Professional Documents
Culture Documents
WYBÓR TEKSTÓW
REDAKCJA MISES.PL
Licencja CC BY-NC 3.0
1. Przekazując darowiznę
• Bezpośrednio na konto:
Fundacja Instytutu Edukacji Ekonomicznej im. Ludwiga von Misesa
pl. Strzelecki 20, 50-224 Wrocław
Nr konta 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
• Wpłatę można przekazać również poprzez przelew elektroniczny, płat-
ność kartą kredytową bądź płatność pay-pal, korzystając z formularza na
stronie www.mises.pl/przekaz-darowizne.
Darowiznę można także odliczyć od podstawy opodatkowania.
2. Przekazując 1% podatku
W celu zapoznania się ze szczegółami zapraszamy do odwiedzenia strony:
http://mises.pl/wsparcie/1-procent/
I
ZADANIE STOJĄCE PRZED
LIBERTARIANAMI
HENRY HAZLITT
Żródło: mises.org
Tłumaczenie: Tadeusz Andrzej Kadłubowski
Wprowadzenie
Od trzydziestu lat opowiadam na wykładach i w artykułach o nowych
ograniczeniach ludzkich swobód gospodarczych i o kolejnych atakach na
prywatną przedsiębiorczość. Często spotykam się w rozmowach i listach
z pytaniem: „Co mogę zrobić?” ‒ w sprawie obecnego inflacjonistycznego
czy socjalistycznego trendu. Takie same pytania są zadawane również innym
pisarzom i wykładowcom.
Zazwyczaj odpowiedź jest trudna. Zależy od konkretnej sytuacji, w której
znajduje się osoba zadająca to pytanie i od jej zdolności. Może to być
biznesmen, gospodyni domowa lub student. Może mieć wiedzę szeroką lub
wąską. Może być to ktoś mniej lub bardziej inteligentny. Niekoniecznie musi
mieć dar wysławiania się. Przy odpowiedzi należy wziąć pod uwagę
wszystkie te okoliczności.
Łatwiej jest udzielić odpowiedzi ogólnej niż szczegółowej. Poniżej chcę
opisać, jakie zadanie stoi przed wszystkimi libertarianami.
Zadanie to jest ogromne i zdaje się rosnąć z każdym dniem. Niektóre
państwa, które wprowadziły rządy całkowicie komunistyczne, takie jak
Związek Sowiecki i jego państwa satelickie, w wyniku przykrych doś-
wiadczeń próbują wycofać się z pełnej centralizacji i eksperymentują z po-
7
I ZADANIE STOJĄCE PRZED LIBERTARIANAMI
Rosnąca biurokracja
Rząd federalny składa się z około 2500 różnych agencji, biur, departa-
mentów i działów. Szacuje się, że jest w nich zatrudnionych na pełen etat
łącznie 2 693 508 pracowników cywilnych (stan na 30 lipca 1970 r.).
Dla przykładu programy Departamentu Urbanizacji realizuje 16 800
biurokratów, Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej ‒ 106 700 (wli-
czając w to program Social Security), a Administracja Spraw Weteranów
zatrudnia 152 300 pracowników.
Przyjrzyjmy się Departamentowi Rolnictwa, by zobaczyć tempo wzrostu
zatrudnienia w biurokracji. W 1929 r. departament ten zatrudniał 24 000
pracowników. W tamtym czasie rząd Stanów Zjednoczonych nie dotował
produkcji rolnej i nie limitował poziomu plonów na szeroką skalę. Obecnie
zatrudnionych tam jest pięciokrotnie więcej osób ‒ 120 000 pracowników,
wliczając niepełne etaty. Wszyscy oni są żywotnie zainteresowani tym, by
programy i reguły, do których wdrażania i nadzorowania zostali zatrudnieni,
były utrzymywane i rozszerzane.
Czy pojedynczy przedsiębiorca, bezstronny profesor ekonomii, dzien-
nikarz lub felietonista ma szansę zabrać krytyczny głos w dyskusji z przeszło
stutysięczną armią urzędników? Już samo zapoznanie się z wszystkimi
8
I ZADANIE STOJĄCE PRZED LIBERTARIANAMI
istotnymi faktami pochłania mnóstwo czasu. Potem taka krytyka jest albo
ignorowana, albo zagłuszana w zorganizowany sposób.
To tylko jeden przykład z wielu. Niektórzy z nas mogą podejrzewać, że
w programie Social Security jest mnóstwo marnotrawstwa pieniędzy, oraz że
nie uda się pokryć przyszłych zobowiązań (szacowanych przez niektórych
specjalistów na przeszło bilion dolarów) bez wysokiej inflacji monetarnej.
Niektórzy z nas mogą nawet poddawać w wątpliwość samą zasadę obo-
wiązkowych rządowych ubezpieczeń społecznych. Ale w departamencie
zdrowia i opieki społecznej jest przeszło 100 000 zatrudnionych na pełen etat
urzędników, którzy będą podważać zasadność tych podejrzeń i podkreślać, że
nadal nie robimy wystarczająco dużo, by zaopiekować się osobami starszymi,
chorymi, wdowami i sierotami.
Są też miliony tych, którzy już nabyli prawa do tych świadczeń i otrzymu-
ją je regularnie, oczywiście uznając ich wysokość za niewystarczającą. Dla
nich jakiekolwiek sugestie, żeby przeprowadzić dyskusję na ten temat, są
oburzające. Mamy ogromne ciśnienie polityczne, by stale rozszerzać i pod-
wyższać wszystkie rodzaje świadczeń.
Nawet gdyby nie było armii rządowych ekonomistów, statystyków i dy-
rektorów, którzy odpowiadają na głos samotnego krytyka, który ma nadzieję,
że jego argumenty zostaną wysłuchane z szacunkiem przez bezstronnych
i rozsądnych ludzi, odkryje on, że najpierw musi się zapoznać z niewyobra-
żalną górą szczegółów.
9
I ZADANIE STOJĄCE PRZED LIBERTARIANAMI
Propozycje reform
My libertarianie mamy przed sobą wielką pracę.
Chcę podkreślić, że przeciwnikami libertarian są nie tylko wszelkiej maści
biurokraci, lecz również fanatycy. Każdego dnia pojawiają się pojedynczo
lub grupami reformatorzy, którzy proponują nowe zadania dla rządu. Jakiś
nowy sposób pomocy ludziom w „potrzebie” lub wyrównania jakichś
rzekomych krzywd. Swoje propozycje popierają skomplikowanymi statysty-
kami, które jakoby udowadniają te potrzeby i krzywdy podatnikom. Właśnie
ci uznani „eksperci” od pomocy, zasiłków dla bezrobotnych, ubezpieczeń
społecznych, opieki medycznej, mieszkań komunalnych, pomocy zagrani-
cznej itd. zawsze będą chcieli więcej pomocy, zasiłków dla bezrobotnych,
ubezpieczeń społecznych, opieki medycznej, mieszkań komunalnych, pomo-
cy zagranicznej i całej reszty.
Musimy wyciągnąć z tego wszystkiego wnioski.
10
I ZADANIE STOJĄCE PRZED LIBERTARIANAMI
Specjaliści obrony
Jako libertarianie nie możemy zaledwie zadowalać się powtarzaniem
pobożnych ogólników na temat swobód, wolności gospodarczej i ogra-
niczonego rządu. Utwierdzanie i powtarzanie tych ogólnych zasad jest
oczywiście niezbędne ‒ w prologu lub w podsumowaniu. Jeżeli chcemy mieć
nadzieję na osiąganie efektów ‒ indywidualnie i zbiorowo ‒ każdy z nas musi
posiąść szczegółową wiedzę i zostać specjalistą z jednej lub dwóch dziedzin,
by móc pokazać poszczególne zastosowania naszych zasad. Tylko wtedy
będziemy w stanie przekonywająco wchodzić w dyskusję ze zwolennikami
państwowych programów mieszkaniowych, dotacji dla rolnictwa, ulg,
poszerzania zakresu opieki społecznej i medycznej, gwarantowanych przy-
chodów, wzrostu wydatków publicznych, wzrostu podatków (zwłaszcza
wzrostu progresywnej skali podatków dochodowych), wzrostu ceł, wprowa-
dzania kontyngentów importowych, ograniczeń w podróżach i inwestycjach
zagranicznych, urzędowego ustalania cen, płac, czynszów, stóp procento-
wych, tak zwanych praw ochrony konsumentów i wszelkich innych możli-
wych ograniczeń wolności gospodarczej.
Oznacza to między innymi, że libertarianie muszą nie tylko utworzyć
i utrzymywać organizacje zajmujące się promocją ogólnych zasad ‒ takie jak
Fundacja na rzecz Edukacji Ekonomicznej (Foundation for Economic
Education) z Irvington-on-Hudson w stanie Nowy Jork, Amerykański Insty-
tut Badań Ekonomicznych (American Institute for Economic Research)
z Great Barrington w stanie Massachusetts, czy Amerykańska Fundacja
Ekonomiczna (American Economic Foundation) w Nowym Jorku ‒ ale też
takie, które będą zajmowały się promowaniem tych zasad w poszczególnych
dziedzinach. Mam na myśli na przykład takie wspaniałe organizacje specjali-
styczne jak Obywatelski Komitet Pomocy Zagranicznej (Citizens Foreign
Aid Committee), Narodowy Komitet Ekonomistów do spraw Polityki
Monetarnej (Economists' National Committee on Monetary Policy), Fundacja
Podatkowa (Tax Foundation) i inne.
Nie należy obawiać się, że powstanie zbyt dużo takich wyspecjali-
zowanych organizacji ‒ wręcz przeciwnie. Przypuszczalnie na każdą
prywatną organizację libertariańską przypada w Stanach Zjednoczonych
dziesięć organizacji komunistycznych, socjalistycznych, etatystycznych lub
na inne sposoby lewicowych. Pokazały one, że potrafią być bardzo
skuteczne.
Niestety muszę przyznać, że spośród starych stowarzyszeń przedsię-
biorców, o których mi wiadomo, tylko nieliczne są naprawdę efektywne. Nie
chodzi tylko o to, że są strachliwe i że milczą, gdy powinny zabrać głos, albo
że idą na nierozsądne kompromisy. Ostatnio, obawiając się oskarżeń o ultra-
11
I ZADANIE STOJĄCE PRZED LIBERTARIANAMI
Tchórzostwo biznesmenów
Nie sposób zgadnąć, kto ucierpi na kolejnym pomyśle z Waszyngtonu,
gdzie panują nastroje antybiznesowe i apetyt na powiększanie władzy rządu.
W 1967 r. Kongres zgodził się na podejrzane rozszerzenie władzy federalnej
nad handlem mięsem w obrębie pojedynczych stanów. W 1968 r. uchwalił
ustawę o „uczciwych pożyczkach”, która zmusiła pożyczkodawców do obli-
czania i przedstawiania stóp procentowych zgodnie z tym, jak sobie tego
życzą urzędnicy federalni. Gdy w styczniu 1968 r. prezydent Johnson nagle
zabronił amerykańskim przedsiębiorstwom rozpoczynania nowych inwestycji
w Europie i wprowadził ograniczenia inwestycji w innych regionach,
większość gazet i biznesmenów, zamiast głośno oprotestować to niebywałe
ograniczenie naszej wolności, ubolewała nad „koniecznością” tego rozwiąza-
nia i miała nadzieję, że okaże się tylko „tymczasowe”.
Już samo to, jak strachliwie zachowują się przedsiębiorcy, pozwalając na
takie sytuacje, pokazuje, że rząd dysponuje nadmierną władzą.
Czego się boją szefowie dużych amerykańskich przedsiębiorstw? Długo
by wymieniać, ale mogę podać kilka powodów:
1. Mogą być częściowo lub całkowicie zależni od rządowych kontra-
któw wojskowych.
2. Nigdy nie wiedzą, kiedy i z jakiego powodu zostaną uznani za
winnych łamania ustaw antymonopolowych.
12
I ZADANIE STOJĄCE PRZED LIBERTARIANAMI
Schumpeter potępia
Libertarianie z przykrością przyjmują do wiadomości, że w swojej walce
z rozrostem aparatu państwowego nie mogą liczyć na sojusz z wielkim bizne-
sem. Wynika to z wielu powodów. Czasami biznesmeni opowiadają się za
cłami, kontyngentami na import, dotacjami i ograniczaniem konkurencji,
ponieważ myślą ‒ słusznie lub nie ‒ że takie działania ze strony rządu będą
w ich interesie lub w interesie ich przedsiębiorstw. Nie zastanawiają się przy
tym, czy może się to odbyć kosztem całego społeczeństwa. Moim zdaniem
częściej zdarza się, że biznesmeni popierają te środki dlatego, że po prostu
nie całkiem je rozumieją. Nie uświadamiają sobie praktycznych konse-
kwencji proponowanych rozwiązań. Nie są w stanie wyobrazić sobie końco-
wego szkodliwego stanu, który powstanie w wyniku kumulacji wszystkich
ograniczeń ludzkiej wolności.
Jednak najczęściej współcześni biznesmeni zgadzają się na nowe działania
rządu z powodu zwykłego tchórzostwa.
Dwadzieścia lat temu w swojej wydanej w 1942 r. pesymistycznej książce
Kapitalizm, socjalizm, demokracja Joseph A. Schumpeter napisał, że „system
kapitalistyczny przejawia tendencję do samoczynnego zniszczenia”. Jako
jeden z dowodów na tą tezę przedstawił „tchórzostwo” dużych przedsię-
biorstw w obliczu bezpośredniego ataku:
Mówią i argumentują ‒ albo wynajmują ludzi, którzy to
robią w ich imieniu; czepiają się skwapliwie każdej szansy
kompromisu; zawsze gotowi są ustąpić; nigdy nie podej-
mują walki pod sztandarem własnych ideałów i interesów ‒
w tym kraju brak było rzeczywistego oporu wobec
narzucania druzgocących obciążeń finansowych w ciągu
ostatniego dziesięciolecia czy przeciw ustawodawstwu
13
I ZADANIE STOJĄCE PRZED LIBERTARIANAMI
1
Joseph A. Schumpeter, Kapitalizm, socjalizm, demokracja, Warszawa, Wydawnictwo
Naukowe PWN, 2009, tłum. Michał Rusiński, s. 200.
14
I ZADANIE STOJĄCE PRZED LIBERTARIANAMI
Zrozumieć konsekwencje
Kolejną ważną zasadą, o której libertarianie mogą ciągle przypominać,
jest to, że zwolennicy działań rządu powinni rozważyć pośrednie i
długoterminowe konsekwencje swoich propozycji, a nie tylko te
bezpośrednio zamierzone i natychmiastowe. Czasami zwolennicy działań
rządowych twierdzą wprost, że sami nie mają nic do rozdania i że najpierw
muszą odebrać komuś innemu. Przyznają, że chcą obrabować Kowalskiego,
by dać Wiśniewskiemu. Dodają tylko do tego argumentu, że zabierają
bogatemu Kowalskiemu, by wesprzeć ubogiego Wiśniewskiego. Prezydent
Johnson powiedział to całkiem otwarcie w przemówieniu z piętnastego
stycznia 1964 r.: „Spróbujemy zabrać wszystkie pieniądze, które według nas
są wydawane niepotrzebnie. Odbierzemy je ludziom zamożnym i rozdamy
ubogim, którzy ich bardzo potrzebują”.
Każdy, kto ma nawyk myślenia o długofalowych konsekwencjach,
zorientuje się, że programy redystrybucji bogactwa i zapewniające minimum
socjalne osłabiają bodźce na obu końcach skali. Odbierają motywację
ludziom, którzy są w stanie zarabiać dużo więcej pieniędzy, ale wiedzą, że i
tak byłyby im odebrane. Odbierają również motywację ludziom, którzy są w
stanie zarabiać niedużo, ale i bez jakiejkolwiek pracy będą mieli zapewnione
niezbędne środki do życia.
Ta niezwykle ważna analiza bodźców jest systematycznie pomijana przez
głosicieli powiększania państwowej opieki społecznej. Wszyscy powinniśmy
się interesować losem ubogich i potrzebujących, ale każdy plan rozwiązania
problemu ubóstwa musi zawierać odpowiedź na trudne pytanie składające się
z dwóch części: jak można wspierać ofiary nieszczęść, jednocześnie nie
podważając zachęt do wysiłku i dążenia do sukcesu? Większość naszych
potencjalnych reformatorów i działaczy humanitarnych po prostu ignoruje
drugą połowę tego problemu. A gdy ci z nas, którzy opowiadają się za
wolnością gospodarczą, krytykują kolejne na pierwszy rzut oka rozsądne
pomysły na „walkę z ubóstwem”, mówiąc, że poprzez zniekształcanie zachęt
na dłuższą metę spowodują więcej złego niż dobrego, oskarżani są przez
demagogów o bezmyślność, o „negatywne nastawienie” i o bycie
15
I ZADANIE STOJĄCE PRZED LIBERTARIANAMI
2
Adam Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, Warszawa,
Wydawnictwo Naukowe PWN, 2007, tłum. Oswald Einfeld i Stefan Wolff, s. 166-167.
3
Zdecydowanie polecam: Friedrich August von Hayek, Konstytucja Wolności, Warszawa,
Wydawnictwo Naukowe PWN, 2006, tłum. Janusz Stawiński [przyp. H.H.].
16
I ZADANIE STOJĄCE PRZED LIBERTARIANAMI
17
I ZADANIE STOJĄCE PRZED LIBERTARIANAMI
4
Ludwig von Mises, Socjalizm, Kraków, Wydawnictwo Arcana, 2009, tłum. Stefan Sękow-
ski, s. 407.
18
III O RÓWNOŚCI I NIERÓWNOŚCI
II
O RÓWNOŚCI I NIERÓWNOŚCI
LUDWIG VON MISES
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Dorota Sadowska
Różni i nierówni
Doktryna prawa naturalnego, która zainspirowała osiemnastowieczne
deklaracje praw człowieka, bez wątpienia nie zakładała błędnej tezy, że
wszyscy ludzie są biologicznie równi. Głosiła, że wszyscy ludzie rodzą się
równi wobec prawa i ta równość nie może zostać zniesiona przez żadne
ludzkie sądy, czyli jest niezbywalna, a dokładniej ‒ nienaruszalna. Tylko
zaprzysięgli wrogowie wolności jednostki i samostanowienia, orędownicy
totalitaryzmu, interpretowali tę zasadę równości wobec prawa jako pocho-
dzącą z rzekomej psychicznej i fizjologicznej równości wszystkich ludzi.
Francuska Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela z 3 listopada 1789 r.
orzekała, że wszyscy ludzie rodzą się i pozostają równi wobec prawa. Ale, w
przededniu rozpoczęcia terrorystycznego reżymu, nowa deklaracja, która
poprzedzała konstytucję z 24 czerwca 1793 ogłosiła, że wszyscy ludzie są
równi „z natury”. Odtąd teza ta, chociaż ewidentnie sprzeczna z biologicz-
nym doświadczeniem, została jednym z lewicowych dogmatów. Dlatego
w Encyklopedii Nauk Społecznych czytamy, że: „w momencie narodzin
ludzie, bez względu na dziedziczność, są tak równi jak samochody Forda”.
Jednakże fakt, że ludzie rodzą się nierówni pod względem zdolności
fizycznych i umysłowych, nie może być zanegowany. Niektórzy przewyż-
szają swoich ziomków siłą i wigorem, mądrością i talentami, energią i zde-
cydowaniem i są przez to lepiej przygotowani do życia niż reszta ludzkości.
Fakt ten został też uznany przez Marksa. Mówił o „nierówności w in-
dywidualnych uzdolnieniach i przez to w zdolnościach produkcyjnych
19
III O RÓWNOŚCI I NIERÓWNOŚCI
20
III O RÓWNOŚCI I NIERÓWNOŚCI
21
III O RÓWNOŚCI I NIERÓWNOŚCI
22
III O RÓWNOŚCI I NIERÓWNOŚCI
23
III O RÓWNOŚCI I NIERÓWNOŚCI
Leniwi uczniowie
Doktryna o wrodzonej fizjologicznej i mentalnej równości logicznie
wyjaśnia różnice pomiędzy jednostkami, na podstawie wpływu czynników
działających już po urodzeniu. Szczególnie podkreślana jest rola edukacji.
W społeczeństwie kapitalistycznym, jak jest to mówione, edukacja wyższa
jest przywilejem dostępnym tylko dzieciom „burżuazji”. A to, czego potrzeba
to zapewnienie dostępu wszystkim dzieciom do każdej szkoły, a więc wpro-
wadzenie powszechnej edukacji.
Kierując się tą zasadą, Stany Zjednoczone rozpoczęły szlachetny ekspery-
ment uczynienia z każdego chłopca i dziewczynki osoby wykształconej.
Wszyscy młodzi mężczyźni i kobiety mieli od 6 do 18 roku życia uczęszczać
do szkoły i jak najwięcej z nich miało dostać się do college’u. Wtedy inte-
lektualna i społeczna różnica pomiędzy wykształconą mniejszością i więk-
szością z niewystarczającym wykształceniem miała zniknąć. Edukacja nie
byłaby dłużej przywilejem, byłaby spuścizną dla każdego obywatela.
Statystyki pokazują, że ten program został wdrożony. Liczba liceów,
nauczycieli i uczniów wzrosła. Jeśli obecny trend będzie kontynuowany
jeszcze przez parę lat, cel reformy zostanie całkowicie osiągnięty ‒ każdy
Amerykanin skończy szkołę średnią.
Jednak sukces tego planu nie jest oczywisty. Był on możliwy tylko dzięki
polityce, która zachowując nazwę „szkoła wyższa”, całkowicie zniszczyła jej
akademicką i naukową wartość. Dawna szkoła średnia przyznawała dyplomy
tylko tym uczniom, którzy otrzymali chociaż absolutne minimum wiedzy
w pewnych dziedzinach, uznawanych za podstawowe. Eliminowała w niż-
szych klasach tych, którym brakowało zdolności i chęci do sprostania
wymogom. Jednak w nowym ustroju szkoły średniej możliwość wybrania
dowolnych przedmiotów jest nadużywana przez głupich i leniwych uczniów.
Podstawowe przedmioty, takie jak elementarna arytmetyka, geometria,
fizyka, historia i języki obce są nie tylko unikane przez większość uczniów,
ale w dodatku każdego roku dyplomy otrzymują chłopcy i dziewczęta, którzy
mają braki w czytaniu i znajomości ortografii angielskiej. Bardzo znaczący
24
III O RÓWNOŚCI I NIERÓWNOŚCI
Większość rządzi
Desperackie, ale bezcelowe próby uratowania, pomimo niezaprzeczalnych
dowodów przeciwko, tezy o wrodzonej równości wszystkich ludzi są
umotywowane błędną i niemożliwą do obrony doktryną dotyczącą rządów
ludu i zasady rządów większości.
Doktryna ta próbuje usprawiedliwić rządy ludu, odwołując się do
domniemanej naturalnej równości ludzi. Ponieważ wszyscy są równi, każda
jednostka może czerpać z geniuszu, który oświecał i stymulował najwięk-
szych bohaterów ludzkości w jej intelektualnej, artystycznej i politycznej
historii. Jedynie niekorzystne wpływy, oddziałujące już po narodzinach,
uniemożliwiły proletariatowi dorównanie w błyskotliwości i wyczynach naj-
większych ludzi. Dlatego, jak mówił Trocki, kiedy już wstrętny system
kapitalistyczny ustąpi miejsca socjalizmowi, „przeciętny człowiek wzniesie
się na poziom Arystotelesa, Goethego albo Marksa”. Głos ludu jest głosem
Boga ‒ jest zawsze słuszny. Jeśli wśród ludzi pojawia się różnica poglądów,
trzeba oczywiście założyć, że część z nich się myli.
Trudno uniknąć wyciągnięcia wniosku, że jest bardziej prawdopodobne, iż
to mniejszość się myli. Większość ma rację, ponieważ jest większością i jako
taka narodziła się „na fali postępu”.
Zwolennicy tej doktryny muszą uważać każdą wątpliwość dotyczącą
intelektualnej i moralnej znakomitości mas za próbę zastąpienia rządów
przedstawicielskich despotyzmem.
Niemniej argumenty wysuwane przez XIX-wiecznych liberałów ‒ pogar-
dzanych przedstawicieli szkoły manchesterskiej i orędowników leseferyzmu
‒ przemawiające za systemem rządów nie mają nic wspólnego z doktrynami
25
III O RÓWNOŚCI I NIERÓWNOŚCI
26
III O RÓWNOŚCI I NIERÓWNOŚCI
„Progresywni” biznesmeni
Klasyczni liberałowie z XVIII i XIX w. opierali swoje optymistyczne
prognozy dotyczące przyszłości rodzaju ludzkiego na założeniu, że
mniejszość szlachetnych i uczciwych ludzi będzie zawsze prowadzić gorszą
większość ku pokojowi i dobrobytowi. Byli pewni, że ta elita będzie zawsze
27
III O RÓWNOŚCI I NIERÓWNOŚCI
29
III ANATOMIA PAOSTWA
III
ANATOMIA PAŃSTWA
MURRAY N. ROTHBARD
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Małgorzata Burnecka i Marcin Sawicz
30
III ANATOMIA PAOSTWA
co rząd wobec nich uczynił, było z ich strony dobrowolne. Roztrząsanie tego
twierdzenia nie wydaje się być konieczne, a jak na razie wszechogarniająca
większość ludzi trzyma się tego złudnego mniemania w większym lub mniej-
szym stopniu.
Dlatego też musimy podkreślić, że „my” nie jesteśmy rządem; rząd nie
jest „nami”. Rząd w żadnym ścisłym sensie nie „reprezentuje” większości
ludzi5. Ale nawet jeśli by tak było, nawet jeśli 70 procent ludzi zdecydowało
się zamordować pozostałe 30 procent, nadal byłoby to morderstwo, nie zaś
dobrowolne samobójstwo ze strony wymordowanej mniejszości6. Żadna
organicystyczna metafora, żadna wzięta z powietrza formułka, że „każdy
z nas jest częścią drugiego” nie może dać przyzwolenia na ukrycie tak
podsta-wowego faktu.
Jeśli zatem Państwo to nie „my”, jeśli to nie „rodzina ludzka” zbierająca
się razem, by decydować o wspólnych problemach, jeśli to nie spotkanie loży
czy koło gospodyń wiejskich, to w takim razie co? W skrócie, Państwo jest tą
organizacją w społeczeństwie, która próbuje utrzymać wyłączność przy uży-
ciu siły i przemocy na danym terenie; w szczególności zaś jest jedyną
organizacją w społeczeństwie, która uzyskuje swoje dochody nie z dobrowol-
nych datków czy płatności za świadczone usługi, ale na drodze przymusu.
Podczas gdy inne jednostki bądź instytucje uzyskują wpływy z produkcji
dóbr i usług, poprzez pokojową i dobrowolną sprzedaż owych dóbr i usług
innym, Państwo swoje dochody wymusza; posługuje się przy tym groźbą
więzienia i bagnetu7. Używając siły i przemocy, by pozyskać dochody,
5
Nie możemy w niniejszym rozdziale rozwinąć różnorodności problemów i złudzeń
„demokracji”. Wystarczy jedynie wspomnieć, że prawdziwy przedstawiciel czy „reprezen-
tant” jednostki jest zawsze podrzędny wobec jej żądań, w każdym momencie może zostać
zwolniony i nie wolno mu działać wbrew interesom bądź życzeniom jego zwierzchnika.
Oczywiste jest zatem, że „reprezentant” w demokracji nigdy nie może spełnić swych funkcji
pośrednictwa, jedynych zgodnych z libertariańskim społeczeństwem.
6
Społeczni demokraci często ripostują, że z demokracji ‒ większość wybiera rządzących ‒
logicznie wynika, iż większość musi pozostawić mniejszości określone wolności, gdyż
pewnego dnia owa mniejszość może stać się większością. Pomimo innych wad, argument ten
w sposób oczywisty nie stwierdza, kiedy mniejszość nie może zostać większością, jak na
przykład w sytuacji, gdy mniejszość jest odrębną rasowo czy etnicznie grupą w stosunku do
większości.
7
Joseph A. Schumpeter, Capitalism, Socialism, and Democracy (New York: Harper and
Bros., 1942), s. 198
Tarcia i antagonizmy pomiędzy sferą prywatną i publiczną wezbrały na sile początkowo
poprzez fakt, że […] Państwo utrzymywało się z dochodu, który produkowany był w sferze
prywatnej na prywatne potrzeby, kierowany jednak gdzie indziej przy użyciu politycznej
siły. Teoria, która tłumaczy podatki posługując się analogią do składek klubowych czy
opłaty za, dajmy na to, wizytę u lekarza, dowodzi jedynie, jak bardzo odległa jest ta gałąź
nauk społecznych od naukowych przyzwyczajeń umysłu.
31
III ANATOMIA PAOSTWA
Zob. także rozdz. IX, Murray N. Rothbard, Przesądy o sektorze publicznym, s. 99.
32
III ANATOMIA PAOSTWA
8
Franz Oppenheimer, The State (New York: Vanguard Press, 1926) s. 24–27
Istnieją dwa fundamentalnie przeciwstawne sposoby, za pomocą których człowiek, chcąc
przetrwać, zmuszony jest zdobywać środki konieczne do zaspokojenia swoich pragnień.
Istnieje zatem praca i grabież, własny wysiłek oraz wykorzystywanie wysiłku innych [….]
W niniejszej dyskusji proponuję określić własną pracę jednostki i równowartość wymiany tej
pracy własnej na pracę innych mianem »ekonomicznych sposobów« zaspokajania potrzeb,
podczas gdy bezzwrotne i przymusowe zagarnianie pracy innych zwane będzie »politycz-
nymi sposobami« […] Państwo jest organizacją korzystającą ze sposobów politycznych.
Niemniej jednak żadne Państwo nie powstanie, jeśli sposoby ekonomiczne nie stworzą
dostatecznej ilości środków zaspokajania potrzeb, które następnie będą mogły zostać
odebrane bądź przejęte drogą wojennej grabieży.
9
Albert Jay Nock napisał ostro, że:
Państwo głosi i praktykuje monopol na zbrodnię […] Zakazuje morderstw prywatnych, ale
samo organizuje morderstwa na skalę masową. Karze prywatną kradzież, samo jednak bez
skrupułów kładzie rękę na wszystkim, czego pragnie, bez względu na to, czy jest to własność
obywatela czy obcego.
Nock, On Doing the Right Thing and Other Essays (New York: Harper and Bros., 1929)
s. 143, cytowane w: Jack Schwartzman, Albert Jay Nock ‒ A Superfluous Man, Faith and
Freedom (December, 1953): 11.
33
III ANATOMIA PAOSTWA
10
Oppenheimer, The State, s. 15:
Czymże zatem jest Państwo jako twór socjologiczny? Państwo w samej w swej genezie […]
jest instytucją społeczną wymuszoną przez grupę zwycięzców na grupie pokonanych,
zabezpieczając się zarówno przez wewnętrzną rewoltą, jak i atakami z zewnątrz. Z tele-
ologicznego punktu widzenia, owo dominium nie ma żadnego innego celu, oprócz ekono-
micznej eksploatacji pokonanych przez zwycięzców.
De Jouvenel zaś napisał: „Państwo jest w swej istocie skutkiem sukcesu osiągniętego przez
bandę rozbójników, którzy rozprzestrzenili się na małe, oddzielne społeczności”. Bertrand de
Jouvenel, On Power (New York: Viking Press, 1949), s. 100-101.
11
Bardziej rozstrzygające rozróżnienie między „kastą”, czyli grupą obdarzoną przywilejami
bądź obciążoną powinnościami przez Państwo, a Marksowską koncepcją „klasy społecznej”
znaleźć można w: Ludwig von Mises, Theory and History (New Haven, Conn.: Yale
University Press, 1957), s. 112 i następne.
34
III ANATOMIA PAOSTWA
12
Podobna akceptacja nie zakłada oczywiście, iż rządy Państwa stały się „dobrowolne”;
gdyby bowiem nawet wsparcie większości było czynne i ochocze, nigdy nie będzie ono
jednomyślnie potwierdzone przez każdą jednostkę.
13
Fakt, iż każdy rząd, obojętne jak bardzo „despotyczny” wobec jednostki, musi zapewnić
sobie określone poparcie, był głoszony przez tak dociekliwych i bystrych teoretyków
polityki, jak Etienne de la Boetie, David Hume oraz Ludwig von Mises. Zatem, porównaj:
David Hume, „Of the First Principles of Government”, [w:] Essays, Literary, Moral and
Political (London: Ward, Locke, and Taylor n.d.), s. 23; Etienne de la Boetie, Anti-Dictator
(New York: Columbia University Press, 1942), s. 8-9; Ludwig von Mises, Human Action
(Auburn, Ala.: Mises Institute, 1998), s. 188 i następne. Inne artykuły dotyczące analizy
Państwa przez la Boetie, zobacz: Oscar Jaszi, John D. Lewis, Against the Tyrant (Glencoe,
III.: The Free Press, 1957), s. 55-57.
14
La Boetie, Anti-Dictator, s. 43-44.
Kiedykolwiek władca obwołuje się dyktatorem […] wszyscy ci, którzy są zepsuci przez
zżerającą ich ambicję bądź niezwykłą pazerność, zbierają się wokół niego i wspierają go, aby
mieć udział w zyskach i zapewnić sobie pozycję drobnych złodziejaszków pod wielkim
tyranem.
35
III ANATOMIA PAOSTWA
15
Fakt ten implikuje bezsprzecznie, że wszyscy intelektualiści sprzymierzają się z Pań-
stwem. O aspektach przymierza intelektualistów i Państwa, czytaj: Bertrand de Jouvenel,
„The Attitude of the Intellectuals to the Market Society”, The Owl (January, 1951), s. 19-27;
idem, „The Treatment of Capitalism by Continental Intellectuals” [w:] F.A. Hayek, wyd.,
Capitalism and the Historians (Chicago: University of Chicago Press, 1954), s. 93-123;
przedrukowane w: George B. de Huszar, The Intellectuals (Glencoe, III: The Free Press,
1960), s. 385-399; i [w:] Schumpeter, Imperialism and Social Classes (New York: Meridian
Books, 1975), s. 143-155.
16
Joseph Needham, „Review of Karl A. Wittfogel, Oriental Despotism”, Science and Society
(1958): s. 65. Needham pisze także, że „zwycięskim (chińskim) cesarzom służyła przez
wszystkie wieki potężna kompania pełnych poświęcenia i bezinteresownych uczo-
nych”, s. 61. Wittfogel zaznacza, że w doktrynie konfucjańskiej chwała klasy panującej
spoczywała na swych dobrze urodzonych urzędnikach ‒ uczonych–biurokratach,
przeznaczonych do bycia profesjonalnymi władcami, przewodzącymi masom pospólstwa.
Karl A. Wittfogel, Oriental Despotism (New Haven, Conn.: Yale University Press, 1957), s.
320-321 i poprzednie. Argumenty w opozycji z Needhama, zobacz John Lukacs,
„Intellectual Class or Intellectual Profession?” [w:] de Huszar, The Intellectuals, s. 521-522.
17
Jeanne Ribbs, „The War Plotters”, Liberation (August, 1961): s. 13. „stratedzy nalegają,
by ich zawód zasługiwał na »poważanie godne akademickiego odpowiednika wojskowej
profesji«”. Zobacz także: Marcus Raskin, „The Megadeath Intellectuals”, New York Review
of Books (November 14, 1963): s. 6-7.
36
III ANATOMIA PAOSTWA
18
Dlatego też historyk Conyers Read, głównie w swoim przemówieniu, postulował ochronę
faktów historycznych na usługach „demokratycznych” i narodowych wartości. Read głosił,
że „wojna totalna, zarówno gorąca, jak i zimna, powołuje każdego do broni i wzywa
każdego, by odegrał swoją rolę. Historyk nie jest bardziej zwolniony z tego obowiązku niż
żadna inna osoba. Read, „The Social Responsibilities of the Historian”, American Historical
Review (1951): s. 283 i następne. Krytyka Reada i inne aspekty nadwornej historiografii,
zobacz Howard K. Beale, „The Professional Historian: His Theory and Practice”, The Pacific
Historical Review (August 1953): s. 227-255. A także por. Herbert Butterfield, „Official
History: Its Pitfalls and Criteria”, History and Human Relations (New York: Macmillan,
1952), s. 182-224; oraz Harry Elmer Barnes, The Court Historians Versus Revisionism (n.d.,
s. 2 i następne.
19
Porównaj Wittfogel, Oriental Despotism, s. 87-100. Opozycyjna rola religii vis-a-vis
Państwa w starożytnych Chinach i Japonii, zobacz Norman Jacobs, The Origin of Modern
Capitalism and Eastern Asia (Hong Kong: Hong Kong University Press, 1958), s. 161-194.
37
III ANATOMIA PAOSTWA
20
De Jouvenel, On Power, s. 22:
Podstawowym powodem uległości jest fakt, iż stało się ono przyzwyczajeniem danego
gatunku […] Siła jest dla nas faktem naturalnym. Od najwcześniejszych dni datowanej
historii, zawsze przewodniczyła ona ludzkiemu przeznaczeniu […] autorytety, które władały
[społeczeństwami] w dawnych czasach nie znikały bez zapisania swym następcom
w testamencie ich przywilejów ani bez pozostawienia w ludzkich umysłach kumulujących
się zapisów. Sukcesja rządów, które na przestrzeni wieków władały tą samą społecznością,
może być rozpatrywana jako jeden fundamentalny rząd, który wciąż się rozrasta.
21
O podobnym użyciu religii w Chinach, zob. Norman Jacobs, passim.
