Professional Documents
Culture Documents
DECYZJA
Wiosna 2004 roku przyszła szybko. Nikt nawet nie zauważył, kiedy wszystko się
uderzył go zapach kurzu. Remont, który zaczął się dobre pół roku wcześniej, jeszcze
się nie skończył i nie było żadnych możliwości skończenia go. Łazienka rozebrana do
cna, na meblach osiadł kurz z odrapanych ścian. Pieniądze, które miał uzbierane na
remont rozeszły się w styczniu, kiedy to przyszedł nowy wydatek – kupno samochodu
żonie, bo Mazdę 323 rozbił, dachując gdzieś pomiędzy Bydgoszczą a Gdańskiem. Był
zmęczony. Usiadł na sofie i otępiały wzrok wbił w ścianę. Stado myśli, jak tabun
- cholera, rusz się, zrób coś z sobą, zaraz wszyscy będą wracać...
Wszedł do kuchni, zaczął przygotowywać obiad. Jego wielka rodzina, która miała być
ostoją i pomocą w jego samotnym życiu, rozleciała się. Żona, jej trojka dzieci, jego
Jak to wykarmić? Samotność, jak zwykle, paraliżowała jego ruchy. Jego myśli
rozwiązania swoich problemów. Dzisiaj dowiedział się się, że firma zerwała z nim
kontrakt.
2
Uporczywie wracały wspomnienia, kiedy jego syn był głodny, a on nie miał co mu
dać. W uszach słyszał cichą prośbę dziecka – tata jestem głodny- . Te słowa ciągle
wbijały się jak igła w serce, i ściskały gdzieś w dołku. Już dawno powiedział sobie, że
Kaśka wróciła z pracy, prosto do kuchni, bez słowa, cóż codzienność. Ostatnio słyszał
od niej tylko, że nie jest mężczyzną, bo nie potrafi utrzymać rodziny, nie potrafi
zarobić na jej potrzeby. Nie sypiali razem już od bardzo dawna. Ona na łóżku, on na
podłodze na rozłożonym kocu. Czuł, że kogoś ma. No cóż, kobieta, nie pierwsza w
jego życiu, która wymaga tylko od niego, nie dając nic w zamian. Zawsze tak było,
kiedy nadchodziły ciężkie czasy. Pomimo wszystko kochał ją bardzo. Pamiętał czasy
kiedy kochali się całymi nocami przy zapalonych świecach, kiedy tęsknili do siebie
już po dziesięciu minutach rozstania. Przecież minęły dopiero cztery lata od ich ślubu
na miejskiej plaży w Gdańsku, bo ona tak właśnie chciała. No cóż życie nie czeka,
życie biegnie do przodu nie zważając na nic. Zmienia się z każdą chwilą, na dobre i
na złe. Wyjazd za granicę mógł być jakąś szansą uratowania jego małżeństwa.
Małżeństwa, jak się okazało, tylko dla pieniędzy, których jednak nie mieli.
3
-obojętnie do jakiego kraju... przelatują stronki z ofertami pracy. 4,85 funta na
godzinę..
– hmm przy 170 godzinach w miesiącu to daje ....824 funty, funt po 7 złotych ... więc
... razem 5771 złotych, toż to majątek. W końcu remont by skończył, trochę długów
pooddawał, i dużo można by zaoszczędzić. Żeby tylko dostać jakąś pracę. Marzenia
- o czym? Nie mamy o czym rozmawiać. Nie chce mi się z tobą gadać. Znów masz
-ja??? A ty?? Ciebie tu nie było?? Ty stałaś z boku i ciebie nie dotyczyło nasze
Życie??
„No właśnie, jakie nasze” pomyślał i wyszedł trząsnąwszy drzwiami. ”Tak się zawsze
Nogi niosły go same, byle gdzie, byle do przodu, byle jak najdalej. Z odrętwienia
obudził się dopiero cztery kilometry dalej, nad morzem. Cichy szum fal trochę
4
Następne dni upływały w oczekiwaniu na odpowiedzi. Wysłał ponad dwieście CV.
Przecież coś powinno przyjść. Dni ciągnęły się powoli. W powietrzu coś wisiało...coś
bardzo ciężkiego. Atmosfera napięta jak ...... Jak tu żyć? Zamknął się w sobie. O
poprzedniego życia.
-Z Kaśką?? Dobrze wiesz, że wszystko umarło zanim się narodziło. Nie mam
- Kto?? Ja?? No, nie, przecież wiesz, teraz mam Żabkę, przecież nie zostawię sklepu.
Gówniane dochody, ale są. Baśka nie może zostać sama, ale wiesz, ty jedź, dla ciebie
- a ty Adaś??
- Nie, ja nie jadę. Jeszcze mam dwa latka do emerytury i muszę to dociągnąć, a poza
tym, Beata nie poradzi sobie sama ze sklepem. Wiesz jak Żabka nas wali po rogach.
Wojtek znał to dobrze. Wcześniej też miał sklep w tej sieci. Własciwie najpierw miała
Kaśka, a z chwilą jej przejścia na stanowisko Partnera d/s Sprzedaży, on przejął ten
sklep, a potem został Partnerem d/s Ekspansji. To były bardzo ciężkie cztery lata, a
teraz, gdy stacił wszystko, może być tylko gorzej. Został sam z własną decyzją. Tu
5
Ostatnia pensja wpłynęła na konto. Trzy tysiące. Trochę tego, ale wszystko musi
Cisza uderzyła go w twarz. Jego słowa odbiły się tylko echem. Żadnej reakcji. Nawet
- ja z Krzyśkiem nie zostanę. Rób sobie co chcesz. Ja go nie chce. A ty i tak wrócisz
już teraz wiedział, że nie ważne, jak będzie, na pewno nie wróci.
- Powiedz mi jeszcze jedno. Czy będę miał do kogo, do czego wrócić?? Czy będę
Milczenie go zabiło. Słychać było jak cisza obija się o ściany pokoju. Już miał
przedszkola. Tak mocno go kochał, nikt nawet nie zgadnie jak bardzo. Popatrzył
jeszcze raz na dziecko z wielką czułością, jak mały zaczynał się bawić. Łza zakręciła
6
się w oku a żal ścisnął za gardło. Uciekł z przedszkola. Wybiegł, aby się nie
przeciwko centrum handlowe. Cel jego dzisiejszej wyprawy. Jedno z biur podróży.
- a dokąd pani ma? – Przecież on nie miał bladego pojęcia dokąd chce jechać.
- mam jedno miejsce do Londynu ale dopiero na jedenastego maja. Może być?
pomyślał Wojtek.
Odebrał swój Bilet do Marzeń. Bilet Ucieczkowy. Jeszcze tylko przetrzymać tych
jedenaście dni.
-Mamo zaopiekujesz się Krzyśkiem? Ja mam bilet już na jedenastego, i nie wiem
7
- Jeżeli ci się nie powiedzie, przyjeżdżaj do nas. Poradzimy sobie .
Takich słów oczekiwał właśnie od żony, ale cóż, może żądał za dużo?
Wrócił do domu.
długo.
Krzysiek, czernastoletni młodzieniec, którego uwadze nic nie uszło, wiedział co się
-czeka na dole.
cisza. Przynajmniej o syna nie musiał się martwić. Ponieważ nie dał żonie ani grosza
z ostatniej wypłaty, prawie nic nie jadł. Pewnego dnia, był tak głodny, że podebrał
dwie kromki chleba. Czuł się jak złodziej. Wszystkie pieniądze przeznaczył na
wyjazd. Czterysta złotych na bilet, 2100 wymienił na funty – cale 300-, nie wiedział
czy to dużo czy mało, a za resztę zrobił zakupy na wyjazd... zupki w proszku,
konserwy, chleb.
Dzień przed wyjazdem zaczął się pakować. Trochę ciuchów, jedzenie, menażka
Był gotowy. Kaśka wyglądała, jakby jej to wszystko, co się działo dookoła niej,
„Powiedz coś, powiedz, że będę miał dokąd wrocić”- myślał Wojtek- „tak bardzo Cię
kocham”
8
ROZDZIAŁ II
DROGA DO RAJU
walizkach. Poszedł na swój peron. Nie było za wiele ludzi. Przyjechał ponad godzinę
ręku wyglądał jak mężczyzna, który wie czego chce, jak człowiek interesu. Ale tak
naprawdę nikt nie wiedział co się działo w nim, w środku, jak bardzo się bał, jak
bardzo potrzebował jakiejś bliskiej osoby. Nie było nikogo. Usiadł na torbie, i głowę
zatopił w dłoniach. Łzy płynęły po twarzy. Myślał o rozstaniu, które właśnie przeżył.
Kaśka wzięła rano dziecko do przedszkola i powiedziała tylko – na razie – nic więcej,
wypełnił się młodymi ludźmi z bagażami. Czekali na ten sam autobus. Dużo ich, ale
i bagaże wylądowały w luku bagażowym. Wojtek okazał bilet, i zajął miejsce przy
otępiały strach. Serce waliło jak młot. Autobus zadrżał, kierowca włączył silnik.
Wojtek popatrzył ostatni raz dookoła, na Gdańsk, który tak bardzo ukochał, dla
dzieci, miasto, przyjaciół. To było takie trudne i tak bardzo bolało. Co teraz będzie,
jak będzie, nie wiedział nikt. Tępo patrzył w okno. Mijali znajome miasta, szare
9
Nie wiedział jak długo spał. Obudziła go cisza. Stali w jakimś mieście, na parkingu.
Przerwa.
przeciwko.
wychodzić z autobusu.
zmęczoną życiem. Jego dłonie były spracowane, silne, jakby nie należały do
- chodź wypijemy piwo, tu obok jest restauracja, i tak będziemy czekali na autobus z
Weszli do Sali restauracyjnej lokalu położonego obok parkingu. Sala jak sala,
10
- Waldek, możesz mi powiedzieć dokąd jedziecie? Z tego co zauważyłem wszyscy się
znacie.
- Wiesz, wszyscy jesteśmy z tej samej miejscowości, większość znała się już
- normalnie, podpisaliśmy umowy już w Polsce. Nie, nie wszyscy - zaśmiał się
- z tego co wiem, to mamy pracować w jakiejś fabryce z groszkiem czy coś takiego, a
Wojtek się zamyślił, „co tak naprawdę ja mam” – pomyślał - „przecież ja nie mam
nic”
Dopili piwo i wyszli na zewnątrz. Zapalili. Wojtek wciągnął głęboko dym w płuca,
- Waldek, a wiesz coś o możliwości zatrudnienia się tam gdzie ty? Może coś wiesz na
ten temat.
- Ja nic nie wiem, ale zapytaj się Elki, ona od nas zbierała paszporty i bilety. Ona
może coś wiedzieć. Ja gdzieś miałem numer telefonu do tego człowieka, który nam
- która to ?- Wojtek zapytał wystraszony. Czuł się wstrętnie, strasznie nie lubił prosić,
11
***
Któryś z pasażerów zaczął opowiadać, jak to ostatnim razem próbował dostać się do
Anglii, i właśnie w tym miejscu angielscy celnicy wysadzili go z autobusu, i nikt się
nim nie przejmował, że nie miał jak wrócić. Oczywiście odsiedział swoje na
posterunku, cała noc była jego. Potem jakoś pieszo dostał się do stacji benzynowej
oddalonej o 10 km, skąd musiał wrócić do Polski. Tym razem dostał się bez
najmniejszych przeszkód.
12
Po półtorej godzinie oczekiwania autobus ruszył. Jechał wolno i zaczął wjeżdżać ....
przez okno.
- koleją?
Już na brytyjskiej stronie autobus mknął autostradą ale coś było z nim nie w
porządku. Tylko co? Do Wojtka długo nie dotarło że autobus jedzie po „niewłaściwej
był ich ostatni przystanek przed miejscem przeznaczenia. Wojtek wysiadł żeby się
przyjechał po ludzi. Jacek – bo tak mu było na imię - nic nie obiecał. Mówił tylko, że
pracy jest dużo, tylko nie mają miejsca zakwaterowania, nie mają gdzie go położyć
- jedź do Londynu, spróbuj, może ci się uda, a w razie czego zadzwoń może coś
część wybrała się tak jak Wojtek, na wariata, w ciemno. Wrócił strach. Wróciły
obawy o przyszłość, która zaczęła się rysować w czarnych barwach. Ruszyli w stronę
Londynu
13
ROZDZIAL III
ZA PRACA
nieporządek, w Gdańsku czegoś takiego nie było. Był nieporządek,, ale żeby aż tak?
nagabywaczy.
Jacyś ludzie mówili cos do niego, ale Wojtek nie mógł ich zrozumieć. Mówili w
pytanie.- „Co??? Muszę walczyć”- odpowiedział sobie,- „weź się w garść, nie
poddawaj się już na samym początku”. Podniósł torbę i ruszył w kierunku wyjścia.
Zupełnie nie rozumiał co się dzieje dookoła niego. Nagle usłyszał za sobą znajome
glosy. Chłopaki z autobusu rozmawiali o jakimś hotelu, do którego trzeba się dostać.
Podobno tani.
14
- Cześć chłopaki, przez przypadek usłyszałem o czym rozmawiacie, słuchajcie ja
zupełnie nie wiem jak się ruszyć, dokąd mam iść szukać miejsca, mogę iść z wami? -
Wojtek zapytał.
pozwólcie mi iść z wami, nie martwcie się, mam trochę kasy ze sobą, wiec jakoś
sobie poradzę.
- ok. niech idzie, dajcie spokój chłopu, widzicie ze się zagubił, postawcie się w jego
sytuacji
Hotel był na Basewater, ale gdzie to jest? Jak tu się zapytać? Postanowili kupić plan
Każdy wziął swój bagaż i ruszyli. Szli uliczkami zapełnionymi autami, mijały ich
Pomniki, parki. W końcu dotarli do Hyde Park. Potężna oaza zieleni dla tego miasta.
- chłopaki robimy przerwę,, ja już nie daje rady z tymi tobołami.- usiedli na ławkach
15
nowego dla Wojtka. Do hotelu doszli około 16,00. podobno mieli mieć
funtów za tydzień z góry (dla nich tydzień kończył się w sobotę), wieloosobowych,
dwupiętrowe łóżka, szafa, maleńki stolik pod oknem i w rogu kabina prysznicowa.
nic więcej by się nie zmieściło. W jednym łóżku za zasłonami otaczającymi łóżko i
przyczepionymi do sufitu, ktoś spał. Jak się potem okazało obywatel RPA.
Recepcjonista wskazał im wolne łóżka. Wojtek zajął łóżko nad Bułgarem a Jerzy nad
Japonką. Wszyscy mieszkańcy byli w pracy. Wojtek rzucił torbę na łóżko, usiadł na
nim i wziął głęboki oddech. Pierwszy głęboki oddech w Wielkiej Brytanii. Ten
Wojtek poczuł się znacznie lepiej. Kawa zrobiona naprędce w pomieszczeniu, które
gazowymi ustawionymi dookoła, wzdłuż ścian, i tylko jeden zlew. Kanapki, które
16
piwie. Powoli poznawali okolice. Przyglądali się wielonarodowemu tłumowi, który
płyną w każda możliwa stronę. Twarze ludzi były jakże inne od twarzy, które znali.
jak w ulu. Jedna z pobliskich ulic wypełniona była sklepami prowadzonymi przez
Weszli do sklepu. Jaką sieć powinni wybrać? Czytali ulotki, niewiele z nich
dlatego tez wybrali tę sieć. Jak się potem okazało błędnie, ale skąd mieli to wiedzieć?
Wojtek oddał swój telefon do zdjęcia blokady sieciowej, następne 15 funtów. Jeżeli w
piwem, popalając marihuanę, pokój był zadymiony. Wojtek z Jerzym dosiedli się do
znał ten język. Wojtek wyniósł znajomość tego języka ze szkoły,, szkoda że nie
angielski, ale jak widać i ten się też przydał. Dowiedzieli się parę adresów agencji
17
***
Następny dzień zbudził ich promieniami słońca. Wojtek wstał dość wcześnie,
wykąpał się pod prysznicem, i wstawił wodę na kawę. Jerzy otworzył jedno oko.
Wojtek zrobił kawę, zjedli naprędce zrobione śniadanie z zapasów, które przywieźli z
Polski.
Chłopaków znaleźli w hotelu obok,, nie podobały im się warunki bo oni tylko na
jedna noc, a w hotelu w którym są teraz, jedna noc była troszeczkę droższa bo
- taaaa,, czekamy na kogoś, kto nas odbierze,, myśmy pracę załatwiali już w Polsce,
przez agencje, zapłaciliśmy 400 złotych od głowy, wiec ktoś powinien nas odebrać.
