You are on page 1of 257

R

01

Niezgodna

Altruizm (bezinteresowno), Nieustraszono (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawo


(uczciwo), Serdeczno (yczliwo) to pi frakcji, na ktre podzielone jest spoeczestwo
zbudowane na ruinach Chicago.
Kady szesnastolatek przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi
wybra frakcj. Ten, kto nie pasuje do adnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony.
Ten, kto czy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny i musi by wyeliminowany...

Rozdzia 1

W moim domu jest jedno lustro. Za przesuwanym panelem, w korytarzu na pitrze. Nasza
frakcja pozwala mi stawa przed nim drugiego dnia kadego trzeciego miesica, tego dnia kiedy
matka obcina mi wosy. Siedz na stoku, a ona stoi za mn z noyczkami i strzye. Kosmyki
spadaj na podog martwym, jasnym krgiem. Kiedy koczy, odgarnia mi wosy z twarzy i skrca
w wze. Widz jej spokj i skupienie. Ma du wpraw w sztuce wyrzekania si siebie. O sobie
nie mog tego powiedzie. Ukradkiem zerkam na swoje odbicie, kiedy matka nie patrzy. Nie z
prnoci, tylko z ciekawoci. Wygld czowieka moe si bardzo zmieni przez trzy miesice.
Odbicie pokazuje wsk twarz, due okrge oczy i dugi cienki nos wci wygldam jak maa
dziewczynka, chocia niedawno, w cigu ostatnich kilku miesicy, staam si szesnastolatk. Inne
frakcje obchodz urodziny, ale my nie. To byoby pobaanie sobie.
Gotowe oznajmia matka i upina kok. apie moje spojrzenie w lustrze. Ju za pno, eby
odwrci wzrok, ale zamiast mnie skarci, umiecha si do naszego odbicia. Lekko marszcz brwi.
Dlaczego nie daje mi reprymendy za to, e si sobie przygldam? A wic dzi jest ten dzie
mwi.
Tak odpowiadam.
Denerwujesz si?
Przez chwil wpatruj si sobie w oczy. Dzi jest dzie testu przynalenoci, ktry pokae mi,
do ktrej z piciu frakcji pasuj. A jutro, na Ceremonii Wyboru, zdecyduj, do ktrej wstpi.
Zdecyduj o moim dalszym yciu. Zdecyduj, czy zostan z rodzin, czy j opuszcz.
Nie. Testy wcale nie musz zmienia naszych wyborw.
Racja. Umiecha si. Chodmy na niadanie.
Dzikuj. Za obcicie wosw.
Cauje mnie w policzek i zasuwa panel na lustro. Myl, e w innym wiecie moja matka byaby
pikna. Jej ciao pod szar szat jest smuke. Ma wysokie koci policzkowe i dugie rzsy, a kiedy
na noc rozpuszcza wosy, spywaj falami na ramiona. Jednak w Altruizmie musi ukrywa urod.
Idziemy razem do kuchni. W takie poranki, kiedy mj brat robi niadanie, ojciec czyta gazet i
gaszcze mnie po wosach, a matka, nucc pod nosem, sprzta ze stou wanie w takie poranki
czuj najwiksze wyrzuty sumienia, e chc ich opuci.
Autobus mierdzi spalinami. Za kadym razem, kiedy podskakuje na wybojach, rzuca mn na
boki, chocia trzymam si siedzenia.
Caleb, mj starszy brat, stoi w przejciu i trzyma si porczy nad gow. Nie jestemy podobni.

Ma ciemne wosy i orli nos ojca, zielone oczy i doki w policzkach matki. Kiedy by modszy, takie
poczenie wygldao dziwnie, ale teraz do niego pasuje. Jestem pewna, e gdyby nie nalea do
Altruizmu, dziewczyny w szkole by si za nim oglday.
Odziedziczy te talent matki do wyrzekania si siebie. Bez namysu ustpi miejsca jakiemu
nadtemu Prawemu.
Prawy nosi czarny garnitur i biay krawat typowy strj Prawoci. Ich frakcja ceni uczciwo, a
prawd widz czarnobia, dlatego tak si ubieraj.
Im bliej centrum miasta, tym domy stoj bliej siebie, a ulice s rwniejsze. Budynek, ktry
kiedy nazywa si Sears Tower my mwimy o nim Baza wyrasta z mgy; czarna kolumna na
tle horyzontu. Autobus przejeda pod wiaduktem kolejowym. Nigdy nie byam w pocigu,
chocia jed bez przerwy, a tory s wszdzie. Tylko Nieustraszeni nimi podruj.
Pi lat temu budowlacy z Altruizmu na ochotnika wymienili nawierzchni niektrych drg.
Zaczli od centrum i posuwali si ku przedmieciom, a zabrako im materiaw. Tam. gdzie
mieszkam, ulice wci s popkane i dziurawe i niebezpiecznie po nich jedzi. Ale i tak nie mamy
samochodu.
Caleb ma agodny wyraz twarzy, kiedy autobus trzsie si i podskakuje. Gdy ciska porcz,
eby utrzyma rwnowag, szara szata zsuwa mu si z ramienia. Cigle rusza oczami std wiem,
e przyglda si ludziom dookoa. Stara si widzie tylko ich i zapomnie o sobie. Prawi ceni
uczciwo, a my pene oddanie.
Autobus zatrzymuje si pod szko. Wstaj i szybko mijam Prawego. api Caleba za rami,
kiedy potykam si o buty tamtego. Mam za dugie nogawki, a nigdy nie poruszaam si z
wdzikiem.
S trzy szkoy w miecie: Nisze Poziomy, rednie Poziomy i Wysze Poziomy. Wysze
Poziomy jest najstarsza. Jak wszystkie inne budynki wok, jest ze szka i stali. Przed ni stoi dua
metalowa rzeba, na ktr Nieustraszeni wspinaj si po lekcjach i podpuszczaj si, kto wejdzie
wyej. W zeszym roku widziaam, jak jeden spad i zama nog. To ja pobiegam wtedy po
pielgniark.
Dzisiaj test przynalenoci mwi. Caleb jest starszy o niecay rok, wic jestemy w tej samej
klasie.
Kiwa gow, wchodzimy gwnym wejciem. I nagle spinaj mi si minie. Wyczuwam
atmosfer zachannoci, jakby kady szesnastolatek chcia z ostatniego dnia tutaj wchon ile si
da. Moliwe, e po Ceremonii Wyboru ju nigdy nie bdziemy chodzi po tych korytarzach bo
kiedy wybierzemy, nasz dalsz nauk zajm si nowe frakcje.

Dzisiaj lekcje mamy o poow krtsze, wic zaliczymy wszystkie do lunchu. Po nim zaczn si
testy. Ju teraz serce bije mi szybciej.
Czy ty w ogle si nie przejmujesz, co ci powiedz? pytam Caleba.
Zatrzymujemy si na rozgazieniu korytarza. Brat zaraz pjdzie w jedn stron, na wysz
matematyk, a ja w drug, na histori frakcji.
Unosi brwi.
A ty?
Mogabym mu odpowiedzie, e ju od tygodni martwi si, co pokae mi test Altruizm,
Prawo, Erudycj, Serdeczno czy Nieustraszono.
Ale tylko umiecham si i mwi:
Wcale nie.
On te si umiecha.
No to... miego dnia.
Przygryzam doln warg i id na histori frakcji. Caleb nigdy nie odpowiada na moje pytania.
Korytarze s ciasne, cho dziki wiatu, ktre wpada przez okna, wydaj si wiksze; w
naszym wieku to jedyne miejsce, gdzie spotykaj si rne frakcje. Dzisiaj w tumie uczniw
krluje nowy rodzaj energii: szalestwo ostatniego dnia.
Dziewczyna z dugimi krconymi wosami krzyczy mi prosto w ucho Cze i macha do
stojcej daleko koleanki. Rkawem kurtki dostaj w policzek. Potem popycha mnie jaki Erudyta
w niebieskim swetrze. Trac rwnowag, twardo upadam na podog.
Z drogi, Sztywniaczko rzuca i idzie dalej.
Czuj, jak piek mnie policzki. Wstaj, otrzepuj si. Kiedy upadlam, kilka osb si zatrzymao,
ale nikt mi nie pomg. Odprowadzaj mnie spojrzeniami do koca korytarza.
Takie rzeczy zdarzaj si czonkom mojej frakcji ju od miesicy. Erudycja puszcza artykuy le
mwice o Altruizmie, co zaczo wpywa na to, jak traktuje si nas w szkole. Szare ubranie,
prosta fryzura i skromne zachowanie maj sprawi, e atwiej zapomn o sobie samej, a wszyscy
inni zapomn o mnie. Ale teraz robi ze mnie cel.
Zatrzymuj si przy oknie w skrzydle E i czekam na Nieustraszonych. Robi tak co rano.
Dokadnie o sidmej dwadziecia pi Nieustraszeni udowadniaj, e s odwani, wyskakujc z
jadcego pocigu.
Ojciec mwi o Nieustraszonych obuzy. Nosz kolczyki, tatuae, ubieraj si na czarno. Ich
gwne zadanie to pilnowa ogrodzenia wok naszego miasta. Przed czym nie wiem.
Powinni wprawia mnie w zakopotanie. Powinnam si dziwi, e odwaga, cecha ceniona przez

nich najwyej, ma co wsplnego z kolczykiem w nosie. A jednak nie mog oderwa od nich
wzroku.
Sycha gwizd pocigu, dwik odbija si echem w mojej piersi. Reflektor z przodu miga, kiedy
pocig pdem mija szko i zgrzyta na elaznych szynach. Z kilku ostatnich wagonw wyskakuje
chmara chopcw i dziewczyn w ciemnych ubraniach, jedni upadaj, turlaj si, inni si zataczaj,
przechodz kilka krokw i odzyskuj rwnowag. Jaki chopak ze miechem obejmuje
dziewczyn.
Ogldanie ich to taki mj gupi zwyczaj. Odwracam si od okna i przeciskam przez tum do
sali, w ktrej mam lekcje historii frakcji.

Rozdzia 2

Testy zaczynaj si po lunchu. Siedzimy przy dugich stoach w stowce, a administratorzy


testw wywouj po dziesi nazwisk, po jednej osobie na kad sal egzaminacyjn. Siedz obok
Caleba, po drugiej stronie siedzi nasza ssiadka Susan.
Ojciec Susan w pracy jedzi po miecie, dlatego ma samochd i codziennie podwozi j do
szkoy. Nam te to proponowa, ale jak mwi Caleb, wolimy wyj wczeniej i nie chcemy robi
mu kopotu.
Jasne.
Administratorzy s w wikszoci ochotnikami z Altruizmu, jednak w jednej z sal
egzaminacyjnych siedzi Erudyta, a w innej Nieustraszony. Testuj Altruistw regulamin
zabrania, eby robi to kto z naszej frakcji. Nie wolno nam te w jakikolwiek sposb
przygotowywa si do testw, dlatego nie wiem, czego si spodziewa.
Spojrzeniem wdruj od Susan do stou Nieustraszonych po drugiej stronie sali. miej si,
przekrzykuj, graj w karty. Przy innych stoach Erudyci rozmawiaj nad ksikami i gazetami,
cigle goni za wiedz.
Dziewczyny z Serdecznoci ubrane na to i czerwono siedz w kku na pododze stowki i
w co si bawi klaszcz i piewaj jak rymowank. Co kilka minut sysz ich chralny miech,
kiedy ktra odpada i musi usi porodku krgu. Przy stole obok chopcy z Prawoci
wymachuj rkami. Chyba o co si spieraj, ale na pewno o nic wanego, bo niektrzy cay czas
si umiechaj.
Przy stole Altruizmu siedzimy spokojnie i czekamy. Zwyczaje frakcji reguluj nawet
zachowanie w zwykych sytuacjach i s waniejsze od wasnych chci. Wtpi, eby wszyscy
Erudyci chcieli si cigle uczy albo eby kady Prawy lubi gorce dyskusje ale oni wszyscy, tak
samo jak ja, musz przestrzega norm swoich frakcji.
Caleb zostaje wywoany w nastpnej dziesitce. Pewnym krokiem idzie do wyjcia. Nie musz
yczy mu powodzenia ani zapewnia, e nie ma si czym przejmowa. Zna swoje miejsce i o ile
pamitam, zna je zawsze. Moje pierwsze wspomnienie o nim jest z czasw, kiedy mielimy po
cztery lata. Skarci mnie wtedy, bo na placu zabaw nie oddalam swojej skakanki jakiej maej
dziewczynce, ktra nie miaa si czym bawi. Caleb rzadko mnie poucza, ale zapamitaam jego
karcce spojrzenie.
Prbowaam mu kiedy wytumaczy, e mam inne odruchy w autobusie nawet nie przyszo
mi do gowy, eby ustpi miejsca Prawemu ale on tego nie rozumie. Zawsze mwi: Po prostu

rb, co do ciebie naley. To dla niego atwe, wic dla mnie te powinno by atwe.
Czuj, jak zaciska mi si odek. Zamykam oczy, otwieram je dopiero po dziesiciu minutach,
kiedy Caleb znowu siada.
Jest blady jak ciana. Przesuwa domi po nogach tak jak ja, kiedy chc je wytrze z potu. Kiedy
podnosi rce, dr mu palce. Otwieram usta, eby go o co zapyta, ale sowa wizn mi w gardle.
Nie wolno mi pyta o wynik testu, a jemu nie wolno odpowiada.
Ochotnik z Altruizmu wyczytuje kolejnych dziesi nazwisk. Dwie osoby z Nieustraszonoci,
dwie z Erudycji, dwie z Serdecznoci, dwie z Prawoci, a potem: z Altruizmu: Susan Black i
Beatrice Prior.Wstaj, bo powinnam, ale gdyby to ode mnie zaleao, siedziaabym dalej. Czuj
si, jakbym miaa w piersiach balon, ktry ronie z kad sekund i zaraz mnie rozerwie od
rodka. Id za Susan do wyjcia. Ci, ktrych mijamy, pewnie nas nie rozrniaj. Mamy takie same
ubrania i tak samo uczesane jasne wosy. Jedyna rnica polega na tym, e moe Susan nie czuje
si teraz tak, jakby za chwil miaa zwymiotowa, a z tego, co widz, donie nie dr jej a tak
mocno i nie musi ciska brzegu koszuli, eby je uspokoi.
Czeka na nas dziesi sal obok stowki. Uywa si ich tylko do testw przynalenoci, wic
jeszcze nigdy w adnej nie byam. W przeciwiestwie do innych pomieszcze szkoy, nie s
oddzielone szyb, ale lustrami. Kiedy id do drzwi, widz siebie, blad i wystraszon. Susan
umiecha si do mnie nerwowo i wchodzi do sali numer 5, a ja do sali numer 6, gdzie czeka jaka
kobieta z Nieustraszonoci.
Nie wyglda tak surowo jak ci modzi Nieustraszeni, ktrych widziaam. Ma mae ciemne i
skone oczy, nosi dinsy i czarn marynark jak od mskiego garnituru. Dopiero kiedy si
odwraca, eby zamkn drzwi, widz tatua na jej karku, czarnobiaego jastrzbia z czerwonym
okiem. Gdyby serce wanie nie podchodzio mi do garda, zapytaabym, co on oznacza. Musi co
oznacza.
Lustra pokrywaj wewntrzne ciany sali. Mog obejrze swoje odbicie pod kadym ktem:
szary materia ukrywajcy ksztat plecw, moj dug szyj, moje zaczerwienione donie z
wystajcymi kostkami. Sufit byszczy biaym wiatem. Na rodku sali stoi rozkadany fotel, taki
jak u dentysty, a obok jaka maszyna. To miejsce wyglda, jakby dziay si tu straszne rzeczy.
Nie bj si odzywa si kobieta. To nie boli.
Wosy ma czarne i proste, ale w wietle widz, e poprzetykane siwizn.
Usid wygodnie. Mam na imi Tori.
Niezdarnie siadam na fotelu, odchylam si i opieram gow na zagwku. wiato razi mnie w
oczy. Tori robi co przy urzdzeniu po mojej prawej stronie. Prbuj si skupi na niej, a nie na

kablach w jej doniach.


Dlaczego jastrzb? wypalam, kiedy przyczepia mi elektrody do czoa.
Jeszcze nigdy nie spotkaam ciekawskiej Altruistki odpowiada, unoszc brwi.
Przechodzi mnie dreszcz, na ramionach pojawia si gsia skrka. Moja ciekawo to bd,
zdrada zasad Altruizmu.
Nucc pod nosem, przyciska mi nastpn elektrod do czoa.
W niektrych czciach staroytnego wiata jastrzb symbolizowa soce wyjania. Kiedy
kazaam go sobie wytatuowa, mylaam, e jeli zawsze bd miaa soce na sobie, to ju nie
bd si baa ciemnoci.
Staram si powstrzyma od kolejnego pytania, ale nie mog.
Boisz si ciemnoci?
Baam si ciemnoci poprawia. Nastpn elektrod przyciska do wasnego czoa i podcza
do niej kabel. Wzrusza ramionami. Teraz przypomina mi o strachu, ktry przezwyciyam.
Staje za mn. ciskam porcze tak mocno, e a bielej mi kostki. Kobieta przeciga kable do
siebie, przyczepia je do mnie, do siebie, do maszyny za sob. Potem podaje mi fiolk
przezroczystego pynu.
Wypij.
Co to jest? Gardo mam spuchnite, z trudem przeykam lin. Co si teraz stanie?
Nie mog ci powiedzie. Po prostu mi zaufaj.
Wypuszczam powietrze z puc i wlewam do ust zawarto fioki. Oczy mi si zamykaj.
Otwieram je po chwili, ale jestem ju gdzie indziej. Znowu stoj w szkolnej stowce, jednak
wszystkie dugie stoy s puste, a przez szklane ciany widz, e pada nieg. Na blacie przede mn
s dwa koszyki. W jednym ley kawaek sera, a w drugim n dugi jak moje przedrami.
Wybieraj rozkazuje kobiecy gos za mn.
Jak to?
Wybieraj powtarza.
Ogldam si przez rami, ale nikogo nie ma. Odwracam si z powrotem do koszykw. Co mam
z tym zrobi?
Wybieraj! wrzeszczy glos.
Kiedy na mnie krzyczy, strach znika, zastpuje go upr. Marszcz brwi i krzyuj ramiona.
Jak sobie chcesz mwi glos.
Koszyki znikaj. Sysz skrzypienie drzwi i odwracam si, eby zobaczy, kto wchodzi. Widz,
e nie kto, a co. Kilka metrw przede mn stoi jaki pies o szpiczastym pysku. Czai si,

skrada, szczerzy biae ky. Z gbi jego garda dobiega warczenie i teraz wiem, do czego przydaby
mi si ser. Albo n. Ale ju za pno.
Myl o ucieczce, jednak pies bdzie ode mnie szybszy. Nie dam rady go przygnie do
podogi. Serce mi wali. Musz podj decyzj. Gdybym tylko moga przeskoczy blat i uy go
jako tarczy nie, przecie jestem za niska, eby da takiego susa. i za saba, eby przewrci st.
Pies warczy, ten dwik niemal wibruje mi w czaszce.
Wedug ksiki do biologii psy wyczuwaj strach dziki substancjom chemicznym
wydzielanym pod wpywem stresu przez ludzkie gruczoy takie same substancje wydziela
szczuta przez psy zwierzyna. Zapach strachu skania je do ataku. Pies zblia si powoli, pazurami
drapie o podog.
Nie mog uciec. Nie mog walczy. Wdycham wic mierdzcy oddech psa i prbuj nie
myle, co wanie jad. W jego oczach nie ma biaek, tylko lnica czer.
Co jeszcze wiem o psach? Nie powinnam mu patrze w oczy. To oznaka agresji. Pamitam, e
kiedy byam maa, prosiam ojca o pieska, ale teraz, gdy wpatruj si w podog pod psimi apami,
nie mog sobie przypomnie dlaczego.
Zwierz si zblia, wci warczy, jeeli patrzenie mu oczy to oznaka agresji, co jest oznak
ulegoci?
Oddycham gono, ale spokojnie. Klkam. Wcale nie mam ochoty ka si przed psem na
pododze, bo wtedy ky znajd si na wysokoci mojej twarzy. To jednak najlepsze wyjcie, jakie
mam. Wycigam do tyu nogi i opieram si na okciach. Pies podkrada si bliej, coraz bliej, a w
kocu czuj jego ciepy oddech. Dr mi ramiona.
Szczeka mi do ucha. Zaciskam zby, eby nie krzycze.
Co szorstkiego i wilgotnego dotyka mojego policzka. Pies przestaje warcze. Dyszy, kiedy
unosz gow, eby znowu na niego popatrze. Lie mnie po twarzy. Marszcz czoo i siadam w
kucki. Zwierz opiera si apami o moje kolana, lie mi podbrdek. Wzdrygam si, wycieram lin
i si miej.
Wcale nie jeste tak straszn besti, co?
Wstaj powoli, eby go nie wystraszy, ale teraz wydaje si cakiem innym zwierzciem ni
jeszcze kilka sekund temu. Ostronie wycigam rk, tak ebym moga j w razie czego cofn.
Zwierz trca j bem. Nagle zaczynam si cieszy, e nie wziam noa.
Mrugam, a gdy znw otwieram oczy, po drugiej stronie pokoju stoi jakie dziecko w biaym
ubranku. Wyciga rce i piszczy: Piesek!
Maa dziewczynka biegnie do stojcego obok mnie zwierzcia. Otwieram usta, eby j ostrzec,