22
H. L. Mencken, A Mencken Chrestomathy (New York: Knopf, 1949), s. 145:
38
III ANATOMIA PAOSTWA
uczynić, by jego rządy wydawały się nieuniknione; nawet jeśli jego władza
nie jest lubiana, spotka się wtedy z bierną rezygnacją, jak doświadczanie
znajomego powiązania „śmierć i podatki”. Jednym ze sposobów jest także
wywołanie historiograficznego determinizmu, jako przeciwstawnego w sto-
sunku do wolnej woli jednostki. Jeśli Dynastia X nami rządzi, dzieje się tak
za sprawą Niepowstrzymanych Praw Historii (albo Boskiej Woli, albo
Absolutu, albo Materialnych Sił Produkcji), które tak zawyrokowały, i nic, co
uczyniłyby jakieś wątłe i nic nie znaczące jednostki, nie mogłoby zmienić
tego nieodwracalnego wyroku. Równie ważne jest dla Państwa, aby wpoić
swoim poddanym awersję do jakiejkolwiek „spiskowej teorii dziejów”;
ponieważ poszukiwanie „spisku” oznacza poszukiwanie motywów i atry-
butów oraz odpowiedzialności za historyczne błędy. Jeśli jednakże żadna
tyrania nałożona na Państwo, czy korupcja, czy też agresywna wojna, nie
zostały zapoczątkowane przez rządzących Państwem, lecz przez tajemnicze
i ukryte „społeczne siły”, czy przez niedoskonały stan świata, czy, jeśli w ja-
kiś sposób wszyscy byli odpowiedzialni („Wszyscy Jesteśmy Mordercami”,
jak głosi jeden slogan), zatem nie ma sensu, by ludzie oburzali się na
niesprawiedliwość czy powstawali przeciwko podobnym błędom. Co więcej,
atak na „teorię spisku” oznaczałby, że poddani staliby się bardziej skłonni
zawierzyć w argumenty „ogólnego i powszechnego dobrobytu”, które zawsze
są wysuwane przez Państwo, by zauroczyć którymś ze swoich despotycznych
posunięć. „Teoria spisku” może podważyć cały system poprzez zasianie
wśród społeczności zwątpienia w ideologiczną propagandę Państwa.
Kolejną dobrą i sprawdzoną metodą na związanie poddanych z wolą
Państwa jest wywoływanie poczucia winy. Każdy wzrost w prywatnym
dobrobycie może zostać zaatakowany jako „bezwzględna pazerność”,
„materializm” czy „wybujałe bogactwo”, osiąganie zysku może być atako-
wane jako „wyzyskiwanie” i „wykorzystywanie”, wzajemnie korzystne wy-
miany zadenuncjowane jako „samolubstwo” i dziwnym trafem opatrzone za
każdym razem podkreślaną konkluzją, że więcej zasobów powinno być
odprowadzanych z prywatnego do „publicznego sektora”. Stymulowane
poczucie winy sprawia zresztą, że społeczność jest bardziej skłonna to
czynić. Podczas gdy osoby prywatne zwykle ulegają owej „samolubnej
pazerności”, brak zaangażowania rządzących Państwem w procesy wymiany
Cały [rząd] dostrzega, że w oryginalnej idei zawiera się potencjalna zmiana, a co za tym
idzie, i wkraczanie w jego prerogatywy. Najbardziej niebezpiecznym człowiekiem dla
każdego rządu jest ten, kto potrafi myśleć sam za siebie, nie zważając na powszechnie
dominujące przesądy i tabu. W sposób nieunikniony dochodzi on do wniosku, że rząd, pod
którym żyje, jest nieszczery, obłędny i nietolerancyjny, tak więc, jeśli jest romantykiem,
próbuje to zmienić. A nawet gdy romantykiem nie jest osobiście, jest bardzo skłonny rozsiać
niezadowolenie wśród tych, którzy nimi są.
39
III ANATOMIA PAOSTWA
40
III ANATOMIA PAOSTWA
23
Ibid., s. 146-147.
24
De Jouvenel, On Power, s. 27 i następne.
41
III ANATOMIA PAOSTWA
25
Charles L. Black, Jr., The People and the Court (New York: Macmillan, 1960), s. 35
I następne.
42
III ANATOMIA PAOSTWA
26
Ibid., s. 42-43.
27
Ibid., s. 52:
Podstawową i najbardziej nieodzowną funkcją Sądu Najwyższego było ustalanie ważności,
nie zaś nieważności. To, czego rząd o ograniczonych możliwościach potrzebuje, od samego
początku i na zawsze, jest jakiś sposób na zapewnienie ludzi, iż podjął on wszystkie możliwe
z ludzkiego punktu widzenia kroki, by pozostać w obrębie swoich uprawnień. Jest to warun-
kiem legitymizacji, która to, na dłuższym dystansie, warunkuje jego istnienie. A Sąd, po-
przez całą swoją historię, występował jako legitymizacja rządu.
28
Dla Blacka, chociaż „rozwiązanie” to jest paradoksalne, jest najzwyczajniej oczywiste:
[…] możliwości Państwa […] muszą kończyć się tam, gdzie zatrzymuje je prawo. Kto
jednakże ustanowi granice, kto wymusi zatrzymanie, występując przeciwko najpotężniejszej
sile? Ależ oczywiście Państwo we własnej osobie, poprzez swoich sędziów i swoje prawa.
Kto bowiem kontroluje powściągliwych? Kto naucza mądrych? (Ibid., s. 32-33)
Oraz:
Tam, gdzie pytania dotyczą rządowej potęgi w suwerennym narodzie, nie jest możliwe
wybranie arbitra pozostającego poza rządem. Każdy narodowy rząd, tak długo jak pozostaje
rządem, musi mieć ostatnie słowo w kwestiach swoich możliwości. (Ibid., s. 48-49).
43
III ANATOMIA PAOSTWA
29
Ibid., s. 49.
30
To przypisywanie rządowi cudowności przypomina usprawiedliwianie rządu przez Jamesa
Burnhama odwołującego się do mistycyzmu i irracjonalności:
W starożytnych czasach, zanim iluzje nauki zepsuły tradycyjną
mądrość, założyciele miast uznawani byli za bogów lub pół-bogów. Ani
źródło, ani usprawiedliwienie rządu nie mogą być ujęte w całkowicie
racjonalny sposób […] dlaczego powinienem zaakceptować dzie-
dziczność, demokratyczność czy też jakąkolwiek inną formę legity-
mizacji? Dlaczego zasada powinna usprawiedliwiać rządy jakiegoś
człowieka nade mną? […] Akceptuję tę zasadę, […] ponieważ ją
akceptuję, ponieważ tak właśnie jest i tak było zawsze.
James Burnham, Congress and the American Tradition (Chicago: Regnery, 1959), s. 3-8.
Jednak co wtedy, gdy ktoś tej zasady nie akceptuje? Jak wtedy „powinno” być?
31
Black, The People and the Court, s. 64.
44
III ANATOMIA PAOSTWA
32
Ibid., s. 65.
45
III ANATOMIA PAOSTWA
33
John C. Calhoun, A Disquisition on Government (New York: Liberal Arts Press, 1953),
s. 25-27. Także por. Murray N. Rothbard, „Conservatism and Freedom: A Libertarian
Comment”, Modern Age (Spring, 1961), s. 219.
34
J. Allen Smith, The Growth and Decadence of Constitutional Government (New York:
Henry holt, 1930), s. 88. Smith dodaje:
oczywiste było, że gdy zabezpieczenia Konstytucji zostały zaprojektowane tak, by ogra-
niczać uprawnienia organów rządowych, można je skutecznie zneutralizować, jeśli ich
interpretację i egzekwowanie pozostawiono tym, których miały ograniczać. Oczywiście,
zdrowy rozsądek wymagał, żeby żaden organ rządowy nie był zdolny do wyznaczania
swoich własnych uprawnień.
Oczywiście, zdrowy rozsądek oraz „cuda” dyktują całkiem odmienne wizje rządu (s. 87).
46
III ANATOMIA PAOSTWA
35
Calhoun, A Disquisition on Government, s. 20-21.
36
W ostatnich latach zasada jednomyślności doświadczyła wysoce rozcieńczonego
wskrzeszenia, szczególnie w pismach profesora Jamesa Buchanana. Jednakże zaszczepianie
zasady jednomyślności do obecnej sytuacji i stosowanie jej jedynie do zmian status quo, nie
zaś do istniejących praw, może zaowocować tylko kolejną transformacją koncepcji
ograniczania w pieczęć prawomocności Państwa. Jeśli zasada jednomyślności byłaby
stosowana tylko do zmian w prawie i ustawach, cała różnica polega na naturze inicjującego
„punktu wyjścia”. Porównaj James Buchanan i Gordon Tullock, The Calculus of Consent
(Ann Arbor: University of Michigan Press, 1962).
47
III ANATOMIA PAOSTWA
37
Porównaj Herbert Spencer, „The Right to Ignore the State”, [w:] Social Statics (New York:
D. Appleton, 1890), s. 229-39.
38
De Jouvenel, On Power, s. 171.
48
III ANATOMIA PAOSTWA
39
Zobaczyliśmy, że kluczowe dla Państwa jest wsparcie ze strony intelektualistów, a to
zakłada wsparcie przeciwko dwóm dotkliwym groźbom z ich strony. Tak więc, o roli
amerykańskich intelektualistów w przyłączeniu się Ameryki do I wojny światowej, zobacz
Randolph Bourne, „The War and the Intellectuals”, [w:] The History of a Literary Radical
and Other Papers (New York: S.A. Russell, 1956) s. 205-222. Jak twierdzi Bourne,
zwyczajny udział intelektualistów w uzyskiwaniu wsparcia dla działań Państwa polega na
odpowiednim ukierunkowaniu każdej dyskusji w obrębie granic podstawowego programu
Państwa oraz na osłabieniu każdej fundamentalnej czy totalnej krytyki dotyczącej owych
ram.
49
III ANATOMIA PAOSTWA
40
Jak ujmuje to Mencken w swoim wyjątkowym stylu:
Ten gang („wyzyskiwacze tworzący rząd”) jest niemal bezkarny. Jego
najgorsze wymuszenia, nawet gdy są szkodliwe dla prywatnego zysku,
nie podlegają żadnej karze w naszym prawie. Od pierwszych dni
Republiki, mniej niż kilka tuzinów jego członków zostało oskarżo-
nych, a jedynie kilku ciężkich przestępców wsadzono do więzienia.
Liczba ludzi siedzących w Atlancie i Leavenworth, by sprzeciwiać się
nadużyciom rządu, jest po dziesięciokroć tak wielka jak liczba
urzędników rządowych zajmująca się uciskaniem podatników dla swojej
własnej korzyści. (Mencken, A Mencken Chrestomathy, s. 147-148).
Dla żywego i zajmującego opisu braku ochrony jednostki przed ingerencją w jej wolność
przez jej „protektorów”, zobacz: H. L. Mencken, „The Nature of Liberty”, [w:] Prejudices:
A Selection (New York: Vintage Books, 1958), s. 138-143.
41
To powinno zostać odróżnione od współczesnego prawa międzynarodowego, z jego
akcentem kładzionym na maksymalizowanie wymiaru wojny poprzez takie koncepcje, jak
„bezpieczeństwo zbiorowe”.
50
III ANATOMIA PAOSTWA
42
F. J. P. Veale, Advance to Barbarism (Appleton, Wis.: C. C. Nelson, 1953), s. 63.
Podobnie, profesor Nef pisze o Wojnie Don Carlosa, prowadzonej we Włoszech przez Fran-
cję, Hiszpanię i Sardynię przeciwko Austrii i osiemnastym wieku:
na przedmieściach Mediolanu przez sprzymierzonych i kilka tygodni później w Parmie […]
walczące armie spotkały się w zagorzałej bitwie poza miastem. W żadnym miejscu miesz-
kańcy nie sympatyzowali z żadną ze stron. Obawiali się jedynie, że oddziały którejś armii
wkroczą za bramy i zaczną plądrować. Obawy okazały się bezpodstawne. W Parmie
mieszkańcy pobiegli na mury, by obserwować bitwę na otwartym polu. (John U. Nef, War
and Human Progress [Cambridge, Mass.: Harvard University Press, 1950], s. 158. Porównaj
także Hoffman Nickerson, Can We Limit War? [New York: Frederick A. Stoke, 1934]).
51
III ANATOMIA PAOSTWA
43
Nef, War and Human Progress, s. 162.
44
Ibid., s. 161. O popieraniu handlu z wrogiem przez przywódców Rewolucji Amerykańskiej
zobacz Joseph Dorfman, The Economic Mind in American Civilization (New York: Viking
Press, 1946), vol. 1, s. 210-211.
52
III ANATOMIA PAOSTWA
45
O koncepcji siły Państwa i siły społecznej, zobacz Albert J. Nock, Our Enemy the State
(Caldwell, Idaho: Caxton Printers, 1946). Zobacz także Nock, Memoirs of Superfluous Man
(New York: Harpers, 1943) oraz Frank Chodorov, The Rise and Fall of Society (New York:
Devin-Adair, 1959).
53
III ANATOMIA PAOSTWA
46
Pomiędzy procesami ekspansji czy zawierania układów, Państwo zawsze upewnia się, że
pozyska i utrzyma określone, kluczowe „dowódcze pozycje” w ekonomii i społeczeństwie.
Wśród tych pozycji są: wyłączność na używanie przemocy, wyłączność na rozstrzygającą
władzę sądową, kanały komunikacyjne i transportowe (poczty, drogi, rzeki, szlaki
powietrzne), dostarczanie wody wschodnim despotyzmom i edukacja ‒ moderowanie opinii
swoich przyszłych obywateli. We współczesnej gospodarce pieniądze są czynnikiem
najważniejszym.
47
Te pasożytnicze procesy „nadrabiania” były niemal otwarcie proklamowane przez Karola
Marksa, który uważał, że socjalizm musi zostać osadzony na zagrabionym kapitale
nagromadzonym uprzednio podczas kapitalizmu.
48
Oczywiście nieodzownym składnikiem takiego rozwiązania musiałoby być odcięcie się od
przymierza intelektualistów i Państwa poprzez tworzenie ośrodków intelektualnych dociekań
i edukacji, które byłyby niezależne od siły Państwa. Christopher Dawson zaznacza, że
potężne intelektualne poruszenie w epoce renesansu i oświecenia zostało osiągnięte poprzez
pracę poza, a czasami w opozycji do uznanych uniwersytetów. Te akademie nowej myśli
54
III ANATOMIA PAOSTWA
zostały założone przez niezależnych patronów. Zob. Christopher Dawson, The Crisis of
Western Education (New York: Sheed and Ward, 1961).
55
IV WOLNA GOSPODARKA I ŁAD SPOŁECZNY
IV
WOLNA GOSPODARKA I ŁAD SPOŁECZNY
WILHELM RÖPKE
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Justyna Szumiło
56
IV WOLNA GOSPODARKA I ŁAD SPOŁECZNY
57
IV WOLNA GOSPODARKA I ŁAD SPOŁECZNY
58
IV WOLNA GOSPODARKA I ŁAD SPOŁECZNY
dróg i nie ma możliwości obejścia faktu, że te idee i wzory życia, które w tej
dziedzinie są ze sobą rozbieżne, decydują o losie społeczeństwa oraz tego, że
są one nie do pogodzenia.
Kiedy już to przyznamy, musimy być gotowi zrozumieć jej znaczenie
w każdej dziedzinie oraz wyciągnąć odpowiednie wnioski. Zadziwiające jest
to, jak bardzo weszliśmy już w nawyki myślenia o zasadniczo niemiesz-
czańskim (unbuergerliche) świecie. Jest to fakt, który ekonomiści także po-
winni wziąć sobie do serca, ponieważ są jednymi z najgorszych grzeszników.
Będąc oczarowanymi elegancją pewnego rodzaju analizy ‒ tak często
dyskutujemy przecież o problemach związanych z oszczędnościami i in-
westycjami, hydrauliką przepływów dochodów, atrakcyjnością szerokich
programów stabilizacji gospodarczej i bezpieczeństwa społecznego, zaletami
reklamy lub kredytów ratalnych, korzyściami z „funkcjonalnych” finansów
publicznych, rozwojem olbrzymich przedsięwzięć ‒ nawet nie zdajemy sobie
sprawy z tego, że robiąc to, zapominamy o społeczeństwie, które jest już
w dużym stopniu pozbawione opisanych przeze mnie mieszczańskich
nawyków.
Szokujące jest to, jak daleko poruszają się już nasze umysły pod
względem sproletaryzowanego, zmechanizowanego i zcentralizowanego spo-
łeczeństwa masowego. Jako że zapomnieliśmy myśleć pod kątem własności,
niemal niemożliwe stało się dla nas rozumowanie w innych kategoriach niż
dochody i wydatki oraz nakłady i wydajność. Stanowi to swoją drogą
podstawę mojej fundamentalnej i nieprzezwyciężonej nieufności wobec eko-
nomii keynesowskiej i post-keynesowskiej.
Istotnie niezwykle ważne jest to, że Keynes zyskał sławę głównie dzięki
swojej oklepanej i cynicznej uwadze, że „na dłuższą metę wszyscy jesteśmy
martwi”. Nawet większe znaczenie ma fakt, że wielu współczesnych
ekonomistów uznało to powiedzenie za szczególnie duchowe i progresywne.
Jednak nie zapominajmy, że jest to jedynie powtórzenie sloganu Ancien
régime z XVIII wieku: Apres nous le deluge. Zadajmy sobie pytanie, dla-
czego jest to tak ważne. Ponieważ obrazuje zdecydowanie niemieszczań-
skiego ducha bohemy tego współczesnego trendu w ekonomii i polityce
gospodarczej. Zdradza nowe beztroskie podejście do życia z dnia na dzień
i do czynienia ze stylu bohemy nowego hasła dla bardziej oświeconego
pokolenia.
Pochwala się zaciąganie długów, a oszczędzanie staje się zasadniczym
grzechem. Życie nad stan ‒ jednostki i państwa ‒ jest tego logicznym
następstwem. Jednak czy jest to czymś więcej poza Entbuergerlichung
(alienacją społeczną ‒ przyp. red.), wykorzenieniem, proletaryzacją i noma-
59
IV WOLNA GOSPODARKA I ŁAD SPOŁECZNY
60
IV WOLNA GOSPODARKA I ŁAD SPOŁECZNY
61
V WSZYSTKO CO KOCHASZ, ZAWDZIĘCZASZ KAPITALIZMOWI
V
WSZYSTKO CO KOCHASZ,
ZAWDZIĘCZASZ KAPITALIZMOWI
LLEWELLYN H. ROCKWELL, JR.
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Małgorzata Bałdyga
62
V WSZYSTKO CO KOCHASZ, ZAWDZIĘCZASZ KAPITALIZMOWI
64
V WSZYSTKO CO KOCHASZ, ZAWDZIĘCZASZ KAPITALIZMOWI
65
V WSZYSTKO CO KOCHASZ, ZAWDZIĘCZASZ KAPITALIZMOWI
66
V WSZYSTKO CO KOCHASZ, ZAWDZIĘCZASZ KAPITALIZMOWI
67
V WSZYSTKO CO KOCHASZ, ZAWDZIĘCZASZ KAPITALIZMOWI
68
V WSZYSTKO CO KOCHASZ, ZAWDZIĘCZASZ KAPITALIZMOWI
69
V WSZYSTKO CO KOCHASZ, ZAWDZIĘCZASZ KAPITALIZMOWI
70
V WSZYSTKO CO KOCHASZ, ZAWDZIĘCZASZ KAPITALIZMOWI
Krótko mówiąc, ekonomia pomaga nam widzieć świat takim, jakim jest.
Jej rola nie sprowadza się do zbierania coraz to większej liczby faktów, ale
polega na osadzaniu tych faktów w spójnej teorii świata. To jest istotą pracy
Instytutu Misesa ‒ systematyczne nauczanie i przekazywanie umiejętności
rozumienia świata takim, jakim jest. Naszym polem walki nie są sądy,
sondaże wyborcze, władza państwowa, ustawodawstwo, a już na pewno nie
skorumpowana scena polityczna. My skupiamy się na dziedzinie życia, która
będzie znacznie silniejsza w dalszej perspektywie. Dotyczy to posiadania
przez jednostki wiedzy o tym, jak funkcjonuje świat.
Nie chodzi tu o wiedzę dla samej wiedzy. To kwestia naszego dobrobytu,
standardu życia, dostatniego życia naszych dzieci i całego społeczeństwa.
Celem jest też wolność i rozkwit cywilizacji. Czy będziemy się rozwijać
i wzrastać, czy też zanikać i marnieć tracąc wszystko, co odziedziczyliśmy,
zależy ostatecznie od tych abstrakcyjnych pojęć, które posiadamy o przy-
czynowości i skutku w społeczeństwie. Nie nabywamy ich przez zwykłą
obserwację, musimy je poznać poprzez naukę.
Co lub kto nas nauczy i wyjaśni? To podstawowa rola Instytutu Misesa.
Chcemy ponadto poszerzać podstawy wiedzy, dokonywać nowych odkryć,
zapewniać dostępność literatury i przyczyniać się w jak największym
stopniu do szerzenia wolności. Musimy powiększać grono jej zwolenników
w każdym obszarze życia, nie tylko akademickim, ale w każdym sektorze
społecznym. To ambitny plan, który sam Mises pozostawił do realizacji
potomnym.
71
VI DROGA DO TOTALITARYZMU
VI
DROGA DO TOTALITARYZMU
HENRY HAZLITT
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Mateusz Wiatr
72
VI DROGA DO TOTALITARYZMU
73
VI DROGA DO TOTALITARYZMU
49
Alexis de Tocqueville, Dawny ustrój i rewolucja, Warszawa 1970, tłum. Anna Wolska.
50
Cobden-Sanderson, Londyn, 1934.
74
VI DROGA DO TOTALITARYZMU
76
VI DROGA DO TOTALITARYZMU
77
VI DROGA DO TOTALITARYZMU
żaden traktat, umowa międzynarodowa nie może zostać wcielona w życie bez
„porozumienia i zgody Senatu”. W praktyce, począwszy od George’a
Washingtona, prezydenci ignorowali instrukcję mówiącą o zwracaniu się do
Senatu o radę dotyczącą zawieranego traktatu. W ostatnich latach usiłowali
omijać również wymóg zgody senatorskiej. Dokonywali tego za pomocą
trzech pozakonstytucyjnych środków.
Jeden z nich polega na opracowaniu i podpisaniu skomplikowanego,
multilateralnego traktatu, a następnie przekonywaniu, że Senat musi go
ratyfikować bez możliwości zgłaszania poprawek, ponieważ każda taka
próba czyniłaby traktat niewykonalnym.
Drugim środkiem, coraz powszechniejszym, jest opracowanie traktatu
powołującego instytucję międzynarodową, która odtąd jest uprawniona do
podejmowania dowolnych akcji i orzeczeń. Jest tak w przypadku ONZ oraz
jej niezliczonych agencji, czy też Międzynarodowego Funduszu Walutowego
i Międzynarodowego Banku Odbudowy i Rozwoju. W momencie, gdy Senat
godzi się na takie porozumienie, traci faktyczny wpływ na decyzje
podejmowane przez te instytucje, chociaż prezydent może zachować częś-
ciową kontrolę poprzez swoje nominacje osobowe do takiego organu.
Trzecim pozakonstytucyjnym sposobem jest oczywiście uciekanie się do
„porozumienia wykonawczego” zamiast „traktatu”, twierdząc, że wiąże ono
Kongres i kraj tak jak traktat ‒ unika się w ten sposób konstytucyjnego
wymogu ratyfikacji przez Senat. Kiedy Senat próbował uchwalić doprecyzo-
wującą poprawkę (i brakowało jednego głosu do osiągnięcia większości 2/3
głosów), aby zapewnić zwierzchnictwo Konstytucji nad traktatami oraz zapo-
biec nowelizacji konstytucji „przez tylne drzwi”, prezydent Eisenhower
i jego doradcy sprzeciwili się temu. W tej debacie gazety popierające prezy-
dentta, stale ukazywały proponowaną poprawkę jako próbę ograniczenia
„władzy Prezydenta w zawieraniu traktatów”. Stale powtarzały to stwierdze-
nie w obliczu faktu, że w Konstytucji nie jest zapisana wyłączna władza pre-
zydenta w zawieraniu traktatów. Prezydent nie posiada uprawnień do pod-
pisywania traktatów, bez zaciągnięcia rady i uzyskania zgody 2/3 senatorów
obecnych na głosowaniu. Twierdzenie, że prezydent posiada uprawnienia do
uchwalania „porozumień wykonawczych” z obcymi państwami wiążących
ten kraj, których Senat nie ma prawa kontrolować, jest całkowicie
bezpodstawne.
W wymiarze krajowym władza prezydencka urosła dzięki ciągłemu
mnożeniu agencji federalnych. Większość z nich, dzięki mocy stanowienia
prawa i jego wykonywania oraz dzięki szerokiej dowolności decyzyjnej stała
się jednostkami łączącymi funkcję legislacyjną i polityczną, które w dużej
części są poza kontrolą Kongresu.
79
VI DROGA DO TOTALITARYZMU
Bez względu na to, czy analiza obecnej francuskiej sytuacji jest akcepto-
walna czy też nie, zrozumiałe jest, że poza Francją istnieje wiele krajów,
które borykają się z problemem „zbyt słabej” władzy wykonawczej. Więk-
szość krajów zwanych „wolnymi”, w tym nasz (amerykański) cierpi na nad-
miar władzy w rękach egzekutywy i przede wszystkim na to, że w ogóle rząd
wszedł w posiadanie nadmiernej władzy.
W federalnym systemie władzy, ograniczonym do jego właściwej sfery,
prezydent może otrzymać większy zakres władzy, niż obecnie posiada w
danych obszarach lub też mniejszy zakres w pozostałych. Ale jakikolwiek
argument za „silniejszą” władzą wykonawczą może wydawać się wiarygodny
tylko tak długo, jak pozostaje dwuznaczny i niejasny w swoich wyliczeniach.
Jeśli musimy mówić w szerszym znaczeniu to jesteśmy upoważnieni do
określenia w ogólnych pojęciach, że władza i zadania prezydenta rozrosły się
do rozmiarów wykraczających poza zakres władzy, który jeden człowiek
może lub powinien posiadać.
Odkryliśmy trzy główne tendencje, które charakteryzują zbliżanie się do
totalitaryzmu. Są to (1) dążenia rządu do wprowadzenia większego zakresu
interwencji i kontroli życia gospodarczego; (2) dążenia do coraz większej
koncentracji władzy na szczeblu centralnym kosztem lokalnego i (3) dążenie
do coraz większej koncentracji władzy w rękach władzy wykonawczej kosz-
tem władzy ustawodawczej i sądowniczej.
Do powyższych jestem skłonny dodać czwartą tendencją ‒ nacisk na
utworzenie państwa światowego.
Dodanie jej będzie bez zwątpienia szokiem dla wielu samozwańczych
liberałów i idealistów w dobrej wierze, którzy chcieliby traktować założenie
państwa światowego jako ukoronowanie osiągnięć liberalizmu i internacjo-
nalizmu. Krótka analiza jednak pokaże nam, że obecne dążenia do global-
nych rządów wyrażają kłamliwy internacjonalizm i odejście od wolności. Jest
to jedynie odpowiednik światowej skali tendencji do centralizacji władzy
w wymiarze narodowym. Celem jest ustanowienie przymusowego globalne-
go państwa, zanim świat będzie chociaż trochę przygotowany (pod względem
odczuć czy ideologii) do jego zaakceptowania. Osoby popierające taki stan
rzeczy są zbyt niecierpliwe, by przeanalizować konieczne poprzedzające
czynności ku ustanowieniu państwa światowego (nawet zakładając, że glo-
balne państwo, które koncentruje całą władzę polityczną w kilku ciałach, jest
nawet pożądane). Tacy żarliwcy, którzy opowiadają się za scentralizowanym
rządem globalnym z przymusową władzą, nie dostrzegają tego, że praktycz-
nie wszystkie racjonalne cele tak zwanego państwa światowego mogłyby
zostać osiągnięte bez potrzeby ustanowienia takiego państwa. I dopóki dobra
wola i rozsądek będą osiągane przez narody indywidualnie, utworzenie pań-
82
VI DROGA DO TOTALITARYZMU
84
VII CO TO JEST FASZYZM?
VII
CO TO JEST FASZYZM?
LLEWELLYN H. ROCKWELL, JR
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Paweł Kot
standardu złota, mediana prawie w ogóle nie wzrosła. Wielka maszyna two-
rzenia bogactwa, którą kiedyś była Ameryka, upada ‒ i dzieje się tak
w szybszym tempie od czasu ogłoszenia zakończenia recesji widocznej
w statystykach, niż w trakcie jej trwania.
Kolejne pokolenie nie może spodziewać się już, że będzie miało lepsze
życie niż poprzednie. Faszystowski model gospodarczy zniszczył to, co było
niegdyś nazywane amerykańskim snem. Oczywiście prawda jest nawet gor-
sza, niż pokazują statystyki. Trzeba wziąć pod uwagę, ile musi być źródeł
dochodów w ramach pojedynczego gospodarstwa domowego, aby złożyły się
na jego dochód. Po II wojnie światowej rodzina utrzymująca się z jednego
źródła dochodu stała się normą. Potem zniszczono pieniądz i amerykańskie
oszczędności zostały sprowadzone do zera ‒ w ten sposób zrujnowano bazę
kapitałową gospodarki.
To w tym momencie rodziny zaczęły mieć trudności, wiążąc koniec z koń-
cem. Punktem zwrotnym stał się 1985 r., w którym pojawiło się więcej
gospodarstw domowych z dwoma źródłami dochodu niż z jednym. Matki
weszły do siły roboczej, aby utrzymać poziom dochodów rodziny.
Widząc taką tendencję, intelektualiści wiwatowali ‒ tak jakby oznaczała
wyzwolenie; krzyczeli „hosanna”, bo wszystkie kobiety zostały objęte po-
datkiem dochodowym jako wartościowe osoby wnoszące wkład do skarbu
państwa. Rzeczywistą przyczyną tego zjawiska było pojawienie się pustego
pieniądza, który zdeprecjonował walutę, ograbił ludzi z oszczędności i zmusił
ludzi do zasilenia siły roboczej i zostania płatnikami podatków.
Ogromne zmiany demograficzne w zasadzie kupiły amerykańskim rodzi-
nom jeszcze 20 lat pozornego dobrobytu, chociaż trudno tak to nazywać,
gdyż nie było już wyboru. Jeśli chciałeś nadal żyć w amerykańskim śnie, to
twoja rodzina nie mogła polegać na jednym źródle dochodu.
Dzisiejsza mediana dochodu jest tylko trochę powyżej poziomu, na
którym była, gdy Nixon zniszczył dolara, nałożył kontrolę cen i płac, utwo-
rzył Agencję Ochrony Środowiska (EPA) oraz umocnił i upowszechnił cały
aparat pasożytniczego państwa opiekuńczego i państwa wojny.
Zapowiedzi reform ‒ czynione zarówno przez demokratów, czy republi-
kanów ‒ brzmią jak kiepski żart. Mówią o małych zmianach; małych
cięciach; komisjach, które powołają; ograniczeniach, które ustanowią w cią-
gu dziesięciu lat. Żadna z tych rzeczy nie rozwiąże problemu. Nawet trochę.
Problem ma bardziej fundamentalny charakter. Chodzi o jakość pieniądza.
Chodzi o samo istnienie 10 000 agencji regulacyjnych. Chodzi o całe założe-
nie, że musisz płacić państwu za przywilej pracy. Chodzi o domniemanie, że
rząd musi kierować każdym aspektem kapitalistycznego procesu gospodar-
86
VII CO TO JEST FASZYZM?
Pochodzenie faszyzmu
Z pewnością ostatni raz ludzie obawiali się faszyzmu podczas II wojny
światowej. Nie może być wątpliwości co do jego początków. Wiążą się one
z historią włoskiej polityki po pierwszej wojnie światowej. W 1922 r. Benito
Mussolini został premierem i za swoją filozofię obrał faszyzm. Mussolini był
niegdyś członkiem Włoskiej Partii Socjalistycznej.
Wszyscy najważniejsi gracze w ruchu faszystowskim przeszli tam od
socjalistów. Ruch był zagrożeniem dla socjalistów, ponieważ postulował
wdrożenie najbardziej atrakcyjnego mechanizmu politycznego w celu speł-
nienia socjalistycznych pragnień. Socjaliści przyłączali się do faszystów en
masse.
To również z tego powodu sam Mussolini cieszył się tak dobrą prasą przez
więcej niż dziesięć lat po rozpoczęciu swoich rządów. Był wysławiany przez
„New York Timesa” w artykule za artykułem. W czasopismach naukowych
stawiano go za przykład przywódcy, jakiego potrzebowaliśmy w erze spo-
łeczeństwa planowanego. Reklamowanie tego chwalipięty było bardzo
powszechnym zjawiskiem w amerykańskim dziennikarstwie późnych lat
dwudziestych i pierwszej połowy lat trzydziestych XX wieku.
We Włoszech lewica zrozumiała, że jej program może być w najlepszy
sposób zrealizowany w ramach autorytarnego państwa planistycznego.
Oczywiście nasz przyjaciel John Maynard Keynes odegrał zasadniczą rolę,
dostarczając pseudonaukowych przesłanek dla jednoczenia opozycji prze-
ciwko staroświeckiemu leseferyzmowi oraz nowej fali zachwytu nad społe-
czeństwem planowanym. Przypomnijmy, że Keynes nie był socjalistą ze
starej szkoły. Jak sam napisał w swoim wstępie do niemieckiego wydania
Ogólnej teorii, narodowy socjalizm był o wiele bardziej przyjazny dla jego
idei niż gospodarka rynkowa.
87
VII CO TO JEST FASZYZM?
88
VII CO TO JEST FASZYZM?
czonych. Ten naród, poczęty w wolności, stał się ofiarą państwa faszystow-
skiego.
89
VII CO TO JEST FASZYZM?
90
VII CO TO JEST FASZYZM?
91
VII CO TO JEST FASZYZM?
USA w świecie. W tym sensie Obama jest najlepszą rzeczą, jaka mogła przy-
trafić się podżegaczom wojennym i kompleksowi wojskowo-przemysło-
wemu.
Przyszłość
Nie przychodzi mi dziś na myśl sprawa większej wagi niż poważny i sku-
teczny sojusz antyfaszystowski. Pod wieloma względami on już się tworzy.
Nie jest to sojusz formalny. Składa się z tych, którzy protestują przeciwko
Fedowi; tych, którzy nie zgadzają z faszystowską polityką głównego nurtu,
tych, którzy chcą decentralizacji; tych, którzy domagają się niższych podat-
ków i wolnego handlu; tych, którzy pragną prawa do wchodzenia w relacje,
z kim chcą oraz kupowania i sprzedawania na własnych warunkach; tych,
którzy twierdzą, że mogą po swojemu uczyć dzieci; z inwestorów
i oszczędzających, którzy umożliwiają wzrost gospodarczy; tych, którzy nie
chcą być obmacywani na lotniskach; i tych, którzy muszą żyć na obczyźnie.
Sojusz tworzą również miliony niezależnych przedsiębiorców, którzy
odkrywają, iż głównym zagrożeniem dla ich możliwości służenia innym po-
przez rynek jest instytucja, która uznaje się za naszego największego dobro-
czyńcę ‒ rząd.
Ilu ludzi należy do tej kategorii? Więcej niż nam się wydaje. Ten ruch ma
charakter intelektualny, polityczny, kulturalny i technologiczny. Jego człon-
kowie pochodzą z różnych klas, ras, krajów i zawodów. To nie jest już ruch
wewnątrz jednego kraju ‒ jest naprawdę globalny.
Jednak czego chce ten ruch? Niczego innego niż słodkiej wolności. Nie
prosi o przyznanie czy nadanie wolności. Prosi tylko o wolność obiecaną
przez samo życie, która istniałaby, gdyby nie Lewiatan, który nas okrada,
molestuje, więzi i zabija.
Ten ruch nie słabnie. Codziennie ze wszystkich stron docierają do nas
dowody na to, iż ma on rację. Z dnia na dzień staje się bardziej oczywiste, że
państwo nie wnosi niczego do naszego dobrobytu ‒ tylko pomniejsza go
w znaczny sposób.
W latach 30. XX wieku, a nawet jeszcze w latach 80., zwolennicy państwa
mieli morze pomysłów. Teraz tak już nie jest. Faszyzm nie ma nowych idei,
wielkich projektów ‒ i nawet jego zwolennicy tak naprawdę nie wierzą, że
jest ono w stanie wykonać swoje zadanie. Świat tworzony przez sektor
prywatny jest o tyle bardziej użyteczny i piękny niż cokolwiek robionego
przez państwo, że sami faszyści zostali zdemoralizowani i są świadomi, iż ich
program nie ma realnych fundamentów intelektualnych.
92
VII CO TO JEST FASZYZM?
Jeszcze szerzej znany jest fakt, że etatyzm nie działa i nie może działać.
Etatyzm jest wielkim kłamstwem. Przynosi nam dokładnie odwrotność
swojej obietnicy. Obiecywał bezpieczeństwo, dobrobyt i pokój ‒ dał nam
strach, ubóstwo, wojnę i śmierć. Jeśli chcemy mieć jakąś przyszłość, musimy
ją sami zbudować. Faszystowskie państwo nie zrobi tego za nas ‒ wręcz
przeciwnie, stoi nam na drodze.
Ostatecznie stajemy więc przed wyborem: totalne państwo albo totalna
wolność. Co wybierzemy? Jeśli wybierzemy państwo, będziemy tonąć coraz
bardziej i w końcu utracimy wszystko to, co tak bardzo cenimy w naszej
cywilizacji. Jeśli wybierzemy wolność, będziemy mogli wykorzystać tę nie-
zwykłą siłę ludzkiej współpracy, która umożliwi nam kontynuację pracy nad
ulepszaniem świata.
W zmaganiach z faszyzmem nie ma miejsca na rozpaczanie. Musimy
kontynuować walkę z pełnym przekonaniem, że przyszłość należy do nas,
a nie do nich.
