Professional Documents
Culture Documents
Bergman Ronen - Powstań I Zabij Pierwszy
Bergman Ronen - Powstań I Zabij Pierwszy
Rise and Kill First. The Secret History of Israel’s Targeted Assassinations
ISBN: 978-83-8110-811-9
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórców i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw,
jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub
osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie
zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na
użytek osobisty.
E-wydanie 2019
konwersja.virtualo.pl
SPIS TREŚCI
Informacje o źródłach
Prolog
1. We krwi i w ogniu
2. Narodziny tajnego świata
3. Biuro do spraw spotkań z Bogiem
4. Całe naczelne dowództwo za jednym zamachem
5. „Jak grom z jasnego nieba”
6. Czarna seria
7. „Walka zbrojna to jedyny sposób na wyzwolenie Palestyny”
8. Meir Dagan i jego umiejętności
9. OWP wkracza na arenę międzynarodową
10. „Nie mam problemu z tymi, których zabiłem”
11. „Złe rozpoznanie celu nie jest porażką. Jest błędem”
12. Pycha
13. Śmierć czyha w paście do zębów
14. Stado zdziczałych psów
15. „Abu Nidal, Abu Szmidal”
16. Czarna flaga
17. Zamach stanu Szin Betu
18. Wystarczyła iskra
19. Intifada
20. Nabuchodonozor
21. Nadciąga zielona burza
22. Czas dronów
23. Zemsta Mugniji
24. „Jeden pstryczek, wyłączasz i włączasz”
25. „Daj nam głowę Ajjasza”
26. „Szczwany jak wąż, naiwny niczym małe dziecko”
27. Dołek
28. Wojna na całego
29. „Więcej zamachowców samobójców niż kamizelek wybuchowych”
30. „Cel zlikwidowano, ale misja się nie powiodła”
31. Bunt w jednostce 8200
32. Zbiór Anemonów
33. Front radykalny
34. Zabicie Maurice’a
35. Imponujący sukces taktyczny, katastrofalna klęska strategiczna
Podziękowania
Przypisy
Bibliografia
O autorze
Dla Jany, która pojawiła się w idealnej chwili
Jeżeli ktoś przychodzi, żeby cię zabić, powstań i zabij go pierwszy.
TALMUD BABILOŃSKI, TRAKTAT SANHEDRYN, 72, 1
INFORMACJE O ŹRÓDŁACH
RONEN BERGMAN
Tel Awiw
1
WE KRWI I W OGNIU
29 września 1944 roku Dawid Szomron skrył się w mroku ulicy Świętego
Jerzego, nieopodal rumuńskiej cerkwi w Jerozolimie. Budynek świątyni
brytyjskie władze Palestyny wykorzystywały jako kwatery dla oficerów.
Szomron czekał na wyjście jednego z nich, Toma Wilkina.
Wilkin był szefem sekcji żydowskiej w wydziale kryminalnym (w skrócie
CID) Brytyjskiego Mandatu Palestyny, prawdziwym fachowcem, zwłaszcza
w dziedzinie infiltracji i zakłócania pracy żydowskiego podziemia1.
Spokojny i przezorny oficer biegle władał hebrajskim, a po trzynastu latach
służby w Palestynie dysponował rozległą siatką informatorów. Działania
wywiadowcze umożliwiały aresztowania bojowników, przechwytywanie
tajnych składów broni i udaremnianie akcji, które miały zmusić
Brytyjczyków do opuszczenia Palestyny2.
To właśnie dlatego Szomron miał go zabić.
Szomron i współuczestnik zamachu Jakow Banai (kryptonim „Mazal”,
czyli „szczęście”) działali w Lechi, najbardziej radykalnej podziemnej
organizacji syjonistycznej walczącej z Brytyjczykami na początku lat
czterdziestych XX wieku. Chociaż nazwa „Lechi” była skrótem od
hebrajskich słów „bojownicy o wolność Izraela” (Lochamej Cherut Israel),
Anglicy uważali organizację za terrorystyczną, nazywając ją lekceważąco
bandą Sterna, od ich założyciela, romantycznego ultranacjonalisty Abrahama
Sterna. Stern i grupka jego zwolenników stosowali taktykę siania zamętu
poprzez zabójstwa i zamachy bombowe – strategię „osobistego terroru”, jak
nazywał to szef operacji Lechi (i późniejszy premier Izraela) Icchak Szamir3.
Wilkin dobrze wiedział, że jest na celowniku organizacji4. Lechi już raz,
blisko trzy lata wcześniej, próbowało zabić jego oraz jego szefa Geoffreya
Mortona. 20 stycznia 1942 roku zamachowcy podłożyli ładunki wybuchowe
na dachu i wewnątrz budynku przy ulicy Jael 8 w Tel Awiwie. Skończyło się
na tym, że zgładzili trzech funkcjonariuszy policji – dwóch Żydów
i Anglika – którzy zjawili się na miejscu przed Wilkinem i Mortonem
i wpadli w pułapkę. Gdy Morton odniósł rany w kolejnej próbie zamachu na
jego życie, który miał być karą za zabicie Sterna, uciekł z Palestyny.
Ani to, kto kogo zabił, ani to, na czyj rozkaz to uczynił, nie miało
najmniejszego znaczenia dla Szomrona5. Liczył się tylko fakt, że Brytyjczycy
okupowali ziemię, którą syjoniści postrzegali jako im należną. Dlatego
właśnie Szamir wydał wyrok śmierci na Wilkina.
Dla Szomrona i jego kompanów Wilkin był nie tyle osobą, ile celem,
znaczącym i cennym. „Byliśmy zbyt zapracowani i głodni, żeby myśleć
o Brytyjczykach i ich rodzinach” – przyznał wiele lat później6.
Po odkryciu, że Wilkin rezyduje w dobudówce cerkwi, zamachowcy
przygotowali się do misji. Szomron i Banai mieli rewolwery, a w kieszeniach
granaty. Dodatkowo w pobliżu kręcili się bojownicy Lechi w garniturach
i kapeluszach, co nadawało im wygląd Anglików.
Wilkin wyszedł z kwatery i ruszył w kierunku siedziby CID w dzielnicy
rosyjskiej (tzw. Kompleksie Rosyjskim), gdzie przetrzymywano
i przesłuchiwano podejrzanych o współpracę z podziemiem7. Jak zawsze
ostrożny, obserwował uważnie ulicę i cały czas trzymał rękę w kieszeni.
Kiedy skręcił z ulicy Świętego Jerzego w Mea Szearim, młody chłopak
siedzący przed sklepem spożywczym wstał i upuścił kapelusz. Na ten znak
dwóch zamachowców ruszyło w kierunku Wilkina; rozpoznali go dzięki
zdjęciom, które otrzymali od swoich szefów. Zaciskając spocone palce na
rewolwerach, Szomron i Banai pozwolili, aby cel ich minął.
Potem odwrócili się i wyciągnęli broń.
„Zanim to zrobiliśmy, Mazal [Banai] powiedział: «Ja strzelam pierwszy» –
wspominał Szomron. – Ale kiedy go zobaczyliśmy, nie wytrzymałem
i uprzedziłem Mazala”.
W sumie oddali czternaście strzałów, z czego jedenaście dosięgło Wilkina.
„Udało mu się odwrócić i wyciągnąć pistolet – powiedział mi Szomron –
ale zanim wystrzelił, padł na ziemię. Z jego czoła wytrysnęła struga krwi,
zupełnie jak fontanna. Niezbyt piękny widok”.
Zamachowcy skryli się w cieniu, po czym wskoczyli do taksówki, w której
czekał na nich członek Lechi.
„Nie dawało mi spokoju tylko to, że nie zabraliśmy teczki, w której Wilkin
miał wszystkie dokumenty – dodał Szomron. – [Poza tym] nic nie czułem,
nie miałem najmniejszego poczucia winy. Szczerze wierzyliśmy w to, że im
więcej trumien odleci do Londynu, tym szybciej nadejdzie dzień wolności”8.
14 maja 1948 roku Ben Gurion ogłosił powstanie nowego państwa, Izraela,
i został jego pierwszym premierem oraz ministrem obrony. Dobrze wiedział,
czego się spodziewać.
Przed laty tworzył siatkę informatorów w krajach arabskich. Teraz, trzy
dni przed powstaniem Izraela, Reuwen Sziloah, dyrektor departmentu
politycznego Agencji Żydowskiej, poinformował go, że „państwa arabskie
ostatecznie podjęły decyzję o jednoczesnym ataku 15 maja […]. Liczą na
nasz brak ciężkiego uzbrojenia i lotnictwa”14. Sziloah podał przy tym
szczegóły spodziewanego najazdu.
Informacje okazały się prawdziwe. O północy, tuż po proklamowaniu
państwowości, Izrael zaatakowało siedem armii15. Znacznie przewyższały
liczebnie siły izraelskie i były zdecydowanie lepiej wyposażone, dlatego
udało im się odnieść znaczące sukcesy: zdobyły osady i zabiły wielu ludzi16.
Sekretarz generalny Ligi Państw Arabskich Abd ar-Rahman Azzam
stwierdził: „To będzie wojna siejąca wielkie spustoszenie, masakra, którą
będzie się pamiętać tak, jak pamięta się rzezie dokonane przez Mongołów
i krzyżowców”17.
Jednak Żydzi – oficjalnie zwani odtąd Izraelczykami – pospiesznie się
przegrupowali, a nawet przeszli do ofensywy. Po miesiącu, dzięki
pośrednictwu specjalnego wysłannika ONZ-u hrabiego Folkego
Bernadotte’a, zawarto rozejm. Obie strony były wyczerpane i potrzebowały
odpoczynku oraz uzupełnienia zapasów. Kiedy wznowiono walki, szala
zwycięstwa przechyliła się na stronę Izraelczyków i dzięki znakomitej pracy
wywiadu i dowództwa, a także pomocy wielu ocalonych z Holokaustu,
którzy dopiero co przyjechali z Europy, zdołali oni doprowadzić do
wycofania się wojsk arabskich i ostatecznie zdobyli większe terytorium niż
to, które Organizacja Narodów Zjednoczonych zamierzała przeznaczyć na
państwo izraelskie.
Chociaż Izraelowi udało się odeprzeć przeważające siły wroga, Ben
Gurion wcale nie podchodził ze zbytnim optymizmem do tymczasowego
zwycięstwa raczkujących izraelskich sił zbrojnych18. Arabowie przegrali
pierwsze bitwy, lecz nadal odmawiali uznania nowej państwowości – i to
zarówno ci zamieszkujący Palestynę, jak i ci z sąsiednich państw arabskich.
Zaprzysięgli zniszczenie Izraela i powrót uchodźców do domów19.
Ben Gurion wiedział, że żołnierzom nie uda się bronić długich, wijących
się granic nowego państwa jedynie gołymi rękami. Dlatego też z pozostałości
SHAI, wywiadu Hagany, zaczął tworzyć agencję wywiadowczą odpowiednią
dla uznanego państwa.
7 czerwca wezwał najbliższych współpracowników, na czele z Sziloahem,
do swojej siedziby w byłej kolonii sekty Tempelgesellschaft w Tel Awiwie.
„Wywiad jest jednym z narzędzi wojskowych i politycznych, których pilnie
potrzebujemy w tej wojnie – napisał Sziloah w notatce służbowej do Ben
Guriona. – Powinien stać się trwałym narzędziem również w czasach
pokoju”.
Premiera nie trzeba było przekonywać20. W końcu zaskakujące powstanie
państwa i jego obrona w znacznym stopniu wynikały ze skutecznego
wykorzystania technik wywiadowczych.
Tego dnia zarządził utworzenie trzech agencji21. Pierwszą był Departament
Wydziału Operacyjnego Sztabu Generalnego, później powszechnie znany
pod hebrajskim skrótem Aman. Drugą – Szin Bet (skrót od: Służba
Bezpieczeństwa), odpowiedzialna za bezpieczeństwo wewnętrzne i będąca
czymś pośrednim między amerykańskim FBI a brytyjskim MI5 (organizacja
zmieniła później nazwę na Izraelska Agencja Bezpieczeństwa, jednak
większość Izraelczyków wciąż stosuje jej skrót Szabak lub częściej, jak w tej
książce, Szin Bet). I trzecia – departament polityczny, który z Agencji
Żydowskiej został przeniesiony do nowo powstałego Ministerstwa Spraw
Zagranicznych Izraela i miał zajmować się agentami zagranicznymi oraz
gromadzeniem materiałów wywiadowczych. Agencje zajęły opuszczone
domy członków Tempelgesellschaft w dzielnicy Sarona, nieopodal
Ministerstwa Obrony. Siedziba Ben Guriona znajdowała się pośrodku.
Wydawało się, że służby będą doskonale zorganizowane22.
Jednak w pierwszych miesiącach i latach nic do końca nie grało. Jednostki
agencji Hagana zostały wchłonięte przez różne służby, potem zaś uległy
dezorganizacji i zostały ponownie wchłonięte przez inne agencje. Jeśli dodać
do tego ciągłą walkę o wpływy i potyczki wynikające z rozbuchanego ego
ludzi, którzy byli w zasadzie rewolucjonistami, nic dziwnego, że
w podziemiu szpiegowskim panował chaos. „To były ciężkie lata –
powiedział mi Isser Harel, jeden z ojców założycieli izraelskiego wywiadu. –
Musieliśmy stworzyć państwo i je obronić. [Ale] struktura służb i podział
pracy nie zależały od racjonalnej oceny sytuacji, wszystko odbywało się bez
dyskusji z odpowiednimi ludźmi, w nieco dyletancki i konspiracyjny
sposób”23.
W normalnych warunkach szefowie wyznaczyliby wyraźne granice
i procedury, a oficerowie operacyjni cierpliwie przez całe lata pielęgnowaliby
źródła informacji. Jednak Izrael nie mógł sobie pozwolić na taki luksus.
Akcje jego wywiadu organizowano w pośpiechu i pod presją, podczas gdy
młody kraj walczył o przetrwanie.
Pierwsze wyzwanie, przed którym stanęli szpiedzy Ben Guriona, było natury
wewnętrznej: niektórzy Żydzi jawnie przeciwstawiali się władzy, wśród nich
zaś niedobitki członków prawicowych ruchów podziemnych. Skrajnym
przykładem była sprawa „Altaleny” z 1948 roku. Statek o tej nazwie,
transportujący z Europy uzbrojenie dla Irgunu, miał właśnie dopłynąć do
brzegów Izraela. Na pokładzie oprócz broni znajdowali się też imigranci.
Jednak organizacja odmówiła przekazania ładunku armii nowego państwa,
upierając się, że część dostarczy swoim wciąż czynnym jednostkom. Ben
Gurion, którego poinformowali o tym planie agenci działający w Irgunie,
rozkazał, aby statek przejąć siłą. Podczas walk „Altalena” została zatopiona,
a śmierć poniosło szesnastu bojowników Irgunu i trzech żołnierzy Sił
Obronnych Izraela. Niedługo potem siły bezpieczeństwa urządziły w całym
kraju obławę na członków Irgunu, w wyniku której aresztowały dwustu
z nich, co ostatecznie położyło kres istnieniu organizacji24.
Icchak Szamir i agenci Lechi pod jego dowództwem również nie
podporządkowali się względnie umiarkowanemu Ben Gurionowi. Latem,
w czasie trwania rozejmu, wysłannik Organizacji Narodów Zjednoczonych
Bernadotte sporządził wstępny plan pokojowy, który miał zakończyć walki.
Jednak Szamir i członkowie Lechi nie zaakceptowali go, a Bernadotte został
oskarżony o kolaborację z nazistami podczas drugiej wojny światowej
i o przygotowanie propozycji, która niekorzystnie zmieni granice Izraela,
ponieważ przyzna większość pustyni Negew i Jerozolimy Arabom i odda
port w Hajfie oraz lotnisko w Lodzie pod kontrolę międzynarodową, jak
również zobowiąże państwo izraelskie do przyjęcia z powrotem trzystu
tysięcy arabskich uchodźców, czego kraj by po prostu nie przetrwał.
Lechi rozlepiło na ulicach miast ostrzeżenie: RADZIMY AGENTOWI
BERNADOTTE’OWI, ŻEBY TRZYMAŁ SIĘ Z DALA OD NASZEGO
KRAJU25. Podziemne radio posunęło się jeszcze dalej: „Hrabia skończy jak
lord” (stanowiło to aluzję do śmierci lorda Moyne’a). Bernadotte zignorował
ostrzeżenia, a nawet zarządził, żeby obserwatorzy ONZ nie byli uzbrojeni.
„Chroni nas flaga Organizacji Narodów Zjednoczonych” – stwierdził.
Przekonany, że plan wysłannika zostanie zaakceptowany, Szamir wydał
rozkaz zabicia Bernadotte’a. 17 września, cztery miesiące po proklamowaniu
państwowości i dzień po przedstawieniu przez Bernadotte’a planu Radzie
Bezpieczeństwa ONZ, jechał on ze świtą w konwoju trzech białych sedanów
marki DeSoto z siedziby ONZ do dzielnicy Rehawia w żydowskiej
Jerozolimie, kiedy nagle drogę zagrodził im dżip. Wyskoczyło z niego trzech
młodych ludzi w wojskowych czapkach. Dwóch z nich przestrzeliło opony
pojazdów, natomiast trzeci, Jehoszua Cohen, otworzył drzwi samochodu,
którym jechał Bernadotte, i otworzył ogień z pistoletu maszynowego MP40.
Pierwsze kule dosięgły mężczyzny siedzącego przy wysłanniku ONZ,
francuskiego pułkownika André Serota, jednak już następne trafiły hrabiego
w pierś. Obaj mężczyźni zginęli na miejscu26. Cały atak trwał ledwie
sekundy. „To było jak grzmot i błyskawica, zajęło tylko tyle czasu, ile trwa
wystrzelenie pięćdziesięciu pocisków” – w taki sposób opisał akcję izraelski
oficer łącznikowy kapitan Mosze Hillman, który znajdował się
w samochodzie z ofiarami27. Sprawców nigdy nie schwytano28.
Zamach ten rozwścieczył i w najwyższym stopniu zawstydził przywódców
Izraela. Rada Bezpieczeństwa ONZ uznała go za „akt tchórzostwa
popełniony przez przestępczą bandę terrorystów w Jerozolimie”, w „New
York Timesie” zaś napisano nazajutrz: „Żadna arabska armia nie
wyrządziłaby tak dużej krzywdy [państwu izraelskiemu] w tak krótkim
czasie”29.
Ben Gurion postrzegał brutalną akcję Lechi jako poważne zagrożenie dla
swojej władzy, które mogło doprowadzić do zamachu stanu lub nawet wojny
domowej30. Zareagował natychmiast: zdelegalizował zarówno Irgun, jak
i Lechi. Rozkazał też szefowi Szin Betu Isserowi Harelowi urządzić obławę
na członków tej drugiej organizacji. Na szczycie listy poszukiwanych znalazł
się Icchak Szamir. Nie złapano go, ale wielu innych i owszem – trafili do
silnie strzeżonych więzień. Lechi jako organizacja przestała istnieć31.
Ben Gurion był wdzięczny Harelowi za jego stanowcze kroki wobec
podziemia i uczynił go najważniejszą postacią izraelskiego wywiadu32.
Niski, silny i zdeterminowany Isser Harel zapatrzył się w bolszewików
i ich techniki sabotażu, walkę partyzancką i zamachy, jednak równocześnie
żywił głęboką odrazę do komunizmu. Pod jego kierownictwem Szin Bet
prowadził nieustanną inwigilację przeciwników politycznych Ben Guriona,
zarówno lewicowych socjalistów i komunistów, jak i członków prawicowej
partii Herut utworzonej przez byłych członków Irgunu i Lechi33.
Tymczasem Ben Gurion i minister spraw zagranicznych Mosze Szaret
spierali się o to, jaką taktykę stosować wobec Arabów. Szaret, najbardziej po
Ben Gurionie znaczący z wczesnych przywódców Izraela, uważał, że
dyplomacja to najlepszy sposób na uzyskanie pokoju w regionach, a co za
tym idzie w całym kraju. Jeszcze przed proklamowaniem niepodległości
prowadził tajne rozmowy z królem Transjordanii Abdullahem I i premierem
Libanu Rijadem as-Sulhem, którzy w dużej mierze przyczynili się do
utworzenia koalicji państw arabskich i w znaczącym stopniu odpowiadali za
ataki palestyńskich bojowników w Jiszuwie. Mimo swojej napastliwej
antyżydowskiej retoryki i antyizraelskich akcji pod koniec 1948 roku as-Sulh
kilka razy spotkał się potajemnie w Paryżu z Elijahu Sasonem, jednym
z zastępców Szareta, żeby przedyskutować porozumienie pokojowe. „Jeśli
chcemy kontaktować się z Arabami w sprawie zakończenia wojny –
powiedział Sason, kiedy Szaret, entuzjastycznie nastawiony do jego tajnych
kontaktów, poprosił go o złożenie raportu – musimy się kontaktować z tymi,
którzy w tej chwili są u władzy. Z tymi, którzy wypowiedzieli nam wojnę
[…] i wciąż przysparzają nam kłopotów”.
Wszystkie te dyplomatyczne podchody nie przyniosły pożądanych
rezultatów, dlatego 12 grudnia 1948 roku Ben Gurion zlecił
funkcjonariuszom wywiadu wojskowego zabicie as-Sulha34.
„Szaret stanowczo sprzeciwiał się temu pomysłowi – wspominał Aszer
(Artur) Ben Natan, czołowa postać w departamencie politycznym
izraelskiego MSZ, odpowiadającym za tajne akcje za granicą. – A kiedy nasz
wydział poproszono o pomoc, bo mieliśmy przydatne kontakty w Bejrucie,
odwołał ten rozkaz, skutecznie uniemożliwiając zabójstwo”35.
Ten incydent, jak również inne liczne starcia między Harelem i Szaretem,
rozwścieczyły Ben Guriona. Uznał metody dyplomatyczne za słaby substytut
działań wojskowych i wywiadowczych, a Szareta za konkurenta
zagrażającego jego działaniom. W grudniu 1949 roku odłączył departament
polityczny od MSZ i umieścił go pod swoim bezpośrednim kierownictwem.
Jakiś czas później nadał mu nową nazwę: Instytut do spraw Wywiadu
i Zadań Specjalnych. Jednak powszechnie znany on jest po prostu jako
Instytut – czyli Mossad.
Wraz z powstaniem Mossadu służby specjalne Izraela zaczęły składać się
z trzech agencji, które do dzisiaj mają mniej więcej taki sam kształt: Amanu,
czyli wywiadu wojskowego dostarczającego informacje Siłom Obronnym
Izraela, Szin Betu, odpowiedzialnego za wywiad wewnętrzny, zwalczanie
terroryzmu i kontrwywiad, oraz Mossadu, który zajmuje się tajnymi akcjami
poza granicami kraju36.
Tak czy owak, było to zwycięstwo osób, zdaniem których przyszłość
państwa izraelskiego zależała od silnej armii i służb specjalnych, a nie od
dyplomacji. Zwycięstwo to znalazło odzwierciedlenie nawet w tak
przyziemnych kwestiach jak przydział nieruchomości: budynki
Templegesellschaft w Tel Awiwie, które zajmował Department Polityczny,
przekazano Mossadowi. Było to również osobiste zwycięstwo Issera Harela.
Stał już na czele Szin Betu; teraz został na dodatek szefem Mossadu, co
czyniło go jedną z najpotężniejszych (i zarazem najbardziej tajemniczych)
postaci w historii Izraela37.
Od tego momentu izraelska polityka zagraniczna oraz bezpieczeństwo
państwa zależały od starć między Tel Awiwem (gdzie mieściły się siedziby
dowództwa wojskowego i wywiadu oraz Ministerstwo Obrony i gdzie
spędzał najwięcej czasu Ben Gurion) a Jerozolimą (gdzie w barakach
z prefabrykatów urzędowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych). Tel Awiw
zawsze wygrywał.
Ben Gurion wciąż bezpośrednio kontrolował wszystkie agencje38. Mossad
i Szin Bet podlegały mu jako premierowi, a wywiad wojskowy dlatego, że
był również ministrem obrony. Nastąpiła ogromna koncentracja władzy –
zarówno tej tajnej, jak i jawnej. Jednak od samego początku trzymano
wszystko w tajemnicy przed opinią publiczną. Ben Gurion nie pozwolił, aby
ktoś wiedział, że ta rozległa sieć instytucji w ogóle istnieje (nie mówiąc już
o ujawnieniu jej działań). Wypowiadanie publicznie nazw Szin Bet i Mossad
było zabronione aż do lat sześćdziesiątych XX wieku. Dzięki temu, że nikt
nie wiedział o ich istnieniu, premier nie musiał się troszczyć o podstawy
prawne akcji przeprowadzanych przez agencje. Żadne przepisy nie
regulowały ich celów, roli, misji, sił czy budżetów lub powiązań między
nimi.
Innymi słowy, izraelski wywiad od samego początku działał w królestwie
cieni i chociaż formalnie podlegał instytucjom państwa, to jednocześnie był
od nich oddzielony. Działania służb specjalnych – większość z nich (Szin Bet
i Mossad) podlegała bezpośredniej jurysdykcji premiera – odbywały się bez
jakiegokolwiek nadzoru izraelskiego parlamentu, Knesetu, czy jakiejkolwiek
innej zewnętrznej i niezależnej instytucji.
Wkrótce określenie „bezpieczeństwo państwa” stało się wygodnym
wytrychem usprawiedliwiającym wiele akcji, które w normalnym świecie
skutkowałyby procesami i długoletnimi karami więzienia: stałą inwigilację
obywateli z powodu ich przynależności etnicznej lub poglądów politycznych;
metody przesłuchań, przedłużające się pozbawienie wolności bez wyroku
sądu i tortury; krzywoprzysięstwo i ukrywanie prawdy przed prokuratorami
i sędziami.
Najbardziej wymowny przykład stanowi selektywna eliminacja. Izraelskie
prawo nie przewiduje kary śmierci39, jednak Ben Gurion obszedł je, nadając
sobie władzę, na mocy której mógł nakazywać egzekucje pozasądowe.
Usprawiedliwieniem dla utrzymywania tego królestwa cieni było to, że
jedynie całkowita tajność mogła zapobiec sytuacjom zagrażającym istnieniu
Izraela. Państwo izraelskie odziedziczyło system prawny po Brytyjskim
Mandacie Palestyny. Zakładał on możliwość stosowania w stanie wyższej
konieczności zabezpieczeń służących zaprowadzeniu porządku
i powstrzymaniu rebelii. Wśród nich znajdował się też wymóg, że wszystkie
media muszą przedstawiać materiały o działaniach armii lub wywiadu
cenzurze wojskowej, która większość z nich zatrzymywała. Owe regulacje
nie zostały uchylone do czasu powstania tej książki. Jednak, aby rzucić jakiś
ochłap rozwścieczonym mediom, Ben Gurion powołał specjalną komisję,
złożoną z wydawców, redaktorów naczelnych gazet i szefów rozgłośni
radiowych. Od czasu do czasu on lub jego przedstawiciel pojawiał się na
zebraniach tego gremium, żeby podzielić się smakowitymi kąskami
i wyjaśnić, dlaczego pod żadnym pozorem nie można ich ujawnić. Wydawcy
i redaktorzy cieszyli się, ponieważ zyskiwali dostęp do tajnego świata i jego
tajemnic. Aby wyrazić wdzięczność, sami stawali się własnymi cenzorami,
często o wiele surowszymi od prawdziwych.
Ariel Scheinerman – lepiej znany jako Ariel Szaron – latem 1953 roku był
dwudziestopięcioletnim studentem, ale już zaprawionym w bojach.
W młodości przewodził organizacji młodzieżowej, a męstwa dowiódł
podczas pierwszej wojny izraelsko-arabskiej, gdy został poważnie ranny.
Arik, jak go nazywano, był charyzmatycznym, a zarazem apodyktycznym
młodym człowiekiem w znakomitej kondycji i nie wahał się ani chwili, kiedy
Sztab Generalny Sił Obronnych Izraela zaproponował mu zlikwidowanie
Samwelego.
„Mój ojciec momentalnie się zgodził – pisał w biografii Ariela jego syn
Gilad. –Miał pewność, że z siedmioma albo ośmioma dobrymi ludźmi,
przyjaciółmi, z którymi służył w wojsku podczas wojny i później, oraz
z odpowiednim wyposażeniem zdoła to zrobić”10.
W nocy z 12 na 13 lipca Szaron z oddziałem złożonym z rezerwistów
zdołał dostać się do wioski Samwelego na Zachodnim Brzegu i wysadzić
w powietrze jego dom. Jednak informacje wywiadowcze okazały się
nieprecyzyjne – Samweli nie nocował tam wówczas. Zamachowcy wdali się
w strzelaninę i ledwo udało im się ujść z życiem.
Dowództwo uznało operację za sukces – w końcu członkowie oddziału bez
trudu przeniknęli na terytorium wroga, a potem zdołali dokonać ataku
i wrócić do bazy bez ofiar. Jednak Szaron był wyczerpany i całkowicie
nieusatysfakcjonowany. Doszedł do wniosku, że podobne akcje powinni
przeprowadzać zawodowcy, a nie przypadkowa zbieranina kumpli, których
zabrał ze sobą tej nocy. Oświadczył przełożonym, że widzi konieczność
powstania elitarnego oddziału komandosów. I tak 10 sierpnia rozpoczęła
działalność Jednostka 10111.
„Jednostka została założona do prowadzenia operacji za granicą,
niestandardowych misji, które wymagają specjalnego przeszkolenia
i bezbłędnej realizacji” – czytamy w zasadach działania Jednostki 101
napisanych przez Szarona12.
Miał wolną rękę, jeśli chodzi o dobór ludzi (mógł korzystać z rezerwistów
i z żołnierzy służby czynnej). Chciał, żeby przeszli wyczerpujące roczne
szkolenie. Uczyli się stosowania materiałów wybuchowych, pokonywania
dużych odległości, precyzyjnego strzelania podczas ucieczki i biegania po
górzystym terenie. Wszystko to zarówno rozwijało ich umiejętności, jak
i napawało ich dumą i pewnością siebie.
Młody dowódca zadbał o to, by jego ludzie byli lepiej wyekwipowani od
żołnierzy służby czynnej. Zamiast przestarzałych czechosłowackich
karabinów, standardowego wyposażenia w tamtych czasach, dostali pistolety
maszynowe Carl Gustav; jako pierwsi testowali też nowe i wciąż tajne
izraelskie pistolety maszynowe Uzi13.
Szaron poluźnił również przepisy dotyczące stroju i zachowania. W tajnej
bazie w górach członkowie Jednostki 101 często pracowali w cywilnych
strojach. Zewnętrzne oznaki wojskowego drylu miały dla niego marginalne
znaczenie, o wiele ważniejsze było, aby jego ludzie uwierzyli, że są
wyjątkowi, najlepsi. I żeby ufali swojemu dowódcy: podczas odpraw Szaron
wykazywał się pedanterią i zdecydowaniem, a w trakcie akcji walczył na
czele swojego batalionu, często na pozycji najbardziej narażonej na ataki,
krzycząc, wzorem najznakomitszych dowódców Sił Obronnych Izraela: „Za
mną!”.
Szarona charakteryzowała bezgraniczna i niepohamowana determinacja;
rozumiał, że jeśli będzie musiał czekać na dokładne materiały wywiadowcze
Amanu, może nigdy nic nie zdziałać.
W tych okolicznościach on i Mosze Dajan, szef Sztabu Generalnego,
zmienili strategię i wyrzekli się precyzji. Doszli do wniosku, że zamiast
zabijać czołowych palestyńskich terrorystów, mogą się mścić za zabijanie
Izraelczyków, atakując i zastraszając arabskie osady, z których terroryści
wyruszali, aby robić krzywdę Żydom, jak również obozy wojskowe
i posterunki policji.
„Nie możemy zapobiec zabijaniu robotników w sadach ani rodzin
w łóżkach – stwierdził Dajan podczas prelekcji w 1955 roku – ale możemy
drogo sprzedać swoją krew”.
Spragniony działania Szaron opracowywał plany serii akcji odwetowych
przeciwko arabskiemu wojsku i cywilom, a potem wywierał presję na swoich
przełożonych, by je zatwierdzali. Mimo to otwarte pozostaje pytanie, ile
z tych ataków było akcjami odwetowymi, a ile prowokacjami. Szaron lubił
cytować słynne powiedzenie Dajana: „Nie wszczynamy bitew w czasach
pokoju”. Uzi Eilam, który służył w tych czasach jako oficer wywiadu,
sugeruje, że nie była to żelazna zasada. „W wielu przypadkach na rozkaz
Arika prowokowaliśmy wroga za granicą i rozpoczynaliśmy walkę. Gdyby
przeanalizować wszystkie akcje odwetowe pod kątem tego, «kto zaczął»,
okazałoby się, że wcale nie jesteśmy kryształowo czyści”14.
Już wówczas minusy strategii Szarona były dla wszystkich oczywiste.
Jesienią 1953 roku fedaini zamordowali młodą kobietę i jej dwoje dzieci
w Jehudzie, miejscowości na południowy wschód od Tel Awiwu. Ta okrutna
zbrodnia zszokowała opinię publiczną Izraela. Rząd poprzysiągł zemstę15.
Przypuszczano, że arabscy bojownicy mieli swoje bazy w osadach na
Zachodnim Brzegu, niedaleko granicy. To tam przygotowywali się do
ataków. Jako cel operacji Szaron wytypował wioskę Kibja, która mogła (choć
nie musiała) mieć związek z zabójstwami w Jehudzie.
15 października, przed świtem, Szaron poprowadził do Kibja stu
trzydziestu żołnierzy z Jednostki 101 i innych oddziałów, wyposażonych
w około siedmiuset kilogramów materiałów wybuchowych. W kilka godzin
wioska została zniszczona. „Podczas operacji «Kibja» – zeznawał później
jeden z ludzi Szarona – wysadziliśmy czterdzieści trzy domy. Żołnierze mieli
małe latarki pozostawione przez armię brytyjską, które dawały niewiele
światła. Wchodziliśmy do domu, zaczynaliśmy nimi świecić i krzyczeliśmy
przez megafon: «Jeśli ktoś tu jest, wychodzić, bo zaraz to wszystko
wysadzimy w powietrze!». Ludzie wstawali i wybiegali. Potem
podkładaliśmy materiały wybuchowe i wysadzaliśmy dom. Po powrocie
z akcji napisaliśmy w raporcie, że zabiliśmy jedenastu [Arabów]. Nie
kłamaliśmy, po prostu nie mieliśmy pojęcia, ilu ich było”16.
