You are on page 1of 46
ZESZYT 6 CZERWIEC 1931 ROK VI WIEDZA i ZYCIE LUDWIK WERTENSTEIN i JAN DEMBOWSKI DIALOG O INDETERMINIZMIE Fizyk, Cz to za maszyna wydaje ten piekielny warkot? Czyzby pracownia twoja przeobrazila sig w pracownie fizyczna? A moze wyhodo- wales jaka$ nowa rase zwierzat, kt6re umieja méwié, lub co gorsze, wiecowaé? Biolog. Wiruje moje wymoczki. Fizyk. C6z ci zlego zrobity, ze sig tak nad niemi pastwisz? Biolog. Widzisz, mam do rozstrzygnigcia trudny problemat. Chee dowiedzieé sig, czy przedni czy tylny koniec wymocika jest cigészy. Fizy k. A wiec obserwujesz, ktorym koficem ustawiaja sig na ze- wnatrz podezas wirowania? Biolog. Niema to, jak przedstawiciel nauki écistej. Wlot zgaduje, ‘0 co chodzi. Fizyk. Nie potrzeba na to zbyt wiele przenikliwosci. Oddawna ma- rze 0 tem, by dowiedzieé sie od was czegos 0 zyciu, Tymezasem wy mowi tylko 0 wirowaniu, 0 adsorbeji, o blonach péiprzepuszezalnych, o koncentracji jonéw wodorowych i innych sprawach; ktére mi si¢ znudzity nawet w ustach moich kolegéw po fachu. No wige wirujesz i dowiesz sig, Ze np. glowa jest -cigzsza od ogona, czy jak to sig u wymoczka nazywa. Co ci 2 tego przyjdzie? Biolog. Ta sprawasjest bardzo wazna. Wymoczki moje maja te wiasciwosé, Ze skierowuja sig ku gérze. Idzie o wyjasnienie mechanizmu tego ruchu, Jesli mi sig uda wykazaé, iz koniec tylny jest ciezszy i przewaza ku do- lowi, zrozumiem, co sprawia ich wanoszenie sig. Wéwczas bowiem wymoczek musi ustawié sig pionowo, koricem przednim ku gérze. Plynac przed siebie, musi wige wyplynaé na wierzch. Fizyk. Wigc miatem stusznosé. Cokolwiek zaczniecie badaé, zaraz wylazi jaka$ zaleznos¢ fizyezna lub chemiczna. I to jest biologja? Biolog. Méj drogi, muszg powiedzieé, ze ten przytyk ci sig nie udat Oczyyiscie organizm jest tworem materjalnym i jako taki musi, niestety, ule- ga¢ waszym prawom. Nie wynika stad.wcale, aby fizyka wyczerpywata wszyst- kie zagadnienia, jakie nam nasuwa ustréj zywy. Zreszta: zlosliwosé za ztosli- wosé, Styszatem, Ze gdy fizycy zabierajq sie do badan nad najsubtelniejsza budowa materji, dochodza do praw biologicanych. ° 434% DIALOG 0° INDETERMINIZMIE Nr. 6 = Fizyk. C62 to za insynuacja? CzyS zapomniat o klasytikacfi Comte’a, ktéry w hierarchji nauk umieszcza fizyke ponad biologia. Biolog. Daj-spok6j umarlym, niech spoczywaja w ciszy. Wy, 2ywi, wysilacie cata swoja pomysowosé na mierzenie i obliczanie torow czasteczek, Kdérych nikt nigdy nie widziat i nigdy nie zobaczy i sadzicie, e uprawiacie naj~ bardziej fizyczna fizyke. A wniosek wasz jest, Ze elektron ma wolng wole i Ze tor jego wogdle obliczyé sig nie da. Weiaz méwicie 0 wyészosci fizyki przodujacej roli w nauce, a w rzeczywistosci teraz dopiero zaczynacie przezy- waé kryzys, ktory my, biologowie, mamy juz poza soba. Fizyk. Jest to nieporozumienie. Wiasnie otrzqsamy sig dzisiaj z resztek antropomorfizmu’ ¢zy biomorfizmu w rozumowaniu naszem. Mamy przyzwyczajenia indywidualistyczne: sktonni jestesmy praywiazywaé nadmier- na wage do jednostki, do jednego czlowieka, czy jednego wymoczka. Zapewne, rezygnujemy dzis 2 wykrelania los6w pojedyficze] czasteczki, elektronu lub. atomu. Ale w skali naszego istnienia sprawy indywiduum.atomowego sq bla~ hostka bez znaczenia; zdarzenia dostrzegalne s4 dzielem zbiorowosci atomo- wych 0 liczebnosci nieogarnionej. A losy zbiorowisk przewidzieé umiemy Scisle. Biolog. Przypomina mi to bajeczke o lisie i winogronach. Umyst ba- dawezy nigdy nie moze zrezygnowaé z poznania tego, co moze byé pozmane. Jest to ta sama sila elementarna, ktéra pcha ludzi do biegundw Tub na szczyt Mount Everestu i to tylko dlatego, Ze nikt tam jeszcze nie byl. Z prawdziwe} wolne] woli jednostek nigdy nie wynikng dajace sie przewidzie¢ prawa spo- jeczne. Musicie zalozyé, iz ta wolna wola ulega zasadniczemu prawu przy- padku, gloszacemu, Ze kazda motliwos¢ jest jednakowo prawdopodobna. ‘A gdyby tak bylo, wolna wola przestataby byé wolna wolq.. Rzeczywista wol- nosé nie uznaje zadnych praw i jej dziatanie nie da sie w aden sposbb prze~ widzieé, Z temi samemi zagadnieniami czesto mamy w biologji do czynienia. Wymoczki moje takze ulegaja prawom zbiorowisk. Jesli naleje kulture wymocz~ kw do naczynia, wiem napewno, ze wigkszosé zbierze sig u gory. Gdybym poprzestat na tem stwierdzeniu, powiedzialbym, Ze ruchy pojedyriczych osobni- kw mnie nie interesuja, wystarcza mi zachowanie sig zbiorowosci. A jednak, Ww ten spos6b niestychanie zubozylbym moja nauke. WhaSnie najciekawsze jest zagadnienie, dlaczego nie wszystkie osobniki plynq ku gérze. A odpowied? na ie moze daé tylko badanie pojedyriczych wymoczkow. Méwitem ci 0 przewa- dze tylnego korica. Okazuje si, Ze prewaga ta sama przez sig jest zbyt nie- maczna, aby nadaé cialu wymoczka potodenie pionowe, raczej nadaje ona zwierzeciu pewien moment obrotowy, na ktéry wymoczek reaguje aktywnie, ustawiajac sig pionowo zapomoca swych zawilych mechanizméw rzgskowych. Tu wiagnie koriczy sig fizyka. Jak pojedyriczy osobnik zareaguje w kazdym poszcy/ gélnym przypadku, zalezy od szeregu réznorodnych czynnik6w, wsréd ktérych to, co nazywamy ,,nastawieniem” zwierzecia, czyli jego bezposrednia przeszlo8é, odgrywa role pierwszorzedng. Gdybysmy poprzestali na prawach Nr. 6 DIALOG © INDETERMINIZMIE 435 statystycznych, pominglibysmy zagadnienia najwadniejsze i najciekawsze. Dla nas zachowanie sig jednostki, wraz z calg jej skomplikowang przyczynowoscia, jest kluczem do zrozumienia zachowania sig zbiorowosci, nie odwrotnie. Nie potraficie przewidzie¢ ruchu pojedyfczego elektronu, my zaS w pewnych wa- runkach mozemy wykresli¢ tor pojedyficzego wymoczka. Nie wtadamy wprawdzie tak zawilym aparatem matematycanym, jak wy, ale przyznasz mo- Ze, ze pod pewnemi wzgledami wyprzedzilismy was. Zapewne, wymoczek jest bezporéwnania wiekszy od atomu; jest on jednak cokolwiek bardzie] skompli- kowany. Fizyk, Bardzo rad jestem, ze moja, jak ja nazwates, ztosliwos¢ spro- wokowala odpowied#, ktéra brzmi ,,biologicznie”, ktra uwydatnia, obok po- dobieristw, réinicé naszych metod. Ale pozwél, zanim odpowiei, na mala dygresje. Zarzucasz nam, ze stawiamy sobie cele ograniczone, 2e cofamy sie przed Everestami dociekania naukowego. A ja mySlg, ze wlasnie porywy nieo- kietznane, SmialoSé. nieznana dotad w. dziejach nauki cechuje fizyke naszej doby. Gdziez tam bieguny naszego malefikiego. globu! Mys! nasza swidruje glebie gwiazd, umieszcza'w nich materjg w stanie ,,cawartym”, nieznanym na ziemi: atomy obdarte z elektronéw i przez to tak malutkie, ze w objetosci jednego centymetra szeSciennego napchaé ich moana do masy kilkuset kilogra- in6w. W bezmiernych przestworzach mglawic, czy w zionqcych Zarem mil~ jard6w stopni czelusciach wewnatrzgwiezdnych doszukuje sig zdarzef najcu- downiejszych, aktow unicestwiania sie materji i powstawania 2 jei odmian najprostszych pierwiastkow bardziej zlozonych. Wybiega poza granice tej drobnej czastki wszechswiata, jaka jest, kilkadziesiat tysigcy lat podrozy na promieniu SwietInym przemierzajaca, droga mleczna i uzbrojona w olbrzymie oczy teleskopéw 0 kilkumetrowych soczewkach Sledzi, jak uciekaja od nas w zawrotnym pedzie pokrewne Swiaty mglawic spiralnych, swiadczac 0 roz- rastaniu sig wszechSwiata wedlug praw, przepisanych przez tworce zasady wglednosci, mieszka‘ica naszej planety i w dodatku, na zto8é tobie, fizyka. Biolog. Praepraszam, de ci przerwe. Nikt nie przeczy, Ze fizyka nowoczesna poczynita zdumiewajace, cudowne wprost postepy. Chylimy czola przed genjuszem ludzkim. Jednak zdawatoby sig, Ze wlasnie te Swietne zdo- bycze, ta moznosé rozwiazywania zagadnief pozornie zupetnie niedostepnych, powinny natchnaé mys! fizyka swojego rodzaju zuchwalstwem. Niema pro- plematéw, ktérych nie potratitby rozwiazaé! Tymezasem nie trzeba jezdzié az na droge mleczna, aby spotkaé sig z zagadnieniami, wobec ktérych rezygnu~ jecie. 1 sq to wlasnie sprawy najzwyklejsze, najpospolitsze, 2jawiska, zacho- dzace w kaédej brylce kurzu dokola nas. Psychologicznie nie moge sobie wprost wytumaczyé tej waszej rezygnacji. Moze powiesz mi cos 0 waszym stosunku do zasady przyczynowosci. Podobno zwatpiliscie 0 nie]? Jako przy- sodnik, jestem tem powadnie zaniepokojony. Fizyk. Gdybysmy rozwigzali wszystkie zagadnienia, fizyka pr2e~ stalaby istnieé. Wtedy musielibysmy moze przejSé w calosci do waszego 436 DIALOG O INDETERMINIZMIE Nr. 6 obozu. Ale chyba sam nie wierzysz, ze nam to grozi. Przerwates mi moja ode © triumfach astrofizyki. Czyzbym to ja, ,,przedstawiciel nauki Scistej”, miat byé romantykiem, a ty — z pod znaku ,élan vital” — miatby$ byé obrotica tzezwosci? Zgoda, wréémy do naszego tematu. W istocie, nie potrafimy przewidzieé toru indywidualnego elektronu; przyznajemy sig do tego i z nie- mocy tej czynimy jeden z naczelnych postulatow nauki. Przed chwila potepites to wywieszanie sztandaru z napisem ,,ignorabimus”. Przypomnij sobie dzieje tizyki. Czy nie sprawdzaja sig na nich cudownie sowa Goethego: ,in der Beschrankung zeigt sich erst der Meister”? Przeciez okresy najSwietniej~ szego rozkwitu fizyki, najwigksze postepy w poznaniu natury Swiata fizycz- nego, mialy za punkt wyjscia akty rezygnacji, podobne do tego, o ktérynt dzis méwimy. Chyba odkrycie zasady zachowania energji jest dostateczna kompensata za wyrzeczenie sie budowy perpetuum miobile. A czy mamy moze 2atowaé uroczystego stwierdzenia niemozliwosci wykrycia ruchu bezwzgled- nego? Zamiast tych niedojrzatych, przepraszam, nicistniejacych winogron mamy zasade wzglednosci wraz z je} zdumiewajacemi konsekwencjami. Wie- my, Ze masa jest atrybutem energji i ze 1 kilogram zawiera wigksza liczby ergéw, nié liczba litrow, zawartych w objetosci ziemi. Nauczylismy sie foto- grafowaé podczas zasmienia slofica gwiazdy, ukryte. za tarcza stoneczna, ktd- tych promienie, ugigte wskutek sit cigéenia, trafiaja nas jak kamiesi, rzucony z za muru reka niewidzialnego sprawcy. Nie, rezygnacja fizyka nie jest wyzna- niem bezsilnosci. Jezeli wyrzekamy sig rozwigzywania pewnych zagadniei, to. dlatego, ze przekonywamy sie, iz sq jak pytania, stawiane przez dzieci, pytania, na ktére odpowiedzi byé nie moze, gdyz kryja w sobie sprzecznosé logiczna. Wykrycie tych sprzecznosci pozwala nam stawiaé zagadnienia istotne, dajace sig rozwiazaé i prowadzace do prawdziwego wzbogacenia nauki. Uwagi te stosuja sie catkowicie do zagadnienia determinizmu w fizyce dzisi szej. Nalezatoby powiedzieé doktadniej: w fizyce atomowej, bo przeciez nie wyrzekamy sig przyezynowosci w zakresie zjawisk makroskopowych i nie chce~ my, by zapominano, Ze zaémienia storica i.ksigayca stosuja sie do naszych program6w widowiska z doktadnoscia do drobnego utamka sekundy. Nato- miast domaganie sig przyezynowoSci w zdarzeniach atomowych jest nieporozu- mieniem, kt6re postaram sig ci wyjasnié. Postulat przyczynowosci brzmi: te same przyczyny wywoluja te same skutki.. Wyglaszajac to zdanie, zakladamy, Ze w naturze istnieje tad, nieza~ lezny od naszej woli czy interwencji, bieg spraw, ktére mozemy obserwowaé, ze tak powiem, przez szybe, nie zaktécajac ich regularnosci. Zapominamy jednak, ze rzeczy same w sobie nie istnieja, ze przez sam akt obserwacji sta jemy sig ich wspéttw6rcami, ze nie mozemy catkowicie oddzielié