Ich świat się rozpada ‒ nasz dopiero zaczyna się budować. Ich świat
opiera się na upadłych ideologiach ‒ nasz jest zakorzeniony w prawdzie
o wolności i rzeczywistości. Ich świat swoją świetność ma już za sobą ‒ nasz
spogląda w przyszłość, którą budujemy dla siebie.
Ich świat odwołuje się do trupa, jakim jest państwo narodowe. Nasz świat
polega na energii i kreatywności wszystkich ludzi na świecie, zjednoczonych
w wielkim i szlachetnym projekcie tworzenia prosperującej cywilizacji
poprzez pokojową współpracę między ludźmi. Posiadamy jedyną broń, która
jest nieśmiertelna: właściwą ideę. To właśnie ona poprowadzi nas do
zwycięstwa.
93
VIII WOLNOŚD ZRZESZANIA SIĘ
VIII
WOLNOŚĆ ZRZESZANIA SIĘ
LLEWELLYN H. ROCKWELL, JR
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Łukasz Prządo
94
VIII WOLNOŚD ZRZESZANIA SIĘ
95
VIII WOLNOŚD ZRZESZANIA SIĘ
to jest do przyjęcia? Cóż, wolność jest trochę jak życie ‒ albo jest, albo jej
nie ma. Krojenie i szatkowanie wolność zależnie od politycznych priorytetów
jest niebywale niebezpieczne. Tworzy to podziały społeczne, prowadzi do
arbitralnej władzy, legitymizuje pewną formę niewolnictwa i odwraca sytua-
cję na niekorzyść tych, którzy dzierżą rzeczywistą władzę w społeczeństwie.
Fakt, że rząd sądzi, iż może regulować „obszary” podejmowania decyzji
mrozi krew w żyłach. Sądzi on, że rządowi biurokraci mają prawo i zdolność
czytania w myślach ‒ jak gdyby znali prawdziwe motywacje każdego
działania, bez względu na to, co twierdzi osoba podejmująca decyzję. Oto,
w jaki sposób banki w ostatnich dziesięcioleciach zdołały chaotycznie rozdać
kredyty hipoteczne: próbowały opędzić się w ten sposób od regulatorów,
doszukujących się jakiejkolwiek oznaki rasowej dyskryminacji.
Oczywiście ta sztuczka z czytaniem w myślach nie jest arbitralna. Jest
podyktowana polityczną presją. Nie dziwi więc, że od przegłosowania
ustawy w 1964 r., kwestie, które dostrzegli regulatorzy, i tym samym
zablokowali, rozmnożyły się i są teraz zupełnie poza kontrolą. Czy ta strate-
gia rzeczywiście podniosła poziom dobrobytu społecznego, czy też zaostrzyła
konflikt pomiędzy grupami, które państwo wykorzystało do swoich własnych
celów?
Ale czy odważylibyśmy się pozwolić właścicielom na samodzielne
podjęcie takich decyzji? Z historycznego punktu widzenia niesprawiedliwość
wobec czarnoskórych wyrządzana była głównie przez rządy. Prywatny biznes
nie prowadzi polityki rasowej, ponieważ oznacza to wykluczenie części ka-
pitału klientów.
I właśnie dlatego rasiści, nacjonaliści i zatwardziali fanatycy zawsze
sprzeciwiali się liberalnemu kapitalizmowi ‒ włącza i wyklucza on, bazując
na kryterium pieniądza, nie biorąc pod uwagę cech, które wszelkiego rodzaju
kolektywiści uważają za ważne. W wyobrażonych utopiach narodowych
socjalistów orędownicy handlu wiszą na latarniach jako zdrajcy rasy i wro-
gowie narodu.
Jest tak dlatego, że rynek ma skłonność do tworzenia zawsze zmiennej
palety form zrzeszania się, których wzorce postępowania nie mogą być znane
i nie powinny być regulowane przez urzędników państwowych. Natomiast
rządowe próby regulacji współpracy prowadzą do bałaganu i społecznych
katastrof.
Jak tłumaczył Thomas Paine:
W tych zrzeszeniach, które są przypadkowo tworzone w ce-
lach handlowych lub jakichkolwiek innych, w których rząd
nie jest w ogóle brany pod uwagę, i w których ludzie
96
VIII WOLNOŚD ZRZESZANIA SIĘ
97
IX PRZESĄDY O SEKTORZE PUBLICZNYM
IX
PRZESĄDY O SEKTORZE PUBLICZNYM
MURRAY N. ROTHBARD
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Maciej Troć
53
Członkowie Rotary International, http://pl.wikipedia.org/wiki/Rotary_International.
98
IX PRZESĄDY O SEKTORZE PUBLICZNYM
54
Członkowie Benevolent and Protective Order of Elks.
55
Wcześniej Schumpeter twierdzi: „Konflikt pomiędzy sferą publiczną a prywatną nasilił
się, ponieważ państwo, używając swojej politycznej siły, czerpie dochody z rzeczy
wyprodukowanych przez sektor prywatny na prywatny użytek”. Zob. Joseph A. Schumpeter,
Capitalism, Socialism, and Democracy, New York 1942, s. 198.
99
IX PRZESĄDY O SEKTORZE PUBLICZNYM
56
http://pl.wiktionary.org/wiki/mirabile_dictu.
100
IX PRZESĄDY O SEKTORZE PUBLICZNYM
57
J. Schumpeter, op. cit., s. 144.
101
IX PRZESĄDY O SEKTORZE PUBLICZNYM
58
John Kenneth Galbraith, The Affluent Society, Boston 1958, s. 320–321.
102
IX PRZESĄDY O SEKTORZE PUBLICZNYM
59
Więcej informacji na temat nieodłącznych problemów działalności rządowej: zob. Murray
N. Rothbard, Government in Business, [w:] Essays on Liberty, tom 4, Irvington-on-Hudson
1958, s. 183–187.
103
IX PRZESĄDY O SEKTORZE PUBLICZNYM
105
X NIEUZNAWANIE DŁUGU PUBLICZNEGO
X
NIEUZNAWANIE DŁUGU PUBLICZNEGO
MURRAY N. ROTHBARD
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Mateusz Benedyk
106
X NIEUZNAWANIE DŁUGU PUBLICZNEGO
107
X NIEUZNAWANIE DŁUGU PUBLICZNEGO
Jak na razie jasne jest, że nie ma nic złego w istnieniu prywatnego długu.
Tak jak w przypadku każdej wymiany na rynku obie strony zyskują a żadna
nie traci. Przypuśćmy jednak, że dłużnik jest głupcem, który bierze na siebie
zobowiązanie przekraczające jego możliwości i nie może w wyznaczonym
terminie spłacić obiecanej kwoty. Cóż, takie ryzyko związane z długiem rze-
czywiście istnieje i oczywiście lepiej, by dłużnicy nie zaciągali zobowiązań
wyższych niż są w stanie uregulować. Nie jest to jednak problem samego
długu. Każdy konsument może wydawać pieniądze w głupi sposób. Męż-
czyzna może wydać całą pensję na drogą błyskotkę a potem nie być w stanie
wykarmić rodziny. Bezmyślność konsumentów nie jest zatem wyłącznie
problemem długów. Istnieje jednak ważna różnica: jeśli ktoś nie może spłacić
długu, stratę ponosi wierzyciel, ponieważ dłużnik nie oddał własności
pożyczkodawcy. Dłużnik, który nie spłaci 1100 dolarów kredytu w oczywisty
sposób kradnie własność wierzyciela; nie mamy tu do czynienia ze zwykłym
złamaniem przyrzeczenia, jest to przypadek karalnego czynu, agresji wobec
własności drugiej osoby.
We wcześniejszych stuleciach niespłacanie długu było poważnym przewi-
nieniem. Jeśli wierzyciel nie „wybaczył” wielkodusznie dłużnikowi, to ten
ostatni był winien pożyczoną sumą powiększoną o ustalony procent oraz
o karne odsetki za okres niespłacania. Dłużników wtrącano nawet do wię-
zień, dopóki nie zapłacili wymaganej kwoty ‒ rozwiązanie dość drakońskie,
lecz idące we właściwym kierunku przestrzegania praw własności i świętości
umów. Takie rozwiązanie stwarzało oczywiście poważną trudność, ponieważ
w więzieniu trudniej zarobić jakieś pieniądze. Być może lepiej byłoby
pozwolić dłużnikom zostać na wolności, pod warunkiem, że ich dochody
przeznaczane byłyby na pokrycie długów.
Jednak w XVII wieku rządy zaczęły lamentować nad losem stadka
nieszczęsnych dłużników, ignorując fakt, że nierzetelni kredytobiorcy sami
wpakowali się w kłopoty, i odeszły od swej rzekomej funkcji strażnika
kontraktów. Wprowadzono prawo o bankructwie, które zwiększyło ochronę
dłużników przed wierzycielami. Kredytodawcom coraz trudniej było
odzyskać swoją własność. Kradzież traktowano coraz bardziej pobłażliwie,
subsydiowano lekkomyślność a do oszczędności zniechęcano. Po wprowa-
dzeniu rozwiązań rozdziału 11. w ramach Bankruptcy Reform Act w 1978 r.
nieefektywni i niezapobiegliwi menedżerowie i akcjonariusze nie tylko
uwalniają się od żądań wierzycieli, ale także często zachowują swoją władzę
i pozostają niezadłużeni. Będąc wciąż na czele spółek, gnębią konsumentów
i kredytodawców swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem. Współcześni
utylitarni, neoklasyczni ekonomiści nie widzą niczego złego w takich
rozwiązaniach; rynek przecież dostosuje się do zmian w prawie. Rynek może
dostosować się do prawie wszystkiego, ale co z tego? Podkopywanie pozycji
108
X NIEUZNAWANIE DŁUGU PUBLICZNEGO
111
X NIEUZNAWANIE DŁUGU PUBLICZNEGO
Druga wielka fala odmowy spłaty długu publicznego przez stany miała
miejsce na Południu po tym, jak okupacja Północy i tzw. rekonstrukcja
dobiegły końca. Osiem południowych stanów (Alabama, Arkansas, Floryda,
Luizjana, Północna Karolina, Południowa Karolina, Tennessee i Virginia)
zdecydowało się w późnych latach siedemdziesiątych i wczesnych osiem-
dziesiątych XIX wieku, kiedy były rządzone przez Demokratów, nie uznawać
długu publicznego zaciągniętego w imieniu podatników przez skorumpowane
i skłonne do marnotrawstwa, narzucone z zewnątrz rządy radykalnych
Republikanów w czasie rekonstrukcji.
Co możemy zrobić dziś? Aktualnie dług federalny wynosi 3,5 biliona
dolarów. Około 1,4 biliona dolarów, czyli jakieś 40 procent, jest w posia-
daniu różnych agencji rządu federalnego. Nakładanie na obywateli podatków
przez jedną gałąź rządu federalnego, by spłacać dług z odsetkami innej gałęzi
tegoż rządu, jest niedorzecznością. Anulowanie długu trzymanego przez
agencje federalne zaoszczędziłoby podatnikom sporo pieniędzy oraz uchroni-
ło cenne zasoby przed marnotrawstwem. Taki rzekomy dług to tylko księ-
gowa fikcja, będąca świetnym uzasadnieniem dla karania podatników.
Większość ludzi sądzi, że agencja ubezpieczeń społecznych akumuluje
pobierane składki, rozsądnie inwestuje a potem oddaje ubezpieczonym po
ukończeniu 65. roku życia. Nic bardziej błędnego. Nie mamy do czynienia
z ubezpieczeniem, nie ma żadnych kumulowanych funduszy, w przeciwień-
stwie do prywatnych ubezpieczeń. Rząd federalny pobiera od młodych osób
składki (podatki) na ubezpieczenie społeczne, wydaje je w ramach ogólnych
wydatków skarbu państwa, a gdy ktoś kończy 65 lat, nakłada podatki na
innych, by spłacać bieżące zobowiązania. Ubezpieczenia społeczne, jedna
z najbardziej szanowanych instytucji życia politycznego Stanów Zjednoczo-
nych, jest także największym zagrożeniem dla trwałości systemu.
Ubezpieczenia społeczne to jedna wielka piramida finansowa kontrolowana
przez rząd federalny. Rzeczywistość jest maskowana nabywaniem obligacji
rządowych przez zarządzających systemem ubezpieczeń. Skarb państwa
może wydawać wtedy pieniądze, na co tylko zechce. Z kolei posiadanie
w księgach systemu ubezpieczeń społecznych obligacji rządowych, pobiera-
nie odsetek od amerykańskich podatników, sprawia, że powstaje złudzenie
normalnej działalności ubezpieczeniowej.
Anulowanie obligacji posiadanych przez rządowe agencje zmniejszyłoby
dług publiczny o 40 procent. Postulowałbym wyrzeczenie się całego długu,
nie zważając na skutki. Natychmiastowy rezultat takiego posunięcia to spa-
dek wydatków rządowych o 200 miliardów dolarów, co oznacza szansę na
taką samą redukcję podatków.
Jeśli takie rozwiązanie wydaje się zbyt drakońskie, czemu nie spróbować
potraktować rządu jak zwykłego bankruta? Rząd to organizacja, której akty-
114
X NIEUZNAWANIE DŁUGU PUBLICZNEGO
115
XI CZY ISTNIEJE PRAWO DO ZRZESZANIA SIĘ W ZWIĄZKACH ZAWODOWYCH?
XI
CZY ISTNIEJE PRAWO DO ZRZESZANIA
SIĘ W ZWIĄZKACH ZAWODOWYCH?
WALTER BLOCK
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Paweł Kot
116
XI CZY ISTNIEJE PRAWO DO ZRZESZANIA SIĘ W ZWIĄZKACH ZAWODOWYCH?
117
XI CZY ISTNIEJE PRAWO DO ZRZESZANIA SIĘ W ZWIĄZKACH ZAWODOWYCH?
118
XII CZEGO UCZY NAS SOWIECKA MEDYCYNA?
XII
CZEGO UCZY NAS SOWIECKA
MEDYCYNA?
YURI N. MALTSEV
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Kamil Strumidło
120
XII CZEGO UCZY NAS SOWIECKA MEDYCYNA?
60
Russian Life Expectancy on Downward Trend („St. Petersburg Times”, 17. stycznia 2003
r.).
121
XII CZEGO UCZY NAS SOWIECKA MEDYCYNA?
lat ‒ choć wiek temu wynosiła 49,2 lat. Oczekiwana długość życia w Rosji
jest o 12 lat mniejsza61.
Po 70 latach socjalizmu 57 proc. rosyjskich szpitali nie miało bieżącej
ciepłej wody, a 36 proc. szpitali w regionach wiejskich nie miało w ogóle
wody ani kanalizacji. Czyż nie jest zdumiewające, że socjalistyczny rząd,
który rozwijał program badań kosmosu i tworzył wymyślną broń, kompletnie
ignorował podstawowe potrzeby swoich obywateli?
Zatrważająca jakość usługi nie jest charakterystyczna jedynie dla „dzikiej”
Rosji i innych wschodnioeuropejskich nacji: jest bezpośrednim skutkiem
rządowego monopolu na opiekę medyczną i może ona zaistnieć w każdym
państwie. Dla przykładu, w „cywilizowanej” Anglii na liście oczekujących na
operację jest prawie 800 tys. spośród 55 mln ludzi. Najnowocześniejszy
sprzęt jest nieobecny w większości brytyjskich szpitali. W Anglii jedynie 10
proc. wydatków na opiekę zdrowotną pochodzi ze środków prywatnych.
Wielka Brytania była pionierem w rozwoju technologii dializy nerek,
jednak ma jeden z najniższych współczynników dializy na całym świecie.
The Brooking Institution (instytucja raczej nie będąca zwolennikiem wolnego
rynku) odkryło, że co roku 7 tys. Brytyjczyków wymagających endoprotezy
stawu biodrowego, między 4 a 20 tys. wymagających pomostowania
aortalno-wieńcowego i około 10–15 tys. wymagających chemioterapii,
odmawia się opieki medycznej w Wielkiej Brytanii.
Dyskryminacja ze względu na wiek jest szczególnie widoczna we
wszystkich państwowych lub silnie regulowanych systemach opieki zdro-
wotnej. W Rosji pacjenci powyżej 60. roku życia uważani są za bezwarto-
ściowe pasożyty, a ci powyżej 70. często nie otrzymują nawet podstawowej
opieki medycznej.
W Wielkiej Brytanii osobom z przewlekłą niewydolnością nerek powyżej
55. roku życia w 35 proc. centrów dializ odmawia się leczenia. Taką odmowę
otrzymuje 45 proc. 65-letnich pacjentów, a pacjenci 75-letni lub starsi rzadko
otrzymują w takich centrach opiekę medyczną.
W Kanadzie populację podzielono na trzy grupy wiekowe pod względem
dostępu do opieki zdrowotnej: ci poniżej 45., ci między 45. a 65. i ci powyżej
65. roku życia. Nie trzeba dodawać, że pierwsza grupa, nazwijmy ją „aktyw-
nymi podatnikami”, cieszy się najlepszym traktowaniem.
Zwolennicy państwowej służby zdrowia w Stanach Zjednoczonych uży-
wają sowieckich taktyk propagandowych, by osiągnąć swe cele. Michael
61
Raport CRS dla Kongresu: Life Expectancy in the United States. Uaktualniony 16. paź-
dziernika 2006 r., Laura B. Shrestha, nr katalogowy RL32792.
122
XII CZEGO UCZY NAS SOWIECKA MEDYCYNA?
62
Foster Friess, Can You Believe Denying Health Care to People with Dementia is Being
Considered? (14. czerwca 2009 r.) Zobacz też Ezekiel J. Emanuel, Where Civic
Republicanism and Deliberative Democracy Meet („The Hastings Center Report”, vol. 26.,
nr 6.).
123
XII CZEGO UCZY NAS SOWIECKA MEDYCYNA?
63
Govind persad, Alan Wertheimer i Ezekiel J. Emanuel,
http://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736%2809%2960137-
9/fulltext#back-aff1 („The Lancet”, vol. 373, numer 9661).
124
XII CZEGO UCZY NAS SOWIECKA MEDYCYNA?
125
XIII JAK PAOSTWO OPIEKUOCZE ZDEPRAWOWAŁO SZWECJĘ
XIII
JAK PAŃSTWO OPIEKUŃCZE
ZDEPRAWOWAŁO SZWECJĘ
PER BYLUND
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Łukasz Buczek
126
XIII JAK PAOSTWO OPIEKUOCZE ZDEPRAWOWAŁO SZWECJĘ
127
XIII JAK PAOSTWO OPIEKUOCZE ZDEPRAWOWAŁO SZWECJĘ
128
XIII JAK PAOSTWO OPIEKUOCZE ZDEPRAWOWAŁO SZWECJĘ
129
XIII JAK PAOSTWO OPIEKUOCZE ZDEPRAWOWAŁO SZWECJĘ
z tego pokolenia, urodzeni w latach 70. 80. i 90. zazwyczaj zostali wychowa-
ni „bezstresowo” (w oparciu o idee z 1968 roku), co generalnie oznacza
„wolne od odpowiedzialności” dzieciństwo „bez zasad”. Dla ludzi tego
pokolenia nie istnieje związek przyczynowo-skutkowy w życiu społecznym;
cokolwiek robisz, to nie ty za to odpowiadasz ‒ nawet za posiadanie dziecka.
Stanowią oni obecnie młodszą część grupy dorosłych w szwedzkim
społeczeństwie.
130
XIII JAK PAOSTWO OPIEKUOCZE ZDEPRAWOWAŁO SZWECJĘ
131
XIII JAK PAOSTWO OPIEKUOCZE ZDEPRAWOWAŁO SZWECJĘ
jedynie przez godzinę lub dwie przy okazji Świąt Bożego Narodzenia, kiedy
to rodziny zdobywają się na wysiłek odwiedzenia swych „problemów”.
Jednak starcy nie są jedynymi, którzy znaleźli się na peryferiach społe-
czeństwa w czasie, gdy państwo opiekuje się populacją pracujących. Tak
samo jest w przypadku najmłodszych, których także powierza się w opiece
państwu, a nie wychowuje i edukuje przez rodziców.
Moja matka, nauczycielka w szkole średniej, była pod presją oczekiwań
rodziców swych uczniów, by zrobiła „coś” z ich stresującą sytuacją rodzinną.
Wymagają oni, aby „społeczeństwo” wzięło odpowiedzialność za wychowy-
wanie ich dzieci, jako że oni już i tak poświęcili im „zbyt wiele czasu”.
(„Poświęcanie czasu” zazwyczaj znaczy podrzucenie dziecka do żłobka
o 7:00 rano oraz odebranie go o 18:00 wieczorem.)
Rodzice podkreślają swe „prawo” pozbycia się tego ciężaru. Problemy
w domu wywołane przez krnąbrne, nieposłuszne dzieci mają być rozwiązane
w klasach przez personel szkolny lub w przedszkolu przez przedszkolanki.
Dzieci powinne być widoczne, ale jednocześnie zachowywać się tak, by nie
były słyszane. Absolutnie nie powinny kolidować z prawem ich rodziców do
realizowania kariery, długich zagranicznych wakacji czy udziału w wydarze-
niach społecznych.
Aby dysponować pokoleniem dorosłych ludzi pracujących i wytwarza-
jących bogactwo, które można opodatkować (obecna stopa podatkowa dla
najgorzej zarabiających wynosi w przybliżeniu 65%), szwedzkie państwo
opiekuńcze co rusz rozpoczyna programy chroniące je od wypadków i kło-
potów. Wolność „podopiecznych” jest pozbawioną zmartwień i odpowie-
działności, bogatą w świadczenia egzystencją stworzoną przez państwo
opiekuńcze.
To co teraz obserwujemy w Szwecji jest logiczną konsekwencją państwa
opiekuńczego: dając komuś świadczenia, a zarazem zdejmując z niego
odpowiedzialność za swe życie, tworzymy nowy rodzaj osoby ‒ niedojrzałą,
nieodpowiedzialną i zależną. W efekcie państwo opiekuńcze ‒ tak jak
rodzice, którzy nigdy nie pozwalają swoim dzieciom zmierzyć się z proble-
mami ‒ stworzyło populację osób o psychice i moralności dziecka, pełnych
zachcianek, rozpuszczonych i bezwzględnie roszczeniowych.
Analogia rozpieszczonego dziecka jest jak najbardziej prawdziwa, co
obrazują sceny z codziennego życia ludzi pracujących w sektorze publicz-
nym, gdzie muszą stawiać czoła żądaniom wysuwanym przez obywateli. Nie
jest rzadkością sytuacja, podczas której młodzi rodzice udzielają reprymendy
nauczycielom, którzy wywierają „niepotrzebną” presję na dzieci, zadając im
pracę domową. Dzieci mają prawo do wiedzy, ale najwyraźniej tylko jeśli
132
XIII JAK PAOSTWO OPIEKUOCZE ZDEPRAWOWAŁO SZWECJĘ
proces edukacji nie wiąże się z nauką i wysiłkiem. Rolą nauczycieli jest
zapewnienie dzieciom wiedzy, którą mogą skonsumować bez potrzeby
angażowania intelektu, myślenia o niej (a nawet jej studiowania). Wymóg
zrobienia czegoś samemu jest „opresyjny”. Przymus, nawet jeśli jest
pochodną praw natury, jest niesprawiedliwością naruszającą prawo do życia
bez problemów. Natura sama w sobie, wraz z jej prawami, staje się
„ciężarem”.
Ekonomia zależności
Być może ta mentalność wyjaśnia rosnącą popularność teorii podważają-
cych rzeczywistość, jak sceptycyzm i postmodernizm, gdzie nic nie powinno
być brane za pewnik. Twierdzi się, że logika to tylko społeczna konstrukcja,
nie mająca żadnego związku z rzeczywistością lub światem (o ile ten w ogóle
istnieje). Teorie te są popularne ze względu na niemożność ich obalenia bądź
potwierdzenia. Cokolwiek powiesz nigdy nie musisz brać za to odpowie-
dzialności ‒ nikt nie może zweryfikować twych tez, nikt nie może ich
krytykować ani nawet ich użyć. Są twoje i istnieją jedynie dla ciebie ‒ i są
prawdziwe jedynie dla ciebie.
Bezużyteczność tychże teorii powinna być bezsprzeczna. Powinno także
być jasne, że głosiciele tych teorii przyjmują pewne rzeczy, jak istnienie, za
coś oczywistego ‒ oni nigdy nie żyli jedynie w oparciu o wątpliwości i „wie-
dzę” o tym, że o niczym nie mamy pojęcia, że nic nie wydaje się być takie,
jakie jest. Ale to zdaje się stanowi o pięknie tej teorii.
Pod pewnym względem austriackie założenie, że „wartość jest
subiektywna” została zrozumiana zbyt dosłownie. W tych współczesnych
„teoriach”, subiektywność jest regułą, o którą oparta jest rzeczywistość, nie
sposobem jej oceny bądź postrzegania. Takie „rozumienie” jest bez-
pośrednim wnioskiem płynącym z relatywnej moralności oraz relatywnej
logiki dzieci i wnucząt państwa opiekuńczego. Nie ma potrzeby, by ktoś
produkował, aby inny mógł konsumować ‒ a finansowanie świadczeń,
których potrzebuję, by wieść „dobre” życie nie jest koniecznie ciężarem dla
kogoś. Wszak, dobre życie jest prawem człowieka; prawem będącym jedy-
nym stałym punktem w ciągle zmieniającym się, opartym o subiektywizm
wszechświecie.
Z perspektywy naocznego świadka (jak zwykłem siebie postrzegać) to
szaleństwo nabiera sensu ‒ uczenie ludzi, że nie muszą się martwić o kon-
sekwencje swych czynów, kształtuje z nich dobrowolnie zależne podmioty.
Państwo opiekuńcze stworzyło egoistycznego potwora, twierdząc, że nas
133
XIII JAK PAOSTWO OPIEKUOCZE ZDEPRAWOWAŁO SZWECJĘ
134
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
XIV
AMERYKAŃSKIE DOŚWIADCZENIE Z
ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI
ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
TERRY L. ANDERSON, P. J. HILL
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Dawid Świonder
135
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
136
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
64
James M. Buchanan, „Before Public Choice”, [w:] G. Tullock (red.), Explorations in the
Theory of Anarchy (Blacksburg, Va.: Center for the Study of Public Choice, 1972), s. 37.
65
James M. Buchanan, „Review of David Friedman, The Machinery of Freedom: Guide to
Radical Capitalism”, The Journal of Economic Literature, T. XII, Nr 3 (1974), s. 915.
66
E.A.J. Johnson, The Foundations of American Economic Freedom (Minneapolis:
University of Minnesota Press, 1973), s. 305.
137
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
67
Laurence S. Moss, „Private Property Anarchism: An American Variant”, [w:] G. Tullock
(red.), Further Explorations in the Theory of Anarchy (Blacksburg, Va.: Center for the Study
of Public Choice, 1974), s. 26.
68
James M. Buchanan, Freedom in Constitutional Contract (College Sta., Tex.: Texas A&M
University Press, 1977), s. 52.
138
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
69
Buchanan, „Review of Machinery of Freedom”, s. 915.
70
Ibid., podkreślenie nasze.
71
Ibid.
139
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
Taki punkt startowy nazywany jest punktem Schellinga, tj. wspólną ideą
istniejącą w umysłach uczestników jakiejś sytuacji społecznej72. Nawet mimo
braku jakiegokolwiek mechanizmu egzekwowania, większość członków
społeczeństwa Zachodu była zgodna co do istnienia pewnych praw
dotyczących używania i kontrolowania własności. Stąd gdy jakiś górnik
ogłaszał, że dane złoże okruchowe należy do niego, ponieważ „on był tam
pierwszy”, roszczenie to miało większą wagę, niż gdyby było uzasadnione
jedynie fizyczną siłą odkrywcy.
Upodobania, kultura, etyka i inne liczne czynniki nadają cechy punktu
Schellinga niektórym roszczeniom do zajmowanych miejsc, ale nie wszyst-
kim. Długi okres konfliktów między Indianami a osadnikami można
przypisać właśnie brakowi takich punktów Schellinga. My skupiamy się
jednak na rozwiązaniach w sferze utrzymania pokoju i egzekwowania praw,
jakie istniały pośród napływowej, białej populacji.
Poniżej opiszemy prywatne egzekwowanie praw na Dzikim Zachodzie
w latach 1830–1900. Opis ten pozwala, w ograniczonej mierze, sprawdzić
niektóre hipotezy dotyczące tego, jak mógłby funkcjonować anarcho-
kapitalizm.
Możliwość owego przetestowania uznajemy za ograniczoną, ponieważ
konieczną cechą takiego ustroju jest brak monopolu na przemoc73.
Niewykluczone byłoby istnienie różnych agencji przymusu, ale żadna z nich
nie mogłaby mieć legalnego monopolu na użycie siły. Trudność wykorzy-
stania tej tezy w kontekście Dzikiego Zachodu jest oczywista. Mimo że przez
większość tego okresu formalne rządowe agencje ochrony praw były nie-
obecne, to zawsze czaiły się gdzieś na horyzoncie. Z tego powodu żaden
z prywatnych podmiotów zapewniających egzekwowanie praw nie funkcjo-
nował w warunkach pełnej niezależności od rządu.
Ponadto należy być ostrożnym w określaniu prywatnych agencji jako
„niepaństwowych”, ponieważ w zakresie, w jakim się rozwijały i stawały
agencjami legalnego przymusu, można je również uznać za „rząd”. Chociaż
istnieje wiele opisów tego typu prywatnych agencji, ustalenie, czy działały
w ramach konkurencji, czy też ją redukowały, jest często trudne.
72
Dłuższe omówienie punktów Schellinga znaleźć można w: Thomas C. Schelling, The
Strategy of Conflict (Cambridge: Harvard University Press, 1960), s. 54-58; Buchanan,
„Review of Machinery of Freedom”, s. 914; oraz David Friedman, Schelling Points, Self-
Enforcing Contracts, and the Paradox of Order, (niepublikowana praca magisterska, Center
for the Study of Public Choice, Virginia Polytechnic Institute).
73
David Friedman, The Machinery of Freedom: Guide to Radical Capitalism (New York:
Harper & Row, 1973), s. 152.
140
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
141
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
74
Gilbert Geis, „Violence in American Society”, Current History, T. VII (1976), s. 357.
75
Eugene W. Hollon, Frontier Violence: Another Look (New York: Oxford University Press,
1974), s. x.
76
Robert A. Dykstra, The Cattle Towns (New York: Alfred A. Knopf, 1968), s. 144.
77
Paul I. Wellman, The Trampling Herd (New York: Carrick and Evans, 1939), s. 159.
78
Hollon, Frontier Violence, s. 220.
79
Frank Prassel, The Western Peace Officer (Norman, Okla.: University of Oklahoma Press,
1937), s. 16-17.
80
Prassel, Western Peace Officer, s. 7.
142
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
81
Zob. George R. Stewart, Committee on Vigilance (Boston: Houghton Mifflin Co., 1964);
oraz Alan Valentine, Vigilante Justice (New York: Reynal and Co. 1956).
82
Thomas J. Dimsdale, The Vigilantes of Montana (Norman, Okla.: University of Oklahoma
Press, 1953).
83
Wayne Gard, Frontier Justice (Norman, Okla.: University of Oklahoma Press, 1949),
s. 165.
84
Benjamin F. Shambaugh, „Frontier Land Clubs, or Claim Associations”, Annual Report of
the American Historical Association (1900), s. 71.
143
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
85
Shambaugh, „Frontier Land Clubs”, s. 69.
86
Frederick Jackson Turner, The Frontier in American History (Nrew York: Henry Holt and
Co., 1920), s. 343.
87
Shambaugh, „Frontier Land Clubs”, s. 77.
144
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
145
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
91
Ernest Staples Osgood, The Day of the Cattleman (Minneapolis: University of Minnesota
Press, 1929), s. 182.
92
Ibid., s. 118.
93
Louis Pelzer, The Cattlemen’s Frontier (Glendale, Calif.: A.H. Clark, 1936), s. 87.
94
Osgood, Day of Cattleman, s. 157.
95
Wellman, Trampling Herd, s. 346.
146
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
96
Robert H. Fletchner, Free Grass to Fences: the Montana Cattle Range Story (New York:
University Publishers, 1960), s. 65.
97
Prassel, Western Peace Officer, s. 134-141.
147
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
98
J.H. Beadle, Western Wilds and the Men Who Redeem Them (Cincinnati: Jones Brothers,
1882), s. 476.
99
Charles Howard Shinn, Mining Camps: A Study in American Frontier Government (New
York: Alfred a. Knopf, 1948), s. 107.
148
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
100
Ibid.
101
John Phillip Reid, „Prosecuting the Elephant: Trials and Judicial Behavior on the
Overland Trail”, BYU Law Review, T. 77, Nr 2 (1977), s. 335-336.
102
Beadle, Western Wilds, s. 477, podkreślenie nasze.
103
Cytowane za: Shinn, Mining Camps, s. 111.
149
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
104
Shinn, Mining Camps, s. 168.
105
Cytowane za: Beadle, Western Wilds, s. 478.
106
Cytowane za: Shinn, Mining Camps, s. 113.
107
Marvin Lewis (red.), The Mining Frontier (Norman, Okla.: University of Oklahoma
Press, 1967), s. 10-18.
150
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
108
Shinn, Mining Camps, s. 118.
109
Ibid., s. 159.
110
Beadle, Western Wilds, s. 477.
151
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
152
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
114
Przedruk konstytucji w: Potter, Trail to California, Appendix A.
115
Page, Wagon West, s. 1182.
116
Ibid., s. 119.
117
David J. Langum, „Pioneer Justice on the Overland Trail”, Western Historical Quarterly,
T. 5, Nr 3 (1974), s. 424, przypis 12.
153
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
154
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
119
Reid, „Prosecuting the Elephant”, s. 330.
120
Cytowane za: Reid, „Prosecuting the Elephant”, s. 330.
155
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
156
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
124
Cytowane za: Reid, „Dividing the Elephant”, s. 85.
125
Owen Cochran Coy, The Great Trek (San Francisco: Powell Pub. Co., 1931), s. 117.
157
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
Uwagi końcowe
Z powyższych opisów doświadczeń amerykańskiego Zachodu wyłania się
kilka wniosków spójnych z tezami Friedmana.
1. Zachód, chociaż często polegał na rynkowych agencjach ochrony, był
w większości miejscem porządku społecznego;
2. Za pomocą mechanizmów rynkowych wyrażano różne standardy
sprawiedliwości oraz preferencje względem obowiązujących zasad;
3. Konkurencja w sferze obrony i orzekania o prawach jest korzystna.
Agencje rynkowe stworzyły użyteczne sposoby pomiaru skuteczności
rządowych alternatyw. Rządowy monopol na przymus nie był rozważany
tak poważnie jak dziś, co oznacza, że kiedy funkcjonuje on słabo,
pojawiają się rynkowe alternatywy.
Nawet kiedy te rynkowe alternatywy stawały się „rządami” ‒ czyli
posiadały monopol na przymus ‒ to były zazwyczaj dość niewielkie, co
znacznie ograniczało ich zapędy. Klienci mogli zrezygnować z ich usług
lub utworzyć własne firmy. Przy braku prawnych pozwoleń na dzia-
łalność sprawdzianem jakości tych agencji był „test rynkowy”, który
z powodzeniem zdawało znacznie mniej firm, niż gdy dbał o to rząd.
Ogólny wniosek, jaki nasuwa się w obliczu powyższych danych, jest taki,
że konkurencja była bardzo skuteczna w rozwiązywaniu problemu „dóbr
publicznych” w postaci prawa i porządku na amerykańskim Zachodzie. Nie
oznacza to jednak, że nie dochodziło do konfliktów, które nie napawałyby
wątpliwościami w stosunku do takiego ładu. W kontekście historii Zachodu
często wspomina się dwa przykłady nieporządku społecznego, do których
musimy się odnieść.
158
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
126
Zob. Gard, Frontier Justice; Hollon, Frontier Violence; oraz Hugh David Graham (red.)
i Ted Robert Gurr (red.), The History of Violence in America: Historical and Comparative
Perspectives (New York: Prager, 1969).
127
Hollon, Frontier Violence, s. 53.
128
Cytowane za: Gard, Frontier Justice, s. 35-36.
159
XIV AMERYKAOSKIE DOŚWIADCZENIE Z ANARCHOKAPITALIZMEM: DZKI ZACHÓD NIE TAK BARDZO DZIKI
129
Zob. Helen Huntigton Smith, The War on the Powder River: The History of an
Insurrection (Lincoln, Neb.: University of Nebraska Press, 1966).
160
XV A GDYBY ZLIKWIDOWAD SZKOŁY PUBLICZNE?
XV
A GDYBY ZLIKWIDOWAĆ SZKOŁY
PUBLICZNE?
LLEWELLYN H. ROCKWELL, JR
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Dorota Sadowska
161
XV A GDYBY ZLIKWIDOWAD SZKOŁY PUBLICZNE?
162
XV A GDYBY ZLIKWIDOWAD SZKOŁY PUBLICZNE?
163
XV A GDYBY ZLIKWIDOWAD SZKOŁY PUBLICZNE?
164
XVI JAK PAOSTWO NISZCZY RODZINĘ
XVI
JAK PAŃSTWO NISZCZY RODZINĘ
JÖRG GUIDO HÜLSMANN
165
XVI JAK PAOSTWO NISZCZY RODZINĘ
Podatek od spadku
Podatek od spadku rujnuje rodzinne przedsiębiorstwa i znacznie osłabia
międzypokoleniowe więzy. Zmniejsza zainteresowanie rodziców adekwat-
nym zawodowym wykształceniem dzieci ‒ zamiast zgłębiać wiedzę, która
pozwoliłaby w późniejszych latach przejąć interes rodziców, coraz więcej
młodych ludzi decyduje się podjąć studia o dużym zakresie ogólności.
