You are on page 1of 418

Dr Danuta Adamska-Rutkowska

Świadomość wielowymiarowa
w świetle badań naukowych
i wyprzedzających

Nowe spojrzenie na strukturę wszechświata

tetralogia „Duch i materia”


cz. 2
Copyright © Danuta Adamska-Rutkowska
Wersja rozszerzona i uaktualniona
Warszawa 2021

Nie kłóćcie się o to czy istnieje duch,


czy materia. To kłótnia jedynie o słowa.
Duch i ciało to różne strony tego samego
niewyobrażalnie potężnego bytu.
Baruch Spinoza

Tę część tetralogii dedykuję Annie Deeg,


wspaniałej kobiecie, która uświadomiła mi
potrzebę upowszechniania wiedzy
o ukrytej rzeczywistości niejawnej.
Dziś w pełni jej doświadcza.

2
SPIS TREŚCI

Informacje wstępne ..............................................................6


Doznania pozacielesne ........................................................17
Technicznie stymulowana eksterioryzacja .............................. 43
Pierwsze wyprawy do rzeczywistości niejawnej .....................52
Obserwacje własne kompleksu świadomościowego ..........55
Różne obszary fizycznej rzeczywistości niejawnej ............59
Kontakty z istotami w światach równoległych ...................71
Spotkania z istotami bezcielesnymi w nadprzestrzeni ........74
Nieznane technologie i nowe koncepcje naukowe .............79
Dalekie podróże w rzeczywistość niejawną ....................... 91
Wyprawy w czasie .............................................................. 95
Równoległe rzeczywistości oraz partnerskie eksploracje
nadprzestrzeni ...................................................................104
Konfrontacja badań w stanie pozacielesnym z koncepcjami
zintegrowanej wiedzy ............................................................ 155
Badania zasobów ludzkiej świadomości ........................ 183
Pamięć poprzedniego życia ...................................................187
Przejęcia czyli reinkarnacja wymienna .................................205
Hipnoza drogą do podświadomości i nadświadomości .........208
Regresja do wcześniejszych okresów aktualnego życia ...214
Regresja do poprzednich wcieleń .....................................228
Regresja do okresów między wcieleniami ........................ 249
Podsumowanie wiedzy o zasobach nieświadomości ........285
Stymulacja zdolności twórczych .......................................292
Jasnowidzenie w stanie hipnozy .......................................299
Podsumowanie niekonwencjonalnych badań świadomości
........................................................................................... 303

3
Zestawienie dokonań protonauki z wierzeniami ...................337
Zbliża się rewolucja światopoglądowa ..................................353
Zagadkowy rok 2012 czasem przełomu ................................ 371
Bibliografia ....................................................................... 394

4
Omówione tu zjawiska anomalne1 badane były w ramach prac
wyprzedzających, zwanych parapsychologią. Dziedzina ta, uwa-
żana niegdyś za pseudonaukę, w II połowie XX wieku uzyskała
należny jej status nauki w ścisłym znaczeniu tego słowa i weszła
w skład nowej dyscypliny naukowej – psychotroniki, czyli nauki
o świadomości. Badania doświadczeń pozacielesnych i ukrytych
zasobów świadomości zajmują w niej miejsce wyjątkowe, ponie-
waż umożliwiły nam wgląd w niejawną część rzeczywistości,
całkowicie niedostępną naszej fizjologicznej percepcji. Opisane tu
studia w pełni wpisują się w tę nową dziedzinę wiedzy, stanowiąc
zarazem cenne uzupełnienie badań konwencjonalnych.

1
Anomalie – zjawiska odbiegające od tego, co uznawane jest za normę, a za-
tem także zaobserwowane nieprawidłowości, które nie dają się wyjaśnić na
gruncie aktualnej wiedzy naukowej.

5
Informacje wstępne
Książka ta jest drugą częścią pracy poświęconej badaniom feno-
menu świadomości, któremu zawdzięczamy możliwość celowego
wykorzystania przez materię informacji. Całość tetralogii poświę-
conej badaniom związków ducha i materii obejmuje następujące
zagadnienia:
• Pierwszy tom zawiera szereg informacji wprowadzających,
które są niezbędne dla zrozumienia całości zgromadzonego
materiału. Opisałam w nim też wczesne podjęte przez czło-
wieka próby wychwycenia powiązań między duchem i ma-
terią, a także pierwsze dowody naukowe na istnienie innych
niż czasoprzestrzenny obszarów istnienia. Treść uzupełni-
łam o aktualne przekazy channelingowe2 dotyczące oma-
wianych zagadnień, a także najnowsze wyniki badań nau-
kowych w zakresie tworzenia i organizacji materialnych
form wszechświata, które pozostają w ścisłym związku z
otrzymanymi przekazami. Dodałam też rozdział poświęcony
filozofii nauki, która doskonale ilustruje konieczność nieu-
stannej racjonalizacji wyciąganych wniosków i dociekań po-
tencjałów wynikających z uzupełnianego zasobu wiedzy.
Tom nosi tytuł Wzajemna relacja ducha i materii. Obser-
wowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości.
• W niniejszym tomie, który publikuję pod tytułem Świado-
mość wielowymiarowa w świetle badań naukowych i wy-
przedzających. Nowe spojrzenie na strukturę wszechświa-
ta, opisuję pilotowe badania rzeczywistości niejawnej, które
nie tylko umożliwiają wgląd w ukrytą przed naszymi zmy-
słami rzeczywistość, ale pozwalają również tę wiedzę racjo-
nalnie wykorzystać. Jego treść również uzupełniam o aktu-

2
Channeling – przekaz z niejawnego (ukrytego przed naszym postrzeganiem)
obszaru istnienia odbierany wprost w umyśle lub za pomocą utalentowanego w
tym kierunku pośrednika.

6
alne przekazy channelingowe dotyczące omawianych za-
gadnień, a także najnowsze wyniki badań naukowych w za-
kresie tworzenia i organizacji materialnych form wszech-
świata, które uwiarygodniając treści anomalnych przekazów
sygnalizują zarazem rychłe nadejście kolejnej rewolucji na-
ukowej.
• W trzecim tomie tetralogii zapoznaję czytelnika z osiągnię-
ciami psychotroniki i znaczeniem tej wiedzy dla rozszerze-
nia naszych możliwości poznawczych i skutecznego działa-
nia. Wyniki prowadzonych badań uzupełniam o najnowsze
osiągnięcia wykazujące wielowymiarową naturę świadomo-
ści i jej rolę w kreacji rzeczywistości ziemskiego systemu
życia, a także o treści aktualnych przekazów channelingo-
wych. Informacje te wskazują na tkwiący w nas potencjał,
którego nie wykorzystujemy, gdyż nie wiemy o jego istnie-
niu. Wiedzę tę i możliwość jej wykorzystania zablokowały
nam zarówno religijne wierzenia, jak i obowiązujący para-
dygmat naukowy. Publikuję go pod tytułem Psychotronika
nauką o potencjale świadomości.
• W czwartym tomie scalam i rozszerzam zaprezentowany
wcześniej materiał prezentując również najnowsze koncep-
cje konwencjonalnej nauki, które pozostając w zgodzie z
wiedzą pozyskaną w sposób niekonwencjonalny zapoznają
czytelnika z zasadami funkcjonowania wszechświata jako
złożonej wielowymiarowej struktury pod pełną kontrolą
wszechobecnej świadomości kształtującej rzeczywistość we
wszystkich jego obszarach. Wiedza ta pozwala nam zmie-
rzyć się z problemami, które od wieków wydają się nam
nierozwiązywalne, a zatem publikuję ten tom pod tytułem
Świadomość fenomenem wielowymiarowej fizyki kwanto-
wej. Poznajemy sens i cel istnienia.
Zanim jednak przystąpię do zapoznania czytelników z szero-
kim spectrum wyników niekonwencjonalnych badań fenomenu
świadomości, chciałabym przypomnieć kilka podanych wcześniej

7
wyjaśnień [1], które mogą okazać się przydatne. W opisywanych
tutaj wynikach badań, zwłaszcza w relacjach otrzymywanych przy
wykorzystaniu hipnozy lub na skutek przeżycia stanu pozaciele-
snego (OBE3), stosowany jest często przez autorów termin ener-
gia duchowa lub energia psychiczna. Konwencjonalna nauka nie
zna takiego pojęcia, więc jak należy rozumieć to sformułowanie?
Jest to po prostu dostępny potencjał, który nasza świadomość
(układ fizyczny, który tą umiejętnością włada) wykorzystuje w
celowym działaniu. Warto zatem przypomnieć sobie również
czym właściwie jest energia i skąd się bierze. Mówiąc najogólniej
nauka konwencjonalna określa energię jako funkcję stanu mate-
rialnego układu (obiektu), która opisuje jego zdolność do wyko-
rzystania tego zasobu (wykonania pracy) celem uzyskania okre-
ślonego efektu, tzn. określa stan gotowości układu fizycznego
(jego potencjał) do realizacji jakiegoś działania.
W wielu relacjach badań prowadzonych w sposób niekonwen-
cjonalny można również znaleźć takie określenia jak pozytywna
energia lub negatywna energia. Terminy te bardzo często spotyka
się zarówno w opisach sesji hipnotycznych, jak i stanów związa-
nych z przeżyciem eksterioryzacji (OBE), ponieważ oddają one
subiektywnie odbierane wrażenia. Fizyka aktualnie przyjmuje, że
energia jest neutralna, ani dobra, ani zła, gdyż nie podejmuje w
swych naukowych spekulacjach problemu etyki czy moralności,
jednakże ocena obserwowanych zjawisk w oparciu o to kryte-
rium jest istotną cechą świadomości. Pozytywne lub negatywne
według naszego osądu może być zatem wykorzystanie energii lub
skutki jej działania, ponieważ ocena jej użycia czy skutków jest
właśnie czysto subiektywnej natury.
W wielu opracowaniach (zwłaszcza ezoterycznych, mistycz-
nych, a nawet popularno-naukowych) energię utożsamia się z ma-
terią, zatem warto zawsze podkreślić istotę związku tych pojęć,

3
OBE (ang. Out of the Body Experience) – doświadczenie pozacielesne, pole-
gające na obserwowaniu rzeczywistości z pozycji obserwatora poza ciałem
organicznym. Zwane jest również procesem eksterioryzacji.

8
aby wykluczyć wszelkie nieporozumienia w tej kwestii. Materia
nie jest skondensowaną czy też twardą energią. Pojęcia te nie są
tożsame ani wzajemnie zamienne, choć taki wniosek krąży w
obiegu jako rzekoma konsekwencja znanego równania Einsteina
E=m∙c2. Równanie to wiąże energię z masą materii, nie z mate-
rią jako taką. Energię i masę należy traktować jedynie jako para-
metry określające stan materii4, przy czym materia i energia, wza-
jemnie ze sobą powiązane, mogą przejawiać się w naszej rzeczy-
wistości na wiele sposobów. Wystąpienie efektu masy materii
wymaga udziału energii i dokładnie tę informację przekazuje
nam przytoczone wyżej równanie.
Warto również doprecyzować pojęcie materii, gdyż treść tego
pojęcia − ściśle związanego z opisem rzeczywistości − wciąż ro-
zumiana bywa rozmaicie. W fizyce klasycznej materia zajmuje
określoną przestrzeń i posiada niezerową masę. Powszechnie
kojarzy się ją z postacią substancjalną, ale na poziomie subato-
mowym materia nie stanowi już w zasadzie pojedynczych obiek-
tów. Może zachowywać się tak, jakby składała się z cząstek, ale
nie posiadają one już wymiarów, gdyż możemy je zaobserwować
także w postaci fali rozciągniętej w przestrzeni. Nie są to już więc
takie obiekty, jakie znamy z codziennego doświadczenia. Tym
samym we współczesnej fizyce za materię uznaje się wszystko,
co posiada niezerową energię i pęd, bo to one umożliwiają fi-
zyczne oddziaływania, a obszar tych wpływów (niezależnie od
ich rodzaju) fizyka określa mianem pola.
Już ta prosta definicja pozwala nam zrozumieć, że materia po-
jawia się równocześnie z ruchem powstałym w wyniku działania
istniejącego potencjału (energii). Oznacza to, że materia i ener-
gia wzajemnie warunkując swoje istnienie są w istocie odręb-

4
Parametrami określającymi stan materii są obecnie masa, energia i informacja.
Warto jednak podkreślić, że masa nie stanowi już jej fundamentalnej właściwo-
ści, natomiast jest nią informacja zakodowana w materii i przetwarzana za
pomocą stanów kwantowych (w opisie matematycznym przy użyciu wektora
stanu układu kwantowego i jego superpozycji, czyli składających się na nie
stanów o dobrze określonych wartościach pewnej wielkości fizycznej).

9
nymi pojęciami opisującymi ten sam byt z dwóch różnych
punktów widzenia. Energia nie jest zatem ani jedną z form mate-
rii, ani odrębnym bytem, lecz pojęciem ściśle z materią powiąza-
nym. Jest funkcją stanu materii, określającą jej możliwości
przejawiania się w działaniu, więc każdej akcji zawsze towarzy-
szy zmiana stanu materialnych układów wchodzących ze sobą w
interakcję, co można krótko określić jako wymianę energii między
tymi obiektami. Energia umożliwia wzajemne oddziaływania na
siebie różnych układów materialnych i spaja je w ten sposób ze
sobą siecią wielorakich powiązań. Energia (podobnie jak zakodo-
wana w materii informacja) zawsze związana jest z materialnym
nośnikiem, więc materię nadal można traktować jako tworzy-
wo naszej rzeczywistości. Energia natomiast (podobnie jak za-
warta w materii informacja) wciąż pozostaje funkcją jej stanu,
określającą możliwość działania. Póki nauka nie zmieni swego
zdania na ten temat, nie należy energii rozumieć jako jednej z
przyjmowanych przez materię form istnienia.
Omawiane tu zagadnienia uznaje się za funkcjonujące na po-
graniczu nauki i mistyki, warto zatem zwrócić jeszcze uwagę na
pewną kwestię, która też może być powodem nieporozumienia. W
mistyce wyobrażenia ducha i duszy bywają stosowane zamiennie,
jednakże naukowemu pojęciu kompleksu świadomościowego
(fizycznego układu info-energetycznego sterującego procesem
życiowym każdego organizmu biologicznego) odpowiada reli-
gijna idea duszy. Z kolei pojęcie energii bliższe byłoby mi-
stycznemu określeniu ducha, czyli czynnika, który umożliwia
materii ruch oraz wszelkiego rodzaju aktywność. Problem wywo-
dzi się z podobieństwa brzmień obu terminów, ale wszelka du-
chowa aktywność związana jest zawsze z materią, która tworząc
układ fizyczny dysponuje energią i informacją do wykorzysta-
nia. Oznacza to, że DUCH (energia + informacja) jest wyznaczni-
kiem stanu MATERII kompleksu świadomościowego (duszy), i
to on umożliwia jej ruch i celowe działanie.
Życie i świadomość nie mogą być rozpatrywane w oderwaniu
od środowiska, w którym się pojawiły. Badając istotę tych feno-

10
menów nauka powinna zatem zawsze dążyć do wkomponowania
ich w całość wiedzy o wszechświecie, w jego strukturę i rzą-
dzące nim prawa, ponieważ zjawiska te muszą stanowić jego
immanentną5 cechę. Wiedza o otaczającym nas świecie nieustan-
nie się poszerza, a nielokalność zjawisk kwantowych sugeruje, że
obserwowana za pomocą zmysłów czasoprzestrzeń jest jedynie
wycinkiem otaczającej nas rzeczywistości. Dla anomalnych
fenomenów nie istnieją takie bariery jak odległość w czasie i
przestrzeni, czy też ekranujące właściwości substancjalnej materii.
Oznacza to, że zjawiska te muszą wykorzystywać prawa, które
dopiero poznajemy, a także rejony rzeczywistości umykające
naszemu zmysłowemu postrzeganiu. W konsekwencji oznacza
to, że poza kosmosem muszą istnieć jeszcze jakieś inne, całkowi-
cie realne obszary wszechświata, które łącznie z obserwowanym
przez nas otoczeniem tworzą razem całość, a tę dopiero staramy
się poznać i zrozumieć. Tylko zaznajomienie się z tą całością,
choćby tylko częściowo, daje nam możliwość lepszego wglądu w
rzeczywistość wokół nas.
Postulowane przez fizykę teoretyczną wyższe wymiary
wszechświata (odmienne obszary istnienia) wydają się nam obec-
nie całkowicie realne, gdyż to właśnie w tych niedostępnych na-
szej zmysłowej percepcji rejonach może kryć się rozwiązanie wie-
lu problemów fizyki. W nich możemy też znaleźć odpowiedzi
dotyczące celu i sensu naszego istnienia, ponieważ czasoprze-
strzeń na pewno nie powstała wyłącznie dla naszego użytku i za-
spokojenia naszych potrzeb. Problem w tym, że są to rejony nie-
dostępne nie tylko dla naszych zmysłów, lecz także dla wielu
naszych technik badawczych. Nie oznacza to jednak, że rzeczy-
wistość niejawna jest przez to całkowicie przed nami ukryta. Mo-
żemy do niej wkraczać nie tylko w wyniku indywidualnego do-
świadczenia, lecz również wykorzystując spekulacje prowadzone
w ramach nauk przyrodniczych z wykorzystaniem matematyki,

5
Immanentny – będący wewnątrz czegoś, tkwiący w czymś, z natury właściwy
danemu środowisku bez działania czynników zewnętrznych.

11
które na podstawie zaobserwowanych skutków pozwolą nam ująć
to niejawne otoczenie w rządzące nim prawa.
Pierwszej próby wkomponowania rzeczywistości niejawnej do
opisu czasoprzestrzennego świata dokonał kilkadziesiąt lat temu
brytyjski fizyk prof. dr David Bohm [2-4], natomiast polscy nau-
kowcy: kosmolog prof. dr hab. Michał Heller i matematyk prof. dr
hab. inż. Wiesław Sasin wykazali, że początkowa osobliwość, z
której wyłonił się kosmos, istnieje nadal jako niejawne środo-
wisko bezczasowe i jest z czasoprzestrzenią nierozerwalnie
związana, tworząc z nią razem spójną całość [5-7]. Dokonali
tego opisując ewolucję wszechświata z wykorzystaniem nowego
narzędzia matematycznego, jakim jest geometria nieprzemienna6
[8]. Była to zarazem pierwsza próba unifikacji praw fizyki w
oparciu o naturalne prawa fizyczne bez zastosowania założeń
upraszczających. Wprawdzie nie wykazała ona, czym jest owa
początkowa osobliwość i skąd się wzięła, ale pozwoliła nam zro-
zumieć, że właściwe rozwiązanie nie przekracza naszych możli-
wości poznawczych, jeśli tylko podejdziemy do rozwiązywanych
zagadnień we właściwy sposób, tzn. rozpatrując problem rzetelnie
i bez narzucania sobie z góry ograniczeń.
Jako uzupełnienie powyższej informacji warto nadmienić, że
przekonującą koncepcję wyłonienia się kosmosu z fizycznej próż-
ni w wyniku działania znanych praw fizycznych przedstawili rów-
nież amerykańscy fizycy: Nassim Haramein i prof. dr Elizabeth A.
Rauscher. Swoje rozważania oparli na założeniu, że próżnia, z
której wyłoniły się wszelkie formy istnienia, musi charakteryzo-
wać się dynamiką kreacji wynikającą z jej dynamicznej (niesta-
bilnej) równowagi. Prowadzone przez nich teoretyczne obliczenia
wykazały, że przy założeniu quasi-stabilnej strukturze fizycznej
próżni każde zakłócenie jej równowagi było w stanie wygenero-
wać siłę momentu pędu. Wraz z siłami Coriolisa powodowała ona
polaryzację stanu próżni, prowadząc do powstania obiektów w

6
Nieprzemienność w matematyce polega na konieczności wykonywania kolej-
nych operacji w ściśle określonym porządku.

12
postaci dwóch wirujących torusów w jej obrębie [9], czyli tworząc
hipersferę o większej liczbie wymiarów.
Wykazanie poprawności tej teorii oznaczałoby, że nasza cza-
soprzestrzenna rzeczywistość powstawała równocześnie z inną
sferą istnienia (dziś ukrytą przed naszym zmysłowym postrzega-
niem), tworząc dwie zwierciadlane rzeczywistości pochodne
zanurzone w fizycznej próżni, a cały ten złożony układ (wszech-
świat w którym egzystujemy) nadal pozostawałby w stanie
chwiejnej równowagi. Tym samym koncepcja zwiniętego porząd-
ku (rzeczywistości niejawnej) postulowana przez brytyjskiego
fizyka Dawida Bohma znalazła nie tylko doświadczalne, ale i teo-
retyczne podstawy.
W pierwszej części tetralogii opisującej związki ducha i mate-
rii [10] wykazałam, że zarówno obserwowane anomalie (spiry-
tyzm, channeling7, postrzeganie pozazmysłowe rzeczywistości
niejawnej), jak i badania prowadzone za pomocą technik audiowi-
zualnych (transkomunikacja instrumentalna8) czy w ramach takich
nauk przyrodniczych jak medycyna, psychiatria i psychologia9
(próby stricte10 naukowego wyjaśnienia doznań z pogranicza ży-
cia i śmierci) wyraźnie świadczą o tym, że poza obserwowaną
przez nas czasoprzestrzenią istnieją obszary rzeczywistości
wprawdzie niedostępne naszym zmysłom, ale równie realne
jak czasoprzestrzeń. Jeśli zatem istnieją, czyż nie powinniśmy
badać ich wszelkimi dostępnymi sposobami? Czy paradygmat
naukowy ma prawo nas w tym względzie ograniczać?
Przyjrzyjmy się zatem temu zagadnieniu z punktu widzenia fi-
lozofii nauki. Głosi ona, że na każdym etapie prowadzenia prac

7
Przekaz odbierany drogą pozazmysłową z inspiracji nieznanego informatora
za pośrednictwem medium (z ang.).
8
Nawiązywanie za pomocą środków technicznych kontaktu informacyjnego z
istotami funkcjonującymi w rzeczywistości niejawnej.
9
Psychologia aktualnie przynależy do nauk społecznych, ale to nie jest prawi-
dłowa jej klasyfikacja. Psychotronika udowodniła już ponad wszelką wątpli-
wość, że psychologia powinna znaleźć się w gronie nauk przyrodniczych.
10
Stricte (łac.) – ściśle, dokładnie.

13
naukowych niezbędne są: analiza osiąganych rezultatów, prze-
myślenia wiodące do racjonalizacji wyciąganych wniosków i
rozpatrywanie konsekwencji (a także sugestii) wynikających z
posiadanego zasobu wiedzy. Taki tryb postępowania pozwala
zwrócić uwagę na ewentualne błędy lub zaniechania, wytyczając
równocześnie nowe kierunki rozwoju nauki i wykazując koniecz-
ność integracji dyscyplin naukowych, gdyż pozyskiwana w trak-
cie badań naukowych wiedza zawsze powinna stanowić kom-
plementarną i spójną całość [11-15]. Nie jest to jedyne stwier-
dzenie filozofii nauki, na które warto zwrócić uwagę, udowodniła
ona bowiem, że nasza wiedza nigdy nie rozwijała się w sposób
równomierny, lecz zawsze cyklicznie, na skutek zmian zachodzą-
cych w sposobie myślenia ludzi o rzeczywistości, a także w wyni-
ku modyfikacji stosowanych procedur i sposobów weryfikacji
pozyskanych wyników. Ten zespół uwarunkowań określany jest
obecnie mianem obowiązującego w danym czasie paradygmatu
naukowego.
Ewolucja nauki nie jest więc uwarunkowana jedynie pozyski-
waniem wiedzy, ponieważ zależna jest od zespołu zmieniają-
cych się uwarunkowań rozwoju nauki w ramach przyjętej
umowy społecznej [16], która jest skutkiem światopoglądu obo-
wiązującego w danym cyklu rozwojowym. Zmiana światopoglądu
skutkuje zmianą paradygmatu naukowego ze wszystkimi tego
konsekwencjami, lecz tego rodzaju proces nie zachodzi natych-
miast, ponieważ jest wynikiem nawarstwiających się rozbieżności
między tym co w nauce dozwolone, a tym, co nieodwołalnie wy-
maga zmian ze względu na obserwowane zjawiska lub fenomeny
wymykające się stosowanej konwencji, a więc wymusza ko-
nieczność zmian proceduralnych i interpretacyjnych. Nie jest
to dla nas nic nowego, gdyż tendencje te można było zaobserwo-
wać podczas całej historii nauki.
Przyznanie prymatu doświadczalnym weryfikacjom prac nau-
kowych nad wnioskami wynikającymi z intelektualnych przemy-
śleń świadczy wyraźnie o tym, że zmysły traktujemy obecnie jako
najbardziej wartościowy czynnik prowadzący do wiedzy. Skoro

14
jednak wiemy już, że bardzo są one zawodne, powinniśmy róż-
nego rodzaju kryteriom weryfikacyjnym nadać równorzędne
znaczenie, nie ograniczając się wyłącznie do wymagań paradyg-
matu. Tylko wyniki prac prowadzonych różnymi technikami
badawczymi, które prowadzą do tych samych wniosków po-
zwalają mieć pewność, że postępujemy właściwą drogą formułu-
jąc teorie naukowe. Co to dla nas oznacza?
Przede wszystkim tego rodzaju zasada zdejmowałaby z nas
ograniczenia, które sprawiły, że nauka została zamknięta w klatce,
z której badaczowi zajmującemu się zagadnieniami spoza granic
uznanej wiedzy trudno się wydostać nie narażając swojej kariery
zawodowej. Badanie anomalii z punktu widzenia obowiązującej
wiedzy naukowej jest właśnie takim obszarem, który nie zachęca
do podejmowania tak dużego ryzyka. Czy jednak bez jego podej-
mowania wiedza mogłaby się rozwijać?
Jeśli zatem rzeczywistość niejawna jest dla badań tak trudno
dostępna, tym bardziej nie powinniśmy rezygnować z poszuki-
wań, które pozwoliłyby nam poznać jakiekolwiek informacje
na jej temat. Jeśli wyniki badan konwencjonalnych pozostawały-
by w zgodzie z informacjami pozyskiwanymi w sposób niekon-
wencjonalny, cóż mogłoby nas powstrzymać przez ich akcepta-
cją? Można śmiało przyjąć, że hamulcem mogą być jedynie prze-
konania wprogramowane nam do umysłów przez indoktrynację
światopoglądową. Czy zatem warto się jej bezkrytycznie podda-
wać? Wiedza zawsze jest cenna, ponieważ jej wykorzystanie mo-
że przynieść nam wyłącznie korzyści.
W tej sytuacji techniki niekonwencjonalne wydają się niezwy-
kle nęcącym narzędziem badawczym. Jest tak zwłaszcza wtedy,
gdy wykorzystujemy w nich możliwości zdobywania wiedzy o
rzeczywistości poza czasoprzestrzennej przez nasz duchowy kom-
ponent, dla którego rejony te mogą być środowiskiem naturalnym,
skoro skutecznie wykorzystuje on w swym działaniu właściwości
wciąż niedostępnej dla konwencjonalnej nauki sfery istnienia.
Możemy nawet śmiało założyć, że kompleks świadomościowy
jest strukturą, która sama jest częścią tej innej, trudno dostępnej

15
części wszechświata, którą chcemy badać. Przyjmując koncepcję
kreacji form materialnych postulowaną przez Harameina i Rau-
scher za słuszną, możemy też domniemywać, że ta zwierciadlana
rzeczywistość pozostająca w stanie dynamicznej równowagi z
czasoprzestrzenią, w której egzystujemy, może być właśnie tą, z
której się wywodzimy i do niej powracamy po każdej inkarnacji
w ciała organiczne. Wiele na to wskazuje, że jesteśmy istotami
wielowymiarowymi, żyjącymi w gruncie rzeczy poza czasem i
przestrzenią, a zatem bylibyśmy równie wieczni jak sam wszech-
świat. Czy warto rezygnować z szansy dowiedzenia się czegoś
więcej na ten temat?
Badania doznań pozacielesnych i poznawanie zasobów na-
szej pamięci, które niedostępne są w stanie czuwania i anali-
tycznego myślenia, pozwalają nam zajrzeć za zasłonę, za którą
chowa się rzeczywistość niejawna. Ze zdumieniem przekonuje-
my się wtedy, że informacje tak pozyskane pozostają w pełnej
zgodzie nie tylko z innymi anomaliami, które przez wiele lat igno-
rowane były przez konwencjonalną naukę. Wiele z nich pozostaje
również w zgodzie z ustaleniami konwencjonalnej nauki. Czy
zatem możemy już przyjąć, że są to eksperymenty protonauko-
we11, a nie pseudonaukowe? Wiele na to wskazuje, że rzeczywi-
ście tak jest, a nauka wkraczając na wiele sposobów w obszary
ukryte przed naszą fizjologiczną percepcją, może przybliżyć nam
ich zrozumienie.

11
Protonauka – obszar badań prowadzonych na pograniczu obowiązującej
wiedzy naukowej, w którym nie rozwinęła się jeszcze ścisła i wiarygodna prak-
tyka badawcza, charakterystyczna dla konwencjonalnej nauki. Zazwyczaj w
celu weryfikacji pozyskiwanych wyników w tym obszarze wykorzystuje się
metody sprawdzone w ramach nauki konwencjonalnej.

16
Doznania pozacielesne
(…) rozum uwolniony z zewnętrznych więzów może wyjść ze ślepego zaułka
mitów, aby otworzyć się pełniej na transcendencję.
Jan Paweł II
(Encyklika Fides et ratio)

Stany sugerujące oddzielenie się od ciała organicznego kompleksu


info-energetycznego sterowanego przez świadomość (ezoterycy i
mistycy zwą go ciałem duchowym) doświadczane są przez ludzi
od lat. Zjawisko to określa się także mianem eksterioryzacji. Dr
Celia Green, dyrektor Instytutu Badań Psychofizycznych (ang.
Institute of Psychophysical Research) w Oksfordzie, nadała mu
nazwę stanu egzosomatycznego (z gr. ekso – na zewnątrz, soma –
ciało), który określiła następująco: Doznaniem egzosomatycznym
jest stan, w którym postrzegane przedmioty podlegają takiej orga-
nizacji przestrzennej, że obserwator spogląda na nie z miejsca
innego niż to, w którym znajduje się jego ciało materialne.
Korzystając z tej definicji należy zdawać sobie sprawę, że za-
stosowane w niej pojęcie ciała materialnego użyte zostało w
znaczeniu nadanym mu przez fizykę klasyczną. Zgodnie z dzi-
siejszą wiedzą naukową, wszystkie ciała biorące udział w zjawi-
sku eksterioryzacji to układy materialne, choć różniące się stanem
materii, a także sposobem jej postrzegania przez człowieka pod-
czas dokonywania przezeń obserwacji. O materialności ciała du-
chowego świadczy jego zdolność do przemieszczania się w prze-
strzeni oraz realizacja różnego rodzaju oddziaływań, a zatem tak-
że zasób energii, który te działania umożliwia.
Do opisu stanów eksterioryzacji stosuje się także takie pojęcia
jak ekskursja, bilokacja, autofania, telefania czy wydzielanie so-
bowtóra [1]. Wszystkim tym określeniom, związanym niewątpli-
wie z osiągnięciem stanu pozacielesnego, nadaje się jednak różne
znaczenia, a zatem warto je uściślić. Załóżmy wstępnie, że wysu-
nięta przez australijskiego neurofizjologa, prof. dr. Johna C.
Ecclesa (1903-1997) koncepcja lokalizacji świadomości w kom-

17
pleksie info-energetycznym o fizycznej naturze jest prawdziwa12
[2]. Eksterioryzacja oznaczałaby wtedy stan, w którym kompleks
ten przemieszczałby się poza obręb ciała organicznego, unosząc
ze sobą świadomość. Przy tym założeniu migrująca w przestrzeni
świadomość, ściśle związana z układem znajdującym się w stanie
pozacielesnym, dokonywałaby obserwacji opuszczonego przez
nią ciała z punktu znajdującego się poza wykorzystywanym orga-
nizmem, co byłoby w pełni zgodne z definicją zaproponowaną
przez Celię Green.
Niekiedy obserwuje się wtedy pojawienie sobowtóra, zwanego
też fluidalem lub fantomem, co oznaczałoby bilokację (łac. bis –
dwa razy, locatio – umiejscowienie). Najczęściej fantom postrze-
gany jest wizualnie jako zjawa, ale zdarza się, że bywa mylony z
żywym człowiekiem, jeśli można wejść z nim w kontakt słowny i
dotykowy. Wygląd sobowtóra jest zwykle identyczny z ciałem
organicznym osoby, która uległa bilokacji, wykazuje autonomię
psychiczną, a nawet intelektualną, jest też mniej lub więcej zmate-
rializowany13 i bywa, że daje się fotografować. Spotykane w lite-
raturze określenia sobowtóra, takie jak ciało astralne lub projek-
cja astralna, znane są z okultystycznych i teozoficznych interpre-
tacji tego zjawiska. Według terminologii dr Celii Green sobowtóra
powinno się określać jako ciało parasomatyczne. W stanach bilo-
kacji możliwe jest przejawianie się tego duplikatu w działaniu
wymagającym użycia siły, co najczęściej tłumaczone jest wyko-
rzystaniem przez fantom zjawiska psychokinezy.
Bilokacja pozwala nam uzmysłowić sobie, że fenomen ekste-
rioryzacji może być następstwem podziału14 kompleksu świado-

12
Koncepcję tę prezentuję dokładniej w czwartej części tetralogii poświęconej
roli świadomości w układach materialnych czasoprzestrzeni [3], gdzie zapre-
zentowałam naukowe dowody istnienia autonomicznego świadomościowego
układu sterującego organizmem, które zgromadziła nauka konwencjonalna.
13
W tym kontekście oznacza to, że jego ciało może być odbierane jako sub-
stancjalne, jeśli można go dotknąć bez wrażenia penetracji w głąb ciała.
14
Jest to podział pozorny, bowiem obie części kompleksu (wewnątrz i na ze-
wnątrz ciała) nadal stanowią spójną całość.

18
mościowego, a od stosunku obu tych części względem siebie za-
leży, czy ciało organiczne zachowuje świadomość biegu zdarzeń
w trakcie tego zjawiska, czy też ją traci. W wypadkach, gdy kom-
pleks świadomościowy przebywając poza ciałem przemieszcza się
do odległych miejsc, zjawisko to bywa nazywane ekskursją (łac.
excursio ‒ wybieganie, wycieczka).
Określenia autofania (ang. autophany, czyli pojawienie się
samemu sobie) i telefania (z gr. tele – daleko, czyli pojawienie się
w innym miejscu), zostały wprowadzone przez badacza zjawisk
anomalnych Aleksandra Nikołajewicza Aksakowa [4], a ich zna-
czenie jest identyczne ze znaczeniem terminu bilokacja. Dr Paul
Sollier zjawisko to nazwał autoskopią (z gr. autós – sam, skopeo –
oglądam, a więc jako oglądanie samego siebie) [5], ale to określe-
nie może stanowić źródło nieporozumień, ponieważ psychologia
pod tą nazwą rozumie omam wzrokowy, wiążący się z dozna-
niem, że ciało uległo podwojeniu.
Zjawiska eksterioryzacji doświadcza się najczęściej w stanach
kryzysowych lub bliskich śmierci, mogą go jednak także doznać
osoby całkowicie zdrowe w wyniku osiągnięcia zmienionego sta-
nu świadomości (podczas medytacji, w stanie religijnej ekstazy,
silnego wzburzenia emocjonalnego, po zażyciu substancji narko-
tycznych lub w wyniku stosowania innych technik stymulujących
zmianę stanu świadomości). Liczba osób, które doświadczyły
stanu pozacielesnego jest prawdopodobnie znacznie większa niż
się na ogół przypuszcza, gdyż bardzo często zjawisko to zachodzi
podczas snu, gdy nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dowiodły tego
m.in. badania świadomości prowadzone w stanie hipnozy (roz-
dział Hipnoza drogą do podświadomości i nadświadomości), któ-
re wykazały, że stan egzosomatyczny bywa wykorzystywany
przez kompleks świadomościowy podczas snu dla odpoczynku od
ciała organicznego (w celu energetycznej regeneracji). Stanu tego
można doznać też spontanicznie, co dla osoby go doświadczającej
okazuje się zwykle sporym zaskoczeniem.
Jak już wspomniałam, z fenomenem eksterioryzacji ściśle łą-
czy się inne obserwowane od lat zjawisko, a mianowicie postrze-

19
ganie zjaw osób żyjących w czasie i miejscach, w których nie
powinny być obecne. Zjawy te są sobowtórami fluidalnymi, a ich
pojawienie się łączone jest najczęściej z migracją kompleksu
świadomościowego poza ciało. Pierwsze z doniesień fenomenu
bilokacji pochodzi z XVII wieku i daje dość dokładny opis tego
zjawiska. Doszło do niego w chwili kryzysu psychicznego ciężko
chorej Mary Goffe zamieszkałej w Rochesterze w hrabstwie Kent,
a zmarłej w dniu 4 czerwca 1691 roku podczas pobytu u jej ojca w
West Malling.
Dzień przed śmiercią zapragnęła zobaczyć dwoje swych dzie-
ci, pozostawionych w domu pod opieką bony. Nie było to jednak
możliwe, ponieważ była zbyt słaba, by opuścić łóżko i odbyć po-
dróż. Między godziną pierwszą a drugą w nocy wpadła w stan,
który można byłoby określić jako rodzaj letargu. Pielęgniarka nie
wyczuwała jej oddechu, nie była więc pewna czy chora żyje na-
dal, czy zmarła. Nazajutrz rano po odzyskaniu świadomości chora
oświadczyła, że była w domu i widziała dzieci. Tłumaczono jej,
że przez całą noc nie opuściła łóżka, ale nie dała się przekonać.
Sprawą zainteresowano się bliżej dopiero wtedy, gdy opiekunka
dzieci w Rochesterze zapewniła, że tej właśnie nocy nieco przed
godziną drugą widziała, jak Mary Goffe wyszła z pokoju, w któ-
rym spało jej starsze dziecko, a potem przez kwadrans stała przy
łóżku młodszego. Kobieta wówczas nie spała, uniosła się na łóż-
ku i przyglądała zjawie. Usłyszała przy tym wyraźnie, jak zegar
na wieży wybił godzinę drugą. Gdy bona odezwała się, zjawa
znikła [6].
Podobne zdarzenie miało miejsce, gdy Alfonso Maria de Li-
guori (biskup diecezji Sant’Agata de’ Goti w pobliżu Neapolu)
zasnął rankiem 21 września 1774 roku podczas przygotowań do
odprawienia mszy. Po dwóch godzinach ocknął się i oznajmił, że
wrócił z Rzymu, gdzie był świadkiem zgonu papieża Klemensa
XIV. Z początku uważano to za sen, ale cztery dni później nade-
szła oficjalna wiadomość o śmierci papieża, a osoby obecne przy
łożu umierającego potwierdziły, że widziały i rozmawiały z Al-
fonso, który odmawiał z nimi modlitwy za konających [7].

20
Autorką analogicznej relacji prezentowanej w licznych publi-
kacjach jest baronowa Julia von Guldenstubbe. Córka baronowej
przebywała w Instytucie Wychowawczym (zwanym też Pensjona-
tem Neuwelcke) w niewielkim mieście Wolmar położonym nieda-
leko Rygi, gdzie była świadkiem niezwykłych wydarzeń. W la-
tach 1845-1846 jedną z wychowawczyń była Francuzka z Dijon,
panna Emilia Sagée. Była ona osobą wykształconą i inteligentną,
a personel zarządzający działalnością instytutu był bardzo zado-
wolony z jej pracy, pilności i doświadczenia. Wkrótce jednak po-
jawił się pewien problem. Zauważono, że niekiedy postać nauczy-
cielki rozdwaja się, co wywołało wielką sensację.
Niekiedy, gdy nauczycielka podnosiła się z krzesła, postać
fantoma pozostawała na nim w pozycji siedzącej. Innym razem,
gdy panna Sagée leżała chora, a jedna z wychowanek czytała jej
książkę, wychowawczyni nagle znieruchomiała i zbladła. Na py-
tania przerażonej jej stanem dziewczyny odpowiadała niezwykle
słabym głosem, a chwilę potem pensjonarka dostrzegła wyraźnie
postać wychowawczyni przechadzającej się po pokoju. Tego ro-
dzaju zjawiska miały miejsce przez cały czas pracy nauczycielki
w instytucie, tzn. przez około półtora roku. Zauważono, że im
lepiej jej sobowtór był widoczny, tym bardziej nauczycielka sta-
wała się odrętwiała i osłabiona. Gdy sobowtór znikał, siły nauczy-
cielce wracały. Gdy liczba wychowanek zakładu zaczęła maleć,
Emilia Sagée dostała wymówienie. Jak się okazało, nie była to
pierwsza utrata pracy w jej życiu. Powód był zawsze ten sam −
nieustannie powtarzające się zjawisko bilokacji [8].
Znany swego czasu w USA prelegent Thomas Benning wysłał
do miejscowości Troy list z zawiadomieniem, że z powodu bólu
gardła jego planowany na następny dzień wykład nie odbędzie się.
Wieczorem, już po wysłaniu listu, doszedł do wniosku, że wia-
domość nie dojdzie na czas, co wprawiło go w zdenerwowanie.
List rzeczywiście nie doszedł. Gdy zebrani czekali na prelegenta,
rozległo się pukanie do drzwi, po czym stanął w nich Benning.
Wszedł i mamrotał coś o przeszkodach w wygłoszeniu wykładu.
Podejrzewając, że jest nietrzeźwy, próbowano go wyprowadzić z

21
sali, ale zbiegł szybko po schodach i zatrzasnął za sobą drzwi. Ci,
co pobiegli za nim, spostrzegli ze zdumieniem, że drzwi są za-
mknięte na klucz. Niebawem nadszedł list donoszący, że jest cho-
ry, więc domyślono się, że w sali wykładowej pojawił się jego
sobowtór [9].
Nie mniej interesujący wypadek bilokacji opisał dr Max Kem-
merich. Architekt, dr Karl Sch. mieszkający w Berlinie w latach
20. XX wieku, opracowywał projekt budynku teatru. W trakcie
pracy natrafił na problem przy rozwiązywaniu konstrukcji wiąza-
nia dachowego, więc zirytowany przerwał obliczenia i wyszedł na
obiad. Gdy wrócił do swego pokoju z zamiarem kontynuowania
rozważań, zauważył przy stole jakiegoś mężczyznę pochylonego
nad deską kreślarską. Próbując opanować irytację stanął przy
drzwiach i obserwował intruza. Ku swemu zdumieniu rozpoznał
w mężczyźnie siebie samego. Sobowtór był identycznie ubrany,
miał nawet rozdartą kieszeń dokładnie tak, jak kieszeń jego płasz-
cza. Inżynier stał nieruchomo, a fantom pracował. Wreszcie zaczął
się stopniowo rozpraszać i znikł całkowicie. Gdy inżynier zbliżył
się do deski kreślarskiej, znalazł na niej graficzne rozwiązanie
zadania. Rysunek wykonany był przez fantoma szeroką, ale słabą
kreską. Rozwiązanie kopuły, jak najbardziej prawidłowe, zostało
przekazane w oryginale firmie Wilke w Hannowerze, gdzie praw-
dopodobnie do dziś spoczywa w archiwum [10].
Dokumentacja Proceedings of the Society for Psychical Rese-
arch opisuje wiele tego rodzaju wypadków. Jednym z nich jest
powtarzający się pewnej kobiecie sen, w którym zwiedzała jakiś
dom, którego nigdy wcześniej nie widziała. Po pewnym czasie jej
mąż uznał, że powinni przenieść się do większej siedziby, a na-
stępnie zaczął zamiar wcielać w czyn. Podczas rozmowy z wła-
ścicielką domu o warunkach wynajmu mąż dowiedział się, że
straszy w nim duch jakiejś kobiety. Przy przeprowadzce kobieta
ujrzała dom ze swego snu, natomiast właścicielka domu rozpozna-
ła w nowej lokatorce straszącego ducha. Wygląda na to, że jej
kompleks świadomościowy przeprowadził zawczasu wizję lokal-
ną nowego miejsca zamieszkania [10].

22
Zanotowano też inny podobny wypadek wizytacji z wyprze-
dzeniem czasowym. W domu pewnego doktora w Anglii dwoje
jego gości (mężczyzna i kobieta) oraz pomoc domowa widywali
niezależnie od siebie młodą damę w brązowej sukni o rudawo-
blond włosach. Goście początkowo przypuszczali, że jest to czło-
nek rodziny, którego nie zdążyli jeszcze poznać. Mężczyzna, któ-
ry przy powitaniu próbował uścisnąć jej dłoń, ze zdumieniem na-
trafił na pustkę, a postać młodej kobiety rozwiała się. Niespełna
rok później powrócił z Australii syn doktora z poślubioną tam
żoną. Ku zdumieniu pomocy domowej, a potem także znajomych
gospodarza, jego synowa okazała się tą samą kobietą, która uka-
zywała się wcześniej w jego domu. Nie mniej zaskoczona była
przybyła młoda kobieta, która – jak się okazało – podczas przeby-
tej przed prawie rokiem w Australii choroby miewała wizje domu
swoich teściów. Interesujący w tym wypadku jest fakt, że fantoma
synowej doktora widziało niezależnie od siebie kilka osób. Rów-
nież ona zapoznała się wcześniej z domem swego teścia w oko-
licznościach, które z punktu widzenia uznawanego za racjonalny
nie mogły mieć miejsca [10].
Zjawisko eksterioryzacji może zostać wywołane także na dro-
dze telepatycznej. O takim przypadku opowiedział znany amery-
kański przyrodnik George K. Cherrie (1865–1948). Gdy w paź-
dzierniku 1913 roku przebywał na Kostaryce, znalazł się nieocze-
kiwanie podczas snu przed swoim rodzinnym domem. Przed
drzwiami budynku powitał go radośnie pies, a kobieta, która po-
jawiła się w otwartych drzwiach, zaprowadziła go bez słowa do
sypialni matki. W pokoju, na łóżku stojącym między dwoma ok-
nami, spoczywała niedawno zmarła matka. Pod wpływem dozna-
nych emocji Cherrie opisał przebieg tego dziwnego snu w swoim
dzienniku, a dziesięć tygodni później otrzymał list od siostry in-
formujący go o śmierci matki. Zmarła dokładnie tej nocy, w której
Cherrie miał swój nieoczekiwany i w pełni świadomy sen. Nawet
pozycja łóżka, o której przyrodnik nie mógł wcześniej wiedzieć,
była dokładnie taka jak we śnie. Można założyć, że umierająca
matka powiadomiła syna telepatycznie o swojej śmierci, a jego

23
kompleks świadomościowy przeniósł się podczas snu na miejsce
zdarzenia, czyli miał miejsce proces eksterioryzacji [11].
Pierwszym naukowcem, który statystycznie oszacował prze-
życia pozacielesne był Amerykanin dr Hornell Hart (1888-1967),
profesor socjologii w Duke University (Durham, New Jersey) [12,
13]. Podobne studia prowadziło też wielu innych badaczy tego
zjawiska, a uzyskiwana liczba osób doświadczających stanu egzo-
somatycznego wahała się zwykle w granicach 20-34% osób an-
kietowanych. Wyniki uzyskane przez australijskiego psychologa,
dr. Harveya J. Irvina wykazały z kolei, że nie występują żadne
grupy osób, które byłyby szczególnie predestynowane do tego
rodzaju doświadczeń [14].
Wiele relacji opisujących proces eksterioryzacji wykazało, że
w jego trakcie ciało robi wrażenie połączonego z obiektem uno-
szącym świadomość (kompleksem info-energetycznym) za pomo-
cą srebrnego sznura. Zwykle miał on kształt cylindryczny, a cza-
sem wygląd płaskiej taśmy. W miarę oddalania się kompleksu
świadomościowego od ciała sznur ten rozciągał się i stawał się
coraz cieńszy, ale nie ulegał zerwaniu nawet przy odległościach
ocenianych na setki czy nawet tysiące kilometrów, jak miało to
miejsce podczas przeżycia doświadczenia bliskości śmierci przez
C. G. Junga [15]. Jest to element w zasadzie nieznany nam z cza-
soprzestrzennej rzeczywistości, ponieważ sznur ten zwykle bywa
widoczny jedynie dla kompleksu świadomościowego przebywają-
cego poza ciałem, choć mogą go również ujrzeć osoby wykazują-
ce zdolność percepcji pozazmysłowej (ekstrasensi). Niekiedy oso-
by o wyczulonej percepcji dostrzegają w nim wyraźnie przebie-
gające obok siebie jakby dwa łącza skierowane w przeciwnych
kierunkach15, a czasem splot przypominający skręconą linę.
Połączenie to opisywane jest w identyczny sposób przez ludzi
o różnym statusie społecznym czy zawodowym, niezależnie od
pochodzenia czy przynależności kulturowej, a także bez związku

15
Jest to informacja spójna z postulowanym przez fizyków sprzężeniem zwrot-
nym między rzeczywistością jawną i ukrytą przed zmysłową percepcją [16].

24
z wyznawanym światopoglądem. Warto podkreślić, że informację
dotyczącą formy połączenia eksterioryzowanego kompleksu z
ciałem organicznym podają prawie wszyscy autorzy opisujący to
anomalne zjawisko. Jeden z południowoafrykańskich psychia-
trów, który spisał relacje stanów egzosomatycznych doznawanych
przez członków plemienia Basuto, zaznaczył, że nie znali oni ję-
zyków obcych, z pewnością nic nie czytali na temat srebrnego
sznura, lecz mimo to potrafili go dokładnie opisać [17].
Fenomen ten z pewnością zasługuje na szczególną uwagę
wśród zjawisk anomalnych, ponieważ prowadzone badania wy-
kazały w sposób jednoznaczny, że jest to zdarzenie w pełni real-
ne, daje się rejestrować za pomocą środków technicznych, a
zatem nie ma ono nic wspólnego z halucynacjami ani snem. Zja-
wisko to można również uznać za przekonującą przesłankę świad-
czącą zarówno o bardziej złożonej naturze człowieka (a zatem
także każdego żywego organizmu) niż na ogół sądzimy, jak i o
ścisłym związku świadomości z autonomicznym kompleksem
info-energetycznym (uważanym powszechnie za ciało duchowe),
a nie z ciałem organicznym, co zgodnie z poczynionym założe-
niem sugeruje konwencjonalna nauka. Kompleks ten opuszcza-
jąc ciało organiczne unosi ze sobą świadomość danej osoby, a
dokonując swego podziału pozostawia w ciele zawsze taką część,
która jest w stanie podtrzymać jego funkcje życiowe. Wydzielona
część może wtedy bez przeszkód obserwować ciało, które właśnie
opuściła, może też swobodnie dokonywać obserwacji w otaczają-
cym ją świecie materialnym, gdyż porusza się w czasoprzestrzeni
nie napotykając tam żadnych barier oraz bez straty czasu.
Tego rodzaju obserwacje jednoznacznie potwierdzają wy-
suniętą przez Ecclesa koncepcję autonomiczności kompleksu
świadomościowego, który sterując ciałem, wykorzystuje go do
sprawnego działania w rzeczywistości czasoprzestrzennej. Swo-
boda przemieszczania się w niej kompleksu bez konieczności po-
konywania oczywistych dla nas ograniczeń czasowo-przestrzen-
nych świadczy wyraźnie o jego ścisłym związku z inną sferą ist-
nienia, niż znany nam świat materialny. Tym samym doznania

25
osób doświadczających stanu pozacielesnego można uznać za
eksperymentalną weryfikację fizycznego istnienia wyższych
wymiarów wszechświata, a w konsekwencji także słuszności
teorii fizycznych, które próbują go w ten sposób opisać. Obserwa-
cje poczynione w tym stanie dają się bez trudu weryfikować, a są
one wyjątkowo szczegółowe i precyzyjne, zwykle znacznie do-
kładniejsze niż dokonywane za pomocą wzroku. W tych okolicz-
nościach trudno wątpić w realność tego zjawiska.
W pełni sprawna percepcja otoczenia jest niesłychanie
ważną cechą świadomości przebywającej poza ciałem, gdyż
nie mogą mieć na nią wtedy wpływu receptory zmysłowe po-
zostawione w ciele. W takich warunkach pobór informacji prze-
biega na drodze pozazmysłowej, a więc percepcja ta jest cechą
kompleksu świadomościowego, nie ciała organicznego. Oznacza
to, że wiązanie świadomości wyłącznie z działalnością mózgu
musi być koncepcją chybioną, co potwierdzają również wyniki
badań medycznych prowadzonych nad doznaniami podczas
śmierci klinicznej [18]. Jest to zatem jeden z wielu dowodów po-
twierdzających autonomiczność kompleksu świadomościowego w
stosunku do ciała. Przebywając w ciele świadomość wykorzystuje
mózg, zbierając i przetwarzając informacje nabyte zarówno na
drodze zmysłowej, jak i pozazmysłowej. Przebywając poza cia-
łem świadomość zdana jest wyłącznie na własny, pozazmysło-
wy odbiór rzeczywistości oraz własne mechanizmy przetwa-
rzania i zapamiętywania danych.
Dysponujemy licznymi wzmiankami na ten temat sięgającymi
czasów starożytnych i średniowiecznych, w których opisywano
fantomy osób żyjących. W Iliadzie Homera Eneasz leczył rany za
murami Troi i w tym samym czasie walczył na polu bitwy pod
miastem, bohaterowie nordyckich sag niejednokrotnie prowadzili
równocześnie walki w odległych od siebie miejscach, doświad-
czali tego stanu również mistycy. Francuz Hector Durville (1849–
1923) zapoczątkował doświadczalną weryfikację prawdziwości
tych relacji, a jego badania z pewnością można uznać za w peł-
ni naukowe. Podczas eksperymentów Durville wykorzystywał

26
sugestię hipnotyczną, w wyniku której dochodziło do wydzielenia
się z ciała fluidalnego sobowtóra [19]. Zjawa wyłoniona z osoby
hipnotyzowanej była zwykle niewidzialna, ale niekiedy sobowtór
był wystarczająco widoczny, aby można było wykonać mu zdjęcie
fotograficzne.
Durville nie poprzestał na tym i do rejestracji badanego
zjawiska użył również ekranów fluoroscencyjnych nasycanych
roztworem siarczku wapnia (CaS), a ta technika (zaproponowana
w Anglii przez chemika W. H. Balmaina w 1877 roku) nadała
jego pracom charakter ściśle naukowy. Ekrany takie bez pobudze-
nia energetycznego nie wykazują żadnego świecenia w ciemności,
ale w pobliżu zjawy zawsze dawały krótkotrwały efekt lumine-
scencyjny. Z dala od zjawy lub w pobliżu ciała medium zjawisko
to nie występowało16.
Z uwagi na wykorzystywany efekt luminescencji eksperymen-
ty pozacielesne realizowane były przeważnie w ciemności. Infor-
macje o wyglądzie i zachowaniu niewidzialnej zjawy Durville
uzyskiwał podczas badań:
• od osób poddawanych eksterioryzacji, które w tym stanie
komunikowały się z osobą prowadzącą doświadczenie;
• od uczestników eksperymentów, którzy wykazywali percep-
cję pozazmysłową (sensytywnych);
• za pomocą urządzeń (ekranów luminescencyjnych) służą-
cych do rejestrowania tego zjawiska.
Badania testowe wykazały, że relacje osób hipnotyzowanych i
sensytywnych całkowicie pokrywają się ze sobą. Zastosowana
metoda energetycznego wzbudzania luminoforu (CaS) przez zja-
wę pozwalała kontrolować w sposób obiektywny jej lokalizację i
ruchy, weryfikując dodatkowo prawdziwość informacji przeka-

16
Fluorescencja to jeden z rodzajów luminescencji, tzn. zjawiska emitowania
światła przez niektóre substancje w wyniku ich naświetlenia lub napromienio-
wania. Czas trwania fluorescencji jest bardzo krótki i w praktyce ustaje wraz z
ustaniem promieniowania wzbudzającego, gdyż pobudzone energetycznie elek-
trony niemal natychmiast wracają do stanu podstawowego.

27
zywanych przez osoby poddawane eksterioryzacji oraz sensytyw-
nych uczestników biorących udział w doświadczeniu.
Badania te z powodzeniem powtórzył później dr Huxley, chi-
rurg zatrudniony w jednym z amerykańskich szpitali. Przeprowa-
dzone przez niego eksperymenty zainspirowane zostały opowie-
ściami George’a Murphy’ego, który w 1951 roku uległ wypadko-
wi samochodowemu na przedmieściach Chicago. Po prze-
wiezieniu rannego do szpitala stwierdzono jego zgon, więc chi-
rurg uznał, że pacjentowi nic już nie może zaszkodzić. Rozciął
jego klatkę piersiową i rozpoczął masaż serca. Po sześciu mi-
nutach serce podjęło pracę i pacjent był uratowany.
W trakcie rekonwalescencji Murphy zwierzył się lekarzowi ze
swoich przeżyć w stanie śmierci klinicznej. Huxley postanowił
sprawdzić, czy przeżycia te były złudzeniem, czy też może życie
jest rzeczywiście w jakiejś formie kontynuowane po śmierci ciała.
Uznał ten problem za zbyt ważny, aby zbyć go lekceważącym
wzruszeniem ramion, więc rozpoczął swe działania weryfikacyjne
od dokładnego i krytycznego przestudiowania zagadnień związa-
nych ze spirytyzmem i parapsychologią. Prawie przekonany o
realności złożonej natury człowieka w wyniku przeprowadzonego
rozpoznania, postanowił znaleźć jednoznaczne potwierdzenie
funkcjonowania ciała duchowego w czasoprzestrzennej rzeczywi-
stości materialnej. Wykorzystał w tym celu opis doświadczeń
prowadzonych wcześniej przez Durville’a i osiągnął sukces [20].
Prezentacja wyników badań odbyła się w gronie uczonych i
dziennikarzy podzielonych na dwie grupy. Jedna z nich obserwo-
wała przebieg procesu eksterioryzacji w pracowni Huxleya, druga
natomiast znajdowała się w mieszkaniu osoby, która zaoferowała
lekarzowi pomoc w eksperymencie. Oba pomieszczenia zaopa-
trzone zostały w ekrany z tkaniny nasyconej roztworem siarczku
wapnia, które zawieszono w oknach. Zaciemniono pomieszczenia,
a osobie przechodzącej w stan pozacielesny wydano polecenie
udania się do swego mieszkania przez otwory okienne w obu lo-
kalach. Płachta ekranu w pewnym momencie zajaśniała, ukazując
sylwetkę ludzkiej postaci i zgasła. Dokładnie to samo zjawisko

28
zaobserwowała druga grupa kontrolna, zebrana w mieszkaniu
osoby, której kompleks świadomościowy wykonał polecenie.
Oznaczało to, że ciało duchowe rzeczywiście opuściło ciało orga-
niczne i oddaliło się od niego na odległość dwóch kilometrów.
W celu upewnienia się o powtarzalności tego zjawiska do-
świadczenie to powtarzano wielokrotnie z różnymi osobami. Wy-
niki były zawsze takie same, zatem warunek wiarygodności wyni-
kający z powtarzalności wyników eksperymentów został w pełni
zachowany. Zjawisko luminescencji ekranów kontrolnych ujaw-
niało bez cienia wątpliwości zasób energetyczny ciała duchowe-
go, bez którego zaobserwowanie na ekranie tego efektu nie było-
by możliwe.
Opuszczająca ciało autonomiczna świadomość dawała się w
ten sposób zaobserwować także w momencie śmierci organi-
zmu, ponieważ i taką sytuację wykorzystał Huxley podczas eks-
perymentu przeprowadzonego w szpitalu za zgodą osoby w stanie
agonalnym. W doświadczeniu tym uczestniczył też inny lekarz,
który wykazywał zdolność percepcji pozazmysłowej. Początkowo
zaobserwował on przemieszczanie się ciała duchowego w kierun-
ku głowy, wokół której tworzyła się powiększająca się świecąca
aureola.
Stopniowo z głowy zaczął uchodzić długi bezkształtny kształt,
falujący jakby pod wpływem wiatru. Po chwili obłok ten nabrał
wyglądu ludzkiej sylwetki, która stanęła pionowo nad opuszczo-
nym ciałem, po czym między nią a ciałem przeskoczyła jakby
iskra elektryczna. W tym momencie łączność między obu ciałami
została zerwana. Nieco wcześniej Huxley zauważył, że ekran w
oknie rozbłysnął siedmiokrotnie, pozwalając dostrzec siedem po-
staci. Kolega w tym czasie zauważył, że wokół łóżka umierające-
go pojawiły się inne zjawy. Wkrótce przybysze wraz ze zmarłym
opuścili pokój, powodując kolejne rozbłyski ekranu.
Obserwację opisaną powyżej można potraktować zarówno ja-
ko przesłankę świadczącą o identyczności ciała duchowego osoby
żyjącej i zmarłej, jak i jeden z wielu dowodów potwierdzających
realność doznań opisywanych przez ludzi, którzy przeżyli śmierć

29
kliniczną (NDE17). Najwyraźniej nie są to ani halucynacje, ani
wytwory fantazji. Spostrzeżenia te nie tylko potwierdzają realność
zjawisk obserwowanych w chwili śmierci, ale również uwiary-
godniają relacje osób poddawanych hipnozie reinkarnacyjnej typu
PLR18 czy LBL19 (rozdział Hipnoza drogą do podświadomości i
nadświadomości). Nie umieramy więc samotnie. Najwyraźniej w
chwili śmierci naszego ciała ktoś ze świata bytów bezcielesnych20
zawsze poda nam pomocną dłoń, ułatwiając przejście do innego
obszaru rzeczywistości.
Relacje procesów eksterioryzacji przedstawione przez Durvil-
le’a mogą też stanowić punkt wyjścia dla wnikliwych badań
samego kompleksu świadomościowego. Wykazały one, że w
początkowej fazie wydzielające się z ciała organicznego ciało
fluidalne stanowiło rodzaj oparu przypominającego obłok pary
wodnej o rozmiarach przekraczających wielkość ciała badanej
osoby. W miarę postępu tego procesu opar zagęszczał się, zaczy-
nał świecić i przybierał kształt ludzkiej sylwetki. Szczególnie sil-
ne światło wydzielała głowa fantoma i okolice splotu słoneczne-
go. Przy słabym zagęszczeniu obłoku fantom powtarzał jak cień
wszystkie ruchy swego oryginału, a w miarę dalszego postępu
procesu opuszczania ciała sobowtór gęstniał tak, że mógł się już
od niego oddalić. Zaczynał zachowywać się wtedy odmiennie,
manifestując swoją całkowitą autonomię psychiczną. Zdarzało się
nawet, że twarz fantoma przybierała wygląd odmienny niż ob-
licze człowieka realizującego proces eksterioryzacji.
Choć w początkowej fazie doświadczenia sobowtór bywał
ociężały i niezręczny w ruchach, a także wchodził w kontakt tak-

17
NDE (ang. Near Death Experience) – doświadczenie bliskości śmierci.
18
PLR (ang. Past Life Regression) – regresja do wcześniejszego życia.
19
LBL (ang. Life Between Lives) – życie pomiędzy wcieleniami.
20
Określenie to należy rozumieć jako brak ciała o znanej nam z ziemskiej eg-
zystencji strukturze substancjalnej. W rzeczywistości niejawnej jesteśmy w
stanie odtworzyć aktem mentalnym znany nam wygląd ciała, stając się istotą
paracielesną (oba te terminy możemy dziś traktować jako umowne ze względu
na poznaną już istotę materii jako dynamicznego pola fizycznego).

30
tylny z rzeczywistością materialną, w końcowej fazie poruszał się
już pewnie i przedmioty materialne nie stanowiły dla niego żadnej
przeszkody. Zmieniając swoje położenie unosił się nad podłogą
niczym napełniony powietrzem balon. Wprawdzie zwykle współ-
pracował z eksperymentatorem i akceptował jego polecenia, ale
zawsze zaznaczał przy tym swoją odrębność psychiczną. Na pod-
stawie wielu poczynionych w tych warunkach obserwacji Durville
uznał, że sobowtór wydzielony z ciała wykazywał zdolność my-
ślenia, własne chęci i umiejętność oceny sytuacji, a nawet niejed-
nokrotnie wiedzę przekraczającą znacznie zakres wynikający z
wykształcenia osobnika poddawanego tego rodzaju testom. Stawał
się więc wyłącznym siedliskiem świadomości, korzystającej na-
wet z takich danych, które były niedostępne osobie badanej.
W oparciu o wyniki prowadzonych prac Durville dowodził,
że w trakcie eksperymentu to w ciele fluidalnym, a nie substan-
cjalnym, znajduje się siedlisko odbieranych wrażeń i inteligen-
cji. Podkreślał, że fantom wykorzystuje własne możliwości per-
cepcyjne i analityczne, a swoje wrażenia jest w stanie przekazać
do ciała organicznego przez łączącą go z nim wstęgę (sznur), pod-
czas gdy ciało ma wtedy wygaszone receptory zmysłowe. Można
zatem stwierdzić, że już badania Durville’a wykazały niezbicie, iż
to ciało fluidalne stanowi o naszej osobowości, natomiast ciało
organiczne jest jedynie narzędziem, którym kompleks świa-
domościowy posługuje się w materialnym świecie czasoprze-
strzeni. By uniknąć jakichkolwiek wątpliwości w tej kwestii, war-
to przytoczyć kilka wypowiedzi osób poddających się procesowi
eksterioryzacji, które zarejestrowano podczas badań prowadzo-
nych przez Durville’a:
– Fluidal to jestem ja. – powiedziała w stanie hipnozy Leonti-
ne, medium Durville’a. – Ciało jest tylko pustą powłoką.
– Nie wiem co to jest ciało – powiedziała Jane – ale ja nim nie
jestem.
Medium Edmea wypowiedziała się bardziej szczegółowo: –
Ciało, które pan dotyka, jest tylko powłoką innego. Cała moja

31
osoba znajduje się w świecącej postaci21. Tylko ona myśli, wie i
rozmawia. Ona posyła ciału to, co do pana mówię. Medium pyta-
ne, jak należy nazwać świecącą postać, odpowiedziało: – Nie
trzeba jej nazywać. To jestem ja, Edmea. Durville stwierdził: –
Ale jakąś nazwę musimy jej przecież nadać. Czy powinniśmy mó-
wić astral, sobowtór, fantom? Przecież to jest sobowtór astralny.
Usłyszał: – Nie, nie, nie! Niech pan powie sobowtór, jeśli pan
chce, ale to nie jest mój sobowtór. To jestem ja sama!
W trakcie innego doświadczenia pozacielesnego Edmea po-
nownie wyjaśniała: – To, co we mnie słyszy, to jest sobowtór. Od-
powiedzi na pytania są przekazywane do mózgu przez wstęgę,
która drga. Także sobowtór widzi. Widzenie przekazywane jest do
ciała (organicznego) jako impulsy elektryczne. Mózg odbiera sy-
gnały i wtedy ciało widzi to, co zobaczył sobowtór. Wszystkie wra-
żenia doznawane przez sobowtóra przenoszą się do centrów mó-
zgowych, ale te centra same niczego nie doznają i nic nie czują.
Można myśleć, że moje ciało słyszy, ponieważ ono odpowiada. Ale
to nie jest prawda. Ono nie słyszy.
Odpowiedzi są zgodne, choć poszczególne relacje różnią się
między sobą w szczegółach. Mało tego, informacje przekazane
przez Edmeę w kwestii przekazywania sygnałów między kom-
pleksem świadomościowym i ciałem (mimo wyraźnych uprosz-
czeń w relacjonowaniu zjawisk) nie pozostają w sprzeczności ani
z wiedzą na temat oddziaływań rezonansowych między obiektami
fizycznymi, ani z mechanizmem uaktywniania komórek nerwo-
wych w mózgu i ich rolą w odbiorze wrażeń. Nie bez znaczenia
jest tu również fakt, że relacje te przekazywane były przez oso-
by poddawane eksterioryzacji na początku XX wieku, gdy
znajomość tych mechanizmów z pewnością nie była jeszcze
powszechnie znana. Fakty podawane przez Edmeę sugerują jed-
nocześnie, skąd świadomość czerpie informacje przy wykształca-

21
Tzn. w świadomościowym kompleksie info-energetycznym. Próby naukowej
interpretacji natury tego kompleksu opisałam w czwartej części serii poświęco-
nej fenomenowi świadomości [21].

32
niu receptorów zmysłowych w ciele organicznym oraz dla pro-
gramowania mózgu w celu skutecznej obróbki odbieranych przez
nie sygnałów. Warto w tym miejscu zatem podkreślić, że uzyska-
ny opis funkcjonowania percepcji potwierdza aktualna wiedza
naukowa na ten temat [21].
Relacje osób poddawanych eksterioryzacji są całkowicie jed-
noznaczne, zatem jakiekolwiek spekulacje próbujące zmienić opi-
sywany stan rzeczy wydają się pozbawione sensu. Przedstawione
spostrzeżenia są ponadto całkowicie zgodne z tezami wysuwany-
mi aktualnie przez lekarzy, którzy mieli sposobność zetknąć się
podczas swej praktyki z relacjami doznań pacjentów, którzy prze-
żyli doświadczenie bliskości śmierci [22]. Wszystko na to wska-
zuje, że to ciało fluidalne obserwowało wypadki rozgrywające
się na sali szpitalnej z pozycji znajdującej się poza ciałem or-
ganicznym. Nie miało ono wtedy możliwości korzystania z recep-
torów porzuconego ciała, ponieważ zanikły fale mózgowe (mózg
był nieaktywny), a zatem to fluidal reprezentował wtedy osobo-
wość pacjenta i jego możliwości poznawcze.
Durville przeprowadził też cały szereg eksperymentów, w ra-
mach których wysyłał sobowtóra do miejsc oddalonych niekiedy
o kilkanaście kilometrów, celem zebrania informacji o zachowa-
niu obecnych tam osób. Doświadczenia te ‒ wykonane w obecno-
ści wielu świadków i kontrolowane przez powołane w tym celu
komisje ‒ wykazywały w sposób wiarygodny, że relacjonowany
przebieg zachodzących tam wydarzeń był zgodny z rzeczywisto-
ścią. Interesujący niewątpliwie efekt zanotowano w październiku
1907 roku, kiedy wysłano na pewien czas sobowtóra do nieo-
grzewanego pokoju, co spowodowało przeziębienie medium,
choć nie przebywało ono w tym pomieszczeniu nawet przez
chwilę. Związek psychosomatyczny między kompleksem świa-
domościowym i ciałem wywołał jednakże w organizmie reakcję
fizjologiczną tak, jakby nie dzieliła ich żadna odległość. Można
więc uznać ten fakt za dowód potwierdzający wysuwane niejed-
nokrotnie spostrzeżenie, że nawet podczas eksterioryzacji ciało i
jego sobowtór stanowią razem nierozłączną całość.

33
Doświadczenia Durville’a dowiodły ponadto, że fantom jest
niekiedy w stanie realizować różne wyznaczone mu zadania w
czasoprzestrzennej rzeczywistości materialnej. Może przesunąć
lub przenieść różne przedmioty, włączać urządzenia itp. Próbo-
wano znaleźć wyjaśnienie dla tego fenomenu i podczas jednego z
doświadczeń udało się Durville'owi ustawić fantoma na wadze, co
pozwoliło ustalić jego ciężar – około 30 gramów. Fakt ten uznany
został wtedy za dowód materialności, czyli substancjalności so-
bowtóra, przy czym dopuszczono również możliwość, że fluidal
może zawierać w sobie cząstki wykazujące masę, a materia sub-
stancjalna ułatwia ciału fluidalnemu przejawianie się w działaniu
w czasoprzestrzennym świecie. Znacznie później prowadzone
wielokierunkowo badania wykazały jednoznacznie, że kompleks
świadomościowy to struktura w pełni materialna, która jest w sta-
nie wywołać również efekt grawitacyjny (rozdziały: Obserwacje
własne kompleksu świadomościowego oraz Nieznane technologie i
nowe koncepcje naukowe).
Nie można również wykluczyć, że kompleks świadomościowy
jest w stanie oddziaływać na substancjalną formę materii na dro-
dze psychokinezy, zużywając przy tym również zasób energety-
czny ciała organicznego. Przypuszczenie związane z wykorzysta-
niem przez sobowtóra zasobów ciała potwierdzały liczne obser-
wacje poczynione przez Durville’a, które wykazały, że podczas
tego procesu zanikała siła mięśni osobnika poddawanego eksterio-
ryzacji, puls i oddychanie stawały się niedostrzegalne i niewy-
czuwalne, temperatura znacznie się obniżała, a ciało najczęściej
zapadało w letarg.
Powrót do pełnej sprawności psychofizycznej medium zawsze
wymagał wtedy czasu, a przeprowadzone przez Durville’a pomia-
ry wykazywały konsekwentnie, że proces eksterioryzacji powo-
dował zarówno ubytek masy, jak i energii medium. Dokonane
przez innych badaczy obserwacje i pomiary także ujawniały, że
każde zjawisko eksterioryzacji i bilokacji przebiegało zgodnie z
tym bilansem. Nie powinno to nas jednak zaskakiwać, ponieważ
ciało organiczne opuszcza wtedy niedostrzegalny wizualnie układ

34
o wyraźnie fizycznej naturze, który z ciałem nadal stanowi spójną
całość.
W drugiej połowie XX wieku systematyczne badania poświę-
cone weryfikacji zjawiska OBE prowadzono w USA równolegle
w dwóch ośrodkach: Fundacji Badań Psychicznych (ang. Psychic
Research Foundation) i Amerykańskim Towarzystwie Badań Psy-
chicznych (ang. American Society of Psychic Research) [23]. W
PRF obiektem badań był absolwent Uniwersytetu Duke’a, psy-
cholog dr Keith Harary, który od wieku dziecięcego spontanicznie
doznawał wychodzenia z ciała. Skłoniło go to do wybrania kierun-
ku studiów, który umożliwiał badanie tego fenomenu, a także
uczelni znanej z prowadzenia badań zjawisk anomalnych (zwa-
nych też paranormalnymi), które pozwoliłyby mu zrozumieć jego
niezwykłe doświadczenia.
Podczas eksperymentów w Centrum Medycznym Uniwersyte-
tu Duke’a podłączano go do aparatury kontrolno-pomiarowej mo-
nitorującej jego parametry fizjologiczne, podczas gdy w odległo-
ści ćwierci mili w laboratorium PRF znajdował się żywy czujnik,
który miał za zadanie wykryć w tym miejscu ewentualną obec-
ność eksterioryzowanego fantoma. Jako czujników percepcji po-
zazmysłowej używano zwierząt, a doświadczenia powtarzano
wielokrotnie przez wiele miesięcy pod kierunkiem dr. Roberta
Morrisa, który był specjalistą w zakresie zachowań zwierząt. Spo-
sób bycia gryzoni nie wykazywał jakichkolwiek zmian w czasie
dokonywanych eksterioryzacji, ale reakcje kota były zawsze do-
kładnie zsynchronizowane z czasem przebiegu zjawiska. Podczas
„wizyt” Harary’ego kot zawsze nieruchomiał, podczas gdy w
okresach kontrolnych był aktywny.
Obecność zjawy we właściwym czasie wykrywało pozazmy-
słowo również kilkoro ludzi w laboratorium, choć nie byli wcze-
śniej informowani, gdzie i kiedy miał pojawić się fantom. Odno-
towano, że psychofizjolog dr John Hartwell zauważył raz nieo-
czekiwanie Harary’ego na ekranie, gdy kontrolował sprzęt TV w
jednym z laboratoriów. Okazało się później, że czas eksperymentu
i cel „wizyty” były zgodne z programem badawczym. Podczas

35
eksperymentów przyrządy takie jak: detektory temperatury, zmian
pola elektromagnetycznego, promieniowania widzialnego, pod-
czerwonego i nadfioletowego nie wykrywały żadnych zmian, ale
w odróżnieniu od nich przeprowadzone badania medyczne
ujawniły istotne różnice w parametrach fizjologicznych Hara-
ry’ego podczas stanu OBE w stosunku do stanu odprężenia.
Prace prowadzone w ASPR pod kierunkiem dr. Karlisa Osisa
miały z kolei na celu weryfikację tego kontrowersyjnego zjawiska
poprzez zbieranie danych w miejscu docelowym, do którego miał
udać się obiekt eksperymentu w stanie pozacielesnym. Jego zada-
niem był dokładny opis wyglądu pomieszczenia i rozmieszcze-
nia znajdujących się tam przedmiotów, które zostały wniesione
i rozlokowane w sposób przypadkowy. Osis prowadził program
starając się gromadzić w nim wielu respondentów, a niektórzy
uczestnicy uzyskiwali zaskakująco dobre rezultaty. Wynik jego
kilkuletniej pracy uznano w końcu za niezbyt jasny, gdyż trudno
było zorientować się, czy badane przez niego zjawisko dotyczy
eksploracji pozacielesnej, czy też zdalnego postrzegania poza-
zmysłowego (telegnozji).
W tej sytuacji z pewnością wyjątkowego znaczenia nabierają
spektakularne rejestracje procesu opuszczania ciała przez
kompleks świadomościowy przy wykorzystaniu środków tech-
nicznych, które zrealizowane zostały w laboratorium zmarłego w
roku 1999 amerykańskiego naukowca, dr. George’a W. Meeka.
Posiadał on wyższe wykształcenie techniczne, a szereg przyzna-
nych patentów przyniósł mu majątek, który wykorzystał na zało-
żenie Fundacji Metanauki (ang. Metascience Foundation), czyli
przedsięwzięcia poświęconego badaniom różnego rodzaju zjawisk
anomalnych. Organizował i sam finansował zespoły badawcze, w
których skład wchodzili naukowcy różnych specjalności.
Wśród jego licznych dokonań niewątpliwie warte uwagi są
przeprowadzone rejestracje zjawiska wychodzenia z ciała. Labo-
ratorium badawcze oświetlane było podczas tych doświadczeń
filtrowanym światłem fluorescencyjnym spoza zakresu światła
widzialnego, co oznacza, że dla obserwatora pogrążone było w

36
ciemnościach. Przebieg procesu eksterioryzacji filmowała ka-
mera na błonie o czułości 400 ASA, co pozwoliło ująć na kliszy
pojawianie się w pomieszczeniu dodatkowego układu fizycznego,
który przy zwykłym oświetleniu był niewidoczny. Na jednym z
zaprezentowanych w Internecie kadrów filmu wyraźnie widoczne
jest świecące połączenie kompleksu świadomościowego z ciałem
organicznym w postaci srebrnego sznura, które znamy z licznych
relacji mediumicznych [24]. Specyficzne oświetlenie laboratorium
sprawiło, że ciało osoby poddającej się eksterioryzacji wydaje się
na rejestrującej zjawisko taśmie miejscami przezroczyste, a nie-
kiedy widoczne są jedynie niewyraźne kontury siedzącego na
krześle człowieka.

Rejestracja na błonie filmowej Kolejna faza procesu eksterioryza-


początkowej fazy procesu cji kompleksu świadomościowego.
eksterioryzacji kompleksu Wyraźnie widoczny „sznur” łączą-
świadomościowego [24]. cy kompleks z ciałem biologicznym.

Prowadzone konsekwentnie badania zjawiska eksterioryzacji


wykazały, że proces ten może występować spontanicznie (dotyczy
to np. osób wykazujących właściwości medialne), ale można też
to zjawisko stymulować za pomocą stanów odprężenia w połą-
czeniu z medytacją. Wyćwiczenie zdolności świadomego wy-
chodzenia poza ciało okazało się w pełni możliwe. Należało w
tym celu postępować według ściśle określonych reguł i wytrwałe
je praktykować, dobierając najbardziej skuteczną dla eksperymen-
tatora technikę w toku ponawianych doświadczeń. Etapy postę-
powania były zazwyczaj następujące:

37
• Odprężenie w miejscu spokojnym, najlepiej w pozycji leżą-
cej.
• Ustalenie celu wystąpienia z ciała, wizualizacja celu, ustale-
nie odległości od celu i oczekiwań.
• Afirmacja wyrażająca akceptację realizacji celu oraz prośbę
o pomoc i ochronę podczas eksperymentu.
• Koncentracja myśli na wybranym obiekcie.
• Nadzorowanie procesu oddzielania się świadomości od or-
ganicznego ciała oraz kierowanie tym procesem aż do mo-
mentu powrotu do niego.
Intensyfikowanie koncentracji na wybranym obiekcie jako ce-
lu eksterioryzacji zazwyczaj prowadzi po pewnym czasie do wy-
raźnie odczuwanych wibracji, które stopniowo ogarniają całe cia-
ło. Występują wtedy zwykle drgania błony bębenkowej w uszach
i pojawiają się efekty dźwiękowe. Wibracje czasem przekształcają
się w uczucie ciepła. Jak ważna jest koncentracja na docelowym
obiekcie obserwacji potwierdzają liczne relacje przytoczone w
książce napisanej wspólnie przez Myersa, Gurneya i Podmore'a
[25]. Warto podkreślić, że wszystkie podane w niej opisy realiza-
cji tego fenomenu są udokumentowane.
Medytacja uznawana jest powszechnie za czynnik stymulujący
zjawisko eksterioryzacji. Należy w tym celu odprężyć się, wyci-
szyć umysł, pozwolić swojej świadomości na bezruch i pustkę.
Można wtedy doznać jakby lekkiego powiewu wiatru lub delikat-
nego szumu w uszach. Trzeba powstrzymać wtedy wszelkie my-
ślenie i czekać. Niebawem można poczuć, jak powiększa się gło-
wa, odnosi się wrażenie delikatnego kołysania z boku na bok lub
można poczuć wyraźną wibrację. Wibracja odczuwana jest w po-
staci silnych pulsacji, lub niekontrolowanego drżenia czy dygota-
nia, którego nie sposób powstrzymać. Oznaki te mogą świadczyć,
że kompleks świadomościowy wkrótce opuści ciało organiczne.
Czynnikiem wspomagającym tego rodzaju stymulację są wi-
zualizacje (wiru, parowania lub unoszenia się). Do realizacji eks-
terioryzacji można też wykorzystać silną wolę wyjścia poza ciało

38
lub metodę życzeniowej afirmacji, coraz głębiej zapadającej w
podświadomość. Eksperymentowanie na tym polu ułatwiają po-
radniki udostępniające przydatne wskazówki [26, 27]. Nie dla
wszystkich wspomagające metody wizualizacji, silnej woli czy
afirmacji okazują się od razu skuteczne, gdyż podobnie jak każ-
da inna umiejętność, także i ta wymaga cierpliwego treningu.
Przed przystąpieniem do próby dokonania mentalnego wyjścia
z ciała często zaleca się znaczące ograniczenie pożywienia, a na-
wet post. Wiele osób praktykujących osiąganie stanu egzosoma-
tycznego uważa, że zwłaszcza wysokobiałkowe potrawy są nie-
wskazane, zalecają dietę wegetariańską, a w dzień podejmowania
próby sugerują ograniczenie się jedynie do spożywania owoców i
jarzyn. Jarska dieta obniża fizjologiczną kwasotę organizmu i dla
jej zrównoważenia wzrasta ciśnienie dwutlenku węgla w płucach
oraz obniża ilość tlenu dostarczanego do mózgu. Zalecane ćwi-
czenia oddechowe spełniają podobne zadanie. Stosowana w trak-
cie ćwiczeń oddechowych faza wstrzymywania oddechu jest
ogromnie pomocna, gdyż z pewnością prowadzi do hipoksji, czyli
występującego po pewnym czasie obniżenia dopływu tlenu do
mózgu. Wygląda na to, że podświadomym celem stosowanych
praktyk jest stymulacja sytuacji kryzysowych i próba osłabie-
nia ścisłej integracji świadomościowego kompleksu z ciałem
organicznym.
Większość udanych eksperymentów pozacielesnych ma miej-
sce wtedy, gdy jest ciepło, a ciało ułożone jest w pozycji poziomej
i zorientowane zgodnie z kierunkiem sił pola magnetycznego, tzn.
w kierunku północ-południe z głową skierowaną ku północy.
Wpływ na pomyślny przebieg eksterioryzacji ma także wyraźne
zaabsorbowanie jakimś problemem. Warto przy tym wiedzieć, że
skutecznym próbom doznania przebywania poza ciałem może
przeszkodzić obawa, że nie uda się do niego powrócić, choć nie
zanotowano takiego przypadku. Na ogół obserwuje się sytuację
odwrotną, ponieważ podczas podróży pozacielesnej kompleks
świadomościowy zostaje nagle cofnięty do ciała nawet wtedy, gdy
w danej chwili nie miał takiego zamiaru. Zdarza się to zawsze

39
przy najmniejszej choćby oznace jakiegokolwiek zagrożenia dla
ciała (np. nagły hałas) lub kiedy wymagają tego procesy fizjolo-
giczne, ponieważ wszystkie funkcje życiowe podczas tego do-
świadczenia pozostają nadal sprawne.
Po opuszczeniu ciała można zaobserwować świecący i pulsu-
jący elastyczny sznur, łączący nas z organizmem, co daje pew-
ność, że łączność z ciałem utrzymywana jest przez cały czas po-
zacielesnej przygody. Sugeruje to wyraźnie, że część kompleksu
świadomościowego nadal pozostaje w ciele, czuwa nad przebie-
giem procesów życiowych oraz sprawuje nad nimi pełną kontrolę.
Naturalną konsekwencją takiego stwierdzenia jest wniosek, że
kompleks świadomościowy nadal stanowi spójną całość.
Możliwość nawet wielokrotnego pozornego podziału tej struk-
tury wykazały liczne wyniki studiów prowadzonych w stanie eg-
zosomatycznym przez uczestników kursów organizowanych przez
Instytut Monroe w Wirginii (rozdział Alternatywne rzeczywistości
oraz eksploracje partnerskie w nadprzestrzeni22). Podobny wnio-
sek można również wyciągnąć na podstawie wyników badań
świadomości prowadzonych przez dr. Michaela Newtona (roz-
dział Hipnoza drogą do podświadomości i nadświadomości →
Regresja do okresów między wcieleniami). Wykazały one ponad-
to, że każdy kompleks świadomościowy zawsze pozostawia pod-
czas inkarnacji swoją część na niejawnym poziomie istnienia, a
nawet może równocześnie realizować kilka wcieleń, dokonując
dodatkowych podziałów.
Pełna kontrola świadomości nad ciałem organicznym sprawia,
że nie pozostaje ono bezbronne. Oznacza to m.in., że w trakcie
podróży pozacielesnej żadna inna istota nie może przejąć
opuszczonego ciała. Czujność świadomości powoduje, że przy
najmniejszym zagrożeniu kompleks natychmiast zostaje ściągnię-
ty do ciała substancjalnego. Czas i przestrzeń nie są w tym po-
wrocie żadną przeszkodą, co potwierdzałoby wysuwaną przez

22
Nadprzestrzeń – niejawna sfera istnienia funkcjonująca nielokalnie i pozosta-
jąca w stanie interakcji z czasoprzestrzenią i próżnią fizyczną.

40
fizyków tezę, że przestrzeń i czas, w obrębie których się prze-
mieszczamy, mogą być w gruncie rzeczy iluzją23. Przy gwałtow-
nym cofnięciu się kompleksu do ciała doświadcza się zwykle
uczucia spadania w dół z dużej wysokości. Być może jest to reak-
cja ciała na szybkie obniżenie częstotliwości drgań ciała ducho-
wego dopasowującego się do wibracji ciała organicznego. Są to
oczywiście spekulacje, gdyż zakres pomiarów naszych przyrzą-
dów nie umożliwia nam na razie wykrycia charakterystycznych
danych kompleksów świadomościowych.
Wielokrotnie powtarzane badania wykazały, że wykresy elek-
troencefalograficzne fal mózgowych w stanie OBE są dla niego
charakterystyczne i całkowicie odmienne od uzyskiwanych w
stanie czuwania czy w poszczególnych fazach snu. Zawsze te sa-
me obserwowane fazy przechodzenia w stan OBE, ich powtarzal-
ność, intensywność doznań przy pełnej świadomości oraz dokład-
ność dokonywanych w tym stanie obserwacji to dodatkowe do-
wody przekonujące nas, że nie można tego stanu identyfikować z
marzeniami sennymi.
Znajdując się w tym stanie zwykle nie możemy uchwycić ani
przesunąć żadnego przedmiotu swymi parasomatycznymi
dłońmi, gdyż przenikają one przez twarde obiekty substancjalne
czasoprzestrzennego świata. Obserwacje te nie tylko sugerują
odmienny stan ciała duchowego, ale rodzą też podejrzenie, że
kompleks świadomościowy wcale nie ukształtował się w ziem-
skim środowisku, wywodząc się z odmiennej sfery istnienia,
ukrytej przed naszym zmysłowym postrzeganiem. Skąd to przy-
puszczenie? Bierze się ono choćby stąd, że wydzielony z ciała
kompleks świadomościowy zachowuje się w czasoprzestrzeni tak,
jakby znajdował się w obcym mu środowisku, podczas gdy w
niejawnej sferze istnienia nie tylko czuje się swobodnie, ale rów-
nież bez trudu steruje właściwościami materii. Jedynie początko-

23
Związane z tą konkluzją zagadnienia omawiam w czwartej części serii po-
święconej fenomenowi świadomości [28], korzystając z wyników badań pro-
wadzonych zgodnie z konwencją.

41
wo nasze przekonania podczas przebywania tam nadają jej wła-
ściwości zapamiętane z czasoprzestrzeni [29].
Badania wyprzedzające wykazały również, że w stanie egzo-
somatycznym możemy spotykać się i nawiązywać kontakt z in-
nymi bytami paracielesnymi. Jako przykład można podać tu opi-
sane przez Roberta Monroe spotkanie ze zjawą zmarłej kobiety w
wynajętym domu. Znajdował się wtedy w stanie pozacielesnym,
wyciągnął rękę by jej dotknąć, a ona zamknęła jego dłoń w swo-
ich. W odczuciu eksperymentatora jej ręce miały normalną tempe-
raturę i sprawiały wrażenie żywych. Oznacza to, że oba ciała du-
chowe (czy też jak chce terminologia naukowa kompleksy świa-
domościowe) posiadały dokładnie te same właściwości fizyczne
umożliwiające im wzajemny kontakt [30].
Zdarzenie to znakomicie ilustruje identyczność subtelnego
ciała (zwanego też duchowym) osoby żywej i martwej. W stanie
OBE nawiązać jednak można z osobą zmarłą kontakt nie tylko
taktylny, ponieważ podczas opisanego wyżej zdarzenia Monroe
rozmawiał ze zjawą zmarłej kobiety. Była ona wcześniej właści-
cielką wynajmowanego przez niego domu i niepokoiła się o los
rzeczy, które umierając pozostawiła. Monroe zapewnił ją wtedy,
że zadba o wszystko, co znajduje się w domu. Tego rodzaju zda-
rzenia upewniają nas o tym, że świadomość nie tylko może ist-
nieć samodzielnie (poza ciałem organicznym), ale będzie nadal
kontynuować egzystencję po śmierci naszych ciał.
Trzeba przyznać, że sprawy natury kompleksu świadomo-
ściowego i mechanizmów jego działania wciąż są przedmiotem
spekulacji, choć fakt realnego istnienia ciała duchowego jest już
dziś bezsporny. Zjawisko OBE próbowano zatem wykorzystać w
technikach szpiegowskich równolegle z techniką telegnozji, czyli
zdalnego postrzegania. W pracach wyprzedzających, które zmie-
rzały do wykrycia mechanizmów przebiegu obu tych fenomenów
założono początkowo, że być może zdalne pozazmysłowe po-
strzeganie jest wynikiem wysyłania przez kompleks świadomo-
ściowy swej części (sondy) do miejsca, w którym znajduje się
obiekt zainteresowania, jednakże analizowane przez wielu fizy-

42
ków różne koncepcje fenomenu telegnozji doprowadziły w końcu
do wniosku, że pozazmysłowy pobór pożądanych danych tą drogą
odbywa się raczej na drodze rezonansu z wszechobecnym polem
punktu zerowego24, w którym zakodowane są wszelkie informacje
o otaczającej nas rzeczywistości.
Ostatecznie o doborze wykorzystywanych w obu wypadkach
mechanizmów zadecydowało porównanie efektów zdalnej obser-
wacji w obu tych wypadkach (na drodze telegnozji i eksterioryza-
cji), które wykazało dość istotne jakościowe różnice w zakresie
pozyskiwanych informacji. Oznaczało to, że muszą one różnić się
zarówno strategią pozyskiwania danych, jak i ich przetwarzania,
więc w pewnym sensie mogą to być odrębne zjawiska [32]. W
końcu telegnozja do celów szpiegowskich okazała się bardziej
przydatna, ale eksploracje pozacielesne okazały się nie mniej po-
mocne i nadzwyczaj skuteczne.

Technicznie stymulowana eksterioryzacja


Proces mentalnego wyjścia poza ciało można stymulować również
za pomocą środków technicznych. Tego rodzaju wspomaganie
opracowano w Instytucie Nauk Stosowanych Monroe (ang. Mon-
roe Institute of Applied Sciences) w Faber (Wirginia, USA),
ufundowanym przez Roberta Allana Monroe (1915–1995), ame-
rykańskiego przedsiębiorcę i zasłużonego badacza fenomenu eks-
terioryzacji. Zainicjowane przez niego prace w Sekcji Badawczo-
Rozwojowej rodzinnej korporacji miały początkowo na celu opra-
cowanie metod przyspieszenia procesu nauki podczas snu za po-

24
Pole punktu zerowego – pole łączące czasoprzestrzeń z nadprzestrzenią i
próżnią fizyczną pod względem info-energetycznym. Jego obecność wykryto,
gdy okazało się, że w temperaturze zera bezwzględnego (0 oK) cząstki elemen-
tarne nie są nieruchome, lecz nadal poruszają się. Muszą zatem wchodzić w
energetyczne interakcje z takim obszarem rzeczywistości, który z punktu wi-
dzenia konwencjonalnej nauki nie istnieje. Dokładniejsze wyjaśnienia tego
odkrycia i jego implikacje znajdują się w czwartej części tetralogii poświęconej
duchowi i materii [31].

43
mocą specyficznych wzorów częstotliwości fal dźwiękowych. W
ich trakcie przekonano się jednak, że tego rodzaju stymulacja mó-
zgu pozwala w szerokim zakresie wpływać na ciało człowieka i
jego psychikę.
Wykryto wtedy takie wzory fal akustycznych, które umożli-
wiały zmianę ciśnienia krwi, regulację potencjału seksualnego,
wzrost odporności immunologicznej organizmu, zasypianie w
dowolnej chwili, opanowanie bólu itd. Zastosowane procedury
okazały się niezwykle przydatne w praktyce medycznej, a prze-
prowadzone testy wykazały ponadto, że technika ta pomaga
również uzyskiwać takie stany świadomości, które zwykle nie
są przez ludzki umysł osiągane. Nie tylko ułatwiały doznawanie
stanów pozacielesnych, ale w psychoanalizie otwierały przed pa-
cjentem takie poziomy pamięci, do których stosując metody kla-
sycznego wywiadu dociera się całymi latami. Wyniki te stały się
impulsem do utworzenia instytutu, który rozszerzałby zakres prac
placówki wyjściowej.
Uzyskanie takich rezultatów umożliwiła wiedza, że każda
komórka ciała jest ogniwem elektrycznym, w którym poten-
cjał elektryczny i bieg reakcji chemicznych są wzajemnie ze
sobą sprzężone. Różnica potencjałów komórek nerwowych (neu-
ronów) powoduje przepływ prądu przez połączenia (synapsy)
między nimi, więc bodźce i fizjologiczne reakcje na nie wiąże
aktywność komórek nerwowych, zorganizowanych w układ steru-
jący funkcjonowaniem ciała.
Kontrolę nad tym układem sprawuje układ ośrodkowy, czyli
mózg i rdzeń kręgowy. Impulsy przebiegające przez mózg tworzą
fale zmiennego potencjału elektrycznego, które zwiemy falami
mózgowymi, a na ich obraz (częstotliwość i amplitudę) wpływają
nie tylko bodźce zewnętrzne, lecz także stan naszego umysłu,
gdyż każdemu stanowi świadomości towarzyszy zawsze specy-
ficzny przebieg fal bioelektrycznych, różniących się częstotli-
wością, amplitudą i kształtem fal. Tym samym określone stany
świadomości charakteryzują się występowaniem typowych dla
tych stanów wzorów fal.

44
Doświadczenia stymulacji różnego rodzaju fal mózgowych
prowadzone były z ochotnikami w wyizolowanych, dźwiękosz-
czelnych pomieszczeniach laboratoryjnych o kontrolowanej tem-
peraturze, wyposażonych w łóżka wodne i elektroniczną aparaturę
kontrolno-pomiarową. Program badawczy rozpoczęto od obser-
wacji wpływu różnych częstotliwości fal dźwiękowych na prze-
bieg i kształt fal mózgowych, a nad przebiegiem eksperymentów
czuwał zespół naukowców o różnych specjalnościach: fizycy,
chemicy, biolodzy, psychoneurolodzy, a także inni, których udział
uznano za przydatny w trakcie prowadzenia prac.
Podczas testów kontrolowano nie tylko pracę mózgu, lecz
również fizjologię osoby znajdującej się w izolowanej kabinie. W
każdym eksperymencie rejestrowano elektryczną reakcję struktur
mózgowych za pomocą ośmiokanałowego elektroencefalografu,
badano zmiany ciśnienia krwi, tętna oraz temperaturę i potencjał
elektryczny ciała, prowadzono pomiary zmian napięcia mięśni za
pomocą elektromiografu25, a uzyskane wyniki pomiarów po-
równywano z różnorodnymi sygnałami dźwiękowymi, które
wywoływały konkretne reakcje [33].
Odpowiednio modyfikując częstotliwość fal akustycznych sta-
rano się podczas tych eksperymentów wprowadzić osoby badane
w stan głębokiego relaksu, a następnie w zmieniony stan świado-
mości, odpowiadający stanom transowym. Stosowana metodyka
postępowania pozwoliła wyodrębnić i zbadać specyfikę kilku-
dziesięciu stanów świadomości, również tych, które w normal-
nych warunkach występują rzadko i w krótkich odcinkach czasu.
Okazało się przy tym, że dla poprawy skuteczności naszych
działań konieczna jest pełna współpraca obu półkul mózgo-
wych, czyli ich synchroniczne działanie niezależnie od tego, ja-
kiego rodzaju aktywności owe stymulacje dotyczą.
Ustalono, że przy wspomaganiu niezbędne jest kierowanie do
obu uszu nagrań, które różnią się charakterystyką drgań w taki
sposób, aby dawały fale wypadkowe wymuszające harmonijną

25
Elektromiografia (EMG) – rejestracja zmian bioprądów w mięśniach.

45
współpracę obu półkul (uzyskuje się wtedy symetryczny układ
wzorów fal w prawej i lewej części mózgu). Ostatecznie dźwię-
kowa technika Hemi-Sync (ang. hemispheric synchronization,
czyli synchronizacja półkulowa) opracowana została w wielu wer-
sjach, łącząc synchronizację pracy obu półkul z odpowiednim dla
planowanej czynności wzorem fali mózgowej. Praktyka wykazała,
że wymagany przebieg fal można sobie przyswoić i później
odtwarzać już bez użycia nagrań. Oznaczało to, że trening po-
zwalał eksperymentatorowi nabyć nową umiejętność.
Wszystkie opracowane techniki Hemi-Sync polegają na kie-
rowaniu niezależnie do każdego ucha słuchającego dwóch fal
akustycznych różniących się częstotliwością, amplitudą i kształ-
tem drgań w taki sposób, by generowały falę mózgową odpowia-
dającą żądanemu stanowi świadomości. Nie odbywa się to auto-
matycznie, ponieważ realizacja tego procesu wymaga jeszcze
spełnienia dodatkowego warunku – akceptacji zmiany stanu świa-
domości przez układ nerwowy ochotnika, a dokładniej przez jego
część zwaną układem siatkowatym aktywującym. Tylko wtedy
możliwa jest zmiana fal mózgowych w odpowiedzi na słyszane
bodźce, które tę przemianę narzucają.
Układ siatkowaty w naturalny sposób monitoruje wtedy cały
proces i utrzymuje żądane stany aktywności kory mózgowej pod-
czas dźwiękowej stymulacji. Muzyka lub słowa osoby prowa-
dzącej mogą dodatkowo wspomagać działanie dźwięków głów-
nych, zatem wszystkie elementy tej techniki łączy się w taki spo-
sób, aby procedura przechodzenia w pożądany stan umysłu była
stopniowa i przyjemna. Zasady te pozwoliły stworzyć nie tylko
skuteczne, ale i bezpieczne dla człowieka narzędzie, któremu na-
dano ogólną nazwę Hemi-Sync [34]. W 1975 roku techniki te zo-
stały opatentowane.
Uzyskiwane w Instytucie Monroe wyniki prac konsekwentnie
wykazywały, że możliwość sterowania procesem eksterioryza-
cji ma ogromne znaczenie nie tylko dla zrozumienia i akcepta-
cji autonomicznego statusu kompleksu świadomościowego w
stosunku do ciała organicznego, ale także dla poznania jego roli

46
w kształtowaniu naszych struktur mózgowych [35]. Co bo-
wiem powoduje każda ukierunkowana stymulacja pracy mózgu?
Przede wszystkim przeprogramowanie jego struktur. Wpraw-
dzie wszystkie procesy przebiegają równolegle w prawej i lewej
półkuli mózgu, gdzie są poddawane wzajemnej kontroli i obróbce,
ale choć ze sobą współpracują, różnią się funkcjonalnie i jedna z
nich zwykle dominuje.
Okazało się, że w celu podwyższenia ich efektywności trze-
ba doprowadzić do spójnego (synchronicznego) działania obu
półkul, gdyż nie tylko zwiększa to zdecydowanie kreatywność
eksperymentatora, ale pozwala również uaktywnić ukryte zdolno-
ści i talenty, z których istnienia wcześniej większość z nas nie
zdaje sobie sprawy. Ten potencjał jest ogromny, a w jego skład
wchodzi także umiejętność w pełni świadomego opuszczania cia-
ła, która umożliwia mentalną penetrację rzeczywistości niejawnej,
ukrytej przed naszym zmysłowym postrzeganiem.
Podsumowując powyższe informacje należy wyraźnie podkre-
ślić, że nagrania Hemi-Sync26 nie zawierają żadnych sugestii
podprogowych, nie powodują uzależnienia od dźwięków i w
każdej chwili można zaprzestać słuchania. Warto przy tym za-
znaczyć, że podstawowym celem opracowania tego rodzaju sty-
mulacji mózgu było osiągnięcie stanu świadomości, który
umożliwiłby prowadzenie w pełni weryfikowalnych prac ba-
dawczych w rzeczywistości niejawnej, tzn. ukrytej przed naszą
zmysłową percepcją. Długi proces dochodzenia do celu pozwolił
w końcu uzyskać taki zestaw dźwięków, który ułatwiał osiągnię-
cie pożądanego stanu skupienia, gdy umysł jest rozbudzony a cia-

26
W Polsce pracami Instytutu Monroe początkowo zainteresował się Instytut
Psychocybernetyki w Bielsku-Białej. Aktualnie z nagraniami Hemi-Sync moż-
na zapoznać się na stronie internetowej https://www.monroeinstitute.org/free-
audio-downloads oraz http://hemi-sync.com.pl/.
Psychocybernetyka – nauka o systemach sterowania wraz ze związaną z
tym komunikacją informacyjną (wymianą informacji i jej przetwarzaniem) z
udziałem zjawisk psychicznych.

47
ło organiczne uśpione27. Zaobserwowano wtedy charakterystycz-
ne zmiany w encefaloprądach, które zapowiadały przejście w stan
przebywania poza ciałem, a także poprzedzające go reakcje fizjo-
logiczne: spadek ciśnienia krwi, zwolnienie tętna, nieznaczne ob-
niżenie temperatury ciała i zanik napięcia mięśni.
Osoby badane informowały podczas tego procesu o wrażeniu
wzrostu ciężaru ciała, czasem o jego odrętwieniu, a także o silnym
poczuciu gorąca, po którym odczuwano chłód. Powtarzał się też
konsekwentnie pewien charakterystyczny szczegół, gdyż uczest-
nicy sesji zaczęli zauważać w ciemności świetlny punkcik, choć
nie używali w tym czasie zmysłów ciała. Kiedy eksperymentator
nauczył się poruszać mentalnie w kierunku tego punktu, stawał
się on coraz większy, a zanim badacz dotarł do światła, odnosił
wrażenie przechodzenia przez tunel28. Po jego pokonaniu osiąga-
no stan OBE. Warto wiedzieć, że stosując techniki stymulujące
można doświadczyć tego stanu tylko wtedy, gdy ciało ekspe-
rymentatora nie jest przemęczone. W przeciwnym wypadku –
jak wykazała praktyka – zapada się w sen.
W ciągu pierwszych dziesięciu lat działania Instytutu przete-
stowano około 3000 osób z wykorzystaniem techniki Hemi-Sync.
Przyjmując jako minimum dwadzieścia ćwiczeń testujących na
osobę, dało to w rezultacie liczbę 60000 eksperymentów, tworzą-
cych cenną bazę danych. Przeprowadzone studia wykazały nie-
zbicie, że stosowanie tych technik nie wpływa szkodliwie na pro-
cesy fizjologiczne organizmu. Ci, którzy praktykowali eksteriory-
zację, twierdzili z całym przekonaniem, że regularne wychodzenie
z ciała w niczym nie zagraża życiu, nie wpływało to również
ujemnie na ich psychikę.

27
Wykres encefalograficzny wykazuje wtedy równoczesną obecność fal cha-
rakterystycznych dla snu oraz stanu czuwania.
28
Aktualnie wiemy już, co to za tunel. Jest to podwójny wir sprzężenia zwrot-
nego, łączący jawną część rzeczywistości z niejawną (ukrytą przed naszym
postrzeganiem). Informacje na temat kreacji tego wiru i obu tak połączonych
obszarów pochodnych podałam wstępnie już w pierwszej części tetralogii po-
święconej duchowi i materii [36], a dokładniej omówiłam w czwartej [37].

48
Wśród ochotników, którzy poddali się badaniom eksperymen-
talnym w Instytucie Monroe, 41% stanowili mężczyźni, czyli
dwukrotnie więcej niż na typowych kursach rozwoju świadomo-
ści. Większość komentatorów uważa, że jest to wynik przekona-
nia, iż metoda Hemi-Sync opiera się na naukowych, a więc racjo-
nalnych założeniach. Na tym nie koniec, ponieważ 29% osób
stanowili profesjonaliści, a więc psychologowie, psychiatrzy,
pedagodzy, inżynierowie, badacze, którzy udział w tym kursie
traktowali przede wszystkim jako interesujące doświadczenie roz-
szerzające zakres ich wiedzy.
Był to zupełnie inny sposób podejścia do zgłębiania problemu
świadomości niż na typowych kursach jej rozwoju, gdyż oprócz
nabywania wiedzy praktycznej (stosowanej) i gotowej do wy-
korzystania w grę zaczęło tu wchodzić również badanie samego
fenomenu, a następnie wykorzystanie go w niekonwencjonalnie
prowadzonych badaniach rzeczywistości niejawnej, czyli niedo-
stępnej percepcji zmysłowej.
Uczestnicy eksperymentalnych kursów wykorzystania technik
Hemi-Sync doświadczali w momencie wyjścia poza ciało poczu-
cia jedności z całym wszechświatem, a przeżywali to jako nieo-
pisaną radość i szczęście. Odczuwając niczym nieskrępowaną
wolność nabierali przekonania, że wszelkie ograniczenia narzu-
camy sobie sami, wypływają one bowiem z naszej świadomości
zaprogramowanej do życia w czasoprzestrzennej rzeczywistości.
Doświadczenia pozwalały im przezwyciężyć wątpliwości i z zain-
teresowaniem poznawać krok po kroku niedostępną dla nich
wcześniej część istnienia.
Odbywali wtedy mentalne „wizyty” w zaświatach, zapoznając
się z tym aspektem życia, który wcześniej był wyłącznie obiektem
niemożliwych do zweryfikowania spekulacji. Dowiedzieli się, że
przez tysiąclecia ludzka świadomość wykreowała w niejawnej
sferze istnienia obszary, które przybrały różne formy znanych
nam ziemskich środowisk, dzięki którym przejście do tego rów-
noległego świata staje się łatwiejsze do zaakceptowania dla wielu
przybyszów po opuszczeniu przez nich ciała. Kursy pozwalały

49
uczestnikom wyodrębnić i przygotować tam aktem mentalnej kre-
acji własne (osobiste) miejsce w obrębie tego obszaru, do którego
zawsze będą umieli trafić. Powrót do niego ułatwiał sygnał na-
prowadzający, który każdy z kursantów tworzył indywidualnie, a
on działał później jak kierunkowe urządzenie nawigacyjne.
Uczestnicy kursów szkoleni byli także w udzielaniu pomo-
cy istotom pracielesnym, które niezdolne były do zerwania
więzów z organicznym etapem życia. Należy podkreślić, że w
kursach tych ochotniczo brali udział ludzie nie tylko o różnych
specjalnościach zawodowych, ale także o zróżnicowanych świa-
topoglądach. Po zakończeniu programu wszyscy zgodnie przy-
znawali, że są już teraz całkowicie pewni dalszego życia po
śmierci ciała. Obserwacje dokonywane w trakcie szkolenia w In-
stytucie Monroe pozwalały uczestnikom kursów przekonać się, że
kompleks świadomościowy dysponuje swoimi własnymi środ-
kami poboru informacji, całkowicie niezależnymi od narządów
zmysłów, a realizowane ćwiczenia skutkowały uwrażliwieniem
percepcji.
Jako przykład z powodzeniem może tu posłużyć wyczucie
przez jednego z kursantów silnego zapachu skunksa w domu ko-
biety prowadzącej zajęcia w instytucie, gdzie pewnego dnia prze-
bywał z wizytą. Gospodyni wyjaśniła, że zapach ten zawsze towa-
rzyszy odwiedzinom zmarłej babci, ponieważ ona (jej wnuczka)
bardzo go lubi. Wiadomość ta wydała się gościowi tak niepraw-
dopodobna, że w tej samej chwili wrażenie znikło niczym za naci-
śnięciem wyłącznika, choć pani domu odczuwała tę woń nadal
[38]. Późniejsza analiza sytuacji pozwoliła mężczyźnie zrozu-
mieć, że odbiór wrażeń pozazmysłowych jest możliwy tylko wte-
dy, gdy wewnętrzny interpretator czuwającej świadomości nie
zakłóca anomalnego odbioru informacji. Rozbudzona w trakcie
międzywymiarowych kontaktów percepcja anomalna odebrała
sygnał, jednak nawrót wątpliwości zniweczył możliwość korzy-
stania z tego dodatkowego sposobu poboru danych. Znaczy to
jednak, że każde doświadczenie w jakimś stopniu zawsze nas
zmienia, pozostawiając po sobie trwały ślad.

50
Wieści o rezultatach badań prowadzonych w Instytucie Mon-
roe szybko rozeszły się po świecie, a skuteczność tego rodzaju
technik stymulacyjnych poddano weryfikacji także w Polsce. Ba-
dania elektroencefalograficzne przy wykorzystaniu tworzonych
nagrań prowadzono w Warszawie przy współpracy Studia Ekspe-
rymentalnego Polskiego Radia pod kierunkiem prof. Krzysztofa
Szlifirskiego (specjalisty w zakresie elektroakustyki). Testy wy-
kazały, że rzeczywiście można w ten sposób osiągać pożądany
rodzaj elektrycznej aktywności mózgu, a zatem sporządzono na-
grania Synchro, w których właściwe efekty uzyskano w wyniku
zastosowania trzech czynników:
• bodźca rytmotwórczego, pobudzającego mózg do działania
w pożądanym rytmie dominującym,
• bodźca synchronizującego, który harmonizował pracę obu
półkul mózgowych, oraz
• bodźca sugestywnego, działającego na wyobraźnię i sferę
emocjonalną słuchacza.
Tak przygotowane nagrania znane są pod wspólną nazwą Syn-
chro-Alfa i Synchro-Theta w nawiązaniu do osiąganych za ich
pomocą wzorów fal mózgowych prowadzących do określonych
stanów świadomości. Nagrania typu Synchro-Alfa generalnie
prowadzą do stanów odprężenia i zrelaksowania, podczas gdy
nagrania Synchro-Theta pomagają słuchającemu osiągnąć
głęboki stan medytacyjny. Mogą być one stosowane jako tech-
niczna pomoc w codziennych sesjach medytacyjnych, także jako
środki uspakajające, a nawet w celu wzmocnienia sił obronnych
organizmu, czyli uaktywnienia mechanizmów samonaprawczych
w trakcie doświadczanej niedyspozycji. Nagrania te pomagają też
rozwijać umiejętności anomalne, ale uważane są za mniej sku-
teczne, niż techniki Hemi-Sync.
Po zorganizowaniu w Polsce pierwszych Seminariów Syn-
chronizacji Półkulowej z wykorzystaniem nagrań Synchro prze-
prowadzono badania ankietowe. Wykazały one, że ankietowani
wchodzili łatwo w bardzo głębokie stany medytacyjne, których

51
uzyskanie za pomocą środków tradycyjnych bywało dla większo-
ści uczestniczących w nich osób ogromnie trudne i czasochłonne,
a dla niektórych nawet praktycznie niemożliwe [39].

Pierwsze wyprawy do rzeczywistości niejawnej


Świadomość jest stanem poza czasem i przestrzenią, który ze względu na swoją
najgłębszą istotę mógłby okazać się rzeczywistym Ego.
Albert Einstein

Instytut Monroe nie powstał na skutek przypadku. Jego fundator


zaczął wcześniej spontanicznie doświadczać stanów przebywania
poza ciałem, a jako człowiek wykształcony i inteligentny szybko
dostrzegł niezwykłość tych doznań, więc próbował je analizować,
a następnie opisywał swoje spostrzeżenia. Szybko zorientował się,
że nie ma do czynienia z halucynacjami, zatem los dał mu możli-
wość poznania czegoś niezmiernie interesującego, co warto było
poddać systematycznym badaniom.
Monroe dostrzegł wprawdzie skłonność umysłu do interpre-
tacji doznań w taki sposób, aby dopasować je do znanych już
schematów, ale starał się je analizować w sposób możliwie obiek-
tywny. Niezależnie od śledzenia własnych doznań poddał się
podczas tych niecodziennych eksperymentów również bada-
niom w Laboratorium Elektroencefalograficznym Uniwersytec-
kiej Szkoły Medycznej w Wirginii oraz na Uniwersytecie Kalifor-
nijskim, gdzie badaniami kierował dr Charles T. Tart. Prowadzone
kontrole obejmowały pomiary fal mózgowych (EEG), obserwację
ruchów gałek ocznych pod zamkniętymi powiekami oraz rytmu
serca (EKG), przy równoczesnych sprawdzianach postrzegania
zdarzeń przebiegających w innych pomieszczeniach laboratorium
w trakcie przebywania poza ciałem.
Zapis fal mózgowych w trakcie eksterioryzacji wskazywał
na graniczny stan hipnagogiczny, tzn. graniczny między czuwa-
niem i snem, w którym obok fal alfa obserwuje się również fale
teta. Występowały wtedy gwałtowne ruchy gałek ocznych pod
powiekami, ciśnienie krwi zwykle wykazywało nagły spadek,

52
utrzymując się na niskim poziomie przez cały czas trwania stanu
pozacielesnego, a po powrocie kompleksu świadomościowego do
ciała równie nagle powracało do normy. Komputerowa analiza fal
mózgowych Roberta Monroe wykazała natomiast, że ich często-
tliwość nie przekraczała dziesięciu Hz (cykli na sekundę), przy
czym większość z nich mieściła się w zakresie od czterech do
pięciu Hz (fale teta). Oznaczało to, że osobie testowanej udało się
skupić zakres częstotliwości fal mózgowych w bardzo wąskie
pasmo, a podobny rytm fal mózgowych obserwuje się w sta-
nach medytacyjnych, odpowiadających zmienionym (zintegro-
wanym29) stanom świadomości [40, 41]. Wyjaśnia to, dlaczego
stan medytacji sprzyja doświadczaniu tego fenomenu.
Robert Monroe sporządził dokumentację swoich doznań, z
którą warto zapoznać się przede wszystkim ze względu na bogac-
two relacjonowanych wrażeń. Niezmiernie istotna wydaje się do-
strzeżona przez niego zmiana sposobu postrzegania otoczenia,
gdy kompleks świadomościowy znajduje się poza ciałem. Na-
wyk korzystania ze zmysłu wzroku powoduje, że przy pierwszych
doświadczeniach nie zauważa się żadnej zmiany w prowadzeniu
obserwacji, jednak później zaczyna się dostrzegać, że otoczenie
widzimy dookoła siebie bez obracania się. Można też widzieć
lub nie, w zależności od tego, jakie są nasze oczekiwania.
Podobnie przedstawia się sprawa zmysłu słuchu. Pierwsze od-
bierane wrażenia wypowiadanych do nas słów są błędne, ponie-
waż odbieramy wiadomość inną drogą i nadajemy jej formę
słowną. Tylko dotyk zdaje się odpowiadać wrażeniom cielesnym.
Węch i smak niemal nie występują, ale może to być skutkiem
mentalnego wytłumienia lub uaktywnienia każdego ze sposobów
pozyskiwania informacji. Działała tam też percepcja nieznana
nam z czasoprzestrzeni, gdyż inne istoty rozpoznaje się nie po
wyglądzie, lecz indywidualnej, charakterystycznej tylko dla
29
Jest to lepsze określenie zmienionych stanów świadomości, ponieważ mamy
wtedy do czynienia z koherencją kwantową (zintegrowaniem stanów świado-
mości o różnym stopniu dostępności danych pamięciowych) i wglądem w zwy-
kle niedostępne zasoby informacyjne.

53
nich radiacji. Prawdopodobnie zjawisko to może mieć miejsce
także w czasoprzestrzeni, ale nie zdajemy sobie z niego sprawy,
ponieważ zagubiliśmy tę umiejętność.
Pierwsza przygoda związana z przebywaniem poza ciałem by-
ła dla Roberta Monroe szokiem, ale później zaczął już weryfiko-
wać prawdziwość dokonywanych w tym stanie spostrzeżeń. Oka-
zało się, że poczynione wtedy obserwacje potwierdzały się na-
wet wtedy, gdy były dla niego całkowicie zaskakujące. Do-
strzeżone w stanie pozacielesnym zdarzenia zachodzące w obrębie
czasoprzestrzeni zgadzały się zawsze w najdrobniejszych szcze-
gółach z relacjami osób w nich uczestniczących, więc każdy ko-
lejny potwierdzony fakt upewniał go o prawdziwości przeżywa-
nych doznań. Zauważył przy tym, że przebywając poza ciałem
mógł nawiązać telepatyczny kontakt z odwiedzanymi wtedy oso-
bami, choć ich zachowanie wcale nie wskazywało na to, że zda-
wały sobie z tego sprawę.
By uzyskać wiarygodne potwierdzenie tego niezwykłego spo-
strzeżenia Monroe postanowił pewnego razu uszczypnąć swoją
rozmówczynię. Natychmiast odebrała ten zamiar pozazmysłowo i
usilnie próbowała go do niego zniechęcić, przekonując telepa-
tycznie, że spotkanie z pewnością zapamięta. Mimo tego zapew-
nienia Monroe zrealizował zamiar, a znajoma wyraźnie odczuła
ból. Rozmowa wprawdzie nie zachowała się w czuwającej pamię-
ci jego znajomej, lecz siniak na jej ciele utrzymywał się przez
kilka dni. Zestawienie zapamiętanych efektów tego wydarzenia
było dla nich obojga dużym zaskoczeniem [42].
Wrażenia z podróży pozacielesnych, a także telepatyczny kon-
takt z nieświadomą jaźnią spotykanych w tym stanie osób, uzmy-
słowiły Robertowi Monroe, że pojęcie czasu jest całkowicie obce
świadomości niejawnej30. Jest to ważne spostrzeżenie potwier-
dzające domniemanie, że jaźń wywodzi się z poza czasoprze-

30
Zgodnie z terminologią psychologii głębi świadomość niejawna (nieświado-
mość) obejmuje podświadomość i nadświadomość (są to części kompleksu
świadomościowego korzystające z niejawnych baz danych informacyjnych)..

54
strzennych, bezczasowych obszarów istnienia. Charakterystyczną
cechą stanu pozacielesnego jest też rozszerzenie zakresu do-
świadczeń i wspomnień o zdarzenia, które nie mają związku z
aktualnym życiem w ciele organicznym. W pamięci pojawiają
się fakty, które wydają się być reminiscencją minionych wcze-
śniejszych egzystencji, a czasem pojawiają się również „wspo-
mnienia”, które okazują się później wizjami przyszłych zdarzeń.
Zachodzi więc w tym stanie także zjawisko prekognicji.

Obserwacje własne kompleksu świadomościowego


Robert Monroe przeprowadził też dokładną samoobserwację swe-
go kompleksu świadomościowego, który wstępnie nazwał drugim
ciałem (ogląd wykazał spore podobieństwo wizualne do ciała or-
ganicznego). Ciążenie było niewielkie, ale dostrzegalne, ponieważ
ciało to unosiło się swobodnie, choć wciąż dawało się odczuwać
łagodne przyciąganie ziemskie31. Monroe widział migoczące za-
rysy swego drugiego ciała, które było przejrzyste jak woda. Łą-
cząc swoje nowe dłonie wyraźnie wyczuwał, kiedy się zetknęły.
Dotyk odbierał tak, jakby to były normalne dłonie. Także inne
części drugiego ciała wydawały się całkiem naturalne w dotyku.
Spostrzeżenia te potwierdzałyby zarówno fizyczność, jak i mate-
rialność drugiego ciała, ponieważ materia tworzących go pól fi-
zycznych zachowywała się przy wzajemnym kontakcie w tym
obszarze istnienia dokładnie w ten sam sposób, jak materia sub-
stancjalna w czasoprzestrzeni, tzn. przeciwdziałała wzajemnej
penetracji.
Analiza innych przypadków doznań zaobserwowanych w sta-
nie pozacielesnym wskazywałaby jednak na możliwość mentalne-
go sterowania tymi efektami. Jeśli więc nasze przekonania suge-
rują nam nieprzepuszczalność struktur naszego ciała przy
dotyku, co ma miejsce zwłaszcza przy pierwszych tego typu do-

31
Mogło to wynikać zarówno z niewielkiego efektu masy właściwego tej struk-
turze, jak również wiązać się z sugestią jako rezultatem przekonań nabytych
podczas życia w czasoprzestrzeni.