roli widza od rolivaktora. Najprostszym typem obserwacji jest wyznaczenie potozenia. Po- slugujemy sig wtedy zmystem wzroku, ktéry jednak na nic nam sie nie zda, jesli przedmiotu nie oswietlimy. Ale Swiato nietylko czyni rzeczy widzialnemi: ono dziata na nie, wplywa na ich losy, przedewszystkiem przez to, e wywiera Ne. 6 DIALOG 0 INDETERMINIZMIE 437 silg mechaniczna, kt6ra sprawia lub modytikuje ich predkosé, Widzisz wigc, ze widz weiagniety jest na scene, ze tworzy z niq nierozerwalng calosé. Cale szezescie, ze gdy dzieje sig ,,co§ wigkszego”, gdy akcja toczy sig migdzy cia tami, gdy, méwige fachowo, ogladamy zdarzenia makroskopowe, ze wledy zakticenie, wynikajace z obserwacji, jest bardzo nieznacane i moze byé za- niedhane. Dlatego to, dopoki fizyka doswiadczalna zajmowata sig niemal wy- jycznic zjawiskami makroskopowemi, moglismy méwié o bezposrednim, abso- lutnym stosunku przyezyny do skutku, dlatego wierzylimy w istnienie oderwa- nego od nas Swiata objektywnego. Ale dzié eksperymentujemy nad atomami, rozpedzamy elektrony, odchylamy atomy magnetyczne, liczymy, niekiedy za- pomoca maszyn statystycznych Iub licznik6w telefonicznych, oddzielne czqstki alfa, protony wyrzucane w dezintegracji atoméw, lub impulsy promieniowania kosmicznego. Wyladowalismy, jak Gulliver w krélestwie Liliputow, gorzej jeszcze, bo nietylko nieostrognem dotknigciem tamiemy im kosci, ale nawet wywracamy je sila swego wzroku. Gdziez tu méwié o objektywnej obser- wacji? Obserwacja przedmiotéw dowolnie malych, a nawet atoméw, jest, w za- sadzie przynajmniej, motliwa. Im jednak wymiary badanego przedmiotu sa mniejsze, z tem wigksza dokladnoscia musi byé wyznaczone jego potozenie. Teorja mikroskopu wskazuje nam droge do takiego, w zasadzie granic nie- znajacego wysubtelniania obserwacji: nalezy przedmiot badany oswietlié pro- mieniami o fali dostatecznie krotkiej. Zyskujemy wowezas moznosé wyrdénie~ nia odstepdw tego samego rzedu wielkosci, co diugosé owej fali SwietIne}. Wymiary atomu sq zblizone do 1 Angstroma (10-° cm.), fale promieni Roentgena_ majq dlugos¢ tego wlasnie rzedu wielkosci, fale promieni gamma sq jeszcze o wiele krétsze. Wydawaloby sig wige, ze zagadnienie jest rozwigzane. Jest to jednak tylko zludzenie, Sita mechaniczna, wywierana przez Swiatto na przedmiot oSwietlany, wzrasta wraz z czestoscia drgania, t. j. w miarg, jak dlugoS¢ fali maleje. O tej sile wlasnie mySlatem, méwiac w prze- nosni, Ze spojrzeniem obalamy ogladane istoty. Chciatem powiedzieé, iz inter wencja, jaka z koniecznosci niesie z soba katda obserwacja, jest w idealnym przypadku zjawisk atomowych zabiegiem brutalnym, niweezacym wewngtrzne prawo stawania sie tych zdarzeni, o ile takowe wogéle istnieje. Zaktadanie wige przyczynowosci w swiecie atomowym jest hipoteza bez tresci, 0 przy- czynowosci tej nie dowiemy sig nigdy, bo gdy tylko probujemy wyjasnié sto- sunek przyczyny do skutku, wniwecz obracamy dziatanie wszelkiej przyczyny. Oto kryzys determinizmu w fizyce dzisiejszej. Biolog. Z wielkiem zainteresowaniem przystuchiwatem sig twoim wywodom i jestem ci bardzo wdzieczny, ze. tak jasno wythimaczytes mi wasz obecny punkt widzenia. Nie czesto sig zdarza, aby fizyk i biolog zdotali. zna~ le#é wspOlny jezyk. Argumentacja twoja jest konsekwentna i jedna tylko mam co do'niej watpliwosé. Ot6z jestem zdania, Ze ani fizyk, ani biolog w swoich doswiadezeniach czy rozumowaniach nie powinni wkraczaé w obca sobie dzie- dzing teorji poznania. Czy rzeczy same w sobie istnieja, czy nie istnieja, za- 438 DIALOG O INDETERMINIZMIE, Nr. 6 gadnienia tego nie rozwiazemy w naszych laboratorjach, Pozostarimy na. do- brem, starem stanowisku realistycznem. Przypominam ci, 2e granice ludzkiego Poznania, tyle razy juz wyznaczane, w Zaden spos6b nie moga sig utrzymaé, Ze slynnych ongi granic Dubois Reymonda_ bodaj ani jedna nie Pozostata na miejscu. Méwites tu o wyrzeczeniu sig. Co innego jest jednak wyrzec sig odpowiedzi na pytanie niedorzeczne, a co innego wyrzec sig po- stulatu, ktéry od wiekw byt jedyna prawdziwa déwignia przyrodoznawstwa. Fakt istnienia zjawisk fizycanych, ktérych bieg jest zaklécany przez obserwa- cig, szczeg6lnie zainteresowat mnie dlatego, 2 z tego rodzaju faktami nie- jednokrotnie mamy do czynienia w biologji. Klasycany przyktad stanowi naj- trudniejszy zapewne z istniejacych rodzajéw obserwacji, mianowicie samo- obserwacja, w ktérej obserwator jest zarazem objektem badania. Gdy'sku- piamy uwage na naszym wlasnym procesie mySlowym, proces ten nagle ginie, rozplywa sie w nicosé. Prawdziwie jednoczesne przezywanie czegos i obser wacja tego przezywania jest prawdopodobnie niemozliwe. Jednak przerywa- jac przezycie, mozemy zrekonstruowaé je z pamieci i tej metodzie wiele za- wdzieczamy. Inny prayktad dotyczy rzeczy bardziej namacalnej. Jeszcze sto- sunkowo doniedawna nie mielismy metod, ktéreby pozwolily na’ obserwacje Procesbw, zachodzacych w 2ywej komérce. Aby stwierdzié, co sig w niej dzieje, musielismy komérke zabié i zabarwic. Wéwezas obserwowalismy w nie] szereg Pigknych struktur, ktére w nastepstwie okazaty sie wynikiem prostego straca- nia koloidalnych sktadnikbw komérki, nic niemajacego wspélnego z Zyciem. Caly wielki okres cytologji morfologicznej charakteryzowat sig badaniami tego typu, z ktorych wiele uwazamy dzis niemal za bezwartosciowe. A jednak roz- porzadzamy obecnie-nowemi metodami, czgSciowo zapotyczonerii od was, kt6re pozwalaja nam na badanie przemian zyciowych komérki. Mam na mysli zwlaszcza t. zw. barwienie prayzyciowe, mikrodyskcjg i hodowle tkanek poza organizmem. Wige z trndnosciami tego rodzaju weiaz musimy walczyé i, jak dotad, wychodzilismy z tej walki zwycigsko. Wlasnie dlatego twoje rozumo- wanie 0 zaktécajacem dziataniu Swiatla, jako 0 nieprzekraczalnej przeszko- zie, nie wydaje mi sig dowodzié beznadziejnosci cate] imprezy. Dlaczego to ma byé koniecznie Swiatto, koniecznie mikroskop i koniecznie oko Iudzkie? Mote utyjecie do obserwacji jakiegos wymoczka, ktory bedzie reagowat na ruchy elektronéw i wskazywat ich potozenie. Moze zamiast ogwietlania kazecie elektronowi wydawaé déwieki. W zaden sposdb nie moge pogodzié sie z mysla, ze cos, czego chwilowo nie umiemy badaé, jest z tego. powodu niepoznawalne. Nie wyobrazam sobie takze dobrowolnej zgody przyrodnika na indeterminizm Ww nauce, kt6rego konieczng konsekwencjq jest dowolnosé w zachodzeniu zja~ wisk. Nauka musi operowaé konieezno§cia, wszystko jedno, czy ma do czynienia ze Swiatem mikro, czy makroskopowym. W przeciwnym razie wszystko rozleci sig, rozwieje sie jak dym. Pojecie dowolnosci, czy wolne] woli. wzieliscie ze stosunk6w Iudzkich. Istotnie, w spoleczeistwie ludzkiem pozofnie mamy do czynienia z podobnym indeterminizmem., Czynnosci jedno- Nr. 6 DIALOG 0 . INDETERMINIZMIE 439 Stek sq nieobliczalne, zachodza z wolnej woli, ale z wielkiej liczby indywidu- alnych kapryséw czy fantazyj powstaja prawa spotecane, ktore sprawdzaja sie zawsze. Jednak dla nas, biologéw, jest to namacalnym.dowodem, ze wtasci- wie t. zw. wolna wola nie istnieje; jest ona tylko pewnym skrotem:jezykowym, nie wigcej. Musimy zatozyé,e w gruncie rzeczy wszyscy Iudzie sa jednakowi. Kaddy musi jesé, spa¢, oddychaé, bawié sig, obgadywaé swoich blignich; oba~ ‘wiaé sig Smierci, kochaé, nienawidzie¢ i t. d., a whasnie z tych drobiazgow sktadaja sig prawa spoleczne. Czy postepki jednostki sa nieobliczalrie? By- najmniej, zaleza one tylko od bardzo zawitego kompleksu warunkow, ktéry nie zawsze znamy w catosci. Gdy np. widze ciebie na ulicy i che¢. przewidzieé, dokad idziesz, przedewszystkiem ustalam dziatajgce ‘warunki. JeSli ulica jest Lwowska, godzina 11 rano i krok szybki, wiem z pewnoscia. astronomiczna, ze idziesz na Sniadeckich, do pracowni. Gdziez tu wolna wola? Skoro zag watpie 0 wolnej woli fizyka, jakze chcesz, aby sie zgodzit na wolna wole elektronu? Mamy i my swoje wyrzeczenia sie.. Wyrzeklismy sig wolnej woli, a ré= kompensata jest cata obszerna dziedzina behavioryzmu, ktorej wiele juz dzis zawdzigczamy. Powrécilismy do starej przyczynowoéci, i z dobrym skutkiem, Co sig zas tyczy tego, ze indywidualne ruchy atomu czy elektronu nie maja znaczenia, to kt6z 2dota praewidzieé, jakie konsekwencje pociagnie za soba Poznanie praw, rzadzacych taka najdrobniejsza czastka materji? Moze ofio Prayczynié sig do zgola nieobliczalnego rozszerzenia naszego horyzontu my- Slowego. Fizy k. To, cos powiedzial, dato mi wiele do mySlenia Zaczatem zastanawiaé sig nad tem, coby byto, gdybysmy byli stworzeni na miare atomu i gdyby atomy swiszczaty nam koto uszu, jak pociski karabinowe wéréd od- dziatu wojska, moze bez ich morderczych dziatan. Przekonanie moje zachwiato sig na chwile. Wydato mi sig, ze gdyby istniata tylko ta fizyka, ktor4’ dzis nazywamy mikroskopowa, nie réanilaby sie ona od dzisiejszej makroskopowej, & i. tej, w kt6rej kréluje niepodzielnie determinizm, Po glebszym namysle sadze jednak, i nie tu ley sedno sprawy. Tu nie chodzi tylko oto, Ze spo- gladamy na sprawy atomowe tak, jak np. istota nadziemska patrzytaby.na Sprawy zbiorowosci Iudzkiej, dostrzegajac w: nich tylko objawy masowe: ‘wedrowki narod6w, rozrastanie sig-wielkich skupief, a w najlepszym razie te- jestrujac zapomoca subtelnych aparat6w. liczby. zgonéw i urodzin. Nie, cata Sprawa polega na tem, Ze, jak to zreszta sam uznales, obserwacja jest zatazem ‘dziafaniem na przedmiot obserwowany. Powiadasz, ze jesli dzisiejsze Srodki obserwacji sq zbyt brutalne, to nie powinnismy'z tej nieudolnosci ezynié dog- matu, Ze caly duch przyrodoznawstwa sktoniié nas raczej powinien do wiary, 2e Srodki te wysubtelniaé sig beda w przysztosci coraz dalej, az dostosujq sig ‘do malosci badanych rzeczy.. Ale przeciez wiata przyrodnika musi byé oparta wna realnych podstawach i najSmielsze nawet przewidywania, Ze’wezme za ‘przyklad sprawe podrézy miedzyplanetarnych, maja mocna odskoczni¢’ w. po- 2 é 440 DIALOG O INDETERMINIZMIE Nr. & staci dzisiejszego stanu wiadomosci 0 przyrodzie. W zastosowaniu do zagad- nienia, ktore nas zajmuje, najwazniejsza zdobycza fizyki dzisiejszej jest odkry— cie kwantow, t. j. stwierdzenie faktu, iz dziatanie nie moze byé dowolnie mate, lecz Ze istnieje pewna najmniejsza jego jednostka, jakby niepodzielny. atom Gziatania, ktéry wlasnie kwantem nazywamy. Gdy to dziatanie elementarne stanie sig tego samego rzedu wielkoSci, co zjawisko obserwowane, t. zn. dzia~ lanie zachodzace migdzy atomami, zaktcenie spraw badanych przez obserwa~ cig wydaje sie nieuniknione, wydaje sie byé prawem natury, moze najbardziej jundamentainem z, tych, kt6resmy dotad poznali. I dlatego nie sadze, aby wymoczki mialy byé lepszymi w znaczenit twoich postulat6w fizykami, niz my. I oné musiatyby, cheac atom zaobserwowaé, dotknaé go lub oswietlié jednym bodaj kwantem Swiatta, a wowezas wtargnelyby w jego historje w niemniej gwaltowny spos6b, niz my to czynimy w cytowanym przeze mnie, zreszta czysto imaginacyjnym eksperymencie mikroskopowym. Biolog. Prawdopodobnie wymoczki musiatyby w tym czy innym stop- niu oddzialaé na zjawiska atomowe. Ale niekoniecznie oznacza to zasadnicza niepoznawalnosé tych zjawisk. Mona sobie wyobrazié taki stan rzeczy, w kt6- rym spowodowana przez wymoczki wielkosé