You are on page 1of 206

Bellona SA prowadzi sprzedać wysyłkową swoich książek za

zaliczeniem pocztowym z rabatem do 20 procent od ceny detalicznej.


Nasz adres:
Bellona SA
ul. Grzybowska 77
00-844 Warszawa
Dział Wysyłki tel.: 022 457 03 OG. 022 652 27 01
fax: 022 620 42 71
Internet: www.belIona.pl
e-mail: biuro@bellona.pl
www.ksiegarnia.bellona.pl

Opracowanie graticzne serii: Jerzy Kępkiewicz


Ilustracja na okładce: Daniel Rudnicki
Redaktor: Bogusław Brodecki
Redaktor techniczny: Grażyna Woźniak

© Copyright by Leszek Podhorodecki. Warszawa 1986. 2008


© Copyright by Wydawnictwo Obrony Narodowei. Warszawa 1986
© Copyright by Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2008
Wydanie II

ISBN 078-83-11-11040-3
HISTORYCZNE BITWY

LESZEK PODHORODECKI

KULIKOWE POLE
1380

BELLONA
Warszawa
NAJAZD BATU-CHANA

Już ponad 170 lat minęło od czasu, gdy Jarosław Mądry


dzielił wielką Ziemię Ruską między swych pięciu
synów i ustanawiał zasadę senioratu, a końca wzajemnych
waśni i wojen domowych widać nie było. Na próżno stary
książę na łożu śmierci ostrzegał synów: »Jeśli będziecie żyć
w nienawiści, kłótniach i walkach, to poginiecie sami i zgu­
bicie ziemię ojców swoich i dziadów swoich, którą oni zdo­
byli wielkim trudem“. Nikt wtedy chyba nie przypuszczał,
że prorocze to były słowa! Niepomni ojcowskich przestróg
Jarosławicze, dumni i żądni władzy, szybko porwali za
broń. „Powstali przeciw sobie nawzajem i nastała wśród
nich niezgoda wielka i walki bratobójcze — biadał ruski
kronikarz. — I powstał gród przeciw grodowi i prawdy nie
było między nimi“ 1.
Dokonany przez Jarosława Mądrego w 1054 r. podział
utrwalił się w 78 lat później, gdy po śmierci Mścisława,
syna Włodzimierza Monomacha, wzięły górę tendencje
odśrodkowe i Ruś zdecydowanie już weszła w okres roz­
drobnienia feudalnego. Gdy w pierwszych latach po decyzji
Jarosława Mądrego istniało jeszcze poczucie jedności i ksią­
żęta ruscy starali się występować razem przeciw wspólnym
nieprzyjaciołom, a władcy kijowscy próbowali sprawować

1 Połnoje sobranije russkich letopisiej, t. I, II, Ławrientskaja i Troickaja


letopis, wyd. II, Leningrad 1927, s. 221.
8
nad pozostałymi książętami władzę zwierzchnią, teraz zapa­
nowało całkowite rozprzężenie i każda z poszczególnych
dzielnic prowadziła własną politykę. Kraj pogrążał się
w coraz większej anarchii. Nieustanne wojny domowe skła­
niały do interwencji sąsiadów, zwłaszcza niezwykle doku­
czliwych dla Rusi Połowców, koczowniczy lud pochodzenia
tureckiego, który w połowie XI wieku opanował stepy
czarnomorskie, wypierając stamtąd swych pobratymców,
Pieczyngów. Najazdy, te prowokowali często sami książęta,
wyprawiający się w łupieskich pochodach na sąsiadów lub
wzywający ich do pomocy przeciw swoim braciom.
Obiektem zażartej walki stał się Kijów, który często
przechodził z rąk do rąk, ulegając przy tym kilkakrotnie
grabieży i pożarom. Po raz pierwszy miasto zostało
wydane na łup w 1169 r. przez jego zdobywcę, księ­
cia włodzimiersko-suzdalskiego Andrzeja Bogolubskicgo.
„I grabili przez dwa dni cały gród, Podole i Górę [dziel­
nice Kijowa — przyp. L.P.] i monastery, i Sofiję, i Dzie-
sięcinną Bogurodzicę [nazwy cerkwi — przyp. L.P.], i nie
było zmiłowania dla nikogo“ — pisał ze zgorszeniem ruski
kronikarz 2. Po raz drugi zniszczył miasto w 1202 r. książę
smoleński Ruryk Rościsławicz, sprzymierzony z Połowcami.
Na tronie wielkoksiążęcym zasiadali słabi władcy, zmienia­
jący się bardzo często i nie wywierający żadnego wpływu
na innych książąt. Stopniowo Kijów tracił znaczenie stolicy
całej Rusi, aż spadł do roli jednego z wielu ośrodków poli­
tycznych. Mimo to, ze względu na swe położenie i tradycję
historyczną, nadal był obiektem walki między książętami.
Gdy w pierwszej połowie XIII wieku toczyły się zacięte
walki domowe, ze wschodu nadciągnęło niespodziewanie
śmiertelne niebezpieczeństwo. Jego sprawcami byli Mongo­
łowie.
Na początku XIII wieku wielki zdobywca Czyngis-chan
zjednoczył powaśnione ze sobą plemiona mongolskie i roz­
począł zwycięskie wyprawy na sąsiadów. W efekcie długo­
letnich, nieustannych walk powstało ogromne imperium
2 Cyt. za P. Tołoczko, Istoryczna topografija starodawnoho Kyjiwa,
Kyjiw 1972, s. 184; Istorija Kyjiwa, oprac, zbior., t. 1, Kyjiw 1960, s. 81.
9
rozciągające się od Korei po Morze Kaspijskie i od północ­
nych krańców Indii po południową Syberię. Zamieszkiwały
je rozliczne ludy, głównie mongolskie i tureckie. Po zwycię­
stwie nad szachem Chorezmu, Muhammedem, i zdobyciu
jego rozległego państwa, w 1221 r. Czyngis-chan wysłał
nad Morze Czarne swoich dwóch najlepszych wodzów,
Dźebego i Subedeja. Rozkazał im zbadać, „jakie ludy tam
mieszkają“, oraz dotrzeć do Europy i poznać panujące tam
stosunki społeczne i polityczne, co miało być wstępem do
planowanej wielkiej wyprawy Mongołów na zachód. Powie­
rzona ich komendzie armia liczyła 30 000 wojowników3,
wywodzących się głównie z plemion tureckich zamieszku­
jących Azję Środkową. Sami Mongołowie stanowili w niej
głównie korpus oficerski, dlatego wojska Dżebego i Sube­
deja możemy także określić mianem tatarskich. Pierwotni
Tatarzy byli jednym z plemion mongolskich podbitych
przez Czyngis-chana. Ich nazwą zaczęto potem w Europie
określać wszystkich Mongołów. Później, już w czasach Zło­
tej Ordy, Tatarami nazywano wszystkie ludy tureckie zjed­
noczone w tym państwie, wśród nich również część Mon­
gołów przybyłych wraz z Batu-chanem do Europy i
osiadłych nad Wołgą. Mongołowie ci rozproszyli się w
masie ludności pochodzenia tureckiego i ulegli asymilacji.
Po długotrwałym pościgu za pokonanym Muhammedem
armia mongolska wtargnęła do Gruzji, przeżywającej czasy
rozkwitu pod rządami Jerzego III Łaszy. Koczownicy bez
trudu rozbili wojska gruzińskie, splądrowali i zniszczyli
kraj, a następnie ruszyć w stronę Azerbejdżanu. Po zdoby­
ciu i zniszczeniu części jego terytorium pociągnęli na kalifat
abbasydzki, ale na szczęście dla Arabów zmienili za­
miary i zamiast uderzyć na Bagdad znowu ruszyli na
Gruzję. Po jej ponownym spustoszeniu przedostali się
za Kaukaz i pojawili w stepach nad Terekiem, gdzie stawiła
im czoło armia koczowniczych plemion: Połowców, Czer-
kiesów, Alanów i Lezginów. Po pierwszym, nie rozstrzyg­
niętym starciu, Dżebe i Subedej uciekli się do podstępu.

3 S. K a ł u ż y ń s k i , Imperium mongolskie. Warszawa 1970, s. 82.


10
Wysłali do Połowców swych posłów i powołując się na
wspólne z nimi pochodzenie, a także obiecując część łupów,
nakłonili ich do porzucenia sojuszników. Dzięki temu roz­
bili niebawem swych przeciwników. Po kilku tygodniach
zwrócili oręż przeciw łatwowiernym Połowcom, którzy zos­
tali rozgromieni i zepchnięci w stronę Krymu. Gdy przed
Połowcami stanęło widmo zagłady, zwrócili się o pomoc do
swych odwiecznych przeciwników, książąt ruskich. Ci, cho­
ciaż nie byli wytrawnymi politykami, zorientowali się
w grożącym Rusi niebezpieczeństwie i połączyli swe
siły z Połowcami.
Wiosną 1223 r. wyruszyli przeciw Mongołom zjedno­
czeni książęta ruscy pod wodzą władców: halickiego Mścis-
ława Udałego, zięcia chana Połowców i organizatora całej
akcji, kijowskiego Mścisława Romanowicza i wołyńskiego
Daniela Romanowicza. Po przyłączeniu się do nich Połow­
ców zjednoczone armie uzyskały podobną siłę, jaką mieli
Mongołowie. Ale cóż z tego, skoro skłóceni ze sobą książęta
nie doszli do porozumienia nawet w obliczu śmiertelnego
niebezpieczeństwa. Gdy Rusowie i Połowcy zajęli stanowi­
ska nad rzeką Kałką, dopływem Kalmiusu wpadającego do
Morza Azowskiego, zaczęły się nieporozumienia. W efekcie
Mścisław Romanowicz z kijowianami założył obóz na
zachodnim brzegu rzeki, natomiast pozostali książęta wraz
z Połowcami sforsowali Kałkę i 31 maja wszczęli
walkę z Tatarami. „I była siecz zła i okrutna“ —
napisał o niej kronikarz 4. Zakończyła się ona pogromem
wojsk ruskich i połowieckich. Na polu bitwy pozostał osa­
motniony Mścisław. Przez trzy dni jego ludzie odpierali
ataki przeważających sił koczowników na obóz, aż
wreszcie, kompletnie wyczerpani, zgodzili się na oddanie
broni i opuszczenie stanowisk pod warunkiem swobodnego
odejścia. Ale gdy 6 czerwca wyszli na otwarte pole, zdra­
dzieccy Mongołowie natychmiast rzucili się na bezbron­
nych i wycięli niemal całą armię do nogi. W samej
bitwie i późniejszej rzezi zginęło sześciu książąt ruskich,

4 Cyt. za W. P a s z u t o , Gieroiczeskaja borba russkogo naroda za niezawi-


simost' ( X I I I w.), Moskwa 1956, s. 130.
11

wśród nich Mścisław Romanowicz, 70 wojewodów i wiel­


kich bojarów oraz 10 000 wojów ruskich, nie licząc
Połowców.
Straszliwa klęska nad Kałką wstrząsnęła Rusią. „Wskutek
grzechów naszych przyszły nieznane ludy, o których nikt
nie wie, co za jedni są, skąd się wzięli i jaka ich wiara —
pisał kronikarz. — A zwą ich Tatarami... Mężowie mądrzy
wielce dobrze wiedzą, którzy księgi rozumieją, my zasię nie
wiemy, kto oni, alem napisał o nich przez pamięć kniaziów
ruskich i na nieszczęście, jakie od nich przyszło, bom sły­
szał, że podbili wiele krajów i bezbożnych mnóstwo
wymordowali“ 5. Inni kronikarze odmalowali nastroje panu­
jące w kraju po przegranej bitwie. „Ruska ziemia siedzi
niewesoła“ — stwierdził lakonicznie jeden z nich 6. „I zgi­
nęło mnóstwo niezliczone ludzi, i był lament, i płacz,
i smutek we wszystkich grodach i siołach“ — napisał
drugi7.
Nikt nic zdawał sobie jednak sprawy, że to dopiero
początek tragedii. Po bitwie nad Kałką mało znani Europie
koczownicy zadowolili się jedynie zdobyciem genueńskiego
Sudaku na Krymie, po czym, wymęczeni wieloletnim
pochodem i nieustannymi walkami, zawrócili w kierunku
stepów azjatyckich. Po drodze usiłowali jeszcze bez powo­
dzenia zdobyć ziemie Bułgarów nadwołżańskich, później
zapadli jednak w stepy i na kilkanaście lat wszelki
słuch o nich zaginął.
Niepomni tragicznej klęski książęta ruscy znowu wszczęli
ze sobą bratobójcze walki, nie oszczędzając miast ani wsi.
W 1233 r. Kijów jeszcze raz wydano na pastwę płomieni,
gdy zdobył go książę czemihowski Michał, także sprzymie­
rzony z Połowcami. A tymczasem w dalekiej Azji zacho­
dziły zmiany. Po śmierci Czyngis-chana w 1227 r. ogromne
imperium mongolskie zostało podzielone. Najstarszy, przy-

5 Cyt. za B. Grekowem, A. Jakubowskim, Złota Orda i jej upadek,


tłum. z ros., Warszawa 1953, s. 166.
6 Woinskije powiesti staroj Rusi, pod red. W. A d r i a n o w c j - P i e r e t c ,

Moskwa — Leningrad 1949, s. 33.


7 Cyt. za L. Czerepninem, Mongoło-Tatary na Rusi ( XIII w.), w:
Tataro-Mongoły w Azii i Jewropie, pod red. S. Tichwinskiego,
Moskwa 1970, s. 182; Paszuto, op. cit., s. 131.
12
brany syn wielkiego zdobywcy, Dżuczi, miał otrzymać we
władanie ziemie zachodniej części imperium, położone nad
dolnym biegiem Amu-darii i Syr-darii oraz na zachód od
Irtysza i na północ od Jeziora Aralskiego. Ponieważ zmarł
kilka miesięcy wcześniej niż Czyngis-chan (są przypuszcze­
nia, że został zamordowany), dzielnica ta dostała się w ręce
jego najstarszego syna, Batu-chana. Państwo to, zwane
w przyszłości Złotą Ordą, najwcześniej oderwało się od
imperium i zaczęło prowadzić samodzielną politykę, nie
wyrzekając się jednak prawa głosu w sprawach całego
władztwa Czyngisydów. Młodszy syn Czyngis-chana,
Czagataj, otrzymał dawne państwo Kara Kitajów (leżące
między górami Tienszan a pustynią Takla Makan) aż po
Samarkandę i Bucharę. Trzeci z kolei syn, Ugedej, najbar­
dziej rozsądny i umiarkowany z Czyngisydów, otrzymał
zachodnią część Mongolii, ziemie nad jeziorem Bałchasz
oraz rzekami Irtysz i Urungu. Ze względu na swe walory
miał zostać następcą Czyngis-chana. Najmłodszy Tołuj
zgodnie ze zwyczajami mongolskimi otrzymał ojcowiznę, tj.
ziemie nad Ononem, Kerulem, Orchonem i Tułą. Dwaj
bracia zmarłego chana, Kasar i Temuge, dostali we włada­
nie dzielnice we wschodniej Mongolii i Mandżurii. Małe
ułusy otrzymali też krewni Czyngis-chana. Każdemu z ułu-
sów przydzielono po kilka tysięcy żołnierzy mongolskich,
główne siły armii miały pozostać w dyspozycji wielkiego
chana. Podział imperium mongolskiego objął głównie
tereny zamieszkane przez ludność koczowniczą. Mieszkańcy
miast oraz krajów podbitych o kulturze osiadłej zostali
podporządkowani wielkiemu chanowi i podlegali jego
namiestnikom.
Jesienią 1229 r. członkowie rodu panującego zjechali się
do Mongolii na tzw. kurułtaj, by zgodnie z wolą zmarłego
ojca wybrać wielkiego chana. Posadzili Ugcdeja na kawałku
białego filcu, podnieśli w górę, potem przenieśli na
tron i padli przed nim na twarz. Gdy ten łaskawie pozwolił
braciom podnieść się, stanęli przed nim z przewieszonymi
na szyi pasami, co miało oznaczać poddanie się woli wiel­
kiego chana. Następca Czyngis-chana wypił symboliczną
czarkę wina i dziewięć razy klęknął przed słońcem, co
13
uczyniło za nim całe otoczenie. Następnie chanowie złożyli
uroczyście przysięgę nowemu władcy. Po ceremonii zaczęła
się huczna uczta, trwająca przez dziewięć dni. Wśród ogól­
nego obżarstwa i pijaństwa władcy mongolscy przystąpili
do omawiania spraw organizacji państwa, systemu podat­
kowego, budowy spichrzów na wypadek głodu lub wojny.
Ustalili jednolity system miar i wag. Opracowali też plany
dalszych podbojów. Miały one objąć Chiny (opanowane już
częściowo przez Czyngis-chana), Iran i stepy Kipczaku, tj.
ziemie nad Morzem Czarnym zamieszkane przez Połow­
ców. Na stolicę imperium wybrano Karakorum w północ­
nej Mongolii nad Orchonem.
W rok później Mongołowie przystąpili do realizacji
swych zdobywczych planów. Pierwsze uderzenie skierowali
na Chiny, gdzie po zaciętych walkach podbili całe północne
państwo Kin. Następnie wszczęli wojnę z południowochiń-
skim państwem Sung. Walki trwały tu z przerwami do
1279 roku i zakończyły się zdobyciem południowych Chin.
Jednocześnie 30-tysięczny korpus mongolski dokończył
podboju Iranu, zapoczątkowanego jeszcze przez Czyngis-
-chana. Ostatni władca Chorezmu, Dżelal ed-Din, zginął
w 1231 r. podczas ucieczki przed Mongołami. Po podbo­
jach w Azji Mniejszej i na Kaukazie Mongofowie dotarli do
granicy sułtanatu Ikonium i posiadłości mameluków egip­
skich.
Potem przyszła kolej na Europę. O wielkiej wyprawie na
zachód mówiono już na kurułtaju podczas elekcji Ugedeja.
Teraz, w lutym 1236 r., u źródeł Irtyszu i w zachodnim
Ałtaju zaczęły koncentrować się ogromne wojska z ułusu
Ugedeja, Czagataja i Tołuja. Nad rzeką Toboł spotkały się
z siłami ułusu zachodniego. Dowodził nimi syn Dżuczego,
Batu-chan, który objął też komendę nad całością wojsk.
Liczyły one 120 do 140 tysięcy wojowników, w tym tylko
30 tys. Mongołów 8. Resztę stanowiły rozliczne ludy za­
mieszkujące północną i centralną Azję — Kirgizi, Turk­
meni, Baszkirzy, Ojraci, Buriaci znad Bajkału i inni.
W służbach technicznych przeważali Chińczycy. W wyp­

8 Czerepnin, op. cit., s. 185,


14

rawie uczestniczyli wszyscy wybitniejsi wodzowie mon­


golscy z Subedejem na czele. Za wojskiem posuwał się
ogromny, parusettysięczny tłum żon, niewolnic i dzieci
wojowników.
Główne uderzenie najeźdźcy skierowali na Bułgarię nad-
wołżańską, państwo powstałe w IX w., utworzone przez te
plemiona bułgarskie, które pozostały w swych pierwotnych
siedzibach między Wołgą i Uralem. Kraj ten, zamieszkany
przez ludność wyznającą islam, znany był z wysokiego
poziomu rzemiosła i handlu o międzynarodowym znacze­
niu. Opór Bułgarów trwał krótko. Mongołowie — pisał
ruski kronikarz — „wzięli sławne, wielkie miasto bułgarskie
[Bułgar Wielki — przyp. L.P.], wybili orężem ludzi od
starca do niemowlęcia i zagrabili mnóstwo towaru, a miasto
spalili i całą ziemię ich zniszczyli“9. Ujarzmiona Bułgaria
nadwołżańska stała się teraz bazą wypadową okrutnych
koczowników przeciw Rusi.
W tym czasie druga część armii mongolskiej podbiła
ziemie Mordwinów i Burtasów, opanowała stepy Kipczaku
zamieszkane przez Połowców i Alanów (których część
uznała władzę najeźdźcy, a reszta uszła na zachód), podpo­
rządkowała sobie Czeremisów i Wotiaków. Teraz połączone
armie Batu-chana ruszyły na Ruś.
Zwaśnieni książęta ruscy nie przygotowali kraju do sku­
tecznej obrony, a na domiar złego podejmowali walkę
z najeźdźcą w pojedynkę. W tej sytuacji los Rusi zdawał się
być przesądzony!
Pierwsze uderzenie spadło na księstwo muromsko-
-riazańskie. Po sforsowaniu nieprzebytych, zdawało się,
borów i bagien Mongołowie w grudniu 1237 r. pojawili się
pod Riazaniem (grodu tego nie należy identyfikować z dzi­
siejszym Riazaniem, który wówczas nazywał się Perejasław
Riazański). W imieniu Batu-chana posłowie mongolscy
zażądali, by książę Jerzy Igorowicz uznał władzę koczowni­
ków i złożył dziesięcinę „z ludzi, z książąt, z koni, ze
wszystkiego“. Wódz Mongołów otrzymał prostą i dobitną
9 Woinskije powiesti. s. 6.
15

odpowiedź: „gdy nas nie stanie, wszystko będzie twoje“10


W ostatniej chwili Igor chciał jeszcze odwlec wojnę, licząc
że nadejdą posiłki od innych książąt. Wysłał więc do Batu-
chana swego syna Fiodora z bogatymi darami. Ale podobno
jeden z bojarów zdradził niechcący mongolskiemu władcy,
że żona Fiodora „wielce była nadobna i wdzięczna“. Sły­
sząc to Batu-chan rzekł do Fiodora: „Pozwól mi, książę,
przekonać się o piękności twej żony“. Ten zaśmiał się tylko
i dumnie odrzekł: „Nie przystoi nam, chrześcijanom,
oddawać tobie, władco bezbożny, naszych kobiet na
pohańbienie. Najpierw nas pokonaj, a potem dopiero
posiądziesz nasze żony“. Batu-chan zawrzał gniewem na tę
odpowiedź, kazał zabić młodego księcia i uderzyć na
miasto.
Posłowie riazańscy wysłani do wielkiego księcia włodzi­
mierskiego Jerzego II oraz czemihowskiego Michała
niczego nie wskórali, toteż Riazań musiał bronić się w osa­
motnieniu. Położony na wysokim brzegu Oki gród oto­
czony był ziemno-kamiennym wałem długości 4—5 km,
wysokim na 7 metrów i wzmocnionym silnym ostrokołem.
Dostęp do wałów chroniony był głęboką fosą. Napastnicy
ruszyli do szturmu pod osłoną katapult, miotających na
gród kłody drzewa i garnki z płonącą ropą naftową, znaną
już Chińczykom. Przez sześć dni toczyła się zażarta walka.
Po zdobyciu miasta nastąpiła straszliwa masakra. „Wszy­
stko spalili — pisał kronikarz ruski — zabili księcia Jerzego
Igorowicza, jego księżnę, zabili innych książąt, a mężczyzn,
kobiety i dzieci pochwyciwszy, jednych rozsiekli mieczami,
innych zabijali strzałami i wrzucali w ogień, a niektórych
schwyciwszy wiązali, rozcinali piersi, wyjmowali żółć. Tata-
rzy oddali na pastwę ognia święte cerkwie, spalili klasztory
i wsie, rozgrabili majętność“ 11. Okrutny terror prymityw­
nych koczowników miał za zadanie sparaliżować wolę
obrony, zasiać strach wśród ludności, skłonić ją do podda­
nia się bez walki. Niebawem los Riazania podzieliła cała
ziemia muromsko-riazańska.
10 C z e r e p n i n , op. cit., s. 186.
11 Cyt. za S. K r a k o w s k i m , Polska w walce z najazdami tatar­

skimi w X I I I wieku, Warszawa 1956. s. 63—64.


16
Mimo to Ruś podjęła walkę. Na początku 1238 r. Mon­
gołowie wkroczyli na teren wielkiego księstwa włodzimier­
skiego. Niebawem pojawili się pod jego stolicą, Włodzimie­
rzem nad Klaźmą, dopływem Oki. Kronikarz ruski tak
opisał przebieg wydarzeń. „Tatarzy podeszli do Złotych
Wrót, wiodąc z sobą księcia Włodzimierza [pojmanego
wcześniej — przyp. L. P.], syna wielkiego księcia Jerzego
Wsiewołodowicza, i zaczęli pytać:
— Czy jest w grodzie wielki książę?
A włodzimierzanie poczęli strzelać. Oni zaś rzekli:
— Nie strzelajcie!
I podchodząc zupełnie blisko wrót ukazali włodzimierza-
nom księcia Włodzimierza, syna Jerzego, i spytali:
— Czy znacie wasze książątko?
Ten zaś był smutny na obliczu i osłabły od udręki
i nędzy. Wsiewołod i Mścisław stali na Złotych Wrotach
i poznali swego brata. O jakże żałosne i łez godne jest
widzieć brata w takim stanie! Wsiewołod i Mścisław ze
swymi bojarami i wszyscy grodzicnie płakali, patrząc na
Włodzimierza. A Tatarzy odeszli od Złotych Wrót, obje­
chali cały gród i założyli obóz. A było ich bardzo wielu...
Najeźdźcy zaczęli od rana do wieczora rąbać lasy i usta­
wiać tamy, i w nocy otoczyli płotem cały gród. Nad ranem
książęta, władyka Mitrofan i wojewoda Piotr Osladukowicz,
i wszyscy bojarzy, i lud, zobaczyli, iż gród ich będzie
wzięty, i zapłakali wielkim płaczem. Następnego dnia,
8 lutego, o godzinie pierwszej, Tatarzy przystąpili ze
wszystkich stron do grodu i poczęli bić weń taranami, a do
środka sypały się z daleka za bożym dopuszczeniem ogro­
mne kamienie, jakby deszcz w środku grodu. I w grodzie
pokazało się mnóstwo zabitych ludzi, i padł na wszystkich
strach i wielki lęk.
Tatarzy przebili ścianę u Złotych Wrót i w innych miejs­
cach, rozbili cały gród, zasypali go pociskami kamien­
nymi..., weszli zewsząd do niego, jak demony. Przed obia­
dem wzięli oni nowy gród i cały oddali na pastwę ognia.
I zabili księcia Wsiewołoda z bratem, mnóstwo bojarów
i ludu, a inni książęta i wszyscy ludzie uciekli do średniego
grodu. A władyka Mitrofan i księżna ze swymi synami
17
i córkami uciekli do cerkwi, zaparli cerkiewne wrota i zam­
knęli się. Tatarzy zdobyli i ten gród, zaczęli szukać książąt
i księżnej, i poznali, że są w cerkwi. Tatarzy wybili cer­
kiewne wrota i wybili tych, którzy byli w cerkwi i opierali
się. I poczęli pytać o książąt i księżną, i poznali, że są na
chórze. Wtedy nanosili mnóstwo drzewa i podpalili cer­
kiew. Będący na chórze z modlitwą i błogosławieństwem
oddali dusze Bogu: zostali spaleni ogniem i zaliczeni do
męczenników“ 12.
Niebawem padły dalsze miasta księstwa włodzimier­
skiego: Suzdal, Rostów, Perejasław Siewierski (Zaleski),
Moskwa i Twer. 4 marca 1238 r. książę Jerzy II zastąpił
najeźdźcom drogę nad rzeką Sitą, na północny zachód od
stolicy sąsiedniego księstwa, Jarosławia. Obrońców ziemi
włodzimierskiej wspierali tylko wojownicy jarosławscy księ­
cia Wsiewołoda, siły Mongołów były natomiast ogromne.
Bitwa skończyła się więc całkowitą klęską Rusów. „Emir tej
ziemi Wike-Jurku [tj. Jerzy II] uciekł i uszedł w las. Poj­
mali go i zabili“ 13. Zginął również Wsiewołod.
Teraz najeźdźcy skierowali się do księstwa nowogrodz­
kiego, najbardziej bogatego i rozległego z państw ruskich,
sięgającego aż po Morze Białe i Peczorę. Po zdobyciu
grodu Torżolc armia mongolska przerwała niespodziewanie
pochód i skierowała się na południe. Powodem zmiany
marszruty były zapewne wielkie bagna, oddzielające złu-
pione tereny od Nowogrodu Wielkiego. Zagrożony od
południa przez ordę, a od zachodu przez Szwedów i Zakon
Kawalerów Mieczowych, książę nowogrodzki Aleksander
Newski zobowiązał się płacić chanowi daninę, czym ocalił
swą ziemię przed zniszczeniem.
Po spustoszeniu księstwa smoleńskiego Mongołowie
wtargnęli na ziemię czernihowską. Książę Michał uszedł
przed nimi na Węgry, a potem do Polski, bezskutecznie
szukając w tych krajach pomocy. Zawiedziony wrócił
potem na Ruś i niespodziewnie stanął przed obliczem
Batu-chana. Liczył chyba, że za cenę upokorzenia odzyska
12 Tamże, s. 59—61
13 Według kronikarza muzułmańskiego Raszid-ed-Dina, C z e r e p n i n ,
op. cit., s. 188.
18
księstwo, znalazł jednak śmierć. Nastąpiła ona w niejasnych
okolicznościach. Według jednej z wersji Batu-chan zażądał
od księcia wyrzeczenia się wiary, a po odmowie kazał go
zamordować. Za taką interpretacją przemawia fakt, że
Michał został niebawem zaliczony w poczet świętych
Cerkwi prawosławnej. Wiadomo jednak, że Mongołowie
byli na ogół tolerancyjni wobec cudzych przekonań i dla­
tego raczej między księciem a chanem doszło do jakiegoś
zatargu. Według innej wersji Michał odmówił przejścia
między dwoma ogniami (co miało oczyścić przechodzącego
od złych zamiarów wobec chana), uważając to za ujmę dla
chrześcijanina 14.
Ofiara życia złożona przez księcia nie ocaliła ziemi czer-
nihowskiej przed zniszczeniem. Bohaterską obroną wsławił
się tu niewielki gród Kozielsk, który przez osiem tygodni
odpierał ataki przeważających sił nieprzyjaciela, zadając mu
ciężkie straty. W odwet za długotrwały opór najeźdźcy zni­
szczyli Kozielsk, a wszystkich jego mieszkańców wymor­
dowali. „To złe miasto“ — powiedział Batu-chan po walce.
Ciężkie straty, jak również wieść o buncie ujarzmionych
ludów stepowych Kipczaku, zmusiły Batu-chana i Subedeja
do przerwania kampanii. Przez cały prawie rok 1239
oddziały mongolskie odpoczywały w stepach między
Donem i Wołgą. Wodzowie rozdzielili łupy między wojow­
ników; rannych, chorych i inwalidów odesłali do rodzin­
nych jurt. Część wojsk wzięła udział w tłumieniu powstań
koczowników, których następnie wcielono w mocno prze­
rzedzone szeregi armii. Inne oddziały zdobyły Czerni-
hów i Perejasław nad Dnieprem, a także zajęły Krym.
Na przełomie listopada i grudnia 1240 r. duże siły mon­
golskie złożone z 3—4 tumenów, a więc do 40 tys. wojow­
ników, stanęły pod starą stolicą Rusi, Kijowem. Według
relacji kronikarzy ruskich nieprzyjaciół było tak dużo, że,
gdy nadchodzili, nie można było słyszeć, co jeden obrońca
mówi do drugiego na wałach „z powodu skrzypienia wozów
14 L. B a z y l o w , Historia Mongolii, Wrocław — Warszawa — Kraków
— Gdańsk 1981, s. 100—101; K. B i e s t u ż e w - R i u m i n , O złych
wriemienach Tatarszcziny i strasznom Mamajewom poboiszcze, S.-Pietier-
burg 1865, s. 18.
19

jego [nieprzyjaciela — przyp. L. P.], ryku wołów jego


i wielbłądów jego, rżenia koni jego“. Po długotrwałym
bombardowaniu miasta z katapult, 5 grudnia Mongołowie
ruszyli do szturmu. „I można było widzieć i słyszeć stra­
szny trzask kopii i łomot tarcz. Strzały zasłoniły niebo tak,
że nie było widać nieba za strzałami, a stała się pomroka od
mnóstwa strzał tatarskich i wszędzie leżeli zabici. I wszę­
dzie lała się krew“ 15.
Główne uderzenie Mongołowie skierowali na najsłabiej
ufortyfikowane Lackie Wrota. Po zaciętej walce, kosztem
dużych strat, zdołali się wedrzeć do miasta, ale zapadające
szybko ciemności zmusiły ich do przerwania szturmu. Pod
osłoną nocy kijowianie wycofali się do starej części miasta,
Grodu Włodzimierza, i tu zorganizowali obronę. Rankiem
następnego dnia Mongołowie wznowili atak. Napastnikom
udało wedrzeć się do grodu koło Sofijskich Wrót. Pozostali
przy życiu mieszkańcy Kijowa schronili się w wielkiej
Cerkwi Dziesięcinnej, gdzie długo jeszcze stawiali opór.
Podobno pod ciężarem ludzi, którzy wdrapali się na wieże
i chóry, chcąc dać miejsce następnym szukającym tu
schronienia, zawaliły się mury świątyni. Po zdobyciu miasta
Mongołowie urządzili straszliwą masakrę, wybijając tysiące
osób — kobiet, dzieci, starców. Czynili to z niesłychanym
okrucieństwem, co potwierdzają wykopaliska archeologi­
czne. W jednym z miejsc odkryto po latach mnóstwo na
wpół zwęglonych szkieletów ludzi, wrzucanych żywcem
w ogień. W innej ze zbiorowych mogił znaleziono zwłoki
aż 2 tys. osób pomordowanych w okrutny sposób. Całe
miasto zostało doszczętnie zniszczone 16.
Po zdobyciu Kijowa Mongołowie ruszyli na ziemię
halicko-wołyńską. Po drodze Batu-chan podzielił swą armię
na kilka kolumn. Jedna z nich wzięła szturmem Halicz,
druga — Włodzimierz Wołyński, inne opanowały Kołodia-
żyn i Kamieniec nad Słuczą. Obronił się tylko Kamieniec
Podolski. Kwitnący kraj uległ całkowitemu zniszczeniu,
a ludność w dużym stopniu wymordowano lub uprowa­

15 Wg K r a k o w s k i e g o , op. cit., s. 63—64.


16 Istorija Kyjiwa, t. I, s. 106—110.
20

dzono do niewoli. Książę Daniel i jego syn Rościsław szu­


kali schronienia na Węgrzech, ale i tam wkrótce dosięgła
ich orda. W 1241 r. Mongołowie wtargnęli na Węgry i do
Polski. Armia prawego skrzydła po splądrowaniu ziemi
sandomierskiej i krakowskiej dotarła na Śląsk, gdzie
9 kwietnia pod Legnicą rozbiła wojska księcia Henryka
Pobożnego. Po tym zwycięstwie orda zawróciła i przez
Morawy ruszyła na Węgry. Pod Pesztem spotkały się trzy
armie mongolskie, 11 kwietnia pod Mohi nad rzeką Sajo
wojska Batu-chana zadały klęskę armii króla Beli IV. W
zdobytej części Węgier Mongołowie urządzili bazę wypa­
dową do następnych wypraw. Po opanowaniu reszty ziem
węgierskich wyruszyli na Chorwację, Słowenię, dotarli pod­
jazdami pod Wiedeń i Udine we Włoszech, spustoszyli
Bułgarię. Wydawało się już, że Węgry podzielą los Rusi,
a zachodnia Europa stanie się kolejną ofiarą napaści. Poch­
łonięci walką ze sobą cesarz i papież nie reagowali na roz­
paczliwe wezwania Węgrów o pomoc.
Tymczasem ogromne straty najeźdźców, oddalenie od
własnych koczowisk, bunty w ujarzmionej Rusi i w Azji,
wreszcie wieść o śmierci wielkiego chana Ugedeja i zaczy­
nającej się rywalizacji o schedę po nim, skłoniły wodzów
mongolskich do odwrotu. Powracające na wschód oddziały
koczowników dopuszczały się niesłychanych okrucieństw,
wyrzynały ludność całych prowincji, mordowały tysiące
jeńców, puszczały z dymem miasta i wsie.
„My poczuliśmy na sobie srogość Boga naszego... —
pisał kijowski mnich Serapion. — Zniszczone cerkwie boże,
splugawione naczynia święte, ciała świątobliwych mnichów
ptakom rzucone w śnieg, krew ojców i braci naszych...
napełniła ziemię. Zginęła moc naszych książąt i wojewo­
dów, dzielni nasi, napełnieni strachem, uciekli. Większa
część braci naszych wywieziona w niewolę. Wsię nasze
zarosły trawą i wielkość nasza została poskromiona, pię­
kność zginęła, bogactwo nasze drugim w korzyść się
dostało. Trud nasz poganie otrzymali. Ziemia nasza stała
się majętnością obcoplemieńców... Jak deszcz ściągnęliśmy
na siebie gniew Boga. Nie było kaźni, która by nas omi-
21
nęła“ 17. Zabobonni ludzie średniowiecza widzieli w Mon­
gołach narzędzie gniewu bożego. Przybici nieszczęściami,
zaczęli szukać pociechy w świecie nadprzyrodzonym.
Wzrosła znacznie pobożność, powstało wiele nowych klasz­
torów, w których szukano ucieczki przed życiem doczes­
nym, pojawili się pustelnicy, tłumnie odwiedzani przez
spragnionych nadziei wiernych. Zapanowała powszechna
bierność i apatia.
Zagrożenie mongolskie nie ominęło i Litwy, która od
początków XIII w. zaczęła organizować się w jedno pań­
stwo. Do pierwszych starć Litwinów z Mongołami doszło
w 1238 lub 1239 r. Największe zagrożenie nastąpiło w 1241
r., gdy armie mongolskie uderzyły na Polskę i Węgry.
Część ordy przeszła wtedy w pobliżu granic litewskich, do
najazdu jednak nie doszło. W tym czasie Litwa mocno już
okrzepła i pod rządami energicznego Mendoga rozpoczęła
ekspansję na ziemie ruskie, opanowała Grodno, Słonim
i Nowogródek. W Połocku i Witebsku Mendog osadził
podwładnych sobie książąt litewskich. W 1255 r. wyprawił
się na podległy Tatarom Kijów. W ten sposób na Rusi
pojawiła się nowa potęga, mająca silnie zaważyć na jej
losach w okresie bitwy na Kulikowym Polu18.
Po powrocie głównych sił ordy w głąb Azji i wyborze
nowego chana, Gujuka, podboje Mongołów nie ustały. Na
szczęście dla Europy energia stepowych najeźdźców skie­
rowała się w inną stronę, przeciw Arabom, Japonii, pań­
stwom Półwyspu Indochińskiego, Jawie. W wyniku nie­
ustannych podbojów w ciągu XIII w. powstało ogromne
imperium chanów, rozciągające się od granic Polski, Litwy
i Węgier po Morze Żółte, Japońskie i Południowochińskie,
od tajg południowej Syberii po Zatokę Perską, Himalaje
i Półwysep Indochiński. Ofiarą podboju stała się nic tylko
Ruś, ale także Chiny, Chorezm, Korea, Birma, Kambodża,
Wietnam, Tybet, kalifat bagdadzki, Armenia, Gruzja,
17 Wg Biestużewa-Riumina, op. cit., s. 23—24.
18 Na podstawie: J. P u z y n a , W sprawie pierwszych walk Litwinów
z Tatarami o Ruś w latach 1238-1243 „Przegląd Historyczny“, t. IX,
1937; R.Batura., Lietuva tautu nowoje pries Aukso Ordo (Litwa w walce
narodów przeciw Złotej Ordzie), Vilnius 1975, s. 370.
22

Azerbejdżan, Syria, część Azji Mniejszej, stepy Kipczaku,


zniszczone zostały Polska, Węgry, Morawy, Chorwacja,
Słowenia, Serbia, Austria, Bułgaria, skrawek Włoch.
Wynikiem najazdów mongolskich był ogromny ubytek
ludności, zmniejszenie przyrostu naturalnego, chroniczny
brak siły roboczej, wielkie zniszczenia, ogólny spadek
poziomu sił wytwórczych, zahamowanie rozwoju społe­
czeństw napadniętych krajów. Szczególnie odczuła to Ruś,
która w okresie dominacji mongolskiej zaczęła przekształcać
się z rozwiniętego gospodarczo i kulturalnie kraju Europy
w peryferyjny jej rejon, nie dotrzymujący kroku innym
państwom Starego Kontynentu i odgrywający coraz mniej­
szą rolę w jego dziejach. Czekała ją długa, prawie 240-
letnia niewola.
ZŁOTA ORDA

W drugiej połowie XIII w. imperium mongolskie rozpadło


się na pięć części. Dynastia kolejnego wielkiego chana,
Kubilaja, panowała w Mandżurii, Chinach, Tybecie,
południowo-wschodniej Syberii, a zwierzchnictwo jej
uznawały Korea, Birma, Wietnam i Kambodża. Potomko­
wie chana Hulagu — Hulagidzi, zwani ilchanami, sprawo­
wali rządy w Iranie, Iraku, Azji Mniejszej, Azerbejdżanie,
Gruzji, Armenii i części Afganistanu. Potomkowie Cza-
gataja rządzili w Turkiestanie, części Afganistanu,
Tienszanie, Bucharze, Samarkandzie oraz dorzeczu gór­
nego Obu i Irtysza. Następcy Ugedeja sprawowali wła­
dzę w zachodniej Mongolii, Dżungarii i wschodniej części
obecnego Kazachstanu. W późniejszym okresie dzielnice
Czagataja i Ugedeja połączyły się w jedno państwo —
Chanat Turkiestański. Państwo Batu-chana obejmowało
dorzecze Wołgi i Kamy łącznie z Bułgarią nadwołżańską,
zachodnią Syberię, Kipczak, Chorezm, sięgało do Irtysza,
środkowego Obu, dolnej Amu-darii i Syr-darii, północnego
Kaukazu, Krymu, dochodziło do Seretu i ujścia Dunaju.
W źródłach historycznych występowało pod różnymi
nazwami: Złota Orda, Wielka Orda, Błękitna Orda, Chanat
Kipczacki, czasem zaś — ułus Dżuczego. Ponieważ w lite­
raturze polskiej przyjęto powszechnie nazwę Złota Orda,
terminu tego będziemy trzymać się konsekwentnie. W
ramach Złotej Ordy istniała Biała (Sina) Orda, obejmująca
24
wschodnią część państwa Batu-chana, od Jeziora Aralskiego
do Isztymu, dopływu Irtysza, i pozostająca w dość luźnej
zależności od władcy całego państwa. Sam Batu-chan z
kolei był prawie niezależny od wielkiego chana. Respekto­
wał jego zarządzenia tylko wtedy, kiedy chciał — diatego
należy traktować Złotą Ordę jako państwo oddzielne i for­
malnie niezależne 1.
Na terytorium Złotej Ordy żyły rozmaite ludy, stojące na
różnym poziomie rozwoju. Irańscy Alanowie, tureccy
Guzowie i częściowo Połowcy przechodzili stopniowo do
osiadłego trybu życia. Bułgarzy nadwołżańscy od dawna
utrzymywali się głównie z rolnictwa, znaczne dochody
mieli też z handlu. Na dobrze zagospodarowanym
Powołżu istniały ludne, bogate miasta. Prymitywni
Czerkiesi i Połowcy koczowali na stepach czarnomorskich.
W bogatych miastach handlowych na Krymie mieszkali
kupcy włoscy i żydowscy. Ok. 1265 r. południowo-
wschodnia część wybrzeża Krymu przeszła we władanie
Genueńczyków, którzy koło ruin starożytnej Teodozji
założyli swą główną kolonię Kaffę. Na zachód od
Wołgi koczowali Mordwini i Burtasi, nad środkową
Wołgą i Kamą w leśnych ostępach żyli Czeremisi, zwani
też Maryjczykami, i Wotiacy, utrzymujący się z myślistwa
i hodowli. W zachodniej Syberii koczowali Kirgizi, Baszki­
rzy, mongolscy Ojraci i inne, drobne ludy pochodzenia
tureckiego. Między Morzem Kaspijskim i Jeziorem Aral-
skim mieszkały osiadłe ludy muzułmańskie — Irańczycy
i Turkmeni. Pod względem językowym w Złotej Ordzie
występowała również istna mozaika. Spotykamy w niej
grupę słowiańską, turecką, kaukaską, mongolską i ugro­
fińską.
Sami Mongołowie stanowili w państwie niewielki pro­
cent, przybyło tu bowiem tylko kilkanaście tysięcy wojow­
ników wraz z rodzinami, w tym 4000 Tatarów stanowią­
cych wyborową gwardię chana. Mongołowie ci stanowili
warstwę panującą, która jednak szybko rozpłynęła się
w masie miejscowej ludności, głównie pochodzenia turec­
1 B a z y l o w , op. cit., s. 139.
25
kiego. Dlatego już w drugiej połowie XIII w. język mon-
golski wyszedł z użycia w kancelarii chanów Złotej Ordy,
a na jego miejsce pojawił się język, którego głównym
składnikiem był dialekt wschodnioturecki (środkowoazja-
tycki) ze znaczną domieszką słów kipczackich. W ciągu
XIV w. w Złotej Ordzie język mongolski zanikł zupełnie,
a Mongołowie ulegli turkizacji. Przynależność do jednego
państwa, podobny tryb życia, mieszane małżeństwa, oży­
wiony handel wewnętrzny, potem zaś wspólna dla wszyst­
kich religia — islam — przyśpieszyły proces integracji
ludów tureckich zamieszkujących Złotą Ordę, co przyczy­
niło się do powstania narodu tatarskiego. W jego skład
weszli mongolscy zdobywcy przybyli do Złotej Ordy, Buł­
garzy nadwołżańscy, Połowcy, Guzowie, Burtasi, częściowo
Alanowie i Wotiacy. Zachowali natomiast swą odrębność
Czerkiesi, Mordwini, Czeremisi, Baszkirzy i Ojraci. Na­
pływowi zdobywcy stali na niższym stopniu rozwoju niż
większość ludów podbitych, mieli jednak niewątpliwie
wielkie zdolności organizacyjne, wojskowe i gospodarcze,
dzięki czemu Złota Orda osiągnęła po latach podbojów
znaczny postęp w życiu ekonomicznym i kulturalnym.
Organizatorem państwa był Batu-chan, założyciel stolicy
Złotej Ordy, Saraj-Batu, położonego na wschodnim brzegu
dolnej Wołgi, prawie w samym centrum ogromnego teryto­
rium podległego jego władzy. Początkowo było to miasto
namiotów, później pojawiły się pałace i meczety. Batu-chan
stworzył podwaliny pod cały system podatkowy w Złotej
Ordzie, w bezwzględny sposób wyciskając z podbitej lud­
ności różnorodne daniny. Dzięki temu skarb państwa był
pełny i można było zebrane środki przeznaczać na budowę
miast, rozwój handlu i rzemiosła, rozbudowę armii i orga­
nizowanie dalszych, łupieskich wypraw przeciw sąsiadom.
Następca Batu-chana, Berke, przeniósł stolicę do bardziej
na północ położonego miejsca nad Wołgą, Saraj-Berke
(koło obecnego Wołgogradu), które na długie lata zostało
głównym ośrodkiem politycznym Złotej Ordy. O mieście
tym z zachwytem pisał podróżnik i pisarz arabski ifcn
Battuta, który w stolicy tatarskiej spędził długi okres
swego życia. „Saraj to jedno z najpiękniejszych miast.
Osiągnęło
26
ono niezwykłe rozmiary. Leży na równinie, pełne jest ludzi,
pięknych bazarów i szerokich ulic. Pewnego razu pojecha­
liśmy konno z jednym ze starszyzny, chcąc objechać je
w koło i zorientować się w wielkości. Mieszkaliśmy na jed­
nym krańcu miasta i wyjechaliśmy stamtąd rano, a dojecha­
liśmy do drugiego końca dopiero po południu... i wszystko
to nieprzerwane szeregi domów, gdzie nie ma pustych
miejsc ani sadów. W mieście znajduje się 13 meczetów do
zbiorowych nabożeństw. Oprócz tych jest bardzo dużo
innych (małych) meczetów. Mieszkają tu różne narodo­
wości: Mongołowie — mieszkańcy kraju i władcy jego, nie­
którzy z nich są muzułmanami, Asowie, także muzułmanie,
Kipczacy (Połowcy), Czerkiesi oraz Rusowie i Bizantyń-
czycy, którzy są chrześcijanami. Każda narodowość mieszka
oddzielnie we własnej dzielnicy, są tam też ich bazary.
Kupcy zaś i cudzoziemcy z Iraku, Egiptu, Syrii i innych
krajów mieszkają w osobnej dzielnicy, gdzie mur opasuje
mienie kupców“ 2. W okresie rozkwitu Złotej Ordy miasto
liczyło ok. 100 tys. mieszkańców i stanowiło duży ośrodek
produkcji rzemieślniczej oraz ważne centrum handlowe.
Proces islamizacji czynił w Złotej Ordzie błyskawiczne
postępy. Sam Batu-chan był, podobnie jak wszyscy Mongo­
łowie, wyznawcą szamanizmu. Berke-chan przyjął islam
i bardzo go popierał, zmuszając siłą dostojników tatarskich
do przyjmowania nowej wiary. Podobnie postępowali
następni władcy, zwłaszcza Uzbek. Szamanizm ostał się
najdłużej wśród koczowników Kipczaku, gdzie jeszcze w
XV w. miał sporo wyznawców.
Głównym ośrodkiem ogromnego państwa stało się
Powołże, mające dobre gleby i bogate stepy z soczystą
trawą, niezbędną dla koni i bydła koczowników. Tu osied­
liła się podstawowa masa przybyłych z Azji zdobywców.
Powołże leżało w dogodnym miejscu. Tędy przebiegały
ważne szlaki handlowe. Z północy spławiano Wołgą skóry,
miód, orzechy, futra, broń, zbroje, ze stepów pędzono na
przeprawy bydło i barany, z położonych na południu miast
wysyłano na północ wyroby metalowe i przedmioty ręko-

2 Wg G r e k o w a , J a k u b o w s k i e g o , op. cit., s. 121 —122.


27

dzieła artystycznego. Złota Orda importowała głównie kosz­


towne tkaniny, zboże, odzież, broń i przedmioty zbytku,
eksportowała konie, bydło, skóry, futra. Chanowie tatarscy
dbali o rozwój handlu, który przynosił im znaczne
dochody, protegowali kupców, ochraniali ich własność.
Podstawową gałęzią gospodarki była jednak hodowla. Prze­
jeżdżający przez stepy Kipczaku w 1246 r. Joannes Piano
del Carpini pisał: „Są oni wielce zasobni w zwierzęta
hodowlane: wielbłądy, byki, owce, kozy i konie. Zwierząt
jucznych mają tak ogromną ilość, jakiej naszym zdaniem
nie ma na całym świecie“ 3. Natomiast rolnictwo nie cie­
szyło się uznaniem koczowników i znacznie podupadło.
Lepiej rozwijało się rzemiosło, mające na Powołżu i w Cho-
rezmie stare tradycje. Rzemieślnicy pochodzili niemal
wyłącznie z ludów podbitych, wielu było potomkami nie­
wolników. Prowadzone na terenie Saraj-Berke prace arche­
ologiczne doprowadziły do odkrycia resztek kuźnic, śladów
warsztatów ceramicznych, złotniczych, szewskich, krawiec­
kich, garbarskich, tkackich, wytwórni narzędzi rolniczych,
szkła, broni, hut żelaza. Wyrabiano w stolicy piękne szable
zdobione złotymi napisami na rękojeści, glazurę, kłódki,
kołatki, lampki olejne z brązu, piecyki na węgiel drzewny
służące do ogrzewania mieszkań w okresie zimy, wyroby ze
złota, piękne mozaiki. Saraj-Berke miało nawet centralne
ogrzewanie i wodociągi (używano rur ołowianych). Dużym
ośrodkiem produkcji rzemieślniczej był też Saraj-Batu.
Organizacja państwowa w Złotej Ordzie ukształtowana
była według systemu dziesiętnego, wprowadzonego jeszcze
przez Czyngis-chana. Ludność podzielono na dziesiątki,
setki, tysiące i dziesiątki tysięcy, na czele których stali dzie­
siętnicy, setnicy, tysięcznicy i temnicy. Tatarzy koczowali
rodzinami i prowadzili gospodarkę indywidualną, zależni
byli jednak od swego dowódcy, który przydzielał im
pastwiska. „Tatarzy i inni rozdzieleni są między wodzów —
pisał Carpini. — Również ludziom wodzów, dokądkolwiek
by ci ich posyłali, tak poddani chana jak i wszyscy inni