55
świadczeniach, to właśnie takie będą nasze odczucia. Oznacza-
łoby to zarazem, że w tej sferze rzeczywistości wiodąca rola
świadomości w organizacji otaczającego nas świata jest zdecy-
dowanie łatwiej zauważalna niż w czasoprzestrzeni.
W stanie pozacielesnym od dłoni ciała organicznego nie pły-
nęły doń żadne bodźce czuciowe, nie mógł też nimi poruszyć.
Monroe nie był też w stanie nawiązać kontaktu dotykowego z
żadnym z przedmiotów substancjalnych znajdujących się w poko-
ju, gdyż drugie ręce przenikały przez wszystko na wylot. Zda-
rzało się jednak, że przenikając przez twarde obiekty substancjal-
nej rzeczywistości odczuwał dotykiem wszystkie ich warstwy. To
spostrzeżenie również potwierdzałoby materialność i fizyczną
naturę kompleksu świadomościowego, ponieważ wrażenia te z
powodzeniem mogły być skutkiem odczuwanej różnicy w gęsto-
ści linii sił pól fizycznych kompleksu świadomościowego i tej
materii w czasoprzestrzeni, która przybiera dla nas postać sub-
stancjalną w czasoprzestrzeni.
Badając duchowymi dłońmi własne ciało organiczne Mon-
roe dostrzegł ze zdumieniem, że odbiera je jak lustrzane odbi-
cie swego ciała subtelnego. Wskazywały na to charakterystyczne,
doskonale znane mu różnice, jak np. zdeformowany paznokieć
palca jednej ze stóp. Jest to spostrzeżenie, które powtarza się w
wielu tego rodzaju relacjach, a zatem symetria ta może być cha-
rakterystyczną cechą fizycznej rzeczywistości wokół nas (tzn.
jej części jawnej) w stosunku do ukrytej przed naszym zmysło-
wym postrzeganiem32.
Monroe prześledził też dokładnie połączenie ciała orga-
nicznego z subtelnym. Okazało się, że wychodzi ono z okolic
pomiędzy łopatkami (nie z głowy), przypominając korzenie

32
Wytłumaczeniem tej symetrii jest przedstawiona przez Nassima Harameina i
Elizabeth Rauscher koncepcja struktury próżni fizycznej, która pozostając w
energetycznej równowadze generuje w sposób naturalny wskutek swej chwiej-
nej równowagi dwie lustrzane rzeczywistości złożonej hipersfery połączone ze
sobą dwoma tunelami sprzężenia zwrotnego ([43, 44] oraz rozdział Konfronta-
cja badań w stanie pozacielesnym z koncepcjami zintegrowanej wiedzy).

56
drzewa, które łączą się następnie w gruby pień. Korzenie tego
połączenia rozchodziły się w dół do środkowej części ciała oraz w
górę do ramion i szyi, natomiast poza ciałem formowały się w
rodzaj grubej liny, która w dotyku była równie ciepła jak ciało, a
robiła wrażenie złożonej z bardzo wielu giętkich ścięgien połą-
czonych razem.
Interesujący okazał się też niewątpliwy wpływ stabilnego pola
elektrycznego i elektromagnetycznego na przemieszczanie się
kompleksu świadomościowego. Eksterioryzacja dokonana w klat-
ce Faradaya wykazała, że ciało duchowe otoczone polem siło-
wym prądu stałego nie mogło się z niej wydostać. Stało się to
możliwe dopiero wtedy, kiedy wyłączono prąd. Ruch ciała sub-
telnego wzdłuż ulicy ujawnił z kolei, że w sposób wymuszony
przemieszczało się ono wzdłuż linii wysokiego napięcia. Wska-
zywałoby to wyraźnie na wzajemne oddziaływanie na siebie
(przyciąganie) pól fizycznych, potwierdzając tym samym w pełni
fizyczny charakter tego wydzielonego z ciała świadomego kom-
ponentu człowieka.
Ciało duchowe wykazywało też wyjątkową elastyczność i roz-
ciągliwość, dopasowując się do mentalnych nakazów świadomo-
ści. Chęć dotknięcia czegoś znajdującego się w większej odle-
głości niż długość ręki powodowała automatycznie jej wydłu-
żenie, ale ciało to pozostawione samo sobie przybierało natych-
miast zwykły humanoidalny kształt. Na tej podstawie można na-
wet śmiało założyć, że aktem woli świadomości można prawdo-
podobnie nadać ciału subtelnemu dowolny kształt w niejawnym
obszarze istnienia.
Wsuwając się w swoje organiczne ciało Monroe odnosił wra-
żenie naciągania ciasnego kombinezonu, przy czym dopiero wte-
dy, gdy znalazł się w środku, mógł znów nim poruszać. Był też
zdumiony, że w stanie pozacielesnym wyczuwał niekiedy dotyk
swego ciała organicznego na plecach subtelnego33 nawet wtedy,

33
Odczucie to wyraźnie potwierdza lustrzaną naturę obu sfer powstałych z
fizycznej próżni i ich wzajemne przenikanie się w obrębie hipersfery.

57
gdy jego zdaniem nie powinny się one znajdować w bezpośred-
nim kontakcie. Uznał wówczas, że ciało organiczne jest cieniem
jego drugiego ciała. To wrażenie także pozostaje w pełnej zgo-
dzie z teorią kreacji form przestawioną przez Nassima Harameina,
Elizabeth Rauscher i Michaela Hysona [43], gdyż oba torusy pól
fizycznych powstałych w tym procesie w obu sferach istnienia
(jawnej i ukrytej przed naszym postrzeganiem) pozostają ze sobą
w bliskim kontakcie, ale jest to kontakt międzywymiarowy [44].
Teoria kreacji form materialnych Harameina jest stosunkowo
nowa, a konkuruje z nią wcześniejsza teoria holograficznej kreacji
form materialnych przez świadomość, którą zaproponował brytyj-
ski fizyk prof. dr David Bohm [45]. Na jej podstawie można było-
by wyciągnąć wniosek, że przestrzeń dzieląca oba ciała może
być w gruncie rzeczy mentalną projekcją, a więc byłaby w
zasadzie iluzją. Obie te teorie, choć podchodzą w inny sposób do
zagadnienia procesów kreacji, wykazują przede wszystkim, że
świat materialny czasoprzestrzeni tworzy z materią niejawnej
sfery istnienia spójną całość. O tym, która z nich w końcu okaże
się tą właściwą, wykażą dalsze badania, jednak niewykluczone, że
uda się obie te teorie połączyć w jedną całość, ponieważ mamy
spore podstawy do przypuszczeń, że oba badane obszary rzeczy-
wistości (czasoprzestrzenny i ukryty przed zmysłowym postrze-
ganiem) stanowią dla nas holograficzne projekcje generowane
przez świadomy umysł obserwatora, powstające w wyniku prze-
kształcenia pól fizycznych w holograficzne obrazy [46].
Dalsze obserwacje drugiego ciała przez Roberta Monroe wy-
kazały, że wcale nie jest ono jednorodne, gdyż wyłania ono z
siebie kolejne ciało. Monroe dostrzegł to przy pierwszych trudno-
ściach wniknięcia do organizmu przy powrocie z rzeczywistości
niejawnej. Zauważył wtedy, że jego ciało subtelne sprawia wra-
żenie podwojonego, przy czym kopia jest nieco mniej wyraźna.
Dalsze obserwacje procesu wychodzenia poza ciało organiczne
wykazały, że pozostawanie wyłonionego ciała parasomatycznego
w spójnej całości nie pozwala zbytnio oddalić się mu od organi-
zmu. Na podstawie tego opisu można odnieść wrażenie, że kom-

58
pleks świadomościowy jest strukturą bardziej złożoną niż za-
kładają chrześcijańskie wierzenia religijne, więc tylko jego
część jest połączona czymś w rodzaju lokalnego interfejsu z cia-
łem organicznym. Trzecie ciało wydzielone z drugiego stanowi
indywidualną jaźń, która jest ściśle połączona z całością istnienia
pod względem info-energetycznym, stanowiąc o naszej osobowo-
ści i umożliwiając nam swobodę działania.
Trzecie ciało mogło poruszać się swobodnie w nadprzestrzeni
obejmującej międzystan (część najbliższą czasoprzestrzeni) i stre-
fę przejścia (obszar wykorzystywany przez ziemski system życia
między inkarnacjami w ciała organiczne), ale podróże w głębsze
rejony rzeczywistości były możliwe dopiero po wydzieleniu się
kolejnego wewnętrznego składnika kompleksu świadomościo-
wego. Odrzucona część zachowywała część świadomości ko-
nieczną do zachowania jej stanu, a wyłoniony komponent mógł w
pewnym stopniu zapoznać się z tym, co czeka nas w rejonach,
gdzie nie podejmuje się już nauki w formach cielesnych. Bezpo-
średnie zapoznanie się z dalszymi etapami ewolucji świadomości
było niemożliwe bez tego liftingu [47].
Cóż można do tego dodać? Analiza odbieranych wrażeń i
podejmowanych w stanie pozacielesnym działań z pewnością
jest zawsze subiektywna, gdyż nadal jest ona funkcją dostępnego
nam indywidualnego zasobu doświadczeń, który pozyskaliśmy
podczas funkcjonowania w formach organicznych. W obu środo-
wiskach zawsze pozostajemy jednak pod silnym nakazem rozpo-
znawania otaczającej nas rzeczywistości, więc świadomość doko-
nuje identyfikacji doznań na podstawie zdobytych już doświad-
czeń w czasoprzestrzeni także wtedy, gdy w stanie poza-
cielesnym spotka się z jakimś faktem czy wrażeniem po raz
pierwszy.

Różne obszary fizycznej rzeczywistości niejawnej


W trakcie eksperymentowania podczas przebywania poza ciałem
Monroe stwierdził bez cienia wątpliwości, że eksplorowana
przez niego w tym stanie sfera istnienia nie jest jednorodna,

59
lecz dzieli się na różne obszary. Obszarem I nazwał czasoprze-
strzeń. Był to teren najbardziej wiarygodnych doświadczeń,
ponieważ były one w pełni weryfikowalne. Uzyskiwane poza
ciałem informacje i obserwowane zdarzenia zawsze można było
sprawdzić po powrocie do ciała. Na uwagę zasługuje tutaj fakt, że
w obszarze tym można było spotkać istoty egzystujące w sta-
nie paracielesnym, które też dawały się niekiedy weryfikować.
Jako przykład może tu posłużyć planowana wizyta pozaciele-
sna Roberta Monroe u znajomej o zdolnościach medialnych. W
procesie wyjścia poza ciało pomagały mu wtedy dwa byty para-
cielesne, młody blondyn i mężczyzna o orientalnym wyglądzie.
Przebieg spotkania w domu medium zgadzał się we wszystkich
szczegółach ze zweryfikowanymi później faktami, a bytami towa-
rzyszącymi i udzielającymi pomocy eksperymentatorowi okazały
się istoty wspierające medium (jej duchowi przewodnicy). Jak
sama twierdziła, byli nimi zmarły mąż i Indianin. W Obszarze I
Monroe zwykle bez przeszkód przenikał przez substancjalne ba-
riery, lecz czasem wymagało to pewnego wysiłku i wtedy wy-
czuwał dotykiem ich strukturę [48].
Wizyty pozacielesne w niejawnej sferze istnienia (w Obszarze
II) kazały z kolei Robertowi Monroe zapomnieć o wielu dobrze
znanych wyobrażeniach. Co więcej, wiele religijnych doktryn
wraz z ich interpretacją zaczęło budzić jego wątpliwości. Wi-
zyty te nie były wprawdzie łatwe do weryfikacji, niemniej jednak
po kilkuset eksperymentach prowadzonych w tym szczególnym
obszarze można już było wyciągać konkretne wnioski. Pozostając
pod wpływem obowiązującego w nauce światopoglądu strefę tę
uznał za środowisko niematerialne (materialność wiązała się dla
niego wyłącznie z czasoprzestrzenią). Był to bezmiar o trudnych
do określenia granicach, w którym spotykał istoty o różnym stop-
niu inteligencji i mógł się z nimi komunikować.
Znajdując się tam nie odczuwał biegu czasu, uznał zatem, że
czas jakim posługujemy się żyjąc w czasoprzestrzeni, w Obszarze
II nie istnieje. Sekwencje zdarzeń przeszłych i przyszłych nie
następowały tam w porządku chronologicznym, ale rozgrywa-

60
ły się równocześnie obok siebie, więc miary czasu stawały się
tam bezużyteczne. Najnowsze teorie fizyki dotyczące tachionowej
części wszechświata34 zdają się potwierdzać to domniemanie.
Także znane nam pojęcie miejsca nie dawało się zastosować w
Obszarze II, przy czym Monroe odnosił wrażenie, że obszar ten i
czasoprzestrzeń przenikają się wzajemnie, jakby znajdowały
się w tym samym miejscu. Spostrzeżenia te każą nam przypusz-
czać, że Obszar II mieści się w ukrytych wymiarach wszechświa-
ta, a obie te strefy istnienia – jawna (I) i ukryta (II) – wywodzą
się z próżni fizycznej, która jest prapoczątkiem wszystkiego (pra-
materią), gdyż pozostając w dynamicznej równowadze zawsze
dysponowała (i nadal dysponuje) mechanizmem twórczej kreacji
[50]. Wszystkie te obszary (jawny, ukryty i próżnia fizyczna) są
wzajemnie w sobie zagłębione, stanowiąc razem jedną całość po-
zostającą w stanie nieustających wzajemnych interakcji z wyko-
rzystaniem wszechobecnego pola punktu zerowego.
Obszar II według Monroe związany jest z takim stanem ist-
nienia, w którym motorem działania jest myśl. Świadomość jest
tam witalnym, twórczym potencjałem nieznanego nam jeszcze
układu, który organizuje tam materię w formy subtelniejsze niż
znane nam z obserwacji w czasoprzestrzeni. Układ ten posiada
zasób energii umożliwiający działanie, wyposażony jest też w
formy percepcji i komunikacji, które działają odmiennie od zmy-
słów ciała organicznego, co dawało się już zauważyć w stanie
pozacielesnym w obrębie czasoprzestrzeni. Także tutaj całe oto-
czenie można było obserwować bez obracania ciała, a nawiązu-
jąc kontakt odbierało się myśl, której nadawało się słowną
formę. W Obszarze I ten sposób komunikacji pozwalał wymie-
niać informacje z umysłem żyjącego człowieka, choć partner nie
odbierał tego kontaktu w sposób świadomy [48].
To, czego Monroe dotykał w Obszarze II paracielesnymi
dłońmi, miało tę samą konsystencję, co jego pozornie niemate-

34
Kwestie te omawiam w czwartej części tetralogii poświęconej duchowi i
materii [49], wykorzystując wyniki badań konwencjonalnych.

61
rialne ciało. Upewnił się, że funkcjonowały tu również nowe spo-
soby postrzegania, ponieważ był w stanie identyfikować inne
istoty w oparciu o ich indywidualne cechy osobowościowe, co
związane było z wysyłanym przez nie sygnałem identyfikacyj-
nym35, podczas gdy wygląd napotkanego bytu był bez znacze-
nia. Zauważył też, że od motywacji, emocji i preferencji eksploru-
jącego zależało, kogo dostrzeże w tym obszarze. Decyzje podej-
mowała nieświadomość. Do przemieszczania się tam także wy-
starczała myśl, a zmiana miejsca pobytu była natychmiastowa.
Myśl dostarczała również wszystkiego co było potrzebne lub na
co miało się ochotę. Prawo to działało w nadprzestrzeni znacznie
silniej niż w czasoprzestrzeni.
Monroe odnosił wrażenie, że Obszar II musi być naturalnym
środowiskiem bytowania kompleksu świadomościowego, po-
nieważ jego mechanizmy działania, percepcja i sposoby komuni-
kacji odpowiadały dokładnie tym, jakie funkcjonują w Obszarze
II. Powodowało to nawet, że wiele prób eksterioryzacji kończy-
ło się najczęściej w tym obszarze niezależnie od woli ekspery-
mentatora. Na tej podstawie można uznać, że dla kompleksu
świadomościowego czasoprzestrzeń jest w zasadzie środowiskiem
obcym, gdzie przebywa on tylko podczas wykorzystywania ciała
organicznego. W tej sytuacji nie należy dziwić się, że podróżowa-
nie poza ciałem do określonych punktów czasoprzestrzeni jest
procesem wymuszonym. Wystarczy chwila dekoncentracji, a nie-
świadomość kieruje kompleks do Obszaru II, co osobie eksploru-
jącej nadprzestrzeń wydaje się całkowicie naturalne.
Podczas podróży pozacielesnych trafia się najłatwiej do tej
części Obszaru II, który graniczy z czasoprzestrzenią. Tutaj ekste-
rioryzowany kompleks świadomościowy tworzy automatycznie
własne holograficzne kształty myślowe, a nawet hologramy lu-
dzi, z którymi jest emocjonalnie związany i pragnie ich zoba-
35
Ten sygnał identyfikacyjny też już znamy. Jest to indywidualna charaktery-
styka drgań wielowymiarowych pól fizycznych kompleksu świadomościowego.
Jest to ten sam sygnał, który odbierają receptory zagnieżdżone w ściankach
komórek naszych ciał, bezbłędnie wykrywając obecność obcego intruza [51].

62
czyć. Jest to całkowicie naturalna reakcja, zwłaszcza dla osoby
prowadzącej swoje pierwsze rozpoznania w tym obszarze. Tutaj
najłatwiej wkroczyć nie tylko podczas egzosomatycznych eksplo-
racji, lecz także po śmierci ciała organicznego, gdy związek z
tym, co pozostawione zostało w czasoprzestrzeni, jest bardzo sil-
ny. Tworzone są wtedy hologramy znanych obiektów, konieczne
dla odwzorowania takiej wersji ziemskiego życia, która jest czło-
wiekowi najmilsza. Całkowicie automatycznie pojawiają się tam
również hologramy osób bliskich, więc wśród tak utworzonych
obiektów można kontynuować w nadprzestrzeni życie po śmierci,
oddając się ulubionym rozrywkom w takim środowisku, do które-
go przywykliśmy. Wielu ludziom pozwala to zredukować szok
doznany w momencie śmierci ciała [52].
Przeprowadzone w tym obszarze eksploracje wykazały, że na
rzeczywistość pogranicza składają się nie tylko nasze pragnie-
nia, lecz i najbardziej skrywane lęki. Cywilizacja skłania nas do
tajenia emocji, ale tam znajdują one niczym nieskrępowane ujście.
W rezultacie już pierwsze wizyty w Obszarze II ujawniają
wszystkie ukryte stany emocjonalne eksperymentatora, których
istnienia mógł nawet u siebie nie podejrzewać, jeśli sprawnie kon-
trolował wcześniej swoje emocje. Ten rejon istnienia całkowicie
nas zatem obnaża, nie jesteśmy w stanie niczego ukryć i nie musi
nam się podobać to, czego się o sobie dowiadujemy. Emocje te z
czasem można opanować, gdyż możemy zaadaptować się do
przebywania w Obszarze II w podobny sposób, jak przyuczamy
się do życia w czasoprzestrzennym świecie.
Lęki, poczucie winy, niepewność i przyzwyczajenia sprawiają,
że pierwsze wizyty na pograniczu Obszaru II nie zawsze muszą
być dla nas przyjemne. Niekiedy te początkowe wrażenia mogą
nam kojarzyć się z pojęciem piekła, znanym z wielu religii, jeśli
znajdziemy się w szaro-czarnej przestrzeni, gdzie najlżejszy
ruch przyciąga okrutne i dokuczliwe stwory. Mogą to być na-
sze własne wrogo do nas nastawione holograficzne projekcje, któ-
re generujemy na bazie swoich lęków, ale Monroe napotykał tam
również wszelkiego rodzaju zwichnięte psychicznie osobowości

63
oraz ich zorganizowane grupy, a także całe miasta pełne agresyw-
nych, nastawionych wrogo mieszkańców.
Własnych projekcji można pozbyć się nakazem woli, nato-
miast żywe istoty z tego obszaru ‒ kimkolwiek były ‒ posiadały
zdolność niezależnego działania i myślenia. Przedostać się przez
tę strefę można było bez szwanku, jeśli nie wzbudziło się niczyjej
uwagi, jednak niekiedy Monroe musiał ratować się stamtąd szyb-
ką ucieczką do ciała. Prawdopodobnie każdy musi przebyć tę
strefę kończąc swoje ziemskie życie, ale niewykluczone, że od
stopnia rozwoju naszej świadomości zależy, jak długo się tam
zatrzymamy i w jakich warunkach. Zdaniem Roberta Monroe
to nasze najgłębsze (choć niekoniecznie świadome) motywacje,
emocje, przekonania i cechy charakteru decydują o tym, gdzie
znajdziemy się w Obszarze II, gdy wejdziemy w tę rzeczywistość.
W międzystanie Monroe odnajdywał również środowiska
utworzone aktem myślowym przez byty o zdecydowanych i
ugruntowanych podczas ziemskiego życia przekonaniach, któ-
re dokonywały tam projekcji takiej formy zaświatów, w jaką wie-
rzyły za życia. Uwolnione kompleksy świadomościowe utworzyły
zatem w tej strefie odpowiadające wyobrażeniom wyznawanej
religii obszary systemów przekonań, czyli podobne ziemskim
religijne społeczności wyznaniowe realizujące nadal praktyki
kultowe, do których przywykły. Obszary te znajdują się tak blisko
czasoprzestrzeni, że z przebywającymi tam bytami najłatwiej
nawiązują kontakt osoby sensytywne. Sprawia to, że istoty te
nie mając wiedzy o całokształcie tej rzeczywistości, w której eg-
zystują, z pełnym przekonaniem informują nas o istnieniu swojej
wersji raju w zaświatach [52].
Proces uwalniania się zmarłych z takich obszarów ulega cza-
sem przyspieszeniu, gdy na Ziemi wydarzy się kataklizm pociąga-
jący za sobą wielką liczbę ofiar. W międzystanie pojawia się wte-
dy nagle tak wielu przybyszów, że nie sposób tego nie dostrzec.
Ci, którzy przebywają wewnątrz utworzonych przez siebie teryto-
riów przekonań, zauważają wtedy, że obok nich toczy się jeszcze
jakieś inne życie. Budzi to wątpliwości, czy rzeczywiście znajdu-

64
ją się w miejscu docelowym, a to ułatwia innym istotom udziele-
nie im pomocy36 [53].
Do wyizolowanych obszarów w międzystanie trafiają też isto-
ty praktykujące patologiczne wzorce zachowań, ponieważ w
tym obszarze rzeczywistości ludzie, którzy na Ziemi utrudniali lub
niszczyli życie innym, również łączą się w grupy zgodnie z ob-
owiązującą tam zasadą podobne przyciąga podobne. Przebywa-
jąc razem mogą w pełni odczuć smak bycia zarazem dręczycielem
i ofiarą, gdyż w obszarach tych pozostają niejako uwięzione, póki
nie odczują bezsensu, dojmującego smutku lub zniechęcenia na
skutek tego rodzaju trwania.
Zatrzymanie się zmarłego w obszarze systemów przekonań
może być również efektem długotrwałej choroby, której następ-
stwem była śmierć ciała. Istota taka nie dołącza do istniejących
już obszarów, lecz automatycznie tworzy projekcję środowi-
ska, w którym przebywała podczas choroby. Może to być pokój
w hospicjum, sala szpitalna lub zajmowany za życia fragment
mieszkania. Człowiek taki zaakceptował już swój stan i przejście
do tego obszaru zaświatów uważa najczęściej za dalszy ciąg swo-
jej niedyspozycji, ale otoczony czułą opieką przez istoty paracie-
lesne zmarły jest w stanie „odzyskać siły” i uwierzyć w fakt „wy-
zdrowienia”. Udzielona pomoc pozwala też zaakceptować zaszłe
zmiany, także te, które muszą zniszczyć wyznawany za życia na
Ziemi system przekonań. Gdy kompleks świadomościowy stanie
się zdolny do uwolnienia się od pojęć i wzorców myślowych, któ-
re go dotąd ograniczały, przechodzi do dalszych rejonów Obszaru
II stanowiących miejsce docelowe dla uwolnionych od ciała oso-
bowości.
W podobnych sytuacjach wyjątek stanowi choroba niszcząca
za życia tkankę mózgową i niwecząca kontakt umierającego ze
środowiskiem. Stan umysłu takich chorych nie zmienia się po

36
Eksploracje nadprzestrzennej rzeczywistości opisuje nie tylko Robert Mon-
roe, lecz również niektórzy z eksperymentatorów, biorący udział w badaniach
prowadzonych w utworzonym przez niego instytucie.

65
przejściu do zaświatów, co utrudnia istotom bezcielesnym nawią-
zanie z nimi kontaktu i uprzytomnienie im zmiany stanu. Istotnej
pomocy mogą im jednak udzielić eksterioryzowane kompleksy
świadomościowe żyjących ludzi, dokonując odzyskania takiej
osobowości, która zagubiła się w niezrozumiałej dla niej rzeczy-
wistości. Okazało się nawet, że łatwiej im zwrócić na siebie uwa-
gę zmarłego, zamkniętego w jego własnym, wyizolowanym świe-
cie, a następnie udzielić wyjaśnień i skierować do parku, czyli do
centrum przyjęć [53].
Uczestnicy organizowanych w Instytucie Monroe ekspery-
mentalnych kursów Hemi-Sync, w ramach których prowadzono
stymulację procesu eksterioryzacji, opisywali też spotkania w
Obszarze II z istotami paracielesnymi, które sprawiały wraże-
nie jakby znajdowały się w stanie hibernacji, choć można się
było z nimi porozumieć. Byty te twierdziły, że oczekują na
śmierć swoich ciał, bo dzięki temu zostaną oswobodzone. Nie
wiedziały, jak znalazły się w tym miejscu, a do ciał nie były w
stanie wrócić o własnych siłach. Przypadki tego rodzaju nasuwają
podejrzenie, że mogli to być ludzie o zanikających funkcjach ży-
ciowych swych ciał. Być może techniki medyczne podtrzymywa-
ły te funkcje, ale nie mogły zrobić nic więcej.
Jak już wspomniałam, z obszarem pogranicza (międzystanem)
graniczy park. Jest to obszar najwyraźniej wykreowany już tysią-
ce lat temu przez zamieszkujące Ziemię ludzkie cywilizacje, a
znaczna jego część istotnie przypomina park z licznymi drzewa-
mi, zaroślami, stawami porośniętymi trzciną i tatarakiem. Między
nimi wiją się alejki, wzdłuż których stoją ławki oczekujące na
przybywających ludzi. Ptaki i zwierzęta zachowują się tu swo-
bodnie, nie okazując cienia obawy czy agresji. Jest to strefa wciąż
w stanie kreacji przez świadomości członków ludzkich społeczno-
ści, ponieważ służy zaspokajaniu naszych potrzeb emocjonalnych.
Przybiera ona postać najróżniejszych obiektów, które służyły
nam podczas życia na Ziemi, gdyż centrum przyjęć (park jest jego
częścią) ma na celu złagodzenie szoku po śmierci organizmu.
Rozpoczynając kolejną ziemską egzystencję zapominamy o wcze-

66
śniejszych doświadczeniach, które zepchnięte zostały do nieświa-
domości, ale tutaj ponownie odzyskujemy dostęp do ukrytych na
czas biologicznego życia zasobów pamięci. Tu witają nas nasi
duchowi przyjaciele i prowadzą do dalszych rejonów Obszaru II.
Te kolejne strefy również przypominają nieco naszą czaso-
przestrzenną rzeczywistość, a jego mieszkańcy wykazują znane
nam ludzkie cechy. Jest to jednak miejsce idealnego spokoju,
gdzie panują cudowne, subtelne emocje. Przenika go światło,
którego barwy ustawicznie się zmieniają, rozbrzmiewa muzyka o
przyjemnym, harmonijnym brzmieniu, a wszystko wibruje w jej
takt. Jest ona częścią tej rzeczywistości, jest wszędzie słyszalna,
lecz nie przypomina tej, którą znamy z czasoprzestrzeni. Jej
dźwięki napełniają uczuciem szczęścia i spokoju, więc pobyt tam
odczuwa się jak powrót do domu w całym znaczeniu tego słowa.
W tej prawdziwie rajskiej strefie nikt nie czuje się samotny,
ponieważ wszędzie wokół są inne istoty i czujemy silną więź,
która nas z nimi łączy. Są dokładnie takie, jak my, i też są w do-
mu. Między nami i obecnymi tam bytami przepływają łagodne
fale wibracji wyrażające pełnię miłości. Emocje występują bez
potrzeby wyrażania ich czy uzewnętrzniania. Oferujemy je i zara-
zem otrzymujemy, a wszelka wymiana zachodzi całkowicie natu-
ralnie. Nie ma różnicy płci, ponieważ każdy będąc częścią cało-
ści jest równocześnie kobietą i mężczyzną. Panuje doskonała
równowaga, gdyż jesteśmy w domu, tam dokąd zdążamy i gdzie
powinniśmy być zawsze.
Będąc w tym rejonie zaświatów każdy jest świadom wszyst-
kich swoich doświadczeń, siebie i całego bezmiaru, który rozciąga
się wokół niego. Łatwo akceptuje się tam obecność Ojca, który
jest twórcą wszystkiego, co istnieje, a każdy z nas jest jedną z
jego niezliczonych kreacji. Jak i dlaczego – tego nie wiemy i nie
jest to ważne. Jesteśmy we właściwym miejscu, do którego praw-
dziwie należymy. Tę część Obszaru II można byłoby utożsa-
miać z rajem, znanym z wielu religii, ponieważ odczuwa się tu
atmosferę bezgranicznej, pełnej akceptacji miłości. Monroe był
tam kilkakrotnie i za każdym razem wracał stamtąd wbrew same-

67
mu sobie, niechętnie i ze smutkiem. Ktoś zawsze musiał nakłaniać
go do powrotu i pomagał wracać. Za każdym razem, gdy znalazł
się ponownie w ciele, przez wiele dni odczuwał intensywną tęsk-
notę za domem i z trudem akceptował ziemską rzeczywistość. Z
tego powodu nie ryzykował zbyt wielu wypraw do tej strefy.
Monroe podejmował też próby kontaktowania się w stanie
eksterioryzacji z osobami bliskimi, które zmarły. Pierwszy raz
miało to miejsce, gdy na skutek choroby nowotworowej odszedł
jego wieloletni przyjaciel, dr Richard Gordon. Próbę wyjścia z
ciała podjął z intencją spotkania zmarłego, a podczas podróży czuł
wyraźnie czyjeś pomocne, kierujące ramię. Zatrzymał się na pro-
gu dużego pokoju, w którym dyskutowała grupka mężczyzn.
Szczupły młody człowiek, który coś innym wyjaśniał, odwrócił
się na chwilę i przez kilka sekund intensywnie mu się przyglądał.
Monroe poczuł wtedy gorąco nie do zniesienia i szybko powrócił
do ciała, nie czekając na spotkanie. Później, gdy odwiedził żonę
zmarłego, zobaczył dawne zdjęcie jej męża w wieku około dwu-
dziestu lat. Był na nim ten sam mężczyzna, którego widział w
Obszarze II, ale go nie rozpoznał. Zmarły w chwili śmierci liczył
sobie ponad siedemdziesiąt lat i nie przypominał tamtego młode-
go człowieka. Stąd wzięło się pierwsze wrażenie, że cel eksplora-
cji nie został osiągnięty [52].
W podobny sposób Monroe zidentyfikował zmarłą właściciel-
kę domu, który wynajmował. Spotkana w trakcie pozacielesnej
eksploracji nieżyjąca już kobieta była zaniepokojona losem swo-
ich obrazów, które zbierała z pasją przez wiele lat. Jej ujrzana w
nocy przez Monroe zjawa wyglądała dokładnie tak, jak na zdjęciu,
które pokazał mu później sąsiad. Zainteresowania, sposób bycia i
charakterystyczne gesty kobiety także zostały potwierdzone pod-
czas rozmowy na temat zmarłej. Zjawa nie mogła być więc halu-
cynacją ani wymyśloną projekcją myślową [52].
Kolejne spotkanie z osobą zmarłą w Obszarze II miało na celu
kontakt z Agnewem Bahnsonem, który rozbił się podczas lądowa-
nia na niewielkim poletku niedaleko Ohio. W chwili śmierci na-
wiązał telepatycznie kontakt z Robertem Monroe, a żyjący przyja-

68
ciel postanowił złożyć mu krótką wizytę w zaświatach. Widział
go jednak tylko przez chwilę, ponieważ Agnew był zbyt podnie-
cony i szczęśliwy z powodu tego, czego doświadczał w Obszarze
II, aby mógł poświęcić mu więcej uwagi. Za życia był badaczem i
eksperymentatorem, choć nie zajmował się tym zawodowo. Naj-
wyraźniej te cechy osobowości nadal charakteryzowały go po
śmierci ciała [52].
Podobną próbę Monroe podjął po śmierci ojca. Kilka miesięcy
przed śmiercią ojciec doznał silnego udaru, który niemal całkowi-
cie go sparaliżował i pozbawił mowy. Czynił później desperackie
i bezskuteczne wysiłki, by przemówić i przekazać coś synowi, ale
nie udało mu się pokonać niedowładu. Podczas podjętej kolejnej
wyprawy Monroe przemieszczał się w ciemności jakby przez wo-
dę, wyczuwając jej wyraźny opór. Zatrzymał się w dużym i ciem-
nym pokoju. Stał tam człowiek wyglądający przez okno i po
chwili odwrócił się. Był to ojciec kompletnie zaskoczony obecno-
ścią syna. Wyjaśnił, że w ostatnich dniach życia dokuczał mu ból
trudny do zniesienia. Teraz już go nie odczuwał, wyglądał też
znacznie młodziej [52].
Jedna z takich „wycieczek” dała bardzo interesujący wynik,
kiedy spotkał kilka istot, z którymi starał się nawiązać kontakt.
Jedna z napotkanych osób wyraźnie go znała i poinformowała, że
wcześniej był mnichem, żyjącym w klasztorze nieopodal miej-
scowości Coshocton w Pensylwanii. Informację tę Monroe pró-
bował poddać weryfikacji, lecz na miasteczko o tej nazwie natrafił
w innym stanie. Próby sprawdzenia prawdopodobieństwa jego
poprzedniego życia we wcieleniu mnicha podjął się później zna-
jomy katolicki ksiądz, który podczas poszukiwań znalazł informa-
cję o starym i zapomnianym już klasztorze w pobliżu Coshocton
w Pensylwanii [52, 54].
W ciągu wielu lat doświadczeń poza ciałem Monroe nie zna-
lazł ani jednego dowodu potwierdzającego biblijne wzmianki
o Bogu i życiu pośmiertnym w niebie w taki sposób, jak przed-
stawia to religia. Zwątpił nawet w moc modlitwy. Podczas jednej
z wycieczek do Obszaru II powracał już do ciała, gdy uderzył w

69
twardą przeszkodę. Próbował przecisnąć się przez nią, ale bez
skutku. Poruszał się we wszystkich kierunkach nie znajdując żad-
nej możliwości pokonania tej bariery. Jednocześnie był całkowi-
cie pewny, że jego ciało znajduje się za tą przegrodą, zaczął
więc modlić się, wypowiadając po kolei wszystkie modlitwy, ja-
kich go nauczono, ale nikt nie przyszedł mu z pomocą. Wpadł w
panikę, a wraz z wyczerpaniem nadeszła obojętność i powróciła
umiejętność racjonalnego myślenia.
Przypomniał sobie wówczas równie trudną sytuację, której
kiedyś doświadczył podczas pilotowania samolotu. Próbując się
ratować zastosował wtedy z determinacją jedyną czynność, której
wcześniej nie wykorzystał, gdyż był przekonany, że nie wolno
było jej użyć w tych warunkach. Nieoczekiwanie to ona okazała
się dla niego wybawieniem, gdyż źle ocenił sytuację. Teraz też
postanowił zrobić dokładnie to samo. Jedyny kierunek, którego
dotąd nie próbował, to zwrot wstecz. Również i tym razem decy-
zja ta okazała się właściwym wyjściem z sytuacji, gdyż wkrótce
znalazł się w swoim ciele [52]. Po wielu latach przekonał się, że
przeszkodą, której nie mógł wtedy pokonać, był wpojony mu
podczas procesu nauki system przekonań, skutecznie oddziela-
jący go od jego wieloosobowego ego [55].
Równie trudną sytuację Monroe przeżył podczas wizyty u bra-
ta. Ułożywszy się do snu poczuł znajome wibracje i postanowił
doświadczyć OBE, ale zanim zdołał oddalić się od ciała, dostrzegł
trzy istoty, które go zaatakowały. Zaczął modlić się wzywając na
pomoc Boga, Jezusa i wszystkich znanych mu świętych. Obce
istoty były tym wyraźnie rozbawione i atakowały go z tym więk-
szą zajadłością. W końcu udało mu się zbliżyć do ciała i zanur-
kować w nie. Wielokrotnie później przekonywał się, że w podob-
nych sytuacjach modlitwy nie okazywały się skuteczne i musiał
radzić sobie sam [52].
Niemniej jednak podczas doświadczeń pozacielesnych Mon-
roe często odczuwał obecność pomagających mu istot. Nie zdawał
sobie sprawy z tego kim są, ani dlaczego mu pomagają. Bywało,
że nie pojawiały się, gdy – jak sądził – potrzebował pomocy. Nie

70
reagowały też na modlitwę. Sugeruje to, że w sytuacji, gdy mo-
żemy się czegoś nowego dowiedzieć o sobie, warto podjąć wy-
siłek rozwiązania gnębionego nas problemu. Z pewnością dla-
tego udzielana pomoc była wynikiem wyboru tych tajemniczych
istot, a nie odczuwanej przez niego potrzeby. Zawsze też pomaga-
ły mu i nakłaniały do powrotu, gdy znalazł się w rajskiej strefie
Obszaru II.

Kontakty z istotami w światach równoległych


Pierwsze wizyty w świecie równie substancjalnym jak nasz, lecz
zupełnie innym niż ten, w którym żyjemy, Robert Monroe odbył
jeszcze przed opracowaniem technik Hemi-Sync. Przedostanie się
do tego świata w stanie bezcielesnym było bardziej kłopotliwe niż
eksploracje Obszaru I i II, ponieważ wymagało pokonania dodat-
kowej bariery strachu przed nieznanym. Odmienną rzeczywistość
tego zagadkowego świata Monroe nazwał Obszarem III. W ten
nowy i całkowicie obcy mu rejon rzeczywistości Monroe wkra-
czał podejmując liczne próby, gdyż musiał pokonać lęk, a swoich
spostrzeżeń nie miał z czym porównać.
Obszar ten przypominał nasz ziemski świat, był niemal iden-
tyczny. Miał takie samo środowisko naturalne, domy, miasta,
ludzi, a także to wszystko, co składa się na cywilizację istot
rozumnych. Nie była to jednak jakaś nieznana część naszego
świata, choć z pozoru tak to początkowo wyglądało. Dokładniej-
sza obserwacja wykazała, że rozwój techniczny tej cywilizacji
realizował się w sposób całkowicie odmienny od naszego, choć
dawały się zaobserwować liczne podobieństwa. Także jej obycza-
je różniły się od naszych.
Ludzie, których tam spotykał, nie byli świadomi jego obecno-
ści do momentu wniknięcia w kogoś, kogo można by określić jako
Monroe tam żyjącego. Całkowicie świadomy swego aktualnego
życia na Ziemi i swojej bytności tam, był zawsze przyciągany i
natychmiast wnikał w ciało tamtego mężczyzny jak we własne.
Doświadczenie to zachodziło całkowicie spontanicznie, a Monroe
nie odczuwał żadnej obcej psychicznie obecności, znajdując się w

71
przejętym ciele. Wraz z „zasiedleniem” tego ciała przejmował też
częściowo wiedzę tego człowieka o nim samym i jego życiu, nie
tracąc przy tym informacji nabytych podczas własnej egzystencji.
Powodowało to czasem komiczne sytuacje, gdy w tym innym
świecie korzystał z wiedzy przydatnej w naszym. Zdarzały się też
kłopoty, gdy nie potrafił sprostać sytuacjom, w jakich przypad-
kowo znalazł się w wyniku przejęcia ciała obcej mu istoty. Rato-
wał się wtedy szybką ucieczką do naszej rzeczywistości. Każda
kolejna eksploracja zakończona wniknięciem w ciało obcego
była kontynuacją wydarzeń poprzednich z pewnym przesunię-
ciem w czasie, a wszystkie zdarzenia były ze sobą powiązane w
logiczny ciąg. Na dodatek jego czasowe wniknięcia pozostawia-
ły swój ślad w życiu tamtego mężczyzny, gdyż zakłócały bieg
jego życia, a otoczenie nieufnie reagowało na nietypowy sposób
zachowania się osoby, w którą wcielał się Monroe [52].
Obszar I i III różniły się dość zasadniczo w rozwoju nauko-
wym i technicznym. Żaden z nich nie wydawał się bardziej zaa-
wansowany, był po prosty inny. W naszej historii nie znamy ta-
kiego okresu, w którym nauka znajdowałaby się na poziomie Ob-
szaru III, lecz moglibyśmy przyjąć założenie, że jest to świat
znacznie wcześniejszej ziemskiej cywilizacji, po której ślad już
dawno zaginął, ale stał się dostępny dzięki podróży w czasie.
Jeśli jednak Obszar III nie był ani przeszłością, ani teraźniej-
szością, a być może także przyszłością Obszaru I, to do wyboru
mamy jeszcze inne możliwości. Świat ten może być innym świa-
tem typu ziemskiego, znajdującym się w naszej galaktyce (a
może nawet w innej części kosmosu), który stał się dostępny
dzięki nieznanym eksperymentatorowi możliwościom nielokalne-
go przeskoku do rzeczywistości w odległej przestrzeni, a może
nawet w odległym czasie. Niewykluczone też, że była jakaś wer-
sja ziemskiej rzeczywistości w świecie alternatywnym, zakłada-
jąc oczy-wiście, że takowe istnieją. Żadna spośród tych spekulacji
nie wydaje się dziś bardziej prawdopodobna niż inna.
Równie interesujące rezultaty dały wyprawy prowadzone w
ramach jednego z pierwszych programów badawczych opracowa-

72
nych w Instytucie Monroe. Zainicjowano je, ponieważ pierwszy
cykl prowadzonych eksperymentów natrafił po pewnym czasie na
pewien problem. Ochotnicy, którzy nauczyli się już osiągać stan
przebywania poza ciałem, przestali interesować się planowymi
pracami ukierunkowanymi na wszechstronną pomoc medyczną i
psychiatryczną za pomocą techniki Hemi-Sync. Aby pobudzić
zaangażowanie osób realizujących zaprogramowane zajęcia, po-
stanowiono je urozmaicić, wprowadzając dodatkowo pozacielesne
wyprawy w nieznane.
Początkowo penetrowano różne rejony systemu słonecznego,
ale szybko uznano, że nie ma tam nic godnego uwagi. Postano-
wiono wtedy rozszerzyć zakres prowadzonych eksploracji. Pierw-
szą myślą było sprawdzenie, czy gdzieś w naszym wszechświecie
istnieje inteligentne życie, ale członkowie grupy badawczej dłu-
go nie natrafiali na żaden jego ślad. Przełom nastąpił w 1974 roku
i dotyczył wszystkich członków zespołu eksperymentatorów w
wyniku zastosowania zróżnicowanych procedur przygotowaw-
czych do eksploracji. Niektórzy z członków grupy nie znali się,
więc nie mogło być mowy o wymianie między nimi doświadczeń,
więc za przyczynę zaistniałej zmiany uznano część afirmacji,
którą w tym czasie zaczęto stosować jako wstęp do procesu
eksterioryzacji przeprowadzanego w laboratorium. Była to je-
dyna modyfikacja, jaką wtedy wprowadzono do programu. Ta
część afirmacji, która prawdopodobnie wpłynęła na osiągnięte
rezultaty badań, brzmiała następująco:
...Również gorąco pragnę pomocy i współdziałania, wsparcia i
zrozumienia tych istot, których mądrość, rozwój i doświadczenie
są równe moim lub większe od moich. Proszę je o przewodnictwo
oraz o ochronę przed jakimkolwiek wpływem bądź siłą, które mo-
głyby mi przeszkodzić w realizacji wyrażonych przeze mnie ży-
czeń.
Od tego czasu niemal za każdym razem, gdy ktoś z grupy ba-
dawczej osiągał stan OBE, spotykał inteligentne istoty, które prze-
jawiały chęć nawiązania kontaktu. Warto opisać tutaj jedno z ta-
kich spotkań, które odbyło się w świecie przypominającym nasz.

73
Tym razem nie doszło do wcielenia się badacza w jedną z żyją-
cych tam istot, lecz mimo to eksperymentator będący z wy-
kształcenia fizykiem został dostrzeżony przez osoby tam prze-
bywające, a jego obecność obudziła ich zainteresowanie. Istoty
humanoidalne, z którymi nawiązał kontakt, usiłowały mu wyja-
śnić prawa rządzące ich światem. Jedna z tych istot (mężczyzna)
zaczęła w tym celu pisać na czymś w rodzaju tablicy. Znaki, które
stawiał, były jednak dla przybysza zupełnie niezrozumiałe, więc
zastąpiono znaki obrazkami i wyjaśniano je telepatycznie. Dzięki
temu eksperymentator zorientował się, że ich pojmowanie rze-
czywistości pod wieloma względami przypominało nasze [54].
Humanoidzi ci byli podobnie jak my „zakotwiczeni” w swoim
świecie i nie mogli go opuścić. Próbowali nawiązać kontakt z
obcym im bytem, zatem dopuszczali możliwość istnienia in-
nych systemów życia. Stworzyli też naukę podobną do naszej, w
której obiekty składające się na ich świat podlegają określonym
prawom, niemniej jednak fizyk dokonujący eksploracji nie był w
stanie zorientować się, czy prawa te były formułowane w sposób
podobny do tego, co znał. Nie było widać, aby unosili się w po-
wietrzu, więc chyba doznawali siły ciążenia. Nie przemieszczali
psychokinetycznie przedmiotów i nie wydawało się, by wykorzy-
stywali proces myślowy do takich celów jak lewitacja czy telepor-
tacja. Ich rzeczywistość była bardzo podobna do ziemskiej, lecz
nie można było zrozumieć przeznaczenia wielu widzianych tam
budowli i urządzeń. Były to obiekty zupełnie nieznane Ziemiani-
nowi. Istoty, które znajdowały się wewnątrz budynków, były w
nich odizolowane od reszty otoczenia dokładnie w taki sam spo-
sób, jak ma to miejsce w ziemskim świecie.

Spotkania z istotami bezcielesnymi w nadprzestrzeni


Realizując rozszerzony program badawczy eksperymentatorzy
najczęściej nawiązywali łączność z bliżej nieokreślonymi istotami
paracielesnymi, więc spotkania odbywały się przede wszystkim w
obszarach typu II. Niektóre z nich można nawet uznać za bardzo
osobiste. Na przykład w jednym ze spotkań wziął udział huma-

74
noid, który podał się za opiekuna kobiety odpowiedzialnego za
jej rozwój i nadzorującego jej wyprawy w nadprzestrzeń, za
które bierze pełną odpowiedzialność. Przyznał, że przybrał taką
postać, aby kobieta, która z nim rozmawiała, poczuła się swobod-
nie podczas tej konwersacji. Dowiedziała się wtedy, że ma już za
sobą niejedno życie organiczne i wiele różnorodnych doświad-
czeń, natomiast obszar rzeczywistości, w którym oboje się spotka-
li, jest tym, do którego wszyscy zdążamy po zakończeniu biolo-
gicznego życia.
Inna z napotkanych istot twierdziła, że Ziemia została jej
przydzielona jako teren, na którym działa. Procesy mentalne wy-
korzystywała w celu doradzania i pomocy ludziom podczas ziem-
skiego etapu życia tak, aby jak najwięcej osób odniosło z tego
korzyść. Niezależnie od tego kim były nawiązujące kontakt istoty
bezcielesne, potrafiły emanować ciepłym uczuciem sympatii i
przyjaźni, co wzbudzało całkowitą ufność badaczy. Ukazywały
się niekiedy jako postaci o przesłoniętej szatą sylwetce, ale ubiór
znikał, gdy eksperymentator oswoił się już z wyglądem i sposo-
bem oddziaływania tej postaci podczas spotkania. Nadal odczu-
wane było jednak charakterystyczne promieniowanie tej istoty,
które ją identyfikowało w sposób nie budzący wątpliwości.
Napotykane byty udzielały też badaczom wielu cennych in-
formacji na temat istoty życia, przy czym w 2/3 wypadków ekspe-
rymentator sam nawiązywał w tym celu kontakt. Rzadziej zdarza-
ło się, że istoty bezcielesne korzystały z organicznych ciał ekspe-
rymentatorów i używały ich strun głosowych do przekazywania
wiadomości, które uważały za istotne dla procesu transformacji
ludzkiej świadomości. Przy obu sposobach nawiązywania kon-
taktu zawsze uczestniczyła w rozmowach osoba monitorująca
spotkanie, która przebywała w pokoju kontrolnym laboratorium
badawczego. W czasie, gdy obca istota wykorzystywała ciało
eksperymentatora, porozumiewając się za jego pośrednictwem,
zawsze można było zaobserwować zmiany potencjału elektrycz-
nego występujące w ciele człowieka, a także szereg innych różnic
fizjologicznych rejestrowanych przez przyrządy [54].

75
Dowiedzieliśmy się od tych istot, że nasza świadomość wy-
korzystuje w procesie swego rozwoju energię wyzwalaną w
postaci myśli i emocji, lecz większość ludzi nie potrafi jeszcze
posługiwać się tym potencjałem, gdyż nasza cywilizacja wytwo-
rzyła systemy światopoglądowe dyktujące członkom co należy
myśleć, a także narzucające ograniczenia, którym ogół ludzi do-
browolnie się poddaje. Myśl natomiast, gdy zaistnieje, rozchodzi
się w środowisku z niewiarygodną prędkością, oddziałując na nie
mocą swego zasobu energetycznego. Dzięki kontaktom w rze-
czywistości niejawnej dowiedzieliśmy się, że cały system opiera
się na uniwersalnych zasadach i prawach, które pozwalają kon-
trolować wszelkie możliwości wykorzystania energii przez świa-
domość przejawiającą się w różnych formach bytów fizycznych.
Przekonywano badaczy, że śmierć rozumiana jako unice-
stwienie nie istnieje, gdyż to, co się nią wydaje, jest transforma-
cją do innego stanu. Jest to po prostu jedno z doświadczeń w cią-
głym procesie życia. Nic, co istnieje, nie może zostać zniszczone,
lecz ulega jedynie przekształceniu. Nie ma też początku ani
końca istnienia, ponieważ nie istnieje czas. Jest to iluzja funk-
cjonująca jedynie w obrębie czasoprzestrzeni. Nie ma zatem prze-
szłości i przyszłości, bowiem w realnej rzeczywistości istnieje
wyłącznie teraźniejszość.
Bezcielesne istoty wielokrotnie przemieszczały także kom-
pleksy świadomościowe eksperymentatorów przez różne obszary
przestrzeni, starając się im w ten sposób uzmysłowić, że żyjemy
równocześnie w wielu wymiarach, zarówno w strefie czasowej,
jak i bezczasowej, choć naszą świadomość charakteryzuje bez-
czasowość. Ukazali też eksploratorom wielokolorową aurę Ziemi
podobną naszej własnej, przekazując im w ten sposób informację,
że planeta jest formą istnienia jako całość i także charakteryzuje ją
życie. Z kolei doświadczenia czasowego wcielania się komplek-
sów świadomościowych badaczy w różne formy życia biolo-
gicznego pozwoliły im poznać sposoby postrzegania rzeczywisto-
ści przez inne organizmy oraz towarzyszące temu emocje, a także
zrozumieć uniwersalną naturę świadomości.

76
Według uzyskanych tą drogą informacji formy ziemskiego
życia różnią się zakresem częstotliwości wibracji tworzących
je pól fizycznych, a więc dysponują one również innym zasobem
energii. Rośliny zajmują poziomy oscylacyjne od pierwszego do
siódmego, tworząc podobne układy drgań. Zwierzęta obejmują
poziomy od siódmego do czternastego, natomiast poziomy od
piętnastego do dwudziestego pierwszego odpowiadają ludzkiemu
życiu na Ziemi. Gdy zostanie osiągnięty dwudziesty pierwszy
stopień rozwoju, można już kontynuować życie w dowolnych
formach humanoidalnych.
Po śmierci ciała organicznego humanoidzi przenoszą się na
poziomy wibracji od dwudziestego drugiego do dwudziestego
ósmego, ale nie można wznieść się wyżej bez porzucenia człeko-
kształtnej postaci. Jest to równocześnie most wiodący do innego
już obszaru rzeczywistości. Gdy świadomość osiągnie poziom
dwudziesty ósmy, most zostaje przekroczony i od tej chwili świa-
domy byt − jeśli chce rozwijać się dalej − nie może już wykorzy-
stywać form organicznych, nawet w celu zdobywania doświad-
czeń służących nauce. Stale rozwijany program zdobywania
wiedzy wymaga bowiem, aby nie cofać się w rozwoju.
Osiągnięty przez ludzi poziom rozwoju ma dla nas niebagatel-
ne znaczenie, ponieważ istoty bezcielesne nie są w stanie wiele
nam pomóc, dopóki nie osiągniemy osiemnastego poziomu wi-
bracji. Trudność w porozumiewaniu się i służeniu nam pomocą w
konkretnych sprawach wynika wtedy ze zbyt dużej różnicy w czę-
stotliwościach drgań subtelnych form materii, utrudniając realiza-
cję zjawiska rezonansu. W takiej sytuacji mogą nam one wpraw-
dzie przekazywać pewne idee, lecz nie są w stanie udzielać nam
bezpośrednich wskazówek [54].
Ogólnie rzecz ujmując, z dostarczonych nam informacji wyni-
ka, że nasz rozwój obejmuje siedem etapów. Pierwsze trzy rea-
lizują się w substancjalnej formie materii, którą znamy. Jest to
nasza czasoprzestrzenna rzeczywistość, a więc rośliny, zwierzęta,
ludzie. Czwarty etap rozwoju, to strefa przejścia i wspomniany
wyżej most. Jest to również nasz świat, a dokładniej – centrum

77
tego świata, w którym aktualnie żyjemy. Jest to też strefa wyboru,
bowiem wiele kompleksów świadomościowych podejmuje wtedy
decyzję powrotu do form organicznych.
Trzy pozostałe etapy rozwoju to sfera, którą według tradycyj-
nej mistycznej terminologii można byłoby nazwać światem du-
chowym. Do tego świata przejdziemy, gdy przestaniemy już in-
karnować. To właśnie tam dokonuje się większość pracy, którą
uważamy za boskie planowanie. Podobno nie jest to jeszcze kres
rozwoju, gdyż po osiągnięciu siódmego etapu wkraczamy w sferę
kolejnych możliwości, zatem ewolucja zdaje się nigdy nie koń-
czyć, a świadomość zarządzając wszystkim, obejmuje swym
wpływem całość istnienia. Kompleksy świadomościowe wciąż
rozwijają się, wzrasta poziom ich wiedzy, stają się mądrzejsze i
bardziej kreatywne jako kolejne formy przejawiającego się życia.
W ramach realizowanych spotkań istoty bezcielesne ujawniły
nam również inne sensacyjne wręcz informacje. Poinformowały,
że rozwój życia na Ziemi rozpoczął się już od najprostszych
cząstek, które komunikowały się między sobą wykorzystując
zjawisko rezonansu, co nie dziwi, skoro materia to pola fizyczne
pozostające w ciągłym ruchu. Ewolucja następowała krok po kro-
ku w miarę postępu procesu organizowania się materii. Nietrudno
dostrzec, że wiadomości przekazane nam w tak niekonwencjonal-
ny sposób, zasadniczo pozostają w zgodzie z teoriami postulowa-
nymi przez konwencjonalną naukę.
W gruncie rzeczy jest to jednak ewolucja świadomości, pod-
czas gdy rozwój form substancjalnych jest niejako jej produk-
tem ubocznym, wykorzystywanym przez świadomość do działa-
nia w czasoprzestrzennym środowisku. Wszystko, w tym także
ogół form biologicznych, bierze udział w doświadczeniach, które
badają możliwości ducha przejawiającego się w działaniu. Świa-
domość ciągle eksperymentuje, wciąż gromadzi wiedzę, chcąc
poznać swój twórczy potencjał, a my (ludzie) – jak się okazuje –
jesteśmy częścią składową tego wszechstronnego testu.
Spora część informacji przekazanych przez istoty bezcielesne
była natury filozoficznej. Przedstawiono nam zatem szereg suge-

78
stii i porad dotyczących osobistego rozwoju, ale nie były one
zgodne z wierzeniami i przekonaniami obecnymi w naszej kultu-
rze. Powiadomiono nas, że świat, w którym obecnie żyjemy, jest
strukturą wywodzącą się z niejawnej sfery istnienia, wykreo-
waną jako całość w wyniku działania planującej świadomości.
Jesteśmy postaciami uwikłanymi w sytuacje kreowane przez
świadomość niejawną (ukrytą przed naszym postrzeganiem), na-
tomiast rola, która przypada nam w udziale w tym dramacie, po-
lega na zdobywaniu wiedzy i emocjonalnym doskonaleniu się.
Nie było zupełnie jasne podczas pierwszych kontaktów, dla-
czego wyższa świadomość tworzy tę naszą rzeczywistość, lecz
można było odnieść wrażenie, że chodzi tu również o jej własną
edukację. Gdy my się uczymy, ona też się uczy. Naszym celem
byłaby więc nauka, rozwój, zdobywanie wiedzy na drodze kolej-
nych doświadczeń, harmonijna współpraca z wszelkimi formami
bytu, a następnie połączenie się z naszym Stwórcą (powrót do
niego). Doniesienia te ukazują nam w sposób dość przekonujący
nasz udział w ciągłym procesie życia.
Warto dodać, że pozyskane tak informacje są nie tylko w pełni
zgodne z tym, czego dowiedzieliśmy się w wyniku prowadzenia
innych wyprzedzających programów badawczych [56], lecz także
znakomicie je uzupełniają. Stanowią więc istotną część prac,
zmierzających do zrozumienia rzeczywistości, w której egzystu-
jemy. Są one również zgodne z informacjami uzyskanymi na dro-
dze badań własnych świadomości w stanach hipnozy (rozdział
Hipnoza drogą do podświadomości i nadświadomości). Należy
zatem wyraźnie podkreślić, że wszystko, czego wciąż dowiadu-
jemy się o niejawnej sferze istnienia, pasuje do siebie idealnie
niczym porozrzucane puzzle jednej układanki.

Nieznane technologie i nowe koncepcje naukowe


Członkowie grup badawczych Instytutu Monroe wielokrotnie na-
wiązywali w stanie egzosomatycznym kontakty z istotami bezcie-
lesnymi o wysokim stopniu rozwoju świadomości. Spotkania te
ludzie wykorzystywali dla celów poznawczych, podczas gdy na-

79
potkane istoty podejmowały współpracę z Ziemianami w celu
zwiększenia ich umiejętności percepcyjnych z zastosowaniem
technik całkowicie nieznanych naszym eksperymentatorom. W
efekcie badacze nabyli większą wrażliwość na bodźce zewnętrz-
ne, mogli odbierać bodźce podprogowe w sposób świadomy, a
także nauczyli się posługiwać niewerbalną techniką wymiany in-
formacji, co nie tylko polepszało wzajemną komunikację, ale i
utwierdzało w przekonaniu, że jako jaźń istniejemy w wielu
wymiarach, a wszechświatowa hipersfera zawiera w sobie wie-
le różnych form życia.
Było to zarazem przygotowanie do wejścia w wielowymiaro-
we stany świadomości. Doświadczane w nich zmiany percepcji
ukazywały eksploratorom rzeczywistość z zupełnie innej perspek-
tywy. Niektóre ze stanów wyraźnie zakłócały poczucie orientacji
przestrzennej, a odbierane przez nich wrażenia sugerowały, że
pozostając w bezruchu doznają przemieszczania się między wy-
miarami. Może to oznaczać, że różne wymiary rzeczywistości
wcale nie są od siebie oddalone, więc odczucie zmiany obszaru
istnienia jako ruch w jakiejś przestrzeni może być złudzeniem.
W trakcie takich bezcielesnych spotkań zasób pamięciowy
świadomości badaczy był poddawany przez wysokorozwinięte
istoty procesowi skanowania za pomocą nieznanej nam techniki,
co umożliwiało m.in. wizualizację życia eksperymentatora przed
jego narodzinami. Sceny te obejmowały okres współpracy z bli-
skimi istotami w formie paracielesnej, wybór kolejnego ciała do
wcielenia po przeanalizowaniu własnych wad i słabości, przygo-
towanie planów i omówienie z bliskimi postawionych sobie zadań
do zrealizowania w kolejnym ciele. Możliwy był również ogólny
wizualny przegląd wybranego procesu życiowego jeszcze przed
narodzinami i poznanie możliwości jakie to życie daje w procesie
rozwoju świadomości [54, 57].
Proces wizualizacji zasobów pamięciowych pozwalał też wej-
rzeć w okres od zapłodnienia do momentu porodu. Pozwalało to
badaczowi uświadomić sobie, że jego kompleks świadomościo-
wy przez cały ten czas dysponował wolną wolą w kwestii za-

80
siedlenia ciała mającego narodzić się dziecka. Mógł więc przy-
stosowywać je do późniejszej współpracy lub zrezygnować i nie
przejmować kontroli nad rozwojem zarodka. Pierwsze miesiące
życia prenatalnego nie wymagały jeszcze stałej obecności kom-
pleksu w płodzie, zatem przystosowując się do biologicznej formy
życia przebywał on na zmianę w ciele i poza nim. W chwili poro-
du był z nim już niemal w pełni zintegrowany [54, 57].
Przedstawiony powyżej w dużym skrócie wgląd z niejawnej
sfery istnienia w życie człowieka zdradzał wiele wspólnych cech z
opisanymi dalej wynikami równoległych badań prowadzonych
przez dr. Michaela Newtona (rozdział Hipnoza drogą do pod-
świadomości i nadświadomości → Regresja do okresów między
wcieleniami). Ujawniony przez istoty bezcielesne przebieg życia
w okresie prenatalnym (płodowym) też daje wyniki w pełni zgod-
ne z wglądem w zasoby świadomości uzyskiwane na drodze re-
gresji w stanie hipnozy. Jest to bardzo istotna informacja, ponie-
waż wykorzystywanie różnych technik pozyskiwania wiedzy
prowadzi dokładnie to tych samych wniosków, a to oznacza, że
są one wiarygodne. Tego rodzaju postępowanie można z pewno-
ścią potraktować w procesie badawczym jako jedną z wielu dróg
weryfikacji stawianych hipotez.
Przekazano też eksploratorom Instytutu Monroe informację,
że powroty takie sprzyjają uwolnieniu się od złych wspomnień i
likwidacji związanych z nimi blokad emocjonalnych, a to zwięk-
sza możliwość współpracy wszystkich poziomów świadomości,
pomagając w pełni zintegrować złożoną osobowość każdej
żyjącej istoty. Warto zatem w tym miejscu podkreślić, że dokład-
nie do takich samych wniosków doprowadziły badania prowadzo-
ne w ramach psychologii i psychiatrii. Oznacza to, że przy stoso-
waniu różnych technik i procedur badawczych, zarówno konwen-
cjonalnych, jak i wyprzedzających, nader często nie obserwuje się
rozbieżności w uzyskiwanych wynikach. Tym samym nic nie stoi
na przeszkodzie, aby uznać wyniki kontrowersyjnych badań
niekonwencjonalnych za wiarygodne, skoro spełniony został
zarówno warunek powtarzalności rezultatów doświadczeń, jak i

81
wymóg wzajemnej weryfikacji wyników badań naukowych pro-
wadzonych z wykorzystaniem różnych technik badawczych.
Niekiedy na członkach grup badawczych dokonywano w
stanie bezcielesnym zabiegów sugerujących techniki medycz-
ne. Jedna z eksperymentatorek w trakcie prowadzenia prac rozpo-
znawczych odczuwała ból w ciele. W stanie pozacielesnym uło-
żono ją na świetlistym wirującym dysku, a obce istoty próbowały
jej pomóc, wykorzystując nieznaną nam technologię. Obracając ją
na jednym dysku, skierowano na nią strumień światła z drugiego.
Poddana tej terapii kobieta odebrała ją jako proces wyrównywania
energii w wyniku wirowania. Następnie na tej części jej świado-
mościowego kompleksu, która była ciemniejsza od pozostałych,
zogniskowano snop światła o zmieniających się kolorach (prze-
ważnie była to barwa fioletowa i niebieska). Wykonany w ten
sposób zabieg miał później odczuwalny efekt leczniczy. Wprowa-
dzono wtedy również do struktury jej kompleksu implant, który w
przyszłości miał ułatwiać wzajemną komunikację [54, 57].
Opisane powyżej urządzenie składało się z dwóch niezależnie
poruszających się wirujących dysków. Obce istoty wykorzysty-
wały w czasie trwania terapii jakiś rodzaj promieniowania, ale
sposób działania tego urządzenia, może być na razie jedynie
przedmiotem spekulacji. Była to emisja odbierana w stanie poza-
cielesnym jako barwna, więc może być (choć nie musi) tożsama
ze znanymi nam zakresami promieniowania elektromagnetyczne-
go, gdyż doświadczony skutek tej kuracji przypomina efekty fizy-
koterapii stosowanej w medycynie. Możemy tylko domniemywać,
że w stanie koherencji oddziaływano na wielowymiarowe pole
kwantowe, a zatem i biopole eksperymentatorki, wprowadzając do
niego właściwą korektę info-energetyczną.
Dokonywano też na uczestnikach pozacielesnych eksplora-
cji zabiegów odbieranych jako energetyzujące. Ich kompleksy
świadomościowe odczuwały je jako dotyk lub delikatny masaż.
Towarzyszyło tym zabiegom uczucie mrowienia, które jest nam
doskonale znane nie tylko z doświadczanej niejednokrotnie me-
dycznej fizykoterapii, ale również niekonwencjonalnych technik

82
bioenergoterapeutycznych. Jest to dla nas niezmiernie istotna
informacja, ponieważ dowodzi, że techniki biofizyczne stano-
wią naturalny sposób uzdrawiania, podczas gdy leczenie za
pomocą środków farmakologicznych może prowadzić jedynie do
łagodzenia objawów chorobowych, nie usuwając ich przyczyn37.
Nieznaną nauce technikę uzdrawiania zastosowano też w sto-
sunku do eksperymentatora, który poddał się silnym emocjom
podczas odzyskiwania części swej zagubionej w obszarze między-
stanu osobowości. Mężczyzna ten zginął gwałtownie podczas
minionego wcielenia wiele lat temu i po swej biologicznej śmierci
wciąż odczuwał ból trudny do zniesienia w związku z raną, która
pozbawiła go życia. Stan ten skutkował także brakiem dobrostanu
podczas jego obecnej inkarnacji, więc w centrum przyjęć poddano
go procesowi przywracania zdrowia. Badacz przekonał się wtedy,
że proces odzyskiwania posłużył nie tylko integracji jego ego,
lecz również uwolnił go od skutków urazu, któremu uległ w
minionym wcieleniu. Zrozumiał też, że tamten uraz rzutował na
stan jego zdrowia na obecnym etapie życia dlatego, że nadal sta-
nowił z minionym wcieleniem spójną całość [59].
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że techniki, stosowane
przez wysokorozwinięte istoty na eksperymentatorach Insty-
tutu Monroe w stanie pozacielesnym, w dużym stopniu przy-
pominają te, z którymi zapoznał się prof. dr John Mack podczas
prowadzonych z wykorzystaniem hipnozy badań pacjentów po
doświadczeniu niechcianej styczności z domniemanymi przedsta-
wicielami obcych cywilizacji (rozdział Hipnoza drogą do pod-
świadomości i nadświadomości → Regresja w czasie). Wypad-
kom takich nieoczekiwanych porwań towarzyszył również
znaczny rozwój świadomości doświadczających je osób w kie-
runku holistycznego podejścia do zjawiska życia, a także wy-
czulenie percepcji i uaktywnienie się zdolności anomalnych.

37
Kwestie te podsumowałam omawiając zalety medycyny wykorzystującej
biofizykę w większym stopniu niż ma to miejsce obecnie. Dane te znajdują się
w czwartej części tetralogii poświęconej duchowi i materii [58].

83
Miały też wtedy miejsce procesy regeneracyjne i uzdrawiające,
wgląd w minione wcielenia w wyniku skanowania umysłów,
itp. zdarzenia.
Na podstawie porównania rezultatów badań uzyskanych za
pomocą najzupełniej różnych technik badawczych można już dziś
z powodzeniem założyć, że pacjenci Johna Macka nie fanta-
zjowali na temat własnych przeżyć. Nauka wciąż nie traktuje
takich doniesień poważnie, choć – jak wiele na to wskazuje – nie
powinna ich z wielu względów lekceważyć. Świadczą one wyraź-
nie o tym, że istoty swobodnie przemieszczające się w kosmosie
znajdują się nie tylko na wyższym od naszego stopniu rozwoju,
lecz nastawione są do nas życzliwie, a zatem jako istotom wie-
lowymiarowym doskonale jest im znana zasada spójności całe-
go wszechświata. Oznacza to, że mamy już podstawy do kwe-
stionowania podejrzeń na temat wrogiej ingerencji przedstawicieli
obcych cywilizacji w ziemski system życia.
Spotykane w stanie eksterioryzacji istoty bezcielesne bez tru-
du dokonywały wyjęcia kompleksu świadomościowego z ciała
organicznego człowieka, nie powodując przy tym jakichkolwiek
zaburzeń w funkcjonowaniu jego organizmu. Wykonywano to
szybko i pewnie, co świadczyłoby o rutynowym działaniu. Wej-
ście w opróżnione w ten sposób ludzkie ciało i posługiwanie się
nim w celu słownego przekazania informacji też odbywało się bez
zakłóceń funkcji biologicznych organizmu. Istoty te potrafiły z
powodzeniem używać strun głosowych człowieka i sterować
jego fizjologią (potrafiły podwyższać lub obniżać temperaturę
ludzkiego ciała, w którym przebywały, a zmiany te były widoczne
na przyrządach pomiarowych znajdujących się w kabinie kontrol-
nej). Miały też całkowity dostęp do informacji zmagazynowa-
nych w pamięci człowieka, a także do danych na temat całej
historii ludzkości i naszej planety, nie udzielając na razie bliż-
szych wieści na temat ich lokalizacji.
Wysiłki, aby dowiedzieć się czegoś więcej o tych nieznanych
technologiach i wielu innych interesujących nas kwestiach, były
najczęściej niweczone przez brak wiedzy i doświadczenia ekspe-

84
rymentatorów, którzy pośredniczyli w przekazywaniu informacji.
Istoty, które posługiwały się tymi technikami, przyznawały nie-
kiedy, że żyły na Ziemi tysiące lat temu. Inne – nie będąc nigdy
ludźmi – wiodły jednak swą egzystencję w innych częściach
wszechświata w formach organicznych, jeszcze inne nigdy nie
żyły w świecie substancjalnym, gdyż wolały działać w formach
bezcielesnych. Tym samym badania prowadzone w stanie poza-
cielesnym wykazały jednoznacznie, że wszystkie formy życia są
w stanie porozumiewać się językiem niewerbalnym, przekazu-
jąc sobie informacje na drodze telepatycznej. Umożliwia to wza-
jemny kontakt mimo różnic językowych i kulturowych, a nawet
przy zauważalnych różnicach w procesie rozwoju świadomości.
Warto zaznaczyć, że obok opisanych wcześniej przekazów
channelingowych, które dostarczały informacji dotyczących zaa-
wansowanych teorii naukowych (np. raporty Setha spisane przez
Jane Roberts [60] czy wciąż przekazywane informacje za pośred-
nictwem Lee Carola38), również bezpośrednie kontakty z isto-
tami paracielesnymi udostępniały badaczom nową wiedzę, któ-
ra w tamtym czasie nie była nam znana. Z tego rodzaju przekazem
miał okazję zapoznać się Bruce Moen (jeden z członków grup
badawczych Instytutu Monroe), gdy nawiązał łączność ze zmar-
łym w 1993 r. psychofizjologiem Edgarem S. Wilsonem. Za życia
Wilson przygotowywał techniczne warunki realizacji przyszłych
eksperymentów dla uczestników kursów Gateway39, a także brał
w tej placówce udział w badaniach prowadzących do opracowania
dźwięków Hemi-Sync ukierunkowanych na częstotliwościową
synchronizację półkulową, która mogłaby być wykorzystywana w
terapiach medycznych.
Okazało się, że po śmierci ciała Wilson nadal prowadził swoje
dociekania naukowe, a mentalny kontakt z Moenem wykorzystał
dla zapoznania go z opracowywaną przez siebie w zaświatach
38
Rozdział Konfrontacja badań w stanie pozacielesnym z koncepcjami zinte-
growanej wiedzy.
39
Gateway (ang. brama) – brama wejścia w rzeczywistość niejawną (nazwa
jednego z programów badawczych w Instytucie Monroe).

85
teorią grawitacji [61], która dla ludzi od dawna stanowiła zagad-
nienie kryjące w sobie wielką zagadkę. Zdaniem Wilsona i
współpracujących z nim istot paracielesnych, zjawisko grawitacji
w czasoprzestrzeni związane jest z zaburzeniami równowagi
wskutek oddziaływania na siebie pól siłowych. Przekazane przez
zespół z zaświatów informacje sugerowały, że całą czasoprze-
strzeń wypełnia pole elektromagnetyczne, które jest wewnętrznie
spójne (wielowymiarowe pole kwantowe). Jeśli w tym polu po-
jawią się lokalne zagęszczenia linii sił fal materii (materia sub-
stancjalna), pole to utrzymuje zaistniałe zmiany w stanie sta-
bilnym. To spójne pole stawia równocześnie opór poruszającym
się w nim stabilnym obiektom, który opisuje się z użyciem współ-
czynnika zwanego masą. Nie jest to jedyny obserwowany efekt,
ponieważ zakłócenia równowagi w tak zmienionym środowi-
sku powodują pojawienie się sił parcia na te stabilne obiekty,
które popychają je ku sobie. W rezultacie odnosimy złudzenie,
że masy tych obiektów wzajemnie się przyciągają.
Warto zwrócić uwagę na ten przekaz, ponieważ dość liczne
anomalie grawitacyjne obserwowane w ziemskim środowisku
sugerują, że oddziaływanie to wcale nie musi być wynikiem
wpływu na siebie mas obiektów materialnych. Wśród tych nie-
prawidłowości najbardziej znany jest wir oregoński, znajdujący
się w pobliżu strumienia Sardine w stanie Oregon. Jest to kolista
strefa o średnicy około 55 m, a stara drewniana chata, w której
mieściło się w XIX wieku biuro kontroli kompanii górniczej, stała
niegdyś na jej obrzeżu. Siła grawitacyjna wiru ciągnęła ją uparcie
przez całe lata wraz z ziemią, na której stała. Dziś powykrzywiana
chata znajduje się niemal w środku zagadkowego wiru. Z jej da-
chu zwisa ukośnie w stosunku do pionu czternastokilogramowa
stalowa kula.
Im bliżej środka strefy, tym oddziaływanie anomalii grawita-
cyjnej jest silniejsze. Nawet rosnące tam drzewa poddają się temu
niezwykłemu wpływowi. Człowiek, który wkracza na ten obszar,
czuje się tak, jakby ciągnęły go niewidzialne ręce, przy czym dla
utrzymania równowagi trzeba odchylić się około 10 stopni od

86
pionu. Pył lub dym z papierosów zatacza w tym obszarze spiralne
kręgi [62]. W strefie tej wyraźnie działa niezidentyfikowane do-
tychczas silne pole wirowe, ale wskazania przyrządów pomiaro-
wych wariują tam, więc nie daje się prowadzić w tych warunkach
konwencjonalnych badań naukowych. Nie ma na czym się oprzeć,
zatem naukowcy nieufnie nastawieni do wszelkich anomalii nawet
nie próbują tłumaczyć tego rodzaju zjawisk.
Odbierając od zmarłego Wilsona informacje na temat propo-
nowanej teorii grawitacji Bruce Moen odniósł wrażenie, że od-
działywanie to wynika z interakcji pól elektromagnetycznych
obserwowanych obiektów substancjalnych ze spójnym polem
obecnym w każdym punkcie czasoprzestrzeni. Jest to inne wy-
jaśnienie grawitacji niż proponowane dotychczas przez fizykę,
jednak powinno dać nam ono do myślenia, ponieważ nieco wcze-
śniej opublikowano już wyniki całego szeregu prac wykazujących
znaczenie obecności w czasoprzestrzeni pola punktu zerowego,
które prowadziły do nader interesujących wniosków. Sugerowały
one, że wszechświat, w którym żyjemy, stanowi zorganizowaną
wielopoziomową strukturę, a wszystkie jego elementy składo-
we połączone są ze sobą nieustającymi oddziaływaniami ener-
getycznymi pola punktu zerowego, znanymi również pod nazwą
energii próżni.
Prawdziwości tej tezy dowiódł amerykański fizyk, dr Harold
Puthoff (Stanford Research Institute, Palo Alto, Kalifornia oraz
Institute for Advances Studies w Austin, Teksas), który wykazał
na drodze teoretycznej, że pole to powstaje w czasoprzestrzeni w
wyniku fluktuacji próżni, wpływając na ruch wszystkich cząstek
subatomowych w czasoprzestrzeni. Próżnia ta nie może być zatem
pusta, skoro stanowi dla czasoprzestrzeni wykorzystywane źródło
energii. Rodzi to natychmiast wniosek, że z punktu widzenia fizy-
ki powinniśmy traktować ją jako ukryty obszar rzeczywistości,
pozostający z czasoprzestrzenią w stanie nieustających energe-
tycznych interakcji [63, 64].
Nieco później Puthoff wykazał, że między grawitacją i po-
lem punktu zerowego istnieje nader istotny związek, gdyż jest

87
ona efektem interakcji wszechobecnego pola punktu zerowego
z promieniowaniem elektromagnetycznym drgających kwar-
ków i leptonów40, dających w wyniku pola wtórne. Powstałe
pola częściowo wygaszają fale pola punktu zerowego, powodując
obserwowany efekt przyciągania grawitacyjnego, ponieważ po-
wstała nierównowaga układu działających sił sprawia, że obiekty
substancjalne popychane są ku sobie z tym większą siłą, im więk-
sze wprowadzają zakłócenie w powstałym układzie [65]. Byłby to
dokładnie ten sam mechanizm, o którym informował Moena
zmarły Edgar Wilson, skoro za wszechobecną grawitację odpo-
wiedzialne jest wytłumienie przez pola fizyczne obiektów sub-
stancjalnych (wykazujących efekt masy) niektórych fal pola punk-
tu zerowego. Oznaczałoby to, że pola elektromagnetyczne rze-
czywiście biorą udział w generowaniu efektu grawitacji.
Przekazana przez Wilsona podczas anomalnego kontaktu wia-
domość o pojawianiu się masy w zagęszczeniach linii sił pól
fizycznych naszego środowiska również okazała się prawdziwa.
Konwencjonalna fizyka od dawna przypisywała występowanie
masy cząstek elementarnych ich oporowi bezwładnościowemu na
skutek oddziaływania hipotetycznego skalarnego pola kwantowe-
go Higgsa powstałego po Wielkim Wybuchu [66, 67]. Koncepcja
ta miała spekulatywną naturę, a dostarczone niedawno pozorne
dowody istnienia bozonu Higgsa jako cząstki pośredniczącej mia-
ły dokładnie ten sam charakter.
Sytuacja ta uległa zasadniczej zmianie, gdy dr Alfonso Rueda
(Lockheed Solar and Astrophysics Laboratory), dr Bernhard Hai-
sch (Max Planck Institute für Extraterrestrische Physik) wraz z
Haroldem Puthoffem zidentyfikowali to hipotetyczne pole wyka-
zując, że w grę wchodzi tu oddziaływanie pola punktu zerowego
[68]. Jak tego dokonali? Druga zasada dynamiki opisana równa-
niem F=m a od czasów Newtona uważana była za aksjomat, czy-
li twierdzenie przyjmowane za prawdziwe bez dowodu. Wbrew

40
Kwarki i leptony to dwie grupy cząstek elementarnych wchodzących w skład
standardowego modelu materii substancjalnej, wyjaśniającego jej właściwości.

88
temu powszechnemu przekonaniu Rueda, Haisch i Puthoff wy-
prowadzili tę zależność analizując opór, na jaki napotyka idealny
oscylator41 poruszający się w polu punktu zerowego. Masa daje
się więc rzeczywiście zaobserwować w zagęszczeniach linii sił
pól fizycznych, gdyż jest współczynnikiem oporu wynikającym z
interakcji pola punktu zerowego z polami cząstek elementarnych
materii substancjalnej.
Na tym nie koniec rewelacji wynikających ze zgodności wie-
dzy pozyskiwanej w sposób niekonwencjonalny i konwencjonal-
ny, ponieważ w 2005 roku opublikowana została praca Nassima
Harameina i prof. dr. Elizabeth A. Rauscher (Lawrence Berkeley
National Laboratory, Stanford Research Institute, NASA), która
stała się podwaliną teorii kreacji form materialnych w czasoprze-
strzeni. Dlaczego? Wykazała ona, że formy materii pojawiają się
równocześnie w rzeczywistości jawnej i niejawnej w wyniku na-
turalnego mechanizmu sprzężenia zwrotnego jako wynik chwiej-
nej (a więc dynamicznej) równowagi fizycznej próżni z wytwo-
rzeniem dwóch form toroidalnych (jawnej i ukrytej przed zmy-
słową percepcją), a więc z wytworzeniem pól o zagęszczonych
liniach sił [69, 70]42.
W ten sposób wszystkie informacje przekazane Moenowi
podczas jego pozacielesnej wycieczki przez zmarłego Wilsona
okazały się w pełni zgodne z wynikami prac prowadzonych
zgodnie z wymaganiami obowiązującego paradygmatu nau-
kowego. Zestawiając razem dokonania nauki konwencjonalnej i
badań wyprzedzających nie powinniśmy mieć już wątpliwości, że
zarówno grawitacja, jak i elektromagnetyzm to zjawiska wie-
lowymiarowe. Konfrontacja wiedzy pozyskanej z tak różnych
źródeł każe nam zatem spojrzeć z zupełnie innego punktu widze-
nia na otaczającą nas wielowymiarową rzeczywistość i zasady jej
funkcjonowania.
41
Oscylator idealny – matematyczny model cząstki o ładunku elektrycznym,
drgającej bez wytłumiania drgań.
42
Omawiam te kwestie dokładniej w rozdziale Konfrontacja badań w stanie
pozacielesnym z koncepcjami zintegrowanej wiedzy.

89
Dziś już wiemy (bowiem nie jest to już wiara), że oddziały-
waniom energetycznym między wszystkimi sferami wszech-
światowej hipersfery (próżnią fizyczną i obu sferami pochodny-
mi, które wyłoniły się z próżni fizycznej – jawną i ukrytą przed
naszym postrzeganiem) z powodzeniem może towarzyszyć wy-
miana informacji, skoro pole punktu zerowego (łączące ze sobą
wszystkie części hipersfery) może być również nośnikiem wie-
lokierunkowo wymienianej informacji. Nie ma w tym nic ab-
surdalnego, gdyż podobne mechanizmy przesyłu informacji są
przez nas powszechnie wykorzystywane już od dawna (radio, te-
lewizja, telefony i Internet).
Tak więc, dziś nie musimy już zakładać, że zaświaty funkcjo-
nują w świecie równoległym, który jest ukryty przed naszymi
zmysłami. My to wiemy i dysponujemy dowodami na to, że z
tym innym światem jesteśmy połączeni bezprzewodowym sys-
temem komunikacji. Pozwala on wszystkim formom bytu gro-
madzić sukcesywnie zdobywane informacje i wykorzystywać je
we wszechświatowym procesie rozwoju wszystkich form życia.
Najistotniejszą cechą zjawiska życia w tym systemie musi za-
tem jawić się nam w tych warunkach świadomość, wykształco-
na już w pierwszych subtelnych (a więc niesubstancjalnych) for-
mach istnienia.
W tej sytuacji możemy już z powodzeniem i bez większych
oporów przyjąć, że każdy interesujący pomysł czy nowa twór-
cza koncepcja, która pojawia się w dowolnym miejscu wszech-
świata, jest natychmiast wszędzie rozprowadzana za pomocą
tego uniwersalnego systemu wymiany informacji. My też mo-
żemy ich dostarczać, a w naszym ziemskim systemie życia nie-
jednokrotnie obserwujemy przykłady mniej lub bardziej świado-
mego czerpania inspiracji z tego wszechobecnego źródła danych.
Nie tylko pojawienie się niemal równocześnie tej samej koncepcji
grawitacji na Ziemi i w zaświatach jest tego dowodem. Jako przy-
kłady mogą tu posłużyć: szkicowane przez Leonarda da Vinci
projekty rakiet, pocisków ze statecznikami, samolotu czy spado-
chronu, które zdecydowanie wyprzedzały epokę, w której żył,

90
pierścieniowa budowa benzenu odkryta przez niemieckiego che-
mika Friedricha Augusta Kekulé’go podczas snu, w którym ujrzał
poruszającego się ruchem falistym węża chwytającego własny
ogon, a także model atomu zainspirowany snem Nielsa Bohra.
Te senne miraże mogły być wynikiem anomalnego poboru in-
formacji ze wszechświatowej bazy danych, który został przekaza-
ny wizualnie, najczęściej w formie symbolicznej. Zjawisko to nosi
nazwę telegnozji, którą można interpretować jako rezonans z po-
lem punktu zerowego, lub bardziej widowiskowo – jako pozacie-
lesną podróż kompleksu świadomościowego podczas snu do sali
błyskotliwych pomysłów w nadprzestrzeni (rozdział Alternatywne
rzeczywistości oraz eksploracje partnerskie w nadprzestrzeni →
Obszary aktywności istot bezcielesnych).
Człowiek nieustannie konfrontowany jest ze zdumiewającymi
zjawiskami naturalnymi, które ortodoksyjny43 nurt nauki ignoruje,
więc powszechna wiedza o świecie i rządzących nim prawach jest
nadal znikoma. Wciąż opisujemy otaczającą nas rzeczywistość
na bazie wpajanych nam od dzieciństwa przekonań, które
wcale nie muszą być prawdziwe. Prowadzi to do utrwalania z
pokolenia na pokolenie zafałszowanego naukowego obrazu świa-
ta, choć tak wiele już wiemy, a konsekwencje tego wcale nie mu-
szą być przez nas pożądane. Przedstawione wyżej wyniki badań
wyraźnie sugerują, że nasze wyobrażenia o wszechświecie i natu-
rze rzeczywistości są błędne, więc powinniśmy poważnie zasta-
nowić się nad ich rewizją.

Dalekie podróże w rzeczywistość niejawną


Najdalsze i równocześnie najbardziej interesujące podróże Rober-
ta Monroe w stanie pozacielesnym stały się możliwe po pokona-
niu bariery werbalnego kontaktu. Jak już wcześniej wspomniałam,
kolejne podejmowane próby eksterioryzacji wykazały, że kom-
pleks świadomościowy zawiera w sobie wewnętrzne struktury,
które są w stanie się z niego wydzielić.

43
Ortodoksyjny – rygorystycznie przestrzegający narzuconego paradygmatu.

91
Część kompleksu wyłoniona z drugiego ciała (po odrzuceniu
łącznika z ciałem organicznym) mogła odbywać podróże poza tę
strefę Obszaru II, którą poznaliśmy jako pomost wiodący do wy-
żej rozwiniętych form istnienia. W tej postaci mogła zdobywać
cenne informacje o formach bytowania w bardziej oddalonych od
czasoprzestrzeni obszarach istnienia, a żywe świetliste istoty tam
spotkane wcale nie przypominały aniołów znanych z wierzeń reli-
gijnych, choć stanowiły sobą wyżej rozwinięte formy świadome-
go życia. Kontakt z nimi umożliwiała najistotniejsza część struk-
tury naszego świadomościowego kompleksu, najgłębiej ukryta i
jednocześnie stanowiąca część składową spójnej (globalnej) świa-
domościowej struktury wszechświata.
Ta wewnętrzna struktura najwyraźniej musi tworzyć jedną ca-
łość również z innymi podobnymi formami życia, gdyż – jak się
okazało – wszystkie one stale współpracują ze sobą. Spotkane w
trakcie tych podróży istoty przyznawały, że zdarza im się ingero-
wać w ludzkie życie. Uznawane były wtedy przez ludzi za istoty
nadprzyrodzone, a więc Boga, bóstwa, anioły. Przyjmowały na-
wet postać użyteczną dla wyznaczanych sobie celów i dokonywa-
ły na Ziemi regulacyjnych poprawek stanu ludzkiej świadomości,
ponieważ ludzie nieustannie zbaczali z wyznaczanej im ścieżki
ewolucji. Istoty te nie pojawiały się jednak w naszym świecie pod
postacią UFO-nautów, gdyż ich wygląd i zachowania dostoso-
wywane były do wierzeń religijnych wyznawanych przez lud-
ność zamieszkałą na danym terenie. Tam, gdzie dominowało
chrześcijaństwo, ich interwencje przyjmowały formę różnego ro-
dzaju objawień maryjnych.
Podczas tych najdalszych z odbytych przez Roberta Monroe
podróży informacje przekazywano mu zazwyczaj w formie holo-
graficznych projekcji. W ten sposób dowiedział się, że istnieliśmy
w bezcielesnej formie już wtedy, gdy Ziemia stawała się plane-
tą w naszej czasoprzestrzennej rzeczywistości, a nasze doświad-
czenia zdobywane w ludzkich ciałach stanowią zaledwie drob-
ną cząstkę naszego wieloetapowego życia. Nie jesteśmy też
osamotnieni we wszechświecie, ponieważ we wszystkich czę-

92
ściach uniwersum istnieje wiele ośrodków, które można byłoby
nazwać szkołami rozwoju świadomości [71].
Relacje z innymi ludźmi, wspólny wysiłek, długotrwała
współpraca i zdobywane razem doświadczenia wiążą nas ze sobą
niezwykle silnie, gdy realizujemy aktualne etapy naszego życia.
Uczymy się operowania tymi formami energii, które będą nam
najbardziej potrzebne w dalszych etapach naszego rozwoju, dlate-
go też wielokrotne życie w różnych wcieleniach jest dla naszej
świadomości takie ważne. Musimy zrozumieć, że pozytywne
emocje warunkują nasz proces uczenia się, są energią twórczą,
siłą napędową pobudzającą ludzi do myślenia i działania.
Trzeba zatem nauczyć się przetwarzać każdy rodzaj energii w
odmianę o najwyższej jakości – miłość, gdyż modyfikując swoje
emocje i wzorce zachowań wciąż się rozwijamy.
Robert Monroe pragnął również poznać cel, do którego zmie-
rzamy, więc podczas jednego ze spotkań wysłano go po uprzed-
nim przygotowaniu tam, gdzie bezcielesne świetliste istoty zwy-
kle egzystowały. Skierowano go do kolejnego tunelu promieniu-
jącego energią. Monroe łagodnie w nim falował, co napawało go
niewypowiedzianym szczęściem. Sama świadomość powrotu do
Źródła sprawiała, że wibrował w radosnej ekstazie. Tunel się
rozszerzył, z boku dołączyła inna fala, rozpłynął się w niej i stali
się jednością. Płynęli razem, radośnie wymieniając doświadcze-
nia, wiedzę i wrażenia z przeżytych przygód. Kanał znów posze-
rzył się, dołączyła kolejna istota i proces się powtórzył.
Fale poruszały się w tej samej fazie, co zacieśniało więź mię-
dzy nimi. W każdej z nich było coś, co różniło ją od innych, a
wszystkie te odmienności stwarzały nową jakość całości, którą
razem stanowiły. Gdy dołączyła jeszcze jedna fala do strumienia
Monroe poczuł się szczególnie podekscytowany, gdyż przybyła z
innego ośrodka życia niż ziemski. Połączenie było prawie idealne
i każda z fal stała się bogatsza o doświadczenia innych. Zrozu-
miał, że był to naturalny sposób komunikowania się. W miarę
przyłączania się kolejnych fal stawali się coraz bardziej świa-
domi całości i przyswajali sobie coraz więcej informacji. Wie-

93
dza i możliwości były tak wielkie, że nie trzeba było już nad ni-
czym się zastanawiać.
W tym momencie Monroe został odsunięty od głównej fali.
Obserwował, jak prąd oddala się od niego i odpływa w nieskoń-
czoność. Widział zarazem, jak z tej nieskończoności nadciąga
inna łagodna fala i rozpływa się w rzeczywistości, z której przy-
był. Energia, która przez niego przepływała dawała mu nadal po-
czucie jedności i uprzytamniała równocześnie, że całość to coś
znacznie więcej niż suma poszczególnych części. Wydawało mu
się, że możliwości i wiedza tej całości są nieograniczone. Zrozu-
miał wtedy, że całość może tworzyć przestrzeń i czas w zależ-
ności od chęci i potrzeb, dostosowując je do możliwości percep-
cji. Może też formować materię i nadawać jej dowolny kształt,
jest w stanie przemieniać jedne pola pulsujące energią w inne.
Wciąż jednak nie rozumiał tej pierwotnej formy bytu, która stwa-
rza wszystko. Uznał, że stanie się to dopiero wtedy, gdy sam bę-
dzie częścią tej całości [71].
Bezcielesne istoty z tego obszaru istnienia mogły tworzyć na-
szą rzeczywistość materialną, mogły także zmieniać środowisko
na naszej planecie, ale nie to było ich głównym zadaniem. Przede
wszystkim rejestrowały, uzupełniały i poszerzały zasób doświad-
czeń zdobywanych przez ludzi oraz innych humanoidów w czaso-
przestrzeni. Czyniły to nieprzerwanie na wszystkich poziomach
świadomości, gdyż każda z wydzielonych cząstek całości men-
talnej struktury musiała zostać właściwie przygotowana do
ponownego zjednoczenia. Taką pomoc każda forma życia
otrzymuje na prośbę nawet jednego z wielu poziomów swojej
świadomości. Wówczas nawiązana zostaje nierozerwalna więź,
która pozwala porozumiewać się i trwa aż do momentu przemia-
ny. Podczas swych wypraw pozacielesnych Monroe przekonał się,
że w procesie jednoczenia każdej części jaźni po śmierci przejęte-
go przez nią ciała z całością ego bardzo przydatna może być po-
moc żywego człowieka [71].
Świetliste istoty, które spotykał Monroe, były przekonane, że
powrócą do Źródła, które nas wszystkich stworzyło, ale jeszcze

94
tego nie doświadczyły. Być może nie były w stanie dać nam wię-
cej wyjaśnień, ale należy również wziąć pod uwagę możliwość, że
nie dojrzeliśmy jeszcze do wglądu za tę nieprzejrzystą dla nas
zasłonę. Pierwsze kroki w tym kierunku zostały już jednak zro-
bione i z pewnością będą kontynuowane.

Wyprawy w czasie
Przebywając w bezczasowej sferze istnienia bez przeszkód można
odbywać również podróże w czasie. Robert Monroe odbył wiele
takich podróży. Z naszego punktu widzenia z pewnością interesu-
jące są zarówno spostrzeżenia poczynione podczas podróży w
przyszłość, jak i w przeszłość.

Podróże w przyszłość
Monroe odbył w towarzystwie inteligentnych istot bezcielesnych
dwie podróże w przyszłość. Celem jednej z nich była przestrzeń
międzyplanetarna w okolicach Ziemi i Księżyca. Holograficzna
projekcja ukazała Robertowi Monroe w niewielkiej od niego od-
ległości ogromny szary obiekt, długi i wysmukły. Sprawiał wra-
żenie nieruchomego, a rozchodziło się od niego wokół wyraźne
promieniowanie spektrum myślowego. Monroe przyjął, że jest to
pojazd kosmiczny. Dookoła Ziemi znajdowało się wiele różnych
obiektów, wszystkie obserwowały Ziemię i zdawały się na coś
czekać. Zrozumiał, że pochodziły z różnych systemów życia, a
przybyły tutaj, aby śledzić przebieg ważnego i rzadkiego wy-
darzenia, jakim było oddziaływanie silnych pól energetycznych
na ten obszar czasoprzestrzeni. Celem była Ziemia.
Można przyjąć, że nie wchodziły tu w grę jakieś nadzwyczaj-
ne działania skierowane ku Ziemi, lecz okoliczności, które mogły
sprzyjać temu zdarzeniu (np. szczególne ustawienie względem
siebie Ziemi i innych obiektów kosmicznych). Dano mu do zro-
zumienia, że to doświadczenie może przebiec w różny sposób i
mieć różne skutki. Spośród wielu potencjalnych wariantów roz-
ważano wiele możliwości. Jedna z ukazanych wersji przewidywa-
ła zmianę nie tylko tej okolicy, lecz także wszystkich sąsiednich

95
systemów. Zgromadzono się, aby obserwować następstwa tego
procesu, gdyż nie wiedziano jaki potencjał może drzemać w tym
oddziaływaniu i nie znano jego konsekwencji. Był to przełom,
który równie dobrze mógł sprowadzić nieznane niebezpie-
czeństwo, jak i stworzyć nową jakość. Podczas wielowarianto-
wej holograficznej projekcji przedstawiono Monroe różne możli-
wości, dając mu klucz do zrozumienia obserwowanego procesu.
Najmniej korzystna opcja zakładała, że ludzkość nie była go-
towa do przemiany. Wtedy nadal pozostałaby jedynie dominują-
cym gatunkiem biologicznego życia na Ziemi, póki nie nastąpiłby
kres wywołany działalnością ludzi lub zjawiskami kosmicznymi.
Planowany dla Ziemian proces rozwoju świadomości musiałby
być wtedy kontynuowany na innej planecie w czasoprzestrzeni. W
wersji najkorzystniejszej ludzka świadomość uległaby gwał-
townemu przekształceniu w ujednolicony inteligentny system,
który mógłby sięgnąć swym wpływem daleko poza obserwowaną
część czasoprzestrzeni. Wariant ten jednak wymagałby zaistnienia
licznych czynników związanych z naszym rozwojem, które umoż-
liwiłyby to przekształcenie. O to, by te czynniki zaistniały, musi-
my postarać się sami poprzez podejmowane przez nas decyzje na
drodze rozwoju [71].
Drugą podróż Monroe odbył w przyszłość po roku 3000 na
Ziemi. Ukazano mu planetę, na której udało się dokonać prze-
kształcenia świadomości ziemskich istot inteligentnych. Dano
mu poznać jaka będzie wtedy Ziemia, co się na niej zmieni i jak
ludzie mogliby wykorzystywać swoje możliwości. Znalazł się
wtedy wysoko, mniej więcej w połowie drogi między Księżycem i
Ziemią. Miała ona błękitno-zieloną barwę i częściowo przykrywał
ją biały płaszcz chmur. Jego uwagę przyciągnął nieoczekiwany
obiekt. Planetę opasywał pojedynczy pierścień, przypominający
pierścienie wokół Saturna. Promieniował i błyszczał, świecił wła-
snym światłem. Posuwając się po obrzeżu tego pierścienia Mon-
roe uświadomił sobie obecność w nim potężnego spektrum my-
ślowego, które zawierało olbrzymi zasób informacji, przy czym
nie dawało się w nim wychwycić niekontrolowanych, sprzecz-

96
nych myśli. Musiało to oznaczać, że ludziom udało się zintegro-
wać. Mieszkańcami planety byli zatem już inni ludzie.
Monroe zniżył się na wysokość około trzech tysięcy metrów i
zaczął okrążać Ziemię od strony północnej półkuli ze wschodu na
zachód. Rozpoczął swoje obserwacje kilka kilometrów od lądu,
który wyglądał na Japonię. Morze miało lekko zielonkawą barwę,
a w głębi było widać ławice ryb leniwie płynących wzdłuż wy-
brzeża. Wiele musiało się zmienić, jeśli trzymały się tak blisko
brzegu i było ich tak dużo. Nie było widać statków, a na niebie
samolotów. W powietrzu unosiły się jedynie ptaki. Gdy znalazł
się nad Japonią, ujrzał dywan ułożonych w szachownicę jasnozie-
lonych poletek, a pośród tej zieleni widoczne były różnokolorowe
kępki kwitnących kwiatów i krzewów. Ten wielobarwny bukiet na
jasnozielonym tle tworzył wzór, który można było zobaczyć jedy-
nie z lotu ptaka.
W miarę jak przesuwał się na zachód, uświadamiał sobie ko-
lejne zmiany. Nie było szos ani dróg. Nie było wysokich budyn-
ków, domów i zabudowań gospodarczych. Nie widział śladu
miast, miasteczek, wsi ani samochodów. Nie zauważał linii wyso-
kiego napięcia, wszystko to znikło. Nie było widać także ludzi.
Przejrzyste powietrze nie zawierało dymu ani smogu. Teraz zaczął
posuwać się znacznie szybciej w kierunku zachodnim ponad nie-
kończącymi się szpalerami kolorowych bukietów porozrzucanych
wśród zieleni. Znalazł się nad wodą, a następnie nad półwyspem.
Tutaj krajobraz tworzył inny wzór. Wszędzie rosły wysokie, ma-
jestatyczne drzewa nieznanego gatunku.
Wkrótce ujrzał Chiny, ale ludzi nadal nie było widać. Pod nim
ciągnęły się kilometrami ciemnozielone lasy, gdzieniegdzie po-
przecinane szerokimi rzekami i strumieniami. Ląd stawał się coraz
bardziej nierówny i wkrótce znalazł się nad górzystym terenem.
W dole połyskiwały w słońcu ośnieżone wierzchołki gór. Dalej
teren był równiejszy, widać było zieleń lasu i niezalesioną prze-
strzeń. Potem ukazały się piaszczyste, prawie pustynne obszary.
Przypominały Środkowy Wschód, lecz nie było widać śladów
wydobywania ropy naftowej. Potem znów unosił się nad wodą.

97
Uznał, że było to Morze Śródziemne. Wkrótce znów mignął mu
skrawek lądu i znalazł się nad Atlantykiem.
Nad kolejnym lądem zwolnił i wylądował wśród trawy na
wzgórzach. Rozejrzał się dookoła i odniósł wrażenie, że skądś zna
i pamięta tę okolicę. Miejsce rzeczywiście było znajome, ponie-
waż poznał je podczas obecnej inkarnacji, ale budynki i drogi zni-
kły. Pozostało jezioro i drzewa, których było znacznie więcej. W
miejscu dawnej czteropasmowej autostrady widać było wodę cią-
gnącą się aż po horyzont. Towarzyszące mu bezcielesne istoty
znikły i został sam. Odniósł wtedy wrażenie, że znów ma ciało,
czuł promienie słońca na twarzy i wiatr, który zwichrzył mu
włosy. Wyczuł w pobliskim lesie obecność znajomej istoty, więc
zaczął iść w tym kierunku.
Patrząc w dół ze zdumieniem ujrzał własne nogi. Były bose,
czuł dotyk trawy. Kierując się ku olbrzymim dębom dotykał resz-
ty ciała, po raz pierwszy doświadczając tych wrażeń w takim sta-
nie świadomości. Ktoś do niego przemówił, gdy dotarł do lasu, ale
nie usłyszał dźwięku. Znaczyło to, że porozumiewali się bez słów,
więc ludzkość dokonała ogromnego skoku przechodząc do
komunikacji niewerbalnej. Spoza drzew wyłonili się mężczyzna
i kobieta, a on odebrał znajome wibracje. Znał ich z wcześniej-
szych spotkań jako istoty bezcielesne, związane z innym syste-
mem życia. Nigdy wcześniej nie inkarnowali na Ziemi, a teraz
znajdowali się na terenie dawnego USA, przebywali blisko wy-
brzeża, ale nie było już Stanów Zjednoczonych. Nie było też in-
nych państw, bo nie były potrzebne [71].
Aby zaprezentować mu dostępne im w tym czasie możliwości,
spotkani znajomi zaproponowali mu posiłek, dokładnie taki, na
jaki ma w tej chwili ochotę. Monroe poprosił o gorącą kukurydzę
polaną roztopionym masłem. Mężczyzna spomiędzy trawy wy-
grzebał garść czerwonej gliny i podał kobiecie. Ona położyła ją na
prawej dłoni i uważnie się w nią wpatrywała. Glina zaczęła
wrzeć i bulgotać, zmieniając kolor i zmieniając się w kolbę
dojrzałej białej kukurydzy. Kobieta wręczyła mu kolbę, którą
ostrożnie włożył do ust i ugryzł. To naprawdę była kukurydza,

98
gorąca, najsmaczniejsza jaką jadł, świeża, dopiero co zerwana.
Jadł ją łapczywie, zastanawiając się, co się potem z nią stanie,
skoro podróż rozpoczął w stanie bezcielesnym. Uznał, że nie ma
to dla niego znaczenia, a nie był to koniec niespodzianek.
Dowiedział się od nich, że Ziemi przywrócono pierwotną
równowagę ekologiczną. Wyglądała teraz tak, jak w okresie, gdy
człowiek jeszcze nie zniszczył środowiska. Świetlisty pierścień
wokół Ziemi okazał się szkołą intensywnej edukacji. Dalej uczono
się wykorzystywać energię i przetwarzać emocje, ale teraz już
wiedziano w jakim celu, więc dawało to radość i satysfakcję.
Przez ten tysiąc lat nastąpiły tak ogromne zmiany, że aż trudno
było w nie uwierzyć. Wszędzie dokoła widać było świadectwa
tych zmian. Ciała organiczne nadal służyły do nauki, ale teraz
można było wybierać różne formy, by doświadczać pełnej ziem-
skiej świadomości, nie ograniczając się do przeżywania jej wy-
łącznie w ludzkim ciele.
Wcielenia były krótkie. Właściwie były to czasowe przejęcia
istniejących biologicznych form życia, począwszy od najmniej-
szego jednokomórkowego organizmu. Rezonans z wibracjami
kompleksu świadomościowego przejętej istoty pozwalał ode-
brać wszelkie właściwe jej emocje. Naturalny łańcuch pokar-
mowy nadal stanowił ważną część procesu uczenia się, lecz in-
stynkt samozachowawczy znacznie osłabił się na skutek nabytej
wiedzy o ciągłości życia. Inkarnacja w ciała ludzkie odbywała się
już niezbyt często, a organizm był wtedy osłaniany i zabezpiecza-
ny polem siłowym, przez które nie przedostawały się nawet wiru-
sy. Stany eksterioryzacji i wcielania się były realizowane bez
przeszkód, a podróże odbywano wykorzystując zjawisko tele-
portacji. W czasoprzestrzeni istniało już wiele takich szkół roz-
woju świadomości i wciąż pojawiały się nowe [71].
Warto w tym miejscu odnieść się do kilku informacji związa-
nych z wrażeniami doświadczanymi przez Roberta Monroe. Jego
kompleks świadomościowy przebywając poza ciałem odbył wy-
cieczkę w przyszłość i znalazłszy się na terytorium Stanów
Zjednoczonych utworzył nieoczekiwanie duplikat pozostawio-

99
nego w przeszłości substancjalnego ciała. Zapoznaliśmy się już
z przypadkami bilokacji, kiedy eksterioryzowany kompleks świa-
domościowy dawał się dostrzec w odległym miejscu w postaci
zjawy (fantoma), a nawet mógł tam sprawiać wrażenie żywego
człowieka. Tym razem jednak fenomen związany z odczuwaniem
posiadania dwóch substancjalnych ciał dotyczył nie tylko różnych
miejsc, ale i dużej różnicy czasowej. Czy jest to możliwe?
Okazuje się, że nie był to jedyny tak szokujący przypadek,
gdyż podobne przydarzały się kilkakrotnie także w naszym kraju,
a ich okoliczności były nie mniej zdumiewające. Młoda dziew-
czyna przenosiła się bowiem nie tylko w odległe miejsca, ale i
w przyszłość. Spotykała wtedy siebie starszą o wiele lat, a obie jej
postacie sprawiały równie cielesne wrażenie [72]. W substancjal-
nej rzeczywistości czasoprzestrzennej zdarzenia takie uznajemy
za absurdalne, ale czy takie przekonanie jest słuszne?
Otwarta na transcendencję fizyka od wielu już lat stara się nas
przekonać, że zmysłowa percepcja nas zwodzi, a rzeczywistość
wcale nie jest taka, jak nam się wydaje, gdyż widzimy otoczenie
inne niż jest44. Jeśli zatem nasza świadomość może przenieść
się (wykorzystując wszechświatową bazę danych) do czasoprze-
strzeni w inny przedział czasowy z utworzeniem dodatkowego
substancjalnego ciała w oparciu o posiadany zasób informacji
o nim, to my żyjemy w czasoprzestrzennej iluzji, z której nie
zdajemy sobie sprawy, ponieważ wydaje się nam ona równie
realna jak wirtualna rzeczywistość wykreowana przez komputer.
Kolejna informacja związana z wcielaniem się w stanie egzo-
somatycznym w różne formy życia organicznego, a następnie od-
bierania wrażeń właściwych dla tych form egzystencji też nie jest
nieprawdopodobna. Znamy już takie relacje. Podobne opisy moż-
na bowiem znaleźć w opowieściach szamanów i czarowników
grup etnicznych żyjących w ścisłym związku z naturą. Doświad-

44
Mechanizmy zmysłowego postrzegania zaprezentowałam w czwartej części
tetralogii poświęconej duchowi i materii [73], gdzie przedstawiłam najnowsze
wyniki badań prowadzonych metodami konwencjonalnymi.

100
czając eksterioryzacji w zmienionych stanach świadomości, od
wieków są oni w stanie łączyć się z ciałem zwierzęcia po to, by
spojrzeć na świat jego oczami i doświadczyć odbieranych przez
nie wrażeń i emocji [74]. Podobne doznania podczas eksploracji
w stanie pozacielesnym opisała też jedna z uczestniczek kursów
organizowanych przez Instytut Monroe, gdy kolejno wcielała się
w różne ziemskie organizmy, odbierając otoczenie z ich perspek-
tywy i doświadczając stanów ich świadomości [75].
Dzięki takim doznaniom możemy nie tylko przekonać się, że
każda forma życia odmiennie postrzega swe środowisko, co
postuluje także wiedza konwencjonalna. Dowiadujemy się też, że
każdą postać bytu cechuje charakterystyczna dla niej forma
świadomości oraz poczucie nierozerwalnego związku z cało-
ścią istnienia. Dla kompleksu świadomościowego innej rozwinię-
tej formy istnienia ten anomalny dla wielu ludzi sposób zdobywa-
nia wiedzy jest całkowicie naturalny, ale ludzie najwyraźniej utra-
cili swą łączność z naturą. Jest on jednocześnie dla nas świadec-
twem, że prostsze od nas organizmy i plemiona uważane za pry-
mitywne intuicyjnie więcej wiedzą o sobie i rzeczywistości, niż
wielu inteligentnych ludzi przekonanych o wyższości swojego
wykształcenia w tym zakresie.
Co jeszcze wynika z opisanych wyżej doświadczeń? Z pokorą
powinniśmy przyznać, że brak nam podstaw do tego, by arbitral-
nie twierdzić co jest możliwe, a co nie. Niewiele niestety wiemy o
rzeczywistości, w której żyjemy, choć wielu z nas trwa w przeko-
naniu, że jest inaczej. Substancjalna rzeczywistość, którą uwa-
żaliśmy za tak dobrze znaną, przestaje taka być za sprawą zja-
wisk anomalnych wdzierających się w nasz dotychczasowy świat
i wykazujących jego transcendentne45 uwarunkowania. Wiemy
już, że otoczenie i obraz nas samych to holograficzna projekcja
dokonana dzięki rozwojowi doświadczeń globalnej świadomości i

45
Transcendentny – wymykający się codziennemu ludzkiemu doświadczeniu,
niewykrywalny za pomocą pięciu zmysłów fizjologicznych ani przy użyciu
technik badawczych akceptowanych przez konwencjonalną naukę.

101
wykształconym przez nią możliwościom działania. Podobną natu-
rę mogą mieć anomalnie pozyskiwane wizje zdarzeń przebiegają-
cych w przyszłym czasie. Wydają się one wprawdzie realne, lecz
być może oglądaną przyszłość należałoby potraktować jedynie
jako plan, który może być zrealizowany, choć wcale nie musi.
Przyszłość, jaka zaistnieje na Ziemi, będzie więc konsekwencją
podejmowanych przez nas wyborów.

Podróże w przeszłość
Nie mniej interesujące z punktu widzenia wartości poznawczych
okazały się podróże Roberta Monroe w przeszłość. Odbywał je
zwykle w tej części rzeczywistości niejawnej, która znajduje się
blisko Ziemi, a więc w międzystanie. Okazało się, że podróże te
niejednokrotnie dotyczyły jego przeszłych wcieleń, a był w nich
równocześnie obserwatorem i uczestnikiem zdarzeń, w któ-
rych niegdyś brał udział. Widział swoją śmierć i swoje własne
zagubienie wynikające z nagłej utraty organicznego ciała. Z cza-
sem zorientował się, że po tych dawnych inkarnacjach pozostawa-
ła w pobliżu czasoprzestrzeni jej pozostałość, będąca częścią jego
wielowymiarowej osobowości. Nie ulegała ona rozproszeniu, lecz
trwała nadal jakby zahibernowana w czasie, zagubiona i niezdolna
do samodzielnej zmiany swego stanu.
W odruchu pomocy próbował przekazywać tym cieniom
dawnej egzystencji swoją obecną wiedzę o ciągłości życia, pró-
bował wskazać drogę do centrum przyjęć w dalszych rejonach
nadprzestrzeni i powodował tym samym ich wchłonięcie przez tę
część swojego złożonego ego, która przez cały czas tam przeby-
wała. Z czasem Monroe zaczął określać te podróże mianem odzy-
skiwania siebie. Zrozumiał, że wszystkie przeszłe wcielenia
składają się na jego obecną osobowość, gdyż jest ona równocze-
śnie sumą i wypadkową wszystkich poprzednich doświadczeń
[71].
Dalsze eksploracje potwierdziły, że każda osobowość może
tworzyć swoje kolejne wcielenia, wysyłając je do czasoprze-
strzeni jako nowe eksperymentalne sondy poznawcze. Wszystkie

102
te odgałęzienia są trwale połączone ze wspólnym centrum46, co
umożliwia stałą dwustronną wymianę informacji. Doświadczenia
te pozwoliły mu zorientować się, że komunikacja ta zwykle od-
bywa się bez udziału czuwającej świadomości, więc nie jesteśmy
jej świadomi dopóki nie rozpoczniemy procesu odzyskiwań zagu-
bionych pozostałości naszego minionego ziemskiego życia.
Każda nowa sonda wysyłana z tego centrum wzbogacała swo-
imi doświadczeniami osobowość całości, a nabyta w ten sposób
wiedza stawała się nie tylko potwierdzeniem ciągłości życia w
następujących po sobie kolejnych wcieleniach w ciała organiczne,
lecz pozwalała również zrozumieć sens tej wieloetapowej konty-
nuacji procesu życiowego. Dalsze badania prowadzone w Instytu-
cie Monroe z udziałem wielu ochotników potwierdziły dodatkowo
te pierwsze spostrzeżenia [71].
Podczas podróży odbywanych w międzystanie Monroe pró-
bował udzielić tego rodzaju pomocy także innym zdezorientowa-
nym istotom w tym obszarze, lecz najczęściej skutkowało to
wchłonięciem ich przez rezonujące z nimi obszary systemów
przekonań. Doszedł w końcu do wniosku, że zagubienie tych
indywidualnych aspektów wielowymiarowych osobowości spo-
wodowane było ich niskim zaawansowaniem w rozwoju. W ob-
szarze bliskim czasoprzestrzeni gromadziły się bowiem istoty
najbardziej prymitywne, a nieświadome upływu czasu przebywały
tam nieraz setki i tysiące ziemskich lat [71].
Podróże w przeszłość w stanie egzosomatycznym pozwoliły
Robertowi Monroe przeżyć także ponownie niektóre sytuacje kry-
zysowe w swoim aktualnym życiu. Przekonał się wtedy ze zdu-
mieniem, że wielokrotnie to on sam interweniował „z przyszło-
ści” we własne życie, udzielając sobie pomocy w sytuacjach
sprawiających niemal beznadziejne wrażenie. Niezależnie zatem
od naszych duchowych opiekunów, my sami jesteśmy niejedno-
46
Monroe nadał mu w swoich opisach nazwę ja tam. Inni badacze nadprze-
strzeni określali niekiedy sumaryczną osobowość ego mianem grona lub dysku,
starając się opisać werbalnie wizualizowany kształt tego centrum. Stosowano
też określenie naddusza, odwołując się do terminologii religijnej.

103
krotnie w formie bezcielesnej swoimi aniołami stróżami, poddają-
cymi w trudnych sytuacjach życiowych idee właściwych rozwią-
zań. Powinniśmy zatem nauczyć się wsłuchiwać w swoje wnętrze,
a mówiąc prościej – słuchać własnej intuicji.

Równoległe rzeczywistości oraz partnerskie eksploracje


nadprzestrzeni
Amerykański psycholog i psychotronik, prof. dr Charles T. Tart
(University of California, Institute of Noetic Science, Institute of
Transpersonal Psychology i in.) jest znanym na całym świecie
badaczem odmiennych stanów świadomości. Wśród jego licznych
osiągnięć naukowych na baczną uwagę zasługuje eksperyment
przeprowadzony z udziałem studentów-ochotników łatwo podda-
jących się hipnozie. Była to pionierska próba osiągnięcia
wspólnego przeżywania rzeczywistości alternatywnej. W stanie
głębokiego hipnotycznego transu Tart zasugerował im, że znajdu-
ją się na piaszczystej plaży nad oceanem.
Eksperyment udał się nadspodziewanie, ponieważ młodzi lu-
dzie odnaleźli się na tej samej plaży, choć ich ciała nadal trwały w
hipnotycznym transie w laboratorium badawczym. Widzieli się
tam nawzajem, mogli się porozumiewać, pływali razem w wodzie,
wyczuwali piasek pod stopami i powiew wiatru na twarzach, grali
razem w piłkę. Okolica, w której się znaleźli, wydawała się im
najzupełniej rzeczywista i przeżywali ją wspólnie, zatem była to
ta sama, stworzona przez ich własną świadomość rzeczywistość
alternatywna [76]. Wynik tego zdumiewającego doświadczenia
był powtarzalny, choć sceneria za każdym razem mogła ulegać
zmianie zgodnie z wprowadzanymi przez organizatora do ekspe-
rymentu modyfikacjami.
Na tej podstawie można uznać, że zasugerowana przez dr.
Davida Bohma, profesora fizyki w Birkbeck College Uniwersyte-
tu Londyńskiego, możliwość tworzenia rzeczywistości aktem
mentalnym i wspólne w niej przebywanie [77] została do-
świadczalnie potwierdzona. Tym samym wyniki przeprowadzo-
nych doświadczeń sugerują, że i ta rzeczywistość, w której aktu-

104
alnie przebywamy i uznajemy za jedynie prawdziwą, też może
być holograficzną projekcją świadomości. Egzystuje w niej cała
ludzkość, zatem może być ona wytworem zbiorczej świadomości
ziemskiego systemu życia, na którą nakładają się nasze indywidu-
alne projekcje, które nawet mogą się różnić w sposób zaskakujący
od tego, co widzą inni [78].
Fraktalna struktura świadomości (wszechobecnego subtelnego
układu, który ją wykształcił) może świadczyć o tym, ze zbiorcza
świadomość ziemskiego systemu życia może częścią świadomości
globalnej kreującej wszechświat (a więc wszystkie współistnieją-
ce z sobą światy), skoro wszystko jest ze sobą wzajemnie powią-
zane. Idąc dalej tym tropem rozumowania można dojść również
do wniosku, że testy Tarta stanowią doświadczalne potwierdzenie
przedstawionej przez Bohma koncepcji współistnienia z czaso-
przestrzenią innych obszarów rzeczywistości, które wprawdzie
ukryte są przed naszą fizjologiczną percepcją, ale są w pełni real-
ne i także mogą funkcjonować w oparciu o porządkującą zasadę
holograficzną.
O doświadczeniach Tarta warto było wspomnieć również dla-
tego, że ich rezultat został wykorzystany w Instytucie Monroe w
badaniach poza czasoprzestrzennych rejonów istnienia. Bazując
na wynikach tych eksperymentów postanowiono sprawdzić, czy
wspólne przebywanie poza ciałem można byłoby wykorzystać
do weryfikacji prawdziwości informacji zdobywanych w rze-
czywistości niejawnej. Przeżycia, których doświadczano podczas
samotnie realizowanych eksploracji pozacielesnych, były tak nie-
zwykłe, że mimo stale ponawianych sprawdzianów wciąż powra-
cały wątpliwości, czy nie są to aby fantazje, które nie mają nic
wspólnego z prawdą. Umysł ciągle szukał dalszych potwierdzeń
realności doznawanych wrażeń, ponieważ nawet podobne relacje
innych badaczy poza czasoprzestrzennych stref wciąż budziły
wątpliwości na skutek wpojonych przez system edukacji przeko-
nań, że tego rodzaju doznania nie mają prawa zaistnieć. Chciano
zatem uzyskać pewność, że poznawany świat równoległy jest
dokładnie taki, jakim odbiera się go w sposób pozazmysłowy.