ale jest za pno. Pies si odwraca. Nie warczy, tylko szczeka, ujada i kapie zbami, a minie
napinaj mu si jak kbki drutu. Szykuje si do skoku. Bez namysu sama skacz. Rzucam si na
psa, ciskam ramionami jego grub szyj.
Uderzam gow o podog. Pies znika, maa dziewczynka te. Jestem w sali testw sama.
Powoli si obracam i nie widz siebie w adnym z luster. Otwieram drzwi, wychodz na korytarz,
ale to nie korytarz, to autobus. Wszystkie miejsca s zajte.
Staj w przejciu midzy siedzeniami, api si porczy. Obok siedzi jaki mczyzna z gazet.
Papier zasania mu twarz, ale widz jego donie. Ma na nich blizny, chyba od poparze. ciska
gazet tak mocno, jakby chcia j pomi.
Znasz tego faceta? pyta.
Stuka palcem w fotografi na pierwszej stronie. Nad ni jest nagwek: Brutalny morderca
wreszcie schwytany! Wpatruj si w sowo morderca. Duo czasu mino, odkd ostatnio
czytaam to sowo, sam jego ksztat napenia mnie przeraeniem.
Na zdjciu wida brodatego modego mczyzn o zwyczajnej twarzy. Mam wraenie, e skd
go znam, ale nie potrafi sobie przypomnie skd. Jednoczenie wydaje mi si, e to zy pomys,
eby si do tego przyznawa.
I co? W jego gosie sysz zo. Znasz go?
Zy pomys.
Nie bardzo zy pomys. Serce mi wali. Mocno ciskam porcz. Chc powstrzyma drenie
rk, eby si nie zdradzi. Jeli przyznam si, e znam czowieka ze zdjcia, to stanie si ze mn
co strasznego. Musz jako przekona mczyzn, e nie znam. Mog chrzkn i wzruszy
ramionami chocia wtedy skami.
Chrzkam.
Znasz go?
Wzruszam ramionami.
No to jak?
Przechodzi mnie dreszcz. Mj strach nie ma sensu. To tylko test, to nie dzieje si naprawd.
Nie znam odpowiadam swobodnie. Nie mam pojcia, kto to jest.
Mczyzna wstaje, wreszcie widz jego twarz. Nosi okulary przeciwsoneczne, ze zoci
wykrzywia usta. Oddech cuchnie mu papierosami. To nie dzieje si naprawd, przypominam
sobie. To nie dzieje si naprawd.
Kamiesz mwi. Kamiesz!
Nie kami.

Widz po twoich oczach.


Prostuj si.
Na pewno nie.
Jeli go znasz cisza gos mogaby mnie uratowa. Mogaby mnie uratowa!
Mru oczy.
Hm. Zagryzam zby. Nie znam.

Rozdzia 3

Kiedy si budz, mam spocone donie, a w doku ciska mnie poczucie winy. Le na fotelu, w
sali z lustrami. Odchylam gow i widz za sob Tori. Zaciska wargi, zdejmuje elektrody z naszych
gw. Czekam, a powie co o tecie e si skoczy albo e dobrze wypad. Chocia czy taki test
w ogle moe le wypa? Jednak niczego nie mwi, tylko dalej ciga mi kable z czoa.
Siadam, wycieram donie o spodnie. Musiaam zrobi co nie tak, nawet jeli tylko we wasnej
wyobrani. Czy Tori ma tak dziwn min, bo nie wie, jak mi powiedzie, e okropny ze mnie
czowiek? Chc, eby co powiedziaa.
To byo zdumiewajce mwi. Przepraszam, zaraz wracam.
Zdumiewajce?
Przycigam kolana do piersi i chowam w nich twarz. Chciaabym si popaka, bo zy
przyniosyby mi ulg, ale nie potrafi. Jak mona obla test, do ktrego nie wolno si
przygotowa?
Czas mija, ja coraz bardziej si denerwuj. Co kilka sekund musz wyciera pot z doni a
moe po prostu tak robi, bo to pomaga mi si uspokoi. A jeli stwierdz, e si nie nadaj do
adnej frakcji? Musiaaby wtedy y na ulicy, razem z reszt bezfrakcyjnych. Ja tak nie mog. Brak
frakcji to nie tylko ycie w biedzie i niewygodzie. To take ycie w odciciu od reszty
spoeczestwa, od tego co najwaniejsze od wsplnoty.
Matka powiedziaa mi kiedy, e samotnie nie da si przetrwa a gdyby nawet jako si
udao, to nikt nie chce takiego ycia. Bez frakcji nie miaoby celu ani sensu.
Krc gow. Nie wolno mi tak myle. Musz by spokojna.
Wreszcie drzwi si otwieraj i wchodzi Tori. api za porcze fotela.
Przepraszam, e ci zmartwiam mwi.
Staje obok mnie, z rkami w kieszeniach. Jest blada i zdenerwowana.
Beatrice, twoje wyniki nie byy jednoznaczne. Zwykle na kadym etapie symulacji eliminuje
si jedn albo wicej frakcji, ale w twoim przypadku wykluczono tylko dwie.
Wpatruj si w ni.
Dwie? Gardo mam tak cinite, e a ciko mi mwi.
Gdyby odruchowo poczua niech do noa i wybraa ser, symulacja poprowadziaby ci
wedug innego scenariusza, ktry potwierdziby twoj przynaleno do Serdecznoci. Tak si nie
stao, dlatego Serdeczno zostaa wykluczona. Tori drapie si po karku. Zazwyczaj symulacja
postpuje liniowo, wskazuje jedn frakcj poprzez wykluczenie innych. Twoje wybory nie

pozwalay jednak wykluczy drugiej moliwoci, Prawoci, dlatego musiaam zmieni symulacj i
umieci ci w autobusie. Ten twj upr przy nieprawdzie wykluczy Prawo. Umiecha si
lekko. Nie martw si. W tamtej sytuacji tylko Prawy by nie skama.
Rozlunia si jeden z wzw zasupanych w moim odku. Moe nie jestem a taka okropna.
To jednak nie mwi wszystkiego.
Nie kami Prawi... ale i Altruici cignie. I tu mamy problem.
Otwieram usta.
Z jednej strony, wolaa sama rzuci si na psa, ni pozwoli mu zaatakowa dziewczynk, a
to reakcja zorientowana na Altruizm... a z drugiej, kiedy tamten mczyzna powiedzia, e prawda
by go uratowaa, i tak nie chciaa jej zdradzi. Taka odpowied nie wskazuje ju na Altruizm.
Wzdycha. To, e nie ucieka przed psem, wiadczy o przynalenoci do Nieustraszonych, ale na
to samo wskazuje wybr noa, a tego nie zrobia. Chrzka. Z rozmysem zareagowaa na psa,
i to wskazuje na siln skonno do Erudycji. Nie mam pojcia, co skonio ci do decyzji podjtych
na pierwszym etapie, ale...
Chwileczk przerywam jej. Czyli nie masz pojcia, jaka jest moja przynaleno?
I tak, i nie. Moim zdaniem jednakowo nadajesz si do Altruizmu, Nieustraszonych i Erudycji
wyjania. Takich, ktrzy uzyskuj podobny wynik... oglda si przez rami, jakby mylaa, e
kto si za ni pojawi nazywa si Niezgodnymi.
Ostatnie sowo wypowiada tak cicho, e ledwo je sysz. Znowu wyglda na zdenerwowan i
zmartwion. Obchodzi fotel i nachyla si do mnie.
Beatrice, w adnym wypadku nie mw o tym nikomu. To bardzo wane.
Nie wolno nam rozmawia o wynikach testw. Kiwam gow. Wiem.
Nie. Przykuca obok fotela i opiera ramiona o porcz. Nasze twarze s w odlegoci zaledwie
kilku centymetrw. To co innego. Nie chodzi mi o to, e masz teraz o tym nie mwi; chodzi o
to, e nigdy nie wolno ci o tym mwi, nikomu, niewane, co si wydarzy. Niezgodno jest
bardzo niebezpieczna. Rozumiesz?
Nie rozumiem. Jak wynik testu, ktry nie daje rozstrzygnicia, moe by niebezpieczny? Mimo
to przytakuj. I tak nie mam ochoty opowiada o swoich wynikach.
Dobrze. Zsuwam rce z porczy i wstaj. Jest mi nieswojo.
Proponuj, eby teraz posza do domu. Musisz przemyle wiele spraw, a czekanie razem z
innymi nic ci nie da.
Musz powiedzie bratu, dokd id.
Ja mu powiem.

Dotykam czoa. Kiedy wychodz z sali, wpatruj si w podog. Nie potrafi spojrze Tori w
oczy. Nie potrafi myle o jutrzejszej Ceremonii Wyboru.
Wybr naley teraz do mnie, bez wzgldu na test.
Altruizm, Nieustraszono. Erudycja.
Niezgodno.
Postanawiam nie jecha autobusem. Jeli wrc wczeniej, ojciec to zauway, gdy pod koniec
dnia sprawdzi domowe rejestry, i bd musiaa wytumaczy, co si stao. Id wic piechot.
Musz spotka si z Calebem, zanim powie co rodzicom. Caleb potrafi dochowa tajemnicy.
Id rodkiem ulicy. Autobusy zwykle jed blisko krawnikw, wic tutaj jest bezpieczniej.
Czasem na ulicach niedaleko swojego domu widz lady tych linii. Teraz, gdy jedzi tak mao
samochodw, linie do niczego si nie przydaj. Nie potrzebujemy te sygnalizatorw, ale
gdzieniegdzie jeszcze koysz si gronie nad ulic, jakby w kadej chwili mogy spa.
Powoli odnawiane miasto to przeplatanka nowych, czystych budynkw i starych, walcych si
ruder. Nowe domy stoj gwnie niedaleko bagna, ktre dawno temu byo jeziorem. Wikszo
remontw przeprowadza agencja ochotnikw z Altruizmu, dla ktrej pracuje moja matka.
Gdy patrz z boku na ycie Altruistw, myl sobie, e jest pikne. Kiedy obserwuj harmoni
swojej rodziny; kiedy wsplnie idziemy na kolacj, a potem razem sprztamy i nikogo nie trzeba o
to prosi; kiedy widz, jak Caleb pomaga obcym ludziom nosi zakupy wtedy znowu zakochuj
si w tym yciu. Problemy zaczynaj si dopiero, gdy sama prbuj tak y. Chyba nigdy nie robi
tego szczerze.
Jednak wybr innej frakcji oznaczaby, e na zawsze opuszcz rodzin.
Zaraz za sektorem Altruizmu cignie si pasmo szkieletw domw i popkanych chodnikw,
przez ktre teraz id. W niektrych miejscach droga zupenie si zapada, odsaniajc kanay i
puste tunele metra musz je uwanie omija. Gdzie indziej tak mocno mierdzi odpadkami i
ciekami, e zatykam nos.
To wanie tutaj mieszkaj bezfrakcyjni. Nie udao im si przej inicjacji w wybranej frakcji,
dlatego yj w ndzy i zajmuj si tym, czego inni nie chc robi. S dozorcami, mieciarzami,
pracuj na budowach, przd tkaniny, kieruj pocigami i autobusami. Za swoj prac dostaj
jedzenie i ubranie. Ale jak powtarza matka, jednego i drugiego za mao.
Widz jakiego bezfrakcyjnego, stoi przede mn na rogu ulicy. Nosi podarte brzowe achmany,
na szczce ma obwis skr. Wpatruje si we mnie. Odwzajemniam spojrzenie, nie potrafi
odwrci wzroku.
Przepraszam odzywa si zachrypnitym gosem. Masz jakie jedzenie?

Co ciska mnie za gardo. Sysz wewntrzny surowy nakaz: Schyl gow i id dalej. Nie, nie
powinnam ba si tego czowieka. Potrzebuje pomocy, a ja powinnam mu pomc.
Eee... tak odpowiadam. Sigam do torby. Ojciec mwi, ebym zawsze nosia co do jedzenia,
wanie na taki wypadek. Podaj mczynie ma paczk suszonych kawakw jabka.
Siga po nie, ale zamiast wzi owoce, zaciska do na moim nadgarstku. Umiecha si. Na
przodzie brakuje mu zba.
Rany, ale ty masz pikne oczy mwi. Szkoda, e caa reszta taka zwyczajna.
Serce mi omocze. Szarpi rk, ale on ciska jeszcze mocnej. W jego oddechu wyczuwam co
kwanego i nieprzyjemnego.
Kochana, chyba jeste troch za moda, eby tu sama chodzi.
Przestaj si szarpa, bardziej si wyprostowuj. Wiem, e wygldam na mniej lat. Nie trzeba
mi tego przypomina.
Jestem starsza, ni wygldam odpowiadam. Mam szesnacie lat.
Facet szerzej otwiera usta, odsania szary trzonowiec z ciemn dziur z boku. Trudno
stwierdzi, czy si teraz mieje, czy krzywi.
Wic dzisiaj jest twj specjalny dzie? Dzie przed wyborem?
Pu mnie. W uszach mi dzwoni. Mj gos brzmi wyranie i stanowczo. Nie spodziewaam
si tego. Jakby nie nalea do mnie.
Jestem gotowa. Wiem, co robi. Wyobraam sobie, jak cofam okie i uderzam. Widz odlatujc
ode mnie torebk z jabkami. Sysz, jak biegn. Jestem gotowa do akcji.
Ale wtedy bezfrakcyjny puszcza nadgarstek, zabiera jabka i mwi:
Wybierz mdrze, dziewczyno.

Rozdzia 4

Wedug zegarka, na swoj ulic docieram pi minut wczeniej ni zwykle. Zegarek to jedyna
ozdoba, jak wolno nosi Altruistom, tylko dlatego, e jest potrzebna. Mj ma szary pasek i
szklan szybk. Jeli odpowiednio j przechyl, na rce prawie widz swoje odbicie.
Na mojej ulicy wszystkie domy maj ten sam rozmiar i ksztat. Zbudowane s z szarego betonu.
Do tego kilka okien takich zwykych, praktycznych prostoktw. Na trawnikach ronie
palusznik, a skrzynki pocztowe s z matowego metalu. Niektrym ten widok moe si wydawa
ponury, ale mnie uspokaja jego prostota.
Wbrew temu, co myl w innych frakcjach, ta prostota nie wzia si z niechci do
oryginalnoci. Domy, ubrania, fryzury maj nam pomc zapomnie o sobie samych i chroni przed
prnoci, chciwoci i zawici, ktre s odmianami egoizmu. Kiedy posiadamy niewiele, to i
chcemy niewiele, wszyscy jestemy rwni, niczego sobie nie zazdrocimy.
Prbuj to polubi.
Siadam przed domem na schodkach i czekam na Caleba. Nie czekam dugo. Po chwili widz
ubrane na szaro postacie idce ulic. Sysz miech. W szkole staramy si nie zwraca na siebie
uwagi, w domu jednak zaczynamy si bawi i mia. Ale nawet wtedy nikt nie lubi moich
zoliwych uwag. Zoliwo jest zawsze czyim kosztem. Moe i lepiej, e w Altruizmie ka mi j
tumi. Moe wcale nie musz opuszcza rodziny. Moe gdybym bardzo si staraa zachowywa
jak Altruistka, udawanie zmienioby si w rzeczywisto.
Beatrice! woa Caleb. Co si stao? Nic ci nie jest?
Nie, w porzdku.
Caleb stoi z Susan i jej bratem Robertem. Susan patrzy na mnie jako dziwnie, jakbym bya kim
innym, a nie t, ktr znaa jeszcze dzisiaj rano. Wzruszam ramionami.
Po tecie zrobio mi si niedobrze. To pewnie przez ten pyn, ktry nam dali. Ale ju mi lepiej.
Staram si umiecha przekonywajco. Z Susan i Robertem chyba mi si udao, ale Caleb mruy
oczy, jak zawsze, kiedy podejrzewa kogo o kamstwo.
Jechalicie dzisiaj autobusem? pytam. Wcale mnie nie obchodzi, jak Susan i Robert wracali
ze szkoy, ale musz zmieni temat.
Ojciec musia pracowa do pna odpowiada Susan i powiedzia, ebymy troch
porozmylali przed jutrzejsz ceremoni.
Serce wali mi na myl o ceremonii.
Jak chcesz, przyjd pniej, bdziesz mile widziana uprzejmie zaprasza j Caleb.

Dzikuj. Susan umiecha si do niego.