3 P i a n o - K a r p i n i , Istorija Mongołow, W. R u b r u k, Putieszestwije


w wostocznyje strany, S.-Pietierburg 1911, s. 7.
28
zobowiązani są dostarczyć i podwód, i żywności, a także
bez wszelakiego sprzeciwu ludzi do pilnowania koni i do
usługiwania urzędnikom... Krótko mówiąc, chan i wodzo­
wie biorą od nich wszystko, co zechcą i ile zechcą“4.
Jeszcze gorszy był los chłopów krajów podbitych, od któ­
rych w bezwzględny sposób ściągano na rzecz państwa
podymne i różne inne daniny. W Złotej Ordzie istniało
z początku również niewolnictwo, jednak z biegiem lat
osadzeni na roli jeńcy przekształcili się w zależnych
chłopów.
Wielu możnych tatarskich otrzymało na własność lub
w dożywotnie użytkowanie duże obszary ziemi uprawnej
wraz z osiadłą na niej ludnością, traktowaną jak poddani
chłopi. Możni tacy posiadali własne winnice, młyny, sady
i ogrody. Tak było głównie w Bułgarii nadwołżańskiej i na
Krymie. Największymi właścicielami byli krewni chana,
którzy z biegiem lat wyrośli na wielkich feudałów, lekcewa­
żących władzę centralną. Oni też stali się później głównymi
sprawcami rozpadu Złotej Ordy. Ważne funkcje w adminis­
tracji państwowej pełnili też wielcy kupcy, zorganizowani
w związki podobne do zachodnioeuropejskich gildii. Byli
oni głównie dzierżawcami podatkowymi, wyzyskującymi
niemiłosiernie ludność, posłowali też do obcych państw,
udzielali pożyczek nawet samym chanom. Rzemieślnicy
również mieli własne związki, podobne do europejskich
cechów.
Pomieszanie różnych ludów na terenie Złotej Ordy do­
prowadziło do wytworzenia się specyficznej kultury. Naj­
większą rolę w życiu kulturalnym odgrywał Chorezm, zwła­
szcza jego największe miasto — Urgencz, z którego
pochodziło wielu artystów, uczonych i rzemieślników.
Głównymi ośrodkami nauki i sztuki tatarskiej stały się
rychło Saraj-Batu i Saraj-Berke. Architektura obu miast
była podobna do chorezmijskiej. Cechował ją stylizowany
ornament, tzw. styl zwierzęcy wyrażający się malowaniem
zwierząt na ścianach budynków, kolumnach, tkaninach
i naczyniach, bogactwo i wielobarwność kompozycji orna-
4 Tamże.
29
mentacyjnych w mozaikach kaflowych. Życie kulturalne
rozwijało się tylko w wielkich miastach i na dworach
możnych. Ogół prymitywnych koczowników żył natomiast
w ciemnocie i ubóstwie.
Dzieje Złotej Ordy były nieustannym pasmem wojen
i grabieży cudzych ziem. Wspólnie prowadzone wojny
i wyprawy łupieżcze stanowiły czynnik integrujący ludy
stepowe w jeden naród. Państwo spełniające takie funkcje
musiało mieć przede wszystkim sprawną administrację
i silne wojsko. Urzędnikiem powołanym do dzielenia
łupów między dowódców i wojowników był bukaul, który
podczas każdej wyprawy gromadził cenne tkaniny, sprzęty,
naczynia złote i srebrne, pieniądze, futra, żywność, broń
i niewolników. Bukauł wypłacał żołd wojownikom, dzielił
armię na oddziały, wysyłał podjazdy penetrujące okolice
działania wojska. Naczelnikiem centralnej administracji był
wezyr, namiestnikami prowincji — naibowie. Wielką rolę
w państwie odgrywali baskakowie, czyli „przyciskający"
urzędnicy pilnujący należytego pobierania opłat i danin na
rzecz skarbu państwa oraz dowódcy lokalnych oddziałów
utrzymujących w posłuszeństwie podbitą ludność. Baska-
kom podlegali darugowie przeprowadzający spisy ludności,
ściągający opłaty oraz daniny i wysyłający je na dwór
chana. Każdy urzędnik wyjeżdżający służbowo ze stolicy w
głąb kraju otrzymywał paidze — złotą, srebrną lub brązową
czy metalową tabliczkę upoważniającą go do żądania od
ludności koni, wozów, kwater i żywności. Dzięki tak
sprawnej administracji i wielkim zasobom finansowym cha­
nowie Złotej Ordy należeli do najbogatszych władców na
świecie.
Szeroko rozbudowana była kancelaria wielkiego chana.
Tak zwane dywany, kierowane przez dobrze opłacanych
i poważanych sekretarzy, zajmowały się sprawami skarbu,
wojska, polityki, spraw wewnętrznych, były więc odpo­
wiednikami współczesnych ministerstw. Kancelaria pro­
wadziła dokładne rejestry wpływów z poszczególnych
prowincji i miast. W systemie podatkowym Złotej Ordy
wprowadzono jednak zwyczaj, który szybko doprowadził do
ogromnych nadużyć, a w konsekwencji i do buntów lud­
30

ności. Daniny z poszczególnych prowincji przekazane zo­


stały w dzierżawę wielkim kupcom, zwłaszcza z Chorezmu.
Ci, opłaciwszy z góry należne od danej prowincji podatki,
ściągali potem od ludności kilkakrotnie więcej.
Podstawą siły państwa była armia, zorganizowana według
zasad opracowanych przez Czyngis-chana. W okresie roz­
kwitu Złotej Ordy liczyła ponad 100 tysięcy wojowników.
Strategia i taktyka walki wywodziła się z mongolskiej sztuki
wojennej, wypróbowanej ze znakomitym powodzeniem
w okresie wielkich podbojów. Do służby wojskowej powo­
ływani byli wszyscy mężczyźni zdolni do noszenia broni.
Każdy koczownik, prawie że wychowywany na końskim
grzbiecie, był znakomitym jeźdźcem. Pilnując stad bydła
i koni, umiał doskonale tropić zaginioną zwierzynę i chwy­
tać ją na arkan. Na polowaniach, stanowiących jego drugie
podstawowe zajęcie, uczył się skrytego podchodzenia do
zwierząt, wyrabiał spostrzegawczość, zwinność, umiejętność
strzelania z łuku. Dlatego każdy stepowy wojownik był na
polu bitwy świetnym łucznikiem. Żyjąc pod stałą groźbą
napadu sąsiednich plemion koczowniczych, wyrobił w sobie
czujność, ciągłą gotowość do walki, umiejętność posługiwa­
nia się różnorodną bronią. Przenosząc się ciągle z miejsca
na miejsce w poszukiwaniu wody i paszy dla bydła i koni,
przyzwyczaił się do trudów podróży, niewygód, zaspokaja­
nia potrzeb w minimalnym stopniu, uczył się orientacji
w terenie. Zahartowany w surowym klimacie, odporny na
wszelkie niewygody, głód i pragnienie, musiał radzić sobie
w różnych warunkach. Podobnie odporny na trudy był jego
nieodłączny towarzysz — mały, zwinny, posłuszny i szybki
koń.
Jedną z istotnych cech armii, odróżniającą ją pozytywnie
od ówczesnych wojsk europejskich, było wysokie poczucie
dyscypliny. Każdy żołnierz musiał znać swoje miejsce
w szyku, ślepo wykonywać rozkazy, trzymać się - swego
oddziału. W armii istniała zasada zbiorowej odpowiedzial­
ności — dziesiątka odpowiadała za jednego żołnierza,
setka za każdą dziesiątkę, tysiąc za każdą setkę itd.
Każdy żołnierz miał obowiązek niesienia pomocy swemu
31
towarzyszowi broni. Kary za niewykonanie rozkazów były
bardzo surowe; chłosta, zesłanie na bezludne miejsce, ścię­
cie. Armia szkolona była w działaniach zespołowych.
Celowi temu służyły głównie wielkie polowania z udziałem
tysięcy ludzi. Osaczano w nich zwierzynę i stopniowo zaci­
skano pierścień, nie pozwalając żadnemu zwierzęciu ujść
z okrążenia. Metodę tę stosowano potem z powodzeniem
na polu walki.
Podstawowym rodzajem broni była jazda, dzieląca się na
ciężką i lekką. Ciężka nosiła skórzane pancerze i tarcze,
żelazne lub miedziane hełmy o stożkowych kształtach, skó­
rzane osłony karku i szyi. Lekka nie używała pancerzy.
Uzbrojenie zaczepne w obu rodzajach jazdy składało się
z łuków, dzid, a u zamożniejszych wojowników — także
z zakrzywionych szabel. Wszyscy Tatarzy mieli ponadto
arkany. W późniejszym okresie w wojsku tatarskim poja­
wiła się kolczuga. Każdy jeździec wyposażony był w ekwi­
punek niezbędny do odbywania dalekich wypraw. Wato­
wane kubraki i czapki były wygodne w codziennym użyciu,
skórzane pancerze nie krępowały tak ruchów jak żelazne
zbroje rycerzy europejskich. Zimą Tatarzy nosili czapki
futrzane z nausznikami, długie kożuchy baranie spinane
pasem, ciepłe buty filcowe lub skórzane. W jukach każdy
jeździec wiózł żelazną porcję jedzenia. Składała się ona
z suszonego mięsa i sera oraz kumysu. Każda dziesiątka
Tatarów zabierała ponadto na wyprawę dwie łopaty,
motykę, sierp, piłę, topór, igły, sznury, kocioł do gotowania
strawy, namiot. Jeden koń zapasowy przypadał na dwu
ludzi.
Piechota w wojnie uczestniczyła rzadko, głównie przy
oblężeniu miast i zamków. W działaniach oblężniczych
Tatarzy stosowali tarany oraz machiny, z których działa­
niem zapoznali się w Chinach. Machiny te miotały kamie­
nie, garnki z płonącą ropą naftową lub tzw. ogniem chiń­
skim, stanowiącym mieszaninę siarki, ropy i tłuszczów
roślinnych. Mierząc z łuków w kierunku miasta przycze­
piali do strzał pakuły zmoczone w siarce, ropie i tłuszczu.
W Chinach poznali proch służący do zadymiania terenu
Batu-chan

Łucznik tatarski
Zniszczenie ziemi ruskiej przez Tatarów
Księżniczka tatarska

Groty strzał tatarskich z XIII wieku


Wojownik ruski z
XIV wieku

Dymitr Doński
Faksymile Zadonszcziny,
rękopisu z lat 1480-1490

Św. Sergiusz Radoneski


Książę Dymitr otrzymuje wiadomość o wtargnięciu ordy Mamaja
Zamek książęcy w Lubeczu

Ostrza kopii moskiewskich z XIIl-XIV wieku


Hełm wojownika moskiewskiego z XIV-XV
wieku

Wyjazd gońców z rozkazami i początek


mobilizacji wojsk
32
i oślepiania przeciwnika. Potrafili też szybko i sprawnie
przerzucać mosty przez rzekę.
Przed każdą wyprawą wojenną otoczenie chana studio­
wało warunki geograficzne atakowanego kraju, panujące
tam stosunki polityczne, społeczne i religijne. Tatarzy
chętnie posługiwali się metodami psychologicznymi, nama­
wiając na przykład część oddziałów wroga, złożoną z żoł­
nierzy innej narodowości, do przejścia na swoją stronę.
Stosowali też różne podstępy na polu walki. Kraj nieprzy­
jacielski atakowali zwykle z kilku kierunków, dezorientując
w ten sposób wroga i rozpraszając jego siły.
Istotnym elementem walki Tatarów była ruchliwość
armii i szybkość uderzeń. Tatarzy starali się narzucić prze­
ciwnikowi czas i miejsce bitwy, a zwłaszcza nie dopuścić do
koncentracji całości sił wroga. Na polu bitwy pierwszy ata­
kował oddział rozpoznawczy, za nim straż przednia, a dalej
zwarta linia bojowa ustawiona w półksiężyc, ze skrzydłami
wysuniętymi do przodu, gotowymi do oskrzydlenia nieprzy­
jaciela. Każdy hezar miał 10 szeregów po 100 jeźdźców.
Lekka jazda tatarskiej straży przedniej zasypywała najpierw
wroga strzałami zadając mu zwykle duże straty, po czym
atakowała w luźnym szyku w kilku falach. Następnie uda­
wała często ucieczkę, chcąc wciągnąć wroga w głąb stano­
wisk sił głównych. Gdy dojechała do wyznaczonej linii
odskoku, zawracała i znowu atakowała nieprzyjaciela.
O wyniku bitwy rozstrzygały zwykle siły główne, złożone
z ciężkiej jazdy, a w razie silnego oporu przeciwnika
odwód ukryty starannie na początku walki za lasem, wznie­
sieniem lub jakąś inną przeszkodą. Tatarzy posługiwali się
zawsze umownymi znakami, np. pochyleniem buńczuków
w różnych kolorach, biciem w bębny, światłami latarni
w czasie nocy itp. Pościg prowadzony przez szybką, lekką
jazdę prowadził zwykle do całkowitego unicestwienia
pokonanego przeciwnika. W przeciwieństwie do złożonych
z rycerzy armii europejskich, dowódcy tatarscy nie brali
bezpośredniego udziału w walce, kierowali natomiast prze­
biegiem bitwy. Był to istotny element wyższości tatarskiej
sztuki wojennej nad europejskimi sposobami wojowania.
33
Armia tatarska posuwała się zawsze w szyku ubezpieczo­
nym, w każdej chwili gotowa do walki. Na czele znajdowała
się straż przednia, która wysuwała do przodu i na skrzydła
jedną lub kilka linii szperaczy. Dzięki temu ordę trudno
było zaskoczyć. Podczas marszu przez kraj nieprzyjacielski
lub w razie odwrotu pozostawiano zawsze na tyłach arier­
gardę. Oddziały straży przedniej i tylnej brały ze sobą tylko
uzbrojenie, konie i namioty, dzięki czemu były bardzo
szybkie i ruchliwe. W razie natknięcia się na nieprzyjaciela
samodzielnie podejmowały walkę, jednocześnie zawiadamia­
jąc o tym dowódców armii głównej. Kolumny marszowe
posuwały się przeważnie równolegle po kilku drogach,
zachowując ze sobą łączność poprzez kurierów lub za
pomocą znaków świetlnych. Dzięki dysponowaniu zapaso­
wymi końmi, na które jeździec przesiadał się w wypadku
zmęczenia koni bojowych, Tatarzy przebywali dziennie
nadzwyczaj duże odległości, zaskakując tym niejednego
przeciwnika. O konie troszczyli się szczególnie — podczas
długich przemarszów rozluźniali uprząż, wyjmowali z py­
sków wędzidła, pozwalali pożywiać się po drodze, pamiętali
zawsze o wodzie. W razie potrzeby szli nocą. Przez rzeki
przeprawiali się wpław, trzymając się grzyw koni. Odzież
i cały sprzęt umieszczali wtedy w specjalnych, szczelnych
skórzanych workach. W armii tatarskiej istniała specjalna
służba kwatermistrzowska, odpowiedzialna za stan zaopa­
trzenia ludzi i koni, tabory, porządek w obozie i taborze,
wyżywienie żołnierzy i zwierząt. Dzięki tym wszystkim
walorom armia Złotej Ordy mogła przez długie lata kroczyć
od zwycięstwa do zwycięstwa i nie bać się żadnego prze­
ciwnika w Europie 5.
Następcy Batu-chana prowadzili liczne wojny. Za czasów
Berke-chana Tatarzy w 1259 r. zorganizowali wyprawę na
Polskę. Spustoszyli wtedy ziemię lubelską, spalili sam Lub­
5 Taktyka i organizacja armii mongolsko-tatarskicj na podstawie:
K a ł u ż y ń s k i , op. cit., s. 91—97; W. Z a t o r s k i , Czyngis-chan, War-
szawa 1939; J. S i k o r s k i , Zarys historii wojskowości powszechnej do końca
XIX w., Warszawa 1972, s. 195—199. Ostatnio: S. K a ł u ż y ń s k i ,
Dawni Mongołowie, Warszawa 1983, s. 260—291.
34
lin, jak burza przeszli przez Małopolskę, której władca,
Bolesław Wstydliwy, uszedł do Sieradza. Dwukrotnie wy­
prawiali się też przeciw Cesarstwu Bizantyjskiemu, sojusz­
nikowi śmiertelnego wroga Złotej Ordy, państwa ilchanów
w Iranie, z którym Tatarzy przez dziesięciolecia prowadzili
zacięte, toczone ze zmiennym szczęściem wojny o Zakauka­
zie. Berke-chan interweniował również w walkach prowa­
dzonych między pretendentami do tronu wielkiego chana
oraz wojował z ułusem czagatajskim. W wojnach tych tylko
chanaty mongolskie były równorzędnymi przeciwnikami dla
Złotej Ordy.
Politykę Berke-chana kontynuowali z mniejszym lub
większym powodzeniem jego następcy: Munke Temur,
Tuda Munke, Telebuga i Tochta. Wojowali lub zawierali
układy z Bizancjum i państwem ilchanów, interweniowali
w walkach o władzę w Mongolii i Chinach, handlowali
z Genueńczykami na Krymie. Za ich rządów wystąpiły już
w Złotej Ordzie tendencje odśrodkowe. Wyrazicielem ich
był wybitny dowódca Nogaj, zarządca stepowych obszarów
nadczarnomorskich. Uniezależnił się on faktycznie od wła­
dzy chanów, na własną rękę podbijał nowe tereny, siał
zamęt i intrygował przeciw władcom Złotej Ordy, dopro­
wadził wreszcie do wojen domowych, które trwały za rzą­
dów chorego psychicznie Tuda Munkego oraz Telebugi.
Skłóceni ze sobą Nogaj i Telebuga występowali jednak
solidarnie wobec państw południowej i wschodniej Europy.
W 1278 r. Nogaj wyprawił się na Bałkany i wmieszał do
wojny domowej w Bułgarii. W 1275 i 1279 r. zorganizował
wyprawy na Litwę. W 1285 r. obaj wodzowie tatarscy
wtargnęli na Węgry, w dwa lata później spustoszyli ziemie
polskie, docierając pod Sandomierz, Kraków i Sącz. Nogaj
doprowadził też do konfliktu z bogatymi miastami włoskimi
na Krymie, na skutek którego Sudak i Kaffa zostały zni­
szczone, a handel w nich zamarł na długie lata. Dopiero za
panowania energicznego Tochty doszło do ostatecznej
rozgrywki z dumnym emirem, zakończonej jego klęską
i śmiercią (1300)
Szczyt potęgi Złotej Ordy przypadł na rządy Uzbek-
35

chana (1312—1342). Wybitny ten władca rozbudował mia­


sta, rozwinął handel, zapewnił krajowi spokój wewnętrzny,
załagodził konflikt z ilchanami. Doszedł do władzy po tru­
pach, rządził też w sposób bezwzględny i krwawy, terrorem
zmuszając wielmożów do posłuszeństwa. Silną rękę miał
również Dżanibek (1342—1367), zdobywca Azerbejdżanu.
Gdy go nie stało, w Złotej Ordzie zaczął się długoletni
okres walk domowych i niesłychanego zamętu.
POD JARZMEM TATARÓW

W wyniku podbojów dokonanych przez Batu-chana pod


władzę Złotej Ordy dostały się najważniejsze księstwa
ruskie: riazańskie, nowogrodzko-siewierskie, oba perejas-
ławskie — południowe i siewierskie (zaleskie), kijowskie,
włodzimiersko-wołyńskie, halickie, smoleńskie, jarosławskie,
włodzimierskie, na terenie którego leżała Moskwa, oraz
republika nowogrodzka. Księstwa pińskie i połockie na
krótko zachowały swą niezależność, wkrótce jednak dostały
się pod zwierzchnictwo Litwy. Tatarzy zaakceptowali ist­
niejący na Rusi porządek i system władzy. Głównym celem
Złotej Ordy było utrzymanie uzależnionych księstw w pos­
łuszeństwie oraz wyciśnięcie z kraju jak największych
danin. Za spokój na Rusi odpowiadali sami książęta, któ­
rym pozostawiono dużą władzę w zakresie polityki wew­
nętrznej. Tatarzy nie utrzymywali na Rusi swych oddzia­
łów wojskowych, w razie konieczności interweniowali
jednak natychmiast i skutecznie, a po każdym ich najeździe
ziemia ruska spływała krwią mieszkańców i zmieniała się
w dymiące pogorzelisko. Tysiące ludzi gnano w jasyr.
Handlowano potem Rusami w całym ogromnym imperium
mongolskim, nawet w Chinach i Iranie. Nic więc dziw­
nego, że strach przed ordą był początkowo tak wielki, iż
paraliżował wszelką myśl o oporze.
Przetrwała najazd tatarski funkcja wielkoksiążęca, zwią­
zana z posiadaniem Włodzimierza nad Klaźmą, stolicy księ­
37

stwa. Każdy książę musiał jednak osobiście jeździć do


Saraju, by otrzymać z rąk chana jarłyk na daną ziemię.
Chanowie przyznawali jarłyki, zwłaszcza na wielkie księ­
stwo włodzimierskie, zgodnie z potrzebami politycznymi,
czasami zależnie od kaprysu. Zdarzało się też, że po prostu
sprzedawali jarłyk temu z Rurykowiczów, który zapłacił
najwięcej. „Następstwa takiego systemu sięgały bardzo
daleko, rozprzęgły się całkowicie choćby najbardziej po­
wierzchowne normy etyczne, ruscy władcy feudalni zaczęli
się zwalczać między sobą, w grę przestała też wchodzić
jakakolwiek litość nad własną ludnością: zdobyć jak najwię­
cej środków dla przekupienia chana i zatriumfowania nad
rywalem — to było najważniejsze“ 1.
Książęta ruscy nieustannie rywalizowali ze sobą, oczer­
niając się nawzajem w Saraju, intrygując, donosząc na
swych przeciwników, kłamiąc nieustannie, chwytając się
najbardziej podłych metod. Bywały wypadki, że w Saraju
zjawiali się jednocześnie dwaj kandydaci do tronu książę­
cego. Zwyciężał zwykle ten, kto lepiej intrygował, skute­
czniej przekupywał dostojników tatarskich, dawał więcej
podarunków chanowi i jego żonom. Pokonany rywal naj­
częściej nie powracał już na Ruś. Ginął zwykle od trucizny.
Niejednokrotnie książęta, nie mogąc poradzić sobie z
rodzimym przeciwnikiem, wzywali na pomoc Tatarów. Ci
zjawiali się natychmiast, „robili porządek“ i wracali z
ogromnymi łupami i tłumem jasyru. Na Rusi raz po raz
wybuchały wojny domowe, w których dopuszczano się nie­
słychanych, nawet jak na czasy średniowieczne, okru­
cieństw. Bezwzględnie niszczono wsie i miasta, mordowano
ludność. Po zdobyciu tronu każdy książę musiał uważać,
czy nie wyrasta mu pod bokiem, nawet we własnym domu,
jakiś rywal gotów zadenuncjować go przed chanem. Trzeba
było mieć wszędzie swoich szpiegów, najmować płatnych
morderców, jeździć często do chana, służyć mu na każde
skinienie. Stale rosnące wydatki książąt musiała pokrywać
ludność kraju, niejednokrotnie doprowadzana nadmiernymi
daninami na dno nędzy i rozpaczy. Po pierwszych latach

1 B a z y 1 o w, op. cit., s. 146.


38
bierności i apatii musiało to w końcu wywołać nastroje
buntu.
Chanowie świadomie podsycali wewnętrzne walki na
Rusi. „Im głębsze rozbicie wśród książąt, tym większego
autorytetu nabierał głos chana, tym mocniejsze były jego
rządy na Rusi“ 2.
Tuż po podboju Rusi Batu-chan wezwał do Złotej Ordy
księcia perejasławskiego Jarosława (syna Wsiewołoda Wiel­
kie Gniazdo, brata poległego nad Sitą Jerzego II) i przeka­
zał mu starszeństwo nad pozostałymi książętami, mianując
go wielkim księciem włodzimierskim (1243). Jego syn Kon­
stanty musiał udać się aż do Mongolii i złożyć pokłon wiel­
kiemu chanowi. Po powrocie Konstantego na Ruś wezwano
do Mongolii Jarosława. Wielki książę wypełnił skwapliwie
wolę chana, ale w drodze powrotnej zmarł nagle „po­
trzebną śmiercią" 3, prawdopodobnie otruty przez Tatarów.
Po nim tron objął trzeci Wsiewołodowicz, Światosław. Ten
panował jednak na znacznie zmniejszonym terytorium,
ograniczonym tylko do samego Włodzimierza i jego bli­
skich okolic, Jarosław bowiem przed śmiercią dokonał
podziału państwa między swoich synów. W 1252 r. jarłyk
na wielkie księstwo włodzimierskie uzyskał syn Jarosława,
Aleksander Newski, bohater wojen ze Szwedami i Zakonem
Kawalerów Mieczowych. Ten zdolny wódz i polityk był
jednak uciążliwy dla ludności. Uległy wobec Tatarów, bez­
litośnie tłumił wszystkie wystąpienia ludu przeciw Złotej
Ordzie. Po śmierci Aleksandra Newskiego (1263) władzę
wielkoksiążęcą otrzymał jego brat Jarosław, który nie
mogąc poradzić sobie z opornym Nowogrodem kilkakrotnie
wzywał na pomoc Tatarów. Nie zagrzał jednak miejsca na
wielkoksiążęcym tronie, został bowiem otruty podczas po­
wrotu z Saraju. To samo spotkało jego następcę, Wasyla,
najmłodszego z braci Aleksandra Newskiego. Niebawem
zaczął się krwawy, kilkuletni okres walk o władzę między
synami Aleksandra Newskiego, Dymitrem i Andrzejem, da­
2 H. P a s z k i e w i c z , Jagiellonowie a Moskwa, t. I, Litwa a Moskwa
w X I I I i X I V wieku, Warszawa 1933, s. 301.
3 A. P r e s n j a k o w , Obrazowanije wielikorusskogo gosudarstwa
(Oczerki po istorii X I I I — X I V stoletij), Pietrograd 1918, s. 51.
39
jący Tatarom okazję do kolejnych interwencji, obracających
nieszczęsną Ruś w kompletną ruinę. Ostatecznie zwyciężył
Andrzej, który panował do 1304 roku.
Jarłyk na wielkie księstwo włodzimierskie dawał panują­
cemu duże uprawnienia i władzę nad rozległym terytorium.
W obawie przed zbytnim wzrostem potęgi wielkiego księ­
cia chanowie dwukrotnie przeprowadzali podział dzielnicy
włodzimierskiej.
„Władza książęca na Rusi — paradoks to jak gdyby —
uległa w okresie panowania tatarskiego znacznemu wzmoc­
nieniu, przede wszystkim instytucjonalnie. Ani chan, ani
jego urzędnicy nie dbali o prostą ludność, z której coraz
bezwzględniej panujący książęta wyciskali, co się tylko dało.
Ludność ta z kolei, nie mogąc podołać tym ciężarom, zry­
wała się nieraz do buntów i powstań, tłumionych jak naj­
bardziej surowo. W takich warunkach rezultatem obcego
panowania było poważne zacofanie, przede wszystkim eko­
nomiczne, ponieważ charakter reżimu, stale zagrażające
niebezpieczeństwa i ciągłe zniszczenia uniemożliwiały nor­
malny rozwój lub poważnie zmniejszały jego tempo“ 4.
Ludność do ruiny i rozpaczy doprowadzali zwłaszcza
poborcy podatkowi. Po pierwszych latach nie zorganizowa­
nego łupienia Rusi, za panowania Berke-chana zapoczątko­
wany został systematyczny pobór danin, prowadzony przez
baskaków. Byli to, jak wspomniano, urzędnicy chana,
a jednocześnie dowódcy oddziałów wojskowych, złożonych
z przymusowo powoływanych pod broń mieszkańców Rusi.
Baskakowie dzielili się na młodszych — dziesiętników
i setników — i starszych — tysięczników i temników. We
Włodzimierzu nad Klaźmą urzędował wielki baskak,
zwierzchnik tej wojskowo-administracyjnej organizacji.
Niżsi baskakowie byli przeważnie Rusami, wyżsi — wyłą­
cznie arystokratami tatarskimi. Zadaniem baskaków, oprócz
zbierania danin, było utrzymanie Rusi w posłuszeństwie,
kontrola poczynań książąt, składanie systematycznych mel­
dunków na dwór chana. Jeszcze cięższe niż ściąganie danin
przez baskaków okazało się dla ludności wydzierżawianie

4L. B a z y 1 o w, Historia Rosji, wyd. II, Wrocław — Warszawa —


Kraków 1975, s. 54.
40
ich kupcom muzułmańskim, stosowane czasem w niektó­
rych księstwach. Nieuczciwi dzierżawcy, chcąc wzbogacić
się za wszelką cenę, po uiszczeniu z góry Tatarom daniny
ściągali potem od ludności znacznie więcej niż sami zapła­
cili. Daniny na rzecz chana płacono według liczby dymów
i od każdej sochy, radła lub pługa. Obciążono nimi całą
ludność oprócz duchowieństwa. Opieszałych bito na sposób
tatarski knutami. Ten rodzaj kary upowszechnił się wtedy
na Rusi. Za dostarczenie daniny we właściwym terminie
odpowiadał książę panujący w danej dzielnicy. Każdy z
nich zobowiązany też został do udziału w wyprawach
wojennych podejmowanych przez Złotą Ordę.
Nadmierny ucisk ze strony Tatarów i własnych książąt
doprowadzał, jak wspomniano, do nieustannych buntów.
Pierwszy raz zdarzyło się to w związku z przeprowadzanym
przez Tatarów od 1257 r. spisem ludności ruskiej, potrzeb­
nym dla celów fiskalnych. Mieszkańcy Wielkiego Nowo­
grodu nie wpuścili urzędników spisowych w mury miasta
i dopiero Aleksander Newski siłą zmusił ich do po­
słuszeństwa. W 1262 r. fala powstań miejskich przeszła
przez Ruś Zaleską (Włodzimierską), obejmując m.in. Wło­
dzimierz, Suzdal, Rostów i Jarosławl. W obawie przed eks­
pedycją karną Aleksander Newski osobiście udał się do
Saraju i wyjednał u chana zgodę na łagodniejsze traktowa­
nie ludności, z którą obiecał sam się uporać. W kilka lat
później doszło do nowych wystąpień na Rusi południowo-
-zachodniej.
Rozłam wewnętrzny w Złotej Ordzie po śmierci Munke
Temura szybko znalazł odbicie i na Rusi, gdzie książęta
również podzielili się na dwa wrogie obozy. Za Nogajem
opowiedzieli się władcy Perejasławia, Tweru i Moskwy, za
chanami Powołża — książęta Rostowa i Horodca. Bratobój­
cze walki na Rusi i wśród Tatarów trwały przez kilkanaście
lat, aż wreszcie Nogaj został pokonany i jedność Złotej
Ordy przywrócona. W okresie dwuwładzy zaszły istotne
zmiany w tatarskim systemie zarządzania Rusią. Daninę dla
chana zaczął teraz zbierać sam wielki książę włodzimierski,
który osobiście lub za pośrednictwem wysłanników dostar­
czał ją potem do Saraju. W pierwszej połowie XIV w.
41
prawo zbierania daniny na swoim terytorium uzyskali rów­
nież książęta twerscy (Twer, dzisiejszy Kalinin), niżnono-
wogrodzcy (Niżny Nowogród, dzisiejszy Gorki) i riazańscy,
którzy sami zaczęli tytułować się wielkimi książętami.
Baskakowie na Rusi byli już niepotrzebni i stopniowo
funkcja ta zanikła. Rozmiary świadczeń na rzecz chana
nieco zmalały.
Bunty ludności i walki wewnętrzne na Rusi dawały Tata­
rom okazję do częstych interwencji i wypraw rabunkowych.
Pierwsza wielka wyprawa po najeździe Batu-chana odbyła
się w 1252 r. Ofiarą jej padły ziemie suzdalska i halicka.
Szczególne nasilenie wypraw nastąpiło w ostatnim ćwierć­
wieczu XIII stulecia, gdy zwalczający się i podzieleni na
dwa obozy książęta ruscy wielokrotnie wzywali Tatarów na
pomoc. Orda wyprawiła się wtedy na Ruś 15 razy, paląc,
pustosząc i porywając ludzi w jasyr. Najbardziej dały się
we znaki najazdy w 1281 r. i 1293 r. Na początku XIV w.
częstotliwość najazdów nieco zmalała, ale w 1305 r. nastą­
piła niszcząca wyprawa księcia Tahira, a w 1327 r. Szoł-
-chana. W wyprawach tatarskich często brali udział sami
mieszkańcy Rusi, łupiący wraz z najeźdźcami teren innego
księstwa lub zwalczający nieprzyjaciół Złotej Ordy. Gdy
w 1275 r. Tatarzy uderzyli na Litwę i zaatakowali Nowo­
gródek, posiłkowały ich oddziały ruskie. Podobnie było
w 1279 r. Tatarzy uderzyli wtedy znowu na Nowogródek,
oddziały ruskie natomiast na Grodno. Litwini stawiali jed­
nak silny opór, toteż oblężenie obu grodów nie przyniosło
napastnikom powodzenia. Dwie ostatnie wielkie wyprawy
Tatarów na Litwę przypadły na lata 1282 i 1289. Mimo że
Litwa broniła się wówczas również przed Krzyżakami, na­
jazdy Tatarów nie przyniosły im większych sukcesów; spro­
wadzały się one do spustoszenia znacznych obszarów
napadniętego kraju5. Na początku XIV w. stosunki
litewsko-tatarskie polepszyły się na tyle, że w 1320 r.
posiłki ze Złotej Ordy pomagały Litwinom w walce przeciw
Krzyżakom. Ekspansja Litwy na ziemie ruskie doprowa­
dziła niebawem do nowych konfliktów z Tatarami.

5 B a t u r a , op. cit., s. 377.


42
Rusowie walczyli u boku Tatarów nawet w bardzo odleg­
łych krajach. W 1276 r. oddziały książąt ruskich wojowały
przeciw Alanom na północnym Kaukazie, w 1330 r.
w służbie wielkiego chana wystąpiły aż w Chinach6. Wal­
cząc u boku Tatarów Rusowie poznawali organizację ich
armii, strategię i taktykę walki, przejmowali pewne ele­
menty uzbrojenia i wyposażenia, jak np. wysokie siodła,
uprząż końską, rodzaje hełmów itp. Uczyli się przebieg­
łości, stosowania manewru na polu walki, oskrzydlenia
przeciwnika, działania z zasadzki, szybkiego i zdecydowa­
nego ataku. W armii ruskiej upowszechnił się łuk, więk­
szego znaczenia nabrała jazda. Dzięki temu ruska sztuka
wojenna wzbogaciła się znacznie i osiągnęła wyższy poziom.
Jedyną chyba pozytywną stroną panowania tatarskiego
była tolerancja religijna. Chanowie rządzili krajami za­
mieszkanymi przez różne narodowości, wyznającymi różne
religie. Mimo gorliwego popierania islamu musieli prze­
strzegać swobody wyznania. Na Rusi nie wtrącali się do
spraw wiary, a nawet czasem popierali Cerkiew, zatwierdza­
jąc jej dotychczasowe przywileje i stan posiadania. Samo
duchowieństwo i wszyscy ludzie związani pracą z Cerkwią
nie płacili żadnych danin na rzecz chana. Dzięki temu pra­
wosławie nie tylko przetrwało na Rusi, ale w okresie nie­
woli tatarskiej znacznie się umocniło, zaś rola Cerkwi
w życiu politycznym kraju wzrosła. Liczba obiektów sak­
ralnych wyraźnie się zwiększyła. Ponieważ władze Złotej
Ordy nie dowierzały jednak metropolicie kijowskiemu,
postanowiły stworzyć w samym Saraju konkurencyjny
ośrodek władzy duchownej. Niebawem w stolicy Złotej
Ordy wzniesiona została katedra. Biskupowi sarajskiemu
podlegali chrześcijanie zamieszkali nad Donem, poddani
chana. Złotoordyjski ośrodek władzy Kościoła prawosław­
nego nie uzyskał jednak dużych wpływów, toteż Cerkiew
ruska nadal musiała liczyć się tylko z Konstantynopolem 7 .
W okresie niewoli tatarskiej postępował dalej proces
6P.H. S i 1 p e n, The influence of the Mongols on Russia. A dimensional
history, New York 1974, s. 24.
7 A. N a s o n o w, Mongoły i Rus', Istorija tatarskoj politiki na Rusi,
Hague 1969, s. 45—46.
43
rozdrabniania ziem ruskich. Od wielkiego księstwa włodzi­
mierskiego odpadły dzielnice: suzdalsko-niżnonowogrodzka,
halicko-dmitrowska, kostromska, zaś księstwo rostowskie
rozpadło się na: rostowskie, przesławskie, uglickie i białoo-
zierskie. Rozdrobnienie polityczne było wynikiem nie tylko
nowych podziałów dziedzicznych między rozrastającymi się
liczebnie Rurykowiczami, ale również świadomej polityki
chanów Złotej Ordy, którzy celowo nie dopuszczali do
wzrostu siły i terytorium jakiegokolwiek księstwa.
Każde księstwo ruskie składało się z wielu mniejszych
posiadłości feudalnych, stanowiących często państwa w pań­
stwie. Szczególne rozdrobnienie występowało w księstwie
białoozierskim, gdzie władca miał faktycznie tylko kilka wsi
leżących wokół głównego ośrodka politycznego, dworu ksią­
żęcego. Podobnie było w księstwie niżnonowogrodzkim.
Najazdy tatarskie, a potem lata niewoli spowodowały
znaczne przemieszczenia ludności na terenie Rusi. Granica
osadnictwa ruskiego przesunęła się na północ, do brzegów
Oki. Liczni dawniej mieszkańcy strefy lasostepu, żyjący
nad Donem, Dońcem i na południe od Oki, przenieśli się
w inne strony. Zamieszkujący ziemie położone między
Dońcem i Oką Wiatycze odeszli na północ, na teren
późniejszego księstwa moskiewskiego. Los innych ludów,
dawniej tu mieszkających, nie jest znany. Duża część z nich
z pewnością wyginęła lub poszła w jasyr podczas najazdu
Batu-chana, pozostali prawdopodobnie przenieśli się na
zachód i północ.
Południową osłonę przed Tatarami stanowiły teraz wiel­
kie lasy, bagna i grzęzawiska. Głównym terenem osad­
nictwa ruskiego stała się Ruś Zaleska, gdzie zniszczenia
były na ogół niewielkie, Tatarzy daleko,. ziemi zaś — pod
dostatkiem. W okresie niewoli tatarskiej tutaj przesunęło się
centrum życia politycznego i gospodarczego Rusi.
„Społeczeństwo ruskie po najeździe mongolskim nie pod­
legało istotniejszym przemianom strukturalnym. Trwał
proces feudalizacji, który wyrażał się w rozwoju książęcej,
bojarskiej i cerkiewnej własności ziemskiej“ 8. Klasa panu-

8 J. O c h m a ń s k i , Dzieje Rosji do roku 1861, wyd. II, Warszawa —


Poznań 1980, s. 76.
44
jąca składała się z książąt, bojarów, „dzieci bojarskich“, tj.
drobnych właścicieli ziemskich zobowiązanych do służby
wojskowej i cywilnej, duchowieństwa oraz bogatych kup­
ców. Na Rusi istniały wówczas dwie formy feudalnego
władania ziemią: własność dziedziczna, czyli ziemia właści­
ciela, przekazywana z ojca na syna, i „majątek“, tj. włas­
ność użytkowana na mocy umowy bojara z księciem.
Ogromną powierzchnię zajmowały ziemie niczyje, tj. „Boża
i pańska“, uważane za własność panującego. Stanowiły je
przede wszystkim lasy, bagna i ugory, szczególnie obszerne
po najazdach tatarskich. Własność książęca obejmowała
zwykle po kilkanaście lub kilkadziesiąt siół, klasztorna się­
gała niekiedy kilkuset, a nawet tysiąca dymów; bojarzy
posiadali zapewne po kilka siół, czasem tylko jedno. Naj­
większy obszar zajmowała podległa panującemu, ale nie
stanowiąca jego prywatnej domeny ziemia wspólnot chłop­
skich. Zarządzali wspólnotami starsi wójtowie wyznaczani
przez panujących, jedyni mający władzę nad skupioną
w nich ludnością. Stopniowo areał ziemi chłopskiej zmniej­
szał się jednak na rzecz własności feudalnej. Wolni chłopi,
czyli „czarni ludzie“, „mniejsi“, „młodsi“, „pracowici
ludzie“, wybierali na zebraniach gminnych niższych wój­
tów, starców, którzy razem ze starszymi zarządzali gminą,
rozdzielali nałożoną na nią daninę, zbierali ją i odsyłali na
dwór panującego, odpowiadali też za przestępstwa popeł­
nione przez mieszkańców. Chłopi żyjący we wspólnocie
mogli swobodnie dysponować gospodarstwem, dziedziczyć
je i sprzedawać. Użytki rolne przydzielała im wspólnota.
„Czarni ludzie“ podlegali tylko władzy panującego, któ­
remu płacili daniny w naturze: żyto, pszenicę, jęczmień,
groch, len, masło, ser, jaja, kury i owce. Daniny te skła­
dano w określonej wysokości. Książęta starali się podwyż­
szyć wymiar danin i zerwać z tradycyjnym w tej dziedzinie
zwyczajem, domagając się, by rozmiary powinności chłop­
skich określała wola panującego. Z tego powodu między
władcami a wspólnotami dochodziło czasem do zatargów.
Zależni od feudałów chłopi płacili podobne daniny swoim
panom, ponadto świadczyli robociznę na rzecz dworu pana.
Wolni chłopi byli nie tylko żywicielami kraju, ale rów­
45

nież jego obrońcami powoływanymi do pospolitego rusze­


nia. Podobny do nich status społeczny mieli rzemieślnicy.
Inną grupę stanowili chołopi, tj. półwolni mieszkańcy wsi,
zatrudniani jako czeladź w majątkach bojarów. W miarę
rozwoju stosunków feudalnych liczba wolnych chłopów
malała.
Pojawiły się nowe kategorie ludności: sieriebriennicy —
zależni za długi, i starożylcy — wolni niegdyś, ale długo
zamieszkujący wieś bojarską i zależni już od właściciela.
Majątek feudalny obejmował zwykle jedno lub kilka siół
z dieriewniami, tj. małymi osadami wiejskimi obejmującymi
2—3 dymy. W siole znajdował się dwór, stanowiący ośro­
dek zarządzający całą włością. Użytki obejmowały ziemię
uprawną, łąki i pastwiska, barcie leśne, rzeki, jeziora
i stawy rybne, łowiska zwierzęce w lasach, niekiedy jeszcze
solanki. Ścisłych granic między posiadłościami nie było.
Określano je ogólnikowo: „gdzie pług chodził i socha“ lub
„gdzie topór chodził i kosa“, tj. dokąd sięgał obszar dzia­
łalności gospodarczej 9.
Bojarzy zajmowali wysoką pozycję w hierarchii feudal­
nego społeczeństwa ruskiego. Dzielili się na starszych
i młodszych. Brali udział w rządach, byli doradcami ksią­
żąt, mieli prawo porzucenia służby u panującego, pod
warunkiem jednak, że w razie wojny będą bronić grodu
położonego najbliżej ich włości. Bojarzy starsi piastowali
stanowiska dowódcze w armii, młodsi pełnili funkcje
współczesnych oficerów. Książęta, zwłaszcza moskiewscy,
starali się zlikwidować zasadę wolności służby bojarskiej
i zakazywali bojarom przenoszenia się do innych dzielnic,
domagali się stawienia na każde wezwanie. Włości bojarskie
cieszyły się immunitetem, zwalniającym je od danin na
rzecz skarbu książęcego. Przywilej nadający ziemię, tzw.
pożałowanije, zakazywał nawet poborcom podatkowym
prawa wjazdu do majątku bojara. To samo dotyczyło włości
cerkiewnych lub klasztornych.
Oprócz bojarów podporę władzy książęcej stanowili
wolni słudzy, posiadający również własne majątki ziemskie.
9 Tamże.
46
Oni także mieli prawo wymówienia służby panującemu.
Liczna stosunkowo grupa „dzieci bojarskich“ wykonywała
drobne usługi na rzecz księcia, piastowała niższe urzędy na
dworze, stanowiła warstwę podobną do drobnego rycer­
stwa. Za wierną służbę otrzymywała od panującego lub
bojarów ziemię w czasowe władanie. Podobne działy mogli
otrzymywać też „słudzy“, tj. żołnierze zarządzający w okre­
sie pokoju majątkami wielkiego feudała. Wywodzili się oni
przeważnie z niższych warstw społecznych, często nawet
z chłopów, a w służbie wojskowej widzieli szansę uzyskania
awansu społecznego. Ukazana tu struktura feudalna nie
wszędzie była na Rusi regułą. Zdarzali się tu właściciele
ziemscy nie mieszczący się w żadnych ramach społecznych,
np. ziemianie nie podlegający niczyjej władzy, a więc ani
wasale księcia, ani bojarów.
Podstawą gospodarki na Rusi było rolnictwo, uprawiane
systemem trójpolówki, a w bardziej zacofanych rejonach —
nawet dwupolówki. Ludność chłopska mieszkająca w ubo­
gich, maleńkich wioskach, ukrytych często w lasach, wycho­
dziła w pole z dwuzębną sochą, umocnioną czasem żelazny­
mi narożami. Uprawiała głównie żyto, pszenicę, jęczmień,
owies, len, konopie, grykę. W znajdujących się tuż przy
chacie ogrodach siano ogórki, kapustę i dynie. W sadach
chłopskich i bojarskich rosły przeważnie jabłonie, wiśnie
i śliwy. Jako siła pociągowa służyły głównie woły, rzadziej
konie. Chłopi hodowali również krowy, świnie, owce
i kozy. W majątkach bojarów i książąt rozwijano hodowlę
koni i bydła rzeźnego. Dodatkowymi zajęciami ludności
było łowiectwo, istotne zwłaszcza dla klasy panującej, rybo­
łówstwo, bartnictwo leśne i pszczelarstwo ogrodowe.
Najazdy tatarskie zniszczyły bardziej miasta niż wsie,
które najeźdźcy na ogół oszczędzali w trosce o rozmiary
danin. W wyniku wypraw Batu-chana wiele miast niemal
zupełnie znikło z powierzchni ziemi, a ludność ich wymor­
dowano lub uprowadzono. Niebawem jednak i miasta
zaczęły z wolna podnosić się z ruin. Grody wyrastały prze­
ważnie nad rzekami, często u ich zbiegu. Dzieliły się na
gród właściwy, tj. kreml, czyli dietiniec, podgrodzie
i przedmieścia. Każdy kreml otoczony był drewnianą pali­
47

sadą, w późniejszym okresie — murem obronnym. Fortyfi­


kacje te wzmacniano horodniami (basztami). Na kremlu
znajdowała się siedziba księcia, cerkiew, domy bojarów
i zamożnych mieszczan. Poza grodem, przeważnie koło
przystani rzecznej, znajdował się plac targowy, stanowiący
ośrodek życia gospodarczego. Tu budowano też domy
mieszkalne. Duże miasta dzieliły się na tzw. końce,
tj. dzielnice. Zabudowania miejskie stawiano z drewna,
tylko cerkwie i kreml w większych grodach były murowane.
Miasto otaczano wałem ziemnym, na którym stawiano pali­
sadę wzmacnianą czasem basztami. Za wałem rozciągały się
przedmieścia, bardziej przypominające zabudową wieś niż
miasto. Na peryferiach znajdowały się monastery; mocno
ufortyfikowane, w razie napaści wroga stanowiły silny
punkt obronny i schronienie dla okolicznej ludności.
W odbudowanych miastach znowu zaczęło rozwijać się
rzemiosło, ale jego poziom, w porównaniu z czasami roz­
kwitu Rusi Kijowskiej, był teraz znacznie niższy. Również
obroty handlowe miast ruskich były teraz mniejsze niż
przed najazdem Batu-chana. Nowo wznoszone budowle nie
dorównywały starszym. Zubożały kraj nie mógł zdobyć się
na wspaniałe, monumentalne świątynie czy pałace książęce.
Cerkwie budowano więc mniejsze, prostsze w rozplanowa­
niu, ze skromnymi wnętrzami. Jeden tylko nie zniszczony
wojnami, bogaty Nowogród Wielki mógł pozwolić sobie na
rozmach w budownictwie.
Po niszczących, straszliwych najazdach ujarzmiona Ruś
z wolna powracała do życia. W zwątlałe serca ludzi wstę­
powała nadzieja lepszej przyszłości.
MOSKWA ZBIERA SIŁY

Na przełomie XIII i XIV w. Ruś Zaleska pod względem


politycznym przedstawiała istną mozaikę. Nad środkowym
dorzeczem Oki i na północ od tej rzeki rozciągało się księ­
stwo riazańskie. Południowa jego część pokryta była stepem
oraz gęstymi lasami, stanowiącymi przeszkodę dla wypra­
wiających się na Ruś Tatarów. Osady ludzkie były tu rzad­
kie. Północna część księstwa, o żyznej glebie, była znacznie
gęściej zaludniona. Ziemia riazańska miała wiele miast,
z których największe to Perejasław Riazański (Riazań) oraz
Prońsk. Na wschód od niej rozciągało się wzdłuż Oki księ­
stwo muromskie. Jego stolica, Murom, stanowiła ważny
ośrodek handlowy na drodze do Bułgaru. Na północnym
wschodzie ziemia muromska graniczyła z wielkim księ­
stwem włodzimierskim. Urodzajny w tym miejscu lasostep
stanowił podstawę dla rozwoju rolnictwa. Na terenie wiel­
kiego księstwa leżało kilka dużych miast: Włodzimierz,
Juriew, Rostow, Perejasław. Wschodnim sąsiadem wiel­
kiego księstwa była ziemia niżnonowogrodzko-suzdalska.
Leżało tu kilka dużych grodów: Suzdal, Niżny Nowogród,
Horodec. Wschodnią jego granicę stanowiła Wołga. Nad
Wołgą osadnictwo ruskie nie miało ściśle określonej gra­
nicy, toteż często toczyły się na tym terenie walki z Mord-
winami i Tatarami. Między wielkie księstwo włodzimierskie
a niżnonowogrodzko-suzdalskie wciśnięte było jeszcze nie­
wielkie księstwo starodubskie.
49
Nad środkowym biegiem Wołgi, między ujściem Dubny
i Oki, znajdowały się samodzielne księstwa: uglickie, jaros­
ławskie i kostromskie. Tereny były tu gęsto zalesione, a nie­
liczne grody i osady leżały przeważnie na polanach. Rozle­
głe łąki stwarzały dogodne warunki dla rozwoju hodowli.
Na północ od Wołgi rozciągały się już wielkie puszcze,
stanowiące schronienie dla ludności uchodzącej z południa
przed Tatarami. Tu, nad dużym jeziorem, leżał Halicz,
a jeszcze dalej, w kierunku północno-zachodnim, Wołogda.
Miejscowości te stanowiły zaplecze dla książąt ruskich, któ­
rzy po klęskach w wojnie z Tatarami uchodzili tu zbierać
wojsko i organizować dalszą obronę. Podobną rolę mogło
też odgrywać rozległe księstwo rostowskie, rozciągające się
nad Suchoną aż po Dźwinę Północną, oraz księstwo białoo-
zierskie, leżące nad Szeksną, jeziorami Białym i Woże.
Tereny te były również bardzo gęsto zalesione i słabo
zaludnione.
Nad górnym biegiem Wołgi i jego dopływem Twiercą
leżało stosunkowo niewielkie, lecz gęsto zaludnione wielkie
księstwo twerskie. Jego władcy zaliczali się do najsilniej­
szych książąt ruskich. Znaczne dochody czerpali z handlu,
tędy bowiem ważne szlaki komunikacyjne wiodły aż do
Afganistanu. W księstwie było kilka dużych miast: Twer,
Kaszyn, Klin, Mikulin. Nad górną Oką, wśród lasów, gęsto
płynących rzek i strumieni leżały księstwa wierchowskie,
rozdrobnione na małe państewka. Na południu, po zachod­
niej stronie księstwa riazańskiego, znajdowały się księstwa
nowosilskie, karaczewskie, oboleńskie i taruskie.
Centralnie położone wśród państewek Rusi Zaleskiej
księstwo moskiewskie powstało w drugiej połowie XIII w.,
gdy Aleksander Newski, wyznaczając działy swym synom,
utworzył je dla Daniela. Po śmierci Aleksandra Newskiego
w 1263 r. Moskwa stała się stolicą samodzielnego księstwa,
a Daniel Aleksandrowicz (panował w latach 1276—1303)
zapoczątkował ród książąt moskiewskich. Położenie geogra­
ficzne nowo powstałego księstwa było korzystne. Od Tata­
rów oddzielały je terytoria Mordwinów i ziemia riazańska,
dzięki czemu ludność mogła tu żyć i pracować we względ­
nym poczuciu bezpieczeństwa. Było to zachętą dla licznych
50
kolonistów, przybywających w te strony z południowych,
nieustannie pustoszonych obszarów Rusi. Dlatego księstwo
moskiewskie nie odczuwało deficytu rąk do pracy, tak dot­
kliwego w innych rejonach po najeździe tatarskim. Można
więc było tu zagospodarować każdy kawałek ziemi. „Ziemia
moskiewska nie wyróżniała się szczególną urodzajnością, ale
regionu podmoskiewskiego nie można też nazwać mało
urodzajnym i księstwo moskiewskie miało własne zboże“ 1.
Gęsto zaludnione księstwo miało 10 miast (na 55 w całej
Rusi Zaleskiej), z których Moskwa osiągnęła niebawem
szybkie tempo rozwoju. Przyczyniły sie do tego korzystne
warunki dla wymiany handlowej, miasto leżało bowiem na
skrzyżowaniu trzech szlaków komunikacyjnych. Jeden
z nich prowadził znad górnego Dniepru do Włodzimierza
i wschodnich granic księstwa włodzimiersko-suzdalskiego
oraz do Bułgarów kamskich, drugi łączył Nowogród Wielki
z Riazaniem, trzeci — Kijów, Czernihów, Nowogród Sie­
wierski z Perejasławiem Siewierskim (Zaleskim) i Rosto-
wem. Duże znaczenie odgrywała także sieć rzeczna. Rzeka
Moskwa oraz Klaźma, a dalej Oka, łączyły ten obszar z te­
renami nadwołżańskimi, księstwem kostromskim oraz niż-
nonowogrodzkim. Inne drogi wodne sprzyjały transportowi
towarów z południa na północ i odwrotnie. Dzięki temu
książęta moskiewscy mieli w swych rękach znaczne środki
finansowe i mogli rozwijać akcję kolonizacyjną, wykupując
m.in. jeńców ruskich z niewoli tatarskiej i osiedlając ich
w swoim państwie, likwidować ugory i karczować lasy,
ściągać na służbę bojarów z innych księstw, hojnie obdarza­
jąc ich ziemią. „Dokonywanie takich zabiegów i prowa­
dzenie takiej polityki wymagało, rzecz jasna, dużej przeni­
kliwości i dalekowzroczności, talentów organizatorskich,
a także zręczności i zdecydowania. Tak się szczęśliwie dla
przyszłych losów Moskwy złożyło, że pierwsi jej książęta
reprezentowali te przymioty w wysokim na ogół stopniu,
a jeśli chodzi o nieliczenie się ze środkami — często nawet
w nadmiarze“ 2.
1 M . T i c h o m i r o w , Rosja średniowiecza na szlakach międzynarodo­
wych w XIV i XV wieku, tłum. z ros., Warszawa 1976, s. 23.
2 B a z y 1 o w, Historia Rosji, s. 62.
51
Samo miasto otaczały z trzech stron osady: na północy
Dmitrow, przy ujściu Moskwy do Oki — Kołomna, nad
górną Moskwą — Możajsk, ponadto Wołokołamsk, Rado-
neż, Zwienigorod, Ruza, Wiereja, Borowsk i Sierpuchow.
Moskwa dość szybko wyrosła na duży ośrodek produkcji
rzemieślniczej. W pobliskim Sierpuchowie i Kaszyrze znaj­
dowały się huty wytapiające żelazo. Pod Moskwą leżały
liczne słobody kowali oraz producentów broni: tarcz, kol­
czug, hełmów. Wyroby te sprzedawano do Europy
Zachodniej i na muzułmański Wschód. Produkowano też
inne towary — odzież, obuwie, wyroby skórzane, garncar­
skie itd. Rynek znajdował się tuż obok Kremla. Zimą han­
del odbywał się na zamarzniętej rzece Moskwie. W handlu
zagranicznym głównymi partnerami Moskwy były kolonie
włoskie na Krymie, Złota Orda, Konstantynopol, Nowo­
gród, Psków. Od Tatarów kupowano niektóre rodzaje
broni, uprząż, nakrycia głowy, konie i ryby oraz — za ich
pośrednictwem — korzenie wschodnie, tkaniny jedwabne
i bawełniane. Sprzedawano im odzież, futra, miód oraz
broń.
Początkowo władcy moskiewscy byli jeszcze słabi. Mu­
sieli dzielić się władzą z krewniakami, z których każdy —
jak wówczas mówiono — władał trzecią częścią Moskwy.
„Ci ciułacze ziemi, którzy zagarnęli dla siebie ogromne
obszary, obdarowywali później swych synów i w ten sposób
rozdrabniano księstwo. Z biegiem czasu, na skutek wymie­
rania męskich potomków bocznych linii i innych okoli­
czności ziemie moskiewskie znów przeszły pod władzę jed­
nego wielkiego księcia“ 3.
Pierwsze większe nabytki terytorialne Moskwy przypa­
dają na ostatnie lata panowania Daniela i początkowe jego
następcy Jerzego (1303—1325). Terytorium księstwa mo­
skiewskiego wzrosło do 35 tys. km2.
Jerzy czuł się na tyle silny, że podjął walkę o hegemonię
na Rusi. Okazję do tego stworzyła śmierć wielkiego księcia
włodzimierskiego Andrzeja (1304). Jerzy natychmiast zgło­
sił w Złotej Ordzie pretensje do tronu wielkoksiążęcego,

