You are on page 1of 53

Reginald Rose

DWUNASTU GNIEWNYCH LUDZI

tumaczenie na podstawie: Twelve angry men, Samuel French


edition
przekad [jan czapliski] tel: +48 609 115 130
@: czajan@gmail.com

Spis osb:

Przysigy (Przewodniczcy)

Przysigy

Przysigy 3

Magdalena Fennig

Przysigy 4

Katarzyna Nejman

Przysigy 5

Emma Giegzno

Przysigy 6

...

Przysigy 7

Dominika Handzlik

Przysigy 8

Mikoaj Kubacki

Przysigy 9

Magdalena Osiska

Dawid Chudy

Micha Pawlik

Przysigy 10

Kamila Janik

Przysigy 11

Patryk Michalak

Przysigy 12

Antek Saaj

Stranik

Radek Stpie

Gos Sdziego

Agnieszka Mandat

Rzecz dzieje si w sali obrad dla awy przysigych, w


nowojorskim sdzie karnym. Rok 1957.
AKT I
Sala obrad dla awy przysigych w nowojorskim sdzie karnym,
1957. Gorce letnie popoudnie.
Spore, bezbarwne, nagie pomieszczenie, ktremu przydaby si
remont. W tylnej cianie trzy okna, wida przez nie panoram
Nowego Jorku. Z boku sali obrad toaleta (wida zlew, mydo i
rczniki), w tyle tego pomieszczenia kabina. Po rodku sali duy,
podniszczony st, wok niego dwanacie krzese. Pod cian
aweczk, par dodatkowych krzese i mniejszy st. Oprcz tego
baniak z wod, przy nim papierowe kubeczki, kosz na mieci,
wiatrak zawieszony nad aweczk, zegar zawieszony nad baniakiem z
wod, rzd haczykw na paszcze i zawieszona tu nad nimi pka.
Na stole owki, notesy, popielniczki. Po zmroku pokj owietlaj

fluorescencyjne jarzeniwki, ktre mona zapali wcznikiem przy


drzwiach.
Kiedy podnosi si kurtyna, pomieszczenie jest puste. Sycha gos
Sdziego.
Gos Sdziego:
Morderstwo pierwszego stopnia, zabjstwo z premedytacj to
najpowaniejszy z zarzutw rozpatrywanych w naszych sdach.
Wysuchalicie zezna wiadkw, poznalicie tre i wykadni
przepisw prawa majcych zastosowanie
w tej sprawie. Wasz
powinnoci jest teraz oddzieli fakty od fantazji. Jeden
czowiek jest ju martwy ycie drugiego spoczywa w waszych
rkach. Jeeli uznacie, e istniej uzasadnione wtpliwoci co do
winy oskaronego, waszym obowizkiem bdzie go uniewinni. Jeeli
jednak nie wyrazicie adnych uzasadnionych wtpliwoci, waszym
obowizkiem bdzie z pen wiadomoci tego czynu wyda
wyrok skazujcy. Niezalenie od decyzji, wasz werdykt musi by
jednomylny. Jeli uznacie win oskaronego, sd nie bdzie
rozwaa proby o uaskawienie. W tej sprawie obowizuje kara
mierci.
Otwieraj si drzwi, wchodzi
wszystkich przysigych.

Stranik.

rku

trzyma

list

Nie zazdroszcz wam zadania, ktre was czeka. Spoczywa na was


ogromna odpowiedzialno. Dzikuj.
Krtka pauza. Sycha odgosy prowadzonych midzy Przysigymi
rozmw i ich zbliajcych si krokw.
Przewodniczcy:
Wchodmy, panowie.
Wchodz Przysigli.
Stranik sprawdza ich nazwiska ze swoj list.
Nr
9 przechodzi
si w kabinie.

przez

sal,

wchodzi

do

toalety,

zamyka

Nr 4 zaczyna czyta gazet. Kilku przysigych otwiera okna.


Inni, nieco zdezorientowani, chodz po sali. Nie rozmawiaj ze
sob. Nr 3 wyciga notatki, przeglda je. Nr 2 podchodzi do
baniaka z wod, nalewa sobie do kubeczka. Przewodniczcy wyrywa
kartk z notesu, drze j na cienkie paski. Stranik podchodzi do
nru 12 i sprawdza jego nazwisko. Nr 7 podchodzi do nru 4,
proponuje gum, nr 4 bierze gum, kiwa gow.

Nr 7:
(zwracajc si do nru 8) Ma pan ochot na gum?
Nr 8:
(umiechajc si) Nie, dzikuj.
Nr 7 energicznie uje swoj gum i podchodzi do nru 6.
Nr 7:
(osuszajc chusteczk czoo)
A wie pan, sprawdzaam pogod. Dzisiaj ma by najcieplejszy dzie
roku.
Nr 6 przytakuje i wyglda przez okno.
Mogliby przynajmniej wczy klimatyzacj. W sali sdowej o mao
nie umarem.
Stranik:
W porzdku, wszyscy s. Jeli bdziecie czego potrzebowali, bd
tu za drzwiami, po prostu zapukajcie.
Stranik wychodzi, w ciszy sycha dwik przekrcanego klucza.
Nr 5:
Nie wiedziaam, e zamykaj drzwi.
Nr 10:
Pewnie, e zamykaj. A co pani mylaa.
Nr 5:
Nie wiem. Nie przyszo mi to do gowy.
3 nalewa sobie wody do kubeczka, podchodzi do nru 2, spoglda po
sali popijajc wod.
Nr 3:
I co pan sdzi o procesie?
Nr 2:
Czy ja wiem? Ciekawy.

Nr 3:
Ja o mao co nie zasnam.
Nr 2:
To znaczy... Nie siedziaem nigdy wczeniej w awie przysigych.
Nr 3:
Ja wielokrotnie. 6 dni procesu, powinni skoczy go w 2? Gadaj,
gadaj i gadaj, nawet kiedy sprawa jest tak oczywista jak ta.
Sysza pan kiedy, eby tyle gada o niczym?
Nr 2:
C to chyba ich obowizek.
Nr 3:
Oczywicie. Kady ma prawo do uczciwego procesu. Taki mamy
system. I nie mam nic przeciwko temu.
Nr 2 nerwowo spoglda na nr 3, potakuje, wstaje, idzie do baniaka
z wod, dolewa sobie, staje samotnie, popijajc.
Nr 10 gono wydmuchuje nos.
Nr 7
Co sie dzieje, masz Pani Katar?
Nr 10:
Potworny. Te letnie przezibienia mog czowieka wpdzi do
grobu. Nie czuj wasnego nosa.
Przewodniczcy:
W porzdku moi Pastwo, zajmijmy miejsca. W kolejnoci prosz.
Nr 7:
(do nru 2) Im szybciej, tym lepiej. Mam bilety na dzisiejszy
mecz. Jankesi z Cleveland. Mamy tego nowego chopaka,
Modjelewski, czy jak mu tam. Prawdziwa rakieta. Fiuuuuu. To co,
pojedmy z tym koksem.
Przysigli zajmuj swoje miejsca. Nr 8 nadal patrzy przez okno.
Nr 9 nadal w toalecie.

Przewodniczcy:
(do nru 8) Moe zajmiemy miejsca?
Nr 8 nie syszy Przewodniczcego.
Prosz pana. Halo, przy oknie.
Nr 8 obraca si, zaskoczony.
Moe zajmiemy miejsca?
Nr 8:
Przepraszam. (Kieruje si w stron krzesa, siada)
Nr 9 wychodzi z kabiny, myje rce.
nr 10:
(ponad stoem do nru 4) A ciko to sobie wyobrazi, co? Chopak
zabija ojca. Cyk! Po prostu.
Przewodniczcy:
Czy wszyscy s ? (do nru 9) Chcielibymy zaczyna.
NR 12

Ta pani jest w toalecie.


Przewodniczcy podchodzi do drzwi toalety.
nr 9 wychodzi z toalety.
Nr 9:
Wybacz Pastwo.
Nr 9 przechodzi przez sal, zajmuje swoje miejsce.
Przewodniczcy:
W porzdku. A zatem
ustala adnych zasad.

wszystko

zaley

od

pastwa.

Nr 7:
Gosujmy. Kto wie, moe od razu pjdziemy do domu.
Przewodniczcy:
Czy

kto z pastwa nie

chce

teraz

gosowa?

Nie

bd

Spoglda

po zgromadzonych. Milczenie.

W porzdku. Wynik gosowania musi by jednogony. Takie s


przepisy. Wszyscy gotowi? Prosz o podniesienie rk wszystkich
gosujcych winny.
Siedem lub osiem rk pojawia si w powietrzu natychmiast.
Pozostae nieco wolniej. Wszyscy patrz po sobie nawzajem,
Przewodniczcy wznosi rk i zaczyna liczy. Nr 9 podnosi rk
dopiero teraz, rki nie podnis tylko nr 8.
Raz, dwa, trzy, cztery, pic, szesc, siedem, osiem, dziewi...
dziesi... Jedenacie. Jedenacie za winny. W porzdku.
Niewinny?
Nr 8 powoli podnosi rk.
Jeden. C. Dobrze. Jedenacie do jednego. Przynajmniej wiemy jak
si sprawy maj.
Nr 3:
No i masz! Zawsze si jaki znajdzi. Naprawd uwaa pan, e
chopak jest niewinny?
Nr 8:
Nie wiem.
Nr 3:
Zachowajmy rozsdek. Siedzia pan w sdzie i sysza pan to samo,
co my. Ten facet jest niebezpiecznym zabjc. To wida.
Nr 8:
Ten facet ma szesnacie lat.
Nr 3:
Wystarczajco duo, eby wbi n w klatk piersiow wasnego
ojca Dowiedli tego.
Nr 10:
Wierzy pan w jego historyjk?
Nr 8:
Nie wiem. Moe i nie.