W rzeczywistości liczba ofiar okazała się sześć razy wyższa17. Życie
straciło co najmniej sześćdziesiąt dziewięć osób, w większości kobiety
i dzieci. Cały świat, w tym społeczności żydowskie rozsiane po wielu
krajach, był wstrząśnięty. Atak potępiły Rada Bezpieczeństwa ONZ, a także
Department Stanu USA, który ogłosił, że zawiesza pomoc dla Izraela za
pogwałcenie ustaleń rozejmu z 1949 roku.
Władze Izraela wyjaśniały, że za masakrę odpowiadają bandy izraelskich
cywilów. „Wszystkie jednostki Sił Obronnych Izraela przebywały [tej nocy]
w bazach” – powiedział publicznie Ben Gurion. Abba Eban, ambasador
Izraela przy ONZ, powtórzył kłamstwo swojego premiera na sesji Rady
Bezpieczeństwa.
Nieoficjalnie Ben Gurion okazał Szaronowi pełne wsparcie, ponieważ
Jednostka 101 – mimo światowego oburzenia – wzmocniła morale
w szeregach izraelskiej armii wyczerpanej ciągłymi działaniami obronnymi.
Członkowie jednostki stanowili przykład oddania, odwagi, waleczności oraz
wytrzymałości fizycznej i psychicznej, do których dążył każdy żołnierz. Jak
później wspominał Szaron, Jednostka 101 „udowodniła w krótkim czasie, że
nie ma misji, której by nie podołała”, a te misje pomogły strzec granic
Izraela18. To dość kontrowersyjny pogląd – istnieją poważne wątpliwości,
czy operacje komandosów rzeczywiście zmniejszyły liczbę arabskich ataków
i czy niektóre z nich w ogóle osiągnęły cel – jednak izraelscy żołnierze
wierzyli, że to prawda.
I to wystarczyło. Na początku 1954 roku, zaledwie pięć miesięcy po
utworzeniu Jednostki 101, Dajan połączył ją z Brygadą Spadochronową,
z Szaronem jako dowódcą jednego z batalionów19. Dajan uważał, że
Jednostka 101 stała się wzorem pod względem dyscypliny i wyszkolenia,
a także oddania i umiejętności, i że Szaron mógłby powtórzyć swoje
dokonania ze spadochroniarzami, a potem z resztą wojska.
W Brygadzie Spadochronowej Szaron działał nieco powściągliwiej,
ponieważ już nie dowodził niezależną jednostką, ale również ze względu na
zmiany na najwyższym szczeblu. Ben Gurion ustąpił z funkcji premiera
i został zastąpiony przez ugodowego Mosze Szareta, który nie zgadzał się na
ataki odwetowe.
Jednak ludzie Szarona wcale nie potrzebowali zgody premiera. Siostra
jednego z najsłynniejszych żołnierzy Jednostki 101 Meira Har-Ziona została
brutalnie zamordowana przez Beduinów podczas nielegalnego przekraczania
jordańskiej granicy. Har-Zion i dwaj jego koledzy, przy moralnym wsparciu
i z logistyczną pomocą Szarona, pojechali na miejsce zabójstwa i zabili
w odwecie czterech beduińskich pasterzy. Szaret domagał się postawienia ich
przed sądem wojskowym, jednak Dajan i Szaron, z pomocą Ben Guriona,
uniemożliwili mu to.
W swoim dzienniku pod datą 11 stycznia 1955 roku Szaret zanotował:
„Zastanawiam się nad naturą i losem tego narodu, zdolnego do przejawów
tak wysublimowanej duchowej wrażliwości, tak głębokiej miłości do
człowieka, tak szczerej tęsknoty za rzeczami pięknymi i wzniosłymi, podczas
gdy równocześnie wydaje na świat młodych chłopców zdolnych do
mordowania z zimną krwią, do dźgania nożami młodych, bezbronnych
Beduinów. Który z tych dwóch duchów przewijających się przez karty Biblii
zwycięży swego rywala?”20.
Harel postawił cały Mossad na nogi. Atmosfera w agencji stała się gęsta, co
znalazło odzwierciedlenie w wewnętrznych depeszach z tych miesięcy.
„Interesuje nas zdobywanie materiałów [wywiadowczych], cokolwiek się
wydarzy – telegrafowano z siedziby głównej w Tel Awiwie do placówek
Mossadu w Europie w sierpniu 1962 roku. – Jeśli znajdzie się Niemiec, który
coś o tym wie, ale nie będzie gotowy do współpracy, zmusimy go do
mówienia. Proszę to zapamiętać, ponieważ musimy zdobyć te informacje za
wszelką cenę”.
Agenci Mossadu natychmiast zaczęli włamywać się do egipskich ambasad
i konsulatów w europejskich stolicach, żeby sfotografować odpowiednie
dokumenty. Udało im się również zwerbować szwajcarskiego pracownika
zuryskiego oddziału EgyptAir – firmy, która od czasu do czasu służyła za
przykrywkę wywiadowi Nasera. Szwajcar umożliwił funkcjonariuszom
Mossadu przenoszenie dwa razy w tygodniu, w nocy, worka z pocztą do ich
kryjówki, w której otwierali listy i fotografowali ich zawartość. Następnie
zamykali koperty, tak żeby nie pozostał żaden ślad ingerencji, po czym
korespondencję zwracali do siedziby linii lotniczej. Wkrótce potem Mossad
dysponował już pewną wiedzą o egipskim projekcie i jego kierownictwie.
Projekt zapoczątkowali dwaj znani na całym świecie naukowcy: dr Eugen
Sänger i Wolfgang Pilz. Podczas wojny odgrywali oni kluczową rolę
w Wojskowym Instytucie Badawczym w Peenemünde. W 1954 roku
rozpoczęli pracę w Instytucie Badań nad Napędem Odrzutowym
w Stuttgarcie. Sänger stanął na czele tej znakomitej instytucji, Pilz i inni
dawni specjaliści z Wehrmachtu, dr Paul Goercke i dr Hans Krug, zaczęli
pracować jako szefowie wydziałów. Jednak uważali, że zostali zatrudnieni
poniżej swoich kwalifikacji, dlatego w 1959 roku zaproponowali rządowi
Egiptu, że pozyskają innych naukowców i rozpoczną prace nad pociskami
dalekiego zasięgu typu ziemia–ziemia. Naser ochoczo przystał na tę
propozycję i uczynił koordynatorem programu jednego ze swoich
najbliższych doradców wojskowych, generała ’Isama al-Din Mahmouda
Khalila, byłego szefa wywiadu lotniczego i działu prac badawczo-
rozwojowych egipskiego wojska. Khalil stworzył na potrzeby niemieckich
naukowców, którzy po raz pierwszy odwiedzili Egipt w kwietniu 1960 roku,
specjalny program niezależny od egipskiej armii.
Pod koniec roku 1961 Sänger, Pilz i Goercke przenieśli się do Egiptu.
Zdołali zwerbować około trzydziestu pięciu doświadczonych niemieckich
naukowców i techników. Przybysze z Niemiec otrzymali do dyspozycji
poligony doświadczalne, laboratoria i luksusowe kwatery. Mieli wyśmienite
warunki pracy i ogromne pensje. Krug natomiast pozostał w Niemczech,
gdzie założył firmę o nazwie Intra Commercial, która odgrywała rolę
europejskiego przyczółka grupy.
Niemal natychmiast po tym, jak Mossad zgromadził wstępne informacje
o sytuacji, napłynęły kolejne złe wieści. 16 sierpnia 1962 roku Isser Harel
przyjechał do Ben Guriona z dokumentem znalezionym w korespondencji
egipskiego wywiadu i sfotografowanym dwa dni wcześniej w Zurychu.
Izraelczycy przeżyli szok. Dokument okazał się rozkazem napisanym
w 1962 roku przez Pilza do kierowników projektu w Egipcie i zawierał listę
materiałów, które należało zdobyć w Europie, żeby móc wyprodukować
dziewięćset pocisków8. To była olbrzymia liczba. Z wewnętrznego raportu
Mossadu wynika, że w organizacji zapanowała „atmosfera bliska paniki”.
Izraelscy eksperci bali się, że Egipcjanie wyposażą pociski w głowice
atomowe i chemiczne.
Ben Gurion zwołał pilną naradę na najwyższym szczeblu.
Harel miał plan. A właściwie jego zarys.
Materiały zgromadzone dotąd przez Mossad ujawniały piętę achillesową
egipskiego projektu: system naprowadzania. Był on na tyle
niesatysfakcjonujący, że pocisków nie można było wprowadzić do masowej
produkcji. Dopóki ten problem nie zostanie rozwiązany, Egipcjanie będą
potrzebowali pomocy niemieckich naukowców. Bez nich projekt padnie.
Szef Mossadu miał prosty plan: Niemców należy porwać lub zlikwidować9.
Pod koniec sierpnia Harel pojechał do Europy, żeby wprowadzić ten plan
w życie. Pogoda uległa pogorszeniu, zwiastując najchłodniejszą zimę od
wielu lat. Kiedy wszystkie próby odnalezienia Pilza spełzły na niczym, Harel
postanowił zająć się Krugiem10.
W poniedziałek 10 września o 17.30 człowiek, który przedstawiał się jako
Saleh Qaher, zatelefonował do domu Kruga w Monachium. Powiedział, że
dzwoni w imieniu pułkownika Saida Nadima, adiutanta generała Mahmouda
Khalila, i że Nadim chce spotkać się z Krugiem „natychmiast, w niezmiernie
ważnej sprawie”. Saleh dodał życzliwym tonem, że Nadim, którego Krug
doskonale znał, przesyła pozdrowienia i czeka na niego w hotelu Ambasador
w Monachium. Rozmowa będzie dotyczyła sprawy, która może zapewnić
Niemcowi spory dochód. Z uwagi na szczególny charakter sprawy do
rozmowy nie może dojść w siedzibie Intra Commercial11.
Krug, nic nie podejrzewając, ochoczo przystał na zaproszenie. Nie miał
pojęcia, że Saleh to w istocie stary współpracownik Mossadu Oded.
Urodzony w Iraku, działał tam w podziemiu syjonistycznym. W 1949 roku,
z powodu groźby zatrzymania, uciekł do Izraela. Uczył się w w Bagdadzie
wraz z muzułmanami i z łatwością mógł uchodzić za Araba. Przez lata
pomagał Mossadowi w działaniach wymierzonych w społeczność arabską.
Krug spotkał się z Odedem w holu hotelu Ambasador12.
– Pułkownik Nadim i ja mamy dla pana ważne zadanie – oświadczył Oded.
Nazajutrz pojawił się w siedzibie Intra Commercial, żeby zabrać Kruga na
spotkanie z Nadimem w willi za miastem.
Zatrzymali się przed domem, w którym, jak myślał Krug, czekał na niego
Nadim. Wysiedli z auta. Drzwi domu otworzyła kobieta. Kiedy Niemiec
wszedł do środka, drzwi się za nim zamknęły. Oded, tak jak planowano,
pozostał na dworze.
W pokoju czekało trzech funkcjonariuszy Mossadu. Ogłuszyli Kruga
kilkoma ciosami, po czym zakneblowali go i związali. Kiedy odzyskał
przytomność, zbadał go francuski lekarz żydowskiego pochodzenia
zwerbowany przez grupę. Uznał, że schwytany doznał lekkiego szoku,
dlatego zalecił nie podawać mu środków uspokajających. Jeden
z funkcjonariuszy powiedział do Kruga po niemiecku:
– Jesteś naszym więźniem. Rób, co ci każemy, albo koniec z tobą13.
Krug obiecał, że się podporządkuje, po czym umieszczono go w specjalnej
skrytce w volkswagenie busie. Cała grupa, w tym Isser Harel, załadowała się
do trzech samochodów i ruszyła w kierunku granicy z Francją. Po drodze
zatrzymali się w lesie. Harel zapowiedział Krugowi, że będą zaraz
przekraczać granicę. Jeśli odezwie się choć słowem, kierowca uruchomi
mechanizm, który wypełni skrytkę trującym gazem.
Po dojechaniu do Marsylii znajdujący się pod wpływem środków
uspokajających Krug został umieszczony na pokładzie samolotu El Al
przewożącego imigrantów z Afryki Północnej do Izraela. Agenci Mossadu
przekonali francuskie władze, że jest chorym imigrantem.
Równocześnie Mossad rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę akcję
dezinformacyjną. Mężczyzna przypominający z wyglądu Kruga
i legitymujący się dokumentami na jego nazwisko jeździł po Ameryce
Południowej, zostawiając ślady, które świadczyły, że Niemiec uciekł
z pieniędzmi, porzucając Egipt i swoich współpracowników14. Oprócz tego
Mossad spowodował wyciek do mediów fałszywych informacji, że Krug
pokłócił się z generałem Khalilem i jego ludźmi i prawdopodobnie został
przez nich uprowadzony i zamordowany.
W Izraelu Kruga uwięziono w tajnym obiekcie Mossadu i poddano
brutalnemu przesłuchaniu. Początkowo zachowywał milczenie, jednak
niedługo potem „puścił farbę” i rozpoczął trwającą przez kilka miesięcy
współpracę. „Ten człowiek ma doskonałą pamięć i zna wszystkie
organizacyjno-administracyjne aspekty projektu” – czytamy w raporcie
Mossadu. Użyteczne okazały się również dokumenty znalezione w jego
aktówce. W raporcie stwierdzono: „Te materiały umożliwią nam stworzenie
wywiadowczej encyklopedii”15.
Krug zaproponował nawet, że wróci do Monachium i będzie tam pracował
jako agent Izraelczyków. W końcu, kiedy przesłuchujący doszli do wniosku,
że przekazał im już wszystko, co wiedział, szefowie Mossadu zaczęli się
zastanawiać, co z nim począć. Wiedzieli, że jego powrót do Monachium
byłby skrajnie niebezpieczny – mógłby zdradzić swoich nowych
mocodawców, iść na policję i powiedzieć, że Izraelczycy porwali
niemieckiego obywatela na niemieckiej ziemi. Harel wybrał prostsze
rozwiązanie. Rozkazał S.G., jednemu ze swoich ludzi, zabrać Kruga
w odludne miejsce na północ od Tel Awiwu i zastrzelić. Samolot wojskowy
zabrał ciało i zrzucił je do morza16.
Sukces tej operacji sprawił, że Ben Gurion dał zielone światło dalszym
akcjom selektywnej eliminacji. Zgodził się na użycie Jednostki 188 wywiadu
wojskowego (Aman), która wysyłała izraelskich żołnierzy pod przykrywką
na terytoria wrogich państw. Dowództwo tej jednostki mieściło się
w zamkniętej dzielnicy Sarona w Tel Awiwie, niedaleko siedziby Ben
Guriona. Dysponowała ona ośrodkiem treningowym na plaży na północy
miasta, w sąsiedztwie laboratorium speca od eksplozji Natana Rotberga.
Isser Harel miał problem z tą jednostką. Od połowy lat pięćdziesiątych XX
wieku próbował nakłonić Ben Guriona do włączenia jej w skład Mossadu lub
przynajmniej do oddania dowództwa jemu samemu, jednak wojsko ostro się
temu sprzeciwiało i premier pozostał głuchy na jego prośby17.
Szef Amanu generał brygady Meir Amit w odróżnieniu od Harela nie
uważał niemieckich naukowców za poważne zagrożenie dla państwa. Jednak
z powodu rywalizacji z Mossadem chciał, żeby to jego ludzie się nimi zajęli,
ponieważ, jak to ujął: „Nie możemy ich ignorować. Musimy zdusić zło
w zarodku”. Tak właśnie rozpoczęła się zażarta rywalizacja między
Jednostką 188 a Mossadem o to, kto zabije więcej Niemców.
W tym okresie Jednostka 188 miała w Egipcie doświadczonego agenta pod
przykrywką18. Wolfgang Lotz był szpiegiem idealnym: ten nieobrzezany syn
goja i Żydówki wyglądał na typowego Niemca. Wymyślił historyjkę, że jest
byłym oficerem Wehrmachtu z Afrika Korps generała Rommla, który został
hodowcą koni i wrócił do Egiptu, żeby założyć stadninę.
Lotz, znakomity aktor, stał się wkrótce potem integralną częścią
niemieckich kręgów towarzyskich w Kairze. Przekazał Jednostce 188 wiele
szczegółowych informacji o projekcie budowy pocisków i osobach przy nim
zatrudnionych. Nie mógł jednak uczestniczyć w akcjach likwidacyjnych,
ponieważ bał się, że zostanie zdekonspirowany. Szef Jednostki 188 Josef
Jariw doszedł do wniosku, że najlepszym sposobem pozbycia się niemieckich
naukowców będzie wysłanie im przesyłek z bombami.
Jariw nakazał przygotowanie ich Natanowi Rotbergowi. Rotberg właśnie
pracował z nowym typem materiału wybuchowego: cienkimi, elastycznymi
detasheet, „arkuszami materiału wybuchowego wynalezionego do celów
cywilnych, który mógł stopić dwa kawałki stali”, i pozwalał zmniejszyć
rozmiary ładunku. „Musiał on pozostać nieuzbrojony i bezpieczny podczas
przenoszenia listu, a potem wybuchnąć w określonym czasie – wyjaśniał
Rotberg. – Mechanizm w kopercie działał w taki sposób, że bomba była
uzbrojona nie wtedy, kiedy otwierano kopertę, co mogło sprawić, że będzie
bardzo niebezpieczna, ale dopiero wtedy, gdy wyciągano jej zawartość”19.
Bombę przygotowano we współpracy z francuskim wywiadem w zamian za
dostarczane przez Lotza informacje o działaniach podziemnego algierskiego
Frontu Wyzwolenia Narodowego (Front de Libération Nationale, FLN)
w Kairze. Oprócz tego Jednostka 188 pomogła Francuzom przeszmuglować
do Kairu materiały wybuchowe, które miały posłużyć do zabicia tamtejszych
członków FLN20.
Pierwszym adresatem bombowej przesyłki stał się Alois Brunner, zbiegły
nazistowski zbrodniarz wojenny, zastępca Adolfa Eichmanna i komendant
obozu koncentracyjnego we Francji; odpowiadał za wysłanie na śmierć około
stu trzydziestu tysięcy Żydów. Jednostka 188 odnalazła go w Damaszku,
gdzie mieszkał od ośmiu lat pod przybranym nazwiskiem. Kraje arabskie
udzieliły azylu wielu zbrodniarzom wojennym, w zamian pozyskując ich
różnorakie usługi. Brunner pomagał szkolić syryjskie służby
w przesłuchiwaniu i torturowaniu zatrzymanych.
Do jego odnalezienia przyczynił się Eli Cohen, jeden z najlepszych
agentów jednostki, który obracał się w kręgach syryjskich oficerów
wyższego szczebla. Kiedy Ben Gurion wydał zgodę na likwidację Brunnera,
Jariw postanowił wypróbować jedno z urządzeń Rotberga. „Wysłaliśmy mu
prezencik” – stwierdził Natan.
13 września 1962 roku przebywający w Damaszku Brunner otrzymał
pocztą wielką kopertę. Kiedy ją otworzył, doszło do eksplozji. Doznał
poważnych obrażeń twarzy i stracił lewe oko, ale przeżył21.
Zachęcone tym, że bomba bez przeszkód trafiła do celu, kierownictwo
Jednostki 188 postanowiło posłużyć się tą samą metodą wobec niemieckich
naukowców. Mossad zaprotestował. Jak wyjaśniał Rafi Eitan: „Nie
zgadzałem się na akcje, nad którymi nie mieliśmy kontroli. Przesyłkę mógł
otworzyć listonosz albo dziecko. Kto robi takie rzeczy?”22.
Poza tym dotarcie do Niemców w Egipcie okazało się nad wyraz
skomplikowane, ponieważ nie otrzymywali oni poczty bezpośrednio23.
Egipski wywiad zbierał wszystkie przesyłki adresowane do personelu
pracującego nad projektem pocisków w siedzibie EgyptAir i dopiero stamtąd
wysyłał je do Kairu. Dlatego postanowiono się włamać w nocy do siedziby
linii lotniczej i podłożyć przesyłki do worków z pocztą.
16 listopada funkcjonariusze Mossadu, mężczyzna i kobieta, którzy
pomagali członkom Jednostki 188, znaleźli się przed wejściem do
frankfurckiej siedziby EgyptAir. Oboje oparli się o drzwi, udając parę
kochanków. Kobieta zasłoniła mężczyznę, który sforsował zamek przy
użyciu nowatorskiego wytrychu powstałego w warsztatach Mossadu.
Członkowie ekipy weszli do środka, ale nie udało im się znaleźć worka
z pocztą. Spróbowali więc raz jeszcze, następnego dnia. Kiedy mocowali się
z drzwiami, nagle pojawił się kompletnie pijany stróż. Tym razem w ekipie
nie było kobiety, więc dwaj mężczyźni udali całujących się
homoseksualistów i zdołali uciec bez wzbudzania podejrzeń dozorcy.
Kolejnej nocy doszło do następnej próby. Tym razem wszystko poszło jak
z płatka. Na jednym z biurek leżał worek z pocztą adresowaną do Egiptu.
Funkcjonariusze umieścili w nim koperty z ładunkami wybuchowymi.
Głównym celem był Pilz. Z materiałów wywiadowczych zgromadzonych
na jego temat wynikało, że rozwodził się z żoną, aby móc ożenić się
z sekretarką Hannelore Wende. Żona mieszkała w Berlinie, ale wynajęła
prawnika z Hamburga. Bombowa przesyłka adresowana do Pilza udawała
korespondencję od adwokata, na kopercie znajdował się stempel jego
kancelarii i to on figurował jako nadawca. „Osoby przygotowujące zamach
zakładały, że Wende nie otworzy tak prywatnego listu i przekaże go
Pilzowi” – czytamy w raporcie końcowym z akcji.
Jednak plan się nie powiódł. Wende, która dostała list 27 listopada,
prawdopodobnie uznała, że dotyczy on również jej życia. Otworzyła go
i ładunek wybuchł jej w rękach, pozbawiając ją kilku palców i zębów, a także
wzroku w jednym oku (drugie również ucierpiało). Władze Egiptu
natychmiast zdały sobie sprawę z tego, co się stało. Nakazały prześwietlenie
wszystkich listów promieniami Roentgena. Pozostałe bombowe przesyłki
zostały znalezione i przekazane do rozbrojenia specjalistom z radzieckiego
wywiadu. Wystraszyło to niemieckich naukowców i ich rodziny, ale nie
przekonało ich do porzucenia dobrze płatnych posad. Za to egipski wywiad
zatrudnił doświadczonego specjalistę od ochrony, byłego esesmana
Hermanna Adolfa Vallentina. Odwiedził on siedziby Intra Commercial i jej
dostawców i doradził im podjęcie koniecznych środków ostrożności:
wymianę zamków w drzwiach i wprowadzenie specjalnych procedur przy
odbiorze poczty. Sprawdził również niektórych pracowników.
Kolejnym celem na liście Harela był doktor Hans Kleinwächter i jego
laboratorium w Lorch, gdzie zajmowano się udoskonalaniem systemu
naprowadzania pocisków. Harel wysłał do Europy jednostkę operacyjną Szin
Betu o nazwie Ciporim (Ptaki), z której korzystał również Mossad. Miała ona
rozpocząć operację „Jeż”. Rozkazy Harela były jednoznaczne: „Kleinwächter
ma zostać uprowadzony i przewieziony do Izraela. Jeśli się nie uda, macie go
zabić”24.
Szef Mossadu obrał na swoją siedzibę francuskie miasto Miluza. Musiał
tam znosić jedno rozczarowanie za drugim.
Jak wspominał dowódca Ciporim Rafi Eitan: „Jest środek zimy, straszliwy
śnieg, mróz przenika do kości, na dworze dwadzieścia kilka stopni poniżej
zera. Wściekły Isser siedzi w pensjonacie we Francji, po drugiej stronie
Renu. Pokazuje mi jakieś zdjęcia i mówi: «To jest nasz cel – masz go
zabić»”.
Funkcjonariusze Ciporim byli wykończeni niezliczonymi operacjami
wymierzonymi w niemieckich naukowców, do których zostali przydzieleni
w poprzednich miesiącach, i pomocą, której udzielali Jednostce 188.
W końcu Eitan powiedział Harelowi, że jego zdaniem okoliczności nie
sprzyjają operacji. „Uważałem, że musimy trochę poczekać i wymyślić jakąś
pułapkę, a nie tylko strzelać do ludzi na ulicach. «Daj mi miesiąc –
zaproponowałem. – Przygotuję misję i nikt się nawet nie dowie o mojej
obecności»”25.
Jednak Harel nie słuchał. 21 stycznia odsunął od sprawy Ciporim i zlecił
pozbycie się Kleinwächtera Mifracowi, jednostce Mossadu dowodzonej
przez Icchaka Szamira. Nie wiedział, że Vallentin odgadł, iż następnym
celem Mossadu będzie właśnie Kleinwächter. Odbył z nim serię spotkań
instruktażowych, przydzielił mu stałą ochronę i wyposażył w egipski pistolet
wojskowy26.
20 lutego agenci Mossadu zobaczyli Kleinwächtera ruszającego samotnie
w drogę z Lorch do Bazylei. Postanowili uderzyć, kiedy będzie wracał.
Szamir, który wraz z Harelem dowodził akcją, nakazał oddanie strzałów
doświadczonemu byłemu egzekutorowi Irgunu Akiwie Cohenowi. Harel
wysłał wraz z nim władającego niemieckim Cwi Aharoniego. Czekali, aż
Kleinwächter wróci wieczorem. On jednak się nie pokazywał i kierownictwo
postanowiło zrezygnować z akcji. Nie skończyło się to dobrze. Niemiec
w końcu się pojawił i w ostatniej chwili odwołano rozkaz o anulowaniu
operacji, tyle że w tej sytuacji została ona przeprowadzona pospieszne i po
amatorsku. Auto agentów Mifracu zagrodziło drogę samochodowi
Kleinwächtera, ale obydwa wozy stały w wąskiej uliczce, która
uniemożliwiała ludziom Mossadu ucieczkę po operacji.
Aharoni wysiadł z pojazdu i podszedł do Kleinwächtera, jakby chciał
zapytać go o drogę. Liczył na to, że Niemiec opuści szybę. I rzeczywiście,
zrobił to. Cohen, który stanął za Aharonim, wyjął broń, wycelował w otwarte
okno i strzelił. Pocisk trafił jednak w nie do końca opuszczoną szybę,
roztrzaskał ją, a potem musnął szal Kleinwächtera, ominął jednak jego
samego. Z jakiegoś niezrozumiałego powodu pistolet nie wystrzelił
ponownie. Według jednej teorii mechanizm się zaciął, według innej –
spowodował to niewypał, według jeszcze innej, magazynek poluzował się
i wypadł. Kiedy Aharoni zorientował się, że plan się nie powiódł, krzyknął
do wszystkich, żeby uciekali. Nie mogli odjechać samochodem, więc
rozbiegli się w różnych kierunkach, by dotrzeć do zaparkowanych w pobliżu
wozów. Kleinwächter wyciągnął pistolet i zaczął strzelać do uciekających
Izraelczyków. Wprawdzie żadnego z nich nie trafił, ale i tak cała operacja
okazała się zawstydzającą porażką27.
Harel przeprowadził jeszcze wiele innych akcji, aby zastraszyć
naukowców i ich rodziny. Funkcjonariusze wysyłali im anonimowe listy
z pogróżkami, jak również odwiedzali ich w środku nocy i przekazywali
ostrzeżenia.
Te operacje również zakończyły się fiaskiem. Szwajcarska policja
aresztowała pracownika Mossadu Josefa Ben Gala po tym, jak groził Heidi,
córce profesora Goerckego. Dokonano ekstradycji Izraelczyka do Niemiec,
gdzie został postawiony przed sądem i skazany na krótką odsiadkę.
Funkcjonariusze śledzący proces z przykrością patrzyli, jak do sali rozpraw
wchodzi z uśmiechem na ustach potężny Hermann Vallentin, nawet nie
próbując ukryć pistoletu28.
Wiosną 1963 roku Mossad nie mógł spowolnić, a co dopiero zatrzymać,
egipskich postępów w pracach nad rakietami, które mogły zniszczyć Izrael.
Dlatego Harel uciekł się do podstępu. Rozpoczął serię kontrolowanych
przecieków do prasy o nazistach produkujących broń dla Arabów, żeby ci
mogli zabijać Żydów. Niektóre z tych historii odpowiadały prawdzie, inne
były odpowiednio podrasowane, jeszcze inne całkowicie zmyślone (na
przykład opowieść o tym, że Niemcy pomagają Egiptowi konstruować
bomby atomowe i śmiercionośne lasery). Harel był święcie przekonany, że
niemieccy naukowcy wciąż są nazistami i chcą wprowadzić w życie
Ostateczne Rozwiązanie, a władze Niemiec zdają sobie sprawę z ich działań,
ale nie robią nic, żeby ich powstrzymać. Prawda zaś była taka, że ludziom
tym dobrze się powodziło za czasów Trzeciej Rzeszy, stracili pracę po jej
upadku, a teraz po prostu próbowali zarobić na Egipcjanach. Jednak Harela to
nie przekonywało i zaprzągł do udowodnienia swoich obłąkanych tez całą
organizację, a nawet kraj.
Na poparcie swoich twierdzeń przedstawił zebrane w Kairze informacje
o doktorze Hansie Eisele, rzeźniku z Buchenwaldu, który w czasie drugiej
wojny światowej przeprowadzał przerażające eksperymenty na żydowskich
więźniach29. Uznano go za zbrodniarza wojennego, lecz uniknął procesu
i znalazł wygodne schronienie w Egipcie, gdzie został lekarzem niemieckich
uczonych. Harel wskazał również wielu innych nazistów mieszkających
w Kairze, choć żaden z nich nie należał do grupy naukowców zajmujących
się pociskami.
Zamierzał zdyskredytować Niemcy, z którymi Izrael łączyły dość
skomplikowane relacje, co zresztą stanowiło temat ożywionej debaty
publicznej. Politycy o względnie umiarkowanych poglądach, tacy jak Ben
Gurion i jego prawa ręka Szimon Peres, utrzymywali, że skoro Stany
Zjednoczone niechętnie udzielają Izraelowi pomocy wojskowej
i gospodarczej, państwo nie może się wyrzec pomocy rządu Niemiec
Zachodnich, która polegała na wypłacie reparacji wojennych i sprzedaży
sprzętu wojskowego za ułamek jego prawdziwej wartości. Natomiast
twardogłowi, tacy jak Golda Meir i Harel, nie chcieli przyjąć do wiadomości,
że Republika Federalna Niemiec to „nowe” czy też „inne” Niemcy. Dla nich
historia wciąż była otwartą raną.
Harel zwrócił się do wydawców i redaktorów, którzy na życzenie rządu
sami cenzurowali swoje teksty. Poprosił ich o przydzielenie mu trzech
dziennikarzy, których później zwerbował do Mossadu. Agencja wysłała ich
do Europy z zadaniem zbierania materiałów wywiadowczych o fasadowych
firmach, które kupowały sprzęt do egipskiego projektu. Harel twierdził, że
potrzebuje tych dziennikarzy do celów operacyjnych, ale prawda była taka,
że ich materiały miały „wyprać” informacje, którymi już dysponował. Dzięki
temu mogły trafić do izraelskich i zagranicznych mediów, tworząc klimat
sprzyjający jego celom30.
Historie te wywołały burzę w mediach i zwiększyły panikę w Izraelu31.
Ben Gurion próbował uspokoić Harela, jednak nadaremnie32. „Moim
zdaniem brakowało mu piątej klepki – twierdził Amos Manor, ówczesny szef
Szin Betu. – To było coś znacznie poważniejszego niż zwykła obsesja.
Niemożliwa była jakakolwiek racjonalna rozmowa z nim na ten temat”33.
Skończyło się to tak, jak kończy się większość obsesji: osobistą klęską
obsesjonata34. Kampania Harela, pisane za jego podszeptem szalone
artykuły, w których twierdzono, że sługusy Hitlera wstają z kolan, poważnie
szkodziły Ben Gurionowi. Premier był atakowany za to, że nie robi
wystarczająco dużo, żeby położyć kres zagrożeniu ze strony niemieckich
naukowców pracujących w Egipcie – a zagrożenie to obywatele Izraela
postrzegali jako całkiem realne niebezpieczeństwo dla istnienia państwa –
i za to, że prowadzi kraj do pojednania z Niemcami Zachodnimi, które
w tamtym okresie uważano za co najmniej pośrednio odpowiedzialne za
nową wersję Ostatecznego Rozwiązania.
25 marca 1963 roku Ben Gurion wezwał Harela do swojego gabinetu
i zażądał wyjaśnień. Rozmowa przerodziła się w gorzką dyskusję na temat
polityki izraelskiego rządu wobec Niemiec. Premier przypomniał Harelowi,
że ma wprowadzać w życie politykę rządu, a nie ją kreować. Urażony szef
Mossadu oświadczył, że w takim razie składa rezygnację, pewny, że „Stary”
nie poradzi sobie bez niego i będzie prosił, aby pozostał35.
Tymczasem Ben Gurion ani myślał to zrobić. Przyjął tę rezygnację bez
chwili wahania. Niegdyś olśniewająca kariera Issera Harela zakończyła się
nieudanym blefem i całkowitą klęską. Momentalnie został zastąpiony przez
Meira Amita, szefa Amanu36.
W kwietniu 1964 roku Amit wysłał Rafiego Eitana do Paryża, który służył za
europejskie centrum dowodzenia izraelskiego wywiadu. Miał stamtąd
prowadzić akcje Cometu na kontynencie. Do tej chwili próby zwerbowania
choćby jednego z naukowców się nie powiodły, głównie z powodu ścisłych
zabezpieczeń wprowadzonych przez Vallentina. Z dnia na dzień stawał się on
coraz większym problemem.
Konieczność uporania się z szefem ochrony doprowadziła do złapania
znacznie większej ryby. Awraham Ahituw, koordynator Cometu w Bonn,
wpadł na pomysł, który przedstawił Eitanowi w Paryżu w maju 1964 roku.
Namierzył podejrzanego typka, który sprzedawał broń i materiały
wywiadowcze Naserowi, a jednocześnie znał niemieckich naukowców.
– Jest tylko jeden mały problem – powiedział Ahituw. – Gość nazywa się
Otto Skorzeny i w czasie wojny był wysokiej rangi oficerem Wehrmachtu,
człowiekiem Hitlera do zadań specjalnych i jego ulubieńcem.
