You are on page 1of 229

Misją wydawnictwa Virgo jest wspieranie osób poszukujących

własnych dróg poza utartymi schematami


poprzez prezentowanie nowych sposobów myślenia
o człowieku i świecie oraz inspirowanie do świadomego
i zdrowego życia w harmonii ciała, ducha i umysłu.
Pa t r i c k O b is s ie r

ZROZUM SWOJE
CHOROBY
DEKODOWANIE BIOLOGICZNE

PRZEKŁAD
PAULINA PIOTROWSKA

^irs;o KSIĄŻKI
BUDZĄCE ŚWIADOMOŚĆ
Tytuł oryginału: Decodage biologiąue et destin familial.
Changer son regard sur la maladie.
Copyright © 2 0 0 0 by Le Souffle d'Or, France
Copyright © 2015 prawa do wydania polskiego Virgo

Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie


całości lub fragmentu książki w jakiejkolwiek formie
(elektronicznej, fotokopii, nagrań) - z wyjątkiem
cytatów w artykułachi przeglądach krytycznych - możliwe
jest tylko na podstawie pisemnej zgody Wydawcy.

Konsultacja medyczna:
dr n. med. Marzanna Radziszewska-Konopka
Redaktor prowadzący: Anna Wawrzycka-Atach
Redakcja i korekta językowa: Elżbieta Bazgier
Korekta: Magdalena Szroeder-Stępowska
Redakcja techniczna: Urszula Ziętek
Projekt graficzny okładki: Joanna Krenz-Kurowska
Skład i projekt stron tytułowych: Anna Hegman

Informacje zawarte w tej książce w żadnym wypadku nie mogą


zastąpić wizyty u lekarza czy licencjonowanego terapeuty.
Autor i Wydawnictwo nie ponoszą odpowiedzialności
za niewłaściwe wykorzystanie zawartych w książce informacji.

Polski przekład został uzupełniony o przypisy i definicje


najważniejszych terminów: definicje (w ramkach) -
dr n. med. Marzanna Radziszewska-Konopka;
przypisy - dr n. med. Marzanna Radziszewska-Konopka
oraz Paulina Piotrowska.

Wydawnictwo Virgo
tel. (22) 671 45 90, 6 9 1 373 731
kontakt@virgobooks.pl
www.virgobooks.pl

i s b n 978-83-62842-16-2

Wydanie I, Warszawa 2015


Przedmowa do wydania polskiego

W czasach Kartezjusza i Newtona dokonano podziału człowieka


na ciało i duszę. Duszę, jako coś nieuchwytnego, nieprzewidy­
walnego, trudnego do opisania, przekazano religiom. Lekarzom
powierzono ciało - „mechanizm” składający się z tkanek i na­
rządów, który można poznać, opisać i na podstawie tej wiedzy
opracować procedury jego naprawiania.
Od tamtych czasów medycyna akademicka osiągnęła bardzo
wysoki poziom wiedzy na temat zasad funkcjonowania ludzkiego
ciała ale postęp w leczeniu chorób ciągle nie jest do tej wiedzy
proporcjonalny.
Ratowanie życia w stanach nagłego zagrożenia to obszar,
w którym medycyna odnosi spektakularne sukcesy i ma ogromne
zasługi. Trudno dziś wyobrazić sobie funkcjonowanie rozwinię­
tego społeczeństwa bez ratownictwa medycznego i wysoko wyspe­
cjalizowanej chirurgii. Poza tymi spektakularnymi interwencjami
w stanach nagłego zagrożenia życia, jesteśmy jednak jako lekarze
dość bezradni. Zamiast uwolnienia od choroby, oferujemy pacjen­
tom... przyjmowanie leków do końca życia. Mamy dzięki temu
możliwość kontrolowania przebiegu choroby, ale nie ma to zbyt
wiele wspólnego z przywracaniem zdrowia.
W drugiej połowie xx wieku ludzkość otworzyła się na nową
duchowość. Wiedza zarezerwowana kiedyś dla wybranych, jakimi
byli - dla przykładu - hermetycy czy kabaliści, zaczęła być do­
stępna coraz większym grupom ludzi. Po raz pierwszy od czasów
Kartezjusza i Newtona nauka i duchowość zaczęły się wzajemnie
przenikać. Odkrycia fizyki kwantowej tłumaczyły na czym polega

Przedm owa do wydania polskiego


funkcja obserwatora w tworzeniu świata materialnego. Powstał
ruch głoszący ideę, że myśl człowieka kształtuje jego rzeczywi­
stość. Stworzono dobry gmnt do tego, by oddzieloną od ciała duszę
znów z nim połączyć. Zwykle, w takich przełomowych w historii
ludzkości momentach, pojawiają się wielkie odkrycia.
Na początku lat 80. ubiegłego stulecia, niemiecki lekarz psy­
chiatra - dr Ryke Geerd Hamer - poczynił spostrzeżenia, które
rzuciły zupełnie nowe światło na akademicką koncepcję zdrowia
i choroby. Gdy on i jego żona poważnie zachorowali po śmierci
syna, stwierdził, że to nie może być przypadek. Choroba jego
i żony była w jego odczuciu skutkiem wstrząsu emocjonalnego,
jaki przeżyli z powodu nagłej śmierci ich dziecka. Gdy zaczął
badać historie swoich pacjentów, zauważył wiele prawidłowości.
Lata cierpliwych rozmów z pacjentami, badań oraz analiz
zdjęć z tomografii komputerowej ich mózgów doprowadziły go
do stworzenia opartego na Pięciu Prawach Natury systemu, który
nazwał Germańską Nową Medycyną ( g n m ). Zauważył, że to, co
przywykliśmy nazywać chorobą, jest sensownym biologicznym
programem Natury, uruchamianym w szczególnych sytuacjach.
Gdy przeżywamy intensywny stres, automatyczny, podświadomy
mózg, którego rolą jest utrzymanie ciała przy życiu, nie jest w sta­
nie efektywnie pełnić swojej funkcji. Większość energii jest wtedy
pożytkowana na myślenie o problematycznej sytuacji, które uru­
chamia w organizmie szereg energochłonnych reakcji.
Z punktu widzenia przetrwania nie ma to sensu, dlatego
Natura przewidziała nadzwyczajne rozwiązanie - specjalny bio­
logiczny program, który sprowadza stres do poziomu tkanek i na­
rządów. Część mózgu odpowiadająca za przetrwanie odzyskuje
w ten sposób swoją porcję energii, niezbędną do prawidłowego

Przedmowa do wydania polskiego


funkcjonowania, i tym samym może zagwarantować ciału przeżycie.
Miejsce, do którego „sprowadzany” jest stres nie jest przypadkowe.
Na poziomie biologii funkcjonujemy tak, jak cały świat zwierząt.
U wilka, który połknął łapczywie zajęczą łapę, bez dokład­
nego jej rozgryzienia (zatem może zginąć z powodu niedrożności
przewodu pokarmowego), powstanie specjalny „narząd”, superak-
tywna tkanka, która ma za zadanie usunąć niestrawiony kęs - rak
żołądka. W przypadku współczesnych ludzi, problem ma zwykle
wydźwięk symboliczny - kęsem, którego nie da się strawić, może
być spór z teściową czy kolegą z pracy. To, co nazywamy chorobą,
ma zawsze swój bio-logiczny sens.
Nie każdy wstrząs emocjonalny prowadzi do choroby. Stres zo­
staje sprowadzony do poziomu tkanki/narządu wtedy, gdy spełnia
określone kryteria. Jest dramatyczny, przeżywany jako tragedia,
obciążający, nie pozwalający zaznać spokoju. Jest niespodziewany-
nie byliśmy na niego przygotowani, spotyka nas w nieodpowiednim
momencie. Nie można go zaakceptować. Przeżywamy go samotnie,
w izolacji, nie dzielimy się z nikim swoimi najgłębszymi odczu­
ciami. W chwili, gdy go odczuwamy, nie widzimy jego rozwiązania,
dlatego odbieramy sytuację, która go spowodowała, jako zagroże­
nie dla naszej dalszej egzystencji. Iluż chorób moglibyśmy unik­
nąć, gdybyśmy potrafili nazywać głębokie odczucia, przeżywane
w trudnych sytuacjach, i rozmawiać o nich szczerze z bliskimi...
Uczniowie doktora Hamera i ich kolejne pokolenia rozwinęli
odkrycia g n m na podstawie własnych doświadczeń i spostrzeżeń.
Powstały nowe gałęzie tej wiedzy - Biologika (Roberto Barnai),
Uzdrawianie Biologią (Rainer Korner), Totalna Biologia (Claude
Sabbah, Gerard Athias), Recall Healing (Gilbert Renaud), Dekodo­
wanie Biologiczne (Christian Fleche, Patrick Obissier) i inne.

Przedm owa do wydania polskiego


Nowe nazewnictwo nie neguje korzeni tych metod - Germań­
skiej Nowej Medycyny. Pojawia się wraz z odkrywaniem kolejnych
praw Natury, takich jak biologiczne komórkowe cykle pamięciowe,
nieświadome tworzenie przez rodziców planu na życie dziecka
poprzez zapisanie się w jego pamięci komórkowej emocji, które
przeżywali jeszcze wiele miesięcy przed poczęciem potomka
(tzw. Projekt/Cel lub jak nazywa to Patrick Obissier - Bezwiedna
Projekcja Rodziców), czy dziedziczenie wspomnień rodowych.
Interesujące jest, że równolegle i niezależnie, nauka dostarcza
dowodów na istnienie tych praw. Współcześni naukowcy opisują
dziś, na podstawie przeprowadzonych badań, zjawisko imprin-
tingu genomu („napiętnowanie” materiału genetycznego dziecka
przez czynniki środowiskowe, a do takich zaliczane są między in­
nymi emocje przeżywane przez rodziców) i dziedziczenie emocji
przodków przez kolejne pokolenia potomków.
Niemal codziennie spotykam się z ludźmi, którzy przychodzą
z problemami dotyczącymi ich zdrowia fizycznego lub psychicz­
nego albo borykają się z ograniczającymi schematami, których
doświadczają w życiu i nie potrafią ich zrozumieć i uwolnić się
od nich. Podczas konsultacji analizujemy wspólnie emocje, które
towarzyszyły wydarzeniom, jakie przeżywali w swoim życiu, do­
świadczenia ich rodziców z okresu Projektu/Celu oraz doświad­
czenia ich przodków - jeśli to możliwe - do czwartego pokolenia
wstecz. Bywa, że samo uświadomienie źródeł problemu jest uzdra­
wiające - ułożenie w całość wszystkich puzzli z rodowej układanki
uwalnia klienta od problemów psychicznych, fizycznych bądź
ograniczających życiowych schematów.
Czasami konieczne jest wykonanie przez klienta pewnej
pracy - rozwiązanie aktualnego problemu, dokończenie za ro­

Przedm owa do wydania polskiego


dziców ich żałoby po wcześnie zmarłym dziecku, uwolnienie się
od traum z dzieciństwa czy uhonorowanie losu dziadków lub
pradziadków.
Ważną wartością tych spotkań jest to, że ludzie zaczynają rozu­
mieć, iż - cytując profesora biologii komórkowej Bruce’a Liptona -
nie są ofiarami własnych genów, ale panami swego Przeznaczenia.
Doświadczając zmian, jakie kreują ich myśli i emocje, stają się
coraz bardziej świadomymi twórcami własnej rzeczywistości.
Biorą odpowiedzialność za własne życie i czerpią radość z kreo­
wania takiego świata, w jakim chcą żyć.
Niektórzy podchodzą do odkryć doktora Hamera i jego ucz­
niów sceptycznie. Są też tacy, którzy na zwolenników tej koncepcji
patrzą z ironią (jak można w to wierzyć?!). Nie jest to nic zaskaku­
jącego. Koncepcja doktora Hamera nie mieści się w paradygmacie
obowiązującym w medycynie alopatycznej. Ten materialistyczny
paradygmat neguje też skuteczność homeopatii, tradycyjnej chiń­
skiej medycyny, ajurwedy, a nawet odkryć, które teoretycznie
powinny być bliskie medycynie alopatycznej, opisujących wpływ
witamin, mikro- i makroelementów, pierwiastków śladowych
i innych cząsteczek na zdrowie i zdrowienie z choroby.
Mimo, że od odkryć Maxa Plancka, Alberta Einsteina, Nielsa
Bohra, Wernera Heisenberga, Erwina Schródingera, Paula Diraca
i wielu innych znamienitych naukowców zajmujących się fizyką
kwantową minęło już dziesiątki lat, większość lekarzy praktyku­
jących medycynę alopatyczną nadal wierzy, że ludzkie ciało jest
wyjątkiem, tworem działającym tylko na poziomie cząsteczkowym,
zgodnie z koncepcją newtonowską, poza prawami fizyki kwantowej.
Naukowcy z otwartymi umysłami, tacy jak profesor Candance
Pert dostarczają niezbitych dowodów na istnienie tzw. molekuł

Przedmowa do wydania polskiego


emocji, realnych, chemicznych cząsteczek wydzielanych w odpo­
wiedzi na przeżywane przez nas odczucia, i pokazują, jak mózg
współpracuje z resztą ciała za pośrednictwem tych cząsteczek.
Sceptyków odsyłam więc do artykułów pani profesor i jej kole­
gów, publikowanych w ważnych pismach naukowych, takich jak
Lancet czy Science, po porcję wiedzy, która pomoże im zrozumieć
związek emocji z chorobami.
Patrick Obissier wykorzystuje z powodzeniem Dekodowanie
Biologiczne w swojej codziennej praktyce z chorymi, podobnie
jak setki jemu podobnych terapeutów. Być może - podobnie jak
ja i wiele innych osób - obserwując to, co nazywamy spontanicz­
nymi uzdrowieniami, nie uwierzył, że to przypadek i cierpliwie
dążył dó zrozumienia tych zjawisk, docierając do odkryć doktora
Hamera i jego następców.
Książka napisana jest raczej w konwencji popularnonaukowej
niż naukowej. Podświadomy mózg lubi posługiwać się metafo­
rami i symbolami i rozumie je nawet wtedy, gdy na poziomie
świadomym wydają się niejasne. Dlatego nie zdziw się, Drogi Czy­
telniku, gdy w trakcie tej lektury poczujesz nagle niezrozumiałą
ulgę lub zmęczenie - to znak, że dotarłeś do ważnej informacji,
która spoczywała w odmętach twojej podświadomości i domagała
się uzdrowienia! Zapraszam do ekscytującej podróży w krainę
Dekodowania Biologicznego.

M A R Z A N N A R A D Z ISZE W SK A -K O N O P K A

doktor nauk medycznych, autorka i współautorka


wielu prac naukowych. Czynnie pracuje jako laryngolog
i audiolog oraz konsultant medyczny.
Przedmowa do wydania francuskiego

Patrick jest naukowcem, terapeutą, artystą i poetą zarazem. Chęt­


nie dzieli się swoją wiedzą. Dekodowaniem biologicznym zaj­
muje się od samego początku i jest obecnie wielką postacią tej
metody. Wniósł do niej znaczący wkład, moc i łagodność. Z siłą
buntownika ma odwagę mówić: „Ludzie nie potrzebują nowych
lekarstw, lecz nowych sposobów poszerzania świadomości. Dzięki
metodzie Dekodowania Biologicznego człowiek, zanim w ogóle
pomyśli o skorzystaniu z konsultacji lekarskiej będzie wiedział,
co oznaczają symptomy jego dolegliwości”.
Patrick ma także talent bajarza i poprzez metafory rozwija
świadomość czytelników i pacjentów. Ofiarowuje nam plon swo­
ich osobistych spotkań z dr. Hamerem1, Frechetem2, Julienem3.
Dzieli się odkryciami, do których doszedł poprzez dedukcję
i dzięki swojej intuicji, wskazując czytelnikom drogę do włas­
nych poszukiwań. Możliwe, że dzięki temu wykiełkuje w Was
nasionko, jak wykiełkowało we mnie, i wyda owoc w postaci do­
brego zdrowia. Książka, którą właśnie trzymacie w dłoni, może
wiele powiedzieć o Was samych, ponieważ mówi o zasadach uni­
wersalnych, niezależnych od uwarunkowań kulturowych według

1 Lek. med. Ryke Geerd Hamer (ur. 1935) - lekarz, twórca Germańskiej Nowej
Medycyny (GNM), z której wywodzi się Totalna Biologia Żywych Organizmów
i metody pokrewne, takie jak m.in. Dekodowanie Biologiczne.
2 Marc Frechet (1947—1997) - psycholog kliniczny; zaobserwował, że objawy,
traumy, wstrząsy życiowe przydarzają się cyklicznie i nazwał je cyklami biolo­
gicznymi pamięci komórkowej.
3 Pierre Julien - redaktor, recenzent rękopisu niniejszej książki.

Przedm owa do wydania francuskiego


których funkcjonują żywe istoty. Dzięki tej lekturze dowiecie się,
skąd, w kontekście historii rodzinnej, biorą się choroby. A następ­
nie będziecie mogli zastosować tę wiedzę do leczenia rozmaitych
dolegliwości i zapobiegania im - od infekcji po nowotwory.
W książce o niczym nie zapomniano - wszystko zostało omó­
wione zarówno na poziomie ogólnym, jak i bardziej szczegółowo -
zarówno w teorii, jak i poprzez liczne przykłady z własnej praktyki.
Nowe spojrzenie na choroby oraz przedstawienie Dekodowa­
nia Biologicznego chorób z perspektywy odwiecznych praw, które
kierują żywymi istotami, poparte nowymi własnymi odkryciami
czynią z książki Patricka dzieło skończone.
Życzę przyjemnej lektury, pozostawiając Was w towarzystwie
mego starego przyjaciela Patricka, a może raczej w towarzystwie...
Was samych, albowiem dzięki tej książce możecie uzyskać do­
stęp do pokładów nieświadomości, czekających tylko na to, by
je odkryć, uznać i na nowo wziąć w posiadanie - aby wreszcie
pogodzić się z tym, z czym walczymy czasem zupełnie beznadziej­
nie: z bólem, z objawami, z chorobami, które tak wiele chcą nam
powiedzieć... pst!, ani słowa więcej, oddajmy głos Patrickowi...

C H R IST IA N FLECH E

terapeuta, autor książki Twoje ciało wie, ja k cię wyleczyć.


Odczytywanie biologicznego kodu choroby (Medium 2006)
i Le Roy se cree, (Le Souffle d’Or 2002).
Patrick Obissier jest kontynuatorem jego poszukiwań.
Od Autora
Świat prawie doskonały

Odważmy sie doceniać choroby i zrządzenia losu

Wydaje sie niepojęte sławienie chorób, które tak nam przeszka­


dzają i tyle sprawiają cierpienia, czy też dziękowanie losowi za
to, że popycha nas na zupełnie inne ścieżki niż te, którymi chcie­
libyśmy podążać. Wartościowe wydaje się to, co wykazuje jakąś
użyteczność... Właśnie o użyteczności chorób i wyroków losu
będę Wam mówił w tej książce.
Jeszcze dziesięć lat temu, nie wiedziałem, jaki sens mają
choroby. W naszej kulturze chorobę postrzega się jako efekt or­
ganicznej aberracji, niewyjaśnionego zbłądzenia - a więc nie ceni
się jej. Ludzie nie tylko nie cenią chorób, ale wręcz ich nienawi­
dzą - sam się do takich ludzi zaliczałem. W poprzednich wiekach
wojowali z chorobami chemicy, lekarze i biolodzy, a historycy,
wróżbici, astrolodzy, futurolodzy i magowie wszelkiej maści mó­
wili o Przeznaczeniu.
Kiedy jedne choroby stawały się coraz rzadsze, pojawiały się
inne. Pozorne zniknięcie niektórych chorób, wynikające z ewolucji

Świat prawie doskonały


obyczajów, przekonań i wiedzy praktycznej (higiena, szczepie­
nia) zrobiło miejsce dla nowych plag. W naszym zbiorowym
wyobrażeniu choroba to jakiś odrębny byt uderzający zupełnie
przypadkowo, bez powodu. Walczono z tym potworem po mę­
sku, agresywnie, nie przypuszczając nawet, że można go ujarz­
mić, oswoić. W czasach zachwytu nad nowymi możliwościami
technicznymi naukowcy, również realizując męską konieczność
znajdowania szybkich i namacalnych rozwiązań, niewiele uwagi
poświęcali psychice - tak, jakby wszystko, w co wierzy i odczuwa
żywa istota, było mało istotne i należało bardziej do innego, ko­
biecego świata. Niemniej jednak te dwa pierwiastki człowieka -
męski i żeński - dopełniają się wzajemnie.
Największa spośród plag - nowotwór, obecnie ciągle pozostaje
dla medycyny i dla większości ludzi szalonym i anarchicznym
procesem o różnych niejasnych przyczynach. Człowiek, parano-
idalnie wręcz niedowierzając własnym komórkom, organizuje
społeczne akcje walki z rakiem, z a i d s itp., wielkie publiczne
zbiórki, by jeszcze dofinansować walkę przeciw rakotwórczym
wirusom, przeciw rzekomo „anarchicznie” rozprzestrzeniającym
się komórkom lub „genom winowajcom”.
Ludzie jednak pragną wiedzieć, jak jest naprawdę, i stąd wiele
osób zaczyna wątpić w użyteczność agresywnych narzędzi. Głodni
prawdy badacze - z Niemiec (Groddeck1, Adler2, Schweninger3,

1 Georg Groddeck (1866-1934) ~ lekarz i pisarz, pionier medycyny psychosoma­


tycznej.
2 Alfred Adler (1870-1937) - psycholog, psychiatra, pedagog, twórca Psychologii
indywidualnej.
3 Ernst Schweninger (1850-1924) - profesor, osobisty lekarz Ottona von Bismarcka.

OD AUTORA
Hamer), z Francji (Stern4, Frechet, Moirot5, Schiitzenberger6)
i Stanów Zjednoczonych (Simonton7) odważyli się spojrzeć na
choroby od innej strony. Zaczęli szukać „wyzwalaczy” chorób
w tym, co niematerialne: we wspomnieniach traum - zarówno
w psyche człowieka, jak i w jego genomie - w informacjach za­
chowanych w pamięci komórkowej. Ich odkrycia oraz przypadki
wyzdrowień są w stanie zrewolucjonizować sztukę leczenia i zmie­
nić naszą cywilizację.
Między odkryciem istnienia drobnoustrojów przez Pasteura
a latami 80. xx wieku nie było już większych odkryć dotyczących
przyczyn chorób. Skoro zarazki obarczono odpowiedzialnością za
choroby, pole badań naukowców szukających przyczyn powstania
chorób zostało znacznie ograniczone. Licząc, że odkrycia naukowe
znajdą cudowną ochronę przeciw chorobom, człowiek „spastery-
zowany” (czyli człowiek, którego ciekawość jest równa zero, gdyż
jest przekonany, że wrogiem numer jeden jest bakteria) przestał
zadawać sobie pytanie: „Czemu służy choroba?". Gdyby choroby
były bezużyteczne, nie istniałyby, ponieważ wszystko, co bez­
użyteczne według praw Natury, zanika. A może - skoro choroby
niekiedy doprowadzają do zgonu - są potrzebne, by zmniejszać
populację? Nie! Chodzi o coś innego, czego nie dostrzegano.

4 Erich Stern (1889-1959) - psycholog, psychiatra, pedagog, autor książki o kon­


fliktach jako przyczynach chorób.
5 Michel Moirot (1912-1997) - chirurg, uważał, że nowotwory to choroby o pod­
łożu psychosomatycznym.
6 Anne Ancelin-Schiitzenberger (ur. 1919) - profesor psychologii, twórczyni
Psychogenealogii.
7 Carl Simonton (1942-2009) - radiolog onkolog, opracował autorską, holistyczną
metodę leczenia nowotworów.

Świat prawie doskonały


Od wieków w relacji człowiek - choroba było raczej nie
najlepiej. Nic dziwnego, ponieważ choroby są procesami ar­
chaicznymi a człowiek patrzy na nie i analizuje poprzez umysł
„nowoczesny” - z założenia skierowany na przyszłość oraz to, co
widzialne. „Nowoczesne” podejście ogranicza zobaczenie całości,
odcina od rzeczywistości i od przeszłości. Prawdopodobnie ten
oczywisty antagonizm między tym, co archaiczne, a tym, co no­
woczesne, doprowadził do braku zrozumienia. Ciężko, posługując
się założeniami „nowoczesnego” umysłu, pojąć to, co pradawne!
Na przykład to, że wszystko, co nazywamy chorobą i wyzdrowie­
niem, „wynalazła” w procesie ewolucji sama Natura. Choroby i to,
co nas „losowo” spotyka, ma sens - zawiera się w nim pozytywna
intencja przetrwania rodu każdego z nas.
Ani położenie geograficzne, ani czas nie determinują za­
chorowań na jakieś określone choroby. Chciwość, rabunkowa
gospodarka, fanatyczne dyktatury, boom demograficzny znisz­
czyły delikatny związek człowieka z Naturą, podkopały tradycyjne
zwyczaje i symboliczne rytuały służące do utrzymywania w miarę
dobrego zdrowia. Upajamy się we Francji tym, że żyjemy dłu­
żej niż w ubiegłych wiekach - i to prawda, ale często dzieje się
tak dlatego, że podpieramy się lekami. Kiedy brak zaspokojenia
podstawowych potrzeb (bezpieczeństwa, kontaktu, przestrzeni,
miłości, popędu), często jesteśmy nieszczęśliwi. Życie w mieście
oddala nas tak bardzo od innych żywych gatunków. To świat roślin
i zwierząt działa łagodząco i zmniejsza emocjonalne cierpienie
człowieka. Zdrowie jest pojęciem względnym. Według Światowej
Organizacji Zdrowia „zdrowie to nie tylko całkowity brak choroby
czy kalectwa, ale także stan pełnego, fizycznego, umysłowego
i społecznego dobrostanu”.

OD AUTO RA
Człowiek zaabsorbowany możliwościami tworzonej przez
siebie techniki odwrócił się od tkwiącej w Naturze duchowości,
zgubił sens własnej egzystencji i nie cieszy go już cud istnienia.
W naszym świecie rośliny i zwierzęta zostały uznane za gatunki
niższe i służą celom istot bez serca, myślących głównie o włas­
nym zysku. Wielu ludzi nie potrafi w codziennym życiu docenić
powiewu świeżego powietrza wypełnionego śpiewem ptaków.
Człowiek nadal jest „nagą małpą”8. Dalej zobaczycie, jak wiele
spraw w społeczeństwie obraca się wokół pytań o sens chorób
i Przeznaczenia. Zanim pokażę, do czego przydają się choroby
i dlaczego lepiej jest je oswoić, niż z nimi walczyć, spróbuję wy­
tłumaczyć, że winy za przedwczesną w wyniku choroby śmierć
nie należy przypisywać chorobie, lecz szukać w braku zrozumie­
nia całego kontekstu towarzyszącego chorobie - przez chorego,
przez jego otoczenie i tych, którzy się nim opiekują. Ludzie nie
potrzebują nowych lekarstw, lecz nowych możliwości poszerzania
świadomości. Człowiek jest w stanie zaakceptować zdarzenia
i traumy, których doświadczył, kiedy rozumie ich sens. Od razu
też zaczyna wtedy czuć się lepiej.
Postawiono już wszelkie możliwe hipotezy dotyczące pocho­
dzenia chorób. Jeśli akurat ktoś kojarzy chorobę z poprzedzają­
cymi ją czynnościami, uważa ją za karę (np. palacz został ukarany
za to, że palił), inni mogą twierdzić, że to wynik opętania przez du­
chy. Przyczyn chorób upatrywano kiedyś także w niezdrowym po­
wietrzu, następnie w bakteriach, a wreszcie w stanie środowiska.

8 „Naga małpa” Desmonda Johna Morrisa - rozprawa o naturze ludzkiej wy­


dana po raz pierwszy w 1967 roku, stała się kamieniem milowym antropologii
i psychologii drugiej połowy xx wieku.

Świat prawie doskonały


Jednak znalezienie przyczyny choroby jest czymś innym, niż
znalezienie jej prawdziwego biologicznego sensu. Choroba nie
jest bezsensowna9 - jest mową tego, co ukryte, możemy przestać
na nią chorować, jeśli zrozumiemy, o czym mówi. By odzyskać
zdrowie, nie ma potrzeby staczania brutalnej walki z objawami,
które pokazują jedynie czubek góry lodowej. Obecnie postrze­
gam choroby jako przejaw mocy i żywotności organizmu. Co
więcej - odwracalność chorób - to, że mogą po prostu samoistnie
zniknąć - jest ludziom wrodzona, genetycznie zaprogramowana.
Złamana kość zrasta się, zwapnia i staje się mocniejsza niż przed
urazem. Skóra rąk kogoś, kto pracuje fizycznie, ulega zgrubieniu.
Dlaczego więc guzek tarczycy powodujący, że zwiększa się we
krwi stężenie hormonów, miałby to robić bez powodu? Czy przy­
padkiem ta osoba nie ma właśnie wyjątkowego zapotrzebowania
na takie hormony i dlatego właśnie pojawił się guzek? Może taka
kompensata była tu konieczna?
Ponad dwa tysiące lat temu niektórzy mędrcy i wtajemniczeni
już wiedzieli, że choroby można oswoić i że człowiek skorzysta -
nie ucierpi, jeśli znajdzie sens w każdym wydarzeniu, jakie go
spotyka. Choroby należy oswajać, a nie profanować bibliotekę
chromosomów, które przechowują ich zapis i wzory, do czego dąży
inżynieria genetyczna. Dlaczego geny nie miałyby się zachowywać
celowo? Wkrótce zrozumiecie. Czeka tu na Was eliksir wiedzy,
który można zażywać bez ograniczeń.
W wiedzy na temat patomorfologii, fizjologii, podświadomości
i radzenia sobie z kryzysami istnieją luki, które obecnie można

9 W języku francuskim słowo „choroba” - maladie - brzmi podobnie jak mai a dit,
czyli „co zło mówi”.

OD AUTO RA
już wypełnić. Dla wielu naukowców podchodzących do sprawy
od strony psychosomatyki oczywiste jest, że punktem wyjścia dla
wszystkich chorób jest powodująca traumę reakcja na zagrożenie,
która jest przyczyną konfliktu biologicznego. Wszystkie choroby
rozpoczynają się na rozkaz wydany przez mózg. Wszystkie choroby
mają podłoże genetyczne i epigenetyczne (aktywacja lub dezak­
tywacja genów indukowane są przez czynniki środowiskowe, np.
pożywienie, promieniowanie, toksyny, emocje). W genach zawarte
są informacje o wszelkich zaistniałych niegdyś zagrożeniach. Cho­
roby nie mają na celu wyeliminowania najsłabszych jednostek,
tak jak kiedyś uważano. Obecnie sens bardzo wielu chorób or­
ganicznych i niektórych chorób psychicznych został już odkryty
i umiemy je wyleczyć. Nieuświadamianie sobie istnienia bardzo
starego, archaicznego procesu sterującego chorobą od a do z aż
do chwili obecnej kierowały badania na niepewny i grząski grunt.
Odkrycie antybiotyków i „cuda”, jakich dokonywały, dając w efekcie
wrażenie niezawodności i wiarę, że są skutecznym lekarstwem,
doprowadziły krok po kroku do powstania potężnego przemysłu
farmaceutycznego. Skuteczność paru lekarstw, które przypadkiem
właściwie podano, sprawiła, że wkrótce ratunkiem dla cierpiących
stały się różne substancje farmakologiczne. Nie dopuszcza się
innych perspektyw i innych możliwych rozwiązań. W naszych
zdominowanych przez naukę czasach, w których wszystko się
analizuje i w których we własnym przekonaniu wiemy wszystko
lub prawie wszystko, gdy choroby opierają się człowiekowi, przy­
pisuje się im złe, podstępne zamiary. Myślenie o chorobach w taki
sposób wzmacnia jeszcze bardziej to mylne podejście.
Obecnie już od ponad trzydziestu lat na seminariach, a także
dzięki książkom i podczas konsultacji, ludzie dowiadują się, czym

Świat prawie doskonały


są choroby i jak pojmować wyroki losu. Porzucają irracjonalne
lęki, zdrowieją i cieszą się, obrawszy lepszy sposób rozumienia
życia. Dołączając do nich poprzez lekturę tej książki, odkryjecie,
że człowiek, w przeciwieństwie do tego, w co wierzą niektórzy,
nie jest „wybrakowany”, lecz jak każda inna żywa istota jest naj­
doskonalszym osiągnięciem ewolucji...
Przeznaczenie, które definicja ze słownika Larousse’a określa
jako „łańcuch koniecznych i nieznanych zdarzeń”, również jawi
się jako pewien logiczny ciąg. Kiedy komputer nie ma zainstalo­
wanego oprogramowania, nie działa. Tak samo jest z człowiekiem.
Każdy otrzymuje oprogramowanie, które określa jego wygląd czy
fizjologię, a wraz z nim program „Choroby i Przeznaczenie”.
Każdy człowiek dąży do zaspokojenia podstawowych potrzeb -
miłości, radości, zdrowia, pieniędzy, seksu, kontaktu, terytorium,
bezpieczeństwa. Niemniej, z powodu drzewa genealogicznego,
z którego dany człowiek pochodzi, niektóre z tych potrzeb mogą
nie zostać spełnione. Ciąg zdarzeń, które uważamy za „Prze­
znaczenie”, jest efektem logiki Natury, umykającej zazwyczaj
naszemu zrozumieniu. Wspomnienia niebezpieczeństw, jakich
doświadczyli w swoim życiu przodkowie, są przekazywane kolej­
nym pokoleniom. Przekaz ten wpisuje się w międzypokoleniowe
programowanie, które jest obecne u każdego gatunku. Dzięki
niemu potomkowie korzystają z doświadczenia swoich przodków.
To sztuczka ze strony Natury, umożliwiająca potomstwu prze­
życie w sytuacji, kiedy powtarza się coś, co już kiedyś zagroziło
przodkom.
Uprzedzam tu czytelnika, że uraza do przodków lub poczucie
winy względem własnego potomstwa nie są „zgodne z Naturą”.
Każde pokolenie zrobiło co mogło. Są bez winy, choć przyczyna

OD AUTO RA
mogła powstać akurat w ich pokoleniu. Zwłaszcza że to, co zo­
stało zaprogramowane można odprogramować. Dzięki rozwojowi
świadomości wiemy więcej i „po fakcie” możemy teraz zadbać
troskliwie o starszych i opatrzyć ich rany. Nasza droga jest także
ich drogą. Człowiek, by pójść do przodu, musi czasem cofnąć
się - od swojego aktualnego problemu - do podobnego problemu
z życia rodzica lub rodziców, przeżytego przez nich już wcześniej.
Tak jak dorosłe łososie - powracając na tarło, opuszczają morze,
płyną w górę rzeki, osiągają jakieś ściśle określone geograficznie
miejsce dokładnie tam, gdzie się wylęgły i gdzie wylęgli się ich
rodzice. Gdy człowiek rozpoznaje elementy składające się na
okoliczności towarzyszące chwili swego poczęcia - otoczenie,
atmosferę i różne inne „znaki szczególne” swego pochodzenia -
widzi wreszcie, jakie sznurki go pociągają. Wie, gdzie je przeciąć
i czemu wymówić posłuszeństwo.
Niniejsza książka mogłaby zawierać spis chorób - przyczyny
wywołujące daną chorobę oraz przyporządkowane do nich emocje,
nie jest to jednak dzieło tego typu. Potraktujcie ją po prostu jak
otwartą księgę umożliwiającą zapoznanie się z ideą odszukiwania
sensu choroby i sensu tego, co nas w życiu spotyka. Wszechświat
tylko czeka, by człowiek połączył w sobie na nowo aspekt żeński
z aspektem męskim, świadomość z nieświadomością i nauczył
się żyć w harmonii.
Życzę milej lektury, będąc świadomy nieuniknionego wpływu
mojej osobowości i historii mojego rodu na niepoprawną lekkość
liter, które zgodnie i posłusznie tworzą słowa - symbole zawsze
tak bardzo znaczące i rezonujące...

Świat prawie doskonały


Nowe spojrzenie na choroby i Przeznaczenie
Ludzie, rozpatrując choroby jako samodzielne zjawiska - od­
dzielając je od historii emocjonalnej chorego - wierzą, że są one
rodzajem „błędu”, za który należy winić wrodzoną lub nabytą
słabowitość organizmu, pojawiającą się bez przyczyny. Jednak,
patrząc z szerszej perspektywy, choroby okazują się procesem
przystosowania narządów do problemów, których chory nie roz­
wiązał (problemów prawdziwych, wymyślonych lub symbolicz­
nych - obecnych, jak i przeszłych, już przeżytych przez przodków).
Są one tym, co w pierwszej kolejności ratowało życie.
Choroba jest archaiczną odpowiedzią daną przez jakąś część
żywej istoty (np. kolano albo nerkę, ucho, naczynie krwionośne,
korę - w przypadku świata roślin itp.) na konflikt przeżywany
przez cały organizm. Kiedy ten konflikt w taki czy inny sposób
znika - odpowiedź na niego staje się bezużyteczna - na rozkaz
mózgu choroba zostaje zatrzymana, nie postępuje dalej, zostaje
dezaktywowana i zlikwidowana.
W tej książce proponuję od nowa spojrzeć na choroby. Chcę
podzielić się z Wami moimi przekonaniami, wytłumaczyć to, co
krok po kroku stawało się dla mnie oczywiste - że istnieje tylko
jeden aktywator wszystkich chorób, że potrafią one znikać, że
populacja bakterii, która rozwija się podczas infekcji symbolicznie
próbuje pomóc człowiekowi w rozwiązaniu jego konfliktu, że rak
jest rozrostem przystosowawczym doskonale podporządkowanym
i zorganizowanym, że przerzuty nowotworowe wynikają z wielu
niebezpieczeństw będących „w zawieszeniu” - w przypadku tych
ostatnich niektóre przerzuty są spowodowane przez diagnozy
lekarskie oraz wiele innych czynników.

OD AUTORA
Żywe istoty, zmuszone do ciągłego przystosowywania się,
wypracowały na przestrzeni prawie czterech miliardów lat pewne
strategie - fortele wojenne.
Te strategie występują w trzech porządkach:
. wewnątrz organizmu (choroby organiczne),
. behawioralnie (choroby psychiczne),
. zewnętrznie (los, wpływ istoty na otoczenie i odwrotnie,
zmiany miejsca pobytu i podejmowane działania).

Dzięki tym sztuczkom jednostka i jej ród zyskują więcej, niż


mogłoby się wydawać - jest to najlepsze rozwiązanie biologiczne,
ukryte, lecz obecne w każdym z nas. Są to rozwiązania, a nie
problemy. To, co uznajemy za choroby i dotąd leczyliśmy, zostało
stworzone przez Naturę w innym celu. Spójrzmy na choroby z tej
właśnie - nowej perspektywy.

Szukanie przyczyn clioróP

Każdą chorobę inicjuje jakieś konkretne odczucie.


Pewnego dnia Arlette zostaje zaatakowana. Próbuje się bronić,
ale nie daje rady. Czuje bezsilność i przeżywa ogromny stres.
Trzydzieści lat później jej syn, Jean-Louis zastraszany w gimna­
zjum także przeżywa to w samotności, nie ma wsparcia i brak mu
sił, by się bronić - aktywuje więc u siebie cukrzycę ze stanami
hiperglikemicznymi. Jedno z wytłumaczeń hiperglikemii mówi
o rekompensacie w sytuacji, gdy ktoś czuje, że nie ma siły na kon­
tynuowanie działania, choć trzeba zrobić jeszcze wiele ważnych
rzeczy, a także czuje, że stracił wsparcie. Cukier jest paliwem dla

Świat prawie doskonały


mięśni, mózgu, potrzebnym do tego, by można było stawić opór,
walczyć, obronić się przed przeciwnikiem, a także wybrać najlep­
szą strategię. Hiperglikemię można więc uznać za symboliczne
i biologiczne rozwiązanie, mające pomóc organizmowi w stanie
zagrożenia stanąć do walki, przeciwstawić się. Powikłania cuk­
rzycowe związane z oczami, wynikają z odczuć towarzyszących
w związku z tym, przez co się przeszło.
Uznajemy za oczywiste, że dziedziczymy po swoich przodkach
jakieś cechy wyglądu i cechy osobowości. Może więc jest naturalne
dziedziczenie także ich wspomnień związanych z przeżyciem
jakiejś traumatycznej sytuacji. Dziedzicząc doświadczenia po­
przednich pokoleń, jesteśmy przygotowani na wypadek, gdyby­
śmy mieli przeżywać podobne zdarzenia. W sytuacji zagrożenia
przeżycie może zależeć od tego, czy zareagujemy dostatecznie
szybko. Czasem też przeżycie tej sytuacji możliwe jest tylko dzięki
zapadnięciu na jakąś chorobę.
Choroba może wydawać się bardziej gwoździem do trumny
niż szansą, ale jeśli dzięki chorobie unikamy śmierci w chwili
zagrożenia? Spójrzmy zatem na choroby inaczej - przeżyć, nawet
jako osoba chora, jest mimo wszystko sukcesem, gwarantującym
zysk w postaci „dodatkowego” czasu, w którym poprzez swoją
pracę, obecność, wiedzę możemy przekazać więcej potomstwu
i swojemu rodowi, mamy wtedy także kolejną szansę spłodzenia
kolejnych potomków... Gdyby nie choroba, prawdopodobnie z po­
wodu nadmiernego stresu umieralibyśmy natychmiast! Czy ta
hipoteza potrafi się obronić? Nie wiem. Jednak, te rozważania, do
których w miarę czytania dojdzie mnóstwo innych racji o żelaznej
logice, sprawić mogą, że dostrzeżecie genialny plan, jaki kryje
się za chorobami. Kolejna hipoteza mówi, że czas nie wymazuje

OD AUTO RA
informacji, wspomnień. Przodkowie żyją w nas i w swoim drze­
wie genealogicznym możemy znaleźć korzenie naszych chorób.
A zatem, w leczeniu nie chodzi o skupienie się na naprawianiu
narządów chorej osoby, ale o koncentrację całej uwagi zarówno
opiekującego się nią grona, jak i samego chorego na konflikcie
tkwiącym w jego podświadomości. Często okazuje się, że dany
problem jest jedynie rezonansem innego, dawniejszego, ciężkiego
doświadczenia przeżytego przez rodziców lub przodków. I wtedy
nie ma co zwalczać symptomów wszelkimi znanymi agresyw­
nymi sposobami i zmagać się z losem, ale odkryć, czemu służą
choroby i to, co nas w życiu spotyka - co ujawniają i jaki konflikt
mają rozwiązać.

Stan obecny

Bardzo długo dociekliwi lekarze poszukiwali w psychosomatyce


dających się naukowo udowodnić korelacji między zaburzeniami
emocjonalnymi a chorobami. Nie znaleźli jednak nic, co ułatwi­
łoby poznanie sensu kryjącego się za poszczególnymi chorobami
ani też na położenie fundamentów pod nowy paradygmat zdrowia.
Postulat, w świetle którego to mikroorganizmy powodują cho­
roby, nie dawał ludziom szansy na znalezienie przyczyn choroby
w samym sobie. W związku z częstą obecnością drobnoustrojów
podczas chorób powstało przekonanie, że są zagrożeniem i można
przeżyć tylko dzięki lekarzowi i specjalnie dobranym lekom. Zdro­
wie, zamiast pozostawać w gestii chorych, przeszło stopniowo
w ręce naukowców oraz przemysłu farmaceutycznego i związa­
nego z nim lobby. Proces medykalizacji rozwijał się, ograniczając

Świat prawie doskonały


się do tego, co opłacalne. Coraz bardziej inwazyjna technologia,
pomagająca przy stawianiu diagnozy dawała rozpoznanie dawniej
ukrytym chorobom i coraz częściej doprowadzała do interwencji.
Wypowiedziano wojnę zarazkom ale, skoro się mutują, jest to
walka nie mająca końca. Walczono z rakiem, stworzono „anty-
ralcową superligę”, lecz ciągle nie udało się (zapewne z braku
odpowiedniej strzały) przeszyć sedna jego tajemnicy. Ponieważ
poszliśmy „przeciw”, nie bierzemy pod uwagę, że można pójść
„w kierunku”. Obecnie oddziały onkologii mają ręce pełne roboty,
młodzi lekarze odwracają się od tej specjalizacji, a mimo licz­
nych wysiłków i dofinansowań, dzisiaj szanse na wyzdrowienie
z chorób nowotworowych są tylko odrobinę większe niż kiedyś.
Niektóre kampanie zdrowotne osiągają wręcz przeciwny efekt,
gdyż ich środkiem działania jest strach, którego odczuwanie samo
w sobie może wywoływać chorobę.

Zapowiedź przyszłości

Chorzy jednak wbrew wszelkim oczekiwaniom zdrowieją niekiedy


bez zastosowania powszechnie przyjętych środków zaradczych.
W świętych miejscach, jak na przykład w Lourdes, także spełniają
się życzenia powrotu do zdrowia. Psycholog z paryskiego szpitala,
Marc L. zbadał, że u 90% badanych przypadków wydarzenia powo­
dujące wstrząs emocjonalny zachodziły cyklicznie, jako swojego
rodzaju „echoincydencje”10, i poprzez uświadomienie tego pacjen­

10 Echoincydencja - gra słowna, zamiast „koincydencja" mamy słowo „echoincy-


dencja”, które świadczy o tym, że zbieg okoliczności powtarza się jak echo.

OD AUTO RA
tom uaktywnił u wielu z nich proces zdrowienia, choć wcześniej
nie udało się tego zrobić w inny sposób (np. wyzdrowienie z raka,
w tym z jego końcowej fazy, czy ze stwardnienia rozsianego).
W latach 80. ubiegłego stulecia dr Ryke Geerd Hamer odkrył,
analizując tomogramy mózgu, że zmiana widoczna na tomo-
gramie w konkretnej strefie mózgu zawsze odpowiada zmianie
w jakimś konkretnym narządzie, oraz że chory w trakcie choroby
zawsze przeżywa pewien określony konflikt! Doktor Hamer także
był w stanie pomóc w wyzdrowieniu wielu pacjentom, na których
medycyna już machnęła ręką. Obecnie inni badacze potwierdzają,
kwestionują, udoskonalają i rozwijają jego odkrycia. Na prze­
strzeni trzech dziesięcioleci te przypadki wyzdrowień - spraw­
dzalne i dające się racjonalnie wytłumaczyć - rozpoczęły cichą
rewolucję... Ale czy ta historia się nie powtarza? Kilka wieków
temu, to wszystko było już jasne dla kilku wtajemniczonych... Na
przykład w Księdze Jeremiasza (Jr 3, 12-18) Jakub, musiał pójść
poszukać czegoś na północy! Otóż w języku hebrajskim słowo
„północ” (hebr. cafon) oznacza także to, „co jest utajone, schowane,
utkwione” (hebr. cafan), w pewien sposób nasuwając na myśl
freudowską nieświadomość! Od zarania dziejów było wiadome,
że do wyzdrowienia dochodzi się poprzez uświadomienie sobie
tego, co ukryte i tkwiące w nieświadomości. Wszyscy wiemy, że
aby raz a dobrze pozbyć się cierni z ogrodu, nie wystarczy wy­
koszenie albo przycięcie sekatorem. Jedyne, co sprawi, że się ich
pozbędziemy, to wyrwanie krzewu z korzeniami. Tak samo ma
się rzecz ze wszystkimi chorobami. Jeśli już jesteśmy zmęczeni
pojawianiem się ciągle i na nowo jakiejś choroby, zdecydujmy się
na wyczyszczenie wspomnienia, które powołuje ją do istnienia!
Oznacza to ciężką orkę na „polu” własnego wnętrza...

Świat prawie doskonały


Dzięki najnowszym odkryciom dotyczącym chorób i ich klu­
czowej dla przeżycia roli, dochodzi do wyzdrowień uważanych za
niemożliwe, a społeczeństwo może dokonać wielkiego ewolucyj­
nego skoku. Okazuje się też, że nie tylko choroby, ale i wszyst­
kie nasze życiowe ścieżki, wybory, profesje, związki i działania
społeczne, ćwiczenia fizyczne, miejsca zamieszkania, szczęśliwe
i nieszczęśliwe zdarzenia, przypadki, szczęście, nieszczęście - to
też konsekwencje, czyli zgodne z logicznym porządkiem - od­
powiedzi na pozostające w zawieszeniu stare nie rozwiązane
problemy pochodzące z naszych linii genealogicznych. Z tego
względu znaczenie chorób i kwestię losu potraktowano w tej
książce nierozłącznie.
Człowiek zajęty chwilą obecną postrzega samego siebie jako
jednostkę niezależną i często niezbyt zdaje sobie sprawę z roli,
jaką odgrywa na łonie swego rodu, świata, wielkiego kosmicznego
organizmu, do którego należy. Żyje sobie jak liść, a nie jak drzewo.
Zauważa to, co się zamanifestowało jedynie w kontekście natych­
miastowości i bezpośredniości - pozbawiony wglądu w przyczyny,
ponieważ zapomniał przeszłość lub jej nie zna i nie pamięta tego,
co przeżyli ci, którzy przed nim nieśli iskrę życia.

