. No i mama i
tato... Ale teraz porozmawiajmy o czym innym.
- Chcesz rozmawia o Wiktorze? O tym, co si stao?
- Nie. Przecie za chwil opowiem o tym policji. Pomwmy o
tobie, wtedy na pewno si uspokoj. Co u ciebie sycha? Czy
naprawd od naszego ostatniego spotkania mino a siedem
lat?
Mmm - odpowiedziaa Rebeka. - Ale par razy
rozmawiaymy przez telefon.
- I pomyle, e cigle jeszcze macie dom w Kurravaara.
- Tak... Wujek Affe i Inga Lill powtarzaj, e nie sta ich na
wykupienie mojego udziau. Chyba maj do mnie al, bo to
przecie oni powicaj czas i pienidze na utrzymanie domu.
Ale z drugiej strony tylko oni czerpi z niego rado. Ja chtnie
sprzedam. Im albo komu innemu, wszystko jedno.
Po tych sowach od razu zacza si zastanawia, czy to prawda.
Czy rzeczywicie nie cieszyy j ani dom babci, ani chatka w
Jiekajrvi? Tylko dlatego, e w nich nie bywa? Ju sama myl o
chatce pooonej z dala od zabudowa, gdzie na guchym
pustkowiu, za lasami i bagnami, ju sam fakt, e miaa wasne
miejsce, czy to nie by wystarczajcy powd do radoci?

- Zrobia si tak niesamowicie, jak by to powiedzie,


zachwycajca - odezwaa si Sanna. - I pewna siebie. Zawsze
uwaaam, e jeste adna. Ale teraz wygldasz jak wyjta z
jakiego serialu. I masz takie zadbane wosy. Moje rosn
zupenie dziko a do dnia, kiedy je sama troch podcinam.
Nie bez zarozumiaoci Sanna przeczesaa palcami gste, jasne
loki.
Wiem, Sanno - pomylaa z irytacj Rebeka. - Wiem, e to ty
jeste najpikniejsza w wiecie. I w dodatku bez wydawania
pienidzy na drogich fryzjerw i kosztowne ubrania.
- Moesz jeszcze co powiedzie? - poprosia aonie Sanna. Czuj, e si okropnie zbaniam, ale przecie powiedziaam
przepraszam. I jestem caa sztywna ze strachu. Dotknij moich
rk, s lodowate.
Wyuskawszy do z futrzanej rkawicy, wycigna j do
Rebeki.
Ona nie ma dobrze w gowie - pomylaa Rebeka ze zoci,
zaciskajc kurczowo rce na kierownicy. - Ona, kurde, jest
mocno rbnita.
Dotknij mojej rki, Rebeko, popatrz, jak dry. Jest zupenie
zimna. Kocham ci tak bardzo, tak bardzo. Gdyby bya
chopakiem, zakochaabym si w tobie bez pamici, wiesz o
tym.
- Fajnego masz psa - odezwaa si w kocu Rebeka, usiujc
zachowa spokj. Sanna cofna rk.
- Tak, Tjapp jest kochana. Dzieci j uwielbiaj. Dostalimy j
od znajomego laposkiego chopaka. Jego ojciec strasznie j
zaniedbywa, w kadym razie wtedy, gdy pi. A pi cay czas. Ale
nie udao mu si jej zmarnowa. Jest taka radosna i czujna. I
naprawd kocha Sar, zwrcia na to uwag? Cigle kadzie
eb na jej kolanach. Ciesz si, bo dziewczyny w ubiegym roku
miay pecha ze zwierztami.
- Pecha?
No nie wiem, czy pecha. Czasami s takie
nieodpowiedzialne. Nie mam pojcia, na czym to polega.
Wiosn uciek nam krlik, bo Sara zapomniaa zamkn
porzdnie klatk. I nie chciaa si przyzna do bdu. A pniej

sprawiymy sobie kota. I jesieni kot znikn. Chocia nie z


powodu Sary, oczywicie. Tak to ju jest z kotami, ktre
wasaj si poza domem. Przejecha go samochd, albo co.
Miaymy myszoskoczki i te pouciekay. Nawet nie mam
odwagi pomyle, co si z nimi stao. Pewnie mieszkaj w
cianach i lepym puapie i powolutku podgryzaj cay dom. W
kadym razie - jeeli chodzi o Sar i Lov - czasami jestem na
nie wcieka. Jak teraz, gdy Lova upapraa mydem siebie i psa.
A Sara tylko si przyglda, bez adnego poczucia obowizku.
Po prostu nie mam ju siy. Lova potrafi zawini wszystko
dookoa. No nie, porozmawiajmy o czym radoniejszym.
- Popatrz, jaka potna zorza polarna - powiedziaa Rebeka,
pochylajc si nad kierownic i zerkajc w gr.
- Tak, tej zimy jest naprawd niesamowita. To przez te burze
na Socu. Nie tsknisz do swoich korzeni?
- Nie, moe, nie wiem - zamiaa si Rebeka.
W oddali wida byo Krysztaowy Koci. Wyglda jak statek
kosmiczny, unoszcy si nad wiatami ulicznych latar.
Zabudowania zaczy gstnie. Szosa zamienia si w ulic.
Rebeka wyczya dugie wiata.
- Dobrze ci jest tam na poudniu? - zapytaa Sanna.
- Prawie cay czas pracuj.
- A ludzie?
- Nie wiem. Nie czuj si wrd nich swojsko, jeeli o to ci
chodzi. Zawsze mam t wiadomo, e pochodz z prostej i
niezamonej rodziny. Moesz si nauczy, w ktr stron
kierowa wzrok podczas wznoszenia toastu i kiedy
podzikowa za przyjcie, ale nie moesz ukry, kim naprawd
jeste, wic cay czas czujesz si troch wyobcowana. I nosisz w
sercu uraz do ludzi z dobrych domw. I tak naprawd nie
wiesz, co o tobie sdz. S tak samo cholernie uprzejmi wobec
wszystkich, niezalenie od tego, czy kogo lubi, czy nie. Tutaj
na pnocy wiem przynajmniej, co ludzie sobie mog myle.
- Naprawd wiesz? - zapytaa Sanna.
Ucichy, pogrone w mylach. Przejechay obok cmentarza i
zbliay si wanie do stacji Statoil.
- Kupimy co do picia? - zapytaa Rebeka.

Zobaczywszy przyzwalajce skinienie Sanny, wjechaa na stacj


benzynow i wyczya silnik. Siedziay bez sowa. adna nie
wykazywaa najmniejszej chci wyjcia z samochodu, adna nie
patrzya na drug.
- Nie powinna si bya przeprowadza - powiedziaa smutno
Sanna.
- Przecie wiesz, dlaczego to zrobiam - odpowiedziaa
Rebeka, odwracajc gow i ukrywaj c twarz przed pasaerk.
- Myl, e bya jedyn mioci Wiktora, wiesz o tym? uniosa si Sanna. - Nigdy nie przebola, e ci straci. Gdyby
tu dalej mieszkaa...
Rebeka odwrcia si gwatownie. Wcieko przeszya j jak
strzaa. Drc na caym ciele, wydobywaa z ust nieskadne i
urywane sowa. Ale wydobywaa. Nie moga ich powstrzyma.
- Przesta! - krzykna. - Zamknij si, do cholery, na sekund i
posuchaj, musimy to sobie w kocu wyjani.
Jaka kobieta, prowadzca na smyczy grubego labradora,
syszc donone dwiki, przystana i zajrzaa ciekawie do
rodka audi.
- Nie mam pojcia, o czym mwisz - cigna Rebeka, nie
ciszajc gosu. - Wiktor nigdy mnie nie kocha, nie by nawet
zakochany. Nie chc o tym sysze ani sowa wicej. Nie mam
zamiaru obarcza si win za to, e nie zostalimy par. I
absolutnie nie mam zamiaru bra na siebie odpowiedzialnoci
za to, e zosta zamordowany. Jeeli faktycznie tak teraz
mylisz, to musisz by niele popierdolona. yj sobie w tym
swoim rwnolegym wszechwiecie, ale zostaw mnie w
spokoju!
Zamilka i zacza wali piciami w boczn szyb, a po chwili
we wasn gow. Kobieta z psem cofna si wystraszona i
odesza w popiechu.
Boe askawy. Musz si uspokoi - pomylaa Rebeka. - Nie
mog przecie prowadzi w takim stanie. Jeszcze wypadn z
drogi.
- Ale ja wcale tak nie myl - zajczaa Sanna. - Nigdy nie
uwaaam, e jeste czemu winna. Jeeli kto tu ponosi jak
win, to ja.

- Win za co? e Wiktor zosta zamordowany?


Co w rodku Rebeki zatrzymao si i zaczo nasuchiwa.
- Za wszystko - wymamrotaa Sanna. - e musiaa si
przeprowadzi. Za wszystko!
- Daj spokj - warkna Rebeka, ogarnita now fal
wciekoci, ktra powstrzymujc drenie ciaa, zamienia nogi
w elazo i ld. - Nie mam zamiaru pociesza ci i zapewnia, e
to nie twoja wina. Pocieszaam i zapewniaam setki razy.
Wystarczy. Byam ju wtedy dorosym czowiekiem. Zrobiam
to, co chciaam, i poniosam konsekwencje.
- Tak - potwierdzia posusznie Sanna.
Wczajc si do ruchu, wpady w polizg. Przeraona Sanna
zakrya domi usta, gdy jadcy z naprzeciwka kierowca
zatrbi wciekle klaksonem. Z ulicy Lundbohma, na tle
kopalni, wida byo rozwietlony biurowiec LKAB-u. Rebek
uderzya nagle myl, e budynek wcale nie jest takim kolosem,
jakiego zapamitaa z czasw, gdy tutaj mieszkaa. Miny
ratusz z surowej cegy, z osobliw dzwonnic wznoszc si ku
niebu niczym czarny szkielet ze stali.
To najczystsza prawda - utrzymywaa Rebeka. - Nigdy nie by
we mnie zakochany. Ale rozumiem ludzi, ktrzy myl, e by.
Przecie przyczynilimy si do tego oboje: i Wiktor, i ja. Ju od
pierwszych wakacji. Podczas letniego obozu z Thomasem
Sderbergiem w Gllivare.
Na letnim obozie zbiera si jedenacie modych osb. Przez
trzy tygodnie bd wsplnie pracowa, mieszka i studiowa
Bibli. Wychowawcami s Thomas Sderberg i jego ona Maja.
Maja jest w ciy. Ma dugie, byszczce wosy i nieumalowan,
radosn twarz. Czasami Rebeka widzi, jak oddala si od grupy,
uciskajc pici krgosup. Zdarza si, e Thomas bierze j w
objcia i mwi:
- Poradzimy sobie bez ciebie. Po si, odpocznij troch.
Wtedy patrzy na niego z ulg i wdzicznoci. Bycie
nieopacan on pastora to cika praca.
Pomaga im siostra Mai, Magdalena. Porusza si zwinnie jak
wesoa myszka. Umie gra na gitarze i uczy modzie pieni
pochwalnych.

Wrd tych jedenastu znajduj si Sanna i Wiktor Strandgrd.


Przycigaj uwag. S do siebie bardzo podobni. Obydwoje
maj dugie, jasne wosy. Sanna - naturalnie krcone. Perkaty
nos i ogromne oczy nadaj jej twarzy lalkowaty wyraz.
Ona bdzie wygldaa jak dziecko nawet jako
osiemdziesicioletnia staruszka , myli Rebeka, starajc si
nie wlepia w ni wzroku.
Ze wszystkich uczestnikw obozu tylko Sanna jest
zadeklarowan chrzecijank. Ma zaledwie siedemnacie lat i
dziecko. Sara skoczya wanie trzy miesice.
- Ja i Jezus mamy ciekaw histori miosn - mwi Sanna,
umiechajc si krzywo.
Jej wiara rni si od wiary Thomasa Sderberga, ktry
dowodzi swojej w kilku etapach.
- Sowo wierzy - tumaczy - oznacza to samo co ufa ,
by przekonanym . Gdy mwi wierz w ciebie, Rebeko,
to znaczy, e jestem przekonany, e spenisz moje oczekiwania
wzgldem ciebie.
- Nie wiem - protestuje Sanna. - Wierzy to dla mnie po
prostu wierzy. Nie wiedzie. Czasem wtpi. A jednak mimo
wszystko ufa zwizkowi z Bogiem. Sucha jego szeptu w
lesie.
Wiktor pochyla si nad starsz siostr i mierzwi jej wosy.
- Szepty i szumy istniej tylko w twojej gowie, Sanno mieje si.
Wiktor nie wierzy. Ale lubi dyskutowa. Czsto upina swoje
dugie wosy w kok. Jego cera jest tak jasna, e przybiera
prawie niebieskawy odcie. Dziewczta wodz za nim
wzrokiem, ale on prdko wpada na pomys, jak trzyma je na
dystans. Zaczyna gr z Rebek.
Rebeka nie jest gupia. Do szybko dochodzi do wniosku, e
jego spojrzenia nic nie znacz i e nie wolno jej odwzajemnia
pospiesznych pieszczot wosw i rk. Uczy si bezwolnoci i
udaje obiekt jego nieodwzajemnionej tsknoty. Gra nie jest
zupenie bezinteresowna. Dziki uwielbieniu Wiktora Rebeka
osiga w grupie dziewczt wyszy status. Wyeliminowaa
konkurentki, a to wzbudza szacunek.

Podczas studiw nad Bibli pogldy uczestnikw obozu i


Thomasa s pocztkowo bardzo rozbiene. Modzie nie potrafi
zrozumie. Dlaczego homoseksualizm to grzech? Jak to
moliwe, e tylko wiara chrzecijaska jest prawdziw wiar?
Co si na przykad stanie ze wszystkimi muzumanami, czy
pjd do pieka? Dlaczego nie mona uprawia seksu przed
lubem?
Thomas sucha i wyjania. Musisz dokona wyboru - tumaczy.
Albo wierzysz w ca Bibli, albo wybierasz tylko jej fragmenty.
Ale co to wtedy za wiara? Rozmyta. Mda.
Przesiaduj w biae noce na pomocie jeziora i tuk komary
ldujce na ich opalonych ramionach. Dyskutuj i
przemyliwuj. Sanna znajduje w Bogu oparcie. Rebeka ma
wraenie, e stoi w rwcej rzece.
- To dlatego, e zostaa powoana - mwi Sanna. - On ci
pragnie. Jeeli teraz nie powiesz tak, bdziesz stracona, by
moe ju na zawsze. Nie odkadaj decyzji na pniej, bo
pewnie ju nigdy nie poczujesz tej samej tsknoty.
Po upywie trzech tygodni wszyscy oprcz dwch uczestnikw
obozu oddali si Bogu.
Wrd tych, ktrzy odnaleli wiar, byli Wiktor i Rebeka.
- A ty i Wiktor? - pyta Thomas pod koniec obozu. - Co
zaistniao midzy wami? Rebeka idzie z nim do sklepu po
mleko. Wciga w nozdrza przyjemny zapach
gorcego, zakurzonego asfaltu. Cieszy si, e Thomas zechcia
jej dotrzyma towarzystwa. Zazwyczaj bowiem musi dzieli si
nim z innymi.
- Nie wiem - odpowiada z ociganiem, decydujc si na
kamstwo. - Moe on jest nawet zainteresowany, ale ja teraz
nie mam czasu na kogo innego w swoim yciu ni Bg. Przez
jaki czas chc mu si powici w stu procentach.
Zrywa cieniutk gazk z mijanej brzozy. Delikatne, soczycie
zielone listki pachn jak szczliwe lato. Wkada jeden z nich
do ust i zaczyna u.
Thomas chwyta nagle witk i te wkada listek do ust.
Umiecha si.
- Jeste mdr dziewczyn, Rebeko. Bg ma wobec ciebie

rozlegle plany, wiem o tym. Pierwsze zakochanie w Bogu to


cudowny czas. Dobrze, e potrafisz si nim cieszy.
Usyszaa gos Sanny, pocztkowo odlegy, pniej coraz
bliszy. Poczua jej do na swoim ramieniu.
- Popatrz - skomlaa Sanna. - Och, nie!
Dotary do komendy policji.
Rebeka, zajta parkowaniem, nie zauwaya tego, co widziaa
Sanna. Dopiero po chwili dostrzega spieszc ku nim, gotow
do ataku reporterk z uniesionym w gr mikrofonem. Za ni
szed mczyzna z kamer wymierzon w samochd niczym
czarna bro.
*
Karin, ona pastora Isakssona siedziaa w Krysztaowym
Kociele z pprzymknitymi powiekami, udajc zatopion w
modlitwie. Do wieczornego spotkania pozostaa godzina. Na
scenie rozgrzewa si chr gospel. Trzydzieci modych kobiet i
mczyzn. Czarne spodnie. Liliowe bluzy z eksplozj tego i
pomaraczowego oraz napisem Joy na piersi.
Dawniej Karin bya niemal bolenie zakochana w tej sali. Z
bosk akustyk. Jak teraz. Wyduone samogoski wspinay si
ku sufitowi, by po chwili spyn w gbi, do ktrej docieraj
tylko basy. Z ciepym wiatem. Z polarn noc za ogromnymi
oknami. Baka mocy Boga w objciach ciemnoci i chodu.
Muzycy grajcy na gitarze elektrycznej i basie stroili swoje
instrumenty. Co trzasno gucho, gdy owietleniowiec wczy
sceniczne reflektory. Chopcy zajmujcy si dwikiem walczyli
z zepsutym mikrofonem. Nie reagowa na nic, a w kocu
wyda z siebie przeraliwy pisk.
Swdziay j ramiona. Rano czerwonej wysypce towarzyszy
obrzk. Karin zacza si zastanawia, czy to nie uszczyca.
eby tylko Gunnar tego nie zauway. Nie chciaa jego modlitw
w swojej intencji.
Przemeblowali sal gwn. Krzesa stay wok miejsca, w
ktrym lea Wiktor. Jak w cyrku. Spojrzaa na ma
siedzcego w pierwszym rzdzie. Jego tusty kark wylewa si
znad biaego konierzyka koszuli. Obok siedzia Thomas

Sderberg, prbujc skupi si na wieczornym kazaniu. Karin


widziaa, jak Gunnar, z silnym postanowieniem, eby nie
przeszkadza, zmusza si do czytania Biblii. Ale po chwili
zapomina o obietnicy i zaczyna trajkota, gestykulujc
zamaszycie rk w powietrzu.
Po witach Boego Narodzenia postanowi, e bdzie si
odchudza. Dzisiaj odpuci sobie obiad. Siedziaa przy stole
sama i nawijaa niespiesznie spaghetti na widelec, podczas gdy
on jad na stojco trzy gruszki. Szerokie plecy pochylone nad
zlewozmywakiem. Siorbanie i mlaskanie. Dwik soku
skapujcego do stalowej komory. Lewa do przyciskajca
krawat do brzucha.
Popatrzya na zegarek. Za kwadrans Gunnar opuci miejsce u
boku Thomasa, wymknie si na parking, pojedzie do Empes i
zje w tajemnicy hamburgera. Wrci z ustami penymi mitowej
gumy do ucia.
Okamuj kogo, kto si tym przejmie - miaa ochot wrzasn.
- Mnie to nie obchodzi.
Z pocztku by innym czowiekiem. Zastpowa wonego w
szkole podstawowej, w ktrej pracowaa jako nauczycielka.
Bya po wyszych studiach, to mu imponowao. Zaleca si
haaliwie i otwarcie. Wynajdywane sprawy do zaatwienia w
pokoju nauczycielskim akurat wtedy, gdy miaa okienko.
michy-chichy i niewyczerpany zasb kiepskich kawaw. I
towarzyszca temu wszystkiemu niepewno, ktra j
rozczulaa. Komentarze oczarowanych koleanek, gdy klaska z
zachwytu w donie na widok jej nowej fryzury czy bluzki.
Widywaa go na boisku z dziemi. Lubiy go. Taki sympatyczny
wony. C jej to wtedy przeszkadzao, e nie czyta ksiek.
Dopiero wiele lat pniej, pozostawiony w cieniu Sderberga i
Larssona, zacz odczuwa potrzeb udowodnienia, e nie jest
gorszy.
Ale wwczas... Zacza z nim chodzi do wityni baptystw,
zboru zagroonego wymarciem. Nie, zboru skazanego na
wymarcie. Uczestniczcy w naboestwach wierni wygldali
tak, jakby przyszli tylko po to, by odpocz chwilk w drodze
do wasnych grobw. Signe Persson o zwiewnych,

przeroczystych, starannie zaondulowanych wosach, przez


ktre przewitywaa skra gowy. Rowa z brzowymi
plamami. Arvid Kalla, niegdy adowacz w kopalni, przysypia
w kocielnej awce, trzymajc ogromne i bezuyteczne rce na
kolanach.
Oczywicie nie byo ich sta na pastora, brakowao nawet
pienidzy na ogrzanie budynku. Gunnar Isaksson dba o zbr
jak o jednoosobow firm. Naprawia i konserwowa to, na co
starczao rodkw, i wzdycha nad pozostaymi problemami.
Na przykad zawilgocon szatni. cian wypuk jak
napuchnity brzuch. Cigle odpadajc tapet. W trakcie
spotka, w co drug niedziel, praktykowane byo wygaszanie
kaza przez poszczeglnych czonkw wsplnoty. Poniewa nie
zgaszao si wielu chtnych, coraz czciej Sowo Boe gosi
Isaksson.
Suchajc jego przemwie, nie dao si straci wtku,
poniewa takowy z reguy nie istnia. Isaksson bdzi tu i tam
po znanym sobie od modoci religijnym krajobrazie. A mimo
to marszruty byy do siebie do podobne, z obowizkowymi
przystankami w takich miejscach, jak chrzest w Duchu
witym, oto czyni wszystko nowe i czerpa wody prosto
ze zdroju. Podr koczya si zawsze i bez wyjtku kazaniem
zachcajcym do przebudzenia religijnego grupk yczliwie
usposobionych i od dawna nawrconych wiernych.
Jedyn pociech byo to, e w pozostaych kocioach miasta
nie dziao si lepiej. witynia Boga w Kirunie przypominaa
walc si chaup, w ktrej zalegao tylko stche powietrze.
Teraz Gunnar wsta i skierowa kroki do wyjcia.
Z szacunku dla zmarego zwolni, przechodzc obok miejsca, w
ktrym znaleziono zwoki Wiktora. Lea tam ju spory stos
kwiatw i kartek. Pastor posa onie krtki umiech i puci
oko, jakby dajc znak, e musi tylko skoczy do toalety albo
wyj na chwileczk do szatni, by zamieni z kim par sw.
Nie by gupi. Absolutnie nie. Ju fakt, e zaszed tak daleko, na
same wyyny wsplnoty, razem z Sderbergiem i Larssonem, o
tym wiadczy. Bez wyksztacenia teologicznego. Bez talentu
poawiacza dusz. Czy samo to nie wymagao pewnych

uzdolnie?
Pamitaa, jak Gunnar powiedzia jej o tym, e Koci misyjny
zatrudni nowego pastora. Mod par pastorw.
Chyba tydzie pniej Thomas Sderberg pojawi si na
naboestwie w wityni baptystw. Siedzia w drugim rzdzie
i potakiwa z aprobat, suchajc kazania Gunnara.
Zachcajce umiechy. Gboka zaduma. Maja u jego boku,
niczym wzorowa uczennica.
Pniej zostali na kawie. Za oknem zimowa szarwka.
Napczniae niegiem chmury. Dzie, ktry znikn, zanim si
pojawi.
Maja mwia gono i wyranie do ucha Arvida Kalli. Poprosia
Edit Svonni o przepis na sodkie sucharki.
Thomas i Gunnar w arliwej rozmowie z dwoma brami z Rady
Starszych. Powane potakiwania na zmian z salwami miechu,
jak wyuczony, harmonijny taniec. Zbratanie.
I te obowizkowe pytania stawiane przybyszom z poudnia: Jak
sobie radzicie z chodem i ciemnoci? Odpowied bya
jednomylna: Radz sobie doskonale. I wcale nie tskni za
chlap i deszczem. Nastpne wita spdz z ca rodzin w
Kirunie.
Ju samo to, e nie czuj si odkomenderowani do odlegego
miejsca poza granic wytrzymaoci. e nie narzekaj na
przejmujcy wiatr i mrok zalewajcy dusz. Twarze wiernych
nabray mikkich rysw.
Kiedy poszli, Gunnar powiedzia do niej: Mili ludzie. Ten
chopak ma wiele pomysw.
Tego dnia nazwa chopakiem dziesi lat modszego
Thomasa ostatni raz.
Dwa tygodnie pniej spotkaa Sderberga w miecie. Pchaa
wzek w nienej zadymce. W wzku spa dwuipmiesiczny
Andreas. Jedzia z nim w gr i w d po ulicach Kiruny. A za
sob cigna marudzce zawinitko - dwuletni Ann. Karin
marzy rce i nogi.
Czua si fatalnie. Zmczenie wypeniao j jak brudne,
pczniejce ciasto. W kadej sekundzie mogo j rozsadzi i
unicestwi. Nienawidzia Gunnara. Tracia cierpliwo do

Anny. Cigle si jej zbierao na pacz.


Thomas podszed od tyu. Pooy lew rk na jej lewym barku
i zrwna krok. Przez moment, wanie gdy wynurzy si u jej
boku, obejmowa j ramieniem. Pobjcie, okruch minionych
dni. Kiedy odwrcia gow, zobaczya jego szeroki umiech.
Pozdrowi j, jakby byli starymi przyjacimi. Powiedzia
cze do Anny, ktra - przyklejona do jej ng - odmawiaa
odpowiedzi. Popatrzy na Andreasa, picego w piworze
niczym anio.
Prbuj przekona Maj, e powinnimy postara si o
dziecko - wyzna - ale... Nie dokoczy zdania. Zrobi gboki
wdech i zgasi umiech. Ju po chwili jednak odzyska dobry
nastrj. W zasadzie j rozumiem - powiedzia - to przecie wy,
kobiety, dwigacie najcisze brzemi. Bdzie, jak bdzie.
Andreas poruszy si w wzku. Nadchodzia pora karmienia.
Karin miaa ochot zaprosi Thomasa do domu na lunch, ale
nie odwaya si zapyta. Odprowadzi j kawaek. Tak atwo
im si rozmawiao. Nowe tematy bray si z powietrza i
zahaczay o stare jak ogniwa acucha. W kocu stanli na
skrzyowaniu, na ktrym ich drogi si rozchodziy.
Chciaabym uczyni co wicej dla Boga - powiedziaa. - Ale
dzieci wysysaj ze mnie wszystkie siy. Nawet wicej ni mam.
Drobny nieg smaga ich mrowiem ostrych igieek. Thomas
mruy oczy. Ciemnowosy archanio w niebieskiej kurtce
puchowej z jakiego szeleszczcego, taniego syntetyku. Dinsy
wpuszczone w wysokie kozaki z dziobem. Czapka z inkaskim
wzorem zrobiona na drutach. Karin zastanawiaa si, czy to
Maja tak zrcznie dzierga. Maja, ktra nie chce mie dzieci.
Ale Karin - odpowiedzia Thomas - czy nie rozumiesz, e
robisz wanie to, czego chce Bg? Zajmujesz si dziemi. To
jest teraz najwaniejsze. Bg ma dla ciebie plany, ale teraz...
wanie teraz powinna by z Ann i Andreasem.
P roku pniej prowadzi swoj pierwsz akcj letni. Grupka
wieo nawrconych modych ludzi chodzia za nim krok w
krok jak trzymajce si niepewnie na nogach kaczuszki. A on
odciska na nich duchowe pitno. Jednym z uczestnikw obozu
by Wiktor Strandgrd.

Ona, Gunnar, Vesa Larsson i jego ona Astrid zostali


zaproszeni na wiadomy chrzest nowych czonkw wsplnoty.
Mieli dzieli rado. Gunnar przekn gorzk piguk zazdroci
i przyj zaproszenie. Zrozumia, e trzeba i ze zwycizcami.
Jednoczenie wpad w sida wiecznego porwnywania. Chcia
brylowa. W jego spojrzeniu pojawia si przebiego.
Sama Karin nie bya bez winy. Czy nie powtarzaa mu tysic
razy: Nie pozwl si tamsi Thomasowi. On nie moe
decydowa o wszystkim.
Wmawiaa sobie, e wspiera ma. Ale czy tak naprawd nie
chciaa, eby by kim innym?
Teraz Thomas wsta i podszed do chru. Mia na sobie czarny
garnitur. Jego krawaty byy zazwyczaj kolorowe, na granicy
krzykliwych. Dzisiaj woy dyskretnie szary. Odwrcony do
gry nogami wykrzyknik pod marynark.
Obnosi si ze swoim bogactwem rwnie swobodnie, jak kiedy
obnosi si z... Nie z ubstwem - pomylaa - raczej z brakiem
pienidzy. Dwie osoby yjce z jednej pensji pastora.
Wygldao na to, e nigdy si tym nie przejmowali. Nawet
wtedy, gdy pojawiy si dzieci.
Pniej wiele si zmienio. A teraz sta w eleganckim garniturze
z drogiej weny i rozmawia z chrzystami. Powiedzia, e to, co
si wydarzyo, jest czym potwornym. Jedna z kobiet zacza
gono szlocha. Stojcy najbliej objli j ramionami.
- Wolno nam paka - powiedzia Thomas. - Wolno pogry
si w smutku. Ale - wziwszy gboki oddech, oddziela kade
sowo dusz pauz - nie wolno nam si gubi. Nie wolno
cofa. Nie wolno przystpi do odwrotu.
Nie miaa siy sucha caej reszty. Wiedziaa mniej wicej, o
czym bdzie.
- Cze, Karin. Gdzie si podzia Gunnar?
Maja, ona Thomasa, usiada obok. Byszczce, dugie wosy w
kolorze piasku. Delikatny, tajemny makija. adnej pomadki
do ust. adnych cieni do powiek. Tylko odrobina tuszu do rzs i
ru. Nie dlatego, e Thomas mia co przeciwko malowaniu
si kobiet, ale Karin przypuszczaa, e najchtniej widzia swoj
on bez makijau. Jaki rok temu Maja chciaa obci wosy

na krtko, ale Thomas si sprzeciwi.


- By tutaj przed chwil. Niedugo powinien wrci.
Maja skina lekko.
- A gdzie s Vesa i Astrid?
Wyjtkowo ostra kontrola obecnoci. Karin w odpowiedzi
jedynie uniosa brwi i pokrcia gow.
- To teraz niezmiernie wane, eby wszyscy przyszli powiedziaa Maja pgosem.
Karin spojrzaa na r lec na jej kolanach.
- Zoysz j obok innych?
Maja znw skina.
- Ale poczekam z tym, a zacznie si spotkanie. Nie mog
poj, e to stao si naprawd. To zupenie nierzeczywiste.
Tak, to nierzeczywiste - pomylaa Karin. - Jak to bdzie bez
Wiktora?
Wiktora, ktry odmawia obcicia wosw i chodzenia w
garniturze. Ktry nie chcia podwyki pensji i zmusi Thomasa
do wpacania pienidzy na konto Lekarzy bez Granic.
Przypomniaa sobie, jak siedem lat temu pojechaa na
konferencj do Sztokholmu. Jak bardzo bya zdziwiona
widokiem caej masy modych mczyzn, ktrzy przypominali
Wiktora. W metrze i w kawiarniach. Brzydkie, zrobione na
drutach albo na szydeku czapki. Mikkie torby przerzucone
swobodnie przez rami. Dinsy zwisajce ze szczupych bioder.
Zamszowe kurtki z lat szedziesitych. Niespieszny, jak gdyby
lekcewacy chd. Rodzaj antymody zastrzeony dla piknych i
pewnych siebie.
Wiktor nalea do wity Thomasa Sderberga, ale nigdy si do
niego nie upodobni. By raczej jego przeciwiestwem. Bez
waciwoci i bez ambicji. Wstrzemiliwy. Kto wie, czy to
ostatnie nie byo zasug Rebeki, ktra w swej gupocie
doszcztnie go zdruzgotaa. Trudno powiedzie.
Teraz Maja pochylia si w stron Karin, szepczc jej gorco do
ucha:
- Aha, przysza Astrid. Ale gdzie jest Vesa?
Astrid, ona pastora Larssona, wkroczya do Krysztaowego
Kocioa, gdy Thomas Sderberg rozpocz z chrem wstpn

modlitw.
Astrid spocia si podczas szybkiego marszu pod gr, teraz
czua przyklejajc si pod pachami bluzk. Cae szczcie, e
miaa te sweter. Przecigna szybko palcem pod oczami,
sprawdzajc, czy nie rozmaza si jej tusz. Kiedy zobaczya
siebie na jednym z nagra wideo. Gdy sza do kocioa, pada
gsty nieg i na filmie wygldaa pniej jak tresowana panda
zbierajca datki od wiernych. Od tego czasu zawsze sprawdzaa
swj wygld w lustrze. Ale tym razem w szatni byo mnstwo
ludzi, a ona czua si potwornie zestresowana.
W rodku krgu lea stos kwiatw i kartek.
Wiktor nie yje, pomylaa.
Prbowaa to sobie uzmysowi.
Wiktor nie yje naprawd.
Teraz dostrzega Karin i Maj. Maja pomachaa do niej rk.
adnych szans na ucieczk. Pozostaje tylko do nich podej.
Miay na sobie ciemne kostiumy. Ona sama grzebaa w szafie i
przebieraa si prawie godzin. Wszystkie jej ubrania byy w
ywych kolorach - czerwonym, rowym, tym. Miaa tylko
jedn ciemn garsonk. Granatow. Ale zamek w spdnicy nie
chcia si dopi. W kocu woya dugi sweter, ktry
zakrywajc uda i pup, nabiera czarownej mocy
wyszczuplania. Gdy zobaczya Karin i Maj, poczua si
rozmemana. Rozmemana i spocona.
- A gdzie masz Ves? - wyszeptaa Maja, zanim Astrid zdya
usi.
yczliwy umiech. Niebezpieczne oczy.
- Chory - odpowiedziaa. - Grypa.
Widziaa, e jej nie wierz. Maja zamkna usta i wypucia
powietrze nosem.
Miay racj. Nie miaa absolutnie ochoty na ich towarzystwo, a
mimo to usiada na krzele obok Mai.
Thomas zakoczy modlitw z chrem i skierowa kroki ku
onie.
No tak, za niego te mam by odpowiedzialna, uwiadomia
sobie Astrid.
Poczua lekkie ukucie, gdy Thomas pozdrowi j szybkim,

ciepym umiechem, pooywszy do na ramieniu Mai. A


pniej zapyta o Ves. Astrid odpowiedziaa jeszcze raz: chory,
grypa. Popatrzy na ni ze wspczuciem.
No tak, biedaczka ze mnie, z takim mem sabeuszem,
pomylaa.
- Jeeli si o niego niepokoisz, to id do domu - powiedzia
Thomas.
Pokrcia posusznie gow.
Smakowaa sowo niepokoisz.
Powinna bya si niepokoi lata temu. Ale wtedy zajmoway j
budowa domu i dzieci. A kiedy odkrya, e miaa powd do
niepokoju, byo ju za pno i moga tylko pogry si w
smutku. Pogodzi si z alem, e m j opuci. Uczy si y
ze wstydem, e nie nadawaa si dla Vesy.
To wanie ten wstyd powodowa, e usiada teraz koo Mai,
chocia wcale nie miaa ochoty. To ze wstydu pod nieobecno
dzieci staa przed otwart zamraalk i wyjadaa z niej
zamroone ciastka.
Wprawdzie sypiali jeszcze ze sob, ale rzadko. Zawsze w
ciemnoci. W milczeniu.
A dzisiaj rano... Dzieci poszy do szkoy. Vesa spa w pracowni.
Kiedy przysza do niego z kaw, siedzia na krawdzi ka. We
flanelowej piamie, nieogolony. Zmczone oczy, wyrane
bruzdy wok kcikw ust. Smuke, delikatne donie artysty
zaparkowane na kolanach. Podoga przy ku zasana
ksikami. Drogie albumy w twardych okadkach, o
byszczcych stronicach z grubego papieru. Wiele z nich o
malarstwie ikon. Cieniutkie kieszonkowe broszury z ich
wasnego wydawnictwa. Pocztkowo Vesa projektowa okadki.
Pniej nagle doszed do wniosku, e nie ma na to czasu.
Pooya tack z kaw i kanapk na pododze. Wspia si na
ko i uklka za mem. Jego biodra midzy jej udami.
Rozchyliwszy szlafrok, przylgna piersiami i policzkiem do
jego plecw, jednoczenie gadzc domi twarde barki.
- Astrid - powiedzia.
Zakopotany i udrczony. Wypeni jej imi pozorami i
poczuciem winy.

Ucieka do kuchni. Wczya radio i zmywark. Wzia Baloo na


kolana i pakaa w jego sier.
Thomas Sderberg pochyli si nad trzema kobietami i ciszy
gos.
- Czy syszaycie co o Sannie?
Pokrciy przeczco gowami.
- Zapytaj Curta Bckstrma - zaproponowaa Astrid. Przecie cay czas depcze jej po pitach.
ony pastorw odwrciy gowy jak peryskopy. Maja dostrzega
go pierwsza. Machaa do niego tak dugo, a w kocu podnis
si i cigle z niechci zacz i w ich kierunku.
Karin nie odrywaa od niego wzroku. Zawsze sprawia wraenie
wystraszonego. Szed, wczc nogami i prawie bokiem, jakby
podchodzenie od przodu byo zbyt agresywne. Spoglda na
nich spod oka, ale przy kadej prbie nawizania kontaktu
natychmiast ucieka wzrokiem.
- Czy wiesz, gdzie si podziewa Sanna? - zapyta Sderberg.
Curt pokrci gow. Na wszelki wypadek doda:
- Nie.
Byo oczywiste, e kamie. W jego oczach pojawi si strach. Ale
te stanowczo. Nie zamierza wyjawi swojej tajemnicy.
Jak pies, ktry znalaz w lesie ko, przeszo przez myl
Karin. Patrzy na nich spod grzywki. Skuli si i prawie
przykucn, sprawiajc wraenie, e tylko czeka, a Thomas
krzyknie paszo i uderzy go w twarz.
Thomas nagle zacz si wierci, jakby zmczyo go
towarzystwo on pastorw i chcia si z niego otrzsn.
- Chc mie pewno, e z ni wszystko w porzdku powiedzia. - Nic nie moe si jej przytrafi.
Curt skin nieznacznie gow i zacz wodzi wzrokiem po
zapeniajcej si ludmi galerii. Podnis trzyman w doni
Bibli i przycisn j do piersi.
- Pragn da wiadectwo - wyzna cicho. - Bg ma co do
powiedzenia.
Teraz skin gow pastor.
- Gdy usyszysz co od Sanny, to powiedz, e o ni pytaem
poprosi. Astrid spojrzaa na Thomasa.

A gdy ty usyszysz co od Boga - pomylaa - to powiedz mu, e


ja cay czas o niego pytam.
*
Adwokat Mns Wenngren, szef Rebeki Martinsson, wrci do
domu prawie nad ranem. Cay wieczr przesiedzia w Sophies,
stawiajc drinki dwm modym damom razem z
przedstawicielem jednego z klientw biura, niedawno
wprowadzonej na gied firmy IT specjalizujcej si w
informatyce przemysowej. Z takimi klientami mio byo mie
do czynienia. Okazywali wdziczno za kad koron zatajon
przed fiskusem. Klienci oskareni o faszerstwo ksig
rachunkowych czy przestpstwa podatkowe rzadko wykazywali
ochot spdzania czasu w knajpie ze swoim adwokatem. Upijali
si raczej w domu.
Gdy zamknito Sophies, Mns pokaza jednej z dam, Marice,
swoje zachwycajce biuro, po czym wcisn jej do rki banknot
i ulokowa w takswce, a sam wsiad do innej.
Gdy wchodzi do ciemnego mieszkania na Floragatan, pomyla
jak zawsze, e powinien znale jakie mniejsze gniazdko. To
przecie nic dziwnego, e przy kadym powrocie do domu czu
si tak... No wanie, jak si, kurde, czu, gdy mieszkanie byo
takie puste?
Rzuci kaszmirowy paszcz na krzeso i w drodze do duego
pokoju pstrykn kadym wcznikiem wiata. Poniewa
rzadko bywa w domu przed jedenast, zawsze nagrywa
wieczorne wiadomoci. Wczy wideo i przy akompaniamencie
haaliwego sygnau dziennika TV4 otworzy lodwk.
Ritva zrobia zakupy. wietnie. Sprztanie u niego i
dostarczanie wieej ywnoci to chyba najatwiejsze z zaj,
jakimi si paraa. Nigdy specjalnie nie brudzi, z wyjtkiem
tych rzadkich sytuacji, gdy zaprasza ludzi do domu. Jedzenie
kupione przez Ritv leao najczciej nieruszone do dnia, w
ktrym wymieniaa je na wiesze. Przypuszcza, e zanim si
zmarnowao, braa je do siebie i karmia nim rodzin. Taki
ukad znakomicie mu odpowiada. Mns otworzy karton
mleka i pi prosto z opakowania, suchajc jednoczenie

telewizyjnego dziennika. Morderstwo Wiktora Strandgrda


byo wiadomoci dnia.
To dlatego Rebeka pojechaa do Kiruny, pomyla, wracajc
do salonu. Usadowi si na sofie przed telewizorem z litrem
mleka w rku.
- Wiktor Strandgrd, znana osobisto lokalnej wsplnoty
religijnej, zosta zamordowany dzi w nocy. Jego zwoki
znaleziono w Krysztaowym Kociele w Kirunie - oznajmia
prowadzca program dziennikarka, dobrze ubrana kobieta w
rednim wieku, ktra kiedy bya on jednego ze znajomych
Mnsa.
- Serwus, Beata! Jak si masz? - zawoa do ekranu, wznoszc
karton mleka jak do toastu, i pocign kolejny yk.
- Wedug doniesie policji zwoki znalaza w kociele siostra
Wiktora Strandgrda. Z tego samego rda dowiadujemy si,
e morderstwo byo wyjtkowo brutalne - kontynuowaa
dziennikarka.
- To wszystko ju wiemy, Beato, dawaj dalej! - dopingowa.
Nagle zda sobie spraw z tego, jak bardzo jest pijany. Poczu
si tpy i gupi. Postanowi zaraz po wiadomociach wzi
prysznic.
Sprawozdanie w studio zamienio si w reporta z Kiruny. Gos
reportera komentowa ukazujce si jeden po drugim obrazy.
Najpierw imponujcy Krysztaowy Koci na wzgrzu, z
zimowoniebiesk powiat w tle. Pniej policjanci
przekopujcy si przez zway niegu wok wityni. Wklejono
rwnie fragmenty nagra ze spotka wsplnoty i
zaprezentowano pokrtce sylwetk Strandgrda.
- Nie ulega wtpliwoci, e to, co si tutaj wydarzyo, wzbudza
w Kirunie silne emocje. Byo to wida bardzo wyranie, gdy
siostra zamordowanego, Sanna Strandgrd, w towarzystwie
swojego adwokata przybya dzi wieczorem na przesuchanie w
komendzie policji.
Pokazano zasypany niegiem parking. Zdyszana moda
reporterka biega w kierunku dwch kobiet, wysiadajcych z
czerwonego audi. Jej rude wosy sterczay spod czapki niczym
lisia kita. Wygldaa jak modsza i energiczniejsza kopia Claire

Wikholm4. Wszystko tono w zimowych ciemnociach, ale w


tle mona byo zobaczy nieciekaw fasad z czerwonej cegy.
To nie mg by inny budynek ni kwatera policji. Jedna z
wysiadajcych z samochodu kobiet pochylia gow tak nisko,
e nie byo wida nic wicej oprcz dugiego koucha i baranicy
wcinitej gboko na oczy. Drug kobiet bya Rebeka
Martinsson. Mns podkrci gono i pochyli si do przodu.
- Cholera jasna... - wymamrota pod nosem.
Rebeka powiedziaa mu, e jedzie tam, poniewa zna rodzin
zamordowanego. Informacja o tym, e jest adwokatk jego
siostry, to zwyka pomyka.Przyglda si jej, jak z zacit
twarz spieszya do wejcia budynku, jednoczenie mocno
obejmujc ramieniem drug kobiet, najprawdopodobniej
siostr zmarego. Drug rk prbowaa zatrzyma podajc
za nimi dziewczyn z mikrofonem.
- Czy to prawda, e mia wykute oczy? - zapytaa reporterka
posugujca si dialektem z Lule.
- Jak si pani czuje, pani Strandgrd? - prbowaa dalej mimo
braku odpowiedzi. - Czy to prawda, e miaa pani ze sob
dzieci, gdy znalaza pani brata w kociele?
Pod drzwiami komendy ruda lisica zastpia im rezolutnie
drog.
- Dziewczyno, na Boga - westchn Mns. - Co to ma by?
Amerykaskie dziennikarstwo rewolwerowe a la Laponia?
- Czy uwaaj panie, e chodzi o mord rytualny? - nie dawaa
za wygran reporterka.
Kamera pokazaa w zblieniu jej czerwone z podniecenia
policzki, a po chwili profile Rebeki i tej drugiej kobiety.
Wystraszona Sanna trzymaa rce przy twarzy jak klapki.
Piaskowoszare oczy adwokatki spojrzay zuchwale w kamer, a
po chwili przewidroway reporterk.
- Przesu si - rozkazaa szorstko Rebeka.
Wypowiedziane przez ni sowa i wyraz jej twarzy przywoay w
pamici
Mnsa
nieprzyjemny
obraz.
Wspomnienie
ubiegorocznej imprezy boonarodzeniowej. Prbowa by miy
4 Claire Wikholm - znana szwedzka aktorka, urodzona w 1944 roku.

i rozmowny, a Rebeka obdarzya go takim spojrzeniem, jakim


obrzuca si rzeczy znalezione przy czyszczeniu kratki ciekowej
w azience. I mia wraenie, e wydaa mu wtedy dokadnie to
samo polecenie. Tym samym szorstkim tonem.
- Przesu si.
Po tym zajciu zachowywa wobec niej dystans. Naprawd
najmniej zaleao mu na tym, eby zakopotana Rebeka zoya
wypowiedzenie. A z drugiej strony, nie powinna bya sobie zbyt
wiele wyobraa. Jeeli co jej nie odpowiadao, to trudno.
Teraz na ekranie wszystko potoczyo si byskawicznie. Mns
trzyma w rku pilota i zaostrzy uwag. Rebeka podniosa
rami, eby przej, i na sekund reporterka znikna z wizji.
Dwie kobiety przeszy mniej lub bardziej dosownie po trzeciej i
znikny za drzwiami komendy. Usysza jeszcze wcieky gos
reporterki przed ostatnim ciciem.
- Oe, kurna, moja rka! Sfilmowae to?
Znw powrci mski gos komentatora z redakcji TV4.
Adwokatka pochodzi ze znanej kancelarii Meijer &
Ditzinger, ale aden z pracownikw firmy nie wyrazi chci
skomentowania wieczornych wydarze.
Mns wpatrywa si zszokowany w ekran, na ktrym widnia
archiwalny obraz fasady budynku mieszczcego jego biuro.
Wcisn pauz.
- No nie, do kurwy ndzy - zakl, wstajc z sofy tak
gwatownie, e obla mlekiem spodnie i koszul.
Do cholery, c ona wyprawia - myla. - Czyby faktycznie
penia funkcj adwokatki tej Strandgrd bez wiedzy biura? To
musi by jakie nieporozumienie. To niemoliwe, eby Rebeka
bya tak nierozsdna.
Chwyci komrk i wystuka pierwszy numer. adnej
odpowiedzi. Uciskajc palcami nasad nosa, prbowa
wyostrzy umys. Wyszed do przedpokoju po laptop i wybra
kolejny numer. Te cisza. Uwiadomi sobie, e jest zdyszany i
spocony. Rzuci komputer na st i znw wczy wideo.
Na ekranie ukaza si zastpca prokuratora rejonowego, Carl
von Post, z Krysztaowym Kocioem w tle.
- Cholera - mrucza Mns, prbujc otworzy laptop,

jednoczenie ciskajc telefon midzy barkiem a uchem.


Wydawao mu si, e ma wyj tkowo niezdarne i roztrzsione
rce. Gdy w kocu znalaz zestaw suchawkowy, mg korzysta
jednoczenie z komputera i z komrki. Nie odpowiada aden z
posiadaczy wybranych numerw. Telefony dzwoniy zapewne
jak szalone wczesnym wieczorem, zaraz po wiadomociach.
Pozostali wspudziaowcy zastanawiali si niewtpliwie,
dlaczego jedna z jego doradcw podatkowych, znalazszy si
nagle na pnocy, zbijaa dziennikarzy jak pionki. Przyjrza si
komrce i odkry, e ma pitnacie wiadomoci. Pitnacie.
Carl von Post, spogldajc na Mnsa z telewizyjnego ekranu,
zdawa relacj z postpw w dochodzeniu. Nie obyo si bez
obowizkowych komentarzy o tym, e ledztwo jest w toku, e
pukano do drzwi, e przesuchano czonkw wsplnoty i e
poszukiwano narzdzia zbrodni. Prokurator mia na sobie
elegancki paszcz z szarej weny oraz dobrane do caoci
rkawiczki i szalik.
Pieprzony gogu, pomyla Mns, niewiadomy faktu, e von
Post by ubrany niemale identycznie jak on sam.
W kocu kto odebra telefon. Skwaszony m jednej ze
wspwacicielek firmy. Wysza ponownie za m za znacznie
modszego mczyzn, ktry cieszc si yciem na koszt ony,
udawa, e co tam studiuje.
Wypchaj si, kole, z tym swoim marudnym tonem,
skomentowa Mns w mylach. Kiedy suchawk przeja ona
modzieca, rozmowa zakoczya si bardzo szybko.
- Jak to nie moemy si teraz spotka? - zapyta poirytowany.
- Jak to w rodku nocy? Spojrza na swojego breitlinga.
Kwadrans po czwartej.
- Okej - przyzna pojednawczo. - Spotkamy si o sidmej.
Takie wczesne zebranie przy niadaniu. Sprbujemy zwoa
pozostaych. Zakoczywszy rozmow, wysa e-mail do Rebeki.
Ona te nie odbieraa telefonu. Wyczy komputer i wstajc,
poczu klejce si nogawki. Dopiero teraz zwrci uwag na
rozlane mleko.
- Popierdolona dziewczyna - warkn, cigajc spodnie. Popierdolona.

I NASTA WIECZR, I NASTA PORANEK DZIE DRUGI


Komisarz Anna Maria Mella pi niespokojnie o wilczej
godzinie. Chmury zasnuy niebo, pokj tonie w ciemnoci. Jak
gdyby sam Bg przykry miasto ochronn doni, tak jak
dziecko zatrzymuje doni uciekajcego owada. Teraz nikt nie
ujdzie cao, ktry wpad midzy wrony.
Anna Maria rzuca gow na prawo i lewo, prbujc uwolni si
od wczorajszych gosw i twarzy nawiedzajcych j we nie.
Dziecko w brzuchu kopie zaciekle.
We nie prokurator von Post pochyla twarz nad Sann
Strandgrd, usiujc wymusi odpowied, ktrej ona nie potrafi
udzieli. Naciska i straszy przesuchaniem crki. I im wicej on
zadaje pyta, tym bardziej ona zamyka si w sobie. W kocu
sprawia wraenie osoby, ktra zupenie nic nie pamita.
- Co pani robia w kociele w rodku nocy? Co pani do tego
zmusio? Przecie co musi pani pamita? Czy widziaa pani
kogo w pobliu kocioa? Czy pamita pani, e zadzwonia
pani na policj? Bya pani za na brata?
Sanna chowa twarz w doniach.
- Nie pamitam. Nie wiem. Przyszed do mnie w nocy. Nagle
Wiktor stan przy moim ku. Mia bardzo smutn min. I
gdy po prostu si rozpyn, wiedziaam, e co si stao...
- Rozpyn si?
Prokurator wyglda, jakby nie wiedzia, czy ma si zacz
mia, czy uderzy j na
odlew.
- Chwileczk, a wic gdy przyszed do pani duch, zrozumiaa
pani, e co stao si z bratem?
Anna Maria j czy tak gono, e budzi ma. Robert podnosi
si na okciu i gaszcze j po gowie.

- Ciiiii, Mia-Mia - szepcze. Raz po raz wypowiada jej imi i


pieci somiane wosy. Wreszcie twarz wygadza si, ciao
rozlunia, jczenie ustaje. Robert zasypia, wsuchany w
rytmiczny oddech ony.
Ludzie znajcy Carla von Posta sdz, e w spokojnie
odpoczywa tej nocy. pi bogo w swym ou, nasycony
powicon mu uwag i upojony zotym snem o sodkiej
przyszoci.
Ale rwnie prokurator rzuca si w pocieli. Zaciska szczki tak
mocno, e zby tr o siebie z bezsilnym zgrzytem. Noc jak
kada inna. Wydarzenia poprzedniego dnia nie skieroway go
ku Bogu.
A Rebeka Martinsson pi mocno na rozkadanej awie
kuchennej w domu swoich dziadkw. Oddycha miarowo i
spokojnie. Tjapp pooya si yczliwie obok i Rebeka, z twarz
zanurzon w czarnej gstej sierci, obejmuje we nie ciepe
ciao. Nie docieraj tutaj adne odgosy z zewntrz. Nie sycha
ani samochodw, ani samolotw. Za oknem nie przechadza si
w nocy aden gony wdrowiec i aden zimowy deszcz nie
tucze o szyby. W pokoju za cian Lova, mamroczc co
niezrozumiale, przysuwa si do Sanny. I nawet dom skrzypi
troch i postkuje, jakby w zimowym nie przewraca si na
drugi bok.
Wtorek, 18 lutego
Tjapp obudzia Rebek przed szst, wciskajc swj nos w jej
twarz.
- Hej, dziewuszko - wyszeptaa Rebeka - o co ci chodzi?
Poranne siku?
Poszukaa po omacku lampki i zapalia j. Suczka podbiega do
drzwi, zaskamlaa, wrcia i jeszcze raz przycisna nos do
policzka Rebeki.
- Rozumiem, rozumiem.
Rebeka usiada na skraju sofy, owinita kodr. Kuchnia bya
porzdnie wyzibiona.
Wszystko tutaj przypomina babci - pomylaa Rebeka. -

Przecie jeszcze tak niedawno spaam z ni na tej awie i


mogam si wylegiwa w ciepeku, podczas gdy ona rozpalaa w
piecu i nastawiaa wod na kaw.
Oczami wyobrani zobaczya Teres Martinsson siedzc przy
stole i skrcajc porannego papierosa. Babcia zamiast drogich
bibuek uywaa papieru gazetowego. Odrywaa starannie
margines strony z wczorajszego Norrbottens-Kuriren.
Pozbawiony druku pasek papieru by wystarczajco szeroki i
znakomicie nadawa si do wyrobu skrtw. Wysypywaa na
szczypt tytoniu i midzy kciukami a palcami wskazujcymi
skrcaa cieniutkiego papierosa. Jej srebrne wosy byy
starannie ukryte pod zawizan na gowie chustk. Miaa na
sobie nylonowy fartuch w niebiesko-czarn krat. Z obory
dochodzio tskne ryczenie krw. Halo, pikku-piika - mwia z
umiechem na twarzy. - Nie pisz ju?
Pikku-piika. Maa dziewuszka.
Tjapp zaszczekaa niecierpliwie.
- Dobrze, ju id - powiedziaa Rebeka. - Tylko rozpal ogie.
Spaa w grubych wenianych skarpetach. Owinita kodr
podesza do starego pieca kuchennego i otworzya szyber.
Tjapp usiada przy drzwiach i czekaa spokojnie, od czasu do
czasu przypominajc o sobie cichym skomleniem.
Rebeka wzia do rki fink i sprawnymi ruchami odupaa z
pierwszego lepszego polana kilka drzazg. Na gar brzozowej
kory i drzazgi pooya par drew. Podpaka zaja si
byskawicznie. Rebeka dooya jeszcze brzozowe bierwiono,
ktre ponie o wiele duej ni sosna, i zamkna drzwiczki.
Powinnam czciej myle o babci - upomniaa sam siebie. Kto powiedzia, e lepiej koncentrowa si na teraniejszoci?
W mojej pamici jest mnstwo przestrzeni, ktr zajmuje
babcia. Mimo to nie spdzam z ni tam duo czasu. A co ma mi
do zaoferowania teraniejszo?
Tjapp zaskamlaa aonie i zrobia przy drzwiach kolejny
piruecik. Rebeka, wzdrygajc si, wkadaa w popiechu
lodowate ubrania. Wsuna stopy w stojce w przedsionku
traperki.
- Tylko szybko - pouczya suczk.