– I właśnie jego chcesz zwerbować? – zapytał Eitan. – Cudownie.
– To nie wszystko – dodał Ahituw. – Był oddanym nazistą i członkiem SS.
Ahituw powiedział Eitanowi, że w 1960 roku Harel rozkazał Amalowi,
jednostce, która zajmowała się ściganiem nazistowskich zbrodniarzy
wojennych, zgromadzenie jak największej liczby informacji o Skorzenym,
żeby doprowadzić do jego osądzenia lub zabicia. Z jego akt wynikało, że
w wieku dwudziestu trzech lat został entuzjastycznym członkiem austriackiej
NSDAP, a w 1935 roku wstąpił do tajnej jednostki SS i brał udział
w anszlusie (hitlerowskiej aneksji Austrii), a także w nocy kryształowej.
Szybko awansował w Waffen-SS, zostając ostatecznie dowódcą jednostek
specjalnych.
Sturmbannführer Skorzeny został zrzucony na spadochronie na terytorium
Iranu, gdzie szkolił miejscowych w wysadzaniu rurociągów służących
aliantom, a także snuł plany zabicia Wielkiej Trójki – Churchilla, Stalina
i Roosevelta. Nosił się również z myślą o uprowadzeniu i zabiciu generała
Dwighta D. Eisenhowera, który musiał przez to spędzić święta 1944 roku
w otoczeniu wzmocnionych straży. Jego najsłynniejszą akcją była jednak
operacja „Eiche” (Dąb), czyli uwolnienie przyjaciela Führera i jego
sojusznika, byłego faszystowskiego dyktatora Benita Mussoliniego,
z alpejskiej willi, w której więził go włoski rząd. Do tej akcji Skorzenego
wybrał osobiście Hitler.
Chociaż według alianckiego wywiadu Skorzeny był
43
„najniebezpieczniejszym człowiekiem w Europie” , został uniewinniony
przez sąd, a po tym, jak aresztowano go pod innymi zarzutami, uciekł
z pomocą swoich przyjaciół z SS i schronił się we frankistowskiej Hiszpanii,
skąd prowadził interesy z faszystowskimi rządami na całym świecie, a także
utrzymywał kontakty z niemieckimi naukowcami w Egipcie.
To właśnie ta okoliczność (a także fakt, że podczas wojny był dowódcą
Hermanna Vallentina) przemawiała, zdaniem Eitana, za jego zwerbowaniem
mimo nazistowskiej przeszłości. Eitan nie był ocalonym z Holokaustu
i podchodził do tej kwestii, jak to on, bez emocjonalnego zaangażowania.
Uważał, że jeśli to pomoże Izraelowi, warto Niemcowi przebaczyć.
„W zamian zaproponujemy mu coś, czego nie może zaproponować nikt
inny – powiedział kolegom. – Życie bez lęku”.
Poprzez wielu pośredników Mossadowi udało się nawiązać kontakt
z hrabiną Ilse von Finckenstein, żoną Skorzenego. Miała służyć jako dojście
do męża. W aktach Mossadu na jej temat czytamy: „[…] arystokratka. Jest
kuzynką niemieckiego [przedwojennego] ministra gospodarki Rzeszy
Hjalmara Schachta. […] To czterdziestopięcioletnia, atrakcyjna kobieta, którą
przepełnia energia”44.
„Angażowała się we wszystko – wspominał Rafael „Rafi” Medan,
urodzony w Niemczech funkcjonariusz Mossadu, którego przydzielono do tej
misji. – Sprzedawała tytuły szlacheckie, miała powiązania z wywiadem
Watykanu, handlowała też bronią”. Ona i jej mąż podchodzili też dosyć
liberalnie do instytucji małżeństwa. „Nie mieli dzieci – opowiadał mi
Medan – a ich związek był otwarty. Ilse wciąż wyglądała zachwycająco. Co
dwa lata przechodziła kurację hormonalną w Szwajcarii, żeby zachować
młodość”45.
Medan „cieszył się określoną reputacją, ponieważ z powodu swojej
europejskiej urody wywierał wrażenie na kobietach” – czytamy w raporcie
Mossadu o tej sprawie. Spotkanie wyznaczono na koniec lipca 1964 roku
w Dublinie. Medan przedstawił się jako pracownik Ministerstwa Obrony
Izraela, który na urlopie szuka możliwości zainwestowania w biznes
turystyczny. Wyraził wstępne zainteresowanie projektem budowlanym na
Bahamach, w który zaangażowana była hrabina. Medan wyraźnie jej się
spodobał i dała mu to do zrozumienia. Kiedy skończyli omawiać interesy,
zaprosiła go na przyjęcie na swojej farmie. Zapoczątkowało to serię
schadzek, w tym kilka szalonych eskapad do klubów nocnych w całej
Europie.
W Mossadzie plotkowano, że trwało to wiele lat, i delikatnie sugerowano
w raportach, chociaż nigdy wprost, że Medan „poświęcił się” dla swojego
kraju (i skorzystał z otwartego małżeństwa niemieckiej pary) i zaciągnął
hrabinę do łóżka. Sam Medan skomentował te rewelacje słowami:
„O pewnych sprawach dżentelmeni nie mówią”, po czym z uśmiechem
określił ich kontakty jako „dobre, a nawet satysfakcjonujące”.
W nocy 7 września w Madrycie Medan powiedział hrabinie, że jego
znajomy z Ministerstwa Obrony Izraela chce spotkać się z jej mężem
„w nadzwyczaj ważnej sprawie”. Znajomy jest już w Europie i czeka na
odpowiedź.
Nietrudno było nakłonić Finckenstein do współpracy. Zaledwie cztery lata
wcześniej Izrael odnalazł, porwał, osądził i stracił Adolfa Eichmanna.
Potężne siły w żydowskim świecie, w tym łowca nazistów Simon
Wiesenthal, organizowały ogólnoświatowe kampanie poszukiwania
i stawiania przed sądem takich ludzi jak Skorzeny. Dlatego Medan
rzeczywiście mógł zaproponować hrabinie – a przy okazji jej mężowi –
„życie bez lęku”, o którym wspomniał Eitan.
Rankiem, kiedy wciąż jeszcze szumiało im w głowach od alkoholu, von
Finckenstein powiadomiła z radością Medana, że jej mąż jest gotów się
spotkać z jego znajomym – jeśli to możliwe, już tego wieczoru.
Medan wezwał do Madrytu Ahituwa i umówił spotkanie na wieczór
w hotelowym holu. Pierwsza pojawiła się efektownie ubrana hrabina.
Kwadrans później przyszedł jej mąż. Medan przedstawił ich Ahituwowi,
a potem zabrał Finckenstein na stronę, żeby „porozmawiać o interesach”.
Skorzeny natomiast został z Ahituwem.
Wewnętrzny raport Mossadu, mimo że napisany rzeczowym tonem, oddaje
trochę intensywność tego spotkania: „Trudno przecenić niechęć Awrahama
Ahituwa demonstrowaną podczas tej operacji. Awraham wywodzi się
z religijnej rodziny, uczęszczał w Niemczech do żydowskiej szkoły. Kontakt
z tym nazistowskim potworem był dla niego wstrząsającym doświadczeniem,
które wykraczało poza wymogi jego zawodu”46.
W szczegółowym raporcie złożonym 14 września 1964 roku Ahituw opisał
rozmowy, jakie toczył w tym tygodniu ze Skorzenym:
„Kurc” się nie załamał. Gdyby stało się inaczej, prawdopodobnie zostałby
usunięty z programu.
Po zakończeniu szkolenia kursanci, którym udało się je ukończyć,
zostawali oficerami operacyjnymi i wyjeżdżali na misje do krajów-celów.
Harari wprowadził w Kejsarii żelazną dyscyplinę i żądał całkowitego
posłuszeństwa. Każdy, kto nie podążał wytyczoną przez niego ścieżką,
natychmiast znajdował się poza organizacją. W jej siedzibie, na jedenastym
piętrze budynku przy ulicy Eliezera Kaplana 2 w Tel Awiwie, panowały cisza
i przykładny porządek. „Mike wniósł do Kejsarii europejski sznyt –
powiedział mi «Ethan». – Sposób wysławiania się, finezja, maniery,
zachowanie. Jego gabinet był zawsze czysty i porządny, na tip-top, tak samo
jak i on w swoim zachowaniu i ubiorze. Zawsze zadbany, gładko ogolony,
roztaczający wokół zapach swojej ulubionej wody kolońskiej Macassar. To
było niezmiernie ważne, dzięki niemu wszyscy pracownicy jednostki mogli
poczuć atmosferę krajów, z których rzekomo pochodzili”48.
„Dobry wywiad i silna Kejsaria będą kosztować masę pieniędzy” –
zapowiedział Harari Amitowi. Domagał się coraz większego budżetu, który
wydawał na szkolenia personelu i na tworzenie coraz rozleglejszej siatki
operacyjnej. Ludzie Harariego otwierali w niezliczonych krajach setki firm,
które miały służyć Mossadowi jeszcze wiele lat po ich odejściu. Większości
z nich nie wykorzystywano od razu, Harari wybiegał myślami w przyszłość.
Na przykład przewidywał, że pewnego dnia może się Kejsarii przydać
przedsiębiorstwo żeglugowe w kraju na Bliskim Wschodzie. I rzeczywiście,
nadeszła pora, gdy jednostka potrzebowała statku zapewniającego
przykrywkę dla ekipy Mossadu na wodach Jemenu. Funkcjonariusze
przewozili na statku mięso, podczas gdy w rzeczywistości wykonywali tajną
misję szpiegowską49.
W roku 1967 zmiany Harariego zaczęły przynosić znaczące rezultaty.
Szpiedzy Kejsarii w krajach-celach dostarczali Izraelowi wartościowych
informacji, głównie o ówczesnych największych wrogach państwa: Syrii,
Egipcie, Jordanii i Iraku.
Dzięki nim Mossad, Aman i rząd mogli przygotować się do kolejnej
militarnej konfrontacji z państwami arabskimi, do której doszło w czerwcu.
Jednak izraelskie służby specjalne przegapiły inne duże wyzwanie: miliony
Palestyńczyków gotowych do walki o odzyskanie ojczyzny. Fala
palestyńskiego terroryzmu wymierzonego w Izraelczyków i innych Żydów
już wkrótce zaleje Bliski Wschód i Europę.
„Nie byliśmy przygotowani na to nowe zagrożenie” – przyznał Harari50.
7
„WALKA ZBROJNA TO JEDYNY SPOSÓB NA
WYZWOLENIE PALESTYNY”
Podczas gdy Amit postrzegał zwycięstwo jako szansę na pokój, Jasir Arafat
i Abu Dżihad upatrywali w druzgocącej klęsce państw arabskich szansy dla
siebie. Zdawali sobie sprawę z tego, że haniebna porażka przywódców
arabskich uzmysłowi społeczeństwu, że pora na nowych liderów – młodych,
odważnych i nieskorumpowanych. Abu Dżihad uważał ponadto, że teraz
będzie łatwiej prowadzić walki partyzanckie przeciwko Izraelowi.
20 czerwca, zaledwie dziesięć dni po zakończeniu wojny, Arafat i Abu
Dżihad ogłosili z Bejrutu, że Fatah będzie kontynuował walkę, tyle że
z terytoriów, które Izrael właśnie podbił30. Wierni swoim słowom,
zainicjowali serię ataków terrorystycznych w Strefie Gazy i na Zachodnim
Brzegu – we wrześniu 1967 roku przeprowadzono trzynaście akcji,
w październiku dziesięć, w listopadzie osiemnaście, a w grudniu dwadzieścia.
Celami były głównie obiekty cywilne: fabryki, domy, kina i tym podobne. Po
tych operacjach nikt w wywiadzie izraelskim nie ośmielił się proponować
negocjacji z Fatahem.
Chociaż to Abu Dżihad prowadził walki, Izraelczycy doskonale wiedzieli,
że przywódcą Fatahu jest Jasir Arafat. To on odpowiadał za podstawy
ideologiczne organizacji i to jemu udawało się jednoczyć różne palestyńskie
frakcje pod swoim przywództwem. To również on nawiązywał stosunki
z przywódcami krajów arabskich, którzy początkowo widzieli w Fatahu
zagrożenie. W 1964 roku państwa arabskie utworzyły Organizację
Wyzwolenia Palestyny i postawiły na jej czele Ahmada asz-Szukajriego.
Ponieważ jednak organizacja ta fatalnie zaprezentowała się w czasie wojny
sześciodniowej i w związku z rosnącym znaczeniem Arafata, Fatah zaczął
przejmować kontrolę nad OWP, aż wreszcie Arafat został jej
przewodniczącym, Abu Dżihad zaś – koordynatorem działań wojskowych,
czyli praktycznie jego zastępcą.
Arafat, który nosił kefiję ułożoną w taki sposób, że przypominała mapę
Palestyny, stał się symbolem walki Palestyńczyków.
„Izrael musi uderzyć w samo serce terrorystycznych organizacji, ich
centralę – zapisał w swoim dzienniku Jehuda Arbel, dowódca Szin Betu
w Jerozolimie i na Zachodnim Brzegu. – Likwidacja Abu Ammara [Arafata]
jest warunkim koniecznym, by uporać się z problemem Palestyńczyków”31.
Arbel naciskał na komitet trzech, żeby poczynił odpowiednie kroki. Sam
zaprojektował i rozprowadzał list gończy, pierwszy z wielu, który zawierał
następujący opis: „Niski, 155–156 centymetrów wzrostu, o ciemnej karnacji.
Budowa: pucołowaty; łysina na czubku głowy. Włosy na skroniach siwe.
Przycięte wąsy. Zachowanie: niespokojne. Rozbiegany wzrok”32.
23 lipca 1968 roku o 22:31 czasu Greenwich samolot El Al, lot 426,
wystartował z portu lotniczego Rzym-Fiumicino im. Leonarda da Vinci.
Boeing 707 z trzydziestoma ośmioma pasażerami na pokładzie (dwanaścioro
z nich było Izraelczykami) oraz z dziesięcioma członkami załogi według
rozkładu lotów miał wylądować w Tel Awiwie o 1:18.
Około dwudziestu minut po starcie do kabiny pilotów wdarł się jeden
z trzech palestyńskich terrorystów. W pierwszej chwili piloci wzięli go za
pijanego i poprosili stewardesę o wyprowadzenie nieproszonego gościa,
jednak mężczyzna wyciągnął pistolet. Drugi pilot, Maoz Porat, uderzył
terrorystę w rękę, mając nadzieję, że upuści on broń. Niestety, nie udało się.
Walnął pistoletem Porata w głowę, po czym strzelił do niego, na szczęście
chybiając. Kiedy wyciągnął granat, kapitan samolotu zapewnił go, że
wyląduje, gdzie tylko sobie życzy. O 23:07 wieża kontroli lotów w Rzymie
otrzymała komunikat, że samolot, podówczas znajdujący się na wysokości
dziesięciu kilometrów, zmienia kurs i kieruje się do Algieru1. Wylądował tam
trzydzieści pięć minut po północy. Po drodze porywacze nadali komunikat,
że zmienili sygnał wywoławczy samolotu na Wyzwolenie Palestyny 707.
Po wylądowaniu wszyscy nie-Izraelczycy, jak również kobiety i dzieci,
zostali wypuszczeni. Pozostałych, czyli siedmiu członków załogi i pięciu
pasażerów, porywacze przetrzymywali przez trzy tygodnie w budynku
algierskiej służby bezpieczeństwa niedaleko lotniska. W końcu uwolnili ich
w zamian za dwudziestu czterech Palestyńczyków przebywających
w izraelskich więzieniach.
Porwanie samolotu El Al było niezwykle zuchwałą napaścią nowej
organizacji, Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny2. Założyli ją w grudniu
poprzedniego roku w Damaszku dwaj uciekinierzy, George Habasz z Lyddy
(obecnie Lod) i Wadi Haddad z Safedy. Obydwaj byli pediatrami,
marksistami i chrześcijanami. Tym jednym posunięciem LFWP odniósł
krótkotrwałe strategiczne zwycięstwo, pokazując, że ma możliwości
przechwycenia cywilnego samolotu i nagłośnienia kwestii palestyńskiej na
całym świecie. Zmusiło to Izraelczyków do negocjowania z całkowicie
nieznaną organizacją, co stanowiło dodatkowe upokorzenie. Co gorsza,
musieli oni w końcu zgodzić się na wymianę więźniów, co, jak kiedyś
deklarowali, miało nigdy nie nastąpić.
Jednak porwanie samolotu El Al stanowiło zaledwie preludium. Mimo
nieustannych wysiłków Sił Obronnych Izraela i Szin Betu, by jak najbardziej
utrudnić ataki bojowników wewnątrz i wzdłuż izraelskich granic, Arafat
i jego zwolennicy – niekończący się szereg odłamów i frakcji, do których się
przyznawał lub nie, zależnie od widzimisię – rozumieli, że świat jest o wiele
większą sceną niż Strefa Gazy czy Zachodni Brzeg Jordanu.
Do aktów terroru mogło dojść właściwie wszędzie. Europa Zachodnia była
całkowicie nieprzygotowana na ich powstrzymanie: granice były nieszczelne,
barierki na lotniskach i w portach morskich łatwe do ominięcia, a siły
policyjne – nieodpowiednio przeszkolone. Lewicowe ruchy studenckie
wykazywały zrozumienie dla Palestyńczyków z marksistowskim
odchyleniem, a europejscy radykałowie – na przykład niemiecka Frakcja
Czerwonej Armii czy włoskie Czerwone Brygady – proponowali współpracę
logistyczną i operacyjną.
Wszystko to stanowiło olbrzymi kłopot dla izraelskich służb specjalnych.
Do czasu, gdy problem z Palestyńczykami ograniczał się do terytoriów, które
Izrael zaczął okupować po wojnie sześciodniowej, wszystko wydawało się
względnie proste. Teraz cały świat miał być linią frontu, a Żydzi –
a zwłaszcza izraelscy Żydzi – celem ataków3.
Drogi Emilu,
Wciąż nie mogę się otrząsnąć po ostatnich wydarzeniach. Nagle
w środku nocy obudziły mnie wybuchy […]. Wpadłam w panikę –
Izraelczycy atakują! […] To było straszne […]. Rano wszystko
wydawało mi się po prostu złym snem. Ale nim nie było. Ci okropni
Izraelczycy naprawdę tu byli […]. Po raz pierwszy zrozumiałam, skąd
tyle nienawiści do tego kraju i do Żydów […]. To naprawdę jest ładna,
spokojna dzielnica mieszkalna z łagodnymi, bardzo miłymi ludźmi.
Na temat tego, co się następnie wydarzyło, toczą się spory. Według jednej
wersji, prawdopodobnie najbliższej prawdy, śledzący Benamenego zgubili go
w Lillehammer16. Wobec tego zastosowali „metodę przeczesywania”, którą
w latach pięćdziesiątych pomagał opracować Meiri, kiedy szukał agentów
KGB w Izraelu. Umożliwiała ona ekipie penetrowanie dużych terenów
miejskich i szybkie odnajdywanie celów. Po trwających cały dzień
poszukiwaniach skoncentrowali się na mężczyźnie siedzącym z grupką
Arabów w kawiarni w centrum miasta. Ich zdaniem łudząco przypominał
Salamę z fotografii, którą dysponowali. Jak powiedział później generał
Aharon Jariw, były szef Amanu, który wówczas doradzał w sprawach
kontrterroryzmu premier Goldzie Meir: „wyglądał jak jego brat bliźniak”17.
Według innej wersji mężczyzna zidentyfikowany jako Salama nie tyle
siedział w kawiarni z jakimiś nieznanymi Arabami, ile uczestniczył
w spotkaniu ze znanymi działaczami Fatahu. Izraelczycy mieli więc oprócz
wspomnianej fotografii jeszcze jeden dowód na to, że znaleźli
poszukiwanego: kontaktował się ze znanymi terrorystami.
Tak czy owak, Harari przekazał meldunek o tym, że Salama został
rozpoznany, do siedziby Mossadu przy Bulwarze Króla Saula w Tel Awiwie.
Powiedziano mu jednak, że nie może rozmawiać z dyrektorem Cwim
Zamirem, ponieważ postanowił on udać się osobiście do Lillehammer, żeby
być na miejscu, kiedy nastąpi zamach. Harari nakazał więc swojemu
zespołowi kontynuować inwigilację.
Wkrótce potem przekonali się, że mężczyzna, którego mieli za Salamę,
prowadził w Lillehammer zadziwiająco spokojne życie. Miał norweską
dziewczynę będącą w zaawansowanej ciąży. Chodził do kina i na pływalnię.
Nie wykazywał ostrożności ani nerwowości, które powinien ujawniać
człowiek świadomy, że szuka go Mossad. Marianne Gladnikoff kupiła
kostium kąpielowy i poszła na pływalnię, żeby go obserwować. To, co
zobaczyła, wywołało w niej wątpliwości, czy ten człowiek naprawdę jest
najpilniej poszukiwanym palestyńskim terrorystą.
Nie ona jedna miała wątpliwości18. Funkcjonariusze podzielili się nimi
z Hararim, a ten porozmawiał z Zamirem, który przebywał już w Oslo
i wkrótce miał wyruszyć do Lillehammer, jednak ostatecznie je zlekceważyli.
„Powiedzieliśmy im, że, naszym zdaniem, to nie jest on – wspominał oficer
o kryptonimie «Saul». – Ale Mike i Cwika [Zamir] odparli, że to bez
znaczenia. Powiedzieli: «Nawet jeśli to nie jest Salama, ten Arab utrzymuje
kontakty z terrorystami. Czyli nawet jeżeli nie zabijemy Salamy,
w najgorszym razie zlikwidujemy jakiegoś pomniejszego terrorystę»”.
Harari miał odmienne zdanie na ten temat: „Siedmiu funkcjonariuszy
dokonało pozytywnej identyfikacji mężczyzny, porównując go z osobą ze
zdjęcia. Tylko mniejszość miała wątpliwości. Kiedy dochodzi do podjęcia
decyzji, skłaniasz się ku opinii większości. Najłatwiej powiedzieć: «Nie
naciskaj na spust», ale w takim wypadku kończy się na tym, że w ogóle nic
się nie robi”19.
Cel dalej był śledzony. Podczas rozmowy telefonicznej w sobotę 21 lipca
Zamir, któremu nie udało się złapać pociągu do Lillehammer, rozkazał
Harariemu rozpocząć akcję. Tego wieczoru cel i jego dziewczyna wyszli
z mieszkania i pojechali autobusem do kina. Członkowie jednostki Kidon
podążali za nimi w samochodach i na piechotę, ani na chwilę nie tracąc ich
z oczu. Około wpół do jedenastej w nocy para wyszła z kina i wsiadła do
autobusu do domu. Kiedy z niego wysiedli, w pobliżu zatrzymało się szare
volvo. Wyskoczyli z niego „Saul” oraz Y., jeszcze jeden oficer operacyjny.
Wyciągnęli pistolety Beretta z tłumikami, oddali do mężczyzny osiem
strzałów, po czym pobiegli z powrotem do samochodu i odjechali. Zostawili
za sobą kobietę, która klęczała przy mężczyźnie, krzycząc i tuląc do siebie
jego zakrwawioną głowę.
Egzekutorzy pojechali na ustalone miejsce spotkania, gdzie czekali już na
nich inni członkowie grupy i Mike Harari. „Saul” zameldował, że misja
zakończyła się sukcesem, ale dodał, że widzieli, jak jakaś kobieta, świadek
zabójstwa, spisuje ich numery rejestracyjne.
Harari nakazał specowi od logistyki Arbelowi zaparkować samochód
w bocznej uliczce i wrzucić kluczyki do studzienki kanalizacyjnej. Potem
Arbel i Gladnikoff mieli złapać pociąg do Oslo, stamtąd polecieć do
Londynu, a następnie do Izraela. Inni członkowie grupy natomiast mieli
odczekać kilka godzin w wynajętych mieszkaniach, po czym również uciec.
Tymczasem Harari i dwaj skrytobójcy pojechali samochodem do Oslo, gdzie
wsiedli na prom do Kopenhagi20.
„Saul” i Y. opuścili Danię różnymi samolotami. Harari z kolei poleciał do
Amsterdamu, pewny siebie i upojony sukcesem. Likwidacja Salama była
ostatnim etapem drogi prowadzącej do fotela dyrektora Mossadu po
zakończeniu kadencji Zamira21. Dopiero w Amsterdamie, oglądając
telewizyjne wiadomości, zrozumiał, że doszło do katastrofy.
Nagle mój mąż upadł. Nie wiedziałam, co się stało, dopóki nie
zobaczyłam dwóch mężczyzn. Stali jakieś trzy, cztery metry od nas, po
obu stronach samochodu. Jeden po stronie kierowcy, drugi – pasażera.
Strzelali z pistoletów. Upadłam na ziemię. Byłam pewna, że mnie też
zabiją i wkrótce będę już martwa. Jednak po chwili usłyszałam trzask
drzwi auta. Odjechali. Mój mąż nie krzyczał. […] Wstałam i pobiegłam
najszybciej, jak mogłam, do najbliższego domu. Poprosiłam o wezwanie
karetki i policji. Kiedy wróciłam do męża, otaczali go już ludzie
próbujący mu pomóc. Przyjechała karetka i pojechałam z mężem do
szpitala. Tam powiedzieli mi, że nie żyje23.
Ponieważ ataki się nie kończyły, oczywiste się stało, że Izrael musi podwoić
starania, by zlikwidować kierownictwo OWP. Jednak nawet w czasach
świetności jednostki Kidon Mossad uważał za trudne działanie w takich
krajach jak Liban, gdzie mieszkali szefowie palestyńskiej organizacji
terrorystycznej. Co więcej, po operacji „Wiosna Młodości” zwiększyli oni
środki bezpieczeństwa. Wykorzystanie funkcjonariuszy Mossadu do ich
likwidacji obecnie wydawało się nierealne.
W związku z tym przywódcy Izraela zwrócili się do swoich sił lotniczych.
W połowie sierpnia 1975 roku szpieg Mossadu w szeregach Fatahu doniósł,
że OWP na 1 października zaplanowała wiec na stadionie Al-Madina al-
Rijadijja w południowym Bejrucie i że godzinę przed nim całe kierownictwo
Fatahu spotka się w pobliskiej siedzibie organizacji18. Wydawało się to
doskonałą okazją do pozbycia się za jednym razem Jasira Arafata, Chalila al-
Wazira (Abu Dżihada), Faruka al-Kaddumiego, Haniego al-Hassana,
Waddiego Haddada i wielu innych. Premier Icchak Rabin zarządził, aby
natychmiast opracować plan.
Podczas gdy szef sztabu nalegał na atak, dowódca Amanu generał Szlomo
Gazit gwałtownie przeciwko niemu protestował. „Mówiłem ministrowi
obrony Szimonowi Peresowi, że nie możemy zaangażować się w otwarty
atak. Byłem gotowy na akcję terrorystyczną, ale tajną, taką, która nie
zostawia śladów. Niektórzy Izraelczycy chlubili się zamachami. Ja
przeciwnie: wstydziłem się ich. Siedziałem cicho i nie chwaliłem się nimi”19.
Jego obiekcje zostały odrzucone i rozpoczęto planowanie. Na dowódcę
operacji wybrano majora Awiema Sellę, wówczas wschodzącą gwiazdę
izraelskich sił powietrznych. W samej akcji miało wziąć udział osiem
samolotów szturmowych Douglas A-4 Skyhawk i jeden samolot myśliwsko-
bombowy McDonnell Douglas F-4 Phantom II. Przygotowano również
helikoptery, na wypadek, gdyby któryś pilot został zestrzelony i potrzebował
szybkiej pomocy. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem.
Rankiem w dniu operacji nadeszła prognoza pogody. Zapowiadano ciężkie
zachmurzenie nad Bejrutem. Ponieważ w tamtych czasach izraelskie bomby
nie miały precyzyjnych mechanizmów naprowadzania działających
w każdych warunkach pogodowych, nie było pewności, czy trafią one w cel.
„Jednak i tak kusiło nas, żeby to zrobić. Taka okazja mogła się nie
powtórzyć – wspominał major Sella. – Poza tym szkoda nam było tylu
przygotowań – dużą część sił lotniczych postawiono w stan gotowości.
Dlatego postanowiliśmy spróbować. Powiedziałem Benny’emu [Peledowi,
dowódcy sił powietrznych]: «Słuchaj, skorzystajmy z okazji, wyślijmy te
samoloty, może zdarzy się cud»”20.
Piloci wylecieli, licząc, że się przejaśni. Jednak gdy dotarli do Bejrutu, nad
miastem wciąż wisiały chmury.
I wtedy okazało się, że Sella „nie docenił determinacji pilotów” – jak to
później określił. Rozkazano im nie zrzucać bomb, jeśli nie będą widzieli celu,
lecz postanowili wykorzystać fakt, że duże zachmurzenie zapewniało im
niewidoczność. Wiedzieli, co stanowi cel, i rozumieli, jak ważna dla Izraela
jest likwidacja przywódców OWP.
Zapikowali pod powłokę chmur, niżej, niż na to zezwalały rozkazy. Kiedy
zobaczyli, że znajdują się nad celem, zrzucili bomby. Ponieważ jednak lecieli
niżej, niż powinni, zapalniki nie zdążyły wywołać wybuchu i bomby po
prostu spadły na ziemię i dachy budynków „jak seria porzuconych jaj” – jak
to nazwał Sella.
W wyniku tego nalotu życie stracił tylko kierowca Abu Dżihada, uderzony
przez jeden z niewybuchów. Nazajutrz w bejruckiej gazecie ukazał się
rysunek przedstawiający palestyńskiego chłopca, który siusiał na izraelską
bombę. Abu Dżihad wszczął śledztwo, aby ustalić źródło przecieku
o spotkaniu. Trzy miesiące później kolejny agent Mossadu został namierzony
i zabity.
W maju 1977 roku izraelska Partia Pracy rządząca krajem od jego powstania
w 1948 roku po raz pierwszy przegrała wybory. Pokonał ją Likud,
nacjonalistyczno-konserwatywne ugrupowanie, na którego czele stał
Menachem Begin, były przywódca Irgunu, podziemnej antybrytyjskiej
organizacji zbrojnej. Ten wynik wyborczy zaszokował zarówno
Izraelczyków, jak i obserwatorów za granicą, a przyczyniło się do niego
wiele czynników: dyskryminacja i upokorzenia doznawane przez żydowskich
imigrantów przybyłych z krajów arabskich, skandale korupcyjne w Partii
Pracy, wojna Jom Kippur i charyzma Begina, który wykorzystał to wszystko,
głosząc populistyczne hasła.
Wielu zagranicznych i krajowych przywódców postrzegało go jako
ekstremistę i podżegacza wojennego. Niektórzy z szefów izraelskich agencji
wojskowych i wywiadowczych żywili przekonanie, że ich dni są policzone
i niedługo zostaną zastąpieni jego ludźmi.
Jednak początkowe poczynania Begina jako premiera zaskoczyły
wszystkich. Podczas odbywającego się w 1978 roku szczytu w Camp David,
na którym spotkał się z prezydentami Jimmym Carterem i Anwarem
Sadatem, zawarł przełomowe porozumienie z Egiptem. Na jego mocy Izrael
miał się całkowicie wycofać z Półwyspu Synaj zajętego w 1967 roku. Pomysł
wyprowadzenia wojsk, likwidacji osad i wyrzeczenia się pól naftowych
i obiektów turystycznych spotkał się z protestami izraelskich prawicowców.
Jednak Begin, ryzykując pozycję polityczną, zmusił swoją partię do
posłuszeństwa. Oprócz tego znacząco wzmocnił sojusz ze Stanami
Zjednoczonymi i rozszerzył uprawnienia Sądu Najwyższego Izraela.
Jeśli chodzi o politykę wewnętrzną, wcale nie doszło do czystek. Begin
wręcz prosił dwie osoby silnie związane z Partią Pracy – szefów Szin Betu
Awrahama Ahituwa i Mossadu Icchaka Hofiego – o pozostanie na
stanowiskach. „Wydawało nam się to bardzo dziwne – zwierzył mi się Hofi,
po czym dodał, nawiązując do tego, że Partia Pracy miała bardzo cyniczne
i pragmatyczne podejście do spraw wojska i wywiadu: – W końcu dla Begina
wojsko było świętością”1.
W praktyce oznaczało to, że Begin dał wojsku i wywiadowi carte blanche.
W czasach, gdy stał na czele opozycji parlamentarnej, miał bardzo
ograniczony dostęp do służb i musiał się wiele nauczyć. Jednak nawet po
tym, gdy już został wprowadzony w arkana ich działalności, jego nadzór
okazał się zaskakująco powierzchowny. „Zupełnie jakby unosił się wiele
tysięcy metrów nad nami” – stwierdził zastępca dyrektora Mossadu Nahum
Admoni2.
Begin podpisywał bez pytania czerwone kwity podsuwane mu przez
Mossad i nawet nie domagał się realizowania standardowej procedury
polegającej na obecności doradcy i rejestrowaniu spotkań, na których
zatwierdzał operacje sabotażu i selektywnej eliminacji. To zaskoczyło
Hofiego. „W czasach Rabina – wspominał – trzeba było przychodzić z każdą
sprawą, którą zatwierdzał specjalny zespół doradców”. Natomiast Begin
podpisywał wszystko „w cztery oczy, bez stenotypistki i bez doradcy
wojskowego […]. Radziłem mu, żeby miał wszystko na piśmie”.
Begin nie zgadzał się z szefami wywiadu tylko w kwestii priorytetów. Na
swoim pierwszym spotkaniu z Hofim powiedział, że zależy mu na tym, aby
Mossad rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę operację likwidacji
nazistowskich zbrodniarzy wojennych3. „«Panie premierze, odparłem –
wspominał Hofi – w tej chwili Mossad zajmuje się innymi misjami, które
mają zapewnić bezpieczeństwo Izraelowi obecnie i w przyszłości. To dla
mnie ważniejsze od tego, co było wczoraj». Pogodził się z tym, chociaż mu
się to nie podobało […]. W końcu postanowiliśmy, że skoncentrujemy się na
jednym celu, doktorze [Josefie] Mengele, lecz Begin jako bardzo
emocjonalna osoba był wyraźnie rozczarowany”.