Cel te] książki


Moim celem jest sprawić, by Czytelnik przyjął pozytywne na­
stawienie względem chorób i tego, co go w życiu spotyka. I zro­
zumiał, że w zależności od swojego nastawienia może obrać
kierunek - od choroby do wyzdrowienia lub ku pogorszeniu. Nie
chodzi mi tu jednak o zachęcanie chorych do bezpodstawnego

OD AUTO RA
kultywowania pozytywnego myślenia. Nie chodzi o nową metodę
Coue11, wręcz przeciwnie. Każdy z nas w obliczu przerastającego
go problemu okłamuje sam siebie - wypiera problem, by nie
cierpieć. W tym braku świadomości pojawia się choroba. Jej ma­
nifestacja w rzeczywistości daje szansę na wyleczenie - poprzez
obiektywne przyjrzenie się każdemu z symptomów, odkrycie ich
znaczenia biologicznego. Jeśli tylko Czytelnik zechce poszerzyć
swą wiedzę i dowiedzieć się więcej czy wyleczyć z choroby albo
uwolnić się od niepomyślnego losu, może poszukać pomocy u te­
rapeutów posługujących się metodą Dekodowania Biologicznego.

Szczęsny zaiste ten, kto zdołał przyczyny wszechrzeczy poznać.

W ergiliusz, Georgiki12

11 Emile Coue (1857-1926) - psycholog i farmaceuta, stworzył metodę autosugestii,


opierającą się na powtarzaniu wizualizacji i słów, jak np. „Z każdym dniem,
pod każdym względem, czuję się coraz lepiej”.
12 11 489, tłum. Z. Abramowiczówna (Ossolineum 2006).
CzeSC pierwsza

Choroba

Chcesz wyzdrowieć?
A czy jesteś gotowy na usunięcie przyczyn swojej choroby?
Hipokrates
Uwaga, treść tej książki może być niezgodna z czyimiś
, przekonaniami. Może także sprowokować wyzdrowienie
i inne efekty naprawcze dzięki temu, że wzbudzi nagłe
uświadomienie czy zrozumienie.

Osoba chcąca posłużyć się w leczeniu metodą Dekodowania


Biologicznego m usi brać pod uwagę, że odkodowanie, czyli
znalezienie przyczyny choroby, to zaledwie pierwszy krok.
Kolejny to rozwiązanie biologicznego konfliktu. Ponadto
nie wszystkie choroby oraz umiejscowienie anatomiczne
sterujących nim i przekaźników w m ózgu
zostały rozszyfrowane. Jest jeszcze wiele do zbadania.
Przyczyna wystąpienia choroby

Prageneza

Siła przyciągania scaliła rozproszone cząsteczki, drobiny roztrza­


skanych gwiazd i powstała Ziemia. Czy tej siły starożytni Grecy
nie nazywali przypadkiem Chaosem? W materii, niezależnie od
tego, czy jest lotna, płynna, czy stała - cząsteczki zarówno poddane
siłom chaosu, jak i siłom spajania zderzają się ze sobą z wielką
prędkością. W oceanach pierwsze „molekuły życia" powstały po­
przez reakcje chemiczne. Dziś potrafimy odtworzyć to zjawisko
w warunkach laboratoryjnych. Z niektórych cząsteczek ,po połą­
czeniu z chlorofilem powstały sinice, inne stały się bakteriami.
Z połączenia bakterii z sinicami powstały większe eukarioty,
wyposażone w jądro do przechowywania genów. Po utracie zdol­
ności do fotosyntezy niektóre z tych prymitywnych organizmów
przetrwały, żywiąc się przedstawicielami tego samego gatunku
i stopniowo przekształcały się w zwierzęta. Organizmy poprzez
rozmnażanie z jednej jedynej mikroskopijnej komórki dzieliły
się wciąż i wciąż na nowo na identyczne z pierwszą komórką
klony, więc ich „tożsamość” przechodziła dalej przez kolejne
pokolenia.

Przyczyna wystąpienia choroby


Powstanie płci - z Adama powstaje Adam i Ewa

Pierwsze organizmy wystawione były na wiele trudnych sytuacji,


które mogły spowodować ich śmierć: gorąco, zimno, zlodowa­
cenia, spadające meteoryty, zmiany kwasowości, erupcje wulka­
niczne, zmiany pola magnetycznego, światła, zmiana atmosfery
beztlenowej na tlenową, zwęglające i rozbijające materię pioruny,
ataki drapieżników. Przetrwanie zaś wymaga szybkiego przysto­
sowania się... Prymitywne organizmy rozmnażały się jedynie
dzięki krótkiemu i przypadkowemu łączeniu się za pomocą rzę­
sek (zapowiedź procesu płciowego), które umożliwiało im prze­
kazywanie fragmentów chromosomu (koniugacja bakterii). Te
fragmenty chromosomu są jak kroniki historyczne - zapisywane
były różnymi trudnymi doświadczeniami, którym organizmy były
poddawane i ewoluowały, aby się do nich przystosować. Jednak
rozwój, który następował w ten sposób, przebiegał zdecydowanie
zbyt wolno... Kiedy wszystko wydawało się ustalone, nagle pojawia­
jący się nowy element nie pozwalał organizmom na poprzestaniu
na wypracowanych sposobach, zmuszał je do rozwoju i mutacji.
Natura doskonali się z konieczności.
Logiczną i genialną reakcją Natury było powstanie płci. Kiedy
do reprodukcji jednego organizmu potrzeba dwóch, to nowy orga­
nizm ma szansę przyswoić umiejętności, zdolności adaptacyjne,
dane o środowisku i przeżytych doświadczeniach od każdego
z rodziców. Biblijna historia Adama i Ewy opowiada o powstaniu
pierwiastka męskiego i żeńskiego: jeden bole („żebro”) androgy-
nicznego Adama (komórki powstałej w wyniku podziału bezpłcio­
wego) staje się przyjmujący i żeński (to Ewa, siła, która wprawia
rzeczy w ruch), drugi bok zaś, staje się dający i męski. Następnie

c zęść p ie r w s z a • Choroba
płcie się rozdzielają. Dzięki czemu potomstwo zaczyna rozwijać
się coraz szybciej, odkrywając i podbijając nowe przestrzenie.
Historia ewolucji organizmów żywych pokazuje, że pewne
gatunki rozwinęły się, a następnie cofnęły w rozwoju. Rozmna­
żanie bezpłciowe, następnie płciowe, potem krok wstecz i znów
rozmnażanie bezpłciowe - ta zmienność i naprzemienność miały
swoje znaczenie dla przetrwania. Niektóre gatunki roślin i zwie­
rząt do dzisiaj mogą rozmnażać się na dwa sposoby, korzystając
z jednej lub drugiej możliwości, w zależności od zmiennych śro­
dowiska (na przykład temperatury), mogą być raz męskie, a raz
żeńskie. Ta dychogamia cechuje gąbki, niektóre mięczaki i płazy,
a wśród ryb - strzępielowate1. Uświadamia nam to łatwość, z jaką
organizmy potrafią ewoluować, cofać się, mutować, a nawet łączyć
z osobnikami innego gatunku (chimeryzacja), aby przystosować
się do sprawiającego problemy środowiska.
W tym ewoluowaniu ważne jest, by nie stracić najmniejszej
nawet umiejętności, żadnego wspomnienia dotyczącego obiektu
lub funkcji, które niegdyś mogły być przydatne. Stąd wszystko, co
żyje, zostało wyposażone w „banki danych” - chromosomy i ich
organizację przestrzenną w jądrze - geny, by potomkowie mogli
na nowo korzystać ze sprawdzonych recept na przetrwanie. Geny
są niezbędnym zapisem reakcji żywych istot na to, czego te istoty
doświadczyły. Przekazują wiedzę o tym, co się przeżyło.

i Ryby okoniokształtne, które cechuje hermafrodytyzm.

Przyczyna wystąpienia choroby


I funkcja stworzyła narzgd

Podobnie jak atomy łączą się między sobą, by utworzyć cząsteczki,


i trzymają się razem, bo ten sposób organizacji pozwala zaoszczę­
dzić energię, tak organizmy jednokomórkowe łączyły się, by stać
się silniejsze i większe. Złączenie sprawia, że rzeczywiście oszczę­
dza się energię. Organizmy wielokomórkowe ukształtowały się na
wzór komórek posklejanych w grona. Następnie między różnymi
komórkami wykształciły się obiegi - „zapożyczeni przez molekuły
pośrednicy” mający w ten sposób zapewnić komunikację między
różnymi częściami całości.
W przypadku organizmu wielokomórkowego zastosowanie
tego „uniwersalnego prawa oszczędzania energii” oznaczało spe­
cjalizację komórek. Tylko niektóre - te, z których uformowały się
jajniki i jądra, słupki i pręciki - otrzymały misję zajęcia się repro­
dukcją. Tak jak w ulu, gdzie jedynie królowa ma prawo składać jaja,
a pozostałe pszczoły dbają o zaspokojenie podstawowych potrzeb
roju. Aby można było magazynować substancje odżywcze, a nie
tylko mieć do nich dostęp raz na jakiś czas - z części komórek
wykształciła się wątroba. Pęcherz powstał, by gromadzić mocz po­
trzebny w większej ilości do oznaczenia terenu - wcześniej mocz
wydalany był do momentu, gdy dany osobnik nie czuł już potrzeby
zaznaczania terytorium. Płetwy są wyspecjalizowanymi narządami
ruchu, które wykształciły się po to, by ułatwić szybkie przemiesz­
czanie się, a następnie stopniowo ewoluowały w odnóża, gdy stwo­
rzenia morskie opuściły ocean, wyszły na ląd i stały się płazami,
dalej gadami, szczurami, małpami, aż do współczesnego człowieka.
W tym procesie także każde następujące pokolenie ludzi
różni się odrobinę od poprzedniego. Ludzka wątroba zwiększała

cząść p ie r w s z a • Choroba
swą objętość, obecnie zawiera więcej komórek i jako narząd jest
większa. Wraz z ewolucją komórki przystosowywały się do zmie­
niającego się środowiska zarówno poprzez zmiany jakości, jak
i ilości tkanki.
Wynikiem opisywanego wyżej zjawiska są także nowotwory.
Uważamy je za chorobę gdy tak „ewoluują”, że zaczynają sprawiać
cierpienie człowiekowi lub kolejnym pokoleniom w rodzie.
Zgodnie z uniwersalnym prawem oszczędzania energii ko­
mórka może korzystać w jakimś określonym czasie z nadzwyczaj­
nych możliwości, lecz traci je, gdy tylko stają się bezużyteczne.
Osteoliza (rozpuszczanie kości), atrofia (zanik komórki, tkanki,
narządu lub jakiejś części ciała), owrzodzenie (ubytek tkanek) -
są spowodowane wyłącznie koniecznością adaptacji. Kiwi, ptak
z Nowej Zelandii, stracił zdolność latania, ponieważ nie istnieje
w jego środowisku już żaden drapieżca, przed którym musiałby
uciekać, wzbijając się do góry.

Sympatykotonia przystosowawcza

Długość życia istot wielokomórkowych wydłużyła się, dzięki temu,


że tworzące je komórki odnawiają się wiele razy, zanim orga­
nizm zakończy życie. Jednak częstotliwość różnych zagrożeń,
w tym ryzyko stania się ofiarą drapieżcy, popchnęła żywe istoty
do wypracowania systemu przystosowawczego szybszego od roz­
mnażania płciowego, zwiększając szanse na przeżycie nie tylko
całemu gatunkowi, ale też jego pojedynczym przedstawicielom.
Ten ultraszybki system adaptacyjny składa się z magazynu in­
formacji genetycznej i aktywatora. W genach przechowywane są

Przyczyna wystąpienia choroby


wszystkie przeszłe doświadczenia. To, co przytrafiło się naszym
przodkom, nigdy nie zostaje zapomniane - w genach zapisane są
wszelkie związane z przystosowaniem fortele, konflikty, strategie
przodków oraz reakcje przystosowawcze ich tkanek i narządów.
Czy najświeższe doświadczenia rodu są zapisywane epigene-
tycznie dzięki „kanałom” na „terytoriach chromosomowych” przy
ich dekondensacji w telofazie2 razem z molekułami r n a , białkami
i pamięcią wody3? Jeszcze dokładnie tego nie wiemy. Te zapisy
informacyjne nazywamy „pamięcią komórkową”.
By pomóc organizmowi w odszukaniu w genach starych forteli
1 umiejętności, potrzebny był system aktywujący, który działałby
w mgnieniu oka. Taką rolę pełni nerwowy układ współczulny
(sympątyczny), który umożliwia danemu organizmowi w chwilach
zagrożenia utrzymać się dłużej przy życiu.
Na przykład, gdy potrzeba więcej powietrza, układ nerwowy
reaguje na cząsteczki substancji przekaźnikowych, wydzielanych
pod wpływem emocji - tzw. molekuły emocji - i aktywuje genetykę
pęcherzyków płucnych. Zaczyna się rozrost, podział komórek
w płucach, dopóki problem istnieje. Dlatego nowotwór rozpatry­
wać trzeba jako „przyspieszacz” rozwoju. Tkanka w ciągu kilku
tygodni mutuje, korzystając z możliwości wypracowanej przez

2 Telofaza to ostatni etap mitozy/mej ozy, w którym następuje rozluźnienie (dekon-


densacja) struktury chromosomów.
3 Mowa tu o zmianach w układzie histonów, białek tworzących rękaw wokół
d n a - mogą one otwierać lub zamykać dostęp do genów, czyli powodować ich

ekspresję lub wyciszanie. Jest to jeden z mechanizmów dziedziczenia epigene-


tycznego. W chwili, gdy dochodzi do zmiany struktury histonów (na przykład pod
wpływem metylacji) i do odsłonięcia fragmentu d n a , dochodzi do kopiowania
d n a przez r n a . r n a służy następnie jako matryca do tworzenia białek, które

przekładają kod genetyczny na konkretną reakcję w komórce.

część p ie r w s z a • Choroba
Układ współczulny (sympatyczny) i przywspółczulny (para­
sympatyczny) składają się na autonomiczny układ nerwowy. Układ
ten steruje narządami ludzkiego ciała automatycznie, niezależnie od
woli. W zwykłych warunkach w ciągu dnia dom inuje układ sym pa­
tyczny (aktywność), w n o c y - układ parasym patyczny (wypoczynek).
Gdy przeżywam y nadm ierny stres (konflikt biologiczny), zaczyna
dom inować aktyw ność układu w spółczulnego (sym patykotonia).
Pojawia się nadm ierne pobudzenie, wzm ożona potliwość, rozsze­
rzenie źrenic, spadek łaknienia, zaburzenia snu. Po rozwiązaniu
konfliktu dominuje układ przywspółczulny (parasym patykotonia).
Powraca spokój, czujemy zmęczenie i mamy duże zapotrzebowanie
na sen, zwalnia się tętno, w raca apetyt. Organizm regeneruje siły,
na poziomie uszkodzonego narządu zachodzi proces naprawy.

ewolucję przez miliony lat. Dzięki sympatykotonii i jej posłań­


com - hormonom, neuroprzekaźnikom, układowi odpornościo­
wemu - życie istot wielokomórkowych stawało się coraz dłuższe...
dna jest eliksirem długowieczności. Wystąpienie choroby jest
zatem jednocześnie przejawem Życia. Dotychczasowa definicja
choroby wynika z niedowierzania, jakie wykazywaliśmy względem
tego jakże naturalnego i użytecznego zjawiska.
Sympatyczna część autonomicznego układu nerwowego wypo­
sażyła organizmy w środki, które pozwalały na szybsze i bardziej
wszechstronne przystosowanie się do zagrożeń - umożliwiła im
tym samym przetrwanie. Dłuższe życie to zwiększenie szans
przeżycia własnego rodu dzięki dłuższej prokreacji, wzbogaceniu
swego klanu, czasem dzięki chorobie - o wiedzę, pracę, obecność,
nabyte umiejętności.

Przyczyna wystąpienia choroby


Parasympatykotonia naprawcza

Po wysiłku odpoczynek. Sympatykotonia ustępuje miejsca swemu


antagoniście - parasympatykotonii, która przywraca (lub stara
się przywrócić) narząd do wcześniejszego stanu i sposobu funk­
cjonowania. Organy otrzymują od mózgu polecenie, by stać się
ponownie tym, czym były. Czyż nie jest to doskonałe?

Faza goraca i zimna

Narządy są podwójnie unerwione przez te dwa antagonizujące ze


sobą systemy - układ nerwowy sympatyczny i parasympatyczny.
Choroby, na które zapadają żywe istoty, mogą być dwojakiej natury:
„zimne” (bez gorączki), często dyskretne, aktywowane przez od­
powiedzialny za przystosowanie układ sympatyczny oraz choroby
„gorące” (zapalne, zakaźne, obrzękowe), aktywowane przez dzia­
łalność naprawczą układu parasympatycznego. Choroba zimna
zawsze poprzedza chorobę gorącą. U ludzi i u zwierząt dzieje się
tale od tysięcy lat, lecz dotąd tego nie rozumieliśmy.
Skoro reakcje chemiczne między różnymi cząsteczkami są
pod pewnymi warunkami odwracalne, a żywe organizmy także
składają się z cząsteczek, czemu nie wierzymy, że reakcje komór­
kowe, takie jak rak również mogą być odwracalne?

Od mózgu autonomicznego do mózgu „psychicznego"

W miarę ewolucji, po to by zgodnie zarządzać różnymi częś­


ciami organizmu dla dobra osobnika, wykształciło się centrum

część p ie r w s z a • Choroba
zarządzania, czyli mózg autonomiczny - automatyczny, nieza­
leżny od naszej świadomej woli. W każdej epoce paleontologicznej
charakterystyczne było uczenie się nowych rzeczy, rozwój inter­
akcji z tym, co żywe i nieożywione. Za każdym razem dochodziły
nowe warstwy komórek nerwowych i glejowych, przypisane pa­
mięci, psychice, świadomemu myśleniu i pozwalające na działanie
wyobraźni, budowanie przekonań, ciekawość. Mózg człowieka
stopniowo rozrastał się wokół mózgu „emocjonalnego” (zwanego
limbicznym). To mózg zapamiętuje sytuacje wielkiego napięcia
i je aktualizuje... To, za pośrednictwem mózgu autonomicznego,
dzięki komunikacji między różnymi strefami mózgu - myślenie,
idee, zasłyszane słowa lub spostrzeżone rzeczy, stosownie do
intensywności wywołanej emocji, wpływają na wszystkie części
organizmu. Gwałtowny strach, niebezpieczeństwo powodują wy­
dzielenie ogromnej ilości pobudzających katecholamin (adrena­
liny, noradrenaliny). Te z kolei, gdyby nie istniał żaden system
odprowadzania, mogłyby spowodować natychmiastową śmierć.
Mózg autonomiczny „biologiczny” odprowadza nadmiar energii
do narządu, który „zachorowuje”, umożliwiając przeżycie. Lo­
giczne jest, że do radzenia sobie z nadmiernym stresem, mózg
(ważący około i 300 gramów) angażuje automatycznie ciało.
Je dyn y aktywator choroby

Piłeczka tenisowa
1
Zadziałajmy na obiekt materialny, dajmy na to - piłeczkę teni­
sową, siłą poziomą f . Co się dzieje? Piłeczka przemieszcza się
i nie podlega żadnym deformacjom.

Zadziałajmy teraz na tę piłeczkę dwiema identycznymi siłami


(f = f '), ale koniecznie z dwóch różnych stron. Pojawia się konflikt.
Piłeczka nie może się przemieścić, a do tego dwie siły wpływają
na nią i zniekształcają ją.

część p ie r w s z a • Choroba
Schemat 2

Tak samo w przypadku istot żywych, kiedy jednostka nie


znajduje zewnętrznego rozwiązania uwalniającego z ograniczeń,
którym podlega (co Henri Laborit1 nazwał wcześniej „hamo­
waniem działania”), efektem jest zniekształcenie wewnętrzne -
któryś z narządów „przejmuje” ciśnienie wynikające z konfliktu.
Ten narząd nie robi byle czego - on zmieniając swoje funkcjo­
nowanie „inteligentnie” pomaga organizmowi, w wyniku czego
następuje na przykład: zmiana odnowy komórkowej, mutacja,
atrofia, hipertrofia, niedostateczne lub nadmierne wydzielanie
płynów ustrojowych.

Geneza pierwszych odkryć

Na początku lat 80. xx wieku pewnej letniej nocy wybucha strze­


lanina. Ranny zostaje młody człowiek, rany postrzałowe okażą się
śmiertelne. Jego ojcem jest doktor Ryke Geerd Hamer. Śmierć
syna jest dla niego druzgocącym przeżyciem. Kilka miesięcy

1 Henri Laborit (1914—1995) - chirurg, neurobiolog, etolog i filozof. Zasłużył się


upowszechnianiem neurobiologii.

Jedyny aktywator choroby


Pięć Praw N atury sform u łow anych przez dr. H am era:

1. Żelazne praw o chorób - każde zachorow anie je s t poprzedzone


przeżyciem w strząsu em ocjon alnego i przebiega w specyficznym
dwufazowym cyklu.
2. Dwufazowość zachorowań - pochodzenie embrionalne tkanki decy­
duje o tym, jakie procesy - nam nażanie/rozpad czy zanik/nasilenie
funkcji -za c h o d z ą w tkankach podczas kolejnych etapów dwufazo­
w ego cyklu choroby.
3. Ontogenetyczny system chorób - to, w jakim narządzie rozwinie się
choroba, je st zależne od powiązania między rodzajem odczuć, które
towarzyszyły w strząsowi em ocjonalnem u, a funkcją danej tkanki
i zaWsze ma swój biologiczny sens. Zmiany te nazywamy Sensownym
Biologicznym Program em Natury.
4. O ntogenetyczny system m ikroorganizm ów - m ikroorganizm y -
grzyby, bakterie, w irusy - również przypisane są do określonych
listków zarodkowych, a ich rolą je s t wspieranie procesu fazy na­
prawczej po rozwiązaniu konfliktu.
5. Dwufazowość zachorow ania ma sens i cel biologiczny, i je st dosto­
sowaniem sił organizmu do sytuacji konfliktowej.

później dr Hamer odkrywa u siebie raka. Przypuszczając, że


w pojawieniu się nowotworu odegrały pewną rolę intensywne
emocje, podejmuje próby weryfikacji czy jego pacjenci także do­
świadczyli jakichś emocjonalnych wstrząsów, zanim pojawiła się
ich choroba. Rzeczywiście, wszyscy ci pacjenci przeżyli wcześ­
niej szok z powodu traumatycznych przeżyć! To stwierdzenie,
które potwierdzone zostało tysiące razy, prowadzi dr. Hamera

c ząść p ie r w s z a • Choroba
do sformułowania Pięciu Praw Natury. Wnioski ze swych badań
dr Hamer zawarł w podręczniku zatytułowanym Vermdchtnis
einer Neuen Medizin.
Odkrycia dr. Hamera potwierdzane są do dziś i to właśnie od
nich wychodzą badacze, lekarze i terapeuci, wyjaśniając, weryfi­
kując, porównując, uzupełniając, a czasem eliminując niektóre
tematy, rozwijają dziś tę nową dyscyplinę.

Przyczyna każdej choroby jest konflikt biologiczny

Każda choroba rozpoczyna się tzw. fazą zimną, będącą pod wpły­
wem układu sympatycznego, i kończy się fazą gorącą.
Faza zimna zostaje aktywowana, gdy jednostka przeżywa emo­
cjonalny wstrząs z powodu jakiegoś ogromnego z jej punktu
widzenia stresu (ten moment nazywamy d h s - Dirk Hamer
Syndrome, na pamiątkę syna dr. Fłamera). Jednostka, będąc pod
wpływem silnego stresu i wstrząsu emocjonalnego, w obliczu
problemu, wobec którego nie znajduje natychmiastowego rozwią­
zania tworzy tzw. konflikt biologiczny i podtrzymuje go (z obu­
rzeniem rozpamiętując, roztrząsając).
Po rozwiązaniu konfliktu zostaje uruchomiona zimna, kom­
pensacyjna choroba, której nie zawsze towarzyszy ból. Nie od
razu zauważamy, że się pojawiła (z wyjątkiem porażenia czucio­
wego lub ruchowego, zaburzeń wydzielania prowadzących do
omdleń, hipoglikemii). Można ją wychwycić podczas okresowej
kontroli lekarskiej lub bardziej szczegółowych badań (analizy
biochemiczne, radiografia).

Jedyny aktywator choroby


Konflikt staje się „biologiczny” (zostaje „sprow adzony” do
określonej tkanki ciała), gdy spełnionych jest pięć warunków:
1. w strząs je s t dramatyczny, przeżywany jako tragedia,
obciążający, nie pozwalający zaznać spokoju,
2. sytuacja, która go wywołała, je st niespodziewana - nie byliśmy
na nią przygotowani, spotyka nas w złym mom encie,
3. to, co się wydarzyło je s t nie do zaakceptowania, nie do przyjęcia,
4. w chwili, gdy zdarzenie ma m iejsce, nie widzimy rozwiązania
problemu,
5. swoje em ocje przeżywamy sam otnie, w izolacji. Nawet jeśli
rozmawiam y z innymi o zdarzeniu, które wywołało szok,
nie mówimy o swoich najgłębszych odczuciach.

Jeśli którekolwiek z kryteriów nie je s t spełnione (na przykład wiemy,


jak rozwiązać problem, albo rozmawiam y z kimś o głębokich em o­
cjach, których doświadczam y), konflikt nie będzie biologiczny.

Określenie „biologiczny” wskazuje na to, że konflikty jed­


nostki powiązane są z jej życiowymi, biologicznymi potrzebami:
posiadania terytorium, bycia bezpiecznym, posiadania zasobów -
pożywienia, zdolności płacenia rachunków, potrzebą założenia
rodziny, bycia w kontakcie z innymi czy zaspokojenia popędu
płciowego. Można powiedzieć, że tyle może być konfliktów bio­
logicznych, ile jest funkcji komórkowych w ciele.
Konflikt biologiczny może także wywoływać nietolerancja
żywego organizmu na element zewnętrzny (toksyny, grzyby, gazy,
radioaktywność, kwasy, ciała obce). Lecz dlaczego jeden człowiek

część p ie r w s z a • Choroba
Faza aktywności konfliktu to okres, w którym przeżywamy wstrząs
emocjonalny (spełniający pięć kryteriów konfliktu biologicznego).
Faza zimna je s t konsekw encją wzmożonej aktywności układu
w spółczulnego. Trwa do m om entu rozwiązania problem u, który
wywołał wstrząs. Rozwiązanie nie musi być rzeczywiste. Pogodze­
nie się z sytuacją, zaakceptow anie jej, uznanie jej za mało istotną
także prowadzi do zakończenia zimnej fazy choroby i rozpoczęcia
fazy gorącej, zwanej też fazą naprawczą. W fazie gorącej dominuje
aktywność układu przywspółczulnego.

//////////////////////////////////////////////////^^^^

na coś cierpi, a inny mimo tych samych okoliczności - nie? Trzeba,


by przedtem - w pierwszej części życia danej osoby albo w życiu
jego poprzedników w rodzie, zostało zasiane ziarno: konflikt
„programujący”. Jego rezonansem jest potem konflikt „aktywu­
jący” chorobę.
Przykład: Anita, mając 20 lat i 8 miesięcy, straciła narzeczo­
nego. Kiedy jej syn Aldo bierze udział w przeprowadzce rodzi­
ców, ma 10 lat i 4 miesiące. Przeprowadzka powoduje, że traci
kontakt ze swoją małą sąsiadką z klatki schodowej, którą bardzo
lubił, a w wieku 20 lat i 8 miesięcy przeżywa kolejną separację
z przyjaciółką. Wtedy też zaczyna mieć problemy z pamięcią
krótkotrwałą i egzemę2.

2 Choroby naskórka (między innymi egzema) są wynikiem konfliktów, którym


towarzyszy odczucie separacji, oddzielenia. Ośrodki sterujące tą tkanką znaj­
dują się w obszarze czuciowym kory mózgowej. Zmianom w tych miejscach
towarzyszą problemy z pamięcią krótkotrwałą.

Jedyny aktywator choroby


A n ita , 2 0 la t 8 m -c y N a ro d z in y A ld o A ld o , 1 0 la t 4 m -c e A ld o , 2 0 la t 8 m -c y

P ro gram o w an ie B ezw iedna P ro gram o w an ie A ktyw acja


P rojekcja
Rodziców

Schem at j

Mały konflikt spowoduje lżejszą chorobę, duży konflikt - cho­


robę póważną. Mały konflikt jednak może wywołać większy, je­
śli będzie powiązany z nim przyczynowo albo informacyjnie.
Jeśli dziesięć osób w związku z traumatyczną sytuacją odczuwa
to samo, to te dziesięć osób zachoruje na tę samą chorobę. Lecz
wobec tego samego zdarzenia niektórzy zaprogramują konflikt
biologiczny, a inni nie, ponieważ jedni przeżyją go w taki, inni
w inny sposób.
Przykład: dla mężczyzny informacja o tym, że kiedy niebawem
przejdzie na emeryturę, dostanie świadczenia finansowe w nie­
wystarczającej kwocie, może doprowadzić do rozpaczy i obudzić
konflikty: braku (jak utrzymać dotychczasowy styl życia, utrzymać
małżonkę > wątroba), obniżenia wartości (już nie jest żywicielem,
który zaopatruje dom ► odwapnienie), utraty męskości (► pro­
stata), utraty życiowego kierunku (► nadnercza).

czijść p ie r w s z a • Choroba
Bardzo użyteczne narzędzie

W latach 80. ubiegłego wieku szpitale zostały wyposażone w nowy


sprzęt radiologiczny - tomograf. Dr Hamer przestudiował tysiące
tomogramów mózgu i odkrył, że poszczególne strefy mózgu od­
powiadają jakiemuś narządowi (a dokładniej jednemu rodzajowi
komórek). Te mózgowe przekaźniki (sterowniki) nadzorujące
pracę poszczególnych tkanek znajdują się u wszystkich ludzi
w tych samych miejscach mózgu.
Dr Hamer, badając drobiazgowo tysiące tomogramów mózgu
osób chorych, analizując z uwagą plamki, obwódki, najmniejsze
różnice kontrastu, które uprzednio uchodziły za nie mające zna­
czenia, zrozumiał, że nie ma choroby bez uprzedniej zmiany
w jednym z tych mózgowych przekaźników. Kiedy jakiś narząd
jest chory, wcześniej widoczna jest zmiana w obrazie radiologicz­
nym odpowiadającego mu przekaźnika w mózgu. Zjawisko to
można porównać do sytuacji spięć w przewodach elektrycznych:

Konflikt biologiczny „rozgrywa się” na trzech poziomach:


• w psychice (wstrząs emocjonalny),
• w przekaźniku mózgowym ściśle powiązanym z rodzajem
przeżywanych odczuć,
• na poziomie narządu, który je s t nadzorowany przez ten
przekaźnik.

Sterow nik w ysyła do określonej tkanki „rozkaz” u ru ch am iający


Specjalny biologiczny program Natury, który je s t dostosowaniem
się organizmu do sytuacji konfliktowej.

Jedyny aktywator choroby


„Ognisko Hamera” - to przekaźnik mózgowy zaangażowany w kon­
flikt biologiczny (od momentu „uderzenia” wstrząsu em ocjonalnego
do chwili zakończenia fazy naprawczej). Prześledzenie tych ognisk
na tom ogram ach pacjentów pozwoliło na stworzenie mapy prze­
kaźników mózgowych.

przewód traci izolację, a to pociąga za sobą krótkie spięcia. Te


zmiany w przekaźnikach w mózgu zostały nazwane przez lekarzy,
którzy zweryfikowali te odkrycia, „ogniskami Hamera”.
Dr Hamer stopniowo opracował kartografię tych ognisk, biorąc
pod uwagę choroby i przeżycia osób uzyskane podczas wywiadu
lekarskiego. Ponieważ każdy narząd spełnia określoną funkcję,
dotyczący go konflikt odnosi się właśnie do tej funkcji. Mapa
ognisk Hamera wskazuje rozmieszczenie przekaźników danych
organów oraz typ konfliktu, jaki je dotyka. Teraz poprzez ana­
lizę tomogramu mózgu danej osoby można ocenić jej strukturę
psychiczną i aktywność konfliktów. Można wyrobić sobie opinię
będącą bardzo blisko rzeczywistości patofizjologicznej - przeszłej,
obecnej, a czasem przyszłej - tej osoby. Warto odnotować, że
rozmieszczenie ognisk Hamera w ludzkich mózgach jest niemal
identyczne z tym, jakie występuje u zwierząt.
Na tym etapie wykładu już rozumiecie, że choroba wcale nie
jest tak straszna, jak sobie wyobrażaliśmy. Współzależność między
stanem przekaźnika w mózgu a stanem odpowiadającego mu
organu ukazuje logikę, która dodaje otuchy, że choroba nie jest
już „nie wiadomo czym”.

c zęść p ie r w s z a • Choroba
Wygląd ogniska Hamera w obrazie tomografii komputerowej
zmienia się w poszczególnych fazach Specjalnego Biologicznego
Program u Natury. Na podstawie obrazu tom ograficznego można
określić nie tylko rodzaj przeżywanego konfliktu, ale też je g o in­
tensywność, fazę (zimna, gorąca), m om ent fazy (początek, koniec).
Na zdjęciach z tom ografii kom puterow ej m ożna znaleźć nie
tylko ogniska Ham era, ale także blizny po tych ogniskach (czyli,
po program ach, które dobiegły końca). Duża koncentracja blizn
w określonych m iejscach w skazuje na skłonność do reagow ania
w określony sposób na trudne życiowe sytuacje.

///////////////////////////////////////////////^^^^

Możemy porzucić swój irracjonalny lęk przed chorobą, skoro


narządy i wszystkie choroby znajdują się pod stałą kontrolą jakiejś
części naszego mózgu.

Transmutacja

Z powodu intensywności konfliktu przekaźnik w mózgu reagujący


na ten konflikt zaczyna inaczej działać; możliwe, że przesyła wów­
czas inny impuls nerwowy do zarządzanego przez siebie organu,
a na pewno zmieniony rozkaz. To sympatykotonia3 - ten pier­
wotny układ, który pobudza informację genetyczną w komórkach

3 Sympatykotonia - stan wzmożonego napięcia układu współczulnego, wyrażający


się przyśpieszonym tętnem, rozszerzeniem źrenic, zwiększoną potliwością,
wzmożoną pobudliwością psychiczną.

Jedyny aktywator choroby


organu, w wyniku czego zmieniają swoje zachowanie, wstrzymuje
lub stymuluje odnowę komórek i dostosowuje ich funkcje. W na­
rządzie pojawia się choroba, zwana zimną (bez gorączki). Sposób
w jaki organ, który jest zdolny pomóc organizmowi w rozwiązaniu
tego konfliktu, zmieni swoje zachowanie, zależy od tego, jakiego
rodzaju odczucie ma dana osoba względem konfliktu.

Jeśli do rozwiązania konfliktu potrzeba więcej tkanki, organizm


wytworzy:
więcej kwasów, by strawić rzeczy niestrawne,
nastąpi rozrost tkanki gruczołów płciowych dla stworzenia
lepszych warunków do zapłodnienia,
pojawi się więcej skóry dla ochrony,
pojawi się więcej komórek wątroby, by lepiej filtrować, obra­
biać, syntetyzować, magazynować.

Jeśli potrzeba mniej tkanki, by rozwiązać biologiczny konflikt,


organizm wytworzy:
• mniej nabłonka (np. krzywizny mniejszej żołądka - gdy ktoś
czuje się odizolowany od „paliwa” - miłości, siły, pieniędzy
i innych ważnych rzeczy, których oczekuje),
mniej skóry, by zbliżyć się do kogoś, gdy kontakt został utracony4.

Jeśli funkcją danego narządu jest budowanie struktury lub po­


ruszanie (kość, mięsień, ścięgno), a konflikt dotyczy obniżenia

4 Przykładowo - w fazie aktywności „konfliktu rozłąki” naskórek staje się cieńszy


i pojawiają się w nim drobne, niewidoczne okiem, niebolesne ubytki (owrzo­
dzenia).

część p ie r w s z a • Choroba
wartości - ubywa masy i mamy do czynienia z atrofią lub odwap­
nieniem (na przykład osteoporoza służy zaoszczędzeniu energii
organizmu poprzez pozbycie się tego, co jest postrzegane jako
niewydajne)5.
Jeśli narząd jest zbiornikiem, kanałem na płyn (powietrze,
mocz, krew, żółć) - zmianą będzie mikroowrzodzenie polegające
na zmniejszeniu grubości ścianek w celu zwiększenia przestrzeni
do magazynowania lub ułatwienia przepływu płynu.
Jeśli trzeba wyeliminować przemieszczanie się, autonomię,
ruch, ponieważ postrzegane są jako niebezpieczne - dotknięta
zostaje motoryka (paraliż).
Jeśli problem stanowi bezruch, powstrzymanie czegoś - roz­
wiązaniem będzie nadpobudliwość ruchowa (tik, choroba Par­
kinsona, hiperkineza).
Jeśli trzeba mniej postrzegać zmysłami, ponieważ konflikt
jest aktywowany właśnie przez to, co postrzegamy - rozwiązanie
polega na ograniczeniu wzroku, słuchu.
Jeśli trzeba postrzegać więcej, ponieważ przeciwnie - konflikt
jest powodowany brakiem postrzegania zmysłowego - rozwiąza­
niem jest nadwrażliwość.

Dzięki „zimnej” chorobie można:


• uniknąć natychmiastowej śmierci w wyniku „zalania” zbyt
dużą ilością neuroprzekaźników lub przez nieuwagę, pod
wpływem szoku, nie reagując w porę, np. na nadjeżdżający

5 W tkankach odpowiadających za strukturę ciała i poruszanie się (kości, stawy,


mięśnie, ścięgna, więzadła) manifestują się konflikty związane z ruchem (wyko­
nywanymi gestami) i spadkiem samooceny (zaburzenie struktury).

Jedyny aktywator choroby


samochód. Organ i sterujący nim przekaźnik w mózgu stają
się bezpiecznikami, które przyjmują na siebie największą
dawkę stresu, umożliwiając organizmowi przeżycie,
uzyskać pomoc ze strony swojego własnego organizmu, który
rozwiązuje konflikt w symboliczny sposób.

Choroba jest zatem w momencie wystąpienia d h s - u sposobem


na przetrwanie. Następnie zaś jest biologiczną, symboliczną od­
powiedzią. Nie ulega wątpliwości, że rodzice niepełnosprawnych
dzieci cierpiących na miopatię6, autyzm, trisomię7 i inne mogą
mieć problem z zaakceptowaniem tego, że choroba ich dziecka
jest sposobem na przetrwanie. Rozumiem to doskonale. Część
książki'traktująca o przeznaczeniu pokaże, że choroby są pradaw­
nymi odpowiedziami na problemy przeżyte już przez przodków.
Z pewnością rozwój ludzkiej świadomości i uświadomienie źródeł
konfliktów biologicznych sprawią, że choroby te będą występowały
coraz rzadziej.
Kiedy jedna osoba choruje na wiele chorób (ma na przykład:
egzemę, astmę, hipoglikemię), oznacza to, że przeżywa wiele kon­
fliktów biologicznych (w tym przypadku to będzie konflikt utraty
kontaktu, panowania nad swoim terytorium i konflikt związany
z odrazą).
Dziś w medycynie wymienia się wiele przyczyn chorób, w tym
przede wszystkim tzw. substancje rakotwórcze (zanieczyszczenie,

6 Miopatia - choroba mięśni, może objawiać się osłabieniem, sztywnością, skur­


czami mięśni.
7 Przykładami chorób wynikających z trisomii jest zespół Downa, zespół kociego
oka.

część p ie r w s z a • Choroba
azbest, tytoń, promieniotwórczość, wirusy). Jednak, obiektywnie
rzecz biorąc, te czynniki nie są determinujące, inaczej 100% ludzi
w kontakcie z takimi substancjami aktywowałoby tę samą chorobę.
W przeżyciach tych chorych osób znajdziemy jednak najbardziej
podstawowy „wspólny mianownik” każdej choroby - konflikt
biologiczny i reakcję na niego w postaci konkretnych odczuć.
Konflikt biologiczny charakteryzuje się gwałtownym, we­
wnętrznym napięciem, jest jak wewnętrzne trzęsienie ziemi.
Powstaje dlatego, że brak zewnętrznego rozwiązania (tak jak
w sytuacji działania dwóch przeciwstawnych sił na piłeczkę teni­
sową, o którym wcześniej była mowa). Rozwiązanie pojawia się
wówczas wewnątrz organizmu.

Dlaczego powstaje rak piersi

Noworodki ssaków nie są w stanie odżywiać się same, są zależne


od matek, których piersi dostarczają im pod nos strawne pożywie­
nie. Piersi zapewniają potomstwu bezpieczeństwo i mają uchro­
nić je przed głodem, mają zoptymalizować szanse na przeżycie
i wzrost. Łatwo wywnioskować, że choroby piersi są spowodowane
konfliktami, w których kluczowym problemem będzie zapew­
nienie ochrony i bezpieczeństwa. Jaki inny narząd mógłby to
symbolicznie kompensować, jeśli nie piersi?
Kiedy wobec przeciwności losu kobiecie (rzadziej mężczyźnie)
nie udaje się dostatecznie szybko ochronić lub zabezpieczyć tego,
na czym jej zależy (np. dziecka, relacji, „gniazda”, ukochanego
zwierzęcia domowego, rodzica w podeszłym wieku, będącego
w jej odczuciu jak dziecko) lub nie czuje się bezpiecznie jako

Jedyny aktywator choroby


matka - któraś z jej piersi może wykazać anomalie i stan cho­
robowy. Jeśli nie udało się kobiecie w satysfakcjonujący sposób
rozwiązać wewnętrznego konfliktu, jakim była silna potrzeba
wsparcia kogoś ze swojego gniazda - jeden z jej organów stara
się rozwiązać ten problem.
Rak gruczołu sutkowego powstaje wskutek odczuć związanych
z zagrożeniem „gniazda” . Gniazdem może być ognisko domowe,
ludzie, którym kobieta matkuje - małżonek, dziecko, przyjaciele
dziecka, rodzice. Kobieta, która odziedziczyła ten program, może
rozwinąć raka piersi także na skutek zerwania związku i utrace­
nia nadziei na „założenie swojego gniazda” (na męża, na dzieci).
Oczywiście sytuacja kobiety może być w każdym przypadku trochę
inna i zależy od rzeczywistości, w jakiej osoba tkwi. Także to, jak
kobieta tę sytuację odbiera i jakie ma co do niej odczucia, może
mieć różne zabarwienie, odcienie i niuanse. Jednak 100% gruczo-
lakoraków lewej piersi u kobiet praworęcznych wiąże się z kon­
fliktem „gniazda”. Kiedy znajdujące się w pobliżu piersi węzły
chłonne także wykazują anomalie - możliwe, że osoba przeżywa
dodatkowo konflikt o treści „nie jestem w stanie obronić siebie
albo przedmiotu swojej miłości przed atakiem” (rzeczywistym
lub zdarzeniem przeżytym jako atak).
Wyzdrowienie na dobre wymaga zwierzenia się komuś z głę­
bokiego cierpienia, sprawienia, że zostanie ono wysłuchane,
a szczególnie zadbania, by zagrożenie nigdy się nie powtórzyło.
Dlatego terapeuta, gdy już odnajdzie i uświadomi chorej d h s ,
będzie mobilizował ją do kroków naprzód, znalezienia w sobie
zasobów, dzięki którym w przyszłości uniknie ponownego przeży­
wania takiego cierpienia. To cena, jaką płaci się za powstrzymanie
nawrotu choroby.

część p ie r w s z a • Choroba
Nieświadome stłumienie

Sposób przeżywania biologicznego konfliktu jest oczywiście su­


biektywny. To, co jest problemem dla jednej osoby, niekoniecznie
musi nim być dla drugiej. Zależy to od wcześniejszego uwrażliwie­
nia na ten problem odziedziczonego po przodkach lub też kultu­
rowego. Czynny konflikt, który aktywuje chorobę, nie zawsze jest
oczywisty dla chorego. Największa dawka wynikłego z niego stresu
uderza w narząd, w którym pojawia się rozwiązanie w postaci
„choroby” i na tym narządzie skupia się uwaga chorego. Często
konflikt biologiczny narasta do takich rozmiarów lub trwa od tak
dawna, że osoba stopniowo i nieświadomie zaczyna go uważać za
coś normalnego, aż przestaje już zauważać jego istnienie.
Przykład: Po rozwodzie Constance czuje, że brak jej energii
na odbudowanie swego życia. Obawia się, że nie będzie już
mogła wieść dostatniego, wygodnego życia. Zaczyna się u niej
cukrzyca typu 2, steroidowa. Hipergłikemia jest rozwiązaniem
biologicznym konfliktu związanego ze sprzeciwem i oporem. Cu­
kier w tym wypadku symbolicznie reprezentuje energię i słodycz,
których przepływ w żyłach chce odczuwać. Constance czuje wielki
sprzeciw przed starzeniem się, opór przed byciem zmuszoną
do wynajęcia połowy swojego domu w masywie Vercors (boi się
„oszustów” i złych przepowiedni swej sąsiadki, która uważa za
czarownicę) i nie potrafi sobie odmówić przyjemności z jedzenia
słodyczy. Do tego stopnia opór stał się jej nawykiem, że przestała
zdawać sobie z niego sprawę. To zjawisko nazywa się „nieświa­
domym stłumieniem”. Nie dostrzega się konfliktu, ponieważ
jest się w nim.

Jedyny aktywator choroby


Natura konfliktu biologicznego

Jeśli w momencie szolcu dziesięć osób odczuwa to samo, zacho­


rują dokładnie na tę samą chorobę. Niemniej odczucia i emocje
każdej z tych osób zabarwi pryzmat jej rodowej historii - toteż,
to samo wydarzenie może wywołać różne przeżycia. Każdy z nas
dziedziczy po przodkach pewną szczególną wrażliwość. Każdą
rodzinę cechuje właściwa jej wrażliwość, rodzinna filozofia, prze­
konania, wartości. Określona reakcja na życiowe sytuacje wywoła
w jednych rodzinach egzemę, w innych raka piersi, w jeszcze
innych reumatyzm.
W obliczu tego samego wydarzenia (weźmy na przykład mał­
żonkę, która przyłapuje w swojej łazience męża ze swoją najlepszą
przyjaciółką, nagich), odczucia każdej z dziesięciu kobiet, którą coś
takiego spotkało, mogą się znacznie różnić. Mogą zapaść potem
na różne choroby. Niektóre kobiety odczują to wydarzenie jako coś
obrzydliwego (to była ich najlepsza przyjaciółka) i stworzą sobie
w okrężnicy polip albo guz; inna kobieta będzie miała odczucie że
„nie może tego strawić” i zareaguje w obszarze krzywizny większej
żołądka, jeszcze inna - infekcją pęcherza moczowego, ponieważ
szczególnie wzburzy ją to, że stało się to pod ich własnym dachem,
u jeszcze innej - zareaguje prawa pierś z powodu odczucia, że
„koniec z uwitym gniazdkiem”, a wreszcie innej - zareaguje
siatkówka oka, ponieważ zobaczyła coś strasznego. Raczej nie
rozwinie konfliktu biologicznego kobieta, która jest zadowolona
z tego widoku, ponieważ także ma kochanka.
Dla mężczyzny, który żyje w zrównoważonym środowisku
naturalnym, łowi ryby, dostaje bez trudności to, czego dokładnie
m u potrzeba, zaopatrzenie w żywność nie stanowi problemu.

część p ie r w s z a • Choroba
Jeśli jednak, w wyniku powtarzających się inwazji na środowisko,
w którym żyje, miejsce jego życia ulega zubożeniu lub jeśli jego
potrzeby wykraczają poza proste codzienne potrzeby jego organi­
zmu, pojawia się problem. Przedsiębiorstwo rybackie w obliczu
niedostatku ryb zwiększa wielkość sieci, częstotliwość wypływów
w morze. Mężczyzna w obliczu niedostatku pożywienia, jeśli
strach przed tym, że zabraknie, staje się u niego obsesją, za po­
mocą guzków powiększa wątrobę, dzięki czemu może ekstraho­
wać i magazynować więcej energii z pożywienia.