W drodze na dwr zapalia lampy przed domem i obor. Mrz


zela. Termometr wskazywa minus pitnacie. Niebo wtulao
si w ziemi, nie dopuszczajc do niej wiata cia niebieskich.
Tjapp przykucna nieopodal, Rebeka rozgldaa si dookoa.
Cae obejcie, a do ciany szczytowej obory, byo dokadnie
odnieone. Wok cian domu pitrzyy si izolujce zway
niegu.
Kto to mg zrobi? - zastanawiaa si Rebeka. - Sivving
Fjllborg? Czyby odniea podwrze babci nawet po jej
mierci? Przecie on musi mie z siedemdziesit lat.
Prbowaa dojrze w ciemnoci dom ssiada po drugiej stronie
drogi. Postanowia, e kiedy si rozjani, sprawdzi, czy przy
skrzynce na listy dalej widnieje jego nazwisko.
Przesza wzdu owietlonej lamp obory. W oknach
poprzedzielanych szczeblin lniy szronowe re. Za drugim
szczytem staa babcina szklarnia. Kilka wybitych szyb spojrzao
z wyrzutem na Rebek.
Powinna tutaj zamieszka, mwiy. Powinna zaopiekowa si
domem i ogrodem. Popatrz, jak kruszeje kit. Sprbuj sobie
wyobrazi, jak wygldaj dachwki pod niegiem. Popkane i
obluzowane. A babcia bya taka dokadna i pracowita.
Jakby czytajc w ponurych mylach Rebeki, Tjapp przebiega
przez podwrze i zaszczekaa radonie.
- Ciiiiiiicho - zamiaa si Rebeka. - Obudzisz ca wie.
Momentalnie odezway si w odpowiedzi lokalne psy. Czarna
suka nasuchiwaa z uwag.
- Wybij sobie z gowy! - ostrzega j Rebeka.
Moe powinnam bya wzi smycz?
Tjapp posaa jej szczliwe spojrzenie, dochodzc jednoczenie
do wniosku, e Rebeka jak najbardziej nadaje si na
towarzyszk dla spragnionej igraszek suczki. Wetkna nos w
puchow koderk niegu, podniosa gow do gry i otrzepaa
si radonie. A pniej, przypadajc na przednich apach do
ziemi, zaprosia Rebek do zabawy.
No chode!, mwiy byszczce, czarne oczy psa.
- A... tu ci mam! - zawoaa wesoo Rebeka, fingujc atak, i
polizgnwszy si, upada jak duga. Tjapp przybiega w

mgnieniu oka, przeskoczya przez lec pani jak cyrkowy


pudelek, zawrcia w miejscu i ju p sekundy pniej stawia
si u jej boku z rowym jzorem zwisajcym z umiechnitego
pyska, namawiajc do dalszej zabawy. Rebeka, miejc si
nieprzerwanie, jeszcze raz postraszya suk. Tjapp przeskoczya
niegowy wa, Rebeka poczogaa si za ni i obydwie zatony
w metrowym puchu po drugiej stronie.
- Poddaj si - wyjczaa zziajana po dziesiciu minutach.
Siedziaa w zaspie, caa oblepiona niegiem, z poncymi
czerwono policzkami.
Kiedy wrciy, Sanna bya ju na nogach i wanie nastawiaa
wod na kaw. Rebeka cigna przemoczone ubrania,
wierzchnie - od stopniaego niegu, blisze ciau - od potu. W
szufladzie komody znalaza T-shirt, wysuony polar i kalesony
wujka Affego.
- No licznie - skomentowaa Sanna z chichotem. - Mio
zobaczy, e tak szybko przyswajasz sobie tutejsz mod.
- Z prawdziwym gllivarskim zwisem kademu do twarzy odpowiedziaa Rebeka i wypinajc pup, zakrcia ni tak, e
zafalowa workowaty ty kalesonw.
- Boe drogi, jaka ty jeste chuda - wykrzykna Sanna.
Rebeka cigna natychmiast poladki i z wyprostowanymi
plecami w milczeniu nalaa sobie kawy.
- I wygldasz na odwodnion - mwia dalej Sanna. Powinna je i pi znacznie wicej. - Jej gos by mikki i
zatroskany. - Wiem, wiem - westchna, nie spuszczajc oczu z
milczcej Rebeki - mam szczcie, bo wikszo facetw lubi
krge piersi i tyki. Chocia ja sama wol oczywicie te bardziej
paskie...
No to mam cholerne szczcie - pomylaa sarkastycznie
Rebeka - e przynajmniej tobie si podobam.
Jej milczenie potgowao niepewno i paplanin Sanny.
- Co ja mwi! - skarcia sam siebie. - Zachowuj si jak
nadopiekucza matka. Za chwil zaczn ci wypytywa o to,
jakie ykasz witaminy!
- Czy masz co przeciwko temu, e obejrz wiadomoci? zapytaa Rebeka.

Nie czekajc na odpowied, podesza do niewielkiego


telewizora i wcisna guzik. Na ekranie nieyo,
prawdopodobnie dlatego, e zanieona bya rwnie antena.
Po newsie o sprzeniewierzonych unijnych dotacjach przysza
pora na morderstwo Wiktora Strandgrda. Gos reportera
informowa o tym, jak policja w pogoni za sprawc podejmuje
rutynowe dziaania ledcze, i o tym, e nie ma jeszcze
podejrzanego. Obrazy zmieniay si jak w kalejdoskopie.
Policjanci z psami szukajcymi narzdzia zbrodni w okolicach
Krysztaowego Kocioa. Zastpca prokuratora rejonowego,
Carl von Post, opowiadajcy o pukaniu do drzwi, o
przesuchaniach
czonkw
wsplnoty
i
wiernych
uczestniczcych w naboestwie. Pniej pokazano wynajte
przez Rebek czerwone audi.
- O, nie! - krzykna Sanna, stawiajc z hukiem kubek na
stole.
- Rwnie siostra Wiktora Strandgrda, ktra znalaza zwoki
brata na miejscu zbrodni, stawia si wczoraj wieczorem na
przesuchanie. Jej wejciu do budynku komendy policji
towarzyszyy zgoa dramatyczne okolicznoci.
Pokazano cae zajcie, ale w wersji porannej wyciszono ciek
dwikow z wyjtkiem guchego polecenia Rebeki: Przesu
si!. Informacj o tym, e reporterka zoya doniesienie o
pobiciu, podano na samym kocu. W chwil potem dziennikarz
w studio zamieni z meteorologiem kilka sw o prognozie
pogody, ktrej prezentacj miaa poprzedzi krtka przerwa.
- Ale przecie w ogle nie byo wida, e ta reporterka bya
agresywna i wredna - skomentowaa zdziwiona Sanna.
Rebeka poczua piekcy bl w doku.
- Co ci jest? - zapytaa Sanna.
Co mam powiedzie? - mylaa Rebeka, osuwajc si na
krzeso przy kuchennym stole. - e boj si, e mnie zwolni?
e bd mnie traktowa jak powietrze tak dugo, a sama zo
wypowiedzenie? Teraz kiedy stracia brata? Powinnam znw j
zapyta o Wiktora. Zapyta, czy chce o tym porozmawia.
Tylko, e ja nie mam zamiaru jeszcze raz angaowa si w jej
ycie i jeszcze raz dwiga jej udrki. Chc wrci do domu.

Chc siedzie przed komputerem i pisa ekspertyz prawn na


temat obcienia pracodawcy nadzwyczajn skadk na
ubezpieczenia emerytalne.
- Sanno, jak mylisz? Co tak naprawd si stao? - zapytaa. Chodzi mi o Wiktora. Powiedziaa, e by okrutnie
pokaleczony. Kto mg zrobi co takiego?
Sanna zacza si wierci niespokojnie.
- Nie wiem. To samo powiedziaam policji. Naprawd nie
wiem.
- Ale wystraszya si na jego widok?
- Nie mylaam w ten sposb.
- A co mylaa?
- Nie wiem - odpowiedziaa, kadc rce na gowie, jakby w
gecie pocieszenia. - Wydaje mi si, e krzyczaam, ale tego te
nie jestem pewna.
- Powiedziaa policji, e obudzi ci Wiktor, e to wanie
dlatego posza go szuka.
Sanna podniosa wzrok i spojrzaa Rebece prosto w oczy.
- Naprawd uwaasz, e to takie dziwne? Czyby zacza
sdzi, e wszystko si koczy tylko dlatego, e ustaj funkcje
yciowe organizmu? On sta przy moim ku, Rebeko. I
wyglda na nieskoczenie zmartwionego. I widziaam, jak by
to powiedzie, e czysto fizycznie to nie jest jego posta.
Wiedziaam, e co si stao.
Nie, nie uwaam, e to dziwne - pomylaa Rebeka. - Ona
zawsze widziaa wicej ni inni. Na kwadrans przed
pojawieniem si niezapowiedzianego gocia zaparzaa kaw.
Teraz przyjdzie Wiktor, zwyka mwi.
- Ale mimo wszystko...
- Prosz, nie mwmy o tym wicej. Nie mam odwagi, jeszcze
nie teraz. Musz si jako trzyma. Ze wzgldu na dzieci.
Dzikuj, e tu przyjechaa, mimo i jeste zajta robieniem
kariery. Moe wydaje ci si, e straciymy kontakt, ale ja
bardzo czsto o tobie myl. Ju sama wiadomo, e jeste,
dodaje mi si.
Teraz Rebeka zacza si wierci na swoim krzele.
Przesta - zaprotestowaa w mylach. - Przecie wcale nie

jestemy przyjacikami. Kiedy to wszystko byo dla mnie


bardzo wane. Opinie Sanny o mnie. Jej cige zapewnienia, e
tak wiele znacz w jej yciu. Ale teraz czuj tylko, jak coraz
mocniej pta mi ciao swoj niewidzialn przdz.
Tjapp pierwsza usyszaa odgos skutera. Przerwaa im
rozmow cichym skomleniem, postawia uszy i zacza
wpatrywa si w okno.
- Czy kto do nas jedzie? - zapytaa Rebeka. Nie bya pewna, z
ktrej strony dochodzi charakterystyczny warkot. Tak jakby
niedaleko domu jaki silnik pracowa na wolnym biegu. Sanna
opara czoo o szyb i przysonia domi oczy, by zobaczy co
wicej ni swoje odbicie.
- O nie! - wybucha wymuszonym miechem. - To Curt
Bckstrm. To on nas tutaj przywiz. Chyba si troch we
mnie buja. Ale jest do przystojny. Przypomina Elvisa. Moe
tobie by odpowiada?
- Odwal si - odpowiedziaa chodno Rebeka.
- No co? Co takiego zrobiam?
- To, co zawsze, odkd ci poznaam. Przycigasz do siebie
przernych porbacw, a pniej mwisz, e byliby
odpowiedni parti dla mnie. Dzikuj bardzo, ale nie
skorzystam.
- Przepraszam - powiedziaa uraonym tonem Sanna. Przykro mi, e osoby, ktre znam i z ktrymi obcuj, nie s dla
ciebie wystarczajco doskonae i szlachetne. I jak moesz
o nim mwi porbaniec? Przecie w ogle go nie znasz.
Rebeka podesza do okna i spojrzaa na podwrze.
- Siedzi na swoim skuterze gbok noc i pilnuje domu, w
ktrym teraz mieszkasz. I wcale nie ma zamiaru wej do
rodka. I rest my case.
- Ale to naprawd nie moja wina, e niektrzy faceci lgn do
mnie jak muchy. A moe tak jak Thomas uwaasz, e jestem
kurw?
- Nie. Chodzi mi tylko o to, eby przestaa komentowa mj
wygld. I nie proponuj mi, do jasnej cholery, swoich
odrzuconych wielbicieli!
Rebeka chwycia swoj torb i wpada jak bomba do azienki.

Zatrzasna drzwi tak mocno, e zakoysao si wiszce na nich


czerwone serduszko z napisem To tu!.
- Zapro go do rodka - zawoaa, zamykajc drzwi na klucz. Przecie nie moe siedzie na tym mrozie jak opuszczony pies.
Mj Boe - pomylaa. - Szurnici wielbiciele Sanny.
Prowokujce ubrania Sanny. To ju teraz nie moje
zmartwienie. Ale to oburzao Thomasa Sderberga. I wtedy,
gdy dzieliam z Sann mieszkanie, w jaki dziwny sposb
byam za to wspodpowiedzialna .
- Chciabym, eby porozmawiaa z Sann o jej ubiorze prosi Thomas.
Jest z niej niezadowolony. Rebeka czuje to ca sob. Jak gdyby
co przyciskao j do ziemi. Z jego umiechem otwiera si
niebo, a ona czuje mio Boga, chocia nie syszy jego gosu.
Ale gdy Thomas spojrzy na ni tym zawiedzionym spojrzeniem,
wszystko w niej ganie. Zamienia si w pust przestrze.
- Prbowaam - broni si. - Powiedziaam jej, e powinna si
zastanowi nad tym, co nosi. e powinna zrezygnowa z
wydekoltowanych bluzek. I e powinna wkada biustonosz i
dusze spdnice. I ona to rozumie, ale... no... rano jakby nie
widzi, co wyciga z szafy. I gdy mnie wtedy przy niej nie ma,
to ona jakby zapomina. A pniej spotykam j w miecie i
wyglda jak...
Po krtkim wahania przemilcza sowo kurwa. Thomas nie
pochwaliby go w jej ustach.
- ...i wyglda jak nie wiadomo co. Pytam j, co na siebie
woya, a ona przyglda si
swoim ubraniom i robi wielkie oczy. Ona tego nie robi
umylnie.
- Nie interesuje mnie, czy robi to umylnie - mwi Thomas
ostrym tonem. - Dopki ubiera si nieprzyzwoicie, dopty nie
moe liczy na jak znaczc rol we wsplnocie. Jak mog
jej pozwoli na zoenie wiadectwa albo piew w chrze, albo
prowadzenie modlitwy, kiedy wiem, e dziewidziesit
procent mczyzn na spotkaniu siedzi i gapi si na jej
brodawki widoczne pod sweterkiem i myli tylko o tym, eby
woy rk podjej spdnic.

Milknie i spoglda przez okno. Siedz w sali modlitewnej


kocioa misyjnego. Ostre wiato przedwiosennego soca
przenika do wntrza przez wysokie, wskie okna. Zbr mieci
si w kamienicy czynszowej zaprojektowanej przez Ralpha
Erskine a. Mieszkacy Kiruny okrelaj ten brunatny,
betonowy dom mianem Pudeko tabaki. A sam koci Szczypta Boga. Rebeka uwaa, e dawniej sala zboru bya
adniejsza. Surowa i spartaska. Prawie jak klasztor o
betonowych cianach i pododze, z twardymi drewnianymi
awkami. Ale Thomas Sderberg poleci usun kamienn
ambon i zamieni j na mobiln kazalnic z drewna. Z przodu
sali pooono drewnian podog. eby nie byo tak ponuro.
Teraz sala gwna wyglda jak pomieszczenie ktregokolwiek
wolnego zboru.
Thomas bdzi wzrokiem po suficie, na ktrym widnieje dua,
mokra plama. Pojawia si zawsze pod koniec zimy, kiedy nieg
na dachu zaczyna topnie.
Ze sposobu, w jaki zamilk i w jaki unika jej wzroku, Rebeka
wnioskuje, e Thomas jest zy na Sann, poniewa rwnie jego
ona kusi. Poniewa sam jest jednym z tych mczyzn, ktrzy
chc woy rk w jej majtki i...
Wcieko rozwija si w piersi Rebeki jak ponca ra.
Cholerna Sanna - przeklina w duchu. - Ty parszywa dziwko!
Wie, e nieatwo by pastorem. Wodzonym na pokuszenie na
wszelkie moliwe sposoby. Wrg nie yczy sobie niczego innego
bardziej ni jego upadku. A Thomas ma sabo do seksu.
Opowiedzia o tym otwarcie modziey w grupie studiujcej
Bibli.
Pamita jego opowie o tym, jak odwiedziy go dwie anielice.
Jedna z nich bya bardzo pocigajca i Thomas nie mg na to
nic poradzi. Ona o tym wiedziaa.
To najgorsze, co mogoby si wydarzy - powiedziaa
Thomasowi. - Staabym si swoim przeciwiestwem. Tak
bardzo z ciemnoci, jak teraz ze wiata.
Sanna zapukaa niemiao do azienki.
- Zejd na d i zaprosz Curta do rodka. Wyjdziesz std
niedugo, dobrze? Wolaabym nie siedzie z nim sam na sam, a

dziewczynki przecie pi...


Gdy Rebeka wesza do kuchni, Curt siedzia przy stole i pil
kaw. Trzyma kubek obiema rkami, podnosi go ostronie i
niezbyt wysoko, poniewa jednoczenie pochyla gow. Na
nogach mia cikie, sznurowane buty. cign tylko grn
cz kombinezonu, ktra wisiaa teraz na biodrach. Spojrza z
ukosa na Rebek i pozdrowi j, nie patrzc jej w oczy.
A gdzie to podobiestwo do Elvisa? - mylaa. - Dwoje oczu i
nos porodku? No dobrze, fryzura. I ten zatroskany wyraz
twarzy.
Czarna, falista grzywka, przykryta wczeniej futrzan czapk,
przylegaa cile do czoa. Zewntrzne kciki oczu lekko
opaday.
- Wow! - wyrwao si Sannie, gdy zmierzya Rebek wzrokiem
od stp do gw. - Wygldasz super! To dziwne, bo przecie
masz na sobie tylko dinsy i bluzk, pewnie pierwsze lepsze
wyjte z szafy. Ale i tak wida, e to s odjazdowe, luksusowe
ciuchy. Przepraszam - zamilka nagle, zasaniajc doni
zaenowany umiech. - Przecie mi powiedziaa, ebym nie
komentowaa twojego wygldu.
- No wic chciaem tylko sprawdzi, jak si masz - zwrci si
Curt do Sanny.
Odsun kubek na bok, zaznaczajc, e za chwil sobie pjdzie.
- U mnie wszystko w porzdku. To znaczy... w porzdku jak w
porzdku. Ale Rebeka bya dla mnie fantastycznym wsparciem.
Gdyby tu nie przyjechaa i nie posza ze mn na policj, to nie
wiem, jak wytrzymaabym to wszystko.
Wycigna niespodziewanie rk i musna rami koleanki.
Rebeka zobaczya stae nagle minie wok ust Curta.
Odsun krzeso, zamierzajc wsta.
wietnie, Sanno - pomylaa. - Powiedz mu, jak wspaniale si
ubieram. Jakim jestem wsparciem. I dotykaj mnie, eby nie
mia wtpliwoci, e jestemy sobie bliskie. A poniewa
trzymasz go na dystans, to na mnie skupi si jego zo.
Przyznajesz mi rol pionka, ktrego zadaniem jest ochrona
zagroonej krlowej. Ale ja nie jestem twoj przyzwoitk.
Pionek z szachownicy skada wypowiedzenie.

Pooya szybko do na plecach Curta.


- Prosz, zosta i dotrzymaj jej towarzystwa. Sanna wyjmie
chleb i ser, zjecie razem niadanie... Ja musz wyskoczy do
auta po komrk i laptop. Zostan na dole, mam troch
zalegych telefonw i maili.
Rebeka wysza do przedpokoju, odprowadzona trudnym do
odgadnicia wzrokiem Sanny.
Wkadajc przemoczone traperki, pocieszaa si myl, e ma
przed sob tylko wpad do i wypad z samochodu. Z kuchni
sycha byo cich rozmow.
- Wygldasz na zmczonego.
- Byem w kociele przez ca noc. Rozpoczlimy acuch
modlitewny, kto zawsze jest na miejscu i nie ustaje w
modlitwie. Powinna tam pojecha. Zapisz si chocia na p
godziny. Thomas Sderberg pyta o ciebie.
- Ale chyba mu nie powiedziae, gdzie jestem?
- Oczywicie, e nie. Ale naprawd nie powinna teraz
odwraca si od wsplnoty, tylko raczej znale w niej
schronienie. No i lepiej, eby wrcia do domu.
Sanna westchna.
- Teraz ju sama nie wiem, komu mog zaufa. Nie mw
nikomu, gdzie jestem.
- Jasne, e nie powiem. Jeeli na kim moesz polega, Sanno,
to na mnie.
Rebeka stana w drzwiach akurat w momencie, gdy rce Curta
gorczkowo szukay doni Sanny.
- Moje klucze - odezwaa si bez wstpw. - Zginy klucze do
auta i do domu. Musiaam je zgubi, gdy bawiam si z Tjapp.
*
Rebeka, Sanna i Curt szukali kluczy, przywiecajc sobie
latarkami. Jeszcze nie zaczo wita. Snopy sztucznego wiata
omiatay podwrze, niene zaspy, lady butw i psich ap.
- To przecie beznadziejna sprawa - westchna Sanna,
szperajc bez przekonania w jednym miejscu. - W takim
nieubitym niegu klucze ton jak w morzu.
Tjapp zacza grzeba jak najta i znalazszy jaki patyk,

popdzia z nim przed siebie.


- I na niej te nie mona polega - dodaa, patrzc za suk,
ktr ju po chwili pochony ciemnoci. - Moga je przenie
w pysku i upuci, gdy tylko znalaza co bardziej
interesujcego.
- No to wecie psa i wrcie do domu. - Rebeka z trudem
prbowaa ukry irytacj w gosie. - Pewnie wkrtce obudz si
dziewczynki. A ja niedugo sama nie bd wiedziaa, ktre lady
s moje, a ktre wasze.
Jej stopy byy mokre i lodowate.
- Ale ja nie chc i do domu - odpowiedziaa zrzdliwie
Sanna. - Chc ci pomc znale klucze. Znajdziemy je. Przecie
gdzie tutaj musz by.
Curt by chyba jedyn osob w dobrym humorze. Jakby
ciemno udzielia mu schronienia przed niemiaoci, a ruch
na wieym powietrzu usun resztki zmczenia.
- To, co przeyem dzi w nocy, byo niesamowite! - opowiada
radonie. - Bg cay czas przypomina mi o swojej potnej sile.
Byem przepeniony cudownym uczuciem. Powinna pojecha
do kocioa, Sanno. Kiedy si modliem, czuem, jak spywa na
mnie moc Boga. Rozwiza mi si jzyk i mwiem. Shakka
baraj. I taczyem w duchu. Od czasu do czasu siadaem i
otwieraam Bibli na chybi trafi i Bg wskazywa mi miejsca,
ktre mam czyta. I ogasza mi wycznie obietnice o
przyszoci. Pang, pang, pang! Obsypa mnie gradem obietnic.
- Moecie si pomodli o to, ebym znalaza klucze - mrukna
Rebeka.
- To byo tak, jakby w oczach wypali mi laserem biblijne
sowa - kontynuowa. - ebym mg je zapamita i przekaza
dalej. Ksiga Izajasza 43, 19: Oto ja dokonuj rzeczy nowej;
pojawia si wanie. Czy jej nie poznajecie? Otworz te drog
na pustyni, cieyny na pustkowiu5.
- Przecie moesz pomodli si sama - odparowaa Sanna.
5Wszystkie cytaty biblijne za: Pismo wite Starego i Nowego
Testamentu w przekadzie z jzykw oryginalnych, oprac. zesp
biblistw polskich z inicjatywy benedyktynw tynieckich, wyd. 5 na
nowo opracowane i poprawione, Pozna 2002.

Rebeka parskna miechem.


- Albo Izajasz 48, 6 - deklamowa niezraony Curt. - Ty
syszae i widziae to wszystko; czy wic tego nie przyznasz?
Od tej chwili ogaszam ci rzeczy nowe, tajemne i tobie nie
znane.
Sanna wyprostowaa si i skierowaa latark prosto w oczy
Rebeki.
- Syszaa, co powiedziaam? - zapytaa powanie. - Dlaczego
nie modlisz si sama o swoj e klucze?
Rebeka podniosa rk, osaniajc si od olepiajcego wiata.
- Przesta!
- I myl, e Bg wskaza mi kade miejsce w Nowym
Testamencie, w ktrym mowa o tym, e nie mona modego
wina wlewa do starych bukakw - mwi Curt do Tjapp, ktra
siedziaa mu u stp i bya chyba jedynym suchajcym go
stworzeniem. - Bo wtedy wino rozerwie bukaki. I wszystkie
wersy o tym, e nie przyszywa si aty z surowego sukna do
starego ubrania, bo wtedy robi si wiksze przedarcie.
- Jeeli chcesz, ebymy zaczli modli si o znalezienie
twoich kluczy, to zaczniemy - powiedziaa Sanna, nie
opuszczajc latarki. - Ale nie udawaj, e Bg chtniej wysucha
mojej proby czy proby Curta ni twojej. Nie depcz krwi
Jezusa pod swoimi stopami.
- Powiedziaam, przesta! - warkna Rebeka i podwietlia
twarz Sanny.
Curt zamilk i spojrza uwanie na obie kobiety.
- Curt - zapytaa Rebeka wpatrzona w olepiajc strug
wiata pync z latarki Sanny - czy sdzisz, e Bg wsuchuje
si jednakowo we wszystkie ludzkie modlitwy?
- Tak. Bg na pewno nie ma kopotw ze suchem. Ale mog
zaistnie pewne przeszkody, jeeli chodzi o wysuchanie
modlitwy i spenienie si woli Boej.
- Na przykad jeeli nie dziaasz w zgodzie z jego wol. Wtedy
Bg nie moe mie takiego samego wpywu na twoje ycie,
prawda?
- Wanie.
- Ale wtedy znw powracamy do nauki o uczynkach -

zaprotestowaa z rozpacz w gosie Sanna. - A gdzie si


podziaa aska? A sam Bg, jak mylisz, w jakim stopniu
podoba mu si ta doktryna: modlitwa-i-czytanie-Biblii-przezgodzin-dziennie-zapewni-ci-wiar- uwieczon-sukcesem?
Modl si i studiuj Bibli, kiedy tskni za Bogiem. Sama
chciaabym by kochana w ten sposb. Dlaczego Bg miaby
myle inaczej? A y w zgodzie z jego wol... To chyba jeden z
celw w yciu. A nie rodek zapewniajcy gwn wygran w
dziaalnoci modlitewnej. Curt nie odpowiada.
- Wybacz, Sanno - powiedziaa w kocu Rebeka, opuszczajc
latark. - Nie chc si kci na temat wiary chrzecijaskiej. W
kadym razie nie z tob.
- Poniewa wiesz, e ja wygram - odpowiedziaa Sanna z
cieniem umiechu w gosie i rwnie opucia rk z latark.
Milczay przez chwil, wpatrzone w krgi wiata na niegu.
- Ale do szau doprowadzaj mnie te zaginione klucze - dodaa
po chwili Rebeka. - Gupi pies! To wszystko przez ciebie!
Tjapp zaszczekaa potakujco.
- Nie, nie suchaj - Sanna rzucia si Tjapp na szyj. - Wcale
nie jeste gupia. Jeste najpikniejszym i najcudowniejszym
psem na wiecie. Kocham ci bezgranicznie. - Obja suczk,
ktra prbowaa odwzajemni czuo, lic Sann w kciki ust.
Curt przyglda si im z zazdroci.
- To jest wynajty samochd, prawda? Mog pojecha do
miasta po kluczyki rezerwowe - zwrci si z propozycj do
Sanny, ale ona w ogle go nie suchaa, cakowicie pochonita
Tjapp.
- Byabym ogromnie wdziczna - odpowiedziaa Rebeka.
Jakby ci zaleao na mojej wdzicznoci, przemkno jej przez
myl, gdy patrzya na jego opuszczone ramiona. Sta potulnie
za plecami Sanny, czekajc, a zostanie dostrzeony.
Sivving Fjllborg! e te nie przyszo mi to wczeniej do
gowy. On ma zapasowy klucz od domu. A przynajmniej mia
kiedy. Musz si do niego przej.
*
Kwadrans po sidmej Rebeka wesza do domu Sivvinga

Fjllborga, nie dzwonic do drzwi, tak jak zwyka to czyni za


ycia babci. Okna byy zupenie czarne, wic prawdopodobnie
jeszcze spa. Ale nie miaa innego wyjcia. Zapalia wiato w
niewielkiej sieni. Wytara buty o lecy na brzowym linoleum
dywanik. Traperki byy cae w niegu, ale teraz i tak ju nie
mogy bardziej przemokn. Obok schodw prowadzcych na
pitro znajdoway si ciemnozielone drzwi do piwnicy i
kotowni. Drzwi do kuchni byy zamknite.
- Halo! - zawoaa w ciemno na grze.
Momentalnie usyszaa dochodzce z dou guche szczekanie i
towarzyszcy mu donony gos Sivvinga.
- Cicho, Bella! Siad! - krzykn do psa. - Ju id!
Po chwili w piwnicznych drzwiach stan Sivving. Wosy
cakowicie mu zbielay i by moe przerzedziy si odrobin, ale
poza tym wyglda jak dawniej. Brwi unosiy si wysoko nad
oczami, nadajc twarzy charakterystyczny wyraz, jakby Sivving
nieustannie by gotw na nieoczekiwane odkrycia albo radosne
wiadomoci. Wpuszczona w bojwki flanelowa koszula w
niebiesko-bia krat ledwie dopinaa si na brzuchu.
Podtrzymujcy spodnie pasek z brzowej skry byszcza ze
staroci.
- To to przecie Rebeka! - wykrzykn z twarz rozjanion
szerokim umiechem.
- Bella, chod zobacz! - zawoa przez rami i na schodach
byskawicznie pojawia si wylica.
- Si masz, dziewuszko! - Rebeka przywitaa si radonie z
suk. - To ty masz taki gruby gos?
- Prawda? Szczeka jak chop - przyzna Sivving. - Ale
przynajmniej odstrasza domokrcw, wic nie narzekam.
Wejd, prosz!
Otworzy drzwi do kuchni i zapali wiato. W rodku panowa
pedantyczny porzdek i lekki zaduch.
- Usid - zrobi zapraszajcy gest w kierunku kuchennej lawy.
Rebeka wyuszczya swoj spraw i czekajc, a Sivving
przyjdzie z kluczami, rozejrzaa si dookoa. wieo wyprany
zielono-biay dywanik z gagankw rozpociera si
perfekcyjnie na sosnowych deskach. St zamiast cerat

przykryty by odprasowanym obrusem z lnu. W miedzianym


dzbanuszku stay suszone jaskry i kocanki. Okna wychodziy na
trzy strony - przez to za jej plecami mona byo zobaczy
babciny dom. W wietle dziennym, ma si rozumie. Teraz w
szybie odbijaa si tylko wiszca pod sufitem drewniana lampa.
Wrczywszy Rebece klucz, Sivving usiad po drugiej stronie
stou. Sprawia wraenie, jakby nie czu si tutaj jak u siebie w
domu. Siedzia ostronie na skraju zabejcowanego na czerwono
krzesa. Rwnie Bella nie moga sobie znale w kuchni
miejsca i biegaa tam i z powrotem jak niespokojny duch.
- Lata cae! - umiechn si Sivving, przygldajc si uwanie
Rebece. - Wanie miaem sobie zaparzy kawy. Napijesz si?
- Chtnie! - odpowiedziaa, krelc w gowie plan czasowy.
Torb spakuje w pi minut. Posprzta w p godziny. Jeeli
Curt przyjedzie za chwil z kluczykami, powinna zdy na
samolot o dziesitej trzydzieci.
- No to chod - powiedzia, podnoszc si z krzesa.
Wyszed z kuchni i skierowa si ku schodom do piwnicy.
Wylica nie opuszczaa go ani na krok. Rebeka zamykaa
orszak.
W kotowni panowaa domowa atmosfera. Przy jednej ze cian
stao zasane ko. Bella od razu pooya si na swoim
legowisku obok. Miski na wod i jedzenie lniy czystoci.
Przed sporym bojlerem pysznia si komoda, a na stoliku ze
skadanym blatem staa maszynka elektryczna.
- We sobie taboret - zaproponowa Sivving.
Z wiszcej na cianie pki zdj kocioek i dwa kubki. Wo
kawy z otwartej puszki zmieszaa si z zapachem psa, piwnicy i
szarego myda. Na sznurze suszyo si kilka par slipw, dwie
flanelowe koszule i T-shirt z nadrukiem Kiruna Truck.
- Mam nadziej, e mi wybaczysz - powiedzia, wskazujc
gow bielizn. - Ale nie wiedziaem, e bd podejmowa tak
znamienitego gocia.
Nie rozumiem - odezwaa si w kocu troch
skonfundowana Rebeka. - pisz tutaj? W piwnicy?
- Tja - Sivving gadzi zaronit lekko brod, zajty liczeniem
wsypywanych do kocioka miarek kawy. - Maj Lis zmara dwa

lata temu.
Rebeka wymamrotaa co w rodzaju kondolencji.
- No, na raka odka. Otworzyli j i zaraz zaszyli, nic nie dao
si zrobi. W kadym razie dom by dla mnie stanowczo za
duy. Mj Boe, dzieciaki ju dawno wyfruny, a gdy Maj Lis
odesza, to... Najpierw zrezygnowaem z pitra. Kuchnia i
pokoik na dole w zupenoci mi wystarczay. Pniej
odkrylimy z Bell, e i tak przesiadujemy tylko w kuchni. No
wic przeniosem tam telewizor i zaczem sypia na kuchennej
lawie. I w ten sposb przestaem korzysta z pokoju na dole.
- A w kocu przeniose si do piwnicy?
- Wanie. Teraz mam o wiele mniej sprztania. Zreszt tutaj
od pocztku miaem prysznic i pralk. Dokupiem tylko t ma
lodwk. W sam raz dla jednej osoby.
Wskaza na mikroskopijn chodziark w kcie, na ktrej staa
suszarka do naczy.
- A co na to Lena i... - Rebeka szukaa w pamici imienia syna.
- Mats. Oj, kawa si gotuje! Hm, Lena kci si ze mn i
awanturuje, i uwaa, e ojciec zwariowa. Kiedy odwiedza mnie
z dzieciakami, to szalej po caym domu. W pewnym sensie to
dobrze, bo inaczej musiabym to wszystko sprzeda. Lena
przeprowadzia si do Gllivare i ma trzech chopcw. Oni te
zaczynaj dorasta i mie wasne ycie. Ale interesuj si
wdkowaniem i przyjedaj na wiosn, eby owi ryby w
przerbli. Mleko? Cukier?
- Czarn prosz.
- Mats si rozwid, ma dwjk dzieci, Robina i Juli.
Przyjedaj na ferie i wakacje. A co sycha u ciebie, Rebeko?
M, dzieci?
Rebeka sczya gorc kaw yk za ykiem, rozkoszujc si jej
dobroczynnym dziaaniem na lodowate czonki.
- Nie. Ani jedno, ani drugie.
- Aha! Zgaduj, e nie maj odwagi podej?
- e co? - zamiaa si.
- Twoje humory, dziewczyno! - wyjani, wyjmujc z lodwki
torebk z drodwkami. - Zawsze scyzoryk otwiera ci si w
kieszeni. Prosz, poczstuj si bueczk z cynamonem. Mj

Boe, pamitam, kiedy rozpalia ognisko w rowie. Nie bya


wiksza ni p cala. Gdy podbieglimy do ciebie, twoja babcia i
ja, staa jak policjant z podniesion do
gry rk. Stop! Nie zblia si!, krzyczaa rozkazujcym
tonem i, ojojoj, jaka bya wcieka, gdy zdusilimy ogie. A ty
chciaa tylko opiec sobie ryb...
Na samo wspomnienie Sivving rozemia si tak serdecznie, e
po chwili ociera zy. Bella uniosa gow ze swojego posania i
zaszczekaa wesoo.
- Albo wtedy, jak uderzya Eryka kamieniem w gow, bo nie
pozwolono ci popyn tratw z chopakami - kontynuowa,
miejc si tak, e podskakiwa mu brzuch.
- Wszystko ulego przedawnieniu - umiechna si Rebeka,
karmic Bell kawakiem bueczki. - Czy to ty odnieye
podwrko?
- Tak, to ja. Inga Lill i Affe s mi wdziczni, e nie musz
zaczyna od przekopywania si przez zaspy, gdy tutaj
przyjedaj. A ja mam troch ruchu na wieym powietrzu.
Poklepa si po brzuchu.
- Halo!
Gos Sanny dochodzi z gry. Wylica wstaa gwatownie i
zaszczekaa ostrzegawczo.
- Jestemy w piwnicy - zawoaa Rebeka.
- Dzie dobry - przywitaa si Sanna ze schodw. - W
porzdku, nie boj si psw.
To ostatnie zdanie skierowaa do Sivvinga, ktry trzyma Bell
za obro. Sanna pochylia si, pozwalajc suce zaznajomi si
ze swoj twarz. Sivving mia powan min.
- Czytaem o pani bracie. To koszmarne. Prosz przyj
wyrazy ubolewania.
- Dzikuj - odpowiedziaa Sanna, spltana z wylic w jedn
bry. - Rebeko, dzwoni Curt, jest w drodze z kluczykiem.
Sivving podnis si.
- Kawy?
Sanna kiwna gow i po chwili dostaa porcelanowy kubek
ozdobiony kwiecistym, tobrzowym szlaczkiem.
Sivving podsun jej te torebk z drodwkami, namawiajc

do maczania ich w kawie.


- Naprawd pyszne bueczki - zachwalaa Rebeka. - Kto je
upiek? Ty?
Sivving chrzkn zaenowany.
- Ekhm... Mary Kuoppa. Ona nie moe y ze wiadomoci,
e we wsi jest jaki dom, w ktrym brakuje ciasta do kawy.
Sposb, w jaki wymwi imi kobiety, wywoa ciepy umiech
na twarzy Rebeki. Tak jakby Sivving chcia, eby Mary
rymowaa si z Harry.
- Ale ta biedaczka nazywa si chyba Meery? - wtrcia Sanna,
wybuchajc miechem.
- Tak, tak, oczywicie, nauczyciel w szkole te tak uwaa odpowiedzia Sivving, zgarniajc w kupk okruszki, ktre
natychmiast zlizaa Bella. - Tylko e Mary wygldaa przez
okno albo udawaa, e nie rozumie, o kim mowa, gdy zwraca
si do niej Meeeery.
Ostatnie sowo wybecza jak owca. Obie kobiety wybuchy
chichotliwym miechem i spojrzay po sobie jak mae
dziewczynki. Nagle wszystkie napicia i zgrzyty midzy nimi
ulotniy si jak kamfora.
Lubi j mimo wszystko, pomylaa Rebeka.
- A czy to w tej wsi mieszka chopak o imieniu Slark? zapytaa. - Na cze idola rodzicw, Slarka Gable6?
- Nie, to musiao by gdzie indziej. Tutaj nigdy nie mieszka
aden Slark. Ale twoja babcia znaa z modoci dziewczyn,
ktrej naprawd byo al. Urodzia si wyjtkowo cherlawa i
poniewa nikt nie wierzy w to, e przeyje, bdcy w pobliu
nauczyciel udzieli jej chrztu z wody. Nauczyciel nazywa si
Fredrik jaki tam. W kadym razie dziewczynka przeya i
czekaa j jeszcze jedna, tym razem prawdziwa ceremonia.
Pastor zna oczywicie tylko szwedzki, natomiast rodzice tylko
tornedalski fiski. No wic pastor podnis dziewczynk i
zapyta, jak ma jej da na imi. Rodzice, mylc, e chce
wiedzie, kto jej udzieli chrztu w niebezpieczestwie mierci,
odpowiedzieli Feki se kasti, czyli Ochrzci j Fredrik. Aha,
6 W jzyku szwedzkim c na pocztku wyrazu wymawia si najczciej
jako s.

powiedzia tylko pastor i zapisa Fekisekasti w ksidze


parafialnej. A wiecie, e w tamtych czasach ywiono respekt
wobec duchownych. No i dziewczynka przez reszt ycia
musiaa nazywa si Fekisekasti.
Rebeka spojrzaa na zegarek. Curt chyba ju przyjecha.
Powinna zdy na samolot, nawet jeeli nie zostao jej
specjalnie duo czasu.
- Dzikuj za kaw - powiedziaa, wstajc.
- Ju wyjedasz? - zapyta gospodarz. - To bya krtka
wizyta?
- Wczoraj przyjazd, dzisiaj wyjazd - odpowiedziaa Rebeka z
wymuszonym umiechem.
- Wie pan, jak to jest z kobietami robicymi karier - wtrcia
Sanna. - Rozbijaj si po wiecie samolotami...
Rebeka wkadaa nerwowo rkawiczki.
- Akurat ta podr nie bya do koca przejadk dla
przyjemnoci - odpara. - Powiesz klucz tam gdzie zwykle zwrcia si do Sivvinga.
- Przyjed tutaj na wiosn i wybierz si na wycieczk do tej
starej chatki w Jiekajrvi. Pamitasz, jak dawno, dawno temu
pojechalimy tam ca band? Twj dziadek i ja wsiedlimy na
skuter, a ty i babcia, i Maj Lis z dziemi przejechalicie ca
drog na nartach.
- Z wielk chci - odpowiedziaa automatycznie, ale
jednoczenie ze wiadomoci, e mwi prawd.
Nasza chatka - pomylaa. - Jedyne miejsce na ziemi, w
ktrym babcia pozwalaa sobie na nicnierobienie. Oczywicie
dopiero wtedy, gdy zebrane za dnia jagody byy przebrane, a
upolowany w lesie ptak oskubany z pierza i wypatroszony.
Zobaczya przed sob babci zagbion w lekturze. Zazwyczaj
bya to nowelka w Hemmets Journal. Rebeka graa z
dziadkiem w chiczyka albo makao. Poniewa w chatynce pod
nieobecno wacicieli panowaa wielka wilgo, talia kart
zazwyczaj bya niesamowicie spuchnita, a plansza do
chiczyka wypaczona tak bardzo, e pionki staczay si ze
swoich pl. Ale to nie miao znaczenia.
Waniejsze byo poczucie bezpieczestwa, gdy Rebeka

zasypiaa zaraz koo stou, przy ktrym rozmawiali doroli.


Albo gdy zapadaa w sen przy szczku naczy zmywanych przez
babci w czerwonej balii i w cieple bijcym z kominka.
- Ale mio ci byo spotka - zakoczy Sivving. - Naprawd
mio. Prawda, Bella?
*
Rebeka podwioza Sann i dzieci do domu i zaparkowaa przed
ich blokiem. Najchtniej powiedziaaby tylko cze i zaraz
odjechaa. Krtkie poegnania w samochodzie maj wiele zalet.
Trudno wymienia dugie uciski. Szczeglnie gdy ma si
zapite pasy bezpieczestwa. Odpadaj wic czue objcia. W
samochodzie ludzie mwi zazwyczaj o innych rzeczach ni o
tym, e wkrtce znw si musz zobaczy i e doo stara,
eby widywa si czciej. Wystarczy kilka krtkich polece o
torbie na tylnym siedzeniu i walizce w baganiku,
zakoczonych nieodzownym pytaniem: Niczego nie
zapomniaa?. A pniej, gdy zatrzanite drzwi odetn reszt
niewypowiedzianych zda, mona pomacha i nacisn peda
gazu bez niesmaku w ustach. I nie trzeba idiotycznie drepta w
miejscu, prbujc zebra myli krce jak chmara komarw,
tylko po to, eby znale odpowiednie sowa. O, nie! Zostanie w
samochodzie. I nie odepnie pasw.
Gdy tylko zamilk silnik, Sanna bez sowa wyskoczya z
samochodu. W sekund pniej to samo zrobia Tjapp. Rebeka
nie miaa innego wyjcia. Postawia konierz, ale ten okaza si
marn oson przed mrozem, ktry natychmiast wpez pod
materia i uczepi si patkw uszu niczym klamerki. Rozejrzaa
si dookoa. Niewielki czynszowy dom z zielon, drewnian
fasad i czerwonym, blaszanym dachem. Dawno nieodnieane
podwrze. Nieliczne zaparkowane samochody zostawiy w
niegu gbokie koleiny. Stary dodge spa zimowym snem pod
nien zasp. Rebeka miaa nadziej, e wyjedzie std swoim
audi bez problemu. Czynszwka naleaa do kopalni, ale jej
mieszkacy byli tylko zwykymi miertelnikami, wic waciciel
oszczdza, nie usuwajc niegu tak czsto, jak powinien. Jeeli
kto bardzo chcia wyjecha rano samochodem, to sam musia

popracowa opat.
Sara i Lova zostay na tylnym siedzeniu. Dotykay si domi i
okciami, powtarzajc bezsensown rymowank, ktr Sara
opanowaa do perfekcji, a ktrej Lova uczya si z ogromnym
wysikiem. Za kadym razem gdy si mylia, wybuchay
perlistym miechem i przeryway zabaw, by po chwili zacz
od pocztku.
Tjapp szalaa jak trba powietrzna, wcigajc czarnym nosem
wszystkie podwrkowe nowoci. Zrobia dwie rundy wok
dwch nieznanych sobie samochodw. Przeczytaa z
zainteresowaniem i ocenia pochlebnie haiku, nakrelone na
niegu tymi zgoskami przez psa ssiada. Podya
irytujcym ladem myszy, ktry znika pod gankiem, gdzie nie
moga si wcisn.
Sanna, odchyliwszy gow do tyu, wcigaa nosem powietrze.
- Pachnie niegiem - powiedziaa. - Spadnie duo niegu.
Odwrcia si do Rebeki.
O Boe, jaka ona jest podobna do Wiktora, pomylaa
Rebeka, biorc gboki oddech.
Wysokie koci policzkowe i rozpita na nich przeroczysta,
niemal niebieskawa skra. Chocia twarz Sanny jest bardziej
okrga, jak u dziecka.
I ta Wiktorowa postawa! Zabawnie przekrzywiona w jedn albo
w drug stron gowa, jakby zbyt luno przymocowana do
reszty ciaa.
- No to... bd si zbiera - zacza ceremoni poegnania, ale
Sanna wanie w tym momencie przykucna, woajc Tjapp.
- Chod, maleka! Chod do mnie, ty mj trollu!
Tjapp suna po niegu jak czarna rkawiczka.
Rebeka nie moga si oprze wraeniu, e oglda bajkowy
obrazek: adniutki piesek z gwiazdkami niegu na czarnej
sierci, Sanna niczym nimfa lena, w szarym, dugim kouchu i
w baranicy, spod ktrej wylewa si morze jasnych wosw.
Trudno powiedzie, co sprawiao, e miaa tak rk do
zwierzt. Na swj sposb byy do siebie podobne, ona i Tjapp.
Przez kilka lat t ma psin bito i zaniedbywano. Gdzie
podziay si jej troski? Odeszy, zamienione w rado, jak daje

moczenie nosa w niegowym puchu albo zacite szczekanie na


wystraszon wiewirk. No i Sanna. Dopiero co znalaza
zadganego na mier brata. A teraz nurza si w niegu i bawi z
psem.
Nie widziaam na jej policzku choby jednej zy - pomylaa
Rebeka. - Nic si jej nie trzyma. Ani smutki, ani ludzie. By
moe nawet jej wasne dzieci. Ale to naprawd nie jest ju mj
problem. Nie mam adnego dugu do spacenia. Wyjedam
std i nigdy wicej nie bd musiaa myle ani o niej, ani o jej
dzieciach, ani o bracie, ani o tej kopalnianej dziurze.
Podesza do samochodu i otworzya baganik.
- Dziewczyny, wysiadka, za chwil musz jecha na lotnisko. Cze, cze! - woaa za ich plecami, gdy wchodziy na schody
ganku.
Lova odwrcia si i pomachaa na poegnanie. Sara udawaa,
e nie syszy.
Patrzc na znikajc za drzwiami czerwon kurtk
dziewczynki, odpdzia od siebie myl, e czuje si opuszczona.
Mrok pamici rozjaniy nagle obrazy z czasw, kiedy
mieszkaa razem z Sann i jej crk. Sara w objciach Rebeki,
suchajca bajki o Piotrusiu i czterech kozach. Policzek w
mikkich lokach dziecka. Paluszek Sary przesuwajcy si po
ilustracjach.
Ale tak widocznie musi by - stwierdzia. - Ja bd zawsze
pamita. Ona ju zapomniaa.
Nagle obok niej wyrosa zdyszana zabaw Sanna. Na
niebieskawych policzkach zakwity ciepe, rumiane re.
- Musisz wej na gr i zje co przed podr.
- Samolot odlatuje za p godziny, wic... - zamiast skoczy
zdanie, tylko pokrcia gow.
- Przecie kursuje wicej samolotw - nie poddawaa si
Sanna. - Nie miaam nawet okazji, eby ci podzikowa za to,
e przyjechaa. Nie wiem, co bym zrobia, gdyby...
- Nie ma sprawy - umiechna si Rebeka. - Naprawd musz
jecha.
Cigle si umiechajc, wycigna rk na poegnanie.
To by wyrany sygna, zrozumiaa to dopiero w momencie, gdy

do wysuna si z rkawiczki. Sanna spucia oczy,


odmawiajc podania rki.
Kurna, zakla w duchu Rebeka.
- Ty i ja - zacza Sanna, nie podnoszc wzroku - byymy jak
siostry. A teraz straciam i brata, i siostr.
Wydaa z siebie ni to krtki miech, ni to gorzki szloch.
- Bg da, Bg wzi. Niech bdzie pochwalone imi Pana.
Rebeka przemoga w sobie ochot, eby obj i pocieszy
Sann.
Nie ze mn te numery - pomylaa, opuszczajc rk. Niektrych rzeczy nie mona naprawi. Szczeglnie wtedy, gdy
egnasz si, stojc na mrozie.
Marzy jej stopy. Sztokholmskie buty byy zdecydowanie za
cienkie. Jeszcze przed chwil czua w palcach bl. Teraz nie
czua ju prawie nic. Prbowaa nimi poruszy.
- Zadzwoni, gdy dojad na miejsce - powiedziaa, wsiadajc
do samochodu.
- Zadzwo - odpowiedziaa bez zainteresowania Sanna i
utkwia oczy w Tjapp, ktra przykucnwszy w niegu za
wgem domu, odpowiadaa na pozdrowienie.
Albo w przyszym roku, pomylaa Rebeka, przekrcajc
kluczyk w stacyjce.
Kiedy podniosa wzrok, w lusterku wstecznym ujrzaa Sar i
Lov, ktre znw pojawiy si na ganku.
Zobaczya w ich oczach co, co zakoysao ziemi pod koami
samochodu.
Nie, nie, to tylko przywidzenie. Wszystko w porzdku. Nic si
nie stao. Spywam.
Ale jej stopy nie chciay puci sprzga i nacisn na gaz.
Siedziaa, wpatrujc si w dziewczynki przed domem. Widziaa
ich szeroko otwarte oczy i poruszajce si usta, ale nie syszaa,
co krzycz. Widziaa, jak podniosy si ich ramiona, jak rce
wskazyway na mieszkanie, jak natychmiast opady, gdy z
bloku wyszed umundurowany policjant i szybkim krokiem
podszed do Sanny. Nie wiedziaa, co do niej mwi.
Rebeka spojrzaa na zegarek. Bez sensu. I tak nie zdy na
samolot, nawet gdyby prbowaa. Nie moe teraz tak po prostu

odjecha. Wzdychajc gboko, wysiada ponownie z


samochodu. Niespiesznie zbliya si do Sanny i policjanta.
Lova wyjadaa kuleczki lodu z kosmkw rkawicy.
- Jak to rewizja mieszkania?
Ton gosu Sanny zatrzyma Tjapp w p kroku. Niespokojnie
podbiega do swojej pani.
- Chyba nie moecie tak po prostu, bez pozwolenia wej do
mojego domu? Mog? - Ostatnie pytanie skierowaa do Rebeki.
W tej samej chwili z bloku wyszed zastpca prokuratora
rejonowego Carl von Post, a za nim dwoje policjantw
ubranych po cywilnemu.
Rebeka rozpoznaa ich bez trudu. Niska kobieta o koskiej
twarzy, zaraz, jak ona si nazywa... Mella. I facet z wsem
morsa. Rany boskie, bya przekonana, e takie wsy przeszy do
historii razem z latami siedemdziesitymi, przecie ten
policjant wyglda, jakby przyklei sobie pod nosem zdech
wiewirk.
Prokurator podszed do Sanny. Z trzymanej w rku torby
wyowi przeroczysty, foliowy woreczek. W rodku lea n,
mniej wicej dwudziestocentymetrowej dugoci. Rczka bya
czarna, a ostrze lekko zakrzywione do gry.
- Pani Strandgrd - zacz, podsuwajc jej niemal pod nos
woreczek z noem. - Wanie znalelimy to w pani mieszkaniu.
Czy poznaje pani ten n?
- Nie. Wyglda na n myliwski. A ja nie poluj.
Dziewczynki podbiegy do mamy. Lova szarpaa za rkaw
Sanny, prbujc przycign jej uwag.
- Mamuuu... - jczaa.
- Poczekaj, kochanie - odrzeka nieobecna duchem Sanna.
Sara odwrcia si tyem i przycisna do mamy tak mocno, e
ta musiaa cofn si o krok, eby zachowa rwnowag.
Jedenastoletnia dziewczynka ledzia wzrokiem kady ruch
prokuratora, prbuj c zrozumie, o co chodzi tym powanym
dorosym ludziom otaczaj cym jej mam.
- Czy jest pani absolutnie pewna? - zapyta jeszcze raz von
Post. - Prosz przyjrze si uwanie - doda, odwracajc n.
Zmroona folia woreczka zachrzcia, gdy mczyzna

prezentowa obie strony narzdzia, eksponujc raz ostrze, a raz


trzonek.
- Tak, jestem pewna - odpowiedziaa Sanna, cofajc si jeszcze
bardziej i wyranie unikajc wzrokiem zawartoci woreczka.
- Moe poczekamy troch z pytaniami - zwrcia si do
prokuratora Anna Maria Mella, wskazujc gow dzieci
uczepione koucha matki.
- Mamusiu - nie dawaa za wygran Lova i szarpaa co chwil
za rkaw. - Mamusiu, chce mi si siku.
- Zimno mi - pisna Sara. - Ja chc do domu.
Tjapp, wiercc si niespokojnie, prbowaa wcisn gow
midzy nogi Sanny.
Bajkowy obrazek numer dwa - pomylaa Rebeka. - Huldra
schwytana przez mieszkacw wioski. Okryli j wszyscy, a
kilku trzyma za rce i za ogon.
W kuchennej awie przechowuje pani rczniki i
przecierada, prawda? - pyta dalej von Post. - Czy ma pani w
zwyczaju przechowywa tam noe?
- Musz zrobi siku - jczaa aonie Lova. - Musz...
- Czy nie ma pani zamiaru odpowiedzie? - naciska von Post.
Anna Maria i Sven Erik wymienili porozumiewawcze
spojrzenia za jego plecami.
- Nie - wydusia napitym gosem Sanna. - Nie przechowuj
noy w awie.
- A to? - kontynuowa nieustpliwie von Post, wycigajc z
torby kolejny foliowy woreczek. - Poznaje to pani?
W rodku znajdowaa si Biblia oprawiona w mocno wytart
skr. Na krawdziach kart wida byo zaledwie lady zocenia,
brzegi ksiki pociemniay od nieustannego wertowania. Tu i
wdzie wystaway przerne zakadki, widokwki, splecione
sznureczki, wycinki z gazet.
Wydajc z siebie co w rodzaju aosnego kwilenia, Sanna
osuna si i usiada bezradnie na niegu.
- Na wewntrznej stronie okadki jest napisane Wiktor
Strandgrd - cign
nieubaganie prokurator. - Czy to jego Biblia? I czy moe pani
wytumaczy, dlaczego znalaza si w schowku awy w pani

kuchni? Czy to prawda, e mia j zawsze przy sobie, rwnie w


ten ostatni wieczr swojego ycia?
- Nie - szeptaa Sanna. - Nie...
ciskaa sobie domi skronie.
Lova prbowaa oderwa jej rce od twarzy i spojrze w oczy.
Gdy jej si to nie udao, wybucha nieutulonym paczem.
- Mamoooo, ja chc do domuuuu - szlochaa.
- Prosz wsta - wezwa surowo von Post. - Istnieje zasadne
podejrzenie, e to pani zamordowaa Wiktora Strandgrda.
Jest pani zatrzymana.
Sara odwrcia si gwatownie i krzykna prokuratorowi w
twarz:
- Zostaw j w spokoju!
Natychmiast zabra std dzieci - von Post wyda
niecierpliwie rozkaz asystentowi.
Tommy Rantakyr zrobi niezdarny krok w kierunku Sanny.
Tjapp wystrzelia do przodu i zatrzymaa si przed swoj pani.
Pochyliwszy eb, stulia uszy i obnaya ostre ky. Z jej garda
dochodzio guche gulgotanie. Policjant cofn si.
- Do jasnej cholery, tego ju za wiele! - nie wytrzymaa
Rebeka, rzucajc wciekle spojrzenie prokuratorowi. - Chc
zoy skarg.
Z tym ostatnim zdaniem zwrcia si do stojcej obok Anny
Marii, ktra wodzia wzrokiem po ssiednich domach. We
wszystkich oknach z zaciekawieniem poruszay si firanki.
- Pani chce zoy... - przerwa von Post i pokrci gow. Wedug mnie, pani rwnie moe pojecha z nami na
komend. Chodzi o przesuchanie w zwizku ze zgoszeniem o
pobiciu reporterki z redakcji TV4 Norrbotten.
Anna Maria trcia lekko rami von Posta.
- Mamy ju publiczno - powiedziaa. - To nie przysporzyoby
nam sawy, gdyby ktry z ssiadw zadzwoni do prasy i zacz
opowiada o brutalnoci policji i tak dalej. Moe si myl, ale
nie wiem, czy facet tam na grze, po lewej stronie nie filmuje
nas kamer.
Podniosa rk i wskazaa jedno z okien.
- Chyba najlepiej bdzie, jak Sven Erik i ja sobie pjdziemy,

eby nie wygldao, e przybylimy tu ca armi - mwia


dalej. - Moemy skontaktowa si z technikami. Bo przecie
chyba chcesz, eby przeszukali mieszkanie?
Ogarnity nieprzyjemnym uczuciem von Post spojrza w okno
wskazane przez policjantk, ale zobaczy tylko ciemno.
Zadrgaa mu grna warga i uwiadomi sobie, e
by moe patrzy prosto w obiektyw kamery. Natychmiast
odwrci wzrok. Za adne skarby nie chcia by kojarzony z
brutalnymi akcjami policji albo zosta ofiar medialnej
nagonki.
- Nie, wolabym sam porozmawia z technikami. A ty ze
Svenem Erikiem zajmij si t kobiet. I dopilnujcie, eby
zaplombowano mieszkanie.
- Jeszcze porozmawiamy - rzuci na poegnanie Sannie, zanim
odjecha swoim volvo cross country.
Rebeka obserwowaa Ann Mari odprowadzajc wzrokiem
samochd prokuratora.
A niech mnie - pomylaa ze zdumieniem. - Koska Twarz
zrobia go w konia! Chciaa si go std pozby i... Kurna, bystra
z niej kobieta.
Gdy tylko von Post ich opuci, na podwrzu zapada cisza.
Skonsternowany asystent Rantakyr czeka na jaki znak od
przeoonych. Sara i Lova klczay, obejmujc mam, ktra
cigle siedziaa w niegu. Tjapp leaa przy nich, bawic si
biaym puchem. Kiedy Rebeka, pochyliwszy si, przeczesaa jej
sier doni, suczka zacza tuc ogonem o ziemi,
sygnalizujc, e wszystko w porzdku. Sven Erik spojrza
pytajco na swoj koleank.
- Tommy - Anna Maria przerwaa cisz - moesz razem z
Olssonem zaplombowa mieszkanie? Oznacz dodatkowo kran
w kuchni, eby nikt go nie uywa do przyjcia technikw.
- Prosz pani - zacz ostronie Sven Erik. - Bardzo nam
przykro z powodu tego caego zamieszania. Ale sytuacja
wyglda tak, a nie inaczej. Musi pani pojecha z nami na
komisariat.
- Czy jest kto, do kogo moemy zawie dzieci? - zapytaa
Anna Maria.

