You are on page 1of 1

Całkiem niedawno Ania wracała do domu od kolegi. Dochodziła godzina 23.00.

Mieszkała w dość
nieciekawej dzielnicy miasta. Okolica była pełna dziwnych ludzi. Mimo wszystko, szła dość szybko, nie
oglądając się za siebie.

Ciemny park, to kawałek drogi, którą musiała przejść. Takie miejsce najbardziej przyprawiają ją w
dreszcze. Trzęsła się cała ze strachu, ale już kierowała się niepewnym krokiem ku wyjścia. Nagle
zamyślona nie zauważyła korzenia wystającego z ziemi i się o niego potknęła. Jęknęła z bólu.

- Chyba zwichnęłam kostkę... -szepnęła i nagle wrzasnęła ze strachu. Nad nią pojawił się ogromny
cień. Usłyszała ciche mruczenie. Nie zwracając na ogromny ból nogi, wstała i pobiegła, ile sił w nogach.
Nagle przystała, bo myślała, że zgubiła tajemnicze stworzenie. Zorientowała się, że jest w nieznanej jej
okolicy parku do tej pory.

-Gdzie ja jestem? -westchnęła. Szła powoli i rozglądałą się co chwilę.

-Ania...- powiedziała istota. Przytłumione warknięcie dotarło do jej uszu. Po raz kolejny rzuciła się
w ucieczkę, ale tym razem potwór złapał ją za nadgarstek.

-Ania! To ja Maciek!- Krzyknął chłopiec. Dziewczyna uniosła głowę.

-T-to t-ty?-zapytała przestraszona.

-No zostawiłaś u mnie zeszyt od fizyki. Postanowiłem, że pójde za tobą . Proszę.-wręczył


koleżance zeszyt. No to do jut...- chciał się już pożegnać.

-Czekaj...!- chwiciła Maćka za ręke.-Nie tak szybko. Przestraszyłam się ciebie i zwichnełam kostkę.
Zaniesiesz mnie do domu w ramach rekompensaty.

Kolega się zgodził. Chwycił Anie na ręce i razem ruszyli do domu. Doszli do domu i każdy z nich
dostał przestrogę na przyszłość.

You might also like