18
Jak się potem Wojtek dowiedział to ta pani Krystyna wielokrotnie zmieniała imię,, dla
jednej grupy była Krystyna, dla innej Wanda a dla innych jeszcze inaczej, tylko
- Ok, wy czekajcie my wyruszamy na łowy,, Za pracą. Jerzy a wiesz ze dziś jest 13??
to samo
dowiadywali ze nie ma pracy. Nie ma pracy dla nich, bo nie umieją angielskiego. W
którejś z kolei agencji Wojtek wziął się na sposób. Wziął aplikacje na zewnątrz i ze
słownikiem w ręku wypełnił, dla siebie i dla Jerzego. Wrócili z aplikacjami, kobieta o
cos się pytała w agencji,, Wojtek odpowiadał YES, i się ładnie uśmiechał, nie miał
Jerzy nie, bo powiedział ze jej nie rozumie. Powstał następny problem. Konto
bankowe. Kobieta chciała numer konta bankowego. „Cholera, jestem tutaj pierwszy
dzień i od razu pod górkę, konto bankowe, skąd ja jej wezmę konto bankowe”
19
I znów kilometry przed nimi. Zapadał zmierzch, gdy dotarli na dworzec. Po drodze,
nie marnując czasu, zaliczyli jeszcze kilka restauracji i barów w poszukiwaniu pracy.
Wszędzie słyszeli jednak to samo. Na dworcu jak to na dworcu, jak zwykle pełno
ludzi, zaczynali kłaść się pokotem do snu,, byle gdzie, byleby się trochę przespać.
Tutaj też tłumek wielojęzyczny,, ale tylko emigrantów z Polski, Czech, Słowacji.
rozmawiać z ludźmi, tego, co się dowiedzieli, nie da się opisać prostymi słowami, jak
Victorii krążyła opowieść jak to Polacy podjechali tranzytami i zabrali niby do pracy
z mieszkaniem 20 osób. Ludzie wsiedli ufając rodakom. Jak się potem okazało zostali
ostatnie pieniądze
- wszystkiego? 24 funty
- cos ty, skąd, pożyczyłem parę groszy na bilet,, tyle mi zostało. Podobno tu PRACY
Jak bardzo się mylił, jak bardzo, oni mieli przekonać się wkrótce.
20
Wrócili w hotelowe pielesze, hotelowe łóżko było zbawieniem. Wojtek wziął ciepły
prysznic zmywając z siebie kurz przeżyć dzisiejszego dnia. W stopach czół żar
przemierzonych kilometrów- cholera nie mogę chodzić,- pomyślał, nalał zimnej wody
wodzie. Poczuł ogromna ulgę. Delikatnie wytarł stopy, rzucił się na łóżko i zasnął
głosów i snuł się dym palonej marihuany i opary piwa. Do niego już nic nie docierało.
polskiego lata. W pokoju panowała cisza, Japonka spala, nikogo poza nimi nie było.
Zbudził Jerzego.
-Wstajesz? – zapytał.
- ale mnie bolą nogi, czuje się jakby mnie kto w nocy pobił a śniło mi się ze brałem
udział w maratonie.- Jerzy zrzucił z siebie kołdrę i zsunął się ze swojego łóżka
- która godzina?
- czekaj niech dojdę do siebie, a po tym cholernym nocnym maratonie mam dość –
Jerzy uśmiechnął się i włączył czajnik z woda. Po chwili po pokoju rozniósł się
kieszeni spodni zmiętą kartkę. – masz gdzieś mapę? Dawaj, zobaczymy jak tam
dojechać.
21
Szukali na mapie długo ale nie znaleźli. To miejsce było poza zasięgiem ich mapy.
Cholera nawet nie wiem w którym kierunku się poruszać – pomyślał Wojtek- Dobra
mieli dla nas ciekawe wiadomości. Wprawdzie nikt do nich nie zadzwonił ale dwóch
- gnoje nie chcieli oddać kasy za pokój, wiesz, jak przyjechaliśmy to ja założyłem za
późno i jakoś tak trzymali się razem. Już mi wtedy cos zaczęło śmierdzieć. Dzisiaj
około piątej rano cos mnie zbudziło, cholera, i całe szczęście, zobaczyłem jak się za
nimi drzwi zamykają. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem ze nie ma ich bagaży.
- trzeba było ich jeszcze skasować za fatygę - powiedział Wojtek i uśmiechnął się do
swoich myśli. Wiedział jeszcze w Polsce żeby trzymać się jak najdalej od Polaków,
ale żałował ze go nie było tam rano. W sytuacji, w której się znajdował nie miał
innego wyjścia, musiał komuś zaufać i znów instynkt go nie zawiódł, nie pomylił się
co do Jerzego. Wcale się nie dziwił że go nie chcieli zabrać ze sobą pierwszego dnia.
pracy?
22
- no właśnie dzwonili od Pani Krysi ze przyjadą o 12 i mamy się nigdzie nie ruszać.
Słychać było jak wszystkim spadł kamień s serca, atmosfera trochę się oczyściła po
porannych przeżyciach. – o 12?? – pomyślał Wojtek, cholera to trochę późno,, jest 10,
może ci się uda i pojedziesz z nami, dwie godziny cię nie zbawią a jest szansa.
godziny to dwie godziny.- Zapytał. Jerzy bez słowa wstał i wyszli, prosząc tylko
chłopaków o kontakt w razie czego jakby ktoś przyjechał wcześniej, Kafejka przecież
cholera zrozumiał z niej tylko tyle że się cieszą. Ale co dalej? Wydrukował list,
sprawdził inne ogłoszenia na stonkach pracy, znów wysłał parę CV. Szybko przerobił
swoje CV na dane Jerzego i jego tez powysyłał. Napisał szybkiego maila do żony, nie
miał wesołych wiadomości,, napisał tylko ze tęskni że ją kocha i będzie kochał. Nie
liczył na odpowiedz.
Wyszli z kawiarenki,, zatłoczony chodnik przez tłum przemieszczający się jak fala,
pocztowymi.
uroku. była dobrze zadbana, w wieku około 40 lat, wysoka, szczupła, z ładnymi
23
- nie,, zupełnie nie dawno,, całe dwa dni temu - Mężczyźni odpowiedzieli na uśmiech.
- macie prawo jazdy?, jesteście bardzo mili i w razie czego może wam pomogę,, mam
koleżankę, która ma znajomego z pizzerią. Może jakaś robota się znajdzie przy
rozwożeniu pizzy. Nie gwarantuję, ale może się uda. Macie a-zetke?-
- a-zetke? Co to takiego?
- aaa plan,, mamy, mamy – i Wojtek pokazał jej plan jaki kupił pierwszego dnia w
Londynie,
Iwona,, bo tak miała na imię,, zobaczywszy co Wojtek jej pokazał wybuchła gromkim
śmiechem.
- i mówisz ze masz plan Londynu??? – dalej nie mogła powstrzymać śmiechu – toż
to jest centrum, tylko malutki skrawek Londynu. Powinniście sobie kupić plan który
nazywa się A-Z tam jest wszystko. Ok dość tego gadania, śpieszę się do pracy,,
trzymajcie się chłopaki, nie dajcie się - i po wymianie telefonów rozstali się.
- fajna dupka, co? – Jerzy jeszcze raz obejrzał się za odchodząca Iwona
- no, niezła, jestem ciekaw czy jeszcze kiedyś się spotkamy - odpowiedział Wojtek.
Sytuacja z Iwoną znów wróciła wspomnienia domu, żony, najmłodszego syna. Tak
bardzo pragnął teraz przytulić żonę i powiedzieć jej że wszystko będzie dobrze, -
- co mówiłeś?
24
- nie, nic tak tylko sam czasami gadam do siebie,, wiesz jak jest. Jak człowiekowi
***
- jak to nie mogą? Jak długo dzwoniłeś do tej Krystyny zanim odebrała?
dokumenty, jak kurwa będę musiał wracać to zrobię takiego dyma ze mnie długo
popamiętają -
się spóźniali już półtorej godziny, a na telefon znów nikt nie odpowiadał.
Zaczynał znów czuć obawy, wracał strach. Koniec tygodnia znów trzeba będzie
wybulić następne 50 funciaków, w takim tempie jak nie znajdzie roboty to na długo
nie wystarczy kasy. Przed nim sobota i niedziela, pewnie wszystko będzie
25
- patrzę jak ten gość na przeciwko maluje ścianę, wiesz ze on maluje już chyba z pół
godziny w tym samym miejscu?? Jakby tak malował w Polsce to by go już dawno
pogonili
- hmm ma prace to ja szanuje,, pewnie mu na godziny płacą, jestem ciekaw ile zarabia
Telefon,, Wojtek spojrzał na telefon i odwrócił się. Jadą, będą za jakieś 15 minut bo
czas oczekiwania zapadła cisza,, każdy zatopił się w swoich własnych myślach, w
swoich kłopotach. Pukanie wyrwało ich z zadumy. Już są. Do pokoju weszło dwóch
mężczyzn, jeden młody, około 25lat drugi starszy, na oko w wieku Wojtka, obydwaj
dobrze ubrani.
- witam panów, - odezwał się starszy.- no cóż trochę się naczekaliście co? nie
martwcie się wszystko będzie dobrze. Jakoś sobie poradzimy. - Uśmiechnął się i
- Jest robota ale ...... –odezwał się po chwili – każdy z was będzie musiał zapłacić po
250 funtów
- jak to płacić? Myśmy płacili już w Polsce i tu trzeba znowu płacić?? My nie mamy
takiej kasy – wiesz,, w Polsce to była inna firma, a my jesteśmy inna firma,, nie
- W Polsce brali za pośrednictwo pomiędzy nami ale my tak naprawdę nie wiemy za
co oni brali kasę. Nam trzeba zapłacić za znalezienie pracy i tyle,, oni się z nami nie
- ale 250 funtów?? Skąd my mamy to wziąć? Przecież myśmy przyjechali tu do pracy
26
Wojtek pomyślał ze właśnie tym sposobem przepadła szansa na pracę u tych gości,,
spłacić po pierwszej wypłacie,,, aha i jeszcze jedno,, mamy miejsce tylko dla trzech.
Cala trójka nie miała problemu żeby wytypować osobę. Jurek, oczywiście że on, nie
- Jerzy, to co?? Wiesz my się znamy od dawna, razem się wychowywaliśmy, zgodzisz
się zostać?
płaciłem tak samo jak wy, przez tą samą agencję, i czemu to właśnie ja mam nie
- kiedy ja będę miał prace?? Ile będę musiał czekać ? – rzucił pytanie starszemu z
mężczyzn
- myślę ze do jutra a najdalej do następnego tygodnia,, nie martw się znajdziemy coś
dla was.
27
Jerzy w końcu po długich przekonywaniach wyraził zgodę, kiedy to starszy
mężczyzna obiecał że z opłaty odejmie pieniądze które musi teraz wyłożyć na nocleg
grobowa cisza.
***
Wojtek z Jerzym wrócili do swojego pokoju, tamten pokój został już zdany. Cisza
która objęła ich obydwóch wypełniła się obawami. Obawami o jutro.. Jutro sobota,
- niestety,, jeszcze nic nie wiem, nie mamy żadnego lokum dla ciebie, coś musisz
Odarci z resztek nadziei postanowili przejść się na spacer. Kupili piwo w pobliskim
sklepie i poszli do Hyde Park. Pogoda była piękna, słońce skłaniało się ku zachodowi,
ludzie wylegiwali się na trawie. Maj - a jak jest w Polsce? Pewnie dopiero wszystko
28
zaczęło rozkwitać, pąki zamieniać się w zalążki liści,, tutaj już wszystko było zielone.
- o jesuuuu!! Ale to piwo nie dobre,, a czytałem ze angielskie piwo jest rewelacja, cos
- jak to co, piwo. Ta czarna puszka mi się spodobała, volt ma odpowiednia ilość więc
wziąłem
Wojtek zaczął się dobrze przyglądać puszce i cos go uderzyło... nigdzie nie znalazł
jabola a nie piwo? - wyjaśnił Jerzemu z czego się śmiał – pierwszy błąd wynikający z
nawet zaczęło smakować. Zaczęli się przyglądać ludziom. Dużo pięknych młodych
grupa ludzi w rożnym wieku grała sobie w piłkę, gdzie indziej ktoś drzemał w cieple
obecność człowieka spokojnie szukały pożywienia. Wojtek dawno czegoś takiego nie
widział. Zdarzało mu się że dzikie zwierzęta w lesie nie okazywały przed nim strachu
a wręcz przeciwnie, ale aż do tego stopnia? To już nie chodziło o niego,, one się po
prostu nie bały ludzi. Ludzie spacerowali sobie spokojnie, bez zbędnego pośpiechu.
znaleźli drzewo, bardzo stare drzewo zamieszkałe przez elfy i skrzaty niedaleko placu
zabaw dla dzieci, po drugiej stronie zobaczyli kościół który opływał w przepiękną
29
słońca. Wojtek zrobił kilka zdjęć aparatem znajdującym się w jego telefonie. Warto
było,, widok był piękny. Na pobliskim stawie unoszone powolnym ruchem łap i nóg
unosiły się łabędzie, żywe i te ożywione – rowery wodne. Wojtek zauważył przystań
nikogo. Coraz mniej obawiał się zapytać o prace,, tych parę słów co się nauczył
Następnego dnia pozwolili sobie pospać, nogi Wojtka trochę się zagoiły. Jakoś to
- cholera wie, zupełnie nie mam pojęcia co zrobić, z jednej strony, przyjechaliśmy w
środku tygodnia, czyli trzy dni nam odpadły, potem jeszcze wczorajszy dzień tez
odpadł a wiec generalnie szukaliśmy pracy przez jeden dzień, Ty się chociaż
Bostonu do jakiejś fabryki kurczaków, i tam mają pracę i mieszkanie, ci od tej pracy
30
Zeszli na dół do recepcji i uregulowali należności na następny tydzień.
obrali kierunek. Szli i szli i szli. Metrem to było parę przystanków jednak pieszo,,,,,
daleka droga. Nie chcieli wydawać pieniędzy na luksusy. W końcu doszli. Zapytali
się jednego z wielu napotkanych Polaków – gdzie jest „ściana płaczu” – jeszcze
trochę przed siebie a potem w prawo – daleko? – nieee, nie całkiem,, przed tym
Na rogu ulicy zauważyli tłumek ludzi, podeszli bliżej,, przy sklepie z polska
była tysiącem ogłoszeń różnego formatu, kartki zapisane były na tysiące sposobów,
poszukiwane, poprzez dam czy szukam pracy,, tych ostatnich było najwięcej. Nagle
przez otwarte okno po angielsku, pomad polowa podniosła ręce – ty i ty. Wybrańcy
przewinęło się Wojtkowi przez głowę. To było straszne uczucie. Wyobraził sobie ile
NAS. Okrutna prawda to taka, ze jej po prostu nie ma i trzeba mieć szczęście żeby ją
dostać,, tak samo jak w Polsce, ale tu nie znal nikogo, nie miał się do kogo zwrócić o
31
Wieczorem zadzwonił Jacek – masz być w Peterborough w poniedziałek o 11,00 na
dworcu autobusowym, mam robotę dla ciebie - gdzie?? Przeliteruj mi to,, a masz coś
dla Jerzego?? – Nie, przykro mi,, bierzesz to czy nie?- pewnie ze biorę, będę w
poniedziałek.- Jacek się rozłączył. „Jak ja przekaże to Jerzemu, jak jemu dostarczyć ta
na Victorię, tym razem w trochę lepszym nastroju,, szedł sprawdzić jak jeżdżą
drugiej stronie ulicy, najpierw informacja. – „what time bus tomorrow” i podal
uśmiechnięta i miła osoba w okienku. Więcej się domyślił niż zrozumiał ze eleven to
jedenaście, i znów problem, nie będzie na jedenastą, skoro autobus wyjeżdża o 11,00.
- dobra ale bądź najwcześniej jak tylko możesz - w końcu zgodził się Jacek
dobre czasy, Mężczyzna był młody, zbyt młody na to jak wyglądał, odzież widać
dobrej jakości, brudna, śmierdziało od niego na odległość. Buty byle jakie założone
- nie niestety nie mamy - odpowiedzieli i uciekli. Uciekali długo przed tym widokiem.
