You are on page 1of 5

Marcin Wietrzniok

„Nie będziesz zabijał!” - status prawny i społeczny samobójców w wiekach średnich


i czasach nowożytnych na podstawie artykułu: Karoliny Pogorzelskiej, Samobójstwo
w średniowieczu i czasach nowożytnych z uwzględnieniem przykładów z jeleniogórskich
kronik

Zarówno w wiekach średnich, jak i w czasach nowożytnych samobójstwo było


traktowane jako czyn bardzo poważny, zaliczany do kategorii przestępstw ciężkich. Dotykało
bowiem trzech podstawowych sfer życia ludzkiego, które normowały i regulowały
codzienność, tj.: prawo kanoniczne, prawo karne oraz przesądy i zabobony.
Warto na wstępie podkreślić, że u pogańskich Germanów samobójstwo nie tylko nie
było przestępstwem, ale nawet nie było specjalnie potępiane. Znane są przykłady samobójstw
popełnianych w celu uniknięcia haniebnej niewoli lub starców, którzy nie chcąc być swoistym
ciężarem dla swojej rodziny - odbierali sobie życie. Germanie takie czyny traktowali jako
rodzaj specyficznej ofiary.
Nie jest możliwym uchwycenie momentu, w którym czyn ten stał się jednym
z najcięższych przestępstw w świetle prawa karnego, kanonicznego, a także wśród wierzeń
ludowych. Nie ulega jednak najmniejszej wątpliwości, że związane było to
z upowszechnianiem się chrześcijaństwa.
Pierwsze wzmianki na temat samobójców odnajdujemy u biskupa Tymoteusza z Aleksandrii.
Nakazywał on chować samobójców w odosobnionym miejscu - innym niż pozostałych
zmarłych. Późniejsze synody wyraźnie zabroniły wyprawiania samobójcom uroczystych
pogrzebów. Przywołane restrykcje - które w następnych wiekach uległy zaostrzeniu -
wynikały z interpretacji piątego przykazania - Nie będziesz zabijał! Samobójstwo zostało
potraktowane jako zabicie samego siebie, czyli świadome złamanie tego przykazania.
W niemieckiej terminologii czasów średniowiecznych zaczęto precyzyjnie określać
samobójstwo jako: Selbmord. Przy czym słowo mord oznaczało - zaplanowane
z premedytacją morderstwo, które traktowano znacznie poważniej od zabójstwa określanego
terminem - Totschlag.
Karą jaką przewidziano w prawie kościelnym dla samobójców było pochowanie poza
poświęconą ziemią, czyli poza granicami cmentarza. Człowiek wobec tego tracił swoją
godność i cześć, stając się czymś niegodnym. Pochówek na cmentarzu mógłby sprofanować

1
to miejsce. Ponadto zakaz chowania samobójców na cmentarzach niejako spychał ich na
margines społeczeństwa.
Przechodząc do kodeksów prawnych, równie trudno uchwycić moment, w którym
pojawił się problem samobójstw i samobójców. Jednym z pierwszych źródeł prawa
podejmujących temat samobójców jest XIII-wieczny Sachcenspiegel. Nie odnajdujemy w nim
jednak żadnych konkretnych instrukcji dotyczących postępowania z samobójcami. Z kolei
potężny kodeks, wydany przez cesarza Karola V w 1532 r. tj. Constitutio Criminalis
Carolina, nie nakładał na samobójców żadnych kar. Warto jednak zatrzymać się nad nim
dłużej. Po pierwsze kodeks ten był podstawą prawną i interpretacyjną dla całego Cesarstwa
Rzymskiego Narodu Niemieckiego, a przedstawione w nim rozwiązania miały być
wprowadzone do prawa karnego ustaw terytorialnych Rzeszy (a także poza nią - w innych
krajach znajdujących się pod panowaniem habsburskim). Po drugie Constitutio Criminalis
Carolina wprowadziła rozróżnienie na samobójstwa dokonane przy zdrowych zmysłach, oraz
na samobójstwa z powodu choroby. Było to o tyle istotne, że w przypadku samobójstw nie
wynikających z choroby majątek samobójcy był konfiskowany. Natomiast w drugim
przypadku majątek samobójcy trafiał do prawowitych spadkobierców.
Należy podkreślić, że do pełnej recepcji rozwiązań zawartych w Constitutio Criminalis
Carolina nigdy nie doszło, zatem akty terytorialne problem samobójstw rozwiązywały na
różne sposoby. Niektóre z nich (np. Landesfreiheit von Neuburg) - podobnie jak Carolina -
samobójców nie karały, lub w ogóle o samobójcach nie wspominały (np. Kölnisches Recht).
Inne natomiast kwestię tę regulowały bardziej szczegółowo. Wśród nich należy wspomnieć
tzw. Ferdinandę z 1656 r. obejmującą arcyksięstwo Dolnej Austrii. A akcie tym czytamy, że
ciało samobójcy musi być zabrane przez kata i być potraktowane jak bydło. Nowe regulacje
w tej materii przyniósł wiek XVIII. Wraz z rozwojem medycyny pojawiła się na
uniwersytetach nauka anatomii praktycznej, która zrodziła z kolei etyczny problem dotyczący
pozyskiwania zwłok. W Saksonii w 1723 r. wszedł w życie przepis, który dawał możliwość
przekazania ciała samobójcy na ten właśnie cel. Przepis ten od 1752 r. objął także Górne
Łużyce. Z kolei w Prusach Fryderyka II Wielkiego zniesiono kary dla samobójców
w przypadku ludności cywilnej. Następnie tj. w roku 1779 ponownie odróżniono
samobójstwo dokonane przy zdrowych zmysłach od samobójstwa będącego wynikiem
choroby psychicznej. W tym drugim przypadku rodzina miała prawo pochować bliskiego na
cmentarzu ale bez konduktu, dzwonów i śpiewów. Jeśli samobójstwo było umyślne, to ciało
musiało być pogrzebane w odosobnionym miejscu lub oddane do uniwersytetu w Lipsku bądź

