You are on page 1of 288

FRONDA

PISMO POŚWIĘCONE

Nr 31

Rok 2003 od narodzenia Chrystusa


FRONDA
Nr31

ZESPÓŁ
Waldemar Bieniak, Nikodem Bończa-Tomaszewski. Natalia Budzyńska.
Marek Jan Chodakiewicz, Michał Dylewski Paweł Filipiak. Piotr Frączyk-Smoczyński,
Grzegorz Górny (redaktor naczelny), Marek Horodniczy. Robert Jankowski.
Aleksander Kopiński, Estera Lobkowicz. Filip Memches, Sonia Szostakiewicz,
Rafał Tichy, Wojciech Wencel, Jan Zieliński

PROJEKT OKŁADKI I OPRACOWANIE GRAFICZNE


Jan Zieliński

na okfadce wykorzystano drzeworyt Rzeź niewiniątek. Ucieczka do egiptu. 2 tłoczni Macieja Wirzbięty.

grafiki i fotografie na stronach: 2 0 , 2 1 , 6 3 , 1 0 0 , 1 0 4 , 1 0 8 , 1 1 1


Maciej M. Michalski
g r a f i k a na stronie 153
Joanna Różycka
ADRES REDAKCJI I WYDAWCY
ul. Jana Olbrachta 94
01-102 Warszawa
tel. 836 54 44
fax: 877 37 35
www.fronda.pl
fronda@fronda.pl

WYDAWCA
Fronda.pl Sp. z o.o.
Zarząd: Michał Jeżewski

DRUK
Apostolicum. 05-091, Ząbki. ul. Wilcza 8

PRENUMERATA PISMA POŚWIĘCONEGO FRONDA


KSIĘGARNIA LUDZI MYŚLĄCYCH
ul. Tamka 45, 00- 355 Warszawa
tel; 828 13 79 • e-mail: info@xlm.pl • www.ksiegarnia.pl
oraz w firmie Kolporter (wszystkie informacje - www.kolporter.com.pl)

Aby otrzymywać kolejne numery za zaliczeniem pocztowym prosimy wypełnić stałe


zamówienie na stronie internetowej www.ksiegarnia.fronda.pl

Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów i zmiany tytutów.


Materiałów nie zamówionych nie odsyłamy.

ISSN 1231-6474
Indeks 380202
S P I S R Z E C Z Y

ANDRZEJ BURSA
Miłość 7
STOJAN ADAŚEVIĆ
Zawód: aborter 8
ROZMOWA Z KARIN STRUCK
Widzę me dziecko we śnie 22
KARIN STRUCK
Rzecz o Pasolinim 32
HIROMI ITO
Zabijanie Kanoko 40
KARIN STRUCK
Kto się boi maszyny do rodzenia? 48
MARIA RAMONA CONZALEZ
Syndrom postaborcyjny 56
ROZMOWA Z ROSĄ STUMMER
Cztery kroki ku wyzwoleniu 64
ROZMOWA Z WOLCANCIEM HERINCIEM
Ostatnia sekunda 74

BOŻE NARODZENIE-2003
3
SONIA SZOSTAK1EWICZ
Adoracja, zamachy i piec ognisty 81
GRZEGORZ GÓRNY, LECH DOKOWICZ
Moc modlitwy nienarodzonego 84
MICHAŁ KLIZMA
Z pamiętniczka czeladnika podejrzeń 90
RONALD REAGAN
Aborcja a sumienie narodu 98
, HOPE THE RUSSIANS LOVE THEIR CHILDERN TOO
GALINA SAMOJŁOWA Brudna ścierka 112
IRINA KIZINA Zapomniany dokument 113
I N N A W O R O N O W A Kryształowy wazon 114
NN Straszny sen 117
GAO XAO DUAN
Byłam potworem 120
MA DONGFANG
Skazana na śmiertelne leczenie 132
HARRY WU
Chińska Republika Ludobójcza 134
ZHOU SHIU YON
Nie mogę zapomnieć tego strachu 148
ENZO CARNIVALI
Chińska Republika Ludożercza 151
TOMASZ PISULA
Fundusz AntyLudnościowy 154
ERYK DOSTATNI
Nauka liczenia 165
TOMASZ P. TERLIKOWSKI
Wyznania chińskiego konwertyty 166
MARCIN MAŁEK
Kto nie widział, ten nie zrozumie 184

FRONDA 31
4
ARTUR NOWACZEWSKI
epitafium dla Krzysia Kubeczki 190
epitafium dla Agnieszki Witeckiej 191
noc mleczna 192
STANISŁAW CHYCZYŃSKI
Wielkanocny 196
Roxanne 197
Czarna pończocha 198
(Uwaga) Mente cactus 199
Nieprzekładalny (III) WxW 200
TOMASZ NAKONECZNY
Swojski pejzaż 201
Pytanie 202
Anonim tzw. Gall 203
KRZYSZTOF JEŻEWSKI
Kwartet na kres czasu 204
Ulica Oczki 207
Ossowiecki 209
MACIEJ PŁOMIEŃ
Nas nie dogonią (rusofoby) 210
ANNA BEDNARSKA
Umarli są wśród nas
czyli o wyższości Składu Apostolskiego
nad składem gospodarczym 214
WOJCIECH WENCEL
Przed Pasterką 219
* * * (zjawy zjawiska szafirowe cienie) 220
Piosenka 221
STANISŁAW DŁUSKI
Sen Matki (Anatola Dłuska 1927-2003) 222
PIOTR W. LORKOWSKI
Ascetyka i zmysły 224

BOŻE NARODZENIE-2003
5
SZYMON GRABOWSKI
Trzech poetów 228
LECH j CZMYK
Myśli nieoryginalne 230
MARK SHEA
Ambicja Synów Gromu 236

KASZA 1 Ś R U B O K R Ę T 240
FILIP MEMCHES
Requiem dla przezwyciężaczy przeszłości 243
Globalizacja (w drugą rocznicę pewnego zamachu) 244
Demokracja 245
Suweren 246

KOMENTARZE, ODGŁOSY I DONOSY 247

NOTY 0 A U T O R A C H 259

adresy ruchów i organizacji zrzeszonych w PFROZ 263

adresy d o m ó w samotnej matki 279

terapia syndromu postaborcyjnego 282

FRONDA 31
6
ANDRZEJ BURSA

Miłość

Tylko rób tak żeby nie było dziecka


tylko rób tak żeby nie było dziecka

To nie istniejące niemowlę


jest oczkiem w głowie naszej miłości
kupujemy mu wyprawki w aptekach
i w sklepikach z tytoniem
tudzież pocztówkami z perspektywą na góry i jeziora
w ogóle dbamy o niego bardziej niż jakby istniało
ale mimo to
...aaa
płacze nam ciągle i histeryzuje
wtedy trzeba mu opowiedzieć historyjkę
0 precyzyjnych szczypcach
których dotknięcie nic nie boli
1 nie zostawia śladu
wtedy się uspokaja
nie na długo
niestety.
[z tomu Wiersze. 1958]

BOŻE NARODZENIE 2003


7
Trzymam w ręku ludzkie serce, które jeszcze bije. Wi­
dzę, jak serce pulsuje, coraz wolniej, wolniej, aż
w końcu przestaje bić. Wtedy pojmuję, że zabitem
człowieka.

ZAWÓD:
ABORTER

STOIAN A D A Ś E V I C

Moja m a m a była Rosjanką, walczyła w armii W r a n g l a przeciw b o l s z e w i k o m ,


na Krymie obsługiwała k u l o m i o t w pociągu p a n c e r n y m , po wojnie d o m o w e j
uciekła do Jugosławii. Mój ojciec był w y c h o w a n k i e m serbskiej królowej Dra­
gi Obrenović, z a m o r d o w a n e j r a z e m ze s w o i m m ę ż e m w g ł o ś n y m z a m a c h u

8 FRONDA 31
na początku XX wieku. Rodzice pobrali się w Belgradzie, gdzie p r z y s z e d ł e m
na świat w 1933 roku. Oboje byli lekarzami. Nic więc dziwnego, że ja też p o ­
s t a n o w i ł e m s t u d i o w a ć medycynę.
Po studiach zacząłem pracę jako asystent na wydziale medycznym Instytutu
Mikrobiologii i chciałem się specjalizować w tej właśnie dziedzinie. W tym czasie
popełniłem jednak wielki błąd, z powodu którego zostałem zmuszony do odejścia
z instytutu. Błąd mój zaiste był wielki, ale nie zamierzałem się z niego tłumaczyć.
Ożeniłem się bowiem w cerkwi, i to nie w zwykłej cerkwi, ale w katedralnym so­
borze, a to w czasach komunistycznych był ciężki grzech, za który spotkała m n i e
kara zostałem usunięty z wydziału. Wtedy każdy nauczyciel, który wszedł do cer­
kwi, musiał się liczyć z tym, że straci pracę. W innych rejonach państwa jugosło­
wiańskiego nie było tak ostro, ale w Serbii tak właśnie było. Postawiono mi ulti­
m a t u m : albo wstąpisz do partii komunistycznej, albo opuszczasz wydział. Tak
więc odszedłem z instytutu.
P e w n e g o razu kolega szkolny mojego ojca z a p r o p o n o w a ł mi pracę
w szpitalu kolejowym w belgradzkiej dzielnicy D i e d i n o . Zacząłem t a m pra­
cować na oddziale ginekologii.

Wykonałem ponad 48 000 aborcji

Aborcje zacząłem wykonywać na trzecim roku specjalizacji. Dla fachowca to


bardzo prosty i nieskomplikowany zabieg, zwłaszcza jeśli dziecko nie ma jesz­
cze trzech miesięcy. Dla niefachowca to oczywiście bardzo t r u d n a operacja.
Robiłem bardzo d u ż o aborcji i w k r ó t k i m czasie „ w y t r e n o w a ł e m " sobie rękę.
Byłem j e d n y m z najlepszych a b o r t e r ó w w Belgradzie. W y k o n y w a ł e m też wie­
le tzw. „dużych" aborcji. W s z y s t k o odbywało się legalnie. Najpierw obowią­
zywało u nas prawo, że aborcji m o ż n a dokonywać do 20. tygodnia ciąży, póź­
niej weszła n o w a ustawa, że m o ż n a ją robić aż do m o m e n t u n a r o d z i n dziecka.
Nie wiem, ile dokładnie aborcji wykonałem, bo nie prowadziłem na bieżąco
statystyk. Z moich obliczeń wynika, że na pewno było to więcej niż 48 000 i mniej
niż 62 000. To mniej więcej tyle, co jedno miasto wielkości Smendrova lub czte­
ry i pół miasteczka wielkości Baćki Palandry. I wszystko to własnymi rękoma.
Lekarze zazwyczaj nie lubili aborcji, gdyż nie dostawali za to d o d a t k o w y c h
pieniędzy, nie lubili operacji, gdzie w i a d o m o było, że w j e d n y m przypadku na
100 zdarzają się krwotoki oznaczające komplikacje. Wielu więc wykręcało się

BOŻE NARODZENIE 2003


9
od aborcji - przecież w komunistycznej, ateistycznej Jugosławii nie m o ż n a by­
ło sobie na niej dorobić. Jedni szli więc akurat w t e d y na jakieś zebrania par­
tyjne, drudzy wymigiwali się, bo mieli m o c n e „plecy". Tak więc często musia­
łem pracować za innych. Niekiedy w ciągu j e d n e g o d n i a d o k o n y w a ł e m 10
aborcji, niekiedy 20, niekiedy 30, a n a w e t 3 5 . N i e k t ó r e aborcje w y k o n y w a ł e m
w ciągu minuty, inne trwały po 3 0 - 4 0 m i n u t , jeszcze i n n e kończyły się z po­
w o d u krwotoku przyjęciem kobiety na oddział. Ciągnąłem to wszystko przez
wiele lat i nie zarobiłem na tym ani dinara. Prywatne praktyki pojawiły się d o ­
piero wtedy, gdy na aborcjach zaczęto zarabiać. W t e d y j e d n a k p o r z u c i ł e m to
zajęcie, a stało się to w dość zadziwiających okolicznościach.
Z a n i m o rym opowiem, m u s z ę wyjaśnić, że przez wiele lat byłem przekona­
ny, iż aborcja jest zabiegiem chirurgicznym p o d o b n y m do innych, że u s u w a m
po prostu z organizmu kobiety część jej ciała, tkankę ciążową.
Po raz pierwszy zetknąłem się z i n n y m poglądem na t e n temat, kiedy jako
młody lekarz spotkałem się w naszym szpitalu z katolickimi siostrami zakon­
nymi. To były słoweńskie zakonnice, które w 1948 roku w y p ę d z o n o ze Słowe­
nii. Powiedziano im: „Wszystkie katolickie siostry - w o n ze Słowenii! Nie m o ­
żecie pracować z chorymi". Przyjechały więc do Serbii, gdzie większość jest
prawosławna. Były bardzo dobrymi i oddanymi pielęgniarkami i m u s z ę powie­
dzieć, że kiedy pracowała ze m n ą katolicka zakonnica, zawsze byłem spokoj­
ny. Opiekowały się chorymi jak nikt inny. We wszystkim mi pomagały, nie
chciały tylko nigdy asystować przy aborcji. Nazywaliśmy je Stuka-Schwester, p o ­
nieważ ich nakrycia głowy były wydłużone i kanciaste i przypominały kształ­
t e m niemieckie samoloty - Stukasy [Junkers Ju-87 - przyp. red.].
Siostry mieszkały w szpitalu i codziennie o 4.00 l u b 5.00 przychodził do
nich ich spowiednik - katolicki ksiądz ze Słowenii, wielebny T u r k . Modlili
się wspólnie i odprawiali t a m m s z ę . O k o ł o 6.00 s p o w i e d n i k wychodził od
sióstr. W t e d y a k u r a t zaczynał się mój d y ż u r i często się na n i e g o n a t y k a ł e m .
Witaliśmy się słowami: „dzień d o b r y " i rozchodziliśmy się. Pewnej nocy
spadł o g r o m n y śnieg, a ja po przyjściu do pracy m u s i a ł e m wrócić po coś do
d o m u . Drogi były tak zasypane, że trolejbusy nie jeździły, m u s i a ł e m więc
pięć k i l o m e t r ó w przejść na p i e c h o t ę .
Patrzę, wychodzi ze szpitala ksiądz i idzie w tę samą stronę. Zaczęliśmy roz­
mawiać. Zapytał mnie, kim jestem. Odpowiedziałem, że lekarzem. „Ginekolog?"
- pytał dalej. „Ginekolog" - potwierdziłem. Wtedy zapytał: „Aborcje pan robi?".

10 FRONDA 31
„Robię". „A jak pan robi te aborcje?" - drążył dalej. Powiedziałem mu, że aborcje
u mnie są bezbolesne. Opracowałem swoją technikę, którą z czasem udoskonali­
łem: kobieta leży, rozmawia ze m n ą i nawet nie zauważa, kiedy jest po wszyst­
kim. Niektóre nawet chodziły potem do innych lekarzy, żeby sprawdzić, czy rze­
czywiście wykonałem aborcję, bo same niczego nie zauważyły. Cały sekret polegał
na tym, żeby dobrze wykonać miejscowe znieczulenie i dobrze przygotować ko­
bietę psychicznie, a wtedy zabieg był bezbolesny. Byłem z siebie bardzo dumny.
W t e d y ksiądz zapytał: „Kobieta nie czuje bólu, a dziecko?". „ C o za głu­
poty ksiądz o p o w i a d a ? ! " - krzyknąłem. - „Przecież to nie jest dziecko, to nie
jest człowiek, t o p o p r o s t u jakaś m a s a " . O n n a t o : „Nie, t o żywa i s t o t a " . „Co
za b z d u r y ! " - o d p o w i e d z i a ł e m .
Ksiądz zapytał wtedy: „A dzieci p a n chrzci w szpitalu?". Mówię, że nie,
ale że widziałem, jak nasze siostry z a k o n n e albo stare p o ł o ż n e , kiedy dziec­
ko się urodzi b a r d z o chore, b i o r ą je na ręce, k r o p i ą w o d ą i coś t a m szepczą
pod n o s e m .
Ksiądz wytłumaczył mi, że to jest w ł a ś n i e chrzest. Kiedy dziecko rodzi
się w ciężkim stanie i nie w i a d o m o , czy przeżyje, w ó w c z a s należy je ochrzcić.
W łonie m a t k i też znajduje się żywy człowiek. Jeśli u m r z e nie ochrzczony,
chociaż była szansa, aby go ochrzcić, to b a r d z o n i e d o b r z e .
„A jak go m a m ochrzcić, s k o r o on znajduje się w macicy?" - z a p y t a ł e m .
„Trzeba go pokropić w o d ą " - odpowiedział ksiądz. „Ale jak go p o k r o p i ć w o ­
dą, jeśli do macicy w k ł a d a m i n s t r u m e n t y , a nie r ę k ę ? " - nie d a w a ł e m za wy­
graną. „Musi się pan zastanowić, jak to zrobić, bo zabić człowieka nie
ochrzczonego to ciężki grzech".
W y c h o w a n y b y ł e m w d u c h u religijnym, ale wielu rzeczy nie w i e d z i a ł e m .
Z n a ł e m tylko Ojcze nasz i Wierzę w Boga. Uczyli m n i e tego babcia i dziadek,
dopóki nie umarli. Zacząłem zastanawiać się n a d tym, co powiedział mi
ksiądz. Od tego czasu sam też zacząłem chrzcić n o w o r o d k i w ciężkim stanie.
Podczas moich d y ż u r ó w stało się to n a w e t regułą. T e g o s a m e g o d n i a chrzci­
ł e m więc dzieci i d o k o n y w a ł e m aborcji. C z u ł e m jednak, że coś w t y m wszyst­
kim jest nie tak. Ksiądz powiedział mi, że dziecko jest dzieckiem od m o m e n ­
tu poczęcia, a ja r o b i ł e m aborcje, to znaczy p o s y ł a ł e m n i e o c h r z c z o n e dzieci
na t a m t e n świat.
P r ó b o w a ł e m jakoś wybrnąć z tej sytuacji. D o k ł a d n i e oglądałem wszyst­
kie przyrządy chirurgiczne, których używa się podczas aborcji, zastanawiając

BOŻE NARODZENIE2003
11
się, jak m o ż n a by je wykorzystać do tego, żeby przed s a m y m zabiegiem
ochrzcić dziecko w macicy. Nic j e d n a k nie wymyśliłem.
Pewnego razu p o n o w n i e spotkałem księdza Turka. Zapytał m n i e : „Dalej
wykonuje pan aborcje?". „Muszę" - odpowiedziałem. - „Inaczej by m n i e z pra­
cy wyrzucili". A on na to: „Nie chcę długo mówić, więc p o w i e m tylko jedno: nie
tylko Jezus Chrystus poszedł na krzyż, ale wielu uczciwych i dobrych ludzi wy­
brało krzyż tylko dlatego, żeby nie zdradzić Boga, nie zdradzić Jezusa". Strasz­
nie było usłyszeć takie słowa w komunistycznych czasach, a ja je usłyszałem.

Męczył mnie straszny sen

Muszę jeszcze dodać, bo o tym nie w s p o m i n a ł e m , że s a m żyję dzięki nieuda­


nej aborcji. D o w i e d z i a ł e m się o tym, kiedy b y ł e m s t u d e n t e m . Zajęty byłem
akurat p o r z ą d k o w a n i e m k a r t o t e k w pokoju, gdzie zebrali się starsi lekarze
ginekolodzy. Nie zwracali na m n i e uwagi i mówili lekarskim ż a r g o n e m , k t ó ­
ry wydawał się zrozumiały tylko im. Mówili o kobiecie, k t ó r a przyszła do
aborcji, ale lekarz nie mógł p o d w i n ą ć szyjki macicy i do u s u n i ę c i a ciąży nie
doszło. Zaczęli później o tej kobiecie coś jeszcze o p o w i a d a ć i z r o z u m i a ł e m ,
że m ó w i ą o mojej m a t c e i o m n i e , którego nosiła w t e d y w ł o n i e .
Tak więc d o k t o r Rado Ignatović, u k t ó r e g o zresztą później p r a c o w a ł e m ,
próbował zrobić mojej m a t c e aborcję, ale mu się nie u d a ł o . Żyję więc tylko
dlatego, że lekarz spartaczył aborcję. Ja s a m b y m nigdy takiej fuszerki nie od­
stawił - wiele razy b o w i e m trafiały do m n i e kobiety, k t ó r y m nie m o ż n a było
podwinąć szyjki macicy, ale zawsze d a w a ł e m sobie r a d ę z t y m p r o b l e m e m .
Znacznie później, kiedy z m ą d r z a ł e m , z r o z u m i a ł e m , że trwa prawdziwa
wojna między narodzonymi i nienarodzonymi, w której ci, którzy mieli szczę-

12 FRONDA 31
ście się urodzić, zabijają tych, którzy się jeszcze nie urodzili. M n i e Bóg u r a t o ­
wał, nie s t a ł e m się ofiarą narodzonych. Dlaczego to zrobił, nie m a m pojęcia.
I n n y m e l e m e n t e m , który także w jakiś s p o s ó b wpłynął na moją decyzję,
było pojawienie się ultrasonografu. Z u l t r a d ź w i ę k a m i m i a ł e m do czynienia
już w 1962 roku, ale były to jakieś e k s p e r y m e n t y z u r z ą d z e n i a m i s k o n s t r u ­
o w a n y m i przez naszych inżynierów i wiele z tego nie wyszło. D o p i e r o
w 1983 lub 1984 roku d o s t a ł e m w ręce prawdziwy aparat do b a d a ń USG
i kiedy zobaczyłem na ekranie w n ę t r z e macicy, powoli zaczynałem w s z y s t k o
rozumieć. W i d z i a ł e m mianowicie żywe dziecko, k t ó r e się r u s z a ł o , a k t ó r e g o
kawałki n i e d ł u g o później miały leżeć na m o i m stole. Ale na p e ł n e z r o z u m i e ­
nie trzeba było jeszcze poczekać. D o ś ć d ł u g o przebijało się to do mojego
umysłu.
Największy wpływ na moją decyzję miały sny, jakie zaczęły m n i e od pew­
nego czasu dręczyć. Właściwie nie były to sny, ale jeden sen, który p o w t a r z a ł
się każdej nocy. Śniło mi się, że idę po rozświetlonej s ł o ń c e m łące, w o k ó ł peł­
no pięknych kwiatów, latają kolorowe motyle, jest ciepło i przyjemnie, m n i e
jednak dręczy jakieś niepokojące uczucie. W p e w n y m m o m e n c i e łąka zapeł­
nia się dziećmi, które biegają, grają w piłkę, śmieją się. „Dzieci, nie depczcie
kwiatów!" - krzyczę do nich. W t e d y o n e spoglądają na m n i e , jakby m n i e d o ­
piero zobaczyły, i z p r z e r a ż e n i e m w oczach zaczynają uciekać. O b u d z i ł e m się
zlany p o t e m . Głupi sen, pomyślałem, ale do r a n a nie m o g ł e m już zasnąć.
Następnej nocy sen powtórzył się. Z n ó w byłem na łące, z n ó w przygląda­
łem się bawiącym się dzieciom. Były w r ó ż n y m wieku, najmłodsze miały trzy,
cztery lata, najstarsze - o k o ł o 20. Byli, z a r ó w n o chłopcy, jak i dziewczynki,
niezwykle piękni. Twarze zaś jednego chłopca i d w ó c h dziewczynek wydawa­
ły mi się dziwnie znajome, ale nie m o g ł e m sobie przypomnieć, skąd je z n a m .
Z n ó w krzyczę na dzieci, żeby nie deptały kwiatów, a o n e z n ó w uciekają. Tyl­
ko j e d n o dziecko s t a n ę ł o i mówi: „ D e p t a n i e kwiatów to widzisz, a swojego
grzechu to już nie widzisz?". A był t a m na łące jeszcze j e d e n człowiek, w czar­
nym ubraniu, przypominającym m n i c h a . Nic nie mówił, tylko przyglądał mi
się przenikliwie. Z n ó w o b u d z i ł e m się przerażony.
Kolejnej nocy sen się powtórzył. U b r a n y na c z a r n o człowiek nie spusz­
czał ze m n i e wzroku, tylko powoli przybliżał się, a ja c z u ł e m , że coś jest nie
w porządku. P r ó b o w a ł e m r o z m a w i a ć z dziećmi, nawiązać z n i m i k o n t a k t , ale
na mój widok rozbiegały się.

BOŻE NARODZENIE-2003
13
Powtarzało się to noc w noc, tydzień w tydzień, miesiąc w miesiąc. T e n
sam sen: łąka, uciekające p r z e d e m n ą dzieci, c h u d y człowiek zbliżający się do
m n i e , a p o n a d wszystkim jakaś niepokojąca, s t r a s z n a atmosfera. Co n o c bu­
dziłem się zlany p o t e m . Przyjmowałem środki n a s e n n e , ale nie p o m a g a ł o :
sen powtarzał się. Zacząłem p o w a ż n i e się zastanawiać, czy nie pójść do psy­
chiatry. Byłem tym wszystkim k o m p l e t n i e wykończony psychicznie.
Pewnej nocy, we śnie, całkowicie wyprowadzony z równowagi, zacząłem
gonić uciekające dzieci. U d a ł o mi się złapać j e d n o dziecko. C h c i a ł e m zapytać,
kim jest. Nagle dziecko zaczęło przeraźliwie krzyczeć: „ R a t u n k u ! Morderca!
Ratujcie m n i e przed m o r d e r c ą ! " . W tym m o m e n c i e u b r a n y na czarno czło­
wiek niczym orzeł sfrunął w m o i m kierunku, wyrwał mi z rąk dziecko
i uciekł. O b u d z i ł e m się cały mokry, serce waliło mi jak m ł o t . W pokoju było
zimno, a ja leżałem rozgrzany i spocony. Nie ma rady, trzeba iść do psychia­
try, pomyślałem. I p o s z e d ł e m . Tego dnia psychiatra był jednak zajęty i u m ó ­
wił się ze m n ą na inny dzień.
Z n ó w nadeszła noc. Przed zaśnięciem p o s t a n o w i ł e m , że podejdę do
„czarnego człowieka" i z a p y t a m go, k i m jest. Kiedy z n a l a z ł e m się w s w o i m
śnie, od razu ruszyłem w jego s t r o n ę . P o d c h o d z ę do niego, a on się o d d a l a -
cofa się, jakby w powietrzu, nie używając nóg. N i e m o g ę go złapać. Krzyczę
więc: „ C h o d ź tutaj, s u k i n s y n u ! Z m i e r z się ze m n ą ! Powiedz, kim j e s t e ś ! " .
A on patrzy na m n i e ze w s p ó ł c z u c i e m i m ó w i : „Moje i m i ę i tak ci nic nie p o ­
wie". U p a r ł e m się j e d n a k i krzyczę dalej: „ M ó w ! C h c ę wiedzieć". „Jeśli
chcesz wiedzieć, to ci p o w i e m . Nazywają m n i e T o m a s z e m z A k w i n u " .
Miał rację: jego imię nic mi nie mówiło, słyszałem je po raz pierwszy. On zaś
powiedział: „Dlaczego pytasz o mnie, a nie zapytasz, kim są te dzieci na łące. Nie
poznajesz ich?". „Nie znam ich" - mówię. Na to on odpowiada: „Nieprawda. O n e
ciebie znają bardzo dobrze. To są dzieci, które ty zabiłeś podczas aborcji." J a k to?
Przecież one są duże, a ja nigdy nie zabijałem narodzonych dzieci" - zapytałem.
„To nie wiesz, że tu, w eschatonie, po drugiej stronie, wszystkie dzieci rosną?".
Nic z tego nie r o z u m i a ł e m . N i e wiedziałem, co to jest eschaton. „Przecież
nie zabiłem 20-letniego człowieka". „Zabiłeś go 20 lat t e m u , kiedy miał trzy
miesiące".
I w t e d y nagle d o t a r ł o do m n i e , do kogo jest p o d o b n y t e n 20-letni c h ł o ­
pak i te dwie dziewczynki. To były dzieci m o i c h b a r d z o dobrych znajomych,
którym przed laty „ p o m o g ł e m " . C h ł o p i e c wyglądał tak jak w wieku 20 lat je-

14 FRONDA 31
go ojciec, mój bliski przyjaciel, u k t ó r e g o żony p r z e p r o w a d z i ł e m aborcję wła­
śnie 20 lat t e m u . W twarzach dziewczynek r o z p o z n a ł e m rysy ich m a t e k ,
z których j e d n a była moją kuzynką. To odkrycie poraziło m n i e . P o s t a n o w i ­
ł e m więcej nie dokonywać aborcji.

Zabiłem człowieka

Obudziłem się z bólem głowy i uczuciem wstrętu do samego siebie. Poszedłem


rano do szpitala, a t a m czeka już na mnie mój kuzyn ze swoją dziewczyną. Zu­
pełnie o nich zapomniałem, a właśnie na t e n dzień umówieni byli oni u mnie na
zabieg. Dziewczyna przyszła, aby poddać się swojej dziewiątej z kolei aborcji. By­
ła w czwartym miesiącu ciąży. Powiedziałem, że nie robię już tego więcej.
„To ty taka r o d z i n a j e s t e ś ? " - oburzył się mój kuzyn. „Najpierw obieca­
łeś p o m o c , a teraz zostawiasz m n i e na lodzie?". „ O s i e m razy przychodzili­
ście do m n i e i w a m p o m a g a ł e m . Czy ty chcesz, żeby o n a więcej nie m o g ł a
mieć dzieci?". „A co ja zrobię, jeśli o n a chce bez przerwy jak królica?". „A
stosujecie antykoncepcję?". „Chyba żartujesz. Kto by używał antykoncepcji?
O n a też zresztą nie życzy sobie antykoncepcji". O p i e r a ł e m się, ale nalegał:
„Przecież obiecywałeś. Nie m o g ę dopuścić, żeby moja m a t k a się o w s z y s t k i m
dowiedziała...". Tak d ł u g o nalegał, że w k o ń c u p o w i e d z i a ł e m : „ N o d o b r z e ,
zrobię".
O s t a t n i raz w życiu, p o m y ś l a ł e m . I zacząłem aborcję. Przed zabiegiem
jak zwykle s w o i m zwyczajem p r z e ż e g n a ł e m się, czyszcząc guzik lekarskiego
fartucha. W k o m u n i s t y c z n y c h czasach o t w a r t e d e m o n s t r o w a n i e swojej reli­
gijności było zabronione, więc r o b i ł e m to potajemnie: u d a w a ł e m , że czysz­
czę guzik, a tak n a p r a w d ę kreśliłem na n i m m a ł y z n a k krzyża. W ł ą c z y ł e m

BOŻE NARODZENIE-2003
15
USG i wyraźnie widzę dziecko w czwartym miesiącu, widzę je z profilu, jak
trzyma palec w buzi i ssie.
Zaczynam aborcję. Rozszerzam macicę, w k ł a d a m szczypce i ciągnę. Zaczy­
nają wypływać wody płodowe. Wyciągam szczypce i widzę, że trzymam w nich
małą rączkę. Oderwałem dziecku rękę. Położyłem rączkę na stole, ale n e r w
z oderwanego ramienia trafił akurat na miejsce, gdzie był rozlany alkohol.
I rączka nagle sama zaczęła się ruszać. Akuszerka m ó w i do m n i e : „Zupełnie jak
nogi żaby na zajęciach z fizjologii". Zrobiło mi się nieprzyjemnie, ale kontynu­
uję zabieg. Z n ó w w k ł a d a m szczypce do w n ę t r z a i wyciągam. Tym razem m a ł ą
nóżkę. Myślę sobie: byle nie położyć jej na tej plamie alkoholu. W tym m o m e n ­
cie za m o i m i plecami druga akuszerka, która niesie i n s t r u m e n t y do czterech
innych aborcji, przewraca się i przyrządy z wielkim h u k i e m upadają na wykafel­
kowaną podłogę. H u k jest taki, że aż podskakuję, puszczam uchwyt szczypiec
i nóżka upada tuż obok rączki. I też zaczyna się ruszać. Pierwszy raz w życiu wi­
dzę coś takiego: i rączka, i nóżka same się ruszają. Myślę sobie: trzeba to
wszystko, co zostało w macicy, zemleć na miazgę i wyciągnąć już bezkształtną
masę. Zaczynam więc mleć, miażdżyć, kruszyć. Wyciągam szczypce i... to była
chyba najstraszniejsza chwila w m o i m życiu.
T r z y m a m w ręku ludzkie serce, k t ó r e jeszcze bije. Widzę, jak serce pul­
suje, coraz wolniej, wolniej, aż w k o ń c u przestaje bić. W t e d y pojmuję, że za­
biłem człowieka, z a b i ł e m syna lub córkę mojego kuzyna. Z r o z u m i a ł e m też,
jak wielu ludzi zabiłem w s w o i m życiu. Z r o b i ł o mi się c i e m n o p r z e d oczami.
Nie p a m i ę t a m , ile czasu to t r w a ł o .
Nagle czuję szarpanie za r a m i ę i p r z e r a ż o n y glos akuszerki: „ D o k t o r z e
Adaśević! D o k t o r z e Adaśević!". Nie o d z y w a m się. „Niedźwiedź, co z t o b ą ? " .
Nazywano m n i e b o w i e m N i e d ź w i e d z i e m . „Połóż się, b o u p a d n i e s z " .
Później akuszerka o p o w i a d a ł a mi, że b y ł e m blady jak ściana i c h w i a ł e m
się na boki, tak że omal nie u p a d ł e m . M u s i a ł a przytrzymać m n i e za łokieć.
Słyszę głos akuszerki: „Wezwijcie d o k t o r a M i t ę ! N a t y c h m i a s t ! " .
D o k t o r Mita pracował na izbie przyjęć. To było niedaleko.
T y m c z a s e m powoli zacząłem dochodzić do siebie. Z r o z u m i a ł e m , gdzie
j e s t e m i co zrobiłem. A k u s z e r k a m ó w i : „Pacjentka się wykrwawia".
Zacząłem gorąco się modlić: Panie Boże! Ratuj nie m n i e , ale tę kobietę.
Teraz z r o z u m i a ł e m , Panie Boże, w jakie g ó w n o w p a d ł e m . Siedzę w n i m po
uszy. Ale ratuj przede wszystkim ją.

16 FRONDA 31
W tym m o m e n c i e wbiega d o k t o r Mita. „Stój! Ja d o k o ń c z ę " - krzyczy.
„Została mi k o ń c ó w k a . J u ż to z r o b i ę " - m ó w i ę . „Cały blady jesteś. P u ś ć
m n i e , ja d o k o ń c z ę " . „Z Bożą p o m o c ą d o k o ń c z ę " - u p i e r a m się. „Jaki t a m
Bóg? Co ty opowiadasz? Dawaj, d o k o ń c z ę " .
U p a r ł e m się jednak, p o m o d l i ł e m i zacząłem pracować. Kiedy w macicy
zostają tak d u ż e resztki p ł o d u , żeby ją d o b r z e wyczyścić do końca, p o t r z e b a
co najmniej 10 m i n u t . T y m c z a s e m u d a ł o mi się to za d w o m a w p r o w a d z e n i a ­
mi i n s t r u m e n t u do pochwy. Macica przy t y m zrobiła się t w a r d a jak k a m i e ń ,
co b a r d z o u ł a t w i ł o mi zadanie. N i e było to zjawisko zwyczajne, bo przeważ­
nie przy „ d u ż y c h " aborcjach macica jest m i ę k k a i trzeba uważać, żeby jej nie
przebić.
Powiedziałem sobie w d u c h u : Boże! Dziękuję Ci, żeś u r a t o w a ł tę dziew­
czynę. Więcej nie zrobię w życiu ani jednej aborcji.

Nie śmiem powiedzieć, źe jestem wierzący

Zdarzyło się to w roku 1988. Od t a m t e j pory p r z e s t a ł e m wykonywać abor­


cje. Kiedy oznajmiłem to publicznie, ó w c z e s n e k i e r o w n i c t w o k o m u n i s t y c z ­
ne p o s t a n o w i ł o m n i e ukarać. Z m n i e j s z o n o mi pensję w szpitalu, tak że przez
11 lat o t r z y m y w a ł e m tylko p o ł o w ę swojej poprzedniej stawki. Kiedy posze­
d ł e m na e m e r y t u r ę , też dali mi p o ł o w ę stawki. Nie żałuję j e d n a k swojej de­
cyzji. Lepiej pocierpieć t r o c h ę za życia, niż męczyć się po śmierci. S t a r a m się
żyć jak chrześcijanin, jak człowiek wierzący w Boga. N i e ś m i e m powiedzieć
o sobie, że j e s t e m człowiekiem wierzącym, ale chciałbym tak żyć, żeby ten,
k t o widzi moje życie, m ó g ł na p o d s t a w i e m o i c h czynów n a z w a ć m n i e wie­
rzącym.

BOŻE NARODZENIE 2003


17
P o s t a n o w i ł e m w y s t ę p o w a ć przeciwko aborcji. Nie było ł a t w o . Z a c z ę t o
atakować m n i e w prasie i w telewizji. Atakowały zwłaszcza ś r o d o w i s k a ate­
istyczne i feministyczne. Pisano, że socjalistyczne p a ń s t w o d a ł o mi wykształ­
cenie, żebym mógł wykonywać aborcje, a ja u p r a w i a m sabotaż przeciwko
p a ń s t w u . Moją córkę, k t ó r a też jest lekarzem, z w o l n i o n o z pracy. Syna, wów­
czas s t u d e n t a medycyny, o b l a n o na egzaminach. W y w i e r a n o na m n i e taki
nacisk, że po d w ó c h latach byłem j u ż na skraju wyczerpania. P e w n e g o d n i a
p o s t a n o w i ł e m , że n a s t ę p n e g o d n i a zgłoszę się do o r d y n a t o r a i p o p r o s z ę
0 przydzielenie mi aborcji.
Kładę się spać i m a m sen. Śni mi się, że j e s t e m w szpitalu, siedzę w swo­
im gabinecie za s t o ł e m , w t e m ktoś p o d c h o d z i do m n i e z tyłu i klepie po ple­
cach. O b r a c a m się, patrzę, a p r z e d e m n ą stoi T o m a s z z Akwinu. Stoi i m ó w i
do m n i e coś w języku, którego nie r o z u m i e m . O d p o w i a d a m mu po serbsku:
„Nie r o z u m i e m , co m ó w i s z " . W t e d y on p r z e c h o d z i na niemiecki i m ó w i : „Je­
steś m o i m d o b r y m przyjacielem. Walcz dalej". Poklepał m n i e jeszcze raz po
plecach i poszedł. Kiedy o b u d z i ł e m się r a n o , p o s t a n o w i ł e m , że b ę d ę walczył
dalej.
O podłościach, jakie mi wyrządzano, nie b ę d ę m ó w i ł . To n i e w a ż n e . Naj­
ważniejsze, że Bóg m n i e przez t e n czas c h r o n i ł . P r z e s z e d ł e m d w a zawały ser­
ca. Szykując się na operację, b y ł e m gotowy iść j u ż do Boga. On m n i e j e d n a k
nie przyjął. Dlaczego? Myślę, że zostawił m n i e przy życiu, abym opowiadał
innym, żeby nie byli takimi osłami, jak b y ł e m ja. Ż e b y zrozumieli coś na m o ­
im przykładzie.
W całej Serbii m i a ł e m o k o ł o 2 5 0 w y k ł a d ó w i prelekcji na t e m a t aborcji.
D w u k r o t n i e w jugosłowiańskiej telewizji u d a ł o mi się pokazać film Bernar­
da N a t h a n s o n a Niemy krzyk. Dzięki mojej inicjatywie na początku lat 90. uda­
ło się przeforsować w j u g o s ł o w i a ń s k i m p a r l a m e n c i e u s t a w ę o o c h r o n i e życia
nienarodzonych. Trafiła o n a j e d n a k do p r e z y d e n t a S l o b o d a n a Milosevicia,
który jej nie podpisał, dlatego nie w e s z ł a w życie. Później zaczęła się wojna
1 nikt już nie miał głowy do u s t a w .
Zresztą jak inaczej wyjaśnić tę rzeź, k t ó r a m i a ł a miejsce tu, na Bałkanach,
jeśli nie odejściem ludzi od Boga i b r a k i e m s z a c u n k u dla ludzkiego życia?
Zacząłem też i n t e r e s o w a ć się życiem T o m a s z a z Akwinu, o k t ó r y m nie
m i a ł e m do tej pory pojęcia. Z a s t a n a w i a ł e m się n a d tym, dlaczego w i d z i a ł e m
właśnie jego, a nie innych świętych, tym bardziej że jest to święty katolicki,

18 FRONDA 31
a ja j e s t e m prawosławny. Żeby to wyjaśnić, zacząłem s t u d i o w a ć n a u k i T o m a ­
sza. I co się okazało? Z n a l a z ł e m jego pisma, w których utrzymywał on, że ży­
cie ludzkie zaczyna się 40 d n i po z a p ł o d n i e n i u w p r z y p a d k u p ł o d u m ę s k i e g o
oraz 80 dni po z a p ł o d n i e n i u w przypadku p ł o d u żeńskiego. A k i m jest dziec­
ko przez pierwsze d n i po poczęciu? N i k i m ? Myślę, że to, co T o m a s z napisał,
nie daje mu spokoju w eschatonie. Chociaż t r z e b a powiedzieć, że przejął on to
twierdzenie od Arystotelesa. Arystoteles był w ó w c z a s wielkim a u t o r y t e t e m ,
T o m a s z zasugerował się jego t w i e r d z e n i a m i i p o p e ł n i ł błąd.
Wiele czasu m i n ę ł o , z a n i m pojąłem, że dziecko w ł o n i e m a t k i jest żywym
człowiekiem, że jest żywym człowiekiem nie od m o m e n t u , kiedy zaczerpnie
pierwszy h a u s t powietrza, jak nas uczyli nasi k o m u n i s t y c z n i profesorowie,
ale od chwili, gdy pojawi się ludzki e m b r i o n , czyli od m o m e n t u połączenia
p l e m n i k a z k o m ó r k ą jajową.
Kiedy pytają m n i e , jaka jest statystyka aborcji w Serbii, o d p o w i a d a m , że
istnieje wielkie k ł a m s t w o , m a ł e k ł a m s t w o i k ł a m s t w o statystyczne. Kłam­
stwo statystyczne polega na tym, że ja j e m kiełbasę, ty jesz k a p u s t ę , a we­
d ł u g statystyki obydwaj - jako przeciętni obywatele - j e m y bigos. J a k a ś
cząstka prawdy w tym oczywiście jest. P o d o b n i e jest ze statystykami aborcji.
Za czasów k o m u n i s t y c z n y c h z n a n e były tylko liczby legalnych aborcji,
n a t o m i a s t nikt nie liczył nielegalnych. Od kiedy aborcjami zajęły się prywat­
ne kliniki, nie d y s p o n u j e m y ż a d n y m i oficjalnymi d a n y m i . Wystarczy j e d n a k
spojrzeć, na jak w y s o k i m p o z i o m i e żyją dzisiaj ginekolodzy, aby z r o z u m i e ć ,
że aborcji jest b a r d z o d u ż o . Z innych oficjalnych d a n y c h p r ó b o w a ł e m wyli­
czyć, ile ich m o ż e być. Ponieważ z n a m y liczbę perforacji macicy, k r w o t o k ó w
i zapaleń i wiemy, jak często podczas aborcji d o c h o d z i do t e g o typu przypad­
ków, a jest to w n a s z y m kraju mniej więcej t a k a s a m a średnia od lat, to na
tej podstawie m o ż e m y w n i o s k o w a ć o liczbie p r z e r w a n y c h ciąż. To znaczy, że
na 25 poczęć rodzi się tylko j e d n o dziecko. W y n i k a z tego, że w wielkiej woj­
nie n a r o d z o n y c h z n i e n a r o d z o n y m i ci pierwsi zabijają 24 istnienia ludzkie,
a dają przeżyć tylko j e d n e m u .
Ponieważ nasze p r a w o przewiduje, że życie dziecka jest p o d o c h r o n ą d o ­
piero od zaczerpnięcia przez nie pierwszego łyku powietrza, czyli od chwili
wydania pierwszego krzyku, legalne jest d o k o n y w a n i e aborcji w s i ó d m y m ,
ó s m y m , a n a w e t dziewiątym miesiącu ciąży. Słowo „aborcja" nie jest tu na­
w e t na miejscu, ponieważ tak n a p r a w d ę wywołuje się wczesny p o r ó d . O b o k

BOŻE NARODZENIE 2003


19
fotela ginekologicznego stoi w i a d r o z w o d ą i z a n i m dziecko zdąży krzyknąć,
zatyka mu się u s t a i w k ł a d a pod w o d ę . Oficjalnie jest to aborcja i w s z y s t k o
odbywa się zgodnie z p r a w e m - dziecko przecież n i e z a c z e r p n ę ł o p o w i e t r z a .
T r u d n o też m ó w i ć o statystykach, p o n i e w a ż zabijaniem dzieci w ł o n a c h
m a t e k jest także używanie niektórych środków, takich jak spirale czy piguł­
ki RU 486, k t ó r e oficjalnie klasyfikowane są j a k o środki antykoncepcyjne.
Starcy z Góry Atos, z k t ó r y m i r o z m a w i a ł e m , dzielą antykoncepcję na grzesz­
ną i satanistyczną. G r z e s z n a to ta, k t ó r a nie d o p u s z c z a do p o ł ą c z e n i a się
p l e m n i k a z k o m ó r k ą jajową. Satanistyczna n a t o m i a s t to ta, k t ó r a zabija p o ­
częte już dziecko. To w ł a ś n i e p o w o d u j ą spirale i takie pigułki w c z e s n o p o r o n -
ne jak RU 4 8 6 . Spirala działa jak miecz, który o d c i n a m a ł ą i s t o t ę l u d z k ą od
źródła pożywienia w macicy. To s t r a s z n a śmierć. Człowiek u m i e r a z g ł o d u
w p o m i e s z c z e n i u p e ł n y m jedzenia.

STOJAN ADASEVIĆ
WYSŁUCHAŁ: GRZEGORZ GÓRNY
BELGRAD, KWIECIEŃ-LIPIEC 2003
Siedzę pośrodku jakiejś strasznej dyskusji, wokół mnie
wiele osób. Ktoś mówi o zamachu na papieża, ktoś jest
przeciw aborcji, ktoś mówi jeszcze coś innego, ktoś jest za
aborcją, za eutanazją. Ja nie mówię nic. W końcu pytają
mnie wszyscy, co ja myślę na ten temat. A ja, zmęczona
całą tą dyskusją, mówię, że dziecko jest dzieckiem. Zapa­
da cisza, wszyscy patrzą ze zdziwieniem, dlaczego nie wy­
suwam następnych argumentów. Aleja doszłam do wnio­
sku, że to jest kluczowa sprawa. Dziecko jest dzieckiem.

WIDZĘ
ME
DZIECKO
ROZMOWA
WE ŚNIE Z KARIN STRUCK

J e s t Pani j e d n ą z najbardziej z n a n y c h w s p ó ł c z e s n y c h pisarek niemieckich.


Przez wiele lat b y ł a Pani p u p i l e m k r y t y k ó w literackich, którzy zaliczali P a ­
nią d o t w ó r c ó w P o k o l e n i a '68. Pani p o w i e ś ć Klassenliebe (Miłość k l a s o w a )
stała się w N i e m c z e c h bestsellerem. O d m i e n i ł o się to w roku 1 9 9 2 , kiedy
napisała Pani książkę Ich sehe me/n Kind im Traum (Widzę me dziecko we
śnie), p o ś w i ę c o n ą aborcji i s w o j e m u s y n d r o m o w i p o s t a b o r c y j n e m u . Książ­
ka ta s p o t k a ł a się z o g r o m n ą krytyką...

Krytyka to zbyt słabe słowo. Ta książka została po p r o s t u przemilczana. Uka­


zało się zaledwie kilka recenzji - w „Die W e k " i w czasopismach katolickich.
Stało się gorzej, niż gdyby książka została skrytykowana. Krytyka służy inte­
lektualnej dyskusji. Ale kiedy książka lub jakiś t e m a t jest przemilczany, jest to

22 FRONDA 31
bardzo źle. Książka Widzę me dziecko we śnie ustawiła m n i e w roli trędowatej.
Jak w biblijnych historiach, w których chorych na trąd u s u w a ł o się p o z a o b r ę b
miasta, tak było ze m n ą . Kiedy napisałam tę książkę, m n i e również nikt już nie
chciał. Wydaje mi się, że stało się tak, ponieważ społeczeństwo nie chce wie­
dzieć, jakie są skutki aborcji. Nikt nie chce o t y m sć, wszyscy zatykają uszy
i mówią, że ich to nie interesuje. Pozwalamy na aborcję, ale co dzieje się po­
t e m z kobietą, to nas już nie interesuje. To j e d n o z większych tabu. Nikt nie
chce o tym słyszeć. Sama o d c z u ł a m to bardzo boleśnie. M u s z ę powiedzieć, że
nie wiedziałam, iż jest to aż tak wielki t e m a t t a b u .
Pewnie teraz pisałabym taką książkę z większą obawą. Kiedy ją tworzy­
łam, m i a ł a m wielką p o t r z e b ę w y p o w i e d z e n i a wszystkiego. P i s a ł a m ją noca­
mi w j e d n y m z lokali w H a m b u r g u , p o n i e w a ż u m n i e w d o m u , z trojgiem
dzieci, nie m i a ł a m w a r u n k ó w . M i a ł a m przeświadczenie, że wreszcie p o w i e m
l u d z i o m p r a w d ę o tym, co dzieje się po aborcji.
Po tym jak książka ukazała się na rynku, jej fragmenty miały być drukowa­
ne w dużej bulwarowej gazecie „Bild". J u ż prawie doszło do u m o w y między
m o i m w y d a w n i c t w e m a „Bildem", ale nagle wszystko zostało w s t r z y m a n e , p o ­
nieważ moje poglądy były zbyt nienowoczesne. Jeżeli jest się kobietą, trzeba
być za aborcją. To jest jak jedna z „prawd wiary". A jeżeli nie jest się za abor­
cją, trzeba się z tego tłumaczyć. W j e d n y m m o m e n c i e z ł a m a ł a m tak wielkie ta­
bu, że stałam się wyrzutkiem. Już nie należałam do cywilizacji, s t a ł a m na środ­
ku pustyni. M ó w i ł a m prawdę, ale nagle zdałam sobie sprawę, że innych ta
prawda nie interesuje, nie chcą jej słuchać. To był to dla m n i e głęboki wstrząs.

D l a c z e g o nie chcą słuchać?

W e d ł u g m n i e j e d n y m z najważniejszych p o w o d ó w jest ból. Niech Pan sobie


wyobrazi tę rzeszę ludzi. To są miliony kobiet, a oprócz tych kobiet miliony
ich krewnych, mężowie, partnerzy, przyjaciele, babcie albo potencjalne bab­
cie. Aborcja sprawia tak p o t w o r n y ból, że wiele kobiet nie chce o t y m w ogó­
le mówić. N i e chcą o tym nic wiedzieć. Istnieje p a k t między opinią publiczną
a p e w n y m i m e d i a m i , k t ó r e chętnie p o d t r z y m u j ą tę „prawdę wiary" (mówię
o tym ironicznie), że aborcja nie stanowi ż a d n e g o p r o b l e m u . „To prawda, jest
o n a nieprzyjemna, ale nie jest p r o b l e m e m . Po aborcji nie ma ż a d n e g o b ó l u " -
o t o teza wielu m e d i ó w r o z p o w s z e c h n i a n a w społeczeństwie. Kobiety, k t ó r e

BOŻE NARODZENIE-2003
23
dokonały aborcji, trzymają z tymi mediami, ponieważ chcą mieć spokój.
W i e m z w ł a s n e g o doświadczenia, jak o g r o m n y ból sprawia aborcja. Jeśli ktoś
nie chce się zgodzić na t e n ból, zostaje on wyparty. Naukowcy, psychologo­
wie, teologowie, księża powinni to rozumieć i starać się n a p r a w d ę p o m ó c
każdej kobiecie, a nie tylko pytać: „Jak przebiegła pani aborcja?". Bo w t e d y
kobieta odpowie: „Wszystko w porządku, nic mi nie jest". Słysząc to, n a u k o ­
wiec stwierdzi: „Proszę bardzo, nie ma ż a d n e g o p r o b l e m u " . Tu p o t r z e b a ko­
goś, k t o spojrzy głębiej, poczuje intensywniej i uważniej w s ł u c h a się w kobie­
tę. A takich ludzi po p r o s t u nie ma albo jest ich bardzo m a ł o . Ludzi, którzy
spoglądają głębiej, którzy dbają o kobietę nie tylko cztery tygodnie po aborcji,
ale również trzy lata, 10 lat później. Z n a ł a m kobietę, której przyjaciółka p o ­
darowała moją książkę Widzę me dziecko we śnie. O b d a r o w a n a kobieta przestra­
szyła się i powiedziała, że nie chce tej książki. Od razu z o r i e n t o w a ł a się, że to
o aborcji. Ta kobieta była po d w ó c h takich zabiegach. R o z u m i e m dlaczego nie
chciała o tym czytać. Aborcja to rana, która dotknięta, stwarza alternatywę:
albo powoli zająć się jej gojeniem, albo uciec. I to wykorzystują media.
I n n ą sprawą jest fakt, że p r o b l e m aborcji wykorzystuje się
politycznie. Między niemieckimi k o m u n i s t a m i , którzy dzisiaj
nie mają już władzy, ale sprawowali ją po wojnie, a d u ż ą
częścią niemieckich socjaldemokratów istnieje p o r o z u m i e n i e
polegające na przekonywaniu, że aborcja oznacza wol­
ność, r ó w n o ś ć i wyzwolenie kobiet. To połączenie jest
całkowicie zgubne. Nigdy nie było o n o prawdziwe i dzi­
siaj również nie jest to prawda. Stwierdzenie, ze aborcja
wyzwala kobietę, jest u w a ż a n e za oznakę oświecenia. My­
ślę, że upłynie jeszcze jakieś 50 lat, z a n i m ludzie z r o z u m i e ­
ją, że nie jest to żadne oświecenie, lecz najmroczniejsza
s t r o n a ludzkiego „ p o s t ę p u " . To ciemność tak głęboka, że
ludzie jej nie pojmują. Kiedy r o z m a w i a m z k i m ś dłużej,
pytam: „Czy rzeczywiście myśli Pani/Pan, że p o m a g a ko­
biecie, przyprowadzając ją do kliniki aborcyjnej?". Zapy­
t a ł a m p e w n ą k o n s u l t a n t k ę , która kieruje wiele kobiet do
klinik aborcyjnych, co ma do powiedzenia k o b i e t o m po
zabiegu. Z a r e a g o w a ł a agresją, p o n i e w a ż nie chciała
o tym mówić. Pragnęła wierzyć, że za p o m o c ą aborcji za-

FRONDA 31
łatwia się wszystkie problemy. K o n s u l t a n t k a ta m i a ł a oczywiście na myśli
tzw. legalną aborcję - kobieta nie jest przecież „ o p e r o w a n a " na jakimś stole
k u c h e n n y m (ten straszny proceder był regułą w przeszłości). Dzisiaj podczas
legalnej aborcji wszystko przebiega czysto i jeśli kobiecie nie stanie się nic
złego podczas tego „zabiegu", wszystko jest w porządku. K o n s u l t a n t k a nie ro­
zumiała jednak, że wszystko to jest b a r d z o powierzchowne, że brak tu świa­
domości, iż chodzi o dziecko. A przecież zawsze jest dziecko, k t ó r e zostaje za­
bite, i kobieta, której żal m o ż e trwać latami.
Z d a r z a ł o się, że inteligentni ludzie mówili m i : „Jest pani wrażliwą pisar­
ką. Aborcja oczywiście sprawia ból, ale większość kobiet nie przeżywa t e g o
aż tak jak p a n i . To dotyczy mniejszości". A z a t e m wszystkie sny, k t ó r e mia­
łam po aborcji, są jedynie w y n i k i e m mojej fantazji lub zbyt wielkiej wrażli­
wości. Na początku b a r d z o m n i e d e n e r w o w a ł a ta m e t o d a „dziel i r z ą d ź " .
Dzielimy kobiety na te nieliczne, które cierpią po aborcji, bo są zbyt wrażli­
we, i na tę całą m a s ę kobiet, których to tak nie boli. J e s t to w e d ł u g m n i e ab­
solutny fałsz. M a m znajome, k t ó r e na moje pytania o odczucia po aborcji od­
powiadały, że nie w p ł y n ę ł a o n a na nie w ogóle. J e d n a z nich na moje pytanie,
czy nie czuje bólu, czy nie żałuje, odpowiedziała, że nic się przecież nie sta­
ł o . Nie j e s t e m psychologiem z wykształcenia, ale będąc pisarką, j e s t e m p o ­
niekąd psychologiem, m a m to we krwi. I czuję, że kiedy k o b i e t a tak o d p o ­
wiada, to maskuje głęboką ranę. P o d o b n i e jest w w y p a d k u dzieci, k t ó r e były
bite w dzieciństwie. J a k o dorośli mówią, że nijak to na nich nie w p ł y n ę ł o .
Jest t o właściwie s t a n d a r d o w a o d p o w i e d ź . Z a w s z e p o d c h o d z ę d o tych k o b i e t
z szacunkiem, nie chcę z nich wyciągać niczego, czego o n e s a m e nie zechcą
mi powiedzieć. J e d n a k zawsze, kiedy odpowiadają mi w taki sposób, m a m
poczucie, że za lakoniczną o d p o w i e d z i ą kryje się d ł u g a historia. Jeśli j e d n a k
moja teza, że r a n a po aborcji jest tak głęboka i tak niewyobrażalnie boli, jest
prawdziwa, to wszystko jest a b s o l u t n i e logiczne. Nie m o ż n a przecież ocze­
kiwać, aby kobieta z własnej woli zaczęła o p o w i a d a ć o t a k i m bólu. M o ż n a
opowiadać z własnej woli o d r o b n y m skaleczeniu, ale kiedy tkwi w n a s głę­
boki ból i ciężkie przeżycia, na przykład związane z wojną, po w y p a d k u czy
jeszcze innego typu, to nie da się tak na zawołanie o t y m opowiedzieć.
Do s e d n a d o c h o d z ą tylko wnikliwi ludzie, którzy potrafią skłonić do szcze­
rej rozmowy. Na to p o t r z e b a czasu. Ja s a m a p o t r z e b o w a ł a m aż 28 lat, aby
teraz m ó c w m i a r ę spokojnie o t y m rozmawiać. Pierwsze kroki po aborcji

BOŻE NARODZENIE-2003
25
skierowałem na plac zabaw. To byl totalny p a r a d o k s , a b s o l u t n e s z a l e ń s t w o .
Nie wiedziałam, dlaczego przyszłam na t e n plac zabaw. Teraz to r o z u m i e m .

P r ó b o w a ł a Pani z a p o m n i e ć ?

Jest wiele nieświadomych m e t o d zapominania. Do nich należy na przykład nad­


używanie alkoholu albo seksoholizm. Nie z n a m żadnych naukowych raportów
na ten temat, ale jest to główna teza mojej powieści Blaubarts Schatten (Cień Si­
nobrodego). W e d ł u g m n i e istnieje zależność między zatraceniem się w seksie
a doświadczeniem aborcji. Seks jest traktowany jako próba uzdrowienia. Także
zmiana partnera może być taką próbą uzdrowienia. Brzmi to całkowicie para­
doksalnie, ale przestanie być takie, kiedy spojrzymy na statystyki. Wiele kobiet
po aborcji porzuca swoich partnerów. Małżeństwa i wolne związki rozpadają
się. Dziecko jest owocem miłości dwóch osób i nagle ta miłość staje się mała,
a nawet zdaje się, że w ogóle jej nie było. To jest wielka porażka miłości. Abor­
cja to klęska miłości. Prawie nikt nie dostrzega tych powiązań. Ja też całkiem
późno zrozumiałam, że ciągła zmiana partnerów, ta swego rodzaju seksualna
bezdomność, jest próbą uzdrowienia. Jest d u ż o kobiet, które chcą się całkowi­
cie oddalić od mężczyzn. Nie chcą mieć z nimi do czynienia, zaczynają ich nie­
nawidzić. Jest silna zależność pomiędzy feminizmem a aborcją - bez zbytniej
świadomości istnienia tej zależności. Ale nienawiść do mężczyzn rozwija się,
ponieważ aborcja ma wiele wspólnego z agresją. Wielu mężczyzn odczuwa tę
agresję. Wielu mężczyzn nie chce aborcji, ale kobiety przeprowadzają ją m i m o
to i wtedy rodzi się właśnie agresja wobec mężczyzny. Sama przez to przeszłam.
Odczuwałam silną nienawiść i agresję wobec mężczyzny. To sprawa, dla której
nie ma wyjaśnienia, dopóki nie zacznie się jej postrzegać w sferze duchowej. Al­
kohol i narkotyki mogą być formą wyparcia lub łagodzenia własnego bólu. Pi­
sałam o tym w wielu książkach. W jednym z moich opowiadań napisałam o ko­
biecie, która miała za sobą aborcję i która po pijanemu mówiła swojemu
n o w e m u przyjacielowi, że zabiła dziecko. Przyjaciel pytał: „Jak to możliwe? Nic
o tym nie wiem. To o k r o p n e " . A o n a cały czas powtarzała, że zabiła dziecko.
Dopiero p o t e m on zdał sobie sprawę, że chodziło jej o aborcję.
Oprócz alkoholu, narkotyków, s e k s o h o l i z m u j a k o m e t o d „ u z d r a w i a n i a "
istnieje coś jeszcze gorszego. To d u c h o w a śmierć. Bardzo d o b r z e opisuje to
A m e r y k a n k a Susan Stanford, k t ó r ą cytuję w mojej książce. O p i s a ł a o n a wła-

26 FRONDA 31
śnie tę d u c h o w ą śmierć. Kiedy ktoś umiera, m ó w i się, że u m a r ł a część n a s .
Ja m i a ł a m poczucie, że przy aborcji b a r d z o d u ż a część m n i e u m a r ł a . Ale
o tym nikt nie mówi, nikt przed tym nie ostrzega. Przed każdą operacją le­
karz informuje, że n a r k o z a m o ż e być niebezpieczna, że operacja m o ż e mieć
komplikacje i m o ż e nie przebiec zgodnie z p l a n e m , że m o ż n a n a w e t u m r z e ć .
Przy aborcji nikt nie mówi, jakie jest ryzyko. Istnieje z m o w a milczenia. N i k t
nie ostrzega, że przy aborcji m o ż e się coś stać. P a m i ę t a m , że na łóżku abor­
cyjnym płakałam, ale było już za p ó ź n o . Byłam w klinice, b y ł a m zszokowa­
na, i tylko p ł a k a ł a m . I n n e kobiety reagują inaczej. Wiele kobiet o p o w i a d a ł o
mi - opisuje to też Susan Stanford - że w m o m e n c i e aborcji nie płacze się
już, bo następuje śmierć uczuć. Człowiek stoi jakby obok siebie i nie czuje
już niczego.
Jest jeszcze coś, co m n i e w p e w i e n s p o s ó b fascyno­
wało. Wiele kobiet, które przeżyły aborcję, czuje się
bardzo atrakcyjnie. P a m i ę t a m , że po mojej aborcji
m i a ł a m zawsze dobry makijaż, wyglądałam jak silna
kobieta, która radzi sobie ze wszystkim, wszystko ma
pod kontrolą. Ale w e w n ą t r z - jak pisze Susan Stanford
- jest tak, jakby powoli topił się lód.
Jest wiele niedopowiedzeń w słowach zwolenników
aborcji. Potrafią „sprzedawać" aborcję jako bezproble­
mową, ale wtedy „sprzedają" według m n i e bardzo
jednostronny obraz. Jeśli chcieć przedstawić to w for­
mie plastycznej, to tak jakby pokazywać kobietę bez
twarzy. A kobieta ma twarz, ma głowę, kobieta myśli.
A skoro myśli, to musi dojść do wniosku, że dziecko
to jest dziecko.
Często w s p o m i n a m taką scenę. Siedzę pośrodku
jakiejś strasznej dyskusji, wokół m n i e wiele osób. Ktoś
mówi o zamachu na papieża, ktoś jest przeciw aborcji, ktoś
mówi jeszcze coś innego, ktoś jest za aborcją, za eutanazją.
Ja nie mówię nic. W końcu pytają m n i e wszyscy, co ja myślę
na ten temat. A ja, zmęczona całą tą dyskusją, mówię, że dziecko jest
dzieckiem. Zapada cisza, wszyscy patrzą ze zdziwieniem, dlaczego
nie wysuwam następnych argumentów. Ale ja doszłam do wniosku,

BOŻE NARODZEN1E-2003
że to jest kluczowa sprawa. Dziecko jest dzieckiem. Stąd tytuł mojej książki - Wi­
dzę me dńecko we śnie. Ten tytuł jest wieloznaczny. Sen to coś prywatnego. Jako
pisarka m u s z ę wydobyć sen z sypialni i nadać mu znaczenie. I kiedy połączę
świadomość ze snem i powiem, że dziecko jest dzieckiem, to proszę nie opowia­
dać mi, że w pierwszych tygodniach po zapłodnieniu dziecko nie jest jeszcze
dzieckiem, że cztery tygodnie po to też nie jest jeszcze dziecko, że osiem tygodni
po też nie, 12 tygodni... W końcu w jakimś m o m e n c i e zaczyna to być dziecko.
Naukowcy m o g ą mi wciskać swoje prawdy, ale wtedy ja wyobrażam sobie sie­
bie, kiedy byłam w łonie matki. W pierwszym miesiącu nie byłam jeszcze dziec­
kiem, w drugim też nie, w trzecim też. Pod koniec trzeciego miesiąca nagle sta­
łam się dzieckiem. Czym byłam wcześniej? Rybą, małpą, dżdżownicą, niczym?
Przecież tej nocy, tego dnia, kiedy moi rodzice się kochali, przy zapłodnieniu, ja
już byłam dzieckiem.
W i d z i a ł a m w telewizji p e w n e g o lekarza, który po p r z e p r o w a d z e n i u abor­
cji pokazywał krew, mówiąc, że nie ma t a m nic. N i e chcę przesadzać, ale wy­
dało mi się to faszystowskie, p o n i e w a ż jeśli zaczynamy pokazywać, że w a r t o ­
ści nie są wartościami, to j e s t e ś m y niebezpiecznie blisko faszyzmu. Jak
m o ż n a wyciąć d w u m i e s i ę c z n e dziecko z ciała matki, a p o t e m pokazać jako
krwawą miazgę i powiedzieć, że nie jest to ż a d n e dziecko? M n i e to nie prze­
konuje, bo ja wiem, że moje dziecko, kiedy m i a ł o o s i e m tygodni, było już m o ­
im dzieckiem.

To dziecko przychodziło p o t e m do Pani w snach?

Istnieje wiele poszlak i d o w o d ó w , że moje dziecko jest dzieckiem. W e ź m y


j e d n ą z poszlak: to dziecko przez wiele lat mi się śniło. N i e chcę być sarka­
styczna, ale w N i e m c z e c h p o d c z a s dyskusji czasami t r z e b a być sarkastycz­
nym. M ó w i ę więc: „W m o i c h snach nie pojawiała się ż a d n a zygota, k r e w czy
tkanki. To było moje dziecko". W j e d n y m z m o i c h najstraszniejszych s n ó w
moje dziecko t k w i ł o w przepaści, a w o k ó ł stali ludzie, którzy nie p o m o g l i mu
wydostać się z tej przepaści.
Psychiki nie m o ż n a przekupić, d u s z y n i e m o ż n a p r z e k u p i ć . Moje sny
przez te 28 lat dowodziły, że dziecko istnieje. Istnieje do dzisiaj. W i d z ę je ja­
ko aniołka w niebie. M o ż e n a w e t j a k o mojego d o r a d c ę .
Czuję związek z k o b i e t a m i , k t ó r e wydały na świat m a r t w e dziecko. Albo

28 FRONDA 31
urodziły wcześniaka, który w k r ó t c e z m a r ł . Albo straciły dziecko w trzecim,
czwartym miesiącu ciąży z p o w o d u jakichś komplikacji. Czuję bliskość z ty­
mi k o b i e t a m i , bo ja s a m a straciłam dziecko na s k u t e k aborcji - w k a ż d y m
z tych w y p a d k ó w c h o d z i ł o o dziecko. N i e w a ż n e czy z g i n ę ł o o n o w ó s m y m
tygodniu, czy u r o d z i ł o się m a r t w e . Przy aborcji d o c h o d z i jeszcze to, że ból
trwa o wiele dłużej, p o n i e w a ż nie widzi się dziecka. Po u r o d z e n i u się m a r ­
twego dziecka towarzyszy kobiecie lekarz. Pokazuje on r o d z i c o m , zwłaszcza
m a t c e , m a r t w e dziecko i p o z w a l a na żałobę, na p o ż e g n a n i e się z dzieckiem.
W wypadku aborcji nie ma takiej możliwości. Dziecko znika, jest niewidocz­
n e . P o t e m ma się przez lata straszliwe fantazje na t e m a t tego, co się z n i m
stało. M o ż e z o s t a ł o p r z e r o b i o n e na k r e m albo, co jest najbardziej p r a w d o p o ­
d o b n e , wylądowało n a szpitalnym ś m i e t n i k u . Albo z o s t a ł o użyte d o niezna­
nych e k s p e r y m e n t ó w n a u k o w y c h . Przez wiele lat m i e w a ł a m p r z e d o c z a m i
takie s t r a s z n e obrazy, których j u ż dzisiaj, dzięki Bogu, n i e m a m .
A z a t e m po aborcji nie widać dziecka. J a k o wielką prowokację p o t r a k t o ­
w a n o film Bernarda N a t h a n s o n a Niemy krzyk, p o n i e w a ż pokazał on dziecko,
k t ó r e żyło, a n a s t ę p n i e z o s t a ł o zabite podczas zabiegu. R ó w n i e ż t e g o n i e
chciano przyjąć do w i a d o m o ś c i . W Kolonii w i d z i a ł a m jak p r ó b o w a n o prze­
ciąć kabel p r z e d projekcją t e g o filmu. „ P o s t ę p o w i " d e m o n s t r a n c i p r ó b o w a l i
zapobiec jego emisji. To pokazuje, jak próbuje się z a t u s z o w a ć w i e d z ę na t e n
t e m a t , wiedzę o tym, że to jest żywe dziecko. To jest oczywista manipulacja.
Zawsze czułam, że ludzie, którzy pocieszają kobietę po aborcji, twierdząc, że
jej dziecko nie było żywym człowiekiem, chcą w t e n s p o s ó b samych siebie
uspokoić. R o z u m i e m , że oni uciekają przed s w o i m w ł a s n y m s t r a c h e m
i przed b e z s e n n y m i n o c a m i , ale nie m o g ę t e g o z a a k c e p t o w a ć .

Czy kiedy pisała Pani s w o j ą książkę o aborcji, b y ł a Pani o s o b ą w i e r z ą c ą ?

Nieświadomie już tak, ale oficjalnie jeszcze nie. W 1991 i 1992 roku, kiedy pisa­
łam książkę, na różnych spotkaniach autorskich mówiłam, że nie jestem kato­
liczką, bo sama jeszcze nie wiedziałam, że jestem na tej drodze. Z a r ó w n o Cień
Sinobrodego, jak i Widzę me dziecko we śnie były krokami w kierunku wiary. W 1994
roku zrobiłam następny krok - miałam ciężki wypadek samochodowy. C z u ł a m
prawie, że ktoś m n i e wyciągnął z objęć śmierci. W czasie pisania książki i przez
te wszystkie lata zrozumiałam, że byłam prowadzona, że nie d o t a r ł a m do tego

BOŻE NARODZENIE 2003


29
wszystkiego sama. Bez wiary życie staje się jednym wielkim koszmarem. Nie ma
żadnego pocieszenia. Bo gdzie m o ż n a by je znaleźć? Co m o g ł a m wtedy zrobić?
Miałam wątpliwości, ale wątpliwości to żadne wytłumaczenie. Wątpliwości
z tamtego okresu wydają się teraz płytkie. Dzisiaj wiem, że wszelkie problemy
można było przezwyciężyć przy odrobienie dobrej woli. Problemy socjalne? Prze­
cież nie przymierałam głodem. Oczywiście było t r u d n o i sprawy się skompliko­
wały. Brakowało mi wtedy zdecydowania. Byłam ślepa i głucha. W każdym razie
tamte wątpliwości nie są żadnym pocieszeniem. Jedyne co może pomóc, to wia­
ra. Kiedy zostałam katoliczką, mogłam się wyspowiadać. Goethe powiedział, że
pisanie jest wielką spowiedzią. Może odnosi się to również do mojego pisania,
tego nie wiem. Ale to nie wystarcza. Mogłabym napisać jeszcze trzy, pięć, dzie­
sięć książek na ten temat, ale wciąż czułabym pustkę i nie widziałabym żadnego
wyjaśnienia dla tego, co się stało. Dzięki wierze mogłam oddać swoją winę.
Wszystko inne to zarozumiałość. Wiara oznacza, że nie m u s z ę nieść ciężaru sa­
ma, że niesie go za m n i e Jezus Chrystus. Niesienie tego ciężaru przez całe życie
byłoby niemożliwe. Wiem, że jestem chora na raka. Poznałam tę diagnozę nie­
dawno. Wiąże się ona z naszym t e m a t e m . Nie m o ż n a wiedzieć na pewno, czy
ten rak ma związek z aborcją, ale lekarz powiedział mi, że ciało nie zapomina ni­
czego. A lekarz ten nie był chrześcijaninem. Poprzez tę chorobę moja wiara zy­
skuje jeszcze inny wymiar.
Jeśli chodzi o aborcję, to m o g ę powiedzieć bez n a d m i e r n e g o misjonar-
stwa, z u p e ł n i e osobiście, że żadna kobieta nie m o ż e uleczyć się po niej sa­
ma, we w ł a s n y m s u m i e n i u , ciele i duszy, bez p o m o c y w y m i a r u d u c h o w e g o .
Jedyny r a t u n e k to o d d a ć swój grzech Bogu. To przynosi u z d r o w i e n i e , które­
go nie zapewnią żadni, n a w e t najlepsi, psychologowie.
Moja choroba n o w o t w o r o w a jest dla m n i e wyzwaniem. Czy w y t r z y m a m ?
Może dożyję 90 lat, a m o ż e został mi tylko rok. Tego nie w i e m . Jest j e d n a k
p e w n a zależność. Są ludzie - z n a m n a w e t jednego: to prof. U h l e n b r u c k z uni­
wersytetu w Kolonii - którzy dowiedli, że istnieje związek między c h o r o b ą
n o w o t w o r o w ą a aborcją. Trzeba jeszcze wielu badań. Ja m o g ę tylko m ó w i ć na
podstawie mojego doświadczenia i m o i c h r o z m ó w z l u d ź m i . J e s t e m tak
głęboko przekonana, że t e n związek istnieje, iż diagnoza o raku zbytnio m n ą
nie wstrząsnęła. Jest Pan j e d n y m z pierwszych ludzi, nie licząc najbliższej
rodziny, którym to m ó w i ę . J e s t e m j e d n a k pewna, że kiedy zacznę m ó w i ć
o tym publicznie, czego na razie nie z a m i e r z a m robić, zaraz pojawią się zarzu-

3Q FRONDA 31
ty. Często zresztą słyszę krytyczną opinię: „Pani Struck, pani wszystko spro­
wadza do aborcji!". J e s t e m daleka od tego. Z r e s z t ą p o d k r e ś l a ł a m to w mojej
książce. J e s t e m jednak pewna, że istnieją silne powiązania, że istnieje pamięć
ciała, które jest z b u d o w a n e z k o m ó r e k , t k a n e k i organów, jak to lubią p o d k r e ­
ślać zwolennicy aborcji, ale k t ó r e ma również swoją historię, o czym zazwy­
czaj się nie pamięta. Dla m n i e to jasne, że z tej historii rodzi się ból. Mój rak
jest dla m n i e okazją, to prawda, że dość straszną, aby jeszcze raz zmierzyć się
z bólem. W każdym jego aspekcie. N i e dotyczy to tylko bólu związanego
z aborcją, ale też z różnymi i n n y m i zranieniami, jakich d o z n a ł a m w życiu. My­
ślę teraz o kobietach i mężczyznach, którzy b ę d ą czytać t e n wywiad. Pragnę
powiedzieć t y m ludziom, zwłaszcza tej młodej kobiecie, k t ó r a jest w t r u d n e j
sytuacji i myśli o aborcji: „Zatrzymaj się. To nie jest takie proste, nikt nie jest
m ę d r c e m . Zachowaj spokój, cofnij się, m a s z jeszcze czas. A dziecko jest dziec­
kiem. Nieważne, czy to pierwszy tydzień, drugi tydzień, drugi miesiąc, trzeci
miesiąc. Dziecko jest dzieckiem. N i e pozwól się p o p ę d z a ć . Zamknij się w ci­
szy. Idź na „pustynię", cokolwiek przez to r o z u m i e s z . Z a s ł o ń uszy d ł o ń m i .
Zdaj się na swoją intuicję, wsłuchaj się w siebie. A p o t e m poszukaj prawdzi­
wej p o m o c y " .
Życzę i n n y m k o b i e t o m i m ę ż c z y z n o m , żeby t o , przez co ja m u s i a ł a m
przejść, im z o s t a ł o oszczędzone.

Dziękuję z a r o z m o w ę .

ROZMAWIAŁ: GRZEGORZ GÓRNY


MONACHIUM,
MARZEC 2003

31
Kiedy około trzeciej chce się pożegnać, bardziej zata­
cza się i chwieje, niż idzie. Lecz nagle pełne zaskocze­
nie. Całuje mnie w usta. Żaden lesbijski gest, po prostu
wydaje się, że jej podświadomość na krótko zerwała
zasłonę. Tym pocałunkiem w usta wyraziła swoje
współodczuwanie. Jesteśmy, że tak powiem, jednym.
Jednym w swoim bólu związanym z trudnym dzieciń­
stwem, aborcją, może również z naszą ucieczką z NRD.

RZECZ
O PASOLINIM
KARIN STRUCK

Chętnie opowiedziałabym reporterce „ S t e r n a " - Gerdzie-Marii Schónfeld


0 Paolo Pasolinim, jeśli nie znałaby jego eseju przeciwko aborcji, eutanazji
1 lewackiemu k o n s u m p c j o n i z m o w i . P r a w d o p o d o b n i e go n i e zna. A jeśli po­
znałaby, zdradziłaby go zapewne, tak jak przyjaciele Pasoliniego w 1975 roku
i aby stępić ostrze jego t e k s t u antyaborcyjnego, przedstawiłaby jako lewackie­
go h o m o s e k s u a l i s t ę i m a m i n s y n k a , który nie m o ż e się uwolnić od m a m i n e j
spódnicy i dlatego jest przeciwnikiem aborcji. Albo jako jakiegoś głupka, któ­
ry po p r o s t u jako mężczyzna nie m o ż e nic wiedzieć o cierpieniach kobiet.
Możliwe, że Gerda-Marie Schónfeld wyzwałaby go od faszystów. Może kie­
dyś reporterka „Sterna" odpowie mi na te pytania. O n a i jej koledzy, którzy tak
często poprzez w ł a s n e uprzedzenia omijają t e m a t antyaborcyjnej lewicy.