Rozumiał jednak podejście Hofiego. „W odróżnieniu od innych
Izraelczyków, którzy uważali Holokaust za pradawną historyczną
katastrofę – powiedział mi Szlomo Nakdimon, wpływowy izraelski
dziennikarz, który przyjaźnił się z Beginem i był doradcą do spraw mediów
w czasie sprawowania przez niego funkcji premiera – Begin wierzył z całego
serca w to, że z Holokaustu płynie nauka, iż Żydzi muszą obronić sami swój
kraj, żeby zapobiec ponownej zagładzie”4.
Begin porównywał Jasira Arafata do Hitlera i uważał, że Palestyńska Karta
Narodowa, która nawoływała do zniszczenia państwa Izrael, jest niczym
innym jak Mein Kampf II.
– My, Żydzi i syjoniści, nauczeni doświadczeniem, nie podążymy ścieżką
obraną przez przywódców w Europie w latach trzydziestych – powiedział
podczas przemówienia w Knesecie 9 lipca 1979 roku, w którym atakował
kanclerzy RFN i Austrii Willy’ego Brandta i Brunona Kreisky’ego za ich
współpracę z Jasirem Arafatem. – Traktujemy Mein Kampf II poważnie
i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby z Bożą pomocą zapobiec
realizacji okropieństw […] wymyślonych przez ten diabelski pomiot
[Arafata], […] przywódcę nikczemnej organizacji największych morderców,
jakich nosił ten świat od czasów nazistów”.
23 czerwca 1988 roku ekipa telewizyjna ABC News zjawiła się w małej
palestyńskiej wiosce Salfit na zboczach wzgórz Samarii na Zachodnim
Brzegu.
W owym czasie terytoriami okupowanymi wciąż wstrząsały spazmy
intifady. Gwałtowne protesty, ataki terrorystyczne, fruwające kamienie
i koktajle Mołotowa należały do codzienności. Po obu stronach było wielu
zabitych.
Wydarzenia przyciągnęły uwagę międzynarodowych mediów.
W Salfit mieszkała rodzina Dakdouków. Jeden z jej synów, Nizar, choć
zaledwie osiemnastoletni, zajmował wysoką pozycję na liście najbardziej
poszukiwanych przez Szin Bet. Informacje wywiadowcze wskazywały, że
przewodził gangowi nastolatków, którzy ciskali butelkami z benzyną
w izraelskie autobusy. W odpowiedzi na prowokację, uciekając się do często
wówczas stosowanej metody odpowiedzialności zbiorowej, 16 czerwca
wojsko izraelskie zburzyło domostwo Dakdouków. Nazajutrz w izraelskiej
telewizji pokazano wywiad z Nizarem i jego matką, którzy stali przed
gruzami swego domu. Nizar z uśmiechem zaprzeczył wszelkim stawianym
mu zarzutom, nie oponował jednak zbytnio, gdy reporter zasugerował, że
lokalna społeczność widzi w nim bohatera. Było jasne, że uwaga mediów
bynajmniej mu nie przeszkadza.
Kiedy tydzień później na miejsce zjechała ekipa przysłana przez ABC
News i spytała rodzinę o możliwość przeprowadzenia wywiadu z Nizarem,
ten zjawił się już po chwili. Reporter wyjaśnił, że rozmowa puszczona
w izraelskiej telewizji zrobiła na nim wrażenie i że chce nakręcić o nim
dłuższy materiał. Ekipa zaproponowała, by Nizar ustawił się na wzgórzu
górującym nad wioską. Chłopak zgodził się, poprosił tylko, by zaczekali
kilka minut, a on zmieni koszulę.
– Nie ma potrzeby – odparł przyjaźnie dziennikarz. – W furgonetce mam
zapas czystych koszul. Jaki nosisz rozmiar?
Młody człowiek, zrozumiale zadowolony z okazywanej mu atencji,
wskoczył do jednego z dwóch vanów ekipy, oznaczonych jako wozy prasowe
i opatrzonych logotypem stacji ABC. Grupka udała się na pobliskie wzgórze,
aby nagrać wywiad.
Kiedy po upływie kilku godzin Nizar wciąż nie wracał, rodzina zaczęła się
niepokoić. Następnego ranka zadzwonili do biura ABC w Tel Awiwie.
Pracownicy placówki byli zdziwieni wieścią o zniknięciu Nizara. Ściślej
rzecz ujmując, zaskoczył ich sam fakt, że ktokolwiek z ich stacji w ogóle
zawitał do Salfit. Krótkie śledztwo wykazało, że tak naprawdę Nizara nie
wywiózł nikt z ABC. Pracownicy stacji podejrzewali izraelskie służby.
Kierownik działu informacji ABC Roone Arledge skontaktował się
z premierem Icchakiem Szamirem. Dojście zawdzięczał łączącej ich
przyjaźni, jednak nie posiadał się z wściekłości. Jak stwierdził, działania Szin
Bet stwarzały „poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa rzeczywistych
dziennikarzy”. Domagał się „natychmiastowego wszczęcia dochodzenia
w celu ustalenia, kto wydał zgodę na taką akcję”, i „deklaracji, że bez
względu na cel polityka rządu Izraela nie dopuszcza podszywania się pod
dziennikarzy”1.
Szamir nie wiedział dotąd o zdarzeniu w Salfit, lecz zdał sobie sprawę, że
może ono bardzo szybko przerodzić się w skandal na ogromną skalę, toteż
tego samego wieczora zwołał naradę z dowództwem sił zbrojnych oraz
kierownikami służb wywiadowczych.
Pod listem widniał podpis: „Jednostka Specjalna, Brygady im. Izz ad-Din
al-Kassama, Skrzydło Zbrojne, Hamas”. Dołączono do niego fotografię
policyjnej legitymacji starszego sierżanta Nissima Toledano ze straży
granicznej21.
Premier i minister obrony Icchak Rabin postanowił nie zgadzać się na
żądanie porywaczy i uruchomił szeroko zakrojoną kampanię nalotów
i aresztowań. Tymczasem Szin Bet starał się zyskać nieco czasu. Wysoko
postawiony funkcjonariusz służb Barak Ben-Cur został wysłany do więzienia
na widzenie z Jasinem, aby przekonać go, by zgodził się przemówić
w mediach i polecić swym poplecznikom, żeby nie czynili porwanemu
pogranicznikowi żadnej krzywdy.
Szejk przyjął Ben-Cura na wózku inwalidzkim, owinięty kocem
i „z uśmiechem, który wydał się niemal przyjazny”. Udzielił wielu
wywiadów, w każdym powtarzając apel, o który go proszono.
Dopiero później Szin Bet zdał sobie sprawę, dlaczego Jasin tak łatwo
przystał na współpracę. Przewidział bowiem taką sytuację zawczasu
i poinstruował swoich ludzi, aby bez względu na to, co powie
w jakimkolwiek wywiadzie, nie zwracali na jego słowa uwagi i się do nich
nie stosowali, najprawdopodobniej będzie to bowiem wypowiedź wydobyta
zeń wbrew jego woli.
Więzienie nie osłabiło wpływów Jasina ani też nie złamało jego
charakteru. „Nigdy nie będzie pokoju – oznajmił Ben-Curowi, kiedy
wywiady dobiegły końca, a kamery powyłączano. – Zniesiemy, co nam
zafundujecie, nigdy jednak nie zrezygnujemy z naszej walki zbrojnej. Dopóki
ja, szejk Jasin, żyję, dopóty będę pilnował, by z Izraelem nie było żadnych
rozmów pokojowych. Czas to dla mnie nie kłopot: czy za dziesięć, czy za sto
lat, ale ostatecznie zostaniecie starci z powierzchni Ziemi”22.
Członkowie Hamasu, zgodnie z otrzymanym uprzednio poleceniem,
zignorowali publiczne wezwanie Jasina, aby oszczędzić Toledano. Tej nocy
czterech porywaczy, przebranych w stroje ninja i uzbrojonych w noże,
weszło do jaskini, w której przetrzymywali jeńca.
– Poprosiliśmy Izrael, by uwolnił szejka Ahmada Jasina w zamian za
ciebie – oznajmili mu. – Lecz twój rząd odmówił, a to dowodzi, że życie jego
żołnierzy nie ma dla niego znaczenia. Przykro nam, że musimy cię zabić23.
Toledano wybuchnął płaczem. Błagał, by go wypuścili.
– Jakie masz ostatnie życzenie? – spytał któryś z porywaczy.
– Skoro postanowiliście mnie zabić, to zabijcie mnie ubranego w mundur.
Porywacze udusili go, a kiedy okazało się, że jednak wciąż żyje, zadźgali.
Nie tak Icchak Rabin wyobrażał sobie przebieg swojej drugiej kadencji
w fotelu premiera Izraela.
Wybrano go, bo miał zapewnić zarówno bezpieczeństwo – postrzegano go
jako twardego przywódcę wojskowego, nieprzejednanego w wojnie
z terrorem – jak i inicjatywę w dyplomacji, która umożliwiłaby wyrwanie
Izraela z międzynarodowej izolacji, przyniosła prosperity w gospodarce
i położyła kres intifadzie.
Rabin istotnie doszedł do wniosku, że okupację terytoriów palestyńskich
trzeba skończyć. Przystał na proces pokojowy z Oslo, zapoczątkowany przez
Szimona Peresa i jego współpracowników, aczkolwiek uczynił to z pewną
niechęcią, pełen obaw i sceptycyzmu co do intencji Palestyńczyków.
Wszystko to dawało się wyczytać wprost z jego twarzy i mowy ciała, kiedy
prezydent Clinton nakłonił go do uściśnięcia dłoni Jasira Arafata podczas
uroczystości podpisywania porozumienia na trawniku Białego Domu 13
września 1993 roku.
Rabin uważał, że proces pokojowy należałoby prowadzić stopniowo, że
Izrael w pierwszej kolejności powinien wycofać się jedynie z Gazy i Jerycha,
nie zaś od razu podpisywać pełnowymiarowe porozumienie. Państwo
żydowskie mogłoby w ten sposób przekazywać Autonomii Palestyńskiej
części okupowanych terytoriów, jednocześnie pilnując przestrzegania
postanowień układu przez Jasira Arafata. Oznaczałoby to również, że główne
kwestie, które wciąż pozostawały sporne – prawo palestyńskich uchodźców
do powrotu, status Jerozolimy, przyszłość osiedli na Zachodnim Brzegu
i w Gazie, a także to, czy Autonomia Palestyńska miała stać się z czasem
suwerennym państwem – pozostałyby do rozstrzygnięcia w późniejszym
terminie. Rabin liczył, że pozwoli mu to uniknąć sporów i kontrowersji, jakie
niemal z pewnością wybuchłyby w Izraelu w chwili poruszenia tych
zagadnień.
Lecz kontrowersje i tak się pojawiły. Znaczna część izraelskiej opinii
publicznej była zdania, że porozumienia z Oslo zwiększyły ryzyko
zamachów terrorystycznych, a proces pokojowy i przekazanie terytoriów pod
kontrolę Arafata oznaczały, że terroryści rosną w siłę. Izraelskiej prawicy
wystarczyło po prostu cytować słowo w słowo wypowiedzi Jasina – że nigdy
nie dojdzie do żadnego kompromisu, że nigdy nie pogodzi się z istnieniem
państwa żydowskiego. Coś, co z początku wydawało się nieznaczącymi
protestami małych grupek ekstremistycznie nastawionych osadników,
rozwinęło się w kampanię protestacyjną jak kraj długi i szeroki, która
przybierała na sile z każdym zamachem terrorystycznym i coraz to bardziej
skupiała się na zaciekłym podburzaniu przeciwko samemu Rabinowi.
Protesty podsycali przywódcy Likudu Ariel Szaron i Binjamin Netanjahu1.
Tymczasem Palestyńczycy z narastającą frustracją przyglądali się, jak
zabierano im ziemię – Rabin ograniczył, co prawda, budowę nowych osiedli,
lecz nie wstrzymał jej całkowicie, nie ewakuował też choćby jednego
istniejącego już osiedla z terytoriów okupowanych – i w ogóle nie czuli, by
proces pokojowy prowadził do utworzenia ich własnego państwa. Zarazem
Arafat, pragnąc uniknąć konfrontacji z fundamentalistyczną opozycją, nie
podjął żadnej próby ukrócenia wojny partyzanckiej i samobójczych
zamachów terrorystycznych przeprowadzanych przez Hamas i Islamski
Dżihad.
„Żadna ze stron nie pojmowała istoty żądań strony przeciwnej – przyznał
w rozmowie Ammi Ajjalon, który w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych
stał na czele Szin Betu – toteż ostatecznie obydwie strony poczuły się
oszukane i było to wrażenie w ogromnym stopniu zrozumiałe. My nie
zyskaliśmy bezpieczeństwa, oni natomiast wciąż nie mieli państwa”2.
Równie daremne okazały się starania zmierzające do rozwiązania
konfliktów na północnych granicach Izraela3. Mediacji pomiędzy Izraelem
a Syrią podjął się amerykański sekretarz stanu Christopher. Za cel postawił
sobie osiągnięcie porozumienia pokojowego, na mocy którego Izrael
wycofałby się ze Wzgórz Golan i być może także Libanu, Syria natomiast
podjęłaby starania, by powstrzymać wymierzone w Izrael działania
Hezbollahu. Nie poczyniono jednak żadnych istotnych postępów. Hezbollah,
zachęcany przez Syryjczyków, którzy usiłowali wywrzeć presję na Izrael,
w dalszym ciągu zadawał straty izraelskim wojskom w Libanie.
Sytuacja w libańskiej Strefie Bezpieczeństwa stawała się dla Izraelczyków
trudna do utrzymania. Dowódcy polowi Sił Obronnych Izraela byli wściekli
i domagali się wolnej ręki w podejmowaniu działań. Najbardziej
wpływowym spośród nich był brygadier Erez Gerstein, krzepki mężczyzna
o na tyle dużej charyzmie i pewności siebie, że wielu widziało w nim
przyszłego szefa sztabu. Gerstein dostrzegał podobieństwa między sytuacją
w południowym Libanie a Wietnamem, zwłaszcza w kwestii tego, czego
można było się nauczyć na błędach popełnionych przez Amerykanów.
„Siedzimy w fortecach i drapiemy się po jajcach, zamiast ruszać w teren,
myśleć jak oni [Hezbollah], atakować ich, gdzie się tego nie spodziewają,
i zabijać ich dowódców” – oceniał4.
Niezadowoleni byli również żołnierze Armii Południowego Libanu, którzy
czuli się jak mięso armatnie. Nie wolno im było odpowiadać na ataki. Akl al-
Haszem, zastępca dowódcy bojówki, od lat upraszał Izrael, by przynajmniej
wziąć na cel dowódców Hezbollahu5.
Byli tacy, którzy się w te apele wsłuchiwali. 1 stycznia 1995 roku Amnon
Lipkin-Szachak zastąpił Ehuda Baraka na stanowisku szefa sztabu.
Zdecydowany wyjść z cienia swojego poprzednika, Lipkin-Szachak
postanowił zmienić strategię działań w Libanie. Od tej pory miała to być
wojna, a Hezbollah miał być traktowany jak wróg z prawdziwego zdarzenia.
Szef sztabu potrzebował odpowiednich zasobów: ludzi zdolnych zbierać dane
wywiadowcze oraz zespołów do operacji specjalnych wyszkolonych
w dokonywaniu sabotażu i zabójstw.
Lipkin-Szachak i stojący na czele Dowództwa Północnego generał
Amiram Lewin, jeden z czołowych ekspertów Sił Obronnych Izraela od
operacji oddziałów specjalnych, szybko utworzyli nową jednostkę
komandosów pod nazwą Egoz (co po hebrajsku oznacza „orzech”) w celu
prowadzenia wojny przeciwpartyzanckiej z Hezbollahem6. Jeden
z pierwszych dowódców oddziału Mosze Tamir wyjaśniał, że „znaczna część
taktyki, jaką wprowadziłem w jednostce Egoz, […] pochodziła z książek
opracowanych przez armię brytyjską i poświęconych walkom na Malajach
i w Indochinach. Również wietnamskie doświadczenia Amerykanów,
w szczególności tych niższych rangą, były pouczające”7. Podobnie jak
oficerowie wojsk brytyjskich i amerykańskich, a także Francuzi w Algierii,
Tamir, Gerstein i ich towarzysze broni wierzyli, że jeśli tylko otrzymają
odpowiednie środki, czas i wsparcie na tyłach, pokonanie Hezbollahu będzie
możliwe.
Egoz zaczął organizować zasadzki i wypady na terenie Libanu, na
obszarach, gdzie Hezbollah czuł się bezpiecznie, zaskakując jego
bojowników i wielu z nich zabijając. Wśród zabitych znalazł się Hadi Nasr
Allah, syn przywódcy organizacji.
Lewin brał swego czasu udział w operacji „Wiosna Młodości” i dostrzegał
ogromne znaczenie selektywnej eliminacji dowódców Hezbollahu8. Ronen
Cohen, który dopiero co stanął na czele libańskiego zespołu sekcji
wywiadowczej Dowództwa Północnego, musiał wprowadzić nową strategię
w życie. Razem postanowili skupić się na likwidacji oficerów średniego
szczebla, regionalnych dowódców bojówki w południowym Libanie, nie zaś
najważniejszych jej postaci. Lewin był zdania, że Hezbollah inaczej
traktować będzie operacje wymierzone w któregoś z ich przywódców czy też
w centralę operacyjną w Bejrucie, inaczej zaś tego rodzaju taktyczne
działania prowadzone w południowym Libanie. Te pierwsze wywołałyby
reakcję ekstremalną, być może nawet gdzieś poza Bliskim Wschodem,
tymczasem odpowiedź na te ostatnie byłaby bardziej stonowana
i ograniczyłaby się do Libanu i północnego Izraela.
Do tamtej pory we wszystkich przypadkach selektywną eliminacją poza
granicami Izraela zajmował się Mossad, Siły Obronne Izraela zaś zapewniały
najwyżej wsparcie. Jednak Mossad uważał Hezbollah za właściwie
przygraniczny problem, z którym powinna się uporać armia, a nawet jeżeli
przesunąłby go wyżej na swej liście priorytetów, to był właściwie niezdolny
do podjęcia działań zaczepnych na obszarze Libanu. „Krótko rzecz ujmując –
ocenił Cohen – było dla mnie jasne, że jeśli zechcemy uderzyć w ważne dla
Hezbollahu cele, to my, czyli armia, będziemy to musieli zrobić na własną
rękę”9.
Zamach na Musawiego, jakkolwiek strategicznie niedoskonały, zdawał się
Cohenowi dobrym modelem taktycznym: namierzyć cel przy użyciu drona,
oznaczyć go laserem, a następnie odpalić pocisk. Tanio i skutecznie.
Wywiad Dowództwa Północnego wybrał cel, niejakiego Ridę Jassina,
lepiej znanego jako Abu-Ali Rida, dowódcę Hezbollahu w rejonie An-
Nabatijji, który zamieszkiwał w wiosce Zawtar al-Charkijeh. Jako dowódca
średniego szczebla z obszaru południowego Libanu doskonale pasował do
określonego profilu, a na dodatek był bardziej dostępny niż inni dowódcy
o podobnej pozycji.
Po dwóch tygodniach obserwacji Cohen zdołał zgromadzić dostatecznie
dużo danych o Ridzie, któremu nadano pseudonim „Złoty Ul”, aby móc
zaplanować operację. Raz w tygodniu Rida udawał się na naradę
kierownictwa Hezbollahu w Bejrucie, skąd wracał późną nocą, a następnego
ranka około ósmej trzydzieści wyjeżdżał do swojego biura. Pierwotny plan
zakładał umieszczenie o tej porze agenta na posterunku, aby zyskać pewność,
że Rida wsiadł do samochodu i że nie jedzie z nim nikt inny. Po uzyskaniu
pewności śledzono by go dronem do momentu opuszczenia wioski,
a następnie oznaczono by samochód wskaźnikiem laserowym śmigłowcowi
Apache, a ten odpaliłby pocisk.
Mało brakowało, a operacja „Złoty Ul”, którą koordynowano z centrum
dowodzenia Dowództwa Północnego, zostałaby odwołana. 30 marca
1995 roku agent umieszczony nieopodal domu Ridy, ku swemu zaskoczeniu,
spostrzegł, że miejsce parkingowe Ridy było puste. Zwiadowca nie mógł
dłużej zostać na miejscu, bo wzbudziłby podejrzenia, toteż się ulotnił. Lecz
wysoko na niebie pozostał dron, transmitując obraz na odległość, aż
obserwatorzy zauważyli, jak auto Ridy powraca do domu. Ktoś wysiadł
z pojazdu i wszedł do budynku, lecz Lewin, Cohen i ich podwładni
w bunkrze dowodzenia nie zdołali dostrzec twarzy tego człowieka. Nie byli
też w stanie ustalić tożsamości osoby, która godzinę później wyszła z domu,
uruchomiła samochód i wyjechała z wioski, przekraczając rzekę Litani
i kierując się na południe w stronę An-Nabatijji. Dylemat był oczywisty: kto
teraz siedział za kierownicą? Rida czy może któreś z jego dzieci? Czy
powinni wydać rozkaz odpalenia pocisku?
Lewin zaryzykował. Rozkazał pilotowi śmigłowca zaatakować.
Jakieś trzy godziny później sieci łączności Hezbollahu wybuchły
komunikatami o zabójstwie10. W samochodzie był Rida i tylko Rida.
Z radiowego zgiełku prowadzący nasłuch Izraelczycy wyłapali, że ludzie
Mugniji byli wstrząśnięci, że atak zachwiał ich pewnością siebie. Jednego
z nich zabito z oddali, oznaczywszy przy użyciu bezgłośnego,
niewidocznego, latającego robota. Był to dopiero drugi przypadek
wykorzystania drona do zabicia człowieka.
Nasr Allah poprzysiągł zemstę, a Hezbollah raz jeszcze odpowiedział
ostrzałem rakietowym północnego Izraela. Biegający po plaży
siedemnastolatek nie usłyszał syren alarmowych i zginął w wyniku
bezpośredniego trafienia. Niemniej Hezbollah, zgodnie z przewidywaniami
Lewina i Cohena, uznał incydent za sprawę lokalną i nie podjął próby
pomszczenia śmierci Ridy gdzieś poza Bliskim Wschodem.
Operacja „Złoty Ul” stała się wzorem dla kolejnych ataków na innych
oficerów średniego szczebla11. Poza tym sięgano po inne sposoby. Niekiedy
żołnierze Egozu lub innej jednostki zakradali się nocą i umieszczali bombę
pod samochodem celu bądź na trasie spodziewanego przejazdu, by następnie
zdalnie zdetonował ją statek powietrzny lub też obserwator na ziemi.
Jednocześnie Lewin i Cohen przeprowadzali restrukturyzację sieci
decyzyjnej procesu selektywnej eliminacji – czyli tego, kto miał wybierać
cele i kto miał ostatecznie dawać rozkaz ataku. Miało to kluczowe znaczenie.
Aż do tej pory wszystkie czerwone kwity sankcjonujące zastosowanie
„procedury krytycznej” trzeba było zgłaszać komitetowi dyrektorów agencji
wywiadowczych, któremu przewodził szef Mossadu. Następnie konieczne
było zatwierdzenie na najwyższym szczeblu władz cywilnych, to jest
podpisanie przez samego premiera, który często przed podjęciem decyzji
konsultował sprawę z innymi ministrami.
Ze względu na wysokie ryzyko dyplomatycznych komplikacji w razie
niepowodzenia akcji decyzja co do każdego czerwonego kwitu wymagała
namysłu i mnóstwa czasu, a często ostatecznie zgody nie udzielano.
Lecz Lewin i Cohen potrafili ominąć ten proces poprzez sprytny wybieg
semantyczny. W Libanie selektywna eliminacja nie była już zabójstwem,
a „przechwyceniem”. To najwyraźniej nie wymagało tak dokładnej
ewaluacji, choć, rzecz, jasna wciąż konieczna była zgoda ze strony szefa
sztabu.
W owym czasie obchodzenie w ten sposób systemu nikomu nie
przeszkadzało12. Rabin, który jednocześnie sprawował funkcje premiera
i ministra obrony, ufał szefowi sztabu Lipkin-Szachakowi i wystarczyło mu
otrzymywanie podczas cotygodniowych odpraw w kancelarii ministra obrony
informacji o operacjach i wypadach.
Niemniej, jak to ujął pewien były oficer Dowództwa Północnego, „powstał
precedens, za sprawą którego operację eliminacji nazywano czymś innym,
aby podpadała pod inny protokół podejmowania decyzji, a tym samym, by
umożliwić jej zatwierdzanie na niższym szczeblu”13. Innymi słowy, zabicie
człowieka nie wymagało już zgody premiera.
Nie ulegało jednak wątpliwości, że nowe procedury były skuteczne. Po
latach frustracji armia izraelska opracowała kompletny system selektywnej
eliminacji w Strefie Bezpieczeństwa, szybkiego gromadzenia danych
wywiadowczych i tworzenia na ich podstawie operacji. Przez dwa i pół roku
zespoły Sił Obronnych Izraela przeprowadziły dwadzieścia siedem operacji
selektywnej eliminacji, w większości przeciwko członkom Hezbollahu,
z czego dwadzieścia jeden zakończyło się powodzeniem.
Nim Szin Bet dopadł Jahję Ajjasza, ten zdołał pozbawić życia lub okaleczyć
setki osób i wyrządził niewyobrażalne szkody państwu Izrael oraz procesowi
pokojowemu.
W owym czasie na najwyższym szczeblu w hierarchii Hamasu znajdowało
się również kilku innych dowódców, którzy mieli pod rozkazami regionalne
formacje na Zachodnim Brzegu oraz w Strefie Gazy, i oni także odpowiadali
za krwawe zamachy na Izraelczyków. Między Ajjaszem a całą resztą istniała
jednakowoż wyraźna różnica. Większość z nich działała na terytoriach
okupowanych i skupiała się na zamachach z bronią palną na żołnierzy
poruszających się po drogach. Ajjasz koncentrował się na bombowych
zamachach samobójczych, do których dochodziło w samym Izraelu, a które
wymierzone były w cywilów.
Rewolucyjnego dzieła Ajjasza nie przerwała nawet jego przedwczesna
śmierć. W ostatnich miesiącach życia przeszkolił grono działaczy Hamasu
w konstruowaniu niewielkich, zabójczych ładunków wybuchowych, a także
w metodach rekrutowania i przygotowywania zamachowców samobójców.
Jednym z takich ludzi był Mohammed Diab al-Masri. Gdy trafił na listę
poszukiwanych przez Szin Bet, stał się znany w Hamasie jako Mohammed
Deif, czyli po arabsku „Gość Mohammed”, każdą noc spędzał bowiem
w innym miejscu. Urodził się w 1965 roku w obozie dla uchodźców Chan
Junus w Strefie Gazy, w rodzinie, która podczas wojny 1948 roku uciekła
z wioski nieopodal Aszkelonu. W szeregi Hamasu wstąpił niedługo po
założeniu organizacji w 1987 roku. W maju 1989 roku został po raz pierwszy
aresztowany i skazany na szesnaście miesięcy więzienia za przynależność do
zbrojnego skrzydła Hamasu, jednak niezwłocznie po wypuszczeniu powrócił
do dotychczasowej działalności i wziął udział w warsztatach, jakie Ajjasz
potajemnie prowadził na piaszczystych wydmach nieopodal Gazy.
W listopadzie 1993 roku powierzono mu kierowanie operacjami
terrorystycznymi Hamasu na obszarze Strefy Gazy.
W dniu pogrzebu Ajjasza Deif został dowódcą Brygad im. Izz ad-Di al-
Kassama, czyli zbrojnego ramienia Hamasu. Jeszcze tej samej nocy zaczął
werbować terrorystów samobójców. W następnym miesiącu przystąpił do
odwetu.
Deif i jego ludzie przeprowadzili cztery zamachy terrorystyczne. 25 lutego
1996 roku zamachowiec samobójca wysadził się w powietrze w autobusie
w Jerozolimie, zabijając dwadzieścia sześć osób. Tego samego dnia kolejny
terrorysta samobójca zabił żołnierza i ranił trzydziestu sześciu innych na
przystanku autostopowym dla żołnierzy na obrzeżach Aszkelonu. Tydzień
później, rankiem 3 marca, nastąpił kolejny samobójczy atak – w autobusie
w Jerozolimie, w wyniku którego dziewiętnaście osób zginęło, a osiem
odniosło obrażenia. Następnego dnia, 4 marca, zamachowiec zdetonował
bombę w pobliżu kolejki do bankomatu w Centrum Dizengoffa, zatłoczonej
galerii handlowej w samym sercu Tel Awiwu, zabijając trzynaście osób
i raniąc ponad setkę.
Szimon Peres, który zastąpił Rabina na stanowisku premiera, zdawał sobie
sprawę z wpływu takich zamachów na izraelską opinię publiczną, na jej
wsparcie dla procesu pokojowego, a także na własne szanse
w nadchodzących wyborach, które zaplanowane były na maj. Podpisał
czerwony kwit na Mohammeda Deifa i polecił Szin Betowi zrobić wszystko,
co w jego mocy, aby się go pozbyć, jednak Deif wciąż żył. Władze
Autonomii Palestyńskiej, które, według ustaleń podczas negocjacji
pokojowych, powinny pomagać Szin Betowi w walce z terroryzmem, nie
kiwnęły palcem. Dżibril Radżoub, jeden z szefów palestyńskiego aparatu
bezpieczeństwa i człowiek z bezpośredniego otoczenia Arafata, twierdził:
„Nie miałem po temu mocy. Chciałem [zwalczać terror Hamasu], ale nie
miałem do tego ludzi, instrumentów, władzy”1. Juwal Diskin, łącznik Szin
Betu przy Palestyńczykach, nie zgadzał się z tą opinią. „Dżibril to kłamca –
oznajmił. – Miał ogromną władzę, ale dostał od Arafata polecenie, by za
bardzo się nie starać”2.
Przed serią czterech ataków Peres usiłował skłonić Arafata do
aresztowania Deifa i trzydziestu czterech innych podejrzanych o terroryzm.
24 stycznia udał się do Gazy na pilne spotkanie z przewodniczącym
OWP. Towarzyszył mu szef Amanu Mosze Jaalon, który oznajmił Arafatowi:
– Tych ludzi trzeba niezwłocznie aresztować albo wszystko pogrąży się
w chaosie.
– Natychmiast aresztujcie Mohammeda Deifa! – zażądał Peres.
Arafat spojrzał na nich ze zdumieniem w oczach.
– Mohammeda szu? – dopytał po arabsku3. „Mohammeda jakiego?”
W końcu jednak Arafat zdał sobie sprawę, że wskutek zamachów
samobójczych w oczach własnych ludzi wychodził na kogoś, kto nie panuje
nad sprawami Autonomii Palestyńskiej, natomiast w opinii społeczności
międzynarodowej – na kogoś, kto wspiera, choćby i tylko przez zaniechanie,
morderczy terror. Pojął, że jeśli Izraelczycy w dalszym ciągu będą wylatywać
w powietrze w autobusach i w centrach handlowych, będzie to oznaczało
koniec procesu pokojowego. Po czwartym zamachu jego siły bezpieczeństwa
rozpoczęły energiczną kampanię przeciwko Hamasowi, w ramach której
wyłapały stu dwudziestu czołowych aktywistów organizacji i przesłuchały
ich, sięgając po najbrutalniejsze tortury. Było już jednak za późno.
„Arafat był bardzo skomplikowaną postacią – ocenił Peres – o obcej nam
konstrukcji psychicznej. Raz był szczwany jak wąż, kiedy indziej naiwny
niczym małe dziecko. Chciał być wszystkim naraz, człowiekiem zarówno
pokoju, jak i wojny. Z jednej strony miał fenomenalną pamięć – znał na
wyrywki wszystkie imiona, daty urodzin, wszystkie wydarzenia historyczne.
Z drugiej strony fakty i prawda nie zawsze go interesowały.
Siedzieliśmy razem, a ja jadłem mu z ręki – tej z egzemą, a to wymaga
odwagi. Podawałem mu informacje o najważniejszych terrorystach z Hamasu
na podległych mu obszarach. Doskonale wiedział, że te dane są prawdziwe,
lecz bez najmniejszego oporu kłamał mi prosto w oczy. Kiedy udało się go
przekonać, było już za późno. Terror zniszczył mnie, wykończył, odsunął od
władzy”4.
Fala zamachów terrorystycznych z lutego i marca 1996 roku była
podręcznikowym przykładem tego, jak samobójcze ataki mogą zmieniać bieg
historii. Na początku lutego Peres miał w sondażach dwudziestopunktową
przewagę nad swoim oponentem, konserwatywnym jastrzębiem Binjaminem
„Bibi” Netanjahu. Do połowy marca Netanjahu zdołał poważnie zmniejszyć
dzielący ich dystans i Peres prowadził już tylko pięcioma punktami
procentowymi. 29 maja Netanjahu wygrał różnicą jednego procenta głosów.
Wszystko to za sprawą ataków terrorystycznych, których Peres po prostu nie
potrafił powstrzymać. Uczniowie Jahji Ajjasza zapewnili zwycięstwo
prawicy i „wykoleili proces pokojowy”, by przytoczyć słowa zastępcy szefa
Szin Betu Israela Hassona5.
Jednak, co ciekawe, po wyborach ataki ustały na bez mała rok. Według
niektórych było to wynikiem podjętej przez Arafata kampanii przeciwko
Hamasowi i aresztowań wielu członków zbrojnego ramienia organizacji. Inni
uważali, że Hamas nie miał więcej powodu, żeby kontynuować zamachy
samobójcze, gdyż Netanjahu i tak już niemal doszczętnie zatrzymał proces
pokojowy, a taki był przecież bezpośredni cel ataków.
Co prawda, Netanjahu nie wycofał się z porozumień z Oslo, ale jego rząd
mnożył niezliczone przeszkody i przez pierwszą jego kadencję proces
pokojowy prawie zupełnie zamarł. Zarazem Netanjahu nigdy nie spieszył się
z użyciem siły ani też nie inicjował działań agresywnych. Jego modus
operandi sprowadzał się do bezczynności – nie przejawiał inicjatywy
w działaniach ani wojennych, ani pokojowych.
Z kolei Arafata do furii doprowadzało ciągłe opóźnianie przez Izrael
wycofywania się z terytoriów palestyńskich, toteż w odwecie wypuścił na
wolność część zatrzymanych działaczy Hamasu. 21 marca 1997 roku
organizacja po raz kolejny uderzyła w sercu Tel Awiwu, gdzie zamachowiec
samobójca wysadził się w powietrze w kawiarnianym ogródku nieopodal
dawnego domu Dawida Ben Guriona. Zginęły trzy kobiety, a czterdzieści
osiem osób zostało rannych, z czego niektóre poważnie. W reakcji na atak
Netanjahu po raz kolejny dał dowód powściągliwości i mimo sugestii swych
doradców, by podjąć działania militarne na obszarach palestyńskich,
powstrzymał się przed użyciem siły.
