You are on page 1of 8

Gejów i intelektualistów łączy doświadczenie bycia w mniejszości - R... http://queer.

pl/artykul/198230/piotr-sobolczyk-literatura-queer-rozmowa

22 tys.

16.11.2016      START • SKLEP • KONTAKT Ten serwis używa cookies  


(brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgod

Utwórz konto

MAGAZYN AKTUALNOŚCI SPOŁECZNOŚĆ QUEEROTEKA

Gejów i intelektualistów łączy 25 1 4


Zapisz stronę + Magazyn

doświadczenie bycia w mniejszości


Rozmowa z dr. Piotrem Sobolczykiem
Dodano: 20.10.2016, Aktualizacja: 21.10.2016

„Literatura gejowska o dekady wyprzedziła społeczną i medialną demaskację istotnego


problemu społecznego, tj. homoseksualności wśród kleru...” – rozmowa Tomasza Charnasa z
Piotrem Sobolczykiem, autorem odważnej książki „Queerowe subwersje” – o losach i
odczytaniach polskiej literatury: zagayonej od dekad, a obecnie coraz śmielej kłirowanej.

Tomasz Charnas: Pamiętasz swój debiut krytycznoliteracki? Czym zaistniałeś w branży?


Piotr Sobolczyk: Zaczynałem jako recenzent w legendarnym gejowskim piśmie „Inaczej”.. .
Recenzją z Alana Hollingursta. Gdzieś od trzeciego-czwartego roku studiów pisałem recenzje
z poezji polskiej, a chwilę później zacząłem omawiać nowości z literatury hiszpańskiej. Po TAGI REKLAMA

zrecenzowaniu „Lubiewa” coraz śmielej pisałem o prozie w ogóle, w tym o gejowskiej.


kultura • literatura • piotr sobolczyk • Queer •
tomasz charnas
Przenikają się role, w których występujesz – aż człowiek przestaje być pewny swoich
wyobrażeń o tobie. Bo jesteś teoretykiem i badaczem literatury, wykładowcą, ale i aktywnym POWIĄZANE

od lat prozaikiem, poetą, krytykiem, tłumaczem. Mocno pochłonął cię teatr – pisałeś własne
Żadna rodzina nie jest bezpieczna, gdy
sztuki, reżyserowałeś spektakle według innych. W których działaniach przede wszystkim się
kręcę biodrami
spełniasz, albo szczególnie dobrze bawisz? Bo od kłirowania i kampingu wcale nie stronisz.
Mnie jest dobrze w każdej roli. Lubię, żeby się one przeplatały, nakładały i żeby było dużo.
Gombrowicz był queer!
Tak jak w swojej twórczości literackiej lubię płodozmian częsty, wielostylowość. Jak wydam
książkę w jakimś duchu albo stylu, to zaraz potrzebuję czegoś innego. A to, że piszę też
badawczo, daje mi jeszcze inne możliwości używania języka. Ja takie pisanie traktuję jako
Ten drugi Nabokow, gej
część działalności literackiej: taką bardziej sprecyzowaną i zamkniętą, mniej swobodną
niewątpliwie. Jeśli taka alegoria coś dla kogoś znaczy, to powiem tylko tyle, że teksty Mężołożnicy, zniewieściuchy i lubieżnicy
komentatorskie piszę od razu na komputerze. A wszelkie tzw. literackie odręcznie i potem
przepisuję. Powstaje pierwszy polski
krótkometrażowy film LGBT
O tak, „Queerowe subwersje” z pewnością niektórzy nazwą książką wielostylową i przegiętą
REKLAMA
jak na betonowe zwyczaje akademickie! A może takie poluzowanie byłoby też dla innych ludzi
nauki wyzwalające? No i dla czytających, wreszcie oszołomionych fachowym a osobliwym
pisaniem o kulturze LGBTQ.
Czuję coś w rodzaju ograniczeń i staram się je przekraczać w pisaniu eseistycznym i
naukowym, ale nie każdy pomysł najbardziej dziwaczny czy szalony mogę przeforsować w
rozprawie – zwłaszcza na stopień. A jeszcze jestem na takim etapie. Kiedy pisze się prozę
czy dramat, a nawet wiersze, to można sobie pozwolić na najdziksze pomysły. Natomiast to,
że takie ograniczenia czasami się pojawiają, bywa dobre, bo po pierwsze jest co
przeskakiwać, jest się z czym spierać, jest się o co ocierać, można dokonywać transgresji
gatunkowych.
Zarazem nie pozwala to na leseferyzm, który mógłby się okazać bardzo rozleniwiający. Gdyby
REKLAMA