FRONDA 31
32
Wystarczy im postrzegać aborcję jako coś postępowego, a sprzeciwianie się te­
mu jako przypadek grzechu. Tak jak u Pasoliniego.
Dla reporterki „ S t e r n a " j e s t e m prawicowa, fundamentalistyczna, w r o g a
k o b i e t o m . Chcę nakazywać im, aby rodziły. W m o i m n o t e s i e z a p i s a ł a m so­
bie na t e m a t tego wywiadu: „Będę jeszcze m i a ł a okazję często wysłuchiwać
takich stwierdzeń w przyszłości".
Pani ze „Sterna" wypija dwie butelki w i n a na r a c h u n e k gazety (tylko pro­
szę, nie najdroższe!). Wywiad czy raczej walka psychiczna trwa sześć i pół go­
dziny i m o ż n a m n i e zapytać: dlaczego d a ł a m się podpuścić? Idę świadomie do
jaskini lwa, bądź co bądź s a m a wyzwałam „Sterna", atakując go frontalnie
w powieści Blaubarts Schatten (Cień Sinobrodego). Pani ze „ S t e r n a " („Magazy­
n u " , jak nazwałam to czasopismo aluzyjnie w powieści) prowadzi swoją wal­
kę dla usprawiedliwienia własnej aborcji, walkę o b r o n n ą przeciwko m n i e , któ­
ra nie chcę uczestniczyć w tej polityce tuszowania prawdy o syndromie
postaborcyjnym. O n a - twarda, k o m p e t e n t n a dziennikarka - jest w jakimś
stopniu upośledzona zawodowo przez własny m e c h a n i z m wyparcia. Nie jest
w stanie zaakceptować informacji o r e n o m o w a n y m badaczu c h o r ó b n o w o t w o ­
rowych, który zaobserwował liczne zachorowania na raka u kobiet, które do­
konały aborcji. Zaprzecza, śmiejąc się sarkastycznie, nie chce nic wiedzieć
o Rolandzie Roesslerze - pośle p a r l a m e n t u Hesji, ekspercie, który podaje
w wątpliwość dogmaty o eksplozji demograficznej i przeludnieniu. Nie chce
słyszeć o grupie s a m o p o m o c y RAHEL. Jedyne, czego użyła w artykule z m a t e ­
riałów, które przesłałam jej po wywiadzie, to list profesora T h o m a s a Hoffma­
na z Kolonii na t e m a t tzw. „wczesnej eutanazji" n o w o r o d k ó w . „Stanowisko
wobec wczesnej eutanazji n o w o r o d k ó w zostało wypracowane przez nauczycie­
li akademickich" - pisze. W artykule Die militante Mutter (Wojownicza m a t k a ) ,
który ukazał się 5 września 1991 roku chwyta się perfidnego k ł a m s t w a . Nie­
pozornego kłamstwa, ale jednak kłamstwa, które p r a w d o p o d o b n i e większość
z 1 359 000 czytelników (nabywców) „Sterna" (wydawca ujawnia tę liczbę na
górze nadesłanej kopii artykułu) p o w s t r z y m a od k u p n a i lektury mojej powie­
ści. Ponieważ k t o będzie chciał przeczytać elaborat kobiety, która prowadzi
„neurotyczną walkę z aborcją", „rzucając doniczką w publiczność (w Bad
Waldsee), oczywiście wcześniej odkładając n i e w i n n ą roślinkę na bok"?
Pani ze „ S t e r n a " pisze: „Biczownicy p r z e t r z y m u j ą bezlitośnie a u t o r k ę Ka­
rin Struck". Pani ze „ S t e r n a " robi się jeszcze bardziej n a p a s t l i w a i m ó w i

BOŻE NARODZENIE.2003
33
o „tej bigoteryjnej i obscenicznej wiktymologii Karin S t r u c k " i zarzuca autor­
ce „jałową histerię antyaborcyjną".
Więcej zniesławiania i niszczenia reputacji w artykule nie m a . Ale nie
dlatego tak wyczerpująco c y t o w a ł a m panią ze „ S t e r n a " . M u s z ę opowiedzieć,
w jaki sposób, p o d o b n i e jak to było w wypadku Pasoliniego, funkcjonuje m e ­
chanizm wyparcia u tych, którzy z jednej s t r o n y nie obawiają się mieszać p o ­
lityki z seksem i zbrodnią, z liczbą aborcji i z „ b i e d ą " kobiet, a z drugiej, tak
jak moja pani ze „Sterna", nie są w stanie u p r z ą t n ą ć śmieci spod własnych
drzwi, a przynajmniej zastanowić się n a d s a m y m i sobą, z a m i a s t p r o w a d z i ć
jałowe analizy. Miguel de Cervantes stwierdził: „Fakty są w r o g i e m prawdy".
Pod koniec sześcioipółgodzinnej bitwy, tego inkwizycyjnego przesłuchania
zakończonego wyrokiem na „neurotyczną przeciwniczkę aborcji", zaprosiłam
panią Schónfeld do baru La Mer na kilka koktajli. W i n o wypiła prawie sama. To
nawet dobrze, bo jest teraz tak pijana, że mogę zajrzeć na chwilę w jej duszę.

Opiera się o blat baru o b o k m n i e , z a m a w i a m dla niej b e z a l k o h o l o w e g o


drinka, s a m a zaś biorę d r i n k a z d u ż ą ilością ginu. Jest wyczerpana b i t w ą ze
m n ą . Ze zdziwieniem z a u w a ż a m to d o p i e r o teraz. Czuję, że j e s t e m w dobrej
formie, zwłaszcza w p o r ó w n a n i u do niej. J e s t e m (jeszcze) trzeźwa. Jeśli te
sześć i pół godziny przyniosło coś pozytywnego, to tylko jako ćwiczenie. Re­
p o r t e r k a „ S t e r n a " osłabła. Wydaje mi się sympatyczna, j e d n a k dla m n i e nie
m o ż e (chyba że prywatnie) być miła. Byłoby to p r z e c i w n e linii jej czasopi­
sma. P o d o b n i e jak swego czasu Henri N a n n e n nie o p u b l i k o w a ł przychylne­
go mi artykułu n a p i s a n e g o przez mojego n a r z e c z o n e g o , tak i dzisiaj artykuł
sympatyzujący z m o i m i poglądami nie m ó g ł b y się w „ S t e r n i e " ukazać.
Chwilę r o z m a w i a m y o sprawach prywatnych. O n a o p o w i a d a mi o s w o i m
dzieciństwie po ucieczce z N R D . Jest d u ż o p o d o b i e ń s t w p o m i ę d z y naszymi
biografiami. Z o s t a ł a opuszczona, przeżyła z i m n e , s a m o t n e dzieciństwo

34 FRONDA 31
w d o m u dziecka, przejście do nowej rodziny. Jej h i s t o r i a jest bliska mojej.
Kiedy o k o ł o trzeciej chce się pożegnać, bardziej zatacza się i chwieje, niż
idzie. Lecz nagle p e ł n e zaskoczenie. Całuje m n i e w u s t a . Ż a d e n lesbijski
gest, po p r o s t u wydaje się, że jej p o d ś w i a d o m o ś ć na k r ó t k o zerwała z a s ł o n ę .
Tym p o c a ł u n k i e m w u s t a wyraziła swoje w s p ó ł o d c z u w a n i e . Jesteśmy, że tak
powiem, jednym. J e d n y m w s w o i m bólu związanym z t r u d n y m dzieciń­
stwem, aborcją, m o ż e również z n a s z ą ucieczką z N R D . Szkoda, że nic z jej
uczuć nie m o ż e zostać w jej artykule i nie zostanie.
W wypadku Cienia Sinobrodego i w świetle tak oczerniającego artykułu,
który napisała, nie sprawdza się zasada bad publicity is good publicity. W p r a w ­
dzie leży teraz prawie p o d b a r e m , ale odzyska p r z y t o m n o ś ć w p o ł o w i e nie­
przespanej nocy. R z a d k o d o ś w i a d c z a ł a m tak blisko tego, co nazywa się od­
kryciem cienkiej warstwy wyparcia bólu aborcyjnego. Przychodzi mi do
głowy stwierdzenie M a r k u s a R i e d e n a u e r a po m o i m odczycie w M o n a c h i u m :
„W niektórych grupach feministycznych t e g o typu kobieta znajduje się
«krótko przed z a ł a m a n i e m się m e c h a n i z m u wyparcia»".
Oczywiście, kiedy Gerda-Marie Schónfeld opuściła bar, również i ja opa­
dłam z sił po siedmiogodzinnych zmaganiach. Może także dlatego, że t e n poca­
łunek spadł na m n i e jak najgłębsze zrozumienie, przyznanie się do wspólnej
wiedzy na temat aborcji. Może poczułam, że jesteśmy wspólniczkami. Także
wspólniczkami w bólu. W i e m też, że ona nie napisze nic z tego, co jej powie­
działam. Nie opisze moich wyjaśnień dotyczących zajścia w Bad Waldsee. Mo­
że cała ta historia zostanie przez nią przemilczana - chyba m u s i zostać przemil­
czana. Grobowe milczenie jest w końcu lepszym środkiem niż zniesławienie
i szarganie reputacji. „Stern" ma przecież pieniądze. D u ż o pieniędzy.
Wyjaśniłam jej wyczerpująco, że nie r z u c a ł a m d o n i c z k ą w ludzi. Repor­
ter jako h a n d l a r z b r o n i ą - nigdy nie r o z u m i a ł a m t e g o lepiej niż teraz. Ja też
wracam pijana do d o m u n a d r a n e m . W w a n n i e r o z t r z ą s a m t e n wywiad. Jej
pocałunek przypomniał mi boleśnie o tym, że moje a r g u m e n t y przeciw abor­
cji nie m o g ą przywrócić życia ż a d n e m u dziecku.
Strach, a nie p r z e m o c utrzymuje dyktatury przy w ł a d z y - powiedział by­
ły NRD-owski dysydent i p o e t a J u r g e n F u c h s .
Mechanizm wyparcia jest jakąś formą strachu. To on utrzymuje dyktaturę
iluzji aborcyjnej przy władzy. Jeśli walka przeciw paragrafowi 2 1 8 rzeczywiście
sprzyjałaby kobietom, jeśli rzeczywiście byłaby liberalna, jeśli byłaby walką

BOŻE NARODZENIE-2003
35
0 „samostanowienie", o wolność kobiet, jeśli byłaby tym wszystkim, o czym
się mówi, czy musiałaby wykorzystywać potwarz, kłamstwa, półprawdy, fał­
szowanie liczb, n o w o m o w ę , czy musiałaby bagatelizować fakty?
Pasolini mógł jeszcze pisać: „To, że życie jest świętością, r o z u m i e się sa­
m o przez się".
Jego esej miał p o d t y t u ł Die Zertórung der Kultur des einzelnen durch die
Gesellschaft. Vom Konformismums der Progressiven (Niszczenie k u l t u r y j e d n o s t k i
przez s p o ł e c z e ń s t w o . O k o n f o r m i z m i e p o s t ę p o w c ó w ) . M i a ł a m w ł a ś n i e p r ó ­
bę tego k o n f o r m i z m u w barze La Mer. Pasolini z d r o w e odczucia większości
nazwał b r u t a l n i e represywnymi, lecz z d r o w e odczucia (konformizm) m e ­
diów są w debacie aborcyjnej n i e mniej b r u t a l n i e r e p r e s y w n e .
Teza Pasoliniego nie jest dzisiaj zbyt p o p u l a r n a . Jego b e z w z g l ę d n a anali­
za lewicowego k o n f o r m i z m u wciąż jest a k t u a l n a . Dzisiaj n a w e t bardziej niż
wtedy. C h o d z i mianowicie o tezę, że zalegalizowana aborcja jest „ p o t w o r n i e
w y g o d n a " i że ta „wspaniała liberalizacja" nic i n n e g o nie przynosi ze s o b ą
poza „władzą konsumpcji, n o w e g o faszyzmu".
To jasne, że sprzeciw Pasoliniego w o b e c aborcji jest r ó w n i e ż u w a r u n k o ­
wany jego świadomością h o m o s e k s u a l i s t y i pisarza. To a k u r a t sytuuje go p o ­
za wszelkimi s c h e m a t a m i . D l a t e g o dzisiaj tak ł a t w o wyjaśnić w s t r ę t w o b e c
jego osoby.
W 1977 roku, podczas spotkania literackiego w H a m b u r g u , na j e d n y m
z głównych placów miasta, czytałam fragment z mojej powieści, w której bro­
niłam wolności do uprawiania miłości z o s o b a m i tej samej płci. Mój s t o s u n e k
do h o m o s e k s u a l i z m u (lecz nie do h o m o s e k s u a l i s t ó w ) zmienił się, p o m i m o to
u w a ż a m za nieuczciwe, że m o i polityczni przeciwnicy próbują zniekształcić
1 wymazać p e w n e fragmenty z historii mojego życia, p o n i e w a ż myślą, że jako
przeciwniczkę aborcji p o w i n n i m n i e zwalczać wręcz fanatycznie.
Również Pasolini nie wykorzystał swojej radykalnej biografii. U c z y ł a m
się na jego przypadku. Obserwacja jego losu, jakkolwiek p a r a d o k s a l n i e to
brzmi, daje mi siłę.
Aborcja jest „ u p a d k i e m s u m i e n i a " , pisze Pasolini, „ m o r a l n y m p r z e s t ę p ­
s t w e m " . W t e n s p o s ó b Pasolini wypowiedział b e z k o m p r o m i s o w o p r a w d ę .
Ale ci, dla których d o g m a t e m jest p o s t r z e g a n i e aborcji jako wyzwolenia ko­
biet, nie chcą tego słuchać. Tutaj nic się n i e z m i e n i ł o .
W p r a w d z i e Pasolini przyłącza się do w y n a w c ó w d o g m a t u eksplozji de-

36 FRONDA 31
mograficznej, ale nie zmniejsza to b e z k o m p r o m i s o w o ś c i jego analizy. Pisze
o „totalitarnym w ł a d z t w i e k o n s u m p c j i " , w rewolucji (seksualnej i aborcyj­
nej) widzi „ u z e w n ę t r z n i o n ą kolektywną n e u r o z ę " .
Wygląda to tak, jakby przewidział „czasy A I D S " . Idzie jeszcze dalej, m ó ­
wiąc o „nowej formie eutanazji". I tutaj był przewidujący, ponieważ w ł a ś n i e
m a m y do czynienia z nową, o t w a r t ą debatą na t e m a t eutanazji. N i e d a w n o , 25
stycznia 1992 roku, w „Die W e l t " Barbara Nikolaus o p u b l i k o w a ł a t e k s t
Zwischen Gesetz uncł Gewissen. Diirfen Artze Sterbehilfe Leisten? (Między u s t a w ą
a s u m i e n i e m . Czy lekarze mogą p o m a g a ć przy śmierci?). A u t o r k a p o u c z a nas,
że t e r m i n eutanazja w swoim źródłowym sensie oznacza szczęśliwą lub ła­
godną śmierć, i ubolewa nad tym, że „eutanazja (...) w ł a ś n i e w N i e m c z e c h
poprzez perwersyjne używanie tej nazwy w czasach nazistowskich jest obar­
czona t r u d n ą do wymazania przeszłością". W czasach Pasoliniego widać było
pierwsze oznaki p o w r o t u eutanazji. Miał pan rację, panie Pasolini.

Dacia Maraini, a u t o r k a Stummen Herzogin (Milcząca księżna), na w s p o ­


m n i a n y m już s p o t k a n i u literackim w H a m b u r g u , określiła p o e t ę jako czło­
wieka, który „idąc, ogląda świat nie tylko o c z a m i " .
Pasolini był świadkiem, jak powiedziała Dacia Maraini. Ale również o n a
odrzuciła Pasoliniego, kiedy 21 listopada 1991 r o k u powiedziała w H a m b u r ­
gu: „ S t o s u n e k Pasoliniego do aborcji z perspektywy syna: «To jest tak, jakby
m a t k a m n i e odrzuciła». (...) Aborcja była dla niego jak cięcie, akt przemocy,
który zadawany jest jego m a t c e - M a d o n n i e " . Powiedziała jeszcze j e d n o zda­
nie: „Kwestia aborcji nie była dla niego kwestią ideologii".
Chciała w t e n oczywisty s p o s ó b p r z e s u n ą ć poglądy Pasoliniego w sferę
prywatności. Jest to prawda: kwestia aborcji nie jest ż a d n ą s p r a w ą ideolo­
giczną. To jest sprawa życia i śmierci, sprawa być i nie być.

BOŻE N A R O D Z E N I E 2003
37
Pasolini nie byl szaleńcem - w tym s a m y m s t o p n i u jak wy wszyscy, któ­
rzy występujecie przeciw aborcji lub decydujecie się na p o ś w i ę c e n i e tej spra­
wie, nie dając się zastraszyć panującej opinii.
Pasolini kochał swoją m a t k ę prawdziwie i głęboko, z obowiązku ochra­
niania kobiety, k t ó r a była bita przez jego ojca. Wiedział, jako syn, kiedy ko­
bieta traci dziecko: jego brat, drugi syn jego m a t k i został „zabity przez sza­
lonych, dzikich k o m u n i s t ó w " !
Poza tym Pasolini jako prawdziwy intelektualista, który „myśli s e r c e m " ,
odczuwał szacunek nie tylko dla (narodzonych) opuszczonych dzieci, ale
również dla macierzyństwa.
W liście do przyjaciółki, która oczekiwała dziecka, pisał te poruszające słowa:
„Posiadasz coś lepszego, czemu musisz się poświęcić, coś, co jest cudem, co jest
dla mnie czymś niewypowiedzianym. Moje zdumienie jest o tyle głębokie i nie­
określone, że to właśnie będziesz Ty, która ten cud powtórzy...". Dalej prosił:
„Napisz mi, informuj mnie na bieżąco o Twoim życiu i o tym Życiu (które mnie
wprawia w zachwyt przez swoje stawanie się), które się w Tobie rozwija."
Zarzuty m o i c h lewicowych przyjaciół i wrogów, którzy widzą w tych zda­
niach Pasoliniego r o m a n t y z m i s e n t y m e n t a l i z m h o m o s e k s u a l n e g o mężczy­
zny, traktuję jako wstydliwie t a n i e .
Matczyne urojenia i „narodowosocjalistyczny m i t m a t k i " - obraźliwe sło­
wa, których używano by pod m o i m adresem, jeśli napisałabym to, co Pasolini
napisał o macierzyństwie, nie mogły być skierowane do niego. Nienawiść do
niego, strach przed niebezpiecznym przeciwnikiem aborcji wystarczyły, aby
potraktować go jak zwierzę. Pełne miłości zdania Pasoliniego, wczuwające się
w rzeczywistość macierzyńskiego doświadczenia, wzmacniają we m n i e poczu­
cie, że ci, którzy dzisiaj optują za nieograniczoną aborcją, m o g ą być opanowa­
ni przez (nieuświadomioną?) nienawiść wobec macierzyństwa.
Zwolennicy pro choice zawiesili na k r ó t k o na p o s t u m e n c i e Statui W o l n o ­
ści w N o w y m J o r k u t r a n s p a r e n t z n a p i s e m : Abortion is healthcare. Healthcare is
right. W o b e c takiej „ślepej na w a r t o ś c i " bzdury (Viktor E. Franki) chciała­
bym odpowiedzieć właśnie s ł o w a m i Viktora Frankla: „ O d p o w i e d n i k i e m Sta­
tui Wolności na w s c h o d n i m wybrzeżu p o w i n n a zostać S t a t u a Odpowiedzial­
ności na z a c h o d n i m wybrzeżu".
J e d n y m z nielicznych p r o m i n e n t ó w , nielicznych artystów, którzy dzisiaj
angażują się w walkę z aborcją, jest krajan Pasoliniego - reżyser F r a n c o Zef-

38 FRONDA 31
firelli. Jak donosił „ S t u t t g a r t e r Z e i t u n g " w 1991 roku w artykule pod tytu­
łem Streit um Abtreibungsdenkmal in Italien (Spór o p o m n i k przeciw aborcji we
W ł o s z e c h ) , specjalnie pospieszył o n d o Abruzzy n a o d s ł o n i ę c i e m o n u m e n t u
przeciwko aborcji na c m e n t a r z u w L'Aquila we W ł o s z e c h .
M o n u m e n t p r z e d s t a w i a „stylizowaną M a d o n n ę w d ł u g i m płaszczu, k t ó ­
ra przytula do siebie c z w o r o tylko w zarysach widocznych dzieci" („Stuttgar­
ter Z e i t u n g " ) . Na m u r z e , zaraz za p o m n i k i e m , o b o k m a p y świata widnieje
dedykacja „50 m i l i o n o m dzieci, k t ó r e k a ż d e g o r o k u są zabijane p o p r z e z
aborcję". Blisko rzeźby znajduje się, jak d o w i a d u j e m y się ze „ S t u t t g a r t e r
Z e i t u n g " , zbiorowy grób, w k t ó r y m włoscy przeciwnicy aborcji pogrzebali
demonstracyjnie zabite dzieci ze szpitala w L'Aquila.
Zeffirelli p r z y p o m i n a w swojej m o w i e o t y m z b i o r o w y m grobie i o dzie­
ciach, „które nie przyszły na świat, ale k t ó r e są z n a m i d u c h e m " . Zeffirelli
pyta także, w jaki s p o s ó b katoliccy politycy zasiadający w p a r l a m e n c i e mogli
dopuścić do takiej masakry.
M o ż n a by sądzić, że nasze (niemieckojęzyczne) m e d i a zrobią z tej infor­
macji najważniejszy news dnia. J e d n a k nie. Najważniejszą informacją w tych
dniach w N i e m c z e c h roku 1992 była ta o r e b e l i a n t a c h w C D U , m i ę d z y inny­
mi o d e p u t o w a n y m Horście Eylmannie, który chce zwalczać p r z e m o c w ro­
dzinie, popiera zniesienie ograniczeń w t e r m i n a c h p r z e p r o w a d z a n i a aborcji,
aby kobiety „nie były dłużej k r y m i n a l i z o w a n e " .
Newsy dnia nic nie m ó w i ą o Zeffirellim.
Czy odwaga Zeffirelliego m o ż e być zaraźliwa?
KARIN STRUCK
TŁUMACZYŁ: HUBERT CZAPLICKI
Fragment książki Ich serie me/n Kind im Traum (1992)

BOŻE NARODZENIE 2003


39
HIROMI ITO

Zabijanie Kanoko

Czytałam książkę o aborcji


Kiedy moja siostra powiedziała
Że usunęła diabełka
Diabełek został usunięty
To były jej słowa
Diabełek został usunięty
Gratuluję
Moja córka Kanoko nie została usunięta
Moja siostra zapytała czy kiedykolwiek to zrobiłam
Odpowiedziałam że tak
Chociaż Kanoko nie została usunięta
Przerwałam tylko ciążę
Z płodem który musiał być podobny do Kanoko
Z płodem który musiał być podobny do Kanoko
Ale to nie była Kanoko
I diabełek został usunięty
To nie były moje słowa
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia

Kiedy zrobili mi ultrasonograf


Lekarz powiedział
Twoje dziecko jest duże i będziesz miała
Mnóstwo mleka
Ja zbyłam to śmiechem
Cha cha
Cha cha
Rzeczywiście miał rację
Miałam mnóstwo mleka
40 FRONDA 31
Kiedy ściskałam moje piersi
Plamiły ubranie
Nie bolały ani nie puchły
Ale raczej trudno było powiedzieć
Że są piękne
W każdym razie
Gratuluję
Dobrze jest mieć mleko
Coś słodkiego i podnoszącego na duchu
Wytryskującego znikąd
Dobrze jest mieć mleko
Bo wydzielam coś podobnego do mleka
Sprzedawanego w sklepie spożywczym
Bo wydzielam to
Tak jak mocz ślinę łzy i wydzieliny
Bo mnóstwo mleka płynie z moich piersi
Coś podobnego do mleka płynie
Z mojej dupy ust i pochwy
Dlatego jestem szczęśliwa
Gratuluję!

Usunęłam ciążę
W połowie drugiego trymestru
Zapytałam lekarza jakiej płci było dziecko
Ale słowo dziecko nie jest tutaj właściwe
W rzeczywistości jest to płód
Oczywiście lekarz nie powiedział mi
Bo byłby to zbyt wielki szok
Dla ciała matki
Ale ciało matki nie zastanawia się
Czy to był chłopiec czy dziewczynka
BOŻE N A R O D Z E N I E 2 0 0 3
41
Która przypominała Kanoko
Kiedy byłam w ciąży
Miałam wszystko
Miałam zatrucie krwi

Miałam cystę pełną wody


Widziałam wszystkie grudki
Które wypełniały moją macicę
One też musiały
Przypominać Kanoko
Miałam raka macicy
I kroili mi macicę
Wycięli mi nawet jajniki
Miałam męczące i długie skurcze
Kroili mi srom
Macica była opuchnięta
Moje ciało było pełne
Mogłam jeść ile chciałam
I masturbować się bez końca
Och te szczęśliwe palce ciężarnej kobiety
Wyobrażające sobie moment przyjścia
Jej dziecka na świat
Można powiedzieć
Że byłam
Szczęśliwie ciężarna
Dlatego właśnie
Dałam dziecku moje piersi

Kanoko ma teraz sześć miesięcy


Rosną jej zęby
Które chcą odgryźć moje brodawki
Czekając na swoją szansę
Kanoko zjadała mój czas
Okradała mnie ze środków do życia
42 FRONDA 31
Pozbawiała apetytu
Wyrywała mi włosy
Zmuszała mnie do zmieniania pieluch
Chcę ją porzucić
Chcę porzucić brudną Kanoko
Chcę porzucić brudną Kanoko która odgryza
Moje brodawki
Zanim rozleje moją krew chcę ją zabić

Porzuciłam martwe ciało


To było łatwe zaraz po porodzie
Łatwiejsze niż aborcja jeśli cię nie złapią
Jestem pewna że mogłabym to zrobić jeszcze raz
I nie zostałabym złapana
1 mogę zakopać tak wiele Kanoko jak tylko chcę
Gratuluję zakopanych Kanoko
Gratuluję
Musimy kopulować
Musimy poczynać jedną Kanoko po drugiej
A potem musimy się ich wszystkich pozbyć
Z wyjątkiem jednej
Czyli Kanoko tej chwili
Która chce odgryźć moje brodawki
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia
Fajnie jest wybatożyć pasierba
Fajnie jest zabić pasierba
(Zrobiłam już to sama)
Lecz moje własne dziecko znaczy dla mnie więcej
BOŻE NARODZENIE.2003
43
Przyjemnie jest porzucić dziecko
(Zrobiłam to)
Lecz trudniej jest porzucić samego siebie

Wszyscy mi gratulowali
Cen-ichiro dał mi butelkę Bordeaux
Higuchi róże
Kohei przysłał mi wypchanego królika
Ishizeki misia
Shiroyascu psa papier-mache
Non upiekła mi ciasto
Kanoko kupiła kamerę wideo
Ozaki przysłał telegram
Wszyscy mi gratulowali
Dziękuję dziękuję
Kiedy szczęśliwa Kanoko odgryza mi brodawki

Jak wspaniale byłoby


Porzucić ją bez poczucia winy
Chcę zostawić ją w Tokio
Z dziką radością porzucić ją
Gratuluję zniszczenia
Teruko - gratuluję ci aborcji
Mihiko - gratuluję ci porzucenia Take
Kumiko - gratuluję ci zabicia Tomo
Mari - może porzucić Norioho
Mayumi - jakiej płci był twój płód
Riko - czy nie najwyższy czas pozbyć się Kotaro

Porzućmy wszyscy synów i córki


Którzy ostrzą zęby aby odgryzać nasze brodawki
Moja przyjaciółka Hiromi
Zabiła się skacząc z okna trzy lata temu
Prawdopodobnie z powodu kłopotów z mężczyzną
44 FRONDA 31
Lecz miała także chorobę skóry na stopach
Dlatego ukryła ją w skarpetkach
Założyła dżinsy i wyskoczyła
Dwie nogi i brzuch
24-letniej zaskakująco pięknej kobiety
Nie mogę ich wymazać z mojej pamięci
Nawet po trzech latach
Mimo że w rzeczywistości nigdy ich nie widziałam
Na ziemi
Dwie nogi i brzuch nieżywej
Dwie nogi i brzuch nieżywej
Gratuluję zniszczenia

Kiedyś nagle zdenerwowałam się na Kanoko


I uderzyłam ją w głowę
Budzikiem
Upadła nieruchoma
Krzyknęłam potrząsnęłam nią
Poklepałam ją ona ani drgnęła
Byłam przerażona myślą
Że ją zabiłam
Więc zostawiłam Kanoko i wyszłam
Kiedy wróciłam dwie godziny później
Ciągle nie dawała znaku życia
Czarne mrówki roiły się
Na jej całym ciele
Jednak wydawało mi się że przesunęła się trochę
Z miejsca
W którym ją zostawiłam

Później znalazłam młodego wróbelka


Szamoczącego się na rozpalonej ulicy
Podniosłam go i przeniosłam w miejsce
Gdzie na poboczu było trochę wilgoci
BOŻE NARODZENIE 2003
45
Lepiej pomyślałam
Niż na wysuszonej stronie ulicy
Ale szosa to zawsze szosa
Nigdzie nie można się ukryć
Wzięłam więc znowu wróbelka i położyłam go na trawie
I zajrzałam do niego kiedy wracałam do domu

Przy okazji zauważyłam mnóstwo mrówek


Niedaleko
Ale nie skojarzyłam mrówek z Kanoko
Najpierw mrówki były na całym ciele wróbelka
Z wyjątkiem łebka
Poruszał swoimi nieopierzonymi skrzydłami
Próbując uciec przed mrówkami

Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia

Dotykałam czystego wróbelka


Ale nie mogłam go dotknąć kiedy pokryły go mrówki
Więc uciekłam
Przypomina mi to o porzuceniu Kanoko
Kiedy mrówki zaczęły się roić po jej ciele
Jednak nie boję się Kanoko
Boję się właśnie mrówek
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia
Gratuluję zniszczenia

HIROMl ITO
PRZEŁOŻYŁ: ANDRZEJ ANTOSZAK
Przedruk za: „Rewia Kontrsztuki"

46 FRONDA 31
Pewna dziennikarka opowiadała, że dokonała aborcji
na swoim drugim dziecku z powodu strachu przed
wojną atomową grożącą zniszczeniem całego świata.
Godzinami usprawiedliwiała swoją aborcję podczas
wywiadu, jaki prowadziła ze mną w obecności swoje­
go kolegi, który prawie spadł z krzesła, kiedy powie­
działam, że uważam papieża za mądrego człowieka.

KTO SIĘ BOI


MASZYNY DO
RODZENIA?
KARIN STRUCK

Podczas lotu do Puszczy Luneburskiej s p o t k a ł a m m ł o d ą k o b i e t ę w wieku


około 35 lat. Nazwijmy ją A n n a M e u r e r . Przedstawiłyśmy się i wymieniły-

48 FRONDA 31
śmy kilka informacji o sobie. N a s z a r o z m o w a zeszła na dzieci. O n a s a m a ich
nie miała. Kiedy p o w i e d z i a ł a m jej, że m a m pięcioro dzieci i czworo m i e s z k a
ze m n ą , s p o n t a n i c z n i e spytała, czy j e s t e m m a s z y n ą do rodzenia. Zdziwiło
m n i e takie określenie, p o n i e w a ż A n n a nie była feministką. Przeciwnie, pra­
wie cały czas nie m ó w i ł a o niczym i n n y m , tylko o tym, że od kilku lat jest sa­
ma i chce zaangażować się w „stabilny związek" albo wyjść za m ą ż i d l a t e g o
chce znaleźć o d p o w i e d n i e g o mężczyznę.
D o p i e r o kilka tygodni później pojęłam, dlaczego przy tak relatywnie m a ­
łej (przynajmniej w m o i c h oczach) liczbie pięciorga dzieci n a z w a ł a m n i e m a ­
szyną do rodzenia. (Nie znała m n i e , nie m o g ł a z a t e m nic wiedzieć o m o i m
zaangażowaniu i pisarstwie, k t ó r e u p r a w i a ł a m na t e n t e m a t ) .
Podczas jazdy s a m o c h o d e m przez przypadek zaczęła mówić o aborcji, któ­
rą kiedyś przeprowadziła. Po aborcji, przed kilkoma laty miała bardzo t r u d n y
okres. Po raz pierwszy w swoim życiu poszła wtedy do psychiatry, który prze­
pisał jej środki farmakologiczne „ n a uspokojenie". Nie pomogły. P o t e m był
„incydent" z mężczyzną, który całkowicie „pogrążył ją psychicznie". „ O d tego
czasu jestem d u c h o w o m a r t w a " - m ó w i A n n a M e u r e r do swojej przyjaciółki za
kierownicą auta i również do m n i e . Pytam ostrożnie, czy nie chciała zachować
dziecka, byłoby to przecież jej pierwsze w wieku 27 lat. Odpowiada: „Mężczy­
zna był żonaty, nie mogłabym tego znieść". To znaczy nie mogłaby znieść wi­
doku dziecka, ponieważ przypominałoby ojca. „To sprawiałoby mi ból".
Przeprowadziła aborcję „z p o w o d ó w psychiczno-socjalnych".
A n n a M e u r e r n a z w a ł a m n i e m a s z y n ą d o rodzenia.
Kobiety p o d o b n e do A n n y M e u r e r s p o t y k a ł a m wciąż w 1991 r o k u pod­
czas dyskusji i wystąpień na t e m a t paragrafu 2 1 8 i p o m i ę d z y n i m i . P e w n a
dziennikarka opowiadała, że d o k o n a ł a aborcji na s w o i m d r u g i m dziecku
z p o w o d u strachu przed wojną a t o m o w ą grożącą z n i s z c z e n i e m całego świa­
ta. G o d z i n a m i usprawiedliwiała swoją aborcję podczas wywiadu, jaki p r o w a ­
dziła ze m n ą w obecności swojego kolegi, który prawie spadł z krzesła, kie­
dy powiedziałam, że u w a ż a m papieża za m ą d r e g o człowieka.
S u s a n n e H. jest jedyną w tym r o k u k o b i e t ą m e d i ó w , k t ó r a jest g o t o w a
wysłuchać kogoś, k t o tak jak ja podjął decyzję, aby nie b u d o w a ć ogólnej p o ­
lityki, adresowanej do wszystkich ludzi, na gruncie w ł a s n y c h przeżyć zwią­
zanych z aborcją, która była t o l e r o w a n a bądź w y m u s z o n a przez o t o c z e n i e .
N a w e t jeśli pozwala, aby jej kolega, pisząc o m n i e w czasopiśmie „Elle",

BOŻE NARODZENIE.2003
49
zniesławiał m n i e , p o n i e w a ż j a d ł a m z n i m i obojgiem sałatkę k a w i o r o w ą
w słynnej restauracji La Mer. Z n ó w zaszufladkowanie: pisarka, opływając
w luksusy, chce k o b i e t o m nakazywać, aby były m a s z y n a m i do r o d z e n i a dzie­
ci (choć s a m a jest j e d n ą z takich maszyn, p a t r z wyżej). Czytelnicy nie zosta­
li poinformowani, że to c z a s o p i s m o „Elle" zapłaciło za kawior i że nie jest to
jeszcze p r z e s t ę p s t w o być z a p r o s z o n y m na kawior przez czasopismo, k t ó r e
m o ż e sobie na to pozwolić. Ale w t e n s p o s ó b eliminuje się politycznych prze­
ciwników.
Bądź co bądź „Elle" jest jedynym p i s m e m kobiecym, k t ó r e p r z e d s t a w i ł o
moją powieść Blaubarts Schatten (Cień S i n o b r o d e g o ) . I n n e c z a s o p i s m a w paź­
dzierniku 1991 roku zasugerowały działowi p r a s o w e m u mojego wydawnic­
twa, że będą bojkotować moją powieść. Mój wydawca sądzi, że t a b u powi­
kłań poaborcyjnych, k t ó r e są m o i m t e m a t e m (również w powieści), stanowi
p o d o b n i e głębokie tabu jak t e m a t raka (wciąż). Tego nie b r a ł a m p o d u w a g ę !
Z a r z u c a n o mi, że nie o b c h o d z ę się zbyt delikatnie z m o i m i politycznymi
przeciwnikami. „Jest pani z n a n a między i n n y m i ze swojej polemiki podczas
wystąpień" - powiedziała mi n i e d a w n o p e w n a dziennikarka. „To p r a w d a -
o d p o w i e d z i a ł a m - ale trzeba r ó w n i e ż dodać, że j e s t e m w stanie a r g u m e n t o ­
wać trzeźwo i spokojnie, jeśli tylko nie j e s t e m przyciśnięta do ściany, jak to
ma miejsce w czasie wielu wystąpień w m e d i a c h " . C h o ć m o ż e jest to moją
szansą, ponieważ m e d i a chcą - oprócz kompetencji - również sensacji.
Z r o z u m i a ł a m to, kiedy po wydarzeniach w Bad W a l d s e e telefon urywał się
u m n i e w d o m u . Czasami chcą tylko sensacji. W USA p r e z e n t e r p o w i n i e n
u m r z e ć przed kamerą. Media potrzebują w s t r z ą s u !
Nie chcę, aby ludzie podczas s p o r ó w o aborcję n o k a u t o w a l i się nawza­
jem. P e w n e osoby wołają o większą rzeczowość podczas dyskusji głównie
w nadziei na p o t w i e r d z e n i e swoich w ł a s n y c h poglądów. Rzeczowość, praw­
dziwa rzeczowość nie wyklucza mówienia, najlepiej na w y s o k i m p o z i o m i e ,
o emocjach. Mówi się w k o ń c u o konsternacji i o s k o n s t e r n o w a n y c h - jak
m o ż n a o tym rzeczowo rozmawiać, rozdzielając te terminy? J e d n a k w kraju,
w którym w ciemnych czasach zatrucia politycznego k l i m a t u odbywały się
rzezie między ekstremistycznymi grupami, nie jest możliwa polemika
o emocjach i z emocjami.
W Bad W a l d s e e w y c z u ł a m z p r z e r a ż e n i e m atmosferę szalejącej, kipiącej
masowej psychozy typu „czy chcecie totalnej wojny?" (tylko, że t y m r a z e m

50 FRONDA 31
chodziło o „totalną aborcję"). W d o w ó d p r o t e s t u rozbiłam w a z ę . Jak j e d n a k
obronić się p r z e d fałszywymi słowami, niszczącymi s ł o w a m i , k t ó r e p o w s t a ­
ją przy biurkach przeciwko o b r o ń c o m życia?
Przyjmuję określenie Anny M e u r e r o maszynie do r o d z e n i a nie j a k o prze­
jaw złej woli, lecz jako p r ó b ę obrony, o d w r ó c e n i a uwagi od samej siebie
(w stylu „łap złodzieja", podczas gdy jest n i m o n a s a m a ) .
Co j e d n a k robić, gdy ludzie, tacy jak publicystka Elke H e i d e n r e i c h , po
której m o ż n a by się spodziewać i n t e l e k t u i refleksji, „psychoanalizują",
wręcz „psychiatryzują", m n i e jako a u t o r k ę i politycznego przeciwnika, za­
miast recenzować powieść. A u t o r k a „ m u s i zostać u r a t o w a n a od siebie sa­
m e j " , jej książka to „psychologiczny rynsztok", pisze d e m a s k a t o r s k o Elke
Heidenreich. Przeczytałam to z p e w n y m d y s t a n s e m w czasopiśmie „Die Ze-
it" z 3 października 1991 roku, kilka tygodni po w y d a n i u Cienia Sinobrodego.
Z dystansem, bo w 1982 r o k u „Die Z e i t " pisał już raz o „psychologicznym
rynsztoku", z okazji wydania mojej książki Kindheits Ende. Journal einer Kriese
(Koniec okrucieństwa. Dziennik kryzysu). W t e d y było to na t e m a t książki,
która jednoznacznie oburzyła „Die Zeit", p o n i e w a ż nie godziła się na argu­
m e n t y tego p i s m a w sprawie legalizacji n a r k o t y k ó w .
W s p o m i n a m o tym wszystkim, aby pokazać, jakie s u b t e l n e m e t o d y ata­
ku stosuje się w tym kraju, chcąc zdyskredytować przeciwnika, który nie p o ­
dziela czyichś poglądów politycznych.
Zauważyłam, że z m i e n i o n y paragraf 2 1 8 z 1974 i 1976 roku, oddziałuje
m o c n o na umysły r e c e n z e n t ó w . „Jeśli nie ma a r g u m e n t ó w , to u s t a w y kształ­
tują ś w i a d o m o ś ć ! " . Stało się to dla m n i e jasne, gdy w kilku recenzjach ze
Szwajcarii książka Cień Sinobrodego uzyskała p r z e s a d n i e wysokie n o t y („mi­
s t r z o s t w o " itp.). W Szwajcarii obowiązuje oficjalnie m o c n o rozszerzony za­
kres „ p o w o d ó w m e d y c z n y c h " [dla d o k o n a n i a aborcji], m i m o że osobie d o ­
konującej aborcji z a w o d o w o grozi kara p o z b a w i e n i a wolności przez co
najmniej trzy lata.
W oficjalnych d e b a t a c h orędownicy w y d ł u ż e n i a t e r m i n u p r z e p r o w a d z a ­
nia aborcji lub jej całkowitej d o s t ę p n o ś c i regularnie zaprzeczają, jakoby mie­
li w mediach więcej miejsca i czasu, aby p r e z e n t o w a ć swoje s t a n o w i s k o .
Stałam się spokojna nie tylko w o b e c określeń takich, jak m a s z y n a do ro­
dzenia, ale również w o b e c klakierów, których o b e c n o ś ć w niektórych progra­
m a c h jest n i e p o t r z e b n a . S t a ł a m się spokojna, z jednej s t r o n y dzięki reakcji

BOŻE NARODZENIE-2003
51
ludzi na moje r e p r e z e n t o w a n e przez m e d i a stanowisko, z drugiej s t r o n y za
sprawą poczucia h u m o r u ludzi, k t ó r e sprawia, że śmieją się oni z niektórych
p r o g r a m ó w . Z d a ł a m sobie sprawę, że zwolennicy przesunięcia t e r m i n u za­
biegu aborcyjnego mają rację - są w mniejszości.
Niestety, s t a n o w i s k o większości krytyków aborcji nie jest w m e d i a c h
zbyt widoczne. Za p o m o c ą wszelkich ś r o d k ó w próbuje się sugerować w m e ­
diach inny s t o s u n e k sił i liczy się na to, że zadziała z a s a d a samospełniającej
się przepowiedni. P o m i m o to wciąż boję się klakierów i ich w p ł y w u . Nie wy­
starcza mi świadomość, że ludzie b r o n i ą się, nazywając p r o g r a m Talk im Turm
p r o g r a m e m Talg im Turm [Talg znaczy łój - przyp. t ł u m . ] . Chociaż z satysfak­
cją w s p o m i n a m , jak w i d o w n i a dołożyła mi podczas p r o g r a m u Talk im Turm
na t e m a t paragrafu 218 (a m o d e r a t o r s ł o d k i m głosem zapytał m n i e na
oczach klakierów: „Karin, czy Ty chcesz się w s z y s t k i m n a r a z i ć ? " ) .
Nie myślę o tym, co m o ż e stać się m n i e i mojej rodzinie, kiedy „narażę
się wszystkim". Czasem p o t r z e b a t r o c h ę beztroski, aby zyskać odwagę
i m a m nadzieję, że wielu z W a s po l e k t u r z e tej książki będzie myślało p o d o b ­
nie. Nie p o w i n n i ś m y się bać inkwizytorskich słów, słów, k t ó r e są użyte po
to, aby n a p i ę t n o w a ć i zaszufladkować przeciwnika aborcji. N i e p o w i n n i ś m y
też bać się oklasków dla przeciwnej strony. Przy aborcji nie chodzi o jakąś
przejściową m o d ę - chodzi o życie ludzkie. C h o d z i o s u m i e n i e , o zasadę na­
szej cywilizacji, o przykazanie: nie zabijaj. Nie w o l n o n a m w tej sprawie ska­
pitulować. Z e j u ż t o robimy, t o j e d n a sprawa. Z e nasz u p a d e k w s p i e r a m y
u s t a w o w o , to druga sprawa.
A n n a Meurer, przedstawicielka h a n d l o w a p r o d u k t ó w farmaceutycznych,
nieświadomie broni się przed w ł a s n y m bólem, wyzywając m n i e od m a s z y n
do rodzenia dzieci, ponieważ m a m ich pięcioro. N i e wie jednak, skąd p o c h o ­
dzi to określenie.
Rita Siissmuth jednak wie, o czym mówi, kiedy broniąc tabletki wczesno-
poronnej RU 486, używa tak wielkich słów, jak sumienie czy decyzja. Mówimy
o słowach z nowego słownika nie-człowieka. Po tych słowach ich poznacie!
Słyszę też: również ty dokonujesz psychoanalizy swoich przeciwników poli­
tycznych, jak to przed chwilą zarzucałaś innym. Życzyłabym sobie, aby inni mo­
gli mi krok po kroku udowodnić błędy w moich twierdzeniach, a nie krzyczeli
„Pomocy!" (Heidenreich i „Die Zeit") i nie dawali do zrozumienia, że m o g ę już
skończyć pisać. Heidenreich powiedziała o mojej pracy: „Tego już wystarczy".

52 FRONDA 31
Nie m o ż n a mi u d o w o d n i ć , że je­
s t e m chora, szalona, neurotyczna, z
tego p o w o d u , że j e s t e m przeciwniczką
aborcji. Dlatego używa się m e t o d , któ­
re miały miejsce w Rosji (przed u p a d ­
kiem k o m u n i z m u ) , kiedy t o n e m głę­
bokiego moralnego oburzenia
p i ę t n o w a n o a u t o r k ę , czyniąc z niej
osobę c h o r ą psychicznie i m ó w i ą c na
przykład o m a s o c h i z m i e , jeśli kobieta
pisała książkę o traumie związanej
z aborcją. Należy skończyć z t a k i m i
m e t o d a m i , niezależnie o d tego, p o
której stronie się stoi. Ale jeśli ktoś
twierdzi, że koniecznie m u s i przeana­
lizować psychikę przeciwnika, to pro­
szę bardzo. J e d n a k tylko do pewnej granicy, bez uciekania się do p o t w a r z y
i robienia z kogoś wariata. N a w e t w o b e c swojego najgorszego w r o g a należy
- w każdym razie należy przynajmniej s p r ó b o w a ć - zachować zwykły ludzki
szacunek. K a m i e n o w a n i e kogoś zza biurka, dlatego że jest on p r z e c i w n i k i e m
aborcji, jest mówiąc łagodnie, niezbyt eleganckie.
Proszę grać w o t w a r t e karty! To było moje m a r z e n i e podczas tych
wszystkich lat i wciąż pozostaje m a r z e n i e m przy w z n o w i e n i u książki Ich se-
he mein Kind im Traum (Widzę me dziecko we ś n i e ) .
Grajmy z a t e m w o t w a r t e karty!
Przestańmy napadać i nokautować naszych wrogów politycznych, tak jak to
robi książka Barbary Ritter, Theresy Degener i Helgi Jatzinger Vorsicht
„Lebensschutzer"! Die Macht der organisierten Abtreibungsgegner (Uwaga! Obrońcy ży­
cia. Potęga zorganizowanych przeciwników aborcji), bez próby potwierdzenia
czy udowodnienia swoich poglądów. Ta książka jest przykładem na to, jak świa­
domie i z rozmysłem jest zatruwany nasz polityczny krajobraz. Książkę tę da się
znieść pod warunkiem, że się będzie pamiętało o jej obrzydliwym charakterze,
podobnie jak nagonki na kapitalizm w „Neues Deutschland". Bądź co bądź
książka ta otwarcie odkrywa karty, podając tak potwornie szczegółową definicję
aborcji, że nie ma ona sobie równych wykładników wrogości do człowieka. Ta-

BOŻE NARODZENIE.2003
53
ką definicję rzadko kiedy m o ż n a usłyszeć nawet z ust zwolenników wydłużenia
terminów aborcji lub wolności wyboru kobiety.
Na jednej z kolejnych stron mojej książki znajduje się wypowiedź przedsta­
wicielki organizacji Pro Familia: „Przerwanie ciąży nie jest zniszczeniem samo­
dzielnego życia, ale o d m o w ą wytworzenia innego we własnym ciele". Siła kobiet
jest potężna: „Nikt inny nie m o ż e uczestniczyć w powstawaniu człowieka" z em­
briona. Byłam szczególnie wstrząśnięta słowem „wytwarzać". Staje się jasne
w tym momencie, że zwolennicy wydłużania terminu aborcji widzą kobietę jako
maszynę do rodzenia, ponieważ tylko w maszynie w warunkach laboratoryjnych,
a nie w ciele zamieszkanym przez duszę, m o ż n a „wytworzyć" człowieka.
Karty zostały wyłożone na stół. Inni wpływowi zwolennicy wydłużenia ter­
minu aborcji mówią bardziej patetycznie i pięknie. Chcę na przykładzie pięknej
i zawoalowanej mowy Rity Siissmuth pokazać, że uważam taki rodzaj wypowie­
dzi na temat aborcji za najgorszy akt złej woli. Dr Peter Petersen, profesor aka­
demii medycznej w Hanowerze, wtedy długoletni członek stowarzyszenia Pro
Familia, krytykując tezę swojego kolegi, dr. Amendta, zauważył, że „oczywiście
półprawdy są bardziej niebezpieczne od jawnych kłamstw. Półprawdy stwarzają
pozór rzeczywistości".
Pojęcie półprawdy dotyczy według m n i e wielu wypowiedzi Rity Siissmuth
na temat aborcji. Jej poglądy są zbieżne z poglądami wielu innych, podobnie my­
ślących osób w Austrii i Szwajcarii.
Nie jest ona żadnym obrońcą życia, jak sugeruje wyżej cytowana książka.
Przeciwnie, określa się m i a n e m myślącego feministycznie polityka. „Femini­
stycznie" oznacza jednak często „pozornie reprezentujący interesy kobiet".
W wypadku aborcji sprowadza się to do następującego schematu: „interesy"
dziecka, czytaj: jego prawo do życia - są zaniedbywane i odsuwane na drugi plan.
Kto sądzi, że są to oskarżenia bez pokrycia, niech przeczyta artykuł Rity
Siissmuth na temat dostępności tabletki RU 486 w „Die W e l t " z 7 grudnia 1991
roku. Pisze ona między innymi: „Kobieta, przy całej odpowiedzialności, pono­
szonej również przez partnera i jej otoczenie, jest jednak tą, która ostatecznie po­
dejmuje decyzję za siebie i za dziecko. O n a najmocniej zapoznała się z tym kon­
fliktem. Przy tym jej sumienie jest instancją, przed którą jej decyzja m u s i być
uzasadniona. Nikt nie m o ż e pozbawić kobiety prawa do decydowania". To są
zdania zbudowane z półprawd, które same siebie zdradzają. Rita Siissmuth pi­
sze o decyzji podejmowanej „za siebie i za dziecko". Kobieta nie m o ż e jednak de-

54 FRONDA 31
cydować za oboje, bo wtedy „decydowanie" nie mogłoby się nazywać pro choice,
jak chcą tego feministki z USA i nie tylko.
Trzeba uważnie nasłuchiwać, kiedy przechodzi się do porządku dziennego
nad zdaniami takimi, jak wyżej cytowane. Myśli się: przecież o n a jest za życiem,
sama tak mówi. „Dla mnie osobiście każde przerwanie ciąży jest zabiciem nie­
narodzonego życia". Trzeba uważać na te sformułowania. Co znaczy „nienaro­
dzone życie"? Czy chodzi o życie człowieka, czy „zbioru komórek", czy na przy­
kład dżdżownicy?

KARIN STRUCK
TŁUMACZYŁ: HUBERT CZAPLICKI
Fragment książki Ich sehe me/n Kind im Traum (1992)

BOŻE N A R O D Z E N 1 E 2 0 0 3
55
Ney opisuje przypadek siedmioletniego pacjenta z Ka­
nady, którego męczył nocny koszmar - we śnie szedł
z trojgiem rodzeństwa nad rzekę pobawić się, nagle
piaszczysty brzeg zawalił się i troje jego rodzeństwa
utonęło. Chłopiec był jedynakiem i nie wiedział, że je­
go matka trzy razy usunęła troje ciążę.

SYN
DROM
POST
ABOR
CYJNY
MARIA RAMONA GONZALEZ

Szczęśliwsza jest ofiara zbrodni od swego oprawcy.


Sokrates

Badania dotyczące s y n d r o m u postaborcyjnego (Post Abortion Syndrom, w skró­


cie: PAS) są dosyć świeżej daty, co wynika z tego, że przerywanie ciąży na m a ­
sową skalę jest zjawiskiem w s u m i e niedawnym, obejmującym kilka ostatnich
dziesięcioleci XX wieku. Poza tym jego skutki przeważnie ujawniają się nie na­
tychmiast po spędzeniu płodu, lecz w dłuższej perspektywie czasowej, co po­
woduje też wydłużenie okresu badań i obserwacji. Niemniej jednak p o w s t a ł a
już solidna i bogato u d o k u m e n t o w a n a literatura p r z e d m i o t u dotycząca konse­
kwencji aborcji dla zdrowia kobiet. Jest o n a dziełem lekarzy, którzy swoje ana­
lizy prowadzili z dala od zgiełku medialno-politycznego, jaki wywoływała i wy-

56 FRONDA 31
wołuje ta problematyka w ostatnich dziesięcioleciach. Także niniejsza praca
koncentruje się wyłącznie na medycznych aspektach zagadnienia.
Z badań n a u k o w c ó w w różnych krajach wynika, że PAS, który jeszcze p ó ł
wieku t e m u był zjawiskiem m a r g i n a l n y m , stał się dziś f e n o m e n e m ogólno­
światowym. Jest to s k u t e k globalnych r o z m i a r ó w aborcji. W e d ł u g oficjal­
nych danych W H O , przez wielu uważanych za zaniżone, rocznie na świecie
dokonuje się 53 0 0 0 0 0 0 aborcji. W swojej pracy S. Borg i J. Lasker d o w o d z ą ,
że 75 proc. Rosjanek przeszło aborcje. P.C. M a t t i e s e n pisze to s a m o o 70
proc. D u n e k . Z kolei z b a d a ń P. N e y a wynika, że 70 proc. A m e r y k a n e k ma
za sobą co najmniej j e d n o przerwanie ciąży, a 21 proc. więcej niż j e d n o .
Na s y n d r o m postaborcyjny składają się z a b u r z e n i a o c h a r a k t e r z e soma­
tycznym i psychicznym. Nie wszystkie z nich występują naraz i nie wszyst­
kie w m a k s y m a l n y m n a t ę ż e n i u . Nasilenie objawów zależy od wielu czynni­
ków, takich jak m.in. liczba ciąż i ich przebieg oraz przebieg aborcji czy też
charakter i t e m p e r a m e n t kobiety, n p . jej s k ł o n n o ś ć do racjonalizowania da­
nego zjawiska, w tym wypadku aborcji, lub zaprzeczania m u . Z a n o t o w a n o
wiele przypadków nasilenia się objawów PAS zwłaszcza w takich m o m e n ­
tach życiowych, jak rocznice (poczęcia, aborcji czy niedoszłych u r o d z i n
dziecka), kolejne poczęcia lub poczęcia u w ł a s n y c h dzieci i pojawienie się
w n u k ó w czy też śmierć o s ó b najbliższych.

Fizyczne skutki aborcji

Do najbardziej r o z p o w s z e c h n i o n y c h konsekwencji dotykających kobiety po


aborcji w sferze somatycznej należą m.in.: pęknięcie szyjki macicy, perfora­
cja, czyli przedziurawienie macicy, zarośnięcie szyjki macicy, infekcje bakte­
ryjne (m.in. zapalenie otrzewnej), n o w o t w ó r szyjki macicy i jajnika. Po abor­
cji rośnie też o 30 proc. ryzyko z a c h o r o w a n i a na raka piersi.
Usunięcie dziecka ma również wpływ na przebieg kolejnych ciąż. Znacz­
nie częściej niż u kobiet, k t ó r e nie p r z e p r o w a d z a ł y aborcji, pojawiają się p o ­
ronienia, p r z e d w c z e s n e urodzenia, konflikt serologiczny, w r o d z o n e w a d y
n o w o r o d k ó w czy ciąże pozamaciczne. Konsekwencją s p ę d z e n i a p ł o d u m o ż e
być też odklejenie się łożyska, a n a w e t b e z p ł o d n o ś ć .
Generalnie s t w i e r d z o n o , że kobiety po aborcji mają o wiele więcej k ł o p o ­
t ó w zdrowotnych niż te, k t ó r e tego nie doświadczyły. Z n a c z n i e częściej od-

BOŻE NARODZENIE-2003
57
wiedzają lekarzy, n p . cztery razy częściej wymagają interwencji ginekologicz­
nych. Częściej chorują też na anoreksję, b u l i m i ę lub a s t m ę , a n i e r z a d k o d o ­
świadczają także silnych bólów brzucha, piersi i miednicy - bez żadnych ze­
wnętrznych przyczyn.
Ogólne pogorszenie s t a n u zdrowia jest związane również z tym, że każ­
da dolegliwość fizyczna jest r ó w n o c z e ś n i e p o w i ą z a n a ze sferą psychiczną
człowieka. Dlatego p o w i n n i ś m y przejść do kolejnej kategorii objawów.

Psychiczne skutki aborcji

Aborcja może powodować wiele rujnujących dla psychiki następstw, przed któ­
rymi kobiety próbują się bronić na różne sposoby. Najczęściej spotykanym m e ­
chanizmem obronnym jest zaprzeczanie odbytej aborcji lub bagatelizowanie jej
- dotyczy to około 63 proc. kobiet. Spotyka się również próby racjonalizowania
swojego uczynku, rzucenie się w wir różnych zajęć zabierających maksymalnie
dużo czasu, odreagowywanie poprzez nadużywanie alkoholu, narkotyków lub
leków itp. Kobiety po aborcji pięć razy częściej uzależniają się od alkoholu niż
kobiety, które tego nie przeżyły. Dwukrotnie częściej też uzależniają się od ni­
kotyny. W ś r ó d 30 proc. z nich stwierdzono również lekomanię.
W takich wypadkach to, co m i a ł o być m e c h a n i z m e m o b r o n n y m p r z e d
s y n d r o m e m postaborcyjnym, staje się j e d n y m z e l e m e n t ó w PAS. Próba obro­
ny m o ż e trwać krócej lub dłużej, niemal zawsze jednak, wcześniej czy póź­
niej, dają o sobie znać psychologiczne n a s t ę p s t w a aborcji, z których w a r t o
wymienić najczęściej spotykane:
1. Depresja, s m u t e k , u t r a t a apety­
tu, b e z s e n n o ś ć , narastająca iry­
tacja bądź niezdolność do
n o r m a l n e j aktywności - naj­
częściej związane z p a t o l o ­
giczną ż a ł o b ą lub p a t o l o ­
gicznym p o c z u c i e m winy.
O ile ból po stracie osoby
bliskiej m o ż e być rozłado­
w a n y przez p r a w i d ł o w o prze­
żytą żałobę, na k t ó r ą składają się

FRONDA 31
następujące etapy: z a ł a m a n i e psychiczne, zaprzeczanie, gniew, negocjowa­
nie, depresja i pogodzenie się - o tyle patologiczna żałoba nie kończy się p o ­
godzeniem, lecz zatrzymuje się na k t ó r y m ś z e t a p ó w p o ś r e d n i c h . Przyczynia
się do tego w ł a s n a sprawcza rola w całym wydarzeniu, brak choćby w z r o k o ­
wego k o n t a k t u ze s t r a c o n y m dzieckiem, n i e m o ż n o ś ć o p ł a k a n i a go podczas
pogrzebu, t ł u m i e n i e w sobie uczucia żalu z p o w o d u lęku przed reakcją o t o ­
czenia. Także poczucie winy m o ż e być przeżywane patologicznie, tzn. w i n a
m o ż e zostać albo zaprzeczona, albo s t ł u m i o n a , albo u z n a n a , lecz nie wyra­
żona, albo też zaakceptowana, lecz bez nadziei na możliwość jej o d k u p i e n i a
i pojednania. W e d ł u g b a d a ń A. Speckharda, V. R u e i D.C. R e a r d o n a , m o c n e
poczucie winy występuje u p o n a d 90 proc. kobiet po aborcji. Poczucie to nie
zależy od wyznawanej wiary, co potwierdzają b a d a n i a M. M i n o r o w Japonii,
gdzie religia szintoistyczna zezwala na d o k o n y w a n i e aborcji.
2. O b n i ż o n e poczucie własnej wartości i brak zaufania do samej siebie.
Speckhard i Rue w swojej pracy twierdzą, że aż 81 proc. kobiet po aborcji ma
k o m p l e k s niższości; R e a r d o n dowodzi z kolei, że 75 proc. nie wierzy we wła­
sne siły. Skutkuje to częstym p o n i e c h a n i e m dotychczasowej aktywności, p o ­
czuciem zniechęcenia, beznadziei i p r z e ś w i a d c z e n i e m o bezwartościowości
swojego życia.
3. Zaburzenia seksualne, które m o g ą mieć dwojaki charakter - u jednych
kobiet przejawiają się jako oziębłość wynikająca z niemożności doświadcze­
nia satysfakcji seksualnej, a n a w e t ze strachu przed mężczyznami czy wstrę­
tu do nich, u drugich n a t o m i a s t - jako n i e u s t a n n e p o s z u k i w a n i e nowych part­
n e r ó w seksualnych. Wiąże się z tym kolejny bardzo częsty skutek aborcji -
rozpad związku z dotychczasowym p a r t n e r e m , co w e d ł u g b a d a ń Neya dotyka
aż 80 proc. par, w których kobieta przerwała ciążę.
4. Relacja z kolejnymi dziećmi, która m o ż e się przeja­
wiać na wiele sposobów. Przede wszystkim, mając obni­
żone poczucie wartości samej siebie - także jako matki,
kobiety po aborcji cztery razy częściej niż kobiety bez ta­
kiego doświadczenia decydują się na kolejne przerwanie
ciąży. Kiedy jednak urodzą, częściej narażone są na de­
presję popołogową. Rzadziej też dotykają swoje dzie­
ci z czułością oraz szybciej rezygnują z karmienia ich
piersią, co m o ż e prowadzić do gorszego k o n t a k t u

BOŻE N A R O D Z E N I E . 2 0 0 3
emocjonalnego z dzieckiem. Często zdarza się też,
że w okresie późniejszym kobiety te projektują na
żyjące dziecko wyidealizowane cechy swojego nieżyją­
cego dziecka - są wobec niego nadopiekuńcze i mają
nierealistyczne lub wygórowane oczekiwania. Kie­
dy p o t o m s t w o nie spełnia tych oczekiwań, rodzi
to frustrację, gniew, a nawet przemoc. Ney do­
wodzi, że 65 proc. kobiet po aborcji stosuje wo­
bec swoich dzieci przemoc, podczas gdy w ś r ó d
kobiet bez aborcji wskaźnik ten wynosi 35 proc.
G e n e r a l n i e kobiety, k t ó r e u s u n ę ł y dziecko,
znacznie częściej doświadczają złości,
lęku i s m u t k u niż te, k t ó r e nigdy
nie przerwały ciąży. C h r o n i c z n a
depresja m o ż e s p o w o d o w a ć za­
ł a m a n i e się u k ł a d u o d p o r n o ­
ściowego i zwiększyć podat­
ność na różne choroby,
zwłaszcza infekcje, lecz tak­
że na n o w o t w o r y .
Badania Reardona, Spec-
kharda i Rue wykazały rów­
nież, że 56-65 proc. kobiet
przejawia skłonności sa­
mobójcze w ciągu
pięciu lat po doko­
naniu aborcji, z te­
go 28-31 proc. podjęło próby samobójstwa, a 18 proc. z nich więcej niż raz.
Z kolei z badań H.N. Bibikiana wynika, że u kobiet cierpiących na cho­
roby psychiczne aborcja zaostrza przebieg dotychczasowych dolegliwości,
zwłaszcza depresji, schizofrenii i zaburzeń nerwicowych. Z obserwacji H. Da-
vida wynika, że kobiety po aborcji prawie cztery razy częściej trafiają do szpi­
tali psychiatrycznych niż kobiety po porodzie. Badania R. S o m e r s a pokazują,
że im więcej razy kobieta przerwała ciążę, t y m większe jest prawdopodobień­
stwo, że znajdzie się na oddziale psychiatrycznym. Pięcioletnie retrospektyw-

60 FRONDA 31
ne badania R.F. Badgleya wykazały, że o ile psychiatrycznie leczy się trzy proc.
ludności, to wśród kobiet po aborcji wskaźnik t e n wynosi aż 25 proc.

Syndrom Ocalonego

Aborcja pozostawia głęboki ślad nie tylko na psychice kobiety, lecz także in­
nych osób, zwłaszcza tych dzieci, których r o d z e ń s t w o z o s t a ł o zlikwidowane
w okresie ciąży. U dzieci tych obserwuje się p o d o b n e p r o b l e m y psycholo­
giczne jak u ich rówieśników, którzy przeżyli klęski żywiołowe, katastrofy
lub śmierć b a r d z o bliskiej osoby. Jeśli b o w i e m n p . w USA aż 70 proc. kobiet
d o k o n a ł o aborcji, to ci, którym d a n e było się urodzić, m o g ą czuć się jak oca­
leni od aborcji. Posiadają w związku z t y m w s p ó l n e doświadczenie z tymi,
którzy uszli z życiem z jakiejś katastrofy lub k a t a k l i z m u .
Ney opisuje przypadek s i e d m i o l e t n i e g o pacjenta z Kanady, k t ó r e g o m ę ­
czył nocny k o s z m a r - we śnie szedł z trojgiem r o d z e ń s t w a n a d rzekę poba­
wić się, nagle piaszczysty brzeg zawalił się i troje jego r o d z e ń s t w a u t o n ę ł o .
Chłopiec był j e d y n a k i e m i nie wiedział, że jego m a t k a trzy razy u s u n ę ł a
ciążę.
W wypadku, gdy m a t k a nie m ó w i
dziecku nic o swojej aborcji, Ney wy­
różnia trzy rodzaje s y n d r o m u :
1. „Dziecko prześladowane" - drę­
czy je tajemnica, której nie zna, chociaż
wie, że ona istnieje. Boi się jednak zapy­
tać rodziców, gdyż lęka się, że prawda
będzie gorsza od jego przypuszczeń.
2. „Dziecko zobowiązane" - ro­
dzice, bojąc się utraty go tak jak
dziecka usuniętego, troszczą się
o nie nadmiernie, wychowują „pod
kloszem", odcinają od kontaktów z oto­
czeniem, tłumią jego inicjatywę i ciekawość
świata.
3. „Dziecko z a s t ę p c z e " (o k t ó r y m
w s p o m i n a l i ś m y już wyżej) - jest

BOŻE NARODZENIE-2003
matczyną projekcją wyidealizowanych cech nieżyjącego dziecka i o b i e k t e m
nierealistycznych oczekiwań rodziców, co najczęściej kończy się frustracją
i przemocą.
Z kolei dziecko, które wie, że jego m a t k a d o k o n a ł a aborcji, najczęściej drę­
czy pytanie: dlaczego wybrała mnie, a zabiła mojego brata l u b siostrę? Często
dzieci te czują się w i n n e śmierci swojego rodzeństwa. Czują też, że żyją nieja­
ko „na kredyt", że m u s z ą czymś usprawiedliwić swoje istnienie w oczach ro­
dziców, którzy pozwolili im żyć. Jak pisze Ney: „Dawniej dzieci wierzyły, że
istnieją, ponieważ stworzył je Bóg, ponieważ p a ń s t w o ochrania je lub ich ple­
mię ich potrzebuje, albo dlatego, że rodzice pragnęli je mieć. Teraz, w każdym
wypadku, gdy aborcja była poważnie rozważana, dziecko wie, że żyje tylko dla­
tego, że m a t k a zdecydowała się go nie uśmiercić". Tak więc dorastają całe po­
kolenia ze świadomością (lub z obecnym w podświadomości k o m u n i k a t e m ) ,
że ich istnienie jest uzależnione od bycia chcianym. Dążą o n e do potwierdza­
nia tego na każdym kroku, a kiedy to nie następuje, ł a t w o się załamują.

Zakończenie

Podsumowując, należy stwierdzić, że nie ma ani j e d n e g o przykładu, który


mówiłby o korzystnym wpływie aborcji na zdrowie kobiety. Jest n a t o m i a s t
wiele badań, k t ó r e d o w o d z ą szkodliwego wpływu przerywania ciąży z a r ó w n o
na sferę fizyczną, jak i psychiczną kobiet, co znajduje swój wyraz w ich p r o ­
blemach z najbliższym o t o c z e n i e m . Dlatego też przed podjęciem decyzji
o aborcji p o w i n n o się informować z a r ó w n o kobiety, jak i ich p a r t n e r ó w o nie­
bezpieczeństwie s y n d r o m u postaborcyjnego, k t ó r e g o ź r ó d ł e m jest g w a ł t o w n e
przerwanie zachodzących w organizmie p r o c e s ó w fizjologicznych.
Oprócz konsekwencji fizycznych i psychicznych aborcja niesie za sobą
również p o w a ż n e n a s t ę p s t w a d u c h o w e . P o n i e w a ż j e d n a k nie j e s t e m w tej
dziedzinie specjalistką, zadanie p r z e d s t a w i e n i a d u c h o w y c h s k u t k ó w aborcji
pozostawiam innym.

MARIA RAMONA CONZALEZ


TŁUMACZYŁ: ŁUKASZ MADEJ

62 FRONDA 31
Nie mogę tak po prostu wyjść na ulicę i zabić człowie­
ka bez żadnych skutków dla mojej psychiki, mojego sa­
mopoczucia, mojego sumienia. Podobnie jest z kobietą,
która także nie może zabić dziecka bez następstw dla
swojego przyszłego życia i swojej psychiki.

CZTERY KROKI
DO WYZWOLENIA
ROZMOWA Z ROSĄ STUMMER

Jest Pani lekarzem i zajmuje się p o m o c ą ludziom cierpiącym na syndrom


postaborcyjny. C o t o w ł a ś c i w i e j e s t P A S - Post Abortion Syndrom?

Syndrom opisywany jest medycznie jako k o m p l e k s wielu s y m p t o m ó w . Od­


kryto, że kobiety po aborcji wykazują klasyczne s y m p t o m y z a r ó w n o soma-

64 FRONDA 31
tycznego, jak i p s y c h o s o m a t y c z n e g o oraz psychicznego typu. C z a s a m i kiedy
r o z m a w i a m z kobietami, m a m wrażenie, jakby wszystkie o n e cytowały swo­
je objawy z j e d n e g o podręcznika. T a k b a r d z o klasyczne są to s y m p t o m y .
Symptomy cielesne występują najwcześniej. Są to krwawienia, infekcje
i uszkodzenia macicy. Ich n a s t ę p s t w e m m o g ą być zaburzenia menstruacyjne,
co nierzadko widywałam u kobiet lub u m ł o d y c h dziewcząt, a także przed­
wczesne porody i poronienia. Często występuje również długi okres latencji,
tzn. długi czas między aborcją a wystąpieniem s y m p t o m ó w takich jak w przy­
padku raka. Spotykałam kobiety, które kilkanaście, a n a w e t 20 lat po przepro­
wadzeniu aborcji zaczynały chorować na raka. Bardzo często jest to rak
piersi, ale również inne jego rodzaje. C h r o n i c z n e poczucie winy, k t ó r e jest
t ł u m i o n e , prowadzi do obniżenia s t a n u odporności i dlatego grozi rakiem.
Pod koniec trzeciego t r y m e s t r u ciąży, kiedy są p r z e p r o w a d z a n e aborcje, kon­
centracja e s t r o g e n ó w we krwi przekracza wielokrotnie ich średni p o z i o m . Ta­
ka koncentracja nie występuje nigdy w zwykłym cyklu ani n a w e t w wypadku
poronienia. Estrogeny powodują, że k o m ó r k i w piersiach zaczynają rosnąć
i dzielić się. W języku medycznym nazywa się to proliferacją. Komórki te są
jeszcze niezróżnicowane i niewyspecjalizowane, a wiemy, że takie k o m ó r k i ła­
twiej m o g ą się degenerować. Przy n o r m a l n y m przebiegu ciąży, w 32. tygo­
dniu zaczynają się o n e różnicować i powstają kanaliki mleczne, co z n a k o m i ­
cie chroni kobietę przed rakiem piersi. Jeśli aborcja została p r z e p r o w a d z o n a
podczas pierwszego t r y m e s t r u ciąży, szansa p o w s t a n i a raka piersi jest b a r d z o
wysoka, szczególnie w sytuacji, gdy rak występował już w rodzinie lub jeśli
kobieta jest jeszcze m ł o d a , a później stosuje takie środki jak pigułki antykon­
cepcyjne.
Jeśli chodzi o n a s t ę p s t w a p s y c h o s o m a t y c z n e , to kobiety często skarżą się
na zaburzenia seksualności. P o n a d t o występują u nich n i e z o g n i s k o w a n e bó­
le brzucha, a także - b a r d z o często - migreny, z a b u r z e n i a s n u i n o c n e kosz­
mary. To objawy klasyczne - mają je prawie wszystkie kobiety po aborcji.
Lista psychicznych n a s t ę p s t w jest szczególnie długa. C z ę s t o jest to wiel­
kie poczucie winy i żalu, oznaki w e w n ę t r z n e j śmierci emocjonalnej, poczu­
cie w e w n ę t r z n e j p u s t k i , depresja, stany lękowe, o b n i ż e n i e poczucia własnej
wartości, tendencje autoagresywne, s k ł o n n o ś ć d o n a d u ż y w a n i a alkoholu
i narkotyków. N i e k t ó r e kobiety myślą o samobójstwie; w s k a ź n i k s a m o ­
bójstw jest wysoki. Występują p r o b l e m y w związkach z p a r t n e r a m i . C z ę s t o

BOŻE NARODZENIE-2003
65
kobiety p r a g n ą nowej ciąży, aby zastąpiła im o n a s t r a c o n e dziecko. To tylko
niektóre s y m p t o m y . Do nich d o c h o d z ą w a h a n i a nastroju, częsty płacz, iryta­
cja z b ł a h e g o p o w o d u , takiego jak n p . h a ł a s odkurzacza. Należy oczywiście
podkreślić, że nie k a ż d a kobieta z t a k i m i objawiami m i a ł a aborcję. J e d n a k
prawie u każdej kobiety, k t ó r a p r z e p r o w a d z i ł a aborcję, objawy te występują.

Czy zgłaszają się do Pani t y l k o k o b i e t y po aborcji, czy s y n d r o m m o ż e doty­


czyć t a k ż e innych osób?

To nieprawda, że aborcja dotyka tylko kobietę i jej zabijane dziecko, ale - cze­
go większość ludzi sobie nie u ś w i a d a m i a - ma wpływ na całe s p o ł e c z e ń s t w o .
Wystarczy w s p o m n i e ć ojców, którzy n p . pragnęli dziecka. Z p r z e p r o w a d z o ­
nych w Ameryce b a d a ń wynika, że cierpi r ó w n i e ż r o d z e ń s t w o n i e n a r o d z o n e ­
go dziecka. Kanadyjski lekarz pediatra, Philip Ney, pracujący z dziećmi wyko­
rzystywanymi, doszedł do wniosku, że istnieje silny związek między aborcją
a złym t r a k t o w a n i e m dzieci. Chodzi o to, że gdy kobieta chce d o k o n a ć abor­
cji, m u s i przekroczyć pewien próg agresji. T r u d n o jest przecież zabić dziecko.
Dlatego odczlowiecza się je mówiąc, że to przecież nie jest jeszcze ż a d n e
dziecko - i t r z y m a się tego k ł a m s t w a . J e d n a k w s k u t e k aborcji kobieta zostaje
zraniona w swojej kobiecości i swoim macierzyństwie. Później m o ż e źle roz­
poznawać p o t r z e b y swoich dzieci i źle na nie reagować. P o s z k o d o w a n e jest
zawsze dziecko, k t ó r e cierpi na stany lękowe, t r z y m a się p r z e s a d n i e m a m i n e j
spódnicy, nie potrafi cieszyć się życiem. W obozach koncentracyjnych ludzie,
którzy przeżyli, byli po u w o l n i e n i u psychicznie z a ł a m a n i ze względu na wiel­
ki stres. P o d o b n i e jest z dziećmi u r o d z o n y m i po aborcji, k t ó r e m u s i a ł y rosnąć
w macicy, w której wręcz czuć strach u s u n i ę t e g o podczas aborcji dziecka. Ta­
kim ludziom towarzyszy później w życiu silny strach. W dzieciństwie poja­
wiają się u nich zachowania agresywne w o b e c rodziców czy w ogóle autory­
tetów. Ta agresja m o ż e być skierowana przeciw sobie s a m e m u w postaci
tendencji samobójczych. Skomplikowany, a m b i w a l e n t n y s t o s u n e k do matki,
która z jednej strony p o w i n n a darzyć miłością, a z drugiej u z u r p u j e sobie pra­
wo do zabicia dziecka, prowadzi do tego, że człowiek taki, gdy jest już d o r o ­
sły, nie potrafi z b u d o w a ć w ł a s n e g o dojrzałego związku; ma on p r o b l e m y z za­
ufaniem do partnera. Istnieją również statystyczne badania, w e d l e których
ludziom t y m łatwiej podjąć decyzję o aborcji. N i e są w stanie kochać swoich

FRONDA 31
66
dzieci, ponieważ sami nie by­
li kochani, oczekiwani i przy­
jęci przez rodziców. Jeśli więc
w rodzinie zdarzyła się abor­
cja, ciągnie się to przez poko­
lenia. Tworzy się kultura
śmierci w społeczeństwie,
w którym nikt nie m o ż e już
sobie ufać, w którym nie ma
stabilnych s t o s u n k ó w między
ludźmi, w którym nie ma za­
ufania w rodzinie, w relacjach
między p a r t n e r a m i czy mię­
dzy rodzicami a dziećmi.

J a k i procent kobiet po aborcji cierpi na w s p o m n i a n y przez P a n i ą s y n d r o m ?

Z mojego doświadczenia wynika, że na s y n d r o m postaborcyjny cierpi 70


proc. kobiet. Te kobiety, k t ó r e nie cierpią, p r a w d o p o d o b n i e go wypierają.
Wcześniej czy później pojawia się on u każdej kobiety. N i e m o g ę t a k po p r o ­
stu wyjść na ulicę i zabić człowieka bez żadnych s k u t k ó w dla mojej psychi­
ki, mojego samopoczucia, mojego s u m i e n i a . P o d o b n i e jest z kobietą, k t ó r a
także nie m o ż e zabić dziecka bez n a s t ę p s t w dla swojego przyszłego życia
i swojej psychiki.

J a k się p o m a g a t a k i m k o b i e t o m ?

Pomóc m o ż n a tylko temu, kto chce pomocy i kto jest wewnętrznie gotowy, aby
skonfrontować się z prawdą, aby odrzucić kłamstwa. Kobiety są zaskoczone, gdy
dowiadują się, że w wieku trzech tygodni u dziecka biło już serce, że miało o n o
palce, stopy. Czasem kobiety doznają wielkiego szoku. Nie jest przecież łatwo
powiedzieć: tak, to było dziecko; tak, zrobiłam to. Nie jest łatwo przyznać się wi­
ny. Nie osądzam nikogo. Każdy z nas jest winny w naszym życiu, bez wyjątków,
również Papież. Kobieta musi uznać swoją winę. Jeśli wyobrazimy sobie całą wi­
nę za zabicie dziecka jako tort, to może się okazać, że wina kobiety stanowi tyl-

BOŻE NARODZENIE-2003
67
ko mały jego wycinek. Ale na­
w e t do tego małego wycinka
kobieta musi się przyznać - do­
piero wtedy m o ż e zostać ule­
czona, dopiero wtedy nastąpi
pojednanie. Pojednane to m u s i
obejmować wszystkich: Boga -
dawcę wszelkiego życia, dziec­
ko - ofiarę, a także wszystkie
zaangażowane w sprawę oso­
by. Wreszcie kobieta musi
przebaczyć sobie samej. Żad­
nego z tych czterech kroków
nie da się uniknąć.

J a k i jest pierwszy krok?

Bóg zawsze wysłuchuje naszych m o d l i t w , nie gardzi s e r c e m g o t o w y m do


skruchy. C z ę s t o okazuje się, że kobiety, k t ó r y m p o m a g a m y , nie modliły się
20 lat i dłużej. Albo nie wiedzą, jak się spowiadać. T r z e b a im w s z y s t k o t ł u ­
maczyć, czasem n a w e t w k ł a d a ć s ł o w a w usta. N i e ma tu klasycznej psycho­
terapii, ale n o r m a l n a m o d l i t w a . P r o s i m y w niej Boga o przebaczenie, nieza­
leżnie od wyznania. Jeśli kobieta rzeczywiście żałuje, otrzymuje
przebaczenie. To od razu po niej widać, to się czuje. M o ż e z n ó w spać, cie­
szyć się, zaczyna się proces u z d r o w i e n i a . Jeśli kobieta jest katoliczką, wysy­
łamy ją do księdza i t ł u m a c z y m y , jak w a ż n a jest spowiedź, jakie k o n s e k w e n ­
cje niesie aborcja i jak kobieta m o ż e z n ó w osiągnąć s t a n łaski, jak z n ó w m o ż e
rozmawiać z Bogiem, jak się z N i m pojednać. Bóg jest w s p a n i a ł o m y ś l n y
i ż a d n a wina nie jest dla niego zbyt wielka, aby nie chciał jej przebaczyć.

Drugi krok to...

...pojednanie z dzieckiem. Pewien ksiądz z W i e d n i a o p r a c o w a ł dla n a s w t y m


celu specjalną m o d l i t w ę . W m o d l i t w i e tej p r o s i m y na początku o Bożą
o c h r o n ę . C z a s e m przywołujemy również swoich świętych p a t r o n ó w , aby się

68 FRONDA 31
z n a m i modlili. Później p r o s i m y kobietę, aby d z i ę k o w a ł a za swoje życie, za
życie dziecka i za swoje p o w o ł a n i e do m a c i e r z y ń s t w a . Jakże p i ę k n e jest u Bo­
ga t o , że kiedy p o p e ł n i się błąd, taki jak o d r z u c e n i e macierzyństwa, m o ż n a
to naprawić. M o ż n a również powiedzieć: dobry Boże, dzisiaj p o s t a n a w i a m
przyjąć macierzyństwo, dziękuję za moje dziecko, przyjmuję je, zaczynam
z n i m rozmawiać i prosić je o p r z e b a c z e n i e . Z a w s z e p r o s i m y Boga, aby p o ­
kazał kobiecie imię dziecka, i najczęściej kobiety s a m e wiedzą, czy to jest
chłopiec, czy dziewczynka.

W t e d y przychodzi kolej na trzeci krok...

Kiedy kobieta pojednała się już z dzieckiem, p o w i n n a prosić o przebaczenie


tych wszystkich, którzy mogli się cieszyć z dziecka: m o ż e ojca, m o ż e ciocię,
m o ż e przyszłego partnera. P o t e m kobieta m u s i przebaczyć tym, którzy przy­
czynili się do jej bólu, którzy ją opuścili, którzy jej nie pomogli, którzy z m u ­
szali ją do aborcji. Musi także przebaczyć s a m e m u lekarzowi, który przeprowa­
dził aborcję, i tym, którzy mu pomagali, również politykom, którzy uchwalili
odpowiednie ustawy.

C o dalej?