W konsekwencji proces produkcji w ogóle nie zachodzi, młodzież czerpie
jedynie radość z duchowego pobudzenia, co jest pierwszym krokiem w kie-
runku zasilenia szeregów akademickiego proletariatu. Także w rodzinach
nieposiadających własnego przedsiębiorstwa można zaobserwować silne
osłabięnie więzów rodzinnych mające bezpośredni związek z podatkiem od
spadku. Rodzice coraz mniej angażują się w rozwój swoich dzieci, przez co
te stają się coraz bardziej bezczelne, mając świadomość braku perspektyw na
przyszłość. Podobne skutki niesie ze sobą napędzana przez działania państwa
inflacja, drastycznie obniżająca wartość zdeponowanego w środkach pie-
niężnych majątku.
167
XVI JAK PAOSTWO NISZCZY RODZINĘ
Publiczne przedszkola
Finansowane z publicznych pieniędzy całodniowe przedszkola obniżają
koszta pracy zawodowej. Rodzice mniej czasu poświęcają wtedy osobistemu
wychowywaniu dzieci, poświęcając się pracy zarobkowej. Dzieci natomiast
przebywają w gronie rówieśniczym, rozwijając swój „instynkt stadny”.
Wzrasta liczba rozwodów, czego przyczyną jest fakt, iż małżonkowie stają
się wobec siebie coraz bardziej niezależni. W rezultacie można zaobserwo-
wać tendencję do samotnego wychowywania dzieci. W tym samym kierunku
zmierza współczesne prawo rozwodowe.
Obowiązek szkolny
Przymusowa edukacja narzuca młodym ludziom socjalistyczne i ekolo-
giczne ideologie, którymi już wiele lat temu przesiąkły nasze szkoły i uczel-
nie wyższe. Finansowa z podatków (a więc socjalizowana) edukacja szkolna
doprowadziła do sztucznego wręcz wydłużenia czasu kształcenia. Zawody,
które niegdyś wykonywać mogły osoby jedynie przyuczone do swojego
fachu, zostały przejęte przez rzeszę magistrów i doktorów ‒ czyli osób, które
przez długi czas pozostawały pod wpływem opłacanej z publicznych środ-
ków indoktrynacji. W konsekwencji na horyzoncie widać coraz większe
oddalenie się dzieci od rodziców i coraz większe nadzieje pokładane
w państwie.
Obowiązki rodzicielskie
Obowiązki rodzicielskie to w praktyce obowiązek wychowania lub opieki,
który wytrąca z rąk rodziców każdy środek wychowawczy nieodzowny
168
XVI JAK PAOSTWO NISZCZY RODZINĘ
Wniosek
Takie przykłady można mnożyć. Ich wydźwięk pozostaje jednak identycz-
ny: działania państwa mają mocno destruktywny wpływ na tradycyjną
rodzinę. Osłabiają one więzi między rodzicami, zmniejszają chęć prokreacji
oraz właściwego wychowania potomstwa. Prowadzą do powstawania
nowych, niekonwencjonalnych „form życia rodzinnego” oraz podważają
rangę wszystkich autorytetów, które nie opierają się na władzy państwowej.
Przyczyniają się w znacznym stopniu do atomizacji społeczeństwa, wskutek
której coraz większa liczba jednostek staje w opozycji do jedynej, silnie
trzymającej się u władzy organizacji. Tylko jedna strona czerpie z takiego
układu wymierne korzyści ‒ państwo oraz cały dwór niewyrachowanych
„sług” w ministerstwach i urzędach.
169
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
XVII
WOLNOŚĆ I DOBROBYT
W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA
HOPPEAŃSKA
ANDREW YOUNG
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Dawid Świonder, Tomasz Powyszyński, Adam Raszewski,
Adrian Nikiel
170
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
131
Omówienie historii Liechtensteinu, skupiające się wyłącznie na Monarchii, znaleźć
można w: Beattie (2004b).
132
Zob. Hoppe (2001, rozdziały 1-3).
133
Zob. Hoppe (2001, s. 1-3).
171
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
134
Zob. Hoppe (2001, s. 45).
135
Hoppe (2001, s. 15-17).
136
Zob. Hoppe (2001, s. 19-20). Zob. także: de Jouvenel (1957, s. 212-213).
137
Hoppe (2001, s. 17).
138
Zob. Hoppe (2001, s. 24).
172
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
139
Zob. Hoppe (2001, s. 55).
140
Hoppe (2001, s. 27). Kuehnelt-Leddihn (1943, s. 108-109) zauważa, iż średniowieczni
monarchowie uciekali się jedynie do zaciągania pożyczek, ponieważ brakowało im siły, by
uzyskać wystarczające przychody za pomocą opodatkowania.
141
Zob. Hoppe (2001, s. 27).
142
Zob. Hoppe (2001, s. 28-33).
143
Hoppe (2001, s. 31).
173
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
144
Zob. Hoppe (2001, s. 30-33).
145
Zob. Hoppe (2001, s. 65).
146
Zob. Hoppe (2001, rozdział 1).
147
Zob. Hoppe (2001, rozdział 1). Fascynujące omówienie różnic między monarchiczną a
demokratyczną sztuką prowadzenia wojny znaleźć można w: Kuehnelt-Leddihn (2000).
148
Zob. Hoppe (2001, rozdział 1).
174
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
149
Hoppe (2011, s. 21).
150
Zob. Hoppe (2001, rozdział 1). Zobacz także: de Jouvenel (1948, 1957). Badania nad
związkiem między demokracją a poborem znaleźć można w: Nickerson (1942).
151
Hoppe (2001, s. 88).
152
Zob. Hoppe (2001, s. 87-89). Zabawne omówienie hochsztaplerów, którzy w demokracji
pną się w górę, oraz tępaków, którzy ich wybierają, znaleźć można w: Mencken (1926).
153
Zob. Hoppe (2001, s. 36-37).
175
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
Utworzenie państwa
Utworzenie Liechtensteinu zgadza się z teorią Hoppego dotyczącą rządu
prywatnego; państwo to utworzone zostało poprzez pokojowe, polityczne
kupno dwóch obszarów. Dom Liechtensteinów zaczął gromadzenie teryto-
riów tworzących współczesny Liechtenstein w 1699 roku, gdy książę Hans
Adam Andrew von Liechtenstein nabył majętność Schellenberg. W 1712 r.
zakupił także hrabstwo Vaduz. Poprzedni właściciel uważał przychody
z owych terytoriów za niewystarczające z powodu m.in. społecznej i finan-
sowej niestabilności oraz braku zasobów naturalnych, pragnąc znaleźć
„kupca, który był na tyle majętny, by nie potrzebował przychodów z owych
terytoriów”156. Cesarz austriacki157 Karol VI zezwolił następcy Hansa
Adama, księciu Antoniemu Florianowi, na połączenie obu terytoriów pod
nazwiskiem Domu Liechtensteinów w 1719 roku, czyniąc je 343. państwem
Świętego Cesarstwa Rzymskiego158. Księstwo pozostawało częścią Cesar-
stwa do osiągnięcia pełnej suwerenności w 1806 roku.
Polityka zagraniczna
Preferencja czasowa i świadomość klasowa ograniczały politykę zagra-
niczną Liechtensteinu, ze zniesieniem armii jako prawdopodobnie
najlepszym przykładem. Kiedy wojna prusko-austriacka zaczęła się w roku
1866, Liechtenstein opowiedział się po stronie swego sąsiada, Austrii, jako że
Dom Liechtensteinów i Dom Habsburgów cieszyły się długotrwałym zwiąż-
kiem. Książę Hans II poprowadził armię osiemdziesięciu mieszkańców
Liechtensteinu do boju na obszarze Włoch; jak przewiduje teoria Hoppego,
154
Hoppe (2001, s. 287).
155
Zob. na ten temat: Hoppe (2001, s. 287-288).
156
Beattie (2004a, s. 4-6).
157
Błąd Autora. Karol VI był cesarzem rzymskim. Cesarstwo austriackie powstało w 1804 r.
‒ przypis Redakcji Portalu Legitymistycznego.
158
Zob. Beattie (2004a, s. 16).
176
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
Polityka gospodarcza
Preferencja czasowa i świadomość klasowa utrzymały podatki od osób
fizycznych i od osób prawnych na niskim poziomie przez całą historię Liech-
tensteinu. Prawo podatkowe, inaczej niż w Stanach Zjednoczonych, nie jest
nad wyraz drobiazgowe159. System podatkowy jest progresywny, a maksy-
malna stopa podatku dochodowego od osób fizycznych ‒ licząc szczebel
krajowy oraz lokalny ‒ wynosi jedynie 17,01 procent; obowiązuje również
159
Zob. Beattie (2004a, s. 277).
177
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
160
Zob. Beattie (2004a, s. 277).
161
Zob. Beattie (2004a, s. 72).
162
Zob. Beattie (2004a, s. 277, 280).
163
Zob. Beattie (2004a s. 322).
178
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
tego jest, jak podaje Beattie (2004a, s. 322), to, że „obywatel ma być postrze-
gany jako osoba godna zaufania i rozsądna, a nie jako jednostka, którą należy
rozporządzać”164. Każdy Amerykanin, który przetrwał kontrolę IRS165, wie,
że w masowej demokracji panuje inna mentalność.
Naród Liechtensteinu wykazuje niską preferencję czasową oraz zdrowy
sceptycyzm względem opodatkowania. Rezultatem tego jest państwo, w któ-
rym, według Beattiego (2004a, s. 323):
Polityka podatkowa ma charakter długoterminowy, stabilny
i przewidywalny. Intencją jest pozostawienie obywatelom
możliwie największej swobody decydowania o najlepszym
korzystaniu z własnych pieniędzy. Decyzje dotyczące podat-
ków podejmowane są na szczeblu bliskim obywatelom,
a czasem przez nich samych. Centralne i lokalne wydatki
rządu są przejrzyste i ściśle nadzorowane. Administracja
nie boryka się z nadużyciami. Nie ma rozrośniętej i marno-
trawnej biurokracji ani spekulatywnych, wielkich projektów
o niepewnym wyniku budżetowym.
Cechy te ograniczyły rząd również w innych obszarach gospodarki. Za-
pożyczanie się nigdy nie było problemem, a dług publiczny dosłownie nie
istnieje. Nigdy nie istniał także problem nadmiernych wydatków; od lat nie
pojawił się nawet deficyt budżetowy166. Przedsiębiorstwa i przemysł nigdy
nie otrzymały żadnych subsydiów. Beattie (2004a, s. 140) stwierdza, iż firmy
przemysłowe Liechtensteinu „pozostawiono na łasce losu”. Jednakże, jak
przewidziałby Hoppe, „poradziły sobie”167 bez pomocy rządu.
Monarchia dzisiaj
Jak wspomniano wyżej, Liechtenstein zachowuje wiele cech dawnego
ustroju. Monarchia posiada szeroki zakres władzy, wliczając prawo miano-
wania sędziów, veta ustawodawczego oraz rozwiązywania parlamentu.
Ponadto jak przewiduje teoria Hoppego, Monarchia prowadzi liczne biznesy
(jak np. bank LGT oraz spółkę dostarczającą ryż genetycznie mody-
164
Z tego samego powodu Liechtenstein nie dokonuje ekstradycji osób do krajów, w których
oskarżone są one o unikanie płacenia podatków, Liechtenstein bowiem nie uważa, by był
odpowiedzialny za ściąganie podatków innych rządów. Stany Zjednoczone, najwyraźniej nie
będące w stanie zaakceptować możliwości, iż niektórzy ich podatnicy mogliby uciec przed
ich jurysdykcją (i więzieniami), nalegały na zawarcie umowy, zgodnie z którą Liechtenstein
będzie wydawać Amerykanów za unikanie podatków. Zob. Beattie (2004a, s. 322-323, 333-
334).
165
Amerykański urząd skarbowy ‒ przypis Redakcji Portalu Legitymistycznego.
166
Zob. Beattie (2004a, s. 275).
167
Beattie (2004a, s. 140).
179
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
168
Zob. Beattie (2004a, s. 184-186).
169
Beattie (2004a, s. 323-327).
170
Beattie (2004a, s. 327).
171
Zob. Beattie (2004a, s. 323-333).
172
Beattie (2004a, s. 331).
180
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
173
Zob. Kuehnelt-Leddihn (1943).
181
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
174
Na temat konstytucyjnego prawa do secesji w Liechtensteinie zob. Beattie (2004a, s. 181-
182, 263-264).
175
Zob. Beattie (2004a, s. 263).
176
Profesor Hoppe, który zna Księcia, poinformował mnie, iż Hans Adam nie jest przeciwny
secesji jednostek, ma jedynie co do niej wątpliwości „praktyczne”.
177
Przegląd różnych teorii secesji znaleźć można w: Kreptul (2003).
178
Na temat demokracji bezpośredniej w Liechtensteinie zob. Beattie (2004a, s. 238-242).
182
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
179
Zob. Hoppe (2001, s. 50-54).
183
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
180
Zob. Kuehnelt-Leddihn (1952, s. 153-155).
181
Tzw. Zjednoczone Królestwo jest tylko rewolucyjną uzurpacją, w której fałszywa
monarchia istnieje z łaski parlamentu ‒ przypis Redakcji Portalu Legitymistycznego.
182
Zob. Hoppe (2001, s. 36-39, 40-43).
183
Zob. Beattie (2004a, s. xi).
184
Zob. Beattie (2004a, s. 101).
184
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
185
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
189
Na temat wejścia w sojusz ze Szwajcarią zob. Beattie (2204a, s. 50-57).
190
Zob. Beattie (2004a, s. 218-219).
191
Zob. Beattie (2004, s. 224-225).
186
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
Rozmiar państwa
Kolejny czynnik, jaki pomógł w ograniczeniu rozrostu rządu w Liechten-
steinie, to mały rozmiar Księstwa. Liechtenstein zajmuje niewielki obszar,
a liczba mieszkańców wynosiła w 2001 roku tylko 33 525192. Małe państwa
mają niewielką motywację do ingerowania w gospodarkę z kilku powodów.
Po pierwsze, wszystkie rejony państwa znajdują się w bliskim położeniu
względem państw sąsiadujących, ułatwiając jego obywatelom zdobycie
wiedzy na temat owych państw i, jeżeli to konieczne, „zagłosowanie
stopami” poprzez wyprowadzkę; obywatele małych państw mogą emigrować
z łatwością, ponieważ znajdują się niezmiennie blisko sąsiedniego państwa.
Daje to małym państwom zachętę, by utrzymywać podatki na niskim pozio-
mie i ogólnie zwiększać dobrobyt poprzez możliwie najmniejszą ingerencję
w gospodarkę. W odróżnieniu od państw dużych, które mogą, w prze-
ważającej mierze, opodatkowywać i wydawać wedle upodobania, gdyż ich
obywatelom trudniej jest wyjechać, państwa małe muszą konkurować z inny-
192
Zob. Beattie (2004a, s. 335).
187
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
193
Zob. Hoppe (2001, rozdział 5; 1998).
194
Cytowane w: Beattie (2004a, s. 181).
195
Zob. Carvajal (2006).
196
Carvajal (2006).
197
Zob. Hoppe (2001, rozdział 5, 1998).
198
Nie jest więc przypadkiem, że większość pozostałych „rajów podatkowych”, które
znalazły się pod ostrzałem OECD ‒ takich jak Monako czy Andora ‒ to również małe
państwa.
188
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
Konkluzja
Liechtenstein jest ważny dla uczniów wolności. Przez całą jego historię
niskie preferencje czasowe jego władców oraz wysoki stopień świadomości
klasowej wśród jego mieszkańców łącznie przyczyniały się do mini-
malizowania rozrostu rządu. Położenie geograficzne i wysoce kompetentne
przywództwo uchroniły Księstwo od wstrząsów towarzyszących wzrostowi
demokracji. Teoria Hoppego o rządzie prywatnym pomaga wyjaśnić ciągły
sukces Księstwa, natomiast rozwój Liechtensteinu dostarcza obszernego
materiału dowodowego na prawdziwość jego teorii.
Trzeba jednak zaznaczyć, że Liechtenstein przyjął pewne zasady, wobec
których libertarianie mogą wyrazić sprzeciw. Obowiązuje tam, na przykład,
oficjalna religia (katolicyzm), a nauczanie religii jest obowiązkowe w szko-
łach publicznych200. Świątynie katolickie otrzymują fundusze z podatków.
Jednakże konstytucja gwarantuje wolność sumienia, więc mieszkańcy
Liechtensteinu mają swobodę wyboru własnej religii201. Narkotyki i prostytu-
199
Przyznaje to również Beattie (2004a, s. 275-76), podkreślając, że niewielki rozmiar
Liechtensteinu współdziała z oporem wyborców w ograniczaniu rozrostu rządu.
200
Nie możemy zgodzić się z Autorem. Cóż po doczesnym dostatku, jeżeli władza nie
wypełnia swojego najważniejszego powołania, czyli nie oddaje czci Bogu i nie tworzy
warunków do życia moralnego? Pierwszym zadaniem prawdziwej monarchii jest ochrona
Wiary i prowadzenie poddanych ku wiecznemu zbawieniu. Dobrobyt musi mieć Dekalog u
swoich fundamentów. Jeżeli władca zapomina o swoich podstawowych obowiązkach, może
zachować legitymizm pochodzenia, lecz traci legitymizm celu ‒ przypis Redakcji Portalu
Legitymistycznego.
201
Zob. Beattie (2004a, s. 265-270).
189
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
202
Beattie (2004a, s. 347-348).
203
Cytowane w: Kuehnelt-Leddihn (1990, s. 329).
204
Zob. Steinberg (1996, s. 88).
205
Jaki praktykowany był w Ameryce zgodnie z Artykułami Konfederacji i Konstytucją do
roku 1861.
190
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
Bibliografia
Balmes, Jaime, 1850, Protestantism and Catholicity Compared in Their
Effects on the Civilization of Europe, Baltimore: John Murphy & Co.
Beattie, David, 2004a. Liechtenstein: A Modern History. New York: I.B.
Tauris.
‒‒‒, 2004b, „The House of Liechtenstein: A Study in Monarchy” The Royal
Stuart Papers LXV, Wiltshire, U.K.: Royal Stuart Society.
Carvajal, Doreen, 2006, „Taks Leads Americans Abroad to Renounce U.S.”
(18 grudnia), dostęp 10 lutego 2007.
Ferguson, Niall, 1999, The Pity of War: Explaining World War I, New York:
Basic Books.
Fleiner, Thomas, 2002, „Recent Developments of Swiss Federalism”, Publius
32 (2): 97–123.
Hoppe, Hans-Hermann, 2001, Democracy ‒ The God That Failed: The
Economics and Politics of Monarchy, Democracy, and Natural Order, New
Brunswick, N.J.: Transaction, [wydanie polskie: Demokracja ‒ bóg, który
zawiódł. Ekonomia i polityka demokracji, monarchii i ładu naturalnego,
tłum. Witold Falkowski, Juliusz Jabłecki, Jan Fijor, Fijorr Publishing,
Warszawa 2006].
‒‒‒, 1998, „The Economic and Political Rationale for European
Secessionism” [w:] Secession, State, and Liberty, David Gordon, ed. New
Brunswick, N.J.: Transaction. s. 191–223.
Jouvenel, Bertrand de, [1948] 1993, On Power: The Natural History of Its
Growth, Indianapolis: Liberty Fund.
‒‒‒, [1957] 1998, Sovereignty: An Inquiry Into the Political Good.
Indianapolis: Liberty Fund.
Kreptul, Andrei, 2003. „The Constitutional Right of Secession in Political
Theory and History” Journal of Libertarian Studies 17 (4): 39–100.
206
Hoppe (2001, s. 118).
191
XVII WOLNOŚD I DOBROBYT W LIECHTENSTEINIE: ANALIZA HOPPEAOSKA
192
XVIII PRAWO PRYWATNE NA SZMARAGDOWEJ WYSPIE
XVIII
PRAWO PRYWATNE NA
SZMARAGDOWEJ WYSPIE
FINBAR FEEHAN-FITZGERALD
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Paweł Kot
193
XVIII PRAWO PRYWATNE NA SZMARAGDOWEJ WYSPIE
194
XVIII PRAWO PRYWATNE NA SZMARAGDOWEJ WYSPIE
195
XVIII PRAWO PRYWATNE NA SZMARAGDOWEJ WYSPIE
207
Cyt. w najlepszym wprowadzeniu do starodawnych, anarchistycznych instytucji
irlandzkich, Joseph R. Peden, „Property Rights in Celtic Irish Law”, Journal of Libertarian
Studies, (Spring 1977), s. 83; zob. także s. 81-95. Podsumowanie, zob. Peden, „Stateless
Societies: Ancient Ireland”, The Libertarian Forum (April 1971), s. 3–4.
208
Michael Ragan, „The Brehon Law”, 1999.
196
XVIII PRAWO PRYWATNE NA SZMARAGDOWEJ WYSPIE
209
Edmund Burke, cyt. w: John Savage, Fenian Heroes and Martyrs (1869).
197
XIX TYRANIA I MONOPOL BRONII
XIX
TYRANIA I MONOPOL BRONII
STEPHEN P. HALBROOK
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Aleksy Przybylski
198
XIX TYRANIA I MONOPOL BRONII
muszą zapisywać imię i nazwisko, adres itd. wszystkich osób, które zakupiły
amunicję. Policja i federalni mają do nich dostęp. Poza tym producenci
i sprzedawcy detaliczni są obciążeni wysokimi opłatami licencyjnymi i inny-
mi barbarzyńskimi przepisami.
Niektóre lokalne i stanowe organy władzy poszły o krok dalej. W wielu
regionach posiadacze broni są nieustannie prześladowani przez policję. Pełna
rejestracja ‒ podobnie jak bardzo wysokie opłaty za zezwolenia ‒ zmusiły
wielu ludzi do oddania broni. Szczególnie opresyjnymi stanami pod tym
względem są New York, New Jersey i Illinois.
Sytuacja w Miami wygląda jak fragment książki Rok 1984. Aby zdobyć
pozwolenie na posiadanie broni, trzeba podać policji wiele informacji
osobowych. Chociaż w tym momencie nie zaszło to aż tak daleko jak w Ro-
dezji (obecnie Zimbabwe) ‒ gdzie 32 czarnych zostało niedawno skazanych
na śmierć za „przestępstwo” posiadania broni ‒ każdy, kto zostanie złapany
na posiadaniu „niebezpiecznej broni” bez pozwolenia policji, zostanie
pozbawiony wolności na okres co najmniej sześciu miesięcy lub otrzyma
karę grzywny, która wynosi 1000 USD. Aby wspomóc system represji,
władze (stanowe) wypłacają 100 USD nagrody każdemu, kto złoży donos na
swojego sąsiada, iż posiada on nielegalną broń. Inne miasta są na tej samej
drodze do wprowadzenia podobnych rozwiązań.
Ostatecznym celem władzy jest pozbawienie osób prywatnych (spoza
klasy rządzącej) dostępu do broni palnej. W połowie stycznia 1969 r. Illinois
Academy of Criminology wyraziła się przychylnie o tym celu, a setki innych
grup i osób otwarcie przyznały się do podobnych ambicji. Minimum, na które
się zgodzą, to całkowita kontrola wszystkich sztuk broni palnej ‒ tak jak jest
w ZSRS.
Ludzie wierzą w kłamstwo, że takie prawo zmniejszy liczbę przestępstw.
Nic nie może być dalsze od prawdy, ponieważ ogólnie posiadacze broni nie
popełniają przestępstw. W 1966 r. obywatele Kanady posiadali w porów-
naniu z Amerykanami dwukrotnie więcej sztuk broni palnej w przeliczeniu
na gospodarstwo domowe, a współczynnik morderstw popełnionych z uży-
ciem broni palnej był tam na poziomie jednej piątej tego z USA (American
Rifleman, sierpień 1968, s. 46). Na pewno jeśli jeden człowiek chce zabić
drugiego, to zakaz posiadania broni wcale go nie ochroni. W Japonii, gdzie
cywile są pozbawieni dostępu do broni, wskaźnik morderstw popełnianych
bez użycia broni palnej jest prawie dwukrotnie wyższy niż amerykański
wskaźnik (American Rifleman, listopad 1968, s. 17).
Jest wręcz przeciwnie. Posiadanie broni przez znaczną większość ludzi
powoduje spadek przestępstw. Przestępcy pomyślą wtedy dwa razy, zanim
zaczną zabijać lub okradać osoby, które mogą być uzbrojone. Jednakże nie
199
XIX TYRANIA I MONOPOL BRONII
200
XIX TYRANIA I MONOPOL BRONII
Jest parę metod, aby temu zapobiec. The National Rifle Association było
dość efektywnym lobbystą w Kongresie. Walczyli o zachowanie drugiej
poprawki (wolność do posiadania i noszenia broni), ale prawdopodobnie
takie działania jedynie opóźniają konfiskatę. Najlepszym sposobem wydaje
się to, co zrobili mieszkańcy Chicago jesienią ubiegłego roku: tylko jedna
trzecia z 1 200 000 sztuk broni została zarejestrowana zgodnie z rozporządze-
niem, które wymagało całkowitej rejestracji. Mniej niż jedna czwarta wszyst-
kich posiadaczy broni, których jest dwa miliony, uzyskała wymagane
pozwolenie (American Rifleman, grudzień 1968, s. 6). Tylko masowe
nieposłuszeństwo wobec Wielkiego Brata może zapobiec całkowitemu
rozbrojeniu.
201
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
XX
CZY MAMY PRAWO POSIADAĆ BROŃ?
MICHAEL HUEMER
Źródło: „Social Theory and Practice”, Vol. 29, No. 2, Za stroną domową
autora
Tłumaczenie: Mateusz Benedyk, Łukasz Buczek, Stanisław Kwiatkowski,
Dominik Modrzejewski, Marcin Pasikowski, Paweł Piskorz, Monika Sznajder
1. Wstęp
Zwolennicy ograniczenia dostępu do broni palnej często zakładają, że
prawo to ustalane jest w oparciu o wskaźniki przestępczości. To, że przepis
może naruszać czyjeś prawa, niezależnie, czy skutkuje zmniejszeniem
przestępczości, jest rzadko kiedy poruszane. Racje właścicieli broni palnej
także są pomijane. Znajomy, który uczy o tym zagadnieniu, powiedział mi
kiedyś, że z punktu widzenia prawa, w przeciwieństwie do rozważań
utylitarystycznych, nie da się zbyt wiele powiedzieć. Stwierdził, że jedyne
prawo, które jest tu brane pod uwagę, to „banalne prawo ‒ prawo do
posiadania broni”. Nicholas Dixon w podobny sposób uznał proponowany
przez siebie zakaz posiadania broni ręcznej za „minimalne ograniczenie”,
a chęć właścicieli broni palnej do dalszego jej posiadania za problem
„banalny” w porównaniu ze związanym z nią niebezpieczeństwem210.
Sądzę, że takie podejście jest błędne. Twierdzę, że jednostki mają prima
facie prawo do posiadania broni palnej. To prawo jest ważne i chroni istotne
interesy, zaś utylitarne rozważania nie obalają go. Dowodząc ostatniej tezy,
będę próbował pokazać, że szkody wynikające z prywatnego posiadania
broni palnej są prawdopodobnie mniejsze niż korzyści takiego stanu rzeczy.
Żeby zaś obalić prawo do posiadania broni, straty wywołane przez broń
musiałyby być wielokrotnie większe niż zyski.
210
Dixon 1993a, 283, 244.
202
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
211
Zob. Feinberg (1984, 9) o „założeniu na korzyść wolności”.
203
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
212
Jakkolwiek może to stanowić podstawę do uchylenie prima facie prawa, zob. niżej §2.2.
213
Por. pojęcie „prima facie obowiązków” Rossa (1988, 19-20), ale zaznaczam, że ja
(w przeciwieństwie do wrażenia, jakie można odnieść z lektury Rossa) używam pojęcia
204
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
prima facie prawa jako czegoś prawdziwego, choć o ograniczonej ważności, a nie jako
czegoś, co zwykle jest prawem.
214
Por. zastrzeżenia Thomsona (1986, 42-4) do teorii uchylania praw. Spośród punktów
widzenia na samoobronę, jakie analizuje Thomson, najbliższe mojego jest stanowisko
„faktualnej specyfikacji”. Ja jednak wolę mówić, że ktoś ma ceteris paribus prawo do życia
(przy pozostałych warunkach niezmienionych zabicie kogoś jest złym czynem). Zarzuty
Thomsona (38-9) co do konieczności specyfikacji wszystkich możliwych warunków są
zatem niewłaściwe, jako że klauzula ceteris paribus jest powszechna w rozważaniach
filozoficznych i innych, i nie oczekujemy przy jej stosowaniu wymieniania wszystkich
wyjątków.
205
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
215
Zob. dyskusję Partifa (1987, 4) o teorii wypełniania pragnień, teorii hedonizmu, teorii
obiektywnej listy. Według dwóch ostatnich teorii możliwe jest, że interes jednostki jest róż-
ny od jej celów.
216
Odmienne zdanie prezentują Hughes I Hunt (2000, 7): „Załóżmy, że siła podstawy
rozeznania prawa jest proporcjonalna do ważności ludzkiego interesu chronionego przez
nie”. Zauważmy jednak, że z ten argument działa także przy mojej koncepcji praw.
217
To wnioskowanie jest wątpliwe. Możliwe, że ktoś ma interes w czymś, co jest moralnie
złe. Załóżmy jednak, że nie jest tak w naszym przypadku i może ktoś ma akurat interes
w byciu cnotliwym.
218
Argument może być nieco zaciemniony z powody jego antyhomoseksualnych przesłanek.
Można jednak znaleźć przykłady par (zarówno homoseksualnych jak i heteroseksualnych),
których związek jest emocjonalnie bolesny dla partnerów. Sądzę jednak, że w takim
przypadku siłowa ingerencja w związek także byłaby poważnym naruszeniem praw.
206
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
219
Badania wskazują, że około połowa mężczyzn i jedna czwarta kobiet posiada broń.
(Henderson 2000, 231; Lott 2000, 37, 41).
220
National Safety Council (1999, 8-9, 44-5). Pomija się tu fakt, że większość z tych wypad-
ków przydarzyłaby się przypuszczalnie samemu właścicielowi broni; jeżeli policzyć zaś
tylko przypadkowe zgony innych, stosunek ten przypuszczalnie okazałby się niższy.
207
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
innego typu sporów. Ponieważ wszyscy możemy czasem wdać się w burz-
liwą kłótnię, to w pewnych okolicznościach wszystkim nam grozi utrata
kontroli i zabicie przeciwnika”221. Odpowiadając, powinniśmy zacząć od
tego, że argument Dixona jest błędny. Załóżmy, że 34,5% ludzi, którzy
potrafią przebiec milę w czasie mniejszym niż cztery minuty, ma czarne wło-
sy, i że ja też mam czarne włosy. Nie wynika z tego, że ja też potrafię prze-
biec milę w czasie poniżej czterech minut. Wydaje się prawdopodobne, że
jedynie specyficzny typ człowieka reaguje w czasie sporu zabiciem prze-
ciwnika. Po drugie, tezy Dixona i McMahana są sprzeczne z dowodami
empirycznymi. W 1988 roku w 75 największych hrabstwach w USA przeszło
89% dorosłych morderców było wcześniej notowanych jako przestępcy222.
Potwierdza to zdroworozsądkowy pogląd, że istnieje małe prawdopodobień-
stwo, by zwyczajni ludzie posunęli się do morderstwa, nawet jeśli udostępnić
im do tego środki. A więc samo posiadanie broni nie generuje zwiększonego
ryzyka dla stron trzecich.
IV Rozważmy koncepcję, że jednostki nie mają prawa angażować się
w działalność, która świadczy o intencji zrobienia komuś krzywdy lub inten-
cji wygenerowania niedopuszczalnej wielkości ryzyka dla stron trzecich.
Zasada ta nie miałaby tu zastosowania, ponieważ, jak zgadzają się wszystkie
strony sporu, jedynie niewielki ułamek z 77 milionów posiadaczy broni
w USA planuje popełnić przestępstwo przy użyciu broni.
V Może być wysunięty argument, że całkowity społeczny koszt prywat-
nego posiadania broni jest na tyle znaczny, a państwo nie jest w stanie z góry
zidentyfikować tych posiadaczy broni, którzy użyją jej wbrew prawu, że
jedyną możliwością, jaka istnieje, by zredukować ten koszt, jest zakazanie
również uczciwym obywatelom posiadania broni. Jednak nie jest to argument
przeciwko istnieniu prima facie prawa do posiadania broni. Jest to jedynie
argument za uchyleniem takiego prawa. Zasadniczo, fakt, że ograniczenie
pewnej aktywności może mieć korzystne skutki, nie dowodzi tego, iż należy
przestać cenić wolność do angażowania się w nią ‒ stanowi jedynie argument
za tezą, że istnieją różne argumenty na rzecz zakazania angażowania się
w nią. (Dla przykładu załóżmy, że odebranie mi samochodu i oddanie go
Tobie zwiększy całkowity dobrobyt w społeczeństwie. Nie wynika z tego, że
nie mam żadnego roszczenia do mojego samochodu!).
Trudno jest zaprzeczyć istnieniu przynajmniej domniemanego, pierwotne-
go prawa do posiadania broni. Nie mówi nam to jednak nic o sile takiego
221
Dixon 1993, 266. Podobnie, Jeff McMahan (nieopublikowany komentarz do tego tekstu,
7 Stycznia, 2002) pisze, że „większość [morderstw]” zdarza się wtedy, kiedy zwykła osoba
zostaje wypchnięta poza emocjonalny próg wytrzymałości przez nietypowy splot oko-
liczności.
222
Lott 1998, 8; U.S. Department of Justice 1993; 1994.
208
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
223 Feinberg (1984, 193-8) omawia różne sposoby licencjonowania jako alternatywy dla
całkowitego zakazu lub całkowitego zezwolenia podejmowania ryzykownej działalności,
takiej jak posiadanie broni. Ograniczenia w objętości tego tekstu nie pozwalają na omó-
wienie tego i innych umiarkowanych propozycji. Aby uniknąć zarzutu (por. Herz 1995, 89-
126), że popełniam sofizmat rozszerzenia i atakuję propozycję, której w rzeczywistości nikt
nie wysuwa, zwracam uwagę na fakt, że niektórzy zwolennicy zakazu posiadania broni w
sposób otwarty proponują całkowity zakaz, lub podobne rozwiązania, takie jak zakaz
posiadania broni krótkiej (ang. handgun ban, forma uchylonego już przez Sąd Najwyższy
USA stanowego zakazu posiadania broni, por. http://www.barczentewicz.com/tag/prawo-do-
posiadania-broni/ ‒ przyp. tłum.) (Wolfgang 1995, 188; Dixon 1993a, 1993b; Prothrow-Stith
oraz Weissman 1991, 198). Sondaże wskazują, że istnieje ok. 20% poparcie dla całkowitego
zakazu posiadania broni (Henderson 2000, 246). Co więcej, omówienie tego typu argu-
mentacji pozwoli nam wypracować teoretyczną podbudowę dla oceny mniej skrajnych
propozycji ograniczenia prawa do posiadania broni.
224 Por. debata Dixon-Kopel exchange (Dixon 1993a, 1993b; Kopel 1993), w której Dixon
szybko odrzuca tę wartość jako „trywialną” i żadna ze stron nie odwołuje się do niej więcej.
(Zaznaczam od razu, że, poza tym, argumentacja Kopela jest bardzo gruntowna).
Pojawiają sie dodatkowe kwestie etyczne dotyczące polowania, których nie możemy tu
rozważać. Być może warto zwrócić tylko uwagę, że etyczne wątpliwości, które można
wysunąć w temacie polowania byłyby słabsze niż te, które dałoby się podobnie wysunąć
wobec innych sposobów, w jakie ludzie zdobywają mięso (takich jak hodowla prze-
mysłowa),
209
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
225 Bycie leksykalnie wyższym wobec x oznacza bycie nad x w leksykalnym upo-
rządkowaniu dóbr. Bakal (1966, 340) omawia prawo do posiadania broni z tej pozycji.
Koncepcja ta jest zazwyczaj wiązana z przywódcami religijnymi. Na przykład Rabin Moshe
Tendler (cytowany w Keyserlingk 1982, 21) wprost mówi o „nieskończonej” wartości każdej
części życia.
226 Zakładam, że zwolennicy tezy o wyższości danego życia nad dowolną ilość rekreacji
zgodziliby się że wydłużenie życia jest tak samo wyższe od dowolnej ilości rekreacji. Jeżeli
byłoby inaczej, leksykalna wyższość byłaby nieistotna dla dyskusji o prawie do posiadania
broni ‒ przemoc z wykorzystanie broni nie tyle powstrzymuje podmiot od przeżycia jak-
kolwiek długie życia, a jedynie skraca istniejące już życie.
210
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
227 Trudno znaleźć naukowe potwierdzenie tego stwierdzenia, jednak anegdotyczne opisy
istotności posiadania broni przez jej entuzjastów są łatwe do znalezienia (np., Kohn 2001).
Nawet zwolennicy zakazu posiadania broni wskazują na amerykańską „kulturę posiadania
broni” i „zamiłowanie do broni” (np., Bellesiles 2000, 3-9).
228 Roczna ilość śmiertelnych zgonów spowodowanych bronią palną w USA, wliczając
samobójstwa, jest bliska 35 000 (Henderson 2000, 225). Ok. 77 milionów Amerykanów
posiada broń (Henderson 2000, 231; Lott 2000, 37, 41), choć zapewne większość to nie
miłośnicy broni per se. Daje nam to jeden wypadek śmiertelny na 2200 posiadaczy broni.
46% posiadaczy broni zapytanych o główny powód posiadania broni wymienia polowanie i
rekreację. (Henderson 2000, 234).
211
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
Siła tego wniosku zależy od siły jego założeń ‒ im ważniejsze jest prawo
do samoobrony, i im bardziej zakaz posiadania broni można interpretować
jako złamanie tego prawa, tym poważniejszym złamaniem praw jest zakaz
posiadania broni.