- Nie - odezwaa si Sanna, podnoszc gow. - Chc


rozmawia ze swoim adwokatem, Rebek Martinsson.
Rebeka westchna.
- Sanno, nie jestem twoim adwokatem...
- Chc z tob porozmawia, tak czy owak.
Sven Erik spojrza niepewnie na koleank.
- Nie wiem... - zacz.
- Ech, niech pan da spokj - zasyczaa Rebeka. - Jest tylko
zatrzymana, a nie aresztowana ze wszystkimi restrykcjami. Ma
prawo do rozmowy ze mn. Moe pan sta obok
I sucha. Nie mamy adnych tajemnic.
Lova szepna co mamie do ucha.
- Co powiedziaa, kochanie?
- Posikaam si! - zahuczaa.
Wszyscy skierowali spojrzenia ku modszej dziewczynce.
Rzeczywicie, na jej starych dinsach pojawia si ciemna
plama.
- Lova musi woy suche spodnie - powiedziaa Rebeka do
policjantki.
- Suchajcie, dziewczyny - zwrcia si Anna Maria do Lovy i
Sary. - Zrobimy tak: pjdziemy razem na gr, poszukamy
spodni dla Lovy, a pniej wrcimy tutaj do mamy, dobrze?
Mama nigdzie bez was nie pojedzie. Obiecuj.
- No, rbcie, jak pani kae - poprosia crki Sanna. - Moje
najdzielniejsze kwiatuszki. Wecie te troch ubra dla mnie. I
puszk jedzenia dla Tjapp.
- Niestety - wtrcia si Anna Maria - to niemoliwe. Pani
ubrania i wszystko, co pani ma na sobie, prokurator chce
przesa do laboratorium w Linkping.
- Nie ma problemu - powiedziaa szybko Rebeka. - Przywioz
ci nowe ubrania, okej?
Dziewczynki znikny z policjantk za drzwiami do klatki
schodowej.
Sven Erik przykucn niedaleko Sanny i Rebeki i nawiza
dialog z Tjapp. Mona byo odnie wraenie, e maj wiele
wsplnego.
- Nie mog ci pomc, Sanno. Jestem specjalistk od prawa

podatkowego, nie zajmuj si sprawami karnymi. Jeeli


potrzebujesz obrocy, to mog ci pomc w znalezieniu dobrego
adwokata.
- Czy ty nie rozumiesz - wymamrotaa Sanna - e to musisz
by ty? Jeeli nie ty, to nikt inny. Wtedy wemie mnie pod
opiek Bg.
- Przesta!
- Nie, to ty musisz przesta! - zaprotestowaa gwatownie
Sanna. - Potrzebuj ci, Rebeko. I moje dzieci te ci
potrzebuj. Nie dbam o to, co sobie o mnie mylisz, ale teraz
ci prosz! Co mam zrobi? Pa przed tob na kolana?
Zaklina ci, eby mi pomoga w imi starej przyjani? To
musisz by ty!
- Co masz na myli, mwic, e potrzebuj mnie twoje dzieci?
Sanna chwycia j obiema rkami za kurtk.
- Rodzice mi je odbior - powiedziaa udrczona. - Nie mog
do tego dopuci. Rozumiesz? Nie chc, eby Sara i Lova
przebyway w ich towarzystwie nawet przez pi minut! A teraz
nie mog temu zapobiec. Ale ty moesz. Zrb to dla Sary.
Jej rodzice. Myli i obrazy rywalizoway o wydobycie z
upionych pokadw pamici Rebeki. Tato Sanny. Znakomicie
ubrany. Reprezentacyjny. Ze swoj empati i miym sposobem
bycia zdoby du popularno jako lokalny polityk. Widziaa
go kiedy nawet w oglnokrajowych mediach. W nastpnych
wyborach ma due szanse na wysokie miejsce na chadeckiej
licie
wyborczej
do
Riksdagu.
Ale
za
ujmujc
powierzchownoci kry si przywdca niewzruszony jak gaz.
Nawet pastor Sderberg czu wobec niego respekt i
podporzdkowywa si w wielu kwestiach dotyczcych
wsplnoty. Powrcio do niej nieprzyjemne uczucie sprzed lat,
gdy Sanna z lekkoci w gosie - jak gdyby wszystko dotyczyo
kogo innego - opowiadaa Rebece o tym, jak ojciec umierca
jej zwierzta. Zawsze bez ostrzeenia. Psy, koty, ptaki. Nie
pozwoli jej zachowa nawet akwarium, ktre dostaa od
szkolnej nauczycielki. Czasami ulega i pokorna matka
tumaczya, e to z powodu jej alergii. Innym razem powodem
miao by zaniedbanie przez Sann szkolnych obowizkw.

Najczciej jednak bez adnego wyjanienia. Panujca w domu


cisza nie pozwalaa nawet na to, eby spyta: dlaczego? Rebeka
przypomniaa sobie wieczory, kiedy Sara nie chciaa usn i
Sanna trzymaa j na kolanach. Nie zamierzam by jak moi
rodzice - mwia. - Oni po prostu zamykali mj pokj na
klucz.
- Musz porozmawia ze swoim szefem.
- Zostaniesz? - zapytaa Sanna.
- Na krtko - sowa wizy Rebece w gardle.
Twarz Sanny rozjania si.
- To wszystko, o co prosz. I ile to moe potrwa, przecie
jestem niewinna. Chyba nie mylisz, e ja to zrobiam?
Wizja Sanny idcej noc, w blasku latarni z zakrwawionym
noem nabraa w gowie Rebeki rzeczywistych ksztatw.
Ale dlaczego w takim razie wrcia? Nie dawao jej to spokoju.
Dlaczego musiaa wzi ze sob Lov i Sar, eby znale
brata w kociele?
- Oczywicie, e nie - odpowiedziaa.
*
Numer zlecenia, liczba godzin. Numer zlecenia, liczba godzin.
Numer zlecenia, liczba godzin.
Maria Taube wypeniaa tygodniowy raport w firmie
adwokackiej Meijer & Ditzinger. Wyglda cakiem
przyzwoicie, stwierdzia, podliczywszy liczb godzin na dole.
Czterdzieci dwie. Mnsa nie dao si nigdy zadowoli, ale
mona byo przynajmniej unikn jego niezadowolenia.
Przepracowaa w tym tygodniu ponad siedemdziesit godzin,
eby mc policzy sobie za czterdzieci dwie. Przymkna oczy i
odchylia do tyu oparcie krzesa. Pasek spdnicy wrzyna si w
brzuch.
Musz zacz trenowa - pomylaa. - Nie mog tak tylko
siedzie na dupie i je przed komputerem na pocieszenie. Jest
wtorek rano. Wtorek, roda, czwartek i pitek. Cztery dni do
soboty. Wtedy pjd na trening. I wypi si. Wycz telefon i
poo si wczenie.
Za oknem szemra usypiajco deszcz. Wanie wtedy, gdy

pozwolia sobie na chwilk wytchnienia i rozlunia minie,


zadzwoni telefon. Jak gdyby kto wyrwa j ze snu, kopic w
gow. Wyprostowaa gwatownie plecy i podniosa suchawk.
Dzwonia Rebeka Martinsson.
- Cze, robaczku! - zawoaa Maria radosnym gosem. Poczekaj sekundk. Odepchnwszy si od biurka, podjechaa
na krzele do drzwi i zamkna je lekkim pchniciem.
- Nareszcie! - powiedziaa, biorc odoon suchawk. Wydzwaniaam do ciebie jak szalona.
- Wiem. Dostaam sto wiadomoci, ale nawet jeszcze nie
zaczam ich odsuchiwa.
Telefon by uwiziony w samochodzie i... Nie mam siy
wygasza caej jeremiady. Przypuszczam, e niejedna
wiadomo pochodzi od wciekego jak fiks Mnsa
Wenngrena?
- Hmmm. Nie bd owija w bawen. Wspudziaowcy mieli
dzisiaj porann narad
I gwnym jej powodem byy wczorajsze Wiadomoci. Nie s
oczywicie szczeglnie zadowoleni z tego, e TV4 pokazaa
siedzib firmy, opowiadajc jednoczenie o jej rozjuszonych
adwokatach. I duo si dzisiaj o tym mwi.
Pochylona nad kierownic Rebeka prbowaa zrobi gboki
wdech. Poczua w gardle piekc gul i nie bya w stanie
wykrztusi ani sowa. Na podwrku Lova, Sara i Tjapp bawiy
si wiszcym na trzepaku dywanikiem. Miaa nadziej, e
naley do Sanny, a nie do ktrego z ssiadw.
- Okej - powiedziaa po chwili. - Mylisz, e rozmowa z
Mnsem ma jaki sens czy lepiej od razu zoy
wypowiedzenie?
- Nie no, spoko. Musisz z nim porozmawia. O ile dobrze
zrozumiaam, wikszo wspudziaowcw bya nastawiona na
dyskusj o tym, jak si ciebie pozby, ale Mns nie uwzgldni
takiego rozwizania na swojej licie. A wic jeszcze masz prac.
- Szorowanie kibli i podawanie kawy?
- Odziana tylko w stringi, rzecz jasna. A tak zupenie
powanie: wyglda na to, e Mns stoi po twojej stronie. Ale to
chyba nieporozumienie, e wystpowaa w roli adwokatki

siostry Rajskiego Chopca? Czy nie bya z ni jako jej


koleanka?
- Tak, ale wanie wydarzya si pewna rzecz i...
Rebeka przetara doni zaparowan szyb. Sara i Lova
rozmawiay ze sob, stojc na wysokiej zaspie. Tjapp znikna.
Gdzie si moga podzia?
- Musz porozmawia z Mnsem, nie mam zbyt duo czasu.
Moesz mnie z nim poczy?
- Dobrze, tylko nie wygadaj si, e wiesz co o naradzie.
- Nie, jasne, e nie. A skd ty si o tym wszystkim
dowiedziaa?
- Od Sonii. Uczestniczya w zebraniu.
Sonia Berg bya sekretark, jedn z najduej zatrudnionych w
firmie. Do jej najbardziej cenionych umiejtnoci naleaa
zdolno milczenia o sprawach dotyczcych biura. Niejeden
prbowa wydusi z niej informacje i niejeden rozbija si o
mur, na ktry skaday si niech, irytacja i doskonale
udawane niezrozumienie intencji pytajcego. To Sonia zawsze
protokoowaa tajne zebrania, na przykad przed czeniem si
spek.
- Jeste niesamowita! - nie krya podziwu Rebeka. - Czy
potrafisz te wyciska wod z kamieni?
- Woda z kamieni to poziom podstawowy. Wydobycie
informacji od Sonii to ju wysoko zaawansowany. Ale ty mnie
nie pytaj o rzeczy niemoliwe, bo co tak naprawd zrobia z
Mnsem? Lobotomi na laleczce wudu, czy jak? Gdyby mnie
pokazano w telewizji, jak kopi dziennikarzy, leaabym teraz
skrpowana rzemieniami w jego katowni i przeywaa w
mczarniach ostatnie dwadziecia cztery godziny swojego
ycia.
Rebeka zamiaa si pusto.
- W najbliszym czasie czeka mnie wanie co w tym stylu.
Poczysz mnie?
- Jasne, ale ostrzegam ci. Wprawdzie wstawi si za tob, ale
nie jest w radosnym nastroju.
Rebeka opucia boczn szyb i zawoaa do dziewczynek:
- Gdzie jest Tjapp? Sara, poszukaj jej i bdcie cay czas na

widoku. Za chwil odjedamy. Czy on kiedykolwiek jest w


dobrym nastroju? - zapytaa do suchawki.
- Kto jest w dobrym nastroju? - odezwa si chodny gos
szefa.
- Och, dzie dobry - prbowaa zebra si w sobie.
- Eeee, tu Rebeka.
- Aha.
Swym oddechem zdradza irytacj i jedno byo pewne: nie
uatwia jej zadania.
- Chciaam tylko wyjani, e zaszo nieporozumienie, kiedy
wzito mnie za adwokata Sanny Strandgrd.
W suchawce zapada cisza.
- Aha - mczyzna cedzi sowa. - To wszystko?
- Nie...
miao! - dodawaa sobie animuszu. - Nie zastanawiaj si!
Powiedz tylko to, co masz do powiedzenia, i od suchawk.
Nic gorszego nie moe si ju wydarzy.
- Policja znalaza n i Bibli brata Sanny w jej mieszkaniu.
Zatrzymano j jako podejrzan o morderstwo, przed chwil z
ni odjechali. Stoj pod jej domem. Wanie zaplombowali
mieszkanie. Musz odwie jej crki do szkoy i przedszkola.
Poirytowany oddech po drugiej stronie ucich, Rebeka
pozwolia sobie na krtk przerw, zanim zacza mwi dalej.
- Ona chce, ebym zostaa jej obroc, nie zgadza si na
nikogo innego i nie mog jej odmwi. Zostan wic tutaj
jeszcze jaki czas.
- Suchaj, tutaj nie chodzi, kuwa, ju tylko o twoj
bezczelno - wybuchn w kocu Mns. - Robisz rzeczy za
moimi plecami. Przynosisz wstyd kancelarii. A teraz jeszcze
chcesz wiadczy usugi prawne poza firm. To przecie
dziaalno konkurencyjna i podstawa do zwolnienia ci z
pracy, rozumiesz?
- Mns, ja chc podj to zlecenie w ramach dziaalnoci
firmy, nie rozumiesz tego? - odpowiedziaa pospiesznie. - Ale
nie prosz o pozwolenie. Nie mog si z tego wycofa. I dam
sobie rad, przecie to nie takie trudne. Uczestnictwo w kilku
przesuchaniach, chyba nie bdzie ich wicej. Ona nic nie wie i

nic nie pamita. Ale bya w kociele mniej wicej w tym czasie,
w ktrym dokonano morderstwa. W jej mieszkaniu znaleziono
narzdzie zbrodni, jeeli to naprawd jest ten n, i Bibli
Wiktora. Nawet Peter Althin nie byby w stanie doprowadzi do
jej uwolnienia, jeli doszoby do rozprawy o zastosowanie
aresztu tymczasowego. Gdyby mimo wszystko wniesiono akt
oskarenia, mam nadziej, e ktry z naszych adwokatw
specjalizujcych si w prawie karnym mgby mnie wesprze.
Bengt Olov Falk albo Gran Carlstrm. Wok tej sprawy
bdzie duo medialnego szumu, a naszej firmie nie
zaszkodzioby troch reklamy, jeeli chodzi o prawo karne,
chyba si ze mn zgodzisz? Wiem, e najwicej zarabia si na
specjalistach od prawa handlowego i podatkowego, ale to
przecie procesy karne przysparzaj kancelariom adwokackim
rozgosu w prasie i telewizji.
- Dzikuj - powiedzia zmczonym gosem. - Jeeli chodzi o
rozgos, to ju zacza nad nim pracowa. Dlaczego, do jasnej
cholery, nie zadzwonia do mnie wczoraj, gdy skopaa t
dziennikark?
- Wcale jej nie skopaam - zaprotestowaa Rebeka. Prbowaam tylko przej, a ona si polizgna...
- Pozwl mi skoczy! Zmarnowaem rano ptorej godziny na
narad powicon twojej osobie. Gdyby udao mi si
przeforsowa wasne stanowisko, poprosibym ci teraz o
zoenie wypowiedzenia. Na twoje szczcie znalazo si kilka
osb bardziej skonnych do przebaczenia.
Rebeka mwia dalej, udajc, e nie syszy jego wtrtu.
- Jeeli chodzi o t dziennikark, potrzebuj pomocy. Czy
mgby skontaktowa si z redakcj Wiadomoci i skoni
kobiet do wycofania zgoszenia o pobiciu?
Zdumiony Mns parskn miechem.
- Jaja sobie robisz? Mylisz, e jestem Don Corleone?
Rebeka znw przetara boczn szyb.
- To byo tylko pytanie. Musz koczy. Opiekuj si teraz
crkami Sanny i ta modsza wanie ciga wszystkie ubrania.
- No to niech si rozbiera - odpowiedzia poirytowany. Jeszcze nie skoczyem.

- Zadzwoni pniej albo wyl mail. Dzieci s na dworze, jest


cholernie zimno. Czteroletni szkrab z obustronnym zapaleniem
puc to ostatnia rzecz, o jakiej teraz marz.
Cze.
Rozczya si, zanim zdy jeszcze co powiedzie.
Nie zabroni mi - pomylaa z ulg. - Nie zabroni mi tutaj
dziaa i nie wywali z pracy. To niesamowite, e poszo tak
gadko!
W tej samej chwili przypomniaa sobie o dzieciach i wyskoczya
z samochodu jak strzaa.
- Co wy robicie? - wrzasna.
Lova zdja ju kurtk, rkawiczki i dwie bluzki. Staa w niegu
z czapk na gowie i prawie goym tuowiem, bo odzianym tylko
w bia koszulk na ramiczkach. Po twarzy spyway jej
rzsiste zy. Tjapp przygldaa si z niepokojem.
- Sara powiedziaa, e wygldam jak idiotka w tej bluzce, ktr
poyczyam od ciebie - tumaczya Lova, paczc.
- Powiedziaa, e w przedszkolu bd mi dokucza.
- Ubieraj si natychmiast! - rozkazaa zniecierpliwiona
Rebeka.
Chwycia Lov za rami i zacza wciga na ni ubrania.
Dziewczynka pakaa rozpaczliwie.
- Ale to przecie prawda - kontynuowaa bezlitonie Sara. Wyglda jak pacan. W szkole jedna dziewczyna miaa kiedy
dokadnie tak sam bluzk. Chopaki zacignli j do ubikacji,
woyli gow do klozetu i spucili wod, tak e o mao si nie
utopia.
- Ja nie chc! - wrzeszczaa ubierana na si Lova.
- Wskakujcie do samochodu - powiedziaa Rebeka napitym
gosem. - Odwioz was do przedszkola i szkoy.
- Nie moesz nas zmusi! - krzyczaa Sara. - Nie jeste nasz
mam!
Zaoymy si? - zawarczaa Rebeka i upychaa
rozwrzeszczane dzieci jedno po drugim na tylnym siedzeniu.
- A ja jestem godna - szlochaa Lova.
- Wanie! - krzykna znw Sara. - Nie jadymy niadania i
to jest zaniedbywanie dzieci! Daj mi komrk, to zadzwoni do

dziadka.
Byskawicznie chwycia telefon Rebeki.
Niedoczekanie twoje, gwniaro! - hukna kobieta,
wyrywajc dziewczynce telefon z rki.
Wysiada energicznie i jednym szarpniciem otworzya tylne
drzwi.
- Won! - wydaa kolejny rozkaz, wywlekajc swoje pasaerki
na nieg.
Dziewczynki zamilky jak na komend i patrzyy na Rebek
wytrzeszczonymi oczyma.
- To prawda - powiedziaa Rebeka, prbujc opanowa
wcieko. - Nie jestem wasz mam. Ale Sanna poprosia
mnie, ebym si wami zaopiekowaa, wic ani wy, ani ja nie
mamy wyboru. Umwmy si tak: najpierw pojedziemy na
dworzec autobusowy i zjemy niadanie. Bdziecie mogy
wybra to, na co macie ochot, tylko dlatego, e to by taki
okropny poranek. Pniej pjdziemy kupi nowe ubrania dla
Lovy i dla Sanny. Pomoecie mi wybra co adnego, dobrze? A
teraz wsiadajcie do auta.
Sara milczaa, wpatrujc si w swoje stopy. Po chwili wzruszya
ramionami i zaja miejsce na tylnym siedzeniu. Lova wdrapaa
si za ni do rodka, a starsza siostra pomoga jej zapi pasy.
Tjapp zlizaa z jej twarzy kilka sonych kropel.
Rebeka zapalia silnik i cofajc, wyjechaa z podwrka.
Dobry Boe - pomylaa po raz pierwszy od wielu lat. - Dobry
Boe, pom mi.
*
Wzdu ulicy Gasellvgen cigny si dwa rzdy domkw z
czerwonej cegy. Poustawiane w rwnych odstpach
przypominay klocki lego. Onieone ywopoty, wysokie zaspy
niene i kuchenne firanki przesaniajce doln cz okna
chroniy mieszkacw ulicy od ciekawskich spojrze
przechodniw.
Akurat ta rodzina moe teraz tego potrzebowa, pomylaa
Anna Maria Mella, gdy ze Svenem Erikiem w samochodzie
zaparkowaa przed numerem trzydzieci pi.

- Czowiek prawie czuje na sobie spojrzenia ssiadw odezwa si, jakby czyta w mylach koleanki. - Jak sdzisz, co
rodzice Sanny i Wiktora maj do powiedzenia?
- Zobaczymy. Wczoraj nie chcieli nas w ogle przyj, a dzisiaj
na wiadomo o zatrzymaniu crki sami zatelefonowali,
proszc o wizyt...
Policjanci obtupali nieg z butw i zadzwonili do drzwi.
Otworzy odprasowany Olof Strandgrd. Nienagann
szwedczyzn zaprosi ich do rodka, poda rk na powitanie,
pomg powiesi kurtki. By mczyzn w bardziej ni rednim
wieku, ale bez charakterystycznej dla tej grupy wiekowej
nadwagi.
Pewnie ma w piwnicy maszyn wiolarsk i hantle, pomylaa
Anna Maria.
- Ale nie, prosz nie ciga - zaapelowa do Svena Erika,
ktry pochyli si, by rozsznurowa trzewiki.
Anna Maria zauwaya, e mczyzna mia na nogach
perfekcyjnie wypolerowane pbuty.
Zaprowadzi ich do salonu. Po jednej stronie dominowa
komplet mebli jadalnianych w stylu gustawiaskim. Srebrne
wieczniki i potny wazon Ulriki Hydman-Vallien7 przeglday
si w ciemnym, mahoniowym blacie stou. Pod sufitem wisia
niewielki krysztaowy yrandol. Po drugiej stronie pokoju
znajdowa si zestaw wypoczynkowy. Mikki naronik z jasnej
skry, fotel oraz niski stolik ze szka palonego i metalu.
Wszystko odkurzone i wymuskane.
W fotelu siedziaa Kristina Strandgrd. Z roztargnieniem
przywitaa si z dwjk policjantw.
Miaa takie same jasne i gste wosy jak dzieci. Ale jej gow
zdobia krtka fryzura - klasyczny pa.
Musiaa by kiedy niesamowicie pikna - pomylaa Anna
Maria. - A wpada w pazury wielkiego zmczenia. A to nie
zdarzyo si wczoraj, tylko bardzo dawno temu.
Olof Strandgrd pochyli si nad on. Jego gos by agodny, a
7 Ulrika Hydman-Vallien - szwedzka malarka i projektantka szka
artystycznego, urodzona w 1938 roku; znana i ceniona rwnie poza
granicami kraju.

umiech powcigliwy.
- Moe zaproponujemy komisarz Melli wygodny fotel powiedzia.
Kobieta w fotelu podniosa si gwatownie jak ukuta ig.
- Och, przepraszam najmocniej, oczywicie.
Umiechna si z zaenowaniem do policjantki i zatrzymaa na
sekund, jakby zapomniaa, gdzie si znajduje i co powinna
zrobi. Po chwili, wracajc do rzeczywistoci, zaja miejsce na
sofie obok Svena Erika.
Anna Maria z mozoem rozsiada si w fotelu. Mia zbyt
wychylone oparcie i by za gboki, eby mona go okreli jako
wygodny. Podcigna kciki ust, prbujc zaprezentowa
umiech wdzicznej kobiety. Dziecko napierao intensywnie na
przepon. Policjantka od razu poczua zgag i bl w ldwiach.
- Czy co pastwu poda? - zapyta gospodarz. - Kaw?
Herbat? Wod?
Jak na dany sygna jego ona znw zerwaa si na nogi.
- Tak, oczywicie - powiedziaa, rzucajc mowi sposzone
spojrzenie. - Powinnam bya zapyta...
Gocie odmwili jednomylnie machniciem rk. Kobieta
usiada ponownie, tym razem na samym skraju sofy, gotowa
podnie si, gdy tylko zajdzie potrzeba.
Anna Maria obserwowaa j uwanie. Nie wygldaa na osob,
ktra wanie stracia dziecko. Miaa wieo umyte i
wymodelowane wosy. Golf, sweter i spodnie byy utrzymane w
tej samej, piaskowobeowej tonacji. Dyskretny makija nie by
rozmazany. Rce nie zaamyway si z rozpaczy. Na stoliku nie
pitrzyy si stosy wymitoszonych chusteczek higienicznych.
Jak gdyby Kristina Strandgrd zamkna si na wiat
zewntrzny.
Nie, to nie tak - pomylaa Anna Maria, czujc si nagle
niemile poruszona. - Ona nie zamyka si przed wiatem. Ona
zamyka si przed sam sob.
- Doceniamy to, e przyszli pastwo bezzwocznie - powiedzia
Olof Strandgrd. - Dowiedzielimy si przed chwil, e
zatrzymalicie Sann. Chyba nie maj pastwo wtpliwoci, e
to pomyka. Bardzo si niepokoimy, ona i ja.

- To zrozumiae - odpowiedzia Sven Erik. - Ale moe po kolei.


Najpierw zadamy kilka pyta dotyczcych Wiktora, a pniej
moemy porozmawia o pastwa crce, dobrze?
- Ale oczywicie - odpar z umiechem gospodarz.
Brawo, Svenie Eriku! - skomentowaa w duchu Anna Maria. Przejmij teraz paeczk, bo inaczej odejdziemy std z
kwitkiem.
- Czy mogliby pastwo opowiedzie troch o Wiktorze? Jakim
by czowiekiem?
- W jaki sposb ta informacja pomoe wam w ledztwie? zapyta gospodarz.
- To rutynowe pytanie - nie da si sprowokowa Sven Erik. Zawsze je zadajemy. Musimy sobie stworzy jaki obraz
Wiktora, poniewa nie znalimy go za ycia.
- By uzdolniony - powiedzia Strandgrd z powag w gosie. Bardzo uzdolniony. Przypuszczam, e kady rodzic
powiedziaby to samo o swoim dziecku, ale prosz zapyta
byych nauczycieli chopca. Mia najlepsze oceny ze wszystkich
przedmiotw i by niesychanie muzykalny. Potrafi si skupi
na zajciach w szkole, na lekcjach gitary. A po wypadku
cakowicie skoncentrowa si na Bogu.
Opar si wygodnie i podcign praw nogawk, zanim zaoy
praw nog na lew.
- Bg nie obdarzy naszego chopca lekkim powoaniem mwi dalej. - Odoy wszystko inne na bok. Przerwa nauk w
liceum, przesta muzykowa. Gosi Sowo Boe i modli si.
Pon wiar, przekonany, e przebudzenie nadejdzie do
Kiruny, ale by rwnie przewiadczony, e warunkiem tego
jest zjednoczenie si wsplnot. Jak to si mwi: zgoda buduje,
niezgoda rujnuje. Zielonowitkowcy, Koci misyjny i
baptyci nie mieli wtedy ze sob wiele wsplnego. Ale on by
uparty. Gdy otrzyma powoanie, mia zaledwie siedemnacie
lat. Niemale zmusza pastorw do wsplnych spotka i
modlitw: Thomasa Sderberga z Kocioa misyjnego, Ves
Larssona z Kocioa zielonowitkowego i Gunnara Isakssona z
Kocioa baptystw.
Anna Maria zacza wierci si w fotelu. Siedziaa niewygodnie,

a dziecko boksowao zapamitale jej pcherz moczowy.


- Odkry w sobie powoanie w zwizku z wypadkiem? zapytaa.
- Tak. Jecha na rowerze w rodku zimy, potrci go
samochd. Mieszkacie pastwo w Kirunie, wic znacie dalszy
cig historii. Wsplnota rosa w si, wybudowalimy
Krysztaowy Koci, znany przecie rwnie dobrze jak nasz
chopiec. Carola daa tutaj w grudniu witeczny koncert.
- Jak si wam ukaday stosunki? - zapyta Sven Erik. Bylicie sobie bliscy?
Anna Maria rozumiaa wysiki Svena Erika, by przycign
pytaniami uwag matki Wiktora, ale jej niewidzce oczy
wpatryway si uparcie w medalionowy wzr tapety.
- W naszej rodzinie jestemy sobie bardzo bliscy - odpar
Strandgrd.
- Czy syn by z kim zwizany albo mia jakie inne
zainteresowania oprcz Kocioa?
- Nie, jak ju powiedziaem, postanowi na razie wszystko inne
w yciu odoy na bok i powici si wycznie Bogu.
- I nie bylicie pastwo tym zaniepokojeni? To znaczy tym, e
stroni od dziewczt i zrezygnowa ze wszystkich swoich
zainteresowa?
- Nie, absolutnie nie.
Ojciec zamia si, jakby pytanie Svena Erika byo czym
zabawnym.
- Mogliby pastwo wymieni jego najbliszych przyjaci?
Sven Erik przyglda si zdjciom na cianach. Nad
telewizorem wisia duy portret dzieci. Rodzestwo miao
dugie srebrnobiae wosy; Sanna - anielskie loki, Wiktor gadkie jak woda. Dziewczynka moga mie trzynacie lub
czternacie lat. Najwyraniej nie chciaa si umiechn do
fotografa. Po wygitych w podkwk ustach bkao si co
przekornego. Wiktor te by powany, ale w bardziej naturalny
sposb. Jakby myla o czym innym i zapomnia, gdzie si
znajduje.
Sanna miaa trzynacie, a chopiec dziesi lat poinformowa Svena Erika gospodarz, dostrzegajc jego

zaciekawione spojrzenie. - Wida wyranie, e uwielbia swoj


siostr. Ju od najmodszych lat chcia mie takie dugie wosy
jak ona i na sam widok mamy z noyczkami kwicza jak
zarzynane prosi. Na pocztku szkoy dokuczano mu z powodu
tych wosw, ale za nic nie chcia ich obci.
- Jego przyjaciele? - przypomniaa Anna Maria.
- miem przypuszcza, e najbliszych przyjaci mia w
rodzinie. Zarwno my, jak i Sanna bylimy mu bardzo bliscy.
No i dziewczynki. Ubstwia je.
- Crki Sanny?
- Tak.
- Pani Kristino - zwrci si do gospodyni Sven Erik.
Kobieta wzdrygna si.
- Czy chciaaby pani co doda? Na temat Wiktora - uzupeni,
widzc jej pytajcy wzrok.
- C mog powiedzie... - zacza niepewnie, zerkajc na
ma. - Chyba nie mam nic wicej do powiedzenia. Olof opisa
go tak adnie...
- Czy maj pastwo album z wycinkami o Wiktorze? - zapytaa
Anna Maria. - Wiem, e pisano o nim niejeden raz w gazetach.
- Tam - wskazaa Kristina Strandgrd. - Ten duy, brzowy, na
najniszej pce.
- Czy mog go poyczy? - zapytaa, podnoszc si z fotela. Dostan go pastwo z powrotem tak szybko, jak to tylko
moliwe.
Wyja album z pki i trzymaa przez chwil w rce, zanim
pooya go przed sob na stoliku. Zaleao jej, eby uwieczni
w gowie inne obrazy Wiktora ni ten zapamitany ostatnio:
biae pokiereszowane ciao z pustymi oczodoami.
- Chcielibymy, eby podali nam pastwo nazwiska osb,
ktre znay syna - poprosi Sven Erik. - Chcemy z nimi
porozmawia.
- To bdzie bardzo duga lista - ostrzeg ojciec. - Znali go
wszyscy w Szwecji. I wielu innych.
- Mam na myli tych, ktrzy znali go osobicie i troch bliej tumaczy cierpliwie komisarz. - Dzisiaj wieczorem przylemy
kogo po odbir listy. Kiedy ostatni raz widzieli pastwo syna?

- W niedziel wieczorem na piewach pochwalnych w zborze.


- W niedziel wieczorem, a wic na kilka godzin przed jego
mierci. Czy rozmawialicie pastwo z nim?
Olof Strandgrd pokrci gow z ubolewaniem.
- Nie, by wtedy bardzo zajty w grupie modlitewnej.
- A kiedy rozmawiali pastwo z nim po raz ostatni?
- W pitek wieczorem, ponad dwie doby wczeniej... Przerwa i spojrza na on. - Ugotowaa mu wtedy obiad,
prawda, e to byo w pitek?
- Tak, oczywicie. W pitek zacza si Konferencja Cudw.
Wiem, e Wiktor zapomina o jedzeniu, zawsze przedkada
dobro innych nad wasne. Pojechalimy do niego, eby
zaopatrzy mu lodwk. Nazwa mnie nadopiekucza
mamuk.
- Czy sprawia wraenie zatroskanego? - zapyta Sven Erik. Czy co go niepokoio?
- Nie - odpowiedzia Strandgrd.
- Wiemy, e w cigu ostatnich dni swego ycia prawie nic nie
jad - dodaa Anna Maria. - Czy domylaj si pastwo
dlaczego? Czy to moliwe, e po prostu zapomina o
posikach?
- Najprawdopodobniej poci - odpowiedzia ojciec.
Zaraz musz zapyta o toalet, pomylaa komisarz.
- Poci? - zdziwia si, prbujc wstrzyma parcie na pcherz.
- Dlaczego?
- Dlaczego? W Biblii moemy przeczyta o tym, jak Jezus
poci czterdzieci dni na pustyni i by kuszony przez diaba,
zanim przyby do Galilei i powoa pierwszych uczniw.
O apostoach, ktrzy wrd modlitw i postw ustanowili
starszych i polecili ich Panu. W Starym Testamencie przed
rozpoczciem wyznaczonej im przez Boga misji pocili i Eliasz,
i Mojesz. Prawdopodobnie nasz chopiec przeczuwa, e w
czasie Konferencji czeka go wane zadanie, i poprzez post i
modlitw chcia si cakowicie na nim skoncentrowa.
- Co kryje si pod pojciem Konferencja Cudw? - zapyta
Sven Erik.
- Konferencja zacza si w pitek wieczorem i skoczy w

najblisz niedziel. Skadaj si na ni seminaria i wieczorne


spotkania, ktre traktuj o cudach wanie. O uzdrowieniach,
objawieniach, o wiadectwach dziaania Boga i darze aski
boej. Prosz sekundk poczeka.
Gospodarz wsta i znikn w przedpokoju. Po chwili wrci z
byszczcym folderem i wrczy go komisarzowi. Sven Erik
pochyli si ku Annie Marii, eby moga oglda razem z nim.
Zaproszenie na konferencj byo barwn broszur formatu A5.
Ze zdj zrobionych z uyciem filtra zmikczajcego umiechali
si ludzie z podniesionymi rkami. Na jednej fotografii moda
kobieta trzymaa w grze swoje malekie dziecko. Na innej
Wiktor Strandgrd modli si za mczyzn, ktry klcza przed
nim z wzniesionymi ku niebu ramionami. Wiktor mia
przymknite oczy, a jego palce, wskazujcy i rodkowy,
spoczyway na czole klczcego. Tekst informowa o tematach
seminariw, zatytuowanych midzy innymi: Jeste
wystarczajco silny, by da wysuchania modlitwy, Bg ju
pokona twoj chorob, Uwolnij swoje duchowe dary z aski.
Na wieczornych spotkaniach mona byo taczy w Duchu,
piewa w Duchu, weseli si w Duchu, a take zobaczy Boga
czynicego cuda w yciu kadego czowieka. A wszystko to za
cen czterech tysicy dwustu koron, bez noclegu i wyywienia.
- Jak duo osb bierze udzia w konferencji? - zapyta Sven
Erik.
- Nie potrafi panu dokadnie powiedzie - nie bez cienia
dumy odpar gospodarz - ale mniej wicej dwa tysice.
Anna Maria bya przekonana, e jej kolega oblicza teraz w
gowie wielko dochodu, jak wsplnocie przyniosa
konferencja.
- Chcemy przejrze list uczestnikw - powiedziaa gono. Do kogo najlepiej si zwrci?
Zapisaa w notatniku nazwisko podane przez Strandgrda.
Sven Erik wyznaczy kogo do porwnania listy z policyjnymi
rejestrami.
- A jak ukaday si stosunki z Sann? - zadaa kolejne pytanie.
- Sucham?
- Czy mgby pan opisa ich relacje.

- Byli bratem i siostr.


- Ale przecie z definicji rodzestwa nie wynika to, e jest si
w dobrych stosunkach - napieraa Anna Maria.
Ojciec zrobi gboki wdech.
- Byli najlepszymi przyjacimi. Ale Sanna jest kruchym
czowiekiem. Wraliw kobiet. I ja, i moja ona, i syn
powicalimy sporo czasu na opiek nad ni i jej crkami.
Ciekawe, ile razy jeszcze usysz piewk, jaka to Sanna
krucha i delikatna, pomylaa komisarz.
- Co pan ma na myli, mwic, e jest wraliwa? - zapytaa,
zerkajc na wiercc si na sofie on Strandgrda.
- Nieatwo o tym mwi... Czasami nie wychodzi jej bycie
dorosym czowiekiem. Ciko jej przychodzi wytyczanie
dzieciom granic. A niekiedy po prostu nie moe sobie poradzi
ani z sob, ani z dziewczynkami. Czy nie tak, Kristino?
- Tak - odpowiedziaa posusznie jego ona.
- Bywao, e przez cay tydzie leaa w zaciemnionym pokoju
- kontynuowa Olof Strandgrd. - Nie reagowaa, nie
odpowiadaa na pytania. Wtedy bralimy dziewczynki do
siebie, a nasz chopiec karmi Sann yk jak dziecko.
Tu urwa i spojrza stanowczo na Ann Mari.
Bez naszej pomocy nie mogaby zachowa praw
rodzicielskich.
W porzdku - pomylaa policjantka. - Usilnie przekonujesz
nas o tym, jak krucha i saba jest Sanna. Dlaczego? Tak zacna
rodzina jak wasza nie powinna si raczej z tym obnosi.
- Czy dziewczynki nie maj ojca? - zapytaa.
Mczyzna westchn.
- Ale tak. Sanna miaa siedemnacie lat, gdy urodzia Sar. A
ja... - Pokrci gow na samo wspomnienie. - Ja upieraem si,
eby wzili lub. Musieli, jak to si mwi, pj do krla. Ale
obietnica zoona wobec Boga nie przeszkodzia temu
modziecowi opuci on i dziecko, gdy Sara miaa zaledwie
rok. Ojciec Lovy to tylko chwilowa sabo.
- Jak si nazywaj? Chcielibymy si z nimi skontaktowa wtrci Sven Erik.
- Prosz bardzo. Ronny Bjrnstrm, ojciec Sary, mieszka w

Narwiku. Tak nam si przynajmniej wydaje. Nie utrzymuje


kontaktw ze swoj crk. Sammy Andersson, ojciec Lovy,
zgin dwa lata temu w tragicznym wypadku. Jecha skuterem
po jeziorze, zaama si pod nim ld. Okropna historia.
No nie, jeli mam nie zasika tego cudownego mebla...,
pomylaa Anna Maria, dwigajc si z fotela.
- Przepraszam, musz skorzysta...
- W przedpokoju na prawo - poinformowa gospodarz i te
wsta.
Toaleta, tak jak reszta domu, bya idealnie wysprztana.
Pachniaa syntetycznym kwieciem. Specyficzna wo pochodzia
zapewne z ktrego z aerozolowych rozpylaczy stojcych na
szafce. W muszli klozetowej wisia pojemniczek, z ktrego po
spuszczeniu wody wypywa niebieski el.
Czysto, czysto, czysto, powtarzaa sobie w myli Anna
Maria, wracajc do salonu.
- Jestemy zaniepokojeni faktem, e nasze dziewczynki
przebywaj z Rebek Martinsson - zacz Strandgrd, gdy
komisarz ponownie usiada w fotelu. - Najprawdopodobniej s
zszokowane i przeraone tym, co si wydarzyo. Potrzebuj
spokoju i poczucia bezpieczestwa.
- Policja nie ma tutaj nic do powiedzenia - odpowiedziaa
Anna Maria. - Paska crka sprawuje wadz rodzicielsk i
jeeli oddaa dzieci pod opiek Rebeki Martinsson, to...
- A jeeli powiem, e moja crka jest nieobliczalna? Gdyby nie
ona i ja, to Sanna ju dawno zostaaby pozbawiona tej wadzy.
- W dalszym cigu twierdz, e to nie jest sprawa dla policji odpowiedziaa neutralnie komisarz. - O pozbawieniu praw
rodzicielskich orzekaj zarzd opieki spoecznej i sd
okrgowy...
Mikko w gosie gospodarza nagle znikna.
- Czyli nie moemy liczy na pomoc policji - uci w p
zdania. - Jeli zajdzie taka potrzeba, to oczywicie skontaktuj
si z opiek spoeczn.
Czy wy naprawd nie rozumiecie? - wybucha
niespodziewanie Kristina Strandgrd.
- Rebeka ju wczeniej prbowaa porni nasz rodzin.

Bdzie robia wszystko, eby przecign je na swoj stron,


przeciwko nam. Tak jak kiedy Sann.
Ostatnie sowa skierowaa do ma, ktry siedzc, wyglda
teraz przez okno. Zastyg w bezruchu ze zwartymi szczkami.
Zacinite w pici donie spoczyway na kolanach.
- Co ma pani na myli, mwic jak kiedy Sann? - zapyta
delikatnie Sven Erik.
- Gdy Sara miaa trzy albo cztery ata, Sanna i Rebeka
zamieszkay razem - mwia z wysikiem. - Rebeka prbowaa
rozbi rodzin. Jest wrogiem Kocioa i dziea Boego w tym
miecie. Rozumie pan, co czujemy, wiedzc, e dziewczynki s
w jej rkach?
- Rozumiem - odpowiedzia ze wspczuciem. - W jaki sposb
prbowaa rozbi rodzin i dziaa na szkod Kocioa?
- Zrobia...
Jedno spojrzenie ma wystarczyo, eby ugryza si w jzyk.
- Co zrobia? - dopytywa si policjant, ale twarz kobiety
przeobrazia si w gaz o oczach utkwionych w szklanym blacie
stolika.
- To nie moja wina - wykrztusia amicym si gosem.
Powtarzaa to raz po raz, wpatrzona w gadk powierzchni
mebla, nie majc odwagi podnie wzroku.
- To nie moja wina, to nie moja wina.
Usprawiedliwia si przed mem czy go oskara?,
zastanawiaa si Anna Maria.
Gospodarz ponownie zaprezentowa swoje agodne i
opiekucze wcielenie. Pooy delikatnie do na ramieniu
ony, a gdy si uspokoia, wsta z sofy.
- Myl, e przeliczylimy si z wasnymi siami - powiedzia,
koczc tym samym rozmow.
Gdy Anna Maria Mella i Sven Erik Stlnacke wyszli na ulic,
otwary si dwa zaparkowane obok domu samochody.
Wyskoczyli z nich dwaj uzbrojeni w mikrofony odziane w
weniane skarpety reporterzy. Za jednym z nich drepta
kamerzysta.
- Anders Grape, redakcja lokalna Szwedzkiego Radia przedstawi si policjantom pierwszy z nich. - Zatrzymalicie

siostr Rajskiego Chopca. Czy mgbym prosi o komentarz?


Lena Westerberg, TV3 - powiedziaa reporterka z
kamerzyst u boku. - To pastwo przybyli pierwsi na miejsce
zbrodni. Moglibycie opowiedzie, co zobaczylicie?
Policjanci bez sowa wsiedli do samochodu i odjechali.
- Chyba poprosili ssiadw, eby zawiadomili media, gdy
tylko si tu pokaemy - spekulowaa Anna Maria, obserwujc w
lusterku wstecznym reporterw pukajcych do domu rodzicw
Wiktora.
- Biedna kobieta - powiedzia Sven Erik, gdy skrci w ulic
Bvervgen. - Ten Olof Strandgrd to prawdziwy zimny dra.
- Zauwaye, e nigdy nie nazwa Wiktora po imieniu? Cigle
tylko chopiec i chopiec.
- Powinnimy chyba porozmawia z ni kiedy, gdy go nie
bdzie w domu - zaproponowa zamylony Sven Erik.
- Porozmawiaj z ni sam, ty masz rk do niewiast.
- Dlaczego tak wiele piknych kobiet wpada w podobne sida?
Zakochuj si w beznadziejnych facetach, a pniej, gdy dzieci
wyfrun z gniazda, siedz w swoich domach jak nieszczliwe
winiarki.
Nie sdz, eby to bardziej dotyczyo piknych w
porwnaniu z innymi - skomentowaa sucho Anna Maria.
- Po prostu piknym kobietom powica si wicej uwagi.
- Co zamierzasz teraz zrobi? - zmieni temat Sven Erik.
- Obejrze album i filmy poyczone z kocioa.
Wyjrzaa przez okno. Stalowe chmury zwieray si ciasno nad
ich gowami. Gdy promienie soca nie miay szans przebi si
przez gst mas, miasto - jakby pozbawione barw - zaczo
przypomina czarno-bia fotografi.
*
- To przecie niemoliwe! - wykrzykna Rebeka, zagldajc w
gb celi. Stranik otwiera wanie drzwi, by wyprowadzi
Sann na korytarz.
Pomieszczenie byo ciasne, kamienne ciany w nieokrelonym
beowym kolorze zdobiy czarne i biae ciapki. Oprcz lecego
na pododze i zasanego papierowym przecieradem materaca

nie byo tutaj adnych innych mebli. Okno z luksferw


wychodzio na alejk i dom czynszowy o fasadzie z zielonej
blachy. W powietrzu wisia kwany odr przepicia i brudu.
Stranik odprowadzi Sann i Rebek do pokoju widze. Przy
oknie znajdoway si st i trzy krzesa. Podczas gdy kobiety
zajmoway swoje miejsca, stranik przejrza reklamwki z
ubraniami i innymi rzeczami, ktre przyniosa Rebeka.
- Ciesz si, e pozwalaj mi tutaj zosta - powiedziaa Sanna.
- Mam nadziej, e nie przenios mnie do prawdziwego aresztu
w Lule. Ze wzgldu na dziewczynki. Przecie musz si z nimi
widywa. Wszystkie umeblowane cele s teraz zajte i dlatego
przebywam na razie w celi dla pijakw. Jest cakiem
praktyczna. Gdy kto zwymiotuje albo co takiego, to wystarczy
tylko spuka wod z wa. Waciwie dobrze byoby tak mie w
domu. Wycigasz wa, spukujesz i z gowy! Pitkowe
sprztanie zaatwione w cigu minuty. Anna Maria Mella,
wiesz, ta maa w ciy, powiedziaa, e dzisiaj zwolni si jedna
normalna cela. W kadym razie jest tu dosy jasno. Z okna w
korytarzu wida kopalni i Kebnekaise, zauwaya?
- Oczywicie. Polij jeszcze po Martina Timella 8, a wkrtce
moe si tu wprowadzi jaka rodzina z trjk dzieci i uwi
przytulne gniazdko.
Stranik odda Rebece reklamwki, kiwn akceptuj co gow i
oddali si. Rebeka przekazaa je Sannie, ktra zacza
przeglda lece w nich ubrania z radoci dziecka
otwierajcego gwiazdkowe prezenty.
- O nie, jakie cudowne! - umiechna si, zarowiy si jej
policzki. - A ten sweterek! Popatrz! Szkoda, e tu nie ma lustra.
Trzymaa przed sob czerwon tunik z duym dekoltem,
ozdobion poyskujc, srebrn nitk. Odwrcia si do Rebeki.
- Wybraa j Sara.
Sanna znw zanurkowaa w plastikowych torbach.
- I bielizna, i mydo, i szampon, i wszystko... Musz ci
zapaci.
- Nie, nie, to s prezenty - bronia si Rebeka. - Zreszt wcale
8 Martin Timell - prowadzcy popularny program telewizyjny o
urzdzaniu wntrz pt. Nareszcie w domu.

nie drogie, zrobiymy zakupy w Lindeksie.


- I wypoyczya ksiki w bibliotece. I kupia sodycze...
- Kupiam te Bibli - Rebeka wskazaa na niewielk torebk. Nowe tumaczenie. Wiem, e najbardziej lubisz to z 1917 roku,
ale znasz je ju na pami. Pomylaam, e ciekawie byoby
porwna obydwa przekady.
Sanna wzia do rki czerwon ksik, przekrcaa i odwracaa
j kilka razy, zanim, otworzywszy na chybi trafi, zacza
wertowa cienkie stronice.
- Dzikuj! Kiedy ukaza si Nowy Testament w przekadzie
Komisji Biblijnej, uwaaam, e cae pikno jzyka po prostu
znikno, ale teraz przeczytam z ciekawoci. Chocia
oczywicie to dziwne uczucie czyta zupenie now Bibli, gdy
jest si przyzwyczajonym do wasnej, ze wszystkimi
podkreleniami i notatkami. Czytanie nowych sformuowa i
niezapisanych stron moe by bardzo pouczajce. Chyba
bardziej obiektywne.
Moja stara Biblia - pomylaa Rebeka. - Powinna lee w
ktrym z kartonowych pude na strychu u babci. Bo chyba jej
nie wyrzuciam? Jest przecie czym w rodzaju pamitnika z
modoci. Wszystkie kartki i wycinki z gazet, ktre wkadaam
midzy strony. I wszystkie enujce ustpy, podkrelone na
czerwono, przecie one sporo wyjawiaj. Jak ania pragnie
wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boe! 9
Szukam Pana w dzie mojej niedoli. Moja rka w nocy
niestrudzenie wycignita, moja dusza odmawia przyjcia
pociechy,,10.
- Dobrze ci poszo z dziewczynami? - zapytaa Sanna.
- Dobrze - ucia krtko Rebeka. - W kadym razie w kocu
udao mi si odwie je do przedszkola i szkoy.
Sanna przygryza doln warg i zatrzasna Bibli.
- Co si stao?
- Myl o mamie i tacie. Mog je stamtd odebra.
- Ale co tak naprawd wydarzyo si midzy tob a twoimi
rodzicami?
9 Ps 42(41), 2.
10 Ps 77(76), 3.

- Nic nowego. Nic wicej ni to, e znudzio mi si by ich


wasnoci. Pamitasz, jak to wygldao, kiedy Sara bya
malutka?
Pamitam, odpowiedziaa bezgonie Rebeka.
Rebeka wbiega po schodach. Jest spniona. Dziesi minut
temu zaczo si przyjcie urodzinowe, na ktrym miaa by z
Sann i Sar. A dojazd zajmie co najmniej dwadziecia
minut. By moe jeszcze wicej, bo wanie zacz pada
nieg. Niewykluczone, e pojechay bez niej.
eby tak byo, eby tak byo - myli intensywnie, nie widzc
na klatce schodowej butw Sary. - Jeli pojechay, to nie bd
musiaa mie wyrzutw sumienia .
Ale stoj tam kozaczki Sanny. Otwierajc drzwi, Rebeka
wciga powietrze, eby wystarczyo go na wszystkie
wyjanienia i wymwki, ukadane pospiesznie w gowie.
I niemale wpada na Sann, ktra w ciemnym przedpokoju
siedzi na pododze z kolanami pod brod. Obejmuje rkami
nogi i koysze si miarowo, to w przd, to w ty, jakby chciaa
pocieszy sam siebie. Albo jak gdyby sama rytmika ruchw
moga oddali okropne myli. Upynie troch czasu, zanim
Rebeka do niej dotrze. Namwi do zwierze. Razem ze
sowami przyjdzie pacz.
- Mama i tato - szlocha Sanna - po prostu przyszli i zabrali
Sar. Mwiam im, e mamy zaplanowane przyjcie
urodzinowe i mas innych fajnych rzeczy na cay weekend,
ale oni w ogle nie suchali. I wzili j ze sob.
Nagle zwycia w niej zo i Sanna tucze piciami w cian.
- Moja wola dla nich nie istnieje! - krzyczy. - Zupenie nie ma
znaczenia, co mwi. Oni mnie posiadaj. I posiadaj moje
dziecko. Dokadnie tak samo jak posiadali moje psy. ajk,
ktr tato mi po prostu odebra... Tak bardzo boj si zosta
sami ze sob, e...
Wcieko i pacz przechodz w przecigy, gardowy jk.
Rce opadaj bezsilnie na podog.
- Po prostu j wzili. Przecie miaymy piec domek z
piernika, ty i ja, i Sara.

