You are on page 1of 277

MAITE CARRANZA

KLAN WILCZYCY
Wojna Czarownic I

Proroctwo O
Pewnego dnia przybdzie ona,
wybranka, potomkini Om.
We wosach ogie bdzie niosa,
na ciele uski, skrzyde furkot,
a w gardle charkot,
w oku mier.
Soca dosidzie ca sob,
W rku ksiyca grona bro.

ROZDZIA I
ZNIKNICIE SELENE
Dziewczynka pogrona bya we nie. Nad ni wznosi si wysoki sufit, dookoa - bielone
po tysickro i jeden raz ciany. Pokj mieci si w wiejskim domu, wypenionym zapachem
drew na opa i sodkiego, dopiero co zagotowanego mleka. Sprawia wyjtkowo radosne
wraenie. Okiennice poyskiway tym samym odcieniem zieleni, co romby na pokrywajcym
podog kilimie, zalesione wwozy na malunkach zdobicych cian, a take grzbiety niektrych
ksiek stoczonych na pkach i przemieszanych kolorami: czerwonym, pomaraczowym,
tym i niebieskim. Niezliczonymi barwami mieniy si poduszki, kodra, pudelka na puzzle i
wsunite pod ko kapcie. Czas, gdy o dziecistwie przypominaj rwnie lalki, zdawa si ju
nalee do przeszoci, poniewa zostay one usunite w cie szafy i zastpione przez najnowszej
generacji komputer Pentium, ktry zajmowa biurko niemal w caoci, przydajc mu stosownej
powagi.
Moe dziewczynka nie bya ju dziewczynk?
A jeli nawet, to tego ranka - o czym ona sama jeszcze nie wiedziaa - jej dziecistwo
miao si skoczy.
Soce sczyo si miao przez niedomknite okiennice, podczas gdy Anad, takie
bowiem imi nosia dziewczynka, wiercia si niespokojnie w ku, pomrukujc przez sen.
Promie soca pezajcy po kodrze dotar do jej rki, przesun si powoli, acz zwinnie w
stron szyi, nastpnie skierowa si ku nosowi, przelizgn po policzku, by w kocu, muskajc
zamknite powieki, j obudzi.
Anad krzykna i otworzya oczy. Nie wiedziaa, co si dzieje. Ciko oddychaa, na jej
twarzy malowao si zdziwienie. Skd to intensywne wiato? Nie do koca rozbudzona, nie
potrafia odrni, czy to wci sen, czy moe ju zaskakuje j rzeczywisto.
Koszmar, z jakiego si obudzia, by nadzwyczaj realny. Pdzia w nim co tchu przez
dbowy las, szukajc schronienia przed burz. Wrd oskotu szalejcych na niebie piorunw
syszaa krzyk Selene: Zatrzymaj si! Lecz ona ignorowaa ostrzeenia matki. Wok rozlegay
si gromy, setki, tysice gromw, byskawice rozwietlay jej posta, olepiay j, las zalewa
ognisty deszcz, a w kocu jeden z piorunw dosign jej i pada raona na ziemi.
Anad zamrugaa powiekami, jej twarz rozjani umiech. Poczua ulg. Winnym caego

zamieszania okaza si figlarny promie soca, ktry zakrad si przez uchylone okiennice.
Po gwatownej burzy, jaka nawiedzia w nocy dolin, nie pozostao ani ladu. Silny wiatr
przepdzi chmury i niebo byo przejrzyste niczym fiokowa tafla wd jeziora.
wiato soca wydawao si jednak zbyt intensywne. Czyby byo ju tak pno? Jakie
to dziwne! Czy to moliwe, eby Selene nie obudzia jej do szkoy?
Wyskoczya z ka. Kiedy postawia goe stopy na kilimie, przeszy j dreszcz. Ubraa
si jak zwykle w popiechu,nie przywizujc najmniejszej wagi do tego, co na siebie wkada, i
signa po zegarek. Dziewita! Przerazia si. Bya ju spniona na pierwsz lekcj. A co z
mam? Jak to moliwe, e jeszcze nie wstaa? Czy co si stao? Przecie zawsze budzia j o
smej.
- Selene? - wyszeptaa Anad, otwierajc drzwi ssiedniego pokoju.
Wci czua gorzki smak snu, z ktrego dopiero co si przebudzia, a ktry teraz
ponownie do niej wraca.
- Selene? - powtrzya.
Z niedowierzaniem rozejrzaa si po pokoju, w ktrym nie byo nikogo oprcz niej i
mronego pnocnego powietrza, przedostajcego si do rodka przez otwarte na ocie okno.
- Selene! - krzykna z przeksem, sadzc, e matce znowu si zebrao na jakie
niewybredne arty.
Ale tym razem Selene nie wyskoczya rozemiana zza firanki ani nie dopada crki
znienacka, by chwile potem wyldowa z ni na nieposanym ku.
Anad westchna. Zrobio jej si al, e wiatr wymit zapach jaminu, jaki zazwyczaj
wypenia pokj Selene. Cho za oknem jania ju maj i widoczne byy pierwsze oznaki wiosny,
w nocy do miasteczka na nowo zawita nieg. Dzwonnica kaplicy w Urt, ryta czarn dachwk,
wynurzaa si w oddali z mroku, posypana biaym puchem jak ciastko malane cukrem pudrem.
Dziewczynka pomylaa, e to zy omem, gdy takie rzeczy dziej si w roku przestpnym, i
natychmiast skrzyowaa palce, jak nauczya ja Demeter.
- Selene? - powtrzya jeszcze raz, wchodzc do kuchni.
Tutaj wszystko pozostao nienaruszone - ten sam krajobraz z zaszego wieczoru, kiedy
doszo midzy nimi do maego spicia. Anad rozejrzaa si uwanie. Ani ladu po wypitej w
popiechu porannej kawie, ani jednego nadgryzionego herbatnika, adnej szklanki z nadpita
wod. Stopa Selene nie postaa w kuchni. To byo pewne.

- Selene! - Anad coraz bardziej nerwowo wykrzykiwaa imi matki.


Gos jej ponis si przez ganek ku grzdkom, docierajc do brogu, ktry nieraz peni
funkcj garau. Zatrzymaa si na dusz chwil przy rozklekotanych drewnianych drzwiczkach,
starajc si oswoi wzrok z ciemnoci spowijajc wntrze pomieszczenia. Niedawno kupiony
samochd sta zaparkowany i pokryty kurzem, w stacyjce tkwi kluczyk. Bez auta Selene nie
moga zbytnio si oddali. Urt pooone byo z dala od wiata. Aby uda si dokdkolwiek - do
duego miasta, na dworzec kolejowy, tras zjazdow, w gry, nad jezioro, a nawet do
supermarketu - trzeba byo uruchomi samochd. Jeli zatem nie pojechaa autem...
Po powrocie do domu Anad raz jeszcze sprbowaa ogarn wszystko myl. Rzeczy
Selene pozostay nietknite. A przecie mama nie moga wyj z domu, nie woywszy butw ani
paszcza, bez torebki i kluczy. Sytuacja wydawaa si absurdalna. Wygldao na to, e Selene
rozpyna si w powietrzu, z nieupitymi wosami, nieubrana i bosa. Z kad chwil
dziewczynka czua wiksze podniecenie i narastajcy niepokj, jak owego poranka, gdy odesza
jej babcia, Demeter.
Z bijcym sercem chwycia wiszc przy drzwiach puchow kurtk i zarzucia ja na
siebie, upewniajc si, e ma w kieszeni klucze. Wybiega z domu i ruszya na wprost. ciek
omiata mrony wiatr, wiejcy to z jednej, to z drugiej strony; przemyka pomidzy domami o
grubych cianach, ktre chroniy przed chodem Pnocy.
Urt, ciasno wypenione kamiennymi domami krytymi dachwk, otoczone wysokimi
szczytami i zmroonymi jeziorami, leao w dolinie Istan u stp Pirenejw. Na placu
wysunitym na wschd, przyjmujcym najwczeniejsze poranne promienie soca, wznosi si
romaski koci. W grnej czci miasteczka, u wejcia do wwozu, dominowaa zrujnowana
baszta, zamieszkaa przez kruki i nietoperze. W dawnych czasach dzie i noc czuwa tam
wartownik, dogldajc pomienia pochodni, ktry mia posuy do wzniecenia ognia i
ostrzeenia mieszkacw przed nadcigajcym wrogiem. Tutejsza stranica uchodzia za
najwaniejsz w dolinie, gdy wida j byo a z szeciu osad. Jak gosi legenda, w VIII wieku,
dziki pomieniowi z Urt, powstrzymano nieugity marsz wojsk saraceskich.
Opatulona puchowa kurtk, Anad dosza do granicy starych murw miasteczka. Na
otwartym polu poczua uderzenie pnocnego wiatru. Dwie due zy spyny po jej policzkach,
lecz nie zlka si. Bez wahania rzucia wyzwanie wichrowi i ruszya w stron lasu.
Stara dbrowa wyaniaa si z oparw witu, przedstawiajc sob opakany widok.

Poamane gazie, zwglone stuletnie konary, opade licie, osmolone chaszcze... Tu i wdzie
burza pozostawia po sobie lady, ktre jedynie czas bdzie mg zatrze. Za pomoc drewnianej
laski Anad torowaa sobie drog, rozgarniajc pid po pidzi szar botnist powok
pokrywajc podoe. Tak bardzo bala si natkn na to, czego szukaa, e raz po raz wykluczaa
w mylach najstraszliwsz moliwo. Jednak mimo obezwadniajcej paniki sumiennie
wykonywaa rozpoczt prac. Postanowia przemierzy las wzdu i wszerz, kawaek po
kawaku zbada kady jego zaktek.
Szukaa ciaa Selene.
Nie potrafia wymaza z pamici poranka, kiedy znikna babcia, ani nocy poprzedzajcej
jej mier. Demeter zgina w lesie podczas szalejcej burzy zaledwie przed rokiem. Wracaa do
domu po przyjciu porodu. Bya akuszerk. Wspominajc tamte chwile, Anad czua jeszcze
sony smak ez wylanych po mierci babki.
Tamtego ranka poprzedzajcego potn burz, dzie zbudzi si okryty matow pacht
mgy. Selene bya niespokojna, poniewa Demeter nie wrcia na noc do domu. Tymczasem
Anad odczuwaa nieokrelony strach. Selene, wyruszajc do lasu, kazaa crce zosta w domu,
wolaa i sama. Po powrocie, przemarznita do szpiku koci, z oczami spowitymi pajczyn
blu, nie potrafia wydoby z siebie sowa. Nie musiaa jednak nic mwi, bo Anad o wszystkim
ju wiedziaa. Gdy tylko si przebudzia, poczua, jak gorzki smak mierci przeszywa jej gardo.
W kocu Selene z niemaym trudem oznajmia, e znalaza ciao babci w lesie. Potem zamilka.
Tak zwykle gadatliwa, pogrya si w milczeniu i nie odpowiadaa na adne z pyta, jakie
prbowaa jej zada Anad.
W nastpnych dniach dom wypeni si czonkami rodziny, ktrzy przybywali z
najodleglejszych zaktkw wiata, poczta przynosia setki listw, nadchodziy e - maile,
rozdzwoni si telefon, nikt jednak nie wspomina o przyczynie zgonu. W kocu ustalono, e
mier spowodowa piorun, co potwierdzia pniej lekarka sdowa z Aten, oddelegowana do
zbadania tej sprawy. Anad nie moga zoy na policzku babci ostatniego pocaunku poniewa
jej zwglone ciao byo nieomal nie do rozpoznania.
W miasteczku dugo jeszcze mwiono o piorunie, ktry razi babci Anad owej
pamitnej nocy, jednak nikt nigdy, w tym ona sama, nie znalaz odpowiedzi na pytanie, co
Demeter robia noc w dbrowie. Jej samochd odnaleziono zaparkowany przy lesie obok lenej
drogi, z opuszczon szyba od strony kierowcy, zapalonymi wiatami i uparcie mrugajcym

kierunkowskazem.
Anaid zatrzymaa si pord cieni rzucanych przez dbowe licie, nagle przywrcona do
rzeczywistoci. Pomagajca jej w poszukiwaniach laska dotkna jakiego twardego ksztatu
przykrytego listowiem. Dziewczynka poczua, e dygocz jej donie. Przypomniaa sobie rady
Demeter, ktra wiedziaa, jak zwalczy strach, gdy panika bierze gr nad rozsdkiem. Porzucia
zatem wszelkie ze myli i wstrzymujc oddech, czubkiem buta odgarna licie.
Ciepe jeszcze zwoki nie naleay do czowieka. By to... wilk, a waciwie wilczyca,
gdy bez wikszego trudu dao si dostrzec nabrzmiae, wypenione mlekiem wymiona. Mode
powinny znajdowa si niedaleko std. Biedactwa, bez matczynego mleka skazane byy na
mier godowa. Anad pocieszya si myl, e moe s ju na tyle dorose, by poradzi sobie w
stadzie. Przyjrzaa si zwierzciu. Wilczyca wygldaa okazale, bya doprawdy pikna. Jej sier,
pomimo oblepiajcego bota, wiecia perowym odcieniem szaroci i sprawiaa wraenie
delikatnej i jedwabistej. Dziewczynce zrobio si al modej wilczycy. Okrya j ponownie
limi, a potem warstw gazi, ktre przycisna kamieniami, eby zwoki zwierzcia nie stay
si upem padlinoercw. Wilczyca opucia gry, zaryzykowaa zejcie w dolin, na terytorium
zamieszkae przez ludzi, gdzie dosiga j mier. Dlaczego przybya a tutaj?
Anad spojrzaa na zegarek. Byo poudnie. Zdecydowaa, e najrozsdniej bdzie wrci
do domu. Czasami przecie bywa tak, e sytuacja nieoczekiwanie si zmienia i to, co jeszcze
kilka godzin czy minut wczeniej wydawao si straszne, nagle takim by przestaje.
Wierzc, e odnajdzie Selene w domu, ruszya w drog powrotn. Pech jednak jej nie
opuszcza, oto bowiem dostrzega kolegw z klasy, ktrzy tumnie wracali ze szkoy. Zupenie
nie miaa w tej chwili ochoty udziela odpowiedzi na kopotliwe pytania. Ani tez znosi artw z
ich strony. Obrcia si wic na piecie i czym prdzej ruszya w przeciwnym kierunku, skrcajc
w uliczk przy mocie. Obejrzaa si jeszcze, by sprawdzi, czy udao jej si znikn z pola
widzenia hordy dzieciakw. Niestety, ten wanie gest j zgubi. Nie zauwaya nadjedajcego
z gry niebieskiego land - rovera. Zdya tylko usysze pisk hamulcw i krzyk, a zaraz potem
poczua uderzenie w nog. I nic wicej...
leaa otumaniona na ziemi, nie mogc si poruszy. Nad sob dostrzega posta kobiety,
ubranej na sportowo blondynki o niebieskich oczach, lamentujcej nad nieszczciem. W jej
gosie pobrzmiewa delikatny obcy akcent. Przeraona turystka sprawdzaa dotykiem, czy z
Anad wszystko w porzdku.

- Biedactwo, nie ruszaj si, zaraz zadzwoni po karetk. Jak si nazywasz?


Zanim Anad zdya wydusi z siebie sowo, usyszaa, jak chmara gosw wyrcza j w
odpowiedzi.
- Anad Tsinoulis.
- Karlica kujonica cotowszystkowie.
- Kujon.
W tym momencie zapragna zapa si pod ziemi. Postanowia nie otwiera oczu.
Rozpoznaa gos Marion, najadniejszej dziewczyny w klasie, organizatorki odlotowych imprez,
na ktre ona nigdy nie bya zapraszana. Usyszaa te syna Eleny, Roca, z ktrym bawia si, gdy
bya modsza, a ktry teraz nie odzywa si do niej, nie zwraca na ni uwagi, nie zauwaa jej...
Miaa ochot umrze.
Wydawao jej si, e wszystkie klasowe spy kr nad ni, wskazujc palcami na lece
chuchro, karowat nieszcznic, brzydul, i nabijaj si z nieszczcia, jakie j spotkao...
Miaa ochot zapa si pod ziemi.
Odkd koleanki z klasy zaczy dorasta, pozostawiajc j daleko w tyle, Anad czua si
jak Marsjanka. Ani Marion, ani inne dziewczyny nie zapraszay jej na przyjcia urodzinowe, nie
zabieray za sob na nocne wypady, nie dzieliy z ni swoich sekretw, nie wymieniay si
ubraniami ani nie poyczay pyt CD. I to nie dlatego, e odczuway do niej niech albo
zazdrociy jej lepszych ocen, tylko dlatego, e najzwyczajniej jej nie zauwaay. Problem, wielki
problem Anad polega na tym, e cho miaa skoczone czternacie lat, wzrostem przypominaa
jedenastolatk, a waya nie wicej ni dziewicioletnia dziewczynka.
Poza zajciami bya niewidoczna. Gdziekolwiek si znalaza, wszyscy j ignorowali. Na
lekcjach byszczaa i w tyn te upatrywaa przyczyn swojego nieszczsnego losu. Jak na zo
wszystko rozumiaa, apaa w lot kad now informacj i zawsze dostawaa najwysze oceny,
tote gdy zabieraa gos albo gdy otrzymywaa kolejn szstk ze sprawdzianu, koledzy
namiewali si z niem i krzyczeli: karlica kujonica cotowszystkowie! Na domiar zego jej
inteligencja budzia niech take u niektrych nauczycieli, co sprawiao, i Anad
niejednokrotnie aowaa, e nie ugryza si w jzyk, zanim udzielia poprawnej odpowiedzi.
Ostatnimi czasy staraa si w ogle nie zgasza, a piszc sprawdzian, popeniaa jak najwicej
bdw, eby otrzyma niszy stopie. Nie przynosio to adnych rezultatw, wci pozostawaa
karlic kujonic cotowszystkowie, co byo dla niej nie lada utrapieniem.

Lec na ziemi, pragna tylko jednego: eby wszyscy sobie poszli w diaby i zostawili j
w spokoju, niechby przestali przyglda si jej kpico, bez odrobiny wspczucia.
- Uciekajcie std, ju, wynocha! - zbesztaa dzieciaki cudzoziemka.
Ten sam gos, ktry jeszcze chwil wczeniej brzmia sodko i delikatnie, zmieni si w
stanowcze i niedopuszczajce sprzeciwu warczenie. I osign zamierzony skutek: koledzy z
klasy rozpierzchli si w jednej chwili. Leca porodku drogi Anad usyszaa, jak ich buty
dudni po brukowanych uliczkach Urt. Pucili si przed siebie biegiem, by opowiedzie
wszystkim o wypadku, ktrego staa si ofiar.
- Ju sobie poszli, Anad - wyszeptaa urodziwa turystka.
Dziewczynka otworzya oczy i poczua ulg, gdy ujrzaa nad sob wyrozumiay umiech i
niebieskie, gbokie jak jezioro oczy. Nareszcie, po tylu nieprzyjemnociach, spotkao j co
miego.
- Myl, e nic mi si nie stao. - W nagym przypywie optymizmu dotkna nogi, w
ktr uderzy j samochd.
- Nie, zaczekaj, nie podno si! - Nieznajoma prbowaa j powstrzyma.
Ale Anad ju staa. Moga sprawnie porusza nogami.
- Nie wierz wasnym oczom! - wyszeptaa kobieta, podcigajc nogawk spodni
dziewczynki i szukajc obrae.
- Naprawd nic mi nie jest, tylko otaram si o samochd. Prosz zobaczy. - Anad
pokazaa nog i poczua na kolanie dotyk delikatnej biaej doni.
Turystka jednak nadal bya zaniepokojona.
- Wsiadaj, zawioz ci do lekarza.
Chwycia dziewczynk za rk, eby pomc jej wsi do wypoyczonego auta.
- Nie, nie, nie... nie mog jecha do lekarza - zaprotestowaa stanowczo Anad.
- Trzeba ci zrobi przewietlenie, przebada... - zawahaa si kobieta.
Anad nie zamierzaa ustapi.
- To niemoliwe. Musz i do domu.
- W takim razie pjd z tob i sama opowiem twojej mamie, co si stao.
- Wykluczone! - krzykna Anad i pucia si biegiem w d drogi, jakby to nie ona
jeszcze chwil wczeniej leaa potrcona przez samochd.
- Zaczekaj! - zawoaa cudzoziemka, zupenie zdezorientowana.

Ale dziewczynka znikna za rogiem pierwszej uliczki odchodzcej w lewo. Kobieta


nadal za ni woaa, lecz ona otwieraa ju drzwi swojego domu.
Jej nadzieje okazay si ponne: wewntrz nie byo nikogo.
Anad usiada w bujanym fotelu, na ktrym niegdy zasiadaa Demeter, i koysaa si
przez dusz chwil. Monotonny ruch w przd i w ty przepdzi smutek, umierzy obawy,
sprowadzi bogie uczucie spokoju. Nie moga da si ponie emocjom, musiaa dziaa
rozsdnie, way kade posunicie. Selene na pewno gdzie jest, a jeli w aden sposb nie
mona nawiza z ni kontaktu, pozostaje poda jej ladem.
Zanim wic zdecydowaa, do kogo uda si po pomoc, wczya komputer mamy i
wydrukowaa wszystkie odebrane i wysane w cigu ostatniego miesica e - maile, ktre znalaza
w jej skrzynce. Zapisaa skrupulatnie numery pidziesiciu pocze zachowanych w pamici
telefonu i zanotowaa operacje przeprowadzone na koncie bankowym, upewniajc si przy
okazji, e w ostatnim tygodniu nie pobrano z niego pienidzy, a w cigu minionego miesica nie
dokonano adnej podejrzanej transakcji. Zebraa take korespondencj, gwnie wydawnicz i
bankow, jak Selene przetrzymywaa w skrzynce, i przekartkowaa jej osobisty kalendarz,
wypeniony terminami spotka, zobowizaniami i nazwiskami.
Przejrzawszy zgromadzone dane, zorientowaa si, e najczciej powtarzajcym si
numerem telefonu, zarwno wrd pocze przychodzcych, jak i wychodzcych, jest numer z
Jaca, pobliskiego miasta, do ktrego Selene czsto jedzia po zakupy.
Anad bez wahania wystukaa numer. Po drugiej stronie odezwa si mski gos: Tu Max,
nie ma mnie teraz w domu. Jeli chcesz si ze mn skontaktowa, zostaw wiadomo. Rozczya
si. Kim by ten cay Max? Dlaczego Selene nigdy o nim nie wspomniaa? By dla niej kim
wicej ni tylko znajomym? W e - mailach i kalendarzu matki nie byo najmniejszego ladu po
Maksie, w ogle nie znalaza w nich nic istotnego, moe z wyjtkiem korespondencji, z upywem
czasu coraz czstszej i bardziej osobistej, utrzymywanej z pewn wielbicielk, ktra deklarowaa
si jako zagorzaa czytelniczka komiksw Selene i zabiegaa o spotkanie.
Pod spodem widnia podpis: S.
Gaya siedziaa przy kominku i poprawiaa sprawdziany. Czasami, i tak wanie byo tego
popoudnia, rozpalaa ogie bez rzeczywistej potrzeby, raczej dla przyjemnoci, jak odczuwaa,
zbliajc donie do pomieni. aowaa, e przyja posad nauczycielki w Urt. Uczniw miaa
zdecydowanie zbyt wielu, zima trwaa tu przez dziesi miesicy w roku, nie pozostawao ani

czasu, ani chci na muzyk. Mylaa, e bdzie to spokojne zesanie i e odosobnienie zacznie
sprzyja jej pracy kompozytorskiej, ale cakowicie si mylia. I nie chodzio wcale o chd, ktry
sprawia, e zapiski na papierze nutowym zamarzay, zanim zdyy si pojawi, lecz o to, e
przez cay czas dziao si co, co uniemoliwiao jej skupienie.
Czua si oszukana. Wyldowaa w oku cyklonu. I kiedy usyszaa dzwonek do drzwi,
intuicja podpowiedziaa jej, e najgorsze dopiero si stanie.
Gociem okazaa si crka Selene, Anad, ktra przez cay dzie bya nieobecna w szkole.
Wanie poprawia jej sprawdzian. Dobrze napisany, zbyt dobrze. Dlatego postanowia odj jej
jeden punkt za stawianie zbyt szpiczastych liter. Nie, eby miaa jakie zastrzeenia wzgldem
dziewczynki... Anad bya niemia brzydul, ale nikomu nie wadzia. Gai nie podobao si, e
Selene wykorzystywaa zdolnoci swojej crki do wasnych celw i kada kolejna szstka ze
sprawdzianu wbijaa t rud waniaczk w jeszcze wiksz dum.
- Co si stao, Anad?
Dziewczynka zwlekaa z odpowiedzi, miaa zaczerwienione oczy i sprawiaa wraenie
wystraszonej. Gaya poczua zniecierpliwienie, kazaa jej wytrze zasmarkany nos i wypi yk
zimnej wody. Anad, popijajc, oblaa sobie sweter. Nie bya brzydka, jej niebieskie oczy w
odcieniu kobaltu, wrcz magnetyczne, zawsz fascynoway Gay, ale maa miaa w sobie tak
niewiele polotu, bya wychudzona i cherlawa, do tego te za due swetry i te trzy woski na krzy,
przycite na krtko, wyzierajce spod wenianych czapek, w ktrych Anad prezentowaa si
niekorzystnie... Gaya nigdy nie potrafia zrozumie, jak Selene moga mie a tak zy gust, by
stroi i strzyc dziecko w podobny sposb. Nikomu, kto zobaczyby je razem, nawet przez myl
by nie przeszo, e ta prowokujca i atrakcyjna rudowosa kobieta jest matk tej zaniedbanej
nastolatki.
- Selene znikna.
Gaya poderwaa si z miejsca.
- Kiedy?
Anad zachowywaa si niepewnie i Gaya dostrzega, e unika jej spojrzenia.
- Dzisiaj rano, kiedy si obudziam, nie byo jej. Dlatego nie przyszam do szkoy.
Czekaam, a wrci, ale si nie zjawia.
Gaya zamylia si. A moe Anad si myli?
- Pewnie jest w biurze u Melendresa i kc si o ostatni zeszyt Zarco.

Anad zaprzeczya. Melendres by wydawc komiksw jej matki i rzeczywicie lubili si


jak pies z kotem, chocia posta stworzona przez Selene, Zarco, zaczynaa cieszy si coraz
wikszym powodzeniem.
- Nie pojechaa do miasta, samochd stoi zaparkowany przed domem.
- A moe...
Anad stanowczo jej przerwaa.
- Przejrzaam wszystko, buty, paszcze, niczego nie brakuje. A torebka z kluczami,
kartami i portfelem wisi na wieszaku.
Gaya poblada i nie zwaajc na obecno Anad, signa po suchawk telefonu.
Wykrcajc numer, czua, jak ogarnia j gniew. Gdyby miaa Selene przed sob,
spoliczkowaaby j, wytargaa za te rude kudy i z premedytacjnadepna na stop, wsunit w
krzykliwe kozaki na szpilce. Dlaczego? Dlaczego nie zareagowaa wczeniej? Przecie wiadomo
byo, e Selene pakuje si w tarapaty, od co najmniej roku, odkd jej matka odesza do lepszego
wiata.
- Elena? To ja, Gaya. Jest u mnie Anad, mwi, e Selene przepada bez ladu.
Kiedy suchaa odpowiedzi Eleny, na jej twarzy pojawi si wyraz zdziwienia.
- Wypadek? - Zwrcia si do Anad: - Elena mwi, e miaa wypadek, e dzi rano
potrci ci samochd.
Anad przekla Roca, Marion i reszt klasy.
- To nic takiego, nawet si nie potukam.
- Syszysz? W takim razie czekamy na ciebie.
Gaya odoya suchawk, spojrzaa uwanie w stron Anad i nagle zrobio jej si al
dziewczynki. Samiuteka jak palec, do tego wali si na ni tyle nieszcz... Nie miaa jednak
ochoty bra na siebie odpowiedzialnoci za poczynania Selene. Popatrzya na sprawdziany,
kominek i wykrzywia twarz w grymasie wyraajcym przewiadczenie, e cokolwiek zrobi,
pocignie to za sob problemy.
- Zaraz przyjdzie Elena i zabierze ci do siebie do domu.
Anad ze zdziwienia otworzya szeroko oczy.
- Musimy i na policj.
- Nie! - zaprotestowaa natychmiast Gaya.
Widzc jednak, e swoim zachowaniem osigna efekt odwrotny do zamierzonego,

dodaa agodniejszym tonem:


- Wyobra sobie, e mama wpakowaa si w jakie tarapaty z... z kim. Dopiero byby
skandal! Poszukamy jej same.
- Ale...
- Twoja matka ma niepoukadane w gowie, cay czas robi jakie gupstwa. Chcesz, eby
wytykali ci palcem na ulicy?
Anad zamilka. Wiedziaa, e chocia Gaya jest przyjacik Selene, tak naprawd jej
zazdroci. Zazdroci jej rudej krconej grzywy, dugich ng, tego, e wzbudza sympati u ludzi i
swobodnie si nosi. Nie trzeba byo wielkiej byskotliwoci, eby si zorientowa, e gdyby tylko
moga, obudna Gaya zaprzedaaby dusz diabu, byleby tylko sta si taka jak Selene.
Elena, bibliotekarka, zjawia si zasapana razem ze swymi kilkoma kilogramami nadwagi.
Anad zawsze miaa z ni kopot: nigdy nie bya pewna, czy kobieta jest w ciy, czy wanie
urodzia kolejne dziecko, czy moe ani jedno, ani drugie. Szacowaa, o ile rachunki jej nie
zawodziy, e Elena powinna mie ju sidemk dzieciakw, samych chopcw. Najstarszym z
nich by Roc. Na myl, e miaaby zamieszka z nim pod jednym dachem, dostawaa gsiej
skrki. Roc nie odstpowa na krok swojego ojca, miejscowego kowala, silnego szelmy o
ciemnych wosach. Kiedy Anad i Roc czsto bawili si wsplnie w lesie i kpali w rzece. Ale to
wszystko byo ju zamierzch przeszoci. Teraz Roc mia wasny motocykl, nosi obcise
dinsy, przeku sobie lewe ucho, jedzi do miasta w kad sobot i gdy mijali si na drodze,
odwraca gow na drug stron. Jak prawie wszyscy na jej widok.
Elena, w przeciwiestwie do Gai, miaa w sobie duo czuoci. Ledwie wesza,
natychmiast chwycia Anad w ramiona i wycaowaa.
- Opowiedz, kochanie, jak to si stao?
- Nie ma pojcia - wtrcia Gaya.
- Moe naprowadzi nas na jaki lad, powie co, czego nie wiemy...
Gaya wstaa uraona.
- Przeczuwalimy to, ty, ja i wszyscy. Wiedzielimy, e ktrego dnia musi si tak sta.
- Nie sd pochopnie.
- A niby o c innego prosia si Selene, wkadajc krtkie spdniczki i zarzucajc na
prawo i lewo jaskraworudymi lokami? A te reportae w Internecie, wywiady i sesje zdjciowe w
domu i studiu, kontrowersyjne opinie na temat wiatka komiksu i krytyka rozmaitych postaci

ycia publicznego...? Czy to nie proszenie si o kopoty? A cige mandaty za przekroczenie


prdkoci? A pijackie ekscesy?
Elena przerwaa jej, przeraona:
- Gayu, na mio bosk, jest z nami Anad! Opanuj si.
Gaya ju od duszego czasu miaa ochot pofolgowa emocjom. Tote nie moga sobie
odmwi kocowego komentarza:
- Zgubio j wasne ego.
Anad poczua si w obowizku stan w obronie matki.
- Selene jest wyjtkowa, inna ni wszyscy... i ja j kocham.
Za spraw agresywnej postawy Gai zrozumiaa te, e musi zachowa czujno. Podja
decyzj, e nikomu nie zdradzi informacji, jakie zebraa na temat ostatnich krokw matki.
Gaya poczua zawd. Nie znosia Selene, jej narcyzmu, zapatrzenie w siebie, i nie moga
znie, e dziewczynka, ktr wasna matka przemienia w szar myszk i usuna w kt jak stary
mebel, staje w jej obronie. Westchna.
- Przykro mi, Anad, nie mam nic przeciwko twojej mamie, ale nie odpowiada mi jej brak
powcigliwoci. To sposb na... szukanie sobie wrogw, zwracanie na siebie uwagi.
Rozumiesz?
- Czy to oznacza, e jej zniknicie jest rezultatem wywiadu, ktrego udzielia w
Internecie? - zapytaa ironicznie Anad.
Gaya poaowaa swojego dugiego jzyka.
- Nie, nie, ja... to znaczy... nie przejmuj si zanadto tym co mwi. Wiesz, jak bardzo
ceniam Demeter, twoj babci. Demeter bya prawdziw dam.
Elena chwycia dziewczynk za rce.
- Anad, czy w nocy syszaa co podejrzanego...? Jak wtedy, gdy...?
Anad odpowiedziaa krtko i zdecydowanie, sama nie wiedzc, skd bierze si na tak
stanowcz reakcj.
- Moja mama nie umara.
Gaya i Elena odetchny z ulg. Pewno, z jak Anad wypowiedziaa te sowa,
stanowia dobry znak.
- Skd wiesz?
- Wiem i koniec.

Elena usiada na krzele i zamylia si chwil.


- Anad, posuchaj. Obie pomoemy ci w odnalezieniu Selene, ale ty te bdziesz musiaa
nam pomc. Przede wszystkim chc ci poprosi o co, co nie bdzie atwe dla dziewczynki tak
ciekawej wiata jak ty.
- O co takiego?
- eby nie zadawaa pyta.
Anad przekna lin. Potrzebowaa choby jednego powodu, ktry by j przekona, e
jej dyskrecja pomoe odnale Selene.
- Wpakowaa si w jakie kopoty, prawda?
Elena i Gaya spojrzay po sobie.
- Tak, wanie tak - przyznay.
- W porzdku, nie bd o nic pyta. Jeszcze jaki warunek?
- Z nikim nie moesz rozmawia na ten temat. Z n i k i m , rozumiesz?
Anad przytakna. Musiaa usysze sowa Eleny, aby poj, e zniknicie Selene mieci
si w granicach logiki.
- A co mam mwi w Urt?
- Powiemy... bdziemy mwi, e Selene wyjechaa w podr. Do Berlina. Moe by
Berlin?
Anad kiwna gow.
- A co ze mn?
- Tob zajm si ja - owiadczya Elena.
- I gdzie bd spa?
- Bdziesz spa z...
- Nie mog spa razem z Rokiem! - krzykna Anad, wyranie zaniepokojona.
- Dlaczego nie? Przyjanicie si przecie.
Anad poczua si tak, jakby za chwil miaa zemdle. Najgorsze nieszczcie na wiecie,
jakie mogo jej si przytrafi, to wcale nie zniknicie matki, tylko dzielenie jednego pokoju z
Rokiem. Wikszego wstydu nie mogaby zazna!
- Nie, nie jestemy ju przyjacimi.
- W takim razie bdziecie mie okazj, eby si pogodzi. Co o tym mylisz?
- Beznadzieja.

Elena zaczerpna gboko powietrza i przyoya do do brzucha. Anad przyjrzaa si


jej uwaniej. Czyby co si poruszyo? Tak, w istocie, ogromny brzuch Eleny porusza si
niespokojnie. Musiaa znowu by w ciy.
Gaya, chcc zatrze niekorzystne wraenie, jakie wywary jej sowa, zdecydowaa si na
czy nieomal heroiczny: wycigna do w stron Anad i pogaskaa j po wosach.
- No ju, pjdziemy razem po twoje rzeczy, ale najpierw musisz co zje, na pewno
umierasz z godu.
Podgrzaa kurczaka z warzywami, ktrego wyja z lodwki. Anad, cho nie znosia
warzyw, z wdzicznoci przyja posiek. Od zeszej nocy nie miaa nic w ustach.

ROZDZIA II
CIOTKA CRISELDA
Anad niespiesznie przeuwaa krokiet, marzc, eby przyjemno ta trwaa wiecznie. Nie
czua si na siach, by podnie wzrok znad talerza i zmierzy si z wpatrzonymi w ni omioma
parami oczu.
Bya to dla niej zupenie nowa sytuacja.
Znalaza si w centrum uwagi siedmiorga dzieci Eleny i jej ma.
- Widzicie, jak Anad zajada? Powolutku, spokojnie, nie rozmawia z penymi ustami, nie
wydaje adnych nieadnych dwikw ani nie wyciera ust rkawem... Tak wanie zachowuj si
dobrze wychowane dziewczynki.
Anad ze wstydu chciaa zapa si pod ziemi. M Elany mwi o niej, jakby bya nowo
odkrytym gatunkiem szympansa.
Elena staraa si odwrci uwag swoich dzieci od gocia.
- No ju, pozwlcie jej spokojnie dokoczy posiek. Roc, zdecydowae ju, za kogo si
przebierzesz na przyjcie u Marion?
Chopak odburkn z niechci:
- To tajemnica. Nie mog jej zdradzi.
Anad nie zostaa zaproszona i na myl o tym ks krokieta, ktry miaa w ustach, urs do
rozmiarw piki tenisowej. Zacza si denerwowa. Uznaa za bardziej ni oczywiste, e Roc nie
chce rozmawia o przebraniu, bo ona siedzi naprzeciwko. Czy Elena bya a tak tpa? Czy nie
widziaa, e ona i Roc s jak ogie i woda? Poczenie jednego z drugim przekracza ludzkie
moliwoci!
Cho staraa si z caych si. Anad nie bya w stanie przekn ksa, ktry utkn jej w
buzi i nie dawa za wygran. Nie podnoszc wzroku, signa po szklank i wypia yk wody.
- Anad nie wytara sobie ust! - zauway ktry ze smarkaczy.
Spojrzaa przez szko szklanki, wbijajc w niego wzrok. By to jeden z bliniakw, z
olbrzymim guzem na czole.
Ojciec postanowi zabra gos i zbagatelizowa wystpek dziewczynki.
- No ju, ju, nic si nie stao, wcale nie miaa brudnych ust.
- Nieprawda, byy brudne od krokieta - zaatakowa drugi bliniak, z opadajc powiek.

Anad nie wiedziaa, czy powinna wytrze usta serwetk, czy te chlusn wod w twarz
bliniakom i czym prdzej uciec z tego miejsca.
Elena przysza jej z pomoc.
- Moe bdziecie tak mili i zostawicie j w spokoju? Anad jest taka sama jak wy.
- Nie, ona jest dziewczyn.
- Dziewczyny maj cycki!
- A Anad nie ma!
- Cisza!
Anad zrobia si czerwona jak burak. Te mae potwory nie zamierzay zamilkn. Z
pewnoci teraz lustruj j od stp do gw, oceniajc jej figur, eby za chwil bezlitonie
wykrzycze swoje spostrzeenia.
- Mog wyj dzisiaj wieczorem? - Roc zwrci si do ojca.
- Razem z Anad? - zapytaa Elena.
- Z Anad? - powtrzy Roc, zdziwiony. - Ja miabym wyj z Anad?
Anad wiedziaa, e Roc tak naprawd chcia powiedzie: Czy Anad jest kim, z kim
mona pokaza si na ulicy?
Elena nie dawaa za wygran.
- Jest naszym gociem.
- Umwiem si ju ze znajomymi i nie spodoba im si, jeli przyprowadz Anad...
Anad odnalaza w sobie resztki si, eby powiedzie jednym tchem:
- Musz wrci do domu i wydrukowa prac z WOS - u.
Byy to jedyne sowa, jakie wydobya z siebie podczas kolacji. Zrobia to, eby
wyratowa Rocka z opresji, ale take by ratowa sam siebie. Roc nie by askaw jej
podzikowa.
Gdy znalaza si na ulicy, pucia si biegiem. Biega i biega, jednak nie w kierunku
domu. Schronia si w miejscu, o ktrego istnieniu wiedziaa tylko ona. Tym samym, gdzie w
samotnoci opakiwaa odejcie Demeter. W lenej jaskini.
Kiedy babcia ya, Anad czsto odwiedzaa z ni dbrow. Od dziecka pomagaa jej w
zbieraniu korzeni mandragory, lici belladony, kwiatw bielunia, odyg lulka biaego i
wszystkich innych rolin leczniczych, w ktrych przygotowywao si napary i balsamy. Przy niej
nauczya si porusza po lesie i nie ufa halucynogennym grzybom, ktre toczyy si u stp

gsto ulistnionych dbw, trujcym ig cisw i dziko rosncej cykucie, miertelnie


niebezpiecznej.
Wraz z Demeter witowaa w ciszy nocy zimowe przesilenie, kierujc wzrok na pnoc i
pozwalajc ponie si natchnieniu. Podczas wiosennej rwnonocy zwracay si ku
wschodzcemu socu, gotowe na przyjcie mdroci. Gdy przesilenie nastpowao latem, w
peni dnia, patrzc na poudnie, odprawiay tajemne rytuay. Podobnie w czasie rwnonocy
jesiennej, kiedy soce skrywao si za horyzont, a ludzie zbierali owoce i dowiadczenia,
przygotowujc si na narodziny nowego cyklu.
Czasami Anad nie miaa ochoty wykonywa zada nakadanych na ni przez Demeter i
chowaa si w zarolach, nie reagujc na jej woanie. W taki wanie sposb odkrya istnienie
jaskini, z zewntrz wygldajcej jak niewielka skalna szczelina. Kiedy przelizgna si przez ni
na czworakach, wpada do tunelu przypominajcego zjedalni, ktrej koniec wychodzi na
zapierajc dech w piersi podziemn sal o wysokim sklepieniu. Po dokonaniu dokadnych
ogldzin, zachwycona delikatnymi stalaktytami, podziemnymi jeziorami i grotami, postanowia,
e to miejsce na zawsze pozostanie jej kryjwka - przytuln i niezamieszka. Wanie tutaj, nie
gdzie indziej, postanowia szuka schronienia w chwilach, gdy ogarnie j strach. Majc wasny
azyl, w jaki sposb czua si wybrana.
Tej nocy, przemierzajc ciemny las rozbrzmiewajcy pohukiwaniami puchacza, nie baa
si nawet przez chwil. Kiedy ju zelizgna si tunelem wgb jaskini i zapaliwszy wiec
rozjania ciemno, podesza do meteorytu, ktry przyniosa tu z lasu, gdzie spad zeszego lata.
Z twardego poyskliwego kamienia odupaa starannie dwa kawaki w ksztacie ez, po czym,
dokadnie tak samo jak wwczas, gdy zmara Demeter, zawiesia jedn kamienn z na szyi, a
drug zakopaa przed wejciem do jaskini. Nikt jej nie poinstruowa, nikt nie wyjani znaczenia
tego rytuau. Odprawia go, aeby doda sobie otuchy. W ten prymitywny sposb oznaczya teren
alu, jaki odczuwaa, i oficjalnie wyrazia swj bl. Teraz na jej szyi poyskiway dwie zy, po
jednej za kad z kobiet, ktre j kochay i opuciy.
Demeter, rozwana, zasadnicza, zawsze sprawiedliwa.
Selene, ekstrawagancka, szalona, czua.
Te dwie zupenie rne kobiety, z ktrych kad moga nazwa matk, zapewniay jej
poczucie rwnowagi. Po mierci Demeter przylgna do Selene jak mucha do lepu. Miaa
wiadomo, e czsto si za ni wstydzia, Selene bowiem nie zachowywaa si jak inne matki,

nie ubieraa si jak inne matki ani te, jak inne matki, nie potrafia zachowa powcigliwoci. A
jednak Anad j kochaa.
Dzi, po znikniciu Selene, zostaa s a m a . Nie chciaa podda si strachowi ani
smutkowi, dlatego powtarzaa sobie raz po raz, e mama moe wrci w kadej chwili.
Przykucnwszy przy wejciu do jaskini, Anad koczya grzebanie kamiennej zy i
chocia pragna pozosta sam na sam ze swoimi wspomnieniami, podejrzany odgos i dziwny
powiew, jaki poczua, sprawiy, e zerwaa si na rwne nogi i rozejrzaa po otaczajcej j
ciemnoci. Otrzepaa boto i suche licie, ktre przylgny do dinsw, i trzykrotnie odwrcia si
za siebie, przekonana, e z mrocznego lasu obserwuj j czyje oczy.
W drodze powrotnej do miasteczka niepostrzeenie przyspieszya kroku. Ogarn j
niepokj, co by moe naleao przypisa zmczeniu, ale moga przysic, e powietrze zrobio
si rzadsze, a blask blask zmierzajcego ku peni ksiyca zacz przygasa.
Bez Selene wiat, jej wiat, zdawa si mniejszy i bardziej ponury. Jak gdyby kto
zamkn dolin w oszronionej szklanej kuli.
- Anad, Anad!
Dziewczynka, z teczk pod pach, uniosa gow. Elena przysza odebra j ze szkoy.
- Wanie przyjechaa twoja ciotka Criselda.
Wiadomo zupenie zaskoczya dziewczynk.
- Moja ciotka?
- Siostra twojej babci. Na pewno j pamitasz, bya tutaj w zeszym roku na pogrzebie.
Anad ku wasnemu zdziwieniu, rzeczywicie pamitaa ciotk doskonale, pomimo e ani
odrobin nie bya ona podobna do Demeter. Moe nie potrafia odtworzy dokadnie rysw jej
twarzy, delikatnych i nieregularnych, ale za to nie zapomniaa zapachu lawendy, jaki si wok
niej unosi, i dotyku jej doni na swoich wosach. Ten dotyk cakowicie j uspokaja. Ciotka
Criselda, niska i okrglutka, w gowie miaa tyle rzeczy naraz, e zawsze robia wok siebie
mnstwo szumu. Gdy teraz z czuoci przytulia j do siebie na powitanie, Anad zdaa sobie
spraw, e zdya ju przewrci ca kuchni do gry nogami. Dlaczego?
- Ale tu by baagan! Kuchnia to dusza domu, zawsze powinny w niej panowa czysto
i ad.
Anad nie pytaa, kto j zawiadomi o znikniciu Selene, jakim sposobem dostaa si do
domu ani skd przyszo jej do gowy, e natychmiast po przybyciu powinna oprni szafk i

lodwk, poprzestawia soiki Demeter, sprbowa wszystkich [przypraw uywanych przez


Selene, uporzdkowa po swojemu garnki i rondle i przejrze zioa zawieszone na belkach pod
sufitem.
Na szczcie ciotka Criselda poprzestaa na kuchni. Nie zdya wtargn z sia trby
powietrznej do biblioteki, salonu i pokojw. Anad, nawyka do ekstrawagancji Selene, nie
wpada w furi. Przybycie Criseldy rozwizywao wany problem. Oznaczao, e bdzie moga
wrci do swojego ka i koszmar wsplnego zasiadania do kolacji przygotowanej przez Elen
oraz nocy na skadanym ku w pokoju Roca dobiegnie koca. Skoro wprowadzenie wasnych
porzdkw pomaga ciotce si zadomowi, ona to akceptuje, ale... Co oznacza jej przyjazd? Skd
jej naga obecno w domu?
- Wiesz co o Selene?
- Wkrtce bdziemy mie wiadomoci, maleka, wkrtce, ju lada chwila.
Wypowiadajc te sowa, Criselda ponownie pooya do na czole Anad i tym kojcym
jak balsam gestem przepdzia wszystkie niepokoje.
Troskliwa Elena wesza do kuchni z garnkiem parujcej przepysznej zupy na misie, z
ziemniakami, grochem i kapust. Anad nie bya mioniczk zup, ale przypomniaa sobie, e jest
godna, i nawet nie spytaa, kto przyrzdzi t apetyczn potraw ani skd pochodziy przyprawy.
W domowej lodowce nigdy nie mona byo znale kapusty, bo Selene jej nie cierpiaa.
Wszystkie trzy napeniy talerze, po czym Criselda z Elen zajy si nieco enigmatyczn
rozmow, z ktrej dziewczynka wywnioskowaa trzy rzeczy.
e Elena jest w ciy z smym dzieckiem i e po raz kolejny urodzi syna.
e Criselda nie ma pojcia jak zaopiekowa si Anad, ale zamierza zosta w domu i
dowiedzie si, gdzie przepada Selene.
I e Criselda potuka i wyrzucia wszystkie soiki, jakie stay w kuchni, nie wyczajc
tego, w ktrym byo lekarstwo Anad pobudzajce wzrost.
Bardzo j to wzburzyo.
- Od czterech lat zaywaam ten syrop! Odkd skoczyam dziesi lat i Karen oznajmia,
e zbyt wolno rosn...
Zdziwienie Criseldy byo niemae.
- Masz czternacie lat?
Szczere zaskoczenie ciotki wzburzyo Anad jeszcze bardziej.

- Mam, no i zobacz, jaka jestem!


Wtedy ciotka Criselda otworzya szeroko usta i zadaa pytanie, jakie zdolne s zada tylko
ciotki, do tego niedyskretne.
- I masz ju okres?
Anad zorientowaa si, e dwie pary oczu wpatruj si w ni nader uwanie. Odpowied
nabraa wic dodatkowej wagi.
Nie przecigaa milczenia; byo oczywiste, e kwestia jej kobiecoci przedstawia si
tragicznie.
- Nie.
Kobiety wymieniy zatroskane spojrzenia. Elena przepraszajco wzruszya ramionami,
jakby chciaa powiedzie: Przykro mi, nie wziam tego pod uwag.
- Powiedz mi, Anad, czy mama rozmawiaa z tob na temat zabezpieczenia? eby
bya... przygotowana na wypadek...
Anad oburzya si. Za kogo one j uwaaj?
- W mojej klasie wszystkie dziewczyny maj miesiczk. Wiem, czym s podpaski i
tampony. Nie rozpacze si ani nie przestrasz, nie martwcie si o to.
Pomimo zdecydowanej odpowiedzi Elena i Criselda nie poczuy si wcale uspokojone.
Przeciwnie ich niepokj wzrs. Jzyk znakw uywanych przez dorosych, gdy w pobliu
znajduje si niewygodny wiadek, zawsze fascynowa Anad. Od wczesnego dziecistwa staraa
si rozpracowa wikszo znakw, jakie w jej obecnoci wysyay sobie mama z babci.
Aktualn sytuacj odczytaa jako komunikat: W nieze tarapaty wpakowaa nas Selene. Nie
potrafia jednak zrozumie znaczenia tego zdania. Wci siedziaa, zatroskana utrat swojego
lekarstwa.
- I co teraz zrobi? Tylko Selene znaa przepis Karen, a Karen pracuje teraz w szpitalu w
Tanzanii.
Gdy tylko wypowiedziaa te sowa, zastanowia si, skd i od kiedy jest jej wiadome, e
Karen wyjechaa do Tanzanii. Bardzo j to zaintrygowao. Objawienie? Najzwyczajniej w
wiecie po prostu wiedziaa, podobnie jak wiedziaa, e Selene yje, i jak rok wczeniej, po
nagym przebudzeniu o trzeciej nad ranem, wiedziaa, e Demeter umara.
- Nie przejmuj si, jako to rozwiemy. Criselda przygotuje dla ciebie nowa mikstur na
podstawie tego przepisu. Jestem pewna, e gdzie go tutaj widziaam.

Chocia to gdzie tutaj gino w ogromnej domowej przestrzeni, matczyny zmys i


pragmatyzm Eleny wystarczyy, aby uspokoi Anad, aczkolwiek nie do koca, dopki nie
przekonaa si na wasne oczy, e ciotka Criselda nie zmiota z pki jej specjalnego szamponu.
Wosy Anad byy tak sabe, e jeli nie uywaa witaminizowanego szamponu, zawsze podczas
czesania wypaday garciami.
Dlaczego Selene bya wysok, smuk kobiet z cudownymi rudymi wosami? Anad u jej
boku czua si jak niedosmaony pczek. A jednak tsknia za Selene. Przygldajc si swojej
wiatowej i rezolutnej matce, rozgadanej, sympatycznej ekstrawertyczce, pocieszaa si
marzeniem, e moe ktrego dnia stanie si do niej podobna. Przygnbienie z powodu utraty
lekarstwa nie byoby tak wielkie, gdyby nie wzmaga go smutek wywoany nieobecnoci matki.
Ciotka Criselda cisna do dziewczynki i zajrzaa jej gboko w oczy.
- Teraz chciaabym, eby opowiedziaa mi wszystko od pocztku. Wszystko, co
pamitasz z nocy, kiedy znikna Selene. W s z y s t k o.
Ostatnie wszystko wypowiedziaa z tak moc, e Anad poczua, i wspomnienia ktre wymazaa z pamici, by jej nie doskwieray - w jednej chwili rozkwity w niej na nowo.
Wydobywajc si z szuflad pamici, posusznie ustawiy si gsiego, jedno za drugim, jakby
chciay, eby ciotka Criselda stara z nich kurz i uwanie im si przyjrzaa.
Selene przygotowaa mi sok z borwek, za ktrym przepadam, i zawoaa, ebym usiada
razem z ni na werandzie i odgadywaa nazwy konstelacji. Czsto si tak bawiymy, ale tym
razem jako nie mogam si skupi. Podczas gdy rozpaczliwie staraam si Andromed i
Kasjopej, zaproponowaa, bym spdzia letnie wakacje na Sycylii u jej przyjaciki Valerii.
Prbowaa zachci mnie domkiem letniskowym nad morzem, przy play w Taorminie, u stp
Etny, i crka przyjaciki w moim wieku. Po chwili pokazaa mi bilet lotniczy. Nie mogam
uwierzy: Selene wszystko przygotowaa, o niczym mnie wczeniej nie informujc. Dlatego nie
zareagowaam tak, jak ona tego oczekiwaa; nie podskoczyam z radoci, nie obsypaam jej
pocaunkami ani nie zaczam przymierza stroju kpielowego z zeszego roku. Zapytaam tylko,
skd przyszo jej do gowy, e mam ochot spdzi wakacje sama, bez niej, z nieznan mi
rodzin i w obcym kraju. Mj sprzeciw wprawi j w zy nastrj. Kiedy bya zdenerwowana,
lekko zezowaa. Nie chciaa jednak, abym si zorientowaa, e zaley jej na moim wyjedzie z
domu. Udaa, e nie ma to dla niej wikszego znaczenia. Wyjania, e pomys przyszed jej do
gowy przypadkowo podczas rozmowy telefonicznej z Valeri, ktra zadzwonia, by

pogratulowa jej postaci Zarco, i wtedy wanie nasza j myl, e bilet na samolot bdzie dla
mnie bombow niespodziank. Powiedziaa, e jeli nie chc jecha, natychmiast anuluje bilet,
ale byoby szkoda, gdy Clodia, crka Valerii, jest bardzo towarzyska i ma wielu przyjaci, a ja
powinnam poznawa wiat i przebywa ze swoimi rwienikami. Wwczas powiedziaam nie i
to byo nie ostateczne. Nie miaam ochoty. Nie dlatego, e mnie nie interesowaa Sycylia albo
e nie byo tam adnych atrakcji. Przeciwnie, byoby super odwiedzi teatr w Syrakuzach i
pozna Palermo, wzi udzia w pocigu za czonkami mafii, wdrapa si na szczyt Etny czy
skoczy na gwk do Morza rdziemnego. Ale nie byam ani szalona, ani pijana i nie miaam
ochoty sta si pomiewiskiem Clodii i jej amici italiani. Im wicej zalet miaa Clodia, tym
gorzej. Czy Selene nie dostrzegaa, e na tym wanie polega mj problem? Gdyby mi
powiedziaa, e Clodia to bidula z trdem, ktra nie moe wychodzi z domu, poniewa odpadaj
jej palce i strzpi si uszy, by moe bym si zgodzia.
Selene pomylaa jednak, e chc jej zrobi na zo. Najpierw zarzucia mi, e jestem
nieodpowiedzialn guptask, ktra niczego nie rozumie, a potem zagrozia... e spotka mnie
straszne nieszczcie. Powiedziaa, e jeli jej zabraknie, jeli bdzie musiaa wyjecha albo co
si jej przytrafi... kto powinien si mn zaopiekowa. Okropnie si zdenerwowaam, e
posuya si takim niecnym podstpem, byle tylko postawi na swoim. Pomylaam, e w
rzeczywistoci chce si mnie pozby, bo woli spdza czas z kim, kto musi by dla niej b a r d z
o wany, i moe to dla tej osoby spryskuje si perfumami, robi makija, wkada obcise sukienki i
znika na cae noce. Doszam do wniosku, e Selene ma chopaka, ktrego mi nie przedstawia, bo
nie jestem dla niej wystarczajco wana. Albo si mnie wstydzi. I dlatego si zawziam poprzysigam sobie, e nigdy nie pojad do Taorminy. Potem zrobiam co, czego Selene nie
lubia najbardziej: podniosam si z miejsca i wyszam bez sowa. Ruszya za mn do mojego
pokoju, usiujc mnie nakoni, ebym spojrzaa jej w oczy, bagajc ebym co powiedziaa,
zmuszajc do wysuchania sw, ktre miay sprawi, bym zmika. Znaa przecie moje sabe
punkty. Ja jednak postanowiam i w zaparte: nie daam jej tej satysfakcji, pooyam si do
ka, zgasiam wiato i udaam, e pi.
I ju jej wicej nie zobaczyam.
Tamtej nocy obudzio mnie uderzenie pioruna. Bysk by tak jasny, e w jednej chwili
otworzyam oczy, przekonana, e jest ju dzie, opalam si na play w Taorminie, obok mnie
ley trdowata woska dziewczyna, a Etna budzi si, gotowa do erupcji. Widok nocnego nieba

by przeraajcy, podobnie jak grzmoty, od ktrych trzsy si ciany. Wystraszone kruki


zataczay krgi w powietrzu przed oknem mojego pokoju. Ciekawe, e wyday mi si wiksze ni
zwykle, zdeformowane, o dziwnych ksztatach. Sprawiay wraenie, jakby chciay schroni si w
domu. Jeden z nich przyglda mi si uwanie... mia inteligentne spojrzenie... i przez chwil
mylaam, e do mnie przemawia, e kae mi otworzy okno. Mao brakowao, bym go
usuchaa.
Pniej zamknam oczy i pomimo burzy staraam si zasn.
Nie poszam do pokoju Selene, aby sobie nie pomylaa, e daj za wygran i wyraam
zgod na jej propozycj. Wci byam za i zamierzaam da jej to do zrozumienia. Dlatego nie
ruszyam si ze swojej sypialni i nie wskoczyam do niej do ka. Ona te mnie nie zawoaa, by
wyj razem do ogrodu i taczy w deszczu czy tarza si w bocie, jak zwykymy robi
podczas ulew, ku rozpaczy Demeter, ktra zawsze na nas wtedy krzyczaa.
Nastpnego dnia nie znalazam Selene w ku, a okno w jej pokoju byo otwarte.
Pomylaam, e bierze prysznic albo jest w kuchni. Ale nic z tego. Nigdzie jej nie byo. Wszystko
znajdowao si na swoim miejscu: teniswki, ksika, szczoteczka do zbw, grzebie wszystko oprcz niej. Nigdzie nie zauwayam ladw walki czy uycia przemocy, na pododze
nie byo krwi, na poduszce wosw. Jakby Selene w nocy rozpyna si w powietrzu, jakby
wyleciaa przez okno i w kadej chwili miaa wrci tu, do swego ka.
Niczego nie dotykaam. O poranku, przepeniona strachem, e natkn si na ciaa mamy,
martwej, raonej gromem, poszam do lasu. Zbadaam kady zaktek, lecz znalazam jedynie
martw wilczyce i wtedy poczuam, e Selene yje. Chocia nie wiem, dlaczego tak poczuam.

Proroctwo ODI
Od wszystkich odmienna, lecz trwa ponad wszystkich,
w krlow si zmieni, swe dze poskromi.
Przypadnie jej bero - jak przepowiedziano,
dla Odich zniszczeniem,
dla Omar zmroczeniem.
Zew serca wybranki powiedzie ku prawdzie.
I wszystko przemoe, i wszystkich pokona.
A triumf na zawsze jej bdzie udziaem.

ROZDZIA III
SELENE
Selene siedziaa w wiklinowym fotelu, oddychajc powoli i rwnomiernie. Nie poruszaa
si, pogrona w pnie. Jako e od trzech dni nic nie jada ani nie pia, nie chciaa nadwyra
wtych si.
Zielone muchy kryy nad wiadrem z ekskrementami, niektre siaday na czole i
policzkach, lecz Selene nie odganiaa ich od siebie, trwaa nieruchomo, z przymruonymi
oczami, wykrzywionymi ustami, spowolnionym pulsem i wychodzon twarz. O ile jej ciao
byo

obecne

mikroskopijnym,

mierzcym

zaledwie

pi

metrw

kwadratowych

pomieszczeniu, do ktrego nie dochodziy promienie soca, o tyle jej myli szyboway daleko od
tego miejsca. Cakowita kontrola nad wasnym ciaem pozwalaa jej nie odczuwa godu, zimna,
pragnienia ani obrzydzenia. Nawet wch przywyk do ostrej woni moczu, ktra pocztkowo
przyprawiaa j o mdoci.
Syszc zbliajce si kroki, zrozumiaa jednak, e nie moe duej przebywa w tym
stanie swoistego znieczulenia. Ponownie ujrzaa zwilgotniae ciany, wszechobecne pchy i
pluskwy, karaluchy, przemykajce przez szczeliny w jej pryczy oraz szczury. Rozluniwszy
minie, zmarszczya nos i na jej twarzy pojawi si wyraz obrzydzenia: dotar do niej zapach
krwi i potu, ktrymi przesiknite byy ciany, zobaczya brud pokego siennika, pokrytego
szarawymi plamami. Poczua strach. Zdaa sobie spraw, e znalaza si na skraju wytrzymaoci.
Ogarno j przemone pragnienie, by za wszelk cen uciec z lochu.
Drzwi otwary si, cho nikt nie przekrci klucza. Selene wstajc, wygadzia
pogniecion cienk bluzk i przeczesaa palcami gst rud grzyw opadajc na nagie ramiona,
starajc si tym sposobem odzyska resztki godnoci.
- Prosz, prosz - podnis si szept wpatrzonej w ni uwanie przybyej - jeste jeszcze
pikniejsza ni sobie wyobraaam.
Selene zachowaa kamienn twarz, nieruchom jak maska, niewzruszon wobec
pochlebnych sw.
- Twj upr jest godny podziwu. Ani razu nie poprosia o wod, jedzenie czy przykrycie,
nie pakaa, z nikim si nie skontaktowaa.
Selene rzucia wyniose spojrzenie.

- A na co liczya?
- Szczerze mwic, mylaam, e uyjesz swoich magicznych zdolnoci.
Selene rozemiaa si.
- Zachowuje je na waniejsze okazje.
Kobieta usadowia si naprzeciwko uwizionej i wbia w ni spojrzenie. Bya wzrostu
Selene i niewtpliwie urod nie ustpowaa rudowosej, aczkolwiek jej rysy byy bardziej
klasyczne: miaa owaln twarz, ciemne oczy w ksztacie migdaw, czarne jak onyks wosy i
kremow, prawie przezroczyst skr. Wida byo pulsujce pod ni bkitne yy.
Selene wytrzymaa spojrzenie przeladowczyni, nie tracc pewnoci siebie. Oczy
nieznajomej, dwa rozarzone wgle, paliy jej ciao i raniy mzg, ona jednak, pomimo
osabienia, nie daa za wygran.
Przybya zaprzestaa rozgrywki, zanim dostrzega u uwizionej jakkolwiek oznak
saboci. Po prostu znudzia j ta zabawa.
- Masz potn moc. Jako pierwsza spord wszystkich Omar wytrzymaa moje
spojrzenie.
Selene wykrzywia usta w ironicznym umiechu.
- Salma, jak sdz.
- Dobrze sdzisz.
Selene przez chwil szukaa sw, wreszcie, nadajc gosowi odpowiednio gniewny ton,
powiedziaa:
- Nasze pierwsze spotkanie nie byo zbyt obiecujce. Oszukaa mnie.
Salma ukrya zdziwienie.
- Masz czelno nazywa mnie kamczyni?
Selene ani na moment nie spuszczaa z tonu.
- Obiecaa zaczeka do lata.
miech Salmy rozbrzmia guchym dwikiem, przypominajcym echo powtrzone po
tysickro i jeden raz. miech szyderczy i odwieczny.
- Czyme s dwa miesice mniej lub wicej wobec wiecznoci?
- Stanowi wielk rnic. Nie tak to sobie zaplanowaam. Wszystko wydarzyo si nagle;
nie zdyam zatrze ladw naszych kontaktw ani wymyli adnego spjnego alibi,
dokoczy pracy, zamkn domu, konta bankowego...

- I co z tego? Nikt nie jest niezastpiony. Po kilku miesicach uznaj ci za zaginion i


wszyscy, z twoim wydawc wcznie, o tobie zapomn.
Selene nie moga zgodzi si z tymi sowami.
- Moje towarzyszki nie spoczn w poszukiwaniach, przysporz wam sporo kopotw,
miejcie to na uwadze. Powi fakty i trafi na waciwy trop...
Salma uznaa, e by moe Selene ma racj.
- Wolaaby zaaranowa wasn mier...
Selene przytakna.
- Taka bya umowa.
Salma wzruszya ramionami.
- C mogam zrobi? Rozgrywaam wszystko po swojemu, dopki nie przyszed rozkaz
od hrabiny. To ona kazaa przyspieszy bieg sprawy.
Selene zamilka na chwil, ale zaraz odzyskaa gos.
- Musz wrci i wszystko zaatwi jak naley. Jeszcze nie jest za pno, moje zniknicie
nie musi wywoa wicej kopotw, ni to konieczne.
Jednake Salma nie zamierzaa na to pozwoli.
- Niemoliwe, hrabina chce ci widzie.
Selene zadraa. Dreszcz przeszed jej po karku i spyn ku zimnym doniom.
- Wrcia?
- Nie.
- Zatem? - zapytaa Selene, owadnita strachem. Przeczuwaa odpowied.
- Bdziesz musiaa si do niej uda. Wyruszysz ze mn do Mrocznego wiata.
Selene poblada i przytrzymaa si oparcia ka, nie zwracajc uwagi na karalucha,
ktrego niechccy zgniota.
- Do Mrocznego wiata?
- Boisz si? - zakpia Salma.
Selene nie wstydzia si swoich obaw. Nie byy bezpodstawne.
- adna Omar nigdy stamtd nie powrcia.
Salma ponownie rozemiaa si gucho.
- Ty nie jeste zwyczajn Omar.
Selene bia si z mylami. Nie moga zbyt dugo wystawia na prb cierpliwoci Salmy i

hrabiny.
- Wyrusz z tob... ale pod jednym warunkiem. Najpierw musz wrci do domu i zatrze
wszystkie lady.
Salma parskna miechem.
- Ja zrobi to za ciebie.
- Ty? - achna si przeraona Selene.
- Bdzie zabawnie - rzeka ciszonym gosem Salma, przemieniajc si nagle w niesforn
psotnic. - Wszystkich przechytrz.
- Nie, Salmo, ty nie. Poza tym miny ju trzy dni.
- Niewane.
- Powiedziaam ci, eby trzymaa si z dala od mojego domu albo poaujesz - obruszya
si Selene.
Salma nie zareagowaa, a jej milczenie zaczo si niepokojco przedua.
- Ukrywasz co?
Uwiziona zaprzeczya.
Salma pokrcia gow.
- Jeszcze tydzie posiedzisz w zamkniciu i odzyskasz pami.
Selene poczua, jak rozpacz wkrada si do jej serca. Salma odwrcia si ju plecami,
gotowa wyj, nie zaproponowawszy jej ani kropli wody, ani koca do przykrycia, niczego. Nie.
Selene wiedziaa, e gdy ju raz pojawia si nadzieja, nie sposb bdzie si jej pozby.
- Zaczekaj - odezwaa si bagalnie.
Salma zatrzymaa si, czekajc, a tamta przemwi.
- Jest pewien mczyzna, Max, mieszka w miecie i bdzie na mnie czeka. Szaleje za
mn.
- A ty?
Selene ugryza si w jzyk, zanim zdya odpowiedzie. Wci czua na ustach jego
pocaunki.
- Potrafi o ni zapomnie.
- Kto jeszcze?
- Maa dziewczynka.
- Dziewczynka?

- Moja adoptowana crka.


- Crka?
Selene poruszya si gwatownie.
- Nie jest moj crk, Demeter kazaa mi si ni zaj. Bardziej bya jej dzieckiem ni
moim.
- Ona naley do Omar?
- Nie, jest miertelna, taka maa brzydula, troch niezdarna, nie posiada adnych mocy,
adnego wyjtkowego wdziku... nic specjalnego.
- Wic po co si ni przejmowa?
Selene stan przed oczami obraz mikkiego ka i szklanki wieej wody, pomylaa o
gorcej kpieli, przytulnym kcie, wietlistym blasku soca. Zmierzya wzrokiem przebieg
Salm.
- Uwaa mnie za swoj matk i...
- I?
- Darz j uczuciem - oznajmia, spuszczajc gow.

ROZDZIA IV
PRZEBUDZENIE ANAD
Telegram przyszed tego samego ranka, kiedy przybya ciotka Criselda. Zaadresowany
by do Anad i cho z charakteru pisma mona byo sdzi, e nie zosta napisany rk Selene,
jego sowa zraniy dziewczynk do gbi.
Anad,
nie szukaj mnie, wyjechaam z Maksem, zamierzamy rozpocz nowe ycie z dala od
wszystkiego. Nie byo miejsca dla nas trojga. Zapomnisz o mnie. Selene.
Anad czytaa telegram wielokrotnie, do znudzenia. A wic to prawda. Max istnia, by
mczyzn z krwi i koci, kochankiem jej matki, kim, kto by dla niej waniejszy ni ona.
Poczua ochot, by ponownie zadzwoni do Maksa i zostawi wiadomo, wykrzycze do
suchawki baganie, eby odda jej mam, ale uznaa, e nie miaoby to sensu. Selene go kochaa
i na pewno w tej chwili znajdowali si ju daleko, bardzo daleko std.
Ciotka Criselda, z okularami przylepionymi do nosa, przeczytaa telegram z
niedowierzaniem i zasypaa dziewczynk pytaniami o Maksa, jej matk i szalestwa, na ktre
sobie pozwalaa. Ale Anad nie odpowiedziaa ani sowem. Pragna jedynie zosta sama i w
spokoju si wypaka.
Kilka godzin pniej zjawia si Elena. Trzymaa w rku kopert wypenion gotwk i
krtk notatk sporzdzon na maszynie i podpisan przez Selene, ktra prosia Criseld, by
zaja si Anad, i obiecywaa przesa w pniejszym terminie odpowiedni ilo pienidzy na
utrzymanie dziewczynki.
- Skd wzia pienidze? - pomylaa na gos Anad. - Wszystkie ksieczki czekowe i
karty kredytowe znajdoway si w torebce. Osobicie sprawdziam operacje na koncie: nie
odnotowano adnych wypat.
Elena i Criselda spojrzay na ni zaskoczone.
- Powiedziaa te, e Selene niczego ze sob nie zabraa.
Anad przytakna.
- Wszystko zostao w domu, ubrania, buty, paszcz i torebka.
I w chwili, gdy wypowiadaa te sowa, dostrzega ze zdziwieniem, e na wieszaku nie ma
ladu po torebce i paszczu Selene.

- Widziaam, jak tutaj wisiay! - zaprotestowaa.


Elena z Criseld wymieniy porozumiewawcze spojrzenia.
- Wspomniaa o butach.
- Chodcie zobaczy, wszystko jest jak byo, niczego nie ruszaam, nawet walizki...
Kiedy jednak weszy na pitro i otworzyy szaf Selene, Anad zblada. Szafa bya w
poowie oprniona: spord butw zostay jedynie dziurawe ciemki i mokasyny bez podeszew,
pka na ktrej staa walizka, wiecia pustk, a ze stolika nocnego znikny ksika, okulary
przeciwsoneczne i szczotki do wosw. Anad powoli przesza do azienki. Nie moga uwierzy
wasnym oczom: szczoteczka do zbw te znika. Nie byo szamponu, przepada gbka, ktr
Selene mya si kadego ranka.
Nie byo to jednak najdziwniejszym wydarzeniem tego popoudnia. Kiedy Anad, chcc
przekona Criseld i Elen, e matka nie poegnaa si z nikim ani nie zawiadomia swojego
wydawcy o wyjedzie, pokazaa im zawarto jej poczty elektronicznej, spotkaa j niemia
niespodzianka. Okazao si bowiem, e w folderze odebrane pojawiy si wiadomoci, ktrych
nie byo tam wczeniej. W skrzynce znajdoway si nowe e - maile, datowane na dzie przed
znikniciem, w ktrych Selene zawiadamiaa wydawnictwo o swoich planach wyjazdowych i
anulowaa wszelkie dotychczasowe zobowizania: udzia w konferencji i kongresie powiconym
komiksowi oraz w inauguracji salonu wystawowego. Anad signa po wydruki, ktre zrobia
trzy dni wczeniej. Cz wiadomoci rnia si od tych, ktre byy teraz w komputerze. Nie
pozosta najmniejszy lad po korespondencji ze zwariowan wielbicielk podpisujc si S.
Pokazaa wydruki Elenie i Criseldzie, ale zauwaya, e adna nie przywizuje do tego
wagi. A gdy Criselda wyrazia al, i z pamici telefonu zniky numery, przygnbiona Anad
uznaa, e lepiej bdzie, jeli zamilknie.
Byo oczywiste, e po znikniciu Selene kto postara si o zatarcie wszelkich ladw.
Po raz pierwszy Anad poczua przeszywajcy j dreszcz.
Jak w osobnik dosta si do domu?
Skd wiedzia, ktre rzeczy naleay do Selene?
Jakim cudem zdoa skasowa pami w telefonie i napisa e - maile datowane na dzie
przed znikniciem matki?
Istniao tylko jedno wytumaczenie: musiaa dokona tego sama Selene.
Anad, roztrzsiona, pooya si do ka.

Nie miaa gorczki, mimo to czua si znacznie gorzej ni wwczas, gdy zachorowaa na
zapalenie puc i targana drgawkami wyldowaa w szpitalu. Anad bolao dosownie wszystko, od
cebulek wosw po paznokcie u stp. Miaa wraenie, e syszy, jak trzeszcz jej koci, jak
trzewia przelewaj si z jednej strony na drug, jak ostrza noy wbijaj si w cigna, minie
nakuwaj tysice igie, a skra napina si do granic moliwoci. Nie mogo by mowy o
zmrueniu oka ani oparciu si o poduszk, eby poczyta ksik albo... po prostu pogry si w
mylach.
Ju od dwch tygodni czua, e balansuje na granicy ycia i mierci. Nie chodzia do
szkoy, lecz nie to byo jej najwikszym zmartwieniem. Lekarz zaleci, by odpoczywaa i nie
przejmowaa si nauk. Uzna, e jej niepokj ma zwizek z wydarzeniami ostatnich dni, z tym,
co przytrafio si matce. Anad bya zawstydzona. Historia zniknicia Selene i mczyzny
imieniem Max krya z ust do ust i chocia pocztkowo Anad nie chciaa si do tego przyzna,
w kocu pogodzia si z myl, e to sama Selene w przypywie szalestwa, jake jej
waciwego, ucieka, by nastpnie wrci noc, zabra swoje rzeczy, pozmienia e - maile oraz
wymaza zapisane poczenia telefoniczne. Potem wysaa telegram i pienidze. Zorganizowaa
to wszystko, by nie stan twarz w twarz z crk. Wolaa jej unika. Za tchrzostwo i kamstwa
Anad chciaa znienawidzi matk, usun j ze swego ycia jak infekcj z organizmu.
Zapragna stan przed ni i - jak swego czasu Demeter - wytkn jej egoizm i cakowity brak
odpowiedzialnoci.

