Professional Documents
Culture Documents
1986
382 R E C E N Z JE
w ość posługiwania się tak bliskim klasykom pojęciem system u, m yśleniem sy ste
mowym w badaniach literackich. Podobny walor ma rozum ienie otwartości m ark
sizmu w literaturoznawstwie na problematykę semiotyczną.
Ksią ka Zofii Mitosek ma wybitną wartość poznawczą i dydaktyczną jako pod
ręcznik uniwersytecki.
Stefan ółkiewski
nych jakości materiałowych. Zdaje się rozumieć, choć nie eksplikuje tej intuicji,
e dzieło sztuki aktualizuje się zawsze o tyle, o ile pozwala na to jego konkre
tyzacja.
Omawiając stosunek sztuki do rzeczywistości, rzeczywistość tę pojmuje najsze
rzej, a sztukę zbli a do m etafizyki. Św iat dany jest nam poprzez dzieła sztuki
iraczej ni w bezpośrednim doświadczeniu, „odsłania się w swych kształtach i bar
wach, a tak e w swych najgłębszych sensach i wartościach, które bez pośrednictwa
intencjonalnych tworów nie ujaw niłyby się nigdy” (s. 108).
Dialektyczne m yślenie dopomaga Stró ewskiemu w docieraniu do istoty tego,
co nazywamy tradycją w sztuce. „Tradycja to historyczny przekaz zaktualizowa
ny, dzieje »zapamiętane«, utrwalone i wa ne na dziś” (s. 122). „Ów dziwny twór,
jakim jest tradycja, ujawnia oto najwyraźniej dialektyczność swej natury: kształ
tujące jest tu równocześnie tym, co kształtowane” (s. 123). „Tradycja nie jest w ięc
ani sprawą przeszłości, ani teraźniejszości, lecz jest rezultatem dialogu między jed
ną i drugą” (s. 124).
Słusznie przeciwstawia się Stró ewski tendencjom współczesnych badań nad
sztuką do wyodrębniania „osobowości artysty”. „Człowiek [...] nie mo e mieć dwóch
osobowości: »zwykłej« i »artystycznej«” (s. 177). W osobowości człowieka mo na
natom iast wyró niać pewne aspekty czy role.
Dialog rozumiany jest w ksią ce ogromnie szeroko, autor subtelnie analizuje
ró ne jego postaci kończąc swe rozwa ania pytaniem docierającym do źródeł sztu
ki. „Doświadczenie sacrum, doświadczenie tego, co zwie się zarówno mysterium
fascmans, jak i mysterium tremendum, było zawsze jednym z najgłębszych źródeł
wszelkiej w ielkiej sztuki. Czy wolno powiedzieć, e rodziła się ona — tym sa
mym — w wyniku dialogu człowieka z Transcendencją?” (s. 229).
Nie daje się Stró ewski uwieść przejaskrawieniom perspektywy odbioru i uzna
jąc mo liwość ró nych interpretacji, jednocześnie zakreśla im rozsądne granice,
poza którymi panuje „prywatność” i dowolność.
W podrozdziale 6.1.7 otrzymujemy obszerną i cenną fenomenologiczną analizę
improwizacji, głównie zresztą muzycznej.
Naturalnie, obok trafnych, głębokich, często świe ych sform ułowań i ujęć, na
potykamy w ksią ce i takie, które wym agają uzupełnień, budzą wątpliw ości czy
nawet sprzeciw.
Przy rozwa aniach dotyczących punktu w yjścia mówi Stró ewski o dwóch opo
zycjach w procesie twórczym: „ontologicznej” (dą ność do innego dzieła) i „psy
chologicznej” (chęć przeciwstawienia się zastanemu). Nie zauwa a opozycji „eks-
plicytnej”, która rodzi „poetykę sprzeciwu”, gdzie przeciwstawienie jest nie tyle
przyczyną, co uzewnętrznioną cechą nowego, czasem staje się równie tematem
twórczości (jak choćby u Gombrowicza).
W rozdziale poświęconym warunkom oryginalności (4.1.2) wprowadzona zo
stała problematyka wierności wobec twórczego „ja” artysty. „Niewierność zabija
oryginalność” (s. 175). Rozwa ana teoretycznie w aspekcie twórcy, problematyka
ta przekonuje. A le w aspekcie dzieła? Jak wierność tę sprawdzić? Raczej nale a
łoby tu, sądzę, mówić nie tyle o oryginalności co o egzystencjalnej dojrzałości dzie
ła. Dzieło jest w artościowe, je eli jakości związane z osobowością twórcy potrafią
poprzez nie z a i s t n i e ć dla odbiorcy.
W spomniałem ju o szerokim rozumieniu dialogu przez Stró ewskiego. Teraz
chciałbym zasygnalizować pewną wątpliwość. Myślę, e ulegając powszechnej obec
nie — nie tylko w badaniach nad sztuką — tendencji, zjawisko to rozumie on zbyt
szeroko. Wszystko naturalnie mo na zabsolutyzować, ale czy warto tak dalece m o
dyfikować terminologię? I redukować przy tym usamodzielnione ju zagadnienia?
Nadto: mówiąc o dialogu twórca—odbiorca nie uwzględnia Stró ewski kategorii
odbiorcy jako zale nego od twórcy wewnątrzstrukturalnego elem entu dzieła.
25 — P a m ię tn ik L ite r a c k i 1986, z. 1
386 R E C E N Z JE
Ta ksią ka w dwu woluminach in quarto, licząca ponad 1200 stronic, jest bez
sprzecznie istotnym osiągnięciem literaturoznawstwa europejskiego ostatnich lat
(europejskość rozumiem tak, jak autorzy ksią ki). Wydana jako kolejna, po tomach
poświęconych przełomowi oświeceniowem u, symbolizmowi i ekspresjonizmowi, pra
ca z cyklu „Histoire Comparée des Littératures de Langues Européennes”, zrodzo
nego z inicjatyw y Association Internationale de Littérature Comparée, m usi im
ponować am bicjami pomysłu, rozległością pól obserwacji krytycznoliterackiej, w ie