odchylenia ruchow elektrono- wych dalaby sig wyznaczyé. Perturbacje Saturna pozwolity na'odkrycie Plu- tona. Odwrotne zagadnienie, jakie mamy przed soba w naszym przypadku jest rowniez modliwe do rozwiqzania. Znajac mase, ruch i inne cechy wy- moczka, moglibyScie wyznaczyé kierunek i wielkoSé spowodowanych przez nie- _ go perturbacyj, a tem samem obliczyé tor rzeczywisty. Trudnosci tego zagad- nienia sq ogromne, nie sq jednak zasadnicze, : Fiz yk. Widze, ze wracamy do punktu wyjécia. Nie rozumiatert dotad, czemu z taka pasja studjujesz wymoczki, a raczej mySlatem, Ze masz do nich stabosé, jaka kaidy biolag ma do tego czy innego przedstawiciela przyrody ozywionej. Teraz widze, Ze chcesz je wytresowat, by wyrwaé nam trofea we wlasnej naszej dziedzinie, by dowiedzie¢ sig 0 tajnikach materji wie- cej, niz to mode uczynié fizyka ,,szkielko i oko”. Kto z nas jest wiekszym ro- mantykiem? Nie przecze, ze tkwi w tych modliwosciach cos upajajacego. Moze istotnie nasza fizyka kwantowa jest tylko wstepem do fizyki dziatafi elementar- nych, jak atomy Daltona sq tylko pierwszym etapem w poznaniu struktury atomistyczne| materji, utworem, w ktérym kryja sig skladniki o wiele subtel- niejsze, elektrony i protony. Podobniez lekkomySinosciq byloby odrzucaé bez wzglednie a priori modliwosé istnienia ,ulamk6w” kwantu, dziataft stabszych od tych, ktore uwazamy dzi§ za kres malosci zdarzen. Ale to sq sprawy, kt6- rych samem rozumowaniem rozstrzygnaé sig nie da. Potrzebne sq do tego nowe fakty. Z pewnoscia powiedzieé mozna tylko jedno: jesli teorja kwantow jest prawdziwa, jezeli kwant jest istotnie elementarna jednostka dziatania, wowezas losy pojedyriczego elektronu sq niepoznawalne.. Cheiatbym jeszcze powiedzieé, ze ta nowa rezygnacja, ten slup graniceny w poznawani natury, ktOry wybudowaliémy Swiezo obok dawniej istniejacych, okazat sig, jak i daw- Nr. 6 DIALOG O INDETERMINIZMIE 441 niejsze, drogowskazem do dziedzin, ktore uwazalismy skadinad za niedostepne- ‘Tak wiee zasada indeterminizmu zjawisk atomowych daje nam proste wytlu- maczenie faklu, 2e z posréd wielkiej liczby atoméw promieniotwérczych zaw- ze ten sam ulamek ulega w tym samym okresie czas rozpadowi, chociat wszystkie atomy sq zupelnie jednakowe i niema Zadne} dobre} racji, aby jedne z nich sig rozpadly, podczas gdy inne pozostaja w calosci. Biolog. Tiumaczycie to tem, Ze jedne atomy chea rozpadaé sig, a in- ne sobie tego nie Zycza. Widzisz, i na to pytanie wymoczki moga daé. dobra odpowied?. Nawolywales do faktow. Ot62 wykonajmy taka probe: do pio~ nowej rurki szklanej, zalutowanej na dole, wlejemy kulture wymoczkow. Po krotkim czasie czesé wymoczk6w, powiedzmy 50% ogéInej liczby, zbierze sig u gory, gdy reszta pozostanie rozproszona na wszystkich poziomach cieczy. Dlaczego tylko czeSé zbiera sig u gory rurki? Na pytanie to przez dlugi czas dawano odpowied w sensie indeterminizmu. Wymoczki, mwiono, posiadaja niejednakowa indywidualnosé, jedne chea plynaé w gore, inne nie chea. Jed- hak proste doswiadczenie odrazu stawia sprawe we wlasciwem Swietle. Ody 50% wymoczkéw zebraty sig w gérze rurki, bierzemy pipetke, wyciagamy te gorne wymoczki i przenosimy je do inne] rurki. W mys! zatozenia, izolowa- ligmy w ten spos6b wymoczki, ktérych indywidualnosé nakazuje im ruch ku gorze, ezyli powinnismy spodziewaé sig, ae w tej drugiej rurce wszystkie osobniki zbiora sig na gérze. Tymezasem wynik bedzie zgola niesamowity: w drugiej rurce znowud 50% ogélnej liczby skieruje sie w gore, a reszta po- zostanie rozproszona. Gdybysmy w ten sam sposéb przeniesli do nowej rurki osobniki, ktore w rurce pierwszej byly rozproszone, znowuz polowa ich po- zostalaby w rozproszeniu, a potowa skupita sig na gérze. Niepodobna watpic, de przyczyna niejednakowej reakeji wymoczk6w nie tkwi weale w wymocz- kach. Wymoczki sa jednakowe. Roane sq tylko dzialajace na nie warunki. 0 jakie warunki chodzi, ta sprawa jest do zbadania, ale determinizm zjawiska nie ulega najmniejsze| watpliwosci. Oto masz biologiczny prayktad przewagi determinizmu nad indeterminizmem. Podobniez twoje atomy promieniotwor— cze nie moga byé wszystkie w jednakowych warunkach, chociazby przez to, ie jedne 2 nich znajduja sig w Srodkowych ezeSciach naczynia, a inne wpoblizu scianek. ‘Mimo wszystko, odpowied2 twoja uspokoita mnie znacznie. Zrozumia~ lem z niej, Ze niepoznawalnosé pojedyriczego elektronu jest tylko wyrazem wspétezesnego stanu wiadomosci fizycenych. Jak wskazuje historja calego przyrodoznawstwa, Zadna teorja naukowa nie dawala nigdy gwarancji, 2e wyezerpuje wszystkie modliwosei, kaida byla tylko etapem na drodze do poznania. Teorja nigdy nie jest wyrazem t. zw. ,prawdy”, rola je] polega nha wskazania dr6g, jakiemi moana datyé, aby sig zblizy¢ do poznania zjawisk: Skoro godzimy sig, Ze niepodobna zasadniczo odrzucaé moztiwoset istnienia dziatad, mniejszych od kwantu, to tem samem musimy wnosiC, i2 niepozna~ walnosé pojedyiiczego elektronu moze nie byé sprawa zasadnicza. 442 DIALOG. 0 INDETERMINIZMIE Nr 6 Fizyk. Bardzo mnie to zachwyca, ze prawo ,,statego ulamka”, zwa- ne w fizyce prawem wyktadniczem, stosuje sie nietylko do zbioréw atoméw promieniotwérczych, ale takze i do spotecznosci wymoczk6w. Jest to typowe prawo statystyczne; podobno praw takich odkrywacie w biologji coraz wig- cej. Prawa te sa istotnie bardzo ciekawe i nadaja sie do rozwaéari nad za- gadnieniem przyczynowosci: Sq one w zasadzie swej tylko przyblizone i do- puszczaja istnienie odstepstw czy wahar tem wigkszych, im mniejsza jest liczba objetych niemi indywiduéw. Gdy liczba ta jest bardzo wielka, tego np. rzedu, co liczba atoméw w najmniejszem ciele fizycznem, odstepstwa sa zni- komo male i prawo statystyczne staje sig, pozornie przynajmniej, prawem Scistem. Odwrotnie, gdy indywiduéw jest bardzo mato, prawo znika, zdarze- niami rzadzi przypadek. Los zbiorowosci moze byé catkowicie zdetermino- wany, gdy los jednostki jest niepewny i nieuchwytny. Ale chociat wszystkie prawa przyrodnicze zawieraja w sobie pierwiastek statystycany, nie sq jednak naogét catkowicie statystyczne, t. j. takie, jak prawa losowania lub gier hazar- downych, i nie moga byé wyrazem li tylko Slepego przypadku. W twoim np. przyktadzie zachowanie sig pojedyficzych wymoczk6w nie mote byé catko- wicie przypadkowe, bo inaczej moglibysmy z réwnie dobra racja przewidy- waé, ze w masie beda sie opuszczaly lub wanosily, a przeciez powiadasz, 26 sig podnoszq. Podobnie i w chaosie zdarzei atomowych panowaé musi pe- wien fad, np. elektrony w masie poruszajq sig w kierunku pola elektrycznego, chociaz tor pojedyticzego elektronu przewidzieé sig nie da. Odrzucajac przy- czynowosé bezwzgledna, musimy zgodzié si¢ na przyczynowosé ograniczona: prawo natury jest jak rozkaz wydany zbiorowoéci i spelniany przez jednostki gorzej lub lepiej, z,mniejsza czy wiekszq doza fantazji. Cala réznica migdzy nami polega na tem, Ze ty wybryki jednostek chcesz zkolei podporzadkowaé prawom natury, zreszta napewno bardzo réznym od tych, ktére rzadzq za chowaniem sig zbiorowosci. Powiadasz, ze 2ubozytbyé swa nauke, gdyby$ z zakresu jej badania wykluczyt losy jednostki. Jest zrozumiale, dlaczego nie chcesz i nie mozesz rezygnowa¢. Najmniejsza nawet jednostka biologiczna zbudowana jest wedlug tego samego plany, co najwigksza; kaprysy wy- moczka, czy dziwactwa przechodnia z ulicy Lwowskiej — to dla ciebie rzeczy réwnorzedne. Usuwajac z programu pierwsze, przestajesz rownied intereso- waé sig drugiemi. C6z wtedy pozostatoby z biologji? Chyba tylko staty- styka biologiczna, zwana tet przez jej entuzjast6w ,,biologja matematycznq”. Zgoda, idé droga, ktérq sobie wytknates, ale uprzedzam cig, Ze twoje jednostki biologiczne nie sq utworami elementarnemi, lecz zbiorami niezmiernej liczby atoméw, i gdy wszystkie objawy ich indywidualizmu sprowadzisz do po- wszechnych i niezmiennych praw fizycznych, wtedy przekonasz sig sam, jak kiepska jest moralno&¢ atoméw w stosowaniu sig do tych praw. Zgadzam sig, ze tw6j czysty determinizm jest doktryna bardziej konsekwentng i-bar- dy, Ne.6 DIALOG 0 INDETERMINIZMIE. 443 dziej zadawalajqca dla umystu ludzkiego, niz nasz determinizm potowiczny, zy jesli wolisz indeterminizm w szczegétach, ale czy natura musi by€ zbu- dowana zgodnie z wymaganiami ludzkiego umystu? Zreszta, jak shusznie m6- -wisz, jestesmy przyrodnikami i nie zajmujemy sig teorja poznania, a tem ‘mniej metafizyka. Mamy wyprébowane metody, oparte na doswiadezeniu i obserwacji, na logice i matematyce, i one prowadza nieuchronnie do po- gladu, ktérego bronie. Nowe fakty moga nas zmusié do odrzucenia go, ale tylko fakty. Biolog, Jestem ci niezmiernie wdzieczny za te pogawedke, tak dla annie pouczajaca. Réznica migdzy nami polega, jak sadze, jeszcze na czem innem. Zycie, z kt6rem mamy do czynienia, jest atrybutem zbiorowiska ato- améw i najmniejsze takie zbiorowisko w skali atomowej jeszcze bytoby olbrzy- ~ mim kompleksem. Dlatego ted w analizie nie wolno nam posuwaé sig zbyt daleko w kierunku rozdrobnienia. Nie mozemy operowaé jednostkami i pojg- ciami ponitej pewnego rzedu wielkosci i z tego powodu nie zdolamy spro- wadzié wszystkich spraw organicznych li tylko do zaleznosci fizyeznych. Nie jest to zreszta naszym celem. Organizm, roztozony na atomy, stanie sig tylko materja — objektem badati fizyka, ale straci swojq specyficzna jakosé, dzieki ktorej jest objektem dociekai biologa. Mamy oczywiscie wiele praw staty- stycznych, ze wspomne tylko o darwinizmie, catkowicie opartym na prawdo- podobieristwie i prawie wielkich liczb, lub o genetyce, w ktdrej przewidzieé zdolamy tylko losy zbiorowisk. Jednak nowsza biologie cechuje kierunek coraz wyraéniej indywidualistyczny. Chae zrozumieé zbiorowosé, zwracamy sig do jednostek. Weimy za przyklad teorje selekcji. Powstawanie przysto- sowati organicanych jest sprawa Slepego przypadku, bowiem zmiennosé osob- nicza jest bezkierunkowa i dziata jednakowo na poiytek ina szkodg. Ale -dostatecznie wielka liczba osobnikéw gwarantuje, Ze wSréd powstalych zmian znajdq sig zmiany korzystne, ulegajace selekcji. Jednak przypadkowosé zmian nie jest bynajmniej rownoznaczna z indeterminizmem. Oznacza ona tyle tylko, 4e prayczyny, rzadzqce zmianami indywidualnemi, lezq w innej plaszezyznie, niz zjawisko praystosowania, nie maja one z przystosowaniem nic wspélnego. ‘Nowsze badania nad zmiennoscia indywidualng, stanowigce obecnie obszerna dziedzing biologji, doprowadzity do poznania praw oddziatywania warunkow Srodowiska na uksztaltowanie i czynnosci ustroju Zywego, wykazaly wielka plastycznosé organizmu i réznorodnosé jego reakcyj. Zdobyta na tej drodze -wiedza jest czem$ 2upetnie innem i zarazem czems 0 wiele bogatszem w tresé, niz mechaniczna zasada selekcji. Postep nauki sprowadzit sig w tym przy- padku do poglebienia zasady statystycznej przez badanie indywidualne. I de- 4erminizm w dociekaniach naszych okazat sig jedyna dajaca sig stosowaé podstawa badania. 