Ale

jednoczenie

wiedziaa,

potrzebuje

Selene,

tej

szalonej,

nieodpowiedzialnej egoistki o wygrowanych ambicjach...


W dniach przymusowego odpoczynku najbardziej niepokoi j stan wasnego umysu.
Miaa wraenie, e w jej mzgu brzczy rj pszcz lub warczy pia tarczowa. Rwetes w gowie
by nie do wytrzymania, waciwie niezmienny, aczkolwiek narasta w okrelonych chwilach i
miejscach. Pewnego popoudnia prbowaa odnale spokj w swoim tajemnym schronieniu, ale
zanim udao jej si dotrze do jaskini, musiaa zawrci i pospiesznie pdzi do domu.
Dobywajca si z lasu kakofonia okazaa si prawdziw tortur. Dwiki do tego stopnia
potgoway panujcy w jej gowie rozgardiasz, e bya bliska szalestwa.
Nie przestawaa tskni za Selene, ale w chwilach, gdy czua si najgorzej, mylaa o
Karen. Pragna, by jej lekarka domowa i bliska przyjacika matki powrcia z Tanzanii,
pooya j w ku przesyconym zapachem cukierkw Candy, poaskotaa stetoskopem i
wyleczya z choroby. Kiedy Anad bya modsza, wierzya, e suchawki lekarskie Karen

posiadaj magiczn moc i e wystarczy jedno ich dotknicie w okolicach klatki piersiowej lub
plecw, aby wyleczy przezibione oskrzela lub puca.
Prbowaa w mylach pyta Karen, jak powinna postpi, i podczas ktrej bezsennej
nocy usyszaa wypowiadan szeptem rad: Anad, malutka, nie walcz z blem ani haasem, one
s czci ciebie. Nie odrzucaj ich, odczuwaj bl, oddychaj gboko, wsuchuj si w dwiki,
jakie rozbrzmiewaj w twoim wntrzu. Zaakceptuj je, pocz si z nimi w jedno.
Porada Karen okazaa si balsamem na jej troski. Udao si jej rozluni ciao i stumi
dudnienie w gowie, nasilajce si gwnie po zmierzchu.
Ale w nocy, kiedy zdoaa za chwil si zdrzemn, budzia si w stanie podobnym do
gorczki, szeroko otwartymi oczami i mocnym biciem serca. Wydawao jej si, e ciany pokoju
przemawiaj ludzkim gosem. Widziaa wyaniajc si zza okiennic smuk dam w wytwornej
tunice i siedzcego na tureckim kilimie wojownika w hemie i zbroi.
To byy halucynacje nawiedzajce j co noc, za kadym razem takie same. Rycerz i dama,
oboje peni godnoci, przygldali si jej bez skrpowania i sprawiali wraenie gotowych do
podjcia pogawdki. By moe byo to najzabawniejsze ze wszystkiego, co jej si wtedy
przydarzyo.
Tymczasem ciotka Criselda, zazwyczaj do rany przy, teraz przysparzaa tylko
kopotw. Anad prbowaa wyjani jej symptomy swojej dziwnej choroby, ale gdy po wizycie
lekarza nadal nie byo jasnej diagnozy, przestraszona kobieta zaserwowaa dziewczynce
odraajc mikstur, ktra wywoaa niekoczce si wymioty. Wikszo dnia ciotka spdzaa
na rozmowach telefonicznych i buszowaniu po bibliotece i pokoju Selene. Najbardziej martwia
j cika sytuacja finansowa, w jakiej si znalazy. Criselda odkrya, e Selene po mierci matki
wzia kredyt pod zastaw hipoteczny, po czy wszystkie pienidze roztrwonia. Zmienia
samochd, kupia nowe meble, a to, co zostao, przepucia na podre i inne zachcianki. Dugi i
zalege rachunki groziy lada chwila finansowym krachem, a ciotka nie miaa pojcia, jak zdoby
pienidze. Wydawca Melendres okaza si mao pomocny. Odmwi wypacenia zaliczki, dopki
Selene nie zoy wasnorcznie podpisu na rachunkach.
Czternastoletniej Anad nie zajmoway jednak tego typu sprawy. Co wicej, przestaa
darzy ciotk zaufaniem. Z wyjtkiem chwil, gdy potrzebowaa jej kojcego dotyku, postanowia
nie kierowa si do niej ze sprawami wymagajcymi praktycznego rozwizania. Nie bdzie
prosi jej o przygotowanie tortilli (ktr smaya na occie) czy filetu (ktry podawaa na surowo)

ani o wypranie swetra (ktry zdya ju pozbawi koloru,stosujc wybielacz).


Anad nie potrafia zrozumie, dlaczego uwaa si, e doroli opiekuj si dziemi, skoro
w jej przypadku byo dokadnie odwrotnie. To ciotka Criselda zajadaa si obiadami i kolacjami,
ktre ona, Anad, przygotowywaa. Na szczcie okazaa si konsumentem mao wybrednym:
byo jej obojtne, czy je spaghetti carbonara, z sosem pomidorowym czy z pesto. W gruncie
rzeczy Anad bya jej wdziczna za ten brak smaku. Ponadto utwierdzaa si w przekonaniu, e
ciotka Criselda stanowi osobliwy przypadek dorosego i e w jej rodzinie adna kobieta nie bya
podobna do innej, ale zebrane wszystkie razem - kada ze swoim dziwactwem - mogyby
stworzy nieze zoo.
Czy to powody pochaniania olbrzymich iloci spaghetti, nadmiaru odpoczynku czy moe
z nerww, w pitnacie dni od zniknicia Selene - i trzynacie od przyjazdu ciotki Criseldy Anad zdaa sobie spraw, e ubrania, ktre dotd nosia, ju na ni nie pasuj. Ani zamek w
spodniach, ani guziki bluzek nie chciay si dopi. Ponadto zorientowaa si, e potrzebuje
stanika. Z niedowierzaniem zauwaya, e rosn jej piersi. I nie moga uczci tego faktu razem z
Selene!
Nie chciaa o niczym mwi ciotce Criseldzie, ktra bya zbyt niedyskretna i nie do
dobrze rozumiaa modzie. Rozpowiadaaby na prawo i lewo, e maa potrzebuje biustonosza,
albo owiadczyaby, e nie zna si na stanikach dla dziewczynek. Tote Anad zdecydowaa si
wzi sprawy w swoje rce i o zmierzchu, kiedy gonitwa myli zwolnia tempo i w gowie nie
dudnio jej tak bardzo, z przechowywanej w szufladzie koperty wyja pienidze i wyruszya do
sklepu z bielizn, modlc si, by za lad nie sta Eduardo. Gdyby to on mia j obsugiwa,
byaby gotowa ze wstydu zapa si pod ziemi. Oboje grali w lokalnym zespole: ona na
akordeonie, on na puzonie. Nigdy nie zwraca na ni uwagi. Ale Anad - owszem, odwracaa si
w lewo i przygldaa kropl potu poyskujcym na jego niadym czole i yle, ktra napinaa mu
si na szyi, gdy dmucha w instrument. Eduardo by nieco starszy, chodzi na siowni, mia
dziewczyn i by bardzo atrakcyjny; tak przynajmniej twierdziy wszystkie koleanki,
zazdroszczc jej, e gra u jego boku.
Prdzej daaby si pokraja, ni by pozwolia, eby to on sprzeda jej stanik.
Zbliywszy si do sklepu, przez witryn zobaczya Eduarda stojcego za lad. W jednej
chwili odwrcia si na picie, zdecydowana darowa sobie zakupy. Bya tak rozkojarzona i
otumaniona zoliwoci losu, e zderzya si z nadchodzc z drugiej strony kobiet i upada na

chodnik.
- Och, przepraszam - powiedziaa. Czua si idiotycznie, przepraszajc za to, e si
przewrcia.
- To ja przepraszam, to moja wina - odpara kobieta, wypowiadajc sowa z lekkim
obcym akcentem.
I naraz obie zamilky, zaskoczone.
- Wyglda na to, e naszym przeznaczeniem jest wpadanie na siebie... - oznajmia
urodziwa cudzoziemka, ta sama, ktra siedziaa za kierownic niebieskiego land - rovera w dzie
zniknicia Selene.
Obie si rozemiay.
- Pozbieraa si jako po tamtym zdarzeniu?
- Tak, cakowicie, dzikuj.
- W takim razie dzisiaj ju mi nie uciekniesz. Jestem ci winna zadouczynienie za te
wypadki. Co powiesz na rogalik i gorc czekolad z bit mietan?
Anad zastanowia si przez chwil. Skd ta kobieta wiedziaa, e szaleje na punkcie
czekolady i bitej mietany? Z okazji kadego waniejszego wydarzenia chodziy razem z Selene,
a czasem te z jej przyjacikami, do kawiarni, a teraz miny ju dwa tygodnie, odkd nie miaa
czekolady w ustach. Pocieka jej linka. W kocu zakup (a raczej niedoszy zakup) pierwszego
biustonosza to okazja dobra jak kada inna. Gdyby Selene bya obecna, najpewniej te by j
zaprosia.
- Znam jedn kawiarni w pobliu - powiedziaa Anad.
Pikna cudzoziemka umiechna si i eleganckim, naturalnym gestem podsuna
dziewczynce rami. Anad w rwnie naturalny sposb, chwycia rk kobiety i poprowadzia j
uliczkami, zerkajc ukradkiem w jej stron.
Nieznajoma miaa niesychanie bia twarz, blond wosy o srebrzystym poysku,
niebieskie oczy, w odcieniu jakby prosto z morskiej gbiny, i cudowny umiech. Wydawaa si
nie tylko pikna, lecz take fascynujca. Sdzc jedynie po akcencie, niezmiernie trudno byo
okreli jej pochodzenie. Przed szecioma laty, z pocztkiem wiosny, zaczli tu zjeda
cudzoziemcy. Jako schronienie suy im hotel na kempingu. Niektrzy uprawiali rafting,
spywajc rwc rzek podczas pierwszych roztopw, inni wyruszali w gry, gdy pozwalaa na to
pogoda, albo ubrani w krzykliwe kurtki przemierzali pene wiosennych barw i zapachw doliny.

Potem zwalniali miejsce dla skakowiczw, najbardziej zwinnych i odwanych, ktrzy


przyjedali, gdy ld w skalnych jaskiniach zdy ju stopnie. Cz turystw zadowalaa si
jedynie spacerami po dolinach i odwiedzaniem jezior, czerpic przyjemno z zapierajcych dech
w piersi widokw i wdychajc zdrowe grskie powietrze. Uprzejma cudzoziemka zdawaa si
nalee do tej wanie grupy.
- Czeka na ciebie mama?
Anad poczua ucisk w gardle. Mama na ni nie czekaa. Nie miaa matki ani babki,
raptem ciotk, ktra w gruncie rzeczy do niczego si nie nadawaa.
- Poprzednim razem nie miaam okazji si przedstawi. Nazywam si Cristine Olav.
- A ja Anad.
- Tak, pamitam, liczne imi, Anad, nie mona zapomnie. Dodaje ci dostojestwa.
Wiesz, e jeste bardzo adn dziewczynk?
Nie bya to prawda, Anad wiedziaa. Kiedy jednak pani Olav oznajmia to z tak
szczeroci - uwierzya i poczua si pikna, otoczona podziwem, lecz przede wszystkim
kochana.
Dlatego te - wbrew temu, co obiecaa Elenie - opowiedziaa nowej znajomej o
niedawnym znikniciu mamy i o niespodziewanej chorobie, na jak ona sama zapada, a take dlaczego by nie? - o przyjedzie ciotki i niefortunnej prbie zakupu stanika. Nawizaa do
wydarze z ostatnich dni, poniewa potrzebowaa, aby kto spojrza na ni z zachwytem,
wysucha jej z uwag i nie przestawa si do niej umiecha. Pani Olav bya mniej wylewna,
powiedziaa jedynie, e mieszka w hotelu od kilku dni i e jest w miasteczku przejazdem, ale
chciaaby jeszcze zobaczy jeziora.
Wwczas jej twarz si rozwietlia.
- Miaaby ochot przejecha si ze mn?
Bez chwili zastanowienia, nawet nie mrugnwszy okiem, Anad przyja propozycj. W
cigu caego podwieczorku nie czua adnej dolegliwoci, nie dudnio jej w gowie, nie bolay
stawy. Opuci j nawet smutek z powodu nieobecnoci Selene. Pani Olav i czekolada z
rogalikiem okazay si najlepszym panaceum na wszelkie bolczki.
Nagle cudzoziemka podniosa si z miejsca, gestem dajc zna, e zaraz wraca. Anad
pomylaa, e pewnie posza do toalety, i zaja si pochanianiem drugiego rogalika; poprosia
te Ros, kelnerk w kawiarni, o jeszcze jedn porcj bitej mietany - bardzo prosz, bo

czekolada jest taka pyszna, ale skoczya mi si mietana.


Nie potrafiaby powiedzie, czy pani Olav bya nieobecna minut, czy godzin. Kiedy
jednak wrcia, z tajemniczym umiechem wrczya jej podarunek, zawinity w papier ze sklepu
z pasmanteri Eduarda.
Anad nie moga uwierzy wasnym oczom. Pani Olav kupia jej najliczniejszy stanik,
jaki kiedykolwiek widziaa. Na bordowym tle widnia etniczny wzr, a feston zdobiy wesoe
geometryczne rysunki z zieleni i bkicie. Bdzie na ni pasowa?
Wstaa z miejsca i podekscytowana udaa si do azienki, eby przymierzy prezent.
Pasowa idealnie, by w jej rozmiarze, przylega do ciaa, jakby zosta uszyty na miar. Dokadnie
taki o jakim marzya - zabawny, niekrpujcy i wygodny. Nie wiedziaa, jakiej jest firmy, ale
bya pewna, e adna z koleanek nie moe pochwali si takim stanikiem. Woya sweter i
wybiega z azienki, eby podzikowa przecudownej pani Olav za podarunek, lecz przy stoliku
nie byo ju nikogo. Tylko na blacie leaa samotna bombonierka.
- To dla ciebie - powiedziaa Rosa.
Anad bya najedzona, chwycia wic pudeko pralinek, a Rosa, sprztajc ze stou
filianki po czekoladzie, poinformowaa j, e cudzoziemka zapacia z podwieczorek i
niepostrzeenie opucia lokal, pozostawiajc te hojny napiwek.
Elena siedziaa z Criseld w swojej kuchni, uskajc fasol i dogldajc garnkw. Czua
si nieswojo. Dzidziu nie dawa jej spokoju, dobijajc si od wewntrz. Uderzenia byy mocne,
nage; ostatnie na chwil pozbawio j tchu.
- A wic to prawda?
Criselda przytakna, wkadajc czekoladk do ust i przygldajc si Elenie.
- Tak jest. Doszo do koniunkcji Saturna z Jowiszem. Hlder czy to wydarzenie z
przybyciem wybranki.
- A koniunkcja siedmiu planet?
- Zblia si. By moe dojdzie do niej w cigu najbliszych miesicy, moe ju za
kwarta.
Elena podzikowaa za czekoladk i dalej uskaa fasol.
- Odsu ode mnie to pudeko, nie mog si oprze - powiedziaa. Po chwili zamylenia
dodaa: - Wszystko do siebie pasuje. Koniunkcja gwiazd i ksiycowy meteoryt wskazuj, co,
kiedy i gdzie si wydarzy.

- Tu i teraz.
- Nie mog w to uwierzy. Sdziymy, e to Selene jest wybrank, ale nie byo co do
tego pewnoci.
- Odish wiedziay o tym od dawna. Od chwili ataku, podczas ktrego zgina Demeter owiadczya Criselda.
- Przeklte strzygi... przeklte wiedmy Odish, o may wos nie zabray ze sob Anad.
Syszc te sowa, Criselda stanowczo pokrcia gow.
- Anad nie moga dostrzec strzygi, nie zostaa poddana inicjacji.
- Ach, nie? Opis kruka, jaki nam przedstawia, by opisem strzygi. Powiedziaa przecie:
zdeformowany, wielki, o inteligentnym spojrzeniu, nawet przemwi ludzkim gosem... Strzyga
staraa si zama jej wol - odbia pieczk Elena.
- Ale... gdyby to bya strzyga, maa skoczyaby tak samo jak Selene. Nikt, tym bardziej
maa dziewczynka, nie jest w stanie oprze si jej woli - upieraa si Criselda.
- A co z tym Maksem?
- Nie ma nawet sensu go szuka. Najpewniej w ogle nie istnieje.
Elena zdenerwowaa si i dzidziu najwyraniej to odczu, rozpocz bowiem now sesj
kopni, jedno po drugim... Wszystko wydawao si takie dziwne. Ponadto bya przekonana, e
Criselda co przed ni ukrywa.
- A zatem twierdzisz, e Anad miaa racj, utrzymujc, e wszystko, co wydarzyo si po
znikniciu Selene, zostao przeprowadzone z zamiarem przekonania nas, e odesza z wasnej
woli?
- Wiedziaam o tym od pierwszej chwili.
- W takim razie... dlaczego pozwolia uwierzy dziewczynce, e matka porzucia j dla
jakiego mczyzny?
- A co miaymy jej powiedzie? - spytaa Criselda, nadgryzajc kolejn czekoladk.
- Prawd - bronia si Elena - Ma prawo zna prawd.
- O tym powinien zdecydowa konwent.
- No dobrze, ale do tego czasu mamy obowizek jej pilnowa. Ma czternacie lat,
przyznaj jej tarcz - zaproponowaa Elena.
- Ja? - obruszya si Criselda, wstajc od stou.
Nie moga usiedzie piciu minut w jednym miejscu, jeli jej rce nie byy czym zajte.

Chwycia chochl lec na marmurowym blacie.


- W czasie snu, eby si nie zorientowaa - nalegaa Elena. - Pamitasz, jek brzmi
zaklcie?
Podczas gdy Criselda staraa si przypomnie sobie formu, Elena posmutniaa na myl,
e ona sama nigdy nie wyrecytuje zaklcia, ma bowiem pecha rodzic samych chopcw.
Tarcza ochronna przeznaczona bya dla nastoletnich dziewczt. Miaa je chroni przed
przeklestwem Odish i nie dopuci do tego, by przeistaczajc si w kobiety, wykrwawiy si na
mier. Anad nie wiedziaa, e musi mie si na bacznoci.
Criselda bya zatroskana. Nigdy nie preparowaa tarczy ochronne dla nastolatki.
Zdecydowanie zamieszaa w wielkim garze.
- Ale Anad wyglda, jakby miaa nie wicej ni dziesi lat. Nie ma takiej potrzeby.
- Nie ma potrzeby? Wanie porwano jej matk, a ona znajduje si w najdelikatniejszym
okresie ycia Omar. I mwisz, e nie ma potrzeby? Co w takim razie naleaoby uczyni?! wykrzyczaa Elena, zrospaczona.
Criselda to chodzce nieszczcie, pomylaa. Kto wpad na tak genialny pomys, eby
przysa tu akurat j? Gaya, oczywicie, eby pozby si dziewczynki i zemci na Selene.
- Moim zadaniem jest odnale Selene - oznajmia z uczuciem Criselda, potrzsajc
chochl. - Po to tu przyjechaam i tym si zajmuj.
- A co z dziewczynk? - nalegaa Elena.
- Dziewczynka da sobie rad. adna ze mnie niaka.
To prawda, Criselda wiedziaa o zajmowaniu si dziemi tyle, ile o gotowaniu rosou. O
jednym i o drugim nie miaa bladego pojcia.
Elena zmienia taktyk.
- Ju od dwch tygodni zajmujesz si t spraw. Na jaki lad natrafia po nadejciu
telegramu i koperty z pienidzmi? No, sucham. Co znalaza?
- Nic - odpara Criselda, nie kryjc zakopotania.
Mwic nic, nie kamaa, lecz z premedytacj ukrywaa prawd. Owo nic oznaczao
bardzo wiele. Oznaczao podejrzenia co do Selene. Podejrzenia, ktrych nie ubierze w sowa,
dopki nie bdzie ich cakowicie pewna. Wnioski do jakich dosza, rzeczywicie byy adne, i
by to powd do niepokoju.
- Anad te si nie zajmujesz.

- Jak to nie zajmuj? Mieszkam z ni.


- Mam na myli, e nie pilnujesz jej, nie opiekujesz si ni, nie wiesz, co przychodzi jej
do gowy, o czym myli.
- Jedyne, co przychodzi jej do gowy, to bzdury. Kadej nocy zajmuj si ich
przepdzaniem. - Criselda bronia si zaciekle.
- I to wszystko?
- Poszukuje jej matki, czyli robi to, na czym zaley Anad. Nigdy nie miaam dzieci. A
dlaczego to ty nie wzia jej do siebie?
Elena o mao nie zemdlaa. Dwa dni, ktre dziewczynka spdzia pod jej dachem, okazay
si nie lada wyzwaniem.
- Na najbliszym konwencie musimy zdecydowa, co robimy z Anad - powiedziaa
Elena, eby zakoczy spr.
Criselda popatrzya na ni z przestrachem i wskazaa jej ogromny brzuch.
- Dasz rad wznie si w powietrze?
- Oczywicie, e tak, nie mam innego wyjcia. Owszem, wa wicej, mam problemy z
nawigacj, ale czary dziaaj bez zmian.
Criselda skosztowaa gotujcej si potrawy i sparzya sobie jzyk.
- Anad mnie nie martwi. Nie ami sobie gowy tym, jak zapewni jej bezpieczestwo.
Jest bardzo rozsdn dziewczynk.
Elena poczua si w obowizku zwrci Criseldzie uwag, e w rzeczywistoci nic o
maej nie wie.
- Jest bardzo sprytna.
- Zdyam si zorientowa.
- Przeczytaa wszystkie ksiki ze szkolnej biblioteki. Selene przywozia jej nowe ksiki
z miasta.
- Maa czytelniczka.
- Posuguje si perfekcyjnie picioma jzykami, w mowie i pimie.
- No tak.
- Potrafi gra na kadym instrumencie, jaki dasz jej do rk.
Criseldzie zaczynao brakowa argumentw.
- Co usiujesz mi powiedzie?

- e nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, dlaczego Selene nie przekazaa jej informacji,
jakie powinna otrzyma dziewczynka w jej wieku.
Elena patrzya na Criseld. Wstrzymaa oddech, widzc, ja ta, zamylona, opiera si o
garnek, ktry zaczyna si przychyla. Krzykna, ale byo ju za pno.
- Ostronie!
Criselda uchwycia si naczynia, by zaraz potem si potkn. Zapaa za zason przy
oknie, lecz urwaa j, a garnek z przeraajcym hukiem run na ziemi. Rozbi si na tysic
kawakw, zacielajc podog kawakami kurczaka i gotowanego boczku, selerem, marchewk,
cebul i ziemniakami.
Elena zaczerpna gboko powietrza, raz i drugi, podobnie jak may pikarz, ktrego
nosia z brzuchu. Czy zdoa wytrzyma jeszcze dwa miesice do porodu, dwa dugie miesice, z
futbolist atakujcym od wewntrz i Criseld robic to samo z zewntrz? Haas, jaki
spowodowao tukce si naczynie, sprawi, e do kuchni zbiega si caa druyna dzieciakw,
przekonanych, e w domu wybucha bomba.
- Gdzie jest ta bomba?!
- Co si stao?
- Co bdziemy je?
- Wynocha! Wszyscy, wynocha mi std! - krzykna Elena bliska paczu.
Criselda, przewinie, sprawiaa wraenie, jakby cae wydarzenie jej nie dotyczyo. Majc
przed oczami wasne dzieo, zdawaa si spoglda na kuchni, nie dostrzegajc baaganu, ktry
spowodowaa. Jej myli byy zajte czym innym.
- Chcesz powiedzie, e Selene miaa jakie powody, by nie wtajemnicza Anad? Jakie?
O czym nie wiemy? Moe nie jest Omar? Moe jest zwyk miertelniczk?
Syszc te pytania, pochylona nad zachlapan podog Elena umiechna si przez zy.
Przynajmniej jedna rzecz, pord wszystkich nieszcz, udaa jej si tego dnia. Criselda poja
wreszcie, e Selene ukrywaa przed nimi znacznie wicej, ni pierwotnie mylay, oraz e Anad
jest jedn z nich.

ROZDZIA V
KLAN WILCZYCY
Anad, nagle rozbudzona, poderwaa si i otworzya oczy. Usyszaa skowyt i bya
przekonana, e wydoby si z wilczej gardzieli. Nie moga ju zasn. Co kazao jej podnie si
z ka, jaki wewntrzny niepokj, a moe jasne wiato, ktre wpadao do pokoju, cho bya
przecie noc.
Podesza do okna i uchylia okiennice. Ponad wzgrzami unosi si dostojny ksiyc w
peni. Opara okcie na parapecie i wpatrzya si w niebo. Z zewntrz napywao parne powietrze.
Odprya si, pozwalajc, by ukoiy j ksiycowe promienie. Wiosenna noc sama w sobie nie
dorwnywaa urokiem bezchmurnemu firmamentowi. Niebo wydawao si burzy. Odkd
znikna Selene, soce przestao rozwietla dzie, a noc utracia blask. Caa kopua ziemi
wydawaa si brudna.
Masz ochot na kpiel w ksiycu? - pytaa Selene w letnie noce, po czym obie
wycigay si na trawie, a przygaszony blask nocy koi je po przyjacielsku do snu, podczas gdy z
gr dochodzi skowyt wilkw. Wilki wyy do ksiyca, ich wsplnika, i nawizyway z nim
dialog. A one dwie taczyy w rytm skowytu. By to odgos mioci, pasji, tsknoty, melancholii.
Wszystko tej nocy przypominao jej o Selene. Gdzie si podziewa? Dlaczego nie daje
adnego znaku ycia? Czy nie wie, e crka tak bardzo za ni tskni?
Ponownie da si sysze dugi, uporczywy skowyt, ktry przyprawi Anad o gsi
skrk. Po jakiej chwili z jej garda doby si zupenie naturalnie jk przepeniony smutkiem.
Dziewczynka zawya i opowiedziaa swj al przyjacioom wilkom, przyjacioom Selene. Zaraz
potem, zaskoczona wasnym zachowaniem, odruchowo przyoya do do ust, jakby wanie
dopucia si niezamierzonego wystpku. Nie miaa czasu si nad tym zastanowi, bo oto
usyszaa odpowied matki wilczyc i - jeszcze bardziej zaskoczona zrozumiaa jej znaczenie: To
one j ze sob zabray, to u nich przebywa, one s mocarne, lecz mona je pokona.
Na trzscych si nogach odesza od okna. To absurdalne, cakowicie absurdalne: sama
zawya i uzyskaa od wilczycy odpowied, ktr zrozumiaa. Skd wiedziaa, e to wilczyca? Po
prostu wiedziaa i kropka. Nie, to wszystko nie trzyma si kupy. Wilki i ludzie nie mog si
midzy sob porozumiewa. Mimo to odczytaa skierowan do niej wiadomo, cho nie w peni
j rozszyfrowaa. Kim s t one, ktre zabray ze sob matk? Czy zatem nie ucieka z

Maksem?
Upewnia si, czy przypadkiem jej rce nie zaczynaj porasta wosami, i ukradkiem
spojrzaa w lustro. Nie, nie przemienia si w wilka. To wszystko jest takie dziwne... Co za
gupoty! Pewnie co jej si przywidziao. Odczua potrzeb opowiedzenia komu o caym
zdarzeniu, aby upewni si, e nie s to pierwsze oznaki szalestwa, jakie wczeniej dotkno
Selene. Nie zastanawiajc si dugo,posza do pokoju ciotki Criseldy.
ko byo pocielone, pokj pusty, a okno otwarte. Anad stana jak wryta. Zegar
wskazywa drug w nocy, a w domy nie byo ladu po ciotce Criseldzie. Gdzie si podziaa?
Znikna jak Selene? Uderzy w ni piorun jak w Demeter? Ta ostatnia opcja wydawaa si
najmniej prawdopodobna, na niebie bowiem poyskiway gwiazdy, a ksiyc przeglda si w
przeczy.
Rozbieganym wzrokiem staraa si ogarn pokj ciotki Criseldy w poszukiwaniu
jakiejkolwiek wskazwki. Na stoliku obok ksiki, sta odkrcony soik z kremem. Dobywajcy
si z niego zapach zwrci jej uwag. Przypomina Selene. By to ten sam krem, ktrego ona
uywaa. Zanurzya w nim palec wskazujcy. Zapach wanilii i wycigu z jaminu - nie miaa co
do tego wtpliwoci. Naoya sobie krem na twarz i posmarowaa nim rce, tak jak zrobia to
Selene ktrej nocy, niewiadoma e crka j podglda. Zacigna si raz i drugi aromatem i
poczua, jak powoli ogarnia j bogo.
Lekkie askotanie w nogach sprawio, e opada z si. Czonki jej ciaa stay si wte,
znieruchomiay. Ogarno j nieznane dotd, straszne lenistwo. Osuna si bezwadnie na ko
ciotki Criseldy, potrcajc lec na stoliku ksik, ktra upada obok niej, otwarta na
przypadkowej stronie. Cho moe nie tak cakiem przypadkowej, poniewa kartka bya pomita,
jakby szczeglnie czsto z niej korzystano.
Ksiycowy promie owietli ksik, zachcajc Anad do lektury. Dziewczynka,
cakowicie posuszna losowi, ktry prowadzi j, wskazujc, gdzie ma stawia kroki, przeczytaa
stron zapisan w dziwnym jzyku, wymawiajc, ku wasnemu zdziwieniu, twarde dwiki
odpowiadajce zapisanym sowom. I chocia nie znaa ich znaczenia, zrozumiaa sens
przeczytanego fragmentu.
W miar lektury nabieraa coraz wikszego przekonania, e kiedy ju wymawiaa te
sowa, e na dodatek zrobia to w czyim towarzystwie, znaa kadencj i melodie zda.
Poczua, jak ogarnia ja intensywne ciepo, ktre wprawia w ruch krew, przepywajc

przez wszystkie arterie. Ten ywy strumie dotar do kadego zakamarka pulsujcego ciaa,
sprawi, e poczua si pani przestrzeni. Oczy zaszy jej mg i pograjc si we nie, doznaa
wraenia, e jej lekkie, niemal eteryczne ciaa zanurza si w nocy i szybuje unoszone przez wiatr.
Na lenej polanie, przez ktr przepywa strumyk, osonitej wschodnim zboczem gry,
panowa tej nocy, owietlonej przez ksiyc w peni, ruch jak rzadko kiedy. Cztery kobiety
uformoway krg i wypiewawszy kilka kantyczek, zataczyy razem. Nastpnie najstarsza z nich
ustawia wiece w piciu punktach owego krgu, po czym zapalia je, oywiajc geometryczn
moc piciokta.
Criselda, pulchna i pozbawiona wdziku, rozpucia wosy upite w kok i skierowaa
twarz w stron ksiyca. Wtedy jej oczy rozbysy, uszlachetniajc rysy twarzy. Pozostae
uczestniczki spotkania, naladujc poczynania gospodyni, rwnie rozpuciy wosy, uniosy
wzrok ku ksiycowi, chwyciy si za rce i rwnoczenie wyday z siebie skowyt. To by jzyk
wilczyc, jzyk ich klanu.
Wzyway Selene. Przywoyway zaginion.
Po kilku minutach kto odpowiedzia na ich wezwanie, ale nie bya to Selene. Skowyt by
niewyrany, brzmia jak muzyka. Zdziwiy si, w ich dolinie nie byo nikogo wicej, kto
naleaby do Klanu Wilczycy. Nie miay jednak okazji, by wyrazi swoje zdziwienie sowami.
Po chwili bowiem usyszay wyranie, niektre z nich po raz pierwszy, odpowied matki
wilczycy: To one j ze sob zabray, to u nich przebywa, one s mocarne, lecz mona je pokona.
Elena, Gaya, Criselda i Karen osuny si na ziemi, wyczerpane psychicznym wysikiem.
adna nie potrafia wyrazi wtpliwoci i strachu, jakimi napeniao je uprowadzenie Selene. A
szczeglnie Criselda. Wiedziay, e telepatyczna sia, jak wyzwoliy, bya wystarczajco
potna, by dotrze do Selene, ktra moga odpowiedzie na wezwanie, o ile sama nie bdzie si
przed nim bronia.
Elena zwrcia si do Criseldy:
- I jak? Co moemy zrobi z Selene?
Kierujca si intuicj Elena dostrzega, i Criselda zwleka z wyjawieniem swych
wtpliwoci.
- Jestem na tropie, ale potrzebuje wicej czasu.
Criselda wiedziaa ju, e nie bdzie moga duej zwodzi Eleny.
Kobiety zamilky i pogrywszy si w zadumie, day jej czas o ktry prosia.

Wykorzystaa t sytuacj, eby rozwia inn wtpliwo.


- Ktra z was zajmie si tymczasem przekazaniem wiedzy Anad?
Pomimo e bya najbliszym czonkiem rodziny, nie miaa najmniejszej ochoty
dowiadcza zaszczytu zajmowania si dziewczynk.
- Przekazaniem wiedzy? - zapytaa Kare. - To oznacza, e zamierzacie j wtajemniczy?
Criselda otara zroszone potem czoo. Znajdowaa si w samym centrum kredowego
krgu, pomie wiec przygasa i moc zaczynaa ustpowa.
- Rozwaaymy to z Elen. Dziewczynka ma ju czternacie lat.
Dla Karen, ktra przybya z daleka, sprawa przedstawiaa si jasno.
- Byam jej lekark i mog was zapewni, e nie ma za grosz intuicji ani zdolnoci, mimo
e jest crk Selene.
Gaya, uraona, wesza jej w sowo:
- Jeli sugerujesz, e Selene jest wybrank, mylisz si.
Karen popatrzya na ni nieubaganym wzrokiem.
- Nie sugeruj, tylko stwierdzam. Selene jest wybrank z przepowiedni.
Criselda zmienia temat.
- Nie zajmujemy si podwaaniem przepowiedni ani roztrzsaniem, czy Selene jest, czy
nie jest wybrank. Rozmawiamy o Anad i jej przyszoci.
- I teraniejszoci - zaznaczya Elena. - I prosiabym was, ebycie si pospieszyy,
poniewa o trzeciej nad ranem moje zaklcie senne zazwyczaj przestaje dziaa i jeli mj m
si przebudzi i zobaczy, e mnie przy nim nie ma, obruszy si na dobre.
Karen zdumiaa si.
- To on nie wie?
- A czemu miaby wiedzie?
- Gdybym miaa ma, powiedziaabym mu o wszystkim.
- Doprawdy? A ilu swoim chopakom o tym powiedziaa?
Karen zamilka, lecz Elena nie ustpowaa.
- Sprbuj wyjawi prawd swojemu chopakowi, a zanim si spostrzeesz, zobaczysz, jak
czmycha gdzie pieprz ronie.
Criselda wykorzystaa wahanie Karen i rwnie postanowia ruszy do ataku.
- Twoja diagnoza brzmi, e Anad nie posiada zdolnoci...

- Dokadnie tak - oznajmia Karen. - Ale gotowa jestem si ni zaj. Wiem, e gdyby
chodzio o moj crk, Selene postpiaby tak samo. - Gaya i Criselda odetchny z ulg. Karen
wanie owiadczya, e moe zaj si dziewczynk, co oznaczao, e one nie bd musiay tego
robi.
- A wic udao nam si doj do porozumienia. Moemy si rozej - podsumowaa
rezolutnie Gaya.
Elena jednak zaprzeczya.
- Nie zgadzam si z Karen. Musimy wtajemniczy Anad. Dziewczynka ma w sobie
olbrzymi potencja.
- To, e jest inteligentna, nie oznacza, e od razu musi posiada inne moce zaprotestowaa Karen. - Nie zapominaj, e to ja jestem jej lekark.
- Lekarka, nauczycielka... Specjalistki od Anad! Dobra zagrywka, Gayu, cign Karen
a z Tanzanii, eby zemci si na Selene. To typowe dla ciebie - owiadczya Elena, za na
Gay.
- To nie ja kazaam jej przyjeda - zaprotestowaa Gaya.
- Jak to nie ty? - zdziwia si Karen, kierujc wzrok na Elen.
- Ja?! - wykrzykna zdziwiona Elena, trzymajc si za swj wielki brzuch. - Wiesz, e
nie mog nikogo przywoywa, bdc w ciy.
Ale Karen koniecznie chciaa wiedzie, kto zmusi j do nagej podry.
- Kto w takim razie mnie przywoa? Odebraam jasny sygna i dlatego wrciam. Dlatego
jestem tu z wami.
adna z kobiet nie odpowiedziaa.
- Co o tym mylisz, Criseldo? - odezwaa si w kocu Elena.
Criselda zawahaa si. Ledwie znaa Anad, ale wiedziaa, e odmowa wtajemniczenia
dziewczynki oznacza zdrad wasnej siostry.
- Wszystkie kobiety z rodziny Tsinoulis zostay wtajemniczone jako dziewczynki. adna
nie sprawiaa wraenia, jakoby si nie nadawaa, chyba e...
Spojrzaa na Elen. Wtpliwoci co do pochodzenia Anad i podejrzenie, e dziewczynka
moe nie by crk Selene, nie opuszczay jej. Tylko w ten sposb mona byo uzasadni brak
uzdolnie dziewczynki.
Gaya tupna.

- Wiedziaam, e tak bdzie, wszystko zostaje w domu, na waszym podwrku. Demeter


nie yje, Selene znikna, Criselda przybywa wydawa nam rozkazy, a wy wszystkie dycie do
tego, eby dziewczynka wodzia nas za nos.
Criselda, ktra miaa ju po dziurki w nosie wojowniczoci Gai, nie pucia tej uwagi
mimo uszu.
- Nie zmuszaj mnie, ebym uya zaklcia posuszestwa.
Gaya, rozdraniona niczym lwica, nie dawaa za wygran.
- Nie potrafiaby tego zrobi. Wy, kobiety z rodu Tsinoulis, wszystkie jestecie
zwyczajne. Ani Selene nie jest wybrank, ani Anad ni nie jest i nie bdzie. To dla mnie jasne
jak soce.
Zaledwie wypowiedziaa te sowa, zobaczya ze zdziwieniem, e nikt jej nie sucha, a
twarze pozostaych kobiet zwrcone s ku niebu. Wszystkie trzy stay z wytrzeszczonymi
oczyma i otwartymi ustami. Gaya podya za ich wzrokiem i dostrzega Anad, unoszca si
ponad gaziami dbw i wypatrujc wolej przestrzeni do ldowania na polanie, gdzie odbywa
si konwent. Gaya przekna lin. By to najdoskonalszy lot, jaki kiedykolwiek miaa okazj
oglda, wyczyn godny podziwu.
Anad dotkna stopami ziemi, otworzya oczy, spojrzaa na wpatrzone w ni cztery
kobiety i wydobya z siebie sowa zdziwienia.
- Jak... jakim sposobem si tutaj znalazam?
Zdaniem Criseldy zabrzmiao to niezwykle naturalnie.
- Nie wierz! - wykrzykna Gaya. - Nie dam si nabra na aden z waszych numerw. To
musi by robota Criseldy. Wszystko sobie przygotowaa.
Anad nie zrozumiaa oburzenia Gai. Krcio si jej w gowie i nie wiedziaa, co si
waciwie dzieje. Ciotka Criselda chwycia j za rk.
- Anad, zotko, nigdy wczeniej tego nie robia?
Dziewczynka ledwie moga przypomnie sobie sen. pamitaa, e unosia si w
powietrzu. Ale jakim cudem znalaza si na lenej polanie?
- Czego?
- No, tego, co zrobia teraz. Przyleciaa tutaj.
- Przyleciaam? Chcesz, ciociu, powiedzie, e...?
Karen pogaskaa j po policzku.

- Jeste pewna, ze ani Selene, ani Demeter ci tego nie nauczyy?


Anad pokrcia gow. Bya cakowicie zaskoczona. Suchaa rozmowy czterech kobiet,
zupenie nie rozumiejc o czym mwi.
Elena umiechna si zadowolona. Czua, e triumfuje.
- A widzicie?
Gaya nie dawaa si przekona.
- To niemoliwe, ja powiciam sze lat... Niemoliwe.
Karen rwnie nie moga uwierzy wasnym oczom.
- Skd wzia ma?
Anad szybko sobie przypomniaa.
- Posmarowaam si kremem ciotki Criseldy. Zostawia soik na stoliku.
- A zaklcie? Skd je znaa? - spytaa oszoomiona Criselda.
- Jakie zaklcie?
- Wypowiedziaa na gos jakie sowa, prawda?
- Przeczytaam co w ksice, ktra wpada mi w rce.
Gaya znw si oburzya.
- Jasne, a mnie kaktus wyrs na doni! Powiedz lepiej prawd. Selene zaznajamiaa ci z
czarami, odkd zacza chodzi do obka.
Te sowa byy jak policzek. Anad wymamrotaa z niedowierzaniem.
- Z cza... czarami?
- Nie udawaj, e nic nie wiesz. Jeste tak sam czarownic jak ja i one, jak twoja babka i
matka.
I wwczas kawaki ukadanki zaczy do siebie pasowa, Anad poja ich znaczenie,
jednak echo sowa czary zadudnio jej w uszach. Criselda zdya j pochwyci w sam por,
dziewczynka bowiem blada z kad chwil coraz bardziej i gdyby nie podtrzymywaa si
ramienia swojej ciotki, pewnie osunaby si na ziemi. Szczero, jaka bia z jej niebieskich
oczu, nie pozostawiaa watpliwoci.
- Czaro... czarownic?
adna z nich nie zaprzeczya.
Anad zwrcia si do swojej nauczycielki:
- Powiedziaa pani, e jestem... czarownic?

Gaya przytakna, lecz Anad nadal krcia gow.


- To nieprawda... to jaki dowcip... - wyszeptaa.
Cztery pary oczu patrzyy na ni, nie zaprzeczajc ani nie potwierdzajc. Dziewczynka
przyjrzaa si kadej kobiecie po kolei, rzucia okiem na magiczny krg jaki tworzyy, poczua
emanujc z niego moc i zrozumiaa wiadomo.
To nie by dowcip.
Jest czarownic.
Zaraz potem osuna si w ramiona ciotki.

Proroctwo OMY
Suchajcie, nadejdzie w dzie, kiedy wreszcie
ta, ktr wybrano, wa zamknie
siostrzan.
Srebrzysty wos wrka niebiaska rozczesze,
Przywita j godnie, ugoci w przestworzach.
A ksiyc z wasn uroni w ofierze.
Syn z ojcem zataczy, gdzie wodny ich
dom.
W rzd jeden si bogw siedmioro ustawi,
By odda jej honor, gdy wstpi
Na tron.
Bj wtedy si zacznie
Okrutny i krwawy.
To wojna czarownic.
Lecz ona zwyciy,
i bero odziery,
swym blem,
sw krwi,
swoj wol niezomn.

ROZDZIA VI
LEGENDA OD I OM
U zarania dziejw matka czarodziejka O panowaa nad wszystkimi plemionami, za
pomoc magii nakadajc pokj na zwanionych wojownikw, sawic owoce ziemi i sprzyjajc
jej jednoci z ogniem, wod i powietrzem.
O bya szanowana przez ludzi i zwierzta, a w jej krlestwie panowaa sprawiedliwo.
O bya wcielon mdroci i znaa sekrety, ktre pozwalay jej leczy chorych i widzie
to, co jeszcze si nie wydarzyo.
O porozumiewaa si z duchami zmarych, ze zwierztami i lenymi rolinami.
O ya w harmonii z przyrod i ludmi, kochana przez wszystkich.
O bya podna i powia dwie niezmiernie urodziwe crki, ktrym nadaa imiona Od i Om i
przekazaa swoj wiedz.
Om pragna, by matka przekazaa jej wiedz o waciwociach leczniczych rolin i
korzeni. Dziki umiejtnoci agodzenia cierpie miertelnikw zaprzyjania si ze mierci i
zrozumiaa jej miosierdzie.
Od pragna, by matka nauczya jej sztuki porozumiewania si z duchami spoza wiata.
Dziki wysuchiwaniu skarg pogronych w alu umarych, ktrzy nigdy nie zaznali spokoju,
zagoci w niej strach przed mierci.
Om kochaa ycie, gdy nie odczuwaa strachu przed mierci.
Od baa si ycia, poniewa jej pragnieniem byo y wiecznie.
Om bya yciodajna i powia dziecko, crk Omi. Od nie chciaa jednak dowiadczy
blw porodowych i gdy jej siostra spaa, wykrada dziecko.
O, nie chcc, aby doszo do konfliktu midzy crkami, zgodzia si z blem serca
uczestniczy w farsie, wiedzc, e Om jest znacznie szlachetniejsza ni jej siostra, tymczasem Od
obiecaa wychowa Odi i opiekowa si ni jak wasnym dzieckiem.
Om przez jaki czas pogrona bya w smutku po utracie Omi, szybko jednak pocza
kolejn dziewczynk o imieniu Oma, wybaczajc Od jej wystpek.
Oma i Odi bawiy si razem, wsplnie przyjy nauk, jak przekazay im ich matki, i
wymieniy si midzy sob wiedz. Oma, dziki Odi, zapoznaa si z tajemnicami wrbiarstwa i
nauczya si rozmawia z duchami. Odi z kolei, dziki pomocy Omy, poznaa waciwoci

wywarw leczniczych i dowiedziaa si o zastosowaniu rolin, korzeni i kamieni.


Oma odkrya ktrego dnia, e zmarli powierzyli Od tajemnic niemiertelnoci. Ot
mona byo j osign po spoyciu krwi noworodkw lub dziewczynki, przemieniajcej si
wanie w kobiet. Oma, zlkniona, opowiedziaa o tym swojej matce Om.
Om nie zawierzya wyjanieniom siostry i postanowia ledzi jej poczynania. Tym
sposobem odkrya, e Od planuje powici jej crk Om - w chwili, gdy ta stanie si kobiet - i
wypi jej krew, aby sta si niemierteln.
By to sekret, ktry Od udao si uzyska od umarych.
Om rozgniewaa si na siostr i rzucia na ni kltw, przekla take crk, ktr jej
oddaa, i ziemi zamieszka przez siostr. Nastpnie zabraa ze sob mod Om i nie
poegnawszy si nawet ze swoj matk O, ktrej nie chciaa rani, ucieka jak najdalej i schronia
si w jaskini.
W czasie gdy Om ukrywaa si w jaskini wraz z crk, ziemia przestaa wydawa owoce.
nieg pokry j biaym welonem, zamraajc zbiory, wysuszajc licie i przynoszc gd i chd
do domu Od.
O czua si ju zmczona panowaniem na ziemi i chciaa przekaza bero wadzy crkom,
te jednak byy ze sob skcone, a ona wolaa unikn oddania wadzy tylko jednej z nich.
Tymczasem wojownicy rnych plemion, ktrzy pragnli wojny i chcieli naruszy pokj
zaprowadzony przez O, dowiedzieli si, e matka czarodziejka jest ju stara, a jej moc sabnie.
Obarczyli j wic win za panujcy gd i chd oraz nastanie pierwszej w ich yciu zimy.
Zebrali si potajemnie i wsplnie uznali, e oto nadszed czas mczyzn. Mczyni mieli
pooy kres mdroci i czarom kobiet. Postanowili przywrci prawo silniejszego i prawo
uywania broni, choby mili tego dokona przy uyciu siy.
Od z kolei, zagniewana na matk, e ta nie wyraa zgody, aby to w jej rce odda wadz,
przyczya si do wojownikw i wsplnie z nimi uknua spisek majcy pozbawi O krlestwa.
O zostaa obalona, a wtedy mczyni, zjednoczeni i uzbrojeni, uznali, e to nie Od
przejmie wadz po matce, lecz panujcym zostanie tajemniczy czarownik imieniem Shh,
mczyzna, ktry umia walczy oraz dziki pomocy Od zaznajomi si z mdroci i wiedz
matki czarodziejki.
Od, rozgniewana, e to nie ona zostanie krlow, zadaa, aby oeni si z jej crk Odi,
za wszystkich synw i crki, jakie zrodz si z ich zwizku, ofiarowa jej. Takiego trybutu si

domagaa.
O nie przestawaa paka, jej letnie zy roztopiy nieg i sprawiy, e na ziemi ponownie
pojawiy si oznaki ycia.
W teje samej chwili Om wysza z jaskini wraz ze swoj crk Om, przemienion w
kobiet, i na ziemi powrci urodzaj, rozwietlio si soce, rolinno zazielenia, zwierzta
znw zaczy si rozmnaa, a owoce dojrzewa. Przyroda obudzia si do ycia po
dugotrwaym letargu.
Jednake Shh, za pozwoleniem Od, przemieni wito narodzin i ycia w wito wojny i
mierci. Wszyscy potomkowie pci mskiej poczci przez Odi zostali powiceni tu po
porodzie, a ich krew zostaa spoyta przez Od. Wszyscy z wyjtkiem jednego, pierworodnego,
wyznaczonego na przyszego wadc. Crki natomiast, wiele crek zrodzonych przez Odi,
ktrym nadano imiona Odish, zostay wychowane przez Od w strachu przed mierci, w
nienawici do mczyzn i swoich kuzynek zwanych Omar.
Od wyjawia Odish tajemnic wiecznego ycia oraz nakazaa zoenie przysigi
wiernoci. Nakazaa im rwnie przej wadze nad nastoletnimi crkami Omy, aby mogy
korzysta z mocy ich krwi.
Om, widzc wszechobecna nienawi i smutek, e, kar, na jaka zasuguje krlestwo jej
siostry, bdzie nawrt zimy, chodu i godu.
O zmara z alu i smutku, zorzeczc swej crce Od. Przed mierci jednak cisna bero
wadzy w gb ziemi, tak aby nikt nigdy go nie posiad, i zapisaa wasn proroctwo
przepowiadajce nadejcie rudowosej czarodziejki, ktra pooy kres wojnie sistr czarownic.
Odi zmara z blu, jaki narasta w niej po utracie tylu potomkw i w wyniku
przemczenia tyloma porodami. Rwnie ona wasn krwi dopisaa ostatnie wersy goszce
zdrad, jakiej dopuci si wybranka, gdy i ona dowiadczya zdrady ze strony crek Odish.
Om zmara otoczona crkami i wnuczkami, przekazawszy im przed mierci, by nie
traciy chci ycia i yy nadziej na nadejcie rudowosej czarodziejki, ktra pomci zarwno je
same, jak i ich nastpczynie.
Wszystkie bez wyjtku marzyy o berle, ktre O ukrya w gbi ziemi, lecz nigdy go nie
odnalazy.
Po mierci Od kobiety zamieszkujce ziemi zastay wykluczone ze zgromadze i
ceremonii, usunite ze wity. Przestay piastowa stanowiska publiczne oraz doglda chorych.

Wojownicy umiecili je w domach, odebrali im prawo do uprawiania muzyki, taca, czytania


ksiek i uniemoliwili zgbianie wiedzy o przyrodzie; pod grob mierci zabronili zblia si
do broni i nakazali zakrywa ciao oraz gow, gdy uznali je za nieczyste. Kobiety traktowano z
pogard i publicznie karano, jeli okazyway mczyzn nieposuszestwo. Ogoszona take
edykt zapowiadajcy przeladowanie tych, ktre bd uprawia czary i sprzeciwia si woli Shh.
Rwnie crki Odi, zwane Odish, stay si ofiarami pogardy i byy szykanowane przez
wasnego ojca i brata, dlatego wanie Odish otruy swojego ojca Shh, by nastpnie zastawi
puapk na brata, posyajc go na mier z rki innego ambitnego wojownika.
Tym sposobem wojna gonia wojn, zdrada zdrad, a przeladowaniom nie byo koca.
Oma i jej liczne crki, na ktre mwiono Omar, nie wychodziy z ukrycia, oddajc si
potajemnie doskonaleniu umiejtnoci zwalczania chorb i agodzenia blu. Skryy si w lasach,
jaskiniach, dolinach, przez ktre pyny potoki, i na rozstajach drg, gdzie zbieray dary
ofiarowane im przez natur. Omar preparoway maci i rodki umierzajce bl ciaa oraz
posugiway si si rozumu i dobroczynnymi czarami, aby ujarzmi bolczki duszy.
Przyzwyczajone do przeladowa i ycia w ukryciu za dnia, nocami spotykay si na lenych
polanach, gdzie uczestniczyy w ceremoniach, taczc i piewajc pieni, ktrych im zakazano.
Zgodziy si odda pod opiek ksiyca, wyznaczajcego cykl kobiecy, czas zasieww,
przypywy i odpywy, oraz zoyy przysig, i bd pomaga sobie nawzajem przy uyciu
telepatii i starodawnego jzyka, aby tym sposobem uchroni si przed zazdroci Odish i
podejrzeniami mczyzn.
Crki Omy zaoyy plemiona Omar, a kada z jej wnuczek wybraa wasny klan spord
zwierzt zamieszkujcych ziemi. Zapoznay si z ich totemami, przyswoiy ich mdroci,
umiejtnoci, jzyk i ducha. Prawnuczki Om zaoyy klany Kur, Zajczyc, Niedwiedzic,
wilczyc, Orlic, Orek, Wyc, Fok, Szczurzyc i wiele innych, poczyy si ze swoimi rodami i
rozpierzchy po wiecie. Wszdzie, gdzie dotary, byy dobrze przyjmowane, poniewa niosy
mio i mdro. Niektre stay si wrkami, wyroczniami, zajmoway si muzyk, poezj ,
poonictwem, byy zielarkami i znachorkami. Wszystkie cechowaa podno, mdro i
zmysowo. Przekazyway sw natur crkom, ukrywajc jednoczenie ich prawdziwa natur
przed mami i kochankami, aby wzajemnie si chroni.
W ponurych czasach przeladowa i egzekucji wiele z nich stracio ycie na stosach, lecz
inne, ktre przetrway - yy, aeby pewnego, nie tak odlegego dnia mogo si speni proroctwo

O i aby przybya wybranka, rudowosa czarodziejka, ktra pokona Odish i zakoczy wojn
czarownic.
Chwila ta, zgodnie ze wskazwkami przekazywanymi przez konstelacje, miaa wkrtce
nadej.

ROZDZIA VII
OBJAWIENIE
Anad nie moga uwierzy.
- Selene jest wybrank, o ktrej wspomina proroctwo?
Criselda umiechna si do niej z dum, rozkoszujc si smakiem pralinki z
bombonierki, ktr przyniosa dziewczynka.
- Potwierdziy to gwiazdy, kometa zapowiedziaa jej ryche nadejcie, meteoryt spad w
dolin i koniunkcja gwiazd temu sprzyja. Jej rude wosy i moc, jak posiada, na to wskazuj.
- Wiedziaam, e Selene jest inna od wszystkich, zupenie inna...
- Jestem ciotk wybranej, a ty jej crk. To wielki honor nalee do jej plemienia, klanu i
rodu.
Anad wyrecytowaa to, czego wanie j nauczya:
- Jestem Anad, crk Selene, wnuczk Demeter, z plemienia scytyjskiego, Klanu
Wilczycy, rodu Tsinoulis.
Wypowiedziaa te sowa na gos, eby sama moga w nie uwierzy. Wszystko dziao si
tak szybko, e przez cay czas miaa w gowie gwnie wtpliwoci.
- Gdyby twoja mama moga ci zobaczy... - wyszeptaa wzruszona ciotka Criselda, ale
jej spojrzenie szybko przesoni welon smutku.
Nie uszo to uwagi Anad.
- No to jak... Selene ucieka z Maksem?
- Prawdopodobnie Max nie istnieje.
- Ale nie, istnieje. Mam numer jego telefonu.
- Znasz go?
- Nie. Selene nigdy mi o nim nie wspominaa.
Anad i Criselda spojrzay na siebie, nie majc odwagi gono wyrazi swoich
wtpliwoci. Dziewczynka zadawaa sobie pytanie, jaki by powd, dla ktrego Selene ukrywaa
przed ni istnienie Maksa. A Max? Wiedzia co o niej?
- Gdzie teraz przebywa Selene? Co si z ni stanie?
Criselda zaczerpna powietrza. Wiedziaa, e Anad jest inteligentna i trudno bdzie nie
powiedzie jej prawdy, moga jednak ukry przed ni cz swoich emocji. Nie chciaa ujawni,

e jej smutek jest wynikiem strachu, i Selene zdradzia.


- Nie wiemy gdzie przebywa. Porway j Odish.
Anad podejrzewaa, e tak wanie byo. Wystraszonym gosem odwaya si zapyta:
- Zabij j?
Criselda zwlekaa z odpowiedzi na tak bezporednie pytanie. Czy dziewczynka zrozumie
przesanie, jakie bd zawiera jej sowa?
- Jej nie.
Anad bez problemu wychwycia sugesti, cho nie do koca. Bya przeraona.
- Chcesz powiedzie, e to ONE zabiy babci?
Po policzku Criseldy spyna za. Rzeczywicie, Demeter, gowa rodziny Tsinoulis, na
wszelkie sposoby bronia Selene, nie chcc, by wpada w sida Odish. Criselda znaa swoj
siostr. Potrafia by twarda jak skaa. Pokonanie wielkiej matki rodu musiao bardzo wyczerpa
Odish, dlatego odeszy, by zebra siy i po upywie roku zaatakowa ponownie.
- Dlatego przez jaki czas nie byo o nich sycha. Twoja babcia posiadaa wielk moc i
jej zaklcie ochronne przez dugi czas byo skuteczne.
Anad nie przestaa analizowa i czy ze sob faktw.
- Dlaczego zatem mama, wiedzc, jakie czyha na ni niebezpieczestwo, nie ucieka po
mierci babci? Dlaczego si nie ukrya?
Criselda poczua jak oblewa j zimny pot. Anad zbliaa si do zadania pytania, na ktre
ona nie bdzie moga udzieli odpowiedzi. Musi postara si j zmyli.
- Selene bya niezwykle waleczna, mylaa, e da im wszystkim rad, ale podupada na
duchu.
- Ale...
Criselda wahaa si czy nie uy zaklcia ciszy. Nie moga znie tylu pyta naraz, nie
miaa gotowych odpowiedzi.
Anad jednak nie dawaa za wygran. Nieznona dziewucha!
- Ale to nie bya odwaga... Mama si zmienia, umylnie zwracaa na siebie uwag,
wystpowaa w Internecie i w radiu, udzielaa wywiadw i... pia alkohol i siadaa potem za
kierownic... W szkole mwili, e jej odbio.
Criselda odetchna z ulg.
- To twoje sowa. Selene troch si zmienia, staa si... nieobliczalna.

Anad przypomniaa sobie pomysy, na jakie wpadaa matka, niektre doprawdy wyborne,
inne kopotliwe, niepokojce.
- mier babci bardzo j dotkna, teraz lepiej to rozumiem. Moe i ja bym oszalaa na jej
miejscu.
Criseld zdziwiy te sowa. Czyby Anad widziaa wicej, ni jej si wydaje?
- Co chcesz przez to powiedzie?
Anad, niezwykle dojrzale odpara:
- Czy mogaby spokojnie y ze wiadomoci, e twoja wasna matka zgina, stajc w
twojej obronie?
Criselda ucaowaa dziewczynk, uradowana. Ta maa to prawdziwy skarb. Sama, bez
niczyjej pomocy, dosza do tego, co jej, dowiadczonej czarownicy, zajo ponad pitnacie dni.
Selene oszalaa z poczucia winy. Oczywicie! Zbyt przytaczajca ciya na niej
odpowiedzialno, by udwign los Omar i stawi czoo mierci wasnej matki. W zwizku z
tym pogubia si, nie wiedziaa, co pocz, bya przeraona. Dlatego zacza zachowywa si
nieodpowiedzialnie, jakby bya szalona, wbrew radom koleanek z konwentu.
Criselda przypomniaa sobie, jak po mierci gowy rodu, podczas tumnego pogrzebu,
Selene chowaa jeszcze wosy pod szykownym kapeluszem i zachowywaa si z wywaon
dyskrecj. Nie cakowita, gdy zawsze miaa w sobie mnstwo pasji i dziaaa impulsywnie.
Wwczas jeszcze podejrzenia, jakoby to ona miaa by wybrank, zamykay si w sferze plotek.
Prawie nikt jej nie zna, nic o niej nie wiedziano. Selene bya postrzegana jako crka Demeter,
gowy rodu Tsinoulis, wielkiej czarodziejki. I wszystko wskazywao, e tak wanie jest. Ju
wiele lat wczeniej kometa zapowiedziaa jej nadejcie. W roku mierci Demeter spad
ksiycowy meteoryt, a teraz, po niepokojcej koniunkcji Saturna i Jowisza, coraz blisza bya
chwila, gdy siedem planet miao si ustawi w jednej linii, co - jak wieciy traktaty - oznaczao
pocztek panowania wybranki. Proroctwo wypeniao si.
Anad przerwaa zamylenie Criseldy.
- Wiesz, co byo najgorsze?
Criselda zaprzeczya ruchem gowy.
- Selene odnalaza ciao babci.
Criselda przyoya donie do ust, by powstrzyma okrzyk przeraenia. Selene jej o tym
nie powiedziaa. To musiao by straszne! Odish zwykle deformoway swoje ofiary, zmieniajc

je w istoty budzce przeraenie. Pewnego razu, gdy bya ma dziewczynk, udaa si wraz z
Demeter na cmentarz - wbrew zakazowi, jaki wydali doroli, i amic obowizujce zasady.
Nigdy miay nie zapomnie sceny, jakiej byy wiadkami. Trzymajc si za rce, chciay po raz
ostatni ujrze Led, swoj najlepsz przyjacik, dziewczynk, ktrej nie byo dane sta si
kobiet, gdy zmara za spraw Odish w wyniku upywu krwi, zanim jeszcze zostaa
wtajemniczona i bya w stanie si obroni. Wymkny si noc, ona i jej siostra, eby zoy
ostatni pocaunek na policzku Ledy. Matka bezwarunkowo im tego zakazaa, ale nie posuchay
jej i zeszy w gb krypty, gdzie zostao zoone ciao Ledy. Miay tego gorzko poaowa!
Leda zostaa przemieniona w potwora.
Leda zmienia si w zarodek.
Leda leaa bez wosw, napuchnita, blada, pokryta krostami, z pustymi oczodoami, bez
paznokci, miaa wyrwane nogi. Leda, pikna Leda, przemienia si w najokropniejszego stwora z
najczarniejszych koszmarw.
Do koca swoich dni nie zapomni Ledy.
Criseldzie zrobio si al Selene. Dom ofiar Odish przybyway z najdalszych rejonw
lekarki sdowe Omar, by przedstawi prawdopodobne przyczyny zgonu i tym sposobem
zminimalizowa dociekania wymiaru sprawiedliwoci. Dziki temu mogy ogranicza policyjne
ledztwa. Orzekay, e przyczyn mierci jest upadek z wysokoci, potrcenie przez samochd,
poparzenie, utonicie.
-

Nie pozwolili mi jej zobaczy - wydusia z siebie Anad.

Miaa mtlik w gowie. Zbyt wiele si wydarzyo w zbyt krtkim czasie.


- Tak bardzo za nimi tskni - wyszeptaa bliska paczu.
Criselda tez za nimi tsknia, byy jej jedyn rodzin. Nie mogc si powstrzyma, obja
Anad, a ta wtulia si w ciotk, niczym szczeni w suk. Criselda pogaskaa czule dziewczynk
po czole, by odpdzi od niej lk i smutek.
- Czy Selene bardzo teraz cierpi?
- Jest silna, ma du moc, potrafi si broni.
- Chc odnale moj mam.
- Wczeniej bdziesz musiaa wiele si nauczy.
- Naucz si, zostan czarownic Omar i uwolni Selene z rk Odish. Pomoesz mi w
tym?

- Oczywicie!
- Zaczynamy?
- Jutro, teraz musisz si przespa. pij, maleka, pij i odpocznij.
Anad przez chwil mocia si w ramionach starej Criseldy, po czym niepostrzeenie
pocaowaa j w policzek.
- Kocham ci, ciociu.
Criselda poczua lekki dreszczyk przebiegajcy po ciele. Kiedy ostatni raz kto j
pocaowa? Ile czasu mino od chwili, gdy kto wyszepta jej do ucha kocham ci?
Przepeniona melancholi, zanurzona we wspomnieniach odlegej modoci, gdy poznaa
smak kochania, ukoysaa wnuczk swojej siostry i stwierdzia, e zmiana zdania jest
wiadectwem rozumu. Moe i nie znaa si na dzieciach, nie potrafia gotowa, brakowao jej
cierpliwoci, moe nie byo z niej wielkiego poytku, ale nie pozostawi dziewczynki samej, nie
odda jej na nauk do innej czarownicy.
Zostanie z Anad.
Przynajmniej tyle moga zrobi dla rodu Tsinoulis.
Widzie, a nie patrze, sysze, a nie sucha. Czyta natur i ycie za pomoc intuicji.
Zdobywaniem takich umiejtnoci zajmowaa si Anad dniami i nocami, odkd ciotka
Criselda zdecydowaa si przekaza jej podstawy czarodziejstwa. Dopki nie posidzie dwch
wspomnianych zasad, nie bdzie moga wypowiada zakl ani posugiwa si brzozow
rdk.
Rdk bya zachwycona, udaa si wraz z Criseld nad rzek. Zanim wybray waciw
ga i sprawdziy jej syntoni, ciotka pokazaa, w jaki sposb naley poprosi star brzoz, by
pozwolia zerwa swoj gazk. Anad wyranie usyszaa zgod drzewa i jednoczenie
zorientowaa si, e do Criseldy gos brzozy nie dotar. Czyby ciota bya gucha? Nie odwaya
si jej o to zapyta. Podobnie rzecz si miaa, gdy dotary do niej protesty uka uczepionego
gazi. Tego ciotka Criselda te nie wychwycia.
Nie przestawaa sysze, dochodzio do niej wiele rnych odgosw, zbyt wiele. Haas,,
okropne dudnienie, jakie ktrego dnia rozbrzmiao w jej gowie, przemieniao si w dwiki,
jzyki prymitywne, zwierzce, ktre rozumiaa bez najmniejszego problemu. Zrozumiaa psa,
kota, wrbla i mrwk. W promieniu piciu metrw zrnicowanie dwikw byo wrcz
niewyobraalne. Wola jednak nie ujawnia swoich odkry, na wszelki wypadek, nauczona

dowiadczeniem ze szkoy, kiedy to od razu chwytaa kad informacj i szybko musiaa gry
si w jzyk. Miaa dowiadczenie w tego typu unikach. Do perfekcji opanowaa udawanie
niezbyt bystrej.
Widziaa take wiele znakw, na ktre wczeniej nie zwracaa uwagi. Widziaa tre w
ksztatach chmur, kierunku wiatru, locie ptakw i zmarszczkach na przecieradle. Nauczya si
odczytywa to co postrzegaa, przy uyciu wasnej intuicji, nie powcigaa zmysw, a w
zrozumieniu niektrych snw i przeczu pomagaa jej ciotka.
Criselda pochwalia j za postpy w nauce, kiedy z fusw po herbacie spoczywajcych na
dnie filianki wyczytaa, e wkrtce czeka ciotk niespodzianka. Przepowiednia zicia si kilka
minut pniej. Listonosz dostarczy pakunek, ktry ciotka Criselda otwieraa drcymi z
podekscytowania rkoma, a z ktrego wychyli si przestraszony kotek. Nadawc okazaa si jej
przyjacika Leonora. Do ycze urodzinowych doczya prezent, kotka wydanego na wiat
przez kocic Amand, ktr z kolei Criselda podarowaa przyjacice kilka lat wczeniej.
Anad pogaskaa nowego przybysza, zamruczaa i poczua rado, gdy zrozumiaa
odpowied przekazan miaukniciem przez kocitko: Chc do mamy.
Poczua, jak miknie jej serce. Miaa z tym zwierztkiem znacznie wicej wsplnego, ni
by si mogo wydawa. Oboje zostali odczeni od swoich matek i byli na asce ciotki Criseldy.
Obwoaa si zatem opiekunk nowego domownika i zacza od nadania mu imienia.
- Bdzie si nazywa Apollo.
- Apollo?
- Czy nie jest liczniutki? Jak Apollo.
Ciotka Criselda pozwolia jej zaj si Apollem, sama przy okazji pozbywajc si
dodatkowego obowizku. Jeli opieka nad dziewczynk j przerastaa, co dopiero mwi o
skomlcym jeszcze kocim niemowlaku, ktrego trzeba karmi mlekiem co trzy godziny!
Anad miaa swojego Apolla, brzozow rdk, potrafia sysze, widzie, czyta i
interpretowa, lecz ciotka Criselda wci jeszcze nie chciaa nauczy jej zakl.
- Za pomoc techniki moesz nauczy si jak, jeli jednak nie pojmujesz co, nigdy nie uda
ci si odnie sukcesu. Do co naley doj samemu. A to znaczy ogarn wasny duch, posi
spokj wewntrzny, rwnowag i pewno siebie.
To wanie ciotka Criselda powtarzaa do znudzenia.
- Chcesz powiedzie, e nie mam spokoju wewntrznego?

- Sama najlepiej znasz odpowied na to pytanie, a do tego musisz jeszcze pokocha


siebie, i to bardzo. Musisz odnale wasn rwnowag.
- Gaya nie ma jej za grosz.
- Dlatego wanie jest przecitn czarownic. Jedyn sztuk, jak posiada, jest muzyka.
Kiedy przykada flet do ust i komponuje melodie, wtedy odnajduje to, czego tak naprawd jej
brakuje.
Anad nie chciaa duej czeka. Czua w sobie niepohamowan ciekawo i miaa ochot
kroczy dalej i szybciej.
Ciotce, dotd zwykle tak pogodnej, teraz czciej towarzyszya apatia. To ona sprawia,
e Criselda zasiadaa w oknie i przygldaa si wyblakym zachodom soca, coraz bardziej
przykurzonym i smutnym, zajadajc si przy tym pralinkami i popijajc herbat. Anad
podejrzewaa, e ma przed oczami ywy przykad osoby, ktra si starzeje. Pami pataa jej
figle, kadego dnia ciotka gubia si w swych mylach. Niekiedy w nocy bdzia po mieszkaniu,
pytajc, gdzie waciwie si znajduje.
Anad zniecierpliwiona i spragniona nauki, trzsa si ze zdenerwowania. Jeszcze tylko
tego brakowao, eby ciotka oszalaa!
Postanowia radzi sobie sama. Sia, jaka z niej wprost emanowaa, przydajc jej
szczeglnej wraliwoci w doniach i oczach, poprowadzia j ku nieznanym dotd, tajemniczym
zaktkom biblioteki matki i babci. Szukajc wszc, znalaza to, czego chciaa.
Nie potrzebowaa ciotki Criseldy, odkrya bowiem ksigi z zaklciami, zapisane w
starodawnym jzyku, ktrego nauczya j Demeter i w ktrym wypowiedziaa pierwsze w yciu
zaklcie, zaklcie lotu z ksiki Criseldy, to samo, dziki ktremu przyleciaa na konwent.
W tajemnicy przed ciotk wyniosa ksik po ksice do swojej jaskini i tam, w
towarzystwie Apolla, sama, bez niczyjej pomocy, nauczya si zakl.