32
***
trochę pieniędzy bo teraz już chyba zarobi. Zaraz z samego rana wysłał smsy do żony
i .... do swojej teściowej, to była jakaś szansa,, może ona jej przemówi do rozsądku,
płonne nadzieje jak się potem okazało, ale w tym momencie był pełen nadziei. Jerzy
chociaż kawałek tego historycznego miasta. Zdawał sobie sprawę ze jest niemożliwe
żeby zobaczyć całość, może kiedyś nadarzy się jeszcze okazja, ale na dzień dzisiejszy
chciał zobaczyć Tower Bridge, Trafalgar Square, Big Ben-a, Backingham Palace i
może cos więcej. Być w Londynie i tego wszystkiego nie widzieć to wstyd. Tyle
książek się o tym wszystkim naczytał a teraz miałaby go ominąć taka impreza?? Nie,,
Na stacji metra zastanawiał się jak się używa biletów, jakieś bramki, widział je na
filmach ale co z czym hmm, stał długie 5 minut przyglądając się ludziom, wkładali
- no pewnie.
mieli się gdzie chować,, nie tak jak w Polsce, w bruździe kartoflanej”- pomyślał. Na
peronie, jakieś 2 poziomy niżej dużo ludzi, wszyscy czekają, grzecznie, cierpliwie.
ale nieporządek taki sam. Wsiedli. Wojtek rozejrzał się dookoła, zaczął przyglądać się
33
twarzom pasażerów. Wielonarodowa masa ludzka stała w jakiejś apatii, ich nie
tłoczyło takie podniecenie jakie ogarniało Wojtka. Przekrój całego świata. Począwszy
drugie śniadanie. Starał się rozpoznać narodowość, język jakim się posługują. Hmm
to mogą być Polacy,, twarze szare, bez uśmiechu, zmęczone życiem, oczy
półprzymknięte w półśnie”.
- przepraszam czy wiecie może ile się jedzie do stacji aby wysiąść przy Tower Bridże
- zapytał po Polsku
padła odpowiedz. A wiec nie pomylił się. Przyjrzał się Jerzemu,, jakoś nie mógł
- Jurek, co jest?
- generalnie nic, ale .. wiesz.. obawiam się ze jak wyjedziesz sam nie dam sobie rady,
- i co ona na to??
- co?? Nic,, powiedziała tylko żebym się nie martwił, niepotrzebnie nie narażał i mam
wracać najszybciej jak się da bo dawaliśmy sobie rade wcześniej to i teraz sobie
damy.
- wiem,, jest złota,, ale jej się należy od życia cos więcej niż to co ma w Polsce, a za
Trochę się pobujałem bo pracowałem w Niemczech w stoczni, ale się urwało. Mamy
34
troszkę odłożonego grosza na mieszkanie ale jeszcze dużo potrzeba – powiedział ze
zostawić rodzinne na długo. Cholera czasami mam dość. Jak robiłem w Niemczech to
żonki nie widziałem i pól roku.- zamilkł – czy tam na górze nikt sobie nie zdaje
sprawy ze tak naród nie może żyć?? Nie można go tłamsić bo cos wybuchnie? –
- wiem ze najgorsze jest uciekać z własnego domu bo ci tam źle, ale co zrobić, ten
kraj jest chory, myślę ze dla niego nie ma już ratunku,, sprzedadzą go razem z
do Niemiec ale powiedziałem ze nie, nie chciałem, rozumiesz to? Debil ze mnie.
Jeszcze wtedy liczyłem na zmiany. W czasach MKZ pracowałem piętro pod Wałęsą,
Młodej Polski zostali radnymi, zapominając o kolegach którzy razem z nimi odwalali
tą robotę, zobacz teraz ,, spróbuj coś załatwić w Urzędzie w Gdańsku... wszyscy maja
duże kieszenie i każdy chce. Nic bez tego nie załatwisz. A z czego żyć? Z czego dać?
wyrobić 1200, podatek, ZUS, cholera nie zarabiasz a musisz zapłacić. Wykończyli
wiele dobrych firm, a wielu ludzi pozbawili pracy i chleba. Nie ma nawet o czym
mówić. – rozgadał się Wojtek, krew w nim zawrzała na wspomnienia dawnych lat,
dawnych przyjaciół i kolegów, Darek Kobzdej, który już nie żyje, Bracia Stefanscy,
Jasiu i Zbyszek, bo Jacek został zabity pod „Katarzyna”, „Pistolet”, o którym nie
wiedział nic, przypomniał sobie noc ogłoszenia stanu wojennego spędzona w jednym
35
Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i czołg stojący
zobaczysz ten czołg kiedyś znów wystrzeli w walce o wolność Gdańska. Przypomniał
sobie jak go dzielnicowy okładał pałą żeby wydał kolegów, bo został złapany na
NIC ALE ZA TO MAMY SOCJALIZM (nie mógł sobie przypomnieć imienia autora
tego rysunku – Zygmunt tak chyba się nazywał) i pomyślał że czasy się niewiele
DEMOKRACJĘ. Setki osób na które kiedyś patrzył z podziwem teraz winił o swoje
krzywdy. Za krzywdy kraju, miasta, które ukochał. Polska zdążała w tym samym
kierunku od dziesięcioleci. Gdańsk schodził na psy gdy w tym samym czasie Gdynia,
młode miasto z niecałą 100 letnia tradycja, rozwijała się prowadzona twarda ręką
otwarte?? Pewnie ostatni zgasi światło, albo ruskie zajmą miejsce osób które
wyjechały. Wejdą jak do siebie, tak samo jak 16 września 1939 roku tylko bez broni i
za naszym pozwoleniem.
niego jakby z oddali. „Po jaka cholerę ja o tym myślę,, co to zmieni? Dwadzieścia lat
się nic nie zmieniło wiec nie ma po co tam wracać,, tam może być tylko gorzej,,
36
Na zewnątrz uderzył ich blask słońca, piękna pogoda, taka właśnie jaka by sobie
wymarzył na wczasy i wycieczkę z żoną. Ale niestety nie można mieć wszystkiego.
Wojtek spojrzał przed siebie. Po drugiej stronie ulicy ujrzał potężną budowle
- czy wiesz ze Tower jest otoczona kilkoma rzędami murów i fosą a jej wysokość
sięga 30 metrów?, –zapytał - grubość murów wynosi 3,6 metra, warownia ta była
siedzibą królów angielskich. W tej twierdzy powstała mennica, skarbiec, arsenał broni
oraz obserwatorium. Skarbiec znajduje się w Białej Wieży - White Tower i nosi on
legenda. W tej twierdzy znajduje się sześć kruków. Legenda mówi, że jeżeli opuszczą
one kiedyś Tower of London, Londyn zginie. Aby tak się nie stało spętano im
skrzydła i są pilnie strzeżone – tyle wiedział z książek ale jej ogrom zobaczył
pierwszy raz. Obydwaj nie mogli się ruszyć z wrażenia. Droga prowadziła w kierunku
„Glasgow” i oczom ich objawiły się wierze Tower Brigde. Poprzez nie mogli widzieć
wierzę ze słynnym zegarem Big Ben. Byli w samym sercu Londynu. Wielu marzyło o
takich widokach lecz nie dane im było tego zobaczyć, oni dostapili tego zaszczytu.
Wojtek chłoną widoki z otwartymi ustami. Oczyma wyobrażni już widział wielkie
nabrzeżach. Słyszał śpiew wiatru grającego na fałach, szotach czy wantach. Łopot
zwijanych żagli jak łopot skrzydeł brzmiał w jego uszach jak dawno zapomniana
muzyka.
37
- Jurek, chodź idziemy na most, chce popatrzeć na ten ogrom z góry – powiedział
Podobno widać z niego cały Londyn, ale na razie musiał im wystarczyć Tower
widać było rużnicę w pływach wody. Zielone od alg i glonów morskich schody
głos Jerzego
- wracamy??
się dookoła nich. Dopiero teraz do Wojtka dotarło jak samotnie i jak bardzo
opuszczony musi się czuć Jerzy. Nie umiał mu pomóc. Jerzy musiał radzić sobie sam,
Wojtek najpierw musi zadbać o siebie, Wracali w ciszy, otoczeni przez normalny
szum metra.
nadzieją. Jednak nie. Smsy były od teściowej. „Gratuluję znalezienia pracy, mam
nadzieje ze ci się uda, uważaj w tym Peterborough bo tutaj piszą nie ciekawie o tym
mieście,, tam jest mafia polsko-litewska, niby załatwiają prace, a ludzie nie widza
38
wprowadziła zamętu w jego radości, potęgując strach. „Eee tam mały nie jestem, nie
w takich sytuacjach dawałem sobie rade, jeżeli wróg jest realny to będzie dobrze” –
dodawał sobie otuchy. Teściowa należała do osób które chcą pomóc ale nie chcą się
informacji, pewnie i tym razem przejrzała Internet. Wojtek był jej bardzo wdzięczny.
39
ROZDZIAL IV
Znalezione marzenia
wstał, wykąpał się, wypił kawę. Ciągle nie mógł uwierzyć ze wyjeżdża do pracy.
Ciągle zastanawiał się jak to będzie, czy naprawdę ma uwierzyć w swoje szczęście.
Wstał Jerzy.
Szli na Victorię wolniej niż zwykle, ciężko było im się rozstać, wiedzieli że
prawdopodobnie już więcej się nie zobaczą. Pieniądze, które Wojtek odebrał za
niewykorzystane noclegi pozostawił Jerzemu było tego 50 funtów, może i nie wiele
- Tobie się bardziej przydadzą niż mnie, może pozwolą ci znaleźć prace i jakoś
przetrzymać
- eee ja nie wierze ze coś znajdę, pewnie będę musiał wracać, mnie tak angielski nie
- przestań, po prostu zacznij udawać i wyłapuj słowa które znasz, to musi zadziałać –
Wojtek przypominał sobie poranną rozmowę. Teraz szli w milczeniu. Mieli dużo
Na dworcu tłok jak zwykle, ludzie siedzieli i czekali na swoje autobusy, które
odjeżdżały co chwilę w innym kierunku Wielkiej Brytanii. Obaj nie lubili rozstań,
pożegnali się szybko, męskim uściskiem dłoni. Wojtek jeszcze chwile patrzył za
40
odchodzącym Jerzym. Zdał sobie sprawę ze znów zakończył jakiś etap w swoim
życiu i znów pozostał sam. Tam, na Victoria Couch Station, widział Jerzego po raz
ostatni. Autobus podjechał pół godziny przed planowanym odjazdem, znów bagaże
wylądowały w luku bagażowym, znów droga przed nim. Tak naprawdę nie wiedział
Peterborough.
Prawie całą drogę przespał, gdy się przebudził jakoś na migi poprosił kierowcę o
w razie czego już wiem gdzie szukać pracy. Nikt na niego nie czekał. Przedzwonił do
Jacka i okazało się ze Jacek będzie za pół godziny. Co zrobić z czasem? Jak zwykle
Wojtek miał dużo czasu do zastanawiania się nad swoimi decyzjami. Czy podjął je
- już idę
Wojtek pozbierał swój bagaż i poszedł na góre. Jacek podszedł do niego wraz z
- to jest mój syn, cześć Wojtku,, jak tam podroż,, jak podobał ci się Londyn? –
- chodź z nami, bo musimy odebrać jeszcze dwie osoby z dworca kolejowego a potem
pojedziemy dalej.
41
Na dworcu kolejowym Jacek wyjął dokumenty do podpisania, wszystkie w języku
angielskim
- to jest umowa o pracę, na rok i wcześniej nie możecie jej zerwać, tu jest aplikacja do
mam to jest około 200 funtów, jak ci to wszystko zapłacę nie będę miał za co przeżyć.
- hmm ok. – po chwili zgodził się Jacek - daj 125 a resztce zapłacisz jak dostaniesz
pierwsza wypłatę.
Wsiedli i ruszyli w nieznane - dla Wojtka. Jacek wyjaśnił po drodze ze parę bardzo
musza odstawić do Kings Lynn, Wojtek natomiast pojedzie do Spalding. Dla Wojtka
się ze Jacek wcześniej mieszkał niedaleko Wojtka,, wcześniej,, w Gdańsku, - „to było
granice miasta.
Kings Lynn.
42
Po półtorej godziny osiągnęli kres podroży,, przystanek na dłużej. Pinchbeck. Mała
wioska niedaleko Spalding. Barak wyglądał nieźle. Jacek wbił kod do zamka i weszli
- wszyscy są w pracy, wrócą dopiero wieczorem, twoj pokój jest po prawej stronie.
Wejdź i rozpakuj się. Rozejżyj się po domu, living room jest na górze, kuchnia też.
Tyle z instrukcji. Jacek odjechal. Znów cisza, znów czas na myślenie. Dom był jak
leżący wierzowiec, długi i jedno pietrowy. Na parterze 7 pokoi, dwie toalety, dwa
Jego pokój to mała klitka 2m X 3,5m z jednym piętrowym łóżkiem, szafą i małym
stolikiem w rogu. Dolne łóżko już bylo przez kogoś zajęte. Wielkość pokoju mu nie
przeszkadzał, żył nadzieją że będzie lepiej, przez cały czas nie miał nic, był gościem
Wojtek, nie chcąc kręcić się po pokoju w którym już ktoś mieszka, zostawił swoje
torby w pokoju i wyszedł na zewnatrz. Nie lubił pakować sie do kogoś z butami,
jeżeli go wcześniej nie pozna i nie uzyska jego aprobaty. Budynek mieszkalny
Usiadl, zaczął pisać smsa do żony. „tak naprawdę co ja mam jej napisać? Jeszcze nic
nie wiem, wiem ze jestem na miejscu, ale co dalej?” pomyslał. „napisać że tęsknię?
Właściwie po co, dla niej to pewnie nic nie znaczy, jej to wcale nie potrzebne,, jej są
potrzebne pieniadze, to wszystko co ona chce. Jak tam Kajtek?” – łzy znów popłyneły
po twarzy. Przesiedział przy tym stole ze dwie godziny gdy obok niego zatrzymał sie
43
- Wojtek!! – usłyszał – nareszcie jesteś. Zobaczyl Waldka wysiadającego z vana –
- Cześć Waldek – Ucieszył się, widząc jakąś znajomą twarz – tak, dałem radę, jakoś
sobie poradziłem.
- jak jest zobaczysz sam, pracujemy na marchewkach, przejebane ale daję radę. Do
roboty dojeżdżamy prawie do Kings Lynn, prawie 2 godziny dojazdu, za które nikt
nie płaci.
- aż dwie?
- no,, Elkę poznałeś w autobusie i Anita. Pewnie ją też widziałeś. Zaraz przyjdą na
Wojtkowi. Część osób pamietała go z autobusu, ale on nie potrafił przypomnieć sobie
- Cześć Wojtek jak dojechałeś?- usłyszał głos za plecami, powoli odwrocił się. Za
nim stala Ela z Anitą. Anita.... potężna kobieta z ciepłym uśmiechem i z dobrocią
wypisaną na twarzy.
44
- miło mi – Uśmiechnał się – jakoś dołączyłem do was jak widzisz, trochę zmęczony
- pewnie, chory nie jestem a przydałoby sie przepłukać trochę gardła po podróży.
pod scianami lodówki i półki z alkoholem. Duży wybór piw i tak rożnych gatunkach
że długo zastanawiali się nad wyborem. Wzięli cztery piwa i podeszli do kasy. Za
kasą stał Hindus w starszym wieku, przywitał ich z usmiechem na twarzy. „hahaha”
zaśmiał się Wojtek sam do siebie,, już teraz wiem dlaczego Hasim, chociaż on wcale
Puszczy”.
- za dużo masz kasy? Ja w piątek dostanę już pierwszą wypłatę za zeszły tydzień a ty
musisz jeszcze conajmniej dwa przeżyć, nie przejmuj sie damy rade. Poradzimy
sobie.
ławce i rozmowy o przyszłości trwaly do wieczora. Wieczór był ciepły jak cała
były zielone jak w środku lata. „Jestem ciekaw czy tu jest tak co roku, cicho, zielono”
– o czymś takim marzył w Polsce. Poszli do domu o zmroku. Okazało się że dolne
45
łóżko w Wojtka pokoju zajmował Waldek. „Dobrze,, dogadamy się jakoś” –
pomyślał, i jednak wysłał smsa do żony że już jest na miejscu i że tęskni. Położył się
spać.
