You are on page 1of 131

Hrabal Bohumil

Czuy barbarzyca
W serii Dziea Wybrane Bohumila Hrabaia ukazay si tomy:
Sprzedam dom, w ktrym ju nie chc mieszka Bambini di
Praga 1947
Wkrtce:
wito przebiniegu
Czuy barbarzyca
Teksty pedagogiczne
Przekad: Aleksander Kaczorowski
Cwlat literacki
Tytu oryginau: Neny barbar
Bohumil Hrabal, 1974, 1997
Copyright for the Polish translation
by Aleksander Kaczorowski, 1997
Copyright for the Polish edition
by wiat Literacki, Izabelin 1997
ISBN 83-88612-46-8
Projekt okadki: Grzegorz Laszuk
Na okadce wykorzystano archiwaln fotografi autora, Libe,
lata szedziesite
Skad: Fundacja Aletheia
wiat Literacki skr. poczt. 67 05-080 Izabelin
e-mail: redakcja@swiatliteracki. com.pl www.swiatliteracki.
com pi
Printed in Poland
Friedrich Nietzsche: si filozofuje motem
Vladimir kocha peryferie, kocha bezustannie rozkopane ulice, z
ktrych trzewi wyrwano rury kanalizacyjne, przewody
elektryczne i telefoniczne, wszystkie te czarne, skbione kable,
ktre oplataj swymi czukami przeraonych, przypadkowych
przechodniw jak we Grup Laokoona, Vladimir kocha
porozrzucane, dopiero co wypalone cegy i pyty chodnikowe
zwalone byle jak na warstwy wieej gliny... t odkryta struktur
wntrznoci wielkiego miasta, przyrwnywa te rozkopane ulice
do swych grafik, niead by dla niego zawsze miejscem procesw
twrczych, dlatego by zdania, e wprawdzie naleaoby
zreperowa ca t kanalizacj i przewody elektryczne, wszystkie
te rury i zwoje, ale potem ju tak je zostawi, z poprze-rzucanymi
byle jak deskami, z kadkami zbitymi naprdce, tak jak to si robi
pod katedr witego Wita, gdy odkryje si kolejn rotund,
kolejny kociek. Vladimir nigdy nie mg napatrze si do syta
na to objawione pikno, w ktrym chaos rzdzi si swoim
porzdkiem. Czerpi z jego metody, piszc to wspomnienie o nim,
ja take zostawiam tekst jak rozkopan ulic i zdaj si na
czytelnika, ktry winien ponad t pltanin lejcych si,
rozprynitych zda i sw, przerzuci gdzie tylko zechce desk
lub zbity naprdce mostek, aby mc po nim przej na drug
stron... Dichtung und Wahrheit.
6
DZIENNIK PISANY NOC
Kiedy Vladimir pnym wieczorem wraca ze swojego miejsca
pracy, ze swoich niezwykych wizyt i spotka, kad si w
ubraniu do swego ka na Libni, Na Grobli Wiecznoci pod
numerem 24. Nad poduszk przymocowa opuszczan lamp i w
strudze padajcego z gry elektrycznego wiata pisa listy do
samego siebie, swj dziennik. Vladimir pisywa wwczas p-
nym wieczorem, prowadzi ten swj dziennik w olbrzymiej
ksidze, w takich ksigach w browarach prowadzi si rozchd
piwa, w takich foliaach komisanci w rzeniach ewidencjonuj
zakupione i sprzedane zwierzta rzene. Vladimir zapisywa te
swoje dzienne komunikaty nie dlatego, e tak mu si podobao,
ale dlatego, e musia, poniewa pisanie byo czci jego
psychoterapii, poniewa kiedy pisa, wentylowa za pomoc
doni rozgrzany kocio swego mzgu. Pisa w nocy ten swj
dziennik owkiem stolarskim, gdy tok jego myli by tak
prdki, e Vladimir jedynie z najwikszym trudem nada za
cigiem obrazw, ktre oszaamiay go i pozbawiay tchu. By
wtedy poczony z t ksig tak, jak ksika telefoniczna z budk
telefoniczn za pomoc acucha. Tak wic skroba ten swj
folia owkiem stolarskim, nkany migren, ktra wbijaa mu w
gow gwd, i blami
7
woreczka ciowego, ktry jak rozpalony klucz otwiera mu
wtrob. Ale im duej Vladimir pisa, tym szybciej opuszczay
go te jego dolegliwoci i kompleksy. A kiedy rozleg si
kilkakrotnie wrd nocy jego triumfalny miech:
Chachachachaaa!, ostatnie zmarszczki znikny z jego twarzy,
wyczerpaa si maniakalna energia i zakoczy si dzie roboczy,
eby trwa nadal na innych poziomach, w sferach delirycznych
marze i zwielokrotnionych snw. W owym czasie, przed
wierwieczem, kiedy Vladimir pisywa po nocach ten swj
dziennik, stawa przed wyborami moralnymi, przeciska si przez
wsk szyjk butelki od niezwykych skojarze do rzeczywistego
ruchu materii. Przeczucia i wizje nowych metod plastycznych
pobudzay w nim agresj, ktrej potrzebowa, by ze swojej
przeduanej ponad miar modzieczoci przedrze si do wieku
mskiego, ktry si jeszcze nie zacz. Nie mogc w owym czasie
dobra si za jednym zamachem do wewntrznej artystycznej
struktury materii, a zatem od subiektywnego indywidualizmu
przej do zbiorowoci i obiektywizmu, tak bardzo cierpia z
powodu hipochondrii i histerii, e doprowadza sytuacje i zda-
rzenia na sam skraj brutalnej przemocy i oskare o obraz
honoru. W owym czasie w swoich listach do przyjaci
wiadomie prowokowa, nie po to, eby nastpnie doszo do
pogodzenia si i powrotu do stanu pierwotnego, lecz by powstaa
synteza wyszej tosamoci, ktr twrczy Vladimir ponownie
rozdwaja, eby przez nowy podzia osign wyszy stopie
twrczego i ludzkiego poznania. Przez psychopatologi do
psychologii. W owym czasie przed wierwieczem, kiedy
Vladimir pisa po nocach swj dziennik, mieszkaem w
ssiednim pokoiku, w byym warsz
8
tacie kowalskim, i ja take wgryzaem si w nowe obszary
pisania i rozumienia, mona powiedzie, e przezwyciaem
automatyzm psychiczny za pomoc realizmu, powrotu do
przey i faktw. Tak wic w owym czasie wydzieralimy si z
Vladimirem na siebie, stojc kady na progu swego pokoju,
wylewalimy na siebie kuby pomyj, ciskalimy sobie nawzajem
w twarze wtroby i kiszki, ktre nawzajem sobie wyrwalimy,
wrzeszczelimy na siebie nie tylko zza zatrzanitych drzwi,
przez ciany, ale i przez bloki domw, z Zikova na Libe i z
powrotem, nie wiedzc nawet, e zmierzamy w dwie cakiem
rne strony. W owym czasie Vladimirek chowa przezornie
moj siekierk, a ja zamykaem przezornie jego n kuchenny.
Ale myliby si kady, kto by sdzi, e nie bylimy przyjacimi!
Ju w dwadziecia cztery godziny po psychicznym pogromie
raczylimy si znowu piwem i Vladimirek oczarowywa piwoszy
i nci swoimi specjaami z gestw i sw nawet tych, ktrzy
przyszli do knajpy w kapciach, z dzbanem na piwo, po ssiedzku.
A potem przemierzalimy wieczorne i nocne peryferie, wracajc
powoli do zagadnie estetycznych, ktre wci same si w nas
roztrzsay, podziwialimy widok Pragi z Praaczki albo ze
Szlosberku, w naszych oczach poyskiwao odbicie tej nocnej
Pragi, a potem w pokoju Vladimira uzupenialimy t
gigantyczn, nie dajc si ogarn wzrokiem panoram
wysztafirowa-nej wiatem elektrycznym metropolii... widokiem
w mikroskopie Vladimira, ktry wprowadza nas w zachwyt
swoim prawidowym ruchem w miliardocien-nej materii. I moja
siekierka staa ju znowu w przedpokoju, a kuchenny n
Vladimira lea przyjanie na jego stole. W owym czasie, kiedy
Vladimir pisywa po
9
nocach swj dziennik, ktry przypomina protok z sali
operacyjnej, ksig, w ktrej opisuje si pooenie wntrznoci,
tak jak y ze mn Na Grobli Wiecznoci pod numerem 24, tak
samo zwraca swj rytm mioci i gniewu nie tylko przeciw
swoim kolegom ze szkoy grafiki, ale i przeciw swojej matce,
kolegom z pracy i przeoonym. W ogle obrazem zmiennoci
jego stosunku do ludzi bya sinusoida, przypyw i odpyw, czer i
biel. Kocha tak szaleczo i terroryzowa kadego, kogo
napotka, poniewa wola uchodzi za pomylonego ni za
drobnomieszczanina. Poeta Egon Bondy, ktry czsto nas
odwiedza, za kadym razem, kiedy Vladimir odczytywa mu co
ze swego dziennika, tupa podeszwami swoich maych trzewikw
w podog i krzycza: Kurwa fiks! Zanim ja znajd jeden taki
obraz, musz wpierw przekopa maym palcem cay plac! A on
sypie nimi, ot tak, z rkawa! Vladimirze, na mio bosk! Niech
pan pisze wiersze, kurwa fiks! A Vladimir mia si
prostodusznie, kosmyki wosw opaday mu na czoo, mia si i
promienia ze szczcia, poniewa w pewnych chwilach Vladimir
bywa tak podatny na wzruszenie i pochway, e przypomina
dziecko, ktre zobaczyo choink z zapalonymi wieczkami. A
poniewa Bondy zawsze si ba, e wieczorem zamkn wszystkie
gospody, ju po poudniu na wszelki wypadek szlimy po piwo z
konwiami i miskami. Kiedy Vladimir by w dobrym humorze, jak
tylko wyszlimy na ulic, unosi nog tak wysoko, e opiera
podeszw pantofla na najwyszym szczeblu drabinki, ktra bya
uwizana na acuchu do gazowej latarni. I w tej pozie niemal
dwumetrowy Vladimir zawizywa sobie sznurowado, a Egon
przechodzi tam i z powrotem pod jego zgitym kolanem
10
i krzycza z dou: Kurwa fiks! Kiedy opowiem o tym Zbykowi
Fiszerowi, to dopiero si ucieszy! A Vladimir, eby przechodnie
napatrzyli si na to zdarzenie do syta, zostawia ten pantofel pod
sam latarni. To zawizywanie sznurowada byo szczeglnie
pikne wieczorem, gazowa latarnia owietlaa zakrcone pukle
niesfornych kdziorw Vladimira, ludzie zatrzymywali si i nie
mogli wydoby z siebie sowa. Zreszt w ogle, kiedy Vladimir
szed przed siebie, wyglda jak zapalona latarnia, by smuky jak
ona, a jego twarz z daleka przycigaa spojrzenia przechodniw.
W owym czasie, przed niemal wierwieczem, kiedy Vladimir
pisa po nocach ten swj dziennik, stworzy spord
terminatorw z CzKD grupk, ktr poinformowa, a potem
nauczy, w jaki sposb atwo i bez wysiku mona uzyskiwa
cigi i serie plam, ktrym nastpnie mona nada podane
formy. Tak wic to, do czego Vladimir nie mg nakoni swych
przyjaci, eby zaoyli klan, wsplnot artystyczn, to wyna-
grodzia mu grupa terminatorw, z ktrymi chodzi po pracy do
gospody Pod Kasztanem w Vysoczanach. Byo to wprost nie do
wiary, jak wiele Vladimir dawa z siebie tym modym ludziom.
Kiedy tylko ktry zwrci si do Vladimira, choby nawet
artem, Vladimir natychmiast nie tylko dawa wyczerpujcy
wykad o tym, jak tworzy swoje grafiki, ale pisywa do kadego
listy z takim samym entuzjazmem i naukow sumiennoci, jak
wtedy, kiedy pisa do profesora Vondracz-ka. A kiedy
terminatorzy musieli ju wraca do domu, Vladimir zwraca si
do tych goci, ktrzy si przysiedli, i znw, z t sam
cierpliwoci i precyzj informowa piwoszy, e wprawdzie nie
kady moe zosta artyst, ale za to kady, komu przyjdzie
ochota, moe
11
dorysowa sobie to, co zobaczy wrd plam. W owym czasie,
kiedy Vladimir pisywa po nocach swj dziennik, mieszka z nim
mody stolarz, pan Kaifr, ktry, kiedy wraca ze zmiany, czesa
napomadowane wosy, kad si na pryczy i ucina sobie
drzemk, czstokro widziaem, jak Vladimir klcza pod
zapalon opuszczan lamp, poniewa do naszego mieszkania
nigdy nie zagldao soce, wic wiecilimy take za dnia,
kosmyki wosw Vladimira byszczay w wietle arwki jak
mosine blaszki i Vladimir opowiada o cudownoci materii i jej
odbiciu w ludzkim mzgu, jednake pan Kaifr gboko spa. Lecz
mimo to, po kilku miesicach eksplozjonalistycznych wykadw,
pan Kaifr zacz pracowa nad szkatuk dla swojej panny, nad
kasetk, ktrej wieczko ozdobi dwunastoma obrazkami na
drzewie z forniru, ktrego mtnej nie-konkretnoci nada za
pomoc pdzla widziane wczeniej ksztaty. W owym czasie,
kiedy Vladimir pisa po nocach ten swj dziennik, przyprowadzi
kiedy do mieszkania swego przyjaciela Bouszego, ktry praco-
wa wtedy na zaporze, skd wraca tak zmczony, e i on wola
lee i drzema, zamiast wyywa si artystycznie, jak sobie tego
yczy Vladimir. Dlatego sprowadzi do siebie kolejnego
przyjaciela, Pitharta, i ten grafik przez cae dnie i noce pracowa
nad grafikami, ktre ry w blasze, a jako podkadki uywa
ogromnej elaznej pyty, ktra za kadym razem o innej porze
nocy spadaa ze stou, tak e trzs si od tego nie tylko cay
budynek, ale nawet ulica, tak wic co noc lokatorzy zrywali si z
ek i biegali w nocnej bielinie po galerii, takiego strachu
napdza im wszystkim ten straszliwy omot. Jeden Vladimir
mia si, w gruncie rzeczy cieszy si z tych nagych pobudek,
12
poniewa Vladimir kocha nieszczliwe wypadki i katastrofy, w
gruncie xi.zcLy Vladimir sam szuka guza, zawsze czu si
zaszczycony tym, co w kim innym budzio lk i trwog. A ja w
owym czasie chodziem pod oknami jego pokoju, raz po raz
zagldaem do rodka, a kiedy si pooyem, wci nie mogem
uwierzy w to, co zobaczyem w pokoju Vladimira, i znowu
szedem popatrze i niemal za kadym razem widziaem to samo.
Vladimir klcza pod opuszczan lamp i opowiada picemu
panu Kaifrowi i swemu przyjacielowi Bouszemu o
eksplozjonalizmie, kl si na swoj gow, wymachiwa do taktu
moj siekierk, ktra wiecia si tak samo, jak krcone kosmyki
jego jasnych wosw. Chodziem pod jego oknami i widziaem,
e jego dwaj przyjaciele suchaj go, ale za porednictwem
jakiego innego systemu sygnaw, przez sen. Jeden Pithart
pracowa, ale to byy olbrzymie, realistyczne grafiki. Niekiedy
przychodzia te pikna dziewczyna w skrzanej kurtce,
przynosia Pithartowi jedzenie w torbie, wic oprcz ostrza
siekierki w wiatach i pmroku pokoju poruszay si take
cynowe yki, podczas gdy krawdzie tej ogromnej elaznej pyty
poyskiway zowieszczo, jakby zastanawiay si, o jakiej,
najmniej odpowiedniej porze nocy, zwali si ze straszliwym
hukiem na podog. Ta pikna dziewczyna w skrzanej kurtce
bya z policji, pniej zabraa Pitharta do siebie, poniewa przez
t grafik okropnie wychud. Kiedy wynosili z t dziewczyn t
elazn pyt, nieli j, jakby to bya maszyna do szycia albo
pralka. Cay dom i ssiedzi odetchnli z ulg.
Tak jako y Vladimir, kiedy pisa po nocach ten swj dziennik,
twrczy dogmatyk wobec siebie same
13
go, synteza ksicia Myszkina i Stawrogina, mistrz horroru i
niewiarygodnej pokory, artysta, ktry z biegiem lat zdoa
kosztem twrczego wysiku wszystko, co negatywne, zmieni w
pozytywne. Gdyby y, w tym roku skoczyby pidziesit lat i
jego przyjaciele, wrd ktrych jest bardziej obecny ni wtedy,
gdy jeszcze tu by, wydaj z pietyzmem Jedna sidma jego
dziennika, fragmenty, ktre on sam wybra z tej ogromnej ksigi,
teksty, ktrym przypisywa znaczenie i ktre wyda pod tytuem
Jedna sidma w swojej edycji Eksplozjonalizm. Trzeba te
doda, e to mier Vladi-mira umoliwia spojrzenie na jego
ycie, w ktrym stara si wedrze w tkank i jdro materii i
uchwyci jej wewntrzne pikno, swoimi grafikami odda tej
wielkiej matce materii cze i tchn w ni ducha...
Pewnego razu pojechalimy z Vladimirem i poet Maryk na
grzyby. W pocigu artowalimy ze stosunku midzy lubem a
zot obrczk, ktra byszczaa na palcu serdecznym Vladimira.
Panu Maryce ta obrczka si nie podobaa, uwaa, e jest
tandetna i w zym gucie. Vladimir na to: Ta obrczka si panu
nie podoba? Pan Maryko powiedzia, e ani troch. I
Vladimirek, zanim ktokolwiek zdoa mu w tym przeszkodzi,
zdj t zot obrczk i wyrzuci j z pdzcego pocigu midzy
umykajce w ty kulisy klanowickich lasw. Poruszalimy niemo
ustami, nie mogc wydoby z siebie sowa, poniewa
wiedzielimy, jakim uczuciem Vladimir darzy t obrczk,
symbol jego mioci do Tekli, ktr niedawno polubi. Ale
Vladimir, bez drenia w gosie, tumaczy szeptem zastygemu w
ciszy przedziaowi, e najwicej mleka daj krowy chore na
grulic. I dzi wiem, e ta lecca w ty obrczka, wyrzucona z
pdzcego pocigu, e ten
14
arystokratyczny gest by dla Vladimira twrczym czynem, tym
doniolejszym, im boleniej przey t strat. Zreszt tak, jak z t
obrczk, Vladimir postpowa ze wszystkim, nawet ze swoim
yciem. Przed piciu laty, w dzie witego Mikoaja, ktry
rwnie z ochot i mioci dzieli si wszystkim co mia,
Vladimir, eksperymentujc na sobie samym, nie przypuszcza, w
swojej prostocie ducha nawet nie mg przypuci, e zawiedzie
ostatnie ogniwo zwizku przyczynowego, ta ostatnia upragniona
obrczka... a klamka szczknie zwodniczo... i sznurek zacinity
na jego gardle zaci-nie si jeszcze bardziej... ale tym razem
ludzkie rce nie przyszy mu z pomoc, jak tyle razy przedtem... i
Vladimir skoczy na gow z grobli istnienia w samo serce
wiecznoci.
CZUY BARBARZYCA
Vladimir, mistrz zmysowej imaginacji, wiecznie pywy, jedn
nog stojcy w grobie, zawsze jedynie po to, aeby mc
zmartwychwsta, odmodzi si, znw zebra siy i przebi
gow mur, znale si po drugiej stronie i wrci po ppowinie
do pocztku wszechrzeczy, z powrotem do pierwszego tygodnia
stworzenia wiata. Dziki temu jednoczenie potrafi by prastary
jak sam wiat i mody niczym jutrzenka, jak listowie, ktre
wanie si rozwino. Swoj bezustannie odradzajc si,
odmadzajc egzystencj Vladimir umia wystawia na szwank,
umia j wyrwa z kolein i podda prbie ognia. Dlatego kocha
bl. Gdy nie przychodzi z zewntrz, zadawa go sobie sam. Czu
si odpowiedzialny tylko i wycznie przed samym sob i
ywioami, z ktrych si skada. Za pomoc swych grafik
zwraca elementom uszlachetnion struktur ich materii...
Odwiey kilka mitw... Mit Dionizosa, piknego pijanego
modzieca, bdcy rdem dziaa twrczych, i mit Anteusza,
histori bohatera, ktry, kiedy opadnie z si, moe odzyska je
tylko wtedy, gdy dotknie ziemi. Vladimira wprawiaa w zachwyt
betoniarka i jej zawarto, kocio ze stygnc smo, mot
pneumatyczny, butla acetylenowa, ktrej przewody
17
i palnik pomrukuj cichutko, emanujc niebieski pomie, lut
blacharski, lutownica, biay szron pokrywajcy lad zamraarki,
malarz pokojowy i lady farby na gazetach, zaschnite plamy
spermy na spodenkach gimnastycznych, zakrwawione
przecierado...
Wszystkie przywary epoki skupiay si w osobie Vladimira:
figlarno, komedianctwo, patologiczne rozdranienie, alergie,
zgrywanie si na prostaczka i imbecyla, dogmatyzm,
romantyczna melancholia i marzycielstwo, wstrt do krawatw,
zamiowanie do hase i transparentw, lubi maszerowa ze
sztandarem, nietolerancja, pogarda dla intelektualistw, pokora i
megalomania, zamiowanie do obscenw, plotkarstwo, histeria,
mania przeladowcza, narcyzm, sentymentalizm,
podejrzliwo...
Ale Vladimir potrafi to samo, co nowoczesne silniki
samochodowe. Toczy mieszank prosto pod wiece, bez
rozpraszania jej w ganiku. Przenie surow materi prosto do
sfery transcendencji. To za wymagao surowca najwyszej
jakoci. Vladimir umia go pozyska. Parametry cinienia w jego
gowie obliczone byy na najwyszy stopie rozgrzania materii,
ten sam co u Vincenta van Gogha, Muncha, Poocka. Dlatego
tryska zdrowiem wtedy, gdy mg folgowa swoim emocjom.
Tylko w ten sposb mg pooy fundamenty naukowej
imaginacji, tylko za spraw subiektywnego stosunku do
ukochanego tworzywa przenikn do obiektywnego ducha epoki.
Jego grafiki to apoteoza wiatopogldu materialistycznego, sam
Vladimir to twrczy proletariusz, ktry swym dzieem zoy
pracy ludzkiej hod na now mod, a zatem wstpi w szeregi
tych, ktrych celem jest aktywna mio do czowieka, aktywna
przemiana wiata. Dzi
18
ki temu, e z umowy spoecznej bra na siebie tylko i wycznie
obowizki, e samemu sobie, eksperymentujc na sobie samym,
udowodni, e wojn godzi si wypowiedzie tylko i wycznie
sobie samemu, e pustoszy mona tylko i wycznie swoje
terytorium, ktre jest w gowie, wasnym yciem udowodni nie
tylko to, e wykorzystywanie czowieka przez czowieka naley
do przeszoci, ale w imi twrczego eksplo-zjonalizmu odrzuci
take walk klas, poniewa mona y w pokoju na koszt
wszechwiata i siebie samego...
Tarcze szlifierskie marki Karborundum, szorstkim chwostem
usuwajce nierwnoci i skazy z kawakw stali, te tarcze
szlifierskie byy dla Vladimira symbolem pedagogiki, tak wobec
jednostki, jak i caego spoeczestwa. Przez p roku pracowaem
w hucie Poldi przy zegarze fabrycznym, Vladimir, ilekro wszed
do warsztatu, gdzie na acuchach pracowao dziesi tarcz
obsugiwanych przez dziesiciu szlifierzy w okularach
ochronnych, Vladimir tak by tym przejty, e nawet nie mruga
powiekami, sta tylko i patrzy, za kadym razem oszoomiony
tym, co widzi na jawie i w wyobrani...
Pewnego razu szlimy z Vladimirem od Kroftw jak mawiali
starzy ludzie, od Pudilw ywo dyskutujc. Gdy mijalimy
pozostawiony na chodniku wzek dziecicy, w ktrym pakao
dziecko, Vladimir stan jak wryty. Dziecicy pacz przyku jego
uwag, kilkoma susami wrci do wzka, spod dziecicej gwki
w beciku wycign dymicy wci niedopaek, unis go
teatralnym gestem, a potem rozdepta jak wstrtnego robaka.
Kto wyrzuci resztk tlcego si papierosa przez otwarte okno.
Kiedy ruszylimy dalej, powiedzia: Doktorze, czy nie kupiby mi
pan papieru i farb, co? Bo jeli tak, to wie pan co, pod wraeniem
19
widoku tego dziecka w wzku, z papierosem poncym tu koo
uszka, zrobi panu grafiki. Co cakiem wyjtkowego, specjalnie
dla pana, o tym dziecku. Ale pan nie kupi mi ani farb, ani papieru.
Czy moe jednak... ?
Vladimir, Bondy i ja tak bardzo lubilimy piwo, e gdy
przynoszono nam do stou po pierwszym kuflu, wprawialimy w
popoch ca gospod, nabieralimy pian w donie i nacieralimy
ni sobie twarze, wcieralimy pian we wosy, jak ydzi, ktrzy
smaruj pejsy wod z cukrem, a e przy drugim piwie
powtarzalimy ten zabieg z pian, wiecilimy si i pachnielimy
piwem na kilometr. Przede wszystkim jednak to byy wygupy
by to wyraz naszego zachwytu piwem, nieokieznanego
zachwytu tym, e jestemy modzi. Bylimy entuzjastami piwa...
Vladimir z tak ochot i szybkoci porusza si po Pradze, e
skraca dystans midzy Zikovem a Libni, midzy Koszirzami a
Strzeszovicami. Wtedy, gdy wyrzuci obrczk lubn z pocigu
pdzcego przez klanowickie asy, tego popoudnia przepad nam
w ke-rskich lasach. Rano, gdy otworzyem drzwi mieszkania na
Libni, wypada z nich kartka, na ktrej byo napisane: O
dwunastej dotarem przez Czeski Brod do Pragi, o czym pana
zawiadamiam. Pozdrowienia, Vladimir. Tak si pojawia w
Hluboczepach, tak si pojawia na Medniku u
przyjaci-surrealistw. A pniej, kiedy mia gdzie wystaw,
wyjeda ju o noc wczeniej, wyobraa sobie z najmniejszymi
szczegami wszystko, co moe wydarzy si na wystawie i
podczas jej trwania, wszystko, do czego nie dochodzio...
Vladimir wci myla o tym, co moe si sta. Przyjaciela, ktry
zgromadzi w domu par cet-narw skamielin, Vladimir nauczy
rysunku eksploz
20
jonalistycznego. Vladimir z upodobaniem odrysowy-wa te
skamieliny krabw na portretach, lecz gdy przyjaciel
zaproponowa mu, by zszed z nim po skamieliny do Jaski
Koniopruskich, Vladimir odpar: Jeszcze czego, zdradziem ci
sekrety aktywnej grafiki, opowiedziaem ci wicej ni
komukolwiek innemu, boj si, ty znasz te jaskinie jak wasn
kiesze, popchniesz mnie i strcisz w przepa, a potem bdziesz
podawa moje pomysy za wasne... jeszcze czego. Id sam...
Vladimir nienawidzi pienidzy. Jak dostawa zaliczk, to zaraz
j przepuszcza, a potem przez reszt miesica musia poycza
dzie w dzie tu dziesi, tam dwadziecia koron, wypisywa
starannie na szafce nazwiska wierzycieli, ktrym sumiennie
zwraca zacignite dugi, gdy bra wypat: zawsze sta i
kademu oddawa, co mu by winien. Potem stawa z reszt
pienidzy w doni i ze miechem mawia: A z tym co? Mam to
wrzuci do pieca? Czy przepuci? Przepuszcza t reszt i by
szczliwy, kiedy poyczy w nocy szedziesit halerzy na
tramwaj albo na papierosy, a potem wraca do domu na piechot.
Kiedy dosta kilka tysicy za ilustracje do ksiki, wpad w
przeraenie... Dwa tysice da matce, dwa teciowej, par setek
natychmiast wyda, a kiedy matka, pewna, e Vladimir ma
pienidze, wyjechaa, eby przekona si, jak mu si bdzie bez
niej mieszka, Vladimir z furi maniaka przepuci reszt
pienidzy i odetchn z ulg dopiero wtedy, gdy znowu mg
poyczy szedziesit halerzy na tramwaj. Mylelimy wtedy,
e Vladimir ma zapewnione utrzymanie na dobre kilka tygodni.
Kiedy go odwiedziem, otworzya mi ssiadka i powiedziaa
cicho, gdy napomknem, e Vladimirkowi przynaj
21
mniej teraz dobrze si powodzi: A gdzie tam... wieczorem zjad
mi kartofle, co je trzymaam w korytarzu...
Wwczas, gdy tak chtnie si sprzeczalimy, bo i mielimy
powd do sprzeczek, ssiedzi czynili z tego zarzuty Vladimirowi,
a on si broni: Ze niby ja? A skd, to on! I wskazywa na moje
okno. Kiedy za czynili z tego zarzuty mnie, wwczas to ja
mwiem: Ze niby ja? A skd, to przecie on! I wskazywaem na
okno pokoju Vladimira. Ktrego razu, gdy nasza ktnia
osigna punkt kulminacyjny, gdy kady z nas spa we wasnym
pokoju, Vladimir z moj siekierk w ku, a ja z jego noem
kuchennym, gdy tylko ktry z nas si poruszy, podrywa si i
ten drugi, kiedy jeden wsta, to i ten drugi wstawa take,
zapalalimy wiato i przez czce nasze pokoje drzwi
pokazywalimy sobie nawzajem, e trzymamy u siebie bro
przeciwnika. A postanowilimy, e te przejciowe drzwi
zamurujemy. I przyszed stary murarz z ulicy Brackiej,
wyjlimy drzwi z zawiasw i murarz przykry futryn pap, i
podpisalimy dozorczyni zobowizanie, e zanim si
wyprowadzimy, doprowadzimy lokal do pierwotnego stanu... i
murarz kad cegy, nabiera zapraw z taczki, siedzielimy z
Vladimiren! kady przy swoim stole i przygldalimy si ze
wzruszeniem, jak powoli cegy wznosz si coraz wyej, jak
wyrasta midzy nami mur, jakby podnosia si woda, kady z nas
widzia tego drugiego ju tylko od pasa w gr, Vladimir,
poniewa by taki wysoki, wci jeszcze siedzia, widziaem ju
tylko jego gow, potem podnielimy si, a murarz sta midzy
nami na przewrconej kastrze, podawalimy mu cegy, wsplnie
przykadalimy ceg za ceg, by si od siebie oddzieli,
separatio od stou i oa, jak ta staruszka, ktra
22
dorzucia Husowi na stos sw wizk chrustu, potem ju si nie
widzielimy, ale z t sam zaciekoci cigalimy si, podajc
cegy murarzowi, ktry wyliczywszy je na oko, pod koniec pracy
tak narzuca zapraw, e tych cegie dokadnie mu starczyo... A
gdy zaprawa zascha, postawilimy drzwi w tym samym miejscu,
oparte na aby aby... i odetchnlimy z ulg, e na pozr mamy od
siebie spokj, kiedy kady z nas siedzi na dnie wasnego pokoju.