Nr 7:
Wic dlaczego gosowa pan niewinny?
Nr 8:
Jedenacie waszych gosw stwierdza winny. Nie jest mi atwo po
prostu podnie rk i wysa tego chopca na mier, nie
rozmawiajc o tym wczeniej.
Nr 7:
A kto powiedzia, e mi byo atwo?
Nr 8:
Nikt.
Nr 7:
Dlatego,e za gosowaam szybko? Naprawd uwaam, e jest winny.
Moe pan gada choby do mierci nie zmieni pan mojego zdania.
Nr 8:
Nie chc zmienia pani zdania. Chodzi o czyje ycie trudno
zaatwi to w pi minut. Przypumy, e si mylimy.
Ten chopak by poniewierany przez cae swoje ycie. y w
slumsach. Jego matka zmara, kiedy mia dziewi lat. Ptora
roku spdzi w sierocicu, czekajc, a ojciec
wyjdzie z
wizienia. Nienajlepszy start yciowy.
Nr 10:
Nic mu nie jestemy duni. Mia uczciwy proces? Mia. Wie pan,
ile taki proces kosztuje? Powinien by szczliwy, e w ogle
mia proces. (Wstaje, spoglda po pozostaych) Wszyscy jestemy
tutaj doroli. Syszelimy, jakie s fakty, prawda? Nie bdzie
pan nas chyba przekonywa, e mamy wierzy temu chopakowi,
wiedzc kim jest. yem pord takich jak on cae ycie. Nie
mona wierzy w ani jedno sowo, ktre wypowiadaj. To urodzeni
kamcy.
Nr 9:
Musi by pani bardzo naiwnym czowiekiem.
Nr 10:
Znaczy co? Co pani?

Nr 9:
Myli pani, e ma pani monopol na prawd?
Nr 10:
I co, wytoczy mi pani proces? (do pozostaych) Widzielicie j?
Nr 9:
(do pozostaych) Par spraw powinno chyba zosta wyjanione tej
pani.
Nr 3:
W porzdku, dzisiaj nie niedziela. Nie potrzebujemy kazania.
Nr 9 chce wsta, ale nr 8 przytrzymuje go za rami i delikatnie
sadza z powrotem na krzele. Nr 12 gryzmoli w notatniku.
Nr 4
Jeli w ogle mamy rozmawia o tej sprawie, trzymajmy si faktw.
Przewodniczcy:
Suszna uwaga. Mamy tu zadanie do wykonania sprbujmy je po
prostu wykona. Moe pan, ktry si z nami nie zgadza, mgby nam
powiedzie, dlaczego. Powie nam pan, co myli a my postaramy
si pokaza, gdzie moe si pan myli.
Nr 11:
(patrzc na notatnik nru 12) Co pan robi?
Nr 12:
Hm? Ach. (podsuwa rysunek) Pracuj nad tym w swojej agencji
reklamowej. Ciasteczka ryowe. Ciasteczko na niadanie, energia
na cay dzie. Sam to wymyliem.
Nr 11:
(umiecha si z grzecznoci) Bardzo chwytliwe.
Przewodniczcy:
Panowie
Nr
2 wstaje, podchodzi do
paczk cukierkw na kaszel.

wieszaka,

marynarki

wyciga

Nr 12:
Przepraszam, mam taki nawyk. Rysowanie pomaga mi w myleniu.
Przewodniczcy:
Wie pan, oczywicie moemy siedzie tu w nieskoczono, ale
moemy te sprbowa co ustali.
Nr 12:
Mam pomys. Myl teraz na gos, ale wydaje mi si, e powinnimy
teraz przekona tego pana, e my mamy racj a on nie. Kady po
kolei zabierze gos, na minut, dwie i moe jako si to wszystko
poukada. Ale to tylko taki pomys na szybko
Przewodniczcy:
Brzmi dobrze. Moe zatem sprbujmy po kolei, wedug numerw.
Nr 7:
Jakkolwiek. Tylko zacznijmy.
Przewodniczcy:
W porzdku. (do nr 2) Czyli pan pierwszy.
Nr 2:
C tak (nerwowa pauza) trudno to wyrazi sowami po prostu
wydaje mi si, e chopak jest winny. Wydawao mi si to
oczywiste od samego pocztku. No c przynajmniej nikt nie
dowid, e jest niewinny.
Nr 8:
Nikt nie musi dowodzi, e jest niewinny. Dowodzi si winy, nie
jej braku. Oskarony nie musi nawet otwiera ust. Tak stwierdza
konstytucja. Domniemanie niewinnoci. Sysza pan o tym?
Nr 2:
(zakopotany) Tak syszaem, oczywicie. Chodzio mi o to, e
c niewane. Myl, e jest winny. Przecie kto widzia, jak
zabija (szuka wzrokiem pomocy wrd zebranych)
Nr 3:
Dobrze. (zerka do notatek) Powiem, co myl. Czyste fakty. Nic
osobistego. Po pierwsze, staruszek mieszkajcy na drugim pitrze,
tu pod mieszkaniem, w ktrym doszo do zabjstwa. Tej nocy,
dziesi po dwunastej, sysza haasy dobiegajce z mieszkania

pitro wyej. Mwi, e brzmiay jak odgosy bjki. Nastpnie


sysza, jak chopak krzyczy do ojca zabij ci!. Sekund
pniej syszy jak ciao uderza o podog. Biegnie do drzwi,
spoglda przez nie, widzi jak chopak zbiega schodami. Dzwoni na
policj. Policja znajduje ojca z noem w piersi.
Nr 4
(zdejmujc okulary) Zeznanie chopaka jest w najlepszym razie
marne. Twierdzi, e tej nocy, w czasie kiedy doszo do zabjstwa,
by w kinie. A jednak ju godzin pniej nie pamita tytuw
filmw i nazwisk wystpujcych w nich aktorw.
Nr 10:
A co z kobiet z naprzeciwka? Jeli jej zeznanie nie dowodzi jego
winy, to nie wiem, co moe.
Przewodniczcy:
Drogie panie, po kolei.
Nr 10:
(wstaje, podciga rkawy) Momencik. Kobieta (wydmuchuje nos)
Kobieta ley sobie w ku. Nie moe spa. Jest gorco. Spoglda
przez okno i dokadnie po drugiej stronie ulicy widzi, jak
chopak wbija n w swojego ojca. Znaa tego dzieciaka cae
ycie. Ma okna naprzeciwko ich mieszkania, dziel ich tylko tory
kolejki. Przysiga, e widziaa, jak chopak zabija.
Nr 8:
Przez okna przejedajcego pocigu.
Nr 10:
Dobrze, dobrze. Pustego pocigu. wiata wewntrz byy wyczone.
Dowiedli w sdzie, e jeli wiata wewntrz s wyczone, to
przez okna przejedajcego pocigu mona dostrzec, co dzieje si
po drugiej stronie. Dowiedli tego.
Nr 8:
(do nr 10) Chciabym pani o co zapyta. Nie wierzy pani temu
chopcu. Wic dlaczego wierzy pani kobiecie? Przecie ona te
jest ze slumsw, spord takich jak on, nieprawda?
Nr 10:
(podraniony) Cwany z ciebie kole, co? (Nr 10 zmierza w stron
nr 8, paru przysigych zrywa si z
miejsc, eby powstrzyma
nr 10. )

Przewodniczcy:
Prosz pastwa, spokojnie. Sprbujmy zachowa porzdek. Czyja
teraz kolej? (do nru 5) W porzdku. Numer pi.
Nr 5:
(nerwowo rozgldajc si dookoa) Czy mog pasowa?
Przewodniczcy:
Ma pani do tego prawo. Pan z numerem sze? Rozumiem... Numer
siedem?
Nr 7:
Wszystko zostao ju powiedziane. Moemy tak gada cay dzie.
Spjrzcie na jego akta. Czternacie lat, poprawczak. Ukrad
samochd. Potem areszt za napad. I dwa razy doek za bjk z
uyciem noa. Swoj drog, zdaje si, e wietnie radzi sobie z
noami. No, bardzo porzdny chopak.
Nr 8:
Od
kiedy skoczy pi lat, regularnie dostawa od swojego
ojca lanie.
Nr 7:
Te bym mu dawaa lanie.
Nr 3:
Dzieciak? Ja tez syna. Kiedy mia dziewi lat, mia si z kim
bi. Uciek. Widziaam to. Mylaam, e si ze wstydu
porzygam. Powiedziaam mu albo zrobi z ciebie mczyzn, albo
roznios na kawaki prbujc. I zrobiam z niego mczyzn. Mia
szesnacie lat, pokcilimy si. Uderzy mnie w twarz. Cakiem
mocno. Spory chopak. Nie widziaam go od dwch lat. Dzieciaki.
Czowiek ciko haruje, eby (Przerywa. Powiedzia wicej, ni
zamierza. Jest zawstydzony) Jedmy dalej.
Nr 4:
(wstajc) Zdaje si, e umyka nam sedno sprawy. Moemy zaoy,
e
chopak
jest
wytworem
zdegenerowanego
rodowiska
i
patologicznego domu. Trudno. Spotkalimy si po to, eby
zdecydowa o jego winie
lub jej braku, nie eby zastanawia
si, dlaczego slumsy s wylgarni kryminalistw. Po prostu
s. Ja to wiem i wiecie to wy dzieciaki ze slumsw s zmor dla spoeczestwa. Sdz

Nr 10:
(przerywajc) Dobrze powiedziane. Dzieciaki wypezajce ze
slumsw to miecie. Najlepiej byoby nie mie z nimi nic
wsplnego.
Nr 5:
(wstajc) Cae swoje ycie spdziam w slumsach. Przez sze nocy
kadego tygodnia opiekuj si takim mieciem w szpitalu na
Harlemie.
Nr 10:
Daj pani spokj.
Nr 5:
A kiedy sama byam maa, bawiam si na podwrkach, na ktrych
walay si mieci. Moe czu ode mnie jeszcze ten zapach?
Przewodniczcy:
(do nru 5) Panie, spokojnie. Przecie to nie s osobiste sprawy.
Nr 5:
(gono) To s osobiste sprawy!
Nr 3 podchodzi do nru 5 i klepie go po ramieniu. Nr 5 nie patrzy
na niego.
Nr 3:
No ju, bez przesady. Nie chodzio mu o ciebie. Nie ma potrzeby
si unosi.
Nr 11:
Jestem w stanie t potrzeb zrozumie.
Przewodniczcy:
Przestamy. Tracimy czas. (wskazuje na nr 8) Pana kolej.
Nr 8:
Nie
spodziewaem si gosu. Zdaje si, e to wy mielicie
mnie przekonywa, nieprawda? Ale jeli chcecie, mog powiedzie,
co myl. (po krtkiej przerwie) W porzdku. Na podstawie zezna
wiadkw, chopak wydaje si winny. Pominito jednak zbyt wiele
spraw. Wiele szczegw.