Powszedniość konfliktów biologicznych

Zgodne z tradycją, kulturowe zachowanie potrafi zarówno przy­


gotować grunt pod konflikt biologiczny, jak i ułatwić jego ukrycie.
W rodzinie, w której na przykład nieustannie obniża się czyjąś
wartość, biologiczny konflikt umniejszania będzie ukryty i nie­
zauważalny dla osób z tej rodziny, ponieważ zaniżanie swojej
wartości uchodzi tam za normalne.
Kobiety „chłopczyce” (rodzina oczekiwała chłopca lub ich
matki doznały upokorzenia ze strony własnych mężów) o wiele
łatwiej uruchomią konflikty aktywujące raka piersi lub jajników
i nie zawahają się przed chirurgicznym usunięciem swoich atry­
butów kobiecości by, oczywiście nieświadomie - bardziej przypo­
minać chłopca i zyskać dzięki temu miłość rodziców, przodków.
Rośliny i zwierzęta także generują konflikty biologiczne, czemu
poświęciliśmy osobny rozdział. Nie zaostrzają one jednak swoich
chorób lękami albo przekonaniami. Człowiek zatracił instynkt,
oddalając się od naturalnego życia, dając się uprzedmiotawiać,

Jedyny aktywator choroby


stworzył sobie dodatkowe okazje do przeżywania konfliktów. Za­
kazy, tabu, wierzenia umiejętnie konstruowane przez umysł, lęki
z nich wynikające - to wszystko tworzy podatny grunt pod kon­
flikty, w efekcie których powstają choroby. Ludzie, zapominając
o życiu prostym, zgodnym z Naturą odziedziczyli losy i choroby
w cyklach „echoincydencji8” i ciągle nie wiedzą, jak toczyć swoje
„koło życia”. Oswojenie umysłów generujących tyle lęków wymaga
czasu, nieskończonej liczby obrotów Ziemi wokół Słońca - niczym
na karuzeli, aż wreszcie przyczyny wszystkich rzeczy wyjdą na jaw.
Na czele błędnych przekonań stoją koncepcje na temat śmierci,
które mogą, choć nie muszą, generować konflikty biologiczne.
Ludzie u władzy bardzo wcześnie zrozumieli, że można za pomocą
słów wpływać na to, co myślą zwykli ludzie. Poprzez słowo mó­
wione i pisane wygenerowali lęki, by zdobyć nad innymi ludźmi
kontrolę i podporządkować ich sobie. Idea piekła - miejsca kaźni
czekającego po śmierci, choć nie opiera się na niczym racjonalnym
sprawia, że ludzie są ulegli. To wierzenie karmi lęk, który zaczyna
górować nad rzeczywistością i sprzyja pojawianiu się konfliktów
biologicznych.
Innym złudzeniem jest pełne pychy wyobrażenie, że steru­
jemy biegiem rzeczy lub życiem innych osób, wywołujące w nas
jednocześnie poczucie winy.
W najnowszej historii ludzkości miało miejsce kilka „teolo­
gicznych epizodów”. Pierwotne przesłania proroków zostały wy­
paczone lub źle zinterpretowane, a ich sens rozmyty. Wymyślona
koncepcja grzechu pierworodnego przedstawia model czystości,
który umniejsza zwykłe ludzkie życie.

8 Echoincydencja - patrz przyp. 10, str. 26.

część p ie r w s z a • Choroba
Hierarchie, ustrój polityczny, wierzenia, reguły życia w społe­
czeństwie kreując nierówności, mogą jednocześnie uruchamiać
u niektórych osób programy chorobowe. Z drugiej strony prze­
życie gatunku wymaga porządku, organizacji, gdyż porządek
pozwala na zaoszczędzenie energii jednostki i zbiorowość na tym
zyskuje. Czyż hierarchia nie występuje w społecznościach jeleni,
wilków, mrówek, pszczół?

Zrozumienie choroby

Trudniej jest zrozumieć sens choroby, jeśli wierzymy, że człowiek


pojawił się na Ziemi w takiej postaci, w jakiej występuje teraz (we­
dług mitu biblijnego), a nie w wyniku powolnego procesu (ewo­
lucji) mającego swój początek w głębi oceanów i kontynuującej
się na lądzie - procesu przejścia przez stadium jednokomórkowe,
wielokomórkowe, roślinne, półroślinne, półzwierzęce, zwierzęce.
Jak inaczej znaleźć uzasadnienie, powiedzmy, raka kanalików
zbiorczych nerki bez wzięcia pod uwagę, że kilka milionów lat
temu przodkiem człowieka była żyjąca pod wodą ryba i że „odzie­
dziczyliśmy” po niej zdolność blokowania wydalania cieczy? Kiedy
ryba zostaje wyrzucona na brzeg zbyt daleko, by mogła zmieść ją
fala, najważniejsze, by się nie odwodniła. Nowotwór ogranicza
wydalanie płynów. Współczesny człowiek może rozwinąć raka tego
typu (jeśli został u niego zaprogramowany) lub zaprogramować
go u swojego potomstwa, kiedy bardzo przeżywa opuszczenie
swojego miejsca - czuje się jak „ryba bez wody”, znajduje się we
wrogim otoczeniu, w którym musi wszystko zaczynać od zera. Jak
dostrzec sens raka prostaty bez zrozumienia, że prostata pojawiła

Jedyny aktywator choroby


się u pierwszych ssaków w związku z przejściem na zapłodnienie
wewnętrzne? Przy tym rodzaju zapłodnienia, aby zoptymalizować
szanse na nie, trzeba ochronić plemniki podczas ich podróży
wewnątrz dała samic. Toteż wykształciła się prostata i płyn eja-
kulacyjny. Konflikt biologiczny dotyczący prostaty nazywany jest
„anomalią półseksualną”. Może się wiązać z prokreacją, źle do­
braną parą - „kwasami” w relacjach między mężczyzną a kobietą,
dziećmi, które nie rodzą wnuków albo problemami dotyczącymi
tradycyjnej roli mężczyzny. Mężczyzna, który z obawą dostrzega
zbliżającą się starość, chce być sprawniejszy, „napakować się”, by
utwierdzić się w swojej męskiej roli, może podczas d h s -u uru­
chomić chorobę prostaty. Poziom pH wydzielin może się u niego
zmienić na bardziej zasadowy, by symbolicznie skompensować
„kwasy” otoczenia - wszelkie życie i zapłodnienie bowiem są
niemożliwe w środowisku zbyt kwaśnym lub zbyt zasadowym.
Patrząc z innej strony, mężczyzna z przerostem prostaty, to czę­
sto ktoś mający duże wymagania, zachowujący się jak kierownik
otoczony podległymi mu pracownikami, chciałby uchodzić za
wielkiego mędrca, obrońcę, pasterza, wspaniałego ojca/dziadka,
który posiadł mądrość i za nią jest ceniony...

Cztery rodziny konfliktów biologicznych

i. Konflikty biologiczne „życiowe”.


Dotyczą narządów zajmujących się podstawowymi dla przeżycia
funkcjami, takimi jak:
• oddychanie - strach przed śmiercią, przed uduszeniem się
wpływa na pęcherzyki płucne;

część p ie r w s z a • Choroba
. odżywianie - strach przed brakiem pożywienia, szacunku,
pieniędzy, itp. wpływa na wątrobę,
. rozmnażanie - strata dziecka wpływa na gruczoły płciowe,
. trawienie (oraz tendencja do „przeżuwania” problemów)
wpływa na żołądek,
. wydalanie (oraz brak przebaczenia czy też odczucie, że nie da
się zapomnieć „brudnego” doświadczenia) wpływa na okręż-
nicę.

2. Konflikty biologiczne związane z ochroną.


Konflikt wynikający ze strachu przed byciem zaatakowanym do­
tyczy narządów spełniających rolę osłony, takich jak: opłucna,
otrzewna, opony mózgowe, osierdzie, skóra - są one jak wo­
rek bokserski, przyjmujący wszelkie możliwe ciosy uważane
za zamach na integralność. Może to być zniewaga, złe spojrze­
nie, nieprzyjemny kontakt, rzeczywisty fizyczny cios, zarażenie
bakteriami, napaść seksualna. Konflikt odnoszący się do opieki
nad dzieckiem, troszczenia się o bliskich wpływa na gruczoły
piersiowe. Potrzeba bezpieczeństwa symbolicznie dotyczy także
struktury, szkieletu.

3. Konflikty biologiczne związane z obniżaniem w artości.


Prócz podstawowych potrzeb człowiek ma także potrzebę kontaktu
z otoczeniem. Potrzebna jest mu grupa, z którą łatwiej polować,
budować, potrzebne jest ciepło plemienia.
Porównywanie się do innych wytwarza biologiczny konflikt
obniżania własnej wartości. Wpływa on na części ciała odpowie­
dzialne za budowę, strukturę (niektóre części kości, krew, ścięgna,
mięśnie, tkanka łączna). W ramach tego konfliktu mogą pojawiać

Jedyny aktywator choroby


się wszelkie możliwe niuanse obniżania własnej wartości - bycie
zależnym, czucie się niewiele wartym, życiowe zagubienie. Jeśli
ktoś obniża swoją wartość w kontekście braku ochrony weźmiemy
pod uwagę układ limfatyczny.

4. Konflikty biologiczne dotyczące relacji, terytorium.


Kiedy potrzeby podstawowe, potrzeba bezpieczeństwa, potrzeba
przynależności do rodu i badania swego świata zostają wystarcza­
jąco spełnione, człowiek chce trwale zaznaczyć własne terytorium
(zamieszkując bardzo długo na jednym terytorium, może poznać
je na pamięć, zbadać całkowicie), a do tego musi antycypować
(przewidywać, przeczuwać z wyprzedzeniem). Chce utrzymywać
relację, czerpać przyjemność.
Konflikt biologiczny dotyczy wówczas funkcji i narządów
przewodzących, „transportujących” informacje: krwi, niektórych
części przełyku, oskrzeli, krtani, dróg żółciowych, naczyń, kana­
łów, nerwów, naskórka, szyjki macicy.
Konflikt może zostać aktywowany w związku ze wszystkim, co
człowiek poczytuje za swoje terytorium, a może się ono znacznie
różnić od tego, czym jest terytorium dla drugiej osoby. Dla lwa
jest to strefa, w której poluje, dla małżonki - mąż, dla małżonka -
żona, mieszkanie, miejsce parkingowe, dla rolnika - parcele ziemi,
samochód, „jej” kuchnia dla kucharki, część rynku dla wytwórcy,
klientela dla handlowca, fabryka rodzinna, reputacja, dostęp do
słońca dla rośliny, to wszystko może stanowić terytorium.
W związku z konfliktem terytorium mogą powstać różne
problemy: każda żywa istota może obawiać się o swoje terytorium
(„niebezpieczeństwo wisi w powietrzu”) lub napotykać problemy
z poszanowaniem jego granic, może nie wiedzieć, kim na nim

część p ie r w s z a • Choroba
jest, może je także stracić, odczuwać frustrację seksualną lub
frustrację związaną ze stratą swego terytorium.
W ten sposób działa nasz biologiczny mózg.

Przed kura było jajo

Odczucie, będące reakcją na dramatyczne wydarzenie, nigdy nie


powstaje w wyniku racjonalnej i obiektywnej analizy sytuacji,
lecz jest efektem zadawnionego konfliktu, który w danej chwili
aktywuje się u danej osoby. Kiedy ktoś reaguje nieproporcjonalnie
do wagi zdarzenia, chodzi oczywiście o jakąś starą historię, która
właśnie wypłynęła na powierzchnię. Informacja rezonuje w całym
ciele tej osoby, wyrażając w ten sposób przeszłe cierpienie. Osoba
jest „nosicielem” tego cierpienia, nosi je w sobie, ale nie jest tego
świadoma. Trochę dalej zobaczymy, jak poprzez drzewo rodowe
można dotrzeć do ogromnych, wychodzących już prawie na samą
powierzchnię pokładów cierpienia gotowego do uleczenia.

Superhomeostaza

W każdej żyjącej istocie, jak i na łonie samego wszechświata


antagonizujące ze sobą siły dążą do tego, by się zrównoważyć.
Wszechświat rozszerza się, siła próżni stara się równoważyć przy­
ciąganie grawitacyjne - opisuje to chiński symbol jin-jang. W fe­
nomenie życia równowaga jest najważniejsza. Mając na względzie
ten najwyższy interes żywego organizmu, w każdej sekundzie
mózg automatyczny otrzymuje setki informacji pochodzących

Jedyny aktywator choroby


z czujników umieszczonych w całym ciele. Czujniki te infor­
mują go między innymi o: temperaturze wewnętrznej i zewnętrz­
nej, wewnętrznym bilansie wodnym, o wilgotności powietrza,
o oświetleniu, zawartości cukru, białek, soli, cholesteroli, gazów
oddechowych, różnych hormonów we krwi. Mózg wówczas ha­
muje lub stymuluje aktywność narządów, zmniejsza lub zwiększa
ich części, powierzchnie, wydajność, by utrzymać równowagę. Jest
w nieustannym procesie przystosowywania się. Rozgrywając to
w przestrzeniach wewnętrznych, do granic wytrzymałości pobu­
dza komórki, by wykraczały poza swoje zwykłe działanie. Jest to
właśnie homeostaza - zdolność przywracania stałych biologicz­
nych pod wpływem wariacji środowiska zewnętrznego.
Przez długi czas jednak nie wiedzieliśmy, że mózg auto­
nomiczny bierze pod uwagę także to, co jednostka czuje, i że
w chwili stresu poprzez pewien rodzaj superhomeostazy sym ­
bolicznie przystosowuje konkretny narząd, kierując się tym, co
osoba w związku ze stresem odczuwa.
Reakcja emocjonalna jest tak samo ważna jak zmiany oto­
czenia czy zapasy energetyczne organizmu. Mózg nie wydaje
bezużytecznych lub niedorzecznych rozkazów, bez względu na
sytuację: jeśli krew zawiera odbiegającą od normy liczbę jedno­
stek cholesterolu, oznacza to, że ten cholesterol znajduje gdzieś
zastosowanie - jest odpowiedzią na teraźniejsze lub przeszłe
zapotrzebowanie. Jeśli we krwi znajduje się zbyt wiele płytek, to
także jest to odpowiedź mózgu na jakieś zapotrzebowanie. Jeśli
we krwi znajduje się za mało wapnia, jeśli pamięć zawodzi, jeśli
wzrok się pogarsza - wszystko to są odpowiedzi mózgu na jakieś
konkretne zapotrzebowanie. Trzeba odkryć skąd się ono bierze,
znaleźć je w życiu danej osoby i w życiu członków jej rodu. Jeśli

część p ie r w s z a • Choroba
z powodu wstrząsu emocjonalnego na jakiś stres zapotrzebowanie
to wykracza poza normalną wydajność zdrowych organów - mózg
mobilizuje te organy do mutacji, do adaptacji.
Podtrzymywane wspomnienie lub dawne odczucie, że czegoś
brak, jest dla mózgu tak samo i w pełni rzeczywiste i tak samo mózg
poddaje to analizie. Narządy reagują na to także i przede wszystkim
wtedy, gdy ten konflikt jest stary i ukryty w nieświadomości. Jak się
dalej przekonamy, odzyskanie zdrowia następuje poprzez uświado­
mienie. Gdy odkrywamy tajemnicę choroby, przestajemy się jej bać.
Choroba jest wartościowa, ponieważ jest rozwiązaniem problemu.
Usuńmy problem, wtedy choroba zniknie. Jej objawy są przecież
w pewnym sensie - ciągle odtwarzanymi wspomnieniami...

Dlaczego nie odkryto tego wcześniej?

Wiele czynników spowodowało, że trzeba było czekać końca dru­


giego tysiąclecia, by odkryć (lub odkryć na nowo) te biologiczne
prawa i znaleźć dokładne korelacje między chorobami, wywołu­
jącymi je odczuciami oraz ogniskami zapalnymi w sterujących
narządami przekaźnikach w mózgu.
Pojawienie się wiatach 80. xx wieku tomografu komputerowego
pozwoliło na lepsze zrozumienie procesu chorobowego. Bez to­
mografu byłoby trudno udowodnić istnienie ognisk zapalnych.
Wykluczanie hipotez, nieważne jak bardzo obiecujących, jest
w medycynie powszechną praktyką. Światowa Organizaq'a
Zdrowia ustaliła, że kiedy lekarze są przywiązani do jakiejś
doktryny, do tego stopnia nie chcą od niej odstąpić, że ignorują
wyniki badań sprzeczne z tą doktryną.

Jedyny aktywator choroby


Zresztą, gdyby osoby skrajnie racjonalne podjęły się przygo­
towania statystyk dotyczących korelacji między przeżytymi
zdarzeniami a chorobami, napotkałyby wielkie trudności.
Wydarzenie będące powodem konfliktu może nie być rzeczy­
wiste. Możemy tworzyć konflikty biologiczne z powodu wyob­
rażonych, teoretycznie możliwych dramatycznych wydarzeń
lub reagując na symbole. Doświadczenia przeprowadzone za
pomocą wyspecjalizowanych tomografów potwierdziły, że taki
sam napływ energii i krwi do mózgu wywołuje zarówno myśl
o przedmiocie, jak i jego rzeczywisty widok. Aktywność kory
mózgowej jest taka sama w momencie działania, jak i tylko
jego wyobrażenia, w czasie myślenia o rzeczy, jak i widzenia
jej (pomyślmy na przykład o soku z cytryny na języku... czyż
sama myśl nie wywołuje reakcji?).
Kiedy biologia nie może działać na innych w naszym oto­
czeniu, działa na nas (oto przykład odczucia: „Mama nie
może mnie zobaczyć!”. Mama nie będzie miała problemów
ze wzrokiem, ale moje dzieci już mogą mieć). Możemy także
tworzyć konflikty, przyjmując trafiające do nas komunikaty
w znaczeniu dosłownym oraz wtedy, gdy umysł rozumie co
innego poprzez słowa, które zostały naprawdę wypowiedziane.

Wyjście z okresu barbarzyństwa jest procesem powolnym,


a ponieważ człowiek, patrząc z perspektywy geologii,
jest bardzo młody, cała przyszłość przed nami.
Theodore Monod, Sortie de secours
Identyczne mechanizmy
w świecie roślin I zwierząt

Rośliny i zwierzęta przystosowywały się i nadal się przystosowują


do przeciwności losu, używając tych samych mechanizmów co
człowiek. Kolejne pokolenia roślin, zwierząt i ludzi na naszej
planecie składają się z tych samych pierwotnych żywych komórek.
Przeżyły te same doświadczenia w tych samych środowiskach
i przystosowywały się, stosując rozwiązania dla nich właściwe
(z hemoglobiną i żelazem lub z chlorofilem i magnezem).
Granice między królestwem roślin i zwierząt mają raczej cha­
rakter akademicki niż rzeczywisty. Zaskakuje nas istnienie roślin
mięsożernych, zaskakują także ruchowe czy czuciowe przejawy
życia roślin podwodnych i naziemnych - kwiaty wielu gatunków
roślin podążają za biegiem słońca, zamykają się na wieczór, by
otworzyć się rankiem, a kiedy łodygi tych roślin zegnie deszcz,
wyprostują się one później.

Identyczne m echanizm y w świecie roślin i zwierząt


Linie rozwojowe roślin

Podobnie jak u ludzi, wszystkie funkcje biologiczne roślin muszą


zostać zaspokojone. Jeśli do tego nie dochodzi, jedna część rośliny
podejmuje działania na rzecz całości. Roślina jest zakorzeniona
w Matce Ziemi, nie może się przemieszczać, aktywnie wejść
w relację zewnętrzną, więc jej rozwiązanie na przeżycie będzie
zasadniczo organiczne.
Zbyt niskie nasłonecznienie rośliny z powodu zasłaniającego
słońce drzewa lub właśnie postawionego muru może spowodować
u niej konflikt biologiczny. „Mózg” rośliny aktywuje wówczas plan
przetrwania o nazwie „superszybkie wydłużenie pędów” i pędy
zaczynają* gwałtownie wzrastać w poszukiwaniu światła. Będą to
pędy trochę innego rodzaju niż zwykle - bardziej hiperplastyczne.
Znalezienie dostępu do światła jest dla rośliny sprawą niecierpiącą
zwłoki - nowe pędy będą więc miały mniej liści (przede wszystkim
mają piąć się do góry), będą bardziej elastyczne, a ich wewnętrzna
struktura umożliwi szybszy obieg soków. To, co nazywamy zwykle
tkanką rakową czy nowotworową, jest właśnie taką odmienną,
szczególnie inwazyjną tkanką. Lecz dzięki tego rodzaju tkance ro­
ślina wystrzela pędami ponad mur, docierając wreszcie do światła
słonecznego i dzięki temu zbawiennemu namnożeniu komórek,
które w żargonie ogrodniczym słusznie nazywamy żarłocznymi,
może przeżyć. Pędy potem zwalniają wzrost, wracają do normal­
ności, a ich liście się powiększają. Te nietypowe pędy są łase na
energię, jeśli jest ich zbyt dużo, niektóre mogą zostać usunięte
przez grzyby, które stopniowo je wyeliminują. Komórki, które izo­
lują i chronią roślinę przed agresją z zewnątrz (odpowiednik skóry,
opłucnej, otrzewnej u ludzi i zwierząt), zaktywizowane zostaną

część p ie r w s z a • Choroba
także wtedy, gd y ro ślin a „c zu je się” p o n ie w ie ra n a lu b zaatako w an a.
R o ślin a, k tó rej g a łą ź p o d w p ły w e m w ia tru o cie ra się o śc ia n ę lu b
0 inną roślinę, nie może rozwiązać tego konfliktu ani na drodze
ucieczki, ani na drodze ataku. Dla osłonięcia zaatakowanych okolic
komórki odpowiedzialne za ochronę chcą stworzyć grubszą, twar­
dszą izolację, aby odsunąć się od napastnika, wytwarzają zatem
zgrubienie (co u ludzi równa się czerniakowi). Jeśli konflikt zostaje
rozwiązany, tkanki ochronne stają się zbyteczne - ich rozrost ulega
zatrzymaniu, twardnieją albo likwidują je bakterie.
Niektóre rośliny, by chronić się przed drapieżnikami, mogą
wydzielać toksyczne taniny. Zupełnie jak człowiek wystawiony
na silniejsze słońce zaczyna się opalać, tak pewna odmiana afry­
kańskich drzew, chroniąc się przed żerowaniem żyraf i innych
roślinożerców, sprawia, że liście dla tych zwierząt mają działanie
toksyczne. Inny gatunek drzew chroni swoje owoce przed żarłocz­
nością leniwców, użyczając wnętrza konarów mrówkom, które
z kolei ruszają do ataku na zwierzęta i je kłują! Rośliny żyjące na
uboczu i nie mogące liczyć na zapylenie tworzą regresyjne warunki
zapewniające jej mimo wszystko potomstwo. Będzie to samopyl-
ność (odpowiednik małżeństwa między krewnymi), wypuszczanie
odrostów z korzeni lub naturalny odkład (gałęzie, łodygi przysy-
puje się ziemią lub umieszcza w wodzie, a te wytwarzają korzenie
1 nową roślinę). Drzewo, które znacznie przycięto, będzie miało
konflikt biologiczny związany z utratą ramion i wszystkiego, co
mogły mu ze sobą przynieść. Poprzez hormony spowoduje wyjąt­
kowo obfite kwitnienie (zupełnie jak kobieta, która przy konflikcie
utraty ukochanego wytwarza torbiel lub raka jajnika, zwiększające
poziom estrogenów, co z kolei ma przyciągać mężczyzn i dopro­
wadzić do zapłodnienia). Z pokolenia na pokolenie rośliny nabyły

Identyczne m echanizm y w świecie roślin i zwierząt


umiejętności, których niegdyś nie posiadały (odporność na zimno,
zasolenie, poziom wilgotności). Nazywamy to aklimatyzacją.

Linie rozwojowe zwierząt

Zwierzęta, tak jak i ludzie, mają zdolność poruszania się, a ich


konflikty mogą się rozwiązywać na dwa sposoby: przez działania
skierowane na zewnątrz (znalezienie pożywienia, znalezienie
pary), przez działania skierowane do wewnątrz (choroby orga­
niczne lub behawioralne, takie jak na przykład szaleństwo, de­
presja, homoseksualizm).
Konflikt oddzielenia wywoła u koniowatych łysienie, u zwierząt
lotnych utratę upierzenia, u małp mikroowrzodzenie naskórka,
a u karmiącej suki, której odebrano młode, raka wewnątrzprzewo-
dowego sutka. Konflikt utraty potomstwa (np. utopienie kociego
miotu) zmusi jajniki kotek do „wyprodukowania” superjajnika by
zwiększyć szanse na zapłodnienie, skompensować stratę i pod­
trzymać ciągłość życia.
Królowa kretoszczurów, gdy poczuje, że poziom estrogenu
u robotnic wzrasta, będzie je stresować, by powstrzymać ich ruję.
Chodzi oczywiście o rozwiązanie pozwalające dominującej sa­
micy na zapewnienie przetrwania plemieniu, przy zachowaniu
hiperspecjalizacji każdego osobnika (królowa daje potomstwo,
podczas gdy pozostałe samice są odpowiedzialne za zbiory). U lu­
dzi kobieta, która spotyka się z żonatym mężczyzną też nie ma
społecznego przyzwolenia na posiadanie z nim dziecka.
Bakterie również przystosowują się do problemów. Te, które
przetrwały gwałtowne ocieplenie, potrafią się już ochronić,

część p ie r w s z a • Choroba
wytwarzając wokół siebie otoczki. Są w tych „kapsułkach” chro­
nione przed gorącem, „zasypiają” i „budzą się”, gdy temperatura
się obniży. Również słonaczek- skorupiak żyjący w akwenach o du­
żym zasoleniu - znalazł sposób na przetrwanie: gdy się odwadnia,
zapada w stan hibernacji, z którego wychodzi dopiero w środowi­
sku wodnym. U populacji motyli żyjących w okolicach Manche­
steru, gdy ich środowisko zaczął pokrywać czarny pył z przemysłu
węglowego, zmienił się kolor odwłoka na ciemniejszy, by można
było lepiej ukrywać się przed drapieżnikami. Zwierzęta, które wy­
kazują zachowania odbiegające od normy, przeżywają tak jak ludzie
przynajmniej jedną konstelację konfliktów biologicznych.
Jeden konflikt po prawej stronie kory mózgowej i jeden po
lewej spowodują, w zależności od natury tych konfliktów smutek,
depresję lub nadmierną żywiołowość, obsesję seksualną, homo-
seksualność, strach, agresję, apatię lub pobudzenie, bulimię lub
anoreksję.

Konstelacja konfliktów biologicznych - to co najm niej dwa


współistniejące Sensow ne Biologiczne Program y Natury aktywo­
wane przez przekaźniki na jednym poziomie mózgu (pniu mózgu,
móżdżku, w istocie białej lub korze mózgowej), niezależnie od ich fazy
(oba w fazie aktywności konfliktu, o b a w fa z ie naprawczej lubjeden
wfazie aktywności, drugi w fazie naprawczej). Konstelacja konfliktów
zawsze pociąga za sobą różnego stopnia zaburzenia zachowania - od
zaburzeń nastroju po choroby psychiczne. Program y aktywowane
jednocześnie przez przekaźniki na różnych poziomach mózgu (na
przykład jeden w pniu mózgu, drugi w korze mózgowej) nie tw orzą
konstelacji i nie prowadzą do zaburzeń psychicznych.

Identyczne m echanizm y w świecie roślin i zwierząt


U dzikich zwierząt, które żyją w stadzie, niektóre z tych zabu­
rzeń behawioralnych spełniają rolę wybitnie społeczną, pozwalają
przyjąć zasady życia w sforze, w hordzie bez stwarzania chorób.
Samce wilków, które nie są przewodnikami watahy, stają się „zawod­
nikami rezerwowymi”, a ponieważ nie mają prawa pokrywać samic
przeznaczonych dla dominującego samca, zmieniają orientację
na homoseksualną lub próbują się z samicami parzyć w ukryciu.

Konflikt terytorium u cz ło w ie k a - w specjalnych obszarach kory


mózgowej, tak zwanych strefach własności płciowej, znajdują się
przekaźniki reagujące na szczególne konflikty związane zterytorium
męskim i żeńskim. Miejsce, w które „uderzy” konflikt (a więc i tkanka,
w której się ujawni), zależne jest tu nie tylko od rodzaju przeżywanych
emocji, ale też od płci, lateralizacji (prawo-, leworęczność) i stanu
horm onalnego. Gdy konflikt „uderza” w przekaźnik zlokalizowany
w prawej półkuli mózgu, osoba doświadczająca konfliktu, niezależnie
od tego, c z y je st kobietą, czy mężczyzną, staje się bardziej kobieca.
Na przykład, gdy praworęczny mężczyzna przeżyje konflikt utraty
terytorium (nie otrzym ał awansu, którego oczekiwał, zdradziła go
żona, konkurencja odebrała mu część rynku itp.), aktywowany je st
przekaźnik sterujący nabłonkiem w yściełającym tętnice wieńcowe,
zlokalizowany w korze mózgowej prawej półkuli mózgu. Niezależnie
od zmian zachodzących na poziomie narządu (w w yściółce tętnic
wieńcow ych) zachodzą też zmiany w równowadze horm onalnej.
Mężczyzna staje się bardziej „kobiecy” i w tym stanie hormonalnym
zmniejsza się je g o chęć do walki o utracone terytorium , co zwiększa
je g o szanse na przeżycie. Staje się „zawodnikiem rezerw ow ym ”,
który będzie gotow y do w ejścia na pole walki, gdy zabraknie domi­
nującego sam ca alfa.

część p ie r w s z a • Choroba
Zwierzęta stwarzają konflikty właściwe cechom szczególnym
ich gatunku. Żółw wodny raczej nie będzie przeżywał konfliktu
strachu przed wodą. Lecz człowiek albo ptak mogą bać się uto­
nięcia, gdyż zasadniczo żyją w środowisku lądowym. Chomik nie
aktywuje raka płuc z powodu zadymienia, lecz mysz domowa,
której poprzednicy doświadczali pożarów w gospodarstwach, wie,
że dym może oznaczać śmierć i aktywuje konflikt wywołujący
raka płuc.
Chore zwierzęta nie mają powikłań, które występują u ludzi
chorujących na te same choroby. Nie mają wyboru między róż­
nymi sposobami leczenia. I nie próbują doszukiwać się żadnego
sensu w tym, co dzieje się w ich organizmach. Człowiek, u któ­
rego zdiagnozowano poważną chorobę, staje w obliczu wielu
wyzwań: dostaje od lekarzy informacje o możliwych powikłaniach,
rokowania, ile czasu mu jeszcze zostało, dowiaduje się czasem
o bardzo inwazyjnych metodach leczenia. Takie informacje są
zwykle źródłem kolejnych konfliktów na przykład strachu przed
śmiercią, przed okaleczeniem, przed operacją itp.
Zwierzęta nie przeżywają tego rodzaju konfliktów, podążają
za naturalnym instynktem. Jeśli z jakiejś części ich ciała wypływa
ropa lub krew, liżą ją lub dają się lizać osobnikom tego samego
gatunku. To takie proste. Dzikie (a często i domowe) zwierzę,
które choruje, izoluje się, chowa w kącie, zwija w kłębek i czeka
cierpliwie na koniec zdrowienia. Jeśli bilans energetyczny (sto­
sunek między zapasami energetycznymi a energią zużytą na
wyzdrowienie) jest dla zwierzęcia korzystny, zakaźna gorąca faza
jego choroby kończy się powrotem do zdrowia. Jeśli nie, zwierzę
zdycha. Po zakończeniu procesu zdrowienia zwierzę podnosi
się i wyrusza na polowanie, wraca do codziennych aktywności.

Identyczne m echanizm y w świecie roślin i zwierząt


Zwierzęta rozwiązują pewne konflikty łatwiej niż ludzie będący
w tej samej sytuacji. Prawa niektórych ludzkich klanów nie są już
naturalnymi prawami biologicznymi, lecz sztucznymi prawami
społecznymi, szowinistycznymi, kastowymi, religijnymi lub praw­
nymi. Konflikt straty (z rakiem jajników), który może przeżywać
lisica po utracie potomstwa, rozwiąże się szybko, gdy tylko przy
pierwszej owulacji prowadzącej do pokrycia przez samca ponow­
nie zajdzie w ciążę. Tymczasem kobieta, która straciła małżonka,
może nie dać sobie prawa (lub inni jej nie dadzą) do nowego
związku. Kiedy znalezienie pary stanie się z powodów moralnych
lub klanowych niemożliwe, kobieta będzie podtrzymywać swój
konflikt, a rak jajnika będzie dalej rosnąć.
ł

Udomowione rośliny i zwierzęta

Żyjące bezpiecznie w domu człowieka udomowione rośliny i zwie­


rzęta emancypują się wyzwalając częściowo z reguł życia swojego
gatunku. Ale Natura nie znosi próżni i to, co odeszło musi zostać
zastąpione. Ta społeczna dezintegracja prowadzi do związania się,
scalenia z nieświadomością człowieka, który się nimi opiekuje.
Mamy wtedy do czynienia z identyfikacją lub naśladownictwem.
Zwierzęta domowe (np. psy, koty, krowy, konie, papugi, kaczki,
gęsi) tak jak rośliny pokojowe, ozdobne lub ogrodowe stają się
przedłużeniem swojego pana, jego filią (łac.filia - córka, na którą
można liczyć), a to oznacza, że mogą odsłonić przed człowiekiem
to, czego sam o sobie nie wie. Zwierzęta domowe mogą brać
na siebie nasze konflikty i stworzyć odpowiadające im choroby.
Poświęcają się dla nas, somatyzują nasze konflikty w zamian za

część p ie r w s z a • Choroba
ochronę i wyżywienie, które im oferujemy! Otwiera się więc nowa
droga leczenia weterynaryjnego: by zwierzę wyzdrowiało, pan
musi zdać sobie sprawę z własnych uczuć i programów.
Szkodliwe owady mnożące się na roślinach hodowlanych
przybywają, żeby symbolicznie skompensować cierpienia roślin,
związane z brakiem bioróżnorodności wokół, niedoborami fizyko­
chemicznymi gleby lub nieświadomością hodowcy. Owady, grzyby,
pasożyty mogą być użyteczne dla dążących zawsze do równowagi
większych organizmów roślinnych i zwierzęcych, a jeśli to grzebie
nasze nadzieje na optymalne plony, niech będzie to dla nas okazją,
by postawić sobie pewne pytania.
Zatrzym anie choroby
i powrót do zdrowia

Jak przebiega choroba?


1

W większości przypadków w miarę upływu czasu ludzie, zwie­


rzęta, rośliny znajdują w końcu rozwiązanie swoich biologicznych
konfliktów. Drobne konflikty biologiczne często rozwiązywane są
konkretnie i szybko w kilka godzin od powstania, ponieważ sytua­
cja się rozwija. Są to konflikty związane na przykład, z niepokojem
(dziecko jeszcze nie wróciło ze szkoły), przykrością (szef, który
zachował się w nieprzyjemny sposób), rozdrażnieniem (partner,
który pozwala psu wchodzić na łóżko, mąż, który pali cygaro).
Mózg aktywuje fazę naprawczą jeszcze tego samego lub następ­
nego dnia. Osoba, która dobrze zna Dekodowanie Biologiczne
i rozumie, że każdy objaw spowodowany jest przez odczucie,
które powstało z powodu subiektywnej reakcji na daną stresującą
sytuację, może sprawić, że objaw, który dopiero co się pojawił,
niemal natychmiast zniknie.
Większych konfliktów, aktywowanych często przez pojedyncze
i niespotykane na co dzień wydarzenia, konkretnie rozwiązać się

c ząść p ie r w s z a • Choroba
nie da („co się stało, to się nie odstanie”) - na przykład: „czułem
się bezsilny, bo nie mogłem uratować mojego topiącego się psa
czy kierowcy z samochodu, zanim stanął w płomieniach”, „już
nie pójdę na spacer z moją koleżanką z pracy, z którą świetnie
się rozumiałam, ponieważ umarła”).
Konflikty te, chociaż nie zostały rozwiązane, po upływie pew­
nego czasu zostaną automatycznie przełączone w stan wstrzyma­
nia i uaktywni się proces automatycznego przejścia w gorącą fazę
naprawczą, wywołując nagle ogromne zmęczenie i niepokojące
objawy (odpowiada to trochę automatycznemu rozmrażaniu lo­
dówki). Osoba, która szukałaby wydarzenia będącego przyczyną,
może w tym wypadku do niego nie dotrzeć, ponieważ d h s i od­
czucie miały miejsce znacznie wcześniej.
Są też i inne większe konflikty, które niełatwo rozwiązać: „mój
mąż odszedł do innej", „moje dziecko zaginęło lub umarło”, „je­
stem zrujnowany”, „mam trzy lata, żeby się pozbierać”, „jestem
nikim”, „jestem ofiarą zdrady”, „zostało mi sześć miesięcy życia”.
W przypadku tych konfliktów, często każdego dnia aktywowanych
na nowo, zimna choroba trwa lub się zaostrza, ponieważ ciągle
nie można konkretnie ich rozwiązać.
Taki konflikt można wówczas rozwiązać poprzez świadome
wzniesienie się ponad sprawy, których dotyczy („porzucam ten
nieosiągalny projekt”, „rozumiem, że kochać kogoś, to nie ozna­
cza posiadania go”, „przyjmuję, co odrzucałem”, „odrzucam, co
przyjmowałem”, „przebaczam” , „rozumiem, że nigdy nie byłem
ofiarą, lecz współodpowiedzialnym”).
W chwili gdy konflikt ulega rozwiązaniu, gdy zastarzałe cier­
pienie zostaje uświadomione, pojawia się spokój. Kompensacja
przy użyciu choroby staje się niepotrzebna; to moment, w którym

Zatrzym anie choroby i powrót do zdrowia


na rozkaz mózgu zostaje ona zdezaktywowana i wyeliminowana.
To wówczas ręce (a czasem całe ciało) stają się na nowo ciepłe,
może wystąpić zapalenie lub infekcja. Rozpoczyna się ponowne
unormowanie funkcji. Jest to drugie Prawo Natury dr. Hamera -
każda choroba (o ile konflikt zostanie rozwiązany) ma dwufazowy
przebieg: po zimnej fazie aktywności konfliktu następuje gorąca
faza naprawcza. Natychmiast gdy konflikt znika, zimna faza się
zatrzymuje. Przełęcz została przebyta, rozpoczyna się zejście.
Zimna choroba znika najczęściej dzięki zapaleniom zakaźnym
z bólami i różnymi zaburzeniami. Natura obdarzyła żywe istoty
zdolnością regeneracji, eliminacji, a nawet kostnienia. Ten etap
jest nazywany fazą gorącą lub chorobą gorącą.

rozwiązanie
aktyw ny konflikt konfliktu
i zim na ch o ro b a

zdrow ie

g o rąc a ch o ro b a
epileptokryzys

Schemat ą

Konflikt zostaje rozwiązany, osoba zwierzyła się z cierpienia,


na poziomie psychiki pojawia się spokój i cierpienie ustaje. Na po­
ziomie autonomicznego mózgu przekaźnik, w którym miało miej­
sce „zwarcie”, zaczyna się naprawiać i towarzyszy temu obrzęk
wywołujący czasem bóle głowy. Sympatykotonia ustępuje miejsca
występującej na ilustracji parasympatykotonii. Nerw błędny, układ

c z ę ś ć p ie r w s z a • Choroba
Faza (choroba) gorąca to faza napraw cza po rozwiązaniu kon­
fliktu - czas na wypoczynek i regenerację. W iele chorób rozpoznaje
się dopiero w tej fazie - po rozwiązaniu konfliktu. W fazie gorącej
pojawia się stan zapalny, obrzęk, ból.

/////////////////////////////////////////^ ^ ^ ^

hormonalny, odpornościowy i wszystkie ich przekaźniki mogą


być pośrednikami między mózgiem a narządami.
Zmiany zapoczątkowane przez wstrząs emocjonalny na po­
ziomie narządu mogą być w pierwszej fazie niezauważalne. Je­
śli w fazie zimnej (konflikt aktywny) w tkankach pojawiały się
ubytki, osoba przeżywająca konflikt czuła napięcie psychiczne,
brak apetytu, miała kłopoty ze snem, chudła, odczuwała wzmo­
żone pocenie, ale mogła nie odczuwać żadnych objawów ze strony
narządów (z pewnymi wyjątkami).
Choroba i jej objawy nie są już aktywne, lecz to niekoniecz­
nie jest odczuwalne od zaraz, zwłaszcza że często zaczyna się
wtedy inny rodzaj dolegliwości - zapalenie, gorączka, niekiedy
bolesność lub zakaźność, zależnie od natury choroby zimnej.
Narząd rozpoczyna naprawę, ponowną normalizację. Jest więc
także w obrzęku, gorący i często bolesny. Może wtedy nastąpić
likwidacja nowotworów przez drobnoustroje, otorbienie, zwapnie­
nie, odbudowa uszkodzonych tkanek drogą naturalnej regeneracji
lub przy udziale wirusów. Kiedy na zimną chorobę składała się
niewydolność funkcji lub nadczynność, podjęcie na nowo pra­
widłowych funkcji dokonuje się tak naprawdę bez gorącej fazy
naprawczej.

Zatrzym anie choroby i powrót do zdrowia


Epileptokryzys (krótki nawrót fazy zimnej - sympatykotonii) po­
jaw ia się w połowie fazy naprawczej. W tym m om encie, zarówno
w przekaźniku w mózgu, jak i w narządzie dochodzi do m aksym al­
nego obrzęku.
Je st to najtrudniejszy m om ent w przebiegu Sensow nego Bio­
logicznego Program u Natury. Obrzęk w mózgu może spow odować
ucisk przekaźników sterujących funkcjami ważnymi dla przeżycia.
Obrzęk narządu może spo w od o w ać zablokow anie je g o funkcji.
Po epileptokryzysie nadm iar wody je s t wydalany.

Podczas gorącej fazy naprawczej może wystąpić trudny mo­


ment, chwilowego powrotu fazy zimnej zwany„epileptokryzysem”.
Zakończeniem tego procesu naprawczego jest wyzdrowienie.
Ale uwaga, ponowne aktywowanie konfliktu w czasie trwania
tej fazy może zamienić zwykłą chorobę w chorobę przewlekłą.
Wyzdrowienie to normalne, naturalne zjawisko. Dla Natury nie­
normalne jest niezdrowienie. Mózg tylko czeka, aż osoba nie
będzie już dłużej kompensować braku rozwiązania konfliktu
przeżytego w chwili d h s - u , by ponownie przywrócić organ lub
dotkniętą chorobą funkcję do normy.

Kiedy wraca spokój zaczynamy chorować

Rzadko zdajemy sobie sprawę, że „gorące zaburzenia” (anginy,


bóle, katary, infekcje, zapalenia lżejsze i takie jak zapalenie nerek,
zapalenie pęcherza) następują kiedy odzyskujemy spokój. Z nutką

część p ie r w s z a • Choroba
goryczy i trochę zbyt pośpiesznie kwitujemy to zazwyczaj: „Zawsze
kiedy wraca spokój, zaczynam chorować!”.
Ciężko zaakceptować koncepcję, że usunięcie biologicznego
konfliktu może leżeć u podstaw gorącej choroby - to się zdaje
nielogiczne. A jednak tak się dzieje. Po prostu nie wiemy, że taka
jest kolejność: najpierw dyskretna i ukryta zimna faza choroby,
następnie regeneracja w fazie gorącej. Mózg dezaktywuje chorobę
tak, jak powołał ją do istnienia.
Człowiek może więc wywołać samowyzdrowienie, z ofiary stać
się sprawcą. Działanie drobnoustrojów również podlega mózgowi,
możemy więc już przestać się ich tak bać. Choroba jest „mocną
kartą”, pozwalającą kontynuować tę Wielka Grę zwaną Życiem po­
mimo naszych błędów w analizach i zbłądzeń naszych wyobrażeń.
Nie wystarczy prowadzić zdrowego trybu życia ani wieść
uprzywilejowanego życia, by pozostawać w zdrowiu. Nie ma
schronienia przed własną wyobraźnią i wspomnieniami cierpień,
które któregoś dnia mogą ponownie wypłynąć, stworzyć konflikt
i spowodować chorobę.
Przykłady:
Zapalenie wątroby u Roberta - Robert walczy w Algierii, pod­
czas gdy jego brat zarządza rodzinnym przedsiębiorstwem tak,
jak m u się podoba. Z tego powodu Robert jest rozgoryczony,
więc jego drogi żółciowe ulegają owrzodzeniu. Po zakończeniu
służby wraca do przedsiębiorstwa, nie żywi już urazy, zapada na
zapalenie wątroby, naprawiające jego drogi żółciowe. Dzisiaj jest
zdrowym i troskliwym dziadkiem.
Wychowana w Algierze według nowoczesnych zasad Fatima
poślubiła chłopca, który na miejsce ich wspólnego życia wybrał
mieszkanie w bloku na trzecim piętrze z jego rodzicami i siostrami.

Zatrzym anie choroby i powrót do zdrowia


Fatima czując, że „utknęła bez wyjścia” miesiącami próbowała
wymóc na małżonku decyzję o przeprowadzce do innego lokum,
gdzie będą tylko we dwoje. Nic to nie dawało. Siedem miesięcy po
gwałtownej kłótni na ten temat (mąż oświadczył jej, że nigdy nie
opuści swojej rodziny) zaczęła odczuwać mrowienie w nogach,
zmęczenie a następnie lekkie utrudnienia w chodzeniu. Dwa lata
później udała się na konsultację do neurologa a ten stwierdził
stwardnienie rozsiane (choroba zapalna gorącej fazy). Na myśl, że
zostanie sparaliżowana, Fatima stworzyła nowy konflikt i w kilka
miesięcy po diagnozie jej stan się pogorszył. Jej choroba wróciła do
fazy aktywnego konfliktu i Fatima miała coraz większe problemy
z chodzeniem. Choć Fatima weszła już w fazę naprawczą, reakcja
emocjonalna na kolejny konflikt uwięziła ją w chorobie przewle­
kłej. Pewnego wieczoru na mieszkanie napadli bandyci, Fatima
nagle zaczęła chodzić bez zarzutu, aż do momentu, w którym ban­
dyci odeszli! Konflikt strachu zawiesił na chwilę tamte konflikty.
Widzimy tu operatywną siłę wpływu, jaki ma psychika na ciało.
Jeden konflikt może zostać przytłumiony drugim...

Przejście choroby w stan przewlekły

Konflikt biologiczny może mieć wiele tematów, dana osoba może


odczuwać je w różnym stopniu, lecz kiedy rozwiąże się główny
aspekt, można osiągnąć całkowite wyzdrowienie. Czasem jednak
pojawia się przewlekłość choroby wynikająca z tego, że chory
ponownie konfrontuje się z problemem-przyczyną (być może
rozwiązanie nie było wystarczające) lub stwarza nowe konflikty,
których powodem jest sama choroba. Dotychczasowe podejście

część p ie r w s z a • Choroba
do chorób sprawia, że w trakcie trwania kryzysu i z powodu towa­
rzyszącego mu bólu nie starcza nam cierpliwości i odczytujemy
to wszystko w kategoriach negatywnych. Jak szybko wchodzimy
w konflikt z naszą chorobą! Strach przed byciem chorym może
przeszkadzać w wyzdrowieniu. Do znośnego na ogół bólu fizycz­
nego dołącza wtedy cierpienie psychiczne. To wszystko może
utrudniać choremu wyzdrowienie. Tymczasem ten bardzo prosty
i logiczny system kompensujący z dwiema fazami choroby został
wykształcony dla przetrwania.
Przykład: Gdy pojawia się ból stawów - będący fazą naprawczą
konfliktu związanego ze spadkiem samooceny, związanym z wy­
konanym/niewykonanym gestem (szczegółowe wyjaśnienie treści
wszystkich konfliktów związanych z poszczególnymi stawami
przekracza niestety ramy tej publikacji), osoba doświadczająca
tego bólu stawów przeżywa zwykle kolejny konflikt - spadek sa­
mooceny związany z ograniczeniem sprawności fizycznej, który
aktywuje kolejny Specjalny biologiczny program Natury wraz
z jego fazą zimną i gorącą. Powstaje zatem błędne koło. Gdyby
ta osoba pozwoliła sobie na spokój, odpoczynek, umożliwiłaby
zakończenie „programu” choroby i zapobiegłaby nawrotom.