105
Należy bowiem w tym miejscu wyraźnie podkreślić, że pene-
trowany podczas pozacielesnej eksploracji obszar rzeczywistości
niejawnej ukazywał się eksperymentatorom zawsze w taki sposób,
aby mogli zrozumieć jego funkcjonowanie w oparciu o swoje
ziemskie doświadczenia [79-81]. Warto zaznaczyć, że jedna z
pierwszych prób wspólnej eksploracji nadprzestrzeni dokonała się
podczas zajęć prowadzonych przez dr Ritę Warren. Zrealizowała
się spontanicznie po tragicznym trzęsieniu ziemi, które miało
miejsce w Indiach. W ramach planowanych zajęć miała się odbyć
wtedy wyprawa do centrum przyjęć, w którym każdy z uczestni-
ków miał przygotować sobie własne miejsce, do którego bez trudu
trafi w każdych warunkach. Nieoczekiwanie wszyscy uczestnicy
eksperymentu skierowali się do strefy międzystanu, która zapełni-
ła się istotami wyrwanymi nagle z dotychczasowej egzystencji.
Były to ofiary niedawnego kataklizmu, a badacze stali się nagle
obserwatorami prowadzonej w nadprzestrzeni akcji ratowniczej.
Każdy z uczestników tej wyprawy mógł przekonać się, że na
użytek ofiar tragedii przygotowana została w tym obszarze
istnienia sceneria, która kierowała przerażonych i zdezorien-
towanych ludzi w kierunku obozu przypominającego ziemskie
ośrodki, gdzie zwykle organizuje się w takich wypadkach tym-
czasową pomoc dla ofiar katastrofy. Obóz ten, z ustawionymi w
dwuszereg namiotami i wąską uliczką między nimi, był właśnie
tym, co spodziewali się ujrzeć. Unoszące się w górę dymy ognisk
sugerowały możliwość otrzymania posiłku i opieki, był to więc
dla nich widok znajomy i w pełni zrozumiały. Niekończący się
sznur ludzi przesuwał się bezwiednie między namiotami w kie-
runku tunelu, za którym znajdowało się centrum przyjęć, gdzie
przybyłych witały osoby im znane i bliskie.
Nie wszystko przebiegało tak łatwo, ponieważ niektóre z
ofiar uwięzione zostały mentalnie pod gruzami i stertami ka-
mieni, zatem część uczestników eksperymentu włączyła się na-
tychmiast do akcji ratowniczej, pomagając „uwolnić się” zmarłym
i kierując ich do obozu. Akcję tę przerwało dopiero wezwanie do
powrotu przekazane im przez słuchawki. Ku zaskoczeniu człon-

106
ków tej zbiorowej eksploracji, wszystkie ich późniejsze relacje
były w pełni zgodne i spójne, choć uczestniczyli w najróżniej-
szych scenach składających się na ciąg doświadczanych wspólnie
zdarzeń [79]. Wszyscy członkowie grupy uczestniczyli w akcji
ratunkowej realizowanej w zaświatach (tej samej rzeczywistości
równoległej).
Ta nieoczekiwana zbieżność przeżyć pozacielesnych sugero-
wała, że obserwowane w nadprzestrzeni holograficzne obrazy
mogą być bardziej realne, niż bylibyśmy skłonni to przyznać.
Odbiór tamtej rzeczywistości, wykonywanych czynności i wyko-
rzystywanych środków komunikacji z napływającym tłumem
osób zmarłych był dokładnie taki sam dla wszystkich uczestników
eksploracji, chociaż nie zostali oni wcześniej poddani jakim-
kolwiek sugestiom. Na użytek przyszłych doświadczeń nazwano
tego rodzaju wspólnie realizowane podróże w nieznane eksplora-
cjami partnerskimi. W wyprawach tych uczestniczyło równocze-
śnie kilku badaczy, którzy wyznaczali sobie tam spotkania. Przy-
gotowano w tym celu miejsce w parku, gdzie utworzono aktem
mentalnym replikę Instytutu Monroe wkomponowaną w krajobraz
zalesionych wzgórz [80, 81].
Po powrocie z wypraw niezależnie sporządzano notatki, a na-
stępnie porównywano ich zawartość. Okazało się później, że nie
miało zupełnie znaczenia czy program eksploracji był wstęp-
nie opracowany, czy też przebieg wyprawy w nadprzestrzeń
realizował się spontanicznie na skutek podjętej decyzji jedne-
go z członków zespołu. Zauważone różnice wynikały zazwyczaj
z indywidualnej tendencji interpretacyjnej badacza, natomiast
podobieństwa i elementy wspólne można było wstępnie przyjąć za
realnie dokonane rozpoznania, potwierdzane później w dalszym
toku prac. Powoli z niewiadomego zaczął wyłaniać się coraz peł-
niejszy obraz złożonej w swej strukturze, w pełni zorganizowanej
rzeczywistości niejawnej. Badania prowadzone były zawsze przy
współudziale i pomocy istot paracielesnych, natomiast Robert
Monroe i Ed Wilson po swej cielesnej śmierci dołączyli do zespo-
łu eksploratorów, służąc im swą pomocą.

107
Jałowe nieba i różne obszary piekieł
Prowadzone systematycznie badania rzeczywistości ukrytej przed
zmysłowym postrzeganiem pozwoliły wedrzeć się badaczom w
wiele obszarów pozornie niepoznawalnych. W pełni potwierdziły
się pierwsze spostrzeżenia Roberta Monroe, że nie jest to prze-
strzeń całkowicie jednorodna. Najważniejszym miejscem doce-
lowym okazał się obszar, do którego bramą wejściową jest
centrum przyjęć, czyli park. Zanim jednak wkroczymy w tamte
rejony, warto przyjrzeć się bliżej tym obszarom, które są wyni-
kiem naszych własnych wyobrażeń i projekcji, ponieważ rzeczy-
wistość niejawna wydaje się naturalnym środowiskiem świado-
mości, w którym może ona wykreować bez trudu dowolne oto-
czenie aktem myślowym.
Zwykle są to obszary systemów przekonań (lub preferencji),
czyli takie środowiska, które albo odwzorowują nasze wyobraże-
nie o zaświatach, albo też miejsca, w których możemy realizować
swoje niebezpieczne dla innych popędy czy krzywdzące wzorce
zachowań. Obowiązuje tu wspomniana już wcześniej zasada
przyciągania się podobieństw, która oddziałuje tu silniej, niż w
znanej nam czasoprzestrzeni [79-81].
Istoty, które podczas ziemskiego życia rygorystycznie dosto-
sowywały się reguł narzuconych przez jakąś religię, dołączały do
tych skupisk istot żywych, które odtworzyły w międzystanie
zgodne ze swymi wierzeniami wyobrażenia o raju. Można więc
było spotkać w tym obszarze różne wspólnoty religijne prze-
strzegające obowiązujących rytuałów i zasad postępowania,
trwające nadal w przekonaniu, że tylko ich wizja świata i sposób
myślenia są właściwe. Żyły tam w ścisłej zgodzie z narzuconymi
im wcześniej przez religię regułami, kontynuując dokładnie te
same zasady zachowań, do których przywykły na Ziemi. Zwykle
obca była im wzajemna empatia i chęć zrozumienia tych, którzy
myśleli choćby w nieco odmienny sposób. Przebywających tam
mieszkańców cechowała daleko posunięta stagnacja, zatem kon-
taktujące się z grupami eksploratorów istoty bezcielesne okre-
ślały tego rodzaju obszary mianem jałowego nieba.

108
Ludzie, którzy tam trafiają, są dumni z siebie i własnego po-
stępowania, zarówno podczas ziemskiego życia, jak i w trakcie
pobytu we własnym wyobrażeniu raju. Obecność tam traktują
jako najwyższą nagrodę za wytrwanie w wierze. Wygnanie z nie-
go odczuliby jako dotkliwą karę, zatem nie są skłonni ani do we-
ryfikacji swojego sposobu myślenia, ani do zmiany zachowań. W
jałowym niebie żyje się zazwyczaj wśród pięknej przyrody bez
konieczności starania się o cokolwiek, przestrzegając jedynie ob-
owiązujących tam religijnych norm i rytuałów.
Nie odczuwa się tam potrzeby własnego rozwoju pod jakim-
kolwiek względem, a przekonanie o własnym wywyższeniu po-
woduje, że przebywający tam ludzie są pełni pychy i nieskłon-
ni do odczuwania lub ofiarowania innym choćby odrobiny
czystej, bezwarunkowej miłości. W rezultacie brak tam szczerej
radości wynikającej z odczuwania i odwzajemniania miłości,
życzliwośi czy sympatii, ponieważ to nie one mają tam znaczenie.
Pieczę nad takim zgromadzeniem trzymają zawsze miejscowi
kapłani, którzy decydują o tym, kto jest godzien tam pozostawać.
Warto podkreślić, że tego rodzaju metody kontroli wiernych
stosują do dziś niektóre znane nam ziemskie systemy religijne.
Wersji tego rodzaju obszarów przekonań w nadprzestrzeni jest
tyle, ile odmian religijnych wyznań wiary. Wszystkie te skupiska
uważane są przez bezcielesne świetliste istoty za wewnętrznie
puste i jałowe. Drogą wyjścia z tych zaklętych kręgów może być
dostrzeżenie niekonsekwencji w głoszonych doktrynach, które
zrodzą wątpliwości w kwestii praktykowanych kanonów wiary i
umożliwią udzielenie mieszkańcom pomocy przez inne, bardziej
doświadczone byty. W komunikacji z takimi odszczepieńcami
wykorzystują one upodabnianie się do znanych postaci religij-
nych, gdyż pozwala to wątpiącym łatwiej zaakceptować zmiany
zachodzące w ich systemie przekonań.
Ucieczką z jałowego nieba może być również wygnanie w
wyniku złamania nakazów narzuconych przez miejscowego
kapłana, skutkujące przechwyceniem banitów przez bardziej roz-
winięte istoty, które wręcz czekają na taką okazję. Obszary te

109
można bez obawy poddawać obserwacji podczas bezcielesnych
eksploracji, ponieważ niedostatek w tych miejscach czystej bez-
warunkowej miłości nikogo nie zachęca do pozostania tam.
Obok tych niefortunnych wyobrażeń raju istnieją też w po-
bliżu czasoprzestrzeni obszary występków, którym śmiało moż-
na byłoby nadać miano piekieł. W takich rejonach również gro-
madzą się istoty podobne, realizujące takie same, właściwe sobie
wzorce zachowań. Można tam więc obserwować obszary skupia-
jące złodziei, sadystów, morderców itd., gdzie każdy rodzaj de-
wiacji psychicznej łączy pokrewne, przepełnione negatywnymi
emocjami byty. Każda przebywająca w takim piekle istota celo-
wo krzywdzi innych, czerpiąc z tego satysfakcję, a potem sama
jest w ten sam sposób gnębiona. Zawiązują się tam krótkotrwałe
sojusze, a wzajemne zobowiązania są łamane.
Są to obszary niewypowiedzianych katuszy, które nieustannie
próbuje się rekompensować kosztem innych. W każdym z tych
obszarów zwykle wybijają się też zaawansowane w czynieniu zła
istoty, które radzą sobie najlepiej w takich warunkach. Gromadzą
one wokół siebie tak wiele złych emocji (negatywnej w skutkach
energii), że z powodzeniem można byłoby nadać im miano szata-
nów. Rozgrywanie gier raniących innych sprawia im nieopisaną
przyjemność, a są w nich prawdziwymi mistrzami. Każde z pie-
kieł poddane obserwacji miało własnych szatanów, każde też cha-
rakteryzowało się całkowitym brakiem CBM47.
Eksploratorzy próbowali dowiedzieć się, czy z tak wybranej
drogi nie ma już powrotu. Okazało się, że jest, gdyż w każdych
warunkach można kontynuować własny rozwój. Wystarczy w
tym celu trwale związać się z kimś, kto pomoże zmniejszyć do-
znawany ból w wyniku udzielonego wsparcia. Skutkuje to zmianą
uczuć w postaci pozytywnych emocji względem partnera i zakłó-
ceniem rezonansu z energetycznym wzorcem piekła. Można też
dojść po dłuższym tam pobycie do wniosku, że tego rodzaju życie

47
Dla uproszczenia zapisu czysta bezwarunkowa miłość określana będzie dalej
tym skrótem.

110
nigdy nie może dać prawdziwej i długotrwałej satysfakcji. W obu
wypadkach zwątpienie w sens kontynuacji takiej egzystencji
umożliwia przemieszczenie się w piekle do miejsc, gdzie sto-
pień agresji jest mniejszy. Ułatwia to później dalszy rozwój po-
zytywnych emocji, a postępująca zmiana wzorca energetycznego
umożliwia w końcu udzielenie pomocy przez istoty bezcielesne.
Opuścić piekło można też w wyniku ponownych narodzin,
zwykle w roli potencjalnej ofiary i bez możliwości zaznania mię-
dzy inkarnacjami życia wśród nastrojonych przyjaźnie istot para-
cielesnych, a więc w atmosferze pełnej bezinteresownej miłości.
Dzieje się tak, ponieważ podczas życia w bardzo trudnych wa-
runkach może narodzić się zrozumienie wyrządzanej krzyw-
dy, a uświadomienie sobie tego może prowadzić do odczucia em-
patii i współczucia w stosunku do tych, którzy z jakiegoś powodu
są nieszczęśliwi. Realizacja tego środka odbywa się zwykle w
wyniku wejścia do piekła pracownika centrum rehabilitacji, który
traktuje zatwardziałego w swych preferencjach mieszkańca silną
dawką CBM. Jeśli zdoła to zaburzyć wzorzec energetyczny odzy-
skiwanego, zostaje on wypchnięty z piekła jako osobowość nie-
przystająca do środowiska, a wtedy może dokonać wyboru: po-
wrót do piekła lub ponowne narodziny. W wypadku decyzji o
narodzinach, zwykle i pomocnik poddaje się inkarnacji, aby
czuwać nad swoim podopiecznym i wspierać go w każdej sy-
tuacji podczas oczekiwanej przemiany.
Bywa jednak, że jakaś istota może tak bardzo utrwalić swoje
negatywne wzorce zachowań, że mimo ponawianych prób pomo-
cy nie chce w sobie niczego zmienić. Są to wprawdzie bardzo
rzadkie wypadki, ale zdarzają się. Powoduje to pewne problemy,
ponieważ każda z żywych istot jest zawsze częścią jakiegoś
zespołu dającego w efekcie zbiorczą osobowość, która podlega
ewolucji jako całość (zasiedlamy kolejne ciało wysyłając tam
jedynie część swego całościowego kompleksu świadomościowego
dla zbierania nowych doświadczeń). Grupa taka realizuje razem
swój rozwój, zatem wszyscy jej członkowie starają się zawsze
utrzymać zespół w całości. Brak chęci przeprowadzenia pozytyw-

111
nych zmian ze strony członka takiej społeczności powoduje w
końcu zerwanie jego łączności z nadduszą48.
Brak łączności z własnym ego prowadzi do postępującej już
bez przeszkód degeneracji, a w konsekwencji do zaniku we-
wnętrznej spójności tej formy istnienia. Ostatecznie subtelna ma-
teria takiej istoty ulega rozproszeniu, co wcale nie jest równo-
znaczne z unicestwieniem. Przechodzi ona bowiem w stan, który
umożliwia wykorzystanie jej jako surowca przy kolejnych krea-
cjach żywych istot. Nie oznacza to również, że utracona zostaje
wiedza zdobyta przez tę zdeformowaną osobowość, ponieważ
informacje nie mogą ulec zniszczeniu i dalej służą konkretnej
złożonej osobowości (nadduszy), z której byt ten się wywodził, a
także całości złożonej świadomej struktury. Jej celem jest bowiem
nieustanne samokształcenie w wielu kreowanych warunkach śro-
dowiskowych i stale postępujący rozwój.
Jeden z informatorów, zajmujący się odzyskiwaniem bytów z
takich obszarów, sam był kiedyś mieszkańcem piekła. Doskonale
rozumiał jakiego rodzaju uwarunkowania zatrzymują istoty w
takich miejscach, wiedział też w jaki sposób można próbować im
pomóc. Twierdził, iż dawni bywalcy piekieł są najlepszymi po-
mocnikami dla uwięzionych w nich bytów. Po dodatkowym
przeszkoleniu w centrum przeglądu przystępują więc do grona
pracowników centrum rehabilitacji i służą pomocą istotom zagu-
bionym w tego rodzaju obszarach.

Obszary aktywności istot bezcielesnych


Na wstępie warto zaznaczyć, że i te rejony rzeczywistości niejaw-
nej (ukrytej przed zmysłową percepcją) charakteryzują się wła-
ściwymi sobie stanami świadomości, które pozwalają na ich roz-
różnienie. Po zakończeniu ziemskiej egzystencji pierwszym ob-
szarem służącym naszemu rozwojowi jest park, czyli centrum
przyjęć. Z punktu widzenia naszych wierzeń religijnych można je

48
Naddusza – osobowość zbiorcza, tworzona przez wiele powtarzających się
inkarnacji kooperujących ze sobą pochodnych kompleksu świadomościowego.

112
uznać za bramę wiodącą do tych sfer niejawnego świata, które
nazywamy niebem lub rajem. Do tego miejsca doprowadzają
zmarłych istoty bezcielesne, które poświęciły się procesowi odzy-
skiwania istnień zagubionych w nadprzestrzeni. Tu witają ich
przyjaciele i krewni, silnie z nimi związani podczas ziemskiej
egzystencji.
Na świadomych śmierci swego ciała zmarłych, przerażonych i
niepewnych dalszego losu wskutek zapamiętanych przewin, cze-
kają również istoty przybierające dla nich postaci znane im z
praktyk religijnych. Przekonują o mocy miłości i wybaczenia,
uspokajają i napełniają ufnością. Tu przybysze zaznają też pierw-
szych chwil odpoczynku po trudach minionego życia w warun-
kach przypominających ziemskie. Spokojna i wyważona rozmowa
powoduje, że różnice między dotychczasowymi przekonaniami i
doświadczaną rzeczywistością powoli ulegają zatarciu i zmarli
zaczynają przystosowywać się do zaistniałej zmiany.
Odmienny kierunek przemieszczania się świadomych form
istnienia obsługiwany jest przez istoty bezcielesne w centrum
przeglądu i centrum rejsów. W centrach tych dokonuje się wybo-
ru czasu i miejsca wcielenia, a więc przyszłego środowiska i wa-
runków życia, a także potencjalnych rodziców. Centrum przeglą-
du pozwala przypomnieć przygotowującej się jaźni dotychczaso-
we dokonania w formach biologicznych, ujawnia dostępne moż-
liwości korekty tego, co należałoby poprawić, a także próby, które
warto byłoby podjąć.
Po dokonanym wyborze pracownicy centrum rejsów przygo-
towują inkarnację biorąc pod uwagę aspekty astrologiczne,
które będą wspierać pożądane cechy osobowościowe, poszukując
przy tym jak największej liczby zdarzeń sprzyjających wła-
ściwym wyborom podczas realizacji założonego planu ziem-
skiego życia. Jeśli planowana jest równoczesna inkarnacja kilku
istot w ramach wspólnego programu działania, centrum rejsów
przygotowuje dla nich dodatkowo odpowiednie krzyżujące się
linie czasu-zdarzeń [80, 81], które pozwolą im spotkać się i razem
ten plan realizować.

113
Samo wcielenie dokonuje się w sekcji ponownego wejścia w
formy organiczne. Świadomość inkarnowanej istoty zostaje pod-
dana kompresji, a znaczna część jej możliwości percepcyjnych
zostaje zablokowana. Pozwala to lepiej skupić się na celach i za-
daniach aktualnego wcielenia, a także zapobiega przeciążeniom
na skutek wysokiego poziomu szumów informacyjnych w wiel-
kich skupiskach żywych istot na stosunkowo niewielkim obsza-
rze49. Niedostępna staje się wtedy również pamięć związana z
życiem w rzeczywistości niejawnej oraz wspomnienia związane z
poprzednimi wcieleniami. Kompresja wpycha je do podświado-
mości. Każda istota rozumie tę konieczność i zgadza się na to,
ponieważ jest to niezbędny element przygotowań do życia w rze-
czywistości czasoprzestrzennej.
Niektórym wcielanym istotom udostępnia się jednak pewną
część wielowymiarowej świadomości, dzięki czemu podczas ży-
cia na Ziemi są świadome istnienia rzeczywistości równoległych.
Dzielą się potem tą wiedzą z tymi, którzy jej nie posiadają. Zwy-
kle są oni szamanami, prorokami, uczonymi. Może się też zda-
rzyć, że kilka istot przechodzi kompresję razem. Połączone są
wtedy czymś w rodzaju świetlnego włókna, które możemy po-
strzegać jako wycinek linii czasu/zdarzeń. Oznacza to, że łączy je
wspólny cel realizowany równocześnie lub w konkretnej sekwen-
cji czasowej. Istoty te same wybierają cel i dobierają sposoby jego
realizacji jeszcze przed dokonaniem wcieleń.
Dostrzec też zawsze można w rzeczywistości niejawnej inne
cienkie włókna opływające każdą wcielaną istotę (świadomą son-
dę wysyłaną do czasoprzestrzeni), które łączą ją z jej własnym
ego50 funkcjonującym stale w nadprzestrzeni, zapewniając dwu-
stronny kontakt z całością osobowości. Może się przy tym zda-
rzyć, że kilka istot przygotowujących się do inkarnacji przyna-
leży do jednego ego, będąc efektem jego podziału. Bywa też, że
49
Każda istota jest nadajnikiem szumów informacyjnych w postaci uczuć,
myśli, pragnień, projektów itp.
50
Ego – wypadkowa osobowość sumaryczna, tworzona przez wiele powtarza-
jących się inkarnacji pojedynczego kompleksu świadomościowego.

114
dokonują one kilku wcieleń w zbliżonym ziemskim czasie, a na-
wet razem realizują wspólny projekt, jak miało to miejsce w wy-
padku Roberta Monroe i Bruce’a Moena. Obaj stanowili inkarna-
cje jednego ego, a informację tę Moen posiadł dopiero po śmierci
przyjaciela podczas dokonywanych w stanie pozacielesnym eks-
ploracji nadprzestrzeni [80].
Kolejnym poznanym podczas wypraw obszarem aktywności
związanym z centrum przyjęć była sekcja uzdrawiania i odnowy.
Trafiamy do niej zawsze po śmierci ciała i przekroczeniu bariery
międzywymiarowej lub po uwolnieniu się z obszarów przekonań
czy występków. Życie w czasoprzestrzeni obciążone jest wieloma
problemami, wyczerpuje naszą energię i pozostawia po sobie
zwykle uczucie dużego zmęczenia. Po jego zakończeniu przewi-
dziany jest zatem okres rekonwalescencji, prowadzony przez spe-
cjalizujące się w tym byty paracielesne. Jeśli zmarły przekonany
jest o tym, że śmierć jest wiecznym snem, po wkroczeniu do
nadprzestrzeni zapada w stan śpiączki. Jeśli trudno go z niej
wybudzić, indukuje się mu marzenia senne. Potężna dawka prze-
żywanych podczas snu emocji prowadzi do przebudzenia, a to
pozwala mu przystosować się do nowych warunków życia.
Ci, którzy zmarli w wyniku długiej, wyczerpującej choroby,
tworzą najczęściej aktem mentalnym blisko czasoprzestrzeni ho-
lograficzną kontynuację życia w tym stanie. Jeśli istotom paracie-
lesnym uda się skupić na sobie uwagę takiego zmarłego, zostaje
on stamtąd przetransportowany do centrum przyjęć w miejsce
przypominające szpitalne sale operacyjne, a proces „wyleczenia”
realizowany jest zgodnie z oczekiwaniami zmarłego. Dalej wyko-
rzystuje się okres rekonwalescencji przystosowujący przybyłego
do dalszej aktywności w tym obszarze istnienia. Poinformowano
badaczy, że praca w tym centrum byłaby znacznie łatwiejsza,
gdyby ludzie wiedzieli więcej o rzeczywistościach równole-
głych jeszcze przed swoim tu przybyciem.
W docelowym obszarze zaświatów nigdy nie trwamy w bez-
czynności. Możemy więc pogłębiać tam swoją wiedzę w centrum
kształcenia przypominającym wielką bibliotekę, gdzie na półkach

115
znajduje się wielka liczba książek, z których każdy może korzy-
stać. Jej wygląd to również holograficzna projekcja, ułatwiająca
nam przystosowanie się do rzeczywistości tego obszaru istnienia.
Centrum to obsługują pracownicy doskonale zorientowani w jego
zawartości, którzy pomagają znaleźć to, co najbardziej nas intere-
suje. W celu przeczytania żądanej książki wkłada się ją do urzą-
dzenia, które po ustaleniu parametrów pracy przetwarza jej zawar-
tość w postać trójwymiarowego, dynamicznie zmieniającego się
hologramu. Można go oglądać jako bierny obserwator lub czynnie
w nim uczestniczyć.
Zainteresowanie zwiedzającego to centrum Moena budziła
zawsze ta część, którą nazwał salą błyskotliwych pomysłów. Była
ona połączona z siecią wszechświatowego Internetu, która po-
przez swe światłowody (zwane przez eksploratorów włóknami
świadomości) pozwalała zapoznać się z wszelkimi dostępnymi w
niej informacjami. Umożliwiało to realizację konkretnego celu po
otrzymaniu odpowiedzi na zadane pytania. Można tu było również
uzyskać poszukiwane rozwiązanie w postaci gotowego projektu,
który można było od razu wykorzystać lub przekazać do centrum
planowania [80].
W centrum kształcenia wielkie zainteresowanie budziła tran-
skomunikacja za pomocą środków technicznych, którą ludzie ży-
jący na Ziemi nawiązali ze światem istot bezcielesnych [82]. Pra-
cownicy tego centrum twierdzili, że współpracują przy jej realiza-
cji, gdyż powszechność wzajemnej łączności może w sposób
istotny wpłynąć na szybkość ewolucji ziemskich cywilizacji.
Dalsze eksploracje wykazały, że centrum kształcenia obejmuje
również sekcje nauczania dla wszelkich form życia, ponieważ my
wcale nie jesteśmy formą pod tym względem uprzywilejowaną.
Przejście z sekcji do sekcji realizowano aktem myślowym (chęcią
przemieszczenia się), a zwiedzenie kilku z nich ujawniło, że z
każdą formą życia możemy się telepatycznie porozumieć. Ba-
dacze dowiedzieli się przy tej okazji, że wzajemne interakcje mię-
dzy gatunkami są cenne, ponieważ dostarczają istotnych informa-
cji, które można wykorzystać dla obopólnej korzyści.

116
W tym równoległym świecie inny rodzaj kształcenia stosuje
się w stosunku do istot opuszczających obszary przekonań czy
występków. Wspomniane wcześniej przy okazji przygotowań do
wcielenia centrum przeglądu wykorzystywane jest również w
celach edukacyjnych, a zarazem przygotowawczych do podej-
mowanych później zadań. Mieszkańcy piekieł, którym udało się
opuścić ten obszar, zachęcani są bowiem do prowadzenia akcji
ratowniczej w stosunku do bytów, które na skutek praktykowa-
nych zachowań przyciągane są po śmierci ciała przez różnego
rodzaju skupiska zaburzonych osobowości.
W tym celu proponuje się im szkolenia połączone z przeglą-
dem warunków panujących we wszelkich możliwych rodzajach
piekieł, a szkodliwy wpływ tych miejsc neutralizowany jest pod-
czas pracy z nimi za pomocą energetycznej bariery ochronnej.
Zapobiega ona również możliwości wessania przez tę agresywną
energetykę osobowości, która niedawno pokonała własne nega-
tywne emocje i dopiero przyucza się do pracy w takich miejscach.
Tę barierę ochronną tworzą emocje związane z uczuciem CBM.
Po zakończeniu nauki adepci przyłączają się do zespołu pracow-
ników centrum rehabilitacji. Ich doświadczenie jest szczególnie
pomocne przy odzyskiwaniu kolejnych bywalców piekieł, bo-
wiem to właśnie oni mają największe szanse na dotarcie do naj-
bardziej zatwardziałych złoczyńców i udzielenie im pomocy [81].
Centrum przeglądu wykorzystywane jest też do reedukacji
osobowości o skłonnościach kapłańskich, a więc byłych księży,
pastorów, imamów i przywódców sekt, którzy w wyniku zwątpie-
nia lub sprzeniewierzenia się obowiązującym zasadom religijnym
opuścili jałowe nieba. Oni również pod kierunkiem mentora mogą
dokonać przeglądu różnych wariantów jałowego nieba oraz do-
wiedzieć się, jak się do nich dostać i pracować z tymi ich miesz-
kańcami, którzy dostrzegając dysonans między zasadami wiary i
jej praktykowaniem, gotowi są do opuszczenia tego rodzaju raju.
Tak przygotowane istoty tworzą razem centrum Domu Bożego, w
którym żyją i pracują, prowadząc odzyskiwanie istot zagubionych
w swoich systemach wierzeń religijnych [81].

117
Ziemia nie jest jedynym ośrodkiem życia we wszechświecie,
zatem w niejawnym obszarze rzeczywistości istnieje też centrum
koordynujące, włączone w system sieci i obsługiwane przez istoty
bezcielesne (dla eksploratorów przybrało ono postać podobną do
sali błyskotliwych pomysłów, lecz było większe, będąc punktem
węzłowym we wszechświatowym Internecie). Przez włókna świa-
domości przypominające światłowody łączy się ono ze wszystki-
mi innymi systemami w sieci. Ziemski system życia jest tylko
jednym z wielu ośrodków we wszechświecie, gdzie żywe istoty
egzystują w cyklach wyznaczanych programem nauki.
Centrum koordynujące wymienia się informacjami z innymi
centrami sieci, gdy tylko zauważy jakąś aktywność w pobliżu
ziemskiego systemu życia. Informacje te pojawiają się we wszyst-
kich węzłach sieci jednocześnie, ponieważ charakteryzuje ją nie-
lokalność (nie mamy tu do czynienia ze znanym nam powszechnie
przesyłaniem) [81]. Centrum to koordynuje również bezpo-
średnie kontakty istot z różnych systemów życia. Z perspekty-
wy ludzkiego punktu widzenia można byłoby to określić spotka-
niami Obcych. Badaniom ziemskiego centrum koordynującego
podlega też organizacja sekwencji wydarzeń w czasie dla obiek-
tów znajdujących się w naszym obszarze wszechświata. To cen-
trum, które eksploratorzy poddali obserwacji, utworzyło się w
wyniku ludzkich doświadczeń i w miarę rozwoju ziemskiego sys-
temu uzyskało status międzygwiezdnego węzła koordynacyjnego
w nadprzestrzeni.
Warto podkreślić, że każdy system życia posiada swe własne
centrum koordynujące, a różne systemy życia dokonują wza-
jemnej wymiany informacji nie tylko poprzez sieć, lecz również w
postaci pożyczek. Polega to na tym, że część złożonego świado-
mego układu (pewnego ego) jest przenoszona do innego systemu i
żyje zgodnie z tamtejszym cyklem życiowym. Każdy z ośrodków
koordynujących nadzoruje tego rodzaju transfery. Informacja o
wzajemnych pożyczkach znajduje swoje potwierdzenie także we
wcześniejszych doświadczeniach Roberta Monroe w innym sys-
temie życia, które zaskoczyły go podczas podroży bezcielesnych

118
[83]51 oraz w badaniach zasobów naszej podświadomości, które
prowadzone są przez psychiatrów z wykorzystaniem hipnozy.
Centrum planowania w tej sferze istnienia przypominało eks-
ploratorom z wyglądu nasze wieże kontroli lotów. Eksploratorzy
mogli tam ujrzeć kilka rzędów stanowisk coś monitorujących.
Przy każdym z nich ktoś siedział, podczas gdy inni przemieszczali
się w pomieszczeniu i chętnie udzielali wyjaśnień. Ośrodek ten
działał podobnie jak centrum koordynujące, ale tylko na poziomie
lokalnym. Koordynował działalność całego systemu życia ziem-
skiego w czasoprzestrzeni i poza nią. Zgodnie z uzyskanymi in-
formacjami większa część działalności tego centrum dotyczyła
operowania liniami czas-wydarzenia w lokalnej sieci czasu.
Linię czas-wydarzenia powinniśmy rozumieć jako serię zda-
rzeń połączonych ze sobą w jedną następczą sekwencję, natomiast
sieć czasu można wizualizować jako nieruchomy zbiór wszystkich
możliwych zdarzeń. Przesuwanie się po linii czas-wydarzenia
uruchamia konkretną sekwencję zdarzeń i nadaje jej bieg, co
może nasuwać skojarzenie z przesuwającymi się klatkami filmu.
Sieć czasu stanowi zatem pewien sposób opisu zasobów informa-
cyjnych świadomej jaźni, rozumianej w sposób zbiorczy. Centrum
analizuje możliwe punkty przecięcia różnych linii zdarzeń, okre-
śla prawdopodobne ich rezultaty i łączy je ze sobą. Bardzo często
w wyniku podejmowanych przez nas wyborów tworzone są cał-
kiem nowe linie czasu-wydarzeń, aby uzyskać więcej wyników
końcowych na skutek poszerzenia danego zbioru wyborów o no-
we możliwości,
Każde wyrażone przez kogokolwiek pragnienie rozwiązania
jakiegoś problemu trafia poprzez sieć do świadomości bezciele-
snego operatora w centrum planowania, dlatego musi on umieć
operować ogromną liczbą danych jednocześnie. Wszystkie byty
wyposażone w świadomą jaźń są połączone z siecią, a więc i spo-

51
W rozdziale Kontakty z istotami w światach równoległych wspomniałam o
bezcielesnych wyprawach Roberta Monroe do innego systemu życia, gdzie
wcielał się zawsze w ciało tego samego mężczyzny.

119
sób realizacji dowolnego życzenia trafia do ziemskich odbiorców
poprzez ten uniwersalny system połączeń. Jasno wyrażone pra-
gnienie wzmacnia impuls przekazu sygnału zwrotnego, którego
forma myślowa krzyżuje się wielokrotnie z linią czasu-wydarzeń
odbiorcy sygnału. Od adresata jednak zależy, kiedy i w jakiej
formie odbierze ów sygnał, gdyż stale zmienia on swoje linie cza-
su-wydarzeń dokonując wyborów zgodnych z własną wolą. Jeśli
jego pragnienie jest wystarczająco silne, to będzie podejmować
takie decyzje, które w końcu doprowadzą go do odbioru sygnału,
a jego świadomość zostanie doładowana z nadprzestrzennej sieci.
Krzyżowanie się linii wydarzeń może być niejednokrotnie od-
bierane jako zbieg okoliczności, wrażenie deja vu lub jako
podpowiedzi podczas snu, które pomagają zrealizować życzenia.
Centrum planowania na wiele sposobów przekazuje idee do rze-
czywistości świata czasoprzestrzennego [81].
Centrum to czuwa również nad przebiegiem realizacji wspól-
nych zamierzeń różnych istot, które wkraczają w zbliżonym cza-
sie do świata ziemskiego połączone ze sobą dodatkowym włók-
nem świadomości. Światłowody te dają im poczucie wzajemnego
związku, a połączenie to wywiera na nich znacznie silniejszy
wpływ niż zwykły punkt przecięcia linii czasu-wydarzeń. W re-
zultacie ludzie ci będą nieustannie komunikować się ze sobą
świadomie lub nie, gdyż razem pracują.
Centrum planowania bierze też udział w realizacji kontak-
tów cywilizacji ludzkiej z obcymi systemami i współdziała w
tym zakresie z centrum koordynującym, wykorzystując w tym
celu sieć. Planowany przebieg czyjegoś życia, a więc i takie nie-
typowe spotkanie, wymaga jednak zawsze uprzedniej zgody danej
osoby. Może to być zgoda osoby żyjącej aktualnie w ciele orga-
nicznym lub akceptacja wyrażona przez wyższą jaźń z niejawnego
poziomu istnienia.
Wielopoziomowa koordynacja działań obejmujących trudną
do wyobrażenia liczbę linii czasu-wydarzeń wymaga skompliko-
wanego systemu zarządzania i wielu obsługujących go istot bez-
cielesnych. Rozpatrując to z inżynieryjnego punktu widzenia,

120
układ linii czasu-zdarzeń mógłby przypominać grubą matę, utkaną
z wielu krzyżujących się we wszystkich kierunkach przewodów.
Pracownicy centrum planowania nadali jej na nasz użytek nazwę
gobelinu czasu. Nie jest to jednak układ statyczny, gdyż na skutek
nieustannie tworzonych przez nas w czasoprzestrzeni planów i
podejmowania wielorakich decyzji, system ten musi być stale
przeprogramowywany.
Dla ułatwienia operowania tym układem jest on podzielony
na szereg modułów, obejmujących konkretne obszary gobelinu.
Każdy z pracowników centrum planowania obsługuje jeden mo-
duł, przy czym strefy te mogą obejmować zbiorowiska osób
mieszkających w jednym miejscu, pracujących w jednym przed-
siębiorstwie, dzielących te same zainteresowania, itp. Jest sprawą
oczywistą, że strefy te muszą na siebie zachodzić, wymagając
nieustającej koordynacji działań.
Każdy z pracowników centrum odbiera prośby, pragnienia czy
intencje osób ze swojej strefy i splata je, aranżując ich punkty
przecięcia w gobelinie czasu w taki sposób, aby pogodzić ze sobą
spełnienie jak największej liczby życzeń, planów czy projek-
tów, gdyż organizacja funkcjonowania każdego systemu życia z
poziomu rzeczywistości niejawnej jest zawsze życzliwa dla
wszystkich elementów tego systemu (wynika to z powszechnej
spójności całości istnienia). Aby wywiązać się z tak realizowa-
nych zadań pracownicy centrum planowania muszą mieć dostęp
do wszelkich osiągalnych źródeł informacji w podległym im ob-
szarach.
Mimo wstępnie nakreślonego planu naszej ziemskiej egzy-
stencji nikt w tym centrum nie wybiera dla nas konkretnych
zdarzeń, których ostatecznie doświadczymy w naszym życiu.
Robimy to sami układając plany, wyrażając swoje myśli i pra-
gnienia. Pracownicy centrum planowania pomagają nam je urze-
czywistnić, a każda czynność ku temu zmierzająca jest wyrazem
ich czystej, bezwarunkowej miłości. Zdolność do odczuwania i
wyrażania tej miłości jest warunkiem pracy w centrum. Kolejnym
koniecznym warunkiem pracy w tym centrum jest możliwość

121
ogarnięcia świadomością wszystkich zdarzeń w obrębie podległej
pracownikowi strefy gobelinu.
O naszą zdolność do przyjmowania energii CBM, która jest
spoiwem całej świadomościowej struktury, dba centrum humoru,
a zadaniem jego pracowników jest otwieranie i doładowywanie
energią czakry serca52. Spontaniczny wybuch szczerego śmie-
chu podwyższa nasz poziom samoakceptacji i życzliwego na-
stawienia do innych istot. Powoduje to otwarcie kanału energe-
tycznego, które skutkuje natychmiastowym połączeniem z energią
CBM. Pracownicy tego centrum starają się interweniować w ob-
rębie ziemskiej szkoły życia (zwłaszcza w sytuacjach kryzyso-
wych), oddziałując na naszą podświadomość. Dostrzeżenie w ta-
kich okolicznościach śmieszności pozwala nam pokonać agresję i
rozładować napięcie. Śmiech ma na nas także leczniczy wpływ,
ponieważ daje energetyczny doping systemowi samouzdrawiania.
Ludzie, którzy często się śmieją, są zdrowsi.
Uczestnicy eksploracji partnerskich przekonali się, że nieza-
leżnie od momentu przejścia każdego z nich w stan pozaciele-
sny, zawsze spotykali się w wyznaczonym miejscu tak, jakby
czas w tamtych warunkach nie istniał. W rezultacie stało się dla
nich całkowicie jasne, że zdarzenia w tamtym obszarze istnienia
przebiegają w innym układzie współrzędnych niż w znanym im
świecie. W tej sytuacji zainteresowali się natychmiast zagadnie-
niem planowania zdarzeń w czasoprzestrzeni, które w tej sytuacji
muszą wymagać dostrojenia czasowego. Okazało się, że wykorzy-
stywany jest w tym celu wielki zegar, który synchronizuje rze-
czywistość niejawną z sekwencjami zdarzeń w czasoprzestrzeni,
które wymagają określonej kolejności. Obejmuje on cały nasz
Układ Słoneczny, konstelacje gwiazd, a nawet galaktyk. W za-
prezentowanych przez istoty bezcielesne parametrach pracy
tego zegara można bez trudu dostrzec związki z ustaleniami

52
Czakry (sanskr. koła) – zgodnie z tradycyjną azjatycką wiedzą medyczną są
to centra energetyczne ciał organicznych. Jedno z tych centrów znajduje się na
wysokości serca – stąd nazwa czakry.

122
często wyszydzanej astrologii, gdyż nie tylko punkty czasowe,
ale i związane z nimi predyspozycje ludzi ustala się w oparciu o
przewidywalne ruchy obiektów kosmicznych poruszających się w
danym systemie [81].
Warto jeszcze raz podkreślić, że każdy z uczestników grup
badawczych nieco inaczej postrzegał zdarzenia podczas pro-
wadzonych obserwacji, ponieważ pozyskiwał informacje ze
swojej perspektywy, tzn. w oparciu o zapamiętaną z czasoprze-
strzennych doświadczeń własną bazę danych. Niemniej jednak w
zasadniczych sprawach ich raporty zawsze były zgodne. Zdarzało
się również, że opisywali nieoczekiwane spotkania z tymi uczest-
nikami wypraw, o których planowanej wyprawie poza ciało nie
byli wcześniej uprzedzeni. Zwłaszcza takie zaskakujące, ale dają-
ce się łatwo zweryfikować zdarzenia, pozwalały eksploratorom
wnioskować o rzetelności prowadzonych badań i pozyskiwanych
w ich trakcie informacji.
Ośrodków aktywności w nadprzestrzeni może być więcej,
gdyż nie wiemy, czy eksploratorzy zdołali poznać je wszystkie.
Wyprawy te ujawniły również, że wiedza o poza czasoprzestrzen-
nych ośrodkach aktywności została przekazana wielu ludziom
różnymi drogami. Zdaniem istot bezcielesnych zbyt mało z nich
podjęło później z zaangażowaniem pracę nad rozpowszechnia-
niem tej wiedzy. Tymczasem im więcej ludzi zrozumie naturę
rzeczywistości, pozna sens własnej egzystencji i pokona strach
przed śmiercią, tym więcej korzyści odniesie z tego cała ludzkość.

Historia Ziemi
Istoty bezcielesne ujawniły też eksperymentatorom swoją wiedzę
w zakresie dziejów naszej planety. W ich relacji zagęszczenie się
materii, dające wystarczająco wielki efekt masy, spowodowało jej
kompresję na skutek zgniatania przez siły grawitacyjne i rozgrza-
nie jej wnętrza. Większa niż obecnie prędkość obrotów Księżyca
wywołała w niej gwałtowne ruchy materii na skutek interakcji
pola grawitacyjnego i magnetycznego, co jeszcze bardziej pod-
wyższyło temperaturę panującą w jądrze Ziemi. Stopione jądro

123
zaczęło wydostawać się na powierzchnię planety, a z otaczającej
ją przestrzeni zaczął przybywać dodatkowy materiał w postaci
meteorów, asteroid i komet, które przebijały cienką powłokę Zie-
mi i wpadały do stopionego jądra. Uwolnione gazy i opary parują-
cej wody utworzyły wokół planety atmosferę, natomiast żelazo,
jeden z najczęściej występujących pierwiastków ciężkich, groma-
dził się w centrum.
Gdy masa Ziemi rosła, a wzrastające ciśnienie w jądrze osią-
gnęło wystarczająco wysoką wartość, zaczął się w nim formować
żelazny kryształ. Kryształ ten rozpadł się na skutek przesunięcia
się osi obrotu Ziemi, a kolejny zaczął wykrystalizowywać wokół
nowej osi obrotu. Siła odśrodkowa rozprowadziła pozostałości
pierwotnego kryształu mniej więcej równomiernie na powierzchni
stopionego jądra, a większe jego kawałki wciąż są w wielu miej-
scach źródłem lokalnych pól energetycznych, które ludzie zwykli
nazywać miejscami mocy. Wspomagają one komunikację między
czuwającym (wykorzystywanym przez mózg) stanem świadomo-
ści i nieświadomością [80]. Niezwykłość tych miejsc ludzie za-
uważyli już w starożytności, skoro właśnie te miejsca uznali za
święte. Właśnie tam stawiano bogom świątynie, przygotowywano
miejsca spotkań zmarłych z żywymi (np. greckie psychomanteum
w Efirze), tam proszono bogów o radę i pomoc.
Pole oddziaływania kryształu jądra Ziemi rozciąga się poza jej
powierzchnię, a jego obraz przypomina doskonale nam znane linie
sił pola magnetycznego, powodując otoczenie Ziemi przez dwa
ochronne pasy utworzone przez cząstki schwytanego promienio-
wania słonecznego. Pozostałości starego kryształu wprowadzają
zakłócenia do pola magnetycznego, które nakładają się na pole
główne, tworząc siatkę o krzyżujących się liniach53.

53
Warto tu przypomnieć, że informacji o tego rodzaju zaburzeniach pola ma-
gnetycznego dostarczyła nam również transkomunikacja instrumentalna, będą-
ca wynikiem kontaktu tajemniczej grupy 2109 z tachionowego wszechświata
(niejawnego obszaru rzeczywistości) z angielskim badaczem Kenem Webste-
rem. Grupa ta poinformowała, że owe anomalie są wykorzystywane jako bram-
ki łączące naszą czasoprzestrzeń z innymi wymiarami wszechświata [83].

124
Gdy powierzchnia Ziemi dostatecznie oziębiła się, mogło już
rozwinąć się na niej życie, gdyż grawitacja pola kryształu jądra
Ziemi przyciągnęła do Ziemi istoty bezcielesne, a one rozpoczęły
przygotowania środowiska do zasiedlenia Ziemi przez różne for-
my życia organicznego. Na Ziemi pojawiły się wtedy jednoko-
mórkowce, które rozwinęły się w formy roślinne i zwierzęce, a
polaryzujący wpływ pola kryształu jądra Ziemi stymulował proce-
sy prokreacji. Warto zauważyć, że w tej relacji możemy dostrzec
pełną analogię do cyklów ewolucyjnych oferowanych nam
przez konwencjonalną naukę.
Pod koniec XX wieku koncepcja ewolucji została rozszerzona
o hipotezę udziału pól morficznych w tym procesie. Zasugerowała
ona, że pola te wykorzystując kumulowane w nich informacje
oraz mechanizmy kwantowe mogą być odpowiedzialne za two-
rzenie się charakterystycznych form materialnych i organizację
systemów na każdym poziomie ich złożoności, a także rządzących
rzeczywistością praw54, skoro nie mogło to zdarzyć się przypad-
kowo. Zgodnie z tą koncepcją wszystkie obserwowane przez nas
formy materialne wykształciły się krok po kroku poprzez powta-
rzanie wcześniej sprawdzonych prostych form użytecznych, suk-
cesywnie odkrywanych przez nas w ramach fizyki, chemii czy
biologii.
Nie zdumiewa nas ta koncepcja, ponieważ znamy je dziś jako
samopowielające się formy fraktalne55, jednakże celowe wyko-
rzystanie informacji z użyciem wielowymiarowych mechani-
zmów kwantowych jest charakterystyczne dla funkcjonowania
świadomości, a zatem musiała się ona pojawić na bardzo wcze-
snym etapie ewolucji wszechświata i to ona musiała brać udział w
tym procesie. Jego przebieg jest wyraźnym świadectwem gro-

54
Hipotezę tę zaprezentowałam w czwartej części tetralogii poświęconej du-
chowi i materii, w której opisałam najnowsze koncepcje konwencjonalnej nau-
ki [84].
55
Fraktal (łac. fractus - cząstkowy) – obiekt samopodobny, którego części są
podobne do całości. Pojęcie fraktala zostało wprowadzone do nauki przez fran-
cuskiego matematyka i informatyka Benoita Mandelbrota.

125
madzenia przez materię informacji dla celowego jej wykorzy-
stania, świadcząc zarazem o funkcjonowaniu fenomenu świado-
mości jeszcze przed pojawieniem się na Ziemi form zwierzęcych i
ludzi. Zdumiewać zatem musi, że nauka konwencjonalna przy
takich uwarunkowaniach wciąż przypisuje pojawienie się świa-
domości wyłącznie w ludzkich strukturach mózgowych.
Dalsze kontakty eksperymentatorów z istotami bezcielesnymi
w rzeczywistości niejawnej ujawniły, że w Księżycu również
utworzył się w środku kryształ. Dowiedzieli się przy tej okazji, że
rotacja Księżyca z czasem zsynchronizowała się z ziemską, a linie
sił pól fizycznych obu planet nałożyły się na siebie, dając możliwe
do przewidzenia interakcje w postaci wpływów na stany emocjo-
nalne mieszkańców Ziemi. Według istot bezcielesnych każda
planeta posiada właściwą sobie strukturę krystaliczną, która
oddziałuje na środowisko w granicach spektrum pokrywają-
cego się z różnymi stanami emocjonalnymi. W tej sytuacji roz-
poznanie skutków interakcji pól kryształu każdej z planet układu
słonecznego z kryształem jądra Ziemi można z powodzeniem
uznać za podstawę do przewidywania ludzkich poczynań, co jest
kolejnym sygnałem, że wykpiwana przez konwencjonalną nau-
kę astrologia może jednak zawierać istotne dla nas treści.
Tego rodzaju wnioski również nie powinny nas dziwić, po-
nieważ z wiedzy tej korzystano już w starożytności, bazując na
wielowiekowej obserwacji ludzkich zachowań w zależności od
konfiguracji ciał niebieskich. Informatorzy bezcieleśni podkre-
ślali, że związki te znacznie rozszerzają zakres funkcjonalności
wspomnianego już wielkiego zegara, gdyż poza synchronizacją
czasową poczynań centrum planowania z rzeczywistością świata
czasoprzestrzennego zapewnia on również człowiekowi wkracza-
jącemu w ziemską rzeczywistość taki astronomiczny wzorzec
energetyczny, który pomaga mu osiągnąć planowany cel. Wzo-
rzec ten wspomaga bowiem niezbędne cechy osobowościowe
człowieka w warunkach, w jakich przyjdzie mu żyć i ten plan
realizować.

126
Kontakty pozaziemskie - Zgromadzenie
Już podróże Roberta Monroe w stanie pozacielesnym obejmowały
spotkania z istotami należącymi do innych niż ziemski systemów
życia w obrębie wszechświata. Okazało się wtedy, że stale pod-
dawały one Ziemię bacznej obserwacji. Skupisko tych towarzy-
szących nam kibiców Monroe nazwał Zgromadzeniem i postano-
wił umożliwić te kontakty również uczestnikom szkoleń w zało-
żonym przez siebie instytucie badawczym. W celu zapewnienia
powodzenia temu przedsięwzięciu próbowano przed przystąpie-
niem do realizacji tego programu podnieść wibracje kompleksów
świadomościowych badaczy na wyższy poziom częstotliwości dla
podwyższenia ich zasobu energetycznego do wysokości umożli-
wiającej wykonanie tych planów w sposób bezpieczny.
Prowadzone eksploracje potwierdziły obecność kryształu że-
laza w jądrze Ziemi, a zapisy fal sejsmicznych wywołanych trzę-
sieniami skorupy naszej planety również pozwoliły ustalić, że w
jądrze istotnie występują dobre warunki dla wzrostu krystalicznej
formy żelaza [85, 86]. Niezależne badania wyprzedzające suge-
rowały z kolei możliwość wykorzystania tego potencjału w wy-
prawach pozacielesnych [87]. Opierając się na tych danych pod-
jęto zatem próby opracowania takiego wzorca dźwięków Hemi-
Sync, który pomógłby w uzyskaniu rezonansu kompleksu świa-
domościowego badacza z drganiami sieci kryształu jądra Ziemi.
Próby zakończyły się powodzeniem, a wejście do jego wnę-
trza objawiało się uczuciem wirowania wokół osi oraz przepły-
wem ogromnej ilości energii56. Zgodnie z wyjaśnieniami istoty
bezcielesnej, która towarzyszyła eksploratorom podczas tego eks-

56
W stanie tzw. podnoszenia kundalini (silnej aktywacji wielowymiarowego
pola kwantowego) doświadczamy dokładnie takich samych doznań. Natych-
miast narzuca się tu skojarzenie z wirującym sprzężeniem zwrotnym łączącym
wiele obiektów czasoprzestrzeni z rzeczywistością niejawną, więc Ziemia z
pewnością nie stanowi pod tym względem wyjątku i też może dysponować
takim połączeniem. Jeśli zatem dostroimy wibrację własnego pola kwantowego
do drgań kryształu jądra Ziemi, również podnosimy swój stan energetyczny,
gdyż jest to dostępny potencjał do wykorzystania.

127
perymentu, energia ta ma ścisły związek ze strukturą budowy
wnętrza Ziemi, a układ ten ma dla ziemskiego systemu życia nie-
bagatelne znaczenie, ponieważ nie tylko generuje pole magne-
tyczne, ale wchodzi też w interakcję z energią pola punktu zero-
wego57, zapewniając stabilny stan ziemskim organizmom. Trzeba
przyznać, że stwierdzenia te są w pełni zgodne z aktualnymi ba-
daniami fizyków, podejmujących próby wyjaśniania natury rze-
czywistości, w której funkcjonujemy58.
Według uzyskanych w ten niekonwencjonalny sposób infor-
macji pole generowane przez kryształ ma w pobliżu Ziemi dużą
gęstość, wskutek czego daje efekt przyciągania również komplek-
sów świadomościowych, gdyż są one materialne, podobnie jak
inne obiekty. Było to odczuwalne także podczas eksploracji poza-
cielesnych, ponieważ oddalenie się od kryształu wymagało wło-
żenia pewnego wysiłku. Oddziaływanie to eksploratorzy zauwa-
żyli już wcześniej, lecz podejrzewali, że jest ono wynikiem naby-
tych podczas biologicznej egzystencji przekonań. Istoty bezciele-
sne celowo zwróciły zatem uwagę badaczy na fizykalną naturę
obserwowanych zjawisk. Być może jest to również jedna z przy-
czyn, dla której niektórym zmarłym tak trudno niekiedy opuścić
obszar międzystanu. Zmarły przekonany o kontynuacji swego
życia w czasoprzestrzeni bezwiednie poddaje się siłom grawitacji,
a jego pole mentalne potęguje ten efekt. Oddziaływanie to słabnie
w miarę oddalania się od czasoprzestrzeni, więc mniej odczuwa
się wtedy potencjał pola siłowego kryształu.
Wykorzystując te informacje badacze utworzyli w hologra-
ficznej wersji Instytutu Monroe w nadprzestrzeni kopię ziemskie-

57
Energia pola punktu zerowego (energia próżni) – w mechanice kwantowej
oznacza energię, która musi zostać a priori przypisana do każdego punktu
czasoprzestrzennej próżni na skutek interakcji z niejawną sferą istnienia.
58
Wyniki tych prac przedstawiłam w czwartej części tetralogii poświęconej
duchowi i materii [88]. Tutaj zaprezentowałam porównanie niektórych wyni-
ków badań konwencjonalnych i niekonwencjonalnych w rozdziale Nieznane
technologie i nowe koncepcje naukowe. Spójność zdobywanej wiedzy nauko-
wej jest konieczna bez względu na to, w jaki sposób została pozyskana.

128
go dynama energetycznego w postaci projekcji kryształu jądra
Ziemi, która miała służyć eksploratorom jako łatwo dostępne źró-
dło energii. Przyjęła ona postać wielkiego kryształu kwarcu, dłu-
giego i szerokiego na około sto dwadzieścia centymetrów, spicza-
stego na obu końcach, o mlecznej, lekko zamglonej barwie. Mię-
dzy nim i jądrem Ziemi eksperymentatorzy utworzyli szereg ener-
getycznych połączeń, w wyniku czego uzyskano efekt zaginania
się na tle pastelowych kolorów delikatnych linii pola siłowego
wokół kryształu, które łączyły oba jego wierzchołki na podobień-
stwo ziemskiego pola magnetycznego. Gdy uczestnicy eksploracji
zbierali się przy krysztale i wchodzili w otaczające go pole, wy-
pełniało się ono świetlistymi kolorami, zwiększając ich zasoby
energetyczne. Niektórzy z nich doświadczali wtedy wrażenia roz-
dwojenia się, prowadząc równoczesne obserwacje z zajmowanej
pozycji oraz na zewnątrz tego układu. Był to jeden z sygnałów,
który świadczył o tym, że ludzka postać kompleksu świadomo-
ściowego może być myślokształtem utworzonym na nasze po-
trzeby przez autonomiczną świadomość, a dalsze badania w
pełni to potwierdziły.
Po zakończeniu przygotowań rozpoczął się kolejny cykl eks-
ploracji partnerskich, którego celem było nawiązanie kontaktów z
przedstawicielami obcych cywilizacji. Wymagało to wyższego
potencjału do działania, więc przed każdą wyprawą wskazane
było energetyczne doładowanie się jej uczestników za pomocą
energii kryształu jądra Ziemi z wykorzystaniem jego repliki w
nadprzestrzennej wersji Instytutu Monroe. Sam Robert Monroe po
śmierci swego ciała współuczestniczył w tworzeniu kopii kryszta-
łu, gdyż wchodziło to w zakres przygotowań do programu, który
zaprojektował w ostatnich tygodniach swego ziemskiego życia.
Warto podkreślić, że i w tym wypadku każdy z badaczy postrze-
gał kontakty z przedstawicielami Obcych z własnej perspek-
tywy, gdyż zawsze nakładały się na nie interpretacje wynikające z
wcześniejszych doświadczeń i przekonania przyswojone podczas
ziemskiej egzystencji. Miało to miejsce zawsze, choć uczestnicy
tych wypraw łączyli swoje zasoby energetyczne, działając wspól-

129
nie jako świadomość grupowa [89]. Spotkania te potwierdziły w
całej rozciągłości, że Ziemia i jej mieszkańcy znajdują się w cen-
trum zainteresowania różnego rodzaju istot żywych, które wciąż
śledzą uważnie ewolucję życia na naszej planecie.
Spotykane przez eksperymentatorów istoty pochodziły nawet
z innych galaktyk, przybierały też różne formy wizualne, a niektó-
re z nich były połączonym zbiorem indywidualnych jednostek
funkcjonującym jako jedna całość. Eksploratorzy byli zaintrygo-
wani tym nagromadzeniem różnych bytów, a obce istoty infor-
mowały, że chcą być świadkami oczekiwanego wielkiego wyda-
rzenia, z którego relacje będą przekazywać do swoich syste-
mów życia59. Jedna z nich, zapytana o planetę, z której przybyła,
zabrała badacza w błyskawiczną podróż z wykorzystaniem nie-
znanych nam połączeń. Odbyła się ona etapami jakby przez kolej-
ne tunele i węzły komunikacyjne, które połączone były ze sobą w
sieć. Przez cały czas podróży widoczna była wyraźnie czerń
nieba i szybko przesuwające się gwiazdy. Dawał się też odczuć
szybki ruch i wrażenie uderzenia w coś za każdym razem, gdy
trasa zmieniała kierunek. Planeta docelowa otoczona była
chmurami i miała kolor niebieskawo-brązowawy. Powrót do miej-
sca zgromadzenia dokonał się równie szybko, co stanowiło dla
eksploratora spory szok psychiczny [89].
Dalsze rozmowy z przedstawicielami inteligencji pozaziem-
skiej ujawniły, że kryształ jądra naszej planety połączony jest
na poziomie intergalaktycznym z odległym centrum planują-
cym, które przygotowywało się do pewnego eksperymentu, o któ-
rym wcześniej poinformowano Roberta Monroe podczas symulo-
wanej podróży w przyszłość. Obiektem testu ma być Ziemia, a
oczekiwanym celem ma być przyspieszenie naszego ewolucyj-
nego rozwoju i w jego następstwie również przyłączenie nas do

59
Podczas konwersacji z innymi formami bytu często wykorzystywany był
uniwersalny system komunikacji tonowej, którą badacze przyswoili sobie we
wcześniejszych kontaktach z istotami paracielesnymi. Jest to technika rezonan-
sowa, w której wykorzystuje się informacje przetworzone w formy wibracji
charakterystyczne dla głębszych wymiarów wszechświata.

130
intergalaktycznej federacji. Zdarzenie to poddawane jest bacz-
nej obserwacji, a nawet rejestracji (!), gdyż oczekiwana zmiana
może mieć istotny wpływ na cały system życia we wszechświecie.
Większość obserwatorów stanowili członkowie grupy interga-
laktycznej, którą – stosując ziemskie kryteria – nazwano federa-
cją. Jej członkowie wchodzili w skład wspólnej sieci informacyj-
nej, próbowali zatem wykorzystać Zgromadzenie, aby jak najwię-
cej dowiedzieć się o sobie wzajemnie, a także o tym, co było im
nieznane. Jedynie kilka procent spośród nich uczestniczyło w
ziemskiej szkole życia. Zgodnie z przekazanymi informacjami
oczekiwana zmiana na Ziemi ma wiązać się m.in. z eliminacją
fałszywego pojmowania natury istotnych zjawisk w ziemskiej
szkole życia, które wciąż wymykają się naszemu zrozumieniu.
Przede wszystkim powinniśmy uprzytomnić sobie, że praw-
dziwym przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść, lecz brak
miłości. Mylimy wciąż uczucia i ich przeciwieństwa, podczas gdy
natura miłości i nienawiści jest całkowicie różna, niosąc za sobą
zupełnie inne skutki. To dlatego rezygnacja z nienawiści wcale
nie sprawi, że automatycznie zaczniemy odczuwać miłość. Każdej
emocji (w tym także i miłości) trzeba doświadczyć, a następnie
podnosić jej moc, gdy skutki są pozytywne, lub wytłumiać do
zera, jeśli jest dla nas i innych szkodliwa.
Wszystkie stojące w sprzeczności ze sobą uczucia, takie jak
różnego rodzaju konflikty etyczne czy moralne, powstałe na
podłożu własnych przekonań, a także interpretacja uczucia mi-
łości w postaci sprowadzenia jej do spraw seksu blokują prze-
pływ miłości i jej rozprzestrzenianie się. Przekazane nam przez
przedstawicieli federacji ostrzeżenia w dużej mierze dotyczyły też
zgubnych wpływów tych organizacji religijnych, które chcą i
próbują ludzi skłócić, a nawet skierować ich przeciwko sobie,
aby móc w takiej sytuacji w pełni kontrolować podporządkowaną
sobie grupę i utrzymywać nad nią władzę.
Podkreślano, że zasadniczym elementem obserwowanego
przez zgromadzenie różnych istot żywych wielkiego zdarzenia ma
być pragnienie wzbudzenia i wykorzystywania przez wszystkie

131
formy istnienia CBM, która rozprzestrzeniłaby się na wszystkie
istoty żywe. Nie tylko ułatwiłoby to utrzymanie jedności, ale i
funkcjonowanie w tym stanie. CBM gwarantowałaby wszystkim
poczucie wspólnoty, dlatego świadomość planująca czuwająca
nad przebiegiem ziemskiego skoku cywilizacyjnego przywiązy-
wała do niej tak wielką wagę.
Obce istoty, które przekazywały te wiadomości ziemskim
eksperymentatorom, funkcjonowały i doświadczały istnienia jako
jednolita grupa, komunikując się z nimi telepatycznie. Dla nich
miłość nie była emocją, lecz formą oddziaływania energetyczne-
go. Przybyli w okolice Ziemi, aby poznać nieznane im aspekty
współistnienia, tzn. chcieli nauczyć się egzystować jako odrębne
jednostki i odczuć emocje. Kontakt z Ziemianami i ich sposobem
myślenia wywołał zakłócenia w działaniu tej telepatycznej świa-
domości grupowej, powodując chwilowy chaos w jej zbiorowym
procesie myślenia. Nauka odczuwania emocji nie była dla nich
sprawą prostą. Nie umieli ich rozpoznać i zinterpretować.
W ramach eksperymentu dwóch osobników obcej cywilizacji
wyraziło chęć uczestnictwa w demonstracji przekazywania i
odbioru uczucia miłości, wykorzystując własne subtelne ciała w
charakterze odbiorników przekazu. Dla ułatwienia zadania do
próby przystąpili po obu stronach przedstawiciele różnych płci.
Gdy uczucie miłości zaczęło narastać między kobietą i mężczy-
zną, wstąpili w ciała obcych ochotników. Wszystkich Obcych
przepełniło wtedy zdumienie, przestali obserwować monitory
przyrządów, a na ich twarzach pojawił się wyraz uniesienia, bło-
gości, a nawet ekstazy. Byli rasą telepatyczną, więc wszyscy do-
świadczyli tego samego co ochotnicy. Ich rejestratory nic nie wy-
chwyciły, ale wszyscy uczestnicy doznali wyłączenia czuwającej
świadomości, którą odebrali jako przerwę w czasie.
Eksperyment powtórzono, przedłużając czas jego trwania,
dzięki czemu kilku Obcych zaczęło odzyskiwać świadomość za-
nim Ziemianie opuścili ciała ochotników. Ostre poczucie utraty
czegoś wspaniałego popłynęło od tych, którzy zapamiętali miłość,
którą poczuli. Niebawem ich myśli stały się nie tylko sposobem

132
telepatycznej wymiany informacji, ale i drogą przekazywania so-
bie nawzajem uczuć. Doświadczyli miłości i jej braku, a to do-
znanie zmieniło ich, tak więc dzięki ziemskim eksploratorom roz-
poczęli proces przemiany. Doszli do wniosku, że właśnie w tym
celu przybyli w ten rejon wszechświata, gdyż każde nowe do-
świadczenie stymuluje rozwój. Pierwsze próby wykorzystania
nowej wiedzy wywoływały jeszcze chaos w grupie, ale wprowa-
dzenie częściowego zindywidualizowania jednostek zlikwidowało
ten dyskomfort. W bardzo krótkim czasie zrobili ogromny krok do
przodu w rozwoju własnej świadomości.
Odebrane podczas realizacji tego programu informacje były
tak niezwykłe, że uczestnicy eksploracji poprosili spotkane
istoty o jakiś dowód, który potwierdziłby prawdziwość ich do-
znań. Dowiedzieli się wtedy, że wkrótce pojawi się w pobliżu
Ziemi nieznana wcześniej jej mieszkańcom kometa, której tor
lotu przebiegnie po północnej stronie planety, powodując czę-
ściowe zaćmienie Gwiazdy Polarnej. Odkrywcą zapowiadanej
komety był japoński astronom Yuji Hyakutke. Czas jej obiegu
wokół Słońca wynosi ponad 100 tysięcy lat, a w czasie prowadzo-
nych doświadczeń w ramach programu badawczego nikt nic na jej
temat nie wiedział. Tym samym dostaliśmy kolejny dowód na
realność nawiązywanych kontaktów podczas bezcielesnych
eksploracji.
Kolejne spotkanie z tą samą cywilizacją telepatyczną pozwoli-
ło już zaobserwować zaistniałe u nich liczne zmiany. Jej człon-
kowie poczuli się w dużym stopniu absolwentami ziemskiej szko-
ły życia, a dzięki temu stali się nauczycielami dla innych przed-
stawicieli federacji cywilizacji telepatycznych. Niepotrzebna była
już konwersacja tonowa (niewerbalna) z Ziemianami, gdyż Obcy
nauczyli się wykorzystywać poznany dzięki eksploratorom język
angielski. Telepatyczni obserwatorzy rozumieli też moc po-
znanych radosnych emocji i poddawali się im z wyraźną przy-
jemnością. Rozwinęli również umiejętność posiadania przez każ-
dego z nich własnych myśli i uczuć, przy czym udało się im unik-
nąć pułapki zbyt silnej koncentracji na własnej osobie i indywidu-

133
alnym postrzeganiu przez jednostkę, co jest tak charakterystyczne
dla ludzi. Do tego, by podjąć ten ryzykowny eksperyment, nie-
zbędne było poznanie przez nich wcześniej mocy czystej, bezinte-
resownej miłości, która łączy pojedyncze formy istnienia.
Ten sam sposób postępowania przy wprowadzaniu nowator-
skich zmian, który wcześniej zastosowali Ziemianie podczas kon-
taktów z grupą telepatyczną, przedstawiciele obcej cywilizacji
postanowili wykorzystać w stosunku do Ziemian. Jednemu z
uczestników eksploracji partnerskich zaproponowano doświad-
czenie funkcjonowania w warunkach telepatycznej wymiany in-
formacji, czyli próbę zakosztowania uczestnictwa w świadomości
globalnego telepatycznego umysłu.
Dowiedzieliśmy się , że rasa ludzka należy do tych form życia,
które egzystują w największym rozdzieleniu jako zbiór indywidu-
alnych jednostek, było to więc dla Ziemianina oszałamiające do-
świadczenie. Świadomość badacza przeniosła się natychmiast na
odległość wielu tysięcy lat świetlnych do świata, który był koleb-
ką cywilizacji Obcych. Wniknęła następnie kolejno w różnych
przedstawicieli tej rasy i patrzyła na otoczenie ich oczami. Infor-
mator wyjaśnił mu, że tego sposobu indywidualnego postrzegania
rzeczywistości w ramach globalnego umysłu nauczyli się po spo-
tkaniu z ziemskimi eksploratorami. Potem uwaga badacza prze-
niosła się w odwiedzone wcześniej miejsca w sposób bardziej
naturalny dla tej formy komunikacji, obejmując je równocześnie
obserwacją.
Przedstawiciel obcej cywilizacji zaproponował teraz ekspery-
mentatorowi, aby spróbował przenieść swoją uwagę na swoje
obecne otoczenie w taki sposób, jakby na rzeczywistość wokół
niego patrzyła jego własna matka, czyli w sposób charaktery-
styczny dla niej. Teraz znów patrzył na to, co znajdowało się do-
okoła, lecz odbierał otoczenie z perspektywy jej odczuć. Zapytany
o różnicę uświadomił sobie, że teraz koncentrując się na przed-
stawicielach obcej rasy nie dostrzegał ich indywidualnych cech.
Świadomość Obcych była jednością, obejmowała niewiarygodny
obszar i zakres informacji. Funkcjonowali oni niczym jeden wiel-

134
ki umysł. Badacz uzmysłowił sobie wtedy, że rasa ta podróżując
w dowolne okolice nie musi wykonywać żadnego ruchu. Każde
miejsce, w którym znajduje się choćby jeden jej przedstawiciel,
jest dostępne wszystkim pozostałym.
Przybycie przedstawicieli tej cywilizacji w pobliże Ziemi i
nawiązanie kontaktu z jej mieszkańcami było częścią planowane-
go wielkiego wydarzenia, w którym obie rasy brały aktywny
udział. Pierwsze doświadczenie CBM w kontakcie z Ziemianami
zostało zwielokrotnione, gdyż przeniesione zostało automatycznie
na wszystkie telepatyczne cywilizacje. Każdy z tych światów za-
czął emanować uczuciem miłości na coraz większe obszary prze-
strzeni. Wszystkie telepatyczne rasy połączyły się w efekcie w
jedną grupę istot, zachowując równocześnie cechy swej indywi-
dualności. Wszyscy dostrzegali odmienności poszczególnych
ras i zaakceptowali je. Ułatwiło to połączenie, a ich świadomość
uległa gwałtownemu poszerzeniu. Odnaleźli następnie wspólne
cechy osobnicze w obrębie wszystkich porozumiewających się
telepatycznie ras, co z kolei zaowocowało wytworzeniem katego-
rii indywidualnych tożsamości. Istniały one zawsze w obrębie
każdej z tych grup istot, ale wcześniej nie były dostrzegane. W
końcu zrozumieli, że są to narodziny nowej formy świadomo-
ści, coś w rodzaju ponownego połączenia, a zarazem przejście na
wyższy poziom ewolucji.
Zmiany, jakie mają zajść na Ziemi, Obcy postrzegali jako po-
dobny proces ponownego połączenia, którego sami dzięki Zie-
mianom doświadczyli. Różnica ich zdaniem polegała jedynie na
zasięgu zmian, które dla Ziemian ograniczone były tylko do jed-
nej planety. Dowiedzieliśmy się, że ten niewielki zasięg oddzia-
ływania jest skutkiem zaprogramowanego dla nas takiego
aspektu ewolucji świadomości, w którym jej członkowie celo-
wo zostali poddani bardzo silnej zindywidualizowanej separa-
cji. Zgodnie z koncepcją świadomości planującej naszym zada-
niem jest zbadanie skutków tak daleko posuniętej dezintegracji.
Procesowi podziału poddana została w tym celu również nasza
świadomość w formach organicznych, dlatego też obejmuje ona

135
szereg obszarów o różnym stopniu dostępności. Zdolności telepa-
tyczne, naturalne dla wszystkich form życia, zepchnięte zostały u
ludzi do podświadomości. Aby podkreślić i podtrzymać separację,
stworzono w ramach tego planu bariery między poszczególnymi
obszarami świadomości, wykorzystując w tym celu także filtry w
strukturach mózgowych.
Dla ułatwienia kolejnych wzajemnych kontaktów wykreowa-
no w pobliżu naszej planety obiekt przypominający wyglądem
stację kosmiczną. Ma on służyć jako przyszły punkt spotkań
podczas eksploracji partnerskich i nawiązywania kontaktów z
przedstawicielami obcych cywilizacji. Dalsze zdarzenia mają się
teraz toczyć w coraz szybszym tempie, ponieważ pierwsze szlaki
zostały już przetarte.

Wielowymiarowa aktywność świadomości


Systematyczna eksploracja środowiska nadprzestrzeni wykazała
niezbicie, że jesteśmy istotami wielowymiarowymi. Jak to należy
rozumieć? Naturalnym środowiskiem naszej świadomości wydają
się być niejawne (poza czasoprzestrzenne) sfery rzeczywistości,
ponieważ to tam w całej pełni objawiają się jej potencjalne moż-
liwości. Podczas egzystencji w formach biologicznych żyjemy
wprawdzie w ziemskim środowisku, ale jakaś część nas znajduje
się zawsze również w rzeczywistości niejawnej, a część kom-
pleksu przebywającego aktualnie w czasoprzestrzeni też może
„wkraczać” w ten obszar istnienia nie zachowując tego w czuwa-
jącej pamięci. Nasza ludzka indywidualna świadomość została
bowiem podzielona i nie do każdej składowej mamy podczas or-
ganicznego życia jednakowy dostęp. Jedynie czasami możemy
doświadczać przebłysków intuicji lub wspomnień wcześniejszych
inkarnacji, których nie potrafimy powiązać z żadnym etapem ak-
tualnego życia. W ten sposób świadomość każdego obiektu i każ-
dej żywej istoty jest zawsze pewną całością i jednocześnie częścią
większej całości. Układ fizyczny będący nośnikiem świadomo-
ści okazał się strukturą podzielną, a każda część z niej wydzie-
lona jest trwale kwantowo splątana ze strukturą wyjściową.

136
Funkcjonowanie ego w wielu sferach istnienia pozwala nam
zrozumieć także introspekcja dokonana podczas regularnie prak-
tykowanej medytacji, ale podczas eksploracji rzeczywistości nie-
jawnej w stanie pozacielesnym dokonujemy pełnego przeglądu
ukrytych zasobów pamięci, wydobywamy na jaw ukryte lęki i
emocje, a nawet możemy prześledzić własny rozwój, zrozumieć
własne uwarunkowania i przejąć nad nimi kontrolę.
Przekonujemy się wtedy jak wiele wariantów naszego ego
składa się na naszą złożoną osobowość, przy czym początki jej
rozwoju wcale nie muszą mieć związku z ziemskim systemem
życia. Całość ta jest doskonale zorganizowana, więc zawsze mo-
żemy skorzystać z tych doświadczeń naszego ego, które są nam w
danej chwili przydatne, a niejednokrotnie wspierają nas też w ak-
tualnym działaniu osobowości cząstkowe [89, 90].
Kontakty z pracownikami centrum kształcenia wykazały też,
że często próbując rozwiązać jakiś nurtujący nas problem,
odwiedzamy nieświadomie salę błyskotliwych pomysłów, gdyż
jesteśmy tam doskonale znani. Przeniesienie tak uzyskanych in-
formacji z nieświadomości do czuwającej świadomości dokonuje
się zazwyczaj na drodze skojarzeń lub podczas snu, a wtedy nieo-
czekiwanie pojawia się w naszym umyśle gotowe rozwiązanie
dręczącego nas zagadnienia.
Niekiedy nieświadomie podróżujemy w czasie, o czym prze-
konujemy się dopiero w momencie, gdy uczestnictwo w jakimś
zdarzeniu uświadomi nam, że doskonale wiemy, co za chwilę na-
stąpi. Tego rodzaju informacje możemy poznać również przed
naszym urodzeniem i jeśli nieoczekiwanie ujawnią się w stosow-
nym momencie, zrozumiemy, że w obu wypadkach uczestniczyli-
śmy w nich z wyprzedzeniem czasowym podczas pobytu w bez-
czasowej nadprzestrzeni. Dzięki temu możemy przekonać się, że
każdy z elementów składających się na całość naszego aktual-
nego życia bezbłędnie dopasowuje się do reszty, dając zawsze
jego spójny obraz.
Podczas wypraw do obszarów aktywności istot bezcielesnych
eksploratorzy dostrzegali liczne byty, które znajdowały się tam

137
jakby w stanie uśpienia, czym byli zaskoczeni. Wyjaśniono im, że
ich poza czasoprzestrzenna aktywność pobudziła ciekawość
innych mieszkańców Ziemi, którzy nieświadomie przybyli w te
rejony przyciągnięci ich zaktywowanym wzorcem energetycz-
nym. Zmarły Bob Monroe, patronujący nieustannie grupie bada-
czy, zaproponował im nawiązanie bezpośredniego kontaktu z
przybyłymi. Twierdził, że jako ludzie cieleśnie żywi mają na to
większe szanse niż inni, a wstępne uaktywnienie przybyszy umoż-
liwi potem efektywną łączność z nimi istotom bezcielesnym. Za-
uważono wtedy ze zdumieniem, że Bob Monroe dzieli się wielo-
krotnie, a każda z jego kopii dołącza do jednej z osób próbują-
cych nawiązać kontakt z przybyszami i wspiera tę akcję [89].
Jak wiele elementów cząstkowych może składać się zatem na
naszą wielowymiarową osobowość? Z pewnością niemało. Także
Bruce Moen podczas jednej z eskapad ujrzał siebie w nadprze-
strzennej rzeczywistości w kilku różnych miejscach równocze-
śnie. Prowadził rozmowę z Eryką, w innym miejscu witał się z
przybyłą Denise, żywo gestykulując rozmawiał z Tony’m, a w
innym jeszcze miejscu stał w kręgu wielu istot oddziałujących
energetycznie na Ralfa, który nie mógł pokonać swych uwarun-
kowań ograniczających percepcję pozazmysłową. Nie poprzestał
na tym, gdyż przebywając w jeszcze innym punkcie obserwacji,
był świadom tego, co robią w tym czasie cztery jego alternatywne
osobowości, słyszał prowadzone rozmowy i widział poczynania
wszystkich grup.
Zauważył też, że z jego centrum obserwacji rozciągają się
świetlne włókna łączące go z pozostałymi postaciami. Takie
rozszczepienie świadomości towarzyszyło mu do samego końca
tej eksploracji partnerskiej. Zaintrygowany tym zjawiskiem zaczął
później dostrzegać podobny podział u istot bezcielesnych
przebywających w nadprzestrzeni. Zauważył, że są w stanie
równocześnie wykonywać różnorodne czynności. W trakcie póź-
niejszych eksploracji Moen niejednokrotnie świadomie rozszcze-
piał swą osobowość, aby w tym samym czasie pomagać wielu
mniej zaawansowanym współtowarzyszom.

138
Na tym nie kończyły się obserwacje możliwości podziału
kompleksu świadomościowego. Podczas innej eksploracji ekspe-
rymentatorzy przyjmowali równocześnie postać mężczyzny i ko-
biety, odczuwając wzajemne seksualne pożądanie, lub też dwóch
motyli odbywających taniec godowy. Po rozszczepieniu komplek-
su świadomościowego w formy delfina i małej ośmiornicy, delfin
podpłynął do głowonoga, połknął go i doznał zaspokojenia głodu.
W innym wypadku rozszczepiona świadomość przyjęła postać
dwóch bajecznie kolorowych ryb tropikalnych, tańczących wokół
siebie i patrzących na otoczenie z tej nowej perspektywy [89].
Te i podobne doświadczenia pozwoliły w końcu eksperymen-
tatorom odkryć, że w ten sposób spotykały się ze sobą w nad-
przestrzeni różne przejawy ich osobowości, łącząc w jedną ca-
łość cechy męskie i żeńskie lub zaspokajając naturalne potrzeby,
znane im z ziemskiego bytowania. Ostatnie wątpliwości znikły,
gdy podczas innej eksploracji „rozsypały się” dwie myślowe pro-
jekcje ciał tak rozszczepionej formy istnienia, a oba jej aspekty
splotły się ze sobą w jedną całość na podobieństwo spirali DNA.
W tym miejscu z pewnością warto zestawić przedstawione
wyżej informacje ze słowami skierowanymi do nas drogą channe-
lingu przez bliżej nieznany nam byt, który przekazał je nam po-
przez medium Jane Roberts w latach 60. XX wieku [91]. Okazuje
się bowiem, że dane przekazane nam tak różnymi drogami pozo-
stają ze sobą w idealnej wręcz zgodności: – Istnieje również inna
część was samych, owa głębsza tożsamość, która kształtuje za-
równo wasze wewnętrzne jak i zewnętrzne ja, a której zawdzięcza-
cie to, że pojawiliście się jako istoty cielesne w tym miejscu i cza-
sie. To jądro waszej tożsamości, psychiczne nasienie, z którego
wzrośliście, wielowymiarowa osobowość, której jesteście częścią.
(…) Oczywiście wydaje się wam, że stanowicie jedyną świa-
domą część was samych, ponieważ identyfikujecie się z aktorami
tego jednego specyficznego przedstawienia. Jednakże inne części
waszej wielowymiarowej osobowości, które występują w innych
dramatach reinkarnacyjnych są tak samo świadome. Będąc świa-
domością wielowymiarową jesteście świadomi również w innych

139
rzeczywistościach obok tej jednej. (…) Naturą świadomości jest,
że usiłuje ona zmaterializować się w jak największej liczbie wy-
miarów po to, by z samej siebie móc począć nowe sfery świado-
mości, kolejne własne odgałęzienia. W taki sposób powstaje rze-
czywistość. Rzeczywistość powinna być zatem pojmowana jako
nieustanne stawanie się.
Podobne informacje zostały nam przekazane ponownie na po-
czątku XXI wieku za pośrednictwem inżyniera Lee Carrolla przez
nieznany byt przedstawiający się jako Kryon ze służby magne-
tycznej ziemskiego systemu życia zza zasłony. Zakomunikował
nam, że nie istniejemy tylko w jednej postaci, a tego rodzaju
postrzeganie siebie jest złudzeniem wynikającym z wpajanych
nam fałszywych przekonań. W jednym ze swoich przekazów
Kryon, mówi o nas w sposób następujący: – Wiedzcie, że gdzie-
kolwiek jesteście, nigdy nie jesteście sami, gdyż jest z wami zaw-
sze cała grupa istot „zza zasłony”. Trudno mi wyjaśnić „fragmen-
tację duszy”, ale choć stanowicie jedność, przez cały czas jest
was troje. Jest was nawet dużo więcej, ale ta trójca reprezentuje
główną grupę i jest najważniejsza. Jedną z części jest Wyższa
Jaźń, wasza esencja, po prostu TY w czystej postaci o najwyższej
wibracji. Kolejna część to świadomy umysł związany z ciałem
biologicznym i energetycznym polem kwantowym rozpościerają-
cym się wewnątrz ciała i wokół niego na osiem metrów. W grę
wchodzi jeszcze trzecia część pozostająca „za zasłoną”, którą
ignorujecie. Postrzegacie ją jako przewodnika lub pomocnika,
ale to jest wasze połączenie z tym centrum, które nazywacie Bo-
giem [92].
W innym obszarze istnienia (za zasłoną) znajdują się ponadto
nasze wielokrotności (a zatem wiele emanacji jednej złożonej
osobowości), z czego zupełnie nie zdajemy sobie sprawy. Kryon
wielokrotnie przekazywał nam wiedzę o tym, że dusze wielokrot-
nie dzieliły się w ramach reinkarnacji, a także o wyższym Ja jako
wyżej wibrującej części każdego z nas. Przekonywał, że konkretne
lokowanie jakiegoś wcielenia w określonym miejscu i/lub czasie
nie ma żadnego sensu, gdyż obecni jesteśmy wszędzie dokładnie

140
w tej samej chwili 60. Jesteśmy wielowymiarowi, podobnie jak
Źródło, z którego się wywodzimy. Nasza najwyższa jaźń nie znaj-
duje się w ciele, lecz poza nim i nie na Ziemi, lecz w innych wy-
miarach wszechświata [93].
Dokładnie tego samego dowiedzieliśmy się w wyniku poza-
cielesnych eksploracji partnerskich w nadprzestrzeni, a więc z
wykorzystaniem zupełnie innej drogi wiodącej do lepszego
poznania rzeczywistości i naszej roli w całości istnienia. Każdy
pojedynczy proces życiowy obfituje zatem w kolejne kreacje ste-
rowane przez świadomość zbiorczą danej osobowości, które two-
rzone są w celu nieustannego poszukiwania nowych możliwości
działania i nowych doświadczeń. To ona, wykorzystując kolejne
sondy, wciąż planuje przebieg wielu równoległych procesów po-
znawczych w tworzonych i modyfikowanych środowiskach, nie-
przerwanie kształtując tę rzeczywistość, którą tu na Ziemi obser-
wujemy i poddajemy badaniom.
Dysponując wiedzą, którą posiedliśmy w wyniku różnego ro-
dzaju wyprzedzających prac badawczych, powinniśmy zrozumieć,
że z innej perspektywy powinniśmy spojrzeć na czasoprze-
strzeń, powstawanie ciał niebieskich i ekosystemów na róż-
nych planetach, w tym także na naszej własnej. Jest to bowiem
jedno z wielu pól doświadczalnych świadomości, a wiele na to
wskazuje, że to ona stworzyła nam warunki do prowadzenia eks-
perymentów. W jaki sposób to zrealizowała? Również takie pyta-
nie postawili eksploratorzy poza czasoprzestrzennej rzeczywisto-
ści i uzyskali na nie odpowiedź w takim zakresie, na jaki pozwalał
zasób wiedzy spotykanych tam istot bezcielesnych.

Rozwój świadomych form istnienia


Każda istota świadoma swojego istnienia, zadająca pytania i sama
udzielająca sobie na nie odpowiedzi, postawi w końcu również

60
Z punktu widzenia niejawnego obszaru istnienia wszystko we wszechświecie
rozgrywa się równocześnie i praktycznie w tym samym miejscu nawet wtedy,
gdy w czasoprzestrzeni dzieli te wydarzenia znaczna odległość i upływ czasu.

141
pytanie: kim jestem? Jest to chyba najprostsze pytanie z serii na-
prawdę trudnych pytań, ale nauka usuwając ze swych dociekań
wszystko, czego nie można odebrać zmysłami, zmierzyć, albo
zarejestrować, odebrała nam również naszą duchowość, a zatem i
możliwość uzyskania zadowalającej odpowiedzi na to pytanie.
Powoli zaczęło to się zmieniać, gdy zorientowaliśmy się, że w
pogoni za postępem technicznym zagubiliśmy cel i sens naszego
życia. Poszukując ich dostrzegliśmy, że każdy byt jest formą ist-
nienia świadomości, choć jeszcze stosunkowo niewiele wiedzieli-
śmy o niej samej. Wciąż też próbujemy dowiedzieć się więcej o
złożonym układzie, z którym jest związana, jakie mechanizmy
wykorzystuje w działaniu i jakim podlega zmianom.
Wiemy już, że świadomość każdej żywej istoty wchodzi w
skład bardzo złożonej struktury, która funkcjonuje jako ca-
łość. Tworzyła ona zawsze struktury pochodne, których elementy
działały jako samodzielne jednostki, pozostając jednocześnie czę-
ścią tej całości. Czy zawsze ta struktura była tak złożona, czy ist-
niała może kiedyś w prostszej postaci? Czy podlegała ewolucji,
tak jak wszystkie formy istnienia, które dotąd poznaliśmy? Nie
znamy jeszcze niezbitych odpowiedzi na tak postawione pytania,
jednakże już zaczynamy orientować się w tym temacie. Wiele
wskazuje na to, że świadomość jako nabyta umiejętność wye-
woluowała w bezczasowym obszarze istnienia, a z nicości za-
czyna już wyłaniać się punkt, który można w pewnym sensie
uznać za start tego procesu. Właściwie nie był to start, lecz w
gruncie rzeczy ciągły proces nieustannie zachodzących zmian.
Układ, który ją wykształcił, musiał podlegać zmianom, skoro
próżnia fizyczna zawsze znajduje się w chwiejnej (dynamicznej)
równowadze, podczas gdy fundamentalne funkcje stanu (zasoby
energetyczne i informacyjne) wykreowanej z niej materii pól po-
chodnych [94] pozwalały zapamiętać skutki zachodzących zmian.
Umożliwiło to powiązanie każdego pojedynczego skutku z wywo-
łującą go przyczyną i nabycie biegłości w przewidywaniach efek-
tów zmian, dając w końcu podstawy dla wykształcenia się świa-
domości ukierunkowanej na konkretny cel do osiągnięcia.

142
Punkt startowy staje się w tej sytuacji raczej związany z jako-
ścią i rodzajem biegnących procesów fizycznych w układzie
pierwotnym, niż z samym czasem. Oznacza to, że układ ten i po-
czątek zachodzących w nim zmian nie mogą stanowić osobliwo-
ści, skoro musi to być układ, który jest w stanie nieustannie
generować ewolucyjne zmiany. Ten mechanizm poznaliśmy już
w dostatecznym stopniu w wyniku śledzenia ewolucji form orga-
nicznych (biologia jest ściśle powiązana z pozostałymi naukami
przyrodniczymi), a zależności rządzące ewolucją świadomości
powinny być podobne. Wiedza ta wyraźnie prowadzi jednak do
wniosku, że to ewolucja biologiczna była następstwem ewolucji
świadomości, a nie odwrotnie.
W nikłym stopniu poznaliśmy na razie niejawną część rze-
czywistości, która niedostępna jest zmysłom naszych ciał orga-
nicznych, ale wyraźnie stanowi ona naturalne środowisko
świadomości, więc właśnie tam powinniśmy szukać początków
jej istnienia. Zaczęliśmy już eksplorować tę część rzeczywistości,
w której świadomość wykształciła skuteczne mechanizmy działa-
nia, pozwalające jej tworzyć różne formy bytu, w tym także
kształty organiczne.
Istoty bezcielesne funkcjonujące w obszarach niejawnych
(ukrytych przed zmysłowym postrzeganiem) usilnie próbowały
zmienić sposób, w jaki ludzie postrzegają świadomość i to, co jest
z nią powiązane. Informowały wielokrotnie eksperymentatorów,
że mózg nie jest miejscem, gdzie powstają myśli oraz przecho-
wywane są wspomnienia. Przekonywały, że przypomina on bar-
dziej urządzenie odbierające, przetwarzające i wysyłające infor-
macje. W pewnym sensie łączy on żywą organiczną istotę z pełnią
jej osobowości przebywającej w różnych obszarach istnienia, po-
nieważ jesteśmy istotami wielowymiarowymi. Oznacza to, że
większość danych sterujących przebiegiem ewolucji organi-
zmów może znajdować się poza środowiskiem, w którym ak-
tualnie egzystujemy i tam rodzą się plany rozwoju.
Istoty bezcielesne wyjaśniały, że wszystkie wspomnienia z
różnych etapów egzystencji w świecie czasoprzestrzennym maga-

143
zynowane są w świadomości struktury zbiorczej, wizualizowanej
zazwyczaj przez eksploratorów z czasoprzestrzeni w postaci gro-
na61 lub dysku. Wszystkie myśli rodzą się i są odbierane właśnie
tam, a my mamy do nich dostęp z ziemskiego systemu życia po-
przez włókno świadomości62 łączące naszą czuwającą świadomość
z tą bazą danych, do której mózg umożliwia nam jedynie czę-
ściowy dostęp. Bezcielesne byty powtarzały uparcie, że po-
wszechne na Ziemi traktowanie mózgu jako magazynu infor-
macji i źródła procesów myślowych jest błędem. Najnowsze
wyniki badań konwencjonalnej nauki w pełni to potwierdzają63.
W odróżnieniu od fizyki, biologia stanowczo nie dopuszcza
możliwości innego światopoglądu niż mechanistyczny materia-
lizm. Coraz wyraźniej staje się jednak widoczne, że jest to ślepa
uliczka, która prowadzi donikąd. Mechanistyczny redukcjonizm
nie wyjaśnia bowiem, dlaczego w rozwijających się organizmach
biologicznych pojawiają się nowe struktury, których nie sposób
dopatrzeć się w komórce jajowej. Nie wie, w jaki sposób można
zregenerować część ciała utraconą na skutek wypadku lub wręcz
odtworzyć całego osobnika (znamy takie przypadki w świecie
żywych organizmów) jedynie z jego fragmentu bez centrum steru-
jącego (materiał genetyczny nim nie jest). Nie mniejszą zagadką
są zachowania, których nie sposób wytłumaczyć dokonywanymi
obserwacjami, gdyż pojawiają się one również tam, gdzie nie zo-
stały jeszcze wypróbowane. Jest to wyraźny sygnał dla środowi-
ska naukowego, że wciąż brakuje mu właściwego podejścia do
rozwiązywania wyłaniających się w nauce problemów.
Dzięki badaniom prowadzonym w stanie postrzeganym jako
pozacielesny wiemy, że stan ten nie jest złudzeniem czy halu-

61
Grono – rozgałęziająca się forma fraktalna układu fizycznego charakteryzu-
jącego się świadomością.
62
Na drodze rezonansu elektromagnetycznego ze źródłem danych.
63
Drogę dojścia do koncepcji gromadzenia poza mózgiem informacji o prze-
biegu każdego procesu życiowego opisałam w czwartej części tetralogii po-
święconej duchowi i materii [95]. Przedstawiłam tam spektakularne osiągnięcia
konwencjonalnej nauki w tym zakresie.

144
cynacją. Układ będący nośnikiem naszej świadomości jest połą-
czony pod względem info-energetycznym zarówno z naszym cia-
łem organicznym, jak i z całą świadomościową strukturą, znajdu-
jącą się w niejawnych obszarach istnienia. Złożone elementy tej
struktury obsługują wiele pojedynczych przejawów ego, a także
wiele świadomości grupowych w ramach różnych systemów ży-
cia. Informacje są nieustannie przekazywane między elementami
tworzącymi każde indywidualne ego i strukturą macierzystą w
obu kierunkach.
W opisach pojawia się pojęcie sondy, ponieważ eksploratorzy
rzeczywistości niejawnej odnosili wrażenie, że każdy element
świadomościowej struktury dokonywał swego podziału, wysy-
łając we wszystkich kierunkach w obrębie przestrzeni i czasu
kolejne sondy poznawcze. Przypuszczenie to zostało w pełni
potwierdzone przez byty bezcielesne egzystujące w tym środowi-
sku, a zatem każdy człowiek (podobnie jak i każda inna żywa
istota) jest elementem składowym całej świadomościowej struktu-
ry, przy czym połączony jest wielostopniowo włóknami świado-
mości nie tylko ze swym macierzystym gronem, lecz także z cało-
ścią istnienia.
Jest sprawą oczywistą, że badacze rzeczywistości niejawnej
pragnęli poznać rolę poszczególnych jej elementów w ciągłym
procesie życia, skoro stało się jasne, iż każdy z nas stanowi część
składową tego złożonego układu. Chcieli znać związek pojedyn-
czego ego z całością ziemskiego systemu życia, a następnie z po-
zostałymi częściami tej struktury. Wygląda na to, że cały ten roz-
gałęziający się wielopoziomowy układ świadomościowy jest
złożonym zespołem badawczym, którego celem jest nieustanne
zapoznawanie się z tym, co nieznane i wykorzystywanie nabytej
wiedzy. Każde z planowanych zadań realizowane jest w zróżni-
cowanych warunkach i wymaga nieustającej inwencji twórczej od
wszystkich istot powołanych do życia w danym systemie. Nasza
ziemska szkoła obejmuje zarówno etapy życia na planecie, jak i w
rzeczywistości niejawnej, więc należą do niej również obszary
bytowania istot paracielesnych i bezcielesnych.

145
Mieliśmy już okazję przekonać się, że możliwość tworzenia w
nadprzestrzeni różnych rzeczywistości aktem myślowym powodu-
je, że obok tętniących życiem obszarów aktywności powstają
też obszary, w których byty bezcielesne się gubią, kontynuując
tam jałową egzystencję nie przynoszącą im ani strukturze macie-
rzystej żadnych korzyści, ponieważ nie przyczyniają się do wła-
snego i jej rozwoju. Przebywające tam istoty stanowią jednak w
dalszym ciągu część składową jakiegoś ego, więc przed osiągnię-
ciem kolejnego etapu ewolucji konkretnej złożonej osobowości
muszą zostać przez nią odzyskane, czyli wydobyte z tych jało-
wych obszarów. Ze sposobami odnajdywania i uwalniania bytów
z miejsc ich mentalnego zagubienia eksploratorzy mieli możli-
wość zapoznać się podczas swych bezcielesnych wypraw, biorąc
w nich czynny udział.
Wspólne grono (naddusza) ziemskiego systemu życia funk-
cjonuje poza Ziemią, steruje nim z innej (ukrytej, a zatem niedo-
stępnej naszym zmysłom) sfery istnienia, łącząc w sobie poszcze-
gólne, wielostopniowo rozgałęziające się przejawy życia na Zie-
mi, a także kumulując rezultaty działalności poznawczej realizo-
wanej w podlegającym mu systemie oraz w innych układach.
Niektóre z bytów tego systemu odbywają nieustanne wędrówki
poprzez kolejne wcielenia w formy organiczne, gromadząc wie-
dzę związaną z życiem na naszej planecie. Inne związane z Zie-
mią byty przez cały czas swego istnienia nie zaznały życia w for-
mach organicznych, prowadząc różnego rodzaju działalność wy-
łącznie w rzeczywistości form bezcielesnych, badając m.in.
związki ziemskiej szkoły życia z innymi układami, gdyż z naszym
systemem egzystencji połączonych jest wiele gron (dysków) w
najróżniejszych fazach rozwoju.
Te byty, które zakończyły już swoje reinkarnacyjne rozpozna-
nia w obszarach nieznanego, oddzielają się od pozostałych i stają
się stałymi rezydentami nadduszy, co można rozumieć jako połą-
czenie z Bogiem, znane nam z różnych wierzeń religijnych. Nie
powracają zatem już więcej do organicznych wcieleń czy podob-
nych form istnienia. Naddusza ziemskiego systemu życia (mo-

146
żemy identyfikować ją z naszym lokalnym Bogiem) jest nieu-
stannie praktykującym złożonym świadomym układem fi-
zycznym, a celem jej działania jest ciągły rozwój, który otworzy
jej nowe możliwości działania i dalszej ewolucji.
Każdy z systemów życia we wszechświecie posiada swą wła-
sną nadduszę, która w toku ewolucji wykształca coraz bardziej
rozgałęziającą się, podległą jej strukturę. Zaliczenie kolejnego
etapu ewolucji każdej osobowości w obrębie nadrzędnej świado-
mościowej struktury zbiorczej wymaga zwykle przeprowadzenia
całej serii odzyskiwań osobowości cząstkowych, które zagubiły
się w różnych obszarach międzystanu. Tego rodzaju akcje ini-
cjowane są przez centrum planowania, a następnie realizowane
przez podejmujące się tego zadania bardziej rozwinięte jednostki
wchodzące w skład konkretnej osobowości zbiorczej. Każda oso-
bowość nie tylko nieustannie się rozwija podczas pracy w różnych
centrach aktywności, ale uczy się też w coraz większym stopniu
doświadczać i wyrażać czystą bezwarunkową miłość.
Wraz ze wzrostem stopnia współodczuwania CBM zacie-
rają się holograficzne kontury ciała, które nabiera subtelnych
świetlistych kształtów. Istota taka uzyskuje status absolwenta,
przy czym nawet jedna istota o tym statusie w ramach jednego
ego powoduje zmianę stanu całej struktury, gdyż wszystkie jej
elementy (indywidualne przejawy ego) poprzez włókna świado-
mości obdarzone zostają dawką CBM. Nawet te osobowości, któ-
re aktualnie inkarnują, korzystają z tego daru i zaczynają postrze-
gać świat wokół siebie inaczej, rośnie w nich uczucie empatii dla
każdej formy istnienia. Im większą liczbę absolwentów zaczyna
liczyć struktura ego, tym większy jest jej zasób energetyczny i
informacyjny. Ta faza procesu rozwoju kończy się, gdy wszyst-
kie części osobowościowego grona połączą się. Rozpoczyna się
wtedy kolejny etap ewolucyjny.
Każdy kolejny etap rozwoju dowolnej świadomej struktury
wiąże się z jej przestrzenną ekspansją (podległy jej oddziaływa-
niom obszar rozszerza się), ponieważ tworzy ona wtedy nowe
ośrodki świadomości (kolejne rozgałęziające się struktury), może

147
też je modyfikować, wykorzystując posiadaną wiedzę i planować
ich funkcjonowanie. Pojawiają się wtedy nowe systemy życia i
nowe formy życia. W tym nowym akcie tworzenia operować zaw-
sze można nowymi, niewykorzystanymi wcześniej opcjami. Ma-
my zatem podstawy przypuszczać, że w trakcie postulowanego
przez naukę procesu tworzenia nowych form istnienia w nie-
jawnym i jawnym obszarze rzeczywistości pojawiła się Droga
Mleczna (galaktyka, w której znajduje się nasz system słoneczny
i planeta Ziemia) z inicjatywy świadomości planującej.
Starając się dowiedzieć czegoś bliższego na ten temat jedną z
eksploracji pozacielesnych poświęcono poszukiwaniom świado-
mości Ziemi oraz układów z nią związanych. Byty bezcielesne
chętnie udzielały pomocy, zatem pod wpływem ich sugestii roz-
poczęto rozpoznanie, wczuwając się w wibracje takich form bytu
jak minerały, proste organizmy, rośliny i zwierzęta. Informacje
napływały do eksperymentatorów seriami. Dowiedziano się, że
świadoma struktura każdego z tych podsystemów zawiera w
sobie informacje o cyklach reprodukcyjnych oraz świadomość
życia i pewien stopień wolnej woli. W procesie ewolucji świa-
domości każdy z tych układów oddalał się od formy pierwotnej,
surowej i zdezorganizowanej, stając się formą coraz bardziej zło-
żoną i uporządkowaną.
Od samego początku istnienia galaktyki w jej obrębie zaczęły
pojawiać się zorganizowane formy pól fizycznych, które póź-
niej stały się komponentami atomów pierwiastków chemicz-
nych, a następnie ich konfiguracji w postaci cząsteczek i in-
nych form, które znamy. Je również można rozumieć jako nośni-
ki świadomości, ponieważ każdą formę ‒ nawet najprostszą ‒
charakteryzował indywidualny, wielowymiarowy stan, który gwa-
rantował powstawanie i powielanie stabilnych struktur. Tym sa-
mym możemy przyjąć, że świadomość przejawiła się w rzeczywi-
stości czasoprzestrzennej pod postacią już tak prostych form jak
atomy, molekuły i minerały.
Informacje dostarczone przez świat minerałów posłużyły do
tworzenia coraz bardziej złożonych wzorców i kreowania nowych

148
form myślowych. Każdy kolejny obiekt otrzymywał formę nadaną
przez myśl świadomości projektującej. Powstawały modele coraz
bardziej złożone, po czym okazało się, że niektóre z nich można
było dodatkowo wspomóc centrum sterującym, aby mogły
zmieniać swą postać i funkcjonować niezależnie, a także samo-
czynnie reprodukować się w rzeczywistości czasoprzestrzen-
nego świata. Coraz bardziej złożone formy życia organicznego
nauczyły się poruszać, wyrażać świadomą intencję, zmieniać swo-
je środowisko, wykorzystywać inne żywe formy do swoich celów,
a nawet doceniać uroki życia.
Wraz z ewolucją form substancjalnych równolegle postę-
powała ewolucja świadomości, gdyż zbierane doświadczenia
wzbogacały wiedzę całej struktury. Jej przeznaczeniem stało się
nieustanne zdobywanie nowej wiedzy na drodze formowania ma-
terii i przetwarzania energii w najbardziej wartościowe formy jej
oddziaływania. Trzeba przyznać, że w zasadzie wszystkie te
przekazane w niejawnym obszarze rzeczywistości informacje
nie odbiegają zbytnio ani od ustaleń konwencjonalnej nauki w
kwestii przebiegu procesów ewolucyjnych, ani od prawd propo-
nowanych przez wierzenia religijne. Można nawet powiedzieć, że
mogą je ze sobą w dużym stopniu pogodzić.

Świadomość planująca
Zapoznanie się podczas badań rzeczywistości niejawnej z etapami
ewolucji świadomości natychmiast wywołało chęć wyjaśnienia
początków jej pojawienia się. Kolejne wyprawy partnerskie wy-
brały zatem za cel kontakt z samą świadomością planującą. Jest to
ten stan ewolucji świadomości, który pozwala już generować no-
we, zorganizowane systemy życia. Prowadzone niezależnie bada-
nia w ramach psychotroniki64 wykazały bowiem, że świadomość
ma zdolność podwyższania stanu organizacji układów znajdu-

64
Kwestie te omówiłam w trzeciej części tetralogii poświęconej duchowi i
materii, w której przedstawiłam osiągnięcia nowej dyscypliny naukowej ‒
psychotroniki [96].

149
jących się pod jej wpływem. Jest też w swym działaniu jedno-
znacznie ukierunkowana na cel. Kontakt w nadprzestrzeni ze
świadomością planującą potwierdził te ustalenia i pozwolił uzu-
pełnić zakres wiedzy w tych aspektach, w których obowiązujące
aktualnie w nauce procedury badawcze nie dają się zastosować.
Nawiązanie łączności ze świadomością planującą pozwalało
wyczuć jej obecność, ale choć nie towarzyszyły temu żadne efek-
ty wizualne, niemal natychmiast każdego z eksploratorów prze-
szywała potężna dawka oszałamiającej, pełnej miłości akceptacji,
w której można było bez pamięci się zatracić. W takich warun-
kach wymiana informacji wymagała intensywnej koncentracji
badacza na celu, jaki sobie wyznaczył.
Pobór informacji przebiegał na drodze telepatycznej lub tono-
wej, a niekiedy odbierano też holograficzne projekcje o znacze-
niach symbolicznych. Świadomość wyjaśniała, że zbiera wszyst-
kie informacje napływające do niej ze złożonego systemu, któ-
ry wcześniej sama stworzyła, bazując na zgromadzonej wiedzy.
Wciąż eksperymentuje na tym układzie i modyfikuje go, wyko-
rzystując sondy poznawcze. Są one częścią jej samej, zatem jej
uwaga obejmuje absolutnie wszystko, co w stworzonym przez nią
układzie się dzieje.
Świadomość planująca nie zatrzymuje jednak nabywanej w
ten sposób wiedzy jedynie dla siebie, ponieważ ma ona służyć
całemu systemowi. Jest zatem przekazywana do wszystkich pod-
systemów, a także pomiędzy nimi. Realizuje się to zarówno bez-
pośrednio, jak i z wykorzystaniem lokalnych centrów planowania
i koordynacji działań, gdy tylko zostaną one przez kolejne sondy
uformowane. Każda planująca struktura nadrzędna działa w
podobny sposób jak centrum planowania w ziemskim systemie
życia, ale obejmuje swym wpływem szereg tego rodzaju układów.
Tworzone przez nią i wysyłane w obszar nieznanego kolejne son-
dy poznawcze rozpoczynają bowiem swój własny proces ewolu-
cji, a w miarę nabywania doświadczenia usamodzielniają się i
tworzą własne podsystemy, podobnie jak ma to miejsce w ziem-
skim systemie życia.

150
Tworzone nowe podsystemy nigdy nie tracą połączenia ze
strukturą macierzystą, z którą zawsze łączy je włókno świado-
mości (rezonansowy kanał wymiany informacji). Informacje prze-
pływają bez przeszkód w obu kierunkach, ale odbiór ich przez
podsystemy bywa często niepełny, jeśli dostrojenie do wysyłane-
go sygnału nie jest najlepsze. W takich wypadkach przesyłanie
informacji musi być wielokrotnie powtarzane. W trakcie bezpo-
średniego kontaktu ze świadomością planującą uczestnicy part-
nerskich eksploracji odebrali szereg holograficznych obrazów,
które wyjaśniały, że cierpienie, którego w życiu doświadczamy,
wcale nie musi być wynikiem czynienia zła. Jest ono naszym
naturalnym towarzyszem przy zmaganiu się ze wszelkimi prze-
ciwnościami losu czy trudnościami, które trzeba pokonać. Nie
musi być zatem karą za jakiekolwiek przewinienia, lecz konse-
kwencją udziału w systemie ziemskiego życia.
Jest to szczególny zamysł świadomości planującej, który
związany jest z rolą przydzieloną temu układowi w procesie ewo-
lucji. Posłannictwem tym jest pokonanie egoizmu i akceptacja
każdej formy istnienia, także tej, która różni się od innych jej
podobnych pod jakimkolwiek względem. Mamy nauczyć się ak-
ceptować i kochać każdy przejaw życia, a nawet każdą jego
ułomność. Charakterystyczną cechą systemu ziemskiego jest
też dwoistość jego natury. Dualność jest warunkiem działania i
rozwoju, ale nie musi się ona przejawiać wrogością, jak to mamy
w zwyczaju. Naszym zadaniem jest rozwiązanie tego problemu w
taki sposób, aby posłużyło to całości struktury świadomościowej.
Świadomość planująca, z którą eksploratorzy nawiązali kon-
takt, wyraźnie podkreśliła, że nie jest prapoczątkiem wszystkie-
go, ale dała początek temu światu, w którym znajduje się ca-
łość ziemskiego systemu życia. Sama powstała w toku podobnej
ewolucji, by później kolejny jej etap zainicjować. Ten zrodzony z
niej następny przebieg rozwoju świadomości wzbogacał ją samą,
umożliwiając dalsze zwiększanie potencjału jej działania. Gdzie
zatem należałoby szukać początku? Informację na ten temat moż-
na zrazu uznać za niezbyt jasną. Gdy Bruce Moen zapytał świa-

151
domość planującą o początek istnienia, otrzymał następującą od-
powiedź: Nie ma początku i nie ma końca. Jest tylko zmiana
[97]. Jak należałoby to rozumieć?
Świadomość planująca posłużyła się tu sformułowaniem, któ-
re wydaje się w pełni zgodne z koncepcją wyłonienia się naszego
kosmosu z bezczasowego środowiska początkowej osobliwości,
którą zaproponował polski fizyk i kosmolog, prof. dr hab. Michał
Heller (fundator i dyrektor Centrum Kopernika Badań Interdyscy-
plinarnych, będącego wspólną placówką naukową Uniwersytetu
Jagiellońskiego i Uniwersytetu Papieskiego im. Jana Pawła II),
wraz z matematykiem, prof. dr. hab. Wiesławem Sasinem (kie-
rownikiem Zakładu Geometrii Różniczkowej na Wydziale Mate-
matyki i Nauk Informacyjnych Politechniki Warszawskiej). W
wyniku zastosowania nowego narzędzia matematycznego przy
formułowaniu podstawowych praw fizycznych włączyli oni
bezczasową, a więc wiecznie istniejącą osobliwość w całość
wszechświata i rządzące nim prawa [98-100].
Wygląda na to, że aktualnie mamy już solidne podstawy do
oceny, czym właściwie była ta bezczasowa osobliwość, z której
wyłonił się kosmos w wyniku działania naturalnych praw fizycz-
nych. Była nią fizyczna próżnia, która nie była pusta, skoro
posiadała strukturę pozostającą w stanie chwiejnej, czyli dyna-
micznej równowagi. Hipotezę tę postawili amerykańscy fizycy:
Nassim Haramein i prof. dr Elizabeth A. Rauscher dowodząc, że
niestabilna próżnia, z której wyłoniły się wszelkie formy istnienia,
musi charakteryzować się dynamiką kreacji także nowych form.
Prowadzone przez nich teoretyczne obliczenia wykazały, że każ-
de zakłócenie równowagi fizycznej próżni było w stanie wyge-
nerować siłę momentu pędu, która wraz z siłami Coriolisa
powodowała polaryzację jej stanu wraz z powstaniem obiektów
w postaci dwóch wirujących torusów w jej obrębie [101, 102].
Zmiany zachodzące w toku nieprzerwanie kontynuowanych
procesów kreacji spowodowały utworzenie hipersfery, w której
próżnia fizyczna (początkowa osobliwość) oraz dwa wyłaniające
się z niej bliźniacze układy pochodne są wzajemnie w sobie zanu-

152
rzone. Sugeruje to, że nasza czasoprzestrzenna rzeczywistość
powstawała równocześnie z inną sferą istnienia (dziś ukrytą
przed naszym zmysłowym postrzeganiem), a cały ten złożony
układ (wszechświat w którym egzystujemy) nadal pozostaje w
stanie chwiejnej równowagi, która umożliwia nie tylko ewolucję
tego złożonego systemu, ale również jego przestrzenną ekspansję.
Przyjmując koncepcję kreacji form postulowaną przez Hara-
meina i Rauscher za słuszną, możemy też domniemywać, że ta
zwierciadlana rzeczywistość niejawna pozostająca w stanie dy-
namicznej równowagi z czasoprzestrzenią, w której aktualnie ży-
jemy, jest właśnie tą, skąd się wywodzimy i do niej powracamy
po każdej inkarnacji w ciała organiczne. Wiele zatem na to wska-
zuje, że rzeczywiście jesteśmy istotami wielowymiarowymi, żyją-
cymi w gruncie rzeczy poza czasem i przestrzenią, a zatem w
gruncie rzeczy jesteśmy nieśmiertelni.
Świadomość planująca, która dała początek naszemu ziem-
skiemu systemowi życia wyjaśniała, że nie była prapoczątkiem
istnienia, lecz jednym z etapów ewolucji znacznie wcześniej po-
wstałego świadomego układu. Nasuwa się w tej sytuacji natych-
miast wniosek, że musiał istnieć jakiś bezczasowy i bezprze-
strzenny65 układ pierwotny (może nim być postulowana struktu-
ra fizycznej próżni), który na skutek niezliczonych spontanicz-
nych zmian wykreował pierwszą wielowymiarową świadomą
strukturę, obejmującą zarówno próżnię, jak i układy pochodne.
Nie tylko gromadziła ona informacje dotyczące zaistniałych
wcześniej zmian w swoim środowisku (nabyła umiejętność kodo-
wania informacji), ale stała się też świadoma swojego istnienia i
możliwości jakie się przed nią otworzyły.
Zestawienie teraz informacji zdobytych na drodze badań kon-
wencjonalnych i wyprzedzających pozwala nam założyć, że ta
pierwsza świadoma struktura fizyczna zdobywając swoje pierw-

65
Na poziomie fundamentalnym czas i przestrzeń nie istnieją w tym sensie, w
jakim terminy te rozumiemy w ziemskim środowisku. Oba te pojęcia rozmywa-
ją się, nabierając cech nielokalnych, właściwych fizyce kwantowej.

153
sze doświadczenia i kodując w swych polach zdobyte już infor-
macje, stale powiększała swój potencjał i zasób wiedzy do wyko-
rzystania. Na tej bazie mogła już nie tylko zacząć przewidywać
skutki swoich działań w oparciu o zdobyte doświadczenie, ale i
tworzyć pierwsze wzorce informacyjne, które zaczęły wpro-
wadzać znamiona porządku w dotychczasowym chaosie.
Wiedziona chęcią dalszego poznawania możliwości twórczego
przejawiania się w działaniu, zaczęła wykorzystywać sprawdzone
już wzorce dla tworzenia na zasadach fraktalnych kolejnych ukła-
dów pochodnych (sond poznawczych), które obdarzała cząstką
swojej świadomości i umożliwiała im testowanie swego potencja-
łu w podejmowanych planowych zadaniach prowadzonych w
zróżnicowanych warunkach. Gdy drogą eksperymentu znalazła
taką formę ekspresji, która wiązała trwale sondy z macierzystą
strukturą, mogła rozpocząć proces ekspansywnej ewolucji.
Eksploracje pozacielesne pozwoliły nam zrozumieć, że środ-
kiem trwale wiążącym powstałe sondy z ich twórcą są emocje w
postaci czystej, bezwarunkowej i wszystko akceptującej miłości
(CBM), więc to miłość gwarantuje spójność właściwą fizyce
kwantowej. To dzięki jednoczącemu działaniu tego uczucia son-
dy trwale były połączone z macierzystą strukturą, dzieląc się z nią
zdobytymi informacjami. Kolejne doświadczenia pozwalały teraz
wykorzystać umiejętność organizacji do tworzenia nowych struk-
tur. W ten sposób stale ewoluująca świadomość wprowadzała
konsekwentnie porządek w niezorganizowanym stanie surowca,
zwiększając tym samym możliwości kreacji wszelkiego rodzaju
form istnienia.
Na bazie wciąż ponawianych doświadczeń i zdobywanej wie-
dzy świadoma struktura mogła zawsze stan aktualny odnieść do
tego, co już było, i drogą ekstrapolacji66 próbować przewidywać
przyszłość. Tym samym mógł już rozpocząć się ciągły planowy
proces rozwoju świadomości, wzrost możliwości twórczego eks-

66
Ekstrapolacja – przewidywanie na bazie posiadanej wiedzy przebiegu zja-
wisk fizycznych poza badanym obszarem.

154
perymentowania i ciągła przemiana nieznanego w już poznane.
Nie było już przypadków, gdyż pojawiła się możliwość formu-
łowania planu i wytyczenia konkretnego celu. W takich warun-
kach planująca świadomość mogła zacząć nadawać kierunek pro-
cesom ewolucji i rozwoju na drodze wielowątkowego programo-
wania zadań wyznaczanych podległym jej strukturom, podczas
gdy one metodą prób i błędów wdrażały naszkicowany plan.
Wywód ten wyraźnie pokazuje, jak bardzo badania konwen-
cjonalne i niekonwencjonalne mogą się wzajemnie uzupełniać
i wspierać, pozwalając rozwinąć konwencjonalne badania nau-
kowe o aspekty, które wcześniej były dla nich niedostępne.

Konfrontacja badań w stanie pozacielesnym z


koncepcjami zintegrowanej wiedzy
Przedstawiona powyżej wizja ewolucji wszechświata sterowanej
przez świadomość niejawnego dla nas poziomu istnienia wcale
nie jest pozbawiona sensu z punktu widzenia aktualnej wiedzy
naukowej, co pozwala nam dziś zestawić razem wyniki badań
wyprzedzających z konwencjonalnymi i przeanalizować je. Wcze-
śniej każdą z przedstawionych przez naukę koncepcji powstania
wszechświata można było potraktować jedynie jako mniej lub
bardziej prawdopodobną drogę dochodzenia do właściwego roz-
wiązania problemu, ponieważ każda z nich była obarczona błę-
dami wynikającymi z dokonanych założeń upraszczających.
Umożliwiały one wprawdzie tworzenie matematycznego mo-
delu procesu kreacji, który byłby możliwy do przyjęcia i prak-
tycznego wykorzystania, ale były to jedynie matematyczne spe-
kulacje. Ten impas przerwały dopiero prace polskiego kosmologa
Michała Hellera [98-100] oraz amerykańskiego fizyka Nassima
Harameina [101, 102], które wykazały, że niemożliwe jest możli-
we, a korzystanie z założeń upraszczających wcale nie jest ko-
nieczne, skoro zarówno połączenie praw fizyki w jedną całość, jak
i proces kreacji wszechświata z powodzeniem dają się opisać z
wykorzystaniem poznanych już naturalnych praw fizycznych.

155
Obie te koncepcje (Hellera i Harameina) są nie tylko popraw-
ne z punktu widzenia fizyki i matematyki, ale też umożliwiają
wyjaśnienie wielu kwestii, które wcześniej wydawały się niemoż-
liwe do wytłumaczenia. Należą do nich:
• istnienie we wszechświecie obszarów, które funkcjonują
przy innych uwarunkowaniach fizycznych niż czasoprze-
strzenne,
• naturalny dualizm rzeczywistości,
• jej fizyczna spójność pod względem info-energetycznym,
• obserwowane anomalie psychofizyczne (wśród nich dozna-
nia pozacielesne i innego rodzaju doświadczenia mistycz-
ne).
Wprawdzie procedury badań wyprzedzających, a nawet sens
ich prowadzenia budzą wciąż niechęć oficjalniej nauki, niemniej
jednak uwzględnienie wyników prac niekonwencjonalnych w
poszukiwaniach rzetelnej wiedzy o wszechświecie wydaje się dziś
jak najbardziej słuszne choćby z tego względu, że znakomicie
dają się one wpasować w teorie fizyczne. Akceptacja tego trendu
z pewnością będzie jeszcze wymagać wielu weryfikacji, a także
bardziej elastycznego niż obecnie podejścia do dowodu naukowe-
go, ale konfrontacja badań wyprzedzających z konwencjonalnymi
wyraźnie pokazuje, że sprawa jest warta zachodu.
Należy wyraźnie podkreślić, że Robert Monroe i kontynuato-
rzy jego badań pozyskali w kwestii domniemanego początku takie
informacje, które konwencjonalna nauka potwierdza. Okazuje się
również, że zaprezentowana w świetle badań wyprzedzających
istota świadomości i sposoby jej działania są w pełni zgodne z
ustaleniami mechaniki kwantowej, która uzmysłowiła nam rolę
obserwatora w kreacji rzeczywistości i zaczyna powoli prze-
kształcać się w wielowymiarową fizykę kwantową, obejmującą
swymi modelami całość wszechświatowej hipersfery.
W tym kontekście to wielowymiarowa świadomość kwan-
towa okazała się bogiem wierzeń religijnych, odpowiadającym
za całokształt środowiska naszej egzystencji, a wyniki badań wy-

156
przedzających (protonaukowych) sugerują, że Bóg ziemskiego
systemu życia jest jedynie pochodną nadrzędnej świadomej struk-
tury, z którą nadal łączy go dwukierunkowy przepływ informacji
(włókno świadomości). Pojęcie Boga w ten sposób zaczyna nabie-
rać sensu stricte fizycznego, choć nie potrafimy jeszcze sięgnąć
do tego obszaru rzeczywistości za pomocą konwencjonalnych
technik badawczych.
W świetle zdobytej tą drogą wiedzy możemy też przestać się
martwić o koniec wszechświata w efekcie termodynamicznego
nieuporządkowania. Świadomość planująca zagospodaruje każ-
dy nieporządek, nie łamiąc przy tym znanych nam fundamental-
nych praw fizyki, gdyż jest w stanie podwyższyć stan uporządko-
wania dowolnego układu znajdującego się pod jej wpływem.
Dzięki niej każda przewidywana termodynamiczna śmierć (stan
nieuporządkowanego chaosu) zawsze może znaleźć swą naturalną
kontynuację.
Tę prawidłowość możemy bez trudu dostrzec choćby w każ-
dym przejawie organicznego życia, gdzie permanentnej śmierci
komórek złożonego organizmu (przechodzą one w stan nieupo-
rządkowania) nieprzerwanie towarzyszy powstawanie nowych
w ramach ciągłego procesu przemian sterowanych przez autono-
miczną świadomość organizującą jego procesy życiowe. Jak dłu-
go świadomość jest trwale związana z ciałem biologicznym,
tak długo organizm żyje, gdyż to ona warunkuje jego istnienie.
Możliwość przebywania poza ciałem nieznanego wcześniej fi-
zyce układu, który jest nośnikiem świadomości, została potwier-
dzona za pomocą rejestracji instrumentalnej już na przełomie XIX
i XX wieku (badania Hectora Durville’a [103]). Pozostał problem
czym może być ów układ (ciało duchowe), który po opuszczeniu
organizmu wykazuje świadomość istnienia? Wiele wskazuje na
to, że może to być niezmiernie istotny element rzeczywistości, w
której żyjemy. W okresie funkcjonowania ciała organicznego
układ ten jest z nim ściśle zintegrowany, a łączność ta umożliwia
prawidłowy przebieg procesów fizjologicznych w organizmie,
ponieważ oba składniki tworzą psychosomatyczną jedność nawet

157
podczas migracji subtelnego ciała poza ciało biologiczne. Po ze-
rwaniu połączenia między nimi organizm staje się martwy. Czym
więc może być owo nieznane ciało z punktu widzenia nauki?
Przyzwyczailiśmy się do tego, że materia składa się z atomów,
charakteryzuje się masą i zajmuje określoną objętość w przestrze-
ni. Obiekty materialne mają więc dla nas ściśle określony kształt,
można je poczuć dotykiem, mają też zróżnicowaną twardość,
smak i zapach. Wszystkie obiekty rzeczywistości, które nie speł-
niają tych warunków uznawaliśmy niegdyś za niematerialne. Dziś
wiedza, którą posiedliśmy dzięki fizyce, zmieniła naszą opinię na
ten temat. Uzmysłowiła nam ona, że nie jest to prawda obiektyw-
na, lecz sposób postrzegania przez nas rzeczywistości za po-
średnictwem zmysłów wykształconych w toku ewolucji na-
szych ciał organicznych. To one nas mamią, ukrywając przed
nami zarówno niezbyt jasną, bo falowo-korpuskularną postać ma-
terii, jak i rolę kwantowej świadomości w jej postrzeganiu.
Ten boski obserwator spra-
wia, że materia przybiera dla
nas postać substancjalną, ale na
poziomie subatomowym wyka-
zuje ona już zupełnie inne ce-
chy. Wprawdzie nadal może
zachowywać się tak, jakby skła-
dała się z cząstek, ale można ją
również zaobserwować w po-
staci fali rozciągniętej w prze- Skan USG 10-tygodniowego
strzeni. Materia wcale nie musi dziecka w łonie matki
być więc taka, jak ją widzimy,
bo jedynie sposób naszego postrzegania nadaje jej obserwo-
waną przez nas formę i kształt.
Załamanie się funkcji falowej w momencie obserwacji nie
oznacza, że nagle pojawiła się materia. Ona była już wcześniej,
lecz w chwili, gdy świadomość zredukowała całe spektrum
dostępnych stanów fali materii do konkretnego wyboru miej-
sca i czasu (dokonała zmiany jej stanu), w tym samym momencie

158
zmieniła sposób jej postrzegania i stała się ona dla nas substan-
cjalna. Poznanie mechanizmów widzenia pozwoliło nam zrozu-
mieć, że obiekty znajdujące się wokół nas stanowią w gruncie
rzeczy wizualizacje dynamicznych pól fizycznych, z czego zupeł-
nie nie zdajemy sobie sprawy67. Jaki jest zatem mechanizm na-
szych wizualnych spostrzeżeń? Jak uzyskujemy obraz nas samych
i naszego otoczenia?
Zawdzięczamy to wycinkowi spectrum promieniowania elek-
tromagnetycznego, które nazywamy światłem widzialnym. W
ciemności nie widzimy nic, ale promieniowanie to padając na
obiekty w czasoprzestrzeni częściowo jest przez nie pochłaniane,
a częściowo odbijane. Światło odbierane przez nasz zmysł wzroku
jako monochromatyczne (jednokolorowe), rozdziela się wtedy na
cały szereg widm składowych o różnych częstotliwościach drgań.
W rezultacie do naszego oka wpadają wypadkowe świetlnych fal
interferencyjnych68, a struktury mózgowe dokonują obróbki po-
branych sygnałów, przetwarzając je w projekcję kolorowego ob-
razu przed naszymi oczami, który uznajemy za obiektywny widok
rzeczywistości.
Tym samym percepcja wzrokowa okazuje się wynikiem
złożonego procesu pobierania i przetwarzania informacji w
strukturach naszego mózgu, gdyż patrząc na coś wcale nie wi-
dzimy dwuwymiarowego obrazu padającego na siatkówkę oka,
lecz trójwymiarowy widok obiektu wyświetlony w świecie ze-
wnętrznym. Innymi słowy oglądany przez nas świat jest holo-
graficzną projekcją, uzyskaną w oparciu o informacje pobra-
ne z zewnętrznej rzeczywistości. Wzajemna nieprzenikalność
obiektów materialnych, które przejawiają się nam w formie stałej,
jest z kolei wynikiem oddziaływania na siebie pól fizycznych,
które stawiają opór penetracjom przy bezpośrednim kontakcie.
Tym samym nie musimy już dziwić się, że w powszechnie zna-
67
Wszystkie te kwestie omówiłam dokładnie w czwartej pozycji tetralogii
poświęconej duchowi i materii [104]. Zasygnalizowałam je również w swojej
odrębnej pracy, tematycznie z tetralogią powiązanej [105].
68
Interferencja – nakładanie się fal.