Egon Bondy, ktry przyszed w odwiedziny, kiedy jeszcze cegie
byo po pas, biega przez drzwi wiodce z korytarza na przemian
to do mnie, to znw do Vladimira, apa si za brod i prbowa
zrozumie o co chodzi z tym podziaem, skoro wci moglimy
wpa na siebie i do siebie z korytarza... Do cholery, co znowu
wyprawiacie? warkn i wybieg na podwrze, na soce,
ktre tryskao na dno podwrza hektolitrami jasnego piwa, Egon
zawsze, kiedy sta w socu, wyglda jak faun, ktry wynurzy
si z cysterny z piwem, jasne wosy zawsze opaday mu wzdu
uszu, a broda w blasku soca wygldaa jak zalana jasnym
leakiem, sta tak, wymachiwa rkoma i woa: Panie
Wadymirze! To nie wystarcza panu, e murem rozdzielona jest
Europa, e jest rozdzielona Korea, e rozdzielony jest podzielony
Berlin? Na choler to panu i tej caej reszcie! Po czym znowu
wszed do rodka, rozzoszczony, patrzy ode mnie na gow
Vladimira, potem przebieg na drug stron i patrzy od
Vladimira na moj gow i czeka w napiciu, tak samo jak my,
na t chwil, gdy ju nie bdziemy si widzie, jeszcze tylko
ostatnia cega, ostatnia porcja zaprawy... A potem, wieczorem,
kiedy Vladimir wrci i zacz pisa swj dziennik, syszaem
jego piro, jak cicho skrzypi
23
na kartkach tej wielkiej ksigi, z wiksz ochot, ni gdyby tego
muru midzy nami nie byo... A kiedy Vladimir przewrci si w
ku na drugi bok, byo tak, jakby lea tu obok mnie, gdy
oddycha, syszaem jego oddech, syszaem nawet, jak unosz
si jego puca, jak pracuj jego wntrznoci, syszaem jego serce
za murem jeszcze goniej, wyraniej, ni gdyby muru midzy
nami nie byo. Tak wic spotykalimy si tylko przypadkowo na
korytarzu, wymienialimy uprzejmoci, aby, gdy zamknlimy
si w swoich pokojach, kady w swojej norze, czu obecno
tego po drugiej stronie jeszcze bardziej ni kiedykolwiek przed-
tem. Potem przysunem ko do samej ciany, a na drugi dzie
zobaczyem z podwrza, e Vladimir take przysun swoje
ko do ciany z drugiej strony, i spalimy tak jak blinita
syjamskie, zronici z sob krgosupem ciany, ktra nas nie
dzielia, ale czya jeszcze bardziej ni wtedy, gdy drzwi do woli
poruszay si na zawiasach. pi pan? szepn Vladimir.
Jeszcze nie wyszeptaem do ciany. Ja te nie...
szepn Vladimir. Czasem wcale si do siebie nie odzywalimy,
ale wystarczyo tylko dotkn paznokciem muru, bym usysza z
drugiej strony, tak samo jak Vladimir, e wycignite ku
paznokciowi z drugiej strony palce wpijaj si w tynk, skrobi po
nim lekko, i tym sposobem dawalimy sobie znak, e tak
naprawd przyjanimy si bardziej ni przedtem... A w kocu
stao si tak, e gdy Vladimir wyprowadzi si na Zikov i
chodzi tu i wdzie z wizyt, a ja chodziem do niego do fabryki,
do gospody Na Przystanku, zabralimy si do tego... Znowu
bylimy przyjacimi na mier i ycie, ale ju na siebie nie
wrzeszczelimy, poniewa kady z nas szed wasn drog i nie
wsp
24
zawodniczy! z drugim, wic Vladimir przystawi krzeso, a ja z
drugiej strony swj taboret i meslem wykruszylimy zaschnity
tynk, zapraw, potem wyjlimy ceg, a potem jeszcze jedn i
bylimy bezgranicznie wzruszeni, jakbymy dokonywali operacji
jeden na drugim, jakbymy otworzyli sobie nawzajem klatki
piersiowe... i zdumielimy si, jak pikny jest pokj tego
drugiego, cho nie widzielimy niczego poza czoem czy brod
przyjaciela z bia, smutn cian w tle... i wyjlimy jeszcze par
cegie, widzielimy si ju od pasa w gr, Vladimir postawi na
murku niedopit butelk likieru winiowego, ja z drugiej strony
dolaem do niej rum, potrzsnlimy butelk i podawalimy sobie
ten likier... A gdy przepijalimy do siebie, przyszed Egon Bondy
i zdbia... potem stan na taborecie i zajrza do pokoju
Vladimira, przebieg korytarzem, wpad do Vladimira i stamtd
znw patrzy na mnie, na murek w drzwiach, ktry teraz wyglda
po prostu jak st... przyniosem szklank, nalaem do niej naszej
mikstury, Egon napi si, ale zaraz wyplu likier, jakby przez
pomyk napi si kwasu... i stan przy murze, tuk obiema
pistkami w tynk, tuk lekko czoem w mur, potem to samo
zrobi u Vladimira i woa, krztuszc si ze miechu: Kurwa fiks!
Odprenie! Porozumienie midzy narodami zaczo si tu i
teraz! Id przedyskutowa to z filozofem Zbykiem Fiszerem. To
jest ra, to nie jest ra, a wic to jest ra! eby zapanowaa
zgoda, wpierw musia by spr...
Vladimir lubi chodzi z odkryt gow, przy zej pogodzie
zakada czarny rabinacki kapelusz, ktry nosi z szokujc,
brummellowsko-dandysowsk elegancj, a gdy przyszed mrz,
to sam uszy sobie
25
z matczynej mufki fantastyczn baranice, tak, jakie nosi si
teraz, z olbrzymim daszkiem, czapk, jakie nosili rabini z
Nikolsburga. Kiedy od czasu do czasu wiza krawat, to na
pierwszy rzut oka wyglda on nie jak krawat, ale jak obroa, nie
jak obroa, ale jakie powrso, ktre z rozmysem nosi
przekrzywione na lewo, tak e wze by na wp schowany pod
konierzem koszuli. Marzy mu si elegancki sweterek, elegancki
garnitur, ale kiedy ju je sobie sprawi, zaraz sam siebie wyzywa
od debilw, imbecylw, idiotw...
Lubilimy pi piwo w barze wiat i patrze na sprztaczki. Jedna,
za modu wystpujca w operetce, teraz siedemdziesicioletnia,
bya umalowana, miaa na sobie pretensjonalny fartuch. Kiedy
zamiata, taczy ze szczotk, kady mczyzna czule gadzi jej
do, gdy si do niego zbliy. Komediantka. mieje si, upija
klientom piwo, a kiedy pcha przed sob wzek peen talerzy z
resztkami jedzenia i brudnymi sztucami, piewa wesoe kuplety.
Szalone stare babsko, na jej widok mona pkn ze miechu...
Lecz uwaga! Vladimir: To jest wita... Druga sprztaczka, te
ju od dawna na emeryturze, grywaa w tragediach w maych
prywatnych teatrzykach, ta tragiczna maska rozdeptana przez
karnawa. Kiedy zamiata, wzdycha, jak gdyby pogrzebaczem
zgarniaa swe prochy po kremacji. Kiedy pcha przed sob wzek
z brudnymi naczyniami, to tak jakby odwozia swoje stare koci
do zbiornicy surowcw wtrnych. Tragiczny wyrzut sumienia.
Lecz uwaga! Pije wszystko, co podleci. Przepija emerytur z
miesicznym wyprzedzeniem, pije piwo bakami, nieszcznica
wdruje z nimi do Vanisztow. Vladimir: Nastpna wita...!
Stoimy tak, popijamy i patrzymy na te dwie wite, za kadym,
kto wchodzi,
26
przecig zamyka drzwi, z pocztku powolutku, a na koniec
potnym upniciem. Tak jakby za kadym klientem zamykao
si z hukiem wieko postawionej na sztorc metalowej trumny. A
naraz wszed Egon Bon-dy: Gdziecie byli ? Szukam was ju w
szstej gospodzie krzyczy i unosi w drzwiach rce, a za nim
buch! Znowu przecig. Egon zatka sobie uszy. To cigle tak?
Vladimir: Nie, tylko za kadym, kto wejdzie... pani
Vlasztovkova, nie ma pani rubokrta? I Vladimir przystawi
sobie krzeso, woy okulary, trzy razy przekrci rubk,
zwrci rubokrt i potem wszyscy czekali na pierwszego
klienta... Drzwi zamkny si cicho, tylko sprztaczka-tragiczka
wzdrygna si, jakby kto szturchn j w rdze krgowy. Egon
Bondy pi jedno piwo za drugim, rozglda si, ale nic si nie
dziao. Co tu robicie? zapyta. Vladimir: Trwamy na
posterunku... Wic Egon Bondy pi tak, by piwo cieko mu po
brodzie, i zanim natoczyli mu nastpny kufel, wysysa z brody
resztki piwa. Z gry od Primato-rskiej nadjechaa karetka na
sygnale, na przodzie byskao niebieskie wiato,
sprztaczka-tragiczka zapaa si za serce, karetka zahamowaa
przed barem z takim impetem, e o may wos by si wywrcia,
dwie staruszki w przejciu zapay si za gowy i woay: Boe
jedyny! Po kogo znw jad! ? Egon Bondy szepn z lkiem:
Kurwa fiks, przecie mnie nic nie jest! I bada sobie puls. Z auta
wybiegli dwaj sanitariusze, wycignli biae nosze, potem kady
zapa po dwie baki i wpadli do baru, zamawiajc w biegu
pilznera do pena... i kady wypi jeszcze po jednym piwie przy
kontuarze, i dopili z kufli to, co nie zmiecio si w
przelewajcych si bakach, te dwie staruszki w bramie, ktre tak
si zlky, ocieray sobie nawzajem oczy
27
z ez, a sanitariusze wybiegli z bakami, w rozwianych
fartuchach, wskoczyli do karetki, w ktrej wpierw umiecili z
powrotem nosze z bakami, i znw syrena wyta, wiato znowu
byskao i auto o may wos wywrcioby si na zakrcie, a ludzie
idcy od strony Paacyku chwytali si za serce Kogo to znowu
wioz? Egon Bondy powiedzia: Jasna cholera, to to memento
mori! Vladimirze, w co pan nas znw pakuje? Vladimir by w
sidmym niebie, Egon patrzy, jak przed kino zajecha ziindapp, a
na nim mczyzna w skrzanym kombinezonie i w kasku, ponury
jak nurek, z olbrzymim plecakiem grskim na plecach, opar
motocykl o krawnik, wszed powoli do pasau, a potem do
kina. Do jasnej cholery, a to co za dziwo? wymamrota
Egon. Vladimir: On ma tak prac, jedzi od kina do kina z
kronik filmow na plecach. Potem zobaczylimy, jak ten
motocyklista w kasku zapali motor i pojecha z kronik do
nastpnego kina, gdzie seans zaczyna si p godziny pniej, i
pilimy piwo za piwem. Kiedy wyszlimy pod Paacyk, latarnie
na przystanku ju wieciy, nadjechaa trzynastka, kobieta
wsiadaa z wzkiem do ostatniego wozu, kto jej pomg, ale
motorniczy za szybko zamkn drzwi, wic trzymaa wzek
przycity w poowie, i tramwaj ruszy, a ta kobieta wci
trzymajc uchwyt wzka biega, podskakujc zabawnie, za
tramwajem i krzyczaa, ale tramwaj nie zatrzyma si i wzek
zawadzi o sup latarni, trzask i przeama si w p, ludzie stojcy
na przystanku krzyczeli albo osuwali si na cian Paacyku, paru
odwanych biego do wzka, Egon Bondy poblad... ale z
poamanego wzka wysypay si z trzaskiem butelki z piwem i
wo rozlanego piwa rozesza si po caej ulicy... a kobieta
krzyczaa za
28
odjedajcym tramwajem: Zapacicie mi, gagany, za tych
dwadziecia piw! Panowie! zwrcia si do Vladimira i Egona
jestecie moimi wiadkami, zeznacie, jak byo? Egon Bondy
zagrzmia: Flaszki, flaszki, ale co z dzieckiem? Przecie byo
sycha, jak koci pkay! A kobieta odpara: To skrzynka pka,
chyba nie myli pan, e stara kobieta bdzie taszczy dwadziecia
piw w rkach, co? Vladimir by w sidmym niebie. Egon Bondy
wszed chwiejnym krokiem na skwerek, w mrok, wymachiwa
rkoma, jakby odgania zy sen: Cholera jasna, ale gagi. Chaplin
by tego nie wymyli...
Kiedy kto taszczy co na wzku, Vladimir oferowa mu pomoc
nie tyle z mioci do bliniego, ile raczej, by poczu w doni
chodny metal, gdzie tylko kto wyadowywa wgiel, Vladimir
pyta, czy nie mgby mu pomc. I znw nikt nie przeywa tak
silnych wzrusze, moe tylko kochanek spleciony w ucisku z
ukochan, jak Vladimir, kiedy mg macha opat, czujc w
doni jej stylisko, solidny uchwyt wiadra, nigdy nie unika pyu
wglowego i sadzy, lecz przeciwnie, chodzi potem z ciemnymi
smugami miau wzdu nozdrzy... Wybralimy si kiedy pod
Korab i tam stanlimy zdumieni. Zbocze, kiedy puste, teraz
podzielone byo przez geodetw na mae plka, przysze ogrdki
dziakowe, i ludzie ju wyrywali tam perz, skopywali szpadlami
ziemi, najgorliwsi pracowali nawet po zmroku i ci sadzili ju
truskawki i warzywa. Vladimir wybiera zawsze to poletko, na
ktrym najwicej byo do zrobienia, i pomaga, zmaga si z
chwastami, pracowa ze wszystkich si i przy tym chtnie
opowiada o tym, co przey, zawsze kiedy przekopywa grunt,
mia uczucie, e defloruje szpad
29
lem pann ziemi... Pomagalimy wtedy kobiecie, ktra
przychodzia z dzieckiem w wzku, to dziecko cigle pakao,
taki by skwar na tym zboczu... Vladimir wystawia na soce
swoje jasne kdziory, a ta kobieta podbiegaa do dziecka, czasem
wyjmowaa pier i dawaa mu ssa... Kiedy wieczorem Vladimir
egna si, zastrzegajc sobie, e jutro przyjdzie znowu, ta
kobieta, ktrej zdawao si, e to Chrystus ponownie zstpi na
ziemi, pocaowaa Vladimira w rk... ale znw kiedy indziej,
gdy Vladimir przerzuci wgiel do komrki na podwrku i zacz
opowiada emerytce
0 swoich problemach i o swej pracy, staruszk ogarnia coraz
wikszy niepokj, potem dugo wpatrywaa si we wbit w
pieniek siekierk, a zrozpaczona zdja fartuch i t siekierk
przykrya... i odetchna dopiero wtedy, gdy odeszlimy z
Vladimiren!, nawet wybiega za nami i patrzya, czy rzeczywicie
skrcilimy do Hausmanw, czy ju nas nie ma...
Z odtuszczonego mleka robi mietan, z miau wglowego
brylanty, z wrbla ptaka Feniksa, z kulawego zrobi sportowca,
zawsze tam, gdzie czego brakowao, angaowa swj talent, aby
udowodni, e omnia ubique, i e w minimum zawiera si
maximum, e kade miejsce w wiecie jest rodkiem rajskiego
ogrodu, podczas gdy wiszce ogrody z wolna obracaj si w
proch i py, a w tym prochu wszystko, co pikne, stawia opr, w
tej garci gliny wszystko zaczyna si od nowa...
Na Starej Poczcie bya adna kelnerka, taka pucuo-wata
Cyganka, i Vladimir lubi tam przesiadywa
1 pisa listy. I jak zwykle, prowokowa komiczne sytuacje. Kiedy
si przysiadem, taki mody przystojniak wanie opowiada: Jak
j poznaem, miaem rk
30
w gipsie, wic nauczyem si obejmowa j t ap, z pocztku
jczaa, ale si przyzwyczaia. Chopaki wymalowali mi na tym
gipsie rnoci, jeden pisarz, ktry przyszed na wieczr autorski
do szpitala, poniewa nie miaem ksiki, podpisa mi si na tej
zagip-sowanej rce... no i masz, zdjli mi ten gips i ta moja
dziewczyna, chocia bylimy tu przed lubem, mwi mi, e ju
nie jestem dla niej taki czuy jak kiedy... i zostawia mnie. A
wczoraj mylaem, e padn z wraenia. Bo kogo widz? T
moj dziewczyn, jak idzie z chopakiem, ktry ma tak sam
rk w gipsie, co ja. Te dziewczyny wszystkie s trcone...
Vladimir nadal pisa i warcza z ponur min: Mnie take
zostawia, pisz teraz do pani prokurator, sdzia poradzi mi,
ebym by dla niej uprzejmy... wic pisz ju szsty list
miosny... ale suchaj no, kochasiu, wiesz co to jest eksperyment
Marton? Ja wanie na to chodz. Golizna. Film z goymi
babkami. Dokoa mnie druciki, a przy przyrodzeniu aparat
pomiarowy. Film pornograficzny. Lampki si zapalaj, strzaki
aparatw koysz si, chybocz. Takie badania psychiatryczne.
Pani doktor Marton. I wiesz co? Te aparaty wykryy nawet, e
mam kompleks Edypa. Kiedy matka rano wstaje, ja ju czekam i
niby przypadkiem przechodz obok nagi. Wci nieza z niej
sztuka. Udaje, e mnie nie widzi... Chopak zamyli si, z twarz
w doniach, niemal zasoni sobie palcami oczy. A po namyle
powiedzia: Pac, wie pan, ta dziewczyna ma to chyba po ojcu,
jej tatu jest spod Karkonoszy, kiedy wzi prawo jazdy i dowd
i poszed do rady narodowej zameldowa now osob: Anton
Hulik, Bg. Dopiero po miesicu zapali go na dworcu w samym
podkoszulku, a by wtedy straszny mrz. A w domu wariatw nie
31
robili mu elektrowstrzsw, tylko zaordynowali tak zwane
zwroty, po zastrzykach nic tylko rzyga i rzyga, i tak przez trzy
miesice, a mia dosy. I po piciu miesicach znowu by
normalnym czowiekiem, hydraulikiem, i zwrcili mu prawo
jazdy i dowd... Podnis si, stukn ceremonialnie knykciami w
obrus i wyszed. Vladimir z zapaem pisa dalej, wok ust mia
lady po winie, kelner na pewno ju mu niesie trzeci kieliszek,
ach, co to bdzie za list, to dopiero bdzie list, proba o
zmiowanie, to ju czwarta strona, a Vladimir wci jeszcze nie
ma z grki, tylko pod grk, wci w tym maniakalnym nastroju,
w ktrym powie co, czego jutro bdzie aowa... Zostawiem
Vladimira nad listem, pjd lepiej na spacer na Szlos-berk, mj
byy lekarz, emeryt, z mojego rejonu, wabi sikorki wycignit
ku niebu doni, eby przysiady i dziobay orzeszki ziemne,
zobaczy mnie i woa: A, ju pan lepiej wyglda, no i po co si
byo zadrcza... fifififi! Chyba zmieni pan ju dobr lektur, co
wesoego, tak? Pisma humorystyczne, prawda? Wczoraj zadusi
si tu zajc w sidach. Gdzie te si dzi podziaa moja strojnisia,
moja sikorka? To co, jeszcze si moczymy, moczymy si? No i
dobrze, a co ze stolcem, ju lepiej? Lepiej. No to wspaniale, to
wielki triumf medycyny... Obrciem si, eby pan doktor mg
mi si lepiej przyjrze, oglda mnie i cign tym samym tonem:
Dzieci te karmi ptaszki z doni, ale czasem ktrego zapi.
Dzieciom nie mona ufa. Ale wie pan co, t butelk winiwki,
co mi pan da, wypilimy z on przy choince, a jake,
wypilimy. Fififififi, gdzie ta moja sikorka, moja ptaszyna...?
Ktra to godzina? No tak, chuligani zadusili zajca, ktrego tu
karmilimy cae dziesi lat... Pochyli si i szepn
32
mi do ucha, wpijajc mi si palcami w rami: I na co panu te
samobjcze myli...? Ja mu na to: To przecie nie ja, to
Vladimir... A on, z naciskiem: Przecie to pan jest Vladimir...
Fifififi, gdzie si podziaa moja sikorka? Moja ptaszyna? Fififi...
Vladimir da si namwi przyjacioom, eby pj z nimi szuka
natchnienia w plenerze, w wiecie zjawisk. Po dwch dniach
wrci ze sztalugami, z mal-kast, za to bez obrazu, ale jak
urzeczony, niewyspany, olniony. Doktorze, niech mi pan da
spokj z natur! Malowalimy lasek koo Kladna i kiedy ju
skoczylimy pejzayk, nadjechaa policja i zamknli nas jako
szpiegw, wrzeszczeli na nas do rana, kto zamwi u nas ten
obraz, bo za tym laskiem, w przewicie midzy drzewami, przy
odrobinie wyobrani mona zobaczy kladeskie huty, wic
gdyby wpado to w rce wroga, miaby czarno na biaym, gdzie s
nasze stalownie. Za lasem! Wic z tego prosty wniosek, e
jestemy szpiegami! Doktorze, wol wrci do malowania na
koszt wszechwiata, wol by znw szpiegiem niebios... Rok
pniej da si namwi Rot-bauerowi, eby poszli malowa na
praskie peryferie. Malowali widok zakola Wetawy z libeskiego
mostu. Tego popoudnia na Grobl Wiecznoci przyszed po
Vladimira Egon Bondy i chcia, ebymy wszyscy trzej poszli po
zmroku nad Rokitk i tam gdzie sobie siedli, popijali i piewali
ludowe pieni, t, ktr Vladimir lubi! najbardziej, Siedzi sok
na jaworze... Powiedziaem mu, gdzie jest Vladimir, i poszlimy
po niego. I masz ci! Na gwnej alei, ponad tumem przechod-
niw, zobaczyem gow Vladimira, nie szed sam, ale by
prowadzony przez policj, z Rotbauerem, a za nimi podskakiwa
emeryt, krzyczc: Dobrzy ludzie! Prowa
33
dzimy tu dywersantw, szpiegw! Vladimir umiecha si, nis
malkast, oba obrazy nieli policjanci, weszlimy za nimi w ulic
Boeny Niemcovej, a potem Rosenbergw i czekalimy. Po
trzech godzinach czekania w barze wiat przy pilzneskiej
dwunastce zobaczylimy, jak Vladimir i Rotbauer wychodz z
budynku komisariatu. Pniej przy piwie Vladimir opowiada:
Ten emeryt zawiadomi policj, e za tym zakolem, ktre
malujemy, jest Stocznia Rzeczna, wany obiekt pastwowy...
Tumaczylimy, e chodzio nam tylko o te drzewa, ale zabrali
nas na przesuchanie i... zeznaem, e pac nam w dolarach, wic
zaraz spisali protok! Trzeba bdzie znw wrci do
humanistycznej abstrakcji... Egon Bondy zacz go beszta: Do
jasnej cholery, Vladimirku, ma pan wicej szczcia ni rozumu.
U mnie a roi si od tajniakw, ale nikt o tym nie wie! A pana
prowadz w biay dzie alej pen ludzi. Kurwa fiks!
Zazdroszcz panu tej sawy. I w dodatku pac panu w dolarach!
Vladimir lubi jedzi tramwajem, czeka, a nadejdzie moment,
kiedy konduktorka na zapas przedziur-kuje szczypcami
kilkadziesit biletw. Zamyka wtedy oczy, apa si za woreczek
ciowy i doznawa kilkunastu rnych stanw emocjonalnych
jednoczenie... czul si, jakby by tym plikiem biletw oraz ich
perforacj, przey jeden z atakw swojej kolki ciowej, ktra
przypominaa dziurkowanie jego wntrznoci, czu, jak co
perforuje mu dwunastnic... a gdy otworzy oczy, wysiada i
zastanawia si, jak i gdzie sperforuje now grafik, ktra na
zapas wpdzia go w traumatyczny stan w tramwaju. Taki by
wraliwy, lubi opowiada, jak ba si tej chwili u krawca, ktry
mu szy nowe ubranie, momentu, w ktrym krawiec
34
klknie przed nim i zacznie bra centymetrem miar na nowe
ubranie... gdy z rewerencj, delikatnie, wsunie mu palec z
centymetrem midzy nogi, eby wzi miar na nogawki... i jak
w trakcie tej ceremonii u krawca zemdla. Ilekro spad gdzie
samolot, Vladimir interesowa si kadym szczegem.
Przeywa katastrof zarwno jako pasaer, wysypany wraz z
pozostaymi w przestrze, jak te pon z innymi podczas
zderzenia z ziemi albo by rozrywany na strzpy wskutek
detonacji silnikw, ale przede wszystkim czu si jak samolot,
ktry wali si prosto w ocean abo spada na ziemi lub rozsypuje
si w powietrzu, a potem cz po czci, zalenie od wagi, spada
na okolic. Kiedy dowiedzia si, e towarzystwo
ubezpieczeniowe, aby udowodni, e samolot pad ofiar
zamachu, zebrao resztki, poskadao jak naley i przywrcio
samolot do pierwotnegostanu, krzycza z radoci: To tak jak ze
mn, ja te zawsze, raz w tygodniu, zbieram si do kupy...
Vladimir umia wprowadzi si w stan chorobliwej
niepoczytalnoci i eksplodowa, czego efektem byy jego grafiki.
Dlatego by na przemian przesadnie chory i nazbyt zdrowy... i
jakim go kto widzia w jednym czy drugim usposobieniu, takim
mu si wydawa. Ale podobnie jak Vladimir postpuje sama
natura, poniewa jego jeszcze nie byo, kiedy ona ju bya, wic
mona powiedzie, e Vladimir by jej uczniem, jej produktem,
jej czcicielem... Pojechalimy kiedy z Vladimiren! do brdskich
lasw na grzyby. Waciwie nawet nie na grzyby, tylko
chcielimy przejecha si po tym torze, na ktrym Egon Bondy
pooy si, ululany opiatami, eby da si bezbolenie rozjecha,
ale w nocy ten tor, na ktrym lea Egon, zosta wyczony z
ruchu, wic obudzi si rano nie w krlestwie
35
ontologii, ale nadal na szynach, podczas gdy pocigi jedziy po
ssiednim torze. Kiedy przyszlimy na dworzec smichowski,
byo jeszcze sporo czasu do odjazdu, chodzilimy wic po
peronie i zachwycalimy si parowozem. Maszynista czyci
kondensator, gdy zapytaem: Panie Kopie, gdyby dosta pan
podanie prosto w uliczk, czy daby pan jeszcze rad wbiec pod
bramk i strzeli gola? A pan Kopie, maszynista, byy rodkowy
napastnik Poabianina Nymburk, odpar z dum: A wie pan, e
tak? Wie pan, e wci jeszcze lubi pobiega za pik? A pan to
czyj? A ja mu na to: Jestem paskim kibicem z Nymburka, z
browaru. I pan Kopie, podczas gdy Vladimir nie posiada si ze
zdumienia, powiedzia: Panowie, zblia si pora odjazdu, czy
mog panw prosi? I ukoniwszy si z powag, zaprosi nas na
parowz. Wspilimy si na maszyn, pan Kopie poczeka, a
dyurny ruchu da znak, przesun dwigni i pocig ruszy. W
trakcie jazdy opowiedzia nam, jak za Smichowem pewien ojciec
wcign syna na tory i dali si obaj rozjecha, jak widzia, e syn
si broni, ale ojciec by silniejszy, tak samo jak Abraham, ktry
ofiarowa swego syna Jakuba, tylko e Bg w ostatniej chwili
zrezygnowa, podczas gdy on, pan Kopie, ktry by muchy nie
skrzywdzi, rozjecha ojca i syna, chocia hamowa, zdy tylko
zobaczy, jak nogi lec na boki... Vladimi-rowi ze wzruszenia
stany w oczach zy. Kiedy smuga nieszczcia zostaa za nami,
Vladimir zapyta, czy nie mgby potrzyma przez chwil
dwigni prdkoci. Pan Kopie powiedzia, e czemu nie.
Vladimir ciska dwigni i wyglda przez okno, potem wrci
na swoje miejsce i powiedzia: W tej dwigni czuje si cay
parowz! Cay pocig! Cay tor. Ja mu na to: To tu jest
36
to miejsce, gdzie lea Egon Bondy i pokazaem, a Vladimir
oznajmi: To Strefa Apollinaire'a, to co przeylimy w trakcie
tych paru minut. I sta w rozkroku, uszczliwiony... Aja, ktry
najedziem si parowozem tak, e czuem kady jego detal i
drgnienie, kady podskok k na stykach szyn, czuem to
wszystko caym ciaem, poniewa podczas wojny zostaem
dyurnym ruchu, byem te w subie ruchu, musiaem jedzi
parowozem, eby rozpozna po jego ruchach, jakie usterki s na
spojeniach, jakie uszkodzenie musz zgosi, eby podkady
kolejowe znw byy we wzorowym porzdku... widziaem, e
Vladimir przeywa t jazd nie tylko jako doznanie dotykowe
maszyny, ale i szyn, i w ogle caego ruchu pocigu, znw mia te
swoje rozszerzone oczy, i widziaem, e w tej chwili Vladimir
naprawd by pocigiem, parowozem i caym torem. I podczas
gdy parowz podtrzymywa miosny kontakt z tendrem, zblia
si i oddala, na ile to byo moliwe, na przemian czule i
brutalnie, Vladimir zesztywnia i szepn mi do ucha: Ale mi
stan. A gdy pocig zatrzyma si w Zadniej Trzebani, pan Kopie
wytar rce pakuami, a kiedy si z nami egna, tumaczy si:
Wiecie, panowie, Vojta Hulik, ten to mia tak czyst lokomoty-
w, e jedzi w biaych rkawiczkach...