Nr 10:
Jakich znowu szczegw? Co z noem tkwicym z klatce piersiowej
ojca?
Nr 2:
Co z noem? Nasz szlachetny, uczciwy chopak kupi go w noc
zabjstwa. Zreszt sam si do tego przyzna. Moe o tym
porozmawiamy?
Nr 8:
Bardzo chtnie, porozmawiajmy. Moemy mu si nawet przyjrze.
Panie przewodniczcy, chciabym raz jeszcze zobaczy dowd w
sprawie.
Przewodniczcy wstaje i zmierza ku drzwiom.
Nr 3:
Wszyscy wiemy, jak wyglda ten n.
Przewodniczcy puka w drzwi, Stranik otwiera je z drugiej strony
i wchodzi, Przewodniczcy szepce do niego, Stranik kiwa gow i
wychodzi, zamykajc za sob drzwi.
Po co znowu mamy mu si przyglda?
Nr 5:
Sama pani zacza.
Nr 4:
Kady ma prawo do zobaczenia dowodw w sprawie. (do nru 8) N
i moment, w ktrym zosta kupiony - to dosy mocny dowd, zgodzi
si pan?
Nr 8:
Cakowicie.
Nr 4:
Ten N

to wany dowd w tej sprawie. Zgadza si pan?

Nr 8:
Zgadza si.

Nr 4:
Chopak przyzna ze kupi n sprynowy tej nocy w osiedlowym
sklepie ok. dwudziestej. Sprzedawca rozpozna go podczas procesu
i powiedzia, e mia w sklepie tylko jeden n. Skd chopak go
wzi? Jak mwi: dosta go od przyjaciela. Do tej pory wszystko
si zgadza?
Nr 3:
(do nru 8) Pewnie, e si zgadza. (do wszystkich) Suchajcie jej
dalej, ona wie, co mwi.
Nr 4:
Trzeba przyzna, e opowie chopca ma swj urok. Twierdzi, e
n musia wypa mu z kieszeni pomidzy jedenast trzydzieci a
trzeci dziesi. Oto, co dziao si naprawd. Chopak zosta w
domu, ponownie pokci si z ojcem, zadga go i - pamitajc
nawet o tym, eby zetrze odciski palcw.
Stranik otwiera drzwi, wchodzi. Niesie dziwnie zaprojektowany
n, do noa doczona jest karteczka. Nr 4 podchodzi do
Stranika,
bierze od niego n. Stranik wychodzi, zamyka za
sob drzwi.
Wszyscy powizani ze spraw rozpoznali ten n. Naprawd bdzie
si pan stara mnie przekona, e chopak zgubi go, a nastpnie
kto podnis go z ulicy, poszed do jego mieszkania i zabi nim
jego ojca?
Nr 8:
Nie. Ale to moliwe. Moliwe, e chopak
inny zabi nim jego ojca. To moliwe.

zgubi n i

kto

Nr 4 otwiera n i wbija go w st.


Nr 4:
Prosz przyjrze si temu noowi. Nigdy wczeniej takiego nie
widziaem. Sprzedawca te nie. Prbuje nam pan wmwi dosy
szczeglny zbieg okolicznoci.
Nr 8:
Nikomu nie
moliwe.

prbuj

niczego

wmwi.

Stwierdzam

Nr 3:
(krzyczy) A ja twierdz, e to niemoliwe!

tylko,

to

Nr 8 przez chwil stoi w milczeniu, nastpnie siga do kieszeni i


wyciga z niej n. Otwiera go, po czym wbija w st, tu obok
drugiego. S identyczne. Przez pomieszczenie przechodzi pomruk.
Nr 8 cofa si, obserwuje.
Nr 12:
Spjrzcie. Taki sam n.
Nr 7:
Co to ma by?
Nr 12:
Skd pan to ma?
Nr 2:
Oj! To ciekawe, e znalaz taki sam n.
Nr 3:
Co ciekawe, co ciekawe. I niby czego to ma dowodzi?
Nr 2:
W sumie niczego. Tak tylko mwi.
nr 3:
(do nru 8) Co pan prbuje osign?
Nr 10:
No wanie, co to jest? Kim ty niby jeste?
Nr 4:
Cisza! Bdmy cicho. (do nru 8) Skd pan go ma?
Nr 8:
Spacerowaem wczoraj przez par godzin, mylc. Przechodziem
przez okolic, w ktrej mieszka chopak. Kupiem go w sklepie z
drobiazgami, niedaleko bloku chopaka. Kosztowa sze dolarw.
Nr 4:
Niezy trik, naprawd niezy trik. Ale nie dowodzi niczego.
Moe istnie nawet dziesi takich noy, i co?

Nr 8:
Moe istnie.
Nr 3:
Gadanie,
wiesz.

to

wszystko

gadanie.

Chopak

kama

dobrze

Nr 8:
Mg kama. (do nru 10) Myli pan, e kama?
Nr 10:
Co za pytanie. Oczywicie, e kama.
Nr 8:
(do nru 4) A pani?
Nr 4:
Zna pan moj odpowied.
Nr 8:
(do nru 5) Myli pan, e kama?
Nr 5:
Ja nie jestem pewna(pauza, spoglda nerwowo wok siebie)
Nr 7
No, i co pan chce osign? Nikt nie zmieni zdania.
Nic pan nie wskra. Moemy tu siedzie nawet ca noc.
Nr 9:
To tylko jedna noc. Czowiek moe przez nas umrze.
Nr 10:
Zaatwmy to w koncu i idmy do domu.
Nr 3:
Nikt w sdzie nie mia wtpliwoci ze zabi swojego ojca!
Nr 2:
Chwileczk, chyba powinnimy... Niektrzy jeszcze nie mwili.

tym

(ktnia podniesiony gos wszystkich)


Nr 4:
Nie mog zrozumie ani sowa! Mwmy po kolei!
Przewodniczcy:
Ta pani ma racj! Uspokjmy si wszyscy!
(pauza, wszyscy zasiadaj z powrotem do stou - oprcz nr 10
ktry stoi nad nr 8)
Nr 10:
Niech pan mwi! To pana przedstawienie.
Nr 8:
(wstaje) Wnioskuj o gosowanie. Tajne. Jeli wszyscy z panw

zagosuj winny, nie bd si duej sprzeciwia i zaniesiemy


sdziemu wyrok. Jeli jednak kto zagosuje niewinny,
zostaniemy tu i bdziemy rozmawia dalej.(pauza) To wszystko.
Nr 12:
Amen. Do dziea.
Nr 7:
Zrbmy to.
Przewodniczcy:
Brzmi dobrze.
Cz przytakuje, nr 8 podchodzi do okna.
Czy

kto

si

nie

zgadza?

Dobrze,

podajcie

dalej.

Podaje paski papieru. Nr 8 stoi, obserwuje grup. Przysigli


podaj sobie paski papieru. Wreszcie zaczynaj pisa. Cz
zaczyna
skada
karteczki
i
oddawa
Przewodniczcemu.
Przewodniczcy zbiera je wszystkie na stosiku przed sob. Bierze
pierwszy i czyta.
Winny.
Otwiera i czyta kolejne.
Winny.
Winny. Winny.
Winny. Niewinny.

Winny.

Winny.

Winny.

Winny.

Winny.

Szmer. Nr 8 odpra si, rusza w stron swojego krzesa, siada.


(odczytujc ostatni karteczk)
Winny.
Nr 10:
Psia krew!
Nr 2:
Chyba zostaniemy tu na kolacj.
Nr 7:
I kolejnemu spado bielmo z oczu.
Nr 10:
Ktry? Ktry z was? No? Mam prawo wiedzie.
Nr 3:
Wiem,
kto to by. (do nr 5) Co z pani? Przychodzi pani tu,
gosuje winny jak caa reszta, potem zotousty zaczyna
opowiada zawe historyjki jak to biedny malutki dzieciaczek nie
jest w stanie nic poradzi na to, e jest morderc - i pani co?
No? Zmienia zdanie? Rzyga mi si chce. Jest pani obrzydliwa.
Nr 5:
Chwileczk!
Nr 3 odwraca si od niego
Nie ma pani prawa tak do mnie mwi!
Nr 3 zwraca si do niego twarz, nr 4 wlizguje si pomidzy nich
i bierze nr 5 pod rami.
Nie. (Nr 5 odtrca rk nru 4.) Skd ona niby ma prawo, eby na
mnie krzycze?
Nr 4:
Uspokjmy si.
Nr 5:
Kim ona jest? No?

Nr 11:
Chciabym co powiedzie, tak. Zawsze uwaaem, e w tym kraju
kady czowiek ma prawo do goszenia swojej opinii, nawet jeli
Nr 7:
Trzymajmy si tematu. (do nru 5) Dlaczego zmienia pani zdanie?
Nr 9:
Nie
zmienia. Ja zmieniam.
dowiedzie, dlaczego?