2
Wittenberdze. Wykluczenie samobójstwa z kategorii przestępstw dokonało się w Austrii
i Prusach około roku 1850.
Na interesującym nas terenie obowiązywały zatem trzy rodzaje pochówków dla samobójców.
Pierwszy - honorowy ale cichy pogrzeb organizowany przez rodzinę. Drugi rodzaj to pogrzeb
wprawdzie na godnym miejscu ale dokonany przez kata lub pachołka. Trzecia możliwość to
pogrzebanie lub bardziej poprawnie zagrzebanie (niemiecki termin verscharren - pochować
z honorem, a begraben - zagrzebać zmarłego) polegające na wleczeniu lub przewiezieniu
zwłok wozem (ewentualnie taczką) na właściwe miejsce tj. najczęściej w pobliże szubienicy
albo dołów rakarskich znajdujących się bezpośrednio przy placach straceń. Odnotowano także
wcale liczne przypadki grzebania samobójców na skrzyżowaniu dróg. Krzyżujące się drogi
miały podwójną symbolikę - po pierwsze na skrzyżowaniu dróg każdy podróżny doświadcza
niepewności, co wykorzystują złe duchy. Zatem samobójca nie będzie w stanie odnaleźć
drogi powrotnej by nękać żywych. Po drugie skrzyżowanie dróg było symbolem dwóch
światów: żywych i umarłych. Grzebiąc samobójcę w tym miejscu podkreślano, że nie należy
on do żadnego z tych światów.
Warto również wspomnieć w jaki sposób do samobójstw i samobójców podchodzili
zwolennicy luteranizmu. Marcin Luter - podobnie jak Kościół katolicki - uznawał
samobójstwo za sprawę szatana. Z tą jednak różnicą, iż według Lutra diabeł miał nakłaniać do
odebrania sobie życia - muzyką. Luteranie wyraźnie podkreślali, że skoro człowiek dokonuje
samobójstwa za namową diabła, to czyni to bez swojej woli lub nawet wbrew niej. Nie
powinno się zatem oceniać czynu samobójstwa post factum, tylko szczegółowo zbadać
w jakiej kondycji psychicznej był samobójca przed odebraniem sobie życia oraz jakim był
kiedyś chrześcijaninem (np. czy przyjmował komunię świętą). Zwolennicy Lutra zgodnie
z wytycznymi swojego mistrza dopuszczali pochówek na cmentarzu ale bez udziału
duchownych.
Przystępując do omówienia trzeciej z zasygnalizowanych wyżej sfer, tj. obejmującej
system wierzeń ludowych, przesądów i zabobonów należy zauważyć, że ludzie
w interesujących nas czasach z jednej strony urządzali na cmentarzach uczty i zabawy ku
pamięci zmarłych, z drugiej stosowali różnorodne zabiegi aby powstrzymać zmarłych przed
powrotem. Germanie wierzyli, że zmarli po śmierci mogą ingerować w życie ludzi żywych -
udzielając im pomocy lub służąc radą. Nie wszyscy zmarli byli jednak dobrzy, ci którzy za
życia byli źli i okrutni, po śmierci stawali się - niosącymi śmierć i choroby - upiorami. Wraz
z rozwojem chrześcijaństwa do grona upiorów włączono samobójców. Kościół z kolei
wpasował germańskich upiorów i żywych trupów w demonologię chrześcijańską. W XVII w.