Zamach w Tel Awiwie uwydatnił powiększającą się przepaść między
sposobem postrzegania Arafata przez dwie główne izraelskie służby
wywiadowcze skupione na zwalczaniu terroru. Szin Bet pod kierownictwem
Ajjalona uważał przywódcę Palestyńczyków za postać bierną i słabą,
przyzwalającą na kontynuowanie ataków i niepodejmującą starań
obliczonych na okiełznanie Hamasu z obawy przed konfrontacją z ruchem
islamskich fundamentalistów.
Z kolei Aman, na czele którego stał charyzmatyczny i zdeterminowany
generał Mosze Jaalon, uważał, że to Arafat stanowi istotę problemu. Choć tak
Szin Bet, jak i Aman miały dostęp do tych samych stenogramów
z potajemnych rozmów Arafata z przywódcami Hamasu, jedynie Jaalon był
zdania, że zgromadzone przez wywiad materiały dowodziły przyzwolenia ze
strony Arafata na ataki terrorystyczne w celu przełamania impasu
w negocjacjach. Wszystkim trzem premierom, pod którymi przyszło mu
służyć jako szefowi wywiadu wojskowego, czyli Rabinowi, Peresowi oraz
Netanjahu, Jaalon powtarzał, że w jego ocenie „Arafat nie szykuje swoich
ludzi na pokój z nami, lecz na wojnę”. Szef Amanu ocenił, że z perspektywy
czasu powiedzonko Rabina, że Izrael powinien „dążyć do pokoju,
zapominając o terrorze, i zwalczać terror, zapominając o pokoju”, było
„głupie”, gdyż człowiek, z którym usiłowali zawrzeć pokój, był tym samym,
który odpowiadał za szalejący terror.
Jaalon był członkiem kibucu Grofit na pustyni Ha-Arawa i wpływowym
wychowankiem izraelskiego lewicowego ruchu robotniczego. Jednakże, jak
sam przyznał, to, co wyczytał z materiałów wywiadowczych jako dyrektor
Amanu, a później szef sztabu generalnego, sprawiło, że zmienił zdanie
i przesunął się na prawo. Błyskawiczna wspinaczka po szczeblach kariery
wojskowej i politycznej wzmogła jego zdecydowane poglądy, co ostatecznie
miało ogromny wpływ na kształtowanie się polityki Izraela w kolejnych
dziesięcioleciach. Prawica przyjęła go z otwartymi ramionami, gdyż rzadko
przedstawiciele społeczności wywiadowczej mieli podobne zapatrywania.
Z czasem miał się stać jednym z najbliższych współpracowników Netanjahu,
który włączył go do swojego rządu jako ministra do spraw strategicznych,
a później ministra obrony, aczkolwiek w 2016 roku go zdymisjonował, gdy
Jaalon, nieugięty w kwestii poszanowania prawa i dyscypliny, uparł się, by
żołnierza, który zastrzelił bezbronnego, rannego terrorystę, postawić w stan
oskarżenia6.
Jaalon uznawany jest przy tym za jednego z najuczciwszych polityków
w Izraelu i bez wątpienia odraza, jaką przejawiał wobec Arafata, była
całkowicie szczera. Żywił przekonanie, że Arafat wciąż aktywnie wspiera
terrorystów. „Szin Bet służy zbieraniu materiału dowodowego, który
wytrzyma próbę procesu i doprowadzi do wyroku skazującego – zauważył. –
Tyle tylko, że Arafat jest, oczywiście, zdecydowanie bardziej przebiegły. Nie
zwraca się do przywódców Hamasu: «Idźcie i róbcie zamachy», tylko
opowiada im o świętej wojnie i zwalnia najważniejszych ludzi, jakich im
aresztował. Więcej nie trzeba. Do dziś nie znaleziono żadnego rozkazu
z podpisem Hitlera, który nakazywałby wymordować Żydów. Czy to znaczy,
że nie kazał tego zrobić?”7.
Jeden z czołowych analityków Amanu, brygadier Jossi Kuperwasser,
zgodził się z opinią przełożonego: „Kiedy tylko chciał, Arafat potrafił
zamknąć dziewiętnaście ośrodków Hamasu i aresztować część jego
działaczy. Potem, gdy stwierdził, że już czas, aby wznowić ataki
terrorystyczne, zaczął wypuszczać ich na wolność. Hamas zażądał od niego
dowodu, że robi to na poważnie. «Zwolnij al-Makadmeha – mówili mu. –
Dopiero wówczas będziemy mieli pewność, że dajesz nam wolną rękę».
Dlaczego akurat Makadmeha? Bo kierował on grupą, która zamierzała
zamordować samego Arafata. Arafat spełnił żądanie i niebawem
przeprowadzili zamach w pobliżu dawnej rezydencji Ben Guriona”.
Kuperwasser tłumaczy, że Arafat był na tyle wyrachowany, by zwalniać tych
członków Hamasu, którzy zamieszkiwali na obszarach pod kontrolą Izraela,
tak aby Izraelczycy mogli winić najwyżej samych siebie, a przy tym zwalniał
ludzi nijak niezwiązanych z Fatahem, dzięki czemu sam od zamachów
dystansował się, jak tylko mógł8.
Kiedy Awi Dichter był jeszcze młodym oficerem prowadzącym Szin Betu,
pewnego razu przesłuchiwał niejakiego Salaha Szehadego, pracownika
społecznego ze Strefy Gazy. Szehade miał dwadzieścia cztery lata, pochodził
z miejscowości Beit Hanun na północy Gazy, gdzie z doskonałym wynikiem
skończył szkołę i dostał się na studia inżynierskie i medyczne na uczelnie
w Turcji oraz w Związku Radzieckim. Lecz jego rodzina była biedna, toteż
mógł pozwolić sobie jedynie na studiowanie działalności społecznej
w egipskiej Aleksandrii. Po ukończeniu studiów znalazł pracę w Al-Arisz na
Synaju, nieopodal granicy z Gazą.
Wtedy też, w 1977 roku, Dichter po raz pierwszy go zauważył. „Był inny –
wspominał Dichter1. – Zadbany, nosił przy sobie aktówkę w stylu Jamesa
Bonda. Ogólnie sprawiał korzystne wrażenie”. Dichter pomyślał, że a nuż
zdoła zwerbować Szehadego i uczynić zeń agenta albo współpracownika.
Z ich spotkania nic jednak nie wynikło.
Po pięciu latach w instytucjach społecznych Szehade zaczepił się na
wydziale Uniwersytetu Islamskiego w Gazie, a z czasem został dziekanem do
spraw studenckich, jednocześnie prowadząc działalność kaznodziejską
w jednym z miejskich meczetów. Wtedy też miał okazję poznać szejka
Jasina, założyciela Hamasu. Bardzo się do siebie zbliżyli. Bijąca od Jasina
charyzma, jego wiedza oraz wizja utworzenia muzułmańskiej teokracji na
obszarze całej Palestyny fascynowały Szehadego. W Jasinie dostrzegał
człowieka o wybitnych zdolnościach przywódczych i organizacyjnych.
Szejk wyjawił Szehademu swoją wielką tajemnicę – pod płaszczykiem
pracy dobroczynnej i działalności religijnej zamierzał zbudować militarno-
terrorystyczny aparat do walki z Izraelem. Kierowanie tym projektem
powierzył właśnie Szehademu. Ten w 1984 roku, podczas pierwszej
kampanii Szin Betu przeciwko Hamasowi (który działał wówczas pod inną
nazwą), został aresztowany i skazany, a dwa lata później wyszedł na
wolność. W 1988 roku zatrzymano go ponownie i skazano za liczne czyny
związane z terroryzmem, tym razem wymierzając wyrok dziesięciu lat
pozbawienia wolności2. Jednak nawet zza więziennych murów Szehade nie
przestawał kierować zbrojnym skrzydłem Hamasu.
We wrześniu 1998 roku jego wyrok dobiegł końca, mimo to nadal był
przetrzymywany w ramach aresztu administracyjnego – to kontrowersyjne
rozwiązanie przypomina więzienie przez Stany Zjednoczone zatrzymanych
bez procesu w Guantanamo: według Szin Betu wypuszczenie go na wolność
oznaczałoby „natychmiastowe i niechybne zagrożenie dla bezpieczeństwa
regionu”. Długie lata spędzone w izraelskich więzieniach sprawiły, że pośród
mieszkańców Gazy zyskał status bohatera3.
W 2000 roku władze Autonomii Palestyńskiej zwróciły się do Izraela
z apelem o uwolnienie Szehadego i części jego towarzyszy, aby w ten sposób
wyjść w oczach Palestyńczyków na stroskane losem wszystkich obywateli,
w tym również członków Hamasu, którzy cieszyli się ogromną
popularnością. Jak tłumaczyli Izraelczykom przedstawiciele Autonomii,
Salah Szehade był człowiekiem pragmatycznym, administratorem
wywodzącym się ze środowiska działaczy humanitarnych, kimś zupełnie
innym niż radykalny szejk Jasin.
Był to czas wielkich nadziei, tuż przed szczytem w Camp David. Ehud
Barak i Jasir Arafat utrzymywali bliskie stosunki, usiłując przyspieszać
proces pokojowy. Poza tym Izrael pragnął czynić gesty dobrej woli, dzięki
którym władze Autonomii mogłyby przekonać do swego stanowiska
sceptyków. Co więcej, działalność Hamasu została ograniczona do wcześniej
nieznanego poziomu, a to za sprawą sukcesów Szin Betu.
Izrael przystał na prośbę. Szehade podpisał zobowiązanie, że nie powróci
do działalności terrorystycznej, czego zwyczajowo wymagano od więźniów
zwalnianych z izraelskich zakładów karnych, a władze Autonomii za niego
poręczyły.
Z perspektywy czasu postawa Izraelczyków, którzy zgodzili się go
zwolnić, może wydawać się naiwna, lecz, jak to ujął pewien były oficer
operacyjny Szin Betu, „wtedy wydawało nam się, że naprawdę jest
nadzieja”4.
Przez cztery miesiące od wyjścia na wolność Szehade unikał nielegalnej
aktywności, kiedy jednak wybuchła intifada, wrócił na pole walki. „Od tej
pory – jak czytamy w jego prowadzonej przez Szin Bet teczce – jego poglądy
uległy radykalizacji i zajął się nakłanianiem, prowadzeniem, doradzaniem,
a także współpracą przy planowaniu i realizowaniu śmiercionośnych operacji
terrorystycznych oraz kierowaniem zbrojnymi strukturami Hamasu”5.
W niemal trzydzieści lat po tym, jak Awi Dichter usiłował zwerbować
Szehadego, Szin Bet gromadził na jego temat grubą teczkę, jemu samemu
nadając pseudonim „Chorąży”. Dichter i Szehade widzieli się wielokrotnie
w latach, które ten ostatni spędził za kratkami (i przez które, poddawany
rozmaitym formom presji, donosił na współwięźniów). Szehade był „osobą
stanowiącą dla nas podstawowe zagrożenie, większe niż Jasin – oceniał
Dichter. – W odróżnieniu od Jasina był wykształcony i miał doświadczenie
w zarządzaniu, co zapewniało mu nadzwyczajne zdolności operacyjne”.
Szehade zapoczątkował i nadzorował rozwój nowych technik bojowych,
takich jak strzelanie pociskami moździerzowymi do pojazdów
opancerzonych po płaskiej trajektorii i wykorzystywanie ładunków
wybuchowych przeciwko czołgom. Wymyślał nowatorskie sposoby
atakowania przy użyciu zamachowców samobójców, bomb umieszczonych
w łodziach i w samochodach cysternach. To także on odpowiadał za
wprowadzenie do użytku pocisków rakietowych Kassam, które zmieniły
obraz walki toczonej przez Hamas z Izraelem. Szef Szin Betu w regionie
południowym zdawał sobie sprawę z tego, jak ważną postacią był Szehade:
„On sam, własnymi ustami, wydaje konkretne rozkazy do przeprowadzania
ataków, wykłada strategię terroru i instruuje, kiedy zamachy należy
przeprowadzać. Stanowi siłę napędową: zamachy to on”.
Według teczki Szin Betu Szehade był bezpośrednio zamieszany w ataki,
w których między lipcem 2001 roku a lipcem 2002 roku zginęły czterysta
siedemdziesiąt cztery osoby, a rany odniosło dwa tysiące sześćset
czterdzieści dziewięć6. Poddawano go intensywnej obserwacji, lecz ponieważ
prowadził swą działalność z Gazy, Izraelczycy nie mogli go aresztować.
Władze Autonomii Palestyńskiej nie wykazywały też woli wprowadzenia
w życie swych zapewnień, że Szehade nie będzie już atakował Izraelczyków.
Tak więc wypisano na niego czerwony kwit, co dało początek operacji
„Chorąży”.
Pilot wdrapał się do swojego myśliwca F-16, który czekał na płycie bazy sił
powietrznych Chacor w centralnej części Izraela. Samolot był uzbrojony
w jednotonową bombę. Użycie dwóch półtonowych bomb ograniczyłoby
zniszczenia i zmniejszyło promień wybuchu, nie sposób było jednak
dokładnie stwierdzić, w którym miejscu w domu mógł znajdować się
Szehade. Jeśli spał w pobliżu drzwi na ulicę, zniszczenie jedynie piętra
mijałoby się z celem. Większa bomba dawała pewność, że zginie.
Operację trzykrotnie już odwoływano, za pierwszym razem, ponieważ
dziewiętnastego był piątek, a zatem muzułmański dzień odpoczynku, kiedy
ulice wypełniały się tłumami, potem zaś w kolejne dwie noce, dwudziestego
i dwudziestego pierwszego, gdyż podejrzewano, że z Szehadem może
przebywać jego córka.
Jednak wieczorem 22 lipca zdania w zespole były podzielone. Choć
wszyscy zgadzali się, że w mieszkaniu znajduje się żona Szehadego i że
rozkazy pozwalają mimo to kontynuować operację, jedynie część ekipy
uznawała, że materiały wywiadowcze wskazują na nieobecność córki15.
Juwal Diskin, który bezpośrednio dowodził operacją selektywnej
eliminacji, nie był do końca przekonany szacunkiem, że
prawdopodobieństwo obecności Iman w mieszkaniu jest niewielkie.
Diskin zadzwonił do Dichtera i podzielił się z nim swoimi wątpliwościami,
zalecając odwołanie ataku, lecz, według ustaleń oficjalnego dochodzenia,
„dyrektor Szin Betu ocenił wszystkie dane oraz szacunki i doszedł do
wniosku, że istniało bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że Iman nie ma
w budynku, w związku z czym rozkazał przeprowadzić akcję”16.
Dichter zadzwonił z kolei do sekretarza wojskowego premiera Szarona.
Ten obudził szefa rządu, który zaaprobował „natychmiastowe wykonanie”
nalotu.
Pilot zaczął zamykać osłonę kokpitu. Tymczasem dowódca bazy podbiegł
do maszyny i wspiął się na drabinkę do kabiny. „Chcecie wiedzieć, kto to?” –
spytał pilota i nawigatora. Miał na myśli tożsamość osoby do zabicia.
– Zejdź mi z samolotu – odparł pilot. – Nie chcemy wiedzieć. Nic to dla
nas nie znaczy.
W pewnym sensie nie znaczyło. Ludzie, którzy dokonywali samego
zabójstwa, którzy wylatywali na misję i zrzucali bomby, częstokroć wiedzieli
najmniej. Z osiągniętego pułapu widzieli jedynie niewielkie cele oznaczone
dwunastoma cyferkami współrzędnych i nie było potrzeby, by szukali czegoś
jeszcze.
Rozległa się syrena i F-16 otrzymał zgodę na start. Była jedenasta
wieczorem 22 lipca. Lot z Chacor do Gazy zajmuje dwie minuty, lecz pilot
otrzymał rozkaz, by udać się na zachód, nad morze, daleko w mrok.
„Szehade, gdy tylko wyczuwał samoloty, gdy tylko je słyszał, uciekał jak
wariat – mówił potem pilot. – Przez pięćdziesiąt minut czekaliśmy nad
morzem. Wtem kontroler lotu mówi mi przez radio: «Atakuj»”.
Samolot przemknął na wschód, zawrócił na zachód i zrzucił bombę. „Na
pewno widzieliście to na filmach – opowiadał pilot. – Tak to właśnie
wygląda. Trafiamy, a dom się zapada, rozsypuje”17.
Jest taki dowcip, że kiedy ktoś umiera, idzie do Nieba, gdzie staje przed
Bogiem, który zasiada na swym boskim tronie. Stwórca pyta każdego z nowo
przybyłych, czy powinien pozostać w Niebie, czy też należy strącić go do
Piekła. Każdy z nich odpowiada, Bóg dokonuje oceny, a potem podchodzi
kolejny.
W dowcipie ostatni w kolejce jest oficer sieci wywiadowczych. W ramach
szerokich struktur wojskowych i wywiadowczych oficerowie ci decydują
o tym, które skrawki danych z codziennego zalewu informacji warte są
uwagi. Orzekają, co jest ważne, a co nie. W pewnym sensie decydują, którzy
ludzie staną do kolejki przed tronem Boga.
No więc taki oficer występuje naprzód.
– A ciebie dokąd wysłać? – pyta Bóg.
– Donikąd – odpowiada nieco poirytowany oficer. – Siedzisz na moim
miejscu.
Amir (imię zmienione) był oficerem sieci wywiadowczych, bystrym
młodzieńcem przydzielonym do Jednostki 8200, jednej z najbardziej
prestiżowych formacji w Siłach Obronnych Izraela1. Tak jak wszyscy na
podobnym stanowisku, pracował w bazie chronionej wzmacnianym betonem,
w której monitorował napływające informacje. Większości otrzymywanego
materiału nie dawało się przetłumaczyć i przetworzyć, ponieważ było go po
prostu zbyt wiele, a czasu za mało. Zadaniem oficera sieci było więc
decydowanie, w które kanały łączności należy się wsłuchać i które transmisje
przechwytywać. Żołnierze tacy jak Amir rozsądzali, które okruchy informacji
odsiane przez ich podwładnych powinno się przetłumaczyć
i rozpowszechnić. Był ostatecznym redaktorem „artykułu”, jak w Jednostce
8200 zwykło się nazywać raporty wywiadowcze; pisał nagłówki i decydował
o tym, kto je przeczyta. Musiał na przykład oceniać, czy uczestnikiem
podsłuchanej rozmowy był sklepikarz, który zamawiał towar, czy też
dżihadysta, który w ten sposób przekazywał zakodowane instrukcje
dotyczące budowy bomby. Gdyby się pomylił, niewinni ludzie – z jednej
strony Izraelczycy, z drugiej nieszczęsny sklepikarz – mogli stracić życie.
A wszystko to musiał rozsądzać bardzo szybko.
Oficjalnie Amir i jego koledzy z bazy Jednostki 8200 w Turbanie byli
odpowiedzialni za powstrzymywanie zamachów terrorystycznych.
Nieoficjalnie decydowali o tym, kogo Izrael zabijał. Fakt, to Szaron
zatwierdzał operacje selektywnej eliminacji, a między nimi a kancelarią
premiera istniało wiele szczebli służbowej hierarchii. Lecz politycy zaledwie
zatwierdzali rekomendacje społeczności wywiadowczej, w znacznej mierze
opracowywane ostatecznie właśnie przez oficerów sieci wywiadowczej.
„Nasza rola przy wyborze celów do zabicia była krytyczna – przyznawał
jeden z nich. – Jeśli ktoś w mojej ocenie był koordynatorem komórki
terrorystycznej, mogłem postanowić «przysiąść» na nim na dobre i zebrać
dostatecznie dużo informacji, aby oznaczyć go jako cel do likwidacji. Jeśli
taki człowiek istotnie był zamieszany w terroryzm, cały proces zajmował
parę tygodni, nie więcej”2.
Jednostka 8200 często również wybierała budynki do zbombardowania.
W przypadku każdego zamachu terrorystycznego Szaron, podobnie jak szef
sztabu Sił Obronnych Izraela Mosze Jaalon, pełną odpowiedzialnością
obarczał władze Autonomii Palestyńskiej, nawet jeżeli rzeczywiści sprawcy
wywodzili się z organizacji im przeciwnych, takich jak Hamas czy
Palestyński Islamski Dżihad. W rezultacie po każdym zamachu Izrael
podejmował działania odwetowe przeciwko władzom Autonomii
Palestyńskiej, bombardując jej obiekty. Większość z nich stanowiły biura
rządu cywilnego. Te same obiekty były zresztą bombardowane wielokrotnie,
nawet po tym, gdy już zostały zniszczone i opuszczone. Bombardowania
były formą przesłania adresowanego do Palestyńczyków, ale także po prostu
sposobem, w który izraelscy przywódcy i żołnierze wyrażali swoją frustrację
i gniew.
„W przypadku bombardowań odwetowych obiektów nie wybierano dla
osiągnięcia konkretnego celu militarnego – mówił Amir – lecz stanowiły
raczej polityczne przesłanie, które można wprost podsumować jako «Jeszcze
im pokażemy!»”.
Początkowo Izrael uprzedzał kierownictwo Autonomii, że siły powietrzne
zamierzają zniszczyć jakiś konkretny budynek, aby przebywające wewnątrz
osoby miały czas na ewakuację. Z czasem jednak zwyczaj ten nieco obumarł,
a później, pod koniec 2002 roku, lotnictwo coraz częściej przeprowadzało
bombardowania nocą, bez ostrzeżenia, zakładając, że w owym czasie obiekty
stały puste. Była to przede wszystkim kampania czysto symboliczna.
Latem 2002 roku Szin Bet i powiązane z nim agencje były w stanie
powstrzymać ponad osiemdziesiąt procent ataków, nim te okazałyby się
śmiertelne w skutkach. Metoda selektywnej eliminacji ewidentnie ratowała
życie. Jednak statystyki wykazywały przy tym pewien niepokojący trend:
wzrastała bowiem liczba prób zamachów. Palestyńczycy, miast okazywać
oznaki zmęczenia, wysyłali coraz to więcej zamachowców18. Oznaczało to,
że Izrael musiał się skupić na większej liczbie celów. Zarazem jednak budziło
to obawy, że z czasem ugrupowania terrorystyczne będą wyciągały lekcje
z każdej kolejnej porażki, będą się adaptowały oraz stawały sprytniejsze
i silniejsze, co prowadzić będzie do potencjalnie niekończącej się eskalacji
potencjalnie niekończącego się konfliktu.
„Czuliśmy, że mamy około roku, może trochę więcej, na zadanie im ciosu
na tyle potężnego, by cały ten interes stał się z ich perspektywy
nieopłacalny” – wspominał oficer piastujący w owym czasie wyższe
stanowisko w Szin Becie19.
Rezultatem tego spostrzeżenia było opracowanie nowego planu pod
kryptonimem „Zbiór Anemonów”. Choć Izrael już wcześniej ogłosił, że
każdego członka tych organizacji uznaje za element „tykającej
infrastruktury”, do tej pory praktycznie nigdy nie uderzał w ich przywódców
politycznych. Jednak to podejście zdążyło ulec zmianie. „W Hamasie nie
istniało rozróżnienie na pion polityczny i wojskowy – zauważał szef Amanu
generał Zeewi Farkasz. – Tak zwani polityczni przywódcy angażują się
w każdy rodzaj działalności. Ustalają strategię i wydają rozkazy, kiedy
przeprowadzać ataki, a kiedy się z nimi wstrzymać”. Według tej argumentacji
jedynym celem głoszenia, że istnieje skrzydło polityczne, było
sfabrykowanie statusu na arenie międzynarodowej i nadanie niektórym
przywódcom immunitetu chroniącego przed zabiciem. „Musieliśmy osiągnąć
jasny efekt odstraszający – wyjaśniał Zeewi Farkasz. – Nie ma czegoś
takiego, jak pion polityczny, którego nie odważymy się tknąć”20.
Odtąd każdy przywódca Hamasu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu
stał się celem. Plan zakładał wybicie ich do nogi.
32
ZBIÓR ANEMONÓW
Teraz w wojnie z terrorem górą był Ariel Szaron. W tym okresie, kiedy
sytuacja pod względem bezpieczeństwa nieco się uspokoiła, premier zaczął
się nawet zastanawiać nad politycznym rozwiązaniem historycznego
konfliktu na Bliskim Wschodzie. Za sprawą wyraźnej sympatii łączącej go
z prezydentem Bushem i silnej więzi, którą zbudował z całą amerykańską
administracją, a którą umocniło porozumienie zakładające wstrzymanie
budowy osiedli w zamian za swobodę przy selektywnej eliminacji, Szaron
nabrał przekonania, że Amerykanie szczerze pragną pomóc państwu Izrael,
czyniąc przy tym pewne nowe spostrzeżenia.
„Szaron doszedł do wniosku, że bez względu na to, kto akurat zasiada
w Białym Domu, Amerykanie zawsze będą widzieć w kwestii osiedli istotny
problem” – zauważył Weissglass.
Dla Szarona zaś, który dotychczas z całego serca promował ich budowę,
osiedla nie stanowiły kwestii religijnej czy też ideologicznej, a raczej sprawę
związaną z bezpieczeństwem państwa. „Gdy tylko zrozumiał, że z atutu stały
się brzemieniem, bez wahania zadecydował o ich ewakuacji, odwracając się
plecami do osadników”. Szaron, zaprzysięgły jastrząb, który całą swoją
karierę zbudował na agresywnej polityce wobec Arabów, a w szczególności
Palestyńczyków, „przeszedł dramatyczną odmianę – mówił Weissglass. –
Pragnął zejść ze sceny jako styrany konfliktem generał, który przeistoczył się
w wielkiego budowniczego pokoju”39.
Zarazem jednak Szaron wciąż uważał, że na drodze do realizacji takiej
wizji stoi jedna, kluczowa przeszkoda: Jasir Arafat. Premier z czasem
pogodził się z tym, że utworzenia niepodległego państwa palestyńskiego nie
da się uniknąć, lecz nie wpłynęło to nijak na pogardę, jaką darzył lidera
Palestyńczyków. Postrzegał Arafata jako kogoś, kto „na obszarach, którymi
władał, zaprowadzał rządy terroru, szkoląc terrorystów w sposób
zorganizowany i opłacany przez państwo, podżegając ich, sponsorując,
wyposażając i zbrojąc, a następnie wysyłając, by mordowali w całym
Izraelu”40. W rozmowie telefonicznej z rosyjskim ministrem obrony
Siergiejem Iwanowem Szaron opisał Arafata jako „patologicznego kłamcę,
mordercę, który zlecał mordowanie dzieci, kobiet i noworodków”41.
Izraelskie służby wywiadowcze przechwyciły znaczną część archiwów
Jasira Arafata, kiedy oddziały Sił Obronnych Izraela opanowały fragment
jego siedziby w Ramallah, a przejęty materiał dostarczył setek dowodów na
poparcie stawianych przez Szarona zarzutów. Arafat w pisanych
własnoręcznie dokumentach zatwierdzał przelewy pokaźnych sum dla
wsparcia działalności terrorystycznej Fatahu. Palestyński prezydent i jego
otoczenie byli także zaangażowani w korupcję na niespotykaną skalę.
Przechwycone dokumenty wykazywały, że Arafat notorycznie
sprzeniewierzał się składanym Izraelowi i społeczności międzynarodowej
obietnicom, w których zobowiązywał się do budowy prawdziwie
demokratycznego organizmu państwowego z nowoczesnym systemem
gospodarczym i jednolitymi siłami zbrojnymi. Nie zdołał przeistoczyć się
z przywódcy organizacji partyzanckiej w lidera demokratycznego państwa
i w dalszym ciągu zarządzał Autonomią Palestyńską przy użyciu tych
samych metod manipulacji, korupcji i zagrywek spod znaku „dziel i rządź”,
do jakich uciekał się przy sterowaniu OWP – a to wszystko w celu
zachowania pozycji wodza Palestyńczyków42.
W ramach planu delegitymizacji Arafata Szaron umożliwił pewnej grupce
dziennikarzy (mnie, a potem kilku publicystom spoza Izraela) dostęp do
tychże dokumentów w celu rozpowszechnienia ich na cały świat. Wydał
również dyrektywę zlecającą przelanie środków z tajnego funduszu dyrektora
Mossadu dla wsparcia publikacji za granicą książki o archiwach Arafata43.
Szaron rozważał nawet rozpropagowanie taśmy wideo nagranej pod koniec
lat siedemdziesiątych przez rumuńskie służby wywiadowcze. Generał Ion
Mihai Pacepa, były wiceszef rumuńskich służb wywiadu zagranicznego,
który o Arafacie mówił: „Nigdy nie widziałem tyle sprytu, energii i ohydy
złączonych w jednym człowieku”, wspominał, że jego ludzie zainstalowali
ukryte kamery w oficjalnym domu gościnnym, gdzie Arafat gościł po
spotkaniu z prezydentem Nicolae Ceauşescu, i że kamery te zarejestrowały,
jak Arafat dopuszcza się kontaktów homoseksualnych ze swoimi
ochroniarzami44. Szaron powiedział współpracownikom, że materiały te
wpadły w ręce izraelskich służb i że rozważa anonimowe upublicznienie ich
w internecie.
Premier porzucił jednak ten niesmaczny pomysł, kiedy Izrael zdołał
osiągnąć swój cel innymi metodami – przekonując przedstawicieli
amerykańskiej administracji, że Arafat jest niereformowalny45. Izrael zdobył
bowiem niepodważalne dowody na jego udział w przemycie broni z Iranu na
potrzeby ugrupowań terrorystycznych w Autonomii Palestyńskiej na
pokładzie statku „Karine A”. Po tym, jak 13. Flotylla w ramach operacji
„Arka Noego” opanowała statek na pełnym morzu, a jego załoga została
aresztowana i podczas przesłuchań złożyła zeznania obciążające bliskiego
współpracownika Arafata, prezydent Autonomii Palestyńskiej w specjalnym
liście do prezydenta Busha zaprzeczył, by on czy też ktokolwiek z jego
personelu miał jakiś związek z tą sprawą. Jednak informacje wywiadu –
w tym dane z podsłuchów, dokumenty oraz protokoły przesłuchań – które
wysoki rangą oficer Amanu zawiózł do Białego Domu w przykutej do
nadgarstka aktówce, okazały się zdecydowanie bardziej przekonujące. Kiedy
Bush stwierdził, że Arafat kłamał mu w żywe oczy, oznajmił, że prezydent
Palestyńczyków stracił jakiekolwiek znaczenie, a 24 czerwca 2002 roku
wezwał Palestyńczyków, aby wybrali sobie nowego przywódcę.
W listopadzie 2002 roku, w następstwie serii straszliwych ataków na
Izraelczyków, Szaron wydał rozkaz otoczenia Mukataa, to jest kwatery
głównej Arafata, zamykając go wraz z częścią współpracowników w pułapce.
Instrukcje premiera polecały uprzykrzać życie „psu z Mukataa”, jak Szaron
zwykł go nazywać – czasami przez odcinanie dostaw prądu, kiedy indziej
przez odcięcie dopływu wody. Następnie Szaron polecił formacji
opancerzonych buldożerów D9, by co kilka dni wyburzały po jednej ścianie
kompleksu46.
Nawet wówczas istniała różnica zdań co do tego, co ostatecznie powinno
się z Arafatem zrobić. Niektórzy twierdzili, że należało go oznaczyć jako cel
do likwidacji i że Izrael powinien weń uderzyć. Inni byli zdania, że trzeba go
wyeliminować po cichu, w sposób niesugerujący udziału Izraela. Jeszcze inni
opowiadali się za wypędzeniem go, wreszcie były też opinie, że należy
pozwolić, by „gnił sobie” w Mukataa.
Po poważnym zamachu w kwietniu 2002 roku Szaron dał się podsłuchać
podczas prywatnej rozmowy z szefem sztabu Mofazem. Przy okazji
wydarzenia publicznego obydwaj usiedli w pobliżu mikrofonów,
nieświadomi, że ekipa telewizyjna zdążyła już je podłączyć, a teraz
nagrywała ich z oddali.
Mofaz: Musimy się go pozbyć.
Szaron: Co?
Mofaz: Pozbyć się go.
Szaron: Wiem.
Mofaz: I wykorzystać teraz okazję. Następnej nie będzie. Chcę teraz z tobą
porozmawiać.
Szaron: Jak już zadziałamy… Nie wiem, jak to zrobicie (śmiech). Ale
wszystkich macie uśpić, wszystkich… (poważnieje). Musimy być ostrożni!
Nie jest do końca jasne, o jakim „zadziałaniu” mówi tutaj Szaron, lecz Siły
Obronne Izraela i służby wywiadowcze istotnie przygotowały plany z myślą
o każdej możliwej strategii wobec Arafata. Dowódca sił powietrznych Dan
Haluc, który entuzjastycznie opowiadał się za wygnaniem palestyńskiego
przywódcy, wybrał dwie małe wysepki – jedną nieopodal brzegów Libanu,
drugą u wybrzeża Sudanu – jako potencjalne nowe siedziby dla Arafata. Jego
zdaniem należało go tam wyekspediować w towarzystwie dwóch bliskich
współpracowników, zapewniając trochę prowiantu i wody na czas podróży,
a następnie Izrael ogłosiłby światu miejsce jego pobytu47. Oddziały specjalne
piechoty miały opanować Mukataa i wtargnąć do pokoju Arafata. W celu
uniknięcia ofiar śmiertelnych Izrael rozważał wpuszczenie na teren
kompleksu przed rozpoczęciem szturmu gazu usypiającego.
Ostatecznie operację odwołano, ponieważ „nie mogliśmy mieć pewności,
że Arafat wyjdzie z tego cało”, jak wspominał szef oddziału urazowego
Korpusu Medycznego podpułkownik doktor Amir Blumenfeld48.
„Ostatecznie chodziło tu o starego człowieka z masą problemów
zdrowotnych, a do tego istniało ryzyko, że dojdzie do wymiany ognia
z usiłującymi go porwać żołnierzami”.
Rozważania na temat Arafata z czasem dotarły do uszu Waszyngtonu.
