You are on page 1of 1

Łzy leciały ci po policzhach

Serce biło

Nie mogłaś złapać oddechu

Czemu to się dzieje? Co zrobiłam źle?

W głowie brzmiał kobiecy głos, delikatnie wołał twe imię

Poczułaś jak silne ramiona chwytają twoją talię

Nie mogłaś się ruszyć nic zrobić

Otworzyłaś oczy.

Koszmar. Tylko koszmar. Westchnęłaś. Przez ostatnie kilka tygodni nie były ci obce.

-Zgaduję że zapowiada się kolejny świetny dzień-wymamrotałaś po czym z niechceniem wypełznęłaś


z łóżka. Narzuciłaś koc na ramiona i wyszłaś na balkon. Świeże powietrze i dźwięki natury zawsze
pomagały ci ochłonąć po ciężkiej nocy. Oparłaś się o mokrą od porannej rosy poręcz balkonu,
zamknęłaś oczy i pozwoliłaś sobie utonąć w myślach. Czułaś spokój…. Promienie słońca muskały
twoją delikatną skórę, ciepły wiatr rozwiewał twoje (c/h) włosy, twoje uszy wypełniała wesoła
melodia ptaków. Były szczęśliwe.. wolne…

Powoli rozluźniłaś swoje opuchnięte? Ramiona, uchyliłaś swoje wargi wypuszczając powietrze. Czułaś
jakby całe zmęczenie ulatywało. To było miłe…

-Kurwa Henry mówiłem żebyś zamykał szopę na klucz!

Cóż, zgaduje że nic nie może trwać wiecznie.

-Przecież mówiłem że to zrobiłem! Naprawdę masz mnie za takiego idiotę?!

-Tak mam! Nie potrafisz niczego dopilnować, a kiedy zjebiesz sprawę nie masz odwagi żeby się
przyznać! Moja 10 letnia siostrzenica ma większe jaja od ciebie baranie!

-Zaraz kurwa nie wytrzymam…. Mówiłem że wszystko pozamykałem! I przestań w końcu..

Od tej jakże kulturalnej wymiany argumentów z powrotem odczułaś oznaki nieprzespanej nocy.
Wzdychając weszłaś do swoje pokoju. Rzuciłaś okiem na kąt z kilkoma pudłami.

- Przypuszczam że wypada w końcu się tym zająć- powiedziałaś ze smutkiem.

- Ale nie przed śniadaniem, to w końcu najważniejsza część dnia- powiedziałaś wyraźniej dumna ze
swojego planu

Szybko pobiegłaś do łazienki żeby doprowadzić się do porządku. Nałożyłaś (d/c) sukienkę i zbiegłaś po
schodach

You might also like