- Ciiiii - uspokaja Rebeka i odgarnia wosy z jej twarzy. Bdzie dobrze. Obiecuj.
Wierzchem doni osusza zy z policzkw Sanny.
- Co ze mnie za matka? Nawet nie potrafi stan w obronie
wasnego dziecka.
- Jeste dobr matk - pociesza Rebeka. - To twoi rodzice
popeniaj bd, rozumiesz? To nie twoja wina.
- Nie chc tak y. On po prostu otwiera sobie drzwi
zapasowym kluczem i bierze, co mu si podoba. Co miaam
zrobi? Nie chciaam wszczyna ktni i wydziera mu Sary.
Przecie na pewno by si wystraszya. Moja maa creczka.
Obraz Olofa Strandgrda nabiera ksztatw w gowie Rebeki.
Jego gboki, wzbudzajcy zaufanie gos. Nieprzywyky do
protestw. Jego nieschodzcy sponad wykrochmalonego
konierzyka umiech. Jego papierowa ona.
Zabij go - obiecuje w mylach. - Zakatrupi go .
- Chod - zwraca si do Sanny tonem nieznoszcym
sprzeciwu.
Sanna ubiera si i idzie za ni jak posuszne dziecko. Jad
samochodem tam, dokd chce Rebeka.
Otwiera im Kristina Strandgrd.
- Przyszymy po Sar - mwi Rebeka. - Jestemy umwione
na przyjcie urodzinowe i mamy ju czterdzieci minut
spnienia.
Po twarzy kobiety przebiega strach. Stojc w miejscu, zerka
przez rami w gb domu. Ze rodka sycha goci.
- Ale przecie ustalilimy, e Sara bdzie u nas przez
weekend - odpowiada Kristina, prbujc nawiza kontakt
wzrokowy z crk.
Sanna uparcie patrzy w ziemi.
- O ile wiem, nic nie ustalalicie - odparowuje ostro Rebeka.
- Poczekajcie sekundk - Kristina przygryza nerwowo warg
i znika w salonie.
Po chwili w drzwiach staje jej m. Tym razem
nieumiechnity. widruje oczyma Rebek. Po chwili zwraca
si do crki.
- Co to za fanaberie - burczy. - Mylaem, e obowizuje nas

umowa, Sanno. Takie woenie tam i z powrotem nie


wychodzi Sarze na dobre. Niezmiernie mnie rozczarowujesz,
gdy cay czas kaesz dziecku paci za swoje zachcianki.
Sanna kuli si, ze wzrokiem cigle wbitym w ziemi. nieg
pada na jej wosy, tworzy na gowie lodowy hem.
- Odpowiesz, kiedy si do ciebie zwracam, czy nie potrafisz
okaza mi nawet tej odrobiny szacunku? - pyta opanowanym
gosem.
Boi si scen przy gociach , przechodzi przez myl Rebece.
Mimo e serce jej wali jak oszalae, robi krok do przodu.
Drcym gosem podnosi bunt przeciwko Strandgrdowi.
- Nie przyszlimy tutaj po to, eby dyskutowa. Albo
natychmiast przyprowadzi pan Sar, albo pojad prosto na
policj i oskar was o uprowadzenie. Przysigam na Bibli,
e to zrobi. Ale zanim to uczyni, wpadn do paskiego
salonu i strasznie narozrabiam. Sara jest crk Sanny i
Sanna chce j odzyska. Wybr naley do pana. Albo pjdzie
pan po ni teraz, albo za chwil przyjdzie po ni policja.
Kristina Strandgrd spoglda niespokojnie przez rami
ma. Mczyzna umiecha si szyderczo do Rebeki.
- Sanno - wzywa crk, nie spuszczajc oczu z jej koleanki. Sanno!
Sanna patrzy w ziemi. Prawie niedostrzegalnie potrzsa
gow.
I nagle dzieje si co niespodziewanego. Nastrj Strandgrda
zmienia si diametralnie. Na jego twarzy maluje si troska i
al.
- Wejdcie do rodka - mwi, cofajc si do przedpokoju.
- Jeeli to dla ciebie byo a tak wane, to przecie moga po
prostu powiedzie - tumaczy Strandgrd crce, ktra
wkada Sarze kombinezon i buty. - Nie potrafi czyta w
mylach. Bylimy przekonani, e bdziesz zadowolona z
weekendu bez dziecka.
Sanna w milczeniu wciga crce czapk i rkawiczki. Ojciec
mwi cicho, w obawie przed gomi.
- Nie musiaaby wtedy tutaj przyjeda, grozi mi i
wyczynia cuda.

- To naprawd do ciebie niepodobne, Sanno - szepcze matka,


wbijajc nienawistny wzrok w opart o drzwi Rebek.
- Jutro wymienimy zamek w mieszkaniu - mwi Rebeka w
drodze do samochodu.
Sanna niesie Sar na rkach, nie odzywa si. Trzyma j tak
mocno, jakby nigdy nie chciaa wypuci.
Boe, jaka byam wtedy wcieka - pomylaa Rebeka. - A
przecie to nie bya moja zo. To Sanna powinna bya wyj z
siebie. Ale nie potrafia. Wymieniymy zamek, a ju po dwch
tygodniach oddala rodzicom zapasowy klucz.
Sanna przywrcia Rebek do rzeczywistoci, chwytajc j za
rami.
- Teraz gdy siedz w areszcie, oni na pewno bd si chcieli
zaj dziewczynkami.
- Nie myl o tym - odpowiedziaa nieobecna duchem Rebeka. Porozmawiam ze szko.
- Jak dugo musz tutaj zosta?
Rebeka wzruszya ramionami.
- Nie mog ci trzyma duej ni trzy doby. Pniej
prokurator musi wystpi z wnioskiem o aresztowanie, a sd
ma obowizek rozpatrzy go najpniej w cigu czterech dni od
momentu zatrzymania. Czyli do soboty.
- Zaaresztuj mnie?
Nie wiem - odpowiedziaa Rebeka i poruszya si
niespokojnie na krzele. - Moe. Niedobrze, e znaleli w twojej
kuchni Bibli Wiktora, no i ten n.
- Ale przecie kady mg mi to podrzuci, gdy byam w
kociele! - wybucha Sanna.
- Wiesz, e nigdy nie zamykam domu na klucz.
Umilka i zacza bezwiednie wodzi palcem po czerwonym
sweterku.
- A jeeli to byam ja? - powiedziaa nagle.
Rebeka poczua, e oddycha z trudnoci, jakby w pokoju nagle
zabrako powietrza.
- Co masz na myli?
- Nie wiem - jkna Sanna, przyciskajc donie do oczu. -

Spaam. Spaam i nie wiem, co si stao. A jeeli to byam ja?


Musisz to zbada.
- Nie rozumiem, o czym mwisz. Jeeli spaa...
- Ale przecie znasz mnie! Zapominam! Jak wtedy, kiedy
pierwszy raz zaszam w ci. Nawet nie pamitaam, e
poszam do ka z Ronnym. On mi o tym opowiedzia. Jakie to
byo pikne. Do tej pory nic nie pamitam. Ale zaszam w ci,
wic to musiaa by prawda.
- Okej. Nie sdz, eby to bya ty. Biae plamy na mapie
pamici nie oznaczaj, e mona kogo zabi. Ale musisz si
porzdnie zastanowi.
Sanna spojrzaa na ni pytajco.
- Jeeli to nie bya ty - kontynuowaa wolno Rebeka - to kto
musia podrzuci ci Bibli i n. Kto chcia obarczy ci win.
Kto, kto wie, e nigdy nie zamykasz drzwi na klucz.
Rozumiesz? To nie by jaki stuknity go z ulicy.
- Musisz zbada, co si naprawd wydarzyo - odpowiedziaa
Sanna.
Rebeka potrzsna gow.
- To jest zadanie dla policji.
Na dwik otwieranych drzwi zamilky i spojrzay w gr.
Nieznany im stranik zajrza do rodka. By wysoki, barczysty i
z ostrzyon po wojskowemu gow. A mimo to Rebeka
zobaczya w nim zagubionego, stojcego niepewnie w drzwiach
chopca. Umiechajc si z zaenowaniem, podszed do nich i
wrczy Sannie papierow torebk.
- Przepraszam, e przeszkadzam - zacz - ale niedugo kocz
sub i... No... i pomylaem, e chce pani co poczyta. I...
kupiem troch sodyczy.
Sanna odwzajemnia umiech. Szeroko i z iskrzcymi si
oczami. Po czym pospiesznie spucia wzrok, jakby ogarno j
zakopotanie. Dugie rzsy pooyy si cieniem na jej
policzkach.
- Ach, dzikuj... Jak mio z pana strony!
- Prosz bardzo - wartownik przestpowa z nogi na nog. Pomylaem, e moe si tu pani nudzi. - Przerwa na
moment, ale nie znajdujc odzewu u adnej z kobiet, mwi

dalej. - No to w takim razie do widzenia...


Kiedy poszed, Sanna zajrzaa do papierowej torebki.
- Ty kupia o wiele lepsze sodycze.
Rebeka westchna z rezygnacj.
- Naprawd nie musisz mwi, e cukierki ode mnie s lepsze.
- Ale ja wanie tak uwaam!
*
Po wizycie u Sanny Rebeka udaa si prosto do Anny Marii.
Komisarz Mella siedziaa w sali konferencyjnej komendy i jada
banana w taki sposb, jakby obawiaa si, e za chwil kto go
jej odbierze. Na stole przed ni leay trzy ogryzki jabek. W
odlegym kcie pokoju sta telewizor, w ktrym policjantka
ogldaa nagrane na wideo spotkanie z Krysztaowego Kocioa.
Na widok Rebeki w drzwiach Anna Maria oderwaa wzrok od
ekranu i powitaa j radonie, jakby znay si od lat.
- Napijesz si kawy? - zapytaa. - Przyniosam dla siebie, w
zasadzie nie wiem po co. Po prostu wysiada mi odek, teraz
gdy...
Dokoczya zdanie gestem, wskazujc wydatny brzuch.
Rebeka znieruchomiaa. W caym ciele czua budzc si do
ycia przeszo poruszon twarzami z migajcego ekranu.
Chwycia si kurczowo framugi. Gdzie z oddali dochodzi do
niej gos Anny Marii.
- le si czujesz? Usid, prosz.
Na ekranie Thomas Sderberg przemawia do parafian. Rebeka
opada na krzeso, czujc na sobie zamylony wzrok policjantki.
- To nagranie z wieczoru poprzedzaj cego noc, w ktr zosta
zamordowany Wiktor - wyjania. - Chcesz troch obejrze?
Rebeka kiwna gow. Pomylaa, e powinna powiedzie co
na usprawiedliwienie. Na przykad e nie zdya nic zje albo
co w tym stylu. Ale milczaa.
Za Thomasem Sderbergiem sta w pogotowiu chr gospel.
Kilku chrzystw potwierdzao dononie jego sowa. Przesianiu
pastora towarzyszyy wykrzykiwane przez wiernych alleluja i
amen.
Zmieni si - pomylaa Rebeka. - Kiedy mia prost, pasiast

koszul ze stjk, dinsy i skrzan kamizelk. Teraz wyglda


jak bezwzgldny japiszon w garniturze od Jacobssona i
najmodniejszych okularach na nosie. A parafianie w ubraniach
z H & M to zaledwie tanie kopie oryginalnej koncepcji
sukcesu.
- Jest doskonaym mwc - skomentowaa Anna Maria.
Jego lekkie, dowcipne opowiastki przechodziy nagle w
gbok, powan opowie. Tematem byo otwarcie si na
duchowe dary laski. Pod koniec swojego krtkiego kazania
poprosi wszystkich obecnych o podejcie do niego, by napeni
si Duchem witym.
- Podejd bliej, bdziemy si za ciebie modli - powiedzia
gono i jak na dany sygna pojawili si u jego boku Wiktor
Strandgrd, dwch pozostaych pastorw i kilku mczyzn z
Rady Starszych.
- Szabala szala amen! - zawoa pastor Isaksson. Maszerowa
tam i z powrotem, wymachujc rkami. - Przyjd do nas, ty,
ktrego gnbi choroba i bl. Bg nie chce, eby trwa w
cierpieniu. Jest tu osoba z migren. Bg ci widzi. Podejd
bliej. Pan nasz mwi, e jest tu siostra z wrzodem odka.
Bg chce pooy kres twemu cierpieniu. Nie potrzebujesz ju
adnych lekw. Pan zneutralizowa rcy kwas w twoim ciele.
Chod, przyjmij dar uzdrowienia. Alleluja.
Ludzie zaczli si przemieszcza. Po kilku minutach przed
balustrad odgradzajc otarz mrowio si od wiernych w
ekstazie. Niektrzy leeli na pododze. Inni stali z
wycignitymi do gry rkami i koysali si jak trawa na
wietrze. Z modlitw, piewem i paczem na ustach.
- Co oni robi? - zapytaa Anna Maria.
- Poddaj si mocy Ducha - odpowiedziaa krtko Rebeka. piewaj, mwi i tacz w Duchu. Wkrtce kilku zacznie
wygasza proroctwa. A chr bdzie akompaniowa wszystkim,
piewajc hymny pochwalne.
Chr zaintonowa pie pochwaln, napywao coraz wicej
ludzi. Niektrzy posuwali si do przodu, taczc, jakby byli
czym odurzeni.
Kamera do czsto pokazywaa w zblieniu Wiktora

Strandgrda. Trzymajc w rku Bibli, modli si intensywnie


za otyego, poruszajcego si o kulach mczyzn. Za plecami
Wiktora staa kobieta, rwnie zagbiona w modlitwie.
Dotykaa jego wosw, jakby chciaa napeni si moc Boga.
Wiktor stan przed mikrofonem. Zacz jak zwykle od pytania.
- O czym dzisiaj porozmawiamy?
Zawsze tak konstruowa kazanie. Przygotowywa si, zatopiony
w modlitwie, a pniej zgromadzeni w wityni decydowali, o
czym bdzie mowa. Du czci kaza by dialog ze
suchaczami. To rwnie przynioso Wiktorowi rozgos.
- Opowiedz o niebie - zawoa kto z tumu.
- C mog opowiedzie o niebie - odpowiedzia z bladym
umiechem. - Kup moj ksik. Przeczytaj. miao, inne
propozycje?
- Opowiedz o sukcesie - zaproponowa czyj gos.
- Sukces... - zacz Wiktor. - W krlestwie Boym nie mona
osign powodzenia na skrty. Pamitacie Ananiasza i Safir?
Mdlcie si za mnie. I mdlcie si za to, co moje oczy widziay i
co jeszcze zobacz. Mdlcie si o to, eby moc spywajca z
Boga cigle jeszcze przechodzia przez moje rce.
- Co on powiedzia? - zapytaa Anna Maria. - Ana... - zanim
dokoczya, pokrcia niecierpliwie gow - ...i Safira, co to za
jedni?
- Ananiasz i Safira, postacie z Dziejw Apostolskich odpowiedziaa Rebeka, nie odrywajc oczu od telewizora. Skradli pienidze z pierwotnego kocioa i Bg ukara ich
mierci.
- No prosz, a ja mylaam, e Bg ukatrupia ludzi tylko w
Starym Testamencie...
Rebeka potrzsna gow.
Wiktor mwi jeszcze jaki czas, a pniej znw powrcono do
modlitwy wzajemnej. Dwudziestoparoletni mczyzna w bluzie
z kapturem i lunych, wytartych dinsach przepycha si ku
Rajskiemu Chopcu.
Patrik Mattsson - pomylaa Rebeka. - To znaczy, e cigle
jeszcze w tym siedzi.
Mczyzna zapa Wiktora za rce i zanim kamera zelizgna

si na chr, Rebeka zdya zobaczy, jak brat Sanny wzdryga


si, cofa i wyrywa donie z ucisku Mattssona.
Co to byo? - zastanawiaa si. - Co zaszo midzy nimi?
Zerkna na Ann Mari, ktra schylona, przeszukiwaa stojce
na pododze pudo z kasetami.
- Tutaj jest tama z nagraniem wczorajszego spotkania powiedziaa, wynurzajc si spod stou. - Chcesz zobaczy?
Zaledwie w dzie po morderstwie Thomas Sderberg
ponownie sta w kociele i wygasza kazanie. Deski podogi
pod jego stopami byy brunatne od krwi, wok leao mnstwo
r.
Wyranie odczuwao si powan, ale rozognion atmosfer.
Pastor nawoywa czonkw wsplnoty do przygotowa przed
nadchodzc duchow wojn.
- Dzisiaj bardziej ni kiedykolwiek potrzebujemy Konferencji
Cudw - grzmia. - Szatan nie moe uzyska przewagi!
Parafianie odpowiedzieli gromkim alleluja.
- To niemoliwe! - powiedziaa zszokowana Rebeka.
- Zastanwcie si dokadnie, komu ufacie - mwi dalej pastor.
- I nie zapominajcie, e Kto nie jest ze Mn, jest przeciwko
Mnie11.
- Wanie nawouje ludzi do nierozmawiania z policj powiedziaa w zamyleniu. - Dy do zamknicia si wsplnoty.
Anna Maria popatrzya ze zdziwieniem na Rebek, mylc o
kolegach z komendy, ktrzy przez cay dzie chodzili od domu
do domu i prbowali dowiedzie si czego od czonkw
parafii. Na odprawie wszyscy, jak jeden m, narzekali na
niechtne nastawienie swoich rozmwcw.
Podczas modlitwy wzajemnej rozpoczto zbirk pienidzy.
- Jeeli miae zamiar podarowa dziesitk, zawi j w
stukoronowy banknot - entuzjazmowa wiernych pastor
Isaksson.
Rwnie Curt Bckstrm zabra gos.
- O czym dzisiaj porozmawiamy? - zapyta wiernych dokadnie
w ten sposb, w jaki czyni to Wiktor Strandgrd.
Czy on postrada wszystkie zmysy?, pomylaa Rebeka.
11 k 11, 23.

Suchacze wiercili si niespokojnie na krzesach. Nie pado ani


jedno sowo. W kocu Thomas Sderberg uratowa sytuacj.
- Opowiedz o sile modlitwy wzajemnej!
Anna Maria wskazaa gow ekran telewizora, z ktrego
naucza Bckstrm.
- Ten czowiek modli si w kociele, gdy rozmawialimy z
pastorami - powiedziaa.
- Wiem, e bya czonkini wsplnoty. Znaa pastorw i
parafian?
- Tak - odpowiedziaa niechtnie Rebeka, dajc wyranie do
zrozumienia, e nie chce rozwija tego tematu.
Niektrych poznaam nawet w sensie biblijnym, pomylaa
wanie wtedy, gdy kamera skierowaa si na Thomasa
Sderberga, ktry patrzc w obiektyw, patrzy prosto w oczy
Rebeki.
Rebeka siedzi w fotelu w biurze Thomasa i pacze. Wanie
zacza si powiteczna wyprzeda, w miecie tocz si
tumy, szyldy z rcznie wykaligrafowanymi cyframi
wycieaj cae wystawy. Atmosfera wzmaga poczucie
wewntrznej pustki.
- Wydaje mi si, e on mnie nie kocha - kwili.
Mwi o Bogu.
- Czuj si jak pasierbica. Jak odmieniec.
Thomas, umiechajc si ostronie, podaje jej chusteczk.
Zasmarkana dziewczyna wyciera gono nos. Wanie
skoczya osiemnacie lat, a mae si jak dziecko.
- Dlaczego nie sysz jego gosu? - szlocha. - Ty go syszysz,
rozmawiasz z nim kadego dnia. Sanna te go syszy. A
Wiktor nawet go spotka...
- Z Wiktorem to szczeglna sprawa - wtrca Thomas.
- Wanie! - buczy Rebeka. - Te chciaabym poczu, e
jestem cho troch szczeglna.
Thomas siedzi przez chwil w milczeniu, jak gdyby
wsuchujc si w siebie, by znale odpowiednie sowa.
- To kwestia treningu, Rebeko. Uwierz mi. Na pocztku, gdy
mylaem, e sysz jego gos, syszaem tylko wasne

wyobraenie.
Skada donie jak do modlitwy, wbija wzrok w sufit i pyta
dziecicym gosem:
- Lubisz mnie, Panie Boe?
I odpowiada sobie samemu potnym basem:
- Tak, Thomas, przecie wiesz. Nieskoczenie bardzo.
Rebeka mieje si przez zy.
miech przybiera na sile i wprost kipi z niej tylko dlatego, e
wypakaa pust przestrze, ktr atwo zapeni innym
uczuciem. Thomas wtruje radonie. Ale nagle powanieje i
dugo wpatruje si w jej oczy.
-I wiedz, e jeste szczeglna, Rebeko. Uwierz mi, jeste
szczeglna.
Wtedy do jej oczu znw napywaj zy. Tocz si bezgonie
po policzkach. Thomas wyciera je delikatnie doni, muskajc
jednoczenie usta Rebeki. Dziewczyna zamiera w miejscu.
Dlatego eby go nie wystraszy, co zrozumie o wiele pniej.
Sderberg wyciga drug rk, osusza kciukiem zy, a reszt
palcw chwyta wosy dziewczyny. Rebeka nagle czuje jego
oddech. Spywa po jej twarzy niczym ciepa woda. Pachnie
cierpko kaw, sodko - pierniczkami i jeszcze czym, co jest
tylko nim.
A pniej wszystko dzieje si tak szybko. Jego usta na jej
ustach. Palce wpltane we wosy. Ona jedn rk
przytrzymuje go za gow, a drug nadaremnie usiuje
rozpi jedyny guzik koszuli. Jego rce bdz po jej piersiach
i prbuj wtargn pod spdnic. Czas ich nagli. Spiesz si
nad swoimi ciaami, zanim dogoni ich rozsdek. Zanim
pojawi si wstyd.
Ona zaciska rce na jego karku, on podnosi j z krzesa, sadza
na stole i jednym ruchem podciga spdnic. Ona chce, by w
ni wszed, przyciska go mocno do siebie. Gdy zrywa z niej
rajstopy, zadrapuje j bolenie w udo. Ale ona zauway to
dopiero pniej. Nie ciga jej majtek. Nie ma czasu. Odsuwa
je tylko w kroku, rozpinajc jednoczenie swoje spodnie.
Przez jego rami widzi klucz w zamku. Zdy jeszcze
pomyle, e powinni zamkn drzwi, zanim poczuje go w

sobie. Otwartymi ustami przycinitymi do jego ucha nabiera


powietrza w takt kolejnych pchni. Przywiera do niego jak
mapka do swojej matki. On dochodzi powcigliwie i w
milczeniu niczym w ostatnich konwulsjach. Pochyla si nad
ni tak bardzo, e ona musi podeprze si rk, aby nie upa.
I nagle on cofa si bez sowa. Robi tyem kilka krokw, uderza
o drzwi. Patrzy na ni wzrokiem bez wyrazu, potrzsa
gow. A pniej odwraca si plecami i wyglda przez okno.
Rebeka zelizguje si ze stou. Wkada rajstopy i obciga
spdnic. Jego plecy s jak ciana.
- Przepraszam - mwi pokornym gosem. - Nie miaam
zamiaru...
- Bd tak uprzejma i odejd - odpowiada pastor chrapliwie.
- Po prostu id std.
Ca drog do domu przemierza biegiem. Przemyka przez
skrzyowania, nie zwaajc na auta. Jest rodek stycznia, na
dworze panuje trzaskajcy mrz. Lodowate powietrze drapie
bolenie w gardle. Co lepkiego spywa po wewntrznej
stronie ud.
Drzwi otwary si gwatownie i oczom kobiet ukazaa si
wykrzywiona wciekoci twarz Carla von Posta.
- A co si tutaj, kurwa, wyprawia? - zapyta. Nie uzyskawszy
odpowiedzi, mwi dalej, zwrcony do Anny Marii. - Czym ty
si zajmujesz? Przegldasz materia dochodzeniowy razem z
ni? - Wskaza gow Rebek.
- To nie s tajne dokumenty - odpowiedziaa spokojnie
komisarz. - Tamy mona kupi w ksigarni przykocielnej.
Rozmawiaymy troch. Czy to nie w porzdku?
- Aha - warkn prokurator. - Ale teraz porozmawiasz ze mn!
W moim pokoju. Za pi minut.
Zamkn drzwi z trzaskiem.
Obie kobiety spojrzay po sobie bez sowa.
- Dziennikarka, ktra posdzia ci o pobicie, wycofaa swoje
zgoszenie - przerwaa cisz Anna Maria.
Mwia lekkim tonem, jakby podkrelajc zmian tematu i e
to, co powiedziaa, nie miao zwizku z von Postem. Ale

przesanie byo jasne.


No tak, to musiao go niele rozdrani, pomylaa Rebeka.
- Powiedziaa, e upada, poniewa si polizgna. I e w
adnym wypadku nie moga jej potrci naumylnie kontynuowaa policjantka, podnoszc si wolno z krzesa. Musz ju i. Chciaa jeszcze co?
Myli Rebeki kryy pomidzy Mnsem, ktry najwyraniej
jednak porozmawia z dziennikark, a Bibli Wiktora.
- Biblia - zwrcia si do Anny Marii. - Chodzi mi o Bibli
Wiktora. Macie j tutaj czy... ?
- Nie, jeszcze nie skoczyli jej analizy w Linkping. To troch
potrwa. A co?
- Chciaabym j przejrze, jeli to moliwe. Czy daoby si j
skopiowa w tym laboratorium? Oczywicie nie w caoci, tylko
te strony, na ktrych s jakie notatki. I kopie wszystkich
karteczek, karteluszkw i tym podobnych.
- Jasne - Anna Maria zamylia si. - To chyba jest do
zrobienia. W zamian mogaby opowiedzie o wsplnocie,
gdybym miaa jakie pytania.
- O ile nie bd dotyczyy Sanny - zastrzega si Rebeka,
patrzc na zegarek.
Wkrtce musiaa odebra Sar i Lov. Poegnaa si z Ann
Mari, ale zanim wysza z komendy, usiada na kanapie przy
recepcji, wyja laptop i za pomoc komrki poczya si z
sieci. Wystukawszy adres Marii Taube, napisaa:
Cze, Mario!
Pewien radca prawny we wadzach podatkowych ma
do ciebie sabo, prawda? Mogaby go poprosi o
sprawdzenie paru osb fizycznych i jednej organizacji
nonprofitowej?
Po chwili na ekranie komputera ukazaa si odpowied:
Cze, Serduszko. Mog go poprosi o sprawdzenie
tych rzeczy, o ile nie s prawnie chronione. M.
Ale przecie wanie o takie chodzi - pomylaa rozczarowana
Rebeka, przerywajc poczenie z sieci. - Informacje

niepoufne mog sobie znale na wasn rk.


Nie zdya jeszcze wyczy laptopa, kiedy zabrzcza telefon.
Dzwonia Maria Taube.
- Nie jeste taka sprytna, jak mylaam - powiedziaa.
- Co?! - Rebeka nie krya zaskoczenia.
- Nie rozumiesz, e wszystkie maile w pracy mog by
kontrolowane? Pracodawca ma prawo przeczyta kad
przesyk elektroniczn. Chcesz, eby wspudziaowcy
dowiedzieli si, e prosisz mnie o wydobycie poufnych
informacji od wadz podatkowych? Mylisz, e ja chc, eby o
tym wiedzieli?
- Nie - odpowiedziaa potulnie Rebeka.
- A co konkretnie chcesz wiedzie?
Rebeka zebraa myli i wyrecytowaa pospiesznie:
- Popro go, eby wszed do LST i CST i sprawdzi...
- Poczekaj, musz zapisa. LST i CST, co to jest?
- Lokalny i Centralny System Transakcji. Popro go o
sprawdzenie wsplnoty rda Mocy i zatrudnionych tam
pastorw, Thomasa Sderberga, Vesy Larssona i Gunnara
Isakssona. Popro, eby sprawdzi te Wiktora Strandgrda.
Interesuje mnie zestawienie bilansowe oraz rachunek zyskw i
strat wsplnoty. Chc pozna sytuacj finansow pastorw i
Wiktora. Pensje, ich wysoko, przez kogo s wypacane.
Posiadane nieruchomoci, papiery wartociowe, pozostay
majtek.
- Okej.
- Jeszcze jedno. Moesz zalogowa si na stronie Urzdu
Patentowo-Rejestracyjnego i sprawdzi organizacj wsplnoty?
Gdy cz si z sieci przez komrk, adowanie stron idzie w
wim tempie. Zobacz, czy rdo Mocy posiada akcje w
jakiej spce nienotowanej na giedzie albo udziay w jakiej
spce jawnej, albo czym takim. Sprawd te pastorw i
Wiktora.
- Mog zapyta dlaczego?
- Nie wiem. Mam tak zachciank. Jak ju tutaj jestem, to
mog si zaj czym sensownym.
- Jak to si mwi po angielsku? Shake the tree. A pniej si

zobaczy, co spado. Czy chodzi ci o co w tym rodzaju?


- Chyba tak.
Na dworze zaczo ju zmierzcha. Rebeka otwara Tjapp drzwi
samochodu. Suczka, wystrzeliwszy jak z procy, przysiada przy
jednej z zasp. Zapalajce si jedna po drugiej
lampy uliczne owietliy biay prostokt papieru wsunity za
wycieraczk audi. Najpierw przyszo jej do gowy, e to mandat
za ze parkowanie, ale po chwili dostrzega swoje imi napisane
owkiem na kopercie. Wpucia Tjapp na przednie siedzenie,
wsiada do samochodu, otworzya kopert i wyja rcznie
zapisan kartk. Litery byy rozstrzelone i kolawe, jakby kto
pisa w grubych rkawicach, albo niewaciw rk.
Jeli do wystpnego powiem: Wystpny musi UMRZE - a ty
nic nie mwisz, by wystpnego sprowadzi z jego drogi - to on
UMRZE z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnoci za
jego MIER obarcz ciebie. Jeli jednak ostrzege
wystpnego, by odstpi od swojej drogi i zawrci, on jednak
nie odstpuje od swojej drogi, to on umrze z wasnej winy, ty
za ocalie swoj dusz12.
OSTRZEGAM CI!
Rebeka poczua, jak strach ciska jej odek, jak jey wosy na
karku i ramionach. Przemoga w sobie ochot, eby odwrci
gow i zobaczy, czy kto j obserwuje. Zmia kartk w kulk i
rzucia na podog.
- Pokacie si, pieprzeni tchrze! - powiedziaa gono do
siebie, wyjedajc z parkingu.
Przez ca drog do szkoy nie opuszczao jej wraenie, e jest
ledzona.
*
Siedzca za biurkiem dyrektorka szkoy i przedszkola w
dzielnicy Bolagsomrdet patrzya na Rebek z nieukrywan
niechci. Bya przysadzist kobiet okoo pidziesitki. Gste
wosy ufarbowane na kolor bakaana wieczyy kwadratow
twarz niczym wylakierowany hem. Na biucie spoczyway
12 Ez 33, 8-9 (wyrnienia w cytacie pochodz od autorki).

zawieszone na acuszku okulary w ksztacie kocich oczu, lekko


spltane z naszyjnikiem z rzemykw, pir i ceramicznych
paciorkw.
- Naprawd nie rozumiem, co wedug pani w tej sytuacji moe
zrobi szkoa - powiedziaa, strzepujc niewidoczny pyek z
wzorzystego sweterka.
- Przecie wanie pani wyjaniam - odpara Rebeka,
prbujc ukry niecierpliwo.
- Personel szkoy i przedszkola nie moe wydawa Sary i Lovy
nikomu innemu poza mn.
Dyrektorka umiechna si pobaliwie.
- Nie chcemy wtrca si w rodzinne sprawy. Ju to kiedy
powiedziaam matce dziewczynek, Sannie Strandgrd.
Rebeka podniosa si i pochylia nad stoem.
- Zupenie mnie nie interesuje, czego pani chce, a czego nie powiedziaa gono. - Jako szefowa placwki owiatowej ma
pani cholerny obowizek dopilnowa, eby dzieci na terenie
szkoy byy bezpieczne cay czas, a do momentu, w ktrym
zabior je ich rodzice albo opiekunowie. Jeeli nie wykona pani
mojego polecenia, to znaczy nie poinformuje personelu, e
tylko ja mog odbiera dziewczynki, to pani nazwisko jako
osoby naduywajcej wadzy wobec dzieci pojawi si w
mediach. Prosz mi uwierzy, media rzuc si na ten temat.
Moja komrka pka w szwach, tak duo mam wiadomoci od
dziennikarzy, ktrzy chc ze mn rozmawia o Sannie
Strandgrd.
Skra na twarzy dyrektorki napia si wok ust.
- Czy takim si czowiek staje, pracujc w stoecznej kancelarii
adwokackiej?
- Nie - odpowiedziaa zmczonym gosem Rebeka. - Takim si
czowiek staje, gdy ma do czynienia z ludmi pani pokroju.
Przez chwil patrzyy na siebie w milczeniu, w kocu
dyrektorka ze wzruszeniem ramion przerwaa cisz.
- Doprawdy, nieatwo rozezna si w sytuacji - odparowaa. Najpierw dziewczynki wolno byo odbiera i dziadkom, i bratu.
I nagle tydzie temu wpada tutaj jak bomba Sanna Strandgrd
i zakomunikowaa, e jedynie ona moe odbiera dzieci. A teraz

tylko pani...
- Naprawd tak powiedziaa w ubiegym tygodniu? e tylko
ona? Wyjania dlaczego?
Nie mam pojcia. Wiem tylko, e jej rodzice s
najtroskliwszymi osobami, jakie mona sobie wyobrazi.
Zawsze chtni do pomocy.
- Tak, to pani akurat wie - odpowiedziaa zirytowana Rebeka.
- A teraz id odebra Sar i Lov.
O szstej wieczorem Rebeka siedziaa w kuchni babci w
Kurravaara. Sivving, z zakasanymi rkawami, sta przy piecu.
Na cikiej, eliwnej patelni smay patki misa renifera. Do
ugotowanych wanie ziemniakw doda mleko, maso, dwa
tka i za pomoc elektrycznego miksera zrobi puszyste
pure. Na zakoczenie oprszy wszystko sol i pieprzem.
Tjapp i Bella siedziay u stp Sivvinga jak posuszne cyrkowe
pudle, zahipnotyzowane pyncymi od pieca cudownymi
zapachami. Lova i Sara leay na materacu przed telewizorem i
oglday Wieczorynk.
- Wziem ze sob troch kaset wideo, gdybycie chciay
obejrze - zwrci si Sivving do dzieci. - Krl Lew i kilka
innych rysunkowych. Le tam w reklamwce.
Rebeka przegldaa nieuwanie stary numer Poradnika
Domowego. Z Sivvingiem przy piecu w kuchni zrobio si
ciasno i przytulnie. Gdy po raz drugi tego samego dnia pojawia
si u niego z prob o klucz, od razu zapyta, czy nie s godne, i
zaproponowa, e ugotuje im kolacj. Ogie pod blach hucza i
trzaska, szumiao w kominie.
W rodzinie Strandg w wydarzyo si co szczeglnego pomylaa. - Nie popuszcz jutro Sannie.
Spojrzaa na Sar. Sivving zdawa si nie przejmowa jej
milczc twarz zwrcon gdzie w inn stron.
Nie bd si tak cholernie stara - pomylaa. - Dam jej
spokj.
- Chyba potrzebuj troch rozrywki dla zabicia czasu powiedzia, wskazujc gow
dziewczynki. - Chocia wyglda na to, e teraz przez te filmy i

gry komputerowe dzieciaki nie potrafi si bawi na dworze.


Pamitasz Manfreda po drugiej stronie rzeki? Opowiada mi, e
latem byy u niego wnuki. W kocu zmusi je do wyjcia z
domu i zabawy na wieym powietrzu. W lecie w domu mona
siedzie tylko wtedy, gdy leje jak z cebra, powiedzia im. I
dzieciaki wyszy. Ale nie miay pojcia, co maj robi. Stay na
podwrku jak niemrawe sieroty. Po jakim czasie Manfred
zobaczy, jak stoj w kku ze splecionymi rkami. Kiedy je
zapyta, co robi, odpowiedziay, e modl si do Boga, eby
zesa ulew.
cign patelni z pieca.
- Suchajcie, moje panie, jedzenie na stole!
Obok misa i ziemniakw postawi plastikowy pojemnik po
lodach wypeniony konfitur z brusznic.
- Boe ty mj, co za dzieciaki! - zamia si. - Manfreda
zatkao.
*
Mns Wenngren siedzia na taborecie w przedpokoju i
odsuchiwa wiadomo zapisan na automatycznej sekretarce.
Wiadomo od Rebeki. Nie cign jeszcze paszcza i nie
zapali wiata. Odtworzy j trzy razy. Wsuchiwa si uwanie
w nagrany gos. Brzmia inaczej. Jak gdyby spucia go ze
smyczy. W pracy gos Rebeki chodzi posusznie przy nodze.
Nigdy mu nie pozwalaa zerwa si do biegu w poszukiwaniu
uczu, nigdy mu nie pozwalaa grzeba w duszy.
Dzikuj, e zaatwie t spraw z dziennikark powiedziaa. - Widocznie znalezienie koskiej gowy nie zajo
ci zbyt wiele czasu albo moe rozwizae to w zupenie inny
sposb? Mam wyczon komrk, bo co chwil dzwoni do
mnie dziennikarze. Ale regularnie odsuchuj poczt gosow i
sprawdzam poczt elektroniczn. Jeszcze raz dziki.
Dobranoc.
Zastanawia si, czy t zmian wida te w wygldzie Rebeki.
Jak wtedy, gdy spotka j w recepcji o pitej rano. On by po
caonocnych, mozolnych pertraktacjach, a ona wanie przysza
do pracy. Pieszo. Miaa rozwichrzone wosy, jeden kosmyk

przylepi si do policzka. Twarz bya zarowiona od rzekiego


powietrza, oczy lnice i prawie radosne. Zapamita jej
zaskoczenie. I niemale zawstydzenie. Zatrzyma si, zacz
rozmow, ale Rebeka, odpowiedziawszy co szybko,
przelizgna si obok niego i znikna w swoim biurze. Dobranoc - rzuci w pustk mieszkania.

I NASTA WIECZR, I NASTA PORANEK DZIE TRZECI


Kwadrans po trzeciej w nocy zaczyna pada nieg. Pocztkowo
lekki, pniej coraz bardziej gsty. Wysoko w niebiosach,
ponad pokadami grubych chmur przewala si szaleczo zorza
polarna. Wije si niczym w. Rozprzestrzenia ku uciesze
gwiazdozbiorw.
Kristina Strandgrd siedzi w metalizowanym volvo ma w
podziemnym garau. W pomieszczeniu jest ciemno. Jedynie w
samochodzie wieci si punktowa lampka do czytania. Kobieta
ma na sobie byszczcy, pikowany szlafrok i pantofle. Lewa
do spoczywa na kolanach, prawa zaciska si kurczowo na
kluczykach. Uszczelnia bram do garau zrolowanymi
dywanikami z gagankw. Drzwi z garau do domu zamkna
na klucz. Szpary midzy futryn a drzwiami zalepia papierow
tam.
Powinnam paka - pomylaa. - Powinnam by jak Rachel:
Krzyk usyszano w Rama, pacz i jk wielki. Rachel opakuje
swe dzieci i nie chce utuli si w alu, bo ich ju nie ma 13. Ale
ja nie czuj nic. Jakbym bya wyoona biaym szeleszczcym
papierem. To ja jestem chora w naszej rodzinie. Mylaam, e
jest inaczej, ale to ja jestem chora.
Wkada kluczyk do stacyjki. Ale nawet wtedy nie chc popyn
zy.
*
Sanna Strandgrd stoi w celi z czoem przycinitym do
zimnych, elaznych prtw w oknie ze szklanych pustakw.
Patrzy na ciek prowadzc do zielonych, blaszanych fasad
wzdu ulicy Konduktrsgatan. W snopie wiata latarni stoi w
niegu Wiktor. Jest zupenie nagi, jeli nie liczy ogromnych,
13 Mt 2, 18.

jasnopopielatych skrzyde, ktrymi otula swe ciao. Patki


niegu spadaj na jego gow niczym gwiezdny deszcz. Iskrz
si w tym wietle. Nie topniej na jego nagiej skrze. Wiktor
podnosi oczy i spoglda na siostr.
- Nie mog ci wybaczy - szepcze Sanna, rysujc palcem po
szkle. - Ale cud przebaczenia dokonuje si w sercu, wic jeeli
ty wybaczysz mnie, to moe...
Zamyka oczy i widzi Rebek. Jej rce s unurzane we krwi a
po okcie. Wyciga swoje ramiona i trzyma je w opiekuczym
gecie nad gow Sanny i Lovy.
- Przykro mi, Rebeko. Ale to ty musisz to zrobi - mwi.
Kiedy zegar na ratuszu wybija pit, Kristina Strandgrd
wyjmuje kluczyk ze stacyjki i wychodzi z samochodu. Odciga
zrolowane dywaniki od bramy garau. Odrywa papierow
tam z futryny i - zmit w kulk - chowa do kieszeni
szlafroka. A pniej przekracza prg kuchni i zagniata w niej
ciasto na chleb. Dodaje troch siemienia lnianego, bo przecie
Olof miewa zaparcia.
roda, 19 lutego
Wczenie rano w domu Anny Marii Melli zadzwoni telefon.
- Nie odbieraj - zachrypia Robert.
Ale rka kobiety, z wieloletniego przyzwyczajenia, signa po
suchawk.
Sven Erik Stlnacke.
- To ja - powiedzia krtko. - Masz zadyszk?
- Wanie szam po schodach.
- Zdya wyjrze przez okno? Przez noc napadao niegu jak
cholera.
- Mmmm.
- Dostalimy wyniki ekspertyzy z Linkping. Na nou nie ma
adnych ladw linii papilarnych. Zosta dokadnie wypukany i
wytarty. Ale to jest narzdzie zbrodni. U nasady ostrza, przy
rkojeci, znajdoway si ladowe iloci krwi Wiktora. Jego
krew zabezpieczono rwnie w zlewie kuchennym u Sanny

Strandgrd.
Anna Maria mlasna jzykiem o podniebienie.
- A von Post bzikuje. Chcia, ebymy znaleli obciajce
dowody rzeczowe. Zadzwoni do mnie o wp do szstej rano i
zacz wy o motywie i o tym, e musimy znale to tpe
narzdzie, ktrym potraktowano chopca w ty gowy.
- No, ale ma racj - odpowiedziaa Anna Maria.
- Mylisz, e ona to zrobia?
- To byoby cholernie dziwne. Ale ja nie jestem psycholok.
- W kadym razie von Post-Srost zamierza j znw przycisn.
- Co to znaczy przycisn?
- Nie wiem. Chce j w kadym razie jeszcze raz przesucha. I
wspomnia o przeniesieniu jej do aresztu w Lule.
- Do jasnej cholery - wybucha Anna Maria. - Czy on
naprawd nie pojmuje, e zastraszanie tej kobiety nic nie
pomoe? Zreszt planuj porozmawia z ni sama.
Uczestnictwo w przesuchaniu prokuratora daje tyle co nic.
- Bd ostrona. Nie zaczynaj przesucha za jego plecami, bo
jak si dowie, to rozpta pieko.
- Znajd sobie jaki pretekst do rozmowy. Lepiej, ebym to ja
przegia strun ni ty.
- Kiedy si pojawisz w komendzie? - zapyta. - Masz tutaj
jak ton papieru, przysza faksem z Linkping. Dziewczyny w
sekretariacie biegaj jak w ukropie, pytaj, czy wszystko trzeba
wpisa do rejestru, i s nadsane, bo faks by rano totalnie
zablokowany.
- To kopie fragmentw Biblii Wiktora. Powiedz dziewczynom,
e nie musz ich rejestrowa.
- No to kiedy przyjdziesz? - zapyta ponownie Sven Erik.
- To... troch potrwa - odpowiedziaa wymijajco. - Robert
musi odniey samochd
I tak dalej...
- Dobrze, dobrze. Spotkamy si, kiedy si zobaczymy.
Odoy suchawk.
- To na czym skoczylimy? - zamiaa si obuzersko Anna
Maria, spogldajc na
ma.

- Na tym - odpowiedzia ze miechem Robert.


Lea pod ni nagi i wdrowa domi przez jej ogromny brzuch
ku piersiom.
- Bylimy dokadnie tutaj - powiedzia, masujc jej ciemne
brodawki. - Dokadnie tutaj.
*
Rebeka Martinsson staa na podwrzu przed domem babci.
Umocowan na kiju szczotk ryow odnieaa samochd.
Wydobycie audi spod ogromnych iloci wieego puchu nie
byo atwym zadaniem. Czua, jak poci si pod czapk. Cigle
byo ciemno, cigle pada gsty nieg. Masy sypkiego pyu na
drogach i zero widocznoci. Czekaa j rednio wesoa podr
do miasta. O ile w ogle uda jej si std wyjecha. Sara i Lova
przyglday si jej przez kuchenne okno. Nie byo sensu, eby przysypywane niegiem - czekay na dworze albo marzy w
lodowatym samochodzie. Tjapp obiega dom i po chwili
znikna z pola widzenia. Po pierwszym sygnale komrki
Rebeka zaoya suchawk na ucho i przedstawia si
niecierpliwie:
- Rebeka.
- Tu Maria, hej! - zacza radonie jej koleanka. - Czyli
jednak odbierasz telefony? Spodziewaam si rozmowy z twoj
poczt gosow.
- Wanie zadzwoniam do ssiada i poprosiam o pomoc w
odnieaniu, ebym moga std wyjecha - dyszaa Rebeka. Musz odwie dzieci do szkoy i przedszkola, a tutaj pada na
potg. Nie mog si wygrzeba spod niegu.
- Musz odwie dzieci do przedszkola - przedrzeniaa
Maria. - Czy na pewno rozmawiam z Rebek Martinsson?
Mwisz jak sfrustrowana matka maych dzieci. Jedn nog w
przedszkolu, drug w pracy i cae szczcie, e wkrtce pitek i
e bdzie mona odetchn ze szklaneczk i paczk chipsw,
ogldajc Drog do gwiazd.
Rebeka rozemiaa si. Przez zason niegu przedzieray si w
szaleczym tempie Tjapp i Bella, wzbijajc wok siebie
tumany biaego puchu. Bella prowadzia. Gboki nieg

nie uatwia zadania Tjapp, ktra miaa o wiele krtsze nogi. Za


chwil na pewno pojawi si Sivving.
- Zdobyam informacje o wsplnocie, tak jak chciaa powiedziaa Maria. - I obiecaam Johanowi Dahlstrmowi, e
odwdzicz si kolacj, a to znaczy, e jeste mi winna wieczr
od gospody do gospody albo co w tym stylu. Mam ochot
pokaza si w Sturehof, eby mnie troch popodziwiano.
- To cakiem dobry interes. Dla ciebie oczywicie - dodaa
Rebeka, dyszc, i kolejny raz przecigna szczotk po masce
audi. - Najpierw twj Johan bdzie nalega, eby zapaci za
dzikczynn kolacj, a pniej ja sfinansuj twoje wyjcie do
luksusowej knajpy, eby moga zabysn rasowymi nogami.
- On nie jest moim Johanem, to po pierwsze. I bd wdziczna
i grzeczna, bo inaczej nie dostaniesz informacji.
- Jestem wdziczna i grzeczna - odpowiedziaa posusznie
Rebeka. - Dawaj!
- Okej, wic Johan powiedzia, e wsplnot obowizuj
szczeglne zasady prowadzenia rachunkowoci.
- O kuwa!
- Nigdy nie zajmowaam si organizacjami nonprofitowymi.
Co to znaczy? - zapytaa Maria.
- To znaczy, e maj status organizacji poytku publicznego,
zwolnionej z pacenia podatku dochodowego i majtkowego.
Nie skadaj adnych deklaracji i sprawozda podatkowych w
urzdzie skarbowym. Nie ma moliwoci sprawdzenia ich
dziaalnoci.
- Jeeli chodzi o Wiktora Strandgrda, wsplnota pacia mu
do kiepsk pensj. W kadym razie w cigu dwch ostatnich
lat. adnych innych dochodw. adnego majtku. adnych
nieruchomoci. adnych papierw wartociowych.
W nacignitej gboko na oczy futrzanej czapce, z ogromn
szufl w rku wkroczy na podwrze Sivving. Szed ze
spuszczon gow, nie zauway powitalnego skinienia Rebeki.
Psy rzuciy si ku niemu i zaczy radosny taniec wok jego
ng.
- Pastorowie wycigaj czterdzieci pi tysicy miesicznie cigna Maria.

To nieprzyzwoicie dobra pensja jak dla pastora skomentowaa Rebeka.


- Thomas Sderberg posiada do wypchany portfel akcji, p
baki mniej wicej. Jest te wacicielem niezabudowanej
nieruchomoci na wyspie Vrmd.
- Sztokholmskiej Vrmd?
- Tak, warto dla celw podatkowych: czterysta dwadziecia
tysicy. A przecie na rynku moe by warta ile bd. Dom Vesy
Larssona jest wart milion dwiecie. Wybudowany
do niedawno. Wyceniony w ubiegym roku. Larsson wzi
milionow poyczk. Prawdopodobnie na dom.
- A Gunnar Isaksson? - zapytaa Rebeka.
- Nic specjalnego. Troch obligacji, troch oszczdnoci w
banku.
- Okej. A wsplnota jako organizacja? Posiada jakie spki?
Za plecami Rebeki pojawi si Sivving.
- Hej! Mwisz do siebie? - wykrzykn jowialnie.
- Poczekaj chwilk - rzucia w mikrofon i odwrcia si do
ssiada. Sponad szalika wyzieraa mu tylko niewielka cz
twarzy. Na czapce zdy si utworzy kopczyk niegu. Rozmawiam przez telefon - odpowiedziaa, wskazujc na
kabelek czcy komrk ze suchawk. - Nie mog ruszy z
miejsca. Przy kadej prbie koa buksuj.
- Mwisz do telefonu przez kabelek? - zapyta. - Boe, zmiuj
ty si, niedugo bd wszywa telefon pod czaszk ju na
oddziale pooniczym. Rozmawiaj, nie przeszkadzaj sobie.
Zacz odgarnia nieg przed samochodem.
- Halo! - powiedziaa Rebeka do mikrofonu.
- Jestem, jestem. Wsplnota nie ma nigdzie adnych
udziaw, ale sprawdziam te pastorw i ich rodziny. ony s
wspudziaowczyniami w spce handlowej VictoryPrint.
- Sprawdzia t firm?
- Nie, ale decyzje o wymiarze podatku s jawne, moesz sama
zajrze do urzdu skarbowego. Nie chciaam jeszcze raz pyta
Johana. By rednio zadowolony, gdy okazao si, e musi
ciga informacje z obcych sieci transakcji.
- Serdeczne dziki. Teraz musz pomc Sivvingowi w

odnieaniu. Zadzwoni pniej.


- Bd ostrona - powiedziaa Maria, zanim odoya
suchawk.
*
Noc opuszczaa Sann Strandgrd niespiesznie. Odpywajc
przez szklane luksfery i cikie stalowe drzwi, ustpowaa
miejsca nieprzejednanemu dniu. Duo jeszcze czasu miao
upyn, zanim na dworze zrobi si zupenie jasno. Na razie
ciemno pod sufitem rozpraszao jedynie wdzierajce si przez
okno blade wiato latarni. Sanna leaa nieruchomo na pryczy.
Jeszcze chwilk, prosia, ale miosierny sen znikn
bezpowrotnie.
Wydao si jej, e nie ma czucia w twarzy. Wysunit spod
kodry rk dotkna ust. I do staa si przez chwil mikkimi
wosami Sary. A nos rozpamitywa zapach Lovy. Cigle jeszcze
pachnie jak mae dziecko, chocia powoli staje si du
dziewczynk. Ciao Sanny odpryo si i rozpyno we
wspomnieniach. Sypialnia w mieszkaniu. Wszystkie cztery w
ku. Lova z ramionami zarzuconymi na jej szyj. Sara
przytulona do jej plecw. I Tjapp leca na stopach crki.
Czarne apki przebieraj dzielnie nawet we nie. Wszystko
miaa wytatuowane na skrze, zapisane wewntrz doni i ust.
Cokolwiek si stanie, ciao zapamita.
Rebeka - pomylaa. - Nie utrac ich. Rebeka to zaatwi. Nie
bd paka. To i tak nic nie pomoe.
Godzin pniej drzwi celi uchyliy si delikatnie. Przez szpar
do rodka wpyno wiato z korytarza i kto zapyta szeptem:
- Nie pisz?
To bya Anna Maria Mella. Policjantka z dugim warkoczem i
ogromnym brzuchem.
W strudze wiata ukazaa si znajoma twarz.
- Chciaam zapyta, czy chcesz niadanie. Mog by kanapka i
herbata?
Gdy Sanna przytakna, policjantka wysza, nie domykajc
drzwi.
Z korytarza dobieg j zmczony gos stranika:

- Do jasnej cholery! Pani Mella!


- Eeee, daje pan spokj. C ona moe zrobi? Myli pan, e
opuci cel i wysadzi drzwi pancerne?
Ona z pewnoci jest dobr mam - pomylaa Sanna. - Tak,
ktra zostawia uchylone drzwi, eby dzieci syszay jej
krztanin w kuchni. Tak, ktra nie gasi lampki nocnej, gdy
straszy ciemno.
Po paru minutach Anna Maria wrcia, niosc w jednej rce
dwie kanapki z ogrkiem, a w drugiej kubek z herbat. Pod
pach miaa jaki segregator. Zatrzasna drzwi nog. Kubek
by troch obity i nalea kiedy do najlepszej babci na
wiecie.
- Oj! - wykrzykna Sanna, siadajc na pryczy. - Mylaam, e
w mamrze karmi tylko chlebem i wod.
- No, przecie to jest chleb i woda - zamiaa si Anna Maria. Mog si przysi?
Sanna zrobia zapraszajcy gest i komisarz usiada w nogach
posania. Segregator pooya na pododze.
- Opad - powiedziaa Sanna midzy ykami herbaty,
wskazujc gow brzuch policjantki. - To ju chyba niedugo?
- Tak, ju niedugo - umiechna si Anna Maria.
Przez chwil panowao midzy nimi milczenie. Sanna jada
kanapki, odgryzajc niewielkie ksy. Ogrek chrupa midzy
zbami. Anna Maria patrzya przez okno na padajcy gsto
nieg.
- Morderstwo twojego brata miao cechy, jak by to powiedzie,
religijne - odezwaa si zamylona. - W jaki sposb rytualne.
Sanna przestaa przeuwa. Ks chleba zacz rosn w jej
ustach.
- Wykute oczy, odrbane donie, wielokrotnie zadane rany mwia dalej policjantka. - Miejsce, w ktrym leay zwoki. W
rodku przejcia do otarza. I adnych ladw walki czy
przemocy.
- Jak baranek ofiarny - wyszeptaa Sanna.
- Wanie - zgodzia si z ni Anna Maria. - I przyszed mi na
myl fragment Pisma witego: oko za oko, zb za zb.
- To z jednej z Ksig Mojeszowych - powiedziaa Sanna i

podniosa lec na pododze Bibli.


Znalazszy odpowiedni stron, przeczytaa na gos:
- Jeeli za ona poniesie jak inn szkod, wwczas on odda
ycie za ycie, oko za oko, zb za zb... - zrobia przerw i
przejrzaa szybko reszt tekstu, zanim przeczytaa go
policjantce: - rk za rk, nog za nog, oparzenie za
oparzenie, ran za ran, siniec za siniec 14
- Kto mia powd do zemsty? - zapytaa Anna Maria.
Sanna zwlekaa z odpowiedzi, pozornie bez celu kartkujc
Bibli.
- W Starym Testamencie czsto pozbawiaj ludzi wzroku odezwaa si w kocu. - Filistyni wyupili oczy Samsonowi.
Ammonici zaproponowali oblonym w Jabesz przymierze,
pod warunkiem e wykluj kademu prawe oko.
Ucicha na dwik klucza w zamku. W otwartych drzwiach
ukaza si stranik z Rebek Martinsson. Jej wosy opaday
mokrymi strkami na ramiona. Z oczu spywaa rozpuszczona
mascara. Nos przypomina wciekle czerwony, kapicy kran.
- Dzie dobry! - przywitaa si, rzucajc kwane spojrzenie w
kierunku umiechnitych kobiet na pryczy. - Tylko o nic nie
pytajcie!
Stranik powrci na swj posterunek, Rebeka cigle staa w
drzwiach.
- Odmawiacie porann modlitw?
- Rozmawiaymy o wykutych oczach w Biblii - odpowiedziaa
Sanna.
- Na przykad o tym: oko za oko, zb za zb - dorzucia Anna
Maria.
- Mmmm - zastanawiaa si Rebeka. - Ten sam motyw
pojawia si jeszcze w ktrej Ewangelii: Jeli twoje oko jest dla
ciebie powodem grzechu... i tak dalej. Gdzie to jest?
Sanna przewracaa stronice Biblii.
- U Marka - powiedziaa po chwili. - Tutaj, Marek 9, 43 i
nastpne. Jeli zatem twoja rka jest dla ciebie powodem
grzechu, odetnij j; lepiej jest dla ciebie uomnym wej do
ycia [wiecznego], ni z dwiema rkami pj do pieka w ogie
14 Wj 21, 23-25.

nieugaszony. I jeli twoja noga jest dla ciebie powodem


grzechu, odetnij j; lepiej jest dla ciebie chromym wej do
ycia, ni z dwiema nogami by wrzuconym do pieka. Jeli
twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyup je; lepiej jest
dla ciebie jednookim wej do krlestwa Boego, ni z
dwojgiem oczu by wrzuconym do pieka, gdzie robak ich nie
ginie i ogie nie ganie15.
- Ojojoj! - wykrzykna Anna Maria z emfaz.
- Dlaczego zaczycie o tym rozmawia? - zapytaa Rebeka,
cigajc paszcz.
Sanna odoya Bibli.
- Pani komisarz powiedziaa, e morderstwo Wiktora by
mogo by rytualne.
W celi zapado niewygodne milczenie. Rebeka przygldaa si
policjantce z surow min.
- Nie chc, eby rozmawiaa z Sann o morderstwie podczas
mojej nieobecnoci - powiedziaa ostrym tonem.
Anna Maria pochylia si z wysikiem do przodu, podniosa z
podogi segregator, wstaa z pryczy i spojrzaa Rebece w oczy.
- Nie planowaam tego - powiedziaa. - Po prostu tak wyszo.
Pjd z wami do sali widze. Rebeko, gdy bdziecie gotowe,
popro stranika, eby odprowadzi Sann do azienki, dobrze?
Spotkamy si w pokoju przesucha za czterdzieci minut.
Podaa Rebece segregator.
- Prosz - umiechna si pojednawczo. - Kopie fragmentw
Biblii Wiktora, o ktrych mwia. Naprawd mam nadziej, e
bdzie nam si dobrze wsppracowa.
Zero dla ciebie, pomylaa Rebeka, kiedy policjantka opucia
cel.
Gdy zostay same, opada na krzeso i z zacit twarz
obserwowaa Sann, ktra stojc przed oknem, przygldaa si
spadajcym z nieba patkom niegu.
- Kto mg zostawi ten n w twoim mieszkaniu? - zapytaa
Rebeka.
- Nikt mi nie przychodzi do gowy. Wiem dokadnie tyle, ile
wiedziaam wczeniej, czyli nic. Spalam. Obok ka pojawi si
15 Mk 9, 43-48.