Rozpocznę od wykazania, że prawo do samoobrony jest istotnie bardzo
ważne. Rozważmy następujący scenariusz:
Przykład 1 Morderca włamuje się do domu, w którym przebywają dwie
osoby ‒ ofiara oraz współsprawca. (Nie jest konieczne, by
współsprawca uprzednio kontaktował się z mordercą). Kie-
dy morderca wkracza do sypialni, w której znajduje się
ofiara, współsprawca wkracza przez inne wejście, aby, z ja-
kichś przyczyn, przytrzymać ofiarę, kiedy morderca zaszty-
letuje go na śmierć.
212
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
229
Inna możliwością jest zakaz sprzedaży nowej broni (w nadziei że liczba broni skurczy się
wraz z upływem czasu). Moim zdaniem takie rozwiązanie byłoby także naruszeniem praw
i miałoby niewielki efekt na liczbę broni w posiadaniu przestępców. Celem zachowania
zwięzłości wywodu rozważam tylko opcję konfiskaty.
213
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
214
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
230
Kleck 1997, 170-4, 190; Southwick 2000.
215
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
moc. Aby określić, czy tak może być, musimy rozważyć trzy pytania. Po
pierwsze: jak wielkie straty płyną z posiadania broni przez osoby prywatne?
Po drugie: jak duże są wynikające z tego korzyści? Po trzecie: jaki musi być
stosunek wielkości strat do zysków, aby można było uznać, iż prawo do
posiadania broni utraciło moc? Na początek chciałbym stwierdzić, że krzyw-
dy związane z posiadaniem broni przez osoby prywatne zostały znacznie
wyolbrzymione. W nawiązaniu do punktu drugiego ‒ korzyści związane
z posiadaniem broni przez osoby prywatne są duże i de facto większe niż
możliwe krzywdy. A wreszcie, w związku z punktem trzecim: krzywdy mu-
siałyby być wiele razy większe niż zyski, aby prawo do posiadania broni
utraciło moc.
Istnieje bogata literatura, oparta na danych empirycznych, na temat efek-
tów posiadania broni i kontroli nad bronią. Tutaj możemy przyjrzeć się tylko
kilku najważniejszym argumentom wynikającym z tych prac.
231
Kellerman i Reay 1986.
232
LaFollette 2000, 276, wyróżnienie dodane. Dixon (1993a, 276) błędnie przywołuje
statystyki, mówiąc o liczbie 53 zamiast 43; jednakże trzeba też zauważyć, że Dixon
przyznaje, iż przywoływana liczba jest zawyżona i powinniśmy mówić raczej o stosunku
2,94:1.
233
Kellerman i Reay 1986, 1559.
216
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
234
Kleck 1997, 162-4, 178. Kleck szacuje, że w około 1% przypadków defensywnego użycia
broni dochodzi do oddania strzału, zaś raz na tysiąc przypadków dochodzi do zabicia
przestępcy, jakkolwiek wartość tych wskaźników nie jest powszechnie akceptowana. Kopel
(1993, 343) szacuje, że w co najwyżej 1% przypadków użycia broni dochodzi do śmierci.
235
Kleck 1997, 269-92.
236
Tak twierdzą Hughes i Hunt (2000, 13-14).
237
Kopel (1993, 342) cytuje sprawy wspomniane w magazynie „Time” (July 17, 1989; May
14, 1990), z których wynika, że ¾ przypadków samoobrony nie zostaje tak od razu zakwa-
lifikowanych przez policję i prokuraturę.
217
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
238
Dixon 1993a, 248-53; LaFollette 2000, 275; Sloan i inni. 1988 (choć Sloan porównuje
tylko dwa miasta). Korelacja w dużym stopniu się zmienia przy różnym wyborze porówny-
wanych państw (Suter 1994, 142).
239
Kopel 1992; podsumowane w Kopel 1993, 304-7.
240
Co do (1) i (2), zob. §5.2.1 poniżej i Kopel 1993, 308. Co do (3) zob. Lott 2000, 114.
Obliczenia Lotta uwzględniają wskaźniki aresztowań, poziomu dochodu, gęstości zaludnię-
nia i innych czynników. Co do (4) zob. Kates i inni 1995, 571-4.
218
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
241
Kleck 1997, 149-52, 187-8.
242
Kleck and Gertz 1995; dyskutowane także w Kleck 1997. Rygorystyczność badania
dobrze pokazuje komentarz Wolfganga (1995), który określa siebie jako „tak zaciekłego
zwolennika kontroli posiadania broni, jakich nie spotkacie wśród kryminologów tego kraju”
(188). Przyznaje jednak, że: „metodologiczna poprawność badań Klecka i Gertza jest
oczywista. Nie mogę im nic zarzucić” (191).
243
W 1993 roku, kiedy powstało studium Klecka i Gertza, dokonano 25 000 morderstw (U.S.
FBI 1995, 14-15). Twierdzenie, że liczba powstrzymanych morderstw tak bardzo przekracza
liczbę dokonanych jest niewiarygodne, nawet jeśli uznamy, że jednostki szczególnie
narażone na morderstwo częściej posiadają broń.
244
Kleck 1997, 159-60. Zauważmy jednak, że analizowane liczby są oparte na statystykach
NCVS i FBI’s Uniform Crime Reports, które mogą być znacznie zaniżone z powodu
niezgłaszania każdego przestępstwa przez ofiary.
219
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
wymyślić lub źle opisać zdarzenia, jakie miały miejsce, jednak inni mogli
zapomnieć bądź nie chcieć rozmawiać o takich sytuacjach z obcą osobą przez
telefon245.
Jedno z badań ‒ narodowa ankieta ofiar przestępczości ‒ wykazało wyniki
niższe od innych. Statystycy pokazali, że około 100 000 razy rocznie
używano broni do obrony własnej246. Jednakże nawet ta liczba podkreśla
znaczenie broni w celach obronnych. Dane zgromadzone w tym badaniu są
zapewne znacznie niedoszacowane, biorąc pod uwagę znaczną różnice
w porównaniu z innymi ankietami. Kleck opisuje metodologiczne wady
narodowej ankiety247. Najważniejsza z nich to brak anonimowości ankieto-
wanych (respondenci podają swoje adresy i numery telefonu) oraz wiedza
o tym, że badanie zostało zlecone przez Departament Sprawiedliwości USA.
Osoby udzielające odpowiedzi mogły się obawiać odpowiadać nieanoni-
mowo na pytania zadawane przez urzędnika rządu federalnego ‒ w szczegól-
ności, gdy przypuszczali, że ich działania mogłyby być uznane za nielegalne!
Dodatkowo, pytania nie dotyczyły bezpośrednio korzystania z broni palnej
w celu samoobrony, ale odnosiły się do ogólnego opisu, jakie czynności
ankietowani dokonywali w celu obrony osobistej. Respondenci nie byli
w ogóle pytani o samoobronę, jeżeli nie odpowiedzieli twierdząco na pytanie,
czy są ofiarami przestępstw. Uważa się, iż badanie to znacznie zaniża liczbę
aktów przemocy domowej. Jedynie 22% z domowych napaści, które mają
odzwierciedlenie w policyjnych statystykach (które także mogą nie obejmo-
wać wszystkich tego typu zdarzeń), zostało wspomnianych przez respon-
dentów w badaniu248.
245
Hemenway (1997) oraz Cook i inni (1997) twierdzili, że odpowiedzi w ankietach są
znacznie przeszacowane, nawet w stosunku 30:1. Sceptycyzm Cooka i Ludwiga w kwestii
użyteczności ankiet dla szacunków użycia broni powstał po tym, jak ankieta, która
przeprowadzali dała wyniki podobne do Klecka (Cook i inni, 464-5). Zob. Kleck (1999),
gdzie odpowiedzi na ich zarzuty.
246
Cook i inni 1997, 468.Analiza danych z poprzednich lat w McDowall i Wiersema 1994;
Kleck 1988, 9; oraz Cook 1991, 54-6.
247
Kleck 1997, 152-4.
248
Zob. McDowall i Wiersema (1994, s. 1983), chociaż sami autorzy nie uważają, że nie
możemy przez to używać tych danych.
220
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
249
Lott i Mustard 1997, długa dyskusja także w Lott 2000.
250
Lott 2000, 46.
251
Lott 2000, 70-81.
252
Lott 2000, 51, 73. Zob. Lott 2000, 122-58, gdzie dyskusja z zastrzeżeniami niektórych
zwolenników kontroli posiadania broni.
221
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
253
LaFollette 2000, 273-4.
254
Biorąc pod uwagę, że w Stanach jest około 230 milionów sztuk broni palnej(Kleck 1997,
63-70, 96-7), to prawdopodobieństwo powstania czarnego rynku w przypadku zakazu
posiadania broni jest znaczne. Kopel (1993, 319) wskazuje, że prohibicja alkoholu bądź
narkotyków stworzyła czarne rynki, a obywatele nie mieli utrudnionego dostępu do
zabronionych używek.
255
Kleck 1997, 205-6, 213. Statystyka uwzględnia każdego, kto przynajmniej raz w roku
nosił broń, wliczając to także przetrzymywanie jej w samochodzie. Średnio broń noszono
przez 140 dni w roku. Restrykcyjne przepisy o noszeniu schowanej broni zapewne powstrzy-
mują wiele osób przed noszeniem broni w miejscach publicznych.
222
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
1 Morderstwo jest zawsze czynem złym, nawet jeśli popełniane jest, by za-
pobiec kilku innych zabójstwom (przesłanka).
2. Naruszenie prawa do samoobrony pojedynczej osoby lub grupy, prowa-
dzące do śmierci jednej z ofiar, jest moralnie porównywalne z mor-
derstwem (przesłanka).
3. Jeśli morderstwo w celu zapobieżenia innym morderstwom jest czynem
złym, to złem jest także ograniczanie praw porównywalne do morderstwa
w celu zapobieżenia innym morderstwom.
4. Dlatego złem jest naruszenie praw do samoobrony pojedynczych osób lub
grup, prowadzące do śmierci jednej z nich, nawet jeśli zostało popełnione
w celu zapobieżenia innym morderstwom (z 1, 2, 3).
5. Dlatego złem jest naruszenie praw grupy ludzi do samoobrony, prowa-
dzące do śmierci wielu ofiar, nawet jeśli zostało popełnione w celu zapo-
bieżenia innym morderstwom (z 4).
6. Zakaz posiadania broni narusza prawo grupy ludzi do samoobrony, pro-
wadząc do śmierci wielu ofiar (przesłanka).
7. Stąd zakaz posiadania broni jest zły, nawet jeśli uchroniłby od śmierci
kilka razy więcej ludzi, niż mogłoby zginąć z na skutek wprowadzenia
tego zakazu (z 5, 6).
223
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
257
McCloskey 1957, 468-9; 1963. Lekko zmodyfikowałem przykład.
258
Jest to powszechnie przyjęty pogląd; zob. Scheffler 1994, 80; Nozick 1974, 28-31; Nagel
1995, 145.
224
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
tj. jeśli nieuzasadnionym jest zabójstwo jednej osoby w celu uratowania kilku
innych istnień ludzkich oraz jeśli jakieś poszczególne naruszenie prawa do
samoobrony jest moralnie porównywalne do zabójstwa, to moralnie nie-
dopuszczalne jest naruszenie tegoż prawa do samoobrony w celu ratowania
kilku istnień ludzkich. Trudno jest zrozumieć, dlaczego właśnie prawo do
samoobrony ma działać inaczej, będąc znacznie łatwiejszym do uchylenia od
prawa do życia.
Krok (5) jest logiczną konkluzją z (4). Załóżmy, że sędzia z przykładu nr
4 wydaje wyrok skazujący, działając niesłusznie. Załóżmy też, że w trakcie
swej kariery ma do czynienia z czterema podobnymi sytuacjami, za każdym
razem dokonując ten sam, błędny wybór. Przypuszczalnie cała seria działań,
na którą składa się suma niesprawiedliwych wyroków, skazujących na śmierć
pięciu ludzi w celu uratowania kilkukrotnie większej liczby ludzi, także jest
niesłuszna. Rozważmy jeszcze jeden wariant tej sytuacji: załóżmy, że tych
samych pięciu niewinnych oskarżonych staje przed sądem w tym samym
czasie, podczas pojedynczego procesu zbiorowego i że sąd ich wszystkich
skazuje, ratując w ten sposób tę samą liczbę innych ludzi. Przypuszczalnie to
działanie sędziego także jest niesłuszne. Z tych właśnie powodów powinni-
śmy zaakceptować wnioskowanie z (4) do (5).
Przesłanka (6) jest wsparta argumentami z §5.2.
Wreszcie (7) wynika z (5) i (6). Mając na uwadze bardzo dużą wagę
zakazu posiadania broni jako naruszenia praw, bardzo poważne zastrzeżenia
pojawiają się przy każdej próbie jego moralnego uzasadnienia. Zastrzeżenia
te są podobne do tych, które mają zastosowanie w przypadku uzasadnienia
polityki skutkującej śmiercią wielu niewinnych ludzi w imię osiągnięcia jakiś
celów społecznych.
6. Odpowiedź na krytykę
Zastrzeżenie #1
Przesłanka (1) wydaje się zbyt uproszczona ‒ w niektórych przy-
padkach uzasadnione jest przecież naruszenie praw jednej osoby, by zapobiec
krzywdzie kilku innych ludzi, tak jak w przypadku niesławnego „dylematu
wagonika”259:
259
Zob. Foot 1967; Thomson 1976.
225
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
260
Twierdzę tak na podstawie własnych badań wśród studentów studiów licencjackich.
Większość jest wyraźna, nawet przy przykładzie doktora, który zabija pacjenta, by uratować
pięciu innych.
226
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
261
Foot (1967) broni takiego stanowiska.
227
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
Zastrzeżenie #2
Być może, w oparciu o zasady, które zastosowałem, pojawia się argument,
że sprzedaż broni jest moralnie niewłaściwa. Firma, która ją sprzedaje, może
262
Zob. Bennett 1995 dla dalszej dyskusji.
263
Thomson 1976; jednakże, Thomson 1990, 180-200, prezentują inną (moim zdaniem
gorszą) teorię na temat tych przypadków.
228
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
264
Tego rodzaju oskarżenia zdają się być podstawą zarzutów wobec producentów i sprze-
dawców broni (np. Green 2000; Brenkert 2000). Warto zauważyć, że nawet ci krytycy zdają
się zgadzać z moimi ograniczeniami odpowiedzialności sprzedawcy.
229
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
Zastrzeżenie #3
Niektórzy twierdzą, że prawo do posiadania broni, oznaczałoby prawo do
posiadania każdego jej rodzaju. W skrócie, jeżeli istnieje prawo posiadania
broni, to powinno istnieć też prawo posiadania pocisków nuklearnych, co
byłoby przecież absurdem265.
Podczas gdy moje przesłanki popierają prima facie prawo posiadania
każdego rodzaju broni, od maszynowej po nuklearną, argumenty przedsta-
wione w §4 nie sugerują jakoby wszystkie te rzekome prawa były sobie
równoważne, ani te z §5 nie sugerują, że powody ignorowania wszystkich
tych rzekomych praw są silne w równym stopniu. Bazując na omówionych
powyżej namacalnych dowodach, broń palna, zwłaszcza ręczna, jest naj-
efektywniejszym środkiem samoobrony w obliczu brutalnych przestępców,
podczas gdy zarówno broń ręczna, jak i strzelby są powszechnie stosowane w
celach rekreacji. Trudno byłoby stworzyć przykład ukazujący, jak ważne są
pociski nuklearne w celach rekreacyjnych albo samoobrony, podczas gdy
prostym byłoby podanie przykładu ignorowania rzekomego prawa posiadania
nuklearnego pocisku. Czytelnik może dokonać własnej oceny przykładów
innej broni.
7. Więcej argumentów
Do tego momentu rozważyliśmy przykłady kontroli nad bronią w jej eks-
tremalnej formie ‒ zakazu dotyczącego jej wszystkich rodzajów. A co
z innymi, mniej restrykcyjnymi formami zakazu? Wspomnę tutaj tylko
o dwóch bardziej powszechnych środkach zaradczych proponowanych lub
zatwierdzonych przez prawo. Po pierwsze, wiele osób popiera zakaz dotyczą-
cy wszystkich rodzajów broni krótkiej. Po drugie, wiele stanów albo zakazu-
je, albo stosuje surowe ograniczenia dotyczące noszenia ze sobą ukrytej broni
w miejscach publicznych. Co nasze argumenty oparte na prawie do posiada-
nia broni sugerują na temat tych rozwiązań?
Moim zdaniem owe środki zaradcze są również poważnym łamaniem
praw, mimo iż nie aż tak poważnym jak całkowity zakaz dotyczący broni.
Powodem ku temu jest fakt, że mogą one powodować poważne utrudnienia
w obronie własnej pojedynczym osobom. Dzieje się tak przede wszystkim
dlatego, że te cechy broni, za które kryminaliści uważają ją za użyteczną,
czynią ją jednocześnie najodpowiedniejszą bronią do samoobrony ‒ fakt, że
istnieją jej małe i lekkie typy, powoduje, że potrzebna jest znikoma ilość siły
265
Przypadek „pocisku atomowego” (z którym spotykam się czasami w nieformalnych
rozmowach) jest skrajnym przypadkiem takiego zastrzeżenia. Hugh LaFollette w nie-
publikowanym komentarzu do tego artykułu twierdził, że moje rozważania uzasadniają
prawo do posiadania broni maszynowej, granatów i bazuk.
230
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
Bibliografia
Bakal, Carl, 1966, The Right to Bear Arms, New York: McGraw-Hill.
Barnett, Randy i Don Kates, 1996, Under Fire: The New Consensus on the
Second Amendment, Emory Law Journal 45: 1139-1259.
Bennett, Jonathan, 1995, The Act Itself, Oxford: Clarendon Press.
Brenkert, George, 2000, Social Products Liability: The Case of the Firearms
Manufacturers, Business Ethics Quarterly 10: 21-32.
Cook, Philip J., Jens Ludwig, i David Hemenway, 1997, The Gun Debate’s
New Mythical Number: How Many Defensive Uses Per Year? Journal of
Policy Analysis and Management 16: 463-9.
Cook, Philip J. 1991. The Technology of Personal Violence. In Crime and
Justice: A Review of Research, vol. 14, s. 1-71, red. Michael Tonry. Chicago:
University of Chicago Press.
Dixon, Nicholas, 1993a, Why We Should Ban Handguns in the United
States. St. Louis University Public Law Review 12: 243-83.
266
Około 670 000 spośród szacunkowych (wg Klecka) 2,5 mln przypadków użycia broni
w ciągu roku ma miejsce z dala od domu użytkownika broni (Kleck 1997, 192).
267
Chciałbym podziękować Charlesowi Bartonowi, Ari Armstrongowi, Valerii Damaio,
Bruce’owi Tiemannowi, Anandzie Gupta, anonimowemu recenzentowi z Social Theory and
Practice i przede wszystkim Stuartowi Rachelsowi za ich komentarze do wcześniejszych
wersji tego artykułu.
231
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
232
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
Kohn, Abigail, 2001, „Their Aim Is True: Taking Stock of America’s Gun
Culture”, Reason, May, 2001: 26-32.
Kopel, David, 1992, The Samurai, The Mountie, and the Cowboy: Should
America Adopt the Gun Controls of Other Democracies? Buffalo, N.Y.:
Prometheus.
Kopel, David, 1993, „Peril Or Protection? The Risks and Benefits of
Handgun Prohibition”, St. Louis University Public Law Review 12: 285-359.
LaFollette, Hugh, 2000, „Gun Control”, Ethics 110: 263-81.
Lott, John i David Mustard, 1997, „Crime, Deterrence, and Right-to-Carry
Concealed Handguns”, Journal of Legal Studies 26: 1-68.
Lott, John, 2000, More Guns, Less Crime, 2. wyd., Chicago: University of
Chicago Press.
McCloskey, H. J., 1957, „An Examination of Restricted Utilitarianism”,
Philosophical Review 66: 466-85.
McCloskey, H. J. 1963, „A Note on Utilitarian Punishment”, Mind 72: 599.
McDowall, David i Brian Wiersema. 1994, „The Incidence of Defensive
Firearm Use by U.S. Crime Victims, 1987 through 1990”, American Journal
of Public Health 84: 1982-4.
Nagel, Thomas, 1995, „Nozick: Libertarianism without Foundations”, [w:]
Other Minds: Critical Essays 1969-1994, s. 137-49, New York: Oxford
University Press.
National Safety Council, 1999, Injury Facts, 1999 Edition, Itasca, IL:
National Safety Council.
National Safety Council, „Odds of Death Due to Injury”, United States, 1998.
URL: http://www.nsc.org/lrs/statinfo/odds.htm. Accessed 5/22/2002.
Nozick, Robert, 1974, Anarchy, State, and Utopia. New York: Basic Books.
Parfit, Derek, 1987, Reasons and Persons. Oxford: Clarendon Press.
Prothrow-Stith, Deborah i Michaele Weissman, 1991, Deadly Consequences.
New York: Harper-Collins.
Rawls, John, 1993, Political Liberalism, New York: Columbia University
Press.
Ross, W. D., 1988, The Right and the Good, Indianapolis: Hackett.
Scheffler, Samuel, 1994, The Rejection of Consequentialism, 2. wyd.,
Oxford: Clarendon Press.
233
XX CZY MAMY PRAWO POSIADAD BROO?
234
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
XXI
PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
STEPHAN KINSELLA
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Anna Gruhn, Marcin Zieliński
235
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
270
Debata na ten temat objawia się w różnicach w kwestii zbywalności takich praw, tj. tego,
czy zgodnie z prawem kontraktu możemy „sprzedać” lub zbyć nasze ciała jako podmiot
praw w taki sam sposób, w jaki zbywa się tytuł do zawłaszczonego mienia. Dla argumentów
przeciwników niezbywalności cielesnej, patrz: N. S. Kinsella, A Theory of Contracts:
Binding Promises, Title Transfer, and Inalienability (artykuł zaprezentowany w kwietniu
1999 r. podczas Austrian Scholars Conference w Auburn, Alabama); oraz N. S. Kinsella,
„Inalienability and Punishment: A Reply to George Smith”, Journal of Libertarian Studies,
nr 1 (14) (zima 1998–1999), s. 79–93. Argumentów zwolenników niezbywalności
u: W. Block, „Toward a Libertarian Theory of Inalienability: A Critique of Rothbard,
Barnett, Gordon, Smith, Kinsella, and Epstein”, Journal of Libertarian Studies, r. 17, nr 2
(wiosna 2003), s. 39–85.
271
Aby zapoznać się z poglądami przeciwników prawnej ochrony przed szantażem, patrz:
W. Block, „Toward Libertarian Theory of Blackmail”, Journal of Libertarian Studies 15, nr
2, wiosna 2001; Idem, „A Libertarian Theory of Blackmail”, Irish Jurist, r. 33 (1998),
s. 280–310; Idem, Defending the Undefendable, Fleet Press, New York 1976, s. 53–54;
M. N. Rothbard, The Ethics of Liberty, New York University Press, NY 1998, s. 124–126
oraz E. Mack, „In Defense of Blackmail”, Philosophical Studies, r. 41 (1982), s. 274.
Czytelnika zainteresowanego poglądami obrońców takich regulacji odsyłamy do: R. Nozick,
Anarchy, State and Utopia, Basic Books, New York 1974, s. 85–86 oraz R. Epstein,
„Blackmail Inc”., University of Chicago Law Review, r. 50 (1983), s. 553. Libertariańskie
argumenty przeciw prawnej ochronie przed zniesławieniem (zwykłym oszczerstwem czy
zniesławieniem na piśmie) można znaleźć m.in. u: W. Block, Defending…, s. 50–53, M.N.
Rothbard, The Ethics…, s. 126–128. Dla przybliżenia poglądów zwolenników tej koncepcji,
patrz: D. Kelley, David Kelley vs. Nat Hentoff, Libel Laws: Pro and Con, nagranie na taśmie
magnetofonowej, Free Press Association, Liberty Audio, 1987.
236
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
272
W niektórych krajach europejskich [w tym w Polsce (patrz: Ustawa: Prawo własności
przemysłowej z 30 czerwca 2000r.) ‒ przyp. tłum.], zamiast terminu „własność intelek-
tualna” używa się pojęcia „własności przemysłowej”.
273
De La Vergne Refrigerating Mach. Co. v Featherstone, 147 U.S. 209, 222, 13 S.Ct. 283,
285 (1893).
274
T. G. Palmer, „Are Patents and Copyrights Morally Justified? The Philosophy of Property
Rights and Ideal Objects, Symposium: Intellectual Property”, Harvard Journal of Law &
Public Policy, r. 13, nr 3 (lato 1990), s. 818. Jak zauważył jeden z komentatorów: „własność
intelektualną można zdefiniować jako obejmującą prawa do zawartych w materialnych
tworach wysiłku umysłowego oryginalnych idei.” D. A. Nance, „Foreword: Owning Ideas”,
[w:] „Symposium: Intellectual Property”, Harvard Journal of Law & Public Policy, r. 13, nr
3 (lato 1990), s. 757.
275
Przydatny wstęp do zagadnień IP w prawie amerykańskim, można znaleźć m.in. w:
A.R. Miller, M. H. Davis, Intellectual Property: Patents, Trademarks, and Copyrights in
a Nut-shell, wyd. 2, West Publishing, St. Paul, Minnessota 1990; także: Patent, Trademark,
and Trade Secret. Z kolei, aby zapoznać się z prawem patentowym, patrz: R. B. Hildreth,
Patent Law: A Practitioner’s Guide, wyd. 3, Practising Law Institute, New York 1998.
Bardziej pogłębione rozprawy naukowe nt. IP: D. S. Chisum, Chisum on Patents, Matthew
Bender, New York 2000; M. B. i D. Nimmer, Nimmer on Copyright, Matthew Bender, New
York 2000; P. Goldstein, Copyright: Principles, Law, and Practice, Little, Brown, Boston
1989; J. T. McCarthy, McCarthy on Trademarks and Unfair Competition, wyd. 4, West
Group, St. Paul, Minnessota 1996; oraz: R. M. Milgrim, Milgrim on Trade Secrets, Matthew
Bender, New York 2000. Użyteczne informacje, broszury są dostępne w Amerykańskim
Urzędzie Praw Autorskich, oraz w Urzędzie Patentowym i Znaków Handlowych Departa-
mentu Handlu. Adresy innych pożytecznych stron www znajdują w bibliografii.
237
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
238
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
277
(Przyp. tłum.) USC ‒ United States Code to kodyfikacja prawa stanowionego przez
legislatywę USA ‒ dwuizbowy Kongres, na który składa się Senat i Izba Reprezentantów.
Przyjętą praktyką jest uchwalanie przez kongres tzw. ustaw szkieletowych, stanowiących
bazę dla rozwiązań tworzonych przez administrację prezydencką i Prezydenta. Dlatego też
niezmiernie ważny jest CFR, o którym poniżej. Na temat US Code, patrz: Legal Information
Institute. CFR ‒ Code of Federal Relations to zbiór powszechnie obowiązujących i trwałych
reguł prawnych publikowanych w Federalnym Rejestrze przez poszczególne departamenty
i agencje rządu federalnego. CFR jest podzielone na 50 poddziałów reprezentujących szeroki
wachlarz przedmiotowy federalnych regulacji. Każdy tom kodeksu jest uaktualniany raz do
roku a wydawany raz na kwartał. Więcej informacji można znaleźć pod adresem: GPO
Access. HR ‒ Izba Reprezentantów USA.
278
17 USC §§ 101, 106 i nast.
279
Współczesne prawo autorskie wyparło i w dużej mierze zastąpiło „zwyczajowe prawo
autorskie”, mające po stworzeniu dzieła automatyczne zastosowanie, zapewniając w gruncie
rzeczy jedynie prawo pierwszej publikacji. Goldstein, Copyright, §§ 15.4 et seq.
280
17 USC § 302. Zgodnie z ostatnimi zmianami legislacji przedłużono czas obowiązywania
praw autorskich o kolejne 20 lat. patrz: HR 2589, Sonny Bono Copyright Term Extension
Act/Fairness in Music Licensing Act of 1998.
239
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
Patent (patent)
Patent jest to prawo własności wynalazków, a dokładniej do środków lub
metod służących „użytecznej” funkcji281. Nowa lub ulepszona pułapka na
myszy jest doskonałym przykładem przyrządu, który może zostać opatento-
wany. Sam patent stanowi efektywny sposób nagrodzenia wynalazcy
ograniczonym monopolem na wyrób, użytkowanie i sprzedaż wynalazku ‒
281
35 USC § 1 et seq.; 37 CFR Part 1.
240
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
282
Przypuśćmy, że A jest wynalazcą lepszej pułapki na myszy, którą patentuje. Sprężyna tej
pułapki składa się z Nitinolu (metal pamięci), co umożliwia lepsze chwytanie myszy. A teraz
przypuśćmy, że B wynajdzie i również opatentuje pułapkę na myszy z taką samą sprężyną,
która dodatkowo pokryta będzie powłoką zapobiegającą przywieraniu, co z kolei ułatwi
usunięcie pozostałości myszy, bez zakłócenia działania Nitinolu. B musi mieć pułapkę ze
sprężyną z Nitinolu, aby skorzystać ze swojego wynalazku, ale narusza to prawa patentowe
A. Podobnie A nie może dodać do swojego wynalazku specjalnej powłoki, nie naruszając
przy tym patentu B. W takich sytuacjach dwaj posiadacze patentów mogą wymienić się
licencjami, by A mógł wykorzystać ulepszenie B w swojej pułapce, zaś B mógł używać
swojego wynalazku.
283
Diamond v Diehr, 450 US 175, 185 (1981); także: 35 USC § 101.
284
In re Alappat, 33 F3d 1526, 1544, 31 USPQ2d 1545, 1557 (Fed Cir 1994) (in banc).
Także: State Street Bank & Trust Co. v Signature Financial Group, 149 F3d 1368 (Fed Cir
1998).
285
35 USC § 154(a)(2).
241
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
286
Patrz np: R. M. Halligan, esq., Restatement of the Third Law ‒ Unfair Competition:
A Brief Summary, §§ 39–45; także: Uniform Trade Secrets Act (UTSA).
287
Patrz: Uniform Trade Secrets Act (UTSA).
288
Economic Espionage Act of 1996, 18 USC §§ 1831–1839.
242
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
289
15 USC § 1501 et seq.; 37 CFR Part 2.
290
15 USC §§ 1125(c), 1127.
291
Cyberquatting ‒ to forma przetrzymywania i używania należącego do kogoś znaku
handlowego w celu uzyskania korzyści finansowych (swego rodzaju okupu) za zaprzestanie
tego typu działań. W najbardziej rozpowszechnionej formie polega na wykupywaniu domen
internetowych, np. solidarnosc.com, aby później oferować ich sprzedaż zainteresowanym
(którzy mieliby do nich prawo na mocy ustaw o znaku handlowym) po wyższej cenie ‒ tłum.
Więcej na ten temat, patrz: 15 USC § 1125(d); Anticybersquatting Consumer Protection Act,
PL 106–113 (1999); HR 3194, S1948.
292
Patrz: 17 USC § 901 et seq. 26.
293
Patrz: 17 USC § 1301 et seq.
294
Patrz np.: HR 354 (wprowadzone 19.01.1999), Collections of Information Antipiracy Act.
Także: J. C. Ginsburg, „Copyright, Common Law, and Sui Generis Protection of Databases
in the United States and Abroad”, University of Cincinnati Law Review, r. 66 (1997), s. 151.
243
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
Znak towarowy
Zgodnie z ustawą o własności przemysłowej, znakiem towarowym może
być każde oznaczenie, które można przedstawić w sposób graficzny, jeżeli
nadaje się do odróżnienia towarów jednego przedsiębiorstwa od towarów
innego przedsiębiorstwa. Może to być w szczególności wyraz, rysunek, or-
nament, kompozycja kolorystyczna, forma przestrzenna, w tym forma towaru
lub opakowania, a także melodia lub inny sygnał dźwiękowy.
Na znak towarowy może być udzielone prawo ochronne. Pierwszeństwo
do uzyskania prawa ochronnego na znak towarowy oznacza się, co do za-
sady, według daty zgłoszenia znaku towarowego w Urzędzie Patentowym.
Pierwszeństwo to jest zbywalne i podlega dziedziczeniu. Ponadto znaki takie,
zwłaszcza graficzne czy słowno-graficzne, niezależnie od tego, że stają się
przedmiotem praw wyłącznych w wyniku rejestracji w Urzędzie Patentowym
(prawa własności przemysłowej), niejednokrotnie wykazują cechy utworów
i korzystają z ochrony opartej o przepisy prawa autorskiego. Jednakże jeśli
zgłaszającym znak towarowy, który spełnia jednocześnie cechy utworu, nie
jest jego twórca, musi on nabyć prawa autorskie od twórcy, by zlikwidować
niebezpieczeństwo odmowy rejestracji znaku. Odmowa taka może nastąpić,
gdyż w myśl przepisów prawa własności przemysłowej nie udziela się praw
ochronnych dotyczących oznaczeń, których używanie narusza prawa osobiste
lub majątkowe osób trzecich. Czas trwania prawa ochronnego na znak to-
warowy wynosi 10 lat od daty zgłoszenia znaku towarowego w Urzędzie
Patentowym.
Wzór przemysłowy
Prawo autorskie przyznaje ochronę również wzorom przemysłowym.
Korzystają one ponadto z ochrony przewidzianej w ustawie o własności prze-
mysłowej. Dlatego też niekiedy uzależnia się przyznanie autorskiej ochrony
prawnej wzorom przemysłowym od spełnienia nieco wyższych wymagań niż
w przypadku innych utworów.
Wzorem przemysłowym jest nowa i posiadająca indywidualny charakter
postać wytworu lub jego części, nadana mu w szczególności przez cechy
linii, konturów, kształtów, kolorystykę, strukturę lub materiał wytworu oraz
przez jego ornamentację. Jako wytwór należy rozumieć m. in. każdy przed-
miot wytworzony w sposób przemysłowy lub rzemieślniczy, obejmujący
244
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
295
Konstytucja Stanów Zjednoczonych, art I, § 8; Kewanee Oil Co. v. Bicron Corp., 415 US
470, 479, 94 S.Ct. 1879, 1885 (1974).
296
Patrz: P. C. van Slyke i M. M. Friedman, „Employer’s Rights to Inventions and Patents of
Its Officers, Directors, and Employees”, AIPLA Quarterly Journal, r. 18 (1990), s. 127; oraz:
Chisum on Patents, § 22.03; 17 USC §§ 101, 201.
297
Konstytucja Stanów Zjednoczonych, art. 1, sec. 8, clause 3; Wickard v Filburn, 317 US
111, 63 S. Ct. 82 (1942).
298
Patrz jednak federalny Economic Espionage Act of 1996, 18 USC §§ 1831–1839.
299
Ayn Rand błędnie zakłada, że ten, kto pierwszy złoży wniosek patentowy, ma
pierwszeństwo (i Rand podejmuje się potem wyczerpującej obrony tego twierdzenia). Patrz:
A. Rand, Patents and Copyrights, s. 133. Pisarka także mylnie atakuje ściśle antytrustowy
krytycyzm wobec posiadaczy patentów. Lecz, skoro patenty są nadawanymi przez państwo
245
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
246
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
Spektrum
Poglądy libertarian na własność intelektualną można uszeregować od cał-
kowitego poparcia, do bezkompromisowego sprzeciwu wobec praw niej
dotyczących. Większość sporów koncentruje się wokół problemu patentów
i praw autorskich ‒ znaki towarowe i tajemnica handlowa stanowią mniej
problematyczne kwestie. Mając na uwadze powyższe kontrowersje, w tym
artykule spróbuję się skupić na problemie legitymizacji patentów i praw
autorskich.
Argumenty zwolenników własności intelektualnej można podzielić na te
odwołujące się do praw naturalnych oraz argumenty utylitarne. Wolnościowi
adwokaci własności intelektualnej, od Galambosa, poprzez Schulmana, do
Rand301, częściej powołują się na te pierwsze302, niezależnie od tego, czy
reprezentują mniejsze, czy większe ekstremum poglądów. Pośród prekur-
sorów nowoczesnych libertarian, zarówno Spooner, jak Spencer bronili wła-
sności intelektualnej na gruncie moralnych bądź też naturalnych praw303.
301
Patrz: A. J. Galambos, The Theory of Volition, pod red. Peter N. Sisco, Universal
Scientific Publications, San Diego 1999; J. N. Schulman, „Informational Property:
Logorights”, Journal of Social and Biological Structures (1990); i A. Rand, „Patents and
Copyrights”, [w:] Capitalism: The Unknown Ideal, New American Library, New York 1967.
Inni obiektywiści (zwolennicy Rand) popierający IP, to m.in.: G. Reisman, Capitalism:
A Treatise on Economics, Jameson Books, Ottawa, Ill. 1996, s. 388–389; D. Kelley,
„Response to Kinsella”, IOS Journal, r. 5, nr 2 (czerwiec 1995), s. 13, w odpowiedzi N.
Stephanowi Kinselli, „Letter on Intellectual Property Rights”, IOS Journal, r. 5, nr 2
(czerwiec 1995), s. 12–13; M. I. Franck, Ayn Rand, Intellectual Property Rights, and Human
Liberty, (na 2 taśmach magnetofonowych), Institute for Objectivist Studies Lecture; Laissez-
Faire Books, 1991; Idem, „Intellectual Property Rights: Are Intangibles True Property”, IOS
Journal, r. 5, nr 1 (kwiecień 1995); oraz „Intellectual and Personality Property”, IOS Journal,
r. 5, nr 3 (wrzesień 1995), s. 7, w odpowiedzi na Kinselli: Letter on Intellectual Property
Rights. Niezwykle ciężko opublikowane materiały dyskutujące poglądy Galambosa; jest tak
najwyraźniej ze względu na dziwaczny fakt, iż teorie te zabraniają ich rozpowszechniania
nawet jego uczniom i zwolennikom. Patrz np.: J. Tuccille, It Usually Begins with Ayn Rand,
Cobden Press, San Francisco 1971, s. 69–71. Rozproszone wzmianki i omówienia poglądów
Galambosa można jednak znaleźć w: D. Friedman, „In Defense of Private Orderings:
Comments on Julie Cohen’s »Copyright and the Jurisprudence of Self-Help«”, Berkeley
Technology Law Journal, r. 13, nr 3 (jesień 1998), przypis 52; oraz: S. Foerster, The Basics
of Economic Government.