Prosimy Boga o łaskę c h r z t u . Ktoś stwierdził, że nie da się ochrzcić m a r t w e ­


go dziecka. N i e jest to j e d n a k chrzest s a k r a m e n t a l n y , lecz c h r z e s t pragnie­
nia, taki, którego pierwsi chrześcijanie udzielali s w o i m z m a r ł y m p r z o d k o m .
Przynosi się Bogu t ę s k n o t ę za o c h r z c z e n i e m dziecka i prosi się o łaskę
chrztu. To jest p o t r z e b n e , p o n i e w a ż każdy człowiek obciążony jest g r z e c h e m
p i e r w o r o d n y m . Oczywiście, te dzieci nigdy nie grzeszyły, ale m u s z ą zostać
oczyszczone przez chrzest od grzechu p i e r w o r o d n e g o . O to p r o s i m y w m o ­
dlitwie. Zwykle towarzyszy t e m u o d ś w i ę t n a atmosfera, zapalamy świecę,
w y p o w i a d a m y wyznanie wiary. Na k o n i e c ofiarujemy dziecko M a t c e Bożej.
Prosimy o miłość, której nie m o ż e mu już dać jego z i e m s k a m a t k a . Prosimy,
aby M a t k a Boża i święty Józef zastąpili dziecku rodziców. P r o s i m y r ó w n i e ż
anioła stróża o przebaczenie i o t o , aby zaniósł dziecko do Boga. P o t e m przy­
chodzi ważny m o m e n t - b ł a g a m y J e z u s a o w e w n ę t r z n e u z d r o w i e n i e kobie­
ty, błagamy, aby położył na nią swoje ręce i u z d r o w i ł ją całą, szczególnie

BOŻE NARODZENIE-2003
69
w jej macierzyństwie i kobiecości, oraz u w o l n i ł ją i jej r o d z i n ę od d u c h a
śmierci, od wszystkich negatywnych uczuć, k t ó r e spadły na tę r o d z i n ę przez
aborcję. N a s t ę p n i e prosimy, aby k o b i e t a p o b ł o g o s ł a w i ł a swoje dziecko i od­
dała je Bogu. M a m y p i ę k n ą kaplicę, do której p o s y ł a m y kobietę, aby m o g ł a
się w ciszy modlić do Boga. Wiele kobiet, k t ó r e robią to z całego serca, wra­
ca do d o m u z p o c z u c i e m szczęścia. Pojednanie się z dzieckiem jest d o p e ł n i e ­
n i e m spowiedzi i p o j e d n a n i a z Bogiem, p o n i e w a ż przez aborcję z o s t a ł a znisz­
czona relacja z dzieckiem. W spowiedzi grzechy zostają p r z e b a c z o n e , ale
zniszczony k o n t a k t z dzieckiem i t a k m u s i zostać o d b u d o w a n y . M ó w i m y ko­
biecie, że za każdym r a z e m , kiedy przyjmuje k o m u n i ę świętą, znajduje się
w maksymalnej bliskości swojego dziecka. P o w i n n a t r a k t o w a ć dzień tej m o ­
dlitwy jak dzień c h r z t u dziecka, p o n i e w a ż o n o jest j u ż w niebie. Dla wielu
kobiet to wielka pociecha.

M ó w i ł a Pani, że ostatni krok to w y b a c z e n i e sobie samej.

Aby z r o z u m i e ć , jak w ogóle d o s z ł o do aborcji, t r z e b a d o b r z e kobiecie się


przyjrzeć. C z ę s t o jej dzieciństwo przebiegało n i e p r a w i d ł o w o , n i e była o n a
poważnie t r a k t o w a n a , nie była kochana, jej p o t r z e b y n i e były r e s p e k t o w a n e ,
nikt jej nie słuchał. P r o s i m y Jezusa, aby w s z e d ł we w s p o m n i e n i a o p r z e s z ł o ­
ści i uzdrowił je. Kiedy kobieta ma n i e u p o r z ą d k o w a n e życie s e k s u a l n e , p r o ­
simy, by również to o d d a ł a Bogu, aby m ó g ł On całkowicie ją u z d r o w i ć t a k ż e
w tej sferze. Te kobiety, k t ó r e odnawiają swoją wiarę, doświadczają najwięk­
szego uzdrowienia. Bóg z a p o m i n a o wszystkim. A jeśli tak, to m o g ą o n e rów­
nież wybaczyć s a m y m sobie.

J a k t o się stało, ż e z a c z ę ł a Pani p o m a g a ć o s o b o m cierpiącym n a s y n d r o m


postaborcyjny?

Miałam 17 lat, kiedy p o z n a ł a m pierwszą kobietę, która przeszła aborcję. Była


zamężna, miała troje dzieci. Miała r o m a n s , zaszła w ciążę i przeprowadziła
aborcję. P o t e m zaczęły ją męczyć ataki paniki, m u s i a ł a się leczyć psychiatrycz­
nie. Los tej kobiety bardzo m n i e wtedy poruszył. Podczas studiów medycznych
i psychologicznych spotykałam inne kobiety, które miały aborcję, i też widzia­
łam, jak bardzo cierpią. W końcu p o z n a ł a m kobietę, z którą się zaprzyjaźniłam.

70 FRONDA 31
Kiedyś powiedziała mi, że Bóg
nie może jej już przebaczyć, bo
zabiła czworo swoich nienaro­
dzonych dzieci. Próbowałam
jej wytłumaczyć, że Bóg wyba­
cza wszystkie grzechy, jeśli
ktoś za nie żałuje. I nagle, po
pół roku zmarła na raka w wie­
ku 48 lat. To był dla m n i e wiel­
ki szok. Nie zdążyłam dopro­
wadzić do jej pojednania
z Bogiem. Skończyłam studia,
zaczęłam pracować, ale nigdy
nie zapomniałam o tej kobie­
cie. Pewnego dnia poszłam do kościoła w W i e d n i u i zobaczyłam zaproszenie na
czuwanie modlitewne poświęcone zwycięstwu miłości nad śmiercią. Pomyśla­
łam, że tego właśnie potrzebowała moja przyjaciółka.

J e s t Pani psychologiem, zajmuje się psychoterapią, a j e d n a k cały czas w Pa­


ni w y p o w i e d z i a c h p o j a w i a się w ą t e k religijny.

Dopiero później zrozumiałam, że kobieta, która chce dokonać aborcji, całkowi­


cie świadomie oddala się od Boga i zaczyna żyć w ciemności. Wiele kobiet nie
jest później w stanie o własnych siłach pojednać się z Bogiem. Po tej duchowej
śmierci, choć żyją fizycznie, potrzebują pomocy i modlitwy innych. Nie m o g ę
sobie wyobrazić pracy z tymi kobietami bez aspektu religijnego. Chodzi o dwie
sprawy: o stratę dziecka oraz o winę. Medycyna i terapia psychiatryczna nic tu
nie pomogą. To m o ż e tylko Bóg. Ponieważ przyczyna tkwi w obszarze d u c h o ­
wym, również terapia musi się dokonać w t y m d u c h o w y m obszarze. Wykonu­
ję tę pracę po to, aby nikt już nie musiał umierać tak, jak moja przyjaciółka.

W i e m , że trafiają t e ż do Pani Polki.

To prawda. Z a u w a ż y ł a m , że Polki uciekają się do aborcji g ł ó w n i e ze wzglę­


d ó w materialnych. Kiedy im się p o m o ż e , decydują się na dziecko. Z r e s z t ą

BOŻE N A R O D Z E N I E ' 2 0 0 3
71
Bóg p o m a g a także w biedzie. Sama tego d o ś w i a d c z y ł a m . Kiedy Bóg daje
dziecko, daje również środki. C h c ę prosić polskie kobiety, aby się n i e p o d d a ­
wały, nie odrzucały Bożej opieki, a P o l a k ó w p r o s z ę o t o , aby p o m a g a l i cię­
żarnym, k t ó r e zostały n p . p o r z u c o n e przez mężczyzn. Aby dzielili się tym, co
mają, byle tylko zapobiec aborcji. Kobiety decydują się na t e n krok, p o n i e w a ż
nie widzą żadnych s z a n s dla siebie i dla dziecka. D l a t e g o w a ż n e jest, aby oka­
zać im wsparcie. W i n a leży nie tylko po s t r o n i e kobiet. My wszyscy ją p o n o ­
simy, jeśli zaniedbujemy obowiązek p o m o c y .

C z y k o b i e t a m o ż e cierpieć n a s y n d r o m postaborcyjny t a k ż e w ó w c z a s , jeśli


p o z b y ł a się dziecka w inny sposób?

To dobre pytanie. Należy p a m i ę t a ć , że istnieje nie tylko chirurgiczna aborcja,


ale również aborcja przy z a s t o s o w a n i u p i g u ł e k czy spirali. Z a k ł a d a m , że su­
ma około 1 0 0 0 000 aborcji w Austrii w ciągu o s t a t n i c h 25 lat, czyli od w p r o ­
wadzenia ustawy aborcyjnej, jest p o d w o j o n a przez użycie pigułek i spiral.
Szacuje się, że opłakiwać należałoby śmierć 2 0 0 0 0 0 0 dzieci.
Dlaczego pigułki i spirale są ś r o d k a m i aborcyjnymi? Lekarze nie m ó w i ą
k o b i e t o m , że te środki uniemożliwiają zagnieżdżenie się p ł o d u w macicy. Za­
p ł o d n i e n i e zachodzi w obszarze jajowodu. Od 7 do 11 dni, c z a s e m więcej,
potrzeba, aby dziecko p r z e s z ł o do macicy i t a m się zagnieździło. Po użyciu
pigułek b ł o n a śluzowa w macicy, k t ó r a n o r m a l n i e jest b a r d z o gruba, aby
dziecko m o g ł o się w niej zagnieździć, staje się p ł a s k a i cienka. Kobieta na­
w e t nie wie, czy m i a ł a dziecko, czy nie, nie wie też ile dzieci zabiła. Wiele
kobiet ma psychiczne p r o b l e m y podczas d ł u ż s z e g o używania spirali czy pi­
gułek. Są to p r z e d e w s z y s t k i m depresje. Tu p o t r z e b a łaski Bożej. Kiedy ko­
biety się nawracają, żałują swoich czynów. P r o b l e m polega na tym, że n i e zo­
stały o p e w n y c h rzeczach p o i n f o r m o w a n e przez lekarza.

N o właśnie, w y d a j e się, ż e n i e d o i n f o r m o w a n i e n a t e m a t s k u t k ó w aborcji


d o t y c z y t a k ż e środowiska lekarskiego. C z y p o d c z a s s t u d i ó w m e d y c z n y c h
pojawia się w ogóle t e n t e m a t ?

Wiem, że podczas s t u d i ó w medycznych o t y m się nie m ó w i . Myślę, że wyni­


ka to z faktu, że lekarze, którzy wykonują aborcje, czują się winni. C h o d z i tu

72 FRONDA 31
o zbiorową w i n ę lekarzy. Bardzo t r u d n o jest się do tego przyznać. W Austrii
aborcja została zalegalizowana 25 lat t e m u i przez t e n czas z o s t a ł o skrzyw­
dzonych wiele kobiet, wiele rodzin. Środowisko lekarskie jest p o d z i e l o n e : jed­
ni dostrzegają aspekt moralny zagadnienia, inni nie. Żeby u n i k n ą ć w e w n ę t r z ­
nego skłócenia środowiska lekarskiego, utrzymuje się z m o w ę milczenia.

Dziękuję za r o z m o w ę .

ROZMAWIAŁ: GRZEGORZ GÓRNY


WIEDEŃ, KWIECIEŃ 2003
Co robili na Golgocie św. Jan i Maryja, którzy byli - tak
jak my dzisiaj - świadkami zabijania niewinnego ży­
cia? Czy demonstrowali, rozwieszali transparenty,
krzyczeli, dyskutowali? Nie, modlili się.

OSTATNIA
S E K U N D A
ROZMOWA Z WOLFGANGIEM H E R I N G I E M

Wolfgang Hering był inżynierem budowlanym. W 1989 roku został chrześci­


janinem, a wkrótce potem zrozumiał, że jego powołaniem jest ochrona życia
nienarodzonych. Latem 1999 roku porzucił dotychczasowy tryb życia, zosta­
wił swoją pracę i mieszkanie i bez żadnych pieniędzy oraz innych środków
rozpoczął posługę na ulicy, przed klinikami aborcyjnymi. Z czasem stanął na
czele organizacji Centrum Życia w Monachium, która obecnie ma swoje filie
w 16 miastach w Niemczech.

74 FRONDA 31
K o b i e t a idzie d o k o n a ć aborcji. Ty stoisz przed kliniką na ulicy. Z a c z e p i a s z
j ą i co?

Musisz wiedzieć, że z a n i m dziecko z o s t a n i e fizycznie u s u n i ę t e , zostaje wcze­


śniej u s u n i ę t e w świadomości. M a t k a i ojciec podejmują decyzję: „ t a k " dla
aborcji, „ n i e " dla życia. Na początku więc m o d l i m y się do Boga, p o n i e w a ż
tylko O n m o ż e zmienić ludzkie serca. P o t e m p r ó b u j e m y t y m l u d z i o m przed­
stawić z miłością Bożą sytuację w taki sposób, aby zrozumieli, że nikt ich n i e
oskarża ani nie potępia. Z w r a c a m y się do nich: „ M a m o , t a t o - to jest w a s z e
życie. Jeśli zabijecie to życie, zabijecie również w ł a s n e ciało i krew. Jakiekol­
wiek macie problemy, p o m o ż e m y w a m . Zabicie dziecka nie jest rozwiąza­
n i e m tych p r o b l e m ó w " .
Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest z a t e m modlitwa, o n a w s p o m a g a nas
również, gdy prowadzimy działalność na ulicy. W czasie godzin otwarcia kli­
niki przed wejściem do niej stoi zawsze d w ó c h naszych pracowników, którzy
zapewniają tzw. p o m o c w ostatniej sekundzie. J e d e n z p r a c o w n i k ó w tylko się
modli. To jest najważniejsze zadanie, p o n i e w a ż tylko Bóg m o ż e p r z e m i e n i a ć
czyjeś serce - my nie m a m y takiej mocy. Modli się on również za drugiego
pracownika, aby ten pod w p ł y w e m D u c h a Świętego użył o d p o w i e d n i c h słów
wobec matki, która przychodzi do kliniki. Nigdy nie w i e m y przecież, jakie są
powody jej przyjścia tutaj, dlaczego oprócz aborcji nie widzi innej drogi wyj­
ścia. Może się okazać, że jest to m ł o d a dziewczyna, k t ó r a została wykorzysta­
na seksualnie przez swojego wujka. Może też być tak, że ojciec pragnie dziec­
ka, a m a t k a się na nie nie zgadza. Nasz pracownik m u s i to
wszystko rozeznać i o d p o w i e d n i o z kobietą rozma­
wiać. Dlatego potrzebuje modlitwy.

I co? To działa?

M a m y wiele p r z y p a d k ó w tzw. u r a t o w a n i a w ostatniej se­


kundzie, kiedy kobieta zrywa się z fotela ginekologicz­
nego i woła: „Nie, nie zabiję w ł a s n e g o dziecka!". Dwie
historie poruszyły m n i e szczególnie. J e d n a t o o p o w i e ś ć
o Luizie i m a ł y m Wolfgangu. O n a była Afrykanką żyją­
cą w wielkiej biedzie, p o z o s t a w i o n ą samej sobie. N i e

BOŻE NARODZENIE 2003


wiedziała, jak poradzić sobie w tej trudnej sytuacji, pomyślała więc o abor­
cji. S p o t k a ł e m ją przed kliniką i nawiązaliśmy relację jak ojciec z córką. To
był dar Boży. Rzeczywiście m o g ę z czystym s u m i e n i e m powiedzieć, że ko­
c h a m ją jak w ł a s n ą córkę. Z a a d o p t u j ę ją, jeśli zgodzą się na to niemieccy
urzędnicy. T u ż przed p o r o d e m opowiedziała mi, że w Kenii, skąd pochodzi,
panuje taki zwyczaj, iż jeśli rodzi się dziewczynka, daje się jej imię babci,
a jeśli chłopiec - imię dziadka. Ponieważ j e s t e m „ d z i a d k i e m " małego, ma on
na imię Wolfgang. To jest t y p o w o niemieckie imię i zawsze m n i e śmieszy,
że m a ł e czarne afrykańskie dziecko ma takie w ł a ś n i e imię. J e d n o c z e ś n i e jest
to dla m n i e p o w ó d do d u m y i wielka radość.
Druga historia dotyczy innej kobiety. Przyszła do kliniki z m ł o d y m męż­
czyzną, który jak się okazało był jej b r a t e m , a nie ojcem dziecka. Zagadną­
łem ją i towarzyszyłem jej od s a m o c h o d u do kliniki. Powiedziała: „To nie
jest Pańskie dziecko!". Z o r i e n t o w a ł e m się, że nie jest jeszcze do końca zde­
cydowana. W holu kliniki odwróciła się do m n i e i zażądała: „Proszę m n i e zo­
stawić w spokoju! Z o s t a ł a m zgwałcona". P o w i e d z i a ł e m jej, że nasza koleżan­
ka, również m ł o d a kobieta, ma kuzynkę, k t ó r a jest dzieckiem u r o d z o n y m na
skutek gwałtu. Jej m a t k a jest dzisiaj szczęśliwa w ł a ś n i e dlatego, że zdecydo­
wała się na u r o d z e n i e dziecka, że dziecko to jest b a r d z o k o c h a n e , m i m o że
jest o w o c e m gwałtu. J e d n a k kobieta, przekraczając próg kliniki,
odwróciła się do m n i e i powiedziała: „ N i e ! " . Modliliśmy
się za nią: „Panie Jezu, spraw, aby zmieniła decyzję. O n a
nie jest typem człowieka, który zniesie ciężar aborcji. O n a
zrobi sobie krzywdę". Po 20 m i n u t a c h kobieta wróciła do
n a s i zapytała: „Jak możecie mi p o m ó c ? " . Ojciec dziecka, kry­
minalista, groził jej. Rodzice powiedzieli, że jeśli urodzi to
dziecko, wyrzucą ją z d o m u i będzie spała na ulicy. Z a p r o p o n o ­
waliśmy jej spokojne miejsce przy rodzinie, k t ó r a c h ę t n i e ją
przyjmie. T a m będzie m o g ł a urodzić dziecko. Tak też się sta­
ł o . N i k t oprócz m n i e i jeszcze jednej osoby nie wiedział,
gdzie ta kobieta została u m i e s z c z o n a . Kilka miesięcy póź­
niej urodziła dziecko. Jej rodzice zadali sobie wiele t r u d u ,
aby ją znaleźć i sprowadzić do d o m u . Pogodzili się z nią. To
n a p r a w d ę piękna historia. Kilka miesięcy t e m u rozmawia­
ł e m z tą kobietą przez telefon i przysłała mi na święta

76 FRONDA 31
zdjęcie, na k t ó r y m jest r a z e m ze swoją córeczką. Promienieją w p r o s t r a d o ­
ścią. N a t y c h m i a s t z a d z w o n i ł e m do niej i p o w i e d z i a ł e m , że kiedy patrzy się
na tę fotografię, widać t r i u m f miłości. O d p o w i e d z i a ł a mi: „To prawda, mi­
łość z a t r i u m f o w a ł a " . O t o p r z e s ł a n i e tej historii: kiedy dziecko przychodzi na
świat, w a r t e jest miłości. Jest o n o człowiekiem od s a m e g o początku, d l a t e g o
m a t k a nie ma prawa go zabić, n a w e t jeśli z o s t a ł a zgwałcona. T a k a m a t k a p o ­
trzebuje j e d n a k pomocy, potrzebuje, aby bliscy jej ludzie opiekowali się nią
i przez cały czas przy niej byli. Tutaj k o n i e c z n a jest miłość. A jeśli k t o ś wy­
syła ją do kliniki aborcyjnej, nie jest to przejaw miłości.

A co na to w s z y s t k o dr S t a p f ?

Wciąż m a m y k o n t a k t z tym lekarzem. C z ę s t o n a w e t k o n t a k t fizyczny i bynaj­


mniej nie dlatego, że tego chcemy. Czasami [pracownicy ochrony kliniki] ła­
pią nas za kołnierz i wyprowadzają. Dr Stapf z tej kliniki
jest najbardziej z n a n y m a b o r t e r e m w N i e m c z e c h . Z a w s z e
kiedy w mediach powraca t e m a t aborcji, pojawia się on
w gazetach i telewizji i udziela wywiadów. Prowadzi tę kli­
nikę od 25 lat i d o k o n a ł już p o n a d 60 0 0 0 aborcji. Stworzyli­
śmy specjalną grupę, która m o d l i się i pości w jego intencji.
M a m y nadzieję, że t e n człowiek się zmieni, ale na razie na
nic takiego się nie zanosi. Czasami jest na nas b a r d z o zły. ,
Część kobiet ma po r o z m o w a c h z n a m i wątpliwości co do
decyzji o aborcji. W c h o d z ą do kliniki z płaczem. Dr Stapf
jest wtedy na nas wściekły, gdyż myśli, że wyrządzamy
tym k o b i e t o m krzywdę.

S k ą d w ogóle p o m y s ł t a k i e g o stania p o d kliniką?

To są doświadczenia naszego założyciela, w i e l e b n e g o Phillipe'a Reilly'ego


z N o w e g o J o r k u . W 1989 r o k u założył on fundację H e l p e r s of G o d ' s P r e c i o u s
Infants. Wcześniej przez 20 lat był z a a n g a ż o w a n y w o c h r o n ę życia p o p r z e z
organizację wielkich demonstracji, artykuły p r a s o w e , wywiady, akcje zbiera­
nia p o d p i s ó w i i n n e inicjatywy, jakie podejmuje się, aby coś p r o p a g o w a ć .
Wreszcie stwierdził, że to na nic: liczba aborcji wciąż rośnie, a u s t a w y

BOŻE NARODZENIE-2003
77
w USA są pod t y m w z g l ę d e m coraz gorsze. W 1989 r o k u zaczął m i e ć wątpli­
wości, krzyczał do Boga: „Co m a m teraz robić?! W s z y s t k i e g o j u ż p r ó b o w a ­
ł e m ! " . W t e d y d o z n a ł olśnienia: Dlaczego nie próbujesz się modlić? Dlacze­
go m o d l i t w a nie jest dla Ciebie najważniejszym n a r z ę d z i e m ? Przemyślał to
sobie i p o s t a n o w i ł z m i e n i ć z u p e ł n i e s p o s ó b działania: najpierw m o d l i t w a ,
p o s t i ofiara cierpienia. T a k jak w klasztorach. M o d l i t w a za o c h r o n ę życia,
m o d l i t w a o to, abyśmy mogli pracować, m o d l i t w a o t o , aby urzędnicy u d o ­
stępnili n a m lokal d o pracy. N a t y m w ł a ś n i e t o polega. N a pokojowej modli­
twie przed klinikami aborcyjnymi, p r z e d G o l g o t a m i naszych czasów. Idzie­
my t a m w d u c h u Matki Bożej i św. J a n a . Co robili na Golgocie św. J a n
i Maryja, którzy byli - t a k jak my dzisiaj - ś w i a d k a m i zabijania n i e w i n n e g o
życia? Czy d e m o n s t r o w a l i , rozwieszali t r a n s p a r e n t y , krzyczeli, dyskutowali?
Nie, modlili się. N i k o g o nie atakowali. Sam J e z u s , wisząc na krzyżu, modlił
się za tych, którzy go ukrzyżowali: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co
czynią". To jest przesłanie. To jest światło życia, k t ó r y m o ś w i e t l a m y naj­
ciemniejsze miejsce miasta, gdzie zabijane jest n i e w i n n e życie, gdzie przele­
w a n a jest n i e w i n n a krew. To p r z e s ł a n i e r ó w n i e ż dla lekarza, który w y k o n u ­
je aborcję: m a s z w s p a n i a ł e p o w o ł a n i e p o m a g a n i a l u d z i o m , nie m o ż e s z
j e d n e m u pacjentowi pomagać, a drugiego zabijać. W i e m y , że do wielu leka­
rzy to p r z e m a w i a .

J a k to w y g l ą d a w d u ż y c h liczbach?

Kiedy zaczęliśmy się m o d l i ć p r z e d kliniką w M o n a c h i u m , w y k o n y w a n o tu


4 5 0 0 - 5 0 0 0 aborcji rocznie. Teraz liczba ta zmniejszyła się do 3 0 0 0 . O ile
w E u r o p i e Zachodniej liczba aborcji wciąż się zwiększa, to w S t a n a c h Zjed­
noczonych od o ś m i u lat maleje. Wiele k o m p e t e n t n y c h w tej sprawie osób,
z którymi r o z m a w i a ł e m , twierdzi, że a p o s t o l a t H e l p e r s of G o d ' s Precious
Infants wielebnego Reilly'ego b a r d z o się do tego przyczynił.

J a k i e t r z e b a mieć kwalifikacje, a b y p o m a g a ć w r a t o w a n i u życia?

Pomagać m o ż e każdy. Pierwsze, co m o ż n a robić, to m o d l i ć się za kobietę,


k t ó r a rozważa możliwość aborcji. Ale należy m o d l i ć się r ó w n i e ż za siebie sa­
mego, aby po pierwsze - znaleźć w sobie m i ł o ś ć dla tej kobiety, oraz po dru-

7g FRONDA 31
gie - zdobyć się dla niej na jakieś wyrzeczenie, p o s t czy cokolwiek innego, co
m o ż n a ofiarować Bogu. Ratuje się w t e n s p o s ó b dziecko oraz d u s z ę m a t k i .
Jako chrześcijanie p o w i n n i ś m y nie tylko r a t o w a ć n i e w i n n e życie dziecka,
które jeśli zostanie zabite - m o ż e m y być t e g o p e w n i - pójdzie do nieba, ale
również d u s z ę jego m a t k i i ojca. Do t e g o każdy z n a s został p o w o ł a n y . Do
tego służy ofiara p o s t u . Nie w o l n o n a m tego bagatelizować i mówić, że nic

nie m o ż e m y zrobić, bo nie j e s t e ś m y k o m p e t e n t n i . Każdy m o ż e m o d l i ć się,


pościć, po p r o s t u coś ofiarować. Trzeba też prosić Boga o odwagę, żeby m ó c
podejść do kobiety i powiedzieć jej: „Pomyśl, to dziecko będzie m i a ł o twoje
oczy, twój głos, będzie się p o r u s z a ć p o d o b n i e do ciebie. To jest twoje dziec­
ko, o n o nigdy już nie wróci, nikt ci go nie zastąpi. Masz kłopoty? J e s t e ś bez
pieniędzy? To da się załatwić. Jakiej p o m o c y potrzebujesz? Chcesz, abyśmy
porozmawiali z ojcem? Groził ci? Pójdźmy do n i e g o " . Wszyscy m o g ą p o m ó c ,
nie należy się chować. My w y c h o d z i m y na ulicę i często nie wiemy, co p o ­
wiedzieć danej kobiecie, ale p r o s i m y D u c h a Świętego i zawsze coś dostaje­
my. Często trafiamy na milczenie albo o d r z u c e n i e . Kobieta m u s i poczuć, że
nie osądzamy jej, że c h c e m y jej p o m ó c , że to o n a jest dla n a s w a ż n a . C z ę s t o
kobiety m ó w i ą n a m , że dostrzegły w n a s t r o s k ę o nie s a m e . N i e k t ó r z y trosz-

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
79
czą się tylko o dziecko, a o m a t k ę i ojca już nie. A przecież to m a t k a ma p r o ­
blemy, skoro myśli o aborcji. J a k o chrześcijanie p o w i n n i ś m y być przy niej.
Czasami boimy się, m a m y wątpliwości, jak się zachować, co powiedzieć. Bóg
da rozwiązanie, t r z e b a tylko podejść do tej kobiety. Możecie milczeć r a z e m
przez 10 m i n u t , ale idźcie do niej. Bóg zsyła w takich sytuacjach wszystkie
słowa, których potrzeba, aby p o m ó c człowiekowi. Później i t a k k o b i e t a s a m a
będzie m u s i a ł a zdecydować. W t e d y wy będziecie mogli z czystym s u m i e ­
n i e m powiedzieć, że zrobiliście wszystko, i z a a k c e p t o w a ć jej decyzję, tak jak
Jezus, który przyjął i zaakceptował w ł a s n ą śmierć.

I to działa? Trochę p o g a d a ć , trochę pomilczeć?

Współpracujemy z g r u p ą o nazwie RAHEL, z ł o ż o n ą z samych pań, w której


p o m a g a się k o b i e t o m cierpiącym na s y n d r o m postaborcyjny. Kobiety wypeł­
niają t a m krótki k w e s t i o n a r i u s z złożony z o ś m i u czy dziewięciu pytań na te­
m a t : „Co m o g ł o p o w s t r z y m a ć aborcję?". Do wyboru jest wiele p o d p o w i e d z i ,
n p . „Gdybym wiedziała, że jest to n o w y człowiek" albo „Gdybym o t r z y m a ł a
p o m o c finansową", ale jest j e d n a o d p o w i e d ź zakreślana przez wszystkie ko­
biety: „Gdyby k t o ś m n i e przytulił i pocieszył, w t e d y m o ż n a byłoby zapobiec
aborcji".

Dziękuję z a r o z m o w ę .

ROZMAWIAŁ: GRZEGORZ GÓRNY


MONACHIUM, MARZEC 2003

80 FRONDA 31
Święty Maksymilian Kolbe przewidział wybuch II woj­
ny światowej, mówiąc, że w nadchodzącym konflikcie
zginie tylu ludzi, ile zabito dzieci nienarodzonych pod­
czas aborcji. A były to czasy, w których - poza Związ­
kiem Sowieckim - aborcja była nielegalna.

adoracja,zamachy
i piec ognisty

SONIA SZ O S T A K I EW I CZ

Dawniej protestowali, wznosili okrzyki, machali t r a n s p a r e n t a m i - i nic. Stali


pod klinikami aborcyjnymi, próbując przekonać idące t a m kobiety, żeby zrezy­
gnowały. Żeby dały swemu dziecku szansę i pozwoliły mu żyć. Ż a d n a się jed­
nak nie rozmyśliła.
Od kilku lat zmienili sposób postępowania. Wynajęli w kamienicy obok
pomieszczenie i urządzili t a m kaplicę. Przez całą dobę trwa w niej nieustająca

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
81
adoracja Najświętszego S a k r a m e n t u - co godzinę zmienia się tylko dwoje m o ­
dlących się dyżurnych. Proszą Boga o p r z e m i a n ę serc dla udających się na abor­
cję kobiet.
W godzinach otwarcia kliniki przed jej drzwiami ustawia się kolejnych
dwóch wolontariuszy. Jeden z nich nieustannie modli na różańcu, drugi pod­
chodzi do kobiet wchodzących do kliniki i próbuje nawiązać r o z m o w ę . Często
przechodzą oni p o t e m do siedziby C e n t r u m Życia, gdzie r o z m o w a jest konty­
nuowana.
W ten sposób w ciągu ostatnich kilku lat u r a t o w a n o 4500 dzieci. Wszyst­
kie są znane z imienia i nazwiska.
Przez ten czas lewackie bojówki przeprowadziły na C e n t r u m Życia 13 za­
machów - wybijano okna, d e m o l o w a n o wnętrza, a raz w r z u c o n o do środka
śmierdzącą substancję, po której smród przez wiele tygodni w żaden sposób nie
dał się usunąć. Nie mogąc wytrzymać tych zapachów, wszyscy sąsiedzi miesz­
kający piętro wyżej w owej kamienicy postanowili się wyprowadzić. Ponieważ
nikt nowy nie chciał się wprowadzić do tak śmierdzących mieszkań, ich cena
gwałtownie spadła. Wtedy ludzie z C e n t r u m Życia zdecydowali się odkupić te
lokale. Nazajutrz po transakcji smród zniknął, a w wykupionych pomieszcze­
niach zorganizowano mieszkania dla samotnych matek, które chciały u s u n ą ć
dziecko z powodu trudnych w a r u n k ó w materialnych.
Oprócz prowadzenia d o m u pomocy dla samotnych m a t e k C e n t r u m Życia
wspiera też materialnie wiele ubogich rodzin. Prowadzona jest również przez
psychologów terapia dla osób cierpiących na syndrom postaborcyjny.
Działalność C e n t r u m Życia jest finansowana przez prywatnych darczyńców
głównie z obszaru niemieckojęzycznego - z Niemiec, Austrii i Szwajcarii. Co
miesiąc otrzymują oni biuletyn organizacji, w którym znajduje się sprawozda­
nie z bieżącej działalności, a w n i m między innymi świadectwa kobiet, które
w ostatniej chwili zdecydowały się nie zabijać swoich dzieci, lub tych, które zo­
stały uleczone z syndromu postaborcyjnego.
W Simmering pod W i e d n i e m znajduje się spalarnia niebezpiecznych odpa­
dów i osadów. T a m przywożone są w plastikowych beczkach ciała nienarodzo­
nych dzieci ze wszystkich klinik aborcyjnych w Austrii. Figurują one w reje­
strach spalarni w rubryce „śmieci specjalnego naznaczenia" pod n u m e r e m 9710
jako „części ciała i odpady organów". Są spalane w piecu ognistym, który obra­
ca się wokół własnej osi i w którym panuje t e m p e r a t u r a 1200 ° C . Popiół z pro-

82 FRONDA 31
chami dzieci zabetonowywany jest na pobliskiej hałdzie. Przed d r u t a m i kolcza­
stymi strzegącymi wejścia na ten nasyp ludzie z C e n t r u m Życia postawili krzyż
i tablicę pamiątkową poświęconą 2 000 000 zabitych dzieci austriackich. Tu się
spotykają na modlitwie.
Znają proroctwo świętego Maksymiliana Kolbego, który przewidział wy­
buch II wojny światowej. Polski franciszkanin powiedział wówczas, że w nad­
chodzącym konflikcie zginie tylu ludzi, ile zabito dzieci nienarodzonych pod­
czas aborcji. A były to czasy, w których - poza Związkiem Sowieckim - aborcja
była nielegalna. Jeżeli ludzie odrzucają Boże miłosierdzie, wybierają Jego spra­
wiedliwość. Obecnie każdego roku, jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia,
wykonuje się około 53 000 000 aborcji. Jest się o co modlić.

SONIA SZOSTAKIEWICZ

BOŻE NARODZENIE-2003
83
Tak jak pierwsze przyjście Chrystusa (do Ziemi Świętej)
poprzedzone zostało rzezią niewiniątek (w Ziemi Świę­
tej), tak drugie Jego przyjście (na cały świat) też zosta­
nie poprzedzone rzezią niewiniątek (na całym świecie).

MOC MODLITWY
NIENARODZONEGO
*RZE*ORZ *ÏRNY • LECH DOKOWICZ

Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,


ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie.
Oto wyryłem cię na obu dłoniach...
K s i ę g a Izajasza 4 9 , 1 5 - 1 6 a

Tę noc spędziliśmy w klinice aborcyjnej przy T a b o r s t r a s s e . Przyjechaliśmy


w środku nocy z Belgradu do Wiednia, by spotkać się z l u d ź m i z austriackie­
go C e n t r u m Życia. Ich szef, D i e t m a r Fischer, zaprowadził n a s do kliniki,
przed którą modlili się przez kilka lat, i k t ó r a z b a n k r u t o w a ł a . C e n t r u m Życia
odkupiło to pomieszczenie i teraz mieliśmy w n i m nocować. Wyposażenie
w n ę t r z a nie uległo większym z m i a n o m od czasu, gdy klinika była czynna.
Kiedy weszliśmy do p o m i e s z c z e n i a z w a n e g o „ g a b i n e t e m zabiegowym",
poczuliśmy, że nie j e s t e ś m y sami. Padliśmy na k o l a n a p r z e d fotelem gineko­
logicznym, na którym zabitych z o s t a ł o 60 0 0 0 dzieci, i zaczęliśmy się modlić.
N i e wiemy, jak d ł u g o t o t r w a ł o , czuliśmy j e d n a k wyraźnie d u c h o w ą obec-

84 FRONDA 31
ność owych dzieci i ich pragnienie, abyśmy się modlili. W tym czasie przez
nasze w n ę t r z a przebiegały r ó ż n e myśli, obrazy, n a t c h n i e n i a i intuicje.
Kiedy wstaliśmy z kolan i zaczęliśmy sobie opowiadać, co przeżyliśmy,
okazało się, że mieliśmy identyczne bądź uzupełniające się odczucia. Posta­
nowiliśmy spisać wszystko, co przyszło do n a s podczas tej modlitwy. T a k p o ­
wstał poniższy tekst.

* * *

Z a r ó w n o Jan Paweł II, jak i M a t k a T e r e s a z Kalkuty powtarzali często, że naj­


większym grzechem i największą z b r o d n i ą ludzkości we w s p ó ł c z e s n y c h cza­
sach jest aborcja. Dlaczego tak się dzieje? O t ó ż największe nieszczęście p o ­
lega nie na tym, że zabijane są b e z b r o n n e dzieci - bo o n e i tak idą do Nieba,
ale na tym, że osoby, k t ó r e w t y m uczestniczą, zatracają swoje d u s z e .
Grzech zaprzeczony, nie wyznany, stłumiony, zepchnięty do podświado­
mości - zżera człowieka od środka i powoduje d u c h o w e o b u m i e r a n i e . Abor­
cja zaś, usprawiedliwiana dziś publicznie, zalecana i zachwalana, jest takim
właśnie grzechem. Nie m ó w i się głośno o zabijaniu dziecka, ale o przerywa­
niu ciąży, spędzaniu płodu, zabiegu aborcyjnym lub przywracaniu miesiączki.
Jeżeli rocznie zabija się na całym świecie p o n a d 50 000 000 nienarodzonych
dzieci, oznacza to, że każdego roku wciąganych w dzieło śmierci jest 50 000 000
kobiet, prawdopodobnie drugie tyle ich partnerów, miliony członków ich ro­
dzin, lekarze, personel medyczny itd. W ostatnich dziesięcioleciach w majesta­
cie prawa uśmiercono w ten sposób p o n a d miliard dzieci, podczas gdy na Zie­
mi żyje sześć miliardów ludzi. Jest to więc problem globalny. Cywilizacja
śmierci to nie poetycka metafora Jana Pawła II, to k o n k r e t n a rzeczywistość.
N a d ziemią unosi się jakby d u c h o w a skorupa. Kiedy Bóg wylewa swoje ła­
ski, kiedy chce dawać swoje miłosierdzie, natyka się na pancerz zobojętnienia.
Ten pancerz zbudowany jest najczęściej na zaprzeczonym i nie w y z n a n y m
grzechu aborcji, na którym później n a b u d o w u j ą się kolejne warstwy grzechów,
czyniące go grubym i nieprzeniknionym. Wiele dzisiejszych p r o b l e m ó w u r o s ł o
do tak wielkich rozmiarów dlatego, że u ich początku stała aborcja.

Skoro Bóg potrafił największy grzech i największą z b r o d n i ę w dziejach - ja­


ką było zabicie s a m e g o Boga, Jedynego prawdziwie n i e w i n n e g o - p r z e m i e n i ć

BOŻE NARODZENIE-2003
85
w źródło największych łask i zbawienia, to potrafi On również największe
zło naszych czasów p r z e m i e n i ć w największe d o b r o , największemu n a w e t
bezsensowi nadać największy sens. Na tym polega tajemnica Krzyża.

Ofiara tych dzieci p r z y p o m i n a ofiarę C h r y s t u s a . Tak jak On był J e d y n y m


prawdziwie n i e w i n n y m , tak i o n e są n i e w i n n e i nie miały ż a d n e g o grzechu -
poza grzechem p i e r w o r o d n y m . Grzech p i e r w o r o d n y zmywa się p o p r z e z
chrzest, o n e zaś przeszły chrzest krwi.
Tertulian mówił, że „krew m ę c z e n n i k ó w jest z a s i e w e m Kościoła". P o n a d
miliard takich m ę c z e n n i k ó w czeka na nasze modlitwy. Najbardziej n i e w i n n i
z niewinnych - ginęli m a s a k r o w a n i , rozrywani żywcem na strzępy w strasz­
liwych boleściach. Czy ich śmierć jest k o m p l e t n i e b e z s e n s o w n a ?
„Wielką m o c posiada wytrwała m o d l i t w a sprawiedliwego", m ó w i P i s m o
Święte. Całe zastępy m ę c z e n n i k ó w p r a g n ą naszych p r ó ś b o w s t a w i e n n i c t w o .
Mało kto się j e d n a k do nich zwraca, prawie nikt ich o nic nie prosi.
Zabite n i e n a r o d z o n e dzieci m o g ą ofiarować Bogu nie tylko swoje modli­
twy, lecz również cierpienia. Święty Paweł w Liście do Kolosan pisał: „(...)
raduję się w cierpieniach za was i ze swej s t r o n y w m o i m ciele d o p e ł n i a m
braki u d r ę k C h r y s t u s a dla d o b r a Jego Ciała, k t ó r y m jest Kościół".
O t ó ż dzieci te podczas śmierci cierpiały rzeczywiście udręki, których nie
doświadczył C h r y s t u s . J e z u s b o w i e m nie został z d r a d z o n y przez w ł a s n ą Mat-

gg FRONDA 3 1
kę. Maryja trwała przy krzyżu do s a m e g o końca. P o d o b n i e jak święty J a n .
Dzieci te n a t o m i a s t u m i e r a ł y w absolutnej s a m o t n o ś c i , o p u s z c z o n e przez
wszystkich, a zwłaszcza przez w ł a s n e m a t k i , k t ó r e je nie tylko zdradziły, ale
także zabiły. Dzieci te zostały zabite przez tych, którzy zostali p o w o ł a n i do
miłości i opieki n a d nimi. C h r y s t u s o w i o d m a w i a n o Jego Bóstwa, ale nigdy
człowieczeństwa; t y m dzieciom n a t o m i a s t o d m a w i a się n a w e t człowieczeń­
stwa - nie nadaje im się imion, nie urządza pogrzebów, ich ciała wyrzuca się
do ś m i e t n i k ó w lub spuszcza do ścieków.

Obraz: Schylony C h r y s t u s na kolanach zbiera w d ł o n i e r o z s z a r p a n e szczątki


n i e n a r o d z o n e g o dziecka i z wielką delikatnością i czułością składa je w ca­
łość. Miłości, jaka bije z tego obrazu, nie da się opisać.

W a r u n k i e m koniecznym n a w r ó c e n i a jest u z n a n i e swojego grzechu. Jest to


pierwsze działanie D u c h a Świętego. C h r y s t u s m ó w i , że pośle n a m swojego
D u c h a Świętego, który „gdy przyjdzie, p r z e k o n a świat o g r z e c h u " . Dziś świat
nie chce u z n a ć grzechu aborcji.
Ż a d e n człowiek nie przyzna się s a m do grzechu, jeżeli będzie czuł, że zo­
stanie przez to potępiony. Ż a d n a kobieta nie u z n a swojej aborcji za grzech,
jeżeli będzie nazywać się ją m o r d e r c z y n i ą czy dzieciobójczynią. Człowiek ma
n a t u r a l n ą s k ł o n n o ś ć do zamykania się na p r a w d ę o s w o i m grzechu, gdyż my­
śli, że m o ż e go to zniszczyć. M o ż e to przyjąć tylko z m i ł o ś c i ą i przebacze­
n i e m . Może to przyjąć tylko w zetknięciu ze świętością.
Dlatego droga do p r z e m i a n y serca nie m o ż e wieść przez osądzanie i p o ­
tępianie, ale przez miłosierdzie i przebaczenie. D r o g a ta wiedzie nie przez
p r z y p o m i n a n i e grzechu, lecz przez świętość n i e n a r o d z o n y c h .

Jeżeli w a r u n k i e m u z d r o w i e n i a d u c h o w e g o - w skali j e d n o s t k o w e j - dla ko­


biety po aborcji jest nie tylko pojednanie się z Bogiem, ale r ó w n i e ż n a d a n i e
s w e m u n i e n a r o d z o n e m u dziecku i m i e n i a i pojednanie się z n i m , to czyż p o ­
d o b n y w a r u n e k nie p o w i n i e n zostać s p e ł n i o n y w skali globalnej?

Obraz: wielka świątynia, której ściany zbudowane są z małych cegiełek. Na każ­


dej z takich cegiełek wyryte jest imię. Miliard cegiełek. Miliard imion. We wszyst­
kich językach świata - po chińsku, rosyjsku, angielsku, polsku, niemiecku...

BOŻE NARODZENIE-2003
87
W świątyni r o z b r z m i e w a druga p i e ś ń Sługi cierpiącego J a h w e :
Powołał mnie Pan już z lona mej matki,
od jej wnętrzności wspomniał moje imię.
Ostrym mieczem uczynił me usta,
W cieniu swej ręki mnie ukrył.
Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną,
Utaił mnie w swoim kołczanie.
I rzekł: „Tyś Sługą moim,
W tobie się rozsławię".
Na środku p r e z b i t e r i u m , w c e n t r u m ołtarza, znajduje się wielki obraz
przedstawiający n a w i e d z e n i e świętej Elżbiety przez Najświętszą Maryję Pan­
nę. Na obrazie są widoczne cztery osoby: Elżbieta, Maryja, Jan Chrzciciel i Je­
zus. Widać, jak N i e n a r o d z o n y błogosławi N i e n a r o d z o n e m u . Z o b r a z u bije
m o c b ł o g o s ł a w i e ń s t w a i siła m o d l i t w y N i e n a r o d z o n e g o .

N i e n a r o d z o n e dzieci też są częścią Kościoła, też są c z ł o n k a m i Mistycznego


Ciała Chrystusa. Pragną o n e wstawiać się u Boga za swoimi rodzicami i za
całym ś w i a t e m . M o d l i t w a i cierpienie p o n a d miliarda m ę c z e n n i k ó w to wiel­
ka d u c h o w a siła. Niestety, m a ł o k t o łączy się z n i m i w m o d l i t w i e .

Najlepszą modlitwą, do której m o ż n a zaprosić owe dzieci i w s p ó l n i e z n i m i


się modlić, jest Różaniec. Różaniec b o w i e m to m o d l i t w a przyjęcia życia. To
zgoda na narodziny dziecka. Słowa Pozdrowienia Anielskiego zostały b o w i e m
wypowiedziane w m o m e n c i e poczęcia.
To także p o s ł u s z e ń s t w o objawieniom z Fatimy. Maryja p r o s i ł a t a m , aby
modlić się R ó ż a ń c e m w intencji n a w r ó c e n i a grzeszników. Z a p o w i e d z i a ł a też,
że Rosja rozsieje swoje błędy na cały świat. T a k i m rosyjskim b ł ę d e m , który
przetrwał n a w e t u p a d e k k o m u n i z m u , jest legalizacja aborcji. To b o w i e m
Związek Sowiecki p o d w o d z ą Lenina jako pierwszy u s a n k c j o n o w a ł p r a w n i e
zabijanie dzieci w łonach m a t e k . O r ę d z i e fatimskie nie zakończyło się więc
wraz z r o z p a d e m k o m u n i z m u .

„Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym". Dla bu­
downiczych cywilizacji śmierci takim kamieniem są nienarodzone dzieci, dla któ­
rych nie ma miejsca w ich świecie. Możemy je prosić o modlitwy w intencji na-

88 FRONDA 31
wrócenia serc i pojednania z Bogiem ich matek, ich ojców, rodzin, lekarzy, polity­
ków. W intencji mediów, na których w dużej mierze spoczywa odpowiedzialność
za rozpowszechnianie kultury śmierci. W intencji powstania cywilizacji życia.

Tak jak pierwsze przyjście C h r y s t u s a (do Z i e m i Świętej) p o p r z e d z o n e zosta­


ło rzezią niewiniątek (w Z i e m i Świętej), t a k drugie Jego przyjście (na cały
świat) też zostanie p o p r z e d z o n e rzezią n i e w i n i ą t e k (na całym świecie).

***

Po powrocie z W i e d n i a przeczytaliśmy encyklikę J a n a Pawła II Evangelium vi-


tae. Znaleźliśmy w niej słowa, jakimi Papież zwraca się do kobiet, k t ó r e d o ­
puściły się przerwania ciąży: „Z p o k o r ą i ufnością otwórzcie się - jeśli tego
jeszcze nie uczyniłyście - na p o k u t ę : Ojciec wszelkiego m i ł o s i e r d z i a czeka na
was, by ofiarować w a m swoje przebaczenie i pokój w S a k r a m e n c i e Pojedna­
nia. Odkryjecie, że nic jeszcze nie jest stracone, i będziecie m o g ł y p o p r o s i ć
o przebaczenie także swoje dziecko: o n o teraz żyje w Bogu". Papież pisze
więc wyraźnie, że dziecko znajduje się w N i e b i e i m o ż n a się do niego m o d l i ć
- to się w W y z n a n i u Wiary nazywa „ o b c o w a n i e m świętych".
W tej samej encyklice Jan Paweł II napisał, że w ł a ś n i e podczas nawiedze­
nia Elżbiety przez Maryję n i e n a r o d z o n e dzieci „obwieszczają nadejście ery
mesjańskiej: w chwili ich s p o t k a n i a zaczyna działać o d k u p i e ń c z a m o c obec­
ności Syna Bożego w ś r ó d ludzi". Święty A m b r o ż y podkreślał, że Jan Chrzci­
ciel był pierwszym człowiekiem, który odczuł na sobie działanie łaski Chry­
stusowej - i to jako n i e n a r o d z o n y - od n i e n a r o d z o n e g o także Jezusa.

GRZEGORZ GÓRNY
LECH DOKOWICZ

BOŻE NARODZENIE-2003
89
Włoski prawnik i politolog, profesor Norberto Bobbio,
deklarujący się oficjalnie jako człowiek niewierzący,
w referendum w sprawie aborcji głosował przeciwko
liberalizacji. Zapytany, dlaczego tak postąpił, odpo­
wiedział: „Chciałbym zapytać, jakaż to niespodzianka
może kryć się w fakcie, że laicki humanista traktuje
nakaz «nie zabijaj» jako powszechnie obowiązujący
w sensie absolutnym, jako imperatyw kategoryczny.
Zdumiewa mnie, że niewierzący chcą pozostawić wie­
rzącym przywilej i honor potwierdzania tego, iż nie
wolno zabijać".

Z patniętniczka
czeladnika
podejrzeń

MICHAŁ KLIZMA

Czy pamiętasz, mój kochany pamiętniczku, wiersz H e r b e r t a Pan Cogito o potrze­


bie ścisłości? Znajdował się on w t o m i e Raport z oblężonego miasta, był stan wo­
jenny i całą twórczość Herberta odczytywaliśmy wtedy w kluczu patriotycz-

90 FRONDA 31
nym. Kiedy dziś się na niego natykam, myślę, że nikt zwięźlej nie oddał pro­
blemu aborcji. Nie przesłyszałeś się, mój pamiętniczku, właśnie aborcji.

zmierzono cząstki materii


zważono ciała niebieskie
i tylko w sprawach ludzkich
panoszy się karygodne niedbalstwo
brak ścisłych danych
(...)

o przecież w tych sprawach


konieczna jest akuratność
nie wolno się pomylić
nawet o jednego

jesteśmy mimo wszystko


stróżami naszych braci
niewiedza o zaginionych
podważa realność świata

To „karygodne n i e d b a l s t w o " „w sprawach l u d z k i c h " - by użyć słów Her­


berta - sprawia, że m a m y dziś do czynienia z p r a w n y m i hybrydami. W wie­
lu b o w i e m krajach dziecko poczęte, lecz n i e n a r o d z o n e - z jednej s t r o n y jest
już p o d m i o t e m p r a w a (np. m o ż e o t r z y m a ć zapis lub spadek, m a p r a w o dzie­
dziczenia, m o ż e też d o s t a ć o d s z k o d o w a n i e za okaleczenie w okresie życia
p ł o d o w e g o ) , z drugiej zaś pozwala się je legalnie zabijać, wyjmując s p o d
ochrony prawa.
Co ciekawe, p r a w o d a w s t w o w krajach zachodnich, dopuszczające możli­
wość d o k o n a n i a aborcji, uznaje z a r a z e m p ł ó d w ł o n i e kobiety za żywe dziec­
ko. Na przykład artykuł pierwszy tzw. ustawy Veil-Pelletier, legalizującej
aborcję we Francji, m ó w i : „ P r a w o gwarantuje p o s z a n o w a n i e każdej istoty
ludzkiej od chwili rozpoczęcia życia. Odejście od tej zasady m o ż e u s p r a w i e ­
dliwić jedynie stan konieczności określony w niniejszej u s t a w i e " . To s a m o
głosi u s t a w a nr 194 zezwalająca na aborcję we W ł o s z e c h . P o d o b n i e w N i e m ­
czech: u s t a w a z 1975 roku twierdzi, że stoi na straży życia n i e n a r o d z o n y c h ,

BOŻE NARODZENIE-2003
91
czyni j e d n a k od tej zasady p e w n e wyjątki. T a k więc nikt z p r a w o d a w c ó w nie
podaje w wątpliwość człowieczeństwa dziecka poczętego. Spór nie toczy się
o to, czy jest o n o człowiekiem, ale o to, czy ma p r a w o do życia.
Najbardziej szczerze przedstawił t e n dylemat w 1973 r o k u sędzia Sądu
Najwyższego USA Harry Blackman. W y d a n y w ó w c z a s przez niego i innych
sędziów wyrok w sprawie R o e versus W a d e zapoczątkował legalizację abor­
cji w Stanach Zjednoczonych. Blackman przyznał, że wybierając m o m e n t , od
którego m o ż n a d o k o n a ć aborcji, trzeba arbitralnie zbilansować p r a w o kobie­
ty do wyboru z p r a w e m dziecka do życia. Mając więc z jednej s t r o n y p r a w o
do zadawania śmierci, z drugiej zaś p r a w o do z a c h o w a n i a życia, sędzia wska­
zał okres między 16. a 18. t y g o d n i e m ciąży jako m o m e n t , w k t ó r y m m o ż n a
uśmiercić dziecko w łonie m a t k i .
Była to decyzja podjęta nie tylko w b r e w n a u c e (która dowodzi niezbicie,
że życie ludzkie zaczyna się w m o m e n c i e poczęcia) i w b r e w p r a w u (które
traktuje dziecko n i e n a r o d z o n e jako p o d m i o t p r a w a majątkowego czy spad­
kowego), lecz także w b r e w całej tradycji cywilizacyjnej świata z a c h o d n i e g o
(jeśli b o w i e m w grę wchodzi życie ludzkie, nie m o ż n a s t o s o w a ć a r g u m e n t u
konfliktu wartości, gdyż p r a w o do życia jest ważniejsze od wszystkich in­
nych praw, n a w e t p r a w a kobiety do u ś m i e r c e n i a w ł a s n e g o dziecka).
J e d n y m z głównych a r g u m e n t ó w za tym, aby wyjąć dziecko p o c z ę t e s p o d
ochrony prawa, było uzależnienie jego losów od tego, czy jest o n o chciane,
czy nie. W t e n s p o s ó b j e d n a k p r a w o do dalszego życia i do m i a n a istoty ludz­
kiej uzależniono od arbitralnej decyzji drugiej osoby, k t ó r a ma p r a w o u z n a ć
to życie za bezwartościowe i przekreślić je.
Nie wiem, czy p r z y p o m i n a s z sobie, mój k o c h a n y p a m i ę t n i c z k u , że orze­
czenie Sądu Najwyższego USA w sprawie Roe v e r s u s W a d e o d n o s i ł o się do
przypadku o p a r t e g o na k ł a m s t w i e . J a n e Roe, k e l n e r k a z Teksasu, z e z n a ł a
pod przysięgą, że zaszła w ciążę w wyniku gwałtu. D o p i e r o po 14 latach kel­
n e r k a przyznała się, że wcale nie została zgwałcona. Dziś zresztą żałuje swo­
jego ówczesnego zachowania i działa w r u c h u pro life.
Jest zresztą regułą, mój drogi p a m i ę t n i c z k u , że zwolennicy aborcji, aby
osiągnąć swój cel, zdolni są posłużyć się każdym k ł a m s t w e m . Kulisy ich
działalności ujawnił choćby d o k t o r Bernard N a t h a n s o n , założyciel i były
przewodniczący (od 1968 roku) największej amerykańskiej organizacji dzia­
łającej na rzecz legalizacji aborcji - NARAL.

92 FRONDA 31
„Wiedzieliśmy, że posługując się w y n i k a m i prawdziwych sondaży, zosta­
libyśmy p o k o n a n i , zaczęliśmy więc posługiwać się wynikami fikcyjnymi" -
w s p o m i n a ł N a t h a n s o n . Fałszowali więc d a n e dotyczące nielegalnych aborcji,

zawyżając je ze 100 0 0 0 do miliona. Liczbę kobiet, k t ó r e u m i e r a ł y rocznie


z p o w o d u nielegalnych aborcji, podrasowali z 2 0 0 do 10 0 0 0 . Chociaż więk­
szość A m e r y k a n ó w sprzeciwiała się u s a n k c j o n o w a n i u przerywania ciąży, fa­
brykowali sondaże, z których wynikało, że o p o w i a d a się za tym 60 proc. oby­
wateli USA.
Nikt nie lubi być w mniejszości. Wykorzystując t e n m e c h a n i z m , człowie­
kowi m o ż n a w m ó w i ć , że d o b r o jest złem, a czarne jest białe. N i e p o n i o s ł a
m n i e w tym miejscu, mój p a m i ę t n i c z k u , publicystyczna przesada. W latach

40. ubiegłego wieku S a l o m o n Asch p r z e p r o w a d z i ł e k s p e r y m e n t , w k t ó r y m


ośmiu (wtajemniczonych) u c z e s t n i k ó w p o p r o s z o n o , aby w obecności dzie­
wiątego (niewtajemniczonego) twierdzili, że długi kij jest w rzeczywistości
krótki, a krótki kij jest długi. P o t e m owych o ś m i u o p u s z c z a ł o pomieszcze­
nie, a dziewiątego pytano, który kij jest długi, a który krótki. Aż w 35 proc.
przypadków uczestnicy (bez wyjątku studenci) twierdzili - m i m o że w z r o k

BOŻE NARODZENIE-2003
93
mówił im coś innego - że krótki kij jest długi, a długi jest krótki. W p o d s u ­
m o w a n i u swoich b a d a ń Asch napisał, że „pole społeczne w y m u s i ł o fizjolo­
giczną z m i a n ę percepcji b a d a n y c h " , choć prościej byłoby napisać o p o t ę d z e
konformizmu, k t ó r ą znakomicie ukazał j u ż Jan C h r i s t i a n A n d e r s e n w swojej
baśni o nowych szatach cesarza.
Do p o d o b n y c h fałszerstw jak w USA uciekano się zresztą w n i e m a l
wszystkich krajach podczas k a m p a n i i na rzecz legalizacji aborcji. W N i e m ­
czech n p . organizacje proaborcyjne wywindowały wskaźniki śmiertelności
kobiet z p o w o d u nielegalnych aborcji do t e g o p o z i o m u , że przekroczyły o n e
w ogóle wskaźniki śmiertelności wszystkich kobiet w wieku p ł o d n o ś c i . Po­
dobnie było we Francji, gdzie większość k ł a m s t w i manipulacji z w o l e n n i k ó w
aborcji, zwłaszcza fałszowanie statystyk, została s t a r a n n i e u d o k u m e n t o w a n a
w obszernej pracy R e n e Bela.
Kolejnym zabiegiem socjotechnicznym, o k t ó r y m w s p o m i n a ł N a t h a n s o n ,
było uczynienie z aborcji jedynie p r o b l e m u religijnego, a nie filozoficznego,
biologicznego, p r a w n e g o i m o r a l n e g o . W m a w i a n o ludziom, że p r z e c i w n a

aborcji jest wyłącznie w s t e c z n a hierarchia katolicka, k t ó r a w y m u s z a na wier­


nych swego Kościoła reakcyjne stanowisko, podczas gdy p o s t ę p o w y obóz le­
wicy opowiada się j e d n o z n a c z n i e za n i e k w e s t i o n o w a n ą zdobyczą ludzkości,
jaką jest p r a w o do aborcji.
T y m c z a s e m wystarczy przyjrzeć się faktom, aby p r z e k o n a ć się, że to nie­
prawda. Na przykład u s t a w ę zabraniającą aborcji w Belgii przeforsował rząd
liberalny w czasie, gdy konserwatyści znajdowali się w opozycji, n a t o m i a s t
legalizację aborcji zatwierdził gabinet, w k t ó r y m znajdowali się przedstawi­
ciele partii chrześcijańsko-demokratycznej.
Ignorowane są też głosy wielu ludzi lewicy, którzy sprzeciwiali się aborcji,
choć nie mieli nic wspólnego z chrześcijaństwem. Na przykład wybitny włoski

94 FRONDA 31
prawnik i politolog, profesor N o r b e r t o Bobbio, deklarujący się oficjalnie jako
człowiek niewierzący, w referendum w sprawie aborcji głosował przeciwko li­
beralizacji. Zapytany, dlaczego tak postąpił, odpowiedział: „Chciałbym zapytać,
jakaż to niespodzianka m o ż e kryć się w fakcie, że laicki h u m a n i s t a traktuje na­
kaz «nie zabijaj* jako powszechnie obowiązujący w sensie absolutnym, jako im­
peratyw kategoryczny. Z d u m i e w a mnie, że niewierzący chcą pozostawić wie­
rzącym przywilej i h o n o r potwierdzania tego, iż nie wolno zabijać".
Inny wybitny przedstawiciel lewicy, który wypowiadał się w podobnym du­
chu, to były premier Włoch, socjalista Giulio Amato, zwany na Półwyspie Ape­
nińskim z powodu swej uczciwości „premierem czystych rąk". W 1992 roku do­
magał się on nawet zniesienia ustawy proaborcyjnej tak, aby chronić życie
nienarodzonych: „Ja, świecki, staję po stronie tego, który ma się narodzić. Trosz­
czę się, oczywiście, o przetrwanie rządu, lecz w pierwszej kolejności pozostaję
wierny zasadom etyki laickiej. Zycie, gdy raz zostanie poczęte, musi być respek­
towane i prawem chronione. (...) Zycie jest wartością człowieka fundamentalną.
Jeśli będziemy je czynić nadal przedmiotem dyskusyjnej gry, jeśli nie poddamy za­
sadniczej rewizji tych opinii, wedle których jeden człowiek może kwestionować
życie drugiego, wówczas przekreślamy samą podstawę umożliwiającą współżycie
między ludźmi, podstawę głębszą jeszcze niż zasada solidarności. (...) To nade
wszystko dane czysto racjonalne zmuszają mnie do uznania, iż życie ludzkie - raz
ukształtowane - uzyskuje jako takie tytuł do tego, by było samo w sobie respek­
towane i chronione. (...) Takie stanowisko wobec życia zajmuję jako człowiek
świecki. Dlatego obraża mnie ten, kto mi wmawia: «Przejmujesz p u n k t widzenia
Papieża». Papież wypowiada się, oczywiście, częściej ode mnie na temat życia. Ale
z punktu widzenia etyki świeckiej (laickiej) jest obrazą dla m n i e wmawianie mi
przejmowania poglądu Papieża w tej sprawie, jako że sumienie, które nie respek­
tuje wartości ludzkiego życia, stawia się przez to samo poza obrębem etyki, poza
obszarem dobra i zła. Wszak etyka to obszar wspólny dla wszystkich, którzy re­
spektują po prostu prawdę, czy są religijni, czy nie".
A m a t o pisze o szacunku dla faktów i r e s p e k t o w a n i u prawdy. Ale żyjemy,
mój kochany pamiętniczku, w czasach, gdy triumfy święci teoria u m o w y spo­
łecznej. N a wszystko m o ż e m y się u m ó w i ć , b o wszystko jest u m o w n e . N a t y m
polega u m o w a społeczna. Przytaczanie danych naukowych, cytowanie wyni­
ków badań, powoływanie się na s u m i e n i e - jakie to w s u m i e ma znaczenie,
skoro m o ż e m y się umówić? Naziści umówili się, że Żydzi nie są ludźmi, i wy-

BOŻE N A R O D Z E N I E 2 0 0 3
95
jęli ich spod ochrony prawa; sędzia Blackman u m ó w i ł się, że dzieci między
16. a 18. tygodniem nie są ludźmi - sam przyznał, że się tak u m ó w i ł ! - i wy­
jął je spod ochrony prawa. Tak więc p r a w o do życia p r z e s t a ł o być n a t u r a l n y m
i niezbywalnym p r a w e m każdego człowieka - zostało uzależnione od u m o w y
społecznej - czyli od tego, jak się u m ó w i m y .
Głupio jest umawiać się, że wyrażamy zgodę na bezkarne zabijanie. Nic jed­
nak straconego: możemy przecież umówić się, że pozbawienie kogoś życia nie
jest wcale zabiciem go. Wprowadza się więc n o w e słownictwo na określenie
aborcji. Cel jest jeden - zatuszowanie faktu, że dochodzi do likwidacji ludzkie­
go życia. Mówi się więc o „zabiegu", „przechwytywaniu", „indukcji miesiączki",
„regulacji cyklu miesiączkowego" czy „przywróceniu miesiączki".
Swego czasu, mój kochany pamiętniczku, n a t k n ą ł e m się w „Gazecie Wy­
borczej" (8.02.2001) na informację z a t y t u ł o w a n ą Pigułka pod ostrzałem. Pierw­
sze zdanie brzmiało: „Pigułka w c z e s n o p o r o n n a RU 486 m o ż e stać się ofiarą
rewolucji konserwatywnej w USA". Informacja, zgodnie z zasadami sztuki
dziennikarskiej, p o w i n n a być p o z b a w i o n a o d a u t o r s k i e g o k o m e n t a r z a . M o ż n a
jednak dobrać odpowiednie s ł o w n i c t w o tak, aby wywołać p o ż ą d a n e skojarze­
nia. Ludzie w Polsce zazwyczaj stają po stronie niewinnych ofiar, zwłaszcza
gdy słyszą, że są to ofiary rewolucji. O t o więc dowiadujemy się, że w USA sza­
leje jakaś „rewolucja k o n s e r w a t y w n a " i że jej „ofiarą" ma paść nieszczęsna pi­
gułka. Jest to zabieg na ludzkiej podświadomości, mający n i e z o r i e n t o w a n e g o
czytelnika nastawić przychylnie wobec pigułki, a negatywnie w o b e c konser­
watystów. Oczywiście, nie ma ani słowa o tym, że RU 4 8 6 zabija żywą istotę
ludzką, jest więc w istocie pigułką dzieciobójczą. Nie ma też ani słowa, że pi­
gułka RU 486 jest p r o d u k o w a n a przez niemiecką firmę Hoechst, która nie­
gdyś nazywała się IG Farben i p r o d u k o w a ł a inny r ó w n i e sympatyczny specy­
fik - cyklon B, używany w k o m o r a c h gazowych w Auschwitz.
W i e m , że p o r ó w n y w a n i e do nazistów, reductio ad Hitlerum, stanowi ulu­
biony chwyt retoryczny lewicowych publicystów, nic nie p o r a d z ę j e d n a k na
to, że Trzecia Rzesza Adolfa Hitlera była d r u g i m p a ń s t w e m na świecie, któ­
re zalegalizowało aborcję. Oczywiście, tylko w o b e c n a r o d ó w podbitych przez
Niemcy. Sam Hitler podkreślał, że „w obliczu dużych rodzin tubylczej lud­
ności jest dla nas b a r d z o korzystne, jeśli dziewczęta i kobiety mają możliwie
najwięcej aborcji", a n a w e t groził: „Osobiście zastrzelę t e g o idiotę", który
„chciałby w p r o w a d z i ć w życie przepisy zabraniające aborcji na w s c h o d n i c h

96 FRONDA 31
t e r e n a c h o k u p o w a n y c h " . W t ó r o w a ł m u M a r t i n B o r m a n n , który m ó w i ł :
„Płodność Słowian jest n i e p o ż ą d a n a . N i e c h używają p r e z e r w a t y w albo robią
skrobanki - im więcej, t y m lepiej".
Pytasz m n i e , mój drogi p a m i ę t n i c z k u : a jaki był pierwszy kraj na świecie,
który zalegalizował aborcję? O t ó ż był to w 1920 roku Związek Sowiecki p o d
światłym p r z y w ó d z t w e m W ł o d z i m i e r z a Ilicza Lenina. Tak więc coś, co jest
dziś przez wielu p r z e d s t a w i a n e jako wielkie d o b r o d z i e j s t w o w dziejach ludz­
kości, z o s t a ł o w p r o w a d z o n e po raz pierwszy p r z e z Lenina i Hitlera, a dalej
rozprzestrzeniało się po świecie d r o g ą k ł a m s t w , fałszerstw i manipulacji.
Czy takie dzieło m o ż e być szlachetne? Żyjemy wszak w epoce u m o w y spo­
łecznej. M o ż e m y się więc u m ó w i ć , że były to k ł a m s t w a ze wszech m i a r szla­
c h e t n e , manipulacje u z a s a d n i o n e wyższą koniecznością, fałszerstwa zaś nie­
naganne etycznie. Powtarzajmy to w mediach odpowiednio długo,
a większość o s ó b - tak jak owi s t u d e n c i z e k s p e r y m e n t u S a l o m o n a A s c h a -
będzie powtarzać, że z b r o d n i a jest m i ł o s i e r d z i e m , a sprzeciw w o b e c zabija­
nia z a b o b o n e m .

MICHAŁ KLIZMA

97
Często powtarzam, że musimy połączyć się w modli­
twie, żeby zapewnić ochronę nienarodzonym. I modli­
twa, i działanie są niezbędne do zachowania szacunku
dla świętości życia ludzkiego. Uważam, że zakończenie
naszego dzieła ratowania życia nie będzie możliwe, je­
śli nasze dusze nie zatopią się w modlitwie.

ABORCJA
A SUMIENIE N A R O D U
RONALD REACAN

Dziesiąta rocznica decyzji Sądu Najwyższego w sprawie Roe versus W a d e jest


1
dla nas okazją do refleksji . Obowiązujące dziś w całym kraju prawo, które ze­
zwala na dokonywanie aborcji na życzenie w ciągu dziewięciu miesięcy ciąży,
nie zostało b o w i e m ani przegłosowane przez naród, ani też nie uchwalili go
nasi prawodawcy. Ż a d e n ze s t a n ó w nie zezwalał na dokonywanie aborcji w tak
nieograniczonym zakresie, zanim w roku 1973 Sąd Najwyższy nie orzekł, że

98 FRONDA 31
przyzwolenie tego rodzaju ma się stać p r a w e m ogólnokrajowym. Konsekwen­
cje tej decyzji sądu są dziś oczywiste: od roku 1973 p o n a d 15 000 0 0 0 niena­
rodzonych dzieci straciło życie w s k u t e k aborcji dokonanych w majestacie pra­
wa. Liczba ta przewyższa więcej niż dziesięciokrotnie liczbę Amerykanów,
którzy zginęli we wszystkich wojnach, w których brał udział nasz naród.
Mylimy się, sądząc, że Konstytucja S t a n ó w Zjednoczonych gwarantuje
prawo do aborcji. Ż a d e n poważny uczony, jeśli n a w e t s k ł o n n y jest zgodzić się
z decyzją Sądu Najwyższego, nie dowodzi, że twórcy Konstytucji USA zamie­
rzali dać n a m prawo do przerywania ciąży. W k r ó t c e po tym, jak zapadła decy­
zja w sprawie Roe versus W a d e , profesor J o h n H a r t Ely, obecnie dziekan Wy­
działu Prawa na Uniwersytecie Stanforda, napisał, że w y d a n e orzeczenie „nie
jest p r a w e m konstytucyjnym i n a w e t nie stwarza wrażenia, że próbuje n i m
być" 2 . W jasnych sformułowaniach obecnych w Konstytucji nie odnajdujemy
bowiem żadnego, n a w e t najmniejszego odniesienia do „ u p r a w n i e n i a " , k t ó r e
byłoby tak bezwzględne, że zezwalałoby na dokonywanie aborcji do chwili,
kiedy dziecko ma się narodzić. Decyzja Sądu Najwyższego w sprawie R o e ver-
sus W a d e , która zapadła przewagą siedmiu głosów i została w zdaniu odręb­
nym określona w ostrych słowach przez sędziego Byrona W h i t e ' a jako akt
„brutalnej władzy sądowniczej", stanowi p o d s t a w ę p r a w a obowiązującego do
dziś. W żadnym razie nie z a m k n ę ł a o n a jednak debaty dotyczącej dopuszczal­
ności aborcji. Wręcz przeciwnie, m o ż n a powiedzieć, że rozstrzygnięcie
w sprawie Roe versus W a d e to nieustający apel do s u m i e n i a n a r o d u .
Kwestia aborcji dotyczy nie tylko n i e n a r o d z o n e g o dziecka; dotyczy o n a
każdego z n a s . Angielski p o e t a J o h n D o n n ę powiedział: „śmierć każdego
człowieka umniejsza m n i e , albowiem j e s t e m zespolony z ludzkością, p r z e t o
nigdy nie pytaj, k o m u bije dzwon; bije on t o b i e " 3 . N i e da się umniejszyć war­
tości życia żadnej istoty ludzkiej, w tym życia n i e n a r o d z o n y c h , bez u m n i e j ­
szania wartości życia każdego człowieka. Prawdy tej doświadczyliśmy w spo­
sób tragiczny w ubiegłym roku, kiedy to sądy w stanie I n d i a n a zezwoliły na
zagłodzenie w B l o o m i n g t o n niemowlęcia, Baby Doe, tylko z tego p o w o d u , że
cierpiało o n o n a zespół D o w n a 4 .
Wielu naszych współobywateli ubolewa nad tym, jak wiele istnień ludz­
kich zostało unicestwionych po rozstrzygnięciu, które zapadło w sprawie R o e
versus W a d e . W k r ó t c e po objęciu stanowiska dyrektora D e p a r t a m e n t u Z d r o ­
wia i Świadczeń Społecznych Margaret Heckler stwierdziła w wystąpieniu

BOŻE NARODZENIE-2003
99
publicznym, że dopuszczalność aborcji
jest wyrazem najgłębszego kryzysu m o ­
ralnego, w o b e c którego stanął nasz kraj
i który m u s i m y przezwyciężyć. Ciesząca
się niekwestionowanym szacunkiem
Matka Teresa, która pracuje na ulicach
Kalkuty, realizując powszechnie podzi­
wianą misję miłosierdzia i służąc umiera­
jącym, powiedziała zaś, że powszechna
dopuszczalność aborcji jest największym
nieszczęściem naszych czasów.
Przez p o n a d dwa lata swojego urzę­
dowania d o k ł a d n i e śledziłem i wspiera­
łem p o d e j m o w a n e w Kongresie inicjaty­
wy, które zmierzały do zatrzymania fali
aborcji - były o n e świadectwem zaanga­
bandaż

żowania kongresmanów, senatorów, a także zwykłych obywateli uznających


potrzebę reakcji na dogłębny kryzys moralny. Niestety, byłem również świad­
kiem wysiłków podejmowanych przez osoby, które posługując się h a s ł e m wol­
ności wyboru, blokowały wszelkie inicjatywy zmierzające do zniesienia prawa
dopuszczającego dokonywanie aborcji na życzenie na terenie całego kraju.
P o m i m o wielkich przeszkód, k t ó r e stoją przed n a m i , nie w o l n o n a m jed­
nak tracić ducha. Rozstrzygnięcie w sprawie Roe versus W a d e nie było pierw­
szym przypadkiem, kiedy to decyzja Sądu Najwyższego, podważająca w a r t o ś ć
życia niektórych istnień ludzkich, doprowadziła do r o z ł a m u w naszym społe­
czeństwie. Decyzja Sądu Najwyższego w sprawie D r e d Scott versus Sandford
5
z roku 1857 nie została obalona po upływie dnia, roku czy n a w e t dekady . Po­
czątkowo tylko nieliczni Amerykanie dostrzegali m o r a l n y kryzys s p o w o d o w a ­
ny o d m ó w i e n i e m pełni człowieczeństwa naszym czarnym braciom i siostrom,
i ubolewali nad n i m . Mniejszość ta trwała j e d n a k przy swoich p r z e k o n a n i a c h
i w końcu odniosła zwycięstwo. Było o n o r e z u l t a t e m apelu do serc i u m y s ł ó w
współobywateli, o d w o ł a n i e m się do p r a w d y o godności człowieka nadanej
mu przez Boga. Przykład t e n dowodzi, że szacunek dla świętości ludzkiego
życia jest zbyt głęboko zakorzeniony w sercach naszych rodaków, aby m ó g ł
trwale pozostawać s t ł u m i o n y . Z n a c z n a większość n a r o d u amerykańskiego

100 FRONDA 31
jeszcze nie wyraziła j e d n a k swojego stanowiska w sprawie dopuszczalności
aborcji i t r u d n o oczekiwać, że zabierze o n a głos - tak, jak uczyniła to, opowia­
dając się przeciwko niewolnictwu - dopóki s a m p r o b l e m nie zostanie wyraź­
nie sformułowany i przedstawiony opinii publicznej.
N a czym z a t e m polega problem, który t u p o r u s z a m y ? C z ę s t o p o w t a r z a m ,
że mówiąc o aborcji, m ó w i m y o życiu d w ó c h o s ó b : m a t k i i n i e n a r o d z o n e g o
dziecka. Gdyby nie było to prawdą, nie mielibyśmy p o w o d u , aby nazywać ko­
bietę w ciąży m a t k ą . P o w t a r z a m także, że t e n , k t o nie jest p r z e k o n a n y , czy
mówiąc o aborcji, m ó w i m y o n o w y m życiu ludzkim, zdecydowanie p o w i n i e n
rozstrzygnąć tę wątpliwość na korzyść życia. Jeśli nie wiemy, czy ciało żyje,
czy jest m a r t w e , nie u r z ą d z a m y mu p o g r z e b u . J u ż te względy p o w i n n y być
wystarczającym b o d ź c e m do tego, abyśmy wszyscy nalegali na o c h r o n ę życia
nienarodzonych.
Sprzeciw w o b e c aborcji nie kończy się j e d n a k w t y m miejscu, gdyż prak­
tyka m e d y c z n a n a każdym k r o k u p o t w i e r d z a p r a w d z i w o ś ć m o r a l n y c h i n t u ­
icji. W s p ó ł c z e s n a medycyna traktuje n i e n a r o d z o n e dziecko jak pacjenta. Spe­
cjaliści z zakresu n a u k medycznych dokonali wielkiego p r z e ł o m u w leczeniu
schorzeń u dzieci nienarodzonych, na przykład w a d genetycznych, awitami­
nozy czy nieprawidłowości pracy serca. Wszyscy p a m i ę t a m y o p o w i e d z i a n ą
przez George'a Willa wzruszającą historię o m a ł y m c h ł o p c u , k t ó r e g o w cią­
gu o s t a t n i c h dziewięciu tygodni przed n a r o d z e n i e m sześć razy p o d d a n o ope­
racji m ó z g u . Kim więc, jeśli nie pacjentem, jest m a ł a i s t o t a ludzka, k t ó r a od­
czuwa ból, gdy lekarze zbliżają się do niej nie po to, aby ją leczyć, lecz po to,
aby ją uśmiercić?
Pytanie, na k t ó r e m u s i m y dziś udzielić odpowiedzi, nie dotyczy tego, kie­
dy zaczyna się ludzkie życie, ale raczej tego, j a k a jest jego wartość. C z ł o w i e k
dokonujący aborcji, który składa r a z e m ręce i nogi m a l e ń k i e g o dziecka, aby
u p e w n i ć się, że wszystkie części jego ciała zostały w y r w a n e z ł o n a m a t k i , nie
wątpi w to, że ma do czynienia z i s t o t ą ludzką. W a ż n e tak dla niego, jak i dla
nas wszystkich pytanie dotyczy tego, czy t e m u m a ł e m u życiu l u d z k i e m u
przysługuje o t r z y m a n e od Boga takie s a m o p r a w o do o c h r o n y (również)
prawnej, jakim cieszymy się my wszyscy.
Czyż moglibyśmy żądać bardziej dramatycznego d o w o d u na to, z jakim pro­
b l e m e m m a m y tu do czynienia, niż przypadek Baby D o e w Bloomington w In­
dianie? Śmierć tego małego dziecka rozdarła serca wszystkich Amerykanów,

BOŻE NARODZENIE2003
101
ponieważ niezaprzeczalnie było o n o żyjącą, b e z b r o n n ą i s t o t ą ludzką, k t ó r a
u m i e r a ł a na oczach lekarzy i całego n a r o d u . Problem, który faktycznie
rozstrzygały sądy, nie dotyczył tego, czy Baby D o e było i s t o t ą ludzką, lecz te­
go, czy należało chronić życie istoty ludzkiej cierpiącej na zespół D o w n a ,
upośledzonej u m y s ł o w o , k t ó r a w y m a g a ł a p r z e p r o w a d z e n i a r u t y n o w e g o za­
biegu chirurgicznego w celu o d b l o k o w a n i a jej przełyku i u m o ż l i w i e n i a przyj­
m o w a n i a p o k a r m u . J e d e n z lekarzy w s w o i m z e z n a n i u powiedział p r z e w o d ­
niczącemu ławy sędziowskiej, że n a w e t w wypadku eliminacji w a d y fizycznej
życie Baby Doe nie miałoby choćby m i n i m a l n e j wartości. M o ż n a z a t e m p o ­
wiedzieć, że u p o ś l e d z e n i e dziecka zostało przez tego lekarza u z n a n e za rów­
n o w a ż n e z b r o d n i ą zasługującą na k a r ę śmierci. Sędzia zezwolił na to, aby
Baby D o e z m a r ł o z głodu, a Sąd Najwyższy s t a n u I n d i a n a p o d t r z y m a ł tę
decyzję.
Prawo federalne nie zezwala j e d n a k szpitalom f i n a n s o w a n y m z fundu­
szów federalnych decydować o tym, że d o t k n i ę t y c h z e s p o ł e m D o w n a nie­
mowląt nie należy leczyć, a t y m bardziej, że należy skazywać je na śmierć
głodową. Z tego p o w o d u poleciłem D e p a r t a m e n t o w i Sprawiedliwości oraz
D e p a r t a m e n t o w i Z d r o w i a i Świadczeń Społecznych w d r o ż e n i e o d p o w i e d ­
nich regulacji prawnych, wynikających z p r a w obywatelskich, w celu o c h r o ­
ny życia n o w o n a r o d z o n y c h dzieci, k t ó r e cierpią z p o w o d u u p o ś l e d z e n i a
u m y s ł o w e g o . We wszystkich szpitalach, k t ó r e otrzymują fundusze federal­
ne, istnieje obowiązek wyraźnego informowania o tym, że n i e k a r m i e n i e u p o ­
śledzonych n i e m o w l ą t jest zakazane przez p r a w o federalne. I s t o t ą p r o b l e m u
jest b o w i e m to, czy życie dzieci u p o ś l e d z o n y c h p r z e d s t a w i a w a r t o ś ć i czy p o ­
w i n n o o n o podlegać o c h r o n i e - a z a t e m czy należy s z a n o w a ć świętość życia
ludzkiego w ogóle. M a m y tu do czynienia z t y m s a m y m p o d s t a w o w y m pro­
b l e m e m , który leży u p o d ł o ż a dopuszczalności aborcji.
Problem ten ujawnił się wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej podczas
przesłuchań dotyczących kwestii początku życia ludzkiego, które odbyły się
w Senacie USA w roku 1981. Składający zeznania liczni świadkowie, którzy by­
li przedstawicielami n a u k medycznych i n a u k ścisłych, nie zgadzali się ze sobą
w wielu sprawach, lecz pozostawali jednomyślni co do istnienia naukowych
d o w o d ó w na to, że nienarodzone dziecko jest żyjącą i o d r ę b n ą j e d n o s t k ą ludz­
ką, oraz co do tego, że należy o n o do g a t u n k u ludzkiego. Nie zgadzali się oni
natomiast w kwestii wartości życia i nie udzielali różnych odpowiedzi na pyta-

