You are on page 1of 9

4 listopada 2019

Z pewnością czyny przemawiają głośniej niż słowa…

Dlatego też czynie podjęcie próby kontaktu z Tobą.

Jednak z pewnością po moim powrocie z wakacji w Polsce


wierzyłaś w Nas, w naszą miłość i wspólną przyszłość, wierzyłaś w
mój powrót z Paryża, na który z każdym kolejnym dniem czekałem,
aby tylko znów móc być przy Tobie.

Przynajmniej do pewnego momentu….

Niestety ludzkie cierpienie jest wpisane w doświadczenia


życiowe każdej z istot żywych. Życie jest pełne wewnętrznej nędzy,
natomiast cierpienie jest lepszym sposobem wewnętrznego
wytłumaczenia sobie tego w myślach. Cierpienie, które przejawia się
jako konsekwencja wewnętrznej podatności na zagrożenia i chyba
nie ma sposobu by temu zapobiec. Za to można uniknąć
niepotrzebnego cierpienia.
W moim przekonaniu ludzie, którzy cierpią na depresję, lub
nerwicę są przeświadczeni o tym, że coś jest z nimi szczególnie nie
w porządku, tak też jest w moim przypadku.
Nawet jeżeli wcześniej zdiagnozowałaś u mnie, że dzieje się ze mną
coś nie do końca dobrego, a następnie powiedziałem Ci o tym, to
chyba obydwoje odczuliśmy ulgę ze świadomości istnienia problemu.
Powiedziałem Ci to, bo wiedziałem, że nie było najlepiej. Nie
wiedziałem czy to w ogóle zrozumiesz i nie wiem czy dobrze Ci to
kiedykolwiek wyjaśniłem. Z drugiej strony nie jestem pewny czy to
potrzebuje wyjaśnienia, a raczej zrozumienia i akceptacji.
Jeżeli zapytasz o doświadczenia napotkanego przypadkiem
przechodnia to bez problemu ta osobą przytoczy Ci przykre
momenty, traumy, śmierć kogoś bliskiego, upokorzenie, czy stratę
jakiej doświadczyła.
Chyba, że taki człowiek ma jakiegoś życiowego „farta”, i niczego
takiego nie doświadczył bądź żyje w swoim wyimaginowanym
świecie. (ale czy taki stan będzie trwał wiecznie?).
Niestety tak jest, że ból mentalny jest normą wpisaną w ludzką
naturę.
Co natomiast powinniśmy robić, albo jak się zachować z powodu
napotkanych trudności, nieszczęść?
Czy istnieje jakąkolwiek wytyczna, swoistą recepta lecznicza która
pomoże każdemu z jego osobistym bagażem przeżyć?
Poddanie się, marazm i trwanie w nieszczęściu tylko zwiększa
ilość odczuwanego bólu. Rozpamiętywanie, próby wytłumaczenia
dlaczego to właśnie my padliśmy ofiarą danej historii zamiast leczyć
rany bestialsko rozpruwa zszyte głęboko obrażenia. Ludzie wierzą,
że podejmowane przez nich działania uchronią ich przed śmiercią,
lękiem, niepokojem, niepewnością ..... To naiwne. Jednym z
wynikających z tego problemów jest fakt, iż ludzie mają niemal
nieograniczoną możliwość wyboru, odkrywania i poznawania nowych
rozwiązań, natomiast nie możemy przewidywać wszystkich skutków i
konsekwencji naszych działań.
Możemy pozwolić sobie odkrywać to co dotychczas nieznane, i
ostatecznie znaleść coś co wydaje się wartościowe.
Bezapelacyjnie tylko nasza ciekawość, pozwala nam się rozwijać.
Sądzę, że nasza cywilizacja, kultura w której żyjemy została
zaprogramowana w celu racjonalizacji, podejmowania prób radzenia
sobie ze wszystkim tym co nas trapi, i by to co robimy miało dla nas
choćby pozorny sens, któremu próbujemy nadać znaczenia.