3
upiór - żywy trup zaczął być określany mianem powrotnika (niem. Wiedergänger). Mógł się
nim stać każdy, kto nie przeżył przypisanych mu lat - tj. umarł za wcześnie. Zatem samobójca
mógł stać się powrotnikiem, gdyż zakończył swój żywot przed wyznaczonym mu czasem.
Dusza powrotnika błąkała się między piekłem a niebem, światem żywych i umarłych aż do
czasu zapisanej jej śmierci. Dlatego, by zapobiec powrotowi samobójcy stosowano - podobnie
jak w przypadku innych upiorów - różne zabiegi niszczenia zwłok, które miały zerwać jego
więzy ze światem żywych. Wśród stosowanych metod należy wyróżnić: ćwiartowanie zwłok,
palenie zwłok, układanie zwłok na brzuchu i przygniatanie kamieniami. Ponadto bardzo
często niszczono także przedmioty, które posłużyły samobójcy do odebrania sobie życia. Dla
przykładu: kat ścinał i rąbał na kawałki drzewo, na którym powiesił się samobójca; jeśli zrobił
to na belce w domu, to należało ją wymienić. Inne rzeczy wykorzystane do popełnienia
samobójstwa należało pochować wraz z samobójcą. Niemniej znane są również przypadki
wykorzystywania przedmiotów powiązanych z samobójstwem, a nawet poszczególnych
części ciała samobójcy jako swoistych amuletów szczęścia (np. ręka była wykorzystywana
przy zaklęciach leczniczych).
W kronikach jeleniogórskich odnajdujemy wiele relacji opisujących: egzekucje,
morderstwa, nieszczęśliwe wypadki i samobójstwa. Niejednokrotnie jednak nie potrafiono
odróżnić nieszczęśliwego wypadku od odebrania sobie życia (tylko kronika Davida Zellera
oddzielała jedne przypadki od drugich). Wiązało się to z tym, że - z obawy przed
konsekwencjami - rodziny bardzo często ukrywały prawdę o samobójstwie.
Wśród opisanych samobójstw znajdujemy także przykład nieudanej próby samobójczej.
W 1709 r. pewna kobieta z Jeżowa Sudeckiego chciała odebrać sobie życie, ale by ukryć ten
fakt, niewielkim nożykiem, zrobiła ranę w gardle. Kobietę odratowano i nie poniosła żadnej
kary. Z kolei w 1716 r. niejaki Gottfried Horring - także z Jeżowa - dźgnął siebie nożem ale
rodzinie zezwolono na przywołany wyżej tzw. cichy pochówek. Dwa kolejne przypadki
samobójstw z Jeżowa Sudeckiego z roku 1718 i 1720 zakończyły się wleczeniem zwłok przez
kata na miejsce zagrzebania. Rzeźnika, który się zadźgał w 1718 - zagrzebano koło
szubienicy, a ciało Heinricha Mende, który się powiesił w 1720 r., dodatkowo pozbawiono
głowy katowską łopatą.
Najdokładniej opisany w jeleniogórskich kronikach przypadek samobójstwa dotyczy Hansa
Nitschego, który powiesił się w 1711 r. w Górnych Kowarach. Ciało samobójcy wyciągnięto
przez dach (niem. Dachabdecken - było sposobem na to, by zmarły nie powrócił do domu
jako powrotnik), i włożono do taczki przyprowadzonej przez kata. Następnie

4
w biały dzień przewieziono ciało na miejsce zagrzebania - co miało odstraszyć mieszkańców
od prób samobójczych.
Oprócz źródeł pisanych równie cenne - z perspektywy poznania metod stosowanych wobec
ciał samobójców - są wykopaliska archeologiczne. Podczas wykopalisk w Miłkowie
(niedaleko Jeleniej Góry) przy szubienicy znaleziono jamę grobową, w której ciało zmarłego
zostało ułożone na brzuchu, jego czaszka została zgruchotana, a całość przygnieciona
dodatkowo kamieniami. Jest to kolejny przykład ukazujący nam obawy mieszkańców by
samobójca nie powrócił jako Wiedergänger.
W niniejszym referacie starałem się - w oparciu o artykuł Karoliny Pogorzelskiej -
ukazać na wybranych przykładach status prawny i społeczny samobójców w średniowieczu
i czasach nowożytnych. Analiza została przeprowadzona z perspektywy trzech podstawowych
obszarów regulujących życie codzienne mieszkańców w interesujących nas czasach, tj. prawa
karnego, prawa kościelnego i wierzeń ludowych w zabobony i przesądy.

You might also like