ROZDZIA VIII
HRABINA
Selene przebywaa uwiziona w Mrocznym wiecie.
W Mrocznym wiecie, bez czasu i kontrastw, mona byo y w zapomnieniu przez ca
wieczno.
Bdc lustrzanym odbiciem wiata rzeczywistego, negatywem jego lasw, jezior, jaski i
zakoli rzek, Mroczny wiat trwa absurdalnie niezmienny, taki sam w przeszoci i przyszoci.
Wty nurt rzek, kapryne pochylenie koron dbw czy zmiana sylwetki szczytu
sprawiay, e wspomnienia ulegay znieksztaceniu, jakby nie byo tu dla niego miejsca. To
dziwny wiat, w ktrym nie mijaj godziny, nie pdz minuty, gdzie brak kolorw.
Selene wdrowaa przez lasy i zapadaa w sen, upiona niesyszalnymi, kpiarskimi
gosami trenti, malekich zadziornych ludzikw. Nie dawaa si zwie ich kamstwom,
uodpornia si na piew nimf. Nimfy, pikne panienki, wiecznie czeszce swoje wosy, ju nie
uwodziy jej swoimi gosami ani miosnymi legendami, ktre opowiaday bez koca, nigdy si
nie nudzc. Ju nie dawaa si otumani odbiciem ich postaci widocznym w taflach wd.
Nie miaa pojcia, jak dugo przebywaa w Mrocznym wiecie, zanim trafia przed
oblicze hrabiny. Wiedziaa jedynie, e miejsce to suy zapomnieniu i szalestwu i e niewiele
brakowao, aby i ona zatracia tam swoj moc i wol.
Kiedy Salma poprowadzia j po wydronych gboko pod ziemi salach, tworzcych
galerie o stromych zboczach, poprzecinane stalaktytami i stalagmitami, Selene odwaya si
otworzy usta, odblokowa zmysy, ktre trenti i nimfy usioway jej skra. O to wanie
chodzio, o pokonywanie kolejnych przeszkd, jakie przed ni stawiano. Sprzeciwiaa si
ograniczeniom i nie dawaa pochon nicoci. Czego jeszcze moga oczekiwa?
Hrabina czekaa na ni, spowita w ciemno. Selene, wchodzc do galerii, dowiadczya
jej ogromnej siy. Salma przywitaa si i przedstawia nowo przyby.
- Hrabino, oto Selene.
Odpowiedzia jej imperialny gos, przyzwyczajany do wydawania rozkazw.
- Podejd, Selene.
Selene zbliya si posusznie i wtedy poczua na skrze zimny dotyk doni usiujcej
przenikn do jej wiadomoci. Przeraone dostrzega, jak co nieokrelonego wije si po jej

ciele, pochaniajc powietrze, ktrym oddychaa. Ogarno ja obrzydzenie, jakby wieli karaluch
wpez jej do ust i prbowa przedosta si do garda, aby tam odcisn swoje lady. Tym razem
Selene prbowaa zwalczy odczuwany wstrt i strach, posugujc si zaklciem. Zablokowaa
zmysy i rozpia powok ochronn, ze stoickim spokojem opierajc si szczegowej
eksploracji, jakiej zostaa poddana. Tortura dobiega koca, gdy macki hrabiny opuciy jej ciao
przez otwr w nosie.
- Witaj, wybranko Selene.
Gos hrabiny brzmia metalicznie, nie byo w nim ludzkiego ciepa. A jej oblicze? Jak ona
wyglda? - zastanowia si Selene. Niestety, hrabina przebywaa wrd cieni, skrywajc twarz.
Selene, pomimo i pozycj ustpowaa rozmwczyni, stana z podniesionym czoem.
- Oto jestem, hrabino, w miejscu, z ktrego adna Omar nigdy jeszcze nie powrcia.
Salma rozemiaa si gucho, jak to ona, i wskazaa na Selene.
- Baa si tu przyby i pozna ci, hrabino.
Selene czua ciekawo hrabiny, wnikajcej we wosy, w pory skry, obwchujcej jej
ciao jak pies. Nie przelka si.
- Salma nie kamie. Czy to nie o tobie mwi krwawa hrabina?
Hrabina westchna.
- To byo dawno temu.
- Przed czterystu laty - wyszeptaa Selene. - Jak podaj kroniki, w twoim zamku na
Wgrzech podernito gardo szeciuset dziewcztom.
- Szeciuset dwunastu. Jednako niewinnym. Ich krew pozwolia mi przetrwa do
dzisiejszych czasw.
Selene poczua, jak przeszywa j dreszcz.
- I od tamtego czasu nie powrcia do wiata?
- Czekaam na ciebie.
Selene zaniepokoia si.
- Na mnie?
- Zbieraam siy, studiowaam gwiazdy i proroctwa. Dlatego mogymy wyprzedzi
Omar. Uwanie obserwowaymy wszystkie znaki, poczwszy od komety.
- To byo pitnacie lat temu.
- W istocie, kiedy odrzucia przynaleno do Omar i ucieka. Czy to wtedy odkrya, e

jeste wybrank?
Selene pochylia gow. Przypomniaa sobie czasy objawie.
- Odkryam swoje przeznaczenie. Do tamtego czasu sdziam, e proroctwa to nic wicej
ni zwyke bujdy.
- To nie my wybieramy nasze przeznaczenie, Selene, to przeznaczenie wybiera nas i nie
moemy przed nim uciec.
Selene staa w milczeniu. Hrabina miaa racj.
- A wic wiesz o moich zwizkach z jedn Odish? To ona ci poinformowaa?
- Dotary do nas rne plotki, ale byo tego zbyt mao, bymy mogy nabra pewnoci.
Potrzebny by meteoryt.
- Meteoryt ksiycowy - sprecyzowaa Selene. - Mylaam, e przemkn niezauwaony.
- By moe dla Omar, ale my wiedziaymy, e upadek meteorytu tu przed koniunkcj,
dokadnie wskae miejsce, gdzie znajduje si wybranka. Wskaza dolin Urt i wszystko stao si
jasne. Rd, z ktrego pochodzisz, twoja moc, wosy, a przede wszystkim twoja historia nie
pozostawiay wtpliwoci.
Selene uronia z.
- Przed rokiem odesza Demeter.
- Chyba nie bdziesz si teraz rozkleja? - zakpia Salma.
Cie Selene napry si.
- Bya moj matk! Zabiycie j!
Salma zamiaa si niewymuszenie.
- Ach, te Omarowe uczucia! Niedugo zaczniesz je traci, zapomnisz o ich istnieniu tak
samo, jak zapomina si o przeszoci albo zmarszczkach.
Hrabina obserwowaa rudowos kobiet bez sowa.
- Nie rozumiem ci, Selene. Ty i twoja matka pokciycie si. Nigdy nie wybaczya ci
ucieczki i zdrady Omar.
Selene potwierdzia.
- Ale to moja matka. Jestem winna szacunek jej pamici.
Salma nie moga si powstrzyma.
- Co za bzdura! - wykrzykna.
- Zamilknij, Salmo - zgania j hrabina. - Milcz i suchaj wybranej. Moe to wanie brak

uczu sprawia, e nie potrafimy przetrwa, by moe dla wasnego dobra powinnymy
wycign wnioski z ostatniej lekcji. Ile nas zostao? Niewiele, a na dodatek jestemy skcone.
Wybranka nas poprowadzi i moe na drodze, ktr nam wskae, powinnymy porzuci nasze
przesdy... Uczucia... Moe to nowe wyzwanie, jakie przed nami stoi. Czy nie tak jest, Selene?
Selene wysuchaa sw hrabiny, nie mrugnwszy okiem.
- Nie wiem, jaka jest wasza droga, ani nie sdz, eby miaa zwizek z moj.
Poszukiwaycie mnie usilnie i wystawiycie na prby: najpierw drczenie i ograniczenia, potem
szalestwo Mrocznego wiata. A wic jestem tutaj, przeszam prby, ale wci nie wiem, czego
ode mnie chcecie ani o co macie zamiar mnie prosi.
Gos hrabiny wypeni pomieszczenie:
- Co ty jej zrobia, Salmo?!
Salma cofna si o krok.
- Wrzuciam j do lochu, zakazaam kontaktw i narzuciam ograniczenia. Przesza prby
w wynikiem satysfakcjonujcym. A porzucona w Mrocznym wiecie - nie oszalaa.
- Gupia!
Salma wskazaa Selene palcem.
- Musiaam to zrobi, zanim j tutaj przyprowadziam. Nie jest niczym wicej ni tylko
rodkiem do celu. Powinnymy j uwizi, bo jeli nie, to nie my j, lecz ona nas zdominuje.
- Co proponujesz w takim razie? Moe j zlikwidowa? - zareagowaa hrabina, uraona.
Salma zastanowia si chwil.
- Dlaczego nie? Byoby to trzecie wyjcie. Planety jeszcze nie uoyy si w jednej linii.
Proroctwo jeszcze si nie spenio. Jeli uprzedzimy fakty...
- Pamitaj, e Jowisz i Saturn zawadny niebem...
Selene przerwaa milczenie i zrobia krok w stron Salmy, spogldajc na ni z
politowaniem.
- Nie moesz mi nic zrobi, nie moesz mi nawet grozi.
- Ach, nie?
Selene popatrzya na ni z gry.
- Zapytaj hrabiny. Twj los jest w moich rkach. Beze mnie twj powrt jest mao
prawdopodobny, eby nie powiedzie: niemoliwy. Tylko ja mog pozwoli, by hrabina
odzyskaa siy... i to samo tyczy si ciebie i caej reszty.

Salma, rozwcieczona, rzucia szybkie zaklcie, ktre byo zaledwie niemia litani, ale
Selene zamkna oczy, rozwara donie i powstrzymaa czary. Zaklcie odbio si od cian galerii
i skruszyo jedn kolumn. Salmie odebrao mow.
- Twoje czary posiadaj wielk moc. Kto nauczy ci walczy przeciwko Odish? - spytaa
hrabina.
- Demeter.
- I kto jeszcze...?
Nie ma co kry, Selene drogo kosztowaa odpowied na to pytanie.
- Pewna Odish...
Hrabina przerwaa jej stanowczo:
- Czego chcesz?
Selene uniosa si dum.
- Nie wiem, czego chc, to nie ja was szukaam... ale wiem czego nie chc.
- Czego nie chcesz?
Selene poczua, e uginaj si pod ni nogi. Jakkolwiek by si wspomagaa niejasn
retoryk, musiaa pamita o celu, dla ktrego podja t podr. Wstrzymaa si jednak przed
zrobieniem ostatniego kroku.
- Gdyby Demeter mnie syszaa, byoby jej za mnie wstyd.
- Jej ju nie ma.
- Demeter nauczya mnie ostronoci i powicenia, ale ja... miaam wiksze ambicje...
Dlatego si od niej oddaliam.
- Wiemy o tym. Wiemy, e bya niespokojnym duchem, e si buntowaa, zerwaa z
Omar i odmwia pozostania z nimi...
- Ale wrciam do Demeter.
- Tak, sparzona - podkrelia hrabina. - Nie potrafic zici swojego marzenia. Jakie
miaa marzenie, Selene? Zosta sawn? Znale wieczn mio? Wadz? Bogactwo?
Przygod?
Selene westchna tsknie za wszystkimi marzeniami, ktrych nie zdoaa zrealizowa
przez ostatnie lata.
- Tyle ich miaam...
Sowa cisny si jej na usta, ale wstyd nie pozwala ich wypowiedzie. Hrabina

dostrzega t walk wewntrzn i wysza Selene naprzeciw.


- Zgadam? Wydaje mi si, e chcesz by bogata, bardzo bogata.
- Ja tego nie powiedziaam.
- Widz twj piercionek, znam twoje sabostki, wiem o dugach, w jakie popada...
Selene przyoya do do piersi i dotkna piercionka. Od dziecka chciaa mie
diamenty, nosi je na palcach, rozpociera ramiona i byszcze wasnym wiatem jak
prawdziwa gwiazda. Niby dlaczego temu zaprzecza?
- Wcale nie kocham pienidzy.
- Nie?
- Chc tylko by wystarczajco bogata, eby nie musie myle o pienidzach.
Zapomnie o nich na zawsze. Uwolni si od ich przeklestwa.
- Moesz mie duo wicej...
Selene nie chciaa duej tego sucha.
- Urod ju mam, mczyni za mn szalej.
- Ale ktrego dnia j utracisz.
- Na razie si tym nie martwi. Wicej troski przysparza mi konieczno pracy, cigej
walki o kas, kalkulowania podczas pacenia rachunkw w restauracji, przy zakupie samochodu
albo butw.
- Tylko tyle? Chcesz pienidzy?
- Majc pienidze, mogabym podrowa, odwiedza najpikniejsze miejsca na Ziemi,
prbowa, najsmaczniejszych potraw w najlepszych restauracjach, mie kilka domkw
letniskowych, paacw, samochodw, ubiera si u najlepszych projektantw, uczszcza na
bankiety, poznawa synnych ludzi... Co wicej moesz mi zaproponowa?
Hrabina wypowiedziaa zdanie powoli, kadc nacisk na kade sowo:
- Wieczn urod, wieczn modo, wieczne ycie. Ofiaruj ci niemiertelno.
Selene zawahaa si. Nie moga udawa, e nie zna istoty zoonej przez hrabin oferty.
- Dugo o tym mylaam. Waciwie nie przestawaam o tym myle od mierci Demeter.
- I?
Przygryza wargi.
- Nie wiem, czy jestem gotowa ponie cen za ycie wieczne.
Salma obruszya si z pogard.

- Odrzuca krew.
Selene zripostowaa.
- Odmawiam zabijania.
- Nie moesz aspirowa do niemiertelnoci, nie ubrudziwszy sobie wczeniej rk.
Hrabina poruszya si w swoim cienistym kcie i Salma zamilka.
- Dobrze, Salmo, zrozumiaa mnie. Nie ma potrzeby, bym musiaa ci przypomina, e
nigdzie nie jest nic zapisane na temat drogi, jak powinnymy kroczy, gdy wybrana posidzie
ju bero wadzy.
- Bero wadzy nie istnieje! - zaprzeczya gorliwie Salma.
Selene otworzya szeroko oczy.
- Bero wadzy? Chodzi wam o bero nalece do O?
Hrabina zaintonowaa swoj psalmodi:
- O cisna bero w gb ziemi, aeby nikt nigdy go nie posiad, i zapisaa wasn krwi
proroctwo zapowiadajce nadejcie rudowosej czarodziejki, ktra pooy kres wojnie sistr
czarownic.
Salma i Selene popatrzyy na siebie bez sowa.
Selene westchna.
- Kto znajdzie si w posiadaniu bera, zadecyduje o przyszoci Odish i Omar i bdzie
panowa jak matka O.
hrabina chrzkna.
- Tak, wanie tak... bero wadzy.
- Gdzie ono jest? To wy je macie? - spytaa Selene.
- Zostao zapisane w proroctwie Trbory, e wynurzy si z ziemskiego wntrza i przyjdzie
do ciebie - powiedziaa hrabina. - Ono ci odnajdzie.
Selene zrobia krok naprzd i spojrzaa na swoje nagie donie. Wyobrazia sobie, jak
byszcz wiatem, ja poyskuj w ciemnoci si tysica diamentw.
- Odrzucisz bero? - zapytaa hrabina. - Odrzucisz bero, gdy do ciebie przybdzie?
Selene odetchna rozrzedzonym powietrzem, ktre wypeniao wntrze jaskini. Musiaa
odetchn pen piersi, by pozby si niepewnoci. Wiedziaa, e powinna podj decyzj. Nie
moga ju duej opnia wyboru wasnej drogi.
W jej gowie zawita pomys, ktremu daa si uwie. Bero uczyni z niej krlow.

Bdzie rzdzi, siedzc na zotym tronie inkrustowanym szafirami, a jej dugie palce lni bd
niczym wietliste motyle, przyodziane w oszlifowane diamenty.
Po szyi Selene przelizgn si dreszcz rozkoszy, na jej ustach pojawi si umiech,
zdobic jej marmurowe oblicze, mask, ktr tak dobrze znaa.
- W takim razie jeli bero wadzy istnieje, a proroctwo rezerwuje je dla mnie... popatrzya wyzywajco w stron cienia, w ktrym skrywaa si hrabina - przyjm je.

Ksiga Rosebuth
Sekret mioci znany jest niewielu.
Poczuje w sobie odwieczne pragnienie,
poczuje w sonie gd nieukojony,
ale si w kocu przyjdzie jej przekona,
e mio wszystko rozkruszy, roztopi,
i skrzepi. I e zaspokoi
zo, ktre skryte,
w gbi serca drzemie.
Serce wybranki nie jest ode wolne.

ROZDZIA IX
PODEJRZENIE
Elena, popuszczajc wodze fantazji i wyobraajc sobie, e Anad jest jej crk i
dziedziczk mocy, wypowiedziaa w starodawnym jzyku zaklcie.
Anad zrozumiaa jego tre w taki mniej wicej sposb: Przewi j w pasie, cinij jej
brzuch i ukryj piersi.
Anad poczua nagle ciepo przepeniajce jej ciao, co na ksztat zaciskajcego si pasa,
ale uczucie to powoli ustpowao, a ucisk znik cakowicie. Pozostao po nim zaczerwienienie
na skrze w okolicy ppka.
Elena przyjrzaa si dziewczynce, zaniepokojona.
- Nie czujesz ucisku, ktry nie pozwala ci oddycha?
Anad zaprzeczya.
- Nie. Znikn.
- Czuam dokadnie to samo! - wykrzykna Criselda, ktra dotd trzymaa si dyskretnie
z boku, nie uczestniczc w czynnociach.
Criselda miaa wraenie, e zawodzi j pami albo, co gorsze, zrczno. Prawd jest, e
czua si nad wyraz zmczona. Od jakiego czasu podejmowaa prb wyczarowania tarczy
ochronnej dla Anad, ale bez rezultatu. Zwrcia si do Karen, ktra bya lekarzem, ekspertem w
swoim fachu.
- Chcesz sprbowa?
Karen, podobnie jak Elena i Criselda, z uwag ledzia wydarzenia.
- Wszystko robimy poprawnie, ale wyglda na to, e Anad odmawia przyjcia tarczy.
Gdybym nie wiedziaa, e to niemoliwe, pomylaabym, e j odrzuca.
- Ja? - zdziwia si Anad, ju troch zmczona.
Nie lubia, jak j przebierano, a jeszcze mniej podobaa jej si rola krlika
dowiadczalnego sfrustrowanych matek, ktre usiuj sobie przypomnie jakie zaklcia z
czasw modoci.
Karen dokadnie przyjrzaa si Anad. Sprawdzia jej ubranie, wosy i zauwaya
zawieszone na szyi czarne ezki.
- Moe to przez ten talizman. Skd go masz?

Anad dotkna czule wisiorka i pocaowaa go.


- Sama sobie zrobiam, jako wspomnienie Demeter.
Karen wyranie to zainteresowao.
- Ale... ten kamie. Spjrzcie. Kto ci da ten kamie?
Wszystkie zbliyy si do dziewczynki, a ta, dumna ze swojego dziea, udzielia stosownej
odpowiedzi:
- To meteoryt. Natrafiam na niego w lesie, niedaleko...
Zamilka. O may wos wspomniaaby o jaskini, a przecie nawet matka nie wiedziaa o
jej istnieniu. W por si pohamowaa.
- Niedaleko strumyka. Podoba si wam?
- Skd wiesz, e to meteoryt? - wtrcia nieufnie Gaya.
- Babcia mi powiedziaa - odpara z pokor Anad, ktra w stosunku do nauczycielki
wolaa zachowa powcigliwo, bo inaczej mogaby j rozjuszy.
- Jeli tak powiedziaa Demeter, musi to by prawda. No ju, zdejmij naszyjnik.
Sprawdzimy, jak dziaa zaklcie, gdy kamie nie bdzie dotyka ciaa - stwierdzia Elena. Chcesz sprbowa, Gayu?
Elena rwnie staraa si obchodzi z Gay jak z jajkiem, aby nie powodowa napi
podczas konwentu. Niestety, starania Gai te spezy na niczym. Zaklcie odbijao si od
przylegajcej do ciaa Anad aury, jak pika od ciany.
- Chyba nie chroni jej adne potniejsze czary? Moe piercie ochronny przed
promieniami? - rzucia Gaya.
Karen uwanie przejechaa powierzchni doni po otaczajcej Anad aurze.
- Nie - powiedziaa, stajc obok dziewczynki. - Zaczekaj chwilk, jak tak na ciebie
patrz... urosa i przytya, nawet bardzo.
- Pi kilogramw i dziewi centymetrw... - potwierdzia Anad.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziaa?
Anad wzruszya ramionami.
- Ciotka Criselda zoci si, bo potrzebuj ubra o dwa numery wikszych ni dotd.
Criselda potwierdzia. Pomrukiwaa pod nosem za kadym razem, kiedy dziewczynka,
zrezygnowana, stawaa przed ni w ubraniu, ktre nie nadawao si ju do noszenia. Anad
doprowadzaa j do ruiny.

Karen ucieszya si.


- Gdyby tylko Selene moga ci zobaczy! Tak bardzo si martwia... Ale ja wiedziaam,
e ktrego dnia wyskoczysz w gr jak z procy.
Anad zamilka.
- Nie cieszysz si? - spytaa Karen zdziwiona.
- Tak, chocia czuj si troch dziwnie, cay czas si potykam - wyjania Anad,
wskazujc na swoje niezgrabne nogi i ramiona. - Nie rozumiem te, dlaczego zaczam rosn w
chwili, kiesy przestaam zaywa lekarstwo.
Anad wypowiedziaa te sowa z wyranym wyrzutem w gosie. I rzeczywicie czua si
oszukana. Cztery lata popijania obrzydliwego syropu, ze lep wiar w osignicie
niemoliwego. Potem brak lekarstwa powoduje, e zapada na jak chorob, a zaraz potem...
ronie.
Criselda, zdziwiona, przyoya rk do ust. Nie wpada na to, by poczy ze sob oba
fakty.
Ale to Karen zdziwia si najbardziej.
- Jakie lekarstwo?
- Syrop i pyn, ktre podawaa mi Selene. Ciotka Criselda wyrzucia je do mieci, a
poniewa ciebie nie byo, nie mia mi kto przygotowa nowego lekarstwa - wyjania Anad.
- Masz na myli szampon do wosw? - drya Karen.
Criselda o may wos nie spada z krzesa. Spojrzaam porozumiewawczo na Elen. Jej
najczarniejsze podejrzenia potwierdziy si.
Na szczcie Anad bya rozkojarzona i nie zorientowaa si, e Criselda i Elena daj
Karen znaki, by zamilka.
Anad nie przywizywaa wagi do zakopotania Karen i ciotki. Martwio j co innego.
Liczya, e podczas tego spotkania poruszy temat, ktry by dla niej najwaniejszy. Umiechna
si najpikniej jak potrafia, i zwrcia si do czterech czarownic:
- Chciaabym was prosi o co specjalnego.
Wszystkie cztery spojrzay na ni. Ciotka Criselda signa po pralink, eby atwiej
przekn to, co zaraz miaa usysze. Z czym tym razem wyskoczy Anad
- Chc was prosi, abycie przyspieszyy inicjacj. Ciotka Criselda pokazaa mi duo
rzeczy, ale chciaabym uczy si szybciej.

- A to dlaczego? Skd ten popiech? - zdziwia si Karen.


- Chc odnale moj mam.
- I jak zamierzasz j odnale? - drya czuym gosem Karen.
Anad zastanowia si nad odpowiedzi.
- Wiem, e yje. Czuj to.
- Intuicja nie wystarcza. Czasami moe ci zawie. Jakie masz ba to dowody? - zapytaa
Elena.
- Teraz, kiedy ciotka Criselda mnie tego nauczya, mog... ja sysze.
Criselda nie krya zaskoczenia.
- Nie wspominaa o tym.
Anad nie wspominaa jej nie tylko o tym, lecz take o wielu innych rzeczach. Gdyby
ciotka wiedziaa o wszystkich zaklciach, jakich dziewczynka si nauczya, i gosach zwierzt,
ktre moga rozumie i naladowa - zapewne padaby zemdlona.
Elena rozejrzaa si wok.
- Czy ktra z was syszaa Selene?
Wszystkie zaprzeczyy.
Elena pokiwaa gow.
- Niele. To duo wicej, anieli my moemy dokona.
Gaya staraa si powcign emocje.
- Zamy, e uczynimy ci ten zaszczyt i szybko ci wtajemniczymy. Zdobdziesz
wiksz moc, telepatyczn si i dotrzesz do swojej matki. Co wtedy zrobisz?
Anad ani chwil nie wahaa si z odpowiedzi.
- Pomog jej uciec.
- Od Odish?
- No jasne.
Gaya mlasna jzykiem.
- Za pomoc jakiej broni?
Anad poczua si uraona, mimo to wyja z kieszeni swoj brzozow rdk. Dlaczego
miay j za gupaw smarkul? Nie zauwayy, e przyswaja wiedz znacznie szybciej, ni im si
wydaje?
Butnie machna brzozow rdk raz i drugi raz, nakrelia w powietrzu liter S i

zatrzymaa przelatujca much, ktra pozostawaa w zawieszeniu, dopki Anad nie wykonaa
sekwencji ruchw odwrotnej do tej sprzed chwili. Biedna mucha, przelkniona, moga
kontynuowa lot, a Anad bez najmniejszego problemu zrozumiaa komentarz, jaki rzuci owad:
Przeklte wiedmy.
Gaya spojrzaa na ni z ukosa, Karen i Elena utkwiy wzrok w Criseldzie, Criselda
poblada.
- Jak si tego nauczya?
Criselda poczua,m e co si dziao za jej plecami. To ona odpowiadaa za Anad i nie
moga pozwoli, aby uczennica uczya si czego bez jej zgody.
Jednak Anad, zamiast stara si ukry sw niesubordynacj, pochwalia si:
- Sama. I mog nauczy si jeszcze wielu innych rzeczy.
Criselda wydusia z siebie:
- W swoim czasie.
- Nie ma czasu! - zaprotestowaa Anad.
- O tym nie ty bdziesz decydowa - zauwaya Gaya.
- Tak uwaacie? W takim razie bardzo si mylicie. Tylko ja mog dotrze do Selene i
tylko ja mog jej pomc.
- Ty?
Anad wygadaa si. Bya bardzo podniecona.
- Potrafi czyta w starodawnym jzyku i dotaram do proroctw zapisanych w ksidze
Rosebuth. Jest tam napisane, e jedynie prawdziwa mio moe uwolni wybrank z rk Odish.
Kto kocha Selene? Kto oddaby za ni ycie, jak zrobia to Demeter?
Wyzywajco potoczya wzrokiem po twarzach czterech kobiet, ktre wpatryway si w
ni milczco. Wydaway si oszoomione.
Anad wskazaa na siebie.
- Tylko ja tak naprawd j kocham! Wy nie, wy jej nie pomagacie, nawet nie staracie si
jej szuka. Mylicie, e tego nie zauwayam?
- Dosy, Anad - przerwaa jej Elena. - Tego nie obejmuje plan dziaania.
Criselda musiaa si wysili, eby jej gos zabrzmia autorytatywnie. Anad cakowicie
pozbawia j gruntu pod nogami.
- Id... id si przej i uspokj si.

Anad wzia ze sob Apolla i wybiega z domu.


Zastanawiaa si, czy i na spacer do lasu, czy schroni si w jaskini. Nie zrobia jednak
ani jednego, ani drugiego. Pani Olav we wasnej osobie, za kierownic swojego zapierajcego
dech w piersi land - rovera, zatrzymaa si przy niej, zatrbia, otworzya drzwi i z rozbrajajcym
umiechem zaprosia j do rodka.
Anad odetchna z ulg. Dokadnie tego potrzebowaa - towarzystwa przyjaciki, ktra
by jej wysuchaa i wspara j na duchu.
Przez moment pomylaa intuicyjnie, e moe cztery kobiety postanowiy zdecydowa o
jej losie i wobec tego powinna podsucha ich rozmow. Ale szybko porzucia ten pomys.
Criselda drcymi rkami przygotowaa sobie gorc herbat. Zamieszaa powoli cukier
w filiance i po wypiciu jednego yka spojrzaa uwanie w fusy. Nie musiaa by nadto biega w
przepowiadaniu, by zrozumie, e przyszo szykuje dla niej wiele trudnoci, a te dopiero si
rozpoczynaj.
Pozostae kobiety czuy si podobnie jak Criselda. adna nie odwaya si rozpocz
rozmowy. Dziewczynka poruszya zbyt wiele kwestii, kada z nich bya palca, i oto stay przed
powanym dylematem.
Anad oskarya je o zwok w poszukiwaniach Selene.
Wszystkie wiedziay, e to prawda.
Criselda, odpowiedzialna za poszukiwania, raz i drugi gubia si w konkluzjach swojego
ledztwa. Niemniej nadesza wanie chwila, by si skupi. Nie mogy dopuci, aby Anad,
niewtajemniczona, stracia dla nich szacunek i przestaa sucha ich polece.
Criselda posilia si kolejn pralink. Elena signa po nastpn i postanowia przerwa
cisz.
- Dobrze, Criseldo... Masz nam co do powiedzenia na temat Selene? Do czego dosza?
Criselda odstawia filiank z herbat na stolik. Dowodw byo coraz wicej i wikszo
bez wtpienia przemawiaa na niekorzy Selene. Nie sposb broni duej czego, czego obroni
si nie da. Nie mogc usiedzie w jednym miejscu, Criselda wstaa z pochylon gow i
amicym si gosem zacza mwi:
- Chciaabym si myli, wolaaby nie doj do wnioskw, do jakich doszam, ale mam
podejrzenia... wydaje mi si, e Selene nie jest ofiar adnego porwania.
Wszystkie wstrzymay oddech. Criselda kontynuowaa wywd, teraz ju mocnym gosem.

- Selene nie staraa si broni przed domniemanym atakiem Odish. Nie byo adnej walki
ani ladw stawiania oporu. Nie zostawia adnej wskazwki, adnego tropu, ktrym
mogybymy pody, a do tego nagle zerwaa wszelki kontakt telepatyczny. Nie wypowiedziaa
adnego zaklcia, ktre chronioby dom, ja robia to jej matka. Oprcz tego zatara wszystkie
lady wczeniejszych kontaktw z Odish, o ktrych wiedziaymy, i sama wrcia do domu - albo
powierzya to zadanie komu innemu - starajc si sfingowa wasne zniknicie, aby wszystko
wygldao na histori miosn.
Zamilka wyczekujco. Nie miaa odwagi kontynuowa. Nerwowo wycigna nitk z
postrzpionego wenianego swetra, ktry miaa na sobie.
- Jestem prawie cakowicie pewna, e Selene otworzya okno strzygom i wyleciaa razem
z nimi dobrowolnie, bez jakiegokolwiek przymusu.
Wyznanie to zaskoczyo jedynie Karen.
- Selene miaaby by zdrajczyni?
Zapada cisza i wszystkie pozwoliy ulecie wyobrani w poszukiwaniu dowodw. Byo
ich duo, a nadto. Gaya pierwsza rozpocza wyliczank.
- Przypominacie sobie jak dyskretna i posuszna bya Selene za ycia Demeter? I jak
nierozsdna i zuchwaa staa si po jej mierci? To jasne jak soce. Nie moga przej na stron
Odish wczeniej, poniewa uniemoliwiaa jej to matka. Zaklcie ochronne gowy rodu Tsinoulis
byo potne i przetrwao rok po mierci Demeter, ale ju wczeniej zaczo traci moc. Selene,
cho niewiadomie, zachowywaa si prowokujco. Za kadym razem, gdy pia alkohol, kiedy
pakowaa si w jakie kopoty... Pamitacie te ktnie? Przypominacie sobie jej aroganckie
zachowanie? I kpiny, gdy j ostrzegaymy... miaa si z nas. Nawizaa kontakt z Odish i tylko
czekaa na waciwy moment, eby si do nich wymkn.
Criselda spucia gow, zawstydzona. Nie bdzie wspomina o dugach, bezmylnych
zakupach, hipotece. Moe Gaya miaa racj, ale byo tego wicej, znacznie wicej. By moe nie
trzeba wyciga wszystkiego naraz a tak surowoci.
Ze swojej strony Karen, wielka przyjacika Selene, nie chciaa przyj tych rewelacji
bezkrytycznie.
- To absurdalne. Zgoda, zachowywaa si nierozsdnie, nieco egoistycznie te, ale zawsze
bya jedn z nas, Omar, crk gowy klanu, czonkini konwentu, matk dziewczynki Omar.
Elena wycigna najdelikatniejszy aspekt wtpliwego zachowania Selene.

- Uniemoliwia Anad rozwijanie umiejtnoci.


- Chcesz powiedzie, e nie wtajemniczya jej w odpowiednim momencie - ucilia
Karen.
- Nie - wtrcia Criselda z blem serca. - Lekarstwo, ktre dla niej przygotowaa,
blokowao jej rozwj. Do dzisiaj mylaam, e to ty z jakiego powodu przepisaa jej ten lek.
- Chcesz powiedzie, e Selene podawaa Anad specyfik niepozwalajcy jej rozwija
zdolnoci? - spytaa Karen. Wnioski nasuny si same: - I std jej opnienie w rozwoju!
Elena potwierdzia.
- Odkd Anad przestaa bra mikstur, jej organizm to prawdziwa bomba zegarowa.
- I bez tego by jak bomba zegarowa - zaznaczya Gaya, ktra patrzya na Anad przez
pryzmat jej matki.
Criselda wykorzystaa moment, by gono wyrazi swoje zmartwienie.
- Dziewczynka nie panuje nad wasnymi mocami, bo ujawniy si zbyt szybko. Potrzebuje
kogo, kto by jej pomg je okiezna. Na dodatek ronie w tempie byskawicznym, bez przerwy
wyrasta z ciuchw.
Karen, cho zdya ju zaakceptowa dowody, nie moga zrozumie motyww dziaania
Selene.
- Ale dlaczego? Z jakiego powodu zablokowaa moce wasnej crki?
Odpowied bya tak oczywista, e Elenie nie pozostawao nic innego, jak ubra w sowa
to, o czym wszystkie mylay.
- eby nie stawa naprzeciw niej do walki.
Karen westchna.
- W takim razie j chronia. Chciaa zabezpieczy Anad.
Gaya wysuna inne wytumaczenie:
- Albo chciaa chroni sam siebie.
Elena poukadaa bezadne myli, jakie kryy jej w gowie przez ostatnie dni.
- Selene zawsze wiedziaa, e jest wybrank. Jej matka, sowa rodu Tsinoulis, take - i
dlatego utrzymywaa to w tajemnicy, przygotowujc j sumiennie do roli wybawczyni Omar.
Jednak saba i porywcza natura nie pozwolia Selene oprze si pokusom ze strony Odish.
Wiecie, e maj duo do zaoferowania: kusz wiecznymi przyjemnociami, wieczn modoci,
bogactwem, nieskoczon wadz. Wszystkie je poznaycie. W przeciwiestwie do swojej matki

Selene bya zmienna, humorzasta, nieroztropna. W jej yciu jest jeden ciemny epizod, o ktrym
staray si z Demeter nie rozmawia. Selene na jaki czas znika... Jestem przekonana, e
paktowanie z Odish, rozmowy o berle i knucie zdrady rozpocza dawno temu. Moe Criselda
wie wicej o przeszoci Selene.
Criselda poczua si wezwana do odpowiedzi.
- Demeter nigdy nie mwia o znikniciu Selene. Ale cierpiaa z tego powodu. Wiem, e
co ukrywaa, co bardzo nieprzyjemnego. Nie mog wam, niestety, przekaza adnych
szczegw na ten temat. Moja siostra bya bardzo dumna, nie miaa w zwyczaju wylewa ez na
moim ramieniu.
Karen wyrazia wspln opinie wszystkich czterech kobiet.
- Sprawa wyglda bardzo powanie.
- Bardzo - potwierdzia Elena. - Powinnymy zaproponowa rozwizanie i przedstawi je
plemionom. Jaki rodek bezpieczestwa.
- Albo prewencyjne odosobnienie.
Criselda poczua ulg na myl, e jej siostra tego nie doczekaa. Takie dowiadczenie z
pewnoci okazaoby si dla niej bolesne.
- Czy dowody, ktre mamy, s wystarczajce, aby uzna Selene za potencjaln
zdrajczyni?
Wszystkie potwierdziy. Criselda spojrzaa na kad po kolei.
- Czy ktra z was jest gotowa stan w jej obronie?
Wrd kobiet zalega cisza.
- W takim razie, jeli Selene jest wybrank, z czym wszystkie si zgadzamy...
- Ja nie - wyrwaa si Gaya.
Criselda sprostowaa:
- Wszystkie z wyjtkiem Gai uwaamy, i Selene, wybranka, postanowia opuci
miertelny wiat Omar i przej na stron niemiertelnych Odish. Proroctwo wieci, e wybranka
zostanie wystawiona na pokuszenie i niejedna zginie z jej rk.
Criselda przyjrzaa si kobietom. Wszystkie wstrzymay oddech.
- Proroctwo Odi ju o tym wspominao, a teraz si spenia. Selene ulega pokusie... i jeli
wszystko pjdzie zgodnie z przewidywaniami, przemieni si w najpotniejsz Odish, jaka
kiedykolwiek istniaa, i skoczy z Omar.

Sowa Criseldy rozbrzmiay w gowach kobiet potnym echem.


- Jest szansa, bymy zdyy j uratowa przed jej wasnymi sabostkami?
Gaya poprosia o gos.
- Nie. Ju nie. Selene stanowi wielkie zagroenie, zna nas i wszystkie nasze sabe punkty.
Nie moemy ryzykowa. Musimy j zniszczy, zanim ona zniszczy nas.
Criselda poczua, jak na jej szyi zaciska si ptla, z kad chwil coraz mocniej. Nawet
sodycz czekolady nie moga usun smaku goryczy, jaki odczuwaa.
- Anad wspomniaa o ksidze Rosebuth. Wyleciao mi z gowy, ale to prawda, Rosebuth
mwi, e tylko kto, kto kocha wybrank, moe sprawi, by powrcia do swego plemienia. A
kto spenia ten warunek lepiej ni Anad?
Karen przerazia si.
- Ale ona jest jeszcze dziewczynk, nie ma umiejtnoci, siy, wystarczajcej mocy,
gdyby Selene naprawd bya... Odish... unicestwiaby wasn crk.
Karen, nie mogc udwign ciaru, jakim by dla niej obraz przyjaciki mordujcej
wasn crk, zacza szlocha. Nie miecio jej si to w gowie, wymykao wszelkiej logice, a
jednak...
Elena zauwaya:
- Ale jedna z nas do tego nie dopuci i Anad nie bdzie sama. Criseldo? Co masz do
powiedzenia na ten temat?
Criselda uchwycia si tej moliwoci jak toncy brzytwy.
- Anad ma dobrze rozwinit intuicj i jest silna, ale emocjonalnie nie najmocniejsza. Jej
si jest mio, jak darzy matk. Gdyby si zorientowaa, do czego mogoby doj, gdyby
Selene bya Odish...
Elena zrozumiaa intencje Criseldy.
- Anad powinna podj misj, nie poznajc caej prawdy. Powinnymy j okama. To
jedyna szansa, by zachowa jej niewinno.
Gaya nie zamierzaa ustpi.
- Nie ma co kama ani niepotrzebnie ryzykowa. Skoczmy z ni i ju.
Criselda si sprzeciwia.
- Jeli Selene zostanie jedn z nich i zaatakuje swoj crk, zamiast odpowiedzie na jej
mio... wwczas my powinnymy...powinnymy...

Sowa, ktre prbowaa wypowiedzie, nie przechodziy jej przez gardo.


- Zniszczy j. - Karen z trudem wydusia z siebie przesiknite groz sowa.
- To bdzie nasz obowizek - przyznaa Elena.
- Zanim stanie si zbyt potna - podsumowaa Karen.
Criselda baa si zrobi kolejny krok. Wiedziaa jednak, e musi o to zapyta.
- Ktra z nas bdzie towarzyszy Anad i zniszczy Selene, jeli zajdzie taka potrzeba?
Wszystkie spojrzenia skieroway si na mwic.
Criselda wiedziaa, e nie moe uciec od odpowiedzialnoci. Wzgld na pami jej
siostry, Demeter i honor rodu Tsinoulis zobowizywa.
Przyja wyzwanie, cho wiedziaa, e powodzenie misji nie zaley od niej.
Zaley od maej dziewczynki.
Anad.

ROZDZIA X
PIERWSZE ZAKLCIE
- No i jak poszo? - spytaam pani Olav, gdy Anad wsiada do samochodu.
- Bardzo le - wymamrotaa dziewczynka, zatrzaskujc za sob drzwi. - Nic nie wie, a do
tego nie uwierzy, e jestem jej crk. Selene nie wspomniaa mu o mnie ani sowem.
- I to ci tak popsuo humor?
Anad wybuchna.
- A jak miao mi nie popsu?! Mama ukrywaa przede mn, e spotyka si z jakim
gupim Maksem, a przed nim, e ma crk.
- A dlaczego Max jest gupi?
Anad schowaa twarz w doniach.
- Powiedzia mi, e... nie jestemy do siebie podobne.
- Urazio ci to?
- No pewnie.
Pani Olav umiechna si czule.
- Nikt ci nie rozumie.
- Skd pani o tym wie?
- Ja tez kiedy byam w twoim wieku.
Anad westchna. Takiej odpowiedzi udzieliaby jej Selene.
Selene, wielka kamczucha.
Czy rzeczywicie Selene bya taka, jak ona zapamitaa? A moe w ogle j sobie
wymylia?
Anad zawsze chciaa wierzy, e ma mod, czu i zabawn mam, ktra jest dla niej jak
starsza siostra. Ale bya inna ni Selene, wykcajca si z Demeter, nieszczdzca krzykw,
znikajca na cae dnie bez pozostawienia jakiegokolwiek wiadomoci, kupujca, co popadnie,
bez namysu, przegldajca si w lustrze, zakochana we wasnym odbiciu i... Selene, ktra miaa
tajemniczych kochankw, a do tego ukrywaa ich istnienie przed wasn crk.
Kim bya Selene?
Land - rover wyjecha na gwn drog, opuszczajc granice Jaca.
Anad nie chciaa myle o Selene i Maksie. W pewnej chwili jednak zawitao jej w

gowie, e mogaby go odwiedzi, pozna, pozby si wtpliwoci, przekona, czy Selene


rzeczywicie z nim ucieka, czy te to wszystko stanowi jedn wielk bujd. Zadzwonia i
umwia si na spotkanie. Tak po prostu. Pani Olav zgodzia si towarzyszy jej w drodze do
baru, gdzie mieli si spotka, i czekaa na ni w samochodzie przez p godziny, tyle bowiem
trwaa rozmowa. Maksowi nie spodobao si, e Selene ma crk, lecz by ciekaw co si z ni
dzieje. Otrzyma od niej telegram tego samego dnia co Anad. Selene napisaa, e wyjeda
daleko, bardzo daleko i eby jej nie szuka.
Anad siedziaa w samochodzie podenerwowana.
Przygnbienie wywoane spotkaniem z Maksem potgowaa myl o niedawnej ktni z
ciotk i przyjacikami matki. Dlaczego one byy takie apatyczne?
- Nie maj najmniejszego zamiaru odnale Selene.
- Moliwe - przyznaa pani Olav.
- Jest im obojtne, czy jest ywa, czy martwa, nie obchodzi ich...
- To normalne Anad, nie kochaj jej tak jak ty.
- Ju im to powiedziaam!
- Tak im powiedziaa?
- Zachowuj si apatycznie, jakby ich nic nie obchodzio, jakby yy w jakiej bace
mydlanej. adna nie prbowaa skontaktowa si z Maksem, eby si dowiedzie, czy Selene co
z nim czyo. A jak si okazuje, nie byo to wcale takie trudne, prawda?
- Uwaga! - krzykna pani Olav.
Samochd przyspieszy i podskoczy na jakiej przeszkodzie. Anad wystrzelia z
siedzenia i uderzya gowa o przedni szyb. W caym tym gniewie i popiechu zapomniaa
zapi pasy.
Nieco oguszona, dotkna czoa i poczua, e ronie jej guz. Pani Olav, trzymajc mocno
kierownic, usprawiedliwia si:
- Przykro mi, na drog wyskoczy krlik i nie miaam innego wyjcia, jak tylko go
rozjecha.
Anad, rozklejona ostatnimi wydarzeniami, rozpakaa si. Pani Olav natychmiast
wczya kierunkowskaz i zatrzymaa samochd na poboczu.
- No ju, ju, nic si nie stao.
Przycigna j do siebie i delikatnie pogaskaa po skroni.

- To jest powodem twojego paczu? - zapytaa, muskajc jej obolae miejsce.


- Nie - przyznaa Anad.
- Tak mylaam. Wszystko naraz, historia z mam, Maksem, przyjcie...
- Jakie przyjcie?
- Organizowane przez t dziewczynk, Marion. Wspominaa mi, e nigdy ci nie
zaprasza.
Anad wygldaa na zdziwion. Nie mylaa akurat o tym, ale to prawda, e dzie imprezy
u Marion zblia si nieubaganie, a to, e nie zostaa zaproszona, dokuczao jej jak brzczenie
upartego komara.
- Wcale mnie to nie dziwi, ona jest bardzo adna - przyznaa Anad, pochlipujc.
- Chcesz powiedzie, e ty nie jeste? Przyjrzyj si dokadnie swojemu odbiciu w lustrze.
Jeste liczna. Masz oczy tak niebieskie, e musz ci ich zazdroci wszystkie dziewczynki w
klasie.
- No pewnie! - mrukna Anad. - Nawet na mnie nie spogldaj. Nie wiedz, e istnieje
kto taki jak ja.
Pani Olav cmokna ustami.
- No, to nadesza chwila, eby ci w kocu zauwayli. Co ty na to?
- Niby jak?
- Ta dziewczynka, Marion, moe i jest adna, ale ty jeste mdrzejsza.
- I co mi z tego, e jestem mdrzejsza?
- Zastanw si, a zobaczysz.
Pani Olav umiaa sprawi, e Anad dobrze si poczua i zapomniaa o swoich
kompleksach. Przy niej wszystko wydawao si takie proste.
- Bransoletka i hamburger poprawi ci humor?
Anad wzdrygna si syszc to pytanie. Przetara zy grzbietem doni. Skd pani Olav
wiedziaa, e Selene w tajemnicy przed Demeter zabieraa j na hamburgery i obdarowywaa
bransoletkami?
Najpewniej sama musiaa jej o tym powiedzie.
Spojrzawszy w tylne lusterko, by poprawi sobie fryzur, szczerze si zdziwia. Guz znik
z jej czoa i wygldaa doprawdy adnie.
Hamburger smakowa wybornie, bransoletka prezentowaa si okazale, a odkd pani Olav

pochwalia kolor jej oczu i inteligencj, Anad odzyskaa poczucie wasnej wartoci.
Przypomniaa sobie take o jednej bolesnej sprawie, cho tym razem, uszczliwiona,
spojrzaa na ni z innej perspektywy.
Przyjcie urodzinowe Marion zbiegao si w czasie z letnim przesileniem i naleao do
najsynniejszych imprez, jakie odbyway si w Urt. Od kilku tygodni w szkole nie rozmawiano o
niczym innym, jako e Marion, by nada wydarzeniu szczegln wag, zapraszaa swoich
znajomych po kolei i z osobna, tak e kady czeka w napiciu i wstrzymywa oddech, gdy
solenizantka zbliaa si do niego, by wyszepta na ucho zaproszenie, a wtedy...ufff!... kamie z
serca.
Oczywicie, ci ktrzy nie mieli tyle szczcia, by zyska uznanie w jej oczach
odpowiednio wczenie, yli w stresie do ostatniej chwili, a widzc w pobliu zalotn Marion,
spodziewali si, e moe tym razem wrczy im klucz do szczcia.
Anad, ktra przez ostatnie cztery lata naiwnie wierzya, e otrzyma zaproszenie, rwnie
i teraz oczekiwaa, i tak si stanie. Liczya, e moe dwa wydarzenia, jakie odmieniy jej ycie
w ostatnich dniach - zniknicie matki i nowy stanik - wpyn na decyzj Marion. Tak si,
niestety, nie stao.
Jak dugo jeszcze bdzie pozwala Marion, eby ta j ignorowaa?
Poegnaa si z pani Olav i pocaunkiem podzikowaa za wsparcie. Chtnie zostaaby z
ni duej, zamiast wraca do nieszczsnej Criseldy. Z pewnoci ciotce nie udao si
przygotowa kolacji ani nawet przez myl jej nie przeszo, e dziewczynka w wieku czternastu
lat musi trzy, a moe nawet cztery razy dziennie co zje.
Ciotka Criselda czekaa na ni, siedzc w fotelu. Z rozbieganym wzrokiem zajadaa
czekoladki, ale nawet nie spytaa, gdzie dziewczynka si podziewaa. Nie, nie byo sensu
wspomina jej o Maksie.
- Anad, usid tutaj, prosz.
Posuchaa bez mrugnicia okiem. Powany ton gosu ciotki zapowiada co znacznie
gbszego, anieli jedynie reprymend.
- Anad, podczas konwentu zgodziymy si na twoj propozycj odnalezienia i
uratowania matki - zakomunikowaa podniole Criselda.
- To jaki art? - Dziewczynka zadaa jedyne pytanie, jakie moga z siebie wydusi.
- Jeli ksiga Rosebuth si nie myli, prawdopodobnie wycznie ty moesz zbliy si do

Selene i przekaza jej moc, jakiej potrzebuje, by pokona Odish.


Tak po prostu? Tak zwyczajnie?
Anad nie moga zmruy oka przez ca noc. Przewracaa si z boku na bok, a przyszo
jej do gowy tysic najrniejszych pomysw, jak odszuka Selene, i tysic potwornoci, jak
pokona Odish. Ale wszystko, co wymylia, przybierao form groteskow, nierzeczywist,
przypominajc grub kresk, jak matka rysowaa komiksowe postacie.
Prbowaa

myle

Selene

powanie,

zdajc

sobie

spraw

olbrzymiej

odpowiedzialnoci, jaka spocza na jej barkach. Niemniej inne sprawy rozpraszay jej uwag.
Jeli bya dobr czarownic Omar, zdoln dosta si do samego pieka, by wydrze matk
ze szponw wszechmocnych Odish.. dlaczego wci miaa znosi lekcewaenie Marion?
Dlaczego nie moga wzi udziau w organizowanej przez ni imprezie jak reszta klasy?
I z ca stanowczoci postanowia osign ten cel.
koniec kocw bya czarownic.
I nie bya taka brzydka.
I bya mdra.
Wymkna si niepostrzeenie po lekcjach do jaskini i tam, przejrzawszy wszystkie ksigi
Demeter i Selene, znalaza zaklcie uwodzenia, ktrego szukaa. Wanie nastaa chwila, gdy
przydaoby si jej jak nigdy wczeniej, eby osign zamierzony cel.
zaklcie uwodzenia rnio si od filtru mioci. Nie upajao mioci, nie przyspieszao
biegu krwi, bicia serca ani oddechu. Chodzio o zaklcie sympatyczne, umoliwiajce kontakt,
przybliajce do drugiej osoby. Za dotkniciem rdki i przy wypowiedzeniu waciwych sw
przestaaby by niewidoczna, sprawiaby, e Marion by na ni spojrzaa i zauwaya jej istnienie.
Nastpnego ranka podczas lekcji Anad postanowia usi jak najbliej Marion. Roberta
daa si przekupi paczk gum do ucia i tym sposobem Anad znalaza si w awce tu za swoja
ofiar. Kiedy bya pewna, e nikt na ni nie patrzy, szybkim ruchem wyja brzozow rdk z
plecaka i woya j pod ksik do wiedzy o spoeczestwie. Wyczekiwaa, a rozpocznie si
lekcja z Cordaranem, nauczycielem WOS - u, ktry nigdy nie wiedzia, co si wok niego
dzieje. I podczas gdy snu swoj opowie bez koca - nie przejmujc si, czy kto go sucha Anad wymruczaa przez zamknite usta zaklcie i skierowaa rdk w stron siedzcej przed
ni Marion, dotykajc leciutko jej wosw.
Anad wstrzymaa oddech. Zaklcie zaczynao dziaa. Marion zostaa ustrzelona i

zareagowaa na uwodzenie. Teraz odczuwaa sabe askotanie, dlatego wanie prbowaa si


podrapa. Pod wpywem impulsu odwrci gow i dostrzee Anad. Potem przypomni sobie jej
imi, umiechnie si do niej i zaprosi na urodziny.
Tak zakadao zaklcie.
Anad wyczekiwaa. Mina minuta, dwie, trzy - ktre trway duej ni wieczno - i w
kocu... rzeczywicie, Marion odwrcia si i zauwaya, e Anad siedzi za jej plecami. Jednak
nie umiechna si. Wybuchna miechem, jakby ogldaa jaki niezmiernie zabawny film albo
usyszaa przedni dowcip. miaa si Anad prosto w twarz. I wypowiedziaa mniej wicej takie
sowa:
- Prosz, prosz, karlicy cotowszystkowie wyrosy piersi i wyskoczyy pryszcze.
Anad zamurowao. miech Marion ponis si do samej wierzy straniczej i - ja
wydawao si Anad - zawtrowali mu wszyscy klasowi dowcipnisie, kruki przysiade na baszcie
i turyci uprawiajcy rafting na pobliskiej rzece. Cay wiat by wiadkiem haby Anad.
Pierwszym, ktry si rozemia, by Roc, kt by inny, syn Eleny i obecny chopak
Marion.
Wytrzymaa, ile moga, a wreszcie, nie proszc o pozwolenie Corbarana - i tak si nie
zorientowa - wybiega z klasy i zamkna si w azience, eby w samotnoci si wypaka.
Nie przestajc szlocha, spojrzaa w lustro i dostrzega, e istotnie na nosie wyskoczy jej
malusieki pryszcz. W tym momencie podja decyzj o zemcie. Gorzej ju by nie mogo. Jej
presti i honor nie mogy zosta bardziej zszargane.
Z wysoko uniesiona gow i jasno nakrelonym planem dziaania wysza z azienki.
Wanie rozleg si dzwonek i wszystkie dzieci wybiegy na przerw, eby rozprostowa nogi,
napi si czego lub przeksi kanapk. Marion z Rokiem mieli w zwyczaju je drugie niadanie
na tarasie znajdujcego si na placu szkolnego baru - sklepiku. Popijajc kanapki coca - col,
rozmawiali w towarzystwie grupki przyjaci. Anad podesza w ich stron, z uniesion wci
gow i rdk wsunit pod rkaw bluzki.
By moe Anad by si nie przeja, gdyby Marion zwyczajnie ja zignorowaa, jak zwyka
to robi. Tymczasem zaklcie sprawio, e przycigna uwag dziewczyny jak magnes, ktremu
nie sposb si oprze. Gdy tylko Anad zbliya si do grupy, Marion zauwaya j, odwrcia si
w jej stron, posaa jej ironiczne spojrzenie i na nowo zaadowaa amunicj.
- Zobaczcie, kto przyszed, maa Anad. Co ci zamwi, butelk ze smoczkiem czy

kaszk?
Anad podesza do Marion.
- Nie wspomniaa przypadkiem, e mam pryszcze?
- Ach, no jasne... Ju jeste nastolatk.
I wtedy wanie Anad postanowia zaryzykowa i postawi wszystko na jedn kart.
Opuszczajc spod rkawa rdk, tak eby nikt nie zauway, dotkna pryszcza na swoim
nosie, po czy musna twarz Marion.
- Ale chyba mojego pryszcza nie mona porwna z twoimi. Liczya, ile masz pryszczy,
Marion? Dziesi? Dwadziecia? Trzydzieci?
W miar jak Anad wypowiadaa kolejne liczby, twarz i szyja Marion traciy gadko i
pokryway si krostkami.
Wok rozlegy si krzyki, ktre doday Anad odwagi.
- Ha! Twj chopak w niczym ci nie ustpuje - powiedziaa, dotykajc twarzy Roka, ktr
w jednej chwili rwnie pokry trdzik.
Marion nie moga siebie zobaczy. Ale zdya si zorientowa, e co jest nie tak po
reakcji kolegw, a zobaczywszy, co si stao z Rokiem, wydaa z si okrzyk:
- Co za obrzydliwo!
Jednoczenie zdaa sobie spraw, e wyglda tak samo, jako e ci, ktrzy znajdowali si
w pobliu, odsuwali si od niej i marszczyli nos. Dotkna z niedowierzaniem swojej twarzy i
poczuwszy na niej przeraajc wysypk, zasonia si domi, zawstydzona.
- Wiedma, jeste gorsza ni wiedma! - wysyczaa.
Wtedy dopiero Anad zdaa sobie spraw z tego, co tak naprawd zrobia.
A najgorsze, e nie znaa antidotum na zaklcie, ktrego przed chwil uya.
Odwrcia si na picie i ucieka.
Criselda nie moga uwierzy w to, co mwia jej Elena. Nie do, e Anad wykazaa si
nieposuszestwem, wiczc zaklcie bez jej zgody, to jeszcze - trudno wyobrazi sobie co
gorszego - wypowiedziaa zaklcie zemsty publicznie i zostaa uznana za czarownic.
Z wciekoci miaa ochot j rozszarpa.
- Oszalaa?! - krzykna.
Anad przyja nagan ze stoickim spokojem, cho trzeba przyzna, e w rodku czua
wstyd.

- Zdajesz sobie spraw, e wystawiasz nas wszystkie na niebezpieczestwo? A


szczeglnie siebie sam!
Elena nie daa si ponie emocjom tak jak Criselda, ale bya nie mniej zmartwiona.
- Zaklcia zemsty nie przystoj adnej Omar. - S cakowicie zakazane. Kto ci ich
nauczy? - zapytaa ciotka, drcym gosem.
Anad nie umiaa jej odpowiedzie. Zaklcia pojawiy si same z siebie i zadziaay.
- Chciaam tylko, eby Marion zaprosia mnie na swoje przyjcie - bronia si.
- e jak? I po to trzeba byo obsypa j pryszczami?
- Nie, najpierw wypowiedziaam zaklcie uwodzenia, eby zwrcia na mnie uwag, ale
efekt by taki, e obrazia mnie przy wszystkich.
Criselda i Elena rwnoczenie chwyciy si za gow.
- Och, nie!
Anad zdaa sobie spraw, e cokolwiek powie, bdzie niewaciwe.
- Co zego zrobiam?
- Wszystko.
- Skd ci przyszo do gowy uywa zakl do przywoania uczucia?
- adna czarodziejka nie moe zdoby niczyjej przyjani ani mioci za pomoc eliksiru
ani zaklcia.
- Tak postpuj Odish.
- Kto ci tego nauczy?
Anad robia si coraz ,mniejsza i mniejsza, jakby zwijaa si w kbek. Zacza szlocha.
Dotyka j do gbi ten potok oskare, ktre Elena i Criselda na ni wyleway. Nigdy nie
widziaa ich tak rozzoszczonych. Wszystko robia le, fatalnie, jako dziewczynka i czarodziejka.
Zalaa si zami. Przemienia si w notoryczn paczk. Dorastaniu towarzyszy ogromny
apetyt i nieustanna ochota na pacz.
Elena i Criselda zamilky i usiady obok dziewczynki. Criselda pogaskaa j po czole, a
Elena po wosach, powoli agodzc jej pacz, a pochlipywanie ustao.
Anad pocigna nosem, przetara oczy i osuszya policzki, gotowa nadal sucha
dorosych.
Elena i Criselda wrciy do swojego kazania. Usioway by mie i staray si osign
zamierzony efekt dydaktyczny.

- Caa moc, ktr posiadasz, podobnie jak i czary, powinna suy dobru oglnemu, a nie
osobistemu. Bdziesz o tym pamita?
- Czarownic Omar nigdy nie uywa zakl dla wasnej korzyci.
- Popenia dwa bardzo wane wykroczenia.
- Trzy.
- Cae mnstwo.
- Ale wszyscy uczymy si na bdach.
- Czarodziejki Omar s ludmi, s miertelne. yjemy wrd ludzi i nie moemy
posugiwa si czarami dla pozyskania mioci, przyjani, szacunku, wadzy... czy bogactwa.
- Jeli jaka Omar wykorzystuje iluzj lub przeklestwo, dc do realizacji wasnych
celw albo do zemsty, zostaje usunita z klanu i, pozbawiona mocy, przestaje by czonkini
rodu.
- Rozumiesz?
- Anad... musimy panowa nad nasza moc.
- Gotujemy, pracujemy, robimy zakupy... wyobra sobie co by byo, gdybymy przestay
si kontrolowa.
Anad, kiwaa gow, tak, tak, tak. Nie umiejc duej zachowywa powanej miny, z
nieco teatralnym szlochem, zadaa pytanie, ktre drczyo j od jakiego czasu:
- Chcecie powiedzie, e jestem za?
Elena i Criselda spojrzay na siebie z niejakim zdziwieniem. adna z nich nie miaa okazji
wychowywa maej czarodziejki. Moe to, co przydarzao si Anad, dotyczyo wszystkich
dziewczynek, wynikao z ich niewinnoci?
Criselda staraa si zaagodzi sytuacj.
- No dobrze, zmykaj do ka, jutro zaczyna si nowy dzie.
- I z nikim nie rozmawiaj o tym, co zaszo w szkole - upomniaa Elena. - Zaserwowaam
Rokowi, Marion i jej kolegom napj zapomnienia. Wszystko, co wydarzyo si w cigu ostatnich
dwudziestu czterech godzin, zostao wymazane z ich pamici. Niech wybacz mi ci, ktrzy
uczyli si na egzamin z muzyki.
Anad poczua podniecenie.
- Napj zapomnienia? To fantastyczne! Dziki niemu mogabym...
- Nie! - krzykny rwnoczenie Elena i Criselda.

Anad zrobia krok w ty i zamilka.


Ciotka Criselda dorzucia:
- Na najbliszym, konwencie bdziesz musiaa przeprosi za nieposuszestwo. Cakiem
moliwe, e otrzymasz kar.
Anad milczaa. Nie miaa najmniejszej ochoty prosi o wybaczenie Gai, ale bdzie
musiaa to zrobi.
Ucaowaa ciotk Criseld i Elen i z opuszczon gowa udaa si do swojego pokoju.
Gdy tylko znikna, dwie kobiety spojrzay na siebie zafrapowane. Nie byo potrzeby gono
mwi o tym, co zaprztao ich myli.
- Jeszcze nie jest gotowa.
- Ktrego dnia bdzie?
- A jeli si pomyliymy?
- Moe Demeter i Selene miay jaki wany powd, by nie wtajemnicza Anad w arkana
czarodziejstwa?
- A jeli miaaby by niebezpieczna?
Te i inne pytania kryy po ich gowach.
Przebywajc w pobliu Anad, nie odwayy si rozmawia o niej gono. Zaczynay
podejrzewa, e jej moc siga ju znacznie dalej, anieli ona sama zdaje sobie z tego spraw.

ROZDZIA XI
POSUSZNE DUCHY
Anad pooya si do ka z gow pen sprzecznych odczu. O ile rano, po
przebudzeniu, miaa dobry humor, wierzc, e oto jest najpotniejsz osob na wiecie, zdoln
osign wszystko, o czym tylko zamarzy, czy to po dobroci, czy uywajc sprytu, o tyle teraz
nabraa przekonania, i jest najbardziej aosn, egoistyczn i bezwstydn dziewczynk na
planecie Ziemia.
Wiercia si, nie mogc zmruy oka. Wyobia w puchowej poduszce wgbienie, gdzie
mogaby wygodnie uoy gow, prbowaa zasn na prawym boku, pniej przewrcia si na
lewy, nakrya kodr, ale czujc gorco, musiaa si odkry. Nastpnie wysuna spod kodry
rk, potem nog, drug - i tym razem zrobio jej si zimno. Miaa ju tego do. Zapalia wiato
i wstaa z ka.
Ju nie czua przygnbienia. Bya za, wkurzona na cay wiat. Jej ycie byo
beznadziejne, wszystko dziao si odwrotnie, ni powinno. Teraz jest gorzej ni przed tygodniem,
tydzie temu byo gorzej ni przed miesicem, i ta dalej.
Na tureckim kilimie, lecym przy ku, siedzia rycerz w hemie. Odsun si zwinnie w
bok, eby Anad go nie zdeptaa.
Dama, skryta za zason, wykrzywia twarz, na ktrej widnia kpicy umieszek. Anad
nie zaniepokoia si ich obecnoci. Obie halucynacje naleay do wiata jej wyobrani, odkd
ujawnia si moc. Ani si ich nie baa, ani nie czua si nieswojo w ich towarzystwie. W niektre
noce pojawiay si w jej pokoju, zajmujc swoje ulubione miejsca. Rycerz zasiada na wenianym
dywanie mienicym si ywymi kolorami, dama natomiast chowaa si za zasonami, ktre
zakryway poow jej postaci.
Tej nocy jednak Anad szukaa zaczepki i miaa ochot si pokci choby sama z sob,
najlepiej jednak byoby znale partnera do sprzeczki.
Spojrzaa w lustro i wystawia jzyk. Nie podobaa si sobie nic a nic. Bya ma
pryszczul. Jeli ju miaa wybiera, wolaa si sprzed okresu dojrzewania. Wczeniej bya
karlic. Ni i w co takiego si przemienia, kim jest? Teraz jest potworem. Czarownic, potrafic
zatrzyma much w locie, rozmawia z wilkami, usia liczn buzi odraajcymi pryszczami.
Wicej myli o imprezie urodzinowej, na ktr nie zostaa zaproszona, anieli o swojej matce i o

tym, jak najlepiej jej pomc.


Nie potrafia wybaczy matce, e ukrywaa przed ni swoje miostki z Maksem. Czua si
uraona jej oszustwem.
Prawd byo, e martwia j reprymenda ze strony starszych i napawaa przeraeniem
propozycja, ktr sama wysuna. Zrobia krok naprzd, nie wiedzc dokd powinna i.
Zuchwale zaproponowaa, e odnajdzie Selene i bohatersko uwolni j z rk Odish. Lecz...
Skd ma wiedzie, gdzie szuka Selene?
A kiedy ju j odnajdzie, jak powinna si zachowa?
A jeli Selene nie chce, eby j odnaleziono?
A jeli zaklcia nie zadziaaj, z wyjtkiem tych zakazanych przez Omar?
Ucieka si do podstpu, marzc o udziale w imprezie organizowanej przez Marion.
Jak moga by tak powierzchowna?
Jak moga chcie i na jak banaln imprez z banalnymi ludmi, podczas gdy jej matka
przebywa w nieznanym miejscu, uwiziona, prawdopodobnie torturowana, i ona, tylko ona,
darzy j uczuciem wystarczajco mocnym, aby wydosta Selene z tej matni i ocali?
Wytumaczenie byo proste: jest nikim wicej ni zwyczajn dziewczynk, pozbawion
uczu i miertelnie przeraon. Oraz, rzecz jasna, brzydul.
- Tchrz! - obrazia sam siebie, spogldajc w lustro.
W tym samym lustrze dostrzega odbicie damy, ktra za jej plecami chichotaa zoliwie.
Tego dla Anad byo ju za wiele.
- Z czego si miejesz? - warkna w stron damy.
Nie oczekiwaa odpowiedzi. I tak byo jasne jak soce, e to z niej si namiewa. Anad
przedstawiaa sob tak aosny widok, e nawet przyprawiajca j o koszmary Marion, Roc i caa
paczka, mieli prawo mia jej si w twarz. Ale dama zadziwia j, wskazujc palcem na rycerza i
wypowiadajc sowa :
- Z niego si miej. To on jest tchrzem!
Rycerz umiechn si, ale nie odpowiedzia.
Anad zdumiaa si.
- A.. tak? A dlaczego jest tchrzem?
- Mnie o to pytasz? - odpara dama.
- Tak, ciebie.

Dama wzdrygna si, zadowolona, e moe co wytumaczy.


- Porzuci swj oddzia w wwozie, zrobi w ty zwrot i uciek.
Anad nie oczekiwaa takiej odpowiedzi. Kim bya dama, ktra do niej mwia?
- Jaki oddzia?
- Hrabiego Ataulfa, ktry prbowa broni doliny przed wojskiem Al - Mansura.
Anad bya coraz bardziej zdziwiona. W szkole w Urt uczya si o tym czarnym epizodzie
w historii doliny, gdy zowieszczy Al - Mansur sia spustoszenie w wwozie, rwnajc z ziemi
osady i wioski, ktre napotyka na drodze. A wszystko z winy wojska chrzecijaskiego, ktre
udao si z odsiecz i zakoczyo misj, uciekajc przed nacierajcymi wojskami saraceskimi i
ostrymi sejmitarami.
Czy jej wasna halucynacja stroia sobie z niej arty?
Anad zwrcia si do zatroskanego rycerza, wci pogronego w milczeniu.
- Czy to prawda, co mwi ta dama?
Rycerz ostronie unis gow i spojrza na Anad.
- Mwisz do mnie?
- Tak.
- Och, liczna dziewczynko, jaki to honor mi czynisz, zwracajc si do mnie! Nawet nie
wiesz, jak bardzo pragnem wypowiedzie sowo i przerwa milczenie trwajce od tysica
siedmiuset lat. Nie mwic przez tak dugi czas, mona si setnie wynudzi, uwierz mi.
- Czy to prawda, co mwi dama?
Rycerz, skruszony, pokiwa gow.
- Niestety, tak. Mj ojciec wicehrabia napyta mi niemao biedy, czynic mnie dowdc w
tak modym wieku, gdy nie miaem adnego dowiadczenia. Pierwszy okrzyk, jaki wydao
saraceskie wojsko, zmrozi mi krew w yach. Musiaem salwowa si ucieczk i nie pamitam
nic wicej do czasu, a padem martwy.
Anad zamurowao.
- Zabili ci?
- W rzeczy samej, pikna dziewczynko, tchrzostwo nie wybawio mnie od mierci.
Zagubiona strzaa zabraa mnie z tego wiata, lecz kltwa mego ojca zatrzymaa mnie na nim,
skazujc na bdzenie po ziemiach, ktre utraciem.
I powolnym gestem zakreli wok siebie krg.

Anad z niedowierzaniem wycelowaa w niego palec.


- W takim razie jeste... duchem?
- Duchem bdnym, moja pikna rozmwczyni. Ktremu moesz pomc, jeli okaesz si
wystarczajco hojna.
Anad nie dowierzaa wasnym uszom.
- Ja?
- Mog co powiedzie? - odezwaa si dama, zaniepokojona i odrobin zazdrosna, e
rycerz odebra jej paeczk pierwszestwa.
Anad skina gow.
- Sodka dziewczynko - rzeka dama - moesz nas widzie, sysze, moesz nas p pewne
rzeczy prosi. Naturalnie jeste zobowizana da nam co w zamian.
Anad zareagowaa byskawicznie.
- Mog was prosi? O co? I co jestem zobowizana wam da?
Dama umiechna si.
- Moesz nas prosi o zaspokojenie niemoliwych pragnie, takich, jakie dla ludzi s
nieosigalne. Pragnie, jakie tylko martwi mog urzeczywistni.
Anad nie rozumiaa.
- Jestecie czarownikami?
Pikna dama zaprzeczya.
- Po prostu bdzimy po wiecie duchw i znamy wszystkie zaktki, do ktrych ywi nie
maj wstpu. Nie ma takiego sekretu, ktrego bymy nie znali... Wiemy wszystko. Znamy
miejsca, gdzie ukrywacie wasze skarby, wiemy, jakich tajemnic nie ujawniacie, jakich zbrodni
si dopucilicie, jakie kamstwa wypowiadacie i kogo kochacie. Moemy wyszepta na ucho
komu ywemu, eby szed za wasnym gosem wewntrznym, oraz obudzi w nim wyrzuty
sumienia, by podupado jego morale. Moemy wywoa wiele burz.
Anad zaczynaa rozumie.
- A jelibym was o co poprosia i spenilibycie moj prob, co miaabym dac wam w
zamian?
Rycerz wyrwa si pierwszy.
- Wolno!
- Jak wolno? - spytaa zdziwiona Anad. - Nie jestecie wolni?

Dama przygryza wargi.


- Jestemy skazani na wczg. Chcemy odpocz, odpocz na wieki. Ju zapacilimy
za nasze winy.
Anad nie moga uwierzy, e rozmawia z dwiema pokutujcymi duszami, zwaszcza gdy
patrzya na dam o piknym i radosnym obliczu.
- Jak win dwigasz?
- Zdrad. Zdradziam moj mio. Obiecaam mu, e bd na niego czeka, a kiedy
powrci z krucjaty, zasta mnie polubion pewnemu baronowi. Zabi mnie, rzecz jasna, i
przekl, dlatego jestem tutaj.
Anad przyja jej sowa z oburzeniem.
- Nie do, e zabi, to jeszcze ukara kltw?
Dama wyjania:
- On te pokutuje za swj czyn.
- Niech si zatem mczy! - wykrzykna spontanicznie Anad.
Ta kara wydawaa jej si jak najbardziej sprawiedliwa. Dobre sobie, zabi kogo za
niedotrzymanie obietnicy!
- Ach, liczna dziewczynko! To bardzo mczce nie na barkach tyle lat, dekad, wiekw
i tysicleci nierbstwa i milczenia. Tchrzliwy rycerz i ja, zdradliwa dama, tal bardzo pragniemy
odpoczynku...
Anad powoli zdawaa sobie spraw, e oba duchy nie zrodziy si w jej wyobrani ani nie
s postaciami z koszmarnego snu. Miaa przed sob dwa biedne fantazmaty, gotowe speni jej
marzenia w zamian za uwolnienie od cierpie.
Na co czekaa?
Duchy powiedziay, e wszystko wiedz. Wszystko.
Fantastycznie! Ona potrzebowaa wanie informacji.
Podja wyzwanie.
- W takim razie jeli mi pomoecie, jestem gotowa zawrze z wami ukad.
Osigna to, czego oczekiwaa. Oba duchy byy wyranie podekscytowane. Chwyciy
haczyk.
- Zgoda?
- Zamieniamy si w such. Co moemy uczyni, eby ci zadowoli?

- Wiecie, kto to taki czarownica Odish?


- Naturalnie.
- Pozostajemy w kontakcie z czarownicami Odish.
- Ty jeste jedn z nich.
Anad przerwaa damie, oburzona.
- Jak moesz nazywa mnie Odish?
- Wybacz, liczna dziewczynko, ale mylaam...
- Jestem dobr czarownic Omar, nale do rodu scytyjskiego, do Klanu Wilczycy, jestem
crk Selene, wnuczka Demeter.
Rycerz i dama spojrzeli na siebie skonsternowani. Nie chcieli denerwowa dziewczynki.
- Niech bdzie, jak mwisz, liczna dziewczynko, crko Selene.
- Wnuczko Demeter.
- Prosimy, nie miej nam za ze, i mylelimy, e jeste czarownic Odish.
- Teraz wiemy ju, e jeste Omar, crk Selene.
- Wnuczk Demeter - powtrzy jeszcze raz rycerz, jakby odmawia litani.
- Cisza ju, koniec z czczym gadaniem! - przerwaa im nagle Anad, rozdraniona
nadmiern ulegoci przypominajc jaki marny art.
Zaskoczona zauwaya, e ledwie rzucia rozkaz, duchy zamilky w jednej chwili, nawet
nie prbujc dalej jej schlebia. Wtedy przypomniaa sobie, e nie mog si do niej zwraca, jeli
ona nie zadecyduje inaczej. Czy ta zasada obowizywaa tylko za pierwszym razem? Czy
zawsze, aby cokolwiek powiedzie, musiay mie jej zgod? Byy to duchy posuszne, ale
niezbyt inteligentne. Pomyli j z Odish, te co!
- Taka jestem brzydka, e mylicie mnie z wiedmami Odish?
- Do nas kierujesz pytanie, liczna dziewczynko?
- Tak, odpowiedzcie.
Rycerz usucha:
- Z tego, co widz nie znasz zbyt wielu czarownic Odish. Mog ci zapewni, e s tak
pikne, i samo soce przy nich blaknie.
Anad zmieszaa si.
- To one nie s stare, pomarszczone, z brodawkami na nosie i wosami wyrastajcymi z
podbrdka?

Dama wybuchna szaleczym chichotem.


- Zaraz skonam, zaraz skonam ze miechu!
Anad rozgniewaa si. Moe by to opis zaczerpnity z bajki dla dzieci, ale... jak inaczej
miaa je sobie wyobraa? Teraz, gdy si nad tym zastanowia, zdaa sobie spraw, e ani ciotka
Criselda, ani adna z czarownic wchodzcych w skad konwentu nigdy jej nie opisaa wygldu
czarownic Odish.
Rycerz pozwoli sobie zabra gos i wyjani.
- Jeli pozwolisz, liczna dziewczynko, wyjani, e takie jest powszechne wyobraenie
Odish. Tymczasem s najpotniejsze, najbardziej ambitne i narcystyczne spord wszystkich
mieszkacw ziemi. Wielbi modo, niemiertelno i pikno.
Anad poczua si jak skoczona idiotka. Rycerz mia cakowit racj. Czy istnieje kto na
tyle gupi, kto w starym i odraajcym ciele chciaby y wiecznie?
Jeli tak na to spojrze, duchy pochlebiay jej, mylc j z czarownic Odish. Chocia...
postanowia nie emocjonowa si zanadto.
- Wybaczcie, jeszcze jestem moda i nigdy nie widziaam adnej wiedmy Odish.
Dama umiechna si ironicznie, co nie spodobao si Anad ani troch.
- Z czego si miejesz? Wszystko, co mwi, wydaje ci si takie mieszne?
- Nie, moja pani, ale sdz, i, owszem, poznaa ju jedn Odish.
Anad poblada.
- Kogo?
Dama tym razem pokrcia gow.
- Przykro mi, ale udzielenie tej informacji mogoby okaza si dla nas niebezpieczne.
Odish nie ycz sobie, abymy wypowiadali si na ich temat. Nawet w ich obecnoci.
Wniosek, jaki nasun si Anad, by prosty: Odish wysugiway si duchami. Musiaa,
zadajc si z nimi, mie si na bacznoci.
- Takim razie umowa zerwana.
Anad zauwaya, e pomimo jej stanowczoci aden z duchw nie oponowa, nie
targowa si ani nie proponowa niczego w zamian. Zarwno dama, jak i rycerz byli jej
cakowicie posuszni.
W tej sytuacji to ona postanowia nieco ustpi. Tak naprawd przecie interesowao j
co innego.