3 T i c h o m i r o w, op. cit., s. 14
52
natrafił jednak na godnego siebie rywala, wielkiego księcia
twerskiego Michała. Między Moskwą i Twerem zaczęła się
długoletnia walka. Początkowo górą był Twer, książę
Michał bowiem uzyskał poparcie chana i otrzymał jarłyk na
wielkie księstwo włodzimierskie (1304). Niebawem zaczął
się tytułować carem „wszystkiej Rusi“. Usiłował teraz pod­
porządkować sobie Moskwę i Nowogród Wielki. W 1307 r.
udało mu się uzależnić Nowogród, dwukrotne wyprawy
wojenne na Moskwę nie przyniosły jednak powodzenia. Co
gorsza, zaczęła mu zagrażać z zachodu rosnąca potęga
litewska. Stracił też poparcie Cerkwi, bowiem po śmierci
metropolity Maksyma jego następca Piotr z Wołynia opo­
wiedział się za Jerzym. Ponieważ Michał był już za silny,
Złota Orda poparła księcia moskiewskiego. Chan Uzbek
wydał za niego (1318) swą siostrę, a jednocześnie nadał mu
jarłyk na wielkie księstwo włodzimierskie, odebrane Micha­
łowi. Ten okazał się jednak silniejszy niż przypuszczano
i pod Torżokiem, gdzie „była siecz zła“ 4, pokonał wojska
moskiewskie. Po raz drugi rozgromił je pod Twerem, gdzie
schwytano tatarską żonę Jerzego, którą otruto „zielem“.
Tego było już dla Uzbeka za wiele. Wezwał obu władców
do Saraju na rozprawę, a gdy stawili się przed jego obli­
czem, oskarżył Michała o ukrywanie należnej Tatarom
daniny i kazał go stracić. Jarłyk na wielkie księstwo otrzy­
mał Jerzy (1322).
Cieszył się nim jednak tylko kilka miesięcy. Złota Orda
konsekwentnie wykorzystywała przeciwieństwa między księ­
stwami ruskimi, by utrzymać swą władzę. W tym samym
roku chytry Uzbek nadał jarłyk na wielkie księstwo wło­
dzimierskie synowi zabitego Michała, Dymitrowi. Na Rusi
znowu rozgorzała walka o tron wielkoksiążęcy. W 1325 r.
zwaśnieni władcy zostali wezwani do chana. Dymitr zem­
ścił się wówczas za śmierć ojca i zabił Jerzego, w kilka mie­
sięcy później został jednak za ten czyn stracony w Złotej
Ordzie (1326). Jarłyk na wielkie księstwo włodzimierskie
otrzymał na krótko drugi syn Michała, Aleksander. W rok

4I . G r e k o w , Oczerkj po istorii mieżdunarodnych otnoszenij Wostocznoj


Jewropy XIV—XVI w., Moskwa 1963, s. 32
53
później został jednak usunięty, a władzę w Twerze przejął
brat Uzbeka, Szoł-chan. Władza Tatara wywołała pow­
szechny bunt i w 1327 r. Szoł-chan został zamordowany.
Powstanie w Twerze wykorzystał zręcznie nowy książę
moskiewski, Iwan Kalita (panował 1325—1340), który
natychmiast udał się do Saraju i uzyskał zgodę chana na
rozprawienie się z opornym miastem. W 1328 r. na czele
wojsk moskiewskich i posiłków tatarskich zdobył Twer
i zrujnował go doszczętnie, biorąc przy tym mnóstwo jeń­
ców, których osadził następnie w swoim księstwie. Za tę
przysługę otrzymał w tym samym roku jarłyk na wielkie
księstwo. Aleksander nie dał za wygraną i przez 10 lat wal­
czył o odzyskanie ojcowizny. Iwan Kalita działał jednak bez
skrupułów. Wyprawił się na Psków, który udzielił jego
rywalowi pomocy, zagroził militarnie Nowogrodowi Wiel­
kiemu, nakłonił nowego metropolitę, Teognosta, do wyklę­
cia Aleksandra. Pozbawiony wszelkiej pomocy książę twer-
ski uszedł na Litwę, gdzie panował wybitny władca, książę
Giedymin (1315—1341). Przy jego pomocy odzyskał w
1337 r. władzę w Twerze, ale gdy w dwa lata później udał
się po jarłyk do Saraju, z woli Uzbeka został zamordowany
wraz z synem Fiodorem.
Zwycięstwo Moskwy nad Twerem zakończyło pierwszy
etap walki o hegemonię na Rusi. Inny potencjalny rywal
Moskwy, Ruś Halicko-Włodzimierska, uległ podziałowi
między Polskę i Litwę. Ta ostatnia była groźnym przeciw­
nikiem. Ekspansja litewska na ziemie ruskie zaczęła się już
za panowania Mendoga, który opanował Nowogródek i Po-
łock. Za Giedymina Litwa zajęła Witebsk, Pińsk, Turów,
Wołyń. Ekspansja litewska miała charakter pokojowy —
Giedymin żenił swych synów z księżniczkami ruskimi.
W ten sposób najstarszy, Olgierd, zasiadł w Witebsku,
Lubart na Wołyniu, wnukowie zaś — Koriatowicze — na
Podolu. Najbardziej niebezpieczne dla Moskwy czasy na­
deszły za rządów Olgierda (panował 1345—1377). Gdy
książęta Moskwy podejmowali walkę o zjednoczenie ziem
ruskich, „od zachodu zjawił się władca litewski, który wie­
dziony genialną intuicją mężów — wielkich budowniczych
państw i narodów, omal nie zniweczył Kalitowego dorobku
54
i omal nie sprawił, iż całej wschodniej Europie nie stało się,
od drugiej połowy XIV wieku, na imię: Litwa“ 5. To właś­
nie Olgierd, współrządzący ze swym bratem Kiejstutem,
wysunął program zjednoczenia wszystkich ziem ruskich
pod władzą Litwy. Program ten był wymierzony tak prze­
ciwko Złotej Ordzie, która tymi ziemiami dotąd zarządzała,
jak przeciw Moskwie, dążącej do hegemonii na Rusi. W tej
sytuacji musiało niebawem dojść do starcia.
Początkowo realizacja programu Olgierda przebiegała
pomyślnie. Po zawarciu sojuszu z podupadłym Twerem
Litwa uzyskała dostęp do granic księstwa moskiewskiego.
W 1352 r. przyłączyła na stałe Wołyń, w 1356 r. opanowała
Smoleńsk, w rok później — Briańsk, w 1362 r. ziemię
kijowską. W następnym roku Litwini pokonali Tatarów nad
Sinymi Wodami i utrwalili swój stan posiadania na Podolu.
W siódmej dekadzie XIV stulecia opanowali ziemię
czernihowsko-siewierską, zdobyli też wyraźne wpływy
w Pskowie i Nowogrodzie Wielkim. Dla Moskwy Litwa
okazała się trudnym rywalem. Walczyć z nią za pomocą
obmowy, przekupstwa i szantażu było niepodobna, stano­
wiła bowiem niezależne od Złotej Ordy, groźne nawet dla
samych Tatarów państwo. Dlatego walka musiała roz­
strzygnąć się na płaszczyźnie militarnej. „Litwa w rywali­
zacji z Moskwą miała jednak słabą stronę: była czynnikiem
obcym, a nawet — jako kraj pogański — nienawistnym dla
prawosławnej Rusi. Natomiast Moskwa przedstawiała czyn­
nik rodzimy, któremu łatwiej było — mimo bezwzględnych
metod walki politycznej (zresztą dotykały one głównie war­
stwę czołowych feudałów z książętami) — pozyskać popar­
cie w szerszych kręgach społecznych dla swego programu
zjednoczenia Rusi“ . Początkowo jednak ludność ruska
popierała władzę litewską, chroniącą kraj przed grabieżą
i najazdami ze strony Tatarów. Uwolnienie od danin na
rzecz chanów odczuła też z wielką ulgą.
Iwan Kalita był zbyt roztropnym władcą, by podejmo­
wać walkę z Litwą mając słabe jeszcze siły. Całą energię skiero­
5 S . M . K u c z y ń s k i , Antymoskiewtka inicjatywa Litwy w drugiej poło­
wie XIV wieku, Warszawa 1936, s. 3.
6 O c h m a ń s k i , op. cit., s . 7 2 .
55
wał na umocnienie swej pozycji na Rusi Zaleskiej. Pokona­
nie Tweru przy pomocy Tatarów nie było jego jedynym
sukcesem. Gdy chan zrezygnował ostatecznie z utrzymy­
wania na Rusi baskaków i dzierżawców, Iwan wyjednał
u niego upoważnienie do zbierania danin ze wszystkich
księstw i odsyłania ich do Saraju. W ten sposób uzyskał
możność ingerowania w wewnętrzne sprawy innych księstw
ruskich, przechwytywania części danin na swoje potrzeby,
uzależniania od siebie słabszych władców, a nawet pozby­
wania się niewygodnych dla siebie książąt. Wielu z nich
usunął przy pomocy Tatarów, inni zginęli w tajemniczy
sposób. „Nie doznawał absolutnie żadnych wahań w wybo­
rze środków działania i gdy trzeba było, podejmował akcje
bezwzględnie, a nierzadko nawet z okrucieństwem“ 7. Nie
widząc warunków do jawnej ekspansji militarnej gromadził
bogactwa i ziemię (stąd przydomek, kaleta bowiem to
torba, trzos), skupując ją w Ugliczu, Białoozierze i Haliczu.
Wielkim jego sukcesem było skłonienie metropolity kijow­
skiego do przeniesienia stałej siedziby na Ruś Zaleską.
Kalita zapewnił też swemu księstwu lata pokoju, zapobiega­
jąc zwłaszcza najazdom tatarskim, ze Złotą Ordą żył
bowiem w pełnej zgodzie i uniżenie wysługiwał się chanom.
„I zapanowała odtąd wielka cisza na całej ziemi ruskiej
przez lat 40 i Tatarzy przestali wojować ziemię ruską —
stwierdzał kronikarz“8. Powszechnie panuje więc przeko­
nanie, że to Iwan Kalita położył właśnie podwaliny pod
wielką potęgę Moskwy.
Nie ma natomiast pewności, czy książę ten myślał już o
zjednoczeniu całej Rusi. W tym okresie takie koncepcje
były chyba przedwczesne. Sama zresztą decyzja o podziale
księstwa moskiewskiego między trzech synów — Siemiona,
Iwana i Andrzeja — świadczy najlepiej, że Kalita nie zmie­
rzał do zjednoczenia, chociaż swą działalnością bardzo się
do niego przyczynił. Szczęśliwym dla Moskwy zbiegiem
okoliczności nowy ten podział nie doprowadził do konflik­
tów wewnętrznych. Młodsi bracia nie wystąpili przeciw
starszemu.
7 B a z y 1 o w, Historia Rosji, s. 64.
8 Wg O c h m a ń s k i e g o , op. cit., s . 7 4 .
56
Następca Iwana Kality na tronie wielkoksiążęcym, Sie­
mion Dumny (w Polsce nazywany Szymonem Pysznym;
panował 1340—1353), utrwalił supremację Moskwy na
Rusi Zaleskiej. Władzę jego uznali wszyscy książęta pół-
nocnoruscy, zebrani na zjeździe w Moskwie w 1340 r.
Jeden tylko Nowogród Wielki próbował mu się przeciw­
stawić, został jednak poskromiony przez wojska moskiew­
skie i zmuszony do zapłaty jednorazowej sumy na rzecz
wielkiego księcia, który ponadto pobierał od wszystkich
państewek na Rusi (z wyjątkiem ziem podległych Litwie)
stałe świadczenia jako senior. Nowogrodzianie zgodzili się
też na przyjęcie namiestnika moskiewskiego. Twer został
przejściowo uzależniony od Moskwy po ślubie Siemiona
z Marią, córką księcia twerskiego Andrzeja. Próba zorgani­
zowania spisku bojarskiego, podjęta przez tysięcznika
moskiewskiego Aleksego Chwosta, skończyła się zupełnym
niepowodzeniem i krwawą rozprawą z oponentami. Sam
Chwost musiał ratować się ucieczką.
Po śmierci Siemiona tron moskiewski objął jego brat
Iwan II Piękny (Krasny; panował 1353—1359). Za radą
zmarłego księcia słuchał on głównie opinii metropolity Ale­
ksego, przyszłego świętego ruskiego, co miało zapewnić
ciągłość polityki dynastii. Iwan Piękny cieszył się popar­
ciem Ordy i przy pomocy Tatarów poskromił księcia smo­
leńskiego Konstantego, który usiłował zdobyć tron włodzi­
mierski. Niebawem sam uzyskał jarłyk na wielkie księstwo.
Niepotrzebnie dopuścił jednak do łask Chwosta. Gdy
w 1357 r. tysięcznik moskiewski został niespodziewanie za­
mordowany, niezadowoleni z rosnącej potęgi księcia bojarzy
podnieśli bunt. Został on stłumiony, ale wielu bojarów
opuściło wówczas Moskwę wraz z rodzinami i udało się do
Riazania, podsycając nastroje antymoskiewskie.
Iwan II pilnie strzegł swego dziedzictwa na Rusi, umoc­
nił autorytet Moskwy w Wołchowie, Twerze i Niżnym
Nowogrodzie, poniósł jednak pewne porażki w rywali­
zacji z Litwą. Nowogród Wielki zerwał wtedy z Moskwą
i w 1353 r. przystąpił do obozu stronników Olgierda. Iwan
II panował zresztą zbyt krótko i nie uregulował wielu
57

spraw państwowych, toteż po jego śmierci i w księstwie


moskiewskim dały się odczuć pewne oznaki kryzysu.
Było to w pierwszych latach panowania Dymitra Iwano-
wicza, syna Iwana II Pięknego, a wnuka Iwana Kality.
Przyszły bohater bitwy na Kulikowym Polu urodził się 13
października 1350 r., w chwili przedwczesnej śmierci ojca
(który żył tylko 33 lata) miał więc zaledwie 9 lat. Mimo to
został księciem moskiewskim, cieszył się bowiem wielkim
poparciem mieszczan, niższych bojarów, przede wszystkim
zaś Cerkwi z metropolitą Aleksym na czele. Dostojnik ten
sprawował faktyczne rządy w Moskwie w okresie dzieciń­
stwa Dymitra. Sytuacja małoletniego władcy była począt­
kowo bardzo trudna, w każdej bowiem chwili należało spo­
dziewać się nowego buntu bojarów, a ponadto w 1360 r.
nowy chan Złotej Ordy, Berdi-bej, nadał jarłyk na wielkie
księstwo włodzimierskie księciu suzdalskiemu Dymitrowi
Konstantynowiczowi, krewniakowi Olgierda, chcąc go
przeciwstawić Moskwie i doprowadzić do nowych konflik­
tów na Rusi. Niebawem jednak w Ordzie doszło do walk
wewnętrznych, w efekcie czego nowy chan, Abd Ullah,
wydał jarłyk na wielkie księstwo włodzimierskie Dymitrowi
Iwanowiczowi. Tytuł wielkoksiążęcy miał pozostać w
rękach książąt moskiewskich aż do końca panowania tatar­
skiego na Rusi.
„Godząc się na przyznanie tytułu Dymitrowi moskiew­
skiemu, a potem utrzymując ten stan rzeczy w odniesieniu
do następnych książąt Moskwy (były przejściowo odstęp­
stwa od tego, praktycznie bez znaczenia), Orda przestała
stosować jedynie bezpieczną dla siebie zasadę. Przedtem
nie można było być pewnym, kto uzyska tytuł wielkoksią­
żęcy, i o jego posiadanie toczyły się zawzięte i krwawe
walki, nieustannie wyniszczające Ruś i z natury rzeczy
utrwalające poddaństwo wobec chana. Oddając na stałe
tytuł w ręce książąt moskiewskich, chanowie tatarscy
popełnili duży błąd z punktu widzenia własnych interesów,
umożliwili bowiem Moskwie stopniowa zbieranie sił i reali­
zację jednoczenia ziem ruskich“ .
9 B a z y 1 o w, Historia Rosji, s. 68.
58

Zimą z 1362 na 1363 r. wojska moskiewskie usunęły


Dymitra Konstantynowicza z Włodzimierza nad Klaźmą.
Jego miejsce zajął Dymitr Iwanowicz. W ten sposób księ­
stwo włodzimierskie zostało połączone z Moskwą. Młody
Dymitr miał duże szczęście, gdyż proponowany przez
chana inny kandydat do tytułu wielkiego księcia włodzi­
mierskiego, Andrzej suzdalski, znacznie bardziej wpływowy
od Dymitra Konstantynowicza, nie przyjął jarłyku. Konku­
rencji więc nie było! Dzięki energii oddanych tronowi boja­
rów oraz metropolity Aleksego jeszcze w okresie małolet-
niości Dymitra Moskwa uzyskała silne wpływy w księstwie
suzdalsko-niżnonowogrodzkim, opanowała Starodub nad Oką,
Kostromę, Halicz, Uglicz (wszystkie te miasta ok.
1364 r.), Białooziero w latach 1362—1369. Terytorium
państwa zwiększyło się trzykrotnie. Z długoletniego chaosu
wojen domowych, nieustannych intryg, skrytobójczych
mordów wyrastała potęga zdolna do zjednoczenia Rusi oraz
przeciwstawienia się Złotej Ordzie i Litwie.
BYŁ W ORDZIE ZAMĘT WIELKI

Gdy na Rusi Zaleskiej Moskwa przystąpiła do „zbierania“


ziem sąsiednich księstw, w Złotej Ordzie zaczął się dłu­
gotrwały kryzys wewnętrzny. Pierwsze jego objawy wystą­
piły wcześnie, już za czasów Nogaja, gdy zaczęły brać górę
tendencje odśrodkowe, związane ze wzrostem pozycji wiel­
kich feudałów w państwie. Mimo ostatecznego uśmierzenia
buntu Nogaja i utrzymania silnej pozycji panującego przez
Tochtę, Uzbeka i Dżanibeka, proces feudalizacji społeczeń­
stwa tatarskiego postępował nadal. Wzrosło w tym czasie
znaczenie sułtanów — członków dynastii panującej, oraz
arystokracji — emirów, mających rozległe dobra ziemskie,
ogromne stada zwierząt, liczne rzesze ludności zależnej
i niewolników. Feudałowie ci byli tak potężni, że rządzili
w swych dobrach niczym udzielni władcy. W ogromnym
państwie o ludności złożonej z wielu narodowości wyznają­
cych różne religie coraz trudniej było rządzić z jednego
ośrodka politycznego. Dlatego już na początku XIV w. ułus
Dżuczego rozpadł się definitywnie na dwie części: Złotą
Ordę i Białą Ordę. Pierwsza z nich koczowała na zachód
od rzeki Ural, druga — na wschód.
Podzielone państwo jeszcze długo było groźną potęgą, ale
pod koniec panowania Dżanibeka w Złotej Ordzie zaczął
się zamęt. Według latopisu patriarchy Nikona przeciw
Dżanibekowi wystąpił przebiegły i wpływowy temnik
Togłu-bej, który, wiedziony ambicją przejęcia rządów
60
w państwie, zaczął namawiać syna monarchy, Berdi-beja,
do usunięcia ojca. „Czas już, byś już zasiadł na tronie, ojcu
zaś twemu czas już ustąpić tronu“ — powiadał1. Berdi-bej
dał się nakłonić do niecnego czynu, a gdy zyskał poparcie
wielu książąt Ordy, wpadł do namiotu ojca i zamordował
go. Następnie „zasiadł po nim na tronie i zgładził swoich
dwunastu braci“ 2.
Nie wszyscy arystokraci tatarscy uznali jednak mordercę.
Część z nich poparła jego brata, Kulmę. W Ordzie doszło
do zamieszek i wojny domowej. Po dwóch latach panowa­
nia Berdi-bej został zamordowany, a władzę w państwie
objął zwycięski Kulma. Ten również niedługo cieszył się
władzą. Była ona zresztą dość iluzoryczna, jego brat
bowiem, Nawruz, opanował w tym czasie znaczną część
państwa. W 1361 r. Kulma został zamordowany z rozkazu
Nawruza. Po kilku miesiących zginął również Nawruz. Jego
zwycięzcą okazał się chan Białej Ordy, Chidyr, którego
poparło wielu arystokratów nadwołżańskich. Nowy władca
starał się położyć kres zamieszkom i zaprowadzić porządek
w państwie, a także okazać swą potęgę Rusi. Wzywał
kolejno do Saraju książąt ruskich, w tym również Dymitra
z Moskwy, i zmuszał wszystkich do złożenia mu wyrazów
czci i pokory. Chidyrowi nie udało się jednak przywrócić
spokoju. Mnożyły się nowe spiski, aż wreszcie zgładził
chana jego własny syn, Temir Hodża.
„Był w Ordzie zamęt wielki“ — zapisał kronikarz ruski3.
W ciągu jednego tylko 1361 roku na tronie zmieniło się
kilku chanów, przy czym żaden z nich nie zmarł śmiercią
naturalną. Po zabójstwie Temir Hodży zamęt w Złotej
Ordzie doszedł do szczytu. Poszczególni, walczący ze sobą
zaciekle władcy zmieniali się co kilka tygodni lub miesięcy,
często panowało jednocześnie kilku chanów. Nikt nie był
pewien nikogo, brat zabijał brata, syn — ojca, ojciec —
synów, ich żony oraz dzieci. W latach 1361—1380 w Złotej
Ordzie zmieniło się 25 chanów! Wojnom domowym towa­
1 Wg G r e k o w a , J a k u b o w s k i e g o , op. cit., s . 218.
2 Tamże, s. 219.
3 W g G r e k o w a , op. cit., s . 4 2; t e n ż e , Wostocznaja Jewropa i upadok

Zołotoj Ordy (na rubieże X I V— XV ww)s Moskwa 1975, s. 50.


61

rzyszyły stale grabieże i pożogi. Ofiarami tych grabieży


padali często książęta ruscy udający się do Saraju po jarłyk
lub na rozkaz kolejnego chana, pragnącego wydusić od nich
jak najwięcej danin. Poczet księcia rostowskiego Konstan­
tego był tak ograbiony, że „nadzy, ledwie żywi... na Ruś
wrócili“ 4. Goszczący w Ordzie władcy ruscy byli często
świadkami mordu dokonywanego na którymś z chanów.
W trosce o własne bezpieczeństwo przestali więc wyjeżdżać
do Saraju, lecz posługiwali się posłami, którzy często mieli
kłopoty ze znalezieniem faktycznego władcy.
W czasie tego zamętu wybił się w Ordzie temnik Mamaj,
wpływowy dygnitarz chana Berdi-beja, żonaty z jego córką.
Już wówczas ujął on faktycznie ster rządów w swe ręce.
Utrzymywał żywe kontakty z księstwami ruskimi. Nie
będąc potomkiem Czyngis-chana, nie mógł zostać chanem,
ale potrafił za to uzależnić od siebie władcę. Według trady­
cji staroruskiej był to człowiek nadzwyczaj chytry, obrotny,
biegły w sztuce wojennej, odważny, jednocześnie zaś
okrutny 5. On to sprawił, że wielu emirów wystąpiło naty­
chmiast przeciw Temir Hodży. „Tego roku [1362 — przyp.
L.P.] książę ordowy, temnik Mamaj, zapałał nienawiścią do
swego cara, a był bardzo silny“ — napisał kronikarz ruski6.
Mamaj ogłosił chanem Abd Ullaha, jednego z potomków
chana Uzbeka, i z dużą armią wystąpił przeciw panują­
cemu, zmuszając go do ucieczki za Wołgę, gdzie został
zamordowany. Przy boku Abd Ullaha Mamaj faktycznie
rządził państwem, dlatego źródła ruskie często nazywały go
carem.
Mamaj nie zdołał jednak przechwycić władzy w całej
Ordzie. Przeciw niemu i Abd Ullahowi wystąpił jeszcze
jeden pretendent do rządów, Amurat (Murid), brat Chi-
dyra. Zdołał on na długi okres opanować stolicę Złotej
Ordy, Saraj. W tym samym 1362 roku od państwa tatar­
skiego zaczęły odpadać też inne krainy. Książę Bułat Temir
opanował Bułgar oraz wszystkie miasta i ułusy nadwołżań-
4 N a s o n o w , op. cit. , s . 120.
5 Istoriczeskoje pochwalnoje słowo Dimitriju Iwanomiczu, S.— Pietierburg
1827, s. 4.
6 Wg G r e k o w a , J a k u b o w s k i e g o , op. cit., s . 223.
62
skie. Był to cios zagrażający jedności Złotej Ordy. Inny
książę, Togaj, zajął ziemię naruczańską położoną nad rzeką
Mokszną i zamieszkaną przez Mordwinów. Feudał tatarski,
Sekiz-bej, opanował tereny leżące na południowy wschód
od księstwa niżnonowogrodzkiego. Przybyła zza Wołgi orda
Mamaja, zwana Wielką, opanowała tereny między deltą
rzeki a Krymem. Na północy koczowiska Wielkiej Ordy
sięgały granic księstwa riazańskiego i zapewne górnego
Donu. Mamaj spowodował faktycznie odcięcie Rusi Zale­
skiej od Saraju, gdzie panował jego wróg, Amurat. Gdy
Mamaj zgłosił pretensje do zwierzchnictwa nad „ruskim
ułusem“, część książąt uznała jego władzę. Inni pozostali
wierni władcy Saraju.
Dymitr moskiewski i opiekujący się nim metropolita
Aleksy przystąpili do obozu stronników Mamaja. Dlatego
właśnie Dymitr otrzymał od Abd Ullaha jarłyk na wielkie
księstwo włodzimierskie. Korzystając z rozłamu w Ordzie
młody władca moskiewski zaczął zwalczać książąt orientacji
prosarajskiej i podporządkowywać ich sobie, zyskując tym
działaniem przychylność Mamaja. Z kolei naraził się Amu-
ratowi, który nadał wielkie księstwo włodzimierskie księciu
suzdalskiemu Dymitrowi Konstantynowiczowi? Władca
moskiewski — jak wiemy — okazał się jednak silniejszy
i przemocą zdobył tron wielkoksiążęcy. Amurat nie mógł
przeciwdziałać, miał bowiem swoje kłopoty. Nie dość, że
wojował z Mamajem, a tu przybył mu jeszcze jeden nowy
przeciwnik — książę Mir Puład, który na pewien okres
zawładnął Sarajem.
Za panowania Amurata oderwał się od Złotej Ordy pół­
nocny Chorezm ze stolicą w Urgenczu, pozostający pod
władzą lokalnej dynastii. Sama stolica Złotej Ordy prze­
chodziła często z rąk do rąk, ulegając spustoszeniu i zni­
szczeniu. Amurat w 1363 r. został zamordowany przez jed­
nego ze swych emirów. Władzę nad Sarajem obejmowali
teraz kolejno różni książęta, z których żaden nie utrzymał
się długo na tronie. Ostatni z nich, Dżanibek II, panował
już tylko na samym Powołżu i stepach leżących na wschód
od Wołgi. I tutaj zresztą wielu feudałów było faktycznie
niezależnych od monarchy. Dalej, za rzeką Ural rozciągało
63
się państwo Białej Ordy. Stamtąd wywodziło się wielu cha­
nów walczących o władzę nad Złotą Ordą.
W toku nieustannych walk domowych prowadzonych
w latach sześćdziesiątych XIV w. Mamaj i jego protego­
wany Abd Ullah stopniowo uzyskali przewagę nad pozosta­
łymi władcami tatarskimi, nie na tyle jednak, by przywrócić
jedność Złotej Ordy. Ostatecznie podzieliła się ona na kilka
państw, z których najsilniejsze znajdowało się pod władzą
Mamaja. W 1370 r. wszechwładny temnik usunął z tronu
Abd Ullaha i osadził na nim nową marionetkę, Mamata.
Losy obalonego chana nie są znane. Dwa lata wcześniej
Mamajowi udało się opanować Saraj, ale tylko na krótko.
Miasto to zdobywał zresztą kilkakrotnie.
W samej Wielkiej Ordzie także wystąpiły tendencje
odśrodkowe i wielu feudałów stało się faktycznie samo­
dzielnymi władcami, niezależnymi od Mamaja. Dopiero po
długich walkach, około 1370 r., Mamajowi udało się zjed­
noczyć terytorium Złotej Ordy od Wołgi do dolnego biegu
Dniepru.
Mamaj zapewnił pewną stabilizację w Wielkiej Ordzie,
utworzył drugi — obok Saraju — państwowy ośrodek
dyspozycyjny Tatarów, zwany Ordą, wypuszczał własną
monetę, nawiązał bliskie stosunki polityczne z Egiptem.
Tymczasem w państwie sarajskim na Powołżu nadal toczyły
się nieustanne walki wewnętrzne. Głównym celem chanów
było utrzymanie się na tronie, toteż pochłonięci bratobój­
czymi wojnami zapominali jakby o Rusi, z którą stracili
zresztą bezpośrednią łączność. W tej sytuacji jedynym
suzerenem księstw ruskich stał się Mamaj. Stopniowo jego
zwierzchnictwo uznali wszyscy władcy.
W drugiej połowie XIV w. Złota Orda uległa dużemu
osłabieniu również dlatego, że straciła całe zaplecze daw­
nego imperium mongolskiego, wspierającego ją niejedno­
krotnie w razie potrzeby. W 1336 r. skończyły się rządy
dynastii Hulagidów w Iranie. W 1368 r. upadła dynastia
Juan w Chinach, w dwa lata później rozpadło się państwo
czagatajskie. Panowanie Mongołów na ogromnych prze­
strzeniach Azji zostało obalone. Pozostała już tylko sama
64

Mongolia, dawny ułus Ugedeja, odcięta od Złotej Ordy


i nie utrzymująca z nią praktycznie bliższych stosunków.
Na Rusi od dawna śledzono uważnie zamęt panujący
w Złotej Ordzie. „Najbardziej przewidujący książęta ro­
zumieli doskonale, że następuje tam osłabienie władzy
tatarskiej, które trzeba koniecznie wykorzystać w celu jeśli
nie zupełnego wyzwolenia, to przynajmniej zmniejszenia
uciążliwości jarzma tatarskiego. Wczytując się uważnie
w latopisy, badacz może przez gęstwinę wszelakich drob­
nych zamieszek i konfliktów feudalnych dopatrzeć się
zdrowego procesu zjednoczeniowego, którego tempo pod
naciskiem żelaznej logiki nakazującej walkę z jarzmem
tatarskim oraz pod kierownictwem energicznego księcia
moskiewskiego Dymitra Iwanowicza wzrastało z każdym
rokiem“ 7.
Po dojściu do pełnoletności (co w średniowieczu ozna­
czało dla chłopca osiągnięcie 14 lat) Dymitr przejął całą
władzę w swe ręce. W dalszym ciągu znajdował się jednak
pod silnym wpływem metropolity Aleksego, głównego rze­
cznika zjednoczenia Rusi pod przewodem Moskwy. Gdy
w 1378 r. metropolity nie stało, jego miejsce zajęli inni,
również dobrzy doradcy. Postawili przed władcą nowe
zadania: podporządkowanie Niżnego Nowogrodu, Tweru
i Riazania, zdobycie ich bogatych zasobów materialnych,
przygotowanie Rusi do walki z Tatarami. Pierwszym posu­
nięciem w kierunku realizacji tego programu było zawarcie
układu z księciem Dymitrem Konstatyncwiczem suzdal-
skim, usuniętym z tronu włodzimierskiego. Na mocy tego
układu Dymitr Iwanowicz zobowiązał się pomóc księciu
suzdalskiemu w zdobyciu władzy w Niżnym Nowogrodzie.
Gdy niebawem stanęły pod Niżnym zjednoczone wojska
obu książąt, panujący tam Borys ustąpił bez walki w za­
mian za obietnicę osadzenia go na tronie w Horodcu. Gdy
obietnicy stało się zadość, Dymitr Konstantynowicz został
księciem niżnonowogrodzldm, zależnym jednak od Mos­
kwy. Małżeństwo 17-letniego Dymitra Iwanowicza z jego
7 Tamże, s. 227.
65
córką Eudokią potwierdziło sojusz zawarty między obu
władcami. Następnie Dymitr „przywiódł do swej woli“
księcia rostowskiego Konstantego. Wobec wyraźnego
wzrostu potęgi księcia moskiewskiego nie miało już prakty­
cznego znaczenia nadanie w 1364 r. przez chana Aziza jar-
łyku na wielkie księstwo włodzimierskie Dymitrowi Kon-
stantynowiczowi, mające tylko zademonstrować że chan
sarajski nie przyjmuje do wiadomości decyzji podjętych
przez Mamaja i Abd Ullaha. Nikt na Rusi tego już nie
uznał, łącznie z samym zainteresowanym księciem suzdal-
skim.
Mimo osłabienia swej pozycji Złota Orda nadal prowa­
dziła aktywną politykę na Rusi, usiłując przeszkadzać pro­
cesowi centralizacji księstw i antagonizując ich władców.
Gdy praktykowane od dawna metody zaczęły zawodzić,
Moskwa bowiem zdobyła wyraźną przewagę, Tatarzy sami
interweniowali. Wzrost potęgi Moskwy zaniepokoił szcze­
gólnie księcia naruczańskiego Togaja, który w 1365 r.
wtargnął na ziemie księstwa riazańskiego, został jednak
odparty przez zjednoczone siły książąt: Olega riazańskiego,
Włodzimierza prońskiego i Tita kozielskiego. W dwa lata
później w kierunku środkowej Wołgi uderzył panujący
w Bułgarze Bułat Temir. Wyszedł mu naprzeciw książę
suzdalski Dymitr z silną armią. Tatarzy uchylili się
wprawdzie od walki, zostali jednak dogonieni przez Rusów
i pobici. Bułat Temir zginął podczas ucieczki, co pozwoliło
Mamajowi osadzić w Bułgarze swego człowieka, Muham-
meda Sułtana. W odwecie piraci rzeczni z Niżnego Nowo­
grodu dwukrotnie wyprawiali się na ziemie tatarskie.
W 1374 r. dopłynęli do Saraju, w rok później aż do Astra-
chania. Obie te wyprawy, zakończone bezkarnie, przyniosły
znaczne łupy, a co istotniejsze dowiodły słabości Tatarów.
Były to pierwsze sukcesy militarne Rusi nad Ordą, dlatego
moralne ich znaczenie okazało się jednoznaczne. Rusowie
zrozumieli, że Tatarzy są przeciwnikiem do pokonania.
Gdy niebawem rosnąca w siłę Moskwa zwróciła się
przeciw Twerowi i Riazaniowi, Mamaj zaniepokoił się
wyraźnie. Dotąd popierał księcia Dymitra, teraz zaczął się
66
go obawiać. Wprawdzie stosunki między Moskwą i Wielką
Ordą były jeszcze poprawne, a w 1371 r. goszczący nad
Donem Dymitr „podarował Mamajowi, i carycom, i książę­
tom, drogocenne naczynia, żeby księstwa (mu) nie ode­
brali“ 8, stopniowo jednak narastała nieufność. Do zerwania
doszło jednak dopiero w 1374 r. Na razie głównym prze­
ciwnikiem Moskwy stała się Litwa.

8 G. P r o c h o r o w , Powiest' o Mitjaje, Leningrad 1978, s. 24.


OLGIERD U BRAM MOSKWY

Osłabienie Złotej Ordy było korzystne nie tylko dla


Moskwy. Również Litwa mogła dzięki niemu rozwijać eks­
pansję na ziemiach ruskich. Panowanie Olgierda stanowiło
szczytowy okres sukcesów Wielkiego Księstwa. Po bitwie
nad Sinymi Wodami Litwini dotarli do brzegów czarno­
morskich i spustoszyli koczowiska tatarskie położone mię­
dzy Dnieprem i Bohem. Następstwem sukcesu było utrwa­
lenie panowania litewskiego na Podolu, a później zdobycie
Czernihowszczyzny. Granice Wielkiego Księstwa zbliżyły
się wtedy do koczowisk ordy Mamaja. Zmagania Litwinów
z Tatarami odciągały siły Złotej Ordy od Rusi Zaleskiej, co
sprzyjało integracyjnym działaniom Moskwy. Znaczną
część ziem ruskich Litwa opanowała w sposób pokojowy,
za wymuszoną zgodą Złotej Ordy, której chanowie nada­
wali jarłyki władcom litewskim.
Ekspansja Litwy i Moskwy musiała, prędzej czy później,
doprowadzić do starcia między obu państwami. Pierwsze
walki o terytoria pograniczne przypadły na lata
1340—1350 1. Do decydującego starcia doszło w 20 lat
później. Powodem wojny stał się Twer, w którym od
dawna rywalizowały ze sobą stronnictwo prolitewskie
z promoskiewskim. Ponieważ przewagę w księstwie zdo­
było pierwsze z nich, Moskwa postanowiła interweniować.
1 L . C z e r e p n i n , Obrazowanije russkogo centralizowannogo gosu-
darstrwa w X IV—XV wiekie, Moskwa 1969, s. 539— 542.
68
W 1365 r. książę twerski Michał udał się na Litwę, by
prowadzić rozmowy z Olgierdem. Korzystając z jego nie­
obecności w rok później wojska moskiewskie, wspierane
przez posiłki z księstw kaszyńskiego i wołockiego, zaatako­
wały Twer. Po spustoszeniu ziemi twerskiej sojusznicy
wycofali się, nie zdobywszy stolicy. W odpowiedzi na ten
najazd wojska Olgierda i Michała w kilka miesięcy później
splądrowały ziemię kaszyńską. Po tych walkach obie strony
zawarły krótkotrwały rozejm.
Przygotowując się do decydującej batalii Dymitr zawarł
w 1367 r. nowy układ sojuszniczy z Niźnym Nowogrodem.
Następnie wezwał do Moskwy Michała, aby stanął przed
sądem książąt ruskich. Mając poparcie Mamaja, który
zaczął przeciwstawiać się polityce Moskwy na Rusi, książę
twerski postanowił spełnić wolę Dymitra i stanął przed jego
obliczem, ale mimo poprzednich obietnic o zapewnieniu
mu pełnego bezpieczeństwa został pojmany i uwięziony.
Wtedy w obronie pokrzywdzonego wystąpił Mamaj. Pod
naciskiem posłów z Wielkiej Ordy Dymitr musiał uwolnić
Michała, ale skorzystał z okazji i usadowił swego namiest­
nika w Horodcu, wzmacniając tym pozycję Moskwy na
Rusi Zaleskiej. W kilka miesięcy po wypuszczeniu na wol­
ność Michała Dymitr ruszył z wojskami na Twer i zmusił
jego władcę do ucieczki na Litwę.
Teraz w obronie wygnańca stanął wielki książę Olgierd.
W końcu 1368 r. potężna armia litewska ze swym monar­
chą na czele wtargnęła niespodziewanie na Ruś Zaleską.
Zaskoczenie było niemal zupełne, a sama Moskwa słabo
przygotowana do walki. Fortyfikacje miejskie pochodziły
z czasów Iwana Kality, który w 1339 r. zbudował nowy
Kreml, różniący się od XIII-wiecznych umocnień przede
wszystkim rozmiarami oraz konstrukcją wałów i palisady.
Od południa otaczała Kreml rzeka Moskwa, od zachodu —
rzeka Nieglinnaja. Od wschodu i północy dostępu do
twierdzy broniła pogłębiona i poszerzona za Kality fosa, na
której dnie umieszczono zaostrzone pale. Do Kremla
wiodło pięć bram: z południa Czeszkowe Wrota, ze
wschodu Tymofiejewskie, zwane też Konstantynopolitań­
69

skimi, oraz Wrota Floro-Ławry, z zachodu — Borowickie


i Troickie Wrota. Ogólna długość wałów przekraczała 600
sążni2. Sam Kreml zbudowany był z mocnego drewna
dębowego. Wewnątrz znajdował się dziedziniec, pałac ksią­
żęcy, siedziby bojarów i różne zabudowania, ciągnące się
wzdłuż wałów. Szybko rozwijające się miasto leżało poza
obrębem twierdzy. Za Iwana Kality pojawiły się pierwsze
w Moskwie budowle kamienne — cerkwie i klasztory.
Drewniana zabudowa trawiona była częstymi pożarami,
z których największe wybuchały w 1337, 1354 i 1365 roku.
Pierwszy z nich strawił 18 cerkwi i „całą Moskwę“, dru­
gi — 28 świątyń, trzeci, który wybuchł po długotrwałej
suszy, „zniszczył wszystko... miasto przestało istnieć“3.
Szalejący tego dnia huragan sprawił, że w ciągu zaledwie
dwóch godzin całe miasto poszło z dymem. W momencie
najazdu litewskiego Moskwa znajdowała się więc w trakcie
odbudowy, a duża część dawnej zabudowy stanowiła
jeszcze pogorzelisko. W 1367 r. zaczęto budować w Mosk­
wie nowe fortyfikacje, pierwsze tego rodzaju na Rusi Zale­
skiej. Zanim przystąpiono do prac budowlanych, Dymitr
musiał przełamać opór części bojarów i mieszczan, sprzeci­
wiających się tak kosztownej inwestycji. Dopiero po suro­
wym ukaraniu opornych książę moskiewski przystąpił do
zwożenia z okolic miasta białego kamienia. Prace te wyko­
nywali chłopi i mieszczanie moskiewscy — łącznie około
2000 ludzi. Pod fundamety murów obronnych układano
kamień polny, ściany i baszty wykładano specjalnie ciosa­
nymi blokami kamiennymi o dużej wadze. Ogólna długość
murów moskiewskich miała wynosić około 2000 m, w mo­
mencie najazdu Olgierda prace fortyfikacyjne znajdowały
się jednak w początkowym stadium, toteż trzeba było pole­
gać tylko na starych umocnieniach z czasów Iwana Kality.
Moskwa była wtedy także wyludniona, w 1364 r. szalała tu
bowiem epidemia dżumy, która pochłonęła wiele istnień
ludzkich.

2Sążeń — stara miara długości, równa 1,7 — 2,41 m.


3 M. T i c h o m i r o w , Sredniewiekowaja Moskwa w XIV—XV wiekach,

Moskwa 1957, s. 24.


70

Tymczasem wyprawa Olgierda na Moskwę była dobrze


przygotowana pod względem politycznym. Wielki książę
litewski od kilku już lat podkopywał wpływy Dymitra na
Rusi Zaleskiej i zdobywał stronników wśród jego sąsiadów,
którzy dzięki litewskiej protekcji przejściowo uniezależnili
się od Moskwy. Na północy sprzyjały Olgierdowi Halicz,
Uglicz, Rostow i Twer, na zachodzie jego posiadłości ota­
czały Smoleńsk (już raz zdobyty, ale stracony). Litwa uzy­
skała zwierzchnictwo nad Rżewem, Białą, Mścisławem,
Briańskiem, zdobyła wpływy w Nowosilcach, Kozielsku,
Wiaźmie. Od Olgierda zależne też były księstwa wierchow-
skie, położone nad górną Oką; sprzyjał mu Riazań. Przed
wyprawą na Moskwę wielki książę litewski zawarł układ
pokojowy z Polską, na mocy którego zgodził się ustąpić
z Rusi Czerwonej. Mimo usilnych zabiegów nie udało mu
się natomiast doprowadzić do pokoju z Krzyżakami, którzy
nieustannymi wyprawami niepokoili dzielnicę Kiejstuta, nie
pozwalając Litwinom zjednoczyć wszystkich sił do walki
z Moskwą. Nie sprzyjał Olgierdowi nieustanny zamęt
w Złotej Ordzie, paraliżował on bowiem aktywność wro­
gich Dymitrowi książąt ruskich, nie mogących liczyć na
poparcie chana.
Najazd litewski był tym bardziej zaskakujący, że nastąpił
późną jesienią, gdy w zasadzie działania wojenne epoki
średniowiecza zamierały. Armia litewska wkroczyła na teren
księstwa moskiewskiego w listopadzie. „Siekli, grabili,
palili, brali jeńców“ — stwierdził ruski kronikarz4. Inny
dodał: „Toż wszystko było dla grzechów naszych, a przed­
tem takiego zasię zła nie bywało Moskwie od Litwy, ale od
Tatarów bywało“5. 21 grudnia Litwini rozbili oddziały
moskiewskie i podeszli do stolicy, w której schronili się
Dymitr oraz jego brat stryjeczny, książę sierpuchowsko-
borowski Włodzimierz Andriejewicz. Okolice miasta i za­
budowa poza wałami Kremla zostały splądrowane, cerkwie
i klasztory puszczone z dymem. W ręce napastników

4Tamże, s. 274.
5 Wg K u c z y ń s k i e g o , op. cit., s. 22—23; G r e k o w , Wostocznaja

Jewropa, s . 6 1 .
71
dostały się obfite łupy i mnóstwo jeńców. „Stał [Olgierd]
koło grodu trzy dni i trzy noce... a Kremla nie wziął, i po­
szedł precz wracając do swojej ziemi“ 6. Stare wały Kremla
okazały się zbyt mocne dla słabo wyposażonej w sprzęt
oblężniczy armii litewskiej. Przed odejściem spod Moskwy
Olgierd oświadczył dumnie: „Kniazie wielikij moskowskij,
pamiętaj, szto kopije litowskoje stojało pod Moskwoju!“ 7
Wkrótce po odejściu Litwinów spod Moskwy znowu
doszło do walk między Wielkim Księstwem a Zakonem
i Polską. Dymitr potrafił skrzętnie wykorzystać zaangażo­
wanie się Litwy na zachodzie. Początkowo musiał zgodzić
się na ustępstwa wobec niej i Tweru, by zawrzeć pokój z
silniejszym w tym momencie przeciwnikiem. Ale już
w 1369 r. poskromił sojuszników litewskich: Smoleńsk
(który przeszedł na stronę Olgierda) oraz Briańsk, i zerwał
rozejm z Twerem. W następnym roku zmusił Michała do
ucieczki z Tweru. Początkowo książę znalazł schronienie na
Litwie, a gdy zapewnił sobie pomoc Olgierda, udał się do
Mamaja. Ten również udzielił mu poparcia i nadał jarłyk
na wielkie księstwo włodzimierskie. Litwa i Złota Orda
jeszcze raz wykorzystały walki na Rusi dla własnych celów
i stanęły po stronie aktualnie słabszego partnera, nie chcąc
dopuścić do hegemonii Moskwy.
Dymitr nie ugiął się przed Mamajem. „Po jarłyk nie
pojadę, Michała na księstwo nie puszczę, a dla ciebie droga
wolna [do Ordy]“ — oświadczył posłowi tatarskiemu,
powiadamiającemu go o decyzji swego władcy 8. Nie chcąc
jawnie zrywać z Mamajem w obawie przed możliwością
zawarcia sojuszu litewsko-tatarskiego, udał się jednak do
Wielkiej Ordy z cennymi darami i przebłagawszy wpływo­
wego temnika zapewnił sobie jego neutralność w czekają­
cych Moskwę zmaganiach z Litwą.
Zgodnie z przewidywaniami Dymitra, w 1370 r. Olgierd
znowu wyprawił się na Moskwę. Tym razem towarzyszyły
Litwinom wojska smoleńskie i twerskie. Ale i Moskwa była
6 W g G r e k o w a , Wostocznaja Jewropa, s . 6 1 .
7 Wg K u c z y ń s k i e g o , op. cit. , s . 2 3 .
8 Wg N. B a r s o w a , K 500-letiju kulikowskoj bitwy, Warszawa 1880,

s. 20.
72

lepiej przygotowana do walki. Przede wszystkim duchowo!