1z8 2016-11-16 14:10


Gejów i intelektualistów łączy doświadczenie bycia w mniejszości - R... http://queer.pl/artykul/198230/piotr-sobolczyk-literatura-queer-rozmowa

nie pojawiały się punkty oporowe, to mielibyśmy zastój. Jeśli są poprzeczki – można ćwiczyć
podskoki. Te żartobliwsze momenty stylu „QS” były już wcześniej w moich książkach, m.in. w
„Dyskursywizowaniu Białoszewskiego...”, obok hiperscjentyficznych miejscami partii
teoretycznych. I do tego arabeskowe przypisy z dygresjami albo rzucaniem pomysłów,
wątków, które mogłyby się zmienić w osobne studia. Ale wszystkiego, co pomyślisz, nie INNE TEMATY
opracujesz, więc decyduję się rzucić zalążki pomysłów. Może ktoś...
Wszystkie te cechy powodują, że część ludzi się jeży. Są ludzie, którzy lubią sobie poukładać Le Tigre wraca... dl
Clinton
w szufladkach pojęcia: to jest gej, a więc nie pociągają go kobiety, to jest rozprawa naukowa,
więc powinna unikać humoru i ludycznych wtrętów. Ta analogia pokazuje, że
Trump o równo
małżeńskiej: zosta
kłirowanie jest czymś, co wykracza poza prosto i wąsko rozumianą rozstrzygni
Najwyższy
seksualność. Seksualność jako właśnie pudełko, które jest oddzielne od
osobowości, poglądów itd.
Geje (bardziej) wol
Trumpa?

A analogię tę z pisaniem kłirującym granice da się rozszerzyć także na nauczanie. Wybrałem


POWIĄZANE TEMATY GRUP
Donald Trump z t
się nawet do Gandawy na konferencję temu poświęconą: „Sex and the Academy”.
flagą na wiecu
Nasze ulubione książki,…
Jakie wywrotowe rzeczy z polskiej literatury się wydały, że swoją najnowszą książkę naukową Nasze ulubione książki ♥ Donald Trump
zatytułowałeś „Queerowe subwersje”? I jeszcze dodałeś ten człon – „Polska literatura prezydentem USA
homotekstualna i zmiana społeczna”. Cóż za przemiany i rewolucje poczułeś, że musisz Nasze ulubione książki,…
odnotować? Nasze ulubione wiersze ♥
Ta literatura jest ogromna, co może zaskoczyć kogoś spoza tematu. Jakkolwiek rozumieć owo
Tęczowy Białystok
„spoza tematu”. Jest też różnorodna i różnorako obecna w świadomości, powiedzmy, szerszej.
2. Dni Różnorodności Kob...
Tu używane są mechanizmy trafnie opisane przez Eve Kosofsky Sedgwick, niestety bardzo
silnie umocowane, czyli „mniejszościowanie/uniwersalizowanie”. Polega to na tym, że albo Hallo Cafe
próbujemy tę literaturę wpisać w matrycę zewnętrzną wobec takich tekstów, tzn. na ogół UWAGA! O'LESS FESTIWAL
deseksualizującą czy degeizującą je, upraszczając nieco – za sprawą czego one mogą się stać RUSZ...
ważne dla tzw. ogółu, tyle że ogół nie próbuje wówczas zetknąć się z czymś nowym i Imprezy Kobiece
wyzywającym dla siebie, a wtłacza w swoje kategorie – albo na bagatelizującym machnięciu UWAGA! O'LESS FESTIWAL
RUSZ...
ręką, „a, to margines”, „to getto”, to nieistotna literatura, bo odbiega od wzorca „Ważnej
Literatury” – na ogół zdehomoseksualizowanej, bądź dopuszczającej homoerotyzm tylko w
określonym schemacie, np. sublimacyjnym.
Subwersja powstaje np. wtedy, kiedy pisarz, oscylując między tymi biegunami
„uniwersalności” i „mniejszościowości”, wykracza poza taką opozycję, rozmontowuje ją.
Subwersja powstaje także, gdy pisarz podejmuje próbę zmiany myślenia o świecie, o
zasadach społecznych, a także o samych konwencjach literackich, zarówno na biegunie „uni”,
jak i „mniejsz”, a zwłaszcza poprzez przekraczanie ich obu.
Ewolucja literacka nie jest ściśle przyległa do historii emancypacji gejów i lesbijek ani też
nie odzwierciedla jej jak lustro. To są bardziej skomplikowane relacje. Literatura taka jakoś
istniała, zanim zaczęły powstawać ruchy wyzwoleńcze w Polsce i stanowiła rzadki azyl dla
ludzi w szafie, na innych prawach niż opera, balet czy określone postaci ze świata pop (Villas,
Sośnicka, Rodowicz, Jędrusik...), które się bardziej przeżywa, gdy literaturę – jako twór ściśle
słowny – jakoś też analizuje.
Kiedy w drugiej połowie lat 80. powstawały ruchy wyzwoleńcze, w zasadzie nie miały styku z
ówczesną literaturą homotekstualną. W latach 90., gdy ruchy te budują się i osadzają,
literatura homotekstualna w Polsce jest w impasie: z jednej strony Nasierowski gra z
konwencją skandalicznej papki brukowej, z drugiej Stryjkowski usiłuje zamknąć modernizm i
jego szafę swoim nieoczywistym coming outem, mamy zatem w zasadzie dwie-trzy książki w
ciągu całej dekady, a wspaniały eksces lesbijski Izabeli Filipiak zostaje wpisany w literaturę
kobiecą. Jednocześnie wtedy, przez całe lata 90., ogromną rolę budowania tożsamości przez
kulturę, w znacznym stopniu przez literaturę, odgrywa pismo „Inaczej”. Integracja dokonuje
się dopiero w XXI wieku. Jak pokazuję też w książce,

literatura gejowska o dekady wyprzedziła społeczną i medialną demaskację


istotnego problemu społecznego, tj. homoseksualności wśród kleru.