159
nym modelu atomu wchodzące w jego skład elementy zawieszone
są w pozornej pustce pól fizycznych. Jest to konsekwencja złu-
dzenia tworzonego przez nasze zmysły, ponieważ jedynie sposób
prowadzenia obserwacji zadecyduje o tym, czy te składowe części
atomu zaobserwujemy w postaci cząstek czy fal, a i tak cząstki te
zawsze stanowić będą znikomą część materii, którą odbieramy
jako substancjalną. Czym zatem jest materia?
Sygnalizowałam już wielokrotnie, że żyjemy w środowisku
dynamicznych pól fizycznych, które możemy oglądać w posta-
ci holograficznych projekcji. Konwencjonalne badania naukowe
prowadzone w czasoprzestrzeni wykazały, że w tej projekcji biorą
udział nasze struktury mózgowe, które wzór fal interferencyjnych
padających na siatkówkę oka przekształcają w holograficzny ob-
raz otoczenia. Kiedy jednak oglądamy tę samą czasoprzestrzenną
rzeczywistość z perspektywy pozacielesnej, widzimy hologra-
ficzne obrazy nawet wtedy, gdy receptory ciała nie odbierają
żadnych sygnałów. Podobne widoki znanych nam ziemskich
obiektów obserwujemy też w stanie pozacielesnym w niejawnych
obszarach istnienia. Co wtedy bierze udział w ich tworzeniu?
Aby zbliżyć się do odpowiedzi na to pytanie warto zwrócić
uwagę na podstawowe zasady porządkujące w naturze rozumianej
jako całość. Jedną z nich jest symetria, którą dostrzegamy zarów-
no w wizualizacjach obu obszarów pochodnych (jawnym i ukry-
tym przed zmysłową percepcją), wygenerowanych przez próżnię
fizyczną, jak i w wielu fizycznych zależnościach. Zauważył ją
także Robert Monroe, śledząc z perspektywy pozacielesnej cha-
rakterystyczne znaki na swym organicznym ciele, gdyż jego dru-
gie ciało okazało się zwierciadlanym odbiciem pierwszego.
Analogicznie przedstawia się sprawa właściwości materii w
jawnej i ukrytej przed naszym postrzeganiem części istnienia.
Symetria nie jest wprawdzie doskonała, ale wyraźnie widoczna.
Gdy naświetlamy laserem kliszę zawierającą informację o obiek-
cie, zostaje wyświetlony w czasoprzestrzeni holograficzny obraz
tego obiektu, którego nie jesteśmy w stanie uchwycić, gdyż na-
sza ręka przechodzi przez niego bez przeszkód, jakby w tym

160
miejscu niczego nie było. Podobnie przedstawia się sprawa, gdy w
czasoprzestrzeni ujrzymy eksterioryzowany kompleks świadomo-
ściowy żyjącej osoby, gdyż wydaje się nam ona bezcielesna ni-
czym wyświetlony w przestrzeni obraz holograficzny. Jeśli nato-
miast my znajdziemy się mentalnie poza własnym ciałem, to nie
możemy ująć w rękę obiektów ziemskiego realu, nie napoty-
kamy też żadnego oporu, gdy przez nie przechodzimy, choć w
tym stanie obiekty niejawnego obszaru istnienia mogą być dla
nas nieprzenikliwe. Jeśli zatem te dwa obszary wzajemnie dopeł-
niają się, stanowiąc razem jedną całość to mogą obowiązywać w
nich również inne prócz symetrii zasady porządkujące, których
warto poszukać.
Pierwszy zwrócił na nie uwagę prof. dr David J. Bohm z Birk-
beck College Uniwersytetu Londyńskiego, który jako fizyk do-
strzegł filozoficzne implikacje mechaniki kwantowej i podważył
tym spostrzeżeniem mechanistyczną koncepcję organizacji
wszechświata. Prowadząc badania nad plazmą zauważył, że za-
warte w niej jony przestają zachowywać się jak cząstki indywidu-
alne, natomiast tworzą razem ściśle powiązaną całość i zachowują
się niczym żywa istota. Te obserwacje wykorzystał przedstawia-
jąc nową interpretację teorii kwantowej, w której oparł się na kon-
statacji, że żaden związek przyczynowo-skutkowy nie jest w
gruncie rzeczy niezależny (przypadkowy), gdyż zawsze pozosta-
je w związku z niejawną (niedostępną naszym zmysłom) częścią
rzeczywistości, której jeszcze nie znamy.
Bohm zaproponował też model znakomicie odzwierciedlający
powiązanie ukrytego i jawnego porządku na zasadzie holograficz-
nej w postaci obrazu wyłaniającego się z innego obszaru istnie-
nia. W ten sposób obserwowany świat stał się według jego kon-
cepcji gigantycznym, płynnie zmieniającym się hologramem, czy-
li rzeczywistością pozorną [106‒108].
Z zaproponowaną przez Bohma holograficzną zasadą porząd-
kującą idealnie współgrałaby informacja pozyskana przez Roberta
Monroe podczas jednej z eksploracji pozacielesnych. Dotarł wte-
dy do źródła intensywnego spójnego światła [109]. Chłonął pły-

161
nące do niego stamtąd informacje i doszedł do wniosku, że jest
ono twórcą holograficznej rzeczywistości naszego systemu
życia w oparciu statyczne matryce zgromadzone w obszarze, któ-
ry wcześniej poznał i określił mianem skupiska 15 (ang. focus).
Odbierał je tam w postaci gotowych do „puszczenia w ruch”
najróżniejszych dostępnych wariantów przebiegu zdarzeń,
które „włączał” akt świadomej woli indywidualnej części wielo-
wymiarowo zorganizowanej struktury świadomościowej. Wynika
z tego oczywisty wniosek, że światło jest fizycznym atrybutem
wielowymiarowej rzeczywistości, podobnie jak grawitacja69.
Konwencjonalna nauka wprawdzie wciąż traktuje rzeczywi-
stość w sposób mechanistyczny, ale wielu znanych fizyków zaan-
gażowało się już w ideę wszechświata ewoluującego zgodnie z
planem, w którym materię, energię i informację łączą ściśle okre-
ślone związki bazujące na zasadzie holograficznej. Trudno dziś
przesądzić, które podejście jest lepsze: tradycyjne czy informa-
cyjno-holograficzne, gdyż na razie wydają się one równoważne,
ale za ideą inteligentnego projektu przemawia już wiele prze-
słanek. Fizyka XXI wieku zmierza w kierunku opisu wszechświa-
ta świadomie wykorzystującego informacje, zatem świat widziany
przez nas może okazać się rzeczywistością wirtualną, podobną tej,
którą kreujemy za pomocą komputera.
Partnerskie eksploracje ujawniły ponadto istnienie wszech-
światowej sieci, która docierające do niej informacje rozpro-
wadza wszędzie natychmiast i bez przeszkód. O tego rodzaju
sieci wspomina również w jednym z channelingów70 Kryon (byt
zza zasłony, a więc funkcjonujący w niejawnej sferze istnienia,
który przedstawia się jako pracownik służby magnetycznej ziem-
skiego systemu życia) [111]. Zgodnie z jego przekazem sieć ta
dysponuje gigantyczną spójną energią (polem kwantowym), która
jest dostępna wszędzie we wszechświecie (we wszystkich jego
69
Dokładnie tę samą informację przekazuje nam kontakt channelingowy z
istotą zza zasłony, czyli z rzeczywistości ukrytej przed naszą percepcją [110].
70
Channeling - przekaz odbierany drogą anomalną z inspiracji nieznanego
informatora za pośrednictwem medium (z ang.).

162
wymiarach). Powoduje ona, że nie ma dystansu nie do pokonania,
gdyż wszystko dzieje się wszędzie i zawsze w tym samym tu i
teraz (światło jest powolne w porównaniu z prędkością przesyłu
informacji przez tę sieć).
Cała ta struktura funkcjonuje niczym świadomy duch (wyko-
rzystuje energię i informację), jednocząc ze sobą wszystko, co
istnieje, gdyż to, co możemy zobaczyć (od najmniejszych obiek-
tów naszej rzeczywistości poczynając, a na skrajnie dużych koń-
cząc) i czego nie możemy ujrzeć, zawiera w sobie tę kosmiczną
sieć. Opisując tę sieć Kryon zaznaczył, że nie jest ona tak na-
prawdę siecią (jest to uproszczone określenie tej struktury), ale
przenikając cały wszechświat, jest obecna wszędzie: w każdym
miejscu, w każdym wymiarze i na każdym poziomie jego organiza-
cji, wypełniając sobą całość rzeczywistości, w której funkcjonuje
wszystko, co istnieje. Rzeczywisty jej kształt to ciąg komórek
przypominający kształtem plaster miodu, gdzie każda z klatek ma
dwanaście boków71. Komórki te nie stykają się, choć robią takie
wrażenie, a ich separacja jest możliwa wskutek dokładnie tej sa-
mej właściwości fizycznej (energii/potencjału próżni), która spaja
ze sobą różnie spolaryzowane części atomów. Jest to charaktery-
styczna cecha całej sieci.
Sieć jest wprawdzie zrównoważona energetycznie, ale ma w
sobie wielką potencjalną moc, gdyż korzysta z energii w sposób,
którego Kryon nie mógł nam w 1998 roku wyjaśnić72 (paradygmat

71
Prawdopodobnie Kryon chciał przekazać w ten sposób informację, że każda
z klatek (podstawowych jednostek przestrzennych rzeczywistości) zawiera w
sobie dwanaście bocznych krawędzi ostrosłupów składających się na komórkę
o kształcie równowagi wektorowej Buckminstera Fullera. Opis sieci kosmicznej
byłby wtedy zgodny ze strukturą próżni fizycznej, postulowaną przez Nassima
Harameina i Elizabeth Rauscher, którzy na tej podstawie opracowali model
unifikacji praw fizyki, wyjaśniając mechanizm tworzenia się w czasoprzestrze-
ni wszelkich obiektów (od skrajnie małych do skrajnie dużych) [112], a obie
struktury (sygnalizowana przez Kryona i postulowana przez naukę) wykazują
dokładnie te same cechy.
72
Haramein i Rauscher przekazali artykuł do opublikowania w styczniu 2004
roku, a więc po channelingu, który miał miejsce w listopadzie 1998 roku.

163
naszej nauki wtedy nie obejmował jeszcze takiej wiedzy). Sieć ta
ma też kanały niezbędne dla przepływu energii, które są przydatne
dla zrównoważenia różnic polaryzacji, niezbędnej do realizacji
planowanych działań, więc jest to reguła obowiązująca nie tylko
w kosmicznej sieci, ale i całym wszechświecie.
Korzystając z dokonań amerykańskich fizyków moglibyśmy
już dziś zidentyfikować tę sieć jako próżnię fizyczną, która ma
swoją strukturę i wcale nie jest pusta, choć może sprawiać takie
wrażenie, ponieważ jej energia pozostaje nieustannie w stanie
bliskim równowagi zerowej. W tej sytuacji dowodząc zgodności
teorii naukowej opracowanej w sposób konwencjonalny na drodze
matematycznych obliczeń z informacjami pozyskanymi w sposób
niekonwencjonalny, a nawet wręcz mistyczny, postanowiłam w
skrócie zaprezentować rozwinięcie koncepcji struktury próżni
zaproponowane przez Nassima Harameina.

Izotropowa Równowaga wektorowa


matryca wektorowa Buckminstera Fullera
Tworzą ją wpisane w kulę dwie siatki izotropowej matrycy
wektorowej złożonej z tetraedrów foremnych, przy czym druga z
nich stanowi zwierciadlane odbicie pierwszej, wypełniając całko-
wicie jej puste przestrzenie. W ten sposób uzyskuje się sieć w
pełni zrównoważonych klatek, utworzonych przez układ gwiaź-
dziście ułożonych względem siebie ostrosłupów o dwunastu
wspólnych bocznych krawędziach (jest to znana w technice
równowaga wektorowa Buckminstera Fullera, więc zapewne o
tym „oczku” sieci kosmicznej wspominał Kryon).

164
Aby próżnia fizyczna mogła generować w swoim obrębie pola
fizyczne, musi mieć do dyspozycji stosowny mechanizm, który do
tego prowadzi. W jego poszukiwaniach Haramein i Rauscher wy-
korzystali równanie Einsteina dla pola grawitacyjnego (ogólnej
teorii względności), które rozwiązali w stosunku do galaktyk.
Nowozelandzki matematyk prof. dr Roy P. Kerr i amerykański
fizyk prof. dr Ezra T. Newman rozwiązali go wcześniej, nie
uwzględniając wszechobecnego w czasoprzestrzeni efektu tarcia,
a uzyskane wyniki wykazały brak 96% masy w kosmosie. Ten
niedobór uzupełnili za pomocą pojęcia ciemnej materii i ciemnej
energii, kompensując powstały brak, co nie dziwi, ponieważ tego
rodzaju taktykę często stosuje się w sytuacjach, gdy wyniki obli-
czeń okazują się niezgodne z obserwacjami. Zmiany w modelu
pozwalają usunąć powstałą niedogodność, a po pewnym czasie
zapomina się, że tak „poprawiony” model fałszuje rzeczywistość
(korektę wprowadza się do modelu w zasadzie bez dowodu).
Z podobnego założenia wyszedł Haramein przyjmując, że za-
stosowana taktyka była obarczona błędem, a przyczyna uzyska-
nych rozbieżności musi tkwić w równaniu Einsteina i wykorzy-
stanych uproszczeniach. Wysunął przypuszczenie, że nie istnieje
żadna ciemna materia i ciemna energia, lecz siła, która pozwala
powstać dynamice rotacji opisanej przez Einsteina, ale jego rów-
nanie jej nie uwzględniło. Zgodnie z tym założeniem przyjął, że
grawitacja postrzegana jako zakłócenie równowagi próżni fi-
zycznej generuje siłę momentu pędu, a wraz z siłami Corioli-
sa73 powoduje polaryzację stanu próżni.
Prowadzone obliczenia wykazały, że w tych warunkach
zawsze tworzy się (niezależnie od rozpatrywanej skali) podwój-
na struktura toroidalna (dwie kule z dziurą w środku), utwo-
rzona przez dwa torusy wirujące w przeciwnym kierunku,
gdyż próżnia fizyczna ma strukturę generującą ze swej natury re-

73
Siły Coriolisa tworzą się wokół obracających się układów odniesienia, po-
wodując odchylenie toru ruchu ciał poruszających się pod kątem w stosunku do
kierunku rotacji obracającego się obiektu.

165
alny mechanizm dynamiki momentu pędu zgodnie z równaniem
równowagi opisującym sprzężenie zwrotne między polem gra-
witacyjnym i momentem obrotowym rozgałęziającej się prze-
strzeni. Prowadzi to do wygenerowania promieniowań i powsta-
nia obserwowanych w czasoprzestrzeni obiektów.
Na załączonym zdję-
ciu ekranu monitora mo-
żemy ujrzeć wizualizacje
obu wspomnianych przez
Kryona bliźniaczych ka-
nałów (jawnego i niewi-
docznego), które łączą
jawny obszar istnienia z
Podwójna struktura toroidalna ukrytym, a także zwier-
(widziana z boku i z góry) ciadlany układ obu toru-
uzyskana przez Harameina w wyniku sów wirujących w prze-
rozwiązania równania Einsteina ciwnych kierunkach. Bio-
dla pola grawitacyjnego [112] rąc natomiast pod uwagę
fakt, że jeden z tych torusów oddaje kształt utworzonej struktury
polowej w obrębie czasoprzestrzeni, a drugi w niejawnej sferze
istnienia, mamy jasne wytłumaczenie, dlaczego wizualizacje
naszych ciał organicznych w czasoprzestrzeni i w niejawnej
strefie istnienia stanowią swoje zwierciadlane odbicia.
Każdy atom naszego ciała, każda jego komórka i całe ciało
organiczne wraz z jego aurą byłaby tego rodzaju torusem, gdyż
niezależnie od skali obiektu każdy ze składających się nań ele-
mentów ma w środku czarno-białą dziurę, czyli łączność z tym,
co fizyka klasyczna nazywa osobliwością o nieskończenie wiel-
kim potencjale energetycznym, a fizyka kwantowa niejawnym
poziomem istnienia, który z naszym czasoprzestrzennym światem
pozostaje w stanie nieustających interakcji info-energetycznych.
Nie tylko każdy żywy organizm, ale także obiekty uważane przez
nas za martwe tworzą taką niewidzialną dla oczu strukturę zwią-
zaną przez wielowymiarowe pole kwantowe w jedną złożoną
kompozycję, zawierającą jednocześnie całą o niej informację.

166
Niestety nie widzimy wszystkiego, gdyż wiele ukrywa przed nami
niedoskonała percepcja wzrokowa.
My (istoty żywe) jesteśmy na różnych poziomach organizacji
naszych ciał także wyposażeni w tę łączność z bezczasową rze-
czywistością ukrytą przed naszym zmysłowym postrzeganiem.
Choć jej nie dostrzegamy, nie przestajemy mimo to być istotami
wielowymiarowymi. Wcześniej ujawniły to pozacielesne eksplo-
racje prowadzone w Instytucie Monroe w Wirginii, a następnie
udowodniła to także fizyka. Przekonuje nas to również, że wcale
nie jesteśmy jakąś wyjątkową formą istnienia w czasoprze-
strzeni, skoro w ten sposób połączone są z osobliwością nie
tylko wszystkie formy organiczne ziemskiego systemu życia
(od pojedynczej komórki poczynając), ale nawet pojedyncze
atomy naszych ciał i wszelkie inne formy bytu w czasoprze-
strzeni, stanowiąc razem jeden wspólnie egzystujący system ży-
cia we wszechświecie. Uzyskany przez Harameina i Rauscher
wynik obliczeń pozwala nam jednakże bez trudu zorientować się,
w jak wielkim stopniu łudzą nas zmysły, nie pozwalając do-
strzec całości tej struktury wokół naszych ciał i w jego wnę-
trzu (widok ten jest częściowo dostępny dla ludzi o percepcji po-
zazmysłowej), wyjaśniając zarazem w jaki sposób połączeni jeste-
śmy z niejawnym obszarem istnienia.
Wizualizacja kompute-
rowa pozwala nam również
zrozumieć dlaczego w rze-
czywistości zwierciadlanej
w stosunku do czasoprze-
strzeni przyjmujemy kształt
kulisty, gdy nie wykorzy-
stujemy już myślowych Symbole Yin-Yang i Merkaba ilustrują
kształtów humanoidalnych strukturę wszechświata i panującą w
[113], a także przekonuje, nim równowagę wskutek kreacyjnego
że wiedza ta musiała być sprzężenia zwrotnego warunkującego
ludziom dobrze znana w dualizm natury rzeczywistości
czasach które uważamy za i jej nieustający rozwój

167
prehistoryczne, skoro widok torusa z góry (lub z dołu) przypo-
mina znany kulturom starożytnym taoistyczny znak Yin-Yang
obrazujący nie tylko dwie pierwotne siły sprzężenia zwrotnego
(przyciągająco-odpychające), które warunkują proces kreacji, ale
również równowagę w znanym nam świecie. Niemniej istotny w
konfrontacji z wiedzą naukową wydaje się też religijny ideogram
Merkaby umieszczany w sześciokątnej klatce, ponieważ sze-
ściokąt symbolizuje równowagę wektorową Buckminstera Fullera
próżni fizycznej, a przenikające się nawzajem oba czworościany
foremne przywodzą na myśl jednostki dwóch matryc wektoro-
wych tworzących ową równowagę.
Nietrudno też dojść do wniosku na podstawie ideogramu Mer-
kaby, że przenikanie się wzajemne tych trzech elementów wcale
nie symbolizuje jedynie form składających się na jednostkową
objętość próżni, ponieważ ten ideogram zawiera w sobie rów-
nież zakodowaną informację, że próżnia fizyczna i oba wywo-
dzące się z niej układy pochodne przenikają się wzajemnie.
Fizyka kwantowa i anomalne zjawiska psychofizyczne w zasadzie
potwierdzają to domniemanie, że przestrzenna ekspansja w sferze
fizycznej próżni przebiegała z utworzeniem w niej dodatkowych
wymiarów, skoro wszystkie obszary wielowymiarowego wszech-
świata są ze sobą pod względem info-energetycznym wzajemnie
powiązane, a te niejawne wydają się być tak blisko nas. Jedyne,
co może nas w tej sytuacji zdumiewać, to znajomość tej wiedzy
ludziom już w starożytności.
Skoro zaś kanały sprzężenia zwrotnego, łączące ze sobą
obie części podwójnej struktury toroidalnej, stanowią razem po-
dwójną czarno-białą dziurę (implozyjno-eksplozyjną) łączącą
jawny porządek istnienia z ukrytym, to nie tylko staje się dla nas
oczywisty sposób realizacji mentalnych podróży za zasłonę, ale
także zaczynamy rozumieć jakie jest źródło tego ogromnego
potencjału do wykorzystania, o którym wspominał Kryon.
Jesteśmy istotami wielowymiarowymi i właśnie dlatego możemy
sięgać do zasobów fizycznej próżni, której potencjał jest prak-
tycznie nieograniczony. Gdy wiedza ta stanie się powszechna i

168
nauczymy się tym potencjałem sterować, otworzą się przed nami
możliwości, o jakich wcześniej nawet nie marzyliśmy.
Nie będziemy jednak mogli wykorzystać tego potencjału, jeśli
nie zanegujemy fałszywych przekonań, którymi przez wieki kar-
miono nasze umysły. Jeśli ich nie odrzucimy, nie zrozumiemy
zasad funkcjonowania rzeczywistości i naszego z nią powiązania,
a tym samym również naszej współistotności ze wszystkim, co
istnieje [114]. Dotarcie do tego potencjału wymaga gruntownej
przemiany naszej mentalności. Stoimy w obliczu wielkiej rewo-
lucji światopoglądowej i tylko od nas zależy, czy się ona dokona,
gdyż to kwestia podejmowanych przez nas wyborów.
Dla uzupełnienia tego zestawu porównań warto jeszcze pod-
kreślić, że wyniki prac prowadzonych w ramach eksploracji
partnerskich pozostają w idealnej wręcz zgodzie z informa-
cjami podanymi przez Kryona na temat sieci zawierającej w
sobie wiedzę o projektach zdarzeń do realizacji, z których w dro-
dze podejmowanych wyborów kształtujemy naszą rzeczywistość.
Opisując tę sieć Kryon poinformował nas również, że Wielkiego
Wybuchu nigdy nie było, podobnie jak ciemnej materii i ener-
gii (to ta sieć i jej potencjał są kreatorami obserwowanej przez nas
rzeczywistości), co też jest zgodne z posiadaną już przez nas wie-
dzą, ponieważ komunikaty te zostały potwierdzone. Pozostają one
bowiem w pełnej zgodności nie tylko z wynikami mentalnej eks-
ploracji rzeczywistości niejawnej przez Roberta Monroe i innych
eksperymentatorów, ale również z rezultatami wyprzedzających
konwencjonalnych prac naukowych74, choć wiedza ta nie jest
jeszcze powszechna. Ta idealna zgodność danych uzyskanych
tak różnymi drogami pozwala nam zrozumieć, że nauka kon-
wencjonalna nałożyła sobie pęta, które należałoby już poluzo-
wać, albo wręcz odrzucić. Czas zatem spojrzeć na rzeczywistość
w sposób prawdziwie racjonalny, a nie zideologizowany.
74
Taki wniosek wypływa zarówno z holograficznej zasady organizacji wszech-
świata, jak i z uwzględnienia sił Coriolisa w równaniu grawitacji Einsteina
(materia kosmosu nie potrzebowała Wielkiego Wybuchu dla jej rozpędzenia
ani tajemniczej ciemnej energii dla dalszej ekspansji wszechświata).

169
Rozpatrywane razem wyniki badań konwencjonalnych i wy-
przedzających przekonują nas, że całość ziemskiego systemu
życia stanowi złożony układ, którego stan jest nie tylko wyni-
kiem interakcji poszczególnych jego części, ale i konsekwencją
równoczesnego sterowania ową całością w sposób, jaki należy
uznać za inteligentny. Nie poznaliśmy wprawdzie jeszcze wy-
starczająco dobrze tego operacyjnego centrum, ale w świetle zna-
nych już faktów nie powinna nas dziwić uwaga rzucona przez
Roberta Monroe po powrocie z głębin rzeczywistości niejawnej: ‒
Nie było Wielkiego Wybuchu, jest Wielki Emiter. To on współ-
tworzyłby holograficzną rzeczywistość, w której zbieramy na-
sze ziemskie doświadczenia. Kwantowa świadomość wykształ-
cona już w niejawnym obszarze istnienia mogła nie tylko odkryć
tę wyjątkowo użyteczną zasadę organizacji rzeczywistości, ale i
wykorzystać ją później do tworzenia obrazów przez nasze struktu-
ry mózgowe w oparciu o interferencyjne fale świetlne wpadające
do naszych oczu [115]. Wszystkie te hologramy współuczestni-
czyłyby w kreacji rzeczywistości, która nas zewsząd otacza.
Aby jednak czasoprzestrzeń mogła być gigantycznym holo-
gramem, w którym realizujemy nasze dążenia, prócz światła (jako
jednego z fizycznych atrybutów wielowymiarowej rzeczywisto-
ści) potrzebna jest jeszcze matryca zawierająca w sobie pełny
zestaw zakodowanych informacji o tej przeogromnej trójwy-
miarowej przestrzeni, którą poddajemy obserwacji. Z zesta-
wem tym w formie wizualnej zapoznawali się eksploratorzy rze-
czywistości niejawnej w Instytucie Monroe, wspominał też o nim
Kryon, ale konwencjonalna nauka też ma w tej sprawie coś do
powiedzenia. W 1997 r. fizyk dr Juan M. Maldacena (Lyman La-
boratory of Physics, Harvard University) przedstawił dowód na to,
że teoria grawitacji w zakrzywionych przestrzeniach jest tożsama
z teorią holografii opartą na dwóch wymiarach, a cała informacja
o trójwymiarowej przestrzeni może być zakodowana na dwu-
wymiarowej powierzchni [116].
Wyliczenia te dotyczą wprawdzie czarnych dziur, ale wykryte
przez fizykę kwantową punkty nieciągłości czasoprzestrzeni oraz

170
przedstawione wyżej wyniki obliczeń Harameina dają podstawy
do przypuszczeń, że takich obszarów granicznych, które stanowią
łączniki z innymi wymiarami wszechświata, jest znacznie więcej
niż podejrzewaliśmy, skoro mogą do nich również należeć
dwuwymiarowe horyzonty zdarzeń, oddzielające każdego z
obserwatorów od niejawnego obszaru istnienia. Zestawienie
tych danych sugeruje już po raz kolejny wniosek, że nasz indywi-
dualny udział w tworzeniu obrazu holograficznego może nakładać
się na projekcję wyłaniającą się z rzeczywistości niejawnej, mo-
dyfikując ją niekiedy w stopniu tak bardzo odbiegającym od regu-
ły, że odbieramy to jako anomalie [117].
Nawiązując z kolei do opisanych wcześniej indywidualnych
doświadczeń związanych z pokonywaniem tuneli międzywymia-
rowych w trakcie eksploracji pozacielesnych, a także do koncepcji
wielu światów zaproponowanej przez prof. dr. Johna A. Wheelera
(University of Princeton, University of Austin, USA) [118] z po-
wodzeniem można przyjąć, że każdy z nas jako obserwator
znajduje się w centrum swojego indywidualnego świata, mając
do dyspozycji ogromny zestaw informacji, na podstawie których
może dokonywać własnych wyborów oraz doświadczać ich kon-
sekwencji. To mogą być te multiświaty, które „wypączkowują”
z naszej rzeczywistości w wyniku naszej kreacji, nakładając się
na globalny hologram dostępny dla wszystkich. W tym dynamicz-
nie toczącym się procesie każda z indywidualnych form istnienia
nieustannie szukałaby zatem możliwości wykazania się w działa-
niu i kontynuacji wspólnego rozwoju, aby wnieść tego efekty do
całości struktury świadomościowej jako nowe dane.
Daje się zauważyć, że także w tym wypadku interpretacja wy-
ników badań konwencjonalnych i wyprzedzających pozwala połą-
czyć różne sposoby dochodzenia do wiedzy w spójną i kompaty-
bilną całość. Opisany przez Roberta Monroe emiter mógłby sta-
nowić podstawę przekształcania stanu nieskończonych możli-
wości opisywanych przez fizykę kwantową w obiekty dyna-
micznie zmieniającego się hologramu różnych elementów
wszechświata, do którego moglibyśmy wnosić aktem mental-

171
nym własne modyfikacje. Myślę, że warto poważnie potrakto-
wać tę sugestię. Anomalie odbierane jako różnice w postrzeganiu
otoczenia przez różne osoby można bowiem potraktować jako
świadomą ingerencję z niejawnego poziomu istnienia (jesteśmy
istotami wielowymiarowymi) w celu zwrócenia naszej czuwającej
uwagi na naturę fizycznej rzeczywistości, której przebywając w
ciałach organicznych wciąż nie rozumiemy.
Akceptację holograficznej natury obserwowanego przez nas
świata może nam ułatwić nie tylko fakt wzajemnego powiązania
we wszechświecie wszystkiego ze wszystkim, oraz nieograniczo-
ny dostęp do wszechświatowego banku danych każdej żywej isto-
ty w każdym punkcie czasoprzestrzeni. Nie mniejsze znaczenie
mają tu bowiem nietypowe wydarzenia, które niejednokrotnie
zdarza się nam dostrzegać w otaczającej nas rzeczywistości.
Określamy je mianem anomalnych, ponieważ dziś stanowią one
anomalie z punktu widzenia konwencjonalnej nauki.
Tego rodzaju niezwykły przypadek opisał w swojej biografii
niemiecki pisarz i poeta Johann Wolfgang von Goethe. Jechał
konno w kierunku Drusenheimu, gdy nagle ujrzał naprzeciw
siebie jadącego konno swego sobowtóra w stroju, jakiego nie
znał i nigdy na sobie nie miał. O zdarzeniu tym przypomniał
sobie osiem lat później, gdy znalazł się w tym samym miejscu,
mając na sobie dokładnie takie samo ubranie, jakie dostrzegł nie-
gdyś na swoim sobowtórze. Nie mógł to być odosobniony wypa-
dek, gdyż Goethe z biegiem czasu nabierał coraz silniejszego
przekonania, że przeżywa fragmenty swojego życia wiele razy.
Tego rodzaju przypadki nie były odosobnione, ponieważ zde-
cydowanie bardziej spektakularne zdarzenia opisała w swoim pa-
miętniku młoda Polka. Wielokrotnie spotykała ona siebie star-
szą o wiele lat, wręcz uczestniczyła w odmiennych wariantach
własnego życia, a także przenosiła się bezwiednie w czasie i
przestrzeni [117]. Holograficzna zasada funkcjonowania wszech-
świata pozwala wyjaśnić tego rodzaju nieprawidłowości, przy
czym zakłócenia mogą być wprowadzane nie tylko przez nas sa-
mych w zintegrowanym stanie świadomości, ale również celowo

172
przez naszą nadrzędną strukturę świadomościową (nasze super
ego stale przebywające w sferze ukrytej), aby zwrócić naszą uwa-
gę na prawdziwą naturę rzeczywistości, która umyka naszemu
postrzeganiu. Takie anomalie pozwalają nam również zrozumieć,
że nie tylko niejawny obszar istnienia jest bezczasowy.
Poszlak wskazujących na niewłaściwe postrzeganie przez nas
rzeczywistości mamy już wiele. Nasz czasoprzestrzenny świat
narzuca nam przekonanie, że żyjemy tu wśród mniej lub bardziej
twardych obiektów substancjalnych, z których wiele charaktery-
zuje się nieprzenikalnością. Te same obiekty nie stawiają nam
jednak żadnego oporu, gdy mentalnie przenosimy się w wymiary
poza czasoprzestrzenne. Dysponujemy wtedy duplikatem własne-
go ciała, i to je odbieramy dotykiem jako ścisłe, ciepłe i żywe,
podczas gdy czasoprzestrzeń sprawia na nas wrażenie niedającego
się uchwycić hologramu. Na tej podstawie mamy zatem już solid-
ne podstawy do podejrzeń, że obie te sfery rzeczywistości mogą
stanowić projekcje wyłaniające się z tego samego porządku i
nauka konwencjonalna w zasadzie powinna już bez większych
oporów zacząć to zdanie podzielać. Dlaczego?
Jeśli teraz zestawimy razem wyniki konwencjonalnych badań
naukowych, niekonwencjonalnych badań wyprzedzających oraz
treści channelingów przekazywanych przez Kryona75 (pracownika
służb magnetycznych zza zasłony, czyli z rzeczywistości niejaw-
nej), to natychmiast pojawia się wniosek, że tym porządkiem, z
którego wyłonił się jawny i ukryty przed naszymi zmysłami
obszar rzeczywistości jest próżnia fizyczna, która zachowując
swą klatkową strukturę tworzy aktualnie sieć obecną w całym
wszechświecie, łącząc się z jawnym i ukrytym obszarem istnienia
w jedną całość za sprawą wszechobecnego pola kwantowego. W

75
Channelerów było i jest wielu, ale każdy z nich odbiera najczęściej przekazy
posługując się nabytym i charakterystycznym dla siebie zestawem pojęć. Wady
tej nie ustrzegł się wprawdzie i Lee Carroll (pośrednik Kryona), ale techniczne
wykształcenie Carrolla i naukowa tematyka podjęta przez Kryona sprawiają, że
ich channelingi zdecydowanie najlepiej nadają się do porównywania och z
najnowszymi dokonaniami konwencjonalnej nauki.

173
przyszłości konstatacja ta może stanowić punkt wyjścia dla dal-
szych badań całokształtu rzeczywistości, a zatem w tym kierunku
warto skierować nasze dalsze badania, sprawdzając czy aby ta
koncepcja nie odzwierciedla lepiej rzeczywistości niż nasze do-
tychczasowe przekonania i domniemania, które wcale nie są nam
dane raz na zawsze.
Zgromadzona podczas licznych doświadczeń eksterioryzacji
wiedza sugeruje, że świadomość została wykształcona przez układ
funkcjonujący w innych niż badane przez konwencjonalną naukę
wymiarach istnienia, ale organizuje ona materię w obu obsza-
rach wywodzących się z fizycznej próżni, wykorzystując te
same wypraktykowane już wzorce. Subtelne ciało, które jest jej
nośnikiem, ma dość złożoną strukturę, charakteryzującą się róż-
nym zakresem wibracji materii wchodzącej w jego skład. Część
struktury tego ciała bywa „odrzucana” przy przechodzeniu w re-
jony bardziej „oddalone” od czasoprzestrzennego środowiska (a
więc na „głębszy” poziom bytu), lecz świadomość zawsze stanowi
charakterystyczną właściwość każdej jej części [119-121]. Ozna-
cza to, że proces ewolucji spowodował rozwarstwienie się rze-
czywistości niejawnej na wiele poziomów organizacyjnych,
których istnienie zostało nam jedynie zasygnalizowane. W opar-
ciu o dostępne dane możemy już jednak śmiało zakładać, że poję-
cia ciała duchowego i postulowanego przez naukę świadomo-
ściowego kompleksu info-energetycznego są tożsame76.
Mogliśmy też przekonać się o nieograniczonej wręcz możli-
wości migracji świadomości nie tylko poza ciało biologiczne, ale i
poza tę część kompleksu info-energetycznego, która jest ściśle
powiązana z funkcjonowaniem żywego organizmu. Warto przy
tym zwrócić uwagę na spostrzeżenie, że w wyniku powtarzania

76
Jak wcześniej wspomniałam, istnienie tego kompleksu postulował w ubie-
głym wieku australijski neurofizjolog, dr John Carew Eccles (1903-1997),
profesor Uniwersytetu w Dunedin (Nowa Zelandia), Australijskiego Uniwersy-
tetu Państwowego w Canberrze oraz Uniwersytetu Stanowego w Buffalo (New
York), a także laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny w 1963 r. Postu-
lat ten poparł wynikami prowadzonych w tym zakresie badań [122, 123].

174
eksperymentów przebywania poza ciałem badacze gubili po-
czucie ruchu podczas dokonywanych eksploracji, natomiast
zaczynali odczuwać zmianę poziomu wibracji, co nasuwało im
skojarzenia z „przełączaniem się” z jednego stanu świadomości
do drugiego.
Oznaczałoby to, że przebywając w różnych obszarach ist-
nienia egzystujemy zawsze w obrębie tej samej wielowymia-
rowej przestrzeni, a tej domniemanej „podróży” odpowiadałaby
modyfikacja wprowadzona do opisu stanu układu kwantowego
przez amerykańskiego fizyka, dr. Henry’ego P. Stappa z Lawren-
ce Berkeley Laboratory. Zaproponował on mianowicie jego zmia-
nę w układ nieliniowy na drodze włączenia wpływu intencji świa-
domości jako dodatkowej zmiennej do równania funkcji falowej.
Koncepcja ta sprowadzałaby cały fizyczny wszechświat do zbioru
potencjalnych możliwości zaistnienia obserwowanych obiek-
tów w danym momencie spośród danych o określonej lokali-
zacji, które uaktywniałaby myśl poprzez intencyjne „przełącze-
nia” dokonywane przez świadomość [124, 125].
Tym samym obserwujemy już zupełnie inne podejście nauki
do rzeczywistości wskutek odchodzenia od wciąż aktualnego za-
łożenia o wyewoluowaniu świadomości z form materii substan-
cjalnej. To nowe podejście wyraźnie podkreśla rolę informacji
w procesach świadomej kreacji. Jest ono z pewnością słuszne,
ponieważ nie tylko obiekty subatomowe charakteryzuje nieokre-
śloność ich stanu. Właściwość ta obowiązuje również w makro-
świecie, a udowodnił to zespół prof. dr. Antona Zeilingera na
Uniwersytecie Wiedeńskim wykazując, że duże cząsteczki che-
miczne też tworzą falę ulegającą interferencji w przestrzeni [126].
Zjawisko nieoznaczoności stanu dużych obiektów fizycznych,
który w dowolnej chwili może ulec zmianie, dawało się zaobser-
wować również w licznych opisach doznań Danuty Dudzik [127].
Oznaczałoby to, że wszelkim formom materii w obu obszarach
pochodnych (jawnym i ukrytym) stabilny stan nadaje świado-
mość obserwatora, będąc zarazem twórcą i uczestnikiem kreo-
wanej rzeczywistości.

175
W tej sytuacji coraz bardziej staje się dla nas oczywiste, że za-
równo doświadczane przez nas namacalnie ciało organiczne, jak i
niedostrzegalne ciało duchowe, są dwoma różnymi układami
pól fizycznych odmiennego porządku, które są ze sobą wza-
jemnie powiązane i ściśle współpracują w trakcie życia biolo-
gicznego. Odkrywane wciąż i weryfikowane na różne sposoby
zasady funkcjonowania wszechświata pozwalają nam też uświa-
domić sobie, że nasza pamięć wcale nie jest kodowana i przecho-
wywana w mózgu, lecz w poznanym już wszechobecnym polu
kwantowym (wszechświatowym banku danych), zatem nasze
wspomnienia są w gruncie rzeczy wynikiem pobierania sygnałów
z tego pola, a następnie ich dekodowania i ukazywania w postaci
wizji z wykorzystaniem naszych struktur mózgowych.
Ta informacja też jest niesprzeczna z dokonaniami konwen-
cjonalnej nauki, ponieważ dowiedziono tego, że mózg starą in-
formację odzyskuje dokładnie w taki sam sposób, jak pobiera
nową – na drodze transformacji odbieranych przezeń wzorów
fal [128]. Żyjemy zatem w czasoprzestrzeni w nieustającym teraz,
gdzie przeszłość i przyszłość może nakładać się na teraźniejszość
zmieniając ją na naszych oczach. Jeśli zaakceptujemy tę wiedzę i
nauczymy się ją wykorzystywać, zdarzenia takie nie będą już
anomaliami.
Doświadczenia pozacielesne dowodzą, że ciało duchowe po-
trafi dokonać zarówno projekcji naszego otoczenia, jak i swego
ciała przy wykorzystaniu własnych mechanizmów działania.
Wiemy również, że czasoprzestrzenne projekcje kopii człowieka
(lub innych obiektów, z których korzystamy) potrafią być tak do-
bre, że bywają mylone z oryginałami. Tego rodzaju przypadki
utwierdzają nas w przekonaniu, że anomalne właściwości fizyki
kwantowej bez przeszkód mogą objawić się nam nie tylko w
mikroświecie, lecz również w makroświecie materii substan-
cjalnej77. Dowodzą one również, że struktury mózgowe wcale nie

77
Jest to w pełni zgodne z prawami wielowymiarowej fizyki kwantowej, która
opisuje całość fizycznej rzeczywistości.

176
są nam niezbędne dla osiągnięcia celu, który wielu uważa dziś za
nadprzyrodzony, gdyż osiągany jest na drodze zjawisk psychofi-
zycznych [129]. Jest to kolejny dowód słuszności postulatu, że to
nie struktury mózgowe wykształciły świadomość, ponieważ naj-
wyraźniej to nie one tymi zdarzeniami sterują.
Nasze badania rzeczywistości niejawnej na pewno zawsze są
„skażone” przyzwyczajeniami wyniesionymi z doświadczania
ziemskiego otoczenia, ponieważ zmysłom ufamy bezgranicznie.
Trudno nam najczęściej pojąć, że zarówno czasoprzestrzenne śro-
dowisko, jak i rzeczywistość niejawna są przez nas widziane do-
kładnie w taki sposób, jaki wykształciła świadomość, której ani
dobrze nie znamy, ani nie rozumiemy. Konwencjonalna nauka nie
ułatwia nam tego, ponieważ narzuciła nam z góry cały szereg
„niepodważalnych” przekonań, od których trudno się nam wy-
zwolić. W końcu jednak dostrzegamy, że opuszczanie ciała przez
kompleks świadomościowy jest w gruncie rzeczy jego przejściem
w inną sferę istnienia, więc samo „przemieszczenie się” może być
w gruncie rzeczy złudzeniem. Możemy to uznać za anomalne (na
razie) potwierdzenie przenikania się równolegle istniejących ob-
szarów wielowymiarowej hipersfery wszechświata..
Koncepcja porządku zwiniętego (ukrytego) i rozwiniętego
(jawnego) autorstwa Davida Bohma [130] czy uniwersalnego
prawa kreacji zorganizowanej materii autorstwa Harameina, Hy-
sona i Rauscher [131] odnoszą się w zasadzie do badanej przez
naukę czasoprzestrzeni, ale ta ostatnia wyraźnie sugeruje jedno-
czesną kreację nieznanego nam, lecz realnie istniejącego obszaru,
który istnieje równolegle z czasoprzestrzennym światem. Czy to
możliwe, że istnieje naprawdę? Wyniki badań niekonwencjonal-
nych zdecydowanie przemawiają za tym, że obok czasoprzestrze-
ni funkcjonuje równolegle rzeczywistość niejawna (ukryta przed
naszym postrzeganiem). To ona jest naturalnym środowiskiem
każdego kompleksu świadomościowego, skoro przebywając w
tym obszarze istnienia w pełni korzysta on z dostępnych tam moż-
liwości, tworząc tam również wiele nowych wariantów wła-
snego ego wysyłanych w różne rejony czasoprzestrzeni, gdyż

177
zbieranie doświadczeń w procesie życiowym w różnych środowi-
skach jest najistotniejszym celem jego istnienia. Jest też źródłem
stale rosnącej wiedzy, która pozwala następnie opracowywać ko-
lejne plany i wyznaczać cele do realizacji.
Proces ewolucji złożonego świadomego układu postępuje
więc stale, wykorzystując nieprzerwanie kolejne sondy poznaw-
cze. Każde złożone ego stanowi zatem zestaw wielu ekspery-
mentujących sond (inkarnacji w ciała organiczne) nadrzędnej
struktury świadomościowej, będąc jednocześnie elementem sze-
roko rozumianej ewolucji świadomości, której towarzyszy rozkwit
wielu tworzonych i wykorzystywanych przez nią form istnienia.
Pokazuje to zarazem, w jak wielkim stopniu badania prowadzone
w warunkach niekonwencjonalnych potrafią wzbogacać wiedzę
nabywaną zgodnie z obowiązującym paradygmatem naukowym.
Badania wyprzedzające sugerują nam jednocześnie całko-
wite odwrócenie postulowanego przez konwencjonalną naukę
porządku rzeczy, ponieważ zgodnie z wiedzą nabytą różnymi
drogami świadomość jako raz nabyta umiejętność pierwotnego
subtelnego układu jawi się nam dziś jako początek planowej
ewolucji kolejnych form istnienia, a nie jej ukoronowanie. To
świadomość eksperymentowała w obszarach niepoznanego, a
prowadząc swoje rozpoznania tworzyła nowe ośrodki świadomo-
ści, po czym przekształciła się w ośrodek świadomości planującej,
powielając wielokrotnie wypraktykowane wcześniej wzorce dzia-
łania w procesach poznawczych.
Przedstawione wyżej wyniki badań w stanie pozacielesnym
wykazały, że jest to zdecydowanie niedoceniana przez kon-
wencjonalną naukę metoda pozyskiwania informacji na temat
rzeczywistości niejawnej i dlatego wielu ludziom tak trudno w to
uwierzyć. W możliwość doświadczania stanu eksterioryzacji nie
trzeba już jednak wierzyć, gdyż mamy narzędzia, które umożli-
wiają osiągnięcie go niemal na życzenie. Odpowiednia stymulacja
mózgu pozwala świadomie rozluźnić ścisłą integrację kompleksu
świadomościowego z ciałem, umożliwiając opuszczenie go przez
autonomiczną świadomość. Nie ma lepszego sposobu weryfika-

178
cji fenomenu przebywania poza ciałem niż osobiste doznanie
tego stanu. Takie doświadczenie powoduje również, że człowiek
zaczyna rozumieć nieustającą ciągłość życia. Wie, ponieważ nie
jest to już wiara, że przeżyje swą biologiczną śmierć, gdyż w tym
stanie może nawiązać kontakt z bliską osobą, która niedawno
zmarła. Wystarczy w tym celu jedynie przywołać w pamięci to, co
najsilniej się z tą osobą kojarzy i można w ten sposób spowodo-
wać nawiązanie poszukiwanego kontaktu.
Badania prowadzone w ramach psychotroniki znakomicie
uzupełniły naszą wiedzę o świadomości, wykazując w toku licz-
nych eksperymentów, że świadomość już ze swej natury jest
zawsze ukierunkowana na cel, który sobie wyznacza do reali-
zacji, będąc zarazem czynnikiem odpowiedzialnym za racjonalne
organizowanie się materii w toku postępującej ewolucji78. Nasza
wielowymiarowość pozwala nam korzystać w pełni z potencjału
świadomości, ale nie będziemy mogli go użyć, jeśli nie odrzucimy
fałszywych przekonań narzuconych nam przez aktualny system
edukacji naukowej i religijnej.
Choć naturalnym środowiskiem świadomości jest rzeczywi-
stość poza czasoprzestrzenna, w stanie OBE możemy przemiesz-
czać się także w obrębie doskonale znanego nam środowiska.
Wprawdzie jest to podróż nieco wymuszona, ale możemy udać się
wtedy do każdego wybranego miejsca w dowolnym czasie i do-
konać tam obserwacji, a następnie zweryfikować później to, czego
dowiedzieliśmy się, przebywając tam mentalnie. Natura nie stawia
nam w tym wypadku żadnych ograniczeń. Nie do przecenienia są
też kontakty nawiązane z żywymi istotami bytującymi w innych
wymiarach wszechświata, które jeszcze dziś wielu z nas uznaje za
niefizyczne i niematerialne. Uzyskane informacje burzą wpraw-
dzie nasze przekonania światopoglądowe, ale pozwalają nam le-
piej poznać rzeczywistość, a także dają klarowny obraz drogi ży-
ciowej i celu jaki jej przyświeca.

78
Dane te przedstawiłam w trzeciej części serii poświęconej duchowi i materii,
gdzie omówiłam osiągnięcia psychotroniki [129].

179
Stan egzosomatyczny jest także znakomitym sposobem na po-
zyskanie istotnych informacji o nas samych. Wprawdzie mogą się
nam one niejednokrotnie nie podobać, niemniej jednak są one
zgodne z prawdą, a na pokaz wystawiona zostaje cała nasza istota.
Przebywając poza ciałem nie potrafimy niczego na swój temat
przed sobą ukryć, wszystko jest dla nas w pełni dostępne. Mamy
zatem jasny obraz także tego, co nie budzi naszego zachwytu i
nad czym powinniśmy w przyszłości intensywnie popracować.
Takiej drodze samopoznania nic nie jest w stanie dorównać.
Korzyści, jakie możemy odnieść prowadząc tego rodzaju eks-
perymenty, są niezwykle ważne, ponieważ pozyskana w ten spo-
sób wiedza może w sposób istotny zmienić jakość naszego życia.
Sens życia stanie się wtedy dla nas bardziej zrozumiały, więc le-
piej będziemy kontrolować jego przebieg. Doświadczając zjawi-
ska eksterioryzacji, sami możemy przekonać się, w jak wiel-
kim stopniu materia jest podporządkowana świadomości, choć
ona sama i jej nośnik dla wielu z nas wciąż są sporą zagadką.
Świadomość – a w tym poznanie jej istoty i możliwości – jest
drogą do rozwiązania wszystkich naszych życiowych problemów,
z którymi ludzie stykają się na każdym kroku i niejednokrotnie
nie potrafią sobie z nimi poradzić. Nie ma w tym żadnych cudów
czy magii, lecz po prostu wiedza i umiejętność jej wykorzystania.
Dla każdego z nas droga do tej wiedzy stoi otworem.
Aktualnie ludzka świadomość wydaje się być niczym innym
jak fizycznym układem wibracyjnym o wielu wywołujących
rezonans częstotliwościach, a zatem po prostu polem fizycznym,
które wykształciło umiejętność poboru informacji, kodowania jej,
przetwarzania i wykorzystania w działaniu. Działa ono i reaguje
analogicznie do innych układów fizycznych znajdujących się
poza nim. Prowadzone w Instytucie Monroe eksperymenty udo-
wodniły, że wytworzenie odpowiednich drgań zewnętrznych i
działanie nimi na mózg jak na rezonujący układ może być rów-
nież środkiem dla lepszego wykorzystania przez nas sprzężonego
wzajemnie układu mózg ↔ świadomość. Daje to dodatkowe ko-
rzyści, które mogą stać się naszym udziałem niejako przy okazji,

180
gdyż są one konsekwencją eksperymentalnych badań techniki
Hemi-Sync (synchronizacji pracy obu półkul mózgowych).
Odpowiednio dobrane modulacje dźwiękowe są bowiem w
stanie w jednej chwili usunąć napięcie i odzyskać utraconą ener-
gię, pokonując zmęczenie. Możemy w ten sposób pracować nad
przywróceniem zdrowia poszczególnym częściom naszego cia-
ła, które tego potrzebują. Znacznie łatwiej możemy radzić sobie
ze stresem, przez co zmieni się nasze podejście do pracy, do in-
nych ludzi i do nas samych na bardziej pozytywne. Będziemy w
stanie zapanować nad bólem, niedyspozycją, będziemy mogli
usprawnić dowolny proces leczenia, w tym także pooperacyjnego.
Będziemy również w stanie zintensyfikować proces nauki. Nie
sposób tej wiedzy przecenić, gdyż jest ona niezwykle skuteczna.
Dlaczego tak długo była niedoceniana przez naukę?
Początkowo założono z góry, że wrażenie przebywania poza
ciałem znajduje się w gestii prawej części mózgu, ponieważ zja-
wisko to nie jest ograniczone ramami czasoprzestrzeni, a zatem
nie jest związane z logicznym i analitycznym procesem myślo-
wym. Było to jednak założenie błędne. W każdym z doznań po-
zacielesnych logicznie rozumująca część mózgu jest w mniej-
szym lub większym stopniu zawsze obecna. Im większy był
udział tej części mózgu, tym większy można było zaobserwować
efekt w postaci rozwoju, czyli zrozumienia prowadzącego do
poznania, które kończyło się zastosowaniem. Każda uzyskana
informacja wymagała analizy, czyli współpracy lewej półkuli mó-
zgu, choć w stanie bezcielesnym kompleks świadomościowy ko-
rzysta głównie z własnych mechanizmów poboru i analizy da-
nych.
Cała przestrzeń wokół nas wypełniona jest falami oddziały-
wań fizycznych, które zawierają w sobie informacje nabyte pod-
czas ewolucji otaczającej nas rzeczywistości. Nad rodzajem od-
bieranych przez człowieka bodźców czuwa jednak zaprogramo-
wany przez świadomość mózg, więc jej czuwająca (obserwacyj-
no-analityczna) część jest aktywna jedynie w bardzo niewielkim
wycinku świadomego kontinuum. W tym stanie umysł zwykle

181
wykorzystuje tylko te pasma, które pozostają po odfiltrowaniu
zbytecznego z punktu widzenia codziennego życia szumu infor-
macyjnego. Jednakże nawet wtedy mózg może dostroić się do
odbioru innego zakresu fal, który niesie w sobie dodatkowe dane,
zwykle niedostępne czuwającej świadomości. Opracowane tech-
niki pozwalają zatem nie tylko kontrolować proces przestrajania,
ale również usuwają lęk przed nieznanym, które po pobraniu
ukrytych wcześniej informacji zamienia się w znane. Oznacza
to, że współpracujące ze sobą obie części mózgu pozwalają w
sposób możliwie obiektywny je analizować.
Badanie stanów świadomości ludzi obdarzonych szczególny-
mi uzdolnieniami (kompozytorów, wybitnych naukowców, bioe-
nergoterapeutów itd.) mogłoby wspomóc poszukiwania technik
stymulacyjnych, które ułatwiłyby nabycie tego rodzaju umiejętno-
ści przez szerokie rzesze ludzi. Prace te stanowiłyby nie tylko
realną możliwość zrozumienia niezwykłego fenomenu umysłu, ale
pozwoliłyby również włączyć anomalne zjawiska we współcze-
sny kontekst kulturowy, co mogłoby stać się wydarzeniem o
charakterze przełomowym dla dalszego rozwoju człowieka.
Także zrozumienie, że w ziemskim środowisku pozostajemy je-
dynie przez pewien czas, jest dla wielu z nas ogromnie ważne.
Doznania w stanach pozacielesnych pozwalają nam bowiem od-
powiedzieć sobie na pytanie co będzie dalej (tzn. po śmierci cia-
ła), a także do czego zmierza nasze życie i w jakim stopniu mo-
żemy nad tym procesem sprawować kontrolę.

182
Badania zasobów ludzkiej świadomości
Niemożność ścisłego zdefiniowania pojęcia świadomości wynika z faktu, że
jedynym narzędziem do jej poznania jest ona sama.
Keith Floyd
(psycholog, Virginia Intermont College)

Świadomość już od dawna jest przedmiotem badań psychologii, a


także psychiatrii w ramach nauk medycznych. Stopniowe pozna-
wanie uwarunkowań ludzkiej psychiki ujawniło, że świadomość
ma złożoną strukturę, przy czym nie wszystkie zasoby pamię-
ciowe naszej świadomości są dla nas dostępne w stanie czuwa-
nia. Ta część naszej świadomości, którą posługujemy się w co-
dziennym życiu w celach poznawczych, służy nam do odbioru
otaczającej nas rzeczywistości, analizy pobranych informacji oraz
ich przetwarzania. Korzysta ona z pamięci krótkotrwałej. Pod-
świadomość (niejawna część świadomości) steruje wszystkimi
automatycznymi procesami naszego organizmu, a także emocja-
mi. Jest też bankiem pamięci długotrwałej, który przechowuje
wszelkie nasze doświadczenia, nabyte umiejętności, kompleksy,
poczucia winy, manie prześladowcze itd. Nadświadomość (naj-
głębiej ukryta część świadomości) jest najmniej poznanym ele-
mentem świadomości.
Odkrycia fizyki kwantowej pozwoliły nam zrozumieć, że ta
wielowarstwowa struktura świadomości jest konsekwencją
natury rzeczywistości, która także zawiera strefy jawne i
ukryte przed naszym postrzeganiem. Na taką właśnie naturę
rzeczywistości zwrócił uwagę dr David J. Bohm, profesor fizyki
teoretycznej w Birkbeck College Uniwersytetu Londyńskiego,
uznając, że stan powiązania między pozornie różnymi zdarzenia-
mi subatomowymi wręcz sugeruje istnienie takiego obszaru, gdzie
wszystko jest wzajemnie ze sobą powiązane w jedną całość. W
momencie postawienia tej hipotezy była to sfera istnienia, która
dopiero czekała na odkrycie przez naukę. Komunikacja z tym
niejawnym obszarem wszechświata miała wyraźnie charakter nie-

183
lokalny, przy czym każdy byt mógł korzystać z ukrytych zasobów
informacyjnych w każdym miejscu i czasie, choć na ogół nie
zdawał sobie z tego sprawy, reagując intuicyjnie.
Obecnie zakłada się, że nadświadomość człowieka steruje jego
wszystkimi (świadomymi i nieświadomymi) procesami życiowy-
mi, a zebrane dotąd wyniki badań sugerują, że może to być naji-
stotniejsza część naszej jaźni. Pojęcie to funkcjonuje również w
wielu systemach filozoficznych i religijnych, gdzie oznacza tę
część naszej jaźni, która łączy nas z Bogiem, czyli – zgodnie z
terminologią psychologii analitycznej – z nieświadomością zbior-
czą. Jakość naszego życia, zdrowie i poczucie wewnętrznej
harmonii zależy wyłącznie od zintegrowania w naszej psychice
wszystkich składowych elementów jaźni. U większości ludzi
taka integracja niestety nie istnieje. Najczęściej nie jesteśmy w
stanie kontrolować ani naszego postępowania, ani emocji, co czę-
sto prowadzi do długotrwałych stresów, a w konsekwencji także
do dysfunkcji organizmu i przewlekłego stanu chorobowego.
Świadomość to wyjątkowo trudny obiekt badań naukowych,
gdyż wymyka się dość skutecznie nie tylko naszej zmysłowej per-
cepcji, ale i instrumentalnym technikom badawczym. Nie poddaje
się ani bezpośredniej obserwacji, ani rejestracji za pomocą przy-
rządów pomiarowych. Naukowe metody i techniki badawcze
obecnie nie są nawet w stanie śledzić dokładnie procesów neuro-
logicznych, które towarzyszą działaniu naszej świadomości. Naj-
bardziej dokładny skan fMRI79 pokazuje jedynie fakt aktywacji
pewnej części mózgu wskutek procesu myślowego, ale nie wyja-
śnia z czym konkretnie ta aktywacja jest związana. Podobnie ska-
nowanie za pomocą magnetoencefalografu80 ujawnia nam, że fale

79
fMRI – funkcjonalny magnetyczny rezonans jądrowy. Od początku lat 90.
jest to dominująca metoda obrazowania mózgu ze względu na niską inwazyj-
ność i brak promieniowania jonizującego.
80
Magnetoencefalografia (MEG) ‒ obrazowanie elektrycznej czynności mózgu
za pomocą rejestracji pola magnetycznego wytworzonego przez mózg. Sygnały
są odbierane przez mierniki pola magnetycznego o wysokiej czułości, które
umieszcza się w pobliżu głowy osoby badanej.

184
mózgowe rozchodzą się wokół nas podobnie jak fale dźwiękowe,
ale nie informuje jakie informacje są w nich zakodowane. By się
tego dowiedzieć potrzebny jest zawsze słowny kontakt z osobą
poddawaną badaniom i w tym momencie do naukowej procedu-
ry musi wkroczyć subiektywny czynnik wygenerowany przez
indywidualną świadomość, który wymyka się jakiejkolwiek in-
strumentalnej kontroli.
Fakt ten uzmysłowił kolegom na swoim przykładzie duński
antropolog i badacz mózgu, prof. dr Andreas Roepstorff (Katedra
Antropologii Społecznej na Uniwersytecie w Aarhus oraz Cen-
trum Funkcjonalnie Zintegrowanych Neuronauk – CFIN). Wziął
on udział w eksperymencie naukowym, którego celem było zba-
danie zmian zachodzących w mózgu podczas przetwarzania
dwóch różnych informacji (czuciowej i wizualnej). Poddając się
testowi Roepstorff celowo zmienił warunki eksperymentu,
przetwarzając w mózgu dwie zupełnie odmienne informacje,
które wykraczały poza ramy zaprojektowanego doświadczenia.
Powinno to poskutkować aktywacją zupełnie innych obszarów
mózgu niż w wypadku reszty uczestników, a jednak jego skan nie
różnił się od skanów pozostałych osób.
Na tej podstawie uznał, że pragnienie zdobycia tą drogą obiek-
tywnej wiedzy na temat świadomości wygląda na nieziszczalne.
Wcześniej czy później zawsze trzeba będzie porozmawiać z
osobą badaną w celu wyjaśnienia sensu dokonanych obserwa-
cji, a to jest już wprowadzenie do procedury naukowej czynni-
ka subiektywnego [1, 2]. Zatem, jeśli nie da się tego uniknąć,
trzeba zdobyć się na zaufanie do tego rodzaju relacji, nie rezygnu-
jąc przy tym ze znacznej dozy sceptycyzmu. Wyniki takich badań
trzeba więc nieustannie i konsekwentnie poddawać weryfikacji za
pomocą wszelkich możliwych procedur kontrolnych.
W tym miejscu trzeba otwarcie przyznać, że konwencjonalna
psychologia i psychiatria badają wciąż przejawy i skutki działania
świadomości wyłącznie w ramach wytyczonych przez obowiązu-
jący światopogląd, a zatem poruszają się jakby po obrzeżu pro-
blemu, nie dociekając istoty występujących zależności, natomiast

185
wady tej pozbawiona jest psychotronika, która nie narzuca sobie
tego rodzaju ograniczeń. Dopiero ta nowa dyscyplina pozwoliła
uzmysłowić nauce, że świadomość możemy lepiej poznać i zro-
zumieć korzystając z niekonwencjonalnych technik badawczych.
Warto zatem w tym miejscu wyraźnie podkreślić i to, że nigdy
nie przeszkadzało nam uznawanie psychologii i psychiatrii za
dyscypliny w pełni naukowe, choć w nie mniejszym stopniu ba-
zowały one w swych badaniach na subiektywnych relacjach osób
badanych niż parapsychologia. Tej ostatniej jednak długo odma-
wiano równorzędnego traktowania przy dokładnie takich samych
uwarunkowaniach.
W poprzednich rozdziałach przedstawiłam metodykę badań
prowadzonych przez świadomość z perspektywy pozacielesnej.
Na szczęście nie jest to jedyna technika badawcza, która umożli-
wia nam wgląd w ukryte zasoby naszej świadomości, zatem mo-
żemy prowadzić weryfikację otrzymywanych wyników na
drodze pozyskiwania ich także w inny sposób. Niezależnie od
zastosowanej metody każdy z nas może bowiem doświadczyć
takich stanów świadomości, które pozwalają nam dotrzeć do wła-
snej głębi, czyli do naszego indywidualnego zasobu danych
informacyjnych we wszechświatowym banku danych. Co oprócz
weryfikacji wyników badań w stanie pozacielesnym może dostar-
czyć nam ta inna technika pozyskiwania informacji?
Przesłanek na temat fizycznej egzystencji rzeczywistości nie-
jawnej (nieodbieranej zmysłami) dostarczają nam dwie wyjątko-
wo interesujące koncepcje kosmologii i fizyki kwantowej, które
wykazują, że początkowa osobliwość (warunkująca powstanie
wszechświata w jego obecnej formie) wcale nie przeminęła bez-
powrotnie, lecz istnieje nadal poza czasem i przestrzenią na
fundamentalnym poziomie rzeczywistości, dysponując infor-
macjami o wszystkim co było, jest i będzie [3, 4]. Czasoprze-
strzeń wyłaniając się z fizycznej próżni ukrytego porządku81 jest

81
W odróżnieniu od idei zaprezentowanej przez Hellera, w koncepcji Haramei-
na czasoprzestrzeń wyłania się z fizycznej próżni wraz z innym układem pozo-

186
równocześnie w nim całkowicie „zanurzona”, więc choć nie ma-
my do rzeczywistości niejawnej łatwego dostępu, ona równo-
legle istnieje i działa skutecznie poza naszą bezpośrednią ob-
serwacją. Mistyczne doświadczenia i badania fenomenu świado-
mości przekonują nas przy tym konsekwentnie, że funkcjonuje
ona równocześnie w wielu obszarach istnienia, zatem bez prze-
szkód może korzystać nawet z takich informacji, które dla jej cza-
soprzestrzennego poziomu organizacyjnego są niedostępne.
Pamiętając o nieuchwytnej naturze naszej świadomości po-
winniśmy zatem przyjąć zasadę, że każda możliwość bliższego
jej poznania powinna zostać przez nas wykorzystana. Sama
świadomość pomaga nam w tym, abyśmy mogli korzystać z zaso-
bów posiadanej przez nią wiedzy, a to oznacza, że powinniśmy
nauczyć się do nich docierać. Przebywając w ciele organicznym
świadomość jest niejako „uwięziona” w czasoprzestrzennym
świecie, lecz – jak się okazuje – nawet wtedy potrafi ona w sprzy-
jających warunkach pozyskać wiele informacji obejmujących jej
autonomiczną egzystencję, a także działać z wykorzystaniem
możliwości właściwych rzeczywistości niejawnej.

Pamięć poprzedniego życia


Środowiskom kultury chrześcijańskiej wiara w nieśmiertelną
świadomość związaną z pojęciem duszy wcielającej się w kolejne
ciała biologiczne jest dziś praktycznie obca, choć z początku
sprawa ta przedstawiała się zupełnie inaczej. Idea taka jest też z
zasady obca filozofii materialistycznej, która w gruncie rzeczy
zdominowała naukę niemal do końca XX wieku. W tej sytuacji
zaskakiwać może informacja, że badania nad ewentualną moż-
liwością występowania takiego fenomenu zostały jednak pod-
jęte przez wielu przedstawicieli konwencjonalnej nauki w ra-
mach obowiązujących dyscyplin naukowych. Co więcej, uzy-

stającym z nią w dynamicznej równowadze, który ‒ podobnie jak fizyczna


próżnia ‒ również pozostaje ukryty przed naszym zmysłowym postrzeganiem.

187
skane wyniki prowadzonych konsekwentnie badań zdawały się
potwierdzać słuszność tej koncepcji, nadal kontrowersyjnej z
punktu widzenia konserwatywnej części świata nauki.
Badania weryfikujące realność reinkarnacji na drodze drobia-
zgowego sprawdzania zgodności zachowanych w pamięci wspo-
mnień minionego życia z faktami, które rzeczywiście miały miej-
sce w relacjonowanych warunkach i czasie, zapoczątkował prof.
dr Ian Stevenson (Department of Behavioral Medicine and Psy-
chiatry, University of Virginia) [5]. Na całym świecie dzieci opi-
sywały bowiem wydarzenia, których znać nie powinny, ponie-
waż związane były z życiem osób żyjących wcześniej, a one nie
mogły dowiedzieć się o tych faktach w żaden znany nauce spo-
sób. Czasem wspomnienia te dotyczyły zmarłych członków wła-
snej rodziny, ale niejednokrotnie związane były z całkowicie ob-
cym dla rodziny dziecka człowiekiem, żyjącym w odległym i zu-
pełnie nieznanym im środowisku.
Obecnie w dokumentacji Wydziału Studiów nad Osobowością
Uniwersytetu w Wirginii znajduje się ponad 2500 zarejestrowa-
nych przypadków wskazujących na pamięć fragmentów wcze-
śniejszego życia, które zebrano głównie na Cejlonie, w Indiach,
Tajlandii, Birmie, Syrii, Libanie, Turcji, Nigerii, Brazylii, na Ala-
sce i w USA. Na podstawie tych danych wywnioskowano, że naj-
częściej ze swą dawną egzystencją identyfikują się dzieci tak dłu-
go, dopóki ich wspomnienia z poprzedniego życia pozostają świe-
że. Stevenson osobiście weryfikował każdą ze zgłaszanych moż-
liwości, drobiazgowo sprawdzając informacje dotyczące wcze-
śniej noszonych imion, krewnych, miejscowości oraz wydarzeń.
W wielu wypadkach uzyskał pełne potwierdzenie danych [6-11].
Klasycznym i powszechnie znanym przypadkiem reinkarnacji
z zachowaną pamięcią poprzedniego wcielenia była historia hin-
duskiej dziewczynki Shanti Devi, która urodziła się w grudniu
1926 roku w New Delhi. Gdy zaczęła mówić, oświadczyła, że
nazywa się Lugdi i jest żoną kupca z miejscowości Mathura, któ-
remu urodziła syna. Długo nie dawano wiary jej opowieściom, ale
zainteresował się nimi szkolny nauczyciel, który napisał list do

188
domniemanego męża i namówił go do przyjazdu do Delhi. Kedar-
nath Chaube potwierdził podane przez dziewczynkę informacje i
zapowiedział wizytę w Delhi swego kuzyna, którego Shanti Devi
rozpoznała. Zaintrygowany Kedarnath przybył tam później z ak-
tualną żoną i synem, a dziewczynka bez trudu przekonała go, że
jest jego zmarłą żoną, gdyż wiedziała o sprawach tylko im obojgu
znanych.
Zdarzenie to odbiło się szerokim echem w całym kraju, więc
Mahatma Gandhi na koszt rządu indyjskiego powołał w 1935 roku
komisję w celu przeprowadzenia badania ewentualnej reinkarna-
cji. W jej skład weszli naukowcy, dziennikarze i politycy, którzy
nakłonili rodzinę dziewczynki do powierzenia im opieki nad nią
na czas podróży do Mathury. Po przyjeździe dziewczynka poru-
szała się po mieście swobodnie, zlokalizowała znane sobie obiek-
ty i wskazała zmiany jakie w międzyczasie tam zaszły. Bez trudu
rozpoznała też członków dawnej rodziny i wskazała schowek, w
którym ukryła pieniądze. Opublikowany raport [12] zwrócił na ten
przypadek uwagę nie tylko Iana Stevensona [13], ale i innych ba-
daczy, którzy starali się zweryfikować ten fenomen [14].
Równie interesujący był przypadek libańskiego chłopca Imada
Elawara, który od chwili opanowania umiejętności mówienia wy-
kazywał znajomość faktów, o których nikt mu wcześniej nie
wspominał, a także wymieniał imiona osób nieznanych jego ro-
dzicom. Długo i często opowiadał o Jamileh, porównując ją nawet
korzystnie ze swą matką. Nie ożenił się z nią, gdyż pochodziła z
rodziny o niższym statusie w społeczności druzów82 niż jego
krewni. Początkowo lekceważono te fakty, kładąc wszystko na
karb wyobraźni chłopca, ale pewnego dnia dziecko podbiegło w
swej rodzinnej wiosce do obcego człowieka, któremu rzuciło się
na szyję. Zaskoczony mężczyzna zapytał czy się znają. Ależ tak,
byłeś moim sąsiadem – odpowiedział chłopiec.

82
Druzowie – grupa wyznaniowa powstała się w XI wieku na Bliskim Wscho-
dzie, łącząca w sobie cechy islamu, chrześcijaństwa, gnostycyzmu i dawnych
wierzeń bliskowschodnich.

189
Mężczyzna pochodził z miejscowości Khriby, położonej w
odległości piętnastu mil od wioski, w której mieszkali rodzice
Imada Elawara, a obie miejscowości oddzielone były od siebie
pasmem gór. Stevenson ustalił, gdy próbował skonfrontować
opowieści chłopca z faktami, że wspomnienia Imada dotyczą
Ibrahima Bouhamzy’ego, który żył z kobietą o imieniu Jamileh, a
jego sąsiadem był człowiek, którego Imad rozpoznał na ulicy w
Kornayel. Imad dobrze pamiętał też wypadek swego kuzyna Saida
Bouhamzy’ego, który zginął pod kołami ciężarówki, a także jego
rodzinę. Wypadek rzeczywiście miał miejsce, a informacje o ro-
dzinie Saida też były zgodne z prawdą. Oglądając dom, w którym
mieszkał kiedyś Ibrahim, Stevenson rozpoznał szesnaście szcze-
gółów w pełni zgadzających się z tym, co wcześniej opisywało
dziecko. Dotyczyło to m.in. małego, żółtego samochodu, dwóch
szop wykorzystywanych jako garaże oraz niezwykły kształt lamp-
ki oliwnej [13].
Młoda Beduinka Halima z plemienia Beni Sachar (urodzona w
1956 roku w Jordanii) pamiętała natomiast swe wcześniejsze ży-
cie w Pakistanie (w mieście Gwadar) jako Raja, żona bogatego
kupca Timura Kondalara. Potrafiła opisać miejsce i warunki życia
we wcześniejszym wcieleniu, a nawet potrafiła czytać i pisać w
dialekcie baluczi, choć w aktualnym życiu była analfabetką.
Badania wykazały, że podane przez nią dane były całkowicie
zgodne z prawdą, a okres międzyinkarnacyjny wynosił zaledwie
rok. Z pewnością można tu całkowicie wykluczyć genetyczne
mechanizmy przenoszenia informacji [15].
Z kolei sześcioletni Kemal Atasoy z Turcji utrzymywał, że był
kiedyś zamożnym Ormianinem, nazywał się Karakas, mieszkał
wtedy w odległym o 500 mil od obecnego miejsca zamieszkania
Istambule, a jego żona i dzieci nosili greckie imiona. Opisywał
swój dom, okolicę i sąsiadów. Gdy australijski psycholog, dr
Jürgen Keil wysłuchał opowieści chłopca po raz pierwszy, nie
wierzył, aby ta historia była prawdziwa. Odnalazł jednak dom
sąsiadki, która była znaną postacią. Stojący obok trzykondygna-
cyjny budynek i okolica odpowiadały dokładnie opisowi chłopca,

190
ale Ormianina nikt nie pamiętał. Dopiero długotrwałe drobia-
zgowe śledztwo pozwoliło ustalić, że w tym domu rzeczywiście
dawno temu mieszkał jedyny w tej okolicy Ormianin, nazywał
się Karakas i miał żonę Greczynkę. Imion dzieci i żony wpraw-
dzie nie udało się ustalić, jednak to, że były greckie, można było
przyjąć za bardzo prawdopodobne. Karakas zmarł ponad 50 lat
wcześniej, a potwierdzenie prawdziwości słów chłopca nastręczy-
ło tyle trudności, że zdobycie tych informacji przez sześcioletnie-
go Kemala można uznać za całkowicie niemożliwe [16].
Przypadek Gnanatilleki Baddewithany, która urodziła się na
Sri Lance (Cejlon) w 1956 roku, to cała seria pozytywnie zwery-
fikowanych rozpoznań wydarzeń i osób z poprzedniego życia. W
wieku dwóch lat zaczęła opowiadać, że w innym miejscu ma rów-
nież rodziców, dwóch braci oraz wiele sióstr. Twierdziła, że
mieszkała w mieście Talawakelle i uporczywie domagała się od-
wiedzin u poprzednich rodziców. Opisała wiele szczegółów z ży-
cia w tej miejscowości, w tym również widok podróżującej pocią-
giem brytyjskiej królowej. Gnanatilleka nie pamiętała żadnych
imion i nazw z wyjątkiem nazwy miasta. Ponieważ królowa Elż-
bieta odwiedziła Sri Lankę w 1954 roku, założono, że w poprzed-
nim wcieleniu zmarła w okresie 1954-1956. Fakty zapamiętane
przez dziewczynkę pasowały do nastolatka o imieniu Tillekeratne,
który zmarł pod koniec 1954 roku. Zorganizowano cały szereg
spotkań Gnanatilleki z mieszkańcami Talawakelle, wśród których
znajdowały się też osoby nieznane zmarłemu chłopcu. Dziew-
czynka rozpoznała matkę i ojca z poprzedniego życia, brata i sio-
stry, opisała panujące między nimi relacje i podała szereg infor-
macji zgodnych z prawdą. Rozpoznawała też nauczycieli, znajo-
mych, natomiast nie zidentyfikowała osób, które zmarłemu chłop-
cu nie były znane [17].
Wspomnienia Naziha Al-Danafa z Libanu były bogate w
szczegóły z poprzedniego życia. Gdy tylko zaczął mówić, opisał
swoje poprzednie życie rodzicom i krewnym. Przytaczał fakty
dotyczące osoby całkowicie nieznanej jego obecnej rodzinie. Na
usilne nalegania chłopca po kilku latach rodzina udała się do mia-

191
steczka, w którym – jak twierdził – uprzednio żył. Jeszcze przed
tą miejscowością Nazih pokazał im boczną drogę prowadzącą do
jaskini, w miasteczku wskazał drogę wiodącą do domu, w którym
mieszkał, a wygląd budynku dokładnie odpowiadał wcześniej-
szemu opisowi. Pokazał też dom, z którego korzystał przed ukoń-
czeniem swojej siedziby. Osobą z poprzedniego wcielenia okazał
się Fuad, zastrzelony dziesięć lat przed urodzeniem się Naziha.
Wdowa po Fuadzie zadała chłopcu cały szereg podchwytliwych
pytań dotyczących małżeństwa i spraw domowych, a chłopiec na
wszystkie jej pytania odpowiedział poprawnie, zgodnie ze stanem
faktycznym. Nazih rozpoznał też bez cienia wątpliwości człon-
ków swej poprzedniej rodziny, opisywał wydarzenia, które nie
były powszechnie znane, lecz dla jego dawnej rodziny były waż-
ne. Na grupowym zdjęciu bezbłędnie zidentyfikował osobę, którą
był w poprzednim życiu [18].
Za hipotezą wielokrotnych wcieleń autonomicznej świadomo-
ści w kolejne ciała organiczne przemawiają nie tylko wspomnie-
nia z poprzedniego życia, które dają się pozytywnie zweryfiko-
wać. Z pamięcią takich wydarzeń idzie często w parze cały szereg
okoliczności towarzyszących, które również mogą świadczyć o
realności tego kontrowersyjnego zjawiska. Stevenson zauważył
podczas badań weryfikacyjnych, że w kolejnym wcieleniu dzieci
przejawiały czasem nieoczekiwaną w rodzinie niechęć lub
upodobania do określonych potraw czy używek, a także cha-
rakterystyczne zachowania, które cechowały osobę z poprzed-
niego wcielenia. Systematycznie prowadzone badania wykazały,
że birmańskie dzieci, które pamiętały swoje poprzednie życie w
ciałach japońskich żołnierzy, zwykle przejawiały skłonność do
spożywania surowych i niedogotowanych ryb, nie lubiły pikantnej
kuchni birmańskiej oraz objawiały odmienne preferencje w ubio-
rze, charakterystyczne dla kultury japońskiej.
Skłonność do alkoholu czy nikotyny w poprzednim życiu
zwykle powtarzała się też w kolejnym wcieleniu. Niejednokrotnie
też dziecięce zabawy odzwierciedlały typowe zajęcia wykonywa-
ne przez osobę żyjącą wcześniej. Nie mniej interesujące były spo-

192
strzeżenia dotyczące bliźniąt jednojajowych, które zachowały
wspomnienia z poprzedniego życia. Identyfikowały się we
wspomnieniach z zupełnie innymi osobami, a mimo takiego
samego materiału genetycznego i dokładnie tych samych warun-
ków dziecięcego rozwoju obserwowano u nich inne wzorce za-
chowań i inne preferencje, które były jednakże typowe dla osób
z poprzednich wcieleń.
Warto również podkreślić, że jeśli dziecko pamiętało siebie z
wcześniejszego życia jako osobę o innej płci, aż w 62% przy-
padków obserwowano zachowania przeciwstawne, właściwe oso-
bom płci przeciwnej. Być może warto ten fakt uwzględnić nie
tylko w badaniach realności zjawiska reinkarnacji, lecz również w
poszukiwaniach przyczyn obserwowanych niejednokrotnie
zaburzeń tożsamości płciowej i nie traktować tego zjawiska ni-
czym choroby, którą wręcz przemocą trzeba leczyć. Oznaczałoby
to, że tego rodzaju przypadki powinniśmy traktować ze zrozumie-
niem i zaakceptować je bez stygmatyzowania i uprzykrzania życia
tym ludziom.
Życiu w kolejnym ciele towarzyszyły też niekiedy emocje
przeniesione z poprzedniego wcielenia związane z konkretnymi
osobami. Miało to miejsce zwłaszcza wtedy, gdy dzieci były małe
i wspomnienia były jeszcze świeże. Zdarzało się, że dzieci nadal
identyfikowały się z poprzednim etapem życia i tęskniły do osób,
które były im wtedy bliskie. Z czasem wspomnienia bladły i dzie-
ci akceptowały nową rodzinę.
Gwałtowna śmierć w poprzednim wcieleniu pozostawiała
natomiast po sobie zawsze trwałe piętno w postaci różnych
fobii wiążących się z okolicznościami utraty życia. Dzieci, które
zginęły w wypadkach ulicznych odczuwały lęk przed pojazdami,
bały się wody jeśli się utopiły, odczuwały silną akrofobię jeśli
straciły życie spadając z dużej wysokości, cierpiały na klaustrofo-
bię jeśli udusiły się z braku powietrza itd. Gdy dzieci stawały się
starsze, lęki zwykle łagodniały lub zanikały. Bywało jednak, że
fobie związane ze śmiercią w poprzednim wcieleniu utrzymywały
się przez całe następne życie [19].

193
Wielokrotnie pamięci wcześniejszego życia towarzyszyły też
przyrodzone znamiona na ciele, których położenie i kształt od-
powiadały ranom i orzeczeniom obdukcyjnym związanym z oko-
licznościami śmierci w poprzedniej inkarnacji. Zwykle działo się
tak w wypadkach, gdy można było podejrzewać, że rany, urazy
lub ułomności są skutkiem wstrząsu, który pozostawił głęboki
ślad w świadomości bytu wykorzystującego kolejne ciało. Już na
początku lat 70. XX wieku współpracujący z prof. Stevensonem
turecki lekarz, dr Resat Bayer przedstawił na międzynarodowym
kongresie w USA zdjęcia blizn i znamion, które miały związek z
poprzednimi wcieleniami badanych osób.
Szczególnie znamienny był przypadek 8-letniego Ahmeda,
który twierdził, że w poprzednim życiu nazywał się Mustafa i
został zabity strzałami z pistoletu. Od urodzenia miał na ciele
dziewięć znamion oraz blizny na piersiach, ramionach i szyi. Bay-
er zwrócił się do wszystkich posterunków policji w kraju z prośbą
o informację na temat ewentualnego morderstwa dokonanego w
sposób opisany przez chłopca. Informację zwrotną otrzymał z
miejscowości Adana, gdzie 15 lat wcześniej doszło do zabójstwa,
a zamordowany nosił imię Mustafa. Szczegółowe badanie wyka-
zało, że rozmieszczenie blizn i znamion na ciele Ahmeda odpo-
wiada dokładnie śladom na szczątkach Mustafy. Chłopiec rozpo-
znał też członków rodziny zamordowanego [20].
Bayer przedstawił uczestnikom kongresu łącznie około 150
gruntownie udokumentowanych przypadków osób o przeniesio-
nych z poprzedniego życia znamionach typowych dla reinkarna-
cji, które nie powinny pojawić się na ciele noworodka w sposób
fizjologiczny. Podobne wyniki badań opublikowali również prof.
dr Ian Stevenson [21], prof. dr Jim B. Tucker (psychiatra z
University of Virginia Medical Center) z dr. Jürgenem Keilem
(psychologiem z University of Tasmania) [22], a także islandzki
psycholog, prof. dr Erlendur Haraldsson (University of Iceland)
[23, 24].
Wśród przypadków badanych przez Iana Stevensona był też
Patrick Christenson, który urodził się w 1991 roku w stanie Mi-

194
chigan. Matka zauważyła u Patricka trzy wady odpowiadające
defektom, jakie miał na ciele jej zmarły w 1979 roku synek Kevin
(z poprzedniego małżeństwa), który mając półtora roku zaczął
kuleć po złamaniu lewej nóżki. Testy medyczne wykonane już po
wypadku wykazały nowotwór na czaszce nad prawym uchem,
wystąpiły już przerzuty i pojawiły się wyraźne zmiany w lewym
oku. Chłopca poddano chemioterapii wprowadzanej dożylnie z
prawej strony karku, nastąpiła krótkotrwała poprawa, a pół roku
później choroba powróciła i chłopiec zmarł.
Przed urodzeniem Patricka matka Kevina wydała na świat
dwoje dzieci w trakcie kolejnego małżeństwa, ale dopiero Patrick
nosił na ciele znamiona odpowiadające zmianom chorobowym
występującym u zmarłego przyrodniego brata. Było to zmętnienie
rogówki lewego oka (bielmo rogówkowe), które znacznie ograni-
czało Patrickowi zdolność widzenia, na prawej stronie karku miał
znamię przypominające zmiany na skórze po stosowanej u brata
chemioterapii, a gdy zaczął chodzić, utykał na lewą nóżkę. Do-
kładniejsze badania wykazały również obecność niewielkiego
guzka nad prawym uchem, lecz bez zmian nowotworowych. W
wieku około czterech lat chłopiec zaczął wspominać przebytą
operację oraz dom, w którym mieszkał jako Kevin [21]. Wyda-
rzenie to można z powodzeniem zinterpretować jako ponowienie
próby realizacji procesu życiowego w wybranych warunkach,
ponieważ wcześniejsza była nieudana z powodu wad materiału
biologicznego w poprzednim wcieleniu.
Przyczyn dziedziczonego przenoszenia znamion takich ura-
zów konwencjonalna nauka zwykła doszukiwać się w pamięci
genetycznej, choć dotychczasowe dowody na realizację takiego
przeniesienia zdecydowanie nie są jednoznaczne. Dopuszczalna
byłaby też inna możliwość, którą konwencjonalna nauka byłaby w
stanie ‒ choć niechętnie ‒ zaakceptować. Psychika i ciało są nie-
rozerwalnie ze sobą powiązane, można byłoby zatem przyjąć, że
znamiona mogły zostać przeniesione na drodze mentalnej in-
dukcji przez osobę oczekującą narodzin dziecka. Znane są
przypadki stygmatyków, którzy w zmienionym stanie świadomo-

195
ści (podczas religijnej ekstazy) potrafią spowodować wystąpienie
na swoim ciele ran, odpowiadających ranom ukrzyżowanego Je-
zusa. Przez analogię można byłoby uznać tego rodzaju mecha-
nizm przeniesienia za możliwy, jeśli znamiona urazów wystąpiły-
by u członka tej samej rodziny. Ewentualność taka nie może jed-
nak wchodzić w grę, gdy przeniesione znamiona dotyczą osób
całkowicie sobie obcych, które w żaden sposób nie były ze sobą
genetycznie powiązane.
Dobrze udokumentowany przypadek tego rodzaju opisał Er-
lendur Haraldson. Dotyczył on dziewczynki ze Sri Lanki, Purni-
my Ekanayake, która urodziła się z kilkoma jasnobrązowymi
znamionami po lewej stronie klatki piersiowej [23]. Mając około
trzech lat zaczęła wspominać swoje poprzednie życie. Widząc na
ekranie telewizora świątynię Kelaniya (położoną 145 mil od
obecnego miejsca jej zamieszkania) rozpoznała ją i powiedziała,
że mieszkała po drugiej stronie rzeki, która płynęła w pobliżu
świątyni. We wspomnieniach była mężczyzną, który zginął w
wypadku ulicznym, a utrzymywał się wytwarzając kompozycje
kadzideł nieznane w obecnym miejscu zamieszkania dziecka.
Zanim podjęto próbę zweryfikowania prawdziwości opowieści
dziewczynki, ujawniła ona dwadzieścia charakterystycznych za-
pamiętanych wspomnień. Czternaście z nich potwierdziło się, trzy
nie, a trzech nie sposób było sprawdzić. Warto zatem podkreślić,
że raport sekcji zwłok człowieka, którego zidentyfikowano na
podstawie informacji przekazanych przez Purnimę, wykazał cał-
kowitą zgodność ran odniesionych podczas wypadku ze znamio-
nami występującymi na ciele dziewczynki. Zbieg okoliczności
został całkowicie wykluczony, zatem w tej sytuacji najbardziej
prawdopodobne wydaje się wyjaśnienie, że to świadomość
osoby zmarłej już w okresie życia płodowego odcisnęła aktem
myślowym ślady urazów z wcześniejszej inkarnacji na nowym
organizmie.
Koncepcja ta wcale nie jest nieprawdopodobna, choć z pozoru
mogłoby się tak wydawać. Mamy już bowiem wiele dowodów na
to, że świadomość jest w stanie wywołać różnego rodzaju zmiany

196
w ciele organicznym, których nauka konwencjonalna nie jest w
stanie wytłumaczyć. Każdy zmieniony (zintegrowany) stan świa-
domości, a więc także sugestia hipnotyczna, może wywołać
równie poważne zmiany na ciele jak stan religijnej ekstazy.
Sugestia poparzenia może spowodować wystąpienie pęcherzy, a
nawet martwicy górnych warstw skóry, przekonanie o zranieniu
może wywołać otwarcie ran, sugestia silnego skrępowania rąk
może dać w wyniku identyczne ślady jak przy zaciśnięciu na nich
sznura. W tej sytuacji wydaje się możliwe, że autonomiczna świa-
domość, która przetrwała śmierć jednego ciała i objęła w posiada-
nie kolejne, zdołała z powodzeniem odcisnąć mentalnie na no-
wym ciele piętno zapamiętanych urazów, a w umyśle zachować
wspomnienie przeżytych wcześniej emocji, traumy czy lęków.
Badania pamięci wcześniejszych wcieleń podjęte zostały rów-
nież w Polsce. Kierownik Zakładu Psychologii AWF w Katowi-
cach, prof. dr hab. Lidia Stawowska (1924-2004) opisała przypa-
dek pamięci poprzedniego wcielenia, który miał miejsce w rodzi-
nie studenta tej uczelni, Hassana Hatema z Syrii [25]. Stryj Has-
sana, Salman Hatem był oficerem marynarki wojennej w Latake.
Jako druz był szykanowany przez kolegów wyznania islamskiego
z powodu swego pochodzenia. Podczas ćwiczeń na morzu wrzu-
cono go do wody i przetrzymano pod wodą tak długo, aż się uto-
pił. Był to rok 1959.
Pięć lat później do rodziny Salmana Hatema przyszła kobieta
z czteroletnim synem Manedem Radłanem. Oświadczyła, że chło-
piec uporczywie powtarza, iż nazywa się Salman Hatem i chce
odwiedzić dawną rodzinę. Przyszła, ponieważ syn ją tu przypro-
wadził. Chłopiec rozpoznał matkę i ojca, a braci zaprowadził do
swego dawnego pokoju i pokazał gdzie ukrył pieniądze. Rozpo-
znał go także pies, niezwykle agresywny w stosunku do obcych.
Chłopiec podał również dokładnie szczegóły swej śmierci. Pamięć
przeżyć z poprzedniego wcielenia zaczął tracić w wieku 15 lat.
Hassan Hatem twierdził, że w rodzinach druzyjskich w Syrii
dość często zdarzają się dzieci pamiętające swe poprzednie wcie-
lenie. Opisał też niezwykle interesujący przypadek, który miał

197
miejsce w jego rodzinnej wsi. Inżynier, który przyjechał na in-
spekcję tamtejszej budowy, zagadnął dla żartu bawiącego się w
pobliżu pięcioletniego chłopca w języku francuskim. Chłopiec
natychmiast odpowiedział mu w tym samym języku. Zdziwiony
inżynier zaczął z nim rozmawiać po francusku, a malec swobod-
nie prowadził z nim konwersację. Gdy mężczyzna podjął rozmo-
wę w języku angielskim, chłopiec bez trudu też zmienił język.
Zaskoczony inżynier poprosił chłopca by zaprowadził go do
rodziców. Oni również byli zdumieni, że ich synek biegle włada
dwoma obcymi językami. Nie posiadali wykształcenia, gdyż była
to biedna robotnicza rodzina. Zaintrygowany inżynier zaintereso-
wał tym przypadkiem językoznawców, co pozwoliło ujawnić, że
chłopczyk biegle włada także językiem niemieckim i hiszpań-
skim. W Syrii nie prowadzi się badań wcześniejszych wcieleń ze
względów ideologicznych, tak więc przypadek ten umknął uwa-
dze nauki i nie został poddany gruntownej weryfikacji.
Polska nie jest pod tym względem wyjątkiem, a zatem tutaj
również odnotowano przypadki dzieci pamiętających swoje wcze-
śniejsze życie [26]. Mieszkający w Gdańsku 3,5 letni chłopiec
twierdził, że kiedyś nazywał się John Jersey. Mówił, że miał far-
mę i duży czerwony samochód, lubił też przebywać w pobliżu
dużych zwierząt hodowlanych. Pewnego dnia powiedział, że jego
ciotka Emilia zmarła, natomiast matka chłopca zaprzecza, by ktoś
taki był w ich rodzinie. Chłopiec był świetnie zorientowany w
geografii świata, znał wiele faktów z historii starożytnej, choć nikt
wcześniej z nim na te tematy nie rozmawiał.
Z kolei mała Magda przejawiała zawsze silny lęk przestrzeni.
Jej matka twierdziła, że córka w wieku 3 lat zaczęła opowiadać o
tym, jak zginęła w katastrofie lotniczej. Opisywała samolot wy-
pełniony ludźmi, który leciał w kierunku dużej wody, a kiedy
mówiła o tym wydarzeniu sprawiała wrażenie tak przerażonej, że
brakowało jej słów, aby opisać to, co działo się w tych strasznych
chwilach na pokładzie samolotu. Matka była przekonana, że córka
opisywała prawdziwą katastrofę lotniczą, która wydarzyła się
gdzieś nad oceanem.

198
Dwuletni Marcinek mieszkający w Nowym Sączu wciąż pytał,
dlaczego nikt nie jeździ na koniach i nie nosi zbroi. Początkowo
rodzice podejrzewali, że stoi za tym dziecięca fantazja, ale im
dziecko było starsze, tym bardziej jego opowiadania stawały się
interesujące. Oświadczył, że na Ziemi nie jest pierwszy raz, a w
swoim poprzednim życiu był rycerzem, jeździł na koniu, nosił
zbroję i uczestniczył w pojedynkach. Mieszkał w zamku, miał
rodzinę, żonę i sześciu synów. Gdy w czasie wakacji chłopiec
przebywał z rodzicami w Malborku, rozpoznał zamek. Wskazał,
w którym mieszkał skrzydle, doskonale orientował się w układzie
pomieszczeń, wiedział gdzie podnoszono konie z rycerzami w
zbroi, gdzie były stajnie, i w którym miejscu odbywały się poje-
dynki. Nie pamiętał Krzyżaków, ale spośród rekwizytów rozpo-
znawał te z lat 1550-1600, a więc już po hołdzie pruskim.
Marcin opisywał wiele szczegółów ze swojego rycerskiego
życia. Mówił, że w tamtych czasach ludzie mieszkali w zamkach,
ale także w namiotach. Bardzo wielu jeździło na koniach, a wokół
zamków urządzano turnieje. Tacy jak on rycerze mieli własnych
giermków i uczestniczyli w pojedynkach. Marcin pamiętał dzień,
kiedy stoczył pojedynek na miecze, a obok niego walczył jego
giermek. Chłopiec utrzymywał, że w tym pojedynku został zabity.
Wspominał, że po śmierci obserwował z góry swoje własne ciało,
z którego po zadanym ciosie płynęła krew.
Dalej opowieść Marcina przypominała relacje ludzi, którzy
przeżyli śmierć kliniczną. Dziecko opisywało świetlisty tunel,
który pojawił się obok miejsca ostatniej walki. Tunelem udał się
w stronę światła do cudownej krainy, gdzie było mu bardzo do-
brze. Spotkał tam niezwykłe istoty, które nazywał aniołami. One
były zupełnie przezroczyste – mówił – można było przez nie prze-
latywać. Nie musiały nic mówić, a ja i tak wiedziałem co chcą
powiedzieć. Tam, gdzie był, było według niego jasno i bezpiecz-
nie. Było tam wielu ludzi, ale nie można było przebywać tam
wiecznie. Trzeba było wrócić na Ziemię i dalej się uczyć.
Marcin twierdził, że wybrał miejsce, czas, a nawet rodzinę.
Przed swoim narodzeniem znał rodziców, a jego była żona jest

199
obecnie jego ciocią. Z poprzedniego życia znał też swoją babcię,
którą nazywa Gizelą. Jest to niezwykły przypadek, nawet w skali
światowej. Bardzo rzadko bowiem zdarza się, aby dziecko tak
dokładnie pamiętało nie tylko swoje poprzednie wcielenie, ale
również w pewnym stopniu okres między wcieleniami.
Psychiatra dziecięcy, dr Jim B. Tucker opisał wspomnienia
chłopca Bobby’ego Hodgesa z Północnej Karoliny, który twier-
dził, że ludzie nie chorują i są szczęśliwi w świecie, gdzie czekał
na ponowne narodziny. Opisał też dwie wcześniejsze nieudane
próby wcielenia się w rodzinie brata swego aktualnego ojca. W
pierwszym przypadku jego bliźniaczy brat, który nie chciał się
urodzić, ucisnął pępowinę, co spowodowało zatrzymanie dopływu
krwi i obumarcie obu płodów. Za drugim razem próbował w okre-
sie prenatalnym usunąć bezskutecznie z ciała kuzynkę. Sprawa
poronienia bliźniąt nie była nigdy w rodzinie omawiana, więc
słowa dziecka spowodowały szok u osób dorosłych. Chłopiec
opisał też szczegółowo ślub swoich rodziców, podczas którego
matka była już w bardzo zaawansowanej ciąży. Twierdził, że był
przy tym obecny [27].
Ostatnie wspomnienie można próbować wyjaśniać za pomocą
obserwacji dokonanej podczas tej uroczystości przez kompleks
świadomościowy dziecka z perspektywy pozacielesnej. Chłopiec
dokładnie opisał też przebieg swojego porodu z komplikacjami.
Całokształt zdarzeń przedstawionych przez to czteroletnie dziecko
można zinterpretować nie tylko jako przykład pamięci zdarzeń
mających miejsce przed narodzinami, ale również jako świadec-
two autonomiczności kompleksu świadomościowego, który może
egzystować, działać i dokonywać obserwacji nie korzystając z
receptorów ciała.
Wśród opisów tego rodzaju nietypowych wspomnień zdarzało
się niejednokrotnie, że dziecko przedstawiało szczegółowo po-
grzeb osoby z poprzedniego wcielenia (5,3 %), opowiadało dające
się zweryfikować wydarzenia, w których nie mogło uczestniczyć
po śmierci osoby poprzedniej, a przed własnym narodzeniem (8,3
%), relacjonowało pobyt w innym wymiarze rzeczywistości (10,2

200
%), a także wspominało moment poczęcia aktualnego ciała biolo-
gicznego lub ponownych narodzin (4,0 %). Niektóre dzieci opi-
sywały nawet więcej niż jedno tego rodzaju doświadczenie. Po-
nadto dzieci, które przyznawały się do tego rodzaju doznań, zwy-
kle lepiej pamiętały też swoje poprzednie życie oraz przytacza-
ły więcej zdarzeń, imion i nazw, które dawały się później pozy-
tywnie weryfikować. Doświadczeń zdobywanych między wciele-
niami nie możemy poddać sprawdzeniu za pomocą konwencjo-
nalnych metod naukowych, jednakże powtarzalność wyników
badań wyprzedzających (rozdziały: Wielowymiarowa aktywność
świadomości oraz Regresja do okresów między wcieleniami) suge-
ruje, że dla zdobycia wiedzy na ten temat powinniśmy z pewno-
ścią rozważyć możliwość wykorzystania nowych technik w dal-
szych badaniach fenomenu reinkarnacji.
Szwedzki psychiatra, dr Nils Olof Jacobson jest zdania, że
wypowiedzi dzieci przedstawiają wielką wartość ze względu
na ich brak uprzedzeń w kwestii wielokrotnych wcieleń. Nie-
możliwe, by w pamięci dzieci istniały obrazy osób, przedmiotów i
traumatycznych przeżyć, które nie sposób identyfikować z dzie-
cięcą fantazją. Trudno bowiem założyć, że są one wynikiem buj-
nej wyobraźni przy braku jakichkolwiek doświadczeń życiowych
w tym zakresie, a także braku możliwości pozyskania stosownych
informacji zwłaszcza w takich wypadkach, gdy przedstawiane
zdarzenia poddane zostały drobiazgowym badaniom weryfikacyj-
nym. Podkreśla on przy tym fakt wspominania przez niektóre
dzieci okresu między wcieleniami. Ich opowieści dotyczą wtedy
zwykle uroczystości pogrzebowych osoby, którą wcześniej były, a
także opisów bytowania w innym świecie, spotykanych tam istot
bezcielesnych oraz różnych zwierząt, które są tam łagodne i nie
gryzą. Opowieści te bardzo przypominają doznania osób, które
przeżyły śmierć kliniczną.
Rozpoznania ewentualnych reinkarnacji, w których nie prze-
prowadzono prób weryfikacyjnych, mają niewielką wartość do-
wodową, ale wyniki wielu prac są prawdziwym wyzwaniem dla
nauki, gdyż wykluczono w nich możliwość oszustwa lub rozpo-

201
znań na drodze pomyślnego zbiegu okoliczności. Wiele z nich
jednoznacznie wykluczyło również możliwość pamięci gene-
tycznej, ponieważ między osobą badaną i wcześniejszym wciele-
niem nie występowały żadne powiązania rodzinne.
Pamięć o zdarzeniach dotyczących osób zmarłych próbowano
też wyjaśniać za pomocą pozyskiwania informacji na drodze per-
cepcji pozazmysłowej z zasobów wszechświatowego banku da-
nych, jakie gromadzić może postulowana przez naukę globalna
świadomość w przenikających naszą rzeczywistość fizycznych
polach info-energetycznych. Hipoteza ta nie tłumaczy jednak
przenoszenia na kolejną osobę przyzwyczajeń, fobii, defektów czy
znamion na ciele odpowiadających zdarzeniom związanym z kon-
kretną osobą. Najbardziej satysfakcjonującym wyjaśnieniem przy-
padków pamięci dawnego życia pozostawałaby zatem nadal rein-
karnacja.
Nie tylko dzieci potrafią przypomnieć sobie swoje wcześniej-
sze wcielenia, gdyż zdarza się to również osobom dorosłym.
Anglik Paul Catlow urodził się szesnaście lat po zakończeniu II
wojny światowej i podejrzewa, że jako Karl Schumann zginał w
Polsce 23 października 1944 roku przeszyty serią z rosyjskiego
karabinu maszynowego. Przez wiele lat prześladowały go prze-
rażające wizje własnej śmierci, ale nigdy nie odważył się spraw-
dzić, czy prawdziwy Karl Schumann rzeczywiście zginął w tym
dniu, który on tak dokładnie zapamiętał. Młody Australijczyk
natomiast, który przeżywał w snach swoją śmierć na pokładzie
zestrzelonego niemieckiego bombowca, podobno z powodzeniem
zweryfikował swoje wspomnienia. Wykorzystując zapamiętane
szczegóły wcześniejszego życia odszukał członka załogi, który
cudem przeżył tę wojenną katastrofę. Oznaczałoby to, że pamięć
o gwałtownej śmierci w minionym życiu jest w stanie przebić
się podczas snu przez mentalne blokady do czuwającej świa-
domości [28].
Zdarza się też, że zapamiętane fragmenty dawnego życia
ujawniają się nieoczekiwanie na jawie, a na osobie doznającej
takiego przeżycia sprawia to wrażenie nagłego przeniesienia w

202
czasie. Przypadki takich spontanicznych doznań badał i opisał
amerykański filozof i literaturoznawca, dr Frederick Lenz (State
University of New York, Harvard University i in.) [29]. Okazało
się, że niektóre z nich dawały się nawet weryfikować, gdyż były
w pełni zgodne z opisem zdarzeń relacjonowanych przez żyjących
świadków lub z wyglądem osób widzianych podczas wizji, a zi-
dentyfikowanych na zachowanych starych fotografiach.
Jedna z opisywanych przez Lenza kobiet (z zawodu psycholog
kliniczny) poszukiwała domu do wynajęcia. Gdy oglądała wnętrze
jednego z budynków w Brooklynie mimo woli spojrzała przez
okno. Zauważyła wtedy, że domy po drugiej stronie ulicy znikły,
a na ich miejscu znajdował się pusty teren porośnięty drzewami.
Ujrzała też idących ulicą dwóch chłopców w strojach charaktery-
stycznych dla czasów poprzedzających II wojnę światową, a po
ulicy przejechał stary typ Forda. Gdy odwróciła się i rozejrzała po
pokoju, ze zdumieniem spostrzegła, że wszystko w nim uległo
zmianie. Znikł telewizor, stały inne meble. Jej ubranie też było
inne, a gdy podeszła do lustra, zobaczyła twarz obcej rudowłosej
kobiety. Patrzyła zdumiona na swoje odbicie, a wtedy otoczenie
wokół przesłoniła mgła i poczuła przenikające ją światło. Za
chwilę wszystko wróciło do normy.
Rozmowa z człowiekiem, który mieszkał w tej okolicy od po-
nad sześćdziesięciu lat, potwierdziła, że teren przed domem rze-
czywiście wcześniej wyglądał dokładnie tak, jak podczas niespo-
dziewanej wizji. Mężczyzna pamiętał też wcześniejszych właści-
cieli, a opis mieszkającej niegdyś w tym domu kobiety przypomi-
nał postać widzianą w lustrze. Kolejna weryfikacja danych w
oparciu o stare fotografie dawnych lokatorów potwierdziła praw-
dziwość wizji. Twarz na jednej z fotografii z rodzinnego albumu
była dokładnie tą samą, która ukazała się kobiecie w lustrze. Po-
wtarzające się później spontanicznie kolejne projekcje upewniły
kobietę, że żyła wcześniej w tym domu.
Podobnych przeżyć doświadczył w dziecięcym wieku pewien
broker giełdowy z Londynu. Bawił się w ogrodzie, gdy zauważył,
że wszystko wokół zaczyna falować i rozpływać we mgle, a przed

203
oczami zaczynają przesuwać się dziwne sceny. Stał w wielkiej
świątyni, było duszno i gorąco, widział tropikalną roślinność i
słyszał śpiew ptaków. Przed nim stał mężczyzna ubrany w cere-
monialne szaty i odprawiał jakieś obrzędy. Po powrocie do rze-
czywistości pamiętał każdy detal świątyni, schody i ołtarze ofiar-
ne. Jako dorosły mężczyzna wybrał się do Meksyku, gdyż kraj ten
zawsze go fascynował.
Gdy udał się na Jukatan, odnalazł w dżungli dwie zrujnowane
kamienne budowle. Żadna z nich nie była tą poszukiwaną, ale
następna była niczym obraz widziany w czasach dzieciństwa,
choć roślinności było więcej. Czuł się z tym miejscem silnie
związany. Przez dwa tygodnie pozostał w świątyni, a szereg ko-
lejnych wizji ukazał mu przed oczami fragmenty wcześniejszego
życia. Był kapłanem, wiódł proste życie, brał udział w ceremo-
niach ofiarnych. Miał potem wizje także innych wcieleń, które
przekonały go całkowicie o realności reinkarnacji.
W Polsce też przydarzają się osobom dorosłym przypadki wi-
dzenia scen z wcześniejszego życia. Kilka z nich opisano w ra-
mach cyklu Dotknięcie nieznanego w miesięczniku Nieznany
świat [30]. Opisująca swoje wizje kobieta pozostawała w złych
stosunkach z matką, która darzyła ją nieskrywaną niechęcią. W
jednej z nich ujrzała siebie w Japonii, gdzie była zarządcą, a jej
obecna matka była podległym jej rolnikiem, który zalegał z pie-
niężnymi zobowiązaniami. Rolnik dość lekko traktował finansowe
długi, nie wywiązał się ze spłaty i w konsekwencji jego dzieci
sprzedane zostały w niewolę. Kilka dni później zauważyła, że
twarz matki zmieniona podczas choroby do złudzenia przypomina
jej twarz człowieka widzianego podczas wizji.
Kolejna projekcja wywołana została gwizdem przejeżdżające-
go w pobliżu pociągu. Kobieta ujrzała wtedy siebie jako mężczy-
znę w średnim wieku, siedzącego w poczekalni kolejowej wśród
innych Żydów i oczekującego na transport do obozu koncentra-
cyjnego. Widziała, jak jadąc pociągiem wyrzuca przez szczelinę
między deskami coś przypominającego medalik i obiecuje sobie,
że go odnajdzie, jeśli tylko uda mu się wrócić.

204
Kilka lat po tej wizji, przekopując i wyrównując powierzchnię
zakupionej działki obok torów kobieta znalazła niewielki okrągły
wisiorek. Na jednej stronie zaśniedziałego metalu można było
zobaczyć profil mężczyzny, na drugiej trudny do odczytania na-
pis. Inne wspomnienie kobiety związane było ze śmiercią na polu
bitwy. Była rycerzem, jechała w zbroi na koniu, z którego została
zepchnięta, a następnie przebita mieczem. Wizja zakończyła się
widokiem pola bitwy oglądanym z góry. Odniosła wtedy wraże-
nie, że człowieka, który ją wtedy zabił, spotkała także w swoim
obecnym życiu.

Przejęcia czyli reinkarnacja wymienna


Innym zjawiskiem dającym wiele do myślenia są przejęcia, czyli
całkowita zmiana osobowości w wyniku jakiejś kryzysowej sytu-
acji, zwykle na skutek silnego wstrząsu emocjonalnego, w stanie
bliskości śmierci lub w trakcie choroby o bardzo ciężkim przebie-
gu. Tego typu wypadki są bardzo nieliczne, niemniej jednak zda-
rzają się. Skutkuje to nie tylko zmianą poczucia tożsamości czło-
wieka, ale i towarzyszącym temu zachowaniom.
Dorothy Eady przyszła na świat w 1904 roku w zamożnej lon-
dyńskiej rodzinie. W wieku trzech lat spadła ze schodów. Lekarz
domowy stwierdził zgon dziecka, ale kilka godzin później dziew-
czynka ocknęła się i wróciła do życia. W domu czuła się później
obco i była niespokojna. Kilka lat po tym zdarzeniu dziewczynka
straciła panowanie nad sobą w dziale egipskim, gdy zwiedzała z
rodziną Brytyjskie Muzeum. Czepiała się eksponatów i błagała,
by ją zostawić wśród jej bliskich. Gdy ujrzała zdjęcie świątyni
Ozyrysa zbudowanej przez faraona Setiego I, nie mogła zrozu-
mieć dlaczego jest w ruinie, a wokół nie ma ogrodów. Oświadczy-
ła, że tam jest jej prawdziwy dom. Od tego czasu wykorzystywała
każdą okazję do pobytu w muzeum, a zachwycony jej entuzja-
zmem egiptolog sir E. A. Wallis Budge zachęcił ją do studiowania
pisma hieroglificznego. Przychodziło jej to z wielką łatwością,
więc była przekonana, że jedynie przypomina sobie znaną jej

205
mowę i pismo. W 1931 roku wyjechała na stałe do Egiptu. Poma-
gała archeologom przy restauracji i konserwacji świątyni Ozyrysa.
Zmarła w Egipcie w 1981 roku [31].
W maju 1954 roku w małej wsi Rasulpur w Indiach 3,5-letni
chłopiec Jasbir Lal Jat zachorował na ospę. Gdy lekarz stwierdził
zgon, ojciec chłopca rozpoczął przygotowania do uroczystości
pogrzebowych. Nieoczekiwanie w nocy chłopiec obudził się, a
rekonwalescencja nastąpiła nadzwyczaj szybko. Radość nie trwała
jednak długo, ponieważ zachowanie Jasbira uległo radykalnej
zmianie. Twierdził, że nazywa się Sobha Ram Tyagi, mieszka we
wsi Vehedi, jest żonaty i ma liczne potomstwo. Oznajmił, że nale-
ży do kasty braminów, w związku z czym odmawiał przyjmowa-
nia posiłków, które przygotowywali mu rodzice należący do niż-
szej kasty. Chłopiec twierdził też, że został otruty przez swojego
dłużnika.
Vehedi jest odległe o około 30 kilometrów od Rasulpuru, a
między miejscowościami nie ma żadnego połączenia kolejowego
czy autobusowego, więc mieszkańcy Rasulpuru nie bywali tam.
Wieści o tym dziwnym przypadku z czasem jednak się rozeszły,
budząc zainteresowanie indyjskich naukowców i Iana Stevensona
z Uniwersytetu Wirginijskiego. Próbowano zweryfikować praw-
dziwość przedstawionych przez chłopca szczegółów, które zostały
w pełni potwierdzone. Sobha Ram zmarł dzień przed śmiercią
Jasbira. Krewni zabitego bramina uznali małego Jasbira Lal Jata
za pełnoprawnego członka rodziny [32].
Na początku czerwca 1986 roku szesnastoletnia Morongua
Alec mieszkająca w południowej Afryce nagle straciła przytom-
ność. Gdy ocknęła się po 7 godzinach, nie znała swego ojczystego
języka tswana, natomiast płynnie mówiła po angielsku z brytyj-
skim akcentem. Zmianie uległa też jej osobowość i sposób zacho-
wania. Stała się dla swego otoczenia sporym problemem, gdyż nie
była w stanie z kimkolwiek się porozumieć. Dr Kanyisille Gule,
docent psychologii na południowoafrykańskim uniwersytecie oraz
grupa przybyłych z nim na miejsce naukowców postanowili zba-
dać dokładnie ten przypadek. Uznano, że Morongua nie mogła

206
nauczyć się języka angielskiego w swoim najbliższym otoczeniu,
ponieważ nikt go tam nie znał. Niektórzy z nauczycieli mówili po
angielsku, ale niezbyt dobrze. Dziewczyna zamieszkiwała z ro-
dziną prymitywny szałas bez wody, prądu, radia czy telewizora,
brak więc było jakichkolwiek racjonalnych przesłanek dla wyja-
śnienia tego niecodziennego fenomenu [33]. I w tym wypadku
najbardziej racjonalnym wyjaśnieniem wydaje się przejęcie ciała
w stanie kryzysowym przez inną osobowość.
Zdarzają się też wypadki czasowego przejęcia ciała żyjącej
osoby. Wśród nich najbardziej znany jest przypadek Lurancy
Vennum urodzonej w kwietniu 1864 roku, który nazwano cudem z
Watseki. W 1871 roku rodzina Lurancy przeprowadziła się na
farmę w pobliżu miejscowości Watseka. Niedaleko od tego miej-
sca mieszkała wcześniej Mary Roff, która zmarła w wieku osiem-
nastu lat w lipcu 1865 roku. Począwszy od trzynastego roku życia
Lurancy zaczęła mieć problemy psychiczne, z którymi lekarze nie
potrafili się uporać. W trakcie niezbyt skutecznego leczenia Lu-
rancy zidentyfikowała się ze zmarłą Mary Roof tak mocno, że
rodzice w końcu wyrazili zgodę na zamieszkanie córki z rodziną
zmarłej dziewczyny, gdyż tylko tam dobrze się czuła.
Nie było żadnej możliwości by Mary i Lurancy kiedykolwiek
się spotkały, a jednak Lurancy znała wszystkich członków rodziny
Mary i dom jej rodziców. Rozpoznawała przyjaciół i znajomych
zmarłej, nazywała ich po imieniu, a także wspominała setki wyda-
rzeń z życia Mary z najdrobniejszymi szczegółami. Ujawniła też,
gdzie znajdują się przedmioty ukryte kiedyś przez Mary. Zamiana
osobowości nie była trwała i po upływie niemal stu dni Lurancy
odzyskała własną utraconą osobowość. Jako Mary uprzedziła o
swoim odejściu, gdyż jeszcze identyfikowała się wtedy ze zmarłą.
Wróciła potem do swojej rodziny, którą znów zaczęła uznawać za
własną. Czasowa zmiana osobowości nie przyniosła szkody
dziewczynce, gdyż problemy psychiczne nie powtórzyły się.
Osobowość, która wcieliła się w Lurancy, wydawała się kom-
pletną osobowością Mary Roff wraz ze wspomnieniami należą-
cymi do tej osiemnastoletniej dziewczyny. Obie rodziny nie

207
utrzymywały uprzednio ze sobą kontaktów, toteż Lurancy nie
mogła uzyskać w żaden wytłumaczalny sposób tak bogatych i
szczegółowych informacji o życiu Mary, jakie demonstrowała w
czasie owej czasowej zmiany. Odzyskawszy własną osobowość
Lurancy nie pamiętała wydarzeń z tamtego okresu a podobna za-
miana nigdy potem nie wystąpiła.
To, co się wydarzyło, można byłoby próbować wyjaśnić syn-
dromem osobowości wielokrotnych (czasowym przejęciem ciała
przez obcy kompleks świadomościowy lub ujawnieniem się oso-
bowości należącej do tego samego ego), gdyż w grę wchodziły
dwie różne osoby, z których jedna już nie żyła gdy zdarzył się ten
wypadek. Obszerną jego analizę przeprowadził doktor E. Winche-
ster Stevens, który opiekował się Lurancy, a wcześniej leczył tak-
że Mary Roff [34]. Znany parapsycholog, dr Richard Hodgson
uznał hipotezę przejęcia ciała Lurancy przez osobowość zmarłej
Mary za jedyne rozsądne wyjaśnienie wypadków, które miały
miejsce w Watseka.