- W porzdku, nie rozmawiajmy o Odish. Zadam wam inne pytanie.


Duchy umiechny si, odzyskujc nadziej, chtne dopomc dziewczynce i oczekujce
od niej pomocy, a jake!
- Gdzie jest Selene, moja mama?
Rycerz i dama spojrzeli po sobie i znw posmutnieli.
- liczna dziewczynko, wiesz przecie, e jest u Odish.
- Jasne, e wiem, ale gdzie?
Rycerz odchrzkn.
- Musimy by dyskretni, moja pani. Moemy zosta ukarani za gadatliwo.
- Uchyl przynajmniej rbka tajemnicy, cokolwiek.
Duchy na znak zgody pokiway gowami, chocia wyglday na przestraszone.
- Obiecujesz, e nas uwolnisz?
Anad nie zastanawiaa si dwa razy nad odpowiedzi.
- Obiecuj.
- I obiecujesz, e nikomu nie zdradzisz, skd si dowiedziaa o miejscu pobytu swojej
matki?
- Ani sowem, obiecane.
amicym si i chropowatym gosem rycerz wyszepta:
- Tam, gdzie wody spowalniaj swj bieg i miertelnym osuwa si grunt spod ng,
jaskinie cz ze sob dwa wiaty. Selene przemwi do ciebie, ale nie bdziesz moga jej
zobaczy.
- Jej obraz ujrzysz jedynie w wodnym odbiciu - dodaa dama.
Anad zastanowia si przez chwil.
- Macie na myli Czarne Jezioro? O to wam chodzi?
Zanim ogarno ich przeraenie, rycerz i dama odparli zdziwieni:
- Nie wiemy o czym mwisz, liczna dziewczynko.
- Jak to nie wiecie? Przecie wanie mi powiedzielicie...
- My? - zdumiaa si dama.
- Co ci si pomylio, liczna dziewczynko. My nic nie powiedzielimy!
Anad obruszya si.
- No dobrze, ale jaki jest sens negowa co, co wanie powiedzielicie?

- Ale my niczego nie powiedzielimy.


- To bya tylko twoja sugestia, nic wicej.
- Albo moe sen.
- Ale ja syszaam, jak mwicie.
- Przykro nam, liczna dziewczynko.
- Crko Selene.
- Wnuczko Demeter.
To ju Anad cakowicie wytrcio z rwnowagi.
- Jak dla mnie to moecie i do wszystkich diabw!
I ku jej zdziwieniu obydwa duchy znikny.
Nie chciaa przywoywa ich ponownie. Jasne byo, e albo poaoway swojego
gadulstwa, albo na tym polegao ich nieycie. Nazajutrz pjdzie nad Czarne Jezioro.
Podczas gdy staraa si zasn, myli jej zaprztao gupkowate pytanie, powtarzajce si
i niedajce spokoju, z rodzaju tych zastpujcych pytania mdre, na ktre nie ma odpowiedzi, a
ktre nie pozwalaj zmruy oka.
Czy istniej wszyscy diabli?

Proroctwo Trbory
Kruszec szlachetny, z mdrych sw powstay,
Wskazany doniom wci nienarodzonym,
smtny wygnaniec z woli matki O.
Ona tak chciaa,
tak zdecydowaa.
Przyjdzie mu zatem dugo trwa w ukryciu,
w gbinach ziemskich. A nadejdzie czas,
w ktrym i niebo rozbynie, i gwiazdy,
ruszajc wreszcie w pochd oboplny.
Wtedy, i tylko wtedy, gbia ziemi
na wiat wyuska ci ze swych wntrznoci,
aby pody ku jej biaej doni
i by namaci j barw czerwon.
Ogie i krew, niepodzielone,
w berle, lecz berem wada matka O.
Ogie i krew otrzyma wybranka,
ta, ktra bero dla siebie posidzie.
Ogie i krew otrzyma wybranka,
ta, ktra odda si potdze bera.
Crami O Bero O zarzdzi.

ROZDZIA XII
DROGA KU SELENE
Anad woya ciepe zimowe buty, czapk i spakowaa plecak. Zabraa ze sob troch
chleba i sera, kilka pomaraczy, gar suszonych owocw i butelk wody. Wyprawa nad jezioro
miaa jej zaj okoo dwch godzin, ale jak dugo bdzie musiaa tam pozosta, eby
skontaktowa si z Selene - pozostawao niewiadom.
Demeter nauczya j, e przezornoci nigdy za wiele. Gry szykuj puapki na miakw.
Rozsdek powinien by najlepszym doradc dla kogo, kto decyduje si rzuci im wyzwanie, a
ci, ktrzy nie potrafi lub nie chc widzie posyanych ku nim ostrzee, przypacaj sw
nieuwag yciem. Demeter wskazywaa ich, gdy pojawiali si w Urt z wielkimi plecakami i
rozbieganym spojrzeniem. Zuchwali gupcy, zalepieni dz zdobywania szczytw, ktra
czynia ich guchymi i szalonymi. Owadnici szalestwem gr, podczas wypraw tracili palce,
rce, stopy i ycie. Demeter opowiadaa jej rozmaite historie o alpinistach, ktrzy zamarzli,
zostali uwizieni w niegu, raeni piorunem, zboczyli ze szlaku i zgubili si, spadli w przepa i
zostali poarci przez wilki. Gdyby Demeter ya, kazaaby jej zaopatrzy si w zapaki, lin,
karabinek, kompas, kask, rac i sweter. Ale Anad musiaa zabra za sob jeszcze co, czego
wczeniej nie wzia pod uwag.
- Aaaa! - krzykna przeraona tu przed wyjciem z domu.
Poczua, jak na jej plecach lduje futrzasta kulka i ostrymi pazurkami chwyta si plecaka.
By to Apollo, rozbrykany kociak. Ani myla zostawa sam bez Anad, o czym wanie j
przekonywa, skaczc z wieszaka stojcego przy drzwiach.
- Niegrzeczny Apollo - skarcia go. - Zostajesz w domu. No ju, za.
Apollo jednak nie reagowa na polecenia swojej pani.
- Miauuu, miau, miiiaaauuu - powiedziaa w jzyku Apolla, z perfekcyjnym akcentem.
Apollo unis malutkie uszka, nie mogc uwierzy, e Anad zgania go w jego jzyku, i wci jeszcze oszoomiony - natychmiast przeprosi za swoje zachowanie.
- Miau, miiau.
Anad przyja przeprosiny z umiechem, gaszczc zwierztko po szyi. Sama nie bya ta
zdziwiona jak kot; czsto musiaa si powstrzymywa, by nie wierka jak wrbel, nie becze jak
owca, nie gdaka jak kura czy nie rycze jak osio. eby nie szuka daleko, zeszej nocy, a

waciwie, gdy zaczynao ju wita, musiaa zareagowa dwoma stanowczymi kukuryku i


zgani koguta pani Engracii, piejcego o skandalicznie wczesnej porze. Nawet ciotka Criselda
poskarya si rano na niedajcego spa koguta, nie podejrzewajc, e obudziy j dwiki
wydane przez Anad. Dziewczynka nie miaa odwagi przyzna si ciotce, e odkrya w sobie
zdolnoci rozumienia zwierzt i e od niedawna potrafi naladowa ich gosy. Zdya te si
zorientowa, e adna ze znanych jej czarownic nie rozumie jzyka zwierzt. Z wyjtkiem wycia
wilkw, do ktrych klanu naleay, nie byy zdolne poj nawet najprostszego szczekania psa.
Niedobre byo to, e wzruszya si, suchajc prb Apolla. Nie chcia zosta sam, bo ba
si, e ciotka Criselda bdzie na niego krzyczaa. Westchnwszy, Anad ulokowaa kociaka w
plecaku, zaznaczajc jednoczenie miaukniciem:
- Moesz i ze mn, bo jeste may i nie waysz duo, ale jak uroniesz i przytyjesz, to
koniec z takimi pomysami.
Ruszya w drog, mylc, e to dobra wrba. Teraz, kiedy rozumiaa lepiej wiat, ktry
j otacza, zdaa sobie spraw, e nic nie dzieje si przypadkowo. Towarzystwo Apolla cieszyo
j. Nie bdzie si czua samotnie.
Niestety, stracia zaufanie do wszystkich i dlatego postanowia skama. Ciotce Criseldzie
powiedziaa, e jedzie na wycieczk szkoln, w szkole natomiast nakamaa Gai, e musi zosta
w domu, bo ciotka jej potrzebuje.
W zachowaniu Criseldy wyczuwaa co dziwnego. Widziaa znaki, ktre kazay jej
myle, e ciotka nie pomoe jej w skontaktowaniu si z Selene, a nawet moliwe, e bdzie
prbowa jej w tym przeszkodzi. Nie ufaa tez Elenie i Karen, a jeli chodzi o Gay, zaczynaa
wtpi w jej lojalno wobec klanu i rodu.
W pewnym momencie, niczym byskawica, nasza j myl.
Czy Gaya moe by Odish?
Przesza przez most i wolnym krokiem ruszya krt ciek, ktra pia si wschodnim
zboczem gry, prowadza do przeczy. W miar jak Anad wspinaa si coraz wyej,
pozostawiajc dolin za plecami, utwierdzaa si w przekonaniu, e to sabe wiato, o ktre
obwiniaa utrzymujc si mg, a przez ktre w ostatnich dniach tak posmutniay wiosenne
poranki, w istocie jest dziwne, bardzo dziwne.
Odkd znikna matka i zjawia si ciotka Criselda, Anad nie przestawaa dostrzega
zmian zachodzcych w otaczajcym j krajobrazie. Czasami miaa wraenie, e powietrze jest

rzadsze, ni byo wczeniej, e uleciaa z niego wieo. Kiedy indziej poranne wiato
wydawao jej si mtne, wyzbyte kontrastw, poszarzae. Przebywajc w lesie, jaskini,
miasteczku, nie miaa odpowiedniej perspektywy, by to stwierdzi, ale teraz mogaby przysic,
e dolin zawadna jaka nierealna, fantasmagoryczna sia. Nie przypominao ro adnego
znanego zjawiska natury.
Sza wci przed siebie, z kad chwil odczuwajc coraz wikszy niepokj. Zbliaa si
do jakiego niebezpiecznego, nieprzewidywalnego miejsca i nie chciaa odwraca si za siebie.
Zmierzaa do przeczy czcej doliny,niegdysiejszego szlaku kontrabandy, ktry miejscowi
pokonywali na grzbietach muw. Apollo zacz pomiaukiwa w plecaku. By wystraszony.
Anad take. Dotara do miejsca, od ktrego nie bya ju w stanie kontynuowa marszu. Co
uniemoliwiao jej ruchy. Stopy miaa jak z oowiu; tak mocno przylegay do ziemi, e nie bya
w stanie postpi nawet kroku. Brakowao jej powietrza, oczy zachodziy mg. Miaa ochot si
odwrci i jak najszybciej stamtd uciec, sturla si z gry jak kamie. O may wos nie poddaa
si temu impulsowi, lecz obraz Selene, ujrzany oczyma wyobrani, sprawi, e nie daa za
wygran.
eby kontynuowa wypraw, potrzebowaa si, ktrych nie miaa. Usiujc oprze si
zawrotom gowy, popychajcym j w stron przepaci, uywaa caej siy woli. Nie moga si
podda chwili saboci, potrzebowaa jakiego bodca, przekonania, e zdoa pokona
przeszkod.
Pomocna w rozwizaniu problemu okazaa si pszczoa.
Zatoczya krg wok gowy Anad i brzczc, bez najmniejszego wahania, poleciaa
przed siebie. Anad bezbdnie zrozumiaa jej przekaz. Pszczoa porozumiewaa si z siostrami z
roju, informujc, e zblia si do ula. Nie byo czego si ba.
Tego wanie Anad potrzebowaa - przekonania si, e jej strach jest bezpodstawny.
Dotrze do celu bdzie moga tylko dziki swojej odwadze.
Zacisna zby, oderwaa stop od ziemi i zrobia krok; potem nastpny. Kroki staway si
coraz swobodniejsze, kady kolejny stawiaa z wiksz pewnoci siebie. Sza naprzd, mylc o
Selene, o jej doniach. To dodawao jej si i sprawiao, e czua si oywiona. Kroki szybko
przemieniy si w zwinne stpanie, prawie trucht.
Anad pdzia naprzd i miaa wraenie, e przekracza jak barier. Najpierw poczua
co twardego, zimnego, przypominajcego gst mg o konsystencji tafli lodu pokrywajcej

zamarzajce jezioro. Zderzya si ze cian i usyszaa, jak ta pka. Byo to jak uderzenie o szyb,
ale ona nie cofna si i z opuszczona gow, jak byk gotowy do ataku, wci napieraa, czujc,
jak pka otaczajca ja skorupa. Dodao jej to animuszu, nieustannie kroczya dalej, jednak w
pewnym momencie poczua ukucie w lewej nodze i powalona blem upada na ziemi.
Udao si! Czymkolwiek by mur, ktry pokonaa, czua teraz wieo wiosennego
powietrza, gsty aromat rozkwitych wrzosw i ciepe wiato soca, przejrzyste, pozbawione
matowego odcienia. ciana, ktra wyrosa na drodze dziewczynki, zawalia si po zderzeniu z jej
ciaem. Czy to byo zaklcie? Bya przekonana, e tak, e chodzio o co, co miao j chroni. A
ona to zniszczya.
Ale przecie uczynia to w dobrej wierze, chcc skontaktowa si z Selene. Sprbowaa
si umiechn, by doda sobie odwagi. Apollo wyjrza z plecaka i pozdrowi swoj pani
czuym miaukniciem. Pogaskaa go pieszczotliwie. Nie bya sama, przedostali si we dwjk.
Pozostawaa tylko jedna wtpliwo: rozkruszya cay mur, czy uczynia w nim jedynie wyom?
Podniosa si, eby to sprawdzi, ale zaraz upada, skowyczc z blu. Noga! Czua si tak,
jakby drut kolczasty owin si wok ydki i wyrwa jej kawaek ciaa.
Podwina ostronie nogawk i ku wasnemu zdziwieniu odkrya, e nie ma adnej rany.
Skra pozostawaa w stanie nienaruszonym, nie byo krwi ani adnego ladu po ostrzu noa.
Czyby autosugestia? Jeszcze raz sprbowaa si podnie, ale ledwie moga si utrzyma w
pozycji stojcej. Przygryza wargi, czujc przeszywajcy bl. Musiaa si uspokoi, bya
zrozpaczona i wiedziaa, e jeli niczego nie zrobi, zaraz zemdleje.
Dawno temu Demeter wyjania jej, e stan jasnoci umysu to stan aski, jaki osiga si
jedynie w chwilach najwikszego niebezpieczestwa. Ciao przesya sygnay alarmowe do
mzgu i uruchamia wszystkie cza alarmowe. Wzrok, such, wch i dotyk wyostrzaj si
nieprawdopodobnie.
Anad teraz wanie tego dowiadczaa, a by moe posiada zdolno aktywowania
zmysw wwczas, gdy rzeczywicie tego pragna i potrzebowaa. Pod listowiem otaczajcym
db wyczua zapach grzybw. Podczogaa si, uywajc siy ramion. Zapach i wzrok nie
zawiody jej. Wybraa te grzyby, ktre - jak nauczya j Demeter - miay waciwoci
umierzajce bl i pozwalay przekracza granice wiadomoci.
Efekt zalea od spoytej iloci. Anad polizaa wic koniuszkiem jzyka szpiczasty
kapelusz i do liny byskawicznie przedosta si rodek znieczulajcy, wywoujc w caym ciele

przyjemne askotanie. Polizaa kapelusz jeszcze raz, ostronie, i rozmasowaa kilkakrotnie nog,
wyszeptujc sowa litanii, jakie kiedy usyszaa od babci. Noga zareagowaa na lekarstwo i
dotyk doni. Po kilku minutach bl cakowicie usta.
Schowaa grzyb do plecaka, zabronia kotu go liza - i bya gotowa do dalszej drogi.
Popatrzya za siebie. Nie wygldao na to, by moga wrci ta sam drog, ktr tu
dotara. Spojrzaa na zegarek. By dosta si do jeziora potrzebowaa jeszcze godziny. Czy
kontynuowanie wyprawy to rozsdne posunicie? Czy moe zachowywaa si jak ci nierozwani,
szaleni turyci, ktrzy pomimo pnocnego wiatru, brzemiennego w ze wrby, parli
niewzruszeni przed siebie i umierali na szczytach gr?
Wsuchaa si w sam siebie i pozwolia si ponie instynktowi. ciana, ktr pokonaa,
nie bya adnym ostrzeeniem przekazanym jej przez gry. To sprawka czarw, wszystko naley
przypisa magii. Bya coraz bliej Selene i rezygnacja z wyprawy nie miaaby sensu.
Dotara na brzeg Czarnego Jeziora, gdy soce stao wysoko na niebie. Marsz trwa duej
i okaza si bardziej mczcy, ni zakadaa. Bya wyczerpana i godna, ale usatysfakcjonowana.
Usiada przy trzcinach, na skale, skd moga podziwia krajobraz.
Jezioro byo pospne, woda ciemna od bota i porastajcej dno rolinnoci. W tej czci
doliny, skd mona byo ruszy w stron jeszcze wikszych jezior, rzeka spowalniaa bieg i wia
si meandrami, wciskajc si w kady zakamarek ldu. Ziemia wzdu jej brzegw stawaa si
botnista, a bagno ywio si wszystkimi nieostronymi stworzeniami, ktre w nim grzzy.
Anad nie zamierzaa zosta jedn z ofiar. Bdzie ostrona, gdy przyjdzie jej porusza si po
bagnach.
Chwycia mocno Apolla i signa po kanapk i butelk wody. Musiaa zebra siy, by
sprosta zadaniu, jakie przed sob postawia. Jada powoli, smakujc kady ks. Pozwolia, by
wiatr nieco j upi i wsuchaa si w szum trzcin. W oddali, pord stromych zboczy, rozleg si
krzyk ora, gotowego schwyta sab wdrowniczk. Odruchowo, niemal nie zdajc sobie z tego
sprawy, Anad odpowiedziaa ptakowi.
adnie! Zachowywaa si coraz dziwniej.
Czyby przemieniaa si w jakie dziwado?
W miar jak zgbiaa tajniki czarodziejstwa, dochodzia do wniosku, e tak wanie jest.
Bya dziwn dziewczynk, teraz stawaa si dziwn nastolatk i niewtpliwie dziwn
czarodziejk.

Najada si i odpocza, a teraz nadesza chwila, eby skontaktowa si z Selene. Jak to


zrobi? Chowajc do plecaka zmity papier, w ktry zawinita bya kanapka, znalaza grzyb.
Przypadek? Criselda nauczya j, e przypadki nie istniej. Przedmioty, osoby,
okolicznoci, a jakimi si spotykamy, przecinaj nasz drog z jakiego powodu. Wane, by
zrozumie ich przyczyn i wiedzie, jaki z nich zrobi uytek. C z y t a n i e wiata to
skomplikowane zadanie. Grzyb czeka na ni. Z jakiego powodu znalaz schronienie w jej
plecaku i teraz, odnaleziony, co chcia jej przekaza. Mwi: Oto jestem, zjedz mnie.
Oczywicie! Grzyb jest jak latarka, rozjani drog ku Selene. Teraz ju nie chodzio o
rozwane polizanie kapelusza, tylko o zjedzenie caego grzyba.
Anad odgryza kawaek i po chwili jej wiadomo, teraz zawieszona w czasie,
przyspieszya, spojrzenie si zmienio. Nabraa potrzebnej odwagi, eby zmierzy si z
niebezpieczestwem, jakie skrywao w sobie jezioro.

TO ONA
TO NIE ONA
Anad podniosa si, chwycia brzozow rdk i kilkoma znaczcymi miaukniciami
nakazaa kotu pozosta na miejscu. Ruszya ostronie, badajc teren wycignit przed siebie
witk. Powinna odnale miejsce, gdzie zgodnie z tym, co twierdziy duchy, cz si ze sob dwa
wiaty.
Sza od skay do skay, powoli, bardzo powoli,wyzbywajc si suchu, wzroku i dotyku.
Oddaa si we wadanie instynktu, postpowaa zgodnie ze wskazwkami rdki, ktra
poruszaa si we wszystkie strony, a zatrzymaa si i wskazaa jej dokadnie punkt, gdzie
powinna stan.
Anad zaintonowaa pradawn melodi i rytmicznie pomachaa rdk raz i drugi.
Opucia wasne ciao i zanurzya si we wspomnieniach wypenionych obrazami Selene, jej
gosem, intensywn rud barw jej wosw, biel umiechu, si jej ucisku. Wezwaa j,
wykrzyczaa jej imi i gorco zapragna j zobaczy, usysze. Czua, e jest blisko niej.
A nagle... upadek.
Anad spostrzega, e pod stopami ma prni.
Spadaa, spadaa, spadaa.
Z kad chwil coraz szybciej, z kad chwil prdko coraz bardziej przyprawiaa j o
zawrt gowy. Wok panowaa ciemno i cisza.
Pikowaa w przepa bez dna. Przeraenie drczyo j i paraliowao ciao.
O spadaa, spadaa, spadaa przez czas, ktry wydawa jej si wiecznoci, i gdy tak
zanurzaa si w nico, wystraszona i niewinna, podja rozpaczliw prb odnalezienia w
prni czego, czego mogaby si uchwyci.
Bliska utraty wszelkiej nadziei, usyszaa miauczenie dobiegajce z niedalekiej odlegoci.
Apollo! Apollo nie posucha swojej pani i spada razem z ni. Och, nie! Apollo!
Anad zapomniaa o sobie i siy, ktre j opuciy, nagle powrciy, pozwalajc jej
uchwyci Apolla. Poszo gadko. W chwili gdy pomylaa o swoim kotku i rozoya ramiona, by
go zapa, poczua, e prdko opadania maleje.
Zmalao te poczucie strachu.
Przestaa si ba, pochwyciwszy Apolla. To o to chodzio! Strach sprawia, e spadaa w
przepa!

Obja drce zwierztko. Staraa si je uspokoi, drapic midzy przednimi apkami.


I zrozumiaa wtedy, e wszystko zaley od stopnia jej determinacji.
Teraz nie odczuwaa strachu. Pragna ujrze Selene. Nie baa si niepewnoci ani
ciemnoci, nie baa si prni ani nicoci. Wycigna przed siebie rk i ponownie wezwaa
Selene.
I oto rzeczywicie napotkaa do, ktrej moga si uchwyci.
Zapaa t do i zawisa w prni. Wstrzymaa oddech, gdy zorientowaa si, do kogo
naley rka powstrzymujca jej upadek. Bya delikatna i zimna. To rka Selene. Rozpoznaa j po
zapachu, chocia w dotyku si zmienia, w innym rytmie bi puls; trzsc si nerwowo, raz po raz
prbowaa si wycofa. Nie zrobia tego, gdy pragnienie Anad, eby pozostaa w miejscu byo
tak mocne, tak potne,m e rka Selene musiaa by mu posuszna.
W kocu Selene przemwia. Jej gos wibrowa, tak jak draa jej rka. Bia z niego
niepewno, tak jak niepewna bya przestrze, ktr wypenia. Dobywa si z mroku, ktry
pozbawi go radoci i wieoci, jakie pamitaa Anad.
- Nie zbliaj si, Anad, nie szukaj mnie. Odejd, Anad, nie przychod wicej.
Sia smutnego gosu i drcej rki przewaya nad wol Anad. Pocigna j do gry,
odrzucajc, ciskajc daleko, jak najdalej od siebie.
Miauczenie Apolla amao jej serce. Kotek spada w gb studni, a Anad, wypchnita ku
wiatu, w aden sposb nie bya w stanie mu pomc.
Potem wiat si rozpyn i Anad stracia przytomno.
Obudzia si wiele godzin pniej, obolaa i wystraszona. Kto podawa jej wod i gaska
po twarzy.
- Mama - wyszeptaa przez sen.
Ale otworzywszy oczy, zorientowaa si, e nie przebywa nad jeziorem. Znajdowaa si
przy przydronym rdle, a donie, ktre j tuliy, naleay do pani Olav.
- Wreszcie. Jak si czujesz, licznotko?
Anad nie bya w stanie od razu odpowiedzie. Wstrzsn j dreszcz i przypomniaa
sobie rk, ktra gaskaa j kilka godzin wczeniej. Bya zimna, lodowata, rka matki, lecz
wyzbyta mioci. Dziewczynka zacisna pici tak mocno, e a paznokcie wbiy si w skr.
Selene odwrcia si od niej i zakazaa jej zblia do siebie.
- Zimno ci? No, chod, okryj si.

I pani Olav przykrya j kocem, ktry przyniosa ze swojej terenwki. Anad


podzikowaa jej i poczuwszy, e jest ju bezpieczna, pozwolia uj nagromadzonym emocjom.
Zaszlochaa cicho.
- Popacz sobie, wypacz si, to pomaga. - Pani Olav przytulia j do siebie.
Anad nie daa si prosi. Zwina si w kbek, wstrzsana intensywnym kaniem, z
kad chwil coraz bardziej dramatycznym. Pakaa, poniewa zostaa odepchnita przez wasn
matk, bo stracia swojego kota, czua si samotna i maleka w wiecie, ktry dotd uwaaa za
bezpieczny, a ktry teraz okazywa si peen puapek i zagroe. Pakaa, gdy uwaaa, e to
niesprawiedliwe, aby wszystko sprzysigo si przeciw niej. Najpierw umara jaj babcia, potem
przepada matka, a teraz ziemia pochona kota. Pakaa, bo czua si brzydka, nikt jej nie
kocha, a ona popeniaa bd za bdem.
Kiedy zabrako jej ez, opakaa ju wszystkie nieszczcia minione i te, ktre j czekay,
poczua si lepiej. Bya wypoczta.
Podzikowaa pani Olav za jej czuo.
Wanie tego potrzebowaa. Ciepych i ywych ramion, ktre by j objy, aeby stopi
ld skuwajcy jej serce.
Pani Olav odpowiedziaa jej rozbrajajcym umiechem.
- Jeste godna?
I wtedy Anad zdaa sobie spraw, e zdyo si ciemni i na pewno ciotka bdzie jej
szuka.
- Musz wraca do domu.
Poderwaa si i ku wasnemu zdziwieniu stwierdzia, e noga przestaa j ju bole.
- Zaczekaj - zawoaa pani Olav. - Moe sobie co zamaa. Musiaa wpa do potoku.
Pozwl mi ci obejrze.
I kiedy na jej yczenie Anad zacza zgina koczyny, jedn, drug, spostrzega, e ma
przemoczone i porozrywane ubranie, a na ciele mnstwo siniakw.
- Wszystko w porzdku, to jaki cud. Chod, zawioz ci do domu. Samochd stoi o par
krokw std.
Kochana pani Olav. Dyskretna i opanowana.
- Jak mnie pani znalaza?
- Umwiymy si dzisiaj po poudniu, pamitasz?

Anad zupenie zapomniaa.


- Przykro mi.
- Ludzie w miasteczku poinformowali mnie, e widzieli, jak o wicie sza w stron
jeziora. Poniewa nie wracaa, wystraszyam si, e co ci si stao, i pojechaam ci szuka.
Leaa nieprzytomna przy drodze.
Anad miaa ochot wyzna wszystko, krok po kroku, ale powstrzymaa si. Pani Olav
pomoga jej wsi do samochodu.
- Chcesz mi co powiedzie?
Anad zaprzeczya ruchem gowy. Nie wiedziaaby, od czego zacz.
- A skd te zy?
- Mj kot... przewrcilimy si razem.
- Bidulka. Podaruj ci innego.
- Moe zgubi si gdzie w grach.
- Jeli chcesz, jutro przyjedziemy go poszuka.
Anad umiechna si z nadziej.
- Zrobiaby to pani dla mnie?
- Oczywicie, land - roverem zajmie to chwilk. Jutro jest sobota, nie musisz i do
szkoy. Wpadn po ciebie po niadaniu i pojedziemy, a nad jeziorem zjemy wsplnie obiad.
Anad poczua ucisk w sercu.
- Nie szykuj jedzenia, organizacj pikniku bior na siebie.
Ciotka Criselda bya yczliwa, lecz nic poza tym. Anad w jej ramionach doznawaa
nieokrelonego ciepa, ale nie czua wsparcia, jakie otrzymywaa od pani Olav.
Cristine Olav dawaa jej poczucie bezpieczestwa i obdarzaa zainteresowaniem,a tego
wanie Anad potrzebowaa.

ROZDZIA XIII
KIM JEST PANI OLAV?
Anad otwieraa drzwi domu, nucc piosenk. Pani Olav n a p r a w d j przytulia, n a p
r a w d j rozumiaa i pozwolia jej zapomnie o wielkiej rozpaczy, w jak popada po
spotkaniu z matk.
Lecz spokj ducha Anad ulotni si w jednej chwili, gdy natkna si na surowe
spojrzenia czterech strwoonych kobiet. Zaprowadziy j do salonu i ustawiy pod cian,
dokadnie zamknwszy drzwi, okiennice i okna.
Od razu przeszy do zadawania pyta, tysicy pyta, bez adu i skadu. Anad ledwie
moga rozrni nakadajce si na siebie gosy.
- Co ci zrobia?
- Od kiedy si z tob kontaktuje?
- Co jej powiedziaa?
- Co ci obiecaa?
- O co ci prosia?
- Jakie nadaa ci imi?
Anad zakrya uczy domi. Wszystkie mwiy jednoczenie, podniecone, rozzoszczone,
niezwykle zdenerwowane. Zrozumiaa, e chodzi im o przygod.
- Udao mi si z ni porozmawia, ale odrzucia mnie.
- Przecie dopiero co wysiada z jej samochodu!
Anad gubia si, nic nie rozumiaa.
- O kim mwicie?
Criselda podniosa gos, przekrzykujc pozostae kobiety:
- O Cristine Olav!!!
Anad oburzya si.
- ledziycie mnie?
- Niestety nie! - krzykna Karen.
Anad czua, e grunt usuwa jej si spod ng. Tylko przyja z Cristine j uszczliwiaa,
a tymczasem okazao si, e nie podoba si to jej ciotce ani jej przyjacikom.
- Patrzcie tylko, biedne dziecko, jest caa potuczona. A ubranie?

- Przewrciam si sama, jej ze mn nie byo. Skontaktowaam si z Selene i...


W tej chwili jednak nikogo nie interesowaa Selene.
- Jak ci znalaza?
- Wiemy, e widywaycie si wczeniej.
- Wszyscy w miasteczku o tym wiedzieli oprcz nas!
- Wysiada z jej samochodu!
Anad nie wytrzymaa.
- Nie obchodzi mnie, e si wam nie podoba! - krzykna. - Mam zamiar si z ni
spotyka. Mog sobie sama wybiera przyjaciki. Mam prawo do...
- Ona jest Odish, gupia dziewczyno! - przerwaa jej Gaya.
Anad zamilka w jednej chwili. Tak dobrze jej szo - a wszystko pryso jak baka
mydlana.
Nie, to niemoliwe. To absurdalne, eby pani Olav bya czarownic Odish.
Karen chwycia j za rk.
- Anad, wiem, e nam teraz nie wierzysz, ale przypomnij sobie, prosz, czy kiedykolwiek
podarowaa ci jaki prezent.
Dziewczynka bezwiednie pokazaa bransoletk, ktr otrzymaa tydzie wczeniej.
- Zdejmij j - rozkazaa Elena - i po tam, na stole - dodaa.
Anad zawahaa si. Nie chciaa uwierzy w to, co mwiy kobiety. Nie, pani Olav j
kochaa, chronia, przytulaa, poniewa bya osob ciep i yczliw. Nie, to niemoliwe, nie
moga nalee do Odish. Niemniej zdja bransoletk.
Ledwie to uczynia, Elena umiecia otwarte donie nad stoem i z na wp otwartymi
oczami wyrecytowaa litani. Jej donie drgay jak wskazwka sejsmografu, zbliajc powoli do
bransoletki, a w pewnej chwili zamary, jakby napotkay przeszkod. Elena wydaa z siebie
ledwie syszalny dwik i pokazaa nadpalone donie. Anad przelka si. Criselda, Karen i Gaya
podeszy do Eleny i wypowiedziay t sam psalmodi. Powoli cztery pary rk zbliay si do
bransoletki, unicestwiajc dziaanie zego uroku, ktry wczeniej sparzy donie Eleny. Anad
odczuwaa ogromn moc, jaka bia od czwrki kobiet. Bez wahania pooya i swoje donie,
zebraa ca si woli, aby pokona opr przypominajcy gorejc stal, a jednoczenie cakowicie
rny od tego, ktry czua o poranku podczas pobytu mad jeziorem. Sekund pniej opr
ustpi, a czary rozmyy si.

- Dzikuj - wyszeptaa Elena, wyczerpana.


Anad powstrzymaa si od komentarza. W gardle poczua gorzki smak. To bya gorycz
rozczarowania.
- Skd ta pewno, e ona naley do Odish?
- My, dorose czarownice Omar, ju wtajemniczone, potrafimy je rozpozna. Wystarczy
tylko spojrze.
- A dziewczynki nie? My, nastolatki, nie potrafimy?
- Nie. Dlatego potrzebujecie tarczy ochronnej. Nie tylko nie potraficie si broni, ale
nawet nie jestecie w stanie ich rozpozna.
- A jak si je odrnia?
- Po zapachu.
- Po dwiku gosu.
- Po spojrzeniu.
- Nauczysz si.
- Nie sposb pomyli ich z nikim innym.
- adne wtpliwoci nie wchodz w gr.
Zatem... Czy to prawda? Pani Olav miaa zamiar j zniszczy? Wszystkie te sodkie
swka zmierzay do przejcia nad ni wadzy? Posuya si jej modoci dla osignicia
wasnych celw, aby wzmocni sw urod i odywi gadk skr?
Nie.
Nie moga tak po prostu przyj takiej wersji wydarze. Jeszcze przed zaledwie kilkoma
minutami bya szczliwa, mogc zoy gow na jej piersi i pozwoli ukoysa si do snu,
ukojona brzmieniem jej gosu.
A tymczasem znajdowaa si w niebezpieczestwie...
Cristine bya dla niej synonimem czuoci. Anad nie baa si jej, wrcz przeciwnie. Bya
ni zafascynowana. Nie miecio jej si w gowie, e ma zosta ofiar. Naiwna, sama skadaa si
w darze.
Czy w taki sposb postpoway Odish?
A wic... pada ofiar oszustwa. Potrzebowaa czasu, eby oswoi si z t myl i
pogodzi z ciosem.
Ale Karen nie daa jej czasu nawet na zapanie oddechu.

- Co jeszcze Anad?
- Przypomnij sobie.
- Jada co, przebywajc w jej towarzystwie? Zaprosia ci na posiek, ktry sama
przygotowaa?
Anad umiechna si nerwowo.
- Nie, zawsze jadymy w zajedzie u Rosy.
Jeli chodzi o jedzenie, zachowywaa niezwyk ostrono. Demeter nauczya j, eby
nigdy nie przyjmowaa sodyczy od nieznajomych. Zaakceptowaa bransoletk, ale podzikowaa
za kandyzowane gruszki, ktre pani Olav dla niej kupia.
Nagle przypomniaa sobie.
- Czekoladki! Podarowaa mi czekoladki. Ale ja nie lubi czekoladek, zostawiam je
gdzie tutaj.
W tym momencie Criselda poblada i przyoya donie do brzucha.
- Wszystkie czekoladki zjadam ja.
Elena ucilia jej wypowied.
- Nie wszystkie, ja te zjadam kilka.
Karen i Gaya odetchny z ulg. Obie nie przepaday za sodyczami.
Ciotka Criselda, bardzo podniecona, prbowaa puci spraw w niepami i napieraa na
Anad z kolejnymi pytaniami.
- Zawsze przebywaycie w miejscach publicznych? Nigdy nie zaproponowaa ci
wsplnej wyprawy, tylko we dwie, do lasu, nad jezioro albo w jakie inne odosobnione miejsce?
Anad wpatrywaa si w ciotk z otwart buzi.
- Jutro miaymy jecha razem nad jezioro.
Criselda bya wcieka.
- Jaka ja byam niemdra! Pozwoli jej wychodzi z domu bez tarczy. Bez opieki. To
wszystko moja wina. I te czekoladki...
Anad te byo wstyd. Ukrywaa swoj nowa znajomo, now przyja. Dlaczego? Czy
sugerowaa jej to sama pani Olav? Ale tak. Proponujc, by uya zaklcia przeciw Marion i
wkroczya na ciek wojenn z ciotk. A wic taka bya jej taktyka? Sianie niezgody?
- Jutro o poranku po mnie przyjedzie.
Ciotka Criselda przytulia dziewczynk do siebie.

- Jutro ty i ja bdziemy daleko std.


Karen zadaa kopotliwe pytanie, a uczynia to z tak bezceremonialnoci, e Anad
dostaa gsiej skrki.
- Powiedz, Anad, czy w snach, a moe raczej w koszmarach widziaa kiedykolwiek
sztylet wbijajcy si w twoje serce, wywoujcy przenikliwy, intensywny i bardzo gboki bl?
Criselda, nie dajc dziewczynce doj do sowa, pokrcia gow.
- Ani kropli krwi na ubraniu. Zdyam ju si przyjrze.
Anad te zaprzeczya, ale Karen nie zamierzaa na tym poprzesta.
- Rozbierz si, chc ci si przyjrze centymetr po centymetrze. Nie podoba mi si twj
wygld.
Anad zdja koszulk, spodnie i wtedy wydaa z siebie okrzyk przeraenia. Wskazaa
stanik.
- To jest prezent od niej!
Ponownie cztery kobiety wolay nie dotyka podarunku.
- Zdejmij go natychmiast i rzu na podog.
Anad, roztrzsiona pozwolia stanikowi spa na ziemi.
- Kupia mi go w sklepie Eduarda - wyjania, sama powtpiewajc w wypowiedziane
sowa.
Gaya przyjrzaa si biustonoszowi uwanie.
- Nie ma metki, nigdy te nie widziaam takiego wzoru. Jest nazbyt oryginalny, eby
mg pochodzi ze sklepu Eduarda.
- Czy marzya kiedy o takim wanie staniku? - zapytaa Criselda.
- Zastanw si, na pewno gdzie zobaczya podobny model i zapragna taki mie.
- Odish potrafi odczyta i speni nasze pragnienia.
- Co takiego?! - zawoaa Anad wystraszona.
- Wysuguj si umarymi i duchami, ktre wiedz wszystko.
Anad przypomniaa sobie, e ktrej nocy, przed snem, przegldaa w swoim pokoju
magazyn powicony modzie, w ktrym widziaa podobny model stanika. Zamkna oczy i
odtworzya w pamici t scen. Leaa w ku i mylaa o Selene. Wtedy dostrzega w
magazynie modelk prezentujc modzieow bielizn i pomylaa, e gdyby poprosia Selene,
ona z pewnoci by jej tak kupia. Bya sama, ale... na kilimie siedzia ospay rycerz tchrz, a

zza zasony podmiewaa si dama zdrajczyni.


Oznaczao to, e rycerz i dama ledzili j i mogli czyta w jej mylach, albo...
odnotowywa jej pragnienia. aosne kreatury!
- Tak - odpara z oburzeniem w gosie. - Marzyam o podobnym staniku.
- Tak mylaam.
Wyjaniwszy t kwesti, Criselda signa po swoj jesionow rdk i wykonaa ni
kilka ruchw w powietrzu, wymawiajc formuy, ktrych celem byo zdjcie zego uroku.
Podczas gdy Criselda i Gaya wiczyy rozmaite czarodziejskie sztuczki, Karen zaja si
Anad. Przyjrzaa si jej klatce piersiowej i przesuna palcem po skrze, sprawdzajc, czy nie
ma na niej adnych wypukoci lub ran, choby na pierwszy rzut oka wydaway si niegrone. O
ile nogi i rce pokryway zadrapania i siniaki, okolica klatki piersiowej pozostawaa
nienaruszona. Karen doszukaa si jedynie ladu po ukszeniu komara, ale nie znalaz adnego
otworu, przez ktry mona by utoczy krwi z serca.
- W por si zorientowaymy. - Odetchna z ulg. - Gdzie si przewrcia?
Anad odpowiedziaa szczerze.
- Nie wiem.
W tym momencie Criselda z Gay rzuciy zaklcie. Ze stanika puci si gsty dym, ktry
obie kobiety przyprawi o intensywny kaszel. Zasoniy sobie nos chusteczk, prbujc odgoni
dym ruchami rk. Na kocu rdki Criseldy wisia nieszkodliwy kawaek biaego ptna. Krj i
wzr stanika, ktry pani Olav kupia w sklepie Eduarda, okazay si czystym zudzeniem
optycznym.
I wtedy Anad poczya ze sob fakty.
- Tarcza ochronna!
- Tak jest - potwierdzia Elena. - Nasze zaklcia nie zawiody. To tylko stanik spenia
swoj funkcj.
Criselda, nie wytarszy nawet powalanej dymem twarzy, pobrudzonej od dymu,
skierowaa jesionow rdk na dziewczynk.
- Oddychaj gboko i nie ruszaj si, Anad.
I wypowiedziaa zaklcie.
Anad poczua ucisk i fal gorca wypeniajc jej pier, a potem przechodzc w d, w
okolic eber. Pomylaa, e ucisk zmniejszy si po kilku sekundach, ale nie, przeciwnie, by

coraz mocniejszy, a uniemoliwi jej swobodne oddychanie, zmuszajc j do odchylenia szyi w


ty dla zapania powietrza.
Wtedy wtrcia si Karen.
- Co ty wyprawiasz, Criseldo? Nie widzisz, e si dusi?
I z pomoc swojej dbowej rdki polunia gorset, ale bez wikszego powodzenia, gdy
po chwili Gaya wkroczya do akcji z nowym zaklciem.
Anad poczua mocne szarpnicie i uciliwy ucisk w piersi.
- Tego nie da si znie. Polunijcie mi to troch.
- Nie ma mowy - zaprzeczya Gaya. - Szczeglnie w twoim przypadku.
- Gaya ma racj. Wszystkie przez to przechodziymy i wiemy, e noszenie gorsetu jest
niewygodne.
- I bardzo uciliwe, ale to konieczno.
- Prosz - powiedziaa bagalnym tonem Anad. - Nie mog wytrzyma.
- Przyzwyczaisz si - odpara Karen.
- Jak do wielu innych rzeczy, z ktrymi musimy sobie radzi my, kobiety.
- I czarodziejki.
Karen podesza do telefonu.
- Zarezerwuje pokj w sanatorium w dolinie, na faszywe nazwisko. Jutro tam
pojedziecie, ty i Criselda, i pozostaniecie w ukryciu, dopki pani Olav std nie zniknie.
Anad poczua si zniewolona i uwiziona.
- Nie ma mowy. Musz odnale Selene. Dzisiaj udao mi si nawiza z ni kontakt,
powinnymy jej pomc.
- Zapomnij o Selene.
- Znajdujesz si w niebezpieczestwie i musisz si ukry.
- Nie bdziesz moga z nikim rozmawia.
- Nie bdziesz moga nigdzie wychodzi sama.
- Nie bdziesz moga uywa czarw bez naszej zgody.
Tego ju byo za wiele! Ta wojna nerww zbyt wiele j kosztowaa, Anad wybuchna
paczem drc z blu i zoci.
- Nie chc...! Zdejmijcie mi ten pancerz! Nie chc by czarodziejk!
Ciotka Criselda wzruszya si na widok rozpaczy dziewczynki.

- To samo powiedziaam mojej matce, gdy naoya na mnie zaklcie ochronne.


Elena przyoya sobie do do brzucha.
- Ja te.
Karen, patrzc na Anad, widziaa siebie sprzed lat. Uronia z.
- I ja.
Gaya umiechna si obuzersko.
- Ja te si zbuntowaam.
Anad popatrzya na ca czwrk oszoomiona, nie wiedzc, czy powinna ponownie si
rozpaka, czy moe tym razem rozemia.
Wyczekaa odpowiedniego momentu, a Criselda zanie, by wyrwa si do jaskini po
stare ksigi powicone czarom. Wybraa, jak podpowiada jej rozsdek. Nie moga zabra ze
sob wszystkich ksig. Ale byo jeszcze tyle rzeczy, ktrych musiaa si nauczy i dowiadczy...
Nie mogc si powstrzyma, przejrzaa podliwie ilustracje, ktrych ogldania wczeniej sama
sobie zakazaa. Byy to kolorowe szkice przedstawiajce dziewczynki Omar unicestwione przez
czarownice Odish. Dziewczynki znieksztacone, z przeraeniem wypisanym na twarzach, z
ropiejcymi wrzodami, wykrwawione, bezwose i ze strasznie zdeformowanymi ciaami.
Zmuszajc si do obejrzenia rysunkw, wyobrazia sobie, co zamierzaa zrobi z ni pani Olav, i
wwczas uciskajca ciao tarcza ochronna, ktra ledwie dawaa jej oddycha, nie wydawaa si
ju a tak uciliwa. Przeciwnie, mocna faktura i ciar gorsetu sprawiy, e czua si
bezpiecznie. A tego wanie potrzebowaa, eby samotnie zastanowi si nad sytuacj, bez
wiadkw, ktrzy wtrcaliby si w jej sprawy.
Rozmylajc o duchach, dosza do wniosku, e miay one ograniczone pole manewru. Ani
dama, ani rycerz nie mogli szpiegowa jej w lesie, czy dotrze za ni do jaskini. Prawdopodobnie
przebywali w miejscach, gdzie yli, umarli albo gdzie wypeniaa si ich kara. Taka konkluzja
dodaa jej otuchy.
Podja decyzj, a rysunki w ksikach utwierdziy ja tylko w przekonaniu, e powinna
dziaa, zachowujc cakowit ostrono i skrywajc plany przed wszystkimi.
Postanowienie nie byo atwe do realizacji, ale nie widziaa lepszego rozwizania.
Starajc si nie robi haasu, udaa si do swojego pokoju, po cichu, na paluszkach,
signa po torb sportow i spakowaa rzeczy, ktre mogy jej si przyda. Dorzucia
dokumenty, ksiki i kopert przechowywan dotd w szufladzie. Udao jej si ukry troch

gotwki, ktr sama wybraa z konta Selene. Potem, zniecierpliwiona, usiada przy biurku.
Spogldajc ukradkiem na zegarek i pogryzajc czekoladowego herbatnika, zacza pisa list
poegnalny.
Byo ju po pnocy, kiedy si pojawili. Najpierw skruszony rycerz a kilka minut po niej
dama artownisia. Anad udaa, e ich obecno jej nie obchodzi, i dalej gryza herbatnik, nie
przerywajc pisania. Dama umiechna si pod nosem i spojrzaa na dziewczynk wyzywajco.
Wiedziaa, e Anad zaraz pozwoli jej zabra gos, co w istocie nastpio.
- Wydaje ci si, e to zabawne?
- Zwracasz si do mnie, liczna dziewczynko?
- A do kogo, jeli nie do ciebie?
Gestykulujc ywo, dama powiedziaa:
- Zastanw si dobrze, zanim podejmiesz ucieczk.
- Skd wiesz, e planuj ucieczk? - spytaa Anad, udajc naiwn.
- To oczywiste. Woya na siebie ubranie, spakowaa plecak, co chwil zerkasz na
zegarek i piszesz list poegnalny.
Anad miaa jeszcze chwil, postanowia wic troch potrzyma dam w niepewnoci.
Naleao jej si, za donosicielstwo.
- Co mi si zdaje, e ty te nieraz w nocy uciekaa od swojego ma barona.
Dama rozemiaa si bez krzty gniewu.
- Co to byy za czasy! Byam moda i pena namitnoci - westchna. - Ale te wieki
pdz.
Rycerz poprosi szybko o gos, nie pozwalajc damie rozpocz dugiej opowieci o
swoich miosnych przygodach.
- Mog?
- Mw, tchrzliwy rycerzu - odrzeka kpico.
- Myl, pikna moda pani, e postpujesz niesusznie.
Anad oblizywaa ubabrane czekolad palce.
- Dlaczego?
- Bo zamierzasz uciec od towarzystwa miych dam, ktre staraj si ciebie chroni i
pragn twojego dobra.
- Masz na myli pani Olav?

Rycerz i dama wymienili spojrzenia, ich twarze przybray tragiczny wyraz.


- Dobrze wiesz, e chodzi nam o twoj ciotk i jej przyjaciki.
- To znaczy, e chcecie, abym nazajutrz wyjechaa z ciotk Criseld do sanatorium, ktre
zarezerwowaa dla nas Karen. ebym zamkna si z ni w rezerwacie dla emerytw i gnia
wrd wd siarkowych do koca moich dni? - Anad, skrzyowaa rce.
- To najbardziej roztropne, liczna dziewczynko. Razem z ciotka i z tarcz ochronn
bdziesz bezpieczna.
- Nie mam na to ochoty. Nie zamierzam jecha do adnego sanatorium, nie chc duej
oglda ciotki Criseldy i ani myl nosi tego okropnego gorsetu - rzucia.
Zjawy spojrzay na siebie i po chwili dama zabraa gos.
- I dokd zamierzasz si uda, jeli nie jest to tajemnic?
- Do Parya.
Oba duchy zareagoway zdziwieniem.
- Mam tam dalek ciotk, znam francuski i zawsze marzyam o tym, eby wjecha na
wie Eiffla. To znacznie ciekawsze ni nudne sanatorium, nie sdzicie?
- Olala! - wykrzykna dama.
- Sama przyjemno - owiadczy rycerz.
- Ekscytujce - dodaa dama.
I wtedy dzwony kocioa, powolne i cikie, wybiy czwart. Anad poczua ucisk w
sercu, gdy pomylaa, e by moe s to ostatnie uderzenia, jakie syszy w Urt.
Nigdy nie opuszczaa na duej domu.
Nigdy nie podrowaa.
Nawet nie miaa walizki.
Stana na trzscych si nogach i poegnaa si z duchami. Wypenia ju cz planu.
- Musz i - powiedziaa, sigajc po lec na pododze torb.
- Chwileczk.
- Nie moesz jeszcze i.
- Tak bardzo mnie lubicie?
Rycerz westchn.
- Przyzwyczailimy si do ciebie. Kiedy znikniesz, bdziemy za tob tskni.
Anad spojrzaa na niego ze zdziwieniem. Odpowied brzmiaa szczerze, podobnie gos i

sowa, w ktrych nie byo tonu dwuznacznoci.


- Chodzi o co innego... Obiecaa nas uwolni - ucilia dama.
To bya maa zemsta Anad. Przyoya rce do gowy ja kto, kto przypomina sobie nagle
co kopotliwego.
- Ach, tak, to prawda. Jak tylko wrc z Parya.
- Na pewno? - zapytaa dama gosem penym nadziei.
- Dajesz sowo? - dorzuci bagalnie rycerz.
- Macie moje sowo. Kiedy wrc z Parya, uwolni was.
Zgasia wiato, zamkna po cichu drzwi swojego pokoju i starajc si stawia jak
najcichsze kroki, wymkna si ukradkiem z domu.
Znalazszy si na zewntrz, ruszya w kierunku brogu i poczua, jak serce skacze jej do
garda. Czy innym byo planowanie, a czym innym wprowadzanie planu w ycie. Czy bdzie
umiaa poprowadzi samochd Selene?
Przede wszystkim musiaa uruchomi silnik. Przekrcia kluczyk w stacyjce i nacisna
peda gazu, raz, drugi. Samochd dawi si, nie chcia odpali... Nieuruchamiany przez wiele dni
zdy si wychodzi. Jeszcze raz, i znowu, i ponownie. Wreszcie!
Drca i podekscytowana, wrzucia wsteczny bieg, eby wyjecha z garau. Zmianie
biegu towarzyszy zgrzyt. Popucia sprzgo i wyprowadzia samochd. Do licha! A Selene
potrafia to robi tak cicho. To ona nauczya ja prowadzi auto. Co jej jednak nie pasowao.
wiata! Jak, u diaba, wcza si wiata? Nie, nie kierunkowskaz. To tutaj, ten przycisk, tak. O
nie! Tylko nie klakson! Co za niezdara! Usysza j kto? Musiaa si spieszy, szybko. No,
wreszcie.
W kocu samochd wyjecha na drog i dziewczynka zacza si oddala od jedynego
domu, jaki kiedykolwiek miaa.
Siedzc za kierownic, przeraona, sama przed sob musiaa przyzna, e jej plan, z
wyjtkiem jednego niepotrzebnego sygnau klaksonem, zadziaa doskonale. Udaa jej si
wystrychn na dudka wszystkich - Elen, Karen, Gay, Criseld, pani Olav i duchy.
Nikt oprcz niej samej, nie wiedzia, dokd si udaje ani co zamierza.

ROZDZIA XIV
MARZENIA I PRAGNIENIA
Biae rce o dugich palcach ukaday etony na pokrytym zielonym suknem stole,
tworzc wielk piramid.
- Dwadziecia sze, czarne - oznajmia moda kobieta w sukni koloru fuksji, zwracajc
si do przygnbionego krupiera.
- Wszystko? - zapyta drcym gosem pracownik kasyna.
- Wszystko - potwierdzia kobieta, siadajc obok swej rudowosej towarzyszki.
Krupier nacisn przycisk, ktrym zwyk przywoywa kogo z dyrekcji. Twarz mia
zlan potem, a wyjtkowa sytuacja, w jakiej si znalaz, wymagaa obecnoci wiadkw. Oby
dyrektor zjawi si jak najszybciej! Spojrzenie modej kobiety budzio w nim strach.
- Na co pan czeka?
Nie byo to zniecierpliwienie; pomimo e gra toczya si o prawdziw fortun, moda
kobieta nie okazywaa najmniejszych oznak niepokoju. W adnym momencie nie daa po sobie
pozna, e si denerwuje.
- Mamy... may problem, musimy poczeka na dyrektora.
- Jaki problem? - zapytaa chodno kobieta.
- Kiedy gra toczy si o tak powan kwot, wymagana jest obecno kogo z dyrekcji.
Krupier wolaby, eby grajca wygldaa aonie, eby jej sposb bycia ublia dobremu
smakowi, zachowanie przeczyo przyjtym normom - jednak nic takiego nie miao miejsca.
Przeciwnie, moda kobieta spowita kreacj w kolorze fuksji i jej milczca rudowosa przyjacika
prezentoway si nienagannie, byy dobrze wychowane, pikne i eleganckie.
- W czym problem? - Inny gos, mski i mocny, rozbrzmia przy uchu krupiera.
Pracownik kasyna odetchn z ulg. Dyrektor sta u jego boku, ubrany w nienagannie
skrojony smoking, z profesjonalnym umiechem przyklejonym do ust. Nareszcie krupier mg si
uwolni od odpowiedzialnoci i przerzuci j na swojego zwierzchnika.
- Wygray wszystko - wyszepta, w tych dwch sowach streszczajc sytuacj.
Rozmawiali szeptem, zachowujc dostojestwo i umiech. Wygldali na przyjaci,
ktrzy ucinaj sobie mi, niezobowizujc pogawdk.
- W takim razie trzeba przykrci ich fart. Wiesz, co robi.

Krupier przetar lnian chusteczk czoo, pokryte tysicem malekich, poyskujcych w


wietle kropel potu.
- Ju zrobiem, co naleao. Zatrzymaem rcznie.
- I co?
- Nie zadziaao.
Dyrektor spojrza ukradkiem na piramid etonw lec przed kobietami.
- Ile razy nie zadziaao?
- Ani razu. Znaczy, prbowaem jakie pi razy.
- Zaci si mechanizm?
Krupier poluni muszk, eby zapewni sobie dopyw powietrza. Dusi si.
- Nie, i to wanie jest najbardziej zaskakujce. Przed godzin uday si do baru na drinka.
Uruchomiem hamulec rczny i uyem go przy trzech rozgrywkach. Nie zadziaa.
Dyrektor zacz odczuwa rozdranienie.
- Chcesz powiedzie, e te dwie eleganckie kobiety wygrywaj nawet wtedy, gdy ruletka
krci si na nasz korzy?
- Wanie tak.
- Na czym polega trik?
- Nie wiem, prosz pana, nie mam pojcia. Trzeba si temu uwanie przyjrze. Chce pan
sprbowa?
- Oczywicie. Kr.
Dyrektor usiad na miejscu pracownika, posyajc w stron dam rozbrajajcy umiech.
Zachwycajca para. Brunetka i ruda. Niewtpliwie wiksze wraenie robia ruda, ale brunetka
wygldaa rwnie apetycznie, zmysowa, ze skr poyskujc jak porcelana i delikatnymi
domi.
- Kiedy tylko bd panie gotowe.
Ruda kobieta o zielonych oczach podniosa wzrok. Miaa byszczce spojrzenie, typowe
dla graczy idcych na cao, stawiajcych wszystko na jedn kart. Nie wygldaa na zawodow
hazardzistk. Lekkim skinieniem gowy daa znak, eby rozpocz gr, a w jej gecie mona byo
odczyta pewno siebie, przekonanie o wygranej i delektowanie si nadchodzcym triumfem.
Ruletka, wprawiona w ruch, zawirowaa z szalon prdkoci. Wok zebraa si grupa
ciekawskich. Dyrektor poaowa, e wie o wydarzeniach przy stole rozniosa si w takim

tempie. Wolaby, eby gra przebiegaa w wikszej dyskrecji. Niepostrzeenie nacisn peda
hamulca. Aby doda rozgrywce emocji, wybra pole czarne z numerem 24, jako e kobiety
obstawiay czarne 26.
wraz ze stopniowym spowolnianiem obrotu ruletki w sali zalega cisza jak makiem zasia.
Wszystkie spojrzenia zwrcone byy na ma kulk, ktra przeskakujc kolejne przegrdki
zatrzymaa si na... czarnym polu z numerem 26.
Dyrektor poblad. Wybauszonymi oczyma, przyglda si, jak ruletka wykonuje agonalne
ruchy i nieruchomieje. Spojrzenia ciekawskich, zgromadzonych w sali owietlonej ozdobnymi
lampami i wyoonej przytuln wykadzin, kryy za kulk dopingowan pokrzykiwaniami.
Kobiety skakay z radoci, oszoomione zwycistwem.
Wyliczy naprdce ilo pienidzy, jakiej bdzie potrzebowa. W kasie nie byo
wystarczajcej sumy, a prawdopodobnie po jej wypaceniu kasyno bdzie musiao zakoczy
dziaalno. Oznaczao to ni mniej, ni wicej, tylko utrat pracy i... koniec jego kariery.
Selene popijaa szampana, siedzc w jacuzzi w apartamencie najdroszego hotelu w
Monte Carlo.
Woda wypeniajca porcelanow wann z Svres bya spieniona, podobnie jak pyszny
schodzony szampan, ktrym delektowaa si bez popiechu, czujc po kadym yku ulotne
bulgotanie bbelkw, a na jzyku owocowy smak trunku.
- Ile milionw? - zapytaa, przecigajc z luboci ostatnie sowo.
- Prawie pi - odpowiedziaa z ssiedniego pokoju Salma, ju bez fuksjowej sukni,
smakujca z obojtn min koreczki z foie. - Cztery miliony siedemset trzydzieci dwa tysice
euro.
- I wszystko... dla mnie? - Selene uniosa powieki.
- Dla ciebie.
O mao nie zemdlaa.
- I mog zrobi z tymi pienidzmi, co mi si podoba?
Salma rozemiaa si po swojemu, guchym dwikiem przypominajcym uderzeniem z
dziurawy rondel. miechem, w ktrym nie byo radoci.
- Oczywicie... i moesz wygrywa tyle samo pienidzy, kiedy tylko zechcesz. My,
Odish, nie wykluczymy ci z naszej spoecznoci ani nie naoymy na ciebie adnej kary za
wykorzystywanie czarw dla wasnych celw. Taka jest rnica. Jedna z wielu, jakie niebawem

odkryjesz.
Selene wycigna swoje dugie nogi i przyjrzaa im si uwanie.
- Chcesz powiedzie, e mogabym...?
- Wypowiedz to... co?
- Uy zaklcia iluzji, eby rozkocha w sobie mczyzn?
- Naturalnie, ale znacznie skuteczniejszy jest filtr mioci.
Selene zdmuchna mydlan pian, jaka utworzya si na jej doni. Malutkie bbelki
uleciay i rozpierzchy si po azience. Westchna rozmarzona.
- I kochaby mnie?
- Do szalestwa. Padaby do twych stp, uwielbiaby ci, oddaby za ciebie ycie.
Selene odrzucia taki pomys, krcc gow.
- Nie, nie przekonuje mnie to.
- Nie chcesz sprbowa?
Zastanowia si chwil.
- Nie wiem... Nie potrafiabym zakocha si w kim, kim mogabym manipulowa przy
uyciu filtra.
- Jasne, e nie! A po co miaaby si zakochiwa? Stan zakochania jest upokarzajcy,
wstydliwy, traci si w nim gow i kontrol nad sob.
- Wy, Odish, nie zakochujecie si?
- My si zabawiamy. Chcesz si zabawi?
- Moe... Ale nie dzi. Dzisiaj chc si nacieszy swoimi pienidzmi. Kupowa,
inwestowa, marzy... Pozwl, e porozkoszuj si tym, czego nigdy nie miaam.
- Co chcesz kupi?
- Chc spaci hipotek. T na mj dom w Urt. Chc zwrci dug i... kupi dom nad
morzem i troch... duo ziemi.
- Gdzie?
Postawia kieliszek z szampanem na pododze. Bya zadowolona, optymistycznie
nastawiona do wiata. Apartament pachnia bogactwem i panowaa w nim leniwa atmosfera.
Suszone fioki z koszyka stojcego na umywalce z kararyjskiego marmuru wypeniay azienk
kojcym aromatem. Podoga wyoona bya romask mozaik z mitologicznymi motywami.
Rczniki byy tak delikatne, e w dotyku przypominay jedwab, wiee lniane przecierada

pachniay lawend i wystarczyo nacisn przycisk, by do apartamentu dostarczono kad


przeksk, jakiej by tylko zapragna.
- Morze rdziemne, Rzym, Neapol, Sycylia... Niedawno byam na Sycylii. Pikne plae,
Syrakuzy, Taormina, Agrigento. Mam tam przyjaciki... miaam przyjaciki. Domek na wyspie.
To jest moje marzenie.
Salma podniosa si z fotela, woya biay burnus i signa po telefon.
- Jack? Cze, to ja. Tak, znajd mi jaki dom z kawakiem ziemi, mniej wicej
pidziesit tysicy hektarw, na Sycylii. No wiesz, paacyk albo jak luksusow will z
ziemiami uprawnymi dookoa. Dokadnie, obciony hipotek albo taki z ktrego utrzymaniem
maj problem. Dobrze, czekam...
Przechadzaa si po pokoju, stawiajc due kroki, i oczekiwaa na odpowied z drugiej
strony linii.
Selene, ktra uwanie obserwowaa jej ruchy, te si podniosa - troch szumiao jej w
gowie od szampana - i postanowia zje koreczek z tacy stojcej na stole.
Gos Salmy w jednej chwili przywrci j do rzeczywistoci.
- Tak? Z widokiem na morze? wietnie. Przypilnuj tego. Jakakolwiek tragedia, co, co
zmusi ich do sprzeday... Co? Jeli si nie myl, to w tamtym rejonie wystpuje szaracza,
przybywaj z kontynentu. Wszystko moe si zdarzy. Zgoda. No, to wiesz, co robi. Kup po jak
najniszej cenie. Do usyszenia, Jack.
Selene oblizaa palce. Nie dowierzaa wasnym uszom.
- To, co mwisz, brzmi nieprawdopodobnie. Skd moesz wiedzie, e dom zostanie
wystawiony na sprzeda?
Salma otworzya szaf i zacza si ubiera.
- Dzisiaj przed poudniem wielka plaga szaraczy zniszczy uprawy wok tego piknego
domu. Nie pozostanie nic innego, jak tylko wystawi go na sprzeda. Rozumiesz?
Selene zatkao.
- To ty wywoasz plag?
Salma rozemiaa si.
- Ja?
- Czy to nie twj prezent? Licz na twoj wspprac.
Selene wstaa.

- Dokd idziemy?
- Najpierw trzeba doda szyku naszej szafie. Musimy odwiey garderob i kupi troch
gadetw, co od Armaniego, Loewe'a, Dolce & Gabana... To moje ulubione marki. Potem
poszukamy jakiego ustronnego miejsca na swobodne sformuowanie zaklcia i dzisiejszej nocy,
jeli wszystko pjdzie dobrze, twoje mae marzenie, jedno z najatwiejszych do zrealizowania,
bdzie spenione.
Selene nie moga uwierzy.
- Tak po prostu?
- Lepiej nie moga tego nazwa. ycie Odish jest... bardzo proste. Masz wszystko, czego
pragniesz, tak zwyczajnie.

Traktat Hldera
Nie ma wtpliwoci, e siedmioro bogw, o ktrych mowa w proroctwie Om, oznacza
koniunkcj gwiazd.
W rzd jeden siedmioro si bogw ustawi,
by odda jej honor, gdy wstpi na tron.
Soce i Ksiyc, uznani bogowie dnia i nocy, wiekuista para niespenionych kochankw,
zajmuj tu poczesne miejsce.
Do grona pozostaych piciorga bogw zaliczy naley planety ze sfery niebieskiej, ktre
s najlepiej widoczne, a ponadto niepokorne i zmienne. Jowisz, ojciec bogw, wada niebiosami;
Mars, jak przystao bogi wojny, zabarwia si krwi; Wenus to bogini najbardziej rozwietlona,
jak mio; Merkury, najbliszy socu, peni funkcj boskiego posaca; Saturn za,
najpowolniejszy, sta si bogiem czasu.
Tak wanie bdzie si przedstawiaa koniunkcja planet zapowiadana przez O, gdy
Merkury, Wenus, Mars, Jowisz i Saturn, wraz ze Socem oraz Ksiycem, ustawi si w jedn
lini, co wszelako poprzedzi wodny taniec ojca z synem.
Wspomnijmy teraz inny wers proroctwa, a zamao si przecie na nim niejedno ju piro.
Syn z ojcem zataczy, gdzie wodny ich dom.
Nie zwaajc na krytyk, jaka staa si udziaem hipotezy Otera, pozwoliem sobie na
kolejnych stronach rozwin jego domniemanie, jakoby istotnie chodzio o koniunkcj Jowisza
oraz Saturna z znaku Ryb. Odnios si ponadto do oblicze Keplera, a take do jego sawnej
spekulacji, i obydwa fenomeny wystpi w stosunkowo nieodlegym od siebie czasie, co
ogranicza inne moliwe rozstrzygnicia.
Chwila nadejcia wybranki zdaje si bliska, bardzo bliska.

ROZDZIA XV
UCIECZKA
Kochana ciociu Criseldo!
Sprawiam Wam ju wystarczajco duo kopotw i nie chc duej Wam dokucza.
Dlatego postanowiam wzi sprawy we wasne rce i uwolni Was od odpowiedzialnoci i
koniecznoci sprawowania nade mn opieki. Szukajcie mojej mamy, ja te postaram si j
odnale.
Cauj Was.
Anad
Criselda zmia kartk, cisna ja na dywanik w samochodzie Karen i podeptaa z
gniewem.
- Uwaga! - krzykna Karen, skrcajc gwatownie w lewo.
Przejechaa po jakim przedmiocie, ktry nagle pojawi si na drodze. Da si sysze
dwik gniecionego szka.
- Przepraszam - odezwaa si Karen.
Criselda, siedzca na fotelu dla pasaera, uderzya si gow o boczn szyb i teraz
pocieraa obolae miejsce.
- Sama si o to prosiam - wyjczaa.
Karen nie moga zaprzeczy.
Miny jakie dwie godziny, odkd Criselda, w koszuli nocnej, posiniaa z przeraenia i
bosa, zapukaa do jej drzwi, pokazujc kartk, ktr zostawia dziewczynka. Karen nie moga
uwierzy, eby czternastolatka zdecydowaa si znikn jakby nigdy nic, z dnia na dzie, i co
wicej, eby ucieka samochodem. Ale tak wanie si stao. Anad miaa nad nimi pgodzinn
przewag, a one nie mogy nadrobi straty. Oznaczao to, e dziewczynka jechaa z prdkoci co
najmniej stu kilometrw na godzin. Co za szalestwo!
- Daleko jeszcze? - zaniepokoia si Criselda.
- Dojedamy do Hueski.
- Jeste pewna, e skierowaa si na dworzec?
- A gdzie indziej, jeli nie tam?! - krzykna Karen. - Nie bdzie miaa odwagi prowadzi
samochodu za dnia, a wiedzc, e niebawem zacznie si rozjania i e pierwszy pocig do

Madrytu odjeda lada chwila, to najbardziej logiczne, co moga zrobi. Myl, e taki jest jej
plan.
- Zdymy na czas? - dopytywaa si Criselda.
- Trzeba bdzie prosto z samochodu pdzi do pocigu. Pod warunkiem, e nie ucieknie
nam sprzed nosa.
- Ja si tym zajm - zdecydowaa Criselda, obolaa po uderzeniu i rozgniewana na Anad.
- W koszuli nocnej? Na bosaka? Bez dokumentw? - Karen spojrzaa na ni krytycznie.
Criselda zorientowaa si, e nie moe w tym stanie pokazywa si publicznie. Nie
przebraa si i w popiechu zapomniaa wzi torebk.
- Nie ma innego wyjcia, jak tylko uy zaklcia iluzji.
- O nie, tylko nie w moim samochodzie!
Ale Criselda ju wymawiaa sowa zaklcia i zanim renault Karen wjecha na teren
dworca, miaa na sobie elegancki kostium, na nogach buty na obcasie, niekoniecznie w jej stylu,
a na ramieniu torebk z ca niezbdn zawartoci.
Karen, spogldajc na towarzyszk, mlasna z przeksem.
- Nie znalaza niczego lepszego?
- Przykro mi, to tylko przyszo mi do gowy.
- Lepiej, eby mnie z tob nie widzieli. Nie chc, eby kto nas ze sob kojarzy.
Criselda zrozumiaa, e gdyby wydarzyo si co nieplanowanego, Karen, jako
rozpoznawana przez wszystkich tutejsza lekarka, znalaza by si w powanych tarapatach i
musiaaby zmieni miejsce pracy. Zaklcia iluzji byy zakazane, gdy w kadej chwili mogy
przesta dziaa, a bdce ich wynikiem zudzenie optyczne mogo po prostu znikn.
Sformuowanie zaklcia kosztowao Omar wiele wysiku, wyczerpywao je na kilka godzin,
uniemoliwiajc im wypowiedzenia kolejnego zaklcia.
Karen powanym tonem przestrzega Criseld:
- Nie zapominaj, co spotkao Brunild.
Szczliwie jednak Criselda nie uya zaklcia iluzji balonu, jak uczynia to
nieodpowiedzialna Brunilda, eby podziwia miasto z lotu ptaka u boku swego kochanka.
Upadek biedaczki z wysokoci ponad trzech tysicy metrw by zawsze przypominany jako
smutny przykad niewaciwego uycia zaklcia iluzji. Zabkana jaskka przecia swym lotem
wyimaginowany balon i Brunilda wraz z towarzyszem runli w d z prdkoci dwustu

kilometrw na godzin.
Karen zatrzymaa samochd na dworcowym parkingu, otworzya drzwi i wskazaa palcem
na idealnie zaparkowane auto Selene. Intuicja jej nie zawioda.
- Biegnij! - rzucia.
Na dworcu sycha ju byo odgos pocigu toczcego si po opustoszaych torach.
Gwizdy, wydawane przez lokomotyw i zapowiadajce zblianie si skadu do stacji,
zmobilizoway Criseld do dziaania. Zapominajc o obcasach i obcisej spdnicy, wyskoczya z
samochodu i ruszya pdem w stron peronu, egnajc si z Karen szybkim pocaunkiem. Na
chwil musiaa przystan przy okienku kasowym, aby kupi bilet do Madrytu. Dotarszy na
peron, poczua, jak serce doskakuje jej do garda, zobaczya bowiem, jak za jedn z brudnych
szyb wagonu pozbawiona powabu dziewczynka zwinnie wspina si na siedzenie, eby umieci
ponad nim sportow torb. To bya Anad, jej maa Anad.
Criselda ruszya pdem, biega i biega, lecz obcasy jej nowych butw okazay si
zdradzieckie; dosownie kilka metrw przed drzwiami wagonu, polizgna si, stracia
rwnowag i runa na twarz. Przypadkowy mczyzna w modym wieku wychodzcy akurat z
wagonu pomg kobiecie si podnie. Criselda nie zdobya si nawet na sowo podzikowania.
Ku jej rozpaczy pocig wanie ruszy i rozpdza si powoli, wyjedajc z dworca.
W tej samej chwili Karen ruszya w drog powrotn do Urt. Niewiele mona byo zrobi.
Criseld czeka niemay wysiek. Musiaa przekona dziewczynk, aby wrcia do domu. Karen,
ziewajc i marzc o kawie na najbliszej stacji benzynowej, rozmylaa, jak to moliwe, e
czarownica tak roztropna, wywaona i rozwana jak Demeter miaa siostr pokroju Criseldy.
Chocia, jeliby tak si zastanowi, Demeter ju nie ya, a Criseldzie... jako si udawao.
Karen zaobserwowaa przez szyb samochodu, e poranne powietrze jest przejrzyste,
dzie zapowiada si mniej ponuro ni poprzednie. Nawet promienie soca wydaway si
wieci janiej, a i wiato byo intensywniejsze.
Ostatnio miaa dziwne spostrzeenia.
Dosza do wniosku, e potrzebuje mocnej kawy.
Pani Olav gadzia swoimi piknymi, smukymi palcami kwiecist kodr Anad.
- Do Parya? - zapytaa miym gosem, jakby wtpic w sowa, ktre wypowiada.
- Tak powiedziaa, pikna pani - wyszeptaa ledwie syszalnym gosem dama, nie wac
si na umiech.

Cristine Olav utkwia mroczne spojrzenie w rycerzu.