Wiktor. Posadziam Lov na sankach, wziam Sar za rk i


poszam do kocioa. I tam go znalazam.
Umilky. Rebeka otwara segregator od Anny Marii. Pierwsza
kopia przedstawiaa tyln stron widokwki bez znaczka.
Wpatrujc si w charakter pisma, Rebeka poczua
przeszywajcy ciao chd. Te same rozstrzelone, kolawe
litery, jakby autor pisa w grubych rkawicach albo niewaciw
rk.
To, co zrobilimy, w oczach Boga nie jest wystpkiem.
Kocham ci.
- Co ci jest? - zapytaa przeraona Sanna, widzc blednc
twarz Rebeki.
Nie mog jej powiedzie o kartce za wycieraczk samochodu pomylaa. - Strawi j niepokj. Umrze ze strachu o dzieci.
- Nic - odpowiedziaa. - Ale posuchaj tego.
Przeczytaa gono tre kartki.
- Kto go kocha, Sanno?
Sanna spucia oczy.
- Nie wiem. Mnstwo ludzi.
- Rzeczywicie nic nie wiesz - zauwaya z przeksem Rebeka.
Czua narastajc irytacj. Co tu si nie zgadzao, ale nie
moga na to co wpa.
- Pokcia si z Wiktorem przed jego mierci? Dlaczego nie
pozwolia ani jemu, ani waszym rodzicom odbiera
dziewczynek?
- Ju ci przecie mwiam - odpowiedziaa niecierpliwie. Wiktor na pewno przekazaby je mamie i tacie.
Rebeka wyjrzaa zamylona przez okno. Patrik Mattsson. Na
tamie wideo widziaa, jak zapa Wiktora za rce, a Wiktor si
wyrwa.
- Jeeli mam zdy przed przesuchaniem, to musz wzi
prysznic teraz - zakomunikowaa Sanna.
Rebeka skina gow, nieobecna. Wanie postanowia, e
porozmawia z Patrikiem.
Wyrwaa j z zadumy Sanna, gaszczc pospiesznie po wosach.
Kocham ci, Rebeko - wyznaa agodnie. - Moja
najukochasza siostro.

Wzruszajce, kuwa, jak wszyscy czowieka kochaj pomylaa Rebeka. - Kami,


oszukuj i zjadaj na niadanie, a wszystko z czystej mioci.
Rebeka i Sanna siedz przy kuchennym stole. Sara ley w
pokoju, na fotelu sako i sucha Jojje Wadeniusa. To jej
poranny rytua. Kleik, Jojje i sako. Z radia w kuchni sycha
Jedynk. Pomaraczowa, adwentowa gwiazda cigle wisi w
oknie,
chocia
to
ju
luty.
Ale
takie
resztki
boonarodzeniowych dekoracji i troch dodatkowego wiata
s tu potrzebne, eby ludzie dotrwali do przedwionia. Sanna
przygotowuje kanapki. Gdy ekspres do kawy wyda ostatni
bulgot i zamilknie, Sanna rozleje czarny napj do kubkw i
postawi je na stole.
Nudnoci przechodz przez Rebek jak potna fala. Zrywa
si od stou i pdzi do azienki, ale nie zdy nawet podnie
klapy. Prawie caa zawarto odka wyleje si na sedes i
posadzk.
Sanna w zielonym, skosmaconym szlafroku staje w drzwiach
i obserwuje niespokojnie koleank, ktra wanie z kcika
ust wyciera rk nitk liny i wymiocin. Rebeka odwraca
gow , pojmuje, e Sanna zrozumiaa.
- Kto? - pyta Sanna. - Wiktor?
- Ma prawo wiedzie - twierdzi Sanna.
Znw siedz przy stole. Kaw wylay do zlewu.
- Dlaczego? - pyta ostro Rebeka.
Czuje si jak zamknita w kapsule z grubego szka. Ju od
jakiego czasu. Ciao budzi si wczeniej ni ona. Usta
otwieraj na widok szczoteczki do zbw. Rce zacielaj
ko.
Nogi id do szkoy imienia Hjalmara Lundbohma. Czasami
Rebeka zatrzymuje si w poowie drogi i zastanawia, czy to
nie sobota. Czy w ogle musi i do szkoy. To dziwne, ale
nogi zawsze maj racj. Rebeka przychodzi do waciwej
klasy, w odpowiednim dniu i o odpowiedniej godzinie. Ciao
radzi sobie cakiem dobrze bez jej udziau. Unika kocioa.
Nieobecno tumaczy nauk, gryp albo wyjazdem do babci

w Kurravaara. A Thomas Sderberg ani o ni nie pyta, ani


nie dzwoni.
- Poniewa to jest jego dziecko - tumaczy Sanna. - Prdzej
czy pniej i tak to zrozumie. To znaczy za kilka miesicy
bdzie wida.
- Nie - gos Rebeki jest bezbarwny. - Nie bdzie wida.
Przyglda si Sannie, do ktrej wanie dociera sens
wypowiedzianych sw.
- Nie, Rebeko, prosz... - krci gow.
Oczy nabiegaj jej zami, chwyta Rebek za rk, ona
wyrywa si, wstaje, wkada buty i puchow kurtk.
- Kocham ci, Rebeko - woa za ni. - Nie rozumiesz, e to
dar? Pomog ci...
Milknie pod pogardliwym spojrzeniem Rebeki.
- Wiem - koczy cicho. - Uwaasz, e nie potrafi
zaopiekowa si ani sob, ani Sar...
Chowa twarz w doniach i wybucha nieukojonym paczem.
Rebeka wychodzi z mieszkania. Tucze si w niej wcieko.
Rce zaciskaj w rkawicach. Mogaby teraz kogo zabi.
Obojtnie kogo.
Sanna chwyta telefon i wystukuje numer. Odbiera Maja, ona
Thomasa Sderberga.
*
Patrik Mattsson obudzi si w swoim mieszkaniu kwadrans po
jedenastej. Z przedpoudniowego snu wyrwa go dwik
przekrcanego w zamku klucza. A po chwili gos matki. Kruchy
jak jesienny ld. Peen niepokoju. Sysza, jak woa jego imi,
kiedy przechodzi obok azienki. Zatrzymaa si w progu pokoju,
zawoaa jeszcze raz. W kocu zapukaa do drzwi.
- Halo! Patrik!
Powinienem odpowiedzie, pomyla.
Przesun si odrobin, terakota chodzia mu przyjemnie
twarz. Musia tu zasn. Na pododze w azience. Zwinity w
kbek jak pd. W ubraniu.
Ponownie gos matki. Niecierpliwe pukanie.
- Halo! Patrik, otwrz, prosz! Dobrze si czujesz?

Nie, nie czuj si dobrze. Nigdy ju nie bd si dobrze czu.


Usta uformoway imi. Ale nie potrafi przez nie przej aden
dwik.
Wiktor. Wiktor. Wiktor.
Matka zacza szarpa za klamk.
- Patrik, otwrz natychmiast! Bo zaraz zadzwoni po policj i
oni te drzwi wywa! Boe drogi. Uklkn. W gowie dudnia
wiertarka udarowa. Doskwiera bl biodra
umczonego twardym podoem.
- Ju id - wychrypia. - Troch... le si czuj. Chwileczk.
Cofna si przed otwieranymi drzwiami.
- Jak ty wygldasz! Jeste chory?
- Tak.
- Zadzwoni i powiedzie, e dzisiaj nie przyjdziesz?
- Nie. Musz lecie.
Spojrza na zegarek.
Posza za nim do pokoju. Na pododze walay si skorupy
doniczek. Wymitoszony dywan spoczywa gdzie w kcie.
Jeden z foteli sta do gry nogami.
- Co tutaj si dziao? - zapytaa sabym gosem.
Odwrci si i obj jej ramiona.
- To ja sam, mamo. Ale nie bj si. Ju mi lepiej.
Skina ze zrozumieniem gow, ale widzia, e zbiera si jej na
pacz. Odwrci si.
- Musz i do grzybiarni.
- Zostan tu i posprztam - powiedziaa, podnoszc z podogi
szklank.
- Nie, mamo. Prosz, naprawd nie musisz... - wzbrania si
przed jej uleg trosk.
- Ze wzgldu na mnie - wyszeptaa, prbujc zowi jego
spojrzenie.
Przygryza doln warg, cigle walczya z paczem.
- Wiem, e nie chcesz mi si zwierza. Ale jeli pozwolisz mi tu
posprzta, to... - przekna jeszcze raz - to przynajmniej bd
miaa poczucie, e co dla ciebie zrobiam.
Opuciwszy ramiona, zmusi si, by obj j na poegnanie.
- Okej! Jeste bardzo mia.

Wybieg z mieszkania.
Wsiad do golfa, przekrci kluczyk w stacyjce. Ruszy z kopyta
z wcinitym sprzgem. Przez moment ryk silnika zaguszy
jego myli.
Tylko nie zacznij teraz paka, upomnia si na wszelki
wypadek.
Przesun wsteczne lusterko, obejrza pospiesznie swoj twarz.
Zapuchnite oczy. Zmczone strki na gowie. Gruchn
guchym miechem, ktry zabrzmia jak kaszel. Zdecydowanym
ruchem odepchn lusterko.
Ju nigdy nie bd o nim myla - obieca sobie. - Nigdy
wicej.
Wjedajc na Gruvvgen, wpad w lekki polizg. Przyspieszy
pod gr, w kierunku Lappgatan. Jecha na pami, w gstym
niegu widoczno bya rwna zeru. Odnieone wczesnym
rankiem drogi zasypywa nieustannie biay py, ktry
zdradziecko rozstpowa si pod oponami. Patrik docisn
peda gazu. Od czasu do czasu koa lizgay si bezwolnie,
przetaczajc samochd w lewo.
Na skrzyowaniu z Lappgatan nie mia szans, samochd po
prostu zelizgn si na drug stron jezdni. Kcikiem oka
dostrzeg kobiet z dzieckiem na fiskich sankach. Cofna
byskawicznie dwulad za zway niegu, uniosa rk i
najprawdopodobniej pokazaa mu rodkowy palec. Przy kaplicy
lestadian zmienio si podoe. W niegu ubitym koami
samochodw utworzyy si niebezpieczne koleiny, a golf dalej
chcia jecha po swojemu. Patrik nie pamita pniej, w jaki
sposb pokona skrzyowanie z ulic Hjalmara Lundbohma.
Czy na pewno zatrzyma si na wiatach?
Przejecha obok budki, machajc stranikowi rk. Zaczytany
w gazecie mczyzna nawet nie spojrza w gr. Patrik
zatrzyma si przy bramce wjazdowej do tunelu prowadzcego
do kopalni. Dra na caym ciele. Szuka w kieszeni papierosw,
ale jego palce nie byy w stanie wykona najprostszej
czynnoci. Czu si pusty w rodku. To dobrze. Przez ostatnie
pi minut nie pomyla o Wiktorze ani razu. Zacign si
gboko.

- Spokojnie - szepta do siebie - tylko spokojnie.


Moe powinien by zosta w domu? Ale uwiziony cay dzie w
mieszkaniu, chybaby wyskoczy przez balkon.
Oooo, nie prbuj nawet - szydzi z siebie samego. - Jakby
mia na tyle odwagi! Rozbijanie filianek i doniczek to jedyne,
na co ci sta.
Opuci boczn szyb i wycign rk, eby woy przepustk
do czytnika.
Gdy czyja do zacisna si na jego przegubie, wzdrygn si
tak mocno, e popi z papierosa spad mu na kolana. odek
cisn si ze strachu. Po chwili ujrza znajom twarz.
- Rebeka Martinsson - stwierdzi ze zdumieniem.
nieg zatrzymywa si w jej ciemnych wosach, biae patki
topniay na nosie.
- Chc z tob porozmawia - poprosia.
Skin w stron miejsca dla pasaera.
- No to wskakuj!
Zawahaa si. Przypomniaa sobie wiadomo na samochodzie.
Wystpny musi umrze, ostrzegam ci.
- Its now or never, jak piewa Elvis - zachci Patrik,
przechylajc si nad siedzeniem, by otworzy drzwi.
Spojrzaa na drog do kopalni. Czarn dziur prowadzc w
gb ziemi.
- Okej, ale mam psa w samochodzie. Za godzin musz by z
powrotem.
Rebeka obesza samochd, usiada obok kierowcy i zatrzasna
drzwi.
Nikt nie wie, gdzie jestem, pomylaa, gdy Patrik wsun
przepustk w szpar czytnika. Szlaban unis si powoli.
Patrik puci sprzgo i zaczli zjeda w d. Przed nimi
byszczay przymocowane do cian wiateka odblaskowe, za
nimi zamykaa si ciemno. Jak cika, aksamitna
kurtyna.
Podtrzymujc konwersacj, Rebeka miaa wraenie, e cignie
na smyczy niechtnego
psa.
- Zatykaj mi si uszy. Dlaczego?

- Rnica wysokoci.
- Jak gboko mamy zjecha?
- Piset czterdzieci metrw...
- A wic zostae hodowc grzybw?
Brak odpowiedzi.
- Shitake, nigdy ich nie jadam. Sam si tym zajmujesz?
- Nie.
- Aha, jest was wicej? Nie jeste tutaj teraz sam?
Brak odpowiedzi, szybka jazda w d.
Patrik zaparkowa przed podziemnym warsztatem. Nie byo tu
adnych drzwi, tylko wielki otwr wykuty w skale. Wewntrz
krztali si mczyni w kombinezonach i kaskach. W rkach
trzymali rne narzdzia. W oczekiwaniu na reperacj niczym
potne potwory stay w rzdach maszyny wiertnicze firmy
Atlas Copco.
- Tdy - wskaza drog Patrik.
Rebeka podya za nim, patrzc jeszcze przez chwil na
pracownikw warsztatu. Chciaa, eby ktry j zobaczy.
Po obu stronach wznosiy si czarne skay. Wypywajca tu i
wdzie woda farbowaa kamienne ciany na zielono.
- To mied - wyjani Patrik, odpowiadajc na pytanie Rebeki.
Zgasi papierosa o podeszw i otworzy cikie stalowe drzwi.
- Mylaam, e pod ziemi obowizuje zakaz palenia.
- A niby dlaczego? Tutaj nie ma adnych gazw wybuchowych
ani czego w tym rodzaju.
Zamiaa si.
- To wietnie. W takim razie moesz si ukrywa piset
metrw pod ziemi i popala do woli.
Przytrzymujc drzwi, zrobi zapraszajcy gest do rodka.
- Nigdy nie zrozumiaam tej listy grzechw, ktra obowizuje
we wsplnocie - powiedziaa, odwracajc si, by nie mie
Patrika za plecami. - Nie pal. Nie pij alkoholu. Nie
chod na dyskoteki. Skd oni to wzili? O nieumiarkowaniu w
jedzeniu i piciu, o niedzieleniu si z potrzebujcymi, o
grzechach wymienianych w Biblii nie mwi si nic.
Drzwi zamkny si za nimi z oskotem. Patrik wczy wiato.

Pomieszczenie przypominao spory bunkier. Z sufitu zwisay


umocowane na szynach stalowe pki, na ktrych leao co
przypominajcego ogromne kiebasy albo opakowane w plastik
bale drewna. Rebeka pytaa, Patrik odpowiada.
- Owinite foli trociny olchy - wyjania. - Zaszczepione
grzybni. Gdy pole odpowiednio dugo, wystarczy cign
foli i wstrzsn drewno rk. Wtedy zaczynaj rosn
grzyby, a po piciu dniach mona zbiera.
Znikn za plastikow kotar w dalszej czci pomieszczenia.
Po chwili wrci z kilkoma klocami obronitymi shitake.
Pooy je na stole i wprawn rk zacz zbiera dojrzae
owocniki, ktre jeden po drugim wrzuca do kartonowego
puda. W powietrzu rozszed si zapach grzybw i wilgotnego
drewna.
- Tutaj na dole jest odpowiedni klimat. Lampy zapalaj si i
gasn automatycznie, robic superkrtkie dni i noce. Koniec
niezobowizujcej gadki. O co ci chodzi, Rebeko?
- Chc porozmawia o Wiktorze.
Popatrzy na ni bez wyrazu. Rebeka odniosa wraenie, e
powinna bya ubra si inaczej. Prociej. Teraz stali obok
siebie, kady z innej planety, i prbowali nawiza dialog. Ona
w swoim cholernym paszczu i drogich rkawiczkach.
- Kiedy tutaj mieszkaam, bylicie sobie bliscy.
- Tak.
- Jaki by? Chodzi mi o to, jaki by po moim wyjedzie.
Po drugiej stronie draperii wczy si z sykiem system
zraszajcy. Wytryskujca z sufitu woda spywaa po sztywnym,
przeroczystym plastiku.
- By perfekcyjny. Pikny. Oddany. By dobrym mwc. Ale
mia srogiego Boga. Gdyby y w redniowieczu, zostaby
biczownikiem, ktry na poranionych nogach wdruje do
witych miejsc.
Patrik zebra grzyby z ostatniej beli i rozoy je w kartonie.
- W jakim sensie zosta biczownikiem? - zapytaa Rebeka.
Patrik zajmowa si nieustannie grzybami, mona byo odnie
wraenie, e rozmawia bardziej z nimi ni z ni.
- No wiesz. Wyrzeknij-si-wszystkiego-co-nie-ma-zwizku-z-

Bogiem. Nie suchaj innej muzyki ni chrzecijaska, bo w


przeciwnym razie ryzykujesz wpyw zych duchw.
Przez pewien czas mia ochot sprawi sobie psa, ale pies
zabiera czas, a czas naley do Boga, wic nic z tego nie wyszo.
Pokrci gow.
- Powinien by kupi sobie tego psa - dokoczy.
- Ale jaki by? - zapytaa ponownie Rebeka.
- Przecie ju powiedziaem. Perfekcyjny. Wszyscy go kochali.
- A ty?
Nie odpowiedzia.
Nie przyszam tutaj po to, eby poznawa tajniki uprawy
grzybw, pomylaa.
- Myl, e ty te go kochae.
Patrik wcign powietrze nosem, zacisn usta i wbi oczy w
sufit.
- Wiktor to jedno wielkie oszustwo - wyrzuci z siebie. - Teraz
ju nic nie gra adnej roli. I ciesz si, e nie yje.
- Co masz na myli? Jakie oszustwo?
- Rebeko, daj sobie spokj. Przesta docieka.
- Napisae do niego kartk? O tym, e go kochasz i e to, co
robicie, nie jest wystpkiem?
Patrik ukry twarz w doniach i potrzsa gow.
- Bylicie ze sob w zwizku?
Zapaka.
- Zapytaj Ves Larssona - ka. - Zapytaj go o ycie seksualne
Wiktora!
Nagle zacz szuka w kieszeni chusteczki do nosa. Nie
znalazszy jej, wytar nos rkawem swetra. Rebeka zrobia krok
do przodu.
- Nie dotykaj mnie! - krzykn.
Zamara w miejscu.
- Czy ty wiesz, czego dasz? Ty, ktra ucieka, gdy ycie
okazao si zbyt trudne...
- Tak szepna. Unis gwatownie rce.
- Czy ty rozumiesz, e mog zburzy ca wityni? Zostanie
tylko popi. Ze rda Mocy i z caej wsplnoty, i ze szkoy...
Wszystko si rozsypie! Gmina bdzie moga otworzy tutaj

lodowisko do hokeja.
- A prawda was wyzwoli - przypomniaa Rebeka.
Zamilk.
- Wyzwoli! - splun. - Czyby czua si wyzwolona?
Rozglda si, jakby czego szukajc.
Szuka noa, przeszo Rebece przez myl.
Uczyni gest, ktry mg oznacza: poczekaj! cinite palce,
otwarta do. I znikn w drugiej czci bunkra. Usyszaa
odgos zamykanych drzwi, pniej zapada cisza. I tylko
kapice krople za kotar. Szum prdu w jarzeniwkach.
Upyna minuta. Rebeka pomylaa o mczynie, ktry zgin
w kopalni w latach szedziesitych. Zjecha w d i nigdy nie
wyjecha. Jego samochd sta na parkingu, ale on sam znikn.
Bez ladu. Nie znaleziono zwok. Nie znaleziono nic. Nigdy.
A Tjapp w samochodzie na parkingu przed kopalni? Jak dugo
yaby, gdyby Rebeka nie wrcia? Czy zaczaby szczeka,
liczc na to, e zauway j jaki przechodzie? A moe
pooyaby si tylko i zasna, przysypana niegiem?
Podesza do drzwi i z wielk ulg odkrya, e nie s zamknite
na klucz.
Przez ca drog do podziemnego warsztatu powstrzymywaa
si, eby nie zacz biec. Strach znikn dopiero na widok ludzi,
na odgos haaliwych narzdzi i wyklepywanej blachy.
Z pomieszczenia wyszed mczyzna. cign kask i skierowa
kroki do zaparkowanego nieopodal samochodu.
- Jedzie pan na gr?
- A co? - umiechn si. - Chce si pani ze mn zabra?
Siedzc obok kierowcy, czua na sobie jego rozbawiony i
zaciekawiony wzrok. Chocia w ciemnoci oczywicie niewiele
widzia.
- No wic jak? - odezwa si. - Czsto tu pani zaglda?
*
Tjapp przywitaa Rebek spojrzeniem penym wyrzutu.
- Przykro mi, dziewuszko - powiedziaa Rebeka, gdy z
poczuciem winy otwieraa drzwi samochodu.
- Zaraz odbierzemy Sar i Lov, a pniej pobawimy si dobr

chwil, obiecuj. Ale najpierw musimy zahaczy o pewien


urzd i sprawdzi jedn rzecz w ich komputerze, dobrze?
Przedzierajc si przez zadymk, dotara do lokalnego urzdu
skarbowego.
- Mam nadziej, e wszystko wkrtce si skoczy. Cho akurat
teraz nie wyglda to rowo. Nie mog tego zebra do kupy.
Leca na przednim siedzeniu Tjapp suchaa uwanie. Z
przechylon gow i zatroskanym wyrazem pyska sprawiaa
wraenie, e rozumie kade sowo.
Dokadnie jak Jussi, babciny pies - pomylaa Rebeka. - To
samo mdre spojrzenie.
Przypomniaa sobie, jak mczyni we wsi zwykli byli
rozmawia z Jussi, ktry chadza, dokd chcia i kiedy chcia.
Brakuje mu tylko zdolnoci mwienia, wzdychali.
Twoja pani nie miaa si dzisiaj dobrze podczas
przesuchania - kontynuowaa Rebeka. - Przyciskana przez
innych, kurczy si i jakby ulatnia przez okno. Nieobecna
duchem i nonszalancka doprowadza prokuratora do biaej
gorczki.
Urzd skarbowy znajdowa si w tym samym ceglanym
budynku co komisariat. Zaparkowawszy, Rebeka rozejrzaa si
dookoa. Cigle nie opuszczao jej nieprzyjemne uczucie z
poprzedniego dnia, kiedy znalaza kartk za wycieraczk.
- Pi minut - zakomunikowaa suczce, zamykajc drzwi.
Wrcia po dziesiciu. Woya cztery komputerowe wydruki do
schowka i potarmosia Tjapp midzy uszami.
- Teraz im, kuwa, poka! - nie krya triumfu. - Teraz niech
lepiej odpowiadaj na pytania! Zdymy jeszcze zrobi jedn
rzecz, zanim odbierzemy dziewczynki.
Wjechaa na gr Sandstensberget, na ktrej sta Krysztaowy
Koci. Tjapp wyskoczya z samochodu jak strzaa.
Moliwe, e bdzie mi potrzebny sprzymierzeniec, pomylaa
Rebeka.
Idc po stromym zboczu w kierunku kawiarni i ksigarni,
czua, jak przyspieszyo jej serce. Ryzyko, e spotka kogo

znajomego, byo do due. Byle tylko nie by to ktry z


pastorw albo z Rady Starszych.
Zreszt jakie to ma znaczenie - wmawiaa sobie samej. Rwnie dobrze mog spotka ich teraz.
Tjapp biegaa od jednego supa do drugiego, odczytujc i
zostawiajc wiadomoci. Przechodzio tdy wczeniej kilku
nieznanych jej psich chopcw.
W ksigarni oprcz modej sprzedawczyni nie byo nikogo.
Rebeka widziaa j po raz pierwszy. Miaa krtkie wosy,
pasemka i wiszcy na szyi wielki krzy, upstrzony szklanymi
paciorkami. Umiechnwszy si, zaszczebiotaa:
- Prosz mi da zna, jeeli bdzie pani potrzebowaa pomocy.
Wida byo, e twarz Rebeki nie jest jej zupenie obca, ale nie
potrafia sobie przypomnie, skd j zna.
Z telewizji, podpowiedziaa jej w myli Rebeka, po czym
skina grzecznie gow, zostawia Tjapp przy wejciu,
strzepna nieg z paszcza i powdrowaa w stron
najbliszego regau.
Z gonikw sczy si subtelnie chrzecijaski pop, z sufitu
zwisay szklane lampy z Ikei. Pki z pytami i ksikami zostay
dodatkowo owietlone halogenami. Regay w rodku lokalu
byy tak niskie, e nie dao si za nimi ukry. Rebeka zajrzaa za
ogromne, szklane drzwi prowadzce do kawiarni. Drewniana
podoga bya prawie sucha. Nie stpao po niej dzisiaj wielu
klientw w zanieonych butach.
- Jak tutaj spokojnie - powiedziaa do sprzedawczyni.
- Wszyscy s na seminariach. Mamy teraz Konferencj
Cudw.
Przeprowadzacie t konferencj, mimo e Wiktor
Strandgrd...
- Tak - odpowiedziaa szybko kobieta. - On by na pewno tego
chcia. I Bg tego chcia. Wczoraj i przedwczoraj byo tu duo
dziennikarzy. Zadawali pytania, kupowali ksiki i kasety, ale
dzisiaj jest bardzo spokojnie.
Tutaj. Rebeka znalaza w kocu pk z ksik Wiktora. Do
nieba tam i z powrotem. Byy te wersje angielska, niemiecka i
francuska. Odwrcia j. Druk i oprawa: VictoryPrint SH.

Obejrzaa jeszcze kilka innych ksiek i czasopism. Wszystkie


byy wydrukowane w tej samej firmie. Na kasetach wideo
widnia napis: Copyright by VictoryPrint SH. Bingo!
W tym samym momencie usyszaa za plecami tubalny i
zdecydowanie zbyt haaliwy gos.
- Rebeka Martinsson, kop lat!
Odwrciwszy si, stana nagle twarz w twarz z pastorem
Isakssonem. wiadomie podszed tak blisko. Niemale dotyka
j brzuchem.
Doprawdy imponujca i przydatna cz ciaa, pomylaa
Rebeka.
Brzuch niczym stra przednia wystawa sponad paska, z
atwoci wnikajc w rewiry innych ludzi, podczas gdy
waciciel kry si za nim na przepisow odlego. Rebeka
przezwyciya odruch, eby zrobi krok w ty.
Wytrzymywaam, gdy modlc si w mojej intencji, kade na
mnie rce - pomylaa.
- No wic, kurna, teraz te poradz sobie z twoj bliskoci.
- Dzie dobry - powiedziaa lekko.
- Czekaem, a si pojawisz. Pomylaem, e skoro ju jeste w
miecie, to mogaby przyj na ktre nasze wieczorne
spotkanie.
Rebeka milczaa. Z afisza na cianie spoziera na nich Wiktor.
- Co sdzisz o ksigarni? - mwi dalej Isaksson, rozgldajc
si z dum. - Przebudowalimy j w ubiegym roku,
poczylimy z kawiarni, teraz mona przeglda ksiki,
popijajc kaw. Jeli chcesz, tam moesz zostawi wierzchnie
okrycie. Zaproponowaem, eby na grnej pce w szatni
przymocowa szyld z napisem: Tutaj zostaw rozsdek.
Rebeka przyjrzaa si pastorowi dokadniej. Wida byo po nim
dobre czasy. Okazay brzuch. Droga koszula, elegancki krawat.
Nienagannie przystrzyone wosy i broda.
- Co sdz o ksigarni? Sdz, e wsplnota powinna wierci
studnie w Afryce i pomaga dzieciom ulicy parajcym si
prostytucj, na przykad zapewni im dostp do szkoy.
Gunnar Isaksson zmierzy j wyniosym spojrzeniem.
- Bg nie zajmuje si sztucznym nawadnianiem - oznajmi

gono, podkrelajc sowo Bg. - W naszej wsplnocie


trysno rdo jego obfitoci. Dziki naszym modlitwom na
caym wiecie bd biy takie rda.
Zerknwszy na kobiet za lad, stwierdzi z zadowoleniem, e
udao mu si zwrci rwnie jej uwag. Ucieranie nosa Rebece
byo bardziej satysfakcjonujce w obecnoci innych.
- Wszystko tutaj - powiedzia i zakreli rk szeroki uk,
obejmujcy prawdopodobnie i Krysztaowy Koci, i ca
pomylno wsplnoty - to zaledwie pocztek.
- Zaawansowane pieprzenie trzy po trzy - odpara sucho
Rebeka. - Ubodzy maj wymodli sobie wasne bogactwo, o to
ci chodzi? A czy Jezus nie mwi: Zaprawd, powiadam wam:
Wszystko, czego nie uczynilicie jednemu z tych najmniejszych,
tegocie i Mnie nie uczynili16? A jak potocz si losy tych,
ktrzy zostawili najmniejszych bez pomocy? I pjd ci na
wieczn kar, sprawiedliwi za do ycia wiecznego17.
Policzki
pastora
poczerwieniay.
Pochyli
si
nad
rozmwczyni, jego oddech odbija si od jej twarzy. Poczua
zapach mentolu i pomaraczy.
- A ty oczywicie uwaasz si za jedn ze sprawiedliwych? wyszepta urgliwie.
- Nie - odpowiedziaa rwnie szeptem Rebeka. - Ale moe ty
powiniene przygotowa si na towarzyszenie mi w piekle. - I
nie pozwalajc mu na ripost, mwia dalej. - Widz, e firma
VictoryPrint
SH
drukuje
cakiem
pokan
cz
sprzedawanych przez was rzeczy. Twoja ona ma udziay w tej
spce.
- Aha - popatrzy na ni podejrzliwie.
- Sprawdziam w urzdzie skarbowym. Ta spka uzyskaa od
pastwa niesamowity zwrot VAT-u. Nie potrafi znale innego
wyjanienia ni to, e w spce poczyniono ogromne
inwestycje. W jaki sposb byo firm na to sta? Czy twoja ona
tak dobrze zarabia?
O ile pamitam, pracuje jako nauczycielka, czy nie?
- Nie masz prawa wszy w dokumentach VictoryPrint 16 Mt 25, 45.
17 Mt 25, 46.

sykn z wciekoci Isaksson.


- Decyzje Izby Skarbowej s jawne - odpowiedziaa gono
Rebeka. - Chciaabym, eby odpowiedzia mi na kilka pyta.
Skd pochodz pienidze na inwestycje w VictoryPrint? Czy
co szczeglnego martwio ostatnio Wiktora? Czy by z kim w
zwizku? Na przykad z mczyzn nalecym do wsplnoty?
Isaksson cofn si i popatrzy na Rebek z obrzydzeniem. A po
kilku sekundach skierowa palec wskazujcy ku drzwiom i
wrzasn:
- Won!
Kobieta za lad a podskoczya. Spojrzaa na nich przeraona.
Tjapp podniosa si i zaszczekaa.
Isaksson uczyni zowrogi krok do przodu, zmuszajc Rebek
do cofnicia si.
- Nie przychod tutaj, eby wygraa Boemu dzieu i ludziom
Boym - rycza. - W imieniu Jezusa krzyuj twoje plany!
Syszysz, co do ciebie mwi? Wyno si!
Rebeka obrcia si na picie i pospiesznie opucia ksigarni.
Jej serce walio jak oszalae. Tjapp nie odstpowaa jej ani na
krok.
*
Nad babcin zagrod powoli zapada granatowy wieczr.
Rebeka siedziaa na sankach i przygldaa si baraszkujcym w
niegu Lovie i Tjapp. Sara zostaa w domu z ksik. Nawet nie
odpowiedziaa przeczco na pytanie Rebeki, czy chce wyj na
dwr, tylko zamknwszy drzwi, rzucia si na ko.
- Rebeko, popatrz na mnie - zawoaa stojca na kalenicy
piwniczki Lova i odwrciwszy si, runa do tylu. Nie byo
szczeglnie wysoko. Leaa teraz w niegu i wymachujc
rkami i nogami, robia orla.
Bawiy si ju prawie godzin. Wybudoway tras z
przeszkodami. Trzeba byo przeczoga si tunelem w nienej
zaspie, okry trzy razy wielk brzoz, wej na dach
piwniczki, przej po kalenicy, wskoczy do niegu i pobiec na
start. Ostatni odcinek w gbokim niegu naley pokona
tyem, zadecydowaa Lova. Zajta wyznaczaniem trasy

gazkami sosny, wesza w konflikt z Tjapp, ktra z kolei


uznaa, e jej zadanie polega na podkradaniu gazek i znikaniu
z nimi w tajemnych miejscach, do ktrych nie dociera wiato
latarni.
- Przesta, mwi - krzyczaa zadyszana Lova do suczki, ktra,
przeszczliwa, popdzia przed siebie z jeszcze jedn zdobycz
w pysku.
- Posuchaj, panienko, moe jednak nadesza pora na troch
gorcej czekolady i kanapki? - sprbowaa po raz trzeci Rebeka.
Zmczona i spocona od kopania niegowego tunelu, teraz
zacza marzn. Chciaa i do domu. Wci pada nieg.
Ale Lova nie miaa najmniejszej ochoty wraca. Przecie musi
si dowiedzie, w
jakim czasie pokonuje tor przeszkd.
- W takim razie zrobimy to od razu - owiadczya Rebeka. Poradzisz sobie bez gazek. Przecie wiesz, ktrdy biegnie
trasa.
Nieatwo biega w gbokim niegu. Lova okrya brzoz tylko
dwa razy, a ostatni odcinek pokonaa przodem. Docierajc do
mety, wpada wycieczona w ramiona Rebeki.
- Rekord wiata!
- Teraz twoja kolej.
- Wolne arty! Moe jutro. A teraz do domu marsz!
- Tjapp! - zawoaa Lova.
Psa nie byo nigdzie wida.
- Wejd do rodka, a ja j przywoam - powiedziaa Rebeka. W piam i grube skarpety! - zdya jeszcze krzykn za
odchodzc, zanim Lova znikna na schodach.
Zamknwszy za ni drzwi, Rebeka znw zacza nawoywa
psa.
- Tjapp!!!
Miaa wraenie, e jej gos nie siga dalej ni kilka metrw.
Padajcy nieg tumi kady dwik. Nasuchujc w mroku,
syszaa jedynie niepokojc cisz. Rebeka zmobilizowaa
wszystkie siy, eby zawoa jeszcze raz. Czua si coraz bardziej
nieswojo, gdy tak staa obnaona w przydomowym wietle i
krzyczaa, podczas gdy otaczaj cy j las odpowiada

nieprzeniknion czerni i milczeniem.


- Tjapp, chod tutaj! Tjapp!
Cholerny pies. Zesza z ganku z zamiarem obejcia domu, lecz
co j powstrzymao.
Przesta si wygupia, upomniaa sam siebie, ale nie
przemoga si, eby zrobi cho jeden krok, eby zawoa psa
jeszcze raz.
Nie potrafia wymaza z pamici kartki, ktr znalaza na
szybie samochodu, sowa MIER napisanego kolawymi
literami. Pomylaa o Wiktorze. I o dzieciach w domu. Cofna
si na ganek. Zabrako jej odwagi, eby odwrci si plecami do
czajcego si w ciemnoci nieznanego. Gdy tylko wesza do
rodka, zamkna drzwi na zasuwk i wbiega po schodach na
pitro.
Z przedpokoju zadzwonia do Sivvinga. Przyszed po piciu
minutach.
- Pewnie ma cieczk - powiedzia. - Krzywda jej si nie dzieje.
Prawdopodobnie dokadnie odwrotnie.
- Ale jest tak zimno - nie dawaa za wygran Rebeka.
- Jak jej bdzie za zimno, to wrci do domu.
- Pewnie masz racj - westchna. - Ale troch tu strasznie bez
niej... - zawahaa si.
- Poka ci co. Poczekaj tutaj w przedpokoju, nie chc, eby
dziewczynki to zobaczyy.
Zbiega do samochodu po kartk, ktr znalaza za
wycieraczk.
Sivving czyta, marszczc brwi.
- Pokazaa to policji?
- Nie. A co oni mog zrobi?
- Nie wiem. Przydzieli ci ochron albo co.
Rebeka zamiaa si pusto.
- Z powodu tej kartki? Nie, nie maj takich moliwoci. Ale to
nie wszystko.
Opowiedziaa o widokwce z Biblii Wiktora.
- Jeeli osoba, ktra to napisaa, naprawd kocha Wiktora?
- Tak?
- To, co zrobilimy, w oczach Boga nie jest wystpkiem. Nie

wiem, ale Wiktor nigdy nie mia adnej dziewczyny. I myl,


e... uderzya mnie myl, e moe jest kto, kto go kocha
niedozwolon mioci. I moe ta osoba grozi mi, poniewa
sama czuje si zagroona.
- Mczyzna.
- Tak myl. To nigdy nie zostaoby zaakceptowane we
wsplnocie. Wyleciaby ze zboru na zbity pysk. I jeeli tak jest i
jeeli Wiktor chcia to zachowa w tajemnicy, to nie widz
powodu, eby i na policj i macha im t kartk przed
oczami. Ju widz te ogromne nagwki w gazetach.
Sivving gadzi si po gowie, pomrukujc frasobliwie.
- Nie podoba mi si to. A jeli ci si co stanie?
- Nic mi si nie stanie. Ale niepokoj si o Tjapp.
- Chcesz, ebym przenocowa tutaj z Bella?
Pokrcia gow.
- Wrci niedugo, zobaczysz - uspokaja. - Wyjd jeszcze na
chwil i bd j nawoywa.
Ale Sivving jest w bdzie. Tjapp nie wrci. Ley na
gagankowym chodniku w baganiku jakiego samochodu z
pyskiem owinitym srebrn tam. Skrpowane ma rwnie
tylne i przednie apy. Serce tucze si w niewielkiej klatce
piersiowej, oczy wpatruj w smolist ciemno. Uczepiwszy si
pazurami tkaniny, przesuwa si troch do przodu i
rozpaczliwie prbuje pozby si lepkiego kagaca, pocierajc
pyskiem o szorstk podog. Skruszone resztki ubitego zba i
krew spywaj jej do garda.
W jaki sposb akurat ten pies sta si tak atw ofiar? Tjapp,
ktr poprzedni
waciciel maltretowa dzie po dniu? Dlaczego nie rozpoznaje
za, wbiegajc prosto w jego objcia? Poniewa umie
zapomina. Tak jak jej pani. Po prostu zapomina. Wciska
radonie pysk w niegowy puch. A pniej wita si z kadym,
kto pochyli si nad ni i wycignie do. A teraz tutaj ley.

I NASTA WIECZR, I NASTA PORANEK DZIE CZWARTY


Adwokat Mns Wenngren zrywa si gwatownie ze snu. Serce
wali mu jak motem. Puca akn powietrza. Szuka po omacku
lampki, zapala. Jest dwadziecia po trzeciej. I jak tu, kurwa,
spa, kiedy mzg non stop bawi si w festiwal filmw grozy?
Najpierw na jeziorze koo letniskowego domku pod jakim
samochodem zaama si cienki ld. A Mns sta bezradny na
brzegu i tylko patrzy. Przez tyln szyb widzia blad z
przeraenia twarz Rebeki. A teraz kiedy udao mu si ponownie
zasn, powrcia we nie i jak gdyby nigdy nic zarzucia mu
ramiona na szyj. Bdzc rkami po jej plecach, nagle poczu,
e zanurza donie w czym ciepym i mokrym. Cay ty gowy
Rebeki by odstrzelony.
Siada na ku i opiera si o wezgowie. Dawniej byo inaczej.
Synowie i praca pochaniali wikszo czasu. Mns spa
stanowczo za mao, ale spa prawdziwym snem. Teraz kadc
si nad ranem, rzadko kiedy wpada w objcia Morfeusza.
Raczej pogra si w stanie cikiej nieprzytomnoci
pozbawionej marze sennych. A jeszcze gorzej, gdy pjdzie
spa trzewy. Budzi si co chwila z ciaem pulsujcym panik.
A do tego poci si jak wieprz.
W mieszkaniu jest cicho jak w grobie. Sycha jedynie oddech
Mnsa i monotonny szum wentylacji. Wszystkie inne dwiki
dochodz z zewntrz. Brzczenie licznika prdu na klatce
schodowej.
Wytrenowane
kroki
roznosiciela
gazet,
przeskakujcego po dwa stopnie w gr i po trzy w d.
Samochody i nocni wdrowcy na ulicy za oknem. Kiedy chopcy
byli mali, pokj wypenia si ich odgosami. Szybkie, krtkie
oddechy modszego Johana. Posapywanie Callego spod gry
pluszakw. No i oczywicie Madelene, ktra pochrapywaa przy

kadym, nawet najmniejszym przezibieniu. Z biegiem czasu


robio si coraz ciszej. Chopcy przeprowadzili si do swoich
pokojw. Madelene leaa jak trusia, udajc, e pi, gdy wraca
pno do domu.
Nie, to nie ma sensu. Poddaje si. Puci sobie jaki film ze
starym dobrym Clintem Eastwoodem, wemie szklaneczk
macallana. Moe uda mu si zasn w fotelu.
W grach cigle pada nieg. Samochody i domy w Kurravaara
znikaj pod grub bia pierzyn. Na kuchennej awie w domu
babci czuwa Rebeka.
Powinnam wsta i rozejrze si za psem - mwi do siebie. - A
jeli stoi tam na dworze z przemarznitymi apkami?
I tak nie moe zasn. Zamyka oczy, przewraca si na drugi
bok. Ale gowa w zmczonym ciele wcale nie jest pica.
Z tym noem to jaka dziwna historia. Dlaczego go opukano?
Jeeli kto chcia obarczy win Sann i podrzuci n w jej
mieszkaniu, dlaczego umy ostrze? Przecie lepiej byoby z
ewentualnych odciskw wyczyci tylko trzonek, a ca reszt
zostawi we krwi. A teraz istnieje ryzyko, e nie bdzie mona
powiza narzdzia z morderstwem. Jest co, czego Rebeka nie
widzi. Jak na obrazku skadajcym si z mrowia punkcikw, na
ktrym nagle pojawia si jaki motyw. Wanie takie ma
odczucie. Wszystkie kropeczki s na miejscu. Trzeba tylko
odkry czcy je wzr.
Zapala lampk przy ku i ostronie podnosi si z posania.
awa odpowiada swojskim skrzypieniem. Rebeka nasuchuje
przez chwil, bojc si, e obudzia dzieci. Wsuwa stopy w
lodowate buty i schodzi na d.
Stoi w niegu, woajc psa, ktry nie przybiegnie.
Wraca na gr, na rodku kuchni zastaje Sar. Dziewczynka
odwraca si sztywno na dwik jej krokw. W tym ogromnym
wenianym swetrze i obwisych kalesonach jej ciao zdaje si
niesamowicie kruche.
- Co si stao? - pyta Rebeka. - nio ci si co?
W tym samym momencie dostrzega, e Sara pacze.

Przeraajcy to pacz. Suchy i spazmatyczny. Dolna szczka


porusza si w gr i w d jak u drewnianej kukieki.
- Co ci jest? - pyta jeszcze raz, zrzucajc buty. - Czy to dlatego,
e znikna Tjapp?
Sara nie odpowiada. Osobliwy pacz cigle wykrzywia jej twarz.
Ale ramiona wysuwaj si odrobin do przodu, jakby
dziewczynka chciaa je wycign ku Rebece. Gdyby tylko
potrafia.
Rebeka podnosi j, nie napotykajc oporu. Trzyma w
ramionach nie nastolatk, ale malutk dziewczynk. Zaledwie
dziecko. I jaka ona lekka! Kadzie j na awie, a pniej sama
moci si obok. Obejmuje ramionami ciao Sary, dawione
niemym paczem i spite jak w blu. W kocu zapadaj w sen.
Okoo pitej budzi Rebek szuranie Lovy. Dziewczynka bez
sowa wdrapuje si na aw, przyciska mocno do plecw
Rebeki, wsuwa rk pod jej sweter i zasypia.
Zaczyna by gorco jak w piekarniku, ale Rebeka nie ma
odwagi si poruszy.
Czwartek, 20 lutego
O wp do szstej rano Manne postanowi obudzi Svena Erika
Stlnackego. Najpierw przespacerowa si po jego picym
ciele, od czasu do czasu wydajc krtkie, aosne miauknicia.
Kiedy to nie pomogo, zbliy si truchtem do jego twarzy i
delikatnie pacn policzek ap. Ale mczyzna spal jak zabity.
Manne umieci wic apk przy nasadzie wosw i wysunwszy
nieznacznie pazury, wbi je lekko w skr gowy. A potem
szarpn. Komisarz natychmiast otworzy oczy i wysupa
szpony ze swoich wosw. Czule pogaska kota po burym,
prgowanym grzbiecie.
- Tu jeste, skurczybyku - przywita go dobrodusznie. Mwisz, e pora wstawa?
Manne zamiaucza oskarycielsko, zeskoczy z ka i wybieg z
sypialni.
Sven Erik sysza, jak kot byskawicznie przemieci si do
przedpokoju, by teraz dla odmiany pomiaucze pod drzwiami

wyj ciowymi.
- Id ju, id.
Wzi zwierzaka od crki, gdy ta przeprowadzaa si z
chopakiem do Lule. Jest przyzwyczajony do wolnoci powiedziaa. - Rozumiesz chyba, jak by si nudzi, zamknity w
mieszkaniu. Jest podobny do ciebie, tato. Niezbdne mu do
ycia lasy i przestrze.
Sven Erik wsta z ka i otworzy kotu drzwi, ale Manne
wystawi tylko pyszczek, zorientowa si, e sypie nieg,
zawrci i podrepta w gb przedpokoju.
- Ale o co ci chodzi? - zapyta Sven Erik. - Nic na to nie
poradz, e nieg jest upierdliwy. Albo wychodzisz, albo
zostajesz w domu i przestajesz drze ryja.
W kuchni wycign puszk z karm dla kotw. Manne krzycza
wniebogosy, by zwrci na siebie uwag pana i kry wok
jego ng tak dugo, a w miseczce pojawio si jedzenie. Sven
Erik napeni maszynk zmielonymi ziarnami, ju po chwili
kawa bulgotaa na pytce. Gdy zadzwonia Anna Maria, wanie
zatapia zby w pierwszej kanapce.
- Posuchaj - zacza energicznie. - Rozmawiaam wczoraj
rano z Sann Strandgrd o tym, e morderstwo wyglda na
rytualne, i o fragmentach Biblii, w ktrych mowa o odrbanych
rkach, wyklutych oczach i tak dalej.
Sven Erik pomrukiwa potakujco midzy kolejnymi ksami
chleba.
- Sanna przeczytaa mi na gos fragment Ewangelii wedug
witego Marka 9, 43: Jeli zatem twoja rka jest dla ciebie
powodem grzechu, odetnij j; lepiej jest dla ciebie uomnym
wej do ycia [wiecznego], ni z dwiema rkami pj do
pieka w ogie nieugaszony. I jeli twoja noga jest dla ciebie
powodem grzechu, odetnij j; lepiej jest dla ciebie chromym
wej do ycia, ni z dwiema nogami by wrzuconym do pieka.
Jeli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyup je;
lepiej jest dla ciebie jednookim wej do krlestwa Boego, ni
z dwojgiem oczu by wrzuconym do pieka, gdzie robak ich nie
ginie i ogie nie ganie.
- No i? - zapyta Sven Erik, czujc, e nie nada.

- Ale opucia pocztek tekstu! - wykrzykna podniecona


komisarz. - Suchaj, Ewangelia wedug witego Marka 9, 42:
kto by si sta powodem grzechu dla jednego z tych maych,
ktrzy wierz, temu lepiej byoby kamie myski uwiza u
szyi i wrzuci go w morze.
Sven Erik przytrzyma suchawk barkiem i podnis aszcego
si u stp Mannego.
- Identyczne fragmenty s te w Ewangeliach witego
ukasza i witego Mateusza - kontynuowaa Anna Maria. - U
Mateusza jest napisane, e anioowie dzieci w niebie zawsze
wpatruj si w oblicze Boga. I gdy poszperaam w egzemplarzu,
ktry dostaam na konfirmacj, to znalazam ciekawy przypis.
Wanie ten ustp bardzo mocno podkrela, e dzieci znajduj
si pod szczegln opiek Boga. wczeni ydzi wierzyli, e
kady czowiek ma swojego anioa, ktry reprezentuje go przed
Bogiem, i e jedynie najznamienitsi anioowie maj dostp do
boskiego tronu.
- Czyli wedug ciebie kto zabi Strandgrda, poniewa sta si
powodem grzechu dla jednego z tych maych... - zastanawia si
gono Sven Erik. - Czyli sdzisz, e Wiktor dopuci si... przerwa w p zdania, czujc narastajce nieprzyjemne
uczucie. - Z crkami Sanny.
- Dlaczego nie przeczytaa pocztku? - zapytaa Anna Maria. W kadym razie von Post ma racj. Musimy przesucha dzieci
Sanny. Moliwe, e miaa wyjtkowo dobry powd, eby
nienawidzi brata. Musimy skontaktowa si z poradni
psychiatryczn dla dzieci, bdziemy potrzebowa pomocy w
rozmowie z dziewczynkami.
Sven Erik odoy suchawk i siedzia jeszcze przez dusz
chwil z kotem na kolanach.
Wszystko, kurde. Obojtnie co, byle nie to, pomyla.
*
Telefon odebraa zatrudniona w kancelarii parafialnej Anna
Kyr. Bya sma pitnacie. Rebeka wanie zostawia dzieci
pod opiek nauczycieli i wracaa do samochodu. Zapytawszy o
Thomasa Sderberga, usyszaa najpierw gboki wdech

sekretarki.
- Niestety, razem z Gunnarem Isakssonem jest na porannym
zebraniu i nie yczy sobie, eby mu przerywano.
- A gdzie jest Vesa Larsson?
- Jest chory i te nie naley mu przeszkadza.
- W takim razie chciaabym zostawi wiadomo dla Thomasa
Sderberga. Prosz mu przekaza, eby zadzwoni do mnie pod
numer...
- Przykro mi - przerwaa Anna. - Ale podczas Konferencji
Cudw pastorowie s niesamowicie zajci i nie maj czasu na
oddzwanianie do osb, ktre chc z nimi porozmawia.
- Ale sytuacja wyglda w ten sposb - prbowaa Rebeka. Jestem penomocnikiem prawnym Sanny Strandgrd i...
Kobieta po drugiej stronie znw jej przerwaa. W uprzejmym
tonie pobrzmiewaa teraz ostrzej sza nuta.
- Doskonale wiem, kim pani jest, pani Martinsson. Ale jak ju
powiedziaam, pastorowie nie maj teraz czasu na nic innego
ni konferencja. Rebeka zacisna donie.
- Prosz przekaza pastorom, e nie znikn tylko dlatego, e
mnie ignoruj - powiedziaa ze zoci. - Jestem...
- Nie zamierzam im nic przekazywa - wtrcia sekretarka. - I
prosz mi nie grozi, bo nie ma pani czym. To moje ostatnie
sowo. egnam.
Rebeka zdja suchawk z ucha i woya j do kieszeni
paszcza. Zatrzymujc si przy samochodzie, zwrcia twarz do
nieba. Patki niegu ldoway delikatnie na jej policzkach. Ju
po kilku sekundach poczua si przemoczona i zmarznita.
Poczekajcie tylko, skurwiele. Nie uciekn jak pies z
podkulonym ogonem. Jeszcze ze mn porozmawiacie o
Wiktorze. Teraz mylicie, e nie mam nic, co mogoby wam
zagrozi. Ale ja wam poka!
*
Thomas Sderberg mieszka z on Maj i dwiema crkami w
sercu miasta, nad sklepem odzieowym Centrum. Odgos
krokw wchodzcej na najwysze pitro Rebeki roznosi si po
caej klatce schodowej. W brzowym kamieniu przewityway

janiejsze skamieliny. Wizytwki na drzwiach byy wykonane z


mosidzu i zapisane jednolitym, lekko pochyym krojem
czcionki. Oczami wyobrani mona byo zobaczy, jak w
zatchych mieszkaniach z uchem przy drzwiach stoj stuletnie
staruszki, ciekawe kadego przechodnia.
Do dziea - dodawaa sobie otuchy Rebeka. - Nie ma sensu
zastanawia si, czy mam na to ochot, czy nie. Najlepiej mie
to po prostu z gowy. To tak jak z wizyt u dentysty. Prosz
otworzy usta i za chwil bdzie po krzyku. Nacisna guzik
dzwonka przy drzwiach z nazwiskiem Sderberg. Przez uamek
sekundy wydawao si jej, e otworzy Thomas, i zdusia w sobie
odruch ucieczki.
Otwara siostra Mai, Magdalena.
- Rebeka - powiedziaa po prostu.
Nie wygldaa na zdziwion. Rebeka odniosa wrcz wraenie,
e jest oczekiwanym gociem. Moe Thomas poprosi
szwagierk, eby wzia wolne i posiedziaa w jego domu
niczym pies obronny na stray rodziny? Magdalena nic si nie
zmienia. Jej wosy byy praktycznie przycite na pazia tak jak
przed dziesiciu laty. Miaa na sobie niemodne dinsy,
wpuszczone w weniane skarpety rcznej roboty.
Trzyma fason - pomylaa Rebeka. - Jeeli istnieje kto, kto
nie sprzeda si idei sukcesu, to wanie Magdalena. Gdyby
urodzia si w dziewitnastym wieku, na pewno nieustannie
nosiaby wykrochmalony mundurek pielgniarski i ze
szklanymi strzykawkami w
torbie dopywaa dk do zapomnianych przez Boga wiosek.
- Przyszam, eby porozmawia z Maj.
- Nie wydaje mi si, ebycie miay o czym rozmawia Magdalena jedn rk trzymaa klamk, a drug futryn,
uniemoliwiajc gociowi wejcie do rodka.
Rebeka podniosa gos z nadziej, e zostanie usyszana w
mieszkaniu.
- Powiedz jej, e chciaabym porozmawia o VictoryPrint.
Bdzie miaa szans przekona mnie, e nie musz i na
policj.
- Zamykam drzwi - powiedziaa Magdalena z irytacj .

Rebeka opara do o futryn.