By

moe

zechce

si

pani

Nr 7:
Nie, nie zechc si dowiedzie, dlaczego.
Nr 9:
C, tak czy owak chciaabym to wyjani, jeli oczywicie w
niczym to pani nie przeszkadza.
Nr 10:
Musimy tego sucha?
Nr 12:
Cisza! Ten pan chce mwi.
Nr 9
(do nru 7) Ten pan (wskazujc nr 8) postanowi samotnie
sprzeciwi si nam wszystkim. Nie mwi, e chopak jest niewinny.
Po prostu nie jest pewien. Nie jest jednak atwo samotnie znosi
kpiny pozostaych - poprosi o poparcie i udzieliam mu go.
Szanuj jego postaw. Chopak jest prawdopodobnie winny, ale chc
usysze wicej.
Nr 7 wstaje, zmierza w stron toalety
Stosunek gosw wynosi dziesi do dwch.
Nr 7 wchodzi do toalety, trzaska za sob drzwiami.
Nr 3:
Przemowa skoczona? To jedmy dalej.
(nastpuje rozlunienie, kto wychodzi do toalety, kto idzie do
kurtki, po chwili odprenia wracaj do stou)

Nr 12

Chopak mia motyw. Te pobicia i w ogle.


Nr 7:
Wic jeli nie on zabi, to kto? Kto inny miaby powd?
Nr 8:
Wydaje mi si, e mamy zdecydowa, czy sdzony podczas procesu
chopak jest winny lub te niewinny, oraz czy jego ewentualna
wina nie budzi adnych uzasadnionych wtpliwoci.
Nr 9:
Nie budzi adnych uzasadnionych wtpliwoci! To bardzo wana
rzecz, o ktrej powinnimy pamita.
Nr 10:
Nagle kady jest adwokatem!
Nr 3:
To moe inaczej. Staruszek mieszkajcy pitro niej sysza, jak
chopak krzyczy Zabij ci. Sekund pniej syszy odgos
upadajcego na podog ciaa. Nastpnie widzi wybiegajcego z
domu chopaka. I co pan na to?
Nr 12:
Amen. Plus kobieta z naprzeciwka. Wygldaa przez okno i
widziaa, jak chopak zabija ojca. Jeli naprawd to panu nie
wystarcza
Nr 8:
Nie, nie wystarcza mi to. Ju nie.
Nr 4:
Kobieta widziaa morderstwo przez okna przejedajcego pocigu.
Pocig miaa sze wagonw, kobieta widziaa wszystko przez okna
ostatnich dwch. Pamita najwaniejsze detale. Jak mona to
podway?
Nr 3:
(do nru 8) No, i co pan na to?

Nr 8:
Nie wiem. Co mi tu nie pasuje.
Nr 3:
To sobie dopasuj. (do nru 12) Poyczy mi pan owek?
Nr 12 daje owek nrowi 3, nr 3 rysuje na kartce kratk do gry w
kko i krzyyk. Nr 8 dostrzega, e nr 3 i nr 12 graj w kko i
krzyyk, wyrywa im kartk, zgniata j i wrzuca do kosza.
Nr 3:
Chwila!
Nr 8:
To nie jest zabawa.
Nr 3:
(krzyczy) A kim ty niby jeste?
Nr 12:
(do nru 3) Ju, w porzdku.
Przewodniczcy:
Spokojnie, siadajmy.
Nr 3:
Przyo mu i si skoczy.
Przewodniczcy:
Bez przesady, nie chc tu adnych bjek.
Nr 3:
Naprawd, trzeba mie tupet.
Nr 10:
Zapomnij. Niewane.
Nr 8:
Spjrzcie. To jest pocig z 5 wagonami. Ten pocig przejeda
przez
okna
mieszkania
staruszka
dokadnie
sekund
po
morderstwie,w kierunku kobiety na przeciwko ulicy. Zdajecie sobie

spraw jakiego rodzaju haas robi taki pocig? Starszy pan


sysza, jak chopak mwi zabij ci oraz jak sekund pniej
ciao ojca pada
na podog. Sekund tak jest w zeznaniu,
prawda?
Nr 2:
Prawda.
Nr 8:
Drugie. Kobieta po przeciwnej stronie ulicy spogldaa przez okna
dwch ostatnich wagonw i widziaa upadajce ciao. Tak? Dwa
ostatnie wagony.
Nr 3:
Co pan znowu krci?
Nr 8:
Kobieta widziaa zabjstwo przez okna ostatnich dwch wagonw,
moemy wic zaoy, e ciao uderzyo o podog tu po tym, jak
pocig przejecha. Zatem haas tu za oknami mieszkania starszego
pana trwa przez cae dziesi sekund poprzedzajce uderzenie
ciaa
o podog. Starszy pan musiaby usysze, jak chopiec
mwi zabij ci dokadnie w tym czasie, kiedy tu za oknem
przejeda ryczcy pocig. Niemoliwe, eby to usysza.
Nr 3:
Co pan plecie! Oczywicie, e mg to usysze.
Nr 8:
(do nru 3) Mg?
Nr 3:
Zezna, e chopak krzycza. Mnie to wystarczy.
Nr 9:
Nawet jeli co usysza, trudno byoby mu rozpozna gos przy
takim ryku.
Nr 3:
Mwi
pan o uamkach
precyzyjnie okreli.

sekund!

Nie

da

si

tego

tak

Nr 8:
Zeznanie,
ktre wysya tego chopaka na
jednak powinno okrela to tak precyzyjnie.

krzeso

chyba

Nr 5:
Nie sdz, eby mg to usysze
Nr 12:
Moe rzeczywicie nie sysza. Te pocigi naprawd haasuj.
Nr 3:
O czym wy mwicie!
Nr 5:
Wydaje si to cakiem rozsdne
Nr 3:
Poszalelicie. Nazywacie tego starszego pana kamc? Dlaczego
miaby kama? Co miaby niby zyska?
Nr 9:
Uwag, by moe.
Nr 3:
wietne ma pani te swoje mdroci. Moe wyle je pani do gazety?
Pac trzy dolary za sztuk.
Nr 11:
Troch wicej szacunku dla drugiej osoby.
Nr 5:
Jeszcze raz odezwie si pani w ten sposb i bdzie miaa pani do
czynienia ze mn.
Nr 9:
Patrzyam na niego w sdzie przez dugi czas. Nie wiem, czy
zwrcili pastwo na to uwag - mia rozerwany rkaw marynarki.
Jak mona przyj tak do sdu? Stary czowiek, w sfatygowanej
marynarce, wolno zmierzajcy w stron podwyszenia. Powczy
lew nog, ze wstydu prbowa to ukry. Sdz, e rozumiem go
lepiej, ni ktokolwiek z tutaj zebranych. Cichy, przestraszony,

nic nieznaczcy czowiek. Przez cae swoje ycie by niczym. Nie


zdoby niczyjego uznania.
Jego nazwisko nigdy nie pojawio
si w adnej gazecie. Po siedemdziesiciu piciu latach ycia
nie zna go nikt. Nikt nie prosi go o rad. Smutne, prawda? By
nikim? Czowiek w takim wieku powinien mie czyje uznanie.
Powinien odpowiada na pytania. By wysuchiwany. Od czasu do
czasu cytowany. To bardzo wane.
Nr 7:
Chce
pani nam powiedzie, e skama
tylko dlatego, eby poczu si wanym?

sprawie morderstwa

Nr 9:
Nie. Nie skamaby. Ale moe wmwi sobie, e usysza te sowa,
a potem rozpozna twarz chopca.
Nr 10:
Piknie. W yciu nie syszaam bardziej wzruszajcej opowieci.
Jak moe pani zmyla takie rzeczy? Co pani moe o tym w ogle
wiedzie?
Nr 9 opuszcza gow, zaenowany.
Nr 4:
Prosz pastwa, ta sprawa opiera si na logicznej sekwencji
faktw. Trzymajmy si tego.
Nr 11:
Wymowa
faktw moe
kto je przytacza.

rni

si

zalenoci

od

tego,

Nr 2:
Chce kto cukierek na kaszel?
Nr 10:
Ja chtnie.
Nr 2 czstuje nr 10 cukierkiem, nr 10 bierze cukierka.
Dzikuj.
Nr 12:
Moecie mwi, co chcecie. Nadal nie rozumiem, jak ktokolwiek
moe sdzi, e chopak jest niewinny.

Nr 8:
Jest co jeszcze. Zdaje si, e udowodnilimy, e starszy pan nie
mg sysze, jak chopiec mwi do ojca zabij ci
Nr 10:
Niczego nie udowodnilimy!
Nr 8:
przyjmijmy jednak, e rzeczywicie usysza. Ile razy zdarzyo
si wam uy tego zwrotu? Zabij ci? Prawdopodobnie setki!
Mwimy tak kadego dnia. Nie znaczy to jednak, e zamierzamy
kogo zabi.
Nr 3:
Co pan znowu. Chopak krzycza, zabij ci!. Niech pan nie
prbuje mi wmwi, e nie mia tego na myli. Kady kto wypowiada
takie sowa w sposb, w jaki wypowiedzia je ten chopak ma na
myli dokadnie to, co mwi.
Nr 2:
Hm... Sam ju nie wiem. Kciem si ostatnio z takim facetem,
pracuje okienko obok mnie w banku. Powiedzia, e jestem idiot,
wic na niego nakrzyczaem.
Nr 3:
Ten go chce, ebymy uwierzyli w bajki. Chopak powiedzia, e
zabije i zabi.
Nr 8:
Prosz zatem powiedzie czy sdzi pani, e gdyby istotnie
chcia zabi swojego ojca, informowaby o tym krzykiem wszystkich
ssiadw? Nie wydaje mi si. Jest na to zbyt inteligentny.
Nr 10:
Szalenie
inteligentny!
podstawwk.
Nr 11:
Podstawwki
Nr 5:
Chciaabym zmieni gos.