302
Aby zapoznać się z tradycyjnymi teoriami nt. IP, patrz: Bibliography of General Theories
of Intellectual Property, „Encyclopedia of Law and Economics”; oraz E. Kitch, „The Nature
and Function of the Patent System”, Journal of Law and Economics, r. 20 (1977), s. 265.
303
L. Spooner, „The Law of Intellectual Property: or An Essay on the Right of Authors and
Inventors to a Perpetual Property in Their Ideas” [w:] The Collected Works of Lysander
Spooner, 1855, wznowienie pod red. Charlesa Shively, t. 3, M&S Press, Weston, Mass 1971;
247
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
H. Spencer, The Principles of Ethics, t. II, 1893; przedruk, Liberty Press, Indianapolis, Ind.
1978, cz. IV, roz. 13, s. 121. Także: W. McElroy, Intellectual Property: Copyright and
Patent, http://www.zetetics.com/mac/intpro1.htm i
http://www.zetetics.com/mac/intpro2.htm; oraz T.Palmer, op. cit., s. 818, 825.
304
Patrz: T. Palmer, Are Patents and Copyrights…, s. 819.
305
R.A. Posner, Economic Analysis of Law, wyd. 4, Little, Brown, Boston 1992, § 3.3, s. 38–
45.
306
D. D. Friedman, Standards As Intellectual Property: An Economic Approach, University
of Dayton Law Review, r. 19, nr 3 (wiosna 1994), s. 1109–1129; oraz Idem, Law’s Order:
What Economics Has to Do with Law and Why it Matters, Princeton University Press,
Princeton, N.J 2000, roz. 11. Jak wcześniejsi obrońcy IP, J.S. Mill i J. Bentham, także
E. Mackaay broni IP na gruncie utylitarnym ‒ patrz: „Economic Incentives in Markets for
Information and Innovation”, [w:] Symposium: Intellectual Property, Harvard Journal of
Law & Public Policy, r. 13, nr 3, s. 867. Patrz również: A. Plant, „The Economic Theory
Concerning Patents for Inventions”, [w:] Selected Economic Essays and Addresses,
Routledge & Kegan Paul, London 1974, s. 44; R. E. Meiners, R. J. Staaf, „Patents,
Copyrights, and Trademarks: Property or Monopoly?”, [w:] Symposium: Intellectual
Property, Harvard Journal of Law & Public Policy, r. 13, nr 3, s. 911.
248
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
307
Patrz: T. Palmer, Are Patents and Copyrights…, s. 820–821; Julio H. Cole, Patents and
Copyrights: Do the Benefits Exceed the Costs?
308
Patrz: M. N. Rothbard, Man, Economy, and State (dalej jako: MES), Nash Publishing, Los
Angeles 1962, s. 652–660, Idem, The Ethics of Liberty, s. 123–124; W. McElroy, Contra
Copyright, „The Voluntaryist”, czerwiec 1985, Idem, Intellectual Property…; T. G. Palmer,
Intellectual Property: A Non-Posnerian Law and Economics Approach, Hamline Law
Review, nr 12 (1989), s. 261, Policy, r. 13, nr 3, s. 775; Idem, Are Patents and
Copyrights…?; Na temat Lepage’a, patrz: Mackaay, Economic Incentives, s. 869; Boudewijn
Bouckaert, „What is Property?”, [w:] Symposium: Intellectual Property, Harvard Journal of
Law & Public Policy, r. 13, nr 3, s. 775; N. S. Kinsella, Is Intellectual Property Legitimate?,
Pennsylvania Bar Association Intellectual Property Law Newsletter, r. 1, nr 2 (zima 1998),
s. 3; Idem, Letter on Intellectual Property Rights, oraz In Defense of Napster and Against the
Second Homesteading Rule. Również F.A. Hayek zdaje się przeciwstawiać patentom, patrz:
F. A. Von Hayek, Zgubna pycha rozumu: o błędach socjalizmu (tłum. M. i T. Kunińscy),
Arcana, Kraków 2004, s. 56–57; oraz: Meiners i Staaf, op. cit., s. 911. Utylitarnej
argumentacji na rzecz patentów i praw autorskich przeciwstawia się Cole w: Patents and
Copyrights: Do the Benefits Exceed the Costs?. Także: F. Machlup, Podkomisja Senatu USA
ds. Patentów, Znaków handlowych i praw autorskich, An Economic Review of the Patent
System, 85. kong., 2. sesja, 1958, studium nr 15; F. Machlup i E. Penrose, „The Patent
Controversy in the Nineteenth Century”, Journal of Economic History, r. 10 (1950), s. 1;
R.T. Long, „The Libertarian Case Against Intellectual Property Rights”, Formulations, r. 3,
nr 1 (jesień 1995); S. Breyer, „The Uneasy Case for Copyright: A Study of Copyright in
Books, Photocopies, and Computer Programs”, Harvard Law Review, r. 84 (1970), s. 281;
W.J. Gordon, „An Inquiry into the Merits of Copyright: The Challenges of Consistency,
Consent, and Encouragement Theory” Stanford Law Review, r. 41 (1989), s. 1343; oraz
J. Walker, „Copy Catfight: How Intellectual Property Laws Stifle Popular Culture”, Reason
(marzec 2000).
309
McElroy, Intellectual Property: Copyright and Patent. Również silnym przeciwnikiem IP
był XIX-wieczny dziennikarz William Leggett, patrz: Palmer, Are Patents and Copy-
rights…?, s. 818, 828–829. Ludwig von Mises nie wyraził swojej opinii, zarysowując jedy-
nie ekonomiczne skutki obecności lub braku tychże praw w obowiązującym ustawo-
dawstwie, patrz: Human Action, wyd. 3, Henry Regnery, Chicago 1966, roz. 23, dział 6,
s. 661–662.
249
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
250
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
nie ma jej żadna z nich. Jak pokazał Mises, nawet jeśli dobro posiada cenę
rynkową, nie może ona posłużyć za miernik jego wartości312.
Przejdźmy dalej, odłożywszy na bok kontrowersje wokół porównań
użyteczności oraz problem sprawiedliwości redystrybucji, i wykorzystajmy
typowe narzędzia badawcze utylitarystów. Nie jest wcale jasne, czy prawa
własności intelektualnej prowadzą do jakiejkolwiek zmiany ‒ czy to
zwiększenia, czy pomniejszenia ‒ ogólnego dobrobytu313. Równie dyskusyj-
ną jest teza, iż prawa autorskie i patenty są niezbędne do tego, by zachęcić do
produkcji twórczych dzieł i innowacji, lub pytanie, czy korzyści płynące ze
wzrostu innowacyjności przewyższają ogromne koszty systemu prawnej
ochrony IP. Badania ekonometryczne nie wskazują jednoznacznie na istnie-
nie takich korzyści netto. Nie można wykluczyć możliwości, że gdyby nie
prawa patentowe, byłoby znacznie więcej innowacji, a zamiast na patenty
i rozprawy sądowe więcej pieniędzy przeznaczano by na R&D (research &
development, dział badawczo-rozwojowy). Prawdopodobnie silniej motywo-
wałoby to przedsiębiorstwa do wprowadzania nowinek technicznych aniżeli
gwarancja 20-letniego monopolu314.
Bez wątpienia system patentowy niesie ze sobą koszty. Jak już
nadmieniono, opatentować można wyłącznie „praktyczne” zastosowania da-
nej idei, nie zaś pomysły bardziej abstrakcyjne czy teoretyczne. W ten sposób
251
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
252
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
317
Plant ma rację twierdząc, że: „[z]adanie rozróżnienia naukowego odkrycia od
podlegającej prawu patentowemu praktycznej implementacji […] jest często nazbyt
kłopotliwe nawet dla najzręczniejszego prawnika”. The Economic Theory Concerning
Patents for Inventions, s. 49–50. W podobnej kwestii Sąd Najwyższy stwierdził:
„[s]pecyfikacje i wnioski patentowe to jeden z najtrudniejszych do precyzyjnego użycia
instrumentów prawnych”. Topliff v Topliff, 145 US 156, 171, 12 S.Ct. 825 (1892). Być może
właśnie z braku zakotwiczenia w obiektywnych granicach materialnej własności wynika
wrodzona niejasność, niejednoznaczność, amorfia i subiektywność patentów. Tylko z tego
ostatniego powodu można by pomyśleć, że Obiektywiści ‒ gorliwi, samozwańczy obrońcy
obiektywizmu i przeciwnicy subiektywizmu ‒ będą również przeciwni patentom i copyright.
253
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
254
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
320
Patrz: Galambos, The Theory of Volition, t. 1; E. R. Soulé, Jr., What Is Volitional Science?
Czytałem tylko szkicowe opracowania dot. teorii Galambosa. Spotkałem również, ku
swojemu zaskoczeniu (myślałem, że są oni wytworami fantazji Tuccille’a [It Usually Begins
with Ayn Rand, s. 69–71]), żywych jej zwolenników ‒ było to wiele lat temu podczas
konferencji w Mises Institute w Auburn, w Alabamie. Chciałbym jednak zaznaczyć, że moja
krytyka poglądów Galambosa jest poprawna tylko do tego stopnia, w jakim poprawna jest
moja o nich wiedza.
321
D. Friedman, In Defense of Private Orderings, przyp. 52; Foerster, The Basics of
Economic Governement.
322
Rand, Patents and Copyrights, s. 133.
323
D. Friedman, op. cit., przyp. 52.
324
Tuccille, op. cit., s. 70. Rzecz jasna, gdyby jakikolwiek uczeń Galambosa poza nim
samym miał podobny dylemat, nie mógłby uczynić tak samo, bo przecież jest to nie-
zbywalna, „absolutna” idea należąca do Galambosa.
255
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
325
H. Binswanger, red., The Ayn Rand Lexicon: Objectivism from A to Z, New Amerian
Library, New York 1986, s. 326–327, 467.
256
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
326
Podstawową ekonomiczną, czy też katalaktyczną*, rolą praw własności prywatnej jest
umożliwienie, wraz wynikającymi z wymiany tej własności cenami pieniężnymi, kalkulacji
ekonomicznej. Patrz: N. S. Kinsella, „Knowledge, Calculation, Conflict, and Law: Review
Essay of Randy E. Barnett, The Structure of Liberty: Justice and the Rule of Law”, Quarterly
Journal of Austrian Economics, r. 2, nr 4 (zima 1999), s. 49–71. *Katalaksja (ang. catallaxy)
to analiza tych ludzkich działań, które przeprowadzane są w oparciu o kalkulację monetarną
(patrz: L. von Mises, Human Action, wyd. 4 poprawione, Fox & Wilkes, s. 258) ‒ red.
327
H-H. Hoppe, A Theory of Socialism and Capitalism, Kluwer Academic Publishers,
Boston 1989, s. 235.
328
Plant, The Economic Theory…, s. 35–36; D. Hume, Badania dotyczące zasad moralności,
PWN, Warszawa 1975; Palmer, Intellectual Property:…, s. 261–266 i przyp. 50 (odróżnienie
rzadkości „stałej” od „dynamicznej”), także s. 279–280; Palmer, Are Patents and
Copyrights…?, s. 860–861, 864–865; oraz Rothbard, Justice and Property Rights, [w:] The
Logic of Action One, s. 274; Na temat Tuckera, patrz: McElroy, Intellectual Property:
Copyright and Patent.
257
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
329
H-H. Hoppe, Ibidem, s. 140–141. Nie chcę tu zawężać praw do tych postrzeżonych.
Pojęcie „widoczności” oznacza tu tyle, co pojęcia „obserwowalności” i „rozróżnialności”.
Uwagę tą zawdzięczam Gene’owi Callahanowi.
330
R. Frost, „The Mending Wall”, [w:] North in Boston, wyd. 2, Henry Holt, New York
1915, s. 11–13. (Szanowny Czytelniku, proszę, nie kieruj do mnie uwag na ten temat. Nie
dbam o to, co Frost „miał na myśli”, pisząc swój wiersz. Po prostu podoba mi się
powiedzenie.)
331
H-H. Hoppe, Ibidem, s. 138.
332
Właściwe podejście do zasady pierwotnego zawłaszczenia (rozróżnienie pierwszy-
kolejny) można znaleźć m.in. w: Hoppe, A Theory of Socialism… , s. 141–144; Idem, The
Economics and Ethics of Private Property, Kluwer Academic Publishers, Boston 1993,
s. 191–193; J. M. Herbener, „The Pareto Rule and Welfare Economics”, Review of Austrian
Economics, r. 10, nr 1 (1997), s. 105: „Kiedy już jakiś przedmiot zostanie zawłaszczony
przez pierwszego użytkownika, inni być nim nie mogą. Wówczas ich preferencje tracą
podporę w efektywniejszej w sensie Pareto zasadzie pierwotnego zawłaszczenia.”; oraz de
Jasay, Against Politics, s. 172–179. Aby zapoznać się z etycznym uzasadnieniem takiego
rozwiązania kwestii praw własności, patrz: Hoppe, A Theory of Socialism…, rozdz. 7; Idem,
The Economics and Ethics of Private Property; Rothbard, The Ethics of Liberty; Rothbard,
Justice and Property Rights, [w:] The Logic of Action One; N. Stephan Kinsella,
„A Libertarian Theory of Punishment and Rights”, Loyola of Los Angeles Law Review, r. 30
(wiosna 1996), s. 607; N. Stephan Kinsella, „New Rationalist Directions in Libertarian
Rights Theory”, Journal of Libertarian Studies, r. 12, nr 2 (jesień 1996), s. 313–326.
258
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
Rzadkość a Idee
Jak w mnożąca się w czarodziejski sposób kosiarka, idee nie są rzadkie.
Jeśli wynajdę nową technikę zbioru bawełny, ktoś, kto również z tej techniki
korzysta, niczego mi nie zabierze. Nadal będę znajdował się w posiadaniu
samej techniki (podobnie jak i swojej bawełny). Użytkowanie jej przez kogoś
innego nie wyklucza mojego z niej korzystania; oboje możemy w ten sposób
zbierać bawełnę. Nie ma ekonomicznej rzadkości, dlatego nie ma możliwości
powstania konfliktu o rzadkie zasoby. Z tej przyczyny nie istnieje potrzeba
wyłączności.
Podobnie, jeśli ktoś skopiuje książkę, którą napisałem, nadal mam
oryginał (materialny egzemplarz), tak jak dalej „mam” treść słów, które go
tworzą. Toteż autoryzowane prace nie są rzadkie w takim samym znaczeniu,
co skrawek lądu czy samochód. Jeśli ktoś zabierze mój samochód, przestanę
być jego właścicielem. Ale jeśli „weźmie” ode mnie treść książki i dzięki niej
wyprodukuje własny egzemplarz, ja wciąż będę mieć swoją kopię. Tak samo
będzie w przypadku wynalazków i, w rzeczy samej, każdego „wzoru” czy
informacji, które tworzymy lub posiadamy. Jak napisał Thomas Jefferson ‒
wynalazca i zarazem pierwszy Inspektor Patentowy w Stanach Zjedno-
czonych: „Człowiek, który otrzymuje ode mnie jakiś pomysł, otrzymuje prze-
pis, nie pomniejszając mojego własnego ‒ podobnie jak ten, kto odpala swoją
świeczkę od mojej, zyskuje światło bez uszczerbku dla mojego”333. Skoro
333
T. Jefferson do I. McPhersona (Monticello, 13 sierpnia 1813), list w: The Writings of
Thomas Jefferson, pod red. A.A. Lipscomb i A.E. Bergh, t. 13, Thomas Jefferson Memorial
Association, Washington, D.C. 1904, s. 326–338. Jefferson zdawał sobie sprawę z tego, że
patenty i prawa autorskie nie są prawami naturalnymi, ponieważ idee nie są dobrami
259
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
skorzystanie przez kogoś z danej idei nie pozbawia jej autora możliwości jej
użycia, to nie ma sporu ‒ stąd idee nie nadają się do ochrony prawami
własności. Nawet Rand przyznaje, że „własność intelektualna nie może zos-
tać skonsumowana”334.
Idee nie są z natury rzeczy dobrami rzadkimi. Choć uznając prawa do dóbr
niematerialnych, możemy stworzyć rzadkość tam, gdzie uprzednio nie wystę-
powała. Jak wyjaśnia Arnold Plant:
Specyfiką praw własności patentów (i praw autorskich) jest
to, że nie wychodzą od rzadkości zawłaszczanych obiektów.
Nie są konsekwencją rzadkości dóbr. Są świadomym two-
rem prawa stanowionego, i podczas gdy generalnie insty-
tucja praw własności służy zachowaniu rzadkich zasobów,
by […]„mieć z nich jak najwięcej”, prawa własności do
patentów tworzą w tych zawłaszczonych produktach rząd-
kość, której inaczej nie dałoby się utrzymać.335
Bouckaert wskazuje, sama potrzeba istnienia zasad dotyczących mienia
bierze się z jego naturalnej rzadkości, podczas gdy prawa IP tworzą sztuczną
i nie dającą się uzasadnić rzadkość. Jak zauważa:
Naturalnie rzadkość wywodzi się z relacji człowieka z przy-
rodą. Rzadkość danego dobra tylko wtedy możemy uznać za
rzadkimi. Jeśli w ogóle można owe prawa uzasadnić, to jedynie dla utylitarnej promocji
użytecznych wynalazków i prac literackich (nawet wtedy muszą być sztucznymi zapisami
ustawowymi, gdyż nie należą do praw naturalnych). Patrz: Palmer, Intellectual Property:
A Non-Posnerian Law…, s. 278, przyp. 53. To jednak nie oznacza, że Jefferson był zwolen-
nikiem patentów, choćby na podbudowie utylitarnej. Historyk patentów Edward C. Wal-
terscheid wyjaśnia, iż: „przez całe życie [Jefferson] zachował zdrowy sceptycyzm co do war-
tości systemu patentowego”. „Thomas Jefferson and the Patent Act of 1793”, Essays in
History, r. 40 (1998).
334
Rand, Patents and Copyrights, s. 131. Mises przyznaje (Human Action, s. 661), że
oszczędne gospodarowanie „formułami” jest niepotrzebne, „gdyż ich zdolności użytkowe są
niewyczerpywalne”. Na s. 128, wskazuje: „Dobro oddające takie bezgraniczne usługi to
choćby wiedza o skutkach działań. Formuła, przepis na przyrządzenie kawy, gdy już go
poznamy, oddaje nam nieograniczone usługi. Korzystanie z niego nie umniejsza jego
zdolności produkcyjnych ‒ jego moce produkcyjne są nieograniczone ‒ nie jest więc dobrem
ekonomicznym. Działający człowiek nie musi nigdy wybierać między wartością użytkową
znanej formuły a innym użytecznym przedmiotem”.
335
Plant, The Economic Theory Concerning Patents…, s. 36. Także: Mises, Human Action,
s. 364: „Takie formuły są, z reguły, dobrami wolnymi, ponieważ ich zdolność do
generowania konkretnych efektów jest nieskończona. Mogą się stać dobrami ekono-
micznymi jedynie jeśli zostaną zmonopolizowane, a ich użycie ograniczone. Cena płacona za
użytek z formuły jest zawsze monopolistyczna. Nie ma też znaczenia, czy ograniczenie jej
stosowania stało się możliwe ze względów instytucjonalnych ‒ takich jak patenty czy prawo
autorskie ‒ czy wynika z tego, że formuła jest trzymana w sekrecie i inni ludzie nie mogą jej
odgadnąć”.
260
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
336
Bouckaert, What is Property?, s. 793 oraz s. 797–799.
337
Ibidem, s. 799, 803.
338
Można twierdzić, że niematerialne dobra zasługują na ochronę prawną jako własność,
ponieważ są „dobrami publicznymi,” tj. ze względu na negatywne koszty zewnętrzne braku
prawnej ochrony IP. Jednakże koncepcja „dóbr publicznych” jest niespójna i nie do uza-
sadnienia. Patrz: Palmer, Intellectual Property: A Non-Posnerian Law… , s. 279–280, 283–
287; H.-H. Hoppe, „Fallacies of the Public Goods Theory and the Production of Security”,
Journal of Libertarian Studies, r. 9, nr 1 (zima 1989), s. 27; także: Idem, The Economics and
Ethics of Private Property, roz. 1. Palmer wskazuje, że: „kosztem wyprodukowania każdej
z usług czy dóbr jest nie tylko praca, marketing i inne komponenty kosztowe, ale także
koszty ogrodzenia (wyłączenia). Na przykład kina inwestują w kasy, ściany czy bileterów,
by wykluczyć tych, którzy za z dostarczenie rozrywki nie zapłacili. W innym przypadku
właściciele filmów mogliby oczywiście zainstalować projektory i ekrany w miejscach
publicznych i dopiero wtedy starać się powstrzymać przechodniów przed oglądaniem, czy
też poprosić rząd o zmuszenie wszystkich niepłacących do noszenia specjalnych okularów,
które uniemożliwiłyby uczestnictwo w seansie. Kina samochodowe, by chronić się przed
gapowiczami podglądającymi przez ogrodzenia, zainstalowały ‒ znacznym kosztem ‒
osobne głośniki dla każdego samochodu, sprawiając tym samym, że odbiór obrazu przez
podglądających stał się mało interesujący. […] Koszty wyłączenia są związane z produkcją
praktycznie każdego dobra. Nie istnieje przekonywająca argumentacja na rzecz wyróżniania
danej kategorii dóbr i nalegania, by rząd ubezpieczał ich koszty produkcji poprzez jakieś
usankcjonowane państwowo kolektywne działania ‒ a wszystko to przez zwyczajny dekret,
by upowszechnić dobro na zasadach nikogo nie wyłączających”. Palmer, Intellectual Pro-
perty: A Non-Posnerian Law…, s. 284–285. Nie da się jasno wykazać, że idee są dobrami
publicznymi. Ponadto, gdyby nawet były, nie uzasadnia to traktowania ich jak praw
własności ‒ podobnie uzasadnieniem nie jest zwiększanie przez nie dobrobytu, jak zobaczy-
liśmy powyżej.
261
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
339
Palmer, Intellectual Property: A Non-Posnerian Law…, s. 264.
340
Patrz: Rand, Patents and Copyrights; Kelley, Response to Kinsella; Franck, Intellectual
and Personality Property oraz Intellectual Property Rights: Are Intangibles True Property?
262
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
341
Patrz: Hoppe, A Theory of Socialism and Capitalism, rozdz. 7, szczególnie s. 138.
342
Hoppe, A Theory of Socialism and Capitalism, s. 142; de Jasay, Against Politics, s. 172–
179; oraz Herbener, The Pareto Rule and Welfare Economics, s. 105.
343
Objęcie rzeczy w posiadanie „może przybrać trzy postaci: (1) jej bezpośrednie fizyczne
zagarnięcie, (2) jej ukształtowanie oraz (3) jej oznaczenie jako naszej”. Palmer, Are Patents
and Copyrights Morally Justified?, s. 838.
344
Nie muszę również odwoływać się do „posiadania” pracy ‒ mówiąc ściśle, pracy posiadać
nie można. Nie muszę też odwoływać się do własności pracy, by zachować mienie, które
przetworzyłem.
263
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
miecz wykonałem z twojego metalu, nie staję się jego posiadaczem. Mogę
być nawet tobie winien odszkodowanie za szkody lub zmiany w twym
mieniu.
Tworzenie nie jest więc ani koniecznym, ani wystarczającym warunkiem
ustanowienia własności. Skupienie się na kreacji odrywa uwagę od tego, iż
zasada nadawania praw własności, jaką jest pierwsze wejście w posiadanie,
odgrywa kluczową rolę odpowiedzi na podstawowy fakt istnienia rzadkości.
To pierwsze wejście w posiadanie ‒ a nie tworzenie czy praca ‒ jest zarówno
konieczne, jak i wystarczające do zawłaszczenia pozbawionych właściciela
rzadkich zasobów. Przyczyną kładzenia przesadnego nacisku na kreację jako
źródło praw własności może być skupianie się przez niektórych na pracy jako
sposobie zawłaszczania zasobów. Widać to w twierdzeniu, że ponieważ
„posiadam” swoją pracę, to gdy zmieszam ją z bezpańskimi przedtem za-
sobami, mogę zyskać do nich prawo. Jednakże, jak słusznie wskazuje
Palmer, „zajmowanie, a nie praca, jest czynnością, za pomocą której
zewnętrzne przedmioty stają się własnością”345. Gdy jako klucz do objęcia
w posiadanie określamy przede wszystkim pierwotne zawłaszczenie, nie
pracę, nie ma potrzeby definiowania kreacji jako źródła praw własności, jak
to robią m.in. obiektywiści. Prawa własności muszą być więc, dla uniknięcia
wszechobecnego problemu konfliktów o rzadkie zasoby, przyznane pierwot-
nym posiadaczom (lub ich kontraktowym nabywcom). Tworzenie samo
w sobie nie jest ani koniecznym, ani wystarczającym warunkiem uzyskania
prawa do zasobów. Ponadto, nie ma potrzeby utrzymywania dziwnego po-
glądu, że muszę „posiadać” swoją pracę, by posiadać rzeczy, które wcześniej
zająłem. Praca jest rodzajem działania, a działanie nie może być posiadane;
właściwie jest to sposób, w jaki obiekty materialne (w tym i ludzie) działają
w świecie.
Problem z obroną własności intelektualnej w oparciu o prawo naturalne
leży w twierdzeniu, że ponieważ autor-wynalazca „tworzy” jakąś „rzecz”,
jest „przez to” uprawniony do jej posiadania. Takie stanowisko aż prosi się
o szybkie obalenie, gdyż już na samym początku zakłada, że można za-
właszczyć dobro niematerialne; stąd „twórca” jest jego naturalnym i prawo-
witym właścicielem. Lecz przecież obiekty idealne nie mogą być posiadane.
Przy podejściu libertariańskim, gdy mamy do czynienia z rzadkimi (dającymi
się objąć w posiadanie) zasobami, właściciela rozpoznajemy odnajdując
pierwszego posiadacza. W przypadku dóbr „stworzonych” (tzn. rzeźb, farm
itd.), można uznać czasem, iż twórca stał się pierwszym posiadaczem z racji
zebrania surowców oraz samego aktu kreacji (nadawanie kształtu materii,
345
Palmer, Are Patents and Copyrights…?, s. 838 (podkreślenie własne), cytuje: Georg W.F.
Hegel, Hegel’s Philosophy of Right, tłum. T. M. Knox, 1821; wznowienie, Oxford Uni-
versity Press, London 1967, s. 45–46.
264
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
346
Nawet tacy obrońcy IP jak Rand nie utrzymują, że tworzenie per se jest wystarczające,
aby dać początek własności, czy nawet, że tworzenie jest konieczne. Niezbędne nie jest,
gdyż własność niczyją wystarczy zawłaszczyć przez jej objęcie, co nie wymaga „tworzenia”,
o ile nie rozszerzamy tego pojęcia ponad umiar. Nie jest też wystarczające ‒ Rand zapewne
nie utrzymywałaby, że tworzenie przedmiotu z surowców będących własnością innych daje
złodziejowi-twórcy prawo własności. Ze stanowiska Rand nawet wynika, że prawa, w tym
prawa własności, pojawiają się jedynie w przypadku możliwości istnienia konfliktu. Rand
uważa na przykład, że prawa jako pojęcie społeczne powstają jedynie wówczas, gdy istnieje
więcej niż z jedna osoba. Patrz: Rand, Man’s Rights, [w:] Capitalism: The Unknown Ideal,
s. 321: „»Uprawnienie« jest regułą moralną określającą i sankcjonującą w kontekście
społecznym wolność działania człowieka”. Rzeczywiście, Rand twierdzi, iż „prawa czło-
wieka można naruszyć jedynie poprzez przemoc fizyczną”. The Nature of Government,
[wyd. pol. Natura rządu] [w:] Capitalism: The Unknown Ideal, s. 330. Na s. 334 Rand
próbuje (bez powodzenia) istnienie rządu, czynnika egzekwującego prawo, usprawiedliwić
w oparciu o założenie, że zdarzają się „uczciwe nieporozumienia” ‒ tj. konflikty ‒ nawet
między „w pełni racjonalnymi i moralnie doskonałymi” ludźmi. Tak, wg teorii Rand, kreacja
per se nie jest warunkiem ani koniecznym, ani wystarczającym, podobnie jak w teorii
własności bronionej w niniejszym artykule.
347
To właśnie z tych powodów nie zgadzam się z opartym na kreacji podejściu takich
obiektywistów jak David Kelley czy Murray Franck. Według Francka (Intellectual and
Personality Property, s. 7), „mimo że prawa własności pomagają »racjonować« rzadkość, to
sama rzadkość nie stanowi podstawy praw własności. Pogląd, iż tak jest […] zdaje się
odwracać przyczynę i skutek, bowiem prawo bierze za funkcję potrzeb społeczeństwa, a nie
rzecz przyrodzoną jednostce, skutkiem tego zmuszonej do obcowania ze społeczeństwem”.
Nie jestem pewien, co znaczy stwierdzenie, że prawa, które dotyczą relacji międzyludzkich
i mają zastosowanie tylko jako koncepcja społeczna, są „przyrodzone” jednostce czy że są
„funkcją” czegokolwiek. Pierwsza część powyższej opinii nawiązuje do pozytywizmu
(sugerując, że prawa mają „źródło,” tak jakby mogły być nadane dekretem Boga czy rządu),
natomiast druga do scjentyzmu (ze względu na użycie ściśle matematycznego czy też
mającego zastosowanie w naukach przyrodniczych pojęcia „funkcji”). Natomiast argument
za prawami własności nie jest oparty na potrzebie „racjonowania” rzadkich dóbr, ale na
ludzkiej potrzebie używania środków do osiągania celów oraz unikania konfliktów o te
środki. Zatem rzadkość nie jest „fundamentem” praw własności, ale koniecznym warunkiem
otoczenia. Bez tego warunku prawa własności nie mogą powstać i mieć sensu ‒ konflikty
toczą się tylko o rzadkie zasoby, a występujące obficie. (Jak wskazano w przypisie powyżej,
obiektywiści zgadzają się także co do tego, że możliwość konfliktu jest właśnie tego typu
koniecznym warunkiem praw własności.)
265
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
266
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
348
Patrz np.: Murray N. Rothbard, Economic Thought Before Adam Smith: An Austrian
Perspective on the History of Economic Thought, t. 1, Edward Elgar, Brookfield, Vt. 1995,
s. 453: „To właśnie Adam Smith ponosi niemal pełną odpowiedzialność za wprowadzenie do
ekonomii laborystycznej teorii wartości. Zatem z czystym sumieniem można obciążyć go
winą za narodziny i przemożne skutki marksizmu”. Nawet skądinąd rozsądnym myślicielom
zdarza się kłaść nadmierny nacisk na znaczenie pracy w procesie zawłaszczenia i możliwość
jej „posiadania”. Sam Rothbard, na przykład, sugeruje, że człowiek „posiada siebie, a więc
i swoją pracę”. Rothbard, Justice and Property Rights, s. 284, podkreślenie własne; patrz
także: Rothbard, The Ethics of Liberty, s. 49. Metafory o „posiadaniu swojej pracy” (życia
czy idei) wprowadzają jedynie w błąd. Prawo korzystania czy czerpania zysku z własnej
pracy jest wyłącznie konsekwencją kontroli nad ciałem, tak jak prawo „wolności słowa” jest
tylko konsekwencją, czy pochodną, prawa własności prywatnej, jak Rothbard wskazywał
w The Ethics of Liberty, szczeg. rozdz. 15.
349
Patrz także: Reisman, Capitalism, s. 388–389.
350
Hoppe, A Theory of Socialism and Capitalism, s. 139–141, 237 przypis 17.
267
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
268
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
snych bali, lub nałożyć na nich opłaty za skorzystanie z idei. Wyraźnie wi-
dać, innowator staje się częściowym właścicielem materialnej własności (tutaj
ziemi i bali) innych ludzi nie wskutek pierwotnego przywłaszczenia i użytko-
wania, ale dlatego, że wpadł na pomysł. Ta reguła jest wyraźnie sprzeczna
z zasadą zawłaszczenia opartą na pierwszym wzięciu w posiadanie, arbitral-
nie i bezpodstawnie odrzucając tę, będącą fundamentem wszystkich praw
własności, zasadę pierwotnego zawłaszczenia.
RZeczywiście, nie istnieją przyczyny, dla których samo wymyślenie
innowacji miałoby dać innowatorowi częściowe prawo własności do dóbr
znajdujących się już w czyimś posiadaniu. Sam fakt, że taka reguła może być
zaproponowana nie znaczy, że jest ona użyteczna czy słuszna. Istnieje wiele
arbitralnych zasad, których wymyślenie mogłoby służyć do alokowania praw
własności. Na przykład, rasista mógłby zaproponować, że każdy biały może
sobie przywłaszczyć każdą własność należącą wcześniej do czarnego. Lub,
że trzeci posiadacz rzadkiego dobra staje się jego właścicielem. Lub, że
państwo może przywłaszczyć sobie wszystkie dobra kapitałowe, nawet jeśli
zostały już objęte w posiadanie przez jednostki. Lub że przez wydanie
ustawy państwo może zawłaszczyć, w postaci podatków, część majątku
posiadanego przez osoby prywatne. Wszystkie te arbitralne zasady zawłasz-
czenia, włączając w to zasadę własności intelektualnej dającą innowatorom
prawo do częściowej kontroli materialnych zasobów należących do innych
ludzi, są niemożliwe do uzasadnienia. Wszystkie one kolidują z jedyną
uzasadnioną regułą ‒ pierwotnego zawłaszczenia. Żadna z nich nie ustanawia
sprawiedliwych i obiektywnych reguł, które prowadziłyby do uniknięcia
konfliktów o rzadkie zasoby. Dyskusje o ochronie praw do „idei”, „dzieł” czy
„wartościowych dóbr” służą tylko zaciemnieniu faktu, że rzecznicy IP stoją
w opozycji do czystych praw własności.
351
Patrz: McElroy, „Intellectual Property: Copyright and Patent”; Roy Halliday, Ideas as
Property, Formulations, r. 4, nr 4 (lato 1997); Bouckaert, What is Property?, s. 804–805;
Palmer, Intellectual Property: A Non-Posnerian Law and Economics Approach, s. 280, 291–
295; Palmer, Are Patents and Copyrights Morally Justified?, s. 821 przypis 8, 851–855, 864;
269
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
270
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
355
Hoppe, A Theory of Socialism and Capitalism, s. 139–141, 237 przypis 17.
271
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
356
Rothbard, The Ethics of Liberty, s. 123.
272
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
357
Palmer, Palmer, Are Patents and Copyrights Morally Justified?, s. 853. Palmer powołuje
się także na następujące, stanowiące doskonałe wyjaśnienie, słowa: Hegel twierdził: „Po
pierwsze, istota prawa autora bądź wynalazcy nie może zawierać się w domniemaniu, iż jeśli
zrzeknie się pojedynczej kopii swojej pracy, to arbitralnie powołuje do życia regułę, że
prawo do produkowania kopii, prawo, które w wyniku tego przechodzi na inną osobę, nie
powinno stać się jej własnością, lecz pozostać w rękach autora. Pierwsze pytanie brzmi, czy
takie rozdzielenie prawa własności i prawa do produkowania kopii, które jest dane wraz
z przedmiotem, jest zgodne z pojęciem własności, oraz czy nie unieważnia pełnego i swo-
bodnego posiadania, od którego początkowo zależy możliwość zastrzeżenia dla siebie przez
pojedynczego producenta pracy intelektualnej prawa do powielania, lub zbycia części tej
władzy jako przedmiotu wartościowego, lub też niewiązania z tą władzą żadnej wartości i jej
całkowitego oddania wraz z pojedynczym egzemplarzem”. Hegel’s Philosophy of Right,
s. 55, cytat za: Palmer, Are Patents and Copyrights Morally Justified?, s. 853 przypis 138.
273
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
Osoby trzecie wciąż są dla tej teorii problemem. Nawet gdyby sprzedawca
obiektu mógł w jakiś sposób „zastrzec” określone prawa do używania
sprzedanego przedmiotu, to w jaki sposób ma to uniemożliwić osobom trze-
cim wykorzystanie informacji wynikających z tego obiektu lub przezeń
przekazywanych? Rzecznicy praw zastrzeżonych wykraczają poza stwier-
dzenie, że bezpośredni nabywca B B 1 jest zobowiązany do niepowielania
książki; do tego wystarczyłoby bowiem wskazanie możliwości zawarcia
kontraktu między sprzedawcą A i kupującym B. Rozważmy sytuację osoby
trzeciej, T1, która znajduje i czyta pozostawioną książkę, ucząc się w ten
sposób informacji w niej zawartych. Rozpatrzmy też sytuację innej osoby
trzeciej, T2, która nigdy nie była w posiadaniu książki, ani jej nawet nie
widziała; poznała informacje w niej zawarte z plotek, graffiti, nieproszonych
e-maili itd. Ani T1, ani T2 nie mieli kontaktu z A, ale obydwoje posiedli
określoną wiedzę. Nawet jeśli książka w jakiś sposób nie zawiera w sobie
„prawa do powielania”, to jak może to uniemożliwić T1 i T2 użycie ich
wiedzy? I nawet jeśli powiemy, że T1 jest w jakiś sposób „związany” przez
kontraktową informację o prawach autorskich wydrukowaną w książce (taki
pogląd na kontrakt jest nie do utrzymania), to w jaki sposób T2 jest zobowią-
zany do przestrzegania kontraktu czy praw zastrzeżonych?