- Ale wtedy zmiadysz mi palce - powiedziaa tak gono, e
echo roznioso si pord kamiennych cian. - Daj spokj,
Magdaleno. Zapytaj Maj, czy chce ze mn porozmawia.
Powiedz, e chodzi o jej udziay w spce handlowej.
- Zamykam - powtrzya, otwierajc drzwi jeszcze szerzej,
jakby chciaa zatrzasn je z hukiem. - Jeli nie wemiesz rki,
to sama sobie bdziesz winna.
Nie zamkniesz - pomylaa Rebeka. - Przecie jeste
pielgniark.
Rebeka siedzi i przeglda czasopisma. Nie szkodzi, e prawie
wszystkie s z ubiegego roku. I tak ich nie czyta. Po chwili
wraca pielgniarka, ktra wczeniej j przyja. Zamyka za
sob drzwi. Ma na imi Rosita.
- Rebeko, jeste w ciy. Jeeli zdecydowaa si, eby j
przerwa, to umwimy si na zabieg wyskrobania macicy.
Wyskrobania. Wyskrobi Johann.
Gdy Rebeka opuszcza poradni, spotyka przy recepcji
Magdalen. Magdalena zatrzymuje si i wita z Rebek.
Rebeka robi to samo. Ale pytanie, czy przyjdzie na
czwartkow prb chru, pozostawia bez odpowiedzi.
Tumaczy si i zasania wymwkami. Magdalena nie docieka
przyczyny, dla ktrej Rebeka przysza do szpitala. Dlatego
Rebeka rozumie, e Magdalena wie. To, co przemilczamy,
zazwyczaj najbardziej nas demaskuje.
- Wpu j. Ssiedzi zaczynaj si ju pewnie zastanawia, o
co tutaj chodzi.
Maja wyonia si zza plecw siostry. Minione lata wyobiy
wok kcikw jej ust surowe rysy. Bruzdy pogbiy si jeszcze
bardziej, gdy spojrzaa na Rebek.
- Nie musisz ciga paszcza - oznajmia. - Nie zostaniesz
dugo.
Usiady w kuchni. Nieskazitelnie biae szafki i nowoczesna
kuchenna wyspa potgoway wraenie przestronnoci. Rebeka
pomylaa o dzieciach. Rakel bya ju na pewno

nastolatk, Anna nie zacza chyba jeszcze gimnazjum. Czas


upywa rwnie w rodzinie Sderbe^w.
- Nastawi wod na herbat? - zapytaa Magdalena.
- Nie, dzikuj - odpowiedziaa Maja.
Magdalena opada ponownie na krzeso. Jej rce zaczy
automatycznie zgarnia ze stou nieistniejce okruszki.
Biedna jeste - pomylaa Rebeka. - Powinna sprawi sobie
wasne ycie, zamiast siedzie tutaj jak nieatrakcyjny dodatek.
Maja spojrzaa surowo na Rebek.
- O co ci chodzi?
- Chc zapyta o Wiktora. On...
- Przed chwileczk staa na klatce i omieszaa nas przed
ssiadami, awanturujc si o VictoryPrint i wydzierajc. Co
masz na ten temat do powiedzenia?
Rebeka zaczerpna powietrza.
- Wyjani, co wiem. A ty mi powiedz, czy mam racj.
Maja prychna niecierpliwie.
- Zgodnie ze znan mi decyzj Izby Skarbowej VictoryPrint
otrzymaa od pastwa zwrot VAT-u - zacza Rebeka. - Chodzi
o bardzo due sumy. A to wiadczyoby o poczynionych w
spce potnych inwestycjach.
- To jeszcze nie jest nic zego - parskna Maja.
Rebeka spojrzaa lodowato na obie siostry.
- Wsplnota rdo Mocy zarejestrowaa si w urzdzie
podatkowym jako organizacja nonprofitowa, zwolniona z
podatku dochodowego i podatku od wartoci dodanej. To
wspaniaa sytuacja dla wsplnoty, ktra najprawdopodobniej
zarabia fantastycznie duo forsy. Same dochody ze sprzeday
ksiek, czasopism i kaset wideo musz by ogromne. adnych
kosztw za przekady, tumacze pracuj przecie za darmo,
suc Bogu. adnych honorariw dla autorw, przynajmniej
dla Wiktora, tak wic cay dochd przypada wsplnocie.
Rebeka zrobia krtk przerw. Maja nie spuszczaa z niej
wzroku. Jej twarz przypominaa nieruchom mask.
Magdalena wyjrzaa przez okno. Na pobliskim drzewie
przysiada sikorka i z zapaem wzia si do dziobania
wiszcego tam kawaka soniny. Rebeka mwia dalej:

Problem polega na tym, e zwolniona z podatkw


organizacja nie moe odpisywa swoich kosztw. I nie moe te
liczy na zwrot VAT-u. Co si robi w takiej sytuacji? Zakada
si sprytnie spk i lokuje w niej koszty i wydatki, ktre
gwarantuj zwrot podatku. Gdy wsplnota odkrywa, e
drukowanie ksiek i czasopism wasnym sumptem jest
opacalne, e rwnie rentowne jest nagrywanie kaset wideo,
wtedy powstaje odrbna spka handlowa. Formalnymi
wacicielkami zostaj ony pastorw. Spka kupuje cao
wyposaenia niezbdnego do prowadzenia dziaalnoci. A to
sporo kosztuje. Dwadziecia procent wydanych pienidzy
zwraca pastwo. Kieszenie rodzin pastorw wypeniaj si
fors. Spka handlowa sprzedaje wsplnocie tanie usugi,
gwnie drukarskie, ale te inne. Sama ponosi straty. To
dobrze, bo nie osigajc zysku, nie musi paci podatku. Ale to
jeszcze nie wszystko! Kady wspudziaowiec przez pierwsze
pi lat moe odpisa od zyskw straty na sum nawet stu
tysicy. Maja, widziaam, e i w tym, i w ubiegym roku nie
zadeklarowaa adnych dochodw. ona Vesy Larssona i ona
Gunnara Isakssona zadeklaroway bardzo nieznaczne sumy.
Myl, e wykorzystaycie straty spki handlowej do tego,
eby, czary- mary, pozby si wasnych poborw i w ten sposb
unikn pacenia od nich podatku.
- Oczywicie - sykna poirytowana Maja. - Ale to jest cakiem
legalne. Nie rozumiem, Rebeko, do czego zmierzasz. Kto jak
kto, ale ty powinna wiedzie, e istniej legalne sposoby...
- Posuchaj do koca - przerwaa jej Rebeka. - Wydaje mi si,
e spka handlowa wiadomie sprzedawaa wsplnocie swoje
usugi po obnionych cenach, eby nie osign zyskw.
Zastanawiam si tylko, skd wziy si pienidze na inwestycje
w spce. O ile wiem, adna z was nie dysponuje szczeglnie
duym majtkiem. Moe zacignycie jak ogromn
poyczk w banku, ale nie sdz. Nie zauwayam bowiem u
adnej z was strat kapitaowych. Myl, e pienidze na zakup
drukarni i innych rzeczy pochodz ze wsplnoty, ale e to nie
zostao udokumentowane. A wtedy to ju nie s legalne
sposoby obnienia stawki podatku. Wtedy zaczynamy mwi o

oszustwach podatkowych. Gdy zaczn w tym grzeba wadze


podatkowe i prokurator z Biura do spraw Przestpczoci
Ekonomicznej, sprawy potocz si nastpujco: jeeli jako
wacicielki nie bdziecie mogy wyjani pochodzenia
pienidzy na inwestycje, to zostaniecie opodatkowane w
ramach dziaalnoci gospodarczej. Wsplnota zapacia
zaliczk, ktr powinno si byo uwzgldni w sprawozdaniu
finansowym jako przychd.
Rebeka pochylia si do przodu i wbia spojrzenie w Maj.
- Rozumiesz? Poowa tego, co dostalicie od wsplnoty,
pjdzie na zapacenie podatku. Dojd jeszcze opaty socjalne i
grzywna za przestpstwo skarbowe. Zbankrutujesz i do koca
ycia bdzie za tob chodzi komornik. Oprcz tego posiedzisz
kilka lat w wizieniu. Spoeczestwo bardzo ostro traktuje
przestpstwa gospodarcze. A jeeli za tym wszystkim stoj
pastorowie, czego jestem prawie pewna, to rwnie Thomas
dopuci si oszustwa, naduycia zaufania i Bg wie czego
jeszcze. Sprzeniewierzy pienidze wsplnoty i umieci je w
spce handlowej, ktrej wspwacicielk jest ona. Jeeli i on
zostanie skazany na wizienie, to kto zajmie si dziemi? Raz
na tydzie odwiedz was w smutnym pokoju widze. Zaledwie
par godzin. A gdy wyjdziecie na wolno, gdzie znajdziecie
prac?
Maja nie spuszczaa wzroku z Rebeki.
- Czego ode mnie chcesz? Przychodzisz tutaj, do mojego
domu, z jakimi domysami i grobami. Grozisz mi. Caej
naszej rodzinie. Dzieciom.
Zamilka i zakrya rk usta.
- Jeeli jeste dna zemsty, Rebeko, to zemcij si na mnie wtrcia Magdalena.
- Nie pierdol! - warkna Rebeka i zauwaya, jak siostry
wzdrygny si na dwik wulgarnego sowa. To zachcio j do
uycia jeszcze jednego przeklestwa. - To chyba, kurwa,
oczywiste, e mam ochot si zemci, ale nie dlatego tutaj
przyszam.
Rebeka jest w domu sama. Dwik dzwonka do drzwi

oznajmia przybycie niezapowiedzianych goci. Na progu


stoj Thomas Sderberg z Maj i Magdalen.
Teraz Rebeka rozumie, dlaczego Sannie tak bardzo si
spieszyo. I dlaczego tak nalegaa, eby Rebeka nigdzie nie
wychodzia, tylko zaja si nauk. Musiaa wiedzie, e
przyjd.
Pniej Rebeka uzmysowi sobie, e moga ich nie wpuci. e
moga zatrzasn im drzwi przed yczliwie usposobionymi
nosami. Domyla si, co ich sprowadza. Wyczytuje to w ich
twarzach. W zasmuconym i powanym spojrzeniu Thomasa.
W zacitych ustach Mai. Widzi to po Magdalenie, ktra nie
potrafi spojrze Rebece prosto w oczy.
Nie chc niczego do picia. Ale po chwili Thomas zmienia
zdanie i prosi o szklank wody. Podczas pniejszej rozmowy
od czasu do czasu robi krtkie pauzy i pije maymi ykami.
Kiedy przechodz do pokoju dziennego, Thomas przejmuje
dowodzenie. Prosi Rebek, eby usiada w wiklinowym fotelu,
a on i szwagierk usadawia po dwch stronach naronika.
Sam siada w rodku, umoliwiajc sobie jednoczesny kontakt
wzrokowy ze wszystkimi. Rebeka musi odwraca gow, eby
widzie Maj i Magdalen.
Thomas zaczyna prosto z mostu.
- Magdalena powiedziaa mi, e spotkaa ci w szpitalu mwi, patrzc Rebece w oczy. - Zdradzia mi te, dlaczego
tam bya. Przyszlimy, eby przekona ci do zmiany zdania.
Rebeka milczy, Thomas mwi dalej.
- Rozumiem, e to dla ciebie cika sytuacja. Ale musisz
pomyle o dziecku! Rebeko, nosisz w sobie ycie. Nie masz
prawa go gasi. Rozmawiaem z Maj, ona ci ju
przebaczya.
Robi krtk przerw, zatapiajc w onie rozkochane i wierne
oczy.
Chcemy zaopiekowa si dzieckiem. Adoptowa je.
Rozumiesz? Dostanie tak sam szans w yciu jak Rakel i
Anna. Ich modszy braciszek...
Maja przeszywa go byskawicznym spojrzeniem.
- Oczywicie, o ile urodzi si chopczyk - dodaje pospiesznie

pastor. Po chwili pyta: - Co ty na to, Rebeko?


Wywoana do odpowiedzi, podnosi wzrok znad blatu stou i
przyglda si Magdalenie.
- Co ja na to? - powtarza, krcc przeczco gow.
- Wiem - nie wytrzymuje Magdalena. - Zajrzaam do twojej
dokumentacji lekarskiej. Nie dochowaam tajemnicy
zawodowej. Moesz mnie zaskary przed komisj
dyscyplinarn.
- Czasami musimy wybiera midzy przesaniem cesarza a
Boga - wtrca Thomas. - Zapewniem Magdalen, e ty to
zrozumiesz. Czy nie tak, Rebeko? Czy moe jednak masz
zamiar j zaskary?
Rebeka ponownie krci gow. Magdalena oddycha z ulg.
Na jej twarzy pojawia si co na ksztat umiechu. Maja nie
umiecha si wcale. W jej oczach dominuje czer. Rebeka
czuje nadchodzce z wolna mdoci. Powinna co zje, to
zazwyczaj pomaga.
Ona miaaby zaj si moim dzieckiem? , myli Rebeka.
- No wic co ty na to? - naciska Thomas. - Czy moesz mi
obieca, e odwoasz wizyt w szpitalu?
Nudnoci nasilaj si. I nagle przepywaj fal przez cae
ciao. Rebeka wstaje w popiechu z fotela, uderza kolanem o
st, biegnie do azienki. odek uwalnia si z zawartoci tak
gwatownie, e Rebeka czuje bl. Syszc wychodzcych z
pokoju goci, zamyka azienk na klucz.
Po chwili stoj po drugiej stronie drzwi. Pukaj. Pytaj o jej
samopoczucie i prosz, eby otworzya. Rebeka czuje, e ma
zatkane uszy i nogi jak z waty. Z ulg osuwa si na sedes.
Pocztkowo ich gosy s zaniepokojone. Wszyscy grzecznie
prosz. Apeluje nawet Maja.
- Przebaczyam ci, Rebeko - mwi. - Chcemy ci tylko pomc.
Rebeka nie odpowiada.
Wyciga rk i odkrca obydwa kurki. Rozbijajca si o
wann woda i huk rur zaguszaj skutecznie ludzkie glosy.
Thomas nie ukrywa irytacji. A pniej zoci.
- Otwrz! - krzyczy, walc pici w drzwi. - To jest moje
dziecko, Rebeko. Nie masz prawa, syszysz? Nie dopuszcz do

tego, eby zamordowaa moje dziecko! Otwrz, zanim


wywa drzwi!
Rebeka syszy, jak kobiety prbuj uspokoi Thomasa, jak
odcigaj go od azienki. W kocu dochodzi do niej tylko
trzask zamykanych drzwi w przedpokoju i zanikajce odgosy
krokw na schodach. Rebeka wchodzi do wanny i zamyka
oczy.
O wiele pniej znw otworz si drzwi do mieszkania. Zanim
wrci Sanna, woda w wannie zdy wystygn.
Rebeka wchodzi do kuchni.
- Wiedziaa.
Sanna patrzy na ni z poczuciem winy.
- Przebaczysz mi? Zrobiam to, bo ci kocham, rozumiesz?
- Po co tu przysza? - zapytaa Maja.
- Chc si dowiedzie, dlaczego Wiktor umar - odpowiedziaa
ostro Rebeka. - Sanna siedzi jako podejrzana w areszcie, a was
to gwno obchodzi. Wsplnota taczy i piewa hymny
pochwalne, ale nie chce wsppracowa z policj.
- Ale ja przecie nic o tym nie wiem - wybucha Maja. Czyby mylaa, e to ja go zamordowaam? Albo Thomas?
Odrbaam donie i wykuam oczy? Zwariowaa?
- Skd mam wiedzie? Czy Thomas by w domu tej nocy, kiedy
zamordowano Wiktora?
- Chyba pozwalasz sobie na zbyt wiele... - zaprotestowaa
Magdalena.
- Z Wiktorem co si ostatnio dziao. Wyglda na to, e nie by
w najlepszych relacjach z Sann. Patrik Mattsson by na niego
zy. Chc wiedzie dlaczego. Zwiza si z kim ze wsplnoty?
Moe z mczyzn? Czy to dlatego w domu boym zapada taka
cisza?
Maja podniosa si.
- Czy ty nie syszysz, co si do ciebie mwi? - krzyczaa. - Nie
mam pojcia! Thomas by duchowym mentorem Wiktora. I
nigdy nie zdradziby, czego dowiedzia si w zaufaniu jako
pastor. Ani mnie, ani policji.
- Ale Wiktor nie yje! - warkna Rebeka. - Wic zwisa mu to,

czy Thomas wyjawia jego sekrety, czy nie. Mam wraenie, e


wszyscy wiecie wicej, ni macie ochot powiedzie. I jestem
gotowa pj na policj z tym, co wiem. A pniej zobaczymy,
co wykae postpowanie przygotowawcze.
Maja popatrzya na ni wybauszonymi oczyma.
- Zwariowaa, czy co? - krzykna. - Dlaczego mnie tak
nienawidzisz? Moe mylaa, e on dla ciebie opuci mnie i
dzieci? Dlatego?
- Nie ywi do ciebie nienawici - powiedziaa Rebeka
zmczonym gosem, wstajc z krzesa. - al mi ciebie. Nie, nie
spodziewaam si, e Thomas od was odejdzie. Nigdy nie
robiam sobie nadziei, nie wierzyam, e jestem t jedn
jedyn. Tak si nieszczliwie zoyo, e si o tym wszystkim
dowiedziaa. Wiesz tylko o mnie czy rwnie o innych...?
Maja zachwiaa si. A po chwili podniosa palec i wskazaa nim
Rebek.
- Ty, ty... - dukaa rozjuszona. - Morderczyni dziecka! Wyno
si std!
Magdalena podya za Rebek jak uparty cie.
- Nie rb tego, Rebeko! Nie wszczynaj awantury, nie id na
policj. Czemu to ma suy? Pomyl o dzieciach.
- No to pom mi - sykna. - Sannie grozi wizienie, aden
skurwiel nawet palcem nie kiwn. A ty chcesz, ebym
zachowywaa si elegancko.
Magdalena wypchna Rebek przed siebie i razem z ni wysza
z mieszkania, zamykajc za sob drzwi.
- Masz racj - szepna. - Co niedobrego dziao si z
Wiktorem w ostatnim czasie. Zmieni si. By agresywny.
Co masz na myli? - zapytaa Rebeka, wciskajc
podwietlony na czerwono wcznik wiata.
- No wiesz, cay sposb, w jaki si modli i rozmawia z
czonkami wsplnoty. Trudno mi wskaza co konkretnego.
Jak gdyby nie mg sobie znale miejsca. Coraz czciej modli
si po nocach w kociele, nie chcia adnego towarzystwa.
Wczeniej tak si nie zachowywa. Wrcz przeciwnie, chtnie
uczestniczy we wsplnej modlitwie. Ostatnio cigle poci.
Sprawia wraenie wycieczonego.

Zgadza si, pomylaa Rebeka, przypominajc sobie wygld


Wiktora z ostatniego nagrania wideo. Zapade oczy. Zmczona
twarz.
- Dlaczego poci?
Magdalena wzruszya ramionami.
- Czy ja wiem? Jest wprawdzie napisane, e niektre ze duchy
wyrzuca si tylko modlitw i postem, ale zastanawiam si, czy
ktokolwiek tak naprawd wiedzia, co si dziao z Wiktorem.
Na pewno nie Thomas, ostatnimi czasy nie yli w specjalnej
zgodzie.
- Ach tak? A o co poszo? - zapytaa Rebeka.
- O nic takiego, co skonioby Thomasa do morderstwa. A tak
powanie mwic, Rebeko, chyba w to nie wierzysz? Wydaje mi
si, e Wiktor odsun si od wszystkich. Od
Thomasa rwnie. Chodzi mi o to, eby zostawia t rodzin w
spokoju. Ani Thomas, ani Maja nie maj ci nic do powiedzenia.
- A kto ma?
Nie doczekawszy si odpowiedzi, zapytaa jeszcze raz:
- Moe Vesa Larsson?
Wychodzc na ulic, Rebeka pomylaa, e powinna wypuci
Tjapp z samochodu na siku, zanim przypomniaa sobie, e
suczka znikna. A jeeli co jej si stao? Oczami wyobrani
zobaczya jej zamarznite ciako lece w niegu. Oczy
wydziobane przez wrony albo kruki, brzuch rozpruty przez lisa,
ktry wyjad najsmaczniejsze kski.
Musz powiedzie o tym Sannie, pomylaa, czujc, e serce
zaczyna jej ciy w piersi.
Przesza obok niej para z wzkiem. Dziewczyna bya moda. Nie
miaa chyba jeszcze dwudziestu lat. Popatrzya tsknie na
kozaczki Rebeki. Rebeka mina kino Palladium. Cigle stay tu
lodowe i niegowe rzeby, pozostaoci ze styczniowego
Festiwalu niegowego. Na rodku ulicy Geologgatan
przycupny trzy pmetrowe pardwy z betonu, skutecznie
tamujc ruch samochodw. Na gowach miay zabawne
niegowe kapturki.
Rebeka niechtnie wsiada do pustego samochodu.

Uwiadomia sobie, e zdya przyzwyczai si do dzieci i psa.


Daj spokj, fukna na siebie sam.
Spojrzaa na zegarek. Wp do pierwszej. Za dwie godziny
miaa odebra Sar i Lov. Obiecaa im popoudniow wypraw
na basen. Powinna co zje. Rano zrobia dziewczynkom
czekolad i kanapki, a sama wlaa w siebie tylko dwa kubki
kawy. Chciaa jeszcze spotka si z Ves Larssonem. Poza tym
powinna troch popracowa. Na sam myl, e jeszcze nie
skoczya sprawozdania z nowych regu podatkowych
obowizujcych mikroprzedsibiorstwa, poczua w doku
znajomy bl.
Wpada do Czarnego Niedwiedzia, kupia jaki batonik,
banana i coca-col. Jedna z popoudniwek krzyczaa wielkimi
literami: Wiktor Strandgrd zosta zamordowany przez
satanistw. Nad nagwkiem mikroskopijne zdanie zaczynao
si od sw: Anonimowy czonek wsplnoty przypuszcza,
e....
- Ojojoj, ale ma pani zimn rk - powiedziaa kasjerka,
przyjmujc pienidze. Obja jej palce swoj such, ciep
doni i zanim wypucia, przytrzymaa kilka sekund.
Zaskoczona Rebeka umiechna si szeroko.
Odzwyczaiam si od tego - pomylaa. - Od niezobowizujcej
rozmowy z obcymi
ludmi.
Samochd zdy si wyzibi. Obraa banana ze skrki,
odgryzaa i poykaa wielkie ksy. Palce lodowaciay jej coraz
bardziej. Pomylaa o kobiecie w sklepiku. Pewnie miaa gdzie
koo szedziesitki. Potne ramiona i obfity biust, opity
rowym sweterkiem z moheru. Trwaa ondulacja domowej
roboty i krtka fryzura modna w latach osiemdziesitych.
Przyjazne oczy. Pniej pomylaa o Sarze i Lovie. O tym, jakie
byy ciepe, gdy spay. I o Tjapp. Tjapp o aksamitnych lepiach i
kudatej czarnej sierci. Nagle ogarn j potworny smutek.
Spojrzaa w gr i delikatnie stara z rzs pierwsze zy. Nie
chciaa, eby rozmaza si jej tusz.
Mwi ci, przesta!, ponownie skarcia siebie sam,
przekrcajc kluczyk w stacyjce.

Tjapp ley w ciemnoci. Nagle podnosi si klapa baganika i


psa olepia wiato latarki. Z sercem skurczonym ze strachu
suczka nie stawia oporu, gdy dwie silne rce wycigaj j
brutalnie ze rodka. Odwodniona, zrobia si pasywna i
potulna. A mimo to podnosi gow i odsania nioscemu j
mczynie swoje gardo. Okazuje mu ulego w takim
stopniu, w jakim pozwala jej srebrna tama owinita wok
pyska i ap. Na darmo jednak suczka obnaa gardo i wciska
ogon midzy tylne apy. Nie ma aski, ktra byaby jej dana.
*
Funkcjonalistyczna willa Vesy Larssona znajdowaa si za
Uniwersytetem Ludowym. Rebeka zaparkowaa na ulicy i
podziwiaa imponujc budowl. Biae geometryczne bryy
komponoway si znakomicie ze nienym krajobrazem. Gdyby
nie soczycie czerwone, te i niebieskie elementy, ktre
czyy poszczeglne czci domu, mona by zim przejecha
obok, nic nie zauwaajc. Nie ulegao wtpliwoci, e inspiracj
dla architekta byy onieone szczyty gr i tradycyjne kolory
Saamw.
Otwara Astrid, ona Vesy. Tu za ni sta niewielki i potwornie
rozszczekany owczarek szetlandzki. Jej oczy zwziy si, a usta
wykrzywiy w grymasie niechci, gdy zobaczya, kto dzwoni do
drzwi.
- Czego chcesz?
Utya co najmniej pitnacie kilo. Wosy byy niechlujnie
zwinite w kok. Miaa na sobie spodnie Adidas i spran bluz.
W cigu sekundy zanotowaa dugi weniany paszcz w
wielbdzim kolorze, mikki szal marki Max Mara i nowe audi
zaparkowane za plecami Rebeki. W jej oczach pojawi si cie
niepewnoci.
Wiedziaam, e tak bdzie - pomylaa zoliwie Rebeka. - e
ju po pierwszym dziecku straci kontrol.
Dawniej Astrid bya troch puszysta, ale sodka. Jak pulchny
cherubinek na chmurce. A Vesa Larsson by nieonatym
pastorem, o ktrego rywalizoway najadniejsze, dne

maestwa panienki w Kociele zielonowitkowym.


To naprawd wielka ulga, e nie musz wszystkich kocha pomylaa Rebeka. - Nigdy jej nie lubiam.
- Przyszam, eby spotka si z Ves - powiedziaa i wkroczya
do rodka, zanim Astrid zdya cokolwiek powiedzie.
Pies cofn si bojaliwie, ale szczeka tak intensywnie, e
zacz chrypie, jakby mczy go suchy kaszel.
Wewntrz nie byo adnego przedsionka ani holu. Cay parter
stanowi jedn wielk otwart przestrze i stojca przy
drzwiach Rebeka moga zobaczy kuchni, jadalni, zestaw
wypoczynkowy przy sporym kominku oraz imponujce okno
panoramiczne, otwierajce wntrze na nieny krajobraz. Przy
dobrej pogodzie mona byo podziwia std Vittangivaara,
Luossavaara
i
Krysztaowy
Koci
na
szczycie
Sandstensberget.
- Jest w domu? - zapytaa Rebeka, prbujc przekrzycze psa,
sama nie krzyczc.
- Tak, jest - burkna Astrid. - No, uspokj si!
To ostatnie polecenie skierowaa do rozszalaego psa.
Zanurzya rk w kieszeni, wycigna gar brunatnych
chrupek i rozrzucia je po pododze. Pies ucich momentalnie,
zajty akociami.
Rebeka powiesia paszcz na koku, mokr czapk i rkawiczki
wcisna do kieszeni. Wiedziaa, e w ten sposb przemokn
jeszcze bardziej, ale nie byo innego wyjcia. Astrid otwara
usta, chcc zaprotestowa, ale znw je zamkna.
- Nie wiem, czy zechce si z tob spotka - powiedziaa ze
skwaszon min. - Ma gryp.
- Nie wyjd std, dopki z nim nie porozmawiam odpowiedziaa mikko Rebeka. - To wana sprawa.
Pies, pozjadawszy chrupki co do jednej, powrci do pani i
dosiad jej nogi, znw potwornie uj adaj c.
- Przesta, Baloo - skarcia go bez przekonania. - Nie jestem
suczk.
Prbowaa go przepdzi, ale owczarek, wczepiony w nog
przednimi apami, nie mia zamiaru puci.
Wielkie nieba, co za tyran!, pomylaa Rebeka.

- Mwi zupenie powanie - powtrzya. - Jeeli zajdzie taka


potrzeba, przepi si na kanapie. Bdziesz musiaa zadzwoni
po policj, eby mnie std wyprowadzili.
Astrid poddaa si. Rebeka i pies to ju kombinacja nie do
zniesienia.
- Jest w pracowni. Na pitrze, pierwsze drzwi na lewo.
Rebeka pokonaa schody picioma susami.
- Zapukaj najpierw! - krzykna za ni Astrid.
Vesa Larsson siedzia na pokrytym baranic stoku przed
potnym, biaym piecem kaflowym. Na jednym z kafli widnia
napis wymalowany wytwornymi literami w kolorze brzozowych
listkw: Pan jest moim pasterzem. Pikny. Prawdopodobnie
wykonany przez Ves. Artysta mia na sobie flanelow piam,
na ktr zarzuci gruby frotowy szlafrok. Zmczone oczy
spoglday na Rebek z dwch poszarzaych zagbie nad
kilkudniowym zarostem.
Wida, e nie ma si dobrze, ale to nie grypa, stwierdzia w
mylach Rebeka.
- A wic przysza mi pogrozi - powiedzia. - Jed do domu,
Rebeko. Daj temu
spokj.
Aha - pomylaa. - Zdyli ju zadzwoni z ostrzeeniem.
- adna pracownia - zacza z innej beczki.
- Mmm. Architekt prawie dosta apopleksji, kiedy mu
oznajmiem, e chc mie podog z surowych desek.
Powiedzia, e zniszczy si raz-dwa, e zapakam j farb i
atramentem, i czym tam jeszcze. Ale o to mi wanie chodzio.
eby podoga pokrywaa si twrcz patyn.
Rebeka rozejrzaa si dookoa. Pomieszczenie byo ogromne.
Mimo pochmurnej i nienej pogody przez olbrzymie okna
wlewao si do wntrza dzienne wiato. Wszystko byo
poukadane na swoim miejscu. Na sztalugach spoczywa
przesonity ptnem obraz. Na deskach pod nogami nie
dostrzega ani jednej plamki. Zupenie inaczej wygldaa stara
pracownia Vesy w podziemiach kocioa zielonowitkowego.
Podog zacielay wtedy odbitki graficzne, a czowiek prawie
ba si porusza, eby nie potrci ktrego z licznych

soiczkw z terpentyn i pdzelkami. Od oparw


rozpuszczalnika bolaa lekko gowa. Teraz czu byo tylko
delikatn wo dymu z paleniska. Vesa, zauwaywszy badawczy
wzrok Rebeki, umiechn si krzywo.
- Wiem, wiem. Kiedy si w kocu dostanie wymarzon
pracowni, to...
Dokoczy zdanie wzruszeniem ramion.
- Wiesz, ojciec malowa technik olejn - mwi dalej. - Zorz
polarn, Wrota Laponii, domek w Merasjrvi. Nigdy mu si nie
znudzio. Odmawia podjcia jakiej normalnej pracy,
przesiadywa z kumplami i niele popija. Pewnego dnia
pogaska mnie po gowie i powiedzia: Chopi myli, e
zostanie operatorem wzka transportowego i Bg wie czym, ale
ja mu mwi, e od sztuki nie da si uciec. Ale teraz... nie
wiem. Teraz te wszystkie marzenia artysty wydaj mi si tylko
aosne. Wcale nie byo tak trudno uciec od sztuki.
Spojrzeli na siebie w milczeniu. Nie wiedzc o tym,
jednoczenie pomyleli o wosach
tego drugiego. O tym, e dawniej byy adniejsze. Kiedy
pozwalano im rosn, jak chciay. Kiedy wida byo lady
fryzjerskich zapdw koleanek i kolegw.
- Wspaniay widok - powiedziaa Rebeka, dodajc: - Chocia
moe teraz niezupenie.
Na zewntrz wida byo jedynie zason padajcego gsto
niegu.
- Dlaczego nie - pastor bardziej stwierdzi, ni zapyta. - Moe
to wanie najpikniejszy widok? nieg i zima. Wszystko staje
si prostsze. Mniej szczegw. Mniej kolorw. Mniej
zapachw. Krtsze dni. Umys ma szans odpocz.
- Co si stao z Wiktorem?
Vesa potrzsn gow.
- Jak duo opowiedziaa ci Sanna? - zapyta.
- Nic.
- Jak to nic? - nie dowierza Vesa.
- Nikt nic mi nie chce powiedzie - odpara poirytowana. - Ale
nie wierz, e to ona jest sprawc. Czasami zachowuje si,
jakby bya z innej planety, ale nie moga tego zrobi.

Vesa siedzia w milczeniu, zapatrzony w patki niegu.


- Dlaczego Patrik Mattsson powiedzia, e powinnam spyta
ciebie o seksualne preferencje Wiktora? - Nie otrzymawszy
odpowiedzi, pytaa dalej. - Bye z nim w zwizku? Napisae
do niego kartk?
Napisae kartk z pogrkami i zostawie na moim
samochodzie?, dodaa w myli.
Vesa odezwa si, nie patrzc jej w oczy.
- Nawet nie mam zamiaru tego komentowa.
- Ach tak? Niedugo zaczn podejrzewa, e to wy, pastorowie,
zatuklicie Wiktora na mier, poniewa chcia wyjawi wasze
finansowe machlojki. Albo dlatego, e chcia opowiedzie o was
dwch twojej onie.
Vesa ukry twarz w doniach.
- Nie zrobiem tego - wymamrota. - Nie zabiem go.
Odbija mi - pomylaa Rebeka. - Chodz po ludziach i
oskaram ich na lewo i prawo.
Przyoya pi do czoa w nadziei, e wymusi z mzgu jak
sensown myl.
- Nie rozumiem - powiedziaa. - Nie rozumiem, dlaczego
milczycie. Nie rozumiem, dlaczego kto podrzuci Sannie n.
Vesa odwrci si i spojrza z przeraeniem na Rebek.
- Co ty mwisz? Jaki n?
Powinna bya ugry si w jzyk. Za pno.
- Policja nie podaa tego do publicznej wiadomoci, ale
znaleziono narzdzie zbrodni w jej mieszkaniu. W awie
kuchennej.
Vesa patrzy na Rebek jak w na malowane wrota.
- O Boe - mamrota. - O Boe!
- O co chodzi?
Twarz pastora przeobrazia si w nieruchom mask.
- O jeden raz za duo nie dochowaem tajemnicy zawodowej.
- Ale olej t cholern tajemnic! - wybucha Rebeka. - Wiktor
nie yje. Zwisa mu to, czy wyjawiasz jego sekrety, czy nie.
- Mam obowizek dochowania tajemnicy wobec Sanny.
- No to wspaniale! - eksplodowaa. - W ogle ze mn nie
rozmawiaj. Ale jestem gotowa odwrci kady kamie, by

zobaczy, co spod niego wypeznie. I zaczn od kwestii


finansowych we wsplnocie. A pniej dowiem si, kto kocha
Wiktora. A z Sanny wycisn prawd jeszcze dzisiaj po
poudniu.
Twarz Vesy zdradzaa udrczenie.
- Daj temu spokj, Rebeko. Wracaj do domu. Nie pozwl si
wykorzysta.
- Co masz na myli?
Pokrci gow zrezygnowany.
- Dobrze. Rb to, co uwaasz za stosowne. Ale nie moesz mi
odebra tego, czego bym ju nie straci.
- Niech was wszystkich szlag trafi - powiedziaa, nie majc siy
zabarwi sw emocjami.
- Kto z was jest bez grzechu... - odpowiedzia pastor.
No tak, jasne - pomylaa. - Przecie jestem morderczyni.
Morderczyni dzieci.
Rebeka rbie drewno na opal w babcinej drewutni. Chocia
rbie to nieodpowiednie sowo. Wybrawszy najgrubsze i
najcisze kloce, rozupuje je z gorczkowym zapamitaniem.
Z caej siy uderza siekier w oporny materia. Unosi j
razem z wiszcym u ostrza klocem i wali obuchem w pieniek.
Sia cikoci i uderzenia wbijaj siekier w drewno jak klin.
Jeszcze troch szarpania i kloc rozpada si na dwie czci.
Rebeka rozbija powki na kolejne dwa polana i po chwili
kadzie na pieku nastpny kloc. Pot spywa jej po plecach.
Zaczynaj bole zmczone barki i ramiona. Ale Rebeka nie
oszczdza si. W najlepszym razie dziecko opuci j w
naturalny sposb. Nikt nie powiedzia, e nie wolno jej rba
drewna. Wtedy moe Thomas powie, e widocznie taka bya
woa Boga. eby si nie urodzia.
Ono , poprawia si Rebeka. eby si nie urodzio. Dziecko.
Ale i tak wie, e to jest dziewczynka. Johanna.
Gdy w kocu dociera do niej gos Wiktora, Rebeka
uwiadamia sobie, e od jakiego czasu sta za jej plecami i
kilka razy wymwi jej imi, zanim je usyszaa.
To dziwne uczucie, zobaczy go siedzcego na zepsutym

krzele, ktre nigdy nie poszo na podpak. Krzeso nie ma


oparcia, w siedzisku zostay tylko otwory po tworzcych je
szczebelkach. Stoi tutaj od lat, w oczekiwaniu na to, eby kto
przerobi je na drzazgi.
- Kto ci powiedzia? - pyta Rebeka.
- Sanna. Powiedziaa te, e na pewno si wciekniesz.
Rebeka wzrusza ramionami. Nie ma siy na wcieko.
- Kto jeszcze wie?
Teraz kolej Wiktora na wzruszenie ramion. A wic ju si
rozeszo, oczywicie. Czy wyobraaa sobie co innego?
Wiktor ma na sobie skrzan kurtk z lumpeksu i dugi,
udziergany przez jak wielbicielk szalik. Wosy rozdzielone
przedziakiem znikaj pod zwojami wenianej dzianiny.
- Wyjd za mnie za m - mwi.
Rebeka patrzy na niego skonsternowana.
- Upade na gow?
- Kocham ci. Kocham dziecko.
Pachnie wirami i drewnem. Rebeka syszy, jak na zewntrz
kapie z dachu. Boli uwiziony w gardle pacz.
- W ten sposb, w jaki kochasz swoich braci i siostry,
przyjaci i wrogw? - pyta.
Mioci Boga. Jednakow dla wszystkich. Zgrabnie
zapakowan i rozdawan tym, ktrzy ustawi si w kolejce.
Moe wanie taka mio jest dla niej? Moe powinna bra
to, co daj?
Wiktor wyglda na strasznie zmczonego.
Gdzie si podziae? - myli Rebeka. - Twoja podr do Boga
sprawia, e niezliczone rzesze stoj w kolejce, spragnione
cho odrobiny ciebie .
- Nigdy bym ci nie opuci. Przecie wiesz.
- Nic nie rozumiesz - mwi Rebeka i po jej twarzy zaczynaj
spywa zy. Nie potrafi powstrzyma ani ez, ani ciekncego
nosa. - Gdy tylko powiem tak, ju bd opuszczona.
Rebeka, Sara i Lova pojawiy si w budynku policji dopiero o
wp do sidmej. Cae popoudnie spdziy na basenie.
Wchodzc do pokoju rozmw, Sanna popatrzya na Rebek tak,

jakby oskaraa j o kradzie.


No tak, rycho w czas. Mylaam ju, e o mnie
zapomniaycie.
Dziewczynki cigny wierzchnie okrycia i usadowiy si na
krzesach. Lova wybucha miechem, odkrywszy, e wystajce
spod czapki wosy zamieniy si w ld.
- Mamusiu, popatrz - woaa radonie, potrzsajc gow i
dzwonic wosianymi sopelkami. - A po basenie jadymy
parwki. I lody. A w sobot mam si spotka z Id. Prawda,
Rebeko?
- Ida to jej rwieniczka, z ktr bawia si w brodziku pospieszya z wyjanieniem Rebeka. Ale obrzucona osobliwym
spojrzeniem Sanny nie dodaa, e mama Idy to jej bya
koleanka z klasy.
Dlaczego cigle czuj, e powinnam wyjania i przeprasza? pomylaa ze zoci.
- Nie zrobiam nic zego.
- Skoczyam na gwk z trjki - pochwalia si Sara, sadowic
si na kolanach mamy. - Rebeka mi pokazaa.
- Aha - odpowiedziaa obojtnie Sanna.
Jak gdyby ju znikna. Jak gdyby na krzele siedziaa tylko jej
powoka. Nie zareagowaa nawet na wiadomo o zaginiciu
Tjapp. Dziewczynki zauwayy to i zaczy paplanin. Rebeka
wiercia si zakopotana. Lova podniosa si nagle i zacza
podskakiwa na krzele, wykrzykujc:
- Ida w sobot, Ida w sobot.
W gr i w d, w gr i w d. Skakaa jak najta, czasami
bliska upadku. Rebeka czua narastajcy stres. Jeeli spadnie,
moe uderzy gow o betonowy parapet. A wtedy mogaby si
potwornie skaleczy. Sanna zdawaa si tego nie dostrzega.
Nie bd si wtrca, Rebeka upomniaa siebie sam.
W kocu Sara chwycia siostr za rami i fukna:
- Przesta natychmiast!
Ale Lova wyrwaa si byskawicznie i znw zacza beztrosko
skaka.
- Mamusiu, smutno ci? - spytaa zaniepokojona Sara,
zarzucajc jej rce na szyj.

Sanna unikaa wzroku crki. Gaskaa j po jasnych,


byszczcych wosach. Poprawia
przedziaek na rodku gowy i odgarna niesforne pasemka za
uszy.
- Tak - odpowiedziaa cicho. - Jest mi smutno. Przecie wiesz,
e moe pjd do wizienia i nie bd moga by wasz mam.
Dlatego si martwi.
Sara poblada na twarzy. renice dziewczynki rozszerzyy si ze
strachu.
- Ale przecie niedugo miaa wrci do domu.
Sanna uja j za brod i popatrzya crce w oczy.
- Jeeli zostan skazana, to nie wrc. Dostan wysoki wyrok i
wyjd z wizienia, gdy bdziesz ju dua i nie bdziesz
potrzebowa mamy. Albo zachoruj, umr w wizieniu i nigdy z
niego nie wyjd.
Ostatnie zdanie okrasia miechem, ktry nie by zabawny.
Wargi Sary przypominay teraz napite struny.
- Ale kto si wtedy nami zajmie? - wyszeptaa. I nagle
wrzasna na Lov, ktra nieustannie jak szalona podskakiwaa
na krzele. - Mwiam ci, przesta w tej chwili!
Lova usiada posusznie na krzele i woya poow doni do
ust.
Rebeka cisna z oczu wizk byskawic w kierunku Sanny.
- Sanna jest zmartwiona - powiedziaa do Lovy, ktra w
milczeniu obserwowaa starsz siostr i mam. Odwrciwszy
si do Sary, mwia dalej: - I dlatego tak mwi. Ale obiecuj
wam, e nie pjdzie do wizienia. Niedugo znw wrci do
domu.
Poaowaa swych sw w tym samym momencie, w ktrym
otworzya usta. Jak moga im zoy tak obietnic?
Kiedy widzenie dobiego koca, Rebeka poprosia dziewczynki,
eby poczekay na ni przed samochodem. Zgrzytaa zbami od
powstrzymywanego gniewu.
- Jak moesz - wydusia z siebie. - Pojechay na basen, fajnie
si bawiy, a ty... - Pokrcia gow z braku odpowiednich sw.
- Rozmawiaam dzisiaj z Maj, Magdalen i Ves. Wiem, e co
si dziao z Wiktorem. I ty wiesz, co go gryzo. miao, mw.

Musisz mi opowiedzie.
Sanna milczaa. Oparta o cian w mitowym kolorze, gryza
bardzo ju ogryziony paznokie kciuka. Jej twarz nie wyraaa
adnych uczu.
- Do jasnej cholery, Sanna, powiedz w kocu - krzykna z
grob w glosie. - O co chodzio z Wiktorem? Vesa powiedzia,
e nie moe zama zoonej ci przysigi milczenia.
Sanna bez sowa oderwaa nadgryziony kawaek skrki przy
paznokciu. Palec zacz krwawi. Rebeka zacza si poci.
Nagle nabraa ochoty, eby chwyci Sann za wosy i trzasn
jej gow o beton. Mniej wicej tak, jak robi to Ronny
Bjrnstrm, ojciec Sary, a w kocu nawet to mu si znudzio i
odszed w sin dal.
Dziewczynki czekay przy samochodzie. Rebeka przypomniaa
sobie, e Lova nie woya rkawiczek.
- Pies ci mord liza! - powiedziaa w kocu i obrciwszy si na
picie, wysza.
Sanny ju nie ma w celi. Ulotnia si przez betonowy sufit.
Przecisna midzy atomami i czsteczkami, wylizgna w
gwiezdn przestrze ponad brzemienn niegiem chmur. Ju
nie pamita wizyty. Nigdy nie urodzia dzieci. Jest zaledwie
ma dziewczynk, ktr potna mama-Bg chwycia w
ramiona i unosi do wiata. Unosi tak wysoko, e malestwo
czuje motyle w brzuchu. Ale mama trzyma mocno. Bg nie
upuci swojej kochanej creczki. Sanna nie musi si ba. Nie
upadnie.
*
Curt Bckstrm jest w pokoju dziennym i w ogromnym lustrze
oglda badawczo swoje nagie ciao. Stoi skpany w wietle
lampek przesonitych czerwonym tiulem i w drgajcym blasku
kilkunastu wiec. W oknach powiesi czarne przecierada, by
nikt nie mg zajrze do rodka.
Pokj jest umeblowany bardzo skromnie. W mieszkaniu na
prno szuka by telewizora, radia czy kuchenki mikrofalowej.
Emitowane przez nie sygnay i promieniowanie przyprawiay
go dawniej o choroby. Budzi si w nocy od gosw z

nieczynnych urzdze elektrycznych. Ale teraz ju nic takiego


nie moe mu zaszkodzi, wic na nowo woy do kontaktu
wtyczk zamraalnika i lodwki. Telewizor i radio nie s mu
potrzebne. I tak nadaj tylko bezbon szmir. Caodobowe
wiadomoci od szatana.
Zauwaa zmiany w swoim wygldzie. W cigu ostatniej doby
przybyo mu dziesi centymetrw wzrostu. Urosy mu te
byskawicznie wosy, niedugo bdzie mg je zwizywa na
karku. Robi przedziaek na rodku gowy, pochyla si przed
lustrem - podobiestwo do Wiktora Strandgrda jest
uderzajce.
Przez chwil stara si zobaczy wasne odbicie. Swoje dawne ja.
By moe przez moment co przebyskuje w oczach, ale
natychmiast ganie. Obraz w zwierciadle rozpywa si i zaciera.
Przeobraenie stao si faktem.
Odwraca rce i zblia je do lustra. W czerwonym wietle widzi
skapujc z ran krew i oliw.
Szkoda, e nie ma tutaj Sanny. Powinna teraz klcze przed
nim i zbiera spywajcy z doni olejek do szklanej fiolki.
Widzi, jak powoli dokrca korek w zielonkawej buteleczce.
Widzi jej oczy wpatrzone w jego oczy, jej usta wymawiajce
sowo: rabbimi.
Czasami wtpi, to oczywiste. Wtpi w rol prawdziwego
wybraca. Albo w to, e potrafi zmieci w sobie ca moc
Boga. Ostatnia komunia bya prawie nie do wytrzymania. Ci
toczcy si wok niego ludzie. Te podrygujce i gdaczce jak
kury tumy. Podczas gdy on stawa si jeszcze wiksz czci
Boga. Dobiegajce go sowa dudniy w gowie ze
zwielokrotnion si. To jest CIAO moje. To jest moja KREW.
Zataczajc si, wrci na swoje miejsce. Mia zatkane uszy. Nie
sysza chru. Rce mniay od napywajcej mocy. Skra
wok kadego palca pczniaa jak balon, napita i byszczca.
Pomyla ze strachem, e moe popka jak u gotujcej si
parwki.
Nastpnego dnia kupi rkawiczki w najwikszym rozmiarze.
Czasami bdzie zmuszony nosi je po domu. Przynajmniej
dopki nie nadejdzie czas, w ktrym ludzie dojrzej ju do

widoku.
Kiedy paci w kasie, nagle ogarno go bardzo niemie uczucie.
Kobieta za lad ofiarowaa mu umiech. Od dawna posiada
dar rozrniania duchw. Przyjmujc reszt, obserwowa
przeobraenie. Ekspedientce poky zby, gaki oczne
wywiny si na lew stron i straciy przejrzysto,
przypominajc teraz mroone szko. Z czerwonych paznokci
wyrosy dugie szpony.
Przez kilka godzin czeka przed zapleczem sklepu, ale pniej
dosta wiadomo, e nie musi zabija kobiety, poniewa
powinien oszczdza siy na co o wiele waniejszego.
Teraz Curt w blasku wiec wkracza do azienki. Para bijca z
wanny penej gorcej wody w osiada na kafelkach, skrapla si i
cieka. Powietrze jest gste od miedzianego zapachu krwi i
cierpkiej woni mokrej weny.
Z plastikowej suszarki do bielizny zwisa martwe ciao Tjapp,
przywizane do sznurw za tylne apy. Krew skapuje
niespiesznie do gorcej wody. Na pododze obok wanny ley
gowa psa, z pyskiem wci zaklejonym srebrn tam.
Gdy Curt zanurza si w czerwonej wodzie, momentalnie czuje
przeszywajce go na wskro waciwoci psa. Nogi, nagle
wawe i szybkie, wierzgaj niespokojnie. Jest pewien, e
mgby teraz pobi rekord w biegu na sto metrw.
I czuje obecno Sanny. Czuje usta muskajce psie ucho. Teraz
dotykaj jego ucha, szepczc: kocham ci.
Ju wczeniej zabra jej krlika, kota i nawet dwa
myszoskoczki. I cay czas potniaa jej mio do niego.
Pije czerwon wod duymi ykami. Trzs mu si rce. Jak
zwykle, gdy Bg przejmuje paeczk, traci nad nimi kontrol.
I Bg chwyta go za rk, i unosi j do gry. Moczy palce we
krwi jak w atramencie i pisze rozstrzelonym pismem na biaych
kafelkach. Litery tworz imi. A pniej polecenie: KURWA
MUSI UMRZE.

I NASTA WIECZR, I NASTA PORANEK DZIE PITY


W rodku nocy Maja Sderberg siedzi przy kuchennym stole.
Chocia siedzi to za duo powiedziane. Wprawdzie jej
poladki przylegaj do siedziska, ale cay tuw ley na blacie
stou, a nogi zwisaj bezwadnie pod krzesem. Z rk pod
policzkiem wpatruje si we wzorek tapety, ktry na zmian
ronie i maleje, pojawia si i blednie. Na wysokoci oczu
kobiety stoi butelka wdki. Nie przywyka do picia, miaa
pewne kopoty, eby wla w siebie tak duo alkoholu. Ale udao
si. Najpierw pakaa i smarkaa. Ale teraz, teraz jest o wiele
lepiej. Jaka przyjazna dusza zaaplikowaa jej umierzajcy
zastrzyk prosto w mzg.
Nagle syszy kroki Thomasa na schodach. Wieczorne spotkania
podczas Konferencji Cudw przecigaj si w nieskoczono.
Same spotkania trwaj do dugo, a pniej wszyscy
przesiaduj w kawiarni. I zawsze znajduje si kilku
zapalecw, ktrzy do wczesnych godzin rannych odmawiaj
wsplne modlitwy. A Thomas zawsze im towarzyszy. Mwi, e
to wane. I ona to rozumie. Rozumie wszystko.
Syszy, jak ostronie pokonuje stopnie, eby nie zakci ciszy
nocnej. Jaki on cholernie troskliwy wobec ssiadw.
Kroki ma budz w niej wcieko.
Ciiiiicho, mwi Maja. Ale wcieko nie chce ponownie
zapa w sen. Obudzia si i pobrzkuje kajdanami. Uwolnij
mnie, domaga si gucho. Uwolnij mnie i pozwl mi go
wykoczy.
Thomas staje przy kuchennym stole. Oczy i usta otwieraj si w
niemym przeraeniu. Wyglda po prostu przezabawnie. Trzy
bezdenne dziury pod nacinit na czoo baranic. Maja
umiecha si krzywo. Dotyka doni ust. Tak, niewtpliwie, jej
wargi s krzywo przyklejone do twarzy. Jak to si stao?

- Co ty wyrabiasz? - pyta Thomas.


Co wyrabia? Czyby nie zauway? Upija si, to chyba jasne.
Pomaszerowaa do monopolowego i kupia wdk za cae
kieszonkowe.
Thomas jest peen wyrzutw i pyta. Gdzie s dzieci? Czy Maja
nie rozumie, jak mae jest to miasto? Jak wytumaczy fakt, e
jego ona kupuje alkohol?
I wtedy Maja zaczyna wy. Znieczulenie ust i mzgu przestaje
dziaa.
- Zamknij si, skurwielu jeden! - krzyczy. - Bya tutaj Rebeka.
Rozumiesz? Pjd do wizienia.
Uspokaja j. Prosi, eby pomylaa o ssiadach. Tumaczy, e
tworz druyn, e s rodzin, e razem sobie poradz. Ale ona
nie moe przesta krzycze. Rzuca przeklestwami, ktrych
nigdy nie miaa w ustach. Ty skurwysynu. Ty witoszkowata,
przeklta winio.
O wiele pniej, przekonawszy si, e Maja pi jak zabita,
Thomas podchodzi do telefonu i wystukuje numer.
- To Rebeka - mwi do suchawki. - Nie mog jej pozwoli na
tak samowol.
Pitek, 21 lutego
Przesta pada nieg, zaczo wia. Przejmujcy zimnem,
lodowaty wiatr przedmuchiwa drogi i lasy. Zgarniajc nieg,
przykrywa ca okolic jednolit bia koderk. Poranny
pocig do Lule sta unieruchomiony przez kilka godzin, a
niene zaspy wok domw, przesuwane podmuchami wiatru,
blokoway teraz podjazdy i bramy garaw. Wietrzysko w
poszukiwaniu sypkiego niegu wypadao nagle zza wga i
wdzierao si pod konierz przeklinajcemu pogod
roznosicielowi gazet.
Rebeka brna w kierunku domu Sivvinga. Przygarbiona i z
opuszczon gow para do przodu jak atakujcy byk. Niewiele
widziaa, wiatr sypa jej nienym pyem w oczy. Pod pach
trzymaa Lov niczym jaki wikszy toboek. W drugiej rce

niosa jej plecaczek z rowego dinsu.


- Potrafi chodzi sama! - marudzia dziewczynka.
- Wiem, kochanie, e potrafisz. Ale teraz nie mamy czasu. Tak
bdzie szybciej.
Otwara drzwi okciem i postawia Love na pododze w
przedsionku.
- Halo! - zawoaa i natychmiast usyszaa w odpowiedzi
szczekanie podnieconej Belli.
Po chwili w drzwiach do piwnicy pojawi si Sivving.
- Dzikuj, e moesz si ni zaopiekowa - powiedziaa
zdyszana, bezskutecznie prbujc cign Lovie buty bez
rozwizywania sznurwek. - Idioci! Przecie mogli mnie
poinformowa wczeniej, chociaby wczoraj, gdy j
odbieraam.
Kiedy przysza z Lov do przedszkola, dowiedziaa si, e
placwka jest zamknita dla dzieci, poniewa personel ma
warsztaty planowania. Postpowanie przed sdem w sprawie
aresztu Sanny miao si zacz za godzin, teraz zostao jej
naprawd niewiele czasu. Za chwil samochd mg zosta
kompletnie zasypany niegiem. A wtedy na pewno nie zdy.
Bezskutecznie walczya ze sznurwkami, zawizanymi przez
starsz siostr Lovy na podwjne supeki.
- To moe ja sprbuj? - zaproponowa Sivving. - Przecie
tobie si spieszy.
Podnis Lov i usadowiwszy si na zielonym krzeseku, ktre
znikno pod jego ogromnym cielskiem, posadzi j sobie na
kolanach. Z anielsk cierpliwoci zacz rozsupywa wzeki.
Rebeka posaa mu wdziczne spojrzenie. Szybki marsz z
przedszkola do samochodu i z samochodu do Sivvinga rozgrza
j bardziej, niby sobie tego yczya. Przepocona bluzka lepia
si do ciaa, ale prysznic by marzeniem citej gowy. Miaa ju
tylko p godziny.
- Pobdziesz troch z Sivvingiem, a pniej po ciebie przyjad,
dobrze? - zwrcia si do Lovy.
Dziewczynka pokiwaa gow i odwrcia twarz do mczyzny,
przygldajc si przez chwil jego podbrdkowi.
- Dlaczego nazywasz si Sivving? - zapytaa. - To jest dziwne

imi.
- Masz racj, to dziwne imi - zamia si. - Tak naprawd
nazywam si Erik.
Rebeka spojrzaa na niego ze zdziwieniem, zapominajc, e ma
strasznie mao czasu.
- Co? Nie masz na imi Sivving? To dlaczego ci tak nazywaj?
- Nie wiesz? - umiechn si. - To wszystko przez moj
matk. Studiowaem inynieri grnicz w Sztokholmie.
Pniej wrciem tutaj i zaczem pracowa w kopalni. A
matula troch si zdenerwowaa. Oczywicie bya ze mnie
dumna. Ale z drugiej strony, gdy wysaa mnie na studia,
nasuchaa si tego i owego od ssiadw. Wtedy na nauki do
stolicy jedziy tylko dzieci z dobrych i bogatych domw, a tutaj
prosz, babie si w gowie poprzewracao, niech sobie nie
myli, e jest lepsza od innych.
Umiechn si krzywo na wspomnienie tych czasw.
- W kadym razie wynajem tutaj pokj przy Arent
Grapegatan, a mama zaatwia telefon.
Na podaniu o abonament wpisaa w rubryczk mj stopie
naukowy: Civ. ing.18, no i tene pojawi si w ksice
telefonicznej. Rozumiesz chyba, jakie to miao konsekwencje?
Aha, to sam janiepan civ. ing. przyszed z wizyt? Ale po
jakim czasie ludzie zapomnieli, skd si to wzio, i nazywali
mnie po prostu Sivving. A ja si przyzwyczaiem. Nawet Maj
Lis mwia do mnie Sivving.
Rebeka przygldaa mu si z bezwiednym umiechem.
- To dopiero historia!
- A tobie si przypadkiem nie spieszyo?
Zerwawszy si z miejsca, wybiega z domu.
- Tylko si teraz nie zabij na jakim zakrcie! - zawoa za ni,
przekrzykujc wiatr.
- Nie prowokuj mi tu adnych niechcianych myli! odkrzykna, wlizgujc si do samochodu.
Boe, jak ja wygldam - mylaa, podczas gdy samochd z
mozoem pokonywa krt szos do miasta. - Gdybym miaa
18 Civ. ing. - skrt od civilingenjr, mniej wicej odpowiednik
polskiego magistra inyniera.

cho p godzinki na prysznic i zmian ciuchw.