444 MIASTO I WIES Nr..6 Oto masz érédla réanicy naszych pogladéw. Ale cztowiek jest zachtan~ ny: gdy sam wierzy w coskolwiek, chcialby wszystkich przekonaé, 4e jego punkt widzenia jest stuszny. Z paru uwag twoich wnosze, i2 zasadniczo nie uwazasz powszechnego determinizmu zjawisk fizycznych za bezwzgiednie wykluczony. Brak ci tylko faktow. Wiesz, mam propozycje. Oto powtorzymy- naszq rozmowe za lat pigé. Bedzie rzeczq bardzo ciekawa poréwnaé jej wynik z tem, cosmy stwierdzili obecnie. A do tego czasu pracujmy nad zdobyciem nowych faktéw. W tem przynajmnie jestesmy calkowicie zgodni. Dr, ALEKSANDER HERTZ MIASTO I WIES : Roamaitych nazw waywa sig zazwyczaj dla okreslenia i scharakteryzo~ Wania epoki, w ktorej 2yjemy. Kagda z nich stara sie uchwycié jakas szcze— golnie istotna czy nawet najistotniejsza ceche zycia wspétezesnego i wspol- Czesne] cywilizacji, Wér6d tych réznorodaych nazw i okreslei na jednem z nich wartoby specjalnie sig zatraymaé, albowiem ujmuje ono pewng ceche wlasnie dla zycia_wspétczesnego niezmiernie istotna. Pozwolimy sobie ochracié jg nazwa ,miastowosci”. Wspdtczesnosé nasza jest epoka miasta i pod jego znakiem w pierw- Szym rzedzie rozwija sig nasze zycie zbiorowe. Okreslenie nasze wyda sig bezspornem dla wielkich krajéw przemy~ slowych, ktore sq zarazem glownemi osrodkami handlu Swiatowego. W kra- jach tych znaczna, a nawet, jak w Anglii, przewaéajaca wiekszos¢ calego za~ ludnienia osiadla po miastach i chosby z tego tytulu, jesli wychodzié tylko 7 ilosciowego ujecia, miasto musi byé tam czynnikiem beawzglednie decy- dujacym. Ale nawet w krajach stabiej uprzemystowionych o silnie rozwi- nigtem rolnictwie, jak np. w Polsce, gdzie mieszkaricy miast stanowia tylko jedna cawarta czes¢ ogdtu ludnosci — nawet i tam nie wies, ale miasto staje Sig podstawowym elementem zycia zbiorowego. Wyraza sig to za$ przede~ wszystkiem w tem, ze miasto coraz potezniej ogamia wies, coraz przemozniej ha nig oddzialywuje. Nie miasto jest pod wplywem i urokiem wsi, nie wies wyciska swe pigtno na zwyczajach i obyczajach, sposobie zycia i myslenia ludzi miejskich, ale przeciwnie — pierwiastki Zycia miejskiego tysiacznemt Grogami i w tysiaczny spos6b przenikaja w glab zycia wiejskiego. Stajemy wobec niestychanie ciekawego, a dla epoki dzisiejszej podst Wowego zagadnienia — jaka jest rola miasta wobec wsi, jak dadza sig ujae te procesy opanowania wsi przez miasto. Praca nasza nie rosci sobie pre~ tensyj do catkowitego wyswietlenia stosunku miasta do. wsi. Chcemy go. bowiem rozpatrzyé z jednej tylko strony — ze strony tej roli, jakq miasto i wies odgrywaja w sferze stycznosci ludzi ze soba. Rozwazania nasze 102 Pocaniemy ‘od pewnego zarysu historycznego, przyjmujac za podstawe te Stosunki pomigdzy miastem a wsia, jakie w przebiegu dziejéw ukladaty sie u nas w Polsce. Rauémy okiem na pewne elementy w strukturze spoteczne] Polski pier wotnej. W okresie pierwszych Piastow, nawet w czasie najwigkszego ‘roz~ gAN DEMBOWSKI PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE Znana jest powszechnie wesola gra towarzyska, nazwana_,,plotka”. Polega ona na tem, Ze jeden z obecnych mowi sasiadowi na ucho jakié wy- raz, ten powtarza go zkolei swemu sqsiadowi i t. d., az wyraz obiegnie cate ‘towarzystwo. Ostatni komunikuje glosno, co ustyszat. Zwykle ten ostateczny wynik ,,plotki” bywa w-nader zabawny sposéb niepodobny do wyrazu po- ezatkowego. Kazdy z grajacych cog przekrecit i wreszcie wyraz przeksztalcit sig w cos bardzo odlegtego od swego pierwowzoru, Podobna zabawe w ,plotke” mozemy obserwowaé w przypadku promieniowania mitogenetycz nego. W roku 1924 Aleksander Gurwitsch ogtosit w specjalnem czasopisinie niemieckiem prace naukowa o specyficznej naturze bodéca podzialu komér- ‘Kkowego. Praca zrobila wrazenie; zaczeto 0 niej méwié, krytykowaé ja, sprawdzaé jej wyniki w laboratorjach, a echa tej ,,plotki” dotarly do szero- kiego ogétu w postaci ,,promieni zycia”, ,,naukowego rozwiazania zagadnie- nia telepatji”, ,,cudownego srodka na wszelkie choroby” i t. p. Slyszqc o tych wszystkich cudach, trudno jest istotnie domystié sie, na czem wlasciwie po- Jega istota odkrycia Gurwitscha. A przeciez odkrycie to jest bardzo cie~ kawe, jakkolwiek obawiam sie mocno, de niewielu chorych przyjdzie dzieki niemu do zdrowia. Ciekawe nietylko samo przez sig, ale i ze wzgledu na sposdb, w jaki zostalo dokonane. Widzimy w niem przyklad, jak czysto teo- retyezne rozwazania lub spekulacje mog4.doprowadzié do poznania nowych i donioslych faktow. Punktem wyjécia catej sprawy byly dobrze znane stosunki, panujace w kaidym procesie rozwojowym. Rozwéj organizmu zaczyna sie od tego, Ze jajo zaptodnione dzieli sig na coraz wigksza liczbe komérek, ktore ukla~ daja sig warstwami; warstwy te falduja sie i wyginaja, a jednoczesnie wy- stepuja w komérkach specyficzne réznice struktury i wlasciwoSei. Nie- zmiernie skomplikowane to zjawisko, ktérego czynniki i przyczyny znamy jeszcze bardzo powierzchownie. Wiemy, ze pierwotne jajo wymaga ko- niecznie pewnego bodéca, aby rozpoczaé rozwéj. Bodécem tym moze byé zaplodnienie; ale mode byé takze szereg innych podniet sztucznych. Skoro jednak jajo raz zostato uruchomione, dalsze podzialy komérkowe odbywaja 516 PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE Nr, 7 sig, jak sadzilismy, same przez sig, automatycznie. Dlaczegoé taka niekon— sekwencja — pyta Gurwitsch. Jesli pierwszy podzial jaja zachodzi tylko wskutek dziatania jakiegos bodéca, to byé mode i kazdy podziat nastepny nie odbywa sie samorzutnie, lecz wymaga oddzialywania pewnej podniety? By¢ moze suma proceséw wewngtranych, zachodzacych w komérce podezas ‘roz~ woju, sama nie wystarcza jeszcze do wywolania podzialu, lecz potrzebny jest do tego jakis bodziec dodatkowy, zewnetrzny, od komérki niezalezny? Znamy pewne fakty, ktre zdaja si¢ za tem przemawiaé. Wyobraémy sobie mtoda, rosnaca tkanke, o symetrycznym rozkladzie komérek (Fig. 1). Niech linja Srodkowa dzieli ja na dwie dokladnie odpowiadajace sobie polo- wy, z ktérych kadda zawiera 100 komérek. [ Przytem dzieki zupelnej symetrji tkanki kaz~ Fa dej komérce strony prawej odpowiada taka sama komérka strony lewej. Zalézmy na- : stepnie, iz w pewnej chwili w kazdej z obu poléw tkanki jedna komérka znajduje sig w podziale. Jakie jest prawdopodobietistwo, 2e obie dzielace sig komérki beda to komér~ ki symetryczne? Jesli podziat komérki zale- ay tylko od jej czynnikéw wewngtrznych, to poniewaz komérki obu polow doktadnie od \ powiadaja sobie, jest najbardziej prawdopo- dobne, iz w danej chwili podziela sig dwie komérki symetryczne, bowiem w komérkach jednakowych i jednakowo potozonych proce- vi sy wewnetrzne musza przebiegaé identycznie, A ce C a wige jednoczesny musi byé i ich wynik w postaci podzialu. Jesli jednak potrzebny jest do podziatu bodziec dodatkowy, zewnetrzny, to jest jeszcze rzecza czystego przypadku, Fig. 1 Ww ktorq komérke trafi ten bodziec, a ktéra Schemat than ki symetrycenej, ominie. Wowczas prawdopodobieristwo po- W obu potowach jedna komérka dziatu symetrycznego wyniesie zaledwie ee */ioo, gdyz jest jednakowo prawdopodobne, it podziatowi danej komérki strony lewej odpowie podziat ktdrejkolwiek ze 100 komérek strony prawej. Poniewaz znamy takie tkanki symetrycane, mod na na nich przeprowadzié odpowiednie obliczenia statystyczne. Okazalo sig, iz np. w mtodych korzonkach roslinnych, ktére sq wlaénie takiemi utworami symetrycznemi, rozklad podzialéw komérkowych na terytorjum korzonka-naj- zupetniej odpowiada przypadkowemu i niema Zadnego zwiazku pomigdzy podziatami komérkowemi potowy prawej a lewej korzonka. Oznacza to, Ww mysl powyzszego, Ze bezposredniq przyczyna, wywolujaca podzial, jest w tym przypadku jakis bodziec pozakomérkowy.’ Catoksztalt proceséw we- wnatrzkomérkowych doprowadza oczywiscie komérke do stanu, w ktérym Nr 7 ) PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE 517 ‘moiliwy jest podziat. Ale zajScie samego podziatu uwarunkowane jest poza- komérkowym bodécem. Jakiez jest Zrédto tego bodéca? W rosnacym korzonku tkanka czynna, w ktérej komérki rozmnazaja sie przez podziat, jest jedynie okolica jego wierzchotka. Powyzej wierzchotka znajdujemy juz tylko tkanke trwata, bez podziakw komérkowych. Jesli z dna cebuli wyciaé kawateczek tkanki wraz z wyrastajacym zefi korzonkiem, podzialy w wierzchotku korzonka trwaja nadal. Jesli jednak ten wycinek zwiqzanej z korzonkiem nasady poddaé nar- kozie, ustaja podziaty w korzonku. Komérki wierzchotka korzeniowego nie byly narkotyzowane i sq normalne pod kaédym wzgledem. Brak wigc po- dziatéw musimy przypisaé zahamowaniu dzialalnosci nasady. Byé moze na- sada produkuje wiasnie ten bodziec podziatowy, ktéry dociera do wierzchot- ka i powoduje w nim rozmnazanie sig komérek. Skoro przez narkoze zaha- ‘mowano te produkcjg, musialy takze ustac podziaty. Istnienie wigc bodéca podziatowego snie jest tylko przypuszczeniem teoretycznem. Owszem, mozemy przytoczyé na. jego ko- r2ysé szereg powainych argumentéw. Ale sam fakt istnienia takiego bodéca nic nam jeszcze nie méwi o jego wtasciwosciach. ‘Nowych danych w tym wzgledzie dostarcza- ja pomystowe doSwiadczenia Gurwitscha nad rogéwka oka Zaby. Jesli na rogéwce cienka rozgrzana igietka zrobié mal ranke, to po kilku dniach komérki rogéwki, znaj- dujace sig wpoblizu ranki, zaczynaja sie -dzielié, przyezem podziaty ogarniaja stop- niowo coraz wigksza przestrze dokota ra- Zjawisko, ,cienia” na rogéwee. i" i . . Z ranki R bodziec podziatowy roz- ny. Rana produkuje pewien bodziec podzia- 7 "“Chadsi sie prastolinjowo. towy, rozchodzacy sig koncentrycznie. Gdy dwie ranki leza blisko obok siebie, liczba podziat6w komérkowych po- migdzy niemi zwieksza sig wybitnie, co oznacza, ze bodéce, plynace z dwoch pobliskich osrodk6w, moga sig sumowaé. Bardzo ciekawe zjawisko zachodzi, gdy na drodze rozchodzenia sie bodéca podziatowego postawié przeszkode. Gurwitsch robit w pewnej odlegtosci od ranki cienka ryse na rogéwee. Za- drapanie rogéwki jest takze zrédtem bodécéw podziatowych, ktére rozchodza sie jednak na bardzo niewielka odleglosé od rysy, gdyz lekkie zadrapanie jest podraznieniem stabem. Ale jednoczesnie rysa jest przeszkoda, wstrzy- mujaca rozchodzenie sig bodéca podziatowego, wychodzacego z ranki ghow~ nej. Ot6z podziaty komérkowe byly rozmieszczone na rogéwce w ten spo- 86b, jakgdyby bodziec z ranki rozchodzit sig prostolinjowo. Rysa jest jakby »ekranem”, dajacym ,,cief”. Wynik ten nie jest zresztq bezposrednio ocay- Fig. 2. 