You are on page 1of 3

Podczas zajazdu na Soplicowo Ksiądz Robak został postrzelny przez Moskali.

Rana była tak silna iż


bernardyn postanowił przed śmiercią oczyścić swoje sumienie. W tym celu posłał po Klucznika
zwanego też Gerwazym. Po przybyciu spowiednika ksiądz Robak ostatkiem sił i z bólem serca
spowiadał się.

Na początku spowiedzi wyznał iż nazywa się Jacek Soplica. Następnie opowiedział o przyjaźni ze
Stolnikiem. "Byli to przyjaciele z tych gdzie ty tam ja co moje to twoje". Lecz ze strony Soplicy była to
przyjaźń fałszywa. Ksiądz Robak tą znajomość zdradził i zabił Stolnika Horeszkę, gdyż nie mógł się
ożenić z jego córką Ewą po tym jak podano mu czarną polewkę. Z rozpaczy za Ewąożenił się bez
miłości z pierwszą napotkaną na drodze, ubogą dziewczyną. Dziewczyna ta była dobra a Jacek
skrzywdził jej uczucia bo jej nie kochał. Nieszczęśnik próbująć zapomnieć o Ewie chwytał się różnych
prac, lecz gdy to nie skutkowało popadł w nałóg alkoholowy, doprowadzając tym sposobem swoją
żonę do śmierci.

Wdowiec został z osieroconym synem Tadeuszem. Po pewnym czasie dowiedział się, że Ewa
wychodzi za mąż, lecz nie został zaproszony na przyjęcie. Stolnik odwrócił się od starego przyjaciela,
w tym momencie już biednego pijaczyny. Jacek nie chciał dopuścić do ślubu Ewy i wybrał się na
zamek Horeszków. Nic nie uczynił i miał już stamtąd odjeżdżać, gdy zobaczył Stolnika, który
wyciągnoł rękę jakby chciał grozić Soplicy. Jacek nie wytrzymał chwycił karabin i mierzył we wroga.
Jednym strzałem zabił Stolnika Horeszkę.

Gerwazy do tego momentu słuchałmz uwagą, lecz teraz cofnoł się i nie chciał podać ręki człowiekowi,
który swoje dłonie splamił krwią. Po pewnej chwili jednak uległ za namową Soplicy. Został przynim i
spowiedzi do końca wysłuchał.

Soplica opowiadal o tym jak przez wyrzuty sumienia musiał wyjechać z kraju. Po tym dowiedział się,
że Ewa po wyjeździe na Sybir ze swoim mężem, umarła. W kraju zostawiła malutką córeczkę Zosię.
Soplica kazał się nią opiekować, a sam wstąpił do zakonu i zwał się Robak. Dla odkupienia win
uczestniczył w wojnie dla chwałyziemskiej.

Tu Klucznik przerwał Soplicy i wyjawił mu , iż Stolnik przed śmiercią przebaczył zabójcy naznaczając
w jego stronę znak krzyża. Po chwili przyszedł posłaniec i dał list, w którym pisało, że do Mazowsza
zostanie przyłączona Litwa, i że w cesarskim tajnym gabinecie rozpoczęła się wojna. Soplica odmawia
modlitwę i wtem przychodzi pleban. Udziela ostatniego namaszczenia Jackowi. Konający umiera
szczęśliwy.

Jam jest Jacek Soplica!... Jam jest okrutnik i łajdak… Jam jest człowiek bez człowieczeństwa,
zbrodniarz w najgorszym tego słowa znaczeniu. To ja, ten nędzny drań, leżę tu przed wami i
próbuję zebrać myli, próbuję dokończyć to, co zacząłem… Przed laty moje imię okryte zostało
hańbą. Do dziś mało kto może powiedzieć o mnie cokolwiek dobrego. Ale dziś nadeszła chwila
prawdy! Dziś na łożu śmierci pragnę wyspowiadać się wam z całego mojego życia, z
najmniejszego grzechu i występku…

Przed laty, gdy byłem jeszcze młodym, zubożałym szlachcicem i nie miałem nic za wyjątkiem
kawałka roli, postępowałem głupio i nierozważnie. Jak każdy popełniłem wiele błędów młodości,
spędzałem czas na rozrywce, hulankach i zabawach. Dziś już wiem, że zachowywałem się źle, że
nie tędy prowadziła droga do szczęścia. Byłem zbyt pewny siebie, zbyt porywczy, ale przecież
miałem za sobą poparcie całej szlachty – i to właśnie mnie zgubiło.

W momencie, gdy poznałem Stolnika Horeszkę, los zesłał na mnie równocześnie szczęcie i
nieszczęście. Gdzieś tam, w głębi serca przeczuwałem, że jego sympatia do mnie nie jest w pełni
szczera, ale nie mogłem tego wiedzieć na pewno. Jednak nie to było wtedy ważne, nie tym się
przejmowałem. Moje serce i duszę wypełniła miłość – miłość do Ewy Horeszkówny.