Tak

inteligentny,e nie skoczy nawet

Przewodniczcy:
Jest pani pewna?
Nr 5:
Tak, jestem pewna.
Przewodniczcy:
Stosunek gosw wynosi zatem dziewi do trzech.
Nr 11:
Prosz o wybaczenie, ale poczyniem pewne notatki.
Nr 10:
Notatki!
Nr 11:
Za pozwoleniem, chciabym co powiedzie. Bacznie przysuchiwaem
si tej dyskusji i wydaje mi si, e ten pan (wskazujc na nr 8)
poruszy par wanych kwestii. Na podstawie zezna chopak
wydaje si winny, tak, ale moe jeli uda nam si w to zagbi
Nr 10:
Daj pan spokj.
Nr 11:
Chciabym zada pytanie. Zamy, e chopak rzeczywicie zabi
ojca. Dgn go noem w pier i uciek. Stao si to dziesi
minut po pnocy. Zosta aresztowany przez policj po powrocie do
domu, okoo trzeciej nad ranem. Skoro zabi ojca, dlaczego wraca
do domu trzy godziny pniej? Nie obawia si, e zostanie
aresztowany?
Nr 3:
Wrci po n. Nie wypada zostawia tak noy, tkwicych jak
popadnie w czyich klatkach piersiowych.
Nr 7:
Tym bardziej w klatkach piersiowych najbliszych krewnych.
Nr 4:
(do nru 11) Chopak wiedzia, e n moe zosta zidentyfikowany
przez sprzedawc i przez znajomych, ktrym zdy go pokaza.

Chcia go zabra, zanim policja dotrze na miejsce zbrodni.


Nr 11:
W takim razie, dlaczego w ogle go tam zostawi? Gdybym to ja
zabi,
nie wracabym po trzech godzinach do domu. Babym si,
e policja moe ju tam by. Z noem czy bez prbowabym si
gdzie schowa.
Nr 3:
Gosowa pan winny. Po czyjej jest pan stronie?
Nr 11:
Nie musz
pytania.

by

chyba

po

niczyjej

stronie.

Po

prostu

zadaj

Nr 12:
Myl teraz na gos, ale wydaje mi si, e gdybym to ja zabi
zadga i w ogle - to zaryzykowabym powrt po narzdzie
zbrodni. Chopak musia myle, e nikt nie widzia jak wybiega z
domu i e ciaa jeszcze nie znaleziono. Mimo wszystko, by wtedy
rodek nocy. Pewnie myla, e ciao znajd dopiero nastpnego
dnia.
Nr 11:
Do tego wanie zmierzam. Kobieta z naprzeciwka zeznaa, e po
tym gdy zobaczya, co si stao to znaczy po tym, kiedy
przejecha ju pocig - krzykna. A dopiero potem zadzwonia na
policj. Chopak musia sysze ten krzyk. Musia te wiedzie,
e kto co zobaczy. Nie wydaje mi si, eby wraca. Nie jeli
zabi.
Nr 7:
Szalestwo, czyste szalestwo. (do nru 8) Siedzi pan tu sobie i
opowiada historyjki wyssane z palca. A my mamy w nie grzecznie
uwierzy. (do reszty) Mwi wam, gdyby ten go siedzia przy
ringu na walce Dempseya z Firpo, prbowaby nam wmwi, e Firpo
wygra. (do nru 8) A co ze staruszkiem? Mamy uwierzy, e
staruszek nie
wsta z ka, nie podbieg do drzwi i nie
widzia, jak chopak zbiega ze schodw pitnacie sekund po
morderstwie. Nie. Mwi tak tylko dlatego, e chce poczu si
wany. To po choler w ogle
Nr 5:
Momencik! Czy starszy pan powiedzia, e podbieg do drzwi?

Nr 7:
Podbieg, podszed, co za rnica. Dotar tam.
Nr 11:
Powiedzia, e podbieg.
Nr 8:
A gdzie znajduje si jego sypialnia?
Nr 10:
Gdzie w gbi mieszkania. Nie pamita pan? Mylaem, e pamita
pan wszystko.
Nr 8:
Nie,
nie pamitam. Panie
si planom mieszkania.

przewodniczcy, chciabym przyjrze

Nr 7:
A moe po prostu poprosimy o drugi proces? Bdzie atwiej.
Nr 8:
Panie przewodniczcy
Przewodniczcy:
Ju prosz.
Przewodniczcy podchodzi do drzwi, puka. Stranik otwiera drzwi,
wchodzi. Przewodniczcy zamienia z nim par zda. Stranik
wychodzi, zamyka drzwi.
Nr 3:
Siedzi tu dwanacie osb. I jakim cudem nikt poza panem nie
odczuwa palcej potrzeby przygldania si planom mieszkania.
Nr 5:
Ja te chciaabym si im przyjrze.
Nr 3:
A ja chciaabym przesta traci czas.
Nr 4:
Jeli zamierza pan zastanawia si, gdzie znaleziono ciao

Nr 8:
Nie zamierzam. Chyba e kto ma na to ochot. Chciabym natomiast
sprawdzi, jak starszy czowiek po dwch zawaach moe w
pitnacie sekund, powczc nog, dotrze od okna sypialni do
frontowych drzwi mieszkania.
Nr 3:
W dwadziecia sekund, tak powiedzia.
Nr 8:
Powiedzia pitnacie.
Nr 3:
Powiedzia dwadziecia. Co pan chce osign?
Nr 11:
Powiedzia pitnacie.
Nr 3:
A skd niby ma wiedzie, ile to pitnacie sekund? Nie da si
tego oceni.
Nr 9:
Powiedzia - pitnacie. By tego cakiem pewien.
Nr 3:
To
tylko stary czowiek, wszystko mu si ju miesza.
taki zahukany staruszek moe by pewien czegokolwiek?

Jak

Stranik otwiera drzwi, wchodzi, wnosi sporych rozmiarw karton.


Na kartonie znajduje si plan mieszkania przy torach. Sypialnia
przy torach kolejki. Za ni kilka pokojw przylegajcych do
dugiego korytarza. W salonie zaznaczony krzyyk, wskazuje
miejsce, gdzie znaleziono
ciao. Z
tyu
mieszkania
wida
drzwi od przedpokoju prowadzcego na klatk schodow. Na klatce
zaznaczone schody. Kady pokj jest opisany, podane s rwnie
wymiary kadego z pomieszcze. Przewodniczcy bierze karton.
Stranik zamyka drzwi i wychodzi.
Nr 12:
Nie
bardzo
rozumiem,
co
chcemy
tu
udowodni.
powiedzia, e widzia, jak chopak wybiega.

Staruszek

Nr 8:
(do Przewodniczcego) Mog? (Bierze karton i stawia na krzele)
Mieszkanie, w ktrym doszo do zabjstwa. Mieszkanie starszego
pana znajduje si dokadnie pitro niej, ma taki sam rozkad.
Tory kolejki. Sypialnia. Druga sypialnia. azienka. Salon.
Kuchnia. Korytarz. Drzwi wejciowe do mieszkania. Schody. Starszy
pan znajduje si w tym pokoju. (wskazuje sypialni) Wstaje.
Kieruje si do przedpokoju. Mija przedpokj. Otwiera drzwi. Widzi
chopaka zbiegajcego schodami. Zgadza si? Jego ko znajduje
si przy oknie. (przyglda si planom) Cztery metry od drzwi
sypialni. Korytarz ma dwanacie metrw. Musia podnie si z
ka, przej cztery metry, otworzy drzwi na korytarz, przej
kolejne dwanacie metrw, otworzy drzwi od mieszkania
wszystko to w pitnacie sekund. Sdzicie panowie, e
to
moliwe?
Nr 10:
Oczywicie, ze moliwe.
Nr 11:
Staruszek chodzi bardzo powoli. W sdzie pomagali mu doj do
jego krzesa.
Nr 3:
Z przejcia paru krokw robicie wielk wypraw.
Nr 9:
Dla starszego czowieka po zawale to jest wielka wyprawa.
Nr 8 bierze swoje krzeso i ustawia tak, eby suyo jako ko.
Nr 8:
To bdzie ko.
Nr 10:
No co pan?
Nr 8:
Chc sprbowa. Zobaczy, ile mogo mu to zaj.
ko. Odmierz cztery
metry dugo sypialni.
(odmierza)
Nr 3:
Oszala pan. Nie da si tego odtworzy.

Tu

bdzie

Nr 11:
Ale mona sprbowa. To wane.
Nr 12 bierze swoje krzeso, zanosi nrowi 8. Nr 8 stawia je tam,
gdzie stoi.
Nr 8:
Drzwi do sypialni. Korytarz ma niecae czternacie metrw
odmierz go do ciany i z powrotem.
Nr 8 po cichu odlicza kroki.
Nr 10:
Idiotyczna strata czasu.
Nr 8:
cztery (zatrzymuje si i spoglda na nr 10) Wedug pani, zajmie
to raptem pitnacie sekund. Odaujemy. (wznawia odmierzanie
odlegoci, liczy po cichu, dociera do ciany)
Reszta przyglda si w milczeniu.
(odwraca si i liczy odlego w drug stron)
trzynacie, trzynacie i p, czternacie.
Prosz mi poda jeszcze jedno krzeso.
Nr 12 bierze krzeso, zanosi nrowi 8. Nr 8 stawia je tam, gdzie
stoi.
To bd drzwi na klatk schodow. Wedug zeznania byy zamknite
na acuch. Czy kto ma zegarek?
Nr 2:
Ja.
Nr 8:
Kiedy bdzie pan gotowy, prosz tupn na znak upadajcego
ciaa. A potem mierzy czas.
Nr 8 kadzie si na dwch krzesach.
Nr 3:
W yciu nie widziaam czego takiego.