Kiedy Vladimir tworzy, pracowa zwykle rozebrany do naga.
Czciowo dlatego, e kocha nago, ale przede wszystkim
przystpowa do prasy lub do miedzianej pyty jak do aktu
miosnego. W miar jak wprawia si w erotyczne, a wic i
twrcze podniecenie, zawsze w taki sposb wylicza czas, aby
midzy ryciem i obieniem matrycy rozpyn si ten pikny uk,
rozpity midzy erekcj i ejakulacj. Kiedy pracowa przy prasie,
rozmazywa na arkuszach swoje
37
nasienie. Wszystkie jego grafiki s wymazane t lepk, delikatn,
seksualn powok...
Pewnego razu wybralimy si z Vladimirem do Mielnika na
ludmik. W krypcie katedry Vladimir podziwia kostnic i dwie
czaszki, ktrych koci byy przearte syfilisem, potem Vladimir
zachwyca si miejscem, gdzie Wetawa wpada do Laby,
poniewa Wetawa bya tam potniejsza ni aba, i nie traci
humoru, bawio go, e cho od Mielnika a do morza rzeka
powinna nazywa si Wetawa, to nazywa si aba. Potem
ruszylimy na piechot do Berzkovic i wzdu muru domu
wariatw chodzilimy a do wieczora, bo ten zakad tak si
Vladimirkowi spodoba, e nawet nabra ochoty, by kiedy w nim
zamieszka... Potem wybralimy si do Libiechova, gdzie
Vladimir, cho zapad ju zmrok, odkry pod rozoystym
drzewem nad potokiem posg, ktry nie mia gowy. W ten
sposb nawizalimy czno z posgiem nad Rokitk, ktry
take jej nie mia. Potem poprawilimy sobie smak po ludmice
piwem, a w nocy poszlimy drog krzyow do zrujnowanego
kocika. wieci ksiyc, wic z gbokiego cienia rozoys-
tych drzew alei wkraczalimy w wapienn powiat ksiyca. Na
pagrku przy kociku strasznie wiao, schronilimy si za
murem i podziwialimy pooony poniej, owietlony piknie
dom wariatw w Berz-kovicach. Potem Vladimir namaca drzwi i
cicho je otworzy. Weszlimy do rozwalonego kocika, przez
dziur w cianie wieci ksiyc. Trzy chorgwie w uchwytach
przy awkach. Vladimir zrobi sobie legowisko na otarzu,
pooy si, pod gow podoy sobie ceg, pooyem si obok
niego, a e nie miaem czego podoy pod gow, Vladimir
odda mi swoj
38
ceg, a sam opar gow na przedramieniu. Ksiyc owietla
koci tak, e a olepia. Vladimir zszed z otarza i przynis
chorgiew, ktr si przykrylimy. Potem Vladimir unis nog,
czubkiem buta trci wieczn lampk, ktra nie wiecia, i
rozbuja to ozdobne naczynie, zawieszone na trzech ctkowanych
acuchach, tak e naczynie dosigno tego chlorowego
ksiycowego wiata i zapono, olepio nas... wahado
wiecznoci za kadym razem znikao w ciemnoci jak nocny
ptak, ale gdy pojawiao si w wietle ksiyca, rozwietlao si to
naczynie jak baant nadzwyczajnej piknoci, jak ptak Feniks,
chwil trwao w bezruchu, kiedy osigno punkt szczytowy, po
czym pod wpywem siy cienia i naturalnego ruchu buta
Vladimira wracao w ciemno. I cay ten mechanizm, uwizany
na acuszku u stropu, pobrzkiwa cicho, kiedy ogniwa tary o
siebie jak pytki w chorym stosie pacierzowym. Vladimir przez
ca noc mia otwarte oczy, patrzy na poruszajc si wieczn
lampk bez wiata, nie mruga oczami, leelimy na wznak jak
krlowie z dynastii Przemylidw ze swymi maonkami... O
wicie, gdy ju si rozwidniao, Vladimir zasn i umiecha si
bogo przez sen. I kiedy tak leelimy, przykryci po pier
odpustow chorgwi, widziaem w tym wietle, e na
Vladirnirze ley trup witego Wacawa, a na mnie przypady
wyszyte srebrnymi i zotymi nimi nogi witego, ktry lubi pi,
lubi rozmawia ze zwierztami i zosta zakuty przez rodzonego
brata, poniewa nikt na tym wiecie nikomu nie wybaczy, e chce
y w pokoju kosztem pijastwa, a zatem caego wiata...
Agonia i ekstaza byy dla Vladimira jedn i t sam par drzwi,
przez ktre wchodzi si i wychodzi,
39
poniewa dla Vladimira wej znaczyo umrze, a odej y.
Vladimir nie by kawalarzem, nie wywraca rzeczy do gry
nogami, lecz rzeczy odwrcone obraca na waciw stron. To
znaczy, e narodzi si znaczyo da Vladimira umrze, a umrze
znaczyo narodzi si. Dlatego Vladimir podatny by na
stygmaty, bynajmniej nie po to, eby otwartymi ranami oddawa
cze Chrystusowi, jego ciao byo usiane stygmatami pracy z
metalem i rodkami wyrazu cikiej harwki, jego rce i nogi
pene byy jtrzcych si ran. Tak kocha t swoj fabryk, e
gdyby jeszcze odrobin wyej podnis poprzeczk swojej
histerii, z palcw sypayby si mu mosine opiki, kasaby
skrawkami metalu, pluby stalowym pyem... Zreszt elazo i
siarka, mangan i wgiel, wapno i woda i reszta mineraw,
ktrych natura uya do budowy ludzkiego ciaa, gdy dochodzio
do kontaktu tych samych mineraw i metali z ciaem Vladimira,
wszystkie te elementy krzyczay z uciechy, a Vladimir jedynie
naladowa ich denie i zamiowanie do pokrewnych metali,
ktre umierajc zmartwychwstaj, wirujc w krlestwie
przemian...
Kiedy wrciem z Parya, przez kilka godzin prowadziem przed
Vladimiren! konferencj prasow powicon temu, co tam
widziaem. Vladimir by zachwycony: No nie, doktorze, ten
Pary to musi by co cudownego, prawie jak Libe, moe nawet
prawie jak Vysoczany. A gdy popuszcz wodze fantazji, Pary
jest tak pikny jak Zikov. Po tym, co mi pan opowiedzia, znw
zakochaem si w Utrillu, w tych jego cianach, w tych
odrapanych cianach, ktre potrafi tak piknie namalowa, e
gdy tylko si na nie spojrzy, ju chciao by si
40
wycign ptaka i na nie naszcza. Mwi panu, doktorze, ten
Pary musi by naprawd cudowny...
Vladimir do wszystkiego podchodzi z rytuaem, sakralnie. Do
pracy przychodzi zawsze p godziny wczeniej, eby mc bez
popiechu si przygotowa, jak ksidz do mszy, a kiedy dosta
list, z pocztku wcale nie mg w to uwierzy, wraca i jeszcze
raz starannie odczytywa adres. Kiedy upewni si, e to
naprawd do niego, kad list na stole. Potem my starannie rce i
jeszcze staranniej otwiera list. Potem robi kilka krokw i
dopiero wtedy siada, zakada okulary i czyta powoli, po czym
skada list i czyta jeszcze raz. A pniej wkada list do walizki z
setkami innych listw, z tysicami innych zapisanych kartek.
Podobnie kiedy pisa, rwnie nie zabiera si do tego tak po
prostu. Najpierw dokonywa zapisu w dzienniku, potem szed w
jakie ustronne miejsce, najlepiej do knajpy, a gdy zamawia
piwo, prosi jeszcze o kieliszek wina owocowego, jeli za list
mia by zupenie wyjtkowy, to o dwa. Kiedy ju by pewien, e
znalaz si w stanie aski, zaczyna pisa jedn stron za drug,
jego pisanie przypominao odkrcony do koca kran. Kiedy
skoczy, zapala z namaszczeniem papierosa i prbowa
odgadn, jakie ten list wywrze wraenie na czytelniku, a kiedy
czu, e list wywoa irytacj, zamawia jeszcze jedno wino, eby
mie do siy, by list zalepi i wrzuci do skrzynki pocztowej.
Zawsze stuka palcami w skrzynk i jeszcze sprawdza palcem,
czy nikomu nie uda si go wycign. Potem, nastpnego dnia,
zgadywa, czy list ju doszed, i docieka w duchu, wczuwajc si
w cudze oczy i mzg, jak bardzo ten list kogo zirytowa, zrani, a
czasem nawet sprawi komu rado. Listy Vladimira byy
zawsze
41
osobiste i agresywne. Im bardziej Vladimir by przekonany, e
list zrani adresata, tym lepsze mia samopoczucie. Kiedy
Vladimir mia i z wizyt, zawsze przygotowywa si przez cae
popoudnie, starannie si kpa, goli, sprawdza w lustrze, w
ktrej marynarce lub swetrze jest mu najbardziej do twarzy.
Kiedy wchodzi po schodach lub w bram domu, do ktrego szed
z wizyt albo dokd by zaproszony, omdlewa na samo
wyobraenie spotkania, robio mu si sabo na myl, co te
powie... Na kade spotkanie szykowa si jak na randk z
dziewczyn, przed ktr, by moe, bdzie mg albo musia
rozebra si do naga. Podobnie podchodzi do swojej pracy.
Zawsze by doskonale przygotowany, z gry wiedzia, jak bdzie
ubrany lub rozebrany. Kady kontakt z pras by msz,
pochodem, akademi. Katolicki rytua wszed Vladimirowi w
krew bezwiednie, podwiadomie, dlatego kade wydarzenie
zwizane z Vladimirem miao wymiar tajemnicy i byo ni
naznaczone. Ale ta obrzdowo pozwalaa Vladimirowi
powiedzie w towarzystwie nie tylko to, co ma przeciwko niemu
i poszczeglnym jego czonkom, ale te atakowa w taki sposb,
e ugodzeni spadali z krzese, ta obrzdowo bya dla Vladimira
oson, zza ktrej mg delikatnie wyspowiada si ze wszyst-
kich swoich kompleksw, ze wszystkich swoich seksualnych i
erotycznych obscenizmw, tak wic Vladimir potrafi
niespodzianie hipnotyzowa ludzi, tak jak pyton tygrysi
hipnotyzuje krliki. Vladimir z kadym w towarzystwie
cakowicie si zgadza, kademu przyznawa racj, naraz jednak
znajdowa w sobie do siy, by powiedzie: Ale za
pozwoleniem..., po czym to, co powiedzia wczeniej, odwraca, i
tak jak to si dzieje podczas mszy, przemienia zwyczajny
opatek i miark
42
biaego wina w swoje konkretne ciao i w swoj krew, ktr
maza obecnych czy tego chcieli, czy nie...
Vladimir nie lubi dialogu. Owszem, ale tylko sam jego metod,
to, w jaki sposb dopyta si, ktrdy si idzie na dworzec i temu
podobne. Prawdziw dialektyk rozumia jedynie jako sposb, w
jaki naley wie spr z samym sob i przez walk przeciwiestw
przej do monologu. Monolog, to bya specjalno Vladimira...
Vladimir nie do, e by postaci niczym z kroniki wypadkw, z
kronik miejskich wszystkich popou-dniwek, to zawsze potrafi
zachowa dystans wobec wydarze, w ktre jednoczenie
angaowa si bez reszty. Pojechalimy kiedy do Klanovic i
kiedy szlimy wzdu domkw i willi, uwag Vladimira zwrcia
obwizana acuchem sosna, podcinana przez wacicieli posesji
w taki sposb, by upada midzy dom i gara. Zbliaa si
ostatnia faza tragedii drzewa, chwila, w ktrej pord
nawoywa, za pomoc piy i siekier zostanie powalone na
ziemi. Pie uwizany na wielokrku, na jakim w portach
przyciga si statki do mola, coraz bardziej si pochyla,
Vladimir poruszony do gbi patrzy, jak robotnik jeszcze raz
parokrotnie poruszy dwigni, jak gdyby co pompowa, po
czym stuletnie drzewo znalazo si wreszcie w fazie upadku,
powoli chylio si ku ziemi, lecz ku przeraeniu wszystkich
rozgaziona korona przechylia si nieco na bok i drzewo o may
wos, a zwalioby si prosto na gara i rozpaszczyoby go na
ziemi. Aja-jaj! jknli osupiali uczestnicy zdarzenia. Lecz
oto Vladimir doskoczy do wielokrka, parnacie razy poruszy
dwigni i acuch przycign pie, tak e ten pad midzy gara
i dom. Wszyscy odetchnli
43
z ulg. A Vladimir powiedzia: Panowie, jak yj, nie cinaem
sosny, ale jestem narzdziowcem w CzKD na Vysoczanach, a to
mwi samo za siebie! Innego razu pojechalimy z Vladimiren! do
Doubravy, bo chcia zobaczy gmin, przez ktr biegnie jedyna
szosa, ktra jednak urywa si za wsi, wpada do aby, potem
pojechalimy na rowerach do Bysziczek, gdzie znw jedyna
droga, ktra tam wiedzie, okra wie i znw trzeba jecha z
powrotem, poniewa podobnie jak szosa w Doubravie, tak i ta
droga koczy si tutaj, wic trzeba wrci, eby mc jecha
naprzd. A oto co zobaczylimy w tych Bysziczkach:
mieszkacy wioski stali w bramie i zagldali na podwrze, na
murze siedzieli chopcy i zagldali na podwrze, z za ssiednich
potw wystaway gowy mieszkacw wsi, ktrzy zagldali na
podwrze, skd dobiega wysoki dwik piy tarczowej. Vladimir
od razu odgad, co si tam, na tym podwrzu stao. Weszlimy, i
ja take, jak wszyscy, patrzyem, zamary w bezruchu... Na
rodku podwrza zawodzia pia tarczowa, a przed ni niemal
klcza czowiek, jak ksidz podczas mszy, z gow wetknit po
kark w pracujce wci urzdzenie, ktre za kadym obrotem
wyrzynao w jego czaszce i karku karb szeroki na centymetr,
powierzchnia piy bya zalana krwi, ktra poyskiwaa w socu,
rce zmarego leay w tej schncej krwi, a wszyscy, ktrzy na to
patrzyli, zamarli w bezruchu, poniewa ten widok by tak
tragiczny i zaskakujco pikny, e pod jego wraeniem wszystkie
koczyny wraliwych ludzi znieruchomiay, skostniay niczym w
gipsie. Jeden jedyny Vladimir doskoczy do piy i nacisn guzik
pod spodem, a kiedy si wyprostowa, rkaw mia uwalany krwi,
dwik piy tarczowej sab, a kiedy ucich zupenie,
44
obecni odzyskali wadz w czonkach, ale rozchodzili si jak
reumatycy, tylko kilku miakw zbliyo si do miejsca dramatu,
ponad ktrym wznosia si ku socu kdzierzawa, skpana w
blasku soca gowa Vladimi-ra. Vladimir unis rce w wietle
dnia i woa: Nie dotyka, a przyjad z kryminalnej. Nie
dotyka! Wracalimy na rowerach, powalany krwi rkaw
Vla-dimira byszcza i szybko schn na socu, Vladimir z
uniesion gow, nie mrugajcy oczami, przebija si przez pd
powietrza, jak zawsze, gdy przydarzyo si jakie nieszczcie,
by dumny, e los go tam zawid... Kiedy Egon Bondy si o tym
dowiedzia, dugo przyglda si swoim doniom, czerwienia na
twarzy, ale w kocu si opanowa: Nie bd si ju przez was
denerwowa. Musz teraz pj tam, dokd aden z was za mn
nie pjdzie, tam gdzie nic mnie nie zrani... na najwysze pitro
filozofii hinduskiej, w stan nirwany... A poniewa Vladimir jest
zdolny do wszystkiego, odepchn za sob drabin, ebycie nie
mogli za mn pj... ale ta szosa prowadzca do Doubravy i
wpadajca do rzeki, ta droga do Bysziczek, ktre mona objecha
dokoa, a droga naprzd jest drog powrotn, pojad tam,
skontrolowa to osobicie... to moja droga i szosa, to jest droga
Egona Bondy'ego... Kurwa fiks...!
We Vladimirze zakochaa si stara pani Szulcova, ktra
wygrzebywaa z pojemnikw na mieci i skrzy z odpadkami
stary papier, szmaty i zom i sprzedawaa je w zbiornicy
surowcw wtrnych. Nosia czarne rkawiczki, na policzki
kada r, a poniewa si nie mya, ten makija rozwarstwia si
na jej twarzy i uszczy jak francuskie ciasto na napoleonkach.
Wbia sobie do gowy, e Vladimir mgby by ksidzem
45
u adwentystw. eby pozyska wzgldy Vladimirka, chodzia do
niego sprzta, kiedy przyniosa mu marynark po zabitym
murarzu, ktremu wbito n w plecy, kiedy indziej przyniosa
ubranie po zamordowanym, ktrego wrzucono do dou z wapnem
na budowie, a innym razem przyniosa nam niedopit butelk
likieru, a kiedy wypilimy ten zajzajer, powiedziaa, e znalaza
j w pojemniku na mieci. Raz przyniosa tak nowoczesn
rzeb ni to kota, ni psa, ale potem szepna Vladimirkowi na
ucho, e w rodku jest kot, ktrego betoniarze dla draki wrzucili
w pynny beton, a potem pucili wolno i kot zesztywnia, i zdech
w tym betonowym pancerzu. Ale raz po Gwiazdce pani Szulcova
przysza i opowiedziaa Vladimirowi, jak to przygarna do
mieszkania Cyganw, a ci, kiedy dymali si w nocy, wydymali
po ciemku i j, wic teraz woli spa w opuszczonym magazynie,
gdzie jest jej dobrze, tylko e i tam w nocy dokuczaj jej szczury,
tak wygodniae, e poary jej chak, ktr dostaa od
Vladimira, chocia trzymaa j na piersi. Tak wic Vladimir
pewnego wieczora, kiedy zapada zmierzch, kupi chak i
poszed na Kotlask. Na rogu ulicy Na ertwach spotkalimy
Egona Bondy'ego, kiedy Egon zobaczy t chak, ju z daleka
macha do nas rk. Vladimir opowiedzia mu wszystko o pani
Szulcovej, o tym, jak poci t marynark ze mierteln ran
kut, jak j nalepi na ptno i jak chce ten materia domalowa, a
potem poegna si z nami mwic, e chce spa z pani
Szuicov, eby na wasnej piersi stoczy z tymi szczurami nocny
bj o chak, i e rano opowie nam, co z tego wyniko, bo atwo
jej tym szczurom nie odda. Egon Bondy rozgarn gste krzewy
kolcowoju, wlaz tam, tak e tylko nogi mu
46
wystaway i iamentowa w tych krzakach przy drodze:
Ajajajajaja! Ajaj! Wczdzy dharmy s w Pradze! A ja nic o tym
nie wiem... Jaj! Dzi chyba porzdnie uchlam si ze Zbykiem
Fiszerem! Jaj!
Pewien krawiec w barze wiat patrzy na wiat jedynie przez
pryzmat Protokow mdrcw Syjonu. Zwrci si raz do
Vladimira, eby powry mu z charakteru pisma. Vladimir
mwi mu: Paskie pismo wskazuje, e jest pan odludkiem,
melancholi-kiem. Z litery b wynika, e powinien pan by zosta
leniczym, zabi wasn on, zakopa j w lesie i niech jej sobie
potem szukaj! Krawczyk by tak zachwycony t wizj wasnej
ony zakopanej w lesie, e od tej chwili zwraca si do Vladimira:
Mistrzu! Potem na chwil zrobio si zamieszanie, bjka
Cyganw, rumor, wywracanie stow. Kiedy pani Vlasztovkova
wywleka uczestnikw bjki i mocnymi kopniakami sprawia, e
przebiegli przez cay plac i wywalili si dopiero pod pomnikiem
Podlipnego, adnych szkd nie stwierdzono. Tylko jeden lad po
ciosie pici w futryn drzwi. A obok nas jaki czowiek pisa
list, p godziny lini owek, a napisa zdanie: Z szacunkiem
wycigam do ciebie obie rce. Vladimir po tej bjce do utraty
tchu i otarcia nadgarstka podzieli si z nami refleksj: Ach, tak
samo bilimy si z bratem, a gdy pogodzilimy si, jak na braci
przystao, bawilimy si w barany barany tryk. A w nocy atak
epilepsji, poobijana czaszka. Mczyzna polini owek i napisa
nastpne zdanie: Droga Cieniu, nie szarpmy sobie nerww. Pisa
ten list, by to ju starszy czowiek, mia fioletowy nos, fioletowe
yki na nosie, grube jak ddownice. A krawiec, zachwycony
sob w roli leniczego, ktry zakopa wasn on, powiedzia:
Mistrzu, ma pan pikn
47
marynareczk. Konierzyk szstka, plecy te szstka, to moda z
Ameryki. Centymetr pod ppek, puci w d, na trzy palce od
talii zaoy... Wycign centymetr, a kiedy chcia wzi
Vladimirowi miar na spodnie i dotkn go w kroku, Vladimir
rozla piwo...
Kiedy Vladimir si rozwodzi, jeden oficer w gospodzie Za
Wiatrem przechwala si: Rb pan jak ja, wrzep jej pan par
pasw! Po miesicu spotkalimy tego oficera Na Przystanku,
wyglda jak siedem nieszcz, wodzi dokoa bdnym
wzrokiem. Panowie, chodcie ze mn na jednego zaka. Po
czym, zalewajc si zami, opowiedzia nam, co si stao: Zona
wyrzucia mnie z domu; eby jej pokaza, jak bardzo auj,
rozkrciem maszyn do pisania do ostatniej rubki, ale ona tego
nie zrozumiaa. Powiesz si, nie mog spa, a jeli ju, to tylko
na stojco, przesunem kawaek szaf i teraz pi z alu tylko na
stojaka... A potem znw nadszed czowiek, rozchyli koszul i
pokaza nam, e zamiast strun gosowych ma metalow rurk.
Musia si komu zwierzy, Vladimir, jak zawsze w roli ciany
paczu, zapyta: Jak si nazywasz? Mczyzna wyj notes i
napisa: Vaclav Kopecky. A potem pisa dalej: W cigu ostatnich
dwch lat dostaem 2 800 zastrzykw, w cigu dwch lat 28
operacji, w poniedziaek znw bd mi zaszywa rurk... moja
ukochana ona odesza z innym... bol mnie nerwy... ukrada mi
500 koron... wiem, e na imi mu Jarek... ale inni j znaj, jak j
spotkam, ka j zamkn...
Pani Vlasztovkova jest opalona, Vladimir spoglda na ni
ukradkiem, na t olbrzymk, ktra odpycha od siebie napenione
pilsnerem kufle tak, e sun po kontuarze wprost do rk pijakw.
Czym jestem?
48
pyta pani barmanka. Vladimir: Jest pani rowym prositkiem
w kolorze widncej piwonii. Na to pani Vlasztovkova ze
miechem: A pan czym jest? Vladimir bez wahania: Stacj
metereologiczn, ktra zamiast mzgu ma kopyto do drutowania
naczy. Potem wszed mody czowiek, stan w progu i
rozglda si, komu by da w pysk, wspaniay okaz czeskiego
zabijaki, typ, ktry nie myli o niczym innym, tylko o wymie-
rzaniu sprawiedliwoci. Nie widzc nikogo odpowiedniego,
otworzy! kopniakiem drzwi i wyszed, zaspiony, w kapeluszu
nasunitym na wypatrujce celu oczy. Wychodzimy na dwr,
przechodzimy pod szlabanem, krzew biaej ry pnie si po
budce drnika. Vladimir: To tak, jakby kto na t budk narzuci
firank... Chorzy na umyle obywatele dobrowolnie ustawiaj si
w kolejce po Wieczorn Prag. Bluzka w kolorze jaminu.
Zielona spdnica. Vladimir: Niech pan spojrzy, doktorze, zreszt
pan i tak mi tego nie kupi! Przydayby mi si takie farby, jak w
niedzielnym wydaniu Rudego Prava, tuzin sieny palonej, dwa
tuziny czerni, jeden tuzin cynobru, ale pan i tak mi tego nie kupi,
a moe jednak? No to jeszcze dwa tuziny bkitu paryskiego,
jeden tuzin umbry, jeden bieli, ale pan i tak mi tego nie kupi, a
moe jednak? Naprawd? No to jeszcze dwa tuziny arkuszy
papieru i wtedy pan zobaczy. Kiedy ta moja dziewczyna bya dla
mnie caym wiatem, zrobio mi si jej al, wic eby miaa
troch rozrywki, symulowaem przed ni, e si powiesiem. A
ona co? Ha! Kpaa si nago! O dwunastej w poudnie! Wdkarze
nie mogli zarzuci wdek, rowerzysta zjecha z drogi prosto w
lebiod, a na wasne yczenie wyldowa w rzece, no, niech pan
sam powie, bya z niej nieza sztuka, prawda? Moe nie? Co? Po
49
poudniu wyrzucia mi fioletow farb do klozetu, wycigaem j
stamtd rkoma. Ale wtedy miaem do tego pene prawo,
przecie byem jej mczyzn... Tskni za ni, doktorze, kim
jestem bez niej... I Vladimir zawrci spod Palmovki w stron
szlabanw i paka, z oczu trysny mu dwa strumienie wody,
paka jak bbr, z uniesion gow nis swj smutek jak laur, jak
pochodni, a ludzie, ktrzy szli z naprzeciwka, zwaszcza kobiety
oglday si za nim, nozdrza si im rozdymay i co druga miaa na
niego ochot...
Gdy Vladimira zaczynao ku w piersiach lub gdy dokucza mu
reumatyzm w ramieniu, zawsze kupowa wtedy zwyczajn
ytniwk, tak zwan czyst bd ytni, i naciera ni sobie
piersi lub okie tenisisty. Kiedy bardzo bola go kark, robi sobie
na karku okady z chustki namoczonej w ytniwce, kiedy mia
gorczk, wypijalimy p butelki, a reszt wylewa na rcznik i
owija nim sobie klatk piersiow, poniewa tak samo kurowaa
si jego babcia. Zreszt przed kad zaliczk i kad wypat
wiedzielimy z gry, jak gorzak sobie kupimy, wiedzielimy
to ju z niemal rocznym wyprzedzeniem, wystawalimy przed
sklepami monopolowymi i wybieralimy z namysem, spiera-
limy si, ktra najbardziej odpowiada nastrojowi, w jakim
akurat bylimy. Czasem kupowalimy dwa gatunki alkoholu i
mieszalimy je, i tak na przykad butelka rumu najlepiej smakuje
wwczas, gdy si j zmiesza z likierem winiowym, butelka
rumu jest wielkim przysmakiem take wtedy, gdy si j zmiesza z
zielonym pepermentem, ta mieszanka nosia nazw rotmistrz, a
innym razem mieszalimy ytniwk z rumem, otrzymujc tak
zwan murarsk... albo te
50
wypijalimy kad butelk oddzielnie, ale wycznie maymi
kieliszkami... a stao si to rytuaem. Zamykalimy butelk w
kredensie, ktry zostawia nam gospodyni domu, za kadym
razem otwieralimy, z namaszczeniem napenialimy kieliszki i
znw zamykalimy butelk, wchalimy zawarto kieliszkw,
stukalimy si i wypijalimy, kady wedug swojego zwyczaju,
czasem jednym haustem, kiedy indziej upijajc po yczku,
smakujc, a gdy dopilimy, znw przez chwil co pisalimy, ale
nim min kwadrans, ju znowu stalimy przed kredensem i
otwieralimy go, jak ksidz gwny otarz, i znw napenialimy
kieliszki i znowu pilimy, i dziwilimy si, jak mao ubywa z
butelki, ale z butelk byo tak, jak z urlopem, ktry z pocztku
mija powoli, ale w ostatnim tygodniu dni lec jeden za drugim,
jak kieliszki do naszych zaknionych garde, poniewa w wdce
cenilimy zawsze to namacalne uczucie, e stajemy si coraz to
lejsi, i e ogarnia nas euforia, e umiechamy si gupkowato i
e ten alkohol, i to otwieranie i zamykanie kredensu czy nas a
do chwili, gdy zgodnie stwierdzimy, e tego kieliszka ju nie
powinnimy wypi... A potem kady szed chwiejnym krokiem
do swojego ka i obserwowalimy, jak alkohol dostaje w
naszych wntrznociach i w gowach przeciwny znak, jak
zmienia si w pikny sen, ktry koczy si nad ranem blem
gowy... I nikomu z tej rezerwowej, oprnianej na raty butelki
nie dalimy ani kropelki, na ten cel mielimy inne butelki, to bya
nasza tajemnica, kiedy kto przyszed, chowalimy kieliszki,
kady pod swoje ko, aden z nas nie wypija bez drugiego ani
kropli, poniewa to bya tylko i jedynie nasza sprawa, to samo jak
jest do dzi z moim piciem kawy, kaw musz pi tylko
51
i jedynie sam, sakralnie, smakowa kady lyk kawy w
samotnoci, wypalajc przy tym trzy mocne papierosy i
wprowadzajc si w tak pikny nastrj, podobny do medytacji, e
gdy tylko kto przyszed, gasiem papierosa, nie dopijaem kawy,
przerywaem ten obrzd w poowie, tak samo jak wtedy, gdy z
Vladimirem otwieralimy i zamykalimy pikny kredens, ktry,
gdy Vladimir definitywnie opuci Libe, na jego cze
otwieraem i piem sam, ale bez Vladimira bya to profanacja
hostii, wic odkupiem ten kredens od pani gospodyni i siekierk,
t, ktr Vladimir przede mn chowa, t siekierk porbaem ten
sprzt kuchenny i spaliem po kawaku w piecu, nasuchujc, jak
pomie huczy z werw i syci si tym drewnem, przesiknitym
gorzak i wspomnieniami...