- Ty te syszae, jak to mwi?
- Tak jest, jej sowa brzmiay jasno.
Pani Olav podesza do zamknitego okna i powoli, czerpic przyjemno z
wykonywanych ruchw, zacza otwiera okiennice.
- Nie, prosz - powiedziaa bagalnie dama, zakrywajc twarz przed agodnym wiatem
sonecznym sczcym si przez szpar.
Pani Olav nie zareagowaa na sowa damy i kontynuowaa zabaw okiennicami.
- Taki pikny dzie dzisiaj mamy... Soce wieci w penej krasie, warto, bycie mogli
dowiadczy tego pikna wraz ze mn, choby po raz ostatni.
- Pani, nie bd okrutna.
- Okrutna? Ja? - spytaa zdziwiona pani Olav, wachlujc si doni. - Ja? Czy moe
dlatego miaabym by okrutna, kocham t dziewczynk jak wasn crk, a przez was wanie j
straciam?
Rycerz i dama wymienili spojrzenia, co natychmiast zostao zauwaone przez bystr
obserwatork.
- Moja kochaniutka dziewczynka jest zbyt inteligentna, eby wyzna wam, dokd
naprawd si wybiera, a wt tez nie jestecie na tyle gupi, eby po wiekach pustych obietnic
wierzy we wszystko, co wam mwi.
Ani dama, ani rycerz nie odwayli si zaprzeczy. Pani Olav zmarszczya nos.
- Przecie wiadomo byo, e nie mog mie zaufania do zdrajczyni i tchrza. Mj bd.
Kto poinstruowa j, jak znad jeziora skontaktowa si z Selene.
- Och, nie! To nie my!
- Dziewczynka jest bardzo sprytna.
Pani Olav westchna gboko.
- Powinnam was teraz ukara i sprawi, abycie cierpieli jak ja po utracie mojej kochanej
dziewczynki. Tak, myl, e to najlepsze rozwizanie.
- Jakie rozwizanie, moja pani?
- eby wasze postaci znikny i wasze dusze bdziy bez oczu i twarzy. Nie chc ju was
widzie.
Duchy ogarno przeraenie i na kilka chwil w pokoju zapanowaa cisza. Pani Olav

wycigna rk w stron okiennic, a wtedy dama wykrzykna:


- Nie! Nie ma takiej potrzeby. Opowiadajc, co wiemy uwolnimy ci od cierpie.
Pani Olav z zadowoleniem podesza do ka Anad. Usiada na nim, chwycia jedn z
lalek i delikatnymi ruchami zacza czesa jej gste blind wosy.
- Sucham was.
Rycerz przygadzi wsy i poprawi hem.
- Wyja kopert z szuflady w komodzie.
- Koperta sama w sobie to nic interesujcego. Co byo w rodku? - przerwaa mu pani
Olav.
- Bilet na samolot.
- Podoba mi si. wietnie. Kontynuujcie. Dokd?
- Do Katanii.
- Na Sycyli? Czternastoletnia dziewczynka kupuje bilet na samolot, eby polecie na
Sycyli, sama?
- Bilet kupia Selene.
- Prosz, prosz, tyle wiedzielicie i nie raczylicie mnie poinformowa.
- Nie mylelimy, e to wane.
- Anad odmwia wyjazdu.
- Dokd? Do Katanii?
- Do Taorminy, z Valeri i jej crk Clodi.
Pani Olav gwatownym ruchem pozbawia lalk wosw.
- Sprawy nigdy nie maj si tak, jak si wydaje, czy nie?
Rycerz i dama zaczli si trz, widzc czarownic Odish blisk ataku wciekoci.
- Nie uno si, pani - powiedziaa bagalnie dama. - Znajdziesz j.
Pani Olav wstaa. Jej posta zarysowaa si potnie i gronie, podczas gdy zjawy malay
i malay, nieomal znikajc.
- Rozmawialicie z Anad i najprawdopodobniej knulicie co za moimi plecami.
Czekalicie, eby darowaa wam wolno, to jasne. Pomylelicie sobie, e dziewczynka jest
naiwna, bardziej atwowierna i gupsza ode mnie.
Pani Olav mocnym szarpniciem wyrwaa lalce ys gow.
- Anad was wystawia. Oszukaa i was, i mnie. Nie jest wcale tak mi dziewczynk, na

jak wyglda.
- Niewtpliwie, o pani.
- Ja te nie jestem taka, na jak wygldam! - Wypowiedziawszy te sowa, podesza do
okna i otworzya okiennice na ocie.
Soce w caej swojej porannej okazaoci wtargno do pokoju. Zaraz potem da si
sysze nieokrelony szmer i dwoje duchw rozpyno si w powietrzu, pozostawiajc po sobie
jedynie nitk dymu.
Pani Olav cisna bezgowa lalk na ko, otworzya szaf dziewczynki, signa po jej
sweter i obwchaa go niczym pies goczy. Nie mylia si, to sweter, jaki miaa na sobie Anad,
gdy widziay si po raz ostatni. To oczywiste, e dziewczynka nie zabraa ze sob ciepego
swetra. Na Sycylii nie bdzie jej potrzebny. Przesiknity by zapachem Anad. Pani Olav
woya starannie sweter do torebki i ulotnia si z domu rwnie szybko i niepostrzeenie, jak
zjawia si tam godzin wczeniej.
Anad poaowaa, e nie zrobia sobie makijau i nie pomalowaa oczu jak Selene. Moe
wtedy wygldaaby na osiemnacie lat, co pozwolioby jej zaoszczdzi niejednego kopotu.
Z pewnoci konduktor nie dopytywaby si tyle razy o imi i o kierunek podry, nikt by
si do niej nie dosiad i nie zamcza grami na swoim laptopie.
W autobusie jadcym na lotnisko jaka opalona, krzepka staruszka zmusia j do jedzenia
ciastek, przygotowanej na drog kanapki z serem, orzeszkw zawierajcych tyle a tyle witamin
oraz cukierkw truskawkowych. Na koniec wlaa w ni butelk soku owocowego.
W terminalu numer 1 mczyzna w mundurze pilota zgani za to, e podruje sama, po
czym zafundowa jej pokaz zdj z wakacji, ktre spdzi z dziemi na Karaibach.
Anad dotara do biura Air Italia mieszczcego si na madryckim lotnisku Barajas,
otumaniona haasem i okazywanym jej zainteresowaniem, marzc, by teraz na jej drodze stan
jaki antypatyczny dorosy, traktujcy dzieci z cakowit obojtnoci. Dorosy, ktry wykonujc
swoj prac, ograniczyby si do sprawdzenie biletu i nie wypytywa czternastoletniej
dziewczynki, czy jest godna, co robi jej rodzice ani jakie ma oceny w szkole.
Skd wywodzi si gatunek dorosych w typie aniow strw? Dlaczego ci doroli
uwaali si za zabawnych i najsympatyczniejszych na wiecie i byli przekonani co do tego, e
wszystkie dzieci na wiecie lubi to samo, maj takie same zainteresowania i chc rozmawia o
tych samych gupotach? Dlaczego doroli anioowie stre nie kupi sobie pieska i nie zostawi

modych w witym spokoju?


- Halo tam! O co chodzi? - zwrci si do niej pracownik woskich linii lotniczych, nawet
nie zaszczyciwszy spojrzeniem modej podrniczki.
Wreszcie! W kocu znalaz si pracownik, ktry potraktowa j z tak sam obojtnoci
jak wszystkich innych.
Szybko jednak miaa si przekona, e dorosy antypatyczny jest znacznie gorszy ni
dorosy opiekuczy. Antypatyczny przypadek dorosego nie bierze bowiem pod uwag niczego,
co nie jest stanowione przez prawo, a prawo mwi, e niepenoletni nie istniej, jeli ich istnienia
nie potwierdz doroli.
- Nie masz co si tu pokazywa bez opieki dorosego, ktry wemie za ciebie
odpowiedzialno - powiedzia, zwracajc jej bilet.
Na nic zdaa si wymylona przez Anad, wyciskajca zy z oczu historia - niewiele
zreszt rnica si od prawdziwej - ktra miaa przekona pracownika linii lotniczych, e jest
biedn, najbardziej samotn na wiecie dziewczynk i musi koniecznie zmieni dat wylotu
widniejc na bilecie, aeby wczeniej, ni zakada pierwotny plan, uda si do Katanii, gdzie
czekaj na ni wierne przyjaciki.
- Nastpny! - brzmiaa lakoniczna odpowied pracownika.
Fatalny przypadek. Anad odwrcia si i wysza z biura z nadziej spotkania jakiego
dorosego z instynktem opiekuczym, ktry wzruszyby si, suchajc jej historii, i wycign do
niej pomocn do.
Bez skutku. Oto znalaza si w kosmopolitycznym wiecie nieufnych, penych obaw i
zestresowanych dorosych, ktrzy na widok zbliajcej si do nich dziewczynki, odwracali wzrok
i zmieniali kierunek marszu.
Co robi?
Anad zgodniaa, zaczynaa odczuwa zmczenie i martwi si, gdzie mogaby spdzi
najblisz noc, gdyby nie udao jej si wsi do samolotu.
Ale czekao j spotkanie z innym typem dorosego: dorosym ciemiycielem. Poniewa
coraz bardziej sprawiaa wraenie opuszczonej, od razu zwrcia na siebie uwag agenta
ochrony.
- Dokumenty.
Anad nie potrafia opanowa drenia. Policjant, jak rasowy pies goczy, wyczu ofiar i

bysn zowieszczym kem.


- Za mn, prosz.
Anad poczua si, jakby wpada we wasne sida. Lecz dokadnie w tej chwili, gdy
policjant cisn j za rami, usyszaa gos, ktry jeszcze kilka godzin wczeniej absolutnie by
jej nie uszczliwi, a ktry teraz rozbrzmia jak niebiaska muzyka.
- Anad!
Ciotka Criselda, przebrana w kostium prezenterki telewizyjnej, przecia jej drog,
chwytajc apczywie powietrze, i osaczya policjanta z przyklejonym do ust umiechem
Supermena.
- Anad, dziecko, w kocu! Dzikuj panu za odnalezienie mojej maej!
Anad po tysickro wolaa opiekucze ramiona Criseldy anieli zowieszcze szpony
policjanta, schowaa wic gow pod cynobrowy akiet ciotki, przesiknity odurzajcym
zapachem perfum, najpewniej rwnie eleganckich, jak kostium, ktry miaa na sobie.
- Zna j pani?
- No oczywicie, jestem jej ciotk. Podrowaymy razem, ale przez to tragiczne
oznakowanie lotniska dziewczynka mi si zgubia i szukam jej ju od kilku godzin.
Anad nie sprostowaa wersji ciotki Criseldy, a policjant, czy to w zwizku z jej ubraniem,
zapachem, czy te wylewnym powitaniem, nawet nie zada dokumentw. Odwrci si tylko na
picie i rzuci:
- Na przyszo prosz bardziej uwaa.
Anad staa jak wryta porodku lotniskowego holu. Widziaa, e policjant zdy si ju
oddali i domylaa si, e ciotka ma w zanadrzu wyrzuty i pretensje, ktre zaraz posypi si na
jej gow.
Tymczasem ciotka Criselda, caa roztrzsiona, skierowaa w jej stron nastpujce sowa:
- Nie zadawaj adnych pyta, a przede wszystkim nie pytaj o to, o czym mylisz.
I co byo najgorsze. Anad natychmiast zacza si zastanawia, o co takiego miaaby nie
pyta. Pierwsze pytanie, jakie przyszo jej na myl gdy tylko dostrzega ciotk, brzmiao: co
ciotka tu robi, w dodatku tak wystrojona?
- Nie mog o nic pyta? Nie mog ci zada jednego gupiego pytania?
Criselda przyoya jej do do ust i pospiesznie pocigna za sob w stron ubikacji.
- Wybij to sobie z gowy!

Ale Anad wanie o tym pomylaa, na tyle intensywnie, e kilka metrw przed wejciem
do toalety usyszaa krzyk ciotki:
- Och, nie!
W jednej chwili spowi j biay, gsty dym. Gdy chmura si rozproszya, Criselda nie
miaa ju na sobie kostiumu, zniko te uczesanie, buty na obcasie i torebka. Ku przeraeniu
Anad poczciwa kobieta staa przed ni bosa i na wp naga - jedynie w nocnej koszuli - z
rozczochranymi wosami.
Czym prdzej dotara do azienki dla pa. Na szczcie w rodku nie byo nikogo.
Anad bya przeraona.
- Co si stao?
Ciotka Criselda z rozpacz spogldaa w lustro. Wygldaa znacznie gorzej, ni mylaa.
- Zatara iluzj. Nie uwierzya w moje przebranie i czar prys.
- Chcesz powiedzie, e to, co miaa na sobie, byo przebraniem?
- Wanie tak.
- Ale dlaczego zdecydowaa si przebra w tak absurdalny strj?
- Nieznony dzieciak! To byo pierwsze, co przyszo mi do gowy, widziaam taki
kostium chyba w serialu telewizyjnym... przez ciebie wyszam z domu nieubrana i od ponad
dziewiciu godzin ci szukam. Dokd si wybieraa?
Anad nie miaa adnego powodu, by duej ukrywa swoje zamiary.
- Do Taorminy.
- Do Taorminy? A po co?
- Z trzech powodw: bo Selene chciaa, ebym tam pojechaa, bo pragn j odnale i
poniewa pani Olav nie dowie si, e tam jad, gdy bdzie mylaa, e pojechaam do Parya.
- O czym ty mwisz? Dlaczego bdzie mylaa, e pojechaa do Parya?
- Oszukaam duchy, mwic, e jad do Parya. To one wskazay mi drog do Selene, ale
potem mnie zdradziy i...
Ciotka Criselda nie rozumiaa, rzecz jasna, ani sowa.
- Moe sprbujesz wyjani mi wszystko od samego pocztku?
I tak Anad cierpliwie opowiedziaa o swoich zwizkach z duchami, o przygodzie w
grach, upadku w przepa nad jeziorem i o podejrzeniu, e dama i rycerz donieli na ni pani
Olav. W miar jak streszczaa swoje przeycia, ciotka robia si coraz bledsza. Kiedy Anad

skoczya, Criselda pochylia gow nad umywalk, odkrcia kran i schodzia sobie kark wod.
Wyznanie, jakie usyszaa, obudzio w niej tak ogromn trwog, e dziewczynka a si
wystraszya.
- Dobrze si czujesz?
Criselda pokrcia gow.
- Nie, nie czuj si dobrze. Wanie usyszaam, e widywaa si i rozmawiaa z
duchami. Jakby nigdy nic.
- Tak.
- I e pokonaa przeszkod, rodzaj niewidzialnej granicy, ktra miaa uniemoliwi ci
opuszczenie doliny.
- Tak.
- I e spada w przepa ciemnoci po zjedzeniu grzyba, wskutek czego skontaktowaa
si z Selene.
- Tak.
- Czy jest jeszcze co, co chciaaby mi powiedzie?
- Rozumiem zwierzta i mog rozmawia z nimi w ich jzyku.
Criselda ponownie woya gow pod strumie lodowatej wody, a wstrzsn ni
dreszcz. Wydawao si, e stopniowo dociera do niej tre usyszanej przed chwil historii.
Nabraa powietrza w puca raz, drugi i trzeci, by po chwili je wypuci. Jej policzki odzyskay
rumiece i tlen na nowo napyn do mzgu.
- Ile czekoladek mogam zje?
- Ca bombonierk.
- Przez cay ten czas byam otumaniona.
- No tak, tak mi si wydawao.
- Pojedziemy do Taorminy. Ty i ja. Nie zamierzam zostawi ci samej ani chwili duej.
- Och, ciociu! - uciskaa j Anad.
Kobieta jednak odsuna si od dziewczynki i zadaa ostatnie pytanie:
- Moesz mi wyjani, dlaczego nie powiedziaa o wszystkim wczeniej, tylko musiaa
wymyli ca t drak?
Anad spucia wzrok, ale w kocu przeamaa si i postanowia wyjawi prawd.
Potrzebowaa Criseldy, potrzebowaa swojej ciotki i czua, e powinna by z ni szczera.

- Straciam do ciebie zaufanie.


- e jak? - Criselda wydawaa si uraona do gbi. - Skd znowu taka fanaberia?
- Nie chcesz odnale mojej mamy. Boisz si j odszuka. Selene albo ja, albo co...
wywouje w tobie strach.
Criselda wytrzymaa oskarajce spojrzenie Anad. Dziewczynka miaa racj.
- To wszystko przez te czekoladki. Upiy moj wiadomo.
Anad jednak to nie wystarczao.
- Jest co jeszcze. Co, co ci martwi i czego nie chcesz mi powiedzie.
Criselda spucia wzrok. Anad bya niezwykle bystra.
- Dlaczego miaabym ci uniemoliwi podr do Taorminy?
Anad zachowywaa niezwyk pewno siebie.
- Taki by plan Selene. Chciaa, ebym tam pojechaa. Na pewno Valeria wie o mojej
mamie wiele rzeczy, ktrych nie wiem ja. Z pewnoci Selene z jakiego powodu chciaa, ebym
tam pojechaa. Sprawdz to.
Criselda zamilka, wygldaa na przybit. Rozumowanie Anad byo absolutnie
doskonae. Jej wiara w Selene zasugiwaa na podziw, a logika postpowania wykluczaa
ewentualn naiwno, waciw nastolatce, ktr ona sama tumaczya sobie ucieczk
dziewczynki. Anad zaczynaa j niepokoi.
- Dobrze, postawia na swoim, ale teraz bdziesz musiaa zrobi co, po czy poczujesz
si rwnie wyczerpana jak ja. To jedyna kara, jaka ci spotka za zmuszenie mnie do wstania z
ka o czwartej nad ranem.
Anad nie miaa pojcia, co takiego ciotka zamierza jej nakaza. A ju z pewnoci nie
spodziewaa si usysze takich oto sw:
- Wypowiesz swoje pierwsze zaklcie iluzji. ycz sobie przebrania wystarczajco
przekonujcego, by nikt nie zwtpi w jego autentyczno, takiego, ktrego nit nie bdzie mg
mnie pozbawi. Rozumiesz?
Anad otworzya szeroko usta.
- Jak zaklcie z biustonoszem?
- Dokadnie takie. Ja ci w nim pomog. Chodzi o to, by uchwyci obraz, w ktry zostanie
zamknite twoje pragnienie, i sprawi, by si urzeczywistnio. Pamitaj, e potrzebne s
dokumenty, paszport i pienidze. Maj zawiera si w yczeniu. Sprawa jest bardzo delikatna,

Anad, a trwao tych zakl ulotna.


- Znam zaklcie.
- Sucham?
- Chcesz, ebym ci pokazaa?
- Nie, zaczekaj, nie... jeszcze nie...
Anad zdya ju pochwyci brzozow rdk, wypowiedzie sowa zaklcia i odzia
ciotk Criseld w dug kwiecist sukienk, sanday, wyposay w wiklinowy koszyk z
zapiciem i gsty warkocz, ktry siga jej niej plecw.
Ciotka Criselda otworzya koszyk i wycigna z niego dokumenty stwierdzajce jej
tosamo. Nowiusiekie, z dokadnymi danymi, imieniem, dat urodzenia... Nie moga poj,
jak to moliwe, e dziewczynka dokonaa tego tak szybko. A co powiedzie o wygldzie
podstarzaej hipiski? By jej znajomy o bliski. Ale oczywicie! Przywoaa wspomnienie
fotografii sprzed lat, na ktrej bya razem z Demeter.
Anad umiechna si.
- Zawsze mi si podobaa na tamtym zdjciu.
Przed oczami Criseldy stan wyrazisty obraz przeszoci. Wspomnienie cudownych
wakacji, spdzonych wraz z siostr, przyjacimi i pierwsz mioci.
I tym razem Criselda przytulia czule dziewczynk, ktra przywrcia jej na nowo, po
czterdziestu latach, ciepo sonecznego i penego nadziei lata.
Potrzeboway si nawzajem.

ROZDZIA XVI
NARESZCIE SYCYLIA
Anad wysza przez automatyczne drzwi lotniska w Katanii, oszoomiona upaem, tumem
ludzi i dwikami sczcymi si z gonikw. Za ni dreptaa ciotka Criselda, unoszc falbany
kwiecistej sukienki, zasapana i zmczona. Anad chciaa czym prdzej dotrze do Taorminy i
zapyta o Valeri Crocce. W swoim domu w Urt, zamieszkanym przez duchy, nie odwaya si
przeprowadzi szczegowego ledztwa.
Podczas podry Criselda zrelacjonowaa jej wszystko, co wiedziaa o rodzie Crocce.
Valeria, biolog morski, bya gow rodu i uczynia si zwierzchniczk Klanu Delfinic. Crocce
posiaday du wadz i kiedy zostay oskarone o prowadzenie walki z Fatta, innym
wyspiarskim rodem przewodzcym Klanom Delfinic i Wron. Sycylijskie czarownice o greckim
rodowodzie, przynaleay do linii plemienia etruskiego, syncego z umiejtnoci wrbiarskich.
Kobiety etruskie potrafiy odczytywa znaki na niebie, wry z chmur, wiatru, morskich
prdw, lotu ptakw... Byy te ekspertkami jeli chodzi o wrenie z wntrznoci zwierzcych i
pomieni.
Anad zastanawiaa si, jaka bdzie Valeria i czy trudno przyjdzie j odnale. Gdyby
chocia miaa jej zdjcie albo znaa numer telefonu...
Obawy okazay si niepotrzebne. Ku zaskoczeniu obu podrnych, Valeria Crocce
czekaa na nie kilka krokw za barierk oddzielajc wyjcie z sali przylotw od lotniskowego
holu.
- Jeste Anad? Anad Tsinoulis? - Te sowa wypowiedziaa kobieta o ciemnej karnacji i
czarnych oczach, pachnca jodem i glonami.
Anad natychmiast si zorientowaa, e to Valeria.
- Skd wiedziaa, e przyjedamy?
Criselda wykrzykna zakopotana:
- Naprawd jeste Valeri? Taka moda? Nie mog uwierzy!
Anad te nie moga uwierzy. Nikt oprcz ich samych nie wiedzia, jakim samolotem
lec ani dokd. Jak, u licha, tej kobiecie udao si zdoby informacj o ich przybyciu?
Valeria nerwowym ruchem chwycia obie przyjezdne za rce i poprowadzia na parking,
gdzie czekaa jej crka, siedzca nieruchomo na tylnym siedzeniu nissana i suchajca na cay

regulator muzyki.
- Wiedziaymy, e przyjedacie, dziki wrbom. Wczorajszej nocy wyczuymy, e
Anad przybywa do Katanii - wyjania szeptem Valeria, rozgldajc si na wszystkie strony, czy
przypadkiem w promieniu dziesiciu metrw nie ma nikogo, kto mgby podsuchiwa.
- Ale... jak to? A samolot? - zdziwia si Anad.
Criselda uprzedzia odpowied. Ze zmczonej twarzy Valerii i wyranego znudzenia
widocznego na twarzy dziewczynki w samochodzie wysnua podejrzenie, ktre okazao si
trafne.
- Czekaycie na nas cay dzie?
- Tak, ale byo warto - oznajmia Valeria z umiechem na twarzy. - Anad, przedstawiam
ci moj crk Clodi.
Clodia nie wydawaa si tak serdeczna jak jej matka, ale z daleka mona byo dostrzec, e
czuje przed ni respekt. Dlatego w formalnym gecie wycigna rk w stron Criseldy, a do
Anad skierowaa wysilony umiech.
- Witajcie.
Valeria bez chwili zwoki poczstowaa j kuksacem.
- Co to za zwyczaje wita w taki sposb towarzyszki niedoli? Tak okazujesz rado z ich
przybycia? Tak wyglda twoja gocinno?
Clodia zrobia naburmuszon min, i Anad dostrzega jej ponure, pene wyrzutu
spojrzenie skierowane w stron matki. Ucaoway si chodno na powitanie, po czym wszystkie
wsiady do samochodu. Valeria zaja miejsc3e za kierownic. Anad zwrcia uwag na jej
uminione ramiona. Bicepsy Valerii, byszczce od potu, napinay si za kadym razem, gdy
poruszaa rk. Po jej ruchach wida byo, e jest niesychanie silna.
- Przykro mi, e nie mog wam zaproponowa adnej przekski ani obwie was po
okolicy. Przemkniemy przez Katani i wyjedziemy na drog, ktra biegnie wzdu wybrzea.
Dopki nie dojedziemy do domu, nie odetchn z ulg.
Anad i Criselda spojrzay na siebie zaskoczone.
- Co si dzieje? - spytaa Criselda.
- Sama chciaabym wiedzie. Przez dwa miesice znajdowaycie si poza zasigiem.
Criselda podskoczya na siedzeniu.
- Jak to?

Valeria mlasna jzykiem.


- Tego si obawiaam. A wic to nie wasza sprawka?
Anad nie rozumiaa ani sowa. Criselda oddychaa gboko, cakiem osupiaa.
- Jasne. Teraz rozumiem. Nie docieray do nas adne informacje. Mylaymy, e jeste
ostrona i nie chcesz si z nami kontaktowa.
- Wyjanijcie mi, prosz, o co chodzi - poprosia Anad, nadal niczego nie pojmujc.
Valeria powiedziaa tyle, ile byo jej wiadome.
- Od zniknicia Selene byycie zaguszone przez klosz.
Criselda zwrcia si do Anad z wyjanieniem:
- Gdy Omar czuj, e grozi im niebezpieczestwo, skrywaj si pod kloszem, ktry chroni
je przed wiatem zewntrznym. Komunikacja nie wchodzi wwczas w rachub i nikt oraz nic nie
moe przedosta si pod tak oson ani z niej wyj, dopki zaklcie nie zostanie zdjte. W tym
wypadku jednak adna z nas nie uya zaklcia klosza.
Valeria potwierdzia tylko obawy, jakie pojawiy si w ostatnich dniach.
- Ani adna z nas. Co oznacza, e byo to dzieo Odish i e ta, ktra za tym stoi, zrobia to
naprawd dobrze.
Anad przyoya do do czoa.
- Klosz! Przecie to jasne! Przebiam go, wychodzc z doliny.
Valeria spojrzaa na ni ktem oka.
- To twoja robota?
Criselda potwierdzia.
- Nikt nie wyjani jej, jak to si robi, ale bya zdeterminowana, eby wyj.
Valeria zagwizdaa z podziwem.
- A co z Odish? - zapytaa natychmiast.
- W por udao nam si j namierzy - westchna z ulg Criselda. - Podawaa si za
niejak Cristine Olav i zastawia sida na Anad.
Valeria rozlunia napit twarz i odwrcia si w stron Criseldy, ktra siedziaa obok
niej w fotelu.
- Wrba nie zapowiadaa twojego przyjazdu.
Criselda odczua upyw lat i ciar bogatego w wydarzenia dnia.
- Nawet ja sama nie wiem, jakim cudem znalazam si a tutaj.

Valeria dopytywaa si zaciekawiona:


- Miaa problemy, Anad? Potrzebowaa Criseldy do pomocy?
Anad przyznaa, bez pomocy ciotki nie udaoby jej si dosta na pokad samolotu.
- Tak, nie chcieli mi zmieni daty lotu na bilecie.
- Oto powd, dla ktrego Criselda wyruszya za tob. eby uatwi ci przyjazd.
- Chcesz powiedzie, e moim przeznaczeniem byo dotrze tutaj?
- Dokadnie tak.
- I e ciotka Criselda pomoga mi je wypeni?
- Hola! - zaprotestowaa Criselda. - Ja mam by czci przeznaczenia dziewczynki?
adne mi przeznaczenie!
- Nie, wybacz, nie chciaam... - Anad zacza si tumaczy.
Ale nie dokoczya zdania. Za szyb samochodu rozpociera si niezwyky widok,
szarawoniebieska powoka pokrywaa ziemi po horyzont, poyskujc niczym pole usane
kwiatkami poruszanymi przez wiatr. Byo to, to byo... morze. Anad nigdy wczeniej nie
widziaa morza.
- Morze! - krzykna nie mogc si powstrzyma.
Opucia szyb, eby lepiej widzie. Zaskoczy j intensywny zapach saletry i skrzeczenie
mew, tych morskich szczurw, ktre przelatyway nad masztami dek przycumowanych w
porcie i kciy si midzy sob o resztki zostawione przez rybakw. Anad rozumiaa ich
sprzeczki, ale nie chciaa zbytnio im si przysuchiwa, wolaa kontemplowa krajobraz, nie
zwracajc uwagi na krzykliwe ptaszyska.
- Nie widziaa nigdy morza? - zapytaa z niedowierzaniem Clodia.
Anad zawstydzia si. Musiaa by jedyn osob na wiecie, ktra nie widziaa morza.
Ca wiedz geograficzn zaczerpna z ksiek, telewizji i komputera. Teraz uwiadomia sobie,
e nigdy nie opucia granic Urt, maego zaktka wiata zaszytego w grach. Mama i babcia nie
pozwalay jej ze sob podrowa.
Nigdy nie widziaa morza, nigdy wczeniej nie syszaa dwiku fal rozbijajcych si o
skay ani nie wdychaa aromatu jodu i piasku przesiknitego zapachem lawendy, tymianku i
janowca. Anad rozkoszowaa si rdziemnomorskimi zapachami, gbokimi i intensywnymi,
popatrzya na sosny i dby, rozgrzane od soca chylcego si ku zachodowi, i zapragna
spacerowa po tych zmysowych, ttnicych yciem lasach.

Valeria wyrwaa j z zamylenia, ponownie wskazujc na morze.


- Widzisz tamte wysepki?
Anad widziaa je doskonale, znajdoway si niedaleko od brzegu.
- To skay, ktrymi ciska cyklop Polifem rozwcieczony na Odyseusza, gdy zorientowa
si, e ten wydosta si z jaskini.
Podekscytowana Anad podya wzrokiem w kierunku, ktry wskazywaa Valeria.
Ciemne wgbienia sugeroway schronienia, jaskinie. A wic to jest wybrzee, na ktrym wedug
Homera przebywa Odyseusz?
- Jeli nadarzy si okazja, poka ci mitologiczne siedziby Scylli i Charybdy w Cieninie
Mesyskiej.
- A tamta twierdza w oddali? - wzruszona Anad wskazaa na budowl.
- Clodio, moe ty zajmiesz si pokazywaniem Anad miejsc, przez ktre przejedamy?
Clodia przyja propozycj matki z takim entuzjazmem, jakby kazaa jej ona stpa po
rozarzonych wglach. Anad poczua si zakopotana. Valeria bya sympatyczna, Clodia
natomiast okazywaa wyran niech, ktr manifestowaa kadym gestem. Spojrzaa obojtnie
i wyrecytowaa:
- Na to wybrzee przybyli pierwsi greccy osadnicy i zaoyli tutaj miasto Naksos, w
pobliu Taormimy. My mamy domek na wybrzeu, ale Taormina, znana z tego, e znajduje si
tam grecki teatr u podna Etny, zostaa wzniesiona na wzgrzu i bya sycylijskim miastem
noszcym nazw Tauromenio.
Mwia ta tak znudzonym gosem, z tak wielk niechci, e Anad wolaaby, eby
zamilka.
- Dzikuj, ale jestem bardzo zmczona, sprbuje si zdrzemn.
Zanim zamkna oczy u uoya si do snu, zauwaya, z jak ulg Clodia przyja t
deklaracj. Dziewczynka o ciemnej karnacji, jak jej matka, z lokami i mnstwem piercionkw
na palcach, wczya walkmana, zaoya na uszy suchawki i nucc pod nosem, zapomniaa o
obecnoci gocia.
Anad posmutniaa. Przypomniaa sobie, z jakim zachwytem matka wyraaa si o Clodii.
Potwierdziy si jej najgorsze przypuszczenia: to ona, Anad nie potrafi znale wsplnego
jzyka z rwienikami. Prbowaa zasn, ale nie moga. Valeria prowadzia rozmow z
Criseld, mwia cicho, lecz Anad z zamknitymi oczami, udajc, e pi, uwanie si

przysuchiwaa, tak jak nauczya j tego Criselda.


- S coraz bardziej zuchwae, sytuacja robi si rozpaczliwa - mwia Valeria. - Odkd
znikna Selene, jest ich ju siedem i trjka dzieci.
- A Salma? To prawda, e pojawia si ponownie?
Valeria przytakna.
- Widziano j w czterech rnych miejscach. Jedno z nich to pobliska wyspa. Dzisiaj rano
otrzymaam tak informacj.
Criselda wzdrygna si.
- Czyli nie zostaa spalona?
- Nie. To ona sama bya sprawczyni caego nieporozumienia. Zginy tylko Omar.
- Gdzie bya przez te wszystkie lata? Dlaczego teraz powraca?
- To bardziej ni oczywiste. Nadesza jej chwila. Czekaa na to od wiekw.
Gos Criseldy zrobi si ochrypy.
- Jedyn, ktra okazaa si odporna na klosz, jest dziewczynka, Anad. Zdoaa
skontaktowa si z Selene i nie poddaa si apatii.
- A co z t Odish?
- Schwytaa ma na zaklcie uwodzenia, ale nie zdoaa upi jej wiadomoci.
- Dziwne.
- Anad dwukrotnie nam wygarna, e jestemy pasywne.
- Nie podjycie adnych dziaa? - szorstko, z wyrzutem zapytaa Valeria.
- adnych. Dwa stracone miesice - pokajaa si Criselda. - I pomyle, e Karen, Elena i
Gaya wci znajduj si tam, w rodku...
- Szybko si wydostan, to pewne - owiadczya Valeria.
- Tak mylisz? - spytaa Criselda z niedowierzaniem.
- Jeli Odish podaa za Anad, a Anad pokonaa zasieki, jeszcze raz sprbuj nas
odizolowa, ale ju im na to nie pozwolimy.
To ma sens - pomylaa Criselda, nie moga jednak pozby si goryczy, jaka jej pozostaa
po wasnej ospaoci. Poczucie winy jej nie opuszczao.
- Co zrobiymy w cigu tych dwch miesicy? - uskaraa si. - Nie natrafiymy na
aden lad w sprawie Selene.
- Ani jednej wskazwki, choby najmniejszej.

- Nic.
- To te jaka informacja.
- Chyba tak.
Na jak minut zalega cisza. Valeria postanowia potwierdzi swoje najgorsze
przypuszczenia.
- Jestecie pewne?
- Cakowicie. Selene nie chciaa, bymy poday jej ladem.
- Powiedziaa, e dziewczynce udao si z ni skontaktowa.
- Zdoaa dosta si na granic dwch wiatw.
- Sama?
- I do tego bez przewodnika. Ale Selene j odrzucia.
Valeria odwrcia si w stron udajcej sem Anad, lecz jaki ledwie widoczny gest
dziewczynki podpowiedzia jej, e powinna zachowa ostrono.
- Zatem... Anad... jest kluczowym elementem ukadanki.
- Jest nasz jedyn szans.
- Co wie?
- Niewiele, bardzo mao, ale szybko si uczy.
- Bardzo szybko. Przez cay czas przysuchiwaa si naszej rozmowie. Prawda, Anad?
Anad zawahaa si przez sekund. Nie miao sensu zaprzeczanie czemu, co byo
oczywiste. Otworzya oczy i skina gow.
- Przepraszam. Nie wiem, co mog, a czego nie powinnam sucha.
- Co mylisz o tej sytuacji? - zapytaa j znienacka Valeria.
Anad natychmiast odpowiedziaa:
- Gdybymy w Urt podjy szybkie dziaania w celu odnalezienia Selene i zapewniy
pozostae Omar, e s bezpieczne, prawdopodobnie Odish nie odwayyby si postpowa tak
jak dotd.
Criselda poczua si zmieszana, a Valeria zaskoczona.
- Masz jak propozycj?
- Zamiast chroni si pod tymi miesznymi tarczami i dre z przeraenia, powinnymy
odbi Selene najszybciej jak to moliwe.
Criselda, syszc sowa dziewczynki, dostaa ataku kaszlu.

- Wybacz, Valerio, maa czasami plecie bzdury.


- To ona mnie spytaa - prbowaa tumaczy si Anad.
- Nie jeste gotowa, nie zostaa nawet wtajemniczona. Skd przychodzi ci do gowy
wymylanie strategii? Jak w ogle masz czelno udziela lekcji przywdczyni klanu? - zgania
j Criselda.
Valeria nacisna peda gazu, przyspieszya i wrzucia pity bieg.
- Criseldo, uspokj si, w zupenoci zgadzam si z Anad. Jest tylko jeden problem.
Anad wstrzymaa oddech.
- Jaki?
- Musimy natychmiast j wtajemniczy.
- Zanim zrobimy to z twoj crk?
Valeria spojrzaa ukradkiem na Clodi, ktra zatona w muzyce.
- Jest moj crk, ale mam oczy i widz. Potrzebujemy Anad. Clodia moe zaczeka.
Anad czua si wykoczona. Ogarno j zmczenie po dwch nieprzespanych nocach i
nadmiernym obcieniu przeciwnociami losu. Mimo e dzielia pokj z Clodi i wydawao jej
si naturalne zamieni z ni kilka sw przed snem, ledwo przyoya gow do poduszki,
natychmiast zasna. Zreszt Clodia bya nastawiona tak wrogo, e Anad z miejsca stracia
ochot, by sili si na nawizanie przyjani, ktrej ona wyranie nie chciaa.
Zapada w gboki zdrowy sen, lecz przed witem poczua w nodze bl, ktry przenis j
w niepokojcy stan czuwania. Przyni jej si koszmar, e ktrym ponownie zderzya si z
niewidzialn przeszkod, kloszem, i na nowo zacza odczuwa rozdzierajcy bl, jakby kto
noem obdziera j ze skry. Zaniepokojona otworzya oczy i dostrzega jak, Clodia, ubrana,
wchodzi do domu przez okno od strony ogrodu. Pokj dziewczynki wychodzi na poudnie,
zajmowa pierwsze pitro starego domu o grubych cianach. Clodia wspia si widocznie po
gaziach czereni rosncej pod samym oknem. Wida byo ju pierwsze promienie soca i
Clodia, przyzwyczajona przemyka niezauwaalnie, rozebraa si bezszelestnie i wsuna pod
wie kodr.
Anad nie moga si powstrzyma od zadania pytania.
- Gdzie bya?
Clodia poderwaa si, zrozumiawszy, e zostaa nakryta.
- ledzia mnie?

Anad pomylaa, e zachowuje si gupio.


- Obudzia mnie, wchodzc do pokoju.
- No prosz, ale masz wraliwy such!
- Dlaczego wesza do pokoju przez okno?
- Jak ci si wydaje? Mama nie pozwala mi wychodzi z domu.
Anad poczua si w obowizku ostrzec j:
- Siedem dziewczyn takich jak my stracio ycie.
Clodia rozemiaa si.
- Uwierzya w to?
- Przyjechaam tu, uciekajc przed jedn Odish.
Clodia jednak nie wydawaa si poruszona t informacj.
- Tak ci powiedziay.
Anad nie dawaa si zastraszy ironicznemu tonowi Clodii.
- Nie jestem donosicielk, ale te nie idiotk, musimy zachowa ostrono.
- Doprawdy? A jak to niby?
- Nosi tarcz i nie oddala si same.
Clodia wygldaa na rozdranion.
- Ju o tym wygadaa, prawda?
- O czym?
- O tarczy. Moja mama kazaa ci mnie pilnowa i powiedzie, jeli zdejm ochron.
- Zdja ochron?
- Nie bd nosi przez cay dzie tego ortopedycznego gorsetu.
Anad miaa dwa wyjcia: powiedzie Valerii, e jej crka to skoczona kretynka, albo
przemilcze spraw. Jeli nic nie powie, odpowiedzialno za wyczyny Clodii spadnie na jej
gow. Jeli si wygada, na zawsze pozostanie znienawidzon donosicielk.
- W porzdku. Twoja sprawa - szepna i odwrcia si, ponownie prbujc zasn.
Clodi zaciekawio co oznacza ten komentarz.
- Przekaesz wiadomo przeoonym?
- Nie.
- W takim razie co chciaa powiedzie, jeli mi wolno spyta?
- e skoro masz ochot zosta ofiara numer osiem, twj problem.

Anad odwrcia si do ciany, usatysfakcjonowana. Jeli nie zdoaa przestraszy Clodii,


przynajmniej daa jej do mylenia.
Tymczasem Clodia wycigna w jej stron rodkowy palec i te odwrcia si na drugi
bok.

ROZDZIA XVII
PAAC CZAROWNIC
Neoklasyczny paacyk z marmurowymi kolumnami wznosi si na samym szczycie
wzgrza, skd roztacza si widok za Zatok Mesysk.
Selene uwielbiaa przechadza si po porastajcych okolic romantycznych ogrodach,
bdzi wrd labiryntw grzybw, gasi pragnienie napojem orzewiajcym pod oson dachu
gloriety, zanurza do w sadzawce wypenionej kolorowymi rybkami i kontemplowa biae
rzeby zupione z rozsianych po wyspie greckich nekropolii.
Odkd tutaj przybya, nie opucia murw paacu, ku rozpaczy Salmy, ktra co dzie
kusia j imprezami, z jakich syn noce Palermo.
Selene wybraa odpoczynek i napawanie si przyjemnociami, jakie oferowao jej
schronienie na wsi. Doceniaa szyk mebli ze szlachetnego drewna, szacowaa warto freskw
zdobicych ciany sal, perskich dywanw pokrywajcych podogi, syryjskich gobelinw
upikszajcych jadalni, toskaskiej broni poyskujcej w korytarzach i dumnie prezentujcych
si schodw frontowych. Niezdolna bya uwierzy, e to wszystko, jak okiem sign, naley do
niej. Jej wasnoci by take jacht przycumowany w prywatnym porcie w zatoczce oraz szybkie
czarne BMW z szoferem, ktry zawsze gotw by zawie j tam, gdzie sobie zayczy.
Mimo to Selene nie ruszaa si na krok ze swojego sanktuarium.
W szkatuce byszczay diamenty, lecz zakadaa je tylko na noc i kiedy bya sama. Gasia
wtedy wiata i po omacku wsuwaa na palce piercionki z brylantami. Poruszaa rkami,
naladujc ruchy motylich skrzyde na wietrze, otwieraa okna i wpatrywaa si w ksiyc.
Chocia tsknia za ujadaniem wilkw pord grskich szczytw i czystym powietrzem
Pirenejw, jej zmysy powoli przyzwyczajay si do ciepa wydzielanego o zachodzie soca
przez sosny, sonego smaku morza, nagrzanego piasku na play i popoudniowej duchoty, przed
ktr si krya w pomieszczeniach o wysokich sufitach, z osonitymi okiennicami oknami,
niewpuszczajcymi upau do wntrza.
W jedno z takich popoudni, kiedy mocne soce rozleniwiao nawet muchy, odbierajc
im ch do latania, usyszaa rozmow. Wyostrzya such i zamara bez ruchu.
Rozmow prowadziy midzy sob dwie wiejskie dziewczyny, ktre wyposaone w
wiadra i szmaty myy okna.

Chocia rozmawiay w narzeczu sycylijskim, Selene bez problemu rozumiaa tre ich
dialogu.
- Najpierw plaga, ktra zrujnowaa naszych pastwa.
- To nie wystarczy, Conccetto.
- Dotkna tylko ziemie ksicia.
- No i co?
- Skd przybya szaracza, Marello? Jakim sposobem nagle pojawia si chmura
szkodnikw, a zaraz potem rozpyna, jakby nigdy nic? Nigdzie byo wida, e nadlatuje.
Szaracza nie przeleciaa przez cienin, bo nie byo jej na pwyspie.
- Nie moesz twierdzi, e s czarownicami, tylko dlatego, e szaracza zniszczya zboe.
- A ogrody?
- Nie, w to nie wierz.
- Widziaam na wasne oczy, Marello. Popatrz na mnie, moje oczy widziay jak poka
trawa pozieleniaa i staa tak samo pikna, jak ta z pola golfowego. Natychmiast po tym, jak
ciemnowosa pani wypowiedziaa jakie sowa.
- Jeli s czarownicami, to dlaczego posay po malarza Grimaldiego, eby pomalowa
ciany, a nie uyy czarw?
- Bo tego by byo ju za wiele, mona by si zorientowa.
- Przesdy.
- Nie syszaa plotek, jakie kr po Katanii?
- Jakich plotek?
- Znikny dzieci i znaleziono wykrwawion dziewczynk.
- Co chcesz przez to powiedzie?
- Kiedy przyjechay panie, zauwa, tamtej nocy, dokadnie tamtej nocy, znikno dziecko,
a co w tym wszystkim najgorsze, to...
- Co?
- Syszaam pacz dziecka w paacu.
- Nie, niemoliwe, chcesz powiedzie, e...
- To one! Ciemnowosa wychodzi ich szuka, utacza ich krwi.
- Ruda jest wiksz czarownic?
- Ma czerwone wosy. To bya jej sprawka.

- Co robimy? Powiemy o tym komu?


Obie dziewczyny poblady. Przed nimi, niczym zjawa, stana tajemnicza kobieta o
czerwonych wosach, spogldajc na nie zza szyby kpicym wzrokiem. Ze strachem wypisanym
na twarzy zrobiy krok w ty.
- Conccetto, komu zamierzaa o wszystkim powiedzie?
- Nikomu, prosz pani.
- Marello... a wic mylisz, e jestem potn czarownic, tak?
- Nie, pani, nie?
- Wanie to usyszaam: potrafi wywoa plag szaraczy, przemienia wysuszon traw
w wie, pij krew dziewczynek i posilam si dziemi, czy nie tak?
- Nie, pani, to takie wymysy, plecenie trzy po trzy. My nie wierzymy w czarownice.
- Lepiej dla was, poniewa... o wszystkim zapomnicie.
- Sucham, prosz pani?
- W tej chwili, jak tylko pstrykn palcami, zapomnicie o wszystkim, co wydarzyo si
wcigu ostatnich dni. O, teraz!
Conccetta i Marella na jedn chwil zamkny oczy i gdy otworzyy je ponownie,
zobaczyy przed sob pikn kobiet o czerwonych wosach, ubran w zwiewn jedwabn
sukienk w kwiaty.
Nie miay najmniejszego pojcia, kto to taki.

ROZDZIA XVIII
MORZE
Anad zamkna oczy, eby lepiej przyswoi sobie sowa wypowiadane przez Valeri i
peniej poczu przyjemno z unoszenia si na powierzchni fal. Nie, to nie by aden sen. wanie
pyna na pokadzie aglowca, a spokojna tafla wody w kolorze radosnego bkitu bardziej
przypominaa jezioro ni morze. Anad, z przymruonymi powiekami, koysana podmuchem
wiatru i kojona ciepem soca, wsuchiwaa si w spokojny, przepeniony moc gos Valerii,
ktra zaspokajaa jej ciekawo.
- Nie ma stuprocentowej pewnoci ci do tego, ile Odish istnieje. Oceniam, e w sumie
moe ich by okoo setki. Fakt, e s niemiertelne, czyni je gronymi i dodaje im sprytu, maj
bowiem za sob ycie we wszystkich epokach i przetrway wiele kataklizmw. Niektre z nich,
nieliczne, zdecydoway si zosta matkami, mie potomstwo. By moe uczyniy to kierowane
ciekawoci albo wyuzdaniem, jednak bez wzgldu na powd utraciy cz swojej mocy i
postarzay si bardziej anieli inne. W przeciwiestwie do tysica Omar, ktre yj rozproszone
w plemionach, klanach i rodach, a zatem potrzebuj wsplnego jzyka, eby komunikowa si
midzy sob, oraz znakw i symboli, ktre pomagaj im si rozpoznawa i identyfikowa, Odish
nie maj tego rodzaju problemw. Znaj niezliczon ilo jzykw i, co w tym wszystkim
najgorsze, rozpoznaj si midzy sob bez adnego wysiku. Maj po tysic i wicej lat. Wyobra
sobie, ile nieporozumie moe si pojawi w tak dugim czasie. Konfrontacje midzy Odish, jeli
ju do nich dochodzi, zwykle s brutalne i straszne. Lecz najbardziej zaskakujcy jest wygld
Odish. Nieprzerwanie pozostaj modymi kobietami. Std te pozoruj swoj mier, by
nastpnie poda si za wasne crki, wnuczki i tak dalej. Robi to, aby nie utraci statusu, wadzy
i przywilejw. Gdy raz uda si im je zdoby, trwaj przy nich, gdy tak jest im wygodniej.
Dlatego te wiele Odish nabyo tytuy i ziemie i przez wieki korzystao z przywilejw ycia
arystokracji, obwarowujc si w niedostpnych zamkach. yy blisko wadzy, krlewskich
tronw, poruszay si na dworze jak we wasnym domu, uczestniczyy w intrygach i spiskach
paacowych. Ostatnie badania przeprowadzone przez Stikman, cieszc si wielkim prestiem
Omar z klanu Sowy, umoliwiy wskazanie z imienia i nazwiska Odish, ktre byy
odpowiedzialne za zbrodnie, jakich dokonano w starej Europie. Wszystko zostao doskonale
udokumentowane. Najbardziej znany jest przypadek Joanny z Nawarry, krlowej Francji. Odish

byy wszdzie, to one knuy za plecami innych, podegay, dostarczay trucizn, sztyletw i
wywarw. Odish dziaaj bez skrupuw. Za pomoc swoich zakl handluj uczuciami;
korzystajc z wywarw, podtruwaj swoich wrogw; wraz ze swoimi sprzymierzecami,
umarymi, ktrzy nie mog spoczywa w spokoju, przenikaj do wiadomoci ywych i
uywajc mocy, jak posiadaj, posuguj si czarn magi, wadaj na morzach, rzekach, mog
panowa nad burzami, wiatrem, trzsieniami ziemi i ogniem.
- A wic to prawda?
Anad, ktra przez cay ten czas milczaa, suchajc uwanie, nie moga si powstrzyma
przed wtrceniem tej uwagi.
- Co takiego? - zapytaa Valeria.
- e zaklinaj burz, wiatr, deszcz, grad.
Valeria zamylia si.
- Jedynie najpotniejsze Odish potrafi to robi. I uywaj swych zdolnoci w
okrelonych sytuacjach, walczc midzy sob albo przeciw Omar. Zwykli miertelnicy nie
interesuj ich w najmniejszym stopniu.
Anad lekko zatrzsy si rce, powrcio do niej bolesne wspomnienie. Burza, jaka
rozptaa si w noc mierci Demeter. Prawdziwy spektakl. Kopua nieba rozwietlia si jak
stuwatowa arwka i janiaa tak przez wiele godzin, huragan wyrwa z korzeniami cyprysy
otaczajce cmentarz. Czy to byo zaklcie Odish, czy... Demeter? A zniknicie Selene? Rwnie
towarzyszya mu burza. Czy rozptaa j Selene?
- A my, Omar, moemy panowa nad tymi zjawiskami?
Valeria zdziwia si.
- Naprawd nie wiesz?
Anad zaprzeczya, wyranie zaniepokojona. Zdziwienie Valerii sprawio, e poczua si
niepewnie. Powinna wiedzie?
- No dalej, Clodia, odwie sobie pami i wyjanij Anad.
Clodia nie odzywaa si i sprawiaa wraenie nieobecnej. Jednoczenie, bez wikszej
ochoty, ale nadzwyczaj sprawnie pomagaa Valerii podnosi agle i operowa masztem.
Przykucaa, wizaa wzy, przechylaa si to na bakburt, to na sterburt, chwilami wydawaa si
cakiem normaln dziewczyn. Lecz gdy tylko uwaga skupiaa si na niej, przybieraa poz
prawdziwej idiotki. Valeria, przyzwyczajona do fochw crki, przestaa je dostrzega, ale Anad,

patrzc na wyraz obrzydzenia malujcy si na twarzy Clodii, miaa ochot wymierzy jej
policzek. Nie chciaa duej sucha znudzonego gosu ani patrze na szyderczy umieszek
rozkapryszonej maolaty.
- Omar, crki Omy, wnuczki Om i prawnuczki O, rozpierzchy si po wiecie, uciekajc
przed zowieszczymi Odish. To one i ich nastpczynie ufundoway trzydzieci trzy plemiona, z
ktrych nastpnie powstay klany. Te zamieszkay wody, wiatr, ziemi i ogie, im si odday i z
nimi zwizay, uczc si ich sekretw. Od istot ywych przyjy imiona i mdro, uczc si ich
jzyka i forteli. Pozwolio im to si z nimi zespoli i y, przejmujc ich tosamo.
Pomimo e Anad prbowaa by obojtna, suchaa sw Clodii. Zazdrocia jej
podstawowej wiedzy, jak posiadaa kada Omar, nawet tak gupia jak Clodia. Dlaczego matka i
babka nie przekazay jej tych informacji? Cho przeczytaa wiele ksiek, czua si ignorantk,
uwaaa, e jest gupia jak but. Nie pozostawao jej nic innego, jak tylko zapyta:
- Skoro klany maj zwizek z ywioami, do ktrego z nich przynaley Klan Wilczycy?
- Przypisany jest ziemi - odpowiedziaa Valeria. - Wy, Wilczyce, moecie wpywa na
zbiory, lasy, trzsienia ziemi i plagi...
- A wy, Delfiny, naleycie do wody - wywnioskowaa Anad.
- Tak jest. Uczymy si panowa nad przypywami i odpywami, przywoujemy deszcz,
walczymy z tsunami, powodziami...
- A ogie? Jakie klany s zwizane z ogniem?
- Te powizane ze zwierztami zamieszkujcymi gbiny ziemi, w pobliu magmy, tam
skd pochodzi pierwszy ogie, ktry potem wypluwaj wulkany. Klany Fretki, Krecicy,
Ddownicy, Wycy.
Anad oywia si.
- A powietrzem rzdz Ory, Jastrzbie, Kuropatwy...
- Tak.
Ciotka Criselda, blada jak papier, wtrcia si do rozmowy:
- Anad, bd musiaa nauczy ci kilku zakl, eby moga zosta wtajemniczona.
Musisz udowodni, e potrafisz oywi pie drzewa, z ktrego pochodzi twoja rdka.
Anad wygldaa na rozczarowan.
- Tylko tyle?
- A co mylaa?

Anad popucia wodze fantazji.


- No, e bd musiaa wywoa trzsienie ziemi, spowodowa erupcj wulkanu albo...
burz...
Valeria wybuchna miechem. Criselda zawstydzia si. Sobie przypisywaa win za
naiwno Anad. Clodia spojrzaa na ni z politowaniem i przybierajc ton wszechwiedzcej
mdrali, owiadczya:
- Tego nie mog robi nawet szefowe klanu. Wtajemniczenie to zajmowanie si innymi
pierdoami. Pilnuje si, eby dojrzaa mandarynka, podpala si sosnow gazk, wypenia
miednic wod albo sprawia, e pirko unosi si w powietrzu. Ogldaa za duo filmw.
Anad odnotowaa w pamici t uszczypliwo i obiecaa sobie zrewanowa si w swoim
czasie. Valeria jednak wysza jej naprzeciw.
- Nie zwracaj uwagi na Clodi i pytaj, o co tylko chcesz.
- Nie mam wicej pyta, dzikuj - ucia sucho Anad.
- No dobrze, w takim razie koniec na dzisiaj z teori, teraz przejdmy do praktyki.
Valeria zacza zrzuca z siebie ubranie, potem wydaa Clodii polecenie.
- Podaj mi manierk, prosz.
Clodia signa po naczynie i z zacinitymi zbami podaa je matce.
- Dzisiaj jest spotkanie i przemiana? - zapytaa dziewczynka.
- Przeszkadza ci to?
- Jestem umwiona po poudniu, nie moesz mi tego zrobi.
- Poinformowaam ci o tym jaki czas temu, ale zdaje si, e mylami bya gdzie
indziej.
- Dlaczego? Dlaczego dzisiaj? Dlaczego musiaa pojawi si ona?
- Ona ma imi i jest znacznie waniejsza ni jedno popoudnie twojego ycia, zapewniam
ci.
Anad bya wiadkiem sprzeczki, poczua si nieswojo. W kocu to ona jest przyczyn
nieporozumienia, to wszystko z powodu jej przyjazdu.
Valeria, uwanie przygldajca si otoczeniu, ktem oka zauwaya zmieszanie
dziewczynki. Po wypiciu yka z manierki, chwycia Clodi pod rami i pocigna za sob w
stron maej kajuty znajdujcej si na dziobie statku. Anad bya jej wdziczna za ten
symboliczny gest. Ograniczona przestrze dki sprawiaa, e nie sposb byo nie sysze

rozmw, a tym ktni prowadzonej podniesionymi gosami. Ale gdyby si postaraa, moga si
wyczy i nie wsuchiwa w znaczenie dochodzcych j dwikw, jak robia to wwczas, gdy
nie miaa ochoty sucha zwierzt prowadzcych dysputy w jej obecnoci. Odwrciwszy si,
popatrzya na ciotk Criseld, znieruchomia, blad, opart o barierk. Zorientowaa si, e od
pocztku rejsu ciotka podejrzanie milczy, i teraz zrozumiaa przyczyn. Biedaczk nkay
zawroty gowy; trzsa si jak galareta.
- Ciociu, ciociu.
Criselda nie miaa nawet siy odpowiedzie.
Anad postanowia udzieli jej pomocy. Nietrudno jest usun zawrt gowy; zimny
okad, przyjcie odpowiedniej pozycji poprawiajcej krenie krwi i zaparzony posodzony
rumianek. Takie rodki w podobnym wypadku zastosowaaby Demeter. Wyja z torby skarpetk
i namoczya j w morskiej wodzie, po czym przyoya zaimprowizowany okad do czoa ciotki.
Nastpnie rozmasowaa jej rce w okolicy nadgarstkw, aby poprawi krenie krwi, oraz
nakazaa szybciej wydycha powietrze. Po chwili na policzki Criseldy powrci rumieniec. Anad
chwycia manierk Valerii i podaa ciotce, ktra pocigna yk pynu, by nastpnie odkaszln.
- Co to jest? - spytaa, marszczc nos.
Anad powchaa zawarto manierki: mylaa, e w rodku jest woda, gdy tymczasem
zawarto miaa sodkawy zapach, podobny do tego, jaki ma yerba buena. Skosztowaa. Napj
mia przyjemny smak, przed chwil pia go Valeria, wic nie mg zaszkodzi ciotce; by to pyn
wzmacniajcy lub orzewiajcy, dokadnie taki, jakiego potrzebowaa Criselda. Anad
zaproponowaa jej kolejny yk i kontynuowaa masa, nucc pod nosem piosenk, jak piewaa
zawsze Demeter, gdy udzielaa pomocy pacjentowi. Criselda poczua si lepiej i wyranie
odzyskaa siy. Zapaa dziewczynk za rk i przyjrzaa si jej doni, porwnujc j ze swoj.
- Posiadasz moc.
Anad zdziwia si.
- Jak moc?
- Moc twojej babki i moj. Moc rodu Tsinoulis. Nasze rce maj specjalne waciwoci.
Nie zorientowaa si dotd?
Anad zaprzeczya.
- Demeter odkrya to w dziecistwie, gdy wyleczya swego psa. Przykadajc do,
sprawia, e jego zamana ko si zrosa.

- I ja mog tego dokona?


- Posiadasz specjalne zdolnoci.
Anad z dum przyjrzaa si swoim rkom. To prawda, e czasami, gaszczc
miauczcego bez powodu Apolla, odczuwaa askotanie. Czyby o to chodzio?
Dochodzce z kajuty gosy zamilky. Z pewnoci Valeria zakoczya dyskusj z crk,
cho przypadek Clodii nie nalea do najatwiejszych.
Ku zaskoczeniu Anad Valeria zjawia si ubrana w strj kpielowy, opalona i
uminiona, i bez sowa wyjanienia wykonaa perfekcyjny technicznie skok na gwk. Anad
staa jak wryta. Minuta, dwie, trzy... Ani ladu Valerii. Znikna. Anad zaniepokoia si, cho
Clodia staa nieporuszona. Nagle Criselda krzykna, eby spojrzaa w stron rufy. Dziewczynka
odwrcia si i ujrzaa due i pene sympatii oczy, przygldajce si jej spomidzy fal. Bez
wtpienia znajdowaa si pod obserwacj.
Olbrzymie szare stworzenie wyskoczyo z wody i dobyo z siebie powitalny okrzyk. W
mgnieniu oka znalazo si przy dziobie, z lewej burty, z prawej. Skakao, bezustannie,
powtarzajc ten sam okrzyk i tryskao strumieniem wody przez otwr w grzbiecie. A Anad
zorientowaa si, e to nie jeden delfin, lecz cae ich stado. Wrd nich pyna rozemiana
Valeria. Z mokrymi wosami, pluskaa si w morskiej pianie, ze skr poyskujc od soli.
Przybraa posta mniej ludzk ni chwil wczeniej, ale krzykna w stron Anad ludzkim
gosem:
- Podejd bliej, nie bj si, chc ci pozna!
Anad wycigna rk i przywitaa si z dziesicioma wilgotnymi pyszczkami, ktre
nasyciy jej do woni saletry.
- To samice si z tob przywitay, s bardziej ciekawskie.
- I bardziej czue - dodaa wzruszona Anad.
Valeria przetumaczya sowa Anad samicom delfinw, a te potwierdziy jej
spostrzeenie kolejnymi skokami i okrzykami. Criselda bya tak oczarowana t scena, e nie
potrafia wydoby z siebie sowa.
Anad, zaraona radoci i swobod samic, nie moga si powstrzyma i odpowiedziaa
im w ich wasnym jzyku.
Ludzkiemu gardu nieatwo naladowa dwiki wydawane przez delfiny. Clodia
wiczya od dziecka i wci nie umiaa tego robi. Obruszona zapytaa Anad:

- Jak to zrobia?
- Nie wiem, samo wyszo.
Anad zdaa sobie spraw, e moe nie powinna bya da si ponie instynktowi. Delfiny
jednak wcale tak nie uwaay i po chwili radonie zareagoway na pozdrowienie. Naleay do
bardzo, ale to bardzo ciekawskich i byy potwornymi plotkarzami. Plotkoway o podobiestwie
maego szczenicia wilka do dorosej czerwonej wilczycy. Komentoway kolor jej wosw, oczu,
mwiy o jej nogach i porwnyway do Selene.
Anad poczua si uraona.
- Jak mnie bdziecie krytykowa, nie bd z wami rozmawia.
Valeria, zamiewajc si, zaprosia j do kpieli.
- miao, wskakuj.
Anad poczua si niepewnie.
- Nigdy nie pywaam w morzu.
- Morze rdziemne jest bardzo sone, utrzymasz si na powierzchni bez trudu.
- Chodzi o to, e...
- Clodio, pom jej.
I Clodia, uszczliwiona, e moe dokuczy Anad, podesza do niej i wypchna j za
burt. Dziewczynka, w koszulce i szortach, nie spodziewaa si takiego rozwoju wypadkw. Ze
strachem poczua, e zanurza si w spokojniej, ciepej bkitnej wodzie, jake ronej od zimnych
wd pirenejskich jezior. Marska woda wydawaa si gsta jak melasa, pokrywaa j i pochaniaa,
wnikaa do ust, nosa i uszu, wypeniajc je sol. Sony smak by wszechobecny, woda dostawaa
si wszdzie. Anad prawie czua, jak zalewa jej puca. Topia si. Potrzebowaa tlenu. Poruszya
koczynami jak pies i wypyna na powierzchni, apic zachannie powietrze i aujc, e w
swoim czasie nie nauczya si wicej na lekcjach pywania na basenie w Jaca. Ledwie potrafia
poruszy par razy ramionami, zapa oddech i przez kilka sekund trzyma gow pod wod, z
otwartymi oczami. Przez kilka sekund, a nie minut, jak Valeria. Nagle co delikatnego i liskiego
musno jej lewe rami, wsuno si pod ni i unioso ponad tafl wody. Anad instynktownie
zapaa si liskiego grzbietu i w tej chwili zdaa sobie spraw, e unosi si na delfinie. Valeria
nachylia si do jednego z wierzchowcw, wyszeptaa co i oba delfiny wystrzeliy jak z procy,
przelizgujc si po powierzchni wody niczym katamaran. Anad zatsknia do przejadek na
grzbiecie konia. Nie wiedziaa, czego si uchwyci, tote baa si, e w kadej chwili moe

wpa w sam rodek morza, ktre cho agodne, wci byo ogromne i niepokojce. Po
pgodzinnej podry morskiej, ktra zdawaa si trwa wiecznie, Valeria w kocu si
zatrzymaa.
Anad nie rozumiaa, dlaczego odpyny tak daleko ani dlaczego zrobiy to tylko we
dwie. A Clodia? A Criselda? Valeria przemwia do samic delfinw, delikatnie gadzc je
midzy oczami.
- Dzikuj, byycie bardzo ostrone. Popycie co zje i wrcie pniej. Anad,
wysiadka.
Dziewczynka nie chciaa si rozstawa ze swym rodkiem lokomocji. Co planowaa
Valeria? Miaa zamiar zostawi j tutaj, pord bezmiaru morza, bez choby aosnej deski
ratunkowej? Na sam myl poczua przeszywajcy j dreszcz.
- Nie, prosz - powiedziaa bagalnym tonem, nie puszczajc swojego morskiego rumaka.
Valeria umiechna si.
- Pu delfina i sta na nogach.
Posusznie wykonujc polecenie, zdziwiona Anad przekonaa si, e woda siga jej do
kolan. Znajdoway si na wzniesieniu podmorskiego terenu, na porowatej skale, czym na ksztat
wyspy, z pewnoci pochodzenia wulkanicznego, wynurzajcej si z morskiej gbiny. Nie byo
to a tak niezwyke. Etna od wielu lat wypluwaa w tamtym rejonie gorc law, przez co
tworzyo si i znikao w jednej chwili wiele wysepek.
- Boisz si?
- Nie bardzo rozumiem, po co przypynymy a tutaj.
Valeria chwycia j za rce i zaproponowaa, eby wsplnie zanurzyy si w wodzie.
- Otwrz szeroko oczy i rozejrzyj si dookoa. Potem powiesz mi, co widziaa.
Anad spenia yczenie Valerii, lecz nie bya w stanie dugo wstrzyma oddechu pod
wod. W cigu kilku sekund, gdy miaa otwarte oczy, nie zobaczya nic, oprcz gitkich glonw
wijcych si wok jej ng.
- Glony?
- Jeste pewna? Sprawd jeszcze raz.
Anad zanurzya si ponownie i uwanie przyjrzaa kolonii bezwadnych glonw,
poruszajcych si w rytm fal.
- Tak, jestem pewna.

- To ryby udajce glony, zastawiajce puapk na nierozwanych, ktrzy, jak ty, nie
wysilaj si nadto, by je dojrze - rozemiaa si Valeria.
Nie czekajc na kolejne polecenie, dziewczynka zanurzya si po raz trzeci, przybliya
rk do domniemanych glonw i spostrzega, e reakcja jednego z nich rni si od zachowania
bezwolnej roliny. W uamku sekundy Anad nie tylko poczua ukucie w palec, lecz take
zauwaya przemylne oczka.
- Aa!
- Ostrzegaam ci.
- Ugryza mnie.
- Tylko skosztowaa, jak smakujesz. Nie jeste w jej gucie.
- Skd wiesz?
- Gdyby byo inaczej, wezwaaby ju swoj rodzin. S bardzo akome, urzdziyby sobie
przyjcie.
- Nieze spryciary.
- Spryciary, dokadnie. Zdolnoci mimetyczne, jakie wypracoway niektre stworzenia,
by przetrwa w morzu, s zadziwiajce.
- Dlaczego w morzu?
- Jestem biologiem, ale lubi opisywa ten fenomen w sposb poetycki. Woda wprowadza
zamieszanie i oszukuje. Nie moemy by pewni tego, co widzimy; rozmiary i kolory ulegaj
znieksztaceniu albo staj si nie do rozrnienia. To, co my, istoty ziemskie uznajemy za
warto obiektywn, w morzu przestaje takie by. W miar jak oddalamy si od powierzchni,
wraenie to si nasila. Im gbiej si zanurzamy, tym bardziej wiato traci na sile, wzrok i
postrzeganie zmieniaj si i uniwersalne parametry przestaj obowizywa. Rozumiesz, co
mwi?
- Tak - odpowiedziaa Anad, wspominajc szaleczy upadek w przepa.
Tam, w przestrzeni pomidzy dwoma wiatami, te si zorientowaa, e parametry
ziemskie zaczynaj traci sens. Grawitacja bya iluzj, rezultatem strachu.
Suchaa Valerii, przekonana, e niebawem bdzie uczestniczk jakiego emocjonujcego
spektaklu. Bo chyba nie cignaby jej tu tylko po to, eby pokaza koloni glonw. Niemoliwe.
- My, czonkinie Klanu Delfinic, odziedziczyymy po naszych antenatkach wiedz, ktrej
zazdronie strzeemy. Nigdy lub prawie nigdy nie dzielimy si ni z innymi Omar. Twoja matka

bya wyjtkiem i to ona chciaa, eby przyjechaa do Taorminy i zobaczya, na czym polega
sztuka przemiany.
Na wspomnienie Selene, serce Anad przyspieszyo. Czy aby dobrze zrozumiaa? Jej
mama chciaa, eby uczestniczya w przemianie. Przemianie czego w co? I po co?
Valeria spojrzaa w niebo.
- Czas ju prawie nadszed. Musisz mi obieca, e cokolwiek si wydarzy, nie zlkniesz
si.
Co powiedziawszy rozebraa si do naga i wrczya Anad swj strj kpielowy.
- Potrzymaj i zaczekaj na mnie.
- Co bdziesz robi?
- Przemienia si.
- W co?
- Nie wiem. Mimetyzm dostosowuje si do okolicznoci.
- A jak to zrobisz?
Valeria zacza si trz i zgrzyta zbami.
- Pocz si z tym, co mnie otacza. Zmieni si w cz tego wszystkiego. Poszukam
jakiego ywego stworzenia, by si do niego upodobni, i pozbd si wasnego ciaa. A znajd
inne, odpowiadajce mojemu duchowi.
Anad spostrzega, e ciao kobiety poyskuje w szczeglny sposb, intensywnie, nawet
jej oczy byszcz. Valeria pooya si na falach , przymkna powieki i zanurzya w morzu,
dajc si ponie prdowi. Wok faloway jej wosy, zapltujc si w korale. Czy byo to
zudzenie? Chwil pniej Anad zorientowaa si, e to niezupenie wosy, tylko glony, a ciao
Valerii zaokrglao si i przybierao poyskujcy kolor, brzowy, niebieski jak morze, szary jak
skaa. A nagle Anad przyoya do do ust. Pomimo i wiedziaa, e uczestniczy w czym
zaskakujcym, nie potrafia powstrzyma krzyku.
Tuczyk.
Valeria przemienia si w ogromn samic tuczyka. Nie sposb byo odrni jej od
prawdziwej ryby. Opyna Anad dookoa, rysujc na wodzie koncentryczne koa, jakby chciaa
uczci spotkanie, taczya albo tworzya krg, a nagle, bez uprzedzenia, zmienia kierunek i
poruszajc potn petw, odpyna w kierunku ciemnej plamy przemieszczajcej si wolno w
oddali. Bya to awica tuczykw podrujcych na pnoc, w stron cieniny. Valeria

przyczya si do nich i zostaa przyjta z radoci. Tuczyki skakay w powietrzu i trzepotay


petwami.
- Valerio, wracaj! - krzykna Anad.
W jej gosie pobrzmieway tsknota i samotno. Bya absolutnie pewna, e to bya
Valeria. Dokonaa przemiany na jej oczach. Ale... czy staa si przez to inn istot? Czy
zachowaa ludzk wiadomo? Anad nie bya w stanie wyobrazi sobie, co by si stao, gdyby
Valeria, przemieniona w tuczyka, przepyna przez cienin i zapomniaa o niej. Wspia si na
ska, wypitrzon najbliej powierzchni, tam gdzie woda przykrywaa jej tylko stopy i gdzie
promienie soca mogy j wysuszy. Panorama, jaka rysowaa si przed jej oczami, bya
przygnbiajca. Niebieski dywan pokrywa wszystko. Jeli Valeria j zawiedzie, morze
pozostanie niewzruszone. Sama i opuszczona, nie przetrwa dugo porodku rdziemnomorskich
wd.
Odrzucia jednak strach.
Valeria posiada moc. Nie tylko minie czy mstwo. Podobnie jak Demeter,
promieniowaa moc. Nie byo to czym zwyczajnym. Nie byo te nadto oczywiste. Ani
Criselda, ani Gaya, ani Elena, ani Karen nie roztaczay energii, jak Anad odczuwaa w pobliu
Valerii. Czy to moc przynalena przywdczyni klanw? By moe. A jednak, jakkolwiek byo,
awica tuczykw definitywnie przepada. Jedyne, czy Anad dysponowaa, byo dobre sowo
mentorki i jej strj kpielowy. Valeria powiedziaa: Potrzymaj i zaczekaj na mnie.
Anad czekaa i czekaa. eby nie odczuwa zimna, ktre ogarniao j coraz bardziej,
staraa si porusza i nie moczy ciaa. Zdja mokre ciuchy i rozmasowaa sobie ramiona i nogi,
jednoczenie poklepujc si domi i podszczypujc policzki. Nieco wczeniej pajczyna
ciemniejcych chmur pokrya poudniowe niebo. Wzmaga si wiatr, a soce rozpoczynao
powolny marsz ku zachodowi. Ile czasu mino, odkd znikna Valeria? Trzy godziny? Cztery?
Pragnienie, gd, zachd soca i zapowied burzy zaczynay niepokoi dziewczynk.
Na cienkiej linii horyzontu dostrzega jasny bysk pioruna. Przeszy j dreszcz. Burza na
morzu musiaa by znacznie straszniejsza anieli w grach.
Nad gow przeleciaa chmara rozwrzeszczanych mew. Niektre, co bardziej odwane,
zniyy lot i zbliyy si do niej, sprawdzajc zuchwale, czy jeszcze yje. Anad odstraszya je
machniciem rki i przepdzia, posugujc si ich wasnym jzykiem; napaway j
obrzydzeniem - szczurowaci padlinoercy ze skrzydami.