Urzędnicy z administracji Busha obawiali się, że tak jak Szaron postanowił
zlikwidować Jasina, tak samo zdecyduje się zabić Arafata. Na spotkaniu
w Białym Domu 14 kwietnia 2004 roku Bush zażądał od Szarona, by ten
obiecał, że nie zrobi Arafatowi krzywdy. Wedle relacji jednego
z uczestników spotkania premier odpowiedział prezydentowi, że rozumie
jego prośbę („Pojmuję, o co chodzi”)49. Bush dostrzegł, że Szaron robi uniki,
tak więc przycisnął go, aż ten wyraźnie obiecał nie zabijać Arafata.
Nawet jeszcze przed złożeniem obietnicy Szaron, w porozumieniu
z dowództwem Sił Obrony Izraela i szefostwem służb wywiadowczych,
doszedł do wniosku, że Izrael w żadnym razie nie może się wydawać
zamieszany w śmierć Arafata. Wobec obietnicy złożonej prezydentowi
Bushowi stało się to tym istotniejsze.
Wtem, znienacka, człowiek, któremu tyle razy udawało się oszukać śmierć,
zapadł na tajemniczą chorobę jelit i zmarł. Badania laboratoryjne
przeprowadzane z inicjatywy różnych stron dawały odmienne rezultaty50.
Według niektórych analiz na ubraniach i zwłokach Arafata znaleziono
śladowe ilości polonu, pierwiastka radioaktywnego wykorzystywanego przy
zabójstwach. Inni eksperci orzekli, że zmarł z przyczyn naturalnych.
Dokumentacja medyczna Arafata z francuskiego szpitala wojskowego pod
Paryżem, dokąd Szaron pozwolił go przewieźć dla uniknięcia sytuacji,
w której Arafat zmarłby na obszarze pod kontrolą Izraela, wzbudza wiele
wątpliwości i nie wyklucza możliwości, że przyczyną śmierci było AIDS51.
Izraelscy rzecznicy kategorycznie zaprzeczyli jakimkolwiek związkom
Izraela z jego śmiercią. „Nie zabiliśmy Arafata” – powtarzali dobitnie
wysocy rangą przedstawiciele służb i kręgów politycznych52.
Zarazem nie ulega wątpliwości, że śmierć Arafata nastąpiła w dość
osobliwym momencie, całkiem świeżo po zabójstwie Jasina. W swojej
książce Ariel Szaron. Portret intymny Uri Dan, wierny rzecznik Szarona,
stwierdził, że przy okazji późniejszego spotkania z Bushem premier oznajmił,
że nie uważa się już za związanego wcześniejszą obietnicą niezabijania
Arafata, na co prezydent miał ponoć nie udzielić odpowiedzi. W tym też
okresie Dan poskarżył się Szaronowi, dopytując go, dlaczego Arafata nie
wygnano ani też nie postawiono przed sądem: „Czyli co, Arafat jest
nietykalny?”
Szaron odparł lakonicznie: „Daj mi robić rzeczy po swojemu”. Wówczas
Dan zauważył: „Znienacka urwał naszą rozmowę, co w panujących między
nami relacjach się nie zdarzało”. Następnie Dan nadmienił, że stan zdrowia
Arafata zaczął się pogarszać od czasu drugiego spotkania premiera
z prezydentem, na koniec zaś orzekł: „Ariela Szarona podręczniki historii
zapamiętają jako tego, który zmiótł Arafata, zarazem go nie zabijając”.
Gdybym znał odpowiedź na pytanie o przyczynę śmierci prezydenta
Palestyńczyków, nie mógłbym jej w tej książce podać, nie mógłbym nawet
napisać, że ją znam. Poruszania tematu zabrania mi cenzor wojskowy Izraela.
Śmiało można powiedzieć, że Szaron pragnął się pozbyć Arafata, którego
uważał za „bestię na dwóch nogach” i którego nie udało mu się zabić przed
dwudziestoma laty. Jeśli Szaron istotnie zlecił jego likwidację, to uczynił to
w absolutnej tajemnicy, w o wiele węższym gronie niż w przypadku
którejkolwiek innej selektywnej eliminacji. Sam Szaron, nie przyznając się
do przeprowadzenia operacji, sformułował cel, jaki mógłby jej przyświecać:
„Ostatnie wydarzenia prawdopodobnie okażą się punktem zwrotnym
w historii – powiedział w specjalnym oświadczeniu po śmierci Arafata. –
Jeśli po erze Arafata pojawi się inne, poważne i odpowiedzialne
kierownictwo, gotowe dotrzymywać powziętych zobowiązań […], oznaczać
to będzie realną szansę na skoordynowanie rozmaitych działań z takim
kierownictwem, a nawet wznowienie negocjacji dyplomatycznych”53.
Wszyscy przedstawiciele najwyższych kręgów w Izraelu, nie przyznając
się do bezpośredniego udziału w śmierci Arafata, zarazem zgadzali się, że
jego zniknięcie korzystnie wpłynęło na bezpieczeństwo państwa. Mahmud
„Abu Mazen” Abbas, którego wyznaczono na jego następcę na stanowisku
prezydenta, oraz nowy premier Palestyny Salam Fajjad, który utrzymywał
bliskie relacje z władzami Stanów Zjednoczonych, przedsięwzięli energiczną
kampanię przeciwko terrorowi. Nawet sceptycy z Szin Betu przyznają, że od
nastania Abbasa i Fajjada Palestyńczycy zaczęli na poważnie zwalczać terror
i że spokój osiągnięty po śmierci Arafata w znacznej mierze wynika z bliskiej
współpracy organów bezpieczeństwa z nimi oboma54.
Wojna między Izraelem i Palestyńczykami, która wybuchła we wrześniu
2000 roku – wojna nieustannych odwetów, zamachów samobójczych
i selektywnych eliminacji – stopniowo gasła, aż w końcu zupełnie zamarła.
Meir Dagan szefował teraz zupełnie innemu Mossadowi niż agencja, którą
przejął przed sześcioma laty. Nie była to już zahukana instytucja,
onieśmielona niepowodzeniami własnych niechlujnych operacji. Mossad
Dagana zdołał przeniknąć Hezbollah i armię cieni Suleimana, zakłócić
przepływ uzbrojenia i zaawansowanych technologii pomiędzy członkami
Frontu Radykalnego, pozabijał działaczy tegoż frontu, a nawet zamordował
od dawna poszukiwanego Imada Mugniję.
Dagan opracował również plan opóźnienia ambicji nuklearnych Iranu,
który okazywał się zdumiewająco skuteczny. Polegał on na jednoczesnym
wykorzystywaniu intensywnej międzynarodowej presji dyplomatycznej,
sankcji gospodarczych, na wspieraniu mniejszości i ugrupowań
opozycyjnych w Iranie w dążeniach do obalenia reżimu, zakłócaniu dostaw
wyposażenia i surowców na potrzeby programu atomowego, a wreszcie na
operacjach tajnych, w tym na sabotowaniu obiektów i selektywnej eliminacji
kluczowych postaci programu.
Temu zintegrowanemu wysiłkowi, „serii precyzyjnych operacji
obliczonych na odmianę rzeczywistości”, by przytoczyć słowa samego
Dagana, przyświecała idea takiego opóźniania projektu, aby zanim Iran zdoła
zbudować bombę atomową, bądź to sankcje doprowadziły do poważnego
kryzysu gospodarczego, który zmusiłby przywódców Iranu do odstąpienia od
projektu, bądź też partie opozycyjne urosły w siłę na tyle, by obalić rząd.
Dla wsparcia tych wysiłków dokonano wreszcie formalizacji
czterostronnej współpracy pomiędzy CIA, NSA, Mossadem a Amanem pod
postacią paktu o kooperacji pomiędzy Bushem i Olmertem, który zakładał
ujawnianie źródeł oraz metod (by przytoczyć słowa jednego z doradców
premiera, „całkowity wzajemny striptiz”)57.
Amerykańskie agencje wywiadowcze oraz Departament Skarbu, wraz
z podległą Mossadowi jednostką Włócznia, rozpoczęły zakrojoną na szeroką
skalę kampanię działań ekonomicznych obliczonych na osłabienie irańskiego
programu nuklearnego58. Obydwa kraje podjęły również próby namierzania
irańskich zakupów sprzętu dla projektu, w szczególności elementów, których
sam wyprodukować nie mógł, i zatrzymywanie dostaw, nim dotarłyby do
punktu docelowego. Działania te ciągnęły się przez lata, cały okres rządów
prezydenta Busha, zahaczając o kadencję Baracka Obamy.
Lecz Irańczycy byli nieustępliwi. W czerwcu 2009 roku Mossad wraz ze
służbami wywiadowczymi Stanów Zjednoczonych oraz Francji okrył, że
zbudowali jeszcze jeden tajny ośrodek wzbogacania uranu, tym razem
w mieście Kom. Trzy miesiące później prezydent Obama wygłosił
dramatyczne przemówienie i potępił Iran, jeszcze bardziej zaostrzając
sankcje gospodarcze. Tymczasem potajemnie w ramach wspólnych operacji
sabotażowych udało się również spowodować serię awarii w irańskim
sprzęcie wykorzystywanym w programie nuklearnym – komputery
przestawały pracować, transformatory się przepalały, wirówki po prostu nie
działały, jak trzeba. W ramach największej i najważniejszej wspólnej operacji
Amerykanów i Izraelczyków przeciwko Iranowi, której nadano kryptonim
„Igrzyska Olimpijskie”, wirusy komputerowe, z których jeden stał się znany
jako Stuxnet, spowodowały potężne uszkodzenia w urządzeniach do
wzbogacania uranu na potrzeby programu atomowego59.
Ostatnim elementem planu Dagana – to jest selektywną eliminacją
naukowców – Mossad zajął się samodzielnie, Dagan był bowiem świadom,
że Stany Zjednoczone nie zgodziłyby się w tym uczestniczyć60. Mossad
sporządził listę piętnastu najważniejszych badaczy – w większości członków
„grupy zbrojnej”, która odpowiadała za opracowanie urządzenia
detonującego broń – jako celów do zlikwidowania.
14 stycznia 2007 roku doktor Ardeszir Hosseinpour,
czterdziestoczteroletni naukowiec jądrowy pracujący w zakładach uranowych
w Isfahanie, zmarł w tajemniczych okolicznościach. W oficjalnej informacji
o jego zgonie podano, że udusił się „w rezultacie wycieku gazu”, lecz
irańskie służby są przekonane, że padł ofiarą Izraelczyków.
12 stycznia 2010 roku o ósmej dziesięć rano Masoud Alimohammadi
wyszedł ze swego domu w bogatej dzielnicy na północy Teheranu i podszedł
do samochodu61. W 1992 roku otrzymał doktorat w dziedzinie fizyki cząstek
elementarnych na Uniwersytecie Technologicznym im. Szarifa i został tam
starszym wykładowcą. Później dołączył do programu nuklearnego jako jeden
z czołowych specjalistów. Kiedy otworzył drzwi auta, zaparkowany obok
motocykl pułapka eksplodował, zabijając go na miejscu.
Wobec eliminacji naukowców – ludzi pracujących na państwowych
posadach dla suwerennego państwa, w żaden sposób niezaangażowanych
w działalność terrorystyczną – nie obyło się bez wewnętrznej debaty na łonie
Mossadu62. Podczas jednego ze spotkań w gabinecie Dagana w celu
zaaprobowania planów operacyjnych pewna oficer wywiadowcza
podlegająca wicedyrektorowi Tamirowi Pardo wstała i oświadczyła, że jej
ojciec był jednym z najważniejszych naukowców w programie nuklearnym
Izraela. „Gdybyśmy trzymali się przeważającego tutaj toku rozumowania –
zauważyła – mój ojciec stanowiłby uzasadniony cel do likwidacji. Sadzę, że
nie jest to ani moralne, ani legalne”. Wszystkie tego rodzaju zastrzeżenia
jednak odrzucano.
Tymczasem Irańczycy zdali sobie sprawę, że ktoś zabija im naukowców,
i zaczęli ich dokładniej pilnować, w szczególności zaś szefa zespołu
zbrojeniowego Mohsena Fakhrizadeha, którego uważano za intelektualną
podporę projektu63. Irańczycy powystawiali pod domami specjalistów
samochody pełne policjantów, przemieniając ich życie w koszmar
i wpędzając ich oraz ich rodziny w stan głębokiego niepokoju.
Seria udanych operacji miała też dodatkowy skutek, którego Izrael, co
prawda, nie przewidział, lecz który ostatecznie przyniósł mu ogromne
korzyści: każdy członek Frontu Radykalnego zaczął się teraz obawiać, że
Izrael zdołał przeniknąć w ich szeregi. Organizacja zatem zaczęła czynić
ogromne wysiłki dla zlokalizowania źródeł przecieków i ochrony swoich
ludzi przed Mossadem. Irańczycy przejawiali również paranoję na punkcie
tego, że wszelki sprzęt i materiały, jakie nabywali na czarnym rynku z myślą
o swoim programie nuklearnym – i to za olbrzymie sumy – był
zainfekowany, toteż każdy element raz za razem poddawali drobiazgowej
inspekcji. Działania te prowadziły do ogromnego spowolnienia innych
aspektów projektu nuklearnego, niektóre z nich zatrzymując wręcz
w miejscu64.
Mossad Dagana raz jeszcze stał się tym legendarnym Mossadem, agencją,
która w historii budziła bądź to przestrach, bądź też podziw, nigdy jednak
lekceważenie. Personel był dumny z tego, gdzie służy. Dagan wprowadził do
agencji odwagę, która uchodziłaby za brawurę, gdyby nie fakt, że była tak
absolutnie i bez reszty skuteczna.
35
IMPONUJĄCY SUKCES TAKTYCZNY,
KATASTROFALNA KLĘSKA STRATEGICZNA
Przez ostatnich siedem i pół roku pracy nad tą książką miałem szczęście
i zaszczyt spotkać wiele niezwykłych, utalentowanych, mądrych
i serdecznych osób, które przez cały ten czas służymy mi wsparciem i dobrą
radą.
Serdeczne podziękowania należą się Joelowi Lovellowi i Andy’emu
Wardowi, którzy 11 marca 2010 roku przesłali mi e-mail, od którego to
wszystko się zaczęło, a w którym pytali, czy napisałbym książkę
o Mossadzie. To Szachar Alterman, mój bliski przyjaciel i redaktor moich
książek po hebrajsku, zasugerował, bym skupił się na dziejach
wykorzystywania przez Izrael zabójstw i selektywnej eliminacji. Joel został
redaktorem „The New York Times Magazine”, gdzie blisko z nim
współpracowałem. To ktoś, kto bierze rękopisy, wygładza je i prostuje do
perfekcji niczym prześcieradła na łóżku w pięciogwiazdkowym hotelu, że
pozwolę sobie pożyczyć metaforę od Davida Remnicka. Andy Ward nie
opuścił mnie ani mojej powstającej książki nawet wtedy, gdy został
redaktorem naczelnym wydawnictwa Random House, niezależnie od
zawalanych przeze mnie terminów. Na swój cichy, pewny i zdeterminowany
sposób poprowadził ten projekt aż do końca.
Pragnę również podziękować innym członkom ekipy Random House za
ich olbrzymi wkład i pomoc, w szczególności Seanowi Flynnowi za
zredagowanie pierwszego szkicu i Samuelowi Nicholsonowi za pracę nad
ostateczną wersją maszynopisu. Obydwaj stanowią wyśmienite przykłady
rzadkiego gatunku wybitnych redaktorów, którzy to, co miałem do
powiedzenia, po wielokroć ubierali w słowa zdecydowanie trafniejsze niż ja
sam.
Serdecznie dziękuję mojemu agentowi w Stanach Zjednoczonych
Raphaelowi (Rafe’owi) Sagalynowi, który uważnie i odpowiedzialnie
przypatrywał się każdemu etapowi mojej pracy, trochę jak ojciec troszczący
się o trudne dziecko z poważnymi problemami z dyscypliną. W razie
konieczności potrafił przywrócić mnie na właściwe tory i ugłaskać
wszystkich tych, których zdołałem zirytować, zawalając kolejne terminy i raz
za razem odchodząc od pierwotnych ustaleń co do długości tekstu.
Przez znaczną część czasu, jaki poświęciłem tej książce, współpracowały
ze mną blisko cztery osoby:
Ronnie Hope to ktoś zdecydowanie więcej niż tylko sprawny tłumacz
z hebrajskiego – stał się mi przyjacielem i kolegą po fachu, a jego rady
dotyczące struktury, formy oraz treści okazały się nieocenione.
Z konsekwentnym poświęceniem trudził się nad kolejnymi surowymi
wersjami tekstu, często o okrutnych i niezwykłych porach dnia i nocy. To
także Ronniemu należą się podziękowania za wymyślenie tytułu książki.
Takt i rozwaga Jael Sass, zarządzającej projektem tej książki w Izraelu, nie
miały sobie równych. Praca nad przypisami oraz bibliografią była wysiłkiem
nie do pozazdroszczenia, tymczasem Jael podeszła do niego z opanowaniem
i wielką wprawą, zarazem zapewniając spokojną, przyjemną i profesjonalną
atmosferę, która umożliwiła mi dokończenie pracy.
Doktor Nadaw Kedem odegrał rolę weryfikatora faktów i doradcy
naukowego. W książce tak naszpikowanej tajnymi szczegółami jak ta
osiągnięcie doskonałości jest praktycznie niemożliwe, lecz wysiłek włożony
przez Nadawa oraz redaktorów z Random House, Willa Palmera i Emily
DeHuff, pozwolił wyeliminować z niej tyle błędów, ile tylko się dało.
Niesamowicie przenikliwy umysł Adiego Engela, jego wiedza, kreatywne
myślenie i wyobraźnia okazały się szczególnie cenne w chwili nadawania tej
książce kształtu. Wierzę, że bezkompromisowy duch jego zaangażowania
w kwestie praw człowieka przenika strony tej publikacji.
Całej czwórce jestem dogłębnie wdzięczny – ich wkładu w tę książkę nie
da się przecenić.
Kim Cooper i Adam Vital wsparli mnie w pierwszych działaniach
w Stanach Zjednoczonych. Ich doskonałe doradztwo i wiara w projekt
okazywana już od wczesnych etapów sprawiają, że spora część pochwał
wobec ostatecznej wersji publikacji należy się właśnie im. Richard Plepler
wspierał mnie w pracach nad książką i zawsze był gotów podsunąć jakieś
istotne słówko w jidysz. Dziękuję Danowi Margalitowi i Ehudowi (Udiemu)
Eiranowi, obydwu tak wykształconym i roztropnym, za przeczytanie
maszynopisu i przedstawienie cennych sugestii; doktorowi Chenowi
Kugelowi za pomoc w odczytaniu zapisków profesora Ottona Prokopa (który
przeprowadził sekcję zwłok Wadiego Haddada); a także Vanessie Schlesier,
która wsparła nas obu przy tłumaczeniu z niemieckiego, jak również
dopomogła mi odtworzyć przebieg zamachu na życie Chalida Maszala
w Ammanie. To też miejsce, by wyrazić wdzięczność lekarzowi jordańskiej
rodziny królewskiej, doktorowi Samiemu Rababie, za pomoc, którą mi
okazał w Jordanii.
Liczni dziennikarze, historycy i fotografowie wykazali się wobec mnie
olbrzymim koleżeństwem, pomagając radą i archiwalnymi materiałami: Ilana
Dajan, Itai Wered, Jarin Kimor, Joram Meital, Szlomo Nakdimon, Dow
Alfon, Klaus Wiegrefe, Zeew Drori, Motti Golani, Benny Morris, Nir Mann,
Szachar Bar-On, Joaw Gelber, Ehud Jaari, Ziw Koren, Alex Levac, a także
zmarły już Aaron Klein. Na podziękowania zasłużyli również Tal Miller
i Lior Jaakow, pomagający przy wyszukiwaniu materiałów we wstępnym
etapie pracy, oraz Chaim Watzman, Ira Moskowitz i Deborah Cher,
odpowiedzialni wówczas za tłumaczenie i redakcję. To odpowiedni moment,
by wspomnieć o długotrwałym wsparciu i przyjaźni, jakim darzą mnie Eran
Zmora i Joram Roza, właściciele wydawnictwa Kinneret Zmora-Bitan, które
publikuje moje książki w Izraelu, a także Szmuel Rosner, jego redaktor
naczelny.
Trafnych i istotnych porad w rozmaitych kwestiach prawnych udzielili mi
adwokaci Eitan Maoz, Jack Chen i Dvorah Chen.
Za sprawą moich podróży w poszukiwaniu informacji o tajnych izraelskich
operacjach mam teraz przyjemny obowiązek złożyć podziękowania
rozmaitym ludziom z całego świata, takim jak Gunther Latsch, który
przekopał się przez archiwa Stasi; Robert Baer i zmarły Stanley Bedlington,
którzy pomogli mi lepiej zbadać różne zakamarki CIA; Crispin Thorold
i Marianne El Hadżdż z Trybunału Specjalnego dla Libanu w Hadze, którzy
dostarczyli mi zdumiewających materiałów na temat szwadronów śmierci
Hezbollahu; członkowie 202. batalionu spadochronowego Sił Obronnych
Izraela, którzy zapewnili mi ochronę wobec podejmowanych przez Hamas
prób wysadzenia w powietrze budynku na starówce Nablusu, w którym
przebywaliśmy; Akl al-Haszem, który wyciągnął nas spod wymiany ognia
w południowym Libanie (i który uważał się za kuloodpornego do chwili, gdy
zginął w wybuchu improwizowanej bomby Hezbollahu); argentyński
prokurator specjalny, nieżyjący już Alberto Nisman, który pozwolił mi
poznać swoje zmagania o odkrycie prawdy na temat wysadzenia w powietrze
Żydowskiego Centrum Wzajemnej Pomocy w Buenos Aires, nie wiedząc
jeszcze, że sam okaże się kolejną ofiarą tego zamachu; J., który towarzyszył
mi w wizycie w strefie Potrójnej Granicy w Ciudad del Este i nalegał, byśmy
natychmiast opuścili meczet kuzyna sekretarza generalnego Hezbollahu;
Calder Walton, który podzielił się swoimi przełomowymi odkryciami na
temat brytyjskiego wywiadu i podziemnych żydowskich bojówek
w Mandacie Palestyny. Profesor Christopher Andrew, mój mentor na
Uniwersytecie Cambridge, pokierował mnie przez dokumenty KGB
z Archiwum Mitrochina, które wyjawił jako pierwszy. „Ethan”, „Iftach”
i „Przewaga” służyli mi wskazówkami i radami, pomagając sporządzić
skomplikowaną sieć powiązań, która stała się bazą dla znacznej części
zawartych w tej książce informacji.
Szczególne, serdeczne podziękowania należą się mojemu przyjacielowi
i koledze po fachu Holgerowi Starkowi za jego pomoc w kontaktach ze
środowiskiem niemieckiego wywiadu i sił zbrojnych, jak również za
wsparcie, wspólne przedsięwzięcia, przyjaźń i rozliczne tajemnice, które
dzieliliśmy i powierzaliśmy wyłącznie sobie nawzajem. Moja agentka
w Niemczech Hannah Leitgeb oraz dziennikarz i redaktor Georg Mascolo
ogromnie przyczynili się do publikacji niemieckiego tłumaczenia tej książki
przez wydawnictwo DVA/Spiegel. Wielkie dzięki im obojgu, a także
personelowi DVA, w szczególności Julii Hoffmann i Karen Guddas.
Profesor Jacob Raz, mistrz zen i człowiek na wskroś światły, usiłował
nauczyć mnie sztuki zwięzłości. Rozmiar tej książki, odpowiadający połowie
pierwotnego rękopisu, stanowi dowód na to, że przynajmniej po części mu
się to udało.
Wreszcie dziękuję moim rozmówcom i informatorom za ich czas, wysiłek,
wolę, a także – w niektórych przypadkach – ogromne ryzyko, jakiego się
podejmowali. Mam na myśli również tych, których poddałem ostrej krytyce,
oraz tych, których opowieści o własnych wyczynach mroziły mi krew
w żyłach. Wszyscy oni otworzyli przede mną swe wspomnienia i swoje
serca, abym mógł ujrzeć i opowiedzieć moim czytelnikom o nieuchronnym,
brutalnym i niekiedy niemożliwym do pogodzenia konflikcie między
odczuwaną przez naród koniecznością obrony siebie a fundamentalnymi
zasadami demokracji i moralności.
To, co najlepsze, książka ta zawdzięcza wszystkim wyżej wymienionym
osobom. Z kolei wszelkie błędy to moja wina i odpowiedzialność za nie biorę
na siebie.
INFORMACJE O ŹRÓDŁACH
1 Archiwa Sił Obronnych Izraela i Ministerstwa Obrony Izraela (które zawierają archiwum
Amanu) udostępniają jedynie niewielką liczbę dokumentów, a i tak są to tylko materiały,
które pojawiły się w mediach – innymi słowy, nie ma tam naprawdę istotnych
oryginalnych dokumentów. Funkcjonariusze Szin Betu zgodzili się przysłać informacje
dotyczące ataków terrorystycznych oraz kilku terrorystów, za to odmówili ujawnienia
jakichkolwiek faktów związanych z ich akcjami. Mossad nie utrzymuje żadnych relacji
z mediami. Próby zapewnienia współpracy jego jednostki specjalnej, Kejsaria, również
spełzły na niczym. W odpowiedzi na moją prośbę o rozmowę historyk jednostki Y.
odpisał: „Nawet gdybym był ostatnią osobą spośród wyższych rangą oficerów wywiadu,
która jeszcze nie odbyła pielgrzymki do pana, za żadne skarby świata nie zgodziłbym się
na współpracę. Gardzę człowiekiem, który dał panu mój numer telefonu, tak samo jak
gardzę panem” (esemesy wymienione z Y., 15 sierpnia 2015).
2 Sąd Najwyższy Izraela (Beit Hamiszpat Haeljon) 4801/07, dr Ronen Bergman i Jediot
Achronot przeciwko Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, dyrektorowi generalnemu
Ministerstwa Obrony, Mossadowi i dyrektorowi Mossadu, Szin Betowi i dyrektorowi
Szin Betu oraz Komisji Energii Atomowej.
3 Moje dziennikarskie śledztwo doprowadziło do odkrycia, że osoby powiązane z szefem
sztabu szpiegowały ministra obrony Ehuda Baraka, co później opisałem w książce Jama
(napisanej wspólnie z dziennikarzem Danem Margalitem). Uri Misgav, Ex-CoS Gabi
Ashkenazi Pressed the Shin Bet to Open an Investigation Against a Journalist, „Haarec”,
29 listopada 2013; Richard Silverstein, IDF Chief Threatened Journalist with Espionage
for Exposing Rampant Military Corruption, „Tikun Olam”, 20 grudnia 2013,
https://www.richardsilverstein.com/2013/12/20/idf-chief-threatened-journalist-with-
espionage-for-exposing-rampant-military-corruption/.
4 Większość wywiadów przeprowadziłem po rozpoczęciu prac nad książką w 2010 roku.
Pozostałe pochodzą z minionych dwudziestu lat i zostały przeprowadzone na potrzeby
innych publikacji. Żadna z rozmów nie odbyła się za zgodą władz.
PROLOG
1 Rozmowa z Meirem Daganem, 29 maja 2013.
2 Z powodu moich artykułów Dagan poprosił premiera Ehuda Olmerta, by Szin Bet
przeprowadził śledztwo w celu ustalenia źródła przecieku i podsłuchiwał rozmowy
telefoniczne szefów różnych wydziałów Mossadu. W wyniku tego dochodzenia Dagan
zdymisjonował swego ówczesnego zastępcę, którego oskarżył o przeciek mimo jego
stanowczych zaprzeczeń (Ronen Bergman, Dymisja w najwyższym kierownictwie
Mossadu, „Jediot Achronot”, 10 lipca 2007).
3 Rozmowy: ze „Staruszkiem” (czerwiec 2014) i z „Nietzschem” (lipiec 2007).
4 Te liczby dotyczą wszystkich operacji selektywnej eliminacji, o których informacje
zebrałem podczas gromadzenia materiałów do tej książki (o większości z nich w niej
wspominam). Trzeba jednak pamiętać o tym, że takie obliczenia są skomplikowane,
ponieważ celami operacji mogą być zarówno biura wrogich organizacji, różnego rodzaju
obiekty, jak i osoby. Podane tutaj wyliczenia uwzględniają akcje Frontu Wyzwolenia
Libanu od Cudzoziemców, organizacji terrorystycznej, której działalność w Libanie
Izrael wspierał w latach 1980–1983 i która napadła na wielu członków Organizacji
Wyzwolenia Palestyny i palestyńskich cywilów, jak również ma na koncie nieudane
próby zabicia Arafata w ramach operacji „Śledź”, które kosztowały życie wielu
cywilów. Ponieważ do licznych materiałów zamkniętych w sejfach służb specjalnych nie
mamy dostępu, są to liczby przybliżone. Prawdopodobnie w rzeczywistości były one
o wiele wyższe.
5 Informatorzy z Szin Betu twierdzą, że podczas intifady Al-Aksa każdą udaną akcję
selektywnej eliminacji poprzedzało od pięciu do siedmiu wcześniejszych prób, które
zakończyły się fiaskiem. Niektóre z nich odwołano, zanim otworzono ogień, inne się nie
udały, ponieważ w miejscu ataku pojawili się cywile, jeszcze inne dlatego, że zniknął
cel. W trakcie operacji „Ptaki Drapieżne”, która, próbując wywołać „szok i przerażenie”,
rozpoczęła działania wojenne między Izraelem a Hamasem w Gazie w 2008 roku,
przeprowadzono ponad tysiąc misji, z których część była wymierzona w pracowników
cywilnych. Rozmowy z: Ehudem Barakiem (1 lipca 2013), Joawem Galantem (1
czerwca 2011), i „Amazonas” (czerwiec 2017).
6 W rozmowie z autorem (12 czerwca 2016) Tim Weiner, autor książki Dziedzictwo
popiołów. Historia CIA, twierdził, że żadna przeprowadzona przez CIA próba zabójstwa
takich przywódców politycznych jak Fidel Castro nie zakończyła się sukcesem. Co
więcej, zaprzestano podobnych prób po śmierci Johna F. Kennedy’ego. Weiner przyznał
jednak, że CIA nie przestała zapewniać wsparcia wywiadowczego i operacyjnego
różnym grupom bojowników na całym świecie i że wiele tysięcy ludzi straciło życie
w wyniku bezpośredniego lub pośredniego wsparcia CIA – niektórzy podczas tortur, inni
w trakcie paramilitarnych działań prowadzonych przez agencję aż do zakończenia
zimnej wojny. Niezmiernie trudno ustalić dokładną liczbę ofiar bojowników
wspomaganych przez Amerykanów, lecz Weiner uważa, że tylko podczas wojny
w Wietnamie wynosiła ona ponad dwadzieścia tysięcy. W rezultacie różnych dochodzeń
dotyczących działalności CIA prezydenci Ford i Carter wydali wytyczne zabraniające
służbom specjalnym przeprowadzania lub wspomagania operacji selektywnej eliminacji.
Jednak po atakach z 11 września 2001 roku akcje tego rodzaju wznowiono, głównie przy
użyciu dronów, w Pakistanie, Afganistanie, Somalii i Jemenie. Liczby podane w książce
pochodzą ze strony organizacji New America: https://www.newamerica.org/in-
depth/americas-counterterrorism-wars/pakistan/.
1. WE KRWI I W OGNIU
1 Rozmowy z Dawidem Szomronem (26 maja 2011) i Icchakiem Szamirem (styczeń 1997).
2 Harouwi, Palestyńskie śledztwo, s. 230 (publikacja w języku hebrajskim).
3 Rozmowa z Icchakiem Szamirem, styczeń 1997.
4 Harouwi, Palestyńskie śledztwo, s. 191 (publikacja w języku hebrajskim); Banai,
Anonimowi żołnierze, s. 243 (publikacja w języku hebrajskim). Bojąc się zamachu,
Morton udał się do Trynidadu, brytyjskiej kolonii, lecz bojownicy Lechi również tam
próbowali go zabić. Jahaw, Krew na rękach. Morderstwa i egzekucje w czasach Jiszuwu,
s. 286 (publikacja w języku hebrajskim).
5 Harouwi, Palestyńskie śledztwo, s. 235.
6 Rozmowa z Szomronem, 26 maja 2011.
7 Ben-Tor, Słownik Lechi, s. 119–120 (publikacja w języku hebrajskim).
8 Rozmowa z Szomronem, 26 maja 2011.
9 Nie ma pewności co do daty tego spotkania. Większość źródeł w języku hebrajskim
podaje 29 września, tymczasem w źródłach angielskojęzycznych można zetknąć się z 28
września. Według wszystkich źródeł wydarzyło się to w przeddzień święta Simchat Tora
w 1907 roku, to jednak wskazywałoby na 30 września.
10 Nie ma również pewności co do liczby uczestników. Większość źródeł podaje ośmiu,
niektóre jednak dziesięciu. Możliwe, że ktoś, kogo tam nie było, po pewnym czasie
chciał zostać powiązany z tym, jak się okazało, ważnym wydarzeniem historycznym.
11 Icchak Ben Cwi, Pisma wybrane, s. 15–16 (publikacja w języku hebrajskim).
12 Udział Żydów w ruchach rewolucyjnych w latach siedemdziesiątych XIX wieku wcale
nie był taką rzadkością. Vital, A People Apart: A Political History of the Jews in Europe
1789–1939, s. 400–415.
13 Szczególnie gorliwa była Mania Szochat, która dołączyła do grupy niedługo potem.
Brała ona udział w wielu akcjach terrorystycznych w Rosji i przechowywała część
uzbrojenia w swoim domu w Odessie. Kiedy pewien student przypadkowo odkrył ten
tajny arsenał, Szochat nie wahała się ani chwili. Wyciągnęła miniaturowy pistolet
z tłumikiem i zabiła nieszczęśnika. Następnie ona i jej przyjaciel obcięli mu nogi, żeby
mógł zmieścić się do kufra, który wysłali na zmyślony adres. Lazar, Sześć osobowości,
s. 52–53 (publikacja w języku hebrajskim).
14 Jahaw, Krew na rękach, s. 40.
15 Tamże, s. 33–39.
16 Później okazało się, że Mania Szochat, jedna z założycielek Ha-Szomeru, wysłała
zamachowców, opierając się na wątpliwych informacjach. Dalia Karpel, The Untold
Story About the Wrong Arab, Who Got Assassinated by Manya Shochat, „Haarec”, 5
czerwca 2009. Jahaw, Krew na rękach, s. 41. Lazar, Sześć osobowości, s. 78–93.