Vladimir umia, tak samo jak ja, rozmawia ze zwierztami,
gdzie tylko spotka kotk, zaraz wysuwa do niej palec i dotyka
jej nosa, nawizywa z ni kontakt, i mawia: Doktorze, kto
przestaje ze zwierztami, tym samym przestaje z Bogiem, bo za
jednym zamachem czy ze sob, jednoczy to, co najnisze z
najwyszym i w ten sposb zamyka krg, tak samo jak ja, gdy ze
wszystkich tych odpadw fabrycznych tworz grafik, by
pomkn w lad za najwyszymi porywami mego ducha.
Chacha...! I zdarzyo si, e gdy ktrego razu wyszlimy nad
Kelerk, tam koo stawu, gdzie kiedy rosy wierzby, jak z
wierszyka Erbena, kiedy szlimy zajrze do gospody Pod Gadaj-
cym Psem, gdzie naprawd by wilczur, ktry cakiem wyranie
posya klientw do diaba, i jeszcze wyraniej powiedzia
gwno, wracalimy przez cmentarz prosecki, do ostatniego metra
powiconej ziemi zaro nity bluszczem, doszlimy do
proseckiego kocika,
52
a e by otwarty, weszlimy do rodka, poniewa ten kociek
obchodzi niedawno prawie tysiczne urodziny... a tam
sprztaczka wycieraa awki i chodzi za ni pikny kocur, taki,
jak lubi, bury, w biaych skarpetkach, z biaym gorsem i
rowym noskiem, ten kot chodzi po awkach, a gdy sprztaczka
przyklka i wycieraa otarz, kot wskoczy za ni na podium,
usiad przy dzwonku, ktrym dzwoni si podczas podniesienia i
patrzy z tak min, jakby by ministrantem albo kocielnym albo
kim jeszcze waniejszym, jak domyla si z lkiem Vladimir...
Potem sprztaczka skoczya, przyklka i pokonia si gboko,
a kot szed za ni, zamkna koci i wesza do plebanii, a kot tu
za ni. Kiedy w niedziel przyszlimy z Vladimirem na msz,
byo tak, jak przepowiedzia Vladimir. W czasie sumy kot
siedzia obok dzwonka i patrzy na otarz w taki sposb, e kiedy
obejrzelimy si w pierwszej awce za siebie, zobaczylimy, e
na adnej ludzkiej twarzy nie byo wida tyle pobonoci i tyle
mdroci, co u tego kota, tak e Vladimir szepn do mnie, e ten
kot, wpatrujcy si z mioci w odprawiajcego msz
proboszcza, rykoszetem nawizuje czno z samym Bogiem, a
znowu Bg za porednictwem proboszcza jest w cisym
kontakcie z kotem, tak wic w wyjtkowych wypadkach koty
wysuwaj si przed ludzi maej wiary i w niebie musi by
mnstwo kotw. Kiedy Egon Bondy usysza o tych rozwaa-
niach, powiedzia ze strapion min: Musz si pooy, kurwa
fiks, skd temu psychopacie przychodz do gowy takie
pomysy? Nie bd si kad, padn tutaj, tak jak stoj, niech mnie
odwioz karetk, ale nie tak zwyczajn, tylko t z migajc
niebiesk lamp na przodzie... ale znw bd mia piekieln
noc...!
53
Pewnego razu Pod Miastem Rokycany Vladimir zamar w
bezruchu, wpatrzony w kt. Spogldam na Vladimira i widz, e
co niezwykego dzieje si w kcie gospody. Zwacz rzek
Vladimir jaskki w locie doda, gdy wci nie rozumiaem
i poruszy palcem wskazujcym dolne uzbienie. Aha po-
wiadam, nawet si nie odwracajc mamusia wybiera tam
yeczk z termosu ciep kaszk, najpierw ogrzewa j w ustach...
Albo studzi doda Vladimir, a ja cignem dalej: A potem
karmi dziecko z ust do ust. Vladimir przytakiwa: Nie. A ja
krciem przeczco gow i powtarzaem: Tak. Aha
zawoaem cicho
zakochani cauj si z jzyczkiem i ona go prosi
0 link. Vladimir pokrci przeczco gow: Tak. Przytaknem
z uciech i powiadam: Nie. Vladimir: Doktorze, niech mi pan
obieca, e jak i ze mn tak bdzie, to te bdzie mnie pan... tak. Ja
mu na to: Obiecuj i pokrciem przeczco gow. Potem
odwrciem si, eby pozna przyczyn wzruszenia Vladimira.
Przy stole siedzieli dwaj przyjaciele, jeden przeuwa starannie, a
drugi ledwo porusza ustami... A wreszcie zobaczyem! Ten,
ktry starannie przeuwa, akurat wyplu na talerz przeut
kiebas, a ten bez zbw zajada za pomoc noa i widelca to, co
przyjaciel mu przeu, jakby to by kotlet mielony.
Ungelt powiedziaem. Vladimir zamyli si
1 krci przeczco gow, ale poniewa si umiecha, widziaem,
e patrzy na to malowido na cianie, przedstawiajce starca,
ktrego karmi piersi pikna moda kobieta. To sytuacja
podbramkowa stwierdzi Vladimir. Ja mu na to: A jak bya
wojna? Vladimir szepn: Co okropnego... wie pan, e kiedy
chciabym sprbowa? Wszed kto miejscowy, chyba przy
54
gup, podszed do naszego stou, strzeli z caej siy obcasami i
zameldowa: Panie Eliasz, t zielon sikawk przemalowalimy
na czerwono! Vladimir odpar: Ja nie jestem Eliasz, ja jestem
Hiob. Eliasz to ten wskaza na mnie. Wic ten cudowny debil
zameldowa jeszcze raz, tym razem mnie, e t czerwon sikawk
przemalowali z powrotem na zielono...
Vladimir obserwowa przez lornetk kruki lecce powoli znad
Libni, nad Szlosberkiem, gdzie do Chabrw. Potem odoy j i
powiedzia: Doktorze, najmdrzejsze ptaki na wiecie to kruk i
wrona. adnych lotw w szyku, adnych paramilitarnych szykw
na niebie, kady leci jak chce, a i tak osignie cel. A jakie s przy
tym skromne. Kady z nich to taki czarny Diogenes. Kiedy
przysid na polu, dobieraj si do kiekujcego zboa, a jak nie
ma zboa, to siadaj na ciernisku, a jak ju nie ma cierniska, to
na stogu siana albo na gnoju, wicej im nie trzeba. Ja teraz wo
ten mj czarny rabinacki kapelusz, jakbym posadzi sobie na
gowie kruka. I na ich cze kupi te sobie czarny golf. Te ptaki
wij sobie gniazda i lgn si tysicami w koronach drzew koo
paacu barona Chotka w Velt-rusach, a kiedy przyjdzie zima,
obsiadaj wszystkie drzewa w Bohnicach, dlatego wariaci
nazywaj je bohnickimi kurami. Te ptaki, stare kruki, z daleka
wyczuwaj proch strzelniczy, wic jak kto idzie ze strzelb, to
odlatuj. Te ptaki, doktorze! Doktorze! Widzia pan kiedy na
drodze rozjechanego kruka? Bo ja nie. Jaskki, drozdy, baanty,
kuropatwy, zajce, ale nie kruka! A dlaczego? Bo kruk ma taki
precyzyjny radar, e odfruwa bez popiechu, ale niemal tu
sprzed maski nadjedajcego samochodu. Gdybym ja mia taki
mzg jak kruk, dokonabym postpu w grafice
55
0 p wieku. Powiadam panu, doktorze! Kruk to mj ptak...
Szlimy tak przed siebie, a wstpilimy na piwo do gospody
przy ulicy Na Okrcie, do pana Miillera, tatusia tego
najszybszego hokeisty, ktrego przywieli martwego z
Garmisch-Partenkirchen i nikt nie mia pojcia, co tam si stao.
Vladimir dugo przyglda si panu Mullerowi, ale ten by
wesoy, nalewa piwo
1 artowa, jakby nigdy nic. To rozumiem powiedzia z
uznaniem Vladimir to tak jak u krukw doda, ale kiedy
wentylator wessa dym, na cianie ukazaa si fotografia
kdzierzawego hokeisty, wspartego na kiju hokejowym, ywy
poyskiway mu tak samo, jak ta jego czupryna, a szeroko
umiechu dorwnywaa rozpitoci yew. W rogu ramki biega
na skos czarna tasiemka. Pan Mller puka kufle i, patrzc na
zdjcie, powiedzia: Wystarczy, e spojrz w t stron, a zy same
mi pyn...
Na Libni, na Grobli Wiecznoci pod numerem 24, w tym skrzydle
na tyach kamienicy, gdzie mieszkalimy z Vladimirem, by
kiedy warsztat kowalski. Nie dochodzio tam soce, t tyln
oficyn dobudowano z koniecznoci, wic gdy dopiero wstawa
wit lub gdy byo pochmurno, nie musielimy zapala wiata, ale
kiedy soce prayo w zabudowania, fasady i dachy
naprzeciwko, w tych naszych dwu pokojach byo ciemno, wic
palilimy wiato. Aby za paradoks sign szczytu, w tym
naszym mieszkaniu najzimniej byo w maju i w czerwcu, dopiero
wtedy ciany tajay po tych miesicach zimowych, kady kto
wszed z ciepego podwrza do naszego mieszkania, wzdryga
si, jak gdyby wszed do lodwki. Ale znw zim te marglowe
mury dopiero oddaway ciepo, ktre zakumulowao si w nich
podczas gorcych miesicy let
56
nich, tak wic nie musielimy nawet pali w piecu. Vladimir nie
pali zim w ogle, jedynie latem, kiedy przychodziy te letnie
chody. Poniewa Vladimir studiowa wtedy Leonarda da Vinci i
jak on chcia by wynalazc i racjonalizatorem, zamontowa przy
oknach tak zwany system zwierciadlany Vladimira, ktry
znakomicie zda egzamin. Znalazem gdzie albo skd wziem,
sam ju nie wiem, moe sobie kiedy przypomn, jak wszedem
w posiadanie tych luster, w kadym razie przyniosem dziesi
wielkich prostoktnych luster, ktre zmieciy si w sam raz
midzy oknami i na framugach wewntrz okien naszych
pokojw, wic zgodnie z prawem odbicia wiato z dworu
rykoszetem padao na sufit, ktry w tych ciemnych pokojach
jania tak, e kadego, kto tylko wszed, oblatywa strach. Mao
tego: Vladimir wykorzysta pozostae lustra, do pary oszklonych
drzwi przybi gwodzikami, od wewntrz, po parze luster, wic
kady kto wszed i chcia wyj, gubi si, poniewa widzia w
lustrze kawaek pokoju za sob; ale i tego mao: Vladimir
przyrubowa do cian na kocu pokoju dwa olbrzymie lustra ze
zlikwidowanych restauracji, lustra na ca cian, wic kadego,
kto zaglda z podwrza, zawsze oblatywa strach, e widzi
Vladimira albo mnie podwjnie, albo ca gromad ludzi,
podczas gdy bylimy tam tylko we trzech. I zdarzyo si, e kiedy
przysza posprzta u nas za darmo pani Szulcova, ta, ktra
chciaa, eby Vladimir zosta ksidzem i przynosia mu ubrania
po zabitych, ktre po tragicznych wypadkach dostawaa od
portierw na Bulovce, pani Szulcova wesza, postawia przy
drzwiach wiadro ze szmat i nie wypuszczajc klamki z doni
cigna t swoj gadk o boym powoaniu, ktre przynio jej
si w nocy,
57
i o Vladimirze, ale przez to lustro w drzwiach tak jej si wszystko
pomieszao, e mylaa, e to wiadro, ktre si w nim odbijao,
stoi w korytarzu, wic schylia si do lustra i z caej siy palna w
nie gow; potem, gdy zobaczya, e wiadro ma pod nogami,
podniosa je i zobaczya si z wiadrem w olbrzymim lustrze na
kocu pokoju, wic ruszya prosto w stron tego lustra, na
podwrze, tak e Vladimir musia zawrci j w stron drzwi,
ktre miaa umy, ale ona, kiedy spojrzaa w to lustro w drzwiach
i na dole lustra zobaczya wiadro, schylia si i signa po to
wiadro do lustra i znw macaa rk w lustrze, jak to robi
kocita, a wreszcie, sdzc, e to wiadro, ktre stao przy jej
nogach, jest w lustrze, zawadzia o nie i z takim impetem
wyrna gow w drzwi, e wolelimy oprni to wiadro, i
musielimy wyprowadzi j nie tylko na podwrze, ale cakiem
na ulic, a i tam poruszaa si po omacku, wic Vladimir
odprowadzi j a do tego magazynu, tam, gdzie zeszego roku w
noc boonarodzeniow szczury zjady jej ca chak, chocia
leaa z ni w ku na piersiach. Egon Bondy, kiedy zobaczy ten
system zwierciadlany Vladimira i usysza, jak to byo z pani
Szulcov, zawoa: Aha! Ja wam dam robi ze mnie gupiego! Ja,
ktry tumaczyem Morgensterna! Tak wic jeszcze za dnia
przynis tyle piwa, e potem nic, tylko siedzia na krzele i robi
nam wykady na temat surrealizmu i Dostojewskiego, zaoy
nog na nog i patrzy, nie mg si na siebie napatrze, by tak
poraony wasnym odbiciem w tym wielkim lustrze na kocu
pokoju, e nie spuszcza z siebie wzroku, wdziczy si do siebie
samego, wci tylko spuszcza oczy i zaraz je podnosi, eby
jeszcze bardziej nacieszy si swoim widokiem, ktry wyranie
58
przypad mu do gustu. A o pnocy, gdy si pooylimy, obudzi
mnie dwik, jakby laa si woda z kranu... po chwili si
powtrzy, wic zapaliem wiato, a to Egon z zadowolon min
wanie koczy wylewa z siebie na dywan trzynaste z tych
pitnastu piw. Baranie jeden powiadam to nie mg pan
wyj na zewntrz? A on pooy si i odpar: Pewnie, i ebym
jeszcze wpakowa si po drodze na lustro! Po chwili znowu spa
snem sprawiedliwego, jego pantofle poyskiway w olbrzymiej
kauy moczu jak dwie barki w zatoce, a ja, rozzoszczony,
nasikaem mu do kadego buta po kolei. Rano, kiedy Egon si
obudzi, o dziesitej, gdy my ju od dawna bylimy w pracy, sta
zamylony przed drzwiami, patrzy w lustro i gadzi si po
brodzie, i naraz, kiedy tak patrzy bdnym wzrokiem w lustro,
zobaczy swoje dwa buciki. Kto mi je wystawi na korytarz?
Kurwa fiks! To na pewno Vladimir! wrzasn, schyli si po
swoje buty i paln czoem w lustro. Najpierw upewni si, czy
pan Kaifr, ktry pracowa na nocn zmian, pi, potem cicho si
obu i po cichu wyszed. Po poudniu kupiem trzy kilo kapusty i
cieraem z czerwonego, la perskiego dywanu pani gospodyni t
zaschnit kau szczyn poety. I umiechaem si, poniewa
bardzo lubiem Egona Bondy'ego, moe jeszcze bardziej ni
Vladimira, a to ju nie byle co.
Pewnego razu pojechalimy z Vladimiren! do Hra-dovych
Strzimelic, do najstarszej karczmarki w Europie rodkowej,
ktra dziewidziesit jeden lat pracuje w gospodzie, nalewa
piwo, recytuje Halka i pamita wszystkie powieci kryminalne,
ktre zapady jej w pami. Vladimir by zachwycony.
Najpikniejszej ze swych historii nie opowiadaa nikomu poza
Vladimir
59
kiem, jak przez dwadziecia lat miaa tyle pracy, ze nie moga
pj do spowiedzi, wic wszystkie swoje grzechy wyznaa
proboszczowi listownie, a proboszcz, kiedy przyszed da jej
rozgrzeszenie, eby jej da rozgrzeszenie musia wej na
drabin, poniewa ona mya akurat okna na grze... Pilimy
zielon nalewk, a potem przeszed jaki korowd masek,
wszyscy, ktrzy wyszli z ciemnej knajpy na dwr, mienili si
kolorami jak tyrolskie obrusy upakane konfiturami i
najrniejszymi gatunkami marmolady... Co chwila wyaniaa si
z knajpy twarz tej staruszki, barwa jej sukni zlewaa si z
panujcym pmrokiem, tak e cho wytalimy wzrok,
widzielimy tylko jej twarz, a poniej kufel... Kiedy pniej
szlimy dokd ze wzgrza na d, do kolejki w Czer-czanach,
widzielimy stojc w obejciu kobiet, ale tylko gdy si ruszaa,
furtka za ni bya pomalowana na zielono, z podunymi szarymi
prgami, a ta kobieta rwnie miaa na sobie sukni w zielone
pasy, wic na tle furtki poyskiwaa tylko jej pomiertna maska.
Kiedy przeskakiwalimy przez potok na skraju lasu, przez
potoczek, ktry wi si na mieliznach piasku, w dali wieciy
ognie, pieway tam te maski, taczyy i migay, wrzeszczay jak
dzicy... Vladimir sta jak wryty... Ten, ktry prowadzi korowd
ze sztandarem klubu, lea teraz pijany, na wznak, w tym pytkim
potoczku, a woda spywaa po nim, unosia si jak roleta, a potem
tylko przez parnacie centymetrw przesuwaa si fala za fal po
lecym pijaku, ktry umiecha si z gow podpart na gadkim
gazie krzemienia i oddycha miarowo, podczas gdy mokry
sztandar, szamotany wod, owija mu si wok ciaa...
60
Pewnego razu Vladimir opowiada po drodze na piwo: Moja
nastpna grafika bdzie aksamitna. Rozumie pan? Kopie pan
kamyk, automatycznie, lew, a potem praw. Kupka opikw
mosidzu. Po pitnastu sekundach zagldam do rodka. Co za
cudo! Doktorze! Aksamit! Wie pan co, waciwie ciesz si, e
taki ze mnie debil... Skrcilimy w Skorzepk, eby wpa do
Konviktu. Pan Fiszer, byy zapanik w stylu klasycznym, sprzed
pidziesiciu lat, a teraz staczajcy walki ju tylko ze skleroz,
siedzia przed domem na krzeseku, a poniewa nie chodzi na
piwo nigdzie indziej, jak tylko Pod Zotego Tygrysa, pomacha
do nas, tak samo jak do wszystkich przechodniw od rana, i
zaama rce: W ty zwrot, w ty zwrot, panowie, dzi jest
kontrola z Sanepidu. Katastrofa...!
Wtedy, jak z Vladimirem weszlimy w okres obs-cenw, kiedy
szukalimy materiaw, eby zoy pisemny hod Georgowi
Groszowi, zbieralimy napisy w ustpach w fabrykach i
gospodach i zapisalimy ich sobie kilkadziesit, przez pomyk
weszlimy nawet do damskiej toalety na dworcu w Veleslavinie,
ale dopadli nas kolejarze, zamknlimy si na klucz i zrobia si
taka awantura, i wrzask, e przyszed sam zawiadowca, wic
otworzylimy drzwi, a wszyscy rzucili si na nas jako na
pornografw i zboczecw, i oskarali, e czekalimy w ubikacji
na uczennice, eby je wykorzysta seksualnie. Kiedy
pokazalimy zbir napisw ze wszystkich moliwych klozetw,
pan zawiadowca odwoa pierwszy zarzut, ale za to wbi sobie do
gowy i upiera si przy tym, e jestemy homoseksualistami i
chcielimy zaspokoi sw dz w toalecie w Veleslavinie, a ten
zbir pornograficznych tekstw to tylko igraszka, dla odwrcenia
uwagi... po czym kademu
61
z nas plun w twarz, najpierw on, a potem kolejarze, poniewa
normalni ludzie maj homoseksualistw w gbokiej pogardzie.
Ale co tam, kontynuowalimy poszukiwania, a trafilimy do
damskiej toalety na wydziale filozoficznym, na ktry poszlimy
niby to na wykady o dziaalnoci rewolucyjnej w Afryce.
Znalelimy tam pikny napis: Dziewczyny, wczoraj dupczy
mnie Murzyn! Pod spodem za byo dopisane dziewczc rk: A
jakiego mia fiuta? Co najmniej metrowego! Vladimir wpatrywa
si w ten napis jak urzeczony. Powiedzia: Mylaem, e tylko ja
mam takie lubiene myli, a teraz widz, e to zwyczajna rzecz...
Kiedy dowiedzia si o tym Egon Bondy, zaama rce, unis je
nad gow i jkn: Jezu, te dwa otry okradaj mnie i nawet nie
wiedz, co czyni! Przecie ja teraz w pocie czoa analizuj
zdanie: Seks jest anonimowy, eros ma adresata... Wszyscy
pyniemy na jednej seksualnej odzi, lecz kady egluje pod
wasn bander erotyczn... Kurwa fiks! Dzi znw bd musia
pokn kilo proszkw, eby cho troch zdrzemn si w
nocy...!
Vladimir by zawsze prostoduszny. Pewnego razu przyjecha do
nas do Nymburka ze swoj Tekl. Tekla pojechaa z moim ojcem
ciarwk white po skod, ktra gdzie si zepsua. Czekalimy
na nich na brzegu aby, a kiedy white nadjeda, Vladimirek
wzruszy si do ez. Ojciec prowadzi ciarwk, na ktrej staa
skoda 420, a w niej siedziaa Tekla i krcia tak samo jak on
kierownic, jak tego wymagao cofanie, podjedanie, a w kocu
wjechanie na podwrze. Potem poszli z Vladimiren! wykpa si
w rzece. Mamusia z pani kierownikow szkoy obserwowaa
Vladimira przez lornetk i zobaczya, jak Vladimir o w p do
62
jedenastej, w niedzielne przedpoudnie, kiedy zaczyna si suma,
spkuje pod przecieradem przejrzystej rzeki. Pan Cyril,
kierownik szkoy, te spojrza przez lornetk i powiedzia ze
smutkiem: Nie wiem, nie wiem, ale to pokolenie chyba nie
pjdzie drog Komeskiego. Kiedy pniej wytykaem
delikatnie Vladimirowi, co te wyczynia w rzece w porze sumy,
odpar, miejc si na cae gardo: Przecie ja widziaem, e na
mnie patrz, ale chciaem zrobi przyjemno paskiej mamusi.
Egon Bondy, kiedy si o tym dowiedzia, zatyka sobie uszy i
krzycza: Kurwa fiks! Doktorze, na mio bosk, do! Do!
Ten Vladimi-rek spenia biblijne proroctwa! Wielu przyjdzie z
Zachodu i ze Wschodu i zasid do stou z Abrahamem! Ten
Vladimir to kompletna, czysta paranoja...!
Pewnego razu siedzielimy U Brabcw i rozmawialimy o
rozszerzalnoci wszechwiata, pijc piwo w ilociach
stosownych do tematu rozmowy. Ach, ten Vladimir! Nigdy si
nie zdarzyo, eby z wasnej inicjatywy poszed skorzysta z
pisuaru, a kiedy by u kogo z wizyt, nie wychodzi za ma
potrzeb, choby nawet mia pkn. Kiedy wic po piciu
piwach poszlimy tam pierwszy raz, do naszego stou dosiedli si
dwaj bracia i rozmawiali ywo, jeden drugiemu wpada w sowo,
a szczeglnie ten w ciemnych okularach. Mwi dononym
gosem, kade wypowiedziane sowo tak cudownie zaokrglao
semantyk znaku, e zasuchalimy si bez reszty tylko w t
dudnic melodi. Vladimir rwa buk palcami, poniewa
ruszay mu si wszystkie zby. Ale gdy take ci nasi dwaj nowi
wspbiesiadnicy udali si do pisuaru, zobaczylimy, e ten,
ktry tak dudni, by lepy. Kiedy wrcili, od sowa do sowa
zaczlimy roz
63
mawia i dowiedzielimy si, e kiedy ci dwaj bracia w
dziecistwie bawili si i skakali z drzewa, jeden z nich puci
gazie w taki sposb, e wybiy temu drugiemu oczy. Na
wysepce tramwajowej Vladimir wycign! ode mnie
szedziesit halerzy na bilet i powiedzia: Jeli znajd w sobie
do si, zapytam kiedy tego lepego, czy te jego wybite oczy,
jeli przypadkiem nie od razu upady na ziemi, czy w ostatniej
sekundzie po raz pierwszy i ostatni nie spojrzay mu w twarz, w
puste oczodoy... Nastpnego dnia siedzielimy Pod Sowiask
Lip na Vysoczanach i Vladimir uala si nad sob, e lepnie,
e nerw trjdzielny przeciska mu si pod brwi na skro, e
gdyby porzdnie kichn, wyleciayby mu przednie zby, kiedy
zobaczy przez okno przejedajcy tramwaj, stkn i zapa si
za prawy bok, a gdy konduktorka w tramwaju przedziurkowaa
bloczek biletw, przypomnia mu o sobie woreczek ciowy. I
jakby tego byo mao chwyta si za gow, obmacywa j i
mwi, e zbiera si na burz, a w gow wbija si mu
piciocalowy gwd, ktrego ostrze mg wymaca jzykiem.
Mao tego, dwa dni wczeniej zaoy si z terminatorami, kto,
bez rozbiegu, wskoczy na warsztat, na ktrym leaa stalowa
pyta, i wygra, ale rozci sobie o krawd tej sztancy gole, a ta
zacza ropie, wic na zmian apa si to za gole, to znw za
bok, uciska sobie palcem nerw trjdzielny, bd sprawdza, jak
okropnie ruszaj mu si przednie zby. A wtedy od ssiedniego
stou wsta czowiek i mwi cicho, zerkajc na zegar cienny:
Nazywam si Dua, jak dusza, niech pan powtarza bez przerwy:
spokj, spokj, spokj... gdyby pan potrzebowa ruchw
mesmerycz-nych, mieszkam w Grnych Poczernicach, wystarczy
64
wymieni moje nazwisko, mieszkam za ogrodem... Wskazwka
przeskoczya na za minut dziewita i pan Dua zawoa:
Najmocniej przepraszam, ucieknie mi autobus..., i ruszy
biegiem, ale w drzwiach wahadowych zderzy si z kelnerem,
ktry nis piwo, koyszc si na boki. 1 pan Dua upad, zalany
piwem nie widzia na oczy, klcza na czworakach w kauy
piwa, i krzycza i kl na czym wiat stoi. Vladimir zamar z
wraenia i nagle ozdrowia. Wsta, zapi marynark, pochyli si
nad panem Du i mwi cicho: Niech pan powtarza: spokj,
spokj, spokj. Gdyby pan czego potrzebowa, nazywam si
Vladimir, pracuj w CzKD, wystarczy zapyta, to tam Na
Vystrkovie, jak to u nas mwi... Innym razem siedzielimy z
Vladimirem U Horkich na Libni, w ydach, kupilimy sobie po
dziesi rogalikw i zapijalimy je smichowskim piwem, lokal
hucza od rozmw i miechu, zniszczone robotnice piy pod
oknem kaw z rumem, kiedy naraz podszed do nas czowiek i
powiedzia: Panowie, jestem czowiekiem onatym, to oczy-
wicie nic takiego, ale rzecz w tym, e ja, prosz panw,
mieszkam u tecia, w jednej izbie, przedzielonej zasonk. To, e
mj te mnie objada, to oczywicie nic takiego, rzecz w tym,
prosz panw, e kiedy w nocy kocham si za zasonk z moj
wasn on, to widz na zasonce sylwetk mojego tecia, jak na
wysokoci mojej gowy onanizuje si tak sprytnie, e kiedy mnie
jest dobrze, to i jemu te, panowie, czy jest na tym wiecie drugi
taki te? Nie liczy si ze mn, bo jestem zwykym lakiernikiem.
Egon Bondy, kiedy usysza o wybitych oczach, machn tylko
rk, e to nic takiego, kiedy usysza o panu Duy i Vladimirku,
zaciera rce, e niby te nasze spotkania z fenomenal
65
nymi zdarzeniami to ju nie to, co dawniej, e nie ma w nich ikry,
ale kiedy usysza o teciu, ktry onanizuje si przy samej gowie
wasnej crki, kiedy ta wanie si kocha, chwyci mnie za
ramiona i wlepi we mnie wzrok, patrzy na mnie, zapa mnie za
gow i wpatrywa mi si prosto w oczy, eby upewni si, czy to
wszystko prawda. A potem rykn: Gdzie jest ten czowiek? Ja na
to: Vladimir? Ju chyba w domu. Bondy wrzeszcza jak optany:
Gdzie jest ten lakiernik! I pogrozi mi palcem przed oczami:
Niech pan nie udaje, ju ja swoje wiem, chcecie obrzydzi mi
pisanie, ale niedoczekanie wasze! Z tym lakiernikiem musicie
mnie zapozna! Ja na to: On teraz kadzie lakier w cukierniczym,
wisi na linie z pdzlem w doni, kadzie lakier i piewa... Bondy
rozdar si: Dawa go tu! Zatka sobie uszy i kwicza: Vladimir
musi to wszystko opisa, a jeli nie on, to pan, tak jak to robia
Boena Niemcova z bajkami ludowymi, a Jirasek ze starymi
legendami. I prosz przekaza Vladimirkowi: Im blisza gra
socu, tym wikszy na niej mrz... i tylko soce ma prawo do
swoich plam, jak powiedzia Goethe o Fryderyku, krlu pruskim,
ktrym si teraz zajmuj! Ale z tym lakiernikiem musicie mnie
zapozna! Niech pan zrozumie! Przecie to moe by mczennik
w przebraniu lakiernika! W tym rzecz! A potem papie powie:
Koci nie potrzebuje mczennikw! Potrzebujemy ich bardziej
ni kiedykolwiek, dawa tu tego lakiernika! Kurwa fiks...!