Wszystko to, co mi powiedziałaś podczas naszego ostatniego,


niestety krótkiego spotkania mogłem w zasadzie przewidzieć. Pod
pozorem racjonalności swego działania, która może znaleść
wytłumaczenie na wszystko nie kryje się wiele dobrego.
Ta próba racjonalizowania schematu Twojego działania jest dla mnie
kompletnie niejasna i niezrozumiała.
Próba wytłumaczenia relacji łączących dwojga ludzi sprowadzona do
tłumaczenia jej rzekomo logicznymi argumentami jedynie spłyca
wartość stosunków jakie nas łączyły.
Logiczne nie zawsze znaczy prawdziwe, czy słuszne.
Szczególnie w tym przypadku.
Na tyle na ile to możliwe, każdy człowiek żyje w bezpiecznym
miejscu i jest w określony dla siebie sposób podświadomie
zaprogramowany aby to bezpieczeństwo sobie zapewnić.
Jednocześnie nie zakładam, iż każdy człowiek może czuć się
asekurowany pomimo wszelkich starań zapewnienia mu tego.
Nie oznacza to jednak, bym kiedykolwiek chciał, byś czuła się
przy mnie niekomfortowo bądź żyła w przekonaniu, iż przy mnie
może stać Ci się krzywda. Wręcz przeciwnie, pragnąłem zapewnić Ci
poczucie stu procentowej opieki, troski i zabezpieczenia.
Zawsze gdy byłaś obok mnie miałem wrażenie, że czujesz się
bezpieczna, a ponadto ja czułem się tak z Tobą. Bezpiecznie.
Rozumiem, że mogłaś natomiast czuć się samotna i do pewnego
stopnia pozbawiona mojej opieki, gdy mnie nie było. Rozumiem i
przeprasza Cię za to.
Ludzie nie żyją dla samych siebie. To dlatego prawie zawsze, gdy
spędzaliśmy wspólnie czas i w większości przypadków cieszyły Cię
nasze spotkania widziałem promienną radość w Twych oczach.
Starałem się być dla Ciebie…
Jednak po moim wyjeździe znów poczułaś się osamotniona i
pozbawiona opieki. Mam wrażenie że wpuściłaś do swojego życia
kogoś, kto te lukę ( braku poczucia bezpieczeństwa) starał się
zapełnić. Długo szukać nie musiałaś. Szybko do Ciebie dotarło, że
Kacper jest na miejscu, na pewno zabawny, dowcipny i słodki.
Uznałaś prawdopodobnie, że to dobry moment by mnie zostawić, bo
masz już kogoś na oku.
I zwyczajnie chwyciłaś za telefon.
Z pewnością, racjonalnie sobie wytłumaczyłaś słuszność
podjętej przez Ciebie decyzji - tak będzie łatwiej i lepiej. Z pewnością
szukałaś u innych ludzi poparcia swojej decyzji (to moje domysły) i
takie wsparcie zostało Ci dane, z niejednej strony. Łatwiej podjąć
decyzję, gdy się jej nie podejmuje samemu, wtedy można siebie
łatwiej rozgrzeszyć, ponadto ulegamy wpływom innych i zapominamy
o samych sobie.
Uważam jednak, że racjonalne myślenie jest niewystarczające.
Dlaczego? Bo nie sądzę, iż jesteśmy istotami racjonalnymi. Jesteśmy
bytami, które mają swoje motywację i emocje.
Nawet najbardziej racjonalna decyzja musi zostać wcielona w życie
by stała się faktem. A ilość racjonalnych decyzji jest mocno
ograniczona. Gdy czyn (racjonalny) zostanie wcielony w życie, to
tylko dzięki motywacji, która jest napędzana przez emocje. Bo
emocje są najszybszym i najłatwiej dostępnym środkiem do
szybkiego rozwiązywania problemów.
Przykładowo gdy jesteś zła na kogoś to zamykasz się w sobie czy
walisz stopą w podłogę. Tak więc emocje są potrzebne, by prowadzić
ludzi gdy rozum zawodzi. Wiem, że samemu przed sobą
racjonalizujemy sposób postępowania różnymi argumentami, które
potwierdzają słuszność podjętej decyzji.
Większość ludzi tak ma, z reszta wystarczy popatrzeć na to przez