102 FRONDA 31
nie, czy życie ludzkie na jego najwcześniejszych etapach, kiedy człowiek jest
najbardziej bezbronny, należy uznać za wartościowe.
Z żalem trzeba stwierdzić, że żyjemy w czasach, kiedy życie ludzkie nie
zawsze jest u z n a w a n e za wartościowe. N i e k t ó r z y uważają b o w i e m , że m o g ą
dokonywać wyboru i decydować o tym, k t ó r e j e d n o s t k i są w a r t o ś c i o w e . Inni
twierdzą, że i s t o t a m i l u d z k i m i są jedynie j e d n o s t k i mające s a m o ś w i a d o ­
m o ś ć . Jeden z a u t o r ó w wyznających t e n pogląd, idąc za tą ś m i e r c i o n o ś n ą lo­
giką, wyciągnął szokujący wniosek, że n o w o r o d e k nie jest i s t o t ą ludzką.
Pewien naukowiec, laureat N a g r o d y Nobla, zasugerował zaś, że jeśli
w ciągu trzech d n i po n a r o d z e n i u u p o ś l e d z o n e dziecko nie zostałoby u z n a n e
za człowieka, jego rodzicom m o ż n a by pozostawić wybór, czy u t r z y m a ć je
przy życiu. Innymi słowy, wprowadzilibyśmy wówczas „ k o n t r o l ę jakości",
aby p r z e k o n a ć się o tym, czy n o w o n a r o d z o n e istoty ludzkie kwalifikują się
do tego, aby żyć.
Dzisiaj jest dla n a s jasne, że p e w n e w p ł y w o w e osobistości starają się
przeczyć t e m u , iż życie ludzkie ma zawsze w e w n ę t r z n ą , u ś w i ę c o n ą w a r t o ś ć .
Twierdzą one, że aby uzyskać s t a t u s istoty ludzkiej, człowiek m u s i wykazać
się p o s i a d a n i e m określonych cech.
Już trzy lata przed rozstrzygnięciem w sprawie R o e versus W a d e j e d n o
z p i s m medycznych w Kalifornii zamieściło artykuł, w k t ó r y m wyjaśniano, że
społeczna akceptacja aborcji jest „zaprzeczeniem tradycji etyki zachodniej,
głoszącej w e w n ę t r z n ą w a r t o ś ć życia ludzkiego, r ó w n ą w w y p a d k u każdego
człowieka, bez względu na s t o p i e ń jego rozwoju, s t a n czy s t a t u s " 6 .
Wszyscy prawodawcy, wszyscy lekarze i wszyscy obywatele m u s z ą z a t e m
być świadomi, że p r o b l e m , z j a k i m m a m y tu do czynienia, polega na tym, czy
należy afirmować i ochraniać świętość każdego ludzkiego życia, czy też
uznać za obowiązującą taką etykę społeczną, w e d ł u g której życie p e w n y c h
ludzi t r a k t o w a n e jest jak wartościowe, a życie innych jak coś p o z b a w i o n e g o
wartości. Jako n a r ó d m u s i m y z a t e m d o k o n a ć wyboru m i ę d z y etyką świętości
życia a etyką jakości życia.
Bez k ł o p o t u potrafię wskazać sposób, w jaki nasz n a r ó d zawsze odpowia­
dał na to p o d s t a w o w e pytanie, oraz o d p o w i e d ź , jakiej - m a m nadzieję i m o ­
dlę się o to - udzieli on w przyszłości. A m e r y k a została z b u d o w a n a przez lu­
dzi, których łączyła wiara w niezbywalną w a r t o ś ć każdej osoby ludzkiej.
Wiara ta została j a s n o wyrażona j u ż w pierwszych słowach Deklaracji

BOŻE NARODZENIE-2003
103
Niepodległości, k t ó r e dziś potrafi wy­
recytować każdy uczeń: „ U w a ż a m y na­
stępujące prawdy za oczywiste: że
wszyscy ludzie są s t w o r z e n i r ó w n y m i ,
że Stwórca o b d a r z y ! ich p e w n y m i nie­
n a r u s z a l n y m i p r a w a m i , że w skład tych
praw wchodzi życie, w o l n o ś ć i swobo­
da ubiegania się o szczęście" 7 .
Prowadziliśmy straszliwą wojnę, aby
pewnej kategorii ludzi - ludziom czarno­
skórym - nie o d m a w i a n o w Ameryce
niezbywalnych praw, które nadał im
Stwórca. Abraham Lincoln, wielki bo­
jownik o świętość każdego ludzkiego ży­
cia, wyjaśniał, jak należy rozumieć cel
Deklaracji Niepodległości. Mówiąc
folia

0 tych, którzy nadali ramy t e m u d o k u m e n t o w i , stwierdził: „Taka była ich szla­


chetna interpretacja organizacji wszechświata. W sposób tak wzniosły, mądry
1 szlachetny rozumieli sprawiedliwość Stwórcy w s t o s u n k u do Jego stworzeń.
Tak, panowie, w stosunku do wszystkich Jego stworzeń, w stosunku do całej
rodziny ludzkiej. Żywili oni oświecone przekonanie, że nic, w czym odciśnięte
są obraz i podobieństwo Boże, nie zostało posłane na ten świat, aby zostało
zdeptane. (...) Myśleli oni nie tylko o wszystkich żyjących wówczas ludziach,
lecz sięgali myślą w przód, ku najodleglejszej przyszłości, stworzyli źródło in­
spiracji dla swoich dzieci i dla dzieci ich dzieci, a także dla niezliczonych rzesz
ludzkich, które będą zamieszkiwać ziemię w późniejszych wiekach" 8 .
Lincoln ostrzegał r ó w n i e ż przed n i e b e z p i e c z e ń s t w e m , k t ó r e m u m u s i m y
stawić czoło, jeśli z a m k n i e m y oczy na w a r t o ś ć życia choćby jednej kategorii
ludzi. „Kiedy biorę do ręki tę starą Deklarację Niepodległości, w której czy­
tamy, że wszyscy ludzie są z zasady równi sobie, i widzę wyjątki czynione
w s t o s u n k u do tej prawdy, s t a w i a m sobie pytanie, gdzie się to zakończy. Je­
śli ktoś twierdzi, że w deklaracji nie m ó w i się o M u r z y n a c h , dlaczego k t o ś
inny nie miałby powiedzieć, że nie m ó w i się w niej o innych l u d z i a c h ? ' " .
Kiedy k o n g r e s m a n J o h n A. Bingham z O h i o zgłaszał projekt C z t e r n a s t e j
Poprawki do Konstytucji, mającej na celu z a p e w n i e n i e p r a w a do życia, wol-

104 FRONDA 31
ności i własności wszystkim i s t o t o m ludzkim, tłumaczył, że wszyscy są
„uprawnieni do ochrony przez p r a w o amerykańskie, p o n i e w a ż Boski d u c h
równości, który je przenika, m ó w i , iż wszyscy ludzie zostali s t w o r z e n i jako
równi sobie" 1 0 . W ł a ś n i e z tego p o w o d u p r a w o g w a r a n t o w a n e w tej p o p r a w ­
ce o d n o s i się do wszystkich ludzi. Rok p r z e d rozstrzygnięciem, k t ó r e zapa­
d ł o w sprawie Roe versus W a d e , wydając orzeczenie w innej sprawie sądo­
wej, sędzia William B r e n n a n powiedział o n a s z y m społeczeństwie, że silnie
afirmuje o n o świętość życia.
Inny William Brennan, który nie jest sędzią, p r z y p o m n i a ł n a m n a t o m i a s t
o straszliwych konsekwencjach, jakie m o g ą nastąpić, jeśli n a r ó d odrzuci
świętość e t o s u życia: „ K u l t u r o w e ś r o d o w i s k o dla ludzkiego h o l o k a u s t u p o ­
jawia się zawsze, gdy s p o ł e c z e ń s t w o zostaje w p r o w a d z o n e w b ł ę d n e p r z e k o ­
nanie, że p e w n e osoby m o g ą być określane jako mniej ludzkie niż i n n e i dla­
tego są p o z b a w i o n e wartości, a z a t e m nie wymagają s z a c u n k u " 1 1 .
Jako n a r ó d nie odrzuciliśmy w obecnych czasach świętości ludzkiego ży­
cia. Należy pamiętać, że A m e r y k a n i e nie mieli d o t ą d możliwości wyrażenia
swojego poglądu w kwestii o c h r o n y życia n i e n a r o d z o n y c h . J e s t e m p r z e k o n a ­
ny, że Amerykanie nie chcą odgrywać roli Boga w s t o s u n k u do ludzkiego ży­
cia. Nie do nas należy decyzja, k t o jest w a r t tego, aby żyć, a k t o na to nie za­
sługuje. N a w e t w opinii Sądu Najwyższego w sprawie Roe versus W a d e nie
o d r z u c o n o wyraźnie tradycyjnego a m e r y k a ń s k i e g o p r z e k o n a n i a o w e w n ę t r z ­
nej wartości każdego życia ludzkiego; wyrażając swoją opinię, Sąd nie nawią­
zał b o w i e m do tej kwestii.
Kongres ma przed sobą kilka dróg, aby umożliwić n a s z e m u n a r o d o w i wy­
rażenie raz jeszcze p r z e k o n a n i a o świętości ludzkiego życia, n a w e t życia
człowieka najmniejszego, najmłodszego i najbardziej b e z b r o n n e g o . W The
Humań Life Bill (Ustawa o życiu ludzkim) j e d n o z n a c z n i e u z n a n o , że n i e n a r o -
dzeni są i s t o t a m i ludzkimi i k o n s e k w e n t n i e - jako osoby - zostali o n i o t o ­
czeni ochroną, k t ó r ą z a p e w n i a konstytucja. U s t a w a ta, po raz pierwszy za­
p r o p o n o w a n a przez s e n a t o r a Jesse H e l m s a , dostarczyła i n s t r u m e n t u d o
p r z e p r o w a d z e n i a przez senat w r o k u 1981 p r z e s ł u c h a ń , k t ó r e w d u ż y m stop­
niu przyczyniły się do wyjaśnienia, na czym polega i s t o t a zła aborcji.
W pierwszej części ustawy znanej jako The Respect Humań Life Act (Akt:
szanuj ludzkie życie), uchwalonej podczas 9 8 . kadencji Kongresu, u z n a n o , że
polityka S t a n ó w Zjednoczonych zmierza do o c h r o n y n i e w i n n e g o życia, tak

BOŻE NARODZENIE-2003
105
przed u r o d z e n i e m , jak i po u r o d z e n i u . U s t a w a ta, której w n i o s k o d a w c a m i
byli k o n g r e s m a n H e n r y H y d e i senator Roger Jepsen, zakazuje federalnemu
rządowi przyzwalania na d o k o n y w a n i e aborcji oraz udzielania p o m o c y w d o ­
konywaniu aborcji, z wyjątkiem sytuacji r a t o w a n i a życia m a t k i . U s t a w a ta
dotyczy również istotnej dziś kwestii dzieciobójstwa, która, jak widzieliśmy,
jest n i e u c h r o n n ą konsekwencją p e r m i s y w n e g o p r a w a dotyczącego aborcji
i kolejnym k r o k i e m na d r o d z e do zaprzeczenia n i e n a r u s z a l n o ś c i n i e w i n n e g o
życia ludzkiego.
Udzieliłem swojej a p r o b a t y obydwu w y m i e n i o n y m u s t a w o m , p o d o b n i e
jak jeszcze t r u d n i e j s z e m u zadaniu p o p r a w i e n i a konstytucji, i każda inicjaty­
wa tego rodzaju o t r z y m a moje p e ł n e poparcie. Każda z nich b o w i e m na swój
sposób zmierza do o d w r ó c e n i a tragicznej polityki d o p u s z c z a n i a aborcji na
życzenie, narzuconej n a m przez Sąd Najwyższy 10 lat t e m u . Każda z nich jest
drogą do afirmacji świętości ludzkiego życia.
Wszyscy m u s i m y u n a o c z n i ć sobie rzeczywistość h o r r o r u , który rozgrywa
się wokół n a s . Lekarze wiedzą, że n i e n a r o d z o n e dziecko o d c z u w a dotyk i że
jest o n o wrażliwe na ból. Jak wielu A m e r y k a n ó w j e d n a k jest dzisiaj świado­
mych tego, że d o z w o l o n e we wszystkich 50 s t a n a c h techniki d o k o n y w a n i a
aborcji powodują p o p a r z e n i a skóry dziecka r o z t w o r a m i soli i gotują mu
śmierć w męczarniach trwającą n i e j e d n o k r o t n i e długie godziny?
O t o inny przykład: d w a lata t e m u gazeta „Philadelphia I n ą u i r e r " wydała
specjalny d o d a t e k niedzielny z a t y t u ł o w a n y The Dreaded Complication (Budzą­
ca przerażenie komplikacja) ' 2 . T y t u ł o w a „budząca p r z e r a ż e n i e komplikacja"
dotyczyła sytuacji, której obawiają się lekarze podczas zabiegu aborcji, a mia­
nowicie p r z e t r w a n i a dziecka p o m i m o wszystkich bolesnych a t a k ó w n a jego
życie. N i e k t ó r y m dzieciom n i e n a r o d z o n y m faktycznie udaje się przeżywać
zabieg aborcji, jeśli jest on d o k o n y w a n y w k o ń c o w y m okresie ciąży, a tym
właśnie zabiegom nadał legalność Sąd Najwyższy. Czy istnieje chociaż naj­
mniejsza wątpliwość co do tego, że te ofiary aborcji zasługują na n a s z ą uwa­
gę i ochronę? Czy m o ż n a wątpić w to, że dzieci, k t ó r y m nie u d a ł o się prze­
trwać aborcji, były żywymi i s t o t a m i ludzkimi, z a n i m zostały zabite?
Aborcje d o k o n y w a n e w p ó ź n y m okresie ciąży, szczególnie te, k t ó r e
dziecko przeżyje, lecz zostaje później z a g ł o d z o n e lub z a d u s z o n e , raz jeszcze
ukazują związek między p r z e r y w a n i e m ciąży a dzieciobójstwem. O b e c n i e
nadszedł czas, aby p o w s t r z y m a ć obydwa te procedery. Działając na rzecz p o -

106 FRONDA 31
w s t r z y m a n i a dzieciobójstwa, b ę d z i e m y j e d n o c z e ś n i e u ś w i a d a m i a ć społe­
czeństwu, na czym polega istota zla zabijania dzieci przed n a r o d z e n i e m
i wkrótce po u r o d z e n i u .
To wielkie szczęście, że nasze s p o ł e c z e ń s t w o stało się wrażliwe na pra­
wa i szczególne p o t r z e b y ludzi n i e p e ł n o s p r a w n y c h . J e s t e m j e d n a k zaszoko­
wany faktem, że fizyczne bądź u m y s ł o w e u p o ś l e d z e n i e n o w o n a r o d z o n y c h
dzieci nadal jest wykorzystywane jako p r e t e k s t do ich zabijania. Lekarzem
Naczelnym jest w obecnej administracji d o k t o r C. Koop, który p r a w d o p o ­
d o b n i e uczynił więcej dla u p o ś l e d z o n y c h dzieci niż jakikolwiek inny Amery­
kanin. Aby nieść im p o m o c , stosował pionierskie techniki lekarskie, publicz­
nie wypowiadał się na t e m a t wartości ich życia i w s p ó ł p r a c o w a ł z ich
rodzinami. W ś r ó d jego byłych pacjentów z p e w n o ś c i ą nie znajdziemy zwo­
lenników tzw. etyki jakości życia.
J e s t e m przekonany, że kiedy s t r a s z n a p r a w d a o dzieciobójstwie w na­
szym kraju zostanie w całości ujawniona p r z e d n a r o d e m a m e r y k a ń s k i m , bez
najmniejszych wątpliwości przyznamy, że u m y s ł o w o czy też fizycznie u p o ­
śledzone dziecko ma taką s a m ą wartość w e w n ę t r z n ą i p r a w o do życia, jak
każdy z nas. Sąd Najwyższy s t a n u N e w Jersey orzekł 20 lat t e m u w decyzji
podtrzymującej świętość życia, że dziecko nie m u s i być d o s k o n a ł e , aby jego
życie było w a r t e przeżycia.
Bez względu na to, czy m ó w i m y o bólu z a d a w a n y m n i e n a r o d z o n y m dzie­
ciom, czy o przypadkach aborcji d o k o n y w a n y c h w p ó ź n y m okresie ciąży, czy
też o dzieciobójstwie, n i e u c h r o n n i e p o w r a c a m y do stwierdzenia, że dziecko
n i e n a r o d z o n e jest człowiekiem. Każda z tych s p r a w s t a n o w i potencjalne we­
zwanie do skupienia się w o k ó ł etyki świętości życia. Jeśli jako n a r ó d zechce­
my przeciwdziałać chociaż j e d n e m u z tych p r o b l e m ó w , aby afirmować świę­
tość życia, z p e w n o ś c i ą z r o z u m i e m y , jak w a ż n e jest p o s z a n o w a n i e tej zasady
we wszystkich innych wypadkach.
Angielski pisarz Malcolm Muggeridge przechodzi w p r o s t do s e d n a spra­
wy: „Życie albo jest święte zawsze i we wszystkich okolicznościach lub też
nie jest święte w ż a d n y m przypadku; jest nie do pojęcia, że w p e w n y c h oko­
licznościach miałoby o n o być świętością, w innych zaś n i e " 1 3 .
Zasada świętości niewinnego życia ludzkiego p o w i n n a być podkreślana
przez Kongres przy każdej okazji. Obowiązujące przepisy dotyczące dopuszczal­
ności aborcji mogą zostać obalone przez sam Sąd Najwyższy. Przypomnijmy tu-

BOŻE NARODZENIE-2003
107
taj jedynie, że w sprawie Brown versus
Board of Education Sąd Najwyższy od­
woła! swoją wcześniejszą decyzję naka­
zującą „odrębne, lecz r ó w n e " traktowa­
nie obywateli o różnym kolorze skóry 1 4 .
Uważam, że jeśli Sąd Najwyższy raz
jeszcze przeanalizuje sprawę Roe versus
W a d e i rozważy, na czym polega istota
różnicy między etyką świętości życia
a etyką jakości życia, z pewnością zmie­
ni wydane orzeczenie.
Kontynuując działania na rzecz oba­
lenia obowiązującego dziś rozstrzy­
gnięcia w sprawie Roe versus W a d e ,
m u s i m y r ó w n i e ż pracować nad f o r m a ­
cją takiego społeczeństwa, w k t ó r y m
piach

aborcja nie będzie a k c e p t o w a n ą o d p o w i e d z i ą na niechcianą ciążę. Ludzie


o orientacji pro life podejmują heroiczne wysiłki, n i e j e d n o k r o t n i e p o n o s z ą c
wielkie osobiste ofiary, aby zapewnić środki u t r z y m a n i a s a m o t n y m m a t k o m .
Młoda ciężarna kobieta o imieniu Victoria powiedziała n i e d a w n o : „W na­
szym społeczeństwie walczymy o ocalenie wielorybów, wilków i o r ł ó w bieli­
ków i oszczędzamy butelki po coca-coli. M i m o to wszyscy chcieli, żebym p o ­
zbyła się swojego dziecka". Kobiecie tej udzieliła p o m o c y organizacja
Save-a-Life z Dallas, k t ó r a umożliwia s a m o t n y m m a t k o m r a t o w a n i e życia,
które się w nich rozwija, w sytuacji, gdy rozważają o n e d o k o n a n i e aborcji. Pi­
sząc te słowa, myślę również o organizacji H o u s e of His C r e a t i o n z Coate-
sville w stanie Pensylwania, p r o w a d z o n e j przez m a ł ż e ń s t w o , k t ó r e w ciągu
ostatnich 10 lat udzieliło p o m o c y n i e m a l 2 0 0 m ł o d y m k o b i e t o m . Ludzie ci
dostrzegli, że k o b i e t o m wcale nie jest lepiej, jeśli zdecydują się na d o k o n a ­
nie aborcji, niż jeśli zachowają swoje dziecko przy życiu. Myślę też o godnej
podziwu rodzinie R o s s ó w z Ellington w stanie C o n n e c t i c u t , k t ó r a otworzy­
ła swoje serce i swój d o m dla dziewięciorga u p o ś l e d z o n y c h dzieci, k t ó r e ad­
optowała.
T h e Adolescent Family Life P r o g r a m (Program działań na rzecz rodzin
młodocianych), przyjęty przez Kongres na w n i o s e k s e n a t o r a J e r e m i a h a D e n -

108 FRONDA 31
tona, otworzył n o w e możliwości niesienia p o m o c y s a m o t n y m k o b i e t o m
w ciąży. Nie p o w i n n i ś m y zaprzestawać wysiłków, d o p ó k i całe n a s z e społe­
c z e ń s t w o nie przyjmie nastawienia, jakie odnajdujemy w dedykacji J o h n a Po-
wella: „Proszę, uwierz, że nie j e s t e ś sama. J e s t w ś r ó d n a s wielu, którzy da­
rzą cię miłością, którzy chcą stać u twojego b o k u i p o m ó c ci w s p o s ó b , w jaki
potrafią" 1 5 , k t ó r ą umieścił on w jednej ze swoich książek. M o ż e m y też p o w t a ­
rzać słowa Matki Teresy z Kalkuty: „Jeśli nie chcesz tego m a ł e g o dziecka, te­
go n i e n a r o d z o n e g o dziecka, daj je m n i e " . M a m y w Ameryce tak wiele r o d z i n
pragnących z a a d o p t o w a ć dziecko, że slogan „niech k a ż d e dziecko będzie
dzieckiem c h c i a n y m " jest najbardziej p u s t y s p o ś r ó d wszystkich sloganów za­
chęcających do t o l e r o w a n i a aborcji.
C z ę s t o p o w t a r z a m , że m u s i m y połączyć się w modlitwie, żeby zapewnić
o c h r o n ę n i e n a r o d z o n y m . I modlitwa, i działanie są n i e z b ę d n e do zachowa­
nia szacunku dla świętości życia ludzkiego. U w a ż a m , że zakończenie nasze­
go dzieła r a t o w a n i a życia nie będzie możliwe, jeśli n a s z e d u s z e nie zatopią
się w modlitwie. Z n a n y brytyjski poseł do p a r l a m e n t u William Wilberforce
przez kilkadziesiąt lat modlił się wraz z niewielką g r u p ą przyjaciół, k t ó r ą na­
zywano C l a p h a m Sect (Sekta z C l a p h a m ) , o p o ł o ż e n i e k r e s u n i e w o l n i c t w u
w I m p e r i u m Brytyjskim. Wilberforce n i e z m o r d o w a n i e p r o w a d z i ł walkę par­
l a m e n t a r n ą , wierzył b o w i e m w świętość życia ludzkiego. D a n e mu było uj­
rzeć spełnienie swojego - o k r e ś l a n e g o j a k o nierealne - marzenia, kiedy nie­
d ł u g o przed jego śmiercią p a r l a m e n t zniósł n i e w o l n i c t w o .
Niech wiara i wytrwałość t e g o człowieka s t a n ą się naszymi p r z e w o d n i k a ­
mi. Nie z r o z u m i e m y b o w i e m prawdziwej wartości swojego w ł a s n e g o życia,
dopóki nie zaafirmujemy wartości, k t ó r a jest w e w n ę t r z n i e o b e c n a w życiu
innych, wartości, o której Malcolm Muggeridge m ó w i , że „bez względu na
to, jak słabo tli się, czy też jak g w a ł t o w n i e p ł o n i e , pozostaje Boskim o g n i e m ,
którego ż a d e n człowiek niech nie o ś m i e l a się p r ó b o w a ć zgasić, i oby moty­
wy jego działania zawsze były tak g ł ę b o k o ludzkie i ś w i a t ł e " 1 6 .
A b r a h a m Lincoln r o z u m i a ł , że nie przetrwalibyśmy jako wolny kraj, gdy­
by pewni ludzie mogli decydować o tym, że i n n y m nie przysługuje w o l n o ś ć
i że p o w i n n i p o z o s t a w a ć n i e w o l n i k a m i . P o d o b n i e nie b ę d z i e m y mogli prze­
trwać jako wolny naród, jeśli p e w n i ludzie b ę d ą decydować o tym, że i n n y m
nie przysługuje p r a w o do życia i że p o w i n n i zostać p o d d a n i aborcji lub stać
się ofiarami dzieciobójstwa. Mój rząd jest p e ł e n troski o t o , aby A m e r y k a p o -

BOŻE NARODZENIE-2003
109
została wolnym krajem, i nie m o ż n a lepiej się przysłużyć z a c h o w a n i u tej
wolności, niż afirmując t r a n s c e n d e n t n e w o b e c n a s p r a w o do życia wszyst­
kich istot ludzkich, prawo, bez k t ó r e g o wszelkie i n n e u p r a w n i e n i a tracą
swoje znaczenie.

RONALD REAGAN
TŁUMACZYŁA: DOROTA CHABRAJSKA

A r t y k u ł ukazał się po raz pierwszy w w i o s e n n y m n u m e r z e „ T h e H u m a ń Life R e v i e w " z 1983


roku. Później w s z e d ł w skład książki R o n a l d a R e a g a n a Abortion and the Conscience of the Nation
( 1 9 8 4 ) . Publikujemy g o ( z nielicznymi z m i a n a m i ) z a k w a r t a l n i k i e m „ E t h o s " n r 6 1 - 6 2 / 2 0 0 3 .

1 Decyzja podjęta p r z e z Sąd Najwyższy U S A w r o k u 1 9 7 3 w s p r a w i e R o e v e r s u s W a d e sprawiła,


ż e z a d o p u s z c z a l n e u z n a n o d o k o n y w a n i e aborcji n a ż ą d a n i e k o b i e t y p o d c z a s d w ó c h p i e r w s z y c h
t r y m e s t r ó w ciąży. W kwestii d o p u s z c z a l n o ś c i aborcji w t r z e c i m t r y m e s t r z e ciąży z d e c y d o w a n o ,
że p o s z c z e g ó l n e stany mają p r a w o (lecz n i e o b o w i ą z e k ) o g r a n i c z e n i a jej do p r z y p a d k ó w , w k t ó ­
rych z a g r o ż o n e jest życie m a t k i (zob. h t t p : / / w w w . r o e v w a d e . o r g / i n d e x 2 . h t m l ) .
2 J . H . Ely, The Wages of Crying Wolf: A comment on „Roe versus Wade", w: „ T h e Yale Law J o u r n a l " ,
nr 2 ( 8 2 ) / 1 9 7 3 , s. 9 4 3 , 9 4 7 .
3 J. D o n n ę , Meditation XVII, w: t e n ż e , Devotions upon Emergent Occasions, A n n A r b o r P a p e r b a c k s ,
T h e University of Michigan P r e s s 1959, s. 109.
4 W r o k u 1982 w B l o o m i n g t o n w s t a n i e I n d i a n a u r o d z i ł o się dziecko z z e s p o ł e m D o w n a , k t ó r e
d o d a t k o w o cierpiało z p o w o d u p r z e t o k i t c h a w i c o w o - p r z e ł y k o w e j , p o w s t a ł e j w w y n i k u z r o ś n i ę ­
cia przełyku z tchawicą. D z i e c k o to n i e m o g ł o p r z y j m o w a ć pożywienia, p o n i e w a ż w s k u t e k ist­
n i e n i a p r z e t o k i p o k a r m n i e trafiał d o ż o ł ą d k a . Sytuację t ę m o g ł o z m i e n i ć p r z e p r o w a d z e n i e ru­
tynowej operacji, której w y k o n a n i a chciało się podjąć kilku c h i r u r g ó w . Z p o w o d u tego, że
n i e m o w l ę cierpiało n a z e s p ó ł D o w n a , j e g o rodzice o d m ó w i l i j e d n a k w y r a ż e n i a zgody n a o p e r a ­
cję, a t y m s a m y m podjęli decyzję o z a g ł o d z e n i u swojego dziecka. Kiedy w i a d o m o ś ć o p r z y p a d ­
k u Baby D o e p r z e d o s t a ł a się d o m e d i ó w , wiele r o d z i n w y r a z i ł o chęć z a a d o p t o w a n i a n i e m o w ­
lęcia. J e g o rodzice n i e wyrazili j e d n a k zgody n a w e t na t o . Decyzję o z a g ł o d z e n i u dziecka podjęli
z a t e m w s p ó l n i e rodzice, k t ó r z y w w y p a d k u o d d a n i a Baby D o e d o adopcji n i e p o n i e ś l i b y n a w e t
żadnych k o s z t ó w , lekarze o r a z Sąd Najwyższy S t a n u I n d i a n a . D z i e c k o z m a r ł o s i e d e m d n i p o
u r o d z e n i u , z a n i m Sąd Najwyższy USA zdążył r o z p a t r z y ć apelację w j e g o sprawie.

5 Podejmując decyzję w tej sprawie, Sąd Najwyższy USA orzekł, że niewolnik nie jest obywatelem,
lecz własnością i ma być wykorzystywany zgodnie z interesem, wygodą i wolą swojego właściciela.

110 FRONDA 31
6 Separating the Idea of Abortion from Killing..., w: „California J o u r n a l of M e d i c i n e " , nr 3
(113)/1970 (wrzesień).
7 Deklaracja N i e p o d l e g ł o ś c i z ł o ż o n a 4 lipca 1 7 7 6 r o k u p r z e z p r z e d s t a w i c i e l i S t a n ó w Z j e d n o c z o ­
nych A m e r y k i na G e n e r a l n y m K o n g r e s i e , w: A. Bartnicki, K. M i c h a ł e k , I. R u s i n o w a , Encyklo­
pedia historii Stanów Zjednoczonych Ameryki. Dzieje polityczne (od Deklaracji Niepodległości do współ­
czesności), P. W. E G R O S S , W a r s z a w a 1992, s. 67.
8 A. Lincoln, Speech at Lewistown, Illinois, August 17, 1858, w: The Collected Works of Abraham Lin­
coln, t. 2, R.P. Basler ( r e d . ) , R u t g e r s U n i v e r s i t y Press, N e w B r u n s w i c k , NY 1 9 5 3 , s. 5 4 6
(zob. h t t p : / / w w w . h t i . u m i c h . e d u / l / l i n c o l n / ) .
9 T e n ż e , Speech at Chicago, Illinois, july 10, 1858, w: The Collected Works of Abraham Lincoln, t. 3,
dz. cyt., s. 5 0 0 (zob. h t t p : / / w w w . h t i . u m i c h . e d U / l / l i n c o l n / ) .
10 40th Congress, lst Session, w: „ G l o b e " ( 1 8 6 7 ) , s. 5 4 2 (zob. h t t p : / / m e m o r y . l o c . g o v / c g i - b i n / a m p a -
ge).
11 W. Brennan, Medical Holocaust, Nordland Publishing, Belmont, Massachusetts 1980
(zob. http://www.gravityteen.com/pregnancy/holocaust.cfm).
12 Z o b . L. Jeffries, The Dreaded Complication, w: „ P h i l a d e l p h i a I n ą u i r e r " , 2 . 0 8 . 1 9 8 1 .
13 M. M u g g e r i d g e , Something Beautiful for Cod, H a r p e r & R o w , N e w York 1 9 7 1 , s. 2 9 .
14 17 maja 1 9 5 4 r o k u Sąd Najwyższy U S A j e d n o m y ś l n i e podjąt decyzję zmierzającą do z a p r z e ­
s t a n i a segregacji rasowej w p l a c ó w k a c h o ś w i a t o w y c h i o r z e k ł , że u t r z y m y w a n i e o d d z i e l n y c h
szkól dla dzieci białych i k o l o r o w y c h j e s t „ w e w n ę t r z n i e n i e s p r a w i e d l i w e " i j a k o t a k i e n a r u s z a
C z t e r n a s t ą P o p r a w k ę d o Konstytucji, k t ó r a g w a r a n t u j e w s z y s t k i m o b y w a t e l o m r ó w n ą o c h r o ­
nę prawa.
15 J o h n Powell, Abortion: The Silent Holocaust, T h o m a s M o r e P u b l i s h i n g , Allen, T e x a s 1 9 8 1 .
16 M. M u g g e r i d g e , dz. cyt., s. 2 9 .

ILUSTROWAŁ
MACIEJ MICHALSKI

111
coca-cola
Byłam w prawdziwej rozpaczy, nienawidziłam wszyst­
kich i wszystkiego. Nienawidziłam siebie i życia, nie
chciałam żyć. Wydawało mi się, że się duszę, że jestem
schwytana w jakąś obręcz, że coś ściąga mnie w dół.

I hope the
Russians love
their children too
BRUDNA ŚCIERKA

Bytam jedynaczką. Moi rodzice zdradzali się nawzajem i taki stosunek do życia
przekazali także mnie. Lubiłam być w centrum uwagi, lubiłam dostawać od męż­
czyzn prezenty, lubiłam uprawiać seks... Miałam wiele aborcji, ale nigdy nie przy­
wiązywałam do tego większej wagi. Tak postępowało wiele moich koleżanek.
Pewnego razu przeciągnęłam czas trwania ciąży do szóstego miesiąca -
chociaż mój partner był żonaty i niczego mi nie obiecywał. Powiedziano mi, że

112 FRONDA 31
m o ż n a wprowadzić do macicy jakiś roztwór, po którym nastąpi taki niby-po-
ród i że nie będzie to n a w e t dla organizmu tak odczuwalne, jak chirurgiczna
interwencja w pierwszych miesiącach ciąży. Razem z przyjaciółką znalazłyśmy
pielęgniarkę, która zajmowała się takimi rzeczami. Zabieg miał się odbyć
u przyjaciółki. Zapłaciłam pielęgniarce, a o n a wlała we m n i e t e n roztwór. Po
p e w n y m czasie zaczęły się skurcze i bóle przedporodowe, wreszcie u r o d z i ł a m
chłopczyka. Wyglądał tak jak prawdziwe niemowlę, tylko nóżek nie miał jesz­
cze w pełni ukształtowanych. Wstrząsnął m n ą widok jego twarzy, na której
malowało się cierpienie. Przyjaciółka zakopała go na p u s t y m placu między blo­
kami. Z o s t a ł a m u niej na noc. Przyplątała się jednak jakaś infekcja. D o s t a ł a m
gorączki. Kiedy przyjaciółka zobaczyła, że leżę cała blada, z podciągniętymi
pod brodę nogami, zadzwoniła do mojego ojca. Zawieziono m n i e do szpitala.
Podczas operacji wycięto mi wszystko, co tylko było m o ż n a . N i e j e s t e m
już kobietą, bo nigdy nie będę m o g ł a m i e ć dzieci. Lekarze mówili r o d z i c o m :
„Szykujcie się na najgorsze". J e d n a k przeżyłam. Pół r o k u s p ę d z i ł a m w szpi­
talu, m i a ł a m jeszcze dwie operacje. Męczyły m n i e s t r a s z n e bóle, d o s t a w a ł a m
morfinę. Do tego doszedł wstyd. Wiedział o m n i e cały szpital, cały mój in­
stytut, wszyscy przyjaciele.
Teraz m a m swoje mieszkanie, ale nie m a m d o m u , dlatego ż e d o m t o
miejsce, gdzie panuje ciepło i miłość. A m n i e tak n a p r a w d ę n i k t nie kochał
i nie kocha.
Bardzo często śni mi się mój synek. Jego m a l e ń k a z m a r s z c z o n a twarzycz­
ka staje mi w t e d y p r z e d oczami. O n , człowiek, z a k o p a n y gdzieś na placu
między blokami, zawinięty w b r u d n ą ścierkę. Czuję się teraz, j a k b y m s a m a
była zawinięta w taką b r u d n ą ścierkę. I n i k o m u , prócz Boga n i e p o t r z e b n a .
Podpisuję się p r a w d z i w y m i m i e n i e m i n a z w i s k i e m . Proszę o m o d l i t w ę .
GALINA SAMOJŁOWA

ZAPOMNIANY DOKUMENT

Byłam zwykłą kobietą o typowej biografii: d o r o s ł a m , w y s z ł a m za mąż, u r o ­


dziłam dziecko. Żyć było t r u d n o , m i e s z k a n i a nie mieliśmy, gnieździliśmy się
z rodzicami m ę ż a w dwupokojowej „ c h r u s z c z o w c e " . Kiedy z n ó w z a s z ł a m
w ciążę, o n a r o d z i n a c h nie m o g ł o być n a w e t m o w y . Ale m a l e ń k i p u n k c i k
w m o i m w n ę t r z u d o s ł o w n i e swędział m n i e i tak b a r d z o niepokoił...

BOŻE NARODZENIE-2003
113
P o s z ł a m do szpitala, a t a m powiedzieli mi, że z a b r a k ł o jakiegoś doku­
m e n t u , ot zwykła formalność. Za jakiś czas przyszłam więc znów, ale b y ł a m
p o d e n e r w o w a n a , jakaś t a k a p ó ł p r z y t o m n a , i okazało się, że z n o w u zapo­
m n i a ł a m jakiegoś d o k u m e n t u z d o m u . P o s z ł a m więc trzeci raz i s a m a do sie­
bie m ó w i ę : „Widzisz, tak jakby coś cię p o w s t r z y m y w a ł o " . W y p e ł n i ł a m
wszystkie formalności, w e s z ł a m do sali, rozejrzałam się, a p o t e m z a b r a ł a m
swoje rzeczy i w r ó c i ł a m do d o m u . W y t r z y m a ł a m a w a n t u r y męża, teścia i te­
ściowej. U r o d z i ł a m córeczkę, prześliczną, d e l i k a t n ą i r o z u m n ą . Niekiedy pa­
trzyłam na nią i p ł a k a ł a m : Kogo ja chciałam zabić? Co ja c h c i a ł a m zrobić?
W k r ó t c e teściowe umarli, mąż zginął w wypadku, starsza córka, l e d w o
podrosła, wyprowadziła się z d o m u . Z o s t a ł a m s a m a z moją Swietłanką. Póź­
niej z a c h o r o w a ł a m . D i a g n o z a n i e była d o b r a - s t w a r d n i e n i e r o z s i a n e . A to
oznacza inwalidztwo, nogi odmawiają p o s ł u s z e ń s t w a , robić niczego nie
m o g ę . A córeczka moja, jak słoneczko, i ogrzeje m n i e , i d o m u t r z y m u j e
w porządku, i po lekarstwa pójdzie, i zastrzyk mi zrobi. Co b y m bez niej p o ­
częła...?
A m o g ł a m w ł a s n y m i rękami z ł a m a ć sobie życie, bez „kawałka c h l e b a "
siebie, bezsilną, zostawić. Mówią, że Bóg daje na k a ż d e dziecko, ile tylko by
ich u kobiety było... Życie nie kończy się w w i e k u 30 czy 40 lat i tylko Bóg
jeden wie, co nas czeka w przyszłości.

IRINA KIZINA

KRYSZTAŁOWY WAZON

D o k o n a ł a m aborcji w czasie, kiedy o Bogu n i e m o ż n a było oficjalnie m ó w i ć .


Moi rodzice, z d e k l a r o w a n i k o m u n i ś c i , byli t e g o s a m e g o zdania. W dzieciń­
stwie z o s t a ł a m ochrzczona, bo tak nakazywała tradycja, ale później nie cho­
dziłam do cerkwi i nie p r z y s t ę p o w a ł a m do s a k r a m e n t ó w . T a k więc dorasta­
łam z w i e l o m a pytaniami i bez wielu o d p o w i e d z i . W d o m u nie m ó w i ł o się
nie tylko o Bogu, ale r ó w n i e ż o s t o s u n k a c h między m ę ż c z y z n ą a kobietą. By­
ła to wówczas sytuacja typowa.
Kiedy dojrzałam i s t a ł a m się k o b i e t ą p o z n a ł a m przystojnego m ę ż c z y z n ę .
Zaczęliśmy się spotykać. W k r ó t c e d o w i e d z i a ł a m się, że j e s t e m w ciąży, ale
on nie zamierza się ze m n ą żenić. Dogadał się z l e k a r z e m w szpitalu. Za­
dzwonił do m n i e i powiedział: „Przyjdź j u t r o r a n o " .

•J14 FRONDA 31
Byi straszny m r ó z i m n i e też było jakoś strasznie. D ł u g o s z u k a ł a m
w szpitalu lekarza, ale nie m o g ł a m go znaleźć. Wreszcie p o p r o s i ł a m w reje­
stracji, aby go w e z w a n o . „Zwariowałaś, m o ż e jeszcze w s z y s t k i m opowiesz,
po co tu przyszłaś!" - wyszeptała z d e n e r w o w a n a lekarka, k t ó r a wyszła mi
naprzeciw. Z a p r o w a d z i ł a m n i e na salę oddziału ginekologicznego i kazała
czekać. O b s e r w o w a ł a m życie oddziału i z r o z u m i a ł a m , że istnieje on nie po

to, aby przeprowadzać aborcje, ale aby leczyć i p o m a g a ć k o b i e t o m .


Po 10 m i n u t a c h lekarka przyszła do sali i powiedziała: „Idziemy". Zaczę­
łam drżeć, czułam się jak b e z b r o n n e dziecko, k t ó r e nie wie, co robić. Ocze­
kiwałam, że lekarka wyjaśni mi, iż tego robić nie w o l n o , o n a j e d n a k zapyta­
ła tylko: „Rodzice w i e d z ą ? " . I po chwili dodała: „ P r z e s t a ń się tak trząść, to
prawda, jest t r o c h ę c h ł o d n o , ale zaraz zrobi ci się gorąco".
Bryzgająca krew parzyła m n i e . Nigdy w życiu nie c z u ł a m takiego bólu.
Ale n a w e t nie m o g ł a m w t e d y przypuszczać, jak wielki ból o d c z u w a ł o o n o ,
dziecko, kiedy je zabijaliśmy.
Mój c h ł o p a k przyszedł do m n i e po czterech godzinach. Przyniósł krysz­
tałowy w a z o n i powiedział, żebym dała go lekarce. W ubikacji, na b r u d n y m
parapecie zawinęłam t e n w a z o n w gazetę, a p o t e m na korytarzu, wypowia­
dając jakieś głupie, n i e u m i e j ę t n e słowa, o d d a ł a m go lekarce. „Idź j u ż " - p o ­
wiedziała, chowając p a k u n e k .
Nikt nie o d p r o w a d z a ł m n i e do szpitala i nikt nie czekał na m n i e przy wyj­
ściu. Sama wróciłam do d o m u .

BOŻE N A R O D Z E N I E . 2 0 0 3 115
W i e c z o r e m d o s t a ł a m gorączki. Kiedy t e m p e r a t u r a w z r o s ł a d o 4 1 ° C , d o ­
stałam k r w o t o k u . R o d z i c o m powiedziałam, że się zaziębiłam. W e z w a ć pogo­
towie oznaczało wyjawić p r a w d ę . Z a d z w o n i ł a m d o chłopaka. „ W ż a d n y m
wypadku nie wymieniaj mojego n a z w i s k a " - powiedział mi ten, k t ó r e g o tak
kochałam. Teraz wiem, że mój przypadek m ó g ł zakończyć się śmiercią. Do
dziś nie wiem, jakim c u d e m się z tego wygrzebałam, nie przyjmując żadnych
lekarstw. Myślę, że to Bóg m n i e u r a t o w a ł , nie pozwalając, abym u m a r ł a bez
pokuty.
Człowiek, przez którego tyle się nacierpiałam, zostawił m n i e od razu, jak
tylko się dowiedział, że czuję się lepiej. Po p r o s t u zniknął, nie dzwonił, nie
odbierał telefonu. Teraz wiem, że tak bywa często.

Tymczasem w p a d ł a m w straszną depresję. S c h u d ł a m 10 kilogramów, ra­


no nie m o g ł a m nic jeść, a n a w e t pić, m i a ł a m d u s z n o ś c i . Bałam się zasypiać,
a jednocześnie o d c z u w a ł a m strach p r z e d p r z e b u d z e n i e m . Niekiedy jakiś we­
w n ę t r z n y głos m ó w i ł mi: „W mieście jest t a k a p i ę k n a cerkiew, idź t a m " . Ale
do cerkwi się wówczas nie chodziło, b a ł a m się n a w e t podejść do księdza.
Po roku zadzwonił telefon i u k o c h a n y niegdyś głos, jak gdyby nic się nie
zdarzyło, zapytał: „Kiedy się s p o t k a m y ? " .
Kiedy spotkaliśmy się, o p o w i e d z i a ł a m m u , jak było mi źle i jak często
o n i m myślałam. W y d a w a ł o mi się, że p o w i n n a m być szczęśliwa z jego po­
wrotu, ale zamiast szczęścia o d c z u w a ł a m p u s t k ę i brak nadziei.
Z n ó w zaszłam w ciążę. Nic mu j e d n a k nie p o w i e d z i a ł a m . Byłam w praw-

116 FRONDA 31
dziwej rozpaczy, n i e n a w i d z i ł a m wszystkich i wszystkiego. N i e n a w i d z i ł a m
siebie i życia, nie chciałam żyć. W y d a w a ł o mi się, że się duszę, że j e s t e m
schwytana w jakąś obręcz, że coś ściąga m n i e w d ó ł .
Z e b r a ł a m wszystkie p o t r z e b n e d o k u m e n t y i p o s z ł a m t a m , gdzie w y k o n u ­
ją aborcje. C z e k a ł a m w ogromnej kolejce na korytarzu w ś r ó d takich jak ja ko­
biet zabójczyń. Dali mi zastrzyk i nie c z u ł a m bólu. Kiedy w s t a w a ł a m z fote­
la, zobaczyłam p o d ścianą coś w rodzaju garnka, w k t ó r y m była m i e s z a n i n a
składająca się z k a w a ł k ó w mięsa, s k r z e p ó w krwi i czegoś p o d o b n e g o do ka­
czych łapek. Nie było we m n i e j e d n a k żalu, tylko p u s t k a .
Później nastąpiło kilka lat najgorszej depresji. N i e wiem, jak to w ogóle
przeżyłam. P o t e m mojej najlepszej przyjaciółce u d a ł o się n a m ó w i ć m n i e ,

abym poszła do cerkwi. Zaczęłam t a m chodzić regularnie. Kiedy się wyspo­


wiadałam, depresja m i n ę ł a .
Nie m a m rodziny. Od czasu aborcji ciężko choruję i nie j e s t e m pewna,
czy kiedykolwiek b ę d ę m o g ł a mieć dzieci. Traktuję to jako karę. Proszę Bo­
ga o przebaczenie i ulitowanie się nad m o i m i n i e n a r o d z o n y m i dziećmi.
INNA WORONOWA

STRASZNY SEN

Są sny obojętne i są sny szczególne, prorocze. P e w n e g o razu m i a ł a m taki


właśnie sen.

BOŻE N A R O D Z E N I E 2 0 0 3
117
Śniło mi się, że stoję we mgle i słyszę głos: „ R o d z o n a m a t k a chce zabić
swoje dziecko". Słowa i głos n a p e ł n i ł y m n i e p r z e r a ż e n i e m . O b u d z i ł a m się
cała w strachu. Słońce oświetlało już pokój, za o k n e m śpiewały ptaki. Spoj­
rzałam na zegarek - była ó s m a . Teściowa, z k t ó r ą spaliśmy w j e d n y m p o k o ­
ju, także się obudziła.
- J a k i straszny sen miałam - powiedziałam i zaczęłam opowiadać teściowej.
O n a z d e n e r w o w a n a siadła na łóżku i spojrzała na m n i e pytająco:
- Teraz to ci się śniło?
- Tak - o d p o w i e d z i a ł a m .
Zaczęła płakać.
- M a m o , co się stało? - zapytałam.
O n a wytarła oczy i s m u t n o powiedziała:
- Znając twoje poglądy, ukryliśmy p r z e d tobą, że O k s a n a [bratowa NN -
przyp red.] idzie dzisiaj do szpitala. Będzie m i a ł a aborcję. Teraz już nie m o ­
gę tego przed t o b ą ukrywać.
Ż a c h n ę ł a m się:
- M a m o , dlaczego nie powstrzymaliście Oksany?
- Co robić? Mają z A r k a d y m już troje dzieci. On sam nie m o ż e wykarmić
tak dużej rodziny. O k s a n a też p o w i n n a pracować, a jeśli pojawi się dziecko,
będzie m u s i a ł a zostać w d o m u - odpowiedziała.
- Kiedy Bóg daje dziecko, daje też r o d z i c o m siły, aby mogli je wychować.
Sprawa jest prosta: albo Bóg jest, albo Go nie m a . Nic nie dzieje się bez wo­
li Bożej. Pójdę i spróbuję ją n a m ó w i ć , żeby zrezygnowała - nie d a w a ł a m za
wygraną.
Teściowa pokręciła głową:
- Nie zdążysz, o n a właśnie wychodzi do szpitala.
Już jej jednak nie s ł u c h a ł a m . Nie ubierając się, tak jak s t a ł a m - w nocnej
koszuli, tylko narzucając na siebie płaszcz, wsuwając bose stopy w pantofle
i naciągając na głowę beret - wybiegłam na ulicę.
Jechać trzeba było daleko. Żeby skrócić drogę, p r z e s i a d a ł a m się z t r a m ­
waju na a u t o b u s , z a u t o b u s u na drugi tramwaj, a t y m c z a s e m d o c h o d z i ł a już
dziewiąta. „Królowo Niebios, p o m ó ż ! " - m o d l i ł a m się.
Z O k s a n ą zderzyłyśmy się na klatce schodowej jej bloku. T w a r z m i a ł a za­
padniętą, p o c h m u r n ą , w rękach trzymała m a l e ń k ą walizkę. Z ł a p a ł a m ją za
ramię.

118 FRONDA 31
- Moja droga, w i e m wszystko! M i a ł a m w ł a ś n i e o tobie straszny sen.
Czyjś głos powiedział: „ R o d z o n a m a t k a chce zabić swoje dziecko". Nie idź
do szpitala!
O k s a n a stała milcząc, p o t e m złapała m n i e za rękę i pociągnęła do windy:
- Nigdzie nie pójdę - powiedziała płacząc. - Nigdzie!
O k s a n a urodziła chłopczyka. Wyrósł na najlepsze ze wszystkich jej dzie­
ci i najbardziej u k o c h a n e .
NN

TŁUMACZENIE: BOHDAN KOROLUK


P r z e d r u k z a : Wifliejemskij plącz ( p r a c a z b i o r o w a ) , Ż y t o m i e r z 1 9 9 7

BOŻE N A R O D Z E N I E 2 0 0 3
119
Chen bezskutecznie walczyła, płakała i błagała o litość.
Przywiązano ją do stołu operacyjnego jak zarzynane
zwierzę. Jej nowo narodzone dziecko, chłopczyk, rusza­
ło rączkami i nóżkami, a jego wargi rozchylały się, jak­
by chciało ssać mleko matki. Chen żałośnie błagała per­
sonel medyczny o uratowanie dziecka, przysięgając, że
przyjmie każdą nałożoną na nią karę. Ale lekarze i pie­
lęgniarki wstrzyknęli truciznę do główki jej dziecka.
Dziecko drgnęło w konwulsji, a jego płacz raptownie
ustał. Chwilę później przestało oddychać. Matka, leżą­
ca na stole operacyjnym, straciła przytomność.

BYŁAM POTWOREM
CAO X I A O DUAN

Jestem obywatelką Chińskiej Republiki Ludowej. Do Stanów Zjednoczonych


przybyłam w kwietniu 1998 roku. Od 1984 do 1998 roku byłam z a t r u d n i o n a
w Biurze Planowania U r o d z e ń miasta Yonghe (gmina Jinjiang, prowincja Fu-

120 FRONDA 31
jian). Moje obowiązki jako a d m i n i s t r a t o r k i polegały na opracowywaniu i p o ­
dejmowaniu działań w oparciu o wytyczne zawarte w d o k u m e n t a c h Komite­
tu Centralnego Chińskiej Partii Komunistycznej oraz Rady P a ń s t w a dotyczą­
cych polityki planowania u r o d z e ń . Jurysdykcji m i a s t a Yonghe podlegają 22
wsie o łącznej liczbie 60 000 mieszkańców. Biuro Planowania U r o d z e ń mia­
sta Yonghe, w skrócie BPU, zostało p o w o ł a n e do życia w 1984 roku. Począt­
k o w o zatrudniało o n o dwóch funkcjonariuszy, którzy mieli swoją siedzibę
w miejskim budynku rządowym. Do roku 1998 liczba zatrudnionych przez
BPU wzrosła do 16 osób, a funkcjonariusze pracujący b e z p o ś r e d n i o w centra­
li mają do dyspozycji kolejne 22 osoby z a t r u d n i o n e w poszczególnych obwo­
dach na p e ł n y m lub n i e p e ł n y m etacie. Obecnie BPU zajmuje czterokondygna­
cyjny budynek wybudowany w 1992 roku. Na jego parterze znajdują się biura,
sala k o m p u t e r o w a i dwa pomieszczenia służące jako areszt dla o s ó b łamią­
cych politykę planowania urodzeń. Pierwsze piętro zajmuje sala operacyjna
służąca z a r ó w n o do przeprowadzania oględzin ciężarnych kobiet, jak i do za­
biegów umieszczania w k ł a d e k wewnątrzmacicznych oraz do zabiegów stery­
lizacji. Na trzecim piętrze mieszczą się pokoje mieszkalne c z ł o n k ó w p e r s o n e ­
lu. Ponieważ kontrola u r o d z e ń stała się p o d s t a w ą polityki narodowej Chin, jej
skrzętne wdrażanie od p o z i o m u centralnego do p o z i o m u najmniejszej wioski
w naszym kraju p o w i e r z o n o p e ł n o e t a t o w y m funkcjonariuszom.

Lista zadań Biura Planowania Urodzeń

1.Budowa komputerowej bazy danych. Baza t a p o w i n n a zawierać informa­


cje na t e m a t wszystkich kobiet w wieku rozrodczym w mieście (ponad 10 0 0 0
kobiet) i informować o ich wieku, zawartych związkach małżeńskich, zabie­
gach umieszczenia wkładek wewnątrzmacicznych, przebytych ciążach, prze­
prowadzonych aborcjach, możliwościach rozrodczych itp.
2.Wydawanie „postanowień zezwalających na poród". T a k i e p o s t a n o w i e ­
nia wysyła się k o b i e t o m spełniającym u s t a l o n e kryteria polityki i odpowia­
dającym z a r z ą d z e n i o m centralnych i regionalnych biur p l a n o w a n i a u r o d z e ń
i wobec tego u p r a w n i o n y m do r o d z e n i a dzieci. Bez takiego p o s t a n o w i e n i a
k o b i e t o m rodzić nie wolno. W wypadku odkrycia ciąży u kobiety nie mają­
cej o d p o w i e d n i e g o p o s t a n o w i e n i a n a t y c h m i a s t p r z e p r o w a d z a się zabieg
aborcji, bez względu na długość t r w a n i a ciąży.

BOŻE N A R O D Z E N I E . 2 0 0 3
121
ZAWIADOMIENIE
O WYDANIU ZEZWOLENIA NA PORÓD

Data (rok)
Nr
Wieś:
Numer identyfikacyjny rodziny:
Nazwisko męża i żony:

W dniu otrzymaliście postanowienie o zawarciu mał­


żeństwa zgodne z przepisami dot. planowania urodzeń prowincji
i pozostałymi odnośnymi przepisami. Informujemy
o obowiązku zgłoszenia się do miejskiego Biura Planowych Uro­
dzeń w celu uzyskania postanowienia zezwalającego na urodze­
nie pierwszego lub drugiego dziecka przed dniem
W razie wystąpienia ciąży bez tego zezwolenia, zostanie bez­
względnie przeprowadzona wczesna lub późna aborcja.

Pieczęć
Rada Ludowa Miasta (Zarząd)
Data (rok, miesiąc, dzień)

3. Wydawanie „postanowień zakazujących rodzenia". T e g o rodzaju p o s t a ­


nowienia wysyła się p a r o m , gdy z e b r a n e d a n e wskazują na t o , że nie spełnia­
ją o n e określonych w y m a g a ń polityki, w o b e c czego nie mają p r a w a m i e ć
dzieci. Pary, które mają już j e d n o dziecko, niezależnie od jego płci, i decydu­
ją się na drugie dziecko, otrzymują takie w ł a ś n i e p o s t a n o w i e n i e . (...) Posta­
nowienia te są p o d a w a n e do w i a d o m o ś c i publicznej, tak aby wszyscy wie­
dzieli, że d a n a para ł a m i e przepisy, i mogli w t e n s p o s ó b s p r a w o w a ć n a d nią
nadzór publiczny.
4. Wydawanie „postanowień o obowiązkowym podjęciu kroków na rzecz
planowania urodzeń". Każda k o b i e t a w wieku r o z r o d c z y m jest przy p o m o c y

122 FRONDA 31
takiego p o s t a n o w i e n i a informowana, że m u s i w o d p o w i e d n i m czasie p o d d a ć
się oględzinom w celu s p r a w d z e n i a skuteczności z a s t o s o w a n y c h w jej przy­
padku ś r o d k ó w antykoncepcyjnych oraz p r z e p r o w a d z i ć testy ciążowe. W ra­
zie niestawienia się w w y z n a c z o n y m czasie na b a d a n i a kobiety są k a r a n e
grzywnami, zatrzymywane przez specjalny zespół i p o d d a w a n e o g l ę d z i n o m
pod p r z y m u s e m .
5. Karanie grzywnami pieniężnymi osób łamiących przepisy szczebla regio­
nalnego. W razie o d m o w y uiszczenia należności, specjalny zespół z a t r z y m u ­
je osobę w i n n ą do m o m e n t u w p ł a c e n i a przez nią należnej kwoty.
6. Regularne nadzorowanie funkcjonariuszy poszczególnych biur planowa­
nia urodzeń. Z obawy przed m o ż l i w ą w s p ó ł p r a c ą lokalnych funkcjonariuszy
z m i e s z k a ń c a m i obszaru objętego jurysdykcją bądź też w o b r o n i e lojalnych
funkcjonariuszy przed represjami ze s t r o n y społeczności lokalnych b i u r o
miejskie często wysyła zespoły w i z y t a t o r ó w do losowo wybranych wiosek.
7. Przygotowywanie comiesięcznych „skróconych raportów dotyczących
planowanych urodzeń". Są o n e s y g n o w a n e przez n a c z e l n i k a m i a s t a i m i e j s k ą
k o m ó r k ę partii komunistycznej, a n a s t ę p n i e p r z e d k ł a d a n e g m i n n y m r a d o m
ludowym i k o m i t e t o w i partii k o m u n i s t y c z n e j . Po złożeniu r a p o r t u zespół
czeka n a s t ę p n i e n a k o n t r o l ę przedstawicieli o r g a n ó w n a d r z ę d n y c h .
8. Analizowanie doniesień zebranych w oparciu o „system zbierania infor­
macji" i poddanie ich dalszym badaniom. C z ę ś ć ze spływających d o n i e s i e ń
m i e w a p o w a ż n e luki, j e d n a k ż e funkcjonariusze - jako osobiście o d p o w i e ­
dzialni za przyznane im wioski i aby u n i k n ą ć krytyki lub kar ze strony prze­
łożonych (funkcjonuje ścisły system n a g r ó d i kar) - są gotowi zrobić abso­
lutnie wszystko, aby osiągnąć wyznaczone im przez przełożonych cele
i wykonać plan. (...) Za p r o w a d z e n i e każdej ze s p r a w odpowiedzialni są p o ­
szczególni funkcjonariusze, a p o w o d e m , dla k t ó r e g o są o n e p r o w a d z o n e tak
agresywnie, jest potężny nacisk ze s t r o n y o ś r o d k ó w centralnych i regional­
nych. Co więcej, olbrzymia b r u t a l n o ś ć , z k t ó r ą funkcjonariusze ł a m i ą p r a w a
człowieka, nie jest nigdy ani p i ę t n o w a n a , ani karana.
9. Powoływanie „zespołów sprawdzających planowanie urodzeń". Na p o ­
lecenie BPU naczelnik m i a s t a i sekretarz partii zlecają instytucjom bezpie­
czeństwa publicznego, sądowniczym, finansowym i gospodarczym wyselek­
cjonowanie odpowiednich funkcjonariuszy i zorganizowanie ich w zespoły.
Wysyłane są one do wsi lub regionów, gdzie m o ż n a spodziewać się problemów,

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
123
w celu rutynowego kontrolowania wszystkich mieszkańców bądź wybranych
osób podejrzewanych o łamanie przepisów. Zespoły powoływane są ad hoc i aby
zapobiec wszelkim przeciekom, funkcjonariusze do ostatniej chwili nie wiedzą,
do której wsi zostaną wysłani. „Zespoły sprawdzające planowanie u r o d z e ń "
zwykle uderzają nocą, błyskawicznie otaczając wybrane domostwa. W wypad­
ku, gdy nie uda im się ująć podejrzanej kobiety, w jej zastępstwie zatrzymują
męża, brata (braci) i/lub rodzica (rodziców). Osoby te przetrzymywane są póź­
niej w areszcie BPU do m o m e n t u poddania się poszukiwanej kobiety. Po jej
zgłoszeniu wykonuje się u niej zabieg sterylizacji lub aborcję.

Lista metod nadzoru nad polityką kontroli urodzeń

1. Burzenie domów. Ż a d e n oficjalny d o k u m e n t nie zezwala n a z b u r z e n i e


d o m u osoby łamiącej przepisy, j e d n a k ż e - o ile mi w i a d o m o - rozwiązanie
to jest s t o s o w a n e w praktyce nie tylko w naszej prowincji, ale również i na
terenach wiejskich innych prowincji.
2. Ujęcie i przetrzymywanie osób łamiących przepisy. W i ę k s z o ś ć z wiej­
skich biur p l a n o w a n i a u r o d z e ń prowincji Fujian ma swoje w ł a s n e p o m i e s z ­
czenia do przetrzymywania o s ó b . W n a s z y m mieście p o m i e s z c z e n i a te znaj­
dowały się tuż przy m o i m pokoju. J e d n o z nich było p r z e z n a c z o n e dla
mężczyzn, drugie dla kobiet, oba m o g ł y pomieścić 2 5 - 3 0 o s ó b . Aby ująć oso­
by łamiące przepisy, BPU nie potrzebuje żadnej zgody ze s t r o n y w ł a d z są­
downiczych czy instytucji bezpieczeństwa publicznego (działalność BPU jest
od nich niezależna). W s z y s t k o odbywa się bez żadnych formalności i nie
obowiązują żadne u s t a l o n e ramy czasowe. Za d z i e n n e wyżywienie osoby za­
t r z y m a n e płacą osiem j u a n ó w . N i e w o l n o im telefonować ani wysyłać listów.
Większość z zatrzymanych stanowią oczywiście kobiety, k t ó r e albo są w cią­
ży bez wymaganych zezwoleń, albo czekają na sterylizację, albo też zostały
u k a r a n e grzywną. W ś r ó d przetrzymywanych są też - jak już w s p o m i n a ł a m -
członkowie rodzin kobiet, które nie chcą się z a s t o s o w a ć do przepisów.
3. Sterylizacja. O d s e t e k kobiet sterylizowanych po pierwszym porodzie
jest niezwykle wysoki. Od stycznia do września 1996 roku, ze wszystkich ko­
biet w wieku rozrodczym, które urodziły już j e d n o dziecko, aż 1633 przeszły
zabieg w p r o w a d z e n i a wkładki wewnątrzmacicznej lub miały p o d s k ó r n i e
w p r o w a d z o n e środki antykoncepcyjne; d o d a t k o w o 2 0 7 kobiet p o d d a n o stery-

124 FRONDA 31
ZAWIADOMIENIE
O ZAKAZIE D A L S Z Y C H PORODÓW

Data (rok)
Nr
Wieś:
Numer identyfikacyjny rodziny:
Nazwisko męża i żony:

W związku z narodzinami Waszego pierwszego dziecka


(pteć: ) w (rok, miesiąc, dzień)
w celu spełnienia wymogów podstawowej polityki
narodowej naszego kraju zakładającej planowanie urodzeń,
na podstawie przepisów dot. kontroli i planowania urodzeń
prowincji i pozostałych odnośnych przepisów
zabrania się W a m urodzenia drugiego dziecka. W wypadku
porodu ponadplanowego zostaniecie potraktowani z całą
surowością prawa.

Pieczęć
Rada Ludowa Miasta (Zarząd)
Data (rok, miesiąc, dzień)

lizacji m e t o d a m i chirurgicznymi. W ś r ó d kobiet w wieku rozrodczym posiada­


jących dwoje dzieci aż 3889 zostało p o d d a n y c h zabiegom sterylizacyjnym,
a u 167 p r z e p r o w a d z o n o zabieg w p r o w a d z e n i a wkładki wewnątrzmacicznej
lub środków podskórnych. W wypadku u d o w o d n i e n i a kobiecie, że przekupi­
ła o n a lekarza w celu zdobycia fałszywego zaświadczenia o sterylizacji, prze­
płukiwaliśmy jej układ rozrodczy s p r ę ż o n y m s t r u m i e n i e m wody. Sam zabieg
sterylizacji m o ż n a też było zastąpić w s p ó l n y m p o r ę c z e n i e m pięciu osób, go­
towych zaświadczyć, że kobieta nie zajdzie p o n o w n i e w ciążę.
4. Aborcja. W e d ł u g naszych p r z e p i s ó w aborcję w wypadku ciąży trwają­
cej krócej niż trzy miesiące nazywa się „ s z t u c z n ą aborcją", n a t o m i a s t dla

BOŻE NARODZENIE 2003


125
aborcji przy ciąży dłuższej niż trzy miesiące stosuje się o k r e ś l e n i e „ w y m u ­
szony p o r ó d " . W naszym mieście d o k o n y w a n o ś r e d n i o od 10 do 15 aborcji
miesięcznie, z czego j e d n ą trzecią stanowiły ciąże trwające dłużej niż trzy
miesiące. Na przykład w pierwszej p o ł o w i e 1997 r o k u d o k o n a l i ś m y r a z e m
389 zabiegów chirurgicznych p o g r u p o w a n y c h na pięć kategorii. W liczbie tej
znalazło się 27 „ w y m u s z o n y c h p o r o d ó w " i 33 zabiegi „sztucznej aborcji".

Co miesiąc nasze m i a s t o przygotowywało specjalne p o d s u m o w a n i e , tzw.


skrócony r a p o r t dotyczący p l a n o w a n y c h u r o d z e ń , w k t ó r y m b a r d z o szczegó­
łowo opisywano liczbę narodzin, w y d a w a n i e p o s t a n o w i e ń zezwalających na
poród i działania podjęte na rzecz p l a n o w a n i a u r o d z e ń . R a p o r t był p o t e m
składany k o m i t e t o w i ds. planowych u r o d z e ń . O d stycznia d o w r z e ś n i a
1996 roku przeprowadziliśmy łącznie 7 5 7 zabiegów należących do pięciu ka­
tegorii. Było to o d p o w i e d n i o : 2 5 6 zabiegów chirurgicznej sterylizacji kobiet
(z czego 35 na kobietach posiadających już dwie córki), 386 zabiegów wpro­
wadzenia różnych w k ł a d e k w e w n ą t r z m a c i c z n y c h (z czego 23 u m i e s z c z e n i a
środka w szyjce macicy), trzy zabiegi w p r o w a d z e n i a p o d s k ó r n e g o środka
antykoncepcyjnego, 41 zabiegów „sztucznej aborcji", 71 „ w y m u s z o n y c h p o ­
r o d ó w " . D a n e takie m u s i e l i ś m y przekazywać w comiesięcznych i rocznych
raportach miejskiemu k o m i t e t o w i d s . p l a n o w y c h u r o d z e ń , gdzie były prze­
chowywane.

M o j e życie

Moim m ę ż e m jest Z h a n g D e Shuang, d y r e k t o r Z a k ł a d ó w Odzieżowych Ha-


ihang (miasto Yonghe, g m i n a Jinjiang). Pobraliśmy się w 1983 r o k u . Rok
później urodziła n a m się córeczka Z h a n g W e i Ling. Oboje b a r d z o k o c h a m y
dzieci. Niestety, ze względu na represyjną politykę p l a n o w a n i a u r o d z e ń nie
mogliśmy już mieć drugiego dziecka. J e d y n y m s p o s o b e m na obejście przepi­
sów była adopcja dziecka, dlatego też pod koniec 1993 roku a d o p t o w a l i ś m y
chłopca w Harbin, miejscowości położonej w p ó ł n o c n o - w s c h o d n i c h Chi-

126 FRONDA 31
nach. Nazwaliśmy go Z h a n g W e i Peng. P o s t ę p o w a n i e n a s z e s t a ł o j e d n a k
w sprzeczności z zasadami polityki p l a n o w a n i a u r o d z e ń . Nie m i e l i ś m y więc
wyboru i m u s i e l i ś m y p o t a j e m n i e umieścić chłopca w d o m u naszych znajo­
mych. Z obawy przed d o n o s e m , chłopcu nie w o l n o było zwracać się do m n i e
„ m a m o " w obecności o s ó b trzecich. Za k a ż d y m razem, gdy p r z e p r o w a d z a n o
r u t y n o w e k o n t r o l e w d o m a c h , nasz syn m u s i a ł być ukrywany. W i ę k s z o ś ć
czasu spędzał w d o m u naszych przyjaciół.

BOŻE NARODZENIE-2003 127


Moja starsza siostra, a także żona mojego starszego brata mają po dwie
córki. Obie zostały p o d d a n e c h i r u r g i c z n e m u zabiegowi sterylizacji, który
uczynił z nich kaleki, przekreślając ich szanse na n o r m a l n ą pracę czy życie.
Podczas 14 lat przepracowanych przeze m n i e w BPU widziałam, jak wielu

128 FRONDA 31
ludzi zostało ukaranych przez rząd Chińskiej Republiki Ludowej za ł a m a n i e
polityki kontroli urodzeń. Wiele kobiet zostało kalekami na całe życie, wiele
również padło ofiarą chorób psychicznych na skutek przymusowej aborcji.
Rozbito i zniszczono wiele rodzin. Moje serce było miażdżone wyrzutami su­
mienia. Doskonale pamiętam, jak p e w n e g o razu prowadziłam swoich podko­
mendnych do szpitala miejskiego w Yinglin na kontrolę u r o d z e ń . Odkryłam,
że dwie kobiety z miasta Z h o u n k e n g dopuściły się pozaplanowych porodów.
Za zgodą naczelnika miasta u d a ł a m się więc na czele kilkunastoosobowego ze­
społu pracowników i agentów bezpieczeństwa publicznego do Z h o u n k e n g ,
gdzie za p o m o c ą m ł o t ó w pneumatycznych i ciężkich ł o m ó w zburzyliśmy do­
my obu kobiet. Nie udało n a m się ich ująć, w związku z czym zatrzymaliśmy
w zastępstwie ich matki i umieściliśmy je w areszcie BPU. Poszukiwane kobie­
ty oddały się w ręce BPU dopiero po upływie półtora miesiąca i zostały od ra­
zu wysterylizowane oraz ukarane grzywną.

Dokonywałam wielu brutalnych czynów, ale w m a w i a ł a m sobie, że dobrze


wykonuję obowiązki wynikające z założeń „naszej drogiej partii" i że j e s t e m
wzorową obywatelką oraz przykładną funkcjonariuszką. Kiedyś przyłapałam
kobietę w dziewiątym miesiącu ciąży, nie posiadającą odpowiedniego zezwo­
lenia na poród. Zgodnie z wytycznymi polityki kontroli i planowania u r o d z e ń
kobieta została z m u s z o n a do przyspieszonego p o r o d u . W sali operacyjnej zo­
baczyłam ssące ruchy warg dziecka i jego poruszające się kończyny. N a s t ę p n i e
lekarz wstrzyknął truciznę w jego czaszkę i dziecko z m a r ł o . Ciało zostało
wrzucone do kosza na śmieci. W t e d y p o s t a n o w i ł a m przestać pomagać tyra­
n o m w ich złu. Nie m o g ł a m już patrzeć na złamane rozpaczą matki, które prze­
szły sztucznie wywoływane porody i sterylizację. Nie m o g ł a m już żyć z tym
wszystkim. Dręczyły m n i e wyrzuty sumienia, ja też przecież byłam m a t k ą .
Przez 14 lat za dnia byłam p o t w o r e m , krzywdzącym ludzi p o p r z e z w p r o ­
wadzanie barbarzyńskiej polityki p l a n o w a n i a u r o d z e ń Chińskiej Republiki
Ludowej. Wieczorami j e d n a k s t a w a ł a m się „zwykłą" k o b i e t ą i m a t k ą i cieszy­
łam się życiem z m o i m i dziećmi. Nie m o g ł a m już dalej znieść takiego p o -

BOZE NARODZENIE 2003


129
dwójnego życia. W tym miejscu pragnę się ukorzyć p r z e d wszystkimi
skrzywdzonymi kobietami, przed wszystkimi zabitymi dziećmi i powiedzieć,
jak bardzo żałuję m o i c h czynów. C h c ę z n ó w stać się człowiekiem. M a m też
gorącą nadzieję, że to, co o p o w i e d z i a ł a m dzisiaj, zwróci W a s z ą u w a g ę na t e n
problem, i że zrobicie wszystko, aby ocalić chińskie kobiety i dzieci.

Przypadek Chen Li-May

C h e n Li-May urodziła się w 1977 roku i m i e s z k a ł a we wsi G u c u o podległej


m i a s t u Yonghe (gmina Jinjiang, prowincja Fujian). Z a k o c h a ł a się w Z h a n g
Zi-Quingu, m i e s z k a ń c u wsi Yonghe, u r o d z o n y m w r o k u 1 9 7 1 . W 1996 r o k u
C h e n Li-May zaszła w ciążę. Nie posiadali o d p o w i e d n i c h zezwoleń na zawar­
cie m a ł ż e ń s t w a , tym bardziej nie mogli też o t r z y m a ć „ p o s t a n o w i e n i a zezwa­
lających na p o r ó d " , w związku z czym ciąża p o z o s t a w a ł a w sprzeczności
z obowiązującymi przepisami. Aby u c h r o n i ć się przed grzywnami, p r z y m u ­
sową aborcją i innymi karami, C h e n Li-May, w t e d y już w trzecim miesiącu
ciąży, p o s t a n o w i ł a się ukrywać.
Kiedy była w dziewiątym miesiącu ciąży, k t o ś złożył na nią d o n o s . Z e s p ó ł
interwencyjny BPU m i a s t a Yonghe n a t y c h m i a s t rozpoczął p o s z u k i w a n i a
C h e n Li-May. N i e mogąc jej ująć, funkcjonariusze biura zburzyli d o m rodzin­
ny jej m ę ż a i zagrozili z b u r z e n i e m d o m u jej rodziców. P o m i m o tego C h e n
i Z h a n g byli zdecydowani ratować swoje dziecko. Przez dłuższy czas z p o w o ­
d z e n i e m u d a w a ł o im się u n i k n ą ć zatrzymania i u k a r a n i a przez w ł a d z e . Nie­
stety, m ł o d a m a t k a została w k o ń c u ujęta w d o m u swoich rodziców. Sied­
miu lub o ś m i u funkcjonariuszy brygady interwencyjnej BPU m i a s t a Y o n g h e
w t a r g n ę ł o do środka, z a t r z y m a ł o ją i wrzuciło do s a m o c h o d u . Z o s t a ł a zabra­
na pod e s k o r t ą do Biura P l a n o w a n i a U r o d z e ń w Jinjiang. C h e n bezskutecz­
nie walczyła, płakała i błagała o litość. Przywiązano ją do s t o ł u operacyjnego
jak zarzynane zwierzę. Jej n o w o n a r o d z o n e dziecko, chłopczyk, r u s z a ł o rącz­
kami i nóżkami, a jego wargi rozchylały się, jakby chciało ssać m l e k o m a t k i .
C h e n żałośnie błagała personel medyczny o u r a t o w a n i e dziecka, przysięga­
jąc, że przyjmie każdą n a ł o ż o n ą na nią karę. Ale lekarze i pielęgniarki
wstrzyknęli truciznę do główki jej dziecka. Dziecko d r g n ę ł o w konwulsji,
a jego plącz r a p t o w n i e u s t a ł . Chwilę później p r z e s t a ł o oddychać. Matka, le­
żąca na stole operacyjnym, straciła p r z y t o m n o ś ć .

130 FRONDA 31
Tego d n i a C h e n Li-May, k t ó r a wcześniej była w e s o ł ą dziewczyną, zosta­
ła o d m i e n i o n a . W jej s p u c h n i ę t y c h oczach nie ma już łez, wszystkie zostały
wylane. Teraz pociera je często l u b p o w t a r z a na głos „jak to d o b r z e , że m o ­
je dziecko jeszcze żyje". W listopadzie 1997 r o k u w y s t a w i ł a m im wstecz p o ­
s t a n o w i e n i a o zawarciu m a ł ż e ń s t w a i p r z y z n a ł a m zezwolenie na p o r ó d . Jed­
n a k ż e wszyscy o d w i e d z a n i przez C h e n lekarze stwierdzają j e d n o g ł o ś n i e , że
już nigdy nie będzie m o g ł a zostać m a t k ą .

CAO XIAO DUAN


TŁUMACZYŁ: TOMASZ PISULA
Oświadczenie złożone 10 czerwca 1998 roku przed Podzespołem Spraw Międzynaro­
dowych i Praw Człowieka Komisji Spraw Międzynarodowych Kongresu USA

BOŻE NARODZENIE-2003
131
Wszczepiono mi Norplant. Wszczepie­
nie leku okazało się wcale nie
lepszym rozwiązaniem.
Dostawałam od niego ude­
rzeń gorąca w nocy, wywoły­
wał też okresy podrażnienia
i depresji. Znów błagałam leka­
rzy o usunięcie leku, nie dlate­
go, że chciałam mieć kolejne
dziecko, ale dlatego, że przyspa­
rzał mi tak wielu cierpień.

S K A Z A N A
NA ŚMIERTELNE
L E C Z E N I E
MA DONCFANG

Nazywam się Ma Dongfang. Do Stanów Zjednoczonych Ameryki przyjechałam


w roku 1998. W 1991 roku zaszłam w ciążę. Byłoby to moje drugie dziecko. By­
łam wtedy mężatką i miałam już jedno „legalne" dziecko, p o n o w n a ciąża pozo­
stawała więc w sprzeczności z chińską polityką kontroli urodzeń. Podobnie jak
wiele innych kobiet w drugiej ciąży, zostałam przez władze zmuszona do aborcji.
P o t w o r n y ból wywołany u t r a t ą dziecka został w k r ó t c e p o t e m zwielokrot­
niony n a s k u t e k o k r u t n y c h działań w ł a d z . O t ó ż b e z p o ś r e d n i o p o zabiegu
usunięciu ciąży dokonujący go lekarze wprowadzili mi bez mojej wiedzy
i zgody w k ł a d k ę w e w n ą t r z m a c i c z n ą . W k r ó t c e z jej p o w o d u b a r d z o się roz­
c h o r o w a ł a m . Zaczęły się miesiące przejmującego bólu fizycznego. Towarzy­
szyły mu p o w a ż n e krwotoki w e w n ę t r z n e , b a r d z o też s c h u d ł a m i zaczęła mi

132 FRONDA 31
doskwierać b e z s e n n o ś ć . Z m ę c z e n i e , będące w y n i k i e m tych dolegliwości,
sprawiło, że omal nie straciłam pracy. Błagałam lekarzy o u s u n i ę c i e wkład­
ki, ale p r a w o nie p o z w a l a ł o im na t o . P o n i e w a ż moje ciało w ż a d e n s p o s ó b
nie m o g ł o jej zaakceptować, w końcu w k ł a d k ę u s u n i ę t o , a pod skórę wszcze­
p i o n o mi N o r p l a n t . W s z c z e p i e n i e leku okazało się wcale nie lepszym rozwią­
zaniem. D o s t a w a ł a m od niego u d e r z e ń gorąca w nocy, b y ł a m r o z d r a ż n i o n a
i w p a d a ł a m w depresję. Z n ó w p r o s i ł a m lekarzy o u s u n i ę c i e leku. N i e dlate­
go, że chciałam mieć kolejne dziecko, ale dlatego, że przysparzał mi tak wie­
lu cierpień. W obawie przed k o n s e k w e n c j a m i i związani p r a w e m , lekarze od­
mówili. Gdybym n a w e t s a m a znalazła s p o s ó b n a u s u n i ę c i e p r e p a r a t u ,
straciłabym pracę i została u k a r a n a p r z y m u s o w ą sterylizacją lub p o n o w n y m
wszczepieniem leku. Rujnujący mi zdrowie N o r p l a n t u s u n ą ł d o p i e r o amery­
kański lekarz po m o i m przyjeździe do USA.
W Stanach Zjednoczonych o t r z y m a ł a m azyl. Mieszkamy tu teraz szczęśli­
wie z m ę ż e m i synem. M a m y prawo stałego pobytu. Z n a l a z ł a m pracę w Ra­
diu W o l n a Azja, gdzie pracujemy na rzecz demokracji i wolności ludzi, którzy
teraz cierpią, tak jak ja cierpiałam niegdyś w Chińskiej Republice Ludowej.
W C h R L m o ż n a usłyszeć miliony historii p o d o b n y c h do mojej. Miliony
chińskich kobiet chciałyby u n i k n ą ć polityki k o n t r o l i u r o d z e ń . N i e wszystkie
jednak m o g ą przecież uciec do USA i prosić o azyl. T r z e b a z a t e m z m i e n i ć tę
nieludzką politykę tak, aby kobiety mieszkające w C h i n a c h nie m u s i a ł y żyć
w ciągłej n i e p e w n o ś c i i s t r a c h u o zdrowie i n i e n a r u s z a l n o ś ć w ł a s n e g o ciała.