Robert unosi brew, patrzy na mnie. Wymieniamy si takimi spojrzeniami ju od roku, od kiedy
Susan i Caleb zaczli niemiao flirtowa, tak jak to robi tylko Altruici. Mj brat odprowadza
Susan wzrokiem. A musz go szarpn za rami, eby si ockn. Idziemy do domu, zamykam za
nami drzwi.
Caleb odwraca si do mnie. Jego ciemne, proste brwi zbiegaj si i pojawia si midzy nimi
zmarszczka. Kiedy robi tak min, bardziej ni matk przypomina ojca. Widz wtedy, jak jego
dalsze ycie ukada si tak jak ycie ojca. Zostaje w Altruizmie, uczy si zawodu, eni z Susan i
zakada rodzin. Cudowne.
Mog tego ju nigdy nie zobaczy.
Teraz powiesz mi prawd? pyta cicho.
Prawda jest taka, e mam z tob o tym nie rozmawia. A ty masz mnie o to nie pyta.
Naginasz wszystkie zasady, a tej jednej nie moesz? Nawet w tak powanej sprawie?
Marszczy brwi, przygryza kcik ust. Chocia jego sowa brzmi oskarycielsko, to chyba chodzi
mu o wydobycie ze mnie informacji. Jakby naprawd zaleao mu na odpowiedzi.
Mru oczy.
A ty powiesz? Caleb. co byo w twoim tecie?
Patrzymy na siebie. Sysz gwizd lokomotywy, tak cichy,e rwnie dobrze mgby to by tylko
wiatr wyjcy na ulicach. Poznaj ten dwik. Brzmi w nim Nieustraszono, wzywa mnie.
Tylko... nie mw rodzicom co si stao, okay? odzywam si po chwili.
Przez moment spoglda mi w oczy, wreszcie kiwa gow. Chc i na gr i si pooy. Test,
spacer i spotkanie z bezfrakcyjnym zupenie mnie wykoczyy. Ale Caleb zrobi dzisiaj niadanie,
mama lunch, a wczoraj wieczorem kolacj przygotowa ojciec, wic teraz moja kolej. Bior gboki
wdech i ruszam do kuchni.
Przychodzi do mnie Caleb. Zaciskam zby. We wszystkim mi pomaga. Najbardziej denerwuje
mnie w nim wanie ta naturalna dobro, ta wrodzona ofiarno.
Pracujemy razem, nie odzywamy si do siebie. Gotuj groszek na kuchence. Caleb rozmraa
cztery kawaki kurczaka. Teraz jemy gwnie mroonki albo konserwy, bo farmy le bardzo
daleko. Matka kiedy mi opowiadaa, e dawno temu byli tacy ludzie, ktrzy specjalnie nie
kupowali ywnoci genetycznie zmodyfikowanej, bo uwaali, e jest nienaturalna. My nie mamy
wyboru.
Gdy rodzice wracaj do domu, kolacja jest gotowa, a st nakryty. Ojciec stawia teczk na
pododze i cauje mnie w gow. Inni widz w nim czowieka, ktry nie znosi sprzeciwu. moe

nawet za bardzo ale on jest te czuy Staram si dostrzega tylko jego dobre strony. Naprawd
si staram
.Jak poszed test? pyta.
Nakadam groszek do wazy.
wietnie. Nie mogabym zosta Praw. Za atwo kami.
Syszaam, e przy jednym z testw zrobio si jakie zamieszanie wtrca si matka.
Tak jak ojciec, ona te pracuje w administracji, ale kieruje projektami zwizanymi z rozwojem
miasta. Zajmuje si rekrutacj ochotnikw do przeprowadzania testw przynalenoci. Wikszo
czasu spdza jednak na pomocy bezfrakcyjnym. Zaopatruje ich w jedzenie, szuka dla nich
mieszka i pracy.
Naprawd? zaciekawia si ojciec.
Problemy z testami przynalenoci zdarzaj si rzadko. Niewiele o tym wiem, ale moja
przyjacika Erin mwia, e przy jednym z testw co poszo tak le, e wyniki trzeba byo poda
ustnie. Matka kadzie serwetk przy kadym nakryciu. Najwyraniej jaki ucze le si poczu
i odesano go wczeniej do domu. Wzrusza ramionami. Mam nadziej, e nikomu nic si nie
stao. A wy, syszelicie co o tym?
Nie. Caleb umiecha si do matki.
On te nie mgby zosta Prawym.
Siedzimy przy stole. Posiek zawsze podajemy od prawej strony, nikt nie zaczyna je, a
wszyscy go nie dostan. Ojciec wyciga rce do matki i brata, a oni wycigaj rce do niego i do
mnie. Dzikuj Bogu za jedzenie, prac, przyjaci i rodzin. W Altruizmie nie wszystkie rodziny
s religijne, ale ojciec mwi, e powinnimy stara si nie dostrzega takich rnic, bo to tylko by
nas dzielio. Nie wiem, co o tym myle.
A teraz matka zwraca si do ojca opowiadaj.
Chwyta ojca za do i kciukiem zatacza mu mae kko po kostkach. Wpatruj si w ich
zczone rce. Moi rodzice si kochaj, ale przy nas rzadko okazuj sobie czuo. Uczyli nas, e
kontakt fizyczny ma w sobie wielk si. dlatego od dziecka si go wystrzegam.
No, powiedz, co ci drczy? dodaje matka.
Wpatruj si w talerz. Czasem zaskakuje mnie jej wyczucie. Teraz mam wyrzuty sumienia.
Dlaczego tak bardzo skupiam si na sobie, e nie zauwayam gbokiej zmarszczki na czole ojca i
tego, e si zgarbi?
Miaem ciki dzie w pracy zaczyna. Tak naprawd to Marcus mia ciki dzie. Nie
powinienem mie do niego pretensji.

Marcus pracuje razem z ojcem. Obaj stoj na czele rzdu. Miastem rzdzi rada zoona z
pidziesiciu osb, samych przedstawicieli Altruizmu, bo nasz frakcj uwaa si za
nieprzekupn wanie dlatego, e jestemy tacy bezinteresowni. Liderzy Altruizmu s wybierani
spord rwnych, bierze si przy tym pod uwag nienaganny charakter, przywizanie do zasad i
zdolnoci przywdcze. Przedstawiciele innych frakcji na spotkaniach rady mog wypowiada si
w rnych sprawach, ale to ona podejmuje ostateczn decyzj. Jej czonkowie dziaaj wsplnie,
ale Marcus ma najwiksze wpywy.
Tak jest od nastania Wielkiego Pokoju, kiedy utworzono frakcje. Myl, e ten system przetrwa,
bo wszyscy si boimy tego, do czego by doszo, gdyby go nie byo: wojny.
Chodzi o ten reporta Jeanine Matthews? pyta matka.
Jeanine Matthews jest w radzie jedyn przedstawicielk Erudycji. Wybrano j, bo ma wysoki
iloraz inteligencji. Ojciec czsto na ni narzeka.
Unosz wzrok.
Reporta?
Caleb rzuca mi ostrzegawcze spojrzenie. Nie wolno nam odzywa si przy stole, chyba e
rodzice o co zapytaj. Zwykle tego nie robi. Ojciec mwi, e uwaga, jak im powicamy, to nasz
dar dla nich. Oni powicaj nam uwag po kolacji w salonie.
Tak, Ojciec mruy oczy. Ci aroganccy, przemdrzali... Urywa i chrzka. Przepraszam.
Ale ona w reportau atakuje charakter Marcusa.
Unosz brwi.
Co to znaczy? pytam.
Beatrice! Caleb gasi mnie spokojnie.
Pochylam gow, obracam widelec tam i z powrotem, tam i z powrotem. Czekam, a przestaj
mnie piec policzki. Nie lubi, jak kto mi zwraca uwag. Szczeglnie brat.
To znaczy odpowiada ojciec e jej zdaniem syn Marcusa wybra Nieustraszono zamiast
Altruizmu, bo Marcus byt dla niego okrutny i brutalny.
Niewiele osb urodzonych w Altruizmie postanawia j opuci. Kiedy stanie si co takiego,
pamitamy o tym. Dwa lata temu Tobias, syn Marcusa, przeszed z naszej frakcji do
Nieustraszonych. Marcus si zaama. Tobias jest jego jedynym dzieckiem i jedyn rodzin, od
kiedy ona zmara, rodzc drugie dziecko. Noworodek umar kilka minut po niej.
Nigdy nie spotkaam Tobiasa. Rzadko bra udzia we wsplnych uroczystociach naszej
spoecznoci i nigdy nie przychodzi do nas z ojcem na kolacj. Mj ojciec czsto mwi, e to
dziwne ale teraz to ju bez znaczenia.

Okrutny? Marcus? Matka krci gow. Biedny czowiek. Jakby jeszcze trzeba mu byo
przypomina o stracie.
Chciaa powiedzie: o zdradzie, jakiej dopuci si jego syn? odpar chodno ojciec. Nie
powinienem si temu dziwi. Erudycja atakuje nas tymi reportaami ju od miesicy. A to jeszcze
nie koniec. Bdzie tego wicej, zapewniam.
Nie powinnam znowu si odzywa, ale nie potrafi si powstrzyma.
Dlaczego to robi? wypalam.
Beatrice, a dlaczego nie korzystasz z okazji, eby teraz wysucha swojego ojca? odpowiada
agodnie matka, jej sowa s sugesti, nie poleceniem.
Patrz ponad stoem na Caleba. jego oczy maj wyraz niezadowolenia.
Wpatruj si w swj groszek. Nie jestem pewna, czy umiaabym dalej y w takim
posuszestwie. Nie idzie mi to.
Dobrze wiesz dlaczego cignie dalej ojciec. Bo mamy co, czego chc. Kiedy
niepohamowana dza wiedzy prowadzi do dzy wadzy, czowiek bdzi, poda w mrok i
pustk. Powinnimy si cieszy, e jestemy mdrzejsi.
Przytakuj. Wiem. e nie wybior Erudycji, nawet jeli z mojego testu by wynikao, e
mogabym. Jestem nieodrodn crk swojego ojca.
Rodzice sprztaj po obiedzie. Calebowi te nie pozwalaj, eby im pomaga, bo dzisiaj musimy
by sami, a nie siedzie w salonie. Mamy przemyle test.
Gdybym tylko moga porozmawia o tych wynikach, rodzina pewnie wsparaby mnie w
dokonywaniu wyboru. Ale mi nie wolno. Za kadym razem, gdy ju sabnie moje postanowienie,
eby trzyma buzi na kdk, sysz w mylach ostrzegawczy szept Tori.
Razem z Calebem wchodz po schodach, ale na grze, gdy si rozdzielamy i idziemy do swoich
sypialni, brat mnie zatrzymuje, kadzie mi do na ramieniu.
Beatrice zaczyna powanym tonem i patrzy mi prosto w oczy. Powinnimy myle o naszej
rodzinie. W jego gosie pojawia si zawzito. Ale musimy te myle o sobie.
Przez chwil wpatruj si w niego. Jeszcze nigdy dotd nie widziaam, eby myla o sobie,
jeszcze nigdy nie syszaam, eby namawia do czego innego ni ofiarno.
Jestem tak zaskoczona sowami brata, e po prostu mwi to, czego by ode mnie oczekiwano:
Testy nie musz zmienia naszych wyborw.
Caleb umiecha si lekko.
I nie zmieni, prawda?
ciska mi rami i idzie do swojego pokoju. Zagldam do niego,widz niepocielone ko i stos

ksiek na biurku. Caleb zamyka drzwi. Chciaabym mc mu powiedzie, e oboje czujemy to


samo. Chciaabym porozmawia z nim tak, jak chc, a nie jak powinnam. Ale przyzna si, e
sama potrzebuj pomocy... na to nie mog si zdoby dlatego si odwracam.
Wchodz do swojego pokoju. Kiedy zamykam za sob drzwi, uwiadamiam sobie, e decyzja
moe okaza si atwa. Wybranie Altruizmu wymaga wielkiej bezinteresownoci, a wybranie
Nieustraszonych wielkiej odwagi. Ta cecha, ktra jutro przeway, pokae, do czego pasuj. Jutro
obie cechy bd we mnie walczy i tylko jedna wygra.

Rozdzia 5

Autobus, ktrym jedziemy na Ceremoni Wyboru, jest peen ludzi w szarych koszulach i
szarych spodniach. Blady krg sonecznego wiata przepala chmury jak kocwka arzcego si
papierosa. Sama nigdy nie paliam to cile wie si z prnoci ale kiedy wysiadamy z
autobusu, przed budynkiem stoi tum Prawych i pali.
eby zobaczy grn cz Bazy, musz odchyli gow, a i tak cz gmachu chowa si w
chmurach. To najwysza budowla w miecie. Z okna sypialni widz wiata dwch anten na jej
dachu.
Wysiadam z autobusu za rodzicami. Caleb wydaje si spokojny, te bym bya, gdybym
wiedziaa, co robi. Mam wraenie, e serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Kiedy wchodz po
schodach do gwnego wejcia, opieram si na ramieniu brata.
W windzie jest tok, wic ojciec ustpuje miejsca frakcji Serdecznych. Wchodzimy schodami.
Idziemy za nim bez sowa, dajc przykad innym osobom z naszej frakcji, i wkrtce ca nasz
trjk wchania masa ubranych na szaro ludzi, ktrzy w przymionym wietle wspinaj si po
betonowych stopniach. Dostosowuj si do ich tempa. Tupot rwnego kroku rozbrzmiewajcy mi
w uszach i jednolity wygld otaczajcych mnie osb sprawia, e zaczynam myle o wybraniu
wanie czego takiego. Mogabym doczy do wsplnego umysu Altruizmu, zajmowa si tylko
tym, co dotyczy innych.
Ale zaczynaj mnie bole nogi, z trudem api oddech i znowu si rozpraszam. eby dotrze na
Ceremoni Wyboru, musimy wdrapa si po dwudziestu cigach schodw.
Ojciec przytrzymuje otwarte drzwi na dwudziestym pitrze. Mijany przez wchodzcych
Altruistw stoi w nich jak stranik. Poczekaabym na niego, ale tum pcha mnie dalej, wypycha z
klatki schodowej do sali, gdzie zadecyduj o reszcie swojego ycia.
Zgromadzeni ustawili si w krgi. Na samych obrzeach s szesnastolatkowie ze wszystkich
frakcji. Jeszcze nie nazywa si nas czonkami. Po podjtych dzisiaj decyzjach staniemy si
nowicjuszami a peni praw uzyskamy po zakoczeniu nowicjatu.
Ustawiamy si w porzdku alfabetycznym, wedug nazwisk ktre dzisiaj bdziemy mogli
porzuci. Staj midzy Calebem a Danielle Pohler. dziewczyn z Serdecznoci. Ma rowe
policzki, a na sobie t sukienk.
Nastpny krg tworz krzesa przeznaczone dla czonkw rodzin. Podzielono je na pi czci,
wedug frakcji. Na Ceremoni Wyboru nie przychodz wszyscy, ale jest tyle ludzi, e tum wydaje
si ogromny.

Co roku ceremoni przeprowadza inna frakcja. Teraz zajmuje si tym Altruizm. Marcus
rozpocznie

od

przemwienia,

potem

odczyta

nazwiska

odwrconym

porzdku

alfabetycznym. Caleb wybierze wic przede mn.


Ostatni krg to pi metalowych mis. Kada z nich jest taka dua, e gdybym si skulia,
schowaabym si w niej caa. Umieszczono w nich substancje odpowiadajce rnym frakcjom.
Szare kamienie symbolizuj Altruizm, woda Erudycj, ziemia Serdeczno, rozarzone wgle
Nieustraszono, a szko Prawo.
Kiedy Marcus odczyta moje nazwisko, wyjd na rodek trzeciego krgu. Nie bd si odzywa.
Marcus poda mi n. Natn sobie rk i upuszcz troch krwi do misy wybranej frakcji.
Moja krew na kamieniach. Moja krew syczca na wglach.
Rodzice, zanim usid, staj przede mn i Calebem. Ojciec cauje mnie w czoo, potem z
szerokim umiechem klepie Caleba po ramieniu.
Niedugo si zobaczymy mwi. Nie okazuje adnych wtpliwoci.
Matka mnie przytula i wtedy niemal trac t odrobin przekonania, jaka jeszcze mi pozostaa.
Zaciskam zby, wpatruj si w sufit, tam gdzie wisi kulista lampa, ktra wypenia sal niebieskim
wiatem. Matka dugo mnie przyciska, nawet kiedy ja ju opuciam rce. W kocu si odsuwa,
ale przedtem jeszcze szepcze mi do ucha: Kocham ci. Niewane, co si stanie.
Marszcz brwi, gdy odwraca si plecami i odchodzi. Wie, co mog dzisiaj zrobi. Na pewno
wie, bo inaczej nie czuaby potrzeby, eby mwi co takiego.
Caleb apie mnie za do i ciska tak mocno, e a boli, ale nie protestuj. Ostatnim razem
trzymalimy si za rce na pogrzebie wujka, kiedy ojciec paka. Teraz nawzajem potrzebujemy
swojej siy, tak jak potrzebowalimy jej wtedy.
W sali powoli zapanowuje porzdek. Powinnam si teraz przyglda Nieustraszonym,
dowiedzie si o nich jak najwicej. Ale jestem w stanie tylko gapi si na lampy po drugiej stronie
sali. Chc si rozpyn w ich bkitnym wietle.
Marcus stoi na podium, midzy Erudytami a Nieustraszonymi. Odchrzkuje przed
mikrofonem.
Witam. Witam na Ceremonii Wyboru. Witam w dniu, w ktrym oddajemy hod
demokratycznej filozofii wyznawanej przez naszych przodkw. Ona mwi nam, e kady
czowiek ma prawo wybra wasn drog przez wiat.
A raczej, co wanie zrozumiaam, jedn z piciu ju wytyczonych drg. ciskam palce Caleba
tak mocno jak on moje.
Nasi podopieczni skoczyli szesnacie lat. Stoj u progu dorosoci i teraz od nich zaley

decyzja, jakimi ludmi si stan. Marcus mwi podniosym tonem, kademu sowu nadaje tak
sam wag. Przed dziesicioleciami nasi przodkowie uwiadomili sobie, e za toczone na wiecie
wojny trzeba wini polityczn ideologi, a nie wierzenia religijne, ras czy pochodzenie. Doszli do
wniosku, e chodzi o wad ludzkiej osobowoci, o skonno czowieka do czynienia za,
niezalenie od jego formy. Podzielili si na frakcje i starali si usun z nich te cechy, ktre
odpowiadaj za nieporzdek na wiecie.
Przenosz spojrzenie na misy stojce porodku sali. A co ja sdz? Nie wiem. Nie wiem. Nie
wiem.
Ci, ktrzy potpili agresj, stworzyli Serdeczno.
Czonkowie Serdecznoci umiechaj si do siebie. Maj wygodne czerwone i te ubrania.
Zawsze, kiedy na nich patrz, wydaj si tacy mili, kochajcy, wolni. Jednak to, ebym do nich
doczya, nigdy nie wchodzio w rachub.
Ci, ktrzy potpili ignorancj, stali si Erudytami.
Wykluczenie Erudycji byo dla mnie jedynym atwym wyborem.
Ci, ktrzy potpili dwulicowo, stworzyli frakcj Prawoci.
Nigdy nie lubiam Prawych
. Ci, ktrzy potpili egoizm, stali si Altruistami.
Potpiam egoizm. O, tak.
A ci, ktrzy potpili tchrzostwo, s Nieustraszonymi.
Ale ja przecie nie jestem wystarczajco bezinteresowna. Ju szesnacie lat prbuj i wci mi
nie wychodzi. Drtwiej mi nogi, jakby powoli obumieray. Zastanawiam si, jak bd sza, kiedy
wyczytaj moje nazwisko.
Pracujc wsplnie, pi frakcji przez wiele lat yo w pokoju, a kada z nich wnosia swj
wkad w ycie spoeczestwa. Dziki Altruizmowi mamy bezinteresownych administratorw;
Prawo daa nam solidnych i godnych zaufania instruktorw w dziedzinie prawa; Erudycja
inteligentnych nauczycieli i badaczy; Serdeczno penych wspczucia doradcw oraz
opiekunw; Nieustraszono obron przed zagroeniami, zarwno wewntrznymi, jak i
zewntrznymi. Jednak oddziaywanie kadej frakcji nie ogranicza si tylko do tych sfer. Nawzajem
dajemy sobie znacznie wicej, ni mona by to odpowiednio podsumowa. W naszych frakcjach
odnajdujemy sens, odnajdujemy cel, odnajdujemy ycie.
Myl o motcie, ktre przeczytaam w podrczniku historii frakcji: Frakcja ponad krwi.
Przede wszystkim jestemy czonkami frakcji, dopiero potem naleymy do rodziny. Czy to w
porzdku? Bez nich nie przetrwalibymy dodaje Marcus.