Czas trwania gorącej fazy naprawczej

Sentencja łacińska: „Venit morbus eques, suevit abire pedes"mówi:


„Choroba przychodzi szybko, odchodzi powoli”. Obrzęk, zapale­
nie, gorączka, infekcja przybywają galopem, gdy tylko konflikt
zostaje rozwiązany, ale ociągają się z odejściem. Regeneracja na­
rządu i jego przekaźnika w mózgu wymaga czasu. Czas trwania

Zatrzym anie choroby i powrót do zdrowia


gorącej choroby, mającej na celu naprawę, zależy od natury cho­
roby zimnej i od jej zasięgu. Trzeba więc czekać... Czas trwania
tej fazy zależy także od zasobów chorego (jego poziomu energii,
spokoju, zrozumienia tego, co mu się przytrafia, wiary w wyzdro­
wienie). Aby doszło do wyzdrowienia, faza naprawcza narządów
musi oczywiście dobiec końca. Wyzdrowienia następują prawie
natychmiastowo. Jednak ponowne aktywowanie konfliktu lub
nowe konflikty lub pewne metody leczenia mogą zahamować
zdrowienie, a wówczas choroba staje się przewlekła. Można tu
zadać podstawowe pytanie: Czym jest wyzdrowienie? Zniknięciem
objawu? Głęboką przemianą człowieka, chroniącą przed konflik­
tami, które niegdyś miały nad nim władzę? Czy osoba zdrowa to
taka, która'ma zdolność do bycia tu i teraz, uważność w stosunku
do bliźniego, do świata... bez lęków i bez wyrzutów?
Przykłady faz naprawczych: Katar pojawia się w fazie gorącej,
kiedy śluzówka nosa odbudowuje się po owrzodzeniu, które na­
stąpiło w fazie zimnej. Zapalenie ucha można nazwać procesem
powrotu ucha środkowego do normy, zapalenie płuc - normali­
zacją tkanek płucnych. Zapalenie wątroby - regeneracją owrzo-
dzeń przewodów żółciowych, zapalenie oskrzeli - fazą odbudowy
śluzówki oskrzeli, egzemę - etapem przywracania naskórka do
stanu normalnego, zapalenie ścięgien - fazą odbudowy ścięgien,
reumatyzm - fazą naprawczą dla kości lub stawów.

Gruźlica płuc

Pamięć o ostatnich zakaźnych epidemiach na Zachodzie, takich


jak cholera, gruźlica lub grypa hiszpanka (pod koniec I wojny

część p ie r w s z a • Choroba
światowej), mocno zakorzeniła przekonanie, że drobnoustroje
są odpowiedzialne za nieszczęścia i śmierć. Jednak proces epi­
demii zawsze zaczynają otwarte zbiorowe konflikty lub ukryte
zbiorowe emocje. Jeśli ludzi dotykają te same problemy, tym
bardziej podzielają te same odczucia. Postawmy się w miejscu
mieszkańców jakiejś spokojnej wioski nagle najechanej przez
brutalnych wikingów. Co odczuwają? Strach przed śmiercią. W ten
sposób rozpoczyna się ukryta faza zimna epidemii. Następnie,
gdy niebezpieczeństwo mija, pojawia się spokój - w czasie re­
generacji mieszkańcy wchodzą w fazę gorącą. Epidemie gruź­
licy w niedalekiej przeszłości często dotykały członków naszych
rodzin, stąd choroba ta zasługuje, by się przy niej na trochę za­
trzymać. Mykobakterie, których istnienie odkrył Koch, zostały
oskarżone o bycie jedyną przyczyną śmierci, ponieważ zimna
choroba, poprzedzająca infekcję pozostała ukryta. Gruźlicę płuc
mogą wytworzyć wyłącznie jednostki przeżywające biologiczny
konflikt strachu przed śmiercią (własną, bliskich, ukochanych
starszych w rodzie) albo przed uduszeniem. Oczywiście muszą
one być przy tym nosicielami prątków Kocha. Lecz ten, kto jest
nosicielem prątków Kocha, ale nie przeżywa tych konfliktów, nie
zachoruje na gruźlicę płuc.
Proces chorobowy gruźlicy płuc przebiega następująco:
Konflikt strachu przed śmiercią albo konflikt strachu, że życie
dobiega końca lub że śmierć jest jedyną drogą wyjścia z przy­
gniatającej, nie dającej się zmodyfikować sytuacji - uaktywnia
w płucach anomalie, które najczęściej przechodzą niezauwa­
żone.
Organizm ma na to biologiczną odpowiedź w postaci stworze­
nia dodatkowych pęcherzyków płucnych o większej wydajności

Zatrzym anie choroby i powrót do zdrowia


dla polepszenia przyswajania tlenu, by łatwiej było jednostce
walczyć z jeszcze większą energią.
Następnie, kiedy osoba się uspokaja (ponieważ niebezpieczeń­
stwa już nie ma, najeźdźca odszedł, zarządzono demobilizację
żołnierzy) i strach przed śmiercią znika, więc przyswajanie
tlenu zdrowymi płucami w zupełności wystarcza - dodatkowe
pęcherzyki muszą zniknąć (ponieważ łakomie pochłaniają
energię) - prątki Kocha skubią i uprzątają niepotrzebne tkanki
nowotworowe (tylko te tkanki!). Pojawia się kaszel, plwociny,
nocne poty, zmęczenie, objawy towarzyszące wielu procesom
regeneracji. Ta gorąca faza to okres wymagający ostrożno­
ści, ponieważ uwierzenie w to, że choroba jest śmiertelna,
skutkuje reaktywacją konfliktu strachu przed śmiercią, który
owszem zatrzymuje infekcję gruźliczą, co interpretuje się jako
remisję, ale naprawdę dyskretnie uruchamia nowego guza lub
reaktywuje pierwszego. Potwierdzenie zatrzymania infekcji
uspokaja jednostkę, jej konflikt ulega rozwiązaniu, i wtedy
infekcja rozpoczyna się od nowa! I oto tworzy się wówczas
błędne koło choroby nazywanej przewlekłą, powodującą wy­
czerpanie, które może w fazie naprawczej doprowadzić osobę
do śmierci, szczególnie jeśli utrata białek (w plwocinie) nie
zostaje uzupełniona przez wystarczająco bogate pożywienie.

Zatem trzeba zdać sobie sprawę, że ludzie umierają z powodu


niewiedzy, będąc o krok od wyzdrowienia, zupełnie jak długo­
dystansowiec może załamać się sto metrów przed metą... Strach
przed chorobą może tworzyć podatny grunt pod epidemię.

c zęść p ie r w s z a • Choroba
Alergie-skojarzeniaz obrona

Podczas dramatycznych momentów mózg zapisuje informacje


dotyczące „znaków szczególnych” tej trudnej chwili. Zapamiętuje
okoliczności zdarzeń uznanych przez daną osobę za dramatyczne.
Mózg kojarzy tę „ramę” towarzyszących zdarzeniu elementów
z niebezpieczeństwem traumy. Dlaczego? Ponieważ przezorny
zawsze ubezpieczony! Mózg wiecznie na warcie może potem
natychmiast, gdy tylko na nowo zarejestruje jakieś elementy
tej dekoracji, uruchomić organiczną odpowiedź, symbolicznie
uprzedzającą doznanie cierpienia. Przykład: odczucie „nie jestem
w stanie znieść uczucia zakleszczenia w gwałtownej kłótni moich
rodziców mówiących o separacji” przeżyte o godzinie czwartej
nad ranem, w nocy, kiedy pada deszcz i czuje się zapach mokrej
lawendy, daje następujący wzór: „czwarta rano + ciemność +
deszcz + lawenda = cierpienie”. Później, nieważne który z tych
elementów: czwarta rano, deszcz, ciemność czy zapach mokrej
lawendy - uaktywniać może organiczną reakcję w postaci zimnej
choroby. Jaka to będzie choroba zależy od tego, jakie odczucie
przeżywane było w związku z konfliktem. Następuje potem gorąca
faza naprawcza (pokrzywka, złe samopoczucie, astma, obrzęk).
Intensywność alergicznego kryzysu jest oczywiście proporcjonalna
do kalibru konfliktu programującego.
Dlaczego raczej alergia na pyłek niż na sierść kota? - choć
obydwa alergeny mogą wystąpić w momencie d h s -u ... Może mózg
woli dokonać skojarzeń z tym, co jest nietypowe w otoczeniu danej
osoby. Biolog Rupert Sheldrake przytacza przykład doświadczenia,
w którym kury ruszają na ratunek kurczętom, gdy słyszą ich głos
alarmowy, jednak nie reagują, widząc je w niebezpieczeństwie,

Zatrzym anie choroby i powrót do zdrowia


lecz za tłumiącą dźwięki szklaną przegrodą1. Choć do zdobywania
informacji mamy do dyspozycji pięć zmysłów, każdy z nas ma
swoje preferencje względem używania jednego z nich (wzrok,
słuch, dotyk, węch, smak). Jesteśmy do tego prawdopodobnie
predestynowani przez naszą rodową historię. Tę samą trudną
sytuację (np. tata zostawia mamę) mózg jednego dziecka połączy
z zapachem, mózg innego dziecka z piosenką płynącą wtedy z ra­
dia, innemu zostanie w pamięci pyłek z platanów, inne dziecko
zapamięta kurz, inne jad osy.
Te obecne w przestrzeni elementy stają się dla tej konkretnie
osoby - bodźcami oznaczającymi nieszczęście. Alergia na pie­
truszkę może pochodzić z nieznanego rodowego wspomnienia
dotyczącego próby aborcji za pomocą wyciągu z pietruszki, alergia
na jod może być spowodowana wspomnieniem strachu podczas
kąpieli w morzu. Ani pyłek, ani sierść kota, ani żaden inny alergen
nie są obiektywnymi przyczynami przesadnych reakcji narzą­
dów - lecz to, co oznaczają dla konkretnej osoby, w jej mniemaniu
w jej historii lub w historii jej rodu. W momencie ponownego
pojawienia się alergenu taka osoba nie jest tego świadoma. Jej
biologiczny umysł, któremu nic nie umyka, dostarcza jednak
ultraszybko i automatycznie symbolicznej kompensacji. Alergik
nie jest jednak, ściśle mówiąc, w stanie konfliktu; w tym akurat
momencie może nawet przeżywać chwile ogromnego szczęścia.
Ale mózg czuwa na straży... i zaczyna alarmować organizm - jest
to spuścizna archaicznego sposobu reagowania. Intencja jest
chwalebna, rezultat zaś uciążliwy, czasami wręcz niebezpieczny,
lecz może sygnalizuje, że alergik ma do uzdrowienia dawne,

i R. Sheldrake, Nowa biologia, Yirgo 2011, s. 256.

część p ie r w s z a • Choroba
zakopane, zamrożone emocje na swojej dalekiej „północy”. Każdy
w chwili poczęcia otrzymuje od swoich przodków album wspo­
mnień z zarejestrowanymi potencjalnymi niebezpieczeństwami.
Toteż niektóre osoby dziedziczą skłonności do stwarzania konflik­
tów w związku z przestrzenią powietrzną, inne w związku z kon­
taktem skórnym, inne z pojęciem czasu, inne z przestrzeniami
wodnymi. Oto dlaczego na przykład nie wszyscy chorujemy na
alergie wziewne, choć wszyscy mamy wspomnienia z ciężkich
sytuacji. Tutaj zapis epigenetyczny traum przodków może ode­
grać swoją rolę.
Podsumowując, większość alergii na alergeny (zidentyfi­
kowane bądź nie) jest spowodowana, by posłużyć się językiem
Junga - synchronicznością, to znaczy sprzężeniem rzeczy i zda­
rzeń, między którymi nie występują związki przyczynowe.

Cudowne uzdrowienia

Odkąd wiemy, że konflikty biologiczne stanowią pomost między


zdrowiem a chorobą i że na ogół proces chorobowy jest odwra­
calny, wyzdrowienia uważane za „cudowne”2 (takie o których
nie jest głośno występujące praktycznie wszędzie, i te słynne
w Lourdes, cuda Jezusa Chrystusa, apostołów, lekarzy, terapeutów
1 hipnotyzerów) dają się łatwo wyjaśnić. Najczęstszymi cudami
w rzeczywistości są wyzdrowienia z gorących chorób, to znaczy
z chorób odbudowujących organizm, których biologicznym celem
jest usunięcie skutków fazy zimnej, czyli powrót do normalnego

2 Cud - słowo pochodzące od łac. mirus, „zadziwiający” (przyp. autora).

Zatrzym anie choroby i powrót do zdrowia


funkcjonowania. Najbardziej niezwykłe są wyzdrowienia z zim­
nych chorób, które następują w wyniku uświadomienia celowo
wywołanego przez terapeutę.
Każdy z nas jednak, rozwiązując taki czy inny konflikt, urucha­
mia reakcję biologiczną, która w oczach obserwatora może ucho­
dzić za zadziwiającą. Jeśli wykonane zostały zabiegi chirurgiczne
(korzystne lub zbędne), jeśli przepisano leczenie (korzystne, nie­
korzystne lub konieczne), kiedy istota ludzka rzeczywiście i trwale
zdrowieje, to przede wszystkim dlatego, że najpierw rozwiązała
swój konflikt i choroba została wyrwana z korzeniami. Organizm
zawsze ma zdolność do wyzdrowienia, ale może nie objawić
się ono w pełni. Zależy to od chorego, jego decyzji, mądrości,
umiejętności przyjęcia pomocy, zdolności odrzucenia przekonań
swojego środowiska i życia „tu i teraz”. Choroba może stać się
bodźcem, który pojawia się, by nas obudzić pokazując, że coś jest
nie tak z naszym funkcjonowaniem. Choroba jest najpewniejszą
ścieżką dotarcia do sedna.

Dla zwykłego człowieka świat jest polem bitwy,


dla badacza - szkołą,
a dla człowieka przebudzonego - placem zabaw.
Chandra Swami, cytowany przez Erika Edelmanna
w książce Jesus parlait arameen (Pocket, 2004)
Choroba to nasz atut

Chorobą narządu nazywana jest jego mutacja. Przez mutację


narząd działa inaczej, niż działał poprzednio, i nie działa tak,
jak sądzi się, że powinien działać „normalnie”. To, co nazywamy
chorobą, powstało w wyniku zapotrzebowania na system mogący
natychmiast przyjść organizmowi z pomocą. Bez chorób - będą­
cych faktycznie naszymi atutami, długość ludzkiego życia pew­
nie byłaby podobna do długości życia insektów! Potrzebujemy
ochrony, poduszki powietrznej, balansu, by dotrzeć do końca
swojej drogi. Cóż jest bardziej pewnego niż własny supersystem
ochronny? Czy nie lepiej mieć takiego „wewnętrznego Anioła
Stróża” potwierdzającego wysoką inteligencję Życia, niż zdawać
się na pomoc z zewnętrz?
Przykłady:
Corinne, lat 33, księgowa. Nieoczekiwanie zostaje zwolniona
przez swojego pracodawcę i jest bez środków do życia. Odczuwa
sytuację jako palącą. Szybko, trzeba działać szybko! Jej tarczyca
„wychodzi z siebie” tworząc guzek, który zaczyna wydzielać
dodatkową ilość hormonów. Corinne jest dzięki temu bardziej

Choroba to nasz atut


„nakręcona" i z większą skutecznością szuka nowego pracodawcy.
Jej znajomi mówią na nią teraz „Speedy” ! Jej matka również nie­
gdyś przeżyła coś podobnego.
Annie, lat 50. Wszystkim matkuje, zupełnie jak jej własna
matka. Jest w konflikcie biologicznym, ponieważ wie, że jej córka
mieszkająca na drugim końcu miasta jest w niebezpieczeństwie
(mąż prawie codziennie ją bije). Annie nie jest w stanie jej pomóc,
zatem jeden z jej narządów odpowie na ten konflikt. Organem
biologicznie przeznaczonym do karmienia i pomocy innym jest
pierś. Symbolicznie może to oznaczać także: wylcarmienie mał­
żonka, bliskich albo nawet opieka nad domową świnką (co jest na
porządku dziennym na przykład u kobiet z amazońskiej dżungli
wśród plemienia Awa z północno-wschodniej Brazylii). Lewa
pierś Annie zacznie więc wykazywać anomalie, pojawi się w niej
guzek, który symbolicznie ma skompensować niemożność sku­
tecznego ochronienia córki. Oczywiście jest to tylko archaiczna
biologiczna odpowiedź - córka, rzecz jasna nie będzie ssać piersi
swojej matki - lecz jednak, kiedy jeden z narządów reaguje w ten
sposób psychika matki może doznać niejakiego ukojenia.
Georges, 36 lat, zwolniony wskutek redukcji etatów, odczuwa
ogromny spadek poczucia własnej wartości. Niewiele później
zostawia go narzeczona, co jeszcze wzmaga to odczucie. Natura
nieustannie szuka najbardziej ekonomicznych rozwiązań, więc
to, co staje się niepotrzebne, zanika. Żywy organizm nie może
utrzymywać zbytecznego organu. Narządy odpowiedzialne za
podtrzymywanie (kości, mięśnie, ścięgna) są jak bezpieczniki
topikowe - rozpuszczają się, gdy jednostka czuje się nieskuteczna,
bezużyteczna w takiej lub innej dziedzinie. Organ symbolicznie
przypisany do danej dziedziny będzie zanikał, rozpuszczał się,

część p ie r w s z a • Choroba
kurczył, częściowo lub całkowicie wypłukiwał ze swojej substan­
cji. Łokieć jest narządem ruchu, bez którego nie można się obyć
przy działaniu, operowaniu ramieniem i „braniu kogoś pod swe
skrzydła”1. Organizm Georgesa zaoszczędzi energię przestając
właściwie odżywiać nieskuteczny i niepotrzebny organ, który za
sprawą odwapnienia zostanie w ten sposób usunięty. Zaoszczę­
dzona energia i wapń posłużą innym narządom. Zimna choroba,
czyli odwapnienie organu uznanego za nieskuteczny, umożli­
wia przeżycie reszcie organizmu w czasie trwania konfliktu. Po
rozwiązaniu konfliktu, w gorącej fazie, tkanki łokcia zostaną
wzmocnione2.
Anne-Marie, 47 lat. Jej babcię raz wychowywała mamka, a raz
matka. Anne-Marie codziennie ciężko pracuje, by wyżywić swoją
rodzinę. Jej starszy syn jest agresywny i co dzień wymusza od niej
pieniądze. Anne-Marie jest wychudzona, wykończona, ale dzielna
i nie godzi się złożyć doniesienia na syna. Pewnego wieczoru,
gdy ten atakuje ją szczególnie gwałtownie, doznaje hemiplegii
z upośledzeniem mowy. I to ją „ratuje”. Piekło, któremu nie mogła

1 Przykładem takiej sytuacji jest spadek samooceny powiązany z czynnością,


w którą zaangażowany jest łokieć (jak na przykład u tenisisty) lub z pracą w sensie
ogólnym, z wykonywaniem jakiegoś zajęcia. „Muszę wykonać tę pracę, ale nie
czuję się na siłach, nie chcę tego robić”. „Chcę coś zrobić, ale nie mogę sobie
z tym poradzić.”
2 W tkankach wywodzących się z nowej mezodermy (na przykład: kości, stawy,
mięśnie, ścięgna) w fazie zimnej ma miejsce zanik tkanek. Po rozwiązaniu
konfliktu, w fazie gorącej, odbudowa jest intensywniejsza niż w tkankach wy­
wodzących się z innych listków zarodkowych (na przykład może powstać kost-
niak). Struktura kości czy ścięgna zostaje wzmocniona - Natura „umożliwia”
w ten sposób większą skuteczność działania w podobnej sytuacji konfliktowej
w przyszłości. Z punktu widzenia racjonalnego umysłu nie ma to większego
sensu, jednak Natura posługuje się logiką biologii.

Choroba to nasz atut


położyć kresu, kończy się dzięki temu paraliżowi. Dokładała sta­
rań, żeby wziąć wszystko na siebie i nie ujawniać ani odrobiny ale
poprzez to, że została unieruchomiona, sparaliżowana, zmusiła
swoje otoczenie do reakcji. Rzeczywiście jej syn się poprawił, jedna
z jej córek z nią zamieszkała, a sama Anne-Marie mogła przeżyć
drugą połowę życia pielęgnowana i pod opieką. Kiedy konflikt
biologiczny dotyczy niebezpiecznego ruchu czy sytuacji, w której
jednostka czuje się jak między młotem a kowadłem, ratunkiem
może być dla niej paraliż.
Josephine, 52 lata. Została zaadoptowana zaraz po przyjściu na
świat, nosiła nazwisko matki adopcyjnej, następnie jej biologiczna
matka, która przez całe życie pozostawała panną, służąc swojemu
ojcu z a ,sekretarkę i służącą - odzyskała ją i nadała nazwisko
dziadka. Josephine nie dowiedziała się, kim jest jej ojciec, tęskniła
za matką adopcyjną, mając poczucie, że nie wie już, kim sama jest
i nie może oznaczyć swojego terytorium. Przez te wszystkie lata
konfliktu cierpiała na hemoroidy, ponieważ strach przed byciem
porzuconym, jak wrak samochodu na środku drogi ma wpływ na
stan odbytnicy - symbolicznie odzwierciedlający poczucie własnej
tożsamości. Kiedy Josephine wyszła za mąż, stała się właścicielką
pięknego domu i rozwiązała konflikt tożsamości („nie jestem taka
jak inni”), jej odbytnica wróciła do normy. Hemoroidy zaczęły
wtedy mocno krwawić, jakby w odpowiedzi na wielka potrzebę
zaznaczenia swojego terytorium.
Każdy konflikt musi znaleźć swoje rozwiązanie. Kiedy osoba
sama go nie znajduje, nie wie, co zrobić, reaguje za nią któryś
z jej narządów. Choroby mają więc znaczenie dla biologicznego
przetrwania.

część p ie r w s z a • Choroba
Cztery biologiczne znaczenia chorób

Każda choroba daje coś organizmowi będącemu w potrzebie. Na


przykład dzięki owrzodzeniu tętnic wieńcowych polepsza się prze­
pływ krwi, cukrzyca z hiperglikemią dostarcza mięśniom energii
do „walki”, czerniak czy też brodawki tworzą „tarcze ochronne”,
utrata pamięci krótkotrwałej pozwala uniknąć konfrontacji z cier­
pieniem. Takie jest znaczenie i sens chorób.
Narządy są logicznie utworzonymi zbiorami zróżnicowanych
komórek. Komórki identyczne tworzą tkanki, a większa ilość ko­
mórek - organ. Tak jak cztery rodziny konfliktów biologicznych,
także tkanki tworzące ciała żywych istot sklasyfikować można
w celach dydaktycznych, w ogólnych zarysach na cztery wielkie
grupy, przyjmując jako kryterium funkcje tkanek. W rezultacie
mamy poniższy podział z czterema rodzajami konfliktów biolo­
gicznych i powiązane z nimi choroby, w które zaangażowane są
różne grupy tkanek:

Konflikty biologiczne „życiowe"

Tkanki, które reagują na ten konflikt, tworzą nowotwory, dodat­


kowe masy komórkowe. Biologiczne znaczenie chorób wynikają­
cych z konfliktów „życiowych” to zwiększenie zdolności do pracy
(np. gruczolakoraki płuc - by lepiej utleniać krew, wątroby - by
lepiej ekstrahować i gromadzić zapasy, prostaty - by lepiej przy­
stosować spermę do dróg rodnych kobiety celem zoptymalizo­
wania szans na prokreację). Metaforą może tu być „dodatkowe
zatrudnienie”, jak na przykład w sytuacji, gdy fabryka ma tak wiele
zamówień, że musi zatrudnić pracowników tymczasowych, albo

Choroba to nasz atut


w sytuacji, kiedy właściciel winnicy w czasie winobrania zatrudnia
robotników sezonowych.

Konflikty biologiczne zwigzane z ochrona

Metaforą tu będzie „ochronne okrycie” - latem koń pokryty jest


małą warstwą cienkiej sierści, lecz gdy tylko rozpoczyna się zima,
jego skóra pokrywa się grubym, naturalnym „ochronnym okry­
ciem”. Biologiczny sens chorób wynikających z konfliktów zwią­
zanych z ochroną to stworzenie skuteczniejszej ochrony - tkanki,
które reagują na ten konflikt także będą tworzyć nowotwory, do­
datkowe masy komórkowe (czerniaki, brodawki, rak otrzewnej,
opłucnej, opalenizna).

Konflikty biologiczne zwiazane z obniżeniem wartości

Metafora „niepotrzebne wiatraki” - gdy do wsi dotarła energia elek­


tryczna, wiatraki zostają zastąpione przez łatwiejsze w obsłudze
młyny z silnikami elektrycznymi. Wiatraki więc szybko zniknęły
z krajobrazu, zostały rozebrane i przetworzone. Utrzymywanie
rzeczy postrzeganej jako bezużyteczna jest zbędnym luksusem.
Metafora „przycinanie gałęzi” - gdy drzewo wypuści wiele
gałęzi, człowiek mieszkający obok zajmuje się nim, nadaje mu
kształt, by nie rozrastało się zbyt wysoko do góry lub by gałęzie
nie uderzały o dach jego domu. Gałęzie uznane przez człowieka
za nieprzydatne czy zbędne zostają odcięte.
Biologiczne znaczenie chorób wynikających z konfliktów
związanych z obniżeniem wartości: kiedy ktoś obniża własną
wartość, porównuje się z kimś innym w określonej dziedzinie

część p ie r w s z a • Choroba
czy w osiąganiu danego celu, tkanki, które reagują na ten kon­
flikt (kości, mięśnie, tkanka łączna, chrząstki, dyski, ścięgna,
więzadła), tracą substancję, gęstość, zanikają, „wycofują się” częś­
ciowo lub całkowicie (osteoporoza, leukopenia3, zanik chrząstki,
małopłytlcowość4, zanik mięśni, atrofia). Utrzymywanie narządu
postrzeganego jako niewydajny jest wbrew Naturze. Mózg dąży do
usunięcia całego organu lub jego części - odwadnia go, coraz go­
rzej odżywia, do tego stopnia, że poddany temu procesowi element
może nawet zaniknąć. Pomyślmy o osteoporozie kosmonautów
w stanie nieważkości. Mniejsza przydatność szkieletu spowodo­
wana zniknięciem niektórych napięć mechanicznych normalnie
obciążających kości, rozpoczyna jego demineralizację. Albo na
przykład: pewna kobieta umniejsza swą wartość, ponieważ nie ma
już dość zręczności w dłoniach, by haftować, inna z kolei słyszy,
jak rodzice odmawiają jej ręki narzeczonemu - obydwie zapadają
na chorobę stawów dłoni.
Ród, będący gronem pojedynczych osób, jest „żywym bytem”.
Gdy jedna osoba z tego grona czuje się niedostatecznie wydajna
dla swojego rodu, jakaś część struktury tej osoby lub ona cała za­
czyna się rozpadać. Zaoszczędzone substancje odżywcze zostają
wirtualnie lub faktycznie oddane do dyspozycji rodu.

Konflikty biologiczne dotyczące relacji i terytorium

Metafora „pogłębianie rzek” - ludzie, aby umożliwić większy


przepływ wody drążą i pogłębiają kanały rzeczne, co umożliwia

3 Obniżona ilość białych krwinek.


4 Niedobór trombocytów (płytek krwi).

Choroba to nasz atut


szybszy przepływ większej ilości wody. Biologiczne znaczenie
chorób wynikających z konfliktów dotyczących relacji i terytorium:
zwiększenie przepływu, skrócenie dystansu - tkanki, które reagują
na ten konflikt, ulegają owrzodzeniu, wydrążeniu, co prowadzi
do tego, że stają się cieńsze więc zwiększa się przepływ płynów
(jak w naczyniach krwionośnych) lub umożliwia zgromadzenie
większej ilości płynów (jak w pęcherzu moczowym)5.
Metafora „sezon narciarski” - gdy nadchodzi czas ferii, zapo­
trzebowanie na transport jest tak duże, że przedsiębiorstwa kole­
jowe zwiększają liczbę pociągów i dodają do nich więcej wagonów.
Uszkodzenia lub zaburzenia czynności gruczołów dokrewnych
(wytwarzanie insuliny, glukagonu, molekuł pośredniczących) mają
za zadanierudostępnienie pewnych substancji na pewien czas, by
pobudzić lub zatrzymać jakieś działanie.
Metafora „Szerpowie” - w obliczu wielu dramatycznych, se­
ryjnych wypadków Szerpowie tragarze nie chcą więcej ruszać
w góry. Czekają aż los będzie łaskawszy. Biologiczne znaczenie
paraliżów czuciowych lub ruchowych: doprowadzenie do utraty
ruchu lub czucia, gdy ów ruch lub odczucie okazały się wcześniej
tragiczne w skutkach. Stwardnienie rozsiane wyklucza jednostkę
z gry, zmusza otoczenie do ruszania się za nią.
Choroba jest symboliczną i biologiczną kompensacją, nie po­
jawia się w dowolnym momencie, lecz jest efektem odczuć zwią­
zanych z jakąś trudną, traumatyczną dla jednostki sytuacją i może
zniknąć, jeśli tę trudną sytuację zdołamy w sobie „rozmrozić”.

5 Gdy tkanka naskórka staje się cieńsza, umożliwia to bliższy kontakt, a zwiększe­
nie powierzchni potęguje prawdopodobieństwo kontaktu. Choroby te „skracają
dystans, czas” (wrzód żołądka, owrzodzenie pęcherza moczowego, szyjki macicy).

część p ie r w s z a • Choroba
Choroba to także zaproszenie - użyję tu metafory „cebulka tuli­
pana”: cyklicznie, każdej wiosny z ziemi w ogrodach wyłaniają
się zielone liście. To jedyny znak, jaki daje o swoim istnieniu
tulipanowa cebulka, dotąd niewidzialna, zakopana w ziemi. To
naturalne zjawisko odnawiające się, częstokroć może nam służyć
za przypomnienie, że dostrzegalna, widzialna materia nie jest
niczym innym niż wyrażeniem tego, co dotąd pozostawało ukryte
(a było przeżyciem zapamiętywanym genetyczne i epigenetyczne).
Objawy chorób zapraszają nas do odkrywania ukrytych przyczyn.

Wszystkie choroby wynikają z konfliktów biologicznych

Oto często formułowane przekonanie: „Zapalenie ścięgien przy


grze w tenisa wynika oczywiście z tego, że się gra w tenisa - to
proces mechaniczny, a nie psychiczny!”. Tak i nie, nie wszyscy
tenisiści cierpią na zapalenie ścięgien, jest zatem oczywiste, że
jest jeszcze coś, co powoduje tę różnicę!
Zapalenie ścięgien jest spowodowane konfliktem dotyczącym
obniżania własnej wartości w kontekście niemożności natychmia­
stowego osiągnięcia wyznaczonego sobie celu (który można było
osiągnąć na przykład podczas zawodów za pomocą tej właśnie
kończyny). Wewnętrzny konflikt gracza aktywuje proces prowa­
dzący go do zapalenia ścięgien! Jeśli uda mu się grać w innym
stanie umysłu, przestanie mieć zapalenia ścięgien.
Oto inne często słyszane przekonanie: „Od kiedy moje dziecko
poszło do żłobka lub do szkoły, jest ciągle chore! Winne temu
są oczywiście zarazki!”. Tak i nie. Jeśli wszystkie dzieci chorują
w tym samym czasie na tę samą chorobę, mówi to raczej o tym, że

Choroba to nasz atut


w tym samym czasie rozwiązały ten sam egzystencjalny problem.
Bakterie nie aktywują chorób, lecz umożliwiają pewien rodzaj
regeneracji narządów. Na ogół jakaś liczba dzieci pozostaje zdro­
wymi nosicielami, nie zaraża się. „Zarażą się” wtedy, gdy przeżyją
i rozwiążą konflikt. Dzieje się tak, ponieważ przejście do żłobka,
w którym jest specyficzna atmosfera, „wspólne mamy”, wspólne
zajęcia synchronizuje dzieci (a przynajmniej ich część) ze sobą.
Dziecko tworzy na tym etapie swojego życia konflikty oddzielenia,
konflikty terytorium („ta zabawka jest moja!”), konflikt niemoż­
ności wyrażenia się, urazy, utraty kontaktu z matką. Dziecko
dokładnie odbiera stan umysłu ludzi ze swojego otoczenia. Po
jakimś czasie dany problem się rozwiązuje i mózg dziecka uru­
chamia gorącą fazę naprawczą, która uaktywnia drobnoustroje.
Nie można uciec przed klasycznymi wczesnodziecięcymi cho­
robami, towarzyszą one bowiem rozwojowi dziecka, sygnalizują,
że udało mu się rozwiązać swoje konflikty (np. smutek, kiedy
przestało się być jedynakiem; żal, że nie ma się już tak częstego
kontaktu z mamą jak dawniej). Dziecko przechodzi proces indy­
widualizacji, oddzielając się od tego, co na zewnątrz niego, a co
wydawało mu się być nim samym.

Katar

Katar jest bardzo częstą dolegliwością, toteż uznałem za intere­


sujące rozwinięcie tego tematu. Czytelnik będzie mógł sprawdzić
słuszność interpretacji procesu przeziębienia.
Nos pełni wiele funkcji. Wpuszcza powietrze, filtruje je,
ogrzewa, doprowadza do komórek węchowych, identyfikuje miej­
sce, skąd dochodzi jakiś zapach (na przykład lokalizuje matczyną

część p ie r w s z a • Choroba
pierś); nos służy też do „zadzierania”, wywierania wrażenia na in­
nych, analizowania środowiska na odległość. Biologiczne konflikty
dotyczące śluzówki nosa odnoszą się do tych funkcji.
Z natury człowiek jest źle uzbrojony (w porównaniu z np.
lwem, tygrysem, krokodylem, orłem, wężem boa), zatem zachowa­
nie czujności odgrywa dla przetrwania znacznie większą rolę niż
sama walka. Śluzówka nosa doprowadza powietrze do komórek
węchowych. Reguluje ilość wpuszczanego powietrza i stanowi
część systemu ostrzegawczego człowieka - informuje go: gdzie
stawia kroki (kto tędy przeszedł przed nim), jakiej płci jest dana
osoba i co się niedługo może stać (wyczuwanie niebezpieczeń­
stwa, ognia, trującego gazu, obecności zwierzęcia, moczu, wina,
tytoniu).
Żona i dzieci alkoholika, przewidując ewentualną agresję
z jego strony, także używają węchu, by wiedzieć, czy wracający do
domu mężczyzna coś wypił, w jakich ilościach i czy muszą mieć
się na baczności. Niektóre zapachy są przyjemne, ponieważ wiążą
się ze wspomnieniami chwil szczęścia. Lecz gdy jest przeciw­
nie - mózg powiązał w przeszłości jakiś zapach z trudną sytuacją
(jak to wytłumaczono w podrozdziale o alergiach), skojarzenie
to może uruchamiać reakcję obronną. Przykład zapamiętanego
przez mózg wzorca: zapach eteru = operacja usunięcia migdałków
+ sam bez rodziców na sali operacyjnej + ból, trauma. Po tym
nawet najsłabszy zapach eteru będzie aktywował silny niepokój,
spowodowany wspomnieniem tamtego wydarzenia. Wówczas
śluzówka nosa, pozostająca jakby w stanie czuwania, pokrywa
się owrzodzeniami.
Archaiczne rozwiązanie organizmu na bycie lepiej poinformo­
wanym o niebezpieczeństwie polega na wydaniu rozkazu śluzówce

Choroba to nasz atut


nosa, by się pokryła owrzodzeniami. Tym niebezpieczeństwem
może być na przykład wezbranie wody w rzece, dziecko, które
jeszcze nie wróciło ze szkoły, włamania w dzielnicy, przymusowa
bliskość w tłumie, dziwna lub trudna sytuacja uczuciowa, choroba,
pensja wpływająca z opóźnieniem, strach przed dentystą, bycie
zmuszonym do poddania się czyimś wpływom lub gdy życiowo
ważną sprawą jest „zwęszenie” okazji, dobrego interesu, „poczucie
wiatru zmian”. Owrzodzenia, to ubytki w błonie śluzowej - po­
wodują zwiększenie objętości jam nosowych, przez co wzrasta
szansa na wychwycenie zapachów przez komórki węchowe.
Człowiek potrzebuje terytorium, strefy tylko dla siebie i wokół
siebie, i gdy ta granica bezpieczeństwa ulega zmniejszeniu - od­
czuwa niepokój. Nieswojo czujemy się w ciasnej windzie lub za­
tłoczonym autobusie, gdy musimy ściskać się jeden przy drugim
i kiedy nasze granice bezpieczeństwa zostają naruszone. Uczucie
niepokoju, mniej lub bardziej nasilone, mniej lub bardziej uświa­
domione w zależności od osoby pojawia się dlatego, że mózg ma in-
wentaryzowane określone doświadczenia zapachowe. Im bardziej
ten niepokój jest na porządku dziennym, przywykło się do niego,
tym mniejsze szanse, że dana osoba zdaje sobie z niego sprawę...
i wówczas „oskarża” o spowodowanie kataru wirusy „złapane” w au­
tobusie czy w windzie... Tymczasem inne osoby z tego samego
autobusu, ponieważ nie stworzyły konfliktu związanego z ich teryto­
rium albo tworzą go w mniej szym natężeniu - nie przeziębiaj ą się.

Epidemie i inne choroby

Zbiorowe lęki są źródłem epidemii, kataru, grypy, zapalenia


oskrzeli, by zacytować te najbanalniejsze z chorób. Pandemia

część p ie r w s z a • Choroba
grypy hiszpanki (według źródeł od 10 do 25 milionów ofiar) roz­
poczęła się w kwietniu 1918 roku, a skończyła w roku 19 19 , ze
złagodzeniem przed zakończeniem wojny i po nim. Zebrała więcej
ofiar niż pola bitew. Konflikt właściwy dla grypy to strach o swoje
terytorium, o swoją reputację. Grypa azjatycka (18 tysięcy ofiar
we Francji, z czego 80% stanowiły osoby powyżej 65. roku życia)
zaczęła się, gdy tylko wcielono w życie rewolucyjne zmiany z maja
1968 roku i gdy następnie społeczeństwo zdało sobie sprawę, że
struktury społeczne pozostały bez zmian i że to, co ludzie dla sie­
bie zdobyli zawczasu (m.in. system emerytalny), było bezpieczne.
Choroby krwi odnoszą się do spójności z własnym rodem. Jeśli
jakaś osoba odczuwa niewystarczające lub nadmierne spojenie ze
swoim klanem, jej trudne położenie skompensuje odbiegająca od
normy liczba płytek krwi (dzięki którym przecież krew krzepnie).
Osteoporoza u kobiet w okresie menopauzy to odwapnienie
kości w związku z konfliktem dotyczącym spadku poczucia włas­
nej wartości. „Nie zajdę już w ciążę”, „dzieci odeszły”, „już nie
jestem kobietą pożądaną” to odczucia będące u źródeł tej choroby.
Narząd postrzegany jako bezużyteczny (na przykład kości mied­
nicy - miejsce przyjęcia dzieci) zaczynają się perforować, zupełnie
jakby miednica poświęcała się na rzecz reszty organizmu. Szyjka
kości udowej odwapnia się, gdy dana osoba się przeciwstawia,
gdy jest zmuszona ustąpić (na przykład „ujmuje mi wartości,
że muszę przeciwstawić się moim dzieciom, chcącym umieścić
mnie w domu starców”). Osteoporoza więc nie jest bezpośrednio
spowodowana menopauzą, ale odczuciami, jakich może zaznać
kobieta, gdy wchodzi w ten okres. Migrena to - najczęściej (nie
tylko) - faza naprawcza (gorąca) konfliktu spadku samooceny
związanego ze sprawnością intelektualną: „mogłem to zrobić

Choroba to nasz atut


lepiej”, „wyszedłem na głupka”, „nie podołam temu zadaniu”, „po­
winienem być mądrzejszy, bystrzejszy, inteligentniejszy”, „w tej
sytuacji powinienem zachować się tak i tak” itp., jakby sprawy
naszych przodków wyznaczały oczekiwania wobec samych siebie.
Mogę przytoczyć też ciekawy przypadek, kiedy pewna pani
u której zdiagnozowano amnezję wysepkową, dziwiła się, że nie
może sobie przypomnieć pełnej nazwy miasta, w którym dopiero
co przebywała. Pamiętała, że było to Villeneuve-sur-..., ale im
bardziej szukała w pamięci, tym bardziej nie mogła jej sobie przy­
pomnieć. Chodziło o Villeneuve-sur-Lot. Zapytałem ją, czy gdzieś
w przeszłości gotowała lub jadła rybę Lota lota6 i czy w trakcie tej
czynności doszło do jakiegoś dramatycznego zdarzenia. Odpo­
wiedziała; że jej były mąż często prosił o przygotowanie tej ryby.
Mózg jej w ten sposób wymazał słowo, które mogło przypominać
nieprzyjemne i stresujące chwile.

Zadurzenia behawioralne

Dr Hamer podarował nam jeszcze jeden prezent - odkrył przy­


czyny niektórych zaburzeń behawioralnych.
Szaleństwo jest zaburzeniem szczególnym. Jest to biologiczny
konflikt na poziomie mózgu, do którego dochodzi inny konflikt na
tym samym poziomie, ale w drugiej półkuli mózgu; i nie tworzą
one dwóch organicznych chorób, lecz - biologiczną „konstelację”,
która natychmiast aktywuje zaburzenie zachowania! Kompensacja
taka przejawia się behawioralnie - nie dochodzi do oddziaływania

6 Chodzi o miętusa pospolitego (łac. Lota lota).

część p ie r w s z a • Choroba
na narządy, ciało jest pod ochroną7. Jednoczesne występowanie
dwóch konfliktów na tym samym poziomie mózgu to o jeden za
dużo! Osoba z jednym lub większą liczbą biologicznych konflik­
tów będących na tym samym poziomie ma złą passę. Konstelacja
przywołuje więc rozwiązanie behawioralne, domaga się zewnętrz­
nych działań. Wypadkową tej konstelacji jest „superosobowość”,
której skutkiem jest nowe, dziwne zachowanie. Osoba wchodzi
jakby w „inny wymiar” - dzięki temu unika chorób i wszelkich
typów nowotworów. Oczywiście społeczeństwo, otoczenie mogą
odrzucić jej majaczenia, wiele to jednak ujawnia na temat natury
ludzkiej.
Konflikt urazy (uruchamia w korze mózgowej przekaźnik
sterujący pęcherzykiem żółciowym) i konflikt tożsamości (prze­
kaźnik sterujący stanem odbytnicy, znajdujący się także w korze
mózgowej) tworzą tak zwaną konstelację „agresywną”, która powo­
duje agresywne zachowania. Tak jakby ten człowiek problem miał
rozwiązać przemocą tam, gdzie jego spokój i zwykła łagodność
skazane są na porażkę.
Konflikt nagłej konieczności i konflikt strachu przed stawie­
niem czoła pociągają za sobą letarg, mistyczny obłęd (pozwala­
jąc jednostce na wycofanie się)8. Konflikt splamienia i konflikt
gniazda, których sterowniki znajdują się w móżdżku, pociągają
za sobą emocjonalną pustkę (brak emocji, obojętność), co z kolei
pozwala na działanie z zimną krwią, bez emocji.

7 W momencie pojawienia się konstelacji zmiany organiczne na poziomie


narządów zostają wstrzymane.
8 Jest to konstelacja „dwuczołowa (parafrontalna)”, w którą zaangażowane są
przekaźniki sterujące przewodami wyprowadzającymi tarczycy i tukami skrze-
lowymi, zlokalizowane w korze mózgowej.

Choroba to nasz atut


O d k rycie b io lo g ic z n y c h k o n s te la c ji m o ż e b y ć p o c z ą tk ie m re ­
w o lu c y jn y c h z m ia n w d z ie d z in ie p sy ch ia trii. D z ię k i o b se rw a c ji
k lin icz n ej i to m o g ra fic z n y m o b raz o m m ó z g u b ęd zie m o ż n a w s k a ­
zyw ać c h o re m u k o n k retn e k o n flik ty w y m ag a ją ce ro zw iązan ia. S za ­
le ń stw o trw a tak d łu g o , ja k d łu g o n ie k tó re b io lo g ic z n e k o n flik ty
p o z o sta ją a k ty w n e - n ik t n ie m u s i b y ć w a ria te m p rz e z całe życie.

Dla starożytnych Greków szaleństwo


nie jest ułomnością pozbawiającą rozumu.
Wręcz przeciwnie, jest wyższą zdolnością poznania.
Serge Tribolet, La Folie, un bienfait pour 1’humanite (Sante 2004)

Przykład z mojej praktyki: Aldo wyszedł z więzienia, na które


został skazany za atak z nożem w ręku. Zmuszono go do uczęsz­
czania na terapię. Gdy pracownica socjalna mi go przedstawiła,
był bardzo wzburzony - groził ludziom, którzy przez nieuwagę
potrącili go wcześniej na ulicy. Informacje, jakie posiadałem na
jego temat, ograniczały się do motywu skazania. Zachowaniem
nożownika steruje mózgowa konstelacja co najmniej dwóch jed­
nocześnie aktywnych biologicznych konfliktów - konfliktu toż­
samości (lewy płat kory mózgowej) i konfliktu urazy na terenie
terytorium (prawy płat kory mózgowej)9. Obraz jego mózgu po­
winien więc przedstawiać wedle wszelkiego prawdopodobieństwa
te dwa ogniska. Opowiedziałem mu przy kawie zmyśloną historię
0 osobie, która wiodła takie samo życie jak on, z naciskiem na
poczucie tożsamości i urazy. Trafiłem tą historią w samo sedno
1 Aldo, który wreszcie został zrozumiany, zrobił się cały czerwony,

9 To opisywana wcześniej konstelacja „agresywna".

część p ie r w s z a • Choroba
jakby się „zagotował” , i dostał okrutnego bólu głowy. Chwilę póź­
niej zorientowałem się, że przeszedł przemianę, stał się łagodny
i miły. W zaledwie kilka sekund jego osobowość zrobiła całkowity
zwrot! Zobaczyliśmy się ponownie dwa lata później, przyszedł mi
podziękować i poinformować mnie, że został kierowcą ciężarówki
i wszystko w jego życiu ułożyło się pomyślnie.

Choroba to atut, wsparcie, błogosławieństwo

Nauka aż dotąd była bardzo przydatna przy wyjaśnianiu, jak funk-


qonuje biologiczny organizm, jaki ma metabolizm, jakie warunki
powodują rozwój nowotworów, co się dzieje podczas zakażenia, ja­
kie są zależności między narządami a układem hormonalnym, jak
przebiega wymiana jonowa, depolaryzacja błony komórkowej itd.
Jednak jeszcze do lat 80. xx wieku nie potrafiliśmy odpowiedzieć
na pytanie „dlaczego?” Dlaczego rak? Dlaczego (na podstawie
jakiego projektu) jedna osoba choruje na raka odbytnicy, a inna
na mukowiscydozę oskrzelową?
Choroba jest częścią spójnego systemu umożliwiającego super-
homeostazę, polegającą na utrzymaniu indywidualnej równowagi
wewnętrznej (album wspomnień, przekonania) i zewnętrznej
(społeczeństwo i jego prawa). Jest wsparciem pojawiającym się
wskutek rozmaitych nacisków rzeczywistych, wyobrażonych czy
symbolicznych na umysł człowieka.
P rz e d sta w io n e w tej k s ią ż c e w s p ó łz a le ż n o ś c i m ię d z y k o n ­
flik ta m i a c h o ro b a m i z o sta ły p o tw ie rd z o n e , w p rz y p a d k u tych
n a jc z ę s ts z y c h - d z ie sią tk i a n a w e t setk i, ty sią c e razy. Ś c is ły m
d o w o d e m is tn ie n ia tych w s p ó łz a le ż n o ś c i je s t o b e c n o ść o g n is k a

Choroba to nasz atut 109


zapalnego w odpowiednim miejscu mózgu. A przede wszystkim
dowodem jest zdrowienie chorego, rozpoczynające się od roz­
wiązania konfliktu (lub w chwili, w której jeszcze raz świadomie
doświadcza odczucia, które towarzyszyło konfliktowi).
Choroba jest jak as w rękawie, jest wsparciem i błogosławień­
stwem.