Spał ciężko sniąc o spokojnej pracy, dużym domu, o calej rodzinie żyjącej spokojnie,
bez kłutni o każdy grosz, bez dyskusji na co wydać pieniądze, na chleb czy na
46
ROZDZIAL V
Obudził się ,, w domu panowała cisza. Nikogo nie bylo. Słońce przygrzewało
znajdowal sie „dom kultury” i oczywiscie pub. Zajżał przez okna ale ciężko było
niego.
- good morning- odezwal sie Wojtek – I looking ……..- zaciął się - własciwie sam
Krecil się dookoła półek i w końcu zauważył..... papier listowy. „Chyba czas napisać
cholery wszystko dobrze? O tyle dobrze ze mam dach nad głową i jakiś adres, na
który można wysyłac listy. MOŻNA WYSYŁAĆ ale czy bedzie chciała coś napisać?
– podarł kartkę. To wszystko nie ma sensu. Przeciez nie mam pracy,, nie mam
pieniędzy które mogę jej wysłać. A w tej chwili to bylo najważniejsze. I znow czas
- w końcu, zlitowali sie chyba nademną, kasa mi sie kończy a za coś trzeba życ.
47
O godzinie 5,15 rano pobudka, cieżko wstać o tak wczesnej porze. Szybka kąpiel,
obecnosci i jazda. Hej ho, hej ho,, do pracy by sie szło – chciało mu sie śpiewać.
Podróż do pracy trwała ponad godzinę, zaczynali o 8,00 jednak na miejscu byli już o
7,30. Carrots factory – zakład składał sie z potężnej hali podzielonej na parę
mniejszych odcinkow. Pierwszym takim etapem obróbki marchwi była jej selekcja,
ktore zamiast nabojów pchało się marchewkę i maszyna robiła z nich frytki. Maszyna
obracała się dość szybko i Wojtek nie nadążał uzupełniać po kolei dziur, często
- faster, faster- usłyszał za sobą głos – za nim stał team leader i obserwowal prace
Wojtka.
O 16,00 zakończyli pracę ale okazało się że jeszcze muszą poczekac na innych którzy
krzesla dookola. Posiłki jadło się na kolanach bo nie było żadnych więcej stolikow.
wysiadaniu
cholera 14 godzin. A za 7,5 płacone bo za przerwy nie płacą i ten cholerny dojazd.
48
Dzisiaj Wojtek nie mial ochoty na telewizję. Szybka kapiel i spac.
szarpnieciem
sklepow.
-do jakiego sklepu idziemy? - zapytał Wojtek – do lidla bo tam najtaniej - padła
odpowiedz.
nagle Wojtek poczuł się jak w domu, dookola slychac bylo polski język, na parkingu
znalazł kilka samochodow z polską rejestracją. Waldek robil zakupy. Wielkie zakupy.
Puszki mięsne, puszki z gotowymi potrawami, puszki z piwem, puszki.... puszki ...
- ty ,, kto to bedzie nosil?? Kawal drogi przed nami – Wojtek sie załamał. Waldek
trochę tego przebrał ale i tak torba była ciężka. W drodze powrotnej ręce im się
urywaly od ciężaru zakupow. Autobus tam jeździł, bo zatrzymali się żeby odpocząć
na przystanku autobusowym, ale nikt nie wiedział ile kosztuje. Nie chcieli ryzykować.
49
Wieczorem imprezka na świerzym powietrzu, wszyscy wisieli na telefonach,
weekend. Rozmowy do Polski były najtańsze,, tylko 2 pensy, więc wszyscy korzystali
- co jest czego siedzisz taki smutny? – odezwała sie ciepłym głosem, odkładajac
- a wiesz tak mysle o domu, o moim synku. Pamiętam jego pierwsze kroki bo Kaśka
była wtedy na kursie w Brzedni, pamiętam jego głos, chcesz go zobaczyc?? – Wojtek
najmłodszy syn Kaśki z jej ostatniego małżeństwa, Aleksander, który nauczył Kajtka
tych słów. Wojtkowi łzy ścisnęły gardło i więcej nie chciał mówić, bo głos by mu się
załamał. Pociągnął duży łyk wina, które zaczynało mu smakowac. Ela wyczuwając
nastrój Wojtka, nie odezwala sie ani słowem. Siedzieli tak milcząc i popijając Cidera.
- nie, nic nie znalazłem, rozmawiałem z żoną, wracam. Żona powiedziała że nie ma
sensu żebym się tłukł po świecie. Jak będziemy razem to sobie poradzimy. Może
- przepraszam Cię Jurku że nie umiałem pomóc, sam byłem dopiero 2 dni w pracy,
też nie mają roboty. To była ściema, ale mam dach nad głową.
50
- Wojtek, nie martw się, dasz radę, tak zadzwoniłem żeby się dowiedzieć jak ci się
będziesz już w domu, powiedzieć swojej żonie że jest najlepszą żoną na świecie.
Wojtek odłożył telefon. Zmrok nadszedł szybko, odsłaniajac niebo usiane niezliczoną
***
Nastepny tydzien potoczył się już przyspieszonym tempem, praca dom, praca
dom,praca dom. Tyle godzin spędzał w marchewkach ze czasami myslał już że nigdy
nie weźmie żadnej do ust. W zakładzie Polacy byli traktowani jak ludzie gorszej rasy,
Wojtek szczęśliwym trafem nie pracował już na ”batonie”. Dostał nowe, zaszczytne
stanowisko na „Łoszu”, stał przy taśmie i wybierał starą, zbutwiałą lub nadgniłą
marchew. Pewnego dnia, gdzieś pod koniec tygodnia Wojtek usłyszał za swoimi
plecami głos,, znajomy glos. Wojtek obejżał się, ujżał Litwińca z „batona”, który
słów z których zrozumial tylko jedno – Litwin nie chciał żeby Wojtek przyszedł do
51
niego bo jak go nazwał Litwin – jest Lazy – leniwy. W Wojtka jakby piorun strzelił.
- nikt ci dawno nie przypierdolił co? – Litwin jakby zrozumial o co chodzi Wojtkowi
indywiduum.
- no to i dobrze, nie będzie mnie jakiś taki poniżał tylko dlatego że przyjechałem tu
trochę zarobić. Ja się nie dam zastraszyć. Co to jest do cholery,, obóz karny?? To jest
Nagle zobaczył idącego w ich stronę Indora – tak nazywali superwajzora fabryki ze
Wojtku i zaczął coś wykrzykiwac do niego. Koledzy stojący przy taśmie, wyjaśnili
Wojtkowi, że nie może mieć zegarka na ręku – go home, go home – wydzierał się
Indor. Wojtek popatrzył na dwie angielki pracujace w pobliżu. Jedna miała na ręku
zegarek a druga kolczyki. Ich też nie wolno było mieć, „do nich się nie przyczepił
52
szybko się odwrócił i w dalszym ciagu udawał że cieżko pracuje. Trafił. Prosto w
głowę. Zapanowała wielka cisza bo nikt nie zauważył co sie stało a Indor się darł.
Wojtek zatopil sie w swoich myslach. Nie wiedział czy warto było, ale był pewien że
własnym oczom nie wierzył – całe 9 funtow. Potrącili za fartuch, kalosze, resztę
kupił kartę telefoniczną, tak żeby móc dzwonić do Polski na telefony stacjonarne za
grosze i doładował konto. „jakoś przeżyję, mam jeszcze zupki chińskie z Polski, więc
będzie dobrze” – próbował się uspokoić, ale praca nie szła mu przez cały dzień.
Rano wybrali się na zakupy, tym razem Wojtek pilnował Waldka żeby nie szalał, bo
wywalić bo jak twierdził, nie nadawały się do jedzenia. Wojtek zbieral te puszki, i
- no właśnie o to chodzi, ja się muszę nauczyć angielskiego, bez języka jesteś jak
- jak to nie masz glowy, jesteś jeszcze młody, szybko się nauczysz, tylko trzeba
53
- no cos tam mam, a co chcesz??
- cholera zostalo mi tylko te 9 funtow które zarobiłem, a widzę książkę dla mnie –
Wojtek znowu się cieszył,, lubił się uczyć i nauka nigdy nie sprawiała mu za wiele
Kaśki i o dziwo otrzymal pierwszego smsa. Kaśka napisała sucho ze u nich wszystko
w porzadku a Kajetan zdrowy. Suchy sms suchym smsem ale to było cos co
podnioslo go na duchu. Rozpaliła sie nadzieja że może jeszcze nie wszystko stracone.
Pewnej nocy gdy czół się bardzo samotny, internet przestał działac. Próbował
wysyłać smsy, ale nic nie wychodziło. Załamał się. Nie mógł zasnąć. Rano przyszła
wiadomość. „ Nie przysyłaj mi smsow bo nie mogę spać” – do cholery,, to nie moja
Zaczely sie dni intensywnej nauki, bo pracy było tyle co kot napłakał, dwa,
trzy dni w tygodniu. Pieniadze też były marne. Na jedzenie, po potraceniu za transport
odkładał starając się wydawać tylko na najważniejsze potrzeby, opłacic Home Office-
54
- nie, nie jest źle ale wiesz, ich znam od dziecka i chcieliśmy być razem a zwolniło się
- a skąd miałeś wiedzieć,, trzymasz sie na uboczu z nosem w książance, wiec nikt ci
nie powiedział. Oni chyba nie umieją z tobą rozmawiać. Chyba się ciebie boją
- boją się??- Wojtek zapytal zdziwiony – nagle zauważył ze tak na prawde to z tych
- dobra Waldek rozumiem cię, nie ma problemu, a i mnie będzie lepiej. Przyda się
odrobina samotności.
- ooo wszelki duch Pana Boga chwali, kogo tu dobre wiatry przygnały. Cześć Jacku,
dawno cię nie widziałem – ucieszył się Wojtek.- co cię do nas sprowadza?
55
Wojtek otworzyl pokój i zaczął zbierać swoje rzeczy porozrzucane po całym pokoju.
będziecie spali razem, hmmm chciałem powiedzieć, mieszkali razem – poprawił się
Jacek widząc wzrok Wojtka. Wojtek nie lubił zawierać nowych znajomości, od
niepamiętnych czasów przyjaciół sobie sam wybierał, to samo tyczyło się kolegów i
- dobra Jacek damy sobie radę – powiedział - gdzie chcesz spać? Ja śpię na górze ale
Wojtek pierwszy raz tak na prawdę przyjżał się Norbertowi. Młody człowiek, typ
- na pole?? Coś ty, na jakie pole, tu nie ma żadnego pola, skąd jesteś z Polski?
- z Częstochowy,, u nas się tak mówi jak wychodzisz na zewnatrz - Norbert się
usmiechnął
Wyszli z pokoju.
56
- gdzie?? Znów marchewki?? Zbiorka o 6,00?
- tak - odpowiedziala Ela i schowala się w swoim pokoju, ktory zajmowała razem z
Anitą.
Mężczyźni wyszli na dwór,, na pole, jak to określił Norbert. Wojtek zapalił papierosa.
Norbet coraz bardziej podobal sie Wojtkowi, nie był za rozmowny, gadatliwy, co
wewnatrz.
Rano, Wojtek wstał, ogolił się i szykował do pracy. Norbert spał jeszcze w
najlepsze.
- ee nie, nie chce mi się, odpocznę sobie parę dni, nie jadę do żadnej roboty -
cóż, nie chce niech nie jedzie. Kierowca ruszył ze zgrzytem skrzyni biegów.
walczę o każdy dzień pracy a ten tak po prostu sobie nie idzie? Coś tu nie gra. Ale
skoro był tutaj wcześniej zna Tracy, pewnie i angielski zna dość dobrze”, fakty same
57
marchewkach – pomyślał. Postanowił z nikim nie dzielić się swoimi wnioskami, z
resztą nie miał z kim, Waldkowi przecież nie powie bo Jacek to jego kumpel. Tym
razem podróż minęła szybko. Znow został wysłany na „Łosza”, praca dla niego
stawała się lżejsza,, pracował automatycznie. Przy taśmie, na przeciwko niego stały
- cześć Wojtek – powiedziała – co się tak patrzysz jakbyś mnie pierwszy raz widział i
chciał zjeść. Wojtek zamknął rozdziawione usta ze zdziwienia, - niewiele się pomyliła
– pomyślał
– nie patrz tak na mnie, jechaliśmy przecież tym samym autobusem, siedziałam zaraz
- Ania
Cały dzien pracy przygladał się Ani, zagadując Gośke, bo ją jakoś przecież znał.
Śmiali sie przez cały czas pracy, wspominając podróż. Dzień minał szybko,, o dużo
za szybko.
Norbert nie jeździł do pracy aż do końca tygodnia, cztery dni. Wojtek zapytał
się ktoregoś dnia, jak to jest że nie jeździ do pracy, jednak odpowiedź była ta sama.
Nie chce mu się. Zaczęli spędzać ze sobą coraz więcej czasu. Znaleźli wspólny język.
Angielski. To było to co Wojtkowi było potrzebne. Któregoś dnia Norbert zapytał się
58
- na oknie? Gdzie? Aaaaaaaa...- Wojtek zaczał sie smiać - mój słownik który wziąłem
poszukiwaniu pracy w Norwegii, parę lat temu i teraz przez zupełny przypadek
zabrałem je ze sobą.
- ty jesteś zupełnie szurnięty - zkwitował Norbert. Wojtek śmiał się z własnego błędu.
telefon u Beaty i Adasia w sklepie. Wojtek uslyszal glos Kajtka. Łzy ciekly ze
wzruszenia po twarzy, nie potrafił wykrztusić nic innego niż Kajtuś,, Kajtuś. Kajtek
sluchawkę.
Rozmowa się nie kleiła, Kaśka odpowiadała na pytania ale ... tylko odpowiadała.
sprawdziły. Norbert nie będzie jeździł na marchewki,, zostaje w biurze. Może nie na
szanse rozwoju, szanse na lepsze życie. Pracy nie było za wiele, Norbert powiedział
mu że jest taka możliwość, może mieć wiecej pracy ale...... musi mieć samochód.
59
Musi miec transport bo agencja nie ma takich możliwosci. Przed Wojtkiem nastepny
Zaczął szukać w gazetach, sprawdził ceny,, musi uzbierac ok 200 funtow, kupa kasy,
ma. W nastepnym tygodniu znów rozmawiał z Kaśką, powiedział jej że na razie nie
przyśle pieniędzy, bo ich nie ma, opowiedział o swojej sytuacji. Ile zarabia, że
jaki efekt to przyniesie. Wiedział że znów nie będzie miała czasu dla niego w
w ogłoszeniach, ale nie miał na niego pieniędzy, i tak prędko by nie nazbierał.
- nie wiem, chyba zaraz a co? Chcesz jechać ze mną? – Tomek podniósł wzrok znad
silnika.
Tomek niechętnie się zgodził. Wojtek usiadł, odpalił silnik. Tak dawno nie siedział za
STRONIE, lewej stronie. Siedzenie po przeciwnej stronie niż był przyzwyczajony nie
przyprawiło Wojtkowi wiele problemów, szybko nauczył się zmieniać biegi lewą
60
Wojtek ruszył, skręcił w prawo i nagle zauważył że pojazd jadący naprzeciwko niego
Dojechał w końcu na parking przed centrum handlowym i zaparkował. Był zły sam na
drzwi.
natomiast zaczął pomagać Wojtkowi w angielskim. Nie było wieczora żeby Norbert
nie odpytał go z pracy domowej. Wojtek postanowił zapisać się do szkoły. Szkoła,
Ledwo wydukał co chciał, chciał się uczyć. Recepcjonistka sprawdziła paszport i dała
61
Lekcje zaczęły się w poniedziałek. Klasa i jakieś 20 osób różnej narodowosci,
-my name’s Rose, and let me know your name, please - i wskazala na Wojtka.