Nr 8:
Jestem gotowy.
Nr 2 patrzy na zegarek, czeka.
Nr 10:
No, dalej!
Nr 2:
Czekam, a wskazwka bdzie na dwunastej.
Czekaj. Nagle nr 2 tupie nog.
ziemi, wstaje. Nr 2 trzyma oczy
powczc jedn nog, zmierza
drzwi sypialni. Potem przechodzi

Nr 8 podnosi si, stawia nogi na


na wskazwce. Nr 8, kutykajc i
w stron krzesa oznaczajcego
drog odpowiadajc korytarzowi.

Nr 10:
Przyspiesz pan! Staruszek szed dwa razy szybciej.
Nr 11:
Sdz, e porusza si nawet szybciej, ni staruszek w sdzie.
Nr 8:
(wci kutykajc) Mog przyspieszy.
Nr 8 przyspiesza, dociera do ciany, odwraca si, zmierza do
krzesa oznaczajcego drzwi wyjciowe.
Nr 8:
Stop.
Nr 2:
Tak.
Nr 8:
Czas?
Nr 2:
Czterdzieci dokadnie czterdzieci dwie sekundy.
Nr 12:
Czterdzieci dwie sekundy

Nr 8:
Myl, e wygldao to nastpujco. Starszy pan sysza jak
ojciec i chopak kcili si par godzin wczeniej. Potem, kiedy
lea ju w ku, usysza odgos upadajcego ciaa i krzyk
kobiety z naprzeciwka. Wsta, prbowa dotrze do drzwi,
usysza, jak kto zbiega po schodach i zaoy, e to chopak.
Nr 3:
Zaoy? Zaoy? Posuchajcie mnie. Sporo widziaem w swoim
yciu, jak Boga kocham, sporo. Ale ten teatrzyk przekracza
wszelkie pojcie.Co si z wami dzieje? Ten dzieciak jest winny.
Ju dawno powinien siedzie
na
krzele!
Pozwalamy,
eby
wymkn nam si z rk!
Nr 8:
Nam? Jest pani jego katem?
Nr 3:
Jednym z.
Nr 8:
Moe chciaaby pani sama wczy prd?
Nr 3:
Temu dzieciakowi? eby wiedzia, e chciaabym.
Nr 8:
al mi pani.
Nr 3:
Nawet nie prbuj.
Nr 8:
Od samego pocztku zachowuje si pani jak samozwaczy mciciel.
Nr 3:
Zamknij si.
Nr 8:
Chce pani zabi tego chopaka z osobistych powodw, nie ze
wzgldu na fakty.

Nr 3:
Zamknij si!
Nr 8:
Jest pani sadystk.
Nr 3:
Zamknij si, bydlaku!
Nr 3 agresywnie rusza w stron nru 8. Nr 8 stoi niewzruszony. Nr
5 i nr 6 api nr 3 od tyu, nr 3 prbuje im si wyrwa, oszalay
z gniewu.
Pucie mnie, do diaba, zabij go! Zabij go!
Nr 8:
(ze spokojem) Chyba nie ma pani tego naprawd na myli?
Nr 3 wyrywa si nrowi 5 i nrowi 6, przestaje si szamota, patrzy
z wciekoci na nr 8.
Kurtyna.
AKT II
Wszystko jak wczeniej. Kiedy kurtyna si podnosi, Przysigli
znajduj si w tych samych pozycjach, w ktrych koczyli akt I
patrz na nr 3. Cisza. Nr 3 podchodzi do okna. Pozostali
rozchodz si po sali. Niezrczna cisza. Stranik otwiera drzwi i
wchodzi.
Stranik:
Wszystko w porzdku? Syszaem haas.
Przewodniczcy:
Wszystko w porzdku.
Przewodniczcy chwyta karton z planem mieszkania.
Maa sprzeczka. Ale wszystko w porzdku.
Przewodniczcy przekazuje karton Stranikowi.
Nie bdzie nam ju potrzebny.
Stranik

zabiera

karton,

ostronie

rozglda

si

po

zebranych, wychodzi, zamykajc za sob drzwi. Cisza. Wszyscy


patrz na nr 3.
Nr 3:
Na co si gapicie?
Przy sigli zaenowani odwracaj si od niej. Cz zajmuje
miejsca przy stole. W pomieszczeniu wyranie si ciemnia.
Nr 2:
(do Przewodniczcego) Pno si robi. Zabior nas na kolacj do
restauracji?
Przewodniczcy:
A skd mam to wiedzie?
Nr 2:
A moe pozwol nam pj do domw, jeli nam si dzi nie uda?
Mj synek ma wink. ona mwi, e wyglda jak Chruszczow.
Nr 11:
Pastwo pozwol. Nie znalelimy si tu po to, by si kci.
Spoczywa na nas odpowiedzialno. Mamy obowizek do spenienia.
To jeden z najwspanialszych aspektw demokracji. Zostalimy
listownie powiadomieni by stawi si w sdzie i zdecydowa o tym,
czy czowiek, ktrego wczeniej aden z nas nie zna, jest winny
lub te nie. Wydajc nasz werdykt, nie mamy nic do zyskania i nic
do stracenia. Obiektywno jest rdem naszej siy. Nie
powinnimy kierowa si osobistymi motywami.
Nr 12:
Skoro nikt nic nie mwi, to ja mam chyba cakiem niezy pomys.
Nie ebym si do niego jako szczeglnie przyoy. Ale nie
zaszkodzi pooy go w miseczce na wycieraczk i zobaczy, czy
wylie go kotek.
Przewodniczcy:
Czy wylie go kotek? (mieje si)
Nr 12:
A, w sumie, to nie by jaki wyjtkowy pomys. Pomylaem sobie
moe
sprbowalibymy
jeszcze
raz
zagosowa?
Panie
przewodniczcy?

Przewodniczcy:
Nie widz przeszkd. Czy kto nie chce teraz gosowa?
Przez chwil nikt nie odpowiada.
Nr 3:
Jawnie. Gosujmy jawnie. Wypowiedzcie si. Zobaczmy, kto gdzie
stoi.
Przewodniczcy:
Brzmi rozsdnie. Sprzeciw? W poprzednim gosowaniu stosunek
gosw wynis osiem do czterech. Bd wymienia numery po kolei.
Ja winny. Numer dwa?
Nr 2:
Niewinny.
Przewodniczcy:
Numer trzy?
Nr 3:
Winny.
Przewodniczcy:
Numer cztery?
Nr 4:
Winny.
Przewodniczcy:
Numer pi?
Nr 5:
Niewinny.
Przewodniczcy:
Numer sze? Niewinny. Numer siedem?
Nr 7:
Winny.

Przewodniczcy:
Numer osiem?
Nr 8:
Niewinny.
Przewodniczcy:
Numer dziewi?
Nr 9:
Niewinny.
Przewodniczcy:
Numer dziesi?
Nr 10:
Winny.
Przewodniczcy:
Numer jedenacie?
Nr 11:
Niewinny.
Przewodniczcy:
Numer dwanacie?
Nr 12:
Winny.
Przewodniczcy:
Sze do szeciu.
Nr 7:
Kolejna runda przed nami.

Przewodniczcy:
Ale leje. Przypomniaa mi si burza z listopada ktregotam.
Niesamowita burza. W samym rodku meczu. Przegrywamy siedem do
szeciu, ale wanie mamy pik, po faulu. Raz, dwa, nigdy tego
nie zapomn. Mielimy wtedy takiego dzieciaka, Pancerniak. Byk,
prawdziwy byk. Chciabym mie dzi w druynie takich jak on. Ach,
zapomniaem chyba powiedzie, jestem asystentem gwnego trenera
w liceum McCorkle. To w Queens. W kadym razie, wietnie nam
szo. Pancerniak roznosi ich obron. Niesamowite. I nagle
luno. Po dwch minutach boto po pas. I nic ju si nie dao
zrobi.
Nr 10:
Powiem wam co myl. Zmierzamy donikd. Jestem gotw pj teraz
do sdziego i rozwiza aw.
Nr 7:
Zgadzam si. Niech inna dwunastka decyduje o tym chopaku.
(do nru 11) Bo wie pan, e inni awnicy zaatwili by to w pi
minut. (do pozostaych) I tak nikt nie zmieni ju zdania. Po
prostu si rozejdmy.
Nr 5:
(do nru 7) Nadal uwaa pani, e nie pojawiy si adne
uzasadnione wtpliwoci?
Nr 7:
Nadal tak uwaam.
Nr 11:
Zechce pani wybaczy by moe nie rozumie pani pojcia
uzasadnionych wtpliwoci.
Nr 7:
Co znaczy nie rozumiem? A kim ty w ogle jeste? (do
pozostaych) Syszelicie? Oni naprawd s wszyscy tacy sami.
Go przyjeda sobie z drugiego koca wiata, jeszcze si dobrze
nie rozejrza dookoa, a ju udziela mi porad. Pajac.
Nr 5:
(do nru 7) Nazywa go pani pajacem, bo nie jest std? A dla mnie
pani jest pajacem bo jest pani std. I co?

Nr 7:
Posuchaj, koleanko, nikt nie bdzie mi tumaczy, jakie sowa
rozumiem, a jakie nie. (wskazujc na nr 11) A zwaszcza on. Bo
rozwal mu jego pieprzony rodkowoeuropejski eb.
Przewodniczcy:
Panowie, starczy. Sprbujmy nie kci si cho przez chwil.
Moemy wrci do tematu?
Nr 2:
Chciabym co powiedzie. Po prostu jest jedna rzecz, ktra nie
daje mi spokoju. A skoro i tak nic si nie dzieje W sdzie
mwiono
o tym, w jaki sposb zostaa zadana rana. Noem,
pamitacie, od gry.
Nr 3:
Przerabiali to bez koca.
Nr 2:
Tak, wiem. Ale co mi si nie zgadza. Chopak ma metr
siedemdziesit wzrostu. Jego ojciec metr osiemdziesit sze.
Rnica ponad pitnastu centymetrw. Trudno chyba zada cios od
gry, jeli jest si p gowy niszym, prawda?
Nr 3:
(podchodzi do nru 2 i wskazuje na n) Niech mi pan to da.(Nr 2
daje nrowi 3 n.) Jeli ma to pana usatysfakcjonowa,
zademonstruj. Ktokolwiek?
Pauza.
wstaje

Przez chwil nikt si nie rusza, nastpnie nr


i podchodzi do nru 3. Stoj, patrzc na siebie.

