Professional Documents
Culture Documents
Granica 1
Granica 1
21 | 2011 | 89-106
Micha Wendland
1
L. Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, tum. B. Wolniewicz, Warszawa
2002, s. 82.
Micha Wendland
2
H.-G. Gadamer, Granice jzyka, w: Jzyk i rozumienie, tum. B. Sierocka, Warszawa
2003, s. 25.
3
Jest jasne, e pytanie o granice jzyka byo stawiane zupenie inaczej w filozoficz-
nej tradycji sprzed zwrotu lingwistycznego. W oczywisty sposb inne byy rwnie od-
powiedzi na tego typu pytania. Niniejsze rozwaania s jednak prowadzone przy
uwzgldnieniu i akceptacji wynikw zwrotu lingwistycznego, jakkolwiek wystpuj
w nich odwoania do tradycji wczeniejszych (Fichte, Hegel). Odwoania te dotycz jed-
nak tylko samego pojcia granicy, a nie konkretnego pytania o granice jzyka.
4
L. Wittgenstein, Tractatus, s. 83.
Lingua ac Communitas | ISSN 1230-3143| Vol. 21 | 2011 | 89-106
5
Tame, s. 64.
6
Tame, s. 80-81.
7
Moe te posiada trzy strony, jeli przyj, e sama granica jest jednym z elemen-
tw ukadu zoonego z tego, co wewntrz granicy, z tego, co poza ni, i z niej samej.
8
J.G. Fichte, Teoria wiedzy, tum. M. Siemek, Warszawa 1996, s. 107.
Micha Wendland
9
Tame, s. 130.
10
L. Wittgenstein, Tractatus, s. 28.
11
Tame, Przedmowa, s. 3.
12
Nie do koca wiadomy, poniewa piszc Traktat, Wittgenstein nie zna szcze-
gowo pism Fichtego czy Hegla, nie moe wic by mowy o wiadomym nawizaniu
do niemieckiej, dialektycznej koncepcji granicy. Warto jednak przypomnie, e zda-
niem Russella, Wittgenstein jako myliciel bliszy by jednak niemieckiej, a nie brytyj-
skiej tradycji filozoficznej, by moe zatem obecno w Traktacie tego typu wizji gra-
nic mylenia i jzyka nie powinna zaskakiwa.
Lingua ac Communitas | ISSN 1230-3143| Vol. 21 | 2011 | 89-106
o ktrych mona mwi; po drugiej to, o czym nie mona mwi, a o czym
trzeba milcze, czyli wartoci.
Synna ostatnia teza wczesnego dziea Wittgensteina brzmi jednak
kategorycznie i zdaje si rozstrzyga interesujc nas kwesti w sposb
jednoznaczny: rozdzia pomidzy wyraalnym i niewyraalnym jest
ostateczny, cakowity i trway. Jednak przypomnienie dialektycznego uj-
mowania granicy kae si zastanowi, czy odpowied na pytanie o grani-
ce komunikacji musi koniecznie wyczerpywa si w sensie ostatniej tezy
Traktatu . Tym bardziej e wiele ustale zawartych w tym dziele zosta-
o przez samego Wittgensteina zakwestionowanych w Dociekaniach filo-
zoficznych.