Jeślibyś wiedział, co znaczy cierpieć, miałbyś niecierpiętliwość.


Dowiedz się więc, czym jest cierpienie, a niecierpiętliwość osiągniesz.
Dzieje Jana 29 (96), Apokryfy Nowego Testamentu10

10 Tłum. x. M. Starowieyski, t. 2, Apostołowie. Część 1, wam 2007, s. 308 (Hymn


Chrystusa tańczącego).
Znaczenie raka

Nowotwór zawsze iest .do coś'

Nowotwór, rak jest postrzegany jako anarchiczne pozbawione


planu i sensu procesy, istniejące same dla siebie. Ta interpretacja,
a podobnych jest więcej, wstępnie zakłada, że Natura może chwi­
lami popadać w szaleństwo. Ludzie przyjęli tę hipotezę walcząc
z rakiem. Podzielili życie na obóz dobra i obóz zła, zamiast do­
strzegać doskonałość świata w każdym jego przejawie. Ze spojrze­
niem skupionym na widocznych objawach i nie oglądając się na
wpływ emocji, odczuć i ukrytych programów, uwierzyli, że życie
to stan chorobowy, że ludzie są bezbronni, a ich ciała kruche...

Wszystko jest przystosowaniem

Organizm nieustannie szuka równowagi, zupełnie jak rowerzy­


sta, który by nie spaść, reaguje, nie zawsze świadomie, na wiele
sposobów, za pomocą swojego układu mięśniowego i nerwowego.

Znaczenie raka
Etymologicznie słowo „symptom” oznacza koincydencję1. Symp­
tom, niezależnie od tego czy jest nim rak, czy coś innego, dosko­
nale łączy się z tym, co przeżywa żywa istota. Rozkaz stworzenia
raka zawsze zostaje wydany przez mózg właściwym komórkom za
pośrednictwem wyjątkowo dopracowanego systemu komunikacji2.
Jak wszystkie anomalie, które może „wyprodukować” żywy orga­
nizm, rak ma za zadanie skompensować nierównowagę wywołaną
jakimś brakiem. Brakiem wyimaginowanym, pociągającym za
sobą niemożliwość zareagowania w momencie, w którym nale­
żałoby to zrobić. Cechuje go jednak dodatkowa specyfika, która
przystosowuje organizm na przyszłość. Nowotwór jest „dodat­
kiem do narządu” (co czyni zwykłego człowieka kimś w rodzaju
supermana!). Racją bytu nowotworu jest symboliczne, biologiczne
przystosowanie żywej istoty do problemów, którym - jak sobie
wyobraża - będzie musiała stawić czoło w przyszłości. Jeśli to ro­
zumiemy, staje się oczywiste, że zneutralizowanie takiej kompen­
sacji przebiega poprzez spotkanie z obiektywną rzeczywistością
i swoimi zasobami - to wszystko pozwala zwolnić hamulec dla
działania w obliczu mających nastąpić wydarzeń. Chodzi o zastą­
pienie fantazji rzeczywistością. Istotnie można zaobserwować, że
każda osoba z nowotworem minęła się z rzeczywistością poprzez
interpretację danej sytuacji lub roli, jaką miała odegrać w swoimi
otoczeniu.
Kiedy jest dużo zwierzyny do upolowania, lwica wydaje na
świat wiele lwiątek, a w przeciwnym razie - jedno lub żadnego.

1 Z gr. sympipto - „zbiegać się”.


2 O komunikacji umysł-gen zob. E. Rossi, The Psychobiology o f Gene Expression
(W. W. Norton & Company 2002).

część p ie r w s z a • Choroba
jest to przystosowanie. Skóra rąlc osoby pracującej z użyciem
narzędzi manualnych stopniowo rogowacieje. Ciało człowieka
przystosowuje się do wszystkich, nawet trudnych, warunków czy
okoliczności, np. opalenizna chroni organizm przed nadmiernym
promieniowaniem słonecznym. Czyż różnica między łagodnym
a złośliwym nowotworem nie wynika z jakiejś szalonej idei? Dia­
beł z naszej religijnej mitologii jest tylko przeciwnym biegunem,
adwersarzem, który zakłóca ustanowiony porządek i zmusza do
rozwoju. Nie ma czegoś takiego jak stadium łagodne czy złośliwe.
Komórka, która wykazuje zmiany nowotworowe, to komórka,
która po odbyciu „kursu z udoskonalania” staje się bardziej wy­
dajna do wykonania przypisanej jej misji.

Raczej inteligencja niż anarchia

Wszystkie nowotwory z fazy zimnej, „kiełkujące” na tkankach


jednego rodzaju, są do siebie podobne, wszystkie mają ten sam
kształt i są tak samo zorganizowane. Unaczyniają się i w ten
sposób naprawdę stają się dodatkowymi superwydajnymi narzą­
dami, które mogą zgodnie ze swoją naturą lepiej wydzielać lub
pochłaniać. Dzieje się to zawsze w ten sam sposób u wszystkich,
włączając rośliny i zwierzęta. I jest to podporządkowanie się pla­
nowi - a nie anarchia. Gdyby chodziło o anarchię, nowotwór
gruczołu piersiowego Japonki nie przypominałby nowotworu
piersi Angielki, żyjącej na drugim końcu świata!
Tymczasem, nie tylko podział, a następnie namnożenie ko­
mórek pojawiają się w postaci tej samej twardej piłeczki, ale co
więcej - otaczają się siecią naczyń mających na celu podtrzymanie

Znaczenie raka
„nowego” narządu. W istocie chodzi o organizację analogiczną
do tej dotyczącej narządów pierwotnych. Analogiczne nie może
być anarchiczne.
Wielkość nowotworu określa intensywność i czas trwania kon­
fliktu. Przeżycie biologicznego konfliktu, na przykład niemożności
wyeliminowania jakiegoś zdarzenia odczuwanego jako świństwo,
czy uznanego za zdradę, sprawi, że w jelitach utworzy się tkanka
odrobinę inna i nieco inwazyjna. Kiedy biologiczny konflikt jest
duży i trwały, tkanka ta będzie o wiele bardziej inwazyjna. Ci,
którzy cierpieli na raka i z niego wyszli - w sposób naturalny czy
to z pomocą leczenia wyzdrowieli, kiedy ich konflikt uległ rozwią­
zaniu, bez względu na to, czy zdawali sobie sprawę z tej korelacji,
czy nie. Kiedy'konflikt zostaje rozwiązany lub zawieszony, tkanki
rakowe zatrzymują swój wzrost.
Może należałoby nazwać inaczej te tkankowe rozrosty? No-
wożyw brzmi bardziej adekwatnie i mniej dramatycznie niż
nowotwór3!

Śmiercionośna teoria rozsiewania sie raka

„Rak byłby niegroźny, gdyby nie jego tendencja do rozprzestrze­


niania się!”, mówią onkolodzy. By wytłumaczyć w sposób prawie
wiarygodny to, że często inne nowotwory pojawiają się skutkiem
pierwszego, przyjęto, wśród wszystkich prawdopodobnych hipotez

3 Gra słowna, autor tworzy neologizm tuvis, który pisany osobno, tu vis, oznacza
„żyjesz”, gdyż wyraz „nowotwór” (fr. tumeur) fonetycznie brzmi jak tu meurs,
czyli „umierasz”.

część p ie r w s z a • Choroba
ideę, że komórki rakowe mogą „uciec” z pierwotnego miejsca wy­
stąpienia raka i przenieść się do innych narządów ciała, zarażając
je. Nikt nigdy nie udowodnił istnienia takiego rodzaju zakażenia,
dowodząc, że zaobserwował obecność zbłąkanych komórek ra­
kowych w przestrzeniach międzykomórkowych lub naczyniach.
Hipotezę o zakażeniu, chociaż nieuzasadnioną, bardzo łatwo
przyjęto, gdyż wydawała się wiarygodna. Założenie to, bazujące na
podobieństwie do zakażenia bakteryjnego między istotami żywymi
lub nawiązujące do przesądów o zakażeniu rakiem (w których gra
główną rolę udzielająca się natura przedmiotów tabu i talizma­
nów), zostało bez zbędnych trudności zaakceptowane. Niemniej
rzeczywistość okazuje się znacznie prostsza.
Osoba, która przeżywa kilka biologicznych konfliktów, by roz­
wiązać wszystkie swoje problemy, stworzy kilka nowotworów. Jej
mózg odwołuje się tylko do narządów „przeznaczonych” do tego,
by rozwiązać (archaicznie) dany konflikt. Często sama wiadomość
o zdiagnozowaniu raka (lub każdej innej rzekomo nieuleczal­
nej choroby) powoduje jeden lub kilka dodatkowych konfliktów
biologicznych. Każdy nowy rak jest organicznym rozwiązaniem
nowego konfliktu. Dzięki tym nowym nowotworom, powstającym
w momencie ogłoszenia strasznej diagnozy, chory nie umiera.
Trwa. Nieco później, ponieważ osoba jest regularnie poddawana
kontroli i prześwietleniom, zostaje stwierdzona obecność nowych
nowotworów. Nie doszło jednak do żadnego zarażenia rakiem
pierwotnym, wcześniej istniejącym. Po prostu na nowe konflikty
pojawiły się nowe odpowiedzi. Zatem jeśli na skutek informacji
podającej diagnozę raka ktoś odczuje przemożny strach przed
śmiercią, nowy rak powstanie w płucach. Jeśli reakcją takiej osoby
będzie: „Czuję się rozbity, bezwartościowy”, niektóre jego kręgi

Znaczenie raka 115


zaczną się odwapniać. Jeśli będzie to: „Co się stanie z moimi
dziećmi?”, u praworęcznej kobiety powstanie guz w lewej piersi.
Jeśli lęk: „Umrę z wygłodzenia, kiedy usuną mi część jelita", nowy
rak powstanie w wątrobie.

Przerzuty

Wszystko jest we wszystkim, każda komórka ciała zawiera geny


wszystkich innych części ciała, dowodzi tego klonowanie. Prze­
rzuty to nie efekt zarażenia. Są to nowotwory składające się z ko­
mórek, które przyjęły nową tożsamość i nowe kompetencje. To
tak, jak z kierownikiem przedsiębiorstwa czy hydraulikiem, który
na czas weekendu staje się ogrodnikiem, kucharką, opiekunem
do dziecka, kosi trawę, obiera warzywa albo myje niemowlę.
Poprzez przerzuty manifestują się odczucia towarzyszące konflik­
towi biologicznemu, bardziej nawet niż w zwykłym raku wtórnym.
Przerzut jest efektem dwóch reakcji emocjonalnych wymiesza­
nych w chwili d h s -u .
Je ś li ktoś w DHS-ie o d c z u w a : „P o trz e b u ję w s p a rc ia m o je j m a tk i” ,
to jego k o m ó rk i k o stn e (sym b o liczn ie słu żące do podtrzym yw an ia)
z a c z y n a ją się z a c h o w y w a ć tak, ja k b y w p o stac i tk a n k i n o w o tw o ro ­
w ej o stru k tu rz e k o m ó rk i g ru c z o łó w m le c z n y c h m ia ły d o sta rcz y ć
w ięce j p o k a rm u , m le k a , m a tcz y n ej m iło ś c i. Je śli o d c z u c ie b ęd zie :
„ m u s z ę in te n sy w n iej żyć, bo tak m a ło życia m i zostało ” , p rz erz u ty
z n a jd z ie m y w p łu c a c h : k o m ó rk i p łu c n e (o d p o w ied z ia ln e z a d o ­
sta rc z a n ie n ie z b ę d n e g o do ż yc ia tlen u) z m u tu ją , n a b ie ra ją c c h a ­
ra k te ru k o m ó re k ta rcz y co w y c h (by p o m ó c z a sp o k o ić p ra g n ie n ie
ż yc ia i z d ą ż y ć p rz e d p rz e d w c z e sn ą śm ie rc ią ).

część p ie r w s z a • Choroba
Często badania ujawniają przerzuty, nie znajdując jednak raka
pierwotnego. Czy to nie jest dodatkowy argument? Tkanka może
stworzyć (dzięki pobudzeniu odpowiednich genów) odmienne
komórki. To pobudzenie zależy od informacji pochodzącej
z mózgu.
Korelacje psycho-mózgowo-organiczne są wszechmocne, dzia­
łają niemalże na samej komórce i odczuciu, które ją wywołuje.
Dowodem jest zniknięcie przerzutów zaraz po dokładnym deko­
dowaniu biologicznym.

Dowodem jest tomograficzny odraz mózgu

Każdy narząd bezpośrednio objęty nowotworem ma „ognisko


zapalne” w odpowiadającym mu przekaźniku w mózgu. Jeśli jakaś
osoba cierpi na sześć nowotworów znajdziemy na tomogramie
jej mózgu sześć jednoczesnych ognisk zapalnych. U tysiąca osób,
które mają te same sześć nowotworów w tym samym miejscu,
w mózgu każdej z tych osób ogniska zapalne będą widoczne
w tych samych przekaźnikach - ponieważ przekaźniki umiejsco­
wione są w tych samych miejscach mózgu u wszystkich ludzi.
Czy za każdy razem byłyby te ogniska w tych samych miejscach,
gdyby komórki rakowe wędrowały bezładnie, zakażając inne na­
rządy? Nie! Na „rozprzestrzenianie się” raka mają wpływ jedynie
przeróżne lęki powodujące nowe konflikty biologiczne.

Znaczenie raka
To od czego sie umiera?
Jeśli rak jest systemem przetrwania, dlaczego umiera się na niego
tak często? Rak, jak inne choroby, daje jednostce dodatkowy czas
życia. Oszczędza organizmowi natychmiastowej śmierci. Osoba
ma zatem nieco czasu przed sobą na znalezienie rozwiązania swo­
jego biologicznego konfliktu. Jeśli nie rozwiąże ciężkiego konfliktu
albo gdy go rozwiąże o wiele za późno, jej rak może przybrać zbyt
duże rozmiary, a aktywująca bakterie faza naprawcza, jeśli nastąpi,
może okazać się nie do przebycia. Istnieje punkt, z którego nie
ma już powrotu i lepiej go nie przekraczać. Rak pozwala dalej żyć,
ale może też również doprowadzić człowieka do śmierci. Jak ze
wszystkim - nadmiar szkodzi. Nadmiar wody, słońca, dobrobytu
i pożywienia szkodzi. Nadmiar raka szkodzi.
Jednak to nie sam rak wywołuje śmierć. Za zgony częściowo
odpowiedzialny jest strach (zależny często od negatywnych prze­
konań na własny temat). Dużą rolę odgrywa czynnik psychiczny.
Osoba, która wierzy, że nie ma dla niej ratunku, i myśli, że nic jej
nie pomoże, staje się bierna. Poddaje się autosugestii, wierząc, że
oczekuje śmierci - i jej wizja się realizuje, staje się rzeczywistością.
Może pragnąć śmierci, żeby nie stwarzać problemów oto­
czeniu. Siła myśli jest tak wielka, że zaostrzenie cierpień spo­
wodowane w fazie regeneracji obrzękami, bólami, zakażeniem
bakteryjnym - niesłusznie postrzeganymi jako znaki, że dzieje
się coś złego - czasem wystarcza, by spowodować śmierć. Wy­
czerpanie z powodu bólu, nierozwiązanych konfliktów, „konfliktu
diagnozy”, naprzemienności fazy gorącej i zimnej, obrzęk móz­
gowy i związany z nim wzrost ciśnienia, trudność z doborem
właściwego leczenia mogą być śmiertelne.

część p ie r w s z a • Choroba
Strach

Obsesja na punkcie choroby może ułatwić jej pojawienie się. To,


co wyobrażone, bardzo ciąży. Przekonanie o posiadaniu chorej
wątroby (bo np. dwie osoby z rodziny umarły na wątrobę) może
się przyczynić do „przywleczenia” choroby wątroby. Dlaczego?
Mózg wie, co jest prawdziwym wrogiem człowieka - jego strach.
A zatem dla Natury i dla mózgu biologicznego (lecz nie psycho­
logicznego) rak lub każda inna choroba jest rozwiązaniem, nie
problemem.
Problemem za to jest strach, który może przynieść poważne
skutki neurologiczne, aż do zatrzymania serca z powodu arytmii
czy „zalania” zbyt dużą dawką neuroprzekaźników. Zatem by
uniknąć śmierci, mózg zrobi wszystko, by ten strach zniknął lub
zmniejszyło się jego natężenie.
Jakimi środkami do tego dysponuje biologiczny mózg au­
tonomiczny? Nie może sprzeciwić się informacjom płynącym
z psychiki (na przykład temu, w co się wierzy na temat jakiejś
choroby albo jakiejś wrodzonej ułomności), któremu jest pod­
porządkowany, i wymazać tego strachu. Jedyne, co może zrobić,
to zadziałać na komórki i rozkazać rozwój choroby.
Ten, kto już upadł, nie boi się już więcej upadku... Bardzo
łatwo jest kroczyć po wąskiej równoważni, kiedy postawiona jest
na ziemi, lecz spadamy albo tkwimy przerażeni, gdy tylko pod­
niesie się ją nieco wyżej. Strach przed nieznanym i niewiedza
skłaniają do wymyślania różnych fantastycznych interpretacji
objawów choroby. Chętnie dopatruje się tu konsekwencji wyni­
kających z dziedziczności, stresu, zanieczyszczenia, pecha, a na­
wet uroku rzuconego przez „złe oko”. Rak jednak, jak wszystkie

Znaczenie raka
ch o ro b y - słu c h a ro z k a z ó w m ó z g u . R o śn ie tak d łu g o , ja k d łu g o
k o n flik t je st a ktyw n y ; z a trz y m u je się, o sc y lu je m ię d z y sta g n a c ją
a le k k im w z ro s te m - k ie d y k o n flik t je st w z a w ie s z e n iu , w ró w n o ­
w a d z e ; i z n ik a lu b s ię m in e ra liz u je - g d y o so b ie u d a ło w z n ie ść się
p o n a d s w o je e m o c je z w ią z a n e z k o n flik te m i n ie m a ju ż ż ad n yc h
n e g a ty w n y c h o d c z u ć z n im z w ią z a n y c h .
Zrozumienie, że rak jest zwyczajną adaptacją związaną z tym,
jaką dana osoba odczuwa reakcję na swój biologiczny konflikt, że
jest pod nieustanną kontrolą mózgu i że ten może zatrzymać jego
postępowanie, a nawet że może zostać usunięty, kiedy tylko prze­
staje być użyteczny - sprawia, że poziom strachu spada. Wówczas
człowiek z nowotworem zaczyna zmierzać ku wyzdrowieniu...

Rak jest manifestacją siły Życia.


prof. Lucien Israel, onkolog kliniczny, słowa wygłoszone
podczas konferencji na Uniwersytecie Nicejskim Sophia-Antipolis
Mikroprzyjaciel

Od kiedy odkryto istnienie mikroorganizmów, uznano je za


odpowiedzialne za wywoływanie wielu chorób i podejrzewano
0 spowodowanie licznych zgonów. Mikroorganizmy jednak nie
odpowiadają ani za jedno, ani za drugie, a co najwyżej za pewną
formę, jaką przybiera choroba.

Zdrowi nosiciele

Analiza wymazu ze śluzówki gardła któregokolwiek z nas wy­


każe obecność rozmaitych bakterii, choć cieszymy się dobrym
zdrowiem. Całe życie jesteśmy zdrowymi nosicielami miliardów
bakterii i niekoniecznie zapadamy na infekcje.
Podczas epidemii osoby przychodzące z zewnątrz w celu le­
czenia (lekarze, pielęgniarki), nie mające tych samych odczuć
1 przeżyć, co dotknięta zarazą ludność - nie generują własnej
choroby, choć są przecież w kontakcie z bakteriami i wirusami.
Patrząc po naszym otoczeniu, możemy stwierdzić, że na sto osób,

M ikroprzyjaciel
które znalazły się w kontakcie z wirusem grypy lub innym, tylko
niektórzy z nich się zarażą. Przeniesienie zarazków nie powoduje
zarażenia. A więc na czym polega różnica? Co sprawia, że zdrowy
nosiciel, osoba seropozytywna o dobrym zdrowiu, może nagle
wytworzyć infekcję, czyli wejść w gorącą fazę? Czy jest to osłabie­
nie systemu odpornościowego? Wierzyliśmy w to. Ale poza tym?
Dlaczego przebieg choroby ciągle wykazuje jakieś nielogiczne,
bezsensowne, zgubne i szkodliwe funkcjonowanie organizmu?
Gdy tylko zaczynamy rozumieć, jaki wpływ mają na organizm
konflikty biologiczne i reakcje na wstrząs emocjonalny, kiedy
bierzemy to pod uwagę, analizując przebieg zdarzeń, zdajemy
sobie sprawę, że nie istnieje coś takiego jak „osłabienie systemu
odpornościowego”.
System odpornościowy jest taki jak powinien, robi to, co
trzeba, kiedy trzeba, dostosowując się do tego, co się dzieje w na­
szym wnętrzu (wspomnienia, odczucia) i jaka jest nasza reakcja na
rzeczywistość zewnętrzną. Jeśli reakcja układu odpornościowego
jest za słaba, wynika to z biologicznego konfliktu, jeśli jest nad­
mierna - to też wynika z jakiegoś biologicznego konfliktu. Układ
odpornościowy jest jak porucznik1, zawsze posłuszny rozkazom,
pośredniczy pomiędzy naczelnym dowódcą - mózgiem a bakte­
riami, którym przekazuje rozkazy. Kiedy mózg wydaje bakteriom
rozkaz wykonania jakiejś pracy, dzieje się to dlatego, że jednostka
rozwiązała właśnie swój biologiczny konflikt, że, jak to wyraził
Thomas-Lamotte2, przewróciła kartkę.

1 Porucznik - fr. Lieu-tenant - dosl. odpowiedzialny za utrzymanie terytorium.


2 Pierre-Jean Thomas-Lamotte - neurolog, autor książki Et si la maladie n’6tait
pas un hasard - wyd. fr. Le Jardin des Livres 2008.

część p ie r w s z a • Choroba
Mikroorganizmy aktywizują się jedynie w tkankach zmie­
nionych podczas konfliktu. Pierwszym aktywatorem infekcji jest
rozkaz dany przez mózg. Najpierw odczuwalna jest ulga po roz­
wiązaniu konfliktu, który jest już teraz zamkniętą historią.
Co istotne, mikroorganizmy aktywizują się i wchodzą w inter­
akcje jedynie z tkankami chorobowo zmienionymi. Drobnoustroje
zostają przywołane na pomoc przez mózg, aby posprzątać!
Spośród różnych drobnoustrojów, jakie mamy w swoim orga­
nizmie, budzą się tylko te, które są w stanie, dzięki właściwym im
cechom, wykonać określone funkcje. Na przykład bakterie wiodą
prym w eliminacji ciał obcych (np. w usuwaniu drzazgi), w nisz­
czeniu nowotworów i rekonstrukcji zmienionych tkanek. Wirusy
hamują odnowę komórkową niektórych tkanek, przystosowując
organ do ewentualnego nawrotu konfliktu.
Obecność konkretnych drobnoustrojów można też odczytać
symbolicznie - na przykład gronkowiec... mikrob „w gronie” wy­
stępuje najczęściej u tych, którzy cierpią z powodu oddalenia od
swego „grona”, rodziny czy przyjaciół.
By zakończyć opierającą się infekcję ważne jest rozważenie
wszelkich aspektów konfliktu i jego rozwiązań.

Powiązanie mikroorganizmów
z organizmami wielokomórkowymi
Pierwsze organizmy żywe - mikroorganizmy, pojawiły się na
Ziemi znacznie wcześniej niż złożone wielokomórkowe organi­
zmy roślinne czy zwierzęce i towarzyszyły im wiernie w trakcie
ewolucji. Wszystkie razem koewoluowały.

M ikroprzyjaciel
Życie roślin, zwierząt, ludzi bez drobnoustrojów jest nie­
możliwe. Nasze mitochondria komórkowe wywodzą się praw­
dopodobnie z dawnych bakterii. Mikroorganizmy do potrzeb
organizmów wielokomórkowych żyjących w różnych częściach
świata, przystosowały się za pomocą różnych sztuczek i mutacji,
tale jak w procesie ewolucji dostosowywały się do środowiska
rośliny i owady. Liczba drobnoustrojów zamieszkujących ludz­
kie ciało jest wielokrotnie większa niż liczba naszych komórek.
Jesteśmy sumą mikroorganizmów.
Drobnoustroje, zupełnie tak jak komórki, doświadczały czte­
rech rodzajów konfliktów podczas wydarzeń codziennych i nieco­
dziennych (zlodowacenia, zmiany temperatury, ataki drapieżników,
erupcje wulkąniczne, zderzenia z meteorytami, promieniowanie
słoneczne, zmiany w składzie chemicznym ich otoczenia, atmo­
sfery, pioruny). Zmutowały więc, czyli dostosowały się zupełnie
tale, jak zrobiły ludzkie komórki. To dlatego dzisiaj jedne drob­
noustroje „wolą” komórki zajmujące się potrzebami życiowymi
(prątki Kocha - żołądek albo pęcherzyki płucne), inne - komórki
odpowiedzialne za ochronę (meningokoki3 - opony mózgowe),
inne - komórki struktur służących przemieszczaniu się (strepto-
koki4- tkankę łączną), jeszcze inne - komórki terytorium i relacji
(wirus opryszczki - komórki płaskonabłonkowe).
Mamy tu do czynienia z porozumieniem. Każda żywa ko­
mórka kom unikuje się ze swoim środowiskiem. Ponieważ

3 Meningokok - dwoinka zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych.


4 Streptokok - paciorkowiec, bakteria wg medycyny akademickiej wywołująca
m. in. zapalenie gardła i płuc, martwicze zapalenie powięzi i tkanki łącznej,
zapalenie septyczne stawów.

część p ie r w s z a • Choroba
komórka (czy to płucna, skórna, nerwowa, czy śluzówki jelita)
w procesie ewolucji pochodzą z istoty jednokomórkowej (alg,
bakterii), oczywiste jest więc, że łatwo nawiązuje komunikację
z drobnoustrojem, który jest jej najbardziej „pokrewny” - najlepiej
ją przypomina i który znajduje się tuż obok lub w niej. Ciągnie
swój do swego, komunikując się w cudownej symbiozie.
Do całkiem niedawna myśleliśmy, że infekcja to choroba sama
w sobie - staraliśmy się ją usunąć i wzmocnić system odpor­
nościowy. Nie był jednak brany pod uwagę ogromny wpływ psy­
chiki na mózg automatyczny, wiecznie poszukujący homeostazy.
Bakterie wewnątrz organizmu nigdy nie zainicjują złośliwości.
Potrzebujący ich organ wraz z mózgiem, który w ramach tego
zaproszenia podwyższa temperaturę ciała, zapraszają bakterie
do namnożenia.

Doskonałość interwencji drobnoustrojów

Narząd może naprawić się bez pomocy drobnoustrojów, ale trwa


to dłużej. Nowotwory zimnej fazy nie zostają więc zniszczone,
zlikwidowane, lecz pozostają fizycznie obecne, otorbiają się, zwap-
niają. Widać je na prześwietleniach, nawet jeśli są już nieaktywne,
„skamieniałe”. Każdej istocie chorej lub zranionej, niezależnie
od tego, czy żyje ona w dzikiej przyrodzie, czy w nowoczesnej
aglomeracji, zależy na jak najszybszym odzyskaniu sprawności.
Błyskawicznie rozmnażające się drobnoustroje obecne w organi­
zmie znacznie szybciej likwidują nowotwory, umożliwiają wyda­
lenie ciała obcego (z ropą), odbudowują dany organ lub ulepszają
jego działanie. Komórki organizmu o wiele wolniej poradziły by
sobie bez nich.

M ikroprzyjaciel
Szkodliwe bakterie?

Drobnoustroje przystosowują się do danego środowiska zupełnie


tak, jak złożone organizmy roślinne i zwierzęce, w tym pasożyty,
roztocza, oraz ludzie przystosowali się do danego miejsca życia
oraz do bakterii, jakie w sobie mają. Osoba, która udaje się do
innego kraju, ma kontakt z bakteriami, do których ani jej ciało ani
jej przodkowie nie są przyzwyczajeni. Jeśli wchodzi wtedy albo
już jest w fazie parasympatykotonicznej, w której organizm stara
się przywrócić równowagę - jej ciało zareaguje bardzo szybko i to
ta szybkość jest niebezpieczna.
Podczas zakażenia nie jest problemem działanie zarazków,
lecz obrzęk naprawczy5 przekaźnika w mózgu sterującego da­
nym narządem. Wyjaśnijmy to dokładniej: wszelkiej naprawie
jakiejkolwiek części ciała towarzyszy regeneracja odpowiadającego
jej przekaźnika w mózgu. Im intensywniejsze jest działanie bak­
terii, tym szybciej odbudowuje się narząd, ale tym większy jest
obrzęk w mózgu i może on stać się groźny. Na szczęście można
zmniejszyć wielkość obrzęku w mózgu za pomocą sympatykomi-
metyków6 (oraz antybiotyków) czy substancji usuwających wodę

5 Regeneracja zachodzi zarówno na poziomie narządu, jak i na poziomie przekaź­


nika w mózgu podczas „gorącej” fazy choroby. W płynie obrzękowym gromadzą
się komórki i substancje służące regeneracji tkanek.
6 Sympatykomimetyki, sympatykotoniki - grupa substancji pobudzających współ-
czulny (sympatyczny) układ nerwowy pośrednio lub bezpośrednio. Substancje
stymulujące bezpośrednio receptory adrenergiczne nazywa się też adrenomi-
metykami. Mają budowę i działanie podobne do naturalnie występujących we
współczulnym układzie nerwowym neuroprzekaźników tj. adrenaliny i nora­
drenaliny. Pośrednie działanie sympatykomimetyków polega na zwiększaniu
stężenia neuroprzekaźników, w synapsach układu współczulnego.

część p ie r w s z a • Choroba
z obrzęków lub blokujących narastanie obrzęków7. W przeszłości
dzięki tego rodzaju lekom otrzymywano pozytywne rezultaty,
nie wiedząc jednak dokładnie, jak to działa. Obecnie dostar­
cza brakujących wyjaśnień odkrycie zjawiska obrzęku w mózgu
przekaźników sterujących narządami, towarzyszącego i pro­
porcjonalnego do regeneracji organicznej oraz do działalności
zarazków.
Każda nowa bakteria jest dla jednostki potencjalnie „hiper-
skuteczna” . Potrzeba wielu pokoleń albo przynajmniej długich
okresów adaptacji, by żywa istota zmieniła swą odporność na tę
bakterię. Każda bakteria zastosowana w celach bojowych jest po­
tencjalnie śmiercionośna, jednak tylko dla osób, które mają akurat
aktywny konflikt biologiczny. Na przykład konflikt powodujący
choroby płuc jest spowodowany strachem przed śmiercią, zatem
samo zagrożenie wojną bakteriologiczną może zmienić zdrowego
nosiciela zarazków w chorego na płuca. Nie zapominajmy, że
więcej problemów sprawia strach przed zakażeniem niż sama
bakteria, jakakolwiek by ona była.

Pasteryzacja

Pasteur ze swoim zespołem wyciągnęli pochopne wnioski, opiera­


jąc się na obserwacji zachowań drobnoustrojów pod mikroskopem
in vitro (które są bez znaczenia, ponieważ zachowanie bakterii na

7 Tak działa na przykład aspiryna, poprzez blokowanie syntezy substancji zwięk­


szających przepuszczalność naczyń krwionośnych, czyli tych, które powodują
gromadzenie płynu - obrzęku w przestrzeni międzykomórkowej.

Mikroprzyjaciel
danej tkance zależy od tego, jaki sygnał dostaje od mózgu) i ob­
serwacją zachowania bakterii u ludzi in vivo (które również nas
nie interesuje, jeśli nie bierze pod uwagę konfliktów jednostek).
Szybko przyjęto szczepienia, zwłaszcza że często wydawały się
skuteczne. Warto się jednak zastanowić nad niektórymi faktami,
a mianowicie kraje, które nie szczepiły przeciwko gruźlicy, to
kraje, gdzie dziś jest najmniej gruźlików.
Teorie Pasteura zaakceptowano szybko, a o protestujących
zapomniano. Świat przyzwyczaił się do schematu „zarazki powo­
dują choroby”, lekceważąc to, że „choroba przywołuje zarazki”.
Producenci szczepionek doszli nawet ostatnio do tego, że dyktują
swoją wolę politykom (z błędnymi argumentami i „nadmucha­
nymi” statystykami) skoro organizują kampanię zachęcającą do
szczepień przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B!
Natomiast okazuje się, że kiedy na przykład szczepionką unie­
szkodliwia się bakterię czy wirusa, to znika pewien typ choroby,
staje się ona rzadsza. Lecz skoro organizm przystosowuje się,
zmienia, w żadnym wypadku nie chodzi tu o zwycięstwo nad cho­
robą, tylko nad pewną jej formą. A nowe formy są tak samo uciąż­
liwe (czyż rzadszemu występowaniu polio nie towarzyszy częstsze
pojawianie się różnych rodzajów stwardnienia rozsianego?). Poza
tym każdy typ drobnoustrojów utrzymuje w organizmie, w którym
żyje, pewną specyficzną pamięć, która będzie zakłócać zachowanie
emocjonalne, a więc i tkankowe tego organizmu.
Odkrycie drobnoustrojów pozwoliło w swoim czasie na
zmianę przekonań, otwierając drzwi przed cywilizacją, w której
to, co rozumowe, dające się udowodnić, mogło zdystansować to,
co subiektywne i impulsywne. Przedtem, kiedy w wiosce pojawiała
się choroba czy epidemia, odpowiedzialnością za to obarczano

część p ie r w s z a • Choroba
kogoś z marginesu wspólnoty lub obcych i bez dalszego procesu
wypędzano lub zabijano za rzucanie uroków.
Po odkryciu drobnoustrojów osoba, która przynosi obcą
bakterię, jest poddawana kwarantannie. Izolowanie zakażonych
koronawirusami, upokarzanie i wyobcowanie towarzyszące se-
ropozytywnym ofiarom wirusa h i v sprawiło, że obecnie samo
przypięcie komuś etykietki nosiciela „zabójczych” wirusów, może
spowodować u tej osoby konflikt biologiczny. Pewność, że się
umrze, prowadzi szybko do śmierci.
Przysłowie hinduskie mówi: „To samo źródło nie może być
zarazem słodkie i słone”. Czy bakterie mogą być niezbędne i po­
żyteczne w układzie trawiennym, a szkodliwe gdzie indziej? Dziś,
skoro możemy już uniewinnić mikroorganizmy, dostrzegając do­
skonałość Natury, i potrafimy być za nią wdzięczni - przekraczamy
nowy próg. Wszystko jest symbiozą, ma logikę, adekwatność i har­
monię tak w naszych organizmach, jak i w całym wszechświecie...

Wiemy mnóstwo na temat wirusów,


ale nie szukaliśmy tego nieuchwytnego, które nim i rządzi.
J.-P. i C. Escande’owie, Biologies de l’infection et du cancer
(Institut Synthelabo 1997)
Cześć druga

Przeznaczenie
Wyroki losu

Gdy jadę samochodem do Nicei, dzięki rzędom platanów po każ­


dej stronie drogi nie razi mnie słońce. Bez przeszkód docieram
do celu. Nie wjechałem autem w drzewa, które przecież były tak
blisko. To nie był czas na mnie. Jednakże niekiedy kierowcy wjeż­
dżają samochodami w platany, o czym świadczą wiązanki kwiatów
na poboczu. Wszyscy kierowcy zapewne chcą bezpiecznie dojechać
do celu, ale czasem coś w nich przejmuje kontrolę nad pojazdem,
powoduje chwilę nieuwagi i dochodzi do śmiertelnego zderzenia.
Gdy nasze pragnienia i ambicje okazują się niemożliwe do
zaspokojenia, gdy bieg rzeczy zdaje się mieć większą moc niż
świadomie dokonane wybory, wtedy łatwo interpretuje się wyroki
losu jako łańcuch koniecznych i niepojętych zdarzeń. Pływak
pragnący dosięgnąć brzegu rzeki szybko zdaje sobie sprawę, że
siła prądu rzeki go przerasta, gdyż prędkość i kierunek wody
pociągają go gdzie indziej. Człowiek, może mieć zupełnie inne
priorytety niż kierujące nim Przeznaczenie, które niekoniecznie
dopuszcza do realizowania jego osobistych pragnień. Wyroki
losu, tak jak w przypadku choroby, mają swoje źródło w dalekiej

Wyroki losu
p rz e s z ło ś c i. Są ła ń c u c h e m , k tó ry z m u s z a je d n o stk ę do p ó jśc ia
w d a n y m k ie r u n k u , p rz e ż y c ia d a n y ch sytu acji. D laczeg o ?
Dlaczego zarówno Jeannne, jak i jej córka wychodzą za mąż
mając 21 lat i 9 miesięcy? Dlaczego właśnie ten podróżnik spóźnia
się na lot samolotu, który się rozbija? Dlaczego Elizabeth zapada
na raka jelita, mając 34 lata i 5 miesięcy? Dlaczego Rosa umiera
na zakrzepicę, mając 39 lat - będąc w tym samym wieku, w któ­
rym jej dziadek zginął przywalony drzewem? Dlaczego Gaston
nagle przerywa studia medyczne i wyjeżdża paść krowy w Ar­
gentynie? Dlaczego Guy zapada na chorobę, wtedy gdy odniósł
sukces w działalności, którą kocha, a Andre wzbogaca się, zanu­
dzając się przy tym na śmierć? Dlaczego Alinę nie wychodzi za
mąż? Dlaczego Patrice jest w odwiecznym konflikcie ze swoim
ojcem? Dlaczego tyle osób spotyka niepowodzenie w związkach?
Dlaczego Viviane ma torbiel na trzustce, a jej matka została po­
zbawiona spadku? Dlaczego tyle osób haruje w pocie czoła, lecz
w ostatecznym rozrachunku nie otrzymuje satysfakcjonującego
wynagrodzenia za swoje trudy? Dlatego, że tak wybrali? Nie. Są
prowadzeni. To „zdalne” prowadzenie pozwala osiągnąć cel, któ­
rego ukryty sens umyka zwykłej percepcji. Lecz sens ten można
odczytać podczas ukierunkowanego dobrowolnego poszukiwania.
Czy koniecznie trzeba zaakceptować los, kiedy ten jest nad­
zwyczaj niepomyślny? Tu, gdzie fatalista odpowiada „tak”, czło­
wiek dociekliwy i starający się rozwijać odpowiada: „nie!”. A więc
w jaki sposób wyjść z nurtu, który będąc posłusznym jakiejś
logice, znosi nas w kierunku, którego sobie nie życzymy? Walcząc
z nim? Walka jest często z góry przegrana, zupełnie tak, jak ta
przeciw chorobom. Stawianie oporu Przeznaczeniu jest także jego
realizacją. Rozsądniej jest płynąć z prądem. Pływak uniesiony

część druga • Przeznaczenie


przez nurt rzeki, zamiast walczyć z nim i wyczerpywać swoje siły,
może wykorzystać unoszący go prąd (jednocześnie ucząc się go).
Spokojny jest ten, kto akceptuje los! Ale czy akceptacja oznacza
zrzeczenie się własnych celów?
Trzeba tu zrozumieć, czym jest uwalnianie, odpuszczanie.
Zrozumienie uwalnia, to przez odkrycie sensu swego losu czło­
wiek może nauczyć się doceniać to, co go spotyka, „zyskać wolną
wolę”, by zaspokoić swoje jeszcze niezaspokojone potrzeby, zupeł­
nie tak jak w przypadku choroby. To przez zrozumienie jej sensu
człowiek może wyzdrowieć. Świadomość, dlaczego spotyka mnie
taki los, nadaje sens mojemu nieszczęściu, a korzystając z ener­
gii, jaką obdarza mnie ta wiedza, mogę na koniec całego procesu
odrzucić lojalność wobec mojego drzewa rodowego i wejść na
drogę obfitości.
Poprzednie rozdziały pokazały, że choroby mają sens dla prze­
trwania, a teraz zobaczymy, że nasze zachowania, nasze życiowe
drogi, to, co robimy, i to, czego nie udaje nam się zrobić, także
ma znaczenie dla przetrwania linii naszego rodu.

Mówiliście goś o karmie?

Słowo „karma” oznacza prawo przyczyny i skutku. Naciskam na


hamulec i prawo karmy sprawia, że mój samochód zatrzymuje
swój bieg a samochód z tyłu mnie wyprzedza, w następstwie
tego wyprzedzania poruszą się także przydrożne liście i tak da­
lej. Następnie, badanie programów rzetelnie wyjaśni to prawo
przyczyny i skutku, ale i wzbogaci je o pojęcie znaczenia, jakie
dla przetrwania mają choroby i Przenaczenie. Tymczasem nie

Wyroki iosu
będę używał słowa „karma”, gdyż na Zachodzie wynaturzyło się
jego pierwotne znaczenie i niesłusznie nabrało znaczenia kary
lub niewzruszonego wpływu. Niemniej wszystko jest karmiczne,
od tego, że stłukłem szklankę, zmywając naczynia, po szybkość
wędrowania i kształt chmury, która dryfuje wam nad głowami.

Mówiliście coś o wcieleniach?

Proces wcielenia duszy w nową istotę bardzo mi przypomina


zainstalowanie w komputerze nowego oprogramowania. Wszy­
scy wiemy, że komputer staje się użyteczny dopiero wtedy, gdy
zawiera oprogramowanie, które pozwala na przeprowadzanie
jakichkolwiek działań. Sprzęt jest nieprzydatny bez zawartości.
To właśnie oprogramowanie, które maszyneria przyjmuje i pod­
trzymuje, nadaje jej znaczenie.
Żywa istota zatem jest czymś więcej niż zorganizowanym
zlepkiem różnych komórek, przyjmuje misję, dzięki której jej
istnienie ma znaczenie. To biologiczne znaczenie jej egzysten­
cji. Słownik Larousse’a definiuje duszę tak: „To, co w nas myśli,
czuje i chce”. Jest też definicja: „Mały drewniany patyczek, który
przenosi drgania na wszystkie części instrumentu strunowego”.
Metaforycznie - drzewo genealogiczne danego człowieka to in­
strument z taką właśnie duszą, a wibracje to historie przeżyte
przez przodków. Mały kawałek drewna (dusza) danego człowieka
rezonuje z wibracjami-historiami zarówno żywych, jak i zmarłych
członków jego drzewa rodowego.
Wcielenie duszy można widzieć jako transfer wspomnień na
dziecko, dokonujący się w czasie około jego poczęcia. Oczywiście

część druga • Przeznaczenie


są inne konwencje, nadające odmienne znaczenie słowu „dusza”,
ale w tej książce właśnie to znaczenie jest ważne.

Przeznaczenie i historia

We wszystkich cywilizacjach - w ich religiach, tragediach czy


mitach tłumaczących przyczyny zdarzeń pojawia się pojęcie Prze­
znaczenia. Rzymianie przedstawiali los pod postacią Fatum i For­
tuny, a Grecy mieli Mojry, trio złożone z Kloto, Lachesis i Atropos.
Usadowione były na bijących światłem tronach, najmłodsza Kloto
przędła kądziel, Lachesis kręciła wrzecionem i nicią życia, a Atro­
pos bez zmrużenia oka przecinała nić, wyznaczając w ten sposób
nieodwołalnie chwilę śmierci.
Zarówno w kulturze greckiej, jak i łacińskiej Los jest ideą
złożoną, zawiera się w nim: nieugiętość, nieuchronność, traf, sa­
mowola, kaprys, niesprawiedliwość, przychylność. Grecy twierdzili
także, że Przeznaczenie, któremu każdy normalnie podlega, może
zmienić bieg za sprawą innej bogini, Tyche. Co symbolizowała
Tyche? Siłę uzupełniającą, którą moglibyśmy dziś nazwać wpły­
wem ludzkiej świadomości.
Początek tego, co uważamy za jakiś wyrok losu, może do­
tyczyć naszej linii, gałęzi rodowej, niekoniecznie nas samych.
Uświadomienie sobie, czym to jest, pozwala na zmianę kierunku
głównego nurtu swojego losu. To właśnie jest wolna wola, dzięki
której „trafiamy”1 w punkt, znajdujemy korelację z jakimś mo­
mentem rodzinnej historii, z jakimś rodzinnym wątkiem. Idea,

i Gra słowna: „trafienie” (fr. touche) brzmi jak „Tyche” (fr. Tuche).

Wyroki losu
że przeznaczenie jest zdeterminowane, zwalnia z poczucia winy,
a koncepcja dobra i zła jest bardzo użyteczna z punktu widzenia
polityków, gdy chodzi o kontrolowanie populacji, skłonienie jej
do posłuszeństwa. Łatwo zrozumieć, dlaczego astrologia, której
niegdyś uczyli się księża i astronomowie, a która twierdzi, że lu­
dzie podlegają hiperdeterminizmowi, w xiv wieku została przez
kościół rzymskokatolicki zakazana.

Prawo rodu

Nasze zachowanie oraz wszystkie ścieżki, które wybieramy przez


całe życie, są archaicznymi, pierwotnymi sposobami rozwiązania
nierozwikłanych problemów z okresu naszego dzieciństwa, na­
szych narodzin, życia płodowego, pochodzących także od wielu
poprzednich pokoleń naszego drzewa rodowego (w pewnym sen­
sie są to nasze „wcześniejsze życia”).
Uwaga, nie sposób pojąć sensu swojego Przeznaczenia, jeśli
postrzegamy siebie jako oddzielone, odrębne indywidualności
odcięte od rodzinnego pnia. Linia rodu, czyli my plus wszyscy
nasi przodkowie, jest jak pnącze, które przyciągane światłem ży­
cia pnie się do góry po drzewach. Jest łasa na przyszłość, na to,
co ma nastąpić. Przekazywanie życia przez jedną osobę drugiej
jest jak zabawa w skakanie przez kozła od czasów komórki żyjącej
(niegdyś) w oceanie...
Ponieważ ten proces jest bardzo stary, zawsze skierowany
na przyszłość i czas się dla niego nie liczy - to, co pożądane dla
linii rodowej, nie musi być tożsame z tym, co konieczne dla jed­
nostki. Pojedyncza osoba, będąca ogniwem w swej linii rodowej

część druga • Przeznaczenie


pragnie mieć dom i wygodny samochód, pieniędzy więcej niż
potrzeba, bujne życie seksualne, dzieci w dobrym zdrowiu, mieć
przyjaciół, chce być uznana. Wydaje się to trochę egocentryczne,
niemniej jej osobiste pragnienia, aczkolwiek całkowicie słuszne
w naszych oczach, wcale nie są priorytetem. Rozważcie niewi­
dzialną rzeczywistość tego, co nazywam „fylocentryzmem” -
mówiącego o tym, że egzystencja każdego z nas jest od wieków
podporządkowana, podległa jego linii rodowej (gr. Jylon) i jej
celom. Stanowi to więc przeciwieństwo egocentryzmu, w którym
wszystko sprowadza się do ego jednostki. Może dzięki temu, że
odejdziemy od niego i połączymy się z „rzeczywistością fylocen-
tryczną”, zaspokoimy bardziej potrzebę miłości, kontaktu, tego,
co fundamentalne.

Mówiliście goś o wolnej woli?

Jesteśmy przekonani, że w takim czy innym momencie swojego


życia dokonujemy określonych wyborów. Tymczasem to nie my
wybieramy: ani miejsca w którym żyjemy, ani swoich znajomo­
ści, ani swojego zawodu - nasze wybory są w rzeczywistości,
tak jak choroby - sposobem na uniknięcie dawnego i ukrytego
cierpienia. Tak zostaliśmy zaprogramowani bez naszej wiedzy,
taką dostaliśmy misję.
Bycie odrębną jednostką wymaga wysiłku, inicjacyjnego podej­
ścia. Jak mogę przerwać wypełnianie moich misji, jeśli nie czuję
sznurków, nitek mojej nieuświadomionej lojalności biegnących
od marionetki, którą jestem, do mojego drzewa rodowego? Gdzie
je przeciąć, by się uwolnić i zaspokoić moje potrzeby?