Hipnoza drogą do podświadomości i


nadświadomości
Z łatwością potrafię sobie wyobrazić, że mogłem żyć w ubiegłych stuleciach i
napotkać tam pytania, na które nie znałem jeszcze odpowiedzi, więc musiałem
urodzić się ponownie, ponieważ nie wypełniłem powierzonego mi zadania.
Carl Gustav Jung
(psychiatra i psycholog, twórca psychologii głębi)

O świadomości sporo już wiemy. Najlepiej poznaliśmy jej funk-


cjonowanie w stanie czuwania, a więc podczas kontaktów ze śro-
dowiskiem w codziennym życiu, przy zbieraniu kolejnych do-
świadczeń, uczeniu się i wykorzystywaniu zdobytych informacji.
Próbujemy też zgłębić takie mechanizmy jej działania, które ukry-
te są przed naszym bezpośrednim postrzeganiem. Niejawne po-
ziomy organizacyjne świadomości zawsze dzielą z jawnym do-
świadczenia życiowe, ale pozazmysłowy pobór informacji ze śro-
dowiska zwykle bywa dla nas niedostępny, ponieważ świadomość

208
programując mózg dla własnego użytku wykorzystuje również
jego struktury do prowadzenia selekcji napływających zewsząd
bodźców. Tylko niewielką część informacji odbieramy zdając
sobie z tego w pełni sprawę, natomiast znaczną ich część zna je-
dynie świadomość niejawna, czyli nasza nieświadomość. Okazało
się jednak, że te ukryte zasoby informacyjne też możemy pozy-
skać, jeśli tylko „uśpimy” czuwającą świadomość. Nieświado-
mość nie daje się w ten sposób wyłączyć z akcji, więc można wy-
korzystać to w pracy badawczej.
Zarówno dawne tradycje mistyczne, jak i większość współ-
czesnych teorii rozwoju świadomości wykorzystują drogę zmie-
nionych (zintegrowanych) stanów świadomości przy pozyskiwa-
niu wiedzy z jej ukrytych zasobów informacyjnych. Umożliwiają
to techniki, które prowadzą do przedarcia się przez bariery struk-
tur mózgowych oddzielające czuwającą świadomość od zasobów
nieświadomych. Wykorzystanie sprawdzonych technik do pozna-
wania informacji ukrytych w tych bazach danych, do których nie
mamy bezpośredniego dostępu, wydaje się jak najbardziej wska-
zane, jednak wymaga to zdobycia umiejętności kontrolowania
tych „wrót” podczas prowadzenia badań. Nie mniej ważna oka-
zała się umiejętność nawiązania współpracy z rozszerzoną
świadomością osoby badanej, która nie zawsze jest skłonna do
udzielania bolesnych lub traumatycznych informacji. Wiele na
to wskazuje, że są wśród nas naukowcy, którym udało się tego
dokonać.
Jedną z technik ułatwiających nawiązanie kontaktu z nieświa-
domością jest hipnoza. Jest to proces prowadzący do wyciszenia
bodźców odbieranych z otoczenia przez receptory zmysłowe
na drodze wyhamowania oddziaływania układu siatkowatego
na korę mózgową. Hipnoza daje w efekcie pośredni stan psy-
chiczny między jawą i snem, a osoba jej poddana potrafi świado-
mie odbierać informacje podprogowe. Różni się ten stan w sposób
istotny zarówno od czuwania, jak i snu, czego dowodzą badania
encefalograficzne mózgu wykazujące we wszystkich tych stanach
odmienną częstotliwość fal mózgowych.

209
Zwykle przez mózg człowieka przebiegają impulsy elektrycz-
ne z różną częstotliwością, ale jedna z nich zawsze jest wyraźnie
dominująca. W trakcie transu hipnotycznego wyłączony zosta-
je całkowicie zakres częstotliwości fal beta, odpowiadający
stanowi aktywnego czuwania i w pełni świadomej pracy umy-
słowej. Pacjent osiąga wtedy zmieniony stan świadomości, w któ-
rym nawiązuje kontakt z ukrytymi zasobami własnej jaźni, czyli z
podświadomością, a niekiedy i nadświadomością, określanymi
łącznie jako nieświadomość. Nie jest to stan pasywny, a pacjent
nie pozostaje w nim pod całkowitym wpływem terapeuty. Za-
zwyczaj pomiędzy terapeutą a pacjentem utrzymuje się współpra-
ca, a odpowiedzi pacjenta pozwalają psychologowi ocenić, co
należy czynić dalej. Uznano, że zjawiska hipnotyczne mają cha-
rakter biofizyczny, wykorzystując pobór informacji na drodze
rezonansu pól fizycznych.
Ludzie wprowadzeni w stan hipnozy nie śnią, nie mają też
halucynacji. Podczas transu ich fale mózgowe obniżają swą czę-
stotliwość poniżej stanu aktywnego pobudzenia beta, a zmieniając
wibracje przechodzą przez szereg stanów alfa obejmujących lekki
stan medytacyjny, potem średni przydatny w modyfikacjach be-
hawioralnych, a następnie głębszy aż do różnych poziomów w
obszarze fal teta, które pozwalają cofnąć pamięć do poprzednich
wcieleń. Głęboki trans teta udostępnia w pełni zasoby nadświa-
domego umysłu, które umożliwiają wgląd w aktywność jaźni na-
wet między jej kolejnymi wcieleniami.
Podświadomość to termin wprowadzony do psychologii i psy-
choanalizy przez słynnego austriackiego psychoanalityka Sig-
munda Freuda (1856-1939) na oznaczenie obszaru sterującego
wszystkimi automatycznymi procesami naszego organizmu, a
także będącego siedliskiem emocji. W podświadomości tkwią
też takie treści, które nie są w pełni uświadamiane dlatego, że zo-
stały przez człowieka z czuwającej świadomości wyparte, choć w
pewnych okolicznościach lub wskutek pewnych zabiegów (np. w
stanie hipnozy) mogą do niej powrócić. Informacje gromadzone
przez nadświadomość nie są przez człowieka uświadamiane w

210
stanie czuwania, lecz wszystkie zawarte w niej wspomnienia są
tak samo aktualne niezależnie od czasu ich powstania, co oznacza,
że tę część naszej jaźni wyraźnie charakteryzuje bezczaso-
wość. Badania wyprzedzające wykazały ponadto, że wyobrażenia
tkwiące w nieświadomości w dużej części nie mają odniesienia do
czasoprzestrzennej rzeczywistości. Trzeba przyznać, że psychoa-
nalizie zawdzięczamy ogromny postęp wiedzy o głębi i strukturze
naszej psyche.
Pionierem badań naukowych nad hipnozą był szkocki chirurg
James Braid (1795-1860), jednak jego neurofizjologiczna teoria
hipnozy nie zwróciła większej uwagi medycznego środowiska. Do
świata nauki wprowadził ją dopiero na początku lat 80. XIX wie-
ku prof. Jean M. Charcot83. W wielu ośrodkach naukowych bada-
nia te prowadzone są do dzisiaj z wykorzystaniem technik elek-
troencefalografii (EEG) i spektroskopii funkcjonalnego magne-
tycznego rezonansu jądrowego (fNMR). Hipnozę jako legalną
metodę terapeutyczną włączył jako pierwszy do terapii medycz-
nych amerykański psychiatra, dr Milton H. Erickson84.
Stosowanie hipnozy w badaniach naszej psychiki budzi wiele
zastrzeżeń, ponieważ z góry zakłada się, że w tym stanie pacjent
staje się podatny na sugestie hipnotyzera. W zasadzie badania
tego stanu wykazały, że pacjent pod wpływem hipnozy nie wyko-
na niczego, czego nie wykonałby w stanie pełnej świadomości,
gdyż blokady mentalne czynne w stanie aktywnej świadomości
działają nadal w stanie hipnozy, a pokonanie ich wymaga świa-
domej zgody i współpracy pacjenta. Wbrew powszechnemu prze-
konaniu pacjent może zatem odrzucić sugestię podsuwaną przez

83
Jean Martin Charcot (1825-1893) – neurolog, od 1872 profesor anatomii
patologicznej Uniwersytetu w Paryżu, od 1882 profesor kliniki chorób układu
nerwowego w paryskim Szpitalu Salpêtrière, gdzie stworzył największą w XIX
wieku szkołę neurologiczną. Jeden z twórców psychiatrii jako dyscypliny nau-
kowej. Od 1883 członek Francuskiej Akademii Nauk.
84
Milton Hyland Erickson (1901-1980) – amerykański psychiatra i psycholog
specjalizujący się w hipnozie klinicznej i terapii rodzinnej, założyciel Amery-
kańskiego Stowarzyszenia Hipnozy Klinicznej.

211
terapeutę. Prawdą jednak jest, że w stanie hipnozy można poddać
pacjenta sugestii do zrealizowania w stanie post hipnotycznym i
metoda ta często stosowana jest do walki z nałogami.
Jeśli tego rodzaju sugestia jest zgodna ze świadomą wolą oso-
by hipnotyzowanej, ma duże szanse na realizację po przebudze-
niu, niezależnie od tego czy hipnotyzowany pamięta słowa wy-
powiedziane przez hipnotyzera, czy też nie. Jeżeli sugestia post
hipnotyczna byłaby niemożliwa lub trudna do zaakceptowania
przez świadomą wolę czy wyobraźnię osoby hipnotyzowanej,
może zostać urzeczywistniona tylko wtedy, gdy świadoma wola
nie będzie mieć na to wpływu, a zatem pacjent nie może po prze-
budzeniu pamiętać słów hipnoterapeuty. Praktyka wykazuje, że
trwałość działania sugestii w takich warunkach jest zwykle dość
ograniczona i zależy od indywidualnych predyspozycji pacjenta.
Na ogół, jeśli potrzebne jest trwałe działanie, sugestię w hip-
nozie należy odnawiać, choć zdarzają się takie przypadki, kiedy
sugestia lub polecenia hipnotyzera mogą zostać zrealizowane na-
wet po upływie kilku lat. Oznacza to niestety, że hipnoza może
zostać z powodzeniem wykorzystana przez bezwzględnego i
nieodpowiedzialnego specjalistę ze szkodą dla pacjenta, ale nie
dyskwalifikuje to samej metody jako sposobu kontaktu z nieświa-
domością pacjenta. Winić w takim wypadku należy tylko hipnoty-
zera i jego złe intencje wykorzystania tej metody komunikacji.
Celem wyjaśnienia spektakularnej skuteczności przedstawio-
nej tu techniki terapeutyczno-badawczej warto wspomnieć o zja-
wiskach fizycznych, z których ona korzysta. Otóż Ziemia wraz z
otaczającą ją jonosferą stanowi naturalny układ współśrodkowego
kondensatora kulistego, którego podstawową częstotliwość wła-
sną obliczył teoretycznie w 1952 r. niemiecki fizyk, dr Winfried
Otto Schumann (1888-1974), profesor i dyrektor Elektro-
fizycznego Instytutu Politechniki w Monachium. Każde wyłado-
wanie elektryczne w atmosferze daje efekt w postaci fal elektro-
magnetycznych, które wchodząc w rezonans z polem Ziemi,
wzmacniają się i powodują wytworzenie się dość stabilnych fal
stojących (ocenia się, że w skali globalnej dochodzi w atmosferze

212
do około 100 wyładowań na sekundę). Wynik uzyskany przez
Schumanna został później skorygowany doświadczalnie do warto-
ści 7,83 Hz i stanowi wraz z częstotliwościami harmonicznymi85
częstotliwość rezonansową naszej planety. Dlaczego jest to takie
ważne?
Przede wszystkim dlatego, że częstotliwości własne ziem-
skiego kondensatora pokrywają się z częstotliwościami rezo-
nansowymi naszego mózgu. Ujawniona przez Schumanna pod-
stawowa wartość częstotliwości rezonansowej Ziemi znajduje się
w paśmie częstotliwości fal mózgowych alfa (7-13 Hz), stanowiąc
swoistą bramę wejścia w zmienione stany świadomości towarzy-
szące wszelkim zjawiskom anomalnym86. Rezonans Schumanna
może być więc czynnikiem wspomagającym pozazmysłowe
postrzeganie wykorzystywane przez żywe ziemskie organizmy
przez cały okres ich ewolucji. W świetle tej wiedzy sugestia hip-
notyczna nie tylko pozwala nam dostroić częstotliwość fal mó-
zgowych do częstotliwości rezonansowej Schumanna i ułatwić
wejście w zmienione stany świadomości, ale powoduje również
wzmocnienie osiągniętego stanu, co umożliwia pełny anomalny
kontakt z ukrytymi poziomami naszej jaźni. Przy podejmowaniu
decyzji stale analizujemy napływające zewsząd informacje, więc
dostęp do części z nich jest celowo blokowany przez mózg, aby
ich nadmiar nie utrudniał nam aktywnego działania. Trudno w
tych wzajemnych zależnościach dopatrywać się przypadku.
Jesteśmy dziećmi naszej planety, zatem wykorzystujemy w
biologicznym cyklu życiowym wszystkie możliwości, jakie nam
ona udostępnia. Jeśli jednocześnie zdamy sobie sprawę z tego, że
podczas ziemskiej egzystencji przez cały czas nieświadomie
wykorzystujemy informacje zawarte w niejawnych zasobach
informacyjnych, dojdziemy do wniosku, że warto do nich się-
gnąć również świadomie, aby nasza wiedza stała się pełniejsza.
85
Częstotliwość harmoniczna – wielokrotność częstotliwości podstawowej.
86
Czynniki wspomagające aktywność psychofizyczną omawiam dokładniej w
trzeciej części tetralogii poświęconej duchowi i materii, gdzie przedstawiam
osiągnięcia psychotroniki w zakresie badania potencjału świadomości [35].

213
Oznacza to, że nauka powinna bez oporów korzystać z wszelkich
sposobów, które to umożliwiają, bez oglądania się na ogranicze-
nia narzucone z góry przez naukowe paradygmaty, które wcale
nie muszą być słuszne. Warto je zmienić, jeśli stanowią przeszko-
dę dla pozyskiwania wiedzy.
Postulat ten znajduje pełne potwierdzenie nie tylko w wyni-
kach prac prowadzonych na pacjentach w stanie hipnozy, ale i
badań rzeczywistości niejawnej, które realizowane są w stanie
pozacielesnym przez ochotników korzystających z procedur opra-
cowanych przez naukowców Instytutu Monroe. Istoty bezcielesne
egzystujące w nadprzestrzennej rzeczywistości, które kontaktowa-
ły się z badaczami w trakcie prowadzonych eksploracji, wręcz
zalecały stosowanie hipnozy do pracy z ludźmi znajdującymi się
w ciężkich sytuacjach psychicznych. Twierdziły też, że może być
ona pomocna dla zrozumienia istoty życia i śmierci.

Regresja do wcześniejszych okresów aktualnego życia


Efekt cofnięcia się w czasie uzyskuje się poddając osobie zahip-
notyzowanej sugestię: ‒ Proszę cofnąć się w czasie do dnia … (tu
dowolne określenie punktu na liniowej osi czasu). Pacjent nie
tylko przypomina sobie wtedy, co było wczoraj, przed rokiem,
przed dziesięcioma laty, ale nawet czuje się młodszy o dzień, rok,
dziesięć lat. Wraz z cofaniem się w czasie można również obser-
wować zmiany w sposobie wyrażania się, charakterze pisma, a
nawet w głosie pacjenta. Osoba cofnięta do wieku przedszkolnego
zwykle traci umiejętność pisania i potrafi kreślić zaledwie po-
szczególne litery. Robi to wrażenie, jakby świadomość87 pacjen-
ta odbywała podróż w czasie, a pamięć ludzi podczas takiego
procesu jest niewiarygodnie dokładna.
Jeden z pierwszych eksperymentatorów na tym polu, pułkow-
nik de Rochas był zdumiony, kiedy recytowano mu teksty wypra-
cowań pisemnych z pierwszych lat nauki w szkole, co później

87
Mowa tu o postulowanym przez naukę autonomicznym układzie fizycznym,
który organizuje przebieg procesów życiowych w ciele organicznym [36].

214
można było zweryfikować na podstawie zachowanych zeszytów.
W innym przypadku służąca pastora w stanie hipnozy powtórzyła
grecki traktat, który przed szesnastu laty czytał na głos jej chlebo-
dawca. Powtórzyła go dosłownie, choć nie rozumiała ani słowa.
Na szczególną uwagę zasługują w tym temacie wyniki badań,
podczas których cofano pacjentów w czasie do okresu prena-
talnego (ciąży matki). Badania takie prowadził znany amerykań-
ski hipnoterapeuta kliniczny, dr David B. Cheek [37]. W jednym z
opisanych przypadków osoba badana zapamiętała ubranko, które
matka robiła na drutach, sprzeczkę rodziców w okresie ciąży mat-
ki oraz jej sukienkę ciążową, chociaż została ona później przeka-
zana innej osobie i dziecko nigdy nie miało okazji jej zobaczyć.
Inna pacjentka przypomniała sobie, że jej matka w szóstym mie-
siącu ciąży chciała dokonać aborcji. Aborcja nie doszła do skutku,
a matka nigdy nie poruszała z córką tego tematu. Poddany bada-
niom w hipnozie mężczyzna przypomniał sobie, że matka w okre-
sie ciąży dowiedziała się o nagłej śmierci ojca. Pamiętał jak była
wtedy ubrana. Pamiętał również, że matka odczuwała paniczny
lęk podczas porodu obawiając się śmierci, a informacje te zostały
potwierdzone.
Według Cheeka zebrane dowody sugerują, że płód odbiera
emocje matki na drodze telepatii, natomiast obserwacja rozgrywa-
jących się wokół niej wydarzeń, a nawet zapamiętanie toczących
się rozmów może świadczyć o możliwościach pozazmysłowej
percepcji kompleksu świadomościowego dziecka. Są to bardzo
ważne spostrzeżenia, ponieważ doniesienia Cheeka podważają
obowiązujący wciąż pogląd, że niemowlęta w momencie naro-
dzin (a tym bardziej przed narodzinami) nie są w stanie ani od-
bierać żadnych sygnałów z otoczenia (wymaga to doświadcze-
nia), ani tworzyć zasobów pamięci. Wyniki badań jednakże wy-
kazały, że pacjenci pod wpływem hipnozy mogli dotrzeć bez
przeszkód do własnych wspomnień z okresu perinatalnego (oko-
łoporodowego) i prenatalnego (ciąży), a po ich weryfikacji oka-
zywały się one w pełni zgodne z faktami zapamiętanymi przez
osoby, które w nich uczestniczyły.

215
Regresja jest techniką stosowaną w medycynie dość rzadko,
ale oddaje niekiedy nieocenione usługi, ponieważ można się nią
posłużyć w ramach wynalezionej jeszcze w XIX wieku terapii
katartycznej88, która jest często punktem wyjścia dla współczesnej
psychoterapii. Metodą tą udaje się czasem wyleczyć najcięższe
postacie nerwic nawet w trakcie jednego zabiegu. Dzieje się tak,
gdy podatność chorego na hipnozę pozwala go cofnąć w czasie,
aby mógł raz jeszcze przeżyć wydarzenia, które stały się źródłem
zaburzeń nerwowych. Zauważono, że ponowne przeżycie trauma-
tycznych wydarzeń i uzmysłowienie sobie ich wpływu na dalsze
życie powoduje, iż objawy ustępują. Przeżycia wyparte z pamięci
udaje się przenieść w ten sposób do aktywnej świadomości, jeśli
tylko takie przeniesienie jest pożądane z punktu widzenia terapii,
natomiast wydobycie problemu z podświadomości i świadome
zmierzenie się z nim, pozwala niejednokrotnie się z nim uporać.
Spośród traumatycznych przeżyć wypartych do podświado-
mości, lecz zakłócających normalne funkcjonowanie pacjentów
psychoterapeutów, na baczną uwagę zasługują te, które sugerują
możliwość bezpośrednich kontaktów ludzi z przedstawicielami
obcych cywilizacji. Kontakty te niewątpliwie należą do zdarzeń
kontrowersyjnych, gdyż mocno ograniczone możliwości ich wery-
fikacji w zasadzie nie pozwalają na uznanie tych wieści przez
konwencjonalną naukę jako faktów występujących obiektywnie.
Za ich realnością przemawiają jednak pozostawione niekiedy w
ciałach implanty niewiadomego pochodzenia, a także inne ślady
bytności obcych w ziemskim środowisku.
Powszechnie dostępne informacje na temat tego rodzaju im-
plantów zawdzięczamy przede wszystkim amerykańskiemu chi-
rurgowi dr. Rogerowi Leirowi, który wydobył kilkanaście takich
wszczepów z ciał swoich pacjentów, a następnie przekazał je do
analizy w renomowanych placówkach badawczych (Los Alamos
National Labs, laboratoria przy Uniwersytetach w Nowym Jorku,

Terapia katartyczna – (z gr. katharsis ‒ oczyszczenie) metoda leczenia trau-


88

matycznych urazów psychicznych metodą konfrontacji z przyczyną urazu.

216
Kalifornii, Toronto i in.) [38]. Implanty metaliczne pokryte były
ciemnoszarą twardą membraną przewodzącą prąd elektryczny,
założono więc, że stanowi ona łącznik między mikrourządzeniem
i systemem nerwowym człowieka. Jest to dość przekonujące zało-
żenie, ponieważ wszczepy podłączone były do systemu nerwowe-
go człowieka poprzez nerwy ruchowe89. Niekiedy w tych mem-
branach znajdowały się też wtręty substancji o właściwościach
antybakteryjnych, a więc zapobiegających miejscowemu stanowi
zapalnemu. Za pomocą mikroskopu elektronowego wykryto w
implantach również obecność nanorurek węglowych90 i struktur
przypominających druciki o średnicy 10 mikrometrów. Wszystkie
te elementy uznano za dowód wprowadzania do ludzkich ciał ob-
cych technologii o nieznanym przeznaczeniu.
Leir jest zdania, że mogą to być urządzenia telekomunikacyj-
ne, które rejestrują to, co dzieje się w otoczeniu osoby, której zo-
stały wszczepione, a być może także monitorują pracę jej organi-
zmu aż do poziomu DNA. Skład implantów metalicznych obej-
mował żelazo z 5% zawartością niklu i śladowymi ilościami galu,
germanu, platyny i irydu. Niektóre z implantów przypominały
składem materiał biologiczny w rodzaju kości lub muszli skoru-
piaków, ale był on tak twardy, że przecięcie go było niezwykle
trudne. Niezależnie od składu wszystkie implanty charaktery-
zowały się obecnością pola magnetycznego i emitowały sygnały
elektromagnetyczne. Zdarzało się też, że obiekt taki po roz-
członkowaniu automatycznie odtwarzał swą strukturę.
Nie tylko te fakty uwiarygodniają realność przeżyć uprowa-
dzonych, gdyż potwierdza je również wyjątkowa zgodność relacji

89
Nerwy te przewodzą impulsy nerwowe do mięśni wzbudzających ruch. Moż-
na zatem podejrzewać, że tego rodzaju implanty służą m.in. do unieruchomie-
nia człowieka podczas kontaktu, co powoduje u porwanych przerażenie z po-
wodu poczucia całkowitej bezradności.
90
Nanorurki węglowe – długie walce utworzone z grafenu (jednoatomowej
warstwy grafitu) o średnicy rzędu 1 nanometra, puste w środku. Charakteryzują
się niezwykłą wytrzymałością na rozciąganie i unikalnymi właściwościami
elektrycznymi. Są też znakomitymi przewodnikami ciepła.

217
osób, które tych kontaktów doświadczyły. Osoby doznające takich
przeżyć najczęściej niechętnie je ujawniają, trwając w przeświad-
czeniu, że nikt im nie uwierzy lub spotkają się z kpiną. Mamy
wiele publikacji ujawniających problem uprowadzeń, a wśród
nich z pewnością na uwagę zasługuje monografia psychologa i
psychiatry, dr. Johna Macka (1929-2004), profesora psychiatrii w
Medycznej Szkole Harwardzkiej (ang. Harvard Medical School,
Harvard University) [39]. Prezentuje ona wyniki systematycznych
badań poświęconych temu zagadnieniu.
Początkowo Mack był całkowicie przekonany, że zjawisko
uprowadzeń jest zupełnie nieprawdopodobne, a zatem można
przyjąć, iż jego nastawienie w chwili rozpoczęcia badań było
zdecydowanie sceptyczne. Jego wątpliwości były tak duże, że
nawet w obliczu poznanych później faktów starał się unikać
formułowania jakichkolwiek hipotez w oparciu o rezultaty
swoich badań. Wnioski pozostawił innym, jednakże podkreślił
wyraźnie swoje przekonanie, że zgromadzone przez niego wy-
niki badań pacjentów potwierdzają w pełni autentyczność opi-
sywanych zdarzeń. Kolejne przypadki zawsze konsekwentnie
potwierdzały informacje zdobyte już wcześniej od innych upro-
wadzonych, zatem dane te uznał za przekonujące. Zawsze posze-
rzały też w sposób istotny wiedzę o badanym fenomenie.
Osoby poddawane badaniom przez Macka były wcześniej pa-
cjentami psychologów, psychiatrów, neurologów, seksuologów,
którzy ani nie byli w stanie jednoznacznie wyjaśnić podłoża zabu-
rzeń w funkcjonowaniu pacjentów, ani nie potrafili znaleźć wła-
ściwego punktu odniesienia dla skutecznej metody psychoterapeu-
tycznej. Terapia akceptująca w pełni tę kontrowersyjną osobli-
wość okazała się jednak skuteczna. To zrozumiałe, że trudno
uznać nam zjawisko uprowadzeń przez NOLe91 za prawdziwe,
ponieważ wiele aspektów tego fenomenu pozostaje w sprzeczno-
ści ze znanym obrazem otaczającego nas świata. Być może staną

91
NOLe (z ang. UFO – Unidentified Flying Object) – Niezidentyfikowane
Obiekty Latające.

218
się one dla nas bardziej zrozumiałe wraz z rozwojem naszej wie-
dzy, zwłaszcza w zakresie fizyki. Spostrzeżenia Macka podsu-
mowałam poniżej.
Ludzie, którzy stali się obiektem uprowadzeń bardzo często
obserwowali u siebie rozwój zdolności uznawanych za para-
normalne (anomalne), zmieniał się też ich stosunek do otacza-
jącej rzeczywistości, gdyż stawali się bardziej otwarci na akcep-
tację holistycznej92 organizacji wszechświata. Wszyscy uprowa-
dzeni przebadani przez Macka zdecydowanie zmienili swój stosu-
nek do natury, pragnąc żyć z nią w większej harmonii. Znikało też
poczucie oddzielenia od innych form życia, odczuwali poczucie
jedności ze wszystkim co żyje. Zmieniał się również ich stosunek
do innych ludzi na bardziej pozytywny, pozbywali się niechęci i
agresji. Uprowadzeni dochodzili też do przekonania, że światem
kieruje wyższa inteligencja.
Choć nie znamy źródła pochodzenia NOLi, pojawiają się one
jednak w naszym świecie i pozostawiają po sobie niejednokrotnie
wyraźne ślady. W wielu prezentowanych przez Macka wypadkach
istniały obiektywnie w realnej rzeczywistości świadectwa natury
fizykalnej, które towarzyszyły uprowadzeniu (spalona ziemia w
miejscu lądowania, różnego rodzaju uszkodzenia ciała pojawiają-
ce się nie wiadomo w jaki sposób, niewielkie przedmioty ‒ im-
planty niewiadomego pochodzenia ‒ pozostawione w organizmie
itd.). Są to wprawdzie dowody o drugorzędnym znaczeniu, jed-
nakże ich liczba i powtarzalność nie pozwala na ich ignorowanie.
Najwięcej danych dostarczały relacje samych uprowadzonych,
a ich spójność i logika nie dawały podstaw do kwalifikowania
owych opowieści na podstawie przyjętych ocen psychiatrycznych
jako oznak dysfunkcji neurologicznych. Informacje te są z pewno-
ścią trudne dla nas w odbiorze i budzą głęboką nieufność z racji
wpajanych nam przez wieki przekonań zarówno przez system
92
Holizm (z gr. hólos - cały) – teoria filozoficzna sformułowana po raz pierw-
szy przez polityka południowoafrykańskiego, Jana Christiana Smutsa (1870-
1950). Głosi ona, że naturę należy traktować jako całość, ponieważ nie da się
jej sprowadzić do sumy poszczególnych jej części.

219
edukacji, jak i wierzenia religijne. Niemniej jednak nie sposób ich
po prostu odrzucić, zwłaszcza w konfrontacji z innymi wynikami
badań nauk przyrodniczych.
Doświadczenie uprowadzenia zwykle rozpoczynało się zmia-
ną stanu świadomości, której towarzyszyły: charakterystyczny
dźwięk i wibracja całego ciała, światło pochodzące z nieznanego
źródła, uczucie czyjejś obecności, a czasem również widok ob-
cych istot. Uprowadzani mieli wrażenie, że zostali przeniesieni do
innej rzeczywistości, która mimo to była w pełni realna. Byli uno-
szeni jakąś nieznaną im siłą, zwykle przez okna, drzwi, a także
ściany (!)93. Często widzieli z oddali swój dom podczas przeno-
szenia na pokład obiektów, które uznali za statki kosmiczne.
Przeważnie sprawiały one wrażenie metalicznych i miały kształt
dysków lub cygar. Zwykle okazywało się też, że to one były źró-
dłem światła, stanowiącego pierwszy sygnał uprowadzenia.
Przedstawione poniżej charakterystyczne cechy uprowadzeń
mogą również sugerować, że obcy przy uprowadzaniu ludzi
mogą wykorzystywać zjawisko bilokacji wraz z teleportacją94.
Skoro ciała porwanych poddawane były przez obcych w miejscu
docelowym różnego rodzaju praktykom, nie można wykluczyć, że
kontakty te realizowane były z wykorzystaniem teleportacji ich
ciał organicznych na statek kosmiczny. W kosmicznym pojeździe
obcy zajęci byli przygotowaniami do różnych zabiegów, podczas
gdy porwanych przepełniał w tym czasie fizyczny i emocjonalny
chłód. Zabiegi miały charakter medyczny, w tym także chirur-
giczny, a przeprowadzane były z użyciem nieznanych ludziom

93
Opis doznań sugeruje, że osoby uprowadzane mogły znajdować się podczas
tego procesu w stanie pozacielesnym (OBE).
94
Oba te zjawiska wykazują wiele cech wspólnych, więc niewykluczone, że
bilokacja może być etapem wstępnym teleportacji, która polega na otworzeniu
ciała w miejscu docelowym w oparciu o pełną o nim informację. Dynamiczna
natura materii sprawia, że jej ruch można odtworzyć w dowolnym miejscu, a
gdzie ruch zaniknie, materia znika. Wyniki badań zjawiska teleportacji oraz
prezentowane na tej podstawie koncepcje przedstawiłam w kolejnej publikacji
omawiającej zdobycze psychotroniki [40].

220
narzędzi. Porwani mieli przez cały czas wrażenie telepatycznego
kontaktu z obcymi i byli przekonani, że ich myśli były obcym do-
skonale znane. Kontrolę nad przebiegiem uprowadzenia sprawo-
wała zwykle jedna istota, najczęściej był to przywódca lub lekarz.
Choć budził on niechęć porwanych, odnosili wrażenie, że dobrze
go znają. Niejednokrotnie żywili do tej istoty przywiązanie, które
bywało odwzajemniane.
Zabiegi polegały na pobieraniu próbek tkanek, spermy męż-
czyzn, jajeczek kobiet, wprowadzaniu i usuwaniu implantów, ba-
daniach okolic jamy brzusznej, odbytu i narządów rozrodczych.
Przeprowadzany był też monitoring umysłu. Często dokonywano
wszczepienia do macicy zapłodnionych jajeczek (być może zmu-
towanych genetycznie), podczas kolejnego uprowadzenia usuwa-
no płód, a kolejne porwania wykorzystywano do kontaktów matki
z hybrydowym potomstwem. Uprowadzane kobiety zachęcane
były do opiekowania się małymi mutantami, które wydawały się
apatyczne i obojętne. Porywane bywały też dzieci, które zachęca-
no do zabawy z małymi hybrydami.
Zabiegi dokonywane przez obcych budziły w uprowadzonych
lęk, a nawet przerażenie, które tamci usiłowali złagodzić stosując
zabiegi przypominające bioenergoterapię rozładowującą napięcie.
Niekiedy posługiwali się w tym celu przyrządem w kształcie prę-
ta, który obezwładniał i czasowo zobojętniał uprowadzonego.
Traumatyczne przeżycia były wypierane przez porwanych z pa-
mięci i ujawniały się zwykle jedynie w koszmarach sennych. Peł-
ne relacje dotyczące niechcianych wspomnień można było uzy-
skać podczas transu hipnotycznego, który pozwalał znieść bloka-
dę pamięci. Pacjenci z niezwykłą intensywnością na nowo prze-
żywali wtedy wszystkie szczegóły uprowadzenia, prezentowali
gwałtowne wybuchy emocji, drżeli, krzyczeli ogarnięci strachem i
wściekłością, płakali z poczucia bezsilności, a ujawniane uczucia
wydawały się autentyczne.
Akceptację uprowadzenia utrudnia fakt, że otoczenie nie zaw-
sze zauważa zniknięcie ofiary. Często inni domownicy znajdują
się w tym czasie w stanie głębokiego snu przypominającego le-

221
targ, który mija po powrocie porwanego, zatem osoby przebywa-
jące w pobliżu uprowadzanych tracą świadomość toczących się
wokół nich zdarzeń na cały czas trwania tego fenomenu. Często
jedynym śladem porwania jest „zgubienie” kilku godzin życia,
ponieważ nie zawsze ofiara wraca z wyraźnymi śladami na ciele,
dla których nie znajduje wytłumaczenia. Uprowadzenia dokony-
wane są zwykle w porze nocnej, a urazy psychiczne z tym zwią-
zane przejawiają się najczęściej w postaci długotrwałych stresów,
koszmarów sennych, zatokowych bólów głowy, schorzeń żołąd-
kowo-jelitowych oraz zaburzeń we współżyciu seksualnym. Obok
takich następstw zdarza się jednak, że kontakt z obcymi przynosi
skutek uzdrawiający w postaci np. wyleczenia poważnych
przewlekłych chorób, nowotworów czy paraliżu.
Analizując badane przypadki można odnieść wrażenie, że
uprowadzenia nie mają na celu wyłącznie zabiegów medycznych,
gdyż istotny wydaje się też przekaz informacji oraz pobudzenie
procesów transformacji umysłu u tych ludzi. Wiadomości do-
starczane przez obcych w formie telepatycznych przekazów lub
holograficznych projekcji dotyczą przede wszystkim losu Ziemi i
ostrzegają przed skutkami niszczycielskiej działalności ludzi.
Uprowadzonym pokazywano niejednokrotnie naszą planetę znisz-
czoną w wyniku wojny nuklearnej, środowisko naturalne zatrute
toksynami i odpadami przemysłowymi, wstrząsające sceny giną-
cych ludzi i tragiczny los pozostałych niedobitków. Można od-
nieść wrażenie, że w ten sposób obcy starają się uzmysłowić
porwanym, iż jesteśmy gatunkiem skłóconym z całą biosferą i
zaspokajającym przede wszystkim własne potrzeby kosztem
innych form życia, ponieważ wszelkie dążenia do przywrócenia
równowagi w przyrodzie wciąż są kontrowane przez bezwzględne
dążenie do maksymalizacji zysku.
Niekiedy obcy wspominają, że sami przeżyli zniszczenie wła-
snej cywilizacji i chcą ustrzec Ziemian przed podobną tragedią.
Być może hybrydowe potomstwo jest środkiem zapobiegawczym
chroniącym przed całkowitą zagładą inteligentne życie biologicz-
ne na naszej planecie. W tej sytuacji można byłoby przyjąć, że

222
zjawiska uprowadzeń stanowią pewien rodzaj inicjatywy mającej
na celu poprawienie istniejącej sytuacji w naszej części kosmosu,
jeśli Ziemia ma istotne znaczenie w sieci kosmicznych interakcji.
Nie można też wykluczyć, że ukazywane porwanym wizje na-
leży traktować metaforycznie, choć uprowadzeni odbierają je do-
słownie. Powodują one jednak całkowitą zmianę sposobu my-
ślenia i działania, w wyniku której po powrocie do zwykłego ży-
cia uprowadzeni oddają się z zapałem działalności pacyfistycznej
lub ekologicznej. Zmiany w psychice obejmują też rozwój
świadomości porwanych. Nabierają oni umiejętności penetracji
środowiska w stanie pozacielesnym, rozwijają zdolności intuicyj-
nego poznania, postrzegania pozazmysłowego, pojawiają się u
nich umiejętności podróży w czasie itd. W pełni uświadomione
doświadczenie kontaktu z obcymi sprawia, że uprowadzeni od-
czuwają niezwykle silnie jedność wszystkich form życia. Nie-
kiedy pojawia się też zdolność nawiązywania szczególnego
kontaktu ze zwierzętami. Niektórzy porwani zmieniają nawet
swe dotychczasowe profesje, by lepiej realizować to, co uważają
za swoje powołanie i przeznaczenie.
Podczas seansów hipnotycznych ujawniane są także dokony-
wane przez obcych projekcje wcześniejszych wcieleń osób
uprowadzonych, które pozwalają prześledzić rozwój ich oso-
bowości. Porwani przeżywają wtedy kolejne ciągi narodzin, życia
i śmierci. Wielu z nich zdaje sobie wtedy sprawę, że w swoim
wieloetapowym życiu byli wcześniej istotami obcymi, a nie Zie-
mianami, co skutkuje poczuciem podwójnej tożsamości. Czując
się również istotami obcymi postrzegają nasz świat także z ich
perspektywy, więc chętniej biorą wtedy udział w zaplanowanym
przez nich programie reprodukcji.
Zdarza się również, że uprowadzeni uzmysławiają sobie
fakt istnienia kosmicznego źródła, innego świata równoległe-
go, który nazywają domem i czują się od niego brutalnie od-
cięci z chwilą wcielenia w ludzką postać. Czują się obco w tym
stanie, jednak pragną nadal kontynuować tę egzystencję, prze-
świadczeni o swoim udziale w misji stymulowania zmian ludzkiej

223
świadomości. Nawet przy demonstrowaniu wrogiego stosunku do
uprowadzeń, ludzie – którzy ich doświadczyli – zyskują świado-
mość uczestnictwa w procesie przekształcania życia na Ziemi.
Niechęcią napawa ich jedynie sposób, w jaki są przez obcych trak-
towani. Niekiedy zdarza się też, że porwani prowadząc życie na
Ziemi mają równocześnie partnerów wśród obcych, co sprawia, że
mają poczucie winy w stosunku do ziemskiego partnera.
Mack sugeruje, że podstawowym celem zjawiska uprowa-
dzeń może być rozwój świadomości poprzez przekształcenie
ludzkiego sposobu myślenia i poszerzenie naszej wiedzy. Na-
wet doświadczenie bezradności i utraty własnej woli, które od-
czuwane jest jako najbardziej traumatyczne, wydaje się być wyko-
rzystywane przez obcych do zniszczenia w osobach porwanych
ich wysokiego mniemania o sobie i zapoczątkowania procesu
rozwoju ich świadomości. Trzeba to sobie jednak wyraźnie po-
wiedzieć, że jakakolwiek próba zinterpretowania tego feno-
menu wymaga od nas rewolucji światopoglądowej. W po-
wszechnie uznawanej przez nas rzeczywistości zjawisko takie nie
ma racji bytu, a zatem świat nie może być taki, jakim go widzi-
my, jeśli zdarzenia te są autentyczne. Nic nie wiemy o świecie,
z którego przybywają obce istoty, ale uprowadzenia stanowią nie-
zbity dowód na to, że ludzka forma życia nie jest jedynym inteli-
gentnym gatunkiem we wszechświecie, który poza Ziemianami
pozbawiony jest świadomego życia. Świadczy to również o tym,
że inteligencja rozwinięta w stopniu znacznie przewyższają-
cym nasz może ludzi ubezwłasnowolnić, a następnie wykorzy-
stać do celów, których wcale nie musimy rozumieć.
Niektórzy badacze tych fenomenów uważają, że przybysze
opanowali technikę podróży w czasie i przybywają z przyszłości.
Czasem obcy dają to do zrozumienia i to także może być prawdą.
Równie dobrze mogą jednak przybywać ze światów równole-
głych, w tym także z odległych rejonów naszego kosmosu, po-
nieważ zjawisko teleportacji umożliwiałoby bezczasowe prze-
mieszczanie się nawet przy bardzo dużych odległościach. Feno-
men uprowadzeń stanowi z pewnością wyzwanie dla konwencjo-

224
nalnej nauki, ale trzeba jednocześnie przyznać, że wciąż wdzierają
się w nasze życie takie zjawiska i doznania, które podważają ob-
owiązujący światopogląd, więc warto się im bliżej przyjrzeć.
W kontekście przedstawionych wyżej informacji na pewno
warto wziąć również pod uwagę zaskakujące informacje, które
emerytowany pułkownik armii amerykańskiej, Phillip J. Corso
ujawnił w publikacji opisującej zabezpieczanie szczątków rozbi-
tego w 1947 roku pod Roswell obcego statku kosmicznego, roz-
wożenie ich do ośrodków badawczych takich firm jak Bell System
Co., General Electric, AT&T i IBM, a następnie strategię przyjętą
przez rząd Stanów Zjednoczonych po tym wypadku [41]. Dowia-
dujemy się z tego raportu, że Oddział Sił Powietrznych USA za-
bezpieczył wtedy nie tylko szczątki rozbitego statku, ale przejął
także nieuszkodzony drugi statek, który przybył na miejsce kata-
strofy. Corso i Birnes twierdzą też, że wiele wynalazków, które
przyspieszyły znacznie nasz rozwój technologiczny w drugiej
połowie XX wieku, pochodzi ze statków obcych. Książka wywo-
łała sporą sensację, która zaowocowała także dyskusją, prowa-
dzoną przez wielu naukowców za pośrednictwem Internetu.
Znany amerykański fizyk, dr Jack Sarfatti (szef Internet
Science Education Project) ocenił, że pułkownik Philip Corso
opisał faktyczne zdarzenia. Autorzy publikacji ujawnili na przy-
kład, że pilot statku stanowił niezbędny element modułu napę-
dowego oraz systemów kontrolnych, nawigacyjnych i komuni-
kacyjnych, z którymi łączył się poprzez hełm i odpowiedni
sprzęt zamontowany w kombinezonie. Sarfatti utrzymywał, że
opis sposobu działania statku i jego załogi jest w pełni zgodny z
najnowszymi tezami głoszonymi w ramach postulowanej fizyki
kwantowej. Hełm pilota rejestrował i przetwarzał jego zdaniem
zarówno czynność elektryczną mózgu, jak i reagował na pole
mentalne (Q), które było wzmacniane przez silne magnesy nad-
przewodzące (Corso twierdził, że wokół statku wykryto silne za-
burzenia elektromagnetyczne). Sarfatti powołał się w swoim wy-
wodzie również na pracę prof. dr. Giovanniego Modanese
(University of Bolzano, Włochy oraz California Institute for Phy-

225
sics and Astrophysics, USA) [42], w której wykazał możliwość
manipulacji lokalną wartością stałej kosmologicznej95 na dro-
dze wzmocnienia indukcji elektromagnetycznej za pomocą
silnych magnesów wykorzystujących zjawisko nadprzewod-
nictwa. Tego rodzaju technika mogłaby jego zdaniem modyfiko-
wać czasoprzestrzeń, umożliwiając długodystansowe podróże
kosmiczne.
Dla uzupełnienia tych rewelacji warto dodać, że firma Ameri-
can Computer Company ogłosiła na łamach swoich stron interne-
towych informację, że tranzystor opatentowany i wprowadzony na
rynek przez firmę Bell Systems Co. pochodzi właśnie z owych
szczątków rozbitego statku. Firma ACC weszła podobno w posia-
danie materiałów opisujących unikatową technologię zastosowaną
w rozbitym statku kosmicznym, kupując je od osoby zarządzają-
cej majątkiem zmarłego inżyniera, który wcześniej był ekspertem
zatrudnionym przez Bell Systems Co. Jack Shulman (szef ACC)
w wywiadzie udzielonym gazecie Tahoe Daily Tribune stwierdził
podobno, że jego firma będzie sukcesywnie patentować rozmaite
nowinki techniczne zawarte w zakupionej dokumentacji, gdyż
stopniowe ujawnianie niezwykłych rozwiązań ma na celu zmu-
szenie instytucji państwowych do potwierdzenia, iż od dziesięcio-
leci ukrywany jest fakt przejęcia pozaziemskiej technologii.
Wszystko to zdaje się potwierdzać prawdziwość relacji pacjentów
Johna Macka.
Czy prócz przecieków informacji na temat tajemniczej kata-
strofy w Roswell, doniesieniach o implantach nieznanego pocho-
dzenia, obserwacji NOLi i śladów pozostawionych przez nie w
ziemskim środowisku, mamy w ręku inny konkretny dowód, który
potwierdzałby w jakimś stopniu możliwość pobytu na Ziemi
przedstawicieli obcych cywilizacji? Wydaje się, że dowodem ta-
kim może być czaszka znaleziona w latach 30. XX wieku praw-
95
Stała kosmologiczna to człon ogólnej teorii względności Alberta Einsteina,
która długo uważana była za sztuczny dodatek. Później wysunięto przypusz-
czenie, że może być ona powiązana z oddziaływaniami energii próżni, a o niej i
jej interakcjach z czasoprzestrzenią wiemy już coraz więcej [43].

226
dopodobnie w okolicach Miedzianego Kanionu w stanie Chihua-
hua w Meksyku [44, 45]. Czaszka ta przez wiele lat była prze-
chowywana przez znalazczynię, następnie wielokrotnie przeka-
zywana zanim znalazła się w posiadaniu Melanie i Raya Youn-
gów, których uderzył niezwykły kształt czaszki nieporównywalny
z jakąkolwiek znalezioną czaszką hominidów czy też poznaną jej
deformacją.
Zainteresowanie znaleziskiem poskutkowało rozpoczęciem ca-
łego cyklu badań prowadzonych przez różnego rodzaju specjali-
stów z USA, Kanady i Wielkiej Brytanii. Wiek czaszki określono
na 900 40 lat. Stwierdzono, że czaszka jest autentyczna (nie
jest oszukańczą podróbką) i nie wykazuje cech typowych dla
czaszek ludzi jej współczesnych. Kość ma inną budowę (jest
bardziej zwarta), a jej ściany są znacznie cieńsze (zaledwie 3
mm), pojemność części mózgowej znacznie większa, a ciężar cza-
szki o połowę mniejszy, przy czym występują równocześnie też
znaczne między nimi różnice anatomiczne.
Czaszka jest symetryczna, brak na niej śladów wskazujących
na jakiekolwiek zewnętrzne przyczyny skutkujące jej deformacją,
więc najwyraźniej kształtowała się w sposób naturalny. Skład
chemiczny kości nieco odbiega od ludzkiej, natomiast porówna-
nie w 2011 r. kilku wydzielonych łańcuchów mitochondrialne-
go DNA (mtDNA) wykazało więcej nukleotydowych różnic niż
spotyka się zwykle u ludzi. Jeśli dalsze badania nie tylko po-
twierdzą te różnice, ale i zwiększą ich liczbę, oznaczać to będzie
przynależność czaszki do nowego gatunku humanoida. Jej kształt
wykazuje podobieństwo do obcych, zwanych Szarakami. Niewy-
kluczone też, że czaszka ta może być pozostałością po ludzko-
obcej hybrydzie sprzed około 900 lat.
Kończąc wątek dotyczący ewentualnych ingerencji przedsta-
wicieli obcej cywilizacji na naszej planecie, warto dodać jeszcze
jedną istotną wiadomość. Na mocy ustawy o dostępie do informa-
cji Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (ang. National Security
Agency) w USA odtajniła w listopadzie 2005 roku dokumenty
dotyczące obserwacji zjawisk UFO. Po 25 latach starań Federacja

227
Amerykańskich Uczonych (ang. Federation of American Scien-
tists) wreszcie uzyskała dostęp do tych danych. W ten sposób
okazało się, że agencja rządowa Stanów Zjednoczonych od
wielu lat gromadzi i analizuje dane związane z tym fenome-
nem [46], a znaczenie odtajnionych akt jest niewątpliwe, ponie-
waż są to autentyczne dokumenty i opisane w nich fakty dotyczą
rzeczywistych wydarzeń.
Z dokumentów tych jasno wynika, że niezależnie od tego,
czym Niezidentyfikowane Obiekty Latające naprawdę są, po-
trafią one sparaliżować naszą supernowoczesną technikę mili-
tarną. Dla NSA stanowi to wystarczający powód, by zjawisko to
traktować poważnie, także w kategoriach potencjalnego zagroże-
nia. Raporty te ujawniają, że wzrost aktywności niezidentyfiko-
wanych obiektów obserwuje się zwykle tam, gdzie prowadzo-
ne są tajne prace eksperymentalne. Można zatem odnieść wra-
żenie, że znajdujemy się pod baczną obserwacją cywilizacji o
możliwościach technicznych znacznie przewyższających nasze
własne. Nic więc dziwnego, że opracowywane są już różne wa-
rianty strategii przetrwania ludzkiego gatunku i ochrony jego toż-
samości na wypadek bezpośredniego kontaktu z obcymi.
Biorąc jednak pod uwagę ich techniczne i mentalne uwarun-
kowania, chyba można zrezygnować z teorii ewentualnej inwazji.
Bardziej prawdopodobne i racjonalne wydają się wnioski wycią-
gane z analiz bezpośrednich kontaktów obcych z Ziemianami na
podstawie badań regresji wstecznych w stanie hipnozy. Nie za-
pominajmy bowiem o tym, że istoty z cywilizacji potrafiących
poruszać się swobodnie w czasoprzestrzeni są świadome spójno-
ści całego złożonego systemu życia we wszechświecie.

Regresja do poprzednich wcieleń


Pionierem wykorzystania hipnozy w celu regresji do poprzednich
wcieleń był najprawdopodobniej Eugene Auguste Albert de Ro-
chas d’Aiglun (1837-1914), specjalista w zakresie inżynierii woj-
skowej i rektor Politechniki w Paryżu, jednakże po rozpoczęciu
prowadzenia badań nad zjawiskami anomalnymi musiał zrezy-

228
gnować z pracy na Politechnice wskutek sprzeciwu środowiska
naukowego. Podobnie jak wielu jego następców, na ślad wspo-
mnień wcześniejszych ludzkich egzystencji wpadł przypadkiem,
gdy prowadził badania nad hipnozą. De Rochas do badań nad re-
inkarnacją przystąpił z naukową pasją, szukając obiektywnego
potwierdzenia nieoczekiwanego fenomenu. Wyniki jego badań
upowszechnił belgijski literat i filozof, członek Belgijskiej Aka-
demii Nauk, Maurycy Maeterlinck [47].
Badania nad możliwością reinkarnacji na drodze cofania pa-
cjentów w stanie hipnozy do wspomnień z poprzednich egzysten-
cji prowadzili później także dr John Björkhem (1910-1963),
szwedzki psycholog i jeden z inicjatorów powołania do życia w
Szwecji Towarzystwa Badań Parapsychologicznych, brytyjski
psychiatra dr James Aleksander Cannon (1896-1963) [48], au-
striacki psycholog dr Thorwald Dethlefsen [49, 50] oraz dr Arnall
Bloxham, angielski psychiatra i psychoterapeuta, którego wyniki
badań opublikował znany publicysta i dziennikarz Jeffrey Iverson
[51]. Uzyskiwane w stanie hipnozy wyniki badań zasobów pod-
świadomości wielu osób wskazywały na możliwość kolejnych
inkarnacji naszej jaźni i kształtowania wypadkowej osobowo-
ści w kolejnych wcieleniach.
W Polsce najbardziej znane są wyniki badań nad tym zagad-
nieniem, które uzyskała dr Helen Wambach (1925-1986), profesor
psychologii i parapsychologii w Brookdale University (New
York, USA). Badania Wambach zainspirowane zostały publika-
cjami dotyczącymi doznań z pogranicza życia i śmierci oraz ba-
daniami prof. dr. Iana Stevensona na temat pamięci minionych
wcieleń. Prace te miały zatem na celu przede wszystkim pogłę-
bienie wiedzy w tym zakresie [52, 53].
Wyniki badań Helen Wambach z pewnością warto zaprezen-
tować, ponieważ obejmowały one szerokie spectrum zagadnień
związanych z reinkarnacją, w tym: cel życia, motywacje przy
wyborze ciała, stosunki z osobami towarzyszącymi w kolejnych
wcieleniach, uczucia związane z porodem i śmiercią, wybór płci
itd. Wartość jej badań wynika również z liczby przeprowadzonych

229
przez nią regresji (u ponad 2000 osób). W celu wychwycenia
ewentualnego wpływu osoby prowadzącej regresję hipnotyczną
na treść odzyskiwanych wspomnień stosowała przeważnie seanse
grupowe, ale pozyskiwane podczas nich informacje miały zawsze
charakter indywidualny, wykazując przy tym istotne cechy
wspólne, które wskazywały na uniwersalny charakter odbieranych
wrażeń. Uzyskane przez nią wyniki ujawniły też zaskakującą
zbieżność relacji mimo bardzo istotnych różnic kulturowych i
światopoglądowych osób badanych. Przedstawiały one nie tylko
cały szereg wspomnień dotyczących aktualnego życia, które zo-
stały wyparte ze świadomości, lecz umożliwiały także ponowne
przeżywanie zdarzeń z wcześniejszej inkarnacji, a niekiedy dawa-
ły również skąpy wgląd w okresy między wcieleniami. Odtwo-
rzone podczas hipnozy wspomnienia powiązane były z reguły z
problemami, które nękały osobę badaną w bieżącym życiu.
Podawane przez ankietowanych uczestników regresji moty-
wacje dotyczące wyboru życia były różne: chęć rozwoju własnego
i bliskich, zdobycie nowych doświadczeń, karmiczne96 powiąza-
nia z osobami spotkanymi w poprzednich wcieleniach, akceptacja
ludzi znanych z poprzednich inkarnacji, pomoc osobom doświad-
czanym przez los, poświęcenie się dla innych, interesujący okres
inspirujący rozwój. Jako cel życia podawano zwykle samodosko-
nalenie lub naprawianie niewłaściwych relacji międzyludzkich.
Podsumowując te odpowiedzi, można nabyć przekonanie, że
ludzie wkraczają w czasoprzestrzenny świat kierując się chę-
cią lub powinnością związania się z kimś, a także potrzebą na-
uki miłości bez stawiania żądań i chęci posiadania. Prawie
wszystkie osoby uczestniczące w seansach odrzucały jako cel
bogactwo czy władzę. Płeć badani wybierali w zależności od po-
stawionych sobie zadań oraz potrzeby rozwoju męskich lub żeń-
skich cech psychicznych – najczęściej naprzemiennie. Czas wcie-

96
Karmiczny – wynikający z działań podejmowanych w poprzednim(ch) wcie-
leniu(ach). W filozofii hinduistycznej pojęcie to łączy w związki przyczynowo
skutkowe minione inkarnacje z aktualną.

230
lenia badani dobierali ze względu na panujące w danym okresie
warunki sprzyjające zamierzonemu rozwojowi lub w celu realiza-
cji wspólnego życia z osobami, z którymi żyli poprzednio.
Reasumując, można odnieść wrażenie, że jednym z podsta-
wowych praw obowiązujących w życiu jest współzależność
naszych działań i ich następstw. Prawo to kształtuje naszą po-
trzebę miłości, otwartość na potrzeby innych i naszą moralność.
Według niego to, co czynimy, wraca do nas w tym lub przy-
szłym życiu, a podporządkowanie się temu prawu decyduje o
naszym rozwoju. Co to dla nas oznacza? Będziemy tak trakto-
wani jak traktowaliśmy innych, bo tylko w ten sposób możemy
nauczyć się empatii. Można na tej podstawie śmiało założyć, że
nasza moralność wykształciła się w toku zbierania doświad-
czeń w wielu wcieleniach. Wszyscy jesteśmy częścią ogromnego,
złożonego systemu bytów obdarzonych świadomością, który
funkcjonuje jak jeden organizm (decyduje o tym spójność całości
istnienia). Wszyscy jesteśmy wzajemnie ze sobą powiązani i ma-
my wspólny cel, który wytrwale realizujemy.
Analiza decyzji o rozpoczęciu nowego życia wykazała, że
spośród osób badanych, które przypomniały sobie wcześniejsze
wcielenia, 81% samodzielnie podjęło decyzję urodzenia się, choć
nie zawsze miały na to ochotę, a 19% badanych nie potrafiło dać
w tym względzie jasnej odpowiedzi. Wielu badanych miało opo-
ry przed podjęciem decyzji o następnym wcieleniu, jednak ulegli
namowom doradcy lub doradców. Byli nimi członkowie rodziny
lub przyjaciele z poprzednich wcieleń, nauczyciele, mistrzowie,
duchowi przewodnicy. Tylko 0,1% osób wspominało boski udział
w podejmowaniu decyzji o narodzinach.
Jest to bardzo zastanawiający wynik, jeśli weźmie się pod
uwagę wpajane nam przekonania, ponieważ zgodnie z wierzenia-
mi obowiązującymi w naszej kulturze to Bóg decyduje o naszym
urodzeniu, osądza nasze postępowanie w trakcie danego nam
życia i wyznacza miejsce pobytu po śmierci. Ponadto religia
chrześcijańska głosi przecież, że możliwość życia na Ziemi dana
jest nam przez Boga tylko raz.

231
Interesujące jest również to, że jedynie około 40% ogółu ba-
danych przypomniało sobie doznania z czasu własnego porodu, a
wielu badanych wręcz nie chciało przeżywać w hipnozie tego
wydarzenia. Ponad 90% badanych przypomniało sobie natomiast
w trakcie seansów wcześniejsze egzystencje. Może też zdumie-
wać, że własna śmierć przyjmowana była zwykle jako radosne
przeżycie (90% badanych), natomiast urodzenie się pamiętano
najczęściej jako smutną konieczność lub obowiązek, który po
prostu trzeba spełnić. Tylko 28% badanych cieszyło się możliwo-
ścią ponownego przyjścia na świat i przygotowywali plany nowe-
go życia z przekonaniem, że uzyskają pomoc ze strony niejawne-
go obszaru istnienia. Źródłem radości z powodu powrotu na Zie-
mię była dla nich nadzieja osiągnięcia postawionych sobie celów
w tym etapie życia, a nie spodziewane przyjemności.
Zakres badań Helen Wambach objął także moment wcielania
się w nowe ciało organiczne podczas kolejnej inkarnacji, gdyż
chciała w ten sposób ustalić, kiedy właściwie można zacząć
mówić o początkach życia w sensie życia ludzkiego, a zatem
uzyskać tym samym odpowiedź na pytanie, czy usuwanie ciąży
jest czynem niemoralnym, ponieważ niszczy życie. Jest to pyta-
nie wciąż bardzo kontrowersyjne dla wielu ludzi, ale i tu relacje
badanych były dość zaskakujące.
Wśród osób, które podczas hipnozy udzieliły odpowiedzi na to
pytanie, byli praktykujący katolicy, wielu chrześcijan innych wy-
znań, a także inni ochotnicy podzielający w stanie czuwania i ana-
litycznego myślenia opinię, że usuwanie płodu jest jakąś formą
mordu. Pomimo tego prawie wszyscy ankietowani mieli wspólny
pogląd w jednej podstawowej kwestii. Czuli, że płód nie był po-
czątkowo częścią ich samych. W ankietach podkreślali, że w
okresie ciąży nie żyli w płodzie, ale poza nim jako istoty odrębne.
Twierdzili często, że ciało płodu odczuwali jako bardzo ograni-
czające, małe i ciasne, więc woleli w tym czasie wolność egzy-
stencji pozacielesnej.
Wielu sygnalizowało, że z trudem identyfikowali się z mają-
cym narodzić się dzieckiem, gdyż ich dojrzała świadomość od-

232
czuwała, że płód jest dla nich zbyt słabo rozwiniętą formą życia.
Około 89% badanych podało, że dopiero po sześciu miesiącach
ciąży stali się częścią płodu, ale wielu z nich również i w ostat-
nim trymestrze przebywało na zmianę w płodzie i poza nim. Nie-
którzy twierdzili, że z ciałem połączyli się dopiero tuż przed, a
nawet podczas porodu. Ci ostatni przyznali, że stale przebywali
poza płodem podczas ciąży, gdyż odczuwali niechęć i opór prze-
ciwko ziemskiej egzystencji.
Odmienną i bardzo interesującą grupę stanowili ludzie,
którzy krótko po urodzeniu zostali adoptowani. Prawie
wszystkie te osoby podawały, że nie znały biologicznych rodzi-
ców w poprzednim życiu, związani byli natomiast z rodzicami
adopcyjnymi. Niektórzy z badanych wiedzieli już przed urodze-
niem, że zwiążą się z rodzicami przez adopcję. Prawie wszyscy
ochotnicy, którzy zostali przysposobieni, pragnęli dowiedzieć się
kim są ich biologiczni rodzice, ale informacje uzyskane podczas
seansów zawsze dotyczyły jedynie rodziców adopcyjnych.
Natychmiast nasuwa się w tej sytuacji pytanie: czy przyszłość
człowieka zostaje z grubsza naszkicowana w chwili urodzenia się,
czy może jeszcze wcześniej? Jeżeli badane osoby wiedziały przed
zasiedleniem płodów, że zostaną adoptowane, to czy wszystko
zostało zaplanowane jeszcze przed ich narodzeniem? Wyniki ba-
dań dr Wambach prowadzone w stanie hipnozy dają jednoznaczną
odpowiedź ‒ tak. Nie można zatem wykluczyć, że każda nasza
inkarnacja jest zaplanowana w wielu wariantach przed na-
szym narodzeniem się, mając konkretne cele na uwadze, a na-
sze wybory podejmowane podczas biologicznego etapu życia za-
decydują, który scenariusz zostanie zrealizowany, a także czy
zamierzony cel zostanie osiągnięty.
Do tych wyjątkowo wszechstronnych badań, warto dodać te-
raz wyniki uzyskane przez innych hipnoterapeutów. W tym gronie
dr Brian Weiss stanowi przykład typowego naukowca o anali-
tycznym i krytycznym umyśle. Po uzyskaniu doktoratu specjali-
zował się w psychiatrii na Wydziale Medycznym Uniwersytetu
Yale, a następnie podjął pracę na Uniwersytecie w Pittsburgu.

233
Dwa lata później objął kierownictwo Wydziału Psychofarmakolo-
gicznego na Uniwersytecie w Miami, gdzie zyskał rozgłos dzięki
osiągnięciom na polu biologicznego uwarunkowania zjawisk psy-
chicznych, które przedstawił w licznych publikacjach. Wyniki
jego prac, które tutaj wykorzystałam, są zupełnie odmienne [54].
Jest to historia psychoterapii jednej tylko młodej kobiety. W
momencie rozpoczęcia przez pacjentkę leczenia Weiss miał usta-
lone poglądy i pewnie kroczył ścieżką konserwatywnego profe-
sjonalizmu, wychodząc z założenia, że wszelkie problemy psy-
chiczne mają podłoże fizjologiczne. Ta jego publikacja jest intere-
sująca przede wszystkim dlatego, że opisuje zarówno przebieg
kuracji pacjentki, jak i stopniowe zmiany zachodzące w świa-
topoglądzie terapeuty.
Pacjentka zgłosiła się na leczenie, skarżąc się na pogłębiające
się napady stanów lękowych, które w coraz większym stopniu
uniemożliwiały jej normalne funkcjonowanie. Weiss nie stwier-
dził u pacjentki występowania halucynacji, urojeń schizofrenicz-
nych, zaburzeń histerycznych ani jakichkolwiek innych objawów
choroby psychicznej, więc zastosował początkowo typową kura-
cję podręcznikową z wykorzystaniem leków uspokajających i
przeciwdepresyjnych. Podczas sesji terapeutycznych sięgał do
wspomnień z dzieciństwa, aby poszukać tam źródła nurtujących ją
problemów. Z biegiem czasu pacjentka przypominała sobie coraz
więcej przykrych faktów z przeszłości podczas prowadzonych
wywiadów, zaczynała rozumieć genezę własnych wzorców za-
chowań, analizowała swoje problemy, ale stan zdrowia wciąż się
nie poprawiał. W końcu stało się jasne, że konwencjonalne meto-
dy terapeutyczne zawiodły, zatem lekarz zaproponował wykorzy-
stanie hipnozy do wywołania wspomnień, które zostały zepchnię-
te głęboko do podświadomości.
Traumatyczne przeżycia z dzieciństwa wyjaśniły źródła nie-
których lęków, ale stan psychiczny dalej nie ulegał znaczącej po-
prawie. Dopiero polecenie cofnięcia się w czasie do konkretnych
wypadków odpowiedzialnych za uporczywe stany lękowe zmieni-
ło istniejący stan rzeczy. Okazało się wtedy, że było to cofnięcie

234
się o tysiące lat wstecz. Kolejne sesje hipnotyczne ujawniły cały
szereg wcieleń, odtwarzanych fragmentarycznie lecz z licznymi
szczegółami i zadziwiającą konsekwencją. Przyczyną dolegliwo-
ści pacjentki okazały się głównie dramatyczne przeżycia z wcze-
śniejszych inkarnacji, a dotarcie do nich umożliwiło wreszcie sku-
teczną terapię.
Weiss rozważał początkowo możliwość genetycznej pamięci
jako wytłumaczenie tak nietypowych wspomnień, jednak kobieta
żyła w różnych miejscach na kuli ziemskiej, wcielała się w przed-
stawicieli różnych ras, a jej linia genetyczna była stale zrywana,
ponieważ zasób informacji, które mogłyby być ewentualnie dzie-
dziczone, niejednokrotnie nie był nikomu przekazywany. Poza
tym pacjentka pozbawiona ciała (w stanie pozacielesnym), a
więc również materiału genetycznego, nadal dysponowała
wspomnieniami. Mechanizm przenoszenia wspomnień tą drogą
trudno było uznać za zadowalający, zatem należało rozważyć inne
możliwości.
Szukając wytłumaczenia dla wyników swojej pracy Weiss
wziął też pod uwagę teorię zbiorowej świadomości Junga jako
zbiornika wszelkiej ludzkiej pamięci i doświadczeń. Zdaniem dr.
Carla Gustawa Junga zbiorowa świadomość mieści w sobie
wszelkie wyobrażenia i motywy pojawiające się w danej kulturze,
a zatem może zostać pobrana z tego banku danych przez mózg
człowieka funkcjonującego w ramach tej kultury [55]. Analizując
rozważane możliwości Weiss doszedł do wniosku, że specyficz-
nych wspomnień pacjentki nie można wytłumaczyć żadną z tych
koncepcji. To, co przekazywała w swych relacjach, nie było sym-
boliczne, lecz dokładne i bardzo konkretne, a niejednokrotnie
przekraczało także zasób przyswojonej przez nią w aktualnym
życiu wiedzy. Weiss uznał w końcu, że najlepszym wytłumacze-
niem jej wspomnień jest reinkarnacja.
Podczas hipnoterapii nieoczekiwanie wyszły na jaw także mi-
styczne uzdolnienia pacjentki, gdyż podczas transu została wyko-
rzystana przez nieznane istoty z niejawnego obszaru istnienia jako
pośredniczka w przekazywaniu wiedzy o istocie życia, jego

235
celu i odpowiedzialności człowieka za jego przebieg. Byty te
pouczały, że powinnością ludzi jest nieustanne uczenie się, po-
nieważ dzięki wiedzy człowiek zbliża się do Stwórcy. Śmierć nie
istnieje i po odpoczynku w świecie równoległym powraca się na
Ziemię, by kontynuować naukę i uczyć innych.
Etapy rozwoju ludzi obejmowały według nich zarówno ko-
lejne inkarnacje, jak i pobyt w innych sferach istnienia, a
wkraczając tam po śmierci ciała człowiek przechodził etapy od-
nowy, nauki i decyzji (kiedy chce powrócić do biologicznej eg-
zystencji, gdzie i z jakich powodów). Kolejne ciało okazało się
tylko środkiem do kontynuowania działań w formie organicznej.
Jeśli jakiegoś etapu nauki nie zakończy się pomyślnie podczas
danego wcielenia, trzeba kontynuować go podczas kolejnej próby.
Zaciągnięte zobowiązania także spłaca się w kolejnych inkarna-
cjach. Dusza i umysł trwają wiecznie, pokonując kolejno sie-
dem etapów rozwoju. W formie bezcielesnej zawsze można na-
wiązać kontakt z tymi, którzy znajdują się w biologicznej powło-
ce, ale czyni się to tylko wtedy, gdy ma się im do przekazania coś
dla nich ważnego.
W celu uwiarygodnienia treści przekazów istoty te przekaza-
ły Weissowi cały szereg poufnych osobistych informacji od
zmarłego ojca, które były znane tylko jemu. Przekazy te, daw-
kowane stopniowo, a także przebieg leczenia pacjentki (wpływ
wspomnień z minionych egzystencji na przebieg terapii) diame-
tralnie zmieniły sposób podejścia Weissa do konwencjonalnej
nauki, celu życia i stosunku do ludzi.
Stał się człowiekiem otwartym, pogodnym, cierpliwym i wy-
zbył się całkowicie lęku przed śmiercią. Zmienił także stosowane
metody terapii, znacznie ograniczając stosowanie środków farma-
kologicznych na rzecz neutralizacji prawdziwych przyczyn pro-
blemów psychicznych swoich pacjentów za pomocą hipnoterapii.
Uznał też, że swoje pierwsze doświadczenia związane z badania-
mi wielokrotnych wcieleń powinien opublikować, nie zważając na
to, że takim działaniem może narazić na szwank swoją pozycję w
świecie nauki.

236
Należy tu wyraźnie podkreślić, że opisane powyżej przekazy
channelingowe dotyczące rzeczywistości niejawnej (choć przed-
stawione w formie dość lakonicznej) są jednak w pełni zgodne z
opisanymi przeze mnie wcześniej doświadczeniami transperso-
nalnej komunikacji medialnej i instrumentalnej [56], a także z
przedstawionymi tutaj wynikami badań, które prowadzone były w
stanie bezcielesnym przez Roberta Monroe i jego następców (cykl
rozdziałów Doznania pozacielesne) oraz wynikami badań okre-
sów między inkarnacjami, które realizował dr Michael Newton
(rozdział Regresja do okresów między wcieleniami).
Psychiatra, dr Edith Fiore w trakcie prowadzenia seansów re-
gresyjnych też natknęła się na reinkarnacyjne wspomnienia pa-
cjentów [57]. Było to dla niej tak wielkim zaskoczeniem, że wie-
lokrotnie weryfikowała uzyskane wyniki hipnozy, aby uzyskać
pewność w kwestii rozpoznania przyczyn urazów psychicznych.
Kontynuacja badań wykazywała jednak powtarzalność relacji i
konsekwentny ich rozwój przy usuwaniu kolejnych blokad men-
talnych. Ze zdumieniem odkryła również, że niewidomi pacjenci
podczas relacjonowania swoich wcześniejszych egzystencji
opisywali minione zdarzenia jak osoby widzące. Oznaczało to,
że ograniczenia fizjologiczne w aktualnym życiu nie miały żadne-
go wpływu na odbiór wrażeń podczas wcześniejszych wcieleń.
Badania wykazały ponadto, że osoby cofnięte w stanie hip-
nozy do momentu śmierci w poprzednim życiu czuły się po
śmierci ciała tak samo żywe, jak przed tym faktem. Przecho-
dząc do innej rzeczywistości zachowywały osobowość, wspo-
mnienia, możliwość postrzegania otoczenia, emocje i zdolność
myślenia. Czuły, że żyją nadal, a martwe ciało odrzucały jak
niepotrzebne już okrycie. Nie mniej je zdumiewało, że ich du-
chowe ciało było kompletne nawet wtedy, gdy za życia utracili
jakąś jego część w wyniku amputacji. Warto zatem podkreślić,
że dokładnie takie same spostrzeżenia stały się udziałem ludzi,
którzy oglądali swoje ciało bez uszkodzeń w trakcie zatrzyma-
nia akcji serca [58]. Fakty te trudno ignorować rozważając ewen-
tualne istnienie postulowanego kompleksu świadomościowego

237
organizującego proces życiowy, który systemy religijne określają
mianem duszy.
Podczas wieloletniej pracy z zastosowaniem hipnozy jako
środka dostępu do podświadomości pacjentów Edith Fiore stwier-
dziła, że przyczyną fobii, nerwic czy awersji są niejednokrot-
nie dramatyczne przeżycia z wcześniejszych egzystencji, co
ujawniły również opisane wcześniej weryfikacje wspomnień dzie-
ci pamiętających swoje minione życie. Tak więc człowiek, który
kiedyś utonął, panicznie boi się wody, śmierć zadana podczas snu
zwykle jest przyczyną zaburzeń snu w kolejnej egzystencji, kosz-
mary senne mogą być przebłyskami wydarzeń z poprzednich
wcieleń itd. W minionym życiu można też odnaleźć źródło uzdol-
nień, zainteresowań, wewnętrznej siły lub słabości. Badania pro-
wadzone w ramach praktyki lekarskiej przekonały dr Fiore, że
reinkarnację należy brać poważnie pod uwagę, skoro terapia
regresji do poprzednich wcieleń była równie skutecznym środ-
kiem leczniczym, jak cofnięcie do ważnych wydarzeń w aktual-
nym życiu.
Prowadzone systematyczne dociekania wykazały ponadto, że
w przeszłych wcieleniach pacjenci stykali się najczęściej z tymi
samymi osobami, z którymi byli związani w obecnym życiu,
ale wzajemne relacje, a nawet płeć zwykle ulegały zmianie. Fiore
wyciągnęła z tego wniosek, że w każdym fragmencie wieloetapo-
wego życia wiążemy się z naszym otoczeniem silnymi więzami
wzajemnych powiązań i zobowiązań. Dobry związek ludzi w ja-
kimś etapie życia bywa zwykle kontynuowany w następnym, a
krzywdę wyrządzoną komuś w jednym życiu możemy naprawić w
kolejnym. Każda następna egzystencja ma więc za zadanie
rozwiązanie wcześniejszych problemów, a my żyjemy po to, by
nad sobą pracować, eliminując nasze wady i słabości. Kontynua-
cja procesu życiowego oznacza więc dla nas zawsze nieustające
dążenie do rozwoju przy ciągłym utrzymywaniu stanu harmonii w
stosunkach z innymi istotami.
Omawiając badania regresji prowadzone przez Edith Fiore na-
leżałoby wspomnieć też o postulowanym przez nią występowaniu

238
incydentalnego zjawiska zajmowania ciał osób żyjących przez
kompleksy świadomościowe osób zmarłych [59]. Jej badania wy-
kazały, że kontrolę nad ciałem gospodarza przejmowały nie-
jednokrotnie okupujące je świadomości pasożytnicze, dając w
efekcie zespół osobowości wielokrotnych. Osobowości, z którymi
nawiązała kontakt podczas tego rodzaju terapii, zwykle rekruto-
wały się spośród dusz niegotowych do opuszczenia czasoprze-
strzeni z różnych powodów, więc próbowały kontynuować ziem-
ską egzystencję w cudzym ciele po śmierci własnego. Nawiązanie
z nimi dialogu przez psychoterapeutkę dawało możliwość wytłu-
maczenia im zaistniałej sytuacji i skierowanie świadomości osoby
zmarłej do transcendentnego świata bytów bezcielesnych, zwane-
go przez nas zaświatami.
Należy podkreślić, że natura tego syndromu długo nie znaj-
dowała żadnego wytłumaczenia w nauce. W kręgu kulturowym
religii chrześcijańskiej syndrom osobowości wielokrotnych po-
wiązany był od wieków z opętaniem przez diabła lub złego ducha.
Można to określenie uznać w pewnym sensie za zgodne z ustale-
niami dr Fiore, ponieważ uwalniane przez nią pasożytnicze oso-
bowości zwykle przepełnione były negatywnymi emocjami, nie
potrafiąc przy tym rozstać się z ziemskim środowiskiem.
Na tej podstawie można przyjąć, że osobowości takie mogą po
opuszczeniu używanego wcześniej ciała egzystować dalej w cza-
soprzestrzeni i wykorzystywać ciała osób żyjących, jeśli tylko one
im to umożliwią. Podobne zdanie w tej kwestii przedstawił polski
hipnoterapeuta, dr Andrzej Kaczorowski, który też natrafiał na
osobowości pasożytnicze silnie związane z czasoprzestrzenią i
wykorzystujące do dalszego bytowania w tym środowisku ciała
żyjących ludzi, gdy badał zasoby nieświadomości swoich pacjen-
tów [60]. Można te fakty oczywiście ignorować, ale czy jest to
właściwy sposób podejścia do pojawiającego się problemu?
Warto zatem zaznaczyć, że hipoteza osobowości pasożytni-
czych przy wyjaśnianiu genezy schizofrenii pokrywa się w pełni
także z sugestią wysuniętą wcześniej przez amerykańskiego psy-
chiatrę dr. Carla A. Wicklanda, pioniera terapii leczniczej osób

239
przejawiających tę dysfunkcję. Na początku XX wieku Wickland
zauważył, że syndrom ten wykazują bardzo często osoby pró-
bujące nawiązać kontakt spirytystyczny z osobami zmarłymi.
W terapii wykorzystywał silne wyładowania elektrostatyczne do
wywabiania okupantów z ciał swych pacjentów, natomiast do
kontaktu słownego z kompleksami świadomościowymi osób
zmarłych wykorzystywał zdolności medialne swojej żony.
Okazało się w trakcie badań, że pozyskane wówczas informa-
cje dawały się niekiedy weryfikować. Na przykład osoba zmarła,
która zawładnęła ciałem jednej z pacjentek nadal odczuwała silny
ból po zażyciu doustnym kwasu karbolowego (fenolu), który po
połknięciu powoduje oparzenia i martwicę tkanek. Zmarła podała
swoje nazwisko i adres zamieszkania, a czas zatrzymał się dla niej
w momencie śmierci.
Wszystkie podane przez osobowość zmarłej dane okazały się
prawdziwe. Była to Mary Rose, zamieszkała przy South Green
Street 202 w Chicago. Zmarła 8 listopada 1906 roku w szpitalu
Cook County Hospital w wyniku zatrucia kwasem karbolowym, o
czym informował szpitalny wpis w kartotece [61]. W tej sytuacji
można przyjąć, że wyniki badań Fiore i Kaczorowskiego potwier-
dzają wcześniejsze ustalenia Wicklanda.
Niezależnie od przedstawionej wyżej koncepcji trzeba przy-
znać, że wielu psychiatrów podjęło jednak próby wyjaśnienia tego
zjawiska w ramach nauki konwencjonalnej. Amerykański psycho-
log, dr Julian Jaynes (1920-1997) z Princeton University wystąpił
z hipotezą generowania odmiennej osobowości przez każdą z pół-
kul ludzkiego mózgu [62]. Sugerował, że osobowość półkuli do-
minującej jest świadomością jawną, natomiast druga półkula jest
siedliskiem osobowości ukrytej, która w sprzyjających okoliczno-
ściach (np. przy uszkodzeniu ciała modzelowatego, które umożli-
wia komunikację między półkulami) może ujawnić swoje istnie-
nie, co w efekcie prowadzi do schizofrenii. Jak na razie nauka nie
przedstawiła przekonujących dowodów na poparcie tej hipotezy.
Warto podkreślić, że konwencjonalna nauka najczęściej wy-
chodzi z założenia, że rozszczepienie osobowości, które prowadzi

240
nawet do całego szeregu osobowości pasożytniczych, jest skut-
kiem przebytych różnego rodzaju urazów, w tym także trau-
matycznych przeżyć. Uzasadnia się tę tezę relacjami udanych
prób scalania osobowości cząstkowych, przedstawianymi przez
psychiatrów. Należy do nich np. przypadek opisany przez dr.
Mortona Prince’a (1854-1929), profesora Tufts Medical College
w Massachusetts, którego streszczenie przedstawił Krzysztof Bo-
ruń [63]. Jak jednak wyjaśnić taki fenomen, kiedy osobowość
cząstkowa dysponuje zaawansowaną wiedzą fachową, całkowicie
niedostępną choremu przed wystąpieniem urazu? Jak wyjaśnić
fakt, że osobowość cząstkowa sprawnie posługuje się w mowie i
piśmie językiem obcym, wcześniej pacjentowi zupełnie niezna-
nym? Tego konwencjonalna nauka wyjaśnić nie potrafi.
Może zatem warto rozważyć i tę możliwość, że prezentowane
w prasie fachowej udane próby scalania osobowości cząstkowych
wcale nie muszą przeczyć kontynuacji życia po śmierci ciała. Na-
tura schizofrenii może być bowiem bardziej złożona, niż się nam z
pozoru wydaje. Może być ona również następstwem kolejnych
etapów życia danej osobowości w różnych ciałach organicz-
nych, podczas gdy jej zbiorcza pamięć jest konsekwencją do-
świadczeń zbieranych w kolejnych wcieleniach. Każdy kolejny
element składowy tej wypadkowej osobowości mógłby być też
modyfikowany przez genetyczną pamięć biologiczną i warunki
realizacji każdej z kolejnych inkarnacji.
W tej sytuacji można byłoby z powodzeniem założyć, że na
skutek urazu czy przebytej traumy czuwająca świadomość
podświadomie wykorzystuje takie cechy osobowości z zasobów
swojego zbiorczego ego, które najskuteczniej pozwolą prze-
zwyciężyć skutki doświadczonego urazu. Mogłoby to dawać w
efekcie wrażenie schizofrenii, gdyż jedną z osobowości cząstko-
wych byłaby w takim wypadku część własnej zbiorczej jaźni, a
przezwyciężenie urazu mogłoby wtedy skutkować pozornym sca-
leniem osobowości cząstkowych. Za słusznością tego rodzaju hi-
potezy przemawia również odkryta przez biologię obecność re-
ceptorów tożsamości w ściankach komórek naszych ciał. Reagują

241
one na sygnały napływające ze środowiska, które ewidentnie mają
związek ze złożoną osobowością konkretnego ego. Sygnały te są
bowiem równocześnie identyfikatorem tej zbiorczej jaźni i klu-
czem dostępu do jej indywidualnej bazy danych [64]. Możliwość
skorzystania z wcześniejszych doświadczeń byłaby więc całkowi-
cie naturalna w szokujących człowieka okolicznościach.
Naukowa interpretacja syndromu osobowości wielokrotnych
jest wciąż przedmiotem sporów, czemu nie należy się dziwić. W
badaniach tych świadomość de facto bada samą siebie, sama też
weryfikuje wyniki prowadzonych badań. Przedstawione powyżej
domniemania genezy schizofrenii w wyniku ingerencji w życie
człowieka obcych lub pozornie obcych jaźni mają już wielu zwo-
lenników. Opowiedział się za nią dr Daniel B. Fisher, amerykań-
ski biochemik i psychiatra prowadzący badania nad tym schorze-
niem w National Empowerment Center97 w Lawrence oraz prak-
tykę w Riverside Outpatient Clinic w Wakefield (Massachusetts).
Uznał on, że syndrom ten dotyka ludzi o podwyższonej per-
cepcji, a zwiększona wrażliwość na odbierane bodźce podprogo-
we umożliwia tym ludziom kontakt z rzeczywistością, która wy-
myka się zmysłom fizjologicznym. Powoduje to objawy dysfunk-
cji, która przejawia się przepływem myśli poza wszelką kontrolą,
słyszeniem głosów, wizualnymi kontaktami ze zjawami itd., po-
nieważ ludzie ci w pełni świadomie odbierają bodźce anomalne.
Fisher nie wyklucza możliwości kontaktu w ten sposób z oso-
bowościami ludzi zmarłych, które zagubiły się w naszej czaso-
przestrzennej rzeczywistości i nie chcą, bądź nie potrafią odnaleźć
drogi do świata bytów bezcielesnych, ale bierze też pod uwagę
wgląd w ukryte zasoby własnej jaźni. Uważa, że jeśli medycyna
nie zaakceptuje realności tego duchowego aspektu ludzkiej
osobowości, nie będzie w stanie skutecznie leczyć schizofrenii,
ponieważ środki farmakologiczne wprawdzie przytłumiają wraż-

97
National Empowerment Center jest organizacją typu non profit, finansowaną
przez Center for Mental Health Services (Federalne Centrum Zdrowia Psy-
chicznego).

242
liwość na odbierane bodźce podprogowe, ale nie usuwają przy-
czyn tej dysfunkcji. Problem ten mógłby znaleźć się pod pełną
kontrolą pacjenta, lecz potrzebne jest do tego uświadomienie so-
bie genezy problemu oraz świadoma współpraca pacjenta z tera-
peutą.
Za słusznością anomalnej genezy osobowości wielokrotnych
mogą przemawiać takie przypadki, w których zmianom osobowo-
ści pacjenta towarzyszą drastyczne zmiany w funkcjonowaniu
ciała. Tego rodzaju wyniki badań zebrał i opublikował znany
amerykański parapsycholog Scott Rogo [65]. W publikacji tej
opisano m.in. prace psychiatry Bennetta G. Brauna ilustrujące
takie przypadki.
Jedna z jego pacjentek była daltonistką, jednakże rozróżniała
kolory, gdy w jej umyśle dominowały inne osobowości. Zmieniał
się w tym czasie również wykres jej fal mózgowych na elektroen-
cefalogramie, wykazując, że mózg pacjentki reagował w inny
sposób na impulsy świetlne, lecz zawsze w sposób charaktery-
styczny dla osobowości dominującej w danym momencie. Inna
pacjentka chora na cukrzycę musiała przyjmować insulinę lub nie,
w zależności od tego, która z osobowości właśnie opanowała jej
umysł. Wśród zebranych tam przypadków innych psychiatrów i
psychologów zdarzały się też zaburzenia, które powodowały
zmianę praworęczności na leworęczność, występowanie różnego
rodzaju alergii lub ich brak, zmiany orientacji seksualnej, a nawet
nieoczekiwane umiejętności artystyczne.
W Polsce badania regresji za pomocą hipnozy zapoczątkowała
psycholożka osobowości, prof. dr hab. Lidia Stawowska (Zakład
Psychologii AWF w Katowicach), która zmarła w 2004 roku [66-
68]. Celowo objęła ona badaniami m.in. grupę osób niewidomych
od urodzenia, aby przekonać się o realności występowania tego
fenomenu. Przygotowując program badawczy, wyszła z założenia,
że wykrycie u badanych umiejętności opisu w stanie hipnozy
postrzegania rzeczywistości w sposób typowy dla zmysłu
wzroku stanowić będzie dowód zdobycia tego typu doświad-
czeń w innych wcieleniach. I tak właśnie się stało.

243
Wyniki szeregu eksperymentów ujawniły u badanych osób
pełną percepcję wzrokową we wcześniejszych inkarnacjach, po-
dobnie jak w przypadkach analizowanych przez Edith Fiore. Rze-
czywistość opisywana była szczegółowo i z detalami, łącznie z
odbiorem barw i zdolnością ich opisu, weryfikując tym samym
nie tylko prawdziwość odbieranych wrażeń, lecz również fakt
przeżywania tych doznań podczas innego etapu egzystencji niż
aktualny. Tym samym w sposób niepozostawiający wątpliwości
potwierdzony został zdaniem Lidii Stawowskiej fakt reinkarnacji.
Człowiek, który nigdy nie widział otaczającego go świata, nie
byłby w stanie opisać go tak, jak człowiek widzący. Relacjono-
wana rzeczywistość poprzednich wcieleń nie mogła być zatem
wytworem fantazji.
Badania osób, które widziały, ale w późniejszym wieku utraci-
ły zdolność widzenia, także ujawniły interesującą osobliwość. Do
czasu, kiedy badany posiadał zdolność widzenia, występowała
percepcja wzrokowa u niewidomego w hipnozie reinkarnacyjnej.
Z chwilą, gdy tę zdolność utracił, relacjonował przeżycia jak
człowiek niewidomy. Lidia Stawowska wyciągnęła z tego faktu
wniosek, że nasza podświadomość rejestruje przeżycia dozna-
wane za pomocą tylko tych zmysłów, które w danym okresie
funkcjonują prawidłowo i na tej podstawie odtwarza minione
zdarzenia.
Uznała to za dowód, że relacjonowane w hipnozie regresyj-
nej i reinkarnacyjnej przeżycia nie są w żadnym wypadku
wytworem działania mózgu człowieka znajdującego się w tym
stanie, lecz stanowią dokładne odtworzenie przeżywanych nie-
gdyś autentycznych doznań (z percepcją wzrokową lub bez niej)
w oparciu o bank danych autonomicznej świadomości. Niewi-
domy podczas hipnotycznego transu ma podczas hipnozy wyłą-
czoną aktualną pamięć postrzegania, skoro widzi i opisuje szcze-
gółowo to, co odtwarza jego nieświadomość. Tym samym należa-
łoby przyjąć, że nasz bank pamięci, z którego czerpiemy informa-
cje o minionych zdarzeniach, znajduje się zdecydowanie poza
mózgiem, a zawarte w nim dane dekodujemy dokładnie w ten

244
sam sposób jak bodźce odbierane przez nasze zmysły. Warto
podkreślić, że ten wniosek jest w pełni zgodny z ustaleniami kon-
wencjonalnej nauki na temat mechanizmów percepcji ludzkiego
organizmu [69].
Wyniki swoich badań nad regresją reinkarnacyjną Lidia Sta-
wowska porównała z rezultatami uzyskanymi przez innych psy-
chologów: Thornwalda Dethlefsena (Austria) [49, 50] oraz Hele-
ny Wambach [52, 53] i Raymonda Moody’ego [70] (USA). Zgod-
ność zarówno rodzaju rejestrowanych faktów, jak i doznań opisy-
wanych przez osoby badane Stawowska przyjęła za kolejny do-
wód prawdziwości odtwarzanych zdarzeń.
Za wyjątkowo cenne dane Stawowska uznała zweryfikowane
relacje opisujące moment narodzin, w tym odbierane wtedy wra-
żenia, opisy otoczenia i przytaczane rozmowy osób obecnych przy
porodzie. Przeżycia te nie mogły być zdaniem Stawowskiej zwią-
zane z funkcjonowaniem komórek nerwowych mózgu, ponieważ
musiałyby one wykształcić tę zdolność na skutek odbioru
bodźców i stosownej ich obróbki w połączeniach neurono-
wych, co przed urodzeniem nie było możliwe.
Uzyskane relacje ujawniały zatem, że rodzące się dzieci już w
chwili przyjścia na świat widziały otoczenie, odbierały emocje
obecnych tam osób, rozumiały znaczenie wypowiadanych przy
nich słów, same doznawały emocji i uczuć wyższych, takich jak
żal, bezsilność, miłość. Świadczyło to o percepcji rzeczywistości
odbieranej na drodze pozazmysłowej przez w pełni ukształto-
waną świadomość mimo pozornego braku jakichkolwiek do-
świadczeń w tym zakresie. Musiało to oznaczać ciągłość odbioru
wrażeń i umiejętność ich interpretacji przez świadomość posiada-
jącą bagaż doświadczeń nabytych w poprzednich wcieleniach.
Lidia Stawowska stwierdziła również w trakcie prowadzonych
badań, że odbiór rzeczywistości nie kończy się w momencie
przekroczenia granicy między życiem i śmiercią, gdyż świa-
domość nadal funkcjonuje. Zmarły widzi i słyszy to, co dzieje się
wokół niego, a w tej nowej sytuacji nadal towarzyszą mu emocje.
Stopniowo lęk, uczucie samotności, ciemność i pustka ustępują w

245
obecności światła promieniującego miłością i spokojem oraz dają-
cego poczucie bezpieczeństwa. Towarzyszą temu dźwięki łagod-
nej muzyki, pojawiają się wtedy pełne piękna i światła obrazy,
zmarłego przepełnia poczucie szczęścia, odczuwa pełną harmonię
z otoczeniem. Na tej podstawie Lidia Stawowska wysunęła przy-
puszczenie, że kodowanie przeżyć nie odbywa się w ciele orga-
nicznym, lecz w tej części naszej istoty, która w momencie
śmierci opuszcza ciało wraz ze świadomością (w kompleksie
świadomościowym), unosząc ze sobą cały bagaż doznanych prze-
żyć i doświadczeń.
Warto podkreślić, że przeniesienie osoby badanej do kon-
kretnej epoki zawsze prowadziło w badaniach Lidii Stawow-
skiej do opisów tych samych wydarzeń wzbogacanych o nowe
szczegóły, a odbierana wtedy rzeczywistość (fakty historyczne,
ubiory, język, obyczaje itd.) zgodna była z naszą wiedzą o tym
okresie dziejów. Lidia Stawowska uznała to za kolejny dowód
naukowy potwierdzający zjawisko reinkarnacji, ponieważ ekspe-
ryment, który można powtórzyć w tych samych warunkach, uzna-
je się za w pełni wiarygodny. Nie mogą to być halucynacje czy
sny, ponieważ nie sposób powtórzyć ich na życzenie.
Wbrew narzuconemu przez Kościół katolicki dogmatowi reli-
gijnemu, który dopuszcza tylko jedno wcielenie, możliwość wie-
lokrotnego życia cieszy się w Polsce sporym zainteresowaniem.
Badania w tym zakresie prowadzili także inni terapeuci, w tym
zmarła w 2008 roku lekarz psychiatra, Bożena Figarska-Religa, a
wyniki jej prac w pełni pokrywały się z ustaleniami innych tera-
peutów w tej kwestii, potwierdzając kontynuację procesu życio-
wego w kolejno zasiedlanych ciałach [71]. Aktualnie badania ta-
kie realizuje dr Andrzej Kaczorowski, lekarz hipnoterapeuta i
zwolennik medycyny komplementarnej [72]. Długoletnia prakty-
ka też go przekonała całkowicie, że przyczyn zdrowotnych i psy-
chicznych problemów pacjentów w obecnym życiu należy szukać
m.in. we wcześniejszych etapach egzystencji, realizowanej wielo-
krotnie i w różnych warunkach, czyli w wieloetapowym procesie
życiowym realizowanym w różnych ciałach organicznych.

246
Warto podkreślić, że zarówno Lidia Stawowska jak i Bożena
Figarska odnotowały w stanie hipnozy przypadki spontanicz-
nych bądź stymulowanych przez terapeutę doznań pozaciele-
snych, natomiast badania Andrzeja Kaczorowskiego ujawniły
możliwość wglądu w przyszłe wydarzenia. W trakcie hipnozy
pacjenci Andrzeja Kaczorowskiego potrafili opisać zmiany (wy-
darzenia, sytuacje polityczne itd.), które miały dopiero nastąpić w
ich życiu i środowisku w niedalekiej przyszłości.
Możliwość badania przyszłości w stanie hipnozy potwierdził
również dr Bruce Goldberg, amerykański lekarz i hipnoterapeuta
[73]. Przenosił on swoich pacjentów nie tylko w przeszłość, lecz
nawet kilkaset lat w przyszłość. Żyli oni wtedy nie tylko na Ziemi,
lecz również na innych planetach lub sztucznych satelitach krążą-
cych wokół macierzystej planety. Żyli w warunkach niespotyka-
nych dziś na Ziemi, pracowali w zawodach obecnie nieznanych,
obsługiwali skomplikowaną aparaturę, korzystali też z nieznanych
nam technologii. Pacjenci relacjonując przyszłe wcielenia spra-
wiali wrażenie osób pewnych siebie, wyciszonych i opanowa-
nych, nie ulegali silnym emocjom. Dane te sugerowały skokową
zmianę stanu świadomości ludzi w niedalekiej przyszłości.
W oparciu o wyniki przeprowadzonych badań Goldberg
stwierdził, że najprawdopodobniej wiek XXII przyniesie ogrom-
ny rozwój nauk medycznych, w tym także psychologii i psychia-
trii, które zaczną na szeroką skalę korzystać z dokonań psychotro-
niki. Punktem zwrotnym w dziejach ludzkości okaże się jego zda-
niem XXIV wiek, ponieważ będzie to czas, w którym zaczniemy
w pełni wykorzystywać potencjał naszej świadomości98. Nau-
czymy się stosować komunikację telepatyczną, postrzeganie po-
zazmysłowe (w tym również prekognicję, umożliwiającą przewi-
dywanie biegu wydarzeń), telekinezę, a także inne użyteczne for-
my interakcji świadomości ze środowiskiem (bioenergoterapię,

98
Takie prognozy rozwoju na Ziemi nauki, techniki i psychotroniki przekazuje
nam również zza zasłony (z niejawnego obszaru istnienia) byt ze służby magne-
tycznej ziemskiego systemu życia przez pośrednika Lee Carrolla [74].

247
psychochirurgię, komunikację telepatyczną z innymi formami
życia itd.).
Będziemy żyć w harmonii z naszym naturalnym środowi-
skiem, a większość naszych technicznych urządzeń będzie wyko-
rzystywać energię odnawialną. Zniknie zanieczyszczenie powie-
trza i hałas uliczny. Nauczymy się kontrolować i programować
pogodę. Ustaną wojny o podłożu rasowym czy religijnym, opa-
nowane zostaną też epidemie i głód. Zmiany światopoglądowe
spowodują, że ludzkie ciała będą kreowane głównie metodą in
vitro, przy użyciu materiału genetycznego doskonałej jakości.
Czy na pewno nasza przyszłość będzie aż tak atrakcyjna?
Część wyników prowadzonych badań w stanie hipnozy sugeruje,
że niekoniecznie. Amerykańscy psycholodzy: dr Helen Wambach
i dr Chet B. Snow poświęcili cały projekt badaniom przyszłości
Ziemian, sięgając do zasobów globalnej świadomości. W trakcie
jego realizacji uzyskali dość zróżnicowane informacje. Dowie-
dzieli się że populacja ludzi w przyszłości znacznie się zmniej-
szy, a jej dalsze losy mogą potoczyć się według czterech róż-
nych scenariuszy (uzyskiwane w stanie hipnozy opisy przyszło-
ści wyraźnie dzieliły się na cztery odrębne grupy).
Jedni badani realizowali w przyszłości życie w harmonii z na-
turą, pełni poczucia szczęścia oddawali się nauce i duchowemu
rozwojowi, inni wiedli szare życie w stacjach kosmicznych, spo-
żywając syntetyczne pokarmy, kolejni realizowali całkowicie
stechnicyzowaną wersję życia w zamkniętych obiektach pod zie-
mią lub pod szczelnymi osłonami, a ostatnia grupa opisywała
prymitywne życie rozbitków w ocalałych ruinach znajdujących się
na planecie kompletnie zniszczonej w wyniku globalnej katastro-
fy, być może nuklearnej [75]. Wynikałoby z tego, że w trakcie
prowadzenia tych badań nasza przyszłość nie była jeszcze w peł-
ni zdeterminowana, więc ich wyniki wykazały, iż będzie taka,
jaką sobie naszym postępowaniem zgotujemy.

248
Regresja do okresów między wcieleniami
Nic nie jest niedostępne dla nieśmiertelnych.
Horacy
(Quintus Horatius Flaccus)

Technikę wstecznego przeniesienia świadomości osób badanych


w czasie z wykorzystaniem głębokiej hipnozy opracował dr Mi-
chael Duff Newton, dyplomowany amerykański hipnoterapeuta,
który doktoryzował się w doradztwie personalnym. Pracował za-
równo w akademickich instytucjach oświatowych, jak i w agen-
cjach rządowych, a także prowadził prywatną praktykę. Przez
wiele lat doskonalił techniki hipnotyczne, które pomagały mu
prowadzić terapie i doradztwo, a rozpoczynając pracę jako psy-
choterapeuta był ateistą. Z przekonaniem wyznawał obowiązu-
jący w nauce światopogląd, ale pozyskiwane podczas terapii in-
formacje zwróciły jego uwagę na ten aspekt ludzkiej egzystencji,
który zdecydowanie wymykał się mechanistycznie pojmowanej
nauce. Pomagając swym pacjentom, próbował poszerzać swoją
wiedzę w tym zakresie, który budził jego wątpliwości.
Początkowo Michael Newton wykorzystywał technikę PLR99
w ramach psychoterapii i w trakcie tak prowadzonej praktyki
przypadkowo wprowadził pacjentkę w stan głębokiego transu.
Umożliwiło mu to kontakt z tym komponentem ludzkiej świado-
mości, do którego najtrudniej dotrzeć. Przypadek ten skłonił go do
podjęcia prac nad opracowaniem techniki głębokiej hipnozy, którą
opisał w osobnej publikacji [76].
Podczas gdy technika PLR (wprowadzenie w stan hipnotyczny
charakteryzujący się dominującym rytmem fal mózgowych alfa o
częstotliwości 7-13 Hz) pozwala sięgnąć do zasobów podświado-
mości osoby badanej, technika LBL100 (stan hipnotyczny charak-
teryzujący się dominującym rytmem fal mózgowych teta o często-
tliwości 3-7 Hz) wprowadza pacjentów w stan świadomości zin-
tegrowanej, która pozwala prowadzić badania okresów międzyin-
99
PLR (ang. Past Life Regression) – regresja do minionych wcieleń.
100
LBL (ang. Life Between Lives) – życie między wcieleniami.

249
karnacyjnych pacjentów w zakresie wcześniej niespotykanym.
Praktyka hipnoterapeutyczna Newtona obejmuje ponad 45 lat,
jego badania z wykorzystaniem hipnoterapii LBL trwały ponad 30
lat, a regresjom tego typu poddał ponad 7 tysięcy pacjentów. Swo-
je umiejętności wykorzystał prowadząc szkolenia swych następ-
ców, którzy kontynuują już badania nieświadomości w stanie hip-
nozy z wykorzystaniem tej techniki [77].
Wyniki swych pionierskich badań opisał Newton w dwóch
publikacjach [78, 79]. Mogą one stanowić szok dla niejednego
czytelnika, gdyż ich wyniki nie są zgodne z religijnymi pogląda-
mi, ale dają nam za to przekonujące odpowiedzi na odwieczne
pytania o sens życia: Kim jestem? Skąd pochodzę? Dlaczego tutaj
się znalazłem? Poznajmy zatem te odpowiedzi. Przytoczone przez
Newtona relacje mogą budzić niedowierzanie u sceptyków, a na-
wet podejrzenie, że hipnotyzowane osoby tworzyły swoje wspo-
mnienia, aby potwierdzić tezę zasugerowaną przez hipnotyzera.
Newton rozpoczynając badania był jednak reprezentantem świa-
topoglądu ateistycznego, zatem jego ewentualne sugestie w żad-
nym wypadku nie mogłyby dotyczyć reinkarnacji.
Zaskakujące jego samego wyniki badań świadczą przede
wszystkim o tym, że starał się on w trakcie swej pracy zachować
obiektywizm. Próbując zweryfikować te nieprawdopodobne w
jego ocenie informacje stosował precyzyjne pytania krzyżowe i
nie znalazł żadnego dowodu na to, aby którakolwiek z badanych
osób wymyśliła swoje duchowe doświadczenia. Uznał zatem, że
jakiekolwiek zmyślone opisy ujawniłyby swą sprzeczność w ze-
stawieniu z relacjami innych badanych osób, te zaś układały się
zawsze w spójną i zgodną całość.
Podobnie jak prace wcześniejsze, również badania Newtona
wykazały, że przekazywane w transie hipnotycznym relacje w
najmniejszym stopniu nie są uzależnione od światopoglądu
osób badanych. Niezależnie od tego czy badana osoba była głę-
boko religijna, nastawiona ateistycznie, czy też wyznawała do-
wolne poglądy zawierające się między tymi dwiema skrajnościa-
mi, relacje na temat świata bytów bezcielesnych przekazywane w

250
nadświadomym stanie hipnotycznym zawsze były ze sobą zgodne.
Newton przekonał się ponadto, że osoby w stanie zintegrowanej
świadomości wcale nie wykazują chęci do udzielania informacji o
wszystkich aspektach życia duchowego, w związku z czym bada-
nia posuwały się bardzo wolno. Mimo to, w miarę jak rosła liczba
przebadanych przypadków, wyłaniał się spójny i uporządkowany
świat wiecznego życia realizowanego zgodnie z planem.
Zagłębiając się w przedstawiane przez pacjentów Newtona
opisy równoległego świata, warto zestawić je z wynikami uzyska-
nymi za pomocą innych technik badawczych. Dotyczy to zwłasz-
cza zjawiska transkomunikacji instrumentalnej, fenomenu blisko-
ści śmierci (NDE) [80] oraz opisanych wcześniej rezultatów ba-
dań prowadzonych w stanie pozacielesnym. Poszczególni badacze
i eksperymentatorzy stosują wprawdzie nieco inną terminologię,
ich prace różnią się perspektywą wglądu w tę inną rzeczywistość,
wykorzystywanymi procedurami i sposobem interpretacji wyni-
ków, ale rezultaty są w pełni zgodne, mimo krańcowo odmien-
nych technik badawczych. Wszystkie dotyczą też dokładnie tego
samego problemu, konsekwentnie odrzucanego przez konwencjo-
nalną naukę, przekonując nas zarazem, że nie ma żadnych pod-
staw do tego, aby z góry odrzucać realność zjawisk zapewnia-
jących nas o ciągłości życia. Z pewnością też warto zmodyfiko-
wać pojęcie dowodu naukowego.
W 1998 roku Narodowe Stowarzyszenie Hipnoterapeutów
Transpersonalnych (ang. National Association of Transpersonal
Hypnotherapists) w USA przyznało dr. Michaelowi Newtonowi
coroczną nagrodę Najbardziej Unikalnego Osiągnięcia, honorując
długie lata jego badań nad pamięcią duszy (kompleksu świadomo-
ściowego) i pionierskie odkrycia kliniczne w dziedzinie kontynu-
acji życia po śmierci. Newton w swoich relacjach z badań posłu-
giwał się stale religijnym określeniem duszy, zatem dla uprosz-
czenia zapisu ja również będę dalej używać tego terminu. Okre-
ślenia pozytywnej czy negatywnej energii wykorzystywane w po-
szczególnych wywiadach nie charakteryzują samej energii, lecz
wiążą się ściśle z emocjami osób badanych, czyli obrazują skutki

251
odczuwanych przez pacjentów oddziaływań. Informacje, które
przedstawiłam poniżej zebrane zostały w jedną całość w oparciu o
relacje wielu osób poddanych hipnozie typu LBL.

Wstąpienie do świata bytów bezcielesnych


Przedstawiane w trakcie transu hipnotycznego opisy opuszczania
przez duszę ciała organicznego w momencie jego śmierci nie róż-
nią się od tych, które znamy z relacji osób poddanych reanimacji.
Po opuszczeniu ciała kompleks świadomościowy unosił się swo-
bodnie, nie napotykając żadnych materialnych barier świata cza-
soprzestrzeni. Dawała się odczuwać lekka siła pociągająca uwol-
nioną jaźń w kierunku jasnego światła, ale decyzję o rozpoczęciu
dalszej wędrówki podejmowała ona sama. Należy podkreślić, że
oddziaływanie to było tym silniejsze, im dany byt był mniej zaa-
wansowany w swym mentalnym rozwoju. Może to oznaczać, że
świadomościowe kompleksy niezbyt przygotowane do zaistnia-
łej zmiany w ich egzystencji doznają natychmiastowej, choć
dyskretnej pomocy. Zdarzało się niejednokrotnie, że jakaś nie-
spokojna dusza nie chciała od razu opuścić Ziemi po śmierci ciała
z powodu nurtującego ją problemu (zaskoczenie i brak rozeznania
w tym co się stało, nie załatwione sprawy, chęć pocieszenia pozo-
stawionych bliskich sobie osób itd.). W takich sytuacjach zmarły
wprawdzie uzyskiwał zawsze pomoc ze strony świata bytów bez-
cielesnych, lecz bywało, że ją ignorował.
Dalsze losy duszy, która właśnie opuściła swe ciało, toczyły
się w różny sposób. Przede wszystkim było to uzależnione od
przebiegu zakończonej właśnie ziemskiej egzystencji. Niektóre
istoty nie wracały zaraz po śmierci do swego duchowego domu ze
względu na poważne psychiczne okaleczenia. Działo się tak albo
na skutek bólu i trudności związanych z akceptacją śmierci ciele-
snej, albo w wyniku czynów kryminalnych. Dusze te przebywając
w pobliżu Ziemi pozostawały w okresowej izolacji od innych by-
tów bezcielesnych. Bywało, że niepokoiły wtedy żyjących ludzi,
ponieważ nasza wolna wola (nie tracimy jej w momencie śmierci
cielesnej) sprawia, że nasi przewodnicy duchowi nie wywierają

252
zbytniego nacisku. Niekiedy dusze z własnej woli wymierzają
sobie karę na skutek poczucia winy, co może być częścią planu
obowiązującego w świecie duchowym, ale po odzyskaniu utraco-
nej wewnętrznej równowagi są gotowe powrócić do domu i
otrzymują pomoc.
Wieloletnie badania przekonały Michaela Newtona, że w
świecie duchowym nie ma zaplanowanego miejsca intensywne-
go cierpienia. Miejscem takim jest jednak Ziemia i bywają nimi
również obszary specyficznego przeznaczenia w zaświatach, które
zmarli sami mentalnie tworzą. Badania wykazały też, że jeśli
świadomi jesteśmy nadejścia nieuchronnej gwałtownej śmierci
(np. w wyniku morderstwa czy nieszczęśliwego wypadku), a
śmierć wiąże się z cierpieniem, niejednokrotnie nasz kompleks
świadomościowy opuszcza ciało zanim ustaną w nim procesy
fizjologiczne101. Pozwala to uniknąć traumatycznych wspomnień i
przybyć do świata bytów bezcielesnych z niemal nienaruszonym
zasobem energii.
Dusza gotowa do opuszczenia ziemskiej egzystencji czuje
przyciąganie tunelu międzywymiarowego, którym zaczyna prze-
mieszczać się w kierunku światła. Wkraczając do świata równole-
głego przechodzi przez nieprzejrzyste warstwy przypominające
mgłę. Ziemia nadal znajduje się blisko, ale nie jest już widoczna.
Jest to już inna przestrzeń, inny jej wymiar. Nieprzyjemne począt-
kowo doznania dźwiękowe odczuwane od momentu śmierci, po
przekroczeniu tunelu zmieniają się w muzyczne tony i wspomaga-
ją proces regeneracyjny, który następuje po każdej z inkarnacji.
Przybywamy bowiem do duchowego domu zmęczeni i energe-
tycznie osłabieni na skutek zwykle niełatwego ziemskiego życia,
ale po śmierci ciała nawet przez moment nie jesteśmy pozba-
wieni pełnego miłości wsparcia.
Należy w tym miejscu wyraźnie podkreślić, że wieloletnie
badania Newtona nie potwierdziły nigdy, aby ktokolwiek przy

101
Informację tę potwierdzają także wyniki badań prowadzone w hipnozie
reinkarnacyjnej typu PLR.

253
wkraczaniu do tego równoległego świata spotykał Jezusa,
Buddę czy też jakąkolwiek inną postać związaną z wierzenia-
mi religijnymi. Zdarzało się, że wierzenia sugerowały początko-
wo tego rodzaju spotkanie, jednak niemal natychmiast było ono
korygowane w wyniku rozpoznania osoby lub osób witających,
dobrze znanych i trwale związanych z przybyszem. Zwykle
pierwszą istotą spotkaną po przekroczeniu tunelu był duchowy
przewodnik, czyli istota o wyższym niż przybysz stopniu rozwoju,
spełniająca w stosunku do tej duszy funkcję opiekuna i mentora.
Zdarzało się też, że wkraczający do zaświatów kompleks świado-
mościowy witali członkowie grupy, do której przynależał, lub też
osoby, z którymi był blisko związany w ostatnim życiu. Przewod-
nik zwykle zachowywał wtedy dystans.
Byty bezcielesne często wykorzystywały w tych pierwszych
kontaktach swoje zdolności kreacji form myślowych i ukazywały
się jako postaci z ostatnich wcieleń. Przybywający byli pełni za-
chwytu odkrywając ponownie świat duchowy. Wszystkie ziemskie
troski zostawały za nimi, a otoczenie pełne piękna i niezwykłych
barw działało kojąco. Wszystko to sprawiało wrażenie hologra-
ficznych projekcji tworzonych na użytek przybysza w ramach
postępowania adaptacyjnego, ponieważ każdy kompleks świa-
domościowy po wkroczeniu do tego świata odkrywał ponownie
swą zdolność myślowego kreowania otaczającej go rzeczywi-
stości aktem własnej woli.
Wzruszające sceny powitania pod kontrolą duchowego prze-
wodnika zapoczątkowywały przystosowanie do życia w świecie
równoległym. Powitanie to często wykorzystywane było (przez
przewodnika lub osoby witające) do energetycznego doładowania
przybywającej do świata zmarłych osłabionej duszy. Wyrówny-
wane były ubytki energetyczne i przywracano wewnętrzną har-
monię. Zdarzało się, że wśród witających przybysza istot znajdo-
wała się osobowość, od której w czasie minionego właśnie życia
doznał on wiele zła. Bywało też, że dusza ta w świecie bytów
bezcielesnych postrzegana była przez pokrzywdzonego zupeł-
nie inaczej, ponieważ niekorzystne relacje między nimi podczas

254
ostatniej egzystencji okazywały się wynikiem zdominowania psy-
chiki gnębiciela przez ziemskie uwarunkowania, skutkiem czego
nie panował on nad swymi popędami.
Zazwyczaj sądzi się, że dusze po przybyciu do świata ducho-
wego zyskują wszechwiedzę. Nie jest to do końca prawdą, gdyż
osiągnięcie tego stanu uzależnione jest od długości okresu przeo-
rientowania (przystosowania kompleksu świadomościowego do
zmienionej sytuacji) oraz od stopnia zaawansowania w mental-
nym rozwoju. Okres przystosowania spędza się w miejscu, które
można określić mianem oddziału odnowy. Dusza zostaje tam ob-
myta strumieniem pozytywnej, uzdrawiającej i oczyszczającej
energii. Są to odczucia całkowicie subiektywne, ponieważ jest to
proces regeneracyjny i wkraczająca do zaświatów istota tak wła-
śnie go odbiera. Następujące potem przeorientowanie komplek-
sów świadomościowych na okres pobytu w świecie równoległym
odbywa się już w różnych warunkach, które uzależnione są od
zakończonej właśnie egzystencji i osobistych preferencji duszy.
Wykorzystywane są zwykle scenerie znane z ziemskiego życia,
mające na jej samopoczucie dobroczynny, uspokajający wpływ.
W obszarze duchowego uzdrawiania dusza odzyskuje w
końcu wiedzę właściwą rozszerzonej świadomości, co umożli-
wia jej w pełni obiektywną ocenę własnych dokonań. Następu-
jące zaraz potem spotkanie i rozmowa z przewodnikiem ducho-
wym ma na celu podsumowanie przebytej właśnie inkarnacji, wy-
ciągnięcie wniosków i podkreślenie tych problemów, których nie
udało się do końca rozwiązać, a zatem nad którymi trzeba w przy-
szłości nadal popracować. Motywacje i postawy poddawane są
surowej krytyce, osądzane i analizowane pod kątem przyszłych
programów nauki. Także w ziemskim życiu mamy z tym proce-
sem styczność, ponieważ odpowiedzialność naszej świadomości
za jego przebieg przejawia się nam pod postacią sumienia.

Zagadnienie winy i kary


Zasługi i nagrody, a także winy i kary za dokonane w ziemskim
życiu uczynki są bardzo często uwypuklane w różnych wierze-

255
niach religijnych. Badania naukowe, w tym również badania okre-
sów między wcieleniami, zmuszają nas jednak do rewizji tych
poglądów, gdyż kwestia nagrody i kary w tej postaci, jak przed-
stawiają to niektóre koncepcje religijne, właściwie nie istnieje.
Zasługi i winy powinniśmy rozpatrywać jako różne rodzaje
doświadczeń dostarczające nam wiedzy. Ziemskie życie stano-
wi więc pewien etap nauki, który realizujemy lepiej lub gorzej.
Uzyskane w trakcie nauki efekty determinują jednak sposób jej
kontynuacji, a zatem i nasz dalszy los w kolejnych inkarnacjach.
W okresie interwałów między wcieleniami nikt nas nie karze ani
nie nagradza. Poddanie się ewentualnej karze jest wyłącznie kwe-
stią naszych przekonań lub motywacji.
Zdaniem pacjentów Newtona byty czyniące podczas ziemskiej
egzystencji wiele zła wybierają izolację w zaprojektowanej przez
siebie scenerii na podstawie wspomnień z minionego życia. Jest to
zwykle miejsce odpychające, a więc bezdenna, ciemna otchłań,
więzienie lub ciemne pomieszczenie bez okien. Karę tę dusza
wymierza sobie sama. Przeżywa tam wciąż na nowo swoje nie-
chlubne czyny, cierpiąc i miotając na siebie oskarżenia102. Gdy
istota taka jest gotowa, by skorzystać z pomocy, poddawana jest
procesowi, który można nazwać leczeniem. Najczęściej kierowa-
na jest wtedy na duchową kwarantannę w całkowitym odosobnie-
niu, lecz już w otoczeniu sprzyjającym wygaszeniu negatywnych
emocji, co stanowi formę terapii. Okres ten ma na celu poddanie
się niezakłóconym niczym refleksjom, zmierzającym do we-
wnętrznej przemiany duszy.
Każdy taki przypadek traktowany jest w sposób indywidualny,
w zależności od tego, jak wiele podczas ziemskiego wcielenia
istota ta uczyniła zła. Bezpośrednio po okresie odosobnienia nie-
które z takich dusz odsyłane są niezwłocznie na Ziemię, aby
mogły doświadczać na sobie agresji i bezwzględności innych,
ucząc się w trudnych warunkach wrażliwości na cierpienie,

102
W opisie tym dostrzec można niewielkie podobieństwo do obszarów pie-
kielnych znanych z pozacielesnych eksploracji niejawnej sfery istnienia.

256
współczucia i zrozumienia dla problemów innych ludzi. Przy
takich doznaniach mogą naprawić dotychczasowe błędy i zwal-
czyć własne słabości. Zdarza się też, że dusze w mniejszym stop-
niu okaleczone emocjonalnie nie są od razu zawracane na Ziemię,
lecz dołączają do swojej grupy bratnich dusz, aby przed kolejnym
wcieleniem zintensyfikować okres nauki.
Wierzenia religijne przekonują nas również, że istoty niezdol-
ne do poprawy ulegają unicestwieniu. Badania Newtona nie po-
twierdzają tej informacji. Jego pacjenci pytani o to twierdzili, że
dusze wykazujące stale nadmiar negatywnych emocji i wynikają-
cych z tego złych czynów poddawane są procesowi energetycznej
transformacji na drodze zharmonizowania ich ładunku energe-
tycznego. Często zdarza się, że takiemu procesowi poddawane są
te istoty, które wcześniej inkarnowały na planetach, gdzie egzy-
stencja ma łagodniejszy przebieg. Wyzwania, jakie stawiło przed
nimi życie na Ziemi, okazywały się dla nich często zbyt trudne
przy pierwszych próbach wcieleń w nowych uwarunkowaniach.
Transformacja nie oznaczała nigdy równoczesnej utraty wie-
dzy o złych uczynkach, ponieważ pamięć o nich zawsze była za-
chowywana. Byty te w dalszym ciągu musiały zadośćuczynić
wyrządzonym krzywdom, musiały też doznać tego samego
bólu, który wcześniej zadawały innym, aby w pełni pojąć sens
odpowiedzialności za własne działanie. Tłumaczono, że kom-
pleks świadomościowy który znałby jedynie miłość i spokój, ni-
gdy nie rozwinąłby głębokiego zrozumienia rzeczywistości, nie
byłby też w stanie w pełni docenić wartości pozytywnych uczuć.
Każda dusza rozwija się więc wytrwale, próbując w ciągu wielu
wcieleń przezwyciężyć negatywne uczucia i reakcje. Niektóre ze
złych wzorców zachowań mogą jednak przetrwać nawet w za-
światach i wciąż uzewnętrzniać się w kolejnych inkarnacjach.
Istoty, które zasmakowały w czynieniu zła, a nie mają jedno-
cześnie odwagi, by grać rolę ofiary w wielu przyszłych planowa-
nych wcieleniach (w świecie bytów bezcielesnych nie stosuje się
przymusu przy planowaniu drogi rozwoju), nie ulegają jednak
unicestwieniu, co sugeruje wiele wierzeń religijnych. Badani

257
twierdzą, że poddaje się takie byty procesowi energetycznego
przemodelowania, który polega na rozproszeniu nośnika świado-
mości tych dusz poprzez zmieszanie go ze świeżym materiałem w
takim stosunku, aby stary ładunek info-energetyczny wywierał jak
najmniejszy wpływ na utworzony szereg dusz przemodelowanych,
pozwalając im równocześnie zachować część pierwotnej tożsamo-
ści. W ten sposób neutralizuje się negatywne wzorce zachowań, a
nowe kompleksy dostają kolejne szanse prawidłowego rozwoju.
Badani niechętnie i z dużymi oporami udzielali informacji na ten
temat, więc być może odczuwali tę formę przemiany jako ponie-
sioną klęskę.
Warto jeszcze zatrzymać się chwilę nad zagadnieniem winy i
kary w wypadku aktu samobójstwa, gdyż tego rodzaju wybór tak-
że został poddany ocenie. Relacje osób badanych wskazywały na
to, że samobójstwo popełnione przez osobę, której jakość życia
została na skutek choroby w sposób istotny zredukowana,
traktowane jest zupełnie inaczej niż samobójstwo osoby po-
siadającej zdrowe ciało. W pierwszym wypadku istota wkracza-
jąca po śmierci ciała do świata bytów paracielesnych nie ma po-
czucia klęski czy winy. Ten akt wolnej woli traktowany jest z
całkowitym zrozumieniem i akceptacją jako naturalna konse-
kwencja zaniku biologicznych funkcji życiowych, ponieważ ten
stan uniemożliwia dalsze aktywne funkcjonowanie w świecie cza-
soprzestrzeni.
Inaczej przedstawia się sprawa, gdy samobójstwo popełnia
osoba zdrowa. Taki akt woli traktowany jest jak zerwanie kon-
traktu na życie, a więc zmarnowanie tego etapu nauki. Oznacza
to, że w kolejnym życiu osobowość taka stanie jeszcze raz przed
podobnymi problemami, przed którymi próbowała uciec. Będzie
te próby ponawiać tak długo, aż upora się z trudnościami stający-
mi jej na drodze. Nawet w tym wypadku nie ma więc mowy o
karze. Jest tylko konkretny etap nauki w naszym rozwoju, który
musi zostać zaliczony.

258
Bratnie dusze i Rada Starszych
Po dokonaniu samooceny pod kontrolą przewodnika kolejnym
etapem pobytu w świecie duchowym jest połączenie z grupą
bratnich dusz. Można ją porównać do grupy szkoleniowej, w któ-
rej wszyscy uczestnicy znajdują się na zbliżonym poziomie roz-
woju. Dzielą się między sobą doświadczeniami wyniesionymi z
ziemskich egzystencji, wspólnie je analizują, a także służą sobie
wzajemnie radą i pomocą. Razem też opracowują przyszłe scena-
riusze dalszej nauki.
Każda dusza przywołana z grupy przed Radę Starszych jesz-
cze raz musi dokonać krytycznej oceny swego ziemskiego życia.
Towarzyszy jej wtedy przewodnik, a czasem i starszy przewodnik
(bardziej zaawansowany w rozwoju), wspierając i wyjaśniając
ewentualnie nieporozumienia, które są następstwem różnic wyni-
kających ze stopnia zaawansowania w mentalnej ewolucji. Prze-
wodnik ustawia się podczas przesłuchania tak, by móc ekranować
telepatyczny kontakt duszy z Radą, ponieważ nierównomierność
przetwarzania wrażeń w obu półkulach mózgowych ciała orga-
nicznego pozostawia początkowo swój ślad w postaci energetycz-
nej dysharmonii kompleksu po powrocie do świata bytów paracie-
lesnych.
Istoty znacznie zaawansowane w rozwoju przychodzą na taką
konfrontację bez przewodnika (zwykle znajduje się on wśród
członków Rady) i referują zakończoną właśnie inkarnację, dołą-
czając do grona Rady niemal na równych prawach. Im większą
wiedzą i samokontrolą dysponuje powracający do zaświatów byt,
tym większej liczby specjalistów potrzebuje dla konsultacji w
trakcie zebrań Rady. Podczas tego spotkania Rada ponownie i
znacznie dokładniej analizuje przebieg działania kompleksu świa-
domościowego w aktualnie zakończonym życiu. Wyodrębnione
zostają wciąż aktualne słabości, pomyślnie wykonane zadania i
przedstawione sugestie realizacji kolejnych etapów zdobywania
wiedzy. Dalszy okres przebywania takiej duszy w świecie bytów
bezcielesnych przed kolejną inkarnacją przeznaczony jest przede
wszystkim na dalszą intensywną naukę.