- Hose, Marianne, Jacob. Wszyscy po kolei zaczęli wymieniać swoje imiona. Zaczęła
rozumieć o czym mówią. Jednak te lekcje z Norbertem dużo mu dały. Powoli zaczął
wyprzedzać klasę z materiałem bo poświecał dużo czasu na naukę, poza tym miał
Norberta. Pomimo tego ze jego klasa miała zajęcia tylko dwa dni w tygodniu
pokonywał co wieczór pieszo 4 mile aby być w szkole. Rose czasami miała go dosyć
Wojtek z checią zaczął pomagać Portugalce w wieku ok 55 lat. Było z nią duzo pracy
bo nie znała podsatawy, nie znała alfabetu i od tego zaczał ją uczyć. Pomagał jej
do internetu. Znów zaczął wysyłac swoje CV, wysyłac e-maile do Kaśki opisując
Lato 2004 roku było przepiękne. Słońce grzało jak w najpiękniejszych latach
Wojtkowej młodosci, kiedy to lato bylo lato a zima byla zima. Wolny czas Wojtek
całego wieczora, po to tylko aby się osłuchać z językiem. Do domu obok ich hostelu
wprowadzili się Białorusini i 3 Ukrainki. Wojtek zaprzyjaźnił się z nimi i dużo czasu
62
karty. Oni pracowali w polu przy truskawkach, więc byli bardzo zmęczeni ale
wieczory poswiecali na odpoczynek. Wojtek wolał ich towarzystwo, nie bylo tam
żadnej zawici, zazdrosci, kłutni tak jak pomiedzy Polakami w domu. Mial ich
serdecznie dosyć. Jedynymi osobami z którymi utrzymywał bliski kontakt byl Norbert
i dziewczyny, reszta ciagle narzekała że nie mają pracy, za mało zarabiają, zawsze
było coś nie tak. Norbert doszedł do wniosku że on będzie płacił, tylko niech Wojtek
gotuje, bo dawno nie jadł domowego jedzenia. Wojtkowi to pasowalo, koszty były
czasami dziewczyny coś ugotowały i zapraszaly ich do stołu. Ale wiekszość tych
ludzi żyła własnym życiem. Wojtek napisal 2 listy do żony ale na żaden nie nadeszła
sklepów w którym bywała. Rozmowa przyniosła tylko taki skótek, że dowiedział się
że Kaśka nie będzie ciągneła dzieciaka w deszczu do budki. To był ostatni raz kiedy
widziały że coś jest nie tak, zawsze znalazły jakieś ciepłe słowo, które pomogło mu
sprawy Wojtka. Pewnego dnia, gdzieś na początku lipca, dostał list. List z domu.
Karolina pisała że powoli sobie radzą, że Bartka rodzice wywalili z domu i potrzebuje
sie to wyperswadowac, znał realia, wiedział jak jest, że z pracą jest ciężko, że za
wszystko trzeba będzie zapłacić. A on nie miał na tyle, żeby im w razie czego pomóc.
63
ROZDZIAL VI
PENTNEY
- Wojtek.. znasz sie na ogrodnictwie? – pewnego dnia, pod koniec lipca, zapytal
Norbert??
pierwszą żoną 1 ha ziemi i ją jakoś przez rok uprawiałem (ziemię nie żonę – dodał ze
- Wiesz, ostatnie 2 tygodnie nie mialem pracy wcale, nie potracili mi za mieszkanie
bo nie mieli z czego, wiec myślę ze mogę spróbować. Każda praca jest lepsza od
- dobra postaram się, ale nie obiecuję, wiesz jak jest u nas, w agencji, ale po twoim
- troche mi lżej że będziesz ze mną – odpowiedział Wojtek, choć i tak odczuł strach i
Dokumenty po polsku, bo nie miał ich kto przetłumaczyć, ale … może pomogą.
64
Wskoczył w spodnie od garnituru, koszulka, krawat, „aby tylko nie wygladac lepiej
- no jestem,, ale czy gotowy?? Nie byłbym taki pewien - uśmiechnał się Wojtek.
W agencji pozostali juz czekali. Dosiadł się do nich na ławce. Znali sie jeszcze z
“wszystko bedzie dobrze, latwo ci tak powiedzieć”- pomyślał. Tak naprawdę, to było
jego pierwsze takie normalne interview. Znał swoje możliwości, ale może się uda, bo
Norbert będzie.
- Wojtek – głowa Norberta pojawila sie w drzwiach, niestety nie będę z Toba, nie
Zatopił się w swoich myślach „sam,, zawsze sam, może ktoś kiedyś mi wyjaśni
dokumenty i poszedł.
dłoń i wskazał krzesło. Wojtek usmiechnał się i usiadł. Postanowił zaatakować nie
65
polskiego wyjaśniał pokolei co robił w Polsce, jakie ukończył kursy i jakie ma
certyfikaty.
Zanim Wojtek zrozumiał o czym mężczyzna mówi, interview się skończyło. Wział
głęboki oddech. To już za nim, jakoś poszło, chociaż wiedział ze oblał, był dumny z
ogrodnikiem.
***
- pracowal na marchewkach ale już dawno nie jezdził bo dla nich pracy nie bylo,, to
66
- aaaa tej czarnej z duzymi czarnymi oczami?
- no tej
- dobra pozdrowię ale nie wiedziałem że ma chłopaka, Gośka mi nic nie powiedziała,
nawet nie miał możliwości przyjrzeć się krajobrazowi. Jak jechali do pracy zawsze z
rana spał a jak wracali, przysypiał. Teren był płaski, zielony, z niewielką, bardzo nie
wielką ilością lasów. Wojtek nie był przyzwyczajony do takich krajobrazow. Jego
własne Kaszuby, podzielone połaciami lasów i jezior były zupełnie inne. Za takim
***
kamienia, i starym cmentarzem dookoła. Parę domów na dwóch ulicach. Nic wiecej.
bujnej zieleni wyglądały okna jak oczy z zarośniętej twarzy. Weszli na podworko.
kierunku.
- Good morning Luck, my name is Wojtek – przedstawił się i wiecej nie umial
67
nowemu szefowi. Młody mężczyzna o wieku którego Wojtek nie potrafił określić,
- Chodź pokażę ci gdzie jest twój pokój – odezwał się. Wojtek zrozumiał go tyle o ile
drzwiami wejściowymi. Pokoje były niskie do tego stopnia ze Wojtek musiał się w
niektórych miejscach pochylać żeby nie uderzyć głową w powałę, jedynie kuchnia
była jasna i przestronna. Poszli na pierwsze pietro. Pokój okazał się przestronny w
przęklęty angielski jezyk. Może teraz, pracując z anglikami, trochę się go podszkoli?
Miał taką nadzieję. Wojtek zabrał swoje bagaże z bagażnika samochodu Norberta.
pracy pójdzie dopiero w poniedziałek, a był piątek. 02 lipca 2004 roku. Tak niedawno
przyjechał, tak nie dawno stał na dworcu zastanawiając się co ze sobą począć. A teraz
proszę, miał swój własny pokój, tylko dla siebie, miał pracę, szykowała się jakaś
przyszłość. Może teraz odłoży jakieś pieniądze, może teraz coś wyśle do domu?
Cholera, ten dom ciagle wracał do niego, jak natrętna mucha. Nie potrafił sobie
wytłumaczyć że on już nie ma domu. Jego dom jest tutaj. Tutaj wśród obcych ludzi.
Jakoś musiał przetrwać ten weekend. Dzisiaj dopiero piątek, co on tu będzie robił aż
przez okno widział oborę,, jakże różną od tych jakie widział w Polsce. Była to
68
szczenięce lata, które spędzał na kaszubskiej wsi. Jakże różnej od tej, w której
przyszło mu zamieszkać. Nie było drobiu, tylko krowy i konie. Konie, „przecież
była pusta, wszystkie konie były na pastwisku po drugiej stronie stajni. Podszedł do
ogrodzenia. Konie wyglądały przepięknie. Wojtek mógł godzinami stać i patrzeć jak
się ruszają na wolnym powietrzu. Konie go wyczuły. Podniosły łby znad skubanej
trawy. Przyjżały mu się z daleka i .... spokojnie wróciły do trawy. Cóż, nawet konie
zachowały stoicki spokój. Po co te nerwy? Nagle zauważył ze zrobiło się dość późno.
Portugalczykami, ale ma się nie martwic, w drzwiach obok mieszkają Polacy. Polacy.
To było chyba to najgorsze czego się obawiał. Cholera wie co to za jedni. Jak będzie
wyglądało ich współżycie? Zazdrość, która siedzi głęboko w Polakach nie ma granic.
wysiadać z niego ludzie. Pierwsza osoba, którą zobaczył, była Anna. Przepiekanie
pamiętał jeszcze z autobusu. Większości nie znal, bądź znal z widzenia, z marchewek.
więcej.
towarzystwa
69
- i tak i nie – odpowiedział Wojtek tajemniczo zresztą zgodnie z prawda. Nie chciał
żeby wiedzieli do końca o jego statusie tutaj. Zazdrość. Wiedział że kiedyś wyjdzie na
wierzch.
Ludzie zniknęli w czeluściach domu, gdzie było słychać że dom ożył. Słychać było
gwar głosów. W kuchni zaczął się ruch. Wojtek usiadł na zewnątrz przy małym
stoliku. Wystawił twarz do słońca, które spowiło go ciepłymi promieniami. Czuł się
doskonale.
mężczyzny powiedziała - Adasiu chodź jeść, stoi na stole. Adam podszedł do stołu.
- Wojtek – odpowiedział – Twoja siostra kazała cię ucałować i pozdrowić ale myślę
że to drugie wystarczy - powiedzial Wojtek, ściskając dlon Adama. Przyjzal sie jego
oczom. Były oczami młodego człowieka, który z miłością patrzył na kobietę swojego
życia. Wojtek juz wiedział jaka nic łączyła go z Anna. Wiedział już że go lubi.
Czasami tak miał że rozpoznawał ludzi od pierwszego spojrzenia. Tym razem było
70
tak samo. Wiedział ze to jest ten człowiek, jeden z niewielu którzy mogą być jego
przyjaciółmi.
- eeee nie całuj mnie bo będzie głupio wyglądać, co tam u niej bo długo z nią nie
gadałem
- nic ciekawego, to samo jak tu, robota raz jest raz jej nie ma. Zresztą wiecie
wychujali. A miało być tak pięknie, roboty miało być w bród, ten Jacek to nas tak
Do dzisiaj bym się bujał po Londynie i nie wiem czy bym miał jakąś robotę. Kasa się
kończyła.
- ech faceci – Anna machnęła ręką – tylko narzekac potraficie, cieszcie się, słoneczko
świeci, jest ciepło, jakoś to będzie. Wojtkowi kawa smakowala niemiłosiernie. Lubił
taką, aromatyczną, czarną i słodką. Rozmowa zeszła na tematy podróży. Na temat ich
- nie, nie pamietam ale chyba o tym juz rozmawialismy na marchewkach? – próbował
sobie przypomnieć
- aleś Indorowi przywalił tą marchewką, aż się bardziej czerwony zrobił niż był
naprawdę
- Adaś przestań, ja tak naprawdę nie chciałem go trafić w łeb, czysty przypadek. Nie
wiesz jak to jest jak człowiek jest wsciekly? Wtedy wszystko mu sie udaje kiedy
71
normalnie by tego nie zrobił. Normalnie nigdy bym nie trafił - na wspomnienie tego
zdarzenia Wojtkowi troche zrobiło się przykro ale na widok Adama pokładającego się
W trakcie rozmowy podjechał pod dom biały opel,, z agielska zwany vaxual.
Portugalczyków
dokończył po polsku.
Kobieta uśmiechnęła sie do niego. Wojtek zaczął sie jej bacznie przyglądać. Chyba
Powiedział coś jeszcze, czego Wojtek już nie zrozumiał. „Jezu ale będzie jazda”-
pomyślał. Marija uśmiechnęła sie do niego – hello – powiedziała. I nagle zaczeła coś
szafki, narzędzia, które są ich a które są wspólne, pokazała Wojtkowi gdzie jest jego
pewno lepiej niż angielski. Od Mariji Wojtek dowiedział się że w domu mieszka
jeszcze jedna para Portugalczykow, ale George jest w pracy, a jego żona na
wakacjach w Portugalii. Wojtek powoli zaczął zajmować swoje półki. – nie powinno
być źle – pomyślał. Damy radę, dobrze ze umiemy się dogadać, zawsze mowiłem że
72
jak dwie osoby chcą to się dogadają. Powoli zaczał nadciągać zmrok. Zamknął się w
wielki wóz, małą niedźwiedzicę. Cisza, błoga cisza. Wyciągnął się na dużym łóżku,
trochę za dużym, i nakrył się śpiworem. Napisał do Kaski że się przeniósł, że dostał
nową pracę, że będzie lepiej. Kaśka odpisała – gratuluje. Zamknął oczy i zasnął.
wyspany. Cały dom jeszcze spał. Wstał po cichu starając się nie budzić nikogo. Zrobił
sobie poranną kawę. Z kawa wyszedł na dwór. Słońce dopiero niedawno wstało, był
piękny letni poranek jakich przeżył wiele. Sobota, przecież wszyscy jeszcze śpią, co
tu robisz, idź spać- pomyślał ale wiedział że juz nie zaśnie. Poszedł do koni. Lubił
zwierzęta chyba więcej niż ludzi. One przynajmniej nigdy mu nie zrobiły żadnej
nową osobę zaczął go obwąchiwać. Wojtek wyciągną rękę w kierunku nozdrzy. Ogier
rzucił głową a Wojtek szybko wycofał rękę. Uuuuuu, spokojnie maleńki – powiedział
spokojnym głosem i znowu wyciągnął dłoń. Tym razem ogier dal się pogłaskać po
zrozumiał podniósł łeb i wyciągnął szyje. Wojtek poklepał go po szyi. Chyba się
zaprzyjaźnimy – pomyślał. Wrócił do domu. W „polskim” domu zaczął się juz mały
ruch. Przez okno zobaczył Małgorzatę stojącą przy zlewie i trzymającą czajnik. Po
cichu przybliżył się do okna, przytulił twarz do szyby i krzyknął, jednocześnie waląc
w okno.
- ty durniu – krzyknęła Goska- czego straszysz ludzi z samego rana. Wojtek juz zwijał
- no co ty, aż taki brzydki nie jestem żeby mnie się bać. Daj spokój- śmiał się Wojtek.
73
- pewnie ze chce, Gosiaczku robisz najlepsza kawę pod słońcem.
- hmm najczęściej jeździmy na zakupy do Kings Lynn, ale bardzo często nic, po
- pożyjesz tu trochę to zobaczysz, juz wczoraj gadali na twój temat, nie mogli
nadzieje ze dotrzyma słowa i będzie to legalna praca. Bo innej nie chce. Niech będzie
Ciekawe co ona ma na myśli – pomyślał , ale wszystkiego mógł się spodziewać. Taki
był, jeżeli były jakieś domysły zawsze wybierał najczarniejszy scenariusz aby być
Sobotni dzień minął dość szybko, nawet za szybko. Wieczorem Lucke zapytał się
O 6,00 już był gotowy. Pierwsza robota jako ogrodnik, i niedziela powinna jakoś
74
Lucke zapakował do swego czarnego mercedesa podkaszarkę, grabie, szpadel i
wyjechali. Po drodze zajechali do jakiegoś miasteczka i zabrali młodą kobietę, jak się
języka, angielskiego, i Wojtek jakoś zaczął rozumieć Lucke’a. To czego nie rozumiał,
mógł się skupić na widokach za oknem, które zmieniały się jak kalejdoskop. Po
ponad 2 godzinach jazdy dojechali na miejsce. Dom stał prawie nad samym morzem,
Północne ale morze. Jednak nie było czasu na wspominki. Nie po to tu przyjechał.
cegły pokryty dachówką. Dookoła domu rósł busz trawy i chwastów. Cholera
pomyślał, jest co robić. Wziął się za robotę. Kładł pokos trawy łan za łanem, tak
jakby robił to kosą, która teraz by się przydała. Pracował długo i nie zauważył kiedy
Trochę zwolnił. Pracował w bardzo szybkim tempie bo od tego przecież ważyły się
losy jego pracy. Teraz zwolnił. Kawa jak zwykle smakowała wyśmienicie chociaż
75
Z domu wyszło dwoje ludzi w średnim wieku. Wojtek zrozumiał tylko że to są
- no, but I’m not hungry – odpowiedział, nie chciał przyznać się że nie ma pieniędzy,
ze dopiero musi zarobić. Dzisiejszy dzień miał być trochę inny. Za dzisiejszy dzień
-no, its no time.- odpowiedział Wojtek nie odrywając rąk od pracy. Chciał pokazać że
on może i nie umie angielskiego, może i nigdy nie był ogrodnikiem, ale poradzi sobie
w tej pracy. Pogoda była przepiękna, cieplutko i w końcu Wojtka ciało pokryło się
kroplami potu. Wojtek prawie przez cały czas był obserwowany z ukrycia, przez
okno. Ktoś mu się ciągle przyglądał. Czół ich wzrok na swoich plecach. Pracował bez
wytchnienia
- yes – odpowiedział I odwrócił się w stronę Lucke’a. Lucke stał z potężną porcja
Wojtek czół się niezręcznie. Nie wiedział co powiedzieć, nie umiał grzecznie
odmówić.