pryzmat historii, by wiedzieć, że ludzie nie działają racjonalnie a pod
motywują ich emocje, chwilowe odczucia. Historia to potężna dawka
wiedzy o naszym gatunku.
Odchodząc ode mnie, chciałaś mi pokazać słuszność swojej decyzji,
bo zawsze ostatecznie można powiedzieć, że „to” nie miało sensu.
Prędzej, czy później uświadomisz sobie, że to było nie do końca
btkiith. Twój umysł zagrał przed sobą jakąś sztuczkę, która jak
mniemam (na tyle na ile Cię znam) była niestosowna, a jedynie
pozorna.
W sumie nie wiem do dziś czego się po Tobie spodziewać, skoro
masz w sobie takie nieznane mi wcześniej cechy charakteru, co
dodatkowo sprawia mi przykrość.
Odnosząc się do tego co napisałem na początku. Chciałem
swoje słowa przekuć w czyn, wierzyłem w to że nie było niezgodności
między moimi obietnicami, a zachowaniem.
Gdyby mi na Tobie nie zależało to bym w ogóle nie składał obietnicy
powrotu do Polski. W innym przypadku byłby to jakiś paradoks i w
ogóle bym się nie pchał w wakacje do Polski. Skoncentrowałem się
na działaniu (pracy), którego efektem miał być dość szybki powrót do
kraju. Mówiąc Ci o swoim stanie zdrowia zrobiłem to dobrowolnie.
Uważałem, że to będzie pewne lekarstwo, i że zmienisz swoje zdanie
na mój temat, zrozumiesz. Gdybym uważał inaczej, to bym nic nie
mówił. Jednak z drugiej strony chciałem być z Tobą szczery. Mówiąc
Ci to chciałem Cię przygotować do stawienia czoła temu, że przyjadę
do Polski. Miało to wywołać u Ciebie pewną refleksje.
Nie powiem, że nie bo bałem się Ci to powiedzieć, gdybym się nie bał
to wiedziałabyś o tym wcześniej.
Zrobiłem to dla Ciebie.
Odczułem ulgę, kiedy powiedziałem Ci, że przyjadę do Polski, coś się
we mnie zmieniło i poczułem, że zabijam cześć siebie, aby osiągnąć
coś lepszego. Poczułem się wtedy lepiej, i to dobre uczucie
utwierdziło mnie w przekonaniu, że jesteś dla mnie najważniejszą
kobietą.
Miałem cel i czułem się pomimo depresji i nerwicy jakoś pozytywnie
nastawiony co do przyszłości, a gwarantuje Ci że mój stan zżerał
mnie od środka.
Gdyby mi na Tobie nie zależało to bym się nie bawił w głupie gierki,
nie mam 15 lat. Wiesz o tym.
W moim odczuciu łatwiej Ci było patrzeć na to jak się zachowywałem,
nie biorąc dostatecznej poprawki na moje cierpienie, sytuacje w której
byłem. Ja starałem się na Ciebie patrzeć przez pryzmat depresji.
Niestety nie dostałem szansy, by pokazać Ci że potrafię inaczej. Tzn
szanse były, ale ta była wyjątkowa. Podejrzewam, że decyzja
dotycząca Kacpra została podjęta jeszcze przed chwyceniem
telefonu. Więc dla swojego….. nie wiem…..szczęścia ? Cokolwiek
Tobą kierowało postanowiłaś odrzucić moją miłość do Ciebie.
Poczułem się jak śmieć.
Odpakowany, zużyty i wyrzucony.
Tak było dla Ciebie prościej. Być może bałaś się, że zostanę we
Francji, ale o ile to logiczne to dla mnie zupełnie bezzasadne. To co
zrobiłaś, zupełnie nie pasuje mi do Ciebie. Najpierw spotykasz się na
naukę, potem jakiś rower czy co tam innego, rozstajesz się ze mną,
nie licząc się zupełnie z moimi uczuciami, nie tłumacząc mi sytuacji.
Po czym dowiaduję się znienacka że jesteście razem. Jeszcze bym
to może jakoś zrozumiał, gdyby nie fakt, że dzień przed moim
wyjazdem mówiłaś mi że mnie kochasz, kochaliśmy się do tego bez
żadnych zabezpieczeń, więc mi ufałaś. Byłaś w moich oczach