Metropolita Aleksy obiecał wszystkim mieszkańcom Rusi
rozgrzeszenie za przejście z obozu pogańskiej Litwy na
stronę prawosławnej Moskwy. Na efekty nie trzeba było
długo czekać — Kozielsk i Wiaźma przeszły na stronę
Moskwy, książęta i bojarowie z innych dzielnic zaczęli się
wahać.
Jesienią 1370 r. wojska Olgierda utknęły pod Wołoko-
łamskiem, bronionym dzielnie przez kniazia Wasyla Bere-
zujskiego. Po dwóch dniach bezskutecznych szturmów
Litwini odstąpili i ruszyli na Moskwę. Kniaź Wasyl nie
doczekał końca walki, zmarł bowiem od ran otrzymanych
podczas odpierania szturmu. 6 grudnia Litwini stanęli pod
Moskwą. Plądrowali pod Kremlem przez osiem dni, po
czym, nie próbując go zdobywać, odstąpili od miasta. Cho­
ciaż sama Moskwa i tym razem się obroniła, teren księstwa
uległ dużemu spustoszeniu.
Olgierd nie zrezygnował z walki. W 1372 r. znowu wy­
prawił się na ziemie Dymitra. Tym razem nie zagroził
nawet Moskwie, utknął bowiem po drodze i ostatecznie
zawarł z księciem moskiewskim „wieczny pokój“ 9. Dymitr
skutecznie oparł się więc potędze litewskiej, przeżywającej
swe apogeum, i niebawem podjął dalsze działania w celu
zjednoczenia ziem Rusi Zaleskiej. Twer na razie pozostał
pod wpływami Litwy.
Michał dwukrotnie jeździł jeszcze do Wielkiej Ordy, raz
posłał tam swego syna Iwana, niewiele jednak wskórał.
Wprawdzie Mamaj obiecywał mu pomoc zbrojną przeciw
Moskwie, sam jednak książę twerski z niej zrezygnował,
oświadczając, że tron włodzimierski weźmie „swoją mocą“.
Przywódca Wielkiej Ordy namawiał go do kontynuowania
walki z Dymitrem na Rusi. Gdy ostatecznie Michałowi nie
udało się osiągnąć przewagi nad Moskwą, Mamaj w 1371 r.
znowu nadał jarłyk na wielkie księstwo włodzimierskie
Dymitrowi. W duchu spodziewał się zapewne, że walka
o tron wielkoksiążęcy na Rusi toczyć się będzie nadal.
9 C z e r e p n i n , Obrazowanije russkogo ceniralizowannogo gosudarstwa,
s . 562—575.
73

Rywalizacja Moskwy z Litwą o wpływy na Rusi przebie­


gała nie tylko na płaszczyźnie militarnej. Widoczna była
również w walce ideowej. Obu stronom chodziło przede
wszystkim o zjednanie sobie Cerkwi prawosławnej. Olgierd
na stanowisko metropolity "całej Rusi" wysunął kandyda­
turę biskupa Romana, mającego swą siedzibę w Nowogro­
dzie Wielkim, Moskwa z kolei poparła Aleksego, doradcę
Dymitra. Zabiegi obu dostojników w Konstantynopolu
zakończyły się kompromisem, na mocy którego patriarcha
kościoła wschodniego uznał obu dygnitarzy za metropoli­
tów "całej Rusi“, przy czym praktycznie władza jednego
z nich obejmowała tereny Rusi Litewskiej, drugiego —
ziemie Rusi Moskiewskiej. Po zgonie Romana Aleksy stał
się niekwestionowanym przywódcą Cerkwi ruskiej.
Równolegle z działaniami Dymitra przeciw Twerowi
trwały zabiegi Moskwy o podporządkowanie sobie Riaza-
nia. W 1371 r. wojska moskiewskie pod wodzą swego
władcy zmusiły do ucieczki z Riazania tamtejszego księcia
Olega. Tron po nim otrzymał książę proński Włodzimierz.
W rok później Oleg odzyskał władzę w Riazaniu, zapewne
przy pomocy Tatarów, ale niebawem zawarł sojusz
z Moskwą, wywołując tym gniew Mamaja.
Przywódca Wielkiej Ordy zaniepokoił się także próbą
zbliżenia litewsko-moskiewskiego, do czego doszło po
zawarciu „wiecznego pokoju“ w 1372 r. Ze wszystkich sił
starał się rozerwać ten związek i doprowadzić do wybuchu
nowego konfliktu między obu państwami. Sprzeczności
litewsko-moskiewskie okazały się zresztą tak wielkie, że
współdziałanie obu państw praktycznie było niemożliwe.
Jednocześnie coraz bardziej narastały przeciwieństwa mię­
dzy Moskwą i Ordą. Mamaj zaczął już organizować koalicję
antymoskiewską, usiłując wciągnąć do niej Nowogród
Wielki, Riazań, Twer i Niżny Nowogród oraz Litwę.
Dymitr Iwanowicz odpowiedział tym samym — przystąpił
do tworzenia koalicji antytatarskiej. Zanosiło się na nową
konfrontację zbrojną.
KU KONFRONTACJI Z ORDĄ

Mamaj świadomie starał się nie dopuścić do wzrostu zna­


czenia Moskwy, dlatego podsycał opór Tweru i Riazania
przeciw Dymitrowi. Ale w roku 1373 jego pozycja w Or­
dzie uległa osłabieniu. „W tymże roku w Ordzie zamęt był,
wielu kniaziów ordowych wymordowało się między sobą
i Tatarów zginęło co niemiara; gniew bowiem boży padł na
nich za ich bezprawie“ — zanotował ruski kronikarz l.
Wynikiem tych walk był podział chanatu sarajskiego na
Powołżu między trzech chanów wywodzących się z Białej
Ordy. Jeden z nich, władca astrachański Hadży Czerkies,
„ruszył przeciwko Mamajowi, pokonał go i odebrał mu
Saraj“ 2. Mamaj wraz z nowym chanem Wielkiej Ordy,
Muhammedem Bułatem (panował 1369—1375), musiał
wycofać się na zachód, w stronę Donu. Jego klęska spowo­
dowała praktycznie także utratę Bułgaru, który został
oddzielony od Wielkiej Ordy posiadłościami Hadży Czer-
kiesa i zachował tylko luźny związek z dzielnicą Mamaja.
Dymitr natychmiast wykorzystał osłabienie pozycji swego
tatarskiego zwierzchnika. W 1373 r. otwarcie zerwał
z Mamajem i podjął przygotowania do walki o uwolnienie
swego kraju spod panowania Wielkiej Ordy. Gdy Tatarzy
ruszyli na Riazań i zaczęli niszczyć grody, pustoszyć wsie
i brać jasyr, Dymitr „zebrał całą siłę wielkiego księstwa

1 Wg. G r e k o w a , J a k u b o w s k i e g o , op. cit., s. 230.


2 Tamże, s. 231.
75
i stanął nad Oką“ 3, na południowej granicy swego pań­
stwa. Demonstracja siły poskutkowała i Tatarzy wycofali
się z ziemi riazańskiej. Sojusz Moskwy z Riazaniem został
umocniony.
Zimą z 1373 na 1374 r. Dymitr zawarł pokój z księciem
twerskim Michałem. Na Rusi powstała koalicja, obejmująca
Moskwę, Twer, Riazań, Niżny Nowogród i wiele mniej­
szych księstw. Wolę wspólnego działania przeciw Tatarom
wyraził w listopadzie 1374 r. zjazd władców ruskich w Pe-
rejasławiu Siewierskim. Nie na próżno Mamaj zwany był
jednak chytrym lisem! Na wieść o sojuszu książąt ruskich
nadał jarłyk na wielkie księstwo włodzimierskie księciu
twerskiemu. Posunięcie to wydało spodziewane owoce.
Michał przeszedł na stronę Tatarów i w 1375 r. zaczął
nową wojnę z Moskwą, chcąc siłą zdobyć tron wielkoksią­
żęcy. Liczył przy tym na pomoc Tatarów i Litwy, lecz
spotkała go przykra niespodzianka!
Ruś, jak nigdy dotąd, wystąpiła solidarnie. Przeciw Twe-
rowi ruszyły wojska moskiewskie, niżnonowogrodzko-
-suzdalskie, smoleńskie, białoozierskie, kaszyńskie, możaj-
skie, starodubskie, briańskie, nowosilskie, oboleńskie,
taruskie, jarosławskie, rostowskie, sierpuchowskie, borow­
skie, horodeckie, włodzimierskie, „wszyscy kniaziowie
ruscy, każdy ze swoimi drużynami“ 4. Łącznie wystąpiły
przeciw Twerowi 22 lub więcej księstw ruskich. Większość
ich wojsk znalazła się później na Kulikowym Polu. W tej
sytuacji Michał miał niewielkie szanse.
Skoncentrowane pod Wołokołamskiem oddziały książąt
ruskich 29 lipca 1375 r. wkroczyły na teren ziemi twerskiej,
szybko zajmując prawie wszystkie ważniejsze miejscowości.
5 sierpnia sojusznicy stanęli pod samym Twerem. W trzy
dni później przypuścili szturm, odparty po całodniowej
walce przez obrońców. Wówczas na rozkaz Dymitra oto­
czono oblężone miasto szczelną palisadą, uniemożliwiając
wszelki dowóz żywności. Jednocześnie opanowano pozo­
stałe grody ziemi twerskiej.
3 P r o c h o r o w , op. cit., s . 2 7 .
4 Tamże, s . 3 6 ; A . K i r p i c z n i k o w, Kulikowskaja bitwa, pod red.
B. R y b a k o w a, Leningrad 1980, s. 27.
76
Pomoc tatarska i litewska okazała się mało skuteczna.
Wprawdzie Mamaj splądrował ziemie Niżnego Nowogrodu,
a w grudniu zdobył i ograbił Nowosil oraz rozbił słabą
osłonę granicy złożoną z wojsk niżnonowogrodzkich,
Olgierd zaś spustoszył ziemię smoleńską, „grody pojmał
i spalił, i ludzi posiekł“, niewiele to jednak Twerowi
pomogło. Najbardziej dotkliwy dla sojuszników okazał się
najazd pobratymców ruskich z Nowogrodu Wielkiego, któ­
rzy ograbili „do końca“ Kołomnę, uwożąc mnóstwo jeń­
ców, ale niebawem Moskwa zawarła nowe porozumienie
z Nowogrodem. Tymczasem Mamaj nadal pochłonięty był
walkami wewnętrznymi w Ordzie i nie mógł skuteczniej
pomóc Twerowi, podobnie jak Litwa, której uwagę zaprzą­
tały wydarzenia na południowych i zachodnich granicach
Wielkiego Księstwa. W efekcie książę Michał musiał skapi­
tulować i podpisać układ (1 września) z Dymitrem i jego
sojusznikami, na mocy którego uznawał się „młodszym“
bratem „starszego“ księcia moskiewskiego. Zobowiązał się
również nie przyjmować nigdy od Tatarów jarłyku na wiel­
kie księstwo włodzimierskie; uznał także niezależność księ­
stwa kaszyńskiego, do którego rościł pretensje. Układ twer­
ski oznaczał w istocie sojusz wszystkich jego sygnatariuszy,
wymierzony przeciw Tatarom i Litwie. Mówią o tym
wyraźnie niektóre jego postanowienia. „A pójdą na nas
Tatarzy albo na ciebie [mowa o Michale — przyp. L.P.],
bić się nam i tobie jednako przeciw nim [trzeba]“ — głosił
jeden z punktów układu. Inny oznajmiał: „A pójdzie na
was Litwa lub na smoleńskiego kniazia, albo na wielkiego
lub na naszą brać, na książąt, nam trzeba ich bronić a tobie
[Michale — przyp. L.P. ] z nami wszystkimi [iść] 5.
Układ twerski stanowił ogromny sukces Dymitra, któ­
remu udało się skłonić do współdziałania prawie wszystkie
księstwa ruskie, nie podległe dotąd Litwie, a także zapew­
nić sobie życzliwe poparcie Pskowa. Zjednoczona Ruś po
raz pierwszy zademonstrowała swoją potęgę, na razie wobec
własnych pobratymców, sprzymierzonych z wrogami kraju.
5 Wg G r e k o w a , Wostocznaja Jewropa, s. 88; Kulikowskaja bitwa,
pod red. L. B i e s k r o w n c g o , Moskwa 1980, s. 102.
77

„Przed kulikowską bitwą wielkiemu księciu Dymitrowi


udało się porwać związki Tweru z Litwą i Ordą, sprowa­
dzić go (Twer) do roli części wielkoruskiego związku poli­
tycznego i podporządkować go swej władzy 8. Według opi­
nii Geliana Prochorowa zdrada księcia Michała uratowała
jednak Mamaja przed starciem z siłami zjednoczonej Rusi,
które zamiast przeciw Tatarom musiały uderzyć na wiaro­
łomny Twer. Dzięki temu przywódca Wielkiej Ordy zyskał
na czasie i mógł po nowych walkach zjednoczyć wreszcie
wszystkie ułusy tatarskie położone na zachód od Wołgi
z wyjątkiem Chanatu Astrachańskiego Hadży Czerkiesa.
W latach tzw. wojny twerskiej (1368—1375 z przerwami)
Dymitr popadł w konflikt z czołowymi dygnitarzami
Cerkwi na Rusi. Dymitr usiłował zapewnić czołową pozycję
w hierarchii duchownej swemu przyjacielowi zwanemu
Mitjajem. Przeciwstawili mu się wówczas: założyciel i ihu-
men sławnego monasteru Troickiego Sergiusz Radoneski,
Fiodor Simonowski, biskup Suzdala Dionizy oraz inni
dostojnicy. Spór zakończył się kompromisem. Mitjaj nie
został biskupem, dygnitarze cerkiewni pogodzili się z księ­
ciem. W przededniu walnej rozprawy z Tatarami Cerkiew
ruska stanęła zdecydowanie po stronie księcia moskiew­
skiego, udzielając mu poparcia moralnego, co wywarło
wielki wpływ na postawę ludności.
Na Rusi Litewskiej doszło natomiast w 1375 r. do odno­
wienia metropolii prawosławnej w Kijowie, konkurującej
znowu z Włodzimierzem o władzę duchową nad całym kra­
jem. Metropolita Cyprian nie był jednak, jak wkrótce się
okazało, powolnym narzędziem w rękach Litwinów. On
także starał się zachować dużą niezależność.
Konflikt między Moskwą a Tatarami i Litwą oznaczał
konfrontację trzech programów politycznych. Orda chciała
utrzymać równowagę sił między Rusią Włodzimierską
(Zaleską) a Litwą. Tymczasem w końcu lat siedemdziesią­
tych XIV wieku Moskwa starała się naruszyć tę równo­
wagę, a w dodatku uwolniła się niemal zupełnie spod
zwierzchnictwa Ordy. Dlatego Orda musiała przystąpić do

6 P r e s n j a k o w , op. cit. s. 306.


78
organizowania koalicji antymoskiewskiej spośród państw
ruskich, licząc głównie na Twer i Nowogród Wielki, oraz
podjąć współdziałanie z Litwą. Gdy nie okazało się to
wystarczające, sama wystąpiła zbrojnie, tym bardziej że
Moskwa podważyła władzę Tatarów na całej Rusi. Mamaj
starał się więc za wszelką cenę utrzymać dotychczasową
przewagę Złotej Ordy w Europie Wschodniej.
Tymczasem Litwa chciała stać się czołową potęgą w Eu­
ropie Wschodniej, zawładnąć wszystkimi ziemiami ruskimi,
poddać Moskwę swej kontroli drogą nacisku zbrojnego,
uniemożliwiając jej rozszerzenie swych wpływów na pozo­
stałe księstwa. Taki program był przeciwstawny nie tylko
programowi moskiewskiemu, ale i tatarskiemu.
Polityczny program Moskwy ukształtował się ostatecznie
za panowania Dymitra. Zmierzał on do zjednoczenia ziem
ruskich pod wodzą Moskwy, przeciwstawienia się ekspansji
litewskiej na ziemie ruskie, rozluźnienia, a w przyszłości
całkowitego zerwania więzów zależności od Złotej Ordy.
Realizacja programu musiała więc doprowadzić do konfron­
tacji militarnej z obu przeciwnikami, Złotą Ordą i Litwą.
Przygotowując się do rozprawy z Ordą Dymitr umacniał
swą pozycję na Rusi. Korzystając z poparcia Nowogrodu
Wielkiego i Smoleńska, jesienią 1376 r. rzucił swe wojska
na podległy Litwie Rżew. Oddziały moskiewskie oblegały
miasto przez trzy tygodnie, jednak bez powodzenia. Sukces
odniosła natomiast Moskwa na wschodzie. Na początku
1377 r. Dymitr wysłał swe oddziały na Bułgar. Dowodził
nimi wojewoda moskiewski Dymitr Bobrok Wołyniec. Do
wojsk moskiewskich dołączyły oddziały z Niżnego Nowo­
grodu, te same, które przed 7 laty pomogły Mamajowi osa­
dzić w Bułgarze swego namiestnika. Celem wyprawy było
podporządkowanie Bułgaru Moskwie i zabezpieczenie księ­
stwa niżnonowogrodzkiego przed atakiem Tatarów ze
wschodu w razie podjęcia decydujących działań przeciw
Wielkiej Ordzie. Jednocześnie część wojsk moskiewskich
została wysłana nad Okę, by strzec granic Rusi przed ewen­
tualnym uderzeniem ordy Mamaja.
Wielka Orda zrazu nie wystąpiła, toteż wojska ruskie 16
marca podeszły pod Bułgar. Tatarzy śmiało wystąpili do
79
walki na otwartym polu. Mimo że dysponowali wielbłą­
dami, które płoszyły nienawykłe do ich widoku konie
ruskich wojowników, ponieśli klęskę, tracąc 70 zabitych.
Schronili się więc za murami miasta, które żołnierze Dymi­
tra Bobroka natychmiast oblegli. Osaczeni ze wszystkich
stron Tatarzy, nie mając żadnej nadziei na odsiecz, w oba­
wie przed głodem poprosili o pokój. Oblegający zgodzili się
na rokowania. W wyniku zawartego układu Bułgar zapłacił
5 tys. rubli kontrybucji oraz wpuścił w swe mury urzędni­
ków Dymitra, którzy poddali miasto kontroli moskiewskiej.
Efektem pomyślnej wyprawy na Bułgar było uznanie
zwierzchnictwa Moskwy przez część feudałów tatarskich na
Powołżu.
Orda była mniej aktywna od Moskwy. W odwet za nie­
powodzenia w Bułgarze Tatarzy jesienią 1375 r. splądrowali
ziemię twerską. W tym samym roku napadli na księstwo
nowosilskie, którego władca, początkowo popierający Litwę,
przeszedł ostatecznie na stronę Moskwy. Oba napady
przeprowadzone były małymi siłami i miały wyłącznie
rabunkowy charakter.
Gdy Ruś podejmowała pierwsze po długich latach
pokoju i uległości walki z Tatarami, w Wielkim Księstwie
Litewskim nastąpiły korzystne dla Dymitra przemiany.
W 1377 r. zmarł Olgierd. Dzielnicę po nim przejął jego
najstarszy syn, Jagiełło, władca jeszcze młody (około
27 lat). Litwa znajdowała się wówczas w trudnej sytuacji.
Na zachodzie odpierała najazdy Krzyżaków, na wschodzie
narastał nowy konflikt z Moskwą. Wewnątrz kraju ścierali
się zwolennicy dwóch orientacji. Pierwszą z nich reprezen­
tował sędziwy Kiejstut, stryj Jagiełły, gorący zwolennik
pogaństwa i równoczesnej walki na dwa fronty — przeciw
Krzyżakom i Moskwie. Jagiełło przeciwstawił tej koncepcji
własny, dalekowzroczny program polityczny, przewidujący
ocalenie Litwy kosztem czasowego ustąpienia Żmudzi
Zakonowi — przy zachowaniu dotychczasowego stanu
posiadania na Rusi — oraz nawiązanie kontaktów ze świa­
tem zachodnim w celu przyjęcia chrześcijaństwa. Jagiełło
szukał poparcia za granicą, gdyż miał przeciwników nawet
wśród własnych braci. Nie mając zaufania do książąt panu­
80

jących w dzielnicach ruskich, odsuwał ich od władzy. Np.


w Połocku na miejsce Andrzeja, syna Olgierda, osadził
swego zaufanego brata Skirgiełłę, z Briańska i Siewier-
szczyzny zamierzał usunąć Dymitra. Prowadzona przez
niego polityka ograniczania władzy lokalnych książąt spo­
wodowała wzrost opozycji. Wrogo nastawieni do Jagiełły
władcy litewsko-ruscy zaczęli zabiegać o poparcie Moskwy.
To samo czynił Kiejstut, szukający pomocy przeciw bra­
tankowi. Dzięki temu pozycja Dymitra Iwanowicza uległa
dalszemu wzmocnieniu. Tym śmielej mógł teraz podjąć
działania przeciw Mamajowi i Jagielle.
NAD PJANĄ I WOŻĄ

„Tegoż roku [1377 — przyp. L.P.] uciekł z Sinej [tj.


Białej — przyp. L.P.] Ordy za Wołgę pewien carewicz
imieniem Arapsza do Mamajowej Ordy Wołżańskiej, a był
onże carewicz Arapsza srogi bardzo, wojownik wielki i mę­
żny, i silny, wzrostu wprawdzie bardzo małego, ale wiel­
kiego męstwa, i zwyciężył wielu, i postanowił wyprawić się
na Niżny Nowogród“1. Na podstawie perskiej genealogii
sułtanów mongolskich udało się ustalić, że ów Arab-szach
pochodził z linii Dżuczidów władającej Białą Ordą.
Latem 1377 r. Arab-szach podjął na własną rękę wy­
prawę na ziemie ruskie i ruszył w stronę Niżnego Nowo­
grodu. Mamaj prawdopodobnie nie był nawet powiado­
miony o wyprawie. Dlatego wydaje się, że siły Tatarów
były niewielkie; zapewne wynosiły kilka tysięcy ludzi. Na
wiadomość o wyprawie książę niżnonowogrodzki Dymitr
Konstantynowicz posłał wezwanie o pomoc do swego zię­
cia, Dymitra Iwanowicza. „Kniaź wielki Dymitr zebrał
dużo wojowników, przyszedł zbrojno do Niżnego Nowo­
grodu z wojskiem wielkim i groźnym. Ale nie było żadnych
wieści o carewiczu Arapszy, i powrócił wielki kniaź do
Moskwy. A przeciw Tatarom posłał on wojewodów swoich,
a z nimi armię włodzimierską, perejasławską, juriewską,
muromską, jarosławską. A książę Dymitr suzdalski wypra­
1 Cytuję za latopisem Nikona, G r e k o w , J a k u b o w s k i , op. cit., s. 323.
82
wił syna swego, kniazia Iwana, także kniazia Siemiona
Michajłowicza, a z nimi wojewodów i mnóstwo wojowni­
ków. I zebrało się wielkie wojsko, i poszło ono za rzekę
Pjanę [dopływ Sury, wpadającej do Oki, na południu księ­
stwa niżnonowogrodzkiego — przyp. L.P.]. I przyszła do
nich wieść o tym, że carewicz Arapsza na Wilczej Wodzie
(przebywa)“ 2.
W istocie Arab-szach zapadł z wojskiem w stepie, a dla
zmylenia przeciwnika rozesłał fałszywe wieści o odejściu na
południe. Rusowie poczuli się bezpieczni. „Jedni — rynsz­
tunek swój na powozy złożyli, a drudzy — trzymali go
w jukach; sulice pozostawały nie nasadzone na drzewce,
a tarcze i kopie były nie przygotowane do boju“. Wszyscy
zdjęli z siebie zbroje i jeździli prawie bez odzieży, upały
były bowiem dokuczliwe. „A jeśli znaleźli w osiedlach miód
albo piwo, to pili bez umiaru, i nalewali do pijaństwa,
i jeździli pijani...3 A starszyzna i kniaziowie ich, i bojarzy
starsi, i wielmoże, i wojewodowie, ci wszyscy rozjechali się,
żeby polować, rozrywkę sobie urządzili, jakby u siebie byli
w domu“. Skutki takiego braku dyscypliny i niefrasobli­
wości miały niebawem okazać się fatalne!
Wodzowie mordwińscy sobie tylko znanymi drogami
podprowadzili ordę w stronę oddziałów ruskich. Tymcza­
sem książęta nie prowadzili żadnego rozpoznania i nic nie
wiedzieli o nieprzyjacielu. „I kiedy doszli nasi do Szypary,
to poganie szybko rozdzielili się na pięć pułków, gwałtow­
nie i niespodziewanie uderzyli w tył naszych i zaczęli bezli­
tośnie rąbać, kłuć i siec. Nasi nie zdążyli przygotować się
do boju, i nie (będąc) na siłach niczego zdziałać, pobieżeli
do rzeki Pjany, a Tatarzy ścigali ich i zabijali“. Klęska była
zupełna. Zginął książę Siemion Michajłowicz i mnóstwo
bojarów, utonął w rzece książę Iwan Dmitriewicz wraz
z wielu bojarami i wojami, poległa „niezliczona liczba na­
rodu“ . Bitwa rozegrała się wieczorem 2 sierpnia, w nie­
2 Powiest ’ o poboiszcze na riekie Pjanie, w: Pamjatniki literatury drewniej
Rusi. XIV-sieriedina XV wieka, pod red. Ł. D m i t r i e w a i D . L i -
c h a c z e w a , Moskwa 1981, s. 89.
3 Powstało wtedy nawet przysłowie: „Nad Pjaną ludzie pijani“.
4 Powiest' o poboiszcze na riekie Pjanie, s . 9 1 .
83

dzielę, co tłumaczy nam w pewnym stopniu zaskoczenie


Rusów, nie mających zwyczaju wojowania w dzień
świąteczny.
Po zwycięstwie Tatarzy zostawili na polu bitwy łupy
i jeńców pod niewielką eskortą, a sami ruszyli skrycie na
Niżny Nowogród. Pozbawiony wojsk książę Dymitr Kon-
stantynowicz uszedł do Suzdala, za jego przykładem poszli
liczni mieszkańcy, którzy łodziami popłynęli w górę Wołgi,
do Horodca. 5 sierpnia Tatarzy bez oporu zdobyli miasto
„i pozostałych w grodzie ludzi pozabijali, a gród cały
i cerkwie, i monastery spalili, i spłonęły wtedy w grodzie
trzydzieści dwie cerkwie“ 5. W dwa dni później Tatarzy
opuścili płonące miasto i rozsypali się zagonami po ziemi
niżnonowogrodzkiej, paląc wsie i grody, zabijając miesz­
kańców, porywając w jasyr „niezliczoną liczbę kobiet,
i dzieci, i dziewic“. Arab-szach zdobył i spalił Zasurie, tj.
tereny księstwa niżnonowogrodzkiego położone za rzeką
Surą. Po odejściu Tatarów przybył do Niżnego książę suz-
dalski Wasyl, który kazał wydobyć z Pjany ciało swego
brata i pochować je uroczyście w „kamiennej cerkwi świę­
tego Spasa [Zbawiciela — przyp. L.P.]... po prawej stronie, w
tydzień po dniu Hospodyna, 23 sierpnia“ 6.
Na domiar złego jesienią 1377 r. wodzowie mordwińscy
zorganizowali nową wyprawę na ziemie księstwa niżnono­
wogrodzkiego i puścili z dymem te osady, które ocalały
przed Tatarami. Tym razem Rusowie szybko położyli kres
grabieży. Książę horodecki Borys ze swymi wojskami zna­
lazł rabusiów nad Pjaną i po krótkiej walce rozpędził ich.
Straty materialne, ludzkie, a przede wszystkim polityczne,
poniesione przez Ruś Zaleską z rąk Tatarów, zrekompen­
sowane zostały korzystnymi dla Moskwy zmianami na
pograniczu litewskim. Jesienią 1377 r. usunięty z Połocka
książę Andrzej, syn Olgierda, przybył do Pskowa i wyraził
gotowość służenia Dymitrowi. Wezwany do Moskwy, sta­
wił się przed oblicze księcia, i uzyskawszy jego przychyl­
ność powrócił do Pskowa jako namiestnik Dymitra.
5 Tamże.
6 Tamże.
84
Zimą z 1377 na 1378 r. książę moskiewski wysłał na
pomoc Niżnemu Nowogrodowi swoje oddziały pod wodzą
bojara Fiodora Swibła. Przyłączyły się do nich wojska księ­
cia horodeckiego Borysa i armia niżnonowogrodzka, do­
wodzona przez syna władcy tego księstwa, Siemiona. Zjed­
noczone siły ruskie uderzyły na ziemię Mordwinów
i rewanżując się za niedawną grabieżczą wyprawę dokonały
dużych spustoszeń w osiedlach i wioskach. Pomyślna wyp­
rawa na Mordwinów umocniła sojusz moskiewsko-niżno-
nowogrodzki, pomogła też księciu Dymitrowi Konstanty-
nowiczowi przetrwać trudny okres po bitwie nad Pjaną
i najeździć Tatarów.
Latem 1378 r. na Niżny Nowogród spadł nowy cios. 24
lipca orda bułgarska albo sarajska zdobyła zniszczone przed
rokiem miasto. W dzień później napastnicy opuścili Niżny
i ruszyli grabić okoliczne miejscowości. Niespodziewany
napad przyniósł ordyńcom pełne powodzenie, Ruś bowiem
w tym czasie przygotowywała się do odparcia najazdu
Mamaja, który „zebrał liczne wojsko i posłał armię Begicza
[swego wodza — przyp. L.P.] na wielkiego księcia Dymitra
Iwanowicza i na całą ziemię ruską“ 7 . Na wiadomość o
wyprawie Tatarów władca moskiewski zebrał również silną
armię i wyruszył na spotkanie przeciwnika. W skład wojsk
Dymitra wchodziły oddziały moskiewskie, prońskie księcia
Daniela i prawdopodobnie połockie księcia Andrzeja —
ogółem kilka tysięcy żołnierzy. Tym razem dowództwo
ruskie było sprawne i energiczne, toteż w wojsku panowały
ład i dyscyplina.
Po sforsowaniu Oki wojska Dymitra wkroczyły na ziemię
riazańską. Nad Wożą, dopływem Moskwy, w samym cen­
trum ziemi riazańskiej, doszło do spotkania wrogich armii.
Siły obu stron były zapewne wyrównane. Początkowo
żadna z nich nie kwapiła się do walki, przedzielała je
bowiem Woża, a forsowanie jej pod bokiem nieprzyjaciela
było niebezpieczne. Dla Begicza pojawienie się sił mo­
skiewskich było zresztą dużym zaskoczeniem, nie spodzie­
wał się bowiem takiej szybkości działań lekceważonego
7 Powiest' o bitwie na riekie Woże, w: Pamjatniki literatury, s. 93.
85
przeciwnika. Przez kilka dni obie armie stały bezczynnie.
Wreszcie przed wieczorem 11 sierpnia Begicz przeprawił
wpław swą jazdę i ruszył ławą na Rusów.
Dymitr dobrze znał tatarskie metody wojowania. Tym
razem on przechytrzył przeciwnika. Wykorzystując lasy
i zarośla zorganizował zasadzkę, ukrywając na skrzydłach
oddziały księcia prońskiego Daniela i część moskwiczan
pod wodzą łowczego Tymoteusza. Sam z głównymi siłami
przyjął walkę od czoła. Gdy Tatarzy wpadli na szyki ruskie
i zawrzała zacięta walka, z jednej i drugiej flanki ruszyły do
natarcia ukryte przed nieprzyjacielem oddziały. Zaskoczeni
Tatarzy szybko się załamali, „porzucili kopie swoje i po-
bieżeli za rzekę Wożę, a nasi ścigali ich, rąbiąc i koląc,
i wielkie mnóstwo zabili ich, a liczni z nich potonęli
w rzece“ 8. Wśród poległych Tatarów było pięciu książąt,
w tym syn Begicza.
Szybko zapadające ciemności przerwały pościg. Następ­
nego dnia rano pojawiła się gęsta mgła, uniemożliwiająca
kontynuowanie pogoni za Tatarami. Ci skorzystali z osłony
nocy, a potem mgły, i uszli w stepy. Gdy po opadnięciu
mgły Rusowie wznowili pościg, Tatarzy byli już daleko.
Zwycięzcy natknęli się jedynie na obóz ordy, pełen jurt,
powozów i „wszelkiego dobra“, które stało się łupem pod­
władnych Dymitra. Wojska moskiewskie powróciły nieba­
wem triumfalnie do stolicy. Ich straty były stosunkowo
niewielkie. Z dowódców polegli jedynie bojarzy Dymitr
Monastyriew i Nazar Daniłow Kusakow. „I pomógł Bóg
kniaziowi wielkiemu Dymitrowi Iwanowiczowi, i pokonał
on zbrojnych, i zwyciężył wrogów swoich, i przegnał plu­
gawych Tatarów — pisał kronikarz ruski. — I poskromieni
byli przeklęci Połowcy [tym pojęciem określano na Rusi
wszystkich koczowników żyjących w stepach czarnomor­
skich — przyp. L.P.], powrócili ze wstydem, poniósłszy
klęskę, niegodziwi muzułmanie, pobieżeli gonieni gniewem
Bożym! I przybieżeli do Ordy, do swojego cara... do
Mamaja. Mamaj, widząc pogrom drużyny swojej, ostatki

8 Tamże.
86
której przybieżały do niego, i widząc, że zginęli książęta
i wielmoże, i feudałowie, i że mnóstwo wojów jego poległo,
mocno rozgniewał się“ 9.
Bitwa nad Wożą, chociaż nie osłabiła zbytnio potęgi
tatarskiej, miała duże znaczenie, przede wszystkim moralne.
Rusowie rozbili w otwartym polu armię tatarską i zmusili
ją do panicznej ucieczki. Podniosło to ogromnie na duchu
ludność, która uwierzyła teraz w zwycięstwo nad Ordą
i możliwość wyzwolenia się z ponad 130-letniej niewoli.
W efekcie tej bitwy nastąpiła dalsza konsolidacja księstw
ruskich. Przywództwo Moskwy na Rusi Zaleskiej było teraz
bezsporne. Osłabła też wyraźnie kontrola Ordy nad Rusią.
Bitwa nad Wożą świadczyła o wzroście poziomu ruskiej
sztuki wojennej. Zastosowanie przez Rusów powszechnie
przyjętego w Europie szyku „w płot“, z kopijnikami na
czele, w pełni zdało egzamin, a książę Dymitr ujawnił swój
wielki talent dowódczy. Wynik bitwy stanowił ostrzeżenie
dla Tatarów. Musieli od tej pory doceniać determinację
Rusi, a nawet jej się obawiać. Bitwę nad Wożą można więc
uznać za preludium do decydujących zmagań na Kuliko­
wym Polu. „Nie odnosząc zwycięstwa nad Wożą, Dymitr
nie mógłby ocalić Rusi na Kulikowym Polu“ — stwierdził
historyk rosyjski 10.
Reakcja Mamaja na klęskę poniesioną nad Wożą była
błyskawiczna. Jesienią tegoż roku silna armia tatarska pod
jego osobistym dowództwem przemknęła się skrycie ste­
pami oraz lasami i uderzyła na ziemię riazańską. Atak był
niespodziewany, nikt bowiem na Rusi nie liczył, by w kilka
tygodni po poniesionej klęsce Orda zdolna była do zadania
nowego ciosu. Książę Oleg nie był przygotowany do walki,
porzucił więc Perejasław Riazański i uszedł za Okę. Za jego
przykładem poszła znaczna część mieszkańców ziemi ria-
zańskiej. „Tatarzy przyszli i zawładnęli grodem Perejasła-
wiem i innymi grodami, i spalili je, i włości i sioła zawojo­
wali, i wielu ludzi zabili, a innych w niewolę uwieźli,
9Tamże.
10M. M a k a r o w , Sieło Rożestiwieno-Monastyrszczina i Pole Kulikowo,
Moskwa 1826, s. 32.
87

i powrócili w swoją stronę, czyniąc dużo zła na ziemi


riazańskiej“ 11.
Dzięki błyskawicznej decyzji Mamaj osiągnął swój cel.
Pod naciskiem Tatarów Oleg zmienił front i przystąpił do
obozu zwolenników Ordy. Zdrada Riazania miała duże
następstwa, w jej wyniku zmieniła się bowiem sytuacja
polityczna na Rusi Zaleskiej w przededniu bitwy na Kuli­
kowym Polu. Prawdopodobnie Mamaj podjął wówczas
tajne rozmowy z Twerem i Niżnym Nowogrodem. Faktem
jest jedynie, że stosunki między tymi państwami a Moskwą
wyraźnie się rozluźniły, a książęta suzdalscy przy cichym
poparciu Ordy zaczęli zmierzać do hegemonii na Rusi. Tak
więc w przededniu walnej rozprawy z Mamajem jednolity
dotąd front książąt ruskich uległ nadwątleniu, a pozycja
Moskwy wśród nich jakby się zachwiała. Stosunki polity­
czne na Rusi były zresztą dalekie od stabilizacji — jedne
księstwa opowiadały się za Moskwą, inne, związane z nią,
przechodziły do obozu przeciwników Dymitra. Straty
wynikłe ze zmiennej polityki Niżnego Nowogrodu i Tweru
oraz zdrady Riazania zrekompensował sobie Dymitr pozy­
skaniem starszych braci przyrodnich Jagiełły, od dawna
wyznających prawosławie. Jak wiadomo, opowiedział się za
Moskwą książę połocki Andrzej. Niebawem poszedł w jego
ślady młodszy brat, Dymitr Olgierdowicz. To samo uczy­
nili niektórzy zależni od nich książęta ruscy: trubczewski,
briański, starodubski i nowogrodzko-siewierski.
Decyzja tych ostatnich była także następstwem wyprawy
wojsk moskiewskich i sojuszniczych na ziemię briańską,
podjętej w grudniu 1379 r. Dowodzone przez Włodzimie­
rza Andriejewicza, Andrzeja Olgierdowicza połockiego
i Dymitra Bobroka Wołyńca oddziały zdobyły Trubczewsk
i Starodub Siewierski, wiele wsi i osad, doszły tak daleko
na południowy zachód, jak nigdy dotąd nie docierały
jeszcze wojska Rusi Zaleskiej. W przeddzień wielkiej bitwy
Dymitr znacznie wzmocnił swoje siły.
Moskwie udało się też ułożyć stosunki z Nowogrodem
11 Powiest' o bitwie na riekie Woże, s. 95.
88

Wielkim. Jagiełło wysłał wówczas do tego miasta swego


brata przyrodniego, Jerzego Narymuntowicza, mając na­
dzieję, że zdobędzie władzę zważywszy na pamięć rządów
jego ojca w Nowogrodzie. Nowogrodzianie rzeczywiście
dobrze przyjęli Jerzego, ale nie chcieli zrywać z Moskwą
i wymusili na księciu zgodę na wysłanie do Dymitra posel­
stwa z władyką Aleksym na czele. W wyniku rokowań konf­
likt został zażegnany, a Nowogród Wielki uznał zwierzch­
nictwo księcia moskiewskiego. Było to w marcu 1380 r., na
sześć miesięcy przed bitwą na Kulikowym Polu. Dzięki
ułożeniu stosunków między Moskwą i Nowogrodem szanse
Rusi w wojnie z Mamajem znacznie wzrosły.
POCHÓD NAD DON

Prowadzona faktycznie od 1373 r. „mała wojna“ rusko-


-tatarska, toczona dotąd ze zmiennym szczęściem, pełna
drobnych starć, wzajemnych napadów, grabieży, a czasem
i większych bitew, przekształciła się w 1380 r. w „wielką
wojnę“, mającą przynieść zasadnicze rozstrzygnięcie w
walce Rusi o wyzwolenie. Sprawcą jej był nieformalny chan
Wielkiej Ordy Mamaj, który postanowił definitywnie roz­
prawić się z oporną Moskwą i przywrócić poprzedni stan
bezwzględnego zwierzchnictwa tatarskiego na Rusi. Według
relacji staroruskich przywódca Ordy wezwał do siebie
wszystkich tatarskich wielmożów i, ukazawszy im poniżenie
imienia tatarskiego na Rusi, wzbudził w nich dumę i goto­
wość do rozprawy z lennikami i ich wojskiem1. Sam obwo­
łał się strasznym wschodnim chanem Wielkiej Ordy
i władcą wielu mniejszych ord i carstw, powołanym przez
Boga do przywrócenia potęgi tatarskiej oraz poskromienia
jej nieprzyjaciół. „Masz dużo bogactwa, poślij nająć
Genueńczyków, Czerkiesów, Jasów i inne narody!“ —
mieli powiedzieć mu wielmoże2. Mamaj był pewien swej
potęgi! „Wzbogacicie się ruskim złotem“ — powiedział
książętom, zachęcając ich do wyprawy. Innym razem
1 P. N a u m o w, Ob otnoszenijach rossijskich knjazjej k mongolskim i ta­
tarskim chanom ot 1224 po 1480 god, S.—Pietierburg 1823, s. 66.
2 Wg A. S t r o k o w a , Istorija wojennogo isskustwa. Rabowładielczeskoje

i fieodalnoje obszczestwo. Moskwa 1955, s. 284.


90
podobno oświadczył: „Nie siejcie zboża, szykujcie się na
ruski chleb“ 3. Najpierw wyprawił jednak posłów do Dymi­
tra. Zapewnił władcę Moskwy, że oszczędzi Ruś tylko
w zamian za pokorne podporządkowanie się jego władzy
i wypłatę zaległej daniny.
Książę moskiewski nie zamierzał iść na ustępstwa wobec
Tatarów. Wysłał jednak z bogatymi darami do Ordy swego
wytrawnego dyplomatę, Zachara Tiutczewa, zlecając mu
jednocześnie misję wywiadowczą. Miał rozpoznać siły tatar­
skie, plany Mamaja, obserwować posunięcia nieprzyjaciela
i wysyłać wiadomości do Moskwy. Tiutczew dobrze wyko­
nał swą misję. Na miejscu, w Ordzie, dowiedział się, że
książę Oleg riazański i Jagiełło zamierzają razem z „carem
Mamajem“ ruszyć na Moskwę. Czym prędzej wysłał tę
wiadomość do Dymitra, co pozwoliło władcy moskiew­
skiemu podjąć odpowiednie decyzje.
Według opowieści Skazanije o Mamajewom poboiszcze
książę Oleg napisał do Jagiełły: „...piszę Ci, że jeśli myślisz
kniazia moskiewskiego Dymitra wygnać i Moskwę posiąść,
teraz przyjdzie dogodny czas, jako że wielki car Mamaj
runie na niego i na ziemię jego, i teraz przyłączymy się do
cara tego. Wiedz, że Tobie car da Moskwę i inne grody,
które Twojej władzy (będą podległe). A mnie da Kołomnę,
i Włodzimierz, i Murom, które już mojej władzy (będą
podległe)“. Następnie Oleg wysłał posłów do Mamaja
z pokłonem i bogatymi darami oraz zapewnieniem o rych­
łym przybyciu i połączeniu się z jego armią. Za namową
księcia riazańskiego uczynił to również Jagiełło. „Przyszli
posłowie od Jagiełły litewskiego i Olega riazańskiego do
bezbożnego Mamaja i przynieśli mu liczne dary i zapisane
księgi, i car Mamaj przyjął dary z zadowoleniem i zapisane
księgi... i posłów ugościł i wysłał z pismami [do Jagiełły
i Olega — przyp. L.P.]“ 4.
Nie mając jeszcze całkowitej pewności co do zamiarów
przeciwnika, książę moskiewski wysłał w stepy naddońskie
3 Skazanije o Mamajewom poboiszcze, w : B i c s t u ż e w - R i u m i n , op.
cit., s. 51—52.
4 S. S z a m b i n a g o (oprac.), Skazanije o Mamajewom poboiszcze,
Moskwa 1907, s. 15—17 (dalej: S z a m b i n a g o , op.cit.).
91
oddział rozpoznawczy, polecając mu jako zadanie „na Bys­
trą lub Cichą Sosnę skoczyć z wielką ostrożnością i zaje­
chać pod Ordę dla zdobycia języka, i dowiedzieć się
prawdy o zamysłach Mamaja“ . Oddział rozpoznawczy
zniknął niebawem w stepach i długo nie dawał znać o so­
bie, toteż zaniepokojony Dymitr wysłał w ślad za nim drugi
podjazd, polecając mu, „by wkrótce powrócił“.
Drugi podjazd po wyruszeniu w stepy spotkał niebawem
dowódcę pierwszego oddziału, Wasyla Tupika, który pro­
wadził jeńca. Tatar potwierdził informacje Tiutczewa. Wys­
łano więc do wielkiego księcia wiadomość, „jako prawdzi­
wie idzie car (Mamaj) na Ruś, złączywszy się z Olegiem
kniaziem riazańskim i Jagajłą kniaziem litewskim, i jeszcze
nie spieszy się car, lecz oczekuje jesieni, by połączyć się
z Litwą“ . Jednocześnie książę riazański, pragnąc ukryć
swą zdradę, przestrzegał Dymitra: „Mamaj idzie z całym
swoim carstwem na moją ziemię riazańską, na mnie i na
Ciebie, a i to niechaj będzie Ci wiadomo, że kniaź litewski
Jagajło idzie także na Ciebie z całą siłą“7. Teraz książę
moskiewski nie miał już złudzeń. 5 sierpnia rozesłał do
wszystkich podwładnych sobie, a także niezależnych,
sojuszniczych księstw ruskich wezwanie do mobilizacji,
wyznaczając na 15 sierpnia punkt zborny w Kołomnie koło
Moskwy.
Armia Mamaja zebrała się jednak znacznie wcześniej.
W ciągu lata przy ujściu rzeki Woroneż do Donu skoncen­
trowały się ogromne siły: 9 ord tatarskich, Czerkiesi, Jaso­
wie, Bułgarzy kamscy, Burtasi, Genueńczycy z kolonii
krymskich, najemnicy z Powołża, północnego Kaukazu
i Chorezmu. Cel wyprawy Mamaj ujął słowami: „Pój­
dziemy na ruskiego kniazia i na całą ziemię ruską, jak było
za Batu-chana. Chrześcijaństwo wygubimy, a cerkwie boże
spalimy, i krew chrześcijańską przelejemy, a prawa ich zni­
szczymy“ . Wyprawa Mamaja miała więc być ekspedycją

5 Połnoje sobranije russkich letopisiej, t. XI, Letopisnyj sbornik, s. 52.


6 Tamże, t. II, Ipatijewskaja letopis, s. 52.
7 Tamże, t. VIII, Prodołżenije letopisiej..., s. 35.
8 Letopisnaja opowiest’ o kulikowskoj bitwie, w: Pamjatniki litera­

tury, a. 113.
92
karną przeciw buntującej się Rusi. Strategicznym celem
Ordy było rozgromienie wojsk ruskich w walnej bitwie
przy współdziałaniu z Litwinami Jagiełły oraz siłami ria-
zańskimi Olega, zdobycie i splądrowanie Moskwy oraz
innych miast, zmuszenie książąt ruskich do wypłacania
daniny w rozmiarach przyjętych za Dżanibeka. Ponieważ
Dymitr odmówił płacenia daniny, rokowania zostały zer­
wane i Rusi zagroził niszczycielski najazd, podobny do
wypraw z 1252—1253 i 1293 roku, tyle że podjęty więk­
szymi siłami. Wszystkie staroruskie źródła o bitwie na
Kulikowym Polu zgodnie stwierdzają, że tak wielkiej armii,
jak w 1380 r., Tatarzy nie mieli od czasów najazdu
Batu-chana.
Mimo niedawnej porażki nad Wożą Mamaj lekceważył
wyraźnie przeciwnika. Na podstawie doświadczeń wynie­
sionych z historii dotychczasowych walk uważał, że Ruso­
wie przyjmą plan pasywnej obrony, skupiając wojsko nad
Oką i oczekując nadejścia nieprzyjaciela. Dlatego zatrzymał
swe oddziały nad Woroneżem i przez trzy tygodnie czekał
na Litwinów oraz Olega riazańskiego. W ten sposób dał
Dymitrowi czas na przeprowadzenie mobilizacji. Nie wysłał
nawet za Okę oddziałów zwiadowczych, pozwolił nato­
miast przeciwnikowi spokojnie obserwować własne poczy­
nania. Niebawem Rusowie już wiedzieli, że sojusznicy mają
spotkać się 1 września. Do zaskoczenia więc nie doszło.
A właśnie ten czynnik był dotąd jednym z podstawowych
elementów tatarskiej sztuki wojennej! Dzięki niemu Orda
odniosła w historii tyle zwycięstw.
Jagiełło podejmował wyprawę nad Don w skomplikowa­
nej sytuacji politycznej na Litwie. Jego rywalizacja z Kiej­
stutem zamieniła się już w otwartą walkę. Niektórzy stryje­
czni bracia, zwłaszcza Andrzej w Połocku i Dymitr
w Briańsku na Siewierszczyźnie, sympatyzowali z władcą
Moskwy. 29 września 1379 r. Kiejstut zawarł w Trokach
układ z Zakonem, dzięki czemu uzyskał swobodę działania
przeciw Jagielle. Bratanek nie pozostał mu dłużny. 31 maja
1380 r. „na polu w Dawidyszkach“ zawarł także układ
z Zakonem, na mocy którego przyznał Krzyżakom Żmudź
i wydał im na łup całą dzielnicę Kiejstuta. Sam Zakon
93

umiejętnie wykorzystywał walkę obu władców litewskich


i organizował niszczycielskie „rejzy“ na przyległą do ich
posiadłości dzielnicę Kiejstuta. Od dawna celem tych wy­
praw było właśnie zdobycie Żmudzi.
Dopiero po porozumieniu się z Krzyżakami Jagiełło
zawarł układ z Mamajem, w myśl którego wojska obu
władców miały połączyć się nad Donem. Kiejstuta, pochło­
niętego działaniami Krzyżaków, nie obawiano się. Rachuby
na aktywność Krzyżaków opierały się jednak na kruchych
podstawach, nie wiadomo było bowiem, czy ci wystąpią
akurat w 1380 roku. Gdyby nie ruszyli wówczas na dziel­
nicę Kiejstuta, Jagiełło w razie wyprawy nad Don mógł
spodziewać się w każdej chwili utraty Wilna. Jest zresztą
bardzo prawdopodobne, że Kiejstut utrzymywał tajne kon­
takty z Dymitrem i obiecał mu, że wystąpi przeciw bratan­
kowi w razie jego dalekiej wyprawy na południowy wschód.
Z powodu tak skomplikowanej sytuacji młody władca litew­
ski nie mógł zabrać nad Don wszystkich wojsk. W jego
armii zabrakło np. oddziałów ruskich z Siewierszczyzny,
a także z innych ziem. Sporo Rusów z tych terenów wal­
czyło natomiast w armii Dymitra. Według latopisu patriar­
chy Nikona, Jagiełło miał "Litwy mnogo, i Waregów, i
Żmudzi, i innych“ 9. W rzeczywistości w skład jego armii
wchodziły wyłącznie oddziały ze wschodniej Auksztoty.
Głównym celem Jagiełły w kampanii 1380 r. było osła­
bienie pozycji Moskwy i niedopuszczenie do utraty Sie­
wierszczyzny przez Litwę. W razie rozgromienia wojsk
ruskich wielki książę litewski mógł liczyć na podporządko­
wanie Litwie Moskwy. Ale ponieważ znajdowała się ona
dotąd w zasięgu wpływów tatarskich, a w dodatku Litwa
odebrała Ordzie znaczną część ziem ruskich, całkowite
zwycięstwo Mamaja także nie leżało w interesie Jagiełły.
Najlepsze było dlań wykrwawienie się obu stron w walnej
bitwie, co gwarantowało utrzymanie przewagi Litwy nad
Moskwą, jak i osiągnięcie jej nad osłabioną Ordą.
Armia ruska tej epoki zorganizowana była — jak w całej
Europie — na zasadach feudalnych, według zależności od

9 Wg K i r p i c z n i k o w a, op. cit., s. 45, przypis 27.


94
seniora lub przynależności do danego okręgu terytorial­
nego. Na wypadek wojny suzeren wzywał pod swe znaki
wszystkich wasali wraz ze służbą. Nabór ludzi odbywał się
w ziemiach książęcych, włościach feudalnych oraz miastach.
Podwładni danego wasala książęcego tworzyli oddzielną
chorągiew i nosili specjalne znaki, mające odróżnić ich od
żołnierzy innych feudałów. W skład wojska wchodzili boja­
rzy, „dzieci bojarskie“, „wolne sługi“, a także ludzie z dóbr
książęcych i wielkich bojarów oraz mieszczanie. Obowiąz­
kiem służby wojskowej w miastach byli objęci wszyscy
rzemieślnicy i kupcy. W razie potrzeby uzupełniano skład
armii czeladzią dworską, „chołopami“ i „czarnymi ludźmi“.
Jądrem sił zbrojnych byli bojarzy, „dzieci bojarskie“
i „wolne sługi“, czyli „służyłyje ljudi“, którzy w zamian za
ziemię otrzymaną od panującego zobowiązani byli do
służby.
Wzrost znaczenia Moskwy od czasów Iwana Kality
sprawił, że na służbę wielkiego księcia wstępowało wielu
panów feudalnych, przeważnie jako „wolne sługi“, mające
prawo opuszczenia władcy w każdej chwili. Przy Dymitrze
skupiło się 35 potężnych rodów bojarskich, których przed­
stawiciele w przyszłości aż przez dwa wieki będą zajmować
czołowe stanowiska w państwie moskiewskim. Rdzeniem
wojsk moskiewskich były jednostki „dworu“ wielkiego księ­
cia oraz miejskie Moskwy i Wielkiego Księstwa Moskiew­
skiego, zorganizowane w pułki, tworzone za przykładem
Tatarów. Pułkami dowodzili sami książęta lub ich wojewo­
dowie. Pułk składał się z mieszkańców jednej ziemi lub
okręgu terytorialnego, czasem z różnych ziem. Liczył
przeważnie po 3—5 chorągwi, z których każda miała
przeciętnie po około 150 kopii, tj. pocztów rycerskich, skła­
dających się z 6—10 ludzi. Podobnie zorganizowane były
wówczas wojska w Europie Zachodniej — z tą tylko róż­
nicą, że chorągwie były tam znacznie mniejsze liczebnie.
W chorągwi wielkiego księcia Dymitra znajdowali się nie
tylko feudałowie moskiewscy, ale także z innych księstw
podległych jego władzy. Niezależnie od powinności służenia
w pułkach danej ziemi, bojarzy i „wolne sługi“ występo­
wali czasem pod znakami innych państewek ruskich, w któ­
95
rych mieli swe majątki. Wyjątek stanowili tu tylko bojarzy
moskiewscy, którzy nawet w wypadku posiadania majątków
w innych księstwach zobowiązani byli do służby w armii
moskiewskiej.
Te księstwa ruskie, które nie uznawały przewodniej roli
Moskwy, przysłały wojsko na mocy układów sojuszniczych.
Zapewne przed rozprawą z Mamajem Dymitr zawarł trak­
taty z wieloma księstwami. Koalicję książąt ruskich okreś­
lano wówczas jako „wsie kniazja russkije i wsie goroda“ 10.
Pierwszy etap koncentracji sił wyznaczono w Moskwie,
dokąd przybyły drużyny Fiodora Romanowicza i Siemiona
Michajłowicza z Białooziera, Andrzeja Kemskiego z dziel­
nicy położonej nad rzeką Kemi na północ od Białooziera,
Gleba Kargołomskiego z osiedla Kargołoma (koło Bia­
łooziera), drużyna z włości Andoga leżącej nad rzeką Surą
na południe od Białooziera, siły książąt jarosławskich An­
drzeja i Romana Prozorowskiego (z osiedla Prozorowo nad
rzeką Redmą wpadającą do Mołogi), Lwa Kurbskiego
(z osiedla Kurba koło Jarosławia), drużyna rostowska księ­
cia Dymitra, jednostki z Sierpuchowa, Borowska i Ustiuga.
Według latopisu patriarchy Nikona wojska te zostały
wsparte przez oddział twerski, przysłany przez wielkiego
księcia Iwana Hołmskiego. Dowodził nim książę sierpu-
chowsko-borowski Włodzimierz. Ponadto miały jeszcze
przybyć do Moskwy inne oddziały, których dowódców nie
wymieniono w latopisie. Wszystkie te oddziały znalazły się
w Moskwie bardzo szybko, musiały więc teoretycznie prze­
bywać dziennie po 60—85 km, tj. ponad 2—3 razy szybciej
niż wynosiły ówczesne normy marszowe. Dotyczy to wojsk
z ziem białoozierskiej i rostowskiej, które dzieliło od
Moskwy ok. 600 km. Nasuwa to przypuszczenie, że ich
mobilizacja zaczęła się nieco wcześniej, nie mogły bowiem
przejść tego dystansu w ciągu 7—10 dni. Inne przybyłe do
Moskwy drużyny miały do pokonania znacznie mniejsze
odległości, 150 lub nieco więcej kilometrów.
W piękny sposób opisuje koncentrację wojsk ruskich
bojar Sofoniusz z Riazania w Zadońszczyźnie: „Rżą konie
10 Tamże. s. 27.
96

w Moskwie, dźwięczy sława ruska po wszystkiej Bożej


Ziemi. Trąbią trąby w Kołomnie, biją bębny w Sierpucho-
wie, stoją proporce nad brzegiem Donu wielkiego. Słychać
dzwon wiecowy w Nowogrodzie Wielkim, stoją mężowie
nowogrodzcy u Świętej Sofii i powiadają: »Już nam, bracia,
nie uda się zdążyć z pomocą wielkiemu księciu Dymitrowi
Iwanowiczowi« [to niezbyt ścisłe, część wojsk nowogrodz­
kich wzięła bowiem udział w wyprawie — przyp. L.P.].
Wtedy niby orły zleciały się z całej krainy północnej. To
nie orły zleciały się, zjechali się wszyscy książęta ruscy do
wielkiego księcia Dymitra Iwanowicza i brata jego, księcia
Włodzimierza Andriejewicza, mówiąc im tak: »Panie, książę
wielki, już bezbożni Tatarzy nacierają na pola nasze, odbie­
rają nam nasze dziedziny: stanęli między Donem i Dniep­
rem na rzece Mieczy. A my, władco, wyruszymy za bystrą
rzekę Don, i tam zasłużymy na podziw krajów, opowiada­
nie starych a pamięć młodych, wojów naszych wypróbu­
jemy, a w rzece Donie krew wylejemy za Ziemię Ruską i
za wiarę chrześcijańską«. I rzecze im wielki książę Dymitr
Iwanowicz: »Bracia i książęta ruscy, wyszliśmy z gniazda
wielkiego księcia Włodzimierza kijowskiego. Nie zostaliśmy
zrodzeni na pastwę ani sokołowi, ani krzeczotowi, ani czar­
nemu krukowi, ani też bezbożnemu Mamajowi«“ 11.
Przed wymarszem ze stolicy książę Dymitr obszedł
cerkwie moskiewskie, składając hołd świętym męczennikom
i patronom Rusi. Wyruszające przeciw Mamajowi wojsko
pobłogosławił ihumen Sergiusz Radoneski, bliski teraz
współpracownik księcia Dymitra. W wyprawie uczestni­
czyli dwaj zakonnicy z klasztoru Troickiego, Pierieswiet i
Osłabła, biegli w rzemiośle rycerskim. Poparcie Cerkwi
nadawało wyprawie przeciw Tatarom charakter świętej
wojny w obronie prawosławia, dodawało ducha do walki,
napawało wiarą w zwycięstwo.
W połowie sierpnia lub nieco później wojska Dymitra
wyruszyły z Moskwy do Kołomny. Pożegnanie oddziałów
11 „Słowo" Sofoniusza z Riazania (Zadońszczyzna), w: Literatura staroruska,
oprac. W. J a k u b o w s k i i R . Ł u ż n y , Warszawa 1971, s. 105—106.
Książę Dymitr Księżna Eudokia, żona Dymitra