Wyroki losu
W ybór zawodu dekoratora wnętrz to kompensacja konfliktu
o b n iżo n e g o poczucia wartości związanego z estetyką. Uprawia­
nie speleologii (powrót w ramiona Matki Ziemi) może być roz­
wiązaniem konfliktu związanego w drzewie genealogicznym
z matką, która okazuje się nieprawdziwą matką. Tak długo, jak
nic nie wiemy o niektórych przeżytych przez naszych przodków
dramatach, spędzamy życie, krążąc wokół nich i odtwarzając je
nieświadomie, by się ujawniły. A w tym czasie nasze prawdziwe
pragnienia nie są zaspokajane. Tak długo, jak nie wiemy, jesteśmy
jak liście starego drzewa - posłuszne i lojalne.
Przypuśćmy, że w naszej linii rodowej ojciec nie jest ojcem bio­
logicznym i że to zostało ukryte. Jeden lub kilku potomków zosta­
nie ukierunkowanych, by ten utajony fakt się ujawnił. Sprzeczne,
przeciwstawne zachowania skompensują ten sekret. Któryś z po­
tomków będzie albo bardzo dobry w algebrze i historii, albo będzie
bardzo słaby z tych dwóch przedmiotów. Te dwa przeciwstawne
zachowania - to dwa sposoby reagowania na ten sam sekret wokół
tematu pochodzenia. Ten ktoś może być wybitny z historii (która
opowiada o pochodzeniu) i w algebrze (szukanie niewiadomej x) -
to odchylenie pozytywne, wskazujące na tendencję dziecka ku
ciekawości (żeby odkryć tajemnicę) i o woli walki, podczas gdy
bycie słabym z tych przedmiotów wskazuje na tendencję dziecka
do pasywności. Później, gdy to dziecko dorośnie, samo postawi
się w podobnej sytuacji, np. będzie miało dziecko w tajemnicy lub
temat ukrytego dziecka nieznającego swojego ojca w inny sposób
pojawi się w jego życiu.
Przykłady:
„Good morning usa ” - Mistrzyni w pływaniu miała zdobyć
złoty medal na igrzyskach olimpijskich. Była szybsza od każdej

część druga • Przeznaczenie


ze współzawodniczek, ale tego wielkiego dnia zawodów zaszło
coś zadziwiającego. Chociaż na początku ostatniej długości ba­
senu była na czele, to potem zwolniła - trwało to na tyle długo,
że pozwoliło amerykańskiej pływaczce, która była tuż za nią,
wyprzedzić ją i zdobyć złoty medal. Dowiedziała się później, że
jej babcia, której tak naprawdę nie znała, wielbiła Amerykanów,
którzy wcześniej uratowali jej rodzinę. Jej kuzynka z sukcesami
uczestniczyła w rozwoju bardzo znanego amerykańskiego przed­
siębiorstwa! Ale ona nie wiedziała tego przed igrzyskami. Lecz
gdy pojawiła się okazja, pozwoliła wygrać przedstawicielce narodu
amerykańskiego.
Murielle, jako małą dziewczynkę, dziadek regularnie zmuszał
do masturbowania go, co budziło w niej wielki wstręt. Jako dorosła
wydała na świat syna z zanikiem (agenezją) penisa.
Kolejny przykład: Johana między 16 a 18 rokiem życia była
bardzo często gwałcona przez opiekuna i jego przyjaciela. Miała
sobie za złe, że tak długo była godzącą się na to ofiarą, że nigdy
nie była w stanie nikomu tego wyznać. Później Johana miała syna.
Przejawiał on fascynację zdjęciami nagich mężczyzn. Martwił
się i obwiniał za tę skłonność, której znaczenia nie rozumiał.
Traumatyczne przeżycia jego matki, po których został wstręt, po­
czucie popełnienia czynu zakazanego (seks jest grzechem), utrata
szacunku do samego siebie (spowodowana gwałtem) i poczucie
winy (z powodu przyjemności, którą także odczuwała) zostały
oczywiście w jednym z tych równań, które mózg umie tak dobrze
układać, zapamiętywać i przekazywać - powiązany z „grzeszną”
fascynacją mężczyznami, nieujawnioną, utrzymaną w tajemnicy.
Taki wzorzec matka przekazała automatycznie synowi. Jego fa­
scynacja wynikała zatem z tego, że był spadkobiercą nie swojego

Wyroki losu 141


traumatycznego przeżycia i poprzez lcompulsywny nawyk starał
się rozładować związany z tym stres. Niewyjawione nikomu cier-
pienie-engram matki nie mogło tak sobie odejść - ukierunkowało
syna do jakże symbolicznie analogicznego zachowania.
Analogiczny sposób funkcjonowania mózgu sprawia, że cier­
pienie ofiary oddziałuje również na nieświadomość jej oprawcy.
Żołnierz, który grabi, gwałci kobiety, gdy wraca do siebie, nawet
jeśli przemilczy swoje występki i tak zaszczepi swoim przyszłym
dzieciom takie wzorce i będą one prześladować jego potomków
jeszcze przez wiele pokoleń.

Wszystko, co nie zostało ujawnione,


wyraża się w form ie przeznaczenia.
C.G. Jung2.

Osobowość

Osobowość jest tym, co nas cechuje w oczach innych i naszych


własnych. Ewoluuje ona pod wpływem naszych relacji zawodo­
wych lub uczuciowych, które według ścisłych biologicznych zasad
targają nami od zachowania „kobiecego” do zachowania „m ę­
skiego” i vice versa. „W jednym momencie jestem zaangażowana
bez reszty w pracę, kiedy indziej zaś pragnę zająć się dziećmi
1 już nie pracować”. Macho, feministka, chłopczyca, zniewieściały
mężczyzna - te postawy są konsekwencjami wpływu konfliktów

2 Jest to skrótowe ujęcie wypowiedzi Junga ze zbioru Wspomnienia, sny, myśli,


oprać. Aniela Jaffe, Wrota 1999, s. 239.

część druga • Przeznaczenie


biologicznych na mózg. Osobowość człowieka jest rezultatem jego
przeżyć z momentu narodzin i pierwszych lat życia. Z tej właśnie
osobowości człowiek przez całe swoje życie będzie „odgrywał”
swoje programy. Otrzymane wychowanie z towarzyszącymi mu
tabu, neurozami rodziców i społecznymi fobiami będzie kolido­
wać z przeznaczeniem potomków.

Chwila śmierci

Gdy już przekazane zostały pałeczki kolejnemu pokoleniu na are­


nie Życia, jakich środków używają ludzie, by umrzeć - zamknąć
przestrzeń, którą mieli zadanie ożywić? Każdy naród ma swój
sposób na umieranie. Fakt, że rzeczywiście trzeba umrzeć na coś,
i jeśli to prawda, że umiera się jedynie z powodu zatrzymania akcji
serca, spadku ciśnienia krwi, to przecież organizm wywołuje to
zatrzymanie serca na skutek czegoś.
Skrajnie długo utrzymujący się konflikt, zbyt szybkie oddy­
chanie parasympatylcotoniczne, naruszenie integralności sieci
naczyń krwionośnych, zatrucie, niedożywienie, samobójstwo -
wszystko to „dźwignie” wyzwalające śmierć, służące programom.
Afrykańskie dziecko, by zmaterializować swój „program śmierci”,
wykorzysta amebę z rozlewiska, homo automobilis wykorzysta
zderzenie z platanem albo ciężarówką z naprzeciwka, homo pru-
dens użyje swoich przekonań i lęków, by zamienić nowotwór
w śmiertelnego raka.
Ta sama godzina śmierci może się w danym rodzie uparcie
powtarzać - dzięki obserwacjom dokonanym a posteriori można
stwierdzić, że istnieje taka korelacja. Na przykład, przodek zmarł

Wyroki losu 143


będąc w tym samym wieku albo tego samego dnia. Nie jest na­
turalne, że dzieci umierają przed rodzicami. Umieranie po swo­
ich dzieciach jest wbrew logice i wbrew Naturze. Przedwczesne
zgony spowodowane są biologicznymi programami (na przykład
potomek osiąga jakiś określony wiek i umiera przedwcześnie, tak
jakby próbował się wymknąć temu, co spotkało jego przodków,
którzy, kiedy doszli do tego wieku, przeżyli jakąś wielką traumę).
Dla rodu oznacza to jednak marnowanie energii. W świecie
roślin, kiedy roślina, gałąź, liść lub owoc umiera przed osiągnię­
ciem pełnego rozwoju, procesy przetrwania sprawiają, że inne
części rośliny za pomocą nowych pędów przywracają wewnętrzną
homeostazę, kompensują stratę. Tak samo kiedy człowiek umiera
przed czasem,' zadanie zajęcia się nierozwiązanymi konfliktami
linii zostaje rozdzielone między pozostających przy życiu potom­
ków oraz tych, którzy mają nadejść. Drzewo rodowe jest trójwy­
miarową przestrzenią, w której przeszłość jest zawsze obecna.

W domku na drzewie z naszego dzieciństwa


szukaliśmy przeszłości żądni przyszłości...
Przeznaczenie dzieci lako
gwarancja przetrwania gatunku

Nasze drogi życiowe z naszymi upodobaniami, skłonnościami,


naszymi chorobami fizycznymi lub psychicznymi są doskonale
logicznymi rozwiązaniami problemów poprzednich pokoleń.

Syndrom rocznicy

Kiedy żywa istota przeżyła o jakiejś określonej godzinie, w jakimś


konkretnym miesiącu coś niebezpiecznego, emocjonalnie trud­
nego, raniącego, coś przedstawiającego nie dający się rozwiązać
problem - to ta godzina (a także to miejsce na kuli ziemskiej
oraz układ planet, jaki był na niebie w tamtej chwili) zostają
przekazane w albumie wspomnień, który jak testament prze­
kazywany jest następnym pokoleniom jako niebezpieczeństwo.
Stąd następne pokolenia będą miały już informację, że właśnie
to miejsce czy ta godzina, czy ten układ planet są niebezpieczne
i kiedy jakikolwiek bodziec te okoliczności zasygnalizuje - dojdzie
u potomka do wyzwolenia reakcji związanej z przeżyciem, reakcją,

Przeznaczenie dzieci jako gwarancja przetrwania gatunku


odczuciem - jakie kiedyś w związku z tym wydarzeniem odczuwał
jego przodek. Ten mechanizm jest także podstawą powstawania
alergii, wyjaśniliśmy to wcześniej. Alergen pojawia się wówczas
w konkretnym momencie w ciągu roku. Niektóre osoby czują się
wtedy źle, chociaż nie dzieje się z nimi bezpośrednio nic szcze­
gólnie trudnego lub bolesnego. Potomkowie reagują jednak dzia­
łaniem (los, wybór swojej drogi, sposób zachowania) lub chorobą.

Poświecenie

Można by słusznie pomyśleć, że niesłychanym poświęceniem


jest wytworzenie raka, życie w niedoli albo odniesienie sukcesu
w interesach po to jedynie, by skompensować jakąś niezdolność
przodka czy rozwiązać jego problem. To poświęcenie jednak
przecież funkcjonuje powszechnie w Naturze, gdzie znajdziemy
również solidarność i poświęcenie jednostki w imię przetrwania
całości. Sama jednostka to niewiele, jej linia rodowa - wszystko.
Rodzina jest „cząsteczką” złożoną z niewidzialnie ze sobą połą­
czonych „atomów”. Organizmy wielokomórkowe, do których się
zaliczamy, na pozór fizycznie autonomiczne i swobodnie wę­
drujące po pokładzie statku „Ziemia”, są połączone ze swoim
drzewem rodowym. Jesteśmy zależni od przekazywanej nam
bez naszej wiedzy informacji, która kieruje nami z dokładnością
szwajcarskiego zegarka.

część druga • Przeznaczenie


Przekazywanie informacji
najlepszym sposobem na przystosowanie

Gwarantujący powodzenie sposób na utrzymanie ciągłości linii


rodowej polega na uprzedzeniu przyszłych pokoleń o napotka­
nych trudnościach. Dzieci poprzez więzy krwi otrzymują album
wspomnień pełen informacji o przeszłych niebezpieczeństwach.
Przyszłość zawsze buduje się na fundamentach przeszłości. Kiedy
tornado lub powódź niszczy czyjś dom, mamy to w pamięci i sta­
ramy się zbudować następny dom według innego projektu lub
gdzie indziej. Potomstwo zostaje więc powołane do życia w od­
niesieniu do przeszłości, do tego, co miało miejsce. Wszelkie
cierpienie, przekraczające próg bycia znośnym dla psychiki czło­
wieka, niemożliwe do usunięcia za sprawą jego czynów lub myśli,
krystalizuje się i pozostaje uśpione w jego wnętrzu. Informacja
przechodzi z gamety do zapłodnionego jajeczka, z matczynej krwi
do krwi dziecka, z mózgu do mózgu.
Trudna sytuacja z 1897 roku zostanie pewnego dnia odczy­
tana przez mózg potomka, dajmy na to w 1957 roku. Dziecko to
może przyjść na świat mając któryś z narządów bardziej „wydajny”
(grubszy, mniejszy, większy, lepiej przystosowany) niż jego rodzice.
Kiedy informacje o niebezpieczeństwie pochodzą z drzew genea­
logicznych obydwojga rodziców lub z odczuć matki z okresu ciąży,
dziecko rodzi się z organem uznanym za chory, nietypowy, z wro­
dzonym inwalidztwem lub z jakimś darem. „Innowacje” morfo­
logiczne (na przykład situs iwersus1) i choroby wrodzone (takie jak

1 Situs inversus - odwrócenie trzewi, sytuacja, w której narządy Watki piersiowej


i jamy brzusznej znajdują się po przeciwnych niż normalnie stronach.

Przeznaczenie dzieci jako gwarancja przetrwania gatunku


miopatia, spina bifida2, kręgozmyk3, mukowiscydoza4, trisomia) są
także biologicznymi odpowiedziami na potrzebę przystosowania
organizmu potomka do problemów poprzednich pokoleń.
Potomstwo w trakcie trwania „kosmicznej podróży” jaką jest
życie, przeżyje wiele zdarzeń, lecz gwałtownie zareaguje tylko na
niektóre z nich. Aby poczuło, że dane wydarzenie jego właśnie
dotyka, musi mieć już w swoim albumie wspomnień doświad­
czenie wstrząsu spowodowanego zdarzeniem tego typu. W ten
sposób przeżywamy przeszłe zdarzenia na nowo! W pierwszej
części książki przytoczyliśmy dwa typy rozwiązań, jakie może
przyjąć wtedy mózg: pierwsze, dotyczące komórki, która zmieni
swoje normalne zachowanie wewnątrz organizmu (choroba jest
rozwiązaniem organicznym); i drugie, które polega na przenie­
sieniu człowieka w inny wymiar: depresję, szaleństwo, psychozę,
fobie. Ale jest i trzecie rozwiązanie. Polega ono na przyjęciu
przez człowieka kierunków, które są w rzeczywistości relacyjnymi
rozwiązaniami organizmu w ramach jego otoczenia: ścieżki
życiowej, działalności, sposobu zachowania, zawodu, miejsca
życia, środowiska mającego symbolicznie cechy naprawcze. Jeśli
problem można rozwiązać przez ścieżkę życia, zawód, hobby,
spotkania z taką czy inną osobą, to całe życie jednostki jest
wtedy biologicznym rozwiązaniem, a narządy nie są już pierwszą
linią frontu.

2 Spina bifida - rozszczep kręgosłupa, czyli niezamknięcie kanału kręgowego,


brak tylnej części łuków kręgowych.
3 Kręgozmyk - przemieszczenie kręgów.
4 Mukowiscydoza - choroba objawiająca się zwiększoną lepkością śluzu wydzie­
lanego przez gruczoły.

część druga • Przeznaczenie


Kiedy zmniejsza się przejrzystość morskiej wody, kolejne po­
kolenie alg albo zacznie rosnąć tam, gdzie jest więcej światła, albo
zmodyfikuje niektóre ze swoich komórek, by zoptymalizować ich
efektywność, aby zaopatrzenie w energię słoneczną było wystar­
czające. Kiedy zmniejsza się zawartość tlenu w wodzie, ryba, która
już dłużej nie może się przystosowywać, wysyła do swych gamet
informację o tym, że jest w trudnym położeniu, i jej potomstwo
urodzi się z wydajniejszymi skrzelami lub z impulsem: „płyń żyć
gdzieś indziej”. Kiedy człowiek jest w trudnej sytuacji, dlatego że
nie może zaznaczyć swojego terytorium (a zatem zatrzymać go
dla siebie) i ponieważ nie może rozwiązać tego problemu, jeden
z jego potomków przyjmie nieświadomie symbolicznie kompen­
sujący to zawód (celnik, sprzedawca ogrodzeń, broni, wynalazca
alarmu, stróż nocny) albo „każe” swoim nerkom wytwarzać kamie­
nie (symbolicznie kamica moczowa „zaopatruje” przecież osobę
w kamienie, by mogła zbudować solidne, kamienne ogrodzenie)
lub jej nerki zaczną wytwarzać mocz o intensywnym zapachu
(najlepsze rozwiązanie narządów na zaznaczenie terytorium, tak
jak to zresztą robią zwierzęta).
Kolejny przykład biologicznego dostosowania: Pewna para po­
siadająca wielki majątek (który, spajając dużą rodzinę, był źródłem
szczęścia dla całego rodu) padła ofiarą szantażu i w 1940 roku
sprzedała ten majątek za kawałek chleba. Trzydzieści lat później
jeden z ich wnuków przeżywa konflikt terytorium - cierpi na
kamicę nerkową i okresowo wpada w depresję, gdyż czuje się
osaczony przez szefa atakującego go codziennie w biurze.

Przeznaczenie dzieci jako gwarancja przetrwania gatunku


z dwojga powstaje jedno
Natura przyjęła rozmnażanie płciowe jednocześnie z bezpłcio­
wym, ponieważ pozwala to na szybką ewolucję (przez następujące
po sobie mutacje) niezbędną do przeżycia gatunków. Niemniej,
wraz z podziałem na płeć i porzuceniem schizogonii pojawiła się
śmierć5. Dziecko przybywa, by zastąpić starca. To dlatego naro­
dziny wiążą się ze śmiercią. Bambus kwitnie raz i obumiera tak jak
trawy na brzegach ścieżki. Jego czas się dokonał. Bardzo dobrze
wyraża to powiedzenie: „z narodzin wyrasta śmierć, ze śmierci
wyrastają narodziny”. Bardzo często bywa tak, że gdy rodzi się
jakieś dziecko, jakiś jego przodek, bliski krewny umiera w tym
samym roku. Dziecko może wówczas przejąć kilka programów
tej osoby.
Przed zapłodnieniem zjawisko podziału chromosomów (me-
joza) w komórkach rozrodczych wywołuje utratę połowy chromo­
somów. Jajeczko „robi miejsce” na przyjęcie pamięci z plemnika
i wzajemnie. Poczęte potomstwo zostaje wyposażone w dwa al­
bumy wspomnień historycznie i biologicznie kompatybilnych,
rezonujących ze sobą poprzez to, co mają wspólnego. Przekaz
informacji od rodziców do zarodka i przejściowych narządów
płodowych dokonuje się poza ich świadomością. Ten tryb prze­
kazu jest najbardziej niezawodnym, jaki istnieje, żadne ze złych
wspomnień, żaden pozostawiony bez rozwiązania problem nie
zostaje zapomniany. Nie da się zapomnieć tego, co zostało głęboko

5 Rozmnażanie bezpłciowe (schizogonia) jest formą powielania siebie, czymś


w rodzaju klonowania. Kolejne osobniki są dokładnie takie jak poprzedzające,
można tutaj zatem mówić o „wiecznym” życiu jednostki.

część druga • Przeznaczenie


zakopane, zmrożone, wyryte na białkowych nośnikach albo w d n a
dla informacji dawniejszych. Nie możemy wypowiedzieć posłu­
szeństwa rozkazom, o których nie wiemy, że w ogóle je dostaliśmy!
Dziecko przechowuje depozyt w postaci albumu wspomnień,
którego nie będzie mogło obejrzeć, chyba że przechodząc przez
„interfejs” swego własnego życia, własnych działań.

Wady programowania międzypokoleniowego

Przodkowie przekazują dzieciom w „testamencie” wspomnienia


problemów, których nie potrafili rozwiązać, „mówiąc” im: „Ostrze­
gam was przed tym, co mi się przytrafiło, postępujcie, mając to
na uwadze”. Ten system przekazu wspomnień dramatycznych
wydarzeń był doceniany moim zdaniem bardziej w przeszłości,
gdy życie człowieka było znacznie krótsze niż teraz. Nowy byt
pojawiał się w wielkiej oceanicznej zupie kilka minut lub kilka
godzin po zapłodnieniu i na nowo stawiał czoło problemowi,
temu samemu, co jego ojciec i matka, dziadek i praprababka.
Zatem przystosowanie za sprawą mutacji części jego komórek
stawało się natychmiast przydatne i pozwalało w ten sposób żyć
dalej. Ale życie organizmów żywych zaczęło się coraz bardziej
wydłużać... Między chwilą, w której człowiek będący w ciężkim
położeniu wzbogaca swój własny album wspomnień, a czasem
w którym jego dziecko rodzi się i rośnie, mijają miesiące, lata.
W kilka miesięcy problem (np. ojca, ciotki lub babki) mógł znik­
nąć, ale rodzi się potomstwo już uzbrojone do stawiania czoła
temu nieistniejącemu już problemowi! Jego głuchota lub brak
małżowiny usznej, miopatia, jego jedenasty palec u ręki w ogóle

Przeznaczenie dzieci jako gwarancja przetrwania gatunku


mu nie służą, a wręcz przeciwnie - upośledzają je. Te anomalie
byłyby przydatne dla przodków, którzy przeżywali dany problem
(głuchota lub agenezja małżowiny ucha, żeby nie słyszeć hałasu
lub niedającej się wytrzymać mowy, miopatia, by nie wykonywać
ruchu, żałowanego później przemieszczenia, polidaktylia6, by
lepiej coś złapać, wykonywać nadludzki wysiłek), ale już nie dla
nowego pokolenia. Bagaż programów kształtuje naszą wyjątko­
wość, sprawiając, że jesteśmy niepowtarzalni. Zawartość tego ba­
gażu jest nam przekazywana niedostrzegalnie, a informacja (data,
miejsce, okoliczności, „czucie” leżącej u podstawy pierwotnej
trudnej sytuacji), z której dowiedzielibyśmy się o przestarzałości
problemu, też nie dociera do nas jednoznacznie. Te czasoprze­
strzenne dane problemu początkowego są jednak na podorędziu,
zakodowane. Ciało o nich wie. My powinniśmy sprawić, by prze­
mówiło i wyzdrowiało. Stąd przydatność rozszyfrowywania swoich
chorób, losów i zachowań za pomocą Dekodowania Biologicznego.
Aby wyzwolić się z obowiązku wypełniania tych programów,
niezależnie od tego, czy polegają one na przykład na banalnych
problemach w uczeniu się, czy są ciężką chorobą albo niegroź­
nym, ale nawracającym zaburzeniem, niepłodnością lub mściwym
i agresywnym zachowaniem - uświadomienie sobie tego, przez co
niektórzy z naszych przodków przeszli, może być nieodłączną częś­
cią tego procesu. W przeciwnym razie funkcja autopilota „z braku
świadomości, z bralcu światła” pozostaje aktywna, a los wypełnia
się nieuchronnie. Ten mechanizm międzypokoleniowego prze­
kazu wydaje się tak podstawowy, tak archaiczny, że moglibyśmy

6 Wielopalczastość - wada wrodzona, gdy dziecko rodzi się z dodatkowym lub


dodatkowymi palcami u rąk lub nóg.

część druga • Przeznaczenie


pomyśleć, że u człowieka współczesnego, tak rozwiniętego ten
system mógłby się wyłączyć, dezaktywować. Lecz ewolucja trwa
dalej i ten system jest ciągle w ciele użyteczny. Choroby i Przezna­
czenie są jak balans niezbędny do zachowania równowagi, dzięki
któremu człowiek i jego potomkowie bez upadku kroczą dalej po
linie nad wielką kosmiczną przepaścią. Nawet jeśli czasem ten
balans wydaje się zbyt ciężki do utrzymania...
Programy

Podstawowe programy istot żywych


\

Każdy z nas ma w sobie miliony konfliktów biologicznych -


przeżytych, czutych lub odczutych przez miliony lat ewolucji.
Najświeższe z tych konfliktów tworzą programy determinujące
nasz los.
Oto one, rozdzielone na cztery typy:

1. Kodowanie archaiczne: to odległa historia linii rozwojowych


z kodami gatunkowymi, pod wpływem których wszystkie jed­
nostki z tego samego gatunku przedstawiają wspólne cechy,
np. kaczki mają skrzydła, ryby - łuski, Afrykanie, są czarni
a zróżnicowane komórki mogą mutować, cykl menstruacyjny
Afrykanek trwa krócej niż u Szwedek.

2. Programowanie międzypokoleniowe: to nierozwiązane prob­


lemy przodków, które nowe pokolenia mają rozwiązać. W tym
celu dziecko dziedziczy albumy wspomnień.

część druga • Przeznaczenie


3- Bezwiedna Projekcja Rodziców - b p r (nazywana też „Projekt/
Cel”): to, co przeżywają i czują rodzice około poczęcia, podczas
ciąży i po narodzinach dziecka. Należy do tej kategorii:
Wszystko, co wywołuje u rodziców konflikt, wdrukowuje
się analogicznie w dziecko.
To, w jakiej atmosferze, dla kogo, dlaczego dziecko zostaje
poczęte; kto umiera w tym czasie w rodzinie; czy zostaje
ono poczęte w czasie finansowej prosperity rodziców, czy
w trudnym czasie niewypłacalności, separacji, chorób.
To, co zostaje zaprogramowane podczas życia embrio­
nalnego in utero (odczucia matki podczas ciąży; wzorce,
jakie powstają w związku z jego obecnością, czy jest owo­
cem radosnej, tętniącej życiem fuzji, momentu ekstazy
między ojcem a matką, czy wręcz przeciwnie - zostaje
poczęte bez obopólnej przyjemności i ponieważ „kiedy
się jest małżeństwem, trzeba mieć dzieci”; co przydarza
się rodzicom podczas tych dziewięciu miesięcy; czy ma
miejsce przeprowadzka, wielka zmiana w życiu).
• Sposób przyjścia na świat.
To, co przydarza się dziecku w pierwszych miesiącach
dzieciństwa, czyli pierwsze życiowe doświadczenia (roz­
poznawanie zapachu matki, karmienie), sytuacje nad­
miernego stresu (przyjście na świat kolejnego dziecka,
śmierć któregoś z rodziców) przeżyte w fazie oralnej (0-18
miesięcy) lub fazie analnej (od 18 miesięcy do 3 lat).

4. Przeżycia z dzieciństwa: trudne sytuacje przeżyte podczas


okresu fallicznego, edypalnego; jakość relacji między dzie­
ckiem a jego rodzicami (relacja między dzieckiem a jego

Program y 155
braćmi i siostrami później także będzie miała swoje odbicie
w zachowaniu danego człowieka).

W tej książce rozwiniemy jedynie zagadnienie programowania


międzypokoleniowego i b p r - Bezwiednej Projekcji Rodziców,
kształtują bowiem one naszą indywidualną percepcję czasu.

Czy czas gra tu jakaś rolę?

Istnienie zjawiska programów ponadpokoleniowych skłania do


refleksji nad naszym wyobrażeniem czasu. Czy nie jest on iluzją?
Zdawać by się mogło, że dla naszej biologii i pamięci komórkowej
czas jest bez znaczenia. Może odniesienie do przestrzeni byłoby
bardziej adekwatne. A jednak, skoro tylko mówimy: „programowa­
nie”, „programy”, powstają odniesienia do konkretnego momentu
w czasie, na przykład - piątek, 8 września o io°° lub - do czasu-
-okresu-chwili, tworzących określonej długości cykle powtórzeń,
na przykład co 10 lat, co 5 lat 4 miesiące i 13 dni. Zwyczaj dzielenia
dnia na godziny, a roku na pory roku i miesiące sprawił, że zapo­
minamy często o tym, że znajdowaliśmy się wtedy także w jakimś
konkretnym miejscu na Ziemi i we Wszechświecie. Dzień naro­
dzin, czas ślubu lub czas zgonu, wszystkie dramatyczne chwile
(kłótnie, gwałty, odrzucenia, wypadki, rozłąki, upokorzenia) dzieją
się w jakiejś konkretnej lokalizacji geograficznej oraz pod wpły­
wem jakiegoś rzeczywistego w tamtej chwili układu planet na
niebie. Te pozycje są przez mózg kojarzone z odczuciami danej
osoby, jakie ma na temat tych trudnych chwil, a całość zostaje
zapamiętana w ciele. Mózg wykrywa położenie w przestrzeni

część druga • Przeznaczenie


i może się zdarzyć, że pod wpływem któregoś z czynników trudna
sytuacja, która kiedyś się zdarzyła wyłania się z głębi pamięci. Jest
tym na przykład tak zwany syndrom rocznicy7. Dla informacji
czas nie gra roli. Jest wyryta jak na kamiennej płycie - deszcz,
słońce, mróz, upływające lata na nią nie wpływają.

7 Syndrom rocznicy - wydarzenia (narodziny, śluby, zgony, itp.) powtarzające się


w danej rodzinie w określonych datach według pewnego, charakterystycznego
dla tej rodziny wzoru. Więcej w książce Anne Ancelin-Schutzenberger Aie, mes
aieux (polski przekład w przyg. Virgo, 2015).
Programowanie
międzypokoleniowe

W każdej chwili wszystkie części drzewa solidaryzują się ze sobą.


Drzewo nie żyje po to, by wytwarzać gałęzie i liście, lecz od­
wrotnie - wytwarza liście, by żyć. Podobnie zwierzęce i ludzkie
linie rozwojowe przedłużają w przyszłość swoje życie, płodzą
potomstwo, by życie mogło trwać, a nie żyją po to, by płodzić po­
tomstwo. Rodzice, przodkowie, nawet martwi są zawsze obecni,
żyjąc w pamięci i - zupełnie tak jak drzewa, których pień i cały
szkielet ciągle trwają na miejscu, zdrewniałe i zgrubiałe przez
lata - są łącznikami między przeszłością i przyszłością. Zatem
dla mózgu biologicznego rozwiązanie dziś albo jutro tego, co nie
zostało rozwiązane wczoraj, jest zupełnie naturalne. Przeszłość,
teraźniejszość i przyszłość w każdej sekundzie są jednością. Wra­
cając do metafory drzewa - przeszłość jest jak gałąź utwardzona,
zdrewniała, a teraźniejszość pokrywa ją pod postacią kory. I z prze­
szłości, i z teraźniejszości powstaną nowe gałęzie i liście.
Organizm i „autopilot”, który prowadzi człowieka do jakiegoś
zawodowego lub uczuciowego wyboru, odpowiadają (nowotwo­
rem, dysfunkcją) nie na neutralną rzeczywistość chwili, lecz na

część druga ■ Przeznaczenie


wspomnienia (czyli dawne rzeczywistości albo na to, co zostało
zinterpretowane jako rzeczywistość) pozostawione przez przod­
ków. W wyniku różnych wojen - domowych, światowych, go­
spodarczych, religijnych; dramatów, niezrozumiałych wstrząsów
i nerwic, które za sobą pociągają - wiele jest nierozwiązanych
konfliktów, poczucia winy, wstydu, frustracji i sekretów, które
prześladują rodziny. Wszystko, co wywiera na jednostkę nacisk,
a mianowicie: doktryny polityczne i religijne, wojny z ich „mar­
szami śmierci”, wszelkiego rodzaju akty przemocy, upokorzenia,
samowola i niesprawiedliwość czy też ukrywane własne dziecko -
warunkują człowieka, ograniczają jego możliwości, przeszkadzają
mu swobodnie żyć.
Człowiek odczuwa cierpienie dłużej, jeśli wartości lub zakazy
jego otoczenia temu sprzyjają. Często śmierć kogoś bliskiego
obraca wniwecz plany, odbiera niewinność i marzenia, stwarza
braki - ojca, matki, dziadków, pociąga za sobą „pokoleniowe
przeskoki” (dzieci, które zajmują miejsce ojca i zajmują się młod­
szym rodzeństwem), zaburzenia umysłowe. Poczucie winy, że nie
mogło się nic zrobić, by uratować bliskich, może prześladować
kolejne pokolenia i zaprogramować konflikty (choroby mięśni,
płuc, krwi, mózgu, tarczycy). Przykłady:
Dżdżownice kłute przez słynnego Pawłowa szpilką w obecno­
ści światła miały potomstwo, które, choć odizolowane od chwili
złożenia jaj, jak najbardziej używało zachowania, które było roz­
wiązaniem dla jego rodziców - skręcały się, gdy tylko je oświetlano
(światło = ból).
Pod Verdun Robert stracił nogę a następnie przeżył namiętny
romans z opiekującą się nim pielęgniarką, ale nie mógł go konty­
nuować, gdyż był już żonaty. Będąc w wieku 18 lat, jego wnuczka,

Program owanie międzypokoleniowe


Madeleine, mimo sprzeciwu ze strony rodziców, podejmuje naukę
w szkole pielęgniarskiej i specjalizuje się w kardiologii. Wnuczka
poświęca się, by wprowadzić do drzewa genealogicznego rodziny
pielęgniarkę, której tak brakowało w życiu jej dziadkowi.
Przy porodzie małej Felicie umiera jej matka. Pamięć wstrząsu
po tym wydarzeniu i wszystkiego, co za sobą pociągnęło, zostaje
przeniesiona w nieświadomości rodzinnej i sprawia, że dwa poko­
lenia później Beatrice nie będzie miała dzieci. Wydanie na świat
dziecka oznacza niebezpieczeństwo - celibat, bezpłodność lub
aborcja to oczywiście nieświadome rozwiązania mózgu automa­
tycznego, by sama mogła pozostać przy życiu!
Jean-Jacques kochał Geny, która zginęła później w wypadku
samochodowym. Jakiś czas potem ożenił się, a jego syn został
pasjonatem jazdy i rajdów samochodowych (panowanie nad sa­
mochodem to rozwiązanie konfliktu a posteriori).
Podczas I wojny światowej Alphonse zginął zagazowany pod
Verdun, jedno z jego wnucząt oraz dwoje z prawnucząt ma astmę.
Rozwiązaniem biologicznym, by nie umrzeć, jest nie oddychać,
by nie pozwolić gazowi wniknąć ponownie w płuca.
Henri był starszym z braci i został deportowany w czasie wojny
do Niemiec, gdzie zmarł. Młodszy brat, Andre, będzie niósł cięż­
kie brzemię bycia jedynym mężczyzną, który przeżył („dlaczego
on, a nie ja?”). Urodzi mu się pięcioro dzieci. Najstarsze umrze
dzień po narodzinach. Trzecie dziecko, Roger, będzie miało z kolei
czwórkę dzieci. Pierwsze to niedotrzymana obietnica - poroniona
ciąża bliźniacza, a czwarte, córka - umiera w wieku 19 lat. Drugie
i trzecie dziecko Rogera ucieknie się do aborcji przy pierwszym
zapłodnieniu. Widzimy, że na przestrzeni trzech pokoleń dzieci
pierworodne (czwarte odpowiada pierwszemu) umierają. Śmierć

część druga • Przeznaczenie


najstarszego dziecka stworzyła problemy; rozwiązaniem biologicz­
nym jest stworzenie sytuacji, kiedy nie ma najstarszego.
Anita (druga z rodzeństwa) zostaje wdową z trójką dzieci.
Zatrudnia się wówczas w żandarmerii jako kantyniarka, dodat­
kowo przy winobraniu, zbiera też oliwki. Jej wnuczka (druga
z rodzeństwa) o imieniu Juanita pewnego dnia zapada na raka
piersi (sensem biologicznym raka piersi jest umożliwienie kobie­
cie wykarmienia innych); jest to odpowiedź na trudną sytuację
babld, lctóra musiała stawić czoło konieczności samodzielnego
wyżywienia trójki swoich dzieci. Kiedy prześledziliśmy z Juanitą
jej biologiczne cylde pamięci komórkowej1 okazało się, że po­
wstanie raka rezonuje także z wydarzeniem z dzieciństwa, kiedy
myślała, że jej matkę uwięziła niemiecka policja.

Prosta logika Natury

Logika, którą kieruje się Natura, jest bardzo prosta, a nawet pry­
mitywna. Jeśli związek stwarzał problemy - żadnych związków dla
potomstwa! Jeśli chciwość spowodowała nadmierny stres - jeden
lub kilku potomków może żyć w nędzy lub poświęcać się bez
wynagrodzenia.Należy tu wspomnieć, że pojawienie się choroby
organicznej lub psychicznej czy też wydarzenia wpływającego na
bieg życia - nie wymazuje programu.

i Biologiczne cykle pamięci komórkowej - to zjawisko odkryte przez psychologa


klinicznego Marca Frechet’a, polegające na regularnym, mającym miejsce
w określonych przedziałach czasu powtarzaniu się zdarzeń (wypadków, zacho­
rowań, śmierci członków rodziny, narodzin itp.)

Program owanie międzypokoleniowe


Nie z powodu tego, że Janinę ma paraliż, już nikt z jej potom­
stwa go nie doświadczy. Tylko uświadomienie sobie przyczyny
biologicznego konfliktu pozwoli Janinę i jej potomstwu wymazać
program. Zrozumienie wstrząsu emocjonalnego przodka - roz­
wiązanie go inaczej niż z pomocą własnych narządów lub włas­
nego losu (na przykład przez działania metaforyczne), uzdrawia
i wyzwala również pozostałych potomków, nawet jeśli nie podej­
mują kroków w tym kierunku.
Kirk był awanturnikiem bez grosza przy duszy, często tonął
w długach i często bywał u agentów nieruchomości i notariuszy.
W młodości pracował w ośrodku hippicznym, miał konia. Znacz­
nie później dowiedział się, że jego pradziadek Fred, kiedy zakupił
pewnego dnia konie, nie wiedząc, że zostały uprzednio skradzione,
został niesłusznie oskarżony i przebywał za to w więzieniu, a na­
stępnie powierzył swój majątek nieuczciwemu notariuszowi,
który doprowadził go do bankructwa. Wzorzec, który wystąpił
u pradziadka: „posiadanie pociąga za sobą wywłaszczenie, wstyd,
więzienie”, sprawił, że troje z jego potomków, w tym Kirk, bardzo
się starało, by nic nie mieć. Bezwiednie też wybieramy takiego
małżonka, który odkrywa przed nami różne tematy z naszego
drzewa rodowego. Przykład: Gabriel zaręczył się z kobietą, która
została zgwałcona u siebie w domu, kiedy miała 18 lat. Jej matka
także kiedyś została zbrulcana, zaatakowana. Wybranka Gabriela
bardzo często robi pranie, firan, zasłon „zmywając plamę”... Otóż,
babcia Gabriela także została zgwałcona w młodości. Jego narze­
czona zjawiła się, by poprzez swój kompulsywny rytuał wyjawić
to, czego jeszcze nie wiedział o własnych przodkach, z czego sam
nie zdawał sobie sprawy - biologiczny konflikt zbrukania, będący
też jego dziedzictwem.

część druga • Przeznaczenie


Rodzinne sekrety

Często ukrywano wydarzenia, do których ciężko się było przyznać.


„Nie wolno mi powiedzieć, że to dziecko nie pochodzi od mojego
męża!” zaprogramuje choroby gardła środkowego i szczęki. „Luigi
został pozbawiony rodzinnego spadku, a jego brat kombinował,
by go obrabować” zaprogramuje u niektórych potomków Luigiego
depresje, problemy z nerkami, trzustką, odwapnienia kręgów
i żeber.
W większości przypadków członkowie rodziny często ukry­
wają przed potomkami przykre zdarzenia, zbrodnie, kradzieże,
rabunki, przypadki kazirodztwa, gwałty, mając zgodnie na celu
uchronienie niewinnych istot, niedawanie złego przykładu, nie
znajdując „odpowiedniej chwili” na wyjawienie tajemnicy, ze
wstydu, przez wzgląd na własny interes. Z pokolenia na pokolenie
zdarzenie odchodzi w zapomnienie lub jego historia zostaje zmie­
niona. Niemniej pierwotne odczucie - bolesne i będące powodem
biologicznego konfliktu - kontynuuje swój bieg, przenosząc się
po cichu z pokolenia na pokolenie, by przemienione przyjść w po­
staci choroby lub w formie zachowania (przykładem tu może być
mylenie się, jąkanie, dysleksja, bycie beznadziejnym z matematyki
lub historii, depresja, skłonności samobójcze, niepowodzenia fi­
nansowe). Ponieważ brakuje wówczas całych logicznych połączeń
w wyobrażeniach na temat własnej rodziny, tajemnica sprawia,
że potomkowie czują się nienormalni, gorsi, przeklęci.
Kiedy ukrywa się bolesną prawdę, kiedy kłamstwa przykrywają
fakty, a konwenanse społeczne, wstyd, duma pociągnęły za sobą
wykluczenia (nieobecni nigdy nie mają racji), gdy idealizuje się
(zmarłego małżonka czy dokonania rodziców, choć byli kłamcami,

Program owanie międzypokoleniowe


uzurpatorami) - potomkowie bez zdawania sobie z tego sprawy
będą starali się upodobnić do przodków, którzy w rzeczywistości
prowadzili się strasznie, lub będą potępiać tych, którzy faktycznie
byli raczej ofiarami („twój ojciec odszedł!”).
Jeśli ktoś ciągle i z wewnętrznego przymusu się oszukuje,
mamy do czynienia z wielką rodzinną tajemnicą. Sekrety rodzinne
są kulą u nogi dla tego, kto odziedziczył program i ma w ten
sposób utrudniony dostęp do rzeczywistości. Stąd identyczne
wydarzenia, konflikty, choroby powtarzają się na przestrzeni wielu
pokoleń.

Motywy powtarzające się w historii rodu

Powracające motywy nie są żadnym fatum. Celem międzypo­


koleniowego przekazu jest uprzedzenie, a następnie - poprzez
indywidualne zachowania lub organiczną anomalię - przystoso­
wanie potomków po to, by linia, której są częścią, mogła wreszcie
zatriumfować w niegdyś przegranej bitwie. Można powiedzieć,
że to wynika z ostrożności - założenia, że to, co wydarzyło się
raz, może się powtórzyć... za 30 lub 80 czy za 120 lat. Natura
funkcjonuje w analogiczny sposób. To dlatego sytuacje zdają się
powtarzać z pokolenia na pokolenie, z cyklu na cykl, zupełnie jak
cykl, w którym Ziemia i pozostałe planety Układu Słonecznego
obiegają Słońce. Przykład:
Pewna kobieta doświadczyła wielu upokorzeń. Linia jej rodu
zostaje upokorzeniem „naznaczona”, jej córka, jej wnuczka będą
w swoim życiu stawiać się na pozycji osób upokarzanych i upo­
karzających.

część druga • Przeznaczenie


Dziecko będące ofiarą molestowania - skłonnością do bywania
wśród młodszych od siebie i upodobaniem do „złego" dotykania
dzieci (by nie czuć się dłużej samym w tym cierpieniu) będzie
później manifestować swoje „połączenie” z gwałcicielem i bycie
opuszczonym przez swoich rodziców.

Każde kłamstwo oddala nas od rzeczywistości.


Oddalając się od rzeczywistości, stajemy się martwi...
flisabeth Horowitz, Se liherer du destin fam ilial (Dervy 2000)
Bezwiedna Projekcja Rodziców

Wszystko zaczyna się od spotkania kobiety i mężczyzny... Czują


wzajemne przyciąganie, ponieważ ich mózgi wykryły podobień­
stwo i pewne wzajemne uzupełnianie w przeżyciach ich przodków.
Może to także odczytać astrolog z układu planet, jaki był na niebie
w momencie przyjścia na świat każdej z tych osób. To może być
miłość „od pierwszego wejrzenia” , z pocałunkami, aż iskrzy, mo­
żemy czuć, że to spotkanie „bliźniaczych dusz”. Związek miłosny
lub prokreacyjny jest analogiczny do związku chemicznego mię­
dzy cząsteczkami - możliwy jest tylko wówczas, jeśli cząsteczki
pasują do siebie, ich własna energia przyciąga jedną do drugiej
i stykają się odpowiednimi potencjałami (+/-). Drzewa genealo­
giczne powinny się więc wzajemnie uzupełniać. Kiedy dwie osoby
spotykają się, ich mózgi już wiedzą, czy związek sprzyja rodzeniu
dzieci, rozliczeniom paru dawnych rozrachunków, czy umożliwia
wzajemny rozwój. Wybór małżonka celem prokreacji również
dokonuje się bezwiednie i jest podporządkowany wzajemnej puli
genów. Prawdopodobnie, gdy obydwoje znajdują się jedno przy
drugim, ich mózgi analizują sobie nawzajem chromosomy!

część druga • Przeznaczenie


Kiedy poproszono młode kobiety o wybranie spośród kilku
koszulek noszonych przez mężczyzn tę, której zapach najbar­
dziej im odpowiadał, każdą przyciągał zapach mężczyzny naj­
bardziej od niej genetycznie odmiennego. Między całkowitym
podobieństwem a zupełnym jego brakiem - mózgi, posłuszne
dawnej zasadzie ważnego dla przetrwania doboru doświadczeń,
wolą różnicę. Wydaje się jednak, że jeśli można wybierać między
drobną zgodnością a zupełną odmiennością genetyczną, mózgi
będą za partnerem o drobnej zgodności.
Spotkanie rodziców miało swój czas i miejsce. „Projekt” dzie­
cka wisi więc w powietrzu, nawet jeśli rodzice nie są tego świadomi.
Zaangażowane są dwa drzewa rodowe, które dążą do wzajemnego
skompensowania swoich braków, trochę jak Argan w sztuce Mo­
liera1 chciał, by jego córka poślubiła syna pana Biegunki, żeby
w domu był lekarz zajmujący się jego chorobami.
Nawet jeśli rodzice (świadomie) nie chcą mieć dzieci, lecz
w drzewach rodowych jest zapotrzebowanie na potomka - ener­
gia drzewa rodowego wykiełlcuje i dojdzie do zapłodnienia. Czyż
drzewa naszych ogrodów nie wiedzą dokładnie, ile liści, ile owoców
wydadzą następnej wiosny? Nie ma zatem dzieci niechcianych -
każde jest chciane przez dwa drzewa rodowe swojej genealogii!

Atmosfera podczas zapłodnienia

W chwili poczęcia dziecko zostaje naznaczone - pamięcią prob­


lemów przeżytych przez przodków, pamięcią ich bankructwa

i Chory z urojenia, tłum. T. Boy-Żeleński, Polskie Media Amer. Com S.A, 2004.

Bezwiedna Projekcja Rodziców


i regresji, ich niepokojów, lęków, walki, rozkwitu i szczęścia, ich
wstydu, poczucia winy, żalu, braku poczucia bezpieczeństwa,
nerwic, tego, co ukrywali przed innymi, i tego, co kryją przed
sobą nawzajem.
Przykłady:
Kiedy Anastasia poznaje Borisa i się w nim zakochuje, jest
w ciąży ze swoim mężem, z którym już nie ma porozumienia. Gdy
Borys dowiaduje się o ciąży Anastazji, zrywa znajomość. Anastasia
bardzo to przeżywa. Córka Anastazji w wieku 22 lat ma depresję
i izoluje się w swoim pokoju przed telewizorem. Nie ma planów,
nie ma przyjaciół, nie ma męża ani dzieci. Ten program pochodzi
z odczucia jej matki, że ciąża niesie ze sobą stratę i smutek.
Gdy jedrio z rodziców chce mieć dziecko, żeby zatrzymać pla­
nującego odejść małżonka, dziecko otrzymuje informację o treści:
„wszelki ruch zagraża” i może w związku z tym urodzić się spa­
raliżowane, doznać paraliżu w trakcie życia lub często znajdować
się w sytuacji, w której coś przeszkadza mu przejść do działania.
Matka Annie jest w ciąży, gdy dowiaduje się o tym, że jej brat
zmarł w puszczy tropikalnej, gdzie odnaleziono go już nadjedzo­
nego przez robaki. Pogrążona w żałobie nie daje sobie prawa wy­
rażać radości i entuzjazmu z bycia matką. Jej córka Annie będzie
chorować na hipoglikemię i przez całe życie będzie pozbawiona
radości. Konflikt biologiczny Annie spowodowany jest odrazą
(wynikającą z tego, że jej matka w okresie ciąży wyobrażała sobie
brata zjadanego przez robaki).

Lis i lisica poznali się pewnej wyjątkowo srogiej zimy.


Wygłodniali znaleźli wikt i opierunek
w jaskini, gdzie dojrzewały sery.

część druga • Przeznaczenie


Działo się to w Sabaudii. Tam to się parzyły.
Urodziło się lisiątko, które opanowało do mistrzostwa
sztukę uwodzenia kruków trzymających w dziobie ser...

