Professional Documents
Culture Documents
Garn
Garn
Dryń, dryń!
– Technik informatyk, w czym mogę pomóc?
Usłyszałem w słuchawce dźwięk, który prawdopodonnie był jedną z węgierskich
samogłosek, bo z żadną z polskich nie mogłem go utożsamić, a zaraz po nim nerwowe
chrząknięcie. Wybawiłem nieszczęśnika z ambarasu.
– Próbował pan wyłączyć i właczyć komputer?
– Ach, to ty! – dawno nikt się tak nie ucieszył z mojego towarzystwa. – Już myślałem, że
pomyłka, technik jakiś… Po co mi technik? Ja ciebie potrzbuję. Słuchaj, to to takie, wiesz, mi
nie działa.
– Ale co konkretnie?
– No ta rzecz taka.
– Jaka?
– No to to. O, tutaj mi nie wyskakuje – pokazał mi palcem przez telefon.
– Nie wyskakuje? A rozmawiał pan o tym z żoną?
Cisza. Niebezpieczna cisza. Rozmówca myśli. Albo dzwoni do żony.
Trochę to trwało, ale rozwikłałem zagadkę, czym była „ta rzecz”. Komputerem.