Moskwiczanie że­
gnają wojska ru­
szające na wyp­
rawę
Mamaj
Budowa mostów na Donie
Przeprawa wojsk moskiewskich przez Don i narada wodzów
Przywidzenie Fomy Kacibeja, zwiastujące zwycięstwo Rusów
Święci Borys i Gleb
ukazują się Rusom

Pojedynek Pierieswieta z Czełu-bejem


Bitwa kulikowska
Fragment bitwy
97
ruskich było bardzo uroczyste. Cały lud miejski wyległ na
ulice, w cerkwiach biły dzwony, żony dostojników z pła­
czem żegnały swych mężów. Książę Dymitr modlił się
w cerkwi Bogurodzicy. „Boże nasz — mówił. — Władyko
straszny i mocny! Zmiłuj się nad nami grzesznymi i nie
opuszczaj nas, i nie odstępuj od nas... Przyjmij oręż i tar­
czę i przyjdź mi z pomocą! Dajże mi, Boże, zwycięstwo
nad wrogiem i dopomóż podnieść sławę Twoją!“ 1 . Wśród
powszechnej euforii tłumów książę moskiewski pożegnał
swą żonę, która od płaczu nie mogła powiedzieć ani słowa.
Rozrzewnienie udzieliło się samemu Dymitrowi. Jak pisali
kronikarze, on również nie mógł powstrzymać łez.
W słoneczny, pogodny dzień armia ruska wyruszyła do
Kołomny. Posuwała się trzema drogami. Pierwsza kolumna,
dowodzona przez księcia białoozierskiego Fiodora Roma-
nowicza, maszerowała tzw. Bałbanowką, drogą tulską wio­
dącą na Sierpuchow, z której skręciła następnie na Koło-
mnę. Drugą kolumną dowodził sam Dymitr. Maszerowała
ona tzw. drogą Szulbinką na Kotły, skąd skręciła również
na Kołomnę. Trzecia kolumna z księciem Włodzimierzem
Andriejewiczem udała się w pochód drogą kołomską. Marsz
do Kołomny, odległej od Moskwy o 100 km, trwał cztery
dni. Na miejscu czekały już oddziały moskiewskie, włodzi­
mierskie, juriewskie, kostromskie, jeleckie, horodeckie (z
Horodca Meszczerskiego), muromskie, druckie, kołomeń-
skie, wielkonowogrodzkie, perejasławskie (z Perejasławia
Zaleskiego). Musiały też nadejść tu jakieś oddziały z
Niżnego Nowogrodu. Sam 58-letni książę Dymitr Konstan-
tynowicz nie wziął wprawdzie udziału w wyprawie, przys­
łał jednak zapewne na pomoc jakiś oddział, bojarzy niżno-
nowogrodzcy figurują bowiem w spisach strat poniesionych
w bitwie, zamieszczonych w Skazaniju o Mamajewom
poboiszcze.
Na rozległym polu kołomeńskim, rozciągającym się
w łuku Oki, wielki książę moskiewski dokonał przeglądu
wojsk. Wrażenie było imponujące, toteż kronikarz ruski

12 S z a m b i n a g o , op. cit., s . 2 4 .
98

napisał: „Od początku, (dziejów) nigdy dotąd siła ruska nie


była tak wielka“13. W Kołomnie czekał na Dymitra poseł
tatarski, który w imieniu Mamaja żądał wypłaty zaległej
daniny i pokornej uległości. Książę moskiewski odrzekł, że
wprawdzie chce pokoju i nie uchyla się od wypłacenia
symbolicznej daniny, pokornym poddanym Tatarów jednak
nie będzie. Dalsze rokowania nie miały już sensu.
30 sierpnia Dymitr wysłuchał nabożeństwa, odprawio­
nego w soborze przez biskupa Gierasimowa, po czym dał
rozkaz do wymarszu z Kołomny. Ponieważ w każdej chwili
możliwe było już spotkanie z Tatarami, posuwano się mar­
szem ubezpieczonym, dzieląc tradycyjnie armię na pułki.
Pułk straży składał się z oddziałów Mikuły Wieljaminowa,
Tymofieja Wołujewicza, Iwana Kwaszni i Andrzeja Serki-
zowicza. Wchodziło w jego skład wojsko z Kołomny,
Juriewa, Kostromy, Perejasławia Zaleskiego i Włodzimierza
nad Klaźmą. Za nim posuwał się pułk przedni, złożony
z jednostek książąt Dymitra i Włodzimierza Wsiewołodo-
wiczów. Osłaniający marsz głównych sił prawoskrzydłowy
pułk prawej ręki składał się z jednostek księcia Włodzimie­
rza Andriejewicza i jego wojewodów: Daniela Biełousa,
Konstantego Kononowicza, książąt: jeleckiego Fiodora,
meszczerskiego Jerzego, muromskiego Andrzeja i jarosław­
skich. Lewoskrzydłowy pułk lewej ręki składał się z nowo-
grodzian i oddziałów księcia druckiego Gleba. Główna siła,
pułk wielki, składał się w większości z jednostek moskiew­
skich, dowodzonych przez Dymitra, oraz wojsk książąt bia-
łoozierskich14. Taki szyk marszowy armii ruskiej przyjął się
już w XII wieku i przetrwał przez cztery stulecia.
Po sforsowaniu Oki przy ujściu Łopasni wojska sojuszni­
cze wkroczyły na teren księstwa riazańskiego. Dymitr
wydał kategoryczny rozkaz: „Nikt nie może uszczknąć
nawet jednego włosa ziemi riazańskiej“15. Zdradziecki
książę Oleg nie ośmielił się wystąpić ze swą drużyną
przeciw przeważającym oddziałom Dymitra.
13 Wg I. A f r e m o w a, Kulikowo Pole, Moskwa 1849, s. 11.
14 K i r p i c z n i k o w , op, cit., s. 39,
15 Afremow, op, cit., s. 14.
99
Przekroczenie linii Oki świadczyło o zerwaniu z pasyw­
nym sposobem walki.
Dymitr podjął teraz ryzyko śmiałej wyprawy nad Don,
by zmusić Mamaja do walki, zanim przyłączą się doń
oddziały litewskie i riazańskie. W ten sposób wódz
moskiewski przejął inicjatywę w swe ręce, narzucił prze­
ciwnikowi czas i miejsce walki. Mimo związanych z tą
decyzją niebezpieczeństw wódz moskiewski wykazał, że
wierzy w siłę i ducha bojowego swych wojsk, że prawid­
łowo potrafi ocenić siły i możliwości nieprzyjaciela. Mamaj,
liczący na bierność przeciwnika, pewien zalet swej znako­
mitej jazdy, został zaskoczony. Na wiadomość o marszu
wojsk Dymitra nad Don zwinął obóz nad Woroneżem i
ruszył na spotkanie Rusów. Przebywszy ponad 180 km
dotarł nad rzeczkę Mieczę w pobliżu Donu, gdzie rozłożył
się obozem. Miał jeszcze nadzieję, że doczeka tu wojsk
Jagiełły i Olega.
Tymczasem Rusowie przecięli szlak murawski, którym
Tatarzy wyprawiali się zwykle na Moskwę, i zajęli obszar
przewidziany na miejsce spotkania wojsk Mamaja, Jagiełły
i Olega. Po uzyskaniu wiadomości, że Mamaj czeka nadal
w obozie na Litwinów, postanowiono iść dalej. Armia ruska
skręciła na południowy wschód i pomaszerowała w kie­
runku rzeki Osiostr, zatrzymując się po drodze w grodzie
Berezuj. Tu przyłączyły się do niej oddziały ciężkozbrojnej
jazdy braci Olgierdowiczów, Andrzeja (pskowianie) i Dymi­
tra (briańszczanie), a także prawdopodobnie jakieś mniejsze
grupy połockie. Następnie Rusowie pomaszerowali tzw.
szlakiem Dońskim na Dorożen, rzekę Toboł, Czarniawę w
kierunku Donu. Po drodze zwiad doniósł, że Mamaj, nie
wiedząc nic o miejscu przebywania wojsk Dymitra, ruszył
w stronę górnego Donu. Pomaszerowano mu więc na­
przeciw.
6 września, po przejściu z Moskwy około 490 km, armia
ruska dotarła nad Don przy ujściu Niepradwy. Tu dołą­
czyła do niej piechota, pozostawiona nad Łopasnią w celu
pilnowania przepraw i ochrony linii komunikacyjnych
przed Olegiem. Nad Donem czekały już oddziały ruskie
z Oboleńska, Tarusa, Nowosila, Smoleńska, Wołogdy, Sta-
100
roduba i Kaszyna. Tu zapewne byli też zbrojni z Dmi-
trowa, Możajska, Zwienigorodu, Uglicza, Halicza, Rżewa,
Dorohobuża i niektórzy panowie litewscy, przeciągnięci
przez Olgierdowiczów na stronę Moskwy. Wywiad ruski
działał nadal bardzo sprawnie. Powracający z rozpoznania
bojar Siemion Melik zameldował, że orda Mamaja stoi
o jedną noc drogi od sił Dymitra, przeszła bowiem Don
i znajduje się nad Gęsim Brodem. Teraz musiały zapaść
rozstrzygające decyzje.
Wieczorem 6 września Dymitr zebrał dowódców na
naradę. Odbyła się ona w małej, kurnej chacie, zagubionej
na tym odludziu wśród stepów. Wielki książę przybył na
nią odświętnie ubrany, „jakby wybierał się na wesele“,
a nie na śmiertelny bój. Mężem był już dojrzałym, choć
jeszcze młodym, zaledwie 30-letnim. Potężnej budowy,
wysoki, otyły, wyróżniał się bujną, czarną czupryną. Był
raczej małomówny, za to bardzo poważny, zamyślony. Nie
podejmował decyzji szybko, natychmiast, ale po głębokim
namyśle. Gdy jednak już coś postanowił, działał zdecydo­
wanie, z żelazną konsekwencją. Teraz już powziął decyzję,
chciał jednak wiedzieć, co myślą inni. Obok niego zasiadło
dwudziestu kilku książąt, wielu wojewodów i znakomitych
bojarów. Każdy mógł swobodnie wypowiedzieć swą opinię,
wielki książę zaś słuchał i milczał.
Zdania wśród wodzów były podzielone. „Stąpaj, książę,
za Don“ — mówili jedni. „Nie chodź, wrogów mnóstwo,
nie tylko Tatarzy, ale i Litwini, i riazańcy“ — oponowali
drudzy. Najbardziej przeciwny przeprawie za Don był
dowódca wojsk twerskich, za przeprawą opowiadali się
zwłaszcza Andrzej Olgierdowicz, Fiodor Białoozierski oraz
doświadczony wojownik, wojewoda Dymitr Bobrok Woły-
niec. Ku zadowoleniu wielkiego księcia większość obecnych
wypowiedziała się ostatecznie za przejściem Donu i rozpo­
częciem walki po drugiej stronie rzeki. Na zakończenie
dyskusji zabrał głos książę Dymitr. „Siła wojska nie w jego
przeważającej liczbie, ale w prawdzie“ — oświadczył.
Potem zaś dodał: „Pójdźmy przeciw przeklętemu, bezbo­
żnemu, nieczystemu i ciemnemu syrojadcy [tj. jedzącemu
101

surowe mięso — przyp. L.P.] Mamajowi. Za prawosławną


wiarę chrześcijańską i za święte cerkwie, i za wszystkich
młodzieńców, i za starców, i młodych, i za wszystkich
chrześcijan... Teraz przejdźmy Don i albo tam zwyciężymy
i wszyscy od zguby ocalimy się, albo położymy swoje
głowy“16. Rada poparła decyzję wodza. Kości zostały
rzucone.

16 B i e s t u ż e w-R i u m i n, op. cit., s. 52; M. M a ł a c h o w, Kulikowskaja


bitwa, „Wojennyj Wiestnik“ 1948, nr 16, s. 36; S z a m b i n a g o op. cit. , s. 33 .
SPOTKANIE Z ORDĄ MAMAJA

Zgodnie z decyzją rady wojennej rankiem 7 września


zaczęła się przeprawa wojsk ruskich przez Don. Stan wody
w rzece był wówczas na ogół znacznie wyższy niż w obec­
nych czasach, w okresie suchej jesieni 1380 r. niższy jednak
od przeciętnego. Dlatego Rusowie znaleźli dwa brody, któ­
rymi przeszła wpław jazda. Piechota przebyła rzekę po
trzech mostach, zbudowanych naprędce w ciągu nocy z 6
na 7 września, co dowodzi dużej sprawności Rusów
w sztuce inżynieryjnej. Tabory armii zostały za Donem
pod osłoną nielicznej straży. Zmiana ugrupowania z szyku
marszowego w szyk bojowy odbyła się szybko i sprawnie.
Kolumna marszowa przechodząca brodami i po mostach
była już ustawiona w takiej kolejności, w jakiej Rusowie
mieli wystąpić do bitwy. Najpierw przeszły więc rzekę
oddziały pułku straży, za nim pułku przedniego, następnie
pułku prawej ręki, wielkiego, lewej ręki i na końcu pułku
zasadzki. Miejsce przeprawy wojsk znajdowało się koło ujś­
cia Niepradwy do Donu, w pobliżu osiedli Tatinka i Kuli-
kowka. Jako jeden z pierwszych przebył rzekę Dymitr,
który zachęcająco wołał do żołnierzy: „Bracia! Czas sądu
bożego nadchodzi! Trzeba zacząć dzieło“ .
Osłaniające przeprawę przednie straże musiały sforsować
rzekę późnym wieczorem 6 września. W nocy zetknęły się

1 A f r e m o w , op. cit., s. 17.


103

z podjazdami tatarskimi, myszkującymi w stepie nad


Donem. Doszło do pierwszych starć. Pojmany jeniec tatar­
ski zeznał, że Mamaj stoi w odległości 7—8 kilometrów od
miejsca przeprawy wojsk ruskich, między wąwozami, i nic
nie wie o zbliżaniu się wroga. Przeczą temu jednak inne
źródła. Mamaj musiał już być poinformowany o nadcho­
dzeniu nieprzyjaciela. Podobno wyraził zdziwienie, że
Rusowie postępują tak śmiało i zamierzają atakować go za
Donem. „Dźwigniemy swoje siły i staniemy koło Donu
przeciw kniaziowi Dymitrowi, dopóki nie przyjdzie do nas
sojusznik nasz kniaź Jagiełło z całą siłą litewską“2 —
oznajmił. Mimo to nie podjął żadnych działań przeciw for­
sującemu rzekę przeciwnikowi, co było niewybaczalnym
błędem.
Po przejściu Donu armia ruska zajęła teren zwany Kuli­
kowym Polem, rozciągający się pomiędzy rzeką, jej dopły­
wem Niepradwą oraz lasami. Pozycja Rusów nadawała się
do stoczenia bitwy obronno-zaczepnej, bo taki — sądząc
potem z przebiegu wydarzeń — był chyba plan Dymitra.
Od północy i zachodu zamykał Kulikowe Pole nurt Nie-
pradwy, rzeczki co prawda niezbyt szerokiej i głębokiej, ale
stanowiącej dość istotną przeszkodę dla wojska, zwłaszcza
że jej brzegi były porośnięte drzewami i zaroślami. Koło
osiedla Rożestwieno-Monastyrszczina, na północny zachód
od pozycji zajętych przez Rusów, Niepradwa wpadała do
Donu, który zamykał teren bitwy z tej strony i biegł dalej
w kierunku południowo-wschodnim. Między Kulikowym
Polem a Donem, od wschodu, rozciągał się pagórkowaty
teren, pokryty częściowo lasami i zaroślami. Szczególnie
gęsto zalesione były brzegi dwóch strumieni przecinających
Kulikowe Pole, Smółki i Kurcy. Niemal pośrodku między
nimi, blisko przyszłego pola bitwy, wznosił się najwyższy
punkt w całej okolicy, Krasne Wzgórze. Z południowej
strony, skąd nadciągali Tatarzy, wznosiły się niewielkie
pagórki, pokryte rzadkimi lasami i zaroślami. Samo Kuli­
kowe Pole było rozległą równiną, poprzecinaną parowami,
pokrytą stepem, zagajnikami i zaroślami, doskonale na-

2 Kulikowskaja bitwa, s. 234.


104
dającą się do walki z użyciem jazdy. Północna jego część,
na której stoczono bitwę, osłonięta była z trzech stron
wodą.
Teren wybrany na pole bitwy miał dla Rusów jedną
istotną zaletę — nie pozwalał przeciwnikowi na pełne roz­
winięcie sił i dokonanie manewru oskrzydlającego siłami
ruchliwej jazdy tatarskiej. Dużą groźbę dla armii Dymitra
stanowił fakt, że przyjmowano walkę mając na tyłach potę­
żną rzekę, co w razie porażki mogło spowodować zgubę
całego wojska. Z tej to właśnie przyczyny część dowódców
odradzała wydawanie tu bitwy. Po przejściu rzeki mosty na
Donie zostały uszkodzone, by uniemożliwić ewentualną
przeprawę po nich Litwinów lub wojsk Olega.
Powierzchnia Kulikowego Pola (leżącego na terenie księ­
stwa riazańskiego) wynosiła około 50 wiorst kwadratowych,
tj. około 53 km2. Miały się tu zmieścić ogromne, jak na
średniowieczną bitwę, masy ludzi i koni.
Zmobilizowana przez Moskwę armia ruska składała się
ostatecznie z jednostek księstw uznających władzę Dymitra
oraz państw sojuszniczych. Do pierwszych, oprócz wojsk
moskiewskich, należały oddziały z księstw: możajskiego,
zwienigorodzkiego, włodzimierskiego, dmitrowskiego, bo­
rowskiego, oboleńskiego, sierpuchowskiego, starodubskiego,
perejasławskiego, uglickiego, białoozierskiego, kargołom-
skiego, halickiego, kostromskiego i ustiugskiego, leżącego
daleko na północnym wschodzie, nad rzeką Suchoną. Do
drugiej grupy należały jednostki z Nowogrodu Wielkiego,
Suzdala, Niżnego Nowogrodu, Pskowa, Muromu, Horodca
Meszczerskiego, Jelca, Nowosila z Wierchowszczyzny,
Tarusy, Smoleńska, Rżewa, Hołma należącego do księstwa
twerskiego, Kaszyna, Prozorowa, Wołogdy, Jarosławia,
Rostowa oraz podległych Litwie Połocka, Drucka, Briańska
i prawdopodobnie Trubecka na Siewierszczyźnie. Były więc
to jednostki z 36 księstw i miast. Nie stawiły się definityw­
nie oddziały z Tweru (była tylko drużyna hołmska z tego
księstwa) i wrogiego Moskwie Riazania. Nie przybyli także
książęta mordwińscy. Najdłuższą drogę na Kulikowe Pole
przebyły drużyny z Ustiuga — ponad 900 km, z Białoo-
ziera i Pskowa — 660 —700 km, i z Nowogrodu Wielkie-
105
go — 720 km, najkrótszą z Jelca i Nowosila — po 90 km.
Szybkie tempo marszu musiało mocno nadszarpnąć siły
ludzi i koni. Dlatego wyższą wartość bojową miały jed­
nostki z niezbyt odległych od pola bitwy terenów, a więc z
Moskwy i podporządkowanych jej księstw, a także z Jelca,
Nowosila i Tarusy. Z .tych ziem mogła też pochodzić więk­
szość oddziałów pieszych.
Liczebność wojsk walczących na Kulikowym Polu źródła
staroruskie określały na setki tysięcy. Dane kronikarzy
średniowiecznych były oczywiście bałamutne. Historycy
rosyjscy, a potem radzieccy, zaczęli więc redukować te
liczby do bardziej realnych wielkości, ale i oni popadali
w przesadę. Tak więc Iwan Afremow pisał o 150 tysiącach,
M. Małachow — o 190 — 240 tysiącach, W. Buganow —
o 100—150 tysiącach ludzi. Bardziej realne liczby podają
autorzy radzieccy w ostatnio wydanych opracowaniach.
Jewgienij Razin, szacując ludność Wielkiego Księstwa Mos­
kiewskiego w XIV wieku na 250—300 tysięcy głów,
doszedł do wniosku, że armia moskiewska mogła liczyć
maksymalnie 25—30 tysięcy żołnierzy.- Podobną liczbę woj­
ska mogły, jego zdaniem, dostarczyć inne księstwa ruskie.
A. Kirpicznikow doszedł do wniosku, że ludność wszyst­
kich ziem ruskich (około 980 000 km2 w 1380 r.) liczyła
w tym czasie 3—4,5 mln, zaś armia ruska na Kulikowym
Polu — 50—60 tysięcy głów 3.
Dane te nadal wydają się wygórowane. Do najbardziej
realnych liczb doszedł w przekonywających wywodach
amerykański historyk Paul Harrison Silpen, który ocenił
siły Rusów na podobne do tatarskich, a więc blisko lub
około 30 tysięcy4. Prawie połowę tej liczby stanowiła pie­
chota, ponadto w wojsku ruskim musiało znajdować się
kilka lub kilkanaście tysięcy czeladzi.
Historycy rosyjscy i radzieccy szacowali armię tatarską
na nieco lub znacznie większą od ruskiej. Tak więc Mała-

3 A f r e m o w , op.cit., s . 7 ; W . B u g a n o w , Kulikowo Pole, w: So-


wietskaja Istoriczeskaja Encykłopiedija, t. VIII, Moskwa 1965, s. 266;
M a ł a c h o w , op. cit., s. 36; K i r p i c z n i k o w, op. cit., s. 263—264.
4 S i l p e n , op. cit., s. 64—65.
106
chow pisał o 200—300 tysiącach żołnierzy Mamaja, Buga-
now — o 100—150 tysiącach. Dane te zredukowali inni
autorzy prac o bitwie na Kulikowym Polu. Na 30 tysięcy
wojowników ocenił armię Mamaja historyk amerykański
George Vernadsky, który słusznie dowodził, że Złota Orda
była w 1380 r. już znacznie słabsza (a w dodatku podzie­
lona) niż w czasach Batu-chana, gdy mogła rzeczywiście
wystawić 100-tysięczną armię5. Wojsko tatarskie składało
się oczywiście z konnicy, ale w jego składzie była też pie­
chota: łucznicy genueńscy z kolonii na Krymie, Burtasi,
Jasowie, Bułgarzy kamscy i najemnicy z Powołża, środko-
woazjatyccy Turcy, Ormianie i najemnicy z Kaukazu.
Jeśli przyjmiemy, że w bitwie na Kulikowym Polu wal­
czyło po około 30 tysięcy żołnierzy z obu stron, to i tak
okaże się, iż — jak na czasy średniowiecza — były to armie
ogromne. Przecież niemal w tym samym czasie, w 1389 r.
na Kosowym Polu starły się ze sobą 16-tysięczna armia
serbska i 25-tysięczna turecka (według najnowszych ustaleń
historyków jugosłowiańskich), a wynik ich walki zadecydo­
wał na kilka stuleci o losach Półwyspu Bałkańskiego.
Wkrótce później, w innej decydującej o losach tego pół­
wyspu bitwie, pod Nikopolis (1396), walczyło około 11
tysięcy Turków i 7500 krzyżowców. W jednej z najwięk­
szych bitew średniowiecznych w Europie, w 1410 r. pod
Grunwaldem, walczyło 33 tysiące żołnierzy w armii Jagiełły
i 27 tysięcy po tronie krzyżackiej (ostatnio Andrzej Nadol-
ski wypowiedział się za znacznym zredukowaniem liczby
Krzyżaków). Następna z wielkich bitew średniowiecza, w
1415 r. pod Azincourt, toczyła się przy udziale około 9
tysięcy Anglików i 4—6 tysięcy Francuzów (dane te kory­
guje Edward Potkowski, według którego liczbę Francuzów
ocenia się różnie: od 6 do 20—30 tys., Anglików zaś było
nieco mniej niż Francuzów). W decydującej o losach ruchu
husyckiego w Czechach bitwie pod Lipanami w 1434 r.
uczestniczyło 10 tysięcy żołnierzy po stronie taborytów i 20
tysięcy w armii panów czeskich. Pod Warną wreszcie

5 G. V e r n a d s k y , A History of Russia, t. III, The Mongols and Rus­


sia, New Haven 1953, s. 260.
107
w 1444 r. walczyło 20 tysięcy rycerzy chrześcijańskich oraz
zapewne 40 tysięcy Turków. Jak widać, tylko niektóre z
tych bitew zaangażowały siły podobne do liczby walczących
na Kulikowym Polu, żadna zaś więcej! 6
Walczącym na Kulikowym Polu asystowały w dodatku
jeszcze dwie armie. Jagiełło z Litwinami stał w tym czasie
pod Odojewem nad rzeką Upą, zaledwie 30—40 km od
miejsca bitwy. Jego siły były dalekie od maksymalnych,
jakie mogło zmobilizować Wielkie Księstwo Litewskie, a
które sięgały w tym okresie około 18 tysięcy konnicy, nie
licząc piechoty chłopskiej. Źródła ruskie mówią wprawdzie
o 30—40 tysiącach wojowników Jagiełły pod Odojewem,
należy jednak te dane włożyć między bajki. Trzeba przecież
pamiętać, że najgęściej zaludnione rejony Litwy należały do
Kiejstuta, a w dodatku przyszły król polski nie miał przy
sobie oddziałów ruskich, których znaczna część znalazła się
natomiast w składzie wojsk Dymitra. Można więc szaco­
wać, że książę litewski miał pod swymi rozkazami nie wię­
cej niż 5—6 tysięcy jeźdźców oraz jakąś niewielką liczbę
piechoty. Ze względu na dużą odległość dzielącą rejon
wyjściowy armii od Odojewa (około 800 km) i szybkie
tempo marszu, Jagiełło mógł zabrać z Litwy niewielu pie­
churów, i to zapewne wsadziwszy ich na konie. Na pie­
chotę z pobliskich ziem ruskich Jagiełło nie mógł liczyć,
gdyż ludność miejscowa sympatyzowała z jego wrogiem.
Drugi przeciwnik Dymitra, książę riazański Oleg, miał
jeszcze mniejsze siły, maszerował bowiem z maksimum
4—5 tysiącami żołnierzy. Oleg ograniczył się zresztą tylko
do demonstracji zbrojnej. Wyszedł z Riazania już po
przejściu wojsk Dymitra na Kulikowe Pole. Przebywszy
najwyżej 80—100 kilometrów zatrzymał się i czekał na dal­
szy rozwój wydarzeń. W jego interesie nie leżało wcale
zwycięstwo Mamaja, Riazań bowiem znowu popadłby w
całkowitą zależność od Ordy. Zapewne nie miał też zaufa­

6 Dane o liczebności wojsk wg: S. M. K u c z y ń s k i , Wielka wojna z


Zakonem Krzyżackim w latach 1409—1411, wyd. III, Warszawa 1966,
s. 263; t e n ż e , Spór o Grunwald, Warszawa 1972, s. 72; S i k o r s k i ,
op. cit., s. 165, 168, 229; Mała Encyklopedia Wojskowa, Warszawa
1967—1971, odpow. hasła.
108
nia do własnych wojsk, które przecież działając w sojuszu z
obcoplemieńcami, w dodatku mahometanami i poganami
(Litwa była jeszcze pogańska), musiałyby walczyć przeciw
współwyznawcom i współplemieńcom. Zachowanie ich w
wypadku podjęcia decyzji o udziale w bitwie było więc
zagadką. Dla pewności więc Oleg oświadczył: „Niech Bóg
rozstrzygnie, po czyjej stronie prawda, a my zdamy się na
Jego sąd“, i zaczekał z wojskiem na wynik bitwy.
Pod względem uzbrojenia, wyposażenia i taktyki walki
obie armie — ruska i tatarska — prezentowały się odmien­
nie. Wyposażenie wojów ruskich było niejednolite, zależało
bowiem od ich pozycji materialnej i społecznej. Tak było
zresztą we wszystkich armiach europejskich w średniowie­
czu. Nieliczni jeźdźcy ciężkozbrojni, kopijnicy, „odziani
byli od stóp do głów w żelazo“. Na suknie zakładali kol­
czugi; nogi i ręce osłaniali blachami. Na głowach nosili szy­
szaki. Jak w całej Europie, atakowali przeciwnika w dość
luźnym szyku, przy niezbyt dużej prędkości. Podstawowym
ich uzbrojeniem były długie kopie i miecze. Różnili się od
ciężkiej jazdy kopijniczej zachodniej Europy uzbrojeniem
ochronnym, tam bowiem dominowały już wtedy pełne
zbroje płytowe. Większość armii ruskiej składała się z lek­
kiej jazdy. Ta wyposażona była mniej jednolicie. Z reguły
nie nosiła kolczug, które były zbyt drogie.
Broń ruska charakteryzowała się różnorodnym pocho­
dzeniem, co świadczyło o aktywności kupców oraz silnych
związkach ekonomicznych z innymi krajami, zwłaszcza
z Azją Mniejszą, Kaukazem, Krymem, Litwą oraz Inflan­
tami. Rodzimego pochodzenia były kolczugi, miecze,
szable, topory, tarcze, szyszaki, łuki i strzały, sierpy, cepy
bojowe piechoty, rohatyny i palice; z Zachodu sprowadzano
na Ruś niektóre typy mieczy, sulice, kordy lackije — długie
do 85 cm i noszone powszechnie przez uboższych bojarów,
służbę bojarską, mieszczan i chłopów; zastępujące im mie­
cze, ale znacznie tańsze — a także klinoki, pierwowzory
późniejszej szpady, długości metra, służące zarówno do sie­
czenia, jak i kłucia; wreszcie kindżały. Wschodniego
pochodzenia były szlemy, tatarskie haki osadzone na
drzewcu i służące do ściągania z siodeł przeciwnika (chwy-
109
tem za kark), kalamary i bajdany — rzadkie typy broni
siecznej. Arsenał broni na Rusi był więc międzynarodowy:
rodzimy, litewski, polski, tatarski, czerkieski, zachodnioeu­
ropejski, rzadziej perski czy arabski.
Tatarzy również mieli niejednolite uzbrojenie. Ciężka
jazda nosiła pancerze skórzane; tylko nieliczni, możni feu-
dałowie wyróżniali się zbroją metalową, kolczugą. Wielu
nosiło natomiast metalowe hełmy. W powszechnym użyciu
były tarcze. Ramiona i nogi Tatarów były okryte tylko
kolorową tkaniną, nie chroniącą przed ciosami miecza czy
szabli. Uzbrojenie zaczepne niewiele zmieniło się od czasów
rozkwitu Złotej Ordy. Dominowały nadal łuki, szable, haki
osadzone na drzewcach, arkany, kindżały, bajdany, noże.
Porównując uzbrojenie obu wrogich armii możemy stwier­
dzić, że nieznaczna przewaga techniczna rysowała się po
stronie Rusów.
Doświadczenie bojowe przeciwników było duże. Orda,
jak wiemy, prowadziła nieustanne wojny, zewnętrzne
i domowe, każdy wojownik był więc otrzaskany w rze­
miośle wojennym. To samo można powiedzieć o Rusach.
Jak obliczył Siergiej Sołowiow, w okresie rozbicia dzielni­
cowego stoczyli oni ogółem aż 50 wielkich bitew z wrogami
zewnętrznymi oraz 20 bitew w walkach domowych. Gorzej
przedstawiało się jedynie wyszkolenie zaciągniętych mie­
szczan i chłopów, chociaż i oni mieli czasem niejedną walkę
za sobą. Brak doświadczenia i wyszkolenia ludzie ci nadra­
biali wielkim zapałem do walki, gotowością do najwięk­
szych poświęceń w obronie wiary, ziemi ojczystej i rodzin.
Duch bojowy armii ruskiej był bardzo wysoki, do czego
przyczyniła się Cerkiew.
Tatarzy również odznaczali się zapałem do walki. Wyni­
kał on jednak z zupełnie innych pobudek, kierowała
bowiem koczownikami chęć zdobycia łupów, niewolników,
siania pożogi, żądza odwetu za niedawno przegraną bitwę
nad Wożą, dążenie do ponownego ujarzmienia Rusi. Rów­
nież w przypadku Ordy duchowni, tym razem muzuł­
mańscy, odegrali ważną rolę w rozbudzeniu ducha walki.
Znacznie mniejszy zapał miały na pewno najemne oddziały
łuczników włoskich z Krymu, walczące tylko dla pieniędzy.
110
Ale i dla nich chęć zdobycia łupów i jeńców była istotnym
czynnikiem mobilizującym do działania. Oceniając obie
armie pod względem doświadczenia bojowego, wyszkolenia
oraz wartości moralnych możemy stwierdzić, że siły Tata­
rów i Rusów były dość wyrównane. Nieco lepszemu wysz-
koleniemu i doświadczeniu Tatarów (biorąc pod uwagę
całość armii, łącznie z mieszczanami i chłopami walczącymi
w armii Dymitra) Rusowie przeciwstawili silniejsze racje
moralne.
Przejdźmy teraz do oceny dowództwa obu stron. Mimo
stosunkowo młodego wieku książę Dymitr był już doświad­
czonym wojownikiem, który kilkakrotnie ujawnił swe nie­
przeciętne zdolności dowódcze. W 1371 r. rozbił wojska
księcia riazańskiego, w 1375 r. zmusił do kapitulacji Twer,
w 1378 r. rozgromił nad Wożą Tatarów, dość skutecznie
odpierał najazdy litewskie. Dzięki dużej sile fizycznej i spra­
wności we władaniu bronią był również wyśmienitym ryce­
rzem, co w bitwie średniowiecznej, w której osobisty przy­
kład wodza odgrywał istotną rolę, miało określone
znaczenie.
Drugim uzdolnionym i doświadczonym wodzem był
wojewoda Dymitr Bobrok, syn księcia wołyńskiego Koriata.
Za młodu przeszedł na służbę księcia suzdalsko-niżno-
nowogrodzkiego, a następnie został wiernym żołnierzem
Dymitra Iwanowicza. W 1371 r. brał udział w wojnie z
Riazaniem, w 1376 r. dowodził wyprawą na Bułgar,
w 1379 r. — przeciw Litwie. Doświadczonymi i utalento­
wanymi dowódcami byli również obaj Olgierdowicze, An­
drzej i Dymitr. Po porażce poniesionej z rąk Jagiełły w
walce o władzę na Litwie Andrzej uszedł do Pskowa, gdzie
dzięki pomocy Dymitra Iwanowicza został księciem. W rok
później brał udział w bitwie nad Wożą, w 1379 r. —
w wyprawie na Litwę. Jego młodszy brat, Dymitr,
w 1379 r. przyjął służbę u Dymitra, który osadził go w
Perejasławiu Zaleskim. Wybitnym żołnierzem był również
książę sierpuchowski i borowski Dymitr Andriejewicz, stry­
jeczny brat wielkiego księcia moskiewskiego. W 1369 r.
brał udział w obronie Pskowa przed wojskami Zakonu
111

Kawalerów Mieczowych. Mimo małżeństwa z córką Ol­


gierda, w latach 1377—1379 wojował przeciw Litwie.
Znacznie mniej wiemy o dowódcach tatarskich. Źródła
staroruskie wymieniają tylko Mamaja, faktycznego chana
Wielkiej Ordy, wodza doświadczonego i przebiegłego, ma­
jącego dotąd dużo szczęścia w swych poczynaniach. Mamaj
zdobył władzę w Wielkiej Ordzie w latach 60. i po nie­
ustannych wojnach domowych doprowadził do zjednocze­
nia znacznej części Tatarszczyzny. W dotychczasowych
walkach odniósł dużo zwycięstw, nieraz przeżył jednak
i gorycz porażki. Z pewnością był lepszym politykiem niż
wodzem, o czym świadczy zresztą najlepiej sam przebieg
wojny 1380 r. Pozostali wodzowie Ordy byli doświadczo­
nymi żołnierzami, dobrze znającymi tatarskie sposoby wo­
jowania, nie wybijali się jednak ponad przeciętność. Po­
równując obie strony, wyższą jakość dowództwa musimy
przyznać armii ruskiej.
Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki możemy zatem
stwierdzić, że siły walczących na Kulikowym Polu stron
były dość wyrównane i obie armie miały szanse na osiąg­
nięcie zwycięstwa. O tym musiała rozstrzygnąć już sama
bitwa.
BITWA

Wczesnym rankiem 8 września 1380 r. gęsta mgła otuliła


ustawiające się do bitwy wojska. Promienie słoneczne
z trudem przebijały tę zasłonę, oświetlając słabym blaskiem
szeregi wojowników. Pod osłoną mgły ostatnie oddziały
przeszły mostami przez Don i ukryły się w przylegającej do
pola bitwy gęstej dąbrowie, rosnącej wzdłuż i na północ od
Smółki. Szyk do bitwy sprawiał tego dnia wojewoda
Dymitr Bobrok Wołyniec. Czynił to zapewne według wska­
zówek Dymitra.
Pułki ruskie dzieliły się na pododdziały skupione przy
chorągwiach. Najważniejszą rolę mieli do odegrania wojo­
wie będący przy czerwonej chorągwi wielkoksiążęcej,
przedstawiającej postać Chrystusa. Znajdowała się ona w
pułku wielkim i z racji swych rozmiarów była widoczna dla
wszystkich, stanowiąc punkt orientacyjny w czasie walki.
Oznaczała jednocześnie centrum armii i stanowisko dowo­
dzenia wielkiego księcia. Tu właśnie na początku bitwy
znajdował się książę Dymitr wraz ze swym pocztem. Rola
dowódcy w bitwie średniowiecznej polegała na uszykowa­
niu armii, pilnowaniu utrzymania tego szyku, posyłaniu do
boju poszczególnych oddziałów, wysyłaniu z odwodu
pomocy dla zmęczonych walką, śledzeniu sukcesów i nie­
powodzeń obu walczących stron i odpowiednim na nie rea­
gowaniu, dawaniu osobistego przykładu swoim żołnierzom.
Tak musiał postępować i Dymitr na Kulikowym Polu.
113
Wielki książę moskiewski dokonał przed bitwą pewnego
odstępstwa od uświęconych tradycją zasad średniowie­
cznego wojowania. Z pewnością uczynił to pod wpływem
dotychczasowych doświadczeń, wyniesionych z walk z pod­
stępnymi Tatarami. Oddał mianowicie kolczugę, bizantyń­
ski napierśnik, szkarłatny płaszcz i konia swemu przyjacie­
lowi, bojarowi Michałowi Brence, na jego zresztą prośbę, i
postawił go pod wielką chorągwią, sam zaś włożył harto­
waną zbroję przyjaciela i skromniejszy płaszcz bojarski.
Brenko z wyglądu i tuszy był podobny do wielkiego księcia,
toteż udało mu się wprowadzić w błąd Tatarów, którzy
podczas bitwy atakowali go z wielką furią. Fortel był
zapewne wiadomy wszystkim dowódcom ruskim, nie spo­
wodował bowiem żadnych komplikacji w dowodzeniu na
polu bitwy i wszyscy słuchali rozkazów przebranego w inny
strój wielkiego księcia, a także ochraniali go podczas walki.
Sześć pułków ruskich ustawiło się do boju. Wysunięty
daleko do przodu pułk straży, złożony z samej jazdy,
podzielony został na cztery jednostki, którymi dowodzili:
wojewoda Michał Akinfowicz, książę Siemion Oboleński,
książę Iwan Taruski i wojewoda perejasławski Andrzej Ser-
kizow. W dawnej literaturze rosyjskiej i radzieckiej pułk
straży nie był wcale wymieniany, dopiero wnikliwe badania
nad latopisem nowogrodzkim pozwoliły na ustalenie peł­
nego szyku wojsk ruskich na Kulikowym Polu. Pominięcie
przez historyków pułku straży spowodowało błędną ocenę
wydarzeń na początku bitwy. Atakująca wówczas jazda
tatarska mogłaby przecież osaczyć pułk przedni, złożony
z samej tylko piechoty, zasypać go strzałami, zmusić do
opuszczenia zajmowanych stanowisk i zniszczyć. Ponieważ
jednak na czele wojsk znajdowała się jazda ruska, Tatarzy
musieli atakować frontalnie, w niewygodnej dla siebie
pozycji, narażając się na duże straty. Wysunięcie do przodu
pułku straży zapewniło dużą głębokość i elastyczność szyku
wojsk ruskich. Czołowe oddziały ruskie, cofając się potem
pod naporem nieprzyjaciela, mogły skutecznie osłabiać
nacisk jazdy tatarskiej, wyprowadzając ją — mocno już
wykrwawioną — pod swoje główne siły. Niewątpliwie pułk
114
straży przeznaczony został na straty — musiał walczyć naj­
dłużej, praktycznie przez całą bitwę.
W drugiej linii wojsk ruskich stanął pułk przedni,
podzielony również na cztery jednostki. Dowodzili nimi:
książę Andrzej Olgierdowicz, książę Dymitr Olgierdowicz,
wojewoda kołomeński Mikuła, książę białoozierski Fiodor.
Jak z tego wynika, w pułku znalazły się piesze oddziały
z Pskowa, Briańska i Białooziera, a także z Kołomny i in­
nych ziem leżących w pobliżu Moskwy. Zadaniem tego
pułku, podobnie jak pułku straży, było osłabienie nacisku
przeciwnika w pierwszym etapie bitwy.
Trzecia linia składała się z głównych sił ruskich. Dotyka­
jący swym skrzydłem zalesionych nadbrzeży strumyka
Niżny Dubik, wpadającego do Niepradwy, prawoskrzyd-
łowy pułk prawej ręki składał się z trzech jednostek, dowo­
dzonych przez księcia rostowskiego Andrzeja, wojewodę
Fiodora Grunkę i księcia starodubskiego Andrzeja. W
środku zajął pozycję pułk wielki, złożony z głównych sił
moskiewskich. Podzielony był na cztery oddziały. Dowo­
dzili nimi: sam wielki książę Dymitr, wojewoda kostromski
Iwan Kwasznia, wojewoda moskiewski Michał Brenko
i książę smoleński Iwan. Lewoskrzydłowy pułk lewej ręki
opierał się lewą flanką o las rosnący nad Smółką. Trzema
oddziałami dowodzili tu: książę jarosławski Wasyl, woje­
woda Lew Morozow i wojewoda wołogodzki Fiodor. Cała
główna linia składała się z chorągwi konnicy i oddziałów
pieszych. Piechota stała w centrum, jazda na skrzydłach
pułków. Środek linii zajmowali kopijnicy, skrzydła — konni
łucznicy. Piechota ustawiona była gęsto i głęboko —
w 20 rzędów.
Innowacją taktyczną było wydzielenie z pułku wielkiego
licznej rezerwy, złożonej z samej piechoty. Ustawiono ją
w niewielkiej odległości za pułkiem wielkim. Zadaniem
głównej linii wojsk ruskich było zatrzymanie natarcia prze­
ciwnika. Drugą nowością taktyczną było wydzielenie sil­
nego pułku zasadzki, złożonego aż z pięciu jednostek.
Dowodzili nimi: książę Włodzimierz Andriejewicz, woje­
woda moskiewski Dymitr Bobrok Wołyniec, książę briański
Roman, książę kaszyński Wasyl, książę nowosilski Roman.
115
Pułk zasadzki złożony był z samej jazdy. Ukryto ją staran­
nie w dąbrowie nad Smółką, toteż Tatarzy nic o pułku nie
wiedzieli. Dąbrowa nad Smółką rosła jeszcze w XVI w.,
gdy powstały pierwsze opisy pola bitwy. Był to teren
zupełnie bezludny, grasowali tu bowiem nieustannie Tata­
rzy. W późniejszych latach dąbrowę wycięto, strumienie
i rzeczki wyschły, a nierówności terenowe uległy pewnej
niwelacji. Wyrosły też nowe zagajniki na bujnym w tym
miejscu stepie 1.
Poszczególne pułki ruskie były mieszaniną oddziałów
z różnych księstw. Najbardziej jednolite były pułki wielki
i rezerwy, złożone głównie z sił moskiewskich. Każdy pułk
przed walką ustawiał się w dwóch rzutach, przy czym
pierwszy był zawsze krótszy, złożony z jednego oddziału
(jeśli w pułku były trzy lub cztery) lub dwóch (jeśli było
pięć oddziałów). W ten sposób powstawał szyk klina, dob­
rze znany w średniowieczu i innym armiom (np. Krzyża­
kom i Kawalerom Mieczowym). Szyk klina zapewniał
należyte współdziałanie między poszczególnymi jednost­
kami pułku. Druga linia nieustannie śledziła walkę pier­
wszego rzutu i w każdej chwili mogła przyjść mu z
pomocą, zażegnując niebezpieczeństwo. Szyk klina ułatwiał
też oddziałom drugiego rzutu dochodzenie do pola walki,
umożliwiał im wykonanie ataku z flanki, odparcie naciera­
jącego ze skrzydeł przeciwnika, cofnięcie się w głąb pozycji
dla dokonania niezbędnego przegrupowania. Bitwy śred­
niowieczne cechowała duża głębokość szyków armii. Tak
było właśnie na Kulikowym Polu.
Armia ruska składała się łącznie z trzech linii i sześciu
rzutów, nie licząc pułków rezerwy i zasadzki. Cały jej szyk
rozciągał się na przestrzeni do 3 km, a w głąb również
3 km. W czasie bitwy obie armie były w nieustannym
ruchu. Atakowały dużymi jednostkami, zasypując najpierw
przeciwnika strzałami z łuków. Jeźdźcy zbliżali się do siebie
1 Szyk armii ruskiej na podstawie: K i r p i c z n i k o w , op. cit., s. 51,
oraz planu bitwy w: Zadonszczina. Letopisnaja powiest' o poboiszcze na
Donu. Skazanije o Mamajewom poboiszcze, opracowali I. G ł a z u n o w
(ilustracje), B. R y b a k o w , Ł . D m i t r i e w a i A . D i e m i n a , pod red.
Ł. P ł a t o n o w e j , Moskwa 1981, s. 199.
116
na niewielką odległość, zarzucali się sulicami, tj. krótkimi
włóczniami, po czym uderzali kopiami. Po wdarciu się w
głąb szyku przeciwnika walczyli mieczami i inną bronią sie­
czną. W razie silnego i skutecznego oporu zawracali i po
krótkim odpoczynku ponawiali natarcie. O zwycięstwie lub
klęsce decydował zwykle atak ostatnich rezerw. Dlatego
rzucenie ich do walki w najbardziej odpowiednim momen­
cie miało ogromne znaczenie.
Po drugiej stronie Kulikowego Pola ustawiali się do
bitwy Tatarzy. Zajmowali wyższą część terenu, zbocza
wzgórz i parowów. Najwyższe miejsce, Krasne Wzgórze,
zajął Mamaj ze swym sztabem. Miał stąd doskonały widok
na pole bitwy i mógł kierować przebiegiem walki, nie anga­
żując się w nią osobiście. Z powodu ciasnoty miejsca nie
mógł w pełni rozwinąć swych wojsk i szukać rozstrzygnię­
cia w ulubionym przez Tatarów ataku na tyły przeciwnika.
Musiał wykonać frontalne uderzenie, bo planował od
początku bitwę zaczepną, i szukać dogodnego miejsca do
włamania się w szyki przeciwnika. Główną szansę dostrzegł
w natarciu na lewe skrzydło Rusów, w pobliżu dąbrowy
nad Smółką. Tu postanowił przełamać obronę przeciwnika,
częścią sił odciąć mu drogę do przeprawy, resztą zaś wojska
dokonać oskrzydlenia i wyjść na tyły armii Dymitra. Przy­
parte do Niepradwy wojska ruskie miały stać się już łat­
wym łupem, wydanym na pastwę Tatarów. Doświadczony
wódz Ordy nie spodziewał się jednak, że wielki książę
moskiewski przewidział jego zamiary i stosownie do tego
uszykował swe wojska, ukrywszy w spodziewanym miejscu
głównego natarcia tatarskiego swój pułk zasadzki.
Zgodnie z zasadami tatarskiej sztuki wojennej Mamaj
ustawił w pierwszej linii awangardę, złożoną z trzech puł­
ków lekkiej jazdy. Miała ona rozpoznać walką siłę obrony
Rusów, rozbić przednią ich linię, stworzyć warunki do
natarcia głównych sił. Dowództwo awangardy objął książę
Telak. Za awangardą stanęły główne siły. Centrum ich
zajmowała piechota. Na czele stała odziana na czarno grupa
genueńska z krótkimi mieczami i czarnymi tarczami. Tuż
za nią, w drugim szeregu, zajęli miejsce najemnicy
genueńscy zbrojni w długie włócznie, służące do odpierania
117
ataków jazdy. Dalej stanęli łucznicy i kusznicy, wywodzący
się z różnych ludów Kaukazu, Powołża i Chorezmu. Na
skrzydłach stanęła ciężka jazda tatarska, mająca wykonać
w bitwie decydujące natarcie. Wojska głównej linii były
głęboko urzutowane, podobnie jak siły ruskie. Dotyczy to
zwłaszcza jazdy. Na końcu, zapewne ukryty w jakimś
parowie, stanął oddział rezerwy, złożony z samej jazdy.
Armia Mamaja składała się faktycznie z trzech linii oraz
rezerwy i liczyła 9 pułków. Lewe skrzydło Tatarów doty­
kało lasu rosnącego nad Niżnym Dubikiem i miało ograni­
czoną możność manewru. W nieco lepszym położeniu znaj­
dowało się prawe skrzydło, mające na prawej flance kawał
wolnego stepu, rozciągającego się w stronę lasów i zarośli
nad Smółką i Donem. Dlatego Mamaj skupił tu największe
siły swej jazdy celem dokonania decydującego uderzenia.
Koło Krasnego Wzgórza stanął obóz tatarski.
Dopiero po kilku godzinach mgła zaczęła rzednąć na
tyle, że przed godz. 11 oba wojska nareszcie się ujrzały.
W silnych promieniach słońca zaświeciły wnet metalowe
zbroje, tarcze i hełmy Rusów. Od skórzanych zbroi tatar­
skich blask promieni nie odbijał się.
„Oto już powiały silne wiatry od morza do ujścia Donu
i Dniepru, przypędziły wielkie chmury na Ziemię Ruską,
wypełzają z nich sine błyskawice. Oj, będzie tu stukot
i grom wielki na rzece Niepradwie, między Donem
i Dnieprem, zaściele trup ludzki Pole Kulikowe, poleje się
krew na rzeczce Niepradwie!“ — pisał poetycko kronikarz.
Gdy szykowano wojsko do boju, książę Włodzimierz
Andriejewicz miał rzec do naczelnego wodza: „Książę
Dymitrze, nie ustępuj przed Tatarzynem. Oto już pohańcy
na pola następują, odbierają naszą ojcowiznę“. Dymitr
odpowiedział: „Bracie, książę Włodzimierzu Andriejewiczu,
sami jesteśmy dla siebie dwoma braćmi, ustanowiliśmy
wojewodów, drużyna nasza jest doświadczona, pod sobą
mamy rącze konie, na sobie zaś zbroje złocone, a szyszaki
nasze czerkieskie, tarcze moskiewskie, sulice niemieckie,
kopie italskie, miecze bułatowe [stalowe — przyp. L.P.],
drogi są znane, przewozy zaś przygotowane, a (przy tym
wojownicy) gorąco pragną głowy swe złożyć za wiarę
118
chrześcijańską. Rozwiewają się chorągwie szukając dla się
zaszczytu i sławy“ .
Po chwili Dymitr (odziany jeszcze w zbroję książęcą)
stanął na wzniesieniu widocznym całemu wojsku, zsiadł z
konia i zaczął modlić się, prosząc Boga o zwycięstwo.
Widząc to wojowie ruscy krzyknęli: „Boże! Daj zwycięstwo
wielkiemu księciu naszemu!“ Po modlitwie Dymitr obje­
chał szeregi, wołając do żołnierzy: „Bracia! Dziś wielkie
święto Narodzin Bogarodzicy. Staniemy za Ojczyznę.
Polegli dziś narodzą się na wieczne życie!“ Słowa zachęty
do walki nie pozostały bez odpowiedzi. „Gotowe są nasze
głowy służyć Chrystusowi, Ojczyźnie i Tobie, wielki
książę!“ — wołali pełni zapału wojownicy. Niebawem
Dymitr zbliżył się do pułku straży, by zgodnie z tradycją
jako pierwszy zacząć bitwę. Widząc to bojarzy zaczęli
wołać: „Rola Twoja patrzeć na bitwę, kierować czynami
wojewodów i nagradzać dostojnych, my wszyscy gotowi
jesteśmy na śmierć! A Ty, książę ukochany, żyj i przekaż
pamięć o nas następnym pokoleniom! Bez Ciebie nie
będzie zwycięstwa, nie będzie zbawienia Ojczyzny!“.
Zadowolony z postawy swych wojaków Dymitr odpowie­
dział: „Gdzie wy, tam i ja! Ja wódz i książę, stanę na czele
i chcę oddać głowę dla przykładu innym!“ 3. Po tych sło­
wach zamienił się zbroją z Brenkiem.
Relacje kronikarzy ukazują wielki zapał do walki, panu­
jący w szeregach ruskich. Ujawniają też talent, z jakim
wielki książę potrafił zjednać sobie serca żołnierzy i zachę­
cić ich do walki. Wynika też z nich, iż dotychczasowy spo­
sób wojowania w odniesieniu do naczelnego dowódcy
zaczyna się przeżywać. Zadaniem wodza, zgodnie z zasa­
dami walki Tatarów, nie jest bezpośrednie uczestniczenie w
bitwie, lecz kierowanie jej przebiegiem.
Obie armie dzieliła zrazu odległość około 5 km. Po godz.
11 Rusowie pierwsi ruszyli do przodu, zaskakując tym
znowu Tatarów. Część z nich spożywała wtedy posiłek,
porzuciła więc kotły i czym prędzej ustawiła się w szyku.