Pewnego razu odwiedziem Vladimira na placu Konstancjaskim
na trzecim pitrze, kiedy otworzya mi jego mamusia, w
pmroku przedpokoju zalniy jej zy... i zobaczyem, jak drzwi
otwary si na ocie i w powietrzu, w smudze wiata z pokoju
przelecia
66
rondel, jak przechyli! si i wypada z niego kapusta, a za nim, jak
podstawki do piwa, cztery czy pi knedlikw. Wszystko to
wyleciao zza jednych drzwi i przez owietlony korytarz, ruchem
zgodnym z prawami balistyki, wpado w drzwi pokoju pani
Boudnikovej, ktra woaa w korytarzu: Jak to dobrze, e
przyszed nas pan odwiedzi, Vladiczek si ucieszy! A po cichu
dodaa: Co to bya za noc, jak on si awanturowa! I znowu
gono i dwicznie: Ale pan piknie wyglda, panie doktorze,
od razu wida, e prosto z kpieli..., a po cichu: Co tu si
wyrabiao, sycha go byo w caej kamienicy..., i znowu na gos:
Prosz do rodka, Vladimirek ma nowy sweterek, Vladimirku...
to dopiero si ucieszy! A po cichu: Wpad na lustro i porani si
do krwi, i t krwi wymaza cian i jeszcze cay arkusz papieru...
i napisa na nim: Bd kapanem obdu... Vladimirka zastaem w
stanie depresji. Powiedzia tylko: Mama robia mi wymwki, e
powinienem okazywa jej troch wicej wdzicznoci, skoro
mnie karmi, wic rzuciem tym rondelkiem. Ja na to: To bya
niezapomniana scena, to tak jak wtedy, gdy Salvador Dali kaza
si sfotografowa, jak leci w powietrzu, a kto wylewa na niego
zza drzwi akwarium z rybkami i zlatuj si koty, oszalae od
pcherzy, ktre kto przywiza im do ogonw... Vladimirek pod-
skoczy z radoci: To widzia pan ten rondel w powietrzu, t
kapust... i to wiato, czy to nie byo pikne? Przyznaem mu
racj i zaproponowaem, ebymy poszli na piwo do gospody Pod
Krzakiem Ry, gdzie i kierownik i kierowniczka gospody maj
kade po jednej wasnej papuce, i te papuki wymylaj sobie od
najgorszych, a kierownik i kierowniczka tylko si umiechaj,
poniewa nie musz sobie wymyla,
67
skoro te papuki robi to za nich... Kiedy opowiedziaem o tym
rondelku Egonowi Bondy'emu, wystraszy si, ale po chwili
wrzasn z uciechy: Kurwa fiks! Nietzsche pyta, gdzie s
barbarzycy dwudziestego wieku... Vladimir! No tak, ju
wszystko jasne! Vladimir! Barbarzyca dwudziestego wieku,
ktry pawi si w chodnych wodach sztuki i w ciepych wodach
nauki, jak powiedzia Dali. Vladimir...
Pewnego razu, gdy szlimy z Vladimirem brzegiem aby,
ujrzelimy samotne drzewo, ktre wystawiao do soca kady
bok, dalej byo wida ciemny las. Vladi-mirek znowu rozglda
si ze wzruszeniem, umiecha si, kiwa gow, przytakujc
sobie samemu. Niech pan spojrzy powiedzia to drzewo
tutaj to Goethe, rozroso si w sprzyjajcych warunkach, nasycio
si socem Hellady, z kadej strony, jego korzenie zaczerpny z
ziemi do syta wszystkiego, czego potrzeboway. Ja natomiast
jestem drzewem z tamtego lasu, ramiona mam obdarte, mog
liczy tylko na tyle soca dla mojej smukej korony, ile na mnie
przypadnie, w tym lesie przeszkadzamy jeden drugiemu,
zazdrocimy sobie nawzajem, ale y trzeba. Myl
cign Vladimir e dziki wyobrani i doznaniom
dotykowym rozrosem si nie mniej bujnie
wskaza na samotne drzewo ni ten Goethe. Zniosem
rnic midzy siln jednostk i mas... chachachaaaa! Zaczem
wtedy rozumie, e grafiki Vladimira s apoteoz stanu
czwartego, lasu, klasy robotniczej, e dotykajc si nawzajem
gaziami jestemy skazani na ycie na koszt Wszechwiata i
Pikna. A Vladimir wci sta wzruszony pod tym samotnym
drzewem i przemawia czule: Ja te, tak jak to drzewo, wszystko
mam w liciach uziemione... Dla mnie to
68
drzewo jest jak ze szka, widz, jak limfa wzbiera pod szkem
pnia, a soki docieraj przez rurki do gazi, widz kwiat, widz
owoc... take ziemia jest dla mnie przezroczysta, jak ze szka,
wyranie widz, jak daleko cign si korzenie i naczynia
woskowate, widz, jak czerpi z ziemi i z wody, widz cae to
szklane drzewo, a nawet kad faz jego rozwoju, zgodn z
porami roku, tu i teraz widz te krgi, ktre zatacza kada cz
drzewa, widz t harmoni si i sokw... odrobina wyobrani i
wszystko staje si janiejsze, a wic bardziej ludzkie, wie pan,
doktorze? Rozumie pan? Doktorze...! A ja uwiadomiem sobie
wanie, dlaczego grafiki Vladimira s tak piknie rozgazione,
tak dobrze uziemione, jak kade dobre radio i jak kady telefon,
jak te cysterny z benzyn, ktre wlok za sob po bruku
odgromnik, eby materia atwopalny nie wylecia podczas burzy
w powietrze. Widziaem, e i Vladimir, gdy ma wszystkiego
do, zawsze si podnosi, bo pochyla si i dotyka palcem ziemi,
ktra dodaje mu wieych si, gdy nawizuje z ni mistyczny, a
zarazem cakiem realny kontakt. Egon Bondy, gdy dowiedzia
si, co Vladimir powiedzia na spacerze, kopn w eberko
kaloryfera, po czym, ciskajc w doni rozwalony pantofel,
skaka po barze wiat i krzycza: Z tym drzewem to jak u starego
Jakuba Bhmego, tego genialnego szewca ze Zgorzelca, on take
odgarnia ziemi spod drzew, eby odkry zwizki materii z
myleniem, eby sformuowa zdanie: Der als Mensch
gewordene Gott! Ojojoj! Chyba zamaem sobie palec! Ale to
przez Vladimira! Przecie to drzewo to substrat caej filozofii
Hegla! Ja musz lcze nad tym przez rok, a Vladimir, ta bestia,
wpadnie na to ot tak, na spacerze, jakby si wysmarka! Mwi
panu, to czysta paranoja! I jeszcze ten pantofel!
69
Odkupicie mi buty i basta... wymyla nam Bondy, ktry
wyraa swe uznanie za pomoc obelg... Potem Egon Bondy
postanowi, e cakowicie powici si sztuce. Aby unikn
obowizku pracy, postanowi pj do domu wariatw.
Pierwszego dnia bardzo to sobie chwali i zaklina Vladimira:
Vladimirku, Vladi-czku, to by byo co w sam raz dla pana, taki
pikny zakad, cakiem blisko Pragi, ciepo tam, posiki obfite,
dadz panu nawet malkast i papier albo ptno, dostanie pan
rwnie przepustk i bdzie pan mg tworzy. A jeli przyjdzie
panu ochota poszale, to ma pan na to papiery, nic si panu nie
moe sta...! Ale Vladimir nigdy nie mgby porzuci fabryki,
ona bya dla niego czym wicej ni dom wariatw, bya dla
niego azylem i uczelni, i kochank. Powiedzia, e nie, nie i nie.
Nastpnym razem Egon Bondy przyszed po miesicu, cho
wczeniej blady, to teraz opalony, ogorzay od wiatru, ale w
strasznej zoci, pad jak dugi na kanap i wrzeszcza: Kurwa
fiks! A niech diabli porw ten dom wariatw! Wprowadzili tam
radzieckie metody, wedug ktrych najlepsza na lekkie
zaburzenia jest kuracja przez prac. Dali mi motyczk i
codziennie chodz okopywa buraki! I faktycznie zdrowiej, a
zdrowie to dla poezji mogia, kurwa fiks! Zwali si na kanap i
zasn, spa trzy godziny, a gdy si obudzi, zapyta: Doktorze,
nie ma pan czasem mleka? A ytni chleb...?
Vladimir postanowi, e bdzie skaka z trampoliny. W tym celu
sam sporzdzi sobie kpielwki, szy je trzy dni, jedne z
bandaa, a drugie z czarnej satyny. Waciwie byy to dwa
trjkty, poczone cienkimi tasiemkami, ale wszystko musiao
by na swoim miejscu, wic Vladimir szy, przymierza te
70
kpielwki i przeglda si w wielkim lustrze, eby sprawdzi,
jak wyglda z tylu, kupi sobie mae lusterko za cztery korony
szedziesit, i za kadym razem widziaem go, jak wyciga rk
z tym maym lusterkiem za siebie, eby zobaczy w wielkim
lustrze, czy i z tyu wyglda w nich jak naley. To dopiero byo,
kiedy Vladimir skaka w tych kpielwkach z najwyszego
poziomu! Nigdy si tego nie uczy, podobnie jak nigdy nie uczy
si gry na skrzypcach ani na mandolinie, a mimo to wydobywa z
nich najczulsze dwiki. Byo to co wspaniaego, widzie, z
jakim przejciem Vladimir bierze rozbieg, obiema nogami
wybija si z trampoliny, unosi si z rozoonymi ramionami,
ktre nastpnie przywodzi zwolna do ciaa, wykonawszy skon,
po czym jego dwumetrowe ciao wpada do wody! Kiedy znw
pojawia si na powierzchni, po kilku machniciach ramionami
klepa doni o brzeg basenu, woda spywaa mu po twarzy, a on
dawa wskazwki chopakom: Suchajcie, najwaniejsza rzecz,
jak skoczycie, to ebycie zwrcili uwag, jak Vyszehrad tam za
wami najpierw tak jakby przykucnie, ale gdy wykonacie obrt i
bdziecie spada gow w d, miejcie wci oczy otwarte, a
wtedy zobaczycie, jak podczas gdy wy mkniecie do wody,
Vyszehrad gwatownie, z t sam prdkoci podnosi si na
horyzoncie... Dlaczego wam to mwi? Zawsze zwracajcie
uwag na to, co robicie, ale take i na to, co si dzieje dokoa...
Tak wic Vladimir wyszed z wody i znw, z powag, jak
nauczyciel, wszed po schodkach na najwyszy poziom,
rozpdzi si i zmusi Vyszehrad aby ten odrobin przykucn za
nim w kolanach, a potem szybko podnosi si na oczach
Vladimirka, ktre wraz z jego ciaem wykonyway jego
legendarne
71
skoki z trampoliny, z najwyszego pitra wiey. Kiedy
dowiedzia si o tym Egon Bondy, zakl: Kurwa fiks! Ten
Vladimir coraz bardziej mnie omiesza. Powinienem skoczy
teraz na gwk albo do pustego basenu, albo z wiey katedry
witego Wita. No, kiedy opowiem o tym Zbykowi Fiszerowi,
to dopiero si zdziwi...
Poyczyem wtedy Vladimirowi ksik, w ktrej jest napisane,
dlaczego wgierska druyna narodowa bya w swoim czasie
najlepsza na wiecie, dlaczego zwyciya w meczu stulecia z
Angli. Vladimirek zwrci mi t ksik i woa z zachwytem:
Doktorze, ale mi pan sprawi przyjemno! Ten tak zwany
drybling Hidegkutiego na chustce do nosa, ktry w jednej chwili
odwraca przebieg caej gry, to przecie nic innego, jak moja
aktywna grafika na takiej samej powierzchni! Kiedy
opowiedziaem o tym Egonowi Bondy'emu, ten milcza przez
chwil, a po chwili by o dziesi centymetrw niszy. Potem
przemwi! cicho, znuonym gosem: Ten Vladimir, jak ju
mwiem, to kompletna paranoja. O tym dryblingu Hidegkutiego
na chustce do nosa aktywnej grafiki, no nie, Zbykowi Fiszerowi
nie powiem o tym ani sowa! Dopiero by mnie zwymyla, e to
nie ja na to wpadem...
Pewnego razu Vladimir zakocha si w pucuowatej dziewczynie
z Czimic. Na jej cze podczas przerwy obiadowej w hucie Poldi
nastawi mot mechaniczny precyzyjnie na dugo swego nosa,
pooy si pod tym motem, a gdy jeden z jego przyjaci
nacisn przycisk, mot zatrzyma si idealnie w taki sposb, e
dotkn lekko nosa Vladimira. W ten sposb Vladimir
przygotowywa si na popoudniow randk z dziew
72
czyn, ktr pokocha. Kiedy szed z ni o zmroku szos do
Czimic, zdj na jej cze krawat, przywiza go starannie do
gazi jaboni, potem szybko obwiza sobie drugi koniec wok
szyi i wisia tak przez chwil, podczas gdy dziewczyna w
ciemnociach ucieka do domu. Nastpnego dnia Vladimir wrci
do tego Lasku Czimickiego ze swoim fotografem, krawat wci
jeszcze wisia na gazi, i Vladimir zrekonstruowa to wyznanie
miosne, a fotograf zrobi mu zdjcie z wywalonym na wierzch
jzykiem. Siedziaem w domu, w szlafroku i w bamboszach, i
gdy Vladimir opowiedzia mi t histori i pokaza fotografi,
krciem gow, nie chciaem sucha ani o ciosie motem
mechanicznym, ani o wieszaniu si na krawacie. Vladimir
powiedzia: A co miaem robi, skoro chciaem sprawi
dziewczynie przyjemno. Niech i ona ma co z ycia, prawda?
Kiedy opowiadaem o tym Egonowi Bondy'emu, ten zatyka
sobie uszy, tupa i krzycza: Do, doktorze, na mio bosk,
do! Przez te historie Vladimira opadam z si, doktorze, flaczej
jak opona, z ktrej ulatuje powietrze, litoci, ju do! Do,
przecie jad ju na goej obrczy! Ten dra przedziurawi mi
dtk! Kurwa fiks...!
Vladimir przyprowadzi Kadla, swego koleg z pracy. Vladimir
bezustannie z niego artowa, ale nie ot tak, dla hecy, tylko
dlatego, e wiedzia, e Kadlowi poprawia to samopoczucie.
Weszli, a Kadel trzs si jak osika. Vladimir powiada:
Zauwaye Kadel, e przez cay czas szed za nami ten czowiek
w szoferskiej czapce? Kadel skin gow i rozglda si,
przeraony, zawsze nosi czapk z klapkami na uszy, eby si nie
przezibi. A Vladimir: Jakby co, Kadel, to mwie, e gdzie
chciaby by pochowany, w Zbraslaviu czy
73
w Modrzanach? Po czym przyoy palec do ust, podkrad si na
palcach do drzwi, uchyli je i wybieg na ciemne ju podwrko.
Kiedy wrci, Kadel mia oczy pene znakw zapytania, podali
sobie donie, popatrzyli w oczy i zoyli przysig: Jakby co, to
ty, Kadel, nic nie widziae ani nie syszae! Droga powrotna z
pracy bya pena tajemnic, zawsze, gdy dotarli na miejsce, Kadel
by ledwie ywy ze strachu, zdejmowa tylko t czapk i wosy
mu wypaday, ociera pot z czoa, a gdy spoglda na Vladimira,
widziaem, e nie moe bez niego y... mgby, ale z
Vladimirem mieli swoje tajemnice, nie tylko za dnia, ale i w
nocy, wci same niebezpieczestwa... Ktrego znw razu
trzymali si za rce w moim pokoju przy ulicy Na Grobli
Wiecznoci pod numerem 24, Vladimir wybieg na dwr, eby
sprawdzi, czy nikogo nie ma na podwrzu, a potem oznajmi
uroczycie: Kadel, od dzisiaj nasze wsplne haso brzmi: Pypci
do Dnieprostroju. A potem Vladimir siedzia i w trakcie rozmowy
rzuca od niechcenia: Suchaj, Kadel, lepiej no teraz ciep
bielizn i podkoszulek, w pierdlu jest zimno, wiesz? Albo: Kadel,
nie boli ci gowa o, tutaj z tyu? Ja nie chc ciebie straszy... ale
jak zacznie bole w tyle gowy, to oznacza pocztek paraliu,
wiesz? A przy okazji, Kadel, spisae ostatni wol? A co by
wola, Kadel, by poartym przez rekina czy umrze na skleroz?
A potem znowu szli razem w noc.
Pewnego razu Vladimirek przyszed sam, cay w skowronkach.
Ten Kadel, doktorze, kto by to o nim pomyla? Nie jestem ju
w stanie wynajdowa dla niego coraz to nowych tajemnic,
kolejnych hase, wic chciaem nauczy go grafiki
eksplozjonalistycz-nej, a on wpad w tak wcieko, e rozgi
ten
74
elazny cyrkiel, ktry way wicej ni kilo, i cisn nim we mnie,
tak e cyrkiel przeczesa mi wosy koo ucha i utkwi w regale, i
jeszcze koysa si tam przez chwil. No, kto by to pomyla ?
Ten chopak ma niemal taki sam charakter jak ja, sprawi mi
olbrzymi rado tym cyrklem. Kiedy usysza o tym Egon
Bondy, powiedzia cicho, z lekko przesunitym okiem: Nie bd
ju psu sobie nerww. Wic Pypci do Dnieprostroju? Ten
Vladimir to tytan... albo co... szczcie jeszcze, e napisaem
Prager Leben, szczcie, e napisaem Mala i Wielk Ksig i
inne tomiki poezji... ale co dalej? Niedugo schowamy przybory
do pisania, niedugo zamkniemy maszyn do pisania wszafie i
zajmiemy si ze Zbykiem Fiszerem filozofi indyjsk, Zbyniek
Fiszer nauczy mnie sanskry tu, pocig znika w tunelu, ebym za
par lat zazieleni si znw jak mistyczna ru... Pypcido
Dnieprostroju? Doktorze, litoci, czemu ten Vladimir tak si nade
mn znca? Ooooch! Kurwa fiks...!
Kiedy dyrektor Krzywego Koa zobaczy grafiki Vladimira u
poety Kolarza, natychmiast postanowi, e urzdzi mu wystaw
w Warszawie. Poskada nie opiecztowane grafiki, rozpi
rozporek i koszul, umieci grafiki na brzuchu, zapi rozporek i
koszul, i tym sposobem Vladimir polecia z Pragi na Krzywe
Koo w Warszawie. A poniewa brakowao papieru na katalog,
poeta Kolarz dowiedzia si, e poczt lotnicz mona posya do
Warszawy listy o wadze do 4,5 kg, wic przygotowali wace 4,5
kg paczki papieru pakowego i ze wszystkich poczt na praskich
peryferiach wysyali przesyki o wadze 4,5 kg na adres:
Warszawa, Krzywe Koo, do rk wasnych pana Bogusza, ktry
to pan Bogusz wyda polecenie, eby na tym papierze
wydrukowano katalogi. A na tej wystawie na
75
Krzywym Kole zobaczy te grafiki dyrektor Davis z Instytutu
Sztuki Wspczesnej z Miami i dziki temu grafiki Vladimira
poleciay za ocean, gdzie miay wspania wystaw. Od tego
czasu Vladimir ba si strzyc. Gdy tylko zobaczy noyczki w
rce fryzjera, cierp na sam myl, co si moe sta, jeli ten
fryzjer wieczorami zajmuje si grafik i zazdroci Vladimirovi, i
znienacka wbije mu te rozwarte noyczki w oczy, a do mzgu?
Dlatego strzyga Vladimira mamusia, a pniej jego ukochana
ona Tekla. To dopiero byo z tym strzyeniem, ile przy tym byo
krzyku, ile przegldania si w lustrze, zanim Vladimir uzna, e
jest ostrzyony tak, jakby w ogle si nie strzyg, zawsze lubi
czesa si na dandysa i chodzi niedbale ubrany jak Baudelaire
albo Brummell. Ale gdy jego ona Tekla cia ubrania na
kawaki, by mc zanie je i sprzeda jako surowiec wtrny, co
chwila mierzya noyczkami w oczy Vladimira. I za kadym
razem, gdy to Tekla strzyga Vladimira, zawsze liczy si z tym,
e te postrzyyny skocz si dla niego lepot, poniewa Tekla
podczas strzyenia wymachiwaa noyczkami i robia
Vladimir-kowi wyrzuty, dlaczego nie przynosi do domu wicej
pienidzy, dlaczego choby teraz maj wszystkiego dwie korony
pidziesit? Kiedy dowiedzia si o tym Egon Bondy, opada mu
szczka, jego synne, zachwycajco czerwone wargi zalniy jak
misz czereni, jego niebieskie oczy ucieky do tyu ze
smutkiem, i powiedzia: Ze powietrze przekracza bez zezwolenia
granice pastwa, e woda pynie, a ptactwo niebieskie lata sobie
bez paszportw, dokd chce, to wiadomo kademu, ale na lito
bosk, skd miao mi przyj do gowy, e Vladimir bez
zezwolenia, w rozporku, przeleci nad granic jak jaki bg? Ale
to jeszcze by
76
uszo, kurwa fiks! Dlaczego wanie ja musz si dowiadywa o
tych piknych incydentach z noyczkami? Co ja komu zrobiem,
e adna kobieta nie chce wyku mi oczu z mioci...?
Vladimir lubi gospody, w ktrych palono wglem lub drzewem
w piecu Musgraves 14 lub w tych ogromnych, czarnych piecach
Filiakovo, ktre przypominay kasy ogniotrwae. Siedzielimy
przy oknie U Horkich, na dworze pada nieg, a Vladimir przy-
glda si melancholijnie, jak barman, pan Szoler, dokada do
ognia, a potem, pogwizdujc, napenia te swoje legendarne kufle
smichowsk dziesitk, na dworze ju od rana pada nieg,
wanie nadbiega gromada chopcw, dwie grupki obrzucaj si
nawzajem kulkami, jedna gromadka si cofa, ustpuje powoli
wobec przewagi tej drugiej. Vladimir powiedzia: Ten piec w
kcie to ja, jak nikt nie dooy do ognia, to nie grzej... ale teraz
niech pan uwaa rzek, patrzc na obrzucajcych si niekami
chopcw, i wybieg tak, jak sta, w zadymk nien, i najpierw
uklkn, potem podpar si okciami o nieg, i klcza tak na
czworaka, z grzbietem jak aweczka. Doczekalimy si
powiadam w kocu oszala, to czysta paranoja, klasyczna
schiza, jak mawia Egon Bondy. Ale Vladimir umiecha si,
odwraca gow do okna, gocie patrzyli, jedni ze wspczuciem,
inni z niesmakiem, ae Vladimir umiecha si, jak zawsze z
powag, gdy stawa wobec tajemnicy, na chwil przed jej
odsoniciem. I ja take zaczem si ju umiecha, poniewa w
miar jak obrzucajcy si niegiem chopcy cofali si, jeden z
nich zbliy si niebezpiecznie blisko Vladimira, ktry czeka
cierpliwie jak astronomowie na zamienie Soca,
77
ktre przepowiedzieli i wyliczyli co do dnia i sekundy. I stao si
to, co si miao sta, Vladimir, nie muszc nawet krci si na
czworaka po niegu, doczeka si tego zamienia, chopiec,
cisnwszy kul nien, fikn piknie nogami nad plecami
Vladimira, jak futbolista, kiedy strzela noycami, upad na plecy
i, wystraszony niespodziewan przeszkod, nie by w stanie si
podnie. Vladimir poda mu rk, jednym szarpniciem postawi
go na nogi i sam zacz nabiera nieg w donie, lepi z niego
nieszkodliwe kule, a chopiec poszed w jego lady i po chwili
karta si odwrcia, chopcy nie sprostali przewadze i zniknli za
rogiem cukierni Vaclava Szimunka, za sklepem z ojem, jak po
dzi dzie jest napisane na szczytowej cianie tego budynku.
Pewnego razu Vladimir wyjecha na tydzie z brygad pracy.
Wrci stamtd w stanie euforii i uniesienia, cho kula.
Opowiada: To co wspaniaego, doktorze! Przez cay dzie,
tylko goymi rkami, wybieralimy kartofle z ziemi, czuem w
doniach ca kul ziemsk, mateczk ziemi, opok. Ach, co za
rado! Zawizuj sobie but, a tu naraz jak mnie co nie upnie, a
przeleciaem ukiem dziesi metrw, a gdy si zatrzymaem,
odwracam si, a to by rozzoszczony baran, przecie pan wie, e
prawie wszyscy faceci mi zazdroszcz. Nadbieg pastuch Niemec
i powiada: On tak zawsze, i odegna stado owiec. No, czy to nie
wspaniae? Ale jednego razu zemdlaem. Tak pod wieczr mocz
sobie nogi w balii, siedz na aweczce, a tu naraz pastuch gna
stado krw... Jedna spojrzaa na mnie i jak nie ruszy w moj
stron, prosto na mnie, tak jak lec na mnie kobiety. Ja patrz, ta
krowa ju na mnie dyszy, ju mi wazi na kolana, ale zarya
kopytami
78
w ziemi, pochylia si i za jednym zamachem wypia ca wod i
jeszcze polizaa mi palce u stp. Na to nadbieg pastuch i
pociesza mnie: Kiepsko u nas z wod... ona tak zawsze. A ja
zemdlaem, nigdy w yciu nikt nie liza mnie po stopach. Mwi
panu, doktorze, nastpnym razem znowu pojad z t brygad.
Pniej, kiedy Vladimir oeni si po raz drugi, zabra pann
mod w podr polubn na brygad na wie, tak jak poprzednio,
na wykopki. Wrci rozczarowany... Doktorze, szczcie mnie
opucio, ani jednego barana, ani jednej spragnionej krowy, mam
z pass, adnego incydentu, mwi panu, szczcie mnie
opuszcza, moe opucio mnie ju na zawsze. Kiedy Egon
usysza o tym zazdrosnym baranie i spragnionej krowie,
natychmiast, na ulicy, zacz delikatnie tryka gow w mur, tuk
obiema pistkami w tynk i woa: Kurwa fiks! To wykapany
wity Franciszek! Ten Vladimir wci jest w stanie aski i ta
aska nigdy, przenigdy nie przestanie si do niego wdziczy!
Kurwa fiks, dzi w nocy znowu nie zmru oka!
Vladimir zaczyna wszystko jakby od nowa, jak cudzoziemiec,
jak dziecko. Kiedy szlimy na mecz, najpierw rozglda si ze
zdumieniem, potem zaczyna si dopytywa, jakie stroje ma
Slavia, a jakie jej przeciwnik. Potem dopytywa si, co to jest
ofsajd, co to gol, co to aut, co to faul. Kiedy kibice nawrzeszczeli
si ju i nawydzierali na niego do woli, Vladimir oznajmia, e
taki mecz to dokadne odwzorowanie sytuacji w polu
magnetycznym, a gdy gra bya wyrwnana, cieszy si, e
przypomina to waciwie wykonan grafik, stan rwnowagi
przeciwiestw, e mona by wyprowadzi krzywe si ruchw
ataku i reakcji obrony, najbardziej mu si podobao, kiedy pika
79
znalaza si w takim pooeniu, e zmuszaa do podjcia akcji
obydwie druyny. Za najpikniejsze w futbolu uwaa te
sytuacje, kiedy zawodnicy dostrzegali i wykorzystywali sabe
strony przeciwnika, kiedy obydwie druyny staray si nawzajem
przechytrzy. I w kocu doszed do wniosku, e futbol to gra
przypominajca drzwi w gospodzie, drzwi, ktre powstrzymuj
napr dziesiciu ludzi, ktrzy usiuj wydosta si z gospody na
zewntrz, lecz rwnoczenie dziesiciu innych ze wszystkich si
stara si przez te same drzwi do niej wej. Poszlimy kiedy na
Slavoj VIII, gdzie odbywa si turniej druyn guchoniemych.
Grze towarzyszya tam ywa gestykulacja, przypominao to
balet, zawodnicy po kadym faulu starali si na migi wyjani
sdziemu, co si stao, dlaczego czuj si pokrzywdzeni, a
wszystko to w tym piknym niemym filmie, z pantomim i
wstawk taneczn. Przez ca noc i jeszcze dugo potem Vladimir
perorowa na temat relacji midzy futbolem i grafik
eksplozjonistyczn, a take wieczorami, Pod Krlem Wacawem,
dokd przychodziy wystrojone panie w odwitnych sukniach i
fryzurach w towarzystwie dawnych zawodnikw Meteoru i KS
Libe, i Czechii Karlin, i Libes-kiego KS, i wszyscy czekali na
czarnowosego futbolis-t, ktry mieszka W ydach, a gdy
przychodzi, przysuwa sobie krzeso, siada i omawia wszystkie
spotkania pikarskie, wszyscy czekali tylko na tego dawnego
mistrza i jego komentarz. Kiedy Vladimir opowiedzia o jedynym
spotkaniu, jakie widzia w ostatnim kwartale, wszyscy byli
zachwyceni tym, jak piknie przedstawi sylwetki graczy i
najwaniejsze momenty spotkania... a kiedy skoczy, panie
dostay natychmiast po kieliszeczku likieru na wzmocnienie,
80
a Vladimir duy koniak za t zajmujc opowie, a dawni gracze
mrugali do siebie porozumiewawczo, poniewa uwaali
Vladimira za stuknitego, tak zajmujco i cakiem z innego
punktu widzenia opowiada o futbolu, zupenie inaczej, ni oni
zawsze widzieli t gr...
Dla Vladimira normalny wiat by sanatorium, wiat krztajcych
si wok wasnych spraw obywateli, zabiegajcych o artykuy
konsumpcyjne, oscylujcych wok redniej arytmetycznej.
Kiedy ociera si o szalestwo, akceptowa zasady gry w tym
wiecie, eby odetchn, nabra wieych si. Przykrca knot
swojej nazbyt rozarzonej lampy, eby nie pk mu szklany
cylinder, chodzi na zakupy, do kina, a w ostatnim czasie nawet
na ryby. Bywa kim zupenie innym, tak wic cho spoglda na
spoeczestwo konsumpcyjne ze sztucznego satelity, lubi
czasem wcieli si w rol uczestnika, tak jak dzieci lubi chodzi
do panoptikum, do gabinetw luster, do Planetarium albo do
Parku Juliusza Fuczika. Mona wic powiedzie, e przecitni
ludzie dziaali na niego inspirujco, ich ograniczony egoizm
pobudza go jak ostroga, by kim innym, aby ubierajc si tak
samo jak oni i jak oni chodzc do pracy, gardzi caym tym
allzumenschliches, aby za pomoc rozsuwanej drabiny swojej
wyobrani wznie si ponad reszt i stan na ostatnim szczeblu,
wrd piknych burzowych chmur...