Cisza, jaka nastaje po tych sowach, jest cisza od innych chwil ciszy. Cika od naszego
najwikszego lku, wikszego nawet od strachu przed mierci: lku przed bezfrakcyjnoci.
Marcus mwi dalej.
Dlatego dzisiejszy dzie jest dniem szczliwego wydarzenia. To dzie, kiedy przyjmujemy
naszych nowicjuszy, ktrzy wsplnie z nami bd pracowa, aby ulepszy spoeczestwo, aby
ulepszy wiat.
Rozbrzmiewaj oklaski. S jakby stumione. Prbuj sta cakiem bez ruchu, bo kiedy kolana mi
drtwiej i ciao sztywnieje, to si nie trzs. Marcus odczytuje pierwsze nazwiska, ale nawet nie
rozrniam sylab. Skd bd widziaa, e wyczyta moje?
Jeden po drugim szesnastolatki wychodz z krgu i id na rodek sali. Pierwsza dziewczyna
wybiera Serdeczno, frakcj, z ktrej pochodzi. Patrz, jak krople jej krwi spadaj na ziemi w
misie i jak potem samotnie staje za krzesami, na ktrych siedz czonkowie jej frakcji.
Na sali nie ustaje ruch, cay czas wyczytywane s nowe nazwiska, cay czas nowe osoby
podejmuj decyzje. Nowe noe, nowe wybory. Rozpoznaj wikszo z tych osb, ale wtpi, eby
one mnie znay.
James Tucker wywouje Marcus.
James Tucker z Nieustraszonych jest pierwszym, ktry si potyka, gdy podchodzi do mis.
Wyrzuca przed siebie ramiona i odzyskuje rwnowag, nie upada. Twarz mu czerwienieje. Szybko
wychodzi na rodek sali. Kiedy tam staje, wdruje wzrokiem od misy Nieustraszonoci do misy
Prawoci. Pomaraczowe pomienie unosz si coraz wyej, a od szka odbija si niebieskie wiato
lamp.
Marcus podaje mu n. James bierze gboki wdech patrz, jak unosi mu si pier i robic
wydech, chwyta ostrze. Potem, wzdrygajc si, przesuwa nim po wntrzu doni, wyciga rami na
bok. Krew spada na szko. On pierwszy opuszcza swoj frakcj. Z czci sali zajmowanej przez
Nieustraszonych dochodz szmery, a ja wbijam wzrok w podog.
Od teraz widz w nim zdrajc. Rodzina Tuckera, z Nieustraszonoci, za ptora tygodnia, w
Dzie Odwiedzin, bdzie moga spotka si z synem w siedzibie jego nowej frakcji, ale nie zrobi
tego. Bo j porzuci. Nieobecno Jamesa bdzie przeladowa ich dom, on sam stanie si woln
przestrzeni, ktrej nie zdoaj zapeni. A potem minie jaki czas i dziura zniknie, jak wtedy,
kiedy usuwa si jaki organ, a soki ciaa zajmuj pozostae po nim miejsce. Ludzie nie potrafi
dugo znosi pustki. Caleb Prior.
Caleb po raz ostatni ciska moj do i gdy odchodzi, rzuca mi przez rami dugie spojrzenie.
Patrz, jak stopy brata przesuwaj si ku rodkowi sali. a rce spokojnie przyjmuj n od

Marcusa. Jedna do zrcznie przyciska n do drugiej. Potem Caleb stoi, krew wypenia mu
wntrze rki, a usta si napinaj.
Robi wydech. Potem wdech i wysuwa rk nad mis Erudycji. Jego krew kapie do wody,
pogbiajc jej czerwie.
Sysz szepty, coraz goniejsze, ktre staj si krzykami oburzenia. Ledwie potrafi jasno
myle. Mj brat, ten mj bezinteresowny brat, on zmienia frakcj? Mj brat, urodzony do
Altruizmu zostanie Erudyt?
Kiedy zamykam oczy, widz stos ksiek na biurku Caleba i jak po tecie przynalenoci
przesuwa po nogach drcymi rkami. Dlaczego nie wpadam na to, kiedy wczoraj mi radzi,
ebym mylaa o sobie, e kieruje to take pod wasnym adresem?
Przygldam si zgromadzonym Erudytom na ich twarzach pojawiaj si zadowolone
umiechy, szturchaj si. Altruici, zwykle tacy spokojni, rozmawiaj pgosem penym napicia i
patrz na drug stron sali, na frakcj, ktra staa si naszym wrogiem.
Przepraszam! odzywa si Marcus, ale tum go nie syszy. Prosz o cisz! krzyczy.
Robi si cicho, nie liczc jakiego brzczenia.
Sysz swoje nazwisko, wzdrygam si i ruszam przed siebie. W poowie drogi do mis jestem
pewna, e wybior Altruizm. Teraz to widz. Widz siebie, jak noszc szaty Altruizmu, staj si
kobiet, jak wychodz za brata Susan, Roberta, a w weekendy pracuj spoecznie. Widz spokj
rutyny, ciche wieczory przy kominku, pewno, e bd bezpieczna, a jeli nawet nie bardzo
dobra, to i tak lepsza ni teraz.
Zdaj sobie spraw, e dzwoni mi w uszach.
Patrz na Caleba, ktry stoi za Erudytami. Odwzajemnia spojrzenie i lekko pochyla gow,
jakby wiedzia, o czym myl, i si ze mn zgadza. Stawiam kroki ju mniej zdecydowanie. Jeli
nawet Caleb nie nadaje si do Altruizmu, to jak ja mog si nadawa? Ale czy mam wybr, teraz,
kiedy nas opuci i zostaam tylko ja? Nie da mi innej moliwoci.
Zaciskam zby. Bd tym dzieckiem, ktre pozostanie. Musz to zrobi dla rodzicw. Musz.
Marcus podaje mi n. Spogldam mu w oczy maj taki dziwny ciemnoniebieski kolor i
bior ostrze. Marcus skania gow, odwracam si w stron mis. Po lewej mam zarwno ogie
Nieustraszonoci, jak i kamienie Altruizmu, jedno przede mn, a drugie za mn. W prawej rce
trzymam n, czubkiem dotykam wntrza doni. Zgrzytajc zbami, przecigam nim po skrze.
Piecze, ale ledwie to zauwaam. Przyciskam obie rce do piersi, a kiedy wypuszczam powietrze,
dr.
Otwieram oczy i gwatownie wycigam rami. Moja krew kapie na dywan midzy misami.

Potem z jkiem, ktrego nie potrafi stumi, przesuwam rk do przodu, a krew syczy na
wglach. Jestem samolubna. Jestem odwana.

Rozdzia 6

Wbijam wzrok w podog i staj za nowicjuszami, ktry urodzili si jako Nieustraszeni. Tymi,
ktrzy wybrali powrt do swojej frakcji. Wszyscy s ode mnie wysi i dlatego, nawet gdy
podnosz gow, widz tylko ramiona okryte czarnymi ubraniami. Kiedy ostatnia dziewczyna
dokonuje wyboru decyduje si na Serdeczno czas ju wychodzi. Pierwsi ruszaj
Nieustraszeni. Mijam mczyzn i kobiety w szarych strojach, ktrzy byli moj frakcj, i z
determinacj wpatruj si w ty czyjej gowy.
Ale jeszcze musz chocia raz popatrze na rodzicw. Zerkam przez rami i od razu tego auj.
Oczy ojca pon, patrzy na mnie oskarycielsko. Kiedy czuj ar, te za oczami, myl najpierw, e
jako mnie podpali, ukara za to, co zrobiam. Ale to co innego, po prostu chce mi si paka.
A moja matka obok niego si umiecha.
Ludzie za mn pchaj mnie do przodu, oddalam si od rodzicw, ktrzy wychodz jako ostatni.
Moe nawet zostan duej, eby sprztn krzesa i wyczyci misy. Zerkam do tyu, eby
odnale Caleba w tumie Erudytw. Jest wrd innych nowicjuszy, mocno trzyma do chopaka,
ktry te zmieni frakcj by w Serdecznoci. Swobodny umiech brata to oznaka zdrady. ciska
mnie w doku, odwracam si. Skoro to dla niego takie atwe, dla mnie te powinno by atwe.
Spogldam na chopaka po lewej wczeniej Erudyt teraz jest taki blady i zdenerwowany,
jak chyba ja jestem. Cay czas si drczyam, ktr frakcj wybra, ale mylaam co si stanie, jeli
zdecyduj si na Nieustraszonych. Co mnie czeka w ich siedzibie?
Tum Nieustraszonych nie idzie do wind, ale na schody. Mylaam, e tylko Altruizm z nich
korzysta.
Potem kto zaczyna biec. Wszdzie dookoa sysz krzyki, nawoywania i miech, dziesitki
dudnicych stp wybijaj rne rytmy. Dla Nieustraszonych zejcie po schodach nie jest aktem
bezinteresownoci. To akt dzikoci.
Co si dzieje, do cholery?! woa ten chopak obok mnie.
Po prostu krc gow i biegn. Kiedy docieramy na parter, trac ju oddech, a Nieustraszeni
wypadaj przez wyjcie. Na zewntrz powietrze jest ostre i zimne, a niebo pomaraczowe od
zachodzcego soca. Odbija si w czarnych szybach Bazy.
Nieustraszeni rozbiegaj si po ulicy, blokuj pas autobusu, ruszam sprintem i doczam z tyu
do tumu. Kiedy tak pdz, znikaj moje rozterki. Dawno nie biegaam. Altruizm zniechca do
robienia czego tylko dla wasnej przyjemnoci a teraz wanie co takiego robi: puca mi pon,
minie pal, czuj dzik rozkosz niepohamowanego pdu. Podam za Nieustraszonymi przez

ulice, mijam skrzyowania i wreszcie sysz znajomy odgos: gwizd pocigu.


O, nie mamrocze chopak z Erudycji. Mamy wskoczy na to co?
Tak odpowiadam zdyszana.
Dobrze, e tyle czasu przygldaam si Nieustraszonym, kiedy przyjedali do szkoy. Tum
rozciga si w dug lini. Pocig sunie w nasz stron po stalowych szynach, jego wiata
byszcz, gwizdek wyje. Drzwi wagonw s otwarte, eby Nieustraszeni wskoczyli do rodka.
I robi to, jeden za drugim, a wreszcie zostaj tylko nowicjusze. Ci urodzeni w Nieustraszonoci
przyzwyczaili si do podobnych wyczynw, wic po chwili poza pocigiem s tylko przybysze z
innych frakcji. Wraz z kilkoma innymi ruszam do przodu, zaczynam biec. Przemierzamy kilka
krokw rwnolegle do wagonu i skaczemy. Nie jestem taka wysoka ani silna jak niektrzy, dlatego
nie mog sama dosta si do rodka. Trzymam uchwyt obok drzwi i uderzam barkiem o wagon,
dr mi ramiona, a wreszcie apie mnie jaka dziewczyna z Prawoci i wciga do rodka.
Dzikuj jej, sapic.
Sysz krzyk i ogldam si przez rami. Wysoki rudy chopak z Erudycji wymachuje rkami,
prbujc zapa si pocigu. W wejciu stoi dziewczyna z Erudycji, wychyla si, eby chwyci
koleg za rk. Wysila si, ale zosta za daleko z tylu. Kiedy si oddalamy, pada obok torw na
kolana i chowa twarz w doniach.
Czuj si nieswojo. Wanie obla nowicjat Nieustraszonych. Teraz jest bezfrakcyjny. To si
moe zdarzy w kadej chwili.
Nic ci nie jest? pyta ywioowo dziewczyna z Prawoci, ta ktra mi pomoga. Jest wysoka,
ma ciemnobrzow skr i krtkie wosy. adna. Kiwam gow. Jestem Christina. Wyciga do
mnie rk.
Dawno nie podawaam nikomu rki. Altruici, kiedy si witaj, na znak szacunku pochylaj
gowy. Niepewnie chwytam jej do i potrzsam ni dwa razy. Mam nadziej, e nie ciskam ani za
mocno, ani za sabo.
Beatrice.
Wiesz, dokd jedziemy? Dziewczyna musi przekrzykiwa wiatr, ktry z kad chwil coraz
mocniej wieje przez otwarte drzwi.
Pocig przyspiesza. Siadam. Jeli bd niej, atwiej zachowam rwnowag. Christina patrzy na
mnie i unosi brwi.
Szybki bieg pocigu to silny podmuch mwi. Silny podmuch to znaczy, e mona
wypa. Siadaj.
Christina zajmuje miejsce obok mnie. Przesuwa si do tyu, eby oprze o cian.

Jak si domylam, teraz jedziemy do gwnej siedziby Nieustraszonych odpowiadam. Ale


nie wiem, gdzie to jest.
A kto w ogle wie? Christina krci gow, mieje si. Tak jakby wyskakiwali z dziury w
ziemi, czy co w tym rodzaju.
Potem przez wagon przelatuje podmuch, uderza w reszt przybyszw z innych frakcji,
wpadaj na siebie. Widz, e Christina si mieje, ale jej nie sysz. Mnie te udaje si umiechn.
Nad moim lewym ramieniem pomaraczowe wiato zachodzcego soca odbija si od
szklanych gmachw. Dostrzegam majaczcy daleko rzd szarych budynkw, ktre kiedy byy
moim domem.
Dzisiaj kolej Caleba na zrobienie kolacji. Kto zajmie jego miejsce matka czy ojciec? A kiedy
zaczn sprzta jego pokj, co tam znajd? Wyobraziam sobie ksiki upchnite midzy szaf a
cian, ksiki pod materacem. Pragnienie wiedzy wypeniajce kady ukryty zakamarek. Czy
zawsze wiedzia, e wybierze Erudycj? A jeli tak, dlaczego tego nie zauwayam?
Ale z niego dobry aktor. Od tej myli robi mi si niedobrze, bo chocia te opuciam rodzin,
przynajmniej nie wychodzio mi udawanie. Przynajmniej wszyscy wiedzieli, e nie jestem
bezinteresowna.
Zamykam oczy, wyobraam sobie matk i ojca, jak siedz w ciszy przy kolacji. Kiedy o nich
myl, ciska mnie za gardo jaka resztka ofiarnoci, a moe samolubno, bo wiem, e ju nigdy
nie bd ich crk?
Wyskakuj!
Unosz gow. Boli mnie szyja. Co najmniej p godziny siedziaam skulona, oparta plecami o
cian, wsuchujc si w wycie wiatru i patrzc, jak miasto rozmazuje si obok nas. Wychylam si.
Chopak, ktry krzyczy, ma racj. Kiedy pocig mija jaki dach, z wagonw przed nami wyskakuj
Nieustraszeni. Tory s na wysokoci szstego pitra.
Na myl, eby skaka z jadcego pocigu na dach, ze wiadomoci, e midzy jego krawdzi
a torami jest szczelina, a mnie mdli. Wstaj i wlok si na drug stron wagonu, gdzie w szeregu
stoj pozostali, ktrzy zmienili frakcj.
Czyli e my te musimy skaka mwi jaka dziewczyna z Prawoci. Ma duy nos i krzywe
zby.
Super odpowiada chopak, te z Prawoci. Bo widzisz, Molly, to po prostu ma sens.
Skakanie z pocigu na dach.

Peter, na tym wanie polega to, do czego si zapisalimy zauwaa dziewczyna.

Dobra, ja tego nie robi mamrocze za mn jaki chopak z Serdecznoci. Ma oliwkow skr
i brzow koszul. I tylko on opuci Serdeczno. Policzki lni mu od ez.
Musisz skoczy przekonuje Christina albo oblejesz. No dalej, wszystko bdzie dobrze.
Nie, nie zrobi tego! Wol by bezfrakcyjny ni martwy! Krci gow. W jego gosie sycha
panik. Cigle krci gow i wpatruje si w dach zbliajcy si z kad sekund.
Nie zgadzam si z nim. Wolaabym nie y, ni by taka pusta w rodku jak bezfrakcyjni. Nie
zmusisz go. Zerkam na Christin.
Szeroko otwiera brzowe oczy i zaciska wargi tak mocno, e a zmieniaj kolor. Podaje mi rk.
Dawaj mwi. Unosz brwi, patrz na jej do, ju mam powiedzie, e nie potrzebuj
pomocy, ale ona dodaje: Ja po prostu... nie dam rady tego zrobi, jak mnie kto za sob nie
pocignie.
Chwytam jej rk i stajemy na krawdzi wagonu. Kiedy jestemy obok dachu, odliczam.
Raz... dwa... trzy!
Na trzy wyskakujemy. Chwila niewakoci i stopy uderzaj o pask powierzchni, czuj
ukucie blu w ydkach, po twardym ldowaniu padam na dach jak duga, pod policzkiem czuj
wir. Puszczam do dziewczyny. mieje si.
To byo fajne mwi.
Christina bdzie pasowaa do Nieustraszonych, ktrzy poszukuj nowych wrae. Ocieram
policzek ze wiru. Poza tamtym chopakiem z Prawoci wszystkim nowicjuszom udaje si dotrze
na dach. Molly, ta z krzywymi zbami, z Prawoci, krzywi si i trzyma za kostk, a Peter, chopak
lnicych wosach z Prawoci, umiecha si z dum. Na pewno wyldowa na rwnych nogach.
Potem sysz jk. Odwracam gow, jaka dziewczyna z Nieustraszonoci stoi na krawdzi
dachu, patrzy w d krzyczy, jest za ni chopak, te Nieustraszony, i trzyma j w pasie, eby nie
spada.
Rita. Rita, uspokj si. Rita...
Wstaj i patrz za brzeg dachu. Na chodniku pod nami kto ley dziewczyna, ramiona i nogi
ma powyginane pod dziwnymi ktami, wosy rozsypane wok gowy przypominaj wachlarz.
Czuj ucisk w doku, spogldam na tory. Nie wszystkim si udao. Nawet Nieustraszeni nie mog
czu si bezpiecznie.
Rita opada na kolana, szlocha. Odwracam si. Im duej na ni patrz, tym bardziej chce mi si
paka, a przecie nie mog rozpaka si przed nimi wszystkimi.
Powtarzani sobie z najwiksz surowoci, na jak mog si zdoby, e tutaj tak wanie jest.
Robimy niebezpieczne rzeczy i czasem kto ginie. Ludzie umieraj, a my idziemy dalej, eby

znowu narazi si na niebezpieczestwo. Im szybciej zapamitam t lekcj, tym wicej mam szans,
e przetrwam nowicjat. Bo ju nie jestem taka pewna, e go przetrwam. Mwi sobie, e teraz
policz do trzech, a gdy skocz, pjd przed siebie. Raz. Przypominam sobie ciao dziewczyny na
chodniku i przechodzi mnie dreszcz. Dwa. Sysz szloch Rity i uspokajajce sowa mruczane przez
stojcego za ni chopaka. Trzy. Wydymam wargi. Odchodz od Rity i krawdzi dachu.
Boli mnie okie. Podnosz rkaw i kiwam gow. Zdaram sobie troch skry, ale nie krwawi.
Och! Skandal! Sztywniaczka pokazuje go skr!
Podnosz gow. Sztywniacy to przezwisko nadane Altruistom, a ja jestem tutaj jedyna z tej
frakcji. Peter pokazuje na mnie, umiecha si zoliwie. Sysz rechot. Policzki mi pon, puszczam
rkaw, ktry opada.
Suchajcie! Mam na imi Max! Jestem jednym z przywdcw waszej nowej frakcji! woa jaki
mczyzna z drugiej strony dachu. Jest starszy od innych Nieustraszonych, ma gbokie
zmarszczki na ciemnej skrze i siwe wosy na skroniach. Stoi na gzymsie tak swobodnie, jakby to
by chodnik. Jak kto, kto po prostu nie moe spa i si zabi. Kilka piter niej jest wejcie na
nasze terytorium. Jeli nie wemiecie si w gar i tam nie zeskoczycie, to si tutaj nie nadajecie.
Nasi nowicjusze maj przywilej pierwszestwa.
Chcesz, ebymy skoczyli z gzymsu? pyta jaka dziewczyna z Erudycji. Jest wysza ode
mnie o kilka centymetrw, ma mysiobrzowe wosy i due wargi. Rozdziawia usta. Nie wiem,
dlaczego j to tak szokuje.
Tak. Max wydaje si rozbawiony.
A tam na dole jest woda w azience?
Kto wie? Unosi brew.
Tum zgromadzony przed nowicjuszami pka na p robi nam przejcie. Rozgldam si. Raczej
nikt nie rwie si do skakania z dachu. Zgromadzeni patrz wszdzie, tylko nie na Maksa.
Niektrzy ogldaj skaleczenia albo otrzepuj ubrania. Zerkam na Petera. Dubie przy zadrapaniu.
Staram si zachowywa swobodnie.
Jestem dumna. Kiedy wpakuj si przez to w kopoty, ale dzisiaj dodaje mi to odwagi. Id w
stron gzymsu, sysz za sob prychnicia. Max mnie przepuszcza. Docieram do krawdzi dachu
patrz w d. Wiatr szarpie mi ubranie, materia opocze. Budynek, na ktrym stoj, wyznacza bok
placu, otoczonego jeszcze przez trzy inne gmachy. Porodku placu w betonie jest ogromna dziura.
Nie widz jej dna.
To ma nas wycznie przestraszy. Wylduj bezpiecznie. Tylko ta myl pozwala mi wej na
gzyms. Szczkam zbami. Ju nie mog si cofn. Nie teraz, kiedy za moimi plecami tyle osb

zakada si, e nie dam rady. Bdz domi wok konierzyka i odnajduj guzik. Po kilku
prbach rozpinam wszystkie guziki i cigam koszul.
Pod spodem mam szary podkoszulek. To najbardziej obcisa cz mojego ubrania, nikt jeszcze
mnie w nim nie oglda. Zwijam koszul w kbek, patrz przez rami na Petera. Z caej siy
rzucam w niego kul materiau i zaciskam zby. Trafiam go w pier. Spoglda na mnie. Sysz za
sob gwizdy i okrzyki.
Znowu patrz na dziur. Blade ramiona pokrywaj mi si gsi skrk, czuj ucisk w doku.
Jeli teraz tego nie zrobi, nie zrobi nigdy. Z trudem przeykam lin.
Nie myl. Po prostu uginam kolana i skacz.
Powietrze wyje mi w uszach, kiedy ziemia pdzi w moj stron, ronie i si rozszerza. A moe
to ja pdz w stron ziemi. Serce dudni tak szybko, e a boli, a uczucie spadania szarpie mnie za
odek, napinaj si wszystkie minie. Dziura otacza mnie i lec w ciemno.
Uderzam w co twardego. Ustpuje, otula mnie. Uderzenie wydusza ze mnie oddech i teraz
dysz, eby znowu nabra powietrza. Piek mnie ramiona i nogi.
To siatka. Na dnie dziury jest siatka. Patrz w gr na budynek i miej si, na wp z ulg, na
wp histerycznie.
Dygocz, zasaniam twarz domi. Wanie zeskoczyam z dachu.
Musz znowu stan na pewnym gruncie. Kilka rk wyciga si do mnie znad krawdzi siatki,
wic chwytam pierwsz, ktrej mog dosign, i si podcigam. Potem si zataczam i pewnie
upadabym twarz na drewnian podog, gdyby kto mnie nie zapa.
Ten kto jest modym mczyzn, to jego do zapaam. Ma wsk grn warg i pen doln.
Oczy osadzone tak gboko, e rzsy a dotykaj skry pod brwiami. S ciemnoniebieskie, w
takim nierealnym, rozmarzonym, bajkowym kolorze.
Chwyta mnie za ramiona, ale puszcza, kiedy wstaj si prostuj.
Dzikuj mwi.
Stoimy na platformie ponad trzy metry nad ziemi. Wok mamy otwart przestrze jaskini.
Nie do wiary odzywa si jaki gos zza jego plecw. Naley do ciemnowosej dziewczyny z
trzema srebrnymi kkami w prawej brwi. Dziewczyna umiecha si do mnie zoliwie.
Sztywniaczka skoczya pierwsza? Po prostu niesamowite.
Lauren, ona wanie dlatego ich opucia odpowiada mody mczyzna. Gos ma niski,
dudnicy Jak si nazywasz?
Hm... Nie wiem, dlaczego si waham. Ale Beatrice po prostu ju nie brzmi dobrze.
Zastanw si. Nieznaczny umiech krzywi mu wargi. Drugi raz nie bdziesz miaa takiego

wyboru.
Nowe miejsce, nowe imi. Mog tutaj urodzi si na nowo.
Tris odpowiadam zdecydowanym tonem.