MA DONCFANC
24 STYCZNIA 2002

BOŻE N A R O D Z E N I E 2 0 0 3
133
Osobom łamiącym przepisy o plano­
waniu urodzeń wydziały ruchu dro­
gowego nie powinny wydawać pra­
wa jazdy, powinny też zawieszać już
wydane. Wydziały do spraw działal­
ności gospodarczej nie powinny wyda­
wać im zezwoleń na działalność gospo­
darczą lub cofać zezwolenia wcześniej w y d a n e
zezwolenia. Urzędy bezpieczeństwa publicznego i or­
gany sądowe mają za zadanie wspierać działalność
biur planowania urodzeń z pozycji stróżów prawa, jak
również utrudniać procedury meldowania nieposłusz­
nych mieszkańców i wydawania im dokumentów, na
przykład paszportów. Wydziały rolnictwa nie powinny
m.in. przyznawać takim osobom zapomóg rolniczych,
powinny zaś odmawiać im dostępu do szlachetniej­
szych gatunków ziarna siewnego i nawozów. System
bankowy nie powinien udzielać im żadnych pożyczek.

CHIŃSKA
REPUBLIKA
LUDOBÓJCZA
HARRY W U

Od m o m e n t u , w k t ó r y m C h i ń s k a Republika Ludowa, p a ń s t w o , k t ó r e g o lud­


ność stanowi 22 proc. światowej populacji, zaczęta w p r o w a d z a ć politykę
kontroli u r o d z e ń , u p ł y n ę ł o już 20 lat. Polityka ta przez całe lata spotykała się

134 FRONDA 31
wyłącznie z p o c h w a ł a m i nie tylko ze s t r o n y chińskich w ł a d z i n a u k o w c ó w ,
ale i całkiem pokaźnej grupy specjalistów i przedstawicieli w ł a d z p a ń s t w za­
chodnich. P o m i m o ujawnienia wielu przerażających faktów ludzie ci wciąż
uważają założenia chińskiej „podstawowej polityki n a r o d o w e j " za p o p r a w n e ,
utrzymując na przykład, że k o m u n i s t y c z n e w ł a d z e C h i n p r a w i d ł o w o „reagu­
ją na zaistniałą sytuację", że zasady tej polityki „są zbieżne z d o b r z e pojętym
i n t e r e s e m n a r o d u " , jak również że k o n t r o l a u r o d z e ń w C h i n a c h „ m a znacze­
nie dla p o s t ę p u i rozwoju nie tylko w C h i n a c h , ale i na całym świecie".
Przez te wszystkie lata u d a ł o mi się zebrać wiele świadectw mówiących
o tragicznych doświadczeniach ludzi poddanych polityce kontroli u r o d z e ń .
Prezentacja ich indywidualnych przeżyć zapewne wstrząsnęłaby n a m i , jednak­
że dziś chciałbym raczej omówić s a m ą s t r u k t u r ę „podstawowej polityki naro­
dowej" w oparciu o dokumenty, które zgromadziłem w ciągu ostatnich lat.
Wszystkie te d o k u m e n t y , z nielicznymi wyjątkami, są w e w n ę t r z n y m i d o ­
k u m e n t a m i chińskiej administracji. M a m nadzieję, że przygotowany przeze
m n i e raport da Kongresowi pojęcie o właściwym c h a r a k t e r z e polityki l u d n o ­
ściowej Chińskiej Republiki Ludowej.
Rodzicielstwo jest jednym z podstawowych p r a w człowieka. Ż a d e n rząd,
żadna organizacja ani osoba prywatna nie m o g ą odmawiać l u d z i o m prawa do
reprodukcji w imię interesów politycznych, społecznych, ekonomicznych, kul­
turowych, etnicznych czy też jakichkolwiek innych. Oczywiście każdy człowiek
żyjący w społeczeństwie ma wobec niego p e w n e zobowiązania. Jego działania
mogą być na przykład ograniczane przez u w a r u n k o w a n i a prawne, które jed­
nakże zawsze m u s z ą być b u d o w a n e na poszanowaniu p r a w człowieka.
W ciągu o s t a t n i c h kilku dziesięcioleci w C h i n a c h d o s z ł o do eksplozji de­
mograficznej. K o m u n i s t y c z n e w ł a d z e C h i n w i n ą za tę „katastrofę n a t u r a l n ą "
obarczyły k u l t u r o w e tradycje swojego w ł a s n e g o n a r o d u . J e d n a k ż e p a m i ę ć
partii wydaje się tu dość zawodna, jako że to przecież Mao, a wraz z n i m wła­
śnie cała partia, p r o m o w a l i wspólnie ideę w z r o s t u demograficznego w okre­
sie, gdy d u ż a liczebność n a r o d u wciąż jeszcze p o s t r z e g a n a była jako a t u t .
Polityka ludnościowa, n a r z u c a n a C h i ń c z y k o m od wczesnych lat 80. przez
C h i ń s k ą Partię Komunistyczną, jest p r z e c i w n a ludzkiej n a t u r z e . O p a r t a na
przesłankach politycznych, w swej istocie jest prawdziwie barbarzyńska. Ofi­
cjalna argumentacja stojąca za tą polityką jest następująca: „Zasoby n a t u r a l ­
ne C h i n są ograniczone, a ograniczenie to niezwykle spowalnia rozwój kra-

BOŻE N A R O D Z E N 1 E 2 0 0 3
135
ju. W z r o s t demograficzny tylko pogar­
sza tę sytuację. Aby osiągnąć dobrobyt,
C h i n y m u s z ą okiełznać przyrost n a t u ­
ralny" oraz „ O g r a n i c z o n e zasoby n a t u ­
ralne i p r z e l u d n i e n i e p o w o d u j ą t r u d n o ś c i
w świadczeniu na należytym poziomie
u s ł u g medycznych, p r o w a d z e n i u edukacji
itp., wpływając negatywnie na ogólny p o ­
z i o m życia w kraju".
K o m u n i s t y c z n e w ł a d z e C h i n pragną, aby
obywatele uwierzyli, że przyczyną zacofania
ich kraju jest p r z e l u d n i e n i e . T e n p u n k t wi­
dzenia jest n i e d o r z e c z n y i jako taki z u p e ł n i e
nie do zaakceptowania. Jego błędności m o ż n a
dowieść za p o m o c ą d w ó c h faktów. Po pierw­
sze, jak w i a d o m o n i e k t ó r e kraje, na przykład Ja­
ponia, mają nawet bardziej ograniczone zasoby n a t u r a l n e , przypadające na
jednego mieszkańca, a p o m i m o t e g o panuje t a m d o s t a t e k . Po drugie, czy p o ­
w o d e m , dla którego chińska g o s p o d a r k a nie jest w stanie się d y n a m i c z n i e
rozwijać, nie jest czasem brak racjonalnego s y s t e m u społecznego, pozwala­
jącego k a ż d e m u obywatelowi w pełni wykorzystać swoje umiejętności? Są
przecież takie państwa, jak na przykład Nigeria czy Kenia, k t ó r e mają boga­
te zasoby n a t u r a l n e , a j e d n a k nie kwitnie t a m d o s t a t e k . (...) Co więcej, pań­
stwo japońskie po klęsce wojennej w 1945 roku było pod w i e l o m a względa­
mi p o d o b n e do C h i n z tego s a m e g o okresu. J e d n a k ż e w ciągu n a s t ę p n e g o
półwiecza p o m i ę d z y tymi krajami pojawiła się p o t ę ż n a przepaść e k o n o m i c z ­
na. Na podstawie doświadczeń o s t a t n i c h 50 lat m o ż n a niezbicie stwierdzić,
że k o m u n i z m miał dla C h i n katastrofalne skutki. W a r t o tu zwrócić uwagę,
że nawet pozornie otwarty na świat z e w n ę t r z n y k o m u n i z m w stylu D e n g
Xiao Pinga wciąż j e d n a k pozostaje w cieniu M a o .
W rzeczywistości p r a w d z i w y m p o w o d e m t r u d n o ś c i w rozwoju chińskiej
gospodarki jest k o m u n i s t y c z n y system społeczno-polityczny. On jest też
główną przyczyną wystąpienia korelacji p o m i ę d z y w z r o s t e m demograficz­
nym i zacofaniem gospodarki. W istocie, jedyną m e t o d ą rozwiązania chiń­
skiego p r o b l e m u demograficznego jest z m i a n a irracjonalnego s y s t e m u spo-

136 FRONDA 31
leczno-ekonomicznego. P r a w d ą jest, że ludzkość p o w i n n a k o n t r o l o w a ć
wzrost populacji, j e d n a k ż e k o n t r o l a ta p o w i n n a opierać się na zasadach h u ­
m a n i z m u , na p o s z a n o w a n i u praw człowieka i na wolnej woli obywateli.
0 rzeczywistym charakterze polityki ludnościowej ChRL decydują dwa fakty:
1. Od szczebla centralnego po p o z i o m lokalny zakłada się sztucznie limi­
ty demograficzne, które p o t e m e g z e k w o w a n e są na mocy odgórnych decyzji
administracyjnych.
2. Ścisła i bezwzględna hierarchizacja władzy od szczebla c e n t r a l n e g o do
lokalnego sprawia, że to de facto w ł a d z e c e n t r a l n e są b e z p o ś r e d n i o odpowie­
dzialne za wszystko, co dzieje się na szczeblu lokalnym. W ł a d z e c e n t r a l n e
nie m o g ą się z a t e m uchylać od odpowiedzialności, zrzucając w i n ę na „brak
umiejętności funkcjonariuszy lokalnych", ich „sprzeniewierzanie się «ducho-
wi c e n t r u m » " [woli władz w Pekinie - przyp. r e d . ] , „złe n a w y k i " czy też
„wsteczną k u l t u r ę s p o ł e c z n ą " lub też podając jeszcze i n n e p o d o b n e wyja­
śnienia.
W tym m o m e n c i e p r a g n ę przytoczyć najważniejsze e l e m e n t y d o k u m e n ­
tu wydanego 12 maja 1991 r o k u p o d n a z w ą

Decyzja Komitetu Centralnego Chińskiej Partii Komunistycznej


i Rady Państwa o Zintensyfikowaniu Wysiłków na rzecz
Planowania Urodzeń i Ścisłej Kontroli Przyrostu Ludności

1. W d o k u m e n c i e tym „planowanie u r o d z e ń " określa się m i a n e m p o d s t a w o ­


wej długofalowej polityki o g ó l n o n a r o d o w e j .
2. D o k u m e n t podkreśla, że p l a n o w a n i e u r o d z e ń jest r ó w n i e w a ż n e , co „kon­
strukcja gospodarcza" kraju.
3. D o k u m e n t żąda, aby najwyższe w ł a d z e partyjne i p a ń s t w o w e „przyjęły na
siebie obowiązek w d r o ż e n i a tej polityki", jak również „podjęły się skoor­
dynowania wysiłków wszystkich w ł a d z i wszystkich szczebli na rzecz jak
najbardziej s k r u p u l a t n e g o p r o w a d z e n i a kontroli u r o d z e ń " , oraz aby
„wszystkie szczeble, od c e n t r u m przez prowincje, miasta, dystrykty
1 gminy aż po najmniejsze wsie przygotowały swoje w ł a s n e plany działa­
nia na rzecz p l a n o w a n i a u r o d z e ń " .
4. D o k u m e n t zarządza p o w s t a n i e scentralizowanego „ s y s t e m u n a g r ó d i k a r "
obejmującego wszystkie szczeble władzy, tak aby „funkcjonariusze do-

BOZE NARODZENIE-2003
137
puszczający do n i e p l a n o w e g o w z r o s t u populacji byli karani, co przyczyni
się do lepszego wykonywania przez nich o b o w i ą z k ó w " .
5. D o k u m e n t żąda p e ł n e g o w p r o w a d z e n i a w życie zasad „ p ó ź n e m a ł ż e ń s t w o ,
p ó ź n e rodzicielstwo" i „jedna para, j e d n o dziecko", choć „w regionach
rolniczych, po uzyskaniu stosownej zgody, p a r o m m o ż n a pozwolić na p o ­
siadanie drugiego dziecka".
6. D o k u m e n t wymaga podjęcia wszelkich możliwych ś r o d k ó w w celu „sta­
nowczego rozwiązania p r o b l e m ó w wczesnego m a ł ż e ń s t w a , wczesnego
rodzicielstwa, n a r o d z i n trzeciego dziecka i n a s t ę p n y c h dzieci, jak rów­
nież w celu zapobieżenia p o n a d p l a n o w y m ciążom i p o n a d p l a n o w y m na­
rodzinom".

W oparciu o te ogólne założenia „podstawowej polityki n a r o d o w e j " w ł a d z e


wszystkich szczebli przygotowują swoje w ł a s n e przepisy i decyzje a d m i n i ­
stracyjne, uwzględniając przy tym specyfikę danej prowincji i o ś r o d k ó w lo­
kalnych. Na przykład

Przepisy Prowincji Fujian o Planowaniu Urodzeń

Zostały o n e u c h w a l o n e 29 kwietnia 1988 roku, a z n o w e l i z o w a n e 28 czerw­


ca 1991 roku. Artykuł 2. informuje, że „ p l a n o w a n i e u r o d z e ń jest n a s z ą pod­
stawową polityką n a r o d o w ą " i zakłada „podjęcie o d p o w i e d n i c h k r o k ó w ad­
ministracyjnych i gospodarczych". Artykuł 7. m ó w i o „odpowiedzialności
prawnej", a artykuł 36. ustala, że „na pary dopuszczające się " p o n a d p l a n o ­
wych urodzeń» z o s t a n ą n a ł o ż o n e kary grzywny". Artykuły 37. i 38. ustalają
cały szereg kar administracyjnych. Artykuł 40. zaleca też funkcjonariuszom
partii i władz wszystkich szczebli p o d e j m o w a n i e „efektywnych działań zapo­
biegawczych" i „regulujących u r o d z e n i a " w wypadku wykrycia p o n a d p l a n o ­
wych ciąż i u r o d z e ń .
W a r t o zauważyć, że w ł a d z e c e n t r a l n e nie ustalają b e z p o ś r e d n i o wieku
odpowiedniego do zawierania związku m a ł ż e ń s k i e g o lub rodzicielstwa, ani
nie podają szczegółów dotyczących s y s t e m u nagród i kar. J e d n a k ż e na pozio­
mie prowincji Fujian „duch c e n t r u m " zostaje doprecyzowany. Podany jest

138 FRONDA 31
wiek „zbyt wczesnego m a ł ż e ń s t w a " , „zbyt w c z e s n e g o rodzicielstwa" i wła­
ściwa liczba dzieci, w y m i e n i o n a jest też wysokość grzywien i poszczególne
kary administracyjne. D o k u m e n t powyższy rozwiązuje jeszcze j e d n ą kwe­
stię, mianowicie „przypadki nielegalnych adopcji p o w i n n y być t r a k t o w a n e
jak p o n a d p l a n o w e narodziny", w związku z czym stosuje się do nich treść ar­
tykułu 40.
Przykładem jeszcze dokładniejszego d o k u m e n t u m o ż e być

Okólnik o Obowiązkach Władz Miejskich Prowincji Fujian


przy Realizowaniu Polityki Planowania Urodzeń

D o k u m e n t t e n precyzuje obowiązki 28 u r z ę d ó w , między innymi u r z ę d u bez­


pieczeństwa publicznego, r u c h u drogowego, sądownictwa, o c h r o n y zdrowia,
propagandy itp. w odniesieniu do polityki p l a n o w a n i a u r o d z e ń . Na przykład
o s o b o m łamiącym przepisy o p l a n o w a n i u u r o d z e ń wydział r u c h u d r o g o w e ­
go nie p o w i n i e n wydawać p r a w jazdy, p o w i n i e n też zawieszać już w y d a n e .
Wydziały do spraw działalności gospodarczej nie p o w i n n y wydawać im ze­
zwoleń na działalność gospodarczą lub cofać wcześniej w y d a n e zezwolenia.
Urzędy bezpieczeństwa publicznego i organy sądowe mają za zadanie wspie­
rać działalność biur p l a n o w a n i a u r o d z e ń (w skrócie BPU), jak również
u t r u d n i a ć procedury m e l d o w a n i a n i e p o s ł u s z n y c h m i e s z k a ń c ó w i w y d a w a n i a
im d o k u m e n t ó w , na przykład p a s z p o r t ó w . Wydziały rolnictwa nie p o w i n n y
m.in. przyznawać t a k i m o s o b o m z a p o m ó g rolniczych, p o w i n n y zaś o d m a ­
wiać im d o s t ę p u do szlachetniejszych g a t u n k ó w ziarna siewnego i n a w o z ó w .
Z a d a n i e m wydziałów organizacyjnych jest wyrzucanie takich o s ó b z szere­
gów partii i jej o r g a n ó w młodzieżowych i karanie funkcjonariuszy BPU źle
wypełniających swoje obowiązki. Działy k a d r wszystkich instytucji mają za
zadanie wyrzucać z pracy lub d e g r a d o w a ć n i e p o s ł u s z n y c h obywateli. System
bankowy nie p o w i n i e n udzielać im żadnych pożyczek.
Z a p r e z e n t o w a n e tu p o k r ó t c e m e t o d y składają się na s y s t e m całkowitego
niszczenia o s ó b sprzeciwiających się polityce p l a n o w a n i a u r o d z e ń , mogący
wręcz zagrozić istnieniu z a r ó w n o poszczególnych osób, jak i ich całych ro­
dzin.
Jednakże rodzicielstwo jest częścią n a t u r y i jako takie jest niezniszczalne.
Z tego też p o w o d u , p o m i m o drastycznych działań p o d e j m o w a n y c h przez ko-

BOŻE NARODZENIE-2003
139
m u n i s t ó w , w Chinach rodzi się wciąż wiele dzieci. Dla władz zjawisko to p o ­
zostaje nie do przyjęcia. Tak jak w każdym reżimie t o t a l i t a r n y m , d e t e r m i n a ­
cja, z jaką k o m u n i s t y c z n e w ł a d z e C h i n starają się zmienić ludzką n a t u r ę , wy­
myka się z d r o w e m u rozsądkowi i p r z y p o m i n a szaleństwo.
Planowanie u r o d z e ń , czyli „ p o d s t a w o w a polityka n a r o d o w a " , dosięgło
swoimi m a c k a m i każdej chińskiej kobiety i każdej rodziny. Poniższe staty­
styki p o w i n n y o d d a ć rozmiar tej ingerencji. M i a s t o Jinjiang jest j e d n y m
z ośmiu o b w o d ó w miejskich dystryktu Q u a n z h o u i liczy o k o ł o 1 0 0 0 0 0 0
mieszkańców. Sięgnijmy po d o k u m e n t o nazwie

Sprawozdanie z Działań na rzecz Planowania Urodzeń


w Mieście Jinjiang z 11 października 1 9 9 7 roku

Mówi on, że ze 199 755 z a m ę ż n y c h kobiet w mieście 38 9 9 0 u r o d z i ł o j e d n o


dziecko. Z tej liczby aż 81,7 proc. z o s t a ł o z m u s z o n y c h do w p r o w a d z e n i a an­
tykoncepcyjnych w k ł a d e k wewnątrzmacicznych, a 10,26 proc. wysterylizo-
w a n o chirurgicznie. Z 71 8 1 0 kobiet z dwojgiem dzieci wysterylizowano aż
94,20 proc. Z liczby 80 0 0 0 kobiet posiadających więcej niż dwoje dzieci wy­
sterylizowano 99,94 proc. Następnie, w grzywnach zebrano sumę
29 630 0 0 0 j u a n ó w , z czego 1 5 0 0 0 0 0 j u a n ó w w y d a n o na z a k u p kolejnych
6 9 k o m p u t e r ó w p o t r z e b n y c h d o w z m o ż e n i a działań k o n t r o l n y c h .
W mieście tym od stycznia do września 1997 r o k u zabiegom w p r o w a d z e ­
nia w k ł a d e k wewnątrzmacicznych p o d d a n o łącznie 5 9 6 3 kobiet, a 2 6 6 5 ko­
biet zostało chirurgicznie wysterylizowanych. P r z e p r o w a d z o n o też 1141
przymusowych aborcji, z czego 4 1 4 na kobietach w ciąży powyżej trzeciego
miesiąca.
Stopień szczegółowości przepisów w z r a s t a z każdym kolejnym s t o p n i e m
administracyjnym. Miasto Yonghe jest j e d n y m z 15 m i a s t w jurysdykcji mia­
sta Jinjiang i liczy o k o ł o 60 0 0 0 m i e s z k a ń c ó w .

Decyzja Rady Ludowej Miasta Yonghe

zakłada co następuje:
1. Należy wprowadzić n a d z ó r n a d wszystkimi m ł o d y m i k o b i e t a m i powyżej
16. roku życia i mężczyznami powyżej 18. r o k u życia.

140 FRONDA 31
2. Wszystkie kobiety, które wyszły za m ą ż zbyt wcześnie i zaszły zbyt wcze­
śnie w ciążę, a teraz są w ciąży lub urodziły j u ż dzieci, m u s z ą zostać pod­
d a n e p r z y m u s o w y m zabiegom aborcji i sterylizacji oraz o b ł o ż o n e grzyw­
nami.
3. Wszystkie kobiety, które już urodziły j e d n o dziecko, m u s z ą przejść zabie­
gi w p r o w a d z e n i a wkładki wewnątrzmacicznej nie później niż w d r u g i m
miesiącu po porodzie, jak również m u s z ą p o d d a w a ć się o g l ę d z i n o m czte­
ry razy do roku. Gdyby opuściły dwie kolejne wizyty bądź też nie stawi­
ły się na zabieg w p r o w a d z e n i a wkładki w t e r m i n i e do czterech miesięcy
od p o r o d u , z o s t a n ą b e z w a r u n k o w o p o d d a n e sterylizacji.
4. Należy b e z w a r u n k o w o p o d d a w a ć sterylizacji wszystkie kobiety po u r o d z e ­
niu pierwszego chłopca.
5. Należy b e z w a r u n k o w o p o d d a w a ć sterylizacji wszystkie kobiety w nieprze­
kraczalnym t e r m i n i e j e d n e g o miesiąca od n a r o d z i n drugiego dziecka.
6. Nie należy p r z e p r o w a d z a ć b a d a ń płci p ł o d ó w - jest to a b s o l u t n i e zabro­
nione.

Przedstawione powyżej szczegółowe przepisy dotyczące kontroli u r o d z e ń


w mieście Yonghe nie dałyby się wprowadzić w życie bez p o t ę ż n e g o zaplecza
ludzkiego. Zaplecze to stanowią zwoływane n a p r ę d c e tymczasowe zespoły
sprawdzające planowanie u r o d z e ń . Członkowie tych zespołów są powoływa­
ni przez miejscowych przywódców partyjnych i naczelników z kadr wszyst­
kich możliwych u r z ę d ó w p a ń s t w o w y c h . Z a t r z y m a n e w trakcie ich nocnych
n a l o t ó w kobiety umieszcza się w aresztach miejskich biur p l a n o w a n i a uro­
dzeń. W wypadku niemożności zatrzymania poszukiwanych kobiet, zatrzy­
muje się członków ich rodzin. Kobiety zwalniane są dopiero po uiszczeniu
wszystkich nałożonych grzywien, chirurgicznym w p r o w a d z e n i u ś r o d k ó w an­
tykoncepcyjnych bądź też po przebyciu zabiegu sterylizacji lub aborcji.
Planowanie urodzeń jest „podstawową polityką n a r o d o w ą " Chin
i w związku z tym wszyscy funkcjonariusze partyjni i c z ł o n k o w i e w ł a d z są za
nią odpowiedzialni osobiście. Wszyscy funkcjonariusze, którzy zawiedli
w s u m i e n n e j realizacji tej polityki, są karani. W t e n s p o s ó b fala p r z e m o c y
rozlewa się po całym kraju.

BOŻE NARODZENIE-2003 14J


W k o m u n i s t y c z n y c h C h i n a c h lokalnych funkcjonariuszy biur p l a n o w a n i a
u r o d z e ń spotyka się w każdej wiosce. Są oni p o d s t a w o w y m n a r z ę d z i e m d o ­
minacji nad n a r o d e m . Polityka p l a n o w a n i a u r o d z e ń daje im u t r z y m a n i e
i m u s z ą s u m i e n n i e wypełniać wszystkie plany p r z e d s t a w i o n e im przez prze­
łożonych. Są oni j e d n a k l u d ź m i miejscowymi i utrzymują z m i e s z k a ń c a m i
bliskie kontakty. Z tego p o w o d u jest im często b a r d z o t r u d n o p o d e j m o w a ć
działania b r u t a l n e i pozostające w sprzeczności z ludzką n a t u r ą . M o g ą mieć
p r o b l e m y z ciągłą inwigilacją mieszkańców, z a t r z y m y w a n i e m i e s k o r t o w a ­
n i e m ich żon na zabiegi przymusowej sterylizacji lub aborcji czy b u r z e n i e m
ich d o m ó w . Dlatego też w ł a d z e k o m u n i s t y c z n y c h C h i n do t e g o typu dra­
stycznych zadań wyznaczają funkcjonariuszy z zewnątrz, chociaż funkcjona­
riusze miejscowi m u s z ą podpisywać się p o d specjalnymi szczegółowymi „li­
stami obowiązków".
Przykładem takiego d o k u m e n t u m o ż e być

Lista Obowiązków Funkcjonariusza na rzecz Planowania Urodzeń


z Miasta Yonghe i Wioski Shanqian w 1996 roku

Ustala ona następujące szczegółowe obowiązki: wszystkie kobiety we wsi m u ­


szą przejść zabieg wprowadzenia wkładki wewnątrzmacicznej w ciągu d w ó c h
miesięcy od urodzenia pierwszego dziecka, m u s z ą zostać wysterylizowane
w przeciągu jednego miesiąca od urodzenia drugiego dziecka; funkcjonariusze
m u s z ą też obserwować wszystkie kobiety w wiosce. W razie wykrycia ponad­
planowej ciąży ich obowiązkiem jest n a t y c h m i a s t o w e doprowadzenie kobiet
na zabieg „sztucznej aborcji" lub „wymuszonego p o r o d u " .
Każdy z funkcjonariuszy dostaje d o d a t e k do pensji w wysokości d w ó c h ju­
anów, m n o ż o n y przez liczbę m i e s z k a ń c ó w nadzorowanej przez niego wsi. Je­
śli w wyniku przeprowadzonej przez przełożonych niespodziewanej kontroli
funkcjonariusz wykaże się o d p o w i e d n i m w y p e ł n i a n i e m p l a n u i obowiązków,
m o ż e liczyć na dalsze dodatki i p r e m i e . W wypadku negatywnego wyniku
kontroli nadzorowanej ludności, funkcjonariusz p o n o s i odpowiedzialność fi­
nansową. Na przykład za każde zbyt wcześnie zawarte m a ł ż e ń s t w o , odkryte
na jego terenie, funkcjonariusz p o n o s i karę 2 0 0 j u a n ó w . Za każdy przypadek
niezgloszenia się danej kobiety na oględziny lekarskie funkcjonariusz płaci
karę 10 juanów. Za każdy przypadek pozaplanowego u r o d z e n i a kara wynosi

142 FRONDA 31
100 juanów. Poza karami finansowymi funkcjonariusz p o n o s i również o d p o ­
wiedzialność dyscyplinarną przed partią i organami administracji.
D o k u m e n t t e n pokazuje wyraźnie, w j a k i m d u c h u k o m u n i s t y c z n e w ł a d z e
C h i n wdrażają politykę p l a n o w a n i a n a r o d z i n oraz dlaczego funkcjonariusze
dopuszczają się a k t ó w brutalnej przemocy, na przykład dokonując zabiegów
aborcji na kobietach w dziewiątym miesiącu ciąży, zatrzymując c z ł o n k ó w ro­
dzin poszukiwanych kobiet lub burząc ich d o m y .
Polityka planowania u r o d z e ń godzi w każdą kobietę, w każdą rodzinę. Jed­
nakże bez względu na środki administracyjne, opisaną brutalność funkcjona­
riuszy czy ich liczebność w każdym zakątku kraju, zawsze m o ż e dojść do po­
myłek lub przypadków korupcji. W celu zapobieżenia tego typu zjawiskom
władze komunistyczne zorganizowały system p ł a t n e g o donosicielstwa.

Za przykład m o ż e posłużyć obwieszczony w 1998 r o k u przez w ł a d z e


Miasta Ojuanzhou

Okólnik o Powstaniu Płatnego Systemu Informacyjnego

Trzeba podkreślić, że system ten nie został powołany do walki z przestępcami


kryminalnymi ani nawet politycznymi, lecz do walki z reprodukcją istot ludz­
kich. Fakt ten wprost wymyka się poznaniu r o z u m o w e m u . Cytowany d o k u m e n t
ustala, że co miesiąc wszelkie prywatne informacje dotyczące kobiet, ich związ­
ków małżeńskich czy urodzonych dzieci będą umieszczane w miejscach publicz­
nych, tak aby mogły zostać poddane weryfikacji przez ludność. Jeśli „obywatel"
poinformuje władze, że wbrew oficjalnym danym kobieta dopuściła się ponad­
planowej ciąży, a informacja ta zaowocuje „podjęciem odpowiednich środków
zaradczych", takich jak aborcja, wtedy otrzyma on 400 j u a n ó w nagrody.
Na użytek donosicieli w wielu miejscach u m i e s z c z o n o specjalne telefony
i skrzynki na m e l d u n k i . Co więcej, w ł a d z e generalnie c h r o n i ą swoich infor­
m a t o r ó w , tak więc d o k u m e n t p o u c z a również, w jaki s p o s ó b m o g ą oni dys­
kretnie odebrać należne im nagrody.
W rozważaniach n a d c h a r a k t e r e m polityki p l a n o w a n i a u r o d z e ń , prowa­
dzonej przez k o m u n i s t y c z n e w ł a d z e Chin, m o g ą się okazać p o m o c n e opisy
kilku typowych przypadków.

BOŻE N A R O D Z E N I E 2 0 0 3
143
Przypadek 1

W 1990 roku w wiosce Yingdun (gmina Yonghe, m i a s t o Jinjiang, prowincja


Fujian) z o s t a ł o zawarte m a ł ż e ń s t w o p a ń s t w a Pan. W n a s t ę p n y c h latach m a ł ­
żeństwu urodziły się dwie córki. Na początku 1995 r o k u funkcjonariusz BPU
zaczął podejrzewać u pani Pan trzecią ciążę. W związku z t y m od m a r c a 1995
roku biuro wielokrotnie zatrzymywało m ę ż a kobiety, przetrzymując go łącz­
nie przez cztery miesiące. W t y m czasie w i e l o k r o t n i e z d e m o l o w a n o d o m
m a ł ż e ń s t w a . Para zbiegła i ukrywała się do m a r c a 1996 roku, kiedy to u r o ­
dził im się syn. W sierpniu 1996 r o k u k o b i e t a została w k o ń c u ujęta przez
BPU i za karę p o d d a n o ją sterylizacji. Na m a ł ż e ń s t w o n a ł o ż o n o r ó w n i e ż
grzywnę w wysokości 4 0 0 0 j u a n ó w .
Z a r ó w n o niszczenie i b u r z e n i e d o m ó w , jak też b r a n i e c z ł o n k ó w rodziny
jako zakładników, to b a r d z o częste m e t o d y w p r o w a d z a n i a w życie polityki
planowania urodzeń.

Przypadek 2

W 1992 roku w wiosce Bantou (gmina Yonghe, m i a s t o


Jinjiang, prowincja Fujian) p a n Cai Xing poślubił swoją
narzeczoną i wkrótce narodziło im się dziecko. N a s t ę p ­
nie m a ł ż e ń s t w o złożyło specjalne oświadczenia, w któ­
rych zobowiązało się do przestrzegania przepisów i obie­
cało, że nie będzie miało więcej dzieci. M a ł ż e ń s t w o Cai
było dość bogate i cieszyło się szacunkiem miejscowej
społeczności. W c z e s n y m rankiem 12 sierpnia 1997 roku
p a ń s t w o Cai znaleźli na progu swojego d o m u d w u d n i o w e g o n o w o r o d k a płci
żeńskiej. Z czysto ludzkich p o b u d e k m a ł ż e ń s t w o zdecydowało się roztoczyć
opiekę nad dzieckiem. Z ł o ż o n o na nich jednak doniesienie, w którego wyniku
zostali ukarani grzywną 20 000 juanów, a panią Cai p o d d a n o przymusowej ste­
rylizacji.
W C h i n a c h obowiązują niezwykle restrykcyjne przepisy dotyczące a d o p ­
cji. Ich celem jest zapobieżenie p o n a d p l a n o w y m p o r o d o m . W ich wyniku
każda kobieta ma nabrać przekonania, że jej p o n a d p l a n o w e dziecko nie zo­
stanie a d o p t o w a n e przez ż a d n ą r o d z i n ę .

144 FRONDA 31
Przypadek 3

W wiosce Yingdun (gmina Yonghe, m i a s t o Jinjiang, prowincja Fujian) p a ń ­


s t w o Cai i Xu nie byli m a ł ż e ń s t w e m , ale kobieta zaszła w ciążę. P a r a uciekła
ze swojej wioski i starała się znaleźć pracę w innych miejscowościach. U r o ­
dzi! im się syn. Z ł o ż o n o na nich d o n i e s i e n i e . F u n k c j o n a r i u s z o m BPU nie
u d a ł o się ich zatrzymać, chcąc więc z m u s i ć p a r ę do p o w r o t u do rodzinnej
wioski, aresztowali w roli z a k ł a d n i k ó w rodziców p a n a Cai. Po ujęciu kobie­
ty p o d d a n o ją za karę p r z y m u s o w e j sterylizacji, a na oboje n a ł o ż o n o w s u m i e
20 000 j u a n ó w grzywny.
W Chinach wiele wysiłku w k ł a d a się w ograniczenie zjawisk „zbyt wcze­
snego m a ł ż e ń s t w a " i „zbyt w c z e s n e g o p o r o d u " . O ile wykryje się takie przy­
padki, kobiety są bezwzględnie p o d d a w a n e aborcji i sterylizacji.

Przypadek 4

W wiosce Maping (gmina Yonghe, m i a s t o Jinjiang, prowincja Fujian) p a n


Lin zawarł m a ł ż e ń s t w o zgodnie ze wszystkimi przepisami BPU. J e d n a k ż e jego
żona zaszła w ciążę przed uzyskaniem oficjalnego pozwolenia na poród. W wy­
niku tego jej ciąża została u z n a n a za p o n a d p l a n o w ą . Z m u s z o n o ją do aborcji.
Czy funkcjonariusze BPU mogli wykazać choć t r o c h ę ludzkich u c z u ć i ze
względu na wynikłą już ciążę wystawić n a l e ż n e z e z w o l e n i e z wcześniejszą
datą? Para przecież zgadzała się n a w e t na zapłacenie wszelkich grzywien.
Nie, gdyż administracyjne limity zezwoleń były j u ż wyczerpane, a każde n o ­
we zezwolenie przekroczyłoby o d g ó r n i e n a r z u c o n y plan. Aborcja była więc
jedynym rozwiązaniem. K o m u n i s t y c z n e w ł a d z e C h i n nie przejmują się raczej
z d r o w i e m psychicznym kobiet, k t ó r y m zabija się p i e r w o r o d n e dziecko. N i e
o b c h o d z ą ich też n e g a t y w n e konsekwencje z d r o w o t n e takich zabiegów, czę­
s t o czyniące kobiety b e z p ł o d n y m i do k o ń c a życia.
Wysokości n a k ł a d a n y c h kar j a s n o wskazują na r o z m a c h , z j a k i m jest
w d r a ż a n a polityka p l a n o w a n i a u r o d z e ń . W gminie Y o n g h e o populacji led­
wie przekraczającej 60 000 (większość to m i e s z k a ń c y wsi), w latach
1 9 8 9 - 1 9 9 6 n a ł o ż o n o łącznie 20 323 2 0 0 j u a n ó w kar i grzywien, co daje rocz­
ną średnią w wysokości 2 540 4 0 0 j u a n ó w . U r z ę d n i k o m u d a ł o się wyegze­
kwować tylko 12 3 4 3 6 1 0 j u a n ó w , czyli ś r e d n i o 1 542 951 rocznie. Te s u m y

BOŻE NARODZENIE-2003
145
są jednak wciąż a s t r o n o m i c z n e wysokie. Pieniądze te z r a b o w a n o szarym
obywatelom tylko dlatego, że nie umieli d o s t o s o w a ć się do n a r z u c o n y c h im
nieludzkich przepisów. Za uzyskane środki z a t r u d n i o n o kolejnych funkcjo­
nariuszy lojalnych reżimowi i w y b u d o w a n o kolejne więzienia do b e z p r a w n e ­
go przetrzymywania o s ó b „łamiących przepisy", z a k u p i o n o też więcej sprzę­
tu komputerowego potrzebnego do wzmożonej kontroli.
Kolejną konsekwencją w p r o w a d z e n i a polityki k o n t r o l i u r o d z e ń w Chi­
nach jest w z r o s t dysproporcji p o m i ę d z y liczbą u r o d z e ń m ę s k i c h i żeńskich.
Spójrzmy na s p o r z ą d z o n e w 1996 r o k u

Wyniki Kontroli Wprowadzania Polityki Planowania Urodzeń


w Mieście Jinjiang

Dowiadujemy się z nich, że s t o s u n e k liczby n o w o r o d k ó w m ę s k i c h do żeń­


skich wynosi 124:100. W niektórych miejscowościach s t o s u n e k t e n sięga aż
225:100. W roku 1997 r o k u proporcja ta wynosiła ś r e d n i o 124:100. Jak sto­
sunek t e n m o ż e wyglądać na p o z i o m i e całego kraju? W ł a d z e go oczywiście
znają, lecz nie chcą ujawnić. Dysproporcja p o m i ę d z y liczbą n a r o d z i n m ę s k i c h
i żeńskich jest wielkim p r o b l e m e m s p o ł e c z n y m w C h i n a c h . Za jego przyczy­
nę najczęściej u w a ż a się chińskie tradycje k u l t u r o w e . Wiele rodzin, szczegól­
nie wiejskich, woli mieć syna niż córkę. O d n o s z ą c się do tej tendencji, ofi­
cjalny slogan rządowy głosi: „Chłopiec czy dziewczynka, j e d n o dziecko".
P o m i m o tego dysproporcja p o m i ę d z y liczbą n o w o r o d k ó w m ę s k i c h i żeńskich
jest wciąż wysoka. Jej prawdziwą przyczyną jest z u p e ł n y brak w Chińskiej
Republice Ludowej s y s t e m ó w e m e r y t a l n e g o i ubezpieczeń społecznych. Po­
lityka p l a n o w a n i a u r o d z e ń wyłącznie powiększa t e n p r o b l e m .
M u s z ę podkreślić, że moje zeznania dotyczą głównie w a r u n k ó w panują­
cych w małych i średniej wielkości m i a s t a c h oraz na obszarach wiejskich.
P r a w d o p o d o b n i e w takich aglomeracjach jak Szanghaj, Pekin czy G u a n g z h o u
polityka p l a n o w a n i a u r o d z e ń ma bardziej cywilizowane oblicze. Funkcjona­
riusze nie b u r z ą t a m cudzych d o m ó w , nie m o g ą zatrzymywać d o w o l n i e wy­
branych osób, nie m o g ą też brać zakładników. T r z e b a j e d n a k ż e wziąć p o d
uwagę, że w C h i n a c h od 70 do 75 proc. populacji m i e s z k a p o z a aglomeracja­
mi miejskimi. Tak więc moje zeznania o d n o s z ą się do w a r u n k ó w , w których
żyje większość Chińczyków.

146 FRONDA 31
Dzisiejsze zeznania Gao Xiao D u a n i Z h o u Shiu Yon dotyczące polityki
kontroli u r o d z e ń w Chińskiej Republice Ludowej ukazały n a m w i e r z c h o ł e k
góry lodowej. Przez o s t a t n i c h kilka lat p e w n a część tych przerażających in­
formacji wysiłkiem wielu o s ó b ujrzała w k o ń c u światło d z i e n n e . J e d n a k ż e
trzeba przyznać, że wciąż j e s t e ś m y daleko od p o s i a d a n i a p e ł n e g o o b r a z u sy­
tuacji. Na koniec chciałbym stwierdzić, że o ile p r z e d s t a w i o n e działania ko­
munistycznych władz C h i n b ę d ą k o n t y n u o w a n e przez n a s t ę p n e d w u d z i e s t o ­
lecie, istnieje szansa na o p a n o w a n i e p r z y r o s t u n a t u r a l n e g o i osiągnięcie
p e w n e g o ograniczonego „ d o b r o b y t u " . J e s t e m j e d n a k p r z e k o n a n y , że tak wy­
pracowany „ d o b r o b y t " będzie miał wyłącznie m a t e r i a l n y charakter. W sferze
duchowej Chiny b ę d ą n i e d o r o z w i n i ę t e , a wręcz barbarzyńskie. Rzeczony
„dobrobyt" zostanie osiągnięty kosztem zamordowanych noworodków
i zniszczonych rodzin. Będzie to „ d o b r o b y t " przerażający. M a m nadzieję, że
nigdy go nie osiągniemy. S u m i e n i e i ludzka n a t u r a p o w i n n y przezwyciężyć
agresję. Dlatego też wzywam n a r ó d amerykański, Kongres i Rząd USA, aby
p o m o g ł y położyć kres barbarzyństwu, do k t ó r e g o d o c h o d z i dziś w C h i n a c h .

HARRY WU
TŁUMACZYŁ: TOMASZ PISULA
Oświadczenie złożone 10 czerwca 1998 roku
przed Podzespołem Spraw Międzynarodowych
i Praw Człowieka Komisji Spraw Międzynarodowych Kongresu USA

Tytuł pochodzi od redakcji

147
W moim miasteczku wiele kobiet chowa się na noc, bo
właśnie w nocy władze najczęściej urządzają polowa­
nia na ciężarne.

Nie mogę
zapomnieć
tego strachu
ZHOU SHIU YON

Mojego chłopaka, C h e n Jian Lina, p o z n a ł a m w w i e k u 11 lat. R a z e m d o r a s t a ­


liśmy. W maju 1993 roku, gdy m i a ł a m 19 lat, z o r i e n t o w a ł a m się, że j e s t e m
w ciąży. Byliśmy b a r d z o szczęśliwi i od razu poszliśmy do o d p o w i e d n i e g o
biura zarejestrować nasze m a ł ż e ń s t w o . O d m ó w i o n o n a m j e d n a k , p o n i e w a ż
nie m i a ł a m jeszcze 20 lat. W k r ó t c e też w ł a d z e dowiedziały się o mojej ciąży.
Pewnego dnia zgłosiłam się do szpitala, gdyż zrobiło mi się słabo. Badający
mnie lekarz odkrył ciążę i natychmiast poinformował o niej władze. N i e posia­
dałam wówczas ani oficjalnego zaświadczenia o zawarciu małżeństwa, ani spe­
cjalnego „zezwolenia na urodzenie dziecka", dlatego też moja ciąża została
uznana za nielegalną, co było równoznaczne z n a k a z e m jej usunięcia. Władze
nie zwlekały z wysłaniem swoich agentów do mojego d o m u . Kiedy usłyszałam
grupę mężczyzn przed drzwiami, od razu wiedziałam, że to funkcjonariusze
państwowi przyjechali zabrać m n i e na p r z y m u s o w ą aborcję. Ukryłam się
w swoim pokoju. W tym czasie pięciu mężczyzn zdążyło wyważyć drzwi. Szó­
sty pozostał na zewnątrz, aby ubezpieczać pozostałych. Funkcjonariusze wpadli
do mojego pokoju, złapali mnie, zakuli w kajdanki i wywieźli do szpitala. Przez
wiele godzin przetrzymywano m n i e w jakimś pomieszczeniu szpitalnym. Funk­
cjonariusze podali mi jakąś tabletkę, którą byłam z m u s z o n a połknąć. Jednakże
udało mi się uniknąć zastrzyku, z którym powrócili po 30 m i n u t a c h .

\Ą£ FRONDA 31
Mój chłopak wiedział, że z o s t a ł a m zatrzymana. Kwotą 1000 j u a n ó w prze­
kupił j e d n ą z pielęgniarek, k t ó r a otworzyła mi o k n o i umożliwiła ucieczkę.
Wyskoczyłam na zewnątrz, a C h e n zabrał m n i e n a t y c h m i a s t s a m o c h o d e m do
G u a n g z h o u . Bardzo chcieliśmy mieć to dziecko. Za wejście na s t a t e k zapła­
ciliśmy 5000 j u a n ó w . M i a ł a m nadzieję, że jeśli opuszczę Chiny, u d a mi się
bezpiecznie urodzić nasze dziecko.
15 czerwca 1993 roku, w d n i u wyjazdu do USA, byłam w d r u g i m miesią­
cu ciąży. Z p o w o d u choroby morskiej i p o w i k ł a ń związanych z ciążą przez
większość podróży byłam n i e p r z y t o m n a i b a r d z o m a ł o j a d ł a m . Podczas
aresztowania w Stanach Zjednoczonych [powód: nielegalna imigracja -
przyp. r e d . ] , 19 lipca 1993 roku nie b a r d z o z d a w a ł a m sobie sprawę z tego,
co się ze m n ą dzieje. Dziecko straciłam zaraz p o t e m w szpitalu w San Die-
go. D o n o s i ł a m je tylko do trzeciego miesiąca. Świadomość, że w ł a ś n i e z p o ­
w o d u złego s t a n u zdrowia straciłam swoje pierwsze dziecko, o m a l m n i e nie
załamała. Z a d r ę c z a ł a m się i p o w t a r z a ł a m : „Straciłam je... straciłam je...".
W m o i m r o d z i n n y m miasteczku w C h i n a c h w i d z i a ł a m wiele ciężarnych
kobiet szukających nocą kryjówek. N i e k t ó r e z nich były już w dziewiątym
miesiącu, a m i m o to p o d d a w a n o je p r z y m u s o w e j aborcji. Działo się tak tyl­
ko dlatego, że kobiety te nie miały oficjalnych p o z w o l e ń na u r o d z e n i e dziec­
ka. W ł a d z e stosowały też barbarzyńską m e t o d ę b u r z e n i a ich d o m ó w , czyniąc
je w t e n s p o s ó b b e z d o m n y m i .
Chińska polityka kontroli u r o d z e ń jest szczególnie bezwzględna. W m o i m
miasteczku wiele kobiet chowa się na noc, bo właśnie w nocy władze najczę­
ściej urządzają polowania na ciężarne. Wszystko to zawsze m n i e przerażało.
Nawet tu, w Stanach Zjednoczonych, nie m o g ę zapomnieć o strachu. Do tej
pory obawiałam się mówić prawdę o chińskich władzach. Gdybym opowie­
działa publicznie o tym, jak świadomie sprzeniewierzyłam się polityce k o n t r o ­
li urodzeń, czy o tym, jak uciekłam do USA, władze zaczęłyby prześladować
moją rodzinę. Nie wiedziałam też do końca, czy będę m o g ł a pozostać w tym
wolnym kraju, czy też zostanę odesłana do Chin. Dlatego, wcześniej zapytana,
odpowiadałam czasami, że uciekłam, gdyż odtrącili m n i e rodzice albo że mój
chłopak nie chciał naszego dziecka. Jednakże jedynym prawdziwym p o w o d e m
mojej ucieczki była chęć uratowania życia t e m u dziecku. Kiedy byłam w ciąży,
przepełniało m n i e szczęście. Myśl, że zostanę matką, napełniała m n i e nie­
u s t a n n ą radością. Dlatego zdecydowałam się na desperacką ucieczkę przez

BOŻE NARODZENIE-2003
149
m o r z e , dokądkolwiek, byle tylko rato­
wać to m a l e ń s t w o . W i a d o m o ś ć o utra­
cie dziecka napełniła m n i e p o t w o r n y m
smutkiem.
Dziękuję W a m wszystkim. Dziękuję
moim amerykańskim przyjaciołom.
Dziękuję za W a s z ą miłość. Pragnę
szczególnie podziękować Ruth Wil­
liams, strażniczce z więzienia w Ba-
kersfield, oraz Państwu Palmąuistom
i Petersonom. To dzięki n i m poznałam
Naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Moja
rodzina już wie, że jestem w Stanach
Zjednoczonych. M i m o że zwyrodniałe
władze chińskie wymusiły na nich ha­
racze o łącznej wartości p o n a d 10 0 0 0
dolarów, kilka dni t e m u powiedzieli
mi przez telefon: „Nie poddawaj się! W s z y s t k o jeszcze będzie d o b r z e ! " . Gdy­
by m o j e m u dziecku d a n e było przeżyć, m i a ł o b y dziś pięć lat. M a m głęboką
nadzieję, że jeszcze kiedyś będę m i a ł a dziecko. Tak b a r d z o chciałabym jesz­
cze zostać m a t k ą . Modlę się o to c o d z i e n n i e .

ZHOU SHIU YON

Oświadczenie złożone 10 czerwca 1998 roku


przed Podzespołem Spraw Międzynarodowych
i Praw Człowieka Komisji Spraw Międzynarodowych Kongresu USA

150 FRONDA 31
Krajem, w którym ludożerstwo jest dziś najbardziej
rozpowszechnione na świecie, nie jest wcale Papua-
-Nowa Gwinea czy Republika Środowoafrykańska, lecz
Chińska Republika Ludowa.

CHIŃSKA
REPUBLIKA
LUDOŻERCZA

ENZO C A R NIV A L I

W 1995 roku dziennikarze d w ó c h gazet w H o n g k o n g u - „Express E x t r a "


i „ E a s t w e e k " - przeprowadzili r e p o r t e r s k i e ś l e d z t w o w chińskiej prowincji
Kuang-tung, położonej przy granicy z H o n g k o n g i e m . T r o p y zawiodły ich do
szpitali w mieście S h e n c h e n (Szenczen). Podawali się za lekarzy i prosili
o możliwość o t r z y m a n i a ludzkich szczątków pozostałych po aborcji. W szen-
czeńskim C e n t r u m Z d r o w i a Kobiet i Dzieci j e d e n z lekarzy dał r e p o r t e r c e
szklaną butelkę, mówiąc, że znajdują się w niej p ł o d y i to dosyć świeże, bo
pochodzące z dzisiejszych aborcji. D o d a ł , że chciał je zanieść do d o m u , żeby

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 003
151
zjeść s a m e m u , ale p o n i e w a ż wydało mu się, że kobieta znajduje się w nie
najlepszej formie, w s p a n i a ł o m y ś l n i e odstąpił jej swój przysmak.
W innej placówce medycznej - Szpitalu L u d o w y m pielęgniarka poinfor­
m o w a ł a ich, że „płody są w sprzedaży wyłącznie w e w n ą t r z s t r u k t u r y i nie są
ogólnie d o s t ę p n e " . C e n a j e d n e g o zabitego p ł o d u dla nabywców z e w n ę t r z ­
nych wynosi od 10 do 20 dolarów. Są j e d n a k p r y w a t n e kliniki, k t ó r e specja­
lizują się w wysyłaniu p ł o d ó w za granicę - jak na przykład klinika przy ulicy
D o n g M e n Lao - i wówczas cena szczątków wynosi n a w e t 3 0 0 dolarów.
O ile j e d n a k na Z a c h o d z i e w y a b o r t o w a n e p ł o d y u ż y w a n e są w przemyśle
kosmetycznym, o tyle w C h i n a c h są o n e po p r o s t u k o n s u m o w a n e , gdyż
u c h o d z ą za wyjątkowo z d r o w e i p o ż y w n e d o d a t k i żywnościowe.
P e w n a lekarka z kliniki Sin H u a na pytanie dziennikarzy z H o n g k o n g u ,
czy płody są jadalne, odpowiedziała: „Ależ oczywiście. Są n a w e t smaczniej­
sze niż łożysko. Sprawiają, że skóra staje się gładsza, ciało silniejsze, i d o s k o ­
nale działają na nerki. Kiedy p r a c o w a ł a m w szpitalu wojskowym w prowin­
cji Jiangxi, często z a n o s i ł a m płody do d o m u . Zazwyczaj k u p o w a ł a m do tego
wieprzowinę i g o t o w a ł a m z u p ę " .
I n n a lekarka, d o k t o r Z u o Q u i z kliniki Luo H u , k t ó r a s a m a d o k o n a ł a ty­
sięcy aborcji, przyznała, że w ciągu o s t a t n i e g o p ó ł r o c z a zjadła p o n a d 100 p ł o ­
dów. Dziś jest w stanie odróżnić, które m i ę s o ludzkie ma bardziej delikatny
smak: „Ludzie wolą p ł o d y z aborcji m ł o d y c h kobiet, najchętniej z pierwszej
ciąży, a już najlepiej jeśli dziecko jest płci m ę s k i e j " .
Reporterzy „Express Extra" i „Eastweeka" wpadli na t r o p kanibalizmu za
sprawą niejakiego pana Chenga, który często podróżował służbowo z Hong­
kongu do Shenchen. Miał t a m wielu przyjaciół lekarzy, którzy zapoznali go
z nową dietą, przekonując, że w ten sposób m o ż e wyleczyć się z astmy. Po każ­
dej podróży do Chin kontynentalnych C h e n g przywoził do H o n g k o n g u t e r m o s
z 20-30 świeżymi płodami. Przez pół roku robił z nich zupę: „Zwykle m y ł e m
je, dodawałem rabarbaru, skórki pomarańczowej, mięsa wieprzowego i goto­
wałem zupę. Po tym, jak j a d ł e m ją przez dłuższy czas, c z u ł e m się lepiej. Byłem
przyzwyczajony do spożywania łożyska, ale to nie było tak skuteczne".
Po opublikowaniu r e z u l t a t ó w dziennikarskiego śledztwa w gazetach
w H o n g k o n g u z oficjalnych instytucji w C h i n a c h odezwał się tylko j e d e n
głos. M i n i s t e r s t w o zdrowia oświadczyło, że żywienie się ludzkimi p ł o d a m i
nie jest zakazane, chyba że jedzący je ludzie zaczną c h o r o w a ć .

152 FRONDA 31
Pan C h e n g nie boi się j e d n a k choroby. Podkreśla, że w p ł o d y zaopatry­
wał się tylko w p a ń s t w o w y c h szpitalach, gdzie kobiety są p r z e d aborcją d o ­
kładnie badane, a przed p r z y r z ą d z e n i e m gotował szczątki w gorącej wodzie,
zabijając bakterie.
W n i o s e k z tego, że krajem, w k t ó r y m l u d o ż e r s t w o jest dziś najbardziej
r o z p o w s z e c h n i o n e na świecie, nie jest P a p u a - N o w a G w i n e a czy R e p u b l i k a
Środowoafrykańska, lecz C h i ń s k a R e p u b l i k a Ludowa.

ENZO CARNWALI
TŁUMACZYŁ: ALEKSANDER BOCIANOWSKI

BOŻE NARODZENIE-2003
153
Jednym z największych „osiągnięć" Funduszu Lud­
nościowego ONZ było dostarczenie w 2002 roku
do trapionej epidemią AIDS Tanzanii uszkodzo­
nych kondomów o łącznej wartości prawie
1 000 000 dolarów. Szczęśliwie po otrzymaniu do­
stawy tanzańskie władze sprawdziły ich jakość
techniczną i nie dopuściły do dystrybucji. Nie wia­
domo jednak, ile milionów sztuk uszkodzonych
prezerwatyw zostało już wcześniej rozprowadzo­
nych przez UNFPA w innych krajach Afryki.

FUNDUSZ
ANTYLUDNO ŚCIO WY
T O M A S Z P I S U L A

Do najpotworniejszych przypadków łamania praw człowieka w Chi­


nach dochodzi w imię ograniczania wzrostu demograficznego. (...) Na­
wet faszystowskie Niemcy nie mogłyby stworzyć systemu bardziej wy­
dajnego w swej brutalności od tego, który obecnie panuje w Chinach,
opartego na systematycznym mordowaniu wszystkich, poza pierworod­
nymi, dzieci. Od samego początku chińskim komunistom w dziele tym
pomagał Fundusz Ludnościowy ONZ.
Senator Jessie Helms,

P r z e w o d n i c z ą c y Komisji S p r a w Zagranicznych S e n a t u U S A ,

„Washington Weekly", 16.03.1998

Chiny mogą być dumne ze swoich wspaniałych osiągnięć. (...)


Ich dotychczasowe doświadczenia i wykwalifikowane kadry powinny
teraz zostać wykorzystane w innych krajach.
Nafis Sadik,

Dyrektor Funduszu Ludnościowego ONZ w wywiadzie dla X I N H U A ,

Chińskiej Państwowej Agencji Informacyjnej, 11.04.1991

FRONDA 31

154
Politykę kontroli u r o d z e ń , zabraniającą m a ł ż e ń s t w o m r o d z e n i a więcej niż
jednego dziecka, w p r o w a d z o n o w Chińskiej Republice Ludowej w 1979 ro­
ku. Na podstawie p o r o z u m i e n i a zawartego rok wcześniej wysiłki k o m u n i ­
stycznych władz C h i n zostały od s a m e g o początku w s p a r t e ś r o d k a m i F u n d u ­
szu Ludnościowego Organizacji Narodów Zjednoczonych (w skrócie:
U N F P A - U n i t e d N a t i o n s Population F u n d ) . Za jego p o ś r e d n i c t w e m spo­
łeczność m i ę d z y n a r o d o w a już od 24 lat w s p o m a g a istnienie w C h i n a c h tota­
litarnego systemu kontroli i represji, przewyższającego o k r u c i e ń s t w e m i roz­
m a c h e m n a w e t m r o c z n e wizje Orwella. Co więcej, bezwzględność i okru­
cieństwo okazują się przez w s p ó l n o t ę m i ę d z y n a r o d o w ą w y s o k o p r e m i o w a ­
ne. O t ó ż w u z n a n i u dotychczasowych osiągnięć Chińskiej Republiki Ludo­
wej U N F P A w 2 0 0 3 roku rozpoczął kolejny, piąty już p r o g r a m dofinansowy­
wania jej polityki ludnościowej. J e d n o c z e ś n i e t r u d n o by było uczciwie
stwierdzić, że wiedza o p r a w d z i w y m obliczu p r o g r a m ó w realizowanych
w Chinach była do tej pory dla reszty świata n i e d o s t ę p n a . P r o b l e m y te bo­
wiem od wielu lat s t a n o w i ą m.in. oficjalny e l e m e n t debaty politycznej w Sta­
nach Zjednoczonych.
Pierwsze informacje o s t o s o w a n i u systematycznej p r z e m o c y w o b e c m a ł ­
ż e ń s t w chcących mieć więcej niż j e d n o dziecko, o m a s o w y m p r z e p r o w a d z a ­
niu p r z y m u s o w y c h zabiegów aborcji oraz karnych sterylizacji kobiet i męż­
czyzn czy o represjonowaniu rodzin o s ó b n i e p o s ł u s z n y c h zaczęły docierać na
Zachód już na początku lat 80'. W 1985 roku pojawiły się na ten t e m a t
pierwsze duże publikacje w czołowych amerykańskich t y t u ł a c h prasowych.
W styczniu tego roku „The W a s h i n g t o n P o s t " o p u b l i k o w a ł p o d s u m o w a n i e
trzyletnich s t u d i ó w nad chińską polityką „jednego dziecka".
M o ż n a t a m byto przeczytać: „Oficjalnie system opiera się na si­
le perswazji i edukacji, zakłada d o b r o w o l n ą zgodę o s ó b zainte­
resowanych. (...) J e d n a k ż e przy bardziej wnikliwej obserwacji
wylania się zupełnie inny obraz. Chiny, o w s z e m , ogranicza­
ją wzrost demograficzny, ale sukces ich polityki polega na
wszechobecnym przymusie, m a s o w y c h aborcjach i inwa­
zji p a ń s t w a w najintymniejsze sfery życia obywateli. (...)
Na podstawie p o n a d 2 0 0 wywiadów z u r z ę d n i k a m i , dok­
torami, rolnikami i r o b o t n i k a m i , p r z e p r o w a d z o n y c h
w ciągu trzech lat na terenie większości z 29 chińskich

BOŻE NARODZENIB'2003
j e d n o s t e k administracyjnych, m o ż n a powiedzieć w p r o s t , że chiński rząd wy­
powiedział t o t a l n ą wojnę starożytnym tradycjom r o d z i n n y m i zwyczajom re­
produkcyjnym przeszło miliarda ludzi 2 .
W maju 1985 roku na ł a m a c h „The Wall Street J o u r n a l " pojawił się t e k s t
S t e p h e n a Moshera, a n t r o p o l o g a z U n i w e r s y t e t u Stanforda, pierwszego za­
chodniego naukowca, k t ó r e m u Chiny pozwoliły przez rok p r o w a d z i ć u sie­
bie tego rodzaju badania. Mosher, obecnie dyrektor P o p u l a t i o n R e s e a r c h In-
stitute, p o d s u m o w y w a ł swoje obserwacje w s p o s ó b następujący: „ W ł a d z e
Chin twierdzą, jakoby p o d s t a w ą p r o g r a m u aborcyjnego była «dobrowol-
ność». Jednakże żyjąc przez rok w chińskiej wsi nie z a u w a ż y ł e m żadnych ele­
m e n t ó w dobrowolności. W r a m a c h p r o g r a m u kobiety ciężarne, n i e k t ó r e t u ż
przed rozwiązaniem, p o d d a w a n e były p r z y m u s o w o wyczerpującym cało­
dziennym «zajęciom uświadamiającym». Na kobiety te, i na ich rodziny na­
k ł a d a n o wysokie grzywny, a osoby n i e p o s ł u s z n e z a m y k a n o w aresztach.
T r u d n o też m ó w i ć o «dobrowolności» w sytuacji, kiedy kobiety ciężarne za­
kuwane są w kajdanki, w r z u c a n e do klatek dla świń, a n a s t ę p n i e w y w o ż o n e
wprost na stoły operacyjne wiejskich klinik aborcyjnych" 3 .
Jak zauważył zeznający w 2002 roku przed Komisją Spraw Zagranicznych
Senatu USA Nicholas Eberstadt, jeden z n a u k o w c ó w American Enterprise In-
stitute, od początku lat 80. na Zachodzie dostępnych było już wiele tego typu
nie dających się zakwestionować doniesień z Chin. P o m i m o to w 1983 roku
UNFPA zadecydował przyznać swą pierwszą Nagrodę Demograficzną C h o n g
Xian Jiongowi (obok Indiry Ghandi), ministrowi chińskiej Państwowej Komi­
sji Planowania Rodziny 4 . Na znak p r o t e s t u przeciwko tej decyzji z kapituły Na­
grody Demograficznej wystąpił wówczas noblista T e o d o r W. Schultz.
W 1985 roku oficjalny r a p o r t amerykańskiej Rządowej Agencji Rozwoju
Międzynarodowego (USAID) donosił, że „rodzaj i jakość p o m o c y dostarcza­
nej C h i n o m przez U N F P A w wielkim s t o p n i u zwiększyły możliwości C h i n
w zakresie zarządzania i w d r a ż a n i a s y s t e m u kontroli populacji, w k t ó r y m
główną rolę odgrywa p r z y m u s " 5 . W odpowiedzi na pojawiające się doniesie­
nia o związkach U N F P A ze s t o s o w a n ą przez chińskie w ł a d z e p r z e m o c ą ,
Kongres USA przyjął 15 sierpnia 1985 r o k u tzw. p o p r a w k ę Kempa-Kastena,
zakazującą d o t o w a n i a przez Stany Z j e d n o c z o n e organizacji uczestniczących
w p r o g r a m a c h p r z y m u s o w y c h aborcji lub sterylizacji. O s t a t e c z n ą ocenę dzia­
łalności danej organizacji p o w i e r z o n o p r e z y d e n t o w i USA.

156 FRONDA 31
W k r ó t c e p o t e m , we w r z e ś n i u 1985 roku,
USAID stwierdziła, że działalność F u n d u s z u
Ludnościowego O N Z pozostaje w sprzeczno­
ści z p o p r a w k ą Kempa-Kastena, w związku
z czym wszelkie dotacje rządu USA dla tej
organizacji powinny zostać wstrzymane.
Zgodnie z tą rekomendacją fundusze ze
środków budżetowych S t a n ó w Zjedno­
czonych zamiast do U N F P A trafiły do
wielu innych organizacji h u m a n i t a r ­
nych. Sytuacja ta p o w t a r z a ł a się rok­
rocznie z każdym n o w o uchwala­
nym b u d ż e t e m aż do roku 1993,
kiedy to administracja n o w o wybrane­
go prezydenta Billa C l i n t o n a d o k o n a ł a
karkołomnej interpretacji przepisów pra­
wa. W świetle nowej wykładni pieniądze
nie miały trafiać do organizacji „bezpo­
ś r e d n i o " uczestniczących w p r o g r a m a c h
przymusowych aborcji. Oczywiście ża­
den z oficjalnych opisów p r o g r a m ó w
UNFPA w Chinach nigdy nie m ó w i ł
wprost o wydatkach związanych ze
s t o s o w a n i e m p r z y m u s u . Jak dowia­
dujemy się z p o w s z e c h n i e d o s t ę p n e g o
opisu piątego cyklu finansowania dla
ChRL, celem dotychczasowych p r o g r a m ó w było „ s t w o r z e n i e i r o z b u d o w a
efektywnych s y s t e m ó w zbierania i p r z e t w a r z a n i a danych i p o p r a w a jakości
usług z zakresu p l a n o w a n i a rodziny" 6 . Na t e g o w ł a ś n i e rodzaju oficjalnych
zapewnieniach opierała się w swych decyzjach administracja Clintona.
Znając jednak treść z e z n a ń złożonych przez H a r r e g o Wu i Gao Xiao
D u a n w 1998 roku przed K o n g r e s e m USA, m o ż n a z d u ż y m p r a w d o p o d o ­
b i e ń s t w e m stwierdzić, do jakich celów posłużyły k o m p u t e r o w e systemy
zbierania danych k u p i o n e za pieniądze z Z a c h o d u . Podejrzenia te potwier­
dziły jednoznacznie informacje z e b r a n e przez a m e r y k a ń s k i D e p a r t a m e n t

BOŻE N A R O D Z E N I E 2003
157
Stanu po d o c h o d z e n i u p r z e p r o w a d z o n y m w C h i n a c h w maju 2 0 0 2 roku.
O t ó ż z p o m o c ą k o m p u t e r ó w dostarczonych przez U N F P A chińscy urzędnicy
„zbudowali bazy danych o wszystkich kobietach w wieku r o z p ł o d o w y m ,
opracowali system wydawania zezwoleń na p o r ó d i system n a k ł a d a n i a kar
pieniężnych" 7 . W a r t o przy tym zwrócić uwagę, że e n i g m a t y c z n e określenie
„efektywny system zbierania d a n y c h " bardzo d o b r z e p a s o w a ł o b y również do
systemu p ł a t n e g o donosicielstwa w d r a ż a n e g o wówczas w C h i n a c h .
Co do „poprawy jakości u s ł u g z zakresu p l a n o w a n i a rodziny", prowadzą­
cy p r z e s ł u c h a n i a k o n g r e s m e n Chris S m i t h stwierdził z p r z e r a ż e n i e m , że
„centra p l a n o w a n i a rodziny", stanowiące s z t a n d a r o w y projekt U N F P A
w Chinach, w rzeczywistości zawierały p o m i e s z c z e n i a w i ę z i e n n e do prze­
trzymywania kobiet czekających na zabieg p r z y m u s o w e j aborcji czy karnej
sterylizacji 8 . W oparciu o wyjawione w toku tychże p r z e s ł u c h a ń fakty o b r o ń ­
com praw człowieka i p r z e c i w n i k o m aborcji u d a ł o się umieścić w budżecie
na roku 1999 zapis mówiący d o s ł o w n i e o zakazie d o t o w a n i a F u n d u s z u Lud­
nościowego O N Z ze ś r o d k ó w p a ń s t w o w y c h . Rok później j e d n a k przepis t e n
został odwołany głosami ideowych z w o l e n n i k ó w aborcji, a Stany Zjednoczo­
ne przez n a s t ę p n e d w a lata wspierały finansowo działalność U N F P A . Sytu­
acja uległa zmianie d o p i e r o z u c h w a l a n i e m pierwszego b u d ż e t u przez admi­
nistrację George'a W. Busha, który ukrócił wydawanie pieniędzy
amerykańskich podatników na prowadzenie antynatalistycznej polityki
w krajach Trzeciego Świata. W ó w c z a s z p o m o c ą F u n d u s z o w i Ludnościowe­
mu przyszła Unia Europejska, która zdecydowała, że wyasygnuje dla U N F P A
miliony dolarów, których s p o d z i e w a n o się po USA.

158 FRONDA 31
Choć informacje o systematycznym s t o s o w a n i u p r z e m o c y są niezaprze­
czalne, z a r ó w n o U N F P A , jak i proaborcyjne czy p r o c h i ń s k i e s t r o n n i c t w a nie
dają za wygraną. W swoich działaniach posługują się j e d n a k d o ś ć szczególną
logiką, notorycznie wydając sprzeczne k o m u n i k a t y . O t ó ż przedstawiciele
F u n d u s z u Ludnościowego od lat regularnie zaprzeczają, jakoby w C h i n a c h
dochodziło do p r z y m u s o w y c h aborcji czy sterylizacji'. Tego s a m e g o zdania
są oczywiście k o m u n i s t y c z n e w ł a d z e C h i n 1 0 . J e d n o c z e ś n i e od wielu lat
w swoich kolejnych oficjalnych d o k u m e n t a c h U N F P A k a ż d o r a z o w o wyraża
u z n a n i e dla chińskich władz, stwierdzając, że właśnie ostatecznie wyrzekły
się o n e p r z y m u s u i przeszły na system oparty na zasadach dobrowolności 1 1 .
Co więcej, n a w e t przychylna U N F P A opinia brytyjskiej grupy p a r l a m e n t a r ­
nej wysłanej do C h i n w 2 0 0 2 roku e w i d e n t n i e wskazuje na to, że system
kontroli w z r o s t u demograficznego wciąż opiera się t a m na p r z y m u s i e i prze­
mocy w o b e c kobiet 1 2 . Z opinii wynikało, że w ł a d z e Chińskiej Republiki Lu­
dowej dopiero wyraziły chęć z m i a n y swoich dotychczasowych m e t o d , co
z jednej strony wywołało szeroko c y t o w a n ą euforię brytyjskich posłów,
a z drugiej pokazało, że od 1979 roku nie nastąpiły t a m jeszcze ż a d n e zmia­
ny jakościowe.
Szczególnej wiarygodności nie przydały też U N F P A wyniki sześciodnio­
wej wizyty w Chinach, p r z e p r o w a d z o n e j we w r z e ś n i u 2 0 0 3 r o k u przez pro­
aborcyjną grupę Catholics for a Free Choice 1 3 . Po pierwsze - członkowie gru­
py stwierdzili, jakoby w C h i n a c h nie d o c h o d z i ł o do p r z y m u s o w y c h aborcji
ani w 2 0 0 3 roku, ani n a w e t w ciągu o s t a t n i c h kilku lat, co w świetle p o ­
wszechnie d o s t ę p n e j d o k u m e n t a c j i jest a b s u r d e m . Przeczą t e m u z a r ó w n o in­
formacje zebrane w C h i n a c h w maju 2002 r o k u przez D e p a r t a m e n t Stanu,
jak i dokumentacja, w tym fotograficzna, z e b r a n a t a m we w r z e ś n i u 2 0 0 1 ro­
ku przez P o p u l a t i o n Research I n s t i t u t e 1 4 . Po drugie - wiarygodność samej
organizacji, dla celów ideologicznych powołującej się na katolicyzm, a złożo­
nej przede wszystkim z przedstawicieli d r o b n y c h grup p r o t e s t a n c k i c h , wyda­
je się wątpliwa. Po trzecie - U N F P A z n a n y jest z p o s ł u g i w a n i a się w o d p o ­
wiednich m o m e n t a c h zależnymi od siebie p o z a r z ą d o w y m i organizacjami
proaborcyjnymi 1 5 .
Najciekawsza jest j e d n a k linia argumentacji k o n g r e s m a n ó w i s e n a t o r ó w
walczących o w z n o w i e n i e amerykańskich dotacji dla F u n d u s z u Ludnościo­
wego. Nikt z nich nie kwestionuje prawdziwości d o n i e s i e ń mówiących

BOŻE N A R O D Z E N I E 2 0 0 3
159
0 przymusowych aborcjach, karnych sterylizacjach, p r z y m u s o w e j sterylizacji
o s ó b n i e p e ł n o s p r a w n y c h , aresztowaniach, grzywnach, biciu, inwigilacji czy
b u r z e n i u d o m ó w . Z a m i a s t tego preferują oni t e m a t y zastępcze. Najczęściej
problemy te s p r o w a d z a n e są przez nich na tory dyskusji o aborcji w ogóle,
gdzie m o ż n a się już bezpiecznie posługiwać u t a r t y m ż a r g o n e m , m ó w i ą c y m
choćby o „prawie kobiety do p l a n o w a n i a swoich ciąż" i trafiającym do serc
liberalnych wyborców. Część z nich, m.in. d e m o k r a t a J o s e p h Crowley, usiłu­
je grać również na nucie h u m a n i t a r n e j (sic!), opowiadając n p . o tym, że bez
amerykańskich pieniędzy nie starczy nafty do l a m p dla pracujących po n o ­
cach lekarzy w Malawi 1 6 . P o d o b n e g o rodzaju k o m e n t a r z e wygłaszał też zna­
ny k o n g r e s m a n T o m Lantos, który apelował, by p r o b l e m y powyższe „nie
przysłoniły ważnych osiągnięć funduszu na całym świecie, w tym także
1 w Afganistanie" 1 7 . Szczególnie z n a m i e n n y jest fakt, że opinia ta p o c h o d z i
z ust osoby niegdyś ocalonej na W ę g r z e c h od hitlerowskiej zagłady przez
Raoula Wallenberga. P r z y m u s o w e aborcje d o k o n y w a n e przez n a z i s t ó w zo­
stały przez Trybunał N o r y m b e r s k i u z n a n e za z b r o d n i ę przeciwko ludzkości.
Jednakże 50 lat później „jedyny ocalony z h o l o k a u s t u członek Izby Reprezen­
t a n t ó w " przekonuje, że tego rodzaju praktyki nie p o w i n n y przysłaniać in­
nych ważnych osiągnięć prowadzących je organizacji. W a r t o sobie z a t e m
przypomnieć, że naziści budowali n p . w s p a n i a ł e a u t o s t r a d y czy obiekty spor­
towe służące ludzkości po dziś dzień...
W s p ó ł u d z i a ł F u n d u s z u Ludnościowego O N Z w ludobójczych praktykach
Chińskiej Republiki Ludowej jest bezdyskusyjny. Z b r o d n i c z e m u c h a r a k t e r o ­
wi polityki kontroli u r o d z e ń ani w s p ó ł u d z i a ł o w i w niej U N F P A nie są w sta­
nie ani n a w e t nie zamierzają zaprzeczać n a w e t jego najbardziej zagorzali
zwolennicy. W a g a zebranych od 1979 r o k u m a t e r i a ł ó w jest n i e p o d w a ż a l n a .
Przez 24 lata C h i n y otrzymywały od F u n d u s z u L u d n o ś c i o w e g o wsparcie lo­
gistyczne, finansowe, t e c h n i c z n e i p o m o c z zakresu public relations, będąc fak­
tycznie r e p r e z e n t o w a n e przez U N F P A na forum m i ę d z y n a r o d o w y m 1 8 . Wąt­
pliwe jest, aby Chiny zdecydowały się nagle odstąpić od p r o w a d z o n e j
dotychczas polityki ludnościowej. Wręcz przeciwnie, wszelkie o s t a t n i e wy­
stąpienia chińskich przywódców zapowiadają tylko z a o s t r z e n i e form dotych­
czasowych działań 1 9 . Na ż a d n e pozytywne z m i a n y nie wskazują także przyję­
te w Chinach 29 grudnia 2 0 0 1 roku przerażające Przepisy o Wzroście
Demograficznym i P l a n o w a n i u Rodziny 2 0 .

160 FRONDA 31
Jedyną pozytywną wiadomością jest to, że być m o ż e w n i e d ł u g i m czasie
F u n d u s z u Ludnościowego O N Z nie będzie już stać n a w s p ó ł u c z e s t n i c t w o
w chińskim ludobójstwie. W wyniku toczących się dyskusji na t e m a t jego
działalności, U N F P A przez 10 lat straciło około 2 0 0 0 0 0 000 dolarów możli­
wych subwencji 2 1 . W s t r z y m a n i u dotacji przez rząd amerykański towarzyszą
obecnie p o d o b n e inicjatywy ze strony Wielkiej Brytanii. Atmosferę wokół
funduszu pogorszyły jeszcze d o d a t k o w o wyniki w e w n ę t r z n y c h a u d y t ó w prze­
prowadzonych t a m z ramienia O N Z . Wykazały o n e skrajną n i e g o s p o d a r n o ś ć
UNFPA, nie będącego w stanie wytłumaczyć, w jaki s p o s ó b zostało wydane
około 50 proc. ś r o d k ó w z jego b u d ż e t u za lata 1 9 9 8 - 1 9 9 9 . Audyty dowiodły
również braku dostatecznej kontroli nad s p o n s o r o w a n y m i przez fundusz pro­
jektami i organizacjami. Stwierdzono też, że z 12 p r z e p r o w a d z o n y c h w tym
czasie projektów aż dziewięć nie osiągnęło zamierzonych efektów, z czego
cztery okazały się z u p e ł n y m fiaskiem 2 2 . J e d n y m z o s t a t n i c h „osiągnięć" F u n ­
duszu Ludnościowego O N Z było dostarczenie w 2002 roku do trapionej epi-
demią AIDS Tanzanii uszkodzonych k o n d o m ó w o łącznej wartości prawie
1 000 000 dolarów. Szczęśliwie po o t r z y m a n i u dostawy t a n z a ń s k i e w ł a d z e
sprawdziły ich jakość techniczną i nie dopuściły do dystrybucji. Nie w i a d o m o
jednak, ile milionów sztuk uszkodzonych prezerwatyw zostało już wcześniej
rozprowadzonych przez U N F P A w innych krajach Afryki 23 .
W obliczu takich faktów pozostaje tylko liczyć na to, że j u ż w k r ó t c e głu­
p o t a i n i e g o s p o d a r n o ś ć d o p r o w a d z ą do o s t a t e c z n e g o u p a d k u organizację,
której koszt działalności należałoby liczyć rocznie nie w m i l i o n a c h dolarów,
ale w milionach istnień ludzkich.

TOMASZ PISULA

Przypisy:
1 Funding UNFPA China's Coercive Population Control Program, N a t i o n a l C o m m i t t e e for a H u m a ń
Life A m e n d m e n t Fact S h e e t , May 2 0 0 1 , h t t p : / / n c h l a . o r g .

2 Michael Weisskopf, Abortion Policy Tears at China's Society, w: „The Washington Post",
0 7 . 0 1 . 1 9 8 5 , cyt. za: Funding UNFPA..., d z . cyt.
3 S t e p h e n M o s h e r , How China Uses U.N. Aid for Forced Abortions, w: „ T h e W a l l S t r e e t J o u r n a l " ,
1 3 . 0 5 . 1 9 8 5 , cyt. za: Funding UNFPA..., d z . cyt.
4 UNFPA: A runaway Agency, ( z e z n a n i a N i c h o l a s a E b e r s t a d t a z ł o ż o n e 2 7 . 0 2 . 2 0 0 2 p r z e d K o m i ­
sją S p r a w Z a g r a n i c z n y c h S e n a t u USA, badającą, czy rząd USA p o w i n i e n zawiesić d o t o w a n i e
dla U N F P A ) , w : „PRI R e v i e w " , M a y - J u n e 2 0 0 2 , h t t p : / / w w w . p o p . o r g .