A jednak mewy byy lepszym towarzystwem ni brak towarzystwa. Anad pomylaa, e


najwiksz udrk rozbitka, oprcz braku wody, musi by samotno. Godziny mijay powoli.
Dosza do wniosku, e jeli nie zanurzy si w wodzie, z pewnoci nie dostrzee najmniejszego
ladu ycia. Syszaa jedynie coraz bardziej wyrane i niepokojce grzmoty i wisty wiatru.
Nie moga spdzi tutaj nocy. A noc nadchodzia, zbliaa si nieubaganie.
Nie moga powrci na brzeg wpaw. Nie miaa ze sob petard, nie miaa jak rozpali
ognia, nie miaa gonika, przez ktry mona by wezwa jaki przepywajcy statek.
Jedynym pomysem, jaki przyszed jej do gowy, to zwrci si z prob o pomoc do
delfinw. Dotara tutaj na grzbiecie delfina i teraz, nim soce cakowicie schowa si za horyzont,
postanowia je wezwa, posugujc si ich wasnym jzykiem. Krzykna raz i drugi, po trzecim
wezwaniu dostrzega cie na wodzie, bezszelestnie zbliajcy si w jej stron. Mylaa, e to
delfin, ale... wzdrygna si. Rozmiar i wygld nadpywajcego stworzenia mg odpowiada
rekinowi.
Szczliwie okazao si, e ta samica delfina, ta sama, z ktr tu przybya. Jej imi w
delfinim jzyku brzmiao Flun czy jako tak.
Anad czua si jak ostatnia idiotka. e te wczeniej nie wpada na ten pomys! Staraa
si by mia.
- Ciesz si, e ci widz. Czy byaby uprzejma odwie mnie na ld? - poprosia Flun,
jednoczenie prbujc dosta si na jej grzbiet.
Jednak samica zrobia unik i jak wczeniej tuczyk okrya j dwa razy, rysujc
koncentryczne koa, po czym odpowiedziaa:
- Valeria nie pozwolia mi tego zrobi.
Anad poczua si, jakby zaraz miaa osun si do wody.
- Co jej si stao?
- Nie.
- W takim razie powiadom j, niech przypynie po mnie aglwk.
- Valeria wie, gdzie jeste.
Sprawa bya jasna, Valeria porzucia j i zostawia. Doskonale wiedziaa, e o tej porze
bdzie zmarznita i umierajca z godu, pragnienia i strachu.
A zatem jeli Valerii nie spotkao nieszczcie, a do tego jeszcze zakazaa delfinom
przypyn jej z pomoc... o co waciwie chodzio?

Anad przyjrzaa si uwanie samicy delfina. Mogaby przysic, e w oczach Flun


dostrzega lito i al. Samica wykonaa okazay skok i zanurzya si wrd cieni zachodzcego
soca.
Serce dziewczynki wypenio przeraenie. Wtpliwoci, jakie jej towarzyszyy, zaczy
si wzmaga.
Pokonaa ju uroki rzucane przez jedn Odish.
Ale... Czyby Valeria bya Odish? Nie, nie moga by jedn z nich. Nie.
Myl, e Valeria chciaaby si jej pozby, wydawaa si absurdalna.
A jednak... Nie byo wiadkw ani odpowiedzialnych za jej zniknicie. Valeria mogaby
wymyli tysice usprawiedliwie.
agodnie sczce si wiato nagle zniko. To burza dosiga ostatnich rozjanionych
fragmentw sonecznego dysku. Kiedy go przesonia, woda poczerniaa, a byskawice zaczy
rozwietla ciemno z coraz wiksz czstotliwoci, jakby chciay pochon dziewczynk.
Anad obja rkami kolana, instynktownie przyjmujc pozycj obronn i zwijajc si w kbek.
Kiwaa si w przd i w ty, nucc piosenk, jak piewaa jej Demeter. Systematyczne ruchy i
rytm piosenki uspokoiy j i pozwoliy ponownie ujrze wszystko wyranie. Ksztaty odzyskay
form. wiato, cho rozproszone, nie byo ju tak przygnbiajce jak wczeniej.
Znaa kady szczeg krajobrazu, nagle jednak dostrzega co dziwnego. Kto przyglda
si jej z zaciekawieniem z odlegoci kilku metrw. Patrzy zuchwale, wcale si nie krpujc. Do
poowy by przykryty wod, ale wiato byskawic pozwalao dostrzec jego krcone wosy, brod,
tarcz i krtki, zagity miecz oraz kask z piropuszem, przypominajcym kosk grzyw.
Anad nie przestraszya si ani troch.
- Witaj.
Wojownik rozejrza si wok, zdziwiony. Anad niechybnie zwracaa si do niego.
- Powiedziaa co do mnie?
- No a do kogo, nie ma tu nikogo wicej.
- A zatem... moesz mnie dostrzec?
- Rwnie usysze.
- Nie do wiary!
- Te tak myl, ale tak wanie jest.
- Jeste... jeste pierwsz osob, z ktr rozmawiam od... O rany! Straciem ju rachub.

Ktry mamy rok?


- Chobym ci powiedziaa, na wiele ci si to nie przyda. Kim jeste? Grekiem?
Rzymianinem? Kartagiczykiem?
- Grekiem z italskich kolonii! Nazywam si Kallikrates, jestem hoplit ocalaym z
kampanii, ktra pod dowdztwem wielkiego Dionizjusza z Syrakuz, miaa broni Gel przed
obleniem.
- No adnie! Co mi si zdaje, e dziao si tow pitym wieku przed Chrystusem.
- Przed kim?
- Powiedzmy, e bdzisz tutaj od jaki dwch i p tysica lat.
- Tak mi si zdawao, e upyno duo czasu.
- Jakim sposobem dostae si tutaj, jeli mona spyta?
- Utopiem si.
Anad powcigna dreszcz.
- Nie umiae pywa?
- Byem onierzem, nie marynarzem.
- A teraz jeste zbkanym duchem i marzysz o odpoczynku.
- Skd o tym wiesz?
- Poznaam innych takich jak ty. Kto rzuci na ciebie przeklestwo?
- Podejrzewam, e moja ona. Obiecaem jej wrci do Krotony na czas, by pomc w
niwach, ale nie dotrzymaem przyrzeczenia.
- To znaczy utopie si w drodze powrotnej do domu.
- No, tak. Walczyem dzielnie przeciwko Himilkonowi, wielkiemu eglarzowi
kartagiskiemu, z godnoci wycofalimy si z pola walk, zaokrtowalimy, ale przy tym
wybrzeu nasz statek zaton.
- I utopie si.
- Nie, zabra nas inny statek, ale wyrzucili mnie za burt.
- Wyrzucili ci?
- Nie moglimy si wszyscy pomieci i istniaa groba, e statek zatonie.
Przeprowadzilimy losowanie i przegraem.
Anad ledwie dosyszaa ostatnie sowa Kallikratesa. Potny grzmot zaguszy wszystko
inne.

- Co za noc! Przypomina mi...


- Nie, prosz - przerwaa Anad.
- Nie chcesz, ebym opowiedzia ci o burzy, podczas ktrej mj statek rozbi si o skay?
Anad zezocia si na nietaktownego hoplit.
- Jakby nie zauway, ja jestem wci ywa i nie mam zamiaru umiera. mier przez
utopienie musi by straszna.
- Rzeczywicie jest straszna. Chcesz oddycha, ale zamiast powietrzem twoje puca
wypeniaj si wod i...
- Zamilcz!
Hoplita zamilk. Nie do, e nietaktowny, to jeszcze sadysta. Anad przypomniaa sobie
posuszestwo i ulego duchw damy i rycerza.
Burza zbliaa si coraz wikszymi krokami i niosa ze sob wysokie fale. Dziewczynka
wstrzymaa powietrze, gdy pierwsza nadchodzca fala cakowicie j przykrya. Nie miaa gdzie
si schroni ani czego si uchwyci.
- W zamian za pomoc ofiaruj ci wieczny spokj.
- Zwracasz si do mnie?
- Tak, mwi do ciebie, Kallikratesie. Powiedz mi, jak si std wydosta, zanim pochonie
mnie fala.
Kalikrates wyglda, jakby si zamyli, po czym rozejrza si wok siebie.
- Musi by jaki sposb, ale nie jest mi znany.
- Skd wiesz, e musi?
- Inne znikny. Nie widziaem ich zatopionych cia. Udaway si w jakie miejsce, ale
nigdy noc.
- Jakie inne?
- Inne dziewczynki.
Anad zdenerwowaa si.
- Chcesz powiedzie, e nie jestem pierwsz, ktr spotykasz na tej skale?
Kallikrates ucili:
- Ale jeste pierwsz, ktra nie pacze i moe mnie dostrzec.
- Ile dziewczyn przez to przeszo?
- A wic... powiedziabym, e na przestrzeni stuleci... jakie setki?

Anad poblada.
- To znaczy, e co pi lub dziesi lat spotykasz dziewczyn tak jak ja, pnag
uwizion na skale i znikajc nastpnego dnia?
- W rzeczy samej.
Anad przerazia si. Kt potrafiby y przez tysice lat, podszywajc si pod kogo
innego? Kto przeladowa dziewczynki i wypija ich krew? Oto si potwierdzao jej przeraajce
podejrzenie.
- Ona jest Odish.
- Wanie, tak mylay i one.
- Kto?
- Dziewczynki.
- Potrafisz czyta w mylach?
- Potrafi.
Anad wiedziaa, e czas gra na jej niekorzy. Nie zamierzaa da si schwyta
czarownicy Odish, ktra podaje si za Omar, tak jak nie zamierzaa umiera w gbinie.
- Pomoesz mi?
- Chciabym ci pomc. A jak si tutaj dostaa?
- Na grzbiecie delfina.
- Oryginalny sposb podrowania.
- Ale teraz delfin odmawia odstawienia mnie na ld.
Kolejna fala, tym razem znacznie wiksza, przykrya Anad. Dziewczynka polizgna si
i o may wos nie zostaaby porwana przez prd. W ostatniej chwili zdoaa uchwyci si skay,
ranic sobie przy okazji rk.
W kocu burza rozptaa si na dobre, a deszcz lun z nieba potokami. Diabelsko mocny
wiatr podnis fale, a w powierzchni wody biy grube krople. Anad tracia grunt pod nogami.
Czua si czci wzburzonego morza, czci wody i piany. Odkrywajc w sobie te nowe
wraenia, ujrzaa przelizgujcego si obok delfina.
Przymkna oczy i pochylia si nad wod, opucia wasne ciao i poczya si z
morzem, zelizgujc si po falach.
Hoplita odczeka minut, dwie, trzy i westchn.
Straszne.

Biedna dziewczynka znikna i nie mg suy jej adn pomoc. Znowu pozosta sam ze
swoj wieczn kar. Radosne pokrzykiwania delfinw na chwil przykuy jego uwag, ale szybo
ucichy w oddali. Wtedy hoplita, znudzony jak kadej nocy, uoy si na falach, by podziwia
byskawice w grze.
Jak godzin pniej nadpyna motorowa dka. Za sterem staa kobieta w paszczu
przeciwdeszczowym. Zrcznie zakrcia wok ska, powtarzajc ten manewr trzykrotnie.
Hoplita, pewny, e nie zostanie dostrzeony, rozsiad si na skaach, by lepiej si
przyjrze odwanej eglarce.
- Ej, ty!
Kallikrates nie wierzy wasnym uszom.
- Ja?
- A kto, jeli nie ty?
Kallikrates, topielec ignorowany przez dwa i p tysica lat, mia ju drug tej nocy
okazj porozmawiania z yw ludzk istot.

ROZDZIA XIX
RYTUAY
Criselda wykrcaa rce w gecie rozpaczy.
- Zrb co, musisz co zrobi.
Valeria staraa si pokaza, e panuje nad sytuacj, byo jednak faktem, e nie
przewidziaa gwatownoci burzy. Wiatr dobija si do okiennic, a deszcz z furi uderza o szyby.
- Wrby zapowiaday pogodny dzie.
Criselda otworzya drzwi na ocie; ledwie potrafia je utrzyma.
- Pogodny? To jest pogodny dzie?
Valeria zacza obawia si, e zawiody j wasne prognozy. Na zewntrz szalaa burza,
jakiej nie widziaa od lat.
- Aktu wtajemniczenia nie mona przerwa. Rozpoczty, musi si skoczy.
- O wiele waniejsze jest dla mnie ycie Anad ni jej wtajemniczenie. Jeli nie zostanie
wtajemniczona do klanu wodnego, moe zosta wtajemniczona do klanu ognia lub powietrza.
Postaraj si j stamtd zabra.
Valeria spojrzaa na zegarek.
- Brakuje kilku godzin do witu. Wypenijmy rytua.
Criselda wysza na werand.
- Jeli nie zrobisz tego natychmiast, zawiadomi patrol i zgosz zaginicie.
Valeria ustpia naleganiom Criseldy. Przypomnia jej si umiech na twarzy Anad, jej
zaskoczenie, gdy po raz pierwszy ujrzaa morski horyzont, lepa wiara, jak w niej pokadaa
podczas wyprawy na pene morze, i dreszcz, ktry j przeszy na dwik imienia Selene. Teraz
dziewczynka, ktra dopiero co stracia matk, znajdowaa si sama i opuszczona na rodku
morza, noc, pozostawiona na pastw burzy.
To czyste okruciestwo.
Wtajemniczenia zawsze byy cikie, ale nastpoway stopniowo. W normalnych
okolicznociach Valeria opuciaby Anad po miesicznym kursie eglarstwa i nurkowania, po
przejciu prby przetrwania i demonstracji zdolnoci. Moliwe te, e zasigaby porady w
kwestii prognozy pogody, zamiast polega na lekturze zwierzcych trzewi.
Ale wrby z pomieni przepowiaday na czas inicjacji Anad wspaniay, pogodny dzie.

Pomyliy si? Wrby nigdy nie kamay, moe to ona pomylia jakie wskazwki i
spowodowaa tragedi. Nikt nie pocignie jej za to do odpowiedzialnoci. Takie rzeczy si
dziay, mogy si przydarzy...
Czasami dochodzio do nieszcz. Wrcio do niej wspomnienie Julilli, crki Cornelli
Fatty, ktra nie moga znie ciemnoci jaskini, gdzie zostaa uwiziona, i zmara, starajc si
znale wyjcie. Runa w d, w gbok szczelin, i trzy dni zajo poszukiwanie ciaa. Jej
matka z prawdziwym zrozumieniem przyja wyrok przeznaczenia i pocieszaa si, mwic, e
mier Julilli bya mniejszym zem, gdy zapobiega znacznie wikszemu nieszczciu.
Czarownica niezdolna znie niepewnoci ani kontrolowa wasnych impulsw nie bya w stanie
wada magi. Czarownica, ktra nie moga przetrwa samotnie jednej nocy, przeciwstawiajc
si si natury, sama si wykluczaa z krgu przyszych wtajemniczonych. Mimo to Cornelia
Fatta, przeywszy tragedi, staa si cieniem wasnej siebie, a mier dziecka naznaczya j na
zawsze.
Valeria mylaa o tym wszystkim, podajc za Criseld, ktra pomimo swej nadwagi
byskawicznie dotara do przystani, gdzie przycumowana bya aglwka. Wygldao na to, e
gotowa jest wskoczy do dki, nie ogldajc si na nic.
- Zaczekaj, Criseldo, zaczekaj, bd potrzebowaa pomocy!
Valeria poaowaa, e nie obudzia Clodii, zanim wybiega za Criseld. Starsza kobieta
bya nieudoln eglark, nie potrafia sterowa dk nawet na sodkowodnym akwenie. Jak to
moliwe, e dzisiejszego ranka zakrcio jej si w gowie na wodzie gadkiej jak st?
- Nie ma czasu do stracenia. Ja ci pomog - odpara Criselda.
Sprawiaa wraenie tak zdecydowanej i pewnej wasnych moliwoci, e Valeria tylko
wzruszya ramionami i zacza odcumowywa dk. Ale nagle pado na ni wiato latarki.
- Przykro mi, nie mona wypywa z portu.
Valeria poblada.
- Fala nie jest wysoka.
- Trzy metry. Mam ju kuter osiady na mielinie i d pilotowan przez kobiet, ktra
wypyna na pene morze pomimo zakazu. Wstrzymalimy ich poszukiwania do czasu, a
poprawi si warunki pogodowe.
Valeria opucia lin, kadc j na ziemi.
- Rozumiem... - wybekotaa.

Wyobrazia sobie trzymetrowe fale smagajce wysepk. Oczyma wyobrani zobaczya


Anad, pochonit przez morze, jej ciao unoszce si na powierzchni. Flun zostaa
powiadomiona. Otrzymaa rozkaz wyruszenia na pomoc, w razie niebezpieczestwa. Chocia...
kt potrafiby utrzyma si na liskim grzbiecie delfina, gdy fale sigaj trzech metrw?
Criselda dostrzega strach na twarzy Valerii i zamiast j oskara, chwycia jej rk.
- Wezwijmy j.
- Potrafi odpowiada na wezwania?
- To ona wezwaa Karen i sprawia, e przyjechaa a z Tanzanii. Nigdy wczeniej tego
nie robia, a jednak jej si udao.
Criselda i Valeria, stojc w gstym deszczu, chwyciy si za rce. Wspierajc si
wzajemnie, uyy siy swoich umysw. Wystosoway wezwanie, a uczyniy to z takim
przekonaniem i intensywnoci, e odpowied Anad bya niemal natychmiastowa.
yje.
A jednak kobiety spojrzay na siebie oszoomione. Odpowied Anad przysza skdind,
bya innej natury. Criselda oczekiwaa potwierdzenia.
- Delfin?
Valeria nie dowierzaa, lecz potwierdzia sinieniem gowy. Nie byo wtpliwoci.
Odpowied, jaka nadesza, pochodzia z ludzkiego umysu, ale ukrytego w ciele delfina. Valeria
czua jego petwy, uski i rozumiaa piewn wiadomo wyemitowan przez fale.
- Nie wypia syropu.
- Jakiego syropu?
- Ktry pozwala na przemian.
Criselda przypomniaa sobie.
- Czy przypadkiem nie miaa go w manierce?
- Tak.
- Napia si. Jeden yk.
Myli Valerii pdziy jak szalone. Criselda dodaa:
- Ale ja wypiam prawie ca szklank.
Pomimo dramatyzmu sytuacji Valeria nie moga powstrzyma si od miechu.
- No, to adnie, w takim razie tylko patrze, jak... za chwil uniesiesz si w powietrze albo
zaczniesz si czoga.

Criselda poblada.
- To nie moe by takie proste.
Valeria przestaa si mia i w jednej chwili przybraa powany wyraz twarzy.
- Nie jest.
- Zatem?
- Nie wiem, Criseldo, nie mam pojcia, jak tego dokonaa. Dotd nikomu si nie udao.
Clodia wrcia tu przed witem, ale postanowia si upewni, e w jej pokoju nikogo nie
ma. Przez moment miaa wraenie, jakby widziaa cie za szyb. Moe Criselda wesza zamkn
okiennice i zauwaya jej nieobecno. A moe ta mamicreczka Tsinoulis wrcia przed czasem
i j podkablowaa. Jakkolwiek byo, nie zamierzaa sta teraz przemarznita przed domem.
Doszedszy do takiego wniosku, wskoczya przez okno i zostawia po sobie lad w postaci kauy
na drewnianej pododze. Wymacaa w ciemnoci ko, na ktrym sypiaa Anad, i
zorientowawszy si, e jest puste, zapalia lampk nocn.
Na pododze widniay mokre lady butw, jej lady. Cholera, pewnie j nakryj.
Wiedziaa, e wczeniej czy pniej do tego dojdzie, dziwne, e dotd jej si udawao. Valeria
bya zbyt pochonita sprawami klanu i walk z Odish. A teraz jeszcze pojawienie si tej maej
dodatkowo j rozkojarzyo. Dla Clodii sytuacja bya idealna. Nie pragna niczego innego, jak
tylko przemyka si niepostrzeenie, korzystajc z nieuwagi matki.
Zdja z siebie ociekajce deszczem ubranie i postanowia osuszy wosy rcznikiem.
Otworzywszy szaf i signwszy po rcznik, poczua dziwne gorco. Szafa bya bardzo
rozgrzana, nieomal parzya, jakby ciepe popoudniowe powietrze nagromadzio si w jej
wntrzu. Chwycia rcznik, przestraszona, i czym prdzej zamkna drzwi. Pniej, osuszajc
wosy, uznaa, e gorco jakie poczua w doniach, byo wynikiem szoku termicznego
wywoanego przez nagy kontakt jej zlodowaciaych rk z ciepem. Zgasia wiato i woya
nocn koszul. Ale bya ona tak cienka, e Clodia nie przestawaa trz si z zimna. Przykrya
si bawenianym przecieradem, ale i to nie pomogo, draa jak li na wietrze. To nie bya
pociel odpowiednia na jesienne chody. Przypomniao jej si, e ku Anad widziaa sweter...
Rzeczywicie widziaa, czy moe jej si tylko wydawao? Gdy mylaa, e mogaby wzi sweter
i woy go na siebie, usyszaa, jak drzwi szafy lekko zaskrzypiay.
Nie by to wytwr jej wyobrani. Syszaa wyranie. Zacza trz si jeszcze bardziej.
Niewielki cie przesun si w stron okna. Co to byo? Szczur? Fretka?

Z szybkoci, z jak zdolna jest dziaa pitnastolatka, Clodia zapalia wiato. Poczua
przeszywajce spojrzenie wpatrzonych w ni oczu. Trwao to jedynie moment, tysiczn cz
sekundy, zaraz potem kot umkn przez okno. Wystarczyo to jednak, by Clodia podskoczya ze
strachu i przyoya do do piersi, chcc umierzy bl. Poczua, jak krew zamarza jej w yach i
nie dopywa do serca. Sam tylko strach odebra pucom powietrze.
Powoli udao jej si uspokoi, ale nie moga pozby si obrazu kota, ktry zaszy si w
szafie. Jego oczy przypominay jej inne oczy, jakie ujrzaa dzisiejszej nocy na play. Oczy
pewnej kobiety, ktra przygldaa si jej uwanie.
Wstaa, zamkna okno i zobaczya sweter Anad, ktry lea zoony na ku. Tego
wanie potrzebowaa. Woya go na siebie i poczua silne szczypanie, ale jednoczenie
intensywne ciepo tulio j, agodzc odczuwany dotd chd. Pomylaa, e podranienie skry
powoduje wena, z ktrej wykonany jest sweter. Jednak ciepo, jakie wyzwala, wzio nad
wszystkim gr.
Otulia si pociel i zapada w gboki sen. Nie by on ani bogi, ani przyjemny. Nic nie
syszaa. Nic nie widziaa. Nie zauwaya powrotu Anad, gdy poranek zdy ju zawita, ani
zamieszania, jakie rozptao si w domu. Nie syszaa dzwonicego telefonu ani niezwykej
opowieci modej Tsinoulis. Nie syszaa oddechu Anad, ktra popoudnie i noc przespaa obok
niej, przeywszy najdziwniejsz histori w swoim yciu.
Clodii przynio si, e czyje oczy zagldaj do jej wntrza i stopniowo przenikaj do
ciaa, przeszukujc okolice serca.
Taki przyni jej si koszmar.
Anad nie moga doj do siebie po dramatycznych przygodach ostatniej nocy. Demeter
powiedziaa jej kiedy, e istnieje rodzaj zmczenia emocjonalnego, ktre nigdy nie opuszcza
osoby, ktra go dowiadcza. Teraz to zrozumiaa - jej wyczerpanie miao takie wanie podoe.
Podczas gdy prbowaa, i to z sukcesem, przetrwa morsk burz w ciele delfina, bya
przekonana, e nie yje i ta myl wyczerpaa j do tego stopnia, e choby miaa spa do koca
wiata, nie pomogoby jej to odzyska peni si.
Przekonanie o zdradzie Valerii, ktra w rzeczywistoci, o czym Anad nie miaa pojcia,
bya tylko wykonawczyni odpowiedzialn za jej wtajemniczenie, okazao si tragiczne w
skutkach dla stanu umysu dziewczynki.
Valeria zwoaa konwent i Anad nie mogo na nim zabrakn, gdy to ona bya powodem

spotkania. Ostatnie wydarzenia, ktre stanowiy zagroenie dla przyszoci Omar, zaniepokoiy
klany etruskie. Przybycie zapowiedziay wic czarownice z Klanw Sw, Wron, Orek i Wyc z
Palermo, Agrigento i Syrakuz. Wszystkie paay ciekawoci poznania maej Tsinoulis, ktra
bya crk wybranki.
Chocia Valeria staraa si zachowa dyskrecj, plotkarstwo samic delfinw sprawio, e
wiadomo o przemianie Anad wdrowaa z ust do ust. Wszystkie czarownice chciay wzi
udzia w jej wtajemniczeniu, by zebra wicej informacji, zaspokoi ciekawo oraz niepewno,
jakie towarzyszyy im od czasu zniknicia Selene.
Anad staa si obiektem nadzwyczajnego zainteresowania. Na ni byy skierowane
wszystkie spojrzenia. Czarownice przybyway zewszd.
- Gdzie jest maa wilczyca Tsinoulis?
To pytanie rozlegao si tej nocy najczciej.
- Jest podobna do Demeter.
- W adnym wypadu nie przypomina Selene.
- Bidula, e te musiaa straci dwie najblisze kobiety!
Takie komentarze kryy wok Anad. I wpatrywaa si w ni wikszo obecnych.
Niektre spoglday ukradkiem, inne z poczciwym, a nawet miesznym wyrazem twarzy, jaki
maj w zwyczaju przyjmowa doroli. Ich pomarszczone czoa kryy przed Anad to samo
pytanie: jakim sposobem ta cherlawa dziewczynka zdoaa przemieni si e delfina? Szczliwie
pytanie nie zostao gono wypowiedziane. Odpowied byaby bowiem rozczarowujca,
poniewa ona sama nie miaa pojcia, jak jej si udao tego dokona. I prawdopodobnie nie
potrafiaby powrci do wasnego ciaa bez pomocy Valerii, ktra po ustaniu burzy, przypyna
w okolic skay, pogaskaa jej wilgotn skr i podyktowaa krok po kroku, co powinna zrobi,
by odzyska ludzk posta. Anad nie wiedziaa, czy kiedykolwiek bdzie moga powtrzy
wyczyn. Valeria te nie.
W kocu, gdy wielki ksiyc owietli agodnie poudniowy fragment zatoki, dobrze
zabezpieczajc miejsce przed wiatrem i niedyskretnymi spojrzeniami, Valeria zapalia wiece i
przejmujc rol gospodyni spotkania, rozdaa przybyym gliniane miski. Nastpnie zaprosia
wszystkie uczestniczki, by przyczyy si do jej piewu i taca oraz by wypiy razem z ni napj
rozlany do naczy.
Anad po raz pierwszy uczestniczya w konwencie. By moe jej wzruszenie wynikao z

faktu, e bya gwn bohaterk imprezy, a moe z tego, e czua pen przynaleno do
cieszcych si ze spotkania kobiet.
Na tym polegao szczcie bycia Omar.
Ale by to te niewtpliwie balast, od ktrego ju nigdy miaa si nie uwolni, zawsze
podlegajc uwanej kontroli spoecznoci.
Wtajemniczenie byo proste. Dla Anad nie stanowio adnego problemu. Zgodnie ze
sowami Clodii, musiaa zademonstrowa, e potrafi zatrzyma w powietrzu piro, wypeni
pynem pust misk, rozpali suchy pie i sprawi, by jej rdka si zazielenia. Wszystko za
spraw wasnej woli i mocy, pod uwanym spojrzeniem obecnych. Anad jednak nie czua si
zakopotana. Odkrya, e czciowo sukces jej czarw zalea od pewnoci siebie i - jakeby
inaczej! - od rwnowagi emocjonalnej. Zo moga by doskonaym stymulatorem, nie
sprawdzaa si jednak w dziaaniach zwizanych z magi.
W kocu przywitaa si ze wszystkimi kobietami zaproszonymi na konwent. Valeria
podarowaa jej swj pentagram, a Corlelia Fatta, wana posta, matriarchini, gowa rodu i
zwierzchniczka Klanu Wron, ofiarowaa jej swj byszczcy atame, n o dwch ostrzach. Anad
miaa nosi go przy sobie, by ci nim tyle gazi, zi i korzeni, ile bdzie potrzebowa do
przygotowania wywarw, oraz kreli magiczne krgi i dla ochrony przed niebezpieczestwami.
Stara Lucrecia, ktra pomimo swoich stu jeden lat braa udzia w konwentach jako
matriarchini Klanu Wy, wyrecytowaa litani do kamieni ksiycowych, jakie Anad miaa
zawieszone na szyi, i dotykajc ich, wyznaa, e czuje w nich rk Demeter. Potem rozebraa
dziewczynk, posypaa popioem z dbu, witego drzewa, i zaprosia do oczyszczajcej kpieli
w ciemnym morzu.
Po wyjciu z morza Anad nie bya ju t sam osob. Teraz bya czarownic. Do tego
czarownic wtajemniczon, ktra wyjtkowo, pomimo przynalenoci do Klanu Wilczyc, zostaa
adoptowana przez Delfiny Valerii Crocce, staa si protegowan Wron Cornelii Fatty i Wyc
Lucrecii Lampedusy. Anad zostaa objta ochron przez trzy odlege jej naturze ywioy. Wod,
powietrze i ogie.
Wszystko to wydao si jej tak emocjonujce, e dziewczynka poczua, jak uginaj si
pod ni nogi. Rytua, piewy, taniec, podarunki i sprawdziany wywoay w niej stan nieustannej
ekscytacji.
Brakowao jej tylko snu.

Criselda, najblisza krewna spord obecnych, przekazaa jej do wypicia wywar i


podarowaa glinian misk, ktr Anad miaa zachowa przy sobie podczas kolejnych
ceremonii. Dziewczynka poczua gorzki smak pynu, ale wysczya zawarto naczynie do dna.
Po kilku minutach Anad poczua, jak krci si jej w gowie. Czarownice zaintonoway
pie, a ona, porodku wszystkich, rozpocza spontaniczny taniec, objawiony, rytmiczny, ktry
powoli przenosi j ku innemu wymiarowi percepcji. A w pewnej chwili jej ciao osuno si,
zmroone niespokojnym, gbokim snem. Snem wtajemniczonych.
Czarownice czuway przy niej. Przyglday si jej gestom i minom, podzielajc jej
niepokoje, lki i radoci.
Anad nia, e z powiewajcymi wosami przemierza na skrzydach niebo. Poniej niej
wiato, ponad ni mrok. Kiedy obniaa lot, wiato przemieniao si w ogie, a powietrze
nabierao pynnej konsystencji. Anad zanurzya si w ogie i chwycia czerwony kamie. Jej
skra pona, lecz ona nie wypuszczaa kamienia i zawrcia wod. W wodzie bya delfinem, po
wyjciu na brzeg przemienia si w wilczyc. W lesie Anad zawya do ksiyca i zapakaa
razem z nim.
Po przebudzeniu opowiedziaa kobietom swj chaotyczny sen. by wci tak sugestywny,
e czua si, jakby nie przestawaa ni.
Valeria wysuchaa sw dziewczynki i podja si interpretacji.
- Podr bdzie duga i wypeniona niebezpieczestwami, ale dziki wielkiemu sercu
Anad bdzie poda naprzd. Zanurzy si we wntrze ziemi, w morskie gbiny, bdzie
wytrwale szuka skarbu. Nie podda si blowi ani nie uniknie niebezpieczestwa, w ich
zwalczeniu posuy si moc i wybiegiem. Jednakowo waga odkrycia, jakiego dokona, wzbudzi
w niej strach, a ona zapacze nad swoj maoci.
Cornelia Fatta odczytaa znaki, jakie ciao Anad pozostawio na piasku.
- Przeznaczenie poda za ni jak cie, zostanie zdradzona, oszukana. Jej powicenie
bdzie bezuyteczne.
Sowa Corlenii Fatty, nieco zagmatwane, day do mylenia wszystkim kobietom,
wywoay konsternacj, lecz Valeria nie pozwolia, aby grup ogarn pesymizm.
Nadesza chwila, by porozmawia o ostatnich wydarzeniach. Najbardziej oczekiwana
chwila tej nocy.
- Nie bd przed wami niczego ukrywa. Odish atakuj nas z coraz wiksz si, czuj si

coraz bardziej bezkarne. Ju zdyycie si zorientowa, wiem o tym, wszystkie o tym wiemy.
Zwabiy Selene o ognistych wosach przez co czuj si pene mocy. Wybranka jest dodatkow
broni w ich rkach. Dysponujc t broni, nie przestan nas nka. Dlatego wtajemniczyymy
jej crk Anad, aeby nam pomoga.
- A co z klanem Selene? Co zrobiy przez cay ten czas? - zapytaa jedna z Wron.
- Klan Wilczycy przez ostatnie miesice pozostawa nakryty kloszem Odish i niejako
odczony od wiata. Pad ofiar pewnej Odish, ktra upia jego wiadomo i skusia Anad.
Szczliwie udao im si wydosta spod dziaania przeklestwa, a teraz Anad jest ju
wtajemniczona. Jak wiecie, jej moc i wiedza s nieprzecitne. Tylko ona zdoaa skontaktowa
si z Selene. Matka nie moe odrzuci crki, jeli ta naprawd pragnie j znale. Dlatego Anad
w imieniu nas wszystkich, i aeby strzec proroctwa, podejmie si cikiego zadania
oswobodzenia Selene i doprowadzenia z powrotem do domu Omar.
- Moe i uda jej si dotrze do Selene, ale jakim cudem dziewczynka ma pokona Odish?
- wysuna wtpliwo kocista czonkini Klanu Delfina.
Criselda poczua si w obowizku zabra gos.
- Nie bdzie sama, ja bd jej towarzyszy.
- A jeli Selene nie wyrazi zgody? Jeli wybierze wadz, niemiertelno i bogactwo
Odish zamiast dobroci Omar? - zapytaa z przekonaniem Sowa.
- Niemoliwe! Moja mama nie jest i nigdy nie bdzie Odish! Ona nas nie zdradzi, nigdy!
W reakcji Anad byo tyle szczeroci, e przedstawicielka Klanu Sowy, ktra zadaa
pytanie, umilka zawstydzona. W obecnoci crki nie mona byo szkalowa matki, nie
dysponujc mocnymi dowodami.
Anad zorientowaa si, e jej gwatowno zapobiega kolejnym pytaniom. Wszystkie
jednak dowodziy jednego: czarownice byy nieufne.
- Mog zabra gos?
Anad odczekaa kilka chwil, a otrzymaa bezgone przyzwolenie Valerii, ktra gotowa
bya wysucha, co dziewczynka ma do powiedzenia.
- Wiem, e nie jestem tak silna jak Valeria i nie mam takiej mocy, jak miaa Demeter,
ani nie posiadam mdroci Lucrecii... Wiem, e cho zostaam czarownic, nie jestem jeszcze
kobiet, a jeli chodzi o wiek, najmniej si nadaj, by rzuci wyzwanie Odish. Lecz jeli bd
przeladowa Odish tak, jak one przeladuj mnie, stan si dla nich niewygodnym

przeciwnikiem. Gdybym bya Odish, nigdy nie przyszoby mi do gowy, e jest kto tak gupi jak
ja, gotw pcha si w otwart paszcz lwa.
- A jeli lew zamknie paszcz? - przerwaa czonkini Klanu Delfina.
Anad wzruszya ramionami.
- Nic nie stracicie, jeli zgin. A ja, owszem, strac duo, nie podejmujc ryzyka. Utrac
rd, przeszo, rodzin i wasn godno. Wiem to wszystko i sdz, e straty s zbyt wielkie.
Pjd szuka swojej matki choby do pieka. A jeli wrc z wybrank, przypomnijcie sobie ci
mwi proroctwo: Odish zostan pokonane raz na zawsze. Wy, tracicie wasze crki, te na tym
skorzystacie. Prosz was tylko o wspudzia, o nic wicej.
Anad zamilka i popatrzya po zebranych, chcc sprawdzi, jaki efekt wywoay jej
sowa.
Valeria i Criselda stay jak wryte. Skd w tej dziewczynce tyle odwagi i pewnoci siebie?
Gdzie nauczya si przemawia w ten sposb? Jakim cudem zaledwie kilkoma sowami zdoaa
wzruszy tak wiele kobiet i przecign je na swoj stron?
Nie chodzio zreszt jedynie o sowa. Jej szczero i dziecica naiwno przekonay
kobiety, e faktycznie nic nie trac. A moe jednak? Moe strac dzieln mod dziewczynk,
ktra z biegiem lat mogaby zosta szefow klanw. Po swojej babce Demeter odziedziczya
charyzm i wiecia blaskiem crki wybranki. Nie byo co do tego wtpliwoci.
Valeria podsumowaa owiadczenie Anad, ktrego wszystkie zgromadzone wanie
wysuchay.
- Jestecie gotowe na wspprac z Anad? Co na to Klan Wilczycy i pozostae klany?
Pierwsza zabraa gos Cornelia.
- Czy jeli szczcie sprzyja odwanym - powiedziaa - Anad nie powinno go zabrakn
w adnym wypadku. Niech szczcie bdzie z tob, dziewczynko, imieniem Anad. My, Wrony,
wierzymy w ciebie.
Stara Lucrecia dorzucia:
- Jednak samo szczcie nie wystarczy. Bdziesz potrzebowaa protekcji. Niektre z
Wyc posiady zdolnoci sztuki walki. Moja wnuczka Aurelia naley do najlepszych
wojowniczek spord wszystkich czonki klanw zwizanych z ogniem. Ona moe ci wiele
nauczy. Poka si, Aurelio.
Moda dziewczyna z Klanu Wyc, krzepko zbudowana, z krtko obcitymi czarnymi

wosami i perkatym nosem, wystpia z szeregu i stana przed Anad.


- Naucz ci sztuki walki. Poka, jak mierzy si z umysem i poskramia ciao.
Poprosia mnie o to moja babka przewodzca Klanowi Wyc, matriarchini rodu Lampedusa. Po czym dodaa: - Nigdy nie dzieliymy si tak wiedz z adn czarownic zwizan z ziemi.
Bdziesz pierwsza.
Oferta zoona przez dziewczyn wywoaa poruszenie. Czarownice zaczy szepta
midzy sob. Valeria umiechna si od ucha do ucha i zwrcia do Anad:
- Nie syszaa o Aurelii, wielkiej wojowniczce?
Anad pokrcia gow.
- Nikt nie zdoa jej nigdy pokona i do tej pory nie miaa adnej uczennicy. Baymy si,
e zabierze swoj wiedz do grobu.
Anad przywitaa si z dziewczyn z szacunkiem i obaw jednoczenie.
- Walczy? Mam nauczy si walczy?
Aurelia bya konkretna.
- Bdzie ci to potrzebne.
Anad, zagubiona, szukaa wsparcia w oczach Criseldy, ale dostrzega w nich jedynie
potwierdzenie tego, co podejrzewaa. Spojrzenie dziewczyny nie znosio sprzeciwu.

ROZDZIA XX
PRZYSIGA
Criselda nie potrafia pywa i dostawaa zawrotw gowy, mimo to pozwolia Valerii
zaprosi si na aglwk. Na penym morzu, jedynie w towarzystwie ksiyca i jego bladego
odbicia w tafli wody, po zakoczonym konwencie wtajemniczenia, szefowe klanw oraz Criselda
spotkay si, by omwi tre najwieszej informacji na temat miejsca pobytu Selene. Sytuacja
nie moga by bardziej niepokojca.
Moda rumiana Wrona, wacicielka restauracji w Mesynie, przekazaa plotk.
- Przyjechay kilka tygodni temu i zakupiy za bezcen paac ksit Salierich, kiedy
okolic nawiedzia dziwna plaga szaraczy, ktra zniszczya wszelkie uprawy.
- Jeste pewna, e to ona?
- Ruda, nie std, wysoka, zielone oczy, w wolnych chwilach rysuje, pywa jak ryba,
kolekcjonuje piercionki z brylantami i taczy samotnie przy ksiycu.
- To Selene, nie ma najmniejszej wtpliwoci - potwierdzia Criselda.
Wrona zarumienia si jeszcze mocniej.
- Ruda nigdy nie wychodzi z posiadoci, ale ta druga, ciemnowosa o bladym obliczu,
niewyobraalnie wrcz impertynencka, wychodzi kadej nocy i wraca o wicie. Nigdy nie
pokazuje si na socu.
- Salma - wyszeptaa zatrwoona Valeria.
- S obrzydliwie bogate i wydaj pienidze garciami. W miasteczku mwi si, e
dziewczyny, ktre pracuj z paacu, s pozbawione pamici, eby zapomniay o horrorach, jakich
przychodzi im tam dowiadcza.
- Jakich horrorach?
- Syszano pacz dzieci, ktrym utacza si krwi.
- Jak dotara do tych informacji?
Wrona westchna.
- Moja informatorka, dziewczyna o imieniu Conccetta, stracia pami, a nastpnie zostaa
zwolniona.
Trzy matriarchinie z wyspy i Criselda spojrzay na siebie z przeraeniem. Pierwsza
przerwaa milczenie najstarsza z nich, Lucrecia.

- Zadaj sobie pytanie, dlaczego przyjechay wanie tutaj?


- eby raz jeszcze rzuci nam wyzwanie - zasugerowaa Criselda.
- Salma jest niezwykle sprytna. Chce nas zastraszy - potwierdzia Cornelia.
- I obniy morale Omar, z Anad wcznie - podkrelia Criselda.
- Albo zmusi nas do wykonania ruchu - dodaa Valeria.
- To jeden ze sposobw, eby okaza swj triumf. Wybranka zostaa skuszona zawyrokowaa Lucrecia, wymawiajc samogoski na mod sycylijsk.
- Ale nie doszo jeszcze do koniunkcji - zauwaya Criselda.
- Tote powinnymy gra na zwok, do samego koca przygotowujc dziewczynk podsumowaa Cornelia.
- Zgadzacie si zatem, e nie powinnymy dziaa pochopnie, tylko odczeka, a
nabierzemy pewnoci co do uzdolnie Anad? - zapytaa Valeria.
Criselda zaoponowaa.
- Nie chcecie chyba powiedzie, e Anad miaaby odbi Selene w pojedynk?
Mdra Cornelia uspokoia j:
- Criseldo, nade wszystko wierz w twoje moliwoci. Ale zrozum, jedyn nasz nadziej
jest odczytanie proroctwa Rosebuth.
Lucrecia mylaa gono:
- Zgadzamy si co do tego, e mio dziewczynki do Selene nie moe ucierpie, wobec
czego powinnymy oszczdzi jej informacji o tym, co si dzieje.
- Proponuj, abymy w taki sam sposb, w jaki objymy patronat nad wtajemniczeniem,
powierzyy jej nasze sekrety, gdy to przed ni stoi trudne zadanie przywrcenia wybranki
spoecznoci - powiedziaa Valeria. - Mj klan powierzy jej ju sekret wody.
Cornelia zgodzia si.
- Wtajemniczymy j w sekret powietrza.
Lucrecia przeja paeczk.
- Oprcz sztuki walki zdradzimy jej sekret ognia.
- A jeli mimo wszystko sobie nie poradzi? - wyrazia obaw Criselda.
- Przysiga - powiedziaa szeptem Valeria.
- Potrzebna jest przysiga? - wtrcia Criselda.
Trzy kobiety skrzyoway spojrzenia i zgodziy si ze sob. Criselda wyja swj atame i

zacia si nim w do, upucia krwi i podaa j do wypicia swoim towarzyszkom.


- Przysigamy na krew Criseldy, e od teraz czy nas wsplny cel: broni wasnym
ciaem misji, ktra zostaje zoona na ramiona czarownicy Anad i Criseldy, jej mentorki z rodu
Tsinoulis.
- Ja, Criselda, przysigam postpowa szczerze i surowo oraz doprowadzi do
wypenienia si postanowienia, jakie Omar podjy w sprawie Selene, wybranki - zdrajczyni.
Jeli misja Anad nie powiedzie si... bd zmuszona usun Selene wasnymi rkoma.

ROZDZIA XXI
PRZYJCIE URODZINOWE
Tej samej nocy, gdy Anad wrcia do pokoju, Clodia czekaa na ni, siedzc w ku
przy zapalonej lampce nocnej. Udawaa, e czyta. Wydawaa si niespokojna, bardzo
niespokojna.
Valeria, zanim wysza z domu, ucaowaa crk, usprawiedliwiajc si:
- Nastpn w kolejce do wtajemniczenia jeste ty, obiecuj.
Clodia nie odpowiedziaa. Milczenie byo form zemsty. Gdy tylko drzwi si zamkny,
Clodia zerwaa si z ka i nie odzywajc si sowem do koleanki, ubraa si i zacza si
malowa. Draa jak li na wietrze.
- Wychodzisz?
- Nie, robi sobie makija, eby ci poderwa.
Anad chciaa zignorowa jej impertynencj, ale nie potrafia.
- Nie musisz by tak okrutna dla swojej mamy.
- Nie twj interes.
Ale Anad nie miaa ochoty ustpowa. Ceremonia wtajemniczenia pobudzia j do tego
stopnia, e nie bya w stanie zmruy oka.
- Dokd si wybierasz?
- Na przyjcie urodzinowe.
Anad w jednej chwili poczua zazdro. Clodia bya zapraszana na urodziny, ona - nie.
Byo jednak co, co si nie zgadzao.
- To dlaczego wychodzisz po kryjomu?
Clodia odwrcia si w jej stron, przerywajc na chwil malowanie ust.
- Mylisz, e gdyby mama pozwolia mi i na imprez, musiaabym wychodzi po
kryjomu?
- Nie pozwala ci?
- Wyobra sobie, e nie, i duo w tym twojej zasugi.
- Mojej?
- Wszystko zaczo si od tej zadymy z twoj mam i jej porwaniem.
- Nie widz zwizku.

- Wszystkich ogarna panika i Omar dostay obsesji na tym punkcie. To ma swoj nazw:
psychoza strachu.
Anad poczua si dotknita.
- Niczego sobie nie wymyliymy! Moja mama znikna.
- Pewnie zwiaa z jakim typem.
Anad zerwaa si z ka i wymierzya Clodii policzek. Dziewczyn zatkao, nie
wiedziaa, jak zareagowa, rozpaka si czy rozemia. Anad poaowaa swojego zachowania,
Clodia jednak zacza trz si jeszcze bardziej. Sycha byo, jak zgrzyta zbami.
- Co si z tob dzieje...?
- Nie zbliaj si do mnie! - krzykna Clodia.
Drcymi rkoma signa po lecy na krzele sweter i woya go na siebie. Po chwili
drenie ustao i Clodia odetchna z ulg.
Anad jednak wygldaa na jeszcze bardziej zaniepokojon.
- Co robisz z moim swetrem?
Clodia prbowaa si usprawiedliwi.
- Wkadam go. Zimno mi.
- Skd go wzia?
- By na twoim ku.
- Nie przywiozam go ze sob, nie spakowaam swetra do walizki.
- Ach, nie? Ciekawe, jak w takim razie znalaz si na Sycylii? Moe sam przypyn albo
przylecia samolotem?
Anad bya pewna, e nie wzia ze sob swetra. Pakujc si w Urt, nie woya go do
torby, uznawszy, e jest za gruby. Trzymaa nawet sweter w rce, by potem odwiesi go do szafy.
Bya tego absolutnie pewna.
Przyjrzaa si, jak Clodia ukada sobie wosy, nakada piank i drapie si po rkach.
- Oddaj mi sweter - poprosia Anad, nie wiedzc, dlaczego waciwie wypowiada te
sowa.
- Jak go teraz zdejm, zburz sobie fryzur, przykro mi.
Clodia signa po torebk i zwinnie, jak gdyby nigdy nic, wyskoczya przez okno. Anad,
w piamie, staa jak otumaniona i patrzya za znikajc Clodi. Zareagowaa natychmiast.
Zrzucia z siebie piam, woya dinsy i koszulk na ramiczkach. Kilka sekund pniej

wyskoczya za Clodi, starajc si przemkn niezauwaona.


Kiedy zgasia wiato w pokoju, wydao jej si, e pord ciemnoci dostrzega mae
czerwone wiateka, a nawet poczua ciepo na plecach. Bya jednak na tyle rozzoszczona, e nie
przywizaa do tego zbytniej wagi.
Clodia, pomimo e woya szpilki na cieniutkich obcasach, pdzia przed siebie jak
szalona. Biega tak szybko, jakby chodzio o ycie, Anad podaa za ni, zygzakiem, midzy
urokliwymi domkami w pobliu play, strzeonymi przez kwitnce glicynie.
Z oddali dochodzi kakofoniczny dwik, miechy i muzyka. Haas wypenia noc. Ogrd
spowijay girlandy, owietlay kolorowe arwki. Widok ten wywola w niej uczucie zazdroci.
Ujrzaa grup chopcw i dziewczt w jej wieku, ktrzy taczyli, popijali, miali si i
obejmowali, czciowo ukryci pord bluszczu i oleandrw.
Zobaczya, jak entuzjastycznie przyjmuj nadejcie Clodii, witajc j okrzykami i
oklaskami.
Zobaczya, jak ciemnowosy wysoki chopak o czarnych oczach, z kolczykiem w nosie,
wychodzi z grupy i zmierza w stron przybyej, a Clodia biegnie do niego, woajc: Bruno!.
Potem padli sobie w ramiona, caujc si namitnie na oczach wszystkich.
Obrazy przesuway si przed oczami Anad z zawrotn prdkoci. Gwiadzista noc
pachniaa mleczkiem do opalania, kosmetykami, alkoholem i potem. Uczestnicy imprezy byli
modzi i dobrze si bawili. Clodia miaa si, gestykulowaa i siedzc na kolanach swojego
chopaka, pocigaa wawo z butelki. Robia przerwy na dugie pocaunki i wracaa do rozmowy,
podczas gdy on trzyma swoj do na jej kolanie, askoczc j w nog.
Anad nie chciaa duej na to patrze. Ju rozumiaa. Rozumiaa Clodi, cho nie bya w
stanie wyobrazi sobie, jak dziewczyna si czuje. Czy to nazywa si szczcie? By zakochan,
mie przyjaci, otrzymywa zaproszenia na imprezy.
I'm a big big girl
In a big big world.
It's not a big big thing
If you love me...
Sycha byo piosenk. Anad usiada na ziemi, przy murku ogrodzenia, podkulia kolana
i wsuchaa si w muzyk.
- Cze.

Podniosa gow i ujrzaa naprzeciwko chopaka w swoim wieku, nieco zaniedbanego,


troch pryszczatego, odrobin niemiaego.
- Cze - odpowiedziaa bez nadmiernego entuzjazmu.
- Chcesz si napi? - zapyta, podajc jej butelk, ktr trzyma w doni.
Anad nigdy wczeniej nie pia alkoholu.
- Nie, dziki.
- Papieroska?
Jeszcze gorzej, na pewno zaczaby kaszle.
- Nie, dziki.
- Masz ochot si przej?
Anad odczuwaa lk. Czyby si z niej nabija?
- Nie, dziki.
- Przeszkadzam ci? Chcesz, ebym da ci wity spokj?
Anad nie wiedziaa , co powiedzie. Niewtpliwie chopak sili si, by by miym, a ona,
ktra jeszcze przed chwil wzdychaa, pragnc by normaln nastolatk, zachowuje si jak kto z
obcej planety.
- Nie, nie odchod, prosz.
Chopak przyj jej sowa z zadowoleniem.
- Jestem Mario.
- Anad.
Usiad przy niej i zapali papierosa. Poczua sodkawy zapach dymu, ale oprcz tego
poczua inny zapach, nieco dziwny. Bez wtpienia by to zapach nieprzyjemny, cierpki.
Zmarszczya nos.
- Co ci jest?
- Co mierdzi.
- Chcesz powiedzie, e nieadnie pachn?
- Nie... to nie ty, to...
Anad spojrzaa w kierunku, z ktrego dochodzi dziwny zapach. Wydao jej si, e widzi
jaki cie, ale Mario zdy ju wsta, rozdraniony.
- Suchaj no, w ten sposb donikd nie dojdziemy. Id si przej.
Anad te si podniosa.

- Id z tob.
Mario ruszy w stron play. Anad posza obok niego. Jeli kto ich zobaczy, pomyli
sobie, e jest normaln dziewczyn, ktra wychodzi na imprezy i idzie z chopcem w odludne
miejsce, eby si caowa.
Dlaczego nie?
Byo oczywiste, e Mario nie wyglda na tego, ktry przejmie inicjatyw. Po
nieprzyjemnych uwagach na pocztku spotkania, byoby to naturalne. Tak wic Anad uzbroia
si w odwag i zrobia pierwszy krok.
- Pocaujemy si? - spytaa.
Chopak stan jak wryty.
- Tak po prostu?
Anad poczua, e znw zrobia co niewaciwego.
- No, a jak niby miaam ci to zaproponowa?
- Nie tak znienacka.
- Wolniej?
- Tak, wanie, wolniej.
Anad wyoya karty na st.
- Wybacz, ale nigdy z nikim si nie caowaam.
Mario odkaszln zakopotany.
- Myl, e... nie jestem gotowy.
Anad zawahaa si. Czy to bya odpowied negatywna? Gra na zwok? Ucieczka?
- Ty te nie robie tego przedtem?
- Tego nie powiedziaem!
- Zdaje si, e mamy remis.
- Jasne!
- I niele si wystraszye.
Mario prdzej daby si poci, anieli przyznaby jej racj.
- Rzecz w tym, e mnie nie inspirujesz.
Anad poczua, jak gotuje si w niej krew.
- e ci...? e ja ci nie inspiruj?
- Nic a nic. Nie czuj si przy tobie romantyczny, jeste cakowicie nieromantyczna.

Anad spodziewaa si usysze inne sowa: brzydka, maolata' niedowiadczona,


ale nieromantyczna urazio j znacznie bardziej. Oznaczao to, e jest mu obojtna. e
wywouje u niego romantyczn odraz. Odrzuca pocaunek, jakby wysmarowaa si maci
przeciw chopcom, a nie przeciw komarom.
Dotknita, wyobrazia sobie Maria jako komara usiujcego j uksi i...
Mario zacz wymachiwa rkami i wykonywa konwulsyjne ruchy, wydajc z siebie
dwik imitujcy bzyczenie.
- Mario, Mario, co robisz?
- Bzzzzzzzz!
Anad przyoya do do ust przeraona.
Na szczcie wszyscy zdyli si ju wstawi i nikogo nie zdziwi specjalnie widok
chopaka miotajcego si po play i udajcego latajcego insekta.
Jednakowo Anad czua si fatalnie. Ledwie dostpia wtajemniczenia, zostaa obwoana
wojowniczk dobra, a ju kilka godzin pniej, poddajc si kaprysowi, sprawia, e biedny
chopiec przemieni si w komara. A co najgorsze, zupenie si nie zorientowaa, e wypowiada
zaklcie. Mona powiedzie, e si jej wymkno.
Cae szczcie, e zdya cho posi wiedz, jak powstrzyma dziaanie zakl.
Mario, zaliniony, z rkoma obolaymi od nieustannego machania, pad na piasek.
Przelkniony, stara si poruszy palcami, czy funkcjonuj. Nie mia pojcia, co mu si
przydarzyo.
Anad tymczasem oddalia si.
Pierwsza prba, by sta si normaln nastolatk, okazaa si cakowit katastrof.

ROZDZIA XXII
JESZCZE RAZ
- Jeszcze raz.
Anad ponownie podskoczya wysoko w gr i utrzymaa zudzenie swojej postaci w
oczach Aurelii, podczas gdy w rzeczywistoci poruszaa ciaem z prdkoci wiata i atakowaa
j z prawej strony.
Ale nie bya to Aurelia, lecz jej widmo. Prawdziwa Aurelia znajdowaa si dokadnie za
plecami Anad, ktra unieruchomia j jednym ruchem swoich haczykowatych palcw, uciskajc
nerw szyjny, co u ofiary wywoao bl i okrzyk.
Anad opucia rce na znak, e uznaje si za pokonan, nie sposb byo zaskoczy
Aureli.
- Jeszcze raz.
Anad czua si wykoczona. Aurelia nie dawaa jej wytchnienia ani na sekund,
zmuszaa j do wykonywania tych samych wicze raz i drugi, a stan si mechanicznymi
ruchami. Nocami, kiedy Anad padaa wyczerpana na materac, wci rozbrzmieway w jej uszach
sowa: jeszcze raz, przypominajce stukot motka. Syszc jeszcze raz, zwijaa si w kbek,
zrezygnowana. Tym razem jednak zbuntowaa si.
- Ju wicej nie mog. Nie jestem w stanie ci zaskoczy, staram si porusza z tak sam
prdkoci jak ty, ale nie potrafi.
- Jeszcze raz - odpowiedziaa niewzruszona Aurelia.
Anad zdenerwowaa si. Nie rozumie, co si do niej mwi? Ogucha, czy co?
Wyrazia si przecie jasno. Nie miaa siy ani ochoty podejmowa ponownej prby
wykonania absurdalnych czynnoci, ewidentnie skazanych na niepowodzenie.
- Jeszcze raz - nalegaa Aurelia obojtnym, lecz i natrtnym gosem.
I wtedy uczennica zrozumiaa, e dopki nie uda jej si zrobi postpw, nie przestanie
sysze tego polecenia, pozbawionego sensu, jednak rwnie niepokojcego jak rytmiczne
skapywanie kropel wody dla kogo, kto ma skoatane nerwy. Zrobia wic to, co w tej chwili
przyszo jej do gowy. Skoncentrowaa ca zo, jak czua do Aurelii, i pomylaa jak
przyjemnie byoby j zaskoczy i samej drwico si zamia. Umiechna si, wyobraajc
sobie, jak wypowiada sowa, ktre dotd tylko syszaa. Jeszcze raz - powiedziaaby do

zaskoczonej Aurelii, ktra rozgldaaby si na wszystkie strony, nie wiedzc, jakim sposobem
zostaa zaskoczona przez superszybk Anad. Nie zastanawiajc si ani sekundy duej,
wyskoczya z szybkoci pioruna i zmienia technik. Zrobia wszystko odwrotnie. Zatrzymaa
si przed Aureli i przeniosa zudzenie na jedn stron.
- Patrz mi w oczy! - krzykna Aurelia.
Zbita z tropu lub przyzwyczajona do wykonywania polece, Anad - prawdziwa, a nie
zudzenie - skierowaa wzrok na Aureli i dostaa si prosto w szpony swej nauczycielki.
- Psiakrew! - krzykna, zorientowawszy si, e wpada w zasadzk.
- Kiedy walczysz, nigdy nie wsuchuj si w sowa wypowiadane przez twoj
przeciwniczk. Jeszcze raz.
Tym razem Anad postanowia postawi wszystko na jedn kart. Aurelia nauczya j
roztacza zudzenie wasnego ciaa i porusza si ze zrcznoci sonecznego promienia. Sama
zawodniczka doskonale rozrniaa dwa wizerunki ciaa, prawdziwy i faszywy. A jeli sprbuje
zrobi to samo, ale z trzema ciaami? Tysiczne sekundy, jakie zajaby Aurelii selekcja i
odrzucenie faszywych moliwoci, wystarczyyby Anad, aby uzyska przewag i przej do
ataku. Anad zdecydowaa si sprbowa. Na dodatek mia nastpi od frontu, z pomoc replik
jej wasnej postaci.
Trzy Anad otoczyy Aureli, ktra istotnie daa si zaskoczy ryzykown zagrywk i
zanim sama zdya si podzieli i przemieni w kilka widm samej siebie, zostaa
zneutralizowana przez Anad, ktra chwycia j za szyj.
Aurelia, pokonana i znokautowana, rozemiaa si po raz pierwszy, odkd zaczy
trenowa. Anad nawet pomylaa, e cakiem z niej adna kobieta. Gdy si umiechaa, jej
spojrzenie robio si mniej surowe, a widok nienobiaych zbw na ogorzaej twarzy zniewala.
- Jak to zrobia? - zapytaa.
- Jeszcze raz - zaproponowaa Anad.
I ponownie, nawet ostrzeona przez uczennic, Aurelia stracia cenny czas na wybranie
prawdziwej postaci Anad. Przegraa starcie po raz drugi. Ale nie stracia dobrego humoru.
Przeciwnie, wygldaa na bardziej zmotywowan do kontynuowania nauki.
- To nowa, znacznie skuteczniejsza technika.
Aurelia sprbowaa naladowa Anad, podwoia si, zmieniajc w dwie Aurelie, ale nie
zrobia tego tak skutecznie jak jej uczennica i znw zostaa pokonana.

- Jeszcze raz - zaproponowaa Anad.


I tak przez cae godziny, a obie, wykoczone, zaskoczyy si atakiem w tej samej chwili.
Remis.
- Nauczya si - powiedziaa Anad. - Bardzo adnie.
- Jak to nauczyam si? - zaprotestowaa Aurelia. - To ja jestem twoj nauczycielk. To ty
si nauczya walczy.
Anad si podniosa.
- Ach, doprawdy? Jeszcze raz.
Aurelia rozemiaa si.
- Przyniam ci si? Staam si twoim koszmarem? Mylaa, jak tu sprawi, ebym si
udawia moimi jeszcze raz? ebym poczua si jak po pokniciu sporej dawki bielunia?
Anad poczerwieniaa.
- Skd wiesz?
- Miaam to samo, kiedy Juno, wojowniczka, ktra mnie trenowaa, przez rok ywia mnie
diet jeszcze raz, oczywicie dopki jej nie pokonaam.
- Przez rok? - Anad przelka si.
Trenoway razem zaledwie od dwch tygodni, a ona ju si czua, jakby mina
wieczno.
- Jak w takim razie si stao, e nauczya mnie tego w tak krtkim czasie?
Aurelia przetara spocone czoo i podaa jej sok grejpfrutowy.
- To nie moja zasuga. Wiedziaam, e jeste lepsza ode mnie.
Anad miaa ochot zapa si pod ziemi. No, to zrobia sobie kolejnego wroga.
Dlaczego zawsze musiaa okaza si tak mao rozgarnita i dlaczego posiadaa tak ograniczon
zdolno empatii, e nie potrafia si zorientowa, e nikt nie lubi, gdy si go spycha na drugi
plan?
- To nie tak, jest wiele rzeczy, ktrych nie potrafi...
Aurelia zorientowaa si, e Anad poczua si zakopotana. Zdziwio j to.
- Hola, hola, mylisz, e jestem zazdrosna?
Anad stropia si jeszcze bardziej.
- Nie wiem, co myl czy nie myl, ale...
Aurelia podniosa si i wskazaa na ni palcem.

- Sama nie zdajesz sobie sprawy, jak posiadasz moc.


Anad poblada. Co Aurelia chciaa przez to powiedzie?
- Moc?
- Wiesz, ile spord yjcych czarownic Klanu Delfinic posiado zdolno przemiany?
Anad nie miaa najmniejszego pojcia, wzruszya wic ramionami. Mylaa, e wszystkie
Delfinice potrafi to robi.
- Jedynie Valeria, ona jedyna. I sama wtpi, eby Clodia kiedykolwiek si tego nauczya.
Tym razem Anad zakrztusia si i zakasaa.
- Chcesz powiedzie, e oprcz Valerii jestem jedyn, ktrej udao si przemieni?
- Selene prbowaa, ale musiaa wrci.
Anad poczua, jak na dwik imienia matki przeszywa j strumie ciepa.
- To Selene poprosia Valeri, eby mnie nauczya.
Aurelia wstaa i signa po rcznik.
- Zdajesz sobie spraw z tego, e Valeria niczego nie musiaa ci uczy?
- Jak to?
- Przemienia si na twoich oczach, ale nie powiedziaa ci, jak to si robi.
Anad nie chciaa odrnia si od reszty. Nigdy nie byo jej dobrze z poczuciem innoci.
Chciaa by po prostu kolejn czarownic, ale nie czarownic wyjtkow.
- Tak samo, jak ja nie uczyam ci zwielokrotnienia widma. Sama prbowaa i sama si
tego nauczya.
Anad prbowaa si broni.
- Tak naprawd osiga si to przy zastosowaniu tej samej metody. To kwestia woli i
koncentracji.
- I mocy.
Anad zapaa si za gow.
- Nie powinna mi bya tego mwi.
Aurelia nalegaa.
- Jeste crk wybranki. odziedziczya jej moc i powinna nauczy si nad ni panowa.
- Ale jej tutaj nie ma i nie moe mnie tego nauczy.
Aurelii zrobio si al dziewczynki.
- Wiem o tym, i wszystkie wiemy, e jeste jedyn, ktra moe jej pomc.

- Boj si - wyznaa Anad.


Aurelia usiada obok i przytulia j do siebie.
- Wiem, e wiadomo, i ci, ktrzy powinni ci chroni, posiadaj mniejsz moc ni ty,
moe by przeraajca. Mnie te to spotkaa, kiedy byam ma dziewczynk.
- Co takiego?
- To byo straszne.
- Co si stao?
- Pewna Odish odebraa mi siostr.
Anad przypomniaa sobie wizerunki dziewczynek Omar, zdeformowane, poblade,
wykrwawione. Przeszy j dreszcz.
- Byam bardzo maa, spaymy w tym samym pokoju. Przez wiele mocy miaam
wraenie, e si boi i jest niespokojna. A zobaczyam czarownic Odish zbliajca si do ka,
eby wycisn ostatni kropl krwi z jej serca.
Anad sparaliowa strach.
- I co zrobia?
- Podjam walk z Odish. Nikt nigdy nie uczy mnie walczy, ale to bardzo stara
umiejtno, jak posiadaj kobiety Wyce. To by instynkt.
- I wielka odwaga.
- Byam ma dziewczynk i mylaam, e matki zawsze s silniejsze od crek. Udaam
si wic do mamy prosi o pomoc.
- I co si stao?
- Mama daa si pokona.
Anad zamilka. Aurelia, opowiadajc swoj histori, udzielia odpowiedzi na wiele pyta
kotujcych si w jej gowie.
- Jeszcze raz - wyszeptaa Anad.
Aurelia przetara doni malusiek z.
- Poprzysigam sobie, e nigdy nie dam si pokona, i potem odkryam, e to wanie
bya taktyka przyjmowana przez Wyce podczas walki. Wiedziaam o tym instynktownie, ale
nie wszystkie posiadaymy instynkt. Moja mama go nie miaa.
- Stara si jeszcze raz z inn Odish?
Aurelia rozejrzaa si dokoa. Nastpnie chwycia Anad za rk i zaprowadzia do

pomieszczenia, gdzie znajdoway si natryski, odkrcia wod i poprzez szum wyznaa:


- Jeden raz.
- Dlaczego mwisz o tym w taki sposb?
Aurelia poczua si oniemielona.
- To zakazane.
- Zakazane walczy przeciwko Odish?
- Nie znasz historii Om? Om ukrywaa crk, Om, eby uniemoliwi swojej siostrze Od
unicestwienie jej. To wanie robimy my, Omar, przez wieki. Ukrywamy si, eby zapobiec
katastrofie.
- Om pozostaa niewzruszona, zniszczya zbiory i sprawia, e nastaa zima.
- Dokadnie tak. Dlatego uczymy si panowa nad ywioami.
Anad nie potrafia poczy ze sob wszystkich czci ukadanki.
- Ja jednak ucz si walczy. Konwent braterstwa postawi przede mn zadanie odbicia
Selene z rk Odish i dlatego uczysz mnie sztuki walki.
- Boj si, bardzo si boj.
- Czego?
- Wybranki.
- Selene? Mojej mamy?
- Jeli Selene stanie si jedn z Odish, jak mwi proroctwo, bdzie to koniec Omar.
- Ale to absurdalne! Selene nigdy nie mogaby sta si jedn z nich.
- Miejmy nadziej.
Anad wyczua niepewno w tych sowach, zdenerwowanie, jakie towarzyszyo Aurelii,
lekkie zawahanie. Czyby wojowniczka odczuwaa lk?
- Ty te si boisz?
- Salma powrcia.
- Salma? Syszaam to imi, wspomniaa o niej Valeria. Kto to taki?
- Okrutna Odish. Pojawiaa si pod wieloma imionami i postaciami.
Anad wzdrygna si.
- I co to oznacza?
- Co si wydarzy albo ju si dzieje.
- Musz si pospieszy, prawda?

Aurelia wskazaa swoj lew stop. Brakowao jej dwch palcw.


- Jeli kiedykolwiek bdziesz zmuszona walczy z Odish, zapamitaj dwie rady, ktre ci
dam. Kada odpowiada jednemu palcowi, jaki straciam.
Anad zbliya si do niej i wytya such.
- Nigdy nie wierz w to, co mwi, w ani jedno sowo. Choby wydawao si zupene
wiarygodne, choby brzmiao jak szczera prawda - nie suchaj. Sprowadz ci na manowce.
Anad zapisaa w pamici zot rad.
- A druga?
- Nie patrz im w oczy. To w oczach skupiaj ca swa moc i wzrokiem mog upi twoj
wol, by potem wbi ci sztylet w serce. Unikaj ich spojrzenia i sama nie spogldaj. Walcz w
ciemnoci. Uywaj przepaski. Czegokolwiek, co uodporni ci na ich spojrzenie.
Anad chona wiedz.
- Co jeszcze?
Aurelia podesza do niej bezszelestnie.
- Tak - wyszeptaa. - Jedna bardzo wana rzecz.
- Jaka?
W jednej chwili Aurelia pchna dziewczynk pod lodowaty strumie wody lejcej si z
prysznica. Anad pisna z przeraenia.
Aurelia parskna miechem.
- Zawsze miej si na bacznoci, guptasko.
Anad wyczogaa si spod strumienia wody. Przyja bojow pozycj i stana
naprzeciwko Aurelii.
- Jeszcze raz.

ROZDZIA XXIII
KREW
Drzwi do pokoju otwary si jakby od uderzenia silnego wiatru. Salma, zaskoczona i
przestraszona, wytrzeszczya oczy.
- Czego chcesz, Selene? Dlaczego nie zapukaa przed wejciem?
Selene, wysza, silniejsza, wygldajca duo groniej ni zwykle, wskazaa na dziecko,
ktre Salma trzymaa w ramionach.
- Co takiego? Czybym zrobia co nie tak? Nie odpowiada ci mj gust?
Selene trzasna drzwiami. W pomieszczeniu podnioso si echo jak po wymierzonym
policzku. Podesza do Salmy i pogrozia jej palcem wskazujcym, ozdobionym piercionkiem z
diamentami.
- Mylaa, e jestem idiotk?
Salma, oszoomiona, w por si ockna. Selene posaa z jej stron chmur pyu.
Czarnowosa zatrzymaa w powietrzu drobiny substancji.
- Co si dzieje?
Selene rozemiaa si, naladujc guchy chichot Salmy.
- Dzieje si? Hrabinie bardzo by si nie spodobao, gdyby si dowiedziaa, e zamiast
wykonywa jej polecenia, zajmujesz si spenianiem wasnych kaprysw, zapominajc o
konsekwencjach swoich poczyna i ekscesw. Prowokujesz tym samym i j, i mnie.
Salma poczua si niezrcznie.
- Nie doszo do adnych ekscesw.
- Ach, nie? Caa wyspa a huczy od twoich wybrykw. Lokalna prasa publikuje zdjcia
zaginionych dzieci, wykrwawionych dziewczynek; wszystkie z nich to Omar.
- Oczywicie.
- Oczywicie! Co jest takie oczywiste? Jeszcze nie doszo do koniunkcji planet, cho
stanie si to lada chwila. Przygldasz si niebu kadej nocy? Ja tak, i marz, eby ten moment
nastpi jak najszybciej, a wtedy, przyrzekam ci, Salmo, najpierw uyje swojej mocy, eby
pokara ci za nierozsdne postpowanie. Starasz si zdoby wiksz moc, ni mam ja?
Planujesz obali hrabin? Umowa bya inna, Salmo. Grasz nieczysto.
Salma spokorniaa.

- Musz odzyska siy.


- Nieprawda! - wrzasna Selene. - prowokujesz mnie. Dobrze, w takim razie od tej chwili
rozkazuje ci przekazywa mi swoje ofiary, bym to ja moga si nimi nacieszy. Ju
wystarczajco si zabawia. I szukaj ich poza wysp. To jest moja siedziba, bd krlowa z
tego paacu.
- Krlowa? Nie rozmieszaj mnie. Gdzie masz swoje bero?
Selene podesza krok bliej.
- Wkrtce je zdobd, a kiedy to nastpi, nie bdziesz zachowywa si w ten sposb.
Selene chwycia niemowlaka, ktry przebudzi si i zacz paka. Zdja z niego
pieluszki i odnalaza na ciele ma ran, ktrej sprawczyni bya Salma. Zbliya usta do
mikroskopijnego nacicia na szyj dziecka.
Salma poruszya si, wcieka.
- Powiedziaa, e nie bdziesz stosowa naszych metod.
Selene podniosa gow i owietlia j swoim spojrzeniem.
- To byo wczeniej, gdy jeszcze nie miaam tego, co mam teraz. Miaabym to wszystko
straci? Nie jestem taka gupia, jak sobie wyobraaycie.
Salma, dotknita do ywego, wybiega z pokoju.
- Dokd idziesz? Pamitaj, co ci powiedziaam.
Salma odburkna:
- Istniej odstpstwa od regu.
I opucia pokj, zostawiajc Selene z paczcym niemowlakiem w ramionach.

Proroctwo OD
Dla wybranki niemiertelno, krew i zoto.
Skra jej si perli, lni, migota,
Wieczny ksiyc pokazuje wieczny czas,
Zaprzedana mio wci oywa z cikich snach
Ale przecie jest ambicja, namitnoci
tak obdarza jak zawici i zazdroci,
zemsta zdrad podpowiada z czuoci.
Przyjdzie prba, pokuszenie. Chodzi o to
By nie ulec. To si wanie stanie cnot.

ROZDZIA XXIV
SEKRET CLODII
Anad wybraa si na dugi spacer wzdu play. Zakoczya z wyrnieniem nauk u
Aurelii, lecz zamiast czu si dumna z ukoczenia kursu, dowiadczaa teraz nagego poczucia
pustki. Moe i staa si wojowniczk, ale... Czy zdobyta umiejtnoci wystarcz, by zwalczy
wasn samotno, brak przyjaci, brzydot i sieroctwo?
Po powrocie do domu zastaa Clodi lec w ku. Pomylaa, e to kolejna sztuczka z
jej strony, poniewa dziewczynka nigdy nie kada si spa o tak wczesnej porze. Na prno
jednak czekaa, a wstanie, ubierze si, umaluje i czmychnie przez okno.
Clodia nie ruszaa si z ka, kaszlaa i trzsa si przykryta kocami i drelichow kodr.
- le si czujesz?
Odpowiedzi nie byo. W pokoju panowaa niecodzienna cisza. W cigu ostatnich tygodni
prawie ze sob nie rozmawiay. Zachowyway si jak dwie obce sobie osoby, ktre dziel
wsplny pokj. A tu nagle Anad zadaa tak osobiste pytanie.
- Jest zimno - powiedziaa Clodia po chwili. - Nie czujesz?
Bya penia lata, a wysoka temperatura, jaka panowaa na wyspie, sprawiaa, e o kadej
porze dnia robio si duszno i ciko byo oddycha, zwaszcza komu takiemu jak Anad,
przyzwyczajonemu do grskiego klimatu.
- Jeste chora?
- Nie... - zaprzeczya natychmiast Clodia, jakby si bronia przed atakiem.
Ale zanim Anad zdya co powiedzie, sama dodaa:
- A moe tak...
- Powiedziaa Valerii?
- Nawet o tym nie myl!
Anad zamilka, gdy tymczasem Clodia, z nut cierpienia w gosie, zacza otwiera si,
powoli jak ostryga.
- Przezibiam si tej nocy, kiedy bya burza, i jeszcze mnie trzyma. W ogle si nie
wysypiam.
- Boli ci co?
- Koci, w piersi, kiedy oddycham, gowa.