259
Rada Starszych, zwana również przez osoby badane Mędr-
cami, Starcami lub Świętymi, nie jest organem boskiej władzy,
lecz zgromadzeniem istot o bardzo wysokim stopniu rozwoju.
Są oni odpowiedzialni za przebieg wcieleń innych, mniej rozwi-
niętych bytów. Rada nie jest także zespołem sędziowskim, któ-
remu zostaje przedstawione nasze życie celem ukarania nas za
popełnione winy lub dla okazania aktu łaski. Dusze na ogół
odbierają to spotkanie jako coś w rodzaju egzaminu, podczas któ-
rego Starcy dokonują oceny ich postępowania pod kątem kierunku
dalszego rozwoju. Błędy omawiane są po to, by rozważyć sposo-
by ich eliminacji w dalszym życiu. Nie jest więc ważne, ile razy
potknęliśmy się, a nawet upadliśmy w naszej życiowej wędrówce.
Ważne jest, czy i jak szybko byliśmy w stanie się podnieść, aby
iść dalej.
Zwłaszcza w stosunku do młodych i niedoświadczonych istot
Starcy są zawsze bardzo pobłażliwi i pełni troski, gdyż współpra-
ca z ciałami organicznymi sprawia takim duszom wyjątkowo dużo
trudności, które muszą nauczyć się pokonywać. Ważne jest bo-
wiem, by ciało nie zdominowało duszy, ale utworzyło z nią har-
monijnie współpracującą osobowość, co pozytywnie wpływa na
jej rozwój, a także na ewolucję ludzkiego gatunku i ziemskiego
ekosystemu, w którym ludzie odgrywają rolę dominującą.
Wiele kompleksów świadomościowych spotyka się z Radą po
raz drugi tuż przed rozpoczęciem kolejnego wcielenia, by dokład-
niej omówić konieczne aspekty dalszej nauki i dostępne możliwo-
ści ich realizacji. Skład Rady często uzależniony jest od zadań,
jakie postawiła przed sobą dusza, ale zawsze zawiera ona wysoko
rozwinięte istoty biegłe w różnych specjalnościach, które nabyły
podczas wieloetapowej egzystencji.
Przestrzeń, w której funkcjonuje grupa bratnich dusz, jest
ich domem. Istoty te są najczęściej bliskimi przyjaciółmi, zwykle
też razem inkarnują. Wspierają się nawzajem i pomagają sobie
zarówno w zaświatach, jak i w substancjalnym świecie czasoprze-
strzeni. Grupa taka składa się zwykle z kilku, do dwudziestu kilku
dusz, a jej członkowie ściśle związani są ze sobą. Są to zwykle

260
byty o podobnych zapatrywaniach i wspólnych cechach, nad któ-
rymi muszą pracować, lecz zwykle są mieszanką różnych typów
charakterów, co pozwala członkom grupy uzupełniać się wzajem-
nie i daje możliwość udzielania wszechstronnej pomocy.
Grupy drugorzędne (składa się na nie wiele grup bratnich)
tworzą coś w rodzaju społecznej grupy wsparcia, a jej człon-
ków nie łączą już tak bliskie związki. Drugorzędna grupa liczy
najprawdopodobniej powyżej tysiąca istot. Liczby te należy przy-
jąć jedynie jako przybliżone, gdyż wynikają one wyłącznie z rela-
cji zahipnotyzowanych osób, a liczebność grup różni się w nich w
zależności od miejsca egzystencji badanego w ramach istniejącej
struktury świadomościowej.
Tempo nauki wśród członków poszczególnych grup jest zwy-
kle zróżnicowane. Podstawowe umiejętności byty paracielesne
zdobywają podczas szkoleń w obrębie grup bratnich, które pro-
wadzi się w specjalnie wydzielonych obszarach edukacyjnych.
Realizacja nauki przypomina nieco sposób nabywania kwalifika-
cji podczas ziemskiego kształcenia, ale duży nacisk kładzie się
na umiejętność wykorzystywania nabytej wiedzy.
Najważniejsza w każdym z procesów nauki jest sprawność
operowania potencjałem energetycznym i umiejętność jego
wykorzystania w akcjach ukierunkowanych na konkretny cel,
ponieważ wiedza ta jest niezbędna w każdej wybranej później
specjalności. Na pośrednim poziomie zaawansowania dusze, które
objawiają specjalne talenty w zakresie leczenia, nauczania, opieki
nad dziećmi (młodymi bytami), kreacji itd., biorą udział w zaję-
ciach dodatkowych grup specjalistycznych. Nadal pozostają wte-
dy członkami grup bratnich, a bliska więź między ich członkami
utrzymuje się podczas całego okresu szkolenia, a więc także wte-
dy, gdy rozpoczną już studia indywidualne.

Przebieg rozwoju świadomości


Egzystencja kompleksów świadomościowych nigdy nie ogranicza
się do jakiegoś określonego przydzielonego im terenu, a poszcze-
gólne strefy nie są od siebie oddzielone żadnymi barierami.

261
Dusze mogą więc unosić się swobodnie i bez przeszkód w prze-
strzeni, gdzie oddają się różnorodnym zajęciom. Bywa, że byty o
różnym stopniu zaawansowania w rozwoju spotykają się i groma-
dzą w celu wymiany myśli i doświadczeń.
Taka obustronna wymiana usług jest charakterystyczna
dla całego procesu rozwoju realizowanego w rzeczywistości
niejawnej. Możliwy jest w tym celu również kontakt ze świado-
mościowymi kompleksami zwierząt znanych i kochanych podczas
życia na Ziemi, choć w zaświatach przebywają one w innych ob-
szarach niż dusze form wyżej rozwiniętych, ale międzygatunkowe
formy kontaktów zawsze sprzyjają rozwojowi obu form istnienia
w nich uczestniczących. Jasno z tego widać, że pobyt w tym
świecie (podobnie jak i cały cykl wcieleń) ukierunkowany jest
na nieustający rozwój, a kolejne osiągane poziomy można w
przybliżeniu scharakteryzować w sposób następujący:
zakres koloru status
etap rozwoju
emitowanego światła przewodnika
biały przechodzący
I początkowy w szarawy z odcieniem brak
różu
niższy biel złamana
II brak
pośredni czerwienią i żółcią
żółty przechodzący w
III pośredni brak
złoty z odcieniem zieleni
wyższy złoty złamany zielenią
IV junior
pośredni do zielonego
jasnobłękitny z odcieniem
V zaawansowany zieleni, błękitny senior
do ciemnoniebieskiego
wysoce ciemnoniebieski
VI mistrz
zaawansowany przechodzący w fiolet

262
Kolor światła emitowanego przez kompleks świadomościowy
jest zarówno wskaźnikiem częstotliwości drgań jego pól fizycz-
nych, która wynika z etapu jego rozwoju, jak również potencjału
energetycznego, a zatem jest także indywidualnym identyfika-
torem duszy. Powyższa tabela z pewnością nie wyczerpuje
wszystkich możliwości rozwoju istot żywych. Michael Newton
twierdzi, że nigdy wśród swoich pacjentów nie zetknął się z duszą
na poziomie VI, lecz w relacjach osób bardziej zaawansowanych
w mentalnej ewolucji pojawiały się informacje o istotach na etapie
rozwoju przewyższającym poziom VI. Ich widmo energetyczne
pulsuje podobno bardzo ciemnym odcieniem fioletu.
Mistrzom zdarza się inkarnować na Ziemi, ale nigdy nie nale-
żą wtedy do politycznej czy społecznej elity. Wysoki status w
zaświatach nie ma bowiem nic wspólnego z wysoką pozycją osią-
ganą w warunkach ziemskich. Statystycznie 42% pacjentów Ne-
wtona stanowiły dusze na I etapie rozwoju, 31% ‒ byty na II eta-
pie rozwoju, 17% ‒ istoty na III etapie rozwoju, 9% na IV i tylko
1% na V etapie rozwoju.
Z uzyskanych relacji jasno wynika, że wraz z postępującą
mentalną ewolucją inkarnacje stają się coraz rzadsze, a po osią-
gnięciu pełnej dojrzałości kompleksy świadomościowe przestają
wcielać się w formy organiczne. Najwyższy stopień zaawansowa-
nia w rozwoju, jaki wymieniają pacjenci Newtona w swoich rela-
cjach, stanowią Starcy. Jego zdaniem mogą oni pozostawać w
bezpośrednim kontakcie ze Źródłem, być może nawet stanowią
jego integralną część, ale osoby przez niego badane nie potrafiły
udzielić na ten temat pewnych informacji.
Za uzupełnienie tej luki można uznać komunikaty przekazane
Robertowi Monroe (i kontynuatorom jego badań) przez istoty
bezcielesne w głębszych rejonach nadprzestrzeni oraz doznania
dr. Ebena Alexandra podczas doświadczenia bliskości śmierci
[81]. Sugerowałyby one, że nawet Starców nie należy identyfiko-
wać ze Źródłem, gdyż są oni jedynie ostatnim ogniwem procesu
nauczania i rozwoju, który realizujemy w formach paraciele-

263
snych w strefie przejścia oraz w formach organicznych ziem-
skiego systemu życia. Po przekroczeniu mostu wiodącego do
głębszych sfer istnienia żaden byt prawdopodobnie nie przyjmuje
już indywidualnych form wizualnych. Dane te warto jeszcze uzu-
pełnić wiedzą ujawnioną przez wielowymiarową fizykę kwanto-
wą. Jeśli bowiem całość istnienia jest spójna, funkcjonując ni-
czym jeden złożony system, to każdy z nas (a dokładniej nasze
wyższe Ja, czyli nasza nadświadomość) musi stanowić integral-
ną część Źródła.
Badania Newtona ujawniły nam ponadto, że nigdy nie jeste-
śmy samotni, ponieważ każdy z kompleksów świadomościo-
wych posiada swego osobistego przewodnika, a stopień zaa-
wansowania w rozwoju tego opiekuna jest zawsze uzależniony od
etapu ewolucji, na jakim aktualnie znajduje się dany byt. Dojrza-
łość duchowa przewodników decyduje z kolei o tym, czy opiekują
się jedną istotą czy wieloma. Seniorzy i mistrzowie pracują zwy-
kle z całą grupą dusz, zarówno w zaświatach, jak i na Ziemi.
Opiekunowie są bezpośrednio odpowiedzialni za swoich podo-
piecznych, ale sami także mają swoich nauczycieli. Z uzyskanych
relacji osób badanych wynika, że przewodnicy różniący się stop-
niem rozwoju tworzą coś w rodzaju ciała zarządzającego w stre-
fie przejścia tego równoległego świata.
Po raz kolejny zatem przekonujemy się, że cały otaczający
nas wielowymiarowy wszechświat stanowi zwartą wielofunk-
cyjną strukturę, w której każdy fragment wywodzi się z inteli-
gentnego Źródła wszelkiej formy bytu i zmierza do ponownego
połączenia się z nim, będąc w każdej chwili istotną częścią tej
zorganizowanej, współpracującej całości. Niektóre z istot bez-
cielesnych nie inkarnują w światach czasoprzestrzennych, prze-
bywając wyłącznie w rzeczywistości niejawnej, ale większość
dusz dokonuje wcieleń w światach przypominających ziemski w
celu zdobycia nowych doświadczeń.
Interwały między wcieleniami wykorzystywane są na szkole-
nia, które przygotowują nas do realizacji podejmowanych
przez nas zadań. Inteligentne nośniki energii i informacji wydają

264
się mieć w tej strukturze zasięg uniwersalny, a zatem wszyscy
dzielilibyśmy boski status w świetle wyników badań zasobów
naszej świadomości za pomocą hipnozy.

Obszary szkoleniowe
Podobnie jak pozacielesne eksploracje partnerskie, także ten spo-
sób zdobywania wiedzy ujawnił, że świat bytów bezcielesnych
posiada wiele wydzielonych obszarów o specjalnym przezna-
czeniu, a część z nich wykorzystywana jest do prowadzenia róż-
nego rodzaju szkoleń. Na III poziomie ewolucji we wszystkich
obszarach samodoskonalenia tworzone są luźne grupy robocze
realizujące studia specjalistyczne, które prowadzone są przy ak-
tywnej współpracy mistrza. Na poziomie IV dusze zyskują już
sporo niezależności w działaniu poza obrębem grupy. W miarę jak
członkowie grup specjalistycznych udowadniają, że potrafią spro-
stać zlecanym zadaniom, stają się one coraz bardziej złożone.
Chociaż liczebność grup zmniejsza się wraz z postępującym roz-
wojem dusz, bliski kontakt między członkami pierwotnego skupi-
ska nadal jest utrzymywany.
Wielu pacjentów Newtona relacjonowało, że wkrótce po przy-
łączeniu się do swojej grupy dusz bratnich udawali się do obszaru
planowania, przypominającego bibliotekę. Znajdowały się w niej
indywidualne Księgi życia każdej żywej istoty, a w nich zapisy
kolejnych wcieleń duszy z uwzględnieniem najróżniejszych wa-
riantów przebiegu każdego wcielenia. W bibliotece świeżo przy-
byli mogli prowadzić głębokie studia nad minionym życiem, wy-
korzystanymi lub odrzuconymi możliwościami, a także analizo-
wać skutki dokonywanych wyborów.
Każda istota przeglądając Księgę życia po zakończonej in-
karnacji mogła ponownie doświadczyć minionych zdarzeń w
rzeczywistości wirtualnej, biorąc w nich czynny udział lub w
charakterze obserwatora. Poznawała wtedy konsekwencje wszel-
kich możliwych podejmowanych przez nią decyzji, ale nie miało
to już wpływu na przeszłe wydarzenia, które zaistniały w czaso-
przestrzeni. Przegląd pozwalał jej jednak poznać potencjalne wer-

265
sje własnego życia, a zatem uświadamiał w jaki sposób jej wła-
sne wybory kształtowały zawsze jej los.
Religie hinduistyczne utrzymują, że przebieg życia każdej ży-
wej istoty zapisany jest w Kronice Akaszy (pamięci wszechświa-
ta). Porównując relacje pacjentów Michaela Newtona ze wschod-
nimi wierzeniami religijnymi, można odnieść wrażenie, że kon-
cepcja duchowych rejestrów wcale nie musi być wytworem
ludzkiej fantazji, lecz tkwi w naszej podświadomości jako rezul-
tat naszych doświadczeń między wcieleniami. Jedynie z pozoru
taka koncepcja może wydawać się wierutną bajką, ponieważ nau-
ka wyprzedzająca, a dokładniej działy fizyki i biologii, również
dopuszczają tego rodzaju możliwość.
Wynika to z założeń wielowymiarowej fizyki kwantowej
przewidującej współistnienie ze sobą wielu zdarzeń (światów)
alternatywnych, które można rozumieć jako wynik składania się
mnogich stanów nieskończonych możliwości w szereg równie
prawdopodobnych wariantów ciągów zdarzeń, które w wyniku
podejmowanych wyborów powołujemy do istnienia. Oznacza to,
że obserwator funkcjonujący w czasoprzestrzeni może w każdej
chwili zmienić istniejący stan aktualny na inny w wyniku powzię-
tej decyzji, zapoczątkowując całkowicie nowy ciąg zdarzeń, gdyż
wszechświat zawsze tworzy spójną całość mimo swego pozornego
rozdzielenia na wiele części składowych103.
W interpretacji rzeczywistości zaproponowanej przez amery-
kańskiego fizyka, dr. Hugh Everetta, każde zdarzenie staje się
faktem dzięki aktowi obserwacji dokonanemu przez świadomy
umysł. Większość tego rodzaju zdarzeń już istnieje na poziomie
kwantowym jako zestaw wszelkich możliwych zdarzeń, a niektóre
są powoływane do istnienia spośród wielu potencjalnych możli-
wości, przy czym każdy skutek dowolnego działania może ge-
nerować w mgnieniu oka niezliczone warianty kolejnych opcji.
W niejawnej strefie istnienia (w ukrytym porządku) świadomość

103
Koncepcję tę omawiam dokładniej w czwartej (ostatniej) pozycji tetralogii
poświęconej duchowi i materii [82].

266
natychmiast i bez przeszkód aktem woli formuje rzeczywistość,
podczas gdy w czasoprzestrzeni wymaga to zdecydowanie więcej
włożonego wysiłku. Na podstawie zatem obserwacji, wniosków
wynikających z badań wyprzedzających i praw formułowanych
przez fizykę kwantową możemy z powodzeniem uznać, że świa-
domość musiała wykształcić się na ukrytym poziomie organi-
zacji bytu, a nie w ramach jawnego porządku czasoprzestrzeni.
Warto tu też przypomnieć, że zgodnie z koncepcją brytyjskie-
go fizyka, prof. dr. Davida Bohma, nasza czasoprzestrzeń przy-
pomina holograficzną, dynamicznie zmieniającą się projekcję
świadomości, w której informacja i materia reprezentują dwa
różne aspekty tej samej całości, równie niepodzielnej jak treść
i forma. W ukrytym przed zmysłowym postrzeganiem obszarze
istnienia, materia wydaje się całkowicie spleciona ze świado-
mością i jest z nią nierozłączna. Już kilkadziesiąt lat temu me-
chanika kwantowa umieściła świadomość w samym centrum ist-
nienia i wiele wskazuje na to, że właśnie taka jest prawda, ponie-
waż splątanie to obserwujemy na każdym kroku także w obrębie
czasoprzestrzeni.
Wracając do opisu obszarów szkoleniowych przenosimy się
teraz do obszaru zmiany czasu zwanego też obszarem doboru
życia, który wykorzystywany jest przez byty przygotowujące się
do kolejnej inkarnacji. Jest to sfera symulacji104 wielu możliwości
realizacji nowego etapu życia, w której każda dusza dokonuje
wyboru środowiska przyszłej egzystencji (kraju, rodziny) oraz
kolejnego ciała do zasiedlenia. W obszarze tym czas przeszły,
teraźniejszy i przyszły współistnieją ze sobą, a zmieniając jego
sekwencje można badać poszczególne wydarzenia, analizując

104
Tego rodzaju informacje uzyskane podczas sesji hipnotycznych sugerują, że
nasza czasoprzestrzeń może być podobną symulacją jak ta realizowana w nie-
jawnym obszarze istnienia. Rodząc się mamy do dyspozycji gotowy do realiza-
cji plan przygotowany w rzeczywistości niejawnej, ale tu i tam możemy go
modyfikować. Do podobnego wniosku doszedł również Robert Monroe pod-
czas jednej ze swoich bezcielesnych podróży (rozdział Konfrontacja badań w
stanie pozacielesnym z koncepcjami nowej nauki).

267
je pod kątem właściwego wyboru miejsca i ciała, które pozwo-
liłyby osiągnąć wytyczone cele w procesie rozwoju. Dokonuje-
my go spośród kilku branych pod uwagę inkarnacji, rozważając
zarówno okoliczności w jakich potem będziemy żyć, jak i możli-
wości współpracy z mózgiem przyszłej ludzkiej istoty. Sami de-
cydujemy też, jaki ładunek energetyczny będzie nam potrzebny do
realizacji organicznej formy życia.
Przyszła inkarnacja poprzedzona jest wstępnym przygotowa-
niem w trakcie długich sesji szkoleniowych z przewodnikami i
przyjaciółmi z grupy, a także pod luźną kontrolą członków Rady
Starszych. Zapada wtedy ostateczna decyzja jakie lekcje powinny
być przerobione w następnym wcieleniu, ale koleje losów pod-
czas realizowanej drogi życiowej w ramach wybranej inkar-
nacji nie są do końca zaprogramowane. Nie jesteśmy więc
bezwolnymi lalkami w teatrze życia, choć przygotowujemy się do
odegrania ściśle określonych ról. Scenariusz jest jedynie z lekka
zarysowany, a to daje nam wiele możliwość korekty planu pod
kątem naszego dalszego rozwoju. My sami jesteśmy więc w istot-
nym stopniu twórcami naszego przeznaczenia.
Po dokonaniu wyboru przyszłego ciała czeka nas też indywi-
dualny kurs rozpoznawczy. Polega on na wgraniu do podświado-
mości ważnych dla naszej nowej egzystencji elementów, na które
powinniśmy zwrócić baczną uwagę w nowym życiu. Dotyczy to
zarówno osób (bratnich dusz, które będą nam pomagać w reali-
zacji naszych celów) jak i określonych sytuacji, które powinny
zwrócić naszą uwagę.
Wykorzystywane są w tym celu zwykle reakcje naszych zmy-
słów na zapamiętany zapach, widok, dźwięk itd. Znaki te są istot-
ne ze względu na zaprogramowaną amnezję w zakresie naszej
bezcielesnej egzystencji w nadprzestrzeni. Wracając bowiem na
Ziemię zawieramy układ z przewodnikiem duchowym w kwestii
pamięci wcześniejszych wcieleń. Zakres niepamięci jest celowo
dobrany tak, aby był korzystny dla realizacji naszego rozwoju.
Eliminuje to nasze niekorzystne reakcje, np. pokusę odpłacenia za
zło zaznane od kogoś we wcześniejszej inkarnacji. Zapominamy

268
też o wcześniejszych błędach i niepowodzeniach, co pozwala nam
zmierzyć się z nowymi wyzwaniami z większą pewnością siebie.
Niewykluczone, że brak pamięci wcześniejszych wcieleń
jest istotny także z uwagi na krąg kulturowy, w którym przyj-
dzie nam żyć. Opisane wyżej przypadki zapamiętania wcześniej-
szych inkarnacji (rozdział: Pamięć poprzedniego życia) wydają
się w dużym stopniu uzależnione od przynależności do grupy et-
nicznej, religijnej czy środowiskowej, w której człowiek przycho-
dzi na świat. Jeśli będziemy realizować kolejne wcielenie w śro-
dowisku akceptującym fakt reinkarnacji lub zmiany światopoglą-
dowe, może mieć to wpływ na zniesienie blokady pamięci po-
przedniego życia w formie organicznej.
Teraz, przygotowani wszechstronnie do kolejnej egzystencji,
rozpoczynamy nowy etap życia. Droga wiedzie przez tunel, któ-
rym ześlizgujemy się wprost w wybrane przez nas ciało. Teraz
kompleks świadomościowy przystosowuje się stopniowo do no-
wego otoczenia, a okres życia płodowego wykorzystuje na zespo-
lenie z mózgiem nienarodzonego jeszcze dziecka. Połączenie to
ma miejsce w różnych okresach ciąży, niekiedy nawet tuż przed
narodzeniem lub w momencie porodu, a związek duszy z ciałem
w okresie płodowym jest z reguły dość luźny. Kompleks świa-
domościowy często opuszcza ciało podczas procesu integracji z
mózgiem, gdyż postępuje on dość wolno. Zwykle dusza nie poja-
wia się w ciele płodu, jeśli nie może nawiązać współpracy z roz-
wijającym się mózgiem dziecka. Następuje to więc nie wcześniej
niż około 4-6 miesiąca ciąży.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na powtarzające się
zjawisko pokonywania tunelu między niejawną sferą rzeczy-
wistości i czasoprzestrzenią, w której przez pewien czas przeby-
wamy. Dokładnie takie same doznania opisywane są przez pacjen-
tów, którym udało się przeżyć śmierć kliniczną [83]. Relacje pa-
cjentów w stanie hipnozy pozwalają także dostrzec pełną zgod-
ność z teorią tuneli międzywymiarowych Johna Wheelera, łączą-
cych inne wymiary wszechświata z naszą czasoprzestrzenią [84]
oraz podwójnym tunelem sprzężenia zwrotnego między czaso-

269
przestrzenią i niejawną sferą istnienia w koncepcji zaprezentowa-
nej przez Nassima Harameina i współpracowników [85]. Tak więc
wyniki badań prowadzonych w ramach całkowicie odmien-
nych procedur badawczych wykazują i w tym wypadku za-
skakującą zgodność.
Przy takich spostrzeżeniach wydaje się, że zbieżność dokona-
nych ustaleń w ramach nauk ścisłych i wyprzedzających powinna
stanowić dla nauki konwencjonalnej wystarczającą zachętę, aby
rozważyć rewizję wyznawanych poglądów nie tylko w kwestii
związków ducha (energii + informacji) i materii, ale także świa-
tów równoległych. Zbyt często słyszy się bowiem z ust wielu lu-
dzi nauki, że wszystko jest energią, co fałszuje stan faktyczny.
Duch to dwie funkcje stanu materii, a więc żadna z nich nie
może być z nią tożsama. Prawdą natomiast jest, że duch i materia
nie mogą egzystować bez siebie, ponieważ wzajemnie warun-
kują swoje istnienie.
Wracając do przerwanego wątku szkoleń należy zwrócić uwa-
gę na informację, że starsze i bardziej zaawansowane w rozwo-
ju dusze wspominają swoje wcielenia w przeszłości na innych
planetach w formach innych niż ludzkie. Wnioskując z relacji
badanych, życie biologiczne istnieje zatem na wszystkich plane-
tach, gdzie występują odpowiednie do tego warunki. Byty bezcie-
lesne początkowo wcielają się w ciała stworzeń mniej inteligent-
nych niż ludzkie, jednak gdy zaczną inkarnować w ciała homini-
dów nigdy nie schodzą w dół drabiny ewolucyjnej. Osoby badane
były przekonane, że niektóre z wykorzystywanych planet znajdują
się niedaleko Ziemi, lecz w innych systemach. To ostatnie
stwierdzenie może (lecz nie musi) sugerować, że czasoprze-
strzeń może być swojego rodzaju iluzją, choć nam podczas
organicznego życia wydaje się tak rzeczywista.
Jedną ze specjalizacji przyswajanych przez byty bezcielesne
jest etyka. Zadaniem istot, które wybrały tego rodzaju profesję,
jest neutralizowanie naturalnych konfliktów wynikających z
egoizmu poszczególnych jednostek, grup i społeczności, po-
nieważ do cywilizacyjnego wzrostu potrzebujemy harmonijnego

270
współistnienia. Ludzka natura ukierunkowała się na własne prze-
trwanie i osobiste korzyści przez tysiąclecia tworzenia lokalnych
społeczności, zatem etycy pomagają im dostrzec wspólny interes.
Sprawa ta dla każdego człowieka powinna być już oczywista,
ponieważ praktyczne korzyści wynikające z realizacji działań
zmierzających do obopólnego dobra możemy bez trudu zau-
ważyć na wszystkich etapach biologicznej ewolucji w ziem-
skich warunkach: kwiaty udostępniają nektar owadom i są przez
nie wtedy zapylane, małe rybki bezpiecznie żyją obok dużych
drapieżników, usuwając z ich skóry dokuczliwe pasożyty, itd.
Pomocą przy rozwiązywaniu najróżniejszych konfliktów służą
z kolei dusze harmonizujące. W świecie bytów bezcielesnych
łagodzą silne emocje związane z trudnymi inkarnacjami. Są to
specjaliści w dziedzinie wzajemnej komunikacji, którzy rozpra-
szają negatywne uczucia i stwarzają warunki dla rozpoczęcia po-
zytywnych działań. Zawsze też wspierają te istoty, które starają
się pomóc sobie i innym. Inkarnują najczęściej jako negocjatorzy,
artyści, prorocy, niekiedy jako mężowie stanu. Przykładem wcie-
lonych dusz harmonizujących mogą być tacy reformatorzy religij-
ni jak Jezus i Budda, a także inne niezwykłe osobowości znane
nie tylko z historii, ale i żyjące w czasach nowożytnych. Wydaje
się, że w ostatnich wiekach ziemskiej cywilizacji doktrynalnie
uwarunkowany świat Zachodu nie był wdzięcznym terenem dla
działalności dusz harmonizujących, gdyż wypromował świato-
pogląd preferujący techniczny rozwój i bezwzględną rywali-
zację, spychając zarazem wartości duchowe w sferę kultury, mi-
styki oraz religii i ezoteryki.
Byty specjalizujące się w uzdrawianiu realizują program nau-
ki zarówno w zaświatach, jak i pojawiając się na Ziemi w postaci
bezcielesnej (pomiędzy kolejnymi wcieleniami), aby udzielać
ludziom pomocy w sytuacjach zagrożenia życia. W trakcie ziem-
skich inkarnacji wykorzystują swoje umiejętności jako biegli
bioenergoterapeuci. Niektórzy uzdrowiciele specjalizują się w
przywracaniu naturalnej harmonii w ziemskim ekosystemie pro-
wadząc działalność proekologiczną.

271
Niektóre ze szkoleń mają charakter twórczy. Są to różnego ro-
dzaju warsztaty kreacji dla dusz bardziej rozwiniętych, tzn. po-
cząwszy od III etapu rozwoju. Obszar ich działalności znajduje się
głównie w świecie czasoprzestrzennym, obejmując planety, na
których brak wyższych form życia, gdyż dopiero zaczyna się ono
rozwijać. Świat ten wykorzystywany jest do nauki procesu kreacji
pod kontrolą przewodników jako instruktorów. Dusze odwiedzają
ten teren w postaci bytów bezcielesnych i wykorzystując wła-
sny potencjał info-energetyczny tworzą tam początkowo pro-
ste formy nieożywione na zasadzie powielania istniejących już
wzorców. Przejście od tworzenia form prostych do złożonych jest
długim i mozolnym procesem. Akcja tworzenia organizmów ży-
wych także rozpoczyna się od form najprostszych, ale istotny
wkład w tę działalność wnoszą dopiero byty z V poziomu ewolu-
cji mentalnej.
Ten rodzaj szkolenia nie ogranicza się jedynie do formowania
postaci materii. Prowadzone są również pierwsze próby tworze-
nia układów planetarnych w niewielkiej skali. Relacje uzyski-
wane od pacjentów o wysokim stopniu rozwoju sugerowały, że
pełnowymiarowej genezy gwiazd i ich układów planetarnych, a
także rozwoju całości wszechświata, dokonuje Źródło. Być może
wspomagają je w tym dziele Starcy, ale osoby badane nie były
tego pewne. W ich relacjach konsekwentnie powtarzała się infor-
macja, że do takiego aktu tworzenia niezbędne jest współdziałanie
wielu istot bezcielesnych. Można jednak uznać już na podstawie
tych skąpych informacji, że za powstawaniem w świecie czaso-
przestrzennym wszystkich obiektów ożywionych i nieożywio-
nych kryje się inteligentny plan. Byty specjalizujące się w pro-
jektowaniu twierdziły, że życie egzystuje w wielu formach i na
wielu planetach.
Jeszcze inny rodzaj szkolenia związany jest z przestrzenią du-
chowej transformacji. Nie jest to obszar rzeczywisty lecz wirtual-
ny, utworzony i przekształcany na użytek rozwoju naszej świa-
domości. Pogłębia się tam i utrwala umiejętności posługiwania się
energią, które przydatne są w każdym działaniu. Warto podkre-

272
ślić, że wszystkie specjalności nabywane w świecie duchowym
są od siebie współzależne i wzajemnie ze sobą powiązane. Za-
równo struktury tworzące wszechświat, jak i prowadzona w nich
działalność zawsze stanowią razem harmonijną całość.
Pobyt w tym równoległym świecie to nie tylko nieustanna, ak-
tywna praca, przewidziane są także okresy rekreacji wykorzy-
stywane przez dusze w najrozmaitszy sposób. Niektóre z nich,
które zachowały miłe wspomnienia z ziemskiego życia, odtwarza-
ją w rzeczywistości niejawnej wierne kopie miejsc, w których
niegdyś żyły. Inne wolą jednak wybrać się na wycieczkę w zapa-
miętane ziemskie zakątki, zabierając ze sobą taki zasób energe-
tyczny, który umożliwia doświadczania w pełni ulubionych roz-
rywek, nie będąc jednocześnie widzianym, podczas gdy niektóre
byty wybierają w tym celu możliwość eksploracji innych światów
niż ziemski, a także innych obszarów nadprzestrzeni. Rekreacji
służy również taniec i śpiew, a także rozmaite formy działal-
ności artystycznej. Wykorzystuje się w tym celu również zbio-
rowe gry i zabawy. Niektóre z nich w miarę wprowadzania no-
wych elementów przekształcają się w rodzaj ćwiczeń szkolenio-
wych, podczas których zdobywa się nowe umiejętności lub uczy
wykorzystywania możliwości dostępnych jedynie w świecie by-
tów bezcielesnych.
Kompleksy świadomościowe silnie emocjonalnie związane ze
zwierzętami korzystają podczas rekreacji z możliwości spędzenia
czasu ze swoimi byłymi ulubieńcami. Zwierzęta także wyposażo-
ne są w indywidualne kompleksy info-energetyczne, choć mają
one prostszą strukturę. W nadprzestrzeni dusze o różnym stop-
niu złożoności kompleksów świadomościowych nie przebywają
razem, niemniej jednak zawsze istnieje możliwość odnalezienia
nieśmiertelnej cząstki zwierzęcia, z którym nawiązaliśmy ścisły
kontakt w czasie ziemskiej wędrówki.
Takie spotkania są zawsze popierane w świecie bytów bezcie-
lesnych, gdyż ma tu miejsce wzajemna wymiana korzyści. Byty
specjalizujące się w opiece nad niżej rozwiniętymi formami życia
(opiekunowie zwierząt), pomagają w takich sytuacjach odszukać

273
duszę zwierzęcia i odtworzyć aktem mentalnym jego wygląd. Z
przeprowadzonych badań wynika, że istotne różnice w strukturze
kompleksów świadomościowych powodują, iż nie występuje w
naszym świecie transmigracja dusz w formy biologiczne mniej
rozwinięte, co postulowały niektóre systemy religijne.
Kreacja nowych dusz jest zdaniem pacjentów Newtona zwią-
zana bezpośrednio ze Źródłem, które modyfikuje nowo utworzoną
jaźń tak, aby każda z nich była niepowtarzalna. Obdarza je więc
nie tylko częścią własnego potencjału info-energetycznego, lecz i
indywidualnością. Na nowe istoty czekają dusze matczyne, które
otaczają je miłością, rozbudowują ich zasób energii i uczą wstęp-
nie świadomości istnienia. Obszar ten byłby zatem czymś w ro-
dzaju oddziału noworodków dla nowo uformowanych dusz. Mło-
de dusze, które dopiero rozpoczynają swój proces życiowy, ota-
czane są tam pełną miłości opieką, zaznajamiane są z sensem
swojej egzystencji, uczą się porozumiewać, nawiązywać relacje z
innymi, a nawet tworzyć struktury społeczne jeszcze przed ufor-
mowaniem się grup bratnich. Zanim takie dusze rozpoczną cykl
wcieleń otaczane są opieką specjalistów nauczycieli, którzy od-
wiedzają z nimi miejsca przyszłych inkarnacji, sprawdzając moż-
liwości i zdolności przystosowawcze.
Poczucie własnej tożsamości młode dusze zyskują dopiero
podczas pierwszych wcieleń i stosunków z innymi żywymi isto-
tami. Poznają w wyniku tych interakcji system wartości, lecz du-
żo łatwiej niż starsze ulegają wpływom warunków życia i z więk-
szą trudnością przychodzi im realizowanie programu nauki. Dla
młodych dusz charakterystyczny jest brak samodzielnego, nieza-
leżnego myślenia i skłonność do skupiania się na sobie. Młode
dusze niełatwo też akceptują odmienność innych. Z tego względu
pierwsze inkarnacje odbywają się zwykle w warunkach łatwiej-
szych i mniej skonfliktowanych niż ziemskie. Nasza planeta
uchodzi za trudną i stawiającą wielkie wyzwania, ale również
dającą możliwość szybszego rozwoju. Wiele młodych dusz nie
wykazuje początkowo żadnego postępu i wymaga dodatkowych
intensywnych szkoleń.

274
Źródło
W całym świecie bytów bezcielesnych pacjenci Newtona odczu-
wali oddziaływanie potężnej siły mentalnej, wywodzącej się ze
Źródła. Określali ją zwykle jako obecność. Żaden z nich nie opi-
sywał bezpośredniego spotkania z tą obecnością, a niektóre rela-
cje sugerowały nawet, że może to nie być jakiś pojedynczy, ściśle
określony byt. Nieświadomość osób badanych na ogół unikała
nazwy Boga dla określenia Źródła. Szczególnie silnie odczuwali
oni tę obecność podczas spotkania z Radą Starszych, czyli ze
zgromadzeniem istot o bardzo wysokim stopniu rozwoju. Z nie-
których relacji przedstawionych przez najbardziej rozwinięte du-
chowo osoby można wyciągnąć wniosek, że Źródło nie ma posta-
ci humanoidalnej, lecz jest obszarem oddziaływań pól mental-
nych.
Trudno się nie zgodzić z tymi informacjami w świetle obecnej
wiedzy pozyskanej dzięki naukowym pracom wyprzedzającym.
Wprawdzie status materii w fizyce jest wciąż dyskusyjny ze
względu na jej dość enigmatyczną naturę, ale w zasadzie można
zgodzić się z postulatem fizyków, że materię charakteryzuje
przede wszystkim ruch (nie ma materii pozostającej w bezru-
chu). Także w tym nowym ujęciu materia pozostaje podstawo-
wym tworzywem rzeczywistości, więc Źródło byłoby dynamicz-
nym polem fizycznym, które po wykształceniu świadomości
(umiejętności wykorzystania informacji na temat skutków prze-
biegających w nim i wokół niego zmian) planuje, tworzy i
kształtuje wszystko co istnieje. Postulowana przez Harameina i
współpracowników teoria kreacji zorganizowanych form mate-
rialnych [85] pozwala nam domniemywać, że tym Źródłem jest
próżnia fizyczna, która dzięki naturalnej dynamice kreacji no-
wych form istnienia była w stanie utworzyć nie tylko liczne pola
kwantowe tworzące wielowymiarową hipersferę, ale i dzięki ko-
dowaniu w nich informacji wykształciła świadomość jako umie-
jętność wykorzystania informacji.
Dusze, którym najbardziej udało się zbliżyć do Źródła, twier-
dziły, że dostrzegały wtedy obrazy i kształty układające się w

275
geometryczne wzory105. Wyczuwały też ruchy Źródła i jego fa-
lowanie w procesie tworzenia, któremu towarzyszyły łagodne,
czyste dźwięki, a dusze odbierały je jako pełne miłości nucenie
matki śpiewającej swemu dziecku.
Opisane wyżej wrażenia wyraźnie sugerują, że całość rzeczy-
wistości niejawnej ‒ ze Źródłem włącznie ‒ jest równie fizycz-
na jak obserwowana przez nas czasoprzestrzeń. Można zatem
powiedzieć, że niekonwencjonalne badania wyprzedzające wręcz
wspierają nowatorską koncepcję kosmologii kwantowej, która
zmierza do połączenia procesów ewolucji w obrębie rzeczywisto-
ści niejawnej z procesami realizowanymi w czasoprzestrzennym
środowisku, wiążąc je w jedną nierozerwalną całość na drodze
wzajemnych interakcji106.
Źródło jest przez osoby badane nazywane także Światłem
Wielkiej Wiedzy. Twierdzą one zgodnie, że jest to obszar działania
istot najbardziej rozwiniętych, najwyższy ośrodek, w którym się
planuje, projektuje, koordynuje i tworzy. Wpływ tego mentalne-
go obszaru jest odczuwany wszędzie, jest wszechobecny po-
dobnie jak oddziaływanie pola punktu zerowego w czasoprze-
strzeni. Wszystkie dusze kontynuując swój rozwój pragną być
wchłonięte przez to centrum. Wzmianki o nim podczas badań
naszej nieświadomości w stanie hipnozy są sporadyczne i niezbyt
dokładne, ponieważ nawet najbardziej zaawansowane z przebada-
nych przez Newtona osób nigdy nie miały z nim bezpośredniego

105
Jest to bardzo ważne spostrzeżenie. Francuski matematyk i informatyk dr
Benoit Mandelbrot wykazał, że wszystkie znane nam w czasoprzestrzeni obiek-
ty mają naturę fraktalną, bowiem można je matematycznie odtworzyć w wyni-
ku wielokrotnych, powtarzających się matematycznych iteracji [86]. Zaowo-
cowało to przypuszczeniem, że cała materia wszechświata na wszystkich po-
ziomach jego organizacji jest porządkowana przez te same wzorce energetycz-
no-informacyjne zawarte w polach fizycznych. Zbieżność ta po raz kolejny
wskazuje na kompatybilność i komplementarność konwencjonalnych i
wyprzedzających technik badawczych.
106
Koncepcje fizyczne, które postulują uznanie prymatu świadomości w orga-
nizacji otaczającego nas świata, przedstawiłam w czwartej (ostatniej) pozycji
tetralogii poświęconej duchowi i materii [87].

276
kontaktu. Pełniejszą wiedzą na ten temat najwyraźniej mogą dys-
ponować tylko te byty, które przestają już inkarnować.

Dusze jako element otaczającej nas rzeczywistości


Rezultaty badań zasobów ludzkiej nieświadomości, które uzyskał
dr Newton, ukazują nam rzeczywistość w pełni zgodną z opisa-
nymi wcześniej wynikami eksploracji pozacielesnych prowadzo-
nych w Instytucie Monroe w Wirginii. Są to dwie całkowicie
odmienne techniki badawcze, jednak zdobyta dzięki nim wie-
dza jest w obu wypadkach niemal taka sama. Pacjenci Newto-
na przedstawiali w stanie głębokiej hipnozy w zasadzie tę samą
rzeczywistość poza czasoprzestrzenną, którą członkowie wypraw
pozacielesnych poznawali z zupełnie innej perspektywy, a jednak
praktycznie każda z informacji znajdowała potwierdzenie przy
zastosowaniu tej drugiej techniki badawczej.
Kontakty eksperymentatorów Instytutu Monroe z kompleksa-
mi świadomościowymi osób zmarłych i zasoby ludzkiej świado-
mości ujawniły na przykład, że w świecie materii subtelnej pro-
wadzone są rozmaite szkolenia, a uczestnictwo w nich jest źró-
dłem ogromnej satysfakcji dla przebywających tam bytów. Po-
dobna zgodność ma miejsce w kwestii wielowymiarowości naszej
egzystencji, a więc równoczesnego jej przebiegu w różnych ob-
szarach istnienia. Zdobyte informacje przekonują nas zatem, że
system życia naszej planety obejmuje obok obserwowanego
przez nas świata substancjalnego także ukryty przed naszym
zmysłowym postrzeganiem świat bytów o formach znacznie
subtelniejszych niż te dobrze nam znane. Zaczynamy też do-
strzegać, że świat jawny i ukryty przed naszymi zmysłami, wyka-
zują cały szereg cech wspólnych.
W świecie, który poznajemy podczas życia na Ziemi, materia
przejawia się nam w postaci cząstek, będących kompleksami za-
wierającymi w sobie elementy prostsze. Substancjalna materia
czasoprzestrzeni może być twarda w dotyku, wykazywać efekt
masy i posiadać określony kształt. Subtelna materia rzeczywisto-
ści niejawnej sfery istnienia także może przybierać kształty przy-

277
pominające ziemskie obiekty, może też zachowywać się w sposób
zapobiegający penetracjom. Znane nam z ziemskich doświadczeń
postacie materii charakteryzuje zasób energii wynikający z jej
wewnętrznej struktury oraz zakodowana w niej konkretna infor-
macja. Wszystkie zaobserwowane w czasoprzestrzeni właści-
wości materii odnajdujemy też w jej subtelnej formie, co po-
zwala nam dostrzec analogię praw fizycznych rządzących światem
materialnym czasoprzestrzeni i tym, który uważamy za duchowy.
Poznaliśmy już dość zagadkowe korpuskularno-falowe wła-
ściwości materii w znanej nam czasoprzestrzeni, które wydają się
być następstwem struktury Źródła, czyli próżni fizycznej. Opisy-
wane przez osoby hipnotyzowane efekty świetlne w świecie by-
tów bezcielesnych również sugerują, że materia rzeczywistości
niejawnej występuje tam w postaci falowej, ale i ona wykazuje
pewne cechy korpuskularne, skoro mamy tam do czynienia z in-
dywidualnymi duszami (złożonymi info-energetycznymi kom-
pleksami świadomościowymi), które mogą ponadto dokonywać
swego wielokrotnego podziału. W rzeczywistości niejawnej kom-
pleksy te odbierają wrażenia wizualne, słuchowe, dotykowe, za-
pachowe, smakowe, mogą więc w pełni realizować egzystencję
przypominającą ziemską, wykorzystując w tym celu możliwości
twórczej kreacji aktem mentalnym. W ludzkiej postaci też jeste-
śmy kreatorami ziemskiego świata, wykorzystując w tym celu
nasz potencjał intelektualny, choć nie zawsze zdajemy sobie z
tego sprawę. To kolejne wyraźne podobieństwa.
Potencjał do działania każdego świadomościowego kompleksu
jest najwyraźniej funkcją jego ewoluujących zasobów energii oraz
zgromadzonych informacji. Dokładnie takie same wnioski wy-
snuwamy badając materię substancjalną. Z relacji pacjentów Ne-
wtona wyraźnie wynika, że zasób wiedzy i energii bezcielesnego
bytu jest odpowiedzialny za to, w jakim stopniu efektywne jest
jego działanie. Dokładnie taką samą zależność obserwujemy w
czasoprzestrzeni.
Pacjenci Newtona twierdzą, że dusza może dokonać podziału
w celu przyspieszenia swego rozwoju w wyniku realizacji

278
równocześnie dwóch, a nawet trzech wcieleń, nie tracąc przy
tym spójności swej tożsamości. Z podobnym podziałem mamy
do czynienia w czasoprzestrzeni, gdy zachodzi zjawisko bilokacji
lub opuszczenie ciała przez część subtelnego kompleksu w trakcie
prowadzonych eksperymentów. Także w procesie rewitalizacji
część kompleksu swobodnie i bez ograniczeń podróżuje poza cia-
łem podczas snu organizmu, podczas gdy pozostała część pod-
trzymuje jego funkcje życiowe i czuwa nad bezpieczeństwem.
Umiejętność ta jest szczególnie przydatna, gdy ciało jest chore i
wymaga aktywizacji procesów odnowy.
Wyniki badań Newtona, podobnie jak eksploracje prowa-
dzone w stanie pozacielesnym, konsekwentnie podkreślają
wagę pozyskiwanej wiedzy. Dusze nie dzielą się zatem, aby in-
karnować jako bliźnięta, ponieważ życie dokładnie w tych samych
warunkach przy identycznych uwarunkowaniach genetycznych
ograniczałoby różnorodność zbieranych doświadczeń. Z tego sa-
mego względu nie wcielają się też zwykle w ramach tej samej linii
genetycznej.
Obie te techniki badawcze przekonują nas również, że wiedzę
zdobywamy przebywając równocześnie w różnych obszarach
istnienia, gdyż część każdego indywidualnego ego zawsze po-
zostaje w świecie bytów bezcielesnych, zachowując kontakt ze
Źródłem i realizując tam stosowny dla aktualnego zasobu energe-
tycznego program nauki. Dzięki temu każda z dusz powracających
do świata bytów bezcielesnych ma zawsze pełny kontakt ze
wszystkimi swymi bratnimi duszami nawet wtedy, gdy niektóre z
nich w tym czasie wcielone są w ciała organiczne.
Połączenie niewcielonej części duszy z jej częścią inkarnującą
następuje po powrocie do zaświatów w trakcie procesu przeorien-
towania, ułatwiając otrząśnięcie się z traumatycznych przeżyć.
Niekiedy z różnych powodów odwleka się moment zespolenia z
częścią pozostawioną w świecie bytów bezcielesnych, jeśli wska-
zane jest drobiazgowe przeanalizowanie ostatniego wcielenia z
wykorzystaniem świeżych wspomnień. Gdy dochodzi do połącze-
nia, zakończone właśnie życie w ciele biologicznym rozmywa się

279
i oddala. Dusza odzyskuje wtedy spokój i harmonię właściwą dla
tego obszaru istnienia, ale złe wspomnienia z przebytej inkarnacji
nie znikają. Pamięć przebytych doświadczeń, także tych niemi-
łych, jest bowiem niezbędna dla pełnego zrozumienia znacze-
nia i konsekwencji własnego postępowania, a także roli inte-
rakcji z innymi formami życia.
Te ostatnie informacje natychmiast nasuwają skojarzenia z
działalnością Roberta Monroe i jego następców, którzy w stanie
pozacielesnym „odzyskiwali” dla świata bytów bezcielesnych te
części kompleksów świadomościowych, które zagubiły się w nie-
jawnej sferze istnienia po śmierci ciała organicznego. Część ta-
kich akcji wprawdzie powodowała wchłonięcie „odzyskanej” du-
szy przez właściwą jej energetykę obszaru przekonań czy występ-
ku i kolejne tam zatrzymanie w drodze do duchowego domu, ale
niektóre z tych akcji umożliwiały zespolenie się z własnym ego
tych bytów, które utknęły w pobliżu czasoprzestrzeni nie zda-
jąc sobie sprawy z istotnej zmiany, jaka zaszła w ich życiu.
Biorąc zaś pod uwagę, że niektóre z tak zdezorientowanych bytów
mogły przetrwać w tym stanie nawet wiele setek lat, oznaczałoby
to, że możliwości podziału struktur świadomościowych mogą być
wręcz nieograniczone.
Świat bytów bezcielesnych dusze postrzegają jako zwartą zor-
ganizowaną strukturę, całość pełną różnorodnego blasku. Należy
jednakże w tym miejscu wyraźnie podkreślić, że świat ten nie
funkcjonuje na zasadzie piramidy administracyjnej z władzą
na szczycie, którą tak dobrze znamy z ziemskiego życia. Jest to
pewnego rodzaju kontinuum, gdzie każdy element jest istotną
częścią całości, realizując w swoim zakresie cel wspólny dla
wszystkich. Można też odnieść wrażenie, że Źródło dzieląc się w
procesie tworzenia, urzeczywistnia proces swojego rozwoju w
rytmie pulsacyjnym, ponieważ nowe dusze wysyłane w obszary
nieznanego niczym sondy eksperymentalne, nie tylko zmieniają je
w znane, ale wracając do Źródła wzbogacone o nowe doświad-
czenia, zwiększają jego możliwości twórczej ekspresji. Najbar-
dziej niezwykłą cechą tego świata jest stała świadomość obecno-

280
ści potężnego pola mentalnego, które kieruje wszystkim w warun-
kach akceptującej wszystko miłości i niezwykłej harmonii.
Dusze postrzegają siebie nawzajem jako świetliste istoty o
zróżnicowanym kolorze, przy czym barwa duszy wskazuje na sto-
pień rozwoju jej świadomości. Kolor światła emitowanego przez
dusze niezbyt rozwinięte jest białawy lub białoczerwonawy,
przewodnicy duchowi emanują żółtym światłem, które wraz z
postępującym rozwojem przechodzi w zielonkawy, niebieskawy,
ciemny błękit, a następnie fiolet. Poprzez analogię z widmem
światła widzialnego w czasoprzestrzeni można założyć, że wraz z
rozwojem duszę charakteryzuje coraz wyższa częstotliwość
wibracji, a więc coraz wyższy zasób energetyczny.
Pacjenci Newtona określali to zwykle jako zagęszczenie ener-
gii, ale pewnie należy to określenie traktować jako sposób opisu
zjawiska w oparciu o ziemskie doświadczenia. Analogia do barw
światła widzialnego nasuwa się wprawdzie sama, ale nie jest to
ten sam zakres częstotliwości, gdyż wibracje kompleksów świa-
domościowych są znacznie wyższe niż światła widzialnego zna-
nego nam z czasoprzestrzeni. Można też odnieść wrażenie, że to
poziom wibracji i jej specyficzna charakterystyka określają
pozycję duszy w ściśle zorganizowanej hierarchii świata bytów
bezcielesnych, będąc nie tylko wskaźnikiem jej rozwoju, lecz
jednocześnie jej indywidualnym identyfikatorem.
Prócz podstawowej barwy emitowanego światła, która świad-
czy o statusie ewolucyjnym, dusze otoczone są też charaktery-
stycznym dla nich kolorem aury. Kolory te odzwierciedlają ich
potencjał, preferowane postawy, a nawet aspiracje. W czasoprze-
strzeni spostrzeżenia te zdają się potwierdzać obserwacje poczy-
nione za pomocą elektrofotografii, m.in. fotografii kirlianow-
skich107, które ujawniły, że każdy z nas emituje specyficzne kolo-
rowe widmo świetlne, będące wypadkową myśli, emocji i stanu

107
Zasady tworzenia fotografii kirlianowskich oraz ich znaczenie w zrozumie-
niu roli biopola w funkcjonowaniu żywego organizmu przedstawiam w czwar-
tej części tetralogii poświęconej duchowi i materii [86].

281
zdrowotnego. Aurę tę niektórzy z nas (ekstrasensi) mogą obser-
wować w warunkach ziemskich wskutek postrzegania pozazmy-
słowego wielowymiarowego biopola, a zatem świat duchowy wy-
daje się mieć znacznie więcej wspólnego ze znanym nam światem
czasoprzestrzennym, niż można byłoby na pierwszy rzut oka
oczekiwać. Fakty te potwierdzają również wyraźnie subtelny cha-
rakter materii naszego kompleksu świadomościowego wywodzą-
cego się z niejawnego porządku.
Dla osób badanych w transie hipnotycznym prawdziwą rze-
czywistością jest wyłącznie pozbawiony czasu świat mentalny,
podczas gdy świat materialny czasoprzestrzeni jest iluzją stwo-
rzoną dla osiągnięcia rozmaitych korzyści. Jest to dokładnie to
samo podejście, które zaprezentował znany angielski fizyk, dr
David Bohm we wspomnianej już wielokrotnie koncepcji czaso-
przestrzeni jako holograficznej projekcji świadomości [89], która
– jak się okazuje – najprawdopodobniej wykształcała się równo-
cześnie w obu rzeczywistościach wywodzących się z próżni fi-
zycznej. Robert Monroe podczas swej wyjątkowo ryzykownej
mentalnej podróży w głębsze rejony rzeczywistości miał możli-
wość przekonać się, że realizacja takiej projekcji z wykorzysta-
niem znanych nam już praw fizycznych jest jak najbardziej moż-
liwa [90]. Byłby to kolejny dowód na to, że wyniki badań pro-
wadzonych w ramach różnych technik badawczych nie tylko
uzupełniają się, lecz także potwierdzają słuszność stawianych
hipotez.
Warto też zaznaczyć, że wizja świata duchowego, ukazująca
się nam w przedstawionych przez Newtona publikacjach, zdradza
pewne podobieństwo do hinduistycznych wierzeń dżinistów. Gło-
szą one, że grupę twórców wszechświata tworzą dusze w pełni
doskonałe, które nie podlegają już reinkarnacji, natomiast dusze
mniej zaawansowane w samorozwoju muszą podlegać kolejnym
wcieleniom [91]. Może to oznaczać, że biegłość we wprowadza-
niu się w zmieniony (zintegrowany) stan świadomości na drodze
medytacji otwierała od wieków kanały wymiany informacji mię-
dzy świadomością i nieświadomością, a stosowana obecnie hip-

282
noza jest tylko jednym z wielu środków wiodących do celu, jakim
jest samopoznanie i zdobywanie wiedzy o świecie, w którym ży-
jemy i prowadzimy rozpoznania mocy swego potencjału.
Badania Newtona ujawniły również możliwość naszego
współistnienia w czasoprzestrzeni z istotami znanymi z ludo-
wych wierzeń, czyli elfami, skrzatami i duszkami będącymi
nieodłączną częścią mitów i legend. Prowadzone przez niego
badania nieoczekiwanie dostarczyły nam informacji, że te mitolo-
giczne postacie mogą naprawdę egzystować tuż obok nas, choć
niezwykle rzadko są przez nas widziane. Osoby badane utrzymy-
wały bowiem, że czasoprzestrzeń zapełniają nie tylko te formy
życia, które jesteśmy w stanie ujrzeć za pomocą zmysłu wzroku.
Powinno nas to skłonić do myślenia, ponieważ nie są to jedyne
tego rodzaju świadectwa. Możemy je znaleźć także w sensacyj-
nych doniesieniach prasowych, gdzie za pomocą zdjęć próbowano
udowadniać istnienie tych baśniowych stworzeń. Co więcej, znane
są wypadki, kiedy nigdy nie udowodniono fałszerstwa.
Tego rodzaju zdarzenie miało bowiem miejsce w wiosce Cot-
tingley w hrabstwie Yorkshire (Anglia), a jego opis zamieszczono
w grudniowym numerze Strand Magazine z 1920 r. [92]. Dwie
dziewczynki, Frances Griffith i Elsie Wright spotykały się w do-
lince za domem ze skrzydlatymi niewielkimi istotkami, w których
istnienie dorośli nie chcieli wierzyć. Dziewczęta zrobiły im zdję-
cia, aby udowodnić swą prawdomówność, a wywołany film wy-
wołał sensację. Na wniosek prezesa Towarzystwa Teozoficznego
Edwarda L. Gardnera zdjęcia poddał badaniom Henry Snelling,
ekspert w zakresie tego rodzaju fałszerstw. Orzekł on, że są to
oryginalne negatywy, a zdjęcia na pewno nie zostały sfałszowane.
Kolejne fotografie wykonane na oznakowanym filmie również nie
zdradzały cech fałszerstwa. Artykuł zapoczątkował ostry spór,
którego nigdy nie rozstrzygnięto.
Podobne zdjęcie zademonstrowano też dr Elizabeth Kübler-
Ross, badaczce doświadczeń bliskości śmierci. Lekarka podej-
rzewała mistyfikację, zatem sama próbowała w dokładnie ten sam
sposób zweryfikować zjawisko, które z góry uznała za niemożli-

283
we. Wykorzystała w tym celu aparat fotograficzny Polaroid, który
wykluczał możliwość dokonania jakiejkolwiek manipulacji.
Eksperyment powiódł się nadspodziewanie, ponieważ zrobione z
bliska zdjęcie rozkwitłego kwiatu pozwoliło ujrzeć na jego płat-
kach maleńką półprzezroczystą postać ze skrzydełkami [93]. War-
to również dodać, że podobne informacje na temat baśniowych
stworzeń można napotkać w relacjach z podróży egzosomatycz-
nych realizowanych w ramach kursów organizowanych w Instytu-
cie Monroe’a [94].
Czy są to istoty prawdziwie realne, czy też tworzone przez na-
szą świadomość myślokształty? Trzeba przyznać, że wyniki badań
zjawiska psychokinezy ujawniają, że na kliszy fotograficznej mo-
gą zostać zarejestrowane obrazy wizualizowane przez umysł eks-
perymentatora. Oba wyjaśnienia zaobserwowanego i zarejestro-
wanego fenomenu konwencjonalna nauka uznaje za kontrower-
syjne, ale czy są nieprawdopodobne? Niekoniecznie, gdyż możli-
wość rejestracji myślokształtów na błonie fotograficznej została
już wielokrotnie zweryfikowana w ściśle kontrolowanych warun-
kach. Możemy też domniemywać, że istoty uznawane przez nas
za baśniowe egzystowały w naszej ziemskiej rzeczywistości jesz-
cze przed rozwojem form organicznych (a więc także ludzkich
cywilizacji) i nigdy z niej nie odeszły. Stanowiłyby wtedy część
naszego ekosystemu, a nasze destrukcyjne działania odbijałyby
się niekorzystnie również na nich, gdyż negatywne emocje ema-
nujące z ludzkich skupisk, takie jak gniew, strach czy nienawiść
mogłyby zakłócać ich egzystencję we wspólnie użytkowanym
środowisku.
Badania Newtona również ujawniły, że w naszym świecie
mogą przebywać czasowo byty bezcielesne, które odwiedzają
naszą planetę, choć na niej nie inkarnują. Ludzie mogą je do-
strzec, ponieważ w ziemskim środowisku ich kształty silniej się
zarysowują. Bywają one przyjazne, obojętne lub niechętne, lecz z
reguły nie ingerują w życie ludzi. Są jedynie obserwatorami.

284
Podsumowanie wiedzy o zasobach nieświadomości
Wyniki badań regresji do poprzednich wcieleń zainteresowały już
wielu lekarzy psychiatrów na całym świecie, coraz częściej zaczę-
to więc stosować tę metodę zarówno w celach badawczych, jak i
terapeutycznych, uzyskując spektakularne wyniki, co wykazały
kolejne publikacje. Technikę regresji do poprzednich wcieleń sto-
suje się obecnie w wielu krajach jako standardową formę psycho-
terapii w przypadkach, gdy nie można w aktualnym życiu pacjen-
ta znaleźć epizodu odpowiedzialnego za występujące problemy,
jednakże pozyskane tą drogą informacje o rzeczywistości nie-
jawnej są też nie do pogardzenia. Świadomość tego, że wybie-
ramy sobie rodzinę i środowisko, w którym chcemy się urodzić, a
pojawiamy się na Ziemi z konkretnym zadaniem do wykonania,
nakłada na nas ogromną odpowiedzialność za jakość i przebieg
naszego życia tutaj.
Nie da się ukryć, że uzyskiwane wyniki hipnozy typu PRL są
praktycznie w pełni zgodne zarówno z rezultatami badań zasobów
poznawanych w stanach głębokiej hipnozy (LBL), jak i z infor-
macjami uzyskanymi podczas wypraw pozacielesnych. Życie bio-
logiczne jest najwyraźniej zaprogramowane na wiele wcieleń
odległych w czasie i realizowanych na różnych planetach. Mu-
simy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że przewidywana wspa-
niała przyszłość ziemskiej cywilizacji wymaga naszej intensywnej
współpracy i podejmowania przez nas właściwych wyborów,
gdyż w przeciwnym razie mogą spełnić się prognozy, które wcale
nie budzą naszego zachwytu.
Z perspektywy poza czasoprzestrzennej można odnieść wra-
żenie, że wszystkie nasze kolejne wcielenia odbywają się jakby
poza czasem, modyfikując nieprzerwanie aktualny stan nie
tylko naszego świata, ale i całego wszechświata. Oznacza to
zarazem, że wszystkie przedstawione dotąd wyniki badań świa-
domości potwierdzają nie tylko postulowaną przez fizyków bez-
czasowość niejawnego poziomu istnienia, ale i sugerują, że wła-
ściwość ta może dotyczyć całej rzeczywistości, ponieważ otwarta
na transcendencję fizyka dopuszcza już taką możliwość [92].

285
Wynika z tego, że badania naukowe prowadzone w ramach
zupełnie różnych dyscyplin naukowych i wyprzedzających nie
tylko potwierdzają się wzajemnie i uzupełniają, świadcząc tym
samym o słuszności wyciąganych wniosków, ale otwierają też
przed nami zupełnie nowe perspektywy, ponieważ możliwość
odbywania podróży w czasie nie wydaje się nam dzisiaj już tak
niedostępna108. Oznacza to również, że zdarzenia, które jeszcze
wczoraj można było traktować jako science fiction, zaczynają dziś
nabierać cech najzupełniej realnych.
Wbrew racjonalnym przesłankom sceptycy wciąż uznają re-
lacje hipnotyzowanych osób za wytwór ich fantazji, fragmenty
przeczytanych niegdyś książek, a nawet wpływ sugestii tera-
peutów. Takim interpretacjom zaprzeczają jednak zarówno treści,
jak i forma relacji. Nie ma w nich eposów bohaterskich, badani
nie wcielają się seryjnie w Napoleona, Kleopatrę czy inną znaną z
historii postać. Są to na ogół zwyczajne obrazki z życia prze-
ciętnych ludzi, czasem dość dramatyczne, ponieważ w trakcie
regresji poszukuje się źródeł psychicznych urazów, czyli zdarzeń
odciskających swe piętno na dalszym życiu w innym ciele.
Wyników tych prac jest aktualnie tak dużo, że można już pro-
wadzić badania statystyczne. Stąd wiemy, że liczbowo ujęta
przynależność osób badanych we wcześniejszych wcieleniach
do poszczególnych grup społecznych odpowiada naszej wiedzy
historycznej o danej epoce. Ponadto pacjenci cofający się do
poprzednich wcieleń nie tylko emocjonalnie przeżywają wspomi-
nane wypadki, lecz też doskonale orientują się w realiach epoki, a
nawet niekiedy używają w wypowiedziach języka właściwego dla
danego wcielenia. Wiedza ta zwykle nie jest im znana w aktual-
nym życiu, podobnie jak i terapeutom. Bardzo często też podczas
regresji w stanie hipnozy wychodzą na jaw nieoczekiwane in-
formacje historyczne, których potwierdzenie uzyskuje się na
drodze prowadzenia żmudnych specjalistycznych badań.

108
Kwestię realizacji ewentualnych podróży w czasie omówiłam dokładniej w
czwartej części tetralogii poświęconej duchowi i materii [96].

286
Dr David Bishai (Johns Hopkins Bloomberg School of Public
Health, Baltimore, USA) wykazał na podstawie szacunkowej oce-
ny ludzkiej populacji na Ziemi, że te statystyczne szacowania z
powodzeniem mogą przemawiać za możliwością reinkarnacji
przy założeniu istnienia nieśmiertelnego kompleksu świado-
mościowego, sterującego procesem życiowym naszych biolo-
gicznych ciał [97]. Prawdopodobieństwo to wzmacniają jeszcze
badania statystycznej długości okresów między kolejnymi inkar-
nacjami, ponieważ zwiększająca się stale populacja ludzi na Ziemi
skraca z biegiem czasu długość tych okresów od tysięcy lat w
czasach prehistorycznych, poprzez okresy kilkusetletnie w wie-
kach średnich do kilkudziesięciu, a nawet kilku lat w wieku XX.
Teoretycznie sprawa udowadniania prawdziwości reinkarnacji
w ten sposób mogłaby zostać łatwo podważona. Zakładając praw-
dziwość postulowanego zjawiska wielokrotnych narodzin, na
długość okresów między wcieleniami mogą wywierać wpływ
także inne czynniki (np. stopnie osiągniętego rozwoju opisane w
rozdziale Regresja do okresów międzyinkarnacyjnych). Komplek-
sy świadomościowe (dusze) o wysokim samorozwoju mogą in-
karnować rzadziej niż osobowości nie wykazujące znaczącego
postępu w tym procesie. Istoty bardzo zaawansowane w rozwoju
robiłyby to zatem sporadycznie, a w końcu przestawałyby powra-
cać do życia organicznego. Dusze młode natomiast wymagałyby
długiego ciągu nauki w wielu inkarnacjach, więc podlegałyby
wcieleniom bardzo często, przy czym wciąż pojawiająca się nie-
znana liczba tych nowych bytów też wymagałaby informacji po-
zwalających na ich oszacowanie.
Osobną grupę zdają się stanowić jednostki nie tylko nie wyka-
zujące postępu w samorozwoju, lecz gromadzące nadmiar nega-
tywnych emocji i związane z tym negatywne skutki swego działa-
nia. Zgodnie z dostępnymi danymi takie kompleksy świadomo-
ściowe często kierowane są z powrotem na Ziemię bez odpoczyn-
ku w świecie bytów bezcielesnych. Bywa także, że niektóre oso-
bowości z własnej woli skracają okres między wcieleniami ze
względu na swoje powiązania karmiczne.

287
Reasumując, mimo stwierdzonej ogólnej tendencji skracania
się okresów między wcieleniami, na podstawie badań regresyj-
nych każdy przypadek należałoby w zasadzie traktować indywi-
dualnie. Niemniej jednak statystyczne zestawienie liczby inkarna-
cji uzyskane w wyniku badań regresji w stanie hipnozy daje bar-
dzo interesujący wynik. Liczbę wcieleń około roku 400 n.e. sza-
cuje się na połowę liczby inkarnacji około roku 1600, co odpo-
wiadałoby danym historycznym. Kolejne podwojenie liczby wcie-
leń następuje około roku 1850, co ponownie odpowiada podwoje-
niu się ludzkiej populacji. Zdaniem dr Helen Wambach obliczenia
te są solidną przesłanką świadczącą o realności kwestionowa-
nego zjawiska. Trudno w tej sytuacji kwestionować statystykę
liczbowych kalkulacji.
Wgląd do zasobów nieświadomości przy wykorzystaniu me-
tod hipnotycznych pozwala w całej rozciągłości poznać wspo-
mnienia związane z egzystencją danego kompleksu świadomo-
ściowego. Praktycznie nie ma znaczenia do jakiego epizodu życia
chce skierować pacjenta hipnoterapeuta, gdyż jego nieświado-
mość ukierunkowana na cel sama przenosi go do tych wspo-
mnień, które są dla niego istotne. Wcześniej wspomniałam, że
prof. dr John E. Mack zauważył podczas prowadzenia terapii osób
prawdopodobnie uprowadzonych przez przedstawicieli obcych
nam cywilizacji, iż analizowane przez niego urazy psychiczne
nabyte podczas porwań przeplatają się ze wspomnieniami re-
inkarnacyjnymi. W dokumentacjach seansów hipnotycznych
wciąż pojawiają się zatem relacje narodzin, śmierci i powtórnych
narodzin, a więc obrazy świadczące o kontynuacji powtarzających
się cykli życia i śmierci biologicznej.
Mechanistycznie zorientowana nauka z góry odrzuca możli-
wość reinkarnacji w ludzkie ciała jakiegokolwiek układu fizycz-
nego jako nośnika świadomości, traktując taką ewentualność jako
fantazję o podłożu religijnym. Nie zapominajmy jednak, że jest to
logiczna konsekwencja przyjętych założeń, według których świa-
domość wykształciła się w wyniku ewolucji form biologicznych.
W celu wyjaśnienia powtarzających się informacji na temat kolej-

288
nych wcieleń konwencjonalna nauka przyjmuje zatem kolejne
założenie przenoszenia wspierających je danych na drodze
genetycznej (pamięć genetyczna) za pośrednictwem DNA.
Zgodnie z tą hipotezą w molekułach DNA każdej komórki nasze-
go ciała zmagazynowana byłaby zakodowana pamięć o wszyst-
kich życiowych doświadczeniach form biologicznych, a nawet o
procesie ewolucji od pierwotniaków do ssaków, co sprawia, że
jesteśmy w stanie odtworzyć przeżycia różnych istot żywych, po-
czynając od ich najdawniejszych form.
Problem w tym, że jak na razie według opublikowanych da-
nych cząsteczkowe DNA stanowi bazę danych wyłącznie dla
organizacji procesów przebiegających w ciele organicznym,
służących do jego egzystencji, rozwoju i odnowy zużytego ma-
teriału biologicznego. Nie znaleziono w nim jakichkolwiek in-
formacji na temat przed urodzeniowego bytowania w ziemskim
środowisku, aczkolwiek taka informacja zarówno o powielanej
formie biologicznej, jak i programach sterującym ciałem z pewno-
ścią musi być gdzieś zakodowana. Biorąc natomiast pod uwagę
złożoność wielowymiarową każdej żywej istoty należałoby przy-
puszczać, że informacje te zakodowane są w ukrytym obszarze
istnienia, więc nie dotrzemy do nich, gdy będziemy postrzegać
rzeczywistość jako strukturę, którą możemy badać wyłącznie za
pomocą procedur akceptowanych przez mechanistyczny materia-
lizm. Wygląda na to, że ten światopogląd nawet nie rozumie istoty
pojęcia materii, wiążąc je wyłącznie z czasoprzestrzenną postacią
substancjalną.
Zestawiając dostępne dane zaczynamy coraz lepiej rozumieć,
dlaczego niezależni naukowcy badający możliwość wielokrotnych
wcieleń odrzucają pamięć genetyczną cząsteczkowego DNA jako
niewiarygodną hipotezę. Jeżeli byłaby ona prawdziwa, musieliby
bliźniacy (zwłaszcza jednojajowi) mieć dokładnie takie same
wspomnienia z poprzedniego życia. W grupie badanych przez dr
Wambach osób znajdowało się 11 par bliźniąt, w tym jedna para
bliźniąt jednojajowych, ale badania wykazały, że wszystkie pary
bliźniąt miały zupełnie różny przebieg wcześniejszego życia, a

289
nawet żyły w zupełnie innych czasach i miejscach na naszej
planecie. Jeden z bliźniaków jednojajowych utrzymywał ponadto,
że chętnie zdecydował się na nowe wcielenie, podczas gdy drugi
nie miał na to najmniejszej ochoty i starał się odwlec powrót do
ziemskiego bytowania.
Biorąc pod uwagę powyższe ustalenia w zestawieniu z tezą, że
pojawienie się bliźniaków jednojajowych można z powodze-
niem porównać z procedurą klonowania, należałoby uznać teo-
rię biologicznego dziedziczenia pamięci za chybioną. Bardziej
przekonujące jest założenie istnienia autonomicznej świadomości
inkarnującej w kolejne ciała wraz z bagażem osobistych wspo-
mnień. Wszyscy bliźniacy podawali, że w poprzednim życiu znali
swoje obecne rodzeństwo i przebywali razem także pomiędzy
okresami wcieleń w ciała organiczne. Podawali jednak, że w po-
przednim życiu nie byli bliźniakami, chociaż zawsze łączyły ich
bardzo bliskie stosunki i dlatego zdecydowali urodzić się obecnie
jako bliźnięta. Przebadane przypadki reinkarnacji bliźniąt dawały
ciąg wcieleń nie tylko w różnych rodzinach, lecz także w róż-
nych krajach i w obrębie różnych ras, gdzie trudno dopatrzeć
się związków biologicznego dziedziczenia. Z kolei niektórzy z
badanych podawali, że ludzie których poznali w tym życiu, w
poprzednim byli ich bliźniakami.
Z całą pewnością ciało organiczne przejmuje w materiale ge-
netycznym cechy właściwe przodkom biologicznym. Wyniki ba-
dań sugerują jednak, że w każdej naszej egzystencji przenoszo-
ny zasób informacji jest znacznie bogatszy niż ten, który
przekazuje nam materiał genetyczny. Najistotniejszą część tego
zasobu mamy najwyraźniej zakodowaną w banku danych kom-
pleksu świadomościowego, który wciela się w kolejne ciało, ale te
informacje zwykle nie są dla naszej czuwającej świadomości w
pełni dostępne.
Badania psychiki prowadzone w ramach psychiatrii ujawniły,
że dopiero na osobowość kompleksu świadomościowego na-
kładają się cechy materiału genetycznego i warunki środowi-
skowe w czasoprzestrzeni, które modyfikują sposób naszego

290
myślenia w ciele organicznym i wzorce naszych zachowań. Spra-
wia to, że dana osobowość w kolejnych wcieleniach nie tylko nie
jest identyczna, lecz nawet dość znacznie się różni. Fakt ten jest
zatem często wykorzystywany jako argument zaprzeczający wy-
stępowaniu zjawiska reinkarnacji.
Dziś już trudno zaprzeczyć temu, że nieświadoma pamięć
jest w stanie przenieść na kolejną egzystencję efekt szoku pou-
razowego, doznanego w poprzednim życiu, a nawet odcisnąć
wyraźne piętno na kolejnym ciele biologicznym. Wydaje się
przy tym dość oczywiste, że nie odbywa się to za pomocą kodu
cząsteczkowego DNA, gdyż z reguły między kolejnymi wciele-
niami nie obserwuje się przenoszenia danych w ten sposób. Poza
tym trudno sobie wyobrazić, jak chemiczne DNA funkcjonujące
w naszym aktualnym ciele mogłoby przekazać nasze wspomnie-
nia do kolejnych egzystencji bez jakichkolwiek powiązań mię-
dzypokoleniowych.
Zdobywane w trakcie badań informacje na temat minionych
istnień i ich wszechstronne analizy dają się wytłumaczyć jedynie
za pomocą powtarzających się wcieleń albo możliwości korzysta-
nia z globalnych zasobów informacyjnych całej ludzkiej populacji
w ziemskiej ekosferze. W tym ostatnim wypadku zastanowienie
jednak musi budzić fakt, że powracamy w hipnozie zawsze do
wspomnień związanych z ciągiem tych samych konkretnych
egzystencji, przypominając sobie jedynie za każdym razem wię-
cej szczegółów minionego życia. Znaczyłoby to, że wspomnienia
te z jakiegoś powodu są dla każdego z nas łączone w indywidual-
ne cykle życiowe i tylko ściśle określona osobowość ma do nich
wgląd, o czym świadczą również indywidualne kody dostępu109.
Istotnym argumentem przemawiającym za możliwością rein-
karnacji jest fakt, że autonomiczna świadomość jest w stanie za-
chować takie wspomnienia minionego życia, których w aktual-

109
Mowa tu o indywidualnych receptorach tożsamości (antygenach zgodności
tkankowej) w ścianach komórek ciał organicznych, które m.in. bezbłędnie
wykrywają w ciele obcego intruza [98].

291
nym życiu z całą pewnością nie mogliśmy doświadczyć. Świad-
czą o tym relacje osób niewidomych, które cofnięte do dowol-
nej poprzedniej egzystencji opisują wrażenia wzrokowe. Po-
winniśmy zatem uznać, że uparcie zbierane przez sceptyków ar-
gumenty krytyczne nie dają nam wystarczających podstaw do
ignorowania dowodów wspierających koncepcję reinkarnacji.

Stymulacja zdolności twórczych


Hipnoza okazała się ostatecznie narzędziem niezwykle pożytecz-
nym, a nawet wielofunkcyjnym. Wykazały to prace z ochotnika-
mi, które odkryły, że hipnoza ujawnia nasze potencjalne moż-
liwości, z których niejednokrotnie nawet nie zdajemy sobie
sprawy. Rzecz w tym, że ludzie podczas hipnozy radzą sobie czę-
sto doskonale z takimi czynnościami, które w stanie czuwającej
świadomości stanowiłyby dla nich spory problem. Sprawia to
wprawdzie wrażenie, że podczas hipnozy pojawiają się nieocze-
kiwanie ponadprzeciętne, niezwykłe zdolności, ale nie na tym
polegają właściwości hipnozy. Jeśli pacjent wykazuje w czymś
większą sprawność niż zazwyczaj, dzieje się to zazwyczaj na sku-
tek stymulowania nieuświadamianego wcześniej, ale drzemiącego
w jego umyśle potencjału. Jest to umiejętność, którą człowiek
wprawdzie dysponuje, ale psychiczne bariery sprawiają, że się
nią nie posługuje.
Ujawnienie się tego rodzaju zdolności można spowodować
prostą sugestią słowną w hipnozie, która sugeruje zmianę w po-
strzeganiu siebie i swojego potencjału. Jako przykład może posłu-
żyć tu Sergiusz Rachmaninow, który popadł w głęboką depresję,
gdy jego I Symfonia została wygwizdana podczas prawykonania
w Petersburgu. Przez kilka następnych lat nie mógł niczego
skomponować, więc w 1901 roku przyjaciele skierowali go do
znanego hipnotyzera Nikołaja Dahla.
Seanse odbywały się regularnie przez kilka tygodni, a podczas
nich terapeuta podsuwał Rachmaninowowi stale tę samą sugestię:
‒ Ma pan wielki talent. Może pan komponować z całkowitą łatwo-
ścią. Po tej stymulacji Rachmaninow skomponował swój najlep-

292
szy utwór, II Koncert fortepianowy c-moll, który zadedykował
hipnotyzerowi [99].
Znany moskiewski psychiatra, dr Władimir L. Rajkow przez
wiele lat prowadził badania nad uaktywnianiem w ten sposób róż-
nego rodzaju zdolności twórczych. Eksperymenty prowadził na
studentach, którzy zgłosili się do niego jako ochotnicy. Metoda
Rąjkowa polegała na wywoływaniu u osób pogrążonych w hipno-
zie pewnych zmian w ich osobowości, dlatego też zgłaszający się
do eksperymentu byli na wstępie poddawani starannym badaniom
psychiatrycznym. Stymulację zdolności twórczych Rajkow
przeprowadzał w głębokim pasywnym transie hipnotycznym,
podczas którego sugerował osobie testowanej, że jest znakomitym
znanym z historii artystą malarzem lub muzykiem. Stosowany
zabieg Rajkow nazwał zatem sztuczną reinkarnacją.
Trans pasywny zmieniany był następnie w aktywny, co sygna-
lizował zanik w zapisie elektroencefalograficznym fal mózgo-
wych alfa, charakterystycznych dla stanu spoczynku. Zamiast
nich pojawiał się w zapisie EEG wykres rejestrowany w stanie
czuwania przy pełnej aktywności mózgu (fale beta o wysokiej
amplitudzie), któremu towarzyszyły też inne przejawy tego stanu.
Student, który w głębokiej hipnozie nabrał przeświadczenia, że
jest znanym malarzem, tworzył obrazy, jakich nie byłby w stanie
namalować bez tej stymulacji.
Dla swoich studentów-ochotników Władimir Rajkow przygo-
tował pracownię sztuk plastycznych, gdzie podczas hipnotyczne-
go transu mogli tworzyć swoje dzieła. Niektórzy z nich nigdy
wcześniej nie interesowali się malarstwem, a nawet byli przeko-
nani, że nie mają najmniejszych uzdolnień w tym kierunku. Sądy
te w pełni potwierdzały szkice, które wykonywali zgłaszając się
do eksperymentu, ale po kilku seansach „reinkarnacyjnych” dawa-
ły się już zaobserwować istotne zmiany.
Żadna z testowanych osób nie zachowywała w pamięci
wspomnień swych „reinkarnacyjnych wcieleń”, więc uczestnicy
kursów nie chcieli początkowo wierzyć w autorstwo namalowa-
nych przez siebie obrazów. Rozbudzony talent zaczynał się jednak

293
z czasem utrwalać i już po 10 seansach umiejętność ta była prze-
ważnie ukształtowana, stając się stopniowo nową możliwością
świadomego działania. Po 25 seansach (trzy miesiące później)
osoby testowane rysowały już jak zawodowi plastycy. Ich szkice
nie przypominały wprawdzie obrazów mistrzów, w których
„wcielali się” podczas trwania kursu, jednak były to szkice bie-
głych w swej sztuce rysowników. Wbrew swoim wcześniejszym
przekonaniom absolwenci kursu Rajkowa stwierdzali po ukoń-
czeniu kursu, że jednak potrafią rysować i malować [99].
Rajkow z powodzeniem uaktywniał także muzyczne talenty
zgłaszających się do niego ochotników. Prowadząc doświadczenia
ze studentem moskiewskiego konserwatorium, zasugerował mu
„wcielenie się” w sławnego niegdyś skrzypka i wirtuoza Fritza
Kreislera. Podczas kolejnych transów hipnotycznych młodzieniec
przejął, a następnie utrwalił w sobie wirtuozowską błyskotliwość
stylu gry Kreislera, a zdolność ta zachowała się również w stanie
czuwającej świadomości.
Trzeba wyraźnie powiedzieć, że Władimir Rajkow nie uważał
sztucznej reinkarnacji za nadzwyczajne czy nadnaturalne zjawi-
sko. Definiował ją jako szczególny rodzaj inspiracji, która nie
wykorzystywała nazwisk takich twórców jak Rafael czy Kreisler
do narzucenia jakichkolwiek sugestii, lecz pozwalała hipnotyze-
rowi sięgnąć za pomocą słów-kluczy do takich zasobów nieświa-
domości, z jakich zwykle nie jesteśmy w stanie korzystać w stanie
czuwania, ponieważ wyraźnie przeszkadzają nam w tym wpojone
wcześniej przekonania.
Ochotnicy eksperymentu Rajkowa zostali poddani również
drobiazgowym specjalistycznym badaniom aktywności psychicz-
nej w stanie czuwania, podczas hipnozy o różnej głębokości, a
także w transie „reinkarnacyjnym”. Wykorzystano w tym celu
czuły aparat do pomiaru elektrycznego przewodnictwa skóry,
skonstruowany przez rosyjskiego biofizyka, prof. dr. Wiktora G.
Adamienkę z Instytutu Fizjologii Akademii Nauk Medycznych
ZSRR w Moskwie. Badania wykazały, że zmiany stanu emocjo-
nalnego wpływały w sposób istotny na wartość przewodnictwa

294
skóry, a szczególnie czułe pod tym względem okazały się punkty
akupunkturowe110. Przeprowadzone testy wykazały jednoznacz-
nie, że przewodnictwo skóry w tych punktach gwałtownie spada
podczas wchodzenia w trans hipnotyczny, najniższe jest w stanie
odprężenia, a następnie zwiększa się nieco podczas wprowadzania
określonych sugestii do świadomości osób stymulowanych.
W czasie trwania transu „reinkarnacyjnego” pomiar przewod-
nictwa skóry osiąga maksimum, przy czym są to wartości zawsze
wyższe niż w stanie czuwania. Uznano, że w porównaniu ze zwy-
kłym stanem świadomości trans „reinkarnacyjny” odpowiada po-
ziomowi, który umożliwia rozszerzony dostęp do wykorzystywa-
nej bazy danych, co pozwala ujawnić takie zdolności twórcze,
które przekraczają przeciętne zdolności testowanego człowieka.
Ten szczególny rodzaj stymulacji zdolności twórczych odno-
towano też w historii polskiego malarstwa, a za przykład może
posłużyć Marian Grużewski. Mężczyzna ten urodził się w War-
szawie w roku 1885, mieszkał głównie w Wilnie i Warszawie,
bezpośrednio po II wojnie światowej w Toruniu, a od 1946 roku
w Łodzi, gdzie w roku 1963 zmarł w niedostatku.
W młodości Grużewski zupełnie nie interesował się sztuką,
nie przypisywał sobie też żadnych zdolności artystycznych, był
natomiast cenionym medium potrafiącym wprawić siebie w trans
na drodze rytmicznego oddychania i koncentracji umysłu. Jego
talent malarski objawił się nagle i w dość osobliwych okoliczno-
ściach. W 1919 roku Prosper Szmurło (jeden z czołowych pol-
skich badaczy zjawisk anomalnych) poradził mu, aby przed za-
padnięciem w trans wzbudził w sobie silną chęć narysowania cze-
goś [99]. Już pierwsza próba dała zaskakujący efekt, następne zaś
były jeszcze lepsze.
Początkowo Grużewski rysował zwykle w ciemności, mając
zamknięte oczy i kreśląc pozornie bezładnie linie, kreski i plamy,
110
Punkty akupunkturowe – w azjatyckiej medycynie ludowej punkty na ludz-
kim ciele, w których bioplazmatyczny nośnik energetyczny znajduje się tak
blisko powierzchni skóry, że umożliwia to korektę lub zniesienie istniejącej
blokady w jego przepływie.

295
które dopiero pod koniec łączyły się ze sobą w harmonijną całość.
Z czasem jego zdolności artystyczne na tyle się ugruntowały, że
zaczął malować pastelami i farbami olejnymi duże wielobarwne
obrazy o wysokim poziomie artystycznym. Wciąż malował obra-
zy podczas transu, ale już przy świetle dziennym. Niektóre z nich
wymagały kilku seansów, a jako malarz transowy Grużewski
zdobył dużą popularność i uznanie. Wystawiał swoje dzieła od
1921 r. w Warszawie i innych polskich miastach, w Paryżu (1927
r.), w Atenach (1929 r.), a rok później w Rzymie. Talent swój
Grużewski rozwijał później w Paryżu, studiując pod kierunkiem
Paula Chabasa111. Jako znany już malarz zarabiał na życie wyko-
nując portrety na zamówienie.
Znany polski psychotronik Lech E. Stefański opisał jeszcze
inny rodzaj stymulacji zdolności twórczej z zastosowaniem hip-
nozy. Za pomocą hipnotycznej sugestii skłonił on młodą poetkę
do wykorzystania umiejętności automatycznego pisania podczas
pracy. Przez wiele lat pismo automatyczne dostarczało jej „poe-
tyckich półfabrykatów”, które potem poddawała świadomej ob-
róbce [99]. Celowość tej metody stymulacji twórczej potwierdziła
nagroda uzyskana przez kobietę na ogólnopolskim konkursie za
poemat, który powstał na bazie tekstów pisanych automatycznie,
w których później dokonywała jedynie niewielkich zmian.
W Związku Radzieckim badania nad wpływem hipnozy na
twórczą działalność intelektualną ludzi prowadził także prof. dr
Wieniamin N. Puszkin – psycholog w Instytucie Badawczym Psy-
chologii Ogólnej i Pedagogicznej w Moskwie – wraz ze współ-
pracownikami G. I. Anguszewem i W. M. Fietisowem. Za pomo-
cą dwóch serii eksperymentów przetestowali oni wpływ stymu-
lacji hipnotycznej na przebieg procesu rozwiązywania zadań
logicznych. W pierwszym cyklu doświadczeń wyjaśniano ochot-
nikom na przykładach sposób podejścia do rozwiązywania zadań,
których uprzednio nie znali, a następnie sugerowano im amnezję

Paul Émile Chabas (1869-1937) – malarz francuski, członek francuskiej


111

Akademii Sztuk Pięknych.

296
posthipnotyczną w stosunku do przekazanej wiedzy. Mimo tej
sugestii badani z grupy eksperymentalnej rozwiązywali podczas
testu zadania zdecydowanie lepiej niż ochotnicy z grupy kontrol-
nej, choć w obu sytuacjach każda wykonywana operacja odbiera-
na była przez badanych jako nowa.
W drugiej serii doświadczeń badano wpływ samej sugestii
podniesienia poziomu aktywności myślowej przy rozwiązywa-
niu prezentowanych problemów. Przed hipnozą osoby badane
rozwiązywały niektóre zadania testowe, natomiast w stanie hipno-
zy sugerowano im podniesienie sprawności intelektualnej przy
równoczesnym zapomnieniu zadań, które uprzednio już rozwiąza-
li. Kolejne testy wykazały, że w wyniku hipnozy zdecydowanie
polepszały się wyniki tych testów, które uprzednio rozwiąza-
no, podczas gdy w zadaniach rzeczywiście nowych nie zareje-
strowano różnic w porównaniu z osobami z grupy kontrolnej.
Dane te z jednej strony potwierdzały możliwość zwiększenia
efektywności intelektualnej przy pomocy sugestii hipnotycznej, z
drugiej zaś pozwoliły określić granice stosowania hipnozy jako
środka intensyfikacji pracy umysłowej. Uznano, że ekspery-
menty te wykazały istnienie systemu intensyfikacji osobniczych
możliwości poznawczych, który daje się włączyć podczas hipno-
zy, a osoba rozwiązująca zadanie zupełnie nie uświadamia sobie
tego wpływu. Eksperymenty te wyraźnie pozwoliły zwrócić uwa-
gę psychologii naukowej na problematykę nieuświadomionej
aktywności psychicznej [100].
Stymulację uzdolnień testowano także w sofijskim Instytucie
Sugestologii, a kierujący pracami bułgarski psychiatra, dr Georgij
Łozanow opracował metodę, która bazowała na sugestii zwięk-
szającej efektywność procesu uczenia bez korzystania z tech-
nik hipnotycznych [101]. Łozanow był zdania, że nauka w stanie
nieświadomości może wpływać hamująco na procesy zapamięty-
wania, zatem w swojej metodzie wykorzystał techniki medytacji i
hinduskiej radża-jogi. Prowadząc liczne eksperymenty stwierdził,
że głównym czynnikiem wpływającym na harmonijną pracę
ciała i umysłu w procesie zapamiętywania jest muzyka, która

297
spowolnia częstotliwość fal mózgowych do zakresu alfa, czyli
utwory barokowe w tempie largo.
Dostosowanie oddechu do tempa muzyki stymulowało u
uczestników eksperymentu zmieniony stan świadomości, który
charakteryzował się rozluźnieniem i biernością z równoczesnym
zachowaniem czujności, co pozwalało na znaczne zwiększenie
ilości przyswajanego materiału. Metodę tę wykorzystywano po-
czątkowo głównie w realizacji podstawowych kursów języków
obcych, które skrócono do niewielu dni. Podczas jednego seansu
można było opanować około tysiąca słów. Opracowana przez Ło-
zanowa metoda pod nazwą superlearning (supernauczanie) zyska-
ła szybko popularność na całym świecie, gdyż pozwalała bez tru-
du przyswoić znaczną ilość wiedzy.
Opisane wyżej techniki stymulacji umysłowej wprawdzie róż-
nią się między sobą i dotyczą różnego rodzaju uzdolnień, niemniej
jednak wszystkie wykorzystują możliwości tkwiące w zastoso-
waniu zmienionych (zintegrowanych) stanów świadomości, któ-
re uaktywniają pełniejsze wykorzystanie przez czuwającą
świadomość informacji dostępnych nieświadomości, a także
zwiększają sprawność kodowania i zapamiętywania informa-
cji w zasobach podświadomości. W pełni potwierdza to tezę
Puszkina o istotnej roli nieuświadomionej aktywności psychicznej
w działalności człowieka.
Opisane wypadki stymulacji zdolności twórczych za pomocą
różnych technik oddziałujących na naszą świadomość wyraźnie
wykazują, że każda inspiracja twórcza wywodzi się z głębszych
(nieuświadamianych) poziomów świadomości, a zatem z intui-
cyjnego źródła, które nie znajduje się pod kontrolą czuwającej
świadomości. Oznaczałoby to zarazem, że ani dzieła sztuki, ani
błyskotliwego naukowego odkrycia nie uzyskuje się wyłącznie
w oparciu o czysto racjonalne przesłanki. Każde nowe dzieło
najwyraźniej poddawane jest analizie rozumu dopiero w trakcie
warsztatowej obróbki, ale sam pomysł rodzi się na drodze ano-
malnego poboru informacji z otaczającego nas środowiska. W
pierwszej kolejności odbiera go podświadomość i przekazuje do

298
czuwającej świadomości w formie symbolicznych obrazów lub
pod postacią intuicyjnego olśnienia.
Zjawisko inspiracji twórczej łączy zatem ze zjawiskami ano-
malnymi podstawowy warunek ich zaistnienia – zmieniony (zin-
tegrowany) stan świadomości. Oba te zjawiska nie zachodzą, gdy
świadomość człowieka pozostaje w zwykłym stanie czuwania. W
sposobie działania wybitnych uczonych również możemy wyraź-
nie zaobserwować, że procesy myślowe zachodzące w nieświa-
domości mają nader istotny związek z przejawami ich aktywności
intelektualnej. Twórczość naukowa czy artystyczna jest więc
nieustanną wymianą informacji między nieświadomością i
świadomością, między intuicją i intelektem, między natchnie-
niem i jego warsztatową obróbką.
Przedstawione powyżej stwierdzenia w zestawieniu z wyni-
kami analizy zasobów nieświadomości wyraźnie sugerują, że
ukryty uczestnik procesów myślowych powinien stać się
przedmiotem badań nie tylko psychologii naukowej, lecz i ca-
łej współczesnej nauki, skoro możemy zaobserwować tak spek-
takularne efekty jego uczestnictwa. Konieczność studiów nad
zjawiskami anomalnymi sugeruje zarówno rola poszczególnych
komponentów w myśleniu twórczym, jak i nasza chęć umiejętne-
go sterowania tymi procesami w celu pomyślnego wykorzystywa-
nia ich w praktyce, gdyż zintegrowane stany świadomości mogą
przejawić swą użyteczność w każdej dziedzinie naszego życia.

Jasnowidzenie w stanie hipnozy


Dotychczasowe prace nad hipnozą dowiodły, że możemy ją wy-
korzystywać w znacznie większym zakresie, niż konwencjonalna
nauka byłaby to w stanie zaakceptować bez oporu. Możemy w ten
sposób uzdrawiać naszą psychikę, zwalczać uzależnienia, stymu-
lować powrót do zdrowia w trakcie i po przebytej chorobie. Do-
wiedzieliśmy się również, że stan hipnotyczny pozwala nam po-
znać wiele istotnych szczegółów naszej wieloetapowej drogi ży-
ciowej, które wprawdzie nie są znane naszej czuwającej pamięci,
ale trwale zapisały się w podświadomej pamięci długotrwałej.

299
Kontakt z podświadomością w stanie hipnozy ujawnił nam też
wielowymiarowość naszej egzystencji realizowanej równocześnie
w różnych warunkach.
Uzmysłowiło nam to, że stan hipnozy pomaga nam pokonać
ograniczenia, narzucone przez uwarunkowania genetyczne i
środowiskowe. A jeśli tak, to należałoby jeszcze sprawdzić, czy
można za jej pomocą uaktywnić również proces interakcji naszej
świadomości z otoczeniem w taki sposób, którego konserwatywna
część środowiska naukowego zdecydowanie nie chce dostrzegać,
ponieważ podważa to przyjęte założenia światopoglądowe.
Podjęte w tym zakresie prace potwierdziły taką możliwość,
gdyż hipnoza pozwoliła uzyskać dostęp również do informacji,
które wcale nie są wynikiem naszych osobistych doświadczeń.
Świadomość jest właściwością wszelkich form istnienia połączo-
nych razem w spójną całość, a zatem charakteryzuje ją nielokal-
ność. Tym samym ma ona dostęp do wszelkich informacji, które
dotyczą wydarzeń z przeszłości, aktualnych lub mogących zaist-
nieć w przyszłości i niekoniecznie muszą one dotyczyć tylko pa-
mięci osobniczej. Możemy zatem mieć własny dostęp do tego
wszechświatowego banku danych poza czasem i przestrzenią,
ponieważ umożliwia to osiągany podczas hipnozy zintegrowa-
ny stan świadomości z ukrytymi obszarami wszechświatowej hi-
persfery. Stan ten umożliwia nam zatem uaktywnienie zdolności
anomalnych charakterystycznych dla ekstrasensów, czyli ludzi
obdarzonych percepcją pozazmysłową.
Tego rodzaju przypadki opisane zostały przez polskiego psy-
chologa i hipnoterapeutę, Andrzeja Kaczorowskiego (Centrum
Medycyny Naturalnej we Wrocławiu). Tytuł doktora nauk psy-
chologicznych hipnozy klinicznej otrzymał on w Instytucie Psy-
chologii w Moskwie. Stan hipnozy wykorzystywał później nie
tylko w procesach uzdrawiania psychiki pacjentów, lecz również
przy diagnostyce medycznej i wspomaganiu leczenia konwencjo-
nalnego w ramach medycyny zintegrowanej [102]. Przy diagno-
zowaniu pacjentów Kaczorowski współpracował ze swoim asy-
stentem Jarosławem Filipkiem, który po wprowadzeniu go w stan

300
hipnozy dotykał ciała pacjenta, podłączając się do jego biopola. W
jego umyśle pojawiały się wtedy obrazy prezentujące anatomię
osoby badanej, stan jej oczu, skóry, poszczególnych części ciała,
narządów wewnętrznych.
Na podstawie zmiany kolorów, temperatury i innych odbiera-
nych wrażeń Filipek stawiał dokładną diagnozę kondycji fizjo-
logicznej każdego analizowanego elementu organizmu. Często
zdarzało mu się dostrzec nawet to, czego nie zdołały jeszcze wy-
kryć badania konwencjonalne. Trafność oceny przekraczała 80%,
a zwykle sięgała 100%. Wykonane w późniejszym terminie bada-
nia medyczne często potwierdzały słuszność diagnozy uzyskanej
w wyniku anomalnego postrzegania, choć wcześniej nieprawi-
dłowości nie zostały zauważone.
W tym stanie Filipek potrafił dotrzeć również do myśli osoby
badanej, a nawet łączyć się z jej podświadomością, sięgając do
jej osobistej bazy danych. Pozyskiwanie w ten sposób informacji
określa się mianem jasnowidzenia112, co oznacza, że hipnoza naj-
wyraźniej jest w stanie uaktywnić tę umiejętność.
Przy okazji omawiania technik regresyjnych z wykorzysta-
niem hipnozy mogliśmy przekonać się, że ten stan pozwala tera-
peucie poznać przyczyny różnorodnych dysfunkcji badanego w
ten sposób pacjenta, a następnie usunąć je przy jego aktywnej
współpracy. Zdarza się jednak, że pacjent z trudem zapada w
trans, może mieć kłopoty z wglądem do wnętrza własnej jaźni,
bądź nie potrafi zinterpretować odbieranych wrażeń. Okazało się,
że w takich sytuacjach z powodzeniem może pomóc pośrednik,
który poddany hipnozie jest w stanie nawiązać kontakt z nieświa-
domością pacjenta i ujawnić zasoby jego ukrytej pamięci.
Współpracująca z Andrzejem Kaczorowskim Anna Bzdęga
potrafi w stanie hipnozy dokonać wglądu w zasób pamięci długo-
trwałej całkowicie obcych jej osób, które zmagają się z psychicz-

112
Przykłady samoistnego ujawniania się tego fenomenu wraz z próbami jego
naukowego wyjaśnienia opisuję w kolejnej publikacji, którą poświęciłam osią-
gnięciom psychotroniki jako nowej dyscypliny naukowej [103].

301
nymi problemami. Wgląd ten może obejmować nie tylko zdarze-
nia z aktualnego życia, ale także istotne fragmenty pamięci do-
tyczące wcześniejszych wcieleń, które położyły się cieniem na
obecnym życiu pacjentki. Odbierane przez takiego pośrednika
obrazy i wrażenia pozwalają również dokonać oceny relacji in-
terpersonalnych pacjenta z ludźmi, którzy mieli wpływ na
przebieg jego życia. Zdarza się też, że w wizjach tego rodzaju
medium pojawia się ktoś, kto ma do przekazania istotną dla osoby
badanej wiadomość, czego nie zdążył za życia zrealizować. Prze-
bieg jednej z takich sesji sugerował, że utrzymanie tej informacji
w tajemnicy zakłócało spokój zmarłej osobie.
Opisane tu wyniki prac terapeutycznych (podobnie jak i bada-
nia stymulacji działalności twórczej) pozwalają podejrzewać, że
możliwości przejawiania się naszej świadomości w działaniu
mogliśmy nieświadomie ograniczyć sobie sami na skutek po-
stępującego rozwoju cywilizacyjnego, bądź z rozmysłem w
wyniku akceptacji narzuconego nam światopoglądu. Bezpod-
stawna pewność w kwestii genezy świadomości w strukturach
substancjalnych i eliminacja z rozważań subtelnego113 komponen-
tu naszej osobowości skutecznie zniszczyły naszą percepcję poza-
zmysłową. Jesteśmy wprawdzie przeświadczeni o tym, że to, cze-
go nie rejestrują nasze zmysły lub przyrządy nie istnieje, ale wy-
łączenie w stanie hipnozy przekonań nabytych w trakcie przyswa-
jania wiedzy pozwala nam odzyskać utracone zdolności.

113
Komponent ten najwyraźniej ma postać dynamicznego pola fizycznego,
które wymyka się uznawanym przez naukę technikom pomiarowym. Nie potra-
fimy też odkodować zawartości jego informacyjnej bazy danych za pomocą
akceptowanych przez konwencję technik poznawczych.

302
Podsumowanie niekonwencjonalnych
badań świadomości
To nie kiedyś w dalekiej przeszłości, lecz ciągle, poprzez świadomy umysł,
dokonuje się cud stworzenia.
Artur Eddington
(astronom i astrofizyk, profesor Uniwersytetu w Cambridge)

Strach przed śmiercią towarzyszy nam stale w życiu w mniejszym


lub większym stopniu, a punkt kulminacyjny osiąga w momencie,
gdy ona nieodwołalnie nadchodzi. Religie wprawdzie przyrzekają
nam dalsze trwanie w beztroskiej rajskiej scenerii, jeśli tylko ży-
cie upłynęło nam w zgodzie z naukami i nakazami Kościoła, ale
czy te obietnice w powiązaniu z rozgrzeszeniem uzyskanym z rąk
kapłana (rozumianym jako przepustka do królestwa niebieskiego)
na pewno zostaną dotrzymane? Zapewnieniom tym towarzyszy
zawsze pewien niepokój, gdyż wciąż boimy się możliwych kar za
uczynki, które były w konflikcie z narzuconymi nam przez Ko-
ściół katolicki zaleceniami114. Sami nie jesteśmy skłonni do wy-
baczania, więc obawiamy się, że Bóg też może okazać się nieła-
skawy. Może prośby o miłosierdzie nie wystarczą? Może okażą
się nieskuteczne? Kary, jakich możemy w takim wypadku ocze-
kiwać, budzą przerażenie.
Problemów tych na ogół nie mają ateiści, trwając w przekona-
niu, że po śmierci ciała nasza egzystencja nieodwołalnie się koń-
czy. Świadomość przeżyć, postrzeganie, emocje, procesy myślo-

114
Powołuję się tu na dogmat Kościoła katolickiego o ofierze złożonej Bogu
przez Jezusa ze swego życia w celu zbawienia (znalezienia się po śmierci ciała
w raju, czyli w królestwie niebieskim) ludzi, którzy w skuteczność tej ofiary
uwierzą. Dogmat ten dał Kościołowi katolickiemu ogromną władzę nad ludźmi,
gdyż tylko jego kapłani posiedli moc dawania ludziom rozgrzeszenia złych
uczynków, a tym samym wręczania im kluczy do bram raju. W ten sposób złe
doświadczenie przestało być nauką do wykorzystania, a stało się grzechem,
czyli przedmiotem handlu między człowiekiem a Kościołem. Reformacja, która
miała umożliwić chrześcijaństwu powrót do nauk Jezusa, utrzymała niestety w
mocy aksjomat ofiary złożonej przez Jezusa dla naszego odkupienia.

303
we i wynikające z nich zachowania są ich zdaniem wyłącznie wy-
nikiem procesów przebiegających w komórkach mózgowych, a
zatem wraz ze śmiercią organizmu jaźń przestaje istnieć. Właśnie
taki sposób podejścia do zagadnienia świadomości nauka uznała
za jedynie racjonalny, a paradygmat ten stał się podstawą postrze-
gania otaczającego nas świata w sposób mechanistyczny115 i pod-
waliną nowoczesnej nauki. Do dziś wielu ludzi uważa go za nie-
podważalny dogmat, który nie podlega żadnej dyskusji.
W ten sposób już z założenia wykluczono realne istnienie
jakiegokolwiek innego poza mózgiem układu, któremu można
byłoby przypisać świadomość. A jeśli przyjmie się, że czegoś
nie ma, to nie ma potrzeby tego badać czy udowadniać istnienia.
Jeśli jednak uznamy ten punkt widzenia za słuszny, oznaczałoby
to zarazem, że wszystko, co przeżywamy, jest przejawem działa-
nia bezdusznej maszyny biologicznej, wykorzystującej w działa-
niu prawa fizyki, chemii i biologii. Medycyna w tym redukcjoni-
stycznym podejściu posuwa się jeszcze dalej, w zasadzie ograni-
czając się do praw chemii i biologii, a lekceważąc fizykę.
Przy takim stanowisku nauk przyrodniczych nasze myśli i
czyny musiałyby być podporządkowane wyłącznie prawom, które
one akceptują, ale w tej sytuacji dokonanie przez człowieka
świadomego wyboru w wyniku przeprowadzonego procesu
myślowego nie powinno być możliwe, podobnie jak nierealne
jest to w wypadku sztucznych sieci neuronowych, w których każ-
dą możliwą decyzję przewiduje programista i realizuje za pomocą
stosownych instrukcji zamieszczonych w stosowanym programie.
Jak można pogodzić to z tym, czego doświadczamy?
Nauka już zbyt długo opiera się uznaniu świadomości za auto-
nomiczny aspekt naszej osobowości, który może istnieć i funkcjo-
nować poza ciałem organicznym. Jako jeden z podstawowych
argumentów przeciwko akceptacji takiej koncepcji wysuwano

115
Materialistyczny – tu: wychodzący z założenia, że jedynym realnym bytem
jest substancjalny świat materii, którego przejawy istnienia można zaobserwo-
wać zmysłami, a zmierzyć i zarejestrować przyrządami.

304
często zasadę znaną jako brzytwa Ockhama116. Uważana jest
powszechnie za jedną z elementarnych reguł tworzenia popraw-
nych teorii naukowych. Z jednej strony jest ona słuszna, gdyż
właściwe rozwiązania są zwykle najprostsze. Z drugiej strony
warto zdawać sobie sprawę, że stosując tę zasadę w badaniach
naukowych możemy naszą wiedzę okaleczyć przez wykluczenie
a priori inicjatywy badawczej, która wbrew pozorom mogłaby
pomóc nam osiągnąć poszukiwane rozwiązanie.
Wiele wskazuje na to, że dokładnie tak się stało, gdy definio-
wano założenia filozofii materialistycznej, która wszelkie zmiany
w świecie realnym przypisała przypadkowym procesom za-
chodzącym w strukturach substancjalnych. Wskutek wprowa-
dzenia takiego kryterium przy opracowywaniu koncepcji nauko-
wych, przekonanie o biologicznej genezie świadomości na długie
lata wykluczyło możliwość lansowania w nauce jakiejkolwiek
innej hipotezy.
Oderwanie się od narzuconej nam wersji mechanistycznego
widzenia świata nie jest łatwe, ale warto zdać sobie sprawę z tego,
że dogmatyczne podejście do spraw nauki musi prowadzić do
zahamowania procesu jej rozwoju. Doskonale zdajemy sobie bo-
wiem sprawę z tego, że ani konwencjonalna medycyna, ani inne
nauki przyrodnicze nie są w stanie do chwili obecnej udowod-
nić w sposób satysfakcjonujący wykształcenia się świadomości
w wyniku ewolucji organicznych form materialnych. Nie po-
trafią też wytłumaczyć (a zatem i zrozumieć) wszystkich aspek-
tów oddziaływań świadomości, które wiążą się z występowaniem
zjawisk anomalnych117. Są to wyraźne sygnały, że aktualny mate-

116
Brzytwa Ockhama – pod tą nazwą głoszona jest zasada, że nie należy mno-
żyć bytów ponad konieczną potrzebę tworząc fikcję, ponieważ fakty trzeba
tłumaczyć w sposób najprostszy. Zasada ta, niesłusznie przypisywana Willia-
mowi Ockhamowi (1285-1349), wprowadzona została do nauki przez Arystote-
lesa. Ockham natomiast uważał, że jedynym realnym bytem jest Bóg i to
wszystko, co się od niego bezpośrednio wywodzi. Reszta to czcze spekulacje.
117
Anomalie – zaobserwowane nieprawidłowości, które nie dają się wyjaśnić
na gruncie obowiązującej wiedzy naukowej.

305
rialistyczny paradygmat obowiązujący w nauce może być fałszy-
wy. Nie podważa to wprawdzie słuszności traktowania materii
jako podstawy wszelkiego bytu, ale samo pojęcie materii musia-
łoby zostać przedefiniowane. Próby te są już zatem podejmowane.
Wielu uczonych zaczyna zauważać, że fenomen świadomości
jest w niewiarygodny sposób dyskredytowany przez naukowy
redukcjonizm. Coraz częściej pojawiają się opinie, że w świetle
wyników różnorodnych prac badawczych wciąż obowiązujący
fundamentalny paradygmat materializmu należałoby uznać
wreszcie za przesąd. Impulsem skłaniającym do wprowadzenia
zmian światopoglądowych stały się te zjawiska, w których świa-
domość przejawia własną zdolność do działania w środowisku z
wyraźnym ukierunkowaniem na osiągnięcie celu.
Tego rodzaju sygnały mnożą się, gdyż należy do nich również
odkrycie, że modyfikacje genów wcale nie przebiegają w sposób
przypadkowy, lecz są wynikiem wpływu środowiska wytyczają-
cego cel, jakim jest przystosowanie. Wcześniej każda zaobserwo-
wana anomalia była bodźcem do prowadzenia badań i prób wyja-
śnienia pojawiającego się fenomenu. Rodziły się innowacyjne
koncepcje i nowe teorie naukowe. Przy próbach wyjaśniania
natury świadomości wciąż napotykamy jednak na zacięty opór
konwencjonalnej nauki. Dlaczego tak się dzieje?
Sprawa ta już na pierwszy rzut oka wydaje się dość oczywista.
Przyjęcie fizykalnej natury zjawiska świadomości prowadziłoby
nieodwołalnie do uznania realności czynnika uznanego wcześniej
za duchowy, a to można byłoby rozumieć jako krok uczyniony w
kierunku akceptacji choćby niektórych wierzeń religijnych, które
materializm uznał za mit niemający nic wspólnego z prawdą.
Czynnik duchowy odpowiadałby bowiem religijnemu pojęciu
duszy, która po śmierci ciała mogłaby dalej egzystować w ja-
kimś świecie równoległym niedostępnym naszym zmysłom.
Hipoteza taka nie wydaje się jednak nieprawdopodobna, ponieważ
w ramach kosmologii kwantowej przedstawiono już koncepcje,
które dopuszczają możliwość istnienia ukrytej przed naszym po-
strzeganiem części wszechświata. Pozostaje ona z obserwowaną

306
czasoprzestrzenią (kosmosem) w stanie nieustannych interakcji
energetycznych i informacyjnych [1], a wcześniej nauka całkowi-
cie pomijała taką ewentualność w swoich rozważaniach.
Zdajemy już sobie wprawdzie sprawę z tego, że nasze zmysły
nas zwodzą, ale nadal im ufamy. Problem leży w tym, że podjęcie
studiów nad świadomością w dużym stopniu utrudnia nam fakt, że
wymagają one wkroczenia w obszar rzeczywistości niedostęp-
nej nie tylko dla naszej percepcji zmysłowej, ale i kłopotliwej
dla techniki pomiarowej. Postępujący rozwój wiedzy pozwolił
nam uzmysłowić sobie, że obok obserwowanej przez nas jawnej
części rzeczywistości funkcjonuje też część niejawna, do której
dostęp jest utrudniony, ale wielu z nas wciąż nie potrafi zdobyć
się na odrzucenie krępujących ograniczeń podczas analizowa-
nia na drodze myślowych spekulacji różnorodnych wariantów nie
do końca rozumianej rzeczywistości.
Tymczasem wkraczając w tę niejawną sferę otaczającego
nas świata nauka musi oprzeć się na spekulacjach, a na pewno
musi uczynić to na pierwszych etapach prowadzenia badań. Spe-
kulacje to śliski teren, ale tylko rozważania oparte na domniema-
niach wiodących w różnych kierunkach mogą dać początek wła-
ściwej koncepcji i umożliwić realny postęp w nauce. Zarówno
obserwacje, jak i wyniki prac prowadzących do weryfikacji
wysuwanych na ich podstawie hipotez muszą być poddawane
wielostronnym analizom, które skutkują albo potwierdzeniem
wysuniętej koncepcji, albo jej obaleniem. Postęp realizuje się
zawsze etapami i dopiero sprawdzone na wiele sposobów hipote-
zy powinny zyskiwać rangę obowiązujących w nauce teorii.
Tajemnicze zjawiska anomalne zawsze starano się wyjaśniać
nie tylko na gruncie aktualnej wiedzy, ale i obowiązujących
schematów myślowych. Nic zatem dziwnego, że sposób wyja-
śniania obserwowanych fenomenów z biegiem czasu ulegał zmia-
nie. Gdy wiedza była nikła, możliwe były jedynie wyjaśnienia
metafizyczne i odwoływanie się do nieznanych mocy. W czasach
triumfu konwencjonalnej filozofii materialistycznej zjawiska te
uznano początkowo za zręczne sztuczki, fantazje, bądź halucyna-

307
cje, natomiast wykazanie przez psychotronikę realności tych kon-
trowersyjnych fenomenów poskutkowało próbami wyjaśniania ich
przy założeniu, że są to niewyjaśnione jeszcze efekty specyficz-
nego funkcjonowania ludzkiego mózgu i ludzkiej fizjologii.
Wraz z rozwojem wiedzy medycznej okazało się jednak, że
nawet wtedy, gdy wszelkie funkcje mózgu ustają, jakiś świa-
domy i niezależny od niego układ nadal działa. Nie tylko doko-
nuje obserwacji, ale również analizuje je i zapamiętuje. Co więcej,
daje nam on możliwość wglądu w takie obszary wszechświata,
które dla zmysłów naszego ciała organicznego są całkowicie nie-
dostępne. Fenomeny te zaobserwowano wielokrotnie w wypad-
kach faktycznej śmierci ciała i jego pozornej śmierci [2, 3], poza-
cielesnych penetracji obszarów rzeczywistości niejawnej (rozdział
Pierwsze wyprawy do rzeczywistości niejawnej), a także w stanach
świadomości zdejmujących blokady, które nałożyliśmy sobie sa-
mi. Ignorowanie takich doświadczeń jest niedopuszczalne przede
wszystkim dlatego, że wiedza w ten sposób pozyskana jest nie
tylko zgodna z dokonaniami nowoczesnych nauk przyrodni-
czych, ale także logicznie z nimi spójna. Niestety nowatorskie
badania tych fenomenów konserwatywne środowiska uczonych
nadal uznają za pseudonaukę, uzasadniając to obowiązującym
paradygmatem, który wcale nie jest tak oczywisty, jak próbuje się
nam to wmówić.
Zaprezentowane w wielu publikacjach wyniki badań naszej
świadomości z pewnością powinny budzić nie tylko zaintereso-
wanie świata nauki, ale i powszechne zainteresowanie. Każde z
przedstawianych w nich zagadnień rozpatrywane z osobna mo-
głoby budzić szereg uzasadnionych wątpliwości w kwestii dalszej
egzystencji świadomości po śmierci organicznego ciała, jednakże
zestawienie ich razem wraz z podkreśleniem, że uzyskano je
stosując różne techniki badawcze, wręcz narzuca nam rewizję
poglądów. Choć świat bytów bezcielesnych poznawany jest za
ich pomocą w sposób zdecydowanie subiektywny, to rezultaty
tych badań są spójne, logiczne, a nawet można uznać, że w pełni
potwierdzają się i uzupełniają wzajemnie. Nie ma wśród nich

308
istotnych sprzeczności, które mogłyby podważyć wynikające z
nich wnioski.
Korzystając z wyprzedzających technik badawczych rzeczy-
wistości niejawnej zawsze należy pamiętać, że mamy w nich do
czynienia z indywidualnymi projekcjami mentalnymi. Oznacza to,
że ich wyniki nie tylko mogą, ale wręcz muszą różnić się w
szczegółach. Każdy człowiek w warunkach poza czasoprze-
strzennych kreuje otaczającą go rzeczywistość w sposób sobie
właściwy, wykorzystując dotychczasowe doświadczenia. Gdy te
wspomnienia są świeże, przypomina ona zwykle warunki ostatniej
ziemskiej egzystencji, zgodnej z nabytymi przyzwyczajeniami i
przekonaniami. Kreowana rzeczywistość odtwarza także właściwe
danej osobie wzorce myślowe i związki z innymi istotami. Spoty-
kane tam byty realizują jednak zawsze dokładnie w ten sam spo-
sób swoje zamiary i wykorzystują te same środki komunikacji.
Uzyskiwane na tej drodze spostrzeżenia są zatem z pewnością
warte przemyślenia, gdyż mogą być dla nas istną kopalnią wiedzy.
Wbrew oporowi konserwatywnego środowiska naukowego
podjęto już próby wyjaśnienia istoty fenomenu świadomości, po-
wstały też pierwsze koncepcje naukowe. Fizycy uświadomili so-
bie, że wiele aspektów przejawiania się świadomego układu w
działaniu, a zwłaszcza nielokalność różnorakich akcji realizowa-
nych z pominięciem ograniczeń czasowych i przestrzennych,
można wyjaśnić za pomocą wielowymiarowej fizyki kwanto-
wej, która najlepiej ze wszystkich praw fizyki opisuje naszą cza-
soprzestrzenną rzeczywistość w mikro- i makroskali. Tradycyjny
sposób widzenia świata za sprawą pozyskanej wiedzy naukowej
już wcześniej legł w gruzach, ale teraz do nowej wizji świata
gwałtem wciska się świadomość w charakterze czynnika spraw-
czego, który w procesie kreacji i ewolucji wykorzystuje niestabil-
ność stanów układów fizycznych.
Nauka udowodniła nam również, że świadomość nie tylko
potrafi kreować rzeczywistość, ale charakteryzuje się ponadto
zdolnością do termodynamicznego porządkowania systemów,

309
na które wywiera wpływ118. Dzięki temu może ona organizować
nieporządek, zmieniając go w coraz bardziej złożone struktury
zorganizowane. W świetle tych dokonań możemy śmiało wziąć
pod uwagę założenie, że jednak niekoniecznie musimy ulec uni-
cestwieniu po zakończeniu naszego życia biologicznego. Jest
bowiem więcej niż prawdopodobne, że jako zorganizowana forma
bytu funkcjonujemy nadal, choć w innym środowisku i w innej
formie istnienia, skoro badania niekonwencjonalne informują nas,
że ta odmienna forma życia nadal zachowuje cel, który wy-
trwale realizuje zarówno podczas kolejnych wcieleń w ciała or-
ganiczne, jak i podczas egzystencji w formie paracielesnej.
Australijski neurofizjolog, prof. dr John C. Eccles wysunął
rewolucyjną wręcz hipotezę, że świadomość przejawia się w
organizmach żywych pod postacią świadomościowych kom-
pleksów informacyjno-energetycznych, które sterują każdą
formą życia biologicznego. Następnie wspólnie z fizykiem kwan-
towym dr. Friedrichem Beckiem opracował też hipotetyczny mo-
del oddziaływania świadomości (mentalnej intencji) na mózg z
wykorzystaniem mechanizmów kwantowych [5-7]119.
Koncepcja ta pozwala nam uzmysłowić sobie jakiego rodzaju
procesy doprowadziły do utworzenia się w naszych ciałach narzą-
dów, które w sposób tak bardzo dla nas użyteczny umożliwiają
nam zarówno odbiór, jak i racjonalne wykorzystanie bodźców
pobieranych ze środowiska. Przekonuje nas ona zarazem, że
substancjalna postać materii jest w czasoprzestrzeni jedynie wy-
godnym narzędziem, które umożliwia przejawianie się świadomo-
ści w działaniu w tych warunkach, rozszerzając zakres wiedzy
zdobywanej w sferze ukrytej. Nie oznacza to jednak, że do końca
poznaliśmy otaczający nas świat. Wciąż go odkrywamy.

118
Kwestie te omawiam dokładniej w trzeciej części tetralogii poświęconej
duchowi i materii [4]. Omawiam w niej zdobycze psychotroniki, która w wielu
krajach zdobyła już należny jej status dyscypliny naukowej.
119
Zagadnienia te omawiam szerzej w czwartej części tetralogii poświęconej
duchowi i materii, gdzie przedstawiam nowatorskie koncepcje konwencjonal-
nej nauki [8].