17 Nakdimon, Haan. Pierwsze morderstwo polityczne, s. 171–182 (publikacja w języku
hebrajskim); Rozmowa ze Szlomo Nakdimonem, 18 lutego 2015; E-mail od Nakdimona,
29 maja 2017.
18 Oświadczenie Izraela Galilego, Archiwa Jad Tabenkin (JTA), 5/7/1–2–15.
19 Podobnie jak członkowie każdego podziemnego ruchu oporu, syjoniści nieustannie byli
narażeni na infiltrację i zdemaskowanie. Żydowskich informatorów, niezależnie od tego,
czy udowodniono im winę, czy nie, z miejsca likwidowano (dwadzieścia sześć ofiar miał
na koncie Irgun, a dwadzieścia dziewięć Lechi). Ben Gurion osobiście zatwierdził
likwidację przez Haganę wielu żydowskich informatorów, dbając o to, by te zabójstwa
były powszechnie znane, żeby odstraszyć innych. Gelber, Narodziny legendy. Izraelski
wywiad podczas pierwszej wojny izraelsko-arabskiej, 1948–1949, s. 553 (publikacja
w języku hebrajskim). Liczby podaję za dziennikarzem Szlomo Nakdimonem.
20 Ronen Bergman, Akta Skorpiona, „Jediot Achronot”, 30 marca 2007.
21 Rozmowa z Mordechajem Gichonem, 7 maja 2010.
22 Raporty wysyłane przez członków brygady, w tym Gichona, do przywódców Hagany
i Jiszuwu w Palestynie były pierwszymi informacjami o skali wyniszczenia narodu
żydowskiego w Europie. Wysyłano je najpierw z Włoch i Austrii, a w październiku
1945 roku również z Polski i obozów koncentracyjnych. Brygada Żydowska, Misja
odnalezienia krewnych żołnierzy, dziennik misji, Pinhas Loebling, październik 1956,
kolekcja Bet Hagdudim (Muzeum Legionu Żydowskiego), komórka muzealna
Ministerstwa Obrony.
23 Rozmowa z Hanochem Bartowem, 6 czerwca 2010.
24 Nawet przywódcy skrajnie lewicowej organizacji Ha-Szomer ha-Cair zdawali sobie
sprawę z prowadzenia operacji odwetowych i dawali na nie milczącą zgodę. Halamisz,
Me’ir Ja’ari, s. 283 (publikacja w języku hebrajskim).
25 Inną akcję odwetową zaplanowała grupa Żydów, którzy walczyli z Niemcami jako
partyzanci pod dowództwem Aby Kownera. Chcieli zabić sześć milionów Niemców,
zatruwając zbiorniki wodne. Później zmienili plan i usiłowali zlikwidować niemieckich
jeńców wojennych, zatruwając ich chleb arszenikiem uzyskanym od naukowców
z Jiszuwu. Do dzisiaj nie wiadomo, czy przywódcy w Palestynie wiedzieli o tym planie.
Partyzanci twierdzili, że udało im się zabić setki Niemców, jednak amerykańscy
żołnierze, którzy pilnowali więźniów, utrzymywali, że było ich jedynie kilkudziesięciu.
Rozmowa z Diną Porat, październik 2014; Porat, Beyond the Corporeal: The Life and
Times of Abba Kovner, s. 224–248; Bar-Zohar, Mściciele, s. 40–47 (publikacja w języku
hebrajskim).
26 Oświadczenie Kalmana Kita, Archiwum Historyczne Hagany, 48.42.
27 Rozmowa z Gichonem, 7 maja 2010.
28 Oświadczenie Dowa Gura, Archiwum Historyczne Hagany, 12.36; Gelber, Palestyńscy
Żydzi w brytyjskiej armii, s. 307–308 (publikacja w języku hebrajskim).
29 Wywiady z serialu dokumentalnego Mściciele w reżyserii Jarina Kimora, emitowanego
przez program pierwszy izraelskiej telewizji w 2015 roku. Transkrypcje wywiadów
w archiwum autora, dzięki uprzejmości Jarina Kimora.
30 Oświadczenie Izraela Karmiego, Archiwum Historyczne Hagany, 51.4.
31 Rozmowa z Gichonem, 7 maja 2010. Dziennik oficera wywiadu pierwszego batalionu
brygady otrzymany od Gichona (archiwum autora).
32 Dla ukrycia swoich nocnych działań mściciele, którzy za dnia służyli w brytyjskim
wojsku, używali przykrywki, wymyślonej Kompanii TTG. Jej nazwa figurowała na
dokumentach pokazywanych przez nich wartownikom na posterunkach, które mijali
w drodze na akcje (jak również szmuglując broń i ocalonych z Holokaustu). Skrót TTG,
który brytyjskim wartownikom wydawał się nazwą ściśle tajnej jednostki, tak tajnej, że
nikt nigdy o niej nie słyszał, tak naprawdę oznaczał tilhas tizi geszeftn, osobliwe
połączenie jidysz i arabskiego oznaczające „operacja pocałuj mnie w dupę”. Eldar,
Żołnierze cienia, s. 12, 17 (publikacja w języku hebrajskim).
33 Oświadczenie Szaloma Giladiego, HAA, 150.004.
34 Bar-Zohar, Mściciele, s. 37 (publikacja w języku hebrajskim).
35 Rozmowa z Joawem Gelberem, 16 maja 2011. Naor, Laskow, s. 141–143 (publikacja
w języku hebrajskim). Dawni członkowie Gmulu przyznają się tylko do jednej pomyłki:
w czerwcu 1945 roku byli pewni, że udało im się odnaleźć i zlikwidować Adolfa
Eichmanna, wysokiego funkcjonariusza SS odpowiedzialnego za śmierć milionów
Żydów. Dopiero gdy wiele lat później Izrael otrzymał informację, że Eichmann żyje,
zrozumieli swoją pomyłkę.
36 Gelber, Narodziny legendy, s. 457–460.
37 Mann, Sarona, s. 111–113 (publikacja w języku hebrajskim).
38 Dawid Giladi, Z Sonofem Wagnerem z Sarony i z gościem z klasztoru w Budapeszcie,
„Jediot Achronot”, 29 marca 1946, The ‘Palestinians’ Were Supervising the
Extermination, „Jediot Achronot”, 31 marca 1946.
39 Rozmowa z Rafim Eitanem, 24 stycznia 2013.
40 German Shot Dead, „Palestine Post”, 24 marca 1946; Mann, Sarona, s. 111–138.
41 Jahaw, Krew na rękach, s. 96.
42 Mann, Sarona, s. 124.
43 Sauer, The Story of the Temple Society, s. 260. Rozmowa z Eitanem, 24 stycznia 2013.
44 Na mocy umowy reparacyjnej między Republiką Federalną Niemiec a Izraelem,
wynikającej z Holokaustu i drugiej wojny światowej, Izrael zgodził się wypłacić
organizacji Tempelgesellschaft odszkodowanie za mienie pozostawione w Palestynie.
Mann, Ha-Kirja w Tel Awiwie, 1948–1955, s. 29–30 (publikacja w języku hebrajskim).
45 Na przykład po tym, jak czterech Żydów zostało zabitych, a siedmiu rannych w zamachu
w kawiarni w Tel Awiwie 10 sierpnia, Hagana wysłała pięcioosobowy oddział
bojowników w celu zabicia dowódcy grupy zamachowców. Nie zastali go w domu,
zabili za to pięciu przechodniów, którzy próbowali uciec. Jahaw, Krew na rękach, s. 91.
46 Tamże, s. 97.
47 Tamże, s. 25; Banai, Anonimowi żołnierze, s. 243; Frank, Bohaterski czyn, s. 20–21
(publikacja w języku hebrajskim).
48 Ben-Tor, Słownik Lechi, s. 198–200; Jalin-Mor, Lochame Cherut Jisra’el, s. 210–221
(publikacja w języku hebrajskim).
49 Rozmowa z Szamirem, styczeń 1997; Michael J. Cohen, The Moyne Assassination,
November 1944: A political assessment, „Middle Eastern Studies” 1979, t. 15, nr 3,
s. 358–373.
50 Porath, W poszukiwaniu arabskiej jedności, 1930–1945, s. 134–148 (publikacja
w języku hebrajskim); Wasserstein, The Assassination of Lord Moyne, s. 72–83.
51 Arnaldo Cortesi, Rome Hunts Clues in Embassy Blast, „New York Times”, 1 listopada
1946.
52 Stern Group, s. 111: Alex Kellar do Trafforda Smitha, Colonial Office (16 sierpnia
1946). James Robertson do Leonarda Burta, Special Branch (26 sierpnia 1946), NA
KV5/30.
53 Appreciations of the Security Problems Arising from Jewish Terrorism, Jewish Illegal
Immigration, and Arab Activities, 28 sierpnia 1946, UK NA KV3/41; Rozmowa
z Paulem Kedarem, 15 czerwca 2011; Activities of the Stern Group, James Robertson do
Trafforda Smitha, Colonial Office, 5 lutego 1946, UK NA FO 371/52584. Walton,
Empire of Secrets, s. 78–80.
54 Rozmowa z Szomronem, 26 maja 2011.
6. CZARNA SERIA
1 Rozmowy z Szamirem (styczeń 1997) i Amitem (kwiecień 2006).
2 Akta operacji „Diament” pokazane autorowi przez Amita, 23 maja 2005; Black, Morris,
Israel’s Secret Wars, s. 206–210.
3 Biuro dyrektora Mossadu, Sprawa Ben Barka, Notatka służbowa przedłożona ekipie
śledczej zajmującej się tą sprawą, 21 lutego 1966 (archiwum autora, dokument
otrzymany od „Alena”); Caroz, Człowiek z dwoma kapeluszami, s. 164–165.
4 Rozmowy z: Eitanem (19 września 2011), Szlomo Gazitem (29 listopada 2016), Amitem
(kwiecień 2006) i Navotem (6 kwietnia 2017); Protokół spotkania premiera Lewiego
Eszkola z szefem Mossadu Meirem Amitem, kwiecień 2006 (archiwum autora,
dokument otrzymany od „Alena”).
5 Biuro dyrektora Mossadu, Sprawa Ben Barki, 21 lutego 1966, s. 4.
6 Segew, Sam w Damaszku, s.16–18.
7 Tamże, s. 262; Rozmowa ze Szmulem Segewem, 6 czerwca 2010.
8 Segew, Sam w Damaszku, s. 13–39.
9 Rozmowa z Kfirem, 9 czerwca 2011.
10 Cytaty pochodzą z wywiadu udzielonego przez Ahmeda Suedaniego (dowódcę
syryjskiej agencji bezpieczeństwa wewnętrznego, który jako pierwszy zaczął
podejrzewać Cohena) Al Usbua al Arabiemu, Londyn, 1 marca 1965, tłumaczenie na
hebrajski: Jednostka 550 Amanu, MODA 1093/04/638.
11 Protokół z procesu Eliego Cohena, MODA 1093/04/636.
12 Rozmowa z Gedaliahem Khalafem, 12 lipca 1996.
13 Historię Eliego Cohena opowiedziano w wielu książkach i filmach, a wielu ulicom
i budynkom w Izraelu nadano jego imię. Uważa się go za jednego z największych
bohaterów narodowych Izraela. Akademia Mossadu w Glilocie wzniosła z pomocą
finansową CIA budynek noszący jego imię.
14 Ronen Bergman, Stracony w dymie, „Jediot Achronot”, 19 września 2003.
15 Rozmowa z Kfirem, 9 czerwca 2011.
16 Medan, niepublikowany maszynopis, s. 92; Rozmowy z Medanem (30 czerwca 2015)
i Amosem Gilboą (18 marca 2015).
17 Niektórzy pracownicy Mossadu z tego okresu, w tym Mike Harari, twierdzą, że Amit
zazdrościł Isserowi Harelowi schwytania Eichmanna i również pragnął przejść do
historii jako pogromca nazistów. Rozmowa z Mikiem Hararim, 29 marca 2014.
18 Sodit Szaron, czołowy bojownik Etzel, cieszył się sławą wyjątkowo odważnego.
W 1952 roku próbował zabić zachodnioniemieckiego kanclerza Konrada Adenauera,
wysyłając mu bombową przesyłkę z Francji – miała to być próba storpedowania umowy
reparacyjnej z Izraelem. Podczas próby rozbrojenia bomby zginął ochroniarz. Sodita
Szarona zatrzymano we Francji z materiałami wybuchowymi i skazano na cztery
miesiące więzienia. Po odbyciu kary deportowano go do Izraela. Później twierdził, że
zamachu na Adenauera miał dokonać na rozkaz Menachema Begina. Po powrocie do
Izraela, 16 czerwca 1960 roku, został zwerbowany przez Harela do jednostki specjalnej
Mifrac.
19 Rozmowa z Gadem Szimronem, 16 sierpnia 2015. Wyczerpujący opis operacji można
znaleźć w książce Szimrona Egzekucja „Rzeźnika z Rygi”.
20 Rozmowy z: Medanem (30 czerwca 2015), Hararim (11 kwietnia 2014) i Amitem
(kwiecień 2006).
21 Biuro dyrektora Mossadu, Sprawa Ben Barki, 21 lutego 1966, s. 3.
22 Protokół spotkania premiera Lewiego Eszkola z generałem M. Amitem, Hotel Dan, Tel
Awiw, 4 października 1965, s. 2 (archiwum autora, dokument otrzymany od „Alena”).
23 Bergman, Nakdimon, Duchy świętych – las niemiecki, „Jediot Achronot”, 20 marca
2015.
24 Rozmowa z Amitem, maj 2005.
25 Mossad, Akta Aterny, Cometu i Kolosa, 325 różnych depesz i notatek służbowych,
wrzesień–listopad 1965 (archiwum autora, dokumenty otrzymane od „Alena”).
26 Spotkanie Eszkola z Amitem, 4 października 1965, s. 2.
27 Isser Harel, doradca premiera Lewiego Eszkola do spraw służb specjalnych, Szef
Mossadu i doradca (dokument niedatowany, prawdopodobnie koniec października 1965)
i dołączona do niego notatka napisana charakterem pisma Harela z nagłówkiem Uwagi
do raportu (archiwum autora, dokumenty otrzymane od „Alena”).
28 Bergman, Nakdimon, Duchy świętych – las niemiecki; Rozmowa z Dawidem
Golombem, 13 marca 2015.
29 Transkrypcja wywiadu przeprowadzonego przez dziennikarza Szloma Nakdimona
(archiwum autora, dzięki uprzejmości Szloma Nakdimona).
30 Bergman, Nakdimon, Duchy świętych – las niemiecki.
31 Rozmowy z „Grzmotem” (luty 2013) i „Rossem” (styczeń 2015).
32 Rozmowy z: Darem (28 stycznia 2015), Harelem (marzec 1999), Amitem (kwiecień
2006), Davidem Vitalem (22 grudnia 2010) i „Hurkenusem” (czerwiec 2012).
33 Rozmowa z Amitem, kwiecień 2006.
34 Ronen Bergman, Kod Harariego, „Jediot Achronot”, 4 kwietnia 2014.
35 Rozmowa z Hararim, 23 marca 2014.
36 Rozmowy z Hararim, 23 marca 2014, i Aaronem Kleinem, 6 października 2014.
37 Rozmowa z Hararim, 10 marca 2014. Podczas jednego z naszych spotkań Harari pokazał
mi dokumenty założycielskie Kejsarii, które wręczył szefostwu Mossadu i podpisał
swoim kryptonimem Szwat (nazwa jednego z miesięcy w kalendarzu hebrajskim).
38 Rozmowa z „Ethanem”, maj 2015.
39 Rozmowa z Kfirem, 9 czerwca 2011.
40 Rozmowa z Hararim, 12 lutego 2014.
41 Rozmowa z Kfirem, 9 czerwca 2011.
42 Rozmowy z Hararim (11 kwietnia 2014) i Aaronem Kleinem (6 października 2014).
43 Vered Ramon Rivlin, There Is Nothing to Stop a Woman from Becoming the Director of
the Mossad, „Lady Globes”, 12 września 2012.
44 Rozmowa z „Ethanem”, styczeń 2015.
45 Nieufność będąca cechą charakterystyczną Izraelczyków sprawia, że ich kraj wydaje się
im niemal idealną bazą szkoleniową i aż do końca szkolenia nikt nie chce posyłać
kadetów Mossadu za granicę. Długie lata palestyńskiego terroryzmu sprawiły, że
Izraelczycy są aż do przesady ostrożni. Podczas szkoleń często korzysta się z usług
byłych pracowników Mossadu, którzy godzą się na obserwację, włamania lub próby
nawiązania z nimi kontaktu przez osoby o fałszywych tożsamościach.
46 Rozmowa ze „Szmaragdem”, czerwiec 2015.
47 Rozmowa z „Kurcem”, październik 2005.
48 Rozmowa z „Ethanem”, maj 2015.
49 Misje te były częściami operacji „Sos” (Rotew po hebrajsku) i „Jeżozwierz” (Dorban).
Izrael, we współpracy z brytyjskim MI6 i wywiadem Arabii Saudyjskiej zapewniał
wojskową pomoc zwolennikom Jemenu Północnego w walce z rewolucjonistami, którzy
otrzymywali wsparcie od Egiptu. Alfer, Peryferia, s. 67–69; Rozmowy z: Hararim (23
marca 2014), Kleinem (28 maja 2014), Alferem (18 maja 2015) i „Saulem” (lipiec
2011).
50 Rozmowa z Hararim, 23 marca 2014.
12. PYCHA
1 Operacja „Wiosna Młodości” nie była jedynym sukcesem izraelskich służb specjalnych
w 1973 roku. Mossad prowadził (jak sądził – z powodzeniem) szpiega w egipskich
sferach rządowych. Był nim Aszraf Marwan, szef biura prezydenta Anwara Sadata i zięć
prezydenta Nasera. Na dodatek jednostce Sajeret Matkal udało się podłączyć do kabli
telekomunikacyjnych egipskiej armii, dzięki czemu Aman zyskał dostęp do
najtajniejszych rozmów. Rozmowy z: „Konstantynem” (listopad 2011), Ehudem
Barakiem (13 stycznia 2012) i Lewinem (10 maja 2017). Na temat werbunku Ashrafa
Marwana, jego prowadzenia i prawdopodobnego zaangażowania w egipskie akcje
dezinformacyjne przed wojną Jom Kippur zob. Bergman, Meltzer, Wojna Jom Kippur.
Chwila prawdy, s. 31–41, 470–522 (publikacja w języku hebrajskim).
2 „Dawar”, 17 kwietnia, 1973.
3 Cytaty za skanami dokumentów zamieszczonymi w: Zamir, Z otwartymi oczami, wkładka
po s. 128.
4 Rozmowa z Barakiem, 13 stycznia 2012.
5 Kissinger do prezydenta Nixona, Waszyngton, 25–26 lutego 1973; Archiwa Narodowe
Stanów Zjednoczonych, Materiały z okresu prezydentury Nixona, Dokumenty Rady
Bezpieczeństwa Narodowego i biura Kissingera, pudło nr 131.
6 Kipnis, 1973. Droga do wojny, s. 89 (publikacja w języku hebrajskim).
7 Zeznania szefa sztabu Dawida Elazara przed komisją Agranata, 31 stycznia 1974, 17
lutego 1974 i 21 lutego 1974 (archiwum autora, dokument otrzymany od „Picassa”).
8 Harari i funkcjonariusze Kejsarii mieli wiele planów na wypadek wybuchu wojny, w tym
wysyłkę i zdetonowanie kontenera pełnego materiałów wybuchowych w porcie w Port
Saidzie i umieszczenie ładunków wybuchowych w siedzibach rządowych i wojskowych
w Kairze. Harari proponował te rozwiązania premier Meir, lecz ona, zszokowana
i przerażona rozwojem wydarzeń, nie chciała podejmować dodatkowego ryzyka
i odmówiła wydania zgody na ich realizację. Bergman, Meltzer, Wojna Jom Kippur.
Chwila prawdy, s. 23–97; Rozmowa z Hararim, 29 marca 2014.
9 „Jediot Achronot”, 16 maja 1974.
10 Prawda o masakrze w Ma’alocie, film dokumentalny, reżyseria Orly Wilnai i Guy
Meroz, Kanał 10, marzec 2014.
11 Zonder, Sajeret Matkal, s. 119 (publikacja w języku hebrajskim).
12 Rozmowa z Issakim, 2 września 2015
13 Rozmowa z Hararim, 29 marca 2014.
14 Sayigh, Armed Struggle, s. 310–311.
15 Sztab Generalny Sił Obronnych Izraela, dział historyczny, Atak terrorystyczny na hotel
Savoy, sierpień 1975 (archiwum autora, dokument otrzymany od „Gomeza”).
16 Rozmowa z Gazitem, 12 września 2016.
17 Rozmowa z Omerem Bar-Lewem, 15 listopada 2012.
18 Rozmowy z „Greco” (październik 2014) i „Jakobem” (sierpień 2015).
19 Rozmowa z Gazitem, 12 września 2016.
20 Operacja nosiła kryptonim „B’nei Mazor” (Synowie Odsieczy). Rozmowa z Awiemem
Sellą, 10 lipca 2013 (raport z akcji znajdujący się w archiwum sił powietrznych pokazał
autorowi „Roi”).
21 Między grudniem 1973 roku a majem 1978 roku LFWP dopuścił się dwudziestu aktów
międzynarodowego terroryzmu. Merari, Elad, Międzynarodowy wymiar palestyńskiego
terroryzmu, s. 170–174 (publikacja w języku hebrajskim).
22 Rozmowa z Mizrahim, 22 kwietnia 2014.
23 Rozmowa z Issakim, 2 września 2015.
24 Archiwum Mitrochina, K-24, s. 365, Churchill College, Uniwersytet w Cambridge;
Ronen Bergman, The KGB’s Middle East Files: Palestinians in the Service of Mother
Russia, „Jediot Achronot”, 4 listopada 2016; Christopher Andrew, Wasilij Mitrochin,
Archiwum Mitrochina. KGB i świat, s. 280 n.; Rozmowa z Christopherem Andrew, 21
lutego 2016.
25 Rozmowa z Issakim, 2 września 2015. Mossad, Operacja „Zgaga”, s. 7.
26 Jair Rawid, Okno na podwórze. Historia stosunków izraelsko-libańskich – fakty
i złudzenia, s. 49.
27 Powiązaniom Haddada z Grupą Baader-Meinhof zaprzeczał jego zastępca Taysir Kubeh,
który w organizacji odpowiadał za kontakty zagraniczne, wykorzystując pośrednictwo
palestyńskiej kadry naukowej i studentów w Niemczech. Rozmowa z Issakim, 2
września 2015.
28 Inni Palestyńczycy i Niemcy polecieli do Nairobi, żeby wesprzeć operację od strony
logistycznej. Rozkaz napisany przez Haddada dostępny w: Mossad, Raport z operacji
„Zgaga”, s. 68–80.
29 Tamże, s. 73.
30 Tamże, s. 30.
31 Rozmowa z Eliezerem Cafrirem, 2 października 2015.
32 Rozmowa z Issakim, 2 września 2015.
33 W przeszłości Mossad wielokrotnie i z obopólnymi korzyściami współpracował
z kenijskimi służbami specjalnymi. Ronen Bergman, Israel and Africa, s. 112–116.
34 Mossad, Raport z operacji „Zgaga”, s. 30–31.
35 Rozmowa z Cafrirem, 2 października 2015.
36 Mossad, Raport z operacji „Zgaga”, s. 36–37.
37 Cafrir, jeden z funkcjonariuszy Mossadu wysłanych do Nairobi, stanął przed wyjątkowo
trudnym dylematem. Dowiedział się, że tym samolotem ma lecieć jego siostrzenica,
Gilat Jarden. „Nie wiedziałem, czy ją ostrzec, czy pozwolić jej lecieć – powiedział mi. –
Z jednej strony całkowita dyskrecja miała szczególne znaczenie. Jakikolwiek przeciek
mógł wystraszyć terrorystów. Do tego byłem pewien, że uda nam się ich powstrzymać
przed wystrzeleniem pocisku. Z drugiej strony – to w końcu była córka mojej siostry,
a w przypadku takich operacji wszystko się może zdarzyć. A jeśli nie uda nam się
wytropić terrorystów? Co ważniejsze: lojalność wobec Mossadu czy rodziny?”.
Ostatecznie Cafrir wybrał Mossad i pozwolił Gilat wejść na pokład samolotu, biorąc na
siebie odpowiedzialność za jej życie. Rozmowa z Cafrirem, 2 października 2015.
38 Rozmowa z Cafrirem, 14 lipca 2015; Mossad, Raport z operacji „Zgaga”, s. 59.
39 Rozmowy z „Eleanor” (wrzesień 2014), „Markiem” (marzec 2011) i „Ringo” (lipiec
2013); Mossad, Raport z operacji „Zgaga”, s. 59–60.
40 Zaraz po wyjściu z sali Barak wezwał na konsultację wyższych urzędników
Ministerstwa Sprawiedliwości, na czele z prokuratorem generalnym Gabrielem Bachem,
który również był „do głębi wstrząśnięty”, kiedy usłyszał o propozycji Ze’ewiego.
Rozmowy z Dorit Beinisz (28 września 2014) i „Ringo” (lipiec 2013).
41 Rozmowa z Hadarem, 14 maja 2017.
42 Rozmowa z „Markiem”, marzec 2011.
43 Rozmowa z Jigalem Simonem, 29 lipca 2012.
44 Rozmowa z Gazitem, 19 lipca 2017.
45 Rozmowa z Hadarem, 14 maja 2017. Schulz wywarła silne wrażenie również na Johnie
le Carré (Davidzie Cornwellu), którego jego przyjaciel szef Amanu Gazit zaprosił do
tajnego obiektu więziennego nazywanego w tamtych czasach, na cześć terrorystki, Willą
Brigitte. Pracownica Mossadu, która tłumaczyła przesłuchanie, została przedstawiona
pisarzowi pod fałszywym nazwiskiem, stanowiskiem i stopniem jako naczelniczka
więzienia kapitan Kaufman. John Le Carré, Tunel z gołębiami. Opowieści z mojego
życia.
46 Protokół posiedzenia rady ministrów, 27 czerwca 1976 (archiwum autora, dokument
otrzymany od „Paula”); Notatka wręczona przez Porana (archiwum autora, dokument
otrzymany od Awnera Awrahama); Rozmowa z Amosem Eiranem, 11 lutego 2009.
47 Siły Obronne Izraela, Dział historyczny, Operacja Piorun, listopad 1977, MODA,
107.79.18, s. 3–11.
48 Bergman, Israel and Africa, s. 121–139.
49 Rozmowy z Awnerem Awrahamem (14 października 2015), Akiwą Lakserem (1
kwietnia 2016) i Ido Netanjahu (29 czerwca 2016; Sajeret Matkal w Entebbe, s. 25–28,
publikacja w języku hebrajskim).
50 Raport dyrektora Szin Betu Awrahama Ahituwa ze spotkania z radą do spraw
bezpieczeństwa, 30 czerwca 1976 (archiwum autora, dokument otrzymany od „Paula”).
51 Rozmowa z Cafrirem, 2 października 2015.
52 W końcu zwiad komandosów na brzegi Jeziora Wiktorii udowodnił, że plan jest
niewykonalny, ponieważ jezioro roi się od krokodyli. Operacja „Jonatan” w pierwszej
osobie, s. 38–39 (publikacja w języku hebrajskim); Rozmowa z Eitanem, 11 lutego
2009.
53 Rozmowa z Eiranem, lipiec 2013; Ronen Bergman, Gilad Shalit and the Rising Price of
an Israeli Life, „New York Times Magazine”, 9 listopada 2011.
54 Rabin przemawiał na nadzwyczajnym spotkaniu szefów organów obrony państwa, które
odbyło się po południu 30 czerwca. Szef sztabu Mordechaj Gur zgodził się z premierem,
że dziennikarz powinien zostać przesłuchany przez Szin Bet. „Myślę, że trzeba to zrobić,
zgadzam się z tym pomysłem w stu procentach. Zróbmy to jeszcze dzisiaj”. Jednak do
przesłuchania nie doszło, gdyż prokurator generalny Barak oświadczył, że nie dopuści
do działań sprzecznych z prawem. Spotkanie premiera i ministra obrony
z kierownictwem organów obrony państwa, 30 czerwca 1976 (archiwum autora,
dokument otrzymany od „Paula”).
55 Kiedy z nimi rozmawiał, udało mu się zrobić zdjęcia wieży kontroli lotów, a nawet
zdobyć niezbędne dla sił powietrznych informacje związane z tankowaniem paliwa na
lotnisku. Rozmowy z: Hararim (10 marca 2014), Kleinem (6 października 2014) i Awim
Weissem Liwnem (12 września 2016). Kopie fotografii zrobionych przez „Dawida” na
lotnisku w Entebbe znajdują się w archiwum autora (otrzymane od „Ethana”).
56 Protokół z posiedzeń rady ministrów z 3 lipca 1976 i 4 lipca 1976 (archiwum autora,
dokument otrzymany od „Paula”); Rozmowa z Peresem, 4 sierpnia 2015.
57 Rozmowy z Jiftachem Reicherem (25 listopada 2013) i Weissem Liwnem (16 maja
2016); Ronen Bergman, Operacja w Entebbe słowami komandosów: planowanie misji,
„Jediot Achronot”, 27 czerwca 2016; Operacja Jonatan w pierwszej osobie, 19–32.
58 Ronen Bergman, Lior Ben Ami, Powrót z Afryki, „Jediot Achronot”, 17 czerwca 2016.
59 Rozmowy z: Reicherem Atirem (25 listopada 2013), Weissem Liwnem (16 maja 2016),
Amirem Oferem (1 kwietnia 2016), Giorą Zussmanem (maj 2016), Danim Arditim (13
czerwca 2011), Omerem Bar-Lewem (15 listopada 2012), Pinchasem Buchrisem (maj
2016), Ramim Szermanem (6 lipca 2016), Szlomim Reismanem (6 lipca 2016), Szaulem
Mofazem (14 czerwca 2011) i Betserem (10 czerwca 2016).
60 Rozmowy z „Greco” (marzec 2015) i „Jakobem” (sierpień 2015).
19. INTIFADA
1 Rozmowy z Uri Bar Lewem (17 grudnia 2015), Avitalem (grudzień 2010), Nevo (5
stycznia 2016), i Awrahamen Paznerem (19 marca 2016); Israel Mounts Inquiry into
a Charge by ABC, „New York Times”, 7 lipca 1988.
2 Rozmowy z Barakiem (26 sierpnia 2015) i Daganem (20 lipca 2013).
3 Rozmowa z Galantem, 7 lipca 2011.
4 Rozmowy z Uri Bar Lewem (17 grudnia 2015) i Nevo (5 stycznia 2016).
5 Rozmowa z Korenem, 22 grudnia 2013.
6 Rozmowa z „Mikołajem”, maj 2016.
7 Raport Końcowy Śledztwa Żandarmerii Wojskowej (CID) 92/0450/06 Centralnej
Jednostki Żandarmerii Wojskowej, 9 lipca 1992 (archiwum autora, otrzymany od
„Dzwonka”).
8 Poważnym problem żołnierzom Duwdewanu usiłującym bezgłośnie zakraść się nocą do
arabskich wsi były wielkie ilości psów, które na najdrobniejszy hałas reagowały
szczekaniem. Próbowano temu zaradzić na wiele sposobów, między innymi testowano
urządzenia emitujące dźwięki o częstotliwości słyszalnej jedynie przez psy, które miały
na nie działać uspokajająco. Ostatnio okazało się, że najlepiej sprawdzają się torebki
zawierające łajno lwów z parku safari w Ramat Gan. Kiedy tylko psy wyczuwały woń
króla zwierząt, milkły i chyłkiem umykały.
9 Rozmowa z Urim Bar Lewem, 17 grudnia 2015.
10 Mossad nie zdołał zabić pozostałych terrorystów zamieszanych w operację monachijską.
Jedynie dwóch z nich, Joussefa al-Najjara i Alego Salameha, wyeliminowano za czasów
Harariego. Szczególnie bolesne okazało się niepowodzenie obławy na dowodzącego
atakiem w Monachium Mohammada Oudeha (Abu Daouda). W 1985 roku Mossad
uzyskał informacje o miejscu pobytu Dżamala al-Gaszeja, jednego z trzech
Palestyńczyków, którzy osobiście zabijali Izraelczyków w Monachium. Opuścił Libię,
gdzie osiedlił się po wypuszczeniu przez Niemców, i pod fałszywym nazwiskiem
przeniósł się do Hiszpanii. Chorował na raka i przyjmował chemioterapię. W Mossadzie
zrodziła się dyskusja, czy należy poświęcić siły i środki na jego zlikwidowanie, czy też
pozwolić, by wykończył go nowotwór. Ostatecznie Szawit postanowił, że jeśli da się do
al-Gaszeja dotrzeć, to należałoby go zabić. Oficer operacyjny Kejsarii wpuścił
śmiertelną dawkę trucizny do filiżanki z kawą, którą terrorysta popijał w restauracji
niedaleko miejsca zamieszkania. Trucizna go jednak nie zabiła, być może ze względu na
nieodpowiednie dozowanie, może zaś pod wpływem przyjmowanej przez niego mocnej
chemioterapii. Co więcej, niebawem po połknięciu trucizny al-Gashey powrócił do
zdrowia, by znowu cieszyć się swym dotychczasowym, przyjemnym życiem.
W 2000 roku udzielił wywiadu na potrzeby poświęconego masakrze w Monachium
nagrodzonego Oscarem dokumentu Arthura Cohna One Day in September. Rozmowy
z Hararim (10 marca 2014) i „Sallym” (styczeń 2015).
11 Rozmowy z „Oktoberfestem” (luty 2013) i „Alfredem” (luty 2013); dyrektor Mossadu
Szawit przyznał jedynie: „Bardzo przyjemna operacja, nieprawdaż?”.
12 Rozmowa z „Oktoberfestem”, luty 2013.
13 Rozmowa z Dżibrilem Radżoubem, 23 sierpnia 2002.
14 Afera doprowadziła do rezygnacji wysokich rangą urzędników resortów spraw
zagranicznych i spraw wewnętrznych, a także dyrektora Francuskiego Czerwonego
Krzyża, który był zarazem ważnym doradcą prezydenta François Mitteranda. „Los
Angeles Times”, 4 lutego 1992; Rozmowa z sędzią Jean-Louisem Bruguière’em, maj
2000. Seria korespondencji pomiędzy ministerstwem spraw zagranicznych a ambasadą
Izraela w Paryżu (archiwum autora, dokument otrzymany od „Paula”).