Najwaniejsza rnica pomidzy Fichteasko-Heglowskim a Witt-
gensteinowskim rozumieniem granicy dotyczy wanie wspomnianej dy-
namicznoci granicy dialektycznej ktrej mody Wittgenstein nie bie-
rze pod uwag, a ktra moe mie istotne znaczenie przy dalszych
rozwaaniach nad ograniczonoci komunikacji. Poza tym naley pami-
ta, e w Traktacie caa uwaga filozofa koncentruje si na jzyku regu-
lowanym prawami logiki, a nie na mowie czy komunikacji. Tym trudniej
byoby wic uzna zasad O czym nie mona mwi, o tym trzeba mil-
cze za ostatni gos w dyskusji nad granicami komunikacji. Innymi so-
wy, w przypadku Wittgenstein mona zaproponowa tak interpretacj
modelu granicy (zarwno w odniesieniu do jzyka, jak i do mowy), zgod-
nie z ktr granica jest statyczna, tj. cakowicie zamknita, trwale nie-
przekraczalna. W myl takiej interpretacji to, co wyraalne w jzyku (i za-
razem to, co komunikowalne), stanowi obszar wyranie i nieodwracalnie
oddzielony od tego, co niewyraalne i nie-komunikowalne. Natomiast
w przypadku dialektycznego rozumienia granicy (jak u Fichtego czy He-
gla) granica ma charakter dynamiczny. Jeszcze zanim pojcie granicy dia-
lektycznej-dynamicznej zostanie w dalszej czci rozwaa odpowiednio
nawietlone, mona przyj hipotez, zgodnie z ktr to wanie ono jest |93
bardziej adekwatne w przypadku problemu ograniczonoci komunikacji,
w przeciwiestwie do kategorycznej propozycji Wittgenstein. Dalszego
uzasadnienia wymaga jednak wanie odrnienie midzy granic dia-
lektyczn, dynamiczn a granic statyczn. Dlatego warto jeszcze raz
wrci do Hegla.
Wizja granicy komunikacji jako granicy dialektycznej i tym samym dyna-
micznej opiera si na interpretacji Heglowskiego rozumienia tosamoci,
rnicy i podstawy oraz pojcia Aufhebung zniesienia z kart Encyklo-
pedii nauk filozoficznych i Nauki logiki. Omawiajc relacj pomidzy bytem
a nicoci (pozytywnym i negatywnym), powiada Hegel: Ich prawd jest
Micha Wendland
13
G.W.F. Hegel, Nauka logiki, t. I, tum. A. Landman, Warszawa 1967, s. 93.
14
G.W.F. Hegel, Zasady filozofii prawa, tum. A. Landman, Warszawa 1969, s. 17.
Lingua ac Communitas | ISSN 1230-3143| Vol. 21 | 2011 | 89-106
15
G. Wohlfahrt, Denken der Sprache. Sprache und Kunst bei Vico, Hamann, Humboldt
und Hegel, Alberg, Freiburg 1984, s. 219.
16
Tame, s. 220. Zdanie: Rzeczywiste jest to, co rozumne, mona potraktowa jako
wynikajce ze zda: Rzeczywiste jest to, co jzykowe oraz To, co jzykowe, jest rozumne.
W tym sylogizmie terminus medius jest jzyk. [] To, co jzykowe, jest jako odpo-
wiednio tego, co wewntrzne i zewntrzne, rzeczywistoci tego, co rozumne, bd
rozumnoci tego, co rzeczywiste. Innymi sowy jzyk jest rzeczywistoci rozumu.
By-w-rzeczywistoci znaczy: by-w-jzyku. By-w-jzyku znaczy: by-w-pojciu
[tum. moje M.W.].
Micha Wendland
23
Na kartach Docieka filozoficznych rozpatrywana jest raczej rnica midzy wie-
dzie a powiedzie, nie za rnica midzy tym, co da si powiedzie, a tym, czego
si powiedzie nie da.
Micha Wendland
24
Przez rzeczywisto spoeczn rozumiem rwnie rzeczywisto kulturowo-
-obiektywn za A. Paubick, patrz np.: A. Paubicka, Mylenie w perspektywie porcz-
noci a pojciowa konstrukcja wiata, Bydgoszcz 2006.
25
Zatem jeeli uznajemy dany obszar (element, zjawisko) rzeczywistoci spoecznej
za istniejcy obiektywnie, to tym samym uznajemy go za komunikowalny (czyli istnie-
nie obiektywne oznacza tu tyle, co istnienie speniajce kryterium intersubiektywnej
komunikowalnoci). A zarazem uznanie jakiego zjawiska za niekomunikowalne (lece
poza granicami komunikacji) wykluczaoby przyznanie mu statusu istnienia kulturowo-
-obiektywnego.