To była i jest megasubwersja.

Jak myślisz, na ile zmiana społeczna dokonuje się przez kulturę, jest widoczna w literaturze
czy w niej rejestrowana, choćby dla następnych generacji LGBTQ?
Ani kultura, ani nauka na ogół, poza bardzo wyjątkowymi przypadkami, nie oddziałują
bezpośrednio. W takim sensie, jak bezpośrednio oddziałuje ustawa. W dodatku reakcje na

2z8 2016-11-16 14:10


Gejów i intelektualistów łączy doświadczenie bycia w mniejszości - R... http://queer.pl/artykul/198230/piotr-sobolczyk-literatura-queer-rozmowa

tekst kultury są niesłychanie różne i tylko w pewnym stopniu „kalkulowalne”. Jeśli ktoś tego
nie rozumie, a chce pracować przy kulturze i nauce jako jakiś jej manager czy komisarz od
wpływu społecznego, to będzie oczekiwał uproszczonych obrazków, jednoznacznych
komunikatów. A one też zawiodą, ponieważ

istnieje duża tradycja odbioru oporowego. Queer jest jedną z takich szkół. Ale
dla pokolenia starszego w Polsce takim doświadczeniem uczącym lektury i
kodowania oporowego była komunistyczna cenzura.

Jeżeli dokona się dystynktywna zmiana społeczna, to znaczy taka, że za parę lat młodsi ludzie
stwierdzą „tak było kiedyś”, to zapewne popatrzą na nasze „teraz” z pewną dozą – oby
sympatycznej – protekcjonalności i będą czytać „świadectwa” jako historyczne.
Czyż my sami, ci co w dorosłość weszli w XXI wieku, nie patrzymy w ten sposób na działania
emancypantów i emancypantek z lat 80. i 90. oraz ich obecne deklaracje z perspektywy „to od
dawna wiadomo, a do tego my już wiemy to i tamto, czego oni nie wiedzą, bo się zafiksowali
na swojej fazie”? W „QS” odnotowuję wypowiedzi młodych czytelników, mówiących w ten
sposób o „Lubiewie”, dekadę po pierwszym wydaniu, jako o czasach mniej oświeconych i
bardziej zahamowanych, gdy „teeeraaaz”... To wszystko dowodzi, że zmiana społeczna, nie
tylko wymiana pokoleniowa, się dokonuje.

A może branżowe teksty literackie stopniowo sygnalizowały wiatr zmian w Polsce, osiągnięcia
polityk różnorodności? „Lubiewo” z 2005 r. wielu uznawało za prekursorskie, nie pamiętano o
homopoprzednikach. A powieściowy światek Witkowskiego to jednak pomieszanie porządków
i reprezentacji sprzed zmian, dyskusji w czasach przełomu i układania się w sposób
poemancypacyjny. Jak to dla ciebie z perspektywy naukowej, czytelnika i badacza, wygląda?
„Lubiewo” oczywiście było ważne, ale nie ma co podtrzymywać fałszywej tezy, że jest to
książka prekursorska czy jakkolwiek pierwsza. Jeżeli Michał Witkowski coś takiego by
twierdził, to wyłącznie z pobudek egocentrycznych lub ze względów marketingowych. Sama
jego książka w wielu miejscach zdradza czytelnikowi nieco bardziej obeznanemu liczne
pre-teksty. Dotyczy to nie tylko zacytowanego in extenso jako osobny rozdział fragmentu
„Donosów rzeczywistości” Mirona Białoszewskiego. Jest tam też wiele aluzji do homotekstów
poprzedzających, „Lubiewo” je niejako kondensuje i wytwarza z nich nową jakość. Taki
zbornik i piec alchemiczny.
Prekursorem queerowości – a nie „gejowskiej tożsamości” – jest dla mnie w „Queerowych
subwersjach” Witkacy. Chociaż, zostawiając jeszcze na boku Narcyzę Żmichowską i jej „Białą
różę”, powieść z wątkami niewypowiadalnego pożądania lesbijskiego, to pisarzem polskim, u
którego została stematyzowana po raz pierwszy homoseksualność męska, jest bodaj Tadeusz
Miciński, zresztą bohater mojej pracy magisterskiej i pierwszej książki naukowej. Skądinąd, o
ile wiadomo, heteroseksualny, ale żarłocznie ciekawy różnych języków, stylów, smaków, gnoz
świata. Do Witkacego odniosłem, nie moją skądinąd, formułę queer before gay. Można by tą
formułą obdarzyć także Marię Komornicką.