Stare, nierozwiązane konflikty przodków i odczucia rodziców


z okresu okołociążowego wdrukowują się w dziecko. To wdruko­
wanie moi nauczyciele nazwali Projekt/Cel Rodziców. Osobiście
wolę „Bezwiedną Projekcję Rodziców”, to sformułowanie jest, jak
mi się zdaje, precyzyjniejsze. Projekcja to przeniesienie, tak jak
w kinie, gdzie to, co zarejestrowane na kliszy projektowane jest na
ekran. Na samej kliszy zostały utrwalone i wyrażone grą aktorów
przeżycia zaistniałe wcześniej. To, co uważamy za swoją rzeczy­
wistość może być rodzajem trójwymiarowego hologramu, który
odtwarza informacje z naszej pamięci komórkowej. Projekcja
rodziców jest bezwiedna, ponieważ normalnie żadne z nich nie
jest świadome scenariusza, który rejestruje się na „kliszy” poja­
wiającego się na świecie dziecka. Zwiastowanie Marii i Elżbiecie
mogłoby być tą Bezwiedną Projekcją Rodziców. Czyż poczęcie
Jezusa i Jana Chrzciciela za pośrednictwem Słowa i Anioła nie
podkreśla tego, co teraz odkrywamy - niewidzialnego przekazania
projektu ze scenariuszem, wytyczonymi już planami na życie?
Czytelnikom myślącym, że reinkarnująca się dusza pochodzi
od zmarłych spoza rodziny obcych osób, zwracam uwagę, że
w okolicach roku iooo (czyli około 34 pokolenia przed nami) każdy
z nas miał w swoim drzewie genealogicznym ponad 4 miliardy
przodków. Otóż w tamtych czasach nie było na ziemi 4 miliardów
ludzi i stąd wyciągamy wnioski o licznych ponownych małżeń­
stwach i licznych związkach pozamałżeńskich. Wszyscy jesteśmy
spokrewnieni, mniej lub bardziej nadajemy na jednej fali i stąd

Bezwiedna Projekcja Rodziców


mniej lub bardziej zdolni jesteśmy do przyjęcia misji pochodzą­
cych z jakiegoś punktu ogromnej ludzkiej rodziny.
Życie dziecka zawierać będzie, jak nakazuje scenariusz: to, co
szczęśliwe, a także - choroby i depresje; niedopasowany zawód;
talenty i dary czy też związki z osobami, z którymi nie może się nic
udać. Niemożność bycia szczęśliwym w związku może wynikać
na przykład z tego, że rodzice sobie zaślubieni z braku lepszej
alternatywy, obydwoje żałowali straconej szansy na znalezienie
innego partnera. Rozwiązaniem biologicznym kompensującym
to jest brak miłości do swojego partnera i ratowanie się ucieczką
w marzenia o nieosiągalnym idealnym partnerze i idealnym
związku.
Cierpimy z powodu przedawkowania mechanizmów obron­
nych i z powodu analogii do losów przodków.

Okres życia płodowego

Dr n. med. Alfred Tomatis2 w swoim dziele La nuit uterine3mówi


nam, że z jaj ptaków śpiewających, które zostały wysiedziane
przez ptaki nieśpiewające, wykluwają się ptaki, które nie śpiewają.
Świadczy to o ogromnym znaczeniu informacji przekazywanych
między rodzicami a dzieckiem w tym „okresie wysiadywania”,
jakim jest ciąża.

2 Alfred A. Tomatis (1920-2001) - laryngolog, twórca audiopsychofonologii. Jego


poglądy rozpatrywane są w kategoriach medycyny alternatywnej, współpracę
z nim bardzo sobie chwalili m. in. Gerard Depardieu, Sting i Maria Callas.
3 Stock 1981.

część druga • Przeznaczenie


Mózg płodu układa wzorce na podstawie wszystkiego, czego
doświadcza. Jeśli embrion czuje, że jest dla matki problemem,
nabierze wagi, by zaznaczyć swoją obecność, lub ją utraci, jakby
miał zniknąć. Badacze dowiedli, że od 6 miesiąca ciąży embrion
myśli. Embrion odczuwa także wszystkie nadmierne stresy, przez
które przeszła wcześniej macica matki (aborcje, poronienia).
Ciąże są często bliźniacze i kiedy jeden z embrionów, mający
jedynie jeden lub dwa centymetry, znika, drugi odczuwa śmierć
i rozłąkę, a później będzie żyć z nieuświadomionym poczuciem
winy, którego przyczyny nie będzie umiał znaleźć. Może czuć się
zmuszony do życia dwóch żyć naraz, często będzie czekał na re­
lację (przyjacielską, uczuciową) nie tak piękną i polegającą na
całkowitym zespoleniu, jak ta, którą poznał w pierwszych mie­
siącach ciąży.
Dla będącego w macicy dziecka to, co mówią rodzice, otocze­
nie, nawet jeśli to tylko anegdoty, może mieć znaczenie. Może
ono wziąć na swój rachunek emocje rodziców bez umiejętności
ich przeanalizowania; ich stres, m niejszy lub większy (słowa
przyjaciół, sąsiadów, hałasy), później uaktywni konflikty powią­
zane z tym stresem. Także różne zewnętrzne bodźce, na przy­
kład przenikliwy hałas usłyszany w czasie, gdy uszy dziecka są
w zawiązku, programuje u niego nadwrażliwość na nagły hałas.
Dr Ełamer tłumaczy, że odgłos piły tarczowej może nawet obudzić
atawistyczny strach przed atakiem i spowodować, że dziecko uro­
dzi się ze stopą końsko-szpotawą4 (konflikt niemożności ucieczki
z matczynego brzucha).

4 Wrodzona wada deformacyjna stopy.

Bezwiedna Projekcja Rodziców


Moment narodzin i jego wpływ na resztę życia

Około 9 miesięcy dziecko przebywa w zapewniającej bezpieczeń­


stwo zamkniętej przestrzeni wód płodowych matki, z pępowiną
dostarczającą nieustannie pokarm. To, co odczuje podczas przyj­
ścia na świat, nada ton i wpłynie na całe jego życie. Konflikty
biologiczne drzewa rodowego związane z ojcostwem, seksual­
nością, kazirodztwem, gwałtem, niektórymi zakazami religij­
nymi dotyczącymi przyjemności mogą sprawić, że poród będzie
nienaturalnie bolesny, długi i problematyczny. Wspomnienia te
powodują napięcie mięśniowe u matki lub ułożenie, które prze­
szkadza dziecku w wyjściu na świat. Może to być związane z nie­
świadomym pragnieniem zemszczenia się na przodku, którego
dziecko ma zastąpić. Informacje zapisują się w przechodzącym
przez kanał rodny noworodku, tak jak wiązka lasera wypala płyty.
Moment narodzin jest święty, gdyż dzieje się jeden jedyny
raz. Może być najstraszniejszą traumą, jaką żywa istota może
przeżyć. Nadmierna medykalizacja porodu (ze środkami mającymi
go przyspieszyć lub opóźnić, znieczulającymi, z użyciem klesz­
czy, z położeniem poprzecznym płodu, z różnymi interwencjami
personelu medycznego) i sposób, w jaki przyjmuje się niemowlę
(światło lamp, zbyt niska temperatura, hałas, stres, zbyt pospieszne
przecięcie pępowiny, kilkusekundowa, a nawet kilkugodzinna lub
kilkudniowa rozłąka z matką), mogą sprawić wiele cierpienia dzie­
cku na początku jego wędrówki ku ziemskiemu przeznaczeniu.
Konrad Lorenz5 był jednym ze współczesnych odkrywców

5 Konrad Lorenz (1903-1989) - noblista, prowadzący badania z zakresu zoologii


i ornitologii, twórca nowoczesnej etiologii.

część druga • Przeznaczenie


zjawiska wdrukowania (imprintu), a jego doświadczenia z gę­
siami są teraz powszechnie znane: świeżo wyklute gęsi, gdy jako
pierwszego dostrzegą człowieka, uważają go za swoją matkę i nie
odstępują go później na krok6. Chwila, w której potomstwo ujrzy
światło dzienne, jest czasoprzestrzenią, w której wszystko, co się
w niej przeżyje, wdrukowuje się jako najważniejsze i nadaje po­
tem ton życiu jednostki. W tym momencie życia uczenie się jest
szczególnie ułatwione, ponieważ w układzie nerwowym powstaje
wielka ilość nowych neuronów.
Oto przed niemowlęciem otwiera się to, co odtąd będzie jego
otoczeniem. Będzie chciwie, wytężając wszystkie zmysły w kie­
runku życia, zapamiętywać wszystko wokół, co postrzega. Ścianki
matczynej macicy zostają zastąpione przestrzenią, która zdaje się
nie mieć granic. Pierwsze wrażenie jest dobre.
Sposób przyjścia na świat nadaje pewien porządek osobowości.
Narodziny mogą być niestety długim czasem niepokoju, bólów,
niedotlenienia i cierpień, których niemowlę nie umie analizować,
eliminować, zrozumieć. Noworodek znieczulony pośrednio jest
bezsilny- nie może wyjść o własnych siłach, zapada w sen, omdlenie.
To buduje prototyp zachowań, które będzie stosował przez
całe życie. Jako dorosły nie będzie miał siły, by działać w stanie
podwyższonej gotowości, nie będzie miał siły pójść do przodu,
będzie zależny od innych i będzie w nim działała zdradziecka
wobec niego siła (ponieważ rzeczywiście taka w nim była - były
to środki znieczulające).
Skumulowana energia cierpienia powstałego podczas naro­
dzin gromadzi się w tych częściach mózgu, które w tym wieku

6 Por. R. Sheldrake, Nowa biologia, s. 260-26 1.

Bezwiedna Projekcja Rodziców


to umożliwiają, i szuka bez wiedzy jednostki, jak każda energia
godna tej nazwy, sposobu na wyrażenie się, na „uziemienie się”.
Przeżycie cierpienia podczas narodzin sprawia, że osoba jest
potem nadmiernie ostrożna, przesadnie reaguje, ma ogranicza­
jące ją przekonania, trudności w związkach, w pracy lub w życiu
seksualnym. Statystyki amerykańskie pokazują, że prawie 100%
przestępców, fanatyków i terrorystów miało bardzo traumatyczne
narodziny, po których nastąpiło dzieciństwo pozbawione miłości.
Oczywiście żadna matka nie jest odpowiedzialna za sposób,
w jaki wydała dziecko na świat. Matki robią, co mogą, z „gene­
alogicznym balastem” , który odziedziczyły. Odprogramowanie,
poznanie historii przodków może zmniejszyć ilość ciężkich po­
rodów. Propagowanie porodów pozwalających na narodziny bez
przemocy, jak to proponuje Frederick Leboyer7, jest rozwiązaniem
na problemy bólu istnienia.

Dalsze życie

Dziecko się rodzi. Nie tylko wywraca do góry nogami świat rodzi­
ców, ale przynosi też odnowienie linii, kontynuację rodu. Drzewo
genealogiczne - pełne „zasobów” rodowej pamięci, będące wraz
z obojgiem rodziców swoistą triadą - z ulgą przyjmuje nową
istotę powierzając jej kilka misji. Dziecko będzie rezonować z róż­
nymi zasobami swojego rodu w zależności od tego, czy czuje się

7 Frederick Leboyer (ur. 1918) - ginekolog położnik, autor książek Shantala.


Tradycyjna sztuka masażu (Mamania 2011) i Narodziny bez przemocy (Mamania
2012).

część druga • Przeznaczenie


źródłem radości i szczęścia dla rodziców czy wręcz przeciwnie.
W pierwszej przerastającej go sytuacji, zastosuje jakąś strategię.
Jeśli okaże się ona skuteczna, zachowa ją jako swój uniwersalny
zasób i będzie preferencyjnie używało jej przez całe swoje życie.
Nauczy się grać z psychiką swoich rodziców i tak na nich oddzia­
ływać, by być w polu ich zainteresowania. W zamian, w formie
odpowiedzi zwrotnej, jego rodzice będą reagować zgodnie z ich
interpretacją, z ich genealogicznym słownikiem znaczeń i przeko­
naniami. Z tego łańcucha przyczynowo-skutkowego może wyjść
zarówno najgorsze (autyzm, przemoc, krzyki, szantaż, „co za
zaraza, ten dzieciak!”), jak i najlepsze (umiejętność adaptacji,
poczucie humoru, radzenie sobie z troskami w mgnieniu oka).
Polecam lekturę Les vilains petits canards Borisa Cyrulnika8 i ksią­
żek Franęoise Dolto9.
W różnych fazach rozwojowych: oralnej, analnej, edypalnej
dramaty, jakie mogą pojawić się w życiu dziecka - jak na przykład
rozłąka z matką, zbyt szybkie przyjście na świat młodszego brata
lub siostry - tworzą specyficzne zachowania i objawy (na przykład
w fazie oralnej - bulimię, w fazie analnej - zaparcia).
W wieku 3 lat Maxime cierpi z powodu deficytu miłości ze
strony rodziców, czuje się niekochany. Orientuje się, że kiedy

8 Boris Cyrulnik (ur. 1937) - neurolog, psychiatra i etolog. We wspomnianej książce


opisuje historie trudnych doświadczeń wybitnych osobistości, pokazując, że mimo
przeżytych traum człowiek może zbudować lepszą przyszłość.
9 Franęoise Dolto (1908-1988) - pediatra i psychoanalityczka. W języku pol­
skim ukazały się jej następujące pozycje: Dziecko i święto ( p w n 2002), Dziecko
w mieście (p w n 2002), Rozmowy z dzieckiem o śmierci ( p w n 2002), Zrozumieć
dziecko: rozmowy o wychowaniu (Jacek Santorski & Co 2002), Porozmawiajmy
o dojrzewaniu: kompleks homara (wsip 1996) i Nastolatki (w a b 1995).

Bezwiedna Projekcja Rodziców


udaje m u się coś osiągnąć, zyskuje na nowo zainteresowanie
i miłość rodziców. Strategia ta staje się jego sposobem na pozyski­
wanie miłości. Całe życie będzie pchany pragnieniem odniesienia
sukcesu i odniesie go w życiu zawodowym (pozytywna strona
jego strategii). Porażki będą go bardzo unieszczęśliwiać. Nawet
śmierć żony w następstwie raka, odbierze jako osobistą porażkę.
Od jej śmierci reaguje nadmiernymi emocjami na najdrobniejsze
niepowodzenie i zaczyna nadużywać alkoholu.

Ten kto, by się narodzić, musiał stoczyć bitwę,


urządzi się później w życiu tak,
by ciągle stawać do walki.
Arthur JanoV, Impńnts: The Lifelong Ęffects o f the Birth Expeńence
(Putnam Pub Group 1984)
Gdzie, kiedy, lak?

Gdzie? Ścieżka programowania

Gdyby zrobić porównanie do prawdziwego drzewa, weźmy na


przykład jabłoń - nowe gałęzie rezonują unisono ze starym pniem,
nowy liść z zeszłorocznymi liśćmi, nowy, tegoroczny owoc re-
zonuje ze swoimi przodkami-owocami z lat ubiegłych, a także
z tym, co było ich udziałem. Zatem, w ramach linii rodu Dupond1
jedynie ci potomkowie, którzy rezonują z danym przodkiem, będą
rozwiązywać po jego śmierci jego problemy. Tak całkiem logicznie
i naturalnie zostają przekazane wspomnienia przeżytych niebez­
pieczeństw. Dlatego każde dziecko tych samych rodziców - mimo
że w ich żyłach płynie jedna krew i mają tych samych przodków -
jest inne, czeka je inny los. Każde z dzieci zajmuje określone
miejsce wśród rodzeństwa (starsze, środkowe, młodsze) i może
odziedziczyć program tego przodka, który zajmował to samo miej­
sce w kolejności urodzeń swoich braci i sióstr. Co więcej, każde

i Nazwisko we Francji tak popularne, jak w Polsce Kowalski.

Gdzie, kiedy, jak? 177


z dzieci przychodzi na świat w szczególnym czasie - rodzice,
pomiędzy urodzeniem się kolejnych dzieci rozwijają się na polu
materialnym, seksualnym, uczuciowym, intelektualnym, ducho­
wym i w chwilach każdego poczęcia mają nieco inne pragnienia
i oczekiwania. Rodzice przeżywają różne wydarzenia dziejące sie
w ich otoczeniu, to, co dzieje się w kraju i wydarzenia światowe,
być może jacyś bliscy umierają w okolicach chwili poczęcia.
Nadanie dziecku imienia pochodzącego z drzewa rodowego
przywołuje na nowo do świata przodka o tym imieniu. To tłuma­
czy, dlaczego bracia i siostry nie dzielą wspólnego losu. Niektórzy
z ogromną łatwością odnoszą sukcesy, inni trudzą się i ponoszą
porażki. Bezwiedne Projekcje Rodziców są różne a przodkowie,
którzy „wywierdją wpływ”, nie są dla każdego dziecka ci sami.
Dzieci poczęte w okresach dla rodziców trudnych mają więcej
problemów niż te poczęte w chwilach radości i dobrobytu.

Kiedy? Chwila manifestacji

Zarówno problemy, choroby, jak i radości przydarzają się w okre­


ślonych, z góry wyznaczonych momentach życia. Można sobie
wyobrazić, co by sie działo, gdyby pamięć przeżyć naszych rodzi­
ców i całego rodu wyrażała się w naszym życiu w jednej chwili.
Co za natłok! Zachorowanie na pięćdziesiąt chorób-rozwiązań
naraz prawdopodobnie oznaczałoby śmierć. Przeżycie umożli­
wia porządek chronologiczny. Wszystko w swoim czasie - mózg
jednostki odczytuje wspomnienia jedne po drugich. Może wtedy
rozwiązywać każdy problem po kolei, a jeśli nie uda jej się zrobić
tego świadomie, powracać będą one cyklicznie, zupełnie tak, jak

część druga • Przeznaczenie


w sytuacji, kiedy opona ociera o błotnik wraz z każdym obrotem
koła roweru.
Kiedy raz doszło do zapamiętania trudnej, traumatycznej sytu­
acji razem z towarzyszącym jej odczuciem, będzie ona cyklicznie
występować w życiu potomków. Raz, dwa razy bez aktywowania
choroby, ale może stanie się to za trzecim razem, jeśli jednostka
nie zrozumiała przekazu.
Przebieg jest taki: przy każdej powtórce cyklu jakieś konkretne
odczucie narasta, tak jakby gromadziło stopniowo energię, zanim
wywoła proces somatyzacji. Jeśli nie rozwijamy się we właściwym
ku temu czasie (poprzez wyrażenie naszych konfliktów, ich od­
puszczenie), Przeznaczenie może nam kazać za nasze zaniedba­
nia drogo zapłacić - ciałem.
Przypadek Claude’a-Henriego: Przy narodzinach rozdzielono
go z mamą, włożono do inkubatora. Kiedy miał i i lat, rodzice
posłali go do szkoły z internatem (czuł wielkie cierpienie, kiedy
oddalili się po wielkich schodach szkoły). W wieku 22 lat musiał
wyruszyć na wojnę indochińską. Mając 33 lata, był świadkiem,
jak ojciec spada z drabiny, a gdy miał 55 lat, jego żona odeszła
z innym, a lewa noga została sparaliżowana (odpowiedź mózgu
na to, by nie wyjeżdżać do szkoły z internatem ani na wojnę).
Odejście żony to oczywiście wydarzenie traumatyczne, wzięcie
udziału w wojnie również, ale znacznie gorsze było umieszczenie
w internacie w wieku u lat, a najgorsze - bycie oddzielonym od
matki w dniu narodzin. Terapeuta Dekodowania Biologicznego,
by wyleczyć paraliż, rozważać będzie ogromny stres n-latka i ten
z chwili przyjścia na świat. Okres jedenastu lat nadał rytm losom
Claude’a-Henriego.

Gdzie, kiedy, jak? 179


Korytarze czasowe

W oczach obserwatora patologiczne zachowanie człowieka lub


patologia jednego z jego narządów (lub jego drogi życiowej) ucho­
dzi za niewytłumaczalne, nienormalne. Umyka tu jednak fakt, że
obserwator widzi jedynie pewien okres w życiu tego człowieka,
patrzy tylko na jakieś ramy czasowe, naturalne więc, że w nich
się zamyka. W wyzdrowieniu może pomóc ktoś patrzący z per­
spektywy całego czasu, jaki przeżył ten człowiek, ponieważ odkryć
może wtedy w drzewie rodowym lub w dzieciństwie chorego wy­
darzenie, które chorobę spowodowało. Między zdarzeniem, które
nie zostało rozwiązane a symbolicznym rozwiązaniem, upływa
nieraz kilka lat, kilka obrotów Ziemi dookoła Słońca. To brak tej
perspektywy czasowej i przewlekłość objawu lub zachowania
sprawiają, że bierze się je za patologię.

Przekształcenie zdarzenia w konflikt biologiczny

Spośród miliona zdarzeń, mających miejsce w życiu człowieka


(narodziny młodszej siostry, przejście do życia zawodowego,
zniewaga, czyjaś śmierć itp.), tylko niektóre z nich aktywują
konflikty. Odpowiedź na pytanie, w jaki sposób człowiek stwarza
problemy ze zdarzeń, które nie są problemem dla innych ludzi,
znajdziemy w ukrytych programach. Reakcje emocjonalne są
zaprogramowane i determinują z góry jakość życia danego czło­
wieka. Człowiek z codziennego materiału wytwarza problemy,
ale tylko wtedy, gdy w nim samym istnieje już „prototyp” tych
problemów.

część druga • Przeznaczenie


W 19 2 0 roku Gaspard, stolarz, syn kamieniarza, poślubił
młodą dziewczynę szlachetnego pochodzenia bez zgody jej ro­
dziców. Rodzice wydziedziczyli córkę i zmarli z żalu niewiele
później. Żona Gasparda mimo przysięgi wierności wielokrotnie
przyprawiała mu rogi, a następnie zostawiła. Gaspard przeżywał
to jako ciężką, niewybaczalną zdradę i umarł w tym stanie umy­
słu. Jego potomstwo tym samym otrzymało informację: „W życiu
jesteśmy zdradzani przez tych, których kochamy”. Dwóch z jego
wnuków poślubiło kobiety, które (mając programy uzupełniające)
przyprawiały im rogi, by i oni mogli odczuć zdradę. Obydwaj
cierpieli na depresję, jeden z nich, który jeszcze 45 lat po fakcie
roztrząsał zdradę żony, chorował na przerost prostaty, przepuklinę
pachwinową i raka okrężnicy.
Tu nie ma winnych i nie ma ofiar, jedni posługują się drugimi,
by w biegu swego życia ujawnić uczucia i odczucia zamrożone
bardzo dawno temu. Przodek (starszy rodem) przeżył swój kon­
flikt biologiczny, ale z powodu swoich ograniczających przekonań
i niewystarczających zasobów (na przykład nie miał wiary w swoje
możliwości) nigdy go nie rozwiązał. Jego odczucia związane z tym
konfliktem zostały „zamrożone”.
Czy jest sens podtrzymywać w sobie nienawiść do kogoś, kto
jest jedynie aktorem grającym w naszej „teatralnej sztuce”, w
której odgrywa rolę uwodziciela odwodzącego naszą małżonkę
od domowego ogniska? Czy scenariusze przypadkiem, nie są
pisane wcześniej ?
Powracające problemy zajmują członków rodziny na prze­
strzeni wielu pokoleń. Pierwszym, który zaszczepia w drzewie
rodowym pamięć traumatycznego wydarzenia, jest oczywiście
ten, który nie umie sobie z nim emocjonalnie poradzić. Drzewo

Gdzie, kiedy, jak? 181


rodowe żyje, pulsuje, rozwija się. Wpływa na nie los całego lasu,
na który z kolei wpływa nieubłagana karmiczna logika Ziemi
1 Wszechświata („Nic nie ginie, nic nie powstaje” Lavoisiera2).

Podglądanie przyszłości

Dostęp do ukrytych programów mają czasem wszelkiego rodzaju


„eksperci od Przeznaczenia”, gdy mają dar jasnowidzenia łub gdy
pozwolą nieświadomości konsultującej się z nim osoby dokonać
wyboru karty. Dobry astrolog, potrafiący odkodować symbolikę
układu planet, również może objaśnić przeszłość i wywnioskować
z niej pewne wymagające ostrożności albo sprzyjające odcinki
czasu w przyszłości danej osoby.
Nasze życie jest z góry określone, przyszłość jest więc już
z góry zarysowana i jeśli nie zmienimy projektu, dokona się na
fali przeszłości. Niemniej ludzki umysł jest jak komputer i ma
zdolność kierowania nas ku realizacji przepowiedni, w którą dana
osoba wierzy. Zatem obwieszczenie złych wieści bez przekaza­
nia, jak poradzić sobie z tymi „projekcjami rodowej pamięci”,
może spowodować poważne problemy. Strach przed daną rzeczą
przyciąga ją, ponieważ kiedy sie już zamanifestuje może się ona
w końcu wyzwolić! Poznanie przeszłości umożliwia inną reakcję.
Przyjrzyjmy się historiom z mitologii. Czy Edyp byłby sprawcą
śmierci swojego ojca, gdyby ten nie wierzył w przepowiednię?

2 Antoine Laurent de Lavoisier (1743-1794) - fizyk i chemik, cytowane przez


Autora słowa pochodzą ze sformułowanej przez Lavoisiera pierwszej wersji
prawa zachowania masy.

część druga • Przeznaczenie


Aluzje do międzypokoleniowego programowania znajdują się
także w Biblii. W istocie w Księdze Wyjścia w rozdziale 20. możemy
przeczytać: „Jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek
ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem
tych, którzy Mnie nienawidzą”3.

17749283

Kiedy rozumiemy ponadpolcoleniowe programy zaczynamy doce­


niać rolę chorób i zrządzeń losu. Nawet jeśli wydają się nie mieć
dla kogoś większego sensu, łatwo dostrzec, jak bardzo są istotne -
wystarczy prześledzić wszystkie przeżycia, dramaty i niespełnione
oczekiwania członków linii rodowej. System działa dla dobra rodu,
lecz już nie całkiem dla dobra jednostki. To bardzo stary system,
towarzyszył rodom aż do naszych czasów. Teraz jednak możemy
nauczyć się, jak wykraczać poza te ograniczenia i uwalniać się od
cierpienia przodków.
Uświadomienie sobie, że nasze szczęścia i nasze nieszczęścia
zaprogramowało to, co przeżyli nasi przodkowie, nie oznacza
ich potępiania, ani też oskarżania. To w zrozumieniu możemy
wyzdrowieć i się rozwijać. Gdy raz zyskało się wiedzę na temat
tego, jaka była rzeczywistość, nie ma już winnych, nie ma już
oskarżania przodków, co najwyżej można winić sam ponadpo-
koleniowy mechanizm!
Życie każdego z nas jest już nakreślone, zdefiniowane, lecz nie
chodzi o to, by opuszczać ręce i zrzucić na przodków całą odpo­

3 Wj 20, 5. Cytaty z Biblii za Biblią Tysiąclecia (Pallottinum 2003).

Gdzie, kiedy, jak?


wiedzialność za bieg własnego życia. Gdy tylko uświadamiamy
sobie istnienie tego ponadpolcoleniowego procesu, czujemy, że
więcej w nas wolności i dystansu do życia, że mamy nieco więcej
świadomości, wtedy zdolność oddziaływania na swój los zaczyna
wzrastać, jak delikatny pęd, torujący sobie drogę do światła.
Wierność, jaką nieustannie okazujemy względem swojego
drzewa, swoich przodków (nawet jeśli wydaje się nam, że ich
nienawidzimy), najczęściej okazuje się dla nas problemem, ale to
tylko dlatego, że nie jesteśmy świadomi jej znaczenia. Nie mamy
czasem w ogóle pojęcia o jej istnieniu ani o tym, do czego nas
zmusza. A czym jest ta wierność? Przywiązaniem. Daje poczucie
bezpieczeństwa, dodaje pewności. Samotność i izolacja jest dla
jednostki jednym z największych zagrożeń. Potrzebujemy grupy,
klanu dla własnego bezpieczeństwa (w jedności siła), do zdoby­
wania, do ochrony nabytych dóbr i zapasów, by nadać kierunek
życiu.
Tak więc najważniejszą przynależnością dla człowieka jest
przynależność do drzewa rodowego, które chroni i karmi tego,
kto w nim mieszka (jest to zabawna metafora, jeśli przyjmiemy
pomysł, że pochodzimy bezpośrednio od nadrzewnej małpy).
Przed tym, jak zbudujemy więzi z przyjaciółmi, kolegami ze
szkoły, z wojska, z pracy, zanim się zindywidualizujemy, jesteśmy
częścią składową swojego drzewa rodowego, którego udziałem
były traumy, wstrząsy emocjonalne, cierpienia, doświadczone
straty, z których składa się teraz ta szczególna „atmosfera”, bę­
dąca dla nas odniesieniem dla wszystkiego. To z kolei sprawia,
że za każdym razem, gdy stoimy na rozdrożach życia, gdy mamy
możliwość wyboru drogi, wierność klanowi, drzewu rodowemu
wskazuje nam, co należy zrobić.

część druga • Przeznaczenie


Można zadać sobie pytanie, dzięki któremu ruszymy z tego
miejsca: Kto tu rządzi? Czy wybrany przeze mnie zawód jest moim
prawdziwym powołaniem, które sprawia, że jestem szczęśliwy,
czy też wręcz przeciwnie, wybrałem je bezwiednie przez wierność
moim przodkom („moje dwie babki były służącymi, a ja jestem
sprzątaczką” lub „moi dwaj pradziadowie byli przemysłowcami,
a ja się uczę, jak zarządzać przedsiębiorstwem. Już wstępne po-
szukiwania w obrębie historii rodziny ujawnią tę rodową wierność
i pozwolą nam ewoluować.
Środlci dostępu do tej jakże upragnionej wolnej woli to, za­
przestanie osądzania, pozwolenie sobie na sposób myślenia od­
mienny niż w rodzinie, z której się pochodzi, świadomość, że nie
możemy zmienić innych, ale możemy zmienić siebie samych,
zrozumienie, że to, co myślimy o sobie i o świecie staje się rze-
czywistością.Głowną przeszlcodą mogą być przekonania, jakie
mamy na temat swojego losu, czy też na temat choroby. Dobrze
umieć akceptować to, co jest, a jeszcze lepiej, wizualizować przy
tym z pewnością siebie to, czego się chce.
Nie to, co świadomie czujemy, lecz nieuświadomione, ukryte,
zapomniane programy naszego drzewa rodowego tworzą nasze
choroby i przygotowują los. Gdyby nie to, już dawno byśmy wy­
zdrowieli i nie podlegali wyrokom losu.

Urodzić się w jakiejś rodzinie to, by tak rzec, zostać opętanym!


Alejandro Jodorowsky, Le theatre de la guerison (Albin Michel 2001)
czesc trzecia

Stawanie sie
Świadomym
Ścieżka terapeutyczna

Bez względu na to, czy celem będzie wyleczenie choroby, zaburzeń


zachowania, usunięcie niepożądanych skutków własnego Prze­
znaczenia, czy zapobieganie - sposób postępowania pozostaje ten
sam. Podobnie wyleczenie grupy łudzi czy całego narodu odbywa
się poprzez tę samą metodę terapeutycznego „śledztwa”.

Od choroby do samowyzdrowienia

Schematyczny przebieg procesu:

pamięć traumatycznej sytuacji + wydarzenie katalizujące


► choroba organiczna lub psychiczna oraz życiowe wybory ►
uświadomienie sobie, informacja przeciwna ► wyzdrowienie

Gdy rozwiążemy w swoim życiu jakiś biologiczny konflikt, a zda­


rza się to często - nie zawsze mamy świadomość, czego on doty­
czył (problemu z dzieciństwa czy starszego, rodowego) i konflikt

Ścieżka terapeutyczna
może później pojawić się na nowo. Za to świadome rozwiązanie
programów, powiązane z rozwojem osobistym i powrotem do
rzeczywistości, to odpowiednik odchwaszczania metodą wyry­
wania z korzeniami. Chwasty nie wyrosną ponownie. Dopóki
dana informacja nie zostanie wymazana, może się „wyświet­
lać”. Czy nieszczęście liczy tysiąc dwieście, czy dwieście lat, za­
wsze natychmiast może stać się żywą reprezentacją. Przeżyte
przez jednostkę odczucie jest katalizatorem aktywującym reakcję
przystosowawczą (zimna choroba), a odwrócenie go lub nacisk
terapeuty stają się katalizatorem reakcji naprawczej. Terapie
krótkoterminowe, zogniskowane na poszukiwaniu starych ura­
zów i dawaniu wolności w analizie i działaniu, narzucają się jako
najpewniejszy (i najmniej kosztowny) sposób na wyzdrowienie
z choroby (i na zapobieganie jej). „Medycyna usuwania skutków”
(medycyna alopatyczna od nagłych wypadków z zaawansowa­
nymi technikami chirurgicznymi) i „terapeutyka usuwania przy­
czyn” powinny współegzystować ze sobą (i, czemu nie, w jednym
ośrodku zdrowia). Obecnie nie ma takiego wzajemnego uzupeł­
niania się w procedurach naszego systemu leczenia, choć ten już
ma problemy z poświęcaniem minimum uwagi i dodawaniem
otuchy chorym.

Leczenie przyczyn

Jeśli leczenie objawowe daje efekty a rozwiązanie konfliktu lub


przejście ponad nim okazuje się trudne, niemożliwe lub nie­
bezpieczne, celem terapeutycznym będzie poszukiwanie i do­
prowadzenie do odnalezienia przez chorego, który rzeczywiście

część t r z e c ia • Stawanie się świadom ym


chce wyzdrowieć, właściwej informacji (lub odczucia). Mając za
punkt wyjścia dokładną medyczną diagnozę, sporządzoną na
podstawie „klasycznych” badań podstawowych (morfologia krwi,
analiza moczu, zdjęcia r t g narządów) albo innych (tomografie
mózgu, rezonans magnetyczny, badanie irydologiczne, bilans
energetyczny wg medycyny chińskiej, c r p 1), terapeuta może od­
naleźć (dzięki swej znajomości roli każdej tkanki, każdej funkcji,
każdego narządu), z jakimi odczuciami chory będzie się musiał
ponownie skontaktować.

Światło i ciemność

Przejście na stronę wyzdrowienia jest wąskie... tym, co przeważa


na stronę wyzdrowienia, jest bardzo precyzyjna informacja. W
wyzdrowieniu najbardziej przeszkadza ciągle aktywna informacja
0 konflikcie. Nie pozostaje więc nic innego niż zlokalizowanie
tej informacji i określenie jej w czasie i przestrzeni. A to nie
zawsze jest łatwe, gdyż człowiek zapomina... W przypowieściach
apostoła Łukasza jezus wyjaśnia konsekwencje nieświadomego
wyparcia dla zdrowia: „Światłem ciała jest twoje oko. Jeśli twoje
oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli jest
chore, ciało twoje będzie również w ciemności2”. Ktoś będący
pod działaniem jakiegoś swojego biologicznego konfliktu, nie
ma pełnego widzenia - coś, jak częściowa ślepota przeszkadza
w przejściu światła świadomości. Osoba taka błądzi, zapomina,

1 crp - b a d a n ie białka o s t r e j fa z y , t e s t k r w i.
2 Łk i i , 34.

Ścieżka terapeutyczna
jest pomieszana w postrzeganiu swojej historii i teraźniejszości.
Nie widzi pewnych rzeczy, które czasem widzą inni. Nie potrafi
dostrzec przyczyn swojego problemu, zbytnio oddaliła się od
rzeczywistości, przebywa w stanie iluzji.

Waga wglądu drugiej osoby

By wyzdrowieć z objawów, niezależnie od tego, czy chodzi o bóle


brzucha, raka piersi, niepłodność, skłonność do bycia bałagania­
rzem, zakochiwanie się w niedostępnych mężczyznach, uciekanie
się do aborcji, egzemę, skręcenie kostki, aerofagię3, wypadek
drogowy, bolesne miesiączki, uderzenia gorąca, przemieszczenie
kręgu, trzeba poszukać, jakiego konfliktu rozwiązaniem biolo­
gicznym jest ta manifestacja.
Do tego potrzebujemy wglądu drugiej osoby. Jeśli chcemy
znaleźć sami informacje zamrożone na naszej „dalekiej północy”,
będziemy szukać tam, gdzie „coś nam świta” i „jest na rzeczy”,
czyli będą nas przyciągać wydarzenia i odczucia powiązane z tym,
czego wspomnienie w sobie nosimy. Nie przyniesie to jednak
rozwiązania, ponieważ to nie uświadomione odczucia aktywują
choroby czy inne manifestacje, ale te zapomniane (po to, by nas
chronić).
Możliwe, lecz bardzo trudne jest terapeutyzowanie samego
siebie. Jak mawia Jean-Yves Leloup: „Aby wejrzeć w swą istotę,
potrzeba wglądu drugiej osoby”4.

3 Aerofagia - połykanie powietrza.


4 Jean-Yves Leloup (ur. 1950) - pisarz, psycholog, filozof, teolog i batiuszka.

część t r z e c ia • Stawanie się świadom ym


Druga osoba jest lustrem, pokazującym nam przodków,
którzy schowali się za nami i za którymi podążamy. Może po­
kazać nam konflikt biologiczny, odczucia, których nie jesteśmy
świadomi.
Ta druga osoba to może być przyjaciel, małżonek, mleczarlca,
ksiądz, kelner w barze, w zasadzie każdy, kto poświęca nam
uwagę! Może zauważyć w nas jakiś konflikt (poprzez nasz głos,
słowa, których używamy, intonację, gesty, prośby) i na nowo go
nam przedłożyć (pod postacią spostrzeżenia, rady, żartu) w formie,
w jakiej będziemy mogli konflikt ponownie zintegrować. Druga
osoba jest jak transformator, który obniżając napięcie elektryczne,
umożliwia korzystanie z energii.
Terapeuta Dekodowania Biologicznego pełni rolę wyspecja­
lizowanego, wyjątkowo skutecznego lustra, które szybko kieruje
chorego do ukrytego wspomnienia, do strefy wyparcia odpowia­
dającej jego problemowi.
Umiejętność słuchania, wgląd, intuicja, empatia, doświadcze­
nie życiowe, znajomość fizjologii, anatomii, patologii, zrozumie­
nie jak odczucia manifestują się w ciele i jakie mają symboliczne
kompensacje pozwalają terapeucie na wykorzystanie wszystkich
wskazówek wysyłanych bez przerwy przez nieświadomość pro­
szącego o pomoc.
Jako „kabel transmisyjny” łączący programy z okolicznościami
aktywującymi je występować będą wydarzenia z życia, choroby,
analogie w datach, zgodność liczb, nazwy ulic, nazwisko rodowe,
imię, zawody, postawy, gesty towarzyszące mowie, mimowolne
tiki i przyruchy5, lapsusy, powtarzające się lub nieprzystające

5 Przyruchy - synkinezja, mimowolne wykonywanie zbędnych ruchów.

Ścieżka terapeutyczna
słowa, pseudonimy, nazwiska, zawody i choroby przyjaciół, usterki
przedmiotów codziennego użytku, choroby zwierząt domowych,
cykle pamięci komórkowej, niezgodności w postrzeganiu chrono­
logii wydarzeń; będą to też wszystkie rzeczy o których, lub które
się zapomina; sny, koszmary, wahania, milczenie oraz zmiany
tonacji głosu.

Wkład konsultującego

Choroba lub jakieś wydarzenie losowe wyraża dla danej osoby


przede wszystkim historię jej drzewa rodowego, tego, co na nie
oddziałuje. Jest także łącznikiem między tym, co jest dla niej
realne, jej wyobraźnią, symboliką, do której się odwołuje. Jaki
jest udział rzeczywistości, wyobraźni, symboliki w jej konflikcie
biologicznym?
Choroba jest reakcją na biologiczny konflikt, konflikt rodzi się
z wyobrażenia, które sami sobie stworzyliśmy, toteż powrót do
neutralnej rzeczywistości, wyjście z tej iluzji, powiedzenie sobie
„to nie należy do mnie” ma ogromną siłę terapeutyczną.
By definitywnie usunąć objawy, terapeuta ma za zadanie
przede wszystkim odnaleźć szkodzącą, przyprawiającą o cho­
robę informację. Dzięki wykorzenieniu jej następuje zmiana
wewnętrzna i odpuszczenie.
Odpuszczenie jest uwolnieniem. Pozostawanie w stanie ak­
tywnego konfliktu biologicznego, wymaga ogromnego napięcia,
wysiłku, powoduje utratę energii, przeszkadza w osiąganiu życio­
wych celów. Wyzdrowienie nieraz wymaga spowiedzi, zrozumie­
nia, zakończenia żałoby, akceptacji, decyzji i odnalezienia sensu

c z ę ść t r z e c ia • Stawanie się świadom ym


w przeżytym doświadczeniu. Chory rozumiejący rolę chorób
i odnajdujący sens swojej własnej choroby doświadcza spokoju,
który przyczynia się do szybkiego powrotu do zdrowia. Wiara w
wyzdrowienie jest jego napędem (pomyślmy o wyzdrowieniach
wynikłych z efektu placebo), bowiem mózg pozwala sięgać rów­
nież do wizualizowanego celu. Na ile uważamy samowyzdro-
wienie za naturalną regulację organizmu czy samospełniającą
się przepowiednię, na tyle używamy tej zdolności do naszego
wyzdrowienia i patrzenia optymistycznie w przyszłość.
Aby nie chorować ponownie w przyszłości, konieczna może
być wewnętrzna przemiana, a ta przemiana jest łatwiejsza do
przeprowadzenia, jeśli odkryjemy najgłębsze mechanizmy swo­
jej struktury psychicznej, i - jeśli nauczymy się wychodzić poza
ograniczenia, w których sami się zamknęliśmy.

Procedura terapii

1. Zdać sobie sprawę, w jaki sposób problem się manifestuje.


Może to wydawać się zbędne, lecz wiele objawów chorobowych
fazy zimnej jest bezbolesnych i niedostrzegalnych (gdy chodzi
o zachowanie, na przykład strach czy lojalność, często jeszcze
trudniej jest to sobie uświadomić).
2. Umówić się na spotkanie z terapeutą. Umysł dokładnie w tym
momencie rejestruje, że naszym celem jest rozwój i wyzdro­
wienie. Powrót do zdrowia zaczyna się w tym właśnie mo­
mencie.
3. Terapeuta tłumaczy, jaką rolę ma choroba, co ją uruchamia,
co sprawia, że choroba znika, objaśnia jej znaczenie.

Ścieżka terapeutyczna
4. Na początku terapii poszukuje się odpowiedzi na pytanie,
jakie odczucia są odpowiedzialne za aktywację konfliktu. Nie
chodzi o poszukiwania intelektualne. Terapeuta popycha
konsultującego się krok po kroku coraz bliżej w stronę jego
d h s - u . Odnalezienie odczuć, związanych z DHS-em oblane

częstokroć łzami, odniesione do jego manifestacji w ciele lub


w losach tego człowieka, uwalnia energię. Następnie terapeuta
pomaga osobie znaleźć ekologiczne (rzeczywiste, dające się
pogodzić z jej otoczeniem) rozwiązanie jej konfliktu. Potem
szuka konfliktu programującego - we wczesnych latach życia
tego człowieka, w Bezwiednej Projekcji Rodziców, w drzewie
rodowym, o ile pacjent je zna.
5. Uzdrowienie może nastąpić natychmiast (kilka godzin, kilka
dni), może być stopniowe albo wejść w parasympatykoniczną
fazę gorącą.

Gdy zdrowiejemy z tale zwanej ciężkiej choroby, dobrze jest


regularnie konsultować się z terapeutą, sprawdzając, czy biolo­
giczny konflikt pewnego dnia nie zagrozi reaktywacją.
Kiedy wyzdrowienie z zimnej choroby przebiega przez fazę go­
rącą - bolesną, obrzękową, zapalną, zakaźną - w interesie chorego
jest zrozumienie, co się właściwie z nim dzieje. Jeśli zaakceptował,
że tak właśnie może przebiegać regeneracja, nie będzie się bał.
Lęk jest szkodliwy dla zdrowia. Potrzebna może być też pomoc
lekarza, który zaleci właściwe środki niezbędne do pomyślnego
przejścia fazy gorącej.
Nawet jeśli nie udało się odkryć, jakie odczucia zaktywizowały
konflikt, dana osoba i tak korzysta, dowiadując się w trakcie kon­
sultacji o tym, że wydarzenia z jej życia i objawy jej chorób mogą

część t r z e c ia • Stawanie się świadom ym


być konsekwencją innych wcześniejszych wydarzeń, czego nie
była świadoma. Zdobywa nowe rozeznanie, dzięki któremu staje
się reżyserem swego życia i może podjąć działania prewencyjne.

Opór przed wyzdrowieniem

Choroby, nieszczęścia i cierpienie oszczędzają choremu stawie­


nia czoła traumatycznym emocjom, które je zaprogramowały.
Alpinista nie puszcza uchwytu, dopóki nie ma pewności, że ma
następny. Zmiana przekonań jest często konieczna, by móc wresz­
cie mówić o swoim głębokim cierpieniu. Rodzinne dogmaty (na
przykład: „pieniądze szczęścia nie dają”, „o seksie się nie rozma­
wia”) mogą mieć niekorzystny wpływ, który trzeba zdemaskować.
Jeśli osoba jest na to gotowa przechodzi do następnego etapu.
Czasami spotykam się z konfliktami, których rozwiązanie sta­
wia pacjenta w błędnym kole, przeszkadzającym w wyzdrowieniu;
pojawia się to przy chorobach przewlekłych. Na przykład całowa­
nie, dotykanie partnera z egzemą (egzema jest fazą naprawczą
konfliktu rozłąki) może odrzucać, wtedy ten czuje się ponownie
odrzucony, w wyniku czego odnawia konflikt i chorobę.
Źle znoszona faza zdrowienia - z powodu bólów i niezrozu­
mienia tego, co się dzieje, może prowadzić do wspomnianego
błędnego koła: „Mój reumatyzm (faza zdrowienia i odbudowy
następująca po rozwiązaniu konfliktu utraty własnej wartości) tak
przeszkadza, że z jego powodu ponownie przeżywam obniżenie
swojej wartości”.
Są także reakcje automatyczne, które podtrzymują konflikt
i pogłębiają patologię: Panią Brun opuścił mąż i jest to źródłem

Ścieżka terapeutyczna
jej wielkiego cierpienia. W wyniku biologicznego konfliktu, któ­
rego źródłem są zranione kobiece uczucia, dominująca staje się
u niej męska półkula mózgowa. Zaczyna przybierać na wadze
(męska reakcja na bycie opuszczonym) i staje się przez to mniej
pociągająca (zarówno hormonalnie, jak i według obowiązujących
kanonów mody), jest coraz mniej „kobieca” i nie może znaleźć
sobie męskiego towarzysza. Czuje się coraz mniej atrakcyjna,
poziom natężenia konfliktu wzrasta. Biologiczny mózg reaguje
na to atawistyczną kompensacją w postaci kolejnych dodatkowych
kilogramów (kiedy mamy nadwagę, nie można nas nie zauważyć).
Obfite zasoby tłuszczu mają komunikować samcom: „Patrzcie,
potrafię wykarmić dziecko!”. Lecz, za każdym razem, gdy się waży,
gdy patrzy w lustro, przeżywa stres dotyczący wyglądu i w ramach
doskonałego biologicznego atawistycznego rozwiązania zwiększa
jeszcze ilość zmagazynowanego tłuszczu (skoro ten jest polisą
na życie, na samotną starość, której zarazem się obawia). Jest to
typowe błędne koło.
Dla chorego pozostawanie w chorobie może być korzyścią
(np. głuchota chroni przed hałasem i cierpieniem, jakie się z nim
wiąże). Różne rodzaje inwalidztwa, wywracające do góry nogami
wszelkie plany i zamiary, zmuszają do rozwinięcia nowych jako­
ści, kierują inwalidę w stronę bogatszego życia wewnętrznego,
oszczędzają mu jakiegoś poważniejszego wypadku, jaki m óg­
łby ściągnąć na niego własny temperament. Choroba może być
środkiem (czasami jedynym) wywierania nacisku na otoczenie,
zyskania czyjejś obecności, współczucia, dodatkowej porcji sza­
cunku, uwagi, a nawet posłuszeństwa („zajmowałam się swoją
matką pięć lat, chciałabym, córko, żebyś podobnie zrobiła dla
mnie”). Zezwala także na zrezygnowanie z poprzednich celów

część t r z e c ia • Stawanie się świadomym


bez brania odpowiedzialności za ich porzucenie. Jest atutem
pozwalającym pozbyć się obowiązków, wyjść z gry z dobrą wy-
mówlcą. Może służyć jako bodziec do przejścia do działania, gdy
ma się problem z podjęciem decyzji o lcroku naprzód, o zmianie
dotychczasowego życia.
Możemy nieświadomie utrzymywać chorobę, gdyż łączy nas
na nowo z pozytywnym aspektem (przyjemne, cenne wspomnie­
nia) historii poprzedzającej d h s . Przykład: „Zaparcia zaczęły się,
kiedy na żądanie rodziców musiałam zerwać znajomość z pew­
nym chłopakiem. Lecz mając te zaparcia przez 40 łat, byłam
w kontakcie z tą piękną pierwszą historią miłosną”.
Kto pragnie wyzdrowieć z zimnej choroby, przypomina ster­
nika motorówki wyruszającego na pełne morze. Sternik ma świa­
domość tego, że istnieje punkt, z którego już nie ma powrotu.
Kiedy nie będzie miał dość benzyny, żeby wrócić na ląd? Sprawdza
więc jej poziom, szacuje siłę i kierunek wiatru, prądy, pływy, fale.
Podobnie jest z zasobami energii chorego na odbudowę i przy­
wrócenie ciała do normy.
Czyż ten, kto skrycie pragnie umrzeć, nie dołoży starań, by
przekroczyć punkt, z którego już nie ma powrotu?