Tris powtarza Lauren z umiechem. Cztery, powiedz wszystkim.


Mody mczyzna, Cztery, oglda si za rami i krzyczy:
Jako pierwsza skoczya... Tris!
Gdy oczy przyzwyczajaj mi si do ciemnoci, widz otaczajcy mnie tum. Wiwatuje i wyrzuca
w gr pici, potem w sie wpada jeszcze jedna osoba. Cign si za ni okrzyki. To Christina.
Wszyscy si miej, ale po miechu nastpuj kolejne wiwaty.
Cztery kadzie mi do na plecach.
Witamy w Nieustraszonoci.

Rozdzia 7

Kiedy wszyscy nowicjusze znowu stoj na twardym gruncie, Lauren i Cztery prowadz nas
wskim tunelem. ciany s z kamienia, a sufit coraz bardziej si obnia. Czuj si, jakbym
schodzia do samego serca Ziemi. Lampy owietlajce korytarz rozmieszczono w duych
odstpach. W ciemnych przestrzeniach midzy nimi boj si, e si zgubi, dopki kto nie trci
mnie ramieniem. W kadym kolejnym krgu wiata odzyskuj poczucie bezpieczestwa.
Chopak z Erudycji przede mn nagle staje. Wpadam na niego, wal nosem o rami. Zataczam
si w ty, pocieram nos i jako dochodz do siebie. Wszyscy si zatrzymuj, a trjka
przewodnikw stoi przed nami z zaoonymi rkami.
Tutaj si rozdzielamy oznajmia Lauren. Urodzeni w Nieustraszonoci id ze mn. Myl,
e was nie trzeba oprowadza.
Umiecha si, kiwa palcem na nowicjuszy urodzonych w tej frakcji. Odrywaj si od reszty,
rozpywaj w ciemnociach. Widz, jak buty ostatniego z nich znikaj z krgu wiata, i spogldam
na tych, co zostali. Wikszo pochodzia z Nieustraszonoci, dlatego jest nas zaledwie
dziewicioro. Tylko ja przeniosam si z Altruizmu. Z Serdecznoci nie ma nikogo. Reszta przysza
z Erudycji i, co dziwne, z Prawoci. Na pewno trzeba odwagi, eby cigle by uczciwym. Nie
pomylaam o tym.
Cztery zwraca si do nas.
W zasadzie pracuj w sali kontroli, ale przez kilka najbliszych tygodni bd waszym
instruktorem oznajmia. Nazywam si Cztery.
Cztery? Jak liczba? pyta Christina.

Tak. Jaki problem?


Nie.

To dobrze. Idziemy do Jamy, ktr pewnego dnia nauczycie si kocha. To...


Christina parska.
Jama? Fajna nazwa.
Cztery podchodzi do Christiny, pochyla si i zblia twarz do jej twarzy. Mruy oczy, przez
chwil tylko patrzy.
Jak masz na imi? pyta cicho.
Christina piszczy.

Suchaj, Christina syczy. Jakbym chcia si uera z Prawymi o niewyparzonych gbach, to


wstpibym do ich frakcji. Pierwsza rzecz, ktrej si ode mnie nauczysz, to eby trzyma dzib na
kdk. Dotaro?
Dziewczyna kiwa gow.
Cztery idzie w stron cienia na kocu tunelu. Gromadka nowicjuszy poda za nim w ciszy.
Ale wir mamrocze Christina.
Chyba nie lubi, jak si z niego miej odpowiadam.
Dochodz do wniosku, e chyba lepiej uwaa na instruktora. Na platformie wydawa si
spokojny, ale teraz w tym spokoju dostrzegam co, co kae mi mie si na bacznoci.
Cztery pchniciem otwiera podwjne drzwi i wchodzimy do miejsca, ktre nazwa Jam.
Och szepcze Christina Teraz rozumiem.
Jama to chyba najwaciwsza nazwa. Jestem w podziemnej jaskini tak ogromnej, e z miejsca,
gdzie stoj, nie widz drugiego koca. Nierwne skalne ciany wnosz si na wysoko kilku
piter. Wykuto w nich pomieszczenia na jedzenie, na ubrania, przechowywanie zapasw i
spdzanie wolnego czasu. Poczone s wskimi ciekami, stopniami wycitymi w kamieniu. Nie
ma barierek, ktre chroniyby przed upadkiem.
Wzdu jednej ze skalnych cian cignie si pas pomaraczowego blasku. Sklepienie Jamy
tworz szklane szyby, a ponad nimi wznosi si gmach, z ktrego dochodzi tutaj wiato. Kiedy
mijalimy go pocigiem, musia wyglda jak jeden z budynkw miasta.
Nad kamiennymi ciekami w przypadkowym rytmie koysz si niebieskie lampy.
Przypominaj te z sali Ceremonii Wyboru. wiec coraz mocniej, w miar jak ganie wiato
soca.
Wszdzie peno ludzi, wszyscy ubrani na czarno, krzycz i rozmawiaj, energicznie
gestykulujc. W tumie nie widz nikogo starego. Czy wrd Nieustraszonych w ogle s jacy
starzy ludzie? Moe nie yj tak dugo albo po prostu pozbywaj si tych, ktrzy ju nie potrafi
wyskoczy z pdzcego pocigu?
Grupa dzieci biegnie wsk ciek bez barierki tak szybko, e serce a zaczyna mi szybciej bi.
Chc do nich krzycze, eby zwolniy, bo jeszcze zrobi sobie krzywd. W mylach widz
uporzdkowane ulice Altruizmu: szereg ludzi idcych z prawej mija szereg ludzi idcych z lewej.
Nieznaczne umiechy, pochylone gowy i cisza. A ciska mnie w doku. Lecz w tym chaosie jest
co cudownego.
Jak za mn pjdziecie, to poka wam przepa odzywa si Cztery.
Machniciem ponagla nas, ebymy szli dalej. Widziany z przodu, wydaje si cakiem

zwyczajny jak na Nieustraszonego, ale kiedy si odwraca, dostrzegam tatua wystaje mu spod
podkoszulka. Prowadzi nas na praw stron Jamy, gdzie jest ciemno. Zapuszczam urawia
podoga teraz koczy si elazn barier. Kiedy zbliam si do ogrodzenia, sysz ryk to woda,
pynie szybko i rozbija si o skay.
Patrz za barierk. Grunt opada pod ostrym ktem. Kilka piter niej widz rzek. Kotujca si
woda uderza cian i rozbryzguje w grze. Po lewej jest spokojniejsza, ale z mojej prawej jest biaa,
ciera si ze ska.

Przepa przypomina o cienkiej granicy midzy odwag a gupot! krzyczy Cztery. Chojrak,
ktry skoczy z tej pki, zakoczy ycie. To ju si zdarzao i zdarzy si jeszcze. Zostalicie
ostrzeeni.
Niewiarygodne mamrocze Christina, kiedy odchodzimy od bariery.
Niewiarygodne, dobre sowo. Przytakuj.
Cztery prowadzi nowicjuszy przez Jam do dziury ziejcej w cianie. Za ni jest pomieszczenie
owietlone na tyle dobrze, e teraz ju widz, dokd idziemy do jadalni penej ludzi i brzku
naczy. Kiedy wchodzimy, Nieustraszeni wstaj. Klaszcz. Tupi. Krzycz. Haas ogarnia mnie
wypenia ca. Christina si umiecha, po chwili ja te.
Szukamy wolnych krzese. Znajdujemy prawie pusty st z boku sali i okazuje si, e siedz
midzy Christin a Cztery. Porodku blatu stoi talerz z jedzeniem, ale nie mam pojcia, co to jest.
Okrge kawaki misa w okrgych kawakach chleba. Chwytam jeden z nich, cho nie do koca
wiem, co z nim robi.
Cztery szturcha mnie okciem.
To woowina wyjania. Polej tym. Podaje mi miseczk czerwonego sosu.
Jeszcze nigdy nie jada hamburgera? Christina szeroko otwiera oczy.
Nie. To si tak nazywa?
Sztywniacy jedz proste potrawy odzywa si Cztery, kiwajc gow w stron Christiny.
Dlaczego? pyta dziewczyna.
Wzruszam ramionami.
Ekstrawagancj uwaa si za egoizm i za co niepotrzebnego.
Christina umiecha si zoliwie.
Nic dziwnego, e odesza.
O tak. Przewracam oczyma. Chodzio wanie o jedzenie.
Mczynie dry kcik ust.

Drzwi stowki otwieraj si i w sali zapada cisza. Ogldam si przez rami. Wchodzi jaki
mody mczyzna, a jest tak cicho, e wyranie sysz jego kroki. Na twarzy ma tyle kolczykw, e
nie potrafi si ich doliczy. Wosy dugie, ciemne i przetuszczone. Ale nie dlatego wzbudza lk.
Chodzi o chd jego oczu, teraz gdy omiataj sal.
Kto to? szepcze Christina
Erie mwi Cztery. Przywdca Nieustraszonych.
Serio? Ale jest taki mody.
Cztery spoglda na ni ze mierteln powag.
Wiek nie ma tutaj znaczenia.
Domylam si, o co Christina chce teraz zapyta: To co ma znaczenie? Ale Erie przestaje
przyglda si sali idzie w stron naszego stou. Siada obok. Nie wita si z nami, wic i my si nie
witamy.
I co, nie przedstawisz nas? pyta, ruchem gowy wskazuje mnie i Christin.
To Tris i Christina.
Ooo, Sztywniaczka. Erie umiecha si do mnie zoliwie. Kolczyki w jego wargach cign za
skr i dziury, przez ktre przechodz, robi si szersze. Wzdrygam si. Zobaczymy, jak dugo
wytrzymasz.
Zamierzam co powiedzie, moe zapewni go, e wytrzymam ale jzyk odmawia mi
posuszestwa. Nie rozumiem, dlaczego nie chc, eby Erie duej na mnie patrzy. Nie chc, eby
w ogle na mnie patrzy.
Stuka palcami w st. Kostki doni ma pokryte strupami, tam gdzie pka skra, jeli za mocno
si w co uderzy.
Cztery, co ostatnio robie?
Ten wzrusza ramionami.
Nic szczeglnego.
Czy oni si przyjani? Szybko wdruj spojrzeniem midzy Erikiem a Cztery. Wszystko, co
robi Erie to, e si tu przysiad, wypytuje Cztery sugeruje, e jednak tak, ale to jak siedzi
Cztery, napity i wyprony, wskazuje co innego. Moe s rywalami, ale dlaczego? Przecie Erie
jest przywdc, a nie Cztery.
Max mwi, e prbuje si z tob spotka, a ty si nie pokazujesz odzywa si Erie. Nalega,
ebym si dowiedzia, co si z tob dzieje.
Cztery patrzy na Erica przez kilka chwil.
Powiedz mu, e jestem zadowolony ze swojej obecnej funkcji.

Czyli e on chce ci da jak prac.


wiato odbija si od kek w brwi Erica. Moe wanie on uwaa, e Czwrka zagraa jego
pozycji. Ojciec mwi, e ci, ktrzy chc wadzy i j osigaj, yj w cigym strachu, e j strac.
Wanie dlatego dajemy wadz tym, ktrzy jej nie chc.
Na to wyglda odpowiada Cztery.
Ale ty nie jeste zainteresowany.
Nie jestem zainteresowany. I to od dwch lat.
Dobrze. Miejmy nadziej, e zrozumie.
Klepie Cztery po ramieniu, troch za mocno, i wstaje. Kiedy wychodzi, natychmiast si garbi.
Nawet nie wiedziaam, e si tak spiam.
Wy dwaj, jestecie... przyjacimi? pytam, bo nie mog si powstrzyma.
Bylimy w tej samej grupie nowicjuszy. Przenis si z Erudycji.
W ogle ju przestaam myle o tym, eby mie si na bacznoci.
Ty te si przeniose?
Mylaem, e za duo pyta bdzie zadawa tylko jedna Prawa mwi chodno. A teraz
jeszcze Sztywniaczka?

To na pewno dlatego, e jeste taki miy wyjaniam spokojnie. Wiesz, jak ko z gwodzi.
Spoglda na mnie, a ja nie odwracam wzroku. Nie jest psem, ale tutaj panuj takie same, psie
zasady. Odwrcenie wzroku oznacza ulego. Patrzenie w oczy jest wyzwaniem, to wanie
wybieram.
Pal mnie policzki. Co si stanie, kiedy napicie eksploduje?
Ale on po prostu odpowiada.
Uwaaj, Tris.
W brzuchu robi mi si ciko, jakbym wanie pokna kamie. Jaki Nieustraszony przy
drugim stole woa Cztery, a ja odwracam si do Christiny. Unosi brwi.
I co? pytam.
Mam pewn teori.
A jak?
Podnosi hamburgera i umiecha si szeroko.
Tak, e przejawiasz skonnoci samobjcze.
Po kolacji Cztery znika gdzie bez sowa. Erie prowadzi nas kolejnymi tunelami, nie mwi
dokd. Nie wiem, dlaczego przywdca Nieustraszonych osobicie zajmuje si grupk nowicjuszy,

ale moe dzisiaj tylko on tutaj jest.


Na kocu kadego korytarza wieci niebieska lampa, ale midzy lampami panuj ciemnoci i
musz uwaa, eby nie potkn si na nierwnej nawierzchni. Christina w ciszy idzie obok mnie.
Nikt nam nie kaza milcze, ale adne z nas si nie odzywa.
Erie zatrzymuje si przed jakimi drewnianymi drzwiami i splata na piersi ramiona.
Gromadzimy si wok niego.
Dla tych co jeszcze nie wiedz, mam na imi Erie. Jestem jednym z piciu przywdcw
Nieustraszonoci. Proces nowicjatu traktujemy bardzo powanie, dlatego sam si zgosiem, eby
nadzorowa wiksz cz waszego treningu.
Myl o tym sprawia, e robi mi si sabo. Nadzorowanie nowicjatu przez ktrego z
przywdcw Nieustraszonoci ju jest ze, a e bdzie to robi Erie, jest jeszcze gorsze.
Oto kilka podstawowych zasad cignie. W sali wicze macie by o smej rano. Trening
odbywa si codziennie, od smej do szstej, z przerw na lunch. Po szstej moecie robi, co
chcecie. Dostaniecie te troch wolnego midzy poszczeglnymi etapami nowicjatu.
Sowa co chcecie wbijaj mi si w gow. W domu nigdy nie mogam robi, co chc, nawet
wieczorem. Najpierw musiaam pomyle o potrzebach innych ludzi. Nawet nie wiem, co chc
robi.

Teren moecie opuszcza tylko w towarzystwie jakiego Nieustraszonego dodaje Erie. W sali
za tymi drzwiami bdziecie spali przez najbliszych kilka tygodni. Jest tam dziesi ek, a was
tylko dziewicioro. Spodziewalimy si, e wicej z was dotrze tak daleko.
Ale przecie zaczlimy w dwunastk protestuje Christina.
Zamykam oczy i czekam, a Erie na ni nawrzeszczy. Musi si wreszcie nauczy siedzie cicho.
Wrd tych, ktrzy si przenieli, zawsze co najmniej jeden nie dociera do siedziby. Erie
skubie skrki paznokci. Wzrusza ramionami. Tak czy owak, na pierwszym etapie inicjacji tych,
ktrzy si przenieli, i tych, ktrzy urodzili si w Nieustraszonoci, trzymamy osobno, ale to nie
znaczy, e jestecie oddzielnie oceniani. Pod koniec wasze miejsce w rankingu zostaje ustalone
poprzez porwnanie z nowicjuszami urodzonymi jako Nieustraszeni. Oni ju teraz s od was
lepsi, dlatego oczekuj, e...
Ranking? wyrywa si mysiowosa Erudytka po mojej prawej. Dlaczego ma si nas
umieszcza w rankingu?
Erie umiecha si, a w niebieskim wietle ten jego umiech wydaje si okropny, jakby wycity
noem na twarzy. Ranking suy dwm celom. Przede wszystkim okrela kolejno, wedug

ktrej bdziecie sobie wybiera zajcie po nowicjacie. Dostpnych jest tylko kilka atrakcyjnych
posad.
Cinie mnie w doku. Widzc jego umiech, ju wiem, e zaraz stanie si co zego, tak samo jak
wiedziaam, kiedy wchodziam do sali testu przynalenoci.
Drugim powodem jest to, e czonkami frakcji zostanie tylko dziesicioro najlepszych
nowicjuszy.
Bl dga mnie w brzuch. Wszyscy stoimy bez ruchu jak posgi.
Co takiego? wypala w kocu Christina.
Mamy jedenacioro nowicjuszy urodzonych w Nieustraszonoci i was dziewicioro mwi
Erie. Na koniec etapu numer jeden wyleci czwrka nowicjuszy. Pozostali odpadn po ostatnim
tecie.
To znaczy, e nawet jeli przejdziemy wszystkie etapy inicjacji, to szecioro nowicjuszy i tak nie
zostanie czonkami frakcji. Widz, e Christina zerka na mnie ktem oka, ale nie potrafi
odwzajemni spojrzenia. Skupiam si na Ericu, ani drgn.
Jako najmniejsza z nowicjuszy i jedyna, ktra przeniosa si z Altruizmu, mam niewielkie
szanse.
Co si z nami stanie, jeli odpadniemy? wtrca si Peter.
Opucicie siedzib Nieustraszonych odpowiada Erie obojtnym tonem. I bdziecie yli
jako bezfrakcyjni.
Mysiowosa zasania twarz doni i tumi szloch. Przypominam sobie tamtego bezfrakcyjnego z
szarymi zbami, ktry wyrywa mi z doni torebk jabek. Przypominam sobie spojrzenie jego
oczu pozbawionych wyrazu. Jednak zamiast paka, tak jak dziewczyna z Erudycji, robi si
bezduszna. Twarda.
Zostan w tej frakcji. Zostan.
Ale to... nie w porzdku! protestuje Molly, dziewczyna z Prawoci o szerokich ramionach. W
jej gosie sycha zo, ale i tak wyglda na przeraon. Gdybymy wiedzieli...
Mwisz, e gdybycie o tym wiedzieli przed Ceremoni Wyboru, to nie decydowalibycie si
na Nieustraszonych? rzuca Erie. Jeli wanie o to ci chodzi, ju powinna si std wynosi.
Jeli naprawd jeste jedn z nas, nie przejmujesz si, e moe ci si nie uda. A jeli si
przejmujesz, to jeste tchrzem. Erie pchniciem otwiera drzwi do sypialni. Wybralicie nas.
Teraz my musimy wybra was.