Z jakich powodów?
To możliwe, jeżeli rozumiemy queer szerzej niż tylko jako homoseksualność, a ja tak zawsze
rozumiem; w tym wypadku uwzględniamy także transpłciowość. Tym bardziej, że kwestia, czy
Komornicka miała jakąkolwiek próbę tożsamości gay czy lesbian, jest dość wątpliwa.
Zamykano ją w szpitalach psychiatrycznych z osobami homoseksualnymi, co odbierała jako
bardzo krzywdzące – nie identyfikowała, to znaczy wówczas już „nie identyfikował” się z nimi.
Witkacy jest raczej, jak to się z angielska mawia, bi-curious...

Że co – heteryk ciekawy doświadczeń z innymi mężczyznami? Posuwasz się dalej niż


poprzednicy z autorem „Pożegnania jesieni”.
A możliwe też jest bycie bi-curious w wypadku osób homoseksualnych. Znamy to z życia...
Witkacy natomiast we wszystkich czterech swoich powieściach – w dramatach mniej –
wprowadza homoseksualne doświadczenie na różne sposoby. „Jedyne wyjście”, ostatnia jego
powieść, wyraźnie pokazuje jego nieomal homofobiczny opór przed budowaniem „tożsamości
gejowskiej”. Współczesna queerowość powstała w opozycji do już zrealizowanego modelu
takich „tożsamości gejowskich i lesbijskich” i odpowiadającego jej wariantu nauki, gay &
lesbian studies. Twierdzę, że ta faza tożsamościowa, esencjalistyczna, emancypacyjna, gdzie
budowano tożsamość grupową, a przez to zrównującą, była niezbędna. Ale nie może pozostać
dominująca. A zwłaszcza nie powinna zostać dominująca w akademii czy w tak obecnie
niszowym już medium jak literatura. Ta jest mniejszościowa tak jak sama mniejszość
seksualna; ale też intelektualna.

3z8 2016-11-16 14:10


Gejów i intelektualistów łączy doświadczenie bycia w mniejszości - R... http://queer.pl/artykul/198230/piotr-sobolczyk-literatura-queer-rozmowa

Dyskusje wokół „jakichś studiów gejowskich lub lesbijskich” i queer studies cały czas, mam
wrażenie, są toczone przede wszystkim w kręgu zawodowców i profesjonalistek, w
środowisku akademickim, albo pokazywane jako medialna sensacja tygodnia. Co z nich, i z
efektów badań, dociera do samych uczestniczek i uczestników kultury LGBTQ? Czy ich życie,
osobiste historie znajdują odzwierciedlenie w teoriach, w interpretacjach albo samych
tekstach kultury?
Ciekawe byłoby przeprowadzenie badań na ten temat. Interdyscyplinarnych. Moje
kompetencje literaturoznawcy, w tym teoretyka recepcji i kultury literackiej, mogłyby się tu
połączyć z czyimś warsztatem socjologicznym. Bo ja nie mogę odpowiedzieć uczenie na to
pytanie, tj. jako uczony – mam „ślepą plamkę” i jako profesjonalista, i jako pisarz. Mogę tylko
mówić o swoich obserwacjach uczestników nieprofesjonalnych.
Moim intuicyjnym zdaniem dość sporo „nieprofesjonalistów” interesuje się tymi wątkami w
badaniach i jakiś wpływ na nich one mają. To są skutki długotrwałego procesu budowania
tzw. tożsamości gejowskiej w odniesieniu do literatury, o czym mówiłem wcześniej, najpierw
w doświadczeniu szafy, potem za sprawą dobrej roboty „Inaczej”. To jest absolutnie do
zbadania. Na grant. Ale pierwsza część twojego pytania, owe „dyskusje wokół jakichś
studiów”, niestety wskazują, że rozumienie potrzeby takich badań może obecnie stać się
problematyczne.

A jakie kwestie i porywają branżową publikę, i angażują badacza literatury? Które narracje są
obecne i słyszalne także poza społecznością? Czyje okazały się prekursorskie wobec mód i
krótkotrwałych tendencji?
Moim zdaniem w kilku co najmniej miejscach literatura wyprzedziła dyskursy społeczne.
Podam przykład dość, jak sądzę, smakowity.

W „Queerowych subwersjach” jest cały rozdział na temat seksualizacji


wizerunku księży w prozie gejowskiej. W dyskursie społecznym ten temat
pojawia się gdzieś ok. 2002 r., czyli od sławno-niesławnego numeru „Więzi” nt.
homoseksualisty w Kościele,

a to też jednak czasopismo niszowe. Numer ten może nie zaistniałby, gdyby nie skandal
homoseksualny arcybiskupa Juliusza Paetza. Notabene, geje na forach natychmiast wymyślili
przezabawny dowcip: „Jak się nazywa seminarium duchowne w Poznaniu? Paetz Shop Boys”.
Tu jest i kolejne dno, bo przecież jednym z największych przebojów Pet Shop Boys jest „It’s a
Sin”. Później skandali ujawniano coraz więcej, pojawiały się reportaże prasowe w coraz
bardziej masowych tytułach, tygodnikach, dziennikach, prasie internetowej, kulminacja
nastąpiła bodajże w latach 2012–2014.