26
H.-G. Gadamer, Czowiek i jzyk, w: G. Godlewski (red.), Antropologia sowa,
Warszawa 2004, s. 157.
Lingua ac Communitas | ISSN 1230-3143| Vol. 21 | 2011 | 89-106
mowa ustaje. Albo mona o czym mwi, albo naley milcze, milczenie
jest zatem zaprzestaniem mowy, kresem dziaania komunikacyjnego. Nie
ma tu innej, trzeciej moliwoci. Tymczasem zasadnicza rnica midzy
statycznym a dynamicznym rozumieniem granicy polega na tym, e w per-
spektywie dynamicznej, dialektycznej, mwi mona dlatego i dziki temu,
e moliwe jest rwnie milczenie, i zarazem odwrotnie. Mowa i milczenie
wzajemnie warunkuj si i uzupeniaj a nie wykluczaj, nie s dla siebie
nawzajem prostym zaprzeczeniem. Tak samo wzajemnie warunkuj si
i okrelaj mwicy nadawca i milczcy bo suchajcy odbiorca. Przy-
woujc teraz wczeniejsze ustalenia, przypomnijmy raz jeszcze specyficz-
ny dla myli Hegla moment Aufhebung, ktre jest zniesieniem pozytyw-
nym: to, co przeciwstawne, nie jest, z dialektycznego punktu widzenia,
tylko prostym zaprzeczeniem. Odnoszc to do analizowanej kategorii mil-
czenia, wida, e milczenie jako jedna z stron granicy przeciwstawiona
mowie nie jest tylko zwyk jej negacj, nie jest wic przerwaniem, zaprze-
staniem komunikacji.
W istocie czy milczenie, zamilknicie, urywa proces komunikacji?
Mona tak przyj na pierwszy rzut oka: kto nie mwi, ten milczy, mowa
w milczeniu napotyka swoj granic, komunikacja urywa si w zamilkni-
ciu. Tak by to rwnie wygldao, gdyby niefrasobliwie przenie jzykowe
ustalenia modego Wittgensteina na problematyk komunikacyjn. Jednak
perspektywa dialektyczna postuluje raczej postrzeganie milczenia nie jako
tylko prostego zaprzeczenia mowy, ale raczej jako oczywistego i niezbdne-
go elementu procesu komunikowania, niezbdnego elementu dia-logu. Jak
pisze Heidegger, Powiadanie natomiast i mwienie nie s tym samym. Kto
moe mwi, mwi bez koca, natomiast wszystko to niczego nie powia-
da. Kto natomiast milczy, nie mwi, i wiele moe powiada tym niemwie-
niem27. Istniej takie formy dziaania komunikacyjnego, w ktrych przeja-
wia si ono nie w wypowiadaniu sw (czy posugiwaniu si jakimi innymi
102| znakami), ale w milczeniu, jak np. minuta ciszy na pogrzebie czy wy-
mowne milczenie przy stole, kiedy jaki niefortunny uczestnik spotkania
popeni faux pas. W wielu sytuacjach spoecznych milczenie moe by wic
traktowane jako dziaanie o charakterze komunikacyjnym, a nie jako ograni-
czenie i urwanie komunikacji. Oczywicie moemy mie rwnie do czynie-
nia ze zwykym milczeniem, ktremu nie towarzyszy intencja zakomuniko-
wania czego, ktre nie jest zamierzone jako dziaanie komunikacyjne. Cay
czas podtrzymujemy bowiem zaoenie, e nie kade dziaanie czowieka ma
27
M. Heidegger, Sowo, w: tego, W drodze do jzyka, tum. J. Mizera, Krakw 2000,
s. 189.
Lingua ac Communitas | ISSN 1230-3143| Vol. 21 | 2011 | 89-106
Literatura
106|