Le w ku i sucham oddechw dziewiciorga osb.

Jeszcze nigdy nie spaam w jednym pokoju z jakim chopakiem, ale tutaj nie mam innego
wyjcia, chyba e chc spdzi noc na korytarzu. Caa reszta zaoya ciuchy, ktre dali nam
Nieustraszeni, ale ja zostaam w ubraniu z Altruizmu, wci pachncym mydem i wieym
powietrzem. Jak dom.
Przyzwyczaiam si do tego, e mam wasny pokj. Z okna widziaam trawnik przed domem, a
za nim zamglony horyzont. Przyzwyczaiam si do spania w ciszy.
Kiedy myl o domu, czuj, jak gdzie za oczami robi mi si ciepo, a gdy mrugam, wylizguje
si z nich za. Zasaniam usta, eby zdusi szloch.
Nie mog paka, nie tutaj. Musz si uspokoi.
Wszystko bdzie dobrze. Mog patrze na swoje odbicie w lustrze, jak tylko mam ochot. Mog
przyjani si z Christin, ci krtko wosy i pozwoli, eby inni sprztali sami po sobie.
Donie mi dr, a zy teraz przychodz szybciej, widok zasania mga.
Niewane, e jak znowu zobacz si z rodzicami w Dniu Odwiedzin, to ledwie mnie poznaj. O
ile w ogle przyjd. Niewane, e boli wspominanie ich twarzy, chociaby przez uamek sekundy,
nawet twarzy Caleba, mimo e tak bardzo mnie zraniy jego tajemnice. Wyrwnuj wdech do
wdechu pozostaych nowicjuszy, a wydech do ich wydechu. To niewane.
Oddychanie zostaje zakcone jakim zduszonym odgosem. Po nim nastpuje piskliwy szloch.
Spryny ka skrzypi, gdy obraca si na nim jakie due ciao. Poduszka tumi kanie, jednak
nie cakiem. Pacz dochodzi z ka zaraz obok mojego od strony chopaka z Prawoci, Ala,
najwyszego i najlepiej zbudowanego z nowicjuszy. Ostatniej osoby, po ktrej bym si
spodziewaa, e si zaamie.
Jego stopy s tylko kilka centymetrw od mojej gowy. Powinnam go pocieszy powinnam
chcie go pocieszy, bo tak mnie wychowano. A zamiast tego czuj odraz. Kto, kto wydaje si tak
silny, nie powinien okazywa saboci. Dlaczego po prostu nie stumi paczu jak inni?
Z trudem przeykam lin.
Gdyby moja matka dowiedziaa si o tym, co teraz myl, wiem, jak by na mnie popatrzya.
Wykrzywiaby kciki ust do dou. Brwi opuciaby nisko. Nie marszczyaby ich, wygldaaby
raczej na zmczon. Przesuwam po policzkach wewntrzn stron nadgarstka. Al znowu szlocha.
Mam wraenie, e te dwiki drapi mnie w gardle. Chopak jest tylko kilka centymetrw ode
mnie powinnam go dotkn.
Nie. Odsuwam rk i przewracam si na bok, twarz do ciany. Nikt nie musi wiedzie, e nie
mam ochoty mu pomc. Zatrzymam t tajemnic dla siebie. Zamykam oczy, czuj, jak wciga
mnie sen, ale za kadym razem, gdy ju zasypiam, sysz Ala.

Pewnie mj problem wcale nie polega na tym, e nie wolno mi wrci do domu. Owszem, bd
tskni za matk, za ojcem i za Calebem, za wieczornym blaskiem kominka i stukotem drutw
matki, ale nie tylko dlatego czuj w sobie tak pustk.
Mj problem moe polega na tym, e nawet jeli wrciabym do domu. nie znalazabym sobie
miejsca wrd ludzi, ktrzy odruchowo daj i bez namysu nios pomoc.
Ta myl sprawia, e zgrzytam zbami. Zaciskam poduszk wok uszu, eby zasoni je przed
paczem Ala, i zasypiam z krgiem wilgoci pod policzkiem.

Rozdzia 8

Pierwsze, czego si dzisiaj nauczycie, to jak strzela z pistoletu. Drugie, jak zwycia w walce.
Cztery, nie patrzc na mnie, wciska mi pistolet w do i idzie dalej. Na szczcie, skoro tu
jestecie, to wiecie, jak wskoczy do jadcego pocigu i jak z niego wyskoczy, wic nie musz was
tego uczy.
Nie powinnam by zaskoczona, e Nieustraszeni oczekuj, e wemiemy wszystko z marszu,
ale spodziewaam si wicej ni szeciu godzin odpoczynku, zanim zacznie si ten marsz. Ciao
nadal mam cikie od snu.
Inicjacja jest podzielona na trzy etapy. Po kadym bdziemy mierzy wasze postpy i
szeregowa was na podstawie osigni. Etapy nie okrelaj kocowej rangi wedug rwnej miary,
wic jest moliwe, chocia to trudne, e z czasem zasadniczo podniesiecie swoj rang.
Gapi si na bro w rku. Nigdy w yciu nie przypuszczaam, e bd trzymaa pistolet, nie
mwic o tym, e z niego strzel. Wydaje si niebezpieczny, jakbym dotykajc go, moga kogo
skrzywdzi.
Uwaamy, e przygotowanie wykorzenia tchrzostwo, ktre okrelamy jako wynikajce ze
strachu nieudane dziaanie tumaczy Cztery. Dlatego kady etap inicjacji ma na celu
przygotowanie was w inny sposb. Pierwszy jest gwnie fizyczny; drugi gwnie emocjonalny;
trzeci gwnie mentalny.
Ale co... Peter ziewa midzy sowami. Co strzelanie ma wsplnego z... odwag?
Cztery podrzuca pistolet w rku, przyciska luf do czoa Petera i wprowadza nabj. Peter
nieruchomieje z uchylonymi wargami, ziewnicie zastyga mu na ustach.
Obud. Si warczy Cztery. Trzymasz naadowany pistolet, gupcze. Dziaaj, jak naley.
Opuszcza bro. Kiedy bezporednie zagroenie mija, zielone oczy Petera spogldaj bardziej
twardo. Zaskakuje mnie, e jest w stanie powstrzyma si od odpowiedzi, skoro w Prawoci cae
ycie mwi bez ogrdek, ale powstrzymuje si, policzki ma czerwone.
A odpowiadajc na twoje pytanie... Znacznie mniej prawdopodobne, e narobisz w portki i
bdziesz woa mam, kiedy jeste przygotowany do obrony. Cztery zatrzymuje si na kocu
szeregu i okrca na picie. To take informacja, ktra moe si wam przyda pniej, podczas
pierwszego etapu. No, to patrzcie na mnie.
Odwraca si do ciany z tarczami strzeleckimi po jednym kwadracie sklejki z trzema
czerwonymi koami dla kadego z nas. Staje z rozstawionymi stopami, pistolet trzyma oburcz i

strzela. Huk taki, e bol mnie uszy. Wycigam szyj, eby popatrze na cel. Kula przesza przez
rodkowe koo.
Odwracam si do swojego celu. Rodzina nigdy nie pochwaliaby mnie za strzelanie.
Powiedziaaby, e pistolety uywane nawet do samoobrony, a nie tylko do przemocy, s oznak
samolubstwa.
Wyrzucam rodzin z gowy, rozstawiam stopy na szeroko barkw i delikatnie obiema domi
obejmuj chwyt pistoletu. Jest ciki, trudno go utrzyma na du odlego od ciaa, ale chc,
eby by jak najdalej od mojej twarzy. Naciskam spust, z pocztku z wahaniem, potem mocniej,
odchylajc si od broni. Dwik razi mi uszy, odrzut podbija rce do nosa. Potykam si,
przyciskam rk do ciany za mn, eby zachowa rwnowag. Nie wiem, gdzie trafia kula, ale
wiem, e sporo mina cel.
Strzelam jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze raz, adna kula nie trafia.
Statystycznie rzecz biorc odzywa si chopak Erudytw stojcy obok, Will, i umiecha si
do mnie do tej pory powinna wcelowa chocia raz, choby przypadkiem. Jest blondynem, ma
potargane wosy i zmarszczk midzy brwiami.
Naprawd. Nie akcentuj pytania.

Tak. Myl, e waciwie to przeczysz naturze.


Zaciskam zby, odwracam si do celu, postanawiam przynajmniej pewnie stan. Skoro nie
potrafi sprosta pierwszemu zadaniu, ktre mi daj, to jak przebrn przez pierwszy etap?
Mocno naciskam spust, tym razem jestem przygotowana na odrzut. Rce mi odskakuj, ale
stopy s jak wronite. Dziura po kuli pojawia si na skraju tarczy, unosz brew pod adresem
Willa.
No widzisz, mam racj. Statystyka nie kamie oznajmia.
Umiecham si lekko.
Zuywam pi nabojw, zanim trafiam w rodek. Na ten widok czuj przypyw energii. Jestem
rozbudzona, oczy mam szeroko otwarte, donie ciepe. Opuszczam pistolet. Jest moc w
kontrolowaniu czego, co moe wyrzdzi takie szkody w kontrolowaniu czegokolwiek.
Moe rzeczywicie to miejsce dla mnie.
Do przerwy na lunch ramiona mi pulsuj od trzymania pistoletu w poziomie, z trudem
rozprostowuj palce. Masuj je po drodze do jadalni. Christina zaprasza Ala, eby usiad z nami.
Za kadym razem, kiedy na niego spogldam, sysz jego kanie, wic staram si na niego nie
patrze.

Przesuwam groszek widelcem, mylami wracam do testw przynalenoci. Kiedy Tori


ostrzegaa mnie, e Niezgodno jest niebezpieczna, odnosiam wraenie, e mam to wypisane na
twarzy i jeli wybraabym niewaciw drog, kto by to zobaczy. Jak do tej pory nie byo
problemu, ale nie czuj si dziki temu bezpiecznie. A jeli si odsoni i zdarzy si co strasznego?
Och, daj spokj. Nie pamitasz mnie? pyta Christina Ala, robic sobie kanapk. Zaledwie
par dni temu razem chodzilimy na matm. A ja nie jestem spokojn osbk.
Matm najczciej przesypiaem tumaczy si Al. Bya na pierwszej godzinie!
A jeli niebezpieczestwo nie pojawi si wkrtce a jeli uderzy po bardzo wielu latach, a ja nie
zauwa, e si zblia?

Tris! Christina pstryka mi palcami przed twarz. Jeste tutaj?


Co? O co chodzi?

Pytaam, czy w ogle pamitasz, e chodzia ze mn na zajcia powtarza. Bo suchaj, bez


obrazy, ja pewnie nie zapamitaabym ciebie. Cay Altruizm wyglda dla mnie tak samo. I nadal
tak wyglda, tylko e teraz nie jeste jedn z nich.
Gapi si na ni. Jakbym chciaa, eby mnie sobie przypomniaa.
Przepraszam, byam nieuprzejma? pyta. Przyzwyczaiam si do mwienia tego, co myl.
Mama twierdzia, e uprzejmo to oszustwo w adnym opakowaniu.
Chyba dlatego nasze frakcje zazwyczaj nie zadaway si z sob. Wybucham krtkim
miechem. Prawo i Altruizm nie ywiy do siebie nienawici, takiej jak Erudycja do Altruizmu.
Prawdziwym problemem dla Prawoci jest Serdeczno. Mwi si, e ci, ktrzy ponad wszystko
ceni pokj, zawsze bd oszukiwa, eby nie mci wody.
Mog tu usi? Will stuka palcem w st.
Co, nie chcesz zadawa si ze swoimi kolesiami z Erudycji? pyta Christina.

To nie s moi kolesie. Will stawia talerz. To, e bylimy w tej samej frakcji, nie znaczy, e ze
sob trzymamy. No i Edward i Myra chodz z sob, a ja nie zamierzam by pitym koem u wozu.
Edward i Myra, pozostae transfery z Erudycji, siedz dwa stoy dalej, tak blisko siebie, e
trcaj si okciami, krojc jedzenie. Myra przerywa, eby pocaowa Edwarda. Przygldam im si
uwanie. Widziaam tylko kilka pocaunkw w yciu.
Edward odwraca gow i przyciska usta do ust Myry. Z sykiem wypuszczam powietrze przez
zby, przenosz wzrok. Jaka cz mnie chce, eby ich objechali. Inna cz zastanawia si, z lekk

desperacj, jak by to byo, gdyby kto przyoy usta do moich ust.


Musz to robi na oczach wszystkich? pytam.
Ona go tylko pocaowaa. Al patrzy na mnie i marszczy czoo. Kiedy tak robi, jego gste
brwi dotykaj rzs. przecie nie rozbieraj si do naga.
Nie powinno si caowa na oczach wszystkich.
Al, Will i Christina umiechaj si do mnie znaczco.
No co?
Wyazi z ciebie Altruizm odpowiada Christina. Innym nie przeszkadza okazywanie
odrobiny uczucia przy ludziach.
Och. Wzruszam ramionami. C... widz, e bd musiaa jako sobie z tym poradzi.
Albo moesz dalej by sztywna. Zielone oczy Willa byszcz figlarnie. No wiesz. Jeli
chcesz.
Christina rzuca w niego buk. Will apie i odgryza kawaek.
Zejd z niej mwi Christina. Sztywniactwo ley w jej naturze. A ty pozjadae wszystkie
rozumy.
Nie jestem Sztywniakiem! krzycz.
Nie przejmuj si agodzi Will. To urocze. Popatrz, caa jeste czerwona.
Po tych sowach twarz jeszcze bardziej mi czerwienieje. Cae towarzystwo chichocze. Zmuszam
si do miechu, po kilku sekundach brzmi naturalnie.
Dobrze znowu si mia.
Po lunchu Cztery prowadzi nas do nowej sali. Jest wielka. ma trzeszczc, popkan drewnian
podog z duym koem namalowanym na rodku. Na cianie po lewej wisi zielona tablica taka
do pisania kred. Na podobnej pisali moi nauczyciele na niszych poziomach, od tamtych czasw
nie widziaam czego takiego. Moe ma to co wsplnego z priorytetami Nieustraszonych:
najpierw trening, potem technika.
Nasze nazwiska s wypisane na tablicy w porzdku alfabetycznym. Na kocu sali, w
metrowych odstpach, wisz spowiae worki treningowe.
Ustawiamy si za nimi w rzdzie, Cztery staje porodku, tak eby kady go widzia.
Jak powiedziaem rano, nastpn rzecz, ktrej bdziecie si uczyli, jest walka. Celem jest
przygotowanie was do dziaania; przygotowanie waszych cia, eby reagoway na zagroenia i
wyzwania. To bdzie wam potrzebne, jeli chcecie przetrwa, yjc jako Nieustraszeni.
Nie potrafi sobie nawet wyobrazi ycia Nieustraszonego. Jedyne, o czym jestem w stanie
pomyle, to jak da sobie rad z nowicjatem.

Dzisiaj omwimy techniki, jutro rozpoczniecie walki midzy sob cignie Cztery. Wic
radz uwaa. Ci, ktrzy nie bd si szybko uczy, odnios obraenia.
Cztery pokazuje kilka rnych ciosw i wymienia ich nazwy. Najpierw uderza w powietrze,
potem w worek.
W trakcie wiczenia zaczynam je rozumie, z pistoletem byo tak samo, potrzebuj kilku prb,
eby zaapa, jak trzyma postaw i porusza si jak Cztery. Kopnicia s trudniejsze, chocia uczy
nas tylko podstaw. Od ciosw piek mnie rce i stopy, skra czerwienieje, ale sam worek
treningowy ledwo si porusza, jakkolwiek mocno bym w niego walia. Wszdzie wok sycha
odgosy uderze w tward tkanin.
Cztery chodzi w grupce nowicjuszy, obserwuje nas, kiedy po raz kolejny powtarzamy ruchy.
Gdy zatrzymuje si przede mn, skrcaj mi si wntrznoci, jakby kto nawija je na widelec.
Patrzy na mnie, obrzuca wzrokiem od stp do gw, nigdzie nie zatrzymuje wzroku oceniajce,
zawodowe spojrzenie.
Nie masz rozwinitych mini stwierdza a to znaczy. e lepiej ci pjdzie, jeli
wykorzystasz kolana i okcie. Moesz woy w nie wicej siy.
Nagle mocno przyciska mi do do brzucha. Palce ma takie dugie, e chocia podstaw doni
dotyka boku klatki piersiowej, ich koniuszki sigaj drugiego boku. Serce bije mi mocno, a pier
boli, patrz na niego, oczy mam szeroko otwarte.
Zawsze pamitaj, eby to miejsce byo napite instruuje cicho. Odsuwa do i idzie dalej.
Czuj nacisk jego rki, chocia ju si oddali. Dziwne, ale musz przerwa, pooddycha kilka
sekund, zanim wrc do wiczenia.
Kiedy Cztery zwalnia nas na lunch, Christina trca mnie okciem.
A dziw, e nie zama ci na p. Marszczy nos. Nastraszy mnie jak wszyscy diabli. To ten
jego spokojny gos.

Tak. On jest... Ogldam si na niego przez rami. Jest spokojny i zadziwiajco opanowany. Ale
nie baam si, e zrobi mi krzywd. ...naprawd przeraajcy kocz po chwili.
Al, ktry by przed nami, odwraca si, kiedy dochodzimy do Jamy.
Chc mie tatua owiadcza.
Z tylu idzie Will.
Jaki tatua? pyta.
Nie wiem. Al si mieje. Po prostu pragn poczu, e naprawd opuciem star frakcj.
Przesta si maza z tego powodu. Kiedy nie reagujemy, dodaje: Wiem, e mnie syszelicie.