518 PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE_ Nr. 7 wisty, bowiem rysa przepuszcza pewng ilosé bodéca i po je] przeciwlegte] stronie komérki rogowki take dziela sie, staje sig on jednak jasny. po obli- czeniu statystyeznem komorek dzielacych sig. Ten nader ciekawy fakt po- zwala przypuszczaé, i bodziec podzialowy nie polega na rozchodzeniu sig np. droga dytuzji jakiejs substancji chemicznej 2 okolic ranki, bowiem w tym praypadku zjawisko ,,cienia” nie mogloby mieé miejsca. Natomiast fakt ten moina zrozumieé w zatozeniu, ze bodziec podzialowy jest rodzajem promic~ niowania, rozchodzqcego sig z ranki prostolinjowo we wszystkich kierunkach. Idémy dalej ta droga. Widzielismy juz, ze 2 podstawy korzonka cebuli wychodza bodice podziatowe, ktore przebiegaja przez cala dlugos¢ korzonka i trafiajg w komOrki jego czeSci wierzchotkowej. Poniewaa korzonek ma ksztalt cienkiego i dlugiego walca, to, jesli bodziec jest rodzajem promienio- wania, wzdluz korzonka musi przebiegaé wiqzka promieni w przyblideniu réwnoleglych. Wszelkie promienie ukosne ulegna bowiem wielokrotnemu odbici od Scianek bocznych i zostang pochtonigte. Ale zupelnie inaczej praedstawi sig sprawa, skoro Korzonek jest zgigty. W normalnym prostym korzonku rozklad podziakow ko- mérkowych jest mniej wigcej rownomierny. Na przecigciu po~ dluénem nalicaymy w_ przyblize~ niu tyle samo komérek dziela- cych sig z prawej strony plasz~ czyzny symetrji, co z lewej. Ale w korzonku zgigtym (Fig. 3) réownolegta wigzka promieni mu- si ulec odbiciu od Scianki wypu- Precbiog promieni w korzonku zgietym, Kile, 2a8 w Scianke wklesta prey pewnym stopnin zgiecia zadne promienie nie trafig. Na takich korzonkach udato sig wykaza¢, iz na stronie Wypukle| daleko wigce] komérek znajduje sig w podziale, niz na wkleste}. Wynik ten stanowi wadki argument na korzySé promienistej natury bodéca podzialowego, albowiem jakiekolwiek wplywy chemicane, rozchodzace sig z nasady korzonka ku jego wierzcholkowi, nie sa w stanie wytlumaczyé po- dobnego rozktadu podziatow. Wynik ten prowadzi odrazu do dalszych konsekwencyj. Skoro 7 na- sady cebuli wybiegaja promienie, trafiajace w czesci wierzcholkowe, moana praypuscié, Ze nie wszystkie promienie zostanq przy tem zuzyte. W tym przypadku wigzka promieni rownoleglych powinna wychodzié z wierzchotka korzenia w powietrze. Skierowujac te promienie na inny korzonek, powin- nigmy otrzymaé na skrzyzowaniu promieni wlasnych korzonka i promieni obcych, wysylanych przez inny korzonek, zwigkszenie sig liczby podzialow. Wiemy juz, 2 wychodzace z dwéch osrodk6w bodice podziatowe moga sig sumowaé. Nr. 7 PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE 519 W ten sposéb dochodzimy do wiasciwego sedna calej sprawy: do tak nazwanego podstawowego dogwiadczenia Gurwitscha. Opisze je szczegétowo. Z cebuli, umieszczonej na wilgotne| wacie, wyrasta wigzka dlugich korzonkéw. Wszystkie précz jednego ucinamy u nasady, korzonek pozostaly wprowadzamy do rurki szklanej, otwartej na obu kori- cach, kt6rej Srednica jest niewiele wigksza od Srednicy korzonka. Rurka jest potrzebna poto, aby uniknaé wyginania sie korzonka podezas jego wzrostu. Wierzcholek korzonka znajduje sig tuz kolo wylotu rurki. Wewnatrz rurka zawiera wode, chroniaca korzonek przed wysychaniem. Inny korzonek cebuli, tak samo spreparowany, takze wprowadzamy do rurki, jednak-tak, aby czeS¢ wierzcholkowa wystawata z rurki o kilka mili- metréw. Na ten wystajacy koniec wktadamy druga rurke te] samej Srednicy, uwazajac, aby pomigdzy obydwiema rurkami pozostata szczelina szerokoSci 2—3 mm. Szezelina powinna przypasé na okolice wierzchotkowa korzonka, w ktérej zachodzq podzialy komérkowe. Teraz korzonek pierwszy umieszcza- my poziomo, drugi za8 pionowo, przyezem wierzcholek korzonka poziomego jest skierowany wprost na szczeline pomiedzy rurkami, prostopadle do po- wierzchni korzonka drugiego (Fig. 4). Odlegtosé wierzchotka korzonka 1 od powierzchni bocznej korzonka 2 wy- nosi rownies 2—3 mm. Wazna jest bardzo rzecza doktadne nastawienie obu korzonkéw, co uskuteczniat Gur- witsch zapomoca dos¢ skomplikowane- go systemu statywow i Stub mikrome- tryeznych, oraz mikroskopt. W tem polozeniu pozostawiamy korzonki na =f > przeciag 2 — 3 godzin. Korzeii pozio- my, nazwany induktorem, w mysl naszego zatozenia wysyla wiazke Fig. 4. promieni, padajaca na boczna po- Schema doswiadczenia podstawo- wierzchnig korzonka pionowego, ktéry wego Gurwilscha: 1 — induktor, bedziemy nazywali detektorem ater Po skoriczonem ,,naswietlaniu” detektor zostaje rozlozony na cienkie (10 » +) skrawki podiuzne. Uldad tkanek na takim skrawku jest symetryczny, mozemy w nim wyréznié dwie doktadnie odpowiadajace sobie polowy, ktore na skrawkach, zblizonych do osi korzenia, przedzielone sq przebiegajaca Wwzdluz wiazka naczyniowa. Jedna z tych polow podezas_,,naswietlania” byta skierowana w strong induktora, druga byla odwrécona od niego. Na takich skrawkach liczymy, ile komérek z kaddej strony plaszezyzny symetrji znajduje sig w podziale. Obliczenie przeprowadzamy systematycznie na skrawkach kolejnych. Dla przyktadu praytocze tu jeden typowy wynik obli- ézenia, zaznaczajac, ze wynikéw zupetnie analogicznych otrzymano setki i Ze wszystkie one sa do siebie bardzo podobne. W tabelce na str. 518 gory sze- | | 520 PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE Nr. 7 reg liczb oznacza liczby komérek, dzielacych sie na stronie ynaswietlone;” na 18 Kolejaych skrawkach podtugnych, najbardziej zblidonych do linji Srod- Kowej korzonka. Szereg Srodkowy odpowiada takimze liczbom, ale dla stro- ny ,nienaswietlonej”. Szereg dolny podaje réznice liczb obu szeregéw po- przednich. 55 58 64 66 50.52 64 70 80 62 58 58 44 42 43 37 45 46 52 60 65 61 52 53 54 57 50 45 38 41 3-2-1 5-2-1 10 13 3017 2017 4 0 0 22-4 Prayjrzyjmy sig uwagnie otrzymanym liczbom, Na szesciu pierwszych skrawkach liezby podzialow komérkowych na stronie naswietlonej a niena- ‘wiellone} sq w przyblizeniu jednakowe: réznice sq niewielkie, raz przewaza jedna strona, raz druga. Ale zaczynajac od skrawka 7-go, mamy bardzo wyrazna przewage strony naswietlonej, co utrzymuje sig systematycznie na dalszych 6 skrawkach, aby pééniej ustapié takiej samej jednakowoéci liczb, jak na skrawkach poczatkowych. Mamy wige niewatpliwa przewage strony naswietlonej. Przewaga ta jest zawsze systematycana, t. zn. daje sig ona zauwazyé we wszystkich skrawkach pewnej czeéci przekroju korzenia i tylko w nich, gdy wielka liczba skrawkéw pozostalych (érednica korzonke wynosi okolo 1 mm., wige mozna go roztozyé na okolo 100 skrawk6w grubosci 10 #) nie wykazuje Zadnej przewagi. Przewaga zawsze wystepuje w Srodkowej czgSci przekroju korzonka, czyli wlasnie tam, gdzie byla skierowana wiazka Promieni induktora. Obejmuje ona najwyze] 6—9 kolejaych skrawkéw i wy- nosi do 50% i wiecej. Zaleinosci te, jasno wystepujace w naszym przykladzie liczbowym, 2 Powtarzajace sig stale, potwierdzaja w sposob nader dosadny przypuszcze- nie, izebodziec podziatowy jest rodzajem promieniowania, Mamy w ekspe- rymencie podstawowym Gurwitscha niewatpliwe dziatanie na odlegtosé: 2eos", wychodzace z wierzcholka induktora, powoduje w detektorze znacma 2wiekszenie sig liczby podzialéw komérkowych specjalnie na drodee tego nezegos”. Jak wiemy, podziat posredni komérki nosi nazwe mitozy. Hipotetyczne Promienie Gurwitscha nazwano wigc promieniami mito gene- tyczmemi, czyli promieniami, wobudzajacemi podzialy komérkowe. Jednak scisle rzecz biorac, podane fakty nie sq jeszcze wystarczajace, * aby uznaé bodziec podzialowy za promieniowanie. Promieniowanie jest bo- wiem zjawiskiem fizycenem i wysylane przez induktor promienie mitogene- tyczne powinny odpowiadaé okresionym wymaganiom fizycenym. Ot6z prze- dewszystkiem, jak moglismy sig juz przekonaé przytoczonych liczb, prze- Pelny brak tego zjawiska. Zatem, granice strefy korzonka, na ktora wptyneto naSwietlanie, sq ostre, jej srednica poprzeczna wynosi najczescie} 7 razy No.7 PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE, 521 po 10, czyli 70 mikronéw. Innemi stowy, z wierzchotka korzenia wychodzi w powietrze bardzo waska wiazka promieni. Jeéli podczas nagwietlania in- duktor jest odlegty od detektora o 4 cm, czyli 20 razy dalej, niz w doswiad- czeniu przytoczonem, to jednak Srednica strefy indukowanej pozostaje okoto 70 mikronéw, co wskazuje, ze wiazka promieni jest w przyblizeniu réwno- legla. Istotnie wigc nasz bodziec podziatowy posiada wtasnosci promieni. Ale znamy dalsze fakty. Promienie mitogenetyczne ulegaja odbiciu, co moina wykaza¢, skierowujac wierzcholek induktora na ukosnie potozone lustro, oraz ustawiajac detektor na drodze promieni odbitych. W potozeniu wzajemnem obu korzonkow, gdy detektor znajduje sig na drodze promieni odbitych, otrzymuje sig zwiekszenie liczby podziatow na stronie naswietlonej detektora, w razie jednak najmniejszego zboczenia brak jest wszelkiego efektu mitogenetycznego. Przytem po odbiciu sig od lustra wiazka promieni roz- szerza sig blisko dwukrotnie, wigc strefa indukowana detektora obejmuje 14 kolejnych skrawkéw zamiast 7. Oznacza to, ze dla promieni mitogene- tycznych gladka powierzchnia lustra jest chropowata, powoduje ona ich znaczne rozproszenie. Musza to byé promienie © fali krétkiej. Diugosé fali naszych promieni daje sig wy- znaczyé w réany sposdb. Szkto zatrzymuje cal- kowicie promienie mitogenetyczne i cienka nawet blaszka szklana, wstawiona na drodze rozchodze- nia sig promieni, niweczy wszelkie dziatanie mi- togenetyczne. Natomiast ptytka kwarcowa, na- wet 3 mm, gruba, jest dla nich zupelnie przezro- czysta. Promienie nasze przechodza przez wo- Fig. 5. de i powietrze, ale sq catkowicie zatraymywane Qapicie promieni mitogene- juz przez cienka warstwe Zelatyny. Poniewad tycznych: i — induktor, d—— Pr ae ie. delektor, 1 — tustro, m — Przezroczystosé tych wszystkich cial dla promie- “Oper Lure, mm ni 0 r6znej dlugosci fali jest dokladnie znana, moz~ na na tej podstawie wyznaczyé przyblizona diugos¢ fali promieni Gurwitscha. Lezy ona w granicach 1800—2400 A. W widmie te dtugosé fali posiadaja promienie nadfiotkowe. Niespodziewany ten wynik wielu rozczarowal! Bo istotnie, spodzie~ walismy sig jakich$ promieni zyciowych, jakiegos nowego rodzaju energji, a tymezasem tajemniczy bodziec podzialowy okazat sig najzwyklejsza czescia skladowa widma. Ale ten wynik pozwala nam odwrécié zagadnienie i to jest wlasnie jego strona ciekawa. Bowiem skoro promienie mitogenetyczne sq tylko promieniami nadfiotkowemi, to i zwykle fizyczne promienie nadfiolko- we powinny w ten sam sposdb pobudzaé komérki do podzialu. Chcac to sprawdzié, nalezy postepowaé z wielka precyzja, gdyz granice dlugosci fali promieni mitogenetycznych sq dos waskie a musimy, chcac nasladowaé te stosunki, uzyé promieniowania o tej samej dlugosci fali, Frank i Gurwitsch Przepuszczali Swiatto iskry elektrycznej przez spektrograt kwarcowy, otrzy- 522 PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE Nr, 7 mujac widmo prazkowane, w ktérem kaédy prazek odpowiada okreslonej dlugosci fali. W plaszczyénie widma wstawiano klisze fotograficzna i doko- nywano zdjecia. Po wywotaniu i utrwaleniu kliszy wstawiano ja zpowrotem dokladnie w to samo miejsce, jakie zaimowala ona podezas zdjecia, i na pra- zek, odpowiadajacy danej dlugosci fali, nastawiano mikroskop. Wreszcie usuwano klisze, zastepujac ja korzonkiem cebuli, ktéry ustawiano tak, aby strefa rosnaca korzonka znajdowata sig w ognisku mikroskopu. W takim nie- co skomplikowanym uktadzie doswiadczenia korzonek byt naswietlany za kaédym razem okreslona i znana dlugosciq fali widma sztucznego. Na- gwietlanie trwalo 1 minute, potem korzonek pozostawiano w spokoju przez 2 godziny, aby daé moznosé jego komérkom podzielié sig, a nastgpnie obli- czano podzialy na stronach naswietlonej i nienaswietlonej. Tylko promienie © dlugosci fali od 1930 do 2370 A daly wyrazny efekt mitogenctyczny. Jest to w zupelnej zgodzie z badaniami nad przepuszczalnoscia réénych ciat dla promieniowania. Wreszcie wyprobowano jeszcze jeden sposdb. Promienie mitogene- tycane, wysylane przez korzonek, powinny oddzialaé na klisze fotograficzna. Jednak natezenie naszych promieni okazalo