15 Rozmowa z „Polly”, marzec 2016.
16 Rozmowa z „Pilotem”, listopad 2015.
17 Rozmowa z Robertem Baerem (w obecności Seymoura Hersha), sierpień 2001; E-mail
od Roberta Baera, 1 lutego 2016.
18 Rozmowy z „Polly” (marzec 2016) i „Pilotem” (listopad 2015).
19 Rozmowa z sędzią Jean-Louisem Bruguière’em, maj 2000. [Dochodzenie zostało
ostatecznie zamknięte w 2015 roku – przyp. tłum.].
20 Bergman, Na mocy nadanej władzy, s. 178–179 (publikacja w języku hebrajskim).
21 Agence France-Presse, 26 lutego 1991.
22 Rozmowy z Dalią Rabin (październik 2005), Amosem Eranem (11 lutego 2009),
Haberem (21 czerwca 2009) i Szimonem Szewesem (25 sierpnia 2010).
23 Rozmowa z Yezidem Sayighem, październik 2001.
24 Rozmowy z Peresem (17 września 2012), Josi Belinem (14 października 2002), Ronem
Pundakiem (sierpień 2002) i Alferem (18 maja 2015).
25 Pundak, Tajny kanał, s. 100–105, 122, 146–149, 172 (publikacja w języku hebrajskim).
26 Rozmowy z „Noahem” (styczeń 2016) oraz „Polly” (marzec 2016).
27 Rozmowy z Haberem (21 czerwca 2009) i „Polly” (marzec 2016).
28 Często powracającym wątkiem była zaciekła nienawiść Abbasa wobec Arafata.
Niekiedy nazywał go „tym draniem”, kiedy indziej „małą kurwą”.
29 Rozmowy z „Oktoberfestem” (grudzień 2015), „Polly” (marzec 2016) i „Jango”
(październik 2016).
30 Rozmowa z „Oktoberfestem”, luty 2013.
31 Rozmowa z Radżoubem, 23 sierpnia 2002.
32 Top PLO Security Official Accused of Being Mossad Spy: Arafat Orders Inquiry,
„Independent”, 4 listopada 1993.
33 Rozmowa z Ronem Pundakiem, sierpień 2002; Beilin, Namacalny pokój, s. 61–164
(publikacja w języku hebrajskim); Pundak, Tajny kanał, s. 129–190.
34 Rozmowy z Dawidem Meidanem (2 sierpnia 2015), Dichterem (czerwiec 2012)
i Hassonem (17 listopada 2010).
35 Rozmowa z „Oktoberfestem”, luty 2013.
20. NABUCHODONOZOR
1 Rozmowa z Rafaelem Ofekiem, 24 stycznia 2016.
2 Rozmowy z „Kwietniem” (listopad 2016), Hararim (29 marca 2014) i Bennym Zeewim
(12 lutego 1999). Po części zbieżną relację przedstawia Victor Ostrovsky, By Way of
Deception: The making of Mossad Officer, s. 19–20.
3 W ramach „doktryny peryferii” Mossad udzielał pomocy ruchom wyzwoleńczym
i powstańczym milicjom na obszarach różnych nieprzyjaznych państw, jak choćby
w przypadku rebeliantów Anyanya, chrześcijańskich separatystów na południu Sudanu.
Rozmowy z Alferem (18 maja 2015) i Amitem (12 lipca 2005); Alfer, Peryferia, s. 57–
71 (publikacja w języku hebrajskim); Ben Uziel, Z Mossadem na misji na południu
Sudanu, s. 9–36 (publikacja w języku hebrajskim); Ronen Bergman, Israel and Africa,
s. 234–246.
4 Rozmowa z Rotbergiem, 5 marca 2012.
5 Ponieważ spreparowany Koran był już gotowy do użycia, Kurdowie „podesłali go
jakiemuś uciskającemu ich gubernatorowi, a ten zginął wraz z całym personelem”, jak
wspomina Rotberg.
6 Zadał sobie wręcz trud opublikowania luksusowego wydania przemyśleń swego
podziwianego wuja Talpaha, wśród których można znaleźć następujące spostrzeżenie:
„Istnieją trzy rzeczy, których Allah nie powinien był stwarzać: Persowie, Żydzi oraz
muchy”. Karsh Efraim i Rautsi Inari, Saddam Husajn, s. 19 (publikacja w języku
hebrajskim).
7 Rozmowa z Amacią Baramem, 28 października 2015.
8 Nakdimon, Tammuz w płomieniach, s. 50 (publikacja w języku hebrajskim).
9 Tamże, s. 75–76.
10 Rozmowa z Admonim (29 maja 2011) i Gazitem (12 września 2016).
11 Rozmowa z Jehudą Gilem (15 maja 2011); Koren Jehuda, Mój cień i ja, „Jediot
Achronot”, 6 lipca 2001.
12 Rozmowa z doktorem Khidirą Hamzą przeprowadzona przez Hodę Kotb, transkrypcja
materiałów NBC Dateline, „Iraq 1981” (archiwum autora, dzięki uprzejmości Szachara
Bar-Ona).
13 Rozmowa z „Elmo” (sierpień 2010) i „Oktoberfestem” (styczeń 2011).
14 Rozmowa z Ofekiem, 24 stycznia 2016.
15 „Decyzja Komitetu Bezpieczeństwa”, 4 listopada 1978 (archiwum autora, dokument
otrzymany od „Paula”).
16 Rozmowy z Hararim (12 lutego 2014) i „Czarnym” (wrzesień 2016).
17 Rozmowa z Ofekiem, 17 stycznia 2016.
18 Szczegółową biografię Dżafara Dżafara przedstawia Windrom, Critical Mass, s. 35–40.
19 Rozmowa z „Kwietniem”, grudzień 2016.
20 Rozmowa z „Czarnym”, czerwiec 2015. Po części zbieżną relację przedstawia
Ostrovsky, By Way of Deception, s. 22–25.
21 Rozmowa z doktorem Khidirem Hamzą przeprowadzona przez Hodę Kotb, materiały
NBC Dateline.
22 Rozmowy z „Czarnym” (czerwiec 2015) i „Amirem” (luty 2016); Claire, Atak na słońce,
s. 76–77 (publikacja w języku hebrajskim).
23 Z przyczyn oczywistych – użycia toksyn oraz tego, że wybuchy i zabójstwa miały
miejsce na francuskiej ziemi – Izrael utrzymywał te działania w ścisłej tajemnicy.
W 1990 roku doszło do rozległego przecieku. Niejaki Victor Ostrovsky, który wyleciał
z Mossadu, ogłosił zamiar wydania w Kanadzie swych wspomnień: By Way of
Deception: The Making of a Mossad Officer, co stanowiło poważne naruszenie zasad
Mossadu i bezpieczeństwa Izraela. Agencja usiłowała przekonać Ostrovsky’ego do
odstąpienia od publikacji, on jednak odmówił. Funkcjonariusze służb włamali się zatem
do biura wydawcy i skradli korektę, która, jak się okazało, zawierała mnóstwo
informacji o agencji, w tym całkiem precyzyjne dane, między innymi wiele stron na
temat działań przeciwko irackiemu programowi atomowemu i irackim naukowcom.
Treść książki wywołała wewnątrz Mossadu prawdziwą panikę. „Zostałem zawezwany
do biura dyrektora, gdzie przedstawiono mi strony o mnie – opowiedział Ami Jaar,
u którego przez jakiś czas Ostrovsky praktykował i który pojawia się w książce. – Było
to bardzo niemiłe”. Jossi Cohen, młody oficer i wschodząca gwiazda Mossadu, znał
Ostrovsky’ego z czasu, gdy obaj byli praktykantami, przedstawił dyrektorowi Mossadu
Szawitowi szczegółowy plan zlikwidowania Ostrovsky’ego. Plan spodobał się
Szawitowi, który poszedł z nim do premiera Szamira, ten jednak zawetował pomysł,
zgodnie z obowiązującą zasadą „Żydów nie zabijamy”. Mossad wystąpił natomiast do
sądów w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych z wnioskiem o zakazanie publikacji
książki, opierając się na przysiędze zachowania tajemnicy, jaką Ostrovsky złożył,
przystępując do organizacji. Sądy odrzuciły wniosek, a cały ten proces jedynie przydał
książce wiarygodności i gwałtownie zwiększył jej sprzedaż. Rozmowy z Ami Jaarem (3
grudnia 2012), „Przewagą” (kwiecień 2017), „Toblerone” (maj 2014) i „Leksykonem”
(styczeń 2017).
24 Nakdimon, Tammuz w płomieniach, s. 309 (publikacja w języku hebrajskim).
25 Wschodnioniemiecka Stasi oraz KGB, które utrzymywały kontakty z tajnymi służbami
Saddama, wyciągnęły wnioski z otrucia Wadiego Haddada. Rozmowa z „Ilajem”,
czerwiec 2010.
26 Rozmowa z Hofim, Ośrodek Begina, 11 stycznia 2002.
27 Rozmowa z Eilamem, 2 grudnia 2009.
28 Rozmowa z Uzim Ewenem, 2 grudnia 2009.
29 Przeciek do Peresa i jego notatka skierowana do Begina wywołały ogromny popłoch
w resorcie obrony. Datę ataku przesunięto, a hasła kodowe pozmieniano. Szef sztabu
Eitan zarządził zakrojoną na szeroką skalę akcję podsłuchiwania sztabu generalnego
i innych wyższych oficerów, którzy mieli dostęp do informacji o tym przedsięwzięciu.
Lecz faktycznego autora przecieku, to jest profesora Ewena, nie udało się
zidentyfikować, a swoją rolę w zdarzeniu wyjawił po raz pierwszy w rozmowie ze mną
w 1996 roku. Rozmowa z Ewenem, maj 1996; Ronen Bergman, The First Iraqi Bomb,
„Haarec”, 31 maja 1996.
30 Traf sprawił, żę samoloty przeleciały wprost nad królem Jordanii Husajnem, który
przebywał na pokładzie królewskiego jachtu w Zatoce Akaba. Najwyraźniej dostrzegł on
maszyny i pojął, dokąd zmierzają, lecz jeśli nawet zamierzał uprzedzić Saudyjczyków
i Irakijczyków, to wiadomość zaginęła na łączach lub w ogóle nie została wysłana.
Nakdimon, Tammuz w płomieniach, s. 15–16 (publikacja w języku hebrajskim).
31 Rozmowa z Awiemem Sellą, 31 maja 2011; Nakdimon, Tammuz w płomieniach, s. 188–
203.
32 Rozmowa z Ofekiem, 24 stycznia 2016.
33 Konferencja Menachima Begina dla zagranicznych dziennikarzy, 9 czerwca 1981. Akcja
Izraelczyków wzbudziła podziw precyzją wykonania, lecz zarazem spotkała się z ostrym
potępieniem na forum międzynarodowym. Wydaje się, żę jedynie „The Wall Street
Journal” wyraził poparcie dla nalotu, a artykuł redakcyjny, w którym tego dokonał, do
dziś wisi na honorowym miejscu w redakcyjnej sali konferencyjnej.
34 Nagrania Rady Najwyższej partii Baas, Pentagon Archives, CRRC SH.SHTP.A.001.039,
dzięki uprzejmości prof. Amatzii Barama.
35 Rozmowa z Giladem, 31 lipca 2012.
36 Rozmowa z „Gauguinem”, prowadzonym przez Mossad agentem w naukowej części
projektu „Condor” w Argentynie, czerwiec 2016; Dyrektor Centralnej Agencji
Wywiadowczej, Jonathan Jay Pollard Espionage Case, 30 października 1987, s. 39.
37 Rozmowa z „Sallym”, wrzesień 2016; Burrows i Windrem, Critical Mass, s. 442, 461,
466–480.
38 Teczka Mossadu poświęcona Bullowi zawiera znaczną część jego korespodencji
z Irakiem, przede wszystkim z generałem Husajnem Kamelem, szwagrem Saddama
i szefem irackiego programu zakupu uzbrojenia (archiwum autora, dokument otrzymany
od „Bogarta”).
39 Aman przesłał wszelkie materiały, jakie wraz z Mossadem zgromadził na temat Bulla,
do departamentu rozwoju uzbrojenia i infrastruktury technologicznej Ministerstwa
Obrony (określanego hebrajskim akronimem Maf’at) oraz do korpusu artylerii Sił
Obronnych Izraela. Instytucje te przejrzały obliczenia Bulla i przeprowadziły parę
komputerowych symulacji. Co zaskakujące, okazało się, że superdziało jest naukowo
wykonalne i że Bull wcale nie bredził. Rozmowa z Giladem, 31 lipca 2012.
40 Oficer wywiadowczy Kidonu Mosze „Miszka” Ben Dawid przyznał: „W tych
nielicznych przypadkach, gdy ustaliliśmy, że miejscowe władze nie zamierzają niczego
z fantem zrobić, zdarzały się wypadki, że transport stawał w ogniu lub wylatywał
w powietrze, a paru dżentelmenów opuściło grono żywych”. Rozmowa z „Romeo”,
styczeń 2013; Cockburn, Dangerous Liaison, s. 306.
41 Rozmowa z „Romeo”, jednym z dowódców Kejsarii, który koordynował zamach na
Bulla, maj 2000.
42 W tym samym okresie, gdy przyszło im się mierzyć z programem „Condor” oraz groźbą
superdziała, szefowie izraelskich służb bezpieczeństwa musieli także omówić
ewentualność likwidacji pewnego izraelskiego Żyda. W 1986 roku Mordechaj Wanunu,
szeregowy technik pracujący w izraelskim reaktorze atomowym w Dimonie, który czuł
się dyskryminowany ze względu na swoje marokańskie, nieeuropejskie pochodzenie
i którego sympatie światopoglądowe przesunęły się ku ekstremalnej lewicy, przemycił
na teren najtajniejszego ośrodka w Izraelu aparat i sfotografował między innymi
tamtejszą bombę wodorową. Zdjęcia, podobnie jak mnóstwo innych informacji, sprzedał
brytyjskiemu „Sunday Timesowi”, który zamierzał ten materiał opublikować. Mossad
dowiedział się o tym od jednego ze swych najstarszych źródeł, to jest magnata
prasowego Roberta Maxwella. „Musicie dopaść Wanunu” – wpływowy izraelski
dziennikarz Dan Margalit przekazał Szimonowi Peresowi podczas nieoficjalnej
pogawędki na chwilę przed planowanym wywiadem. – Żywego lub martwego”. Peres
stanowczo zaoponował: „Nie zabijamy Żydów” – oznajmił. Peres przyznał mi się, że
Mossad poprosił go o zgodę na zlikwidowanie informatora, on jednak otwarcie
odmówił: „Nie dopuściłem do jego zgładzenia, nakazałem sprowadzić go z powrotem,
aby stanął przed izraelskim sądem”. Margalit, wpływowy komentator spraw bieżących,
do dziś uważa, że Peres się mylił: „Wanunu należało zabić za granicą albo po prostu
zostawić w spokoju. «Nie zabijamy Żydów» to sformułowanie rasistowskie. Albo Izrael
uderza w ludzi stanowiących poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, albo
nie, rasa czy religia nie mają tu nic do tego”. W końcu pewnej funkcjonariuszce
Mossadu udało się zwabić Wanunu, by z Londynu – gdzie organizacja wolała nie
uderzać – udał się do Rzymu, tam zaś go obezwładniono, nafaszerowano narkotykami,
po czym przerzucono na pokład izraelskiego statku handlowego. Został osądzony
i skazany na osiemnaście lat więzienia. Rozmowy z „Sallym” (luty 2015), „Rafaelem”
(maj 2011), Jechielem Horewem (lipiec 2004), Bennym Zeewim (12 lutego 1999),
Peresem (30 stycznia 2005) oraz Margalitem (17 listopada 2016).
43 Ronen Bergman, Killing the Killers, „Newsweek”, 13 grudnia 2010; The Man Who
Made the Supergun, Frontline (PBS), 12 lutego 1992; Burrows i Windrem, Critical
Mass, s. 164–177.
44 Iraq Chief, Boasting of Poison Gas, Warns of Disaster if Israelis Strike, „New York
Times”, 2 kwietnia 1990.
45 Rozmowa z Szapirą, 31 stycznia 2015.
46 16 stycznia 1990 roku, w noc poprzedzającą rozpoczęcie przez Stany Zjednoczone i ich
sojuszników operacji „Pustynna Burza”, Saddam rozkazał przeprowadzić ostrzał
rakietowy Izraela – tymi właśnie rakietami, o których rozwoju izraelski wywiad nic nie
wiedział, a które później miały z pewnością „pospadać do morza jak kamienie”.
Szefowie sił obronnych zasugerowali zaatakowanie Iraku, lecz pod presją Amerykanów
zrezygnowano z takiej opcji, prezydent Bush obawiał się bowiem, że interwencja Izraela
może zagrozić integralności zmontowanej przez niego międzynarodowej koalicji. Przez
wiele lat Saddam sprawiał wrażenie jedynego przywódcy w świecie arabskim, który
odważył się zaatakować Izrael i który udowodnił, że kierowane przez Izrael pod jego
adresem groźby były bez pokrycia. Odczuwane przez Izrael upokorzenie głęboko
wpłynęło na późniejszą debatę nad ewentualnością opracowania planów zamordowania
Saddama.
47 Rozmowy z Rolfem Ekeusem (wrzesień 1996) i Hansem Blixem (sierpień 2000).
48 Barak opierał się na profilu psychiatrycznym Saddama Husajna sporządzonym przez
zespół psychologów i psychiatrów z Amanu, w którym orzekli: „Saddam postrzega świat
jako brutalne, zimne miejsce nieustannego i śmiertelnego zagrożenia. W takim systemie
nie ma miejsca na prawa moralne i nie istnieją kody behawioralne, których ze względu
na normy społeczne nie można by było złamać. […] Saddam nie obawia się wojny,
nawet wojny przeciwko potężnym siłom. Wręcz przeciwnie, jest skłonny postrzegać
wojnę przeciwko potężnym siłom jako dowód na znaczenie i potęgę Iraku. […] Jego
aspiracje, by uzyskać broń jądrową […], wiążą się z jego psychologiczną potrzebą
stworzenia dla siebie niepodważalnego poczucia potęgi. […] Nigdy nie zapomina
i nigdy nie wybacza nikomu, kto go skrzywdził. […] Saddam nie zawaha się przed
użyciem niekonwencjonalnych rodzajów broni przeciwko Izraelowi […], inne koszta
i moralne skrupuły nie staną mu na drodze”. (Aman, Wydział badawczy, Psychological
Portrait of Saddam Hussein, Special Intelligence Survey 74/90, listopad 1990);
Rozmowa z Barakiem, 1 lipca 2013.
49 Biuro szefa sztabu Baraka do Amirama Lewina, zastępcy szefa sztabu, dyrektora
Amanu, dyrektora Mossadu, „Szeik Atad” (Ciernisty Krzak) [kryptonim operacji], 20
stycznia 1992 (archiwum autora, dokument otrzymany od „Juliusa”).
50 Biuro Szefa Sztabu do Zastępcy Szefa Sztabu, dyrektora Amanu, dyrektora Mossadu,
dowódcy Sił Powietrznych oraz Amirana Levina, „Ciernisty Krzak”, 17 marca 1992
(archiwum autora, dokument otrzymany od „Juliusa”).
51 Rozmowa z Barakiem, 13 stycznia 2012.
52 Rozmowa z Nadawem Zeewim, 15 października 2012.
53 Rozmowa z „Zolphim”, wrzesień 2012.
54 8 października premier Rabin raz jeszcze zapytał: „Czy państwo Izrael ma zabić
aktualnego przywódcę obcego państwa?”, na co Amir Lewin odpowiedział: „Proszę
sobie wyobrazić, że ktoś w 1939 roku zabiłby Hitlera”. W końcu Rabin dał się
przekonać i przekazał szefowi sztabu oraz dyrektorom Amanu i Mossadu, że „akceptuje
cel”. Azriel Newo do szefa sztabu, dyrektora Amanu i dyrektora Mossadu, „Warsztat
komputerowy (jeden z kryptonimów operacji), 13 października 1992 (archiwum autora,
dokument otrzymany od od „Juliusa”).
55 Rozmowy z Nadawem Zeewim i Eyalem Katwanem, żołnierzem grającym rolę
Saddama, 15 października 2012.
56 Rozmowy z Barakiem (10 maja 2013), Sagim (3 czerwca 2012), Lipkin-Szachakiem (3
kwietnia 2012), Awitalem (29 grudnia 2010) oraz Nadawem Zeewim (15 października
2012). Szczegółowy opis wojenki w kręgach dowódczych armii izraelskiej, jaka
wybuchła po tym incydencie, przedstawia książka Omriego Assenheima, Zeelim, s. 221–
304 (publikacja w języku hebrajskim).
27. DOŁEK
1 Rami Michael, oficer wywiadowczy 13. Flotylli przydzielony do operacji „Pieśń Topoli”,
twierdzi, że nie przypomina sobie jakiegokolwiek sprzeciwu ze strony Dowództwa
Północnego wobec uderzenia w cel operacji. Tak czy owak, wszyscy się zgadzają, że
dowodzenie operacją odebrano Dowództwu Północnemu i przekazano sztabowi
generalnemu; Rozmowy z Ronenem Cohenem (18 lutego 2016) i Ramim Michaelem (15
marca 2016).
2 Rozmowy z Michaelem (15 marca 2016), Galantem (4 września 2014), Szajem Broszem
(maj 2013) i Orenem Maorem (styczeń 2013).
3 Bergman, Wszelkimi środkami, s. 428 (publikacja w języku hebrajskim).
4 Zaangażowany w operację personel wywiadowczy, od Michaelego przez szefa wywiadu
marynarki Brosza aż po szefa sztabu Jaalona, zgodnie twierdzi, że nieszczęścia nie
spowodował brak informacji, lecz problem z ładunkami wybuchowymi, że oddział ani
razu nie znalazł się pod ostrzałem i że wszyscy zabici zginęli w wyniku eksplozji.
Rozmowy z Broszem (maj 2013), Michaelim (15 marca 2016), Galantem (4 września
2014), Mordechajem (28 sierpnia 2015) i Lipkinem-Szachakiem (3 kwietnia 2012).
5 Cztery matki nazwane ścierami, portal internetowy Nana 10, 16 lutego 2000,
http://news.nana10.co.il/Article/?ArticleID=6764 (publikacja w języku hebrajskim).
6 Troje operatorów przyłapanych przez szwajcarską policję w piwnicy próbowało udawać,
że są turystami, którzy wślizgnęli się tam na szybki numerek w trójkącie. Schwytano ich
dosłownie na gorącym uczynku. Policja zresztą uwierzyła w ich tłumaczenia do czasu,
gdy jeden z nich oznajmił, że torba z narzędziami i kablami, którą miał przy sobie,
stanowi „bagaż dyplomatyczny”.
7 Przemówienie dyrektora Szin Betu Awiego Dichtera na konferencji Herclijja, 17 grudnia
2003.
8 Rozmowa z Diskinem, 1 czerwca 2017.
9 Rozmowa z Ajjalonem, 21 stycznia 2013.
10 Jednym z ojców technologicznej rewolucji w Szin Becie był urodzony w Jerozolimie
Gadi Goldstein. W owym czasie pogłębiał on swą znajomość rozmaitych koncepcji
filozoficznych sięgających od judaizmu po religie Wschodu. W połowie lat
dziewięćdziesiątych, na dodatek w wyjątkowo męskim środowisku Szin Betu,
wykazywane przez Goldsteina zainteresowanie takimi kwestiami wydawało się co
najmniej osobliwe. Goldstein oparł swoją nowatorską koncepcję operacyjną na słowach
przypisywanych biblijnemu Mojżeszowi, a także na zasadach filozofii zen. Kładł nacisk
na doktrynę anatta (anatman, „nie-ja”), według której „ja” każdego z nas nie istnieje
samo w sobie i nie określa się przez samo siebie. Zen naucza, że „ja” trwa w nieustannej
rozmowie ze wszystkim w otoczeniu, wpływając na nie i ulegając jego wpływowi. Nie
ma zatem niezależnego istnienia jakiejkolwiek osoby, zwierzęcia ani przedmiotu;
wszystko istnieje jedynie jako część o wiele szerszego wachlarza, który je określa.
„Powiedzmy, że w jakimś budynku mieszka dziesięć osób – powiedział podczas jednej
z debat, jakie zorganizowano w trakcie prac nad nowym systemem –my zaś, Szin Bet,
chcemy wiedzieć, czy i co knują, a przebadaniu tego budynku możemy poświęcić
energię równą x. Musimy zatem skierować naszą energię ku temu, co się dzieje między
nimi, ku synergii, jaką tworzą, ku «zasięgowi», w ramach którego każde z nich wpływa
i ulega wpływowi”. Na tejże naradzie Goldstein przytaczał fragmenty z książki Roberta
Pirsiga Zen i sztuka naprawy motocykla, która opiewa, bez mała wręcz wyświęca, ideę
„nie-ja”. Jeden z uczestników z uśmiechem zasugerował, że nową doktrynę
wywiadowczą Goldsteina należałoby nazwać „Zen i sztuka zabijania”. Rozmowa
z Gadim Goldsteinem, listopad 2012.
11 Rozmowa z Diskinem, 1 czerwca 2017.
12 Szczegóły dotyczące Szarifa otrzymałem od „Bliźniaków”, marzec 2016.
13 Według archiwów Szin Betu bracia byli powiązani z licznymi zamachami
terrorystycznymi, w których dziesiątki Izraelczyków straciły życie, a setki zostały ranne,
w tym z atakiem na Café Apropos w Tel Awiwie 21 marca 1997 roku, gdzie trzy osoby
zginęły, a czterdzieści siedem odniosło obrażenia, z dwoma zamachami samobójczymi
w Jerozolimie w roku 1997, jednym z 30 lipca, kiedy śmierć poniosło piętnaście osób,
a rannych zostało sto siedemdziesiąt, i drugim, 4 września, gdy zginęło pięć osób, a rany
odniosło sto sześćdziesiąt dziewięć. Odpowiadali także za ataki z bronią palną w rejonie
Hebronu i w Jerozolimie, podczas których zginęło siedmiu Izraelczyków, jak również za
porwanie i zabójstwo żołnierza Szarona Edry’ego 9 września 1996 roku i wiele innych
zdarzeń. Szin Bet, „Eliminacja braci Awadallahów i odszyfrowanie archiwum zbrojnego
skrzydła Hamasu w Judei i Samarii”, marzec 2014 (archiwum autora, dokument
otrzymany od „Bliźniaków”).
14 Rozmowa z Ajjalonem, 21 stycznia 2013.
15 Diskin wprowadził w Szin Becie nowy sposób myślenia: większość ataków
terrorystycznych, a zwłaszcza zamachów samobójczych, poprzedza szereg działań ze
strony organizacji terrorystycznych, które z ataku na atak właściwie wyglądają tak samo.
Działania te, jak argumentował Diskin, pozostawiają za sobą ślad zarówno w świecie
cyfrowym, jak i fizycznym. Jeżeli da się je zdefiniować i zidentyfikować, pozwoli to
udaremnić przyszły zamach jeszcze na wczesnym stadium przygotowań. Opracowany
przez Diskina system w kolejnych dziesięcioleciach uratował życie niezliczonym
Izraelczykom.
16 Rozmowa z Diskinem, 1 czerwca 2017.
17 Rozmowa z „Amazonas”, październik 2011.
18 Rozmowy z Mofazem (14 czerwca 2011) i Ajjalonem (22 czerwca 2011).
19 Rozmowa z Ajjalonem, 21 stycznia 2013.
20 Szin Bet, „Eliminacja braci Awadallahów”, s. 2.
21 Rozmowa z Ajjalonem, 21 stycznia 2013.
22 Szin Bet, „Eliminacja braci Awadallahów”, s. 3.
23 Nawiązanie do bardzo popularnej gry fabularnej, wydanej po raz pierwszy w 1974 roku
(przyp. tłum.).
24 Rozmowa z Ajjalonem, 16 sierpnia 2011.
25 Rozmowa z Diskinem, 1 czerwca 2017.
26 Z punktu widzenia Duwdewan atak na Batata miał zaskakujący koniec. Ciała Batata
i Nadera Masalmy zabrano do dowództwa jednostki, a tam żołnierze uczestniczący
w operacji poczęli pozować z nimi do fotografii. „Bardzo prędko pojawiło się duże
zapotrzebowanie na zdjęcia – wspominał żołnierz Duwdewan Alon Kastiel. –
W jednostce jest mnóstwo aparatów, a pojawił się szalony popyt na fotografie. Każdy
chciał je mieć. Trwało to może ze dwie godziny. Nie powiedziałem ani słowa, nie
myślałem o moralności, to zwłoki, a nie żywy człowiek, twój oficer pozuje sobie z nimi
do zdjęcia, a ty nigdy nie upominasz własnego oficera… Patrzyłeś na te zdjęcia, a potem
odkładałeś je w możliwie odległy kąt w domu, starając się, by przez lata nie musieć do
nich zajrzeć. Wzbudzały we mnie odrazę. Nie wiem, czego brzydziłem się bardziej,
trupów czy też mojego własnego zachowania. Kiedyś raz do roku spoglądałem
z odległości na torebkę z tymi zdjęciami, nigdy jej nie otwierając. Ostatecznie spoczęły
na dnie szuflady”. Rzecznik Sił Obronnych Izraela twierdził, że wojsko przeprowadziło
dogłębne śledztwo i osądziło osoby uwikłane w te dziwaczne działania. Rozmowy
z Alonem Kastielem, 29 maja 2016; Gideon Levi, A Nightmare Reunion Photo,
„Haarec”, 25 grudnia 2004.
27 Rozmowa z Jaalonem, 16 sierpnia 2011.
28 Rozmowa z Dichterem, 4 listopada 2010.
29 Rozmowa z Diskinem, 28 czerwca 2017.
ROZMOWY
Więcej archiwalnych materiałów, źródeł oraz fotografii wykorzystanych przy pracy nad tej
książką znaleźć będzie można pod adresem
www.ronenbergman.com.
O AUTORZE
Premier Menachem Begin (trzeci od lewej), minister obrony Ariel Szaron (drugi od lewej)
i sekretarz premiera do spraw wojskowych, brygadier Azriel NeWo (Newo)(z lewej)
podczas inspekcji zdobytego przez Izrael stanowiska OWP w południowym Libanie,
czerwiec 1982 roku. (ARCHIWUM MINISTERSTWA OBRONY)
Jasir Arafat (po prawej) i dziennikarz Uri Awneri w trakcie wywiadu podczas oblężenia
Bejrutu. (ANAT SARAGUSTI)
Jasir Arafat wyjeżdża z Bejrutu. Tę fotografię wykonał snajper z jednostki komandosów
Sajeret Matkal, po czym Menachem Begin przekazał ją amerykańskiemu mediatorowi
Philipowi Habibowi na dowód, że Izrael mógłby zabić Arafata, gdyby tylko zechciał.
(WPIERW OPUBLIKOWANO W: SCHIFF I JAARI, WOJNA LIBAŃSKA A IZRAEL)
Fotografia zrobiona po porwaniu autobusu 300, które doprowadziło do ujawnienia
nielegalnych metod likwidacji stosowanych przez Szin Bet. (ALEX LEVAC)
Amin al-Hadżdż alias „Rummenigge”, kupiec ze znajomościami na całym Bliskim
Wschodzie, który należał do wpływowej rodziny libańskich szyitów i który został jednym
z najważniejszych agentów Mossadu w Libanie.
(ELAD GERSHGORN)
Osiemnastomiesięczny program szkoleniowy komandosów marynarki z Szajetet 13
uważany jest za najcięższy w całych Siłach Obronnych Izraela. Począwszy od końcówki lat
siedemdziesiątych, jednostka wzięła udział w wielu operacjach selektywnej eliminacji.
(ZIW KOREN)
W centrum dowodzenia operacją selektywnej eliminacji Abu Dżihada: Ehud Barak (siedzi
z lewej) i Jiftach Reicher (siedzi ze słuchawką w dłoni).
Doktor Gerald Bull (po lewej) z byłym premierem Quebeku Jeanem Lesage’em podczas
inspekcji jednego ze skonstruowanych przez Bulla superdział.
Dyrektor projektu Amiram Lewin (z lewej) i Doron Awital, dowódca jednostki
komandosów Sajeret Matkal, podczas jednej z prób do zamachu na Saddama Husajna.
Ali Akbar Mohtaszamipur, człowiek, który założył Hezbollah, gestykuluje dłonią z dwoma
palcami, jakie zostały mu po podjętej przez Mossad próbie selektywnej eliminacji.
Szef Amanu Uri Sagi (z lewej) i premier Icchak Szamir. (NATI HERNIKI, BIURO PRASOWE
RZĄDU)
Chalid Maszal po próbie otrucia wraca do zdrowia w królewskim szpitalu w Ammanie.
Ćwiczenia Duwdewan z zatrzymywania bądź zabijania poszukiwanych. (DZIĘKI
UPRZEJMOŚCI URIEGO BAR LEWA)
Ranna kobieta niesiona do punktu medycznego po tym, jak zamachowiec samobójca
wysadził się w restauracji w Tel Awiwie. To jedna z fotografii, na które Szaron kazał
patrzeć zagranicznym dyplomatom, kiedy przedstawiał im argumenty za stosowaniem
selektywnej eliminacji jako instrumentu bezpieczeństwa narodowego. (ZIW KOREN)
Szaron (po prawej) desygnuje Meira Dagana na szefa Mossadu. (SAAR JAAKOW, BIURO
PRASOWE RZĄDU)
Jedna z fotografii Imada Mugniji wykorzystanych przez Mossad do jego namierzenia
i zabicia w 2008 roku.
Fotografie z prowadzonej przez Mossad obserwacji zastępcy Mugniji i jego szwagra
Mustafy Badreddine’a, któremu Mugnija polecił doglądać spraw pod swoją nieobecność
w Bejrucie.
Sekretarz generalny Hezbollahu Hasan Nasr Allah podczas pogrzebu Mugniji. (ULRIKE
PUTZ)
Plakat upamiętniający Mahmouda al-Mabhouha, obok jedna z jego sióstr.
Szefowie Mossadu Jossi Cohen (z lewej, od 2016 roku do chwili obecnej) oraz Tamir
Pardo (2011–2016). Obydwaj w dalszym ciągu korzystali z selektywnej eliminacji jako
jednego z podstawowym instrumentów bezpieczeństwa narodowego. (BIURO PRASOWE
RZĄDU)