Kiedy Vladimir oeni si z Tekl, z pocztku zastanawiali si,
czy Tekla powinna studiowa estetyk, czy moe lepiej jzyki
albo pj do szkoy graficznej. Ale w kocu Tekla pracowaa
tam gdzie Vladimir, uczya si obsugiwa tokark, a e nosia
kombinezon na szelkach, dziki swym piknym pier
8i
siom staa si ulubienic fabryki. Vladimir po zmianie
przesiadywa na wydziale kobiecym pod zegarem i wszczyna z
wykpanymi robotnicami rozmowy na temat swego poycia
maeskiego, nie pomijajc takich szczegw, e kobiety
czerwieniy si po same korzonki wosw. Vladimir nie mg
przebole, e Tekla musi si kpa w fabryce. Kiedy jeszcze nie
chodzia do pracy, Vladimir kpa j sam, w balii. eby za
dziewczyna miaa co z ycia, lubi paradowa przed ni nago, z
imponujcym wzwodem. Kiedy robotnice podzieliy si z nim
obaw, czy go to aby nazbyt nie wyczerpuje, Vladimir uspokaja
je, e takie i jeszcze inne historie wyczynia przed swoj on po
to, eby miaa troch uciechy z ycia i przey. Ale najchtniej
Vladimir przesiadywa z robotnic lesbijk, ktra lubia kpa si
z Tekl, tak wic Vladimirek, wielbiciel ciaa swojej ony,
rozmawia z t lesbijk szeptem, tych dwoje zakochanych
dzielio si swoimi dowiadczeniami i wiedz, i zawsze
dochodzili do wsplnych wnioskw, cho kade byo innej pci.
Szeptali jednak na tyle gono, e robotnice czerwieniy si coraz
bardziej, i patrzyy na Vladimira z podziwem, i wszystkie
mylay o jednym, e chciayby mie w domu mczyzn tak
zakochanego jak Vladimir. Kiedy dowiedzia si o tym Egon
Bondy, krzycza: Wy to robicie umylnie, ta lesbijka umylnie z
Vladimirem szeptaa, ebym si o tym nie dowiedzia! Ten Vladi-
mir! Kurwa fiks! Zdawao mi si, e jestem specem w tych
sprawach, bo kieruj si wskazwkami staroytnych gnostykw,
ktrzy twierdzili, i warunkiem rozwoju ycia duchowego jest
wyuzdanie seksualne, a ten Vladimir omiesza mnie nawet w
fabryce? Czy ten Vladimir nigdy nie przestanie? Szepnem
Egonowi do
82
ucha: Przypominam sobie, e kiedy Na Grobli Wiecznoci
Vladimir woy sobie, najgbiej jak tylko mg, wieczk z
choinki do nosa... Egon Bondy wrzasn: Cholera, wieczk z
choinki? Do nosa? Ja mu na to: Do nosa... Egon Bondy biega w
kko, walczy z niewidzialnym przeciwnikiem, a zapa si za
kolano: Skurcz mnie zapa, ale dlaczego do nosa? Cholera!
Odparem: Bo chcia mie jakie homoseksualne doznanie
dotykowe... musiaem mu j wyciga kombinerkami, cae
szczcie, e knot wystawa... A Egon Bondy przewrci mnie,
jedzi mi brod po twarzy, i woa: Wy dwaj, jak nie bdziecie
uwaa, to zabij, zabij, zabij.... Potem odepchn mnie, wlepi
wzrok w sufit, jakby to byo sklepienie niebieskie i woa w
ekstazie: Pary jest tutaj, w Pradze, na Libni. I zarazem Galicja.
Vladimir to syn rabina z Beza. A nie mwiem, e to kompletna,
czysta paranoja...?!
Pewnego razu Egon Bondy chcia odwiedzi Vladi-mirka i jego
Tekl, w kilka tygodni po lubie. Ja na to: Skoro tak, to musimy
pj na ulic Na ertwach, on mieszka w suterenie, tam, gdzie
Jirzi Szmejkal, ktry wanie pobieli sobie t suteren. By
wieczr, gdy stanlimy pod drzwiami. Okiennice byy
zamknite, ale nie zupenie, wic byo wida przez
piciocenty-metrow szczelin, jak Vladimir chodzi tam i z po-
wrotem w neonowym wietle, jego zote kdziory lniy za
kadym razem, byo to co piknego, tors Vladimira, jak
zanurzony po pas w grobie, przemyka na wycignicie rki, a
Vladimir mwi co, krc po tej dugiej suterenie. A potem
pojawia si Tekla, pikna niczym wieo polubiona panienka,
w ktrej yach pynie hrabiowska krew, biegaa za Vladimirem i
co mu tumaczya, lecz Vladimir jeszcze bardziej si
83
gorczkowa, szala i wcieka, biaa, wieo pomalowana
wapnem ciana wiecia olepiajcym blaskiem, a Vladimir i
Tekla biegali z kta w kt, wymachiwali rkoma, Vladimir czyni
jej jakie wyrzuty, a Tekla si bronia, w tej suterenie
naadowanej jak butelka lejdejska. Egon Bondy oddycha ciko i
chrypia w p-przysiadzie: Do jasnej cholery, do dopiero numer
z tego Vladimira. To musi skoczy si katastrof! I mia racj,
Vladimir, zachwycajcy w tym gniewie i wyrzutach, grzmia i
ciska gromy na Tekl, ktra raz po raz klkaa przed nim, ale on
wyrywa si jej brutalnie, wlk j za sob, czepiajc si jego
dugich ng. Obejrzaem si, a tam za torami, tam, gdzie po
drugiej stronie ulicy Na ertwach cign si jednopitrowe
domy, tam na pierwszym pitrze byo owietlone otwarte okno, a
w tym oknie pod arwk wida byo niedokoczony akt lecej
na kanapie kobiety, malarz, ktry robi ten portret, odwrcony by
plecami do ulicy, i za kadym razem, gdy rzuca okiem w kt
pokoju, ktrego drugie okno byo zamknite i ozdobione elazn
aluzj, utrwala na ptnie swe ekspres-jonistyczne wraenia,
jakie budzio w nim kobiece ciao, z olbrzymi pasj przenosi je
gwatownymi ruchami pdzla na ptno. Powiedziaem: Bondy,
niech pan spojrzy... ujem Egona za rami, ale w tej samej
chwili w ulic Na ertwach wjechaa lokomotywa, cignc za
sob biay dym, caa w majestatycznych kbach biaego dymu,
zakrya nim nie tylko fasad po przeciwnej stronie ulicy, ale i nas.
Gdy odjechaa i dym opad, Egon Bondy wlepi wzrok w otwarte
okno, w plecy malarza, w jego miarowe ruchy gow, a malarz
pracowa ze skupieniem nad aktem kobiety, ktra leaa z
rozoonymi nogami w zaciszu pokoju. Egon
84
ondy, nie wiedzc, co o tym myle, pooy palec na swych
czerwonych wargach, potem odwrci si i spoglda przez
szczelin na Vladimira, ktry wanie, wcieky do
nieprzytomnoci, przynis kubeek dziegciu, zanurzy w nim
szczotk i zacz mocnymi pocigniciami nanosi na bia
cian czarne pasy, smaga cian dziegciem, cakowicie uleg
rytmowi swej eks-plozjonalistycznej pasji, nawet si uspokoi,
lecz teraz przesta by widoczny przez szczelin w okiennicach,
sycha byo, jak szczotka kilka razy zawadzia o wiadro... ale w
szczelinie pojawia si Tekla, staa tam i przygldaa si
pracujcemu Vladimirowi, zo i strach najwyraniej opuszczay
j, w miar jak jej twarz, rce i caa posta rykoszetem
informoway nas
0 tym, co dzieje si tam, dokd nie moglimy zajrze... Egon
czeka przy drugim oknie sutereny, a pojawi si tam Vladimir, w
tych okiennicach szczelina bya wiksza, wic biegalimy na
zmian od jednego okna do drugiego, od Tekli, ktra teraz nawet
co mwia, dawaa jakie znaki rk, dodawaa Vladimirowi si
1 odwagi... i to ja byem tym, ktry ujrza dugi cie Vladimira i
jego maniakaln prac, prac, ktr niszczy suteren Jirzego,
jego cie zblia si i przesuwa, a najpierw ukazaa si rka
Vladimira, a potem cay Vladimir. Egon Bondy powiedzia cicho:
Doktorze, to, co widzimy, to wanie prawdziwe obscena,
odsanianie tajemnic, to cudowne, bd musia przedyskutowa
to ze Zbykiem Fiszerem... Przez cae ciao Vladimira
przechodzi prd elektryczny, a gdy pokona jeszcze trzy metry,
ujrzelimy go w stanie euforii, by skupiony i uradowany, a jego
rozpogodzona twarz emanowaa szczciem, e oto zwolna
nadciga kulminacja, plamy i bryzgi, i szybki, impulsywny rytm
85
szczotki zanurzanej w wiadrze z dziegciem, wszystko to lnio
tak, jak o tym marzy, by przepuci wymazany dziegciem klozet
przez pras, tak pracowa teraz, otrzymujc w zamian pokryt
dziegciem cian, folgujc jakiemu cierpieniu, ktrego przyczyn
nie znalimy. A ledwie zdylimy si odwrci, ujrzelimy, jak
plecy malarza uniosy si, usuny na bok, i kobiecy portret, ta
masa olniewajcego ciaa przyozdobionego owosieniem w
kroczu, pod pachami i na gowie rozjarzy si wszystkimi
barwami, i w tej mierze, w jakiej ten obraz nabra mocy, w tej
samej mierze malarz opad! z si, usiad, oklap, rce zwisay mu
przez kolana jak dwa rczniki, kobieca rka uja porcelanowy
uchwyt, pocigna za niego i aluzja z przeraliwym hukiem
uniosa si do gry... A potem Vladimir, kiedy ju zapewne
wymaza wszystkie ciany tej ogromnej sutereny, przeszed
powoli, jakby lady jego stp wizy w gstniejcym dziegciu,
trwao to dusz chwil, nim od pierwszej szczeliny w
okiennicach przeszed do drugiej... on take by o dziesi
centymetrw niszy, zgarbiony, zmarszczki przy ustach zwisay
mu jak para wsw... Tekla wolno sza za nim, zamylona,
przeszli korytarzem do drugiego pomieszczenia, do tak zwanej
kancelarii, suterena opustoszaa, Egon Bondy odwrci si i
zgasy take wiata na tamtym pierwszym pitrze, Egon milcza,
wycign rk i poda mi t swoj delikatn, dziewczc do,
ebym sam si przekona, jak dr mu palce, kiwa tylko gow,
wosy opaday mu na czoo, wyglda jak Dionizos na kacu...
Nastpnego dnia przybiega Tekla i ju na podwrzu zaamywaa
rce. Doktorze, doktorze, litoci, doktorze! woaa.
Niech pan zaraz do nas
86
przyjdzie, Vladimir oszala! Woyem marynark i staraem si
dowiedzie po drodze, w czym rzecz, ale Tekla tylko zaamywaa
rce. Kiedy zszedem do sutereny, okiennice wci jeszcze byy
zamknite, a chodne piwniczne powietrze przesycone woni
trzeszczcej jarzeniwki, podczas gdy na zewntrz wiecio
soce. Vladimir lea na ku przy cianie, ciana mienia si
plamami i bryzgami dziegciu, caa ta suterena przypominaa
budowl na palach, otoczon czarn palisad, potem z ciemnych
sztachet, podziurawionych armatnimi kulami i kartaczami
potnych ciosw szczotk umaczan w asfalcie. Ca gow
Vladimira zdobiy krwawe sice i guzy przeraajcych
rozmiarw, niektre z nich sterczay jak rogi. Zapytaem: Na
mio bosk, Vladiczku, co si z panem dzieje? A on, eby
wytumaczy mi to bez sw, podnis si i znw zacz wali
gow w mur, przyprawia si o wstrzs mzgu, bijc z zapaem
gow w mur, tak by kady cios pozostawia na jego gowie
odcisk z dziegciu i wapna. Doskoczyem i prbowaem go
powstrzyma, ale wyrwa mi si z olbrzymi, maniakaln si,
podbiega Tekla, ale wyrwa si nam obojgu, jakbymy byli
dziemi, i znowu tuk gow w mur, znowu go zapalimy i
wywleklimy z ka na rodek sutereny, ale on cign nas,
jakbymy nie wayli wicej ni nasze ubrania, do ciany, i stojc
tuk gow w mur, a te potne uderzenia rezonoway w naszych
doniach... od ostatniego ciosu prawie zemdla, zatoczy si i
pozwoli zacign si do ka. Przyoyem mu do do czoa i
czuem, jak nabrzmiewaj stuczenia i obraenia gowy. Tekla
moczya rczniki i kadlimy mu je na zmian na czoo, tras
Tekli od kranu w korytarzu, skd przynosia te okady,
87
znaczyy lnice krople wody... Potem poprosiem Tekl, eby
pobiega po pyn Burowa, duo waty i opatrunkw... Kiedy jej
nogi wbiegy po schodach, a prawy pantofelek wsun si na
ulic, dostrzegem przez szczelin jej nogi przebiegajce obok
okiennic... Vladimir ockn si... Vladimirze powiedziaem
co pan znowu wyprawia, czemu si pan tak poharata?
Vladimir odwrci gow do poduszki i szepta, zalewajc si
zami: Opowiedziaa mi o tych chopakach, ktrzy j mieli, jak w
kocu j zostawiali, a ona kada si na ce z twarz w
kretowisku i jada z rozpaczy t zryt ziemi... i to mnie tak
wzruszyo... e chciaem jej pomc... wzi na siebie cz tego
za, ktre jej wyrzdzono, eby je pomniejszy... A poza tym,
eby widziaa, e zrobi dla niej wszystko... eby sprawi jej
take rado, eby wiedziaa, e nale do tego dumnego
pokolenia, ktre traktuje ycie serio... rozumie pan? Przez chwil
byo cicho, po chodniku tam i z powrotem kroczyy czyje nogi,
szybko, to znw powoli, zgodnie z tym, jak kady z ludzi nis
obok sutereny Vladimira swj los... Potem drzwi otworzyy si z
impetem, ju przedtem ujrzaem Tekl, jak nadbiega,
dostrzegem donie ze stert opatrunkw i paczek waty...
widziaem, jak stana przed zamknitymi drzwiami, szybko
zorientowaa si w sytuacji, jak myszka, uniosa nog i podeszw
jak doni nacisna klamk, a kiedy wesza, trcia drzwi
tyeczkiem, by si zamkny. Zaoylimy Vladimirowi opat-
runki, wpierw posypujc rany rodkiem odkaajcym i
przykadajc wat nasczon pynem Burowa. Staem potem na
ostatnim schodku, musiaem si schyli, eby widzie ko,
Tekla siedziaa u wezgowia i nie wiedzc, co jeszcze moe
zrobi, poprawiaa poduszk,
88
wyrwnywaa rogi pod gow Vladimira, ktry wodzi za jej
palcami bogim spojrzeniem... W porzdku? zapytaem.
W porzdku odpowiedziaa Tekla, a Vladimir umiechn si i
zamia cichuteko: Cha-chachacha...
Widziaem dwch ludzi z odciskiem palca boego na czole.
Vladimira i Egona Bondy'ego. Dwie chluby myli
materialistycznej, dwch Chrystusw przebranych za Leninw,
dwch romantykw, ktrym dane byo w wieku dwudziestu
piciu lat spenetrowa najgbsze zakamarki uniwersyteckiej
biblioteki...
Upodobalimy sobie z Vladimiren! bar wiat, poniewa pani
Vlasztovkova zawsze miaa dobry humor i jeszcze lepsze piwo.
Ale kiedy poznalimy histori baru, paacu, restauracji i kina
wiat, chodzilimy na kady film. Tam, W ydach, jak to
nazywaj, by kiedy folwark, ktrego waciciel nazywa si
wiat. Wbi sobie do gowy, e takiego nazwiska nie nosi bez
powodu. Wic sprzeda wszystko, jeszcze si zapoyczy i
wybudowa ten paac wiat. Na inauguracji kina wywietlano
Potop, gigantyczny obraz amerykaski, ale to byo nic wobec
wd podskrnych Wetawy! Podczas gdy na ekranie pada
deszcz, lao jak z cebra i arka Noego zmagaa si z nawanic, do
piwnicy kina wdary si wody podskrne Wetawy, widzowie
siedzieli po kolana w wodzie, ale film musia by wywietlony do
koca. I tak przedsibiorca wiat straci na kinematografii milion
koron. Zastrzeli si. Dzi podczas kadego seansu sycha, jak
pracuj pompy. A nad restauracj znajduje si elazny globus i
napis WIAT. Egon Bondy, kiedy Vladimir zabra go do kina
wiat, usyszawszy te pompy i ca histori, rozdar si podczas
kroniki: Jeba to wcieky pies! Trzysta kin
89
w Pradze, ale jedyne w swoim rodzaju jest tam, gdzie mieszka
Vladimir! Kurwa fiks! Tfu! Tfu! Tfu! plu i wrzeszcza, a e
akurat w trakcie kroniki, na ktrej witalimy przywdc
bratniego kraju, bileterzy wczyli wiato i wyprowadzili
Bondy'ego, zwracajc mu uwag, e jego wrzaski mogy by mie
nieprzewidywalne nastpstwa dla caego wiata...
Siedzielimy przed poudniem przy pilsnerze Pod Sowiask
Lip. Najpierw w ogrdku, a potem, gdy soce si przesuno,
wyszlimy za nim na podwrko i patrzylimy na ganek, na
ktrym stoi rzeba Jana Nepomucena naturalnych rozmiarw.
Faceci przy stole wintuszyli: Ta to miaa tak, e pies od
rzenika piknie by w niej pocign, gdyby zaoy mu j na
kark zamiast chomta... Panowie, stosunki seksualne z on w
pi lat po lubie powinny by uznane za kazirodztwo i karane
wizieniem... Ta znowu miaa tak, jak w pysk, kiedy ziewa.
Zabralimy swoje kufle i weszlimy do rodka. Tam przysiad si
do nas postawny chopak ze wieymi opatrunkami na oczach, a
kiedy pi, musia unosi gow, tak jakby puka sobie gardo.
To nic takiego rzek, nie tracc animuszu, ale po dwch
piwach powiedzia: Poparzyem si ukiem. To by spawacz.
Potem opowiada dugo o dziewczynie. Letnia noc. Namaca
majteczki. A tu pka gumka. Dalej nie prbowa.
Bya pikna, ale przez t pknit gumk cakiem zwidem. I
co takiego przytrafio si wanie mnie
doda sam bym sobie da w gb. Vladimir inspirowa si
wspomnieniem o Tekli. Mwi: Moj si s moje wady. Czasem
mam w gowie takie nadcinienie, e przydaby mi si jaki
wentyl. Co robi? Ucieka ode mnie... Nosz na sobie jej majtki.
90
Drugie z kolei. Te pierwsze ju podarem. S w kopercie.
Patrzcie, teraz mam na sobie jej sweter. Cakiem go ju znosiem.
Odesza, bo chciaa forsy, a ja gin z kretesem... Dziewczyna,
ktra potrafia natchn ostatni szuj, mnie poskpia nawet
tego. eby si cho odezwaa, przyrodzeniem pisabym do niej
listy... woa Vladimir i wybieg do ogrdka, a potem na
podwrko, na soce, sta oparty o cian i zy pyny mu po
policzkach, nie ociera ich, zapaciem i ruszylimy zatoczon
alej, ludzie myleli, e Vladimirowi umara mamusia albo
dziecko, weszlimy na jezdni na czerwonym wietle, ale
kierujcy ruchem funkcjonariusz pomacha prgowan
marszakowsk buaw, ebymy szli dalej, dawa nam znak, e
rozumie, zatrzyma nawet samochody, przechodzilimy na drug
stron jak jaka karetka, jak straacy, kiedy jad do poaru lub do
wypadku drogowego. Doszlimy tak a na Libe, do Krla
Jerzego. Tam Vladimir ociera sobie zy, usiedlimy za stoem,
przy ktrym spa pijany stolarz z Kotlaski. Potem wszed chopak
z rozleg ysin, z ktr jednak byo mu do twarzy, pooy na
stole worek z gobiami, gobki wci podnosiy si i
przewracay, chopak szturchn je i ptaszki si uspokoiy, na
chwil day za wygran. Kto przy ssiednim stole koczy
oracj: A tak, panowie, Haszek to dopiero by kto, do
czterdziestego roku ycia napisa jedn powie i szeset
opowiada, czy ktokolwiek zrobi wicej? H? Na to podnis si
pijany stolarz i powiedzia: Ja przez cae ycie zrobiem szeset
szaf. A ten Haszek? Ten dra? Zona go czytaa i tak si przez
niego rozwydrzya, e ode mnie ucieka. Haszek rozbi moje
maestwo powiedzia pijaczyna, i zanim znw zapad w sen,
rozpar si na obrusie
91
i na poparcie swych sw uderzy pici w worek, w ktrym
gobki wci prboway stan na wasnych nogach. Worek
sflacza, a po chwili na biaym obrusie pojawia si rosnca plama
przesikajcej krwi. ysawy przystojniak odetchn z ulg:
Przynajmniej nie musz ich dusi... A Vladimir poderwa si z
rozjanion twarz: Ale ze mnie niedojda, doktorze! Kupi mi
pan dziesi arkuszy papieru? A farby? Ile tylko bd
potrzebowa? No, to chodmy wskaza plam sflaczaych
gobkw i na pijaka, i w drzwiach krzykn: Rzeczywisto
wyprzedza mnie... jeszcze dzi wieczr sprbuj j dogoni...
Tak wic cae ycie Vladimira przypominao prac ludzkiego
serca, ktre myli. Przywizywa wag tylko do tych przey,
ktre mg spoytkowa. A zatem nie do wszystkich, lecz jedynie
do tych, ktre pobudzay jednoczenie jego intuicj twrcz i
intelekt. Za kryterium suyo mu zawsze drenie i dzwonienie w
caym ciele, system sygnaw, ktry towarzyszy mu od
dziecistwa, to, co byo na pocztku istnienia, plazma, pynce
nasienie, ktre wszystkimi ppowinami powraca a do gadkiego,
pozbawionego ppka brzucha pramatki Ewy. Twrczo
Vladimira to zatem regres-sus ad originem, Vladimir
wykorzystywa swoje doznania, by da si wessa do ona matki
i, nawlekajc przez gow jedn vagin za drug, jak sweter, po-
wraca do wielkich Matek, jak Goethe. Lecz powrt Vladimira,
regressus ad originem, to rwnoczenie take progressus ad
futurum. Krg si zamyka, pierwszy dzie stworzenia wiata
zbiega si z jego kresem... wiecznoci...
Erekcja oraz ejakulacja Vladimira miay wymiar
transcendentalny, jego nasienie zdolne byo zapodni
92
dziewic. To wanie jest to wstrzykiwanie oleju bez pomocy
ganika pod same wiece. To tylko i wycznie kwestia
wytrzymaoci materiau... i dzieo myli! Laska! Take Bg
katolikw jest zdolny do dziaa bezporednich, bez przyczyny
sprawczej, bez pomocy ganika. Cel, pal! Pewnie jak w banku.
Anna Hea Mulge. Ojciec, Syn i Duch wity. Niepokalane po-
czcie Marii Panny, pocztej bez pomocy ganika, bezporednio,
wycznie si Ducha. Tak samo z Vla-dimirem. Namaszczony i
pomazywany wasnym nasieniem, gdy pracowa przy prasie i
kad j na opatki, gdy zakada jej fisk dwigni i podwjnego
nelsona, sam bdc pomazany, namaszcza wszystko swoim
nasieniem, take dziecitko, ktre wyskakiwao z vaginy prasy na
drug stron w postaci grafiki. Grom, ktry najkrtsz drog
zmierza ku ziemi...
Tak wic to, co koczyo si skrajnie subiektywnie, zyskiwao
wymiar obiektywny, stao si niezalenym wiatem, do ktrego
Vladimir zosta wprowadzony, wywoany po imieniu,
wpuszczony bez biletu, pochonity bez reszty przez sam tylko
ruch materii, wraz ze swoimi grafikami zosta wystrzelony w
przestrze, w ktrej myl ludzka stawia opr. Wzgldne
wyzwolenie doprowadzio go do absolutnego zniewolenia, ktre
nie potrzebuje ju ani wytumaczenia, ani uzasadnienia, w
ktrym czowiek jest tym, ktrym jest. Tosamo muzyki sfer i
rzeczy porzuconych na ziemi. Gra absolutna, fruitio dei, monada
monad, ens realissimum, Ding an sich selbst, jaskinia, w ktrej
mona dostrzec nie cienie rzeczy, ale same idee. Tak przekroczy
granic, wkroczy tam, wznis si ku temu, co nas przerasta.
Vladimir jak pierworodny Syn Boy
93
zwrci si do materii i czynu, i odegra na nowo dramat
autentycznej mioci do Wszechwiata i do Czowieka.
Wiele razy musiaem opowiada Vladimirowi dwie historie,
ktre wprawiay go w niepojte wzruszenie. Histori Sepa
Brumla i jego przyjaciela, ktrzy tak bardzo lubili ze sob
rozmawia, e kilka razy z rzdu odprowadzali si przez most
libeski, pan Sep dojecha ze swym przyjacielem wind a do
jego mieszkania, ale dialog, jaki prowadzili, by tak zajmujcy, e
zjechali wind z powrotem na d, przeszli przez most i dojechali
wind do drzwi pana Sepa, ktry woy ju klucz do zamka, ale
rozmowie wci nie byo koca, wic znowu zjechali wind na
d i Sep jeszcze raz odprowadzi swego przyjaciela na Libe...
Ale za najpikniejsz histori Vladimir uwaa legend o
przyjani pana Kocourka, kierownika szkoy w Velence, i pana
Talacka, kierownika szkoy w Sernicach, ktrzy, gdy wypili
swoje piwa w gospodach, ukoronowani gwiazdami,
odprowadzali si tunelem nocy, za kadym razem do samej
furtki, gdzie zawsze dochodzili do wniosku, e jeden drugiemu
winien jest jeszcze jedno odprowadzenie, nie mwic o tym, e
problem wychowania modziey wymaga tak wielu dodatkowych
przemyle, e znw odprowadzali si od jednej furtki do
drugiej, odlegej o trzy kilometry. W miesicach letnich
odprowadzali si w ten sposb a do witu i jedynie zmczenie
zmuszao tych dwu przyjaci, by pooyli si spa. Kiedy pan
kierownik Talacko jecha z Porziczan do Pragi, przyjaciele
umawiali si na pocig, ktrym pan Talacko bdzie wraca, i
potem pan nauczyciel Kocourek wychodzi z gospody tak
akuratnie, e spotykali si w poowie drogi, w Chra
94
cie, w Mandrszejcie, w Mansie, eby porozmawia
0 tym, co nowego, a nowin byo zawsze tyle, e kiedy doszli do
Setnie, pan kierownik zostawia teczk
1 odprowadza przyjaciela z powrotem do Velenki. Kiedy
Vladimir tego sucha, mik jak wosk, wytajc wzrok ledzi
cieki tych dwu kierownikw szk i stwierdzi, e ci dwaj
musieli by bardzo szczliwi. Opowiadaem te Vladimirowi o
tym, czego dowiedziaem si pniej, jak to crka kierownika
szkoy, pana Kocourka, zakochaa si w piknym mczynie z
Mansu, ale e pan kierownik nie patrzy na ich uczucie askawym
okiem, ten pikni strzeli sobie w lesie w eb, dziewczyna
podoya mu pod skrwawion gow swoj chusteczk, a sama
skoczya do aby w Przivlakach. Kiedy Vladimir tego sucha,
zajrza w samo serce tej nieszczliwej mioci i powiedzia:
Zawsze marzyem o takiej przyjani. A czy ci dwaj przyjaciele
pniej take si odprowadzali? Odpowiedziaem, zgodnie z tym,
co sam usyszaem, e tak, nawet kiedy przeszli na emerytur,
tym czciej wdrowali od furtki w Velence do furtki w
Sernicach i z powrotem, a gdy nie mogli, to przynajmniej
codziennie do siebie pisali, posyali sobie sprawozdania i
zawiadomienia. Pniej nie wracalimy ju z Vladimirem do tych
historii, ju niemal o nich zapomnielimy, ale gdy mielimy sobie
co do powiedzenia, to Vladimir odprowadza mnie na Libe,
skd ruszalimy znw w przeciwn stron, by z Grobli
Wiecznoci trafi na Plac Konstanejaski, przed drzwi
wejciowe, w ktre Vladimir wkada klucz, po chwili jednak,
zastanowiwszy si, wyciga go z powrotem, i odprowadza mnie
przez Praaczk na Grobl Wiecznoci, podczas gdy kierownik
szkoy pan Talacko i pan
95
kierownik Kocourek unosili si nad nami jak obok sfer
niebieskich na barokowym obrazie. W tym czasie, gdy Vladimir
opuci matk i przeprowadzi si na strych na Starym Miecie,
skd przeprowadzi si na Libe, skd wrci z powrotem do
matki, przycigany ppowin bynajmniej nie kompleksu Edypa,
lecz kompleksu matki jako symbolu tworzenia, w tym czasie,
kiedy si odprowadzalimy, odkrylimy przyczyn, dla ktrej
nam obu, jako synom nielubnym, nie doskwiera kompleks ojca, i
e to pikne przesanie, wzgardzi ojcem i y samemu z siebie
tylko i jedynie kompleksem syna, nie mie adnego wzoru poza
samym sob, ale te nigdy nie sta si samemu wzorem, a jeli
ju, to takim, ktrego istot jest pogarda dla wzoru, y zatem na
koszt wasny i Wszechwiata, prowadzi nie koczc si wojn
z samym sob, zawiera pokj, ktry nigdy nie wejdzie w ycie,
stale by w stanie twrczego napicia i upojenia. Kiedy Egon
Bondy usysza o tych rozmowach, krzycza: Nie bd duej
psu sobie nerww Vladimirem! Zabij go i bdzie spokj!
Przecie to, o czym mwi, to moje ycie, tak yj ja, lewicowy
marksista, w stanie permanentnej rewolucji, w stanie wiecznego
buntu przeciw ojcu, poniewa do tej pory kadego zabitego ojca
zastpowa syn, ktry zostawszy ojcem, musia czeka, a znw
kto jego zabije... ale my, kurwa fiks, jestemy tylko i wycznie
synami... niech yje permanentna rewolucja...!