Kwestią branżowego kleru akurat autorzy non-fiction się długo interesowali. Wojciech
Tochman już w 2007 wydał w Znaku (!) „Wściekłego psa” – tytułowy reportaż to monolog
księdza żyjącego z HIV, później zresztą z sukcesem przerobiony na monodram.
Po latach doszła do tego artystyczna próba filmowa, „W Imię...” Małgośki Szumowskiej (2013).
Natomiast literatura polska o homoksiężach donosiła co najmniej w latach 70. Później bardzo
obszerną analizę tego tematu dał Marcin Krzeszowiec w „Bólu istnienia”, pisanym pod koniec
lat 80. , wydanym w 1992 r. To niesłusznie zapomniana powieść. Literatura była więc
swoistym laboratorium społecznym.

Może potrzebujemy jakiejś nowej formuły: uprawiania polityki literatury albo polityzacji
literatury?
Na to liczę!

Recepcją literatury LGBTQ zajmują się nie tylko badacze i dziennikarki


kulturalne. Fenomen stanowi obecnie „kultura uczestnictwa”. Chodzi o blogi
amatorskie, fan fiction, slash fiction, wypowiedzi na forach internetowych.

Badałem, jaka jest świadomość „literatury” w tożsamości środowiskowej lesbijek i gejów,


użytkowników forum Gejowo.pl, a jak to wygląda u profesjonalnych komentatorów. Np. w
odniesieniu do „Lubiewa” forumowicze piszą, że Witkowski pokazuje nas jako istoty myślące
tylko o seksie, zresztą brudnym, gdy politycznie potrzebujemy innego wizerunku. Takie
myślenie wpływa też na samych pisarzy.

To chyba młódki, nowe roczniki się tak autocenzurują, jak przyzwoitki, w tych popisach

4z8 2016-11-16 14:10


Gejów i intelektualistów łączy doświadczenie bycia w mniejszości - R... http://queer.pl/artykul/198230/piotr-sobolczyk-literatura-queer-rozmowa

internetowych!? No, może jeszcze twórcy literatury popularnej, w polskim wydaniu mocno
backlashowej.
Pop zwykle wykazuje tendencje konserwatywne. Pisarze pop tworzą powieści, by je
sprzedawać – a więc nie po to, by tworzyć jakieś „laboratoria”, z zasady mniejszościowe –
łagodzą wydźwięk polityczny według tego schematu. I tu moim przykładem jest średniej
jakości artystycznej niestety pisarz Mikołaj Milcke. Trzyma się on „złotego środka”, czyli
bezpiecznego. Troszeczkę seksu, ale nie za dużo. Bo się nie sprzeda, bo się komuś nie
spodoba (to znaczy – chyba prędzej heterykom niż gejom?). Pisarze tego pokroju negocjują
swoją twórczość z tym, co najpowszechniejsze. I to się sprawdza, książki Milckego były
notowane na listach sprzedaży. Jednocześnie ich przekaz „polityczny” trudno uznać za
jakiekolwiek „laboratorium” n o w e j rzeczywistości, raczej za utrwalacz tego, co dziś
postrzegamy jako niespecjalnie satysfakcjonujące w zastanej sytuacji.

Od kilku lat prowadzisz na UJ kurs o polskiej literaturze queerowej. Jak tam z młodszymi?
. ..ale to nie jest kurs adresowany strikte do polskich studentów tylko dla erasmusów głównie
– „Polish Gay Literature & Social Change”.
Co roku powtarzają się określone reakcje: 1) nie sądziliśmy, że Polska jest aż tak mało
konserwatywna, 2) nie sądziliśmy, że w Polsce jest tak dużo literatury queerowej, 3) nie
sądziliśmy, że w Polsce napotkamy na taki przedmiot, u nas takiego nie ma – gdzie „u nas”
oznaczało nawet Holandię; i wreszcie uwaga, która zawsze sprawia mi wiele przyjemności,
po przeczytaniu lektury na egzamin: 4) nie sądziliśmy, że ta książka będzie tak wspaniała. A
najczęściej wybierane lektury to „Trans-Atlantyk”, „Pornografia”, „Bramy raju”, „Pamiętnik z
powstania warszawskiego” i „Lubiewo”.