- For me?? – Thank you – powiedział, i przerwał pracę. Usiadł sobie pod domem,
plecy oparł o nagrzaną od słońca ścianę, skropił rybę cytryna i zaczął rozkoszować się
jej smakiem. Frytki były doskonałe. Chociaż nikt go nie gonił, odsiedział przepisowe
30 minut i znów ruszył do pracy. Chciał skończyć ogród w jeden dzień. Duże
76
Wieczór zbliżał się wielkimi krokami, pracował juz 10 godzinę ale i robota była
trawę, powyrywane chwasty, zrobić jaki taki porządek. Był z siebie zadowolony.
Ostatnia kawa, Owen, ojciec Lucke’a wypłacił mu cale 50 funtów. 50 funtów,, tyle
***
- Wojtek, have you got drive licence? – zapytał Lucke rano kiedy stawił się do pracy
- Could you please take the truck, silver one and fallow me? I’ll show you where your
Ogród nie był duży, trochę zapuszczony. Robota jak robota. Kopanie w ziemi,
pielenie grządek. Tak na prawdę wiedział co ma robić, widział po ogrodzie ale nie
-Lucke can you show me what I have to do? - poprosił – I don’t understand
77
Lucke ze spokojem zaczął mu pokazywać jak się pieli, co jest do wyrwania a co do
spraw. Wiele rzeczy było logicznych i umiał je sobie wyobrazić. Chciał żeby Lucke
po prostu zaczął odpowiadać na pytania, a nie tworzyć całą historię dookoła. Nie
Dni mijały bardzo szybko, soboty, niedziele wolne. Ludzie u których pracował byli
fantastyczni. Był zaskoczony ich uprzejmością i na każdym kroku czuł się doceniany.
dobrze zrobiony ogród. Gdy nie chciał przyjąć pieniędzy ludzie zawsze tłumaczyli mu
zakupy wybrali się wspólnie z Anną i Adasiem. Fantastyczna para. Pomimo lepszych
czy gorszych dni zawsze pokazywali sobie wzajemna miłość i oddanie. Jedno na
drugie mogło liczyć. Tego brakowało mu w związku z Kaśką. Tego zabrakło. Zakupy
były rewelacyjne, zarobił prawie £200 i pierwszy raz nie musiał się martwic co kupić.
Kupił co chciał a resztę odłożył żeby wysłać do Kaśki. Kaśka odezwała się zaraz jak
tylko zmienił pracę i napisał jej o tym. Dowiedział się ze Karolina jest w Londynie
razem że swoim chłopakiem juz jakiś czas i zaczynają mieć problemy finansowe bo
nie mogą znaleźć pracy. Nie chciała żeby im pomagał, chciała sama im wysłać
niego. Bardzo chciał im pomoc. Niestety zycia się nie wybiera chociaż o losach
78
można chcieć decydować. Wiedział że Kaśka, jak każda kobieta, szukać będzie
bezpieczeństwa finansowego i jeżeli tego nie dostanie znajdzie innego który jej to da.
Sprawdził to na własnej skórze. Kiedy przyszły ciężkie dni jedno się wycofało
Pewnego dnia dodzwonił się do niej i po krótkiej rozmowie dowiedział się czemu
chciała z nim rozmawiać. Chciała pieniędzy na nowy samochód, bo stary ten co kupili
do tego się zepsuł i koszty naprawy były wysokie. Obiecał ze wyśle chociaż sam nie
następstwa tego błędu i innych, które popełnił. Tyle ich zrobił. Zadzwonił do
Karoliny.
- no to wrócimy
- mówiłem wam ze jak sobie poradzę to wam pomogę, po co się tak było śpieszyć?
- Ok wasza decyzja, ale jak będziecie mieli problem możecie do mnie przyjechać, to
cos wymyślimy
Bardzo zżył się z Anią i Adamem. Większość spraw robili razem. Razem jeździli na
wycieczki, na grzyby czy nad morze. Nie czuł już takiego osamotnienia. Miał
79
przyjaciół z którymi po pracy mogli wypić kawę, porozmawiać. Czasami na
wieczorną kawę przyjeżdżali Norbert z Elą i Anitą i przy paru kropelkach whisky
- no dobra jak już będzie bardzo źle to przyjedziemy ale myślę że to będzie w sobotę,,
w te sobotę.
problemu, mogą zająć jeden pokój i będą dopiero płacić jak znajdą pracę.
Kings Lynn, praca tez może się znajdzie bo Ania i Adaś Właśnie zmienili agencje i
zaczęli jeździć na Czekolady, pewnie i tam cos się znajdzie. Kiedy przyszła sobota,
zakupy. Kupił sobie pierwsze buty,, adidasy z przeceny (różniły się tylko kolorem
znaczka na pietach), nowe spodnie, i jedzenia na długi okres. Dawno nie miał takiej
Nareszcie przyjechali.
- no mieszkam, nie jest tak źle jakby wyglądało, damy rade, do miasta jest niedaleko,,
80
- rozpakujcie się, potem was przedstawię mojemu szefowi.
milo” pomyślał.
Dzieciaki zeszły na dwór ale widać było że coś się stało. Ich twarze wskazywały na
jakąś burzliwą dyskusję. Tego co się potem stało nikt nie był w stanie przewidzieć.
- Karolina, daj spokój,, uspokój się. Przecież ja tu mieszkam, mieszkają inni i dają
sobie rade. Nikt nie mówił że będzie łatwo ale wszystko można ułożyć
- daj spokój, nie opowiadaj mi bzdur, to jest wiocha i ja chce wracać do Londynu –
się.
- Bartek, co ja mam zrobić? - Zapytał się młodego człowieka- dałem wam najlepsze
Karolina wróciła, Wojtek juz nie miał ochoty jej przekonywać, nigdy nikogo do
niczego nie zmuszał. „ nie chce zostać, niech jedzie w cholerę, ja mam ich dość, dość
Lucke rozmawia z Karolina i próbował jej przetłumaczyć że nie może jej obiecać
pracy od jutra ale w ciągu tygodnia pewnie się coś znajdzie. Karolina kategorycznie
81
powiedziała że nie chce tu być i poszła do pokoju. Bartek poszedł za nią. Wojtek
usiadł przy stole i dokończył obiad. Wszystko się w nim gotowało. Nie mógł sobie
walizkach i płakała a Bartek próbował cos jej wytłumaczyć. Wojtek w tych całych
Wojtek w nerwach rzucił jej wszystkie pieniądze jakie miał. Całe 280 funtów, tyle
miał zaoszczędzone.
- tu są pieniądze które chciałem wysłać twojej matce ale nie wyślę. Zabieraj to i
sprawdzając nawet czy mają jakiś autobus do Londynu, wysądził ich i odjechał. Miał
wszystkiego dosyć.
Zadzwonił. Nikt nie odbierał. Napisał smsa – za 280 funtów to się chociaż dziękuję
chciałeś pomoc, całej rodzinie, lepiej dla ciebie i dla wszystkich żebyś wyrzucił ten
Wiedział juz co będzie dalej. Karolina była oczkiem w głowie Kaśki,, nieraz się o nią
82
kłócili. Wiedział że Kaśka jej będzie ślepo wierzyła,, we wszystko co ona powie.
Wziął się do pracy, cale nerwy przelał w łopatę i w kopana ziemie. W tym dniu zrobił
pracę którą miał zaplanowaną na trzy dni. Nie zauważył nawet kiedy minął dzień.
- nie mam zielonego pojęcia, Karolina chciała wracać, Bartek nic nie odpowiedział,
- przecież to bez sensu. Mogli tu siedzieć, spać mieli gdzie, jeść mieli co, jakaś praca
by się znalazła
- o ja pierdolę - zaklęła Ania, chociaż nigdy tego nie robiła - ona jest pojebana, ty się
- to jeszcze nie wszystko, teraz dopiero się zacznie, już mogę zapomnieć o Kajetanie,
Kaśce i wszystkim innym. Kaśka jej uwierzy a nie mi, mnie ona wcale nie będzie się
pytać. Było do dupy, ale jakoś ostatnio te kontakty się poprawiły bo chce kasę, teraz
- hmmm wiesz,, jeżeli się kogoś kocha, to nie za coś, kocha się po prostu za to że jest,
kochasz jej spojrzenie, jej uśmiech, jej glos, jej dotyk. Kochać to znaczy dawać,
dawać siebie. Kochać to jest sztuka dawania i brania. Kochać to oczekiwać na każdy
uśmiech, na każde spojrzenie. Ja nie potrafię ci tego wyjaśnić. Miłość jest ślepa, tak
mówią mądrzy ludzie i to jest prawda. Ja ją znam jak zły szeląg. Wiem ile mi krzywd
83
- a co ty byś zrobiła gdyby Adaś cię teraz zostawił i wyjechał
- a widzisz,, więc nie pytaj mnie dlaczego. Nigdy w życiu nie zdradziłem żadnej
kobiety z którą byłem, bo czułbym się tak, jakbym zdradził sam siebie.
- a tamte kochałeś?
przywiązanie, ale to wszystko nie było tak mocne jak z Kaśką. Wiesz – powiedział po
chwili namysłu – dla mnie słowo kocham nie straciło jeszcze na wartości, jeżeli
bardzo boli. Na Krzyśka matkę czekałem ponad rok, powiedziała mi że nie wróci bo
mieszkanie nie jest jej i ona tam się obco czuje,, przepisałem na nas dwoje, ubłagałem
moich rodziców żeby się wymeldowali a ona i tak nie wróciła. Tylko zabazgrałem w
Niedziela dobiegała końca, nadszedł zmierzch. Adaś w końcu zszedł z góry i dołączył
Takich wieczorów jak ten Wojtek z Anią spędzali coraz więcej. Pomimo dużej
różnicy wieku, dogadywali się doskonale, czasami nawet nie potrzebując słów.
wracali z pracy, Wojtek już miał ugotowany obiad i bardzo często siadali razem do
84
***
Wojtek zerwał się na równe nogi – już wstaję – krzyknął i szybko się ubrał. Za chwilę
był na dole.
Jechali polnymi drogami, które były rozmoknięte po nocnym deszczu. Wojtek musiał
wrzucić napęd na cztery koła. Samochód szedł jak burza. Dojechali do małego lasku.
Przy drodze ciągnęło się ogrodzenie z bali. Wdłuż tego ogrodzenia Oven prowadził
dosyć szybko, gdy nagle zauważyli wyrwę. Oven zatrzymał samochód. Wojtek stanął
za nim.
Podjechali do bramy i wjechali na teren. Jechali jakiś jeszcze czas przez las aż w
końcu z niego wyjechali. Przed Wojtkiem rozpostarła się wielka przestrzeń jak z
filmów o dzikim zachodzie. W oddali spokojnie pasło się stado bydła, jakieś 200
sztuk. Nie były to mućki, jakie znał z Polski. Wiekie, brązowe, owłosione krowy, z
potężnymi rogami.
85
- brakuje jednego byka – odezwał się Lucke odrywając lornetkę od oczu – musimy go
Byka odnaleźli za wielką skałą. Leżał spokojnie. Przez chwilę obserwowali go przez
Podjechali do głównej bramy, przy której już była przygotowana zagroda. Zaczęli
gonić krowy. Jedna po drugiej wchodziły do zagrody razem z jałówkami. Pod bramę
Ovena
- eee jakieś paje z mięsem, ale jest kawa w termosie. Nalać ci? – zapytał Wojtek i nie
czekając na odpowiedź nalał kawy do kubka – jak na dzikim zachodzie, bydło się
- ja jestem tak zrąbany, że mi się nic nie chce, od 3 rano uganiamy się jak idioci po
86
***
Mijały dni, piękne lato 2004 roku dobiegało końca. Wojtek zdawał sobie sprawę ze
prace ogrodowe się skończą i trzeba będzie znaleźć inna prace, za deszczowe dni,
kiedy nie miał pracy Lucke mu nie płacił, czasami tylko pozwalał malować w swoim
funtów kupił vaxuala cavaliera. Taki był dumny z siebie. Mógł się ruszyć w
87
ROZDZIAL VII
PETERBOROUGH
Szukał pracy. Lucke powiedział mu ze będą dni bez pracy za które nie będzie
zatrudnieniu w ochronie. Zdecydował się zadzwonić. Jego angielski był juz na tyle
Interview przebiegło bardzo przyjemnie, Mike chciał go zrozumieć, Wojtek nie czół
które miał już przetłumaczone przez jednego z klientów u którego pracował jako
ogrodnik.
poinformował go Mike.
Wojtek nie mógł uwierzyć we własne szczęście. Nowa praca. Teraz jeszcze Lucke,,
Z Lucke’iem sprawa poszła bez bólu,, mógł zostać w pokoju, z resztą został i tak
łóżko, szafa i mała szafka z telewizorem, ale i tak czół się jak w domu. Marija i
Wiktor traktowali go jak członka rodziny,, zawsze mógł na nich liczyć, tak samo jak
razem został wyrzucony bo jego angielski był bardzo słaby, na następne poszedł z
Wiktorem. Pani w Job Centre była bardzo zdziwiona. Jak to, Portugalczyk ma służyć
za tłumacza Polakowi, gdy obydwaj nie znają swoich jeżyków nawzajem? Oni jednak
się rozumieli. Czasami bez slow. Żaden z Polaków mieszkających w Pentney nie
88
chciał z nim iść chociaż znali angielski, Wiktor był jedyny, który zaoferował swoją
pomoc. Jedyny na którego mógł liczyć, oprócz Adama i Ani, ale oni nie znali
angielskiego. Bardzo często razem jedli obiad, jeździli pobawić się do portugalskiego
wszystkim nie chciał żeby ktoś mu składał życzenia. Nie chciał żadnej imprezy. Jak
salonie ciemno, ruszył w kierunku swojego pokoju gdy nagle rozbłysło światło i
ujrzał roześmiane twarze swoich przyjaciół. Był tak zaskoczony ze nie potrafił
wykrztusić z siebie ani jednego słowa, znów miał łzy ze wzruszenia. Nie chciał tego,
a jednak sprawiło mu to ogromna przyjemność. Ktoś nie zapomniał o nim. Ktoś o nim
zadania. Żeby nie Ania i Marija płakałby jak bóbr. Bawili się do rana. Miał szczęście.
Na początku grudnia dowiedział się że jego praca znowu stanęła pod znakiem
zapytania. Kończył się kontrakt jego firmy z fabryka w której pracował. Znowu
widmo poszukiwania nowej pracy, Znów widmo życia bez pieniędzy. Opanował go
strach. Nie przestał jednak uczyć się angielskiego. Juz 3 raz przerabiał książkę, którą
kupił jeszcze w Pinchbecku. Pomagał mu w tym Geof, który razem z nim pracował.
Przeprowadzki do miasta.
89
***
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia zapakował się w swój samochód, ledwo się
zmieścił. Nawet nie wiedział ze tyle nakupił sobie dobra przez ten czas. Robot
osobowy więc musiał zapłacić za 2 osoby. 70 funtów. Teraz przy jego zarobkach nie
było to dla niego dużo. Tyle godzin w miesiącu ze nie miał czasu zastanawiać się na
życiem. Zaczął pracować po 300 godzin w miesiącu, sen, praca, praca, sen. Pierwsze
dni przesypiał,, budził się tylko po to aby cos zjeść i wyjeżdżał. Był zadowolony.
Pierwsze święta w UK i nowy rok spędził w pracy jak wiele, wiele innych następnych
Jego ukochana babcia, babcia, która opiekowała się nim od najmłodszych lat, to
właśnie do niej uciekł po którejś awanturze z ojcem. Łzy same wyszły z oczu. Nawet
- mamo, ja nie mogę przyjechać, wiesz że zmieniłem pracę, jeszcze nie mam urlopu
- wiem synku, wiem. Damy sobie radę. Nie przejmuj się. Damy sobie radę.
90
- w Lęborku, koło dziadka. Naczekał się na nią
- mamo, wiesz że to był już jej czas- próbował jakoś przetłumaczyć sam sobie. Może
trochę uspokoić matki szloch – powiedz mi coś, chciałbym Krzyśka tu zabrać. Niech
już zacznie się tu uczyć, tak naprawdę to szkoda go trzymać do końca roku szkolnego.
- synku zrobisz jak uważasz, może masz rację, dla ciebie będzie lepiej, nie będziesz
- powinien, nie jest głupi. A polskie oceny i tak jemu na nic się nie przydadzą.
- ty wiesz najlepiej co masz robić, wiesz że ja ci zawsze pomogę ,a jemu tutaj nie jest
źle.