2 Literatura staroruska, s. 106—107.


3 A f r e m o w , op. cit. , s . 23 .
119
Niebawem ruszyli do przodu i Tatarzy. Po upływie pół
godziny obie armie spotkały się. Wtedy przed szeregi tatar­
skie wysunął się olbrzymi wojownik, Pieczyng z pochodze­
nia, Czełu-bej, i zaczął wyzywać Rusów na pojedynek. Nie
zawahał się dotrzymać mu pola mnich Pierieswiet, dawny
bojar briański. „Ten człowiek szuka równego sobie, ja chcę
z nim się zmierzyć... Lepiej by nam było dać się zarąbać
niż popaść w niewolę u pohaóców“ — rzekł podobno
Dymitrowi i pocwałował w pole. „Dobrze by było, bracie,
teraz staremu odmłodnieć, młodemu zdobyć sławę, a lu­
dziom dzielnym — ramion popróbować“ — powiedział na
odjezdnym. Obaj przeciwnicy złożyli kopie i ruszyli cwałem
na siebie. Wojsko w milczeniu obserwowało pojedynek.
Rus i Tatar jednocześnie wpadli na siebie. Kopia Pierie-
swieta ugodziła brzuch Tatara, oręż tego ugodził z kolei
w pierś zakonnika okrytego pozłocistą zbroją. Ciosy były
tak silne, że obaj jednocześnie spadli z koni, aż „ziemia
omal pod nimi nie zadrżała“. Po chwili obaj też wyzionęli
ducha. Pojedynek nie wywróżył zwycięstwa żadnej ze stron.
Tuż po zakończeniu pojedynku, o godz. 11.35, oba woj­
ska starły się ze sobą. Na pułk straży i postępujący tuż za
nim pułk przedni zwaliła się cała awangarda tatarska.
Z powodu ciasnoty miejsca wojownicy Mamaja w pier­
wszej chwili zatrzymali się nieco, stojąc „ściana przy ścia­
nie, kopie złożywszy na plecach poprzedników swoich“.
Wtedy natarli Rusowie. „Uderzyli stalowymi kopiami o
zbroje tatarskie, zadźwięczały miecze bułatne o hełmy
wraże na Polu Kulikowym, nad rzeką Niepradwą...
Wówczas groźne chmury zebrały się w jednym miejscu:
błyskało z nich często i rozlegały się potężne grzmoty. To
starli się synowie ruscy z bezbożnymi Tatarami za swoją
krzywdę: na nich to błyszczą zbroje złocone, a książęta
uderzają mieczami o hełmy wrogów“ 4. Pułk straży popro­
wadził do walki sam Dymitr, ale na gorące prośby dowód­
ców powrócił pod wielką chorągiew.
Rusowie stawili Tatarom zdecydowany opór, toteż
Mamaj rzucił wkrótce do walki piechotę genueńską. Spo­

4 Literatura staroruska, s . 107.


120

wodowało to jeszcze większy ścisk na polu walki. W efekcie


pododdziały nie mogły wykonać żadnego manewru, odstą­
pić ani przegrupować się celem ponowienia natarcia. Bitwa
przerodziła się w zażartą walkę ściśniętych na wąskim polu
przeciwników, z trudem znajdujących miejsce do odskoku
przed ciosem lub do nabrania rozmachu. Stopniowo Tata-
rzy uzyskali jednak przewagę i zaczęli spychać pułk straży
i pułk przedni, które po godzinnej walce zbliżyły się w
stronę sił głównych. Straty Rusów były ogromne. Poetycko
pisał o nich autor Zadońszczyzny. „To nie tury porykują na
Polu Kulikowym, pokonane nad Donem Wielkim, to
zakrzyknęli usieczeni przez bezbożnych Tatarów książęta
ruscy i wojewodowie wielkiego księcia i książęta biało-
ozierscy: Fiodor Siemionowicz, Tymofiej Wołujewicz, Sie­
mion Michajłowicz, Mikuła Wasyliewicz, Andrzej Serkizo-
wicz, Michajło Iwanowicz i wielu innych z drużyny. A inni
leżą pobici na brzegu, nad Donem“ 5. Większość zażarcie
walczącej piechoty ruskiej legła pokotem na pobojowisku.
Widząc narastający kryzys, Dymitr skinął na główną
linię. Niemal jednocześnie uczynił to Mamaj, który chcąc
utrwalić sukces awangardy pchnął do walki główne siły.
Była godzina 12. Znowu rozgorzała zacięta walka. „I wtedy
zeszły się na długie godziny obie siły wielkie i pokryły
pułki pole na 10 wiorst, takie było mnóstwo wojów. I była
siecz okrutna i wielka, i bitwa okrutna, i grzechot straszny.
Od stworzenia świata nie toczyli takiej bitwy ruscy wielcy
książęta, jak przy tym wielkim księciu całej Rusi. Kiedy bili
się oni, od szóstej godziny do dziesiątej [według nowej
rachuby czasu od 11.35 do 15.35 — przyp.L.P.] dosłownie
jak deszcz z chmury lała się krew ruskich synów, i pogań­
skich, i niezliczone mnóstwo padło martwych z obu stron.
I mnogo Rusi było pobite przez Tatarów, i Tatarów —
przez Ruś. I padał trup na trupa, padało ciało chrześcijań­
skie na ciało tatarskie. To tam, to tu można było zobaczyć,
jak Rus za Tatarzynem gna albo Tatarzyn ściga Rusa.
Zeszli się razem i pomieszali, bo każdy chciał swojego
5 Tamże.
121

przeciwnika zwyciężyć“ . Według relacji innego źródła sta-


roruskiego „lała się krew jak woda i padło trupów mnóstwo
z obu stron, tatarskiej i ruskiej... wszędzie mnóstwo ciał
leżało i konie nie mogły stąpać po trupach; ginęli nie tylko
od oręża, lecz sami się zabijali i pod nogami końskimi
umierali, a z wielkiej ciasnoty dusili się, gdyż nie można
było zmieścić się na Kulikowym Polu, między Donem i
Mieczą, z powodu licznych sił zebranych“ 7. Niezwykłą
zażartość i krwawy charakter walki podkreślają zgodnie
wszystkie źródła. Piszą też o ogromnym ścisku panującym
na polu bitwy.
A oto jeszcze nieco przesadny, literacki opis zmagań
głównych sił obu armii: „Żywi wskakiwali na ciała poleg­
łych i sami padali potykając się lub odnosząc rany. Kto
padł, nie mógł już powstać, bo rzucało się nań dziesięciu
nieprzyjaciół. Tatarzy nacierali zapamiętale, Rusowie nie
ustępowali. Wnet na tym miejscu uczyniło się tak ciasno,
że konie nie mogły się poruszać wśród zwału trupów.
Ścięte głowy leżały na ziemi, tułowia ludzkie stały obok
walczących, nie mając gdzie upaść. Piechota dusiła się
w ścisku, w natłoku, pod kopytami koni. Tarcze trzeszczały
i rozpryskiwały się jak skorupy... Od dawna już w rękach
genueńczyków dzwoniły puklerze ruskie, a w rękach
ruskich — miecze genueńskie. Od dawna konnica ścierała
się z konnicą. Od dawna pułk straży leżał pokotem na tru­
pach piechoty genueńskiej, a Dymitrowy pułk wielki bił się
na stosach ich ciał“ 8.
Sam Dymitr walczył w pierwszym szeregu jak prosty
żołnierz. Na próżno dowódcy prosili go, by się oszczędzał
i krył za innymi. „Jakże ja mogę powiedzieć, bracia moi,
podźwignijmy się razem wszyscy co do jednego, a sam
swoje lico skryję i zacznę się chować na tyłach?... Nie
mogę tak postąpić, ale chcę tak słowem, jak i czynem pier­
wszy bić się i na... oczach wszystkich głowę swoją oddać za

6 Letopisnaja powiest’ o kulikowskiej bitwie, w: Pamjatniki litera­


tury, s. 123.
7 Połnoje sobranije russkich letopisiej, t. XI, s. 60.
8 S. B o r o d i n, Dymitr Doński, tłum. z ros., Warszawa 1955, s. 421.
122
swoich braci i za wszystkich chrześcijan... I jak powiedział,
tak i uczynił, walcząc z Tatarami na czele wszystkich“ 9.
Natarcie Tatarów na prawe skrzydło ruskie zostało
odparte z dużymi stratami. Na tym kierunku uderzyły jed­
nak słabsze siły. Inny efekt przyniósł atak na centrum. Tu
ordzie udało się rozbić wysunięte do przodu pułki ruskie
i poprzez powstały wyłom dotrzeć do stanowisk pułku
wielkiego. Jeszcze trudniejsza dla Rusów sytuacja powstała
na ich lewym skrzydle. Tam Tatarzy mieli możność przep­
rowadzenia manewru, co też skrzętnie uczynili i obeszli
Rusów z prawej swojej strony. Gdy niebawem pojawili się
na tyłach lewego skrzydła wojsk Dymitra, nastąpił prawdo­
podobnie popłoch i front wojsk ruskich na atakowanym
odcinku załamał się. Ale na tyłach były jeszcze rezerwy,
które powstrzymały natarcie ordy. Gdy znowu zawrzał
w tym miejscu zacięty bój, Mamaj rzucił do natarcia swój
pułk rezerwy. Sądził, że Rusowie posłali do walki już
wszystkie siły, chciał więc tym natarciem przypieczętować
swoje zwycięstwo. Część oddziałów rezerwy pod wodzą
Tułuj-beja rzucił przeciw pułkowi wielkiemu Dymitra,
resztą — z Tasz-bejem na czele — wsparł zatrzymane
przez ruską rezerwę wojska prawego skrzydła.
Pod naporem przeważających sił wroga linia wojsk
ruskich zaczęła cofać się w stronę Niepradwy. Z ręki
Tułuj-beja padł dzielny Brenko, walczący pod chorągwią
wielkiego księcia. Ta wnet zachwiała się i runęła. Tatarzy
na widok śmierci Brenka wydali okrzyk radości, sądząc że
to padł Dymitr. Wtem do Tułuj-beja przypadł nagle rycerz
odziany w strój bojara i potężnym ciosem miecza rozpłatał
mu głowę. Źródła ruskie przypisują ten czyn samemu księ­
ciu Dymitrowi. Wkrótce czerwona chorągiew znowu zało-
potała dumnie nad wielkim pułkiem. Powitał ją gromki
okrzyk radości całej armii Dymitra.
Niebawem i sam wielki książę znalazł się w śmiertelnym
niebezpieczeństwie. Podczas walki zabito pod nim konia.
Wtedy rzuciło się na naczelnego wodza aż czterech Tata­
rów. Zauważył to książę nowosilski Stefan, ale gdy chciał

9 Letopisnaja powiest, s. 127.


123
ruszyć mu z pomocą, wpadło na niego trzech Tatarów.
Sam wielki książę zdołał dosiąść innego wierzchowca i kon­
tynuował walkę. „Wiele razy z prawa i z lewa od niego
zabijali (Tatarzy) jego wojów, a samego obstąpili, na podo­
bieństwo wody, z trzech stron! I wiele ciosów zadali mu
w głowę, i w ramiona, i w brzuch, ale Bóg uchronił go
w dzień branki tarczą prawdy i orężem łaskawości uchronił
głowę jego, siłą swoją uchronił go, i ręką krzepką i mocą
wysoką zbawił go Bóg, dając mu siłę“ 10. Rozsądniej tłu­
maczył ocalenie księcia autor Skazanija o Mamajezoom
poboiszcze, który twierdził, że to hartowana zbroja wiel­
kiego księcia wytrzymała wszystkie ciosy, choć i on widział
w tym pomoc Bożą. Ale w końcu i Dymitr musiał zrezyg­
nować z walki. „I samego wielkiego księcia silnie zranili
[według innych relacji nie był wcale ranny — przyp. L.P.]
i z konia go obalili. On z trudem wydostał się z pola, bo
nie mógł już bić się, i ukrył się w gęstwinie ocalony dzięki
Bożej sile“ 11.
Wycofanie się wielkiego księcia z pola bitwy w decydują­
cym momencie walki można różnie interpretować. Z pew­
nością był wówczas ogłuszony ciosami w hełm, poturbo­
wany i obolały, może nawet i ranny. Mógł więc przeżyć
szok i załamać się zupełnie, zważywszy że cały prawie jego
poczet legł już na pobojowisku, a pułk wielki poniósł wiel­
kie straty i zachwiał się wyraźnie, ustępując coraz bardziej
z pola. Część jego żołnierzy poszła w rozsypkę i podążyła
w stronę Niepradwy. W szeregach ruskich powstała sze­
roka luka i zerwana została łączność między pułkiem wiel­
kim i pułkiem prawej ręki. Wyjście wielkiego księcia z linii
nie wywołało jednak paniki wśród walczących. Przypu­
szczano zapewne, iż władca udał się do odwodów, by po­
słać je do walki. Możliwe również, że po prostu nie zauwa­
żono tego momentu w wirze zaciętej walki, tym bardziej iż
książę przebrany był przecież w strój Brenka. Faktycznie
jednak dowodzenie wymknęło się z rąk Dymitra. Dalszy los
bitwy zależał już tylko od wojewody Bobroka Wołyńca.

10 Tamże.
11 Skazanije o Mamajewom poboiszcze, s. 177.
124

Ten wraz z pułkiem zasadzki, nie zauważonym w dal­


szym ciągu przez Tatarów, pilnie śledził przebieg bitwy.
Stojący przy nim książę Włodzimierz Andriejewicz, widząc
wielkie straty swoich, ich niepowodzenie na polu walki,
niecierpliwił się coraz bardziej. „Jakiż pożytek z naszego
stania? — mówił. — Jaki sukces nasz będzie? Komu nam
przyjdzie pomagać? Już nasi kniaziowie i bojarzy, wszyscy
synowie ruscy, okrutnie giną od pogan, niczym trawa sko­
szona!“ Na próżno jednak domagał się natychmiastowego
uderzenia. Bobrok był zbyt doświadczonym wodzem, by
uderzyć przedwcześnie. „Bieda, książę, wielka, ale jeszcze
nie przyszedł czas... Poczekajcie trochę, niecierpliwi syno­
wie ruscy, nastąpi nasz czas, kiedy wy ucieszycie się, albo­
wiem będziecie mieli z kim się poweselić“.
Wojewoda Wołyniec długo czekał na odpowiedni mo­
ment. Nastąpił on wreszcie w chwili, gdy prawe skrzydło
tatarskie, wsparte jazdą rezerwy Tasz-beja, złamawszy lewe
skrzydło wojsk ruskich zaczęło spychać oddziały pieszej
rezerwy Rusów, odsłaniając swe tyły. Wtedy Bobrok krzy­
knął: „Książę Włodzimierzu, nasz czas nastał i pora
dogodna nadeszła... Bracia moi, przyjaciele, śmiało. Siła
Ducha Świętego pomaga nam!“12. Moment do ataku był
tym bardziej dogodny, że wiatr powiał wtedy w oczy Tata­
rom, a słońce niemal ich oślepiło. Ciężka jazda ruska zło­
żyła kopie i przy potężnym dźwięku trąb ruszyła do szarży.
Zaabsorbowani walką z lewym skrzydłem i rezerwą armii
Dymitra Tatarzy zostali zaskoczeni. Nie zdążyli nawet
zmienić frontu, gdy z tyłu wpadła na nich jazda Bobroka.
Jej uderzenie było tak potężne, że szyki tatarskie po krót­
kim oporze pękły i bezładny tłum przerażonych ordyńców
rzucił się do ucieczki. Jest to tym bardziej zrozumiałe, że
Tatarzy długo już walczyli i mocno odczuwali zmęczenie,
o czym świadczyłyby włożone w ich usta słowa, zanotowa­
ne w latopisie patriarchy Nikona. „Nasze ręce już osłabły
i ramiona ustały, i kolana zdrętwiały, i konie zmordo­
wane“ 13.
12 Tamże, s. 179.
13
Wg K i r p i c z n i k o w a , op. cit., s. 108.
125
Na widok klęski prawego skrzydła tatarskiego zerwały się
do walki osłabłe oddziały pułku wielkiego. Za jego przykła­
dem poszedł rozbity prawie pułk lewej ręki. Dowódcy
zaczęli zbierać przy swoich chorągwiach rozproszonych po
polu wojowników i znowu ruszyli do walki. Książę Dymitr
Olgierdowicz z oddziałem siewierskim i pskowskim zaata­
kował energicznie centrum wojsk Mamaja. Za nim ruszył
książę briański z chorągwiami włodzimierskimi i suzdal-
skimi. Kontrnatarcie głównej linii armii ruskiej zatrzymała
w pierwszej chwili piechota przeciwnika. Znowu zawrzała
zacięta walka, ale gdy jazda tatarska została odrzucona
przez Rusów, na polu bitwy pozostała już tylko piechota.
Do klęski Tatarów w centrum przyczyniła się zapewne
część jazdy z pułku zasadzki, która, po rozbiciu prawego
skrzydła ordyńskiego, z flanki uderzyła na twardo walczą­
cego tu jeszcze przeciwnika. Teraz ruszył również do natar­
cia pułk prawej ręki, odpierający dotąd skutecznie ataki
wroga. W ten sposób cała armia ruska przeszła do zdecy­
dowanych działań zaczepnych. Pod jej naciskiem orda
załamała się i pierzchła na południe.
Niebawem książę sierpuchowski Włodzimierz na czele
wojów zebranych naprędce z różnych pułków zaatakował
Krasne Wzgórze, na którym zajmował stanowisko Mamaj.
Chan tatarski widząc klęskę swej armii zawołał podobno:
„Uciekajmy, bo niczego dobrego już się nie doczekamy, a
tak chociaż głowy swoje uniesiemy“. To mówiąc umknął z
pola bitwy, a w ślad za nim pospieszyli jego dowódcy.
Według relacji ruskich ścigający Tatarów rycerze Dymitra
wybili wielu ludzi ze świty Mamaja, toteż chan uszedł led­
wie z czterema wojownikami. Zrozpaczony poniesioną klę­
ską, powiedział podobno: „Już nam, bracia, w ziemi swej
nie dane będzie bywać, i żon swoich pieścić, i dzieci swoich
widzieć, pieścić będziemy surową ziemię, całować zieloną
murawę, i drużyny swojej już nie zobaczymy, nie będziemy
się widzieć ani z książętami, ani z bojarami“ 14. Wkrótce po
ucieczce Mamaja Rusowie zdobyli obóz tatarski i wzięli w
nim bogate łupy. W namiocie Mamaja znaleziono m.in.

14 Skazanije o Mamajewom poboiszcze, s. 181.


126

Bitwa na Kulikowym Polu


Wg Ł. D m i t r i e w a . Repr. z: Zadonszczina, pod red. Ł. P ł a t o n o w e j,
Moskwa 1981, s. 199.

złotą czarę księcia Mścisława Romanowicza, poległego nad


Kałką.
Pogoń ruska zadała ordzie ogromne straty. "Trupy tatar­
skie zasłały pole, a rzeki ściekły krwią. Tutaj przyszło się
pohańcom szybko rozdzielić i w rozsypce biec nie przetar­
tymi szlakami w stronę wybrzeża morskiego, a zgrzytając
zębami i raniąc swe lica mówili: »Na Ruś orężnie już nie
wyruszymy ani daniny z książąt niskich nie zbierzemy«“ 15.
Według źródeł ruskich zapał wojowników Dymitra był tak
wielki, że nawet lżej ranni zerwali się w pogoń za uchodzą­
cymi Tatarami i »jeden Rus stu pogan gonił“. Bobrok
Wołyniec na czele lekkiej jazdy pędził za Mamajem aż do
15 Literatura staroruska, s. 183.
127
grobli Kuźminej koło Krasnej Mieczy (ok. 50 km). Tu
zmęczone konie Tatarów zaczęły tonąć, pociągając za sobą
w nurt wielu wojowników, zwłaszcza tych, którzy odziani
byli w ciężkie zbroje lub mieli cięższy rynsztunek. Ponie­
waż konie ruskie były też zmordowane bitwą i długotrwałą
pogonią, Bobrok dał rozkaz powrotu na pole bitwy. Zapa­
dające ciemności przerwały rzeź. Dopiero następnego dnia
zmęczeni walką i pogonią Rusowie powrócili do głównego
obozu.
Tymczasem ocalali książęta i bojarzy zaczęli szukać
Dymitra. Nikt z obecnych nie wiedział, co się z nim stało.
Książę nowosilski Stefan twierdził, że widział, jak ranny
wielki książę opuszczał pobojowisko, ale potem stracił go
z oczu. Zaczęto więc szukać Dymitra wśród poległych.
W pierwszej chwili wzięto za niego wojewodę Michała
Brenka, który poległ w szatach i hełmie wielkiego księcia.
Gdy stwierdzono, że to pomyłka, znaleziono z kolei ciało
księcia białoozierskiego Fiodora, podobnego nieco z tuszy
i fizjonomii do wielkiego księcia. Dopiero po bliższym
zbadaniu zwłok ustalono ich tożsamość. Długie poszukiwa­
nia przyniosły wreszcie rezultat. Gdy dwaj zbrojni z
Kołomny, Fiodor Sabur i Grigorij Chołopiszczew, oddalili
się nieco na prawo od pola bitwy, natknęli się na wielkiego
księcia, „rozbitego i poranionego mocno, i zmordowanego,
leżał on w cieniu zrąbanego drzewa brzozowego. I zoba­
czyli go, i zszedłszy z koni pokłonili mu się. Sabur
natychmiast wrócił powiadomić kniazia Włodzimierza i
powiedział: »Kniaź wielki Dymitr Iwanowicz żyje i panuje
na wieki!«“ 18.
Natychmiast wszyscy książęta i wojewodowie udali się do
wielkiego księcia i padłszy mu do stóp zawołali: „Raduj się,
nasz książę, podobny (jesteś) do dawnego Jarosława, nowy
Aleksander [Newski — przyp. L.P.], zwycięzca wrogów.
Sława tego zwycięstwa do Ciebie należy“. Władca mos­
kiewski nie znał jeszcze wyniku bitwy. „Co tam było, opo­
wiadajcie mi“ — odrzekł. Dopiero książę Włodzimierz
oznajmił mu, że Mamaj został rozbity, a Ruś ocalona.
16 Skazanije o Mamajewom poboiszcze, s. 183.
17 Tamże.
128
Przekazy źródeł staroruskich nasuwają badaczowi pewne
wątpliwości. Rodzi się przede wszystkim pytanie: Jak wielki
książę moskiewski mógł zejść ranny (lub tylko poturbo­
wany) z pobojowiska i nikt tego nie zauważył, nikt mu nie
towarzyszył? Pozostawiony został bez żadnej pomocy,
samotny, nie poinformowany nawet o dalszym przebiegu
walki! Okazuje się przy tym, że nie był nawet mocno
poturbowany, skoro natychmiast wsiadł na koń i ruszył na
pobojowisko. Jak dotąd, żaden z historyków rosyjskich
i radzieckich nie ocenił krytycznie zachowania wielkiego
księcia w końcowej fazie bitwy ani nie wytłumaczył jego nie
zauważonego zniknięcia z pola walki. Dymitr Iwanowicz na
trwałe wszedł przecież do legendy jako niezłomny bohater
narodowy. Brak źródeł utrudnia zresztą rozszyfrowanie tej
zagadki. Wszyscy późniejsi kronikarze ruscy idealizowali
panującą w Moskwie dynastię; musieli więc szerzyć
i umacniać legendę Dymitra! Zdaniem niektórych badaczy
radzieckich same źródła ruskie o bitwie na Kulikowym
Polu były zresztą tendencyjne, miały bowiem sławić przede
wszystkim Sergiusza Radoneskiego, nie zaś Dymitra.
W towarzystwie książąt i wojewodów władca moskiewski
objechał pole bitwy. Ogromna liczba poległych zrobiła na
nim wrażenie. „Bracia, ruscy synowie, kniaziowie, i boja­
rzy, i wojewodowie, i sługi bojarskie! — zawołał podobno
ze łzami w oczach. — Sądził wam Bóg taką śmiercią
umrzeć. Położyliście głowy za święte cerkwie i za prawo­
sławne chrześcijaństwo“. Długo stał w miejscu, gdzie
polegli książęta białoozierscy, walcząc bohatersko z przewa­
żającą siłą Tatarów. „Bracia moi, książęta, synowie ruscy,
jeśli jesteście przed Bogiem, pomódlcie się za nas..., bo
wiem, że wysłucha was Bóg“ — powiedział z żalem 18.
Długo żegnał się także z wojewodą Michałem Andriejewi-
czem Brenkiem, poległym pod jego wielkoksiążęcą chorąg­
wią, a także z Tymofiejem Wołujewiczem, Siemionem
Melikiem, mnichem Pierieswietem, bohaterskim Grigori­
jem Kapustinem i innymi dowódcami. Kronikarski opis
dobrze oddaje nastrój panujący w obozie ruskim, gdzie

18 Tamże, s. 183—185.
Uderzenie pułku
zasadzki

Pościg za Tatarami
Rusowie ścigają­
cy Tatarów

Ucieczka Tatarów
Pochówek
wojowników moskiewskich

Powitanie zwycięskich wojsk ko-


Powitanie zwycięskich wojsk w Koło- ło Frołowskich (Spaskich) Wrót
mnie Kremla
Monety książąt Dymitra Dońskiego i Włodzimierza Andriejewicza
Chrobrego

Matka
Boska
Dońska
Zdobycie Moskwy przez Tochtamysza
Najazd Edygeja na Moskwę
Obelisk na Kulikowym Polu

Cerkiew wzniesiona na polu bitwy


Manifestacja na Kulikowym Polu w sześćsetną rocznicę bitwy
129
radość mieszała się z wielkim bólem i żałobą po stracie tylu
wybitnych dygnitarzy oraz zwykłych żołnierzy. „Groźnie
i żałośnie, bracia, było w tym czasie patrzeć... Leżą trupy
chrześcijańskie u Donu wielkiego na brzegu, jak stogi siana,
i rzeka Don przez trzy dni krwią płynęła. Strach i żałość
ogarniały patrzącego, bo trawa krwią była zalana, a smutek
giął drzewa do ziemi“.
Zwycięstwo na Kulikowym Polu okupione zostało
wysoką ceną. Spośród 44 książąt biorących udział w bitwie
poległo aż 24! Srogie żniwo zebrała śmierć także wśród
wojewodów. Z głównych dowódców polegli: książę biało-
ozierski Fiodor Romanowicz, jego syn Iwan, dowódca
pułku przedniego i wojewoda kołomeński Mikuła Wasyl
Wieljaminow, wojewoda włodzimierski i juriewski Tymofiej
Wasyliewicz Wołuj, dowódcy pułku straży: Michał Iwano-
wicz Akinfowicz i Andrzej Iwanowicz Serkizow, jeden z
dowódców pułku wielkiego wojewoda Michał Andriejewicz
Brenko, jeden z dowódców pułku lewej ręki Lew Morozow,
dowódca zwiadowców — Siemion Melik. Wszyscy oni,
poza Wołujem, byli dowódcami pułków lub oddziałów puł­
kowych. Ponadto polegli książęta: taruski Fiodor i jego brat
Mścisław, dorohobudzki Włodzimierz, wołogodzki Iwan,
meszczerski Jerzy, książęta jarosławscy, ugliccy, wojewoda
Konstanty Kononowicz. Tak ogromne straty wśród elity
feudalnej dobrze świadczą o jej poświęceniu i odwadze.
Książęta, wojewodowie i dowódcy pułków oraz oddziałów
nie chowali się za plecami wojowników, lecz sami walczyli
w pierwszych szeregach. Stąd tak wielkie wśród nich straty.
W źródłach staroruskich zachowało się kilka spisów boja­
rów, „dzieci bojarskich“ i „wolnych sług“, poległych
w bitwie. Różnią się one dość znacznie między sobą, stąd
trudno precyzyjnie określić liczbę poległych z tej grupy
społecznej. Skazanije o Mamajewom poboiszcze wymienia:
40 bojarów moskiewskich, 12 książąt białoozierskich, 13
bojarów nowogrodzkich, 50 bojarów niżnonowogrodzkich,
20 perejasławskich, 40 sierpuchowskich, 25 kostromskich,
35 włodzimierskich, 50 suzdalskich, 40 muromskich, 33
rostowskich, 20 dmitrowskich, 70 możajskich, 60 zwienigo-
rodzkich, 15 uglickich, 20 halickich, razem 543 osoby. Zna­
130
cznie więcej poległych wymienia spis przytoczony przez
Teofilakta Pokrowskiego19. Według tej wersji na Kuliko­
wym Polu padło: 40 bojarów moskiewskich, 12 białoozier-
skich, 90 nowogrodzkich, 20 kołomeńskich, 40 sierpuchow-
skich, 25 perejasławskich, 25 kostromskich, 50 suzdalskich,
35 włodzimierskich, 40 muromskich, 23 dmitrowskich, 30
rostowskich, 60 możajskich, 30 zwienigorodzkich, 30 uglic-
kich, 50 halickich, 70 jarosławskich, 100 niźnonowogrodz-
kich, 104 twerskich, 30 litewskich, razem 904. W innych
źródłach liczba zabitych bojarów waha się w granicach od
697 do 873 osób. Ostatecznie można przyjąć, że na Kuli­
kowym Polu padło około 800 bojarów.
Najtrudniejsza jest do ustalenia liczba poległych prostych
wojów. Skazanije o Mamajewom poboiszcze wymienia fanta­
styczną liczbę 253 tysięcy uczestników bitwy, zaznaczając,
że ocalało 50 tysięcy. Ta ocena kronikarza średniowie­
cznego oddaje tylko sposób jego rozumowania, stosunek do
ogromu strat ruskich, a nie rzeczywiste liczby. Historycy
rosyjscy i radzieccy od dawna redukowali te dane do praw­
dopodobnych rozmiarów. Według Razina w bitwie zginęło
niewiele ponad 20 000 Rusów, a doliczając zmarłych
z ran — prawdopodobnie 25 000 — 30 000. Według
późniejszych autorów radzieckich — zginęło 20 000 Rusów
(szacowali oni armię ruską na 50 000 — 60 000 osób). Do
bardziej realnych danych doszedł Borys Urłanis. Przyjął
on, że w bitwie padło 701 bojarów, tyle bowiem podawał
jeden ze spisów. „Jeśli przyjąć, że bojarowie i dzieci bojar­
skie stanowili coś w rodzaju korpusu oficerskiego, to można
uważać, że straty wojsk ruskich nie przewyższały 10 tysięcy
poległych“ — stwierdził20. Badacz ten szacował poczet
bojarski na 14—15 ludzi. Okazuje się jednak, że przeciętna
„kopia“ ruska liczyła nie 14 ani 15, lecz 6—10 ludzi, a licz­
bie 800 poległych bojarów odpowiada 5000—8000 ich
podwładnych. Najnowsze opracowania radzieckie szacują
19 T. P o k r o w s k i , Dimitrj Iwanowicz Donskoj, wielikij knjaz' moskowskij,
Tuła 1823, s. 198.
20 B. U r ł a n i s , Wojny a zaludnienie Europy (tłum. z ros.), Warszawa

1962, s. 49. Por. M. A w c r b a c h , Wojny i narodonasielenije w dokapitali-


sticzeskich obszczestwach, Moskwa 1970, s. 122.
131
straty Rusów na 1/3 armii, a więc zbliżają się do ocen
Urłanisa. Naszym zdaniem bardziej realna wydaje się liczba
5000—8000 poległych. Jak dotąd, udało się ustalić imiona
162 poległych uczestników bitwy 21.
Z powodu braku jakichkolwiek informacji źródłowych
straty Tatarów nie zostały ustalone. Możemy się tylko
domyślać, że były znacznie większe niż ruskie. Jeśli więc
armia Dymitra miała 5000—8000 zabitych i zmarłych
z ran, to Tatarzy musieli stracić ponad 10000 zabitych, tj.
1/3 całej armii. Jak na średniowieczny bój straty po obu
stronach były ogromne. Świadczą one najlepiej o zaciętości
bitwy na Kulikowym Polu, trwającej przecież tylko
4 godziny. Potwierdzeniem zaciekłości jest również fakt, że
żadne ze źródeł ruskich nie wspomina ani słowem o jeń­
cach. Z zawartych w nich informacji wynika, że schwyta­
nego przeciwnika nie brano do niewoli, lecz zabijano.
Zupełnie inaczej bywało wówczas w Europie Zachodniej!
Tam starano się przede wszystkim zrzucić z konia przeciw­
nika i pojmać go, by potem uzyskać za jeńca wysoki okup.
Na Kulikowym Polu jednak prowadzono walkę z „niewier­
nymi, pohańcami“, a w stosunku do nich takie zasady nie
obowiązywały. W rycerskich bitwach średniowiecznych
w Europie straty były więc na ogół znacznie mniejsze.
Jedynie pod Poitiers w 1356 r. i pod Grunwaldem w
1410 r. pokonani stracili ponad połowę swej armii. Słusz­
nie pisał więc historyk: „Ze względu na liczbę walczących
wojsk, upór i męstwo przeciwników, niezwykle krwawy
charakter, kulikowska bitwa zajmuje jedno z pierwszych
miejsc w rzędzie średniowiecznych pobojowisk“ 22.
Rusowie nie brali jeńców, łupami jednak nie gardzili.
„Już synowie ruscy rozgrabili tatarskie drogie materie,
uzbrojenie i konie, woły i wielbłądy, wino i cukier. Drogie
tkaniny, jedwabie i stroje wiozą dla swoich żon. Już żony
ruskie ucieszyły się tatarskim złotem. Już też rozeszło się
21 M. K a r a t e j e w , Uczastniki kułikowskoj bitwy, „Wojennyj Byl“,
Pariż 1967, nr 85, s. 9-15.
22 S z a m b i n a g o , op. cit., s . 1 .
132
po Ziemi Ruskiej wesele i światłość, a sława ruska wzrosła
na zawstydzenie pohańców“ — pisał kronikarz 23.
Bitwa na Kulikowym Polu nie była typową bitwą śred­
niowieczną. Wprawdzie uszykowanie wojsk do bitwy, ich
uzbrojenie, ceremoniał rozpoczęcia walki od pojedynku
dwóch wytrawnych wojowników był typowo średniowie­
czny, a wielki książę moskiewski po ustawieniu oddziałów
i początkowym okresie kierowania walką sam wziął potem
w niej bezpośredni udział, to jednak widzimy na Kuliko­
wym Polu wiele innowacji, zwiastujących nowy okres
w rozwoju sztuki wojennej. Było to przede wszystkim spo­
wodowane częściowym przejęciem przez Rusów tatarskiego
sposobu wojowania, nie stosowanego dotąd przez armie
europejskie. Obie strony starały się manewrować na wąskim
polu bitwy, przez długi czas utrzymując w pogotowiu silne
rezerwy, starając się wprowadzić w błąd przeciwnika.
Dostosowały też swój plan bitwy do warunków terenowych.
Tatarzy próbowali złamać opór przeciwnika atakiem ze
skrzydła i obejściem szyku ruskiego z prawej strony.
Mamaj, jak na dowódcę tatarskiego przystało, przez cały
czas kontrolował wraz ze swym sztabem przebieg bitwy,
popełnił jednak fatalny błąd. Złamał podstawową zasadę
tatarskiej sztuki wojennej, według której najpierw należy
dokładnie rozpoznać zamiary i szyki przeciwnika. Dlatego
nic nie wiedział o pułku zasadzki, który wpłynął rozstrzyga­
jąco na przebieg bitwy. Dymitr wybrał właściwe miejsce na
stoczenie boju, zaskoczył przeciwnika zdecydowanymi dzia­
łaniami zaczepnymi, opracował plan bitwy, w kulminacyj­
nym momencie walki stracił jednak panowanie nad prze­
biegiem wydarzeń, a na domiar złego opuścił swe oddziały.
Na szczęście czuwał do końca wojewoda Dymitr Bobrok
Wołyniec, który stał się „ojcem“ zwycięstwa.
Na Kulikowym Polu okazało się, że Rusowie dużo
nauczyli się od swych ciemięzców. „Uderzenie [pułku
zasadzki — przyp. L. P.] było nagłe. Tak nakazywał Czyn-
gis. Cios wymierzyły świeże wojska wyczerpanemu już
przeciwnikowi. Tak nakazywał Czyngis. I świeża jazda,

23 Literatura staroruska, s. 109.


133

wsiadłszy na karki nieprzyjaciela, nie pozwalając mu ni och­


łonąć, ni odetchnąć, gnała go het, niszcząc doszczętnie. Tak
nakazywał Czyngis. W ten sposób Ruś wypełniła trzy
nakazy Czyngisa“ 24. Nie można tego powiedzieć o Tata­
rach. Ich sztuka wojenna w porównaniu z czasami Czyngis-
-chana przeżywała wyraźny regres.
Po zwycięskiej bitwie Rusowie przez osiem dni przeby­
wali na Kulikowym Polu, grzebiąc poległych, lecząc ran­
nych, doprowadzając do porządku oręż i wyposażenie, dzie­
ląc łupy. „Ciała chrześcijan w ziemi pogrzebali, nieczystych
ciała rzucone były zwierzętom i ptakom na poszarpanie“ 25.
14 września część oddziałów ruskich przeszła Don i ruszyła
w drogę powrotną do kraju. W ciągu następnych dni w
ślad za nią poszły inne chorągwie. Żadnych prób działań
ofensywnych przeciw Tatarom nie podjęto. Wojna miała
wyłącznie obronny charakter.
Według źródeł ruskich Jagiełło po bitwie na Kulikowym
Polu wycofał się szybko na Litwę, obawiając się spotkania
ze zwycięskimi wojskami Dymitra. Tymczasem dobrze
poinformowane kroniki krzyżackie podawały, że wielki
książę litewski rozgromił po bitwie jakieś siły moskiewskie
i odebrał im znaczną część łupów zdobytych na Tatarach.
Prawdopodobnie między obu wojskami doszło do starć,
pomyślnych dla wypoczętych i nie poturbowanych na woj­
nie Litwinów. Niektórzy z historyków polskich przypu­
szczają nawet, że bitwa Litwinów z armią Dymitra miała
większe znaczenie niż dotąd uważa się powszechnie. Rezul­
tatem wyprawy Jagiełły nad Don było bowiem przywróce­
nie władzy litewskiej na Siewierszczyźnie i usunięcie stam­
tąd Dymitra Olgierdowicza, który musiał ostatecznie
osiedlić się na stałe w Moskwie. Kiejstut nie wykorzystał
wyprawy bratanka w dalekie stepy i nie usunął go z tronu
wileńskiego. Niedługo jednak musiał czekać na następną
okazję.

24 B o r o d i n , op. cit., s . 427.


25 Skazanije o Mamajewom poboiszcze, s. 187.
ROZGŁOS I ZNACZENIE
ZWYCIĘSTWA KULIKOWSKIEGO

Wieść o zwycięstwie na Kulikowym Polu rozeszła się lotem


błyskawicy po całej Rusi. „Mamaj uciekł! Rusowie zwycię­
żyli!“ — powtarzano sobie z ust do ust radosną nowinę.
Ale radość z odniesionego zwycięstwa przeplatała się z roz­
paczą po stracie najbliższych, z żalem, że aż tylu swoich
pozostało na zawsze na Kulikowym Polu.
„Rozpoczęły ptaki żałosne pienia, zapłakały księżne, żony
bojarów i wojewodów nad zabitymi. Żona Mikuły zaś
[Wieljaminowa — przyp. L.P.], Maria, płakała rano na
wale grodu Moskwy mówiąc: »Donie, Donie, bystra rzeko,
przebiłaś się przez kamienne góry i płyniesz do krainy
połowieckiej: przynieś do mnie kołysząc (na swych falach)
mego pana Mikułę Wasyliewicza«. Tymofieja Wołujewicza
żona Fieodosija tak zawodziła wołając: »Oto już opuściło
mnie moje wesele w sławnym grodzie Moskwie, nie masz
już bowiem mojego pana Tymofieja Wołujewicza wśród
żywych«. A żona Andrieja [Serkizowa — przyp. L.P.]
Maria oraz żona Michajła [Brenki — przyp. L.P.] tak samo
płakały: »Oto już dla nas obu słońce pociemniało w starym
grodzie Moskwie«. ...A tu huszczaki [gatunek ptaków —
przyp. L.P. ] rozpoczęły żałosne pienia w Kołomnie na wale
w niedzielę, w dzień świętych Joachima i Anny. Nie ptaki
to jednak rozpoczęły żałosne pienia: zapłakały wszystkie
niewiasty tamtejsze wołając: »Moskwo, Moskwo, bystra
rzeko, po cóż zaniosłaś naszych mężów do ziemi połowiec­
135

kiej?« I dodawały: »Czy potrafisz, panie, książę wielki,


Dniepr zagrodzić wiosłami, Don wyczerpać szyszakami,
a Mieczę zatamować trupami tatarskimi? Zamknij, wielki
książę, wrota na rzece Oce, aby potem pohańcy do nas nie
jeździli, i nas we łzach nie pogrążali, (wodząc) przed swych
władców. Mężów zaś naszych boje utrudziły«“ 1.
Tymczasem utrudzona bojem armia ruska wracała
w rodzinne strony. 1 października przybyła do Kołomny,
witana przez tłumy mieszkańców. Po krótkim postoju
ruszyła do Moskwy. 12 października (data przybliżona)
rozdzwoniły się wszystkie dzwony na Kremlu. Cały lud
miejski wyległ na powitanie księcia i jego zwycięskiej armii.
W klasztorze Andriejewskim oczekiwał Dymitra metropo­
lita Cyprian. Po uroczystym powitaniu ogromny pochód
ruszył na Kreml. Koło wrót Frołowskich czekała na wiel­
kiego księcia jego małżonka, Eudokia, wraz z małoletnimi
synami, Wasylem i Jerzym, oraz tłumem żon dygnitarzy.
Po czułych powitaniach otoczony tłumem książę ruszył do
cerkwi Archangielskiej, by podziękować Bogu za zwycię­
stwo i złożyć hołd prochom przodków moskiewskiego
władcy. Następnie Dymitr wraz z żoną, dygnitarzami
i tłumem podążył do soboru Uspieńskiego. Uroczystości
dziękczynne w cerkwiach trwały aż do późnego wieczora.
W kilka dni później przywieziono do Moskwy zwłoki Pie-
rieswieta. Pochowano je uroczyście w starym monasterze
św. Szymona. Po latach, za panowania Katarzyny II, tru­
mna z jego zwłokami została przeniesiona do cerkwi Na­
rodzin Bogurodzicy, zbudowanej przez Sergiusza Radone-
skiego na pamiątkę zwycięstwa na Kulikowym Polu. Pod
takim samym wezwaniem wzniesiono później cerkiew na
polu bitwy.
Tuż po zwycięstwie na Kulikowym Polu Dymitr, dyspo­
nując jeszcze znacznymi siłami, postanowił rozprawić się ze
zdradzieckim księciem riazańskim Olegiem. Wprawdzie
Oleg uchylił się od udziału w samej bitwie, ale po klęsce
Tatarów pochwycił i ograbił wielu, bojarów i „wol­
1 Literatura staroruska, s. 108.
136
nych sług“, przejeżdżających ze zdobyczą przez terytorium
księstwa riazańskiego. Na wieść o przygotowaniach Dymi­
tra Oleg z żoną, dziećmi i bliskimi mu bojarami uszedł
z Riazania i schronił się pod opiekuńcze skrzydła Jagiełły.
Niebawem przybyła z Riazania do Moskwy delegacja boja­
rów, która złożyła pokłon Dymitrowi i wyraziła gotowość
uznania jego zwierzchnictwa. W tej sytuacji Dymitr zre­
zygnował z wyprawy na Riazań i, przyjąwszy hołd feuda-
łów z tego księstwa, wysłał tam swego namiestnika. Pier­
wszym następstwem bitwy na Kulikowym Polu było więc
podporządkowanie Riazania Moskwie.
Drugim następstwem bitwy był upadek Mamaja. „Zaję­
czała ziemia tatarska, spadły na nią nieszczęścia i cierpienia
— stwierdził ruski kronikarz. — Opuściła ich władców
chełpliwość i chęć wypraw na Ziemię Ruską“ 2. Wprawdzie
Mamaj po bitwie znowu zebrał swe wojska i gotów był iść
na Ruś, by pomścić klęskę i odzyskać władzę zwierzchnią
nad księstwami, ale wtedy zagroził mu nowy przeciwnik.
Był nim chan Białej Ordy Tochtamysz. Władał on licznymi
plemionami Uzbeków — koczowników, a także rolniczą
ludnością turecką mieszkającą w dolinie Syr-Darii. Stolicą
Białej Ordy było miasto Sygnak.
Tochtamysz był potomkiem Czyngis-chana w szóstym
pokoleniu, synem Tuj-chodży, wybitnego i wpływowego
księcia pochodzącego z panującej w Białej Ordzie dynastii,
zarządcy jednej z prowincji państwa. Tuj-chodża popadł w
konflikt z chanem Białej Ordy Urusem i został na jego
rozkaz stracony. W obawie przed chanem Tochtamysz w
1376 r. uszedł z Białej Ordy do potężnego władcy Samar-
kandy, Timur Lenka, przyszłego wielkiego zdobywcy. Ten,
obawiając się zjednoczenia Złotej i Białej Ordy pod władzą
monarchy z Sygnaku, udzielił uciekinierowi poparcia i wys­
łał go z wojskiem przeciw Urus-chanowi. Dwukrotnie
Tochtamysz ponosił klęskę w walce z chanem Białej Ordy,
mimo to nie tracił łaski Timur Lenka. Na przełomie 1376
i 1377 r. sam władca Samarkandy wyruszył przeciw Urus-
-chanowi, zanim jednak doszło do decydującej bitwy, władca
2 Tamże, s. 109.
137
Białej Ordy zmarł. Timur Lenk wysłał więc Tochtamysza
przeciw jego następcy, ale i teraz jego protegowany poniósł
klęskę. Dopiero w czwartej wyprawie, w 1377 r., Tochta-
mysz odniósł wreszcie zwycięstwo i został władcą Białej
Ordy. Po uporządkowaniu spraw wewnętrznych w państwie
i zapewnieniu sobie poparcia najbardziej wpływowych feu-
dałów zorganizował silną armię i prawdopodobnie wiosną
1378 r. powiódł ją na Powołże. Opanował bez większego
oporu Saraj, a następnie inne miasta.
Po zjednoczeniu Białej Ordy i Powołża Tochtamysz
postanowił rozciągnąć swą władzę na cały dawny ułus Dżu-
czego. Większa jego część, jak wiadomo, znajdowała się pod
faktycznym panowaniem Mamaja. Pokonany na Kuliko­
wym Polu chan, zajęty wojną przeciw Rusi, nie zauważył w
porę niebezpieczeństwa grożącego mu ze wschodu. Tym­
czasem wywiad Tochtamysza od dawna obserwował wszy­
stkie poczynania Mamaja i znał dobrze sytuację w Złotej
Ordzie. Gdy Mamaj zaczął więc zbierać wojsko celem
zorganizowania nowej wyprawy na Ruś, Tochtamysz ruszył
z potężną armią przeciw niemu. Jesienią 1380 r., w kilka
tygodni po bitwie na Kulikowym Polu, doszło do wielkiej
bitwy nad Kałką. Tym razem walczyły tu ze sobą dwie
armie tatarskie. Osłabione po bitwie kulikowskiej wojska
Mamaja nie sprostały nowemu przeciwnikowi i po krwawej
walce poniosły zupełną klęskę. Wtedy „Mamajowi kniazie,
w tajemnicy przed Mamajem naradziwszy się, rzekli: Nie­
dobrze nam żyć w państwie Mamaja, wszędzie bowiem
jesteśmy znieważani i bici od przeciwników naszych i jakąż
mamy pociechę z życia w państwie jego? Odejdziemy
przeto do cara Tochtamysza i popatrzymy, co potem
nastąpi“ 3.
Opuszczony przez wszystkich Mamaj, zebrawszy naj­
wierniejszą część drużyny, uszedł przed Tochtamyszem na
Krym, gdzie wszczął pertraktacje z włoskimi mieszkańcami
Kaffy. Ci wpuścili pobitego chana w swe mury, ale uczynili
to w zdradzieckich zamiarach. Widząc, że Mamaj zjawił się
z garścią ludzi, ale „mnogością mienia, złota, srebra, dro-

3 Połnoje sobranije russkich letopisiej, t. XI, s. 68—69.


138
gich kamieni i pereł“, postanowili obłowić się jego bogac­
twami. Bez skrupułów zamordowali chana i jego ludzi,
a mienie rozgrabili. „I tak nastał koniec Mamaja“ —
stwierdził lakonicznie kronikarz ruski4.
Zjednoczenie całej Złotej Ordy przez Tochtamysza ozna­
czało dla Rusi duże niebezpieczeństwo. Mamaj był przecież
znacznie słabszym przeciwnikiem. Najwierniejsza garść jego
stronników nie uznała władzy Tochtamysza i uszła na
Litwę. Pozostała tu już na stałe.
Po bitwie na Kulikowym Polu „siła i sława wielkiego
księcia Dymitra Iwanowicza i brata jego, kniazia Włodzi­
mierza Andriejewicza rozniosła się po wszystkich zie­
miach“ 5. Dymitr już u współczesnych otrzymał przydomek
„Doński“, „Chrobrym“ zaś nazwano jego dzielnego woje­
wodę Dymitra Bobroka. Przydomek „Doński“ otrzymał
również brat Dymitra, książę sierpuchowski Włodzimierz
Andriejewicz. Powszechnie zdawano sobie wtedy sprawę ze
znaczenia bitwy. Obalony został mit o niezwyciężoności
Tatarów, o niemożliwości zrzucenia jarzma Złotej Ordy.
Ogromnie wzrosło znaczenie i autorytet Moskwy na Rusi,
stworzone zostały podstawy do zjednoczenia wszystkich
księstw, ziem i miast. Tuż po bitwie rozeszły się po całej
Rusi byliny6 wysławiające patriotyzm i bohaterstwo ksią­
żąt, wojewodów i wojowników ruskich.
Tradycja bitwy na Kulikowym Polu utrwaliła się mocno
w świadomości historycznej całego społeczeństwa i stała się
ważnym czynnikiem integrującym ludność różnych państe­
wek ruskich. Świadczy o tym rozpowszechnienie się na
Rusi kultu Matki Boskiej Dońskiej. Według wielu opowia­
dań ikonę z Matką Boską wręczyli Dymitrowi przed bitwą
mieszkańcy ziem naddońskich. Po zwycięstwie nazwano ją
„Dońską“ i triumfalnie przywieziono na Kreml moskiew­
ski, do soboru Błagowieszczeńskiego. Odtąd kult jej szerzył
się coraz bardziej.
Tradycja bitwy wpłynęła w istotny sposób na kształto­
4 Leiopisnaja powiest', w: Pamjatniki literatury, s. 131.
5 Zadonszczina, w: j. w., s. 109.
6 Staroruskie ludowe pieśni epickie, oparte na tematach historyczno-

-legendamych.
139
wanie się rosyjskiej świadomości narodowej w następnych
stuleciach. Bitwa na Kulikowym Polu ogromnie podważyła
prestiż Złotej Ordy, i to nie tylko na Rusi. Pod wpływem
jej wyniku wzmogła się walka wyzwoleńcza innych ludów
ujarzmionych przez Tatarów. Kulikowe Pole stało się przy­
kładem skutecznej walki w obronie ziemi rodzinnej, na
stałe weszło do rosyjskiej tradycji patriotycznej, zapocząt­
kowało długotrwały proces wyzwalania się ziem ruskich
spod zwierzchnictwa Tatarów. Dało wreszcie Rusom
poczucie dumy z własnej ojczyzny.
Ogromny wpływ na świadomość ludzi średniowiecza
wywierał religijny charakter walki z Tatarami, walki
w obronie prawosławia przeciw „pohańcom“ z dalekiego
świata, reprezentującym obcą kulturę, tradycję, obyczaje
i całą filozofię życia. Dlatego od początku dopatrywano się
interwencji sił nadprzyrodzonych, pomocy Boga i świętych.
Najlepiej świadczą o tym przekazy źródłowe.
Według jednego z nich tuż przed bitwą niejaki Foma
Kacibej, dawny rozbójnik, który wyróżniał się dzielnością
i dlatego wysłany został nad rzekę dla strzeżenia przepraw
przed Tatarami miał dziwne widzenie. Ujrzał on w nocy,
wysoko na niebie, wielkie obłoki, idące niczym wojsko
w zachodnią stronę nieboskłonu. Wtedy z drugiej strony
nadeszli dwaj młodzieńcy, odziani w purpurę. Z twarzy ich
bił blask niczym od słońca, w rękach dzierżyli ostre miecze.
Rzekli oni do przywódcy obcego wojska: „Kto wam kazał
zniszczyć ojczyznę naszą, którą nam Bóg darował?“ 7. Wnet
dobyli mieczy i jęli rąbać nieprzyjaciół tak skutecznie, że
żaden z nich nie uszedł żywy i cały. Następnego dnia
wojownik ruski opowiedział wielkiemu księciu całą historię.
Władca moskiewski uznał, że to pierwsi ruscy święci
męczennicy, Borys i Gleb, przyszli mu z pomocą, podobnie
jak niegdyś — według legendy — pomogli Jarosławowi
Mądremu i Aleksandrowi Newskiemu w walce z wrogami
Rusi. Wiara w pomoc Borysa i Gleba stała się odtąd na
Rusi powszechna. Wzmogła ona znacznie uczucia patrioty­
czne i religijne.
7 Skazanije o Mamajewom poboiszcze, s. 171.
140
Według innej wersji dwaj ruscy żołnierze, Wasyl Kapica
i Siemion Antonow, także mieli przed bitwą przywidzenie.
Ujrzeli mianowicie w obłokach jakieś straszne wojsko egzo­
tyczne, ciągnące na Ruś. Wówczas pojawił się św. Piotr
metropolita. Widząc nieprzyjaciół zawrzał gniewem i zawo­
łał: „Dlaczego przyszliście zgubić moje stado, które Bóg
podarował mi do pilnowania?“ 8. Następnie dobył miecza
i zaczął bić nieprzyjaciół. Część ich padła od miecza, część
utonęła, reszta w panice uszła z pola. Wiara w moc opieki
św. Piotra metropolity utrwaliła się silnie na Rusi, co pod­
niosło autorytet Cerkwi. Do wzrostu jej pozycji przyczynił
się również kult bohaterskiego Pierieswieta, poległego
w pojedynku.
Powszechnie opowiadano też sobie na Rusi, że podczas
bitwy na Kulikowym Polu, w jej kulminacyjnym momen­
cie, nad wojskami Dymitra rozwarło się niebo i spłynął zeń
purpurowy obłok, który zniżył się nad pułkiem wielkim
i przybrał kształt rąk ludzkich, osłaniających Rusów przed
Tatarami. Po godzinie z obłoku spadły prosto na głowy
wojów Dymitra wieńce, zwiastujące im zwycięstwo. Rów­
nież ocalenie wielkiego księcia moskiewskiego przypisy­
wano łasce Bożej. Podniosło to jego autorytet na całej Rusi.
Zaczęto teraz widzieć w jego poczynaniach wolę Bożą, któ­
rej każdy chrześcijanin powinien bezwzględnie się podpo­
rządkować. Opowiadano sobie też o pomocy Matki Boskiej
Dońskiej w bitwie z Tatarami.
Duże bogactwo źródeł ruskich o bitwie, wyjątkowe jak
na czasy średniowiecza, najlepiej świadczy o jej wpływie na
świadomość ludności tamtych lat. Już w 1381 r. powstała
pierwsza powiest' (opowiadanie) poświęcona bitwie na
Kulikowym Polu. Zredagowano ją na dworze moskiewskim,
a głównym zadaniem dziełka było — co zrozumiałe —
podniesienie zasług Dymitra Dońskiego i zapewnienie mu
wiecznej sławy. Niemal w tym samym czasie na dworze
księcia sierpuchowskiego Włodzimierza Andriejewicza pow­
stała druga relacja bitwy, Słowo o Mamajowym pobojowisku.