BOŻE NARODZENIE-2003
163
5 Cyt za: Funding UNFPA..., dz. cyt.
6 Program UNFPA dla Chin na lata 2 0 0 3 - 2 0 0 5 , h t t p : / / w w w . u n f p a . o r g .
7 Stephen Mosher, UN Population Controllers Support Forced Abortion, Lose US Funding,
02.08.2002, http://www.pop.org.
8 C r i s t o p h e r S m i t h , Forced Abortion Practke in China Exposed, Sep. 1 9 9 8 , h t t p : / / w w w . h o u s e . g o v .
9 Funding UNFPA.... dz. cyt.
10 D a m i e n McElroy, China is furious as Bush halts UN 'abortion' funds, w: „ T h e Daily T e l e g r a p h " ,
03.02.2002, http://www.telegraph.co.uk.
11 P r z y k ł a d z 1998 r.: Funding UNFPA..., dz. cyt. P r z y k ł a d y z 2 0 0 2 r.: Program UNFPA dla Chin na
lata 2003-2005, dz. cyt.; w y p o w i e d ź P a n i T h o r a y a O b a i d , D y r e k t o r a W y k o n a w c z e g o U N F P A ,
U.S. withholds $34 million, Citing Chinese Abortions, 2 3 . 0 7 . 2 0 0 2 , h t t p : / / w w w . u n w i r e . o r g .
12 UK parliamentarians say UNFPA is Force for Good in China, 2 2 . 0 5 . 2 0 0 3 , h t t p : / / w w w . u n f p a . o r g .
13 J o e M c D o n a l d , U.S. Religious Leaders Visiting China Say They See No U.N. Link to Forced Abortions,
The Religious Consultation N e w s Tracker, http://www.religiousconsultation.org.
14 Jason Pierce, U.N. Pays for Forced Abortions in China, w: „CNSNews", 19.10.2001,
h t t p : / / w w w . n e w s m a x . c o m . D a m i e n McElroy, China is furious as Bush..., dz. cyt.
15 A u s t i n R u s e , U.N. Documents Reveal Fraud at Population Fund, 0 3 . 0 1 . 2 0 0 3 , h t t p : / / w w w . n e w -
smax.com.
16 Juliet Eilperin, House Blocks Family Planning Funds. China's One-Child Policy Is Focus of Members'
Concern, w : „ T h e W a s h i n g t o n P o s t " , 1 6 . 0 7 . 2 0 0 3 , h t t p : / / w w w . l a o g a i . o r g / e n / v o t e . h t m l .
17 J a s o n Pierce, U.N. Pays for Forced..., d z . cyt.
18 D o u g l a s A. Sylva, The United Nations Population Fund: Assault on the World's Peoples, T h e I n t e r ­
n a t i o n a l O r g a n i z a t i o n s R e s e a r c h G r o u p , N e w York 2 0 0 3 , h t t p : / / w w w . c - f a m . o r g .
19 Tamże.
20 http://www.laogai.org.
21 A u s t i n R u s e , U.N. Documents Reveal..., d z . cyt.
22 D o u g l a s A. Sylva. P h D . 2 0 0 3 , The United Nations..., dz. cyt.
23 Tamże.

FRONDA 31
164
Eryk Dostatni

NAUKA LICZENIA

Drzewiej

Jeden Chrzest
Drugie Przyjście
Święta Trójca
Cztery Ewangelie
Pięcioksiąg
Sześć Stągwi
Siedem Sakramentów
Osiem Błogosławieństw
Dziewiąty Miesiąc
Dziesięć Przykazań

Now

Formuła 1
Szczęki 2
Ich Troje
Alternatywy 4
Piąty element
Szósty zmysł
7 UP
Ósmy dzień tygodnia
Dziewiąte wrota
Malcolm X

BOŻE NARODZENIE-2003 165


Po lekturze Dziejów duszy Chińczyk John Wu napisał:
„Święta Teresa zdawała się łączyć serce Buddy, cnoty
Konfucjusza i filozoficzne oderwania Lao-tzu". W ten
sposób podsumowywał swą drogę do nawrócenia.

WYZNANIA
CHIŃSKIEGO
KONWERTYTY

Czyli
o dehellenizacji i sinologizacji katolicyzmu
T O M A S Z P. T E R L I K O W S K I

Dla Marysi, żeby zrozumiała...

O dehellenizacji chrześcijaństwa wspomina się od co najmniej 100 lat. Ma ona


polegać, najkrócej rzecz ujmując, na wyzwoleniu istotnych treści chrześcijań­
stwa z kulturowego kontekstu hellenistycznego (chodzi tu zwłaszcza o język,

166 FRONDA 31
terminologię oraz sposób interpretowania twierdzeń) w celu głębszego ujęcia
i zrozumienia prawd objawienia 1 . W ostatnich latach do tego postulatu zaczęto
dołączać inny - dehellenizacji czy wręcz dewesternizacji chrześcijaństwa w ce­
lu jego inkulturacji. Coraz liczniejsi autorzy (wystarczy tu wymienić tylko Bede
Griffithsa, Henri La Sauxa, R a i m o n o Pannikara, Anthony'ego de Mello czy Ja-
cquesa Dupuisa) otwarcie przyznają, że język, terminologia czy kategorie filo­
zofii i teologii zachodniej (czerpiącej z tradycji greckiej i rzymskiej) ograniczają
powszechność chrześcijaństwa, nie pozwalają mu dotrzeć do ludzi innych kul­
tur, a nawet zafałszowują pełnię Chrystusowego Objawienia. „Dotychczasowa
tradycja teologiczna - przedstawia poglądy Pannikara benedyktyn, ojciec Maciej
Bielawski - skutkiem obracania się w kręgu hebrajsko-grecko-rzymskim,
z pewnymi dodatkami mentalności germańskiej czy nawet islamu, nie jest uni­
wersalna, a przez to i katolicka" 2 . Jako taka potrzebuje zatem uzupełnienia tra­
dycjami innych religii, hinduizmu, buddyzmu, taoizmu czy szintoizmu. „Jeśli
Kościół w Indiach ma kiedykolwiek odpowiedzieć na potrzeby Hindusów, m u ­
si przejść radykalną przemianę. Musi na n o w o przemyśleć swą teologię, nie
w greckiej, tylko w hinduskiej terminologii, i zaadaptować swoją organizację do
modelu hinduskiego, a nie rzymskiego. N a w e t jego semicka baza nie m o ż e po­
zostać nienaruszona. Chrześcijaństwo, judaizm i islam łączy semicka s t r u k t u r a
języka i myślenia. Musimy tę semicką tradycję wraz z jej wszystkimi niepowta­
rzalnymi wartościami ujrzeć w świetle tradycji W s c h o d u i dowiedzieć się, cze­
go mogą nas nauczyć hinduizm, buddyzm, taoizm i konfucjanizm" 3 - uzupełnia
myśl Pannikara ojciec Bede Griffiths. Ta przemiana paradygmatu z semickiego,
greckiego i rzymskiego p o w i n n a jednak objąć, zdaniem zwolenników azjatyza-
cji doświadczenia chrześcijańskiego, nie tylko filozofię i teologię uprawianą
w Azji, ale całą teologię chrześcijańską czy wręcz całe s p e k t r u m religii m o n o t e ­
istycznych, zwanych religiami Księgi. Powinny one nauczyć się od religii
W s c h o d u tolerancji (czy wręcz relatywizmu) i, jak wyjaśnia Griffiths, niefana-
tycznego podejścia do własnych tradycji religijnych 4 .
Ta myśl, choć wyraźnie ociera się o herezję - sugerując niewystarczalność je­
dynego Objawienia, jakiego Bóg dokonał w historii Izraela, a ostatecznie w Oso­
bie Boga-człowieka Jezusa Chrystusa - zawiera w sobie jedną istotną prawdę:
chrześcijaństwo potrzebuje zaszczepienia w glebie kulturowej narodów, do któ­
rych przychodzi. Takie zaszczepienie dokonało się w Grecji, Rzymie, krajach eu­
ropejskich czy obu Amerykach. Tam tradycje narodowe, kulturalne, a przede

BOŻE NARODZENIE-2003
167
wszystkim filozoficzne głęboko weszły w krwioobieg chrześcijaństwa, czyniąc je
czymś bliskim i cennym. Podobny proces dokonuje się obecnie w chrześcijań­
stwie azjatyckim i afrykańskim. To kształtowanie się nowej teologii, nowej myśli
chrześcijaństwa azjatyckiego przypomina, zdaniem teologa Józefa Majewskiego,
„wielkie dzieło Kościoła starożytnego, który w pierwszych wiekach swojego ist­
nienia dokonał zasadnicznej transformacji wiary z kontekstu judaistycznego do
kontekstu hellenistyczno-rzymskiego" 5 . Dzieło to nie jest wolne od błędów czy
wręcz herezji... a jednak trzeba mieć świadomość, że właśnie t a m kształtuje się
nowe oblicze chrześcijaństwa - już nie tylko zachodniego, europejskiego, już nie
tylko skoncentrowanego na naszych, zachodnich podziałach i sporach.
Aby jednak uniknąć grożącej pułapki relatywizmu, przed którą ostrze­
gała deklaracja Dominus Iesus, w a r t o pokazać nie tyle teologiczne analizy doty­
czące problemu inkulturacji Ewangelii w różnych kulturach, ile osobisty przy­
kład chrześcijanina, który w swoim życiu i działaniu, w swojej myśli głęboko
łączy! wartości swojej tradycyjnej, narodowej kultury i prawdziwego chrześci­
jaństwa. A wszystko dlatego, że - jak przed laty wskazywał ojciec Sergiusz Buł-
gakow - nie ma lepszej drogi do p o z n a n i a istoty jakiejkolwiek religii niż po­
znanie życia jej świętych 6 . Takim azjatyckim, chińskim w całym tego słowa
znaczeniu chrześcijaninem był prawnik, filozof i konwertyta J o h n Ching-
hsiung W u . Uświadamiał on swoim życiem i pisarstwem, że „Kościół Chrystu­
sowy jest d o m e m z wieloma mieszkaniami" 7 , a chrześcijaństwo nie jest wła­
snością Zachodu, nie jest zachodnie - „jest p o n a d W s c h o d e m i Z a c h o d e m , jest
ponad tym, co stare i nowe" 8 .

Ziarna słowa

Chińskie chrześcijaństwo d o k t o r a Wu opiera się na g ł ę b o k o doświadczonej,


zrozumianej i p r z e m o d l o n e j tradycji religijnej C h i n . Już w dacie swoich u r o ­
dzin Wu dostrzegał symbolicznie zawarte trzy religijno-filozoficzne tradycje
swojego kraju: b u d d y z m , taoizm oraz konfucjanizm. Przyszły k o n w e r t y t a
urodził się s i e d e m n a s t e g o dnia drugiego miesiąca księżycowego (poświęco­
nego pamięci Konfucjusza) - p o m i ę d z y d w o m a ś w i ę t a m i - n a r o d z i n Lao,
apostoła t a o i z m u oraz urodzin Kuan-yin, buddyjskiej bogini. „Trzy wielkie
religie chińskie jakby się spotkały, by mi służyć za d u c h o w e o p i e k u n k i . Czer­
pałem ze wszystkich trzech, chociaż światłem, jakie o s t a t e c z n i e ujrzałem,

168 FRONDA 31
byi Logos, który oświeca każdego człowieka przychodzącego na
świat'" - podsumowuje.
J e d n a k to nie d a t a urodzin, ale głęboka, choć p o g a ń s k a poboż­
ność rodziców zaszczepiła w Wu szacunek dla ojczystej tradycji
i kult jedynego Boga. Ojciec d o k t o r a W u , bankier Chia-
C h ' a n g był człowiekiem o g a r n i ę t y m pasją czynienia d o ­
bra. Ręczył za ludzi, którzy wielokrotnie zawiedli zaufanie
wszystkich m i e s z k a ń c ó w jego miasta, p o m a g a ł zakładać
firmy b e z r o b o t n y m , wstawiał się u u r z ę d n i k ó w za ich
pracownikami, godził zwaśnionych, a n a w e t - choć zu­
pełnie n i e ś w i a d o m i e - naśladował biblijnego Józefa.
„Na dwa lata przed m o i m u r o d z e n i e m , kiedy s p o d z i e w a n o się
nadejścia głodu, żeby zmniejszyć skutki tej klęski, mój ojciec
zakupi! wiele w o r k ó w ryżu po taniej cenie w okolicach, gdzie
ryż był uprawiany. A gdy istotnie przyszedł fatalny rok 1898,
ojciec sprzedał ryż po taniej cenie, tak że wiele ludzi z o s t a ł o
uratowanych od śmierci głodowej, j e d n o c z e ś n i e przysparza­
jąc zysków firmie, w której p r a c o w a ł " 1 0 - opisuje ojca W u .
N a t u r a l n a p o b o ż n o ś ć Chia-Ch'anga, była tak mocna, że
przyjmując zaproszenia na wesela - zawsze u d a w a ł się do
ludzi najuboższych i o najgorszym p o c h o d z e n i u . A wszystko dlate­
go, że obecnością u biedaków sprawiał im wielką radość.
Taka p o s t a w a głębokiej naturalnej świętości, z d a n i e m jego syna, wyra­
stała z przemyślanej i przyjętej na p o w a ż n i e etyki konfucjańskiej. O p i e r a się
ona na nabożnej czci dla N i e b a jako Istoty Najwyższej - celu i s e n s u k o s m o ­
su, natury oraz rodzaju ludzkiego, na s z a c u n k u dla wszystkiego, co istnieje,
a szczególnie dla moralnej n a t u r y człowieka, oraz na otwarciu na przeszłość,
której p o z n a n i e jest w a r u n k i e m w s t ę p n y m naprawy teraźniejszości". Konfu­
cjanizm, z d a n i e m wielu badaczy, jest przede wszystkim głęboką etyką ro­
d z i n n ą i społeczną, o p a r t ą na p r z e k o n a n i u , że człowiek nie m o ż e istnieć p o ­
za rodziną i s p o ł e c z e ń s t w e m . Najkrócej istotę n a u c z a n i a Konfucjusza i jego
uczniów m o ż n a wyrazić w następujących słowach: „Postępuj, jak p o s t ę p o ­
wać należy z racji miejsca i sytuacji, w jakiej się znalazłeś, a o resztę się nie
kłopocz. Postępuj, to jest zachowuj się obyczajnie, decyduj rozważnie, czyli
dojrzale, b e z s t r o n n i e i z wyciszonym od emocji u m y s ł e m , biorąc za podsta-

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
169
wę sprawiedliwość. I nigdy nie zapomnij d o p e ł n i ć jej h u m a n i t a r n o ś c i ą " 1 2 .
W taki właśnie s p o s ó b żył ojciec d o k t o r a W u . I choć nie był chrześcijaninem
przez chrzest, to był n i m w głębi serca. „Jestem całkiem pewien,
że C h r y s t u s powiedział do niego: «Pójdźcie błogosławieni
Ojca mojego, weźcie w p o s i a d a n i e królestwo, przygoto­
w a n e w a m od założenia świata! Bo by­
ł e m głodny, a daliście Mi jeść, by­
ł e m spragniony, a daliście Mi pić,
byłem przybyszem, a przyjęliście
Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście
Mnie; byłem chory a odwiedziliście
Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście
do Mnie» (Mt 25, 3 4 - 3 6 ) " - napisał po la­
tach jego syn 1 3 .
Szacunek i wielką o t w a r t o ś ć do d w ó c h
pozostałych chińskich religii - b u d d y z m u
i t a o i z m u - przekazały n a t o m i a s t J o h n o ­
wi Wu jego dwie m a t k i (ta, która go u r o ­
dziła - formalnie druga ż o n a ojca, k t ó r ą
wziął, gdy pierwsza żona nie m o g ł a urodzić
mu dziecka, oraz pierwsza ż o n a ojca, k t ó r a
go w y c h o w a ł a ) . D u c h „małej m a t k i " , jej sto­
s u n e k do życia - jak p o d k r e ś l a Wu - o t w o ­
rzył go na doświadczenie t a o i z m u i buddy­
z m u . „Taoista w e m n i e patrzy n a z m i e n n e koleje
losu, jak na kolejne n a s t ę p s t w o dnia i nocy,
w i o s n y i jesienie w n a t u r a l n y m p o r z ą d k u rze­
czy" 1 4 . Jak wskazuje filozof Paweł Glita, konsekwencją podążania taoistyczną
drogą jest „pogodzenie się z ograniczeniami wynikającymi z kondycji czło­
wieka, n p . akceptacja faktu choroby i śmierci. P o z n a n i e n a t u r a l n e g o biegu
rzeczy to także s k o n s t a t o w a n i e przypadkowości i n i e p e w n o ś c i życia" 1 5 .
Taoizm otwierał również młodego Wu na kontemplację, mistykę, głęboką
świadomość, że ponad wszelką marnością znajduje się niepoznawalne, niezro­
zumiałe, niepojmowalne Tao, w którego świetle należy żyć i postępować. Kon­
templacja, podobnie zresztą jak moralność, nie jest tu celem samym w sobie,

170 F R O N D A 31
nie jest szkoią duchową, jedynie świadomością, że tylko w medytacji, w radości
z niej płynącej m o ż n a odnaleźć prawdę drogi 1 6 . Chrześcijańska świadomość
doktora Wu z tej podstawowej prawdy zawartej w na­
turalnej tylko kontemplacji taoizmu wyprowadza
głęboką prawdę dla chrześcijańskiej praktyki
życiowej. „Nawet do własnej świętości nie
m o ż n a dążyć, jak do celu, ale m u s i ona
pozostać po prostu drogą do Boga" 1 7 -
podkreśla chiński konwertyta.
Ostatnim elementem duchowego
bagażu, w jaki wyposażyła doktora Wu
rodzina, był buddyzm, szczególnie w jego
chińskiej wersji chan (zen). „Tym, co m n i e fa­
scynowało w Buddzie, nie była jego n a u k a
o istocie rzeczywistości, ale jego wielka
osobowość, jego wielkoduszna mi­
łość do wszelkiego stworzenia, je­
go heroiczne wyrzeczenie się świa­
ta, jego b e z b ł ę d n e p o s z u k i w a n i e
prawdy. Nie znalazł on prawdy, bo
musi być ona objawiona z góry. Jed­
nakże należy go oceniać nie w e d ł u g
osiągnięć, ale według dążeń. O n e wprowadziły m n i e
w swego rodzaju d u c h o w ą trzeźwość, przygotowując
m n i e na powrót do Boga" 1 8 - w s p o m i n a ł W u . Du
chowa trzeźwość, o której m ó w i konwertyta,
wyraża się przede wszystkim w głębokim przy­
wiązaniu zenisty do tego, co go otacza i w czym żyje. Daisetsu T. Suzuki tak
wyjaśnił ten swoisty realizm b u d d y z m u zen:
„Spytano kiedyś wybitnego nauczyciela: «Czy kiedykolwiek starasz się ćwi­
czyć w prawdzie?». «Tak». «A jak to robisz?». «Kiedy j e s t e m głodny, jem. Kiedy
jestem zmęczony, śpię». «To robią wszyscy. Czy m o ż n a powiedzieć, że ćwiczą
się tak samo, jak ty?». «Nie». «Dlaczego nie?». «Ponieważ, kiedy jedzą, to nie je­
dzą, ale myślą o innych sprawach, przez co się rozpraszają. Kiedy śpią, to nie
śpią, ale śnią o tysiącu i jednej rzeczy. O t o dlaczego nie są do m n i e podobni»" 1 9 .

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
171
J o h n Wu wskazuje, że w ł a ś n i e t e g o typu opowieści u ś w i a d o m i ł y m u , iż
nie istnieje nic, co byłoby zwyczajne, zwykłe, c o d z i e n n e . U z n a n i e czegoś za
zwyczajne, szare jest wręcz b l u ź n i e r s t w e m w o b e c A b s o l u t u ! B u d d y z m za­
szczepił również w J o h n i e Wu t ę s k n o t ę za „ D r u g i m Brzegiem", „co jest tyl­
ko i n n ą n a z w ą i m g l i s t ą zapowiedzią Królestwa Bożego, k t ó r e m a m y w so­
bie. (...) Nauczyło m n i e to również, jak w a ż n e jest o s o b i s t e d o ś w i a d c z e n i e
w sprawach d u c h o w e g o życia" 2 0 .
Wszystkie te e l e m e n t y n a t u r a l n e j religijności d o p r o w a d z i ł y m ł o d e g o
Chińczyka do chrześcijaństwa i C h r y s t u s a . I nie ma w t y m nic zaskakujące­
go, jeśli p a m i ę t a się j a s n e i wyraźne n a u c z a n i e Kościoła katolickiego, wyra­
żone choćby w deklaracji Dominus Iesus: „Z pewnością, r ó ż n e tradycje religij­
ne zawierają i ofiarowują e l e m e n t y religijności, k t ó r e p o c h o d z ą od Boga
i stanowią część tego, co «Duch Święty działa w sercach ludzi i w dziejach
narodów, w k u l t u r a c h i w religiach». W istocie n i e k t ó r e m o d l i t w y i n i e k t ó r e
obrzędy innych religii m o g ą przygotowywać na przyjęcie Ewangelii, p o n i e ­
waż stwarzają p e w n e sytuacje lub są formami pedagogii, dzięki k t ó r y m ludz­
kie serca zostają p o b u d z o n e do otwarcia się na działanie Boże" 2 1 .

Chińczyk spotyka Chrystusa

W 1917 roku, w wieku 18 lat, J o h n Wu ożenił się (a w zasadzie został oże­


niony przez swoich rodziców) z Li Yu-t'i. Rok później przyszło na świat ich
pierwsze dziecko T a u Ling. W t y m s a m y m czasie Wu rozpoczął s t u d i a
w Szanghaju w p r o w a d z o n e j przez m e t o d y s t ó w Chińskiej Szkole Wyższej
Prawa P o r ó w n a w c z e g o . To t a m przyjął imię J o h n , uznając, że jest o n o naj­
bardziej zbliżone b r z m i e n i e m d o imienia C h i n g - h s i u n , k t ó r e nadali m u ro­
dzice. T a m r ó w n i e ż po raz pierwszy zetknął się z chrześcijaństwem, a d o ­
kładniej z w z o r e m życia chrześcijańskiego, j a k i m stał się dla niego dziekan
szkoły Charles W. Rankin. „Dobry wykładowca - charakteryzował go po la­
tach Wu - i o d d a n y swym o b o w i ą z k o m dziekan p e ł e n był miłości i poświę­
cenia dla innych, a jego ascetyzm wywierał wielkie w r a ż e n i e na s t u d e n t a c h .
Wziąwszy to wszystko p o d uwagę był najbardziej żarliwym chrześcijaninem,
jakiego w życiu s p o t k a ł e m " 2 2 . To spotkanie, a także l e k t u r a P i s m a Świętego,
skłoniły m ł o d e g o s t u d e n t a do przyjęcia c h r z t u w Kościele m e t o d y s t y c z n y m
w 1917 roku.

172 FRONDA 31
W ten sposób Wu włączy} się w długą tradycję chińskich wyznawców Je­
zusa Chrystusa. Pierwsi przynieśli Ewangelię do Chin wyznawcy Asyryjskiego
Kościoła W s c h o d u , zwani popularnie, choć - jak pokazuje podpisana w 1994
roku deklaracja między nimi a Kościołem katolickim - niesłusznie: nestoriana-
mi 2 3 . To właśnie ich katolikos w latach 6 5 0 - 6 6 0 wyświęcił pierwszych bisku­
p ó w dla t e r e n ó w obecnych Chin. Mniej więcej w tym s a m y m czasie dynastia
T a n g ufundowała pierwsze klasztory chrześcijańskie w Chinach. To od tego
m o m e n t u m o ż n a mówić o historii i tradycji „nestoriańskiego" chrześcijaństwa
w Państwie Środka 2 4 . Zakończyła się ona, m i m o sporych sukcesów - o t w a r t o
wówczas wiele klasztorów, n a w r ó c o n o wielu Chińczyków należących jednak
głównie do kosmopolitycznych w a r s t w wyższych, p r z e t ł u m a c z o n o na język
chiński Kazanie na Górze oraz opisy Męki Pańskiej, a także
hymn Te Deum - dwa wieki później, gdy w 845 roku kolejny
cesarz Chin wydał zakaz wyznawania obcych (nie konfucjań-
skich i taoistycznych) kultów. „Oficjalnie zarzuca się chrze­
ścijanom, że tworzą w Państwie Środka enklawy obcej re­
ligii. Piętnuje się m n i c h ó w n e s t o r i a ń s k i c h za ich
gnuśność i życie w luksusie. W gruncie rzeczy
chodzi jednak o konsolidację poddanych cesa­
rza wokół doktryny taoizmu, jedynej, jaką
wolno wyznawać" 2 5 - opisuje zmierzch chiń­
skiego „ n e s t o r i a n i z m u " Leszek Dzięgiel.
Decyzja cesarza zniszczyła chrześcijań­
stwo w Chinach na kilka stuleci (choć zda­
niem wielu badaczy m o ż n a mówić o prze­
trwaniu niewielkich, podziemnych wspólnot
chrześcijańskich przez następne wieki). Ko­
lejne próby głoszenia Ewangelii podjął Ko­
ściół łaciński w XIV wieku, jednak poważnie
misje w Chinach rozpoczęły się w wieku
XVII. Prowadziły je w tym okresie trzy kato­
lickie zakony: dominikanie, franciszkanie
oraz jezuici 2 6 . To z tego ostatniego zakonu
pochodził o. Matteo Ricci, który zasłynął ja­
ko pierwszy chyba katolicki teolog rozu-

BOŻE NARODZENIE-2003
173
miejący konieczność inkulturacji. Głosząc Ewangelię, ubierał się jak mandaryn,
konfucjanizm traktował jak religię wypływającą z naturalnego objawienia i bę­
dącą wstępem do chrześcijaństwa. Co więcej, ku zgorszeniu misjonarzy należą­
cych do innych zakonów zrezygnował z postów i niektórych chrześcijańskich
zwyczajów, które Chińczykom wydawały się śmieszne. Dzięki t e m u uzyskał
wsparcie chińskiej arystokracji, a nawet sympatię cesarza. Ostatecznie jednak
papież odwołał jezuitę z Chin, a wiek później Benedykt XIV potępił nowator­
stwo teologiczne Ricciego. Potępienie to nie było jednak ostateczne, w 1982 ro­
ku rozpoczął się bowiem proces beatyfikacyjny myślącego po chińsku jezuity 2 7 .

Chrześcijaństwo rozwijało się w C h i n a c h drogą m ę c z e ń s t w a . Misjonarze


i nawróceni byli często przepędzani. W 1736 roku zdecydowano, że za wy­
znawanie chrześcijaństwa należy się kara śmierci. Prześladowania trwały
również w wieku XIX. Wojny z Z a c h o d e m nie poprawiały i tak złej sytuacji
chińskich chrześcijan. C z ę s t o byli oni karani m a s a k r a m i za nie swoje grze­
chy. O s t a t n i m m o c n y m a k o r d e m p r z e ś l a d o w a ń było P o w s t a n i e Bokserów.

J JĄ FRONDA 3 1
Zginęło wówczas kilku biskupów, kilkudziesięciu misjonarzy i wielu k o n -
wertytów. O s t a t e c z n i e j e d n a k w 1895 r o k u (trzy lata p r z e d p o w s t a n i e m )
u d a ł o się uzyskać zezwolenie na w y z n a w a n i e chrześcijaństwa 2 8 . W t y m cza­
sie w C h i n a c h działali już nie tylko misjonarze katoliccy, ale r ó w n i e ż p r o t e ­
stanccy. O ile w 1869 r o k u przebywało t a m o k o ł o 4 0 0 misjonarzy p r o t e ­
stanckich należących do p o n a d 40 wyznań, o tyle w 1900 r o k u było ich już
t a m 2800, zaś w 1926 p o n a d 8000 2 '.
Przez kilka lat po n a w r ó c e n i u Wu p r a k t y k o w a ł niezwykle gorliwie. Gdy
po u k o ń c z e n i u n a u k i w Szanghaju (1920) płynął na s t y p e n d i u m do S t a n ó w
Zjednoczonych, modlił się na kolanach przez 15 d ł u g i c h w i e c z o r ó w o pojed­
nanie W s c h o d u i Z a c h o d u oraz o pokój na świecie. „Ta moja dziewicza p o ­
dróż m o r s k a była d o p r a w d y jak miesiąc m i o d o w y z C h r y s t u s e m . Niestety,
ten m i o d o w y miesiąc nie m ó g ł trwać b a r d z o d ł u g o . W k r ó t c e p o t e m (...)
o p u ś c i ł e m Go na długi, długi c z a s " 3 0 - w s p o m i n a W u . W trakcie s t u d i ó w
w Stanach Zjednoczonych Wu stracił wiarę. C h r y s t u s stał się dla niego tyl­
ko człowiekiem, wielkim nauczycielem p o ś r ó d wielu innych nauczycieli.
W mieszkaniu, gdzie mieszkał, chciał n a w e t założyć kaplicę, w której w cen­
t r u m stałby posąg Jezusa, a w o k ó ł niego rzeźby innych wielkich filozofów,
myślicieli i t w ó r c ó w religii. W takiej synkretystycznej religijności Wu trwał
aż do roku 1937, kiedy nawrócił się na katolicyzm 3 1 .

Z głębokości...

Po studiach w Stanach Zjednoczonych m ł o d y p r a w n i k Wu u d a ł się na sty­


p e n d i u m do Paryża, a później do N i e m i e c , gdzie s t u d i o w a ł u Rudolfa Stam-
mlera. N a s t ę p n i e przeniósł się do Ameryki, gdzie przez r o k wykładał na U n i ­
wersytecie Harvarda. W i o s n ą 1924 roku powrócił do C h i n do ż o n y i dzieci
i rozpoczął wykłady w szkole, od której rozpoczynał swoje studia. 1 stycznia
1927 roku został m i a n o w a n y sędzią w Kiangsu, a n i e d ł u g o p o t e m sędzią
i przewodniczącym Sądu Najwyższego. W 1929 r o k u p o n o w n i e wyjechał na
s t y p e n d i u m do S t a n ó w Zjednoczonych, gdzie r o k później został p r o f e s o r e m
w Uniwersytecie Harvarda i C a m b r i d g e . M i m o kuszących p e r s p e k t y w karie­
ry zawodowej zdecydował się j e d n a k powrócić do C h i n i rozpoczął w Szan­
ghaju praktykę adwokacką. To w ł a ś n i e w t e d y zaczął się najgorszy okres w je­
go życiu. N i e tylko porzucił wszelką religię, ale zaniedbał r ó w n i e ż swoją

BOŻE NARODZENIE-2003
175
rodzinę 3 2 - korzystając z u s ł u g p r o s t y t u t e k , bawiąc się każdego wieczoru,
a nawet planując wzięcie legalnej k o n k u b i n y . „Któregoś d n i a zajrzałem do
zeszytu mojej najstarszej córki Chin-an (na chrzcie o t r z y m a ł a imię Agniesz­
ka) - w s p o m i n a ł t a m t e n czas d o k t o r Wu - i zauważyłem, że p r o w a d z i o n a
w n i m dziennik. N a p i s a ł a mniej więcej tak: «Nasze życie r o d z i n n e jest bar­
dzo s m u t n e . W ciągu o s t a t n i c h kilku tygodni w ogóle nie w i d z i a ł a m ojca.
Kiedy r a n o wychodzę ze szkoły, słyszę, że mój ojciec w ł a ś n i e położył się
spać, a kiedy w r a c a m po p o ł u d n i u , słyszę, że w ł a ś n i e wyszedł, żeby się zaba­
wić. Moja m a t k a codziennie płacze. O niebiosa, dlaczego m u s i a ł a m urodzić
się w takiej rodzinie?». (...) Któregoś dnia w o w y m czasie mój najstarszy syn
Tsu-ling (na chrzcie otrzymał imię T o m a s z ) , który w ł a ś n i e wrócił ze szkoły
w Soochow, zganił m n i e . Z w y m u s z o n y m u ś m i e c h e m na twarzy zwrócił się
do m n i e w swój tak charakterystyczny, t a k t o w n y s p o s ó b : «Tatusiu, chciał­
bym z T o b ą porozmawiać, ale o b a w i a m się, że będziesz się czuć urażony».
«Mów, proszę» - powiedziałem, czując, że będzie to coś nieprzyjemnego.
«Tatusiu - rzekł - słyszałem o Tobie tak wiele plotek krążących n a w e t w So­
ochow, że nie wierzę, żeby były prawdziwe*. T a k t o w n a szczerość mojego sy­
na zrobiła na m n i e głębokie wrażenie, p r z e r w a ł e m , m ó w i ą c m u : «Mój drogi
chłopcze, dobrze wiem, co to za plotki. Są o n e całkowicie p r a w d z i w e ! Obie­
cuję ci, że się zmienię». J e d n a k nie d o t r z y m a ł e m tej obietnicy" 3 3 .
R o z p u s t a nie przeszkadzała d o k t o r o w i W u odnosić s u k c e s ó w zawodo­
wych. Od roku 1933 był z a t r u d n i o n y w izbie ustawodawczej p a r l a m e n t u
chińskiego, gdzie pracował n a d p r z y g o t o w a n i e m szkicu konstytucji Republi­
ki Chińskiej. To wtedy, m i m o iż niewierzący, przyczyni! się do u s t a n o w i e n i a
Bożego N a r o d z e n i a d n i e m w o l n y m i świątecznym w C h i n a c h . Dzięki jego
poparciu u s t a l o n o , że n o w a konstytucja p o w i n n a zostać p r o m u l g o w a n a wła­
śnie 25 grudnia. W 1935 r o k u d o k t o r Wu założył p i s m o „T'ien-hsia"
(Świat), które m i a ł o zapoznać Z a c h ó d z tradycją i n t e l e k t u a l n ą C h i n 3 4 .

Powrót syna marnotrawnego

Nawrócenie przyszło n i e s p o d z i e w a n i e w 1937 roku, k r ó t k o po rozpoczęciu


wojny chińsko-japońskiej. J o h n Wu przebywał w ó w c z a s w N a n k i n i e , zaś je­
go rodzina w Szanghaju. Dzięki wielu w y s i ł k o m u d a ł o mu się powrócić do
żony i dzieci, które opuściły j u ż wówczas d o m rodzinny. Sam Wu w s p o m i -

176 FRONDA 31
na, że najbardziej żal mu było biblioteki, k t ó r ą pozostawił. P e w n e g o d n i a za­
kradli się, poprzez podzielone wojną m i a s t o , do swojego d o m u . Z bibliotecz­
ki Wu wyniósł wówczas Biblię, Doświadczenie religijne Williama Jamesa, Wy­
bór najlepszej prozy świata Carla van Dorena, Dzieje Chrystusa Giovanniego
Papiniego i Wybór esejów T.S. Eliota. Od lektury tych książek w s z y s t k o się za­
częło. Któregoś d n i a d o k t o r Wu sięgnął do Biblii i znalazł t a m fragment, któ­
ry zburzył jego spokój: „Mówi głupi w s w o i m sercu: «Nie ma Boga». O n i są
zepsuci, o h y d n e rzeczy popełniają, nikt nie czyni d o b r z e . P a n spogląda z nie­
ba na synów ludzkich, badając, czy jest w ś r ó d nich r o z u m n y , który szukał­
by Boga" (Ps 14, 1-2). Słowa te u ś w i a d o m i ł y ś w i e t n e m u prawnikowi, wybit­
n e m u politykowi i człowiekowi, który od d a w n a nie miał już wątpliwości co
do własnej doskonałości, że jest n i k i m ! „Moja d u m a została skruszona, lecz
dalsze potępianie siebie b a r d z o m n i e bolało. W o b e c tego z a m k n ą ł e m Biblię,
jak dziecko, k t ó r e nieopatrznie sparzyło palec" 3 5 - w s p o m i n a ł .
Nic to j e d n a k nie p o m o g ł o . Bóg chwycił już b o w i e m niesfornego m e t o ­
dystę za uszy i ciągnął go do siebie wszystkimi możliwymi s p o s o b a m i . Dla­
tego, m i m o iż n a s t ę p n ą książką, po k t ó r ą sięgnął d o k t o r W u , był Wybór naj­
lepszej prozy świata - to t e k s t e m , na który trafił, był esej... kardynała J o h n a
Henry'ego N e w m a n n a Nieomylność, zawarty w Apologia pro vita sua. T e k s t t e n
uświadomił mu istnienie Kościoła katolickiego i otworzył na p o s z u k i w a n i e
wiedzy o n i m . Nie był to j e d n a k koniec drogi do Kościoła. Jej kolejne etapy
wyznaczały: Dzieje Chrystusa, Doświadczenia religijne, eseje T.S. Eliota i Boska
komedia D a n t e g o . O s t a t n i krok został uczyniony dzięki... świętej Teresie z Li-
sieux. Gdy Wu ukrywał się u swoich przyjaciół katolików - zobaczył u nich
obraz „małej Tereski". „«Czy to jest Najświętsza Panna?» - s p y t a ł e m Yuana.
Wyraźnie był zdziwiony moją ignorancją. «0 nie - o d p a r ł - to święta T e r e s a
z Lisieux, z w a n a Małym Kwiatkiem*. «Nigdy o niej nie słyszałem» - odpar­
łem. (...) P o t e m dał mi m a ł ą b r o s z u r k ę francuską o życiu i p i s m a c h świętej
Teresy" 3 6 . Później przyszedł czas na Dzieje duszy. „Przeczytałem szybko tę
książkę i byłem nią tak głęboko poruszony, że p o w i e d z i a ł e m sobie: «Jeśli o n a
reprezentuje katolicyzm, to nie widzę p o w o d u , dlaczego nie m i a ł b y m być ka­
tolikiem)). (...) Święta Teresa zdawała się łączyć serce Buddy, cnoty Konfu­
cjusza i filozoficzne oderwania Lao-tzu [in. L a o - t s e ] " 3 7 - p o d s u m o w u j e dro­
gę do nawrócenia J o h n W u . N a s t ę p n e g o d n i a p o p r o s i ł o chrzest, który
otrzymał 18 grudnia 1937 roku (metodystyczny był n i e w a ż n y ) .

BOŻE NARODZENIE-2003
177
Trzy lata później - dzięki c u d o w n e m u u z d r o w i e n i u córki Wu - na kato­
licyzm nawróciła się cała jego rodzina. W 1942 roku, p o d w p ł y w e m C h i a n g
kai-sheka [Czang Kai-szeka] - p r e z y d e n t a C h i n i m e t o d y s t y - d o k t o r Wu
rozpoczął przekład na język chiński Księgi P s a l m ó w oraz N o w e g o T e s t a m e n ­
tu (miał z a g w a r a n t o w a n ą pensję w wysokości 10 0 0 0 d o l a r ó w ) . Przekład
Psalmów ukazał się w roku 1946 i jest u w a ż a n y za najlepsze t ł u m a c z e n i e tej
księgi w chińskim języku klasycznym, przekład zaś N o w e g o T e s t a m e n t u zo­
stał opublikowany w 1949 roku.
D o k t o r Wu był również a m b a s a d o r e m Tajwanu przy Stolicy Apostol­
skiej, wykładowcą filozofii chińskiej w H o n o l u l u i p r a w a w Stanach Zjedno­
czonych oraz sędzią M i ę d z y n a r o d o w e g o T r y b u n a ł u Sprawiedliwości w Ha­
dze. Otrzymał wiele d o k t o r a t ó w honoris causa. Napisał kilkadziesiąt prac na
t e m a t y religijne i prawnicze 3 8 . Z m a r ł w roku 1986.

Piękno Kościoła
Cała myśl teologiczna J o h n a Wu opiera się na głębokim u m i ł o w a n i u Kościo­
ła katolickiego i Maryi. „Przez całe życie s z u k a ł e m Matki i wreszcie znalazłem
ją w Kościele katolickim, i to w potrójnym sensie.
Bóg jest moją Matką, Kościół jest moją M a t k ą
i Najświętsza Maryja P a n n a jest moją Matką;
a wszystkie te trzy Matki połączyły się w jed­
no Macierzyństwo, w k t ó r y m jestem, żyję
i p o r u s z a m się" 3 9 - podkreśla i w tej myśli
zawiera się to, co jest najistotniejsze dla je­
go filozofii. Bóg b o w i e m - zaznacza Wu,
wyprzedzając w d u c h u najzupełniej orto­
doksyjnym w s p ó ł c z e s n ą teologię femini­
styczną - jest nie tylko Ojcem, ale i Mat­
ką. „Dopóki tego nie odkryjesz, dopóki
nie zdobędziesz się na opowiedzenie Jej
o swoich dziecinnych niekonsekwen­
cjach, dopóty O n a będzie cię
uważała za nieśmiałego i za­
t r o s k a n a będzie o twoją

FRONDA 31
przyszłość. Powie: «Co się dzieje z m o i m m a ł y m ? kiedy m n i e ujrzy, wstydzi
się i zachowuje sztywno, co go tak we m n i e onieśmiela?"" 4 0 . T e n macierzyń­
ski charakter Boga dostrzega Chińczyk już w Starym T e s t a m e n c i e . „Posłu­
chajcie Mnie, d o m i e Jakuba, i wszyscy pozostali z d o m u Izraela! N o s i ł e m
[was] od urodzenia, p i a s t o w a ł e m od przyjścia na świat" - w o ł a w Księdze Iza­
jasza (Iz 46, 3) Jahwe, a w i n n y m miejscu dodaje: „Jak kogo pociesza w ł a s n a
matka, tak Ja was pocieszać b ę d ę " (Iz 66, 13). W N o w y m T e s t a m e n c i e zaś
Chrystus, płacząc nad Jerozolimą, ujawnia pełnię Boskiego Macierzyństwa:
„Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak p t a k swoje pisklęta p o d skrzy­
dła, a nie chcieliście" (Łk 13, 3 4 ) .
To Boże Macierzyństwo w p e ł n i objawia się w Kościele katolickim w oso­
bie Najświętszej Maryi Panny. „ C u d e m Kościoła katolickiego jest fakt, że ko­
biecy e l e m e n t w Jezusie zasadniczo u k a z a n y został w osobie Jego Matki. Jest
to istotnie prawdziwy Kościół, b o w i e m w całości wciela o s o b o w o ś ć Zbawi­
ciela" 4 1 - podkreśla W u . Pełnia kobiecości (właściwej dla W s c h o d u ) i m ę s k o ­
ści (właściwej dla Z a c h o d u ) w Kościele sprawia zaś, że jest on i s t o t n i e p o ­
wszechny. Nie jest więc już konieczne, co postuluje w s p ó ł c z e s n y d o k t o r o w i
Wu b e n e d y k t y n ojciec Bede Griffiths, o t w i e r a n i e się na kobiecość w innych
religiach i p r z e j m o w a n i e jej jako e l e m e n t u brakującego w Objawieniu j u d e -
ochrześcijańskim 4 2 . W Objawieniu jest już b o w i e m wszystko, r ó w n i e ż to,
czego nauczają w piękny s p o s ó b i n n e religie.
Nie oznacza to j e d n a k o d r z u c e n i a wartości innych religii czy k u l t u r . Prze­
ciwnie, każda wielka religia świata jest, w e d ł u g J o h n a W u , p r z y g o t o w a n i e m
do przyjęcia Ewangelii. U w a ż a on wręcz, że jego trzy religie - konfucjanizm,
taoizm i b u d d y z m - przygotowały go na przyjęcie C h r y s t u s a i Jego światła.
„Często myślę sobie, że p r z y p o m i n a m j e d n e g o z Trzech Króli, M ę d r c a
z Chin, który złożył w darze Dzieciątku z ł o t o konfucjanizmu, m i r r ę t a o i z m u
i kadzidło b u d d y z m u . J e d n o dotknięcie Jego rąk sprawia, że to, co było
w nich fałszywe, z o s t a ł o oczyszczone, a to, co prawdziwe, p r z e m i e n i ł o się
w n a d n a t u r a l n e w a r t o ś c i " 4 3 - p o d k r e ś l a chiński myśliciel. Wu nawiązuje
również do starochrześcijańskiego p r z e k o n a n i a o tym, że grecka filozofia by­
ła w p e w n y m sensie r ó w n i e ż p r z y g o t o w a n i e m do przyjęcia C h r y s t u s a (np.
Klemens Aleksandryjski czy święty J u s t y n Męczennik, który w Sokratesie wi­
dział p r o r o k a religii Logosu 4 4 ), i uznaje, że p o d o b n i e t a k i m p r z y g o t o w a n i e m
jest filozofia i religie C h i n . Myślenie takie (a praca, z której o n o p o c h o d z i ,

BOŻE N A R O D Z E N I E . 2 0 0 3
179
została n a p i s a n a na p r z e ł o m i e lat 40. i 50. XX wieku) w y p r z e d z a w s p ó ł c z e ­
sne n a u c z a n i e Kościoła katolickiego w tej kwestii, nie ulegając przy t y m po­
kusie relatywizmu (wyraźnie p o d k r e ś l o n a jest o g r a n i c z o n a w a r t o ś ć innych
religii). T r u d n o oprzeć się w r a ż e n i u , że opisując losy swojego ojca - k t ó r y
stosując w życiu etykę konfucjańską, dochodził do C h r y s t u s a - Wu antycy­
pował głębokie i t r u d n e m o ż e do przyjęcia opinie z a w a r t e w tekście Między­
narodowej Komisji Teologicznej Chrześcijaństwo a religie, dostrzegające w in­
nych religiach e l e m e n t y zbawcze czy wręcz przypisujące i n n y m religiom (w
części zawsze fałszywym) p e w n e funkcje zbawcze. „Nie m o ż n a wykluczyć
możliwości, że religie jako takie p e ł n i ą p e w n ą funkcję zbawczą, czyli m i m o
swej niejednoznaczności pomagają l u d z i o m w osiągnięciu o s t a t e c z n e g o celu.
(...) T r u d n o sądzić, że zbawczą w a r t o ś ć ma tylko t o , czego D u c h Święty d o ­
konuje w sercach ludzi wziętych indywidualnie, a nie ma w a r t o ś c i zbawczej
t o , czego D u c h Święty d o k o n u j e w religiach i k u l t u r a c h " 4 5 .

Wyzwanie i wzór

Myśl d o k t o r a W u , m i m o iż p o w s t a w a ł a w u b i e g ł y m wieku, zachowuje (jak


myśl wielu wielkich świętych) zdumiewającą a k t u a l n o ś ć . U ś w i a d a m i a o n a
żyjącym obecnie chrześcijanom, szczególnie tym, którzy chcą się uczyć na
W s c h o d z i e (a jak w i a d o m o , nie brakuje ich r ó w n i e ż w Polsce), że p r a w d a in­
nych religii zawarta jest już w chrześcijaństwie. To nie my m a m y się więc
uczyć od wyznawców b u d d y z m u czy h i n d u i z m u , ale oni p o w i n n i uczyć się
od nas, a dokładniej z Ewangelii, jak wypełnić częściowe p r a w d y z a w a r t e
w swoich religiach. O ile więc t w ó r c z o ś ć n p . ojca A n t h o n y ' e g o de Mello m o ­
że być pożyteczna ( p o z o s t a w i a m o c e n ę jej ortodoksyjności t e o l o g o m ) dla
H i n d u s ó w czy innych Azjatów, pomagając im odczytać chrześcijaństwo we
właściwych dla ich kultury t e r m i n a c h , o tyle n a m jest o n a z u p e ł n i e zbędna,
wielkie b o w i e m p r a w d y kontemplacji, kobiecości, medytacji, k t ó r e w u ł o m ­
nej i skażonej formie są o b e c n e w innych religiach - u n a s o b e c n e są w p e ł ­
nej jasności, p r z e n i k n i ę t e ś w i a t ł e m Logosu. Stąd, m i m o iż w wielu szczegó­
łowych kwestiach t r u d n o jest mi się zgodzić z d i a k o n e m A n d r i e j e m
Kurajewem - j e d n a jego myśl wydaje mi się szczególnie c e n n a : „ N i e w a r t o
uciekać od C h r y s t u s a i Jego Kościoła do Szambali, Indii, albo w «Trzeci T e ­
s t a m e n t * . Bóg od d a w n a już czeka na n a s w zwykłym parafialnym kościółku,

180 FRONDA 31
przy sąsiedniej ulicy" 4 6 . I w t y m kościółku m o ż e m y usłyszeć, jeśli tylko ze­
chcemy słuchać, wszystkie tajemnice przekazywane przez i n n e religie.
D o k t o r Wu i jego dzieło uświadamiają również, jak b a r d z o Azja p o t r z e ­
buje Chrystusa. Paradoksalnie, m i m o wieloletnich prześladowań, ta p r o s t a
prawda ujawnia się również w k o m u n i s t y c z n y c h C h i n a c h . Z d a n i e m wielu
oficjalnie działających w t y m kraju filozofów i i n t e l e k t u a l i s t ó w (niekoniecz­
nie chrześcijańskich), n p . profesora Z h o u Xinpinga z Chińskiej Akademii
N a u k , Li Z e h o u - pekińskiego estetyka czy Liu Xioafenga, C h i n y p o t r z e b u j ą
chrześcijaństwa, aby m ó c rzeczywiście w pełni się rozwijać. Bez chrześcijań­
skiej idei grzechu, zbawienia, odkupienia, transcendencji P a ń s t w o Środka
skazane jest, ich z d a n i e m , na historyczną klęskę. Tylko chrześcijańska wiara
w Boga zbawiającego człowieka ma szansę tak k s z t a ł t o w a ć teraźniejszość,
aby b u d o w a ł a o n a przyszłość 4 7 . Tylko w chrześcijaństwie b o w i e m znajdują
swoje wypełnienie prawdziwe intuicje budujące religie C h i n . Niestety, i n n ą
sprawą jest, że obecnie tradycje te są zniszczone przez k o m u n i z m . I k t o wie,
czy nie jest obecnie rolą chrześcijaństwa w s p o m o ż e n i e ich o d r o d z e n i a , tak
jak przed wiekami chrześcijanie doprowadzili do o d r o d z e n i a myśli greckiej
i rzymskiej, najpierw w patrystyce, a później scholastyce.

T O M A S Z P. T E R L I K O W S K I

Przypisy:
1 K. Leśniewski, Ekumenizm w czasie. Prawosławna wizja jedności w ujęciu Georgesa Florovsky'ego,
Lublin 1995, s. 164.
2 M. Bielawski OSB, Krzyż i tęcza, Aspekty chrystologii w horyzoncie hinduizmu, w: „Znak",
nr 10 ( 5 2 1 ) / 1 9 9 8 , s. 9 8 - 9 9 .
3 B. Griffiths, Zaślubiny Wschodu z Zachodem, t ł u m . G. J a s i ń s k i , P o z n a ń 1996, s. 9.
4 T a m ż e , s. 18.

BOŻE NARODZENIE-2003
181
5 J. Majewski, Kościół w dialogu z innymi religiami. Dominus Iesus w konteście azjatyckim, w: „ Z n a k " ,
nr 5 ( 5 5 2 ) / 2 0 0 1 , s. 8 1 .
6 S. Bulgakov, Svet neveczernyj, M o s k v a 1994, s. 1 2 - 1 3 .
7 J. C h i n g - h s i u n g W u , O radości, t ł u m . R. M a ł e k , W a r s z a w a 1 9 9 1 , s. 6 7 .
8 T e n ż e , Ponad Wschodem i Zachodem. Biografia chińskiego konwertyty, t ł u m . I. D o l e ż a l - N o w i c k a ,
W a r s z a w a 1994, s. 17.
9 T a m ż e , s. 17.
10 T a m ż e , s. 2 4 .
11 Z. W e s o ł o w s k i SVD, Konfucjanizm, w: Religia w świecie współczesnym. Zarys problematyki religio-
logicznej, H. Z i m o ń S V D ( r e d . ) , Lublin 2 0 0 0 , s. 3 0 6 .
12 A.I. Wójcik, Konfucjanizm, w: Filozofia Wschodu, B. S z y m a ń s k a ( r e d . ) , K r a k ó w 2 0 0 1 , s. 3 6 4 .
13 J. C h i n g - h s i u n g W u , Ponad..., dz. cyt., s. 2 5 .
14 T a m ż e , s. 2 8 .
15 P. Glita, Taoizm, w: Filozofia Wschodu, d z . cyt., s. 3 3 7 .
16 A. W a t t s , Tao strumienia, t ł u m . M. O b a r s k i , P o z n a ń 1996, s. 1 3 8 - 1 3 9 .
17 J. C h i n g - h s i u n g W u , Ponad..., d z . cyt., s. 134.
18 T e n ż e , O radości, d z . cyt., s. 6 5 .
19 D.T. S u z u k i , Wprowadzenie do buddyzmu zen, t ł u m . M.i A. G r a b o w s c y , P o z n a ń 1 9 9 8 , s . 1 0 3 .
20 J. C h i n g - h s i u n g W u , Ponad..., d z . cyt., s. 1 4 5 - 1 4 6 .
21 Dominus Iesus, p a r . 2 1 .
22 J. C h i n g - h s i u n g W u , Ponad..., dz. cyt., s. 5 4 .
23 Więcej na t e n t e m a t : T . P . T e r l i k o w s k i , Chrześcijanie przedefescy, czyli o nestorianizmie jako pew­
nym nieporozumieniu chrystologicznym, w: „ P r z e g l ą d P o w s z e c h n y " , nr 1 1 / 2 0 0 3 .
24 H. Hill, The Assyrians: The Church of the East, w: „Light from t h e East. A S y m p o s i u m on t h e
O r i e n t O r t h o d o x a n d Assyrian C h c u r c h e s " , H . Hill ( r e d . ) , T o r o n t o - O n t a r i o 1 9 8 8 , s . 108.
25 L. Dzięgiel, Starożytny Kościół Nestorian i jego spadkobiercy, w: „ Z n a k " , nr 1 ( 3 3 8 ) / 1 9 8 3 , s. 4 8 .
26 H. C o r d i e r , The Church in China, w: The Cathołic Encyclopedia, vol. III.
27 I. T r z c i ń s k a , Chrystus był Azjatą, w: „ W i ę ź " , nr 7 ( 5 0 1 ) / 2 0 0 0 , s. 5 9 - 6 0 .

182 FRONDA 31
28 H. Cordier, T h e C h u r c h d z . cyt.
29 E. i P. M a c l n n i s , History of the Church in China is a long and difficult one, E p i s c o p a l N e w s Service.
30 J. C h i n g - h s i u n g W u , Ponad..., d z . cyt., s. 6 1 .
31 R. Małek, Doktor Wu, w: J. C h i n g - h s i u n g W u , O radości, dz. cyt., s. 13.
32 T a m ż e , s. 14.
33 J. C h i n g - h s i u n g W u , Ponad..., d z . cyt., s. 1 0 8 - 1 0 9 .
34 R. Małek, Doktor Wu, d z . cyt., s. 1 4 - 1 5 .
35 J. C h i n g - h s i u n g W u , Ponad..., dz. cyt., s. 180.
36 T a m ż e , s. 1 9 1 .
37 T a m ż e , s. 192.
38 R. Małek, Doktor Wu, dz. cyt., s. 2 1 - 2 3 .
39 J. C h i n g - h s i u n g W u , Ponad..., d z . cyt., s. 192.
40 J. C h i n g - h s i u n g W u , O radości, d z . cyt., s. 6 0 .
41 T a m ż e , s. 6 9 .
42 B. Griffiths, Zaślubiny..., dz.cyt., s. 2 3 .
43 J. C h i n g - h s i u n g W u , Ponad..., dz. cyt., s. 117.
44 M. Rusecki, Elementy zbawcze w religiach pozachrześcijańskich, w: Odkupienie a dialog międzyreligij-
ny ( M a t e r i a ł y z s y m p o z j u m w O b r z e 20-21 k w i e t n i a 1998 r o k u ) , W. Kluj ( r e d . ) , P o z n a ń
1 9 9 1 , s. 2 2 .
45 Chrześcijaństwo a religie. Dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej, p a r . 84, w: Chrześcijań­
stwo a religie. Tekst-Komentarze-Studia, I.S. L e d w o ń , K. Pęk (red.), W a r s z a w a - L u b l i n 1999, s. 4 2 .
46 A. Kurajew, Ofiara ludzka a ofiara Boska, t ł u m . S. W i ś n i e w s k a , w: „ F r o n d a " , nr 3 0 / 2 0 0 3 ,
s. 1 2 5 - 1 2 6 .
47 R. Małek, Chrześcijaństwo - nadzieja dla Chin?, w: „ W i ę ź " , nr 5 ( 5 0 1 ) / 2 0 0 0 , s. 7 7 - 7 8 .

BOŻE NARODZENIE 2003


183
Przez cały czas, który spędziłem w Korei Północnej -
a byłem t a m bardzo długo - nie widziałem grubego
człowieka. Najgrubszy obywatel KRL-D mógł ważyć ja­
kieś 70 kilo.

K t o nie widział,
ten nie zrozumie MARCIN MAŁEK

Tak się szczęśliwie złożyło, że w swoim czasie m i a ł e m przyjemność zwiedzić


malowniczy skądinąd kraj, jakim niewątpliwie jest Koreańska Republika Ludo­
wo-Demokratyczna, w skrócie KRL-D. M u s z ę przyznać, że to piękny zakątek

184 FRONDA 31
świata, tyle że obok niezapomnianych d o z n a ń krajoznawczo-turystycznych po­
zostały mi z tej eskapady jeszcze inne, mniej kolorowe w s p o m n i e n i a .
T r u d n o o t y m pamiętać, t r u d n o mówić, jeszcze trudniej pisać. Cóż, chy­
ba j e d n a k należy. Budzi się we m n i e b o w i e m jakaś p o t r z e b a , n a w e t żądza,
aby choć w k r ó t k i m szkicu przedstawić, jaki n a p r a w d ę jest t e n malowniczy
i jakże o d m i e n n y świat. Świat, gdzie nie w o l n o myśleć, gdzie nie przystoi się
starzeć (nawet leciwi ludzie z m u s z a n i są do farbowania w ł o s ó w na czarno)
czy cieszyć się bez p o w o d u , gdzie nikt nie odwiedza g r o b ó w swoich bliskich
(bo nie wie, gdzie ich p o c h o w a n o ) , gdzie z a m i a s t p t a s i c h p o ć w i e r k i w a ń co­
dziennie ( r ó w n o z n a s t a n i e m świtu) budziły m n i e rewolucyjne pieśni płyną­
ce „ożywczym" s t r u m i e n i e m z m e g a f o n ó w zainstalowanych na k a ż d y m latar-
nianym słupie.
Świat, w k t ó r y m miejsce religii zawłaszczyła sobie w s z e c h o b e c n a filozo­
fia Juchę (wym: dżucze lub czucze). I od t e g o należy rozpocząć. O t ó ż zbiór
owych idei zasadza się na założeniu, że człowiek jest g o s p o d a r z e m wszyst­
kiego i o wszystkim decyduje. Idee wymuszają myślenie o wszystkim, co
znamy i r o z u m i e m y , o każdym aspekcie życia i j e d n o c z e ś n i e stawiają czło­
wieka w c e n t r u m uwagi, a wszystko, co istnieje, sprowadzają do służby dla
jego dobra.
Wchłonięcie, przyswojenie prawd ideologii „ D ż u c z e " , w t o p i e n i e się w nią
oznacza wstąpienie na drogę, k t ó r ą podąża d u c h rewolucji. Jest to o z n a k a
przyjęcia i przekazywania dalej rewolucyjnej prawdy, na której buduje się nie­
zawisłą i twórczą pozycję człowieka i n a r o d u . Idee „ D ż u c z e " skłaniające do
wędrówki drogą rewolucji pozwalają przede wszystkim - najlepiej jak m o ż n a
- dopracować polityczną linię p a ń s t w a i t y m s a m y m s t a n o w i ą żelazną gwa­
rancję pomyślności w przyszłym rozwoju s u w e r e n n e g o kraju i n a r o d u .
Co ważne, są one p o m o c n e nie tylko w wypracowaniu właściwej linii poli­
tycznej państwa, ale zapewniają również jedność polityczną ludowych m a s
skupionych wokół Wielkiego Wodza. Tym s a m y m stanowią niejako politycz­
ny fundament s u w e r e n n e g o p a ń s t w a oraz z niebywałą energią napędzają wa­
h a d ł o rewolucji, w pełni ukazując niewyczerpane siły i m ą d r o ś ć m a s ludowych.
M u s z ę szczerze przyznać, widziałem, jak silny jest n a r ó d k o r e a ń s k i i jak
bywa pomysłowy. Podczas jednej z wielu wycieczek, k t ó r e o d b y ł e m w trak­
cie pobytu w KRL-D, n a t k n ą ł e m się na dość n i e c o d z i e n n ą - jak na g u s t Eu­
ropejczyka, w d o d a t k u nie w y c h o w a n e g o w świetle wiecznie żywego p ł o m i e -

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
185
nia Idei „ D ż u c z e " - scenkę. Byłem świad-
kiem, jak trzech zagłodzonych i m i z e r n y c h
mężczyzn „ o b s ł u g u j e " j e d n ą ł o p a t ę .
R o z u m i e m , że m o ż e to dziwić, i zdaję sobie spra­
wę, że t r u d n o wyobrazić sobie trzech ludzi tłoczących
się przy jednej łopacie, ale rzecz p r z e d s t a w i a ł a się
nieco inaczej. O t ó ż j e d e n z mężczyzn wbijał narzę-
dzie w ziemię i nabierał na szuflę o d p o w i e d n i ą ilość
gleby, a pozostali dwaj ograniczali się do roli m e c h a n i -
z m u podrywającego w p o w i e t r z e ciężką na p e w n o ł o p a t ę . Jak to się odbywa­
ło? O t ó ż do styliska łopaty przywiązano po p r o s t u sznurek, k t ó r e g o j e d e n
koniec trzymał p o m o c n i k po prawej, a drugi po lewej s t r o n i e . W ł a ś c i w ą
i najważniejszą częścią narzędzia zawiadywał człowiek p o ś r o d k u - nazwijmy
go „ o p e r a t o r e m łopaty".
Tu pojawia się następująca myśl: skoro j e d e n człowiek jest aż tak słaby,
że nie radzi sobie z dźwignięciem kupki ziemi, należy przydzielić mu p o m o c ­
n i k ó w - nie pozbawiając go j e d n o c z e ś n i e władzy n a d n a r z ę d z i e m . Tak o t o na
w ł a s n e oczy doświadczyłem potęgi Idei „ D ż u c z e " .
W późniejszym czasie o w o doświadczenie p o w t a r z a ł o się jeszcze wielo­
krotnie. Były również i inne nie mniej ciekawe. W i d z i a ł e m na przykład dzie­
ci idące do szkoły w samych t r a m p k a c h , bez skarpetek i w letnich m u n d u r ­
kach, a zima była siarczysta, śnieg po pas. Myślę sobie teraz, że bezsprzecznie
był to d o w ó d na to, iż Idea „ D ż u c z e " nie tylko ma ożywczy wpływ na u m y s ł
człowieka, ale również na jego ciało. W i d y w a ł e m też pięcioletnich chłopców,
którzy potrafili rozłożyć i złożyć a u t o m a t kałasznikowa, z a n i m ja zdążyłbym
wypić kubek zimnej herbaty.
W o s ł u p i e n i e wprawił m n i e p e w i e n człowiek, który przyglądał mi się
z nieskrywaną ciekawością, podczas gdy ja spokojnie z a j m o w a ł e m się kon­
sumpcją jajka na t w a r d o . Wreszcie człowiek ów chyba nie wytrzymał - wi­
dać tak p o t ę ż n a o w ł a d n ę ł a n i m ciekawość, że p r z e ł a m a ł w r o d z o n ą niechęć
(właściwą wszystkim obywatelom KRL-D) do k o n t a k t u z przedstawicielem
zgniłego kapitalizmu - i ł a m a n y m rosyjskim zapytał, cóż to takiego jest,
wskazując przy tym jajko.
Cóż, i w tym wypadku m o ż n a m ó w i ć o wyższości Idei „ D ż u c z e " n a d resz­
tą światłych ideologii, bo skoro Koreańczycy z p ó ł n o c y nie wiedzą, co to ta-

186 FRONDA 31
kiego jajko, to nie m u s z ą zmagać się z d y l e m a t e m , który dręczy n a s od zara­
nia dziejów, a s p r o w a d z a się do z n a n e g o w s z y s t k i m pytania: co było pierw­
sze, jajko czy kura?
Byłem również uczestnikiem malowniczych i radosnych z pozoru obcho­
dów rozmaitych świąt, na przykład rocznicy rewolucji, urodzin Wielkiego
Wodza, Marszałka Kim Ir Sena albo choćby zwycięstwa nad amerykań­
skim imperializmem. Wszystko wyglądało pięknie, ludzie odświęt­
nie ubrani, roześmiani od ucha do ucha, piękna muzyka, tańce, nie­
boskłon raz po raz rozświetlały feerie sztucznych ogni - po p r o s t u
sielanka. I może ten sielski obrazek już na zawsze pozostałby w mojej pa­
mięci, gdyby nie pewne obserwacje, które poczyniłem wcześniej.
Tak się złożyło, że d u ż o p o d r ó ż o w a ł e m po P h e n i a n i e i były to ryzy­
k o w n e wojaże, bo trzeba wiedzieć, że nie wszędzie m o ż n a wejść i nie
wszystko w o l n o zobaczyć. M n i e j e d n a k się u d a w a ł o i w ł a ś n i e podczas jed­
nej z takich ryzykownych wycieczek n a t k n ą ł e m się na grupę ludzi ćwiczących
figury akrobatyczne, układy taneczne, krok defiladowy itp., a wszystko to na
głównym placu m i a s t a - t a m , gdzie później odbywały się właściwe o b c h o d y
jubileuszowe.
Wszyscy ci ludzie nie wyglądali na wesołych i szczęśliwych, przedstawiali
się raczej mizernie: p o n u r e oblicza, zgarbione plecy, zmęczone oczy, zrezygno­
wany i zobojętniały wyraz twarzy. Widywałem ich t a m codziennie, każdego
dnia bardziej przygnębionych i smutnych, aż do chwili właściwych o b c h o d ó w
święta. Wtedy stała się rzecz niepojęta. Podczas tego jednego wieczoru zły czar
jakby prysł, jakby nigdy nie było tych s m u t n y c h zrezygnowanych ludzi, tak jak­
by ktoś poprzyklejał im do twarzy uśmiechy, jakby w t ł o c z o n o w nich synte­
tyczną radość, która nazajutrz po święcie ujdzie z nich, zniknie, rozrzedzi się
gdzieś w powietrzu jak hel, którym pompuje się balony.
Podczas swoich w ę d r ó w e k s p o t k a ł e m również starców (z ufarbowanymi
na czarno w ł o s a m i ) , którzy w kucki albo na klęczkach, na 15-stopniowym
mrozie zwykłymi k u c h e n n y m i n o ż y k a m i skuwali lód z jezdni. O b s e r w o w a ­
ł e m też człowieka, który o m a l nie u m a r ł ze s t r a c h u i zaczął bredzić jak w go­
rączce, a wszystko przez to, że zgubił legitymację partyjną.
Przez cały czas, który spędziłem w Korei Północnej - a byłem t a m b a r d z o
d ł u g o - nie widziałem grubego człowieka. Najgrubszy obywatel KRL-D mógł
ważyć jakieś 70 kilo, gdyż Koreańczycy z północy nie żywią się na w ł a s n ą rę-

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
kę. Do niedawna nie dostawali n a w e t pieniędzy za swoją pracę. To p a ń s t w o
gwarantowało im wyżywienie trzy razy dziennie i talony na u b r a n i a trzy razy
do roku, a praca ich miała służyć u m a c n i a n i u potęgi KRL-D. Tylko jak tu pra­
cować, skoro od świtu myśli się o kilku ziarenkach ryżu na obiad? Na począt­
ku tego roku u w o l n i o n o ceny w sklepach (wcześniej - ludowych magazynach
zaopatrzenia). Teraz już m o ż n a kupić jedzenie, tyle że na pólkach jakoś go nie
widać, a kiedy się pojawia, prawie nikogo nie stać na zakupy.
Na każdym rogu m o ż n a spotkać wojskowego, wszędzie pełno milicji, po
ulicach mniej więcej w półgodzinnych odstępach przemykają staroświeckie m o ­
dele samochodów, zresztą w tym kraju nie ma ludzi, którzy posiadaliby prywat­
ne auto - wszystko, co ma cztery koła i jeździ, należy do państwa, a w szczegól­
ności do wojska. Oczywiście, po mieście jeżdżą trolejbusy i autobusy, ale tylko
w określonym czasie - rano, po p o ł u d n i u i wieczorem. Pewnego razu na wła­
sne oczy zobaczyłem samochód parowy. Starsi powinni jeszcze pamiętać ten
wynalazek, mówię tu o ciężarówce typu „holtzgas" (holzgaz), czyli o takiej, któ­
ra napędzana jest węglem albo d r e w n e m . Załoga takiego pojazdu liczy sobie
dwie osoby, w kabinie znajduje się kierowca, a na pace przy piecu palacz. Póź­
niej miałem szczęście nie raz jeszcze obserwować to cudo.
Byłem też w Górach Diamentowych, gdzie w Pałacu Podarków widziałem
pociąg, który Generalissimus Stalin ofiarował w prezencie Wielkiemu W o d z o ­
wi Marszalkowi Kim Ir Senowi. Miałem okazję znaleźć się na „świętej" górze
Pek-Tu-San (Paekdu), gdzie rozpoczęła się rewolucja przeciwko j a p o ń s k i m
o k u p a n t o m . Widziałem „ s k a n s e n " Mangionde - kolejne święte miejsce - gdzie
przyszedł na świat Wielki Wódz, Ojciec N a r o d u , Marszałek Kim Ir Sen.
W wielu miejscach, n a w e t przy drodze, w i d y w a ł e m k a m i e n n e obeliski -
niekiedy oszklone, zawsze o g r o d z o n e - na których było wyryte: w tym miej­
scu, tego dnia i o tej godzinie zatrzymał się Wielki W ó d z Marszałek Kim Ir
Sen i rozmyślał o tym, jak poprawić życie obywateli KRL-D, jak zwiększyć
plony albo jak n a k ł o n i ć krowy, żeby dawały więcej m l e k a e t c , e t c , etc.
Prawie wszędzie, gdzie tylko postawiłem swoją b r u d n ą kapitalistyczną sto­
pę, spoglądał na m n i e czujnym okiem z - nie bardzo wiem, jak to nazwać - gi­
gantycznego billboardu Wielki Wódz. Jego portret w formie znaczka przypina­
nego na agrafkę noszą w lewej klapie marynarki, na sercu, wszyscy Koreańczycy.
Od razu człowiek wie i r o z u m i e , do kogo należy t e n kraj, p o d czyją opie­
ką są obywatele. Legenda Marszałka jest wciąż żywa i on s a m (choć nie żyje

1 gg FRONDA 3 ]
od kilku lat) wydaje się wciąż obecny w tym kraju. Śpiewają o n i m ptaki
i megafony, wiatr w k o r o n a c h drzew p o w t a r z a jego imię, wystukują je silni­
ki pracujących w polu t r a k t o r ó w . Kim żyje w sercach Koreańczyków. Żywi
się ich strachem. Dopóki będą się bać, jego legenda p o z o s t a n i e żywa. N a w e t
się nie zakurzy.
Teraz, gdy z perspektywy czasu myślę o tym zadziwiającym, jakże od­
m i e n n y m , wręcz nierealnym miejscu, wciąż m a m przed oczami twarze ludzi.
Sylwetki dzieci od maleńkości chorujących na krzywicę, bo nikt t a m nie uży­
wa dziecięcych wózeczków - m a t k i po p r o s t u noszą dzieci na plecach w spe­
cjalnych nosidełkach, tak że wciąż siedzą o n e o k r a k i e m . N a s t o l e t n i c h c h ł o p ­
ców, delektujących się p s e u d o l o d a m i - z a m a r z n i ę t ą w o d ą z c u k r e m na
patyku. Mężczyzn siedzących w kucki, trzymających w pożółkłych palcach
papierosy bez filtra. Kobiety pracujące w h u t a c h , kopalniach, na polach ryżo­
wych po kolana w wodzie. Piętnastoletnich m ł o d z i e ń c ó w w wojskowych
m u n d u r a c h i dziewczęta w granatowych spódniczkach z k a r a b i n a m i na ple­
cach. A wszyscy oni stoją na tle wielkiego p o r t r e t u Kim Ir Sena - ojca „szczę­
śliwego" narodu, twórcy Idei „ D ż u c z e " .

MARCIN MAŁEK
WARSZAWA, 23 PAŹDZIERNIKA 2002

189
Od razu człowiek wie i rozumie, do kogo należy ten kraj,
pod czyją opieką są obywatele
ARTUR NOWACZEWSKI

epitafium dla Krzysia Kubeczki*

jest początek lat dziewięćdziesiątych,


wczesna era komputerów szesnastobitowych.
Krzyś Kubeczko pisze list do redakcji Top Secretu.
problem jest godny średniowiecznego rycerstwa:
wyższość Atari XL/XE nad Commodore 64,
nieprzemijalna funkcjonalność kaset
wobec ekspansji dysków elastycznych.

Krzyś, pomimo licznych usterek, jest wiemy


swojej skromnej atarynce, rzuca rękawicę
wszystkim właścicielom pecetów, fanatycznym
wyznawcom ZX Spectrum i boskiej Amigi:
ja to do PC nic nie mam, to jest taki sztuczny
sprzęt, zero atmosfery 1001 sposobów
na uruchamianie każdej gry inaczej,
sranie i mazganie, jak to mówił Pan Kleks.

bursztynowe komnaty starych labiryntówek,


monochromatyczna zieleń kanciastych ogrodów,
gdziekolwiek Krzyś pojawi się pod postacią
małej ruchliwej mrówy, otwierają się przed nim
zapomniane zakamarki wyobraźni, gniazda światów
splecione bluszczem pikseli, właśnie tam przenoś
Panie Boże jego duszę utęsknioną i wgraj ją

w nieśmiertelność, niech trwa.

* Krzysztof Piotr Kubeczko (1978-1999). Najsłynniejszy czytelnik pierwszego


polskiego miesięcznika o grach komputerowych „Top Secret", działał aktywnie
na scenie Atari. Mieszkał w Gdańsku.

190 FRONDA 31
epitafium dla Agnieszki Witeckiej*

kwiaty paproci
rosną w najbliższym lesie
zamkniętym na klucz
A. Witecka

życie wymyka się baśni, wiatr smagnąwszy


sosnę, igły przeszywa dreszczem,
milczenie w nas, milczenie w środku

i na zewnątrz lasu, chmur, kiedy Agnieszka odeszła


na przystankach tramwajowych odnajdowałem
skserowane twarze zmarłej, wszystkie posiadały
takie same znaki: dołeczek na brodzie, pieprzyk
na policzku skłonnym do piegów -

szarą rdzę słonecznych odłamków,


umarła Kwiat Paproci.

ból bezsilny ścieka z brzegu, trwa


jak odcisk rozkwitającego liścia:

życie Agnieszki
jak haiku jest skokiem
w fale zatoki,

tak nagłe, a jest w nim wszystko, nic


więcej.

* Agnieszka Witecka (1982-2000), „Kwiat Paproci", zmarła tragicznie uczennica


VIII LO w Gdańsku, poetka.

BOŻE NARODZENIE-2003
191
noc mleczna

rosłem i rosłem, a śladem moich spojrzeń


i miniętych ulic coś rosło we mnie.
słońce świeciło, padały deszcze, chciałem
pomieścić w pamięci każdy listek,
każdy liszaj z muru. to jak z pierwszą miłością
świecie: chcesz być blisko, bliżej i na zawsze,
koło straży pożarnej na rogu Batorego
i Sosnowej opryskał mnie żuk: kałuża schła
na fartuszku smugami szarego błocka
szedłem do szkoły z żelaźniakiem w kieszeni,
uczyłem się czytać, pierwsze kiełki
liter ciężko przechodziły przez krtań, ją
kały się w ustach, spadały na kartkę
nierównymi rzędami, potem było już łatwiej,
z każdą nową książką, centymetrem rosłem,
jak rosną drożdże, no i język też rósł,
sepleniąca plecha. mądrzyłem się z każdym
wyróżnieniem, piątką, budowałem
swoją wieżę bąbel z klocków lego, a!
i ta moja wciąż zwiększająca stan liczebny
armia imperialna: strzelcy podhalańscy,
rzymskie legiony, hordy Brytów i Siuksowie,
zastępy konfederatów i chorągwie
króla Edwarda III. byłem coraz silniejszy,
prawie gotów do podbojów
otwierałem atlas i wchłaniałem kontury
dalekich archipelagów, oglądałem „Kwanta" ,
obserwowałem jak z wnętrza ziemi wytacza się
lawa, jak próchno czaszki staje się człowiekiem
z Neandertalu i co tydzień sonda leci
przez ekran Neptuna

192 FRONDA 31
mapy rosły, zmniejszały się skale, okazało się,
że pod widzialnym światem kryje się
również widzialny świat bakterii,
Pan Jezus zmartwychwstał, a Matka Boża
była niepokalaną dziewicą
nie wiedziałem jeszcze co to znaczy,
ale byłem pewien, że kiedyś się dowiem,
przyjechał Papież, któregoś dnia zobaczyłem
go jak jechał w papa mobile i pozdrawiał nas,
więc zszedł z portretu, który wisiał w sali
katechetycznej, zszedł i mówił tym samym
głosem na Zaspie i w telewizji ani chybi
cały świat jest taki jak widać w filmach, a bajki,
bajki można stworzyć samemu kiedy się chce.
więc byłem już duży. byłem dużym chłopcem,
każdy dziadek mi to powtarzał, każda ciotka,
gadałem jak stary, mogłem nawet wymieniać
poglądy, postanowiłem się ożenić kiedy skończę
osiemnaście lat. tak i miałem dużo więcej jeszcze
postanowień, planów: na przykład dostać Nobla
w dziedzinie literatury za dalszy ciąg przygód
Pana Zagłoby, bo choć Pan Wołodyjowski zginął,
a Sienkiewicz nie pisał dalej, to Pan Zagłoba
nie zginął i coś trzeba było z tym zrobić,
ale poza tym wszystko było na swoim miejscu,
nawet umarli, czyli od zawsze tam, gdzie byli,
w listopadzie, na Srebrzysku.

i nie wiem kiedy zacząłem się bać.


niby wszystko było w porządku, ale przerażała
mnie ciemność, była wszędzie, nawet w dzień
pod każdą doniczką, długopisem podniesionym
z ławki, na wszystkich brzegach światła, tak.
każdy cień był częścią jakiejś większej podziemnej
co w nocy nadchodziła ze wszystkich stron.
BOŻE NARODZENIE-2003
193
pojechałem z tym strachem nad Mausz,
ten domek z desek, jakbym mieszkał w wydrążonym
pniaku, za cienką ścianką był chlupot jeziora
i las, las, las. a ciemność? gdy pogasły
wszystkie światła w ośrodku była większa
niż kiedykolwiek, schowałem głowę pod koc
i zamknąłem oczy. ale wcale nie poczułem się
lepiej, zakurzone futerko na małym kopcu
czy to był kret jeszcze, czy tylko
no właśnie co? czy ziemia kiedyś mnie pożre
jak to małe zwierzątko? krzyknąłem:
mamo! mamo! a kiedy przyszła zacząłem
płakać: „mamo, ja nie chcę umierać!
dlaczego ludzie muszą umierać?"
mama przytuliła mnie wtedy, ale
nie powiedziała dlaczego muszę umrzeć.
a tata? tata zaczął raz snuć opowieść
0 naszych przodkach pewnego wieczoru
1 szedł przodek za przodkiem, ojciec za ojcem
w różne strony szli, ale w końcu i tata
nie wiedział, co się kryje za ostatnim z nich,
wtedy pomyślałem, że ciemność i przestraszyłem
się znowu, nie mogę się jej bać, nie mogę się
bać ciemności! - powtarzałem sobie,
ale bałem się jeszcze bardziej, bo wiedziałem, że i tak
czeka na mnie, zabierze mi wszystko, nawet sny.
więc, którejś nocy czekałem na nią i myślałem
niech przyjdzie, niech mnie stąd zabierze,
niech mnie nie będzie, niech to wszystko
się skończy, i tak się kiedyś skończy,
więc niech się skończy teraz, zaraz

ale nie skończyło się ani wtedy,


ani potem, trzeba było przeżyć następny
dzień, który zaczął się od deszczu.
194 FRONDA 31
co padał i padał, stukał w dach domku,
a krople były twarde jak czapeczki żołędzi,
przez chwilę byłem gdzieś daleko
choć nie ruszałem się z miejsca,
wszystko było tam, nad Mauszem:
krainy Muminków i stumilowe lasy,
sklep Pana Mżawki, gdzie profesor Gąbka
kupował landrynki, bo na wszystko jest czas.
więc włożyłem kalosze i wyszedłem na dwór
schodziłem po stopniach niepostrzeżenie,
gdy wszyscy spali jeszcze, a w środku czułem
jak tli się coś milszego niż ranek
pogrążony w dżdżu.

Gdańsk, maj-czerwiec 2003 roku

ARTUR NOWACZEWSKI

BOŻE NARODZENIE-2003
195
STANISŁAW CHYCZYŃSKI

Wielkanocny

Nim kogut zapiał, omen zaczął świtać.


Splot intryg zwieńczył stary pająk krzyżak.
Pełni doznała zagorzalców świta:
krew poszła z wodą. Ciało zdjęto z krzyża

i trwoga zdjęła uczniów zbitych z tropu.


Któż mógł przewidzieć, że doceni świat to,
kiedy po trzech dniach spod skalnego stropu
wskroś wielkiej nocy wzeszło wielkie Światło...

25 lutego 1999

FRONDA 31
196
Roxanne

gdy się śmiejesz to leczysz jak słońce


moje nerwy strzępiaste i chore
nosisz sobie nylony na szelkach
i miedziane do ramion kędziory

jesteś czuła i wierna jak rzeka


dobrym słowem umiesz stworzyć duszę
przed północą rozczula mnie tylko
jeden szkopuł: że mieszkasz na chmurze

8 maja 2000

BOŻE NARODZENIE 2003


197
Czarna pończocha

Któż tak przemienił pejzaż mi drogi?


krzaki na środku żelaznej drogi
i smutne stacje (bez drzwi bez okien!)
widmo Europy - gdzie rzucić okiem

Już nam nie służy kuchenna płyta


Black Sabbath przepadł na czarnych płytach
Renia w Nadrenii (nie było sprawy???)

przez nylon zmierzchu patrzę na sprawy...

26 lutego 2001

198 FRONDA 31
(Uwaga) Mente cactus

Zakochany w Babiorce, biega na niej Diablak*


mózg zdalnie sterowany przez małego diabła.
Wielko-uszny, technobzik, mówią o nim „demon"
laski, które słuchały jego kaset demo.