Mniemam, że nowe odczytania studenckich lektur obowiązkowych i zheteryczonych autorów


proponujesz na zajęciach tak jak w książce, która później opublikowałeś?
Mój „Polish Queer Modernism” w wersji książkowej poprzedził cykl wykładów w Oslo. To były
wystąpienia o dawniejszych pisarzach, tj. XX-wiecznych, wielkich mistrzach. W 2015
wykładałem natomiast w Paryżu, w INALCO. To instytut należący do sieci Sorbona Cité. Tam
przedstawiałem Andrzejewskiego, Białoszewskiego i Gombrowicza, choć nie ich seksualność
była najistotniejsza, a pojmowanie misji „intelektualisty”. Jednak, zgodnie z zarysowanym
wyżej, dość szerokim rozumieniem antropologii seksualności, na ich pojmowanie tej roli
publicznej seksualność miała znaczący wpływ, a momentami bycie „intelektualistą”
przeplatało się w ich rozumieniu z byciem gejem, np. u Andrzejewskiego.

Ostatecznie i najbardziej ogólnie mówiąc, gejów i intelektualistów łączy


doświadczenie bycia w mniejszości.

Równocześnie popularyzuję polską literaturę – przez filtr queerowości. „Polish Queer


Modernism” to całkowicie inna książka niż „Queerowe subwersje”, choć stanowi niejako jej
przedłużenie.

A coś dla statystycznej ciotki klotki? Sądzę, że dzisiejsza młodzież potrzebuje przewodników
po świecie homoliteratury jeszcze bardziej niż my przed laty.
Będzie następna książka, krytycznoliteracka: zbiór „Geje do piór!” ma stanowić rodzaj
suplementu do queerowego dyptyku. „Queerowe subwersje” momentami dotyczą pisarzy
modernistycznych – Witkacego, Andrzejewskiego, Gombrowicza, Stryjkowskiego – dużą część
omawianych pisarzy stanowią jednak ci po-modernistyczni, a w niektórych wypadkach
postmodernistyczni. W niektórych może post-postmodernistyczni. Jednak opisuję ich w innych
konfiguracjach, na inne sposoby niż w swojej krytyce towarzyszącej – tę właśnie zbierają
„Geje do piór!”, pewnie zresztą najprzystępniejsza z tych pozycji.

A będą jakieś branżowe outingi na różowe języki albo niespodziewane odsłonięcia


pomijanych w kanonie treści? Mały szoking albo skandalik dla wrażliwych polonistek i każdej
godnie znudzonej szkolną listą lektur bibliotekary?
Jest w „PQM” rozdział „Straight yet queer”. Tam, być może ku swemu zaskoczeniu, czytelnik
znajdzie interpretację „Akademii Pana Kleksa” (śmiech), a także archetypowego polskiego
żołnierza-kochanka (heteroseksualnego), Krzysztofa Baczyńskiego, który jest autorem
gejowskiego opowiadania. O tej prozie badawczo się nikt nie zająknął. Ponadto w kolejnej
książce, nad którą pracuję, o polskim gotycyzmie queerowym, wracam do cyklu o Kleksie, ale
sięgam też do Korczaka i jego „Kajtusia Czarodzieja”. To może być bomba!

Zdradź mi, skoro jesteśmy przy szkolnych rozprawkach, jak Ci się rozmawia o gender, o
queerze w rodzimych kręgach akademickich, a jak poza granicami? Czuć różnicę, gdy

5z8 2016-11-16 14:10


Gejów i intelektualistów łączy doświadczenie bycia w mniejszości - R... http://queer.pl/artykul/198230/piotr-sobolczyk-literatura-queer-rozmowa

wybywasz z polskiego grajdołka?


To może sprawiać wrażenie życia w jakiejś niszy, a w konsekwencji braku kontaktu z
rzeczywistością społeczną, ale akademia jest miejscem w mojej ocenie bardzo w tej kwestii
otwartym. Także polska. Prawdę mówiąc, tylko raz w życiu zdarzyło mi się coś, co ocierało się
o incydent homofobiczny. We mnie skierowany rykoszetem. To znaczy, homofobia uderzyła w
pisarza geja, o którym mówiłem, a przy okazji miny i obrzydzenie miały chyba przyklejać się
do mnie. Byłem wtedy ubrany w żółte spodnie i sweter oversize z dużymi klockami w roli
guzików, który mój kumpel hetero określił jako „groteskowy”, ale zaznaczę, że w sposób
ciepły, co najmniej jak sam sweter.