W porzdku. (do nru 2) Patrz uwanie, bo nie bd powtarza.


(zwraca si w stron nru 8, s na tym samym poziomie, kuca nieco,
eby by niszym) P gowy niszy, moe by?
Nr 12:
Moe by. To nawet wicej ni p gowy.
Nr 3:
Niech bdzie wicej.
Nr 3 otwiera n, zmienia chwyt, trzyma go wysoko, gotw do
zadania ciosu z gry. Nr 8 i nr 3 twardo patrz na siebie, nagle
nr 3 szybkim, mocnym ruchem kieruje n w d.

Nr 2:
Ostronie!
Ostrze
noa zatrzymuje si okoo trzech centymetrw od
klatki piersiowej nru 8. Nr 8 nawet si nie poruszy. Nr 3
umiecha si.
Nr 5:
Co pani robi?
Nr 3:
Spokojnie, wszyscy cali, prawda?
Nr 8:
Tak, wszyscy cali.
Nr 3:
Ma pan swj cios. Z gry i wbijam. Tak dgnabym wyszego
faceta. I tak te byo. Przypatrzcie si i nie mwcie mi, e
nie.
Nr 3 wrcza n nrowi 8 i odchodzi. Nr 12 podchodzi do nru 8 i
przy pomocy zamknitej doni wyprbowuje dgnicie.
Nr 12:
Z gry i wbijam. Chyba ma pan racj.
Nr 5:
(zmierzajc w stron nru 8) Poczekajcie chwil. Prosz mi to da.
Nr 8 daje n nrowi 5. Nr 5 chowa ostrze i ostronie trzyma n.
Nienawidz noy. Towarzyszyy mi przez cae dziecistwo.
Nr 8:
Widziaa pani kiedy walk na noe?
Nr 5:
Widziaam zbyt wiele walk. Przed domem. Na podwrku. Na dziace
po przeciwnej stronie ulicy. W mojej okolicy wszyscy nosili przy
sobie noe. Dziwne, e nie pomylaam o tym wczeniej. Moe po
prostu prbowaam zapomnie. Noa sprynowego nie trzyma si w
ten sposb, bo nie mona go wtedy swobodnie otworzy. A eby po

otwarciu zada cios od gry, naleaoby zmieni chwyt.


Nr 8:
Jak trzyma si taki n?
Nr 5:
Podchwytem.
Nr
5 uwalnia ostrze noa, trzymanego podchwytem,
parokrotnie zadaje w powietrze agodne ciosy.

W ten sposb. Jeli kto uywa takiego noa cho raz, nigdy nie
uderzaby od gry.
Nr 8:
Jest pani pewna?
Nr 5:
Jestem pewna.
Nr 5 chowa ostrze, po czym raz jeszcze je uwalnia.
Wanie dlatego noe sprynowe otwieraj si w ten sposb.
Nr 8:
Wszyscy zgadzali si co do tego, e chopak niele radzi sobie z
noami, prawda?
Nr 5:
Prawda.
nr 8:
(do nru 5) Myli pani, e mg zada ran, ktra zabia jego
ojca?
Nr 5:
Z takim dowiadczeniem, nie sdz. Nie mg. Uderzaby
podchwytem.
Nr 3:
A pani niby skd wie? Bya pani tam?
Nr 5:
Nie. Ale pani te tam nie byo. (Nr 5 wbija n w blat stou)

Nr 8:
(do nru 12) Co pan o tym myli?
Nr 12 waha si przez chwil. Jest zakopotany, ale stara si by
szczery.
Nr 12:
No c Nie wiem
Nr 3:
Jak to nie wiem?
Nr 12:
Nie wiem.
Nr 8:
(do nru 7) A pani? (Nr 7 zerka wok stou.)
Nr 7:
Powiem
co panu. Mam ju dosy tego przedstawienia.
Zmierzamy donikd. Wyamuj si. Zmieniam gos na niewinny.
Nr 3:
Co?
Nr 7:
Syszaa pani. Mam dosy.
Nr 11:
(podchodzc do nru 7) Ta pani ma racj. To nie jest
wytumaczenie. Jaki z pani czowiek? Siedziaa pani tu i gosowa
winny jak caa reszta, bo spieszyo si pani na mecz. Teraz
zmienia pani zdanie, bo znudzio si pani siedzenie tutaj.
Nr 7:
Przyjacielu
Nr 11:
Nie ma pani prawa obchodzi si w ten sposb z ludzkim yciem.
Tylko potworny, obrzydliwy czowiek moe si tak zachowywa. Nic
to pani nie obchodzi?

Nr 7:
Chwila. Nie masz prawa tak do mnie mwi!
Nr 11:
Owszem, mam. Jeli gosuje pani niewinny, to prosz tak zrobi
z przekonania, e ten czowiek jest niewinny. Nie dlatego, e si
pani znudzio. A jeli jest pani przekonana, e jest winny,
prosz gosowa winny. A moe nie ma pani jaj, eby zrobi to,
co uwaa pani za suszne?
Nr 7:
Posuchaj mnie kolego.
Nr 11:
Winny czy niewinny?
Nr 7:
Powiedziaam. Niewinny.
Nr 11:
Dlaczego?
Nr 7:
Odpieprz si. Nie musz
Nr 11:
Musi pani. Dlaczego?
Nr 7:
(podwyszonym gosem) Nie sdz, eby by winny.
Nr 11 z obrzydzeniem spoglda na nr 7 i wraca na swoje miejsce.
Nr 7 stoi, przegrany.
Nr 8:
Panie Przewodniczcy, prosz o kolejne gosowanie.
Przewodniczcy:
Wniosek o kolejne gosowanie.
Przysigli kieruj si na swoje miejsca.

Najszybciej bdzie chyba podnie rce. Sprzeciw?


Nikt si nie sprzeciwia.
A zatem prosz o podniesienie rk wszystkich gosujcych
niewinny.
Nr 2, nr 5, nr 6, nr 7, nr 8, nr 9 i nr 11 podnosz rce od razu.
Raz, dwa, trzy, cztery, pi, sze, siedem.
Nr 12 wyraa niezdecydowanie, jednak nagle podnosi do.
Osiem.
Przewodniczcy przestaje liczy i rozglda si po zebranych.
Powoli, niemal zawstydzony, sam rwnie podnosi do.
Dziewi. (opuszcza do) A teraz wszystkich gosujcych winny?
Nr 3, nr 4 i nr 10 podnosz rce.
Stosunek gosw wynosi trzy do dziewiciu.
Nr 10:
Ja tego po prostu nie rozumiem. Przecie te wszystkie bzdury, o
ktrych tyle rozmawiacie, te bzdury nie maj znaczenia. Jak? Jak
moecie wierzy, e ten dzieciak jest niewinny? (do nru 11) Jest
pan inteligentnym czowiekiem. I nie powie mi pan, e nie. Wie
pan sporo o yciu. Do diaba, zobaczcie, co tu si wyrabia.
Przecie wiecie, jacy oni s. Lepiej mnie posuchajcie. S
brutalni. S zawzici. Rozerw nas na strzpy. Wanie o to im
chodzi. Chc nas rozerwa na strzpy. (do nru 7) Ostrzegam. Ten
chopak, ten dzieciak z procesu. Mamy go. Przynajmniej tego
jednego. Zaatwmy go, zanim dopadn nas
pozostali z jego
gatunku. Mam w dupie prawo. Czemu miaabym nie mie? Oni te maj
prawo w dupie. Mwi wam.
Nr 4:
Suchaam wystarczajco dugo. A teraz usidziesz i nie wypowiesz
ani jednego sowa wicej.
Nr 4 i nr 10 patrz na siebie. Wreszcie, nr 10 odwraca si,
podchodzi do krzesa, siada na nim plecami do caej reszty.
Pozostali Przysigli powoli zajmuj swoje miejsca.
Nadal uwaam, e zamordowa swojego ojca. Mam ku temu dwa powody.
Po pierwsze, zeznanie kobiety z naprzeciwka, ktra widziaa
morderstwo.

Nr 3:
Susznie. Jak dla mnie, to najwaniejsze zeznanie.
Nr 4:
Po drugie sposb w jaki opisaa morderstwo. Mwia, e chopak
wznis rk i zada cios, od gry, ku doowi, wbijajc n w
klatk
piersiow
ojca.
Widziaa
jak
chopak
to
zrobi.
Najwyraniej, w nieprawidowy sposb. Powiedziaa, e pooya
si okoo jedenastej. Jej ko znajduje si tu przy oknie,
dlatego, lec, moga przez nie spoglda i widzie wszystko, co
dzieje si naprzeciwko. Przez godzin przewracaa si z boku na
bok, nie mogc zasn. Okoo dwunastej uoya si twarz w
stron okna spogldaa przez nie i, poprzez okna wagonw,
widziaa, jak chopak zabija ojca. Powiedziaa, e przyjrzaa si
chopcu dokadnie w momencie, w ktrym zadawa cios. Jak dla
mnie, to zeznanie jest niepodwaalne.
Nr 3:
I o to chodzi. Sprawa wyjaniona.
Nr 4:
(do nru 8) Co pan na to?
Nr 8 milczy.
(do nru 12) A pan?
Nr 12:
C, nie wiem. Jest tak duo materiau dowodowego To
skomplikowana sprawa.
Nr 4:
Szczerze
powiedziawszy,
za uniewinnieniem.