sig zbyt male i trzeba byto w tym celu z jednej strony znalegé induktor, silniejszy od korzonka cebuli, z dru~ gie] — detektor, czulszy od Kliszy fotograficznej. Takim induktorem w do- $wiadezeniach Franka byt pracujacy migsien zaby. Jesli wypreparowaé jeden. z migsni koficzyny tylnej zaby (sartorius) i podraéniaé go przerywanym pra- dem elektrycznym, to migsiei zaczyna wysylaé promieniowanie, okoto 100 razy silniejsze od promieni korzonka cebuli. Jako detektora uzyto ko- lonij drozdzy, hodowanych na pozywee sztucznej. Drozdze sq nader wradli- we na wplyw promieni mitogenetycznych: pod ich wplywem zachodzi 0 wie- le predzej proces tworzenia sig paczk6w komérkowych. Ot62, promienie, wychodzace z migSnia, przepuszczano przez ten sam spektrograf kwarcowy, w kt6rego widmie ustawiano 13 malych naczyniek z hodowla drozdzy. I tym razem wylacznie tylko naczytika, ktére znajdowaly sig w obrebie widma 0 dlugosci fali 2000 do 2370 A, wykazaly wyraznie dzialanie mitogenetyczne. Zatem dlugosé fali promieni Gurwitscha zostata zmierzona trzema r62- nemi i niezaleznemi od siebie sposobami: na podstawie przepuszczalnosci roinych substancyj dla tych promieni, w sztucznem widmie iskry elektrycznej oraz w widmie promieni biologicznych, produkowanych przez miesien. We wszystkich przypadkach otrzymano liczby bardzo zgodne, co uprawnia nas do wniosku, Ze promienie mitogenetyczne sq to w istocie krétkofalowe pro- mienie nadfiotkowe, 0 diugosci fali 2000—2400 A. Intensywnosé promieniowania, wysylanego przez hodowle droédzy, jest okoto 20000 razy stabsza od natezenia Swiatla slabej iskry elektrycznej. Jest ona rzedu wielkoSci 10-* $wiecy. Korzonek cebuli jest okolo 600 razy caulszy od rtajczulszej kliszy fotograficznej. W wyniku bardzo licznych badaii, przeprowadzonych na réznych ob- jektach roslinnych i zwierzgcych, stwierdzono, iz zdolnosé wysytania pro- Nr. 7 PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE. 593 mieni mitogenetycznych jest dosé rozpowszechniona. Précz znanych juz nam, korzonka cebuli, hodowli drozdzy i pracujacego migSnia, silnym induktorem sq hodowle niektorych bakteryj. Zwlaszcza bakterje, wywohujace powsta- wanie bulwek na korzeniach roslin straczkowych (Bact. tumefaciens), pro- mieninja bardzo silnie. Niekt6rzy autorowie tej wlasnie zdolnosci promie~ niotwérczej przypisuja ich wplyw na tkanke korzeniowa, dzigki ktéremu w tkance tej zachodza obfite podzialy komérkowe i tworza sig bulwki (t. 2w jak roslinny”). Jaja niektOrych 2wierzat morskich sq dobremi induktorami, przyczem ich zdolnosé emisyjna przywigzana jest do okreslonych momentow jaja produkuja promienie mitogenetycane w okresach, bezposrednio poprze- dzajacych podzial, Zmiazdzone mézgi mlodych plazw posiadaja zdolnosct indukujace, jednak mézg zwierzecia dorostego zdolnosci tej jest pozbawiony. Catkowite mtode kijanki Zab i ropuch do 1,5 mm. diugosci, umieszezone w rurkach szklanych otwartych, moga wplywaé na zwiekszenie liczby po- dziatow komérkowych w korzonkach cebuli, przyezem promieniuje tylko okolica. ciemieniowa. Zrédto promieniowania lezy najprawdopodobniej Ww mézgu. Zapewne ten wiasnie fakt dal pow6d do twierdzenia, ze mézgi moga dzialaé na siebie na odlegiosé, a zatem zagadnienie telepatji jest roz- wigzane. Nie udowodniono jednak bynajmniej, aby mézg by! zarazem de- tektorem, a ponadto zdolnosé emisyjna jest wlaSciwa mozgom zwierzat, ktOre nie odcauwajg zadnej potrzeby telepatji. Natomiast zdolnosé emisyjna i od- biorcza mézgu ludzkiego nie jest znana. U aby doroslej Zrédtem promie- niowania mitogenetycznego jest tylko plynaca krew, zwlaszeza tetnicza. Pro- mieniuje take krew krOlikow i szczurow. Caly szereg innych tkanek i narza- déw rétnych zwierzat posiada zdolnosci indukowania podziakow komérko- wych. Detektorow, znamy 0 wiele mniej. Poza korzonkami cebuli zdolno: reagowania nia promienie odznaczaja sig hodowle drozdzy, hodowle niekto- rych bakteryj, komérki rog6wki oka Zaby. Prawdopodobnie dlatego tylko niewiele jest znanych detektorow, Ze ta strona sprawy zostala zbadana mnie} Takie sa w bardzo grubem przyblizeniu podstawy zjawisk promienio- wania mitogenetycanego. Przyjete poczatkowo z duéq doza niedowierzania, promienie Gurwitscha stopniowo zawojowaly sobie prawo obywatelstwa w nauce. Co waéniejsza, dziedzina ta rozszerza sig coraz bardziej, promie- niowanie znajduje zastosowanie w coraz nowych dziatach nauki biologicznej Oméwimy tu krétko kilka takich najnowszych zastosowan. Swieto ukazala sig praca Franka i Popoffa nad promieniowaniem mieSnia Zaby. Wypreparowany migsie#i, znajdujacy sig w spoczynku, nie wysyla Zadnego promieniowania i umieszczona wpobliau hodowla drozdzy nie wykazuje Zadnych zmian. Ale ten sam migsief, podrazniany przerywa- nym pradem elekirycznym, emituje promieniowanie, Skurcz migsnia jest bardzo zawilem zjawiskiem fizjologicznem. Nastepuje on nie odrazu po podrainieniu, lecz zawsze pomigdzy momentem podratnienia elektrycznego, a poczgtkiem skurezu uplywa pewien, zresztq bardzo krOtki czas, azwany 524 PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE Nr. 7 okresem podradnienia utajonego. Wspomniani autorzy wykonali probe ana- Jizy skurczu migSnia zapomoca jego promieniowania mitogenetycznego. Po- migdzy migsniem, a detektorem (hodowla drozdzy) wstawiali oni pionowy ‘krazek metalowy, posiadajacy waska szczeling w kierunku jego promienia. Migsieni byt zawieszony pionowo tak, ze w pewnem polozeniu krazka migsieri ‘byt réwnolegty do szczeliny, od ktérej znajdowal sig w odlegtosci paru mili- metrow. Krazek metalowy nie przepuszcza oczywiscie promieni mitogene- tycznych i tylko w tych momentach moga one oddzialaé na detektor, gdy po- migdzy miggniem a detektorem znajduje sig szczelina, Krazkowi nadano ruch obrotowy, a jednoczesnie drazniono migsiefi w okreslonych odstepach czasu. Dobierajac odpowiednia chwile podrazniania, mozna byto sprawié, aby szcze- Jina przelatywata kolo migSnia w samej chwili podrazniania go, lub w */,») se- ‘kundy pééniej, lub tez w jakiejkolwiek innej fazie procesu skurczu. Stwierdzo- no, iz efekt mitogenetyczny otrzymuje sig tylko wtedy, gdy szczelina prze- biega koto migSnia w okresie podraznienia utajonego lub w najpierwszych chwilach skurczu. Zatem tylko w tym okresie migsiei produkuje promienio- wanie. Daje to moznosé wysnucia pewnych wniosk6w 0 procesach chemicz- nych, rozgrywajacych sig w migSniu w trakcie jego skurczu. Nie mozemy 4u zajmowaé sig tq bardzo obszerna sprawa, wskazemy tylko, Ze promienie mitogenetyczne moga byé zastosowane do badania tych zjawisk. Inne zastosowanie znalazlo zjawisko promieniowania w przypadku nowotwordw zlosliwych, specjalnié taka. Nowotwér rakowaty odznacza si¢ bardzo szybkim, gwaltownym rozrostem i mnozeniem sig komérek. Powstato przypuszczenie, iz komérki nowotworu zostaja pobudzane do podziatow przez promienie mitogenetyczne. Istotnie, tkanka rakowata jest. silnym in- duktorem, dziatajacym wybitnie na korzonki cebuli oraz na hodowle drozdzy. Zostato wykryte, Ze Zrddiem promieniowania raka sq z jednej strony procesy beztlenowego rozpadu weglowodanéw tkanek (glikoliza), z drugiej zas — procesy rozpadu whasnych substancyj bialkowych (proteoliza). Krew myszy normalnej posiada wtasnosci promieniotwércze. Jesli jednak wszczepié my- szy tkanke rakowata, to juz wkrdtce, bo po 5 dniach, krew zatraca te zdol- nosé. Skoro dodaé do takiej krwi cukru (glikozy), powraca jej zdolnosé promieniowania. Fakt ten daje moznosé analizy tych zmian, jakie pocigga za soba nowotwér rakowaty w catym organizmie. Krew Iudzi chorych na taka takze pozbawiona jest wlasnosci mitogenetycznych, co moze byé do pewnego stopnia uwazane za zjawisko charakterystyczne dla raka, bowiem niewiele tylko choréb pozbawia krew jej zdolnosci emisyjnych. Byé moze \promieniowanie mitogenetyczne krwi stanie sig jednym ze Stodkéw djagno- styki raka. Wszelkie procesy glikolityczne moga byé Zrédtem promieniowania mi- togenetycznego. Badania nad tem zjawiskiem doprowadzity do ciekawego uzupeinienia naszych wiadomosci 0 promieniowaniu organizméw i cieczy or- ganicznych. Jesli zmiazdayé Swieta watrobe, umiescié miazge w otwartej rurce szklanej i naswietlaé niq korzonek cebuli, nie otrzymuje sig zadnego Nn 7 PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE 525. efektu mitogenetycznego. Jesli jednak watrobe taka naSwietlié przedtem promieniami nadfiotkowemi widma, zaczyna ona energicznie promieniowaé. W swej formie najprostszej doswiadczenie to zostalo wykonane w spos6b nastepujacy. Do kawatka parafiny wbito kilka réwnoleglych nici szklanych, tworzacych razem rodzaj szczoteczki, Kropla mieszaniny zmiazdzone] watro- by z roztworem soli kuchennej zostaje wprowadzona pomigdzy nici, gdzie trzyma sig dzigki wtoskowatoSci. Krople naswietla sig promieniami nadtiol- kowemi, a jednoczeSnie pod katem prostym do kierunku promieni ustawia sig korzonek cebuli w charakterze detektora. Detektor jest oddzielony ekranem od bezposredniego dziatania nat promieni widma. Promienie te wamagaja procesy glikolityczne w watrobie, ktOra zaczyna dzigki temu produkowaé promienie mitogenetyczne. Jesli zamiast miazgi wziaé jakaS ciecz obojetna, to w tych samych warunkach niema zadnego Sladu wplywu pobudzajacego na komérki korzonka, co dowodzi, ze w doSwiadczeniu nie chodzilo np. o zalamanie sig promieni widma w kropli cieczy badanej i dotarcie ich do ko~ rzonka droga uboczng. Nawet zwykly wodny roztwor cukru (glikozy) pro- mieniuje, gdy naswietlié go promie- niami nadfiotkowemi. Zjawisko to otrzymato nazwe promieniowa nia wtdrnego. Wigc tkan- 7 ka, w normalnych warunkach nies = promieniujaca, moze zostaé sztucz~ 40 nie zmuszona do promieniowania, co zkolei_ musi odbié sig na mnoze- - Fig. 6 niu sig jej komérek. Zastosowania zjanisko promieniowania wlérnego: 8 — tego zjawiska moga byé bardzo rézno- promieh Swiatla nadfiotkowego, a — 80 71 8a bY ciecz badana, d — detektor, € — ekran. v rodne i waéne. Méwilismy jué przedtem, Ze jaja niektorych zwierzat morskich w okre- sach poprzedzajacych podziat produkuja promienie mitogenetyczne. Pro— mienie te niewatpliwie muszq bra¢ jaki$ udziat w zjawiskach rozwojowych. Ostatnio Blacher i Holzman ogtosili prace nad promieniowaniem tkanek pta~ zow w okresie przeobrazenia. Jak wiadomo, kijanka ptazow wychodzi na lad i przechodzi metamorfoze, ktéra polega na tem, i 2wierze traci skrzela, zatraca ogon, redukuje czesci jelita, a jednoczesnie rozwijaja sig jego ptuca, koriczyny przednie, zmienia sig ubarwienie skéry, zmienia sig budowa oka it. d. Mamy wigc w metamorfozie dwa szeregi proceséw, przeciwnych sobie. Z jednej strony zachodzi zanik, rozpad szeregu tkanek i narzadéw, z drugiej za§ odbywa sig usilny wzrost innych tkanek. Poniewaz procesy rozpadowe w organizmie wiaza sig zwykle z promieniowaniem, 2a8 promie— niowanie pobudza komérki do podziatu, uzasadnione jest przypuszczenie, ze w metamorfozie zjawiska te sq zwiqzane z soba. Mianowicie procesy roz~ padowe, wywotane, jak to dzig wiemy, gwnie wzmozona dziatalnoscia gru- czolu tarczykowego kijanki, moga byé wlasciwa przyezyna gwaltownego 526 PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE, Ne. 7 rozrostu tkanek. Wspomniani autorzy roztozyli ciato kijanek na