A twoi studenci i twoje studentki – jak tam ich doświadczenia emancypacyjne i


genderqueerowe ciągoty? Co czytają i przedyskutowują najchętniej?
Zajęcia, które prowadziłem na Wydziale Polonistyki UJ w ramach kulturoznawstwa, nie
dotyczyły specjalnie literatury. Chociaż na wszelkich zajęciach używam obok przykładów z
literatury także komiksów, seriali, fotografii, malarstwa, filmów, teledysków, piosenek i
spektakli teatralnych. Wydaje mi się, że szczególnie zainteresowały ich zajęcia z kampu.
Pewnie dlatego, że zaakceptowałem przestrogę Susan Sontag: mówić o kampie to go
zdradzać, więc zajęcia o kampie performatywnie były kampem.
Jeśli chodzi o obcokrajowców, to Niemcy osobliwie lubią wykład o Konopnickiej, gdy
tłumaczę im to „nie będzie Niemiec pluł nam w twarz”, które jest skrzydlatym słowem,
używanym także przez prasę. Np. w „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz i kiełbas nam
germanił” – tytule prasowym użytym po przejęciu polskiej masarni przez Niemców. Zawsze
chwytają zajęcia o Komornickiej. Mówię, że mogła być takim kimś dla transpłciowości, jak
Oscar Wilde dla homoseksualności, gdyby... nie reprezentowała tzw. małej literatury.
Intrygują także zajęcia o Nasierowskim. Raz, bo sama historia fascynująca, od aktora, przez
więźnia, do pisarza. Dwa, że można pokazać stare filmy Nasierowskiego. Np. „Błękitny pokój”
wykorzystuję, tam Jerzy ciekawie swoją grą pokazuje, jak blisko „romantycznemu kochankowi
(hetero)” do gejowskiego performowania się, że tak zażartuję. Z nowszych tytułów lubię
przedstawiać fragmenty „Pory na czarownice”, bo to pierwszy polski film o AIDS, unikatowy
obraz pikiet dworcowych z początku lat 90. A do tego można zaprezentować nowe wcielenie
Nasierowskiego – jako vlogera, np. świetny performance, kiedy 80-letni Jerzy przebrał się za
menela, wlazł do śmietnika i wyznawał miłość panu prezydentowi.
Jeśli chodzi o filmy, które pokazuję „dla chętnych”, niezmiennie ogromne wrażenie, oczywiście
przygnębiające, robi „Sala samobójców”. W ostatnim roku grupa Niemców wyśmiała „Świnki”,
raczej słusznie. Lesbijkom bardzo się podobało „W ukryciu”, ja zresztą też jestem entuzjastą
tego filmu, tu włącza się moje zainteresowanie tzw. queer gothic. Cudowny „Horror w
Wesołych Bagniskach” niestety nie chwycił. Różnie bywa z „Futrem”, które szalenie lubię.
Studenci muzykologii czy o pasjach muzycznych – miałem studenta Francuza, który podczas
pobytu śpiewał w chórze UJ – odkrywają Karola Szymanowskiego w inscenizacjach
Trelińskiego, które pokazuję we fragmentach.

Wow! I to są powody do satysfakcji. Niechaj wszystkim ich będzie dostatek. Dziękuję za


rozmowę.

Piotr Sobolczyk – absolwent polonistyki UJ, dr nauk humanistycznych. Od 2012 r. pracuje w


Instytucie Badań Literackich PAN w Warszawie. Pisarz, poeta, tłumacz, aktywny krytyk i
literaturoznawca. Laureat stypendium dla młodych wybitnych naukowców. Autor 5 tomów
wierszy („Samotulenie”, „Homunculus”, „Dywan Pierrota”, „Obstrukcja Insługi”, „100% ARABICA
/ chiNOISEry”), 2 książek prozatorskich („Opowieści obrzydliwe”, „Españadiós”) oraz książek
naukowych: „Tadeusza Micińskiego podróż do Hiszpanii”, dyptyku „Dyskursywizowanie
Białoszewskiego”, monografii „Queerowe subwersje. Polska literatura homotekstualna i
zmiana społeczna” i „Polish Queer Modernism”. Wkrótce ukażą się jego nowe tytuły:
„Gotycyzm – modernistyczny sobowtór Odmieńca”, e-book „Geje do piór!”, prozatorskie
„Hydroprofity”, a także płyta z piosenkami „Hydroprofity/Hydroprofits” i angielski przekład
„Dyskursywizowania Białoszewskiego”.

OCEŃ ARTYKUŁ 4.8/5 (26)

6z8 2016-11-16 14:10


Gejów i intelektualistów łączy doświadczenie bycia w mniejszości - R... http://queer.pl/artykul/198230/piotr-sobolczyk-literatura-queer-rozmowa

Podoba mi się (25) Nie podoba mi się (1)

PODZIEL SIĘ

Ty i 14 innych osób lubicie to. 0

KOMENTARZE (4)

HEJT STOP!
Komentuj Zapoznaj się z warunkami dodawania komentarzy

psom_na_pożarcie (?) 07.11.2016 7:09

do Pana Sobczaka nic nie mam... kulturoznawstwo, sztuki teatralne i tematy


subwersji to dla niego podstawa...

z hienami podszywającymi się pod artystów powinno się uważać-jakiś IDIOTA


przykładowo będzie występował jako aktor queerowy oraz będzie się poświęcał
animacji kultury w Młodzieżowych Domach Kultury lub szkołach średnich... będzie
walczył ze stereotypami królującymi wśród "ciemnego ludu"... zapomni dodać, że
grywa w pornolach i że czerpie profity z wciągania ludzi w prostytucję...

dla jednych tacy ludzie to sutenerzy... dla innych to pedofile(art.200 k.k.) ale jakoś
tak się składa, że ani jeden queerowy artysta nie powie, że fabrykuje dowody
potwierdzające jego tezę... Pan Sobczak nie robi takich rzeczy-ale inne osoby ze
środowiska LGBT już owszem... pozdrowienia dla Pana Michałka z TAQ, który
walczy dzielnie o nasze prawa niczym Pan Wołodyjowski-z szabelką w silnej dłoni...