Tak, moe wreszcie by si uspokoi? Christina szturcha Ala w grube rami. Myl, e masz
racj. Teraz jestemy troch tu, troch tam. Jeeli chcemy by w caoci tutaj, powinnimy si
upodobni. Patrzy na mnie.
Nie. Nie zetn wosw mwi. Ani ich nie ufarbuj na odjazdowy kolor. Ani nie zrobi
sobie piercingu na twarzy.
A co z ppkiem?
Albo z sutkami? wtrca z chichotem Will.
Wydaj jk.
Teraz, po dziennej porcji treningu, moemy robi, co chcemy, a do pory na sen. Ta myl
przyprawia mnie prawie zawrt gowy, chocia moe to ze zmczenia.
Jama roi si od ludzi. Christina oznajmia, e razem ze mn spotka si z Alem i Willem pod
salonem tatuau, cignie mnie do ubieralni. Potykamy si. Idc ciek pod gr, wspinamy si
ponad poziom Jamy, roztrcamy butami kamienie.
Co jest nie tak z moim ubraniem? dopytuj. Ju nie ubieram si na szaro.
Jest obrzydliwe i za due. Wzdycha. Moe pozwolisz, e ci po prostu pomog? Jeli nie
spodoba ci si to, co na ciebie wo, nie bdziesz musiaa tego nosi, obiecuj.
Dziesi minut pniej stoj przed lustrem ubieralni w czarnej sukience do kolan. Sukienka nie
zakrywa wszystkiego, ale te nie opina si na biodrach w przeciwiestwie do pierwszej, ktr
wybraa Christina. a ktrej ja nie chciaam. Na nagich ramionach wyskakuje mi gsia skrka.
Christina ciga mi wstk, rozplatam warkocz, wosy zwisaj mi w falach nad ramionami.
Potem Christina unosi czarny owek.
Kredka do oczu mwi.
Raczej nie uda ci si zrobi ze mnie piknoci. Zamykam powieki i nieruchomiej. Christina
prowadzi koniuszek owka wzdu linii moich rzs. Wyobraam sobie, e stoj przed rodzin w
tej kiecce, i odek mi si kurczy, jakbym miaa zwymiotowa.
Komu zaley na piknie? Mnie chodzi o wyrazisto.
Otwieram oczy i po raz pierwszy jawnie gapi si na wasne odbicie. Serce przyspiesza, kiedy
to robi, jakbym amaa zasady i miaa by za to zwymylana. Bdzie trudno przezwyciy
nawyk wpojonego mi altruistycznego mylenia, tak jak wycign pojedyncz nitk ze
skomplikowanej koronki. Ale znajd nowe zwyczaje, nowe myli, nowe zasady. Stan si kim
innym.
Przedtem oczy miaam niebieskie, ale matowe, szarawe owek sprawia, e s przenikliwe.

Wosy otaczaj mi twarz, rysy staj si agodniejsze i peniejsze. Nie jestem pikna za due oczy,
za dugi nos ale widz, e Christina ma racj. Moja twarz staje si wyrazista.
To nie tak, jakbym patrzya teraz na siebie po raz pierwszy; to tak, jakbym patrzya na kogo
innego po raz pierwszy. Beatrice bya dziewczyn, ktr widywaam ukradkiem w lustrze. Ona
siedziaa cichutko przy stole podczas obiadu. Oczy tego kogo twierdz, e nale do niego i mnie
nie puszczaj; to jest Tris.
Widzisz? Jeste... oszaamiajca zachwyca si Christina.
W tych okolicznociach to najwikszy komplement, jakim moe mnie uraczy. Umiecham si
do niej w lustrze.
Podoba ci si?

Tak. Kiwam gow. Wygldam jak... inny czowiek.


mieje si.
To dobrze czy le?
Znowu patrz wprost na siebie. Po raz pierwszy myl o odrzuceniu altruistycznej tosamoci
nie sprawia, e czuj si nieswojo; daje mi nadziej.
Dobrze. Krc gow. Przepraszam. Po prostu do tej pory nie pozwalano mi tak dugo
przyglda si wasnemu odbiciu.
Naprawd? Musz ci powiedzie, e Altruizm to dziwna frakcja.
Chodmy, zobaczymy, czy Al da si wytatuowa proponuj. Mimo e porzuciam swoj
star frakcj, nie chc jej jeszcze krytykowa.
W domu razem z matk co jakie sze miesicy braymy prawie identyczne sterty ubra.
atwo rozdziela rzeczy, kiedy kady dostaje to samo, ale na terenie Nieustraszonych wszystko
jest bardziej rnorodne. Kady Nieustraszony otrzymuje okrelon liczb punktw do wydania
w miesicu, a ubranie kosztuje jeden punkt.
Wsk ciek z Christin pdzimy do salonu tatuau. Kiedy tam docieramy. Al siedzi ju na
krzele, a may, chudy facecik, na ktrym jest wicej atramentu ni czystej skry, rysuje mu na
ramieniu pajka.
Will i Christina kartkuj ksiki z obrazkami i trcaj si okciami, kiedy znajduj co fajnego.
Kiedy siedz obok siebie, zauwaam, e s swoim przeciwiestwem. Christina smaga i szczupa,
Will blady i solidnie zbudowany, ale niewymuszone umiechy maj takie same.
Chodz po pokoju, ogldam obrazy na cianach. W dzisiejszych czasach tylko w Serdecznoci
s artyci. Altruizm uwaa sztuk za niepraktyczn, a czas spdzony na jej analizie mgby by

przeznaczony na suenie innym, dlatego chocia widziaam obrazy w podrcznikach, nigdy


wczeniej nie byam w pomieszczeniu, gdzie by wisiay. Jakby otulao mnie cieple powietrze,
mogabym zagubi si tutaj na wiele godzin i nikt by nie zauway. Muskam cian czubkami
palcw. Obraz jastrzbia na jednej cianie przypomina mi tatua Tori. Pod nim widnieje szkic
ptaka w locie.
To kruk odzywa si gos zza moich plecw. liczny, prawda?
Odwracam si i widz Tori. Czuj si, jakbym z powrotem trafia do sali testw, z lustrami
wok mnie i kablami podczonymi do czoa. Nie spodziewaam si, e znowu j zobacz.
No, cze. Umiecha si. Nawet nie przypuszczaem, e ci jeszcze spotkam. Beatrice,
zgadza si?
Waciwie to Tris prostuj. Pracujesz tutaj?

Pracuj. Po prostu zrobiam sobie przerw, eby nadzorowa testy. Wikszo czasu spdzam
tutaj. Stuka si w podbrdek. Rozpoznaj to imi. Bya pierwszym skoczkiem, prawda?

Tak, to ja.
Dobra robota.
Dzikuj. Dotykam szkicu przedstawiajcego ptaka. Suchaj... Musz z tob porozmawia
o... Zerkam na Willa i Christin. Nie mog teraz wda si w dyskusj z Tori; bd dopytywa. O
czym. Kiedy.

To chyba nie byoby mdre szepcze. Pomogam wam tyle, ile mogam, a teraz musicie sami
sobie dawa rad.
cigam wargi. Ona zna odpowiedzi, wiem, e zna. Jeli nie chce udzieli mi ich teraz, musz
znale sposb, eby kiedy indziej skoni j do mwienia.
Chcesz tatua? pyta.
Szkic z ptakiem przyciga moj uwag. Kiedy tu przyszam, wcale nie zamierzaam zrobi
sobie piercingu ani tatuau. Wtedy wbijaabym midzy mnie a rodzin kolejny klin, ktrego nie da
si usun. A jeli moje ycie tutaj bdzie takie jak do tej pory, wkrtce stanie si to najmniejszym
klinem midzy nami.
Ale teraz rozumiem to, co Tori powiedziaa o swoim tatuau, e przedstawia strach, ktry
przezwyciya, e to przypomnienie, gdzie bya, ale take przypomnienie, gdzie jest teraz. Moe
istnieje sposb, eby uhonorowa moje stare ycie, kiedy wkraczam w nowe.

Tak mwi. Trzy takie lecce ptaki.


Dotykam obojczyka, znaczc tor ich lotu w stron serca. Jeden za kadego z czonkw rodziny,
ktr zostawiam.

Rozdzia 9

Poniewa jest was nieparzysta liczba, jedno nie bdzie dzisiaj walczy oznajmia Cztery,
odchodzc od tablicy w sali wicze. Spoglda na mnie. Miejsce obok mnie jest puste. Wze w
odku si rozlunia. Uaskawienie. Niedobrze. Christina trca mnie okciem. Jej ko dga
mnie w obolay misie dzi rano mam wicej tych obolaych ni nieobolaych wykrzywiam
si. Oj.

Przepraszam. Ale patrz, mam przeciw sobie Czog.


Z Christin siedziaam przy niadaniu, a wczeniej zasaniaa mnie przed reszt sypialni, kiedy
zmieniaam ubranie. Nigdy jeszcze nie miaam takiej przyjaciki. Susan bardziej zaprzyjania si
z Calebem ni ze mn, a Robert cigle chodzi za Susan.
Wczeniej chyba nigdy nie miaam przyjaciki i kropka. Prawdziwa przyja jest niemoliwa,
kiedy nikt nie chce przyj pomocy albo nawet porozmawia o sobie. Tutaj tak nie bdzie. Ju
teraz wiem wicej o Christinie ni kiedykolwiek wiedziaam o Susan, a miny tylko dwa dni.
Czog? Odnalazam imi Christiny na tablicy. Obok byo napisane Molly.

Tak, niezbyt kobiecy sugus Petera. Wskazuje gow tumek po drugiej stronie sali.
Molly jest wysoka tak jak Christina, ale na tym kocz si podobiestwa. Ma szerokie ramiona,
brzow skr i bulwiasty nos.
Tych troje... Christina po kolei wskazuje Petera, Drew i Molly waciwie odkd wypezli z
macicy, s nie do rozdzielenia. Nienawidz ich.
Will i Al staj naprzeciwko siebie na arenie. Podnosz rce do twarzy, eby si broni, tak jak
uczy nas Cztery, i kr wok siebie. Al jest z pitnacie centymetrw wyszy od Willa i dwa
razy od niego szerszy. Patrz na niego nawet rysy twarzy ma grubsze: gruby nos, grube wargi,
wielkie oczy. Ta walka nie potrwa dugo.
Spogldam na Petera i jego przyjaci. Drew jest niszy od Petera, i od Molly, ale budow
przypomina gaz, a ramiona ma zawsze przygarbione. Pomaraczowoczerwone wosy s koloru
starej marchewki.
Co z nimi jest nie tak? pytam.

Peter to czyste zo. Kiedy bylimy dziemi, wszczyna bjki z ludmi z innych frakcji, a potem,

kiedy przychodzili doroli, eby to przerwa, paka i zmyla jak historyjk, e to tamten zacz.
I oczywicie wierzyli mu, bo bylimy w Prawoci i nie moglimy kama. Ha. ha. Christina
marszczy nos i dodaje: Drew to tylko jego pomagier. Wtpi, eby myla samodzielnie. A
Molly... to taki czowiek, co pali mrwki za pomoc szkl powikszajcego, eby popatrze, jak
machaj nkami.
Na arenie Al mocno wali Willa w szczk. Krzywi si. Po drugiej stronie sali Erie umiecha si
do Ala i obraca jeden z kolczykw w brwi.
Will zatacza si w bok, do przyciska do twarzy i woln rk blokuje uderzenie Ala. Sdzc po
jego minie, blokowanie ciosu tak samo boli jak uderzenie. Al jest powolny, ale silny.
Peter, Drew i Molly rzucaj ukradkowe spojrzenia w nasz stron, potem nachylaj si do siebie
i szepc.
Chyba si orientuj, e o nich rozmawiamy zauwaam.
No to co? I tak wiedz, e ich nienawidz.
Wiedz? Skd?
Christina udaje, e si do nich umiecha, i macha rk. Patrz w d, mam gorce policzki. Tak
czy inaczej, nie powinnam plotkowa. Plotkowanie to dogadzanie sobie.
Will podcina Ala i zwala go na ziemi. Al gramoli si i wstaje.
Bo im powiedziaam cedzi Christina przez zacinite zby, nie przestajc si umiecha.
Zby ma proste u gry i zakrzywione na dole. Patrzy na mnie. W Prawoci prbujemy by
uczciwi co do naszych uczu. Mnstwo osb mwio mi, e mnie nie lubi. I mnstwo nie mwio.
Co za rnica?

Tylko e my... nie powinnimy rani ludzi.


Wol myle, e im pomagam, nienawidzc ich odpowiada. Przypominam im, e nie s
darem boym dla ludzkoci.
miej si krtko i znowu skupiam na arenie. Will i Al stoj naprzeciwko siebie przez kolejnych
par sekund. S bardziej niezdecydowani. Will odrzuca jasne wosy znad oczu. Zerkaj na Cztery,
jakby czekali, e wstrzyma walk, ale on stoi z zaoonymi rkami i nie reaguje. Tu obok niego
Erie spoglda na zegarek.
Po kilku sekundach, kiedy tamci kr wok siebie, Erie krzyczy.
Mylicie, e to zajcia w czasie wolnym? Moe zrobimy przerw na drzemk? Walczcie!
Ale... Al prostuje si, opuszcza rce. Czy to jest liczone, czy jak? Kiedy koczy si walka?
Wtedy, kiedy jeden z was ju nie da rady walczy odpowiada Erie.

Zgodnie z przepisami Nieustraszonych dodaje Cztery jeden z was w kadym momencie


moe si te uzna za pokonanego.
Erie patrzy na niego zmruonymi oczami.
Zgodnie ze starymi przepisami ucila. Wedug nowych regu nikt nie uznaje si za
pokonanego.
Odwany uznaje si innych odparowuje Cztery.
Odwany nigdy si nie poddaje.
Cztery i Erie przez chwil wbijaj w siebie wzrok. Mam wraenie, jakbym patrzya na dwa
rne rodzaje Nieustraszonych: honorowych i bezwzgldnych. Ale nawet ja wiem, e w tej sali to
Erie, najmodszy z przywdcw Nieustraszonych, ma wadz.
Kropelki potu wystpuj Alowi na czoo; ociera je grzbietem doni.
To mieszne. Krci gow. Czy to ma sens, eby go zabi? Jestemy w tej samej frakcji!
Och, mylisz, e to bdzie takie atwe? pyta Will z umiechem. No, dalej. Sprbuj mnie
uderzy, lamazaro.
Will znowu podnosi rce. W jego oczach widz determinacj, ktrej wczeniej nie byo. Czy
naprawd sdzi, e moe wygra? Jeden mocny sierpowy w gow i Al powala go na ziemi.
To znaczy, jeli uda mu si uderzy Willa. Al prbuje zada cios, Will robi unik, kark byszczy
mu od potu. Unika kolejnego uderzenia, wlizguje si za Ala i mocno kopie go w plecy. Al rzuca
si do przodu i si odwraca.
W dziecistwie czytaam ksik o niedwiedziach grizzly. By tam obrazek, jak jeden stoi na
tylnych apach z wycignitymi pazurami i ryczy. Tak teraz wyglda Al. Atakuje Willa, chwyta go
za rami, eby ten nie mg si wymkn, i mocno wali go w szczk.
Widz, jak wiato ganie Willowi w oczach jasnozielonych jak seler. Chowaj si w gb gowy
i cae napicie opuszcza ciao. Will wylizguje si z chwytu Ala i jak martwy wali si na podog.
Zimno przenika mi plecy, napenia pier.
Al szeroko otwiera oczy, kuca przy przeciwniku, klepie go doni po policzku. W sali zapada
cisza. Czekamy, a Will zareaguje. Przez kilka sekund nic si nie dzieje, chopak po prostu ley na
pododze, zgit rk ma pod sob. Wreszcie mruga, najwyraniej oszoomiony.

Podnie go. Erie patrzy godnym wzrokiem na lece ciao, jakby ten widok by posikiem, a on
nic nie jad od tygodni. W jego minie wida okruciestwo.
Cztery odwraca si do tablicy i zakrela kkiem imi Ala. Zwycistwo.
Nastpni: Molly i Christina! krzyczy Erie.

Al cignie Willa za ramiona i wywleka go z areny.


Christina trzaska kostkami doni. yczyabym jej szczcia, ale czy to si na co przyda?
Christina ma sporo siy, ale jest znacznie szczuplejsza od Molly. Mam nadziej, e pomoe jej
wzrost.
Po drugiej stronie sali Cztery podtrzymuje Willa w pasie i go wyprowadza. Al stoi przez chwil
przy drzwiach, patrzy, jak wychodz.
Po wyjciu instruktora czuj si nieswojo. Zostawi nas z Erikiem to jak wynaj opiekunk,
ktra spdza czas na ostrzeniu noy.
Christina zakada wosy za uszy. Sigaj jej do podbrdka, s czarne, upite do tyu srebrnymi
spinkami. Znowu trzaska kostkami. Wyglda na spit, nic dziwnego kto by nie by, kiedy
widzia Willa, ktry upad jak szmaciana lalka?
Jeli starcie u Nieustraszonych koczy si tak, e tylko jedna osoba stoi, nie jestem pewna, jak to
ze mn bdzie podczas tej czci nowicjatu. Czy zostan Alem, ktry stoi nad czowiekiem i wie,
e to on rozcign go na ziemi, czy Willem bezwadnie lecym jak zmita szmata?
I czy to z mojej strony samolubne akn zwycistwa, czy odwane? Wycieram spocone donie o
spodenki.
Nagle wracam do rzeczywistoci, kiedy Christina kopie Molly w bok. Molly robi gwatowny
wdech i zgrzyta zbami, jakby miaa przez nie rykn. Pasmo prostych czarnych wosw opada jej
na twarz, ale ona ich nie odgarnia.
Al stoi obok mnie, ale zbyt mocno koncentruj si na nowej walce, eby na niego spojrze albo
pogratulowa mu zwycistwa, jeli zaoy, e tego by chcia. Nie jestem pewna.
Molly umiecha si do Christiny i bez ostrzeenia robi skon, wyciga rami. Wali mocno,
przewraca przeciwniczk i przytrzymuje na pododze. Christina szamoce si, ale Molly jest cika
i ani drgnie.
Uderza, a Christina odsuwa gow z drogi ciosu, ale Molly znowu uderza i znowu, a pici
trafiaj w szczk, nos, usta. Bez namysu chwytam Ala za rk i ciskam j z caej siy. Po prostu
musz si czego przytrzyma. Krew spywa z twarzy Christiny i kapie na ziemi obok jej
policzka. Po raz pierwszy w yciu modl si, eby kto straci przytomno.
Ale ona nie traci przytomnoci. Krzyczy i uwalnia jedno rami. Rbie Molly w ucho, wybija j z
rwnowagi i wywija si spod niej. Staje na czworakach, trzyma do przy twarzy. Krew, ktra
pynie z nosa, jest gsta, ciemna i w kilka sekund pokrywa jej palce. Christina znw krzyczy i
odczoguje si od Molly. Po jej unoszcych si i opadajcych ramionach poznaj, e szlocha, ale
ledwie j sysz przez dudnienie w moich uszach. Prosz, stra przytomno.

Molly kopie Christin w bok, odrzuca j pasko na plecy. Al uwalnia rk i przyciga mnie
mocno do siebie. Zaciskam zby, eby powstrzyma si od paczu. Pierwszego wieczoru nie
czuam sympatii do Ala. ale jeszcze nie staam si okrutna; na widok przyjaciki trzymajcej si za
ebra chc stan midzy ni a Molly.
Przesta! zawodzi Christina, kiedy Molly odsuwa stop, eby znowu kopn. Christina
wyciga rk. Przesta! Ja... Kaszle. Jestem wykoczona.
Molly umiecha si i wzdycha z ulg. Al te wzdycha, jego pier unosi si i opada przy moim
ramieniu.
Erie powoli idzie na rodek areny, z zaoonymi rkami zatrzymuje si nad Christin.

Przepraszam, co powiedziaa? pyta cicho. Jeste wykoczona?


Christina dwiga si na kolana. Kiedy podnosi rk z ziemi, zostawia czerwony odcisk doni.
ciska sobie nos, eby powstrzyma krwawienie, i kiwa gow.
Wsta nakazuje Erie. Gdyby wrzasn, moe nie czuabym si tak, jakby wszystko miao mi
wylecie z odka. Gdyby rykn, wiedziaabym, e wrzask to najgorsze, co sobie zaoy. Ale
jego gos jest niezwykle cichy, a sowa precyzyjne. Chwyta Christin za rami, podrywa j na nogi i
cignie za drzwi. Chodcie za mn zwraca si do pozostaych.
Idziemy.
Ryk rzeki czuj w piersi.
Stoimy blisko balustrady. W Jamie jest prawie pusto. Jest rodek popoudnia, ale odnosi si
wraenie, jakby przez cae dni panowaa tu noc.
Gdyby wok byli ludzie, wtpi, czy kto pomgby Christinie. Po pierwsze, jestemy z
Erikiem, a po drugie, Nieustraszeni maj inne zasady zasady, ktrych nie narusza brutalno.
Erie popycha Christin do balustrady.
Wejd na to rozkazuje.
Co? pyta, jakby spodziewaa si, e Erie ustpi, ale jej szeroko otwarte oczy i twarz koloru
popiou wskazuj na co innego. Erie si nie ugnie.
Wejd na balustrad powtarza przywdca, powoli wymawiajc kade sowo. Jeli uda ci
si wisie nad przepaci pi minut, zapomn o twoim tchrzostwie. Jeli nie, nie pozwol ci
kontynuowa nowicjatu.
Wska, metalowa balustrada. Pokrywa j mgieka z rzeki, wic jest liska i zimna. Nawet jeli
Christina ma do odwagi, eby wisie na balustradzie przez pi minut, moe nie wytrzyma.
Albo postanowi, e nie bdzie naleaa do adnej frakcji, albo zaryzykuje mier.