Samo mwienie powodowao kaszel. Anad wstaa i przyoya do do czoa chorej. Byo
zimne, lodowate. Ale dziwne! Nie miaa najmniejszych objaww gorczki. Gdy Anad chciaa
cofn do z jej czoa, Clodia j zatrzymaa.
- Nie, nie zabieraj, agodzi bl.
Anad poczua si pokrzepiona. Clodia prosia o pomoc w wyleczeniu migreny.
Przyoya rce do jej lodowatego czoa i wchona cae zimno, czujc, jak przenika przez jej
ciao i dosiga serca. Clodia przestaa si trz i umiechna si. Anad, zyskawszy nowe siy,
obmacaa ze znawstwem jej czaszk, powoli, magicznie dosigajc palcami kadego
rozedrganego nerwu mzgu. Opuszkami palcw czua, jak znika napicie i krew zaczyna kry
bez przeszkd. Oddech Clodii, jeszcze przed chwil nierwny, unormowa si, rysy twarzy
rozluniy, powieki agodnie opady.
Anad przyjrzaa si picej. Z czarnymi lokami rozsypanymi na poduszce wok owalnej
twarzy, sodkiej i bladej, Clodia przypominaa wizerunek Matki Boskiej.
Anad patrzya na zakochan dziewczyn, cierpic, poniewa matka nie pozwalaa jej
opuszcza domu. aowaa, e nie moe by jej przyjacik.
Wrciwszy do swojego ka, poczua przeraajcy dreszcz, przeszywajcy j od stp do
gw. Czua zimno, okropne zimno. Trzsa si jak chorgiewka na wietrze i dzwonia zbami.
Chd Clodii przenis si na ni. Otworzya szaf i wyja sweter. Woywszy go na siebie,
poczua natychmiastow ulg.
Wyczerpana, osuna si na ko i zamkna oczy.
Po kilku godzinach przebudzia si zlana potem, z piekc skr. Jasne, to wina weny, z
ktrej zrobiony by sweter. W rodku lata zasna w swetrze? Ju chciaa si pozby powodujcej
swdzenie weny,, kiedy poczua ten sam gorzki zapach, ktry unosi si podczas imprezy
przyjaci Clodii. Co, instynkt, podpowiedziao jej, eby si nie rusza. I wtedy usyszaa
szlochanie i pomrukiwanie Clodii. Wygldaa, jakby przyni jej si jaki koszmar. Ale gdy
Anad prbowaa si podnie, eby j uspokoi, zdaa sobie spraw, e jej ciao nie reaguje.
Poczua si sparaliowana. Jej ciao leao nieruchome, guche na jakiekolwiek impulsy. Nawet
oczy nie chciay si otworzy. Pomylaa, e to gboki sen, i postanowia si z niego obudzi,
ale zorientowaa si, e zapach, ktry unosi si w pokoju, jest bardzo intensywny, a szloch Clodii
rzeczywisty. A wic to nie by sen. o co chodzio?
Zaklcie. Pada ofiar zaklcia.

Poczynia desperack prb uwolnienia si spod jego ciaru, koncentrujc ca energi w


powiekach. Jedna z lekcji, jakie daa jej Criselda, polegaa wanie na tym. Gdy panika ogarnie
zmysy, naley skoncentrowa si w jednym punkcie.
Jej powieki wayy tyle co ciarwka wypeniona kamieniami. Otwarcie oczu urastao
do wysiku, jakiemu poddanych jest stu mczyzn podnoszcych elbetonowy blok. Do gry, do
gry, teraz...
udao si. Pokj pogrony by w mroku. Maskotki i lalki Clodii, ustawione na pce
wzdu ciany, rzucay fantasmagoryczne cienie. Anad poruszya powiekami. Z duym
wysikiem odwrcia gow i udao jej si odnale ko Clodii. Na ku rysowaa si
nierzeczywista, makabryczna posta szczupej kobiety o dugich palcach, grzebicej przy piersi
dziewczyny.
Anad chciaa j przepdzi, ale by to uczyni, musiaa wykona jaki ruch. Kobieta,
usyszawszy haas, zatopia w niej swj wzrok i dziewczynka pogrya si z nie, przeraajcym
koszmarze.
Kuchnia bya nagrzana od poudniowego soca, a twarz Anad spywaa potem i pona
ze wstydu z powodu tego co wanie robia.
- Nie jestem adnym kapusiem, nie chc, eby mylaa, e chodz i kabluj, co kto robi
albo czego nie robi, ale przyjrzyj si, Clodia jest caa blada, ma podkrone oczy i kaszle. Ma
ble gowy, a nocami ni jej si koszmary.
Valeria suchaa, spogldajc na miso wstawione do piekarnika.
- Tak, zdyam si zorientowa. Przyszykuj jej wywar wzmacniajcy. Musiaa si
porzdnie przezibi.
Anad nalegaa.
- Boli j w piersi i ni koszmary.
- A koci? Skary si te na ble koci?
- Tak.
- Tego si obawiaam, stan grypowy.
Anad rozoya rce zakopotana.
- Wczoraj w nocy wydawao mi si, e widz w pokoju cie.
Valeria, ktra wiksz uwag powicaa sosowi do pieczeni ni sowom Anad, tyn
razem zastyga w bezruchu, po czym natychmiast zamkna piekarnik.

- Wyraaj si jasno, nie lubi insynuacji.


- Podejrzewam, e czarownica Odish upuszcza jej krwi.
Valeri zatkao.
- Tutaj w domu?
- Tak.
- Mojej wasnej crce?
- Tak.
- Jak to?
- Korzysta z tego, e nie powicasz jej wiele uwagi.
Valeria, zwykle spokojna, tym razem daa si ponie emocjom.
- Nie przeginaj, Anad. Fakt, e traktuj ci jak crk, nie oznacza, e masz prawo
wyraa opini na temat sposobu, w jaki zajmuj si swoj rodzin. Rozumiemy si? Jeli nie
powicam wicej uwagi Clodii, to dlatego, e powicam j tobie. Pamitaj o tym.
- Nie chciaam ci urazi, ale...
- Przepro.
- Przykro mi.
- I, prosz, ani jednego sowa wicej. Co za absurdalny pomys! adna Odish nie
omieliaby si wykrwawia dziewczynki pod moim nosem.
Anad przyoya donie do policzkw, jeszcze bardziej zawstydzona ni przed podjciem
rozmowy. Pomylia si, zarwno co do formy, jak i treci. Nie odwaya si wyjawi Valerii
cigych nocnych eskapad Clodii, jej tajemniczych miostek ani ryzykownego nieposuszestwa,
gdy zdja tarcz ochronn. Gdyby Valeria wiedziaa o tym wszystkim, by moe potraktowaaby
podejrzenia Anad powaniej i zajaby si spraw. Ale powiedzie wicej oznaczao sta si
poaowania godnym kapusiem.
Po poudniu, podczas przygotowa do ceremonii wrb, palenia pniakw i poszukiwa
krlika, Anad zauwaya, e Clodia jest blada i trzyma si od niej na dystans. Unikaa kontaktu,
udawaa, e nie syszy, co Anad do niej mwi, i nie odpowiadaa na pytania. Znw bya t sam
antypatyczn Clodi co wczeniej.
Valeria za to okazywaa swojej crce wicej uwagi ni zwykle. Oddaa jej swj atame,
eby to ona przewodzia rytuaowi. Przytrzymaa krlika i Clodia, z godn podziwu zrcznoci,
szybkim i zdecydowanym ruchem pozbawia zwierz ycia. Anad przywyka do uczestnictwa w

skadaniu ofiar ze wi, kur i krlikw, ale w Urt adna dziewczynka w jej wieku nie
odwayaby si chwyci za n i uy go z tak precyzj. Valeria przysuna srebrn miednic, a
Clodia ulokowaa naczynie tak, aby skapywaa do niego ciemnoczerwona krew.
Nastpnie Clodia podaa atame, n o podwjnym ostrzu, Valerii, by ta rozcia
martwego krlika i wydobya z niego gorce jeszcze wntrznoci. Matka i crka rozoyy na
wypolerowanej tacy pulsujce resztki, przypominajce labirynt peen zakamarkw i tajemnic.
Clodia i Valeria, bez sowa, posugujc si systemem niemych znakw, oddzieliy od
siebie poszczeglne czci, wtrob, jelita, rozpoznajc je po kolorze i ksztacie. Nawizaa si
midzy nimi doskonaa wsppraca. Anad poczua si wykluczona z obrzdu i szybko
poaowaa swojego postpowania.
Nigdy nie nauczy si na czas ugry w jzyk. Koniec kocw, co j obchodzi ta maa
bezczelna kamczucha.
Clodia, przejmujc inicjatyw, wypowiedziaa zaklcie.
- Waciwym miejscem, gdzie moesz skontaktowa si z Selene, s kamienioomy. W
Syrakuzach.
- Kamienioomy? - spytaa Anad zdziwiona. - Co to s kamienioomy w Syrakuzach?
Spojrzaa ukradkiem w stron Clodii, oczekujc zgryliwej odpowiedzi, krytykujcej jej
niewiedz. Lecz Clodia, blada i z podkronymi oczami, zignorowaa j i nie odezwaa si
sowem. Bya to bardziej wyrafinowana forma okazania pogardy. Anad nie istniaa. Valeria
odpowiedziaa za crk.
- Kamienioomy to groty powstae w dawnej kopalni wapiennej, z ktrej wydobywano
kamie do budowy najpikniejszych zabudowa w Syrakuzach - wityni Jowisza, teatru,
twierdzy Ortigia. Podczas wojen z Atenami do niewoli wzito siedem tysicy ludzi, ktrzy zanim
zostali sprzedani, pracowali w kamienioomach.
- I tam bd moga nawiza kontakt z Selene?
- Tak mwi wrby.
Criselda przerwaa im rozmow, wchodzc z tac, na ktrej ustawione byy dzbanek i
cztery szklanki. Nie patrzc pod nogi, nieuwanie postawia stop na rozlanej krwi, polizgna
si i stracia rwnowag. Szklanki, jedna po drugiej, posypay si na podog i rozbiy. Valeria i
Clodia znieruchomiay, obserwujc tuczce si szko. Criselda przeprosia, najszczerzej jak
potrafia, i schylia si, eby pozbiera kawaki szka, ale w jednej chwili zamara, syszc krzyk

Valerii i Clodii.
- Nieee!
Obie byy zatrwoone.
- Co si dzieje?
- Nie dotykaj tego! Wczeniej musimy wypowiedzie zaklcie powstrzymujc z wrb.
- Jak wrb?
Clodia patrzya z niedowierzaniem.
- Nie widzisz? Czyby olepa?
Criselda, odszyfrowawszy obraz z rozsypanego na pytkach w kolorze miodu szka, take
przyoya donie do ust. Clodia wskazaa na podog.
- Widz zbliajc si mier. Straszn i przeraajc mier.
Valeria szarpna j za rk.
- Widz ogie, niszczycielski ogie, ktry zniszczy i narazi na niebezpieczestwo czyje
ycie.
Clodia zakrya oczy.
- Widz bl, bl i pacz, zy pene alu i cierpienia.
Anad przyjrzaa si Criseldzie, ktra skulona i przeraona przysuchiwaa si gronie
brzmicym sowom Clodii i Valerii. Presti etruskich wyroczni by tak wielki, e nie sposb byo
nie uwierzy w przepowiednie mierci i rozpaczy. Anad zgadzaa si z Criseld: nieuchronno
tragedii wisiaa w powietrzu. I obie, Criselda i Anad, spojrzay sobie z przeraeniem w oczy,
porozumiewajc si za pomoc telepatii.
Nikt tej nocy nie mia apetytu, nikt nie skosztowa potrawy z krlika.
Anad wypowiedziaa zaklcie ochronne dla pokoju, ktry dzielia z Clodi, aeby j
chroni. Ale musiaa zaczeka do czasu, a pooy si do ka. Czekaa uwana i czujna. Clodia
oddychaa niespokojnie.
- Zrobi ci masa, eby moga si rozluni?
Odpowied Clodii bya jednak agresywna.
- Nie prbuj mnie dotkn, kapusiu zbolay.
Anad skulia si w ku. To niesprawiedliwe, chronia j. Teraz Clodia skupia ca
zo na niej, zamiast na Valerii lub Odish.
Sen Clodii by przerywany, raz po raz charczaa, by po chwili si przebudzi. Dusia si,

mamrotaa, e nie ma czym oddycha, podchodzia do okna, chwytaa powietrze, wychylajc si


za okno, a potem wracaa do ka.
Od jakiego czasu gorzki zapach wypenia ogrd, tumic wo jaminu i glicynii.
Anad zaniepokoia si.
Niepokj Clodii by wynikiem tej tajemniczej obecnoci. Odish nie moga przedosta si
do rodka ani wypowiedzie zaklcia, nie posuywszy si moc swojego spojrzenia. Znajdowaa
si na zewntrz, wzywajc uparcie Clodi, jak krowa wzywa swoje ciel, a Clodia pragna jej
ulec. Nagle zerwaa si na nogi, gotowa woy na siebie ubranie.
- Dokd si wybierasz?
Anad zastpia jej drog. Clodia staraa si dosign dinsw.
- Bruno. Bruno zachorowa. Bruno mnie potrzebuje.
Anad wczya wiato.
- Skd wiesz?
- Wiem, jestem czarownic tak jak ty. Wiem. To przepowiednia mierci. Zapowiada
mier Bruna.
- Nieprawda.
- Zamknij si.
Lecz Anad nie zamierzaa zamilkn. Zgasia wiato, chwycia Clodi za rk i podesza
z ni do okna. W ogrodzie wida byo wyrany zarys cienia kobiety.
- Widzisz j?
- Jasne, e widz. To kuzynka Bruna, przysza po mnie.
- Oszalaa! To Odish. Wypija z ciebie krew, dlatego jeste taka blada, masz podkrone
oczy i stkasz podczas snu, bo czujesz bl w sercu. Odso pier, poka ci ran.
- Zostaw mnie, nie dotykaj.
Anad odsuna rce. Clodia, bardzo pobudzona, kaszlaa, z trudem apic oddech.
- Dlaczego nie mog wyj z tego pokoju?
Anad nie chciaa jej oszukiwa.
- Wypowiedziaam zaklcie ochronne, eby ci strzec i aby nikt nie wyrzdzi ci krzywdy.
Staa w oknie, na stray, obserwujc ruchy Odish, ktra oddalaa si od domu i kierowaa
w stron zaparkowanego z zauku samochodu. Anad odetchna z ulg.
Wycofaa si z pozycji zajmowanej w okiennym wykuszu, usyszawszy dochodzcy z

azienki dwik wody i przygotowaa si do wypowiedzenia kolejnego zaklcia tarczy... Ale


nagle zaskoczy j odgos pospiesznych krokw i haas zamykanych drzwi. O co chodzio?
Podesza do okna z najgorszym przeczuciem. Rzeczywicie, to Clodia uciekaa przez
ogrd, bosa i w piamie. Kierowaa si do samochodu, ktry czeka na ni z wczonym
silnikiem i otwartymi drzwiami. Oszukaa j, bya znacznie bardziej przebiega, ni si
wydawao.
Anad wrzasna z przeraenia, ale nie stracia gowy. Chwycia swj atame i brzozow
rdk. Wyskoczya przez okno, zelizgna si po pniu czereni i ruszya biegiem za Clodi.
Gdy znalaza si na ulicy, poddaa si instynktowi. Wypowiedziaa zaklcie iluzji. Po chwili
siedziaa ju za kierownic samochodu Selene. Tym razem nie miaa problemu z jego
uruchomieniem. Ruszya za biaym pojazdem Odish, ktry na krtej drodze by doskonale
widoczny. Nie wczya wiate i zachowaa bezpieczn odlego.
Biae auto zjechao z lokalnej drogi i skrcio na ubit drog o czerwonej nawierzchni.
Bya to lena drka, agodnie wznoszca si ku poudniowemu zboczu Etny, majestatycznego
wulkanu, dominujcego nad wysp. Anad prowadzia samochd pena obaw, wiedzc, e
najmniejsza chwila zawahania zada kres zaklciu iluzji. Zdecydowanie przekonaa sam siebie,
e prowadzi prawdziwy samochd Selene, i przez duszy odcinek drogi podaa za biaym
punktem, ktry sta si jej odlegym przewodnikiem.
W kocu samochd zatrzyma si, reflektory zgasy. Anad porzucia zaklcie i dalsz
drog podja pieszo. Kiedy ulotnio si zudzenie samochodu, poczua si niepewnie, lecz teraz
las nie by ju jedynie zbiorem dwikw. Anad rozrniaa gosy wszystkich dzikich
myliwych polujcych pord cieni, padlinoercw skrytych w ciemnoci.
Kroczya pod oson pohukiwania sowy i buczenia puchacza, odpowiadaa modemu
krukowi, ostrzcemu dzib o pnie drzew, na jego krakanie.
Skierowaa si ku wiateku pyncemu z maej leniczwki. Sza powoli i ostronie. Nie
miaa adnego szczeglnego planu, nie chciaa jedynie, by Clodia zgina. Postpujc pewnym
krokiem, uruchomia czno telepatyczn. Wezwaa Criseld, wiadoma, e zaniepokoi j
swoim krzykiem, i zaoya, e Valeria odoy na bok dum i podpowie jak uratowa Clodi.
Otrzymaa odpowied od Criseldy. Ciotka przestrzegaa j przed niebezpieczestwem i zalecaa
ostrono.
Anad postanowia zaczeka na ich wsparcie, ale spogldajc przez szpar w drzwiach,

dosza do wniosku, e sytuacja nie wyglda najlepiej. Clodia bya biaa jak ciana i wydawaa z
siebie coraz bardziej wte dwiki, podczas gdy Odish bez najmniejszych oporw gaskaa j po
nagiej piersi i oblizywaa usta, z ktrych skapyway malutkie czerwone krople. Krew! Anad
byaby w stanie znie widok, rysujcy si przed jej oczami, gdyby nie okrutne intencje Odish,
ktra smukymi biaymi rkami o dugich palcach podniosa powiek Clodii, odsaniajc ukryte
oko. Nastpnie zbliya palec do gaki ocznej, bez wtpienia chcc wyrwa j jej z oczodou.
Nie moga do tego dopuci.
Na wyposaenie wntrza kamiennej leniczwki skaday si st, cztery drewniane
krzesa, kufer i ko stojce obok paleniska. Na pododze, rzucony byle jak, lea sweter. Anad
byskawicznie przeczesaa wzrokiem izb i dosza do wniosku, e dziaanie z zaskoczenia
powinno przynie efekt.
Raz, dwa, trzy.
Otworzya drzwi na ocie i kierujc si w stron lampki naftowej zawieszonej na jednej z
belek, wypowiedziaa zaklcie ciemnoci.
Nie chciaa natrafi na wzrok Odish. Wiedziaa, e gdy ta na ni spojrzy, bdzie
skoczona. Ukrya si wic w ciemnoci i uwanie ledzia ruchy przeciwniczki, zajmujc
pozycj za jej plecami. Staraa si, by blask ksiyca owietli sylwetk wroga, jednoczenie
czynic niewidzialn j sam. Wiedziaa, e udao jej si zaniepokoi czarownic. Odish zerwaa
si na nogi i pchna Clodi na podog, po czym spojrzaa uwanie w kt pomieszczenia, gdzie
ukrywaa si Anad. Dziewczynka nie zamierzaa atakowa Odish, zaleao jej na tym, by zyska
na czasie - wszystko po to, by ocali Clodi.
- Ukrywasz si przede mn? Czyby si mnie baa?
Anad zabronia sobie sucha sw wypowiadanych przez Odish. Jej zwodniczy gos
brzmia kojco, sodko.
Tak wanie. Mia osabi koncentracj, ale przygotowana na tak taktyk Anad nie daa
si zapa w puapk. Nauka Aurelii i przeszkolenie pozwoliy jej unikn ryzyka. Ciao Anad,
odczuwajc atak, stworzyo trzy fantomy. Odish dosiga swoj rdk zudzenie.
- Prosz, prosz. Znasz sztuk walki stosowan przez Wyce.
Anad nie odpowiedziaa. Czua na sobie uwag Odish, ktra mierzya odlego do tarczy
ochronnej. Czarownica miaa potn moc. Posiadaa si doprawdy poraajc i czu byo od
niej gorzki zapach, ktry teraz, coraz bardziej intensywny, dziaa na zmysy. Wiedma

opracowaa strategi ataku. Szybko ponowia prb. Tym razem, pomimo e Anad odskoczya w
bok i pomnoya swj wizerunek, nie unikna efektu dziaania rzgi Odish, ktra musna j i
otworzya ran w nodze, w tym samym miejscu, co podczas wydostawania si z klosza. Teraz,
podobnie jak za pierwszym razem, Anad poczua rozdzierajcy bl.
Nie pozwalajc sobie na wytchnienie i dziaajc z zaskoczenia, Anad zaatakowaa,
uywajc atame, noa o podwjnym ostrzu, ktry suy do krelenia krgw i ucinania gazi.
Spontaniczny gest wywoa zamierzony efekt. Poczua, jak n zagbia si w rk Odish, i
usyszaa uderzenie jakiego przedmiotu, ale zatrzymaa si, by sprawdzi, jak szkod
spowodowaa. Odish wydaa okrzyk, ktry wypeni cisz nocy. Oby zemdlaa z blu, co pozwoli
przyby na czas pozostaym Omar.
Odish dyszaa rozwcieczona, trzymajc si za zranione miejsce. Anad usyszaa dwik
prutego materiau. Tamta musiaa robi opatrunek z kawaka bluzki. Zrania j w palec.
Anad nie bya zdolna postawi kroku. Wiedziaa, e nie wystarczy jej siy, by
przezwyciy bl, jaki wywoaa dawna rana. Ostateczne wyjcie to postawi wszystko na jedn
kart i przeprowadzi decydujcy atak. Rzucia si na Odish z ca energi, jak dysponowaa.
Tym razem jednak Odish bya dobrze przygotowana, czekaa na ni. Wyjc jak Wilczyca, Anad
wymierzya atame w przeciwniczk i ruszya do ataku, lecz n w kontakcie ze skr Odish
rozprysn si na kawaki. Jeden z odamkw wbi si w rami Anad. Wycofaa si o kilka
krokw z poczuciem poraki.
Obie syszay swoje przyspieszone oddechy w oczekiwaniu wzajemnej reakcji, kolejnego
ataku.
- Jeste mocarn Wyc.
- Nie jestem Wem.
Anad zdecydowaa si mwi. Nie bdzie sucha kamstw wypowiadanych przez
czarownic ani nie da si zwie dobrotliwoci jej sw, ale bdzie z ni rozmawia. Zaledwie
moga si poruszy. Trucizna, powodujca okropny bl, rozchodzcy si po jej ciele od jakiego
czasu, docieraa do najdalszych miejsc. Anad potrzebowaa jakiego antidotum.
- Kim jeste w takim razie?
- Jestem Wilczyc. Nazywam si Anad, z rodu Tsinoulis.
- Z rodu Tsinoulis? Z rodu Selene Tsinoulis?
- Jestem jej crk.

- Crk Selene?
Zauwaya, e jej sowa zdziwiy Odish. Nie wiedziaa o tym? Dziwne. Jej przybycie na
wysp zostao rozgoszone wszem wobec, a delfiny nie naleay do najbardziej dyskretnych
stworze.
- Naprawd jeste crk Selene?
- I wnuczk Demeter.
- Ja jestem Salma.
Anad bya sparaliowana ze strachu. Jeli Salma odkryje jej sabo, skoczy z ni w
kilka sekund. A jednak udao si j zdekoncentrowa. wietnie, Anad! - powiedziaa sama do
siebie. Odish nie s z kamienia. Dalej, na co czekasz, syp sl na ran.
- Jak to moliwe, e czarownica tak potna jak Salma nie wie, e crka Selene sypia
kadej nocy w tym samym pokoju co Clodia?
Salma nie odpowiedziaa natychmiast. Dyszaa. Bya rozkojarzona. Co jej nie pasowao,
ale jeli poczua si zdradzona, bd niepewna, mistrzowsko wrcz potrafia zachowa pozory.
Rozemiaa si. Guchym i faszywym miechem, ktry jednak posiada waciwoci
umierzajce obaw i poprawiajce nastrj. Anad poczua si faszywie pokrzepiona.
Niepostrzeenie obniy jej si poziom adrenaliny i osaby waciwoci obronne. Dokadnie tak,
jak chciaa tego Salma.
- Selene, twoja matka, zdradzia was wszystkie. Zostawia ci z wasnej woli.
- To nieprawda! - krzykna Anad, zapominajc o wszystkim, o czym powinna bya
pamita.
Salma, pogrona w ciemnoci, czua si jak ryba w wodzie.
- Selene kocha krew tak samo jak ja. Pragnie by niemiertelna i chce pozosta pikna na
wieki.
Anad zatkaa sobie uszy, ale pomimo to ju zdya wystarczajco duo usysze.
Trzsy si jej nogi, a Salma podchodzia do niej coraz bliej, moga czu jej ciepo, ocierajce
si o tarcze i przedostajce si przez system obronny. Ucisk w piersi wzmg si, oddech sta si
nieregularny.
- Selene nie chce mie ci przy sobie, odrzuca ci, zapomniaa o tobie na zawsze. auje,
e kiedykolwiek miaa crk, i poprosia, ebym si tob zaja. Chciaaby, eby twoja krew na
co si przydaa.

Szloch wstrzsn Anad. Upada na ziemi. Salma zanurzya szpon w jej piersi i
szorstkim ruchem pozbawia j gorsetu ochronnego. Anad uniosa gow, bagalnym wzrokiem
spogldajc w oczy Salmy. Poczua potne ukucie i stracia przytomno.
Ockna si po kilku chwilach. Ile czasu mino? Godzina, minuta, sekunda? Nie
wiedziaa. Salma przekrzykiwaa si z kim. Zdyy przyby Omar? Co si dzieje? Udaa
nieprzytomn, jednoczenie wytajc such. Syszaa wcieke gosy, krzyujce si ponad jej
ciaem. Salma bya rozwcieczona, wychodzia z siebie.
- Oszukaa mnie! Nie powiedziaa mi nic o tym, e crka Selene przebywa w
Taorminie. Uya zaklcia. Ten cholerny sweter, ktry j chroni, ktrego uywaa Clodia dlatego nie mogam z ni skoczy.
Odpowied, jak usyszaa Anad, zadziaaa jak policzek wymierzony z niezwyk
precyzj. Gos nalea do Cristine Olav. Ciepy i matczyny gos Cristine.
- Jest moja! Naley do mnie!
- I co niby zamierzasz z ni zrobi?
- Nie twj interes, stara wiedmo. Zostaw j mnie.
- Czy aby nie zrobia si sentymentalna?
- Skocz z Clodi, ale oddaj mi Anad.
- Ukrya j, chciaa, eby adna z nas si nie dowiedziaa, gdzie przebywa, i strzega jej
jak kwoka jajo.
- Chce j tylko dla siebie - nalegaa Cristine Olav.
We wntrzu maej leniczwki roznis si miech Salmy.
- Rozmieszasz mnie, ale mnie rozmieszasz. Nie dam si oszuka, wiedmo. Ta maa
ma co wicej ni zwyka moda Omar.
- Nie twj interes!
- Ach, nie? Mylisz si. Wprowadziam ju do jej ciaa kltw.
Salma podniosa z podogi Anad, jakby bya zwykym pakunkiem, i przyoya zimn
do do jej brzucha.
- Zostaw j! - zaprotestowaa Olav, chwytajc dziewczynk za rami i prbujc j odebra
Salmie.
Anad czua, jak jej serce kurczy si, bardziej i bardziej, w miar jak Salma upuszczaa jej
krwi, a Cristine prbowaa j wyszarpa z ramion wiedmy. Umrze. Do tego umrze, nie

dowiedziawszy si, czy Selene j kochaa, czy pani Olav kiedy co do niej czua. Bl
spowodowany brakiem mioci i zdrad by znacznie silniejszy, anieli ten wywoany powoln
mierci. Poderwaa si i krzykna z caych si, uwalniajc si z ukucia Salmy i odpychajc do
pani Olav.
Bya to eksplozja zoci, jaka buchna z wntrza. Anad pragna, eby cay wiat
zatrzs si w wyniku blu, jaki odczuwaa, eby ziemia ziona ogniem, ktry pochonie Salm i
Cristine wraz z ni i jej cierpieniem.
Dlaczego? Dlaczego tym, co wywoao u niej najwikszy bl, byo zwtpienie w czyje
uczucia wobec niej?
I ziemia zatrzsa si. Jeden raz, dwa, trzy. Wstrzsy byy coraz mocniejsze. Upiona Etna
obudzia si i zacza zion ogniem i plu law. Gboki ryk z czubka wulkanu zmrozi krew
Anad. Salma i Cristine zamilky. Podoga zacza si rozstpowa, dachwki wtej chaupy
spaday tu i tam. Anad doskoczya do Clodii i obie ukryy si pod chybotliwym kiem. Chwil
pniej, dokadnie wtedy, gdy dwie kocie sylwetki zwinnie wyskakiway przez okno, dach run.
Z wntrza ziemi wylewaa si lawa i dobywa ogie, a z podziemnej otchani wychyn
dziwny byszczcy przedmiot, rdka wykonana ze zota. Ctkowana kocica zatrzymaa si i
przemienia w pikn kobiet. Signa po byszczcy przedmiot i ucieka razem z nim.
Anad, zakurzona i zadymiona, poczua, poczua jak spod gruzw wycigaj j silne
ramiona, jak kto sprawdza jej puls i szepcze przy uchu uspokajajco:
- yj, jeszcze yj.
Gos Valerii by ostatnim, jaki usyszaa, zanim stracia przytomno.

ROZDZIA XXV
WYZWANIE
Selene trzymaa si mocno porczy balustrady, obserwujc imponujcy spektakl,
rozgrywajcy si tej wietlistej i gronej nocy. Etna dobywaa z siebie ryk i ziona ogniem, lawa
kipiaa, spywajc po zboczach. Paac, wzgrze i dolina janiay od blasku pomieni, a horyzont
zaciemniaa chmura czarnego dymu, otaczajca stoek wulkanu.
Z kadym nowym poruszeniem ziemi sycha byo krzyki dziewczyn.
Do czasu, a Selene, podenerwowana, zgania je.
- Cisza!
Jedna z nich, bardziej odwana, uklka na pododze i przeegnawszy si, zczya donie
i wypowiedziaa bagalnym tonem:
- Pani, prosimy ci, nie denerwuj si na nas, skocz z tym koszmarem.
Selene udaa zdziwienie.
- Mylicie, e to ja wywoaam erupcj?
Odwana dziewczyna, ktra na imi miaa Maria, nie zamilka.
- Och, tak, pani, widziaymy, jak przez ca noc kontemplujesz gr, grzmic ze zoci i
wypowiadasz przedziwne sowa, zaklinajc ruchami rk wntrz ziemi, a w kocu Etna obudzia
si ze snu. Pani, prosz, spraw, by ponownie zasna...
Selene tupna zotym sandaem o marmurow posadzk.
- Co za absurd!
Lecz gorzki gos zada kam jej sowom.
- Ale skd, to aden absurd! Maj racj, Selene. Obudzia wulkan, poniewa chciaa si
mnie pozby.
Widmowa sylwetka Salmy w sukience poplamionej krwi, z nienawici bijc z oczu,
wyrosa przed Selene.
- Zamilknij! Nie jestemy same zareagowaa Selene.
- atwo to zmieni wysyczaa Salma, wycigajc swj atame.
Zanim jednak zdya cokolwiek uczyni dziewcztom, Selene, uraona, wycigna
swoj rdk i wypowiedziaa miertelne zaklcie. Dziewczyny osuny si na podog. Salma
przyklasna jej szybkiemu dziaaniu.

- Jak widz, twoje dzieo nie pozbawio ci jeszcze wszystkich si.


- Ostrzegaam ci, nie kontynuuj swoich wyczynw.
- Dlatego interweniowaa? Stana w obronie swojej crki?
Selene otworzya szeroko oczy.
- Mojej crki?
- Do ju tych oszustw!
Selene zamilka na chwil, bu zaraz potem zaatakowa Salm.
- To ty mnie wyzwaa i o may wos zapaciaby za to waciw cen.
Salma pokazaa jej krwawic rk, u doni brakowao serdecznego palca.
- Nie wybacz ci tego.
- To nie ja ci to zrobiam.
- Zrobia mi to twoja maa Anad, ta brzydula i niezdara, ktra rzekomo nie posiada
adnych mocy... Hrabina zadecyduje.
Selene przelka si.
- Chcesz zabra mnie raz jeszcze do Mrocznego wiata?
Salma paaa wciekoci.
- Oszukaa nas obie. Okamaa nas.
- A ty co? Co tam chowasz, Salmo? Co to jest?
Salma cofna si i ukrya poyskujcy przedmiot za plecami.
- Zapytaj duchw.
- Zrobi to i hrabina o wszystkim si dowie.
Z oczu Salmy bi ogie.
- Niech hrabina zadecyduje!
Selene rozejrzaa si wok i westchna na widok bogactwa, ktrego si zrzeka, by
moe bezpowrotnie.
- Zgoda, niech zadecyduje hrabina.

ROZDZIA XXVI
PRZYJACIELSKA DO
Anad obudzia si we wntrzu jaskini. Leaa na posaniu ze wieych trzcin. W
pomieszczeniu panowa chd, a powietrze przesiknite byo wilgoci. Syszaa skapujc z
kamiennych cian wod, kropla po kropli, i czua znajomy zapach namokej ziemi. Podniosa
wzrok. Pikne stalaktyty i stalagmity o osobliwych formach zdobiy sufit i otoczenie. Pod
spodem, jak si zorientowaa, pyn podziemny strumie.
Sprbowaa usi, lecz powstrzymaa j pulchna do.
- Zaczekaj. Nie ruszaj si jeszcze.
To bya Criselda, dobrotliwa Criselda.
- Jaki jest dzie? Co z Clodi?
Criselda nakazaa Anad milcze i centymetr po centymetrze badaa jej ciao.
- Rany si zagoiy, ale bdziesz czu si bardzo osabiona. Przebywasz tutaj od tygodnia.
Powoli dochodzisz do siebie.
Anad poczua lekki zawrt gowy. Chciaa wiedzie, co si stao z Clodi.
- Stan Clodii jest powany. Cho zastosowaam wywary, maci i przykadaam rce, moe
umrze. No ju, napij si troch rosou. Dobrze ci zrobi.
Anad pocigna z miski, ktr podaa jej ciotka. Poczua si wzmocniona.
- A teraz wyjanij mi, co si stao.
Raz jeszcze zobaczya przed oczami szpony Salmy i usyszaa okrutne sowa dotyczce
jej matki.
- Och, ciociu, to byo straszne!
I opowiedziaa Criseldzie wspomnienia z pamitnej nocy. Cho czua trwog, powrt do
tamtych wydarze pomg jej oddali nocne majaki.
Ciotka przytulia dziewczynk z czuoci.
Anad zaskoczya j nagym pytaniem:
- To kamstwo, Salma skamaa o Selene, prawda?
Criselda poczua si niezrcznie i zburzya dziewczynce wosy.
- Moja maa. Bya bardzo dzielna.
- I silna dodaa stara Lucrecia.

A w cieniu, zasaniajc czyje nieruchome ciao.


- Clodia!
Anad przysuna si na czworakach do posania, gdzie odpoczywaa biaa jak mier
Clodia. Mruczaa co przez sen. pomarszczona do Lucrecii chwycia Anad za nadgarstek.
- Obudzia wulkan? Ty to zrobia?
Anad przestraszya si.
- Doszo do erupcji?
- Lawa cakowicie zalaa zbocze i dolin wtrcia si Criselda.
Lucrecia polunia ucisk na nadgarstku dziewczynki. Jej gos nacechowany by
wyrozumiaoci:
- Etna spaa spokojnie, lecz kto obudzi j ze snu i spowodowa wybuch. Nie zrobia tego
adna z nas. Czy to twoje dzieo?
Owszem, Anad nie moga powstrzyma gniewu, ale nie zamierzaa spowodowa
nieszczcia. Czy rzeczywicie wywoaa kataklizm? Odczuwaa jedynie nienawi i pragnienie,
by umrze. Byo to niebezpieczne, bardzo niebezpieczne. Wtajemniczona Omar nie moga
wywoywa szkd ani poddawa si rozpaczy.
- Nie chciaam, przykro mim, straciam panowanie nad sob... Zapragnam, eby ogie
pochon t leniczwk i skoczy z nami wszystkimi.
Lucrecia lekko zadraa. Przesuna zrogowaciae donie po oczach i ustach Anad,
wzdu szyi, a zatrzymay si na ksiycowych kamieniach zawieszonych na piersi
dziewczynki.
- Nie ma co do tego wtpliwoci. Potrafisz panowa nad ogniem.
Criselda zwrcia si do Lucrecii.
- A wic zrobisz to?
Anad nie wiedziaa, o co chodzi, dopki Lucrecia nie wyszeptaa:
- Zdradz ci sekret kucia metalu i alchemii ognia. Za pomoc niepokonanego kamienia
ksiycowego, ktry sama sobie wybraa, wykujesz wasny atame.
Anad poczua si zaszczycona honorem, jakim obdarowywaa j stara Lucrecia. Ona i jej
przysza sukcesorka z klanu Wycy byy jedynymi, ktre posiaday t starodawn wiedz.
- Bdzie to ostatnie, co uczyni przed mierci. A teraz podaj mi swoj rk.
Dotkna doni Anad i przyoya j do swojej. Spogldajc na Criseld, pokiwaa gow.

- Pamitasz pie Demeter? T, ktr nucia podczas leczenia?


Anad pamitaa doskonale.
- Anad poprosia Criselda przy rce do ciaa Clodii. Posiadasz dar rodu Tsinoulis,
ale jeste modsza i silniejsza. Moe bdziesz miaa wicej szczcia ni ja.
Lucrecia zdja z Clodii ubranie i Anad ujrzaa malek ran, przez ktr uchodzio ycie
jej towarzyszki. Przyoya donie do niemal niewidocznego otworu i zaintonowaa pie
Demeter. Czua blisko mierci.
Jak poprzednim razem, tak i teraz poczua paraliujcy chd, jaki pochaniaa z ciaa
Clodii. Clodia odzyskiwaa siy i powracaa do wiata ywych, ona tymczasem saba, czua si
coraz bardziej wyczerpana, ale nie dawaa za wygran. Jej palce, magicznie wyduone,
masoway serce Clodii, sprawiajc, e jego uderzenia byy coraz mocniejsze, e pracowao ono z
wikszym przekonaniem. Zaprzestaa masau, gdy poczua na sobie dotyk Lucrecii.
- Wystarczy, teraz to ty si rozchorujesz, odpocznij.
Anad osuna si na kolana Criseldy, ale w jednej chwili poderwaa si. Criselda chciaa
j nakry przekltym swetrem Cristine Olav.
- Spal go, spal go natychmiast, jest zaczarowany.
- Jasne.
- Przez Odish, zy urok rzucony przez Odish zaprotestowaa stanowczo Anad.
Criselda nie posuchaa, a dziewczynka nie miaa do siy, eby si wycofa.
- Mylisz si. Ten sweter uratowa ycie Clodii i twoje. Jest na nim czar, ale dobroczynny.
Ciepo weny, przywodzce na myl domowe ognisko, ukoio j.
A wic...
Cristine Olav rzeczywicie staraa si j chroni, tak jak mwia?
Anad nic nie rozumiaa. Zasna.
Usiady u wejcia do jaskini, by zje niadanie, w miejscu, gdzie kamienny okap osania
je od wiatru u i deszczu, pozwalajc jednoczenie korzysta z promieni soca.
Rozcieliy na otoczaku obrus w krat i rozoyy na nim serwetki, ustawiy fajansowe
filianki i dzbanek peen mleka. Z wyprawy w gb jaskini przyniosy cieplutkie bueczki,
wypieczone w piecu przez kobiety z klanu Wycy, maso i owczy ser, podarunki od Saren, i
dem z dzikich jeyn, ulubiony przysmak Wron.
Clodia usiada obok Anad i napenia jej filiank. Dziewczynka zanurzya yeczk w

mietanie i szczodrze posypaa j cukrem. Zanim oddaa si jednej ze swoich najwikszych


przyjemnoci, zaproponowaa Clodii, by te skosztowaa.
- Sprbuj.
- Chyba oszalaa.
- Jest pyszna, mietana z cukrem.
- Wanie, setki, tysice kalorii, w sam raz na moje poladki.
Anad nie nalegaa. Jeli Clodia nie chce, jej strata.
- Bya chuda jak szczapa.
- Byam, dobrze powiedziane. Ta tuczca dieta dla byda sprawi, e Bruno prdzej
wybierze sobie jako partnerk krow ni mnie.
Anad poczua zazdro. Jej relacja z Clodi si poprawia, ale nie byy bliskimi
przyjacikami, nie zwierzay si sobie.
- Wtpi. Ma fioa na twoim punkcie. Gruba, chuda, wytatuowana czy w stroju
wampirzycy, tak czy inaczej uwielbia ci.
Clodia urosa z dumy i ugryza sporu kawaek buki z masem i demem. Potem,
przeuwajc powoli, po kilku sekundach wahania zapytaa.
- A ty skd o tym wiesz?
- Poszam za tob. W noc imprezy urodzinowej. Widziaam, jak si caowalicie.
Clodia przybliya si do niej.
- ledzia mnie? A wic to prawda, e mnie ledzia?
Anad spucia gow, zawstydzona.
- Przykro mi, nie miao to nic wsplnego z Odish, ledziam ci, bo...
- Bo?
- Bo... bo mnie nigdy nikt nie zaprosi na adne urodziny.
- Co takiego?
Anad poczua si malutka, zakrya gow rkami.
- To, co syszysz.
- Ale, ale... Dlaczego nic mi nie powiedziaa?
- Nie cierpiaa mnie.
- Jasne.
Anad nic nie rozumiaa.

- Jak to jasne? Nic nie jest jasne. Ja nic nie zrobiam.


- Ach, nie? Bya genialna, superfajna.
Tym razem buka ugrzza Anad w gardle.
- Mylisz si.
Ale nie, Clodia si nie mylia. Z waciw Woszk gracj, wyliczya na palcach powody,
dla ktrych miaa prawo jej nienawidzi.
- Po pierwsze, bya wnuczk wielkiej Demeter, po drugie, bya crk Selene, wybranki.
Po trzecie, bya tajemnicza. Po czwarte, bya liczna. Pite, superinteligentna. Szste,
posiadaa moc. Sidme, bya posuszna. sme, bya oczkiem w gowie mojej mamy.
Dziewite, zostaa kandydatk do wtajemniczenia przede mn. I po dziesite, bardzo, bardzo
istotne, wszyscy chopcy z mojej paczki twierdzili, e masz fajniejszy tyek ni ja.
- Co?! - krzykna Anad, wstrznita.
Wszystko, o czym mwia Clodia, byo dla niej rwnie obce jak fizyka jdrowa. Czyby
wymylia sobie jak inn Anad?
- Kiedy? Znaczy si... kiedy widzieli mnie twoi znajomi?
- Zawsze kiedy po mnie przychodzili, poszturchiwali si i nie przestawali o tobie gada.
Anad sprawiaa wraenie oguszonej.
- Chyba si mylisz. Poza tym nie zgadzam si z punktami czwartym, sidmym, smym i
dziesitym.
- Bardzo zabawne. Teraz bdziesz si ze mn droczy.
- Nie jestem adna, nie jestem posuszna, nie jestem oczkiem w gowie twojej mamy, a...
mj tyek jest aosny.
- Ha!
- Ha, co?
- Chyba si nie widziaa w lustrze. Kiedy ostatni raz si przegldaa?
Dyskusja z Clodi prowadzia donikd. Czasami lepiej byo przyzna jej racj, tak jak
szalecowi.
- Dobra, masz racj.
Lecz Clodia zacza rzuca si na lewo i prawo.
- Tak, jasne! Przytakujesz mi, jakbym bya wariatk. Nie ma tak dobrze. Przyznaj, ze
gdyby to ty poznaa sam siebie, byaby zazdrosna.

Anad zamilka. Zazdro. Nieobce jej byo to uczucie.


- To ja byam zazdrosna o ciebie.
Clodia rozlunia si i dolaa sobie mleka. Tym razem nie odmwia sobie yeczki
mietany z cukrem.
- Sucham ci, caa zamieniam si w such.
- Jeste sympatyczna, wietnie si ubierasz, masz chopaka, ktry ci kocha, gromad
przyjaci, jeste crk Valerii i chocia nie chcesz tego przyzna jeste liczniutka.
Clodia napuszya si jak kwoka. W przeciwiestwie do Anad potrafia przyjmowa
pochway i nie pozostawaa nieczua na komplementy.
- Naprawd?
- Nie, na niby.
Clodia podniosa si i ucaowaa Anad. Ta nie wiedziaa, jak si zachowa ani co
powiedzie.
- Kocham ci wyszeptaa Clodia.
- Kochasz... kochasz mnie? - wybekotaa Anad.
- Na zawsze pozostaniesz moj siostr. Zawdziczam ci ycie.
- Nic mi nie zawdziczasz.
- Oooch... spadaj na drzewo! - warkna Clodia, zmuszajc Anad, by usiada. - Jeste
obrzydliwie samowystarczalna. Jeli chc zawdzicza ci ycie, zawdziczam i basta. Mam do
tego prawo. I eby byo jasne: zamierzam zawrze z tob pakt krwi, czy ci si to podoba, czy nie.
Po czy chwycia swj atame i z identyczn bezwzgldnoci jak wtedy, gdy podcinaa
gardo krlikowi, nacia sobie nadgarstek. Nastpnie podaa n o podwjnym ostrzu Anad.
- Dalej, pospiesz si, zatnij si, zanim zd si wykrwawi.
Anad na widok krwi poblada i poczua, jak uginaj si pod ni nogi.
- Nie, nie mam odwagi tego zrobi.
Clodia chwycia j za rk i delikatniej, ni mona byo po niej oczekiwa, pytko nacia
jej nadgarstek. Anad zacisna zby, starajc si wytrzyma krwawy spektakl, wycigajc rk w
stron Clodii i dziewczta wymieszay krew w starodawnym magicznym rytuale.
Pniej, gdy Clodia signa po serwetki, by owin skaleczenia, poprosia Anad, eby
wstaa.
- Cho ze mn.

Weszy do zakamarkw wilgotnej jaskini, ktra niegdy suya paleolitycznym


myliwym do witowania pomylnych oww. Clodia zatrzymaa si w wskim tunelu i po
omacku zrobia kila krokw naprzd. Owietlia latark jedn z bocznych cian i pokazaa Anad
matow sylwetk bizona. Obok ryciny, na suficie i cianie, widniay dziesitki czerwonych odbi
doni.
- Umaczaj do w mojej krwi, ja zrobi to samo.
Przyoyy czerwone donie do wklsej, gadkiej ciany, mocno je przyciskajc przez
minut, dwie. W ten sposb zostawiy po sobie lad na zawsze, dla przyszych pokole.
- Teraz ci mam. Dokdkolwiek ci poniesie, gdziekolwiek by bya, jestemy ze sob
zczone. Te donie bd przypominay o naszym przymierzu.
Z jednej z bocznych galerii doszed odgos zbliajcych si powolnych i cikich krokw.
- Anad! Clodia! Jestecie tam?! - dosyszay woanie Lucrecii.
Anad chciaa odpowiedzie, ale Clodia przyoya palec do ust, nakazujc jej zachowa
cisz. Czmychny na paluszkach, oddalajc si od starej Wycy.
- Dokd idziemy?
- Schowamy si na chwil. Z pewnoci Lucrecia chce ci porwa i uwizi w gbi
ziemi, eby nauczy ci tych gupot z kuciem i ogniem.
Anad poczua si nie w porzdku, uciekajc przed Lucreci, ale prawd byo, e wolaa
przebywa w towarzystwie swojej nowej przyjaciki.
- I co bdziemy robi?
- Mj program na dzisiaj jest nastpujcy: naucz ci robi makija, czesa si i wyglda
sexy. Jeli nie opanujesz sztuki poruszania tym kawakiem tyka, ktry masz, przysigam... rzuc
zaklcie i zmieni ci go na mj. Decyzja naley do ciebie.
Anad nie zastanawiaa si dugo. Argumenty Clodii byy nie do zbicia.
Lucrecia czekaa od stu jeden lat. Rwnie dobrze moga poczeka jeszcze kilka godzin.
- Co ty wyprawiasz? - zaprotestowaa Anad z umalowan twarz i wosami
nastroszonymi w trakcie czesania.
Clodia przeszukiwaa jej torebk.
- Buszuj w twoim neseserku. Potrzebuj cienkiego grzebienia i kilku spinek.
- Zaczekaj, wszystko mi przewrcisz go gry nogami.
Clodia jednak ju zdya to zrobi, wyrzucajc ca zawarto torby na ziemi.

- Co ty tutaj masz, stara? Encyklopedi Britannic?


Podoga usana bya ksikami i papierami, ani ladu po grzebieniach czy szczotkach do
wosw.
- Nie potrzebuj grzebienia.
- Ha! Tak ci si tylko wydaje. Urosy ci wosy, e hej, s obrzydliwie brudne i
skotunione. Musisz si doprowadzi do porzdku i uczesa.
Anad dotkna rk gowy, starajc si rozplta skrcony kosmyk. Misja niemoliwa.
Skoczy si specjalny szampon, ktry zapisaa jej Karen, i zamiast wosw na jej gowie zrobi
si wieche. Najlepszym wyjciem byoby obci wosy, pozby si problemu.
- Posprztajmy ten baagan i przemy spraw wosw na pniej. Lucrecia na mnie
czeka.
Anad zacza zbiera porozrzucane drobiazgi. Wkadanie do torby ksiek, skarpetek,
majtek byo zajciem znacznie przyjemniejszym ni wyrzucanie ich na podog. Pochonita
porzdkowaniem dostrzega wrd swoich rzeczy kawaek papieru i szstym zmysem wyczua,
e to co wanego, co, co wczeniej zignorowaa, co teraz moga zrozumie. Papier pali w
dotyku i czu byo od niego gorzki zapach. Powchaa kartk z obrzydzeniem. By to wydruk e maila z komputera Selene, na dole widniaa data wydruku, dzie po znikniciu. E - mail, ktry
Anad trzymaa w rkach zosta napisany tydzie wczeniej, a jego tre brzmiaa:
Najdrosza Selene,
Ostatnim razem napisaa, e najlepszy moment na spotkanie i wsplne spdzenie czasu
to lato. Nie mog pozby si pragnienia, aby doszo do tego wczeniej, ale postaram si
poskromi swoj ciekawo i niecierpliwo. Tego lata zatem poznamy si.
Nie poaujesz. Przy mnie bdziesz moga speni wszystkie swoje zachcianki, wszystkie, o
jakich tylko zamarzysz, i nic ani nikt nie odmwi ci realizacji swoich pragnie. Jeli tylko
zechcesz, wakacje te bd mogy trwa wieczno.
Twoja na zawsze,
S.
Anad nie moga oderwa wzroku od litery S, krtej i zdradzieckiej.
S jak Sprzedawczyk.
S jak Salma.
Jak moga by tak lepa?

Proroctwo OM
Dostrzee wiato w lodowatym piekle,
gdzie morze z niebem tworz lini jedn,
a wzronie w miejscu, gdzie jest ziemi grzbiet,
gdzie grskie szczyty sigaj po gwiazdy.
Moc niedwiedzicy j moc napeni,
do siebie dojdzie pod oson foki,
wilczycy mdro bdzie jej mdroci,
lisica w kocu sprytu jej uyczy.
Z ziemi wybranka wzronie, owoc ziemi,
ziemia j czule przygarnie do ona.
I trwa jej przyjdzie wrd zobojtnienia,
nic nie widzcej, cakiem oguszonej,
wykoysanej w rkach ciemnych matek,
ktre j w kamstwa sodycze ustroj.

ROZDZIA XXVII
BERO WADZY
W gbi groty Mrocznego wiata, w miejscu bez czasu i barw zagrzmia gos hrabiny:
- Czy to prawda, Selene?
Selene podniosa gow w wyzywajcym gecie.
- Tak, mam crk. Salma o tym wiedziaa.
Salma zaprotestowaa:
- Oszukaa mnie, powiedziaa, e dziewczynka zostaa adoptowana i e nie posiada
adnych mocy, e jest zwyk miertelniczk.
- Anad nie posiadaa adnych mocy, nie kamaam bronia si Selene.
Salma pokazaa hrabinie zranion rk. U doni brakowao palca serdecznego.
- Ta dziewczynka jest niezwykle silna, zna sztuk walki Wyc i nie poddaje si
strachowi. Nie sposb wzi j strachem. Selene skrywaa to przed nami.
Hrabina zanurzya swoje maci w wiadomoci Selene i natkna si na pancerz odwagi, co
wyranie j zaskoczyo.
- Opierasz si mojemu spojrzeniu?
- Powiedz, co chcesz wiedzie, a odpowiem. - Selene trwaa w pozycji obronnej.
Hrabina powtrzya:
- Dlaczego jej nie wtajemniczya?
Selene nie odpuszczaa:
- Mwiam ju tysic razy. Anad nie wykazywaa odpowiednich zdolnoci, aby zosta
wtajemniczon. Bya niezdarna i niepewna.
- Nieprawda.
- Mczy mnie ju ten temat. Przybyymy do ciebie w bardziej interesujcej sprawie.
Jednakowo hrabina nie miaa najmniejszej ochoty zmienia wtku.
- Moe i tak, aczkolwiek przypadek Anad wydaje mi si bardzo interesujcy. Podobnie
jak Salmie jej rana.
Salma rzeczywicie nie miaa najmniejszej ochoty puszcza pazem postpku Anad.
- Chc mie j dla siebie, tylko dla siebie, bez niczyjego udziau.
Hrabina przerwaa.

- Syszaa ju Salm. Co ty na to, Selene?


Selene przez chwil zachowaa milczenie, by potem zwrci si do hrabiny tonem
chodnym i wyzbytym szacunku.
- Salma karmi si tak iloci krwi, e twoja pozycja moe by zagroona.
Salma obruszya si.
- Oskarasz mnie?
- Tak, oskaram ci o zdrad, i gdyby tylko hrabina bya bardziej uwana, zorientowaaby
si, e ukrywasz przed ni wicej rzeczy.
Hrabina poruszya si w kcie.
- Szybko si uczysz, Selene, bardzo szybko. Rzucasz oskarenia, wielbisz pienidze,
lenistwo, wadz i krew. Odmodniaa. Ty te moesz sta si niebezpieczna dla mojej
integralnoci.
Selene rozemiaa si.
- Wtpi, hrabino, beze mnie nic nie wskracie, jestecie skazane na wymarcie.
- To nieprawda! - krzykna Salma. - To jakie brednie, ona chce sprawi wraenie
niezastpionej, poznaje nasze tajemnice, eby przej wadz nad naszym losem. Wcale jej nie
potrzebujemy.
- Jeste pewna, Salmo? - zapytaa Selene. - Zastanawiaa si, jakim sposobem wy, Odish,
pokonacie Omar przy pomocy wybranki?
Hrabina spijaa sowa z jej ust.
- Jakim, Selene?
Selene wskazaa ma Salm.
- Wiesz o tym doskonale, Salmo. Wybranka, z berem w doni, zniszczy swoje
przeciwniczki. Energia oraz magia czarownic unicestwionych przy uyciu bera wzmocni was.
Salma ograniczya si do wyraenia wasnego zdania.
- Nie wierz w proroctwo.
- Koniunkcja si zblia, wszystkie znaki na to wskazuj wtrcia hrabina.
Salma poblada.
- Skoczmy z Selene. Jeli nie doszo jeszcze do koniunkcji, proroctwo si nie wypeni.
- Wanie si wypenia! - krzykna Selene z przekonaniem, wskazujc jednoczenie w
oskarycielskim gecie na Salm.

- Istotnie, wypenia si powtrzya hrabina, przyznajc racj Selene i stajc przed


Salm. - Oddaj mi to, Salmo.
Salma zamilka, a cie hrabiny zacz rosn, stajc si coraz wikszy i wikszy, a
zmieni si w ciemn, gron chmur.
- Oddaj mi bero wadzy.
Salma sprzeciwia si.
- Jest moje, bo mnie si objawio.
Cie hrabiny otoczy Salm i spowi j ciemnoci.
- Nie jest twoje, Salmo, oddaj.
Trwao to przez jaki czas w miejscu, gdzie czas nie istnieje a w jednej chwili bero
potoczyo si pod nogi Selene, jej za nie pozostao nic innego, jak tylko schyli si i je podnie.
-

Potoczyo si do mnie, jest moje.

Hrabina przygldaa si scenie zaciekawiona.


- Wiesz ju, co do ciebie naley. Musisz zniszczy Omar.
Salma, wyczerpana i pokonana przez hrabin, leaa na ziemi i oddychaa nierwno.
- Nie zrobi tego, posuy si nim do osignicia wasnych celw.
- Zamilknij, Salmo rozkazaa hrabina.
Selene pogadzia bero i przeczytaa zdobice je inskrypcje. Bero O, bero wadzy. Rce
dray jej prawie niezauwaalnie. Czua jego moc, ogromn si.
- Jeszcze nie nadesza chwila, Selene.
- Jaka chwila?
- Chwila koniunkcji. Dopki nie nastpi koniunkcja, bero nie objawi swojej mocy.
Dopiero wwczas bdziesz miaa okazj da nam pierwszy dowd.
Selene zdziwia si.
- Dowd? Mao dostaycie ju dowodw?
- Dowodw na to kim jeste owszem. Ale chcemy od ciebie dowodu wiernoci.
Zlikwidujesz Anad i Criseld.
Selene zmarszczya czoo.
- Dlaczego akurat je?
- Poszukuj ci, bo chc ci wykoczy.
Selene zrobia krok w ty.

- To nieprawda.
- Prawda, Selene. Jeli ich nie zniszczysz, one zniszcz ciebie. Po zlikwidowaniu rodu
Tsinoulis pozostaniesz samotn Wilczyc, z dala od swego stada.
Selene milczaa przez kilka chwil, przyciskaa mocno bero, polerowaa jego gwk,
chuchajc i pocierajc o sukienk z cienkiego materiau.
- Jest pikne skomentowaa.
- Bardzo pikne, lecz teraz mi je oddaj.
- Nie! - wrzasna Selene, wzmacniajc silny ucisk.
- Nie zmuszaj mnie, bym odebraa ci bero jak Salmie! - rykna hrabina.
Selene okrcia si na picie i oddalia od groty, dzierc bero w doni.
- Ja nie jestem Salm, jestem wybrank!
I znikna pord lasw Mrocznego wiata.

ROZDZIA XXVIII
SAMOTNO
Jako e Anad naleaa do pilnych uczennic, odnosia si do nauczycielki z szacunkiem i
okazywaa wdziczno za przekazywan nauk, Lucrecia wybaczya jej wagary. Moe cisna j
za bardzo, zapominajc o przyjemnociach ycia, do jakich rwnie powinna mie prawo moda
dziewczyna. Czas i lata, ktre matriarchini nosia na swoich barkach, sprawiy, e zapomniaa o
pewnych rzeczach.
Cieszyo j, e Anad i Clodia si zaprzyjaniy. W czasie dugiej rekonwalescencji Clodii
dziewczyny zbliyy si do siebie. U boku modej Delfinicy Anad rozbysa wasnym wiatem,
rozkwita. Bya teraz znacznie bardziej urokliwa i uwodzicielska ni przed miesicem, gdy
przybya na wysp. Razem z Clodi dzieliy sekrety, jaday wsplne niadania, uy gum i
plotkoway do pnych godzin nocnych. Lucrecia wiedziaa, e samotnej czarownicy nie moe
przydarzy si nic lepszego ni bliska przyjacika.
Anad wygldaa na zasmucon i podupad na duchu, kiedy zjawia si na ostatnie
zajcia z alchemii. Lucrecia nie przywizaa do tego wikszej wagi. To cakiem normalne, e
modej dziewczynie towarzysz emocjonalne wzloty i upadki. W kocu czekao j wiele
zwtpie i niebezpieczestw i Anad to przeczuwaa. A zatem cakiem naturalne, e miewaa
napady strachu i braku wiary we wasne siy. Lucrecia pomylaa, e najlepszym rozwizaniem
bdzie pozostawi j w spokoju, niech pobdzie sama ze sob i wyleczy rany. Wtajemniczona
czarownica moga liczy na wsparcie pozostaych czonki klanu, solidarno rodu i innych
klanw, ale powinna take nauczy si przezwycia chwile saboci na wasn rk.
Lucrecia usiada na ziemi w gbokiej grocie naprzeciw swojej uczennicy. Jeszcze tylko
chwila i zakoczy zadanie. Majc sto jeden lat, zasugiwaa na wieczny odpoczynek. Wrczya
dziewczynce jej atame o podwjnym ostrzu.
- Dobrze, Anad, wybraa ksiycowy kamie, a on wybra ciebie. Najpierw wykua z
niego swj talizman. Nie znaa sekretw, nad ktrymi teraz ju panujesz. Ksiyc jest miar
czasu, przypyww, odpyww, zbiorw i krwi. Jednake nie dodaje on siy dziaaniom
czarownic, jego wiato jest zimne i niebezporednie. Ogie, ktry karmi ziemi i sprawia, e tli
si w niej ycie, jest mdry i gorcy. A teraz ty wreszcie potrafisz zarzdza ogniem, a on jest ci
posuszny. Twj atame posiada znacznie wiksz moc ni jakikolwiek inny, jaki my, kobiety

We, stworzyymy. Powsta na skutek stopienia w jedno ziemskiej magmy i twoich ez,
wyrzebionych z ksiycowego kamienia. Porozmawiaj z nim, jest twj, to ty nim jeste, jest
twoj rk, przedueniem twojej siy i twojej mocy. Razem z rdk, atame naley do
najcenniejszych skarbw Omar.
Anad spojrzaa na gadkie ostrza swojego atame. Byo to dzieo jej uporu i trafnego oka
w wyborze. Czua si dumna, lecz to nie pomagao si pozby przepeniajcego j smutku.
Nauczycielka wstaa i wydaa uczennicy ostatnie polecenie:
- Pocz si ze swoim atame.
I oddalia si zmczonym krokiem w gb galerii, zostawiajc Anad sam ze sob, z jej
alem, wpatrzon w czarny skarb.
Medytacja wchodzia w skad samodoskonalenia si. Anad moga godzinami przebywa
w ciszy, otoczona ciemnoci. Nie baa si gbin ani samotnoci. Wolaa jednak zapali wiec,
eby jej wiato rozjanio dzieo, ktrego bya autork.
I odkrya, e nie jest sama. Jaki intruz, mody obcy, przedziwnie wystrojony w tunik, o
wymalowanym obliczu, spoglda na jej atame z rwn ciekawoci ja ona sama. Anad
przywyka ju do tego rodzaju niespodziewanych spotka.
- Cze.
Intruz nie zareagowa na przywitanie.
- Do ciebie mwi, ty w tunice i masce.
- Ja? Zwracasz si do mnie?
- A jake? A niby do kogo miaabym si zwraca?
- Jestem tylko poczciwym duchem skazanym na wczg za grzechy, jakich si
dopuciem.
Anad westchna zrezygnowana. Wyczua prno poety.
- Nazywam si Anad Tsinoulis.
- Marek Tuliusz, gotowy ci suy i umila twj czas sw skromn sztuk.
- Jak sztuk?
- Sztuk interpretowania komedii.
- Aktor?
- Komik.
- No adnie, gdybym wiedziaa o tym wczeniej, mgby mi potowarzyszy. Jakie to

nieszczcie ci spotkao Marku Tuliuszu?


- Musz o tym wspomina?
- Jeli wolisz nie...
- Zapomniaem tekstu w trakcie przedstawienia komedii Plauta zatytuowanej Strachy.
- Niele. I umare ze wstydu?
- Skryem si w tych jaskiniach, aby unikn linczu z rk publicznoci.
- Zabili ci?
- Polizgnem si i runem w przepa. Nadal ciy na mnie kltwa, a mj honor jest
sponiewierany.
- Biedny Marku Tuliuszu!
- Win ponosz ja. W noc poprzedzajc zdarzenie ulegem pokusie wybornego wina
przywiezionego z Kampanii. Och, c to bya za noc w tawernie pod Bkitnym Lwem w
Taorminie!
- Ju nie istnieje.
- Domylam si. Mino tyle czasu...
- aujesz tego, co si stao?
- Niezmiernie. Nie ma nic bardziej okropnego, ni stan przed publicznoci dn
zabawy, suchania dowcipw, komentowania miesznych skeczy i da si zniewoli amnezji
absolutnej. Przeraajce, istne okropiestwo, nie do opisania!
- Mog ci jako pomc? - zaryzykowaa Anad.
- Przypomnie mi tre moich replik? Od dwch tysicy lat usiuj to uczyni, ale nie
jestem w stanie.
- Nie, zapomnie o nich. Porzuci kostium przekltego ducha.
- Uratowaaby mj honor?
- Oferuj ci spokj.
- W zamian za...? - zapyta przekornie komik.
- Czy to prawda, e mog dotrze do Selene przez kamienioomy?
- Do Selene Wilczycy?
Anad potwierdzia, a duch zamyli si na chwil.
- Kamienioomy cz ze sob wiaty, ale eby dosta si do Selene, powinna powrci
do miejsca, z ktrego znikna, i stamtd poda za socem.

- Co to znaczy?
- Moesz mnie wyzwoli czy nie?
- No pewnie skamaa Anad.
- Jeste Odish?
- Bo niby inaczej nie mogabym ci widzie?
- Wszyscy myl, e jeste Omar. Wanie o tobie rozmawiaj.
- Kto?
- Te, ktre s matriarchiniami.
- Moesz je sysze?
Komik przyoy ucho do wydrenia w skale.
- Podejd tu, syszysz?
Anad wytya such. Rozszyfrowanie usyszanych sw kosztowao j wiele wysiku.
Marek Tuliusz musia mie wicej dowiadczenia w tego rodzaju fortelach.
- Co takiego mwi?
- Criselda odmawia uycia swojego atame przeciwko Selene. Twierdzi, e atame nie
zosta pomylany i stworzony po to, by rani czy zabi inn Omar. Prosi o przygotowanie
miertelnego wywaru.
Anad poczua si niedobrze. Bardzo le.
- To niemoliwe. Pomylie si.
- Sama posuchaj.
Anad, blada jak ciana, staraa si skoncentrowa, by wychwyci dochodzce z
sekretnych tuneli sowa.
- Anad nie powinna o tym wiedzie ani tego podejrzewa nalegaa wanie Criselda.
- Bez niej nie mogybymy zbliy si do Selene dorzucia Valeria.
- Moliwo, e Selene nie jest jedn z nich, jest coraz mniejsza, ale nie powinnymy jej
skazywa zbyt pochopnie zaznaczya wiekowa Lucrecia.
- Przysigam, e zabij Selene, i dotrzymam sowa, ale koniunkcja si zblia i
powinnymy si pospieszy. Anad dosza ju do siebie, moemy rozpocz poszukiwania
choby jutro owiadczya Criselda.
Anad to wystarczyo.
Pada ofiar straszliwego oszustwa. Zdrada, o jakiej wspominaa przepowiednia

wtajemniczenia, wypeniaa si. Wilczyce, Wyce, Wrony, Delfinice i Sarny wysyay j do


Selene, aeby Criselda, jej wasna ciotka, powicia j.
Osuna si na ziemi i chwycia si za gow.
Criselda te?
Komu zatem moga ufa?
Nie dadz jej szansy obrony?
A najgorsze ze wszystkiego byo to, e i ona sama zaczynaa wtpi w uczciwo Selene.
Duch komika zniecierpliwi si.
- A co z twoj obietnic?
- Wyzwol ci. Powiedziae, e powinnam wrci do miejsca, skd znikna Selene, i
poda za socem?
- Tak.
Dziewczynka, cho czua wielki bl, wycigna rdk i zarysowaa w powietrzu znaki
zaklcia.
- Marku Tuliuszu, na moc, jak przyznano mi w obrzdzie wtajemniczenia, i na pami
Wilczycy zaklinam, aby porzuci kajdany kltwy i odnalaz wieczne ukojenie wrd zmarych.
Niech stanie si tak na wieki.
Komik podzikowa z umiechem i zacz si rozprasza na wiele czstek.
- Pozdrw moj babci Demeter poegnaa go Anad.
Marek Tuliusz sprbowa choby na chwil powstrzyma swoje znikanie.
- Dlaczego nie powiedziaa mi o tym wczeniej? Jako duchy potrafimy wzywa
umarych! - krzykn na chwil przedtem, zanim znikn cakowicie.
Anad zbyt pno zrozumiaa znaczenie jego sw.
- Zaczekaj, chwila, nie znikaj!
Lecz Marka Tuliusza ju nie byo.
A wic duchy potrafiy przywoywa umarych, oznaczao to, e bdzie moga nawiza
kontakt z Demeter.
Potrzebowaa jej. Rozpaczliwie potrzebowaa pogody ducha i mdroci swojej babci, ale
potrzebowaa rwnie dalekowzrocznoci, jak zyskuje si po mierci. ywi, wszyscy ci, ktrzy
znajdowali si w jej otoczeniu, nie odrniali prawdy od oszustwa. Ona sama te tego nie
potrafia.

Co byo prawd?
Co byo kamstwem?
Anad wykrzyczaa pytanie:
- Czy jest tutaj w pobliu jaki duch?
W odpowiedzi usyszaa jedynie echo, pomnoone w przestrzeni.
Bya sama, bardziej sama ni kiedykolwiek wczeniej.
Cornelia, matriarchini Klanu Wron, nosia smutek wypisany na twarzy. Lubia
przechadza si o zmierzchu po polach i pozdrawia stada czarnych wron o byszczcym
upierzeniu, przelatujcych ponad anami pszenicy. Czasami udawaa si a na skraj urwiska, by
patrze daleko w morze, ktre tak kochaa Julilla, jej zmara crka.
Tego popoudnia Anad spotkaa j kontemplujc oywiony lot urawi, dudkw, jaskek
i bocianw, zwiastujcy nadejcie jesieni. Odlatyway na poudnie, ruszajc ku ziemiom
afrykaskim.
Cornelia powitaa j wylewnie. Anad przypominaa jej crk. Moe z powodu
niepokojcej powagi niebieskich oczu, niemal identycznych jak u Julilli, przepenionych
strachem przed nieznan przyszoci, identycznym jak ten, ktry zawadn jej crk w dniu
inicjacji.
Cornelia nie miaa wielu okazji do rozmw z dziewczynkami. Unikay jej, zraone
powanym wygldem kobiety. Od mierci crki ubieraa si na czarno, jak czyniy to jej
przodkinie i ptaki jej klanu. Cornelia pragna by jak one, przyj tradycj aoby, gdy
wiedziaa, e ju zawsze bdzie jej towarzyszy bl. Tak czuy kobiety i matki z jej ziemi, a ona,
cho bya czarownic, te bya miertelna.
- Powiedz, w czym mog ci pomc?
Anad wiedziaa, e Cornelia niczego jej nie odmwi.
- Chc pozna sekret latania ptakw.
Cornelia wyczua oszustwo, dostrzegszy wysiek, z jakim dziewczynka zadaa to pytanie.
- Criselda o tym wie?
- Ale oczywicie.
- To ryzykowne.
- Niewane.
- eby wtajemniczy ci w arkana, potrzebuj zgody pozostaych matriarchi. Myl te,

e najpierw powinnam porozmawia z Criseld.


Anad chwycia kobiet za rk i wbia bagalne spojrzenie w jej ciemne oczy.
- Nie mog czeka. Musisz to zrobi teraz i w tajemnicy.
Cornelia poczua gorc krew pulsujc w doni Anad. Dziewczynka bya moda, pena
ycia i braa na swoje barki wielk odpowiedzialno.
- Pom mi, prosz. Jeste mi potrzebna, wiem o tym i ty te to wiesz.
Cornelia wiedziaa doskonale, ale prbowaa odmieni bieg przeznaczenia.
- Nie ryzykuj, maleka.
Anad jednak, z pewnoci siebie godn najodwaniejszych, zajrzaa w myli kobiety.
- Powiedz, Cornelio, dlaczego przysza tutaj? Dlaczego obserwujesz lot ptakw
szybujcych ponad wysp?
Cornelia nie chciaa myle o odpowiedzi.
- A ty?
Anad postanowia gra w otwarte karty.
- Zadaam sobie pytanie, co powinnam uczyni, i tutaj przywiody mnie kroki. Widzc,
jak obserwujesz ptaki, zrozumiaam, e to ty jeste znakiem na jaki czekaam. e ty nauczysz
mnie lata jak one, ebym moga dotrze do Selene. To jest droga, ktra mnie czeka.
Cornelia westchna. Przeznaczenie przyszo do niej, aeby zaangaowa j w proroctwo.
Nie moga uchyli si od przeznaczenia.
- Jeste przygotowana?
Anad bya gotowa. Nigdy nie bya bardziej gotowa ni teraz.
Cornelia poruszya czarnymi ramionami z elegancj abdzia, a Anad powtrzya ten
gest.
- Obserwuj ptaka, tego, ktry najbardziej ci si spodoba, i poczuj jak on trzepot skrzyde i
lekko ciaa.
Anad wypatrzya piknego ryboowa, ktry z rozpostartymi skrzydami przecina
powietrze nad tafl jeziora, by po chwili schwyci w swoje szpony szczupaka.
Cornelia spogldaa, jak Anad przypatruje si ptakom, i czua przeszywajcy j dreszcz.
Dziewczynka wybraa najpotniejszego drapienika z caej laguny.
- Powtarzaj za mn zaklcie lotu.
Obie jednoczenie poruszyy ramionami, naladujc cudowny piew ptaka. Ciaa ich stay

si lekkie jak pira, a ramiona przemieniy si w tym czasie w skrzyda i obie oderway si od
ziemi.
Anad, z wosami powiewajcymi na wietrze, ze spywajcymi po twarzy zami, leciaa
nad lagun ze swoj now nauczycielk, cieszc si zdobyt wiedz. Potrafia panowa nad
powietrzem.
Przed zachodem soca umiaa ju wykonywa lot koszcy i koysana prdami powietrza
suna dostojnie po niebie.
Poegnaa si z Corneli, naladujc gos ryboowa, i skierowaa si na pnoc, w
kierunku przeciwnym do migrujcych ptakw.
Nie bya ptakiem, wic byo jej to obojtne. Zmienia si w latajc czarownic.
Cornelia, widzc, jak si oddala, przesaa jej yczenie pomylnoci i po raz pierwszy
zrozumiaa, e przeycie wasnej crki miao sens.
Dziki Anad staa si czci legendy.