cytuj zgłoś 0 0

Lord Byron (?) 25.10.2016 13:18

w ramach paradygmatu na pewno zostało trochę miejsca dla nieschematycznych analiz i


rozpraw

Obawiam się, że to, co ciekawe i nieschematyczne, sytuuje się właśnie zawsze poza
tym paradygmatem. Kiedy np. sięgam po rozprawę o "męskości" zawsze z góry
wiem nie tylko na jakie się teorie powoła, ale nawet do jakich dojdzie wniosków.
Wiem też, że po drodze oddzieli w opisywanym obszarze (np. danej epoce
historycznej) "męskość hegemoniczną" od "niestandardowych męskości",
przypominając, że nie istnieje "męskość", lecz istnieją "męskości". Wiele jeszcze
innych rzeczy w ten sposób wiem.
Po co więc czasem czytam te pisane od ideologicznej sztancy mantropodobne
gnioty? Tylko dlatego, że dość często zawierają ciekawy materiał faktograficzny.
Interesuje mnie czasem, jak żyli faceci dawniej, jak widzieli swoje miejsce w
społeczeństwie i świecie i się tego dowiaduje. Ale wcześniej muszę przebrnąć przez
gąszcz tego wszystkiego, co dla paradygmatu tej dyscypliny typowe - czyli
wszystkie te klepane jak zdrowaśki, słabe intelektualnie bzdury, dość często wręcz
kompromitujące wywód, który bez nich byłby o wiele ciekawszy. Nie mówiąc już o
ile ciekawszy byłby, gdyby próbował użyć innych inspiracji, niż Butler, Sedgwick i
Connell.

cytuj zgłoś 1 0

Hitch (30) Wrocław 25.10.2016 0:24

Konwencjonalizacja w tym przypadku to naturalna kolej rzeczy, szkoda tylko, że


czasem wiąże się z degradacją samej idei, o której wieczne trwanie walczą
niektórzy zainteresowani. Perspektywa queer z całym swoim dorobkiem
rzeczywiście bywa boleśnie dominująca i nieadekwatna, ale w ramach paradygmatu
na pewno zostało trochę miejsca dla nieschematycznych analiz i rozpraw. Śmietnik
historii jeszcze chwilę poczeka…

Lord Byron:
Problem z "kampem", jak i z każdym innym rodzajem buntu jest taki, że jego
"subwersywny" charakter trwa bardzo krótko. Potem całkowicie się konwencjonalizuje(...).

cytuj zgłoś 0 0

7z8 2016-11-16 14:10


Gejów i intelektualistów łączy doświadczenie bycia w mniejszości - R... http://queer.pl/artykul/198230/piotr-sobolczyk-literatura-queer-rozmowa

7 tyś. w 7 dni
Poznaj metodę hydraulika z Kielc, zanim urzędnicy
zabronią…

Został milionerem
w pół roku. Klikając w Internecie zarabia 176 tyś.
miesięcznie

Lord Byron (?) 21.10.2016 17:30

Problem z "kampem", jak i z każdym innym rodzajem buntu jest taki, że jego
"subwersywny" charakter trwa bardzo krótko. Potem całkowicie się
konwencjonalizuje.
Podobnie z "kłirującymi" literaturę tekstami. Może 20 lat temu przeczytanie o
"męskim pragnieniu homospołecznym" rozpalało ambitnych intelektualnie gejów.
Może nawet rozpala do dziś tych, którzy się z nim jako studenciaki zetkną po raz
pierwszy. Ale, gdy w kolejnej analizie literaturoznawczej, we wstępie pojawia się
obowiązkowa inwokacja do gejowej Pani Bozi - Eve Kosovsky Sedgwick i grzeczno-
słodkie wyłożenie jej - w gruncie rzeczy dość prymitywnych intelektualnie - tez, to
robi się niedobrze.
Tym bardziej, że "queer" zdominował dyskurs akademicki na temat kondycji
społecznej gejów, literatury gejowskiej/homoerotycznej itp. w sposób absolutny.
Właściwie nie ma już innych koncepcji teoretycznych. Te o "konstruowaniu płci i
seksualności" zupełnie zawłaszczyły dyskurs. Wątków homoseksualnych nie da się
już analizować. Da się je wyłącznie "queerować".
Ale trudno. Kiedyś w Zachodniej Europie, nie dało się na Uniwersytetach inaczej
pisać o klasach społecznych, niż z perspektywy marksizmu. Dziś większość takich
"rozprawek" trafiła na śmietnik historii. Pewnie niebawem trafi tam też perspektywa
queer.

cytuj zgłoś 1 0

© 1996-2016 Prawa autorskie zastrzeżone, ISSN 2299-9019 REGULAMIN • STOPKA REDAKCYJNA •

8z8 2016-11-16 14:10

You might also like