310
Wyniki badań wyprzedzających powoli zmieniają także nasze
podejście do zjawiska reinkarnacji. Rozpatrując proces ewolucji
świadomości wcale nie musimy już zakładać, że każde życie or-
ganiczne należy traktować jako kolejny etap wielokrotnych naro-
dzin jakiejś konkretnej, ściśle określonej formy istnienia. Relacje
osób badanych przez Michaela Newtona, a także sprawozdania z
eksploracji prowadzonych w nadprzestrzeni przez eksperymenta-
torów Instytutu Monroe pozwalają przypuszczać, że każda świa-
doma jaźń ulega podziałowi w procesie swego rozwoju, tworząc
wciąż nowe formy bytu bez utraty swej wewnętrznej spójności.
Oznacza to, że nie tylko ludzi żyjących w różnych czasach,
ale i żyjących równocześnie można traktować jako inkarnacje
jakiejś konkretnej osobowości zbiorczej, która wciąż ewoluuje
zwiększając swój potencjał doświadczeń w wiecznym teraz.
Badania wyprzedzające sugerują nam bowiem, że układ fizyczny,
który wykształcił świadomość, ma strukturę stale rozgałęziającą
się (fraktalną) i powielającą w tym procesie sprawdzone już wzor-
ce, a więc stale obserwowaną w otaczającym nas świecie czaso-
przestrzennym [9]. Dziś jest to wprawdzie koncepcja wyprzedza-
jąca, ale w pełni zgodna z ustaleniami konwencjonalnej nauki.
Wcielanie się duchowego czynnika ewoluującego w wielu or-
ganizmach wydaje się prawdopodobne bez względu na to czy roz-
patrujemy mentalne powroty indywidualnych bytów do wcze-
śniejszych etapów życia, wspomnienia przeżyć związanych z ko-
lejnymi podziałami jednego ego, czy też jako pobieranie informa-
cji z globalnej bazy danych, do której na jakiejś zasadzie przyna-
leżymy. Nie ma bowiem znaczenia czy indywidualny kompleks
świadomościowy sięga do własnych zasobów informacyjnych,
czy też ma dostęp do obszerniejszej bazy danych jakiejś złożo-
nej nadrzędnej struktury mentalnej. Ustawienie w taki sposób
problemu fenomenu reinkarnacji umożliwia nam aktualnie spój-
ność wielowymiarowej fizyki kwantowej.
Jeśli informacje o innych wcieleniach uzyskujemy na drodze
poboru danych z realnie istniejącego układu fizycznego, który
funkcjonuje w naszym otoczeniu, to najpewniej stanowimy jego

311
część składową. Stała z nim łączność umożliwia nam kontynuo-
wanie nauki poprzez doświadczenia zdobywane w różnych miej-
scach, różnych okresach i przebiegających według różnych scena-
riuszy. Co więcej, informacje te mają zawsze istotny wpływ na
nasze obecne życie w formie organicznej. Tym większe, im bar-
dziej byliśmy w te wypadki osobiście zaangażowani.
Rezultaty badań pozwalają nam również dopuścić możliwość,
że kompleksy świadomościowe osób zmarłych, które są ściśle
związane z minionym życiem, wykorzystują niekiedy ciała ży-
jących ludzi, aby bytować w środowisku, które opuściły. Można
to wprawdzie potraktować jako formę inkarnacji wykorzystującej
wraz z osobowością gospodarza jedno ciało organiczne, ale jest to
niewątpliwie zakłócenie w realizowanym procesie rozwoju. Ma-
my również podstawy przypuszczać, że istoty bezcielesne mogą
mieć wpływ na nasz sposób myślenia i postępowania, a więc tak-
że rozwój osobowości, gdy wykorzystujemy ciało organiczne.
Wynika z tego, że każdą odmianę postępu procesów życiowych
w formach biologicznych możemy próbować badać wykorzy-
stując dostępne procedury, a także opracowywać nowe w celu
weryfikacji już uzyskanych wyników.
Przeciwko koncepcji realnego istnienia kompleksów świado-
mościowych wysuwany jest głównie argument, że do efektywne-
go działania świadomości nieodzowny jest sprawny mózg, o czym
może świadczyć utrata pamięci i osobowości w wypadku choroby
Alzheimera. Świadomość niewątpliwie potrzebuje sprawnego
mózgu do wykorzystywania ludzkiego ciała w działaniu, ale skąd
czerpiemy pewność, że to właśnie mózg tę świadomość wytwa-
rza? Jeśli zepsuje się nam odbiornik radiowy lub telewizyjny, nie
oznacza to przecież, że stacje nadawcze przestają istnieć.
Zgromadzony materiał badawczy zdaje się przemawiać
raczej za hipotezą istnienia świadomościowych kompleksów
info-energetycznych, niż przeciw niej. Za realnością ich funk-
cjonowania może przemawiać także możliwość w pełni świado-
mej kontynuacji procesów życiowych po śmierci ciał organicz-
nych, gdyż wiele na to wskazuje, że są one wtedy w stanie w du-

312
żym stopniu zachować wewnętrzną spójność. Każda z niekon-
wencjonalnych metod badawczych, które zaprezentowałam, ma
oczywiście swoje słabe strony, ale zdumiewa fakt, że ich wyniki
rozpatrywane łącznie uczeni nadal próbują ignorować. Wręcz
zaskakuje nieugięty sprzeciw, który nie dopuszcza nawet pra-
wa do rozważania przez naukę koncepcji świadomości jako
formy bytu niezależnej od mózgu, chociaż ta idea wcale nie jest
nowa. Zawsze miała swoich zwolenników od czasów starożyt-
nych poczynając, a na czasach obecnych kończąc [10-12].
Argumenty wysuwane przez zwolenników mechanistycznej
koncepcji organizacji naszego świata wcale nie są bardziej prze-
konujące niż wyniki wyprzedzających badań naukowych. Przede
wszystkim godny uwagi jest fakt, że zjawiska życia w stanie
bezcielesnym i w formach biologicznych jawią się nam jako
części składowe jednej uniwersalnej struktury rządzącej się
jasno określonymi prawami, a nie przypadkową igraszką śle-
pych sił. Warto w tym miejscu wyraźnie podkreślić, że nauki
przyrodnicze (biologia, biofizyka, fizyka) wyraźnie sugerują ist-
nienie pola fizycznego, które steruje wszelkimi procesami życio-
wymi każdego organizmu biologicznego120.
Informacje pozyskiwane w stanach bliskości śmierci, eksterio-
ryzacji, hipnozy regresyjnej, czy też za pomocą channelingu lub
transkomunikacji z rzeczywistością niejawną w pełni potwierdza-
ją ten postulat, więc nie ma podstaw do tego, aby całość procesu
życiowego nie poddawać wnikliwym badaniom przez całość zin-
tegrowanych nauk przyrodniczych zarówno w ramach konwencji,
jak i poza nią. Zaobserwowane zjawisko funkcjonowania kom-
pleksu świadomościowego poza ciałem zasługuje tu na szczególną
uwagę, ponieważ wykazuje ono wyraźnie, że ta niedostrzegalna
dla naszych zmysłów struktura nie potrzebuje organizmu, aby
dokonywać obserwacji i wyciągać na tej podstawie wnioski.

120
Koncepcje te prezentuję w czwartej części tetralogii poświęconej duchowi i
materii przy wykorzystaniu prac prowadzonych w ramach medycyny, biologii,
biofizyki i fizyki [13].

313
Potrafi ona wyraźnie istnieć i działać samodzielnie, choć pod-
czas życia organicznego pozostaje w ścisłym związku z biopolem
sterującym ciałem. Nie możemy przy tym wykluczać, że jest to
częściowo wyodrębniona, wewnętrznie zorganizowana struktura,
która wchodzi w skład realnie istniejącego większego układu fi-
zycznego, skoro otaczająca nas złożona rzeczywistość okazała
się równie spójna, jak opisująca ją fizyka kwantowa.
Fakt krótkotrwałej luminescencji rejestrowanej za pomocą
ekranów nasyconych roztworem luminoforu z pewnością może
nam ułatwić akceptację fizycznej natury świadomościowego
kompleksu info-energetycznego, ponieważ efekt ten wywoływa-
ny jest stanem energetycznego pobudzenia cząsteczek związku
chemicznego w wyniku przenikania przez ekran subtelnej
struktury materialnej, która wydzieliła się z ciała. Bez cienia
wątpliwości można wtedy zaobserwować rozdzielenie się organi-
zmu biologicznego i jego duchowego komponentu [14]. Podobne
obserwacje poczynił też dr George W. Meek, rejestrując cały
przebieg procesu eksterioryzacji kamerą filmową na taśmie czułej
na promieniowanie spoza zakresu światła widzialnego [15].
Oznacza to, że postulowany kompleks świadomościowy nie tyl-
ko nie jest fikcją, ale istotnie może z powodzeniem funkcjono-
wać poza ciałem organicznym.
Opisane wyżej efekty są również dowodami na to, że kom-
pleks świadomościowy dysponuje zasobem energii do wykorzy-
stania, a zatem może przejawiać się w różnorodnym działaniu w
rzeczywistości materialnej. Fakt ten całkowicie obala argument
wysuwany przez konserwatywnych materialistów, że element du-
chowy biologicznej struktury nie może istnieć, gdyż jako czynnik
niematerialny nie posiada masy i nie dysponuje energią, a zatem
naruszałby prawo zachowania energii przy założeniu jego wpływu
na substancjalną rzeczywistość materialną. Skoro jednak kom-
pleks ten dysponuje energią, a masa nie stanowi już funda-
mentalnej właściwości materii (patrz Informacje wstępne), to
jego działanie nie może naruszać znanych nam praw fizycz-
nych. Tak więc argument ten wiąże się z pojmowaniem fizyki na

314
przełomie IX i XX wieku, a w czasach nam współczesnych nie
ma żadnej wartości.
Realność kompleksu świadomościowego pozwala nam na-
tychmiast wytłumaczyć zjawisko pojawiania się zjaw osób żyją-
cych w bliższej lub dalszej odległości od ciała, ponieważ mogą to
być holograficzne projekcje układów fizycznych, które w danej
chwili przebywają poza wykorzystywanym ciałem, więc ich obra-
zy mogły zostać utworzone choćby przez struktury mózgowe ży-
jących ludzi w oparciu o pobrane z pól fizycznych informacje121.
A skoro zaakceptujemy realność zjaw osób żyjących, co może nas
powstrzymać przed akceptacją zjaw osób zmarłych [17]? Mecha-
nizm ich pojawiania się powinien być ten sam, a zatem można tę
konstatację uznać za jedną z poszlak wskazujących na to, że
kompleksy info-energetyczne osób zmarłych nadal istnieją, nie
ulegają dezintegracji i mogą przejawiać się w działaniu także
po śmierci ciała. Oznaczałoby to zarazem, że kompleksy te mogą
nadal kontynuować swój proces życiowy.
Teraz pozostaje tylko rozstrzygnąć, jak właściwie powinniśmy
w świetle pozyskanej wiedzy traktować te tajemnicze kompleksy
z naszego punktu widzenia. Czy możemy uznać je za nieśmiertel-
ne dusze postulowane przez różne systemy religijne? Nawet poza
ciałem zachowują one swą osobowość i zdolność samodzielnego
myślenia, na co wskazywałyby: doświadczenia bliskości śmierci,
możliwość medialnego i instrumentalnego (na drodze transkomu-
nikacji z wykorzystaniem przyrządów) kontaktu z jaźnią osób
zmarłych [18], bezpośrednie kontakty ze zmarłymi eksperymenta-
torów znajdujących się w stanie pozacielesnym, a także relacje
ludzi poddanych hipnozie typu LBL.
Liczni przedstawiciele nauki kwestionują wyniki takich badań,
zwłaszcza tych, które prowadzone są z zastosowaniem hipnozy.
Twierdzą, że są to fałszywe wspomnienia powstałe na bazie róż-
121
Spójne światło w mikrotubulach struktur mózgowych wykorzystywane jest
do tworzenia holograficznej projekcji otoczenia na bazie docierających do oczu
bodźców świetlnych. Mechanizm postrzegania omawiam dokładnie w czwartej
części tetralogii poświęconej duchowi i materii [16].

315
nego rodzaju uwarunkowań i z prawdą nie mają nic wspólnego.
Podobnie interpretowane są przez nich wspomnienia wcześniej-
szych wcieleń odbierane w postaci wizji na jawie. Argumenty
podważające prawdziwość tego rodzaju wspomnień nie są jednak
zbyt przekonujące w świetle wyników licznych badań kontrol-
nych, zatem twierdzenia obu stron sporu należy skonfrontować i
poddać rzeczowej analizie. Decyzja nie może być bowiem oparta
wyłącznie na przekonaniach, które nie podlegają dyskusji już z
założenia.
Weryfikację wiarygodności wspomnień przeszłych wcieleń
można prowadzić nie tylko za pomocą konfrontacji pozyskanych
tą drogą informacji z faktami. Nauka konwencjonalna podjęła
już bowiem próbę identyfikacji stref aktywacji mózgu w trak-
cie przywoływania z pamięci wspomnień prawdziwych i fał-
szywych. W pierwszej fazie eksperymentów przedstawiano oso-
bom testowanym zestawy słów na przygotowanych listach, a na-
stępnie analizowano reakcje mózgu przy sprawdzaniu, które ze
słów zdaniem tych osób znajdowały się na owych listach. Stwier-
dzono wtedy, że niejednokrotnie „pamiętano” słowa, których na
listach nie było, ale w wypadku fałszywego wspomnienia akty-
wowany był inny obszar mózgu niż przy wspomnieniu zgodnym z
prawdą.
Są to wprawdzie pierwsze próby weryfikacji zasobów pamięci
realizowane w taki sposób, ale daje to nam nadzieję, że w przy-
szłości będziemy wiedzieć czy relacjonowane w stanie hipnozy
lub na jawie wspomnienia są autentyczne, czy nie. Dokładnie tą
samą techniką można byłoby weryfikować również realność prze-
żyć doznawanych podczas pozacielesnych wycieczek w niejawne
sfery istnienia. Prawdopodobnie dopiero wielokrotnie weryfiko-
wana powtarzalność wyników uzyskiwanych za pomocą różnych
technik badawczych pozwoli wreszcie rozwiązać kwestię prowa-
dzenia badań w odrzucanym dziś przez naukę obszarze.
Doświadczenia bliskości śmierci oraz liczne badania prowa-
dzone w stanie pozacielesnym ujawniły ponadto, że kompleks
świadomościowy dysponuje własnymi możliwościami percep-

316
cyjnymi, całkowicie niezależnymi od mózgu i zmysłów ciała
organicznego. Okazało się przy tym, że i w stanie czuwającej
świadomości możemy korzystać z tej dodatkowej percepcji,
choć niezbędne jest wtedy podważenie wpojonych nam przez
konwencjonalną naukę przekonań. Niewiara w tę możliwość
skutecznie odcina nam bowiem dostęp do odbioru nieakceptowa-
nych przez nas sygnałów z otoczenia, ponieważ mózg zaprogra-
mowany przez czuwającą świadomość blokuje korzystanie z tych
form percepcji, które uważamy za nieistniejące.
Tę przeszkodę wykryła nie tylko psychotronika, ale i medy-
cyna122, a jej potwierdzeniem obok wyników prac badawczych
jest także poszerzona percepcja po przeżyciach w stanie śmierci
klinicznej, które podważyły nabyty system przekonań i tym sa-
mym udostępniły możliwość świadomego poboru informacji pod-
progowych [21]. Uporczywe negowanie tych spostrzeżeń przez
społeczność naukową z pewnością nie jest racjonalne.
W konwencjonalnych badaniach naukowych stawiane tezy
wynikające z prowadzonych prac doświadczalnych weryfikuje się
zawsze poprzez uzyskanie powtarzalnych wyników w kolejnych
eksperymentach realizowanych w tych samych lub niemal tych
samych warunkach. W stanach bliskości śmierci (NDE), egzoso-
matycznych (OBE) czy w badaniach zasobów świadomości pa-
cjentów za pomocą hipnozy typu PLR czy LBL każdy ekspery-
ment pozacielesny i każdy z seansów hipnotycznych należało-
by traktować jako pojedyncze (często powtarzalne) doświad-
czenie. W ramach jednej techniki badawczej powtarzalność uzy-
skanych wyników traktuje się jako wystarczające kryterium wery-
fikacyjne, jednakże w zaprezentowanych tu badaniach mamy
dodatkowy sprawdzian w postaci zróżnicowanych technik
badawczych, które dają spójne, wzajemnie potwierdzające się
wyniki. Co zatem powstrzymuje nas przed ich uznaniem?

122
Uwarunkowania świadomego odbioru bodźców podprogowych przedstawi-
łam w trzeciej (dokonania psychotroniki) [19] i czwartej (dokonania medycy-
ny) części tetralogii poświęconej duchowi i materii [20].

317
Od tysiącleci w świadomości ludzi funkcjonuje idea wielo-
krotnego przeżywania serii doświadczeń, wpisujących się w cią-
głość każdego procesu życiowego. Porównanie relacji uzyskanych
od konkretnej osoby w kolejnych seansach hipnotycznych po-
twierdza to przekonanie, ponieważ jednoznacznie wykazało, że
przenoszenie świadomości pacjenta do tej samej chwili zawsze
powoduje przeżywanie tych samych wydarzeń, które przy na-
stępnym powrocie mogą być wzbogacane o dodatkowe szczegóły,
co oznacza powtarzalność pozyskanych danych w kolejnym
doświadczeniu. Podobnie przedstawia się kwestia porównania
konkretnych cech poszczególnych relacji uzyskiwanych od róż-
nych badanych osób. Wykazują one powtarzalność, zgodność, a
także spójność opisów, czego nie wolno lekceważyć, zwłaszcza
jeśli weźmie się pod uwagę różnice światopoglądowe osób doko-
nujących tego rodzaju retrospekcji. Zdarzenia opisywane w tym
stanie są nad wyraz specyficzne, konsekwentne i wykazują istotne
wspólne cechy. Należą do nich następujące fakty:
• Osoba badana z reguły relacjonuje wiele wcieleń realizowa-
nych w różnych warunkach.
• Jaźń opuszcza ciało w momencie jego śmierci i przechodzi
ze znanego mu otoczenia do świata odbieranego jako niema-
terialny (osoby badane materię identyfikują jedynie z jej po-
stacią substancjalną). Okoliczności towarzyszące temu zda-
rzeniu zawsze są do siebie podobne: widok porzuconego
martwego ciała, brak możliwości dotykowego kontaktu ze
światem substancjalnym, podróż przez tunel w kierunku
światła, spotkanie znajomych zmarłych, percepcja poza-
zmysłowa itd.
• Stany psychiczne badanej osoby przeżywającej minione
wydarzenia są zawsze adekwatne do odtwarzanego wieku,
stanu zdrowia czy relacjonowanej sytuacji, jakby rzeczywi-
ście cofnęła się ona w czasie. Obserwuje się zaangażowanie
emocjonalne (mimika, zmiany w intonacji i barwie głosu,
drżenie ciała itd.) oraz odczucia percepcji zmysłowej (ból,
dźwięki, zapachy itd.).

318
• W opisywanych relacjach fakty historyczne i realia co-
dziennego życia są zawsze zgodne z epoką, w której prze-
biegają wydarzenia. Zasada ta obowiązuje także wtedy, gdy
badacz i osoba testowana nie mają dostatecznej wiedzy na
ten temat.
• Wypowiedzi i wykorzystywane podczas regresji słownictwo
zgodne są ze statusem społecznym i poziomem wiedzy oso-
by badanej w doznawanym aktualnie wcieleniu. Zdarza się
nawet, że osoba badana relacjonuje wydarzenia w języku,
którego nie poznała w aktualnym życiu.
• Fakty i wydarzenia łączą się w logiczną całość.
Opisywane przez badanych koleje losów są na ogół pospolite,
nieciekawe, często tragiczne. Nie przypominają w niczym scena-
riuszy filmowych czy fabuły powieści, trudno zatem zgodzić się z
supozycją, że mogą to być wytwory fantazji. Na pytanie hipnote-
rapeuty, który celowo proponuje coś, co jest wyraźnie niezgodne z
relacjonowaną sytuacją, badany zwykle nie podejmuje sugestii,
podaje natomiast fakty jawnie sprzeczne z podpowiedzią hipnote-
rapeuty. Oznaczałoby to, że osoba prowadząca badania nie jest
reżyserem opisywanych przez pacjenta wydarzeń, co tak często
podejrzewają sceptycy negatywnie nastawieni do wyników tego
rodzaju prac, ponieważ są one jawnie sprzeczne z lansowanymi
przez konwencjonalną naukę teoriami. Tymczasem uzyskane w
ten sposób rezultaty najczęściej nie są również zgodne z wy-
znawanym przez badanych światopoglądem, co można uznać
za dodatkowy argument świadczący o realności przeżywanych
doznań i braku wpływu na nie jakichkolwiek sugestii.
Wniosek ten dotyczy nie tylko relacjonowanych wcieleń, lecz
również opisów świata bytów bezcielesnych, do którego uzyskali-
śmy wgląd zarówno na drodze regresji do okresów międzyinkar-
nacyjnych, jak i podczas mentalnych eksploracji poza czasoprze-
strzennych rejonów wszechświata. Żaden wyznawany dziś świa-
topogląd nie jest bowiem zgodny z przekazami uzyskanymi
podczas badań wyprzedzających. Należałoby zatem przyjąć, że

319
nie tylko teorie naukowe, ale i wierzenia religijne powinny
wziąć pod uwagę zdobytą w ten sposób wiedzę. Zmiany doktryn
religijnych miewały wcześniej podstawy pragmatyczne (politycz-
ne, socjologiczne i biznesowe), zatem i dziś mogą one ulec mody-
fikacji na skutek pozazmysłowego wglądu w zasoby informacyjne
rzeczywistości, w której egzystujemy.
Relacje osób poddanych hipnozie, a także tych, które zostały
przywrócone do życia ze stanu śmierci klinicznej, są niemal ide-
alnie zgodne. Niemal, gdyż rozbieżności w relacjach wynikają w
zasadzie z różnic będących następstwem „głębokości” przejścia w
stan śmierci. Zmiana ta dokonuje się najwyraźniej w sposób płyn-
ny, a każdy jej etap łagodnie przechodzi w następny. Osoby rea-
nimowane dopiero rozpoczęły swą podróż w kierunku równole-
głej rzeczywistości niejawnej, ich relacje ograniczają się więc na
ogół tylko do etapów wstępnych, podczas gdy regresja w stanie
hipnozy pozwala prześledzić cały przebieg procesu rozstawania
się kompleksu świadomościowego (religijnej duszy) z ciałem.
Medyczna definicja stanu śmierci biologicznej w zasadzie nie
została jeszcze w sposób zadowalający ustalona, gdyż wciąż brak
jednoznacznego kryterium, podczas gdy badania niekonwencjo-
nalne pozwalają ten stan określić dokładniej. W medycynie stan
ten interpretowany jest zatem jako:
• Brak klinicznie stwierdzonych oznak życia, czyli ustanie bi-
cia serca, brak oddechu, rozszerzenie źrenic, spadek ciśnie-
nia krwi i ciepłoty ciała.
• Zanik fal mózgowych.
• Śmierć mózgu i ustanie życiowych funkcji biologicznych.
W pierwszym i drugim wypadku możliwa jest jeszcze reakty-
wacja fizjologicznych funkcji organizmu, jeśli ten stan nie trwał
dłużej niż kilka minut. W ostatnim przywrócenie pacjenta do ży-
cia jest praktycznie niemożliwe. Problem polega jednak na tym,
że dokładne określenie momentu, w którym następuje śmierć
organizmu, wciąż nie jest w medycynie jednoznaczne, choć
mamy już podstawy do stwierdzenia, że o śmierci ciała decyduje

320
opuszczenie go przez kompleks świadomościowy, który organizu-
je i kontroluje całą jego fizjologię. Nieznajomość tego faktu
prowadzi niejednokrotnie do stosowania długotrwałego i upo-
rczywego podtrzymywania funkcji wegetatywnych ciała za
pomocą środków technicznych, gdyż postęp w tej dziedzinie
zatarł obserwowaną zmysłowo granicę między życiem a śmiercią.
Proste stwierdzenie, że ustały samoistne czynności układu krąże-
nia i oddychania, a funkcje mózgu uległy nieodwracalnemu
uszkodzeniu nie zawsze okazuje się wystarczające, aby uznać
czyjś zgon, jeśli rodzina broni się przed przyjęciem śmierci bli-
skiej osoby do wiadomości. W rezultacie to sąd musi niejedno-
krotnie zadecydować w takich wypadkach o zaprzestaniu upo-
rczywej terapii123.
Wielu ludzi może to zaskoczyć, ale nauka w dużym stopniu
jest konserwatywna. Trzyma się tego, co znane i rozumiane, a z
nieufnością podchodzi do nowatorskich koncepcji, gdy nie
dają się one pogodzić z aktualnym stanem wiedzy. Wbrew po-
zorom tkwi w tym jej siła, będąc zarazem jej największą słabo-
ścią. To na skutek tych uwarunkowań nauka i postęp techniczny
odarły śmierć człowieka z godności, bazując na niepodważalnych
dogmatach w nie mniejszym stopniu niż fundamentalistycznie
pojmowana religia. Zagubiliśmy się w swoim podejściu do zagad-
nienia śmierci i jej roli w ciągłym procesie życia. Nie doceniamy
też istoty, roli i znaczenia naszej świadomości. Pozwoliliśmy na
to, aby głoszone dogmaty religijne i naukowe zdominowały
nasze procesy myślowe i wybory, więc racjonalne podejście do
problemu śmierci jest zwykle odrzucane przez obie strony ideolo-
gicznego sporu. Indoktrynacja każe nam ignorować wyniki badań

123
Za przykład może tu posłużyć Eluana Englaro, która w 1992 roku w wieku
21 lat zapadła w głęboki stan śpiączki po wypadku samochodowym. Lekarze
stwierdzili, że stan uszkodzenia mózgu jest poważny, zmiany nieodwracalne i
kobieta znajduje się w stanie wegetatywnym. Przed wypadkiem Eluana wyrazi-
ła jasno swoją wolę, że nie chce być sztucznie utrzymywana przy życiu. Po-
trzeba było jednak aż 17 lat, aby w wyniku precedensowej decyzji włoskiego
Sądu Najwyższego można było wreszcie odłączyć ją od urządzeń [22].

321
zjawisk towarzyszących śmierci, choć one wyraźnie sugerują, że
tylko ciało umiera w chwili porzucenia go przez kompleks
świadomościowy. Nasza nieśmiertelna jaźń przechodzi wtedy do
równoległej rzeczywistości, a zatem żyje nadal, kontynuując swój
wieloetapowy proces życiowy.
Warto przypomnieć, że już w roku 1950 angielski geolog, bio-
log i psycholog zatrudniony na Uniwersytecie w Aberdeen, dr
Robert Crookall (1890-1981) rozpoczął katalogowanie informa-
cji na temat życia po śmierci. Zauważył on, że świadome istoty
przebywające w tej innej strefie bytu dostarczały w przekazach
medialnych praktycznie takie same informacje o nieznanych
aspektach życia w świecie bytów pozornie niematerialnych jak
żyjące zdrowe osoby po przeżyciu stanu pozacielesnego lub oso-
by, które znalazły się w stanie bliskości śmierci. W swojej publi-
kacji przedstawił analizę porównawczą badań tych fenomenów,
wskazując podobieństwa między przekazami medialnymi doty-
czącymi opisu świata bytów bezcielesnych, relacjami przeżyć
pozacielesnych (OBE), a także doświadczeniami bliskości śmierci
(NDE), po czym wykazał ich identyczność [23].
W badaniach Crookalla szczególnie interesująca jest staty-
styczna analiza ponad tysiąca przypadków doznań stanu pozacie-
lesnego. Wykazała ona, że 85% ankietowanych przebywało w
tym czasie w rejonach ziemskich, ale 15% pozostałych nawiązało
kontakty z osobami zmarłymi, które przebywały w jakimś świecie
równoległym. Oznaczałoby to, że komunikacja osób żywych ze
światem zmarłych nie jest wcale czymś niezwykłym. Dokładnie
do takiej samej konkluzji dojdziemy realizując kontakty z osoba-
mi zmarłymi na drodze transkomunikacji za pomocą środków
technicznych [24].
Amerykański socjolog, prof. dr Hornell N. Hart (Duke
University, Durham, North Carolina) żyjący w latach 1888-1967
zajmował się z kolei przez szereg lat analizowaniem zjaw osób
żywych i zmarłych. Ocena zestawionych danych wykazała, że w
obu wypadkach nie ma właściwie pomiędzy zjawami żadnych
różnic, ponieważ ich charakterystyka jest w pełni zgodna [25, 26].

322
Wypływający stąd wniosek był dla niego oczywisty. Jeśli zjawy
osób żywych nie są halucynacjami, na co niezbicie wskazywała
weryfikacja faktów zaistniałych podczas przebiegu tego zjawiska,
zjawy osób zmarłych też nie mogą być ułudą zmysłów.
Podobne badania porównawcze wykonała w Polsce dr hab.
Lidia Stawowska, profesor psychologii głębi, która jako pierwszy
polski naukowiec przeprowadziła systematyczne badania realno-
ści przetrwania świadomości po śmierci ciała i wykazała jej pry-
mat w stosunku do ciała organicznego. Badania te obejmowały
przeżycia w stanie śmierci klinicznej i podczas stymulowanego
opuszczania ciała przez kompleks świadomościowy, a także hip-
nozę reinkarnacyjną oraz pamięć poprzednich wcieleń [27-29].
Przeprowadzone porównanie wykazało tożsamość opisywanych
zjawisk i doznań we wszystkich tych wypadkach. Analiza po-
równawcza przeżyć osób w stanie śmierci klinicznej i w hipnozie
reinkarnacyjnej wykazała, że doświadczenia związane ze śmiercią
są dokładnie takie same w obu sytuacjach. Co więcej, rezultaty te
wcale nie były uwarunkowane kulturowo (żadna z religii nie opi-
suje następstw śmierci w sposób relacjonowany przez badanych),
lecz były wynikiem percepcji pozazmysłowej.
Bardzo ważnym argumentem przemawiającym za nieśmiertel-
nością układu będącego nośnikiem świadomości była dla niej
pamięć wrażeń wzrokowych z poprzedniej inkarnacji u osób
niewidomych od urodzenia. Za równie istotną uznała pamięć
wrażeń zarejestrowanych przez podświadomość noworodka w
momencie porodu, co ujawniły badania osób dorosłych w stanie
hipnozy. Bogactwo wrażeń sugerowało odbiór doznań o charakte-
rze niewątpliwie pozazmysłowym, ponieważ noworodek potrafił
dokonać oglądu i analizy otaczającej go rzeczywistości już w
momencie narodzin, chociaż jego mózg nie wykształcił jeszcze
reakcji na odbierane bodźce. Oznaczało to taki odbiór otoczenia,
jaki możliwy jest jedynie w wypadku już wcześniej ukształto-
wanej i zasobnej w doświadczenia świadomości. Były to więc
dowody ciągłości życia w pełni zorganizowanej jaźni, która prze-
rwała śmierć wykorzystywanych wcześniej ciał organicznych.

323
Ciągłość tę potwierdza dodatkowo obserwowana niekiedy u dzieci
pamięć poprzednich wcieleń i stygmaty pozostające w związku z
wcześniejszymi doświadczeniami inkarnacyjnymi.
Z kolei każde analizowane doświadczenie pozacielesne do-
starczało dowodu na to, że świadomość może funkcjonować
jako byt niezależny od organizmu, a wrażenia odbierane w tym
stanie były tożsame zarówno z doznaniami podczas śmierci kli-
nicznej, jak i w trakcie śmierci przeżywanej ponownie w hipnozie
reinkarnacyjnej. Należą do nich:
• Postrzeganie siebie poza ciałem przy równoczesnej obser-
wacji zarówno swojej porzuconej postaci, jak i otoczenia.
• Nieważkość subtelnego ciała, swoboda poruszania się, ła-
twość i szybkość przemieszczania się aktem woli.
• Zdolność przenikania przez substancjalne bariery.
• Brak możliwości zwrócenia na siebie uwagi osób żyjących.
• Postrzeganie emanujących miłością świetlistych form bez-
cielesnych oraz znanych lub nieznanych wcześniej postaci
osób zmarłych, a także możliwość nawiązania z nimi kon-
taktu mentalnego i dotykowego.
Wspólnym łącznikiem zjawisk porównywanych w tak zróżnico-
wanym materiale badawczym może być tylko świadomość zloka-
lizowana w całkowicie niezależnej od ciała strukturze fizycz-
nej, która warunkuje życie w każdym kolejno przejmowanym i
adaptowanym w celowej akcji organizmie.
Warto również zdawać sobie sprawę z tego, że wyniki prze-
prowadzonych studiów, których nauka akademicka nie jest w sta-
nie wciąż zaakceptować, dały nam już szereg istotnych informacji
ujawniających charakterystyczne cechy postulowanego komplek-
su świadomościowego. Przede wszystkim dysponuje on innymi
możliwościami przejawiania się w działaniu niż nasze ciała
organiczne, skoro świat materialny czasoprzestrzeni nie stawia
mu żadnych barier. Porusza się i działa w sposób nieskrępowany,
wykorzystując w tym celu akt woli. Wykazuje też pełną percepcję
otaczającej go rzeczywistości bez udziału zmysłów ciała orga-
nicznego, przy czym jest to postrzeganie różniące się w sposób

324
istotny od fizjologicznego, gdyż jest to precyzyjna obserwacja
obejmująca całość otoczenia bez konieczności obracania się.
Kompleks ten jest także w stanie komunikować się w sposób nie-
werbalny (bez wykorzystywania słów), więc nie istnieją dla niego
bariery językowe czy międzygatunkowe.
Gdy porównujemy możliwości naszego ciała ze sprawno-
ścią kompleksu świadomościowego, musimy przyznać, że ciało
ogromnie nas ogranicza. Choćby z tego względu musi więc peł-
nić ono rolę służebną w stosunku do układu, który wykształcił
świadomość. Trudno zaprzeczyć, że przedstawione wyżej spo-
strzeżenia jednoznacznie wykluczają możliwość traktowania
świadomości wyłącznie jako funkcji mózgu, która została wy-
kształcona na drodze nabytych doświadczeń podczas jednorazo-
wego procesu życiowego w ciele organicznym. Musi być ona
właściwością układu, który istniał już przed aktem zapłodnienia
i procesem kształtowania się ciała mającego narodzić się nie-
mowlęcia.
Tylko przy założeniu pełnej autonomiczności subtelnego ukła-
du świadomościowego byłby on zdolny posługiwać się umiejętno-
ścią poboru, analizy i zapamiętywania danych pozyskiwanych
podczas ciąży matki mającego narodzić się dziecka i w momencie
jego narodzin. Jedynie postulowany kompleks info-energetyczny
obejmując w posiadanie ciało poczęte w organizmie macierzy-
stym byłoby w stanie wykorzystać w sposób świadomy dostępną
mu wiedzę w celu takiego zaprogramowania struktur mózgowych
dziecka w łonie matki i po jego urodzeniu, które gwarantowałoby
mu później skuteczną współpracę z jego ciałem. Oznaczałoby to,
że mózg i ciało organiczne są jedynie narzędziami, wykorzy-
stywanymi przez świadomość do prowadzenia działań w warun-
kach czasoprzestrzennych.
Badania okresów międzyinkarnacyjnych, które prowadził Mi-
chael Newton i jego uczniowie, a także wyniki eksploracji środo-
wiska nadprzestrzeni przez eksperymentatorów Instytutu Monroe
też są dla nas niezwykle cenne. Dają nam one nie tylko wstępny
wgląd w złożone procesy kreacji i ewolucji, lecz również pozwa-

325
lają poznać cel tych procesów i naszego w nim udziału. To dzięki
nim dowiadujemy się, że nie jesteśmy igraszką ślepego losu,
lecz uczestnikami planu konsekwentnie realizowanego od nie-
zliczonej liczby lat według naszej miary czasu. Każdy z nas
bierze udział w realizacji tego planu. Badania w nadprzestrzeni
prowadzone w ramach eksploracji partnerskich upewniają nas
ponadto, że jesteśmy częścią pewnej złożonej struktury i ko-
rzyściom odnoszonym przez tę strukturę jesteśmy całkowicie
podporządkowani, gdyż jest to jednocześnie nasz własny inte-
res. W toku procesu ewolucji podejmujemy się konsekwentnie
kontynuacji samorozwoju poprzez zdobywanie wiedzy i doświad-
czenia oraz modyfikacji własnych zachowań w taki sposób, aby
wspomagać rozwój całości istnienia. Jest on realizowany na dro-
dze wielu eksperymentów podejmowanych w różnych warunkach,
gdyż tylko w ten sposób możemy posiąść nową wiedzę, która po-
służy ewolucji całego układu, którego jesteśmy częścią.
Obowiązujący system edukacji sprawia, że wielu z nas nawet
nie zdaje sobie sprawy z tego, iż strach przed śmiercią, czyli lęk
przed nieznanym można bardzo łatwo pokonać. Pozwala go
pokonać wiedza. Niweczy ona obawy w znacznie większym
stopniu niż wiara, ponieważ daje niemal pewność, podczas gdy
każdej wierze towarzyszy zawsze spory margines wątpliwości.
To, czego dowiedzieliśmy się o świecie równoległym w innych
wymiarach wszechświata podczas systematycznych eksploracji tej
sfery, dało nam już niemały wgląd w tę dotąd całkowicie nieznaną
część ziemskiego systemu życia. Możemy mu dać wiarę, ponie-
waż potwierdzają go też zasoby informacyjne naszej jaźni, do
których mamy dostęp w zmienionym stanie świadomości. Obraz
rzeczywistości niejawnej ukazuje się nam dzięki badaniom wy-
przedzającym w całym swoim wielowariantowym bogactwie i
pozwala nam zrozumieć wielowymiarowość naszej egzystencji.
Chciałabym zatem jeszcze raz podkreślić, że pionierskie bada-
nia zasobów świadomości prowadzone przez Michaela Newtona i
wyniki, jakie uzyskał, są w pełni zgodne z obserwacjami dokona-
nymi w stanie pozacielesnym przez Roberta Monroe i jego na-

326
stępców. Ich rezultaty są niemal identyczne mimo różnych wa-
runków prowadzenia eksperymentów i stosowania innych technik
badawczych. Rozpoznania te były systematycznie wzbogacane i
tak dokładne, jak tylko było to możliwe. Poznano też wiele obsza-
rów, wykorzystywanych przez istoty bezcielesne w niedostępnej
dla naszych zmysłów nadprzestrzeni:
• Obszary bliskie czasoprzestrzeni, w których zatrzymują się
istoty wciąż silnie związane z substancjalną rzeczywisto-
ścią.
• Rejony skupiające istoty zagubione w rozmaitych systemach
własnych przekonań lub występków tworzących nie tylko
różne wersje jałowego nieba, lecz również obszary groma-
dzące samolubne istoty przepełnione złymi emocjami, bez-
względnie krzywdzące się wzajemnie w różnych wariantach
piekieł, które same sobie stworzyły.
• Rejony niejawnego obszaru istnienia wypełnione obszarami
wykorzystywanymi do różnego rodzaju aktywności istot pa-
racielesnych124, które w ramach nieustającej współpracy
kontynuują swój rozwój celem wspomagania procesu ewo-
lucji rzeczywistości, w której funkcjonują. Można byłoby te
obszary nazwać rajem ze względu na wszechobecne uczucie
bezwarunkowej, wszystko akceptującej miłości.
• Bardziej ukryte obszary istnienia, w których funkcjonują
istoty nie inkarnujące już w ciała organiczne, kontynuując
swój cykl rozwojowy w stanie bezcielesnym.
Dzięki eksploracjom prowadzonym w stanie bezcielesnym
dowiedzieliśmy się, że świat zmarłych badany w ramach hipnozy
typu LBL okazał się jedynie strefą przejściową, którą w końcu
opuszczamy po zakończeniu cyklu wcieleń w formy organiczne.
Ewolucja świadomości trwa potem już wyłącznie w formach bez-

124
Warto przypomnieć, że paracielesność należy tu rozumieć jako brak ciała o
strukturze organicznej, choć nadal jest to jakieś ciało, którego holograficzny
obraz może być tworzony w oparciu o postać zapamiętaną z okresu ziemskiej
egzystencji.

327
cielesnych, ale każdy byt (niezależnie od swego stanu) długo jesz-
cze zachowuje nie tylko własną indywidualność, ale i swój własny
identyfikator odpowiadający charakterystycznemu, właściwemu
tylko jemu wzorowi wibracji125. Poznaliśmy też naszą przyszłość,
ponieważ każdy rozwijający się system życia po zakończeniu
wszystkich zaplanowanych zadań łączy w sobie wszelkie poje-
dyncze przejawy świadomości, stając się kolejną świadomością
planującą dokonującą kolejnej ekspansji w celu zdobycia nowej
wiedzy. Połączone wyniki badań prowadzonych w stanach hipno-
zy LBL i podczas eksterioryzacji przyczyniły się do poszerzenia
naszej wiedzy zarówno o świadomości, jak i o naszym funkcjo-
nowaniu w wielu obszarach wszechświata.
Warto też podkreślić, że informacje dotyczące świata bytów
bezcielesnych, uzyskane w stanach OBE i hipnozy LBL, wykazu-
ją zgodność również z wieloma szczegółowymi informacjami
przekazanymi nam drogą channelingu [31]. Oznacza to, że nieza-
leżnie od sposobu pozyskiwania danych, uzyskujemy w zasadzie
taki sam rezultat. Uzyskujemy kolejne potwierdzenia zarówno
autonomiczności kompleksu świadomościowego, jak i jego
charakterystycznych cech, które przekonują nas o jego pry-
macie w stosunku do substancjalnej formy materii.
Badania niekonwencjonalne pozwalają nam usunąć jeszcze
jedną, trudną do rozstrzygnięcia wątpliwość. Frustrujące najczę-
ściej spotkania Ziemian z przedstawicielami obcych cywilizacji
mogą być jednak realne. Nie jesteśmy we wszechświecie samotni.
Systemów życia jest wiele, a każdy z nich ma inne zadanie do

125
Tę informację warto skonfrontować z dokonaniami cytologii (biologii ko-
mórkowej), która ujawniła obecność receptorów tożsamości w ścianach błon
komórkowych, które reagują na ściśle określoną charakterystykę drgań dociera-
jących ze środowiska, a zatem wykazują zdolność do identyfikacji każdego
obcego intruza. To one są odpowiedzialne nie tylko za odbiór charakterystycz-
nych dla danej jaźni sygnałów dochodzących ze środowiska (rezonują z nimi),
ale również za tolerancję immunologiczną, powodując akcję obronną przeciw-
ko każdemu obcemu organizmowi (a więc również przeciwko organowi daw-
cy), jeśli niezgodność sygnału jest wystarczająca do wszczęcia alarmu [30].

328
wykonania w ramach poszerzania globalnej wiedzy całości istnie-
nia. Służy ona nam wszystkim, ponieważ każda świadomość pla-
nująca, rozbudowując swoją strukturę, dba o wymianę informa-
cji ze wszelkimi elementami współistnienia, czyli strukturami
podrzędnymi, współrzędnymi i nadrzędnymi. Nieznane coraz wy-
raźniej i skuteczniej zaczyna przedzierać się przez opór rozmyśl-
nego utrzymywania nas w niewiedzy w tej sprawie.
Badania (także te konwencjonalne) konsekwentnie wykazują,
że każdy żywy ziemski organizm posiada ciało biologiczne i ste-
rujący nim kompleks informacyjno-energetyczny. Sygnalizują one
wyraźnie, że również rośliny i zwierzęta, a także najprostsze for-
my organiczne funkcjonują dokładnie w ten sam sposób126. Czło-
wiek nie jest pod tym względem wyjątkiem, choć jest najbardziej
złożonym układem biofizycznym spośród tych, które znamy.
Mamy też (na razie) tę przewagę nad innymi formami organicz-
nego życia na Ziemi, że nasza świadomość z pewnością jest
wieczna, skoro istnieje i funkcjonuje także poza znaną nam cza-
soprzestrzenią. Dzięki niej doświadczamy niekończącego się ist-
nienia zarówno w formach organicznych jak i bezcielesnych.
Niewykluczone jednak, że reinkarnacja jest czynnikiem rozwojo-
wym wszystkich istot żywych, a nie tylko ludzkiej populacji.
Sama śmierć ciała nie zmienia nas. Każdy z nas przenosi do
świata bytów bezcielesnych te cechy osobowości, które wypra-
cował podczas swojej wieloetapowej życiowej wędrówki. Każ-
de doświadczenie, także złe lub tragiczne, wzbogaca naszą wie-
dzę, a wraz z nią zasób informacji do wykorzystania przez całą
świadomościową strukturę. Każdy z nas ma też możliwość dal-
szego rozwoju zarówno podczas ziemskich (lub pozaziemskich)
wcieleń, jak i podczas pobytu w świecie bytów bezcielesnych. W
rozwoju tym powinniśmy wspierać się wzajemnie, gdyż każdy
z nas stanowi integralną część całości istnienia. Choć każdy z

126
Wyniki badań, które potwierdzają tę tezę, przedstawiam w czwartej części
tetralogii poświęconej duchowi i materii [32]. Pozyskano je w wyniku stoso-
wania konwencjonalnych procedur badawczych.

329
nas sam wypracowuje swoje zbawienie, którym jest zamknięcie
cyklu kolejnych narodzin w ciałach organicznych, to warto zara-
zem pamiętać o tym, że wszyscy zmierzamy w jednym kierunku –
do Źródła wszelkiego istnienia. Możemy nazwać je Bogiem, ale
nazwa nie ma tu znaczenia.
Wiele wskazuje na to, że czasoprzestrzeń wyłaniała się z
próżni fizycznej równocześnie z tą sferą istnienia, która niedo-
stępna jest dla zmysłów naszego ciała, gdyż obie te spolaryzo-
wane względem siebie struktury pozostają stale w stanie dyna-
micznej równowagi [33]. Już pierwsze bezcielesne struktury po-
wstałe wskutek samorzutnie występujących zakłóceń równowagi
powstałej hipersfery prawdopodobnie zbierały informacje o przy-
czynach i doświadczanych skutkach zmian, których dostarczały
przebiegające procesy w tym układzie. Stale zwiększająca się ba-
za danych pozwalała ująć przyczyny i skutki w pewien algo-
rytm, który później mógł stać się pierwowzorem sieci neuro-
nowych naszych struktur mózgowych, gdyż natura zawsze po-
wiela wypróbowane już wzorce. Powiązanie natomiast skutków z
przyczyną nawet w najprostszym modelu pozwala ekstrapolować
wyniki zmian poza przebadany już obszar, czyli pozwala przewi-
dywać skutki także zaplanowanych zmian. Prawdopodobnie tak
właśnie narodziła się pierwsza świadomość planująca, czyli Źró-
dło, które mogło zaplanować zwiększenie polaryzacji obu bliźnia-
czych sfer, wykorzystując jedną z nich (czasoprzestrzeń) jako pole
doświadczalne zwiększające liczbę i zakres zmian parametrów
niezależnych.
Jest sprawą oczywistą, że próbując dociec początku ewolucji
wszechświata musimy oprzeć się na spekulacjach. Niemniej jed-
nak możemy przewidywać, że Źródło rozbudowywało swą struk-
turę według zasad fraktalnych (natura zawsze wykorzystuje wy-
próbowane już wzorce), zatem jedna z jego struktur pochod-
nych rozbudowując się utworzyła system ziemskiego życia. To
do tej macierzystej struktury (naszego Źródła) kiedyś powrócimy,
stając się być może kolejną świadomością planującą nowe syste-
my życia, jeśli tylko zdołamy się zintegrować. W ten sposób na-

330
byta w sposób niekonwencjonalny wiedza w połączeniu z kon-
wencjonalną teorią organizacji form materialnych [34] pozwala
nam zrozumieć cel i sens naszego istnienia.
Nie jest to jedyna korzyść wynikająca z integracji wiedzy po-
zyskiwanej różnymi drogami. Zdaliśmy sobie bowiem dzięki te-
mu sprawę z tego, że samozwańczy pośrednicy między nami a
Bogiem nie mają żadnego wpływu na nasz los, który sami
kreujemy poprzez dokonywane wybory. Choć nasze życie jest
w ogólnym zarysie zaprogramowane przez świadomość planującą
na wiele wcieleń odległych w czasie, obejmując swym zasięgiem
nie tylko znany nam świat i liczne światy równoległe (w rzeczy-
wistości jawnej i niejawnej), to wydaje się, że zarówno nasza
wolna wola jak i nasze decyzje mają zawsze istotny wpływ na
jego przebieg [35, 36].
Badania prowadzone zgodnie z obowiązującymi w nauce pro-
cedurami pozwoliły również wykazać, że najlepszym narzędziem
służącym do poznania istoty naszej świadomości jest sama świa-
domość [37, 38]. Musimy to zatem zaakceptować i korzystać z
takich procedur badawczych, które wykorzystują specyficzne dro-
gi prowadzące do wiedzy o niej. Ignorowanie przez konwencję
nowych możliwości poznawczych świadczyć może jedynie o bez-
sensownym trzymaniu się ortodoksyjnego dogmatu, opartego
na przyjętym a priori przez naukę założeniu mechanistycznego
modelu wszechświata, w którym rolę motoru wszelkiej ewolucji
powierzono ślepemu przypadkowi. Tymczasem dogmaty i nauka
to sprzeczność, którą historia rozwoju nauki udowodniła już nie-
jednokrotnie. Bardzo często postęp w nauce realizował się wła-
śnie wtedy, gdy uznawany za słuszny paradygmat wchodził w
konflikt z niezgodnymi z obowiązującymi teoriami wynikami
doświadczeń. Wówczas podważano nigdy wcześniej nie kwestio-
nowane fałszywe założenia, powstawał nowy, lepszy paradygmat
i czyniono kolejny krok do przodu w procesie poznania [39].
Warto wspomnieć, że obok przedstawionych powyżej badań
świadomości, które skłaniają nas do zaakceptowania wieloetapo-
wego życia w zróżnicowanych warunkach, rozważana jest wciąż

331
hipoteza, że indywidualna egzystencja w ciele organicznym dana
jest nam tylko raz, natomiast kompleks świadomościowy obejmu-
jący ciało w posiadanie wykorzystuje za życia wspólny dla całej
struktury świadomościowej bank danych, skąd czerpie dostępne
dla wszystkich wspomnienia „reinkarnacyjne”. Za takim rozwią-
zaniem przemawiałyby nader rzadko napotykane wspomnienia,
które zdaniem wątpiących nie mogły być wynikiem wcielenia
jednego kompleksu świadomościowego, skoro dotyczą one róż-
nych osób żyjących równocześnie. Jest to jednak podejście, które
nie bierze pod uwagę fraktalnej natury całości istnienia, więc obie
te koncepcje dają się łatwo pogodzić, jeśli wiele osób może sta-
nowić równoczesne inkarnacje jednego ego.
Kompleksy świadomościowe wciąż się dzielą, ale nadal pozo-
stają całością, tworząc jedną wypadkową osobowość korzystającą
ze wspólnej bazy danych. Mogą to być inkarnacje równoczesne w
czasoprzestrzennym środowisku, a niekiedy następcze z naszego
punktu widzenia, lecz z perspektywy bezczasowej nadprzestrzeni
nie ma istotnego znaczenia. Wyniki badań Michaela Newtona
pozwalają nam też zrozumieć obserwowane często poczucie
wspólnoty (a nawet dostęp do wspólnych wspomnień) między
całkiem różnymi osobami, gdyż własny rozwój stale realizujemy
w społeczności dusz bratnich. Wszyscy uczestnicy takiej grupy
dzielą się zawsze pozyskaną wiedzą i doświadczeniami, współ-
pracują ze sobą i wspomagają się wzajemnie. Są ściśle związani
ze sobą w całym procesie ewolucji obejmującym także wcielenia
w różne ciała organiczne.
Trudność zaakceptowania przez wielu ludzi zjawiska reinkar-
nacji wynika przede wszystkim z faktu, że niełatwo chrześcijanom
zaakceptować taką możliwość, skoro narzucony przez Kościół
katolicki dogmat wymusza na nich przekonanie dopuszczające
tylko jednorazową realizację życia w ziemskich warunkach [40].
Może zatem informacja, że chrześcijaństwo aż do połowy VI
wieku n.e. wyznawało ideę reinkarnacji, ułatwi wyznawcom
akceptację tego fenomenu. Kościół odrzucił tę ideę z całkiem
pragmatycznych względów, ponieważ kapłani sami nadali sobie

332
wówczas uprawnienia do wręczania wiernym kluczy do bram
raju w wyniku „odpuszczenia win” nie tylko w wyniku skruchy
za popełnione wykroczenia, ale i wskutek sowitej darowizny127.
Na podstawie zaprezentowanych dotąd wyników badań mo-
żemy więc z powodzeniem dokonać założenia, że każdy (a więc i
ziemski) system życia jest samoregulującą i samoregenerującą
się strukturą, którą świadomość wykorzystuje w procesie swo-
jego rozwoju. Na Ziemi proces ten rozpoczął się od najprostszych
form i kontynuowany jest konsekwentnie we wszystkich ciałach
organicznych. Altruizm wcale nie jest wynalazkiem człowieka.
Zaobserwować go bowiem można w interakcjach świata roślinne-
go i zwierzęcego, a także w relacjach międzygatunkowych przy
dużych różnicach ewolucyjnych. Z rozwiniętymi formami życia
współpracują w ramach symbiozy najprostsze organizmy biolo-
giczne (bakterie), a każdy ze wspólników odnosi z tego korzyść.
Warto w tym miejscu wręcz podkreślić, że takiego stosunku
do innej istoty nie obserwuje się wyłącznie w związkach mię-
dzy rodzicami i potomstwem, gdyż jest to zawsze postępowanie
zgodne z zasadą ja jestem użyteczny dla ciebie, ty jesteś użyteczny
dla mnie. Wśród ludzi też tak rozpoczyna się wzajemna wymiana
korzyści, a następnie coraz ściślejsza współpraca. Jest to też jeden
z pierwszych kroków na drodze budzenia się pozytywnych emo-
cji. Kolejnym etapem rozwoju jest chęć niesienia pomocy. Poma-
gając innym, pomagamy sobie. Ziemski system jest doskonałą
szkołą życia, ponieważ uczymy się samokontroli w wyjątkowo
trudnych, skonfliktowanych warunkach. Pokonujemy krok po
kroku własny egoizm wynikający z silnej indywidualizacji jedno-
stek, uczymy się empatii i rozumienia innych. Akceptacja rodzi
więzy sympatii, a następnie miłości, której celem jest spajanie
ziemskiej struktury świadomościowej w jedną całość.
Reasumując, zarówno wyniki badań konwencjonalnych, jak i
wyprzedzających jednoznacznie zdają się wskazywać, że prapo-

127
Ruchy protestanckie sprzeciwiły się m.in. tego rodzaju świętokupstwu (han-
dlowi sakramentami i rozgrzeszeniem jako dobrem duchowym).

333
czątkiem wszelkiego rozwoju są narodziny świadomości wy-
korzystującej w procesie samorealizacji zdolność do działania
(energię) oraz gromadzone informacje. Pojęcie energii utworzo-
ne zostało wprawdzie przez człowieka w celu określenia poten-
cjału dowolnego układu fizycznego do wykonania pracy, która
charakteryzuje jego zdolność do funkcjonowania w warunkach
czasoprzestrzennych, ale definicja ta z powodzeniem może objąć
całą rzeczywistość, także tę ukrytą przed naszą bezpośrednią ob-
serwacją. Im więcej o niej wiemy, tym bardziej zdumiewa jej or-
ganizacja i funkcjonalność zarówno w mikro, jak i makroskali.
Dawało to od wieków podstawy do przypuszczeń, że świat w
którym egzystujemy jest następstwem świadomego i celowego
działania, a wyniki badań świadomości to potwierdzają. Znaczy
to, że oba zasoby (energetyczny i informacyjny) stanowiąc funk-
cje stanu układu fizycznego są w tym procesie równie istotne.
Rozważając możliwe koncepcje lokalizacji zaświatów, któ-
rych realne istnienie możemy już zaakceptować, należałoby wy-
korzystać modele wielowymiarowego wszechświata obejmujące
nie tylko znaną nam czasoprzestrzeń. Skoro teoria kreacji form
materialnych w wyniku układu sił sprzężenia zwrotnego genero-
wanego przez fizyczną próżnię wskutek zakłócenia jej dynamicz-
nej równowagi wyjaśniła nam mechanizm kreacji wszechświato-
wej hipersfery [41], mamy już solidne podstawy do przypuszczeń,
gdzie należałoby szukać lokalizacji zaświatów, a także obszarów
egzystencji bytów bezcielesnych. Powinny znajdować się w tej
części rzeczywistości niejawnej, która połączona jest z czasoprze-
strzenią niezliczoną liczbą podwójnych kanałów sprzężenia
zwrotnego (biało-czarnych dziur).
To te połączenia musiało wykorzystać w XIX wieku medium
prof. dr Johanna Zöllnera w eksperymentalnym dowodzie realne-
go istnienia niedostępnych naszej percepcji zmysłowej wymiarów
wszechświata [42]. Tam kontynuujemy nasz rozwój między ko-
lejnymi inkarnacjami w ciała organiczne. Kosmologia kwantowa
potwierdza tę możliwość, przekazując nam jednocześnie informa-
cję, że ta poza czasoprzestrzenna rzeczywistość jest wieczna i

334
nierozerwalnie związana z naszym kosmosem oddziaływaniami o
fizycznej naturze [41, 43].
W ten sposób wyniki badań naukowych obaliły religijny mit
o wiecznym odpoczynku i oczekiwaniu w grobie na Sąd Osta-
teczny. Nikt z nas nie przebywa w grobie po śmierci ciała. Zostaje
ono porzucone przez kompleks świadomościowy niczym zużyte
odzienie, stając się jednym z ogniw biologicznego łańcucha po-
karmowego. Nikt nas też po śmierci ciała nie osądza ani nie
wydaje na nas wyroku. Po przejściu przez tunel międzywymia-
rowy do innej sfery egzystencji nasza świadomość sama dokonuje
oceny własnego dorobku podczas minionego życia w czasoprze-
strzeni i przechodzi do obszaru odpowiadającego wypracowane-
mu przez siebie poziomowi rozwoju, czyli zasobowi informacyj-
no-energetycznemu. Śmierć de facto nie istnieje, gdyż życie
trwa nadal i kontynuuje swój bieg. Wszystko zmienia stale swój
stan, dążąc do zwiększenia swego potencjału oraz możliwości
działania poprzez ciągły rozwój.
Na przeszkodzie tego nie kończącego się rozwoju staje pozor-
nie jedno z ogólnych praw fizycznych, które sformułowano jako
drugą zasadę termodynamiki. Dotyczy ona entropii, którą zdefi-
niowano jako termodynamiczną funkcję stanu każdego izolowa-
nego układu fizycznego niezależnie od jego skali. Entropia jest
funkcją rosnącą, ponieważ jej wartość stale rośnie jeśli układ
przechodzi w sposób nieodwracalny z jednego stanu do innego w
wyniku samorzutnie zachodzących zmian. Im więcej układ osią-
gnie zróżnicowanych stanów termodynamicznych, tym wartość
entropii staje się wyższa.
Jest to jednak problem, który wiąże się wyłącznie z fizyką kla-
syczną, ponieważ zgodnie z tą zasadą zwiększanie się entropii
oznacza również stan większego termodynamicznego nieuporząd-
kowania, który prowadzi do zaniku uporządkowanych struktur i
wszelkiej możliwości działania. Dało to w konsekwencji podsta-
wy do przewidywań termodynamicznej śmierci wszechświata,
gdy jego entropia osiągnie wartość maksymalną, a wszechświat
stanie się całkowicie jednorodny. Funkcjonowanie wszechświata

335
nie opiera się jednak na prawach fizyki klasycznej, która stanowi
przypadek szczególny wykorzystywany w naszej codziennej dzia-
łalności, którego nie da się wykorzystać do opisu wielowymiaro-
wego wszechświata, który wymaga fizyki wielowymiarowej od-
noszącej się do całości istnienia.
Nie nadaje się również do tego mechanika kwantowa jako in-
ny szczególny przypadek praw fizycznych. Wprawdzie można w
niej zastosować zasadę opisującą ewolucję układu kwantowego za
pomocą równania Schrödingera, które odgrywa podobną rolę do
drugiej zasady termodynamiki w fizyce klasycznej, ponieważ
ujawnia nieskończoną liczbę jego możliwych stanów do realizacji,
tzn. wykazuje nieograniczony potencjał zmian układu fizycznego,
ale nie informuje jak tego dokonać [44]. Równanie to nie
uwzględnia bowiem z powodów światopoglądowych świadomości
jako potencjału do wykorzystania w fizyce.
Jeśli jednak we wszystkich obszarach rzeczywistości działa
świadomość, to z powodzeniem może ona włączyć się w proces
ewolucyjnego rozwoju, pozwalając fizyce zapanować nad pro-
babilistyką (losowością) zdarzeń kwantowych poprzez przesu-
nięcie chwiejnej równowagi układów fizycznych w pożądanym
kierunku. Pierwsza tego rodzaju tego rodzaju modyfikacja rów-
nania Schrödingera została już zaproponowania przez Henry’ego
Stappa [45, 46], ale to oznacza, że i pod tym względem uczynili-
śmy pierwszy krok w kierunku posługiwania się fizyką kwantową
wielowymiarowej hipersfery.
Oznacza to, że wielowymiarowa fizyka kwantowa nie tylko
najlepiej pod względem matematycznym opisuje naszą czasoprze-
strzenną rzeczywistość, ale też udział świadomości w procesach
jej przekształceń sprawia, że zmiany przestają być przypadko-
we i na mocy ścisłych praw fizyki mogą prowadzić konse-
kwentnie do wzrostu złożoności układów fizycznych, a więc do
ich uporządkowania. Ta porządkująca właściwość świadomości
(wprowadzająca ujemną entropię do układu) powoduje, że stale
postępujący ciąg zmian może nie mieć swego kresu. Reasumując,
rozwój i ewolucja świadomości, a więc i całości istnienia, w któ-

336
rej egzystujemy, nie muszą wcale dążyć do własnego końca. By-
łoby to w pełni zgodne z informacją, którą świadomość planująca
ziemskiego systemu życia przekazała w rzeczywistości niejawnej
Bruce’owi Moenowi: – Nie ma początku i nie ma końca, jest
tylko zmiana [47].

Zestawienie dokonań protonauki z wierzeniami


Wiedzę pozyskaną dzięki niekonwencjonalnym badaniom niejaw-
nego obszaru istnienia z pewnością warto porównać z wyznawaną
przez nas wiarą w życie po śmierci, którą oferuje nam chrześci-
jaństwo. Jest to część naszych kulturowych korzeni, bardzo istot-
na dla wielu ludzi.
Trzeba przyznać, że niektóre strefy odkrywanego świata
bytów paracielesnych i bezcielesnych są zadziwiająco zgodne z
naszymi wyobrażeniami o raju, choć istnieją też istotne różnice.
Przebywając w tym świecie równoległym odczuwamy obecność
Źródła, które zgodnie z terminologią religijną nazwalibyśmy Bo-
giem128. Relacje między przebywającymi w tam bytami nace-
chowane są wzajemną miłością, rozchodzą się dźwięki pięknej
muzyki, panuje idealna harmonia. Żyjemy wśród pięknej przyro-
dy, w przyjaznym otoczeniu, czujemy się bezgranicznie szczęśli-
wi. Te cechy są wspólne z opisem raju.
Nasze życie trwa nadal, ale jego przebieg jest tam zupełnie
inny niż sugeruje nam religia. Jeśli bezwiednie nie zatrzymamy
się w obszarze jałowego nieba, które utworzyły podobne nam
istoty o tych samych przekonaniach religijnych, to wcale nie od-
dajemy się nieustannemu nieróbstwu i śpiewom w chórach aniel-

128
Nie należy lekceważyć tego odczucia, ponieważ wszechobecność Boga (sieć
komórek próżni fizycznej) wraz z licznymi wywodzącymi się z niego polami
kwantowymi, którymi się posługuje, ujawnił w channelingach Kryon, bliżej
nam nieznany byt zza zasłony [48]. Fizyk Nassim Hamerein tę sieć zidentyfi-
kował [49], a jest ona doskonale wyczuwalna nie tylko w niejawnym obszarze
istnienia. Odczuwamy jej obecność również w czasoprzestrzeni podczas medy-
tacji, transu, intuicyjnego olśnienia czy artystycznej inspiracji.

337
skich. Wciąż mamy przed sobą ten sam cel, który wytrwale
realizujemy. Nadal pracujemy nad sobą, stale pogłębiamy swą
wiedzę i poznajemy możliwości jej wykorzystania, a następnie
uczymy się stosować nabyte umiejętności w praktyce. Wciąż rea-
lizujemy boski plan, ucząc się i zbierając doświadczenia, a niektó-
rzy z nas czuwają też nad spełnianiem planów życiowych ludzi na
Ziemi. Współpracując z innymi istotami bierzemy nieprzerwanie
udział w rozwoju ziemskiego systemu życia, którego jesteśmy
częścią, chociaż nie dysponujemy już ciałem substancjalnym.
Właśnie tak pojmowany cel życia jest nie tylko racjonalny, ale i
w pełni zrozumiały dla każdej przebywającej tam istoty. Czujemy
się tam szczęśliwi i spełnieni, gdyż odczuwamy i dzielimy się
miłością, zdobywamy wiedzę i uczymy się z niej korzystać działa-
jąc dla wspólnej korzyści.
W świecie bytów paracielesnych możemy odnaleźć też licz-
ne odpowiedniki czyśćca, w których możemy trwać, czekając na
możliwość nawiązania kontaktu ze Źródłem wszelkiego istnienia,
które uważamy za Boga. Są to różnego rodzaju obszary utworzo-
ne przez ludzką populację, gdzie gromadzą się istoty o podobnym
stanie świadomości, więc zostaniemy przez te środowiska wchło-
nięci, jeśli będziemy z nimi kompatybilni. Należą do nich rozlicz-
ne wspólnoty religijne lub wyznaniowe, zwane przez istoty bez-
cielesne różnymi wariantami jałowego nieba. Jałowego i bez-
płodnego, ponieważ skupiska te charakteryzuje zawsze niedosta-
tek miłości oraz bezproduktywne, bezcelowe trwanie realizowane
bez cienia refleksji. Przebywa się tam przestrzegając religijnych
rytuałów oraz podporządkowując ślepo zaleceniom i nakazom
istot, które narzuciły nam swoje kapłaństwo.
Mogą nas tam odwiedzać świetliste istoty, które będziemy
identyfikować ze znanymi sobie bóstwami wierzeń religijnych
(Jezus, Matka Boska, rozmaici święci). Próbują nas one wyrwać
stamtąd i przenieść do właściwego miejsca docelowego, jeśli tyl-
ko będziemy skłonni ich wysłuchać. Zdarza się jednak, że tego
rodzaju interwencja odbierana jest przez mieszkańców jało-
wego nieba jako kuszenie szatana. Dopiero zrozumienie bezsen-

338
su takiego życia może skłonić nas do szerszego rozejrzenia się w
nadprzestrzeni, a następnie zrozumienia, że istnieje obok jeszcze
jakiś inny świat, co skutkuje nawiązaniem kontaktu z kimś spoza
tej zamkniętej na skutek przekonań społeczności.
Bywa też, że uwolnienie następuje w wyniku wygnania niepo-
kornych z takiego nieba decyzją naczelnego kapłana wskutek od-
stępstwa od narzuconych przez niego reguł. Na banitów czekają
poza tym obszarem przyjaźnie nastawione byty bezcielesne, które
obdarzają ich miłością i przeprowadzają do parku, czyli centrum
przyjęć, które jest czymś w rodzaju bramy do raju.
Jeśli nie wierzymy w możliwość dalszego istnienia, możemy
znaleźć się w ciemnej pustce, samotni, bezradni i zdezoriento-
wani. To miejsce też możemy uznać za formę czyśćca, gdzie
stopniowo będziemy zmieniać nasze nawyki myślowe. Izolacja
może być również skutkiem naszego świadomego wyboru, gdyż
te dusze, które podczas biologicznego życia czyniły wiele zła,
często karzą same siebie, wybierając samotność w zaprojekto-
wanej przez siebie niemiłej scenerii. Jest to zwykle miejsce ciem-
ne i odpychające. Przybysz cierpi tam, przeżywając wciąż na no-
wo swoje czyny, ale gdy tylko zechce skorzystać z pomocy, zo-
stanie poddany leczniczej terapii po spotkaniu z przewodnikiem
duchowym. Będzie nadal przebywać w całkowitym odosobnieniu,
lecz już w otoczeniu sprzyjającym wygaszeniu negatywnych
emocji. Taki byt może wtedy dokonać w samotności krytycznej
oceny własnego postępowania i na tej podstawie przystąpić do
modyfikacji zakodowanych w świadomości wzorców zachowań,
ukierunkowując je na przyjazną współpracę z innymi istotami.
Jakie dostrzegamy zasadnicze różnice między tymi obszarami
a religijnym czyśćcem? Sami decydujemy o naszej poprawie,
czyli zmianie sposobu myślenia i postępowania. Nie ma na to
wpływu żadna boska ani ziemska instancja. O tym, że możemy
znaleźć się w jakimś niemiłym miejscu odosobnienia, decydujemy
sami, nie kontrolując własnych myśli i wynikających z nich
uczynków podczas życia na Ziemi. Sami musimy zatem dążyć do
tego, by to zmienić. To przede wszystkim sposób życia na Ziemi

339
przesądza o tym, jakie będą nasze dalsze losy w świecie bytów
bezcielesnych. Zbawienia rozumianego jako akt połączenia się
ze Źródłem (Bogiem) nie dostaniemy w prezencie w wyniku
aktu łaski, miłosierdzia, a nawet ofiary poniesionej przez kogoś
innego. Trzeba na nie zapracować własnym staraniem, zapomina-
jąc o własnym egoizmie i obdarzając inne istoty miłością. Ozna-
czałoby to również, że za czyściec, gdzie przebiega proces
oczyszczania duszy, można uznać również kolejne wcielenie w
ciało organiczne. Reinkarnację możemy bowiem potraktować jak
szkołę własnego wieloetapowego kształcenia się przed powrotem
do Źródła, które zaplanowało dla nas ten kurs zdobywania wiedzy
w celu naszego i własnego ewolucyjnego rozwoju.
Czy w świecie bytów bezcielesnych znajduje się jakiś odpo-
wiednik piekła? Jest takich miejsc wiele. Jego namiastką może
być chęć czynienia pokuty za wyrządzone zło w zaprojektowanej
przez nas samych niemiłej scenerii. To, czy ta forma pokuty bę-
dzie przypominać czyściec czy piekło, zależy tylko od nas. Jako
odpowiednik piekła można też potraktować brak przystosowania
duszy (kompleksu świadomościowego) po śmierci ciała organicz-
nego do zmiany swego stanu i zatrzymanie się w czasoprze-
strzennym środowisku w pobliżu żyjących ludzi. Paracielesna
(niesubstancjalna) istota przepełniona całkowicie ziemskimi pra-
gnieniami, takimi jak żądza posiadania, chęć zemsty czy dogo-
dzenie uzależnieniom różnego rodzaju, przebywając siłą woli w
czasoprzestrzeni, a więc w nienaturalnym dla niej środowisku, nie
jest w stanie zaspokoić swych pragnień. To też może być źródłem
cierpienia, jakie wtedy odczuwa.
Poza czasoprzestrzenią można jednak znaleźć i takie miejsca,
które niemal dokładnie odpowiadają powszechnemu pojęciu
piekła. Są to obszary, gdzie gromadzą się dusze przepełnione sil-
nymi negatywnymi emocjami, czerpiąc tam ogromną satysfakcję
z wyrządzania krzywdy innym istotom lub zaspokajając żądzę
władzy nad tymi, których pokonają, ponieważ przyciągają one do
siebie takie same ułomne duchowo istoty. Mogą wtedy wspólnie
utworzyć w pobliżu czasoprzestrzeni własny obszar patologicz-

340
nych zachowań, specyficzny odpowiednik piekła o tylko jemu
właściwym wzorcu emocjonalnym. Tam będą oddawać się do
woli oszustwom różnego rodzaju, krzywdzeniu innych, sadyzmo-
wi, mordowaniu itd.
Odmian piekła w niejawnej sferze istnienia możemy mieć tyle,
ile będziemy w stanie ich sobie stworzyć. W każdym z nich istoty
tam przebywające przepełnione są złością, nienawiścią oraz pra-
gnieniem pognębienia innych, bezlitośnie więc uprzykrzają sobie
nawzajem dalsze życie, ponieważ każda z nich jest na zmianę
zwycięzcą lub przegranym. Pobytu w piekle nie należy jednak
rozumieć jako formy kary za występki, lecz jako szkołę życia.
Jest to miejsce, gdzie osobnicy o patologicznych skłonnościach
mogą na zmianę odczuć emocje towarzyszące katom oraz ich
ofiarom. Zwłaszcza poznanie dotkliwego poczucia krzywdy w roli
ofiary powinno poskutkować zmianą sposobu myślenia i zacho-
wania. To one bowiem kierują nas do wnętrza piekła o charakte-
rystyce emocjonalnej kompatybilnej z naszą.
Reasumując trzeba przyznać, nawet w najbardziej niekomfor-
towej sytuacji żadna istota nie pozostaje w zaświatach bez
wsparcia. Uzyska pomoc nawet w najbrutalniejszej wersji piekła,
jeśli tylko będzie gotowa ją przyjąć. Co więcej, również zatwar-
działy mieszkaniec takiego obszaru może liczyć na szansę dodat-
kowej nauki w postaci zakosztowania ziemskiej egzystencji w roli
ofiary. Oznacza to, że nikt nie jest pozbawiony możliwości po-
prawy. Wieczne potępienie zatem nie istnieje i nikt nie jest
skazany na zagładę. Jedynie jednostki, które stale wykazują zde-
cydowany pociąg do czynienia zła, a nie mają odwagi przyjąć na
siebie roli ofiary w kolejnych wcieleniach, poddawane są proce-
sowi „przeprogramowania”. Polega to na rozproszeniu ich subtel-
nej materii, przepełnionej negatywnymi wzorcami energetyczny-
mi (emocjami), w świeżym tworzywie. Nie są zatem unicestwia-
ne, lecz rozbite na szereg nowych istnień otrzymują (jako świa-
domość rozproszona) kolejne szanse prawidłowego rozwoju.
Badania wyprzedzające pomagają nam też zrozumieć, że Bóg
nigdy nie wymagał od nas żadnych ofiar, składanych mu na

341
ołtarzu czy poza nim (w postaci ascezy, celibatu czy jakiejkol-
wiek innej formy wyrzeczenia). Dziś celebrowana ofiara w sym-
bolicznej postaci jest jedynie nawiązaniem do wcześniejszych
wierzeń, które wymagały przebłagania zagniewanego bóstwa
niezrozumiałego w swych poczynaniach. Aktualnie postrzeganie
Boga w ten sposób jest zdecydowanie anachroniczne, ponieważ
wnioski wypływające z konwencjonalnych i wyprzedzających
badań naukowych nie tylko kwestionują brak możliwości zrozu-
mienia boskiego planu, ale podważają również sens podstawowe-
go dogmatu religii chrześcijańskiej129.
Wiedza, którą już posiedliśmy, pozwala nam uzmysłowić so-
bie w pełni własną odpowiedzialność za podejmowane w życiu
wybory i skutki naszych działań. Ważne zatem jest, abyśmy to
nie tylko sobie uświadomili, ale także postarali się wykorzystać tę
życiową mądrość dla zorganizowania licznych ludzkich spo-
łeczności lokalnych w prawdziwą wspólnotę, przypominającą tę
w niejawnej sferze istnienia. Dzięki tej wiedzy będziemy mogli
zrozumieć, w jaki sposób mamy żyć na Ziemi, aby doprowadziło
to nas do zbawienia. Czy wiedza pozyskana w trakcie badań nie-
konwencjonalnych daje nam jakieś wytyczne w tym względzie?
Przekonuje nas ona, że przestrzeganie religijnych rytuałów
nie ma najmniejszego znaczenia dla osiągnięcia pożądanego
przez nas celu. Ważne natomiast jest, czy jesteśmy otwarci na
uczucia i potrzeby innych, czy potrafimy dać coś z siebie innym –
miłość, współczucie, troskę, opiekę, wsparcie, zrozumienie, życz-
liwą radę, wiedzę itd. Powinniśmy zatem okazywać innym to
wszystko, co sami chcielibyśmy od nich otrzymywać. Ważne jest
też, czy wyrządzamy innym krzywdę swoim postępowaniem.
Istotne jest, czy ktoś na skutek naszego działania czuje się nie-
szczęśliwy. Jeśli się nad tym głębiej zastanowić, znajdziemy w

129
Ten dogmat narzucił nam postrzeganie śmierci Jezusa na krzyżu jako ofiary
złożonej ze swego życia dla zadośćuczynienia za przeszłe i przyszłe przewinie-
nia wszystkich ludzi. Tymczasem Jezus zginął z przyczyn politycznych, po-
nieważ był postrzegany przez Rzymian (Judea była wtedy rzymską prowincją)
za niebezpiecznego wichrzyciela, skoro gromadził wokół siebie wielu ludzi.

342
tych zaleceniach odbicie przykazań Dekalogu, które jednak na-
leżałoby poddać reinterpretacji zgodnie z posiadaną już wiedzą.
Można będzie wtedy uznać, że jest on pewniejszym i lepszym
drogowskazem, którym powinniśmy kierować się w życiu, niż
wszystkie inne, wykreowane z biegiem czasu dogmaty religii
chrześcijańskiej. Będzie on wtedy również w pełni zgodny z nau-
czaniem Jezusa, który za pomocą przypowieści zwracał uwagę
swoich słuchaczy na właściwy stosunek ludzi do innych istot ży-
wych. Przedstawiał w ten spoósb wzorce zachowań, które powin-
niśmy naśladować [50].
Jak wiadomo, w sprawach ideowych interpretacja jest kwestią
przyjmowania informacji zgodnie z wyznawanym światopoglą-
dem, więc jej słuszność jest równie subiektywno-obiektywna jak
cała rzeczywistość. Oznacza to, że może ona zmieniać się wraz z
rozwojem wiedzy, co z kolei powinno mieć wpływ na zmianę
perspektywy, z jakiej analizuje się dane zagadnienie. Dekalog nie
tylko podlegał interpretacjom przez cały czas swego istnienia, ale
poddano go też istotnym modyfikacjom. Ten zestaw reguł po-
stępowania zapożyczony został przez chrześcijaństwo z judaizmu
[51], w którym dwa pierwsze przykazania po usunięciu anachro-
nizmów przyjmują następującą postać:
1. Ja jestem Bóg twój.
2. Nie wolno ci mieć innych bogów oprócz Mnie. Nie wolno ci
zrobić sobie figury ani żadnego obrazu tego, co jest w niebie
na górze, ani tego, co jest na ziemi w dole, ani tego, co jest
w wodzie czy pod ziemią. Nie wolno ci oddawać im pokło-
nów i nie wolno ci im służyć, bo Ja, twój Bóg, jestem Bo-
giem żądającym wyłączności.
Chrześcijaństwo połączyło te dwa przykazania w jeden nakaz:
1. Jam jest Bóg twój, nie będziesz mieć innych bogów obok
mnie.
W ten sposób za pomocą zręcznego posunięcia usunięto z
dwóch pierwszych przykazań część wzbraniającą mnożenia by-
tów, którym należy oddawać boską cześć. Było to nie tylko

343
świadectwo przerostu formy nad treścią w chrześcijaństwie, ale i
wyraz pogłębiających się niespójności, które wkradły się do tej
religii, ponieważ liczbę boskich bytów sukcesywnie zwiększano,
wprowadzając dogmat trójcy świętej, ustanawiając boskość matki
Jezusa oraz kult licznych świętych w połączeniu z oddawaniem
czci przedmiotom (krzyż, obrazy, figury i relikwie). Tego rodzaju
liczne święte przedmioty jako chroniące ludzi amulety służyły
świętokupstwu, a Kościół z biegiem czasu coraz bardziej rozsma-
kował się w gromadzeniu dóbr materialnych i władzy nad ludźmi.
Można też dojść do wniosku, że dla wielu chrześcijan uczestnic-
two w religijnych rytuałach stało się bardziej istotne niż prze-
strzeganie właściwych zasad postępowania.
Wracając do zasad ujętych w dekalogu, można tym dwóm po-
łączonym w jedno przykazaniom nadać dziś współczesną treść,
przyjmując, że Źródło wszelkiego istnienia podkreśla istotność
celów jakie nam wyznacza (zdobywanie rzetelnej wiedzy i pełną
współpracę ze wszystkimi dla wspólnej korzyści) oraz tkwiącą w
tym jego wyższość nad innymi bóstwami, które wynosimy na
piedestał (bogactwem, władzą, sławą, prestiżem itd.). Nie ma sen-
su nadawać temu przykazaniu interpretacji promującej wyłącznie
chrześcijańskiego Boga. Źródło, niezależnie od tego, jak je poj-
mujemy, może być dla nas wszystkich tylko jedno. Żadna filo-
zofia czy religia tego nie zmieni.
Trzecie przykazanie Dekalogu
2. Nie będziesz wykorzystywać imienia mego nadaremnie.
stało się automatycznie drugim w chrześcijaństwie. W nim Źródło
nawołuje do szacunku jaki winniśmy żywić w stosunku do
Niego, a także do wszystkiego co istnieje, w tym również do
siebie nawzajem. Każdy z nas jest bowiem pochodną, a zatem też
częścią Źródła, a to narzuca nam konieczność rzetelności zarów-
no w wypowiedziach, jak i w działaniu. Źródło wymaga bowiem
poczucia odpowiedzialności za kierowane do innych słowa oraz
skutki naszego działania. Nie powinniśmy też pod pozorem po-
woływania się na rzekomo boskie zalecenia szkodzić życiu i

344
wolności innych istot żywych. Dokładnie takiemu nakazowi po-
winniśmy się podporządkować.
Kolejne przykazanie
3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
należałoby odnieść wyłącznie do potrzeby refleksji i nieustają-
cej samooceny, które powinny nam zawsze w życiu towarzy-
szyć. Nie jest ważne, czy oddamy się im w niedzielę, czy innego
dnia. Ważne, byśmy o tym nie zapomnieli. Same religijne rytuały
nie mają wprawdzie żadnego znaczenia w procesie rozwoju naszej
świadomości, ale wielu ludzi potrzebuje w życiu przewodnika
wskazującego właściwą drogę. Taką drogę może wskazywać reli-
gia, a spotkania w gronie współwyznawców powinny przede
wszystkim przypominać nieustannie łamane właściwe zasady
postępowania, którymi ludzie powinni się kierować. Tak inter-
pretowane trzy pierwsze i zarazem najbardziej kontrowersyjne
przykazania chrześcijańskiego dekalogu mogą być w pełni zaak-
ceptowane przez każdego człowieka, niezależnie od reprezento-
wanego przez niego światopoglądu.
Kolejne przykazania (do ósmego włącznie) można z powo-
dzeniem sprowadzić do stwierdzenia, że nie należy czynić inne-
mu człowiekowi lub innej czującej istocie tego, czego sami nie
chcielibyśmy doznać, bo tak będziemy traktowani, jak traktowa-
liśmy innych. Powinny one uświadomić ludziom, że nauka
współodczuwania jest nieodzowna dla naszego duchowego roz-
woju i umiejętności współpracy z całością istnienia.
Problem pojawia się dopiero przy dziewiątym przykazaniu,
które zamyka dekalog na skutek połączenia w jedno dwóch pierw-
szych nakazów jego judaistycznej wersji. Manewr ten spowodo-
wał konieczność wyłonienia brakującego dziesiątego przyka-
zania, co uzyskano dzieląc ostatnie zalecenie
10. Nie wolno ci pożądać domu twojego bliźniego, nie wolno
ci pożądać żony twojego bliźniego, jego sługi, jego służą-
cej, jego wołu, jego osła ani niczego, co należy do twojego
bliźniego.

345
na dwie niezależne części. Po usunięciu ewidentnych anachroni-
zmów dwa ostatnie nakazy przybrały w chrześcijaństwie na-
stępującą formę:
9. Nie pożądaj żony bliźniego swego,
10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest.
Bez trudu można zauważyć, że w historycznym kontekście
pełne dziesiąte przykazanie należało rozumieć jako ochronę
stanu posiadania mężczyzny, ponieważ kobiety (żona, służące)
stanowiły jego własność. Po jego podziale próbowano wyłonione
dziewiąte przykazanie objaśniać jako obronę trwałości małżeń-
stwa i rodziny, jednak w takiej konfiguracji Dekalogu szóste i
dziewiąte przykazanie chrześcijańskiego dekalogu dublują się,
powielając ten sam nakaz, co jest całkowicie zbędne. Można
jednak tej niezręczności uniknąć, jeśli nada się dziś dziewiątemu
zaleceniu aktualny sens, gdyż w gruncie rzeczy zwraca ono uwa-
gę na lekceważący stosunek mężczyzn do kobiet w społeczeń-
stwach hołdujących tradycyjnej męskiej dominacji. Sprowadza
ono kobietę do rangi przedmiotu, który można próbować wyko-
rzystać wbrew woli jej właściciela lub mu ją odebrać.
Ten sposób traktowania kobiety można obserwować również
obecnie, gdyż prowadzi do lekceważącego traktowania przez
mężczyzn dokonanego na niej gwałtu lub bezkarnego stosowania
przemocy domowej. Dochodzenie przez kobietę swoich praw w
takich wypadkach skutkuje często kolejną dla niej traumą. Skoro
zatem chrześcijaństwo umożliwiło wyłączenie kobiety ze stanu
posiadania mężczyzny, należy to wykorzystać, interpretując dzie-
wiąte przykazanie jako obronę praw kobiety i jej statusu rów-
nego mężczyźnie w społeczeństwie. Tym samym polecenie to
powinno być rozumiane jako nakaz przestrzegania równości obu
płci pod względem społecznym i kulturowym. Nakaz ten powi-
nien dziś uświadamiać, że obie płcie są równocenne pod wzglę-
dem funkcyjnym w każdej społeczności.
Tego rodzaju interpretacja dziesięciu przykazań Dekalogu
umożliwia dziś to, co wcześniej wydawało się niemożliwe.
Wbrew rzekomo niepodważalnym dogmatom pozwala prowadzić

346
dialog w kwestiach etycznych ponad podziałami światopoglądo-
wymi, a więc umożliwia porozumienie między zwaśnionymi stro-
nami ontologiczno-epistemologiczno-aksjologicznego konfliktu.
Wyniki badań okresów między wcieleniami i eksploracje środo-
wiska nadprzestrzeni wyraźnie informują nas o tym, że warto
dążyć do integracji, współdziałania i nieustającej wzajemnej
życzliwości, ponieważ wszelkie różnice i wynikające z tego wa-
śnie szkodzą nam wszystkim i opóźniają nasz rozwój. Brak postę-
pu w samorozwoju może natomiast spowodować, że znajdziemy
się po śmierci ciała w otoczeniu, które nie będzie dla nas zbyt
przyjemne, gdyż formy dalszej nauki w równoległej sferze istnie-
nia przysporzą nam wiele cierpienia. To wyłącznie nasz wybór,
więc warto, aby był racjonalny.
Nie do przecenienia w naszym czasoprzestrzennym życiu jest
też moc modlitwy. Otaczająca nas rzeczywistość pełna jest istot o
wyższym niż ludzki stopniu rozwoju. Są one gotowe w każdej
chwili spieszyć nam z pomocą, jeśli tylko o to poprosimy. Należy
do nich również nasza własna nadświadomość (nasze superego,
czyli nasz własny Anioł Stróż). Modlitwa skierowana bezpośred-
nio do tych istot (lub do dowolnie wybranej przez nas istoty, którą
uważamy za boga, anioła lub świętego) znakomicie spełni to za-
danie. Musi ona jednak płynąć wprost z naszego duchowego
wnętrza, być wyrazem naszej szczerej intencji, którą do nich śle-
my. Wypowiadanie jej automatycznie (w formie sztywnych ruty-
nowych szablonów) jest bezcelowe, ponieważ formułki te nie tra-
fiają do adresata, mając na celu jedynie wprogramowanie i utrwa-
lenie w naszym umyśle systemu narzucanych nam przekonań.
Modlitwa to nie tylko prośba o pomoc. Możemy nią także po-
dziękować za okazane wsparcie czy współpracę. Jest to najprost-
sza droga do nawiązania kontaktu z istotami o wyższym stopniu
rozwoju niż nasz, czyli porozumienie, które da nam poczucie
wspólnoty i otworzy nas na zupełnie nowe możliwości. Wszyst-
ko wskazuje na to, że każda żywa istota jest częścią złożonego
systemu, obejmującego nie tylko lokalne społeczności, ale rów-
nież wszystkie inne formy istnienia świadomości, a zatem także

347
te, które funkcjonują poza znanym nam światem. Możemy komu-
nikować się między sobą wewnątrz tego systemu, ale musimy
chcieć z tego potencjału korzystać.
Ci, którzy swoje przekonania religijne wywodzą z tradycji
Wschodu, najczęściej mają poczucie związku z całością istnie-
nia, a nawet dostrzegają, że otaczający nas świat ma złożoną
strukturę, w której jego czasoprzestrzenna część jest demon-
stracją boskiej energii maja. Sprawia ona, że obserwowany przez
nas świat jest niczym sen, złudzenie przesłaniające prawdziwą
rzeczywistość. Jest to jednak pozór tak bardzo dla nas prawdziwy,
tak absorbujący ludzką świadomość, że skutecznie skrywa prawdę
o naszej tożsamości i związku ze światem prawdziwie realnym
[52].
Podobne podejście do natury rzeczywistości mogliśmy zaob-
serwować u brytyjskiego fizyka, dr. Davida J. Bohma, nieżyjące-
go już profesora fizyki teoretycznej w Birkbeck College Uniwer-
sytetu Londyńskiego. Rozważając niejasne zależności ujawnione
przez mechanikę kwantową doszedł do wniosku, że na rzeczywi-
stość składa się porządek jawny i ukryty, a każde zdarzenie jest
zawsze integralną częścią całości istnienia. Zaproponował też mo-
del wszechświata odzwierciedlający wyłonienie się jawnego po-
rządku z tego, który jest niedostępny naszej percepcji. Ten jawny
porządek ma postać hologramu, który ukazując nam obraz nasze-
go otoczenia, ułatwia funkcjonowanie w nim [53, 54]. Tym sa-
mym obserwowany przez nas świat stał się według jego koncepcji
gigantycznym, płynnie zmieniającym się hologramem, czyli rze-
czywistością pozorną. Wyniki licznych dociekań naukowych wy-
dają się z tą hipotezą zgodne, więc holografia z pewnością jest
jedną z wielu zasad porządkujących we wszechświecie.
Mimo to trzeba przyznać, że wyniki badań naszej świado-
mości nie potwierdzają w pełni także wierzeń religii Wschodu,
podobnie jak w wypadku chrześcijaństwa. Powszechna jest tam
wprawdzie wiara w ponawiane wciąż etapy rozwoju w kolejnych
wcieleniach, których celem jest rozwój duchowy umożliwiający
ostateczne wyzwolenie się z cyklu kolejnych inkarnacji i połącze-

348
nie z Duszą Wszechświata (brahmanem), lecz samo pojęcie nir-
wany będącej uwolnieniem od cierpień, pragnień i namiętności
ziemskiego bytowania rozumiane bywa rozmaicie. Oznaczać mo-
że ona osiągnięcie stanu wiecznego szczęścia, wiedzy i oświece-
nia, ale może być też rozumiana jako pogrążenie się w nicości,
zanik procesów myślowych, osiągnięcie całkowitego spokoju,
bezruchu i zapomnienia. Badania świadomości w stanach hipnozy
czy eksterioryzacji sugerują tymczasem, że stanu nirwany nie
należy kojarzyć z bezruchem i jałowym trwaniem, lecz wy-
łącznie z poszerzaną wciąż wiedzą i nieustającą aktywnością w
środowisku pełnym miłości i zrozumienia. Na podstawie prze-
prowadzonych eksperymentów mogliśmy się bowiem przekonać,
że każda forma świadomości (czyli bytu, którego częścią jest na-
sza własna jaźń) nigdy nie ustaje w działaniu.
Rozwój duchowy bywa też rozumiany w niektórych wierze-
niach Wschodu jako dążenie do rezygnacji z zaspokajania wła-
snych potrzeb i przyjemności na korzyść służby Bogu. Co więcej,
służba Bogu wcale nie musi być wtedy pojmowana jako pełna
współpraca z innymi formami życia dla wspólnej korzyści, lecz
jako egzystencja oderwana od codziennej rzeczywistości, poświę-
cona wyłącznie mistycznej kontemplacji wielkości Boga. W świe-
tle badań Newtona czy eksperymentatorów Instytutu Monroe taki
sposób dążenia do zjednoczenia z Duszą Wszechświata też jest
błędny. Trudno się z tym nie zgodzić nawet bez znajomości wyni-
ków badań wyprzedzających, nie jest to bowiem cel racjonalny.
Rozwój propagujący oderwanie się od spraw ziemskich, które
wszak pozwalają nam sprawdzić się w działaniu, trudno na-
zwać sukcesem. Życie biologiczne traci wtedy wszelki sens.
W wierzeniach Wschodu zachowała się także wiara w możli-
wość wcielania się w ciała zwierzęce. Taką formę inkarnacji tłu-
maczy się najczęściej prymitywnymi preferencjami wcielającej
się jaźni lub traktuje jako formę kary, będącej konsekwencją spo-
sobu życia w poprzedniej inkarnacji. Wyniki badań okresów mię-
dzy wcieleniami nie potwierdziły słuszności również i tej tezy.
Nigdy nie jesteśmy karani. Trudne życie czy cierpienie to nie

349
kara, lecz nauka, z której powinniśmy odnieść korzyść, a więc
każde doświadczenie (nawet złe) służy naszej edukacji. Nigdy też
w kolejnych wcieleniach nie posuwamy się w dół drabiny ewo-
lucyjnej, gdyż byłoby to cofaniem się w rozwoju.
Długa tradycja wiary w duchowe więzienie na niższych po-
ziomach ewolucyjnych świata bytów bezcielesnych też nie znaj-
duje pełnego potwierdzenia w wynikach badań niejawnego obsza-
ru istnienia. W religiach Wschodu jest on zorganizowany w
postaci zamkniętych obszarów, które należy pokonywać, pracu-
jąc nad sobą w cyklu kolejnych inkarnacji. Można wprawdzie
odnaleźć odbicie tych wierzeń w strefach, na które wydaje się być
podzielony świat bytów paracielesnych, ale nie są to obszary za-
mknięte. Istoty w nich przebywające zawsze mogą je opuścić,
jeśli tylko poczują się obco w swoim otoczeniu, zatem i pod tym
względem religie Wschodu nie są zgodne z wynikami badań za-
sobów naszej nieświadomości oraz z informacjami pozyskanymi
podczas eksploracji pozacielesnych.
Pojęcie winy i kary towarzyszy nam od wieków. Strach przed
osądem żywota i należną karą za wykroczenia przeciwko normom
moralnym wykształcił pojęcia czyśćca, piekła czy wcieleń w for-
my zwierzęce. Tymczasem badania wyprzedzające (protonauko-
we) konsekwentnie wykazują, że celem reinkarnacji jest nauka i
samooświecenie, a nie kara. Nie strach przed karą, lecz miłość,
pomoc i zrozumienie dla innych powinny być stałym motorem
naszego działania. To od nas i naszych wyborów zależy, jak po-
toczy się proces zbierania przez nas doświadczeń, który zadecydu-
je o warunkach naszej dalszej egzystencji w kolejnych wciele-
niach i pomiędzy nimi. To my sami jesteśmy strażnikami swego
sumienia, ponieważ to my osądzamy własne osiągnięcia i poraż-
ki, gdy kończymy kolejną inkarnację. Sami będziemy też opraco-
wywać scenariusze kolejnych etapów nauki, choć będą nam w
tym pomagać nasi przewodnicy duchowi, czyli istoty znajdujące
się na wyższym niż nasz etapie rozwoju. Niezrozumienie tej sytu-
acji sprawia, że zamiast realizować efektywnie wspólny plan, czę-
sto stwarzamy sobie nawzajem prawdziwe piekło wtedy, gdy po-

350
dejmujemy po raz kolejny etap organicznego życia, a także wów-
czas, gdy powracamy do świata bytów bezcielesnych. Warto o
tym pamiętać.
Za podstawową przyczynę niechęci nauki do problematyki
nieśmiertelnej świadomości i wielokrotnego wykorzystywania
przez nią różnych ciał organicznych należy uznać łączenie jej z
tematyką religijną. Wiara chrześcijan a priori neguje dziś możli-
wość wielokrotnych wcieleń w ramach niepodważalnego (?) reli-
gijnego dogmatu, który dopuszcza tylko jednorazową próbę ziem-
skiego życia. W konsekwencji kwestię reinkarnacji identyfikuje-
my wyłącznie z wierzeniami kulturowo obcymi chrześcijaństwu
(hinduizm, buddyzm, wierzenia Aborygenów, Indian amerykań-
skich, Eskimosów itd.). Tymczasem świadomość wielokrotnego
życia w różnych ciałach organicznych jest głęboko zakodowa-
na w naszej nieświadomości, a w religii chrześcijańskiej obecna
była do połowy VI wieku n.e., tzn. do V soboru powszechnego (II
w Konstantynopolu), który odbył się w 553 roku. To wtedy przed-
stawiciele Kościoła zadecydowali w wyniku głosowania, że moż-
liwość cielesnego życia dana jest człowiekowi tylko raz. Sam fakt
glosowania w celu wprowadzenia tego dogmatu wyraźnie świad-
czy o tym, że jego celem nie była misja, lecz podporządkowanie
ludzi Kościołowi, a więc w grę weszły partykularne interesy.
Wiedza o wielokrotnie powtarzanych cielesnych egzysten-
cjach staje się dla nas dostępna w zintegrowanych stanach świa-
domości, w których otwierają się kanały dostępu do zasobów pod-
świadomości i nadświadomości. Zdarza się jednakże, że te nie-
jawne zasoby ujawniają się nam spontanicznie bez żadnych
szczególnych działań z naszej strony, tzn. bez medytacji, hipnozy
czy religijnej ekstazy. Nie powinniśmy takich informacji igno-
rować tylko dlatego, że nie mieszczą się one w obowiązujących
aktualnie schematach naszych przekonań. Powinniśmy zaufać
naszej wewnętrznej wiedzy, a jeśli wśród naszych nieoczekiwa-
nych doznań napotkamy takie elementy, które znajdują potwier-
dzenie w wynikach prac wyprzedzających, z pewnością zasługują
one na naszą uwagę.

351
W życiu bardzo często kierujemy się filozofią zaprojektowaną
dla nas przez instytucjonalnych doktrynerów, tymczasem powinna
być ona jedynie punktem wyjścia do własnych przemyśleń. Nie
warto akceptować bezrefleksyjnie tego, co próbują narzucić nam
inni ludzie, nawet powszechnie uznawani za autorytety, gdyż oni
też mogli być poddani wcześniej podobnej indoktrynacji. Zaw-
sze warto poszukać własnej drogi i takiego celu życia, który nada
mu sens. Tylko wtedy droga do samopoznania i wypracowania
własnego spojrzenia na otaczający nas świat (a także zrozumienia
naszego w nim miejsca) da nam nie tylko satysfakcję, ale przynie-
sie też obfity plon. Do celu wiedzie bowiem wiele dróg, a wszyst-
kie rozpoczynają się od uwierzenia w siebie i własne możliwości.
Warto jeszcze podkreślić, że w swych poszukiwaniach po-
winniśmy przede wszystkim skupiać się na elementach wspól-
nych przy odmiennych sposobach pozyskiwania wiedzy, a nie
na różnicach, ponieważ tylko takie podejście pozwoli nam wyło-
nić z natłoku zróżnicowanych informacji wartościowe dane. Nie
powinniśmy stawiać sobie na tej drodze żadnych ograniczeń, któ-
re mogłyby zakłócić nam nasz indywidualny wgląd w całość ota-
czającej nas rzeczywistości. Tylko takie postępowanie pozwoli
nam skutecznie zmierzać do celu i da poczucie spełnienia.
Podczas poszukiwania własnego sposobu na życie zawsze na-
leży zadać sobie pytanie: Jaki kodeks zachowań uznajemy za
właściwy? Po zakończeniu naszej ziemskiej ścieżki życiowej
przynależność religijna i narzucane przez nią dogmaty i przeko-
nania przestaną mieć dla nas jakiekolwiek znaczenie. Uwolnieni
od ograniczeń ciała organicznego i narzuconych nam systemów
światopoglądowych będziemy musieli spojrzeć na nasze życie z
zupełnie innej perspektywy.
Wyłącznie nasze postępowanie, jego skutki dla innych i
wyznawane przez nas wartości będą wtedy ważne. Z tego bo-
skiego punktu widzenia bez cienia wątpliwości za bardziej istotne
uznamy to, co uczyniliśmy dla innych, niż to, co uczyniliśmy dla
siebie lub własnej wygody. Pomagając innym, pomagamy więc
także sobie. Przechodząc do świata bytów paracielesnych sami

352
dokonamy krytycznej oceny naszego życia na Ziemi i najczęściej
nie będzie nam się ono podobać. Pamiętajmy o tym, że nasze ciało
nie dostało się nam w drodze przypadku. To był nasz własny
świadomy wybór, więc korzystajmy z niego mądrze.

Zbliża się rewolucja światopoglądowa


Szczerze wierzę, że w każdym człowieku kryje się pełnia geniuszu. Wydaje się,
że niektórzy mają go więcej niż inni tylko dlatego, że są bardziej od innych
świadomi. To właśnie świadomość czyni z nich mistrzów, podczas gdy jej brak
więzi innych w przeciętności.
Walter Russell
(twórca fizycznej teorii powstania i funkcjonowania
wszechświata, powstałej w wyniku mistycznego oświecenia)

Zgodnie z definicją na światopogląd składa się zespół przekonań i


opinii (także wartościujących) na temat otaczającego nas świata,
które czerpiemy z dziedzictwa kulturowego obejmującego głów-
nie religię, naukę, filozofię i sztukę. Definicja ta oznacza, że trak-
tujemy to pojęcie uniwersalnie, czyli jako wspólne dla społecz-
ności dowolnego kręgu kulturowego, a odnosi się je do całości
wiedzy o środowisku i zachodzących w nim zjawiskach. Ma ona
znaczenie nie tylko dla zrozumienia zasad funkcjonowania otacza-
jącej nas rzeczywistości ściśle z nami powiązanej, ponieważ tę
wiedzę daje się również praktycznie wykorzystać.
Pierwszej wiedzy o rzeczywistości dostarczyły ludziom prze-
życia mistyczne i powstałe na tej podstawie religie. Z czasem w
wyniku poczynionych obserwacji pojawiła się obok religii nauka,
ale poznawane prawidłowości rządzące światem przez długi czas
musiały pozostawać w zgodzie z wierzeniami, ponieważ nauka
dążąc do głębszego poznania natury świata pragnęła również
zrozumieć rolę wyznaczoną człowiekowi przez Boga w stwo-
rzonym przez niego systemie. Doskonałość Stwórcy z góry na-
rzucała artyzm i piękno jego dzieła, więc kluczem do zrozumienia
boskiej harmonii stały się matematyczne proporcje skali muzycz-
nej, których odkrycie przypisuje się pitagorejczykom. Intuicja ich

353
nie zawiodła, gdyż tę świętą geometrię odnajdujemy dziś w wio-
dących koncepcjach naukowych fizyki i kosmologii oraz biologii,
co sugeruje, że cała otaczająca nas rzeczywistość powstała z wy-
korzystaniem tych harmonijnych proporcji.
Świat zbudowany na zasadach matematycznych musiał rzą-
dzić się uniwersalnymi prawami, które początkowo musiały pozo-
stawać w pełnej zgodzie z prawdami religijnymi. Ten styl upra-
wiania nauki utrzymał się aż do okresu oświecenia, gdyż fizyka
klasyczna opisując otaczający nas świat musiała rozwijać się w
początkach swego istnienia w ścisłym związku z teologią, skoro
według jej reguł kosmos nie mógłby istnieć bez boskiej obecno-
ści. Zmiana w sposobie myślenia narastała stopniowo, ponieważ
coraz silniej w nauce nabierał znaczenia kult rozumu jako prze-
ciwwaga dla niemożliwych do udowodnienia prawd religijnych.
Wiodło to do konsekwentnego ograniczania roli Boga zarówno w
zakresie tworzenia świata, jak i rządzących nim praw. W rezulta-
cie powodowało to coraz silniejszy rozdźwięk między nauką i
religią, która konsekwentnie opierała się nowinkom naukowym
godzącym w niepodważalne religijne dogmaty.
Narastający konflikt doprowadził w końcu do gruntownego
rozdzielenia nauki i religii. Nauka opracowała własny zestaw
pojęć definiujący podstawy poznania naukowego, który oparła
wyłącznie na tym co możliwe do obserwacji, rejestracji instru-
mentalnej i doświadczalnej weryfikacji stawianych hipotez, pozo-
stawiając kwestie transcendentne130 w gestii religii. Od tego
wydarzenia każda inicjatywa lub odkrycie naukowe, które można
było podejrzewać o jakiekolwiek inspiracje czy związki z dowol-
ną religią, piętnowane były przez świat nauki mianem herezji na-
ukowej lub wręcz pseudonauki. Dokładnie takie samo podejście
do koncepcji i teorii naukowych przyjęła religia, traktując jako
herezję niewygodną dla siebie wiedzę. Konflikt przerodził się w
walkę o władzę nad ludzkimi umysłami.

130
Transcendentny – pozostający poza granicami ludzkiego poznania, a więc
funkcjonujący jedynie obszarze wierzeń.

354
Wystarczy prześledzić historię rozwoju nauki, aby przekonać
się, że zawsze rozwijała się ona cyklicznie, tzn. jej liniowy rozwój
trwał pewien okres czasu i kończył się gwałtowną rewolucją w
wyniku istotnych zmian zachodzących w sposobie myślenia ludzi
o rzeczywistości, co skutkowało modyfikacją stosowanych pojęć,
procedur i sposobów weryfikacji pozyskiwanych wyników badań.
Ten zespół uwarunkowań rozwojowych określamy obecnie mia-
nem paradygmatu naukowego, który jasno określa:
• co ma być badane i analizowane,
• rodzaje pytań, które wolno zadawać,
• sposób, w jaki pytania mogą być konstruowane,
• sposób, w jaki powinna być realizowana procedura naukowa,
• narzędzia badawcze, które należy stosować w praktyce badań
naukowych,
• wymagany sposób interpretacji rezultatów naukowych docie-
kań.
Ewolucja nauki nie jest więc uwarunkowana jedynie kumu-
lacją pozyskiwanych informacji, wyciąganych w oparciu o nie
wniosków i przedstawianych na ich podstawie koncepcji nauko-
wych, lecz przede wszystkim zależna jest od zespołu zmienia-
jących się uwarunkowań rozwoju nauki w ramach przyjętej
umowy społecznej, będącej skutkiem światopoglądu obowiązują-
cego w danym cyklu rozwojowym [55]. Zmiana światopoglądu
skutkuje zmianą paradygmatu naukowego ze wszystkimi tego
konsekwencjami, przy czym tak realizowana rewolucja naukowa
nigdy nie zachodzi natychmiast. Jest ona wynikiem procesu na-
warstwiających się rozbieżności między tym, co w nauce dozwo-
lone, a tym, co nieodwołalnie wymaga zmian ze względu na ob-
serwowane zjawiska lub fenomeny, które wymykają się stosowa-
nej konwencji, To one wymuszają konieczność zmian procedu-
ralnych i interpretacyjnych.
Nie jest to dla nas nic nowego, doświadczaliśmy tego już
wcześniej, więc nie da się dziś ukryć, że właśnie zbliżyliśmy się
do takiego przełomowego momentu w nauce, kiedy niespójność

355
paradygmatu i wniosków wynikających z rezultatów prowadzo-
nych badań wymusza zmianę spojrzenia na rzeczywistość. Proces
ten nie odbędzie się łatwo i przyjemnie (podobnie jak miało to
miejsce wcześniej), ponieważ system powszechnego nauczania
stosując się do wymogów obowiązującego aktualnie mechani-
stycznego paradygmatu materialistycznego trwale indoktry-
nuje wiele umysłów, wśród których zawsze znaleźć można zna-
czące grono przedstawicieli nauki.
Na przeszkodzie zmian w sposobie myślenia nie stoi zatem
jedynie sam obowiązujący w nauce paradygmat, ale również ści-
śle z nim związana atmosfera miejsca pracy w placówkach
badawczych (i nie tylko tam131), która narzuca wszystkim sposób
myślenia i decydowania o tym, co jest zgodne z wiedzą naukową,
a co nie. W tej sytuacji nie należy dziwić się zjawisku autocenzu-
ry u naukowca, który wręcz obawia się wyrazić własne zdanie,
jeśli jest ono sprzeczne z obowiązującym schematem myślenia.
Gdyby jednak zdobył się na odwagę i ujawnił swoje przemyślenia
na temat dostrzeżonej anomalii czy nowatorskiej idei, zawsze mo-
że liczyć na niewybredne drwiny kolegów, ośmieszenie go w śro-
dowisku naukowym, w którym funkcjonuje, a nawet może spo-
dziewać się utraty reputacji i w konsekwencji również załamania
się kariery zawodowej.
Atak jest zwykle zmasowany, ponieważ opublikowane nie-
prawomyślne koncepcje (niezgodne z obowiązującym stanowi-
skiem nauki) dostaną się natychmiast pod ostrzał nie tylko ko-
legów z branży, ale również rozmaitych organizacji scepty-
ków, które stoją na straży „ładu i porządku” w nauce132. Jest
ich wiele, lecz choć nie prowadzą one żadnych badań, poddają
ostrej krytyce prace, które nie mieszczą się w mechanistycznym
pojmowaniu świata i deprecjonują ich wartość w sposób urągają-

131
Wyniki badań naukowych wykorzystywane są w różnych gałęziach gospo-
darki, służbie zdrowia, szkolnictwie itd.
132
Są to organizacje zrzeszające naukowców, które poddają krytycznej ocenie
prace uznane z góry za pseudonaukę, czyli dotyczące zjawisk uważanych za
niemożliwe do zaistnienia (anomalii w naukowym postrzeganiu świata).

356
cy naukowym standardom. Dołączają do tej nagonki również me-
dia, wyśmiewające bez skrupułów to, czego nie rozumieją. Trud-
no nie zauważyć, że ten sposób podejścia do badań wyprzedza-
jących i nowatorskich prac zamknął naukę w swoistej klatce, z
której wcale nie jest łatwo wydostać się.
Czy w tych warunkach nowe idee mogą przebić się przez sko-
rupę narosłych przekonań? Na pewno nie jest to proste, ale warto
podejmować takie wyzwania, gdyż bez nich nauka nie mogła-
by się rozwijać. Aktualnie mamy rzadką okazję obserwować czas
przełomu, kiedy podważane są podstawowe założenia obowiązu-
jącego paradygmatu, a wyjście z klatki fałszywych przekonań
otworzy nas na nowe perspektywy rozwoju.
Badaną rzeczywistość opisują w zasadzie fizyka wraz z ko-
smologią (inne nauki przyrodnicze też wnoszą swój udział, gdyż
pozostają w ścisłym związku z fizyką), a zatem nic w tym dziw-
nego, że właśnie te dziedziny wiedzy dają nam dziś najpewniejsze
rozeznanie w otaczającym nas świecie. Fizyka przez cały okres
swego rozwoju wykorzystywała matematykę do tworzenia modeli
zależności pozwalających opisać funkcjonowanie świata, w któ-
rym egzystujemy. Wykorzystujemy je w technologiach pozwala-
jących polepszać nie tylko jakość naszego życia, ale i udoskonalać
narzędzia badawcze, więc nieustannie wzbogacają one naszą wie-
dzę o świecie. Kosmologia zawsze wykorzystywała fizykę do
opisu kosmosu i jego ewolucji, tworząc matematyczne modele
przypuszczalnych procesów, które zachodziły w przeszłości, do-
prowadzając do tego, co aktualnie poddajemy obserwacji.
W powyższych stwierdzeniach zawarta jest w podtekście nie-
zmiernie istotna informacja, że do wiedzy dochodzimy nie tylko
na drodze realizacji eksperymentów badawczych, których wy-
niki nasuną nam właściwe odpowiedzi na nasuwające się pytania,
lecz przede wszystkim w wyniku myślowych spekulacji, które
nie zawsze można podeprzeć wymaganym przez konwencję do-
świadczeniem weryfikacyjnym. W tym kontekście zawsze trzeba
zdawać sobie sprawę z tego, że matematyczne modele to nie
rzeczywistość, lecz jedynie próby jej odwzorowania, a prowa-

357
dzone spekulacje to zawsze szereg wielu przymiarek do roz-
wiązania rozpatrywanego problemu, które wcale nie muszą być
poprawnie prowadzone, więc są tylko mniej lub bardziej skutecz-
ne. Prowadzi to do dość groteskowej sytuacji, ponieważ z jednej
strony mamy pełną świadomość tego, że każdy model daje jedy-
nie przybliżony i tymczasowy obraz rzeczywistości, a z drugiej
trwamy w przekonaniu, iż nauka jest źródłem obiektywnych
informacji o świecie. Wielu ludzi bowiem chętnie zapomina o
tym, że wprawdzie praca naukowa polega na osiąganiu celu na
drodze rozwiązywania problemów w ramach dokładnie określo-
nych przez paradygmat, ale w jej zakres nie wchodzi sprawdza-
nie poprawności paradygmatu. Każdą próbę korekty paradyg-
matu środowisko naukowe odbiera więc niczym zamach na zasa-
dy funkcjonowania wszechświata.
W rezultacie nowe prawdy naukowe wcale nie triumfują wte-
dy, gdy zostaną przekonani ich przeciwnicy, ale wówczas, gdy
oponenci wymrą. Jasno z tego widać, że niezależnie od aktualnie
obowiązującego światopoglądu nigdy nie można mieć pewności,
że odkryliśmy coś, co nie zostanie w przyszłości podważone,
zwłaszcza jeśli pojawią się nowe fakty. Nauka to nieprzerwane
podążanie ku wiedzy, które nigdy się nie kończy.
Jest sprawą oczywistą, że ten złożony proces nieustannego po-
szerzania wiedzy wymaga dodatkowo podejścia filozoficznego,
które traktując naukę w sposób całościowy, rozszerzy zakres pro-
wadzonych analiz oraz przemyśleń uzyskiwanych rezultatów prac
na każdym etapie ich realizacji. Tylko taka postawa w trakcie
prowadzenia badań naukowych może zagwarantować wycią-
ganie racjonalnych wniosków z przesłanek i rozpatrywanie
implikacji wynikających z posiadanego zasobu wiedzy. Ozna-
cza to zarazem, że tylko przy takim prowadzeniu prac naukowych
możliwe jest wytyczanie nowych kierunków rozwoju nauki, a
także zwracanie uwagi na ewentualne błędy lub zaniechania.
W tej sytuacji również zaczynamy rozumieć, że integracja
zdobyczy nauki, obejmująca wszystkie przyrodnicze dyscypliny
naukowe, jest w tym procesie niezbędna, ponieważ pozyskiwa-

358
na wiedza zawsze powinna stanowić kompatybilną i spójną
całość [56]. Są to oczywiście założenia, które realizowane są zaw-
sze z lepszym lub gorszym skutkiem, niemniej jednak uzyskiwane
wyniki pozwalają nam już dziś zrozumieć, że rozszerzanie kry-
teriów weryfikacyjnych pozyskiwanej wiedzy jest zdecydowa-
nie bardziej wartościowe niż ograniczanie się wyłącznie do do-
świadczalnej weryfikacji stawianych hipotez i lansowanych kon-
cepcji naukowych.
Przyjrzyjmy się teraz aktualnie obowiązującemu światopoglą-
dowi i skutkom, jaki wywarł on nie tylko na postrzeganie rzeczy-
wistości przez naukę, ale również na jakość naszej egzystencji.
Mechanistyczny paradygmat naukowy opiera się na takim poj-
mowaniu świata, w którym podstawą wszelkiego bytu jest materia
substancjalna, natomiast wszelka duchowość133 jest pojęciem abs-
trakcyjnym, gdyż jest konsekwencją rozwoju form ożywionych na
drodze ewolucji substancjalnej materii.
Tego rodzaju podejście do ducha i materii spowodowało, że
świadomość stała się epifenomenem134 trudnym do wyjaśnienia w
ramach obowiązującego paradygmatu [57]. Prowadząc badania
naukowe przy narzuconych aktualnie uwarunkowaniach mamy
obowiązek opierać się przede wszystkim na świadectwie zmy-
słów, więc z naszej rzeczywistości wyeliminowaliśmy wszystko,
czego nie można zobaczyć, dotknąć, usłyszeć, powąchać, posma-
kować, a ponadto nie można zmierzyć i zarejestrować przyrząda-
mi. Zdaniem konwencjonalnej nauki tego po prostu nie ma.
Zapomina się przy tym jak w gruncie rzeczy niedoskonałe są
nasze zmysły, aby można im było w pełni zaufać, a także jak da-
lece niezadowalające mogą być nasze przyrządy pomiarowe, co
objawia się wyraźnie przy uwzględnianiu w doświadczeniach błę-

133
Duchowość jest pojęciem wieloznacznym. Psychologia wiąże ją z psychiką
człowieka, odnosząc ją do emocji, refleksji, wartościującego oceniania, aktyw-
ności umysłowej, czyli procesów zachodzących w komórkach mózgowych.
Teologia natomiast łączy ją z pojęciem Boga jako twórcy i kontrolera świata.
134
Epifenomen – zjawisko wtórne, które na zjawisko wyjściowe nie wywiera
żadnego wpływu.

359
du pomiaru. Nie uwzględnia się również tego, że rozum, który
jest według aktualnego paradygmatu najlepszym narzędziem
służącym nam do poznawania otaczającej nas rzeczywistości,
wykorzystywany jest przy obowiązujących założeniach przez tę
część naszej osobowości, która w gruncie rzeczy stanowi dla nas
zagadkę – naszą świadomość. Ograniczenie przez naukę postrze-
gania wyłącznie do świadectwa zmysłów i wskazań przyrządów
sprawiło, że poznawany świat zaczął być postrzegany niczym
mechanizm, który można potraktować w sposób redukcjonistycz-
ny, tzn. można go podzielić na odrębne części składowe w celu
zbadania na jakich zasadach całość funkcjonuje.
W rezultacie aktualnie nam panujący paradygmat naukowy
znakomicie przysłużył się rozwojowi techniki i technologii, ale
odebrał nam humanistyczne135 zdobycze, ponieważ zniszczył po-
czucie wzajemnej łączności z całą przyrodą, a także pozbawił
nas sensu życia i radości wypływającej z kontaktów interper-
sonalnych, które stały się areną bezwzględnej walki konkuren-
cyjnej w ramach działań politycznych i biznesowych. System war-
tości oparty na mechanistycznym paradygmacie do tego stopnia
wyobcował nas z rzeczywistości, której jesteśmy częścią, że kata-
strofalnie zdewastowaliśmy ekosystem stanowiący podstawę na-
szej egzystencji. W nieustającym wyścigu szczurów otoczonych
przez zgraję konkurentów coraz szybciej gubiliśmy też radość
życia i przestaliśmy zdawać sobie z tego sprawę.
Paradygmat ten nie tylko zrujnował zatem jakość naszej egzy-
stencji, ale też zakuł w kajdany samą naukę, której ograniczył
możliwość rozwoju przez narzucenie nieracjonalnej koncepcji
pojawienia się przez przypadek życia w mechanistycznym świecie
(koncepcja ta jest wewnętrznie sprzeczna). Zatriumfował kult
rozumu, nauka zafascynowała się nim, gdyż stawiał on człowieka
w wyjątkowej pozycji w stosunku do całej reszty świata, ale nikt
135
Humanizm – nurt filozoficzny promujący troskę o potrzeby, szczęście, god-
ność i swobodny rozwój człowieka w środowisku naturalnym i społecznym,
wykluczając egoizm (indywidualny, państwowy, międzypokoleniowy itd.), a
postulując w zamian braterstwo i solidarność.

360
nie przewidział, jakie to będzie mieć skutki dla ziemskiego eko-
systemu i ludzi stanowiących jego część. Paradygmat mechani-
styczny odrzucając wszelką duchowość, a zatem również religię
jako zdezaktualizowany sposób postrzegania świata, nie tylko
wyobcował ludzi z ich naturalnego środowiska, ale ustawił też
w konflikcie ze światem mistycznym, który zawsze był w ich
życiu obecny. Wszelkie próby pogodzenia ze sobą obu tych spo-
sobów poznawania świata stały się niemożliwe, doprowadzając
wielu ludzi do intelektualnego rozdarcia. Do tak chętnie wprowa-
dzanych przez ludzi różnego rodzaju podziałów dodano jeszcze
jeden, równie fałszywy i niszczący jak pozostałe.
Warto zatem podkreślić pozornie zaskakujący fakt, że nauka
od czasu stanowczego odcięcia się od religii stała się równie
fundamentalistyczna jak jej antagonista, co przejawia się w
wewnętrznej dyscyplinie środowiska naukowego. Nie dopuszcza
ono myślenia niedozwolonego paradygmatem, więc w rezultacie
stosuje ostracyzm względem ludzi inaczej myślących, narzuca
selektywną ślepotę, skłaniając ku dwójmyśleniu i zdumiewającej
odporności na krytykę podstawowych prawd wiary, których nau-
ka stała się wyznawcą. W tej sytuacji z całą mocą nasuwa się py-
tanie: czy nauka przestała być wiarygodna w momencie zwy-
cięstwa paradygmatu mechanistycznego? Nic podobnego.
Ten paradygmat był rezultatem znaku czasu, w jakim dokona-
ła się zmiana i przysłużył się nie tylko rozwojowi technologii,
ponieważ udoskonalił również narzędzia, którymi dziś posłu-
gujemy się w pracach badawczych. To one pozwoliły nam do-
strzec to, co wcześniej było niewidoczne, więc nie budziło na-
szych wątpliwości i nie prowokowało do zadawania pytań, na
które nie można byłoby wcześniej znaleźć sensownej odpowiedzi.
Wiedza i narzędzia gromadzone w czasie panowania tego pa-
radygmatu przygotowały grunt dla kolejnej rewolucji nauko-
wej, która rozpocznie nowy cykl rozwoju. Wymaga on rozszerze-
nia wachlarza stosowanych metod badawczych, przedefiniowania
wielu pojęć naukowych, zmiany sposobu kształcenia przyszłych
kadr i wymiany podręczników.