Wyniki

Od czasu tych odkryć tysiące osób wyzdrowiały, choć początkowo


myślały, że wydano już na nie wyrok. Coraz liczniejsze stają się
natychmiastowe uzdrowienia. Za porażki, można winić ludzkie
błędy i zaniedbania czy zaniechanie konsultacji z woli chorego
ale z pewnością nie biologię i zasady jej funkcjonowania, te same

Ścieżka terapeutyczna
dla wszystkich żywych istot. Życie to jedno, lecz co każdy z nas
zrobi ze swoim życiem - to inna rzecz. Ilość wyleczeń znacznie
wzrośnie, jeśli medycyna porzuci niektóre ze swoich dogmatów
i zaakceptuje te odkrycia.
Wiara w wyzdrowienie jest oczywiście pomocna nie tylko, by
podjąć ten rozwojowy krok i umówić się na spotkanie z terapeutą,
ale bardziej jeszcze, by z jej udziałem sięgnąć do potrzebnych
informacji, a później podczas wszystkich „napraw” nie odnowić
biologicznych konfliktów z powodu zwątpienia. Są osoby, które
nie wierzą w wyzdrowienie, ponieważ nie rozumieją wystarczająco
dobrze znaczenia swojej choroby, wątpią w zdolność do zmiany
siebie samego i oczekują, że to inni się zmienią. Inni z kolei
dlatego, że bardzo cierpią, a jeszcze inni, ponieważ myślą, że nie
mają w nikim wsparcia albo, jak mówi nasza nieoceniona Esther
T.6, ponieważ wierzą, że ich choroba to kara boska i nie pozwalają
sobie na wyzdrowienie, by nie stawiać się ponad Bogiem. Lepiej
więc czasem, jeśli jest się niezdolnym do natychmiastowego roz­
wiązania konfliktu uciec się do alopatycznej medycyny, niż czekać.
Książka ta nie zawiera historii wyzdrowień. Wyzdrowienie
danej osoby jest jej osobistą historią jedyną w swoim rodzaju (czy
i wy nie pozbyliście się już kiedyś w sposób naturalny objawów
niektórych chorób?), podczas gdy funkcjonowanie mózgu i narzą­
dów dotyczy wszystkich. Uznałem, że słuszniej będzie podsunąć
Wam ten właśnie materiał do rozważań.
Biologia ciała jest jedna. Jest tylko jeden sposób, by wy­
zdrowieć - trzeba znaleźć właściwą informację (zadanie jak dla

6 Esther Tuzza, pielęgniarka i terapeutka znajdująca się wśród kadry Szkoły


Dekodowania Biologicznego (Lyon).

c z ę ść t r z e c ia • Stawanie się świadom ym


detektywa), ale istnieje wiele sposobów, by do tej informacji do­
trzeć i skłonić umysł do przejścia w proces zdrowienia. Terapeuci
praktykujący Dekodowanie Biologiczne, tę nową dyscyplinę doty­
czącą istot żywych różnią się szybkością znajdowania kluczowej
informacji i używanymi do tego środkami (intuicja, kwestiona­
riusz, kinezjologia, diagnostyka energetyczna).
W mojej opinii Dekodowanie Biologiczne, w którym działa się
na mózg poprzez słowa, jest królewskim traktem - najbardziej
efektywnym, jaki obecnie istnieje i umożliwia wyleczenie chorób
uznanych za ciężkie. Różne inne metody są pomocne jako uzu­
pełnienie. Homeopatia, pomaga przejść w proces zdrowienia, za
pomocą podawanych doustnie wysoko rozcieńczonych wyciągów
z roślin i minerałów budzi ukryte informacje o traumach. W hip­
nozie dzieje się to poprzez działanie na ciało energetyczne, aku­
punktura wykorzystuje meridiany i punkty spustowe, inni lekarze
tradycyjnej medycyny posługują się jeszcze innymi sposobami.
Zdrowie jest w ludzkim mniemaniu stanem bez objawów, lecz
jest to raczej stan niestabilny. Jednym ze sposobów, by zdrowia
nie tracić lub gdy Przeznaczenie domaga się swego, jest patrzenie
na nie przez pryzmat tego, czym są - dostrzeżenie, że to służący
rozwojowi sposób na przetrwanie.

Ponieważ duch ma wielką władzę nad ciałem


i bardzo często choroby w nim jedynie m ają siedlisko,
zwyczajem moim jest leczyć ducha, nim przystąpię do leczenia ciała.
Klitander, akt iii , scena 6, Miłość lekarzem Molier7

7 Tłum. T. Boy-Żeleński (piw 1988), t. 2, s. 403.


Bajki

Bajki dla dzieci są próbą przybliżenia tematu najmłodszym.


Zachęcam do własnych prób tworzenia bajek, metafor.

Chlorynka, lisica

Zima była sroga. Chlorynka, młoda lisiczka, znalazła pod śniegiem


zdechłą owieczkę. Ale zbliżają się wilki. Zanim rzuciła się do
ucieczki, odgryzła i połknęła z trudem kawałek - z kością, skórą
i runem! Kawałek utknął jej w brzuchu, okazał się tak ciężko-
strawny, że żołądek postanowił wezwać pomoc.
Odbyła się narada i żołądek postanowił wytworzyć specjalny
guz z kwasem pomagającym lepiej trawić - dzięki temu raz, dwa
i wszystko zostało strawione.
Żołądek już może odpocząć! Zaproszeni przyjaciele zaś -
bakterie, robią dla niego papkę z niepotrzebnego już guza, który
znika podczas porannej kupki.
Chlorynka ma się już nieźle. Gdy wydała na świat dwa lisiątka,
nazwała je - ciekawostka - Kwaso i Lubiś.

c z ę ś ć t r z e c ia • Stawanie się świadom ym


Ziemnolot, szczenią które chciało latać

Całkiem młody piesek, wabiący się Ziemnolot, ponad wszystko


uwielbiał uganiać się za owadami, szczególnie za motylami.
Pewnego dnia, gdy gonił ważkę, zanurkował po niego szukający
pożywienia orzeł i uniósł do gniazda na szczycie góry. Mama
orzeł, która straciła swoje pisklę, nalegała, by pozwolić m u żyć
i go wykarmić. Utrzymano więc szczenię przy życiu. Rodzice
adopcyjni przynosili mu pożywienie. Nudziło mu się jednak na
skałach. Wymyślił więc, że uniesie się w powietrze i dołączy do
orłów. Obserwował, jak to robią, usiłował je naśladować. Skakał
wysoko w powietrze ze szczytu skały, ale niezmiennie rozbijał
się nieco niżej. Od wschodu do zachodu słońca rozpoczynał na
nowo i na nowo, próbował uparcie. Poraniony od siły upadków,
smutny, że nie może dołączyć do ptaków, wzdychał na skraju
urwiska ze wstydu, wściekłości i bezsilności. Pewnego ranka
poczuł mrowienie w tylnych łapach, a kilka dni później odmó­
wiły mu one posłuszeństwa. Był sparaliżowany! Musiał pozostać
w gnieździe. Ale nie musiał już latać! Jako kaleka Ziemnolot był
bezpieczny, znalazł w ten sposób wyjście z sytuacji i wymówkę,
dlaczego nie umie latać. Pozostawał tak unieruchomiony przez
trzy miesiące, potem orzeł zabrał szczenię z powrotem do wio­
ski. Ziemnolot odnalazł swoich przyjaciół - psy, zadowolone ze
spacerowania, biegania i skakania. Pokrzepiony, przyciągnięty
ich zabawami, zapomniał, że jego marzeniem było latać jak orły
i motyle. Pewnego ranka jego łapy zbudziły się, zaczęły się trząść.
Kilka dni później Ziemnolot mógł już biegać, skakać i podążać
za sforą innych psów.

Bajki 203
Szydkom lecz

Szybkomlecz był jednym z tych żeglarzy, którzy na pełnym morzu


są naprawdę szczęśliwi. Pewnej nocy, kiedy płynął na żaglach
w kierunku Afryki, nad jego łodzią rozpętała się burza. Udało mu
się uratować siebie oraz dziecko, które w burzy straciło matkę.
Wyłowił je i płynęli dalej razem w szalupie. Ponieważ jedynym
ich zaopatrzeniem była beczka wody, maluch był głodny i nie
przestawał głośno płakać. Szybkomlecz bardzo się niepokoił, że
nie może go nakarmić. Z końcem nocy poczuł, jak na jego klatce
piersiowej rośnie jakaś kula, z której następnie wypłynęły białawe
krople! Podał mleko dziecku, dziękując bogom za to, że teraz
uda się je ocalić. Trzy tygodnie później szalupa dobiła do brzegu
i można było powierzyć dziecko mamce. Jeszcze przez kilka dni
pierś rosła i bolała, ale Szybkomlecz niebawem znów wrócił do
męskiego wyglądu, gdyż kula stwardniała i skamieniała. Na pa­
miątkę tego cudu nosił kulę z dumą pod skórą i pokazywał we
wszystkich portach wszystkim, którzy dawali wiarę jego historii,
a żył bardzo długo.

Nadnereczka, zdlakana owieczka

Pewnego razu była sobie wśród wielkiego stada owieczka, którą


pasterz nazwał Nadnereczką. Któregoś wieczoru Nadnereczka,
poganiana przez chcącego się bawić bezpańskiego psa, znalazła
się sama w środku sosnowego lasu. Nie dochodził już do niej
żaden dźwięk dzwonków ani meczenia i nie potrafiła wybrać
żadnej drogi. Odnalezienie stada stało się niemożliwe! Ogarnęło
ją tak ogromne zmęczenie, że nie mogła iść dalej. Zwinęła się

część t r z e c ia • Stawanie się świadom ym


więc w kłębek pod skałą. Całą noc po lesie kręciły się wilki. Na­
stępnego dnia słońce już było wysoko na niebie, gdy wreszcie
z północy doszło dalekie meczenie. Z głębi dolinki usłyszała
też inny dźwięk. Gdy rozpoznała szczekanie suki Dżipiesy i psa
Selcstansa, rodzaj magicznego eliksiru popłynął z jej nerek. Dzięki
temu Nadnereczka otrząsnęła się z odrętwienia, siły jej powróciły
i pełna werwy, cała i zdrowa, mogła znów dołączyć do stada. Nad­
nereczka ma się dobrze, wydała na świat dwa jagniątka, a pasterz
nazwał je Kortys i Tyzol.

Fasolka

Marzeniem karłowatej fasolki było dostać się do Słońca, chciała


być wysoka, jak rosnące obok bambusy. Bambusy jednak roz­
mnożyły się tak bardzo, że powstał z nich las. Karłowata fasolka
została w ich cieniu i jesienią zwiędła. Jej ostatnie potomstwo
wykiełlcowało i wypuściło wąsy, dzięki którym przyczepiło się do
bambusów i po ich łodygach wspięło do światła. Od tego czasu
ogrodnicy wysiewają nasiona fasolki przy podpórkach.

Jak to powiedzieć...

Mówi się: „Zmarł na raka” - zatem, równie dobrze można by


powiedzieć, że ktoś w wypadku drogowym: „zmarł przez drzewo”
na którym się rozbił...
Perspektywy

Inna kultura medyczna


1

W dzisiejszych czasach wiele korporacji czerpie korzyści z kon­


fliktów (handlarze bronią, prawnicy, producenci leków, sekty reli­
gijne, firmy ubezpieczeniowe) i stąd podtrzymuje się je dyskretnie
zamiast wykorzeniać. Rozwój terapii usuwających przyczyny, do
których należy Dekodowanie Biologiczne, jest wyrazem sprzeciwu
wobec tego charakterystycznego dla naszej cywilizacji podtrzy­
mywania konfliktów. Wszędzie na świecie badacze zajmujący się
rozmaitymi projektami odkrywają nowe elementy, pozwalające
dokładniej wyjaśnić biologiczne szczegóły wymiany między psyche
i ciałem oraz donoszą o tych elementach medycznej społeczności
naukowej. Pragnienie wiedzy prowadzi ludzkość krok po kroku
do zrozumienia zjawiska choroby i jeśli chwilowo jedynie osoby
wolnego ducha potrafią wyciągnąć wnioski i otworzyć się na nowe
metody, jestem przekonany, że pewnego dnia prawda stanie się dla
większości oczywista. Jest to kwestia czasu i wyzdrowień. Dzięki
zrozumieniu kompensacyjnej roli chorób ludzie lepiej poznają

c zęść t r z e c ia • Stawanie się świadom ym


samych siebie, działanie swojego mózgu i układu autonomicz­
nego, a relacje międzyludzkie znacznie się poprawią. Nasza cywi­
lizacja będzie mogła wyjść z długiego kryzysu wieku dojrzewania.
Za kilka lat, zanim ktoś w ogóle pomyśli o konsultacji me­
dycznej, już będzie miał zdrowe wyobrażenie o tym, co oznaczają
symptomy jego choroby, ponieważ już w szkole podstawowej bę­
dzie się uczyć o biologicznych prawach, znaczeniu chorób i związ­
kach między odczuciami a chorobami. Na wiadomość o raku nie
będzie już stwarzał konfliktu biologicznego z powodu diagnozy
i w ten sposób nie pogorszy swojego stanu. Będzie gotowy słuchać,
będzie gotowy na konsultację bez stawiania umysłowych blokad.
Lekarze i terapeuci pomogą chorym w powrocie do zdrowia,
w szpitalach pokierują naturalną regeneracją, kiedy ta wiązać się
będzie z zagrożeniem życia. Nie będzie potrzeby tak częstego jak
obecnie, usuwania narządów, mniej będzie leczenia chemicznego
(skuteczność leku na raka nie przesądza o wyzdrowieniu chorego),
mniej panikowania, więcej ciepła i ludzkiej dobroci.
Zostanie oficjalnie przyjęty w medycynie zbawienny, zgodny
z dwufazowym procesem chorób sposób działania i ocalone zo­
staną życia, których teraz ocalić nie można. Lekarze zamiast
pokładać całą nadzieję na wyzdrowienie w odkryciu nowych le­
karstw, sięgną bezpośrednio do przyczyn chorób. Obecnie są już
terapeuci, którzy włączyli ten nowy typ pomocy do swojej pracy
i zajmują się odkrywaniem tajemnic drzew rodowych, porząd­
kują relacje międzyludzkie doprowadzając do wyzdrowień.
Czy należy stąd wnioskować, że choroby mogą zniknąć? Cho­
roba umożliwia przeżycie w danym środowisku, mimo nieza-
spokojenia podstawowej potrzeby (kontaktu, seksu, tożsamości,
pieniędzy i tysiąca jeszcze innych rzeczy). Jest więc i ciągle będzie

Perspektywy
użyteczna. Nawet lciedy, dzięki dalszemu rozwojowi w stronę
dojrzałości i świadomości choroby będą coraz rzadsze, stale będą
potrzebne. Choroba jako jedyna może powstrzymać zgon w mo-
mentcie zaskoczenia, nagłego zwrotu o 180 stopni. Czy jest moż­
liwy brak niespodziewanych zdarzeń na tej ciągle ewoluującej
planecie? Nie, ale będziemy potrafili bardzo szybko rozładowy­
wać związane z tymi zdarzeniami biologiczne konflikty. Choroba
pozwala przeżyć mimo konfliktu i dzięki niej, w ten czy inny
sposób jesteśmy dalej przydatni bliskim, swojemu rodowi i spo­
łeczeństwu. Choroby, których nie będzie można uniknąć, będą
miały krótszy przebieg i nie będą już takie poważne. Interwencje
chirurgiczne na narządach ciągle będą użyteczne, ale staną się też
coraz rzadsze.' Nowa ścieżka terapeutyczna zaowocuje oszczęd­
nościami w wydatkach na zdrowie. Kosztowne leczenie „przeciw”
stanie się coraz rzadsze. Oszczędności na chorobach, cierpieniu,
czasie i zaawansowanych lekach, ubezpieczenia zdrowotne, tańsze
od obecnych, pokryją więcej wydatków na działania, które obecnie
zwrotowi nie podlegają wcale lub w bardzo niewielkim stopniu
(psychoterapia, ortodoncja, okulary, techniki laserowe, chirurgia
estetyczna). Konsultacje pod kierunkiem biogenealogów, biopsy-
chogenealogów, terapeutów Dekodowania Biologicznego czy to
z wykształceniem medycznym, czy bez, będą bardziej powszechne
niż obecnie wizyty u jasnowidzów czy lekarzy.

Rozwój związków i rodzin

Odkrycie przez parę sekretnych nakazów przodków i ich nieroz­


wiązanych problemów prawdopodobnie doprowadzi do lepszych

część t r z e c ia • Stawanie się świadom ym


relacji w związku. Miłość i przyjaźń, opierać się będą na wspól­
nym umiłowaniu dobra, dążeniu do transcendencji. Lecz, jak
otworzyć się na tę transcendencję, jeśli motywy naszego postę­
powania są przed nami czasem ukryte? Pary, w których charakter
relacji zbyt szybko się zmienia (np. zanika pożądanie) kiedy spoj­
rzą na to z perspektywy przetrwania gatunku i ewolucji, odkryją
nieświadomą motywację, która ich połączyła.
Ci, którzy znają smak szczęścia, mają pragnienie posiadania
potomstwa. Uporządkowanie spraw materialnych przed śmiercią
jest dobrym pomysłem. Jeszcze lepszym - rozwiązać konflikty,
poznać swoje drzewo rodowe, spisać wspomnienia, opowiedzieć
to, o czym się wie, rozjaśniając w głowach potomkom. Rozma­
wiać z dziećmi w języku prawdy, przyznać, co się naprawdę czuło
w momencie ich poczęcia, pozwolić im dzięki temu zyskać na
sile, zdrowiu, na radości. Świadomie spojrzeć na historie z życia
swoich rodziców, zapoznać z nimi dzieci i wnuki, to oszczędzi im
trudności. Czyż nie jest roztropniej wychowywać dzieci poprzez
dawanie przykładu, niż poprzez nakazy i zakazy?

Koniec walki

Medycyna, prawo, religia powstały na wspólnej, wywodzącej się


ze starej babilońskiej koncepcji podziału na Dobro i Zło. Do­
prowadziło to do stosowania wykluczenia. Przywódcy sekt reli­
gijnych zapewniają, że z umysłów i serc ludzi trzeba wyplenić
Zło, Szatana, którego wyrazem są instynkty i naturalne popędy
biologiczne. Lekarze wierzą, że chory organizm mógł zostać
uszkodzony przez Zło i ćwiczą się w usuwaniu siłą złośliwych
komórek i odbiegających od normy zachowań, aby nie dopuścić

Perspektywy
do zepsucia reszty ciała. Prawodawcy i sędziowie, niektórych
członków społeczeństwa odizolowują lub skazują na śmierć, by
nie psuli ani nie niepokoili całej wspólnoty. Od dawien dawna
Kościół rywalizował z królami o wpływy polityczne. Przenikał na
dwory, wpływał na ministrów i współpracował z monarchami. Jego
dogmaty i sposoby narzucania trwałego społecznego porządku
wpłynęły na społeczeństwo. To, co odbiegające od normy, margi­
nalne, nietypowe było Złem, a jego wytępienie - obowiązkiem.
W towarzystwie tej filozofii, rozprzestrzeniał się pomysł
usuwania zmienionego nowotworowo narządu czy objawu za
pomocą toksyn czy też pełne hipokryzji izolowanie osób w za­
kładach psychiatrycznych, zamiast szukania przyczyny problemu
i uszanowania jej. Przez długi czas szkoły medyczne podlegały
obediencji1 religijnej, co tłumaczy powyższe. Co się tyczy prak­
tyki prawa, wykluczenie jednostki aspołecznej, umieszczenie jej
w więzieniu lub jej zabicie, były jedynymi odpowiedziami, jakich
mogli udzielić ludzie będący w lepszym położeniu, zwiedzeni
wizją bezpośredniego wpływu na teraźniejszość.
Medycyna, prawo i religia jutra zwrócą się zgodnie ku światłu,
kiedy upadnie przekonanie, że człowiek ma wybierać między
Dobrem a Złem. Albowiem życie jest jednią, jest tym, czym ma
być, bez Dobra, bez Zła, a jedynie z opozycjami, które utrzymują
je w równowadze na obraz homeostazy w ciele. Czy siła odśrod­
kowa jest złoczynna, a siła dośrodkowa dobroczynna? Jang-jin
i jin-jang to dopełniające się opozycje, żadna z nich nie jest ani
dobra, ani zła.

i Obiediencja - posłuszeństwo do jakiego zobowiązani są wierni w Kościele wobec


papieża i biskupów w sprawach wiary i moralności

c z ę ś ć t r z e c ia • Stawanie się świadom ym


Wyzwolenie społeczeństwa

Liczba szpitali psychiatrycznych i więzień, ich stopień przepełnie­


nia ujawniaja poziom dojrzałości naszej cywilizacji. Izolowanie
chorych psychicznie (z braku lepszych pomysłów) i faszerowanie
ich lekami stanowi bardzo subtelną formę wykluczenia. Czyż
powiedzenie komuś rozstrojonemu: „Weź to lekarstwo” nie jest
zaprzeczaniem mu poprzez brak zainteresowania tym, co przeżył?
Medykalizacja (która może być korzystna doraźnie, jeśli służy
terapii) skupia się na powstrzymywaniu chorób ale nie usuwa
ich przyczyn. Dzięki odkryciu konstelacji ognisk zapalnych prze­
kaźników w mózgu możliwe stało się wyleczenie pewnej liczby
zaburzeń zachowania. Wyleczenie wszytkich innych byłoby w ten
sposób możliwe na przestrzeni kilku lat! Los zatrzymanych w wię­
zieniach lub szpitalach psychiatrycznych mógłby się zmienić.
Przestępczość, tak jak choroby, także ma swój sens. W społe­
czeństwach w których ludzie przeżywają wiele konfliktów biolo­
gicznych dla jednostek pozbawionych opieki, miłości i życiowego
kierunku wejście na drogę przestępstwa jest pewnym sposobem
na przetrwanie. Akty przestępczości, jakkolwiek by były poważne,
niebezpieczne czy godne ubolewania, wyrażają ukrytą historię
rodu, odgrzebują konflikty przodków i iluzje, jakimi się te osoby
karmiły. Osoba jest agresywna, jeśli ma program, który kieruje
nią, by taka była. Złodziej nie jest złodziejem, jeśli w jego drzewie
rodowym nie ma historii kradzieży. Skazanym za pogwałcenie
prawa, terrorystom, fanatykom religijnym czy internowanym w
szpitalach psychiatrycznych przyjęcie wrogich zachowań wyzna­
cza ich drzewo rodowe. Pod pewnymi względami są oni jedynie
ogniwami, które poświęciły się dla swego rodu. Pomagający byłym

Perspektywy
więźniom w powrocie do społeczeństwa wiedzą, że przypadków
udanej resocjalizacji jest niewiele. Stosowana systematycznie
terapia odprogramowująca daje szanse na większe powodzenie
resocjalizacji i jest nadzieją na kres więzień. Istnienie więzień
to najlepszy dowód na porażkę naszej cywilizacji. Wiele więcej
pieniędzy wydaje się na zarządzanie więzieniami niż na wyna­
grodzenia dla psychoterapeutów. Idea społeczeństwa zdrowego
dzięki więziennictwu to cyniczna utopia xix-wiecznego repub­
likanina2. Czy zamykanie człowieka w żelbetowej celi ma mu
pomóc i uczynić go lepszym? Czy w Naturze zwierzęta wsadzają
się nawzajem do więzienia?
Od jakiegoś czasu każdy może pozwać do sądu chirurga, kiedy
wyzdrowienie lub spodziewany rezultat nie następuje, producenta
papierosów w przypadku choroby układu oddechowego, sieć fast
foodów z powodu swojej otyłości. Dopóki zrzuca się odpowie­
dzialność na innych, dopóty nie pozwala się sobie wyzdrowieć.
Ofiara nigdy nie jest ofiarą w stu procentach. Dojrzałe społeczeń­
stwo może się ukształtować tylko dzięki istotom świadomym
odpowiedzialności ich rodu w tym, co się im przydarza i świa­
domym możliwości użycia wolnej woli. Obecnie społeczeństwo
tylko wymierza karę marionetkom poruszanym przez rodzinne
historie, a nie przyczynom, które pociągają za sznurki. Prawdziwa
sprawiedliwość może się opierać jedynie na deontologii3, która

2 W x ix wieku trwała ożywiona dyskusja na temat więziennictwa, która szcze­


gólnie zyskała na sile po publikacji przez Alexisa de Tocqueville’a i Gustave’a
de Beaumonta utworu Systeme penitentiaire aux Etats-Unis et son application en
France (po raz pierwszy wydany u H. Fourniera 1833).
3 Deontologia - teoria powinności, zajmująca się głównie zagadnieniami norm
etycznych oraz czynników decydujących o moralnej wartości czynów ludzkich.

część t r z e c ia • Stawanie s ię świadom ym


bierze pod uwagę tę współodpowiedzialność (będącą zarazem
współ-nieodpowiedzialnością). Nie jesteśmy świadomi konfliktów
programujących, zatem nie powinniśmy osądzać innych ludzi.

Wiecej miłości i zaufania

Jak nie kochać świata, bliskich kiedy wyjaśnia się logika ich po­
stępowania? Jak nie kochać swojego bliźniego, przodka, gdy ma
się świadomość, że biologiczne konflikty usprawiedliwiają ich
zachowania? Wreszcie możemy ich zrozumieć.
Zniknie to, co ma w zwyczaju nasze społeczeństwo - że
kiedy coś nie wyjdzie szuka się żyjącego, widocznego winnego.
Zarazki i wirusy - Anioły Stróże komórek - zostaną uniewin­
nione. Człowiek zaś przestanie obniżać swą wartość przyjmując
rolę ofiary wobec z góry założonego ataku bakterii. Akceptacja
pozytywnej roli mikrobów, uznania, że są one częścią człowieka,
otwiera drogę do przyjęcia odpowiedzialności za to, co nas w życiu
spotyka.
Około roku 2000 spalono tysiące zupełnie zdrowych krów,
ponieważ były nosicielkami prionów. Milionom kobiet i mężczyzn
przyczepia się etykietkę, marginalizuje ich, izoluje, a wreszcie
potępia, ponieważ pospiesznie ustanowiony dogmat przypisuje
wirusowi h i v całkowitą odpowiedzialność. Jeśli nie ma konfliktu
biologicznego, wirus jest nieszkodliwy. Do rozwiązywania bio­
logicznych konfliktów nie potrzebujemy laboratoriów, fabryk,
sieci sprzedaży. I to jest kwestia do zastanowienia. Strach przed
wirusem może wyrządzić więcej złego niż sam wirus. Strach
przed chorobą ściąga chorobę.

Perspektywy
Nasi przywódcy polityczni, dzięki znajomości dwóch pierw­
szych Praw Natury, tego o odczuciu-aktywatorze zimnych chorób
i tego o rozwiązaniu konfliktu, czyli aktywatorze gorących chorób
naprawczych, mogą stać się bardziej świadomi zasięgu swoich
decyzji. Strach, którego doświadcza jedno pokolenie, przeobraża
się w chorobę w następnym pokoleniu. To dlatego w bogatych
krajach wszystkie powodowane paniką kampanie „anty” generują
choroby. Dzięki znajomości zjawiska przekazu ponadpokolenio-
wego ludzie będą mogli zmieniać los potomstwa, zwrócić uwagę
biznesmenów i polityków na to, że istnieje ponadczasowa plane­
tarna świadomość, a zachowanie typu „po nas choćby potop” jest
zachowaniem autodestrukcyjnym.
Ideologia polityczna zepsuła się na poboczu. Czeka na nowe
paliwo, energię, która nie pochodzi ani od prawicy, ani od lewicy.
Wszyscy odziedziczyliśmy strach przed irracjonalnością (czyż naj­
silniejszym z nas nie zdarzyło się uwierzyć w jakieś przesądy?),
a jego zniknięcie wyleczy nas ze zbiorowych urojeń. Na dzisiaj
nie można wypracować żadnego społecznego planu, dopóki sekty,
lobby i politycy podtrzymują bezrozumne przekonania (bakterie
są złe, przestępca i zmieniona nowotworowo komórka są szaleni,
Natura może być szalona, Zło kusi człowieka).
Czy człowiek może dostrzec harmonię Wszechświata, jeśli
ma na nosie zniekształcające obraz okulary?
Duch współzawodnictwa zapanował w wielu kulturach i kra­
jach. Reklamy, filmy, teleturnieje, zawody sportowe posługują
się jednym szalonym wzorcem - wyeliminować innych. O ile
pewien rodzaj współzawodnictwa może mieć jakieś zalety, to po­
równywanie się, bycie silniejszym od innych, martwienie się ich
osądem są przekonaniami zwiastującymi chorobę. Wywoływanie

część t r z e c ia • Stawanie się świadom ym


wrażenia stało się ważniejsze od bycia w jedności i w miłości.
Choroby kostne, białaczki i inne to cena, jaką płacą członkowie
społeczeństw, w których króluje egocentryzm i współzawodnictwo.
Iluzja, że można być oddzielonym od całości powoduje choroby.

Prowadzenie wojny z miłością

O ile z zasady wojna jest czymś naturalnym i biologicznym, skoro


żywe istoty wkładają wiele energii w obronę własnego terytorium
albo by podbić nowe i, jak mówi Paulo Coelho, „nieużywany
miecz rdzewieje”4, to i ludzie w swoich wojennych praktykach
powinni się wzorować na walkach między zwierzętami tego
samego gatunku, które bardzo rzadko zabijają siebie nawza­
jem. Co ciekawe, człowiek zapomniał (od kiedy mamy handlarzy
bronią?), że można prowadzić wojnę z pobratymcami, ale bez
kończenia jej śmiercią i cierpieniem. Pokonany wilk nadstawia
szyję, a wilk zwycięzca odwraca łeb. Od czasów krucjat - ludo­
bójczych, usankcjonowanych wiarą w podział na Dobro i Zło,
człowiek zapomniał o biologicznym znaczeniu walki. Stary jeleń
karci młodego aspirującego do przewodzenia stadu, ale nie zabija
go nawet po wielogodzinnym pojedynku. Oprócz zwierząt tylko
dzieci podczas swoich wojennych rytuałów wiedzą jeszcze, co
to znaczy walczyć z miłością, zgodnie z archetypami solidarnej
walki. Dla nich jest to stymulowanie umiejętności potrzebnych
dla przetrwania.

4 Pielgrzym, tłum. K. Szeżyńska-Maćkowiak (Świat Książki 2003), s. 3: „Ten, kto


posiada miecz, musi wciąż wystawiać go na próbę, aby nie zardzewiał w pochwie”.

Perspektywy
We wszystkich wypadkach i w ostatecznym rozrachunku za­
wsze to, co miękkie, ściera to, co twarde. Stalowe zęby brony
zużywają się podczas orania pola, choć nie jest ono twardsze od
stali. To nie masa najbardziej uzbrojonych, najbardziej opance­
rzonych, najagresywniejszych, to nie najbardziej nieprzejednana
ani najbardziej totalitarna filozofia odnoszą ostatecznie zwycię­
stwo, ale właśnie to, co w człowieku poddające się, miękkie, jego
zdolność do adaptacji i darzenia miłością.
Dostrzeżenie biologicznej współzależności istot żywych może
przemienić ludzkie serca. Wszyscy bez wyjątku chcemy się bu­
dzić cali w skowronkach, chcemy żyć z sercem przepełnionym
radością. Poszukajmy źródła konfliktu, zanim zaczniemy wytaczać
działa. Komu na‘rękę jest walka? Wojna zaczyna się od drugiego
wystrzału, jak mówi mędrzec. A zwycięzcą jest ten, kto potrafi
wznieść się ponad ducha niezgody.
Jednostki są dla świata tym, czym dla nich komórki. Kiedy
ludzie zabijają innych ludzi, cały świat popada w depresję. Ilu­
zja rozdzielenia przeszkadza im zobaczyć siebie zjednoczonych
w służbie ludzkiemu gatunkowi, w służbie wielkiej kosmicznej
pełni. Wewnątrz żywej istoty wszystkie komórki się przydają,
żadna nie jest ważniejsza od drugiej. Wewnątrz organizmu
„Ziemia-Wszechświat”, żaden człowiek nie jest ważniejszy od
drugiego. „To, co czynisz bliźniemu, czynisz sobie samemu”.
Czy każda antena nie może zarówno wysyłać i odbierać? Pokój
zaprowadzić może, jak pokazuje historia narodów, kilka rozwinię­
tych, świadomych osób. Pewnego dnia ludzie, podobnie jak ich
krewni - zwierzęta, nauczą się rozwiązywać spory bez zabijania
i bez niszczenia Natury.

c zęść t r z e c ia • Stawanie s ię świadom ym


Upływ czasu

Kiedy co rano patrzymy na siebie w lustrze, widzimy tę samą


twarz. Jednak po upływie roku większość naszych komórek nie
jest już taka sama, odnowiły się już bowiem. Często w obliczu
bólu, wstrząsów, choroby zapominamy o tej odnowie komórko­
wej, a ponieważ o niej zapominamy, nie doceniamy też zdolności
organizmu do samowyzdrowienia.
Choroba to spotkanie z czymś będącym w człowieku, lecz po­
tężniejszym niż on sam. Dzięki chorobie można zdać sobie sprawę
z zawartych w genach informacji - planów, odkryć zakres swych
zdolności adaptacyjnych. Dzięki chorobie można zyskać dostęp
do przeżyć swoich bliskich i dalszych przodków. To szczególny
moment, bez tego nie bylibyśmy świadomi swego rodu i tego,
co było jego udziałem, bylibyśmy ze swojego rodu wyizolowani.
Ból fizyczny zwykle towarzyszy wielu procesom regeneracji
ciała, gdyż w fazach regeneracji i zabliźniania poruszanie i pobu­
dzanie są niebezpieczne. Tylko ból potrafi rzeczywiście zmusić
nas do pozostania w bezruchu. Ból zapowiada wyzdrowienie, ale
może też sygnalizować, że zbliżamy się do granic fizjologicznych.
Zmuszając nas do odpoczynku, uczy nas pokory, zbliża nas w tym
do innych gatunków. Oszczędza nam niebezpiecznych uniesień,
które mogłyby wywołać przesadną ambicję lub fatalny w skutkach
stan nieświadomości. Przypomina nam, że są jeszcze konflikty
do rozwiązania. Jest cenną lekcją wymogów fizjobiologii i godnej
podziwu doskonałości Natury, dzięki której obrzęk może uratować
uszkodzone części.
Zimna choroba spotyka się z gorącą chorobą, a ta sprawia, że
tamta pierwsza znika, zupełnie jak przy spotkaniu dwóch opozycji,

Perspektywy
np. jin z jang, światła z ciemnością lub kwasu z zasadą, tworzącym
warunki, bez których Życie nie mogłoby dłużej trwać.Infekcja jest
spotkaniem z niemym światem stu bilionów bakterii będących
częścią każdego z nas. Jakże opłacalne krucjaty przeciw zarazkom
przypominają średniowieczne krucjaty przeciw heretykom! Nie­
gdyś krzyżowcy umierali w walce z niewiernymi „Galami”, a dziś
chorzy seropozytywni umierają w łóżkach od tego, że uwierzyli
w złośliwość geniuszu ekipy Galla5. Gdy przywrócimy właściwe
znaczenie bakteriom, przestaniemy wierzyć, że jesteśmy przez
nie atakowani, uznamy wreszcie, że właśnie one pomagają nam
wyzdrowieć. Wierzę, że prędzej czy później iluzja przestanie być
brana ze rzeczywistość.
Utrwalona informacja żyje bardzo długo. To, że mamy zdol­
ność jej zapamiętania i przekazania, jakikolwiek by był fizyczny
nośnik tego utrwalenia, gwarantuje istnienie czegoś po śmierci.
Programowanie międzypokoleniowe dowodzi trwałości tego nie­
widzialnego zbioru informacji charakteryzującego daną jednostkę
(i jej kontakty z otoczeniem), skoro odnajdujemy go u niektórych
z jej potomków. Umarli są z żywymi.

Ziemia dalej kreci sie wokół Słońca

Od zarania dziejów żywe organizmy gromadzą w genach sztuczki


i przekazują je w spadku nowym pokoleniom, d n a jest eliksirem

5 Aluzja do dwóch zespołów prowadzących badania nad wirusem h i v , które go


wyizolowały: amerykańskiego, kierowanego przez Roberta Galio, i francuskiego
Luka Montagniera (od montagne - „góra”), współlaureata Nagrody Nobla.

c z ę ść t r z e c ia • Stawanie się świadom ym


życia. To nie koniec ewolucji, wszyscy nieustannie podlegamy
mutacjom. Każda instalacja elektryczna potrzebuje bezpieczników
chroniących ją przed zniszczeniem i wybuchami ognia. Zimne
choroby są naszymi bezpiecznikami.
Tymczasem przemysł medyczny poszukujący nowych pro­
duktów uwiedziony jest pomysłem wynalezienia procedur po­
zwalających na zmodyfikowanie chromosomów. Wyprodukowane
alopatyczne środki nanomedyczne6 (nanosondy, dendrymery7,
nanodiagnostyki, nanoterapeutyki, kropki kwantowe8 niszczące
komórki nowotworowe, sztuczne leukocyty), majstersztyki ludz­
kiego geniuszu, przedstawiać będą subtelny postęp w odniesieniu
do dzisiejszych praktyk alopatycznych, ale ostatecznie osiągną
rezultaty niewiele różniące się od otrzymywanych dzisiaj.
Oprócz kilku rzeczywiście przydatnych protez - słuchowych,
ocznych (np. sztuczna siatkówka) lub innych, medycyna alopa-
tyczna zawsze będzie medycyną „przeciw”, niewykorzeniającą
przyczyn choroby i leczącą chorego wbrew jego drzewu rodo­
wemu, nietrwale, czyniąc go zależnym od ponawianych i kosz­
townych zabiegów.
Zmuszając siłą i podstępem chorobę do zniknięcia, człowiek
traci okazję do zmiany tego, co nie dzieje się dobrze w jego życiu.
Ochrona, jaką są objawy choroby, zostaje zastąpiona lękiem przed

6 Środki nanomedyczne - środki medyczne wykorzystujące nanotechnologię,


czyli technologię o rozmiarach pojedynczych atomów i cząsteczek.
7 Dedrymery - polimery o rozgałęzionej, trójwymiarowej budowie, służące m.in.
jako nośniki leków, genów i przeciwciał.
8 Kropki kwantowe - cząsteczki o właściwościach półprzewodników, mające śred­
nicę kilku nanometrów. Wykorzystywane są w medycynie między innymi do
wykrywania chorych tkanek i selektywnego dostarczania leków do tych tkanek.

Perspektywy
ponownym zachorowaniem. Gdyby pewnego dnia istoty ludzkie
zostały od wewnątrz zrobotyzowane, zmodyfikowane genetycznie,
zmanipulowane, znormalizowane, jak radziłyby sobie z traumą,
co robiłyby, żeby dowiedzieć się, kim są i kiedy błądzą?
Zapraszam rządy do wypróbowania innego przekonania niż
wiara w medycynę „przeciw”, do odkrycia sensu choroby, a przez
to - dróg terapeutycznych, które mogą obrać wszyscy od krańców
Burundi po pustynie Meksyku, bez drogich pigułek i wielkiej
infrastruktury.
Moim celem było pokazanie, że na chorobę i wyroki losu
można spojrzeć z innej strony. Spojrzenie to może być zbawienne,
uzdrawiające. Choroba jest dla żywego organizmu tym, czym
balans w rękach linoskoczka. Czy odważylibyście się wejść bez
balansu na biegnącą od narodzin do śmierci linę waszego życia?
Podziękowania

Dziękuję moim nauczycielom-pionierom za ich nauki - były one


i są nadal źródłem radości. Ich książki znajdują się w bibliografii.
Szczególne podziękowania dla Pierre’a Juliena za jego terapeu­
tyczną dokładność, rady i zachęty.
Dziękuję osobom, które powierzyły m i swoje opowieści, nie
byłbym w stanie napisać tej książki bez tego, czego mnie nauczyły.
Bibliografia

Athias G., Programy rodzinne twoich chorób, 1.1, t. 2 i t. 3, wyd. Virgo


Cyrulnik B., Les vilains petits canards, wyd. Odile Jacob
Fleche Ch., Twoje ciało wie ja k cię wyleczyć, wyd. Medium
Frechet M., Propositions subjectives aprioristes objectivantes, nieopub-
likowany doktorat, Uniwersytet Paris V 19 9 3-19 9 4
Grandgeorgs D., Homeopatia - droga życia. Wzrastać pod opieką
pediatry homeopaty, wyd. Similimum
Groddeck G., Das Buch vom Es. Psychoanalytische Briefe an eine
Freundin, t . i i t . 2, wyd. Stroemfeld, Frankfurt am Main 2004
Guinee R., Les maladies, memoire de l’evolution, wyd. Satas, www.
satas.be
Hamer R.G., Vermachtnis einer Neuen Medizin, wyd. Amici di Dirk
Horowitz E., Se liberer du destin familial, wyd. Dervy France
Janov A., Imprints: The Lifelong Effects ofthe Birth Expeńence, wyd.
Putnam Pub Group
Janov A., The Biology o f Love, wyd. Prometheus Books
Laborit H., Inhibition de l’action, wyd. Masson
Lamotte P.J.T., Ecouter et comprendre la maladie, wyd. Teąui
Lamotte P.J.T., Guerir avec Therese, wyd. Teąui
Mambretti G., La Medicina sotto sopra, wyd. Amrita
Rossi E.L., Hipnoterapia:psychologiczne mechanizmy uzdrawiania,
wyd. Zysk i S-ka
Vial B., Mandrant B., La medecine ajfective aujardin, wyd. Similia
Spis treści

Przedmowa do wydania polskiego 5


Przedmowa do wydania francuskiego 11

Od A utora • Ś w iat prawie doskonały 13


Odważmy się doceniać choroby i zrządzenia losu 13
Nowe spojrzenie na choroby i Przeznaczenie 22
Szukanie przyczyn chorób 23
Stan obecny 25
Zapowiedź przyszłości 26
Cel tej książki 28

C Z Ę Ś Ć P IE R W S Z A • C H O R O B A 31

Przyczyna w ystąp ien ia choroby 33


Prageneza 33
Powstanie płci - z Adama powstaje Adam i Ewa 34
I funkcja stworzyła narząd 36
Sympatykotonia przystosowawcza 37
Parasympatykotonia naprawcza 40
Faza gorąca i zimna 40
Od mózgu autonomicznego do mózgu „psychicznego” 40

Spis treści 223


Jedyny aktyw a to r choroby 42
Piłeczka tenisowa 42
Geneza pierwszych odkryć 43
Przyczyną każdej choroby jest konflikt biologiczny 45
Bardzo użyteczne narzędzie 49
Transmutacja 51
Dlaczego powstaje rak piersi 55
Nieświadome stłumienie 57
Natura konfliktu biologicznego 58
Powszedniość konfliktów biologicznych 59
Zrozumienie choroby 61
Cztery rodziny konfliktów biologicznych 62
Przed kurą było jajo 65
Superhomeostaza 65
Dlaczego nie odkryto tego wcześniej? 67

Identyczne m echanizm y w św iecie roślin i zw ierząt 69


Linie rozwojowe roślin 70
Linie rozwojowe zwierząt 72
Udomowione rośliny i zwierzęta 76

Z atrzym anie choroby i powrót do zdrow ia 78


Jak przebiega choroba? 78
Kiedy wraca spokój zaczynamy chorować 82
Przejście choroby w stan przewlekły 84
Czas trwania gorącej fazy naprawczej 85
Gruźlica płuc 86
Alergie - skojarzenia z obroną 89
Cudowne uzdrowienia 91

224 Spis treści


Chorob a to nasz atu t 93
Cztery biologiczne znaczenia chorób 97
Konflikty biologiczne „życiowe” 97
Konflikty biologiczne związane z ochroną 98
Konflikty biologiczne związane z obniżeniem wartości 98
Konflikty biologiczne dotyczące relacji i terytorium 99
Wszystkie choroby wynikają z konfliktów biologicznych 101
Katar 102
Epidemie i inne choroby 104
Zaburzenia behawioralne 106
Choroba to atut, wsparcie, błogosławieństwo 109

Znaczenie ra k a 111
Nowotwór zawsze jest „po coś” 111
Wszystko jest przystosowaniem 111
Raczej inteligencja niż anarchia 113
Śmiercionośna teoria rozsiewania się raka 114
Przerzuty 116
Dowodem jest tomograficzny obraz mózgu 117
To od czego się umiera? 118
Strach 119

M ikroprzyjaciel 121
Zdrowi nosiciele 121
Powiązanie mikroorganizmów
z organizmami wielokomórkowymi 123
Doskonałość interwencji drobnoustrojów 125
Szkodliwe bakterie? 126
Pasteryzacja 127

Spis treści 225


|
C Z Ę Ś Ć D R U G A • P R Z E Z N A C Z E N IE 131

W yroki losu 133


Mówiliście coś o karmie? 135
Mówiliście coś o wcieleniach? 136
Przeznaczenie i historia 137
Prawo rodu 138
Mówiliście coś o wolnej woli? 139
Osobowość 142
Chwila śmierci 143

Przeznaczenie dzieci jak o


g w a ra n cja p rzetrw an ia gatunku 145
Syndrom rocznicy 145
Poświęcenie 146
Przekazywanie informacji
najlepszym sposobem na przystosowanie 147
Z dwojga powstaje jedno 150
Wady programowania międzypokoleniowego 151

Program y 154
Podstawowe programy istot żywych 154
Czy czas gra tu jakąś rolę? 156

Program ow anie m iędzypokoleniowe 158


Prosta logika Natury 161
Rodzinne sekrety 163
Motywy powtarzające się w historii rodu 164

226 Spis treści


Bezw iedna Projekcja Rodziców 166
Atmosfera podczas zapłodnienia 167
Okres życia płodowego 170
Moment narodzin i jego wpływ na resztę życia 171
Dalsze życie 174

Gdzie, kiedy, ja k ? 177


Gdzie? Ścieżka programowania 177
Kiedy? Chwila manifestacji 178
Korytarze czasowe 180
Przekształcenie zdarzenia w konflikt biologiczny 180
Podglądanie przyszłości 182
Odstąpienie od konfliktu 183

C Z Ę Ś Ć T R Z E C IA o S T A W A N IE S IĘ Ś W IA D O M Y M 187

Ś cieżk a terap eu tyczn a 189


Od choroby do samowyzdrowienia 189
Leczenie przyczyn 190
Światło i ciemność 191
Waga wglądu drugiej osoby 192
Wkład konsultującego 194
Procedura terapii 195
Opór przed wyzdrowieniem 197
Wyniki 199

Spis treści 227


Bajki 202

Perspektyw y 206
Inna kultura medyczna 206
Rozwój związków i rodzin 208
Koniec walki 209
Wyzwolenie społeczeństwa 211
Więcej miłości i zaufania 213
Prowadzenie wojny z miłością 215
Upływ czasu 217
Ziemia dalej kręci się wokół Słońca 218

Podziękowania 221
Bibliografia 222

You might also like