Kiedy Vladimir eni si pierwszy raz, byem jego wiadkiem.
Kiedy orszak weselny ju mia wyruszy, zawoaem: Na mio
bosk, Vladimirze, zapomnia pan woy krawat! Wic
Vladimir szybko zawiza krawat, ale nie mg znale tego
lubnego, biaego. Kiedy przyszlimy na ratusz i gocie
zajmowali miejsca,
96
urzdniczka szepna co Vladimirowi na ucho, i rzeczywicie,
Vladimir mia na szyi dwa krawaty. Rano, cay w nerwach,
wic krawat przesun go pod obojczyk, wic teraz mia na szyi
nie jeden krawat, lecz dwa. On, ktry zawsze nosi krawaty z
fasonem, latem opuszczone do poowy masztu, nosi je z takim
niepowtarzalnym wdzikiem, jakby ca noc, do witu, pisa
wiersze, wczc si po knajpach. Pewnego ranka, na Libni,
jeszcze zaspani, okropnie si wystraszylimy. Vladimirowi tak
spucha noga, e nie mg wzu buta, wic zaoy kape i po
poudniu poszlimy do przychodni, prosto do doktora Adama.
Syszelimy przez drzwi jego dobrotliwy, kojcy gos: No, nie
pacz ju, mamciu, tylko si, dziewczyno, rozbierz, przecie ci
nie zaurocz, no ju, smarkata, nie masz si czego ba, ja ju
jestem taki sam stary, jak ty, no dalej... A gdy Vladimir,
wspierajc si na mnie, wszed do biaego gabinetu, doktor
Adam, w binoklach, z wygolon gow, wygldajcy jak
niedocignione uosobienie humanitaryzmu, powiedzia: No co,
smarkacze, schlalicie si, tak? Poka to, durniu... Vladimir
wycign nog, doktor oglda t obola, spuchnit koczy-
n... A potem otworzy drzwi i rozwrzeszcza si dobrotliwie na
ca poczekalni: Zmiataj std, matole, zanim wykopi ci po
schodach pod sam tramwaj na Palmovce... Wybieglimy stamtd
co si w nogach, a doktor Adam tumaczy poczekalni i naszym
oddalajcym si plecom: Przecie ten kretyn nacign po pijaku
trzy skarpetki na jedn nog! Kiedy Egon Bondy usysza o tej
spuchnitej nodze Vladimira, dar si wniebogosy: Ja ju si
przestan z tym Vladimirem zadawa, ale wpierw ka go
zapisa do Klubu Praskich Kawalarzy, na ktrego czele stoi syn
waciciela
97
zakadu pogrzebowego Schnbach...! Ten Vladimir przerasta
dadaistw i Haszka, jest prawie taki, jak ja. Kurwa fiks, ja od tego
zwariuj...
Siedzielimy jeszcze z trzema klientami na chodniku przy ulicy
Brackiej, byo wp do pierwszej po poudniu, kufle z piwem
stawialimy na podstawkach rozoonych na krawniku i
popijalimy z wolna, za plecami mielimy opuszczon rolet
gospody U Przemyla, restauracji, w ktrej bya niegdy siedziba
zwizku przewonikw i wonicw, a tu ulic Na ertwach
nadchodzi Egon Bondy, on take zobaczy nas z daleka i zblia
si niepewnym krokiem. Vladimir zaproponowa mu miejsce
obok siebie, wpierw rozoywszy na chodniku chustk do nosa,
poniewa Bondy by w nowych spodniach, tak zwanych
lazes-kich... Co wy znw, do cholery, wyprawiacie?
zapyta Bondy i sign po piwo, ktre wynielimy na
krawnik nadliczbowo. Vladimir szepn: Kierownik gospody,
jak go to najdzie, dwa razy w tygodniu wyrzuca nas za drzwi, a
jak zamyka, mwi: A co si bd mczy...? Co takiego?
przerazi si Bondy.
On strasznie kocha swoj on szepta Vladimir
wic kiedy go to najdzie, gocie musz poczeka te p
godzinki na dworze, rozumie pan? Do jasnej cholery, kurwa
fiks, to taki modzieniaszek? Bondy wystraszy si nie na
arty. Wtem gronie warkna za nami roleta, z piekielnym
oskotem wlizgna si caa pod sufit i wyszed stary pan Buresz
w biaym fartuchu, gocie podnieli si, kady zabra swoj
podstawk i oprniony tymczasem kufel, i wrcili do knajpy,
kady na swoje miejsce. Egon Bondy patrzy to na starego pana
Buresza, to znw na jego on o posiwiaych ju wosach, lecz z
rumiecem na twarzy, przygl
98
da si, jak nalewa piwo, jakby nigdy nic... Uknulicie to
przeciwko mnie cicho krzycza Egon. Vla-dimirze!
Doktorze! Zmwilicie si, eby mnie zama! Ja od tygodnia,
specjalnie z myl o was, rozmylam nad buddyzmem-zen, nad
tym, e Rosja to nie Dostojewski, lecz Gogol, a wy do mnie z
happeningiem, po ktrym nieprdko si pozbieram. Kurwa
fiks...!
Lubilimy te chodzi z Vladimiren! do knajpy Na Dziedzice.
Nie dlatego, ebymy tak bardzo przepadali za ytni z
graniastych kieliszkw, lecz dlatego, e w tej knajpie nie byo
okien, wic Vladimir lubi sta w pmroku, szczeglnie gdy na
zewntrz bya pikna, soneczna pogoda, wiato wpadao tylko
przez oszklone drzwi, wic Vladimir czu si tam tak, jakby szed
po ulicy w tym swoim czarnym kapeluszu, wcinitym na oczy.
Pniej krcilimy si przed t knajp Na Dziedzice na
kwadrans przed tym, zanim waciciel zdj elazn sztab i
otworzy cikie dbowe drzwi, przypominajce par anielskich
skrzyde. Kwadrans przed otwarciem przysza take staruszka z
blaszanym kubkiem w doniach, usiada na schodku i czekaa, na
pi minut przed otwarciem nie moga ju wytrzyma, podesza
do drzwi knajpy, przycisna do nich ucho i nasuchiwaa w
trwodze, czy waciciel czasem nie umar albo co? Gdy z wntrza
knajpy dobiegay jakie oznaki ycia, stukaa lekko blaszanym
kubkiem w an-tab, jakby bya przysypana ziemi i dawaa
sygnay ratownikom. Kiedy drzwi wreszcie si otworzyy,
pierwsza wbiega do alkierza, zamwia dwiecie gramw ytniej
wdki i wypia j na stojco, powoli, zy szczcia spyway jej
po twarzy, potem zamwia jeszcze raz to samo, upia troch na
schodkach i ruszya z kubkiem do domu, ranym, wawym
krokiem,
99
przepeniona szczciem. Vladimir zapyta waciciela: Za
pozwoleniem, ile ta pani ma lat? Waciciel opuka kieliszki,
unis je pod wiato i nala nam znw po setce ytniej, po czym
odpar: Siedemdziesit sze, a wieczorem znowu tu przyjdzie.
Vladimir na to: Doktorze, wypijmy za zdrowie tej pani. Jeli,
kiedy stuknie jej dziewidziesitka, trafi pod opiek lekarza z
prawdziwego zdarzenia, spokojnie docignie do sto trzydziestki,
tacy ludzie s nie do zdarcia. wita racja przytakn
waciciel, nala sobie ytniej i doda: Kiedy to babsko z takim
smakiem pije z tej blaszanki, dostaj takiego apetytu, e take
musz si napi! Tak wic podnis graniasty kieliszek, ktry
zalni jak wenecki yrandol, strzeli obcasami i wychyli go
jednym haustem. Vladimir, a potem i ja, kilkakrotnie uronilimy
na do odrobin ytniej i wtarlimy j w policzki i we wosy,
starannie natarlimy ni szyje. To dobrze robi na krgi
powiedzia Vladimir, wic wyszlimy na soce pachnc
anykiem i poszlimy na piwo do Ferklw, trzy domy dalej, by
zay troch ruchu...
Do Hausmanw chodzilimy z Vladimirem w kapciach albo w
bamboszach, poniewa byo to tu za rogiem. Gdy przywiozem
sobie z Nymburka do Pragi rower, pewnego razu poyczylimy
jeszcze jeden do pary, woylimy do teczki budzik, przeraajcy
budzik marki Rosskop, taki z dwoma dzwonkami, ktry dzwoni
tak, e ludzie zrywali si ze snu kilka ulic dalej, i postanowilimy
pojecha na wycieczk do Hausmanw. Ledwie zdylimy
dojecha do nastpnego domu, w ktrym miecia si wytwrnia
patentowanych zniczy nagrobnych, spotkalimy FLgona
Bon-dy'ego. Co u licha? Egon nie wierzy wasnym
100
oczom. Vladimirku, pan na rowerze, a dokd to pan jedzie? Ja
na to: Egonie, niech pan wskakuje na motylki albo wezm pana
na ram, jedziemy przewietrzy si dla zdrowia. Egon Bondy by
w dobrym nastroju, wic wskoczy na motylki, skrcilimy w
ulic Ludmiy, a potem wprowadzilimy rowery do sieni,
oparlimy je o cian i zamwilimy piwo. Pan Vaniszta przerazi
si: W korytarzu z tymi rowerami? Dokd jedziecie? Ja mu na to:
Lekarz zaleci nam duo jazdy na rowerze. A pan Vaniszta: A
skd jedziecie? A ja mu na to: Od Fialw, od nas! Pan Vaniszta
krzycza: Dzi bd mia przesrany dzie!, gdy wtem, w
korytarzu, w teczce, zacz dzwoni austriacki budzik marki
Rosskop i pan Vaniszta zamar z wraenia, a Bondy razem z nim.
To jaki alarm, do cholery, gdzie s straacy, kurwa fiks! Co
si stao? A pan Vaniszta wybieg zza kontuaru, poniewa od
tego brzczenia rowery drgay i kierownice porysoway tynk w
korytarzu. Pan Vaniszta ju tam sta, trzyma teczk, w ktrej
dzwoni budzik, trzyma t teczk, jakby w niej bya bomba albo
machina piekielna. Vladimir spokojnie t teczk otworzy i
wydoby podzwaniajcy wci budzik, postawi go na kontuarze,
te dwa moteczki dzwoniy tak, e budzik a podskakiwa... I pan
Vaniszta sign po ten budzik i wrzuci go do zlewu, ale budzik
dzwoni nawet w tej wodzie, co prawda tak, jakby kto gra na
trbce z tumikiem, lecz nie przestawa... a pan Vaniszta mia si
do ez: To naprawd nadzwyczajny mechanizm, kudy tam komu
do starej Austrii... Kiedy budzik ucich, wycignem go, cieka z
niego woda, nakrciem go, przesunem troszk wskazwk
alarmu i budzik rozdzwoni si z jeszcze
101
wiksz werw i moc, schowalimy budzik do teczki,
zapacilimy, a potem wyprowadzilimy rowery i Bon-dy
wskoczy na motylki i znw przejechalimy ze spaceru dla
zdrowia ulic dzielc nas od domu. Egon Bondy zrobi nam
pikny wykad, e skoro Boga nie ma i nie istniej oddziaujce
bezporednio idee, bohater czasw nowoytnych, jeli ma by
kim na miar epoki, musi by psychopat...
Pewnego razu przed poudniem szlimy z Vladimi-rem przez
Karlin, a gdy mijalimy gospod Pod Zielonym Drzewem,
zdziwilimy si, e cho to lato, pod drzwiami stoj sanki.
Weszlimy do rodka, a tam na rozstawionej drabinie koleba si
malarz pokojowy. By to pan Nejedlo, ktry mieszka u pastwa
Vanisz-tw na drugim pitrze. Podobnie jak Vladimir, cierpia na
strangulacj, okropnie lubi pi i wiesza si raz na kwarta na
klamce, kiedy jego ona wchodzia na ganek, wic zawsze
zdaa go odwiza. Mia pikne, piwne oczy, jak sarna, i lubi
nas. Kontuar oraz pki przykryte byy obrusem pochlapanym
wapnem, lecz za stoem siedzieli ju dwaj staruszkowie, zrobili
sobie na nim troch miejsca i czekali, kiedy bufet za par godzin
znw bdzie czynny, obydwaj nie mieli ju zbw, a e byo lato,
siedzieli w samych spodniach i pantoflach, ju nawet nie zapinali
rozporkw, kady mia na stole przed sob dwie zawinite w
gazet kromki chleba z masem, dwaj stali bywalcy, ktrzy ju od
dwch dni przeywali mki z powodu malowania, wic przynaj-
mniej siedzieli sobie i wpatrywali si w przerzucony przez
kontuar obrus. Pan Nejedlo zapyta: Dokd idziecie?, wic
powiedzielimy mu, e tylko zajrzelimy, na co pan Nejedlo
zawoa w stron kuchni i wyszed stamtd kierownik gospody, i
przynis nam
102
piwo butelkowe, a dwaj staruszkowie zoyli rce, wic przynis
take dla nich... i siedzielimy tak z tymi staruszkami,
kierownikowi gospody udzieli si nasz dobry humor, przynosi
nam piwo, a pan Nejedlo znw koleba si na drabinie i pryska
farb na staruszkw i na nas, a im bardziej bylimy zachlapani,
tym wikszy by entuzjazm Vladimira, i tym wicej i
szczegowiej opowiada, jak to ju od czasu, kiedy chodzi do
szkoy grafiki lubi si wiesza, kopaem Vladimira pod stoem,
ale pan Nejedlo wci wlepia w nas, z wysokoci poruszajcego
si metronomu drabiny, te swoje wielkie, sarnie oczy, pochlapani
farb klejow staruszkowie chodzili siusia i ju si nie zapinali,
razem uczyli si kowalstwa i tego samego dnia odeszli na
emerytur, obydwaj byli w tej samej sytuaqi, poniewa byli
wdowcami, w domu starcw robili im rano kanapki, a oni kadli
je na sankach, eby wieczorem przycign te sanki z powrotem.
I tak powinno by Vladimir przyklasn ich spowiedzi.
Potem poegnalimy si z panem Nejedl, Vladimir mwi mi, e
ten malarz ma takie pikne oczy, jak dziewczta na secesyjnych
obrazach, jak cay Jugendstil. Trzy dni pniej pan Vaniszta
zaprosi nas na pogrzeb kierownika gospody, zwizek
restauratorw Hostimil grzeba swojego czonka, pan Vaniszta,
jak przystao na kierownika gospody, mia pikny gos, niemal
jak Ben-jamino, potem poszlimy na styp do hotelu Splendid, a
w kocu pan Vaniszta powiedzia, e pjdziemy do niego do
gospody i e puci nam tam, na ktrej ma nagrany swj gos,
jak piewa Adio mare, a do tego bdzie podawa wieo
odszpuntowan dwunastk. A kiedy zajechalimy takswk na
ulic Ludmiy, brama, cho byo przed pnoc, staa otworem.
Pan
103
Vaniszta zerwa si i krzycza na ca kamienic: Co to za
porzdki, dom otwarty na ocie, jeszcze mnie okradn! I chcia
zaryglowa drzwi, ale z gry schodzili ludzie nioscy czarn
trumn, szli na cienkich, krzywych nkach. Vladimir patrzy na
nich z podniesion gow, nie by w stanie choby mrugn
okiem, i nawet po raz pierwszy oblecia go strach... Z cienia nocy
wynurzy si wz pogrzebowy, umieszczono w nim poyskujc
trumn, a po schodach zesza na d dozorczyni, pani
Valeczkova, dawniej trudnica si handlem wglem, wci z
podmalowanymi sadz oczami, chwiaa si na nogach,
zatrzasna podeszw rygle bramy i powiedziaa: Ladio, co ja
narobiam... wiesz, kogo wynieli? Malarza pokojowego Nejedl,
powiesi si przez pomyk na klamce... myla, e Ra idzie, ale
ja j zagadnam, ona trzymaa klamk, a w tej samej chwili on
wiesza si na niej z drugiej strony... on... Gdybym wiedziaa...
powiedziaa pani Valeczkova, a rce miaa wielkie jak hokejowe
rkawice... Vladimir szepn do mnie: Doktorze, gdybym si
zastrzeli, czy podoyby mi pan chusteczk pod gow?
Pewnego razu Egon Bondy zgodzi si przeczyta nam ktre ze
swych opowiada. W tym celu kupi sobie pikny krawat w
czerwone groszki, a potem zgodzi si pj z Vladimiren! po
dwa wiaderka piwa, eby przed czytaniem opanowa trem.
Wic najpierw przynieli dwa wiaderka piwa od Liszkw, a
potem dwa wiaderka piwa ze Starej Poczty. W kocu Bondy
zgodzi si pj po dwa wiaderka piwa do Haus-manw,
poniewa czu, e wci jeszcze nie jest w stanie odczyta jak
naley swojego opowiadania, swojego artefaktu. Ale gdy przyszli
do Hausmanw,
104
byo ju zamknite. Egon Bondy zacz tuc pici w drzwi,
wpierw jedn, pniej dwoma, potem razem z Vladimirem
stukali w szyby cynowymi wiaderkami i nasuchiwali, ale pan
Vaniszta wci nie otwiera.
Hergot, kurna krzycza Bondy hej, szynkarzu, wstawaj,
poeci przyszli po piwo! I wtem od jednego z jego uderze
wiaderkiem pka szybka i szko posypao si z brzkiem na
betonowy trotuar. Hej, chluby narodu przyszy si napi, a ty
si tam lenisz?
grzmia Bondy, i kiedy pochyli si, aby zajrze przez wybit
szyb do wntrza lokalu, drzwi otworzyy si z hukiem i wypad z
nich odziany w spodenki gimnastyczne stukilowy pan Vaniszta,
wcieky jak diabli, z bykowcem w rce, ale gdy zauway
Vladimira, ktrego lubi, zamar z uniesion, gotow do ciosu
rk, w ktrej ciska bicz, bykowiec, oplecione stalowym
drutem wypchane bycze przyrodzenie. Na co pan sobie
pozwala? woa Egon Bondy, podczas gdy Vladimir
zaamywa rce podnis pan rk na poetw, tak? woa
Bondy, ale i pan Vaniszta zacz krzycze: Kto zapaci za te
stuczone szybki, kto? kto? kto? no kto? A Egon Bondy: Niech
pan nam w tej chwili da dwa wiaderka piwa, piwo dla poetw!
zada, na co pan Vaniszta znw unis bykowiec, ale
Vladimir powstrzyma go bagalnym spojrzeniem.
To pan tak? rozindyczy si Egon wie pan, kim jestem?
Ja jestem Egon Bondy, poeta! Lecz pan Vaniszta na to: Pocauj
mnie pan w dup. Kto mi zapaci za te szyby? Dobra, jak jeste
poeta, to zaraz dostaniesz w pysk! A na to Egon Bondy
zagrzmia: Kogo chcesz pan bi? Mnie, poet? Czekaj pan, jak
powiem o tym filozofowi Zbykowi Fiszerowi, ten panu da po
ryju...!
krzycza Egon Bondy, i w tej samej chwili zdyem
106
nadbiec, i powstrzyma uderzenie bykowcem, tym wypchanym
byczym przyrodzeniem, oplecionym stalowym drutem, woajc:
Ladio, za wszystko zapac, no co ty, nie widzisz, e to
prawdziwy poeta? I pan Vaniszta zwiotcza, jego poczerwieniay
kark odzyska zwyk barw, rka z bykowcem opada.
Rozemia si i powiedzia: A wiesz, doktorze, e to faktycznie
poeta? Od razu wiedziaem, jak tylko rozbi te szybki, no
wchodcie, chopaki, do rodka, wic powiadasz poeta? Troszk
nerwowy, ale kto ma dzi by nerwowy, jak nie poeci, prawda...?
A potem Egon Bondy przeczyta nam na Grobli Wiecznoci
pikne opowiadanie o Antonim, o tym, jak szed przez zielon
granic do Bawarii i co przey w cigu dwudziestu czterech
godzin, jeszcze dwa razy skoczylimy z wiaderkami po piwo i
dopiero wtedy Antoni, po wielu perypetiach, kiedy ju myla, e
ta chaupa przed nim to budynek bawarski, gdy dobieg do niej
krzyczc z radoci, zobaczy, e to znw ta sama chaupa, z ktrej
wyruszy. Pniej Egona Bondy'ego ogarna zgroza na myl, e
ju wszystkie knajpy pozamykaj i bdziemy usycha z
pragnienia, wic obudzi lokatork z parteru, tam, gdzie dawniej
by magiel, poyczy od niej konewk i wiadro, i pobieglimy
jeszcze wszyscy trzej po piwo, kazalimy je sobie nala do tych
naczy. Gdy wypilimy wszystko i Egon Bondy, eby piwo z
niego nie cieko, chodzi z zadart gow, jakby mia krzy w
gipsie, Bondy dopiero wtedy zgodzi si, ebymy odprowadzili
go do tramwaju. A gdy czekalimy na przystanku, Bondy upad
na wznak, osun si gow po rolecie, w ktr najpierw uderzy z
hukiem. A bya to roleta, za ktr znajdowa si posterunek
policji, wic wybiegli stamtd dwaj funkcjonariusze i sierant
L06
w niedopitym mundurze, Bondy lea na plecach, pomogli mu
usi, a wszystkie trzydzieci stron opowieci o Antonim, ktry
przekracza granic, te kartki leay porozrzucane na ziemi, jak
losy w kolekturze loterii klasowej. Vladimirowi i mnie odjo
mow ze strachu, za to Egon Bondy: Sierancie, czy nie widzi
pan, co si dzieje, do diaska! Zbieraj mi pan te kartki, ap ten mj
tekst, himl, rusz si pan, zanim tramwaj nadjedzie, kurwa fiks! I
modzi funkcjonariusze zbierali te kartki z histori Antoniego,
ktry chcia uciec z ojczystego kraju do wrogiej Bawarii, a
sierant, w miar jak mu je podawali, zaglda na chwilk do
tekstu, niektre strony czyta niemal w caoci i potakiwa, a
wreszcie, gdy zwolna nadjecha niemal pusty tramwaj, ruchem
brody da znak i modzi funkcjonariusze pomogli Egonowi
Bondy'emu wsi do wagonu, a Egon Bondy juz nawet piewa,
potrzsa zacinitymi w palcach kartkami, ktre poda mu
sierant, i piewa: Nie wpada ludziom do gowy, em marksista
lewicowy..., a sierant doda ze smutkiem: Lewe to on ma rce...,
i machn rk, modzi funkcjonariusze zniknli w ciepym
posterunku, a sierant odwrci si na ostatnim stopniu i rzuci
jeszcze, widzc, e nie moemy doj do siebie: Macie szczcie,
e nie czyta tego aden ubek, dobranoc! I z potwornym oskotem
opuci rolet. Vladimir powiedzia: Ten Egon Bondy wci jest
penym wdziku, rezolutnym chopcem, urzdzi nam miy
wieczr... ale ja chyba zaraz rzygn, a pan, doktorze...?
Kiedy Vladimir mieszka na Grobli Wiecznoci, a zreszt take
potem, nosi okulary... waciwie posugiwa si tymi okularami,
jakby to byo lorgnon. Uywa okularw, kiedy napotka co
godnego uwagi,
108
1
i nawet ich nie rozkada... jak jaki przysigy grafolog lub
filatelista... lubi te nosi okulary, ktrym czego brakowao, na
przykad jednego szka, ale najczciej jednego z tych
elementw, ktre si wsuwa za ucho. Czasem Vladimir, by
podkreli swj wrodzony wdzik, uszkodzone w ten sposb
okulary drutowa, innym razem przywizywa odaman cz do
okularw sznurkiem, czasem zawizywa ten sznurek na supe i
dokadnie przycina noyczkami, innym razem ten szpagat zwisa
mu niemal do brody... zawsze jednak byo to wykonane tak, eby
byo w tym co z artyzmu, eby wygldao jak naley... Nikt
bowiem nie przyapa Vladimira na tym, e nie byby artyst,
ywym posgiem, kim takim jak w wiecie przyrody sarna lub
bik...
Kiedy Vladimir eni si po raz drugi, w Krumlovie, poprosi
mnie, ebym by wiadkiem. Lecz co za niespodzianka, kiedy
uruchomiem auto, nie mogem w aden sposb wydosta si z
Pragi, poniewa przybyy do nas sprzymierzone armie, eby
likwidowa to, czego wcale nie byo. Wrciem wic do domu i
poszedem na wystaw w Ujedalni Wallensteina, dobijaem si
do drzwi, ale wystawa zostaa odwoana z powodu przybycia
wojsk. Kiedy dowiedzia si o tym Egon Bondy, krzycza: Kurwa
fiks! Ten Vladimir! Czy ja bd mia kiedy takie szczcie, eby
z powodu mojego lubu tyle armii opucio koszary? Tylko raz
mi si poszczcio, doktorze, kiedy poprosiem pana
0 przekazanie pozdrowie Rudiemu Dutschkemu,
1 akurat wtedy, gdy wchodzi pan z pozdrowieniami do jego
domu, wynosili Rudiego z przestrzelon gow. Ale pi armii
wyprowadzonych z koszar, eby nie dopuci do lubu, to ju
naprawd nie byle co, ja nigdy
109
nie zdoam wplta si w co takiego! A dlaczego? Poniewa
Vladimir zawsze prowokowa wielkie wydarzenia i nieszczcia.
Ot to. Kurwa fiks, ten to ma szczcie!
Siedzielimy z przyjacimi Pod Kocurem, zaraz naprzeciw
bufetu, Vladimir obok poety Maryki, ktry w latach
pidziesitych, tak jak i my, przyszed na Grobl Wiecznoci z
trzema walizkami i z nami zamieszka, spa za odsunitym
piecem kuchennym, poniewa stale byo mu zimno. Vladimir co
najmniej dziesi razy chcia zgadzi pana Maryk tylko
dlatego, e pan Maryko przy kadym spotkaniu zadawa mu to
samo pytanie: Czy umiaby pan namalowa rk? Vladimira za
kadym razem trafia szlag i ostrzy pilnikiem siekierk pod
naszymi oknami... ale dzi na pytanie pana Maryki: Czy umiaby
pan namalowa rk?, Vladimir tylko si umiecha... Tak wic
siedzielimy z przyjacimi Pod Kocurem, w miej atmosferze,
pan Czihak, ktry uprzednio pracowa Pod Zotym Tygrysem, z
fantastyczn wpraw napenia kufle, gdy naraz otworzyy si
drzwi, czyja rka odsuna czerwon kotar, i do lokalu wszed
reyser Forman w towarzystwie swego asystenta Passera, a kiedy
synny reyser spojrza w nasz stron, zacz krzycze z
zachwytem: Ranido, ranido! Ranido! Ranidlo! Patrzy w kt na
Vladimira i znowu krzycza: Pamita pan? Ranido! No, jake!
Rozpalony hak, unoszcy si nad moimi przegubami! Wszyscy
patrzylimy z podziwem na Vladimira, jakie cudowne
wydarzenie znw wisi w powietrzu Pod Kocurem, ale Vladimir
nie mg sobie przypomnie o co chodzi, podnis si tylko,
wycign rk, a pan Forman podszed do stou, poda rk
Vladimirowi, ale patrzy
110
na pana Maryk, poet, ktry siedzia zgarbiony pod
brzemieniem problemw seksualnych i erotycznych obok
Vladimira, Forman siad za stoem, pooy do na ramieniu
poety, i zacz mwi z zachwytem, tak, bymy syszeli nie tylko
my, ale i gocie przy ssiednich stoach: Czy jest pan panem
Maryk? No tak! Uczy pan za Protektoratu muzyki w
Czaslaviu? Uczy pan! Ot ja jestem paskim uczniem,
dziesicioletnim wwczas Mioszem Formanem! Panowie! Pan
Maryko przy kadej gamie stuka mnie delikatnie dbow lask,
ktr nazywa ranido. No wanie, ranido! A ja ktrego razu
powiedziaem: Prosz pana, gram le, bo tu jest zimno! A pan
nauczyciel Maryko na to: Dobrze, uczniu Formanie, podejd do
okna i powiedz, co tam widzisz? Wyjrzaem przez okno na plac i
powiedziaem: Widz tam, prosz pana, posg budziciela, ksi-
dza Ulickiego. A pan nauczyciel Maryko: Dobrze, uczniu
Formanie, a co w tym posgu zwraca twoj uwag?
Odpowiedziaem: Ze nie ma rk, prosz pana, bo mu je ucili
jego wrogowie. A pan nauczyciel Maryko zawoa: Wanie,
uczniu Formanie, i ciebie, jeli nadal bdziesz tak gra, spotka to
samo... wracaj do wicze, rozpalone ranido ju czeka!
Zaczem znowu gra gamy, a pan Maryko wycign z pieca
rozpalony pogrzebacz, trzyma go tu nad moimi palcami i
grzmia: Jak jest ci zimno, to trzeba ogrza paluszki...! Pan
Forman dar si na cay lokal, a wszyscy byli zachwyceni, ryczeli
ze miechu i gratulowali panu Maryce, ktry ody w glorii tej
nieoczekiwanej chway, i nikt nie zauway, e Vladimir wci
sta, wci mia do wycignit tak, jak wtedy, gdy pan Forman
wyj z niej swoj do, Vladimir przeczu, e zblia si co
strasznego, potem zapaci, nikt nie
111
zwrci na niego uwagi, a Vladimir wyszed po cichu, zamkn
drzwi, zostawiajc za sob gromki miech, brzk kufli i
nawoywania: Ranido! Ranido! Ranid-o...! Kiedy dowiedzia
si o tym wszystkim Egon Bondy, ktremu wyrwano na prb
osiem zbw, skaka z radoci: Chachachachaaa! Nareszcie!