bardziej złożona. Nie wiem jak wytłumaczyć fakt, że tak szybko
skonsumowaliście związek. Dla mnie to odbiega zupełnie od tego jak
Cię widziałem, najwyraźniej się zmieniłaś, nie wiem z jakiej
przyczyny. Po prostu miałem Cię za kogoś innego, kobietę z pewnymi
zasadami i kręgosłupem moralnym. Cóż, niestety myliłem się.
Zdecydowałaś się poszukać innego, mimo tego, że wiedziałaś jak
bardzo Cię kocham i jak bardzo mi na Tobie zależy. Wiesz, że byłbym
w stanie poświęcić dla Ciebie niemal wszystko. Nawet Francję.
Cierpię z tego powodu tak bardzo, gdyż stało się coś czego zupełnie
się nie spodziewałem. Szczególnie po Tobie, kobiecie którą kocham.
Z reszta chyba nie tylko ja. Odnoszę wrażenie, że do pewnego
stopnia zrobiłaś to mimo wszystko wbrew swoim przekonaniom.
Gdybyś zrobiła to zgodnie z nimi, to byś się w ogóle nie kryła z
faktem spotykania z Kacprem. Powiedziałabyś mi to wprost. Coś
jednak powstrzymało Cię przed powiedzeniem mi tego. Wstyd?
Brak odwagi? Było Ci głupio? Nie miałaś sumienia by mi to
powiedzieć?
Ja nie chciałem zakończenia naszego związku, to była tylko i
wyłącznie Twoja decyzja.
Czy słuszna? Pozostawiam odpowiedź na to pytanie Twojemu
sumieniu. Sama mi w sumie mówiłaś, że źle się z tym czujesz i masz
wyrzuty sumienia z tego powodu, więc albo to było fałszywe
usprawiedliwienie, albo faktycznie coś w tym było. Do pewnego
stopnia naruszyłaś swoje wartości, a działanie przeciwko swoim
zasadą nie prowadzi do niczego spójnego lecz odwrotnie. Szkoda, że
nie liczyłaś się z tym jak ja poczuje się w tym wszystkim.
Powinnaś się chociaż na chwilę postawić w mojej sytuacji…..
Ufasz komuś bezgranicznie, obiecujesz co tylko możesz.
zrealizować, a do tego jesteś zdeterminowany do spełnienia
wszystkiego co obiecałeś. I to właśnie w najmniej oczekiwanym
momencie dostajesz nóż w plecy od tego kogo żywisz tak
płomiennym uczuciem.
I jeszcze do tego wszystkiego dowiaduję się, że to Kacper. Żałuję
tego, że zgodziłem się puścić Cię z nim na rower. Żałuję, że Ci wtedy
zaufałem, bo to od tego wszystko się zaczęło…. no fakt pierw była
nauka.
Z łatwością dziecka, które zbija bańki mydlane rozbiłaś moje
pozytywne emocje, które tak łatwo zedrzeć, w przeciwieństwie do
negatywnych których pokonać jeszcze mi się nie udało.
Mam o to do Ciebie ogromny żal.
Dlaczego?
Dlaczego on?
Dlaczego wtedy?
Co Tobą kierowało?
Mam tysiące pytań bez odpowiedzi………
Czuję się oszukany.

Ludzie chyba z natury są leniwi, chowają się za cudzymi słowami,


myślami, zwyczajami, czy opiniami. To z pozoru pomaga, by narzucić
część winy za swoje czyny na innych. Jednak sądzę, że w gruncie
rzeczy to tylko wzmaga poczucie wstydu. Chyba od Ciebie wypływało
jakieś poczucie, czy też pragnienie wygody, bezwładności. Nie
chodzisz na studia, mieszkasz z rodzicami, weekendy wolne. Nie
trudno mi to zrozumieć. Ludzie chyba obawiają się kłopotów, którymi
obciąża ich bezwarunkowa uczciwość. Nie sądzę byś czuła się teraz
jednak swobodnie. Bo ludzie, którzy nie chcą należeć do masy (a za
taka właśnie Cię miałem) muszą przestać czuć się swobodnie. Muszą
iść za sumieniem, które krzyczy: "Bądź sobą!". Nie wiem czy to
prawda jednak uważam, że to co zrobiłaś Tosiu, zrobiłaś pod
wpływem emocji i to tak naprawdę nie Ty.

Tosiu,
Chciałbym Ci jeszcze tyle powiedzieć….

You might also like