Rothbard próbuje przedstawić tę kwestię w następujący sposób:
Powszechny zarzut brzmi następująco: dobrze, Green [ku-
pujący] popełniłby przestępstwo produkując i sprzedając
pułapkę na myszy wymyśloną przez Browna; ale co się
stanie, gdy komuś innemu, Blackowi, który nie podpisał
umowy z Brownem, zdarzyło się zobaczyć pułapkę na myszy
Greena i wówczas zaczyna on produkować i sprzedawać
kopie? Dlaczego on powinien być oskarżony? Odpowiedź
brzmi, że […] nikt nie może uzyskać tytułu własności
większego niż ten, który został oddany lub sprzedany.
Oraz, jak odnotował Kant: „Ci, którzy uznają publikację książki za korzystanie z praw
własności w odniesieniu do pojedynczej kopii ‒ mogła ona trafić do właściciela w postaci
[rękopisu] autora, lub jako wydrukowany przez wcześniejszego wydawcę tekst ‒ i którzy
jednocześnie, zastrzegając określone prawa, […] ograniczyliby korzystanie z praw własno-
ści, mówiąc o nielegalności powielania ‒ nie osiągną swego celu. Przecież przedruk nie
pozbawia autora praw do jego własnych myśli ‒ i tak, skoro nie może istnieć odrębne
zezwolenie (i ograniczenie) dla nabywcy książki w korzystaniu z niej jako z własności, to
jakże niewystarczającym jest nędzne przypuszczenie dla tak wielkiego zobowiązania?”
Immanuel Kant, Was ist ein Buch?, [w:] Die Metaphysic die Sitten, pod red. W. Weischedel,
Suhrkamp Verlag, Frankfurt a.M. 1977, s. 581, tłum. i cytat za: Palmer, Are Patents and
Copyrights Morally Justified?, s. 853 przypis 138; dla alternatywnego tłumaczenia, patrz:
Immanuel Kant, Essay Three: Of the Injustice of Counterfeiting Books, tłum. John
Richardson, pod red. Stephen Palmquist, Philopsychy Press, 1994.
274
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
358
Rothbard, The Ethics of Liberty, s. 123.
359
Kinsella, Knowledge, Calculation, Conflict, and Law; Jörg Guido Hülsmann,
„Knowledge, Judgment, and the Use of Property”, Review of Austrian Economics, r. 10, nr 1
(1997), s. 44.
275
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
276
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
360
Oczywiście, trudno przewidzieć jak daleko idące reżimy, sieci i instytucje kontraktowe
zaistnieją w społeczeństwie anarchokapitalistycznym. Różne enklawy i wspólnoty mogą
wymagać od swoich klientów, patronów czy „obywateli” przestrzegania zasad podobnych do
praw IP. O anarchokapitaliźmie, patrz np.: Hans-Hermann Hoppe, „The Private Production
of Defense”, Journal of Libertarian Studies, r. 14, nr 1 (zima 1998–1999), s. 27–52.
277
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
Tajemnica handlowa
Tajemnicę handlową łatwiej uzasadnić niż patenty czy prawa autorskie.
Palmer twierdzi, że „wychodzi” ona od typowych dla prawa zwyczajowego
zasad, a więc jest usankcjonowana361. Prawo o tajemnicy handlowej mówi
o pokryciu szkód lub wydaniu zakazów w celu zapobieżenia „nieuprawnio-
nego pozyskania” tajemnicy handlowej. Dotyczy ono osób, które nielegalnie
zdobyły tajemnicę handlową lub które ujawniają ją wbrew zobowiązaniom
w kontrakcie, a także tych, które wiedzą, że otrzymują tajemnicę od takiej
osoby362.
Przypuśćmy, że pracownik A firmy X ma dostęp do tajemnicy handlowej
X'a, takiej jak tajny przepis na napój bezalkoholowy. Zawarł on z praco-
dawcą umowę, zobowiązującą go do nieujawniania tajemnicy przepisu.
Później jednak przechodzi on do konkurenta X'a, firmy Y. Y chce użyć prze-
pisu, który poznał od A, żeby konkurować z X'em. Według obecnego prawa,
dopóki tajna formuła nie zostanie ogłoszona publicznie, X może uzyskać
w sądzie nakaz, który zobliguje A do utrzymania tajemnicy przed firmą Y.
Jeśli jednak A ujawnił już tajemnicę firmie Y, to X może także wywalczyć
w sądzie zakaz używania bądź publikowania przepisu przez Y. Oczywiście,
zakaz sądowy lub zażądanie odszkodowania od A jest stosowne, gdyż
A naruszył kontrakt z X. Bardziej wątpliwy jest zakaz dla firmy Y, gdyż Y nie
miał kontraktu z X'em. Jednakże w kontekście, w jakim takie sytuacje
zazwyczaj powstają, kiedy to Y chce poznać tajemnicę i wie, że dla tego
361
Palmer, Intellectual Property: A Non-Posnerian Law and Economics Approach, s. 280,
292–293; oraz Palmer, Are Patents and Copyrights Morally Justified?, s. 854–855.
362
UTSA, § 1; Halligan, Restatement of the Third Law ‒ Unfair Competition: A Brief
Summary, § 40, komentarz d.
278
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
Znak handlowy
Palmer twierdzi także, że uzasadnione jest prawo o znaku handlowym364.
Przypuśćmy, że jakiś Lachmannianin zmienia nazwę swojej podupadającej
sieci fastfoodów z LachmannBurgers na RothbardBurgers, która jest już
nazwą innej sieci. Ja, jako konsument, mam ochotę na RothbardBurgera.
Widzę jedną z fałszywych restauracji RothbardBurgers, potajemnie prowa-
dzoną przez Lachmannianina i kupuję w niej kanapkę. Według obecnego
prawa, Rothbard, „właściciel” znaku handlowego RothbardBurgers, może
uniemożliwić Lachmannianinowi używanie znaku RothbardBurgers w celu
sprzedaży kanapek, gdyż jest on „myląco podobny” do jego własnego znaku
handlowego. To znaczy, bardzo prawdopodobne jest wprowadzenie kon-
sumentów w błąd co do prawdziwego źródła nabywanych dóbr. Ustawa daje
więc posiadaczowi znaku handlowego broń prawną, która działa przeciw
osobie naruszającej znak handlowy.
Zgodnie z prezentowaną przeze mnie optyką, łamane są prawa nie
posiadaczy znaku handlowego, a konsumentów. W poprzednim przykładzie,
ja (konsument) myślałem, że kupuję RothbardBurgera, ale zamiast niego
otrzymałem nędznego LachmannBurgera z jego dziwacznym kalejdosko-
powym sosem. Powinienem mieć prawo pozwać Lachmannianina za
oszustwo i złamanie kontraktu (nie mówiąc już o rozmyślnym wyrządzeniu
szkód emocjonalnych i zafałszowaniu prawd prakseologii). Jednakże trudno
powiedzieć, jak ten akt oszustwa, popełniony przez Lachmannianina prze-
ciwko mnie, dotyka praw Rothbarda. Działania Lachmannianina nie
363
O odpowiedzialności za postępowanie innej osoby lub zmowę, patrz np.: Texas Penal
Code, §§ 7.02 (odpowiedzialność karna za postępowanie innej osoby), oraz 15.02
(odpowiedzialność karna za działanie w zmowie). Dla definicji „namawiania do przestęp-
stwa”, „wspólnika przestępstwa”, „współuczestnika przestępstwa”, „współsprawcy”, „zmo-
wy” i „spisku,” patrz: Black’s Law Dictionary
364
Palmer, Intellectual Property: A Non-Posnerian Law and Economics Approach, s. 280.
279
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
Wniosek
Widzimy zatem, że system praw własności do „idealnych obiektów”
nieodzownie pociąga za sobą naruszenie praw własności innych ludzi, np.
prawa do użycia przez człowieka jego materialnej własności tak, jak uzna to
za stosowne365. System tego rodzaju wymaga nowej zasady zawłaszczenia,
normy sprzecznej z zasadą pierwotnego zawłaszczenia. Własność intelek-
tualna, przynajmniej w formie patentów i praw autorskich, nie może być
uzasadniona. Nie zaskakuje, iż rzecznicy IP, artyści i wynalazcy uznają
często legitymizację własności intelektualnej za udowodniony fakt. Jednakże
ci, którzy bardziej troszczą się o wolność, prawdę i prawo nie powinni
uznawać za konieczne zinstytucjonalizowanego użycia siły w celu egzekwo-
wania praw IP. Zamiast tego, powinniśmy podkreślać prymat indywi-
dualnych praw do naszych ciał i zawłaszczonych rzadkich zasobów.
365
Patrz: Palmer, Intellectual Property: A Non-Posnerian Law and Economics Approach,
s. 281; oraz Palmer, Are Patents and Copyrights Morally Justified?, s. 831, 862, 864–865.
366
Te i inne patenty można znaleźć na stronach http://www.delphion.com,
http://www.uspto.gov/patft/index.html, lub http://www.patentgopher.com. Patrz także:
280
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
Wacky Patent of the Month; IBM, Gallery of Obscure Patents; oraz Greg Aharonian,
Bustpatents.
281
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
Bibliografia
• Barnett, Randy E., „A Consent Theory of Contract”, Columbia Law Review,
r. 86 (1986), s. 269–321.
• __________, The Structure of Liberty: Justice and The Rule of Law, Oxford
University (Clarendon) Press, New York 1998.
• Binswanger, Harry, red., The Ayn Rand Lexicon: Objectivism from A to Z,
New American Library, New York 1986.
• Black’s Law Dictionary, wyd. 6, West Publishing, St. Paul, Minn. 1990.
• Block, Walter, Defending the Undefendable, Fleet Press, New York 1976.
• __________, „A Libertarian Theory of Blackmail”, Irish Jurist, r. 33
(1998), s. 280–310.
• __________, „Toward a Libertarian Theory of Blackmail”, Journal of
Libertarian Studies, r. 15, nr 2 (wiosna 2001).
• __________, „Toward a Libertarian Theory of Inalienability: A Critique of
Rothbard”, Barnett, Gordon, Smith, Kinsella and Epstein, Journal of
Libertarian Studies, r. 17, nr 2 (wiosna 2003).
• Bouckaert, Boudewijn, „What is Property?”, [w:] Symposium: Intellectual
Property, Harvard Journal of Law & Public Policy, r. 13, nr 3 (wiosna
1990).
• Breyer, Stephen, „The Uneasy Case for Copyright: A Study of Copyright in
Books, Photocopies, and Computer Programs”, Harvard Law Review, r. 84
(1970).
• Chisum, Donald S., Chisum on Patents, Matthew Bender, New York 2000.
• Comeaux, Paul E., Kinsella, N. Stephan, Protecting Foreign Investment
Under International Law: Legal Aspects of Political Risk, Dobbs Ferry,
Oceana Publications, N.Y. 1997.
367
Final Report, National Commission on New Technological Uses (CONTU) of Copyright
Works, 31 lipca 1978 (Washington, D.C.: Library of Congress, 1979); Apple Computer, Inc.
V Franklin Computer Corporation, 714 F2d 1240 (3d Cir 1983); NEC Corp. and NEC
Electronics,
282
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
283
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
Chicago 1989 [wyd. pol. Hayek, F. A., Zgubna pycha rozumu. O błędach
socjalizmu, Arcana, Kraków 2004].
• Hegel, Georg W. F., Hegel’s Philosophy of Right, tłum. T. M. Knox. 1821;
wznowienie, Oxford University Press, London 1967.
• Herbener, Jeffrey M., „The Pareto Rule and Welfare Economics”, Review of
Austrian Economics, r. 10, nr 1 (1997), s. 79–106.
• Hildreth, Ronald B., Patent Law: A Practitioner’s Guide, wyd. 3, Practising
Law Institute, New York 1998.
• Hoppe, Hans-Hermann, „Fallacies of the Public Goods Theory and the
Production of Security”, Journal of Libertarian Studies, r. 9, nr 1 (zima
1989), s. 27–46.
• __________, A Theory of Socialism and Capitalism, Kluwer Academic
Publishers, Boston 1989.
• __________, „In Defense of Extreme Rationalism: Thoughts on Donald
McCloskey’s The Rhetoric of Economics”, Review of Austrian Economics, r.
3 (1989), s. 179–214.
• __________, The Economics and Ethics of Private Property, Kluwer
Academic Publishers, Boston 1993.
• __________, Economic Science and the Austrian Method, Ludwig von
Mises Institute, Auburn, Ala. 1995.
• __________, „The Private Production of Defense”, Journal of Libertarian
Studies, r. 14, nr 1 (zima 1998–1999), s. 27–52.
• Hülsmann, Jörg Guido, Knowledge, „Judgment, and the Use of Property”,
Review of Austrian Economics, r. 10, nr 1 (1997), s. 23-48.
• Hume, David, An Inquiry Concerning the Principles of Morals: With a
Supplement: A Dialogue, 1751; wznowienie, Liberal Arts Press, New York
1957 [wyd. pol. Hume, David, Badania dotyczące zasad moralności, PWN,
Warszawa 1975].
• de Jasay, Anthony, Against Politics: „On Government, Anarchy, and
Order”, Routledge, London 1997.• Jefferson, Thomas, Letter to Isaac
McPherson, Monticello, August 13, 1813, [w:] The Writings of Thomas
Jefferson, t. 8, pod red. A. A. Lipscomb, A. E. Bergh, Thomas Jefferson
Memorial Association, Washington, D.C. 1904.
• Justinian, The Institutes of Justinian: Text, Translation, and Commentary,
tłum. J.A.C. Thomas, North-Holland, Amsterdam 1975.
• Kelley, David, David Kelley vs. Nat Hentoff: Libel Laws: Pro and Con,
Free Press Association, Liberty Audio, 1987.
284
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
285
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
Źródła elektroniczne
• Aharonian, Greg, Bustpatents, http://www.bustpatents.com.
• Bibliography of General Theories of Intellectual Property, [w:]
Encyclopedia of Law and Economics,
http://encyclo.findlaw.com/biblio/1600.htm.
• Cole, Julio H., Patents and Copyrights: Do the Benefits Exceed the Costs?,
http://www.economia.ufm.edu.gt/Catedraticos/jhcole/Cole%20_MPS_.pdf.
• Foerster, Stephen, The Basics of Economic Government,
http://www.economic.net/articles/ar0001.html.
• Franklin Pierce Law Center, Intellectual Property Mall,
http://www.ipmall.fplc.edu.
• Free World Order, Invention and Intellectual Property,
http://www.buildfreedom.com/ft/intellectual_property.htm.
• IBM, Gallery of Obscure Patents, http://www.patents.ibm.com/gallery.
• Intellectual Property Owners Association, IPO Daily News,
http://www.ipo.org.
• Kinsella, N. Stephan, In Defense of Napster and Against the Second
Homesteading Rule, http://www.lewrockwell.com/orig/kinsella2.html, 4
wrzesień 2000 [wyd. pol. Kinsella, N. Stephan, W obronie Napstera i
przeciwko Drugiej Zasadzie Zagospodarowania,
http://www.miasik.net/articles/kinsella.html, obszerny fragment].
• Kuester, Jeffrey, Kuester Law: The Technology Law Resource,
http://www.kuesterlaw.com.
• Library of Congress (Biblioteka Kongresu), Thomas: Legislative
Information on the Internet, http://thomas.loc.gov.
• New York Intellectual Property Law Association, FAQ on IP,
http://www.nyipla.org/public/10_faq.html.
• Oppedahl & Larson LLP, Intellectual Property Law Web Server,
http://www.patents.com.
• Patent and License Exchange, http://www.pl-x.com.
• Patent and Trademark Office Society, Home Page, http://www.ptos.org.
288
XXI PRZECIW WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ
289
XXII ANARCHIA W SOMALII
XXII
ANARCHIA W SOMALII
ROBERT P. MURPHY
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Adam Krawiec
290
XXII ANARCHIA W SOMALII
291
XXII ANARCHIA W SOMALII
292
XXII ANARCHIA W SOMALII
Walka o dominację
A. Farah oraz inni zwolennicy silnego państwa mogą ripostować, że
stawki za ochronę są szczególnie wysokie z powodu walki o kontrolę nad
krajem toczonej pomiędzy poszczególnymi frakcjami („watażkami”). To
prawda, ale obserwacje nie potwierdzają opinii A. Faraha i innych polityków,
którzy twierdzą, że pokój wewnątrz państwa może zostać osiągnięty tylko
wtedy, gdy jedna z rywalizujących grup (lub ich koalicja) będzie w stanie
unieszkodliwić przeciwników i zdobyć przytłaczającą kontrolę. Według
takiego rozumowania ustanowienie silnego rządu obniży (rzekomo) koszty
związane z zapewnianiem bezpieczeństwa.
Istnieją dwa poważne problemy związane z powyższym rozumowaniem.
Po pierwsze, można argumentować, że walki watażków w Somalii są tak
zaciekłe, ponieważ Zachód wtrąca się w wewnętrzne sprawy kraju, chcąc
narzucić rząd. Innymi słowy, klany mogłyby żyć ze sobą w zgodzie, jeżeli
wiedziałby, że funkcjonuje mechanizm równowagi sił i dlatego żadna z grup
nie będzie zagrożeniem dla pozostałych. Natomiast gdy ONZ wkracza na
pole bitwy, zapewniając przewagę jednej ze stron poprzez dostarczanie
pieniędzy i broni, to innym, marginalizowanym ugrupowaniom nie pozostaje
nic innego, jak zaatakować faworyzowany klan.
Druga kwestia związana jest z powszechnym sposobem uzasadniania ist-
nienia państwa, czyli z tezą, że rywalizujące ze sobą grupy będą angażowały
się w walkę dopóty, dopóki jedna z nich nie uzyska znaczącej przewagi nad
innymi. Jest to wątpliwe, ponieważ ta zasada się nie sprawdza. Jeżeli mecha-
nizm równowagi sił nie może funkcjonować wśród małych somalijskich
klanów, to w takim razie, w jaki sposób może on działać nie tylko w Europie,
ale i na całym świecie? Innymi słowy, żeby być konsekwentnymi, A. Farah
oraz inni zwolennicy utworzenia rządu w Somalii w celu zapobieżenia woj.-
293
XXII ANARCHIA W SOMALII
Podsumowanie
Ogólny problem związany z uprzedzeniem wobec watażków opisałem
gdzie indziej. Zwracając szczególną uwagę na Somalię, Ben Powell i inni
stworzyli świetną analizę, w której porównali sytuację Somali z okresu, kiedy
istniał tam rząd, do czasu po jego upadku. Zestawili również jej los z innymi
podobnymi afrykańskimi narodami. Twierdzą oni, iż bezpaństwowa Somalia
oczywiście nie jest rajem, jednak brak korupcji oraz brutalnego rządu daje jej
przewagę nad poprzednim ustrojem oraz tworami istniejącymi wokoło.
Somalia doświadczyła znacznego postępu od czasu upadku bestialskiego
reżimu Siad Barre w 1991 r. Jeśli społeczność bardziej rozwiniętych państw
świata chce pomóc zubożałemu regionowi, to oczywiście może przekazać
pieniądze, a nawet zaoferować wysłanie personelu medycznego lub innego
wsparcia. Natomiast jeśli Zachód narzuci wystarczająco już nękanym Soma-
lijczykom „prezent” w postaci państwa, to ich właściwą odpowiedzią powin-
no być: „Ależ nie trzeba było!”.
294
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
XXIII
WŁASNOŚĆ PRYWATNA I KOLEKTYWNA
JAMES A. SADOWSKY, S.J.
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Marcin Moroń
Filozofia zrodziła wiele różnych nauk. Jak wszyscy wiemy, jest matką
fizyki, która kiedyś była znana jako filozofia przyrody. Nie można także
pominąć faktu, że ekonomia została zapoczątkowana przez moralistę Adama
Smitha. Nie powinno to dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że większość
pojęć ogólnych w tych naukach oraz metody służące odkrywaniu ich
skutków są filozoficzne. Oczywiście pozostaje problem określenia, czy jest
cokolwiek w naszej rzeczywistości, co ma związek z pojęciami, których
znaczenie próbujemy odkryć. Na ogół odpowiedź na to pytanie nie zostaje
nam dana przez filozoficzną spekulację, ale przez obserwację.
Czym w takim razie filozofia różni się od innych nauk? Nie ma między
nimi jasnej linii podziału. Zarówno naukowiec, jak i filozof zajmują się ana-
lizą idei. Obaj przeprowadzają także obserwacje. Ludzie nazywani filozofami
zazwyczaj rozpoczynają analizę idei i są autorami najbardziej ogólnych
wniosków. Inni zaczynają tam, gdzie filozofowie skończyli ‒ ich możemy
nazwać naukowcami. Kontynuują oni pracę rozpoczętą przez filozofa,
zostawiając mu zadanie znalezienia kolejnych obszarów badań, które z kolei
zostaną przekazane przyszłym naukowcom do dalszego udoskonalenia.
Rozważmy ideę wolnej wymiany. Możemy analizować to pojęcie i ustalić
wszelkie jego logiczne skutki. Możemy także zająć się odpowiedzią na
pytanie, czy i w jakich granicach w rzeczywistości istnieje coś takiego jak
wolna wymiana. Zapytajmy teraz siebie, czy pojęcie to jest właściwe
filozofii, czy ekonomii. Nie da się odpowiedzieć na to pytanie in vacuo.
W teorii pojęcie to nie jest ani bardziej filozoficzne ani ekonomiczne.
Możemy jednak zauważyć, że pełna analiza tej idei oraz jej zastosowanie
295
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
296
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
297
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
298
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
299
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
300
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
301
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
303
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
304
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
305
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
306
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
Na koniec zostaje stara historia o tym, że nasz kraj traci złoto. Przy-
puśćmy, że każda jednostka jest właścicielem swojego złota. W takim przy-
padku jest oczywiście niemożliwe, aby kraj tracił złoto, ponieważ nawet go
nie posiada. Tylko jednostki będące jego właścicielami mogą je tracić ‒ co
nie jest zbyt prawdopodobną ewentualnością. Zazwyczaj ludzie nie tracą zło-
ta ‒ wymieniają je na rzeczy, które mają dla nich większą wartość.
Bylibyśmy nieco zdumieni, gdyby ktoś z pełną powagą utrzymywał, że
„stracił” dwa dolary, ponieważ poszedł do kina. Prawdziwą przyczyną takich
twierdzeń jest fakt, że rząd, który wywłaszczył obywateli z ich złota, został
307
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
wezwany przez inne rządy do wymiany swojej waluty na kruszec. Nigdy nie
doszłoby do tego, gdyby rząd nie zaangażował się w inflacyjną politykę.
Zakończę szczególnie dziwnym przykładem z książki Roberta Heilbronera
The Making of Economic Society:
Jednak Anglia doświadczała licznych trudności w prze-
prowadzaniu wielkiej transformacji. Jak widzimy wiele
z tych kłopotów było bezpośrednimi skutkami problemów
wyeksponowanych przez nasz model. Proces industria-
lizacji XVIII i XIX w. wymagał dużej ilości oszczędzania ‒
to jest zwolnienia konsumpcji ‒ co było źródłem wielu
trudności społecznych tamtych czasów.
Kto jednak oszczędzał? Kto powstrzymywał się od kon-
sumpcji? To przemysłowcy (pomimo swego wystawnego
stylu życia) byli wśród tych, którzy przeznaczali pokaźną
część swoich dochodów na kolejne inwestycje. Jednak
prawdziwymi ciułaczami nie byli tyle przedsiębiorcy, co
inna grupa społeczna ‒ pracownicy fabryczni. To tutaj,
w strefie niskich płac przemysłu, była poczyniona najwięk-
sza ofiara. Nie była ona dobrowolna w jakikolwiek sposób,
ale nie zmienia to jej znaczenia. Z zasobów, które mogli
skonsumować, zostały wzniesione przemysłowe fundamenty
przyszłości.
Wspomnieliśmy już o tym, co w naszym mniemaniu stanowiło
wielkie niesprawiedliwości okresu „wielkiej transformacji”. Gdyby istniał
bardziej równomierny podział własności, jednostki konsumowałyby większą
część tego, co wyprodukowały, ponieważ każda z nich wytwarzałaby mniej-
szą ilość, a tym samym miałaby mniejszą skłonność do oszczędzania.
Ponieważ rozumowanie Heilbronera nie opiera się na żadnym wcześniejszym
niesprawiedliwym podziale własności, przyjmijmy za pewnik sprawiedliwość
istniejących wtedy stosunków własnościowych i zobaczmy, czy jego analiza
ma jakikolwiek sens.
308
XXIII WŁASNOŚD PRYWATNA I KOLEKTYWNA
309
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
XXIV
CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST
UZASADNIONE?
JULIAN L. SIMON
Czy istnieje jakiś „dobry” powód, dla którego państwo takie jak Stany
Zjednoczone powinno zabraniać wjazdu ludziom, którzy chcą do niego imi-
grować, lecz którzy nie są mile widziani jako imigranci przez część, a może
nawet większość obecnych obywateli368? Bez dalszego uzasadniania chciał-
bym przyjąć w mojej pracy założenie, że jednostka ma prawo do życia,
wolności i własności w tradycyjnym anglosaskim ujęciu wolności od przy-
musu ze strony państwa lub innych ludzi (chyba że w grę wchodzi popeł-
nienie przestępstwa369).
Pozwolę sobie zauważyć, że obecny system międzynarodowy składa się
z jednostek monopolu władzy regionalnej zwanych państwami (lub czasem
niejednoznacznie narodami) i od tego faktu zależą jakiekolwiek decyzje
podjęte przez dane państwo. Zasadniczy problem, z jakim zmaga się ten esej,
nie obejmuje kwestii, czy system światowy bez państw jest lepszy niż system
z państwami. W eseju tym bierze się raczej za pewnik istnienie systemu
suwerennych narodów, a w szczególności to, że wszystkie one regulują
368
Słowo „dobry” umieściłem w cudzysłowie, gdyż różne powody ‒ gospodarcze, moralne,
prawne, etyczne ‒ mogą posłużyć jako usprawiedliwienie dla regulowania imigracji. Używa-
jąc tego przymiotnika w odniesieniu do ekonomii, moralności, filozofii polityki czy innej
dziedziny, nie chciałbym sam z góry ograniczać, jakie powody, przedstawione przeze mnie
lub przez innych, faktycznie mogą być „dobre”.
369
Ci, którzy są zwolennikami tradycji prawnych różnych od tradycji anglosaskiej, którą
prezentują Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, prawdopodobnie nie zgodzą się z tymi
założeniami. Nie zamierzam jednak w tej chwili polemizować z nimi na temat imigracji.
310
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
370
Zob. William H. McNeill, „Human Migration: A Historical Overview”, Human Migration
– Patterns and Policies (Bloomington: Indiana University Press, 1976).
311
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
371
Tylko utylitaryści (np. Sidgwick) stanowczo zaatakowali tę kwestię, a ich analiza nie jest
już dla mnie przekonująca. Zob. Julian L. Simon, The Economics of Population Growth
(Princeton, N.J.: Princeton University Press, 1977), rozdział 18.
372
Zob. Julian L. Simon, „Immigrants, Taxes, and Welfare in the United States”, Population
and Development Review 10, nr 1 (marzec 1984): 55-69; Idem, The Economic Consequences
of Immigration (Boston: Basil Blackwell, 1989); Idem, Immigration – The Demographic and
Economic Facts (Washington: Cato Institute and National Immigration Forum, 1995).
373
Zob. Michael Walzer, Spheres of Justice: A Defense of Pluralism and Equality (New
York: Basic Books, 1983), s. 47.
374
Zob. na przykład Bruce A. Ackerman, Social Justice In the Liberal State (New Haven,
Conn.: Yale University Press, 1980).
312
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
Na marginesie zastanowię się teraz, czy istnieje „dobry” powód, żeby pań-
stwo nie przyjmowało potencjalnych imigrantów dla zachowania jedno-
rodności kulturowej lub rasowej społeczeństwa. Wielu uważa, że jedno-
rodność kulturowa stanowi powód do ograniczania imigracji375. Takie
rozważania na temat gustów nie leżą w gestii tego eseju, można jednak
zbadać skutki ograniczeń dążących do kulturowej jednorodności dla wolności
gospodarczej. Warto również nawiązać do kwestii dążenia grupy do „utrzy-
mania obecnego sposobu życia”376. Problem ten dotyczy tak wielu wartościo-
wych i ważkich przemyśleń po obu jego stronach, że musiałby on być
rozwiązany na drodze postępowania przypominającego proces sądowy, tak
jak było to w sprawie dyskryminacji rasowej w Stanach Zjednoczonych.
Jednak odpowiednie przepisy dla takiego procesu wcale nie są oczywiste377.
375
Margaret Thatcher, była premier Wielkiej Brytanii, poruszyła ten argument i oparła na
nim swoją politykę imigracyjną.
376
Walzer, Spheres of Justice, s. 47.
377
Najnowsza historia trybunałów międzynarodowych z pewnością nie daje wielkiej nadziei,
że takie forum mogłoby przynieść zadowalające rezultaty.
378
Zob. jednak Walzer, Spheres of Justice, s. 52.
379
Jeśli ktoś identyfikuje prawa narodu z tym, na co pozwala prawo międzynarodowe, wtedy
pojęcie to zyskuje pewną precyzję. Można poczytać o tym w: Henry Shue, „Border-
Crossings: National Autonomy and National Responsibility”, fotokopia, bez daty. Myślę
jednak, że nie to większość ludzi ma na myśli, gdy mówi o prawach narodu.
313
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
380
Wydaje mi się, że ujęcie z perspektywy praw naturalnych w połączeniu z systemem
common law najlepiej sprawdza się w dobrze znanych, szczegółowo zaplanowanych
sytuacjach, które spotyka się codziennie w prawnym toku podejmowania decyzji.
381
Joseph H. Carens, „Aliens and Citizens: The Case for Open Borders”, The Review of
Politics 49, nr 2 (wiosna 1987): 251-73.
314
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
382
Carens, „Aliens and Citizens”.
383
Niektóre spostrzeżenia:
„Istnieje […] fundamentalna różnica między tym, co jest możliwe w małych grupach
i w wielkim społeczeństwie. W małej grupie jednostka może poznać skutki swoich działań
w odniesieniu do współobywateli a zasady obowiązujące w grupie skutecznie zabraniają
wyrządzania krzywdy jej członkom, a nawet wymagają udzielenia im pomocy w określony
sposób. Natomiast w wielkim Społeczeństwie wiele skutków działania jednostki wobec
innych pozostaje jej nieznanych. W tym wypadku nie można określić skutków, a jedynie
wyznaczyć zasady, definiujące rodzaje zakazanych lub wymaganych działań, które muszą
służyć jednostce jako drogowskazy. Co ważne, jednostka często nie wie, kim są ci, dla
których korzystne są jej działania i tym samym nie wie, czy zaspokaja potrzeby społe-
czeństwa lub dokłada się do ogólnego dobrobytu. Jednostka nie może dążyć do osiągnięcia
sprawiedliwych skutków, skoro nie wie nawet, kogo one dotyczą.
I rzeczywiście, przekształcenie małej grupy w wielkie lub otwarte społeczeństwo, oraz tra-
ktowanie innych osób jak istot ludzkich, a nie przyjaciół czy wrogów, wymaga redukcji
zakresu obowiązków wobec innych”.
Friedrich A. Hayek, The Mirage of Social Justice, tom 2, Law, Legislation, and Liberty
(Chicago: University of Chicago Press, 1976), s. 90. Na stronie 95. Hayek dodaje:
„Prosząc o ochronę przed utratą długo zajmowanego stanowiska na rzecz osób fawory-
zowanych przez nowe okoliczności, pozbawiamy innych szans, dzięki którym sami
zajmujemy obecne stanowisko”.
Powodem, dla którego można sprzeciwić się globalnej perspektywie, może być, jak nazywa
to Shue, „pierwszeństwo dla rodaków”. Twierdzi on, że jest to „co najmniej do przyjęcia ‒
być może konieczne, a nawet godne podziwu”, i w imię tej zasady uznaje on „kosmo-
polityzm”. Patrz Shue, „Border-Crossings”, s. 2. Jednak nie można zaakceptować teorii
„pierwszeństwa dla rodaków” jako zasady dla działań prywatnych, reprezentujących
emocjonalny aspekt ludzkiej natury, odrzucając ją jednocześnie jako zasadę dla prawnych
działań rządowych.
315
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
384
Hayek dodał jednak, że zasada ta dotyczy jedynie tych, którzy dzielą te same wartości
moralne. W osobistej korespondencji do autora tego eseju z datą 26 maja 1984 napisał:
„Moje ogólne zasady mają pełne zastosowanie tylko wobec ludzi, którzy mają wspólny
system podstawowych przekonań moralnych. Do jakiego stopnia usprawiedliwia to wyklu-
czenie emigrantów przez władze państwa, zwyczajnie nie jestem pewien. Jednak z całą
pewnością uważam, że jest to w pełni uzasadnione w przypadku mieszkańców tyrolskiej
wioski, w której spędzam wakacje od jakiś 25 lat, którzy kilka lat temu odmówili mi kupna
kawałka ziemi, ponieważ nie sprzedają jej cudzoziemcom”.
Nie do końca jednak rozumiem jego zastrzeżenie (że zasada ta tyczy się tylko tych, którzy
dzielą te same wartości moralne), a nie miałem sposobności z nim tego przeanalizować,
niemniej jednak poniższa dyskusja wyjaśni może, co miał na myśli.
385
Czy stany, takie jak Hawaje, Oregon, czy Kolorado, które chcą ograniczyć imigrację,
mogą to zrobić, jest kwestią rozpatrywaną ostatnio przez sądy.
316
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
386
Dalej jednak dyskusja ta zapuści się w te rejony dostatecznie głęboko, żeby czytelnik miał
wrażenie, że naprawdę oparta jest ona na pojęciu praw.
317
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
387
Myślę, że nie powinniśmy zbytnio się nad tym rozwlekać, ponieważ czekają na nas
sprawy trudniejsze i bardziej kontrowersyjne.
388
Jest to raczej własny pogląd, a nie racjonalna ocena. Należy zauważyć, że, jak dowodzą
słowa i czyny, takie osobistości jak Margaret Thatcher mają zastrzeżenia wobec tego punktu
widzenia.
318
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
319
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
389
Carens, „Aliens and Citizens”, s. 10-11 przytacza ten sam argument i wyraża podobne
wątpliwości, czy w ogóle będzie miał on kiedyś zastosowanie.
320
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
390
Niektórzy autorzy ‒ na przykład Walzer ‒ sugerują, że jeśli wydłużenie oczekiwania na
obywatelstwo uznano by za konieczne, lepiej byłoby w ogóle nie przyjmować imigrantów.
Można upierać się, tak jak i ja ostatecznie czynię, że te same standardy dotyczą zarówno
naturalizacji, jak i imigracji, że każdy imigrant i każdy mieszkaniec jest także obywatelem
lub, co najmniej, potencjalnym obywatelem. Dlatego właśnie kwestia przyjmowania nowych
mieszkańców na dane terytorium jest tak poważna. W świecie współodpowiedzialności
członkowie społeczeństwa muszą być gotowi zaakceptować mężczyzn i kobiety, których
przyjmują, jako równych sobie. Imigranci natomiast muszą być gotowi współdzielić
obowiązki. Jednak sprawy mogą potoczyć się inaczej. Często bywa tak, że naturalizacja
podlega ścisłej kontroli państwa, podczas gdy imigracja jest dość luźno kontrolowana.
Imigranci stają się obcymi mieszkańcami i niewiele poza tym, chyba że za specjalną
dyspensą. Czemu więc się ich przyjmuje? Żeby uwolnić obywateli od ciężkiej i nie-
wdzięcznej pracy. Czyli państwo jest jakby rodziną, z którą mieszkają służący. Jak stwierdza
Walzer, Spheres of Justice, s. 63, „Nie jest to atrakcyjny obraz, gdyż rodzina, z którą żyją
służący, nieuchronnie przechodzi w lekką tyranią”. Na s. 52. stwierdza:
„Ustalenie, kim są obcokrajowcy i goście, przez zamkniętą grupę obywateli (lub niewolnicy
przez panów, kobiety przez mężczyzn, czarni przez białych czy zwyciężeni przez ich
zdobywców) nie stanowi formy społecznego wyrazu, lecz opresję. Obywatele, rzecz jasna,
mają swobodę zakładania klubów o tak ekskluzywnym członkostwie, jak tylko im się
podoba, ustalania statutów i rządzenia sobą nawzajem. Ale nie mogą przywłaszczać sobie
jurysdykcji terytorialnej i rządzić ludźmi, z którymi dzielą terytorium. Jeśli tak robią, działa-
ją poza swoimi kompetencjami i prawami. Jest to forma tyranii”.
Istnieje kilka powodów, dla których odrzucam ten pogląd. Po pierwsze, jest to wbrew
obowiązującemu w USA przekonaniu, że imigranci zazwyczaj wykonują brudniejszą robotę
niż miejscowi. Po drugie, okres oczekiwania na obywatelstwo zawsze obowiązywał bez
większego sprzeciwu. Po trzecie i najważniejsze, wymusza to na imigrantach preferencje
miejscowych, mówiąc im, że mimo iż wolą status pracownika nieobywatela niż zakaz
wjazdu, z takim statusem będą postrzegani jako gorsi, a więc miejscowi musieliby zmierzyć
się z „nieatrakcyjnym obrazem”. Innymi słowy kwestia ta oparta jest na upodobaniach
miejscowych, a dokładniej mówiąc na upodobaniach przypisanych im przez Walzera.