361
Jest sprawą oczywistą, że każda prawomyślnie rozwijana
nauka musi już zawierać w sobie elementy, które w przyszło-
ści doprowadzą do wymiany paradygmatu. Tak dokładnie stało
się w okresie wszechwładzy mechanistycznego światopoglądu, a
doskonałym tego przykładem jest rozwój fizyki, która już od
połowy XX wieku stała się całkowitym zaprzeczeniem głoszo-
nych przez ten paradygmat fundamentalnych prawd, choć to
ona go wykreowała. Na razie większość środowiska naukowego
wciąż udaje, że tego nie dostrzega, a hermetyczność fizyki spra-
wia, że fakt ten nie jest powszechnie znany. Do utrwalania status
quo136 w tej kwestii przyczynia się również powszechna edukacja,
która wciąż wytrwale krzewi nieaktualną mechanistyczną wizję
świata, indoktrynując nią młode umysły, a poglądy przyswojone i
zaakceptowane w szkole średniej dominują najczęściej w później-
szym życiu kształtując sposób myślenia.
System powszechnej edukacji w zasadzie powinien opierać się
na naukowej wizji świata, ale pod wieloma względami jest to ilu-
zja, gdyż oświata z reguły nie nadąża za wiedzą naukową. W
rezultacie nieaktualne stereotypy paradygmatu są wciąż powielane
wtedy, gdy powinny być już eliminowane. Jako przykład może
posłużyć wciąż powielana informacja, że wszystko, co nas otacza
jest materią (substancjalną), która jest tworzywem wszechświata,
podczas gdy już Albert Einstein autorytatywnie twierdził, iż w
fizyce nie ma miejsca na materię i pole, więc pozostaje tylko pole
jako opis materii. Nie oznacza to, że musimy jak najwcześniej
wykładać uczniom teorię pola, ale powinni być oni poinformowa-
ni, że model w fizyce jest wygodnym uproszczeniem tego, co w
istocie może być zupełnie inne. Nie musimy też rezygnować z
materii jako określenia tworzywa wszechświata, poprzestając na
wyjaśnieniu, co się pod tym pojęciem kryje, gdyż termin ten wca-
le nie musi zawierać w sobie fałszywych treści.
Wiele ze stosowanych przez nas pojęć uległo przedefiniowa-
niu, więc na jakiej podstawie sądzimy, że ten proces już się za-

136
Status quo (łac.) – obecny, niezmieniany stan rzeczy.

362
kończył? Podobnie przedstawia się sprawa pojęcia masy, której
istoty wprawdzie nie wyjaśniły eksperymenty prowadzone w eu-
ropejskim cyklotronie, ale udało się to amerykańskim fizykom na
drodze matematycznych spekulacji na temat powiązań jawnej i
ukrytej przed naszą percepcją sfery istnienia [58, 59]. W ten spo-
sób manifestacja boskiej mocy lansowanej przez Newtona przesta-
ła już być tajemnicą. Jak wielu wykładowców fizyki o tym wie?
A skoro fizyka zaakceptowała już nie tylko wielowymiaro-
wość wszechświata, ale i wzajemne powiązania info-energetyczne
między jego częścią jawną i ukrytą, co może nas powstrzymać
przed akceptacją wielowymiarowości naszej egzystencji jako
jednej z wielu form istnienia? Na drodze stoją nam wyłącznie
wpojone nam wcześniej przekonania, które śmiało możemy już
uznać za przesądy. Ostatnie osiągnięcia nauk przyrodniczych po-
zwoliły też uzmysłowić wielu uczonym, że hipoteza autonomicz-
nego układu fizycznego, który wykształcił świadomość już na
niejawnym poziomie istnienia, nie jest ani absurdalna, ani nie-
prawdopodobna137. Pozwala ona nie tylko opisać w sposób racjo-
nalny rzeczywistość, w której egzystujemy, ale też znaleźć odpo-
wiedzi na szereg ważnych pytań związanych z sensem naszego
istnienia i rolą jaka przypadła nam w udziale.
Trwamy wciąż w przekonaniu, że tylko otaczająca nas czaso-
przestrzenna rzeczywistość jest realna, materialna i fizyczna, na-
tomiast sfery istnienia niedostępne naszym zmysłom traktujemy
jakby nie były one ani realne, ani materialne, ani fizyczne. Tym-
czasem fizyka jest nauką, która opisuje całość rzeczywistości
wokół nas. Każdy obszar istnienia musi więc być fizyczny, nie-
zależnie od tego czy wkroczymy do niego z naszymi przyrządami,
czy też nie. Wyłoniona z niejawnego obszaru istnienia czasoprze-
strzeń jest z całą resztą wszechświata związana siecią powiązań
info-energetycznych, a więc w pełni fizycznych. Udowadniając

137
Prace wiodące do wysunięcia takiej koncepcji przedstawiłam w czwartej
części tetralogii poświęconej duchowi i materii [60]. Wykorzystałam tam wy-
niki prac prowadzonych zgodnie z konwencjonalnymi procedurami.

363
nasze wzajemne powiązanie z całością istnienia, nauki przy-
rodnicze wnoszą istotny wkład nie tylko do filozofii, ale i do
religii. Świadczy to, że nauki ścisłe już współpracują na tym polu
z naukami humanistycznymi i metafizyką, co jest kolejnym do-
wodem na to, że wszelkie podziały tworzone przez ludzi są w
gruncie rzeczy sztuczne. Oznacza to również, że powinniśmy
nauczyć się myśleć całościowo. Wciąż zwalczana przez lokalne
społeczności globalizacja wydaje się być naszym celem, a zatem
także nieuniknioną przyszłością.
Zaakceptowaliśmy już wkład informacyjny jako funkcję stanu
materii i wykorzystujemy tę jej właściwość nieustannie w naszym
codziennym życiu (radio, telewizja i telefonia bezprzewodowa,
Internet). Dlaczego zatem wciąż wyłączamy informację spośród
pojęć fizycznych? Dotychczas nie stanowiło to istotnego proble-
mu, ale skoro pragniemy zintegrować świadomość z fizyką, nie
możemy pominąć tego kroku. Emocje, którym zawsze towarzy-
szy ocena ich jakości, mają wielką moc oddziaływania. Dziś
wprawdzie fizyka nie zna pojęcia dobra i zła, ale skąd czerpiemy
pewność, że to się nie zmieni?
Fizyka kwantowa udowodniła, że całość istnienia jest spójna,
a to oznacza, że jest życzliwa każdej formie bytu. Można nawet
uznać na tej podstawie, że jest wręcz pełna miłości do tego, co
stworzyła, skoro nie blokuje ani przepływu informacji, ani energii
(istniejącego potencjału do wykorzystania), pozwalając je wyko-
rzystać wszędzie we wszechświecie. To my w naszym świecie
blokujemy swobodny przepływ informacji nie tylko z uwagi na
światopoglądy lansowane przez zantagonizowane grupy ludzi, ale
jeszcze wspieramy to względami finansowymi, co prowadzi do
nadmiernego gromadzenia dóbr przez tych, którzy dysponują
wiedzą niedostępną dla innych.
Swobodny pobór energii do wykorzystania jest dla nas z kolei
niedostępny dlatego, że większość z nas nie poznało ani budowy
wszechświatowej hipersfery, ani zasad jej funkcjonowania. Jak
mogliśmy się o tym dowiedzieć, skoro nie wykłada się tego ani w
szkołach, ani na uniwersytetach? Jeśli paradygmat naukowy dalej

364
będzie ograniczać zakres naszych badań wyłącznie do czasoprze-
strzeni, to tylko tę część rzeczywistości poznamy podczas naszego
ziemskiego życia. Nie dowiemy się również, że jesteśmy istotami
wielowymiarowymi, dzielimy boski status, a więc wszystko może
być dla nas dostępne.
Dlaczego zatem uparcie sami ograniczamy własną wiedzę?
Dlaczego trwamy przy starych przekonaniach? Dlaczego nie
potrafimy dostrzec tego, że narzucane nam dziś przez naukę i reli-
gię zwalczające się nawzajem światopoglądy mogą być tyko złu-
dzeniem, podobnie jak ułudą jest pozorny dualizm korpuskularno-
falowy materii tworzącej całość istnienia? Wszystko, co nas ota-
cza, tworzy wraz z nami jedną całość, która przejawia się w wielu
formach, a rzetelna wiedza jest zawsze jedna i ta sama, nieza-
leżnie od tego, którą drogą ku niej zmierzamy.
Dziś już mamy pewność, że wszechświat stanowi sobą nie-
zwykle złożoną strukturę, której tylko niewielki fragment jeste-
śmy w stanie poddać zmysłowej i instrumentalnej obserwacji.
Polski fizyk, kosmolog i filozof, prof. dr hab. Michał Heller wy-
kazał wraz z matematykiem Wiesławem Sasinem, że fizyka kla-
syczna i mechanika kwantowa stanowią przypadki szczególne
uogólnionego matematycznego modelu opisującego całość fi-
zycznej rzeczywistości. Udało im się również dowieść przy tej
okazji, że obok czasoprzestrzeni musi funkcjonować niedo-
strzegalna przez nasze zmysły część istnienia, w której pojęcie
konkretnego miejsca i czasu nie znajduje zastosowania, a jej bez-
czasowość sprawia, że można ją uznać za wieczną [61-63]. Czyż
nie jest to idealnie zbieżne z informacjami uzyskiwanymi podczas
niekonwencjonalnych eksploracji rzeczywistości niejawnej? Czy
nie potwierdzają tej tezy regresje w stanie hipnozy oraz przekazy
bezpośrednie z rzeczywistości niejawnej, takie jak channeling czy
transkomunikacja instrumentalna?
Amerykańscy fizycy: Harold Puthoff [64] i Nassim Haramein
[59] udowodnili z kolei, że dzięki tej niejawnej części istnienia
materia substancjalna czasoprzestrzeni może być stabilna, ponie-
waż w każdym atomie czasoprzestrzennej rzeczywistości ujemnie

365
naładowane elektrony otaczające jądra pozostają w stanie równo-
wagi dynamicznej na właściwej orbicie (nie spadają na jądra o
przeciwnym ładunku elektrycznym) wskutek pozyskiwania tzw.
energii próżni w wyniku sprzężenia zwrotnego z niejawną sferą
wszechświata. Dokładnie z tej samej przyczyny jądra mieszczące
w sobie identycznie naładowane cząstki nie ulegają samoistnemu
rozerwaniu, jeśli struktura ta nie jest zbyt duża (istnieje granica
możliwości utrzymania jej w stanie stabilnym, czego dowodem są
pierwiastki promieniotwórcze). Jest to równoznaczne ze stwier-
dzeniem, że jawna i niejawna sfera rzeczywistości nie są w sta-
nie bez siebie istnieć, pozostając ze sobą w stanie nieustających
energetycznych interakcji.
Istnienie tej ukrytej przed naszym postrzeganiem sfery istnie-
nia postulował wcześniej znany brytyjski fizyk David Bohm, któ-
ry zwracając uwagę na stan wzajemnego powiązania między po-
zornie różnymi zdarzeniami w czasoprzestrzeni wyciągnął wnio-
sek, że te wzajemne związki muszą wynikać z udziału jakiegoś
nieznanego nam układu fizycznego, który ukryty jest przed naszą
percepcją. Na tej podstawie już wcześniej podzielił on otaczającą
nas rzeczywistość na część jawną (porządek rozwinięty) i ukrytą
przed naszymi zmysłami (porządek zwinięty), gdzie całość istnie-
nia jest wzajemnie ze sobą połączona, więc dowolny obiekt lub
manifestacja zjawiska w czasoprzestrzeni zawiera w sobie całość
fizycznych powiązań, a struktury dostępne naszej percepcji i spo-
sobowi myślenia są zasłoną dymną zakrywającą prawdziwe zasa-
dy funkcjonowania rzeczywistości.
Zdaniem Bohma istotę takiego powiązania przedstawiało sobą
zjawisko holografii, zatem zasugerował, że cały obserwowany
przez nas kosmos może w swej istocie stanowić gigantyczny,
wciąż dynamicznie zmieniający się hologram [65, 66]. Jego
sugestie znalazły potwierdzenie w poznanych mechanizmach na-
szego postrzegania, które ujawniły, że całe oglądane przez nas
otoczenie to holograficzna projekcja naszych struktur mózgowych
tworzona w oparciu o wzory świetlnych fal interferencyjnych
wpadających do naszych oczu [67-69]. W niejawnym obszarze

366
istnienia rzeczywistość też sprawia na nas wrażenie holograficz-
nych projekcji, które jesteśmy w stanie tworzyć aktem mental-
nym, puszczać w ruch lub zatrzymywać w bezruchu. czyli
wszystko, co kiedykolwiek widzieliśmy wokół siebie, byłoby w
istocie holograficzną projekcją.
W tym kontekście chciałabym teraz przypomnieć opisany tu
wcześniej rewelacyjny eksperyment dr. Charlesa T. Tarta, prze-
prowadzony z wykorzystaniem hipnozy na ochotnikach, który
wykazał, że świadomość ludzi może tworzyć także własną wir-
tualną rzeczywistość, którą są oni w stanie przeżywać wspólnie,
a świat ten wydaje się im równie realny jak otoczenie oglądane
każdego dnia (rozdział Alternatywne rzeczywistości oraz eksplo-
racje partnerskie w nadprzestrzeni).
W tym świetle przeżycia doświadczane podczas zjawisk bli-
skości śmierci [70], wspominane podczas regresji hipnotycznych
(rozdział Regresja do okresów między wcieleniami), czy też od-
czuwane podczas różnego rodzaju mentalnych eksploracji (roz-
dział Doznania pozacielesne) mogą być wynikiem wejścia w po-
dobną wirtualną rzeczywistość, którą ludzka populacja tworzy już
od tysięcy lat w rzeczywistości niejawnej.
W tej sytuacji nie powinno nas dziwić, że w tej innej rzeczy-
wistości odnajdujemy stworzone przez nas samych różne rodzaje
piekieł, rozmaite warianty religijnego nieba oraz świat nieograni-
czonej wiedzy, który zbiera i wykorzystuje wszystkie nasze poje-
dyncze doświadczenia, będąc jednocześnie motorem naszego
rozwoju. Są to tego samego rodzaju rzeczywistości pozorne
tworzone przez naszą globalną świadomość, więc może do nich
należeć również i ta rzeczywistość, którą – żyjąc tutaj – uważamy
za jedynie realną. Jeśli natomiast wziąć pod uwagę, że według
Bohma zarówno ten jawny, jak i ukryty porządek może zawierać
w sobie jeszcze inny ukryty porządek (organizujący wszelkie inne
porządki), to gdzieś musiałby także istnieć równie mało znany
nam obszar istnienia, który dał początek wszystkim innym. Dziś
podejrzewamy, że początek wszechświatowi dała fizyczna próż-
nia (jest jedną z wyłonionych z niej zwierciadlanych rzeczywisto-

367
ści pochodnych). Wiemy też, że niezależnie od aktualnego stopnia
złożoności wszechświata całą rzeczywistość wokół nas kreują
samoorganizujące się fizyczne pola info-energetyczne.
Świat uważany dotąd za nierzeczywisty z wolna przestaje nim
być, natomiast przestrzeń, w której aktualnie egzystujemy, zaczy-
na nieco tracić swą oczywistą substancjalność. Zaczyna ona w tej
sytuacji przypominać eksperyment poznawczy samoorganizującej
się świadomości pól fizycznych, która gromadzi i wykorzystuje
wyniki wciąż planowanych doświadczeń. Czasoprzestrzeń (świat
uznawany dotąd za jedyny realny) może okazać się w ten sposób
iluzją w gruncie rzeczy, holograficzną projekcją podobną tym,
które funkcjonują także poza nią.
Czym zatem w tym świetle jest czas i przestrzeń? Czy istnieją
realnie, czy też jest to jedynie wynik mentalnej kreacji, czyli
stworzona dla naszego użytku konstrukcja myślowa jako matema-
tyczno-fizyczny manewr pozwalający uporządkować świat odbie-
rany przez nas za pomocą zmysłów ciał organicznych, który
umożliwia nam pomyślną realizację kosmicznego planu?
Na te i wiele podobnych pytań musimy jeszcze poszukać sa-
tysfakcjonujących odpowiedzi, lecz z pewnością nie umożliwi
nam tego mechanistyczny paradygmat, który wyznacza nam gra-
nice tego, co wolno nam robić, a czego nie. Obserwowane zjawi-
ska anomalne zdecydowanie nie dają się wypchnąć poza ramy
nauki, choć podważają podstawowe założenia obowiązujące w
konwencjonalnej nauce. Wręcz zmuszają nas do spojrzenia na
otaczający nas świat z zupełnie innej perspektywy. Oznacza to, że
rzeczywiście stanęliśmy obecnie w obliczu kolejnej rewolucji
naukowej, która musi zachwiać naszym światopoglądem potężniej
niż wszystkie jej poprzedniczki.
Zgromadzone przez naukę138 dane wyraźnie wykazują, że nie-
które z elementów wierzeń religijnych wcale nie muszą być
częścią fantastycznego, urojonego obrazu świata. Mogą być

Mowa tu zarówno o nauce konwencjonalnej, jak i wyprzedzającej, a więc


138

wychodzącej poza ramy obowiązującego paradygmatu.

368
świadectwem mądrości całej ludzkiej populacji, skutkiem wielo-
wiekowych doświadczeń nabytych podczas wieloetapowej ziem-
skiej wędrówki. Oznaczałoby to, że nauka konwencjonalna bez-
podstawnie wtłacza zjawiska wykraczające poza świat naszych
zmysłów w ramy ezoteryki lub okultyzmu, wręcz odrzucając ja-
kąkolwiek możliwość ich obiektywnego badania. Rezultatem tego
jest konsekwentne wyśmiewanie przez konserwatywnych przed-
stawicieli nauki nawet tych wyników badań świadomości, które
prowadzone są z użyciem konwencjonalnej techniki badaw-
czej, ponieważ poszukuje się w nich odpowiedzi na niewłaściwie
postawione pytania. Dzieje się tak mimo uzyskiwanej wciąż sta-
tystycznej istotności139 i powtarzalności rezultatów prac, a także
ich kompatybilności z innymi dokonaniami. Oznacza to niestety,
że światopogląd wylansowany przez mechanistyczny materializm
zindoktrynował trwale wiele umysłów.
Ideę boga-twórcy rozumianą jako przyczynowość odgórną,
czyli niezauważalny dla naszych zmysłów wpływ ukrytego po-
rządku Bohma, podsuwa nam fizyka kwantowa. Wręcz potrzebu-
jemy tej idei, aby móc wyeliminować z obowiązujących teorii
logiczne paradoksy i wyjaśnić pojawianie się nowych danych,
które pozostają w konflikcie z aktualnymi teoriami naukowymi
[71]. Dlaczego zatem wciąż odrzucamy w nauce te koncepcje,
które narzucają się z niewiarygodną wręcz silą i skutecznością,
gdyż rzeczywistość niejawna sama stara się nam ujawnić swe
tajemnice? Świadczą o tym przecież przekazy transkomunikacyj-
ne z wykorzystaniem urządzeń technicznych oraz channelingowe
(medialne lub kierowane wprost do naszych umysłów w trakcie
transu uzyskiwanego w wyniku skupienia uwagi na rozpatrywa-
nym przez nas problemie, gdyż jesteśmy wtedy nastawieni wy-
łącznie na znalezienie jego rozwiązania) [72].
Wciąż próbujemy zintegrować całość wiedzy o rzeczywisto-
ści, ale jeśli chcemy tego dokonać, pozostawiając nadal w cen-

139
Poziom statystycznej istotności pozwala stwierdzić, czy weryfikowane wy-
niki eksperymentów nie są dziełem przypadku.

369
trum rozważań materię jako jej tworzywo, musimy przedefinio-
wać to pojęcie, ponieważ wiodącą rolę w kształtowaniu materii
odgrywa świadomość, a to oznacza, że musi się ona pojawić w
naszych rozważaniach jako atrybut być może nawet tej pierwotnej
formy materii, z której powstały wszystkie inne jej postacie [73].
Ta pramateria nie jest substancjalna, więc najchętniej nazwa-
libyśmy ją pustką, ale drzemie w niej ogromny potencjał do dzia-
łania, którego nie potrafimy oszacować nawet na drodze spekula-
cji [74]. Te sfery rzeczywistości, które jesteśmy dziś w stanie ba-
dać w ramach nauki konwencjonalnej i wyprzedzającej, stanowią
w gruncie rzeczy jej części wtórne powstałe w procesach ewolu-
cji, ale spekulacyjne rozważania i poznanie zasad organizacji czę-
ści składowych wszechświata pozwalają nam już wyciągać pierw-
sze wnioski na temat rozwoju form istnienia i przybliżać zrozu-
mienie, jak ta wzajemnie powiązana całość funkcjonuje.
Wiedza, którą tutaj prezentuję, a także wypływające z niej
wnioski z pewnością mogą być uznane przez konwencjonalną
naukę za kontrowersyjne. Mogą też budzić wątpliwości, wynika-
jące z trudności akceptacji przedstawionych koncepcji w świetle
przyswojonych wcześniej przekonań religijnych czy filozoficz-
nych, które wpoiły analitycznej świadomości określone schematy
myślowe. Z pewnością warto jednak zastanowić się głębiej nad
informacjami przekazywanymi nam przez badania wyprze-
dzające, które zbyt często traktujemy jako podejrzane lub pseu-
donaukowe. Akceptacja tej wiedzy i dalsze jej rozwijanie może
bowiem doprowadzić ludzkość do wielkiego skoku cywilizacyj-
nego, większego niż jakikolwiek wcześniejszy, który zrealizowa-
no w wyniku wynalazków technicznych czy naukowych. Wiedza,
że to, co czynimy, powraca do nas na zasadzie sprzężenia
zwrotnego, może okazać się bramą wiodącą do nowej ery w hi-
storii ludzkości.
Dziś mamy już pewność, że świadomość można lepiej poznać,
zrozumieć i ocenić, jeśli podejdzie się do niej w sposób interdy-
scyplinarny i kompleksowy. Nieuznawane najczęściej badania
niekonwencjonalne, które prowadzi się w ramach badań wyprze-

370
dzających, to ważny krok na drodze do jej poznania. Prace te bo-
wiem ujawniły, że subtelna forma info-energetycznego kom-
pleksu o wykształconej świadomości jest bytem autonomicz-
nym, który może istnieć i działać poza ciałem organicznym. Co
więcej, rozpoznania te wykazały, że może on kreować substan-
cjalną rzeczywistość materialną organizując ją, a fizyka wielo-
wymiarowa w pełni zgadza się z tą sugestią. Wiele też wskazuje
na to, że ta dająca się dotknąć i obserwować przez nas postać ma-
terii wcale nie jest aż tak substancjalna, jak się nam wydaje.
Dalsze kroki, które omawiam w kolejnych publikacjach, wy-
magały zaangażowania w poznanie pełniejszego obrazu rzeczywi-
stości nie tylko psychotroniki, w którą przekształciła się parapsy-
chologia, lecz także różnych specjalności medycyny, biologii,
biofizyki, a przede wszystkim fizyki. Prace te wykazały ponad
wszelką wątpliwość, że nauka o świadomości jest dziedziną badań
interdyscyplinarnych, a ich wyniki prowadzą konsekwentnie do
uznania świadomości jako cechy świata jak najbardziej fizyczne-
go. Badania te są nadzwyczaj istotne, ale ich rezultaty będą mia-
ły dla nas znaczenie tylko wtedy, gdy będziemy w stanie nie
tylko je zrozumieć, ale i wykorzystać w praktyce. Wtedy wie-
dza ta stanie się prawdziwą wartością naszej cywilizacji. Może
ona zmienić w istotny sposób nie tylko nasze życie, ale i życie
naszych następców.

Zagadkowy rok 2012 czasem przełomu


Kończąc omawianie zbliżającej się na Ziemi rewolucji światopo-
glądowej i naukowej warto teraz zatrzymać się chwilę przy wie-
dzy, którą aktualnie dostarcza nam seria channelingów z niejaw-
nego obszaru istnienia. Nie tylko pozwala odnaleźć w przekazy-
wanych nam informacjach elementy wspólne z dokonaniami wy-
przedzającej nauki, ale sugeruje również kierunek przyszłych prac
naukowych, prezentując zarazem potencjał, jaki tkwi w pozyska-
nej w ten sposób wiedzy. Dowiadujemy się, że naszym celem jest
wewnętrzne doskonalenie się nie tylko w celu polepszenia relacji

371
międzyludzkich i życia w harmonii z całą przyrodą. Jest to rów-
nież warunek nawiązania kontaktu z Bogiem, który tkwi w
każdym z nas. Dlaczego jest to dla nas takie ważne?
Okazuje się, że kontakt ten jest równoznaczny z uwolnie-
niem naszego boskiego potencjału kreacji tego wszystkiego,
czego nam aktualnie brak, a osiągnąć wciąż nie możemy. Mi-
styczne zjednoczenie z niejawną sferą rzeczywistości jest nam
niezbędne dla pobrania stamtąd informacji, które mają dla nas
istotne znaczenie, gdyż wielu problemów nękających ludzkie cy-
wilizacje wciąż nie potrafimy rozwiązać. W gruncie rzeczy wciąż
nie ucywilizowaliśmy się, skoro nieustannie prowadzimy z sobą
wojny gospodarcze i zbrojne, pogłębiają się różnice między ludź-
mi żyjącymi w skrajnej biedzie i nadmiernie bogatymi, a wielu z
nas nie potrafi w sposób satysfakcjonujący realizować życia. Po-
zornie jesteśmy sobie równi, ale są wśród nas ludzie wykluczeni
na skutek braku tolerancji dla ich odmienności. Mimo wciąż roz-
wijającej się wiedzy nie potrafimy poradzić sobie z nękającymi
nas chorobami. Tymczasem okazuje się, że rozwiązanie tych pro-
blemów jest proste i znajduje się w zasięgu naszych możliwości.
W tym kontekście warto na chwilę zatrzymać się również przy
spuściźnie pozostawionej nam przez prekolumbijską cywilizację
Majów, która rozwinęła się na obszarze Ameryki Środkowej.
Podbój ich ziem przez Hiszpanów sprawił, że wiele świadectw ich
wiedzy i kultury uległo zniszczeniu, ale zachowane artefakty po-
zwoliły ustalić, że Majowie prowadzili bardzo precyzyjne obser-
wacje astronomiczne. Oprócz bieżącego kalendarza posługiwali
się tzw. długą rachubą czasu140, która oznaczała kolejne okresy
liczone od daty zerowej w dalekiej przeszłości. Wysunięto wtedy
przypuszczenie, że dzień 21 grudnia 2012 roku n.e., który za-
mykał cykl długiej rachuby, wiązał się dla Majów z końcem

140
Długa rachuba związana była z precesją osi obrotu Ziemi, która zakreśla
powierzchnię stożka podczas pełnego cyklu trwającego około 26 000 lat. Sza-
cowano, że w dniu 21 grudnia 2012 roku Ziemia i Słońce ustawią się w jednej
linii z czarną dziurą Drogi Mlecznej. To ustawienie zwiemy galaktyczną ko-
niunkcją.

372
ludzkiej cywilizacji, więc może być tożsamy z biblijną Apokalip-
są. Wieszczono możliwość kolejnej wojny światowej z wykorzy-
staniem broni biologicznej i nuklearnej, która zniszczy doszczęt-
nie naszą cywilizację. Rozważano też inne scenariusze możliwej
globalnej katastrofy, ale rok 2012 minął i nic takiego się nie stało.
Jesteśmy od dziecka przyzwyczajani do negatywnego myśle-
nia w wyniku złych skutków naszego działania. Zakładamy nadej-
ście wszelkich możliwych plag, żyjemy przez to w ciągłym stra-
chu, więc zestawiając wiedzę starożytną z wierzeniami141 przez
długi czas nie braliśmy pod uwagę możliwości, że zamknięcie
cyklu długiej rachuby kalendarza Majów wcale nie musi
oznaczać naszej zagłady, lecz jedynie koniec pewnej epoki.
Jeśli bowiem połączymy tę datę z punktem osobliwym wzajem-
nych powiązań we wszechświecie opisanym w Księdze Przemian
taoizmu, to można ją również zinterpretować jako czas przemiany
mieszkańców Ziemi i nadejście nowej ery w historii ludzkości.
Na czym ta przemiana miałaby polegać? Aby się tego dowie-
dzieć, trzeba powrócić do wyników badań rzeczywistości niejaw-
nej w stanie pozacielesnym, które prowadzone były przez Roberta
Monroe i jego następców w utworzonym przez niego Instytucie
Nauk Stosowanych w Wirginii (rozdział Wyprawy w czasie →
Podróże w przyszłość). W trakcie prowadzonych prac rozpoznaw-
czych Monroe zorientował się, że wiele istot spoza Ziemi (w po-
dobnym jemu stanie) poddawało Ziemię bacznej obserwacji. Był
tym zaciekawiony, a w wyniku telepatycznej z nimi komunikacji
dowiedział się, że pochodzą one z różnych systemów życia, a
przybyły tutaj, aby śledzić przebieg ważnego i rzadkiego w
kosmosie wydarzenia, które może spowodować skokową
przemianę cywilizacyjną ludzkości w ujednolicony inteligent-
ny system, jeśli tylko ludzie skorzystają z tej szansy.

141
Mowa tu o oczekiwanym Armagedonie, czyli zapowiedzianej w biblijnej
Apokalipsie (Objawieniu) św. Jana ostatecznej bitwie między siłami dobra i
zła. Pod wpływem demonów narody będą wtedy dążyć do kolejnej wojny świa-
towej, więc Jezus Chrystus zaleca być w takiej sytuacji czujnym, aby nie zostać
oszukanym demoniczną propagandą rozpowszechnianą na całej Ziemi.

373
Kolejne spotkanie Roberta Monroe z tymi obserwatorami za-
owocowało jego podróżą w czasie do XXXI wieku. Dano mu po-
znać, jaka może być wtedy Ziemia, jeśli ludzie wykorzystają
sprzyjające im okoliczności. Przemieszczając się ponad Ziemią
Monroe ujrzał, że opasywał ją pierścień promieniujący świa-
tłem i uświadomił sobie obecność w nim potężnego spójnego
spektrum myślowego. Zrozumiał, że ludziom udało się zinte-
grować. Widział morza pełne ławic płynących ryb, różnokoloro-
we wzory roślinności pokrywającej lądy, nie mógł natomiast do-
strzec miast, obiektów przemysłowych, pojazdów poruszających
się po drogach, samolotów ani smogu. Nie widział także ludzi i
śladów ich niszczycielskiej działalności w ekosystemie. Gdy wy-
lądował i stanął wśród trawy na wzgórzach, zorientował się, że
doskonale znał to miejsce, ale wyglądało zupełnie inaczej, gdyż
budynki i drogi znikły.
Od spotkanych w pobliskim lesie istot dowiedział się, że Zie-
mi przywrócono pierwotną równowagę ekologiczną, a świetlisty
pierścień wokół Ziemi był szkołą intensywnej edukacji. Ciała or-
ganiczne nadal służyły do nauki, ale teraz można było wybierać
różne formy biologicznego życia, aby doświadczać pełnej ziem-
skiej świadomości, nie ograniczając się do przeżywania jej wy-
łącznie w ludzkim ciele. Wcielenia były właściwie jedynie czaso-
wymi przejęciami istniejących form życia. Energię życiową czer-
pano wprost z otoczenia, tworząc aktem myślowym to, co było w
danej chwili potrzebne. W tym celu zademonstrowali mu nawet,
jak wielkim potencjałem kreacji dysponuje ludzka świadomość.
Był to świat, o jakim zawsze marzyliśmy, a Monroe otrzymał wy-
raźny komunikat, że możemy to pragnienie zrealizować.
Ta wyjątkowa i rzadka okazja do wprowadzenia zmian w
naszym sposobie myślenia i postępowania względem innych
może wiązać się z prognozowanym przez Majów końcem
pewnej epoki w dziejach Ziemi. Z pomocą zrozumienia tych
szczególnych uwarunkowań przychodzi nam nie tylko astronomia,
która informuje o koniunkcji galaktycznej (ustawieniu się Ziemi,
Słońca i czarnej dziury naszej galaktyki w jednej linii pod koniec

374
2012 roku), ale i nauka wyprzedzająca. Podarowała nam ona bo-
wiem postulowaną przez Harameina i Rauscher teorię kreacji
form bytu przez próżnię fizyczną, uświadamiając zarazem czym
naprawdę jest czarna dziura w środku każdej z galaktyk i nie tylko
tam. Oznacza to, że przy takim ustawieniu Ziemia poddawana
jest najsilniejszej wymianie info-energetycznej z tą częścią
rzeczywistości, która ukryta jest przed naszymi zmysłami, a
dodatkowym bonusem jest fakt, że w okresie 36 lat wokół daty
koniunkcji oddziaływanie takie jest dodatkowo wzmocnione przez
wpływy również innych obiektów kosmicznych (przedłużając
płaszczyznę równikową Ziemi w kierunku środka galaktyki, bę-
dzie ona przechodzić w tym czasie przez całą grubość galaktyki).
Nauka konwencjonalna niewiele ma do powiedzenia w kwe-
stii ewentualnego skokowego rozwoju ludzkości, który był w ten
niezwykły sposób sygnalizowany, ponieważ wciąż jest skoncen-
trowana na nieustającym technicznym rozwoju, nie dostrzegając
niestety potencjału tkwiącego w naturze rzeczywistości, której
praktycznie nie znamy, gdyż odcięliśmy się od niej skutecznie w
dobie rewolucji przemysłowej. Tępiona przez konserwatywne
środowisko naukowe psychotronika i zintegrowana ze świadomo-
ścią wielowymiarowa fizyka kwantowa powoli zmienia jednak
sposób myślenia wielu ludzi, ujawniając potencjał do wprowa-
dzania zmian, który tkwi w każdym z nas. Spójność kwantowa
wszystkiego ze wszystkim informuje nas, że całość istnienia jest
wzajemnie ze sobą powiązana, stanowiąc razem nierozerwalną
całość, więc to wspólnota i wzajemna współpraca jest natural-
na w przyrodzie, a nie rywalizacja i wyrywanie sobie siłą
wszystkiego w celu powiększenia własnych zasobów do wyłącz-
nego indywidualnego użytku.
Ten oczywisty wniosek wypływający z natury fizyki kwanto-
wej potwierdziły wielokrotnie prowadzone na zlecenie rządu USA
badania naukowe nad pozytywnym wpływem spójnej mentalnie
grupy ludzi na społeczności wykazujące zachowania dysfunkcyj-
ne. Organizowane w wielu miastach Stanów Zjednoczonych gru-
py oddające się systematycznie transcendentalnej medytacji (stan

375
odcięcia się od bodźców zewnętrznych z uwagą skierowaną do
wnętrza) wykazały wyraźny spadek przestępczości w ludzkich
skupiskach wskutek zwiększenia się odczuwanej wzajemnie spój-
ności. Podobny efekt zaobserwowano w postaci spadku liczby
wezwań do chorych wymagających szybkiej interwencji medycz-
nej [75]. Wyniki te świadczyły nie tylko o spójności grupy medy-
tującej, ale również o mentalnej łączności większej liczby ludzi
na danym terenie, przy czym do wywołania tego efektu wystar-
czyło zaangażowanie zaledwie jednego procenta populacji142.
W odpowiedzi na te wyniki badań w 1991 roku powstał w Ka-
lifornii amerykański ośrodek badawczy HearthMath Institute,
który podjął ogólnoświatową inicjatywę globalnej koherencji z
zamiarem wykorzystania mocy umysłów jednostek bardziej świa-
domych do wywarcia wpływu na resztę ludzi w celu wywołania
efektu prospołecznego myślenia. Od tego czasu coraz częściej
dawały się zaobserwować na Ziemi oddolne ruchy łączenia się
ludzi dla przeciwdziałania niesprawiedliwości społecznej, ale już
w 1989 roku (a więc jeszcze przed tą inicjatywą) mieliśmy do
czynienia w Polsce z podobną reakcją jako konsekwencją buntu w
roku 1980 przeciwko aktualnemu ustrojowi społecznemu, który ze
sprawiedliwością społeczną miał niewiele wspólnego. Zdarzenia
w Polsce zaowocowały rozpadem ZSRR i zniesieniem rosyjskiej
dominacji w środkowej części Europy, wywołując również falę
oporu tych, którzy wciąż starają się zachować stary porządek
dla utrzymania w swych rękach władzy nad innymi oraz niekon-
trolowanego dostępu do wspólnych zasobów.
Trend ukierunkowany na zmianę stanu świadomości miesz-
kańców Ziemi został wsparty od 1989 roku serią channelingów
przekazywanych przez istotę z niejawnej sfery istnienia, która
przedstawia się jako Kryon ze służby magnetycznej zza zasłony
(z portalu ziemskiego systemu życia w rzeczywistości niejawnej).

142
Jest to zjawisko analogiczne do efektu setnej małpy, w świecie zwierzęcym.
Przekroczenie 1% osobników w grupie stosującej określony wzorzec zachowań
powodowało rozprzestrzenienie się go na całą grupę.

376
Znamy już wiele jego przekazów, w których posługuje się inży-
nierem Lee Carrollem jako pośrednikiem. Twierdzi, że nie jest od
nas oddzielony, jest wszędzie, więc również w każdym z nas, ale
bezpośredni kontakt z nami możliwy będzie dopiero wtedy,
gdy nasza jawna (czuwająca) świadomość zintegruje się z nie-
jawną. Przedstawiając się natomiast jako pracownik służby ma-
gnetycznej Kryon pragnął podkreślić, że magnetyzm jest zjawi-
skiem wielowymiarowym, podobnie jak światło i grawitacja.
Jest kwantowym atrybutem całej rzeczywistości, który wpływa na
nasze życie w każdej chwili.
Kontaktujący się z nami byt nieustannie przekonuje, że żyje-
my w wyjątkowych czasach wskutek precesji osi obrotu Ziemi
i zmian jej położenia w stosunku do równikowej płaszczyzny
Drogi Mlecznej. Informował nas: – Po raz pierwszy w historii
ludzkości zbliżacie się do początków statusu planetarnego absol-
wenta. Majowie mieli słuszność. Osiągnięcie potencjału najwyż-
szej świadomości jest w waszym zasięgu. W żadnym razie nie jest
to sprawa pewna, jednakże poprzez wolny wybór dokonany przez
dwa ostatnie pokolenia, jesteście tego bliżsi niż kiedykolwiek
wcześniej. Tym razem nie zniszczycie samych siebie. Gaja (Zie-
mia) będzie z wami współpracować. Już zaczęła [76].
W wielu channelingach Kryon przekonywał nas, że nie jeste-
śmy pierwszą ludzką cywilizacją na Ziemi. Przed nami było ich
już kilka, które wprawdzie nie przetrwały, ale to one przekazały
nam wiedzę o cyklicznych zmianach na Ziemi związanych z
precesją jej osi obrotu oraz usytuowaniem w obrębie galakty-
ki. Te wcześniejsze cywilizacje pozostawiły nam spuściznę, której
znaczenie poznajemy dokonując nowych odkryć naukowych143.
Tysiące lat temu ludzie wprawdzie nie znali mechaniki nieba, ale
zaobserwowali, że gwiazdy na niebie poruszają się. Na podstawie
pomiaru ruchu gwiazd odkryli, że przesunięcia są cykliczne, a
143
Jest to w pełni zgodne z procesem nieustającej ewolucji, gdyż każdy jej etap
korzysta z dokonań stadiów wcześniejszych, będąc jednocześnie czymś więcej
niż ich sumą, skoro charakteryzuje się coraz większą złożonością zachodzących
zmian.

377
Majowie na tej powtarzalności oparli swój kalendarz. Oprócz
krótkiego kalendarza związanego z obserwacją ruchu Słońca na
niebie zastosowali również kalendarz długookresowy (tzw. długą
rachubę czasu), a precesja przesileń144 w grudniu 2012 roku wy-
znaczyła koniec kolejnego długiego cyklu trwającego dwadzieścia
sześć tysięcy lat.
Prawidłowość ich wyliczeń potwierdził Kryon, informując nas
2 grudnia 2012 roku: – Patrząc na Słońce powinniście go widzieć
dokładnie w płaszczyźnie równika galaktyki. To koniec obecnego i
początek następnego cyklu wynikającego z precesji przesileń. Ta-
kie ustawienie Ziemi w płaszczyźnie galaktyki nazywacie galak-
tyczną koniunkcją. Patrząc natomiast z boku na spiralną galakty-
kę Drogi Mlecznej widzicie, że ma ona pewną grubość. Ziemia w
stanie precesji zaczęła wchodzić w tę grubość galaktyki osiemna-
ście lat temu i powoli posuwała się w kierunku centrum tego ob-
szaru, wyznaczającego płaszczyznę równika galaktyki. Każdego
roku Ziemia zbliżała się do tego centrum, a przejście Ziemi przez
całą grubość galaktyki zajmuje trzydzieści sześć lat.
Wasze obliczenia oscylacji i ruchu planet, które tworzą dwu-
dziestosześciotysięczny cykl zawierają w sobie błędy, gdyż wyko-
nywane przez was pomiary oparte są na wizualnej obserwacji. W
centrum galaktyki znajduje się osobliwość, którą my nazywamy
dualnością, gdyż są tam dwie dziury: czarna i biała (ściągająca i
wypychająca). Jak wiecie, czarne dziury załamują promieniowa-
nie światła, a także zaburzają przebieg czasu. Patrząc w kierunku
centrum galaktyki spoglądacie jakby przez soczewkę, która zakłó-
ca obraz środka galaktyki. Komunikuję wam zatem, że punkt
środkowy trzydziestosześcioletniego cyklu przejścia już jest za
wami, chociaż wy będziecie go celebrować dopiero dwudziestego
pierwszego grudnia. To jest wasz punkt przełomowy zachodzących
zmian, ale czas po minięciu tego środka jest już teraz [77].
144
Przesilenie w astronomii oznacza skrajne punkty odchylenia Słońca od rów-
nika Ziemi. W ciągu roku występują na Ziemi dwa przesilenia: 20-21 czerwca
(słońce jest w zenicie na szerokości zwrotnika Raka), 21-22 grudnia (Słońce
góruje w zenicie na szerokości zwrotnika Koziorożca).

378
Zgodnie z informacjami Kryona koniec cyklu w grudniu 2012
wcale nie musiał zatem oznaczać dla nas dziejowej katastrofy i
końca obecnej cywilizacji mimo wiejących grozą licznych prze-
powiedni. Okres towarzyszący galaktycznej koniunkcji może być
natomiast dla nas okazją do wprowadzenia istotnych zmian roz-
wojowych na skutek silnie zmieniającego się środowiska. W tym
czasie Ziemia jest najsilniej info-energetycznie związana z nie-
jawną sferą istnienia, więc otrzymywane wsparcie w postaci
silniejszej spójności również z całą z galaktyką możemy wyko-
rzystać do przeprowadzenia ewolucyjnego skoku świadomości
wszystkich ludzi. Już wcześniej pojawiły się sygnały, że chcemy
zmienić zasady funkcjonowania ludzi w organizowanych przez
nich społecznościach, więc obecność Kryona w naszej rzeczywi-
stości była ściśle z tymi wypadkami związana.
Z informacji Kryona jednoznacznie wynika, że mógł on być
jednym z obserwatorów, o których wspominali w swoich pu-
blikacjach Robert Monroe i Bruce Moen (rozdziały: Podróże w
przyszłość oraz Kontakty Pozaziemskie – Zgromadzenie), zdając
relacje z mentalnych eksploracji niejawnej części istnienia. Z Lee
Carrollem Kryon nawiązał kontakt kilka lat wcześniej, przygoto-
wując go do współpracy, aby swoimi przekazami uzmysłowić
nam wagę tego, w jaki okres swych dziejów wkracza Ziemia. Pra-
gnął również udzielić nam wskazówek, które powinny nas prze-
konać o słuszności kierunku już podjętych działań, gdyż jest to
specyficzny czas, a o jego potencjale zostaliśmy uprzedzeni przez
badaczy stanów pozacielesnych.
Kryon w swych channelingach wyjaśnił nam znacznie do-
kładniej, dlaczego ten okres w dziejach Ziemi wiązał się z zainte-
resowaniem innych mieszkańców galaktyki. Oczekiwano nasze-
go skoku ewolucyjnego, a inne systemy życia towarzyszyły nam,
ponieważ chciały razem z nami świętować ewentualne zwycię-
stwo. Dlatego nasze poczynania już wcześniej były obserwowane
i nadal są. Nie jesteśmy we wszechświecie samotni, lecz tworzy-
my wraz z innymi cywilizacjami złożony system życia, więc nasz
rozwój nie jest obojętny dla innych galaktycznych społeczności.

379
Po ostatnim kataklizmie, który zniszczył poprzednią ziemską
cywilizację, powróciliśmy do wspólnoty, gdyż w trudnych warun-
kach tylko wzajemne wsparcie wszystkich jej członków zwiększa-
ło szanse przetrwania. W miarę postępującego rozwoju środków
produkcji i wzrostu dobrobytu bardzo szybko jednak dała o sobie
znać zachłanność i rywalizacja, nastąpił podział na decydentów i
podporządkowanych, co doprowadziło do wykształcenia dobrze
znanego nam porządku administracyjnego z władzą na szczycie.
Kultywowany wzorzec postępowania odbił się na całości ludzkie-
go życia społecznego, gdyż także wierzenia zostały podporząd-
kowane temu modelowi. W rezultacie utworzyliśmy liczne wrogie
sobie politycznie i religijnie społeczności, a tradycja tak bardzo to
utrwaliła, że do dziś wiele z nich pozostaje ze sobą w stanie per-
manentnej wojny.
Podporządkowywanie sobie jednych ludzi przez drugich
również stało się utrwalaną przez wieki tradycją, a realizując
ten cel, nie przebierano w środkach. Do chwili obecnej do dziele-
nia ludzkich społeczności wykorzystywane są nie tylko granice
polityczne i administracyjne, ale i różnice światopoglądowe czy
intratne kontrakty biznesowe. Wyszarpywanie przez niewielkie
grupy ludzi wszelkiego rodzaju dóbr tylko dla własnego użytku
stało się normą, którą niewielu poszkodowanych kwestionuje. Ten
system powoduje, że bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni coraz
biedniejsi. Przyzwyczailiśmy się do tego i zaakceptowaliśmy ten
sposób funkcjonowania, gdyż pozorna sprawiedliwość społeczna
głoszona w krajach demokracji ludowej też okazała się niespra-
wiedliwością i wyzyskiem wielu ludzi przez niewielu.
W kontekście tak wypracowanych i konsekwentnie przekazy-
wanych następcom norm współżycia staje się oczywiste, dlaczego
ludzkość przez kolejne tysiąclecia nie zdołała powrócić do wspól-
noty. Sposób myślenia ludzi powielany z pokolenia na pokolenie
zawsze służył utrwalaniu starych podziałów i tworzeniu nowych,
a nie zjednoczeniu całej ludzkiej populacji żyjącej na jednej pla-
necie. Służył szerzeniu się nienawiści i wrogości, która dzieląc
ludzi pozwalała utrzymać nad nimi władzę, podczas gdy ich wza-

380
jemna życzliwość i akceptacja różnic w obrębie i między ludzkimi
społecznościami, byłyby w stanie te zamierzenia utrudnić.
Ten stary potencjał wciąż generuje szkodliwe dla nas i eko-
systemu działania, więc czas najwyższy to zmienić. Dlaczego
zrozumienie tego stanu jest dla nas takie ważne? Trwonimy czas,
energię i środki na wyniszczanie się nawzajem, zamiast wyko-
rzystywać te zasoby dla tworzenia przyjaznego dla wszystkich
środowiska. To jest ten potencjał, który musimy uwolnić nie tyl-
ko po to, aby przetrwać, ale by dalej ewoluować. Co zatem po-
winniśmy zmienić? Na czym powinny polegać zmiany? Przede
wszystkim nie powinniśmy dawać wiary twierdzeniu, że taka
już jest ludzka natura i nic nie jesteśmy w stanie z tym zrobić.
Przyroda wciąż ewoluuje szukając lepszych rozwiązań i znaj-
duje je. Dlaczego ludzie mieliby być wykluczeni z praw natury,
które rządzą całością istnienia? Jesteśmy tu po to, aby zdobywać
nowe doświadczenia wykorzystując dostępny nam potencjał, ewo-
luować użytkując zdobytą w ten sposób wiedzę i przekazywać ją
innym we wszechświecie. To my ukierunkowujemy swoją ewo-
lucję w ramach wolnego wyboru. Dlaczego zatem ten wybór
obracamy wciąż przeciwko sobie, a nie z korzyścią dla nas i tych,
którzy wraz z nami zamieszkują Ziemię?
Znana nam ludzka natura może zmienić się w każdej chwili w
każdym z nas, ponieważ będzie ewoluować zgodnie z naszą wolą.
To poziom naszej świadomości zadecyduje o dalszym rozwoju
i kształcie świata, w którym przyjdzie nam żyć, gdyż to ona jest
motorem każdego etapu ewolucji we wszechświecie. Bierzemy
udział w akcie tworzenia i na tym polega nasz boski status, z któ-
rego każdy z nas powinien zdawać sobie sprawę, pamiętając zara-
zem zawsze o naszej odpowiedzialności za skutki naszych dzia-
łań. Wciąż wiele kwestii nas dzieli i skłóca, ale przecież wcale nie
musi tak być. To nasz wybór zadecyduje, czy przeprowadzimy
korzystne dla nas wszystkich zmiany i kiedy to się stanie. Mamy
już przecież za sobą doświadczenia świadczące o tym, że pozy-
tywne zmiany na świecie zaczęły się jeszcze przed wkroczeniem
Ziemi w okres towarzyszący galaktycznej koniunkcji.

381
Dwie wojny światowe, które dzielił zaledwie dwudziestoletni
okres względnego spokoju, wstrząsnęły ludźmi na tyle silnie, że
postanowili zabezpieczyć się przed kolejną podobną tragedią.
Zawodne sojusze zastąpiono trwałymi paktami zdolnymi do
interwencji w sytuacjach zagrożenia, a najbardziej wojowni-
cze i skłócone ze sobą państwa Zachodniej Europy utworzyły
Unię Europejską, której jeszcze nie udało się przekształcić w
Stany Zjednoczone Europy wyłącznie z powodu egoistycznego
myślenia wielu jej członków. Stworzono jednak wspólny rynek i
prawo, otwarto granice, a ludzie różnych nacji wymieszali się ze
sobą, tworząc bardziej podatne na zmiany społeczności.
Zmiany te zachodzą bardzo powoli, gdyż napotykają nieu-
stannie opór ludzi pragnących za wszelką cenę zachować stan
tlącego się wciąż zarzewia, które w każdej chwili można rozniecić
w rozprzestrzeniający się pożar. Jest to celowe działanie, które
pozwala im wciąż utrzymać niekontrolowaną władzę i wpływy. W
tej sytuacji nie powinien nas dziwić powrót do władzy autory-
tarnej w Polsce, Turcji czy na Węgrzech. Przywykliśmy do
silnej władzy w jednym ręku i ten model wciąż wielu ludziom
wydaje się pożądany, bo zbyt wiele wolności sprawia, że niektó-
rzy zaczynają jej nadużywać. Wciąż też wielu potrzebuje dobrego
pana, który będzie podejmować za nich decyzje, zdejmując z nich
ciężar odpowiedzialności za ich własny los.
Mimo to Kryon wciąż przekonuje nas w swych przekazach, że
potencjał oczekiwanych zmian objawił się na Ziemi w pełni
już w roku 1987 w postaci harmonicznej konwergencji145, której
konsekwencją był cały szereg wspomnianych wcześniej zmian na
planecie (zmiana ustrojowa w Polsce, rozpad Związku Radziec-
kiego i podporządkowanego mu bloku RWPG). Na temat tego, co
będzie dalej, Kryon też ma wiele do powiedzenia, gdyż przebywa
w bezczasowej strefie istnienia. Informował nas już w 2012 roku:
145
Harmoniczna konwergencja – zjawisko astronomiczne polegające na usta-
wieniu się Słońca i planet układu słonecznego prawie w jednej linii, umożliwia-
jąc bardzo silną wymianę info-energetyczną między nimi oraz zapoczątkowu-
jąc wzmożoną aktywność rozwoju duchowego na całej Ziemi.

382
– Przez następne osiemnaście lat będziecie obserwować zmaganie
się starej i nowej energii (starego i nowego potencjału), o czym
już wam mówiłem. Zostało to nazwane „mostem szabli”, co ozna-
cza, że stary porządek musi odejść, lecz nie odejdzie bez walki. W
tym czasie będziecie siać ziarna tego, co ma przyjść.
Wiecie skąd ja to wiem? To nie są wróżby! Ja to już ogląda-
łem. Każda cywilizacja wolnego wyboru przez to przechodzi. Każ-
da przeszła przez to, czego doznajecie obecnie. Dostajecie pomoc
i nie pozwólcie, aby ktokolwiek was przekonał, że zmiany się cofa-
ją. Metody starego potencjału już nie działają jak wcześniej.
Wciąż próbuje się stosować te same metody, zmieniając trochę ich
oblicze, ale to już nie pomoże, bo nie będą funkcjonować. Wiecie,
kto czuje to najlepiej? Młodzi ludzie przed dwudziestką. Oni pa-
trzą na was i zadają sobie pytanie: co jest z wami nie tak? Oni już
myślą inaczej [77].
Grupy dzierżące dziś władzę (polityczną, religijną czy bizne-
sową) oraz czerpiące korzyści z narzuconego ludziom sposobu
myślenia będą walczyć o utrzymanie swojej hegemonii nad tymi,
którzy im podlegają pod jakimkolwiek względem. Nie zrezygnują
łatwo z przywilejów, które sobie przyznali i wciąż bez skrupułów
egzekwują. Ezoteryka nazywa to starą energią, ale nie zapomi-
najmy, że energia to stan układu, a więc zawsze potencjał do
wykorzystania. Od nas zależy w jaki sposób i w jakim celu go
użyjemy. Tym potencjałem są też nasze myśli, które wskazują
pożądany przez nas cel i podpowiadają nam sposób działania dla
jego osiągnięcia. Nikt nie zrobi tego za nas, sami musimy zreali-
zować zadania, które stoją przed nami, a niejawna sfera istnienia
ujawnia nam jedynie, czego możemy oczekiwać. Cały wszech-
świat nam sprzyja, więc odrzućmy fałszywe przekonania, które
przez wieki wgrywano nam do umysłów. Jedyna słuszna droga,
którą musimy pójść, to dążenie do wspólnoty, która nikogo nie
faworyzuje. Wszyscy reprezentujemy boski status i jesteśmy so-
bie równi na podobieństwo komórek tworzących nasze ciała.
Nadal będziemy tworzyć struktury zarządzające jakimś aspek-
tem życia społeczności (podobną rolę spełniają organy w naszym

383
ciele), ale żadna komórka w każdej z tych struktur organiza-
cyjnych nie może być uprzywilejowana względem innej. Do-
kładnie tak funkcjonuje nasze ciało, gdy jest zdrowe, a jeśli
współpraca międzykomórkowa się załamuje wskutek zaburzonej
komunikacji i energetycznej wymiany, rozpoczyna się proces cho-
robowy, a nawet pojawia się nowotwór, który wydziela się ze
wspólnoty i żerując na niej doprowadza ciało do śmierci. Nasze
ciało powinniśmy więc zawsze postrzegać jako wzór do naśla-
dowania.
Tylko wtedy zrozumiemy, jak ważny jest dostęp do rzetelnej
informacji, którą będzie dysponować nasza świadomość, a nie
kłamliwej czy zmanipulowanej przez media, polityków lub różne
grupy interesów. Pojmiemy wówczas, że nie możemy żyć na
kredyt, lecz musimy ograniczyć się do dostępnych nam zaso-
bów i tylko z nich korzystać, przy czym każdy człowiek powi-
nien dysponować dokładnie taką ich częścią, która pozwoli mu
realizować zadania na rzecz rodziny i społeczności, zapewniając
tym samym dobrostan rzutujący na zdrowie całości społecznego
organizmu. Nie możemy tworzyć fikcji w postaci środków
płatniczych bez pokrycia, więc musimy zmienić całkowicie za-
sady gospodarowania finansami. Sporo jest jeszcze pracy przed
nami, zanim utworzymy prawdziwą wspólnotę.
Aby ten cel osiągnąć, w pierwszej kolejności musimy dążyć
do zniwelowania dzielących nas przekonań światopoglądo-
wych, a może dokonać tego wyłącznie wiedza i jej rozpowszech-
nianie bez żadnych ograniczeń. Trzeba przekonująco wykazać, że
nawet różne sposoby pozyskiwania informacji prowadzą zawsze
do tej samej pożytecznej wiedzy, gdyż cała rzeczywistość jest nie
tylko spójna, ale i doskonale zorganizowana, a świadomość od-
grywa w niej rolę kluczową. Nauka i religia muszą odnaleźć to,
co je łączy, zamiast wciąż podkreślać różnice, wygenerowane
przez interesy dotychczasowych antagonistów, którzy narzucili
nam szkodliwe nawyki myślowe. Bóg jest jeden i ten sam dla
nauki i religii, ale nie przyjmuje kształtów humanoidalnych pro-
mowanych przez religie i prezentowanych w miejscach kultu.

384
Bogiem nauki i religii okazała się bowiem próżnia fizyczna
wraz z polem kwantowym łączącym ze Źródłem obie zwiercia-
dlane struktury pochodne. Jest to byt w pełni fizyczny, obecny w
każdym miejscu wielowymiarowego wszechświata, dzieląc się ze
wszystkimi formami istnienia potencjałem wiedzy i możliwo-
ściami przejawiania się w działaniu. Nie należy przypisywać mu
ludzkich cech, choć jest obecny w każdym z nas i innych formach
istnienia. Ten potencjał umożliwia nam spełnianie się w działaniu,
ale nie rządzi nami, nie wymaga przestrzegania żadnych po-
święconych mu obowiązkowych rytuałów, nie nagradza nas
ani nie karze. Po prostu jest (ta informacja pochodząca od Kryo-
na [76] jest w pełni zgodna z ustaleniami wyprzedzającej nauki).
Kryon przekazuje nam tę wiedzę słowami: – Jeżeli zapragnie-
cie porozmawiać z układem komórkowym waszego ciała, to jak się
do tego zabierzecie? Czy powinniście wystroić się, uklęknąć lub w
podobny sposób przygotować? Czy wymyślicie jakiś układ ru-
chów, aby to lepiej funkcjonowało? A może po prostu zwrócicie
się do własnego wnętrza i przemówicie do tego, co jest w was?
Rozumiecie, o czym mówię? Ludzie nigdy nie myślą, że Bóg jest w
nich. Zamiast tego chcą oddzielić Boga, pragną wywyższyć i
umieścić „nieuchwytnego ducha” na ołtarzu, gdzie mogą go wi-
dzieć, a nawet zbudować posąg, aby móc sobie wyobrazić,
do kogo mówią. Przyzwyczajajcie się do koncepcji, która w fizyce
nazywa się splątaniem. Opisuje osobliwą właściwość materii po-
legającą na tym, że cała materia wydaje się połączona ze wszyst-
kim, splątana ze wszystkim [76]. To splątanie oznacza istnienie
zupy kwantowej, w której „patrząc z zewnątrz” trudno wyodręb-
nić składające się na nią części. To jest ten potencjał, który spra-
wia, że wszyscy dzielimy boski status.
Tego rodzaju informacje przekazywane przez Kryona z wy-
przedzeniem czasowym wspierają już liczne osiągnięcia konwen-
cjonalnej i wyprzedzającej nauki, które nie wchodzą jeszcze w
skład powszechnego nauczania. Kryon przekonuje nas również, że
wielkie zmiany zajdą w Afryce, gdzie do głosu dojdzie nowe
przywództwo. Za około 70 lat (licząc od roku 2011) czarny czło-

385
wiek poprowadzi ten kontynent do dostatku i pokoju nie na drodze
wojny, lecz planowaniem i rewolucyjną strategią gospodarczą.
Afryka zjednoczy się i stworzy realną siłę ekonomiczną, która do-
równa chińskiej potędze [78]. Zmierzamy do harmonizowania
potencjałów na całej planecie, więc stopniowo będziemy zmieniać
dotychczasowych wrogów w partnerów. Zajmie to wiele pokoleń,
ale utworzymy wspólnoty na wszystkich kontynentach, a kraje
związane razem wspólnymi interesami nie będą już dostrzegać
potrzeby toczenia ze sobą wojen.
Kryon przekonuje, że nadejdzie czas, gdy na Ziemi będzie
tylko pięć walut reprezentujących pięć kontynentów, a granice
nie będą nas dzielić. Te pozytywne tendencje dają się już zauwa-
żyć nie tylko w Europie, ale i w Ameryce Południowej. Był czas,
gdy każdy kraj miał tam dyktatora, upadały gospodarki i waluty
traciły wartość. Gangi narkotykowe korumpowały polityków i
władze, bezkarnie zabijając ludzi na ulicach. Dziś też jeszcze nie
jest tam tak, jak powinno być, ale powoli rośnie stabilność, gdyż
kolejne kraje wnoszą do niej swój udział. Rozpoczęła się też dys-
kusja o wspólnej walucie [79, 80] i likwidacji granic, potwierdza-
jąc informacje Kryona. Dlatego możemy mu ufać również wtedy,
gdy mówi, że zakończymy konflikt na Bliskim Wschodzie, po-
nieważ zrozumiemy nasze wzajemne braterstwo i przestaniemy
się wzajemnie wyzyskiwać.
Nie uzyskamy tego od razu, gdyż stary porządek będzie bronić
swoich przywilejów. Droga do wspólnoty zajmie więc kilka, a być
może nawet kilkanaście pokoleń. Szybkość tych przemian zale-
żeć będzie jednak wyłącznie od nas, ponieważ to ewolucja na-
szej świadomości wyznaczy szybkość zachodzących zmian. Doro-
sną i zaczną obejmować przywództwo młodzi ludzie, a ich wyczu-
cie sytuacji i sposoby działania będą zupełnie inne. Nie przyjmą
nienawiści, którą próbują przekazać im rodzice po obu stronach
granic, które dziś jeszcze dzielą. To oni dokonają koniecznych
zmian, a ich działalność będzie kluczowa [78].
Ziemia rzeczywiście nas wspiera i jest to widoczne nawet go-
łym okiem. Stanęliśmy już w obliczu wyzwań pogodowych, o

386
których Kryon poinformował nas w roku 1989. Powinniśmy za-
tem wiedzieć, że mimo rosnących upałów, pogłębiającej się
suszy i pożarów, topniejących lodowców i podnoszenia się po-
ziomu oceanów, nic złego się nie dzieje. Przechodzimy po prostu
przez powtarzalny cykl wodny, którego nie znamy, gdyż dla naszej
nauki to coś absolutnie nowego. Obejmuje on wiele wcieleń i
ostatecznie spowoduje duże ochłodzenie, gdyż jest to cykl od-
świeżający, który pomoże nam zregenerować planetę [81].
Zmiana temperatur sprawi, że część organizmów zginie, ale to
normalny proces, więc nie należy mu przypisywać cech apokalip-
tycznych. Zmieniają się warunki egzystencji, a wraz z nimi także
my i inne formy życia. To proces ewolucji, który obejmuje za-
równo nas, jak i całą planetę. Rodzi się nowy system ekologiczny.
W tym czasie wzniesiony poziom wód zmieni rozkład sił nacisku
na skorupę ziemską, przesuwając jej płyty, a w konsekwencji po-
wodując trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów. Ziemia nie karze
nas w ten sposób, lecz dostosowuje się do zmian ludzkiej świa-
domości i je przyspiesza, gdyż wspólne poczucie zagrożenia
sprzyja solidarności wielu ludzi.
Cykl ten rozpoczął się wcześniej niż oczekiwano, ponieważ
czas przyspieszył (Ziemia jest częścią zegara wielowymiarowe-
go), a dokonała tego ludzka świadomość, gdyż nasz wewnętrzny
wielowymiarowy czas też nie jest tożsamy z czasem zegarów
trójwymiarowych. Ludzie o innym stanie świadomości już zastę-
pują tych, którzy uparcie trzymają się starych nawyków myślo-
wych i sposobów działania. Ta przemiana już rozpoczęła się i
trwa. Kryon informuje, że gdybyśmy teraz zaczęli mierzyć zmia-
ny magnetyzmu ziemskiego w odcinkach godzinnych, przekonali-
byśmy się, że strumienie magnetyczne różnią się siłą w czasie i
różnych miejscach dokonywania pomiarów, ale zawsze pozostają
w związku ze stanami ludzkiej świadomości na danym terenie w
wyniku reakcji na zachodzące zdarzenia.
Tego rodzaju zależność jest z kolei dowodem na to, że ludzki
potencjał jest w stanie zmieniać fizykę planety. Za każdym ra-
zem, gdy znajdujemy się w stanie oświecenia, zmieniamy siebie i

387
planetę w wielowymiarowym procesie kwantowym, który zacho-
dzi nawet na poziomie molekularnym w obrębie DNA, wchodząc
w interakcję z kryształową siatką planety, o której istnieniu do-
wiedzieliśmy się wcześniej z przekazów Kryona [82], a w nauce
zapoznaliśmy się z nią bliżej w wyniku prac naukowych Nassima
Harameina i współpracowników nad potencjałem próżni fizycznej
oraz uniwersalnym prawem kreacji zorganizowanej materii [83].
Wszyscy będziemy mieć udział w procesie rozwoju, gdyż przy-
bywamy na Ziemię wielokrotnie i z gotowym wielowariantowym
planem do realizacji.
Wiemy też, że mamy w sobie boskość, która pomoże nam w
rozwiązywaniu problemów życiowych (we własnym życiu, w
relacjach międzyludzkich, w środowisku), o które wciąż potyka-
my się i uważamy za nierozwiązywalne. Wcześniej jednak musi-
my odrzucić wpajane nam fałszywe przekonania, że jesteśmy
marionetkami w rękach Boga, a także w pełni podlegamy ewo-
lucji, którą rządzi ślepy los. Zrozumienie, że jesteśmy częścią
całości istnienia ściśle ze wszystkim zintegrowaną, przełoży się na
zmianę myślenia o sobie i innych, więc przede wszystkim na sto-
sunki międzyludzkie. Uwolnieni od ciężaru zbrojeń będziemy
mogli zająć się sprawami, które w przyszłości poprawią nasz do-
brostan tak, jak dziś nawet nie potrafimy sobie tego wyobrazić.
Zmienimy całkowicie siebie i planetę, mimo naszej wielowieko-
wej skłonności do opierania się temu, co nowe, bo już z założenia
wydaje się nam podejrzane.
W przyszłości zajmiemy się zagadnieniami wielowymiaro-
wymi, ponieważ cała rzeczywistość (z nami włącznie) jest wielo-
wymiarowa. Pojawią się wtedy wynalazki, które zmienią wszyst-
ko w jeszcze większym stopniu niż ziemski Internet, gdyż uzy-
skamy nie tylko pełniejszy dostęp do wszechświatowego Interne-
tu, ale również nowy wgląd w otaczającą nas rzeczywistość. Na-
wet wcześniej koncepcje i wynalazki pojawiały się zawsze wtedy,
gdy były potrzebne, jako że nieprzerwanie mieliśmy intuicyjny
kontakt z bezczasową (niejawną) sferą istnienia. Potencjał kwan-
towy to nie tylko wszechświatowy Internet, ale i zupełnie inny

388
sposób działania, więc musimy nauczyć się funkcjonować w tej
nowej dla wielu z nas rzeczywistości.
W każdym z nas istnieje to, co nazywamy wyższym JA, które-
go nie można prawidłowo opisać w trzech wymiarach (3D), więc
bardzo często mylnie to pojęcie rozumiemy. Otoczenie, w jakim
obecnie funkcjonujemy, to obszar stworzony do egzystencji i
przetrwania w 3D. W rezultacie ten świat, który na razie znamy,
widzimy i opisujemy, bardziej opiera się na naszych przekona-
niach niż na rzetelnej wiedzy, ale mimo to w nim podejmujemy
nasze decyzje. Nie zastanawiamy się nad mechanizmami wielo-
wymiarowymi, gdyż nie pamiętamy ich w 3D, a zatem nie potra-
fimy z nich korzystać. Każda próba wyjścia poza system przeko-
nań i poza doświadczenia, które były i są naszym udziałem, wciąż
stanowi dla nas trudny eksperyment, ale ten stan powoli się zmie-
nia [84, 85]. Fizyka kwantowa zaczyna wkraczać w sferę wielo-
wymiarową, udowadniając nasz status twórcy ziemskiej rzeczywi-
stości.
Wbrew oporom stawianym przez konserwatystów, którzy pró-
bują zachować tradycyjny porządek, wyraźnie zaczęliśmy już
ewoluować w kierunku kompasji146 w oparciu o pozyskaną nową
wiedzę, a trend ten staje się coraz bardziej zauważalny. Pojawiły
się już nieśmiałe sygnały wskazujące konieczność zmiany syste-
mu bankowości na bardziej uczciwy i gotowy do współpracy fi-
nansowej na nowych zasadach, gdyż to nie separacja i dominacja
grup interesu, lecz jedność gwarantuje przetrwanie ludzkości. Im
bardziej się zjednoczymy, tym szybciej osiągniemy pożyteczne
zmiany w realizacji wspólnych celów. Zjednoczenie bez żądnych
władzy dyktatorów to nie tylko pokój na planecie, ale i większy
potencjał do wykorzystania, skoro zbrojenie się stanie się zbędne.
Spójrzmy na te nowe trendy z punktu widzenia naszego
wspólnego interesu. Jesteśmy tu dla wykonania określonych za-
146
Kompasja (z łac. compassion) – współodczuwanie (empatia), szacunek i
respekt dla drugiego człowieka, obejmujące pełnię tolerancji i akceptacji.
Określenie to jest mało znane w polskim języku, ale funkcjonuje w świato-
wej literaturze.

389
dań, a każdy z nas ma jakiś cel do realizacji. Nie dotyczy to tylko
wiedzy, gdyż powinniśmy też cieszyć się życiem, usunąć frustra-
cje, wyleczyć się i radować zdrowiem, zaznać spokoju i szczęścia.
Wszystko to jest osiągalne. Borykamy się z wieloma problemami,
ale choć rzeczywistość niejawna nam sprzyja i podsuwa rozwią-
zania, nie będzie za nas naprawiać naszych błędów. To my sa-
mi musimy zmienić zarówno sposób myślenia o sobie, o innych, o
zasadach funkcjonowania świata, jak i wprowadzić w życie roz-
wiązania, które będą dla wszystkich do przyjęcia, więc zostaną
zaakceptowane.
Kryon uprzedza, że musimy wcześniej popracować nad swoim
DNA, które nie ogranicza się do chemicznej podwójnej helisy w
komórkach naszego ciała. Nasze DNA jest wielowymiarowe i
znajduje się nie tylko w ciele, ale również poza nim [86-88].
Podlega też procesowi ewolucji w obu tych obszarach, a potrzeb-
ne nam zmiany inicjuje nasza świadomość. Oznacza to, że DNA
jest pojęciem znacznie szerszym niż dotąd sądziliśmy, ponieważ
jest związane z całością naszej wielowymiarowej egzystencji.
Zawiera w sobie całą wiedzę o nas, łącznie z tym, o czym nauka
dotąd sądziła, że nie istnieje. Jeśli spojrzymy całościowo nie tylko
na cały otaczający nas świat, ale i na nasze DNA, ewolucja ludz-
kości gwałtownie przyspieszy. Ta wiedza jeszcze nie jest po-
wszechna, ale to nie oznacza, że jest niedostępna. Musimy uru-
chomić w sobie potencjał, który umożliwi do niej dostęp.
Każdą ludzką istotę otacza pole kwantowe o średnicy oko-
ło ośmiu metrów. Ma kształt torusa z dziurą w środku, a wir
sprzężenia zwrotnego w obrębie tego pola jest doskonale wyczu-
walny w stanie koherencji kwantowej z innymi wymiarami rze-
czywistości. To pole jest mierzalne i znane nauce. Znane było już
w starożytności, a ideę jego kreacji oddają nie tylko prace Hara-
meina i Rauscher, ale również takie starożytne ideogramy jak tao-
istyczny symbol Yin-Yang oraz judaistyczna Merkaba. To pole
jest nośnikiem wszelkich informacji o nas, naszym ciele, a także o
tym, kim kiedykolwiek byliśmy i wszystkich lekcjach naszego
wieloetapowego życia, a zatem zawiera wszystkie rekordy naszej

390
Akaszy, znanej z wierzeń azjatyckich. Tam też znajduje się nasz
wielowymiarowy rdzeń, czyli nasz unikalny potencjał i nasza nad-
świadomość [84, 85].

Symbol Yin-Yang
ideogram sprzężenia zwrotnego Merkaba – ideogram
między sferami wszechświata złożonej struktury wszech-
pozostającymi w dynamicznej świata pozostającego w
równowadze dynamicznej równowadze
Nasze ciało reaguje na potencjał kwantowy, a to oznacza nie
tylko możliwość dokonania zmian w naszej psychice, ale również
możliwość regeneracji naszego ciała w stopniu, o jakim wcze-
śniej nie wiedzieliśmy. Znamy już takie doświadczenia, ale teraz
nauczymy się tym potencjałem sterować. Energię kwantową bę-
dziemy mierzyć, a nawet ją obserwować za pomocą przyrządów
technicznych. Gdy zaczniemy obserwować świat za pomocą
kwantowego oka (soczewki kwantowej), pozwoli nam to zobaczyć
rzeczy, których nigdy wcześniej nie oglądaliśmy. Przekonamy się
wtedy, że galaktyka jest pełna życia i będziemy mogli komuniko-
wać się z innymi systemami słonecznymi w realnym czasie, gdyż
wykorzystamy w tym celu splątane stany kwantowe.
W miarę jak zaczniemy dokonywać dalszych odkryć, nasz
światopogląd ulegnie radykalnej zmianie. Każda gałąź nauki bę-
dzie musiała uwzględnić nową wiedzę i do niej się dostoso-
wać. Przede wszystkim zmieni się oczywiście fizyka, ale to samo
stanie się z biologią i medycyną. Religie też będą musiały poddać
istotnym zmianom swoje wierzenia, a gdy zrozumiemy, że nie
jesteśmy sami, będziemy wiedzieć, że Bóg jest jeden nie tylko dla

391
nas, ale i dla całej reszty wszechświata. Jest też odpowiedzialny
za każde życie, które istnieje i wszystko, co się wydarza [89].
Kryon sygnalizuje nam to wszystko mówiąc za pośrednic-
twem Lee Carrolla: – W tej chwili siejecie ziarna, a one potrzebu-
ją czasu, aby urosnąć. To oczywiście metafora, ale plon będzie
wzrastać dzięki waszym dzieciom i ich dzieciom do czasu, gdy to
wszystko, o czym mówię, stanie się rzeczywistością. Dzieci wa-
szych dzieci będą tymi, które dostarczą planecie największego
odkrycia, jakiego kiedykolwiek dokonano. Stanie się to, gdy zasto-
sujecie „kwantowe oko” do obserwacji tego, co dzieje się na Zie-
mi. Zobaczycie siatki, a także siatkę krystaliczną, światło, które
jest wokół was, a gdy pójdziecie do lasu, nagle poczujecie, że nie
jesteście sami, bo będziecie mogli komunikować się z drzewami.
Drzewa mają swój kwantowy stan i w nim mogą was widzieć.
Oczywiście będziecie również zmuszeni wtedy zmienić definicję
życia.
Jest to zaplanowana ewolucja, więc spróbujmy sprostać wy-
zwaniu, przed którym aktualnie stanęliśmy. Dotyczy ono każdego
z nas, a jego skutki zaważą nie tylko na naszej przyszłości, lecz
całego wszechświata. Gdy łączymy naszą świadomość ze świa-
domością Ziemi i wielowymiarowym DNA, mamy odpowiednią
łączność, która jest niezbędna do wykonania tego zadania. DNA
funkcjonuje obecnie z wydajnością około trzydziestu procent, ale
wraz z rozwojem naszej świadomości będzie ona stale wzrastać.
Gdy DNA osiągnie pełną wydajność, nasza planeta awansuje do
statusu absolwenta.
Informacje z niejawnego obszaru istnienia odbieraliśmy stale
na przestrzeni tysiącleci i mogliśmy w nie wierzyć lub nie. Dziś
jednak przekonujemy się, że nauka znajduje dla wielu z tych
przekazów naukowe uzasadnienia. W ten sposób zyskujemy
trudne do podważenia dowody nie tylko na to, że oprócz czaso-
przestrzeni równolegle funkcjonuje równie realna niejawna cześć
wszechświata, która z naszą rzeczywistością jest kwantowo splą-
tana pod względem informacyjnym i energetycznym, dzieląc się
bez oporu swoimi zasobami.

392
Zyskujemy również pewność, że żyjąc aktualnie na Ziemi
nie jesteśmy aktorami tylko tego jednego przedstawienia.
Funkcjonujemy w ciałach organicznych wielokrotnie, stale po-
większając swą wiedzę i ucząc się z niej korzystać. Zboczenie z
drogi rozwoju sprawiło, że naszej wiedzy nie wykorzystujemy na
razie dla zapewnienia sobie i całemu ekosystemowi dobrostanu,
ale nawet przy naszym egoistycznym nastawieniu, żądnym domi-
nacji nad innymi, wielu ludzi poznaje zdobycze stworzonej przez
nas niedoskonałej cywilizacji i korzysta z tego, co ona oferuje.
Na informację o naszej wielowymiarowości czekaliśmy wiele
lat, jedynie instynktowne czując, że coś bardzo istotnego nam
umyka. Dziś jednak nie tylko dowiadujemy się o naszym we-
wnętrznym potencjale i możliwościach wykorzystania go w na-
szym cielesnym życiu. Zaczynamy już z niego korzystać. Dlacze-
go tak długo musieliśmy na to czekać? Po prostu wcześniej ludzie
nie byli jeszcze na to gotowi. Teraz są.

393
Bibliografia
Informacje wstępne
1. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Wprowadzenie, PDF, Warszawa
2020.
2. David Bohm, Wholeness and the implicate order, Routledge,
London 1983.
3. David J. Bohm, F. David Peat, Science, order and creativity. A
dramatic new look at the creative roots of science and life, Ban-
tam Books, New York 1987.
4. David Bohm, Basil J. Hiley, The undivided universe. An ontologi-
cal interpretation of quantum theory, Routledge, London 1993.
5. Michał Heller, Kosmologia kwantowa, Pruszyński i S-ka, War-
szawa 2001.
6. Michał Heller, Początek jest wszędzie, Pruszyński i S-ka, War-
szawa 2002.
7. Michał Heller, Wiesław Sasin, Noncommutative unification of
general relativity and quantum mechanics, International Journal
of Theoretical Physics, 38, 1619-1642 (1999).
8. Alain Connes, Noncommutative geometry, Academic Press, Nowy
Jork 1994.
9. N. Haramein, E. A. Rauscher, The origin of spin: A consideration
of torque and Coriolis forces in Einstein’s field equations and
grand unification theory, in Beyond the standard model: Search-
ing for unity in physics, 153-168, The Noetic Press, USA (2005).
10. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Doświadczane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Obserwowane anomalie podwa-
żające założenia mechanistycznego materializmu, PDF, Warsza-
wa 2020.
11. Tadeusz M. Sierotowicz, O dialogu między teologią a nauką.
Podejście filozofii nauki, Zagadnienia filozoficzne w nauce, XVI,
63-73 (1994).

394
12. Agnieszka Lekka-Kowalik, Filozoficzny kontekst nauki, LX (4),
261- 281 (2012).
13. Praca zbiorowa, Zagadnienia filozoficzne w nauce, Wydawnictwo
Biblos, Tarnów 2012.
14. Praca zbiorowa, Filozofia nauki – wybrane zagadnienia, Fundacja
na rzecz nauki i rozwoju TYGIEL, Lublin 2015.
15. Michał Heller, Filozofia nauki, Copernicus Center Press, Kraków
2019.
16. Thomas S. Kuhn, Struktura rewolucji naukowych, PWN, War-
szawa 2001.

Doznania pozacielesne
1. Roman Bugaj, Eksterioryzacja. Istnienie poza ciałem, Sigma Not,
Warszawa 1990.
2. John C. Eccles, How the self controls its brain, Springer-Verlag,
Berlin 1994.
3. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości, PDF,
Warszawa 2020.
4. Aleksandr N. Aksakow, Animizm i spiritizm, St Petersburg 1898.
5. Paul Sollier, Les Phenomenes d’autoscopie, Paris 1903.
6. C. W. Leadbeater, Clairvoyance, chapter IV,
http://books.google.pl/.
7. http://it.wikipedia.org/wiki/Alfonso_Maria_de’_Liguori.
8. Leszek Szuman, Życie po śmierci, KAW, Warszawa 1983.
9. Roman Bugaj, Eksterioryzacja. Istnienie poza ciałem, op. cit.
10. Ernst Meckelburg, Wyższy wymiar. Czy istnieje życie po śmierci?,
Amber, Warszawa 1998.
11. George K. Cherrie, Dark trails. Adventures of naturalist, G. P.
Putnam’s Sons, New York 1930.
12. Hornell Hart, The enigma of survival. The case for and against an
after life, Rider & Co., London 1959.
13. Hornell Hart, Scientific survival research, International Journal of

395
Parapsychology, 9 (1), 43-52 (1967).
14. Harvey J. Irvin, Flight of mind. A psychological study of the out-
of-body experience, Scarecrow Press, Metuchen 1985.
15. Carl G. Jung, Wspomnienia, sny, myśli, Wydawnictwo WROTA,
Warszawa 1993.
16. N. Haramein, E. A. Rauscher, The origin of spin: A consideration
of torque and Coriolis forces in Einstein’s field equations and
grand unification theory, in Beyond the standard model: Search-
ing for unity in physics, 153-168, The Noetic Press, USA (2005).
17. B. J. F. Laubscher, Where mystery dwells, Bailey Bros. & Swin-
fen Ltd., London 1963.
18. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Naukowe próby wyjaśnienia fe-
nomenu NDE, PDF, Warszawa 2020.
19. Hector Durville, Le fantôme des vivants, anatomie et physiologie
de l’ame, recherches expérimentales sur le dédoublement des
corps de l’homme, Librairie du Magnétisme, Paris 1909.
20. Leszek Szuman, Życie po śmierci, KAW, Warszawa 1983.
21. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości, op. cit.
22. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Naukowe próby wyjaśnienia fe-
nomenu NDE, op. cit.
23. Richard S. Broughton, Parapsychologia, nauka kontrowersyjna,
Agencja BENKOWSKI, Białystok 1994.
24. Mark Macy, The research of G. W. Meek, Metascience Founda-
tion, http://www.worlditc.org/h_07_meek_by_macy.htm.
25. Edmund Gurney, Frederick W. H. Myers, Frank Podmore, Phan-
tasms of the living, Trübner & Co., London 1886;
http://www.esalen.org/ctr-archive/book-phantasms.html.
26. Richard Webster, Podróże astralne: Jak pokonać czas i prze-
strzeń w doświadczeniach poza ciałem, Medium, Czarnów 1999.

396
27. Michael Raduga, School of out-of-body travel: A practical guide-
book, http://obe4u.com/files/SOBT.pdf.
28. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Fizyka zmierza do uznania prymatu świadomości w organi-
zacji otaczającego nas świata, op. cit.
29. Bruce Moen, Podróże do życia po śmierci, rozdział Kryształ jądra
Ziemi, Limbus, Bydgoszcz 2003.
30. Robert A. Monroe, Podróże poza ciałem, Limbus, Bydgoszcz
2006.
31. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Pustka próżnią wypełniona i fundamentalny wzorzec krea-
cji, op. cit.
32. Danuta Adamska-Rutkowska, Psychotronika nauką o potencjale
świadomości, rozdziały: Postrzeganie pozazmysłowe oraz Zdalne
postrzeganie w stanie eksterioryzacji, PDF, Warszawa 2019.
33. Robert A. Monroe, Dalekie podróże, Limbus, Bydgoszcz 2006.
34. http://www.hemi-sync.com/.
35. https://www.monroeinstitute.org/.
36. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Channeling, op. cit.
37. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Pustka próżnią wypełniona i fundamentalny wzorzec krea-
cji, op. cit.
38. Bruce Moen, Podróż poza wszelkie wątpliwości, Limbus, Byd-
goszcz 2005.
39. Lech E. Stefański, Michał Komar, Od magii do psychotroniki
czyli ars magica, Bellona, Warszawa 1996.
40. Charles T. Tart, A psychophysiological study of a male subject
(Robert Monroe), International J. Parapsychology, 9, 251-258
(1967).
41. Charles T. Tart, Further Psychophysiological study of Out-of-the-

397
Body Experiences in a gifted subject: Robert A. Monroe, Proceed-
ings of the Parapsychology Association, 6, 43-44 (1969).
42. Robert A. Monroe, Podróże poza ciałem, op. cit.
43. Nassim Haramein, Michael Hyson, Elizabeth A. Rauscher, Scale
unification – A Universal scaling law for organized matter, Pro-
ceedings of The Unified Theories Conference (2008).
44. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Pustka próżnią wypełniona i fundamentalny wzorzec krea-
cji, op. cit.
45. David J. Bohm, Basil J. Hiley, The Undivided Universe: An onto-
logical interpretation of quantum theory, Routledge, London
1993.
46. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości, op. cit.
47. Robert A. Monroe, Dalekie podróże, op. cit.
48. Robert A. Monroe, Podróże poza ciałem, op. cit.
49. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Zagadkowy czas, op. cit.
50. N. Haramein, E. A. Rauscher, The origin of spin: A consideration
of torque and Coriolis forces in Einstein’s field equations and
grand unification theory, in Beyond the standard model: Search-
ing for unity in physics, 153-168, The Noetic Press, USA (2005).
51. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Poszukiwania istoty życia, op. cit.
52. Robert A. Monroe, Podróże poza ciałem, op. cit.
53. Bruce Moen, Podróż poza wszelkie wątpliwości, op. cit.
54. Robert A. Monroe, Dalekie podróże, op. cit.
55. Robert A. Monroe, Najdalsza podróż, Limbus, Bydgoszcz 2006.
56. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na

398
fenomen świadomości, rozdziały: Anomalne kontakty medialne,
Transkomunikacja instrumentalna oraz Przeżycia z pogranicza
życia i śmierci, op. cit.
57. Rosalind A. McKnight, Kosmiczne podróże. Moje doświadczenia
poza ciałem z Robertem Monroe, Illuminatio, Białystok 2008.
58. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Medycyna konwencjonalna czy zintegrowana?, op. cit.
59. Bruce Moen, Podróże w nieznane, Limbus, Bydgoszcz 2005.
60. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Channeling, op. cit.
61. Bruce Moen, Podróż poza wszelkie wątpliwości (Aneks A).
62. Wir oregoński, http://beyond-belief.bloog.pl/id,3505825,title,Wir-
oregonski,index.html?smoybbtticaid=61445a.
63. H. Puthoff, Ground state of hydrogen as a zero-point-fluctuation-
determined state, Physical Review D, 35, 3266-70 (1987).
64. H. E. Puthoff, Source of vacuum electromagnetic zero-point en-
ergy, Physical Review , 40, 4857-62 (1989).
65. H. E. Puthoff, Gravity as a zero-point fluctuation force, Physical
Review A, 39 (5), 2333-42 (1989), wraz z komentarzem w Physi-
cal Review A, 47 (4), 3454-5 (1993).
66. Peter W. Higgs, Broken symmetries, massless particles and gauge
fields, Physics Letters, 12 (2), 132 (1964).
67. Peter W. Higgs, Broken symmetries, massless particles and gauge
fields, Physics Letters, 12 (2), 132 (1964).
68. B. Haisch, A. Rueda, H. E. Puthoff, Inertia as a zero-point-field
Lorentz force, Physical Review A, 49 (2), 678-94 (1994).
69. N. Haramein, E. A. Rauscher, The origin of spin: A consideration
of torque and Coriolis forces in Einstein’s field equations and
grand unification theory, in Beyond the standard model: Search-
ing for unity in physics, op. cit.
70. Nassim Haramein, Michael Hyson, Elizabeth A. Rauscher, Scale
unification – A Universal scaling law for organized matter, op.
cit.

399
71. Robert A. Monroe, Dalekie podróże, op. cit.
72. Danuta Adamska-Rutkowska, Danuta Dudzik, Kwantowa rzeczy-
wistość. Naukowe wyjaśnienia zjawisk nadprzyrodzonych, Studio
Astropsychologii, Białystok 2015.
73. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości, op. cit.
74. Wojciech Cejrowski, Rio Anaconda, Zysk i S-ka, Poznań 2008.
75. Rosalind A. McKnight, Kosmiczne podróże. Moje doświadczenia
poza ciałem z Robertem Monroe, op. cit.
76. Charles T. Tart, Psychedelic experiences associated with a novel
hypnotic procedure, mutual hypnosis, American Journal of Clini-
cal Hypnosis, 10 (2), 65-78 (1967).
77. David J. Bohm, F. David Peat, Science, Order and Creativity: A
dramatic new look at the creative roots of science and life, Ban-
tam Books, New York 1987.
78. Danuta Adamska-Rutkowska, Danuta Dudzik, Kwantowa rze-
czywistość. Naukowe wyjaśnienia zjawisk nadprzyrodzonych,
rozdziały: Przeszłam pod wodą, nic o tym nie wiedząc,
Nakładające się na siebie fragmenty zdarzeń, Kaseta z przyszłości
i schody po niewłaściwej stronie oraz Zimna rozżarzona blacha i
wypadek, którego nie było, op.cit.
79. Bruce Moen, Podróż poza wszelkie wątpliwości, op. cit.
80. Bruce Moen, Podróże do życia po śmierci, op. cit.
81. Bruce Moen, Podróż do ojca ciekawości, Manawa, Wrocław
2007.
82. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Transkomunikacja instrumental-
na, op. cit.
83. Robert A. Monroe, Najdalsza podróż, op. cit.
84. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Koncepcja pól morfogenetycznych, op. cit.
85. L. Stixrude, E. Wasserman, R. E. Cohen, Properties of Earth and

400
planetary materials at high pressure and temperature; w: Murli
H. Manghnani, Takehiko Yagi, First-principles investigation of
solid iron at high pressure and implications for the Earth’s inner
core, American Geophysical Union, Washington 1998.
86. G. Steinle-Neumann, L. Stixrude, R. E. Cohen, Physical proper-
ties of iron in the inner core; w: V. Dehant, K. Creager, S. Zat-
man, S. I. Karato, Core structure, dynamics and rotation, Ameri-
can Geophysical Union, Washington 2002.
87. José Argüelles, Surferzy Zuvuyi: Opowieść o międzywymiarowej
podróży, Pulsar, Warszawa 2004.
88. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
działy: Biopole żywych organizmów, Rzut oka w Niebo fizyków i
jego moc sprawczą oraz Pustka próżnią wypełniona i fundamen-
talny wzorzec kreacji, op. cit.
89. Bruce Moen, Podróże do życia po śmierci, op. cit.
90. Robert A. Monroe, Najdalsza podróż, op. cit.
91. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Channeling, op. cit.
92. Live Kryon Channelling: The recalibration of the human being,
Red Deer, Alberta, Kanada, 7 stycznia 2012,
https://www.kryon.com/k_channel11_Red%20Deer-12.html.
93. Live Kryon Channelling: The walk-in and the NDE, Asheville,
North Carolina, marzec 2019;
https://www.kryon.com/CHAN2019/k_channel19_asheville.html.
94. Nassim Haramein, Michael Hyson, Elizabeth A. Rauscher, Scale
unification – A Universal scaling law for organized matter, op.
cit.
95. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości, op. cit.
96. Danuta Adamska-Rutkowska, Psychotronika nauką o potencjale
świadomości, op. cit.
97. Bruce Moen, Podróż do ojca ciekawości, op. cit.

401
98. Michael Heller, Wieslaw Sasin, Noncommutative unification of
general relativity and quantum mechanics, International Journal
of Theoretical Physics, 38, 1619-1642 (1999).
99. Michał Heller, Początek jest wszędzie. Nowa hipoteza pochodze-
nia Wszechświata, Prószyński i S-ka, Warszawa 2002.
100. Michael Heller, Leszek Pysiak, Wieslaw Sasin, Noncommutative
unification of general relativity and quantum mechanics, Journal
of Mathematical Physics, 46, 122501-16 (2005).
101. N. Haramein, E. A. Rauscher, The origin of spin: A consideration
of torque and Coriolis forces in Einstein’s field equations and
grand unification theory, in Beyond the standard model: Search-
ing for unity in physics, op. cit.
102. Nassim Haramein, Michael Hyson, Elizabeth A. Rauscher, Scale
unification – A Universal scaling law for organized matter, op.
cit.
103. Hector Durville, Le fantôme des vivants, anatomie et physiologie
de l’ame, recherches expérimentales sur le dédoublement des
corps de l’homme, op.cit.
104. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości, op. cit.
105. Danuta Adamska-Rutkowska, Danuta Dudzik, Kwantowa rzeczy-
wistość. Naukowe wyjaśnienia zjawisk nadprzyrodzonych, roz-
dział Mechanizmy naszego postrzegania, op. cit.
106. David Bohm, Wholeness and the implicate order, Routledge,
London 1983.
107. David J. Bohm, F. David Peat, Science, order and creativity. A
dramatic new look at the creative roots of science and life, Ban-
tam Books, New York 1987.
108. David Bohm, Basil J. Hiley, The undivided universe. An ontologi-
cal interpretation of quantum theory, Routledge, London 1993.
109. Robert A. Monroe, Najdalsza podróż, op. cit.
110. Live Kryon Channelling: Physics and science, Mt. Shasta, Kali-
fornia, 17 czerwca 2007;
https://www.kryon.com/k_chanelshasta_2_07.html.

402
111. Live Kryon Channelling: Cosmic Lattice, Part 1 & 2, New Hamp-
shire, listopad 1997 i 1998, http://www.kryon.com/k_26.html (cz.
1); http://www.kryon.com/k_29.html (cz. 2).
112. N. Haramein, E. A. Rauscher, The origin of spin: A consideration
of torque and Coriolis forces in Einstein’s field equations and
grand unification theory, in Beyond the standard model: Search-
ing for unity in physics, 153-168, The Noetic Press, USA (2005).
113. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Przeżycia z pogranicza życia i
śmierci, op. cit.
114. Lee Carroll (Kryon), Przemiana ludzi i Ziemi. Rekalibracja, Wy-
dawnictwo JEG Sp. z o.o., Kraków 2017.
115. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości, op. cit.
116. Juan M. Maldacena, The large N limit of superconformal field
theories and supergravity, Advances in Theoretical and Mathe-
matical Physics, 2 (2), 231-252 (1998).
117. Danuta Adamska-Rutkowska, Danuta Dudzik, Kwantowa rzeczy-
wistość. Naukowe wyjaśnienia zjawisk nadprzyrodzonych, op. cit.
118. John A. Wheeler, Superspace and the nature of quantum geome-
trodynamics, Quantum Cosmology. Advanced Series in Astro-
physics and Cosmology, World Scientific Pub. & Co., vol. 3, 27
(1987).
119. Robert A. Monroe, Podróże poza ciałem, op. cit.
120. Robert A. Monroe, Dalekie podróże, op. cit.
121. Robert A. Monroe, Najdalsza podróż, op. cit.
122. Friedrich Beck, John C. Eccles, Quantum aspects of brain activity
and the role of consciousness, Proceedings of the National Acad-
emy of Sciences of the USA, 89, 11357-11361 (1992).
123. John C. Eccles, How the self controls its brain, op. cit.
124. Henry P. Stapp, Theoretical model of a purported empirical vio-
lation of the predictions of quantum theory, Physical Review A,
50 (1), 18-22 (1994).

403
125. Henry P. Stapp, Quantum theory and the role of mind in nature,
Foundations of Physics, 31, 1465-1499 (2001).
126. Markus Arndt, Anton Zeilinger, et al., Wave-particle duality of
C60 molecules, Nature, 401, 680-682 (1999).
127. Danuta Adamska-Rutkowska, Danuta Dudzik, Kwantowa rzeczy-
wistość. Naukowe wyjaśnienia zjawisk nadprzyrodzonych, roz-
działy: Zagadkowa bilokacja, Alternatywne rzeczywistości oraz
Interakcje wielowymiarowej rzeczywistości, op. cit.
128. Erwin Laszlo, Interconnected universe. Conceptual foundations
of transdisciplinary unified theory, World Scientific, Singapore
1995.
129. Danuta Adamska-Rutkowska, Psychotronika nauką o potencjale
świadomości, cykl rozdziałów Aktywność świadomości w środo-
wisku materialnym, op. cit.
130. David Bohm, Wholeness and the implicate order, op. cit.
131. Nassim Haramein, Michael Hyson, Elizabeth A. Rauscher, Scale
unification – A Universal scaling law for organized matter, op.
cit.

Badania zasobów ludzkiej świadomości


1. Anthony I. Jack, Andreas Roepstorff, Introspection and cognitive
brain mapping: from stimulus-response to script report, Trends in
Cognitive Science, 6 (8), 333-339 (2002).
2. Anthony I. Jack, Andreas Roepstorff, Why trust the subject?,
Journal of Consciousness Studies, 10 ( 9-10), v-xx (2003).
3. Michał Heller, Początek jest wszędzie. Nowa hipoteza pochodze-
nia wszechświata, Pruszyński i S-ka, Warszawa 2002.
4. N. Haramein, E. A. Rauscher, The origin of spin: A consideration
of torque and Coriolis forces in Einstein’s field equations and
grand unification theory, in Beyond the standard model: Search-
ing for unity in physics, 153-168, The Noetic Press, USA (2005).
5. Ian Stevenson, Twenty cases suggestive of reincarnation, 2nd (re-
vised and enlarged) edition, University Press of Virginia, Char-
lottesville 1974.
6. Ian Stevenson, Cases of the reincarnation type, vol. 1: Ten Cases

404
in India, University Press of Virginia, Charlottesville 1975.
7. Ian Stevenson, Cases of the reincarnation type, vol. 2: Ten Cases
in Sri Lanka, University Press of Virginia, Charlottesville 1977.
8. Ian Stevenson, Cases of the reincarnation type, vol. 3: Twelve
Cases in Lebanon and Turkey, University Press of Virginia, Char-
lottesville 1980.
9. Ian Stevenson, Cases of the reincarnation type, vol. 4: Twelve
Cases in Thailand and Burma, University Press of Virginia, Char-
lottesville 1983.
10. Ian Stevenson, Children who remember previous lives: A question
of reincarnation, McFarland & Company, Jefferson 2001.
11. Ian Stevenson, European cases of the reincarnation type, McFar-
land & Company, Jefferson 2003.
12. L. D. Gupta, N. R. Sharma, T. C. Mathur, An inquiry into the case
of Shanti Devi, International Aryan League, Delhi 1936.
13. Ian Stevenson, Twenty cases suggestive of reincarnation, op. cit.
14. Kirti S. Rawat, Titus Rivas, The life beyond: Through the eyes
children who claim to remember previous lives, The Journal of
Religion and Psychical Research, 28 (3), 126-136 (July 2005).
15. Ernst Meckelburg, Jesteśmy nieśmiertelni, Uraeus, Gdynia 2000.
16. H. H. Jürgen Keil, Jim B. Tucker, Children who claim to remem-
ber previous lives: Cases with written records made before the
previous personality was identified, Journal of Scientific Explora-
tion, 19 (1), 91-101 (2005).
17. Ian Stevenson, Twenty cases suggestive of reincarnation, op. cit.
18. Erlendur Haraldsson, Majd Abu-Izzeddin, Development of cer-
tainty about the correct deceased person in a case of the reincar-
nation type in Lebanon: The case of Nazih Al-Danaf, Journal of
Scientific Exploration, 16, 363-380 (2002).
19. Ian Stevenson, Phobias in children who claim to remember previ-
ous lives, Journal of Scientific Explorations, 4, 243-254 (1990).
20. Ernst Meckelburg, Jesteśmy nieśmiertelni, op. cit.
21. Ian Stevenson, Reincarnation and biology: A contribution to the
etiology of birthmarks and birth defects, Greenwood Press 1997.

405
22. H. H. Jürgen Keil, Jim B. Tucker, An unusual birthmark case
thought to be linked to a person who had previously died, Psycho-
logical Reports, 87, 1067-1074 (2000).
23. Erlendur Haraldsson, Birthmarks and claims of previous-life
memories: The case of Purnima Ekanayake, Journal of the Socie-
ty for Psychical Research, 64.1 (858), 16-25 (2000).
24. Erlendur Haraldsson, Birthmarks and claims of previous-life
memories: The case of Chatura Karunaratne, Journal of the Soci-
ety for Psychical Research, 64.2 (859), 82-92 (2000).
25. Lidia Stawowska, Reinkarnacja – doświadczanie nieskończono-
ści, Studio Astropsychologii, Białystok 2003.
26. Dzieci pamiętające swoje wcześniejsze wcielenia budzą zdumie-
nie rodziców, http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=610.
27. Jim B. Tucker, Życie sprzed życia, Purana, Wrocław 20006.
28. Jenny Randles, Peter Hough, Tajemnica życia po śmierci, KDC,
Warszawa 2004.
29. Frederick Lenz, Lifetimes: True accounts of reincarnation, Faw-
cett Crest, New York 1980.
30. Nieznany świat, nr 7/2008, str. 26.
31. http://en.wikipedia.org/wiki/Dorothy_Eady.
32. Ian Stevenson, Twenty cases suggestive of reincarnation, op. cit.
33. Ernst Meckelburg, Jesteśmy nieśmiertelni, op. cit.
34. E. Winchester Stevens, The Watseka wonder, Religion-
philosophical Publishing House, Chicago 1887.
35. Danuta Adamska-Rutkowska, Psychotronika nauką o potencjale
świadomości, rozdział Brama alfa, PDF, Warszawa 2020.
36. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości, PDF,
Warszawa 2020.
37. David B. Cheek, Are telepathy clairvoyance and „hearing” pos-
sible in utero? Suggestive evidence as revealed during hypnotic
age-regression studies of prenatal memory, Pre- and Perinatal
Psychology Journal, 7 (2), 125-137 (1992).

406
38. Dr. Roger Leir describes Alien implants,
http://www.youtube.com/watch?v=ADe97J4IkU0.
39. John E, Mack, Uprowadzeni. Bliskie spotkania IV stopnia, Am-
ber, Warszawa 1996.
40. Danuta Adamska-Rutkowska, Psychotronika nauką o potencjale
świadomości, rozdziały: Teleportacja oraz Struktura rzeczywisto-
ści i jej właściwości wyjaśniają istnienie anomalnych fenomenów,
op. cit.
41. Phillip J. Corso, William J. Birnes, The day after Roswell,
http://www.bibliotecapleyades.net/sociopolitica/dayafterroswell/d
ayafter.htm.
42. Giovanni Modanese, Role of a „local” cosmological constant in
Euclidean quantum gravity, Physical Review D, 54 (8), 5002-
5009 (1996).
43. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Pustka próżnią wypełniona i fundamentalny wzorzec krea-
cji, PDF, Warszawa 2020.
44. The starchild project, http://www.starchildproject.com/.
45. Lloyd Pye, Najbardziej zagadkowa czaszka (ang. The starchild
skull. Genetic enigma… or human-alien hybrid?), Cień kształtu,
Warszawa 2011.
46. Grazyna Fosar, Franz Bludorf, Top Secret Umbra: Die UFO-
Geheimakten der NSA, Argo-Verlag, Marktoberdorf 2006.
47. Maurycy Maeterlinck, Śmierć, Tulipan, Warszawa 1993.
48. Alexander Cannon, The power of karma, HarperCollins Distribu-
tion Services, Glasgow 1970.
49. Thorwald Dethlefsen, Das Leben nach dem Leben, Berthelsman
Verlag, Wien 1974.
50. Thorwald Dethlefsen, Das Erlebnis der Wiedergeburt, Berthels-
man Verlag, Wien 1976.
51. Jeffrey Iverson, In search of the dead. A scientific investigation of
evidence for life after death, HarperCollins, New York 1992.
52. Helen Wambach, Life before life, Bantam Books, New York
1979.

407
53. Helen Wambach, Reliving past lives, Harper Co. Row., New York
1980.
54. Brian L. Weiss, Poza czas i nieśmiertelność, Limbus, Bydgoszcz
1993.
55. Zenon W. Dudek, Psychologia integralna Junga. Człowiek arche-
typowy, ENETEIA, Warszawa 2006.
56. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, cykl rozdziałów Obserwowane anomalie
podważające założenia materializmu, PDF, Warszawa 2020.
57. Edith Fiore, Reinkarnacja (ang. You have been here before. A
psychologist look at past lives), al fine, Warszawa 1996.
58. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Przeżycia z pogranicza życia i
śmierci, op. cit.
59. Edith Fiore, The Unquiet Dead. A psychologist treats spirit pos-
session, Ballantine Books, New York 1995.
60. Andrzej Kaczorowski, Reinkarnacja w hipnozie, Studio Astropsy-
chologii, Białystok 2008.
61. Carl A. Wickland, Thirty years among the dead, http://new-
birth.net/booklet/30_years_among_the_dead.PDF.
62. Julian Jaynes, The origin of consciousness in the breakdown of
the bicameral mind, A Mariner Books, Boston·New York 2000;
https://www.google.pl/#q=the+origin+of+consciousness+in+the+
breakdown+of+the+bicameral+mind.
63. Krzysztof Boruń i Stefan Manczarski, Tajemnice parapsychologii,
Iskry, Warszawa 1982.
64. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Poszukiwania istoty życia, op. cit.
65. D. Scott Rogo, Infinite Boundary, Dodd, Mead &Co., New York
1987.
66. Lidia Stawowska, Z otchłani zapomnienia życia i śmierci, Studio
Wydawnicze Agat, Katowice 1993.

408
67. Lidia Stawowska, Reinkarnacja – nieskończoność istnienia, Med-
Press, Katowice 2001.
68. Lidia Stawowska, Reinkarnacja. Doświadczanie nieskończoności,
Studio Astropsychologii, Białystok 2003.
69. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości, op. cit.
70. Raymond Moody Jr., Paul Perry, Life before life. Regression into
past lives, Pan Books, London 1990.
71. Bożena Figarska, Regresja hipnotyczna – wyprawy w przeszłość,
Ravi, Łódź 2003.
72. Andrzej Kaczorowski, Reinkarnacja w hipnozie, op. cit.
73. Bruce Goldberg, Tajemnice reinkarnacji: Kim byłem, kim będę?,
al fine, Warszawa 1996.
74. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Przewidywany rozwój ludzkiej cywilizacji, op. cit.
75. Chet B. Snow, Helen Wambach, Mass dreams of the future: Hyp-
notic future-life progressions, Mcgraw-Hill, New York 1989.
76. Michael Newton, Życie między wcieleniami, BMG Publishing,
Łódź 2003.
77. Michael Newton, Brzmienie życia: Wspomnienia ze świata dusz o
osobistej transformacji (studia członków Instytutu Newtona),
BMG Publishing, Łódź 2010.
78. Michael Newton, Wędrówka dusz, BMG Publishing, Łódź 2003.
79. Michael Newton, Przeznaczenie dusz t.1 i 2, BMG Publishing,
Łódź 2003.
80. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, cykl rozdziałów Obserwowane anomalie
podważające założenia mechanistycznego materializmu, op. cit.
81. Eben Alexander, Dowód, Znak, Kraków 2013.
82. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-

409
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości oraz cykl
rozdziałów Fizyka zmierza do uznania prymatu świadomości w
organizacji otaczającego nas świata, op. cit.
83. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Przeżycia z pogranicza życia i
śmierci, op. cit.
84. John A. Wheeler, Superspace and the nature of quantum geome-
trodynamics, str. 242-307 w: Battelle rencontres: 1967 lectures in
mathematics and physics, ed. Cecile M. De Witt and John A.
Wheeler, New York 1968.
85. Nassim Haramein, Michael Hyson, Elizabeth A. Rauscher, Scale
unification – A Universal scaling law for organized matter, Pro-
ceedings of The Unified Theories Conference (2008).
86. Benoit Mandelbrot, The fractal geometry of nature, W. H. Free-
man & Co., New York 1982.
87. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, cykl
rozdziałów Nowe koncepcje konwencjonalnej nauki, op. cit.
88. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
działy: Biopole żywych organizmów oraz Pole info-energetyczne
organizatorem procesów życiowych, op. cit.
89. David J. Bohm, F. David Peat, Science, order and creativity,
Routledge, London 2000.
90. Robert Monroe, Najdalsza podróż, Limbus, Bydgoszcz 2006.
91. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Religie Indii, op. cit.
92. Viktor Farkas, Zagadkowe rzeczywistości, Prokop, Warszawa
1999.
93. Elisabeth Kübler-Ross, Koło życia. Rozważania o życiu i umiera-
niu, Laurum, Warszawa 2010.
94. Rosalind A. McKnight, Kosmiczne podróże. Moje doświadczenia
poza ciałem z Robertem Monroe, Illuminatio, Białystok 2008.

410
95. Danuta Adamska-Rutkowska, Danuta Dudzik, Kwantowa rzeczy-
wistość. Naukowe wyjaśnienia zjawisk nadprzyrodzonych, roz-
dział Przeskoki w czasie, Studio Astropsychologii, Białystok
2015.
96. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Zagadkowy czas, op. cit.
97. David Bishai, Can population growth rule out reincarnation? A
model of circular migration, Journal of Scientific Exploration, 14
(3), 411-420 (2000).
98. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Poszukiwania istoty życia, op. cit.
99. Lech E. Stefański, Michał Komar, Od magii do psychotroniki
czyli ars magica, Bellona, Warszawa 1996.
100. Aleksander Dubrow, Wieniamin Puszkin, Parapsychologia i
współczesne przyrodoznawstwo, KAW, Warszawa 1989.
101. Georgij Łozanow, Sugestołogija, Nauka i Iskustwo, Sofia 1971.
+3
102. Andrzej Kaczorowski, Reinkarnacja w hipnozie, Studio Astropsy-
chologii, Białystok 2008.
103. Danuta Adamska-Rutkowska, Psychotronika nauką o potencjale
świadomości, rozdział Postrzeganie pozazmysłowe, op. cit.

Podsumowanie wyników niekonwencjonalnych badań


świadomości
1. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, Wprowadzenie, PDF, Warszawa 2020.
2. Danuta Adamska-Rutkowska, Danuta Dudzik, Kwantowa rzeczy-
wistość. Naukowe wyjaśnienia zjawisk nadprzyrodzonych, roz-
dział Czy świadomość może przetrwać śmierć ciała?, Studio
Astropsychologii, Białystok 2015.
3. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na

411
fenomen świadomości, rozdział Naukowe próby wyjaśnienia fe-
nomenu NDE, op. cit.
4. Danuta Adamska-Rutkowska, Psychotronika nauką o potencjale
świadomości, PDF, Warszawa 2020.
5. Friedrich Beck, John C. Eccles, Quantum aspects of brain activity
and the role of consciousness, Proceedings of the National Acad-
emy of Sciences of the USA, 89, 11357-11361 (1992).
6. Friedrich Beck, Quantum mechanics and consciousness, Journal
of Consciousness Studies, 1 (2), 253-255 (1994).
7. John C. Eccles, How the self controls its brain, Springer-Verlag,
Berlin 1994.
8. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości, PDF,
Warszawa 2020.
9. Benoit Mandelbrot, The fractal geometry of nature, W. H. Free-
man & Co., New York 1982.
10. Roger Penrose, Nowy umysł cesarza: o komputerach, umyśle i
prawach fizyki, PWN, Warszawa 1995.
11. John R. Searle, Umysł na nowo odkryty, PIW, Warszawa 1999.
12. Amit Goswami, Fizyka duszy. Kwantowa księga życia, umierania
i nieśmiertelności, rozdział Czy mamy więcej niż jedno ciało?,
Illuminatio, Białystok 2015.
13. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, cykl
rozdziałów Nowe koncepcje konwencjonalnej nauki, op. cit.
14. Hector Durville, Le fantôme des vivants, anatomie et physiologie
de l’ame, recherches expérimentales sur le dédoublement des
corps de l’homme, Librairie du Magnétisme, Paris 1909.
15. Mark Macy, The research of G. W. Meek, Metascience Founda-
tion, http://www.worlditc.org/h_07_meek_by_macy.htm.
16. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości, op. cit.
17. Louisa E. Rhine, Hidden channels of the mind, William Morrow,

412
New York 1961.
18. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Obserwowane anomalie podwa-
żające założenia mechanistycznego materializmu, op. cit.
19. Danuta Adamska-Rutkowska, Psychotronika nauką o potencjale
świadomości, rozdział Czynniki wspomagające oddziaływania
psychofizyczne, op. cit.
20. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Współpraca pola info-energetycznego z mózgiem, op. cit.
21. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Przeżycia z pogranicza życia i
śmierci, op. cit.
22. https://pl.wikipedia.org/wiki/Eluana_Englaro.
23. Robert Crookall, The supreme adventure. Analyses of Psychic
Communications, James Clarke Company, London 1961.
24. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Transkomunikacja instrumental-
na, op. cit.
25. Hornell Hart, The enigma of survival, Rider & Co., London 1959.
26. Hornell Hart, Scientific survival research, International Journal of
Parapsychology, 9 (1), 43-52 (1967).
27. Lidia Stawowska, Z otchłani zapomnienia życia i śmierci, Studio
Wydawnicze Agat, Katowice 1993.
28. Lidia Stawowska, Reinkarnacja. Nieskończoność istnienia, Med-
Press, Katowice 2001.
29. Lidia Stawowska, Reinkarnacja. Doświadczanie nieskończoności,
Studio Astropsychologii, Białystok 2003.
30. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Poszukiwanie istoty życia, op. cit.
31. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.

413
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Channeling, op. cit.
32. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Pole info-energetyczne organizatorem procesów życiowych,
op. cit.
33. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Pustka próżnią wypełniona i fundamentalny wzorzec krea-
cji, op. cit.
34. Nassim Haramein, Michael Hyson, Elizabeth A. Rauscher, Scale
unification – A Universal scaling law for organized matter, Pro-
ceedings of The Unified Theories Conference (2008).
35. Chet B. Snow, Helen Wambach, Mass dreams of the future: Hyp-
notic future-life progressions, Mcgraw-Hill, New York 1989.
36. Robert A. Monroe, Dalekie podróże, Limbus, Bydgoszcz 2006.
37. Anthony I. Jack, Andreas Roepstorff, Introspection and cognitive
brain mapping: from stimulus-response to script report, Trends in
Cognitive Science, 6 (8), 333-339 (2002).
38. Anthony I. Jack, Andreas Roepstorff, Why trust the subject?,
Journal of Consciousness Studies, 10 ( 9-10), v-xx (2003).
39. Thomas S. Kuhn, Struktura rewolucji naukowych, PWN, War-
szawa 2001.
40. Wypowiedź Romana Zająca, biblisty i demonologa z KUL, wy-
rażona w odpowiedzi na pytanie o stosunek Kościoła katolickiego
do zjawiska reinkarnacji,
http://www.kosciol.pl/content/article/20040327170251624.htm.
41. Nassim Haramein, Michael Hyson, Elizabeth A. Rauscher, Scale
unification – A Universal scaling law for organized matter, op.
cit.
42. Johann Zöllner, Transcendental physics, Arno Press, New York
1976.
43. M. Heller, W. Sasin, Noncommutative unification of general rela-
tivity and quantum mechanics, International Journal of Theoreti-
cal Physics, 38, 1619-1642 (1999).

414
44. Erwin Schrödinger, An adulatory theory of the mechanics of at-
oms and molecules, Physical Review, 28 (6), 1049-1070 (1926).
45. Henry P. Stapp, Theoretical model of a purported empirical vio-
lation of the predictions of quantum theory, Physical Review A,
50 (1), 18-22 (1994).
46. Henry P. Stapp, Quantum theory and the role of mind in nature,
Foundations of Physics, 31, 1465-1499 (2001).
47. Robert A. Monroe, Najdalsza podróż, Limbus, Bydgoszcz 2006.
48. Live Kryon Channelling: Cosmic Lattice, Part 1 & 2, New Hamp-
shire 1997-1998, http://www.kryon.com/k_26.html (cz.1);
http://www.kryon.com/k_29.html (cz. 2).
49. N. Haramein, E. A. Rauscher, The origin of spin: A consideration
of torque and Coriolis forces in Einstein’s field equations and
grand unification theory, in Beyond the standard model: Search-
ing for unity in physics, 153-168, The Noetic Press, USA (2005).
50. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdział Nieśmiertelna dusza w interpreta-
cji religijnej → Chrześcijaństwo, op. cit.
51. 10 przykazań judaizmu i chrześcijaństwa,
http://www.dekalog.pl/alter/przeklady2m/tora.htm.
52. Richard L. Thompson, Maja. Świat jako rzeczywistość wirtualna,
PATRA, Wrocław 2004.
53. David Bohm, Wholeness and the implicate order, Routledge,
London 1983.
54. David J. Bohm, F. David Peat, Science, order and creativity: A
dramatic new look at the creative roots of science and life, Ban-
tam Books, New York 1987.
55. Thomas S. Kuhn, Struktura rewolucji naukowych, PWN, War-
szawa 2001.
56. Michał Heller, Filozofia nauki, Copernicus Center Press, Kraków
2019.
57. Daniel C. Dennett, Consciousness explained, Little, Brown &
Co., Boston, New York, London 1991.
58. Bernhard Haisch, Alfonso Rueda, Harold E. Puthoff, Inertia as a

415
zero-point-field Lorenz force, Physical Review A, 49 (2), 678-694
(1994).
59. N. Haramein, E. A. Rauscher, The origin of spin: A consideration
of torque and Coriolis forces in Einstein’s field equations and
grand unification theory, in Beyond the standard model: Search-
ing for unity in physics, op. cit.
60. Danuta Adamska-Rutkowska, Świadomość fenomenem wielowy-
miarowej fizyki kwantowej. Poznajemy sens i cel istnienia, roz-
dział Narodziny koncepcji autonomicznej świadomości, op. cit.
61. Michael Heller, Wieslaw Sasin, Noncommutative unification of
general relativity and quantum mechanics, International Journal
of Theoretical Physics, 38, 1619-1642 (1999).
62. Michael Heller, Leszek Pysiak, Wieslaw Sasin, Noncommutative
unification of general relativity and quantum mechanics, Journal
of Mathematical Physics, 46, 122501-16 (2005).
63. Michał Heller, Początek jest wszędzie, Pruszyński i S-ka, War-
szawa 2002.
64. Harold E. Puthoff, Ground state of hydrogen as a zero-point-
fluctuation-determined state, Physical Review D, 35, 3266-70
(1987).
65. David Bohm, Wholeness ad the implicate order, op. cit.
66. David J. Bohm, F. David Peat, Science, order and creativity: A
dramatic new look at the creative roots of science and life, op. cit.
67. Emilio Del Giudice, Giuliano Preparata, Giuseppe Vitiello, Water
as a free electric dipole laser, Physical Review Letters, 61, 1085-
1088 (1988).
68. Mari Jibu, Scott Hagan, Stuart R. Hameroff, Karl H. Pribram,
Kunio Yasue, Quantum optical coherence in cytoskeletal micro-
tubules. Implications for brain function, Biosystems, 32, 95-209
(1994).
69. Peter J. Marcer, Walter Schempp, The brain as a conscious sys-
tem, International Journal of General Systems, 27 (1-3), 231-248
(1998).
70. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na

416
fenomen świadomości, rozdział Przeżycia z pogranicza życia i
śmierci, op. cit.
71. Amit Goswami, Bóg jeszcze nie umarł. Co fizyka kwantowa mówi
o naszym pochodzeniu, Illuminatio, Białystok 2015.
72. Danuta Adamska-Rutkowska, Wzajemna relacja ducha i materii.
Obserwowane anomalie wymagają zmiany spojrzenia nauki na
fenomen świadomości, rozdziały: Channeling oraz Transkomuni-
kacja instrumentalna, op. cit.
73. Gennady I. Shipov, The theory of physical vacuum. Theory, ex-
periments, and technologies, Nauka, Moskwa 1997.
74. Nassim Haramein, Michael Hyson, Elizabeth A. Rauscher, Scale
unification – A Universal scaling law for organized matter, op.
cit.
75. Danuta Adamska-Rutkowska, Psychotronika nauką o potencjale
świadomości, rozdział Badania oddziaływania efektów świado-
mości grupowej, op. cit.
76. Live Kryon Channelling, The humanization of God, Totowa, New
Jersey, 16 lipca 2011,
https://www.kryon.com/k_channel11_New%20Jersey.html.
77. Live Kryon Channelling, The next eighteen years, Laguna Hills,
Kalifornia, 2 grudnia 2012, tłumaczenie w polskim języku:
https://kryon.pl/wp-
content/uploads/2012/12/%E2%80%9ENast%C4%99pne-
osiemna%C5%9Bcie-lat%E2%80%9D-%E2%80%93-Laguna-
Hills-Kalifornia-2-grudnia-2012-roku.pdf.
78. Live Kryon Channelling, The end of history, Seattle, Washington,
20 listopada 2010,
https://www.kryon.com/k_channel10_seattle.html.
79. Caroline Fosdike, The viability of a Monetary Union in South
America: Insights from generalized purchasing power parity the-
ory,
https://pdfs.semanticscholar.org/018b/1238ef1ac4410fc7f6dcfd0a
7680dae3f1fe.pdf.
80. Informacja podana za PAP: Kraje Ameryki Łacińskiej wprowadzą
wspólną walutę, Newsweek, 13 grudnia 2009,
https://www.newsweek.pl/hawana-kraje-zrzeszone-w-organizacji-

417
alba-wprowadza-nowa-walute/qqemrsw.
81. Live Kryon Channelling, 2010 in review, Dallas, Texas, 11 grud-
nia 2010, https://www.kryon.com/k_channel10_dallas.html.
82. Live Kryon Channelling: The cosmic lattice, New Hampshire,
listopad 1997, https://www.kryon.com/k_26.html (cz.1); listopad
1998, http://www.kryon.com/k_29.html (cz. 2).
83. N. Haramein, E. A. Rauscher, The origin of spin: A consideration
of torque and Coriolis forces in Einstein’s field equations and
grand unification theory, in Beyond the standard model: Search-
ing for unity in physics, 153-168, The Noetic Press, USA (2005);
http://citeseerx.ist.psu.edu/viewdoc/download?doi=10.1.1.518.58
84&rep=rep1&type=pdf.
84. Live Kryon Channelling, 2011 and beyond, Boulder, Colorado,
16 stycznia 2011;
https://www.kryon.com/k_channel11_boulder.html.
85. Live Kryon Channelling, All about 2011… and more, Sedona,
Arizona, 11 czerwca 2011,
https://www.kryon.com/k_channel11_sedona.html.
86. Vladimir Poponin, Peter P. Gariaev, The DNA phantom effect.
Direct measurement of a new field in the vacuum substructure,
https://www.bibliotecapleyades.net/ciencia/ciencia_genetica04.ht
m.
87. Peter P. Gariaev, Boris I. Birshtein, Alexander M. Iarochenko,
Petr J. Marcer i in., The phantom DNA – Wave biocomputer,
https://www.slideshare.net/INVERTONE/the-phantomdna-wave-
p-garjajev-v-poponin.
88. Shimona Starling, Linear insights into non-coding DNA, Nature
Reviews. Genetics, 18 (5), 270-271 (2017).
89. Live Kryon Channelling, The recalibration of the human being,
Red Deer, Alberta, Kanada, 7 stycznia 2012,
https://www.kryon.com/k_channel11_Red%20Deer-12.html.

418

You might also like