- wiem mamo, ale sama wiesz jak jest na obczyźnie,, sama wyjechałaś w 87 roku do
Niemiec. Bez koleżanek, zmiana życia, osamotnienie. Sama pamiętasz jak chciałaś
wracać. Tylko ty miałaś ojca, Michała, a ja nikogo tu nie mam. Kaśka się nie odzywa.
- i lepiej dla ciebie. Daj spokój z Kaśką, myśl teraz o sobie i o Krzyśku, nic nie
zrobisz na siłę
Po rozmowie z matką już wiedział. Ściągnie Krzyśka najszybciej jak tylko się da.
Ucieszył się. Było wolne miejsce w Krzyśka roczniku w szkole niedaleko jego domu.
Chyba czas mu o tym powiedzieć i kupić bilet. Niech ma czas dzieciak pożegnać się z
przyjaciółmi.
91
- musisz tylko papiery zabrać ze szkoły i powiedzieć ze już nie wracasz, z resztą ta
szkoła będzie się kontaktowała z twoją szkołą i wszystkie dokumenty pójdą emailem.
- cześć synku – chciał go przytulić, ale…. Podał mu rękę jak mężczyźnie – jak lot?
Pomógł mu nieść bagaże. Do samochodu nie było daleko a do domu kawałek. Mieli
- wiesz, na razie będziesz mieszkał w takim małym pokoiku który jest przyklejony do
mojego, tam jest tylko twoje łóżko i piec gazowy,, może trochę śmierdzieć gazem, ale
- wiem mówiłeś mi. To fajnie. Trochę lepszy niż ten co miałem w Polsce.
- fajnie.
Internet, ale niestety wszyscy go zablokowali, Nawet Adaś z Beatą a znali się już
prawie 15 lat. Kaśka zrobiła swoje. Napisał do niej dwa maile z propozycja przyjazdu
do Anglii, Kaśki z dziećmi, ale jak zwykle nie dostał odpowiedzi. Wir pracy,
92
Pojawiły się problemy z Krzyśka szkołą. Jakoś nagle nie mogli go przyjąć do szkoły
wywieźć bez zgody matki. Wywiązała się okropna awantura, bo jak przyjąć Krzyska
do nowej szkoły to nikt się nie pytał o zgodę matki, teraz nagle sobie ktoś o niej
jest przy ojcu. Żadne argumenty do niej nie docierały. Nawet to że Krzysiek i tak już
powinna coś pomóc. Sprawy Urzędowe jednak w Wielkiej Brytanii trwają bardzo
miesiące. Cały ten czas Krzysiek spędzał samotnie w domu przy komputerze w
pokoju, w którym mieszkali, Krzysiek nie za bardzo miał warunki do nauki. Poza tym
obecność innych osób krępowała Wojtka. Polacy u których wynajmowali ten pokój
zapomniany kubek w kuchni. Zachowywali się tak, jakby Wojtek i Krzysiek mieli
prawo tylko płacić. Piec gazowy znajdował się w kanciapie, którą zajmował Krzysiek.
93
pukania, bo chciała włączyć ogrzewanie. Wojtek właśnie się przebierał po nocnej
służbie.
- nie mogłabyś pukać jak wchodzisz do czyjegoś pokoju?? – zapytał Wojtek – ja się
- chyba coś pomyliłaś, ja ci płacę za ten pokój i nie masz prawa naruszać mojej
- nie obchodzi mnie to co ty w swoim życiu widziałaś a czego nie, ja sobie nie życzę
żebyś wchodziła tu bez pozwolenia, jutro montuję zamki, A teraz wyjdź zanim się tak
naprawdę wkurzę.
- Tata, ona to codziennie robi, nie pyta mnie o zezwolenie, czy o zdanie, po prostu
łazi nam po pokoju – odezwał się Krzysiek po chwili ciszy – Kiedyś wracałem z
miasta i zastałem ja przy naszym komputerze, jak mnie zobaczyła to szybko wyszła.
Byli intruzami za własne pieniądze. Sytuacja stawała się bardzo napięta i Wojtek
referencji, potwierdzeń. Przed nim była ciężka praca. Znów zarywał godziny snu
tylko po to żeby znaleźć jakieś normalne lokum dla nich, gdzieś w okolicy Krzyska
Miejsce na stół i grilla przed domem dopełniało reszty. Nareszcie byli u siebie. Mieli
94
własny kąt. Wojtek wspominał Anię i Adama. Wrócili na święta do Polski i Adam
nasiadówek przy kawie. Nie miał za bardzo czasu na znajomości, ale i nie lubił
nowych. Nigdy nie lubił zawierać nowych znajomości. Wolał raczej wąskie grono
przyjaciół, ale dobrych przyjaciół. Tak naprawdę to był odludkiem. Skrytym w sobie,
bardzo szybko.
twardy ale jak cię lepiej poznać, jesteś czuły i gorący. Potrafisz kochać na zabój –
zbliżyć było efektem jego pracy i wielkich doświadczeń, które przeszedł w życiu.
95
ROZDZIAŁ VIII
JULIA
Wojtek rzadko się widywał z Krzyśkiem, poświęcił się pracy, czas spędzany razem na
wychodził do szkoły, Krzysiek wracał ze szkoły, Wojtek wychodził. Mijały się ich
życia. Wojtek czuł, że zyskując dobra materialne, może utracić dużo więcej, może
utracić więź z synem. Nie potrafił sobie z tym poradzić. Ucieczką od myśli, była
ucieczka w Internet, do czuta, do ludzi, których nie znał i prawdopodobnie nie pozna,
chociaż rozróżniał ich po nicku, który sobie przybierali. Bardzo złudna rzecz, lecz on
nie dbał o to. Potrzebował się wygadać, pośmiać, pożartować. Samotność, która mu
dokuczała, była ponad to. Na realne życie nie miał szans, więc schował się w świecie
spędzony z nimi czas w agencjach pracy, wypełnianiu formularzy, pisaniu CV. Zrobił
to, bo nikt nie zważał na to, że spał 2 godziny po pracy, albo nie spał wcale.
pomoc, były tyle samo czasu w Anglii co on, albo i dłużej,, skoro on mógł się tego
nauczyć to inni też mogli. Kolega prosił o kolegę, znajomy o znajomego a on nigdy
nie miał czasu dla siebie i dla syna. Kiedy założył firmę wszystko ustało. Stracił
którzy pozwalają aby człowiek się wykończył. Sen jest jedną z bardzo ważnych
potrzeb życiowych a jego miał bardzo mało. Został mu tylko Norbert, który nigdy nie
chciał nic innego jak tylko obecności Wojtka czy rozmowy z nim, Wojtek też tego
potrzebował a więc korzyść była obopólna. Internet zaczął wypełniać luki, które
96
powstały po stracie „kolegów”. Na czacie mógł się spełnić w chęci pomagania
pełnych obrotach nie pozwalając ulec stagnacji i ciszy która panowała w domu.
Zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństw które nosi ze sobą czat. Starał się nie
przenosić realnego życia w świat wirtualny, ale po pewnym czasie było to dosyć
trudne do osiągnięcia. Internet nie ma granic, ale jest prosty do wyłączenia. Kiedy
idziesz do pracy nie musisz nikogo prosić o opuszczenie twojego domu, albo
szczerą wymianę zdań i opinii o życiu, a w końcu o samym sobie. Starał się nie
ze sobą, plotkują o innych, i tak jak w życiu rzeczywistym mogą utrudnić życie i w
tym środowisku. Zawsze mógł zmienić swój nickname ale dla niego to było jak
małą córeczkę, skrzywdzoną przez męża. Julia zadawała wiele pytań o jego osobiste
życie ale Wojtek umiejętnie omijał odpowiedzi. Nie lubił opowiadać o sobie a tym
bardzo krótko, niestety jak co dzień Wojtek musiał iść do pracy. Julia, do takiego
dniach znów zobaczył jej nickname. Tym razem sam zaprosił ją do rozmowy.
97
Rozmowa potoczyła się sama. Tym razem, już nie obyło się bez szczegółów z jego
życia, i z życia Julii. Powiedziała że ma 25 lat. - Bardzo duża różnica - pomyślał - ale
co to za różnica w Internecie? Przecież ona może kłamać a on i tak nie jest w stanie
spotykać się na czacie, wymienili się adresami email. Julia nie miała stałego dostępu
zdjęcie pocztą. Wojtek wysłał jej swoje pocztą elektroniczną. Listy email które
Wojtek dostawał były pisane przez osobę dojrzałą, znającą życie i bardzo oczytaną.
przez Wojtka. List ze zdjęciem. Na zdjęciu była młoda kobieta, pięknie zbudowana, w
długich włosach. Wojtkowi twarz wydawała się za młoda do wieku, który podała
Julia, ale w liście doczytał się że zdjęcie jest stare, zrobione w wieku 18 lat kiedy
jeszcze była modelką. Wojtek odpisał, opowiedziawszy całą swoją historię,, historię
swojego życia. Nadszedł drugi, trzeci. Listy Julii doskonale się czytało. Wojtek pisał
do niej codziennie, listy stawały się opisem jego codziennego życia, jego przemyśleń.
praktycznie o każdej porze dnia i nocy,, kiedy tylko poprosił. Pociągała go, może zbyt
długo nie miał kobiety, albo za mocno doskwierała mu samotność? Wiedział, że jest
wspólnych posiłkach. Julia chciała tego samego. Pewnego lipcowego dnia usłyszał –
Wojtek, kocham cię- Nie wierzył w żadną internetową miłość, to słowo dla niego
miało tak wielkie znaczenie, że postanowił jej wyjaśnić w liście, co dla niego znaczy
98
KOCHAM. On nie rzucał tego słowa na wiatr, nie nadużywał. Napisał, że nienawidzi
kłamstwa i jego można okłamać tylko trzy razy, żeby się zastanowiła, co mówi, czy
jest pewna tego, co mówi. Przy najbliższej rozmowie telefonicznej Julia potwierdziła,
dobrze wie, o czym mówi. Wiedział, co może jej dać a czego nie.
- jak najbardziej, Kocham cię Wojtku od pierwszego dnia kiedy cię usłyszałam w
słuchawce
- Julia, wiesz że to nie możliwe?? Ja ci nie mogę dać tego samego. Jak już pisałem w
liście ja muszę być tego pewien na 300%. Ja mogę ci dać jakieś bezpieczeństwo
finansowe, dach nad głową, nie wiem, poczucie odpowiedzialności za ciebie, ale
- Julia, a zdajesz sobie sprawę, co się stanie, jeżeli zamieszkamy razem?? Ty jesteś
młodą 25 letnią kobietą i różnica wieku, jaka jest pomiędzy nami może nie teraz, ale
będziesz miała 45, będziesz kobietą w sile wieku, potrzebującą seksu, a ja w tym
- hmm wiesz jest tyle metod i sposobów, że ze wszystkim można sobie poradzić
99
***
Julia przyjechała 19 sierpnia. To też była jego decyzja. Chciała dużo później, Może w
drugiej połowie września, ale wyjaśnił jej, że skoro już podjęli taką decyzję nie ma co
odwlekać. Jeżeli już podejmował decyzję starał się realizować ją bardzo szybko. Na
lotnisko pojechał z Krzyśkiem, nie lubił sam jeździć. Wszystko w nim nie mogło
doczekać się tego, co miał zobaczyć. Jaka ona jest? Zdjęcie przysłała nieaktualne, bo
z paru lat wstecz. Na ile się zmieniła? Samolot wylądował i ludzie zaczęli wychodzić.
Zobaczył bardzo wysoką, młodą blondynkę, jak się żegna z młodym mężczyzną
- to nie ona – powiedział do Krzyśka, gdy nagle właśnie ta blondynka zaczęła iść w
ich kierunku z uśmiechem na twarzy. Dopiero teraz bacznie jej się przyjrzał. Wysoka,
chyba wyższa od niego, w butach na dużej szpilce, zadbana, piękna, ale coś w nim
pękło. „Jeżeli ona jedzie do faceta któremu mówi że go kocha, a na dworcu już
wymienia się adresami z młodym mężczyzną, którego dopiero co poznała, nic z tego
nie będzie. Ona jest za młoda i w każdej chwili może odejść bo pozna młodszego” –
pomyślał, wszystkie jego pragnienia i możliwości ich spełnienia nagle stały się nie tak
Czół się bardzo niezręcznie, po pierwsze ze względu na wzrost Julii, nie był
przyzwyczajony do kobiet wyższych od siebie, nie było ich za dużo w jego otoczeniu,
100
Do domu dojechali prawie w milczeniu, wymieniając zdawkowe zdania, Krzysiek
spał na tylnym siedzeniu. Wojtek ożywił się dopiero w domu, oprowadzając Julię po
atmosfera rozluźniła się i zaczęli normalny dzień. Wieczorem wyczuł znów napiętą
sytuację, wiedział ze obawia się tej pierwszej nocy. Zdawał sobie sprawę z tego, co
- Julia, jeżeli się krępujesz, ja mogę spać na sofie w salonie, nie przejmuj się tylko mi
- nie, nie, nie musisz spać na sofie, będziemy spali obydwoje w sypialni.
Wojtkowi to nie robiło różnicy,, spał już z wieloma kobietami, od młodzieńczych lat
tłukł się po obozach, schroniskach, czy namiotach, spał z kobietami ale się z nimi nie
kochał. Ten instynkt zabił w sobie już dawno, kiedy to sypiał z dziewczynami
przytuleni do siebie i nic więcej. Umiał to zrobić, kiedy nie wolno, to nie wolno, dla
Wojtka NIE znaczyło NIE nigdy nie posunął się dalej niż dostał pozwolenie. Do
seksu potrzebował dużo więcej,, wyraźnej zgody partnerki a nade wszystko, jakiegoś
uczucia. Nie miał, ani jednego ani drugiego. Czuł się jak za starych czasów, po prostu
zasnęli.
Obudzili się przytuleni do siebie. Wojtek wstał, Zaczął kręcić się po kuchni. Nastawił
wodę na kawę. Poszedł obudzić Julkę. Julia już nie spała. Rozczesywała swoje długie,
uśmiechnęła się
101
- dzisiaj mamy kilka godzin na poznanie się, pierwszy spacer po mieście- powiedział
– jestem ciekaw czy tych parę godzin wystarczy, pewnie nie – uśmiechnął się do
swoich myśli – dziś idę już na noc do pracy, więc nie martw wszystko będzie dobrze.
ostatniej nocy.
- Jedziemy na zakupy i na poznanie miasta – Wojtek podniósł się – nie wiesz czy
Morfeusza
Julia z ciekawością przyglądała się miastu przez okna samochodu. Wrażenie, jakie
malowania i tylko przeciąg po niej hula – Wojtek uśmiechnął się i ruszył w kierunku
102
- Nie, nie o to chodzi,, wydałeś prawie 600 złotych na jedne zakupy, ja w Polsce
- Julia, naucz się proszę, bo będzie Ci bardzo ciężko, ja nie wydałem 600 złotych, ja
wydałem 80 funtów, nie przeliczaj bo życie tutaj jest zupełnie inne niż w Polsce. Na
dwa dni. To właśnie jest ta różnica. Dobra, nie martw się, jedziemy na miasto. O tym
Centrum przywitało ich deszczem, gwałtownym deszczem, który się skończył tak
szybko jak zaczął. Spacer był wspaniały. Wojtek szedł dumny przez miasto, objęty
przez Julię. Wiele osób oglądało się za nimi a w szczególności mężczyźni i pewnie
sobie zadawali pytanie co taka laska robi z takim starym facetem. Wojtek sam nie
jeden dzień a właściwie jedną noc wolną ale to się skończyło. Jechał do pracy z
mieszanymi uczuciami. Jak Oni sobie poradzą? Krzysiek i Julia. Wiedział że jego nie
będzie całe dnie i noce, bo po służbie będzie spał przygotowując się do następnej.
Julia też wiedziała ale jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy. Dwanaście godzin,
możliwości szkolenia się w angielskim nie miał, jedyną jego rozrywką była rozmowa
z synem przez telefon, teraz również zadzwonił,, chciał być pewien że wszystko jest
w porządku.