Teraz, gdy upłynęło tyle lat wydaje mi się, że to właśnie owe uczucie stało się przyczyną
niechęci Stolnika do mnie. Ale przecież serce nie sługa! Cóż mogłem zrobić?! Nie potrafiłem i
nie chciałem powstrzymać swych uczuć. Czułem się szczęśliwy, kochany, byłem innym
Jackiem… I gdyby wtedy, przy tej piekielnej kolacji, Stolnik odłożył na bok swą dumę, gdyby nie
podał mi do stołu „czarnej polewki”, może i do dzisiaj wszyscy bylibyśmy szczęśliwi. Tym
jednym, egoistycznym gestem zabrał mi całe szczęcie, przekreślił resztę mojego życia, skazał na
samotność i cierpienie…

Przeklęta godzina i dzień, w którym znalazłem się obok zamku. W momencie, kiedy
zauważyłem, że Moskale (psy plugawe!) padają jeden za drugim, a Stolnik znów wygrał i
napawa się radością, poczułem nienawiść. Nienawiść, która w jednej chwili wyniszczyła mnie od
wewnątrz, nienawiść, która współistniała z pragnieniem zemsty. W afekcie, nie wiedząc, co
czynię, chwyciłem za broń, wycelowałem w Stolnika i … padł strzał.

Przysięgam Wam przed Bogiem, że broń wystrzeliła sama, gdy tylko ledwo jej dotknąłem. Nie
chciałem wyrządzić mu krzywdy, nie chciałem go zabić, nie chciałem… nie chciałem… Wiem, że
moje słowa nie wrócą Horeszce życia, ależ cóż mam uczynić, by ktokolwiek mnie zrozumiał, by
kto choć spróbował mi uwierzyć? Postąpiłem haniebnie i nie jestem godzien zwać się
chrześcijaninem, ale przysięgam Wam - żałuję!Żałuję po stokroć i wciąż nie mogę znaleźć
ukojenia dla mej duszy.

Musiałem uciekać. Okrzyknięto mnie zdrajcą i mordercą. Wszyscy mówili o mnie jak najgorzej,
brzydzili się na samą myśl o mnie. Nie miałem tu czego szukać, zostałem zupełnie sam, ze swym
grzechem na sumieniu. Zostawiłem bracie syna pod Twą opieką i udałem się do Rzymu. Tam
walczyłem u boku wielkiego i potężnego Napoleona. Przelewałem krew w wielu bitwach, gdzie
poniosłem wiele ran. Próbowałem również stworzyć Legiony. Wkrótce wstąpiłem do zakonu
Bernardynów. Zmieniłem imię, przywdziałem habit i tak stałem się księdzem Robakiem.
Chciałem odkupić swoje winy, zmienić swoje życie, pozbyć się tego piętna na mym honorze i
duszy. Miałem zamiar wypełnić resztę swojego nędznego życia dobrymi czynami,
szlachetnością. Pełen skruchy i pokory powróciłem do domu. Chowałem swoją twarz jak zbieg -
pod kapturem, by nikt nie zdołał mnie rozpoznać. Z biegiem czasu, powoli zacząłem
organizować powstanie, zagrzewać ludzi do walki.

Jako kwestarz chodziłem od domu do domu zbierając pieniądze na broń i wszystko inne, co
mogłoby się przydać. W tym stroju, jako ksiądz nie budziłem żadnych podejrzeń, co do tego kim
jestem. Moim zadaniem było wskazać ludziom drogę, pokazać im jak osiągnąć wolność, jak tą
wolnością się napawać, jak mieszkać w wolnym kraju. Wszystko to miało szanse się udać, gdyby
tylko nie Ty, Gerwazy. Twój plan zorganizowania zajazdu na Soplicowo całkowicie pokrzyżował
moje zamiary. Ale nie obwiniam Cię za to, nie mam też o nic żalu. To zrozumiałe, że wciąż
kieruje tobą nienawiść i chęć zemsty.

Dziś jednak, gdy swoim ciałem zasłoniłem ostatniego Horeszkę, poczułem ulgę… Może choć ten
czyn zostawi po mnie odrobinę lepsze wspomnienie, może choć trochę uda mi się naprawić
błędy jakie popełniłem do tej pory. Zapewne i tak Jacek Soplica pozostanie w waszej pamięci
jako łotr i zabójca, ale dziś na łożu śmierci uniżam się przed Wami i błagam o przebaczenie…Nie
będę mógł spokojnie odejść z tego świata, a moja dusza nigdy nie zazna spokoju, jeżeli moje
winy nie zostaną mi odpuszczone. Za wszystkie zło, które uczyniłem, starałem się odpokutować.

Nigdy nie działałem umyślnie, wszystko to był przypadek, nieszczęśliwe zrządzenie losu. Do tej
chwili, nawet gdy konam przeklinam moment, w którym padł strzał. Ta jedna chwila zmieniła
życie nie tylko moje, ale również i Wasze. To ona zrodziła w naszych sercach żal, rozpacz,
nienawiść i chęć zemsty. Dziś jestem innym człowiekiem. Nie potrzeba mi już sławy i rozgłosu.
Pragnę tylko Waszego przebaczenia, by móc spokojnie zejść z tego śwata. I gdyby tylko Stolnik
żył, i gdyby tylko i on przebaczyć raczył…

You might also like