Nareszcie! Nareszcie! Nareszcie poetycka nadrzeczywisto
zakrcia swoje cudowne kurki, nareszcie opucia Vladimira,
nareszcie nadszed kres jego zwyciskiego chachachachaaa!
rado bia z opuchnitych policzkw Bondy'ego, ale wnet
pierzcha gdzie i Bondy przemwi gosem penym zych
przeczu: Tak cieszybym si dziesi lat temu, ale nie dzi,
poniewa to, co stao si Pod Kocurem, to nie tylko wstpne koty
symfonii przeznaczenia Vladimira, ale i bicie w bbny mojej,
zawej i kojcej, melancholijnej fantazji... poniewa ja i Vladimir
jestemy dwoma ogniskami tej samej elipsy, dwiema
sprzonymi osiami... zawizan i wpisan do ksig spk, jak
Wichterle i Kovarzik, Laurin i Klement... Ajajajaj! jkn
Egon Bondy, zaama biae, drobne rce, unis je wysoko, w
mroku gospody Pod Bonapartem i, skoniwszy gow, zaka
cicho, a po chwili gwatownymi ruchami, jak dyrygent, szybko,
aby okaza swj smutek, zwyczajem galicyjskich ydw,
jednym szarpniciem za klap marynarki urwa wszystkie guziki
i wysypa sobie na gow popielniczk z tlcymi si
niedopakami... tak e zajy mu si te jego pikne,
napomadowane tsknot wosy, i gocie musieli gasi go piwem.
Kurwa fiks! krzycza cichutko Egon wszystko przez
tego smarkacza Vladimira!
Tej nocy, kiedy Vladimirowi to si przydarzyo, tego ranka
widziaem doktora Drvot, jak wbieg po
112
schodach na podwrze, ju z daleka widziaem nieszczcie w
jego oczach, szarpa za klamk, potem stuka w okno, przysania
sobie rk oczy, chcc dostrzec przez szyb, czy jestem w domu,
staem w drzwiach, w ktrych przed laty postawilimy z
Vla-dimirem mur, a potem go rozebralimy, staem w cieniu i
serce mi walio, potem zobaczyem oddalajce si plecy
psychiatry, kierownika telefonu zaufania, jak schodzi po
schodach, jak wida ju tylko jego tuw, gow i oddalajcy si
kapelusz... legem na pododze i wsuchiwaem si w przeszo,
ktra powracaa tak barwna i ywa, przeszo jak tunel, ktry
zacz si od pierwszego spotkania z Vladimirem na rynku
Starego Miasta, kiedy o czwartej nad ranem myem si w fon-
tannie, i to samo robi Vladimir, ten przerywany tunel, gdy si nie
widzielimy, aeby znw si spotka, odnale wtek i nawiza
rozmow od miejsca, w ktrym skoczylimy, widziaem, lec
na plecach na dywanie, e tunel koczy si, lecz i prostuje, i e
dzi w nocy Vladimir wyruszy w Kosmos z pasa startowego,
ktry ju dawno sobie przygotowa, na ktrym wczeniej
trenowa i wiczy... A potem znowu kto dobija si przeraliwie
do drzwi, potem do okna, a w kocu stuka na przemian w okno
i w drzwi, jakby stroi koty w orkiestrze, widziaem zza firanki
popielat ze zgrozy, sta z przeraenia twarz kuzynki
Vladimira, a zatem miaem ju potwierdzenie z drugiej strony,
pewno, e z Vladimirem to definitywnie koniec i zdaem sobie
spraw, e nie mog wsta, e mog tylko lee tak na plecach i
wpatrywa si wytrzeszczonymi oczami w sufit... Potem rwnie
kuzynka Vladimira zbiega po schodach, pomagaem jej zbiec
wbijajc wzrok w jej plecy, potem dugo byo
113
cicho i na podwrze przez wysoki mur zajrzao soce,
olepiajce i uroczyste... i w to soce wbieg Egon Bondy,
spoglda wrogo na okna i zamknite drzwi, a potem on take
dobija si i woa, potem cicho nasuchiwa, pniej odbieg na
rodek podwrza, obrci si, rozoy swoje delikatne rce,
wystawi do soca donie i yy, odchyli do tyu brodat,
owosion gow, gow, ktra teraz otoczona bya aureol,
pachnc i zionc Prazdrojem, i woa w ekstazie, jak doctor
extaticus: Mein gutester Herr Vladimir! Wybio podzwonne dla
fenomenologicznych stresw, teraz ju amen z adaptacj, teraz
ju nie obchodzi ci ani egzystencja, ani imaginacja, ani
transcendencja, teraz ju nie obchodzi ci nawet metafizyka.
Mister Vladimir! Lecisz teraz tam, gdzie bije rdo nieludzkich,
a tak potrzebnych ludziom rzeczy. Rozstaj si z tob tylko na
chwil, poniewa dla mnie rwnie jedyn pociech jest
ontologia, niewidzialne, a przecie rzeczywiste krlestwo, do
ktrego wkraczasz teraz, wyniesiony rakiet znacznie
potniejsz ni Apollo 12! Nie musisz najpierw by wyniesiony
na orbit, lecisz prosto przed siebie, bez przesiadek, drog aski,
wanie tak, jakby na interwencj starego, ale martwego Boga.
Monsieur Vladimir! Widz ci teraz, jak lecisz na wznak, zapity
w rozporku ontologii, prosto w sam rodek rwnobocznego
trjkta, w samo centrum, do samej centrali bytu...! Panie
Wadymirze! Panie Wa-dymirze! Panie Wadymirze! Czego
pan tu krzyczy, musi si pan tak drze? Nie daje pan spa mojemu
dziecku zawoaa z balkonu, z galeryjki, przykadna matka,
pani Slaviczkova. Chce pan, eby mj Jeniczek znw dosta
drgawek? I miaa racj, t pikn racj czuwajcej matki,
podobnie jak racj mia Vladi-
114
mir, racj artystw, ktrzy wyprzedzili nas swoj sztuk, jak racj
miaem ja, lecy bez ruchu, sparaliowany nieszczciem na
dnie mego pokoju, tak te racj mia Egon Bondy, przemieniony
w Zbyka Fiszera, wykrzykujcy swoj racj z platformy star-
towej podwrza na Grobli Wiecznoci, na Libni...
LIST DO UCZESTNIKW WERNISAU
Wy, ktrzy czytacie ten tekst, wy wszyscy, ktrzy patrzycie na
grafiki Vladimira, nie mylcie tylko i jedynie o technikach
plastycznych, nie zastanawiajcie si, co Vladimir chcia
powiedzie swoj grafik na temat realnego wiata, mylcie
jednoczenie o wielobarwno-ci i cudownoci istnienia, ktre
tyka z sekundy na sekund, bez koca. Mylcie wszyscy o
Vladimirze, ktry wszdzie czu si jak u siebie w domu, mylcie
0 tym, e jego atelier byo zawsze tam, gdzie wanie si
znajdowa, mylcie o jego oczach, oczach dziecka, a
jednoczenie naukowca, ktre rozgldaj si uwanie dokoa,
bowiem zawsze to, co na pozr pozbawione wartoci i znaczenia,
to, czym ludzie gardz, zasuguje na witokradczy hod i dar
monumentalnego pikna, nawet jeli na powierzchni nie wikszej
ni chustka do nosa. Wy wszyscy, ktrzy chcecie zosta
artystami plastykami, nie czekajcie, a bdziecie mie atelier
1 bdziecie w Pradze, uwiadomcie sobie, e atelier Vladimira
byo takie malutkie, e miecio si tam trzech ludzi, a czwarty
musia ju sta w korytarzu... A mimo to Vladimir, w tej swojej
komrce na ikovie, za spraw swojej aktywnej grafiki osign
t sam wielko, co Pollock i Mathieu dziki malarstwu ciaa.
Wy, ktrzy jestecie tylko widzami, wy wszyscy pr
116
bujcie tak jak Vladimir cign naskrek materii, starajcie si
dotrze do piknych bon luzowych form ywych i
nieoywionych, nie bjcie si, przeprowadzajcie wiwisekcj nie
tylko na sobie, ale na czymkolwiek, poniewa tylko w ten sposb,
przez cae ycie, bdziecie cieszy si, zadziwieni odkryciem, e
materia stworzya ludzkie oczy jedynie po to, aby w nich dostrzec
i rozpozna wasne nieskoczone pikno. Wy wszyscy, ktrzy
patrzycie na grafiki Vladimira, wiedzcie, e Vladimir by
wykwalifikowanym tokarzem, e darzy mioci wszystkie
rodki wyrazu tego fachu i materiay, za pomoc ktrych i z
ktrych wyrabia si poyteczne przedmioty i czci, e Vladimir
sam w sobie by doskonaym uosobieniem tego wszystkiego, co
zawiera pojcie warsztatu tokarskiego, e w pewnym czasie
potrafi twrczo wykorzysta to wszystko w swojej grafice i to
tak, e aden grafik na wiecie nie stworzy tak nowoczesnych,
piknych i zachwycajcych artefaktw, jak on. Jego aktywna
grafika jest w stanie zachwyci zarwno znawc malarstwa, jak i
robotnika fizycznego, jego aktywne grafiki umoliwiaj
najsubtelniejszy wgld duchowy, jak i drobiazgowy ogld za
pomoc zmysw. Wy wszyscy, ktrzy patrzycie na grafiki
Vladimira, wiedzcie, e take mnie Vladimir wprawia w
przeraenie tym, e potrafi w mgnieniu oka dostrzec materiay i
sytuacje, ktre ja przeoczyem. Za kadym razem, kiedy spotka
si z czym 'niezwykym, zawsze na jego twarzy pojawia si
zdziwiony umiech, a kiedy i ja zwracaem wzrok w t sam
stron, wodziem oczami... a zobaczyem! I zawsze byy to
jakie kawaki i opiki metalu, przewrcony samochd ze
stwardniaym asfaltem, py pokrywajcy belkowanie i piece w
hucie Poldi, ptak
117
cigncy po przektnej dbo na budow gniazda... W ogle
Vladimirowi stale towarzyszya cakiem zwyczajna cudowno,
niezwyke zdarzenia. Kiedy po kilku piwach szlimy tras nad
Vysoczanami, usiedlimy, pod nami dudniy pocigi, a Vladimir
wpatrywa si w warstwy wiru pod swoimi butami i jak ze
Skylabu obserwowa cae pasma i acuchy grskie, cicho mwi
o tym, co widzia na ziemi, o piknie Alp i Pirenejw, podgarn
butem wir i kontynuowa wspinaczk w Andach i Himalajach,
nie opuszczajc skarpy w Vysoczanach. Kiedy kpalimy si
przy bulwarze na Libni, Vladimir czsto siadywa na ostatnim
schodku, tak by fale delikatnie obmyway mu nogi i pyta, po co
miaby jedzi po wiecie, skoro wanie teraz, na Libni, egluje
po Morzu Czarnym i po Atlantyku z nie mniejsz przyjemnoci
ni Rimbaud, ktry pisa Statek pijany, siedzc skulony na dnie
maej dki. Nigdy te nie spotkalibycie Vladimira w synnych
piwiarniach Pod Tygrysem czy Pod Dwoma Kotami albo U
Pinkasw lub U Schnellw. Za kadym razem, gdy szukaem
Vladimira, musiaem przemierza knajpiane szlaki, ktre byy na
swj sposb kontynuacj poetyki Vladimira. Jeli nie byo go Na
Przystanku w Vysoczanach, szedem do Czikw, jeli i tam go
nie byo, szukaem go Pod Kasztanem, jeli nie byo go take
tutaj, istniaa nadzieja, e bdzie pi dziesitk przy szynkwasie w
Rosyjskim Dworku, jeli i tam go nie byo, wskakiwaem do
tramwaju i szukaem go na ikovie Pod Krzakiem Ry, jeli mi
powiedziano, e Vladimira ju dwa dni tu nie byo, niechybnie
znalazem go pod wieczr jeli nie U Babek, to Pod Mamazj,
gdzie siedzia i nastawia gramofon. Czasem wpada na ulic
Ludmiy na Libni do Haus
118
manw albo ulic dalej, do Przemyla... a wszystkie te gospody
pachniay rozlanym piwem, a obrusy byy cae w plamach z
rozlanej kawy i napojw alkoholowych, a pisuary w tych
wszystkich knajpach w pierwszej chwili budziy wstrt, ale miay
tak wymylnie przerdzewiae rurki i tak pikne wodospady
stwardniaego dziegciu ozdobionego kanarkow ci plam
moczu, e Vladimir czstokro sta tam, zaglda do rowka
penego zapaek i niedopakw przystrojonych kuleczkami
dezynfekcyjnymi i plasterkami cytryny i wrzeszcza, jakby to
byo piknie, gdyby znalaz si i sposb na to, eby przepuci
ca t cian z dziegciem przez pras i wydrukowa jako grafik.
Pewnego razu wyszlimy z Vladimirem z Bkitnej Gwiazdy, a
kiedy weszlimy na trotuar, Vladimir stan jak wryty. I znw
widziaem na jego twarzy ten zdziwiony, radosny umiech, i
znowu zeraa mnie zazdro i zamieraem z przeraenia, e
Vladimir widzi co, co ja od dawna mijaem, niczego nie widzc.
A kiedy zebraem siy i zwrciem wzrok w t sam stron,
zobaczyem ram, na samym kocu, olbrzymie litery z blachy,
umieszczone na samym szczycie czteropitrowego domu, litery,
ktre przejmoway wzruszeniem, ujte w form sowa PIKNO.
I natychmiast zrozumiaem, e to s resztki stawy czeskiego
filozofa Ladislava Klimy, ktry mieszka w tym hotelu Pikno,
wic umwilimy si z Vladimirem, e poyczy mi kombinezon i
e zaraz nastpnego dnia zdejmiemy te litery i umiecimy je w
izbie pamici w CzKD, a jeli nie bd ich tam chcie, to
zaniesiemy je do galerii Manesa. Tak wic przyszlimy nazajutrz
i nie wierzylimy wasnym oczom. Kiedy wypytywalimy si w
budynku, powiedziano nam, e pracownicy administracji zdjli te
litery przed polu
119
dniem i wywieli je na zom, poniewa to PIKNO zagraao
bezpieczestwu przechodniw... I znowu, wy wszyscy, ktrzy
patrzycie na grafiki Vladimira, wiedzcie, e Vladimir nie by
zawiedziony i nie kl na czym wiat stoi, ani nie wymyla tym
pracownikom, tylko umiecha si przez cay wieczr i milcza,
bo tak naprawd cieszy si, e ci pracownicy spuentowali za nas
t pikn histori. Tak wic chodzilimy po tych knajpach i
czekalimy na kolejne zasadzki i sida, ktre zastawi na nas
rzeczywisto. I znw stalimy przy szynkwasie w barze wiat i
pilimy wspaniae piwo, i znowu ujrzaem na twarzy Vladimira
ten umiech, jego oczy musiay napotka co niezwykego,
poniewa Vladimir, nie mogc znie tego naporu rzeczywis-
toci, przymyka oczy. Kiedy przyszed do siebie, jakby nie mg
uwierzy, spojrza znowu ponad moim ramieniem i tym razem
sprosta tej sytuacji flirtu z czym tam w pasau wiodcym do
kina wiat. Vladimir patrzy zawsze na te przedmioty i
wydarzenia, ktre przynaleay do jego poetyki, w taki sposb,
jak gdyby patrzy czule i z wzajemnoci w oczy piknej kobiety.
I odwrciem si i spojrzaem tam, gdzie spoglda Vladimir, i
zobaczyem ma Cyganeczk, jak ryje szpilk jakie zygzaki w
pomalowanej farb szklanej cianie... I Vladimir przynis dwa
kufle piwa i wyszlimy z kuflami do pasau i bylimy
wstrznici tym, co zobaczylimy. Kiedy Vladimir si napi,
zby szczkny mu o kufel, tak niezwyky by ten obraz, wyryty
przez tysice ludzkich rk w szklanej cianie, pomalowanej z
zewntrz bia farb, ktr dzieci i zakochani, kinowa
publiczno, pod wraeniem swych kilku czy kilkunastu lat,
monet lub noem, szpilk lub kocem szminki pokryli ca
cian godami i znakami, mono
120
gramami i wiadomociami, na ogl jednak wyrytymi ot tak, od
niechcenia, jak wtedy, gdy bazgrze si w zadumie na marginesie
gazety lub szkolnego zeszytu... Vladimir rozoy rce z kuflem
w doni i owiadczy, e jak zdobdziemy pienidze, kupimy t
szklan tafl, to okno magazynu baru wiat i zabierzemy do
domu. I rzeczywicie, kiedy zdobylimy tysic koron i przy-
szlimy nastpnego dnia, Vladimir ju przy wejciu do pasau
wyda z siebie swj triumfalny miech: Chacha-chachaaa! A
kiedy doszlimy do magazynu baru wiat, klcza tam malarz i
starannie fladrowa i zamazywa emali ostatnie bazgroy, i caa
ta szklana ciana bya biaa jak zagruntowane ptno,
przygotowana jak tabula rasa, eby wszystko zaczo si od
nowa. Wy wszyscy, ktrzy podziwiacie grafiki Vladimira,
wiedzcie, e te mae przygody mog przydarzy si i wam,
myl, e jeli nadacie im znaczenie niezwykego spotkania,
take wy zaczniecie uwaa swoje ycie za wyjtkowe, a zatem
pikne. Wskoczcie bez lku, gow naprzd, do bezpowrotnej
teraniejszoci, bo tylko tak, w mgnieniu oka, znajdziecie si w
samym sercu wiecznoci. Pamitam, jak pojechalimy z
Vladimirem do Pikovic, eby odwiedzi jego ciotk. Ale gdy
wysiedlimy z pocigu i ujrzelimy mtne wody Saza-wy, ktra
wystpia z brzegw, nie mina minuta, jak zafascynowani
rozebralimy si w milczeniu i jeden za drugim wliznlimy si
w nurt pnowiosennej powodzi, ktra uniosa nas z szybkoci
zawodowego cyklisty, pagrki i szosy giny w tyle, a Vladimir
znw by zachwycony i pikny, a gdy nurt wiosennej wody
przecign nas ze zwikszon szybkoci przez te miejsca, gdzie
normalnie jest jaz, Vladimir wrzeszcza: Chachachaaaa...! A gdy
rzeka uniosa nas dalej ni
121
o kilometr od naszych ubra, zniosa nas w zaciszne miejsce...
poszlimy pod prd, eby powtrzy ten popis akrobacji.
Vladimir aowa tylko, e jak dla niego byoby jeszcze pikniej,
gdyby kiedy przetaczalimy si przez jaz poharata sobie
odrobin udo o jaki gwd, eby przekona si, jak to byo,
kiedy Albert Burri jako pierwszy umylnie poci obraz na
wystawie. Potem doda, e nie mona chcie wszystkiego, e
wystarczy mu przynajmniej wiadomo, czego dowiadcza
matryca, kiedy przepuszcza j przez luz prasy na drug stron.
To byy te pikne czasy, kiedy Vladimir potrafi uzyskiwa
kompresj, ktra nastpnie, w formie grafik, bya proporcjonalna
do jego ekspresji. W owym czasie jedzilimy z Vladimi-rem do
Nymburka na motocyklu. Musiaem jecha z tak szybkoci,
jak ten mj grat by w stanie rozwin. Ale Vladimir najchtniej
opowiada o tym, jak jechalimy razem na motorze ciek len
po lenych wydmach nad ab i wpadlimy w polizg. Pamitam,
jak Vladimir przelecia nade mn i wpad gow w zarola, ktre
pochony go w kocu wcznie z butami. Biegaem przeraony
dokoa zaroli, woajc: Vladimirze, na mio bosk, nic si
panu nie stao?, i znalazem Vladimira w piachu, z guzem na
czole, ryczcego ze miechu i z zachwytu, e urzdziem mu
pikn niedziel, e pod wraeniem tego upadku w zarola
wykona tylko dla mnie cykl grafik. Ale najpikniejsz seri
monotypii, niemal trzydzieci pi olbrzymich grafik, ktre
tworz ostatni faz jego twrczoci, Vladimir wykona pod
wraeniem jazdy na motocyklu Jawa 500, ktrym kierowa
tokarz Kotrcz, z ktrym Vladimir przyjecha do mnie do
Nymburka, siedzc w malekim koszu jak w balii. Pod
wraeniem
122
jedynej w swoim rodzaju jazdy i nie zwrconej poyczki
Vladimir tylko dla pana Kotrcza pracowa przez dwa dni, z
zastrzeeniem, e pan Kotrcz kupi mu farby i przez czterdzieci
osiem godzin bdzie mu przynosi piwo w dzbanie. Pan Kotrcz
by malutki, maomwny, bojaliwy, musia stoczy
najstraszniejsz walk w historii swojego maestwa, eby mc
spord tych trzydziestu piciu skarbw powiesi... tylko jeden...
na cianie. Wy wszyscy, ktrzy podziwiacie grafiki Vladi-mira,
wiedzcie, e Vladimir, cho by proletariuszem, to i arystokrat, a
jego ycie to wezwanie, by w jego lady poszli ci, ktrzy sdz,
e ycie warte jest jeszcze tego, aby je przey w peni.
EKSPLOZJA WRALIWOCI
Nie czsto zdarza si, eby dwaj artyci pisarz i malarz
poznali si w bucie. Wprawdzie na pocztku lat pidziesitych,
kiedy zaczyna si opowiedziana w tej ksice historia, wizyty
ludzi sztuki na budowach socjalizmu byy zjawiskiem czstym: tak
hartowa si socrealizm, najniezwyklejszy w dziejach przykad
grafomanii na usugach ideologii. Ale Bohumil Hrabal i Vladimir
Boudnik nie chcieli mie nic wsplnego z socrealizmem. I nie byli
w owej hucie na wycieczce.
Autor Czuego barbarzycy zawdzicza swoje liczne
zatrudnienia" pospou Hitlerowi i Stalinowi. Gdy Niemcy
wkrtce po zajciu Pragi w marcu 1939 r. zamknli czeskie szkoy
wysze, ex-student prawa Bohumil Hrabal zapisa si na kurs dla
telegrafistw i po zoeniu niezbdnych egzaminw zosta
dyurnym ruchu na kolei. Po wojnie dokoczy studiaale mimo
tytuu doktora praw nie zamierza by prawnikiem. Mia si
wtedy ukaza jego debiutancki tomik Zgubiona uliczka, ale jak
sam wspomina po atach firma Hradek z Nymburka tak
dugo odkadaa wydanie tej Zgubionej uliczki, a przyszed rok
1948 i drukarnie znacjonalizowano". Wadz w Czechosowacji
przejli komunici: Hrabal zamiast na literackim Parnasie
znalaz si w hucie Podi w Kadnie
124
niedaleko Pragi. Wkrtce do tej huty trafi rwnie 26-letni
absolwent Pastwowej Szkoy Grafiki w Pradze Vladimir
Boudnik. By rok 1950.
Jak to si stao, e p roku pniej Boudnik wprowadzi si do
wynajmowanego przez Hrabala mieszkania przy ulicy Na Grobli
24 w praskiej dzielnicy LJbe Mieszkali razem ptora roku.
Pozornie dzielio ich wszystko: pochodzenie, wyksztacenie, wiek.
Hraba by o dziesi lat starszy, wychowa si w niele
sytuowanej rodzinie mieszczaskiej (jego ojczym by
kierownikiem browaru w Nymbur-ku), przed wojn sporo
podrowa, wietnie orientowa si w sztuce wspczesnej.
Boudnik natomiast by autentycznym proletariuszem o wiecie
wiedzia tyle, ile si naoglda podczas robt przymusowych w
bombardowanych przez aliantw Niemczech.
Ale wanie wojenne przeycia sprawiy, e doszed do wniosku,
i ludzko potrzebuje nowej sztuki sztuki na miar ery
atomowej. Zrozumia, e po Hiroszimie i Nagasaki sztuka
prawdziwie nowoczesna musi wyzwala w widzu reakcje na
podobiestwo detonacji albo pozostanie niezauwaona i
zbdna. T now sztuk, w ktrej twrca, dzieo i odbiorcy
pocz si w jednej eksplozji wraliwoci, nazwa
eksplozjonalizmem.
Nowy kierunek zaistnia teoretycznie w trzech manifestach,
wydanych w maszynopisie" w latach 1949-51. Wiatach
1949-1957Boudnik przeprowadzi z kilkoma przyjacimi ponad
100 zdarze ulicznych" z udziaem przechodniw. Na yczenie
eksplozjonalis-tw doszukiwali si oni znajomych ksztatw
(postaci ludzkich, zwierzcych itp.) w plamach tynku na cia
125
nach kamienic a ju po chwili mogli je zobaczy namalowane.
Takie dzieo sztuki byo z natury rzeczy nietrwale: wszak ciana
choby tego samego dnia moga zosta przemalowana, albo i
wyburzona. Ale te nie o dzieo" chodzio w tych zdarzeniach",
lecz o pobudzenie wraliwoci i wyzwolenie kreatywnoci ich
uczestnikw.
I to czyo Boudnika i Hrabala: wiara, e inspiracji naley
szuka na ulicy, wrd zwyczajnych ludzi, bowiem samo ycie jest
nadrealne w stopniu, o jakim nie nio si surrealistom. Trzeba je
tylko sprowokowa, tak jak robi to Boudnik, a potem opisa, tak
jak to zrobi Hrabal.
Eksplozjonalizm mia sens tylko w poczeniu z dwoma
najwikszymi wrogami socrealizmu: podwiadomoci i
abstrakcj. Nie powinno wic dziwi, e Boudnikowi niema przez
cae ycie nie pozwalano wystawia, e uwaano go za chorego
psychicznie. Ten czowiek, ktrego przyjaciele nazywali
Misjonarzem i ktry programowo" doprowadza si do
rozstroju nerwowego (zgodnie z dewiz Arthura Rimbauda, i
Poeta staje si jasnowidzcy przez dugie, ogromnie
wyrozumowane rozprzganie wszystkich zmysw") tworzy
przewanie w nocy. Bowiem za dnia, przez cae 13 lat, pracowa
(po zwolnieniu z huty) jako narzdziowiec w zakadach
mechanicznych CzKD w Pradze.
Hrabal w lipcu 1952 r. uleg w hucie powanemu wypadkowi. W
padzierniku 1954 r., po dugotrwaej rekonwalescencji, zosta
skierowany do pracy w skadnicy makulatury. Spdzi tam pi
lat. W tym czasie Boudnik porzuci pdzel, zaniecha zdarze
ulicznych" i powici si wycznie grafice. W 1959 r.
126
odkry grafik strukturaln". Tak sam j opisywa: Pyt
blaszan pocigamy nitro farb (rozrzedzon wedle potrzeb),
zmieszan z piaskiem. Powstaje rysunek ze struktur, okrelon
przez grubo piasku, w ktrej po wyschniciu zacieramy farb i
drukujemy jak zwyczajn grafik". Podobnych technik uzyskiwa-
nia grafik, z wykorzystaniem najrniejszych materiaw jak
choby opikw elaza przesuwanych za pomoc magnesu po
wysmarowanej farb powierzchni blaszanej pyty wynalaz
jeszcze kilkanacie.
Wiatach 60. do Czechosowacji zawitaa spniona odwil". W
1963 r. ukazaa si wreszcie pierwsza ksika Hrabala Pereka na
dnie, a dwa lata pniej saw przyniosa mu mini-powie
Pocigi pod specjalnym nadzorem (na podstawie ktrej Jirzi
Menzel zrealizowa w 1966 r. swj synny film). Rwnie Boudnik
doczeka si wwczas pierwszej samodzielnej wystawy w Pradze i
zosta przyjty do Zwizku Czeskich Artystw Plastykw.
Posypay si nagrody i dowody uznania ze strony udzi, ktrzy
przez kilkanacie lat ignorowali jego twrczo (i kilka lat
pniej, po zdawieniu Praskiej Wiosny 1968 roku, znw skazali
j na zapomnienie).
Sukces przyszed zbyt pno. W styczniu 1968 r. Boudnik pisa do
jednego z przyjaci: Przez cae lata wykonywaem w fabryce
prac (...). Chciaem zademonstrowa swoj normalno
odpowiadajc na ataki i oszczerstwa, e jestem obkany. (...)
Nawet nie wiesz, jak mnie to pogra, gdy dowiaduj si, e
zamiast galerii plastycznych moj twrczoci zaczyna
interesowa si psychiatria (...). To zabjcze, by stale pod
obserwacj". 5 grudnia 1968 r. popeni samobjstwo.
127
W pit rocznic mierci Boudnika w prowincjonalnej galerii w
Usti nad Orlic odbya si zorganizoiuana przez przyjaci
wystawa jego prac (praskie galerie byy dla Boudnika zamknite
a do 1989 r.). Zwrcili si oni do Bohumila Hrabala z prob, by
napisa tekst do katalogu wystawy. W owym czasie Hrabal, jak
wikszo pisarzy czeskich, by objty zakazem druku; znw, jak
przed laty, pisa do szuflady. Gdy wrci pamici do starych
czasw, odnalaz we wspomnieniach remedium na nowe", ktre
wrcio z radzieckimi czogami. Tak powsta Czuy barbarzyca,
ksika, ktra przesza do legendy czeskiego obiegu niezalenego
(a oficjalnie ukazaa si dopiero po aksamitnej rewolucji").
Mona j czyta jak przewodnik po praskich knajpach (z ktrych
zreszt wikszo ju nie istnieje), albo jak niekonwencjonaln
biografi najwikszego czeskiego grafika-abstrakcjonisty. Mona
przeczyta j jak seri anegdot z udziaem trjki gwnych
bohaterw: Boudnika, Hrabala i Egona Bondy'ego, (w. Zbyniek
Fiszer, wwczas pocztkujcy poeta, a po atach papie"
undergroundu, prozaik i filozof publikujcy do 1989 r. poza
obiegiem oficjalnym).
Ale mona przeczyta j jeszcze inaczej. Przechodnie biorcy
udzia w zdarzeniach ulicznych" Boudnika uruchamiali wasn
wraliwo wczytujc si" w mury kamienic. Podobnie i my
moemy pobudzi swoj, czytajc o przygodach Hrabala i jego
przyjaci.
Aleksander Kaczorowski
Spis treci
Dziennik pisany noc 7
Czuy barbarzyca 17
List do uczestnikw wernisau 115
Eksplozja wraliwoci 123
Czuty barbarzyca (1973) to niekonwencjonalna powie
inspirowana postaci grafika-abstrakcjonisty Vladimira
Boudnika (1924-68), opowie o przyjani i wsplnych
poszukiwaniach nowych rde inspiracji - w knajpach, na ulicy,
wrd zwyczajnych ludzi - a take historia narodzin
hrabalowskiej estetyki i wizji wiata Opatrzona przez autora
podtytutem Teksty pedagogiczne, przez kilkanacie la
funkcjonowaa w obiegu niezalenym.

You might also like