Ma kapelkę „I'm Becyl", koncertuje w bistro:


po siedmiu zimnych beerach patrzy jeszcze bystro.
Każdego musi opluć, taki z niego juhas.
Na maxa czuje power, kiedy ciecze jucha...

27 października 2002

* Diablak - najwyższe wzniesienie masywu Babiej Góry (1725 m n.p.m.)


w Beskidzie Żywieckim.

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
199
Nieprzekładalny (III) WxW

Kiedyś to byłeś dzielny jak zając,


od paści mantra strzegła cię chytra.
Płomieniem wiary bałeś się zająć,
jakby to była ognista hydra.

Piękno ma dzisiaj oczy zbyt śmiałe,


pycha jest bestią, wypłowiał logos.
Jednak ze świecą kroczysz jak śmiałek,
Panna z Dzieciątkiem - to twoje logo.

17 października 2002

STANISŁAW CHYCZYŃSKI

200 F R O N D A 3 1
TOMASZ NAKONECZNY

Swojski pejzaż

My wszyscy z niego. W ciepłej falistości zboża


Migotliwe postaci, dniem złocone stogi.
Dalej wierzby płaczące nad kropelką wody.
Czernią lasu nadany wszystkiemu horyzont.
Są maki. I spokój jest. Prawie słychać trzmiele.
W górze bocian z Afryki wtopiony w niebieskość.

BOŻE NARODZENIE-2003
201
Pytanie

A co jeśli śmierć nie jest kresem wszystkiego?


Pytałem, ale nikt nie odpowiadał.
Szukałem w księgach, ale nie znalazłem.
Potrząsałem brodami mędrców i proroków,
ale nie wypadło nic prócz ziarenek piasku.
Wspinałem się wysoko, aż na górę Moria,
po płytkich ze starości śladach Abrahama,
ale pokonało mnie zbyt gorliwe słońce.
Zagłębiałem się we własne wnętrzności
w nadziei, że odnajdę w nich jakąś wskazówkę,
coś jak znak lub przynajmniej podobieństwo znaku,
ale przerażała mnie ich nieludzka mowa.
A w końcu gdy zawisłem nagi pośród tłumu,
boleśniej od włóczni kłuła mnie obawa,
że odpowiedzi nie znam tylko ja.
I wtedy pomyślałem, czy nie było lepiej
naśladować innych, to znaczy wszystkich,
żyjąc tak jak oni, to znaczy
jakby nigdy nic.

202 FRONDA 31
Anonim tzw. Gall

Dokąd odjechał Anonimus Gallus?


Za którą rzekę za czyją górę?
Tajemnicę zabrały leśne echa bory
gdzie z szelestem z szeptem nieznanej mowy
przetaczały się wozy po kolana grzęzły
lekkie jak eter kwadrygi Historii
Po drodze jak widma wyłaniali się z mroku
barbarzyński książę oracz jezioro
Przydrożny kamień był świadkiem odjazdu
Po latach obejmował go martwy kosynier
przestawiał najeźdźca - czciciel obcych ptaków
Dokąd odjechał on cały niewidzialny
podszyty światłem wielkich mistrzów
którego imię jak chorał powszechnik
unosi się między żywiołami
wody ognia
powietrza

TOMASZ NAKONECZNY

BOŻE N A R O D Z E N I E 2003
203
KRZYSZTOF JEŻEWSKI

Kwartet na k r e s czasu

...w Epoce, w której jest więcej


R o z ł am ań - niźli D o k o ń c z e ń...
...w czasie tym, gdy więcej
jest Roztr z as kań - niźli Zamknięć;
... teraz, gdy więcej jest daleko
Śmierci - niżeli Zgonów...
Cyprian Norwid

I
I cóż nam pozostało? Ten spalony las,
gdzie nic już nie jest sobą. Drzewo,
co będąc drzewem przeczy drzewu.
Porosty, co kłamią porostom.
Jagody, co trują jagody.
I nie ma powrotu. Popiół zdławił
słowo. Pierwsze słowo.
Nadchodzi zima czasu. Pod płatkami
śniegu, w chłodzie zapomnienia,
wygasną ostatnie niedotlałe pędy.

Czy więc proch i dym będzie naszą


treścią? Mamyż budować z negacji?
Żeby choć trochę błękitu na zręby.
Nasz dzień się załamał
w pół drogi między mrokiem i jasnością.

II
Oto czas rozbicia
doba rozszczepienia
oto rozkład i rozpad
ludzkiego atomu

204 FRONDA 31
Oto jest rozdarte
to co niepodzielne
rozłamane
skruszone
zmiażdżone
co było zupełne
rozburzone
co pięło się w górę
nadobłoczną kolumną
monolitem
ducha

Oto świat zdruzgotany


gasnący
oto człowiek
proch z prochu
rumowisko światła

III
I metal będzie władał wami:
nie drzewa dłoń przyjazna,
dom jasny, gościnny,
nie drzewa obecność uważna,
ni drzewna cienistość,
drzewna promienistość,
ni kość, ni muszla.

Metal. Podziemnych planet


obroty złowrogie,
żar martwy, tamta strona ognia,
klinga zimna i ostra,
kleszcze, szpony, szczęki,
zachłanne, zawrotne tryby,
co będą was szarpać i miażdżyć,
nękać i łamać niewzruszonym kołem,
BOŻE NARODZENIE 2003
205
aby oderwać was od treści waszej,
aż po ostatni szczebel
mrocznego cyklu,
aż do dna zagłady.

Bo podeptane, pogwałcone Prawo.


Zbezczeszczona liturgia. Domena profanów.
Wznieciła żywioł świętokradcza ręka.
Powraca huraganem burza minerału.

IV
Aż przyjdzie czas
gdy trzeba będzie zdać rachunek
z dzierżawy tych ogrodów
dotykalnego blasku
który zwaliśmy ziemią

Co wtedy powiemy Panu


w ów dzień żałości?

Że wierzyliśmy w moc
a było to charłactwo
w przepych i użycie
a były to łachmany
w wiedzę i rozum
a było to szaleństwo
w materię
a był to tylko kokon
ducha
że roztrwoniliśmy wszystko
spustoszyli
i wiodła nas
ciemność

206 FRONDA 31
Ulica Oczki

Ofiarom komunistycznego terroru z lat 1944-1956

. . . za tymjawem, który nocą,


blizną, co jest znak...
Cyprian Norwid

To zła ulica. Czemu ją omijałem


ze ściśniętym sercem, idąc do szkoły?
Nie biegła w wieczność jak inne.
Jakaś tajemnica chwytała tu za gardło
chłodem i trwogą.
Nie znała wschodów ni zachodów słońca.
W brudnym cieniu pijanych drzew
pełzała między dwoma szpitalami
w stronę ślepego domu.
Czasami gromadziły się przy nim
postacie w czerni, milczące.

Ale na rogu Chałubińskiego był inny dom:


wielki katafalk z krwistego klinkieru
zawsze zamknięty na cztery spusty,
z przysłoniętymi oknami za kratą.
Kiedy przechodziłem obok
(rozumiałem ich mowę dziecięcym nad-znaniem),
krzyczały do mnie milczeniem,
broczyły boleścią i grozą.

Wiele lat później dowiedziałem się,


czego strzegły te mury.

BOŻE N A R O D Z E N I E 2003 207


To była trupiarnia dla żywych,
kaźń dla nieugiętych,
tu łamano kości i dusze
na drodze krzyżowej.

Czy ich cierpienie poszło na marne?


Nie, to budulec światła dla domu tych, co nadejdą.

Jeśli zapomnimy o nich, Ty Panie zapomnij o nas.

208 FRONDA 31
Ossowiecki

Co jakiś czas zsyła Bóg człowieka jasnowidzącego...


Stanisław Wyspiański

Ciężko nosić w oczach dar Boga.


Ty byłeś radosny i jasny.
Jak słońce wspaniałomyślne dla wszystkich,
darzące każdego na równi,
przed którym nic się nie skryje.
Widziałeś dusze porzucające ciała
jak zużyte odzienie (kto dziś w to uwierzy?
termity nauki zagryzły Prawdę)
i te, dążące do Ducha w Trójcy Jedynego,
w którym wszystko będzie Jednią.
Bez trwogi patrzyłeś w czeluść człowieka i wieków,
losy narodów i kontynentów,
choć to. co tam ujrzałeś, nie zdałoby się na nic nikomu.
Byłeś panem czasu i przestrzeni.
Jak latarnik na swojej wieży, widziałeś to, co minęło,
co przyjdzie i co trwa w teraz
na tym samym morzu: okręty malejące w oddali,
rosnące na widnokręgu i zastygłe na redzie.
W śmierci widziałeś sens życia,
w miłości Ukrzyżowanego - jedyną dźwignię świata.
Warto żyć - mówiłeś - cierpieć, padać i wznosić się,
bo ta droga wiedzie do pokonania chaosu.
Może tym właśnie człowiek pomaga Bogu?

Pan skąpy jest w wysłannikach.


Czyż nie są jak deszcz dla ziemi posuchy?
Przecież to oni posiedli Blask.
Czemu ich nie słuchamy?

KRZYSZTOF JEŻEWSKI

BOŻE N A R O D Z E N I E 2003
209
W walce przeciwko amerykańskim imperialistom,
przeciwko zatęchłej atlantyckiej „moralnej większo­
ści", która bezwzględnie ogranicza swobody obyczajo­
we jednostki, można liczyć na wsparcie, równie zda­
wałoby się zatęchłych, rosyjskich wrogów Zachodu.

Nas nie dogonią.

rusofoby
MACIEJ PŁOMIEŃ

Kapitaliści sprzedadzą nam sznur, na którym ich powiesimy.

Lenin

X
D u e t T a t u to coś więcej niż zespół muzyczny. W p o w s z e c h n y m p r z e k o n a n i u ,
Julia W o ł k o w a i Lena Katina s t a n o w i ą zjawisko k u l t u r o w e - symbol prze­
m i a n okcydentalizacyjnych we współczesnej Rosji.

Aleksander D u g i n u w a ż a siebie za eurazjatyckiego w r o g a cywilizacji zachod­


niej (atlantyckiej). N e g a t y w n i e ocenia on r o z m a i t e przejawy kapitalistyczne­
go p o s t ę p u . W ich i m p o r c i e na t e r e n Rosji d o s t r z e g a d u ż e zagrożenie dla sta-

210 FRONDA 31
nu duszy swojego n a r o d u . Dotyczy to oczywiście także zachodniej p o p ­
kultury, której wpływ z a r ó w n o na twórców, jak i na fanów rosyjskiej rozryw­
ki, jest wielce znaczący. W o b e c T a t u myśliciel czyni j e d n a k p e w i e n wyjątek.

M
Na ł a m a c h dziennika „Komsomolskaja P r a w d a " , w tekście p o d z n a m i e n n y m
t y t u ł e m „Tatuszki" nie idiotki, a patriotki D u g i n wyznaje, iż żywił wątpliwości
dotyczące tego, do jakiej cywilizacji przynależy d u e t z Moskwy. Decydujący
okazał się występ T a t u w p r o g r a m i e jednej z a m e r y k a ń s k i c h sieci telewizyj­
nych. Kiedy operacja „Iracka W o l n o ś ć " sięgała a p o g e u m , Julia i Lena poka­
zały się w bluzkach, na których w i d n i a ł o po rosyjsku h a s ł o „Chuj wojnie".
Ideologa w s p ó ł c z e s n e g o eurazjatyzmu wydarzenie to w p r a w i ł o w zachwyt.

B
Dugin u s t o s u n k o w u j e się również do ostentacyjnie d e m o n s t r o w a n e g o przez
dziewczyny łączącego je r z e k o m o lesbizmu. W e d ł u g filozofa, są o n e n o r m a l ­
nymi, wspaniałymi Rosjankami. Jego z d a n i e m lesbizm... nie istnieje - to je­
dynie męski m i t społeczeństwa konsumpcyjnego, gdyż mężczyźni w określo­
n y m wieku mają p e w n e fantazje seksualne („idea kobiecości p o m n o ż o n e j
o kobiecość") i chcą płacić za ilustrację tych fantazji, p o d o b n i e jak za skoja­
rzenia pedofilskie. Z tej perspektywy każda feministyczna kontestacja jest
także tylko prowokacją zepsutych samców. Niemniej j e d n a k D u g i n nie m o ż e
zlekceważyć skandalizującego image'u grupy. I gdyby n a w e t trzeba było wy­
bierać pomiędzy aliansem z gejami przeciwko USA lub z USA przeciwko ge­
jom, propagator eurazjatyzmu opowiedziałby się za w a r i a n t e m pierwszym,
zwłaszcza jeśli lesbizm Julii i Leny miałby być wyłącznie perwersyjną fikcją,
spreparowaną na użytek ściągnięcia uwagi napalonych, b r z u c h a t y c h samców.

O
Wreszcie filozof p o r u s z a kwestię uczestnictwa T a t u w K o n k u r s i e Piosenki
„Eurowizja 2 0 0 3 " . Dugin, powołując się na jakieś p o u f n e ź r ó d ł a informacyj­
ne, pragnie o d s ł o n i ć p r z e d n a m i kulisy imprezy: za p o r a ż k ą (czytaj: t r z e c i m
miejscem) d u e t u stoi s a m Zbigniew Brzeziński, a j u r o r o m ł a p ó w k ę wręczył
nie k t o inny tylko George Soros. Myśliciel brnie w swych w y w o d a c h dalej:
węgierskie s ł o w o „ s o r o s " m o ż n a p r z e t ł u m a c z y ć jako „ n a s t ę p n y " , a więc

BOŻE NARODZENIE-2003
211
słynny spekulant giełdowy chce być „ n a s t ę p n y " , lecz mu się to nie uda, p o ­
nieważ „ n a s t ę p n e " b ę d ą Julia i Lena. Konkluzja t e k s t u jest taka: t r z e b a nie­
co podszkolić dziewczyny w zakresie logiki dziejów Rosji oraz e t n o g e n e z y
p a ń s t w a moskiewskiego, b o T a t u t o eurazjatycki, patriotyczny zespół. „ D o
przodu, dziewczyny, ś m i e r ć a t l a n t y z m o w i " - b r z m i ą gorące słowa zachęty.

M
Jesienią 2002 roku forum internetowe www.fronda.pl stało się miejscem dysku­
sji zatytułowanej „Wyspa Lesbos położona jest na rzece Moskwie", dotyczącej
tożsamości cywilizacyjnej Tatu. Jeden z forumowiczów, który przedstawia się ja­
ko Polak mieszkający od iluś lat w Azerbejdżanie i określa siebie m i a n e m „Bar­
barzyńcy", zaoponował przeciwko opinii, jakoby grupa była wytworem tak bli­
skiej mu cywilizacji eurazjatyckiej. Być m o ż e teraz pod wpływem lektury tekstu
Dugina - jakkolwiek by było, czołowego ideologa „barbarzyństwa" - forumowicz
ów zmienił front i pozwoli się przekonać, że rosyjski duet, wydający z siebie dzi­
kie piski na tle melancholijnych melodii, stanowi późnonowoczesną wersję tu-
rańszczyzny. W tej chwili, aby stawić opór ekspansji USA, nie wystarczy organi­
zowanie „tradycjonalistycznych" konferencji dla - zdegustowanych postępującą
makdonaldyzacją - intelektualnych elit bądź zakładanie partii „gaullistowskich"
w celu politycznego uaktywnienia niemrawych inteligentów. Narzędziem anty-
amerykanizmu staje się też, a może szczególnie, m a s o w a pop-kultura.

H
Tymczasem organizacje gejowskie p o w i n n y z radością p o w i t a ć swoich n o ­
wych, aczkolwiek niespodziewanych s p r z y m i e r z e ń c ó w . Okazuje się b o w i e m ,
że w walce przeciwko a m e r y k a ń s k i m i m p e r i a l i s t o m , przeciwko zatęchłej
atlantyckiej „moralnej większości", k t ó r a bezwzględnie ogranicza s w o b o d y
obyczajowe jednostki, m o ż n a liczyć na wsparcie, r ó w n i e zdawałoby się zatę­
chłych, rosyjskich w r o g ó w Z a c h o d u . Dugin, T a t u i cały r u c h eurazjatycki p o ­
m o g ą s p a d k o b i e r c o m pacyfizmu i i d e a ł ó w r o k u 1968 (także Kazimierze
Szczuce i i n n y m feministkom z polskiej, a raczej - nie b ą d ź m y zaściankowi
- europejskiej partii Zieloni 2 0 0 4 ) w wyzwoleniu świata spod d u c h o w e j oku­
pacji religijnych f u n d a m e n t a l i s t ó w z USA - s p o d j a r z m a tych wszystkich, co
dyskryminują „mniejszości s e k s u a l n e " i o d m i e ń c ó w wypchniętych p o z a na­
wias kapitalistycznego społeczeństwa.

212 FRONDA 31
E
A co będzie z lesbijkami? Dugin przeczy ich istnieniu. Kiedy j e d n a k władze Pa­
ryża podjęły decyzję o powołaniu O ś r o d k a Archiwów i Dokumentacji H o m o ­
seksualnej, to - jak poinformował na początku roku 2 0 0 3 dziennik „La R e p u b -
blica" - spotkało się to z p r o t e s t e m właśnie lesbijek. Z g r o m a d z o n e materiały
dotyczą b o w i e m głównie męskiego h o m o s e k s u a l i z m u . Na nic się zdały t ł u m a ­
czenia m e r a stolicy Francji, Bernarda Delanoe oraz jego zastępcy do spraw kul­
tury - obaj są zdeklarowanymi h o m o s e k s u a l i s t a m i - że taki stan rzeczy wyni­
ka „ze względów natury historycznej". W e d ł u g historyk - a jednocześnie
feministki i lesbijki - Marie-Jo Bonnet, całą aferę należy uznać za przejaw „ m ę ­
skiej tyranii w jej aspekcie politycznym, e k o n o m i c z n y m i symbolicznym". Zda­
niem Bonnet, „gej jest przede wszystkim mężczyzną, a grupa gejów sprawują­
ca władzę to przede wszystkim mężczyźni sprawujący w ł a d z ę " .

A więc czy - choćby gejowski spisek kiedykolwiek się p o w i ó d ł - górą zawsze


b ę d ą już mężczyźni, a kobiety p o z o s t a n ą p o s z k o d o w a n e ?

MACIEJ PŁOMIEŃ

PS
I tylko jakiś zapiekły rusofob m ó g ł b y w zaistniałej sytuacji sparafrazować
słowa A u g u s t a Bebla, oświadczając, iż pacyfistyczny z d u c h a a n t y a m e r y k a -
nizm jest jedynie e u r a z j a t y z m e m (a ujmując rzecz w p r o s t , w i e l k o r u s k i m im­
p e r i a l i z m e m ) głupców.
Nie trzeba wyjeżdżać do Jerozolimy, Betlejem
czy Nazaretu ani nawet do Lourdes, Medżugor-
je czy Fatimy, aby znaleźć się w Ziemi Świętej.
Można zresztą zwiedzić wszystkie sanktuaria świata,
wcielając w życie jeden z baumanowskich wzorów oso­
bowych, wzór turysty - i nie stąpać po Ziemi Świętej.

UMARLI
SĄ WŚRÓD NAS

czyli
o wyższości Składu Apostolskiego
nad składem gospodarskim
ANNA BEDNARSKA

Philippe Aries w s w o i m dziele Człowiek i śmierć opisuje, jak we w c z e s n y m


średniowieczu zaczęło n a s t ę p o w a ć „wzajemne p r z e n i k a n i e kościoła i c m e n ­
tarza". Groby z p r z e d m i e ś ć i o p ł o t k ó w p r z e n i o s ł y się w o b r ę b miast, co od­
zwierciedlało p r z e n i k a n i e się świata żywych ze ś w i a t e m zmarłych. W teocen-

214 FRONDA 31
trycznej przestrzeni granica m i ę d z y doczesnością a wiecznością była tak nie­
znaczna, że raczej łączyła niż oddzielała obydwa wymiary.
P o d o b n e wrażenie wywiera l e k t u r a o s t a t n i e g o t o m i k u poetyckiego W o j ­
ciecha W e n c l a Ziemia Święta, przesyconego n a m a c a l n ą n i e m a l obecnością
o s ó b zmarłych. W ł a ś n i e obecnością - i to w sensie najbardziej rzeczywistym
- nie zaś nieobecnością. Powstaje b o w i e m wiele wierszy, których t e m a t e m
jest strata, ból, brak, w s p o m n i e n i e , a więc n i e o b e c n o ś ć drugiego. Tymcza­
s e m u Wencla śmierć nie tylko nie jest ź r ó d ł e m rozpaczy, poczucia nicości
czy bezsensu, o n a nie jest n a w e t p o w o d e m do t ę s k n o t y za z m a r ł y m . T r u d n o
b o w i e m tęsknić za kimś, k t o jest t u ż obok.
Trzeba wiedzieć, że nie są to abstrakcyjne rozważania kogoś, k t o nie d o ­
świadczył odejścia osoby mu bliskiej. Po śmierci ojca w 1995 r o k u W e n c e l
napisał przejmujący p o e m a t Requiem, w o s t a t n i m t o m i k u zaś w trzech wier­
szach w s p o m i n a o stracie swojego n i e n a r o d z o n e g o dziecka („bocian zawra­
cał n a d d a c h e m k o s t n i c y " ) .
O w a obecność zmarłych jest wyraźna nie tylko w cyklu s i e d m i u epita­
fiów, które p r z y w o d z ą na myśl Umarłych ze Spoon River E d g a r a Lee M a s t e r s a .
Amerykański p o e t a zdaje się zresztą p r z e w o d n i k i e m W e n c l a w p r z e c h o d z e ­
niu między p a t o s e m , charakteryzującym m ó w i e n i e o s p r a w a c h ostatecznych,
a pospolitością, której żywiołem jest m o w a p o t o c z n a .
Zmarli są obecni także w innych wierszach t o m u . Przy czym nie są oni
zastygli w b e z r u c h u jak owady w bursztynie. Cały czas są aktywni: „w trawie
się położył s z n u r w ę d r o w n y c h kości", „przy s t u d n i g r o m a d z ą się d a w n e
i m i o n a " , „patrzyły na nas zastępy u m a r ł y c h " .
Wencel obserwuje zmarłych, którzy idą, kroczą, ciągną się, płyną, śpie­
wają. Sam sytuuje się p o ś r ó d nich i u s t a w i a w s z y s t k o w odpowiedniej per­
spektywie - jest to jakby p e r s p e k t y w a Bruegela, ale takiego Bruegela, który
ogarnia w z r o k i e m wszystkich żyjących: z a r ó w n o żywych, jak i zmarłych. Wy­
obraźmy sobie bruegelowski pejzaż, a na n i m w y m i e s z a n e m i ę d z y sobą p o ­
staci tych, którzy d a w n o odeszli, i tych, którzy jeszcze żyją. To nie jest pej­
zaż C l a u d e ' a Lorraina, w k t ó r y m n a w e t sielanka potrafi być przesycona
atmosferą grozy i niepokoju. U Bruegela spoglądamy na świat jak gdyby z ze­
wnątrz, jakby o k i e m O p a t r z n o ś c i i zawsze jest to o k o łagodne, d o b r o t l i w e
i w y r o z u m i a ł e . Poczucie przebywania w obliczu Boga jest zresztą w i d o c z n e
w całej poezji Wencla:

BOŻE N A R O D Z E N I E 2003
215
ledwie nas dostrzegał Ten co widzi wszystko
maleńkich ciągnących choinkę po śniegu

To przenikanie nieba i ziemi ma charakter nie tylko d u c h o w y . W W e n c -


lowej optyce nabiera o n o w y m i a r ó w fizycznych, jak ów „ p o t ę ż n y krajobraz",
który „z pochyłym n i e b e m " wiążą powrozy. Realność n a d p r z y r o d z o n o ś c i jest
tak oczywista, że „ t e r e n plebani z gospodarczym s k ł a d e m " jest „rzeczywi­
stym niemal jak Skład Apostolski". W t y m opisie to Skład Apostolski jest
bardziej rzeczywisty niż skład gospodarczy. Tak więc p r z e d m i o t y fizyczne le­
gitymizują swą realność przez odniesienie do s p r a w metafizycznych.
W tej perspektywie ludzkie życie, rozpięte gdzieś m i ę d z y Betlejem a Gol­
gotą, staje się pielgrzymowaniem. J e s t e ś m y tu na ziemi tylko p r z e c h o d n i a ­
mi. W tym pielgrzymowaniu p o w t a r z a m y t e n s a m odwieczny szlak, w k t ó ­
rym jest miejsce na radość narodzin, na grzech, miłość, cierpienie i śmierć.
Ktoś o b e z n a n y z twórczością a u t o r a Ziemi Świętej m o ż e j e d n a k zapytać
zdziwiony: „Jak to? Wencel p r z e c h o d n i e m ? Przecież on jest z a k o r z e n i o n y
w M a t a m i , w r o ś n i ę t y w k a s z u b s k ą ziemię niczym stare d r z e w o . Krytycy pi­
szą wciąż, że to jego «mała ojczyzna», «miejsce magiczne»" itd.
A j e d n a k Wencel nie jest zainstalowany. N i e m u s i wyjeżdżać z M a t a m i ,
żeby pielgrzymować. Wystarczy poczytać jego wiersze z o s t a t n i e g o t o m i k u ,
aby przekonać się, że nie jest zasiedziały, właściwie ciągle znajduje się w ru­
chu: wychodzi do kaplicy, spaceruje w o k ó ł d o m u , b r n i e przez c m e n t a r z ,
wchodzi w dolinę, idzie lipową aleją, przeciska się m i ę d z y cegłami.
Od przemieszczania się w p r z e s t r z e n i ważniejsza jest j e d n a k p o d r ó ż d u ­
chowa. Po przyjściu C h r y s t u s a na Z i e m i ę - każda ziemia jest święta. N i e
trzeba wyjeżdżać do Jerozolimy, Betlejem czy N a z a r e t u ani n a w e t do Lour­
des, Medżugorje czy Fatimy, aby znaleźć się w Ziemi Świętej. M o ż n a zresz­
tą zwiedzić wszystkie s a n k t u a r i a świata, wcielając w życie j e d e n z b a u m a -
nowskich w z o r ó w osobowych, w z ó r turysty - i nie stąpać po Z i e m i Świętej.
M o ż n a też przesiedzieć całe życie w j e d n y m miejscu i n i e u s t a n n i e pielgrzy­
mować. Pielgrzymowanie b o w i e m t o s t a n d u c h a .
Z i e m i a Święta m o ż e się więc rozciągać „od Kielna po Sierakowice",
a „krąg milczących obejść i trzy kręgi lasu stają się o g r o d e m ł a s k " . Jak p r z e d
biblijnymi pielgrzymami otwierały się podwoje Jerozolimy, tak p r z e d n a m i

216 FRONDA 31
„odsłaniają się b r a m y Sianowa". W tej rzeczywistości Betlejem m o ż e się stać
n a w e t m a ł ż e ń s k a sypialnia.

niebo pociemniało - szliśmy do stajenki


która zaginęła więc zrezygnowani
dotarliśmy w końcu do własnej sypialni
i nagle się wszystko wokół jasne stało
bo właśnie stąd biło betlejemskie światło

Wychylony ku wieczności, p o e t a cały czas pozostaje j e d n a k z a n u r z o n y


w życiu codziennym. Oddaje się d o m o w y m zajęciom, pracy w ogrodzie, spa­
c e r o m z dziećmi. W jego Nazarecie mężczyźni częstują się p i w e m p o d r e m i ­
zą, a w Jerozolimie sprzedają jodły syberyjskie po 85 złotych za s z t u k ę . On
sam modli się w świątyni, a z b o k u leży r e k l a m ó w k a z w ó d k ą i kwiaty dla
mamy.
Przebywając na granicy d w ó c h światów, ma ś w i a d o m o ś ć przemijania
i kruchości życia oraz n i e u c h r o n n o ś c i śmierci.

spójrz: umieramy i już nas nie będzie


za lat czterdzieści albo za dwa lata

Zaraz j e d n a k dodaje:

lecz przyda nam się co było w nas święte:


miłość - przepustka do lepszego świata

To nie obsesja śmierci, to jej przezwyciężenie. Bowiem:

Nie ma zbawienia jak tylko przez ziemię

Dzielimy z u m a r ł y m i w s p ó l n o t ę losu:

(...) nie ma szans by przeżyć


tę lekcję wieczności inaczej niż z nimi

BOŻE NARODZENIE 2003


217
Dlatego m o d l i t w a , k t ó r ą o d m a w i a W e n c e l , jest jakby m o d l i t w ą o d m a ­
w i a n ą przez osobę, k t ó r a znajduje się j u ż po t a m t e j s t r o n i e rzeczywistości:

wieczny odpoczynek racz nam dać Panie


a światłość wiekuista niechaj w nas wzrasta

Wszystkie wiersze w tomiku prowadzą nas do ostatniego, będącego nie tyl­


ko zwieńczeniem zbioru, lecz również - w m o i m odczuciu - najlepszym literac­
ko utworem w catej Ziemi Świętej. Wiersz Corpus Christi przywołuje prawdę o Ko­
ściele jako mistycznym Ciele Chrystusa, którego członkami są wszyscy wierzący.
Zazwyczaj w tym kontekście mówi się o życiodajnym działaniu Jezusa, o tym, że
„w N i m poruszamy się, żyjemy, jesteśmy", jak pisał święty Paweł. Wencel ak­
centuje inny wymiar tej prawdy - nie tylko udział w życiu wiecznym z Chrystu­
sem, lecz również uczestnictwo w Jego cierpieniach i śmierci. Ta głęboka praw­
da teologiczna przekazana jest językiem obrazowym i prostym zarazem:

na planie krzyża wzniesiono świątynię


więc tam tkwi głowa gdzie jest prezbiterium
ławki to żebra - przez drzwi w ścianie tylnej
przechodzą stopy - ramiona się mieszczą
w bocznych ołtarzach - stoimy tu wszyscy
z wielkopiątkową modlitwą na ustach
wdychając zapach zatęchłej kostnicy
jak chrząstki w Ciele zmarłego Jezusa.
ANNA BEDNARSKA

Wojciech W e n c e l . Ziemia Święta.


W y d a w n i c t w o Literackie, Kraków 2 0 0 2

218 FRONDA 31
WOJCIECH WENCEL

Przed P a s t e r k ą

Cztery panny będą dzisiaj kolędować


w sypkim śniegu przy kościele Walentego
jeszcze pusto parafianie siedzą w domach
blask latarni - białe wzgórze - ciemne niebo

ale trzy z nich już stanęły pod kościołem


i czekają na tę czwartą - betlejemską
co mknie w saniach przez bezdroża zaśnieżone
żeby zdążyć przed północą i kolędą

pierwsza panna to kapliczka z kruchych cegieł


mróz różowi jej ramiona od stuleci
blady świt obszywa kaptur drobnym ściegiem
odsłaniając twarz najświętszej rodzicielki

druga panna która czeka w nocnej ciszy


to kostnica dźwigająca łańcuch śmierci
równie ładna chociaż tęższa od kapliczki
nic dziwnego że kochają ją poeci

nad organistówką gwiazdy się kołyszą


to jest trzecia - nie ostatnia - panna można
ciągle śpiewa swą kantatę liturgiczną
choć nie żyje już jej strażnik: stary Rąbca

wreszcie zjawia się wraz z ludźmi czwarta panna


w płaszczu trochę fioletowym trochę złotym
to Pasterka - młodsza siostra Izajasza
gromadząca pozostałych panien cnoty

cud narodzin jarzmo śmierci i muzyka


pod kościołem nowy dzień się z nocą miesza
cztery panny budzą zachwyt w kolędnikach
wszystkie piękne ale czwarta najpiękniejsza
BOŻE N A R O D Z E N I E 2 0 0 3
219
* * *

Zjawy zjawiska szafirowe cienie


w kącie pokoju bez okien i prądu
kiedy się w traumę zamienia istnienie
i sił nie starcza by modlić się (odpuść
nam nasze winy) wędruję po piasku
choć moje serce zostało na skałach
i składam pokłon piaskowemu miastu
w którym ugrzęzła już trzecia część ciała
przepowiedziane: mane thekel fares
ważą się losy mojej prawej ręki
lewej źrenicy bądź tego co na dnie
pełnego brzucha zawodzi i jęczy
pod czujnym okiem demona południa
tam gdzie się pleśnią pokrywa horyzont
i nieruchomo nad wsią wisi słońce
i ludzie wciąż do ziemi idą

220 FRONDA 31
Piosenka

Wyjmij ze mnie oścień śmierci


późną nocą w tym pokoju
wyjmij oścień z mojej piersi
kiedy usnę z ciężką głową

przyjdź po cichu niewidzialny


tu gdzie tylko zegar tyka
i bezładna ciemność miażdży
moją piętę - niewolnika

wciąż tak samo księżyc świeci


zimą piec nam grzeje dłonie
kocim snem usnęły dzieci
w świeżą pościel położone

latem duszno jak w przedziale


sowa nas na cmentarz woła
zanim zbudzę się nad ranem
wyjmij belkę z mego oka

brzask prześwietlił już tapety


mrok nad stołem się pokruszył
we śnie proszę po raz trzeci:
wyjmij oścień z mojej duszy

WOJCIECH WENCEL

BOŻE N A R O D Z E N I E 2003
221
STANISŁAW DŁUSKI

Sen Matki (Anatola D ł u s k a 1927-2003)

Dzwonią dzwony w kościele,


Ojciec w białej koszuli prosi - Matka,
pilnuj domu, bo ja idę na Zmartwychwstanie
Pańskie.

222 FRONDA 31
Sprawy życia, sprawy śmierci. Jak rozdzielić fe­
nomeny na pozór sprzeczne, a jednak organicz­
nie ze sobą spojone? Jak je nazwać z osobna róż­
nymi imionami? Zresztą po co je rozdzielać? Może
zamknąć je, jak to uczynił Szymon Babuchowski,
w okładkach jednej książki poetyckiej i skupić się ra­
czej na tym, co i kto (Kto?) je łączy?

A S C E T Y K A

I Z M Y S Ł Y
P I O T R W. L O R K O W S K I

1.

N i e t r u d n o zaprzyjaźnić się z wierszami p o m i e s z c z o n y m i w d e b i u t a n c k i m


zbiorze Babuchowskiego. C h o ć zaprzyjaźniamy się z każdym w i e r s z e m o s o b ­
no, na określony przezeń, przez jego tonację i b r z m i e n i e sposób. A wszyst­
kie razem wypada docenić za wpisany w nie egzystencjalny i artystyczny za­
razem „program pozytywny", przeciw-ważący m o c n o już zbanalizowane
manifestacje wyczerpania i zniechęcenia.

224 FRONDA 31
2.

Tak. Co jak co, ale z n i e c h ę c o n y m i wyczerpanym nie widzimy p o e t y nigdy.


Więcej, ci, którzy u w a ż n i e przeczytają wiersz Filozofia, p r z e w r o t n ą tyradę
w y m i e r z o n ą w p o n o w o c z e s n y c h w y z n a w c ó w d e k o n s t r u k c j o n i z m u , zauważą,
że a u t o r o w i wyraźnie chodzi o coś - pozapoetyckiego oraz poetyckiego - i że
w odniesieniu do obu płaszczyzn działania na szlachetnych intencjach p o ­
przestawać bynajmniej nie zamierza.
O co mu więc idzie? Przede wszystkim - o nawrócenie. N i e czytelnika.
Siebie samego. O p r a w d ę w ł a s n e g o istnienia, która nie tyle została mu dana,
gotowa i zamknięta, ile p o s t a w i o n a przed n i m jako zadanie, jako d u c h o w e zo­
bowiązanie lub wyznaczone mu miejsce, do którego m u s i - w sobie s a m y m -
dotrzeć. Dlatego j e d n y m z kluczowych wyobrażeń jest w jego poezji figura
pielgrzyma. Jego peregrynacja rozpoczyna się we w n ę t r z u człowieka, ale jej
cel leży już poza granicami empirii, „albowiem - wyjaśnia a u t o r - nie po to
żyjemy, aby się błąkać/ lecz błąkamy się szukając życia/ którego początek n o ­
simy w sobie". Dalej jeszcze przeczytamy: „Podobni w ę d r o w c o m , ślimaki/
z d o m e m na plecach, szukamy/ D o m u " (Exodus). Pielgrzym rychło przybierze
postawę z n a n ą n a m z Dziejów Apostolskich - p r z e b u d z o n e g o przez D u c h a
entuzjasty, gotowego podjąć wysiłek przemiany, t r u d ascezy, która w b r e w
czytankowym w y o b r a ż e n i o m nie przedstawia się wcale p o n u r o . Przeciwnie -
w ogniach Zesłania o wiele łatwiej dostrzega sens Paschy, przejścia od ziem­
skiego bytowania, złudnego, zapełnionego f a n t o m a m i (Jest trochę jak przed
śmiercią), poprzez śmierć ciała (może p o j m o w a n ą także za świętym P a w ł e m ,
jako zgon „człowieka z e w n ę t r z n e g o " ) do innego życia, trwałego i bez końca.
Dlatego niestraszny poecie „ a b s u r d świętości" (Powołani), ani „błogosławio­
ne niepewności" wychwalane w wierszu Mniej niż hymn. „Rytmy d u c h o w n e "
Babuchowskiego składają świadectwo głębokiego przeżycia ewangelicznej
przypowieści o skarbie ukrytym w roli i drogocennej perle - skarbach, dla któ­
rych w a r t o wyzbyć się wszystkiego łącznie z s a m y m sobą.

3.

Żarliwość duchowych przeświadczeń poety nie przekonywałaby tak, jak prze­


konuje, gdyby nie skonfrontował ich z sensualnością, z przeżywaniem miłości

BOŻE N A R O D Z E N I E 2 0 0 3
225
ziemskiej, której nie egzorcyzmuje, ale zręcznie obłaskawia, sięgając czasem
po zdystansowany patos, lub przywołuje w sukurs autoironię. Poczytajmy:

odarłaś mnie z całej powagi


bo właśnie wtedy kiedy mówiłem śmierć
wetknęłaś mi w usta język jak lizak

i teraz stoję nagi


stary zdziecinniały poeta
śmieją się ze mnie moje wiersze

że z całej powagi
pozostał mi tylko ten język
jak lizak, którym obracam w tę i we w tę
(Lizak)

Przeczytawszy sobie kilkakroć zacytowane wyżej wyznanie, z ł a p a ł e m się na


tym, że od d a w n a s z u k a ł e m t e k s t u opowiadającego o rozgrywkach Erosa
i T a n a t o s a w tonacjach okraszonych tak s u g e s t y w n ą niepowagą. Zaraz p o ­
t e m p o w r ó c i ł e m d o wierszy Genesis i Genesis 2. I jeszcze m i m a ł o tej s m a k o ­
witej, szczęśliwie nie strywializowanej zmysłowości, zakrywającej zamiary
Ducha, który przecież p r z e n i k a wszystko. Również smaki, zapachy, kształty.
I jak wielki reżyser wyznacza chwilę, gdy z m i e n i się p o s t a ć świata i człowie­
ka (Starość).
Śmierć podlega w wierszach Babuchowskiego daleko idącej estetyzacji
i symbolizacji t r o c h ę jakby z T u w i m a albo Leśmiana. Ż a d n e g o e p a t o w a n i a
okropnościami, być m o ż e obcymi wyobraźni p o e t y (Zaproszenie). Dlatego
chyba, że t r u m i e n n y h o r r o r rozbraja n i e z a c h w i a n a p e w n o ś ć O d k u p i e n i a
(Wielkanoc). P e w n o ś ć t a k a to łaska, której b a r d z o t r u d n o nie zazdrościć.

4.

A sprawy poezji jak się mają w o b e c rzeczy przynależnych do p o r z ą d k u istot­


niejszego niźli sztuka czernienia papieru? W z a ł o ż e n i u wydają się im całko­
wicie p o d p o r z ą d k o w a n e . P o d o b n i e jak funkcja p o e t y - sekretarza objawie-

226 FRONDA 31
nia, p o k o r n i e odczytującego jego znaki jakby t r o c h ę na p r z e k ó r m o m e n t o m
n i e d o w i a r s t w a (Epifania). Ale raz po raz regularna, u l a d z o n a fraza raz po raz
wychyli się w s t r o n ę lirycznej a u t o n o m i i , w s t r o n ę epickiej refleksji (Poeta)
lub poszybuje ku wzniosłości, jakby chciała o d d a ć h o ł d w y s o k i m c i e n i o m p o -
r z e d n i k ó w (*** Poszli w głąb lasu ku nieskończoności...).
Skąd się bierze to wyczucie formy i stylu wysokiego u p o e t y o bądź co
bądź szczupłym jeszcze d o r o b k u ? Być m o ż e wynika z j a s n e g o w y o b r a ż e n i a
miary i hierarchii oraz m o c n e g o p r z e k o n a n i a , że wypływające z h a r m o n i i kla­
syczne p i ę k n o jest także dziś, p o m i m o wszystko, m o ż l i w e .

5.

W o l n o n a m nazwać Babuchowskiego p o e t ą chrześcijańskim. W y p a d a się


przy t y m cieszyć, że u n i k n ą ł p u ł a p e k dewocyjnej n a i w n o ś c i czy j a ł o w e g o
b u n t u . Nie miejmy d o ń żalu, że spieranie się z Bogiem o tak z w a n e wszyst­
ko pozostawia innym, podczas gdy s a m woli się s u m i e n n i e p o z a s t a n a w i a ć
nad swoją religijnością i szczerze się nią cieszyć. A jeśli wielkie d r a m a t y m o ­
ralne i „noce d u c h a " jeszcze przed n i m ? Jeśli nawet, ufajmy, że b o h a t e r jego
poezji i s a m wiersz zdołają s p r o s t a ć p r z e c i w n o ś c i o m .

PIOTR W. LORKOWSKI

Szymon Babuchowski, Sprawy życia, sprawy śmierci,


Stowarzyszenie Kulturalne Fronda, W a r s z a w a 2 0 0 2 .

BOŻE NARODZENIE-2003
227
SZYMON GRABOWSKI

Trzech p o e t ó w

Każdy z poetów mówił tak pięknie


że jego słowo stało się ciałem

Pierwsze ciało otłuszczało


drugie ciało przeżarła choroba weneryczna
trzecie ciało poddane zostało
próbie głodu
i wyszło z tej próby
wychudzone
z błyszczącymi oczami

228 FRONDA 31
Pewien mistrz zen na wszystkie koany (zagadki-pułap-
ki) odpowiadał, unosząc znacząco palec wskazujący.
Jeden z uczniów zaczął go małpować, mistrz zadał mu
pytanie, a kiedy chłopak podniósł palec, uchlastał mu
go jednym cięciem noża i z krzykiem powtórzył pyta­
nie. Uczeń automatycznie podniósł palec, którego już
nie miał. I momentalnie osiągnął satori (iluminację).

MYŚLI

NIEORYGINALNE
LECH JECZMYK

Amerykańskie c z a s o p i s m o „Science" d o n i o s ł o , że uczeni z H o w a r d H u g h e s


Medicał I n s t i t u t e oraz M a s s a c h u s e t t s General Hospital odkryli, iż „pierwsze
komórki mogły p o w s t a ć dzięki zwykłej glinie". Gdzieś już o tym słyszałem.

Philip K. Dick, amerykański a u t o r science fiction dostarcza n a m wielu intu­


icji i metafor do myślenia o Bogu. Może za to wybaczone mu b ę d ą liczne

230 FRONDA 31
małżeństwa i herezje. Twierdził między innymi, że którejś nocy przez kilka
godzin rozmawiał z Bogiem i odpowiedzią na większość jego pytań było s ł o ­
wo „nieskończoność".
Ta nieskończoność jest bardzo użyteczna w rozważaniach o Najwyższym.
Weźmy choćby słowa: „Nasze hymny niczego Ci nie dodają". Można to wy­
razić równaniem, którego obie strony są, prawdę mówiąc, jedną stroną:
nieskończoność (Bóg) + 5 (nasze hymny) = nieskończoność
Bóg nic nie zyskał, ale my wykazaliśmy swoją gorliwość. To my zyskaliśmy
(trochę).
Dla katolików - w przeciwieństwie do protestantów - Kościół jest świę­
ty. Jest święty, bo zawiera w sobie część Boską, jego głową jest Chrystus. Jest
więc również Kościół nieskończonością:
nieskończoność (Kościół) - 5 (liczba niegodnych kapłanów) = nieskończoność
nieskończoność - 1555 = nieskończoność
Wszyscy ateistyczni propagandziści, masoni i świadkowie Jehowy nie odstrę­
czają od chrześcijaństwa tyle osób co niegodni kapłani. A jednak żadna ich
liczba nie pomniejsza świętości Kościoła. Oto Tajemnica nieskończoności.
Zapamiętałem taką definicję pierwszorzędnej pracowni naukowej. Jest to
taka pracownia, w której drugorzędni uczeni osiągają pierwszorzędne wyni­
ki. Tak i nasz Kościół, raz założony przez Chrystusa, po 2 0 0 0 lat wciąż wy­
daje ze swego grona wielkich świętych, łamie dla nas chleb i objaśnia pisma.
„Owoc Kościoła, mej oblubienicy, nie potrzebuje poprawy, gdyż nie zmniej­
sza się on ani psuje nigdy przez błędy sług" - mówi sam Chrystus w wywia­
dzie rzece udzielonym świętej Katarzynie (z Sieny).

Uświadomiłem sobie kiedyś, jak kruche jest życie człowieka, zresztą każde
życie. Prawie namacalnie odczułem znikomość prawdopodobieństwa utrzy­
mania homeostazy w półpłynnym organizmie otoczonym przepuszczalną
błoną, zaopatrzoną na dodatek w kilka otworów komunikacyjnych. Mówimy,
że człowiek żyje „w środowisku", ale on sam też jest środowiskiem, przepły­
wają przez niego najróżniejsze związki chemiczne i miliony drobnych stwo­
rzeń włażą do niego i wyłażą bez pytania. A wszystko to odbywa się na ze­
wnętrznej powłoce statku pędzącego przez k o s m o s z zawrotną szybkością.

BOŻE NARODZENIE-2003
231
W takich chwilach o d c z u w a się, że tylko p o t ę ż n a ingerencja z z e w n ą t r z m o ­
że p o w s t r z y m a ć działanie p r a w m a t e m a t y c z n y c h i fizycznych, k r ó t k o m ó ­
wiąc, że jesteśmy przez cały czas u t r z y m y w a n i w ręku Boga.
D o k ł a d n i e o t y m jest powieść Ubik Philipa K. Dicka. Świat b o h a t e r a co
chwila zaczyna się rozsypywać, czas zaczyna biec do tyłu, p ę k a logika i w t e ­
dy jedynym l e k a r s t w e m jest występujący p o d r ó ż n y m i p o s t a c i a m i Ubik. Wie­
lu czytelników do końca się nie orientuje, że tajemniczy Ubik to Bóg (od ła­
cińskiego „ w s z e c h o b e c n y " ) .
Nasz świat też c h ę t n i e by się rozpadł, ale u t r z y m u j e go przy życiu modli­
t w a - przede wszystkim świętych.
Te parę tysięcy z a k o n n i k ó w i zakonnic, modlących się n i e u s t a n n i e w za­
mknięciu swoich klasztorów, to są prawdziwi maszyniści świata.
A politycy? Brazylijczycy mówią, że świat odżywa w nocy, kiedy politycy śpią.

Kiedy człowiek nawraca się, zbliża się do Jezusa, nagle na jego d r o d z e poja­
wiają się liczne podejrzane t r u d n o ś c i . Po pierwszej po wielu latach spowie­
dzi i K o m u n i i świętej r ó ż n e „zbiegi okoliczności" - n i e s p o d z i e w a n e wizyty,
zebrania, zjazdy i wyjazdy - sprawiły, że przez cztery kolejne tygodnie nie
uczestniczyłem we Mszy świętej. Pewien mój znajomy skarżył się, że kiedy
zbliża się do kościoła, przychodzą mu na myśl najbardziej p l u g a w e wyrazy.
I n n ą sztuczką Z ł e g o jest n i e m o ż n o ś ć p r z y p o m n i e n i a sobie po wyjściu ze
Mszy t e m a t u Ewangelii. Mówił J e z u s (Łk 8, 12): „ P o t e m przychodzi diabeł
i zabiera słowo z ich serca, żeby nie uwierzyli i n i e byli z b a w i e n i " .
Skoro Szatan zainteresował się naszą duszą, to znaczy, że j e s t e ś m y na do­
brej drodze.

W dialogu P l a t o n a Protagoras filozof o t y m i m i e n i u o p o w i a d a o m i t y c z n y m


początku demokracji. Z e u s , widząc, że ludzie nie potrafią z b u d o w a ć porząd­
nego społeczeństwa z braku umiejętności politycznej (politike techne), wysyła
do nich H e r m e s a z d w o m a d a r a m i - dike i aidos. Dike to poczucie sprawiedli-

232 FRONDA 31
wości, p o s z a n o w a n i e p r a w drugiego człowieka, aidos zaś to poczucie wstydu,
troska o to, co inni o nas powiedzą. Zazwyczaj zarzuca się p o l s k i m e l i t o m
politycznym nieudolność, ja myślę, że najbardziej brak im poczucia w s t y d u .
H e r m e s do nich z tym aidosem nie d o t a r ł , albo go p r z e h a n d l o w a l i na lewo czy
przepili. Czy poczucie w s t y d u m o ż n a odzyskać, czy jest z t y m tak jak z dzie­
wictwem? Chyba tak. Trzeba czekać i z braku H e r m e s a s a m e m u wychowy­
wać n o w e pokolenie ludzi wstydliwych.

Ta myśl przyszła do mnie podczas chwili skupienia w Kościele Mariackim w Kra­


kowie. Zycie człowieka nie przypomina życia psa czy skądinąd sympatycznej świ­
ni - jego metaforą może być raczej życie owada. Jak gąsienice kornika (który pół
wieku t e m u zaatakował ołtarz Wita Stwosza) drążymy twardą materię drewna
i ono ogranicza naszą wiedzę o świecie - możemy być co najwyżej wybitnymi
technologami drewna. Mamy jednak instynkt, przeczucie, a od 2000 lat i obietni­
cę światła i powinniśmy dążyć ku powierzchni, choć nie możemy wiedzieć, co się
za nią znajduje. Gąsienica, która nie dała się zwieść obfitości smakowitego drew­
na, zbliża się do powierzchni i tutaj przechodzi przepoczwarzenie: staje się brzyd­
ka (poczwarna), wypadają jej niepotrzebne już zęby, łupie ją w plecach, skąd ma
nieszczęsna wiedzieć, że to rosną jej skrzydła. Potem poczwarka umiera, aby ock­
nąć się w innej postaci, w innym świecie, wśród kwiatów, kolorów, zapachów.
Podoba mi się ta metafora i m a m przeświadczenie, że to nie ja ją wymy­
śliłem - przyszła do m n i e cała i gotowa.

Bóg zostawia czasem ślad stopy na piasku, ale nigdy jeszcze nie zgubił b u t a .
Są takie nie raz d r o b n e , m a r g i n a l n e fakty w Piśmie i tradycji Kościoła, k t ó r e
dla m n i e są niewątpliwym potwierdzeniem prawdziwości naszej wiary
(zresztą s t o p n i o w o wszystkie fakty stają się p o t w i e r d z e n i e m naszej wiary,
a cały świat epifanią. To kwestia wyostrzania się w z r o k u d u c h o w e g o ) .
Kiedy Mojżesz został wezwany na audiencję na górę Synaj, Pan nakazał

BOŻE NARODZENIE-2003
233
mu oznaczyć granice dla ludu dookoła góry, „gdyż wielu z nich przypłaciłoby
to życiem". Również „mniejsze i większe b y d ł o " nie m o g ł o paść się na zbo­
czu góry. P o t e m Bóg powiedział do Mojżesza: „Nie będziesz mógł oglądać
mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie m o ż e oglądać mojego oblicza i p o ­
zostać przy życiu (...) ujrzysz Mię z tyłu, lecz oblicza mojego tobie nie u k a ż ę "
(Wj 33, 2 0 - 2 3 ) . A kiedy Mojżesz zstępował z góry Synaj, „nie wiedział, że
skóra na jego twarzy p r o m i e n i a ł a na skutek r o z m o w y z P a n e m " (Wj 34, 2 9 ) .
I p o t e m Mojżesz nosił zasłonę na twarzy, żeby nie porażać innych.
Tego nikt by wtedy nie wymyślił, to wygląda na p r o m i e n i o w a n i e radio­
aktywne lub analogiczne. A poza t y m szczegół t e n nie jest i s t o t n y dla całej
historii Dziesięciorga Przykazań, nie widać p o w o d u , dla k t ó r e g o k t o ś m i a ł b y
to zmyślać.
P o d o b n e destrukcyjne skutki s p o t k a n i a z istotą wyższą (choć nie najwyż­
szą) przedstawił ciekawie Marek O r a m u s w powieści Arsenał.
Siostra F a u s t y n a została raz w y r ó ż n i o n a d o p u s z c z e n i e m p r z e d oblicze
Trójcy Świętej. Jej wizja trzech zachodzących na siebie kół czy kul jest iden­
tyczna z o b r a z e m Trójcy w Raju D a n t e g o . J e s t e m człowiekiem wierzącym, ale
nie wierzę, żeby Siostra Kowalska czytała Boską Komedię.
Liczne objawienia Matki Bożej wykazują pewne podobieństwa i regularności.
Ukazując się w Akita niewykształconej Japonce, Maryja użyła słowa pochodze­
nia łacińskiego, którego ta nie znała i nie rozumiała. Musiała o nie spytać księ­
dza. A przemawiając do dzieci w Medżugorje, Maryja odezwała się po aramejsku.
Dając niezbity d o w ó d swojego istnienia, Bóg o d e b r a ł b y człowiekowi wol­
ną wolę, ale n i e s k o ń c z e n i e d o b r a P a n n a Święta jakby p o d r z u c a n a m znaki,
żeby nie powiedzieć: cynki.

Jeden z tych dowcipnisiów, co to w p e w n y c h kręgach u c h o d z ą za m ę d r c ó w


(chyba G.B. Shaw), powiedział, że starość się Bogu nie u d a ł a . Czy tak?
Myślę, ze starość jest d o b r z e z a p l a n o w a n a i s t a n o w i o s t a t n i ą p o d p o ­
wiedz, o s t a t n i ą korepetycję przed k o ń c o w y m e g z a m i n e m . Kolejno o d e b r a n e
zostają n a m zabawki, k t ó r e odwracały naszą u w a g ę od pracy nad tym, co na­
prawdę ważne.

234 FRONDA 31
Pewien m i s t r z zen na wszystkie koany (zagadki-pułapki) odpowiadał,
unosząc znacząco palec wskazujący. J e d e n z u c z n i ó w zaczął go m a ł p o w a ć ,
więc mistrz zadał mu pytanie, a kiedy c h ł o p a k p o d n i ó s ł palec, u c h l a s t a ł mu
go j e d n y m cięciem n o ż a i z krzykiem powtórzył pytanie. U c z e ń a u t o m a t y c z ­
nie p o d n i ó s ł palec, k t ó r e g o już n i e miał. I m o m e n t a l n i e osiągnął satori (ilu­
minację).
Tak i n a m starość z o k r u c i e ń s t w e m wielkiego p e d a g o g a zabiera zabawki,
z którymi nauczyliśmy się u t o ż s a m i a ć , u r o d ę , zdrowie, przyjemności seksu
a nawet s m a k u i w ę c h u . Zostajemy ogołoceni i cierpimy. M o ż e m y p r o t e s t o ­
wać i narzekać lub drwić jak G.B. Shaw. A m o ż e m y też z a a k c e p t o w a ć t o , co
nas spotyka, i ofiarować Najwyższemu. Nie cierpienie, bo o n o i tak n a s do­
padnie, ale jego akceptację, bo o n a zależy od naszej woli.

„Dni są złe, nieprzyjaciel działa i d a n a jest mu w ł a d z a . M u s i m y z a t e m czu­


wać nas sobą i szukać woli P a n a " .
List Barnaby

LECH JĘCZMYK

BOŻE NARODZENIE-2003
235
AMBICJA
SYNÓW
GROMU MARK P. SHEA

Leonardo da Vinci źle się n a m przysłużył, malując p o r t r e t św. J a n a


w swojej Ostatniej wieczerzy. W swojej gorliwości, aby pokazać świętego J a n a
jako szczególnie bliskiego kochającemu sercu C h r y s t u s a , L e o n a r d o cyzeluje
p o r t r e t Ewangelisty j a k o bladego, w i ę d n ą c e g o kwiatu. A przecież J e z u s n a d a ł
j e m u i jego bratu J a k u b o w i p r z e z w i s k o Boanerges (Synowie G r o m u ) . Synowie
Z e b e d e u s z a byli - w i n n i ś m y sobie p r z y p o m n i e ć - n i e o k r z e s a ń c a m i ze zwy­
kłej wiejskiej rodziny rybackiej. Wiedzieli, czym jest p o t w skwarze słońca,
połowy w Jeziorze Galilejskim i d o s a d n e p r z e k l e ń s t w a r z u c a n e p o d a d r e s e m
innych. Ewangelie rzeczywiście n o t u j ą incydent, kiedy to ci dwaj zapalczywi
m ł o d z i ludzie, urażeni n i e g o ś c i n n y m przyjęciem, z j a k i m spotkali się u Sa­
marytan, chcieli w odwecie przywołać ogień z nieba (Łk 9, 5 1 - 5 6 ) . T a k a
c h ł o p s k a obcesowość uwidacznia się także w zdumiewającej b e z p o ś r e d n i o -

236 FRONDA 31
ści J a n a wobec jego Mistrza. Chociaż Jan kochał J e z u s a (a i J e z u s u w a ż a ! Ja­
na za swojego u m i ł o w a n e g o ucznia), nie oznaczało to, że nie miał śmiałości
czy bał się poprosić otwarcie o to, czego chciał.
„Nauczycielu - m ó w i ą J a k u b i Jan w Ewangelii świętego M a r k a (10,
35-40) - chcemy, żebyś n a m uczynił to, o co Cię p o p r o s i m y " . M ó w i ą to
z bezpośredniością dwulatka, który nie nauczył się jeszcze m ó w i ć „ p r o s z ę "
ani m a s k o w a ć swojego głębokiego p r z e k o n a n i a : „Ależ oczywiście, świat ob­
raca się wokół m n i e " . To dziwnie, ale J e z u s nie udziela im nagany za ich za­
chowanie, którym Pani D o b r e Maniery byłaby co najmniej zgorszona, gdyż
m i m o swojego n i e p o h a m o w a n e g o s a m o l u b s t w a i ambicji p o d c h o d z ą do
Stworzyciela nieba i ziemi ożywieni d u c h e m , który jest p r a g n i e n i e m życia.
A więc Jezus, który jest życiem, pyta ich, czego chcą. „Daj n a m - m ó w i ą
do Niego - żebyśmy w Twojej chwale siedzieli j e d e n po prawej, drugi po le­
wej Twej s t r o n i e " . J e z u s wciąż ich nie gani. Nie wypowiada ż a d n e g o : „Idź
precz, s z a t a n i e ! " . Nie prawi ż a d n e g o kazania n a t e m a t grzechu n i e p o h a m o ­
wanej ambicji. Wreszcie, t ł u m i ą c być m o ż e śmiech, J e z u s o d p o w i a d a : „ N i e
wiecie, o co prosicie". P o t e m kieruje na nich w z r o k i zadaje pytanie: „Czy
możecie pić kielich, który Ja m a m pić, albo przyjąć chrzest, k t ó r y m Ja m a m
być ochrzczony?". „ M o ż e m y " - potwierdzają skwapliwie Synowie G r o m u .
I tak myślą, choć zupełnie nie wiedzą, co to znaczy.

W przyszłości, dzięki niepojętym w y r o k o m Bożym, ich p r o ś b a z o s t a n i e


spełniona. Częściowo. I s t o t n i e b ę d ą pili z t e g o kielicha i w e z m ą udział w t y m
chrzcie, j e d n a k Pan nie m o ż e zapewnić ich, że b ę d ą siedzieli po Jego prawi-

OŻE N A R O D Z E N I E . 2 0 0 3
237
cy i lewicy, kiedy wejdzie do swojej chwały, gdyż nie do N i e g o należy rozpo­
rządzanie tymi miejscami. „(...) [dostanie się o n o ] tym, dla których z o s t a ł o
przygotowane".
Być m o ż e Jan i J a k u b czuli zazdrość z p o w o d u tych tajemniczych nie wy­
mienionych z nazwiska osobistości, k t ó r e Bóg umieści po prawicy i lewicy
Mistrza. Być m o ż e nie mogli pojąć częścio­
wego o d r z u c e n i a ich prośby. Z p e w n o ś c i ą
n a t o m i a s t pozostali uczniowie byli ziryto­
wani z powodu częściowego spełnienia
prośby J a k u b a i Jana. Kiedy tylko zwietrzy­
li ich ambicję, zaczęli wyrzekać na tę p r ó b ę
zagarnięcia chwały (Mk 10, 4 1 - 4 5 ) . J e z u s
j e d n a k wykorzystał okazję, jaką była ta
sprzeczka, aby wytłumaczyć im, że pra­
gnienie chwały i wielkości nie jest złe, tyl­
ko źle p o j m o w a n e . Nie powiedział: „ N i e
dążcie do wielkości". Powiedział: „Lecz k t o
by między w a m i chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A k t o
by chciał być pierwszym między w a m i , niech będzie n i e w o l n i k i e m wszyst­
kich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu s ł u ż o n o , lecz żeby służyć
i dać swoje życie na o k u p za wielu".
Ale to do nich nie d o t a r ł o . Łukasz o d n o t o w u j e , że w s p ó ł z a w o d n i c t w o
a p o s t o ł ó w t r w a ł o aż do Ostatniej Wieczerzy, kiedy uczniowie z n o w u p o k ł ó ­
cili się o to, k t o z nich wiedzie prym (Łk 22, 2 4 - 2 7 ) . Być m o ż e w r z a ł o t a m
od sporów o to, k t o miałby dostać te upra­
gnione miejsca po prawicy i lewicy Jezusa.
Jakkolwiek było, prawdziwe znaczenie
słów Mistrza (jak również znaczenie wła­
snej źle pojętej ambicji) stało się dla J a n a
zrozumiałe już nazajutrz, kiedy na w ł a s n e
oczy ujrzał tych d w ó c h tajemniczych ludzi,
dla których zostało p r z y g o t o w a n e miejsce
po prawej i lewej stronie Jezusa. J e d e n
krzyczał do Jezusa: „Czy Ty nie jesteś Me­
sjaszem? Wybaw więc siebie i n a s " . Drugi,

238 FRONDA 31
słowami tak p o d o b n y m i do żądania Jana, a j e d n a k z p o k o r ą tak z u p e ł n i e od­
m i e n n ą od ambicji apostoła, powiedział: „Jezu, w s p o m n i j na m n i e , gdy przyj­
dziesz do swego k r ó l e s t w a " (Łk 2 3 , 3 9 - 4 3 ) . A Jezus, w c h o d z ą c do swojej
chwały, u m a r ł śmiercią niewolnika i oddał swoje życia jako o k u p za nich
wszystkich - za J a n a i za cały świat.
M A R K P. S H E A
TŁUMACZYŁ: JAN J . FRANCZAK

Wszystkie cytaty z Pisma Świętego p o c h o d z ą z P i s m a Świętego Starego i N o w e g o


T e s t a m e n t u , W y d a w n i c t w o Pallotinum, P o z n a ń 1 9 9 6

BOŻE N A R O D Z E N I E 2 0 0 3
239
KASZA I ŚRUBOKRĘT

UWIELBIAM DZIECI

J a k ą m a s z specjalizację?

J e s t e m lekarzem od p r z e p r o w a d z a n i a aborcji. Ale droga do t e g o była długa.


Najpierw uczyłam się chirurgii, p o t e m p r z e r z u c i ł a m się na radiologię, bo lu­
bię wizualizację i w y d a w a ł o mi się, że to będzie w jakiś s p o s ó b k o r e s p o n d o ­
wać z m o i m i z a i n t e r e s o w a n i a m i artystycznymi. Ale to też r z u c i ł a m . Jakoś
nie c z u ł a m się t a m niezbędna. D o p i e r o u s u w a n i e ciąży d a ł o mi poczucie
spełnienia. Kiedy zobaczyłam, jaką ulgę przynoszę pacjentkom, jak t y m
z medycznego p u n k t u widzenia p r o s t y m zabiegiem j e s t e m w stanie przywró­
cić ich życie na tory... Poczułam, iż t a m jest moje miejsce. (...)

A co z p r a w e m d z i e c k a ?

Płód, który nie jest w stanie samodzielnie przeżyć p o z a o r g a n i z m e m m a t k i ,


nie jest w e d ł u g m n i e dzieckiem.
(...)
Dwa lata t e m u nasza klinika w k o n t e n e r z e , w k t ó r y m teraz siedzimy, była
wystawiana jako instalacja na Biennale w Wenecji. W t y m r o k u pokazywały­
śmy nasze prace na Biennale w Salonikach. M a m y też instalacje składającą
FRONDA 31
się z T-shirtów i sukienek z n a p i s e m „ M i a ł a m aborcję" we wszystkich języ­
kach europejskich. U b r a n i a wiszą na drucianych wieszakach, bo w ł a ś n i e wie­
szakiem, a nie - jak się myśli - d r u t e m do dziergania swetrów, kobiety naj­
częściej próbują s a m e u s u n ą ć sobie p ł ó d . I n n y m p r o j e k t e m jest n a m a w i a n i e
kobiet po aborcji do robienia sobie zdjęć w tych u b r a n i a c h i u m i e s z c z a n i a ich
w Internecie. C h c e m y p r z e k o n a ć kobiety, k t ó r e u s u n ę ł y ciążę, że d o p ó k i bę­
dą ukrywać twarz, aborcja p o z o s t a n i e nielegalna.

Ile masz lat, Rebecco?

36.

Masz męża, dzieci?

Nie m a m męża. Ale m a m u k o c h a n e g o chłopaka, który ma dziecko z k i m ś in­


nym. P r o w a d z i m y o s o b n e domy, ale najczęściej p o m i e s z k u j e m y r a z e m . Wła­
snych dzieci nie m a m . Jeszcze.

A planujesz?

O w s z e m . Nie myśl, że m a m coś przeciw dzieciom. U w i e l b i a m je.

Rebecca Comperts z holenderskiego statku-kliniki aborcyjnej „Langenort"


w rozmowie z Katarzyną Surmiak-Domańską, Dziwna ta wasza „Seksmisja".
„ W y s o k i e obcasy", 12.07.2003

NIEMY ŚMIECH
N o w ą rewolucyjną m e t o d ę b a d a ń ultradźwiękowych, wykorzystującą tech­
nologię 3D i 4 D , o p r a c o w a n o w Wielkiej Brytanii. Za p o m o c ą USG n o w e g o
typu m o ż n a zobaczyć, jak zachowuje się dziecko w ł o n i e m a t k i . Na zdjęciach
d o s k o n a l e widać, jak poczęty człowiek ziewa, u ś m i e c h a się, płacze czy ssie
palec. Do dzisiaj - z d a n i e m Sky N e w s - n a u k o w c y nie wiedzieli, że jest on
zdolny na przykład do u ś m i e c h a n i a się l u b płaczu. D o t ą d u w a ż a n o , że dziec­
ko uczy się u ś m i e c h a ć od swojej m a t k i po u r o d z e n i u , naśladując jej m i m i k ę .
Eksperci twierdzą, ż e n o w a m e t o d a p o m o ż e d i a g n o z o w a ć wiele w r o d z o n y c h

BOŻE NARODZENIE-2003
241
schorzeń - w tym s y n d r o m D o w n a - lub n a w e t im zapobiegać. Obrazy otrzy­
m a n e z USG najnowszej generacji pokazują, że dziecko zaczyna p o r u s z a ć
rączkami już w ó s m y m tygodniu.

W a l d e m a r Moszkowski, Człowiek od poczęcia, „Nasz Dziennik", 2 . 1 0 . 2 0 0 3

WŁAŚNIE!
10 sierpnia 1945 r. a m e r y k a ń s k a pisarka Mary McCarthy, rozważając pro­
blem Raskolnikowa ze Zbrodni i kary Dostojewskiego, pytała w liście do H a n ­
n a h A r e n d t : „Dlaczego nie m i a ł a b y m z a m o r d o w a ć swojej babki, s k o r o tego
chcę? Daj mi j e d e n dobry p o w ó d " .
A r e n d t odpowiedziała: „Filozoficzna o d p o w i e d ź byłaby o d p o w i e d z i ą So­
kratesa: skoro m u s z ę żyć z s a m y m sobą, s k o r o j e s t e m j e d y n ą osobą, od k t ó ­
rej nigdy nie b ę d ę w stanie się uwolnić, której t o w a r z y s t w o m u s z ę znosić do
końca życia, nie chcę stać się m o r d e r c ą . N i e chcę żyć w towarzystwie m o r ­
dercy".
Właśnie!

Adam Michnik, Niezgoda na ukłon,


„Gazeta Wyborcza", 7 - 8 . 1 2 . 2 0 0 2

NIEZGODA NA ZABIJANIE
(...) tym, co najbardziej niszczy pokój we w s p ó ł c z e s n y m świecie, jest aborcja
- ponieważ jeśli m a t k a m o ż e zabić w ł a s n e dziecko, co m o ż e p o w s t r z y m a ć
ciebie i m n i e od zabijania się nawzajem?
Najbezpieczniejszym miejsce na świecie p o w i n n o być ł o n o matki, gdzie
dziecko jest najsłabsze i najbardziej bezradne. W pełni zaufania, całkowicie
zdane na matkę. I pamiętajcie, że Jezus powiedział: „Wszystko, co uczyniliście
j e d n e m u z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25,40).

Błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty,


„Arka. Miesięcznik Rodzin Katolickich", nr 9/2003

242 FRONDA 31
FILIP MEMCHES

Requiem dla przezwyciężaczy przeszłości

Zwierzę wypełza w człowieku.


Afryka wschodzi zmierzchem nad Europą.
Musimy być strażnikami na progu wartości.
Arthur Moeller van den Bruck

Gerhard ma trzecią żonę,


a Joschka porzucił właśnie czwartą
dla kolejnej.

Kurcząca się społeczność


ustępuje miejsca
ciemno- i śniadolicym przybyszom,
uczestniczy w szaleństwach,
zwanych
- nie wiedzieć czemu -
„Paradami Miłości".

I jak tu jednej kobiecie,


jednej Ojczyźnie,
dochować wierności?

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
243
Globalizacja
(w pierwszą rocznicę p e w n e g o zamachu)

Minął rok.
Na ekranie wciąż
Dwie płonące wieże,
Bezimienny tłum,
Przerażenie.

Wczoraj mojej znajomej


Syna zakatowali
Nieznani sprawcy.
W CNN tego nie pokażą.

244 FRONDA 31
Demokracja

Jeszcze nigdy nie było tak dobrze.


Głosować i decydować mogą wszyscy.
Już prawie wszędzie.
Upadają tyranie i dyktatury.
Szczęśliwy koniec historii.

Wielki Brat buduje


potiomkinowskie wioski.

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3 245
Suweren

Jedyna rzeczywistość,
bezwzględna jak topór kata,
uwięziona przez prawodawców
w konstytucjach,
kodeksach, kartach.

Niegdyś zamieszkiwał
swoje domy -
zamki, pałace,
potem siedziby tymczasowe -
komitety, komisariaty.

Dzisiaj jest banitą


na forach międzynarodowych,
giełdach, w bankach.

246 FRONDA 31
KOMENTARZE, ODGŁOSY I DONOSY
Poprzedni numer „Frondy" poświęcony homoseksualizmowi i metodom jego leczenia
wywołał wiele emocji. Poniżej publikujemy niektóre reakcje. W wypowiedziach pocho­
dzących z portali internetowych, internetowych list dyskusyjnych oraz poczty elektro­
nicznej zachowano w większości przypadków oryginalną pisownię, zmieniono gdzie­
niegdzie - ze względu na wygodę czytelnika - interpunkcję, wprowadzono polskie
czcionki oraz dopisano [w nawiasach kwadratowych] brakujące wyrazy. Ujednolicono
pisownię nazw organizacji, tytułów itd.

KORESPONDENCJA ZAWRÓCONYCH
Poniżej publikujemy listy przesłane do Internetowej Grupy Wsparcia „POMOC 2002"
oraz redakcji „Frondy".

z b a g a ż e m wielu zranień z o k r e s u
***
dzieciństwa i dorastania, [a] także
Reklamujecie b a n n e r P O M O C 2 0 0 2 z [okresu aktywnego] życia seksual­
na swojej stronie, (...) związany jest n e g o . Wreszcie o k a z a ł o się, że takie
[z n i m ] poniższy list: (...) jest [on] doświadczenia, k t ó r e [sprowadziły]
moim świadectwem, które jestem m n i e n a d r o g ę odczuć h o m o e r o t y c z -
winien mojej IGW P O M O C 2 0 0 2 . nych - są z n a n e nie tylko mi, ale rze­
To, co napiszę, będzie jedynie nikłą szy ludzi (...).
cząstką tego, co o t r z y m a ł e m od jej li­ I G W P O M O C 2002, t o nie tylko
dera oraz od członków, którzy są grupa wsparcia (...), gdzie m o ż e s z
moimi wspaniałymi i kochanymi zapukać i otrzymać d a r m o w ą receptę
braćmi. na wyjście z tego p r o b l e m u . Jest to
Zdążyło mi się obić o uszy, że furtka, po której przejściu świat na­
h o m o s e k s u a l i z m jest cechą zdobytą biera i n n e g o znaczenia (...). Wydaje
w czasie dzieciństwa/dorastania, ale mi się, że trzeba było n a p r a w d ę tylko
do p e w n e g o czasu nie s t a n o w i ł o to odrobiny dobrej woli. S a m a atmosfe­
dla m n i e żadnego p u n k t u [odniesie­ ra pozytywnego myślenia, zdrowych
nia] - teraz jest p u n k t e m wyjścia. przyjacielskich relacji i poczucia bez­
Od momentu, gdy poznałem pieczeństwa zrobiła swoje, a kiedy
P O M O C 2002, u ś w i a d o m i ł e m sobie znalazłem się w ś r ó d swoich, o t w o ­
dokładnie, że j e s t e m człowiekiem rzyły mi się oczy na potrzeby innych.

BOŻE NARODZENIE-2003
247
Teraz, choć moje odczucia wciąż się już przez cztery lata, a od d w ó c h
w jakimś stopniu istnieją, nie są tak z n i e o d p o w i e d n i ą orientacją seksual­
istotne, gdyż wiem, że potrafię się ną. Co m a m robić? Od czego zacząć?
kontrolować i cenić takiego, jakim Bardzo proszę o jakikolwiek k o n t a k t .
(...) j e s t e m . G r u p a dala mi wsparcie
i teraz ja p r a g n ę całym sercem tego * **
wsparcia udzielić i n n y m . Czuję, jak­
byśmy byli sobie nawzajem Cyrenej- Witajcie. D ł u g o się z a s t a n a w i a ł e m ,
czykami, którzy pomagają sobie czy napisać. Ale j e d n a k p o s t a n o w i ­
nieść krzyż, aby Zmartwychwstać łem. Wiadomo, z jakim problemem
już za życia. (...) nie da się wyjść piszę: chodzi o moje s k ł o n n o ś c i h o ­
z tego p r o b l e m u bez p r z e m i a n y sa­ m o s e k s u a l n e . Od zawsze nie zgadza­
m e g o siebie, (...) wytrwałości i wy­ ł e m się z nimi, nie m o g ł e m sobie
parcia swojego egoizmu. z t y m poradzić. Kiedy b y ł e m m ł o d ­
Czuję i widzę swoją p r z e m i a n ę szy myślałem, że to m i n i e i wszystko
i cieszę się, widząc te p r z e m i a n y będzie w p o r z ą d k u . Ale już teraz
u innych. Gdyby nie Bóg, który m n i e wiem, że tylko praca n a d s o b ą i bycie
kocha i ludzie, których mi postawił blisko boga p o m o ż e mi z tego b a g n a
na drodze - z pewnością b y m dzisiaj wyjść. Zdaję sobie z tego sprawę, że
siedział na krakowskich plantach, nie będzie łatwo, ale chcę s p r ó b o ­
kręcąc się niby w kółko, a tak na­ wać. Nic nie m a m do stracenia, a du­
p r a w d ę w dół. żo do zyskania. (...) P o z d r a w i a m ser­
Z wyrazami s z a c u n k u decznie a u t o r ó w tej strony.

PIOTR Z BIAŁEGOSTOKU Z p a n e m bogiem, (...).

[•••]

***
***
W i t a m . M a m na imię Bartek i j e s t e m
właśnie po skończonej lekturze n o ­ H m m m . M o ż e zacznę p o p r o s t u o d
wego n u m e r u Miłujcie się. Z n a l a z ł e m początku. Piszę, bo potrzebuję fa­
w n i m adres tej strony - i postanowi­ chowej p o m o c y i porady, żeby żyć.
łem napisać, bo jak na razie nie zgło­ (...) nie u m i e m zaakceptować skłon­
siłem się z m o i m p r o b l e m e m do ni­ ności, jakie u siebie znajduję, i nie
kogo specjalnego. Mam 16 lat, m a m już siły dalej z t y m żyć.
i z p r o b l e m e m nieczystości borykam Jedynym sposobem dla mnie,

248 FRONDA 31
żeby mieć silę i chęć do życia, a tak­ wiek możliwość zwalczenia w sobie
że, żeby mieć nadzieję na szczęście, h o m o s e k s u a l i z m u . Cały czas żyłem
jest zmiana, a właściwie wrócenie do w p r z e k o n a n i u , że za wszystko o d p o ­
„ n o r m a l n o ś c i " . (...) wiadają u w a r u n k o w a n i a genetyczne
Od dawna miałem skłonności i zbyt m a ł a ilość m ę s k i c h h o r m o n ó w
homoseksualne, tylko d o p i e r o o d przekazana w okresie ciąży - no i że
niedawna uświadamiam sobie, że w związku z tym, nic już nie da się
nie jest to n o r m a l n e , i zaczyna mi to zrobić. J e d n a k po krótkiej r o z m o w i e
przeszkadzać, nie chcę tego. (...) z chłopakiem, od którego otrzyma­
Ja chciałbym to zmienić - nie ł e m W a s z adres, i po z a p o z n a n i u się
chcę być h o m o s e k s u a l i s t ą . Nieraz z zawartością strony, n a b r a ł e m tro­
p r ó b o w a ł e m , ale nigdy nie wycho­ chę optymistycznej wiary, że m o ż e
dziło, aż straciłem nadzieję, że da się uda się m n i e jeszcze „naprawić"
to zmienić. (...) Nie w i e m jak m a m i wskoczę na tory n o r m a l n e g o życia...
z tym żyć, nie potrafię, nie chcę, nie M a m 19 lat i właśnie zaczynam
umiem... Chcę to zmienić, chcę pra­ studia. Radzę sobie z codziennymi
cować nad sobą, ale nie wiem, czy p r o b l e m a m i m ł o d e g o człowieka, jed­
jest to możliwe, a jeśli jest, to nie n a k za nic nie m o g ę poradzić sobie ze
wiem, jak m a m pracować, by osią­ swoją seksualnością. Niepokoić za­
gnąć swój cel. (...) cząłem się w wieku 15 lat. Zauważy­
Proszę, jeśli tylko są sposoby na łem, że coś jest chyba nie tak, skoro
z m i a n ę tożsamości seksualnej, p o ­ zaczynam oglądać się za facetami, ale
mocy. Proszę, błagam... myślałem, że w czasie dojrzewania
Pozdrawiam, z góry dziękuję zainteresowanie tą s a m ą płcią jest
i nie m o g ę doczekać się odpowiedzi. gdzieś t a m n a t u r a l n e i że to m i n i e sa­

[..., LAT 18] mo (...). Jednak p o t e m , kiedy m i a ł e m


d o s t ę p do I n t e r n e t u zacząłem się p o ­

*** ważnie interesować m ę s k ą erotyką.


Miałem n i e u s t a n n i e mieszane uczu­
(...) jeszcze chyba nie d o r o s ł e m do cia - najpierw satysfakcji i fascynacji,
tego, aby wyznać k o m u ś w cztery a p o t e m przygnębienia i przerażenia,
oczy, że czuję się homoseksualistą. ż e j e s t e m gejem. Potem nastąpił
W i e m na razie, że czuję się z tym źle okres godzenia się z własnymi skłon­
i nie chcę tak dalej żyć. Do tej pory nościami i stwierdzania przed s a m y m
nie wierzyłem, że istnieje jakakol­ sobą, co się dzieje. Aktualnie wcho-

BOŻE N A R O D Z E N I E 2 0 0 3
249
dzę właśnie w fazę zaznajamiania się blem z nałogowym popełnianiem
z ludźmi, takimi jak ja. (...) Nie chcę masturbacji. Nie wiem, jak sobie
brnąć w to dalej. Jest mi z tym źle z tym poradzić. J e s t e m bliski zała­
i marzę o tym, aby zmienić swoje pre­ m a n i a . Bardzo p r o s z ę o p o m o c .
ferencje. Pozdrawiam
Poza tym o s t a t n i o coraz częściej [...]
zastanawiam się, jak miałoby wyglą­
dać moje przyszłe życie. W i e m , że ***
chciałbym kiedyś założyć p e ł n ą ro­
dzinę (...). Do tej pory mężczyźni in­ (...) chciałbym nawiązać kontakt
teresują m n i e jedynie p o d w z g l ę d e m z k i m ś , k t o będzie m o i m rówieśni­
czysto fizycznego p o p ę d u seksualne­ k i e m i przeszedł to wszystko. Tylko
go. (...) Chciałbym dzielić przyszłe w t e d y wydaje mi się, że m o g ę spró­
życie z kobietą, bo uważam, że bować. N i e wiem, czy jeszcze kiedy­
związki męsko-męskie nie mają racji kolwiek się odezwę, bo j e s t e m wy­
bytu i nie m o ż n a na nich z b u d o w a ć k o ń c z o n y tą walką.
niczego trwałego. Tak w ł a ś n i e p o ­ N i e ręczę już za siebie, to m o ż e
krótce przedstawia się historia m o ­ są moje o s t a t n i e wysiłki, a m o ż e m o ­
ich zmagań z w ł a s n ą seksualnością. je o s t a t n i e d n i na tym łez padole. Na
N a p i s a ł e m d o W a s moje „wołanie razie nie j e s t e m w stanie się pod­
o p o m o c " , ponieważ wiem, że chcę nieść, z każdym d n i e m staję się co
się zmienić. (...) raz słabszy. Przynajmniej mój koniec
Pozdrawiam i liczę na odzew musi być z honorem. Pozdrów
z Waszej strony wszystkich m ł o d y c h i p o w i e d z im,

[-] żeby się nie pchali w to b a g n o . (...)


