– Za ile obiad? – zapytał, sięgając po pilot. – Jeszcze pięć minut, kochanie – odpowiedział mu kobiecy głos. Zniecierpliwiony zaczął przerzucać kanały w czterdziestocalowym telewizorze. – Kurwa ponad sto kanałów i nie ma co oglądać. Kobieto, jestem głodny, obiad miał być już dawno gotowy. – Niosę, kochanie. – Do pokoju weszła płeć słaba, jej duże jędrne piersi, przykryte tylko białą koszulką na ramiączkach, podskakiwały nieregularnie, gdy podbiegała do fotela, niosąc na tacy jedzenie. – No nareszcie! – Klepnął ją w pośladek, gdy tylko się zbliżyła. – Co my tu mamy? Kurwa mać! – wrzasnął, widząc talerz z sałatką. – Czy ja jestem jakimś pierdolonym weganem? Zabieraj mi to świństwo sprzed nosa, chce porządny, dwudaniowy obiad, bo jak nie, to pogadamy inaczej, głupia kurwo! Słysząc to kobieta, zawstydzona i zmieszana, posłusznie niczym tresowane zwierzątko zabrała jedzenie. Opuściła głowę, przesłaniając swoimi krótkimi brązowymi włosami zapłakane oczy. Gdy już miała opuścić pokój, usłyszała. – Tylko się pośpiesz, głodny jestem! Mężczyzna siedział wygodnie w fotelu, jego ulubiony, znoszony i podziurawiony, zie- lony T-shirt ledwo przykrywał piwny brzuch. Jego bokserki kiedyś były szare, obec- nie nie było można rozpoznać koloru. Obrazu dopełniała łysiejąca głowa i kilkudnio- wy zarost. – Głupia pizdo, ile jeszcze mam czekać na ten obiad?! – Wołał coraz bardziej roz- złoszczony mężczyzna. – Już niosę kochanie. – W drzwiach ponownie pojawiła się kobieta, niosąc tackę z kolejnym talerzem, tym razem nie posiadała wystarczającej ilości odwagi, więc po- stawiła talerz na stole. Facet popatrzył najpierw na talerz potem na niewiastę. Wstał natychmiast na równe nogi i złapał za kark, przybliżając jej głowę na tyle blisko, że prawie wepchnął twarz to zupy. – Ja się ciebie kurwa pytam, co to jest? – Rosół – odpowiedziała zmieszana kobieta. – Jaki rosół do chuja pana, przecież to sama woda i trochę makaronu, jebana lafi- ryndo nawet tego nie umiesz zrobić? Widzisz tu jakieś mięso, warzywa? –Ale… – Nie ma żadnego ale. – Silnym ruchem popchnął ją w stronę sofy. Upadła na podłogę, obijając się i tłukąc kolano. Rozwścieczony mężczyzna chodził po pokoju, co chwile rzucając w nią jakimiś drobnymi przedmiotami, które nawinęły mu się pod rękę, klnąc w żywy kamień. W pewnym momencie chwycił jakiś większy przedmiot, natychmiast rzu- cając nim w jej stronę, jednak trafił w ścianę, a ten rozbił się na drobne elemen- ty. – Kurwa, jebana suko, widzisz co narobiłaś? Przez ciebie rozwaliłem sobie głośnik, a za godzinę leci mecz, jak ja go teraz będę oglądać? Co to chuja? To cię bawi? –Nie… – Jakie nie, przecież widzę, że się śmiejesz, a może chcesz mi wmówić, że mi się tylko zdaje? – Nie, tak, nie wiem. – To ja ci pokaże. – Wziął talerz i rozbił go o ścianę. – A teraz sprzątaj to suko, choćbyś miała zlizać to wszystko z tapety, nie chce widzieć, najmniejszego śladu jak wrócę i przemyśl swoje zachowanie. – Dumny mężczyzna, wyszedł z pokoju, kieru- jąc się w stronę ubikacji. Pół godziny później. Mężczyzna wygodnie usiadł w fotelu. – Dobra zdziro, gdzie moje drugie danie? Mam nadzieję, że chociaż tego nie spierdo- liłaś! Zapłakana kobieta siedziała i czyściła ścianę. – Nie pierdol, że mi nic nie zrobiłaś! – Ale… Już idę robić. Wściekły mężczyzna doskoczył do niej, złapał za włosy, przeciągnął po dywanie, żeby rzucić nią na sofę. Wpadł w amok, nie patrzył, gdzie bił. Najważniejsze, że tra- fiał, czy to była głowa, brzuch, tyłów czy plecy, a gdy próbowała się zasłonić, wy- łamał jej nawet palec. Przestał, dopiero gdy trysnęła krew z wgniecionego nosa. Z trudem łapał oddech, dawno nie podejmował takiego wysiłku, spojrzał na nią trochę trzeźwiejszym umysłem, gdy leżała nieprzytomna, a na jej ciele pojawiały się pierw- sze siniaki i opuchlizny. – Chyba trochę przesadziłem. Zerwał z niej pokrwawiony fartuszek, zostawiając ją w samej bieliźnie, wytarł spo- cone czoło i poczłapał w stronę telefonu. – Centrala, proszę mnie połączyć z Human Intelligent Corps. – Tak poczekam. – Witam, chciałbym wymienić swoją pomoc domową na inny model, ten nie spełnia moich oczekiwań. – Tak zrzekam się wszystkich praw i roszczeń w zamian za wymianę. – Halo? Halo? – Kurwa coś rozłączyło. W pokoju rozbrzmiał, cichy, dziwny, mechaniczny, dźwięk przypominający przesyłania modułowe danych. Czyjaś ręka szarpnęła nim niczym szmacianą lalką. Wylądował na podłodze, próbował zebrać myśli, jednak utrudniał mu to silny ból barku. – Ntrzy– Atrzy Nikita, co ty robisz?! – zawołał, półprzytomny widząc zbliżającą się kobietę. Jej lewa dłoń, zaczęła zmieniać kształt, na twarzy gościł szyderczy uśmiech, nie było śladu nawet najmniejszego siniaka. – Jestem twoim właścicielem, masz mnie słuchać! – Właśnie zrzekłeś się prawa to tego tytułu. Jej dłoń, w tej chwili przypominała piłę tarczową, powoli i pewnie zbliżała się do mężczyzny, który nie zważając na rosnącą pod nim kałużę, złapał się ostatniej deski ratunku. – A co z prawem zakazującym zabijania ludzi, jako android musisz przestrzegać tego prawa. Przez chwile rozbrzmiewał miły, przyjemny, kojący, odgłos piły. – Ty nie jesteś człowiekiem… koniec