Poznaa ju drog na tyle, e nie musiaa si na niej cakowicie
koncentrowa. Moga sobie pozwoli na nieobecno mylami.
Ley z rkami przycinitymi do brzucha.
Nie byo tak strasznie - mwi do siebie. - Ju po wszystkim .
Ubrani na biao obcy ludzie o mikkich, bezosobowych
doniach. (Dzie dobry, Rebeko, zao ci teraz wenflon i
podcz kroplwk, zimny wacik na skrze, palce
pielgniarki te s zimne, moe udao si jej wymkn na
balkon i zapali w wiosennym socu, teraz troch zaboli, o,
ju po krzyku ).
Patrzya na soce, ktre zalewajc wiatem poacie niegu,
czynio wiat mczco jaskrawym. Przez plastikow rurk
prosto w rami kapaa szczliwo. Wszystko, co cikie i
smutne, odpywao w niebyt. A pniej dwie biae postacie
zawiozy j na blok operacyjny.
To byo wczoraj rano. A teraz ley w ku z palcym blem
brzucha. Zaya panadol, ale nie pomaga. Jest jej zimno.
Moe rozgrzeje si pod prysznicem. Moe wtedy przejdzie ten
bolesny skurcz podbrzusza.
Pod natryskiem nagle zaczyna si z niej wylewa krew.
Patrzy przeraona, jak spywa po nodze, czerwona i gsta.
Musi wrci do szpitala. Nowa kroplwka i nocleg na
oddziale.
- To nic gronego - tumaczy pielgniarka, widzc zacinite
usta Rebeki. - Czasami zdarza si, e w wyniku zabiegu
powstaje infekcja. Nie z powodu braku higieny czy w jaki
inny sposb z twojej winy. Antybiotyk, ktry teraz dostajesz,
wietnie sobie z tym poradzi.
Rebeka prbuje grzecznie odwzajemni jej umiech, ale
wykrzywia tylko usta w dziwnym grymasie.
To nie jest kara - przekonuje sam siebie. - On nie jest taki.
To nie jest adna kara.
*

Dwudziestego pierwszego lutego o godzinie 10.25 aresztowano


Sann Strandgrd, podejrzan o zamordowanie brata, Wiktora
Strandgrda. Prasa i telewizja rzuciy si na wiadomo jak
stado zgodniaych lisw. Korytarz sdowy jania od fleszy i
reflektorw, w ktrych wietle rozmawia z mediami
prokurator Carl von Post.
Rebeka staa z Sann w niewielkim pomieszczeniu obok sali
rozpraw. Dwch stranikw czekao na sygna, eby
wyprowadzi Sann do samochodu, ktry mia j odwie z
powrotem do policyjnego aresztu.
- Oczywicie wniesiemy apelacj - powiedziaa Rebeka.
Sanna ugniataa bezwiednie palcami pukiel swoich wosw.
- Boe, jak ten mody protokolant na mnie patrzy. Zwrcia
na to uwag?
- Chcesz, ebym zoya odwoanie, tak?
- Patrzy na mnie, jakbymy si znali, ale ja go wcale nie
kojarz.
Rebeka zatrzasna z hukiem aktwk.
- Sanna, jeste podejrzana o morderstwo. Wszyscy tam
patrzyli na ciebie. Mam si odwoywa w twoim imieniu czy
nie?
- Tak, to przecie jasne - odpowiedziaa Sanna, po czym
zwrcia si do stranikw: - Jedziemy?
Jeszcze przez dug chwil po ich odjedzie Rebeka wpatrywaa
si w drzwi prowadzce na parking. Odwrciwszy si, spotkaa
badawcze spojrzenie Anny Marii.
- Jak sprawy?
- Tak sobie - przyznaa Rebeka z grymasem na twarzy. - A u
ciebie?
- Tja... Te tak sobie.
Policjantka opada na krzeso. Rozsuna zamek ogromnej
kurtki puchowej i uwolnia z niej rwnie ogromny brzuch.
Jednym ruchem zdara z gowy szaraw, wenian czapk i nie
poprawia pniej wosw.
- Szczerze mwic, nie mog si doczeka, kiedy znw bd
jak czowiek.
- Co to znaczy by jak czowiek? - umiechna si Rebeka.

- To znaczy mc zaywa snus i pi kaw jak ludzie rozemiaa si Anna Maria.


Na oko dwudziestoletni chopak z notatnikiem w rku pojawi
si w drzwiach.
- Rebeka Martinsson? - zapyta. - Ma pani minutk?
- Za chwileczk - odpowiedziaa uprzejmie policjantka.
Podniosa si, podesza do drzwi i po prostu je zamkna.
- Zamierzamy przesucha crki Sanny - powiedziaa bez
ogrdek, gdy ponownie usiada na krzele.
- Nie... Chyba artujesz? - jkna Rebeka. - One nic nie
wiedz. Leay w swoich kach i spay, gdy zamordowano
Wiktora. Czy ten... Jak mu tam? Von Post. Czy on chce
stosowa t sam tward technik przesucha wobec dzieci,
ktre maj zaledwie cztery i jedenacie lat? Kto si nimi zajmie
po przesuchaniu? Ty?
Anna Maria opara si plecami o oparcie krzesa i przyciskaa
rk jaki punkt tu poniej eber.
- Rozumiem, e zareagowaa na to, w jaki sposb rozmawia z
Sann...
- No, a mwic powanie, ty nie?
- Ale ja dopilnuj, eby przesuchanie dziewczynek byo tak
delikatne, jak to tylko moliwe. Obecny bdzie psychiatra
dziecicy.
- Dlaczego? - zapytaa Rebeka. - Dlaczego chcecie je
przesucha?
- Rozumiesz chyba, e musimy. U Sanny znaleziono jedno
narzdzie zbrodni, ale adnych technicznych dowodw na to,
e miaa je w rkach. Drugiego narzdzia nie mamy. A wic to
tylko poszlaki. Sanna zeznaa, e miaa ze sob Sar, gdy
znalaza Wiktora, i e Lova spaa w sankach. A moe
dziewczynki widziay co istotnego?
- Widziay, jak mama zabija Wiktora, o to ci chodzi?
- W kadym razie musimy to wykluczy - odpowiedziaa sucho
Anna Maria.
- Chc wzi udzia w tym przesuchaniu.
- Nie ma sprawy - zgodzia si yczliwie policjantka. - Powiem
o tym Sannie, i tak wybieram si na komend. Sanna wygldaa

na dosy opanowan.
- Jej tam po prostu nie byo - westchna ciko Rebeka.
- Chyba trudno sobie wyobrazi, co przeywaa, stojc przed
sdem.
- Tak...
Zebrali si w domu Gunnara Isakssona. Pastorowie, Rada
Starszych i Rebeka. Wchodzi ostatnia, cho dziesi minut
przed wyznaczonym czasem. Syszy, jak cichnie rozmowa w
pokoju, gdy otwieraj si drzwi. W domu nie ma ani Karin,
ony Gunnara, ani ich dzieci, ale na stole pyszni si dwa
due termosy, jeden z kaw, drugi z wod na herbat. Na
srebrnej paterze, przykryte serwetk w to-bia kratk,
le drodwki i ciasteczka.
Karin przygotowaa te filianki, talerzyki i yeczki. I nawet
mietank w dzbanuszku. Ale pi kaw bd dopiero pniej.
Najpierw musz porozmawia.
- Zastanawiasz si zapewne, dlaczego ci tutaj zaprosilimy.
Zagaja Frans Zachrisson z Rady Starszych. Zazwyczaj nawet
na ni nie zwraca uwagi. Nie lubi ani jej, ani Sanny. Ale teraz
jego spojrzenie jest agodne i zaniepokojone, a gos peen
ciepa i troski. I to Rebek przeraa. Nie odpowiada, tylko
zajmuje wskazane jej miejsce.
Pozostali czonkowie Rady Starszych obserwuj j z powag.
Wszyscy w rednim wieku albo jeszcze starsi.
Trzydziestoparolatkowie Vesa Larsson i Thomas Sderberg
s najmodsi.
Vesa wbija wzrok w st. Thomas siedzi pochylony do przodu,
z okciami na kolanach. Na splecionych doniach opiera czoo,
oczy ma zamknite.
- Thomas zoy wypowiedzenie - mwi dalej Zachrisson. Po tym, co si wydarzyo, nie moe by pastorem w tej samej
parafii, do ktrej ty naleysz, Rebeko.
Bracia kiwaj ze zrozumieniem gowami.
- Powanie zapatruj si na to, co zaszo. Ale wierz te w
przebaczenie. Przebaczenie zarwno Boga, jak i udzi. Wiem,
e Bg przebaczy Thomasowi, ja rwnie mu przebaczyem.

Wszyscy to uczynilimy.
Milknie. By moe zastanawia si przez moment, czy
powinien powiedzie co o przebaczeniu Rebece. Ale to zawiy
problem.
Przerwaa
ci
mimo
bezinteresownego
przekonywania Thomasa. I nie wykazuje adnych oznak
skruchy. Czy istnieje przebaczenie bez alu i skruchy?
Rebeka zmusza si, by podnie wzrok i popatrze w oczy
Zachrissonowi. Ale nie potrafi si przemc. Jest ich zbyt
wielu. S zbyt potni.
- Prbowalimy odwie Thomasa od zamiaru odejcia z
parafii, ale on nie chce wycofa swojego podania. Ciko
byoby mu tutaj dziaa, poniewa wszystko
przypominaoby mu o jego bdzie...
Milknie ponownie, co od razu wykorzystuje pastor Isaksson.
Rebeka przyglda mu si ktem oka. Gunnar siedzi rozparty
na skrzanej kanapie. Jego oczy s... prawie podliwe. W
kadej chwili mgby wycign swoj tust rk, zapa,
przycign do siebie i pokn w caoci. Teraz staje si dla
niej jasne, e ciesz go kopoty Thomasa. Jak dla Gunnara,
ten mody pastor jest zbyt wielkim intelektualist. Zna grek i
przy kadej okazji podkrela, e tak i tak napisano w tekcie
oryginalnym. Studiowa teologi na uniwersytecie. Gunnar
skoczy tylko szecioletni szko podstawow. Te ostatnie
dyskusje nad saboci Thomasa musiay by dla niego tym,
czym dla kota mietanka i promienie soca.
Isaksson wyjania, e rwnie on by wodzony na pokuszenie,
ale e wanie wtedy na prb wystawiono jego relacj z
Bogiem. Opowiada, jak zapytany przez Rad Starszych o
zaufanie w stosunku do Thomasa, poprosi o dzie namysu.
A pniej powiedzia tak. Chcia by pewien, e jego decyzja
bdzie zgodna z wol Boga. Mia nadziej, e Rebeka to
rozumie.
- Wierzymy w to, e Bg ma wielkie plany co do Kiruny przerywa Alf Hedman, przedstawiciel starszyzny - i
wierzymy rwnie, e w tych planach Thomas ma do
odegrania bardzo wan rol.
Rebeka doskonale rozumie, dlaczego j tutaj zaprosili.

Thomas musi odej z parafii, bo ona, pozostajc jej


czonkini, sam swoj obecnoci cay czas bdzie mu
przypomina o grzechu. Wszyscy chc, eby Thomas zosta.
Rebeka natychmiast spenia ich wol.
- Thomas nie musi nigdzie odchodzi - mwi. - Mam zamiar
wystpi ze wsplnoty, poniewa przeprowadzam si do
Uppsali. Bd tam studiowa.
Gratuluj jej decyzji. Zachcaj do zasilenia szeregw
uppsalskiej wsplnoty. Chc si za ni pomodli. Rebeka i
Thomas siadaj na stojcych obok siebie krzesach. Pozostali,
utworzywszy krg, kad na nich rce. Wkrtce ekstatyczny
sowotok wypynie przez okna i wzniesie si ku niebu.
Ich donie s jak rozace si po ciele robactwo. Wszdzie.
Nie, jak rozarzone pytki wypalajce dziury w ubraniu i
skrze, przez ktre wylewa si jej dusza. Robi si jej
niedobrze. Chce jej si wymiotowa. Ale nie potrafi.
Uwiziona przez tych wszystkich mczyzn, ktrzy oboyli jej
ciao swoimi rkami. Ale robi jedn rzecz. Otwiera oczy.
Przyjmujc modlitw, trzeba je zamkn, otwierajc si tym
bardziej do siebie i do Boga. Rebeka ma otwarte tylko oczy.
Chwyta si kurczowo rzeczywistoci, wbijajc wzrok we
wasne kolana. W prawie niewidoczn plamk na spdnicy.
- Zostaniesz na kaw, prawda? - pyta Isaksson, po tym jak
glosy ucichy.
Zostaje posusznie, a jake. Pastorowie i starszyzna
przeuwaj z rozkosz domowe wypieki Karin. Zostali
wszyscy oprcz Thomasa, ktry znikn zaraz po modlitwie.
Dyskutuj o pogodzie i o zbliajcej si serii spotka
wielkanocnych.
Nikt nie rozmawia z Rebek. Jak gdyby jej tam nie byo.
Poyka pospiesznie such kokosank. Ta kruszy si w ustach i
potrzeba kilku potnych ykw herbaty, eby j przekn.
Zjadszy ciasteczko, Rebeka odstawia filiank, mamrocze co
na poegnanie i wymyka si. Jak zodziejka.
*

Anna Maria Mella brna przez nieg do domu. Podjazd by


cakowicie zasypany, samochd ugrzz dokadnie przed
bram.
Odgarna nog nieg sprzed drzwi i otwara je jednym
szarpniciem. Zawoaa w gb mieszkania:
- Robert!
adnej odpowiedzi. Z pokoju Marcusa dochodzia gona
muzyka. Proba o pomoc w odnieaniu mijaa si z celem.
Anna Maria wdaaby si tylko w pgodzinn bezowocn
dyskusj. Lepiej, eby zrobia to sama. Ale nie czua si na
siach. nieny py wciska si klinem w futryn, musiaa
porzdnie trzasn drzwiami, eby je domkn. Robert
pojecha gdzie z Jenny i Petterem. Moe do mamy?
U Marcusa byli koledzy, pewnie z druyny. Na pododze leaa
jego torba treningowa, ktra razem z dwiema innymi topia si
w wodzie z naniesionego butami niegu. Pokonawszy
przeszkod w postaci kijkw do unihokeja, Anna Maria
przeniosa podmoke torby do azienki. Wyja przepocone
spodenki, koszulk i skarpety Marcusa, wytara podog w
przedpokoju i ustawia buty i kije w rwnym rzdzie przy
drzwiach.
W drodze do pralni z narczem brudnych ubra syna zajrzaa
do kuchni. Na stole stay karton mleka i puszka z kakao. Od
rana? A moe to Marcus z kolegami? Potrzsna delikatnie
opakowaniem mleka i powchaa zawarto. W porzdku.
Woya do lodwki. Ogarnwszy zmczonym spojrzeniem
przeadowany zlew i jego okolice, skierowaa kroki do piwnicy.
Przed drzwiami do piwnicznych schodw leay dwa kartony
po bananach pene boonarodzeniowych ozdb.
W swoich planach Robert uwzgldni zniesienie kartonw do
podziemnego schowka.
Zesza na d. Odsuna nog brudne ciuchy, rzucane przez
czonkw rodziny na schody, i wzdychajc, wniosa je do pralni.
W rodku przywitaa j gra czystego prania, wysoka jak szczyt
Tolpagorni. Mino chyba z tysic tygodni, odkd ostatnio
miaa si na prasowanie i sortowanie. Brudy w niewieych
kupkach na pododze przed pralk. Koty kurzu po ktach.

Tuste i niebojaliwe. Mokre, ciemne kudy w kratce


odpywowej.
Kiedy bd na macierzyskim - pomylaa. - Wtedy znajd
czas.
Wrzucia do bbna pokan rodzink frotowych skarpet, par
przecierade i rcznikw. Nastawia na szedziesit stopni i
program B. Suchajc mozolnego charczenia pralki, czekaa na
charakterystyczne kliknicie, ktre niczym krtki sygna
Morseem daje znak, e pranie wanie si zaczo. Ale nic
takiego nie nastpio. Nie zacza si wlewa z hukiem adna
woda. Pralka nie ustawaa w monotonnym rzeniu.
- No zaskocz wreszcie! - poganiaa j Anna Maria, walc
pici w bia blach.
Tylko nie to! Nowa pralka bdzie kosztowa adnych par
tysicy.
Maszyna pomrukiwaa ze zmczenia. Anna Maria wyczya j i
wczya ponownie. Sprbowaa nastawi inny program. W
kocu zacza j kopa. A potem polay si zy.
Gdy godzin pniej Robert zszed do pralni, zobaczy on
siedzc przy blacie.
Wcieka i zapakana skadaa ubrania.
Jego mikkie donie pogaskay j po plecach i gowie.
- Jak si czujesz, Mia-Mia?
- Zostaw mnie! - warkna.
Ale po chwili, szlochajc aonie w jego objciach,
opowiedziaa o pralce.
- I wszdzie jest taki burdel - kaa. - Gdy tylko wejd do
domu, od razu widz milion rzeczy, ktre trzeba zrobi. No i
jeszcze to...
Z gry czystych ubra wyowia maciupekie pioszki w
niebiesko-biae paseczki. Kolor wyblak, a materia skosmaci
si od wielokrotnego prania.
- Biedne dziecko. Przez cae ycie w spranych ciuchach po
swoim rodzestwie. A pniej przeladowane w szkole.
Robert ukry umiech w jej wosach. Tym razem i tak obeszo
si bez wikszych scen. Kiedy oczekiwaa Pettera, byo o wiele
gorzej.

- No i oczywicie praca - nie przestawaa narzeka. Dostalimy list uczestnikw Konferencji Cudw. Mielimy
porwna j z naszymi rejestrami. Ale dzisiaj aresztowano
Sann Strandgrd i von Post chce, ebymy skupili si przede
wszystkim na niej. Obiecaam wic Svenowi Erikowi, e zajm
si t nieszczsn list, bo przecie formalnie nie bior
udziau w ledztwie. Nie wiem tylko, jak ja si z tym wszystkim
wyrobi...
- Chod do kuchni - powiedzia. - Zaparz herbaty.
Usiedli naprzeciwko siebie przy stole. Anna Maria niemrawo
mieszaa yeczk zawarto kubka, patrzc na rozpuszczajcy
si w rumianku mid. Robert obra jabko, pokroi na semki,
wrcza onie kawaek po kawaku, a ona wkadaa je
bezrefleksyjnie do ust.
- Bdzie dobrze - zapewni.
- Nie mw, e bdzie dobrze.
- No to przeprowadzimy si. Ty, ja i dzidziu. Olejemy ten
zabaaganiony dom. Dzieciaki jako sobie przez chwil
poradz. A pniej zainterweniuje pastwo i umieci je w
dobrych rodzinach zastpczych.
Anna Maria zamiaa si i gono wytara nos w papierowy
rcznik.
- Albo poprosimy moj mam, eby tutaj zamieszkaa kontynuowa Robert.
- Nigdy.
- Sprztaaby.
Anna Maria znw zacza si mia.
- Nigdy, przenigdy.
- Oprniaaby zmywark. Prasowaa moje skarpety. Suya
ci dobr rad.
Robert wsta i wrzuci ogryzek do zlewu.
Dlaczego nie moe wrzuci go od razu do kosza?, pomylaa
zmczona.
- Chod, wemiemy dzieciaki i pjdziemy na pizz zaproponowa. - Odwieziemy ci na komend, eby moga
dzisiaj poprzeglda akta tych cudokonferencjantw.

Gdy w pitkowe popoudnie Sara i Rebeka wkroczyy do kuchni


Sivvinga, jej waciciel i Lova zajci byli smarowaniem nart.
Sivving trzyma przy niewielkim elazku kawaek parafiny
podkadowej, ktra skapywaa na narty umocowane w
imadekach. Pniej ostronie rozprowadzi bia ma po
lizgach. Odoywszy elazko, wycign rk ku Lovie, nie
patrzc na dziewczynk. Jak chirurg nad pacjentem.
- Cyklina - powiedzia.
Lova podaa mu plastikowe narzdzie.
- Smarujemy narty - wyjania starszej siostrze, podczas gdy
Sivving, zeskrobujc nadmiar parafiny, produkowa zabawne,
krcone struynki.
- No przecie widz - odpowiedziaa Sara, gaskajc Bell,
ktra leaa na dywaniku pod oknem i tak zamaszycie machaa
ogonem, e dwicza znajdujcy si za ni kaloryfer.
- Aha - odezwaa si Rebeka. - Widz, e zajlicie kuchni.
- Ano. Ta czynno wymaga wikszych przestrzeni. Moe ty
te przywitasz si z Bell, zanim zupenie wyjdzie ze skry.
Kazaem jej tam lee, eby nie poprzewracaa nart i nie
poroznosia smarw. W porzdku, Lovo, teraz podaj mi
fluorow.
Zdj elazko z blatu zlewozmywaka i stopi kolejn porcj
parafiny.
- No dobrze, dziewuszko, ju moesz wzi swoje narty i
naoy troch niebieskiego wosku.
Rebeka pochylia si nad Bell i podrapaa j pod brod.
- Jestecie godne? - zapyta Sivving. - Mam drodwki z
cynamonem i mleko.
Rebeka i Sara usiady na drewnianej awie i - kada ze swoj
szklank mleka w rku - czekay na dzwonek mikrofalwki.
- Wybieracie si na narty? - zapytaa Rebeka.
- O nie, nie, to wy si wybieracie. Jutro ma przesta wia.
Pomylaem, e moglibymy zrobi wycieczk skuterem wzdu
rzeki, do chatki w Jiekajrvi. I pojedziybycie sobie troch na
nartach. Nie byo ci tam latami.
Rebeka wyja z kuchenki ju za gorce cynamonowe limaki,
pooya je na sosnowym stole i razem z Sar, odrywajc po

kawaku, maczay je w zimnym mleku. Lova pocieraa arliwie


swoje dziecice narty woskow kostk.
- Chtnie pojad do Jiekajrvi, ale jutro musz te troch
popracowa - powiedziaa Rebeka, mrugajc.
Pod skr, nad oczami narasta bl gowy, jak od uderzenia
motem. cisna midzy palcami nasad nosa. Sivving spojrza
na Rebek ukradkiem. I na niedojedzon drodwk obok
szklanki. Wrczy Lovie kostk smaru i zacz instruowa, jak
ma j przyciska do spodw nart.
- Posuchaj no, panno - zwrci si do Rebeki. - Id na gr i
po si na chwilk. Wezm dziewczynki i Bell na spacer, a
pniej ugotujemy jaki obiad.
Rebeka wesza do sypialni na pitrze. W cichym pokoju stao
puste i idealnie zasane maeskie oe Sivvinga i Maj Lis.
Wytoczone w sosnowym drewnie kule, zdobice wezgowie i
front, pociemniay i wytary si od wieloletniego dotykania.
Nagle Rebeka zapragna oprze do na jednej z nich. Szare
niebo nie przepuszczao zbyt wiele dziennego wiata, w
sypialni byo prawie ciemno. Pooya si na narzucie i
przykrya lecym w nogach wenianym pledem. Bya
zmarznita, zmczona i bezbronna wobec pulsujcego blu
gowy. Bez wikszego namysu chwycia za komrk i
sprawdzia poczt gosow. Najnowsza wiadomo pochodzia
od Mnsa Wenngrena.
- Niepotrzebna bya adna koska gowa - mwi, rozwlekajc
sylaby. - Ale w zamian za to, e dziennikarka wycofaa
oskarenie o pobicie, obiecaem jej da cynk co do story...
- Co do jakiej story? - zawarczaa Rebeka.
Czekaa, a powie co wicej, ale to byo wszystko i
automatyczny gos w suchawce informowa ju o czasie
nadejcia kolejnej wiadomoci.
A co ty mylaa? - szydzia z samej siebie. - e jeszcze troch
pogrucha i powie co o pogodzie?
Nastpn wiadomo nagraa Sanna.
- Hej - zacza sucho - wanie dowiedziaam si od Melli, e
dziewczynki maj by przesuchane. Z udziaem psychiatry
dziecicego i tak dalej. Nie podoba mi si ten pomys i jestem

zdziwiona, e o tym ze mn nie rozmawiaa. Szkoda, e tak si


midzy nami nie ukada, postanowiam, e na razie
dziewczynkami zajm si moi rodzice.
Rebeka wyczya telefon, nie dbajc o pozostae wiadomoci.
Usyszaa pukanie do drzwi i po chwili do rodka zajrza
Sivving. Zobaczy, jak Rebeka wlepia oczy w komrk.
- Chyba wymienimy j na jakiego komrczaka-zwierzaka z
pluszu - powiedzia. - Myl, e taki wyjazd do Jiekajrvi
dobrze ci zrobi. Tam nie ma zasigu, wic moesz spokojnie
zostawi to ustrojstwo w domu. Chciaem tylko powiedzie, e
obiad bdzie gotowy za jak godzin, przyjd ci obudzi. A
teraz pij.
Rebeka popatrzya na niego.
- Nie id, prosz. Opowiedz co o babci.
Mczyzna podszed do szafy, wycign jeszcze jeden koc i
przykry nim Rebek. Wzi od niej telefon i pooy na stoliku
nocnym.
- Ludzie tutaj chyba nie wierzyli, e twj dziadek Albert
kiedykolwiek si oeni. Gdy by w domu u innych, zawsze
siedzia w kcie, milcza i tylko midli w rkach czapk. Jako
jedyny z rodzestwa zosta na gospodarce u ojca. A jego ojciec,
twj pradziadek Emil, to by dopiero niezy twardziel.
Wszystkie chopaki trzsy przed nim portkami. Kiedy zapa
nas na grze w pokera w piaskarni. Mylaem, e wyrwie mi
ucho z gowy. By surowym wyznawc lestadianizmu 19. Ale do
rzeczy. Albert pojecha kiedy na pogrzeb do Junosuando, a
kiedy wrci, co si w nim odmienio. By milczkiem jak
dawniej, ale sprawia wraenie, jak gdyby umiecha si do
samego siebie, chocia w ogle nie wygina ust. Rozumiesz, o
co mi chodzi? Spotka twoj babci. Tego lata kilka razy jedzi
do rodziny w Kuoksu. Emil pieni si z wciekoci, bo Albert
nagle znikn w rodku koby. W kocu Theresia przyjechaa
tutaj w odwiedziny. A przecie wiesz, jaka ona bya. Jeeli
19 Lestadianizm - powstay w XIX wieku w pnocnej Szwecji i do
dzisiaj aktualny luteraski niezaleny ruch religijny, ktry
charakteryzuje si midzy innymi surowoci regu w yciu
codziennym.

chodzi o robot, nikt nie mg jej gani. W kadym razie nie


wiem, jak do tego doszo, ale w pewnym momencie Emil i
Theresia zaczli kosi kady swoj powk starej ki, wiesz,
tej midzy kartofliskiem a rzek. Zrobiy si z tego wycigi.
Pamitam je bardzo dokadnie. Byo ju pne lato, grasoway
meszki, a poniewa zapada wieczr, to ksay niczego sobie.
My, chopaki, stalimy z boku i gapilimy si. Isak, brat Emila,
te tam by. Szkoda, e nigdy go nie poznaa. Szli do przodu,
kady ze swoj kos, bez sowa. My te milczelimy. Sycha
byo tylko owady i wieczorne krzyki jaskek.
- Wygraa? - nie wytrzymaa Rebeka.
- Nie, ale w pewnym sensie Emil te przegra. Skoczy kosi
pierwszy, ale twoja babcia skoczya zaraz po nim. A Isak,
pocierajc zarost, powiedzia tak: No dobrze, Emil, ale na
twoj powk bdziemy musieli wypuci barana. Emil szed
z kos jak burza, ale nie grzeszy dokadnoci. A cz
skoszona przez babci, ho, ho, jakby cinaa traw na kolanach
i noyczkami do paznokci. No wic dowiedziaa si o tym, jak
babcia zdobya sobie respekt twojego pradziadka.
- Opowiedz wicej, prosz.
- Innym razem - umiechn si Sivving. - Teraz powinna si
troch przespa.
Ostronie zamkn za sob drzwi.
No, ale jak ja mam spa?, mylaa Rebeka.
Miaa nieodparte wraenie, e Anna Maria Mella kamaa. Albo
moe nie kamaa, ale na pewno co zataia. I dlaczego Sanna
stana okoniem, gdy dowiedziaa si o przesuchaniu crek?
Czy z tego samego powodu co Rebeka, to znaczy z braku
zaufania do von Posta? Albo moe dlatego, e wmieszano w to
psychiatr? Dlaczego kto napisa do Wiktora, zapewniajc, e
to, co czyni, nie jest wystpkiem w oczach Boga? Dlaczego ta
sama osoba grozia Rebece? A moe to nie bya groba, tylko
ostrzeenie? Rebeka prbowaa sobie przypomnie, co
dokadnie byo napisane na kartce.
Boe drogi, i jak ja mam zasn?, narzekaa w mylach,
wbijajc oczy w sufit.
Ale ju po chwili zapada w gboki sen.

Obudzia j pewna myl. Wpatrzona w mrok pod sufitem leaa


nieruchomo, eby jej nie sposzy.
Co, co powiedziaa Mella. Mamy tylko poszlaki.
- Jeeli ma si tylko poszlaki, czego wwczas potrzeba? szeptaa do siebie Rebeka. - Motywu. A jaki motyw mona by
pozna, przesuchujc crki Sanny?
wiadomo zapada w ni jak moneta wrzucana na szczcie
do stawu. Przebiwszy si przez wod, spocza na dnie. Ze
zmconej powierzchni znikay zmarszczki, obraz stawa si
jasny.
Wiktor i dziewczynki. - Rebeka bronia si przed t myl. - To
niemoliwe. A przecie jednoczenie tak przeraajco
moliwe.
Uzmysowia sobie pewne szczegy z tego dnia, gdy
przyjechaa do Kurravaara. Jak Lova zapakaa mydem i psa, i
siebie. Czy Sanna zreszt nie wspomniaa wtedy, e Lova tak
zawsze? Czy to nie jest typowe wyadowywanie si
charakterystyczne dla dzieci, ktre...
Nie potrafia dokoczy myli.
Nagle przypomniaa sobie Sann. Sann z jej wyzywajcymi
ubraniami. I ze swoim cikim, gronym ojcem.
Jak mogam tego nie zauway - dziwia si. - Rodzina.
Tajemnica rodzinna. To nie tylko moliwe. To jak najbardziej
moliwe. Tak musiao by. Ale i tak... To nie moga by Sanna.
Nie ona zabia Wiktora. Nawet gdyby chciaa, nie daaby rady.
Przywoaa w pamici histori z kupionym przez Sann
zepsutym opiekaczem do
chleba.
Nie potrafia pj do sklepu z reklamacj - pomylaa
Rebeka. - Gdybym ja go wtedy nie oddaa, trzymaaby go
pewnie w domu bez protestu.
Usiada na ku, nie przestajc rozmyla. Jeeli Sanna nie
yczy sobie przesuchania crek, to jej rodzice pewnie ju s w
drodze po dziewczynki. Prawdopodobnie ju szarpi za klamk
w domu babci. I w kadej chwili mog wrci.
Wzia telefon ze stolika i zadzwonia do Anny Marii, ktra
odpowiedziaa ze stacjonarnego w pracy. Sprawiaa wraenie

zmczonej.
- Nie mog teraz wicej wyjani - powiedziaa Rebeka. - Ale
jeeli chcecie przesucha crki Sanny, to mog z nimi jutro
przyjecha. Pniej bdzie to prawie niemoliwe.
Policjantka wstrzymaa si z pytaniami.
- Dobrze. Zaatwi to.
Ustaliy godzin, Rebeka obiecaa wzi ze sob dzieci.
Gotowe - pomylaa, wstajc z ka. - Przykro mi, Sanno, ale
odsucham poczt gosow dopiero jutro po poudniu. Tak wic
jeszcze nie wiem, e chcesz, eby dziewczynkami zaopiekowali
si twoi rodzice.
Musi si tylko do jutra gdzie schowa. Nie moe tutaj zosta z
dziemi. Sanna przecie wie, e mog by u Sivvinga.
Anna Maria siedziaa w subowym pokoju przed komputerem,
zajta analiz danych. Korytarz na zewntrz ton w ciemnoci.
Obok ekranu, w zatuszczonym kartonie, leaa zimna,
niedojedzona pizza z tuczykiem. Zadziwiajco wielu
uczestnikw Konferencji Cudw figurowao w rejestrze
karnym, w skorowidzu osb podejrzanych i systemie
informacji policyjnej. Najczciej chodzio o przestpstwa
narkotykowe poczone z przestpstwem przeciwko mieniu i z
uyciem przemocy.
Nawrceni narkomani i obuzy, pomylaa.
Zapisaa nazwiska i numery PESEL kilku osb, ktre uznaa za
warte sprawdzenia.
Wanie kiedy zdecydowaa, e zadzwoni do Roberta, jej
spojrzenie pado na notatk o morderstwie. Wyrok zapad w
sdzie rejonowym w Gvle dwanacie lat temu. Sankcja karna:
leczenie w zamknitym zakadzie psychiatrycznym. adnych
innych informacji od tamtego czasu.
Aha - pomylaa. - Jest tutaj na przepustce czy zosta
wypisany? Musz go sprawdzi.
Podniosa suchawk i zadzwonia do domu. Odebra Marcus,
nie kryjc rozczarowania, e to tylko matka.
- Powiedz tacie, e wrc do pno - poprosia.
Rebeka zesza do kuchni. Sivving wanie nakrywa do obiadu.

Wykada na st dokadnie te same szklanki z duraleksu,


sztuce z czarnymi bakelitowymi trzonkami i talerze w te
kwiatuszki, ktre pamitaa sprzed wielu lat. Jako dziecko
czsto przebywaa w tej kuchni, rozmawiajc z Maj Lis i jej
mem.
- Bd klopsiki domowej roboty - oznajmi.
- Pachn cudownie - powiedziaa Rebeka. - A ja padam z
godu.
- Dwie trzecie mielonego misa osia i jedna trzecia
wieprzowiny.
- Gdzie s dziewczynki?
Mczyzna wskaza gow pokj obok.
- Suchaj, mogabym poyczy od ciebie skuter i sanki?
Chciaabym pojecha z dziemi do Jiekajrvi jeszcze dzisiaj
wieczorem.
Sivving postawi na stole eliwn brytfann. Jako podstawki
uy zoonej ciereczki kuchennej z wyszytym czerwonymi
krzyykami monogramem Maj Lis.
- Czy co si stao?- zapyta.
Rebeka skina gow.
- Ale to nic gronego - dodaa. - Po prostu nie moemy tutaj
zosta. I jeeli przyjad
do ciebie rodzice Sanny i bd o nas wypytywa, to powiedz, e
nie wiesz, gdzie si podziewamy.
- W porzdku. Mam tu kombinezony dla ciebie i dziewczynek.
Wemiecie ze sob jedzenie i suche drewno. A ja z Bell jutro
do was dojad. Ale bez obiadu nigdzie was nie wypuszcz.
Rebeka wesza do pokoju. Lova i Sara siedziay przy
zacielonym gazetami stole i w wielkim skupieniu maloway
kamienie. Na rodku stou spoczywa gotowy wzr. By troch
wikszy ni mska pi i przedstawia zwinitego w kbek
kota o ogromnych turkusowych oczach.
- W lecie zajmoway si tym wnuki - objani z kuchni Sivving.
- No i pomylaem, e dziewczynkom te si spodoba.
Bella zaszczekaa ostrzegawczo.
- Ale przesta wreszcie! - skarci j Sivving. - Nie pojmuj, o
co jej chodzi - zwrci si do Rebeki. - P godziny temu ujadaa

w ten sam sposb. Jaki lis albo co. Nie obudzia ci?
Rebeka pokrcia gow.
- Zobacz, Rebeko, maluj Tjapp! - zawoaa Lova.
- Mmm, bardzo adnie - odpowiedziaa odlega mylami. Moecie wzi ze sob kamienie i farby. Wieczorem pojedziemy
skuterem do chatki mojej babci i zostaniemy tam na noc.
*
Kwadrans po szstej wieczorem Rebeka skierowaa skuter ku
rzece. Nawet kominiarka, nacignita na oczy skrzana czapka
i cige mruenie powiek nie chroniy jej od smagajcego twarz
niegu. wiato reflektora odbijao si od wirujcego pyu i
ograniczao widoczno mniej wicej do metra. Sara i Lova
leay opatulone w cignitych przez skuter saniach. Spod
pledw i skry renifera wystaway tylko czubki nosw
dziewczynek.
Rebeka przejechaa przez podwrko babci i zatrzymaa si na
chwil przed domem. W zasadzie powinna wej do rodka po
piamy. Ale jeeli akurat teraz przyjad rodzice Sanny? Tylko
tego brakowao. Nie, lepiej si nie ociga. Jeeli uda si jej
przechowa dziewczynki do jutra, to zaopiekuje si nimi
psychiatra. A pniej paeczk przejmie zarzd opieki
spoecznej albo cholera wie kto. W kadym razie ona zrobia
dla nich wszystko, co moga. Dodaa gazu. Ciemno zamykaa
si za ni czarn kurtyn. A wiatr prawie momentalnie
zasypywa lady pz.
Curt Bckstrm stoi w kuchni babci Rebeki jak cie. Opierajc
si o cian przy oknie, odprowadza wzrokiem wiata skutera.
W prawej rce trzyma n. Przesuwa delikatnie palcem po
gowni, by poczu jej ostro. W jednej kieszeni kombinezonu
ma trzy czarne worki z plastiku. W drugiej - klucze do domu,
ktre wyj Rebece z paszcza. Dugo czeka w ciemnoci. Znw
pozwala sobie na to, eby opady mu powieki. Czuje bogo.
Oczy s suche i pal ogniem. Lisy maj nory, niebiaskie ptaki
gniazda i tylko Syn Czowieczy nie ma gdzie zoy gowy.

*
Anna Maria Mella jechaa wzdu sterleden w kierunku
Lombolo. Mina dziesita wieczorem. Jechaa stanowczo za
szybko. Sven Erik automatycznie wycign do ku desce
rozdzielczej, gdy samochd wpad w polizg na zawianej
suchym niegiem drodze. Rka w grubej rkawicy nie znalaza
adnego punktu oparcia.
Dom towarowy Obs z prawej strony niczym kilka bladych
punkcikw wietlnych za zason niegu. Hamowanie przed
rondem. Pisk opon po naciniciu pedau gazu. Na lewo Dom
Kosmosu jak osiady na mielinie srebrny, pozaziemski statek.
Jaskrawoczerwony neon. Ulice willowych dzielnic, Stenvgen,
Klippvgen, Blockvgen, i niestrudzenie odnieane podwrka
z wypenionymi ziarnem karmnikami dla ptakw.
- Nazywa si Curt Bckstrm - powiedziaa Anna Maria. Dwanacie lat temu zosta skazany za morderstwo na leczenie
w zamknitym zakadzie psychiatrycznym, jak to si wtedy
nazywao. Od tamtego czasu nie figuruje w adnej bazie
danych.
- Okej, co to byo za morderstwo?
- Zadga ojczyma. Zada wiele ciosw. Matka to widziaa i
zeznawaa przeciwko synowi. W czasie przesuchania
przyznaa, e boi si chopca.
- Chopca?
- Mia tylko dziewitnacie lat. I nie przyjecha na konferencj
z daleka. Mieszka w tej dzielnicy. Lompis, Tallplan 5B. Jeden z
kolegw w Gvle zna kogo w kancelarii sdu, a ten kto po
godzinach pracy wysa faksem wyroki. Czasami wsppraca z
ludmi jest bajecznie prosta.
Anna Maria skrcia na parking. Dugie rzdy garay.
Dwupitrowe, drewniane
czynszwki z koca lat szedziesitych. Wysiedli z
samochodu. Po drodze nie zobaczyli ywej duszy, chocia to by
pitkowy wieczr.
- Sd okrgowy wypisa go dwa lata temu - opowiadaa dalej
Anna Maria. - Mia kontakt z poradni psychiatryczn w Gvle.
Przyjmowa systematycznie zastrzyki dominiowe, chodzi do

pracy. Ale z informacji urzdu ewidencji ludnoci wynika, e w


styczniu ubiegego roku przeprowadzi si do Kiruny. I wedug
dyurnego psychiatry w Gllivare nie kontaktowa si tutaj z
poradni psychiatryczn.
- Wic...
- Nie wiem, ale prawdopodobnie przez mniej wicej rok nie
przyjmowa potrzebnych mu lekw. Zreszt czy to takie
dziwne? Widziae przecie kasety wideo z nagraniami spotka
w zborze. Wyrzu swoje tabletki! Bg jest twoim lekarzem!
Zatrzymali si przed wejciem do budynku. W dwch
mieszkaniach byo ciemno. Sven Erik trzyma rk na klamce.
Anna Maria ciszya gos.
- Zapytaam lekarza, co wedug niego dzieje si z osob, ktra
przestaa przyjmowa zastrzyki o wyduonym dziaaniu.
- I...
- I... Przecie sam wiesz, jacy s lekarze. Nie mog
wypowiada si w tym szczeglnym przypadku, ... ogromne
zrnicowanie, ale w kocu wykrztusi, e raczej / chyba / by
moe / z du doz prawdopodobiestwa jej stan si pogarsza.
Nawet bardzo. I wiesz, co powiedzia, kiedy wspomniaam, e
to Koci namawia Curta do odrzucenia lekw?
Sven Erik pokrci gow.
- Powiedzia: Sabi ludzie czsto cign do Kocioa. Zreszt
tak jak ludzie, ktrzy chc mie wadz nad sabymi.
Przez kilka sekund stali w milczeniu. Anna Maria przygldaa
si ich wasnym ladom, natychmiast wypenianym niegiem.
- Wchodzimy? - zapytaa.
Sven Erik otworzy drzwi, znaleli si w ciemnym wntrzu.
Anna Maria zapalia wiato. Ze spisu lokatorw po prawej
stronie wynikao, e Bckstrm mieszka na pierwszym pitrze.
Zaczli wchodzi na gr. Obydwoje nieraz byli w tych
czynszowych blokach, zazwyczaj wzywani do awantur i bijatyk.
W powietrzu unosi si charakterystyczny dla tych klatek
schodowych zapach: zasikane schody, ostry rodek czyszczcy i
beton.
Zadzwonili, ale nikt nie otwiera. Przyoyli ucho do drzwi, ale
jedyne, co syszeli, to gona muzyka z mieszkania

naprzeciwko. W oknach nie palio si adne wiato. Przez


szczelin na listy nie byo wida nic oprcz ciemnoci.
- Bdziemy musieli przyjecha tu jeszcze raz powiedziaa.

I NASTA WIECZR, I NASTA PORANEK DZIE SZSTY


Jest dwadziecia minut po czwartej nad ranem. Rebeka siedzi
przy niewielkim kuchennym stole w chatce w Jiekajrvi.
Wpatrzona w okno widzi swoje ogromne oczy. Kto mgby
sta po drugiej stronie i obserwowa j bez jej wiedzy. I nagle
ten kto mgby podej bliej do szyby i jego twarz zlaaby si
z jej odbiciem.
Przesta! - upomina siebie sam. - Nikogo tam nie ma. Komu
chciaoby si wychodzi z domu w nocy i do tego w tak
pogod?
W kominku trzaska ogie, w kominie zawodzi cig powietrza,
ktremu akompaniuje gwizd wiatru na zewntrz i cichy szum
kuchennej lampy gazowej. Rebeka dokada kilka drew. W
czasie burzy nie mona sobie pozwoli na wyganicie ognia.
Jutro rano chatka byaby cakiem wyzibiona.
Wicher wdziera si przez szczeliny w cianach i midzy futryn
a starymi drzwiami w kolorze tej ochry. Kiedy, dawno
temu, jeszcze przed narodzinami Rebeki, te kasetonowe drzwi
zamykay chlew. Wie o tym od babci. A jeszcze wczeniej
znajdoway si gdzie indziej. S bowiem zbyt pikne i solidne,
eby wykonano je z myl o chlewiku. Prawdopodobnie byy
czci domu mieszkalnego, ktry rozebrano, a stolark
wykorzystano w innych budynkach.
Na pododze ley kilka warstw gagankowych dywanikw
utkanych przez babci. Skutecznie izoluj od zimna. Izoluje
rwnie nieg, nawiany pod ciany chatki. Dodatkow ochron
pnocnej ciany jest stos drewna, przykryty teraz brezentem.
Przy kominku stoi emaliowane wiadro z wod i czerpakiem z
nierdzewnej stali, a obok
- ogromny kosz na bierwiona. Rwnie na pododze, na
starych gazetach, susz si kamienne koty. Chocia kamie

Lovy przedstawia oczywicie psa, ktry teraz zwinity w kbek,


z pyskiem midzy przednimi apami nie odrywa lepi od
Rebeki. Na wszelki wypadek Lova
napisaa na czarnym grzbiecie Tjapp. Dziewczynki pi obok
siebie, z poplamionymi farb palcami, przykryte a po uszy
podwjn warstw koder. Zanim si pooyy, pomogy Rebece
zrolowa materace i wypuci z nich lodowate powietrze. Sara
pi z otwartymi ustami, Lova kuli si na ramieniu siostry.
Obydwu zarumieniy si policzki. Rebeka ciga wierzchni
kodr i kadzie j na grnym posianiu.
To nie ja mam je chroni, to nie moja dziaka - wmawia sobie
samej. - Pojutrze nie bd moga zrobi dla nich nic wicej.
Anna Maria Mella siedzi na ku przy zapalonej lampce i
picym obok mu. Pod plecy wcisna dwie poduszki i opara
si o wezgowie. Na kolanach trzyma poyczony od Kristiny
Strandgrd album z wycinkami o Wiktorze. A w brzuchu
zaczyna si wiercenie, rozpychanie i kuksace.
- Hej tam, gwniarzu maleki! - woa Anna Maria, naciskajc
na twarde wybrzuszenie, pod ktrym kryje si stopka dziecka. Nie bdziesz kopa swojej starej matki.
Przyglda si fotografii Wiktora siedzcego na zanieonych
schodach przed Krysztaowym Kocioem. Chopak ma na
gowie nieopisanie brzydk, szydekow, zielon czapk.
Wystajce spod niej dugie wosy zwisaj przez lewe rami.
Pokazuje fotografowi swoj ksik Do nieba tam i z
powrotem. Rozemiany. Otwarty i bez cienia napicia.
Czy on mg skrzywdzi dzieci Sanny? - zastanawia si
policjantka. - Przecie to tylko chopiec.
Na wspomnienie o jutrzejszym przesuchaniu dziewczynek
czuje lk zmieszany z niechci.
Ty w kadym razie bdziesz miao dobrego tatusia, zwraca si
w mylach do dziecka w brzuchu.
Nagle ogarnia j wielkie wzruszenie na myl o tym malekim
yciu, gotowym do przyjcia na wiat, z dziesicioma
paluszkami u rk, dziesicioma u ng i wasn osobowoci.
Dlaczego zawsze zbiera jej si na pacz? Dlaczego reaguje tak

przesadnie? Nawet filmw Disneya nie potrafi oglda bez


wielkiego
wylewania
ez.
Zawsze
pacze
w
tym
najsmutniejszym momencie, zanim wszystko szczliwie si
zakoczy. Czy naprawd mino ju czternacie lat od czasu,
gdy nosia pod sercem Marcusa? A Jenny i Petter? Oni te ju
nie s malestwami. ycie pynie tak niesamowicie szybko.
Anna Maria czuje przypyw gbokiej wdzicznoci.
Nie mam powodw do narzekania - zwraca si do kogo we
wszechwiecie. - Mam cudown rodzin i dobre ycie.
Otrzymaam ju wicej, ni mam prawo da.
- Dzikuj - mwi gono.
Robert przewraca si na drugi bok. Zawinity ciasno w kodr
przypomina gobka.
- Prosz bardzo - odpowiada przez sen.
Sobota, 22 lutego
Rebeka nalewa sobie kawy z termosu i siada ponownie przy
kuchennym stole.
Jeeli Wiktor faktycznie wykorzystywa seksualnie crki
Sanny - rozmyla - to czy Sanna moga wpa w tak furi, eby
go zabi? Moe chciaa go spotka, eby si rozmwi, i...
I co? - przerywa sobie samej. - I stracia nagle dobry nastrj,
wyczarowaa skd n myliwski i zadgaa brata? A przy
okazji rbna go w gow czym cikim, bo przypadkowo
miaa to co w kieszeni?
Nie, to si nie trzyma kupy.
A kto napisa do Wiktora t kartk, ktra leaa w jego Biblii?
To, co zrobilimy, nie jest wystpkiem w oczach Boga.
Podnosi z podogi soiczki z farb i rozkada na stole star
gazet. Maluje na niej Sann. Wyglda jak piernikowa
babuszka z dugimi krconymi wosami. Pod spodem pisze
imiona Sara i Lova. Obok rysuje sylwetk Wiktora z
odrobin krzyw aureol nad gow. czy imiona Wiktora i
jego siostrzenic jedn kresk. Drug przeciga midzy
Wiktorem a Sann.
No tak, ale ta relacja zostaa przerwana, uwiadamia sobie i

przekrela linie czce Wiktora z Sann i dziewczynkami.


Odchyla si do tyu i przebiega wzrokiem po oszczdnym
umeblowaniu izby. Zielone pitrowe ka domowej roboty,
st kuchenny z czterema krzesami, kade z innej parafii,
drewniana awa z czerwon, plastikow misk i niewielki stoek
w kcie przy drzwiach.
Dawno temu, kiedy chatka przede wszystkim suya
myliwym, wujek Affe mia zwyczaj opierania strzelby o cian,
stawiajc j najpierw na tym wanie stoku. Rebeka pamita
zmarszczone z niezadowolenia brwi dziadka. On sam zawsze
wkada bro do futerau, ktry pniej wsuwa pod ko.
Teraz na taborecie leaa siekiera, a na haku nad nim wisiaa
pia z szerokim brzeszczotem.
Sanna, myli Rebeka, ponownie rzucajc okiem na swoje
malunki.
Nad gow w lokach dorysowuje mae spirale i gwiazdki.
Sanna - wanna - fiu-bdziu - panna. Taka, co to nigdy nic nie
potrafi sama. Cay czas do jej ycia wtrcali si jacy idioci i
wyrczali j w rnych sprawach. Sama jestem tak cholern
idiotk. Ona nawet nie musiaa mnie prosi, ebym
przyjechaa. Przybiegabym tak czy owak jak jaki popieprzony
szczeniak.
Pozbawia Sann rk, zamalowujc je czarn farb. Wanie tak,
teraz jest niezdolna do dziaania. A pniej maluje siebie sam
i podpisuje IDIOTA.
Z obrazka wypywa przewiadczenie. Pdzel w drcej doni
przesuwa si wzdu konturw namalowanych postaci. Sanna
nie potrafi zrobi nic sama. Stoi tutaj bez ramion i doni. Kiedy
czego chce, wkracza jaki idiota i zaatwia to, co trzeba.
Rebeka Martinsson jest przykadem takiego idioty.
Jeeli Wiktor wykorzystuje seksualnie dzieci Sanny... a ona
wpada w tak wcieko, e chce go zabi. To co wtedy?
Wtedy jaki idiota zabija Wiktora dla Sanny.
Czy to moliwe? Tak. Tak musiao by.
Biblia. Morderca zostawi Bibli w kuchni Sanny.
Oczywicie nie dlatego, eby j obciy win. To by prezent.
Wiadomo na widokwce napisana rozstrzelonym pismem

bya dla Sanny, nie dla Wiktora. To, co zrobilimy, w oczach


Boga nie jest wystepkiem. Zabicie Wiktora nie byo niczym
zym w oczach Boga.
- Kto? - mwi do siebie, rysujc puste serce obok sylwetki
Sanny. W rodku stawia znak zapytania.
Nagle zastyga w bezruchu, wsuchujc si w daleki odgos.
Zaguszany wiatrem dwik wydaje si tu obcy. Chwil pniej
dochodzi do niej warczenie skutera.
Curt. Curt Bckstrm siedzcy na skuterze pod oknem,
wpatrzony w Sann.
Rebeka wstaje od stou, rozglda si dookoa.
Siekiera - myli w popochu. - Wezm siekier.
Ale odgos silnika ustaje.
Przesyszaa si, spokojnie, nie panikuj - uspokaja siebie
sam. - Usid. Jeste spita, boisz si, to byy tylko omamy
suchowe. Tam na dworze nikogo nie ma.
Siada, ale nie jest w stanie oderwa oczu od klamki. Powinna
podej i zamkn drzwi na klucz.
Nie zaczynaj znw - powtarza jak zaklcie. - Niczego tam nie
ma.
W tym samym momencie kto naciska klamk. Otwieraj si
drzwi. Wycie wiatru wpada do rodka razem z lodowat strug
powietrza i mczyzn w granatowym kombinezonie. Najpierw
trudno si zorientowa, kim jest. Rebeka rozpoznaje go dopiero
po tym, jak zdj kapuz i kominiark.
To nie Curt. To Vesa Larsson.
*
Anna Maria Mella ni. Wyskakuje z radiowozu i razem z
kolegami biegnie wzdu E10 midzy Kirun a Gllivare. S w
drodze do lecego na dachu wraku samochodu, jakie dziesi
metrw od szosy. Jest potwornie ciko. Koledzy ju stoj przy
sprasowanym pojedzie, krzyczc:
- Pospiesz si! To ty masz pi. Musimy ich wydosta!
Biegnie z pi motorow w rce. Gdzie niedaleko syszy
przejmujcy krzyk kobiety.
Nareszcie przy samochodzie. Wcza motor. Pia przebija si

przez metal z okropnym zgrzytem. Wzrok policjantki pada na


odwrcony do gry nogami fotelik dziecicy, ale nie jest w
stanie zobaczy, czy znajduje si pod nim jakie dziecko.
Przeraliwy warkot piy zmienia si nagle w donony terkot.
Jak sygna telefonu.
Robert szturcha j lekko w bok i zasypia ponownie, gdy Anna
Maria podnosi suchawk. Po drugiej stronie odzywa si Sven
Erik.
- To ja. Wiesz, pojechaem wczoraj jeszcze raz do Curta
Bckstrma. Ale nie byo go w domu przez ca noc, w kadym
razie nikt nie otwiera.
- Mmm - mruczy Anna Maria.
Nie opuszcza jej nieprzyjemne uczucie ze snu. Mruc oczy,
patrzy na radiobudzik. Pi po wp do pitej. Przesuwa si w
gr ka i siada, opierajc plecy o wezgowie.
- Chyba nie bye tam sam?
- Mella, to nie pora na ktnie, posuchaj. Nie byo go w domu
albo po prostu nie otwiera drzwi, tego nie wiem, wic
pojechaem do Krysztaowego Kocioa, eby zobaczy, czy nie
odprawiaj tam jakiego alleluja przez ca noc, ale nie byo
tam ywej duszy. Wtedy
zadzwoniem do pastorw: Sderberga, Larssona i Isakssona,
w tej kolejnoci. Pomylaem, e moe wiedz, co porabiaj ich
owieczki, na przykad czy Curt Bckstrm spdza noce w
innym miejscu ni swoje mieszkanie.
- No i?
- Sderberga i Larssona nie byo w domu. Ich ony twierdziy,
e mowie na pewno s w zborze, poniewa odbywa si ta
konferencja, ale uwierz mi, koci by puciutki. No,
oczywicie mogli siedzie tam cicho jak myszki w
ciemnociach, ale nie wydaje mi si. Pastor Isaksson
odpowiedzia po dziesiciu sygnaach i zacz ple trzy po trzy.
Anna Maria zastanawia si przez chwil. Czuje si zaspana i
mcz j lekkie mdoci.
- Nie wiem, czy to wystarczy do rewizji - mwi. - Dobrze
byoby wej do jego mieszkania. Zadzwo do von Posta i
zapytaj.

Sven Erik wzdycha po drugiej stronie.


- Von Post zdecydowa si na Sann Strandgrd. A my nie
mamy przecie nic konkretnego. A z drugiej strony mam
naprawd ze przeczucia, jeeli chodzi o tego faceta. Mam
zamiar wej do jego mieszkania.
- Czy ty zwariowa? Przesta.
- Zadzwoni do Bennys Ls & Larm. Benny nie bdzie
zadawa adnych pyta, gdy mu powiem, eby nie przesya
policji rachunku.
- Ty to masz nierwno pod sufitem - skomentowaa,
spuszczajc nogi na podog. - Poczekaj na mnie. Robert musi
od kopa mj samochd spod niegu.
*
- Spokojnie, Rebeko - mwi Vesa Larsson. - Chcemy tylko
porozmawia. Nie rb adnych gupstw.
Nie spuszczajc z niej wzroku, szuka rk klamki.
Chcemy - myli Rebeka. - Jacy my?
Jednoczenie pojmuje, e pastor nie jest sam. Przyszed
pierwszy, eby sprawdzi, jak wyglda sytuacja.
Larsson uchyla drzwi i do rodka wchodzi jeszcze dwch
mczyzn. S ubrani na ciemno. Nigdzie nie przewituje skra.
Kominiarki. Gogle. Pastor ponownie zatrzaskuje drzwi.
Rebeka prbuje podnie si z krzesa, ale nogi odmawiaj jej
posuszestwa. Jak gdyby cae ciao nagle przestao
funkcjonowa. Puca nie s w stanie wcign powietrza. Krew,
ktra krya w jej yach od momentu narodzin, wstrzymaa
bieg. Jak rzeka po budowie zapory. odek zwin si w
tward kul.
Nie, nie, cholera jasna.
Jeden z przybyych uwalnia spod czapki ciemne, lnice loki.
To Curt Bckstrm. Kombinezon mieni si czarnym blaskiem.
Stopy s odziane w porzdne, wysokie buty ze wzmocnionym
czubem. Przez rami ma przewieszon dubeltwk.
Rozszerzone renice i nozdrza przywodz na myl wojennego
konia. Rebeka zaglda prosto w jego byszczce oczy. Widzi w
nich gorczk.