103
Tak naprawdę kochać zaczęli się dopiero na 4 dzień, właściwie 4 noc, następną wolną
noc w zawodowej karierze Wojtka w tak krótkim czasie. Wojtek nie był zadowolony
z tego seksu, brak mu było uczucia, które powinien mieć, czół się winny. Pomimo
długiego okresu bez kobiety, pomimo wszystko, nie potrafił tego zmienić. Zaczął
na spacery, na zakupy, razem gotowali obiad. Przez cały czas jednak miał poczucie
winy za seks, którego tak na prawdę, nie chciał z Julią, potrzebował go,, ale nie
chciał. Dla niego seks jest dopełnieniem miłości, powinien być czymś pięknym,,
- co to znaczy do byle jakiej? Nie możesz iść tam gdzie cię przyjmą. Jesteś młodą
kobietą, piękną, masz szanse poszukać sobie pracy lepszej niż grzebanie w
marchewce i burakach. Zapisz się do szkoły, zacznij uczyć się angielskiego,, moje
- no tak, ale ja bym ci chciała pomóc, pracujesz dużo i musisz kiedyś wypocząć
- nie martw się o mnie. Ja sobie radę dam, ty natomiast możesz mi pomóc zająć się
- ale ja chce mieć własne pieniądze, nie chcę się prosić o każdy grosz ja już miałam
taką sytuację z moim mężem. Musiałam się rozliczać co do grosza z każdej wydanej
104
- a czy ty mnie o to prosisz?? Przecież masz moją kartę, idziesz do bankomatu,
bierzesz pieniądze i kupujesz. Czy ja kiedykolwiek powiedziałem coś złego jak coś
kupiłaś?? Pomyśl o swojej przyszłości. Bez języka jesteś tutaj nikim. Ucz się
Wojtek przeszedł nad tym do porządku dziennego, jednak czół że jest oszukiwany.
Sytuacja zaczęła się powtarzać. Julia pomimo dużej ilości wolnego czasu nie zapisała
się do szkoły natomiast ciągle nagabywała Wojtka o pracę. Pomógł jej się
zarejestrować i w ciągu pięciu dni poszła do pracy. Wojtka jednak bardzo mocno
zastanowił cel jej przyjazdu tutaj. Czy chciała sobie ułożyć życie z nim, czy …….
może jednak bez niego? Ta okropna chęć pójścia do pracy, do byle jakiej pracy, nie
We wrześniu dostał zaproszenie na ślub Ani i Adama do Polski, chciał jechać, ale
obawiał się przyjazdu do Gdańska, nie wiedział co zrobi żeby zobaczyć się z
dzieckiem. Wiedział ze czasami nie potrafi się powstrzymać i chciał uniknąć takiej
Brytanii w jedna stronę,, nie chciał żeby wracali. Chciał mieć przyjaciół blisko.
Nie pojechał, to oni przyjechali do nich. Odebrał ich z lotniska, udostępnił jeden
pokój z małego mieszkania i pozostawił ich samych sobie. Pracę znaleźli dość
szybko, więc po dwóch tygodniach wyprowadzili się, wszystko było w porządku ale
to wszystko nie było takie jak dawniej. „Czasu minionego już się nie wróci, a
straconego nie odzyska” – pomyślał. Życie toczyło się dalej. Julia czasami pracowała,
105
sprawdzające z Angielskiego, poradziła sobie i dostała się. Jej czas teraz był
wypełniony szkołą, pracą jego pracą i snem. Znów spędzał całe popołudnia w
samotności nie wiedząc nikogo, chociaż mieszkała ich cała trójka. Czasami zdarzało
mu się pracować na dzienną zmianę, kiedy wracał z pracy mijał się w drzwiach z
szczególności jeden. Coraz bardziej tracił zaufanie do niej. Pomału spełniało się to, co
przewidywał. A może to tylko jego wyobraźnia? Nie chciał się nad tym zastanawiać, i
tak nie miał możliwości sprawdzenia, z resztą po co i w jakim celu? Nie było takiej
potrzeby. Nie miał w zwyczaju sprawdzać. To tylko kwestia czasu, żeby prawda
wyszła na jaw.
Szkoła pomogła Julii nie tylko w rozwoju języka angielskiego, ale spowodowała
znaczne zmiany w jej życiu. Poznała dużo członków Polskiej Społeczności. Nowe
Praca w agencji ochrony i prowadzenie biura pochłonęło go w całości, Nie miał czasu
rodziny do Polski, Krzysiek chciał pojechać do matki, Ania z Adamem wrócili. Nie
kupował nawet choinki. Dla niego nie było świąt. To słowo chciał wykreślić z
kalendarza. I te daty.
Julia wróciła w Sylwestra, wróciła wraz z córką, śliczną 2,5 letnią dziewczynką.
106
reku składali sobie życzenia, dookoła wzmożone patrole policyjne. Tylko ich
- a co z Zuzią?
- poszukam jakiejś opiekunki, a poza tym w marcu przecież przyjeżdża mój brat to się
trochę nią zajmie, chcę ci trochę pomóc, jak zrobię będziesz mógł trochę zwolnić
- jak zarobisz?? A policzyłaś ile będziesz musiała wydać żeby to zarobić? – szybko
lipca?? Wtedy Zuzia będzie mogła już iść do przedszkola,, te pieniądze nie są warte
czasu, który możesz spędzić z dzieckiem. Żadne pieniądze tego nie zastąpią. Nikt tak
nie dopilnuje dziecka jak własna matka – próbował jej wytłumaczyć ale z tego
tłumaczenia wynikła tylko wielka awantura. W Wojtku wszystko już wzbierało. Czół
wracał, teraz ta praca. Nie był w stanie zrozumieć jak matka woli iść do pracy niż
spędzić czas z własnym dzieckiem, przecież praca nie przyniosłaby żadnych korzyści,
pieniędzy im wystarczyło.
W marcu wyprowadzili się z mieszkanka i wynajęli dom po sąsiedzku. Cały dom, taki
o jakim kiedyś w Polsce Wojtek mógł pomarzyć. Pomimo coraz bardziej psujących
się układów pomiędzy nim a Julią miał nadzieję, że to się wszystko wyprostuje. Że to
wszystko przejdzie, ułoży się. Miał nadzieję że przyjazd Julii brata zmieni całą
sytuację, obowiązki będzie można podzielić na więcej osób. Jednak bardzo się mylił.
Przyjazd Przemka nie zmienił nic. Przemek był bardzo młodym młodzieńcem
niewiele starszym od Krzyśka. Coraz częstsze awantury, sytuacje których nikt nie
107
chciał i nie mógł wyjaśnić doprowadziły do tego że życie w wymarzonym przez niego
domu stało się nie do zniesienia. Najdrobniejsze rzeczy mogły być iskrą, która
wywoływała pożar.
Julia zaczęła pracować, Wojtek bardzo często po pracy, zajmował się Zuzią
przysypiając na sofie. Był bardzo zmęczony. Przestawał panować nad sobą. Pewnego
dnia stwierdził brak pieniędzy na koncie, nie było tego dużo, ale zawsze.
Julia zaczęła się tłumaczyć, ale potrafiła wyjaśnić na co poszły pieniądze. Wiedział,
że próbuje go okłamać. Przecież nie chodziło o tych parę funtów, wszystkiego raptem
prawie 70, ale chciał wiedzieć na co poszły. Nigdy nie miał pretensji że coś sobie
kupiła czy kupiła do domu. Po to przecież dał jej swoją kartę, bo to ona powinna
- wiesz co załóż sobie swoje własne konto w banku, niech przesyłają ci pieniądze na
już zmęczony tym ciągłym zarywaniem snu. Twój braciszek nie ma pracy, siedzi w
domu i nic nie robi. Nawet dzieckiem się nie zajmie. Widziałem jak się zajmował
- jaki koniec związku?? Będziesz miała swoje własne pieniądze, tak jak chciałaś,
przecież o to przez cały czas walczyłaś. Dorzucisz się do jedzenia i tyle. Przecież
108
Jednak założył jej osobne konto i pieniądze zaczęły wpływać na jej własne konto.
Julia nie odezwała się. Widać było, że nie ma ochoty rozmawiać o pieniądzach.
- aaaa tu cię mam swoje pieniądze chcesz oszczędzać a moje wydawać?? Nie,, tak nie
będzie. Wiesz co?? Lepiej będzie jak się spakujesz i się wyprowadzisz. Ja byłem dość
oszukiwany w swoim życiu i więcej nie będę. Mówiłem ci, trzy kłamstwa, a ich było
znacznie więcej. Zacznij żyć na własny rachunek.- wykrzyczał. Wszystko się w nim
Julia wyprowadziła się wraz małą i z bratem po tygodniu. Przyjechał po nią ten
Życie Wojtka znów zamknęło się w samotności, wracał z pracy, spał, wstawał,
żeby obsłużyć klientów. Marzył, aby kiedyś zakończyć pracę w ochronie i zająć się
tylko biurem. Wszystkie weekendy zajęte, nigdzie nie wychodził nigdzie się nie
że brakuje mu Julii. Wiedział że pracuje, że radzi sobie coraz lepiej, dziecko jest u
wiedzieli.
- cześć,, co słychać
- a nic specjalnego, jest jak było, pracuję jak pracowałem, nic nowego.
109
Wojtek ucieszył się
Usiedli przy stoliku, Wojtek zamówił kawę i dla Zuzi loda. Zuzia nie schodziła mu z
kolan.
Wojtek dowiedział się że przeprowadzają się po raz kolejny i Julia ściąga swoich
rodziców.
- wiem,, ale i teraz jest, ciągnę dużo nadgodzin, muszę od kogoś pożyczyć pieniądze
- 300
- nie wiem, gdzieś jest podobno szkoła gdzie robią egzaminy po polsku.
- masz adres??
- gdzieś miałam
-Jak chcesz możemy pojechać tam razem, może ci się na coś przydam – zaoferował
swoją pomoc. Chciał jednak spędzić z nią tych parę chwil. Chciał czuć się potrzeby.
110
Zaczęli spotykać się coraz częściej, coraz więcej czasu spędzać razem. Wojtek
dowiedział się, że miała kogoś w międzyczasie, że spała z tamtym ale to nie było to.
to myślała o Wojtku. „Kocha? Ja jak Kocham to nie sypiam z nikim innym, pomimo
oszukiwała co najmniej dwie osoby, jego i siebie. Bez sensu. Ostudził trochę kontakty
z Julią. I tak nie mieli za dużo czasu dla siebie bo Julia i on pracowali bardzo dużo
Po przyjeździe rodziców Julii spotykali się trochę częściej, Zuzia zostawała z babcią i
Julia mogła przyjść do Wojtka po pracy. Jej rodzice nie pracowali, jej brat nie
pracował, więc sama musiała utrzymywać całą swoja rodzinę, nie było to łatwe.
Znów się pokłócili. Julia chciała wymóc na Wojtku obietnicę ze kiedyś będą znów
razem, że kiedyś, chciała wiedzieć dokładnie kiedy, znów zamieszkają razem. Wojtek
odebrał to, jako następną próbę wykorzystania go. „no tak, nie maja kasy bo tyle osób
nie pracuje, chce się do mnie wprowadzić ze wszystkimi” – pomyślał – „ w życiu nie
- wiesz co, nienawidzę cię, nie pisz do mnie, nie dzwoń, wykasuj mój numer telefonu,
Nie chcę mieć z tobą i z twoją rodzinką nic wspólnego. Nie dam się wykorzystać
111
ROZDZIAŁ IX
POCZĄTEK
- Dzień dobry, czy rozlicza pan firmy? Muszę się rozliczyć z Urzędem Skarbowym za
- nie wiem nie potrafię na to odpowiedzieć, nie wiem ile jest dokumentów do
Usłyszał zgodę.
Jezu co za głos. Słyszał ten głos długo. Jej głos trochę uspokoił jego nerwy po
awanturze z Julią. Sprawę Julii zamknął definitywnie. Chciał się upić. Kupił butelkę
whisky i wrócił do domu. W domu ze znajomym pili całą noc. Rozmawiali, pili, pili
panika. 9 rano a za dwie godziny spotka się z Nią, z właścicielką głosu, który o mało
Szybko pod prysznic i doprowadź się do porządku. Jego stan ledwo pozwolił mu na
Nią.
112
- stoimy pod drzwiami – głos w słuchawce nie był w stanie go otrzeźwieć. Otworzył
drzwi, z tej chwili pamiętał tylko Jej duże piękne czarne oczy. Nie wiedział czy ze
zobaczył nie potrafił skupić myśli. Dawno nie poczuł tego do kobiety, co poczuł do
Niej. Ręce mu drżały. Niewiele pamiętał z tej chwili. Pamiętał tylko ze wymógł na
nastawiając budzik na 20,50. Przespał cały dzień. Wstał przed czasem. Czekał na
21,00 kiedy to miał zadzwonić. Zadzwonił. Zobaczył ją jeszcze raz tego samego dnia.
Nie pamiętał kiedy czół takie podniecenie, Jej zapach doprowadzał go do szału.
Chciał się z nią kochać teraz i natychmiast. Ostatnim wysiłkiem woli powstrzymywał
się przed czymkolwiek co mogłoby zepsuć te chwile. Chciał jej dotykać. Przegadali
pół nocy. Zaczęli się spotykać częściej. Od początku wiedział jak nazywa się to, co
czuje. Zdawał sobie z tego sprawę. Ona dawała mu wyraźnie do zrozumienia, że chce
się z nim kochać …. ale nic więcej. Pierwszy pocałunek doprowadził go do szału, do
tak wielkiego podniecenia że długo nie mógł uspokoić rozbieganych dłoni krążących
***
Kochali się jak oszalali, On pieścił Jej całe ciało, pozostawiając pocałunki na każdym
centymetrze jej skóry, rozkoszował się jej smakiem, rozkoszował się jej zapachem.
Gładził delikatnie atłas, którym wyściełane było jej ciało, Potem wszedł w nią powoli
rozkoszując się każdą chwilą. Czół jak Jej ciało drży powoli wyginając się i
113
najpiękniejsze oczy, jakie widział. Czół jak oddaje mu całą siebie, Byli Jednością.
którego tempo mogą wytrzymać tylko zakochani. Wpił się ustami w płatki Jej róży i
ubrany był w smoking. Wirowali trzymając się za ręce wpatrzeni głęboko w oczy. Z
oczu biło uczucie. Dookoła nich nie było nic, pustka,, tylko oni i wszechświat.
***
- ja wiem wszystko o tobie, wszyscy ciebie znają, czy Marzena to twoja szwagierka?
- no tak, to jest żona brata mojej żony, którego tu ściągnąłem, pomogłem a gdy już nie
Ale wiedział już ze rozmowa jest bezprzedmiotowa. Marzena zawsze była osobą,
która lubiła czyjeś problemy. Spędzał z nią wiele czasu wcześniej na rozmowach o
Kaśce, o Kajetanie, była w końcu jego chrzestną. Kaśka się z nią nigdy nie lubiła,
114
chociaż udawały doskonale dobre układy. „Kurwa czy ta pierdolona rodzina zawsze
będzie się za mną ciągnęła? Czy ja sobie nigdy już nie ułożę życia? Czy ja kurwa nie
- nie ma znaczenia, ludzie zawsze wiedzą o tobie więcej niż ty sam. Nie chcesz mi
wierzyć nie wierz, ale ja masz jakieś pytanie o mnie to zapytaj się mnie, a nie kogoś,
kto gówno wie. – ja się nie pytałam, sami mi mówią, jaki ty jesteś. Rozkochujesz w
sobie kobiety, ich dzieci traktujesz jak swoje własne a potem je wypierdalasz na bruk.
- o kogo ci chodzi? O Julię? Może i ja wywaliłem ale miałem już dość. Jak mam
Tobie to wszystko wytłumaczyć? Nie znasz mnie, nikt mnie nie zna i mam nadzieję,
że nikt nie pozna. Musiałabyś poznać całe moje życie, Sylwia, przestań.
Jego świat się zawalił. Znów spierdolił w swoim życiu coś, co chciał utrzymać za
wszelka cenę. Kochał. Od czasu Kaśki tak bardzo nie kochał nikogo. Za nikim nie
tęsknił tak mocno. Wiedział ze miłość znów sprawi mu ból, jednak pozwolił na to. Po
co?? To pytanie ciągle wracało. Czemu zamiast sprawiać radość sprawia tylko ból?
Nie umiał sobie tego wytłumaczyć. Usiadł w domu i łzy cisnęły mu sie do oczu.
„Bądź facetem,, zlej te głupie dupy.... ty im dajesz siebie,, siebie bez końca a one
robią z ciebie mięczaka. Trzeba je traktować jak suki, bo i są sukami. Wtedy dopiero
będą wierne. Jak dajesz siebie nie zostanie nic dla ciebie. NIC, co mógłbyś sobie
dać.”
115
Historia lubi się powtarzać,
Powrócił do początku.
116