Ponadto, argumentu tego cynicznie używały organizacje antyimigracyjne, żeby przedstawić
postulat zmniejszenia liczby imigrantów, porównując nielegalnych obcokrajowców do
niewolników sprzed wojny secesyjnej. Jak zauważył Hayek w Law, Legislation and Liberty,
s. 90:
„Te same grupy wewnątrz istniejących państw, które najgłośniej żądają „sprawiedliwości
społecznej”, takie jak związki zawodowe, zazwyczaj najszybciej odrzucają takie żądania
w stosunku do imigrantów. Na skalę międzynarodową, całkowity brak przyjętego standardu
„sprawiedliwości społecznej” lub innych zasad, na których taki standard miałby się opierać,
natychmiast staje się oczywisty, podczas gdy na skalę państwową, większość ludzi nadal
uważa, że pojęcia znane im na poziomie społeczności bezpośredniej, muszą być również
słuszne dla polityków na poziomie państwowym lub dla użycia władzy rządowej. W rzeczy-
wistości, na tym poziomie jest to jedynie obłuda, którą przedstawiciele grup interesu
nauczyli się skutecznie wykorzystywać na ludziach o dobrych zamiarach”.
321
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
Kolejną kwestią istotną dla rozwoju dyskusji jest zjawisko, które można
określić jako negatywne efekty zewnętrzne w edukacji. W miejscu pracy lu-
dzie uczą się wzajemnie od siebie, jeśli więc nasz współpracownik wykazuje
się niskim poziomem umiejętności praktycznych oraz ogólnej kultury gospo-
darczej, nasza wydajność najprawdopodobniej ucierpi. Rzeczywiście, jest to,
obok wadliwej struktury społeczno-ekonomicznej, najbardziej przekonujące
wytłumaczenie niskiej indywidualnej wydajności w państwach o niskiej
średniej wydajności. Dlatego też można sprzeciwić się intensywnej imigracji
ze względu na spadek wydajności gospodarczej. W rzeczy samej, porówny-
walne są konsekwencje gospodarcze sytuacji, gdy jednostka w Stanach
Zjednoczonych pracuje w środowisku składającym się w 99% z nowo
przybyłych imigrantów z bardzo ubogich państw oraz sytuacji, gdy jednostka
ta pracuje w państwach, z których ci imigranci pochodzą. Należy podkreślić,
że analizowane tu zjawisko to wzajemna edukacja, a nie komplementarność
umiejętności ‒ to drugie zjawisko zakłada bowiem, że obecność nisko-
wykwalifikowanych imigrantów przynosi raczej korzyści dobrze wyszkolo-
nym specjalistom391.
Z pewnością ludzie przyjmą to zjawisko z niepokojem większym niż to
uzasadnione, tak jak w przypadku skutków intensywnej imigracji na ame-
rykańskie instytucje polityczne, i wykorzystają to jako zasłonę dymną dla
innych motywów za ograniczeniem imigracji. Musiałem jednak wspomnieć
o tej możliwości. Jeśli ktoś wychodzi z założenia, że własność jest nienaru-
szalna, z pewnością uzna, że tkwi tu potencjalny zarzut wobec imigracji. Być
może doktryna stanu zagrożenia raz jeszcze stanowi najrozsądniejszą
odpowiedź.
391
William Poole zasugerował w prywatnej korespondencji (22 lipiec 1986), że powinno się
wytłumaczyć: „dlaczego Kraina Zacofania jest zacofana. Produkcja na mieszkańca w Krainie
Zacofania może być niska ze względu na słaby system polityczny i/lub motywacyjny. Kiedy
jednostka przeprowadzi się do Krainy Dobrobytu, jej wydajność może nagle wzrosnąć do
poziomu typowego dla Krainy Dobrobytu. W tym przypadku nie ma powodu, żeby sądzić,
że przez imigrację Kraina Dobrobytu gospodarczo upodobni się do Krainy Zacofania […].
Często bywa tak, że, dajmy na to, zagraniczni naukowcy przybywający do Stanów
Zjednoczonych z dnia na dzień stają się bardziej wydajni niż w swoich rodzimych
państwach”.
Na przykład, wynagrodzenie niemieckiego profesora zwyczajnego nie zależy ani od ilości,
ani jakości przeprowadzanych badań czy napisanych prac, jednak gdy taki profesor
przeprowadzi się do Stanów Zjednoczonych, napotka tam całkiem inny system motywa-
cyjny. Nie można zatem oczekiwać, że zmiana zachowania będzie zależeć od tego, czy dany
niemiecki profesor imigrant będzie pracował z miejscowym profesorem z USA czy z innymi
nowo przybyłymi niemieckimi profesorami imigrantami.
Jeśli argument Poole’a miałby szerokie zastosowanie, wtedy analizowana kwestia miałaby
mniejsze znaczenie.
322
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
Dalsze rozważania
1. Świeże spojrzenie na tę sprawę oferuje pogląd, że państwo
kontrolujące swoje granice in extremis i ludzie domagający się autonomii
swojego regionu to dwie strony tego samego medalu, gdyż bez możli-
wości nieprzyjmowania obcych, sprawna autonomia nie ma znaczenia.
2. Analizując poglądy Roberta Nozicka, mimo iż w większym stopniu
dotyczą one emigracji niż imigracji, można opracować bardziej filo-
zoficzne podejście do tej kwestii392. Nozick rozważa, czy powinno się
zabronić osobie emigrować ze względu na ewentualny obywatelski
obowiązek czynienia wkładu w zapewnianie dobrobytu innym członkom
społeczeństwa. Dochodzi on do wniosku, że państwo takiego prawa nie
ma, częściowo odwołując się do absurdalności sytuacji, w której państwo
„porywa” obywateli, którzy przebywają za granicą, żeby wyegzekwować
od nich współudział w powiększaniu społecznego dobrobytu393.
Zapewnianie społecznego dobrobytu nie jest przedmiotem obecnej
dyskusji, ponieważ, jak zauważyłem wcześniej, przeciętny imigrant,
wbrew powszechnej opinii, raczej dodaje wartość netto niż ją zmniejsza.
Taki punkt widzenia stanowi również podstawę dla bardziej ogólnego
stanowiska: państwo z całą pewnością powinno mieć prawo wymagać od
obywatela, zanim ten wyemigruje, żeby spłacił wszystkie długi
wynikające z umowy, jak np. zaległe podatki czy długi wobec innych
obywateli ‒ nawet jeśli nie ma prawa zakazywać emigracji w celu
ściągnięcia opłat niewynikających z umowy lub prawa. To prowadzi nas
z powrotem do przekonania, że obywatele jakiegokolwiek państwa mają
prawo do elementarnej samoobrony, której zakres jednoznacznie nakreślił
i domagał się Locke. Mimo że pojęcie prawa odnosi się bardziej do
392
Zob. Robert Nozick, Anarchy, State and Utopia (New York: Harper Torchbooks, 1974),
s. 173-74.
393
Argument Nozicka łudząco przypomina argument przytoczony przez Johna Locka
w 1690. Zob. Locke, An Essay Concerning the True Original Extent and End of Civil
Government, [W:] The English Philosophers from Bacon to Mill, red. Edwin A. Burtt (New
York: Modern Library 1939), s. 406-7:
„Chciałbym, żeby wytłumaczono mi, jakim prawem jakikolwiek książę może skazać na
śmierć lub ukarać cudzoziemca, za przestępstwo, które popełnił w swoim kraju. Pewne jest,
że przepisy prawa książąt, na podstawie sankcji otrzymanej za pośrednictwem obwieszczo-
nej woli legislatury, nie dosięgają obcokrajowca; nie przemawiają one do niego, a nawet
jeśli, nie jest zobowiązany ich słuchać. Władza ustawodawcza, dzięki której sprawują oni
władzę nad obywatelami Wspólnoty, nie ma nad nim żadnej władzy. Ci, którzy mają
nadrzędną moc stanowienia prawa w Anglii, Francji czy Holandii, są dla Hindusa nikim
więcej jak ludźmi bez władzy. I dlatego też, jeśli zgodnie z prawem naturalnym żaden
człowiek nie jest upoważniony do karania za przewinienia wobec tego prawa, nie widzę,
dlaczego władze społeczności miałyby karać obcokrajowca, bowiem mają nad nim tyle
władzy, co każdy człowiek ma nad innymi”.
323
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
Wnioski
Czy istnieje jakiś przekonujący powód, dla którego miałoby się zakazy-
wać imigracji zdrowej, praworządnej osobie? Oto pytanie, z którym zmaga
się ten esej. Wielu twierdzi, że naturalne jest, iż przemieszczanie się między
granicami powinno być ograniczone. Jednak przed I wojną światową
ograniczanie przez państwo swobodnego poruszania się było postrzegane
jako niecywilizowane. Warto zauważyć, że przeważnie nie używano wtedy
paszportów.
Dyskusje na temat imigracji oparte na „prawach naturalnych” wydają się
nierozstrzygające ‒ po części dlatego, że pojęcie praw w większym stopniu
dotyczy jednostek niż państw. Tym samym, oceny tej kwestii dokonać można
tylko po przeanalizowaniu jej skutków, jak bywa to w przypadku większości
innych koncepcji.
Najbardziej niepokojącym skutkiem jest to, że imigranci stanowią ciężar
finansowy dla publicznej kasy. Obawa ta jednak zazwyczaj nijak ma się do
rzeczywistości. Poza tym, można wprowadzić w życie różne strategie za-
pobiegające obciążaniu dobrobytu nawet w najbardziej indywidualnych
przypadkach, a wiele z nich już funkcjonuje.
Poważnie martwi również kwestia wypierania obywateli z rynku pracy.
Jednak bogaty zbiór ostatnich badań udowadnia, że imigranci nie mają
ogólnego negatywnego wpływu na rynki pracy, wręcz przeciwnie ‒ ogólne
skutki są pozytywne. Ucierpieć mogą jedynie pewne określone grupy z po-
wodu określonej grupy imigrantów (głównie ze względu na mniejsze wy-
nagrodzenie, a nie zwiększone bezrobocie). Przykładem mogą tu być lekarze,
394
Czytelnik może zastanawiać się, jak ta argumentacja ma się do państw takich jak ZSRR,
których obywatele muszą najpierw spłacić koszty edukacji, zanim uzyskają zgodę na
emigrację. Być może istnieje jakiś rozsądny argument za tym, że emigranci powinni ponieść
pewne koszty netto, zanim wyjadą. Jednak rodzice zazwyczaj płacą podatki w kwocie, która
w pełni pokrywa koszty edukacji ich dziecka, dlatego też nie istnieje żaden rodzinny
obowiązek netto. Państwo mogłoby powołać się na argument osobistej niezależności, jednak
wtedy nie miałoby żadnych podstaw, żeby ściągać podatki od rodziców na pokrycie kosztów
edukacji ich dzieci. Oczywiście, mogą wystąpić wyjątkowe okoliczności, gdy dziecko np.
otrzymuje specjalne świadczenia medyczne lub stypendia, jednak w tym wypadku nie
byłoby to dla nas owocne podejście.
324
XXIV CZY OGRANICZENIE IMIGRACJI JEST UZASADNIONE?
395
Jeśli o tym mowa, należy zauważyć obecną zerową imigrację netto z Puerto Rico, którego
populacja może swobodnie wjechać do pięćdziesięciu stanów.
326
XXV PRYWATNA POLICJA
XXV
PRYWATNA POLICJA
PATRICK TINSLEY
396
Przeł. Amelia Kurylandzka, O wolności (Warszawa: Wyd. Akme, 1999) (przyp. tłum.).
397
Zob. Murray N. Rothbard, For A New Liberty (New York: Macmilan, 1973), s. 219-20.
327
XXV PRYWATNA POLICJA
398
US Bureau of Census, Historical Statistics of the United States, Colonial Times to 1970
(Washington, D.C.: U.S. Government Printing Office, 1964), s. 413.
399
Zob. Thomas Sowell, Knowledge and Decisions (New York: Basic Books, 1980), s. 274.
328
XXV PRYWATNA POLICJA
Prywatyzacja i biedni
Głównym zarzutem stawianym idei prywatnej policji jest fakt, że tylko
bogaci będą mogli sobie na nią pozwolić, zaś biedni będą pozbawieni
mechanizmu ochrony prawnej. Istnieje kilka rozwiązań tego problemu, spój-
nych z ideą wolnego rynku w przypadku egzekwowania prawa. Po pierwsze
jednak należy podkreślić, że perfekcyjny system egzekwowania prawa nie
jest w tym przypadku jedną z opcji. Dlatego też, aby obalić argument za
prywatyzacją, nie wystarczy wskazać na jej wady, rzeczywiste lub potencjal-
ne, np. na to, że biednych nie stać (w pełni) na ochronę policji. Należałoby
wykazać, że publiczne egzekwowanie prawa jest efektywniejsze niż prywat-
ne. Jest to niemożliwe, gdyż najbiedniejsze obszary Ameryki są wśród tych
o najwyższym poziomie przestępczości ‒ do takiego stopnia, że organizuje
się tam doraźne ochotnicze patrole obywatelskie, aby wzmocnić słabnące siły
policji.
Przejdźmy do zagadnienia, w jaki sposób biedni mogą uzyskać ochronę
przez wolny rynek. Biedni zazwyczaj nie mają własnych domów ‒ można
spokojnie założyć, że z reguły wynajmują mieszkania. Czasowo i dobro-
wolnie zamieszkują nieruchomość właściciela, a robią tak dlatego, że za-
oferował im mieszkanie i związane z nim udogodnienia warte swojej ceny.
Aby przyciągnąć potencjalnych mieszkańców, właściciel musi zapewnić
ochronę nieruchomości i jej mieszkańcom. W przeciwnym wypadku straci
nie tylko swoją własność, ale też i lokatorów.
Kiedy biedni nie zamieszkują swojej własności, z definicji zamieszkują
czyjąś. W takim przypadku, ze względu na tzw. efekt gapowicza, biedni będą
400
James Q. Wilson, Thinking About Crime (New York: Basic Books, 1975), s. 17. Zob. też:
Sowell, Knowledge and Decisions, s. 274.
401
Jednym z głównych zarzutów jest ten, że przy zbyt dużym rządzie, libertarianie
opowiadający się na prywatyzacją policji wyleją dziecko z kąpielą. Klasyczna riposta została
wypowiedziana przez Harry'ego Browne'a podczas przemówienia na krajowej konwencji
Partii Libertariańskiej w 1996: „My, libertarianie wylewamy dziecko z kąpielą ‒ dziecko
Rosmery!”.
329
XXV PRYWATNA POLICJA
402
Zob: Walter Block, „Public Goods and Externalities: The Case of Roads”, Journal of
Libertanian Studies 7, nr 1 (wiosna 1983): 1-34.
403
Zob. David Friedman, The Machinery of Freedom (New Rochelle, N.Y.: Arlington
House, 1973), s. 137-38.
404
Należy pamiętać, że autor popiera prywatyzację ulic. Ulice i chodniki po prywatyzacji
byłyby obiektem komercyjnym. Więcej o budowaniu, utrzymywaniu i ochronie dróg na
wolnym rynku, patrz: Murray N. Rothbard, For A New Liberty (New York: Macmilan,
1973), s. 202-18. Szczególnie godna uwagi jest anegdota Rothbarda, opowiadająca o tym, że
podczas strajku policji poziom przestępczości na nowojorskim Times Square wcale nie był
wyższy w porównaniu do czasu, kiedy policjanci byli na służbie.
405
Zob. Friedman, The Machinery of Freedom.
330
XXV PRYWATNA POLICJA
Prywatyzacja i korupcja
Powszechnie uważa się, że prywatne przedsiębiorstwa, zajmujące się
egzekwowaniem prawa w celu generowania zysku, będą podatne na ko-
rupcję. Prywatne agencje ochrony są zmotywowane chęcią zysku, więc dzia-
łania kryminalne lub ochrona ludzi, którzy się takich działań podejmują,
mogą być dla nich opłacalne.
Powyższy argument przejawia zupełne niezrozumienie zasad działania
wolnego rynku. Po pierwsze, prywatne agencje ochrony, w przeciwieństwie
do państwa, nie będą w stanie wywierać nacisków w celu zdobycia klientów.
Prywatna agencja musi przekonać potencjalnych klientów, że posiada środki
potrzebne do efektywnego egzekwowania prawa. Jedną z takich metod jest
udzielenie gwarancji. Jest więc możliwe, że agencje ochrony będą chciały
zwabić swoich klientów ofertą ubezpieczenia ich życia i mienia. Agencji
ochrony ubezpieczającej swoich klientów wyraźnie zależy na ich dobrej
ochronie, a nie na przyjmowaniu łapówek. Przestępstwa popełnione prze-
ciwko klientom agencji powodowałyby konieczność wypłat odszkodowań
przez agencję, także tylko masochistyczne ciągoty mogłyby ją skłonić do
działalności przestępczej.
Tak naprawdę to policja czerpie zyski z traktowania egzekwowania prawa
po macoszemu. Gdy przyjrzymy się finansowaniu policji, zauważymy, że
fundusze pochodzą z (wymuszonych) dochodów podatkowych, więc policja
nie ucierpi finansowo, jeżeli nie uda jej się złapać kryminalistów. Dlatego
oficerom policji opłaca się przyjmować łapówki od przestępców, w zamian
ofiarując łaskę. Ten fakt został naświetlony w Raporcie Knappa o korupcji
w policji, opublikowanym w 1972 r., który wykrył korupcję w prawie każ-
dym biurze nowojorskiej policji406. Co więcej, jeżeli przestępczość rośnie,
406
Zob. The Knapp Commission Report on Police Corruption (New York: George Braziller,
1972), s. 3: Oczywiście nie wszyscy policjanci są skorumpowani. Jeżeli mielibyśmy
331
XXV PRYWATNA POLICJA
wykluczyć nieznaczące przypadki naruszenia prawa jak darmowe posiłki, znacząca liczba
policjantów nie uczestniczy w działaniach korupcyjnych. Jednak z pewnymi, nielicznymi
wyjątkami, nawet ci, którzy sami nie uczestniczą w działaniach korupcyjnych, są zaanga-
żowani w korupcję w tym sensie, że nie robią nic, aby przeciwdziałać temu, co według ich
wiedzy lub podejrzeń dzieje się wokół nich.
332
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
XXVI
KLASYCZNY LIBERALIZM
A ANARCHOKAPITALIZM
JESÚS HUERTA DE SOTO
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Bartek Podolski
333
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
334
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
337
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
407
Israel M. Kirzner, Discovery and the Capitalist Process (Chicago and London: University
of Chicago Press, 1985), s. 168.
408
Jesús Huerta de Soto, Socialismo, Cálculo Económico, y Función Empresarial, 3. wyd.
(Madrid: Unión Editorial, 2005), s. 151–53.
409
Jesús Huerta de Soto, Money, Bank Credit, and Economic Cycles, tłum. Melinda
A. Stroup (Auburn, Ala.: Mises Institute, 2006) (oryginalnie opublikowane po hiszpańsku
w 1998 jako Dinero, Crédito Bancario, y Ciclos Económicos, 3rd ed. (Madrid: Unión
Editorial, 2006).
338
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
410
F.A. Hayek, Law, Legislation, and Liberty: A New Statement of the Liberal Principles of
Justice and Political Economy, 3 tomy (Chicago: University of Chicago Press, 1973–1979).
411
Carlos Rodríguez Braun, A Pesar Del Gobierno: 100 Críticas al Intervencionismo con
Nombres y Apellidos (Madrid: Unión Editorial, 1999).
339
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
412
Hans-Hermann Hoppe, Democracy‒The God that Failed: The Economics and Politics of
Monarchy, Democracy, and Natural Order (New Brunswick, N.J.: Transaction Publishers,
2001).
340
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
413
Być może jeden z najnowszych, godnych uwagi wyjątków pojawia się w błyskotliwej
pracy papieża, Benedykta XVI Jezus z Nazaretu. Fakt, że państwo i władza polityczna to
instytucjonalne wcielenia Antychrysta musi stać się oczywisty dla każdego, kto ma choćby
najmniejsze pojęcie o historii i przeczyta pracę papieża na temat największej pokusy, jaką
diabeł może postawić na drodze człowieka.
Nie oznacza to, że czcimy szatana bezpośrednio, który ledwie sugeruje, byśmy zawsze opto-
wali za rozsądnymi rozwiązaniami, byśmy dawali pierwszeństwo zaplanowanemu i całkowi-
cie zorganizowanemu światu, gdzie Bóg może mieć swoje miejsce jako zupełnie prywatna
sprawa, jednak nie może się wtrącać do naszych, koniecznych do zrealizowania celów.
Soloviev przypisuje Antychrystowi autorstwo książki Otwarta droga do światowego pokoju
i dobrobytu. Staje się ona jakoby nową Biblią, a jej właściwym przesłaniem jest czczenie
dobrobytu i racjonalnego planowania.
Joseph Ratzinger, Jesus of Nazareth, tłum. Adrian J. Walker (London: Bloomsbury, 2007),
s. 41. Redford czyni podobne, choć znacznie bardziej kategoryczne uwagi. James Redford,
„Jesus Is an Anarchist", Anti-state.com (2001).
341
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
Tak jak upadek muru berlińskiego w 1989 roku stanowił najlepszą his-
toryczną ilustrację teorematu niemożności socjalizmu, tak spektakularna
porażka klasyczno-liberalnych teoretyków i polityków w próbach ogranicze-
nia władzy państwa idealnie obrazuje teoremat niemożności etatyzmu, szcze-
gólnie zaś unaocznia fakt, że państwo liberalne (wolnościowe) jest samo-
zaprzeczeniem (gdyż wciąż jest ono opresyjne, nawet jeśli „ograniczone”)
i jest niemożliwe z punktu widzenia teorii (ponieważ, kiedy uznamy konie-
czność istnienia państwa, niemożliwym jest ograniczenie wzrostu jego
władzy). W skrócie termin „państwo oparte na prawie” jest utopijną ideą,
terminem przeciwstawnym, tak rażącym jak „gorący śnieg, nieumyślny
zamiar, gruby kościotrup, okrągły kwadrat”414, i tak ewidentnie sprzecznym
wewnętrznie jak idee „doskonałego rynku” albo tak zwanego modelu
„doskonałej konkurencji” którymi posługują się „inżynierowie społeczni”
i ekonomiści neoklasyczni415.
342
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
wać powstałych implikacji. Stąd dzisiaj, w trwającym już całkiem długo XXI
wieku, naszym priorytetem powinno być zastąpienie (naiwnego i utopijnego)
dziewiętnastowiecznego liberalizmu przez jego nową, prawdziwie naukową
formułę, którą możemy nazwać liberalnym kapitalizmem, anarchią prywatnej
własności, lub, po prostu, anarchokapitalizmem. Bo nie ma sensu, żeby li-
berałowie mówili te same rzeczy co sto pięćdziesiąt lat temu, podczas gdy,
będąc już mocno w dwudziestym pierwszym wieku i pomimo upadku muru
berlińskiego prawie dwadzieścia lat temu, państwa nie przestały rosnąć
i naruszać wolności osobistych ludzi w każdym aspekcie.
Anarchokapitalizm (albo „libertarianizm”) to najczystsza reprezentacja
spontanicznego ładu rynkowego, w którym wszystkie usługi, włączając w to
określanie prawa, sprawiedliwości i porządku publicznego zapewniane są
poprzez zupełnie dobrowolny proces współpracy społecznej, który, w związ-
ku z tym, staje się ogniskową współczesnych badań ekonomicznych. W tym
systemie żaden obszar nie jest zamknięty dla ludzkiej kreatywności i przed-
siębiorczości, w związku z czym wzrasta sprawiedliwość i efektywność
w rozwiązywaniu problemów, a wszystkie konflikty, nieefektywności i nie-
dostosowania powodowane przez sam fakt istnienia ciał posiadających
monopol na przymus (państw), przestają istnieć.
Co więcej, proponowany tu system eliminuje stwarzane przez państwa
bodźce, które prowadzą do zepsucia, zastępując je bodźcami, które sprzyjają
jak najbardziej moralnym i odpowiedzialnym ludzkim zachowaniom,
a jednocześnie blokuje możliwość powstania jakiegokolwiek monopoli-
stycznego ciała (państwa), które uprawomocniłoby systemową przemoc
i wyzysk pewnych grup społecznych przez inne (czyli tych, którzy nie mają
innego wyjścia jak słuchać, przez tych, którzy akurat najmocniej trzymają
lejce władzy).
Anarchokapitalizm to jedyny system który w pełni sprzyja wolnej, krea-
tywnej naturze istot ludzkich, oraz ich niezmiennej zdolności do szerzenia
coraz to bardziej moralnych zachowań w obszarach, w których, z definicji,
nikt nie może rościć sobie prawa stosowania monopolistycznej, systematycz-
nej przemocy. W skrócie, w systemie anarchokapitalistycznym, każdy
przedsiębiorczy projekt, pomysł może zostać wypróbowany, jeśli tylko
będzie dobrowolnie wspierany w wystarczającym stopniu, co pozwoli na
powstanie wielu kreatywnych, alternatywnych rozwiązań danego problemu
wypływających ze stale zmieniającego się środowiska współpracy
społecznej.
Stopniowe zastępowanie państw poprzez dynamiczną sieć prywatnych
agencji wspierających różne systemy prawne i zapewniających usługi wszel-
kiego rodzaju bezpieczeństwa, przeciwdziałania przestępstwom i obrony jest
343
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
344
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
co dzień usuwane poza ich zasięg ‒ zawsze kiedy państwo blokuje siłę
kreatywności i przedsiębiorczości, która napędza wszelkie działania czło-
wieka ‒ zjednoczą się w wielkiej liczbie żądając reform, rozmontowania
państwa, i podążania w stronę przyszłości, która, choć pozostaje zupełnie
nieznana w tym momencie, jest skazana na wyniesienie ludzkiej cywili-
zacji na wyżyny dziś niewyobrażalne.
c) Rewolucja polityczna. Codzienne polityczne zmagania nie są prioryte-
tem w porównaniu do działań na rzecz celów zawartych w punkcie a i b.
To prawda że musimy zawsze wspierać najmniej interwencjonistyczne
rozwiązania, jasno jednocząc się z klasycznymi liberałami w demokra-
tycznych wysiłkach ograniczenia państwa. Jednakże anarchokapitalista
nie zatrzymuje się w tym punkcie; musi zrobić znacznie więcej. Wie, że
ostatecznym celem jest całkowite rozmontowanie państwa i to rozpala
jego wyobraźnię i co dzień napędza wszelkie polityczne działania.
Niewielkie sukcesy są niewątpliwie mile widziane, lecz nigdy nie
możemy popaść w pragmatyzm poświęcając ostateczny cel ‒ skończenie
z państwem. Po to, aby uczyć i wpływać na szeroki ogół, musimy zawsze
podążać w stronę tego celu w przejrzysty i systematyczny sposób416.
Dla przykładu, polityczna agenda anarchokapitalizmu przewiduje stałe
zmniejszanie władzy i rozmiarów państwa. Poprzez regionalne i lokalne de-
centralizacje we wszystkich dziedzinach, libertariański nacjonalizm, przy-
wrócenie do życia miast-państw i secesję417 będziemy odrzucać dyktaturę
większości nad mniejszością i umożliwiać ludziom coraz łatwiejsze głosów-
anie „nogami” (zamiast przy urnach). W skrócie, celem jest to, aby ludzie
mogli współpracować ze sobą na międzynarodową skalę i na przekór
granicom, osiągając najrozmaitsze jednostkowe cele bez zwracania uwagi na
istnienie państw (organizacje religijne, prywatne kluby, społeczności
internetowe)418.
Co więcej, pamiętajmy, że rewolucje polityczne nie muszą być krwawe.
Jest to zwłaszcza prawdą, kiedy wynikają z koniecznego procesu edukacji
społecznej i rozwoju, jak i ze społecznych protestów i wszechogarniającego
416
Jesús Huerta de Soto, „El Economista Liberal y la Política", [w:] Manuel Fraga:
Homenaje Académico, vol. 2 (Madrid: Fundación Cánovas del Castillo), s. 763–88;
przedrukowane na s. 163–92 Nuevos Estudios de Economía Política. Dla przykładu jednym
ze wskaźników rosnącej wagi libertariańskiego kapitalizmu w obecnej polityce jest artykuł
„Libertarians Rising", który pojawił się w sekcji esejów „Time” w 2007 roku. Michael
Kinsley, „Libertarians Rising", Time (October 29, 2007), s. 112.
417
Jesús Huerta de Soto, „Teoría del Nacionalismo Liberal", [w:] Estudios de Economía
Política, 2. wyd. (Madrid: Unión Editorial, 2004); idem, „El Desmantelamiento del Estado
y la Democracia Directa".
418
Bruno S. Frey, „A Utopia? Government Without Territorial Monopoly", The Independent
Review 6, no. 1 (Summer 2001): 99–112.
345
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
419
Nigdy nie wolno nam zapomnieć nauk hiszpańskich scholastyków na temat tego, jakie
warunki musi ściśle spełniać akt przemocy, aby można go było uznać za usprawiedliwiony.
Wszystkie możliwe pokojowe środki i metody zostały wyczerpane.
1. Musi to być akt obrony (odpowiedź na konkretny akt przemocy), nigdy zaś nie może być
atakiem.
2. Użyte środki muszą być proporcjonalne (na przykład koncept niepodległości nie jest wart
poświęcenia życia lub wolności nawet jednej istoty ludzkiej).
3. Należy dołożyć wszelkich starań, aby uniknąć ofiar wśród niewinnych.
4. Musi istnieć choćby umiarkowana szansa na sukces (jeśli nie istnieje ‒ akt ten byłby nie-
usprawiedliwionym samobójstwem).
Są to mądre zasady, do których dodałbym, że uczestnictwo w tym akcie i jego finansowanie
musi być całkowicie dobrowolne. Jakikolwiek akt przemocy, który przekracza choćby jeden
z tych punktów, jest automatycznie delegitymizowany i staje się największym wrogiem
deklarowanego celu. Znajduje tutaj zastosowanie cała teoria tyranii stworzona przez ojca
Juana de Mariana. Juan de Mariana, De Rege et Regis Institutione (Toledo: Pedro Rodríguez,
1599).
420
Jak wskazał Rothbard, nie jest wskazane naruszanie obecnych praw (właściwie nakazów
administracyjnych), ponieważ ‒ w ogromnej większości przypadków ‒ koszt przewyższa
płynące z tego korzyści.
346
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
347
XXVI KLASYCZNY LIBERALIZM A ANARCHOKAPITALIZM
348
XXVII ZAGROŻONE GATUNKI, WŁASNOŚD PRYWATNA I BIZON AMERYKAOSKI
XXVII
ZAGROŻONE GATUNKI, WŁASNOŚĆ
PRYWATNA I BIZON AMERYKAŃSKI
BENJAMIN M. WIEGOLD
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Klaudia Dmowska
349
XXVII ZAGROŻONE GATUNKI, WŁASNOŚD PRYWATNA I BIZON AMERYKAOSKI
Bizon amerykański
Jedną z głównych przyczyn dramatycznego zmniejszenia populacji
bizonów (żubrów) z dziesiątek milionów, które żyły w 1800 r., do jedynie
kilkuset w 1880 r. jest zjawisko, które ekonomiści nazywają tragedią
wspólnego pastwiska.
W przypadku własności prywatnej istnieją bodźce do oszczędzania
i ochrony zasobów, ze względu na możliwość, że w przyszłości nastąpi
dogodniejszy moment na ich użycie. Ponieważ te zasoby generują dochód,
ich właściciele zachowają je na przewidywalną przyszłość. Innymi słowy
osoba, która zarabia na życie sprzedając wyroby z bizonów, będzie w drama-
tycznej sytuacji finansowej, jeżeli cała populacja bizonów wyginie.
Tragedia wspólnego pastwiska pojawia się tam, gdzie jest wspólny
(publiczny) dostęp do własności. W takich warunkach ochrona zasobów
wiąże się z ogromnymi kosztami ‒ ponieważ jeżeli my ich nie wykorzysta-
my, w końcu użyje ich ktoś inny. Dramatyczny aspekt wspólnej własności
jest taki, że zasoby są nadmiernie wykorzystywane na niedającym się utrzy-
mać poziomie, podobnie jak było w przypadku bezpańskiego (dzikiego)
bizona.
350
XXVII ZAGROŻONE GATUNKI, WŁASNOŚD PRYWATNA I BIZON AMERYKAOSKI
351
XXVII ZAGROŻONE GATUNKI, WŁASNOŚD PRYWATNA I BIZON AMERYKAOSKI
lecz przed 1902 r. ok. 700 było w rękach prywatnych. Ta tendencja trwała
przez ponad wiek, tak aby przed 1990 rokiem liczba bizonów w publicznym
posiadaniu wyniosła 25 000, a w rękach prywatnych 250 000.
Podsumowanie
Jeśli chodzi o działania rządu RPA, FWS, NOAA, czy też rządu USA,
ciągłe niepowodzenia w ochronie zagrożonych gatunków są spowodowane
problemem alokacji.
Podczas gdy prywatni właściciele stosują podstawowe zasady rachunko-
wości, aby stwierdzić czy odnoszą zysk czy ponoszą stratę, działania rządu
nie podlegają takim ograniczeniom, ponieważ państwo jest w stanie
przenieść swoje koszty na innych przez podatki. Prywatne firmy, które doś-
wiadczyłyby takiej serii nieprzerwanych porażek, zakończyłyby swoją
działalność lata temu.
Doświadczenia związane z bizonem pokazują, że rząd nie tylko jest często
odpowiedzialny za narażenie wielu gatunków na niebezpieczeństwo, lecz
również, że jego wysiłki dotyczące ochrony gatunków nie mogą równać się
z sukcesem prywatnych właścicieli.
352
XXVIII LICENCJA NA ZABIJANIE, CZYLI RZĄD JAKO ZINSTYTUCJONALIZOWANA AGRESJA
XXVIII
LICENCJA NA ZABIJANIE, CZYLI RZĄD
JAKO ZINSTYTUCJONALIZOWANA
AGRESJA
SHELDON RICHMAN
Źródło: thefreemanonline.org
Tłumaczenie: Dominika Łysoniewska
353
XXVIII LICENCJA NA ZABIJANIE, CZYLI RZĄD JAKO ZINSTYTUCJONALIZOWANA AGRESJA
Milcząca zgoda
Oczywiście jeśli będziemy niestrudzenie dociekać, dlaczego tak jest, może
usłyszymy jakieś pseudowyjaśnienia. Ktoś z pewnością przywoła doktrynę
milczącej zgody, według której, skoro wybrałeś egzystencję w danym
miejscu, musisz zaakceptować panujące w nim reguły. Albo się dostosujesz,
albo szukaj sobie innego miejsca. Jednak twierdzenie, że wszyscy zgo-
dziliśmy się na przymus państwowy, jest niedorzeczne. Charles Johnson
zastanawia się, czy w ogóle można mówić o zgodzie, skoro tak naprawdę nie
ma możliwości niewyrażenia zgody.
Co więcej, ten argument sugeruje, że rząd jest właścicielem kraju, w tym
także twojej własności, co przesądza sprawę.
Jeśli włożymy jeszcze więcej trudu, aby wyjaśnić interesującą nas kwestię
odmienności rządu, ktoś podniesie kwestię demokracji. Ale, doprawdy, to
wcale nie wyjaśnia problemu! Tak długo, jak żyję, wybory, które się od-
bywały, miały zdecydować, kto będzie stał na czele rządu, a nie, jaki będzie
jego zakres władzy i czy jakiś w ogóle będzie (to prawda, że są kandydaci,
którzy obiecują zmniejszenie władzy rządu, jednak od żadnego z nich nie
354
XXVIII LICENCJA NA ZABIJANIE, CZYLI RZĄD JAKO ZINSTYTUCJONALIZOWANA AGRESJA
Nieustannie nękani
Nie jest istotne, czy urzędnicy państwowi myślą o tym, aby dbać o nasz
dobrobyt, delektować się smakiem władzy, czy prowadzić intratne interesy
oparte na swoich wpływach. Rezultat jest taki sam: nagminnie przeszkadza
nam się w naszych dążeniach, by żyć, współpracować i wzajemnie czerpać
korzyści. To właśnie my jesteśmy gospodarką, którą ośmielają się kierować.
Zwolennicy władzy twierdzą, że bez rozbudowanego rządu, silni będą
atakować słabych, a bogaci biednych. Jednak ten argument traci sens, kiedy
przeanalizujemy historię organu rządzącego i zdamy sobie sprawę, że władza
w końcu zawsze staje po stronie silnych i bogatych przeciwko całej reszcie.
Rzeczywiście, władza ‒ co Bastiat nazwał „legalną grabieżą” i schronieniem
przed konkurencją ‒ jest źródłem ich siły i niemałego bogactwa.
Ekonomiczne i społeczne teorie dostarczają wystarczająco dużo powo-
dów, by zachować dużą dozę nieufności wobec państwa. Nie wolno nam
jednak zapominać o moralnym aspekcie tej kwestii. Rząd, nawet jeśli wydaje
się, że postępuje dobrze, ogranicza naszą wolność i ludzką naturę.
Wyjątkowo ironicznie przedstawia się fakt, że ludzie, których działania mają
przejawiać dobrą wolę i chęć współpracy, uważają przemoc za właściwy
środek wiodący do celu.
355
XXIX NIE OSKARŻAM OSÓB, OSKARŻAM INSTYTUCJE
XXIX
NIE OSKARŻAM OSÓB, OSKARŻAM
INSTYTUCJE
WENDY McELROY
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Michał Żuławiński
356
XXIX NIE OSKARŻAM OSÓB, OSKARŻAM INSTYTUCJE
357
XXIX NIE OSKARŻAM OSÓB, OSKARŻAM INSTYTUCJE
358
XXX CZY NAPRAWDĘ NIENAWIDZISZ PAOSTWA?
XXX
CZY NAPRAWDĘ NIENAWIDZISZ
PAŃSTWA?
MURRAY N. ROTRHBARD
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Paweł Kot
359
XXX CZY NAPRAWDĘ NIENAWIDZISZ PAOSTWA?
360
XXX CZY NAPRAWDĘ NIENAWIDZISZ PAOSTWA?
362