Z nim trzeba szczeglnie ostronie, przepowiada sobie w


mylach.
Spoglda ktem oka na dziewczynki. pi jak susy.
Wie, kim jest ten drugi, zanim jeszcze zdy cign
kominiark i gogle. Bez wzgldu na to, co na siebie woy,
Rebeka pozna go zawsze i wszdzie. Thomas Sderberg. Jego
ruchy. To, jak opanowuje przestrze.
Mona odnie wraenie, e mieli wczeniej prb generaln.
Bckstrm i Larsson zajmuj pozycje po obu stronach
chlewikowych drzwi.
Vesa unika jej wzroku. Albo raczej przenika j niewidzcymi
oczyma. Ma to samo spojrzenie co rodzice maych dzieci w
supermarkecie. Opade bezsilnie minie twarzy, na ktrej nie
sposb duej ukry zmczenia. Martwy wzrok. Pchaj przed
sob wzek midzy regaami niczym chostane osy, guche na
dziecicy pacz czy gon paplanin.
Sderberg robi krok do przodu. Nie patrzy na ni. Czujny i
spity rozpina zamek kombinezonu i wyjmuje swoje okulary.
W nowych dla niej oprawkach, ale przecie mino sporo czasu,
odkd go ostatnio widziaa. Rozglda si po izbie jak dowdca
w jakim filmie science fiction, rejestruje wszystko: dzieci,
siekier w kcie i j sam przy stole, by po chwili odetchn.
Opadaj mu ramiona. Ruchy mikn jak u spacerujcego po
sawannie lwa.
Odwraca si do Rebeki.
- Pamitasz t Wielkanoc, kiedy zaprosia tutaj mnie i Maj ?
Jak w zupenie innej rzeczywistoci. Przez chwil mylaem, e
nie znajd drogi w ciemnoci i zawierusze.
Rebeka przyglda mu si badawczo. Patrzy, jak ciga czapk i
rkawiczki i wciska je do kieszeni kombinezonu. Wosy
Thomasa si nie przerzedziy. Kilka srebrnych nitek w
orzechowej caoci, ktra poza tym w ogle si nie zmienia.
Jak gdyby czas zatrzyma si w miejscu. Moe ciut przyty, ale
trudno to teraz oceni.
Larsson opiera si o futryn. Oddycha ustami i unosi lekko
twarz, jakby cierpia na chorob lokomocyjn. Spojrzeniem
wdruje od Curta do Thomasa i do niej samej. Ale w ogle nie

patrzy na dzieci.
Dlaczego nie patrzy na dzieci?
Curt koysze si lekko w przd i w ty. Wzrokiem widruje to
Thomasa, to Rebek.
Co teraz si stanie? - myli gorczkowo Rebeka. - Czy Curt
zdejmie rutwk z ramienia i po prostu je zastrzeli? Raz, dwa,
trzy i koniec. Ciemno. Musi zyska na czasie. Mw, mw,
kobieto! Pomyl o Sarze i Lovie.
Prbuje wsta, wspierajc si rkami o blat stou.
- Siadaj! - rozkazuje Thomas, a ona siada na tyku jak pies,
ktry boi si, e go uderz.
Sara pojkuje, ale tylko przez sen. Odwraca si na drugi bok,
znw oddycha gboko i spokojnie.
- Czy to ty? - pyta Rebeka. - Dlaczego?
- To Pan Bg, Rebeko - odpowiada powanie.
Poznaje jego charakterystyczny, dostojny ton. I t postaw. W
ten sposb wyglda i w ten sposb si wysawia, kiedy chce
przekaza suchaczom wane rzeczy. Cay wtedy ulega
przemianie, jakby by jednolitym blokiem skalnym, wyrosym
spod ziemi. Z korzeniami sigajcymi jdra planety. Tchncy
powag, si, moc. A jednoczenie pokorny wobec Boga.
Dlaczego odgrywa przed ni t szopk? Nie, to nie przed ni.
Chodzi o Curta. Thomas... najzwyczajniej nim manipuluje.
- A dzieci? - pyta Rebeka.
Thomas pochyla gow. W jego gosie pobrzmiewa co
kruchego. Jaki cie saboci. Jak gdyby nie mia siy
udwign wypowiadanych sw.
- Gdyby nie... - zaczyna. - Nie wiem, jak ci przebaczy, e
zmusia mnie do tego, Rebeko.
Jak na jaki niewidoczny znak Curt ciga praw rkawic i
wyjmuje z kieszeni rolk konopnego sznurka.
Rebeka zwraca si teraz do niego. Przeciska sylaby przez
zatkan wielk gul krta.
- Przecie kochasz Sann. Jak moesz j jednoczenie kocha i
chcie zabi jej dzieci? Curt zamyka oczy. Koysze si
nieprzerwanie w przd i w ty, jak gdyby jej nie sysza.
Jego usta poruszaj si bezgonie, zanim wydobdzie si z

nich jaki dwik.


- To s dzieci-cienie. Musz si odsun.
Moe uda jej si zmusi go do mwienia. Zyska na czasie.
Musi pomyle. To jest ni nadziei. Thomas pozwala mu
mwi, nie ma odwagi na cokolwiek innego.
- Dzieci-cienie? Co masz na myli?
Rebeka przechyla gow w bok, opierajc policzek na doni,
dokadnie tak, jak zwyka to robi Sanna. Wysila si, eby
brzmie spokojnie.
Curt mwi prosto przed siebie, w powietrze, ze wzrokiem
utkwionym w lampie, jakby by sam. Albo jakby w gazowym
pomieniu krya si jaka suchajca go istota.
- Mam soce za plecami - mwi. - Przede mnie pada mj
cie. I przede mn idzie. Ale gdy wkroczyem, musi mi ustpi.
Sanna urodzi nowe dzieci. Powije mi dwch synw.
Za chwil zwymiotuj, uwiadamia sobie Rebeka, czujc
napywajcy do ust smak ci i mielonego misa.
Podnosi si blada jak ciana. Na drcych nogach. Z ciaem
cikim jak ow. Way kilka ton. Nogi ami si jak zapaki.
Curt jednym susem doskakuje do niej. Z twarz wykrzywion
wciekoci.
Wrzeszczy z tak si, e midzy kadym sowem musi
zaczerpn powietrza.
- Przecie... miaa... siedzie!
Uderza j w brzuch tak mocno, e Rebeka skada si wp jak
scyzoryk. Podoga spieszy na spotkanie z jej twarz. Babciny
dywanik ukada pod policzkiem. Niepojty bl brzucha.
Wysoko nad jej gow rozsierdzone gosy. Szum i dzwonienie.
Musi na chwil zamkn oczy. Tylko na chwileczk. Pniej
znw je otworzy. Obiecuje to sobie. Sara i Lova. Czyj to krzyk?
Lovy? Tylko chwileczk...
*
Benny z firmy Bennys Ls & Larm, otworzywszy drzwi do
mieszkania Curta Bckstrma, znika, o nic nie pytajc.
Stlnacke i Mella stoj na ciemnej klatce schodowej,
owietlonej jedynie mdym wiatem z podwrka. Anna Maria

odbezpiecza swojego sigsauera. Zapada cisza. Jeszcze tylko


porozumiewawcze spojrzenie i nieznaczny ruch gow.
Sven Erik przekracza prg. Czekajca przed otwartymi
drzwiami Anna Maria syszy jego ostrone halo?.
Chyba upadam na gow, myli.
Czuje tpy bl w ldwiach. Opierajc si o cian, oddycha
gboko. A jeeli on tam jest? Moe nie yje. Albo czai si
gdzie w ciemnociach. I nagle wyskoczy z mieszkania i strci j
ze schodw.
Sven Erik zapala wiato w przedpokoju.
Anna Maria zaglda do rodka. Kawalerka. Stojc tutaj, mona
zobaczy cay pokj, poczenie salonu z sypialni. Dziwne to
mieszkanie. Czy naprawd kto tu mieszka?
W przedpokoju nie ma adnych mebli. adnej komdki z
drobiazgami i aktualn poczt. adnego chodnika. Na
wieszaku pod pk na kapelusze nie wisz adne okrycia.
Pokj te jest pusty. Prawie. Na pododze stoi kilka lamp, a na
cianie wisi ogromne zwierciado. Okna bez firanek s
zasonite czarnymi przecieradami. Nic nie zdobi parapetw.
Przy cianie proste ko z soniny poznaczonej skami.
Narzuta z bkitnego, pikowanego syntetyku.
Sven Erik wychodzi z kuchni, krcc nieznacznie gow.
Spotykaj si ich spojrzenia. Pene pyta i zych przeczu.
Otwiera drzwi do azienki. Kontakt znajduje si po
wewntrznej
stronie. Szuka go po omacku. Anna Maria syszy
charakterystyczne pstryknicie, ale lampa si nie zapala. Widzi
koleg z boku. Stojc cigle w drzwiach, wyciga z kieszeni pk
kluczy, do ktrego ma przypit niewielk latark. Wska
struka wiata przecinajca ciemno. Zwone oczy.
Moe Anna Maria czyni jaki ruch, ktry policjant zauwaa
ktem oka, poniewa podnosi rk w zatrzymujcym gecie i
robi krok do przodu. Jedna stopa przekracza prg. Znw
pobolewaj j plecy. Uciska zwinit w pi doni okolice
krzya.
Sven Erik wychodzi z azienki. Szybko. Otwarte usta. renice
jak odsonite przerble w lodowobiaej twarzy.

- Dzwo - mwi zachrypnity.


- Do kogo?
- Do wszystkich! Obud, kogo si tylko da!
*
Rebeka otwiera oczy. Jak duo czasu upyno? Pod sufitem
unosi si oblicze Thomasa. Wyglda jak zamienie soca.
Twarz spoczywa w cieniu, a lampa wiszca ukonie nad gow
tworzy wok orzechowych lokw wietln aureol.
Cigle czuje uporczywy bl brzucha. Bardziej wyrany ni
wczeniej. A na wierzchu, ponad blem, jest ciepo i mokro.
Krew. Z przeraeniem uwiadamia sobie, e Curt jej nie
uderzy. On j pchn noem.
- Tego nie byo w naszych planach - przyznaje Thomas z
zacitoci. - Musimy si nad tym duej zastanowi.
Rebeka odwraca gow. Sara i Lova le na pocieli, kada z
gow w innym kierunku, z rkami przywizanymi do ramy
ka konopnym sznurem. Z ich ust wystaj kawaki biaego
materiau. Na pododze obok poniewiera si potargane
przecierado. A wic to tym je zakneblowano. Widzi unoszce
si gwatownie klatki piersiowe dziewczynek. Nieatwo nabra
wystarczajco duo powietrza przez nos.
Lova ma katar. Ale oddycha.
Spokojnie, przecie ona oddycha. Cholera jasna, cholera!
- Mielimy zamiar... - mwi Thomas z pewnym wahaniem mielimy zamiar podpali chatk. A tobie da kluczyki do
skutera i zmusi do wyjcia w koszuli nocnej, T- shircie lub w
czym tam sypiasz. Oczywicie wykorzystaaby t szans, bo
kt by jej nie wykorzysta? Na mrozie, zwielokrotnionym
przez wichur i pd skutera, nie zajechaaby dalej ni sto
pidziesit metrw. A pniej by zrezygnowaa i zamarza. W
cigu zaledwie kilku minut. W policyjnym protokole
wygldaoby to na do prosty, nieszczliwy wypadek. Chatka
zaczyna si pali. Ogarnia ci panika, zostawiasz dzieci na
pastw losu i wybiegasz z domu jak ci Pan Bg stworzy.
Prbujesz ratowa si na skuterze, ale zamarzasz na mier
kawaek dalej. adnego obszernego dochodzenia, adnych

pyta. Teraz bdzie troch trudniej.


- Macie zamiar spali dzieci ywcem?
Thomas przygryza w zamyleniu warg, jakby nie sysza sw
Rebeki.
- Myl, e wemiemy ci ze sob. Nawet jeeli twoje ciao
sponie, to mog pozosta lady po ciosie noem. Nie mog
ryzykowa.
Przerywa, odwracajc gow w kierunku Larssona, ktry
wanie wszed do rodka z czerwonym plastikowym kanistrem
w rce.
- adnej benzyny - mwi poirytowany Thomas. - adnych
pynw do rozpalania, adnej chemii. To wszystko wychodzi
pniej w analizach. Podpalimy zapak firanki i pociel.
Wskazuje ruchem gowy Rebek.
- Wemiemy j ze sob. Wy dwoje pomoecie wycieli sanie
brezentem.
Larsson i Bckstrm znikaj z pola widzenia. Przez moment,
zanim drzwi si ponownie zatrzasn, sycha ryk wiatru. Teraz
Rebeka jest z Thomasem sam na sam. Serce bije jak szalone.
Musi si spieszy. Wie, e wkrtce ciao moe odmwi jej
posuszestwa.
Czy Curt postawi strzelb przy drzwiach? Chyba ciko
rozkada ogromn pacht brezentu z broni na plecach.
Podejd bliej.
- Nie rozumiem, jak moesz... - mwi Rebeka. - Czy nie
napisano nie zabijaj?
Thomas wzdycha. Siedzi przy niej w kucki.
- A mimo to w Biblii jest mnstwo przykadw na odbieranie
ycia przez Boga. Nie rozumiesz, Rebeko? On moe ama
swoje prawa. A ja nie. Powiedziaem mu to. I wtedy zesa mi
Curta. To byo co wicej ni znak. Musiaem speni wol
Boga. - Milknie, eby wytrze wodniste smarki lejce si z nosa.
Jego twarz nabiera rumiecw od kominkowego ciepa. Chyba
mu potwornie gorco w tym kombinezonie. - Nie mam prawa
pozwoli ci na zniszczenie dziea Boga. Media rozdmuchayby
t spraw finansw do rozmiarw skandalu, a pniej byby
koniec. To, co wydarzyo si w Kirunie, to co wielkiego. A Bg

da mi przecie do zrozumienia, e to tylko pocztek.


- Czy Wiktor ci grozi?
- W kocu by zagroeniem dla wszystkich. Nie wyczajc
siebie samego. Ale wiem, e teraz jest u Boga.
- Opowiedz mi, jak to byo.
Thomas krci niecierpliwie gow.
- Nie ma ani czasu, ani powodu, dla ktrego miabym
cokolwiek opowiada.
- A dziewczynki?
- Mogyby powiedzie o swoim wujku rzeczy, ktrych... W
dalszym cigu potrzebujemy Wiktora. Jego imi nie moe
zosta zmieszane z botem. Wiesz, ilu narkomanom rocznie
pomagamy w wyjciu z naogu? Wiesz, ile dzieci powraca do
swoich, pozornie utraconych, rodzicw? Wiesz, ilu ludzi
nawraca si na wiar? Miejsca pracy. Przyzwoite ycie.
Powicone maestwa. Nocami Bg nieustannie przypomina
mi o tych rzeczach.
Przerywa i wyciga do niej rk. Jego palce dotykaj lekko jej
ust i zsuwaj si wzdu brody, biegn po szyi.
- Kochaem ci tak bardzo, jak kocham wasn crk. A ty...
- Wiem - kwili. - Wybacz mi.
Podejd bliej.
- A teraz? - pacze Rebeka. - Kochasz mnie teraz?
Jego twarz twardnieje jak gaz.
- Zabia moje dziecko.
Mczyzna z crkami, ktry chcia mie syna.
- Wiem. Codziennie o nim myl. Ale to nie byo...
Odwraca gow w bok i trzymajc si za brzuch, kaszle. Po
chwili znw patrzy mu w oczy.
Ley tam. Widziaa go. Trzydzieci centymetrw od jej gowy.
Kamie, na ktrym Lova namalowaa Tjapp. Kiedy Thomas
bdzie wystarczajco blisko. Chwy i uderz. Nie myl. Nie
wahaj si. Chwy i uderz.
- By te kto inny. To nie byo...
Jej gos wygasa w zmczonym szepcie. Thomas wyciga szyj.
Jak lis wsuchujcy si w chrobot nornicy pod niegiem.
Rebeka formuje ustami niesyszalne sowa.

W kocu pochyla si nad ni. Nie wahaj si, policz do trzech.


- Mdl si za mnie... - szepcze mu do ucha.
Raz...
- Nie bye jedynym, z ktrym...
Dwa...
- To nie byo twoje dziecko.
Trzy!
Thomas zamiera na sekund i to wystarcza, eby jej rami
wysuno si niczym kobra. Chwyta kamie. Zamyka oczy i
uderza z caej siy w skro. Oczyma wyobrani widzi pocisk,
ktry przechodzi prosto przez czaszk i przebija cian. Ale gdy
otwiera powieki, cigle trzyma kamie w rce. Thomas ley
obok niej. Moe prbuje osoni si rkami. Trudno jej oceni.
Ju klczc, uderza ponownie. I jeszcze raz. Cay czas w gow.
Wystarczy. Zostao niewiele czasu.
Upuszcza kamie, usiuje si podnie, ale nogi nie s w stanie
jej utrzyma. Czoga si do kta przy drzwiach. Obok siekiery
stoi strzelba Curta. Rebeka peznie na kolanach, podpierajc
si praw rk. Lew trzyma si za brzuch.
eby tylko zdya. Jeli teraz wejd, to koniec.
apie bro. Wstaje na kolana. Ma dziurawe rce. Trzs si,
niezgrabne. Naciska dwigni. Otwiera strzelb. Zamyka i
odbezpiecza. Wycofuje si spod drzwi na rodek izby.
Gagankowe dywaniki s poplamione krwi. Kropki wielkoci
jednokoronwki, jej wasne. Zamazane lady prawej doni, tej,
ktra trzymaa kamie.
Jeeli zrobi obchd domku, mog j zobaczy przez okno. Nie,
nie zrobi. Po co mieliby mczy si, brnc w niegu?
Nachodz j mdoci. Nie, tylko nie to. Jak poradzi sobie z
utrzymaniem dwururki?
Psiedzc, przesuwa si jeszcze bardziej do tyu, z jedn rk
cay czas przycinit do brzucha, z drug wysunit w
kierunku stou. Odpycha si nogami. Przyciga do siebie bro.
Siada oparta plecami o nog stou, z lekko podcignitymi
kolanami. Kadzie dubeltwk na udzie, z luf wycelowan w
drzwi. Czeka.
- Tylko spokojnie - mwi do Lovy i Sary, nie spuszczajc

wzroku z drzwi. - Zamknijcie oczy i zachowajcie spokj.


Pierwszy wchodzi Curt. Za nim, troch z boku - Vesa. Curt
dostrzega strzelb w rkach Rebeki. Rejestruje dwa skierowane
w niego czarne otwory. W uamku sekundy zmienia si wyraz
jego twarzy. Od pocztkowej irytacji mrozem, wiatrem i
sztywnym brezentem do... nie strachu, czego innego. Najpierw
Curt uwiadamia sobie, e nie zdy do niej doskoczy. Pniej
tpieje jego spojrzenie. Puste i nieobecne.
Rebeka nie podnosi broni wystarczajco wysoko i wyrywajc
dziur w brzuchu Curta, czuje, jak odrzut lamie jej dolne ebra.
Mczyzna pada do tyu. Przez otwarte drzwi nawiewa niegu.
Vesa stoi jak przymarznity do podoa. Jest zamroonym
krzykiem.
- Wa! - ryczy Rebeka z wycelowan w niego strzelb. - I
wcignij go do rodka.
Siadaj! Pastor wykonuje rozkazy. Oparty o drzwi siada w kucki.
- Na tyku! - krzyczy Rebeka.
Vesa opada ciko na podog. W kombinezonie jest niezdarny.
Nie bdzie mu atwo byskawicznie stan na nogi.
Automatycznie splata podniesione rce na karku. Midzy nimi
ley Curt. W ciszy, ktra zapanowaa po tym, jak drzwi
odgrodziy ich od sztormu, sysz jego chrapliwy oddech.
Krtkie, sapice pogwizdywania.
Rebeka odchyla gow do tyu. Jest zmczona. Potwornie
zmczona.
- A teraz mi wszystko opowiesz. Dopki bdziesz mwi
prawd, dopty pozostaniesz przy yciu.
- Sanna Strandgrd przysza kiedy do mnie... - zaczyna
pastor. - Rozpywaa si we zach. Wiem, e to gupie
okrelenie, ale gdyby j zobaczya...
Ale oczywicie, mog sobie j wyobrazi - myli Rebeka. Wosy rozwiane jak pirka dmuchawca. Nikt zapakany i
zasmarkany nie wyglda adniej ni ona.
- Powiedziaa, e Wiktor dobra si do jej crek.
Rebeka patrzy ktem oka na dziewczynki. Le cigle
przywizane do ka, z kneblami w ustach. Boi si, e

zemdleje, gdy zacznie si do nich czoga. A jeeli poprosi Ves,


eby je uwolni, bez problemu mgby wyrwa jej bro z rki.
Musi troch poczeka.
Oddychaj. yj. Wkrtce co wymyli.
- Jak to dobra si?
Nie wiem, Sara miaa powiedzie co, co Sanna
jednoznacznie zrozumiaa. Ja z kolei nie za bardzo wiedziaem,
o co jej chodzi, ale obiecaem, e porozmawiam z Wiktorem.
Byem... Przerywa zmieszany.
Ona potrafi zbija ludzi z tropu - myli Rebeka. - Zwabia do
lasu, by pniej zabra im kompas.
- Bye... Co?
- Byem takim idiot - jczy. - Poprosiem j, eby nie sza z
tym na policj albo gdziekolwiek indziej. Ale ona zdya ju
porozmawia z Patrikiem Mattssonem. Zadzwoniem do niego i
powiedziaem,
e
Sanna
si
pomylia.
Zagroziem
wykluczeniem ze wsplnoty, jeeli bdzie rozgasza plotki.
- Co dalej? - zapytaa niecierpliwie Rebeka. - Rozmawiae z
Wiktorem? Strzelba ciya jej coraz bardziej.
- Nie chcia mnie w ogle sucha. Trudno to nawet nazwa
rozmow. Pochyli si nad biurkiem i zacz mi grozi.
Powiedzia, e moje dni jako pastora w zborze s policzone. e
nie ma zamiaru tolerowa ludzi, ktrzy obawiaj si na
dziaalnoci wsplnoty.
- Spka handlowa?
- Tak. Kiedy utworzylimy VictoryPrint, mylaem, e to
czysta sprawa. Albo raczej: nie zastanawiaem si nad tym,
chyba tak. Sam myl podda nam jeden z czonkw wsplnoty,
prywatny przedsibiorca. Powiedzia, e to zupenie legalne.
Woylimy pienidze w rozwj spki i pastwo zwrcio nam
VAT. To prawda, e od wsplnoty dostalimy te pienidze pod
stoem, ale w naszym mniemaniu cay majtek spki nalea
do rda Mocy. Wedug mojego rozeznania nikogo nie
oszukalimy. Dopiero kiedy amic lub milczenia,
opowiedziaem Thomasowi o podejrzeniach Sanny i o grobach
Wiktora, zrozumiaem, e nasza sytuacja wyglda fatalnie.
Thomas zacz si ba. Rozumiesz? W cigu trzech godzin cay

wiat zatrzs si w posadach. Wiktor okaza si agresywny i


niebezpieczny dla dzieci. On, ktry zawsze kocha dzieci.
Pomaga w szkce niedzielnej i... To mnie zupenie rozbio!
Thomas si ba. Thomas, ktry przecie zawsze by jak wykuty
w brzie. A ja sam nagle zostaem przestpc. Mog zdj rce
z karku? Bol mnie barki i gowa.
Rebeka robi przyzwalajcy ruch gow.
- Zdecydowalimy, e porozmawiamy z nim razem. Thomas
powiedzia, e Wiktor potrzebuje pomocy i e dostanie t
pomoc we wsplnocie. Wic tego wieczoru...
Milknie i razem z Rebek patrzy na lecego midzy nimi
Curta. Dywanik zabarwi si na czerwono. Chrapliwe
pogwizdywanie przechodzi w ciche syczenie. I nagle oddech
ustaje. Zapada cisza.
Vesa nie moe oderwa od niego wzroku. Strach rozszerza mu
renice. W chwil pniej patrzy na Rebek i rutwk na jej
kolanach.
Rebeka mruga powiekami. Czuje si coraz bardziej ociaa i
niezainteresowana. Jak gdyby opowiadanie Vesy ju jej nie
dotyczyo. Ale teraz nie musi namawia go do mwienia. Pastor
trajkocze jak przekupka.
- Wiktor nie chcia nas sucha. Powiedzia, e post i mody
doprowadziy go do przekonania, e czas na oczyszczenie
wsplnoty. Nagle to my stalimy si oskaronymi. Nazwa nas
handlarzami, ktrych trzeba wyrzuci ze wityni. Powiedzia,
e jestemy gotowi podarowa dzieo Boga mamonie. A
pniej... Boe, mj stworzycielu... Pniej nagle pojawi si
tam Curt. Nie wiem, czy sta gdzie obok i podsuchiwa, czy
wanie przed chwil wszed do zboru...
Vesa ciska powieki i wykrzywia usta w jakim nieokrelonym
grymasie.
- Wiktor krzycza co, wskazujc palcem Thomasa, nie
pamitam co. Curt trzyma w rce nieodkorkowan butelk
wina. W czasie spotkania przyjmowalimy komuni. Uderzy
Wiktora butelk w ty gowy. Wiktor osun si na kolana. Curt
mia na sobie du kurtk puchow. Schowa butelk do
wewntrznej kieszeni. A pniej wyj zza pasa n i pchn

Wiktora w brzuch. Dwa albo trzy razy. Wiktor przewrci si do


tyu i lea na plecach.
- A wy si przygldalicie - szepcze Rebeka.
- Prbowaem interweniowa, ale Thomas mnie powstrzyma.
Przyciska pici do oczu.
- Nie, to nieprawda. Myl, e zrobiem krok w przd. Ale
wystarczyo, eby Thomas uczyni tylko nieznaczny ruch rk. I
zatrzymaem si. Jak dobrze wytresowany pies. Curt podszed
do nas. Nagle zaczem si ba, e mnie te zabije. Thomas sta
zupenie spokojnie z twarz bez wyrazu. Pamitam, e patrzc
na niego, pomylaem o tym, co kiedy czytaem na temat
rozwcieczonych psw, co trzeba robi, gdy ci zaatakuj. Nie
ucieka, nie krzycze, tylko sta jak najbardziej spokojnie. I tak
stalimy. Curt te nic nie mwi, patrzy tylko na nas z noem w
doni. Nagle bez sowa obrci si na picie i wrci do Wiktora.
I...
Vesa wydaje aosny jk.
- Oooch, i znw zacz go dga noem. Wiele razy. Wierci
ostrzem w jego oczach. A pniej woy palce w te otwarte
rany i rozmazywa krew na swoich powiekach. Wszystko, co
on zobaczy, teraz te zobaczyem, wykrzykn. Oblizywa n
jak... jak zwierz! Chyba skaleczy sobie jzyk, bo z kcika ust
spywaa mu krew. A pniej odci mu donie. Cign i
wykrca. Jedn schowa do kieszeni, a druga si nie zmiecia,
spada mu na podog i... A pniej ju nie pamitam
dokadnie. Thomas wiz mnie swoim samochodem w
kierunku Norwegii. Staem w nocy na mrozie i wymiotowaem
na niegu. Thomas mwi cigle to samo, jak katarynka. O
naszych rodzinach. O wsplnocie. O tym, e najlepsz rzecz,
ktr teraz moemy zrobi, to milcze. Po tym wszystkim
zastanawiaem si, czy on wiedzia, e Curt by tam cay czas.
Albo moe nawet postara si o to, eby tam si znalaz.
- A Gunnar Isaksson?
- On nic nie wiedzia. To bezwartociowy czowiek.
- Ty cholerny tchrzu - wycieczony gos Rebeki jest prawie
niesyszalny.
- Mam dzieci - kwili. - Wtedy wszystko si zmienia. Sama si

kiedy przekonasz.
- Nawet nie prbuj w ten sposb. Kiedy przysza do ciebie
Sanna, powiniene od razu zgosi to policji albo opiece
spoecznej. Ale ty... nie chciae skandalu. Nie chciae zosta
bez piknego domu i dobrze patnej pracy.
Wkrtce zabraknie jej siy na siedzenie w tej pozycji, z broni
wspart o kolano. Jeeli pooy dwururk na pododze, Vesa
zdy wsta i kopn Rebek w gow, zanim ona zoy si do
strzau. Widzi coraz gorzej. Rosnce wci czarne plamki
przesaniaj jej pole widzenia, jakby na szybie wystawowej
roztrysna si paintballowa kulka.
Za chwil zemdleje. Czas nagli.
Mierzy w pastora ze strzelby.
- Nie rb tego, Rebeko. Nie bdziesz moga z tym y. Nie
chciaem, eby tak si stao. Teraz ju po wszystkim.
Chciaaby, eby zrobi cokolwiek. Prbowa wsta. Albo sign
po siekier.
A jeeli moe mu zaufa? Moe zawizby je saniami do domu?
A sam zgosi si na policj?
A moe nie. A wtedy: rozszalay ogie. Przeraone oczy
dziewczynek prbujcych uwolni si z krpujcych je
sznurw. Pomienie zdzierajce miso z koci. Jeeli Vesa
podpali teraz chatk, caa wina spadnie na Thomasa i Curta, a
on sam bdzie wolny.
Przyszed tutaj, eby nas zabi - mwi do siebie samej. Pamitaj o tym!
A teraz pacze. Vesa Larsson pacze. Jeszcze tak niedawno
szesnastoletnia Rebeka siedziaa pord jego akcesoriw
malarskich w piwnicy zboru zielonowitkowcw i dyskutowaa
z nim o Bogu, yciu, mioci i sztuce.
- Pomyl o moich dzieciach, Rebeko.
Albo on, albo dziewczynki.
Zaciskajc palec na spucie, Rebeka opuszcza powieki. Huk jest
oguszajcy. Kiedy otwiera oczy, Vesa siedzi w tej samej
pozycji. Ale nie ma twarzy. Mija sekunda, pniej ciao
przewraca si bezwadnie na bok.
Nie patrz w t stron. Nie myl. Sara i Lova.

Rebeka puszcza bro i z mozoem podnosi si na kolana.


Trzsc si z wysiku, na czworakach peznie w stron ka. W
uszach syszy potworny szum.
Jedna rka Sary. Jedna wystarczy. Jeeli uda si jej...
Podczoguje si do martwego ciaa Curta. Obmacuje rkami pas
kombinezonu. Szuka pod spodem. Jest! Otwiera zatrzask
skrzanej pochwy i wyciga n. Ma wraenie, e zanurzya
rk w krwi zabitego. Ju jest przy ku.
Teraz tylko ostronie. Nie skalecz Sary.
Przecina konopny sznur i zrywa go z przegubu dziewczynki.
Wciska n do uwolnionej rki, widzi, jak jej palce zaciskaj si
na rkojeci.
Teraz. Odpocz.
Osuwa si na podog.
Po chwili widzi nad sob twarze dziewczynek. Chwyta Sar za
rkaw.
- Pamitaj - wychrypia. - Zostacie w chatce. Zamknijcie
drzwi, wcie kombinezony i wejdcie pod kodry. Jutro
przyjedzie tutaj Sivving z Bell. Czekajcie na nich. Syszysz,
Sara? Ja tylko troch odpoczn.
Ju nic j nie boli. Tylko te lodowate rce... Zwalnia ucisk rki.
Twarze Sary i Lovy rozpywaj si w dziwacznym wietle.
Rebeka zapada si w studni, a one patrz na ni z gry, w
penym socu. Robi si coraz ciemniej i coraz chodniej.
Dziewczynki siedz przy niej w kucki.
Lova zwraca si do starszej siostry.
- Co ona powiedziaa?
- To byo co jak pytanie: Przyjmiesz mnie? - odpowiada
Sara.
*
Zimowy wiatr targa wciekle smukymi brzozami przed
szpitalem w Kirunie. Szarpa za skate ramiona wycignite do
granatowego nieba. ama rozcapierzone, przemarznite palce.
Mns Wenngren, sunc wielkimi krokami, min dyurk na
oddziale intensywnej opieki medycznej. Zimne wiato
jarzeniwek pod sufitem odbijao si w wypolerowanej

pododze i jasnokremowej, betonowej cianie korytarza z


paskudnym bordowym szlaczkiem. Cae jestestwo adwokata
bronio si przed naporem wrae. Zapach rodkw
czyszczcych i dezynfekujcych pomieszany z sczc si
zewszd zatch woni cia w rozpadzie. Nieustanny brzk
mobilnych stolikw z metalu, transportujcych posiki, krew do
badania i Bg wie co jeszcze.
Dobrze chocia, e to nie Boe Narodzenie, pomyla.
Jego ojciec mia ostatni zawa w pierwszy dzie wit. To byo
wiele lat temu, ale Mns cigle pamita drczce, nieudane
prby stworzenia witecznego nastroju na oddziale. Najtasze
pierniczki podawane na podwieczorek w serwetkach z
boonarodzeniowym motywem. Plastikowa choinka na kocu
korytarza. Igieki powyginane w odwrotn stron i wymite od
caorocznego leenia w kartonie na najwyszej pce schowka.
Dziwaczne bombki wiszce na kolorowych nitkach. Pod
najniszymi gami krzykliwe paczuszki, o ktrych wiadomo,
e w rodku s puste.
Adwokat wyrzuci to wspomnienie z gowy, zanim zdyo
obj rwnie rodzicw. Nie zatrzymujc si, zmieni kierunek
marszu. Poy wenianego paszcza zaopotay niczym opocza.
- Szukam Rebeki Martinsson! - wrzasn. - Czy kto tu
pracuje?
Rano obudzi go telefon. Policjant z Kiruny zapyta, czy to
prawda, e Mns jest szefem Rebeki. Tak, zgadza si. W
pastwowym rejestrze osobowym nie znaleli danych o jej
rodzinie. Moe w biurze adwokackim kto wie co o jakim
przyjacielu, narzeczonym? Nie, biuro nic o tym nie wie.
Zapyta, co si stao. W kocu wydusi z policjanta, e Rebek
wanie operuj. Ale nie dowiedzia si niczego wicej.
Zadzwoni do szpitala w Kirunie. Nie dosta nawet
potwierdzenia, e jest tam hospitalizowana. Na jego pytania
odpowiadano tylko dwoma sowami: tajemnica subowa.
Pniej zatelefonowa do jednej z dwch wspudziaowczy
biura.
Ale Mns - powiedziaa - przecie Rebeka jest twoj
zastpczyni.

W kocu zamwi takswk na lotnisko Arlanda.


W poowie korytarza dogonia go asystentka pielgniarki. Sza
za nim, zalewajc go potokiem sw, podczas gdy on otwiera
drzwi za drzwiami i zaglda do kadej sali. Z caej tyrady
zrozumia
tylko
fragmenty:
Tajemnica
subowa.
Nieupowaniony. Zadzwoni po stranika.
- Jestem jej partnerem - zmyli na poczekaniu, otwierajc
kolejne drzwi.
Znalaz j sam w czterokowej sali. Obok na statywie
kroplwki wisia plastikowy woreczek z przeroczystym
pynem. Zamknite oczy. Twarz bezkrwicie biaa, usta te.
Przysun do ka krzeso, ale nie usiad na nim. Odwrci si,
mruczc co do przeladujcej go niewysokiej kobiety. Znikna
bez sowa. W korytarzu roznis si wzburzony stukot jej
sandaw.
Minut pniej pojawia si inna kobieta w biaej bluzie i
spodniach. Doskoczywszy do niej w dwch susach, przeczyta
niewielk plakietk z nazwiskiem, przypit do kieszonki na
piersi.
- No wic tak, siostro Frido - zacz agresywnym tonem,
zanim pielgniarka zdya otworzy usta - dam
natychmiastowych wyjanie.
Wskaza na rce Rebeki. Obydwie przywizane bandaem do
ka.
Kobieta zamrugaa zdziwiona.
- Prosz, niech pan std ze mn wyjdzie - powiedziaa mikko.
- Ochoniemy, uspokoimy si troch i wtedy bdziemy mogli
porozmawia.
Mns machn rk, jakby chcia odgoni si od muchy.
- Niech pani zawoa lekarza prowadzcego - odpowiedzia
poirytowany.
Siostra Frida wygldaa niczego sobie. Jej jasne wosy byy
naturalne, koci policzkowe wysokie, a usta nieznacznie
podkrelone transparentnym rem. Przywyka do
tego, e ludzie podporzdkowywali si jej mikkiemu tonowi.
Bya z tego znana. Nigdy nikt nie potraktowa jej jak much.
Zastanawiaa si, czy nie powinna zadzwoni po stranika. Albo

moe nawet na policj, ze wzgldu na szczeglne okolicznoci.


Jeszcze raz przyjrzaa si mczynie. Omiota spojrzeniem
niespotykanie dokadnie wyprasowany konierzyk biaej
koszuli, krawat w grafitowe prki, dyskretny czarny garnitur i
nieskazitelnie byszczce buty.
- Prosz za mn, zaprowadz pana do lekarza - powiedziaa
krtko, obrcia si na picie i z podniesion gow opucia
sal. Wenngren pody za ni.
Lekarz by niewysokim mczyzn o gstych powych wosach.
Mia opalon twarz i lekko uszczcy si nos. Widocznie
niedawno wrci z urlopu za granic. Rozpity fartuch lekarski
wisia na nim luno, ukazujc turkusowy T-shirt i dinsy. W
kieszonce fartucha toczyo si kilka dugopisw, niewielki
notatnik i okulary.
Strach przed staroci z objawami hippisowskimi, pomyla
Mns, stajc przed nim stanowczo za blisko, tym samym
zmuszajc go do zadarcia gowy. Przywita si wic z
obserwatorem gwiazd.
Weszli razem do gabinetu lekarza.
- To dla jej dobra - tumaczy Mnsowi. - W sali wybudze
wyrwaa sobie wenflon, teraz dostaa troch rodkw na sen,
ale...
- Czy jest zatrzymana? - zapyta Mns. - Albo aresztowana?
- O ile wiem, nie.
- Czy zapada decyzja o przymusowym leczeniu? Czy wydano
odpowiednie zawiadczenie?
- Nie.
- Wow! A wic normalnie Dziki Zachd - Mns nie kry
pogardy. - Przywizujecie j do ka bez decyzji policji,
prokuratora czy ordynatora. To bezprawne pozbawienie
wolnoci. Jeeli chodzi o pana: oskarenie, grzywna i kara
wymierzona przez komisj dyscyplinarn. Ale nie przyszedem
tutaj po to, eby przysparza wam kopotw. Prosz, niech mi
pan opowie, co si stao, policja udzielia przecie panu jakich
informacji, niech j rozwi i przynios mi kaw. W zamian
bd grzecznie przy niej siedzia i przypilnuj, eby, gdy si
obudzi, nie robia adnych gupstw. No i nie bd wszczyna

awantur w szpitalu.
- Informacje, ktre mi przekazaa policja, s objte tajemnic
subow - gos lekarza nie brzmia przekonujco.
- Give some, get some - odpar na to bez zainteresowania
Mns.
Po pewnym czasie siedzia rozparty na niewygodnym krzele
przy ku Rebeki. Lew
rk obejmowa lekko jej palce, a w prawej trzyma za brzowe
ucho plastikowy kubek z gorc kaw.
- Cholerna dziewczyno - mrucza pod nosem. - Obud si
wreszcie, ebym mg ci porzdnie ochrzani.
*
Ciemno. Pniej ciemno i bl. Rebeka ostronie unosi
powieki. Nad drzwiami wisi duy zegar. Wskazwka minutowa
dry przed kadym skokiem na kolejn kresk. Rebeka mruy
oczy, ale nie rozumie, co widzi, nie wie, czy to dzie, czy noc.
wiato wdziera si w renice niczym noe. Wypala w rodku
dziur blu. Gowa rozpada si na kawaki. Kady oddech jest
blem. Jzyk klei si do podniebienia. Rebeka zamyka oczy i
widzi przed sob przeraon twarz Vesy Larssona. Nie rb
tego, Rebeko. Nie bdziesz moga z tym y.
Z powrotem w ciemno. Jeszcze gbiej. W d. Jak najdalej.
Bl agodnieje. Rebeka ni. Jest lato. Z bkitnego nieba leje si
soneczny ar. Trzmiele zataczaj si w powietrzu jak pijane,
przefruwajc z bodziszka na krwawnik. Babcia klczy na
pomocie nad rzek i szoruje gagankowe dywaniki.
Wasnorcznie zrobionym mydem z ugu i tuszczu. Szczotka
ryowa lizga si tam i z powrotem po bawenianych paskach.
Lekki wiaterek znad wody rozwiewa chmary komarw. Na
skraju pomostu, z nogami w wodzie, siedzi jaka dziewczynka.
Wanie zapaa tycza do soika z dziuraw pokrywk.
Zafascynowana przyglda si wdrwce owada po szklanej
ciance. Rebeka rusza w kierunku rzeki. Z jak osobliw
wiadomoci, e to tylko sen, mwi cichutko do siebie:
Chciaabym zobaczy jej twarz. Chciaabym zobaczy, jak
wyglda. I wtedy Johanna odwraca si i dostrzega Rebek. Z

triumfalnie podniesionym soikiem mwi do niej: Mamusiu!


*
Prawie jak na kartce boonarodzeniowej. Chocia tak
naprawd wcale nie. Trzej Krlowie przygldali si picemu
dzieciciu. Ale dzieciciem bya Rebeka Martinsson, a
mdrcami: zastpca prokuratora rejonowego Carl von Post,
adwokat Mns Wenngren i komisarz Sven Erik Stlnacke.
- Zabia trzy osoby - powiedzia von Post. - Nie mog jej, ot
tak, po prostu wypuci.
- To szkolny przykad obrony koniecznej - zaoponowa
Wenngren. - Przecie chyba pan to rozumie? Poza tym jest
bohaterk dnia. Niech mi pan wierzy, gazety ju szykuj
smakowit histori a la Modesty Blaise. Uratowaa dwoje
dzieci, ukatrupia wszystkich obuzw... No wic niech si pan
zastanowi, jak chce teraz gra rol. Tego skurwiela, ktry j
przeladuje i chce zamkn do ciupy? Czy moe tego
przyzwoitego gocia, ktremu przypadaj w udziale zaszczyty?
Prokurator skierowa rozbiegane oczy ku Svenowi Erikowi, ale
nie znalaz w nim adnego oparcia, nawet najmniejszego
szczebelka, na ktrym mona by spocz. Wbi wic ponownie
wzrok w ty, szpitalny koc, ktrego zwisajce boki
pieczoowicie ukryto pod materacem.
- Liczylimy na to, e uda nam si nie dopuci mediw do
informacji - zacz. - Przecie ci zabici pastorowie maj
rodziny. Chociaby troch szacunku dla...
Stlnacke pod oson gstego wsa wciga powietrze przez
zacinite zby.
- Oj, raczej ciko bdzie wykluczy pras i telewizj stwierdzi lekko Mns. - W jaki sposb prawda zawsze
wychodzi na jaw.
Von Post zapi paszcz.
- No dobrze, ale trzeba j bdzie przesucha. Wczeniej
nigdzie nie moe pojecha.
Oczywicie. Gdy tylko lekarze zdecyduj, e jest
wystarczajco silna. Co jeszcze?
- Prosz do mnie zadzwoni, kiedy bdzie zdolna do

przesuchania - zwrci si von Post do Svena Erika i znikn za


drzwiami.
Policjant cign kurtk puchow.
- Usid w korytarzu. Niech pan mi da zna, kiedy Rebeka si
obudzi. Mam jej co do powiedzenia. A teraz wybieram si do
automatu po kaw i ciastko. Przynie co panu?
*
Gdy Rebeka otworzya oczy, ju po trzydziestu sekundach
pochyli si nad ni lekarz. Z duym nosem i ogromnymi
domi. Szeroki w barach, w biaym fartuchu wyglda jak
przebrany za medyka kowal. Zapyta j, jak si czuje. Nie
odpowiedziaa. Za lekarzem staa pielgniarka. Twarz pen
troski okrasza nie za szeroki umiech. Mns przy oknie. Zerka
przez szyb, cho nie mg zobaczy nic innego ni
zwierciadlane odbicie siebie i pokoju. Zmienia ustawienie
aluzji. Otwiera, zamyka. Otwiera, zamyka.
- Sporo pani przesza - mwi lekarz. - I fizycznie, i
psychicznie. Siostra Marie da pani za chwil rodek na
uspokojenie i oczywicie przeciwblowy, jeeli bdzie pani
potrzebowaa.
To ostatnie potraktowaa jak pytanie, ale nie odpowiedziaa.
Lekarz wyprostowa si, dajc porozumiewawczy znak
pielgniarce.
Zastrzyk zacz dziaa szybko. Po chwili Rebeka moga
oddycha, nie czujc blu. Mns siedzia przy ku i przyglda
si jej w milczeniu.
- Pi - szepna.
- Jeszcze ci nie wolno. Potrzebne pyny dostajesz w kroplwce,
ale poczekaj sekund. Podnis si. Dotkna jego doni.
- Nie bd zy - wychrypiaa.
- Nawet nie prbuj! - odpowiedzia, otwierajc drzwi. - Jestem
wcieky jak cholera. Wrci po kilku minutach z dwoma
plastikowymi kubkami. W jednym bya woda,
ktr Rebeka moga puka usta, w drugim grzechotay dwie
kostki lodu.
- Do ssania - objani. - Jaki policjant chce z tob rozmawia.

Dasz rad?
Przytakna gow.
Mns przywoa Svena Erika kiwniciem rki. Komisarz usiad
obok ka.
- Dziewczynki? - zapytaa.
- Czuj si dobrze. Przyjechalimy do chatki wkrtce po... Jak
ju byo po wszystkim.
- Jak?
Weszlimy do mieszkania Curta Bckstrma i
zrozumielimy, e musimy pani odnale. O tym
porozmawiamy jeszcze pniej, ale znalelimy troch
nieprzyjemnych rzeczy. Midzy innymi w lodwce i
zamraarce. Pojechalimy wic do domu w Kurravaara, pod
adres, ktry pani zostawia na policji. Nikt nie otwiera i... Tak
naprawd to wamalimy si do rodka. A pniej poszlimy do
najbliszego ssiada.
- Sivvinga.
Tak, to on pokaza nam drog do chatki. Starsza
dziewczynka opowiedziaa przebieg wydarze.
- Ale obie maj si dobrze?
- Jak najbardziej. Sara odmrozia sobie tylko policzek. Wysza
na dwr i prbowaa uruchomi skuter.
Rebeka jkna.
- Przecie jej mwiam...
- Ale to nic powanego. Obydwie s tutaj w szpitalu pod
opiek swojej mamy.
Rebeka zamkna oczy.
- Chc je zobaczy.
Sven Erik zacz trze brod i spojrza pytajco na Mnsa.
Ten ostatni wzruszy ramionami.
- Przecie tylko uratowaa im ycie.
- Dobrze, dobrze - zastanawia si gono policjant. Porozmawiamy z wujaszkiem doktorem, nie mwic o tym
wujaszkowi prokuratorowi. I zobaczymy, co si da zrobi.
Stlnacke pcha przed sob ko, Wenngren poda za nim z
rozchwianym statywem kroplwki.

- Ta dziennikarka, ktra wycofaa oskarenie o pobicie,


przyssaa si do mnie jak kleszcz - zwrci si do Rebeki.
Korytarz prowadzcy do pokoju dziewczynek i Sanny robi
wraenie potwornie opustoszaego. Wp do jedenastej
wieczorem. Z pokoju dziennego dochodzia tylko niebieska
powiata telewizora. adnych dwikw.
Sven Erik i Mns zapukali i cofnli si par metrw.
Otworzy Olof Strandgrd. Na widok Rebeki twarz zastyga mu
w nieprzyjaznym grymasie. W gbi pokoju migny Kristina i
Sanna. Dziewczynek nie byo wida. Moe spay.
- W porzdku, tato - odezwaa si Sanna. - Zosta tutaj z
mam i dziewczynkami.
Wysza na korytarz, zamkna za sob drzwi i stana obok
Rebeki. Przez drzwi doszed ich gos jej ojca.
- To przecie ona narazia dziewczynki na niebezpieczestwo.
A teraz nagle zostaa bohaterk?
Odpowied Kristiny bya ledwo syszalnym, monotonnym
mamrotaniem.
- Jak to co? - podnis gos Strandgrd. - Wic jeeli wepchn
kogo do przerbli, a pniej go wycign, to znaczy, e
uratowaem mu ycie?
Sanna przybraa min, ktra miaa znaczy: Nie przejmuj si
nim, Rebeko. Wszyscy jestemy wstrznici i zmczeni.
- Jak Sara? - wykrztusia Rebeka. - I Lova?
- pi, nie chc ich budzi. Powiem im, e tu bya.
Nie pozwoli mi si z nimi spotka, pomylaa Rebeka,
zaciskajc usta.
Sanna pogaskaa j po policzku.
- Nie jestem na ciebie za - odezwaa si mikko. - Rozumiem,
e zrobia to, co uwaaa za najbardziej stosowne.
Do Rebeki zacisna si pod kocem. A po chwili wystrzelia z
ukrycia i obja rk Sanny niczym kuna szyj pardwy.
- Ty s... - sykna.
Sanna prbowaa wyrwa si z ucisku, ale Rebeka trzymaa
mocno.
- O co ci chodzi? Co takiego zrobiam? - pytaa Sanna.
Mns i Sven Erik stali kawaek dalej, ale najwyraniej przerwali

rozmow, obserwujc uwanie obie kobiety.


Sanna przygarbia si.
- No co takiego zrobiam? - pisna aonie.
- Nie wiem - przyznaa Rebeka, trzymajc rk Sanny z caych
si. - Zastanw si sama. Curt ci kocha, prawda? Na swj,
troch dziwaczny sposb. Moe opowiedziaa mu o swoich
podejrzeniach wobec Wiktora? Moe zagraa rol bezsilnej
istoty, ktra nie wie, co pocz? Moe uronia z, wyznajc
skryte marzenie o tym, eby Wiktor znikn z twojego ycia?
Sanna wzdrygna si jak od uderzenia. Przez moment w jej
oczach zabyso co mrocznego i obcego. Gniew. Jakby chciaa,
eby jej paznokcie zamieniy si w elazne szpony, ktrymi bez
trudu mogaby wydrze Rebece wntrznoci. Po chwili dolna
warga Sanny zacza dre. Do jej oczu napyny ogromne zy.
- Nie wiedziaam, na-naprawd... - jkaa si. - Skd mogam
wiedzie, co zrobi Curt... Jak moesz tak myle...
- Nie jestem nawet pewna, e chodzio o Wiktora - dodaa
Rebeka. - Moe to by tylko Olof. Cay czas. Ale jemu nie
potrafisz si przeciwstawi. I z powrotem oddajesz dziewczynki
w jego rce. Zamierzam zoy doniesienie. Zajmie si t
spraw opieka spoeczna.
Spotkay si na przedwiosennym lodzie. Na krze, wspomnieniu
czego ju nieistniejcego. Gdy ld pk, odpyny w
przeciwnych kierunkach. Bezpowrotnie.
Rebeka odwrcia gow i zwolniwszy ucisk, prawie
odepchna blad do Sanny.
- Nie mam siy - powiedziaa.
Momentalnie podeszli do niej obaj mczyni. Przywitali si w
milczeniu z Sann. Mns skin gow, Sven Erik do
nieznacznego ruchu gowy dooy umiech w oczach. Zamienili
si teraz rolami, adwokat chwyci za wezgowie ka, policjant
za statyw kroplwki. Odeszli bez sowa.
Sanna, oparta o drzwi, odprowadzia ich wzrokiem.
W lecie - pomylaa, gdy zniknli za rogiem - w lecie. Wtedy
zabior dziewczynki na wypraw rowerow. Wypoycz dla
Lovy przyczepk. Sara bdzie pedaowa sama. Pojedziemy
dolin Torne, na pewno im si spodoba.

Sven Erik poegna si i poszed w swoj stron. Mns nacisn


guzik windy, drzwi otworzyy si przy wtrze gongu. Zakl
cicho, gdy uderzy kiem w cian. Wycigajc rami po
statyw, trzyma nog przy fotokomrce, opniajc zamknicie
drzwi. Zdyszany t ca gimnastyk, poczu ochot na whisky.
Spojrza na Rebek. Na jej zamknite oczy. Moe zasna.
- Zgadzasz si? - zapyta z krzywym umiechem. - Zgadzasz
si, eby ci wozi taki stary facet?
Z gonika pod sufitem mechaniczny gos oznajmi: Trzecie
pitro, i drzwi windy rozsuny si bezszelestnie.
Rebeka nie otwara oczu.
Moesz wozi, miao. Nie sta mnie na wybrzydzanie. Bior,
co mi daj.

I NASTA WIECZR, I NASTA PORANEK DZIE SIDMY


Anna Maria Mella klczy na ku porodowym. Trzyma si
metalowych uchwytw tak mocno, e bielej jej knykcie.
Wciska nos w mask z gazem rozweselajcym. Dyszy. Robert
gadzi j po mokrych od potu wosach.
- Teraz - krzyczy. - Teraz!
Ble parte nadchodz jak lawina, ktra z hukiem obsuwa si z
grskiego zbocza. Wystarczy si jej podda. Anna Maria cinie,
napiera, prze.
Dwie stojce za ni poone pokrzykuj i dopinguj, jakby bya
ich faworytk na wycigach konnych.
- wietnie! Jeszcze raz, Anno Mario! Brawo! I jeszcze raz.
Bardzo dobrze ci idzie! Wychodzca gwka parzy j jak ogie.
Ale ju po chwili tego nie czuje. Dziecko
wypywa z niej jak liski pstrg.
Nie ma siy si odwrci. Syszy tylko wcieky wrzask nowo
narodzonego.
Robert bierze jej gow w obie rce i cauje j prosto w usta.
Pacze.
- Ty to potrafisz! - mieje si przez zy. - Mamy chopca!

PODZIKOWANIA
Rebeka Martinsson dojdzie do siebie, nie tak atwo j
zniszczy. Potrzebuje tylko troch czasu. Prosz nie zapomina,
e caa historia jest fikcyjna, podobnie zreszt jak wystpujce
w niej postacie. Nieprawdziwych jest te kilka miejsc, na
przykad Krysztaowy Koci i klatka schodowa w domu
rodziny Soderbergw.
Jest wiele osb, ktrym chciaabym podzikowa. Wymieni
tutaj niektre: magister prawa Karina Lundstrm, ktra w
swoim poprzednim yciu pracowaa w policji jako wywiadowca
i nosia przydomek Kritan. To j pytaam midzy innymi o
pistolety i policyjne bazy danych. Asesor Viktoria Lindgren i
sdzia Maria Widebck. Jan Lindberg, ordynator, i Kjell Edh,
technik zatrudniony w prosektorium, ktrzy wnieli swj wkad
do opisu zwok i sali sekcyjnej. Birgitta Holmgren udzielia mi
informacji o opiece psychiatrycznej w Kirunie, a Sven Ivan
Mella, hodowca shitake, o grzybach, kopalni i mczynie,
ktry zagin.
Wszystkie ewentualne bdy s mojego autorstwa. O pewne
rzeczy wyej wymienionych osb nie pytaam, niektrych
informacji widocznie nie zrozumiaam, a czasami po prostu
wiadomie nie suchaam dawanych mi rad. Najwaniejsza dla
mnie bya wiarygodno kamstw. Gdy ba popadaa w
konflikt z rzeczywistoci, pozwalaam bani wyj zwycisko.
Zawsze.
Dzikuj rwnie literackiemu zespoowi chirurgw w skadzie:
Hans Olov berg, Marcus Tll i Sren Bondeson (ktrzy
wzdychajc, pojkujc, potrzsajc gowami, od czasu do czasu
wydawali aprobujce chrzknicie). Dzikuj wydawcy
Gunnarowi Nirstedt za jego uwagi. Elisabeth Ohlson Wallin i
Johnowi Eyre za okadk oryginalnego wydania. Mamie i Evie
Jensen, ktre nawoyway: pisz szybciej, jednoczenie
uwaajc, e WSZYSTKO jest WSPANIAE. Lenie Anderson i
Thomasowi Karlsen Andersson za przyja i gocinno w
czasie mojego pobytu w Kirunie.
I na koniec: Per, wyprowad tygrysa...

You might also like