ROZDZIA XXIX
DROGA SOCA
Anad bya wyczerpana. Leciaa i leciaa, dni i noce, bez wytchnienia, krtkie przerwy
robia jedynie po to, by napi si wody. Jej i tak ju lekkie ciao stao si jeszcze lejsze, stracia
na wadze. Ubranie miaa pogniecione, pochlapane, wosy skotunione, a skr popkan od
smagajcego wiatru.
Przelatujc nad dzwonnic w Urt, poczua, e przepenia j tsknota. Mylaa, e ju
nigdy wicej nie usyszy nocnego dwiku tych dzwonw.
Byo po pnocy, a ona potrzebowaa jedzenia i pomocy. Skrzyda zaniosy j do
przytulnego domu Eleny, gdzie zawsze mona byo liczy na ciep straw in ko. Zapukaa w
okiennice, marzc o ciepej kodrze i talerzu poywnej zupy, kiedy usyszaa dochodzcy z oddali
pacz dziecka.
Co j naszo?
Nie moga jakby nigdy nic zjawi si w oknie Eleny jako latajca czarownica.
Elena miaa siedmioro, a moe nawet ju omioro dzieci i ma.
Anad bezgonie skierowaa si w stron patia. Dostrzega tam uchylone drzwi brogu.
Ledwie moga usta na nogach. Ostatkiem si dotara do sterty siana, przy ktrej spaa klacz, i
pada bez tchu. Powoli, bardzo powoli jej skrzyda przyjy na nowo ksztat ramion, a ciao
przyjo naturaln wag. Zmczenie sprawio jednakowo, e przeleaa nieruchomo wiele
godzin.
Przyni jej si ciemnowosy chopiec gaszczcy j po gowie i zwilajcy jej wargi
wilgotn szmatk. Potem na moment przyoy usta do jej ust. To wystarczyo, by Anad poczua
ogie w ciele i zaznaa anykowego smaku jego jzyka.
- Roc! - krzykna zaskoczona, otwierajc oczy.
Chopak poderwa si z miejsca.
- Znasz mnie?
Anad rozemiaa si szczerze.
- Kiedy bylimy dziemi, kpalimy si razem na golasa z milion razy.
Roc rozoy rce. Anad bawia si w najlepsze, widzc, jaki efekt wywoay jej sowa.
Co najdziwniejsze nie czua ani krzty zaenowania.

- Ty i ja? Nie, nie przypominam sobie...


- Przyjrzyj mi si uwanie.
Anad zebraa wosy, odsonia twarz, by Roc mg dostrzec bkit jej oczu. Zaskoczenie,
jakiego dozna, byo ogromne.
- Anad! Co ci si stao?
Powstrzymaa si od udzielenia odpowiedzi.
- Mam za sob dug podr. Potrzebuj ubrania i czego do jedzenia. Twoja mam jest w
domu?
Roc kiwn gow i ruszy do wyjcia.
- Zaczekaj!
Zatrzyma si, a ona spojrzaa na niego badawczym wzrokiem.
- Dae mi wod, gdy spaam?
Potwierdzi i spuci wzrok, ale Anad nie powiedziaa niczego, co mogoby go wprawi
w zakopotanie.
- Dzikuj.
Roc umiechn si szeroko. Mia szczere oczy w kolorze melasy i krcone czarne wosy.
By przystojny, bardzo przystojny.
Gdy wyszed, Anad poczua, jak przeszywa j dreszcz. Pocaowa j, nie wiedzc, kim
jest? Tak bardzo si zmienia?
Elena potwierdzia jej przypuszczenia.
- Anad? Ty jeste Anad?
Grubiutki niemowlak o rowawej skrze przyssa si apczywie do jej piersi.
- Kolejny syn?
- Prawda, e cudowny? Jest taki liczniutki, e wydaje si, jakby by dziewczynk.
Chciaam da mu na imi Rosario.
Anad wybuchna miechem.
- Nie rb mu tego. Przeklnie ci, a nawet sobie nie wyobraasz, jak nieszczliwe bywaj
duchy.
- Chyba, e bd na niego woa Ros...ros raczy si mlekiem matki, nie zwracajc na nic
najmniejszej uwagi. Anad westchna.
- Ponownie w domu.

- licznotko ty moja, ale urosa... jeste wysza ode mnie! I te nogi, poczekaj, niech ci
si przyjrz, dusze, ni ma Selene. I ten gszcz wosw. Cae posklejane. Musz ci je umy.
Anad z luboci pozwalaa si rozpieszcza.
- Od tygodnia nic nie jadam.
Elena przerazia si.
- Dlaczego nic nie mwisz? Roc! Talerz rosou! Biegiem!
Bogosawiony ros Eleny. Krzepicy i zdolny przywrci do si niedwiedzia
obudzonego ze stanu hibernacji pomylaa Anad, smakujc kawaek boczku, kapust, groch,
pywajce w wywarze. Jej skoatany odek przyjmowa pokarm z niezmiern wdzicznoci.
Anad jada i spaa, spaa i jada. Potem postanowia si wykpa, lecz... nie miaa w co
si ubra. Ciuchy Eleny byy na ni za due.
To Roc, okiem eksperta, oceni jej rozmiar.
- Taka sama jak Marion.
I wkrtce potem przynis najmodniejszy zestaw.
- Nie zdradziem jej caej prawdy, powiedziaem tylko, e to na przebierankow imprez niespodziank. Bya zachwycona pomysem.
Anad, z umytymi i wysuszonymi wosami, woya na siebie bielizn Marion, obcise
dinsu i top.
Gdy ju bya ubrana, Roc wydoby z siebie dwik aprobaty i podziwu.
- Lepiej, eby Marion ci nie ogldaa. Jej ciuchy lepiej le na tobie ni na niej.
Anad chtnie przejrzaaby si w lustrze, ale nie miaa czasu do stracenia. Elena czekaa
na ni w bibliotece.
Wanie ukadaa w rzdzie ksiki, niezliczon ilo ksiek. Bya zakopotana i Anad
to dostrzega, stajc w progu. Elena j zauwaya, odwrcia wzrok. To byo najgorsze. Anad w
jednej chwili poja, e kobieta co przed ni ukrywa.
Dotd wszystko szo cakowicie po jej myli i to rwnie byo niepokojce. Prosta droga
skrywa zazwyczaj wiele puapek. Tak wic Anad, dowiadczona ju w niejednej walce,
postanowia przyj zasady gry narzucone przez Elen. Bdzie zgrywa idiotk.
- Zaczekaj chwil, zaraz skocz powiedziaa Elena, nie podnoszc gowy znad fiszek.
Anad usiada na odrapanym drewnianym krzele, na ktrym kiedy spdzaa cae
popoudnia, oddajc si dziecicym lekturom. Usyszaa, jak Elena zamyka swj notatnik i

podnoszc rk do ust, dawi okrzyk.


Anad obejrzaa si za siebie, przestraszona.
- Co si stao?
Elena zachowywaa si dziwnie. Przyoya do do piersi, miaa przyspieszony oddech.
- Nic, nic takiego, wybacz, sprawa z twoj matk mnie rozstroia i teraz, gdy ci widz...
- Wystraszyam ci? - zapytaa Anad i przyjrzaa si swojemu strojowi, znacznie
bogatszemu w ozdoby i odwaniejszemu ni wszystko, co dotd miaa na sobie.
- Tak... patrzc na ciebie... zobaczyam, e jeste jak Selene... Widziaa si w lustrze?
Anad nie miaa zwyczaju przegldania si w lustrze i chyba ju od miesica nie widziaa
swojego odbicia.
Elena wyszeptaa poufaym tonem:
- Zwoaam konwent na dzisiejsz noc. Gaya i Karen nie mog si doczeka, eby
usysze ca histori.
Anad kiwna gow, spojrzaa na zegarek i przeprosia.
- Musz wpa do domu i sprawdzi, czy zastao co z balsamu Selene. Bd potrzebowa
czego jeszcze? To bdzie mj pierwszy konwent klanowy.
- We atame, misk i rdk.
Anad zapisaa sobie wszystko na doni i podniosa si szybkim ruchem. Elena zatrzymaa
j na chwil.
- Anad, przyjd do nas na kolacj. Bdziemy na ciebie czeka. Potem wsplnie udamy
si na len polan.
- Dobrze, bd skamaa Anad.
Opucia miejsce, wdziczna, e Elena nie moe czyta w jej mylach. Dotd unikaa
pyta zwizanych z jej przybyciem do Urt. A jeli ju jakie paday, kluczya, owijaa w bawen,
obawiajc si, e Elena moe skontaktowa si telefonicznie z Criseld. Albo vice versa.
Ale to ju si stao.
Min zaledwie jeden dzie, gdy Elena zostaa powiadomiona o ucieczce Anad i cakiem
moliwe, e przekazano jej te informacj o powrocie Criseldy. Albo nakazano znale inn
Omar, ktra w zastpstwie Criseldy podjaby si nieatwego zadania wyeliminowania Selene.
Czyby miaa to by ona sama, Elena? A moe jej bliska przyjacika Karen? Czy raczej
znienawidzona Gaya? Na sam myl o tym Anad poczua mdoci.

Kiedy dotara do swego domu, stana przed drzwiami jak sparaliowana... niech to szlag,
klucze! Zostay w Taorminie. Gdzie, u licha, znajdzie teraz zapasowy komplet? Uwanie zbadaa
drzwi i okna nie sposb byo dosta si do rodka. Przyjrzawszy si domowi, teraz dopiero
zdaa sobie spraw, e mieszkaa w prawdziwej twierdzy. Usiada na dziedzicu i pogrya si
w rozpaczy. Co za nieszczsny los!
Ciotka Criselda nigdy jej nie wyjawia, kto zamkn drzwi domu, kiedy ona wybiega
stamtd o trzeciej w nocy.
Po godzinie zjawia si Karen, poczciwa Karen. Przysaa j Elena. Anad wzruszya si i
pozwolia si wyciska i wycaowa. Pozostaa niewzruszona na grad pyta, jaki posypa si z
ust lekarki i zauwaya, e ona rwnie przyglda jej si podejrzanie.
Karen miaa ze sob klucz i wprowadzia dziewczynk do domu. Zapalia wiata.
- Sama wziam na siebie opiek nad domem i utrzymanie go w czystoci. Wiedziaam, e
wrcicie.
- Kto?
- Ty i Criselda... i Selene, ma si rozumie.
- Dzikuj Karen. Moja mama zawsze uwaaa ci za swoj najlepsz przyjacik.
Anad ktem oka spojrzaa na Karen, chcc sprawdzi, jakie wraenie wywary na niej te
sowa.
- Anad, ja... ja bardzo kocham Selene.
- Ja te.
- Ale... czasami dzieje si tak, e osoby, ktre bardzo kochamy, zmieniaj si albo...
okazuj si kim innym, ni sdzilimy.
Anad zaczynaa odczuwa zniecierpliwienie.
- Tak, ju zdyam zda sobie z tego spraw potwierdzia.
Ale Karen nie bya w stanie duej zachowywa si tak, jakby nic si nie stao. Chwycia
dziewczynk za ramiona i wyrzucia z siebie:
- Anad, twoja matka robia wszystko, eby nie rosa i aby nie moga posi mocy.
- e jak?
Jakim sposobem Anad wiedziaa, e tym razem Karen mwi prawd.
- To lekarstwo... widzisz, to lekarstwo, ktre ci podawaa i ktre rzekomo ja dla ciebie
przepisaam, miao powstrzyma rozwj twoich mocy i jednoczenie wpywao ujemnie na

hormon wzrostu.
Anad zaniepokoia si. Nie moga da si sprowokowa nikomu ani niczemu, sama sobie
tego zakazaa. Ale sowa Karen j rozstroiy.
- Mylisz si.
- Nie, Anad, nie myl si. Nie wiemy, dlaczego to robia, ale tak byo.
Anad powstrzymywaa si, by nie wybuchn paczem ani nie pa Karen w ramiona.
Nie moga pozwoli sobie na chwil saboci. Przygryza ze zoci wargi, a pocieka z nich
krew.
Przez tyle lat Selene torturowaa j, kac wierzy, e jej powolny rozwj wynika z
naturalnych uwarunkowa? Pozbawia j mocy, wiedzc, e takow posiada?
Nie. Nie chciaa o tym myle. Z miejsca blokowaa si w sobie, a teraz powinna mie
otwarty umys, widzie jasno, nie skrywa alu. Musiaa gboko kocha swoj matk, aeby si
do niej dosta. Jeli ona straci wiar w wybrank, kto bdzie j mia?
- Musisz te wiedzie, e podczas twojej nieobecnoci kto uniewani hipotek domu.
Duo pienidzy, Anad, duo pienidzy.
Karen bya podenerwowana, gestykulowaa. Czua si winna. Pozbawiaa si ciaru,
zrzucajc win na dziewczynk.
- Przykro mi, Anad, ale musiaam ci to powiedzie.
Karen wysza z domu ze spuszczon gow. Nie wygldaa na kogo, kto zrzuci z siebie
niewygodny balast. Teraz wzia na swoje barki dodatkowo bl Anad.
Dziewczynka zostaa sama, przekna lin i udaa si do pokoju Selene. Potrzebowaa
jakiego punktu zaczepienia, potrzebowaa uczucia swojej matki. Zacza otwiera kufry,
rozpaczliwie poszukujc dowodu mioci, ktry przywrciby jej pewno siebie.
Znalaza go w starym pudeku po butach, z nakrelonymi szpiczastym pismem Selene
sowami: Anad, moja creczka.
Trzymaa tam, w maej szkatuce z masy perowej, jej mleczne zby, malutkie
lakierowane butki, prawdopodobnie pierwsze, jakie woya crka, oraz srebrny medalion na
acuszku.
Anad nerwowo szukaa mechanizmu otwierajcego medalion. W kocu znalaza.
Przygldajc si z zachwytem pamitce, poczua, jak niepokj j opuszcza.
Po jednej stronie znajdowao si jej zdjcie z dziecistwa. Po drugiej czerwony lok

Selene. Po zamkniciu medalionu wizerunek dziewczynki i wosy jej matki przylegay do siebie i
pozostaway w bliskim kontakcie.
Anad odetchna usatysfakcjonowana i zawiesia medalion na szyi, tu przy skrzanym
futerale, w ktrym przechowywaa atame i rdk. Tu przy sercu.
Spojrzaa na zegarek. Nie moga doczeka do wieczora, musiaa skontaktowa si z
duchami, zanim bdzie za pno.
Pokj pogrony by w ciemnoci. Anad wezwaa duchy, poprosia, aby przybyy. Na
prno. A w kocu otrzymaa chrapliw odpowied. Rycerz i dama tumaczyli, e nie mog si
przed ni stawi. Cristine Olav skazaa je na brak wizerunku. Anad, rozdraniona, anulowaa
zaklcie.
- Rozkazuj wam powrci, z postaci i gosem, do wiata duchw, na ktry zostalicie
skazani w wyniku dziaania kltwy wypowiedziaa cicho, machajc rdk.
Dama i rycerz, zmieszani i niedowierzajcy, stawili si przed ni. Ich zdziwienie byo
cakowicie szczere.
- Och, pikna moda pani, to doprawdy ty?
- Twoja moc daa rad zaklciu Odish?
Ale Anad nie miaa czasu na zabaw w pochlebstwa, ktrych duchy jej nie szczdziy.
- Przybywam speni obietnic i ofiarowa wam odpoczynek, o ktry mnie prosilicie, ale
najpierw chc, ebycie wezwali Demeter.
Dama i rycerz spojrzeli na siebie i w jednej chwili zniknli.
Anad czekaa cierpliwie. Ich powrt przyja z prawdziw ulg.
- Demeter bdzie na ciebie czeka o zmierzchu w jaskini. Zanim zganie ostatni
soneczny promie w lesie.
Anad to si nie spodobao.
- Mylaam, e pojawi si razem z wami.
- liczna pani, umarli sami decyduj, gdzie chc si spotka.
- Nieatwo umwi si z nimi na spotkanie.
- Niektrzy odmawiaj, nie maj ochoty wraca.
Anad wykonaa gwatowny gest i nakazaa duchom zamilkn.
- Ale, pikna pani... to niesprawiedliwe.
- Prosz, piknoci ty nasza, spenij obietnic teraz...

Anad, niewzruszona, uznaa, e powinni przemyle swoje postpowanie i ostatni


zdrad, jakiej si dopucili.
- Ach, tak? A kto powiadomi Cristine Olav o miejscu mojego pobytu?
Chwil pniej wysza z pokoju i pozostawia duchy w rozterce.
Anad dotara do jaskini o godzinie wskazanej przez Demeter. Denerwowaa si,
rozgldaa na wszystkie strony, zaniepokojona gr cieni wywoan przez lampk gazow, ktr
miaa ze sob. Wydawao jej si, e w kadym z dziwacznych i przeraajcych odbi stalaktytw
i stalagmitw widzi cie swojej babci.
Jednak Demeter pojawia si pod postaci najmniej oczekiwan.
Z gbi groty wynurzya si szara wilczyca o mdrych oczach i powitaa dziewczynk
skowytem.
Anad rozpoznaa j i instynktownie chciaa obj zwierz, lecz wilczyca wycofaa si i
przemwia jzykiem wilkw.
- Czekaj na ciebie, Anad, nie masz chwili do stracenia. Bd ci przed nimi chroni.
- Przed kim?
- Niewane, wiedz, e si zdecydowaa. Nie ogldaj si za siebie. Bd z tob, eby ci
osania. Jeste pewna, e chcesz podj si zadania?
- Tak.
- Powinna pody drog soca jeszcze tej nocy. Dosidziesz ostatniego sonecznego
promienia, jaki pojawi si na niebie przed zmierzchem, i z jego pomoc dostaniesz si do wiata
ciemnoci, nie bj si, bdziesz wiedziaa, jak tego dokona, pokieruj tob.
Anad zaamaa rce, strapiona.
- Musz wiedzie, czy moja mama nas zdradzia.
Wilczyca nie odpowiedziaa.
- Powrcisz z Selene albo bez niej wraz z pierwszym promieniem soca, jaki pojawi si
na niebie o poranku. Zapamitaj do dobrze, bo jeli nie zdysz, na zawsze pozostaniesz
uwiziona pord ciemnoci.
- Skd bd moga wiedzie, e Selene jest jedn z nas?
- Nie oczekuj, e czegokolwiek bdziesz pewna. Musisz sama decydowa i cay ten trud
spocznie na twoich barkach, wycznie na twoich barkach. Teraz chod za mn i pamitaj: nie
ogldaj si za siebie.

Anad wstaa i ruszya za star wilczyc. Zwierz popdzio w las, wybierajc ze


znawstwem cieki prowadzce na skrty. Dziewczynka czua czajce si za jej plecami
niebezpieczestwo, czua blisko czyjego spojrzenia, przeszywajcego, wyzierajcego spord
lici dbw, syszaa zudny szept, zachcajcy, by przystana na chwil. Odczuwaa niezmiern
ochot, eby si odwrci, ale nie uczynia tego. Dotary do polany, kiedy ostatni promie soca
blak na niebie.
- Teraz! Dosid go! - rozkazaa wilczyca.
Za plecami Anad usyszaa potny ryk. Zatrzymaa si. Wilczyca warczaa, wya,
walczya, bronic jej przed jak si, ktra prbowaa schwyta dziewczyn. Anad zawahaa
si,

pragna

pomc

swojej

babci,

podj

wyzwanie,

stan

twarz

twarz

niebezpieczestwem, lecz przypomniaa sobie ostrzeenie, by nie ulega pokusie.


- Ju! - krzykna Demeter.
Posuszna rozkazowi wilczycy, Anad skoczya ku promieniowi soca przecinajcemu
ziemi. Z rozwianymi i rozbyskujcymi w socu wosami, wraz z promieniem zanurzya si w
ciemno.

Traktat Dols
W niniejszym traktacie proponujemy rozway tez zakadajc przynaleno wybranki
do klanu wilczycy.
Nasza tradycja, zakorzeniona w zbiorowej wiadomoci, obfituje w napomnienia
dotyczce rzekomej przewrotnoci oraz agresywnoci wilkw, a ju zwaszcza wilczyc. Zwierzta
owe postrzegano czstokro jako byty z krainy mgie, usiowano je nawet kojarzy z demonem.
Nie dziwi bynajmniej, i taki grabieca jak wilk, jedno z niewielu stworze umiejcych
mnie stawi czoa czowiekowi, zdolne do dziaania zorganizowanego i skutecznego, wzbudza
w nas odwieczny lk. Wszelako w trwajcym od tysica lat boju midzy wilkiem a czowiekiem
agresja skierowana ze strony zwierzt ku ludziom wystpuje nieporwnanie rzadziej ni w
odwrotnym przypadku. Dowodnie wiadczy o tym aktualna liczebno wilczej populacji.
Mity opowiadajce dzieje Romulusa i Remusa lub Gargorisa i Habisa, wskazuj, e
niemowl przynalene rodzajowi czowieczemu moe zosta wykarmione przez wilczyc. Indianie
Ameryki dostrzegaj w wilku chwalebnego przeciwnika, godnego szacunku oraz podziwu.
Chiski ideogram przedstawiajcy wilka oznacza w znaczeniu dosownym dystyngowanego
psa, niewykluczone i w zwizku z osobliwym wygldem jego oczu. Wrd motyww obecnych
na naczyniach, urnach, a take na ceremonialnych paterach Iberw motyw wilka spotykamy
najczciej. Prawie zawsze podkrelano przy tym piekielny charakter zwierzcia (wielkie oczy,
spiczaste uszy, napite wargi, spomidzy ktrych stercz trjktne ky i siekacze). Tyczce si
wilkw nawizania do wierze pozagrobowych wystpuj na caym obszarze Morza
rdziemnego. W Hiszpanii przedromaskiej istniay takie obszary, na ktrych wilka
przedstawiano jako zwierze totemiczne na monetach, dopiero pniej zastpiony on zosta przez
wilczyc rzymsk. Podobnie rzecz ma si z wilkoactwem, od dawna wchodzcym w skad
naszego dziedzictwa kulturowego. Czowiek - wilk wystpuje w licznych przysowiach oraz
legendach, przywoywany te bywa pod wieloma nazwami, przede wszystkim z zachodniej czci
pwyspu.
Majc na uwadze wczeniejsze zdarzenia, sprbujemy okreli punkt geograficzny, gdzie
wedug Om, pojawi si wybranka i gdzie klan przekae jej swoj wiedz. Na niniejszych
stronicach wyklucz moliwo, jakoby w gr wchodziy Alpy lub Apeniny, obstajc przy wersji
zakadajcej, i chodzi o Rivan w Pirenejach. Wyka rwnie, e - inaczej ni dotd mniemano
- wybranka w istocie rzeczy nie przynaley do klanu lisicy, lecz e jej domem jest dom wilczycy.

ROZDZIA XXX
MROCZNY WIAT
Anad nie zauwaya rnicy. Pomylaa, e przebywa w tym samym miejscu, z ktrego
wyruszya.
Znajdowaa si na lenej polanie, wok niej wznosiy si dby, a spord koron, w
oddali, wyaniay si znajome ksztaty grskich szczytw.
Jednak wiato nie byo takie samo.
Pocztkowo przypisywaa to porze dnia, zachodowi soca, lecz po jakim czasie zacza
dostrzega rnic. wiato nie zmieniao si. Wyblake, matowe i pozbawione kontrastw,
ledwie pozwalao dostrzec kolory. Anad przetara oczy. Znajdowaa si w wiecie rwnolegym?
Miejsce nie wydao jej si nadto zowrogie. Przypominao wiat z czasu jesiennych burz, gdy
przez chmury filtruje si soce, emitujc wiato spektralne.
Nagle usyszaa czyj miech. Po krtkiej chwili kolejny. I nastpny. Wok niej
rozbrzmiay setki, tysice miechw. Cae zastpy dziecicych chichotw. Gronych.
Bezczelnych.
Anad, zaniepokojona, zarwaa si na nogi. Kto si mieje?
- Jest tu kto? - spytaa stanowczym gosem.
- Ja tu jestem. A ty?
- Ja te jestem.
- Gdzie jeste?
- Tutaj jestem.
- Ja nie wiem, gdzie jestem.
I znw szydercze chichoty. Anad nie daa si zastraszy. Za kadym z tych gosw kto
si kryje, trzeba tylko doj, kto to taki. Zanurzya si gbiej w las i zacza szuka. Szukaa z
oczami szeroko otwartymi, odsaniajc opade na ziemi listowie, zagldajc za korzenie dbw,
podnoszc kamienie. Byy wszdzie, setki, tysice, panoszyy si jak mrwki. Lene chochliki.
Bezczelne i miniaturowe - mierzce raptem kilka centymetrw - wychodziy z ukrycia, eby jej
podokucza.
W takim razie nie pozwoli im si sprowokowa.
- Ju wiem, kim jestecie. Nie musicie si ukrywa.

- Ale inteligentna dziewczynka.


- Bardziej ni inteligentna, po prostu przemdra.
- Jeste gotowa?
- Uwaga, ja do mdrali nie mam zaufania.
Anad tupna zniecierpliwiona; jeli kade jej sowo miao wywoa podobn litani
gupawych komentarzy, wolaa milcze. Schylia si i szybkim ruchem schwytaa jednego
dowcipnisia. Mieci si jej w doni. Zacisna pi i poczua, jak wierzga, kopie, dobija si
pisteczkami, a nawet gryzie, oszalay z wciekoci. Po chwili uspokoi si. Anad wyszeptaa w
jego stron:
- Szukam Selene.
W tej samej chwili, sowo, cho wypowiedziane ostronie i konfidencjonalnie,
rozpierzchy si po lesie z prdkoci wiata.
- Szuka Selene.
- liczna dziewczynka szuka Selene.
- C za bystra dziewczynka, co chce znale Selene.
- Przybya wraz z promieniem soca i chce do Selene.
- Gdzie jest Selene?
- Nad jeziorem.
- W szaasie.
- W jaskini.
Anad kilka razy nabraa powietrza, zanim wrzasna rozwcieczona:
- Dosy tego!
Nikt nie posucha jej sw, a niekoczce si gupawe komentarze bynajmniej nie
ustaway. A w kocu may rudzik przestrzeg j spord gazi:
- Uwaaj na hrabin, dziewczynko.
- Hrabin? Kto to jest hrabina? - zapytaa Anad.
Znw na nowo rozbrzmiay komentarze, setki, tysice gupich komentarzy.
- Dziewczynka nie wie, kim jest hrabina.
- Gdy hrabina znajdzie dziewczynk, wtedy dziewczynka dowie si, kim jest hrabina.
- Selene, owszem, zna hrabin.
- Czy hrabina pi?

- Ojojoj, niech no dziewczynka tylko zbudzi hrabin!...


c stracia wigor. Nie moga duej przebywa wrd szydzcych z niej lenych
chochlikw. Ruszya w obranym kierunku. Jeli, jak podejrzewaa, znajduje si w wiecie
rwnolegym do wiata prawdziwego, idc przed siebie, powinna doj do domu.
I istotnie, wesza na wydeptan ciek. Uwiziony w doni chochlik dobija si wciekle,
ale Anad, w kiepskim humorze, nie zwracaa na niego najmniejszej uwagi.
W kocu, po dugiej wdrwce, zdaa sonie spraw, e mylia si w swoich
przypuszczeniach.
W pewnym momencie cieka skoczya si, a przed dziewczynk wyrosa ciana
drapienych ska. W miejscu, gdzie powinny si pojawi pierwsze oznaki cywilizacji, Mroczny
wiat si koczy.
- W porzdku - powiedziaa do siebie. - Wrc jeszcze raz na len polan i stamtd pjd
nad jezioro.
Odwrcia si i zdaa sobie spraw, e si zgubia. Anad, ktra znaa las jak wasn
kiesze, odkrya, e rzeka zmienia bieg, jak i kiedy jej si podoba. Zdaa sobie z tego spraw, gdy
po raz trzeci trafia w to samo miejsce. Czua si rozczarowana. Krya w kko. Nawet jeli
obraa kierunek przed siebie, rzeka robia to samo i nieustannie przecinaa jej drog.
Wwczas Anad zrozumiaa rnic midzy dwoma wiatami. Nic nie dawao si
przewidzie. Nie istniao sklepienie niebieskie. Firmament by szar plam zawieszon nad jej
gow. Bez gwiazd, bez ksiyca, bez soca.
Nigdy nie odnajdzie Selene.
Nigdy nie uda jej si powrci do wiata, z ktrego przybya.
Przycupna na jednym z kamieni i zacza paka, zrozpaczona. Wszystkie zy, ktre
dotd powstrzymywaa, a ktre teraz puciy si z si strumienia po policzkach, spyny na
ziemi. Zrezygnowana otworzya do i pozwolia uciec chochlikowi. Ten jednak nie poruszy
si. Przyglda si z niezadowolon min miejscu, gdzie skapyway sone zy Anad i gdzie nagle
pojawia si ryba, pozbawiona usek, dawno temu pogrzebana, a teraz trzepoczca si na mokrej
ziemi.
- Och, tak, ale cudo! - powtarzaa. - Pacz, pacz jeszcze. Ale sone i pyszne s twoje zy!
Najwyszy czas: odkd morze si cofno, czekaam na tak chwil.
Chochlik obruszy si na te sowa.

- Wracaj do ziemi, stworzenie nieczyste.


- Nie mam zamiaru.
Wwczas chochlik spojrza na Anad.
- Przesta ju paka, dziewczyneczko mdraleczko.
Anad wszystko stao si obojtne. Nie przestaa paka.
- Dobrze ju, zaprowadz ci do Selene - wycedzi chochlik.
Szloch Anad usta w jednym momencie.
- Naprawd?
Dziwna ryba zaprotestowaa:
- Wierzysz mu? Selene nie yje. Nigdy jej nie odnajdziesz.
Anad znowu chciaa si rozpaka, ale zorientowaa si, e dziwna i przebiega ryba,
mioniczka ez, tylko na to czekaa. Postanowia wic jej dokuczy.
- Kamstwo. Idziemy.
Zabraa ze sob chochlika, ktry pokaza rybie jzyk.
- Ha, a teraz si posuszysz!
Anad poczua si znacznie lepiej. Pacz pomg jej si uspokoi. Mimo to nie ufaa za
grosz maemu czowieczkowi.
- Dokd?
- Nad jezioro, ale na twoim miejscu bym tam nie szed.
- Dlaczego?
- Nie zaczniesz znowu paka?
- Mw.
- Selene chce, eby znikna.
- Nie wierz ci! - Udajc, e nie sucha ludzika, sama zacza rozglda si w terenie.
Pnoc? Poudnie? Wschd?
- Miauuu.
Anad stana jak wryta. Wydawao jej si, e...
- Miauuu.
Nie byo wtpliwoci, to Apollo, jej may Apollo, jej najukochaszy kotek.
- Apollo, to ja, Anad! - zawoaa, nie zwracajc uwagi na pokpiwajce echo.
I wtedy, tu przed ni, pojawi si kotek. Wyglda dokadnie tak samo jak wtedy, gdy

wpad w przepa. Jakby od tamtej chwili nie mina nawet minuta. Apollo podszed do Anad i
poliza j czule. Przytulia go do siebie, wsplnie poturlali si po ziemi. Potem, gdy miny
pierwsze emocje, Anad wymiauczaa w stron Apolla imi Selene, a ten odpar, by posza za
nim.
Wreszcie.
Anad ruszya za zwierztkiem, ale wczeniej spojrzaa na zegarek. Doprawdy
zdumiewajce! Nie bya w stanie oceni, ile czasu spdzia w tym dziwnym wiecie. Jej zegarek
wskazywa pnoc, ale... Czy od opuszczenia lenej polany mino ju pi godzin? Nie chciao
jej si spa, nie bya godna ani spragniona, w ogle nie odczuwaa zmczenia. Z pewnoci by
to kuriozalny wiat. Gdy tylko odnajdzie Selene, czy prdzej std uciekn. Pierwszy poranny
promie soca pojawi si okoo sidmej rano. O tej porze powinna znale si na lenej polanie.
Apollo, may Apollo, kroczy za ni, rozrabiajc przy okazji, a w pewnej chwili
zatrzyma si przy zakolu rzeki, zaabsorbowany kamieniem, ktry dostrzeg na drodze.
Jednoczenie odezwa si kokieteryjny kobiecy gos:
- Apollo, kotku, Apollo, zabierz kamyk i przynie mi go.
Inny gos upomnia:
- To nie pies, tylko kot.
- Tutaj nie ma psw, wolaabym psa, ale Apollo moe przynie mi kamyk w pyszczku.
Prawda, liczniutki?
Anad te sowa wyday si przekonywujce, zrobia kilka krokw naprzd i przyjrzaa si
dugowosym niewiastom kpicym si w rzece.
- Anad!
- Cze, Anad!
- Szukasz Selene?
- Selene ci oczekuje?
Anad staa jak osupiaa. Skd te dwie pikne dziewczyny znay jej imi?
- Skd wiecie o tylu rzeczach? - zapytaa.
- Syszaymy glosy dochodzce z lasu.
- Zawsze suchamy wszystkiego co si dzieje tu i tam.
- Mwiy o tobie i Selene.
- Znasz Selene?

Anad nie wiedziaa, do ktrej z nich zwrci si z odpowiedzi. Obie zaczy szepta do
siebie.
- Nic nie wie - oznajmia jedna.
- Jest jej przyjacik czy nieprzyjacik? - spytaa druga, w dziecinny sposb poruszajc
rkami.
W kocu Anad odrzeka:
- Jest moj matk.
Cisza i miechy. Nimfy gaworzyy ze sob, jakby Anad wcale z nimi nie byo.
- Mwiam ci.
- Jest stara.
- I myli, e takie z niej cudo.
Jedna z nimf przechylia powoli szyj i umiechna si uwodzicielsko.
- Anad, spjrz na mnie. Jestem pikna?
Druga potrzsna dugimi wosami, rwnie zabiegajc o uwag Anad.
- Ma zwid skr, nie patrz na ni, spjrz na mnie.
Anad przygldaa si na zmian, to jednej, to drugiej. Byy mode, smuke, nosiy stroje z
przezroczystej tkaniny, a dugie wosy ozdobiy kwiatami.
- Obydwie jestecie bardzo adne.
- adniejsze ni Selene?
- Jestecie inne, ona nie jest taka jak wy...
- Mwiam ci, ona nie jest nimf. A ty? Jeste nimf?
- Jestem czarownic.
Obie zamilky w jednej chwili, spojrzay na Anad przeraonym wzrokiem i zanurzyy si
w wodach rzeki.
- Zaczekajcie, jestem czarownic Omar. Nie jestem Odish, nie zrobi wam nic zego.
Ale nimfy zdyy ju znikn.
Anad wci podaa za Apollem, brzegiem rzeki, pod gr, powoli wspinajc si ku
wskiej lodowej dolinie.
Apollo zamiaucza, pokazujc swojej pani pikny nadjeziorny krajobraz w otoczeniu
wysokich szczytw. Anad, pomimo smutku, jaki budzio w niej wiato wschodzcego soca,
poczua mocniejsze bicie serca. To byo jej jezioro.

Rwnoczenie w wiecie bez czasu i kontrastw pojawia si kolejna posta, co


wprowadzio zamieszanie wrd zielonych lenych ludzikw.
- Ty tez szukasz Selene?
- Jeste inteligentna?
- Tak inteligentna jak Anad?
- Nie przybya tutaj na sonecznym promieniu.
- Jak si tutaj dostaa?
Stanowczy gos uciszy sowne przepychanki.
- Cisza! Ona jest moim gociem. Nazywa si Criselda i to ja j tutaj przyprowadziam.
Nie chc sysze ani jednego sowa wicej... Rozumiemy si?
Ludziki zrozumiay, co si do nich mwi, i zamilky. Bay si tego gosu i byy mu lepo
posuszne. Nalea do Salmy.
Criselda rozejrzaa si przezornie i popatrzya na zegarek.
- No, dobra, gdzie jest Selene?
Salma potoczya dookoa wzrokiem.
- Mroczny wiat jest nieprzewidywalny. To ona do nas przyjdzie.
Ale Criselda bya niespokojna.
- Nie moemy czeka. Selene jest niebezpieczna, a dziewczynka wanie jej szuka.
- Chcesz odnale Selene, zanim zrobi to dziewczynka? Radzi sobie, popatrz na moj
rk.
Criselda spojrzaa ukradkiem na rk Salmy. Pozostaa jednak przy swoim.
- Taka bya umowa. Ja zajmuj si Selene, a ty zapominasz o Anad.
Salma zamilka, a cisza, jaka zapanowaa, oznaczaa zgod. Odish nie omieszkaa jednak
doda:
- Jest jeszcze co.
Criselda zaczerpna powietrza.
- Tak przypuszczaam. To ty do mnie przybya i nie zrobia tego z pobudek
altruistycznych. Czego chcesz, Salmo?
- Bero wadzy naley do mnie.
Criselda pooya donie na biodrach.
- Absurd. Bera wadzy moe uy jedynie wybranka.

Salma potara do o do.


- Nie wierz do koca w przepowiedni, ale odczuwam moc bera.
Criselda nie miaa najmniejszej ochoty da za wygran.
- Umowa bya jasna. Wszystko ma zosta takie, jakie byo dotd. Jeli wybranka umrze,
zanim nastpi koniunkcja, ani wam, ani nam nic si nie stanie.
Salma szybko potwierdzia:
- Oczywicie.
- W takim razie bero powinno znikn - zaznaczya Criselda.
Nagle Salma przyoya do do ust, kac jej zamilkn.
Ze szczeliny w jaskini doby si gos hrabiny.
- Salmo, wiem e przebywasz w towarzystwie Omar. Przyprowadzia j dla mnie? Jest
modziutka?
Salma kazaa Criseldzie zachowa milczenie. Wyja swj atame i potrzsna nim
mocno.
- Na moc Mrocznego wiata zaklinam ci, hrabino, aby trwaa we nie, dopki bero
krlowej matki O nie wydobdzie ci z niego wraz z zapomnieniem wypeniajcym tw pami.
I podczas gdy Salma z ca si spoytej uprzednio krwi recytowaa swoj psalmodi, pnie
stuletnich dbw pochyliy si, gazie zatrzeszczay, a silny wiatr, jaki si rozpta, o may wos
nie porwa ze sob krgej Criseldy, przytrzymujcej si rozpaczliwie korzeni. Starsza kobieta
zmruya oczy w oczekiwaniu i nadziei, e potne zaklcie Salmy i jej zdrada nie wpyn
destrukcyjnie na ni sam.
To, co najtrudniejsze, dopiero j czeka.

ROZDZIA XXXI
WYBRANKA
Nad brzegiem jeziora roio si od piknych kobiet, czeszcych wosy i przegldajcych
si w wodnym odbiciu.
Anad poczua ucisk w sercu. Co jej mwio, e wrd tych kobiet kryje si rwnie
Selene.
Ale ktra z nich? Dziewczynka nie moga rozrni tak dobrze znanej intensywnej
czerwieni wosw. wiato zacierao kolory i nie pozwalao dostrzec kontrastw. Anad zacza
szuka matki, szepczc raz po raz:
- Selene? Widziaa gdzie Selene?
Nimfy nie okazay si pomocne. Wskazyway niedbaym gestem gdzie w przestrze,
narzekajc, e Selene jest antypatyczna i kontynuoway niekoczc si kpiel... A, minwszy
zakole, Anad dostrzega matk, czciowo zasonita przez wierzb.
Klczaa na brzegu. Czeszc wosy, podpiewywaa co pod nosem, by moe nucia
starodawn pie. Jej dwiki przypominay Anad piosenk z dziecistwa. To bya ona. To bya
Selene.
- Mamo!!! - krzykna, rozkadajc ramiona.
Ale Selene nie odwzajemnia gestu, nie wycigna rk, by przyj crk. Przeciwnie.
Osonia si, przyciskajc donie do piersi i skulia si wystraszona.
- To ja, mamo, to ja, Anad, nie poznajesz? - powtarzaa bagalnie Anad.
Selene miaa w oczach szalestwo, zagubienie kogo, kto bdzi po tylu wiatach, e ju
nie potrafi odnale drogi powrotnej. Spogldaa z uwag w gb jeziora.
- Wpado mi, wpado mi i nie mog wydosta. Nikt nie chce mi pomc. Chc, eby kto
ni pomg.
Anad podya za wzrokiem matki i wypatrzya co w rodzaju zotej gazki, zanurzonej
w wodzie na wp ukrytej pord trzcin i muu. Jezioro byo gbokie, a jego wody tak zimne, e
ktokolwiek odwayby si w nie zanurzy, przepaciby to yciem. Nie. Odzyskanie przedmiotu,
ktrego domagaa si Selene, byo niemoliwe.
- Przybyam, eby cie odnale, musimy std ucieka - wyszeptaa Anad, chwytajc j za
rk.

- Zostaw mnie, nigdzie si nie rusz bez mojego bera - odpara stanowczo Selene.
Nachylia si ponownie ku jezioru, odwracajc si plecami do Anad. Nimfy rozemiay
si.
- Selene chce swojego bera, eby by najpikniejsz ze wszystkich.
- I najpotniejsz.
- eby wykoczy wszystkie Tsinoulis.
- Zamknijcie si! - rykna z nienawici Selene.
Anad przeszy dreszcz. Gos matki rni si od tego, jaki pozosta w jej pamici. Nie
byo w nim ladu czuoci. Brzmia metalicznie jak dwik monet przewracajcych si w
skarbonce.
- Mamo - wypowiedziaa z wielkim wysikiem, przecigajc sylaby.
Wiele j to kosztowao, ale postanowia nie da atwo za wygran.
- Czego chcesz?
- Ciebie. Kocham ci , mamo.
Selene odwrcia si gwatownie jak w gotowy do ataku. Jej twarz znalaza si tu przy
twarzy Anad.
- Jeli mnie kochasz, jeli naprawd mnie kochasz, zwr mi moje bero.
Anad spojrzaa w gb jeziora o fioletowych wodach. Zacza si rozbiera, powoli, a
wszystkie ciuchy, jakie na sobie miaa, znalazy si na ziemi, rzucone na brzeg.
- Nie rb tego, gupia dziewczynko, to ci zniszczy.
- Nie zwracaj jej bera, to jedyne, czego pragnie.
Tym razem to Anad nakazaa im zamilkn.
- Cisza!
Nastpnie spojrzaa na Selene i zapytaa:
- Jeli zdobd bero, pjdziesz ze mn?
Selene, nie odwracajc si w jej stron, potwierdzia gestem obkanej.
Anad zaczerpna powietrza i z kamienia, na ktrym staa, wykonaa bezbdny skok do
jeziora. Woda wzburzya si i pochona dziewczynk.
Nagle Selene rozoya rce nad tafl jeziora. Nie widziaa dna, nie moga dostrzec zotej
gazi, w ktrej uwiziona bya jej wola.
- Anad, Anad, wracaj! Anad, Anad...

W jej oku bysno wiateko strachu, zaczo j ogarnia przeraenie.


Nimfy, obojtne na jej lk, zamieway si w najlepsze.
- Jezioro pokno Anad.
- Jezioro pojmao ofiar.
- Jezioro nigdy nie zwraca, co raz zabrao.
- Ofiara zostaje uwiziona pord trzciny, jej wosy zapltuj si w glony.
- Nigdy nikt nie powraca z zimnych wd.
Selene powoli zaczynaa odzyskiwa wiadomo. Nie potrafia oszacowa, jak dugo
Anad przebywaa pod wod. Pomagaa zostawione na brzegu ubranie i przyoya do niego
twarz. Obwchiwaa je, jak uczyniaby to kada wilczyca, i zawya z blu. Nagle zwrciy jej
uwag dobywajce si z gbiny bbelki. Wielki pstrg o inteligentnych lepiach wynurzy si
nagle, trzymajc w pyszczku bero. Selene, niepewnie wycigajc rk, schwycia przedmiot.
Pstrg potnym skokiem wydosta si z wody i wyldowa jej na kolanach. Rzuca si w
konwulsjach przypominajcych agoni. Ryba dusia si, a Selene nie wiedziaa, jak jej pomc. To
bya Anad.
- Creczko, moja liczna creczko, moja malutka Anad... wr do mnie, maleka, Selene
zapiewa ci piosenk i ukoysze w ramionach.
Pogaskaa j, ukoysaa i zanucia cichym gosem. W tym czasie konwulsje zaczy
ustpowa, petwy pstrga przemieniy si w dugie nogi i szczupe ramiona, uski w jasn skr
z niebieskimi liniami y.
- Anad?
- To ja - odpowiedziaa dziewczynka, wyczerpana wysikiem.
Selene obja j czule. Powoli wracay do niej wspomnienia z wczeniejszego ycia.
- Anad, creczko.
- Mamo - odpowiedziaa Anad, trzsc si z zimna i tulc do piersi matki.
Ciepo tych obj skruszyo ostatnie lody obojtnoci, jakie zawadny sercem Selene w
chwilach obkania.
- Co ty tutaj robisz? Jakim cudem si tu znalaza?
Anad zerkna na zegarek. Nie miay chwili do stracenia.
- Przybyam wraz z ostatnim promieniem soca, powinnymy wrci razem z
pierwszym. Idziemy.

Ale Selene jej nie usuchaa. Spojrzenie miaa utkwione w berle, ktre sama upucia na
kamienie. Pochwycia bero, otara je o sukienk i potrzsna nim.
- Proroctwo.
Anad nie zrozumiaa.
- Wypenia si proroctwo - powtrzya Selene.
Obmacaa torb swojej crki, wyja ze rodka atame z ksiycowego kamienia i
wymwia sowa:
Soca dosidzie ca sob,
W rku ksiyca grona bro.
Anad powoli zacza pojmowa, o co chodzi. Selene otworzya medalion, zawieszony na
szyi dziewczynki i rozemiaa si na widok zdjcia w rodku.
- Moja dziewczynka. Nie chciaam zabiera tu ze sob nic twojego, nawet zdjcia, ale tak
bardzo pragnam, eby przy mnie bya...
Anad zadraa.
- Przybya tutaj z wasnej woli?
- Tak.
- Nie staraa si uwolni od Odish?
- Nie, chciaam tylko oddali si od ciebie.
Anad dowiadywaa si tylu nowych rzeczy, e nie bya w stanie wszystkiego od razu
przyswoi.
- Dlaczego?
- eby odwrci ich uwag. Kiedy uwierzyy, e daam si skusi, skupiy swoj uwag
na mnie, oddalajc si tym samym od prawdziwej wybranki.
- A wic to nie ty jeste wybrank?
Selene przygldaa si dziewczynce.
- Jeszcze si nie zorientowaa...?
Anad trzsa si z zimna i strachu.
- To ty jeste wybrank, kochanie.
- Nie, to niemoliwe - zareagowaa stanowczo Anad, czujc, jak paraliuje j strach.
Selene tymczasem melodyjnym gosem wyrecytowaa proroctwo O:
Pewnego dnia przybdzie ona,

wybranka, potomkini Om.


We wosach ogie bdzie niosa,
na ciele uski, skrzyde furkot,
a w gardle charkot,
w oku mier.
Soca dosidzie ca sob,
W rku ksiyca grona bro.
Anad suchaa w ciszy. To niemoliwe, Selene musiaa si myli.
- Moesz widzie duchy zmarych i rozumiesz zwierzta, mwisz ich jzykiem. Jeste
wybrank. Wiedziaam o tym, ju wtedy, gdy bya dzieckiem. Kometa zapowiedziaa twoje
narodziny.
Anad nie dopuszczaa do siebie tej myli, to nie ona nosia ogie we wosach. Chyba e...
zacza co podejrzewa. Selene wiedziaa, o czy myli. Wycigna rk w kierunku medalionu,
ktry Anad miaa zawieszony na szyi i wskazaa may rudy kosmyk.
- To s twoje wosy, Anad. Obciam ci, kiedy bya maa.
- Nieprawda! Kamiesz! - upieraa si Anad.
Selene nalegaa:
- Od zawsze farbuje wosy, twoje i moje. Na zmian. Prawdziwy kolor twoich wosw
jest inny, jeste ruda.
Do Anad zaczynao powoli dociera. Przypomniaa jej si reakcja Eleny, gdy ujrzaa j z
umytymi wosami.
- A wic to ty... celowo wprowadzia wszystkich w bd.
- Razem z Demeter postanowiymy ci chroni i przekona pozostae czarownice, e to
ja jestem wybrank. Kometa, ktr Odish wypatrzyy, pojawia si przed pitnastu laty, kiedy si
urodzia.
Anad poczua zawrt gowy.
- Daa si pojma celowo. Zrobia to dla mnie?
Selene czua, e jeszcze chwila i Anad osunie si zemdlona na ziemi.
- Anad, spjrz na zegarek. Tutaj czas stoi w miejscu. Musisz wraca, ja bd ci osania.
Ubierz si.
Wkadajc ubranie, Anad przekonywaa matk, by posza z ni. Nie miaa zamiaru da

atwo za wygran.
- Przybyam po ciebie, musimy ucieka razem, we dwie.
Selene posmutniaa.
- Nie mog, Anad. adnej Omar nie udao si nigdy std wyj. yjemy tutaj, nad
brzegiem jeziora, uwizione na zawsze. Tracimy pami i zudzenia. Tym razem daam si
schwyta, eby nie cierpie. Nie wiedziaam, e uda ci si tu dotrze. Chciay, ebym ci
wyeliminowaa.
- Mnie?
- Hrabina co podejrzewa. Dlatego zabraam ze sob bero i cisnam je do jeziora. Salma
jest niebezpieczna. Nie wybaczy ci, e stracia przez ciebie palec.
- Przeze mnie?
- Uciekaj, Anad, i ukryj si do czasu, a posidziesz wiedz, jak posugiwa si berem
wadzy. Nie doszo jeszcze do koniunkcji gwiazd, jeszcze masz czas.
Bero poyskiwao w caym swym splendorze. Anad poruszya si, by je podnie, lecz
Selene j ostrzega:
- Nie dotykaj!
- Dlaczego?
- To jest bero O i posiada wielk moc. Sprawio, i Salma zbuntowaa si przeciw
hrabinie, a ja oszalaam.
- Dobrze, nie dotkn go, ale musisz i ze mn. Kto powinien zabra ze sob bero. We
je ty.
- Nie, Anad, ja zostan tutaj i zawsze bd pikna. Gdy ogarnie ci smutek, bdziesz
moga przyj nad jezioro i odwiedzi mnie. Bd umiecha si do ciebie spod wody.
- Jeli ty nie idziesz, ja te zostaj. Pod wod bd czesa wosy, umiecha si do
mczyzn i wieci szalonymi oczami - postawia si Anad.
Selene protestowaa.
- Nie ma mowy. Przesza dug drog i wszystkiego dokonaa sama. Uwaam, e nie
powinna zostawa w tak smutnym wiecie, jak ten. Twoje miejsce to prawdziwy wiat, ycie
wrd innych Omar. Jeste wybrank, Anad. Gdy nadejdzie waciwy czas, czeka ci
wypenienie proroctwa, syszysz mnie?
- Przybyam tu po ciebie - Anad pozostawaa niewzruszona - i bez ciebie nie zamierzam

si std rusza.
Selene wiedziaa, e crka jest rwnie uparta jak ona sama. Podniosa si.
- W porzdku, pjd z tob.
Anad spojrzaa na zegarek. Wskazywa czwart trzydzieci, a soce wschodzio o
sidmej. Zd na czas?
U boku Selene powrt by atwiejszy. Matka bezzwocznie poprowadzia Anad na len
polan, unikajc zrcznie prowokacji nimf i zuchwaych okrzykw chochlikw. Bya jedn z
mieszkanek tego niezwykego, absurdalnego wiata, sprawiaa wraenie pewnej siebie i radosnej,
a Anad czua si pokrzepiona jej wyjanieniami, rzucajcymi inne wiato na przeraajce
posdzenia o zdrad.
Odrzuciwszy zwyczaje wilczycy, ktra nigdy nie rozstaje si ze stadem, Selene
zachowywaa si jak przebiega lisica, co oddalajc si od swojego potomstwa, zwodzi
myliwych i zmylnie ich prowokuje. Selene zdradzia wasny klan, by dziki temu oszuka
Odish. Wszystkie czarownice, zarwno Omar, jaki i Odish, uwierzyy, e to ona jest wybrank.
Selene znakomicie odegraa swoj rol, skupiajc na sobie spojrzenia, a zasaniajc
prowokujcym rudym odcieniem swoich wosw brzydul Anad, niewinn dziewczynk,
czarownic nieposiadajc jakoby wystarczajcych mocy, by zosta poddan inicjacji.
Ale zabrako jej czasu, by pomylnie zrealizowa plan do koca. Odish uprowadziy j,
zanim zdya odda Anad pod opiek Valerii. Strategia, ktr przez wiele lat opracowywaa
wsplnie ze swoj matk Demeter, wydawaa si chybiona.
A jednak po znikniciu Selene, przeznaczenie Anad zaczo si wypenia, nieubaganie,
krok po kroku, niemal z matematyczn precyzj.
W drodze powrotnej wiara Anad napenia nadziej Selene, ktra pozbawiona przeszoci
nie wierzya ju we wasne ycie. Crka sprawiaa, e przypomniao jej si to, czego ju nie
pamitaa - co to miech, cierpienie, strach. Std tez wzia si sia niepokoju, jaki j ogarn, gdy
zbliyy si do lenej polany.
- One wiedz, e tu jeste. Czekaj na nas. Bd prboway uniemoliwi ci powrt wyszeptaa.
Anad take wyczuwaa niebezpieczestwo. Zegarek wskazywa szst. Zostaa im
godzina. Ile to jest jedna godzina w miejscu bez czasu? Musiaa polega na swoim zegarku.
- Anad, licznotko, wiedziaam, e przyjdziesz.

Anad i Selene zatrzymay si zaskoczone. Na ich drodze wyrosa posta czarujcej i


sodkiej Cristine Olav.
- Nie wiesz nawet, jaka jestem szczliwa, widzc ci ca i zdrow, a przy tym rwnie
pikn jak w moich wyobraeniach. Oszustka Selene nigdy nie wierzya, e mogaby j
przesoni, ale tak wanie si stao. Jeste wysza od swojej matki, Anad, smuklejsza, modsza,
pikniejsza i posiadasz moc wybranki.
Selene, blada jak kreda, zasonia Anad uszy.
- Nie suchaj jej, nie wierz w ani jedno sowo, ktre wypowiada.
Donony miech Cristine rozbrzmia w lesie.
- Nic jej nie powiedziaa , Selene? Wiesz, e j kocham, kocham j rwnie mocno jak ty.
Nie chc dla niej niczego zego. Nie powiedziaa jej prawdy?
Selene stana midzy nimi.
- Jeli mwisz prawd i twierdzisz, e j kochasz, pozwl nam przej.
- Ach, nie, Anad naley zarwno do mnie, jak i do ciebie, Selene. Raz udao ci si mnie
oszuka, ale nigdy wicej to si nie powtrzy.
Selene naprya si jak lwica i ruszya w stron pani Olav. Z jej oczu zion ogie tak
intensywny, e a Anad zrobio si al sodkiej, kruchej, piknej nordyckiej damy.
- Odsu si! - rykna Selene.
Krucho pani Olav bya jednak pozorna. Jej ciepy gos mia si elaza, a za nim
skrywaa si moc znacznie przewyszajca t, ktr dysponowaa Selene. Sia, jak daj tysice
lat oraz niemiertelno.
- Nie, kochana, nie odsun si ani nie pozwol wam odej. Podzielimy si ni wsplnie.
Jak w rodzinie. Anad, przypomnij sobie, czy to nie w moich ramionach znajdowaa
pocieszenie? Czy to nie ja sprawiam, e poczua si szczliwa? Traktowaam ci jak wasn
crk. Czy kiedykolwiek ci skrzywdziam? Strzegam ci w Taorminie i chroniam przed Salm.
Pod postaci kocicy ukryam si za twoj szaf. Powiedz o tym wszystkim Selene, bo gdy mwi
jej to sama, nie chce mi uwierzy.
Anad nie wiedziaa, co myle. Pani Olav sprawiaa, e czua si zagubiona. Mwia
prawd, a co wicej, wydawao si, jakby wsplnie z Selene zawary jaki ukad. Znay si? Jakie
prawa rocia sobie pani Olav?
Selene odepchna j.

- Nie suchaj jej, Anad, ona kamie. Uciekaj, promie soca zaraz si pojawi. Uciekaj
std. Nie daj si schwyta w puapk.
Anad przez kilka sekund si wahaa, po czym z pewnoci siebie spojrzaa pani Olav
gboko w oczy.
- Wierz w to, co mwisz, ale pozwl nam odej.
Pani Olav mrugna powiekami. Anad dostrzega z, malek z, ukryt pod powiek.
Czy to moliwe? Jej wargi dray, poruszane wzruszeniem.
- Wierzysz mi?
Selene schwycia j za rk.
- Wystarczy tego, Anad, nie patrz jej w oczy, nie...
Ale Anad nie usyszaa matki, przeciwnie, kontynuowaa niebezpieczn gr z Cristine
Olav.
- Pozwl nam odej.
- Czy tego wanie chcesz, Anad?
- Tak.
- W porzdku, zatem odejdcie.
- Obie? - Anad oczekiwaa potwierdzenia.
- Jeli tego chcesz...
Anad, podajc za impulsem, obja Cristine Olav i pozwolia si otuli szczupym
ramionom piknej damy. Czua jej ciepo i afekt. Zanim si z ni poegnaa, pocaowaa j w
policzek.
Potem, ku jej zdziwieniu, pani Olav przemienia si w eleganck bia kocic i znikna.
Anad i Selene dotary na polan kilka minut przed sidm. Ale nie byy tam same.
Oczekiway na nie Criselda i Salma.
Wszystkie cztery zamilky. Salma wysilia si na umiech powitalny.
- Witajcie, mylaymy, e ju nie przyjdziecie.
Criselda, poczciwa Criselda razem z Salm? Co to miao oznacza? Co si wydarzyo?
Anad i Selene przyglday si na zmian obu kobietom, starajc si osdzi, ktra z nich
jest bardziej niebezpieczna i nieprzewidywalna.
- Wypenij wit misj, staruszko Omar.
Criselda dobya swojego atame, spojrzaa na Selene, nastpnie na Anad.

- Nie zrobi tego w obecnoci dziewczynki. Niech odejdzie. Gdy powrci do wiata
rzeczywistego, wykonam zadanie.
Anad zaprotestowaa.
- Nigdzie nie id bez mojej mamy.
Wtedy Salma pokazaa jej do, u ktrej brakowao palca serdecznego.
- Dziewczynk zajm si ja. Mam z ni rachunek do wyrwnania. Ty zajmij si
wybrank. Nie doszo jeszcze do koniunkcji, moesz j powici, nie jest potrzebna ani wam,
ani nam. Oddaa ywe dziecko, a mnie nabraa, e karmi si jego krwi.
Criselda, ledzc uwanie wiato przenikajce polan, spojrzaa bagalnym wzrokiem na
Anad i Selene.
- Uciekajcie z promieniem! - wykrzykna.
I z nieoczekiwan si i zwinnoci wymierzya atame w stron Salmy.
Selene wydobya z siebie krzyk. Anad nie nadaa za biegiem wydarze.
Zdezorientowaa j niespodziewana reakcja Criseldy, ktra zamiast wypeni swoje
przyrzeczenie i wyeliminowa Selene, zaatakowaa Salm. Dziewczynka chciaa wyruszy jej z
pomoc, signa po swj atame, wykuty w tyglu Wyc, ale byo ju za pno.
Criselda pada raona przez Salm, martwa albo pozbawiona wiadomoci.
Salma ze zdziwieniem przygldaa si lecej na ziemi kobiecie.
- Nigdy nie zrozumiem Omar. S zdolne powici si dla innych. Jakie to absurdalne i
gupie!
- Jest wiele rzeczy, ktrych nie zrozumiesz, Salmo - prowokowaa j Selene. - Moe
jedyn gupi tutaj jeste ty sama. Mam bero. Odsu si albo bdzie po tobie.
Anad dostrzega na ciemnym firmamencie Mrocznego wiata pierwszy promie soca.
Selene rwnie go zauwaya.
- ap go, szybko - rozkazaa Selene.
Salma zbliya si do Selene z wycignit w jej stron rdk i o may wos zraniaby j
tak samo, jak chwil wczeniej Criseld, gdyby nie byskawiczna interwencja Anad, ktra
przemienia si w zwielokrotnion iluzj samej siebie i dosiga kobiety swoim ksiycowym
atame. Tym razem wykuta w gbinach ziemi bro zachowaa si, jak powinna. Sprawia, e
niszczycielskie zaklcie wypowiedziane przez Salm obrcio si przeciwko niej samej i zranio
j w rami z tak si, e a krzykna z blu i upucia rdk.

Bl Salmy wywoa burz. Anad i Selene olepiy byskawice. Otoczy je cie. Moc
Salmy prezentowaa si teraz w caej okazaoci. Obie czuy na sobie jej szpony, uciskajce,
duszce, dobierajce si do ich serc, wyciskajce z nich krew. Selene chwycia Anad w ramiona,
eby j osoni, Anad z kolei poczua, jak bero, niczym magnes, domaga si, bu uchwycia je w
donie. Bez chwili zwoki wyrwaa i insygnium z rk matki i potrzsna nim zdecydowanym
ruchem, mierzc w Salm.
- Zniszcz niemierteln i przywr nas do wiata, gdzie istnieje czas!
I w tym miejscu pami Anad si urywa. Tutaj kocz si wspomnienia zagubienia i
chaosu. Wspomnienie potnej eksplozji i silnych ramion Selene, nioscej j w stron promienia
soca i nakazujcej na niego wsi, wspomnienie gosu Criseldy, przynaglajcej Selene i
Apolla, aby ruszali w drog, wspomnienie ich obu, Selene i Anad, udajcych si, z pierwszym
promieniem wschodzcego soca, w podr ze wiata bez kontrastw i czasu ku jasnoci i
wiatu.
Apollo, dotknwszy ziemi, zamiaucza w socu budzcego si nowego dnia.

ROZDZIA XXXII
CIAR PROROCTWA
Anad tulia si do Selene, szlochajc. Ponownie bya dziewczynk, ma dziewczynk, w
ramionach swojej matki.
- Naprawd j unicestwiam?
- Tak, kochanie, Salma zostaa rozbita.
- Zatem...?
Selene wskazaa na niebo.
- Doszo do koniunkcji planet. Zadziwiajce. Widzisz? S ustawione, jedna za drug.
Merkury, Wenus, Mars, Jowisz, Saturn, a tu, obok nas, s Ziemia, Ksiyc i Soce... Moesz
wada.
Anad obserwowaa zjawisko z zapartym tchem. Byo niezwyke i doprawdy pikne.
Oderwaa wzrok od nieba.
- Co si stanie z ciotk Criseld?
Selene pogaskaa j po wosach i umiechna si.
- Przegldaa si ostatnio w lustrze?
Anad przetara zy i pokrcia przeczco gow. Na jej gowie rozbysn promie soca.
- Pomie we wosach - wyszeptaa wzruszona Selene.
- Naprawd? Mam czerwone wosy?
- Kiedy ostatnio uywaa szamponu?
- Jakie ptora, dwa miesice temu.
- Musimy natychmiast ufarbowa ci wosy.
Anad poja, jak wielka ciy na niej odpowiedzialno.
- Elena zorientowaa si we wszystkim, kiedy na mnie spojrzaa. Myl, e Karen te.
Dlatego zawiadomiy Criseld, a ona zgodzia si wzi udzia w farsie zaaranowanej przez
Salm.
- Moliwe.
Anad drczya jedna wtpliwo.
- Dlaczego Salma chciaa, eby Criselda ci unicestwia?
Selene odpowiedziaa bez wahania.

- eby broni si przed hrabin. Hrabina nie pozwoliaby Salmie zniszczy wybranki.
Potrzebuje jej, by przetrwa. Jej czas upywa, dobiega koca, a tylko wybranka posiada klucz do
jej niemiertelnoci.
- Jaki klucz?
- Bero wadzy, ktre poozy kres Omar.
Anad bya bardzo wystraszona. Przygldaa si byszczcemu beru, ktre trzymaa w
doni.
- Nawet nie wiem, jak to zrobiam. Wypowiedziaam sowa podyktowane przez bero.
Selene zamylia si.
- Demeter i ja chroniymy sekret prawdziwej wybranki. Nikt nie zna prawdy, moe
jedynie Valeria co podejrzewa.
Anad zaprzeczya.
- Nie, bya przekonana, e to ty ni jeste. W rzeczywistoci wszyscy myleli, e jeste
wybrank, z wyjtkiem Gai.
Selene wykrzywia usta w zoliwym umieszku.
- Gaya! Z pewnoci si ucieszy, gdy zorientuje si, e miaa racj!
Wstaa, a Anad posza za jej przykadem.
- Nie jestem gotowa.
- Wiem, Anad, dlatego bdziemy musiay utrzyma wszystko w tajemnicy i nie wyjawia
sekretu, dopki nie nadejdzie odpowiednia chwila.
- Gdy bya maa, miaa ciemne wosy?
- Tak.
- Jakim wic sposobem udao ci si wprowadzi w bd Criseld i reszt?
- Kiedy si urodzia, razem z twoj babk przyjechaymy w Pireneje, gdzie nikt nas nie
zna, i postanowiymy tutaj zamieszka. Demeter rozpucia pogosk, e mnie ukrywa i e od
dziecistwa farbuje mi wosy na ciemny kolor. Ale to nie pomogo, no Odish ju trafiy na mj
lad.
Anad odetchna i nabraa w puca wieego porannego powietrza. Przyjrzaa si
jesiennym kolorom, kontrastom wywoywanym przez wiato, na nowo przyzwyczajaa wzrok do
ochry, ci, rdzy, jej wzrok spocz na czerwieniach, pomaraczach i fioletach. Jake pikny by
jej wiat! Jakie to cudowne uczucie by godnym! Jake sodko mc ugasi pragnienie! I jak

wspaniale by zmczonym!
- Biedna ciotka Criselda.
- Ja przetrwaam, wic moe uda si i jej. Mona przetrwa w nicoci.
- Ale ty jeste silniejsza.
Selene popatrzya na ni zdumiona.
- Naprawd tak mylisz?
Anad potwierdzia z przekonaniem.
- Ciotka Criselda to istna katastrofa, horror, nie ma najmniejszego pojcia o...
Selene wybuchna szczerym miechem.
- Nie powiedziaa ci?
- Czego?
- To ona bya nastpczyni Demeter. Ona utrzymywaa plemiona zjednoczone. To ona
opiekowaa si tob i chronia ci.
Anad nie krya zdziwienia.
- Ale przecie sprawiaa wraenie, jakby...
- Nie daj si zwie pozorom. Omar nigdy nie s tym, na kogo wygldaj.
- Ani Odish - wyszeptaa Anad, mylc o pani Olav.
Selene byskawicznie przyja pozycj startow.
- Jeden, dwa, trzy? Ostatnia szykuje niadanie!
- Zaczekaj! - krzykna Anad. - musisz wyjani mi histori z Maksem!
Domy handlowe byy przepenione ludmi. Anad nie pamitaa, by kiedykolwiek czua
si bardziej szczliwa ni tego popoudnia na zakupach z Selene. Razem z matk postanowiy
wykupi wszystkie rzeczy z dziau z nowociami.
- Naprawd, mog sobie kupi ten sweter? Skd mamy tyle pienidzy?
Selene rozejrzaa si dyskretnie.
- To taki znany wszystkim sekret. Byam czarownic Odish i to jest moje honorarium.
- Ale jeli wydamy wszystko, znw bdziemy biedne.
- Ach, Anad, utracjuszka ze mnie, to prawda, dlatego z tak atwoci przyszo mi
wyprowadzi je w pole. Szybko uwierzyy, e daam si skusi. Uwielbiam diamentowe
bransoletki, kawior i szampana.
- Nie baa si?

- Bardzo.
- W ktrym momencie najbardziej?
- Kiedy musiaam przekona Salm, e wykrwawiam niemowl.
- Ale straszne!
- Chocia musz przyzna, e s korzyci. Nigdy nie umrzemy z godu, zapewniam ci!
Opuciy sklep z tyloma torbami, e ledwie byy w stanie wszystkie udwign. Przy
wejciu natkny si na Marion. To Anad j rozpoznaa.
- Marion!
Marion nie zorientowaa si w pierwszej chwili, kto j woa.
- Anad?
Anad ucaowaa j w policzek z tak naturalnoci, jakby byy starymi przyjacikami.
- Dziki za ciuchy, ktre mi poyczya. Bardzo mi si przyday.
Marion staa jak przymurowana.
- Nie ma za co, ja... Czy to prawda, e wyjedasz?
- No, tak. Wyjedamy daleko std.
- Dokd?
- Na pnoc - rzucia od niechcenia Anad.
- Nie, na poudnie - poprawia Selene.
Anad wzruszya ramionami.
- Jeszcze nie ustaliymy.
Selene rozemiaa si i wskazaa na ubranie.
- Na wszelki wypadek kupiymy wszystkiego po trochu.
- Ach, przednie zabawa - uznaa Marion.
Anad potwierdzia.
- Tak, to prawda, niele si ubawiymy.
Ju si miay egna, gdy Marion zoya nieoczekiwan propozycj.
- Masz ochot pj z nami gdzie w najblisz sobot?
Anad zamylia si przez sekund.
- Byoby fantastycznie, ale ju jestem umwiona. W kadym razie przed wyjazdem sama
zorganizuj imprez.
- Imprez? - zdziwia si Selene.

- Tak, imprez urodzinow. Moj imprez urodzinow. Marion, czuj si zaproszona.


- Och, dzikuj, ja... Szkoda, e nie byo ci na mojej...
- Nie przejmuj si, u mnie bd wszyscy. Przedstawi ci mojej najlepszej przyjacice,
ma na imi Clodia.
- Clodia, wietnie.
- Zobaczysz, jaka jest fajna. Podcina garda krlikom, e a nie sposb oderwa od niej
oczu. Jest genialna.
Marion poblada.
Anad ucaowaa j na poegnanie.
- Nie bj si, tylko krlikom.
Marion wysilia si na umiech i obrcia na picie. Na ulicy Selene wzia Anad pod
rk i szepna:
- Prosz bardzo, trzy pieczenie na jednym ogniu.
- Ani jednej.
- Jak to ani jednej?
- W sobot mam spotkanie nad jeziorem z ciotk Criseld. Zamierzam urzdzi imprez
urodzinow, a Clodia, moja najlepsza przyjacika, bdzie honorowym gociem. Zobaczysz, jak
ciacha szyj krlikowi.
Selene patrzya na crk osupiaa.
- Widz, e umkno mi par rzeczy.
Anad przytakna:
- Duo rzeczy.

Wspomnienia Leto
Krocz i omijam ciek ycia. Zatrzymuj si przy rdach, by zaczerpn z nich wieej
wody i przed chwil odpocz. Rzucam jedno lub drugie zdanie w stron wsptowarzyszy tej
podry, chciwie oczekujc odpowiedzi na stawiane im pytania.
Ich sowa staj si dla mnie jedynym wiatem, jakie rozjania moj wdrwk.
I adna to dla mnie pociecha, e ona, wybranka, rwnie bdzie musiaa przeby mudn
drog, skpan w blu i we krwi, ten szlak wyrzecze, ktry samotno oraz wyrzuty sumienia.
Ona, tak jak i ja, zmaga si bdzie z kurzem wycieajcym trakt, z zimnem i z upaem.
Lecz si nie cofnie, nawet na krok.
Chciabym jej yczy, by omin j gorzki smak rozczarowania, jednak uczyni tego nie
mog.
Bowiem wybrank czeka jej wasna podr, a swe stopy porani na przeszkodach, jakie
zostan przygotowane specjalnie dla niej.
Nie dam rady wspomc wybranki, kiedy jej przyjdzie przeyka gorycz, jakiej dowiadczy,
ani nie zdoam osodzi jej ez jeszcze niewylanych.

ROZDZIA XXXIII
NIEPEWNA PRZYSZO
Zimne wody jeziora delikatnie marszczy wiatr. Anad przemierzya brzeg z zapaem, nie
odrywajc ani na sekund wzroku od tafli jeziora. Wizerunek, jaki odbija si w lustrze wody,
wprowadzi j w zakopotanie i jednoczenie napawa dum. Posta modej, smukej,
dugowosej dziewczyny o kocich ruchach przypominaa Selene. Ale to bya ona. Teraz jednak
szukaa innego obrazu. Poczciwej twarzy Criseldy, uwizionej w wyniku dziaania zego czaru.
W kocu odnalaza.
- Tutaj, jest tutaj. - Anad, podekscytowana wskazaa palcem.
Selene przykucna obok niej. Obie przyjrzay si Criseldzie, ktra nad brzegiem jeziora
czesaa dugie i pikne wosy. Wydawaa si modsza, bardziej pogodna, nieobecna.
- Nie moe nas zobaczy? - zapytaa Anad.
- Wie, e na ni patrzymy. Spjrz.
I Criselda umiechna si. Wygldaa na spokojn, pogodzon z losem.
- Jest szczliwa?
Selene obja dziewczynk.
- Ty jeste wybrank i jeste caa i zdrowa, to jej wystarczy.
- I jestem ju kobiet.
- O tym nie wie, ale moe si domyla. Popatrz na ni, powiedz jej o tym spojrzeniem.
Anad posaa Criseldzie umiech, w ktrym zawieraa si nadzieja powrotu. Nigdy jej nie
zapomni.
Westchna.
- Boj si.
Selene pocieszya j.
- To naturalne. Wadza moe wywoa zawrt gowy.
- Ju mnie nie zostawisz, prawda?
- To ty zostawisz mnie.
- Ja ciebie?
- ycie rzdzi si swoimi prawami, Anad.
- Te tak miaa?

- Oczywicie.
- I wtedy poznaa Cristine Olav?
Selene poblada.
- To bardzo duga historia.
Anad doskonale o tym wiedziaa.
- Opowiesz mi j ktrego dnia?
Selene zamilka. Pogrya si w mylach.
- Ktrego dnia.
Nagle Anad zapaa si za gow.
- A niech to!
Selene przestraszya si.
- Co si stao?
Anad poderwaa si, gotowa wyruszy w drog powrotn.
- Zapomniaam na mier o wypenieniu przyrzeczenia.
- Przyrzeczenia?
- Przyrzekam zdradliwej damie i tchrzliwemu rycerzowi, e zdejm z nich kltw.
- e co?
- To, co syszysz.
- Ale...
- To bardzo duga historia - ucia Anad.
Selene zrozumiaa. Pucia do dziewczynki oko.
- Opowiesz mi j ktrego dnia?
Anad zamilka, udajc, e si zastanawia.
- Ktrego dnia.

You might also like