szereg czeéci i badali zdolnosé promieniowania kazdej z nich w réznych okresach zycia ki- janki. Zmiazdzona tkanke badana umieszezano w cienkiej rurce szklanej i naSwietlano niq hodowle drogdzy. W narzadach rosnacych lub tez znajdu- jacych sig w stanie pewnej rownowagi wzrostowej nie stwierdzili oni zadnej zdolnosci promieniotworczej. Natomiast jelito, skrzela i ogon, szczegélnie w okresie najwigkszego natezenia w nich proceséw rozpadowych, promie- niuja bardzo silnie. W miare postepu rozpadu tkanek, intensywnosé pro- mieniowania tkanki ogonowej wzrasta blisko 20-krotnie. Istotnie wigc jest rzecza nader prawdopodobna, ze zjawiska rozrostu tkanek i harzadéw, z jed- ‘noczesnym rozpadem i zanikiem innych tkanek, maja swoje Zrédlo wlasnie w promieniowaniu mitogenetyeznem, spowodowanem przez rozpad. W analogiczny sposéb badali Blacher i Bromley promieniowanie pod- czas proceséw regeneracyjriych. Nieuszkodzony ogon kijanki Zabiej nie pro- mieniuje zupelnie, Jesli ogon odcigé u nasady, to po pewnym czasie ogon odrasta. JednoczeSnie juz w 3 godziny po operacji rozpoczynaja sie charak- terystyezne dla regeneracji procesy rozpadu tkanek oraz rozpoczyna sie ich promieniowanie. Gdy ogon zaczat odrastaé, promieniuja tylko tkanki stare, leéace ku tylowi od ptaszezyzny przecigcia. Natomiast tkanki mfode, nara- stajace, pozbawione sq zdolnosci emisyjnej. Mowilismy dotad ogéInikowo, Ze Zrédlo promieniowania mitogenetycz- nego lezy nazewnatrz komérki, Scislej bedzie powiedzieé, iz lezy ono na- zewnatrz tej komérki, kt6ra odpowiada na promienie podzigtem. Bowiem 4rédlo promieniowania moze znajdowaé sig w komérce sasiedniej. Komér- ka A produkuje promienie, ktore nie dziataja na nia sama, lecz wychodzq na- zewnatrz i pobudzaja komérki sasiednie. To samo zachodzi w przypadku potozonej obok komérki B. Ale co jest ciekawe, promienie B moga pobudzaé komdrke A, za$ promienie A — komérke B. Takie wzajemne dziatanie ko- mérek nazwano mutoindukeja. Jest faktem znanym, Ze rozktad po- dzialow komérkowych na terytorjum tkanki zwykle nie jest rownomierny. Istnieja jakby gniazda podzialow, gdy pomigdzy temi gniazdami liczba po- dziatow jest znacznie mniejsza. Zjawisko to, bardzo pospolite we wszelkich tkankach rosnacych, zgadza sig bardzo dobrze z hipoteza mutoindukeji. Ko- mérki dzielgce sig pobudzaja do podziat6w przedewszystkiem komérki sa- siednie. Dwie kolonje drozdéy moga pobudzaé sig wzajemnie do paczko- wania i w punktach ich najwiekszego zblizenia wzajemnego liczba powsta- Jacych paczkéw jest najwyzsza. Prawdopodobnie i w nowotworach ztosli- wych mutoindukcja odgrywa watng role. Zjawisko mutoindukeji pozwala wreszcie zrozumieé niektére wazne szczegély procesu rozwojowego. Jak po- wiedzielismy na wstgpie, mamy powody sadzié, iz jesli pierwszy podziat rozwijajacego sig jaja uzaledniony jest od zewngtrznego, pozakomérkowego Nr. 7 PROMIENIOWANIE MITOGENETYCZNE 527 bodica, to i kaédy podziat nastepny uwarunkowany jest jakims bodécem po- zakomérkowym. Bodécem tym moga byé promienie mitogenetyczne, wysy- jane przez kaida komérke i trafiajace w komérki sasiednie. Dowodzi tego nastepujacy fakt. W pierwszym podziale jajo jezowca morskiego rozpada sig na dwie jednakowe komérki, ktore rozwijaja sig dalej w Scistym zwigzku wzajemnym. Obie te komérki przechodza wszystkie nastepne podziaty jed- noczesnie, obie polowy zarodka rozwijaja sie symetrycznie. ‘Jesli jednak od- dzielié od siebie obie komérki pierwotne i obserwowaé ich dalszy rozwéj w izolacji jedna od drugiej, podzialy obu poléw staja sie niejednoczesne i niezalezne od siebie. Najwyraéniej ta jednoczesnosé i symetrja rozwoju jest skutkiem’ wzajemnego wplywu komérek. Takie wspétdziatanie komérek w rozwoju jest czynnikiem, ktory tworzy z poszezegdInych czeSci organizmu hharmonijna calosé. Promienie mitogenetyczne moga w éwietle tych faktow staé sig jednym z podstawowych czynnikéw rozwojowych Promienie Gurwitscha znajduja wigc zastosowanie w coraz nowych dziedzinach wiedzy biologicznej, staty sig one Zrédtem intensywnego ruchu naukowego, a liczba prac, im poswigconych, wzrasta z miesigca na miesiac, Nie mniej, maja one swoich wrogow. Bo i ktéz ich nie ma? Wielu autor6w jest zdania, ze dziatanie na odleglosé, specjalnie w przypadku korzonka ce- buli, polega nie na promieniowaniu, lecz na wychodzeniu z korzonka pew- nych ciat chemicznych, wptywajacych pobudzajaco na podziaty komérkowe. Wobec dlugiego szeregu dawniejszych i nowszych badaii poglad taki nie da sie jednak utrzymaé. Bowiem w przypadku dziatania chemicznego sta- tyby sie niezrozumiate wtaSnie najbardziej charakterystyczne wlasnoSci pro- mieni mitogenetycznych. Woplyw cial chemicznych musiatby byé rozlewny, w Zadnym razie nie otrzymalibysmy dzialania lokalnego, 0 ostro zaznaczo- nych granicach. Niezrozumiate stalyby sig zjawiska odbicia promieni, wy- niki doswiadeze ze spektrografem, zgodnosé wynik6w réznych metod wy- znaczania dlugosci fali promieni, a nadewszystko ten prosty fakt, ze w tym samym uktadzie do$wiadczenia oddzielenie induktora od detektora ptytka’ szklang niweczy wszelki efekt mitogenetyczny, za§ oddzielenie ptytka kwar- cowa nie zmniejsza go weale. Przecied obie plytki w tym samym stopniu wplywaja na rozchodzenie sie substancyj chemicznych i materjat plytki nie mote odegraé w tym wzgledzie zadnej roli, R6ane sq tylko wtasnosci op- tyczne, ale whaSnie one decyduja o wyniku. Istnienie promieniowania mito- genetycznego zostalo potwierdzone tak licznemi badaniami, ze wymienimy tu tylko prace Reitera i Gabora, Sieberta, Loosa, Chatitona, Franka i Kanne- giessera, Rajevskyego i wielu innych, 2e mozna je uwazaé za ustalony fakt naukowy, W promieniach mitogenetycznych znajdujemy nowy, nieuwzgledniany dotychezas czynnik, poteznie wplywajacy na mnozenie sig komérek. Od- dawna wiemy, ze zachodza pomigdzy komérkami organizmu zaleznosci natury chemicznej, w postaci wymiany pewnych substancyj, lub oddzialywania sub- 528 POLSKI PROLETARJAT ROLNY Nr. 7 stancyj jednej komérki na druga. Promienie Gurwitscha uzupelniajq nasze wiadomosci, gdyz wskazujq na istnienie waznego czynnika natury fizycznej, odgrywajacego doniostg role w zjawiskach rozwoju. Nie sq one wprawdzie promieniami zycia i nie prayczynia sie do wytlumaczenia zjawisk telepatji, co nie praeszkadza, ze stanowia jednq z ciekawszych zdobyczy nowszej bio- logji. Praca w tej dziedzinie trwa i wzmaga sie ciagle. Jakie beda jej osta~ teczne wyniki, bardzo trudno jest przewidzieé. W kazdym razie przyczyni sie ona bardzo do wyjasnienia wielu podstawowych zagadniei biologicznych. Dr, ALEKSANDER HERTZ POLSKI PROLETARJAT ROLNY Poddalismy w swoim czasie szczegétowszemu oméwieniu autobio- graije robotnika Jak6ba Wojciechowskiego *). Przypomnimy czytelnikom naszym, Ze powstala ona w wyniku konkursu na najlepszy zyciorys wtasny robotnika polskiego, ogtoszony przez Polski Instytut Socjologiczny w Po- znaniu. Zyciorys Wojciechowskiego zostal wybrany z poSréd 149 autobio- gratij, nadestanych przez autoréw z réinych stron Polski. 149 opiséw wlasnego Zycia, to materjal niezmiernie bogaty, umodliwiajacy socjologowi znalezienie podstawy dla calego szeregu rozwazafi i wniosk6w. Rzecz jasna, o wydaniu drukiem wszystkich autobiografij nie moze byé mowy, przynajmniej narazie. Jedynie praca Wojciechowskiego, uznana za naj- lepsza, zostala udostepniona szerszemu ogétowi. Reszta prac pozostata w rekopisach i w tej postaci, tgcznie oczywiécié z ksiazka Wojciechow- skiego, jest przedmiotem opracowari naukowych. Jako pierwsze takie opracowanie ukazata sie ksigzka Dr. Jézefa Cha~ lasifiskiego (wydawcy ,,Zyciorysu” Wojciechowskiego) p. t. ,,Drogi awanstt spolecznego robotnika”. Ksiqzka ta jest tak niezmiernie interesujaca i dla poznania proces6w zycia polskiego wazna, ze wymaga szczegétowego i grun- townego oméwienia. Rozpoczniemy od pewnych uwag ogélnych. Ksiazka, jak to jua tytut zaznacza, méwié ma o drogach awansu spolecznego robotnika. Zaznaczymy odrazu, ze termin ,,robotnik” uzyty jest tu zbyt szeroko. Autorowi bowiem nie chodzito tu o robotnika wogéle, ale o specjalna kategorje robotnikow, a mianowicie 0 robotnikéw rolnych. Zostali oni przytem potraktowani, rzecby mozna, terytorjalnie. Przedmiotem badati Chatasifiskiego sq robot- nicy rolni b. zaboru pruskiego. Ograniczenie takie nie jest wprowadzone przypadkowo, Przedewszystkiem wsréd nadestanych autobiografij b. zabér *) Wiedza i Zycie, Nr. 2 rok 1931. Nr. 10 ZAGADNIENIE NIESMIERTELNOSCI ZWIERZAT 709 bylo w wyprawach bohaterstw w widokach zysku, pelno fez bohaterstw spor- towych; ale byli takze bohaterowie Nauki, byto szlachetne me- czeristwo Franklina, i byt niedawno Amundsen, Napoleon lodéw w_ stuzbie Nauki, Jej rycerz wierny do grobu, ktéry cale swe Zycie, caly sw6j genjusz czynu, genjusz wielkiego zdobywey oddat Nauce, ktry dla Nauki“Zycie na- razal bez przerwy i za Nauke zgingl. | to jest naszq chluba. Mato dig jeszcze dbajq spoteczetistwa i rzady o Nauke, wige i o badanie tak waznych dla Na- uki krajéw polarnych, zawsze maja tysiace spraw niby wadniejszych od spraw Nauki, ktére wszak winny byé najwaéniejszemi sprawami ludzkosci; ale be- dzie moze inaczej; moze niedlugo Nauka wzrosnie tak, Ze narzuci sie wresz~ cie Iudziom swoim ogromem i pigknem i stanie sig wreszcie przedmiotem najwigkszego naszego kultu. I to bedzie nasza najwieksz4 chluba. JAN DEMBOWSKI ZAGADNIENIE NIESMIERTELNOSCI ZWIERZAT Niebywata odwaga cechuje czlowieka wspétczesnego. Zawrotne re~ kordy szybkosci w powietrzu, na ladzie i na wodzie, istnienie i powodzenie wielu zawod6w, ktérym tylko cztowiek o stalowych nerwach moze sprostaé, bezgraniczne nieraz bohaterstwo pionieréw kultury, uczonych lub ludzi na odpowiedzialnych stanowiskach, sq to tylko przejawy zewnetrzne. Wadniej— sze jest zuchwalstwo mysli ludzkiej, ktéra mie cofa sig przed Zadnq przeszko- da, nie uznaje rzeczy niemozliwych, czynéw niedokonywalnych, porywa sig ua dziela, ‘niegdys uznane powszechnie za niepodlegle rozumowi i sitom ezlowieka. MysI nasza porwata sig nawet do walki z odwiecznym, nieubla~ ganym wrogiem Iudzkosci: do walki ze Smiercia! Nie zadawalamy sig juz wpojonem nam od tysigcleci przekonaniem, ze wszystko, co zyje na Ziemi, musi umrzeé. Chcielibysmy wiedzieé, dlaczego tak jest, pragnelibysmy po- zaé przyczyny Smierci, a to w tem przeswiadczeniu, ze zdotamy wdaé sie aktywnie w bieg spraw Natury i pokierowaé niemi po naszej. myéli. Obawa cztowieka przed Smiercia jest tak stara, jak Iudzkosé sama. Na jej tle powstaly niezliczone mity i legendy, rozwingly sie najprzeréiniej- sze religje, w ktérych czlowiek dat ujscie swym nieziszczalnym marzeniom © zyciu wiecznem. “Zycie takie najezesciej bywa pojete, jako nieograniczone trwanie w stanie peini sit i pelni szczeSliwosci, bez jakichkolwiek zmian Niestety, proza zycia zarzuca tym marzeniom poetyckim jedna zasadnicza niekonsekwencjg. Zycie mozemy rozumieé jedynie jako szereg zmian, wiecz— ne trwanie jakiegokolwiek nieruchomego stanu moze byé tylko martwota. Jesli mamy istotnie zyé wiecznie, mamy czué, praezywaé, mysleé, oddychaé, 710 ZAGADNIENIE NIESMIERTELNOSCI ZWIERZAT Nr. 10 poruszaé sie, to musimy sig zmieniaé, na to niema zadnej rady. Skoro jednak nie mozemy uniknaé ustawicznych 