nie

rozumiem,

jak

moglicie gosowa

Nr 12:
Nieatwo zebra te wszystkie dowody w logiczn cao.
Nr 3:
Reszt dowodw moe pan wyrzuci do kosza. Kobieta widziaa,
jak chopak zabija. Czego chcecie wicej?
Nr 12:
Moe i tak

Nr 4:
Sprbujmy ustali jaki limit czasowy. (nadal czyszczc okulary,
zadziera gow patrzc na zegar) Jest godzina (mruy oczy, po
czym zakada okulary)
Nr 11:
Kwadrans po szstej.
Nr 4:
(spogldajc na zegar) Kwadrans po szstej. (zdejmuje okulary,
kadzie je przed sob na stole. Wyglda na zmczonego. Zamyka
oczy i pociera palcami lady pozostawione na nosie przez okulary.
Mwic, dalej pociera nos) Myl, e o sidmej bdziemy mogli
zacz zastanawia si nad rozwizaniem awy.
Nr 9 przypatruje si uwanie nrowi 2 i ewidentnie przyszo mu na
myl co szalenie ekscytujcego.
Nr 9:
(do nru 4) Dobrze si pani czuje?
Nr 4:
Czuj si doskonale, dzikuj. (do reszty) Sidma byaby rozsdn
por, eby
Nr 9:
Pytaam, bo pocieraa pani nos w taki sam sposb jak
Przepraszam, e przeszkodziam. Ale wykonaa pani gest, ktry
przypomnia mi o
Nr 4:
Prbuj co ustali, jeli pani pozwoli.
Nr 9:
Myl, e to wane.
Nr 4:
Dobrze. Sucham.
Nr 9:
Dzikuj. Prosz wybaczy mi to pytanie dlaczego pocieraa pani
nos w ten sposb?

Nr 4:
Nie jest towprawdzie pani sprawa, ale pocieraam nos, poniewa
odrobin mnie boli.
Nr 9:
Bardzo mi przykro. Czy to z powodu okularw?
Nr 4:
Tak, z powodu okularw. Czy moemy teraz zaj si czym innym?
Nr 9:
Pani okulary zostawiaj na nosie gbokie lady. To musi by
dranice.
Nr 4:
Bardzo. Tak.
Nr 9:
Nie znam si na tym, mam sokoli wzrok, ale (do nru 4) Kobieta,
ktra zeznaa, e widziaa morderstwo, miaa na nosie takie same
lady.
Nr 8:
To prawda.
Cisza. Rwnoczenie rozpoczynaj si rozmowy midzy Przysigymi.
Nr 9:
Jeszcze tylko moment i kocz. Nie wiem,
rwnie to zauway. Podczas procesu nawet o
ale teraz, gdy przypominam sobie jej twarz,
miaa takie lady. Regularnie wykonywaa ten
nos.

czy kto z pastwa


tym nie pomylaam,
wyranie to widz
sam gest. Pocieraa

Nr 5:
Ma pani racj. Czsto to robia.
Nr 9:
Ta kobieta miaa okoo czterdziestu piciu lat. To jej pierwsze
publiczne wystpienie, bardzo staraa wyglda si na trzydzieci
pi. Mocny makija. wieo farbowane wosy. Nowe ubrania,
pasujce raczej to modszej kobiety. Nie nosia okularw.
Sprbujcie stworzy sobie psychologiczny portret tej kobiety.

Nr 3:
Co znaczy, nie nosia okularw? A skd pani niby wie, e w ogle
nosi okulary? Tylko dlatego, e pocieraa nos?
Nr 5:
Miaa lady po okularach, widziaam je.
Nr 3:
I co z tego? Czego niby ma to dowodzi?
Przewodniczcy:
Te je widziaem. Siedziaem najbliej. Miaa te wgbienia po
jak on si nazywaj no, wiecie po czym.
Przewodniczcy
palcami wskazuje
powinny znajdowa si noski.

na

nosie

miejsce,

gdzie

Nr 3:
I do czego pani zmierza?
Nr 9:
Czy te lady mogy powsta od czegokolwiek innego?
Nr 4:
Nie. Nie mogy.
Nr 6

(do nru 4) Zakada pani okulary, kiedy kadzie si pani spa?


Nr 4:
Nie. Nikt nie pi w okularach.
Nr 8:
Moemy wic zaoy, e ona te ich nie miaa.
Nr 3:
Skd pan wie?
Nr 8:
Nie
wiem. Zgaduj. Zgaduj te, e kiedy widziaa
morderstwo, rwnie nie miaa na sobie okularw. Bo nie miaa
czasu ich zaoy.

Nr 3:
Chwila!
Nr 8:
Zgaduj
rwnie, e tylko mylaa, moe i szczerze, e
widziaa chopaka. Wedug mnie, widziaa tylko odleg plam.
Nr 3:
A
niby skd pan ma wiedzie, co widziaa? No, niby skd on
to wszystko wie? (do nru 8) Nie wie pan, co to za okulary.
Moe jest dalekowidzem? A moe nosi okulary przeciwsoneczne? Co
pan moe o tym wiedzie?
Nr 8:
Wiem
t y l k o , e do br y
wanie zakwestionowany.

w zr ok

tej

kobiety

z os ta

Nr 11:
Musiaaby w nocy, bez okularw, dostrzec osob odleg o
osiemnacie metrw.
Nr 2:
Nie mona wysa kogo na mier na podstawie takiego dowodu!
Nr 3:
Daj pan spokj.
Nr 8:
Nie sdzi pani, e kobieta moga si pomyli?
Nr 3:
Nie!
Nr 8:
Nie jest to moliwe?
Nr 3:
Nie, nie jest moliwe.
Nr 8:
(do nru 12) Czy to moliwe?

Nr 12:
Niewinny.
Nr 8:
(do nru 10) Myli pan, e jest winny?
Nr 10:
Tak. Myl, e jest winny. Ale mam to w dupie. A wy cwane dupki
moecie sobie robi co chcecie.
Nr 8:
Jak pani gosuje?
Nr 10:
Niewinny. Rbcie co chcecie.
Nr 3
Jeste najgorsz szm Ja uwaam, e jest winny.
Nr 8:
Czy kto jeszcze uwaa, e chopak jest winny?
Nr 4:
Nie. Przekona mnie pan.
Nr 3:
Co si z pani dzieje?
Nr 4:
Pojawiy si uzasadnione wtpliwoci.
Nr 9:
Jedenacie do jednego.
Nr 3:
A co z innymi dowodami? Co z noem? I w ogle?
Nr 2:
Powiedziaa pani, e reszt dowodw moemy wyrzuci do kosza.

Nr 7:
No, i co teraz robimy?
Nr 8:
(do nru 3) Jest pani sama.
Nr 3:
Nie obchodzi mnie to. Mam do tego prawo.
Nr 8:
Ma pani do tego prawo.
Nr 3:
No co? Powiedziaam. Uwaam, e jest winny.
Nr 8:
Chcemy pani argumentw.
Nr 3:
Podaam ju moje argumenty.
Nr 8:
To nam nie wystarcza. Chcemy je usysze jeszcze raz. Mamy czas.
Duo czasu.
Nr 3:
Wszystko. Kade zdanie. Kade sowo, ktre syszaem w sdzie,
dowodzi, e chopak jest winny. Wszystko. Mylicie, e jestem
idiot? Zgraja miczakw. Nie zastraszycie mnie. Mam prawo do
swojego zdania. Mog tu siedzie nawet przez rok. No, niech kto
co powie.
Wszyscy tkwi w milczeniu.
A czemu nie wierzycie temu staruszkowi? Wszystko sysza. Mieszka
tam i wszystko sysza. Albo n. Bo co? Bo znalaz pan taki sam?
Staruszek widzia go na schodach. Par sekund w t czy w t, co
za rnica? Wszystko, wszystko. Wypad mu z kieszeni. Nie
jestecie w stanie udowodni, e staruszek nie dobieg do drzwi.
Moecie kutyka tu ca noc, prosz bardzo, ale nie udowodnicie
tego. Wszystko, wszystko tu poprzekrcalicie. Przekamalicie.
Okulary? A niby skd wiecie, e nie miaa ich na nosie? Ta
kobieta zeznawaa
pod przysig. No? Nic nie powiecie? No
wanie.

Wszyscy tkwi w milczeniu.


Sprawa wyjaniona.
Wszyscy tkwi w milczeniu.
Chopak krzycza zabij ci. Tak krzycza. Do wasnego ojca.
Niewane, jakim by czowiekiem, wane, e by jego ojcem.
Przeklte dzieciaki. Ja go znam. Wiem jacy oni s. Co potrafi z
czowiekiem zrobi. Jak dzie po dniu potrafi pomau zabija.
Nie widzicie tego? Tylko dla mnie jest to tak oczywiste? Jezu,
ja czuj, a czuj jak ten n wbija si w ciao.
Nr 8:
To nie twj syn. To kto inny.
Nr 4:
Niech mu pan da y.
Duga pauza.
Nr 3:
W porzdku. Niewinny.
Przewodniczcy kieruje si ku drzwiom i puka. Stranik otwiera
drzwi i wchodzi.
Przewodniczcy:
Mamy gotowy werdykt.
Stranik:
W porzdku. Zajmijcie swoje miejsca na sali sdowej.
Stranik wychodzi. Przewodniczcy i pozostali przysigli zbieraj
swoje marynarki itd., wszyscy poza nr 8 i nr 3 wychodz za
Stranikiem. Nr 3 nadal siedzi. W pomieszczeniu pozosta tylko on
i nr 8. Nr 8 zakada swoj marynark i przynosi nrowi 3 jego
marynark. Nr 3 wstaje. Nr 8 pomaga zaoy mu marynark.
Nr 3 wychodzi.
Nr 8 poda za nim, ale zatrzymuje si jeszcze w drzwiach i
spoglda na puste pomieszczenie. N nadal tkwi wbity w blat. Nr
8 wychodzi. Deszcz przestaje pada.
Kurtyna.

You might also like