8D. I ł o w a j s k i , Kulikowskaja pobieda Dimitrija Iwanowicza Donskogo,


Moskwa 1880, s. 46.
141
Stanowiła ona przede wszystkim apologię Włodzimierza
oraz dwóch Olgierdowiczów, Andrzeja i Dymitra. Oba
utwory wyrażały ideę zjednoczenia Rusi, ale pierwszy w
roli czynnika integrującego widział Moskwę, a drugi — ród
Olgierdowiczów.
Opisy bitwy znalazły się też we wszystkich wersjach
latopisu (rocznika) nowogrodzkiego oraz latopisach sofij-
skim i woskresieńskim, które powstały tuż po 1380 roku.
Niebawem pojawiła się nowa wersja Żywota metropolity
Piotra, napisana przez metropolitę Cypriana. Ten wybitny
dostojnik kościelny po Kulikowym Polu zerwał ostatecznie
z Litwą i wiosną 1381 r. osiadł na stałe w Moskwie, gdzie
po śmierci metropolity Aleksego objął władzę nad całą Cer­
kwią ruską. Oznaczało to klęskę polityczną Litwy, która
w oczach ludności utraciła pozycję państwa mogącego
zjednoczyć Ruś. „Wszakże to ruski, prawosławny książę
złamał, rozgromiwszy za jednym zamachem wszystkie ordy,
potęgę dotychczasowego politycznego zwierzchnika całej
Rusi, usuwając w cień wszelakie na tem polu wysiłki wład­
ców litewskich“9. Nic dziwnego, że Dymitr zaczął teraz
używać tytułów „oswobodziciela Rusi“ i „wielkiego księcia
Rusi“, uznawanych powszechnie przez innych książąt.
Metropolita Cyprian w swym dziele wyraźnie opowiedział
się za jednością ziem ruskich oraz kościoła ruskiego pod
patronatem Moskwy. Opinia najbardziej poważanego na
Rusi dostojnika Cerkwi umocniła pozycję Dymitra Doń­
skiego w całym społeczeństwie.
Jednocześnie z Żywotem metropolity Piotra pojawiła się
następna opowieść o Kulikowym Polu — pierwsza wersja
Zadońszczyzny. Stopniowo pojawiały się kolejne wersje
tego utworu, znacznie różniące się między sobą. Druga
i trzecia wersja powstały w XVI w., czwarta — w końcu
XVII w. Różnice tekstu dały podstawy do przypuszczeń,
że Zadońszczyzna była początkowo śpiewana lub recyto­
wana w różnych rejonach Rusi, stąd i różne jej wersje.
Podobnie wyglądała sprawa ze Słowem o Mamajowym pobo­

9 L. K o l a n k o w s k i , Dzieje Wielkiego Księstwa Litewskiego za Jagiel­


lonów, t. I, Warszawa 1930, s. 20.
142
jowisku. Autorem pierwszej wersji Zadońszczyzny był naj­
prawdopodobniej bojar Sofoniusz Riazaniec z Briańska,
późniejszy zakonnik. Możliwe też, że w opracowaniu pier­
wszej redakcji brał udział metropolita Cyprian. Przypu­
szczenie to wynika z faktu, iż treści zawarte w Zadońszczy-
źnie są bardzo podobne do myśli występujących w Żywocie
metropolity Piotra. Na przykładzie sojuszu książąt Rusi
Zaleskiej oraz Rusi Zachodniej, podległej w znacznej części
Litwie, autor lub autorzy ukazują ogromne możliwości
zjednoczonego kraju i wzywają do umocnienia tej jedności
pod przewodem Moskwy. Obie wspomniane tu opo­
wieści — Zadońszczyzna i Żywot metropolity Piotra —
powstały w związku z przeprowadzoną w 1381 r. kanoniza­
cją Aleksandra Newskiego. Ponieważ książę ten spowino­
wacony był z panującą w Moskwie gałęzią rodu Rurykowi­
czów, pozycja Dymitra Dońskiego uległa dalszemu
wzmocnieniu. Po bitwie kulikowskiej porównywano go do
budowniczych Rusi: Włodzimierza i Jarosława Mądrego.
Po śmierci Dymitra Dońskiego (19 maja 1389) ukazały
się na Rusi nowe utwory poświęcone bitwie. Były to: Słowo
o życiu Dymitra Dońskiego oraz Opowieść o kulikowskiej bit­
wie. Powstawały też dalsze latopisy. Każdy z nich zawierał
jakieś nowe informacje o bitwie 10.
W wielu utworach tej doby, zwłaszcza w Zadońszczyźnie,
widoczny jest wpływ znakomitego Słowa o pułku Igora,
dzieła mówiącego o walce Rusi z Połowcami w XII wieku.
Bitwa na Kulikowym Polu uwieczniona została również
w sztuce ruskiej. Poświęcili jej swe dzieła tak znakomici
malarze, jak Teofan Grek, Andrzej Rublow czy Daniel
Czernyj. W całym kraju powstawały kamienne cerkwie,
wznoszone w podzięce Bogu za odniesione zwycięstwo.
Wiele z nich nosiło nazwy związane z imionami świętych
„interweniujących“ podczas bitwy; niektóre były pod wez­
waniem Narodzin Bogurodzicy lub Matki Boskiej Dońskiej.
Freski malowane na ścianach świątyń przedstawiały często
postacie znane z bitwy na Kulikowym Polu. Inne, podob­

10 W g : G r e k o w , Oczerki po istorii...; t e n ż e , Wostocznaja Jewropa...


143

nie jak ikony, ukazywały postać Włodzimierza Światosławi-


cza i obrońców Rusi przed Połowcami, co miało symboli­
zować potrzebę jedności kraju w walce z wrogami zewnę­
trznymi. W późniejszych latach powstało na Rusi wiele
miniatur przedstawiających bitwę na Kulikowym Polu,
dzięki czemu źródła ikonograficzne do tego tematu są dość
obfite. Sława bitwy kulikowskiej rozeszła się nie tylko na
Rusi. Jak pisał kronikarz, głośno o niej było „koło Żela­
znych Wrót na Dunaju, w Rzymie, Kaffie, nad Morzem
Śródziemnym i w Carogrodzie“ 11. Wiadomość o świetnym
zwycięstwie wojsk Dymitra Dońskiego podniosła znacznie
prestiż Rusi w Europie.
Tradycja bitwy na Kulikowym Polu mocno utrwaliła się
w świadomości następnych pokoleń mieszkańców Rusi.
„W historii narodu rosyjskiego doński bój, jak nazwali go
współcześni, był wielkim wydarzeniem — pisał historyk
Michał Tichomirow. — Bitwa nad Donem stała się symbo­
lem... dążenia narodu do niezawisłości, i żadne ruskie zwy­
cięstwo nad zagranicznymi wrogami aż do bitwy borodiń-
skiej 1812 r. nie stało się tematem dla takiej liczby utworów
poetyckich oraz prozatorskich, jak bitwa kulikowska12.
W historiografii rosyjskiej okresu caratu ukazało się dużo
prac o Kulikowym Polu i Dymitrze Dońskim, którego
uznano za „pierwonaczalnika russkoj sławy“. Szczególnie
dużo prac ukazało się w 1880 r., w pięćsetną rocznicę
bitwy. Równie wysoko oceniono Dymitra Dońskiego w
radzieckiej historiografii i literaturze pięknej. Natomiast 7
listopada 1941 r. na placu Czerwonym w Moskwie Józef
Stalin, zwracając się do żołnierzy udających się na front,
powiedział: „Niechaj przyświeca wam w tej wojnie obraz
naszych wielkich bohaterskich przodków — Aleksandra
Newskiego, Dymitra Dońskiego, Kuźmy Minina, Dymitra
Pożarskiego, Aleksandra Suworowa, Michała Kutuzowa“ 13.
11Kulikowskaja bitwa, s. 245.
12 M . T i c h o m i r o w , Kulikowskaja bitwa 1380 g., w : Zadonszczina,

Moskwa 1980, s. 5.
13 J. S t a l i n , O Wielkiej Wojnie Narodowej Związku Radzieckiego,

Moskwa 1946, s. 37.


144

W okresie powojennym ukazało się w Związku Radziec­


kim sporo publikacji źródłowych dotyczących bitwy na
Kulikowym Polu, opracowań naukowych i popularno­
naukowych oraz dzieł literackich. Szczególnie dużo prac
ukazało się w 1980 r., z okazji 600-lecia bitwy. Wydano
wówczas sporo prac naukowych, a także pięknych pozycji
albumowych, ale — niestety — w niewielkim tylko
nakładzie.
Kulikowe Pole nie doczekało się więc w naszych czasach
wszechstronnej popularyzacji, a godne jest przecież litera­
tury w masowym nakładzie i wielkiego filmu historycznego!
Było przecież, jak pisał wybitny historyk radziecki Igor
Grekow, „epokowym wydarzeniem w życiu politycznym
nie tylko Wielkiego Księstwa Włodzimierskiego, ale także...
całej Europy Wschodniej“ 14.
Wynikiem bitwy była przecież zmiana układu sił polity­
cznych w tej części Europy. Rosnące wpływy Dymitra
Dońskiego widoczne stały się zwłaszcza na zjeździe książąt
ruskich w Moskwie, rozpoczętym 1 listopada 1380 r.
Wielki książę moskiewski traktowany był na nim po­
wszechnie jak „starszy brat“, którego poleceniom należy się
podporządkować. Ogromnie zmalała liczba zwolenników
Litwy. Wyraźnie wzrosły natomiast wpływy Moskwy na
Rusi Litewskiej, zwłaszcza wśród książąt i wielkich feuda-
łów ruskich, duchowieństwa prawosławnego i mieszczan.
Licząc na poparcie ludności ruskiej podległej Jagielle,
Dymitr Doński opracował plan przejęcia spod władzy
Litwy księstw witebskiego, połockiego i kijowskiego na
podstawie układów o wasalstwie, podobnych do układu
Moskwy z Twerem i Riazaniem.
Pierwszym krokiem wiodącym do jego realizacji miało
być opanowanie Połocka. Latem 1381 r. doszło tam do
buntu ludności przeciw namiestnikowi Jagiełły, jego bratu
Skirgielle. Wystąpienie mieszkańców spotkało się zapewne
z poparciem Moskwy, która chciała osadzić w Połocku
księcia Andrzeja Olgierdowicza. Gdy przebywający w Wil­
nie Jagiełło wyruszył przeciw buntownikom, Kiejstut sko­

14 G r e k o w , Wostocznaja Jewropay s. 127.


145
rzystał z okazji i wpadł ze swym wojskiem do dzielnicy bra­
tanka. Jagiełło wraz z braćmi i matką dostał się w ręce
Kiejstuta i musiał się wyrzec tytułu wielkiego księcia litew­
skiego. Jako rekompensatę otrzymał ojcowiznę w Witebsku,
gdzie miał przebywać pod kontrolą ludzi Kiejstuta. W ten
sposób stał się faktycznie wasalem stryja. W Połocku
zasiadł na stolicy książęcej jeden z bohaterów bitwy kuli-
kowskiej Andrzej Olgierdowicz, Skirgiełło natomiast uszedł
do Krzyżaków.
Kiejstut stał się teraz faktycznie sojusznikiem Moskwy.
Zimą z 1381 na 1382 r. zawarł z nią układ w sprawie wyty­
czenia granic, co miało położyć kres wszelkim nieporozu­
mieniom moskiewsko-litewskim. Jednocześnie nastąpiło
dalsze zbliżenie między Moskwą, Nowogrodem Wielkim,
Twerem, Riazaniem i Smoleńskiem. Konsolidacja księstw
ruskich, a także przejściowy upadek Jagiełły na Litwie były
więc następstwami bitwy na Kulikowym Polu.
Kiejstut usiłował teraz doprowadzić do porozumienia z
Zakonem, zamierzał bowiem wystąpić przeciw Tochtamy-
szowi, który nadał Jagielle jarłyk na księstwa ruskie, for­
malnie należące przynajmniej w części do Złotej Ordy.
Jagiełło nie dał jednak za wygraną i skorzystawszy z łagod­
nego potraktowania go przez Kiejstuta zaczął szukać popar­
cia w Złotej Ordzie. Doprowadził również do buntu
przeciw Kiejstutowi na Siewierszczyźnie, popartego przez
Tatarów. Gdy wielki książę litewski ruszył z wojskiem na
południe, skorzystali z okazji Krzyżacy. Zdobyli Troki i 20
sierpnia 1382 r. oddali je Jagielle. Gdy Kiejstut zawrócił ze
swym synem Witoldem pod Troki, spotkał niespodziewanie
potężną armię Jagiełły wzmocnioną posiłkami krzyżackimi.
Nie widząc dla siebie szans w walce, musiał przystać na
rokowania. Stawił się na nie osobiście, ale został uwięziony
i w niejasnych okolicznościach uduszony, zapewne z inspi­
racji Krzyżaków. Wraz ze zgonem starego Kiejstuta odcho­
dziła w bezpowrotną przeszłość Litwa pogańska. W Wilnie
zwyciężyły nowe idee i nowe kierunki polityki zagranicznej.
Rezultatem ich była niebawem unia polsko-litewska, a
potem bitwa pod Grunwaldem.
Między Grunwaldem i Kulikowym Polem istniały pewne
146

podobieństwa. Pierwsza bitwa odegrała taką rolę w świa­


domości narodu polskiego, jak druga w świadomości na­
rodu rosyjskiego. Obie bitwy zaangażowały olbrzymie jak
na czasy średniowiecza siły. Plan ofensywny Jagiełły
w 1410 r. był podobny do planu Dymitra Dońskiego
z 1380 r. Obie bitwy miały niezwykle zażarty i krwawy
charakter. Walczące w nich armie ustawione były w głębo­
kie szyki, a manewr i użycie rezerw odgrywały w walce
decydującą rolę. W obu bitwach po stronie zwycięzców
znakomicie spisała się piechota. W sferze ideowej "grun­
waldzka epopeja zupełnie przypomina kulikowską“, tyle
że druga z nich „jeszcze nie przerwała niedoli Rosji, choć
pokazała odrodzenie jej sił“ , pierwsza natomiast zapo­
czątkowała okres potęgi i chwały Polski połączonej unią
z Litwą.
Na razie zjednoczenie Litwy przez Jagiełłę mogło ozna­
czać dla Moskwy tylko „niedolę“. Nowy władca na­
tychmiast zerwał sojusz z Moskwą i nawiązał kontakty
z Tochtamyszem. W efekcie wymienionych tu wydarzeń na
Litwie pozycja Dymitra Dońskiego wyraźnie osłabła.
A działo się to tuż przed nową rozprawą z Tatarami.

15 K i r p i c z n i k o w , op. cit., s. 115.


16 M. K a r a m z i n , Istorija gosudarstwa rossijskogo, S.-Pietierburg
1836, t. V, s. 70.
KARTA ODWRACA SIĘ —
TOCHTAMYSZ W MOSKWIE

Po zwycięstwie nad Mamajem Tochtamysz został władcą


prawie całego dawnego terytorium Złotej Ordy. W skład
jego państwa weszła Biała Orda, Powołże od Hadży Tar-
chanu (Astrachania) po Bułgar, a także północny Kaukaz,
Krym i obszary stepowe położone na zachód od Wołgi.
Tylko należący niegdyś do chanów Złotej Ordy Chorezm
znalazł się poza obrębem władztwa Tochtamysza, dostał się
bowiem w ręce Timura. Mając tak ogromne państwo,
Tochtamysz nie zamierzał rezygnować z powinności nale­
żnych Złotej Ordzie od Rusi. Czuł się tym bardziej silny,
ponieważ zdobył na Mamaju tak ogromne łupy, iż mógł
dozbroić swą armię, a także rozdać między żołnierzy zna­
czną część kosztowności. Już w pierwszych dniach swego
panowania, „tejże jesieni wyprawił posły do wielkiego knia­
zia Dymitra Iwanowicza w Moskwie tudzież do wszystkich
kniaziów ruskich mówiąc im o przybyciu swoim do pań­
stwa wołżańskiego i jak objął władzę, i jak zwyciężył prze­
ciwnika swego, a ich wroga Mamaja, i sam poszedł i za­
siadł na tronie wołżańskiego państwa“ 1.
Na Rusi dobrze zdawano sobie sprawę z potęgi Tatarów
zjednoczonych pod władzą Tochtamysza. Kraj nie zagoił
jeszcze ran po krwawej bitwie na Kulikowym Polu. „Zubo­
żała... bardzo cała Ziemia Ruska w wojewodów i sługi, i we

1 Cyt. za G r e k o w e m , J a k u b o w s k i m , op. cit., s. 258.


148
wszystkie wojska, i z tego powodu wielki strach był w całej
Ziemi Ruskiej“ — stwierdził kronikarz2. W Moskwie
postanowiono więc pogodzić się z czasową zależnością od
Złotej Ordy i wysłać posłów do Tochtamysza. Niebawem
przed obliczem chana stanęli bojarzy Tołbuga i Mokszyj
z wielkimi darami. Dla wyższych dostojników Ordy także
przywieźli cenne upominki. Gdy jednak Tochtamysz zażą­
dał tak wielkich danin, jakich Ruś od lat nie płaciła Ordzie,
a ponadto ujawnił, że zamierza przekształcić ją w zwykły
ułus, zależny zupełnie od Tatarów, Dymitr odmówił speł­
nienia jego żądań. Władcy Riazania i Niżnego Nowogrodu
natomiast zlękli się potęgi Tochtamysza i podporządkowali
jego woli, oddając mu do dyspozycji swoje wojska. Również
Twer wyraził pełną pokorę, chociaż nie poparł zbrojnie
chana. W ten sposób Tochtamyszowi udało się doprowa­
dzić do rozbicia niebezpiecznej dla Tatarów jedności
księstw ruskich. W wyniku separatystycznych rokowań
część ziem ruskich odsunęła się od Moskwy. Dymitr Doń­
ski znalazł się w częściowej izolacji, a niedawna koalicja
antytatarska rozpadła się na dwa obozy. Na domiar złego
Kiejstut stracił władzę na Litwie, a na jego pomoc przeciw
Tatarom liczono w Moskwie. Zwycięski Jagiełło przeszko­
dził teraz Andrzejowi i Dymitrowi Ogierdowiczom w udzie­
leniu pomocy Dymitrowi Dońskiemu. W efekcie Ruś sta­
wała do walki z Tochtamyszem znacznie osłabiona,
rozdarta wewnętrznie. Tymczasem siły Złotej Ordy, mimo
niedawnej klęski na Kulikowym Polu, były większe niż
przed dwoma laty.
Politycznym celem wyprawy Tochtamysza było osłabie­
nie siły oraz podcięcie prestiżu Moskwy i rozbicie organizu­
jącego się pod jej przewodem związku księstw ruskich.
Chan tatarski nie chciał dopuścić do zjednoczenia Rusi!
Dążył do jej rozczłonkowania, skłócenia wewnętrznego,
podsycenia walk domowych, ponownego, jeszcze silniej­
szego niż dawniej uzależnienia od Ordy. Jego wyprawa
2 Tamże; W. B u g a n o w , Ot kulikowskoj bitwy do oswobożdienija ot
ordynskogo iga (1380—1480 gg.), w: Kulikowskaja bitwa, s. 246.
149
nosiła też charakter ekspedycji karnej; miała być srogim
rewanżem za niedawną klęskę na Kulikowym Polu.
Tochtamysz, nauczony niedawnym bolesnym doświad­
czeniem Tatarów, nie lekceważył przeciwnika i bardzo sta­
rannie przygotowywał się do wyprawy. Przede wszystkim
starał się zaskoczyć Ruś. Według I latopisu sofijskiego „nie
chciał Tochtamysz, by kto wieść zaniósł do Ziemi Ruskiej
o wyprawie jego, albowiem po to wszyscy kupcy ruscy
schwytani, ograbieni i uwięzieni byli, iżby Ruś wieści nie
miała. Wszelako na granicach ordowych życzliwi ludzie są
osadzeni, iżby byli obrońcami Ziemi Ruskiej“ 3. Ponieważ
kupcy ruscy jeździli po całym terytorium Złotej Ordy
i wiedzieli dobrze, co się tam dzieje, profilaktycznie uwię­
ziono ich, by nie mogli przekazać żadnych informacji do
Moskwy. W lipcu 1382 r. przybył do Bułgaru oddział
straży przedniej Tatarów, który pojmał wszystkich przeby­
wających w mieście kupców ruskich i skonfiskował ich
mienie. W ślad za nim przekroczył Wołgę sam Tochtamysz
z głównymi siłami. Liczyły one prawdopodobnie 40 000 —
50 000 wojowników.
Na wieść o tym teść Dymitra Dońskiego, książę niżno-
nowogrodzki i suzdalski Dymitr Konstantynowicz wysłał
w sukurs Tochtamyszowi swoich dwóch synów, Wasyla
i Symeona, z wojskami. Nie zdążyli oni zrazu przyłączyć się
do ordy, ta posuwała się bowiem z właściwą sobie szybkoś­
cią w stronę Oki. W porę natomiast przybył książę riazań-
ski. „A kniaź Oleg... powitał cara Tochtamysza, wprzód
nim ów wkroczył do ziemi riazańskiej, i bił mu czołem,
i pomocnym mu był w zwycięstwie nad Rusią i gnębieniu
ludzi chrześcijańskich, i inne mu takoż rady dawał, jako
Ziemię Ruską podbić, jako zdobyć bez trudu warowne mia­
sto Moskwę, a zwyciężyć i pojmać kniazia Dymitra Iwano-
wicza“4. Koło Riazania Wasyl i Symeon Dymitrowicze
dogonili wreszcie armię Tochtamysza i połączyli z nią swe
siły.
Rozbita wewnętrznie i zaskoczona nagłym napadem Ruś

3 Cyt. za G r e k o w e m , J a k u b ow s k i m, op. cit., s. 260.


4 Tamże, s. 261.
150
nie była zdolna do stawienia skutecznego oporu. Wpraw­
dzie Dymitr Doński „zaczął zbierać wojów i łączyć pułki
swoje, i wyjechał z grodu Moskwy, chcąc iść przeciw Tata­
rom“ 5, siły miał jednak niewielkie — zaledwie 2000 zbroj­
nych. Nie zawiódł tylko książę sierpuchowski Włodzimierz
Andriejewicz, który przywiódł do Wołoki 8000 ludzi. Mię­
dzy książętami i wojewodami nie było zgodności poglądów
w sprawie walki. Gdy Dymitr Doński zwołał ich na naradę
do Moskwy, okazało się, że wśród zebranych nie ma chęci
„pomagać druh druhowi, a brat bratu“6. Część książąt
ruskich już wcześniej przystała do Jagiełły. W tej sytuacji
wielkiemu księciu moskiewskiemu nie pozostało nic innego,
jak ujść przed Tatarami aż do Kostromy, ponad 360 km
na północny wschód od Moskwy. Pretekstem do wyjazdu
miała być potrzeba zorganizowania odsieczy dla stolicy.
Władzę nad miastem przekazał wielki książę metropolicie
Cyprianowi, który na wieść o wyprawie Tochtamysza przy­
był z Włodzimierza do Moskwy. Ale i metropolita uszedł
później do Tweru.
Po wyjeździe Dymitra w mieście zaczął się zamęt.
„Ludzie popadli w panikę na podobieństwo owiec, nie
mających pasterza — pisał kronikarz. — Mieszczanie
zaczęli rozruchy i popadli we wściekłość, jakby (byli)
pijani. Jedni chcieli pozostać, zamknąwszy się w mieście,
a drudzy myśleli o ucieczce. I wybuchła między jed­
nymi a drugimi wielka zwada: jedni z mieniem do miasta
kierowali się, drudzy z miasta uchodzili ograbieni. I zwołali
wiec — rozdzwoniły się wszystkie dzwony. I decydował na
wiecu lud buntowniczy, ludzie niedobrzy i buntownicy.
Chcących wyjść z grodu nie tylko nie puszczali, ale i gra­
bili, nie oszczędzając ani samego metropolity, ani bojarów
lepszych nie oszczędzali, ani wiekowych starców. I wszyst­
kim grozili, stanąwszy przy wszystkich wrotach miejskich,
z góry kamieniami rzucali, a u dołu, na ziemi, z rohaty­
nami, i z sulicami, i z obnażonym orężem stali, nie dając
wyjść tym z grodu, i dopiero na ich usilne prośby wypu­
5 Wg IV latopisu nowogrodzkiego. Zob. G r e k o w , Wostocznaja Jew-
ropa, s. 157.
6 Tamże, s. 158.
151

szczali ich, ale i tak (przy wyjściu) grabili. Gród cały także
ogarnięty był rozruchami i buntem, podobnym do wzbu­
rzonego morza, i znikąd pociechy nie otrzymywał, ale
jeszcze większych i silniejszych bied oczekiwał“ 7. Opisane
przez kronikarza rozruchy miały wyraźne podłoże społe­
czne, były bowiem buntem ludu przeciw klasom panują­
cym. Podczas gdy nie mający nic do stracenia lud chciał
bronić miasta, bojarzy i zamożni mieszczanie myśleli tylko
o ratowaniu swego dobytku i ucieczce.
W czasie rozruchów przybył do Moskwy książę litewski
Ostej, rzekomy wnuk Olgierda, postać zagadkowa, być
może legendarna. Miał go przysłać do miasta Dymitr Doń­
ski. Według źródeł ruskich Ostej okazał się utalentowanym
i energicznym organizatorem. Stłumił rozruchy i przystąpił
do organizowania obrony, dzięki czemu rozładował napięcie
i dodatnio wpłynął na postawę mieszczan. Z jego rozkazu
bogaci i biedni zaczęli umacniać fortyfikacje, a zwłaszcza
warowne bramy, zbierać kamienie i kłody drzew, szykować
zapasy żywności, zbierać opał, gotować wodę i smołę, przy­
gotowywać sprzęt do gaszenia pożarów. Mimo że z miasta
wyjechało wielu zamożnych mieszczan oraz bojarów z ro­
dzinami, Moskwa nie wyludniła się, napłynęli bowiem do
niej uchodźcy, szukający tu schronienia przed Tatarami.
Tymczasem Tochtamysz ze swą armią skrycie dotarł nad
Okę, gdzie zdradziecki Oleg wskazał mu dogodne do
przeprawy brody. Po sforsowaniu rzeki Tatarzy ruszyli na
Sierpuchow, który zdobyli, splądrowali i spalili. Następnie
pomaszerowali w kierunku Moskwy. Po drodze grabili
i palili wszystkie osiedla i wioski, mordowali ich mieszkań­
ców, innych zabierali w jasyr. 23 sierpnia 1382 r. pojawili
się pod Moskwą. W tym okresie miasto liczyło
30 000—40 000 ludności. Zważywszy, że część jej uszła
jednak przed Tatarami, a szukający tu schronienia byli
mniej liczni, Moskwa w momencie ataku ordy mogła mieć
25 000—30 000 mieszkańców, z tego kilka tysięcy mężczyzn
zdolnych do walki. Przewaga liczebna Tatarów była więc

7 Powiest' o naszestwii Tochtamysza, w: Pamjatniki literatury drewniej


Rusi, s 193—195.
152
ogromna. W dodatku byli oni przecież wojownikami
doświadczonymi i dobrze wyszkolonymi, podczas gdy zna­
czna część mieszczan rzadko brała oręż do ręki. Chociaż
wielu z nich miało za sobą chlubny udział w bitwie na
Kulikowym Polu, szanse miasta na skuteczną obronę były
niewielkie.
Po nadejściu ordy mały oddział Tatarów zbliżył się do
murów i zaczął gromko pytać o księcia Dymitra. Otrzy­
mawszy odpowiedź, że nie ma go w mieście, Tatarzy odje­
chali. Następnie wrócili, objechali całe miasto, rozpoznając
po drodze jego umocnienia, i przekazali informacje
chanowi.
Po rozbudowie Kreml moskiewski zajmował niemal ten
sam obszar, co obecnie, z wyjątkiem północnego odcinka
i wąskiego pasa nad rzeczką Nieglinną. Między murami
wznosiło się dziewięć wież, z których większość miała
bramy. Ulice wiodące w stronę obecnego placu Czerwo­
nego brały początek u bram usytuowanych przy wieżach
noszących dziś nazwy: Konstantino-Jelenińskiej, Spaskiej
i Nikolskiej. W stronę rzeki Moskwy wychodziła brama
Tajnicka, w stronę Nieglinnej — bramy Borowicka i
Troicka. W pobliżu tej ostatniej znajdował się pierwszy w
dziejach Moskwy most kamienny, przerzucony przez Nie­
glinną. Mury kremlowskie zbudowane za Dymitra Doń­
skiego były dość niskie i co gorsza nie dostosowane do
prowadzenia ostrzału z łuków, kusz i pojawiającej się
wówczas w Europie broni palnej. Chociaż więc stanowiły,
jak na tamte czasy, spore osiągnięcie techniczne, nie były
fortyfikacją niemożliwą do zdobycia. Także fosy nie były
jeszcze głębokie i można je było sforsować.
Tymczasem w mieście znowu wystąpiły objawy rozprzę­
żenia. „Niedobrzy niektórzy ludzie jęli po domach chadzać,
brali z piwnic miody pańskie, i naczynia srebrne, i szkla­
nice drogie, i upijali się jak bele, i chwiejąc się (na nogach)
chełpili się mówiąc: »Nie boimy się przyjścia Tatarów, w
tak potężnym mieście się znajdując. Ściany jego kamienne
i wrota żelazne. Nie mogą oni długo stać pod grodem
naszym, podwójnym strachem ogarnięci: od strony miasta
(bojąc się) wojowników, z zewnątrz — napadu zjednoczo­
153

nych kniaziów naszych obawiając się«. I potem włazili na


mury miejskie, włóczyli się pijani, wyśmiewali się z Tata­
rów, widokiem bezwstydnym obrażali ich, i słowa różne
wykrzykiwali, sypali zniewagi i potwarze, zwracając się do
nich i sądząc, że to jest cała siła tatarska“ 8. Tatarzy w od­
powiedzi wyciągnęli szable i machali nimi z daleka, jakby
chcieli rąbać Rusów.
Wieczorem podjazdy tatarskie wycofały się. Następnego
dnia, 24 sierpnia, przybył pod miasto sam chan Tochta­
mysz z całą ordą. Osaczywszy Moskwę ze wszystkich stron,
Tatarzy ruszyli do szturmu. „Mieszczanie wypuścili do
nich po strzale, i oni także zaczęli strzelać, i leciały strzały
ich na miasto, dosłownie jak deszcz z niezliczonych chmur,
nie dając spojrzeć. I liczni ze stojących na murach i na
palisadach, ugodzeni strzałami, padali, prawie zupełnie
zalały tatarskie strzały mieszczan, a mieli oni strzały wyko­
nane po mistrzowsku. Jedni z nich stojąc strzelali, a drudzy
umieli strzelać w biegu, inni z konia w pełnym galopie,
i w prawo i w lewo, a także wprzód i do tyłu celnie i bez­
błędnie. A niektórzy z nich przygotowali drabiny i przy­
stawili je (do murów), i wdrapywali się na mury. Mie­
szczanie wodę w kotłach warzyli, i lali wrzątek na nich,
i tak powstrzymywali ich. Odstępowali oni i znowu sztur­
mowali“. Broniący murów mieszczanie walczyli w różny
sposób. „Jedni strzelali (z łuków) z palisad, drudzy miotali
w nich (Tatarów) kamienie, inni bili do nich z tiufiaków
[zapewne rodzaj lekkich armat — przyp. L.P.], drudzy
strzelali naciągając samopały [zapewne kusze — przyp.
L.P.]. Byli i tacy, którzy z samych dział strzelali“ 9. Była to
pierwsza informacja o użyciu artylerii na Rusi.
Według relacji kronikarza wśród łuczników wyróżnił się
pewien rękodzielnik-sukiennik Adam, który bronił bramy
Frołowskiej. Trafił on prosto w serce syna jednego z książąt
tatarskich. Podobno sam Tochtamysz szczerze bolał nad
stratą tego młodzieńca.
Przez trzy dni Rusowie skutecznie odpierali szturmy
8 Tamże, s. 195.
9 Tamże, s. 197.
154

wroga. Czwartego dnia chan uciekł się do podstępu. Wysłał


pod mury miasta obu książąt suzdalskich, Wasyla i Sy-
meona Dymitrowiczów, którzy w imieniu chana zaczęli
wołać, żeby mieszczanie zaprzestali walki, ponieważ Toch­
tamysz „nie na nas z wojną przyszedł, ale na Dymitra“.
Zdradzieccy książęta zapewnili mieszczan, że chan daruje
im życie, mienie i zdrowie, jeśli tylko wyjdą przed miasto
z darami, a jego samego wpuszczą wraz ze świtą w swe
mury, bo chce w Moskwie nieco „pobywać“. Towarzyszący
Tatarom książęta z Niżnego Nowogrodu zapewniali, że
Dymitrowicze mówią prawdę. Mimo że niektórzy miesz­
kańcy przestrzegali, by nigdy nie wierzyć Tatarom, lud
wymusił na Osteju spełnienie życzeń chana. „Ludzie
miejscy, uwierzywszy ich (Tatarów) słowom, zgodzili się
i dali się oszukać, bowiem oślepiło ich zło tatarskie i zam­
roczyła rozum ich przebiegłość bisurmańska... I otworzyli
wrota miejskie, i wyszli ze swoim kniaziem [Ostejem —
przyp. L.P.] i z darami bogatymi do chana, także i archi-
mandryci, ihumeni, i popi z krzyżami, a za nimi bojarzy
i liczni mężowie, a potem lud i czarni ludzie“ 10.
Drogo zapłacili za swą naiwność, za nieznajomość tatar­
skiego sposobu rozprawiania się z przeciwnikiem! A prze­
cież to nie pierwszy raz orda w ten sposób postąpiła
z mieszkańcami Rusi. Ledwie ludzie wyszli za bramy, a już
ze wszystkich stron otoczyli ich skośnoocy wojownicy
z obnażonymi szablami i gotowymi do rzutu dzirytami.
Zaczęła się okrutna rozprawa. Jako pierwszy padł książę
Ostej, po nim dostojnicy cerkiewni, następnie poszedł pod
szable lud miejski. „I można było wtedy widzieć święte
ikony, porzucone i na ziemi leżące, i krzyże święte walały
się, zhańbione, nogami podeptane, obrabowane i obdarte“.
Siekąc ludzi Tatarzy wdarli się przez bramy do miasta,
inni weszli na mury po drabinach, nie napotykając już
żadnego oporu. Teraz zaczęła się krwawa rzeź w domach
i na ulicach. Tłumy nieszczęsnych mieszkańców grodu
miotały się tu i tam po mieście, wołając pomocy i ratunku,
ale żadnego zmiłowania nad nimi nie było. Część schroniła
10 Tamże, s. 199.
155
się w murowanych cerkwiach, ale i tam dobrali się do nich
okrutni Tatarzy. Wyważywszy drzwi, wpadali do świątyń
i rąbali, kogo popadło. „Wszędzie był krzyk i jęk okrutny,
tak że krzyczący nie słyszeli jeden drugiego z powodu po­
wszechnego jęku i krzyku mnóstwa ludzi. Tatarzy chrześci­
jan wyciągali z cerkwi, grabili i rozbierali do naga, zabijali,
cerkwie grabili, święte miejsca przy ołtarzu tratowali,
i krzyże święte i cudowne ikony obdzierali, upiększone zło­
tem i srebrem, i perłami, i paciorkami, i drogocennymi
kamieniami“. Zrywali też zasłony, szyte złotem i wysadzane
perłami, niszczyli bezcenne księgi cerkiewne. Rozgrabili
skarb książęcy, którego w porę nie wywieziono, dobrali się
do domów bogatych kupców i rozszarpali ich mienie,
splądrowali wszystkie cerkwie i monastery, zbezcześcili
w nich ołtarze. „Była wtedy siecz okrutna i niezliczone
mnóstwo tu padło trupów ruskich, wymordowanych przez
Tatarów; ciała wielu zabitych leżały obnażone — mężczyzn
i kobiet“.
Wśród zamordowanych byli archimandryta cerkwi Sw.
Spasa Symeon i archimandryta Jakub, a także wielu innych
dostojników. Niektórzy z nich zginęli męczeńską śmiercią,
wrzuceni do ognia. Część mieszkańców została wywleczona
nad rzekę Moskwę i w jej wodach potopiona. Rzeź ustała
dopiero wieczorem, gdy Tatarom omdlały już ręce. „Dobro
i wszelkie mienie rozgrabili, a miasto podpalili — ogniowi
oddali na pastwę, a ludzi — mieczowi“ 11.
Według różnych źródeł padło wówczas w Moskwie od 12
do 24 tysięcy mieszkańców. Ta druga liczba jest raczej
przesadna, zważywszy że w mieście nie było wówczas wię­
cej ludzi niż 25 do 30 tysięcy. Spora ich część uratowała się
i przeżyła rzeź, innych wzięto w jasyr. Całe miasto zostało
do cna splądrowane i spalone. „I do tej pory była Moskwa
dla wszystkich grodem wielkim, grodem cudnym, grodem
ludnym, w niej było mnóstwo narodu, w nim było mnó­
stwo gospód, w nim było mnóstwo wszelkiego bogactwa.
I w jedną godzinę zmieniło się jej oblicze, kiedy była
11 Tamże, s. 201.
156
wzięta, i posieczona, i spalona. I nie było (teraz) na co
spojrzeć, i była prawie tylko ziemia, i pył, i proch, i popiół,
i wiele trupów martwych leżało, i święte cerkwie stały zruj­
nowane“ 12.
Niebawem los Moskwy podzieliły inne miasta. Ze szcze­
gólną zajadłością Tatarzy atakowali i niszczyli te grody,
które posłały swe wojska na Kulikowe Pole. Pastwą ordy
padły więc z kolei: Włodzimierz, Zwienigorod, Juriew,
Możajsk, Dmitrow. Uratowała się tylko większość miesz­
kańców tego ostatniego miasta, porzuciła bowiem domy tuż
przed nadejściem Tatarów i popłynęła łodziami na jezioro.
„Tatarzy liczne grody zdobyli, włości zawojowali, sioła spa­
lili, monastery rozgrabili, chrześcijan wysiekli, innych w
niewolę uwieźli, i wiele zła Rusi przynieśli“13. Wszędzie
opór był nikły, książęta bowiem rozpierzchli się po kraju.
Dymitr Doński z żoną i dziećmi przebywał w Kostromie,
matka i żona jego brata Włodzimierza — w Torżku, wła­
dyka kołomeński Gerasim — w Nowogrodzie, metropolita
Cyprian — w Twerze. Jeden tylko książę sierpuchowski
Włodzimierz Andriejewicz nie uląkł się wroga i pozostał ze
swymi pułkami pod Wołoką. Tymczasem rozzuchwaleni
bezkarną grabieżą Tatarzy zlekceważyli już zupełnie Ru­
sów. Nic nie wiedzieli o siłach Włodzimierza i srodze za to
zostali ukarani. Gdy pewni łatwej zdobyczy ruszyli na
Wołokę, uderzył na nich książę Włodzimierz i rozgromił.
„I tak z Bożą miłością jednych ubił, a innych żywymi
schwycił; inni uciekli do cara i powiedzieli mu o całym
zdarzeniu“. Sądząc z przebiegu bitwy siły tatarskie pod
Wołoką były nieliczne, zapewne słabsze od ruskich (8000).
Na wiadomość o porażce pod Wołoką Tochtamysz zde­
cydował się na odwrót. Uznał zapewne, że osiągnął swój
cel, a wobec zbliżającej się zimy nie było już sensu pozo­
stawać dalej na Rusi. Zebrawszy więc swą armię ruszył z
powrotem nad Wołgę. Po drodze wziął szturmem Koło-
mnę, która uległa podobnej grabieży jak inne miasta.
12 Tamże, s. 203.
13 Tamże, s. 205.
157

Następnie przeprawił się przez Okę i wkroczył na ziemię


swego sojusznika, Olega riazańskiego. Teraz Tatarzy w
pełni sobie pofolgowali, nie licząc się zupełnie ze zdra­
dzieckim księciem. Spalili wiele grodów i wsi, wysiekli
mnóstwo ludzi, równie dużo uprowadzili w niewolę. Oleg
w popłochu uszedł przed „sojusznikami“.
Późną jesienią 1382 r. Tatarzy wrócili do swych ułusów.
Rewanż Złotej Ordy za Kulikowe Pole był bezwzględny i
okrutny. Ruś znowu została upokorzona.
ŻMUDNA DROGA RUSI
DO SUWERENNOŚCI

Najazd Tochtamysza na Moskwę odbił się głośnym echem


w księstwach ruskich. Świadczy o tym najlepiej bogactwo
źródeł dotyczących tego wydarzenia. Oprócz cytowanej tu
wielokrotnie najbardziej dokładnej Opowieści o najeździe
Tochtamysza, pojawiły się również inne sprawozdania:
Relacja latopisu Symeona, Relacja latopisu jermolińskiego,
O zdobyciu Moskwy przez cara Tochtamysza i o ujarzmieniu
ziemi riazańskiej, Opowieść o zdobyciu Moskwy przez cara
Tochtamysza i o ujarzmieniu ziemi riazańskiej 1.
Wyprawa 1382 r. wykazała, że polityka Złotej Ordy
wobec Rusi jest niezmienna. W dalszym ciągu jej celem
było niedopuszczenie do zjednoczenia księstw ruskich przez
Moskwę, wspieranie separatyzmu książąt, osłabianie pozycji
władcy moskiewskiego, podsycanie starych antagonizmów.
Upokorzony Dymitr Doński musiał jesienią 1382 r. wysłać
poselstwo do Ordy i bogatymi darami zjednać sobie łaskę
zwycięskiego chana. Wynikiem rokowań było zawarcie
pokoju między Moskwą a Złotą Ordą, na mocy którego
wielki książę musiał ponownie podporządkować się woli
zwierzchnika z Saraju. Na Moskwę nałożona została ogro­
mna danina, którą musiał płacić każdy człowiek i każda
wieś ziemi moskiewskiej. Mimo wydarzeń z 1382 r. „w

1 Połnoje sobranije russkich letopisiej, t. VI, s. 98—103, t. XI, s. 71—81,


t XVIII, s. 127—133
159
samej Ordzie zaczęli odnosić się do Moskwy bardziej ostro­
żnie i rozważnie. Legitymistyczne prawa Dymitra Iwano-
wicza na wielkie księstwo były uznane za niepodważalne.
Nie pretendentom z Tweru i Niżnego Nowogrodu, a zwy­
cięzcy Mamaja dostał się w końcu 1382 r. jarłyk na Wielkie
Księstwo Włodzimierskie“ 2.
Dymitr Doński szybko otrząsnął się z poniesionej w
1382 r. klęski. Po powrocie do Moskwy przystąpił naty­
chmiast do odbudowy miasta, ściągając z całej Rusi osadni­
ków. Jeszcze w 1382 r. wysłał wojska przeciw Riazaniowi.
Zmusiły one Olega do ucieczki na Litwę, zniszczyły i splą­
drowały ziemię riazańską. Twer natomiast skorzystał z klę­
ski Moskwy i uzyskał pełną suwerenność. Końcowe lata
XIV w. przyniosły mu rozwój gospodarczy i ożywienie
życia kulturalnego, czego wyrazem było powstanie tu
nowych latopisów.
Chociaż Tochtamysz nadał jarłyk upokorzonemu Dymi­
trowi Dońskiemu, to nie zrezygnował z polityki osłabiania
jego pozycji na Rusi. Dlatego podtrzymywał związki
z przeciwnikami Dymitra i wspierał ich w rywalizacji
z Moskwą. Dopiero zaangażowanie się chana Złotej Ordy
w walkach na południu, przeciw Azerbejdżanowi, pozwo­
liło Dymitrowi działać bardziej śmiało. W 1385 r. jeszcze
raz wysłał swą armię przeciw Riazaniowi, do którego właś­
nie powrócił Oleg, i zmusił jego władcę do zawarcia „wie­
cznego pokoju“. Riazań musiał uznać „pierwszeństwo“
Moskwy na Rusi i zawrzeć z nią sojusz, potwierdzony mał­
żeństwem dzieci obu książąt — Teodora Olegowicza z
Zofią Dmitriewną. Od tej pory Oleg stał się wiernym
sojusznikiem Moskwy.
W następnym roku Dymitr Doński powiódł armię na
Nowogród Wielki, który korzystając z klęski Moskwy
w 1382 r. nawiązał kontakty z Litwą. W wyprawie tej
uczestniczyły wojska 29 księstw i miast, z których 24 brały
poprzednio udział w bitwie na Kulikowym Polu. Mobiliza­
cja sił ruskich w 1386 r. nie była wprawdzie tak po­
wszechna, jak przed sześciu laty, wystarczyła jednak, by
2 K i r p i c z n i k o w , op. cit., s . 113.
160
zmusić Nowogród Wielki do uznania „pierwszeństwa"
Moskwy. Wyprawa Dymitra była pierwszym krokiem na
drodze do obalenia samodzielności tej bogatej republiki
kupieckiej.
W 1388 r. wojska moskiewskie poparły Wasyla i Sy-
meona Dymitrowiczów w walce z nowym księciem niżno-
nowogrodzkim Borysem Konstantynowiczem, który został
pokonany i uszedł do Tochtamysza, szukając u niego
pomocy. Chan zaabsorbowany był jednak wojną w Iranie i
niczego nie uczynił w jego obronie.
Dymitr Doński niespodziewanie zmarł w 1389 r., mając
niespełna 40 lat. Był na tyle już mocny, że mógł bez
żadnych trudności przekazać swoje państwo — jako ojcowi­
znę — synowi Wasylowi, nie pytając chana o zgodę. Zajęty
wojną na południu Tochtamysz wcale nie zareagował na to,
że Wielkie Księstwo Moskiewsko-Włodzimierskie przeszło
w inne ręce bez jego zgody. Później formalnie nadał zresztą
jarłyk Wasylowi.
Tochtamysz, wkrótce po rozgromieniu Mamaja i upoko­
rzeniu Moskwy, zaczął w Chorezmie bić monetę ze swym
imieniem, co stanowiło wyraźne wyzwanie pod adresem
niedawnego protektora, Timura, dążącego do trwałego
połączenia tej prowincji z Mawarannahrem, krainą Azji
Środkowej, w której sprawował władzę wielki zdobywca
z Samarkandy. Również wyprawa Tochtamysza do Azer­
bejdżanu stanowiła prowokację wobec Timura. W 1387 r.
doszło do zerwania między Timurem a Tochtamyszem
i pierwszych walk między nimi. W obliczu wojny z potę­
żnym przeciwnikiem chan Złotej Ordy zmienił politykę
wobec Rusi, stał się wobec niej tolerancyjny i ugodowy,
zaciągał Rusów do swej armii. To samo można powiedzieć
o polityce Tochtamysza w stosunku do państwa polsko-
litewskiego. Chan szukał poparcia u Jagiełły, a z księciem
Witoldem zawarł później formalny sojusz. Nie uchroniło go
to od klęski, którą poniósł ostatecznie z rąk Timura naj­
pierw 18 kwietnia 1391 r. w dolinie Kundurczy koło obec­
nego Kujbyszewa, a następnie 15 kwietnia 1395 r. nad
Terekiem. Pokonany chan Złotej Ordy uszedł z garścią
zwolenników do Bułgara, natomiast ścigający go Timur
161

wtargnął na Ruś, zdobył Jelec w ziemi riazańskiej, pojmał


jego władcę i wielu mieszkańców grodu oraz okolic, innych
zaś wymordował. Z bogatą zdobyczą pomaszerował następ­
nie na Azak (Azow), który kompletnie złupił, ludność wybił
lub zabrał w jasyr. Dalsza trasa wyprawy Timura wiodła
przez ziemie Czerkiesów, Dagestan i północny Kaukaz.
Zimą z 1395 na 1396 r. wielki zdobywca azjatycki jeszcze
raz wyprawił się na północ, zdobył i zniszczył Hadży Tar-
chan (Astrachań) oraz stolicę Złotej Ordy Saraj, po czym
z ogromnymi łupami i masą jeńców wrócił do Samarkandy.
Zwycięstwo Timura nad Złotą Ordą miało ogromne zna­
czenie nie tylko dla środkowej Azji, ale i dla południowo-
- wschodniej Europy. „Ten sam Timur Aksak, który spu­
stoszył i zrabował ziemię riazańską, w rzeczywistości oddał
Rusi przysługę — sam tego nie podejrzewając — przez
zwycięstwo nad Tochtamyszem, aczkolwiek wskutek swego
postępowania pozostawił po sobie w narodzie rosyjskim
zasłużenie złą pamięć“ 3. Po klęsce poniesionej z rąk zdo­
bywcy azjatyckiego Złota Orda na długi okres przestała być
groźna dla Moskwy. W ciągu 12 lat po bitwie nad Tere-
kiem Tatarzy nieomal zupełnie przestali niepokoić Ruś. W
tym czasie tylko trzykrotnie drobne oddziały wpadały do
ziemi riazańskiej.
Tochtamysz zrazu nie dawał za wygraną. W walce
o odzyskanie władzy szczególnie liczył na Witolda, z któ­
rym zawarł układ sojuszniczy. „Ja posadzę (ciebie) w
Ordzie na carstwie, a ty mnie [tj. Witolda — przyp. L.P.]
posadzisz na Moskwie, na wielkim księstwie“ — głosił tekst
umowy 4. Układ ten zawarto po nowej klęsce Tochtamysza,
poniesionej z rąk chana Timura Kutługa, osadzonego na
tronie złotoordyjskim przez Timura, który wojował wtedy
w Indiach.
Książę Witold miał wielkie i ambitne plany. Zamierzał
poddać swym wpływom całą Tatarszczyznę, uniezależnić
się od Jagiełły, zerwać unię polsko-litewską i zostać królem
Litwy. Podjudzany przez Krzyżaków, dla których głównym
3 G r e k o w , J a k u b o w s k i , op. cit.s s. 295.
4 Wg K u c z y ń s k i e g o , Amymoskiewska inicjatywa Litwy, s . 26 .
162
celem było zerwanie unii, oddał im Żmudź. Pierwszym
jego krokiem w kierunku uzyskania zwierzchnictwa nad
Tatarami było osadzenie Tochtamysza jako swego wasala
na ułusie Szirinów, dzielnicy Złotej Ordy na Krymie.
W 1399 r. zorganizował kolejną wyprawę na południe.
Uczestniczyli w niej Litwini, Tatarzy Tochtamysza, Polacy
i Krzyżacy z oddziałów posiłkowych.
W lipcu armia Witolda wyruszyła z Kijowa i — maszeru­
jąc lewym brzegiem Dniepru — na początku sierpnia napo­
tkała nad Worsklą potężne siły tatarskie, dowodzone przez
Timura Kutługa. Chan Złotej Ordy wykazał skłonność do
ugody i wszczął rokowania. W istocie grał na zwłokę
i oczekiwał nadejścia drugiej armii tatarskiej, dowodzonej
przez wybijającego się wodza samarkandzkiego władcy,
Edygeja. Gdy ten po kilku dniach przybył nad Worsklę,
Tatarzy zerwali rokowania i wszczęli bój. Stanowiący tylną
straż Witoldową Tatarzy Tochtamysza, nie chcąc walczyć
z ziomkami, uciekli z pola bitwy. W wyniku tej zdrady
wojska chrześcijańskie zostały otoczone przez przeważające
siły przeciwnika i po zaciętej walce doszczętnie rozbite.
Padł wojewoda krakowski i namiestnik podolski Spytek
z Melsztyna oraz wielu Polaków, zginęło kilkunastu książąt
litewskich oraz ruskich, w tym bohaterowie bitwy kulikow­
skiej Dymitr Bobrok Wołyniec, Dymitr i Andrzej Olgier-
dowicze. W potokach krwi utonęły nad Worsklą Witoldowe
plany utworzenia imperium litewskiego, podboju Rusi
Moskiewskiej, uzależnienia Tatarszczyzny. Tochtamysz
zmarł na wygnaniu w 1405 r. Wcześniej, bo w 1400 r.,
zmarł Timur Kutług. Faktyczną władzę po nim objął Edy-
gej. Ponieważ nie był z rodu Czyngis-chana, władcą Złotej
Ordy został posłuszny mu Szadi-bej.
Wynik bitwy nad Worsklą był korzystny dla Moskwy. Po
Kulikowym Polu i klęskach Tochtamysza Złota Orda była
dla niej słabszym przeciwnikiem, chociaż nadal trzeba było
płacić jej daninę i uznawać zwierzchnictwo chanów. Zna­
cznie groźniejsza stała się Litwa. Klęska Witolda oddaliła
nieco niebezpieczeństwo nowych ataków litewskich na
Moskwę, ale mimo to penetracja jego wojsk w głębi ziem
ruskich nie ustawała. W 1404 r. Litwini opanowali Smo­
163
leńsk, przejściowo zajęty już wcześniej. Następca Dymitra
Dońskiego, Wasyl I, usiłował przeciwstawić się Litwie i w
1406 roku stanął w obronie Pskowa. Przez dwa lata
(1406—1408) toczyła się o to miasto wojna litewsko-
moskiewska. Ostatecznie Wasyl I obronił niezależność
Pskowa, stracił jednak księstwa wierchowskie z Lubuckiem,
Kozielskiem i Odojewem. Nabytki te okazały się dla Litwy
krótkotrwałe i dość kłopotliwe. Moskwa musiała pogodzić
się z wpływami Witolda w Nowogrodzie Wielkim. Dwu­
krotnie wojska Wasyla I usiłowały zdobyć to miasto, jednak
bez powodzenia.
Ustępliwa polityka Wasyla I wobec Witolda spowodo­
wana była wzrostem niebezpieczeństwa tatarskiego. Sto­
sunki ze Złotą Ordą układały się rozmaicie. Pod koniec
panowania Tochtamysza w Saraju były one zupełnie dobre.
Wasylowi I udało się przekupić chana i wyjednać zgodę na
przyłączenie do Moskwy księstwa niżnonowogrodzkiego.
W 1392—1393 r. wojska moskiewskie z pomocą Tatarów
usunęły ostatecznie z tronu księcia Borysa Konstantynowi-
cza, którego zresztą sami bojarzy wydali w ręce Wasyla,
i doprowadziły do zjednoczenia obu dzielnic. Był to ogro­
mny sukces Moskwy. Księstwo niżnonowogrodzkie stano­
wiło jeden z największych na Rusi ośrodków handlowo-
-rzemieślniczych, a w dodatku położone było przy ujściu
Oki do Wołgi, dzięki czemu panowanie w nim umożliwiało
kontrolę całego systemu rzecznego tej części kraju. Miało
też duże znaczenie w walkach obronnych z Tatarami.
Wasyl I uzyskał również księstwo muromskie, Wielki
Ustiug położony daleko na północnym wschodzie, nad
Suchoną, kilka miast oderwanych od republiki nowogrodz­
kiej, w tym Wołogdę. Zamieszkane przez Zyrian (Komi)
ziemie nad Suchoną szybko uległy chrystianizacji.
Za panowania Edygeja stosunki moskiewsko-tatarskie
znowu się zaostrzyły. Ten faktyczny władca Złotej Ordy
jeszcze raz próbował odrodzić potęgę Tatarów. Sytuacja
mu sprzyjała, 18 lutego 1405 r. zmarł bowiem Timur, nie­
dawny protektor Edygeja. Zorganizowane przez niego
ogromne państwo, zlepek różnych ludów i kultur, rozpadło
164
się wkrótce po śmierci okrutnego zdobywcy. Z południa
przestało więc grozić Złotej Ordzie niebezpieczeństwo.
Edygej zjednoczył teraz większość ziem należących daw­
niej do władztwa sarajskiego i zwrócił całą energię przeciw
Rusi. Przywódca Złotej Ordy był „bardzo smagły, śred­
niego wzrostu, krzepkiej budowy, odważny, straszny z wy­
glądu, wielkiego rozumu, szczodry, o miłym uśmiechu,
bystrej przenikliwości i pojętności“ 5, Jego postawa wobec
Rusi była tradycyjnie tatarska. „Skoro bowiem w małej
liczbie są izmaelitowie [muzułmanie — przyp. L.P.], wten­
czas z chytrością i podstępem pokój głoszą i miłość, dary
niosą i świadczą szacunek, a kryją tym swą zdradliwość
i jad swój, i pokój trwały obiecują; tą przebiegłością nie­
zgodę sieją i nienawiść pośród książąt ruskich, do waśni ich
przywodzą, a w tej niezgodzie sami tajemnie szkodę im
czynią, jako że z poduszczenia szatana, ojca swego, wilkami
złymi są dla chrześcijan“ — pisał kronikarz ruski 6.
Edygej namawiał do walki z Moskwą wielkiego księcia
twerskiego Iwana Michajłowicza, jednocześnie zaś „wielką
miłość okazywał podstępnie wielkiemu kniaziowi Wasylo­
wi I Dymitrowiczowi, cześć mu świadczył, darami mno­
gimi zaszczycał“ 7. Najwięcej uwagi zwracał na rozniecanie
waśni między Litwą a Moskwą. Pisał do Witolda: „Dru­
hem mi bądź i ja tobie będę druhem, a o zięciu swym,
kniaziu Wasylu Dymitrowiczu, wiedz to, iż on lubi w cu­
dze granice wkraczać i zabierać, co nie jest jego; tedy
i z tobą chce wojować i twoje ziemie zagarniać; strzeż się
go przeto... śle mnie i carowi [tj. Szadi-bejowi— przyp.
L.P.] złoto i srebro, chce mnie samego lub cara skłonić, by
ruszyć zbrojnie z całą Ordą przeciw tobie, by zdobywać
i niszczyć kraj twój“8. Po wybuchu wojny litewsko-
-moskiewskiej o Psków posłał na pomoc Wasylowi I nie­
wielki oddział tatarski. Gestem tym uśpił zupełnie czujność
Moskwy.
5 G r e k o w , J a k u b o w s k i , op. cit., s. 304.
6 Tamże, s. 304—305; Skazanije o naszestwii Edygeja, w: Pamjatniki
literatury, s. 245.
7 G r e k o w , J a k u b o w s k i , op. cit., s. 305.
8 Tamże, s. 311.
165