Pozdrawiam
*** [•••]

M a m 16 lat i od d ł u ż s z e g o czasu za­ ***


u w a ż a m w sobie skłonności h o m o ­
seksualne. Były już pierwsze zbliże­ Witam, mam ogromny problem.
nia. Co raz bardziej w c h o d z ę w to Wczoraj mój syn powiedział mi, że
bagno. M i m o , że wiele razy usiłowa­ jest gejem. N i e m u s z ę pisać, jak się
ł e m zerwać z tym, to j e d n a k zawsze czuję i że świat zawalił mi się na gło­
wracałem. D o tego dochodzi pro- wę. U s i ł o w a ł a m z o g r o m n y m spoko-

250 FRONDA 31
j e m przyjąć t o . Niewiele powiedzieli­ „walki" z h o m o s e k s u a l i z m e m .
śmy sobie, ale dzisiaj m o ż e u d a mi N a w s t ę p i e dziękuję W a m bar­
się p o r o z m a w i a ć więcej. d z o serdecznie za to, że poruszyli­
Ponieważ to d o b r e dziecko, zdol­ ście t e n t e m a t . Dziękuję, że jako jed­
ne, wybierające się na d o b r ą uczel­ ni z pierwszych macie odwagę
nię, to nigdy nie przewidziałabym te­ g ł o ś n o m ó w i ć n a ł a m a c h polskiej
go. Nasz dom jest normalnym prasy, że h o m o s e k s u a l i z m jest spra­
d o m e m , moje m a ł ż e ń s t w o należy d o wą przejściową, która nie musi
udanych, w a r u n k i [ m a m y ] w d o m u trwać. Dziękuję b a r d z o ! Trzymajcie
dobre. C h o ć p e w n e fakty [powinny tak dalej!
były wzbudzić mój niepokój]: strój - Jestem członkiem Internetowej
t r o c h ę za słodki, z a m i ł o w a n i e do go­ G r u p y W s p a r c i a P O M O C 2 0 0 2 . Je­
towania, [fakt, że] nie pojawiały się s t e m w grupie od p o ł o w y kwietnia.
dziewczyny w d o m u (...). W m o i m życiu z m i e n i ł o się b a r d z o
Dzisiaj wiem, że jeździ do i n n e g o wiele, choć tak m a ł o czasu u p ł y n ę ł o
miasta, do chłopaka. (...) Nie wiem, od rozpoczęcia terapii. (...) N i e na­
co m a m ze sobą zrobić, jak powie­ s t a w i a ł e m się, nie m i a ł e m żadnych
dzieć mężowi, który i bez tego jest wyobrażeń. Po p r o s t u chciałem wy­
w o g r o m n y m stresie z a w o d o w y m - spowiadać się przed Wielkanocą.
wykańczamy d o m . W s z y s t k o p o d ką­ S z u k a ł e m jakiejś z e w n ę t r z n e j moty­
t e m dzieci. Jest jeszcze córka, 23 la­ wacji, by to zrobić. Sam nie m i a ł e m
ta, s t u d e n t k a , nie w i e m jak o n a coś już żadnej nadziei na jakieś lepsze
takiego przyjmie, jak to zaważy na jej dni, k t ó r e przyniosłyby ulgę i jakieś
ciężkiej n a u c e . (...) Czy z tego moż­ światło, że m o ż e być lepiej, choćby
na wyjść? na kilka wielkanocnych d n i . Było mi
właściwie wszystko j e d n o . M i a ł e m
[•••]
dziwne, beznadziejne podejście, k t ó ­

*** re co p r a w d a nie d a w a ł o właściwie


prawie żadnej nadziei, ale ośmielało,
Serdecznie w i t a m , m a m n a imię Ni­ by poczynić jakieś kroki i nie trwać
k o d e m . Piszę, p o n i e w a ż c z y t a ł e m w m a r a z m i e . (...)
P a ń s t w a wywiad z d o k t o r e m Van Dzisiaj moje życie wygląda ina­
D e n Aardwegiem. Wywiad t e n bar­ czej. W i e m , że nie j e s t e m p e d a ł e m ,
dzo m n i e poruszył. C h c ę się podzie­ który nie ma szans na n o r m a l n e życie
lić moją refleksją na t e m a t mojej w s w o i m środowisku. Dzięki grupie

BOŻE N A R O D Z E N I E . 2 0 0 3
251
zacząłem dostrzegać swoją wartość. ku, wreszcie dostrzega się cierpienia
Już wiem, że nie ma znaczenia waga o s ó b o skłonnościach h o m o s e k s u a l ­
i wzrost. Odczucia też już nie są ta­ nych, ich rozdarcie, nieszczęście.
kim p r o b l e m e m . W i e m , skąd to p o ­ (...) Chcę się podzielić m o i m i do­
chodzi i jak t e m u zaradzić. (...) świadczeniami. W jakim celu? Może
Dzięki grupie nauczyłem się m o ­ żeby przestrzec, może żeby powie­
dlić (...). Z r o z u m i a ł e m jak w a ż n a dzieć: „Tak, trzeba wreszcie pokazać
jest m o d l i t w a wspólna. O n a m a i n n ą prawdziwą twarz homoseksualizmu!".
jakość. M o ż n a ł a t w o zobaczyć, że nie Jestem młodym człowiekiem,
jest się s a m o t n y m , że są ludzie, k t ó ­ m a m zaledwie 25 lat, ale doświad­
rzy wraz ze m n ą chcą być bliżej Pana. czenie, jakie zdobyłem, pozwala mi
Cieszy m n i e to, że zaczynam do­ śmiało zabrać glos w dyskusji, k t ó r ą
strzegać kobietę jako p o s t a ć obda­ podjęły media.
rzoną p i ę k n e m seksualnym. Wcze­ Do niedawna żyłem w prze­
śniej ciało kobiety było dla m n i e świadczeniu o nieodwracalności pre­
tylko rzeźbą, taką jak w m u z e u m . ferencji seksualnych. W p e w i e n spo­
(...) Dzisiaj nieśmiało, jakby przez sób była dla m n i e w y g o d n a teoria
mgłę zamiast facetów przychodzą do d e t e r m i n i z m u biologicznego w a r u n ­
moich myśli „rozkoszne niewiasty". kującego skłonności seksualne. Ale
Nie przegoniły jeszcze ze ś w i a d o m o ­ p r z y z n a m , że wszelkie teorie o b c h o ­
ści wszystkich o b r a z ó w z przeszłości dziły m n i e niewiele, sam przecież
h o m o s e k s u a l n e j , ale powoli zajmują doszedłem do wniosku, że skłonno­
ich pozycje. (...) ści te są w p i s a n e w n a t u r ę . Tak,
N i e m o ż l i w e stało się możliwe. w moją n a t u r ę . Z a t e m w zgodzie z tą
To n i e p r a w d o p o d o b n e . (...) „ n a t u r ą " p r a g n ą ł e m ułożyć swoje ży­

NIKODEM cie. P r a g n ą ł e m tego, czego pragną


wszyscy - szczęścia, miłości, ciepła,
bezpieczeństwa. W tym kierunku
zmierzały moje wszystkie wysiłki.
***
Pragnąłem darzyć miłością mężczy­
W i t a m serdecznie! N a początku m u ­ znę, który darzyłby nią m n i e , stwo­
szę W a m o g r o m n i e podziękować za rzyć związek oparty na solidnych
ostatnie artykuły poświęcone proble­ podstawach. Przecież j e s t e m nor­
mowi homoseksualizmu. Wreszcie m a l n y m człowiekiem, m a m n o r m a l ­
pojawiają się głosy zdrowego rozsąd- ne pragnienia. To piękne - prawda?

252 FRONDA 31
A z drugiej strony [było we Patrząc na starych, obleśnych peda­
m n i e ] jakieś takie p o t w o r n e rozdar­ łów krążących po krzakach, pomyśla­
cie, poczucie niezgody, w e w n ę t r z n y ł e m : „Ty też tak skończysz!". Cóż,
sprzeciw, brak akceptacji siebie, moje żelazne nerwy tego nie zniosły.
swoich skłonności. Wytężyłem wiec Z a ł a m a n i e n e r w o w e to i tak niewie­
wszystkie siły, aby p r z e ł a m a ć się, le, inni kończą gorzej, kończą...
pogodzić ze sobą. Tak, samotność jest najwierniej­
Cóż, kiedy szybko okazało się, jak szym towarzyszem statystycznego
naiwny jestem. Pełen tych pragnień gay'a [gey'a, geja]. Chyba wtedy za­
i targany niepewnością wkroczyłem cząłem dojrzewać. Trwało to długo,
w świat h o m o s e k s u a l i s t ó w . Pozna­ p o m o g ł o mi kilka cudownych zbie­
łem jednego mężczyznę, drugiego, gów okoliczności. Już trzeźwo ocenia­
kolejnego. Żaden z niech nie dał mi łem swoją sytuację. Dzięki temu
tego, czego szukałem. Okazało się, że wreszcie dostrzegłem moje uzależnie­
istnieje tylko seks. W jakiś sposób nie od pornografii, którą k a r m i ł e m się
sam w p a d ł e m w ten wir: młody, nie­ od lat. (...) Szukając wielkich wartości
doświadczony, naiwny, niestanow- w p a d ł e m po uszy w bagno. Gdzie jest
czy... O m o t a ł m n i e zupełnie szał sek­ ten piękny świat gay'owskiego szczę­
sualnego zatracenia. Sam się ścia, pytam? Pytam wszystkich Bie­
zastanawiam, ile było ryzykownych droniów i Starostów? Cóż podajecie
sytuacji, ile razy ryzykowałem życie m ł o d e m u człowiekowi, który w tele­
w nadziei na miłość? Ile razy nie m o ­ wizji, prasie słyszy o waszej „normal­
głem spojrzeć sobie w twarz? Ile razy n o ś c i " , o kochających się p a r a c h ,
uciekałem rano? Jak bardzo się splu- o prawie do wychowywania dzieci?!
gawiłem? Stało się to wręcz obsesją - Poniekąd jestem ofiara tej propa­
poczucie plugawości. Ale t r w a ł e m gandy. I wreszcie zacząłem mówić
t a m ciągle jeszcze, ciągle m i a ł e m na­ z innymi o m o i m stosunku do siebie,
dzieje na u p r a g n i o n e szczęście. 0 nienawiści, jaka we m n i e rosła. Przez
M a r n o w a ł e m czas, m a r n o w a ł e m przypadek złapałem w Internecie chło­
swoje studia. Depresja stała się sta­ paka myślącego podobnie jak ja. Posta­
nem permanentnym. Desperacko nowiliśmy zmienić nasze życie - ot,
szukałem. Odwiedzałem miejsca decyzja wystukana na gadu-gadu,
tzw. pikiet, s z u k a ł e m przez ogłosze­ a stała się najważniejsza, jaką dotąd
nia, Internet, zaglądałem do parków. podjąłem. Zaczęliśmy szukać pomocy
I w pewnej chwili d o t a r ł o to do m n i e . 1 znalazłem ją w... POMOCY 2002.

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
253
(...) znalazłem t a m p e ł n e zrozu­ p o w o d e m mojego nieszczęścia, splu-
mienie i n i e k ł a m a n ą m i ł o ś ć i odda­ gawienia, beznadziei".
nie. S p o t k a ł e m wielu m ł o d y c h ludzi Nie j e s t e m h o m o s e k s u a l i s t ą . Ni­
walczących z tkwiącym w nich przy­ gdy n i m nie byłem. T w o r z e n i e ta­
wiązaniu: ze swoimi h o m o s e k s u a l ­ kiej, nowej kategorii jest w p e w i e n
nymi odczuciami. Ale najważniejsze, s p o s ó b o g r a n i c z e n i e m i stwarza p o ­
że s p o t k a ł e m m ł o d y c h ludzi wycho­ zory niezmienności. Pewien nie­
dzących na prostą. szczęśliwy splot dawnych błędów
Nie będę pisał tu o osiągnięciach i zaniedbań spowodował powstanie
i sposobach prowadzenia terapii, u m n i e pociągu do mężczyzn, który
o których już było w Waszych arty­ zagłuszył z d r o w e reakcje. T r z e b a te­
kułach. P o w i e m tylko, że p o m o c , ja­ raz wyciszyć je, a wreszcie o b u d z ę
ką dała mi P O M O C 2002 - zwłasz­ się z tego k o s z m a r n e g o s n u .
cza stworzenie silnej grupy wsparcia, Dziękuję P O M O C Y 2 0 0 2 . Dzię­
gdzie r a z e m z innymi c h ł o p a k a m i kuję w s z y s t k i m l u d z i o m u k r y t y m za
tworzymy coś na kształt rodziny - tą p r o s t ą nazwą.
pozwala mi mówić: „Tak, możliwe SAUL, [LAT 25]
jest przezwyciężenie tego, co było

POLEMIK! Z CEJOLANDII

Wypowiedzi z drugiej połowy września 2003 roku. zamieszczone na stronie


http://les.art.pl/forum/display.php3?ID=3718&INDEXSTART=0

Fronda na stos! Nadgorliwość jest gorsza od fa­


szyzmu!!!
Za te bzdury i kłamstwa, które
napisali w o s t a t n i m n u m e r z e [„Fron­ Dlaczego ludzie, którzy żyją uczci­
dy"] o leczeniu h o m o s e k s u a l i z m u . wie, [nikogo] nie zabijają i p r a g n ą
T r u d n o , papier łatwo się pali, lasy przeżyć choć t r o c h ę szczęśliwie ży­
tylko cierpią na takich praktykach. cie, ciągle są p o n i e w i e r a n i szykano­
Proponuję PUBLICZNE palenie w a n i i o d r z u c a n i na m a r g i n e s społe­
„Frondy", bo obrażają nasze środo­ czeństwa tylko dlatego, że na
wisko, godzą w nasze imię (...). partnerów życiowych wybierają

DOGNOSE przedstawicieli tej samej płci? Do

254 FRONDA 31
wszystkich KATOLIKÓW: gdzie wa­ ostatniej chwili - przyp. r e d . ] .
sze współczucie i miłosierdzie dla Tytułem wstępu pokazano film
ludzi...? Czy to p u s t e slogany? Czy d o k u m e n t a l n y Homoseksualizm - do
wasza wiara jest nieprawdziwa? wyleczenia, k t ó r y kilka tygodni t e m u
RENIA pokazywany był w Polsacie i wywo­
łał wiele kontrowersji. Film t e n był
Poniżej znajduje się tekst Roberta Biedro­ fatalnie s k o n s t r u o w a n y , b r a k o w a ł o
nia opublikowany 9.10.2003 na stronie obiektywności i konsekwencji dzien­
http://www.gejowo.com.pl/tek- nikarskiej. P o k a z a n o , dla przykładu,
s t y . p h p ? i d = 5 4 7 oraz wybór komenta­ jakoby typowy dla wszystkich h o m o ­
rzy do niego. seksualistów kompleks niższości
i nieśmiałości na tle zdjęć z parady
gejowskiej, gdzie całowały się dzie­
Kościele, lecz się sam
siątki par. Gdzie tu miejsce na k o m ­
Ósmego października w warszaw­ pleks niższości i nieśmiałości?
skiej księgarni Traffic odbyło się spo­ Dyskusja p a n e l o w a była r ó w n i e
tkanie przygotowane przez katolickie nieprofesjonalna jak pokazany film.
czasopismo „ F r o n d a " . T e m a t e m spo­ Tyle że jeszcze nudniejsza. A u t o r fil­
tkania był oczywiście homoseksu­ mu, redaktor naczelny „Frondy",
alizm i możliwości jego leczenia. oświadczył, że posiadając „zmysł
W spotkaniu uczestniczyli prawdziwi reporterski, zobaczył podczas swego
„eksperci" t e m a t u : Piotr Semka (pro­ pobytu w Amsterdamie dramat
wadzenie, redaktor TV Puls [były h o m o s e k s u a l i s t ó w i postanowił spe­
red. - przyp. red.]), ks. bp Zbigniew netrować to zjawisko". Jolanta
Kiernikowski, Jolanta Próchniewicz Próchniewicz oświadczyła zaś, że h o ­
(psycholog UAM) oraz Grzegorz m o s e k s u a l i z m to nie choroba, ale za­
Górny (red. naczelny „Frondy"). burzenie emocjonalne, a psychotera­
Oczywiście zabrakło w ś r ó d zaproszo­ p e u t a to „nie wróg, lecz przyjaciel".
nych gości przedstawicieli innego po­ H o m o s e k s u a l i z m zaś został wykre­
glądu na t e n t e m a t . [Akurat w ś r ó d ślony z listy c h o r ó b nie na podstawie
zaproszonych gości ich nie zabrakło, rzetelnych b a d a ń naukowców, lecz
zabrakło ich n a t o m i a s t w ś r ó d obec­ na podstawie m o d y i lobby gejow­
nych. Kuba Wojewódzki nie przybył skiego. Całe wystąpienie było popar­
na spotkanie, m i m o że organizatorzy te literaturą oficjalnie cytowaną za
bardzo liczyli na jego udział do Katolickim Stowarzyszeniem Psy-

BOŻE NARODZENIE-2003
255
chologów i Psychiatrów. no też, aby „zabronić homoseksuali­
Biskup Kiernikowski, jako kolejny stom wymuszania na większości hete­
ekspert, oświadczył, że „homoseksu­ roseksualnej swoich chorych przywile­
alizm nie jest grzechem, a jedynie jów" oraz z a p r o p o n o w a n o leczenie
nieuporządkowaniem, które można le­ z homoseksualizmu, pokazując „praw­
czyć". Po tak m o n o t o n n y m oświadcze­ dziwą miłość i obowiązki wobec Chry­
niu strony, nastąpiła konfrontacja z sa­ stusa".
lą, do połowy zapełnioną przez ROBERT BIEDROŃ
kleryków i księży [kleryków i księży Kampania Przeciw Homofobii
można było policzyć na palcach 2-3 Warszawa
rąk. Robert Biedroń siedział obok do­
kładnie trzech księży, a w okolicy mo­ ***
gło być jeszcze kilka zakonnic, daleko
tu do połowy sali, której audytorium T e m a t a r t y k u ł u chyba d o b r z e oddaje
liczyło grubo ponad 100 osób - przyp. to, co wszyscy o tym myślimy.
red.]. Marta Abramowicz z Kampanii ZENUA
Przeciw Homofobii, odnosząc się do
wypowiedzi pani psycholog, przypo­ ***
mniała, że według Amerykańskiego
Towarzystwa Psychologicznego h o m o ­ Po p r o s t u płakać się chce. Czy KK
seksualizm nie powstaje na skutek pro­ [Kościół katolicki - p r z y p . red.]
blemów z brakiem silnego ojca lub na­ wreszcie pojmie, że homoseksu­
dopiekuńcza matką. Sam zaś alizm nie jest chorobą? Właściwie to
homoseksualizm nie jest uważany nie m a c o k o m e n t o w a ć .
przez naukowców za chorobę. Pytano PAWEŁ
także, dlaczego zabrakło tematu wyle­
czonych lesbijek oraz o to, czy h o m o ­ ***
seksualizm nie jest raczej przyczyną,
a nie skutkiem problemów z osobowo­ Żenada, czarna mafia m n i e dobija.
ścią i emocjonalnością w tak hetero- RAVER19
normatywnym świecie. Psycholog
Próchniewicz odpowiedziała, że h o m o ­ ***
seksualizm „najpierw jest skutkiem,
a potem przyczyną", co wzbudziło wy­ Jacy organizatorzy, t a k a dyskusja.
buch śmiechu już całej sali. Postulowa­ WALPURG

256 FRONDA 31
łuję, że nie byłem, bo po co się de­
***
n e r w o w a ć (...).
Myślę, że (...) zapominają o jednej WEBER
ważnej rzeczy, że h o m o s e k s u a l i z m
jest też w ś r ó d nich - [wśród] księży ***
[zdarza się] molestowanie dzieci,
chłopców, spotykanie się z innymi Kolejny d o w ó d na to, że Kościół ka­
mężczyznami, dlaczego o tym się nie tolicki to spółka nie tylko z b a r d z o
mówi? Pytam [dlaczego m ó w i ą ] tyl­ ograniczoną odpowiedzialnością,
ko o nas, zwyczajnych obywatelach lecz także z b a r d z o ograniczonymi
tego świata. P o z d r a w i a m u m y s ł o w o u d z i a ł o w c a m i , którzy nie

MARCIN mają i nie chcą m i e ć nic w s p ó l n e g o


z n a u k a m i g ł o s z o n y m i 2 0 0 0 lat te­

*** m u przez C h r y s t u s a . O n przecież ka­


zał kochać ludzi i nie dzielił ich na
Bardzo dziękuję red. Biedroniu [sic!] hetero-, h o m o - czy biseksualnych.
za relację. O g r o m n i e żałuję, że nie Ciemnogród, panowie biskupi!!!
m i a ł e m pojęcia o s h o w „czarnej m a ­ VIC
fii" (...). O „gejowski[m] lobby" (co
za idiota na to w p a d ł ! ) c h ę t n i e pody­ ** *
skutuję (...).
MANNI Chętnie bym się dowiedział, dlaczego
tak wielu homoseksualistów nad wy­

*** raz gwałtownie reaguje na wszelkie do­


niesienia o możliwości zmiany orienta­
Oni są wszyscy pokręceni. N i e c h le­ cji na heteroseksualną. Czy czujecie się
piej zajmą się tym, co u nich się dzie­ czymś zagrożeni? Bardzo dziękuję za
je, a nie przypieprzają się do innych. wszelkie wyjaśnienia, bardzo dziękuję.
Pozdrowionka KSIĄDZ BISKUP
RAFAŁ
***
***
Pierdolenie kotka... Niech te czarne
Katolickie Stowarzyszenie Psycholo­ klerykowskie [sic!] świnie leczą się
gów i Psychiatrów... Tiaaaaa. Nie ża- s a m e . T a k a jest moja opinia n a t e n

BOŻE NARODZENIE-2003
257
t e m a t . Niech się, kurwa, zajmą biedą ukowe, skoro ma za sobą TYLE pora­
w kraju, a nie leczeniem zdrowych żek w tej dziedzinie. Nie w a r t o już
wspominać, jak podszedł do odkrycia
ludzi. Żygać [sic!] się chce. Tyle.
Kopernika czy [że] zakazywał lecze­
TOMASZEK
nia ludzi drogą operacyjną, grożąc
grzechem śmiertelnym... Wspomi­
*** n a m o tym, bo wydawało mi się, że
średniowiecze już d a w n o m i n ę ł o , a tu
To, że ktoś posługuje się swobodnie się okazuje, że kościół jest jeszcze
sformułowaniem „najpierw jest skut­ chyba w XIV wieku... Takie m a ł e za­
kiem, a p o t e m przyczyną", świadczy pytanie... od kiedy kościół jest takim
0 nim, że szuka przyczyn i skutków e k s p e r t e m z dziedziny seksuologii...
w tradycyjnym, podstawowym ciągu czyżby p o t w i e r d z a ł a się t e o r i a że
praktyka czyni człowieka m i s t r z e m ?
przyczyn i skutków, w którym odnaj­
JA J U Ż W I E M [DLA] C Z E G O KO­
duje się każda racjonalna nauka. Szu­
ŚCIÓŁ TAK WALCZY, ABY LECZYĆ
kanie pojedynczych modeli przyczyn
GEJÓW! O T Ó Ż Z PARY GEJOW­
1 skutków to ignorowanie ich założeń SKIEJ NIE U R O D Z I SIĘ DZIECKO,
leżących w innych... przyczynach KTÓRE PÓŹNIEJ (...) [ M O Ż N A BY­
i skutkach. Dlaczego geje myślą ŁOBY] O C H R Z C I Ć , [KTÓREMU
o „wyleczonych" raczej jako hipokry­ PÓŹNIEJ M O Ż N A BYŁOBY] DAĆ
tach, a nie jak o ludziach, którzy m o ż e ŚLUB ITD. Pieniążki, drodzy pań­
po prostu nie byli homoseksualista­ stwo. Okazuje się, że z heteryków ko­

mi? Na czym niby ma polegać t e n nie­ ściół ma o wiele większe pieniążki niż
z gejów, a jak zmieni wszystkich ge­
zwykły magnetyzm myśli pedalskich?
jów na heteryków, jest więcej pienię­
Na beznadziejności? Dlaczego „ko­
dzy z wyżej wymienionych usług...
ściół ma się leczyć sam"? Czy on ko­
Chyba wreszcie w i a d o m o , dlaczego
gokolwiek do czegokolwiek zmusza? kościół chce z gejów robić hetery­
Przyznam, że m n i e - ateiście, pedało­ ków...
wi, który nie ma ochoty się leczyć -
[on] nie przeszkadza. Gotujcie się da­ PS Drogi księże M a r i a n i e ! O s t a t ­
lej we własnym sosie, d u r n e cioty! ni sex był zajebisty!!! Do p o n o w n e ­

MARCIN go!!!

*** ADAM

Kto jak kto, ale kościół już nie powi­


nien wypowiadać się na t e m a t y na-

258 FRONDA 31
NOTY O AUTORACH:

STOJAN ADAŚEVIĆ (1933) serbski ginekolog, były aborter, obecnie zaanga­


żowany w ruch obrony życia. Mieszka w Belgradzie.

ANNA BEDNARSKA (1971) polonistka. Mieszka we W r o c ł a w i u .

ANDRZEJ BURSA (1932-1957) poeta, „kaskader literatury", autor po­


śmiertnie w y d a n y c h Wierszy (1958) i Utworów wierszem i prozą ( 1 9 6 9 ) .

ENZO CARNIVALI (1969) włoski działacz ruchu pro life. Mieszka w Rzymie.

STANISŁAW CHYCZYŃSKI (1959) poeta, prozaik, krytyk literacki, redaktor


miesięcznika „Nihil N o v i " . Opublikował pięć książek, ostatnio t o m wierszy
Caharia Mon Amour (2000). Mieszka w Kalwarii Zebrzydowskiej.

STANISŁAW DŁUSKI (1962) poeta, krytyk literacki, redaktor „ N o w e j


Okolicy Poetów". Ostatnio opublikował Elegie dębowieckie ( 2 0 0 3 ) . Mieszka
w Rzeszowie.

LECH DOKOWICZ (1966) operator filmowy i telewizyjny, przez ostatnich


18 lat pracował w Niemczech. Mieszka w G d y n i .

MA DONCFANC Chinka zbiegła w 1998 roku do Stanów Zjednoczonych


Ameryki, gdzie otrzymała azyl polityczny i pracuje w Radiu W o l n a Azja.
Mieszka w USA.

ERYK DOSTATNI (1979) poeta. Mieszka w Warszawie.

M A R I A RAMONA CONZALEZ (1969) hiszpańska psycholog i psychotera-


peutka. Mieszka w M a d r y c i e .

GRZEGORZ GÓRNY (1969) redaktor naczelny „Frondy". Mieszka w Warszawie.

SZYMON G R A B O W S K I (1973) informatyk, pracownik Politechniki Łódzkiej.


Żonaty, czteroletnia córka. Z natury domator i malkontent. Mieszka w Łodzi.

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
259
HIROMI ITO (1955) japońska poetka i pisarka, wnuczka kobiety-szamana.
Zaczęta publikować w końcu lat 70. i od razu rozpoznano w niej n o w y głos
w japońskiej poezji. Opublikowała zbiory wierszy Ao Ume (Niebieska Śliwka,
1982), On Teritory (1985) i / am Anjuhimeko (1993) oraz zbiory esejów Tum-
my, Cheek, Bottom (1987) i zekranizowane Good Breast, Bad Breast ( 1 9 8 5 ) . J e j
powieść Family Art (1993) zdobyła The Mishima Yukio A w a r d , zaś House
Plant (1998) była nominowana do nagrody Akutagawa A w a r d , którą zdoby­
ła w 1999 roku jej inna powieść - La Nina. Mieszka w Kalifornii.

KRZYSZTOF J E Ż E W S K I (1939) poeta emigracyjny, eseista, tłumacz. Autor


wielu książek, ostatnio opublikował w y b ó r wierszy Znak pojednania ( 1 9 9 7 ) .
Mieszka we Francji.

LECH JĘCZMYK (1936) eseista, publicysta, tłumacz twórczości m.in. Philipa


K. Dicka, Josepha Hellera, Kurta Vonneguta. Mieszka w Warszawie.

MICHAŁ KLIZMA (1969) polonista. Mieszka w Warszawie.

PIOTR W I K T O R LORKOWSKI (1968) tłumacz literatury niemieckojęzycz­


nej, m.in. Reinera Kunze, krytyk literacki, poeta, redaktor internetowego ser­
wisu Poetica http://free.art.pl/poetica, wcześniej przez wiele lat współredago­
wał „Topos". Mieszka w Sopocie.

MARCIN M A Ł E K (1975) redaktor naczelny polsko-amerykańskiego mie­


sięcznika P O L I S H N E W S (http://www.polishnews.com/). Pracuje w interneto­
w y m serwisie http://www.korespondent.pl (pisze do działu „zagranica"). Stu­
dent 5. roku stosunków międzynarodowych w niepaństwowej warszawskiej
uczelni Collegium Civitas (kierunek dyplomacja), wcześniej ukończył studia li­
cencjackie w W S H C i T w Warszawie na kierunku Obsługa celna. Mieszka
w Warszawie.

FILIP M E M C H E S (1969) publicysta, tłumacz, początkujący wierszokleta.


D y p l o m o w a n y psycholog niepraktykujący. Pracownik firmy informatycznej.
Mieszka na warszawskich Starych Bielanach.

MACIEJ M. MICHALSKI (1978) Student A S P w Warszawie. Ostatnie nagro­


dy: Nagroda specjalna Życia Warszawy w „I Forum M ł o d y c h Karykaturzy­
stów" - M u z e u m Karykatury w Warszawie, Nagroda Państwowego Gospo­
darstwa Rybackiego w Niemodlinie.

260 FRONDA 31
TOMASZ NAKONECZNY (1973) poeta, absolwent polonistyki na Uniwersy­
tecie A d a m a Mickiewicza w Poznaniu, pracuje jako lektor języka polskiego za
wschodnią granicą ( W i l n o , Taszkent).

ARTUR NOWACZEWSKI (1978) poeta, krytyk literacki. W y d a ł arkusz wy­


rywki (Sopot 2 0 0 2 ) . Mieszka w Gdańsku.

TOMASZ PISULA (1977) absolwent geografii U W , z przyuczenia socjolog.


Od 1998 roku asystent senatora Zbigniewa Romaszewskiego w Fundacji
Obrony Praw Człowieka. Nie przepada za Fidelem Castro, p r a w d o p o d o b n i e
z wzajemnością. Mieszka pod Warszawą.

MACIEJ P Ł O M I E Ń (1969) pseudonim niegdyś działacza antyfaszystowskie­


go, do niedawna paneuropejskiego, a obecnie lidera pacyfistycznej organiza­
cji „ N a s nie dogonią", zamelinowanego gdzieś na warszawskim Żoliborzu
w obawie przed kontestatorską złością feministek-lesbijek, które - jak zapew­
nia Aleksander Dugin - nie istnieją.

RONALD REAGAN (1911) reporter radiowy, aktor filmowy, polityk Partii


Republikańskiej, gubernator Kalifornii w latach 1 9 6 6 - 1 9 7 4 , prezydent Sta­
nów Zjednoczonych Ameryki P n . w latach 1981-1988. Opublikował m.in.
książkę Aborcja i sumienie narodu ( 1 9 8 4 ) . Mieszka w U S A .

M A R K P. SHEA (1959) pisarz, felietonista, publicysta. W y c h o w a n y jako po­


gański agnostyk, został bezwyznaniowym ewangelikiem w 1979 roku,
a w 1987 przeszedł na łono Kościoła katolickiego. Autor takich książek, jak
m.in.: Making Senses Out ofScripture: Reading the Bibie as the First Christians Did,
By What Authority? An Evangelical Discovers Catholic Tradition, This is My Body:
An Evangelical Discovers the Real Presence. Mieszka w stanie Washington w U S A .

ZHOU S H I U YON (1973) Chinka zbiegła w 1993 roku do Stanów Zjedno­


czonych, gdzie przyznano jej azyl polityczny. Mieszka w U S A .

KARIN STRUCK (1947) niemiecka powieściopisarka i eseistka, urodzona


w Meklemburgii, w 1953 roku wraz z rodzicami wyjechała z N R D do R F N ,
studiowała germanistykę i romanistykę. utożsamiana z Pokoleniem '68, dzia­
łała w partii komunistycznej i ruchu pacyfistycznym, w 1995 roku nawróco­
na na katolicyzm, autorka takich książek, jak m.in. Klassenliebe, Ich sehe mein
Kind im Traum, Blaubarts Schatten. Mieszka w M o n a c h i u m .

BOŻE NARODZENIE-2003
261
SONIA SZOSTAKIEWICZ (1971) redaktor „Frondy". Mieszka pod Warszawą.

TOMASZ P. T E R L I K O W S K I (1974) filozof, dziennikarz, obecnie pracuje


w „ N o w y m Państwie". Mieszka w Warszawie.

WOJCIECH WENCEL (1972) poeta, eseista, krytyk literacki, redaktor „ F r o n ­


dy" i „ N o w e g o Państwa". Opublikował cztery książki poetyckie i zbiór szki­
ców. W listopadzie 2003 ukażą się d w a n o w e tytuły: Wiersze zebrane (Biblio­
teka „ F r o n d y " ) i eseistyczny Przepis na arcydzieło ( W y d a w n i c t w o Arcana). Jest
laureatem wielu nagród, m.in. Nagrody Fundacji im. Kościelskich. Był także
nominowany do Nagrody Nike i - dwukrotnie - do Nagrody im. Józefa M a c ­
kiewicza. Mieszka w Cdańsku-Matarni.

HARRY WU (1937) jeden z najbardziej znanych chińskich obrońców praw


człowieka. Aresztowany podczas studiów w 1960 roku, następnych 19 lat
spędził w komunistycznych obozach pracy przymusowej - Laogai. Po zwol­
nieniu zagrożony powtórnym aresztowaniem, w 1985 roku wyjechał do U S A .
Osiadł w Kalifornii, gdzie prowadził działalność naukową. W 1992 roku za­
łożył Fundację Badawczą Laogai (www.laogai.org), której celem jest zbiera­
nie i publikowanie informacji o systemie chińskich obozów pracy przymuso­
wej. Od 1991 roku odbył trzy potajemne podróże do Chin dokumentujące
przypadki łamania tam praw człowieka. Aresztowany podczas ostatniej po­
dróży w 1995 roku, zwolniony został dopiero po t y m , jak Hillary Clinton za­
groziła swoją nieobecnością na Konferencji O N Z ds. Kobiet w Pekinie. W i e ­
lokrotnie występował w roli eksperta przed komisjami Kongresu i Senatu
USA. Mieszka w Kalifornii.

CAO XIAO DUAN funkcjonariuszka chińskiego Biura Planowania Urodzeń


w latach 1984-1998, w 1998 roku uciekła do Stanów Zjednoczonych A m e ­
ryki Pn. i poprosiła o azyl polityczny. Mieszka w USA.

262 FRONDA 31
Polska Federacja Ruchów Obrony Życia
61-362 Poznań, ul. Forteczna 3
tel. 61/653-03-95, fax 61/653-03-94
www.prolife.com.pl

Ruchy i Organizacje zrzeszone w PFROŻ:

A C
Archidiecezjalna Kuria Biskupia Centrum Służby Rodzinie
Wydział Duszpasterstwa Rodzin Adres siedziby: 93-162 ŁÓDŹ
Adres siedziby: 15-788 BIAŁYSTOK, ul. Broniewskiego la
ul. Kościelna 2 tel. (O 42)682 20 20
tel. (O 85) 732 86 64, (O 85) 741 75 32 Delegat: ks. Stanisław Kaniewski
Delegat: Magdalena Szymańska
Centrum Wspierania Rodzicielstwa
Archidiecezjalna Poradnia Adopcyjna od Poczęcia przy Katolickim
Ośrodek Adopcyjno Opiekuńczy Stowarzyszeniu Civitas Christiana
Adres siedziby: 50-328 WROCŁAW Adres siedziby: 70-546 SZCZECIN,
ul. Katedralna 4/25 ul. Mariacka 6/8
tel. (O 71)327 11 03 tel./fax(0 91) 433 71 33
Delegat: Zofia Łubieniecka Delegat: Artur Szymczak

ARKA Poradnia Specjalistyczna Chrześcijańska


i Telefon Zaufania Demokracja-Stronnictwa Pracy
Adres siedziby: 33-100 TARNÓW Adres siedziby: WARSZAWA
PI. Katedralny 6 ul. Bagatela 10/7
tel. (O 14) 621 01 91 tel. 022/6767296 praca
Delegat: Maria Maczkowska Delegat: Andrzej Świtalski

BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
263
D
Diakonia Życia - Ruch Domowy Kościół Diakonia Życia Ruchu Światło-Życie
Diecezji Radomskiej Oddział Wrocławski
Adres siedziby: 26-600 Radom, Adres siedziby: 50-520 WROCŁAW
ul. Żeromskiego 84/128 ul. Gajowa 74/2
tel. (048) 362-52-87, tel. 0601 777378
fax (048) 362-44-24 Delegat: Jolanta Such-Białoskórska
Delegat: Regina i Leszek Kiraga
Diecezjalne Dzieło Duchowej Adopcji
Diakonia Życia Ruchu Światło-Życie im. Sł. Bożego Ks. Bp. Dominika
Oddział Gdański Adres siedziby: PELPLIN
Adres siedziby: REDA Bp. Dominika 11
ul. Jana Brzechwy 5/4 tel. 069/1361221 w. 345
tel. 058/784845 Delegat: Maria Puczyńska
Delegat: Mirosław Prusator
DOM SAMOTNEJ MATKI „DAR ŻYCIA"
Diakonia Życia Ruchu Światło-Życie Adres siedziby: KOSZALIN
Oddział Poznański ul. Wojska Polskiego 13
Adres siedziby: 61-306 POZNAŃ tel. 094/3423770
ul. Borownicka 10A Delegat: Beata Iwaszko
tel. 061/8798714
Delegat: Piotr Masztalski Duszpasterstwo Rodzin:
Liga Małzeństwo-Małżeństwu
Diakonia Życia Ruchu Światło-Życie Adres siedziby:
Oddział Śląski 83-110 TCZEW Diecezja - Pelplin
Adres siedziby: RUDA ŚLĄSKA ul. Bolesława Chrobrego 14
ul. Paderewskiego 1 B/30 tel. 058/5338727
Delegat: Krzysztof Pilarski Delegat: Jan Barczyński

Diakonia Życia Ruchu Światło-Życie Duszpasterski Telefon Zaufania


Oddział Warszawski Adres siedziby: 50-328 Wrocław,
Adres siedziby: WARSZAWA ul. Katedralna 4
ul.Wolska 15/52 tel. (071) 321-35-46
tel. 022/631 35 01 Delegat Urszula Neumann
Delegat: Ewa Bielecka

264 F R O N D A 31
Duszpasterstwo Akademickie F
„Straż Pokoleń" Fundacja „Glos dla Życia"
Adres siedziby: 00-263 Warszawa, Adres siedziby: Poznań
ul. Długa 3 ul. Forteczna 3, 61-362
tel. (022) 81 81 476 tel. (061) 653 03 91. fax (061) 653 03 94
Delegat: Bogdan Tminski e-mail:glos@prolife.com.pl
www.prolife.com.pl

Duszpasterstwo Rodzin Delegat: Paweł Wosicki

Archidiecezji Gdańskiej
Adres siedziby: 80-330 Gdańsk, Fundacja na Rzecz Ochrony Zdrowotnej
i Prawnej oraz Edukacji Rodzinnej
ul. Cystersów 15
„SOS Rodzinie"
Adres do korespondencji:
Adres siedziby: 33-300 Nowy Sącz,
Jadwiga Dobrowolska. 80-394 Gdańsk.
ul. Narutowicza 6
ul. Kołobrzeska 42a/5,
tel. (018) 44 15 778
tel. (058) 553-35-43
Delegat: Krystyna Zając
Delegat: Jadwiga Dobrowolska

Fundacja Obrony Życia Dziecka „Maria"


Duszpasterstwo Rodzin Archidiecezji
Adres siedziby: 04-022 WARSZAWA
Poznańskiej
Sygietyńskiego 7
Adres siedziby:
tel. 022/102418
Parafia Wszystkich Świętych, ul. Grobla 1,
Delegat: Maria Bieńkiewicz
61-858 POZNAŃ
tel./fax (061) 851 97 53, (061) 851 97 66
Fundacja Pomocy Samotnym Matkom
Delegat: Jadwiga Pulikowska, Duszpasterz
Adres siedziby: 87-100 TORUŃ
Diecezjalny Janusz Grześkowiak ul. Piekary 37/39 p.29
tel. 056/6218734
Duszpasterstwo Rodzin Diecezji Delegat: Janusz Strześniewski
Koszalińsko-Kołobrzeskiej
Adres siedziby: 75-950 Koszalin, Fundacja Pomocy Samotnej Matce
ul. Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego 25 Adres siedziby: 61-861 Poznań,
tel. (094) 34-362-79 ul. Garbary 22
Delegat: Urszula Lampka tel./fax(061) 853-32-81.
tel. (061) 853-05-87
e-mail: matka@man.poznan.pl
Delegat: Anna Stecka

BOŻE NARODZENIE-2003
265
Fundacja Pro-Humana Vita Fundacja SOS Obrony Poczętego Życia
Adres siedziby: 31-014 Kraków, Adres siedziby: BYSŁAW, Bysław 80
ul. Sławkowska 1 Delegat: Agnieszka Karwacka
tel./fax (012) 422-53-38
Delegat: dr Rafał Michalik Fundacja SOS Obrony Poczętego Życia
Adres siedziby: STRZYŻÓW
Fundacja SOS Obrony Poczętego Życia ul. Łukaszewicza 10
Adres siedziby: 37- 450 Stalowa Wola Delegat: Andrzej Zybura
ul. Jana Pawia II 15/158
Delegat: Leokadia Popek Fundacja SOS Obrony
Poczętego Życia - centrala
Fundacja SOS Obrony Poczętego Życia Adres siedziby: 00-150 WARSZAWA
Adres siedziby: RZESZÓW ul. Nowolipie 9/11
ul. Leszczyńskiego 2/3 tel. 022/8312806
tel. 017/8538151 Delegat: Ryszard Hałwa
Delegat: Józefa Kowalik
Fundacja SOS Obrony Poczętego Życia
Fundacja SOS Obrony Poczętego Życia oddział w Kaliszu i Liceum
Adres siedziby: 38-400 KROSNO Ogólnokształcące im. św. Jana Bosko
ul. Partiusa 6 Adres siedziby: 62-800 Kalisz,
tel. 013/120767 ul. Łódzka 10
Delegat: Krzysztof Sterkowiec tel. (062) 76 73 967
e-mail: bosko@zse.kalisz.pl
Fundacja SOS Obrony Poczętego Życia www.zse.kalisz.pl/bosko
Adres siedziby: 00-150 Warszawa Delegat: Kaspian Przyjazny
ul. Nowolipie 9/11 e-mail: przyjazny@kl.home.pl
tel. 022/8312806
Delegat: Barbara Gabryś Fundacja Światło - Życie Diakonia Życia
Ośrodek w Pelplinie
Fundacja SOS Obrony Poczętego Życia Adres siedziby: 83-130 Pelplin,
Adres siedziby: Bielsko - Biała ul. Starogardzka 2
ul. Jedności 6 tel. (058) 356-19-42. 356-12-21,
tel. 0-33 8112200 356-12-22, fax: 356-16-99
Delegat: Grzegorz Stańczyk Delegat: Krystyna Dudzis, tel. 0603 242-695,

266 FRONDA 31
e-mail krystyna.dudzis@prolife.org.pl przewodniczący ZM KS „Civitas Christiana"
Moderator krajowy: ks. Andrzej Żur w Gnieźnie
83-130 Pelplin, Ogród Biskupi 1,
tel. 0603 260-971. Gorzowskie Porozumienie
e-mail azur@friko2.onet.pl na Rzecz Obrony Życia
Adres siedziby: 66-400 GORZÓW WLKP.
Fundacja „Źródło" ul. Sportowa 10b/20
Adres siedziby: 31 -004 Kraków, tel. 095/7201983
ul. Smoleńsk 2 Delegat: Lidia Derbich
tel. (012) 422 74 18
Delegat: Jadwiga Wronicz Grupa Obrońców Życia
im. St. Leszczyńskiej
Fundusz Obrony Życia Archidiecezji Adres siedziby: 07-200 WYSZKÓW
Poznańskiej ul. Kościuszki 19
Adres siedziby: 61-701 Poznań, tel. 029/ 7423262
ul. Fredry 11, Delegat: Janina Marcińczak
tel. (061) 851 90 21
Delegat: Jan Neugebauer, Grupa Obrońców Życia w Żarach
e-mail: janek@prolife.com.pl Adres siedziby: 68-200 ŻARY
Męczenników Oświęcimskich 17/16
C tel. 068/3748115
Gaudium Vitae - Ruch Obrony Życia Delegat: Elżbieta Klimowicz
Poczętego im. S. Leszczyńskiej
Adres siedziby: GDAŃSK Mickiewicza 11 Grupa Pro - Life
tel. 058/3414910 przy Karmelu w Gdyni - Orłowie
Delegat: Janina Reniecka Adres siedziby: ORŁOWO
ul. Cumowników 8
Gnieźnieńskie Porozumienie w Obronie tel. 058/6248658
Poczętego Dziecka i Rodziny Delegat: Aneta Szalkowska
przy „Civitas Christiana"
Adres siedziby: Katolickie Stowarzyszenie Grupa Synodalna
„Civitas Christiana", przy parafii Nowa Sarzyna
62-200 Gniezno, ul. Tumska 13, Adres siedziby: 37-310 NOWA SARZYNA
tel./fax (0-61) 426-19-11 tel. 0195/413584
Delegat: Edward Frąckowiak, Delegat: Tadeusz Tryczyński

BOŻE NARODZENIE-2003
267
I Katolickie Stowarzyszenie
Inicjatywa Wydawnicza „Ad Astra" „Civitas Christiana" - oddział wojewódzki
Adres siedziby: 00-434 WARSZAWA Adres siedziby: ul. Kramarska 2,
ul. Hoene-Wrońskiego 1 5/49 61-765 Poznań
tel. 022/8185405 tel. (061) 852-42-20,
Delegat: Jacek Krzystek tel./fax(061) 852-21-39
Delegat: Zofia Grześkowiak
Instytut Naturalnego Planowania Rodziny
według Metody Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy
Prof. J. Rotzera
Adres siedziby: KRAKÓW
Adres siedziby: 87-800 Włocławek,
ul. Strzelców 17/48
ul. Krokusowa 2
tel. 012/4129932
tel. (054) 327-11-78, (054) 327-11-55
Delegat: Adam Kisiel
Delegat: Małgorzata Bojarska

Instytut Studiów nad Rodziną Uniwersytetu Katolickie Stowarzyszenie Obrony Życia

im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Zamościu


Adres siedziby: 05-092 Łomianki, Adres siedziby: 22-400 Zamość,
ul. K. K. Baczyńskiego 9 ul. Staszica 12
tel. (022) 751-38-99, tel. (084) 639-27-80
tel./fax (022) 751-35-26, Delegat: Jerzy Sokołowski
e-mail: isnar@perytnet.pl
Delegat: Elżbieta Chojnacka
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży
Akademickiej „Unia Młodych"
Instytut Teologii Rodziny
(KSMA „Unia Młodych")
Adres siedziby: KRAKÓW
Adres siedziby: 20-950 Lublin,
ul. Franciszkańska 3
Al. Racławickie 14
tel. 012/229424
Delegat: Wanda Póltawska fax (081) 533-04-33
Delegat: Piotr Wiśniewski
K
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Katolickie Stowarzyszenie „Służyć Życiu "
Adres siedziby: 36-110 Majdan Królewski, Adres siedziby: 88-100 Inowrocław
ul.Krzatka 26
ul. Toruńska 24
tel. (015) 847-21-06 (ks. proboszcz)
tel. 052/3572940
Delegat: Renata Drozdowska
Delegat: Maria Kujawa

268 FRONDA 31
Klub Przyjaciół Ludzkiego Życia
Katolickie Stowarzyszenie Społeczno-
Adres siedziby: 80-286 Gdańsk,
Gospodarcze Diecezji Warmińskiej Jaśkowa Dolina 47/1 a
im. Stanisława Kardynała Hozjusza tel. (058) 341 19 11, fax (058) 34 61 002
Adres siedziby: 10-025 Olsztyn, Delegat: Ewa Kowalewska
ul. Staszica 5
tel. (089) 527-22-80 Kolo Obrony Życia przy parafii

(Adres i telefon Stowarzyszenia jest Najświętszego Serca Jezusa w Sieradzu


Adres siedziby: 98-200 Sieradz
adresem Kurii Biskupiej Diecezji
ul. Grunwaldzka 8
Warmińskiej, Stowarzyszenie nie posiada
Delegat: Anna Szerer,
własnej siedziby)
adres korespondencyjny:
Delegat: Kazimierz Stefan Krawczyk 98-200 Sieradz, ul. 11 Listopada 9/16.
tel. (043) 822 92 47
Katolickie Stowarzyszenie na Rzecz Osób
Specjalnej Troski i ich Rodzin Koło Obrony Życia przy parafii NMP
im. Św. Maksymiliana Kolbego Królowej Polski
we Włocławku
Adres siedziby: 85-432 Bydgoszcz,
Adres siedziby: 87-800 Włocławek;
ul. Motylowa 13
ul. Jeżynowa 59
tel. (052) 372-48-61
tel. (054) 23-71-783
Delegat: Andrzej Dorszewski
Delegat: Anna Stolorz

KIK Krakowskie Porozumienie


- Terenowy Ośrodek Przymierza Rodzin na Rzecz Obrony Życia Człowieka
Adres siedziby: Gdańsk, ul. Ogarną 64/65 Adres siedziby: KRAKÓW
tel. 058/3014330 ul. Altanowa 18/59
Delegat: Piotr Gródecki tel. 012/376669

Kręgi Rodzin Ruchu Domowego Kościoła


Klub Etycznej Myśli Obywatelskiej Centrala
„Wspólnota Elbląska" Adres siedziby: 30-212 KRAKÓW
Adres siedziby: Elbląg, ul. Sadowa 1 ul. Królowej Jadwigi 148

tel. (055) 233 77 79. fax (055) 232 49 69 tel. 012/4253088


Delegat: Jerzy Matuszek
Delegat: Irena Tarnacka
Klub Inteligencji Katolickiej w Gdyni Krucjata Miłosiernych
Adres siedziby: 81-365 GDYNIA i Hospicjum u oo. Pallottynów
ul. Batorego 19 Adres siedziby: SZCZECIN ul. Św. Ducha
Delegat: Anna Kuncewicz Delegat: Janina Chodyko

BOŻE N A R O D Z E N 1 E 2 0 0 3
269
Krucjata Modlitwy Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli
w Obronie Poczętych Dzieci Naturalnego Planowania Rodziny Oddział
Adres siedziby: 31-004 Kraków, Poznań
ul. Franciszkańska 3 Adres siedziby: 61-478 Poznań,
tel. (012) 42 32 324 ul. Bluszczowa 3/5
e-mail: krucjata@grafion.com.pl tel. (061) 832 25 33. (0606) 511 685
Delegat: Antoni Zięba Delegat: Anna Dyndul, e-mail:
andzia@prolife.com.pl
L
Liga Malżeństwo-Małżeństwu Polski Związek Katolicko-Społeczny
Diecezja Pelplin
Adres siedziby: WARSZAWA
Adres siedziby: 83-110 Tczew,
ul. Nowogrodzka 4/3
ul. Bolesława Chrobrego 14
tel. 022/6292163
tel. (058) 533-87-27
Delegat: Jacek Wójcikiewicz
Delegat: Jan Barczyński

Polski Związek Kobiet Katolickich


N
Adres siedziby: 00-449 Warszawa.
Nieformalny Zespół
ul. Łazienkowska 14
przy Parafii Św. Rodziny
tel. (022) 625-42-80
Adres siedziby: 81-333 GDYNIA
Delegat: Maria Adamska-Kolupa
ul. Kołłątaja 40
Delegat: Roman Waleńczak
Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli
Naturalnego Planowania Rodziny

Parafialna Grupa Obrońców Życia - Zarząd Główny

w Suchym Lesie Adres siedziby: 00-480 Warszawa,

Adres siedziby: 62-002 Suchy Las, ul. Wiejska 13 m 46

ul. Lisia 13 tel. (022) 831 10 67, (022) 756 89 46

tel. (061) 812-55-55 Delegat: Hanna Goszczyńska

Delegat: Małgorzata Hyjek


Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli
Parafialny Ruch Obrony Życia - Parafia Naturalnego Planowania Rodziny
Chrystusa Odkupiciela - Oddział Gdańsk
Adres siedziby: 61-054 Poznań Adres siedziby: 81-587 Gdynia,
ul. Bolesława 5 tel. (061) 87 68 148 ul. Buraczana 27a/10
Delegat: Wanda Napieralska tel./fax (058) 629-41-14
Delegat: Lech Kowalewski

270 F R O N D A 31
fax (022) 625-10-83
Poradnictwo Rodzinne Parafia Św. Michała
e-mail: rr@perytnet.pl
Adres siedziby: 66-200 ŚWIEBODZIN
ul. Szpitalna 1 Ruch „Domowy Kościół"
tel. 068/3823402 Adres siedziby: Centralna Diakonia
Delegat: Barbara Adamczak Domowego Kościoła
30-212 Kraków,
Poradnictwo Rodzinne Diecezjalny ul. Królowej Jadwigi 148

Ośrodek DR tel. (012) 425 30 88

Adres siedziby: 25-516 KIELCE Delegat: Hanna i Jerzy Matuszkowie - para


krajowa
ul. IX Wieków Kielc 15a
tel. (061) 87 97 167. e-mail:
tel. 041/3445668
matuszek@poznan.home.pl
Delegat: Paulina Szymkiewicz

Ruch „Domowy Kościół"


R - Oddział południowej Polski
RAHEL Adres siedziby: KRAKÓW
Adres siedziby: LÓDŹ Łagiewnicka ul. Królowej Jadwigi 148
197/201 tel. 012/253088
tel. 042/6553625 Delegat: Czesław Chytra
Delegat: Ks. Andrzej Sobaszek
Redakcja Głos dla Życia Ruch „Domowy Kościół"
Adres siedziby: 61-362 Poznań Archidiecezji Poznańskiej
ul. Forteczna 3 Adres siedziby: POZNAŃ
tel. 061/6530396 ul. Wiklinowa 12/4
Delegat: Aleksandra Gil Delegat: Stefan Chmielewski

Rodzina Polsce - Polska Rodzinie


Adres siedziby: WARSZAWA Ruch Krzewienia Duchowej Adopcji
ul. Chełmska 21 a Dziecka Poczętego
tel. 022/8512890
Adres siedziby:
Delegat: Ks. Kazimierz Kurek
Centralny Ośrodek Duchowej Adopcji na
Jasnej Górze,
Ruch Apostolski „Rodzina Rodzin"
42-225 Częstochowa.
Archidiecezji Warszawskiej
ul. ks. A. Kordeckiego 2,
Adres siedziby: 00-449 Warszawa,
ul. Łazienkowska 14 tel. (034) 365-66-88,

tel. (022) 621-02-82. fax: (034) 365-67-28.

BOŻE N A R O D Z E N I E 2003
271
Ośrodek Informacji Ruchu Krzewienia ul. Nowogrodzka 44/5
Duchowej Adopcji, tel. (022) 628-95-24
80-526 Gdańsk Brzeźno, ul. K. Delegat: Mariusz Krajewski
Dunikowskiego 1/A m 6.
tel. (058) 343-50-07 Ruch Obrony Życia - FATIMA przy parafii
Delegat: Zdzisław Arkuszyński Matki Bożej Szkaplerznej
Ruch Obrony Życia Poczętego Adres siedziby: 05-660 Warka,
im.Stanisławy Leszczyńskiej ul. Franciszkańska 22

„Gaudium Vitae" tel. (048) 667 23 53


Delegat: Maria Gut.
- Ośrodek Gdański 05-660 Warka, oś. P. Wysockiego 2/16
Adres siedziby: Przy Parafii Świętego tel. (0 48) 667-38-08
Krzyża - 80-425 Gdańsk - Wrzeszcz,
ul. Mickiewicza 11 Ruch Obrony Życia Dzieci Poczętych
tel. (058) 341-49-10 „Gaudium Vitae" im. Stanisławy
Delegat: Janina Reniecka, Leszczyńskiej („Gaudium Vitae")
tel. (058) 357-81-60 Adres siedziby: 02-031 Warszawa,
- Ośrodek Gdyński ul. Grójecka 45 m 12
Adres siedziby: Przy parafii Sw. Stanisława tel. (022) 822-92-02,
Kostki (OO. Jezuici) - 81-313 Gdynia tel. zaufania (022) 66-444-66
ul. Tatrzańska 35 Delegat: Andrzej Urmiański
Delegat: Krystyna Milewska
tel. (058) 621-98-50 Ruch Obrony Życia Poczętego
i Świadczenia Pomocy Matce
Ruch Obrony Poczętego Życia Adres siedziby: Parafia Księży Jezuitów
„Gaudium Vitae" p.w. św. Stanisława Kostki, 81-313 Gdynia,
Adres siedziby: 65-039 Zielona Góra. ul. Tatrzańska 35.
ul. Krzywoustego 3/5 tel. (0 58) 620-69-09 wew. 256
tel. (068) 327-13-93 Delegat: Krystyna Milewska,
Delegat: Hanna Witkowska tel. (058) 621-98-50

Ruch Obrony Życia Dzieci Poczętych Ruch Obrony Życia w ramach


„Pro Familia" - Fundacja Apostolstwa Duszpasterstwa Rodzin
Miłosierdzia Bożego Adres siedziby: 83-130 Pelplin,
Adres siedziby: 00-695 Warszawa, ul. Biskupa Dominika 11,

272 FRONDA 3]
tel. (058) 536-12-22, Stowarzyszenie Dobroczynne „Nadzieja"
fax. (058) 536-16-99 Adres siedziby: 31 -039 Kraków,
Delegat: Jadwiga Borkowska ul. Dietla 64/12
tel. (012) 411-47-66 (Telefon Zaufania)
S Delegat: Jacek Polak
Stowarzyszenie Absolwentów Instytutu
Studiów nad Rodziną Stowarzyszenie na Rzecz Naturalnego
Adres siedziby: ŁOMIANKI Rodzenia i Karmienia
ul. Baczyńskiego 7 Adres siedziby: 03- 933 Warszawa,
tel. 02/7513899 ul. Obrońców la/62
Delegat: Krzysztof Wiktor tel. (022) 617-71-47,

Stowarzyszenie Ewangelizacyjne Rodzin Ośrodek Kultury Ochoty.


Kultura Życia „Ster" ul. Grójecka 75. tel. (022) 229 369,
Adres siedziby: 50-402 Wrocław
ul. Traugutta 34 „Ziarno" ul. Wasilkowskiego la.
Delegat: Henryk Jarosiewicz Poradnia „D" ul. Saska 6 1 .
tel. (022) 617-30-01
Schronisko Matek Ciężarnych „Betlejem" Delegat: Olga Dron
we Wrocławiu
Adres siedziby: 51-354 Wrocław, Stowarzyszenie na Rzecz Naturalnego
ul. Litewska 36/16, Rodzenia i Karmienia Oddział Poznański
tel. (071) 324-98-55 Adres siedziby: 60-559 Poznań,
Delegat: Jacek Mazurkiewicz ul. Długosza 7/5, tel. (061) 847 71 74
Seminarzyści w Obronie Życia Delegat: Małgorzata Neugebauer
Adres siedziby: GDANSK-OLIWA
Cystersów 16 Stowarzyszenie Obrony Życia
tel. 058/3520050 „Evangelium Vitae" w Ełku
Delegat: Krzysztof Mateusz Koszałka Adres siedziby: 19-300 Ełk.
ul. Kościuszki 16
Spotkania Małżeńskie tel. (087) 610-20-49
Adres siedziby: 02-791 Warszawa, Delegat: Bogdan Nowacki.
ul. Meander 23/22
tel. (0 22) 649 66 14 Stowarzyszenie Obrony Życia w Zamościu
Delegat: Jerzy Grzybowski Adres siedziby: Zamość Staszica 12

BOŻE NARODZENIE-2003
273
Stowarzyszenie Rodzin Katolickich
tel. 084/6392780
Adres siedziby: 76-200 SŁUPSK
Delegat: Jerzy Sokołowski
Dominikańska 1
tel. 059/424273
Stowarzyszenie „Po pierwsze Rodzina" Delegat: J. Bronisław Rekowski
Adres siedziby: 01-564 Warszawa,
ul. Pogonowskiego 22 Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Diecezji
tel. (022) 63 93 957, Legnickiej

fax(022) 63 90 413 Adres siedziby: WARTA BOLESŁAWIECKA


Koło Parafialne
Delegat: Małgorzata Bal
w Warcie Bolesławieckiej
Delegat: Janusz Chudyba
Stowarzyszenie „Prawo do Życia"
Adres siedziby: 00-263 Warszawa,
Stowarzyszenie Rodzin Katolickich
ul. Długa 3 „Agape" - Diecezji Ełckiej
tel. (022) 831-45-75 Adres siedziby: Suwałki
Delegat: Jerzy Marian Zieliński ul. Skłodowskiej 4/1
tel. 087/5672175
Stowarzyszenie Psychologów Delegat: Leszek Lewoc
Chrześcijańskich, oddział w Poznaniu
Adres siedziby: c/o Iwona Roszkiewicz, Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Arch.
Katowickiej
ul. Kępińska 4 60-115 Poznań
Adres siedziby: 40-041 KATOWICE
(0 61) 83 06 573
ul. Plebiscytowa 49a
Delegat: Jolanta Próchniewicz,
tel. 032/516715
e-mail: jola@prolife.com.pl
Delegat: Zofia Cebulska

Stowarzyszenie Rodziców Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Diecezji


Adres siedziby: 90-418 Łódź, Elbląskiej
ul. Kościuszki 27/5
Adres siedziby: KWIDZYN
tel. (042) 633-53-26, (0604) 58 00 21
ul. Targowa 7 Skr. Poczt. 98
Delegat: Karol Chądzyński
tel. 0555/78-14
Delegat: Maria Kowalczyk
Stowarzyszenie Rodziców Rodzin
Wielodzietnych
Adres siedziby: 42-200 Częstochowa Stowarzyszenie Rodzin Katolickich

ul. Targowa 1/1 p. Adres siedziby: CZ STOCHOWA

tel. 034/3244551 ul. Krakowska 15/17

Delegat: Mieczysław Malik Delegat: Józef Żentner

274 FRONDA 31
Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Gdańsku
Adres siedziby: KOSZALIN Adres siedziby: 80-254 Gdańsk,
ul. Staszica 38 ul. Partyzantów 97 m. 27
Delegat: Robert Pietras tel. (0 58) 345 82 74
Delegat: Barbara Góra

Stowarzyszenie Rodzin Katolickich


Diecezji Płockiej Stowarzyszenie Rodzin Katolickich

Adres siedziby: PŁOCK w Archidiecezji Gdańskiej

ul. Wieczorka 7 Adres siedziby: 80-288 Gdańsk - Morena,

tel. 024/2626441 ul. Piecewska 9

Delegat: Barbara Chlewińska tel./fax (058) 345-82-74,


tel. (058) 347-96-71,
tel. kom. (0604)12-91-78
Stowarzyszenie Rodzin Katolickich
Delegat: Henryk Góra
Archidiecezji Gdańskiej - Koło parafialne
Adres siedziby: GDAŃSK
Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych
ul. Słowackiego 79
Adres siedziby: 33-300 NOWY SACZ
tel. 058/3418486
Narutowicza 6
Delegat: Barbara Góra
tel. 018/420837
Delegat: Zbigniew Koszykowski
Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Diecezji
Tarnowskiej, Oddział Parafialny
Stowarzyszenie Ruch Kultury
w Ptaszkowej „Sekcja Obrony Życia"
Chrześcijańskiej „Odrodzenie"
Adres siedziby: 33-333 Ptaszkowa 504,
im. prof. Kazimierza Sośnickiego
tel. (018) 445-17-96
w Gdańsku
Delegat: Henryk Siedlarz
Adres siedziby: 80-254 Gdańsk 6,
ul. Partyzantów 97 m 27
Stowarzyszenie Rodzin Katolickich w
tel. (058) 34-79-671,
Archidiecezji Gdańskiej - Koło przy parafii
tel./fax (058) 345-82-74,
Bożego Ciała w Gdańsku
tel. kom. (604)12-91-78
Adres siedziby: 80-288 Gdańsk - Morena,
Adres korespondencyjny:
ul. Piecewska 9
tel./fax (058)345-82-74, dr Henryk Góra, 80-952 Gdańsk 6, P.O.

tel. (058) 347-96-71, BOX 241

kom. (0 604)12-91-78 Delegat: Grażyna Sidorowicz


Delegat: Elżbieta Brzozowska
Stowarzyszenie „Tak Życiu" w Rzeszowie
Stowarzyszenie Rodzin Katolickich w Adres siedziby: 35-959 Rzeszów,
Archidiecezji Gdańskiej - Koło przy parafii ul. Kraszewskiego 2

BOŻE NARODZENIE-2003
275
tel. (017) 852-46-88 Towarzystwo Obrony Nienarodzonych im.
Delegat: Barbara Fraczek Stefana Kardynała Wyszyńskiego
w Radomiu - TONN
Szamotulskie Porozumienie w Obronie Adres siedziby: 26-600 Radom,
Życia ul. Sienkiewicza 13, tel. (048) 362-47-17
Adres siedziby: 64-500 Szamotuły, Delegat: Grażyna Troll
ul. Różana 35
tel./fax (061) 292-17-21 Towarzystwo Obrony Życia Poczętego
Delegat: Grażyna Krajcarz „Homo - Homini"
Adres siedziby: 15-225 Białystok,
Szkoła Rodzenia Łuczak - Wawrzyniak ul. Grottgera 1 m 6
Adres siedziby: 60-132 Poznań tel. (085) 741-52-02
ul. Gorczyńska 16/3 Delegat: Teresa Wiszowata
tel. 061/6614455
Delegat: Rafał Wawrzyniak Towarzystwo Odpowiedzialnego
Rodzicielstwa Oddział Terenowy Bielsko
T Biała
Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka Adres siedziby: 43-382 Bielsko Biała,
we Wrocławiu ul. Potok 6
Adres siedziby: 50-262 Wrocław, tel./fax (033) 818-31-10 e-mail:
ul. Jedności Narodowej 85/1 DPSNR5@polbox.com
tel. (071) 372-04-86 Delegat: Maria Szlagura
Delegat: Beata Barzyńska
Towarzystwo Odpowiedzialnego
Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka Rodzicielstwa - Zarząd Główny
w Zielonej Górze Adres siedziby: 44-200 Rybnik,
Adres siedziby: 65-204 Zielona Góra, ul. Na Górze 5/2
ul. Piaskowa 9e tel./fax (032) 422-22-52, e-mail:
tel. (0-68) 324-49-00 katrojan@free.polbox.pl
Delegat: Witkowska Małgorzata Delegat: Kazimierz Trojan

Terenowy Ośrodek Przymierza Rodzin przy Towarzystwo Odpowiedzialnego


Rodzicielstwa
Klubie Inteligencji Katolickiej w Gdańsku -
Adres siedziby: TARNOBRZEG
„Przymierze Rodzin" („TOPR")
ul. Zwierzyniecka 29/18
Adres siedziby: 80-826 Gdańsk, ul. Ogarną
tel. (015) 823 07 28
64/65. tel. (0-58) 301-43-30
tel. kom.O 604 230 700
Delegat: Odpowiedzialny: Piotr Gródecki
Internet: www.free.polbox.pl/k/kleczek
e-mail: kleczek@prolife.pl

276 FRONDA 31
Delegat: Dariusz Kłeczek
Wyższa Szkoła Zarządzania i
Towarzystwo Odpowiedzialnego Przedsiębiorczości
Rodzicielstwa im. Bogdana Jańskiego
Adres siedziby: 80-421 GDAŃSK Adres siedziby: WARSZAWA
ul. Kościuszki 95/4 ul. Chełmska 21A
tel. 058/3411490
tel. 022/851288890
Delegat: Antoni Szymański
Delegat: Zbigniew Jacniacki

Towarzystwo Odpowiedzialnego
Z
Rodzicielstwa
Zjednoczenie Chrzescijańsko-Narodowe
Adres siedziby: 44-200 RYBNIK
Adres siedziby: 00-853 Warszawa,
ul. Na Górze 5/2
ul. Twarda 28
tel. (032) 422-22-52
tel. (022) 62 43 360
Delegat: Kazimierz Trojan
Adres do korespondencji: 61-832 Poznań,
ul. Szkolna 5,
Towarzystwo Odpowiedzialnego
Rodzicielstwa Oddział Lublin tel./fax (061) 852 95 79

Adres siedziby: 20-723 Lublin, Delegat: Konrad Szymański


ul. Szczecińska 29, tel. (081) 526-98-23
Delegat: Helena Gubałowska Związek Towarzystw Gimnastycznych
„Sokół"
W Adres siedziby: WARSZAWA
Warszawski Komitet Walki z pornografią ul. Broniewskiego 11/46
Adres siedziby: StOMCZYN Urocza 40 tel. 022/6330235
tel. 022/7544559 Delegat: Zbigniew Okorski
Delegat: Mariusz Dzierżawski
Wielkopolskie Stowarzyszenie na Rzecz
Rodziny i Osób Niepełnosprawnych
„Rodzina - Rodzinie" w Poznaniu
Adres siedziby: 60-81 5 Poznań,
ul. Gajowa 6
Delegat: Irena Halt

Wspólnota Eschatologiczna
Adres siedziby: 80-952 GDAŃSK
ul. Kubacza21 skr.poczt. 281
tel. 058/3412834
Delegat: Łucja Goc

BOŻE N A R O D Z E N I E . 2 0 0 3
277
RÓWNI USŁUGUJĄ RÓWNYM
Jak przekonywać (także katolików) do naturalnego planowania ro­
dziny? Nie teorią, lecz osobistym przykładem małżonków - odpo­
wiadają członkowie stowarzyszenia Liga Małżeństwo Małżeństwu.

Specyfiką LMM jest to, że instruktorami m e t o d NPR m o g ą w nim być


wyłącznie pary małżeńskie, które p o m a g a j ą innym m a ł ż e ń s t w o m . Inspira­
cją do takiego działania są słowa Pawła VI z encykliki „ H u m a n a e vitae":
w szerokich ramach powołania świeckich znajdzie się nowa i niezwykle donio­
sła forma apostolatu, w której równi usługują równym... Wśród tylu form
chrześcijańskiego apostolatu ta wydaje się obecnie najpotrzebniejsza.
„Zamiast narzekać na ciemności - zapalmy świeczkę" - zgodnie z tą de­
wizą LMM zaprasza do współpracy małżeństwa pragnące dzielić się owo­
cami swoich doświadczeń.
Od 11 lat stowarzyszenie szuka coraz to nowych s p o s o b ó w docierania
do potrzebujących: wydaje dwumiesięcznik „ F u n d a m e n t y Rodziny", pro­
wadzi popularny serwis internetowy (www.npr.pl), w którym m o ż n a zna­
leźć porady, listy opowiadające o wychodzeniu z m a n o w c ó w a n t y k o n c e p ­
cji, komentarze do nauki Kościoła. Funkcjonuje tu także m o c n o czasem
iskrzące forum p o m o c y i wymiany doświadczeń. N i e d a w n o LMM urucho­
miła również Internetową Księgarnię Rodzinną (www.rodzinna.pl).
Strzałem w dziesiątkę okazało się w y d a n i e „ D o m o w e g o kursu NPR",
materiałów do samodzielnej nauki m e t o d dla zabieganych i nieśmiałych -
korzystający z niego m o g ą liczyć na telefoniczną lub korespondencyjną
p o m o c i konsultacje.
Jedna z uczestniczek forum internetowego napisała: ...wybrałam świado­
mie, choć na razie jest trochę trudno, trzeba całe swoje myślenie przestawić... Ale
jako nawrócony liberał, wiem, że droga: "bo mi się teraz chce" donikąd nie pro­
wadziła. Kolorowe gazety obiecują raj rozkoszy, a w rzeczywistości... ehh.... lepiej
nie mówić. Wolę więc tę drogę, choć trudniejsza... Udało się przekonać męża....
Fajno, bo mój mąż jak się na coś zdecyduje, to potem już jest konsekwentny.
Jak to mówią: „z tym największy jest a m b a r a s , żeby dwoje chciało na
raz" - i po to właśnie istnieje Liga Małżeństwo Małżeństwu.
Kontakt z LMM:
Liga Małżeństwo Małżeństwu, ul. Spokojna 5, 0 5 - 5 0 2 Piaseczno,
tel. (22) 7 5 0 31 4 0 : e-mail: biuro@lmm.pl
(mt)

278 F R O N D A 31
Domy Samotnej Matki

Diecezja Białostocka Diecezja Gnieźnieńska


Dom Matki i Dziecka „Nazaret" Archidiecezjalny Dom Matki i Dziecka
ul. Kościuszki 2 (Dom Kryzysowy)
16-010 Wasilków Oś. Orła Białego 20
8 5 / 19 45 00 62-200 Gniezno
61 /426 67 52
Diecezja Częstochowska
Diecezjalny Dom Samotnej Matki i Dziecka Diecezja Katowicka
ul.Częstochowskal 5 Dom Matki i Dziecka „Caritas"
42-310 Żarki Miasto (SS. Nazaretanki) ul. Przyjaźni 229
34/314 81 76 Knurów

Diecezja Elbląska Diecezja Kielecka


Diecezjalny Dom Samotnej Matki, Dom Samotnej Matki „Wierna Rzeka"
ul. Bema 79 Ruda Zajączkowska 7
82-300 Elbląg 26-065 Piekoszów
55/ 233 80 79 41 / 306 47 51

Diecezja Gdańska Diecezja Koszalińsko-Kołobrzeska


Centrum Apostolstwa Rodziny Chrześcijan, Dar Życia
ul. Matemblewska 9 ul. Wojska Polskiego 13
80-294 Cańsk - Matemblewo 75-950 Koszalin
58/347 79 07 94 / 342 37 70

Diecezja Gliwicka Diecezja Krakowska


Fundacja SOS Obrony Poczętego Życia Dom Samotnej Matki
Bibiela - Zameczek im. Emilii Wojtyłowej
42-610 Miasteczko Śląskie ul. Sadowa 1
32 / 284 95 03 34-100 Wadowice
33/823 57 17
Towarzystwo Pomocy
im. Św. Brata Alberta Diecezjalny Dom Samotnej Matki
ul. Ofiar Katynia 48 ul. Przybyszewskiego 39
41-808 Zabrze - Rokitnica 30-128 Kraków
32/ 272 32 81 12/637 85 42

Dom Samotnej Matki Dom Matki i Dziecka


ul. Liliowa 3 ul. Żywiecka 16
44-100 Gliwice 30-427 Kraków
32/232 18 51
BOŻE N A R O D Z E N I E - 2 0 0 3
279
Diecezja Lubelska Dom Matki i Dziecka
Diecezjalny Dom Samotnej Matki ul. Lipowa 33
ul. Chmielewskiego 9 64-100 Leszno
20-620 Lublin 65/520 63 37
81 / 525 42 08
Diecezja Przemyska
Dom Matki i Dziecka
Diecezja Łódzka
ul. Prądzyńskiego 8
Dom Samotnej Matki
im. Stanisławy Leszczyńskiej 37-700 Przemyśl
ul. Nowe Sady 17
Diecezja Rzeszowska
94-102 Łódź
Dom Samotnej Matki i Interwencji
42 / 688 18 49
Kryzysowej
ul. Dojazd Staroniwa 7
Diecezja Opolska 35-010 Rzeszów
Diecezjalna Fundacja Obrony Życia 17/8520740
ul. Masłowskiego 1
45-532 Opole Diecezja Sandomierska
77 / 454 07 60 Diecezjalny Dom Samotnej Matki
ul. Świętokrzyska 21
Diecezja Pelplińska 27-400 Ostrowiec Świętokrzyski
Dom Dobrego Pasterza dla Samotnych 41 /265 37 60
Matek
ul. Jastrzębia 27 Diecezja Szczecińsko-Kamieńska
86-031 Osielssko - Żołędowo Diecezjalny Dom Samotnej Matki
52/381 30 30 Karwowo 12
72-005 Przecław
91 / 311 77 70
Dom Matki „Dar Życia"
ul. Ogrodowa 18 Fundacja Pomocy
89-600 Chojnice Samotnej Matce p. w.św. Józefa
52/397 28 57
ul. Wielkopolska 32
70-450 Szczecin
Diecezja Płocka 91 / 488 52 45
09-411 Stara Biała 11
Diecezjalny Dom Samotnej Matki Diecezja Tarnowska
24/261 32 23 Diecezjalny Dom Samotnej Matki
ul. Mościckiego 65
33-100 Tarnów
Diecezja Poznańska
14/621 13 01
Fundacja Pomocy Samotnej Matce
ul. Kierska 10
Diecezja Toruńska
Kiekrz
Fundacja Pomocy Samotnym Matkom
62-090 Rokietnica
ul. Piekary 37/39
61 /842 80 04
87-100 Toruń
56/621 86 22

280 FRONDA 31
Diecezja Warmińska Diecezja Wrocławska
Diecezjalny Dom Samotnej Matki Dom Pomocy Społecznej
Brąswald 12 pl. Grunwaldzki 3 c
11-001 Dywity 50-377 Wrocław
71 /328 26 57
Diecezja Warszawska
Dom Samotnej Matki im. Teresy Diecezja Zielonogórska-Gorzowska
Strzembosz Towarzystwo Pomocy
05-500 Piaseczno im. Św. Brata Alberta
ul. Wschodnia 6 ul. Św. Brata Alberta 4
Chyliczki 68-200 Żary
22/756 88 76 68/374 39 58

Dom Samotnej Matki Schronisko dla Matki i Dziecka


ul. Brzozowa 37 im. T. Strzembosz
05-080 Izabelin (Laski) ul. Piaskowa 9 e
22 / 752 22 48 65-204 Zielona Góra
68 / 324 49 00
Diecezja Warszawsko-Praska
Diecezjalny Dom Samotnej Matki Stowarzyszenie
ul. Kilińskiego 63 Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo
05-220 Zielonka ul. Piłsudzkiego 21
22/ 781 09 79 68-100 Żagań
68/ 377 71 54
Diecezja Włocławska
Diecezjalny Dom Samotnej Matki
ul. Widok 5
87-720 Ciechocinek
54/283 32 26

BOŻE NARODZENIE-2003
281
Odnośnie programu terapeutycznego, który proponuje­
my osobom uwikłanym w aborcje oraz inne straty prokre­
acyjne mam następujące uwagi.
Pomoc psychologiczna w rozwiązywaniu głębokich kon­
fliktów związanych z traumą aborcji polega na rozpozna­
niu własnej bolesnej przeszłości, rozpoznaniu i nazwaniu
zranień, zaniedbań i krzywd. Uświadomieniu sobie, w jaki
sposób doświadczenia te przyczyniły się do własnego pro­
cesu dehumanizacji i jak w konsekwencji stworzyły warun­
ki do wchodzenia w krzywdzące relacje z innymi, a w przy­
padku pojawienia się dziecka (rozpoznania ciąży) wyzwo­
liły reakcję leku i agresji skierowane przeciwko dziecku.
W procesie terapii uczestnicy odzyskują zdolność konfron­
towania się z własnym bólem, lękiem, winą. Podejmują
naukę odzyskiwania i ochraniania własnego człowieczeń­
stwa. Przywracają także człowieczeństwo abortowanym
dzieciom. Uczą się dorosłego i dojrzałego podejmowania
wyzwań losu, odkrywają wartość autentycznego a nie zmi-
styfikowanego życia, podejmują wysiłek pojednania
i przebaczenia sobie oraz innym. Odkrywają na nowo swo­
ja relacje z losem czy Bogiem. Uczą się nowej radości.

W p r z y p a d k u poszukiwania t e r a p i i prosimy o kontakt:

lek. m e d . W i t o l d S i m o n mgr A n d r z e j W i n k l e r
psychiatra, terapeuta, superwizor psycholog, terapeuta, superwizor, trener
Instytut Psychiatrii i Neurologii Gabinet Psychologiczny
Klinika Nerwic ul. Pod W a ł e m 7
ul. Sobieskiego 9 44-203 Rybnik
02-957 Warszawa kom: 0 6 0 9 219 189
tel.: 022 / 642 6 6 1 1 , w. 400, 270 e-mail: winkler@poczta.onet.pl
kom: 0502 630 159
e-mail: wsimon@ipin.edu.pl

282 FRONDA 31

You might also like