2mian, takich samych, jakie cha- rakteryzuja nasz Zywot doczesny, to w ich. wyniku predzej czy poéniej musi nastapié Smieré, bowiem mechanizm ciata ludzkiego, jak wszelki mechanizm, zuzywa sig zczasem. W tem tkwi istota sprawy. Jednak mechanizm organizmu zywego odznacza sig ta wazna wlaSciwoscia, ze sam naprawia swoje uszkodzenia i uzupetnia swoje straty, W gospodarce wewnetrznej ustroju mamy dwa rownolegle szeregi zjawisk. Jeden z nich, to rozpad substancyj organizmu, ich przeksztatcanie sig-w zwiazki prostsze pod wzgledem chemicznym. Kaz- dy przejaw zycia, kazdy ruch naszego ciata wiaze sig z rozpadem Zywych sktadnikow ustroju, z umieraniem. poszczegélnych czeSci -ciala. I. tylko kosztem takiego czesciowego umierania mozliwe jest Zycie calosci. Drugi szereg proceséw, to zjawiska odbudowy, odradzania utraconych sktadnikow chemicznych, przeksztatcania pobranych z pokarmem -zwiazkow w iywa substancjg organizmu. Oba szeregi proceséw nigdy nie moga byé écisle réwnowaéne, procesy rozpadowe przewazaja, czyli dzialalnosé reparacyjna ustroju nie moze nadazyé z uzupetnianiem strat, i to tem bardziej; im star- szy jest organizm. U. starcéw wystepuje charakterystyczne_,,wysychanie” tkanek: zmniejszenie wagi poszczegéInych narzad6w, zgestnienie substan- cyj ciata, zmniejszenie sig zawartosci wody, kurczenie sig komérek i t. p. Widzimy naocznie, ze komérki ciala wigcej oddaja, niz przyjmuja, wigc musi wkoricu nastapié wyczerpanie sig ustroju, ktérego wynikiem jest smieré stareza, Ale coby sig stato, gdybysmy potrafili utrzymaé:organizm w_ stanie réwnowagi pomigdzy rozpadem, a odbudowa, gdyby wszystkie straty, po- wstale z funkcjonowania ciata, zostawaly Scisle uzupelniane? Czy taki stan nie mégtby trwaé bezgranicznie? W_ plynacym wodospadzie zawartosé zmienia sig z kazda sekunda i nigdy sie nie powtarza. Ale dokladnie tyle samo wody przybywa, ile ubywa i wodospad, jakkolwiek zmienia sig z kadda chwila, pozostaje samym soba. Organizm takze méglby pozostawaé w ta- kim stanie rownowagi ruchomej, zmieniatby sig on z kazda chwila, a jed- nak pozostawatby zywym organizmem. Wiemy z codziennej obserwacji, ze w Naturze trwaty jest tylko réd, gdy osobnik. jest zjawiskiem przemijajacem. Kazdy organizm ma swoich rodzicéw i, cofajac sig wstecz w historji powstania organizmu, zawsze na- trafimy na jakieS inne organizmy, od ktérych nasz ustréj pochodzi. Zycie i rozw6j takiego rodu w historji Ziemi jest zawsze’ zjawiskiem okresowem. Pojedyriczy osobnik rodzi sig, rozwija sig, dojrzewa, trwa przez czas jakig, wydaje potomstwo, ulega procesowi starzenia sig, wreszcie ginie. Jego po- tomkowie przechodza doktadnie taki sam szereg przemian, aby zkolei wydaé dalszych potomkéw i zginaé. Dazac do zachowania zycia na Ziemi, Natura miata przed soba dwie moéliwe drogi, Jedna z nich, to niesmiertelnogé po- Nr. 10? ZAGADNIENIE NIESMIERTELNOSCI ZWIERZAT 7 jedyficzych osobnikow, uzyskana droga absolutnej rownowagi pomigdzy pro- ‘eesami rozpadu, a odbudowy. Jednak droga ta nie prowadzitaby do celu. Bowiem osobnik taki, zyjacy wiecznie, musiatby w ciagu tysigcleci ulec wszystkim dajacym sig pomysleé okaleczeniom i chorobom, musiatby stawié czolo niezliczonym niebezpieczefistwom, na jakie narazony jest ustawicznie kaidy mieszkaniec naszego globu. Z punktu widzenia zachowania rodu nieréwnie doskonalsza jest inna droga, ta, kt6rq Natura obrala w tzeczy- wistosci: szybkie mnogenie sig osobnikéw o krétkim okresie Zycia. Potom- kowie nie dziedzicza po rodzicach choréb i okaleczeri, zaczynaja oni zycie ww pelni sit i zdolnosci, moga oprzeé sig réznym niebezpieczefistwom, moga przystosowaé sie do zmiennych warunkéw Zyciowych i, co najwadniejsza, moga zapewnié swoim zkolei potomkom nalezyta opieke w czasie ich rozwoju, Smieré w przyrodzie jest zjawiskiem niezbednem, jest przystosowaniem ‘organizméw do warunkéw 2ycia, jest bowiem usu- waniem osobnikéw niedoteznych, ktére nie moga przyezynié sig skutecanie do przetrwania rodu, I oto do. tego ustalonego od miljonéw lat po- raqdku zjawisk przychodzi myél ludzka i zapytuje: czy tak byé musi?. W dzikiej prayrodzie nigdzie nie spotykamy osobnikéw starych i niedole¢nych, gdyz nie mogtyby one utrzymaé sig w walce o byt. Ale w spoteczetistwie ludzkiem osobniki takie ota- ¢zamy opieka, stwarzamy warunki, umotliwiajace im zycie. Ustalone zostato, ze od czaséw staro- aytnych przecigtna diugosé zycia cztowieka wzro- sta o lat kilkanaScie, a’ statystyka wykaguje, iz w zwiazku z postepami higjeny i medycyny, 2 dba- toscia o bezpieczefistwo publiczne, ze wzrostem do- brobytu ogdlnego, wiek przecietny ludnoSci euro yrq, przytwierdzona do pejskiej wzrasta stopniowo. Czy wige cztowiek nie rosliny wodne}. zdotalby stworzyé warunkéw sztucznych, ktére nie istnieja w przyrodzie, a w ktorych zycie rodu’ nie byloby zjawiskiem okre- sowem, lecz datoby sie symbolicznie wyrazié w postaci linji prostej, ciagna- cej sie w nieskoiczonosé? Innemi stowy, czy nie potrafilibysmy przediuayé zycia osobnika i w jakim stopniu? Przyjrzyimy sig paru probom rozwiazania tego.zagadnienia. Bada- nia i doswiadczenia, o ktérych tu bedzie mowa, zostaly wykonane na zwie- szetach stosunkowo prostych, bowiem zawsze musimy zaczynaé od rzeczy najlatwiejszych. Wielkie prawo. jednosci Natury pozwala przewidzieé, ze zdobyte na jakichkolwiek organizmach wyniki dadza sig w tej czy inne] po- stacj rozciagnaé na caly Swiat istot zywych. 712° sZAGADNIENIE NIESMIERTELNOSCI ZWIERZAT Nr. 10 Zaczniemy od prac Goetscha ‘nad niesmiertelnoscia hydry, czyli stulbi stodkowodnej. Stwierdzenie, jak dlugo 2yje stutbia, jest rzecza bar- dzo trudna, a przekonamy sig poéniej, ze takie same trudnosci nastrecza okreslenie dlugoSci wieku cztowieka. Aby oznaczyé normalny wiek najwy2- szy naszego zwierzatka, musimy hodowaé okreslonego osobnika, gdy? tylko wtedy bedziemy mogli obserwowaé go przez czas diuészy. Ale wowczas nie mamy Zadnej pewnosci, ze sztuczne. z koniecznosei warunki naszej ho- dowli nie wplywaja’ na diugosé wieku. Byé moze w warunkach normalnych, przyrodzonych, jest ona zupelnie inna. W kazdym razie wiek hydry jest dosé krétki, przynajmniej najwyzszy wiek, osiagnigty kiedykolwiek przez hydre w niewoli, nie przekroczyt dwéch lat. Jest to wiek maksymalny, gdy wiek przecigtny osobnik6w hodowanych nie przekracza 55 do 95 dni. Ja~ kied sa przyczyny mierci stutbi w naszych hodowlach? Bardzo pospolicie zachodzi w akwarjach z hydrami zjawisko t. zw. depresji, powodujacej wymieranie wielu, a niekiedy nawet wszystkich osob- nikow. Depresja ogarnia najczesciej wszystkie hydry danego akwarjum jed- noczesnie. Zwierzeta przestaja pobieraé pokarm, ruchy ich staja sig ocie- ale, cialo hydry i jej cautki kurezq sig, na koficach czulk6w pojawiaja sie charakterystyczne guzikowate zgrubienia, same cautki skracaja sig znacznie lub zanikaja zupetnie. Zwierze nie potrafi juz przytwierdzié sig do podtoza i lezy nieruchomo na dnie akwarjum. W przypadkach daleko posunietej depresji, stan ten koiiczy sig rozpadem i Smiercia. W innych, Izejszych przy- padkach, hydry stopniowo i powoli powracaja do normy. Po paru miesiq- cach depresja powraca, powodujac Smieré co najmniej wielu osobnikéw, a za- notowano przypadki, gdy z licznej hodowli-nie pozostawato przy zyciu ani jednego osobnika. Prayczyny tego zjawiska nie sq dokladnie znane. Jednakée fakt wy-~ stepowania depresji jednoczesnie u wszystkich osobnik6w hodowli daje do myslenia. Hodowla, obejmujaca kilkaset hydr w dugem akwarjum, sklada si¢ z osobnikéw bardzo réanych, przedewszystkiem pod wzgledem wieku. Poniewaz hydry mnoza sie ustawicznie, beda w akwarjum osobniki najrozma- itsze, od najmlodszych do najstarszych. Jesli wig depresja u wszystkich wystepuje jednoczesnie, nie moge ona byé przywiazana do okreslonego wieku zwierzecia, w Zadnym razie nie jest objawem starogci, Smieré przez depre- sig jest wige Smiercig sztuczna, narzucona organizmowi przez szkodliwe wa- runki Zycia, depresja jest rodzajem choroby nagminnej, zalednej od okreslo- nych warunkéw zewnetrznych. Znajac te warunki i usuwajac je, powin- nigmy otrzymaé hydry nieumierajace. Umiarkowany pokarm i dbalosé 0 z~ chowanie state] temperatury wody moze odsunaé depresjg 0 wiele miesiecy, aw kazdym razie znacznie zlagodzié jej przebieg. Z drugiej strony, w kaz- dej chwili Zycia hodowli mozemy wywota¢ depresjg sztucznie, np. raptownie przenoszac hydry do wody cieptej. Nr. 10 ZAGADNIENIE NIESMIERTELNOSCI ZWIERZAT 713 Ale depresje nie sq jedyna przyczyng umierania stutbi. Innem zjawi- skiem, bardzo czesto pociagajacem za soba émieré, jest proces rozrodu plcio- wego. W obficie odywiane] hodowli, hydry, jak wiadomo, mnozq sig przez paczkowanie. Na bocznej powierzchni ciala pojawia sig guzikowate zgru- bienie, ktére rozrasta sig szybko i przeksztatca sig w mtodg stutbig, ktéra odrywa sig od ciala matki i rozpoczyna iycie samodzielne. W okreslonych sezonach, na wiosng lub w jesieni, stulbia przystepuje do rozrodu piciowego: do-wytwarzania jaj i plemnikéw, Naogét powiedzieé mozna, te komérki piciowe pojawiaja sig wowczas, gdy warunki zyciowe .pogarszaja sig. Np. brak pokarmu. moze zmusié hydre do rozrodu plciowego. Ze stanowiska zachowania gatunku jest to urzadzenie celowe. Gdy warunki sq dogodne, aastepuje szybkie, gwaltowne nieraz mnozenie sig droga paczkowania, dzigki czemu liczebnost hydr wzrasta bardzo szybko. Do- bre warunki trzeba wyzyskaé. Ale gdy istnienie hydry jest zagrozone, zwierze wytwarza jaja, ktére sa po- kryte twardg, nieprzenikliwa skorupa i moga z tatwo- Scia przetrwaé tam, gdzie hydra sama musi zginaé. 0t6z po wydaniu komérek ptciowych, hydra w wiek- szosci wypadkow ginie, Zdarza sig niekiedy, ze po przebycit okresu ptciowego, stulbia ponownie przy- stepuje do paczkowania i po niejakimé czasie po- wraca do stanu normalnego. Niemniej, wydanie ko- mérek rozrodezych jest zawsze cigzkiem przezyciem i najczesciej zwierze mu ulega. W najlepszym razie hydra moze przetrwaé dwa okresy piciowe, ale wte- dy juz Smieré jej staje sig nieunikniona. Rys. 2 Przekréj podtuzny hydry. astapienie okresu piciowego nie zalezy by- Z prawe) strony paezek. najmniej od wieku zwierzecia i w Zadnym praypadku 7 jémei @ dol jajnik nie mogemy go uwazaé za objaw starzenia sig. Uni- kami jajowemi. Wyse] — kajac wszelkich raptownych zmian Srodowiska ho- 4% sruez2ly pleiowe dowli i dbajac 0 zachowanie dobrych warunkéw, udaje sig bez trudu bardzo znacznie odsunaé rozréd plciowy. Ponad- to, w kazdym dowolnym okresie istnienia hydry, mozna sztucznie wy- wolaé powstawanie jaj i plemnikow. Dosé jest wstrzymaé przez kilka dni podawanie pokarmu, aby stulbie zaczely rozradzaé sie ptciowo W tych razach obserwnjemy -rozréd ptciowy u osobnikow zupelnie mlo- dych, ktére w zwyklych warunkach przez bardzo dlugi czas mnozytyby sig wylacznie droga paczkowania. U wszystkich organizm6w staroSé cha- rakteryzuje sig pewnemi objawami, zwiazana jest z zanikiem wielu czyn- nosci i wielu szezeg6t6w budowy ciata. U hydry nic podobnego nie dostrze- gamy, osobnik, przystepujacy do. wytwarzania komérek rozrodezych, jest normalny pod kazdym. wzgledem, Wogéle nie znamy objawow starosci u hydry, Podezas depresji widzimy wyraéne oznaki oslabienia energji zy-

You might also like