W rzeczywistości wódz tatarski, widząc rosnącą znowu


potęgę Moskwy, postanowił osłabić ją i upokorzyć. Wiosną
1409 r. w stepach nadczarnomorskich zebrała się duża
armia tatarska, dowodzona przez Edygeja. Celem wyprawy
była Moskwa. Wasyl I dość szybko dowiedział się o kon­
centracji Tatarów. Zanim jednak przystąpił do zbierania sił
ruskich, przyszła doń uspokajająca wiadomość: „Wiedz,
Wasylu, oto idzie car... z całą Wielką Ordą na Witolda, by
pomścić zło, które onże wyrządził ziemi twojej, ty zaś oddaj
cześć carowi, a jeśli nie sam, to syna swojego poślij do cara,
albo brata, albo kogokolwiek z wielmożów, niczego się nie
bóju . Wielki książę moskiewski uwierzył Tatarom, ci
natomiast pojmali wielmożę Jurija i jego drużynę, posła­
nych zgodnie z wolą Edygeja do Ordy, i po szybkim mar­
szu pojawili się pod Moskwą.
Zaskoczenie było zupełne. Wasyl nie miał żadnych
wojsk. Wielki książę śladem Dymitra Dońskiego uszedł
z rodziną do Kostromy, pozostawiwszy w Moskwie swego
brata, księcia Andrzeja, i stryja, księcia Włodzimierza. Za
przykładem władcy poszli inni. „I uciekali ludzie zapomina­
jąc o swoim mieniu i o wszystkim na świecie. I wstąpiła
w ludzi złość, i zaczęły się grabieże“ 10. Trzeba było spalić
przedmieścia, by utrudnić Tatarom dostęp do murów.
Poszły wtedy z dymem cerkwie, zbudowane poza obrębem
fortyfikacji. „To były straszne czasy, ludzie miotali się
i krzyczeli, i huczały, wzbijając się w powietrze, ogromne
płomienie, a gród okrążały pułki nieczystych obcoplemień-
ców. I wtedy, kiedy dzień zbliżał się ku wieczorowi, zaczęły
pojawiać się pułki pogan, rozbijając obozy w polu wokół
grodu. Nie śmieli oni stanąć blisko grodu z powodu dział
miejskich i ognia z murów miejskich, i rozłożyli się w siole
Kołomeńskim. I kiedy to wszystko zobaczyli ludzie,
popadli w panikę. Nie było nikogo, kto mógłby przeciw­
stawić się w rogowi, a wojowie byli rozpuszczeni. I poganie
okrutnie rozprawiali się z chrześcijanami: jednych siekli,
a innych uwozili w niewolę. Tak zginęło niezliczone mnó­
9 Pamjatniki literatury, s. 251.
10 Tamże.
166
stwo ludzi: za nasilenie grzechów naszych pokarał nas Bóg
rękoma wrogów naszych. Gdziekolwiek pojawił się choćby
jeden Tatarzyn, to liczni nasi nie śmieli przeciwstawić mu
się, a jeśli ich było dwóch lub trzech, to liczni Rusowie,
porzucając żony i dzieci, uciekali w panice“11. Tatarzy
pojmali masę ludzi w jasyr. Podobno każdy wojownik Edy-
geja wiódł 40 niewolników.
Edygej nie szturmował jednak fortyfikacji. Otoczył mia­
sto szczelnym pierścieniem swych wojsk i rozpuścił zagony
szeroko po okolicy. Spaliły one i splądrowały Perejasław
Zaleski, Rostow, Horodec, Niżny Nowogród i wiele innych
miast. Wódz tatarski zamierzał zimować pod Moskwą licząc
że weźmie ją głodem, nowe zamieszki wewnętrzne w Złotej
Ordzie zmusił go jednak do powrotu. Wziąwszy od
Moskwy 3000 rubli okupu, zawrócił w stepy, by rozprawić
się z jakimś nie znanym nam bliżej księciem z rodu Czyn-
gisydów. Przed odjazdem wysłał list do Wasyla I, w któ­
rym wyjaśniał przyczyny swego napadu. „A coś swe pisma
do Ordy przysłał, to wszystko łgałeś — stwierdził. — Bo
to, coś zbierał w swoim państwie..., i to srebro, gdzie się
podziało?“ 12.
Na szczęście dla Moskwy Złota Orda znowu pogrążyła
się w wirze wojen domowych. Gwiazda Edygeja świeciła
krótko. Wystąpili wnet przeciw niemu liczni synowie Toch­
tamysza, szukający poparcia na Litwie, a także nowy chan
Złotej Ordy Timur, syn Timura Kutługa, poparty przez
zięcia Edygeja. Wszechwładny dotąd wódz tatarski został
pokonany i uszedł do Chorezmu. Teraz doszło do walki
o władzę między Timurem a jednym z synów Tochtamy­
sza, Dżalal ed-Dinem, uczestnikiem bitwy pod Grunwal-
dem, popieranym przez Witolda. Zwyciężył w niej potomek
Tochtamysza, Timur zaś został zamordowany. Edygej sko­
rzystał z tych walk i wrócił do Ordy, zwyciężając w walce
Dżalal ed-Dina. Ale wtedy wystąpili przeciw niemu nowi
kandydaci do władzy. Ostatecznie Edygej został pokonany
przez innego syna Tochtamysza — Kerima Berdiego.

11 Tamże, s. 253.
12 L. P o d h o r o d e c k i , Tatarzy, Warszawa 1971, s. 195.
167
Wtedy na osłabioną wojnami domowymi Złotą Ordę zwa­
liły się ze wschodu plemiona Uzbeków. Zwyciężyły one
kolejnego władcę Saraju, syna Dżalal ed-Dina, chana Uług
Mehmeda. Pokonany władca uszedł na Litwę, a uzyskaw­
szy pomoc Witolda wyparł Uzbeków z części utraconego
niedawno państwa.
Wstrząsana wojnami domowymi Złota Orda dotknięta
została na domiar złego nową plagą — stepy Kipczaku
i Powołża ogarnęła zawleczona z Egiptu epidemia dżumy,
która zdziesiątkowała ludność tatarską.
Gdy Złota Orda chyliła się ku upadkowi, Moskwa rów­
nież przeżywała wielkie trudności. Za rządów Wasyla II,
zwanego Ślepym (panował 1425—1462), od końca 1425 r.
„mór był wielki w Pskowie i w Nowogrodzie, w Torżku
i w Twerze... i w Moskwie, i we wszystkich miastach
ruskich... i na całej ziemi (ruskiej)“ 13. Rezultaty grasującej
przez dwa lata zarazy były katastrofalne. Wyludniły się
miasta i wioski, zarosły trawą pola uprawne, pozbawione
właścicieli zwierzęta domowe pozdychały lub zdziczały.
Żaden, nawet najokrutniejszy najazd tatarski nie spowodo­
wał tak wielkich strat gospodarczych i demograficznych, jak
wspomniana zaraza. Na domiar złego wybuchła na Rusi
wojna domowa. Powodem jej były konflikty narastające
między władzą centralną a możnymi bojarami. Przeciwko
wielkiemu księciu wystąpili tzw. moskiewscy książęta
udzielni, obdarzeni niegdyś przez Dymitra Dońskiego
własnymi dzielnicami. Ponieważ Dymitr Doński zaznaczył
w swoim testamencie, że władzę po śmierci jego następcy
(tj. Wasyla I) powinien otrzymać najstarszy z kolei brat, a
nie syn następcy, tj. Wasyl II, uprawniony do korony
książę halicki Jerzy zakwestionował władzę Wasyla II.
Mimo że za wielkim księciem opowiedziała się Orda, na
Rusi doszło do wojny. Po przedwczesnej śmierci Jerzego
walkę przeciw Wasylowi II kontynuowali jego synowie,
Wasyl Kosooki i Dymitr Szemiaka. Obie strony nie prze­
bierały w środkach — gdy Wasyl Kosooki dostał się w ręce
Wasyla II, został oślepiony.

13 B a z y 1 o w, Historia Rosji, s. 76.


168
Sama Moskwa w tym czasie kilkakrotnie przechodziła
z rąk do rąk. Do walk wewnętrznych wmieszali się Tata­
rzy. Wyparty w wojnych domowych na Powołże chan Uług
Mehmed w 1439 r. spalił przedmieścia Moskwy, w 1445 r.
pokonał wojska moskiewskie i pojmał Wasyla II. Gdy ten
w zamian za obietnicę wypłaty wysokiego okupu został
zwolniony i pojechał do swej stolicy, by zebrać obiecane
pieniądze, niespodziewanie wpadł w ręce stronników Dymi­
tra Szemiaki i również został oślepiony. Autorytet władzy
wielkoksiążęcej na Rusi był jednak tak wielki, że za okale­
czonym opowiedziała się ludność Moskwy, duchowieństwo
i część bojarów. Wojna skończyła się ostatecznie zwycię­
stwem Wasyla II. Szemiaka został otruty w 1453 r.
Wojna domowa na Rusi zbiegła się w czasie z woj­
ną domową na Litwie. Tam po sukcesach Witolda
(1428 — 1429 najechał na Psków oraz Nowogród Wielki
i wziął od obu miast duży okup, 1430 — narzucił
zwierzchnictwo Riazaniowi i Prońskowi) doszło do walki
o władzę. Kandydował do niej po śmierci Witolda brat
Jagiełły Swidrygiełło, a także Zygmunt Kiejstutowicz. Pro­
wadzona między nimi walka (1432—1438) spowodowała
spadek aktywności Litwy na wschodzie. W wyniku tego
panowanie litewskie na zagarniętych przez Witolda zie­
miach ruskich nie zostało utrwalone.
Tymczasem wojna domowa na Rusi w ostatecznym roz­
rachunku wzmocniła potęgę Wasyla II Ślepego. Rozszerzył
on kosztem swych przeciwników dobra państwowe, wypę­
dził księcia możajskiego Iwana i zajął jego dzielnicę, uwięził
księcia sierpuchowsko-borowskiego i opanował jego ziemię.
W wielkim księstwie moskiewskim pozostała już tylko jedna
odrębna dzielnica. Było nią księstwo wieriejsko-biało-
ozierskie. W 1456 r. Wasyl II zawarł z wielkim księciem
twerskim Borysem sojusz „za jedno na Tatar i na Lachy,
i na Litwę, i na Niemcy“ 14. W tym samym roku rozbił
wojska Nowogrodu Wielkiego, zmuszając republikę do zło­
żenia wysokiego okupu oraz rezygnacji z prowadzenia
samodzielnej polityki zagranicznej. „Po tak długim okresie

14 O c h m a ń s k i , Dzieje Rosji, s . 8 6 .
169
walk i niebezpieczeństw Moskwa, przetrwawszy wszystko
szczęśliwie, znalazła się u szczytu swoich możliwości, które
sięgały teraz zjednoczenia wszystkich ziem Rusi północno-
- wschodniej“15. Według oceny historyka radzieckiego
„wojna (domowa) wykazała rosnącą siłę Moskwy, której
władca, nie zważając na niejednokrotne porażki, krok po
kroku, korzystając z poparcia wszystkich żywotnych sił spo­
łeczeństwa ruskiego, umacniał swoje pozycje i przezwycię­
żał książęco-bojarskie tendencje decentralizacyjne“ 16.
Dzieła ostatecznego zjednoczenia Rusi północno-wschod-
niej podjęli się dwaj następcy Wasyla II — jego syn Iwan
III Srogi (panował 1462—1505) oraz Wasyl III (panował
1505—1533). Najwięcej zdziałał pierwszy z nich. Obejmu­
jąc powiększoną przez Wasyla II ojcowiznę Iwan III
władał już rozległym terytorium obejmującym około 430
tys. km2 i zamieszkanym przez prawie 3 mln ludności.
Dzięki dyplomatycznym zdolnościom, chytrości, konsek­
wencji i uporowi, nade wszystko zaś bezwzględności w dą­
żeniu do obranego celu, doprowadził do niebywałego rozro­
stu terytorialnego państwa. Najpierw, w 1463 r., przyłączył
do Moskwy księstwo jarosławskie, w 1474 r. — wykupił
resztę księstwa rostowskiego (poprzednio zawładnął jego
częścią Wasyl II). Postanowił też rozprawić się ostatecznie
z Nowogrodem Wielkim, który liczył na pomoc króla pol­
skiego i księcia litewskiego, Kazimierza Jagiellończyka. Już
w 1470 r. silne w Nowogrodzie stronnictwo litewskie
uznało za władcę wnuka Olgierda, księcia Michała Olelko-
wicza. W rok później Kazimierz Jagiellończyk formalnie
zagwarantował Nowogrodowi pomoc. W decydującej chwi­
li, wiosną 1471 r., gdy wojska moskiewskie wyruszyły na
Nowogród, Michał Olelkowicz uszedł do Kijowa, nawią­
zawszy prawdopodobnie przedtem tajne kontakty z Iwanem
III. Kazimierz Jagiellończyk zajęty był wówczas waśniami
dynastycznymi w Czechach. W efekcie wojska nowogrodz­
kie poniosły ciężką klęskę nad rzeką Szełoń. Pokonane mia­
sto musiało zapłacić ogromną daninę i wyrzec się samo­

15 B a z y 1 o w , Historia Rosji, s . 78 .
16 B u g a n o w , Ot kulikowskoj bitwy..., s. 257
170

dzielności politycznej. Zwolennicy Litwy oddali głowy pod


topór kata, a w najlepszym wypadku zostali uwięzieni bądź
uszli w panice do innych miast. W 1472 r. Iwan III narzu­
cił swą wolę mieszkańcom Pskowa, którzy bez oporu wpuś­
cili na ratusz moskiewskiego namiestnika.
W 1475 r. Iwan III jeszcze raz ruszył na Nowogród
Wielki i krwawo rozprawił się z niechętnymi mu bojarami
i częścią mieszczan. Mimo złożenia przez nowogrodzian
przysięgi wierności, w 1477 r. po raz trzeci wyruszył na
oporne miasto. Obok oddziałów moskiewskich w wyprawie
wzięły udział wojska z Tweru i Pskowa. Na próżno posło­
wie nowogrodzcy błagali cara o łaskę i zachowanie starych
przywilejów miasta. Samodzierżca zdecydowanie oświad­
czył: „nie będzie dzwonu wiecowego w ojczyźnie naszej
w Nowogrodzie, nie będzie posadnika, a państwo nasze
nam samym dzierżyć“ 17. Domagał się też oddania mu na
własność wielu włości cerkiewnych i bojarskich. Po złoże­
niu 10 stycznia 1478 r. przysięgi wierności przez dostojni­
ków nowogrodzkich zwycięski car rozpuścił swe wojska po
ziemi pokonanej republiki. Zapłonęły wsie i osady, a tysiące
jeńców powędrowało w tykach na inne tereny, gdzie osied­
lono ich na stałe.
Dumne miasto musiało zdać się na łaskę samodzierżcy.
Za sprzeciw wobec jego woli wielu ludzi oddało głowy pod
topór kata, mienie ich zaś skonfiskowano. Niemal wszyscy
bojarzy stracili swoje dobra, mieszczanie zaś — majątek
ruchomy, zostali bowiem do cna ograbieni. „W starciu
z samodzierżawiem ustrój wiecowy doznał nieodwracalnej
klęski..., upadły dawne prawa i porządki. Zatriumfował
nowy ład — samowładztwo. Ruś mogła się wydźwignąć do
rzędu potęg europejskich tylko zjednoczona i rządzona ręką
jedynowładcy“ 18.
Wielkim sukcesom Iwana III sprzyjała sytuacja w Złotej
Ordzie. Już w połowie XV wieku zaczął się jej zupełny
rozkład. W 1445 r. syn Uługa Mehmeda, Mahmudtek,
zdobył Kazań (dawny Bułgar) i założył tu niezależny od
17 Cyt. za O c h m a ń s k i m, Dzieje Rosji, s. 87.
18 Tamże.
171
Złotej Ordy chanat. W jego obrębie żyła ludność tatarska,
a także Czeremisi (Mari), Wotiacy (Udmurtowie), Czuwa-
sze i Mordwini. Podstawą gospodarczą w Chanacie Kazań­
skim były rolnictwo i hodowla. Niebawem nad dolną
Wołgą powstał Chanat Astrachański. Na wschód i północny
wschód od niego rozciągały się koczowiska Ordy Nogaj­
skiej, która już w XIII wieku oddzieliła się po raz pierwszy
od Złotej Ordy. W następnych wiekach Orda Nogajska raz
łączyła się źe Złotą Ordą, to znowu oddzielała. Zajmowała
ogromne przestrzenie, rozciągające się od północnych wy-
brzeży Morza Kaspijskiego po linię Kamy i Tury.
W końcu XV w. ogłosił swą niezależność Chanat Sybe­
ryjski, rządzony przez chana Ibaka (Ibrahima). Obejmował
on wielkie obszary w dorzeczu Obu, pokryte tajgą i głębo­
kimi bagnami. Jego nieliczna ludność składała się z Tata­
rów oraz Uzbeków, Baszkirów, Ostiaków (Chantów), Man-
sów, Wogułów, Wotiaków, Pełymców i Selkupów. Głów­
nym zajęciem mieszkańców Chanatu Syberyjskiego były
myślistwo, bartnictwo i rybołówstwo, na stepach —
koczownicza hodowla. Stopień rozwoju społecznego Tata­
rów syberyjskich był bardzo niski. Wreszcie na Krymie i
przyległych do Morza Azowskiego i Czarnego stepach
ukształtował się stopniowo Chanat Krymski. Pierwotnie
stanowił jedną z dzielnic Złotej Ordy, rządzoną przez
namiestnika i cieszącą się znaczną autonomią. Szczególnego
znaczenia nabrał Krym w czasach Mamaja i Edygeja, gdy
jego namiestnicy — emirowie — niejednokrotnie wynosili
na tron lub obalali chanów. O władzę na półwyspie wal­
czyły ze sobą dwa potężne rody — Kongratów i Szirinów.
Ostatecznie, dzięki pomocy litewskiej, zwyciężyli ci ostatni.
Około 1428 r. na tronie krymskim zasiadł Hadży Gerej,
potomek Czyngis-chana w dziewiątym pokoleniu. W 1449 r.
zerwał on formalne więzy łączące Krym ze Złotą Ordą
i stał się w pełni suwerennym władcą. W uzyskaniu samo­
dzielności pomógł Krymowi Kazimierz Jagiellończyk.
Iwan III umiejętnie wykorzystał rozpad Złotej Ordy.
Niegdyś jej chanowie podjudzali książąt ruskich do wojen.
domowych, teraz to samo czynił władca moskiewski.
Ponieważ chan ginącej Złotej Ordy (teraz Wielkiej Ordy),
172
Sajjid Ahmed, usiłował jeszcze narzucić Moskwie swe
zwierzchnictwo, a także zmusić do uległości władców pozo­
stałych państw tatarskich, Iwan III sprzymierzył się z cha­
nem krymskim Hadży Gerejem, a potem jego następcą
Mengli Gerejem, zagrożonymi przez Wielką Ordę, nie
godzącą się na ich samodzielność. Niebawem nawiązał też
przyjazne stosunki z Chanatem Syberyjskim i Ordą
Nogajską.
W tym czasie wasalna zależność Moskwy od Ordy była
już tylko fikcją. Iwan III nie płacił chanowi daniny, nie
jeździł do Ordy, ograniczał się jedynie do obdarowywania
posłów tatarskich. Miał nawet sprzymierzeńców wśród
Tatarów. Korzystając z walk domowych w Chanacie
Kazańskim, zjednał sobie wygnanego stamtąd księcia
Kasima, któremu w 1452 r. nadał położony nad Oką w
ziemi riazańskiej Gródek Meszczerski. W ten sposób utwo­
rzył wasalne księstwo tatarskie, broniące Moskwy przed
kazańskimi koczownikami. Po latach zostało ono przyłą­
czone do państwa moskiewskiego.
Dywersja moskiewska w krajach tatarskich miała tym
większe znaczenie, że ostatnie sukcesy Iwana III spowodo­
wały powstanie wrogiej mu koalicji, obejmującej Wielką
Ordę, Chanat Kazański, Litwę, Szwecję i Zakon Inflancki.
Orda Sajjida Ahmeda kilkakrotnie wyprawiała się wtedy
przeciw Moskwie (1451, 1459, 1460, 1465 i 1468), na ogół
bez większego powodzenia. Gdy w 1465 r. Tatarzy Sajjida
Ahmeda ruszyli na rabunek ziemi ruskiej, zostali zaskoczeni
uderzeniem Tatarów krymskich na swoje tyły i zmuszeni
do odwrotu. W 1468 r., gdy „przyszli Tatarowie z Wielkiej
Ordy i wojowali koło Riazania sioło i włości, i mnóstwo
(ludzi) wysiekli, a innych do niewoli pojmali, riazańscy
zjednoczyli się i gnali za nimi“ 19. W tym czasie Sajjid
Ahmed schodzi ze sceny historycznej (dalsze jego losy nie
są znane). Jego miejsce zajmuje chan Ahmed, jeden z naj­
bardziej energicznych władców w ostatnich latach istnienia
Wielkiej Ordy. W 1476 r. udało mu się przejściowo opa­
nować Krym, ale Mengli Gerej nie dał za wygraną, przyjął

19 B u g a n o w , Ot kulikowskoj bitwy..., s. 261.


173
zwierzchnictwo potężnej Turcji i szybko odzyskał władzę.
Jako sojusznik Moskwy podjął teraz walkę na dwa fronty:
przeciw Wielkiej Ordzie i państwu polsko-litewskiemu.
Niebawem zaczęła się cała seria łupieskich najazdów Ordy
Krymskiej na podległą Litwie Ukrainę oraz należącą do
Polski Ruś Czerwoną.
Do decydującej rozgrywki moskiewsko-tatarskiej doszło
w 1480 r. Za namową Kazimierza Jagiellończyka Ahmed
zebrał wszystkie siły Wielkiej Ordy i ruszył na Moskwę.
Jego armia wyraźnie ustępowała potężnym siłom Mamaja
i Tochtamysza, liczył jednak na pomoc króla polskiego oraz
współdziałanie sojuszników. Iwan III rzeczywiście znalazł
się w trudnym położeniu. Na ziemię pskowską uderzyły
wówczas wojska Zakonu Inflanckiego, w kraju doszło do
buntu młodszych braci cara — kniaziów Andrzeja uglic-
kiego i Borysa wołockiego, którzy z dużą grupą swych
stronników uszli na Litwę i podjęli przygotowania do pow­
stania przeciw Iwanowi III. Groził więc wybuch wojny
domowej. W każdej chwili można też było spodziewać się
uderzenia armii Kazimierza Jagiellończyka. Na szczęście
dla Moskwy wiernym jej sojusznikiem okazał się chan
Mengli Gerej, który szachował poczynania króla polskiego.
We wrześniu 1480 r. wpadł na Kijowszczyznę, dokonał
wielkich spustoszeń i odciągnął siły polsko-litewskie mające
iść na Moskwę. Kazimierz Jagiellończyk miał zresztą wiele
innych kłopotów (zaangażowanie w sprawy Czech i Węgier,
narastająca groźba ze strony Turcji po zdobyciu przez nią
Kilii i Kaffy nad Morzem Czarnym, spisek Michała Olel-
kowicza w Kijowie) i ostatecznie nie wystąpił zbrojnie
przeciw Moskwie. Niektóre z jego kłopotów były rezulta­
tem działalności dyplomacji moskiewskiej.
Tymczasem armia Ahmeda dotarła nad Okę w rejonie na
zachód od Lubucka, na terenie Wierchowszczyzny. Tu
chan zatrzymał swe wojska i oczekiwał nadejścia Litwinów.
Nie doczekawszy się ich, po długim postoju zdecydował
działać dalej na własną rękę. 8 października Tatarzy stanęli
nad Ugrą, dopływem Oki. Po drugiej stronie czekały już
siły moskiewskie, zmobilizowane stosunkowo późno przez
Iwana III. Długotrwały postój Tatarów Ahmeda okazał się
174

więc zbawienny dla Rusi, która uzyskała niezbędny czas na


przygotowanie się do obrony. Podobnie było przed stu laty,
gdy Mamaj daremnie czekał na Jagiełłę dając czas Dymi­
trowi Dońskiemu na mobilizację sił. Teraz wojska Iwana
III były już w pełni przygotowane do walki. Miały też
zapewne przewagę liczebną nad nieprzyjacielem.
Przez cztery dni Tatarzy usiłowali zdobyć przeprawy
rzeczne. Wojska moskiewskie skutecznie jednak broniły
dostępu na drugi brzeg Ugry. Ahmed wstrzymał więc dal­
sze kroki wojenne i czekał, licząc jeszcze na Litwinów.
Tymczasem znajdujący się w skomplikowanym położeniu
Iwan III wykazywał skłonność do ugody. Wysłał posłów
z darami dla chana Wielkiej Ordy. Ahmed darów nie przy­
jął. W liście do Iwana III, napisanym w końcu paździer­
nika lub początku listopada (gdy zdecydował się już na
odwrót), napisał: „A jeślim znad brzegu odszedł, to z tej
przyczyny, że ludzie moi bez odzieży [zimowej — przyp.
L.P.] są, a konie bez czapraków. Ale niech minie serce
zimy po dziewięćdziesięciu dniach, a ruszę znowu na ciebie
i będziesz ty pił u mnie wodę mętną... Masz zebrać daninę
moją przez dni 40; na sobie zaś masz nosić znak Batyjowy,
to jest chodzić z kołpakiem do środka wgiętym; jesteście wy
bowiem jako wielbłądy prosem się obżerające. A nie zbie­
rzesz daniny przez dni 40 i nie zaczniesz nosić na sobie
znaku Batu-chana, któregoś uznał za władcę, to wszyscy
bojarowie twoi z gęstymi włosami i z wielkimi brodami
u mnie będą; albo też dworzanie moi w skórzanych sajda­
kach i safianowych butach u ciebie będą“ 20.
Groźnym tonem pisma chan niewiele jednak wskórał.
Iwan III nie przeląkł się go. Gdy chan wysłał „do wiel-
kiego kniazia moskiewskiego posły swoje wedle dawnego
obyczaju ojców swoich i z basmą [podobizną portretu —
przyp. L.P.], daniny żądając i czynszów za lata przeszłe,
wielki kniaź... wziął basmę twarzy jego, plwał na nią i po­
łamał ją, a na ziemię rzuciwszy podeptał nogami swymi“ 21.
Władca moskiewski tym bardziej poczuł się pewnie, iż dwaj
20 G r e k o w , J a k u b o w s k i , op. cit., s. 335.
21 Tamże.
175
jego zbuntowani bracia pogodzili się z nim i wraz ze swymi
stronnikami przybyli do jego obozu. Gdy więc 26 paź­
dziernika spadł śnieg i zaczęły się silne mrozy, powodujące
duże straty wśród nienawykłach do zimy Tatarów, Ahmed
musiał zarządzić odwrót. 11 listopada orda zawróciła
w stepy.
Chan nie spełnił swej groźby. W następnym roku nie
wyruszył przeciw Moskwie, zginął bowiem w walce z
kolejnymi pretendentami do władzy w Saraju. Natomiast
wojska ruskie dokonały pomyślnego wypadu nad Wołgę
i spustoszyły stolicę Złotej Ordy. Ostateczny cios Ordzie
zadały wojska moskiewskiego sprzymierzeńca, Mengli Ge-
reja. 10 czerwca 1502 r. nad Worsklą Tatarzy krymscy
zadali decydującą klęskę Tatarom Wielkiej Ordy. Ostatni
jej władca, chan Szejch Ahmed, uszedł na Litwę, gdzie
później — na żądanie Mengli Gereja, który unormował sto­
sunki z Krakowem i Wilnem — został ścięty. W 1502 r.
Złota Orda rozpadła się ostatecznie. Na jej ziemiach ist­
niały chanaty: krymski, kazański, astrachański, syberyjski,
kazachski, chiwański w Chorezmie oraz wiele niezależnych
ord, jak nogajska, oczakowska, azowska, dobrudzka, bu-
dziacka.
Rok 1480 przyniósł więc ostateczne zrzucenie przez Ruś
zwierzchnictwa tatarskiego. Zapoczątkowany bitwą na
Kulikowym Polu proces zakończył się po stu latach. Karol
Marks pisał: „Iwan III wyzwolił Moskwę z jarzma tatar­
skiego nie drogą decydującego uderzenia, lecz dzięki upor­
czywemu, prawie 30-letniemu trudowi. Nie złamał go, lecz
wyzwolił się z niego ukradkiem. I dlatego zrzucenie jarzma
bardziej jest podobne do naturalnego procesu historycznego
niż do dzieła rąk ludzkich. Gdy potwór tatarski wydał
ostatnie tchnienie, Iwan zjawił się u łoża śmiertelnego
raczej w charakterze lekarza przewidującego tę śmierć i
spekulującego na niej, aniżeli w charakterze wojownika ją
zadającego“ 22. Droga do wielkości państwa moskiewskiego
została otwarta.

22 Cyt. za J. R a z i n e m , Historia sztuki wojennej, t. II, Warszawa 1960


(tłum. z ros.), s. 292.
176
Zrzucenie zwierzchnictwa tatarskiego po 240 latach nie­
woli nie miało takiego rozgłosu, jaki uzyskała bitwa na
Kulikowym Polu. Świadczą o tym najlepiej same opowieści
ruskie. Wiele z nich w całości było poświęconych przecież
tej sławnej bitwie, latopisy zawierały obszerne jej opisy.
Tymczasem zrzucenie jarzma tatarskiego kwitowano jedy­
nie krótkimi wzmiankami. Usunięcie Tatarów traktowano
wszędzie jako rezultat długotrwałej walki zbrojnej, zabie­
gów dyplomatycznych, zmiany układu sił w tej części
Europy. Zdawano sobie dobrze sprawę, że bez Kulikowego
Pola uzyskanie suwerenności byłoby trudniejsze.
Długotrwałe panowanie Złotej Ordy wywarło silny
wpływ na Ruś i jej mieszkańców. Jego efektem było przede
wszystkim ogromne zacofanie gospodarcze i kulturalne
ziem ruskich w stosunku do pozostałych państw Europy.
Skutki tego zacofania widoczne były aż do początków
XX w. Zwierzchnictwo tatarskie odbiło się na stosunkach
społecznych i na życiu politycznym kraju. Klasa panująca
w Rosji nowożytnej w dużym stopniu składała się z potom­
ków arystokracji tatarskiej, która wstąpiła na służbę
u carów.
Mimo zrzucenia niewoli problem tatarski długo jeszcze
w dziejach Rosji dawał o sobie znać. Przez trzy wieki pań­
stwo carów wojowało ze zmiennym szczęściem ze spadko­
biercami Złotej Ordy. Po zdobyciu Chanatu Kazańskiego
(1552) i Astrachańskiego (1556) przez Iwana IV Groźnego,
Rosja przeżyła chwile grozy podczas wojny z Chanatem
Krymskim. W 1571 r. chan Dewlet Gerej spalił całą
Moskwę z wyjątkiem Kremla, który ostał się przed pożogą.
W toku długotrwałych walk z Tatarami krymskimi Rosja
zdołała obronić swe granice, a następnie przejść do ofen­
sywy. Podbiła również Chanat Syberyjski. Cały prawie
wiek XVII wypełniony był walką z najazdami Ordy Krym­
skiej. Dopiero w XVIII w. nastąpiła radykalna zmiana
układu sił. Następstwem wzrostu potęgi rosyjskiej, a osła­
bienia roli imperium osmańskiego, protektora i zwierzch­
nika Tatarów krymskich, była ekspansja Rosji nad Morzem
Czarnym, uwieńczona przyłączeniem Chanatu Krymskiego
do państwa carów (1783).
177

Walka Rosji z Tatarami o spadek po Złotej Ordzie


zakończyła się jej pełnym zwycięstwem. Kulikowe Pole
było pierwszym krokiem wiodącym do tego sukcesu. Tam,
w krwawej bitwie nad Donem, Ruś odzyskała swą godność,
tam zaczęła się wielkość Moskwy. Tam wreszcie rozstrzyg­
nęła się sprawa, kto zjednoczy księstwa ruskie i będzie
spadkobiercą świetności Rusi Kijowskiej.
BIBLIOGRAFIA

Źródła

ibn B a t t u t a , Osobliwości miast i dziwy podróży 1324—1354,


wybór i tłum. T. M a j d a i H . N a d o r f pod red. Ana­
niasza Z a j ą c z k o w s k i e g o , Warszawa 1962.
Literatura staroruska, oprac. W. J a k u b o w s k i i R . Ł u ż n y ,
Warszawa 1971.
Pamjatniki literatury drewniej Rusi. XIV — sieriedina XV wieka,
pod red. Ł. D m i t r i e w a i D . L i c h a c z e w a , Moskwa
1981.
P i a n o-K a r p i n i, Istorija Mongołow, W. R u b r u k, Putiesze-
stwije w wostocznyje strany, S .-Pietierburg 1911.
Połnoje sobranije russkich letopisiej, t. I, wyd. II, t. II, VI, VIII,
XI, XVIII, Leningrad 1927 nn.
Powiesti o kulikowskoj bitwie, oprac, zbior., Moskwa 1959.
Skazanije o Mamajewom poboiszcze, oprac. S. S z a m b i n a g o ,
Moskwa 1907.
Sobranije putieszestwij k Tatarom i drugim wostocznym narodom
w XIII, XIV i XV stoletijach, S.-Pietierburg 1825.
Woinskije powiesti Staroj Rusi, oprac. W. A d r i a n o w a -
P i e r e t c, Moskwa — Leningrad 1949.
Zadonszczina, pod red. E. L e b i e d i e w a, Moskwa 1980.
Zadonszczina. Letopisnaja powiest’ o poboiszcze na Donu. Skazanije
o Mamajewom poboiszcze, pod red. L. P ł a t o n o w e j ,
Moskwa 1981.
179
Opracowania
A f r e m o w Iwan, Kulikowo Pole, Moskwa 1849.
A w e r b a c h M., Wojny i narodonasielenije w dokapitalisticze-
skich obszczestwach, Moskwa 1970.
B a r s o w Nikołaj, K 500-letiju kulikowskoj bitwy, Warszawa
1880.
B a t u r a Romas, Lietuva tautu kovoje pries Aukso Orda (Litwa
w walce narodów przeciw Złotej Ordzie), Vilnius 1975.
B a z y l o w Ludwik, Historia Rosji, wyd. II, Wrocław —
Warszawa — Kraków — Gdańsk 1981.
Biestużew-Riumin Konstantin, O złych wriemienach
Tatarszcziny i strasznom Mamajewom poboiszcze, S.-Pie-
tierburg 1865.
B o r o d i n Siergiej, Dymitr Doński, tłum. z ros., Warszawa
1955.
C h o r o s k i e w i c z Anna, Russkoje gosudarstwo w sistiemie
mieżdunarodnych odtnoszenij końca XV — naczała XVI w.,
Moskwa 1980.
Czerepnin Lew, Obrazowanije russkogo centralizowannogo
gosudarstwa w XIV—XV wiekie, Moskwa 1969.
C z e r e p n i n Lew, Mongoło-Tatary na Rusi (XIII w.), w:
Tataro-Mongoły w Azii i Jewropie, pod red. S. T i c h -
w i n s k i e g o, Moskwa 1970.
Grekow Borys, J a k u b o w s k i Aleksander, Złota Orda
i jej upadek, tłum. z ros., Warszawa 1953.
G r e k o w Igor, Oczerki po istorii mieżdunarodnych otnoszenij
Wostocznoj Jewropy XIV—XVI w., Moskwa 1963.
G r e k o w Igor, Wostocznaja Jewropa i upadok Zołotoj Ordy (na
rubieże XIV—XV w.), Moskwa 1976.
Iłowajskij Dimitrij, Kulikowskaja pobieda Dimitrija lwano-
wicza Donskogo, Moskwa 1880.
Istorija Kyjiwa, oprac. zbior., t. I, Kyjiw 1960.
Kałużyński Stanisław, Imperium mongolskie, Warszawa
1970.
Kałużyński Stanisław, Dawni Mongołowie, Warszawa 1983.
Karatejew M., Uczastniki kulikowskoj bitwy, „Wojennyj
Byl", nr 85, Pariż 1967.
Kargałow N., Wniesznopoliticzeskije faktory razwitija fieo-
dalnoj Rusi. Rus' i koczewniki, Moskwa 1967.
K i r p i c z n i k o w A., Kulikowskaja bitwa, pod red. Borisa
R y b a k o w a, Leningrad 1980.
K o l a n k o w s k i Ludwik, Dzieje Wielkiego Księstwa Litewskiego
za Jagiellonów, t. 1, Warszawa 1930.
180
K r a k o w s k i Stefan, Polska w walce z najazdami tatarskimi
w XIII wieku, Warszawa 1956.
K u c z y ń s k i Stefan M., Antymoskiewska inicjatywa Litwy w
drugiej połowie XIV w., Warszawa 1936.
Kulikowskaja bitwa, oprac. zbior, pod red. Lubomira B i e s k-
r o w n e g o , Moskwa 1980.
M a ł a c h o w M., Kulikowskaja bitwa, „Wojennyj Wiestnik“
1948, nr 16.
M a k a r o w M., Sieło Rożestwieno-Monastyrszczina i Pole Kuli­
kowe, Moskwa 1826.
M a w r o d i n Władimir, Obrazowanije jedinogo russkogo gosu-
darstwa, Leningrad 1951.
N a s o n o w Arsienij, Mongoły i Rus'. Istorija tatarskoj politiki
na Rusi, Hague 1969.
O c h m a ń s k i Jerzy, Historia Litwy, wyd. II, Wrocław —
Warszawa — Kraków — Gdańsk — Łódź 1982.
O c h m a ń s k i Jerzy, Dzieje Rosji do roku 1861, wyd. II, Poznań
1980.
P a s z k i e w i c z Henryk, Jagiellonowie a Moskwa, t. I, Litwa
a Moskwa w X I I I i X I V wieku, Warszawa 1933.
P a s z u t o Władimir, Gieroiczeskaja borba russkogo naroda za
niezawisimost' ( X I I I w.), Moskwa 1956.
P o d h o r o d e c k i Leszek, Tatarzy, Warszawa 1971.
Presnjakow A., Obrazowanije wielikorusskogo gosudarstwa
(Oczerki po istorii X I I I — X I V stoletij), Pietrograd 1918.
P r o c h o r o w Gelian, Powiest' o Mitjaje, Leningrad 1978.
Puzyna Jerzy, W sprawie pierwszych walk Litwinów z Tatarami
o Ruś w latach 1238—1243, „Przegląd Historyczny“, t. IX,
1937.
R a z i n Jewgienij, Historia sztuki wojennej, t. II, tłum. z ros.,
Warszawa 1960.
S a l k o N. (oprac.), Pamjatnik, owiejannyj sławoj kulikowskoj
bitwy, Leningrad 1978.
S e r c z y k Władysław A., Historia Ukrainy, Wrocław —
Warszawa — Kraków — Gdańsk 1979.
S i k o r s k i Janusz, Zarys historii wojskowości powszechnej do
końca XIX w., Warszawa 1972.
S i l p e n Paul Harrison, The influence of the Mongols on Russia.
A dimensional history, New York 1974.
S o ł o w i o w Siergiej, Istorija Rossii s drewniejszych wremien,
ks. I, t. 1—5, S.-Pietierburg 1897 (II wyd. — Moskwa
1960).
181
S p u l c r Bertold, Die Goldene Horde. Die Mongolen in Russland
(1223—1502), II wyd., Wiesbaden 1965.
S t r o k o w A., Wojennoje iskusstwo Rusi pierioda fieodalnoj roz-
droblennosti, Moskwa 1949.
S t r o k o w A., Istorija wojennogo iskusstwa. Rabowładielczeskoje
i fieodalnoje obszczestwo, Moskwa 1955.
T i c h o m i r o w Michaił, Kulikowskaja bitwa, „Woprosy Istorii“
1955, nr 8.
T i c h o m i r o w Michaił, Na Pole Kulikowom, Moskwa 1979.
T i c h o m i r o w Michaił, Sredniewiekowaja Moskwa w X I V — X V
wiekach, Moskwa 1957.
T i c h o m i r o w Michał, Rosja średniowieczna na szlakach mię­
dzynarodowych w XIV i XV w., tłum. z ros., Warszawa 1976.
U r ł a n i s Borys, Wojny a zaludnienie Europy, tłum. z ros.,
Warszawa 1962.
V e r n a d s k y George, A History of Russia, t. I l l , The Mongols
and Russia, New Haven 1953.
W i l k Marian, Moskwa poprzez wieki, Warszawa 1978.
W ó j c i k Zbigniew, Dzieje Rosji 1533—1801, Warszawa 1971
Z a t o r s k i Wacław, Czyngis-chan, Warszawa 1939.
WYKAZ ILUSTRACJI

Batu-chan. Miniatura starochińska. Repr. z: Oczerki istorii SSSR, pod


red. B. G r e k o w a , t. 1, Moskwa 1953
Łucznik tatarski. Rysunek starojapoński. Repr. z: Wielka Historia
Powszechna., t. I, Warszawa 1935
Zniszczenie ziemi ruskiej przez Tatarów. Miniatura z XVI w.
Repr. z: Licewoj letopisnyj swod, w: Pamjatniki literatury
drewniej Rusi, Moskwa 1981
Groty strzał tatarskich z XIII wieku. Repr. z: Zadonszczina, pod
red. Ł. P ł a t o n o w e j , Moskwa 1981
Księżniczka tatarska. Ilustr. I. Głazunowa. Repr. z: j.w.
Wojownik ruski z XIV wieku. Repr. z: J. R a z i n , Historia sztuki
wojennej, t. II, Warszawa 1964 .
Dymitr Doński. Repr. z: j.w.
Św. Sergiusz Radoneski. Detal tkaniny z ok. 1420 r. Muzeum
w Zagorsku. Repr. z: Pamjatniki literatury...
Faksymile Zadonszcziny, rękopisu z lat 1480—1490. Repr. z: j.w.
Książę Dymitr otrzymuje wiadomość o wtargnięciu ordy Mamaja.
Miniatura staroruska. Repr. z: Zadonszczina...
Zamek książęcy w Lubeczu. Rekonstrukcja wg Borysa Rybakowa.
Repr. z: j.w.
Ostrza kopii moskiewskich z XIII—XIV wieku. Repr. z: j.w.
Hełm wojownika moskiewskiego z XIV—XV w. Repr. z: j.w.
Wyjazd gońców z rozkazami i początek mobilizacji wojsk
Miniatura staroruska. Repr. z: j.w.
Moskwiczanie żegnają ruszające na wyprawę wojska. Ilust.
I. Głazunowa. J.w.
183
Książę Dymitr. Ilustr. I. Głazunowa. J.w.
Księżna Eudokia, żona Dymitra. Ilustr. I. Głazunowa. J. w.
Mamaj. Ilustr. I. Głazunowa. J.w.
Budowa mostów na Donie. Miniatura staroruska z XVI w. Repr.
z: Licewoj letopisnyj swod, w: Pamjatniki literatury...
Przeprawa wojsk moskiewskich przez Don i narada wodzów.
Miniatura staroruska z XVI w. Repr. z: Zadonszczina...
Przywidzenie Fomy Kacibeja, zwiastujące zwycięstwo Rusów.
Miniatura staroruska. J.w.
Święci Borys i Gleb ukazują się Rusom. Ilustr. I. Głazunowa.
J.w.
Pojedynek Pierieswieta z Czełu-bejem. Miniatura staroruska. J.w.
Bitwa kulikowska. Miniatura staroruska z XVI w. Repr. z: Licewoj
letopisnyj swod, w: Pamjatniki literatury...
Fragment bitwy. Ilustr. I. Głazunowa. Repr. z: Zadonszczina...
Uderzenie pułku zasadzki. Miniatura staroruska. J. w.
Pościg za Tatarami. Miniatura staroruska. J.w.
Rusowie ścigający Tatarów. Ilustr. A. Szmarinowa. Repr. z:
Zadonszczina,, pod red. T. I l i n a i I . M u z u c z e n k i , Moskwa
1980
Ucieczka Tatarów. Ilustr. A. Szmarinowa. J.w.
Pochówek wojowników moskiewskich. Miniatura staroruska.
Repr. z:Zadonszczina, pod red. Ł. P ł a t o n o w e j .
Powitanie zwycięskich wojsk w Kołomnie. Miniatura staroruska. J.w.
Powitanie zwycięskich wojsk koło Frołowskich (Spaskich) Wrót
Kremla. Miniatura staroruska. J.w.
Matka Boska Dońska. Ikona z przełomu XIV i XV w. J.w.
Monety książąt Dymitra Dońskiego i Włodzimierza Andriejewicza
Chrobrego. J. w.
Zdobycie Moskwy przez Tochtamysza. Miniatura staroruska
z XVI w. Repr. z: Licewoj letopisnyj swod, w: Pamjatniki
literatury...
Najazd Edygeja na Moskwę. Miniatura staroruska z XVI w. J.w.
Cerkiew wzniesiona na polu bitwy. Repr. z: Zadonszczina, pod
red. Ł. P ł a t o n o w e j
Obelisk na Kulikowym Polu. J.w.
Manifestacja na Kulikowym Polu w sześćsetną rocznicę bitwy. J.w.
SPIS TREŚCI

Najazd Batu-chana................................................................................... 7
Złota Orda ............................................................................................... 23
Pod jarzmem Tatarów.......................................................................... 36
Moskwa zbiera siły................................................................................... 48
Był w Ordzie zamęt wielki.................................................................... 59
Olgierd u bram Moskwy............................................................................ 67
Ku konfrontacji z Ordą .......................................................................... 74
Nad Pjaną i Wożą ................................................................................. 81
Pochód nad Don..................................................................................... 89
Spotkanie z ordą Mamaja ................................................................... 102
Bitwa....................................................................................................... 112
Rozgłos i znaczenie zwycięstwa kulikowskiego.................................. 134
Karta odwraca się — Tochtamysz w Moskwie.................................. 147
Żmudna droga Rusi do suwerenności ................................................ 158
Bibliografia ............................................................................................ 178
Wykaz ilustracji ..................................................................................... 182

You might also like