Kiedy zamykam oczy, wyobraam sobie, jak spada na poszarpane skay w dole. Przenika mnie
dreszcz.
wietnie mamrocze Christina drcym gosem.
Jest tak wysoka, e moe przerzuci nog przez balustrad. Stopa jej dygoce. Stawia pace na
pce i przekada drug nog. Stojc twarz do nas, wyciera rce w spodenki i apie si metalu tak
mocno, e bielej jej kostki. Potem spuszcza z pki jedn stop. I drug. Widz jej twarz midzy
prtami bariery, jest zdeterminowana, wargi ma zacinite.
Obok mnie Al nastawia zegarek.
Przez pierwsze ptorej minuty Christina dobrze si trzyma. Donie mocno ciskaj balustrad,
ramiona si nie trzs. Zaczynam myle, e moe si jej uda. Pokae Ericowi, jaki by gupi, e w
ni zwtpi.
Ale potem rzeka wali o cian i biaa woda spryskuje plecy Christiny. Dziewczyna uderza
twarz o barier, krzyczy. Rka zelizguje si jej, trzyma si tylko koniuszkami palcw. Prbuje
lepiej si zapa, ale teraz rce ma mokre.
Jeli jej pomog, Erie zgotuje mi ten sam los co jej. Czy pozwol, eby spada i zabia si, czy
zdecyduj si zosta bez frakcji? Co gorsze: patrze bezczynnie, jak kto umiera, czy zosta
wygnanym?
Moi rodzice nie mieliby problemu z odpowiedzi na to pytanie.
Ale ja to nie moi rodzice.
O ile wiem, Christina nie pakaa, odkd tutaj trafilimy, ale teraz jej twarz si marszczy.
Wybucha szlochem, goniejszym od ryku rzeki. Kolejna fala uderza w cian i mgieka pokrywa
ciao dziewczyny. Kropelka pada mi na policzek. Rce znw si jej zelizguj i tym razem jedna z
nich odpada od balustrady tak, e Christina wisi na koniuszkach czterech palcw.
No, dalej nawouje Al. jego niski gos brzmi zaskakujco gono. Christina patrzy na niego.
Al klaszcze w donie. No, dalej, chwy si znowu. Dasz rad. Chwy si tego.
Czy starczy mi siy, eby j przytrzyma? Czy warto si wysili, by jej pomc, skoro jestem za
saba, eby zrobi to dobrze?
Wiem. czym s te pytania: to wymwki. Ludzki rozum moe usprawiedliwi kade zo;
dlatego jest takie wane, e nie polegamy na nim. Sowa mojego ojca.
Christina wyrzuca rami do gry, szuka balustrady. Nikt inny jej nie dopinguje, ale Al skada
swoje wielkie donie i krzyczy. Nie spuszczaj si nawzajem z oczu. auj, e nie mog tego
zrobi. auj, e nie mog si ruszy, po prostu gapi si na ni i myl, od jak dawna jestem tak
obrzydliwie samolubna.

Spogldam na zegarek Ala. Miny cztery minuty. Al mocno trca mnie okciem w bok.
No, dalej odzywam si. Wychodzi szept. Odchrzkuj. Zostaa minuta mwi, tym
razem goniej.
Druga rka Christiny znw znajduje balustrad. Jej ramiona tak strasznie dr, e zastanawiam
si, czy to ziemia si pode mn trzsie, wprawiajc w drganie pole widzenia, a ja tego nie
zauwayam.
No, dalej, Christino wtruj Alowi i kiedy nasze gosy si cz, wierz, e jestem do silna,
eby jej pomc.
Pomog jej. Gdyby znowu si pucia, pomog.
Kolejna fala wody oblewa plecy. Christina krzyczy, kiedy obie jej rce zelizguj si z
balustrady. Z moich ust wydobywa si wrzask. Brzmi, jakby nalea do kogo innego.
Ale dziewczyna nie spada. Chwyta prty barierki. Palce zjedaj po metalu, a trac z oczu jej
gow; widz tylko palce.
Zegarek Ala pokazuje pi minut.
Pi minut mino niemal wypluwa te sowa w stron Erica.
Przywdca patrzy na swj zegarek. Nie spieszc si. przechyla nadgarstek, a mj odek cay
czas skrca si. nie mog oddycha.
Kiedy mrugam, widz siostr Rity na chodniku pod torami pocigu z powyginanymi
koczynami. Widz Rit, jak krzyczy i ka; widz siebie, jak si odwracam.
Dobrze oznajmia Erie. Moesz wej, Christino.
Al idzie do balustrady.
Nie zatrzymuje go Erie. Musi sama.
Nie, nie musi warczy Al. Zrobia, co jej kazae. Nie jest tchrzem. Zrobia, co jej kazae.
Erie nie reaguje. Al wychyla si za balustrad, jest taki wysoki, e moe dosign do przegubu
Christiny. Ona chwyta go za przedrami. Al podciga j, twarz ma czerwon ze zoci. Podbiegam,
eby pomc. Jestem za niska, eby by ze mnie wikszy poytek, tak jak podejrzewaam, ale api
Christin pod rami, kiedy znajduje si ju wystarczajco wysoko, i razem z Alem przecigamy j
nad balustrad. Pada na ziemi, twarz po walce nadal ma usmarowan krwi, plecy przesiknite
wilgoci, caa dry.
Klkam obok niej. Unosi oczy ku mnie, potem ku Alowi, razem nabieramy tchu.

Rozdzia 10

Tej nocy ni mi si, e Christina znowu zwisa z balustrady, tym razem za palce u ng, a kto
krzyczy, e tylko Niezgodny moe jej pomc. Wic wybiegam, eby j wcign, ale kto popycha
mnie za balustrad i budz si, zanim uderzani o skay.
Oblana potem, roztrzsiona po takim nie, id do azienki dla dziewczyn wzi prysznic i si
przebra. Kiedy wracam, w poprzek mojego materaca wypisane jest czerwonym sprayem
Sztywniaczka. I mniejszymi literami jeszcze na ramie ka i na poduszce. Rozgldam si, serce
dudni mi ze zoci.
Peter stoi za mn, pogwizduje, przetrzepujc poduszk. Trudno uwierzy, ebym moga
nienawidzi kogo, kto wyglda tak agodnie ma naturalnie ukowate brwi i szeroki biay
umiech.
adnie pomalowane mwi.
Czy zrobiam ci co, o czym nie wiem? pytam. Chwytam za rg przecierada i zdzieram je z
materaca. Moe nie zauwaye, ale teraz jestemy w tej samej frakcji.
Nie mam pojcia, o czym mwisz odpowiada lekko. Potem patrzy na mnie. A ty nigdy nie
bdziesz w tej samej frakcji co ja.
Krc gow, zdejmujc powoczk z poduszki. Nie zo si. On chce mnie zdenerwowa; nie
uda mu si. Ale za kadym razem, kiedy trzepie poduszk, myl o tym. eby uderzy go w
brzuch.
Pojawia si Al, nawet nie musz go prosi, eby mi pomg; po prostu podchodzi i zdejmuje ze
mn pociel. Pniej bd musiaa oskroba ram. Al niesie pociel do kosza na mieci i razem
idziemy w stron sali treningowej.
Zignoruj go radzi Al. To idiota i jeli nie bdziesz si wcieka, w kocu przestanie.
Jasne. Dotykam policzkw. S nadal ciepe, zaczerwienione ze zoci. Staram si od tego
oderwa. Rozmawiae z Wiliem? pytam cicho. Po... wiesz.

Tak. Ma si niele. Nie wcieka si. Al wzdycha. Teraz zapamitaj mnie jako pierwszego
faceta, ktry zla kogo na kwane jabko.
S gorsze sposoby, eby zosta zapamitanym. Przynajmniej nie bd was nastawia
przeciwko sobie.
S i lepsze. Trca mnie okciem, umiecha si. pierwszy skoczek.
Moe byam pierwszym skoczkiem, ale podejrzewam, e na tym zaczyna si i koczy moja

sawa Nieustraszonej.
Chrzkam.
Jeden z was musia skoczy nokautem. Gdyby to nie by on, byby ty.
I tak nie chc tego dalej robi. Krci gow, za czsto, za szybko. Pociga nosem.
Naprawd.
Ma mi twarz. Moe jest za miy jak na Nieustraszonego.
Kiedy wchodz, patrz na tablic. Wczoraj nie musiaam waczy, ale dzisiaj na pewno mnie to
nie minie. Kiedy spostrzegam swoje nazwisko, zatrzymuj si w p kroku.
Moim przeciwnikiem jest Peter.
O, nie mwi Christina. ktra wchodzi za nami, powczc nogami. Ma posiniaczon twarz,
wyglda, jakby prbowaa nie kule. Na widok tablicy zgniata w doni papierek po muffinie.
Czy oni s powani? Naprawd chc ci zmusi, eby walczya przeciwko niemu?
Peter jest prawie o trzydzieci centymetrw wyszy ode mnie i wczoraj pobi Drew w niecae
pi minut. Dzisiaj twarz Drew jest czarnoniebieska, prawie nie wida naturalnego koloru. Moe
przyjmij par ciosw i udawaj, e zemdlaa proponuje Al. Nikt nie bdzie ci wini.

Tak. Moe.
Gapi si na swoje imi na tablicy. Policzki mi pon. Al i Christina chc mi po prostu pomc,
ale niepokoi mnie to, e nawet w zakamarkach umysu nie daj mi szans z Peterem.
Staj pod cian, sucham pite przez dziesite, jak Al i Christina rozmawiaj, i przygldam si
walce Molly z Edwardem. Porusza si znacznie szybciej od niej, wic to pewne, e dzisiaj Molly
nie wygra.
Walka trwa, zo mija. Zaczynam si denerwowa. Cztery uczy wczoraj, eby wykorzystywa
saboci przeciwnika, a Peter poza cakowitym brakiem czego, za co mona by go lubi nie ma
ich wcale. Do wysoki, eby by silny, ale nie tak wielki, eby by powolny; wyczuwa sabe
miejsca innych ludzi; jest bezwzgldny i nie okae mi litoci. Chciaabym powiedzie, e mnie nie
docenia, ale to byoby kamstwo. Domyla si, e jestem nieporadna.
Moe Al ma racj, powinnam zainkasowa par ciosw i udawa, e straciam przytomno.
Ale nie mog nie sprbowa, nie mog zosta oceniona jako ostatnia.
Zanim Molly zdoaa wsta z podogi, pprzytomna, znokautowana przez Edwarda, serce bije
mi tak mocno, e czuj je w koniuszkach palcw. Za nic nie pamitam, jak przyjmuje si postaw.
Nie pamitam, jak si wyprowadza ciosy. Id na rodek areny, flaki si we mnie skrcaj, kiedy
Peter do mnie podchodzi, okazuje si wyszy, ni zapamitaam, minie ramion ma napite.

Umiecha si. Ciekawe, czy to co da. jeli rzuc si na niego.


Wtpi.
Jak tam, Sztywniaczko? Wygldasz, jakby miaa si rozpaka. Moe bd dla ciebie
agodniejszy, jeli si rozpaczesz.
Nad ramieniem Petera widz instruktora. Stoi przy drzwiach z zaoonymi rkami. Krzywi si,
jakby wanie pokn co kwanego. Obok niego Erie stuka stop szybciej, ni bije moje serce.
W jednej sekundzie stoimy z Peterem i patrzymy na siebie, w drugiej Peter trzyma rce przy
twarzy, zgite w okciach. Kolana te ma ugite, jakby szykowa si do skoku.
No, dalej. Sztywniaczko! Oczy mu byszcz. Tylko jedna ezka. Moe troch skamlania.
Na myl, e mam baga Petera o lito, czuj gorycz ci i pod wpywem impulsu kopi go w
bok. Albo kopnabym go w bok, gdyby nie zapa mnie za stop i nie szarpn do przodu,
wytrcajc mnie z rwnowagi. Uderzam plecami o podog, wyrywam stop, gramol si, eby
wsta. Musz sta, eby nie kopn mnie w gow. Tylko o tym jestem w stanie myle.
Przesta si z ni bawi parska Erie. Nie mam caego dnia.
Figlarna mina Petera znika. Jego rami drga i bl dga mnie w szczk, rozlewa si na twarz, w
oczach pojawiaj si mroczki, w uszach mi dzwoni. Mrugam i rzucam si w bok, sala pochyla si i
koysze. Nie pamitam jego nadlatujcej pici.
Zbyt trudno mi utrzyma pion, eby robi co innego, ni odsuwa si od Petera tak daleko, jak
tylko pozwala na to arena. Gwatownie zjawia si przede mn i wymierza mi mocnego kopniaka
w brzuch. Jego stopa wyciska mi powietrze z puc. To boli, tak bardzo, e nie jestem w stanie
oddycha, a moe to kopnicie boli, nie wiem. Po prostu padam.
Wstawaj, to jedyna myl, jaka koacze mi si w gowie. Podnosz si, ale Peter ju przede mn
wyrasta. Chwyta mnie za wosy jedn rk i wali w nos drug. Ten bl jest inny, mniej jak
dgnicie, bardziej jak trzask, ktry plami pole widzenia rnymi kolorami: niebieskim, zielonym,
czerwonym. Prbuj odepchn napastnika, omocz go po ramionach, a on znowu uderza, tym
razem w ebra. Twarz robi mi si wilgotna. Nos krwawi. Domylam si, e to jest ten czerwony
kolor, ale zbyt oszoomiona nie spogldam w d.
Popycha mnie. Znowu padam, drapic palcami po pododze, mrugam. Robi si niemrawa,
powolna, jest mi gorco.
Kaszl, podnosz si. Naprawd powinnam lee, skoro sala wiruje tak szybko. A Peter kry
wok mnie; jestem rodkiem obracajcej si planety, jedyn rzecz, ktra si nie rusza. Co uderza
mnie z boku i mao znowu nie upadam.Stj, stj. Widz przed sob solidn mas, jakie ciao.
Rbi najmocniej, jak tylko potrafi, i moja pi trafia w co mikkiego. Peter wydaje cichy jk i

trzaska mnie w ucho pask doni, miejc si pod nosem. Sysz dzwonienie, prbuj
mrugniciami pozby si spod powiek czarnych plam; jak one si tam dostay?
Ktem oka widz, jak Cztery otwiera drzwi i wychodzi. Najwyraniej ta walka nie interesuje go
zbytnio. A moe idzie sprawdzi, dlaczego wszystko krci si jak bk, i nie mam mu tego za ze;
te chciaabym pozna odpowied.
Kolana uginaj si pode mn, podoga przy policzku jest chodna. Co wali mnie w bok,
krzycz po raz pierwszy. Wysoki wrzask naley do kogo innego, nie do mnie. Co znowu wali
mnie w bok, nic nie widz, nawet tego, co mam tu przed sob, wyczyli wiato. Kto wrzeszczy:
Dosy!, a ja myl: za duo i w ogle nic.
Kiedy si budz, niewiele czuj, ale gow wypenia mi co puszystego, jakby bya wypchana
kulkami baweny.
Wiem, e przegraam, i jedyn rzecz, ktra trzyma bl na uwizi, jest to, co utrudnia logiczne
mylenie.
Ma ju liw? odzywa si kto.
Otwieram jedno oko drugie pozostaje zamknite, jakby sklejone. Po mojej prawej siedz Will i
Al; Christina siedzi na ku po lewej z torb lodu przy szczce.
Co si stao z twoj twarz? pytam. Wargi mam nieforemne i za due.
Christina si mieje.
Patrzcie tylko, kto to mwi. Przynie ci klapk na oko?
Hm, ju wiem, co stao si z moj twarz mamrocz Byam tam. Tak jakby.
Czy wanie opowiedziaa dowcip, Tris? Will si szczerzy. Powinnimy czciej ci
podawa rodki przeciwblowe. skoro zamierzasz opowiada dowcipy. A odpowiadajc na twoje
pytanie... ja j zbiem.
Nie wierz, e nie daa rady pokona Willa. Al krci gow.
Co? On jest dobry Christina wzrusza ramionami. A do tego myl, e wreszcie nauczyam
si, jak przesta przegrywa. Po prostu, musz uwaa, eby ludzie nie walili mnie w szczk.
Sdziem, e ju dawno na to wpada. Will puszcza do niej oko. Teraz zaapaem,
dlaczego nie jeste Erudytk. Niezbyt rozgarnita, co?
Dobrze si czujesz, Tris? pyta Al. Jego ciemnobrzowe oczy s prawie tego samego koloru
co skra Christiny. Policzki ma chropawe, gdyby ich nie goli, to pewnie nosiby gst brod.
Trudno uwierzy, e skoczy dopiero szesnacie lat.

Tak mwi. Tylko auj, e nie pozwol mi zosta tutaj na zawsze, ebym nie musiaa znowu

oglda Petera.
Ale nie wiem, co znaczy tutaj. Jestem w wielkim, wskim pokoju z rzdami ek po obu
stronach. Midzy niektrymi kami rozcignito zasony. Po prawej stronie pokoju znajduje si
dyurka pielgniarek. To pewnie miejsce, do ktrego id Nieustraszeni, kiedy s chorzy albo
ranni. Kobieta w dyurce patrzy na nas sponad podkadki na dokumenty. Nigdy wczeniej nie
widziaam pielgniarki z tyloma kolczykami w uchu. Niektrzy Nieustraszeni musz na ochotnika
wypenia funkcje tradycyjnie przydzielone innym frakcjom. W kocu to nie miaoby sensu,
gdyby Nieustraszeni robili wycieczki do szpitala miejskiego za kadym razem, kiedy zostan
poturbowani.
Pierwszy raz byam w szpitalu, kiedy miaam sze lat. Mama przewrcia si na chodniku
przed naszym domem i zamaa rk. Kiedy usyszaam jej krzyk, wybucham paczem, ale Caleb
po prostu pobieg bez sowa po ojca. W szpitalu kobieta z Serdecznoci, w tej koszuli, z
czystymi paznokciami, zmierzya mamie cinienie krwi i z umiechem nastawia jej ko.
Pamitam, jak Caleb tumaczy mamie, e leczenie zajmie tylko miesic, bo to pknicie
gruboci wosa. Chyba chcia j pocieszy tak robi Altruici, ale teraz zastanawiam si, czy nie
powtarza czego, co przeczyta; czy wszystkie jego cigoty Altruisty nie byy tylko cechami
Erudyty w przebraniu.
Nie przejmuj si Peterem radzi Will. W kocu dostanie od Edwarda. wiczylimy walk
wrcz od dziesitego roku ycia. Dla zabawy.
No, dobra. Christina spoglda szybko na zegarek. Chyba spniamy si na obiad. Tris,
chcesz, ebymy tu zostali?
Krc gow. Nic mi nie jest.
Christina i Will wstaj, Al macha, eby poszli. Czu od niego wyrany zapach, sodki i wiey,
co jak szawia i cytryna. Kiedy rzuca si i przewraca w nocy, dociera to do mnie i wiem, e ni mu
si koszmar.
Chciaem ci tylko powiedzie, e nie syszaa ogoszenia Erica. Jutro wybieramy si na
wypraw w pole, do potu, eby dowiedzie si, jakie s zadania Nieustraszonych. Musimy by w
pocigu pitnacie po smej.
Dobrze. Dzikuj.
I nie zwracaj uwagi na Christin. Nie jest tak le z twoj twarz. Umiecha si lekko. To
znaczy, wyglda dobrze. Zawsze wygldaa dobrze. To znaczy... wygldasz na odwan.
Nieustraszon.
Unika mojego wzroku i drapie si po gowie. Milczenie midzy nami jakby zgstniao. adnie z

jego strony, e to powiedzia, ale zachowuje si tak, jakby byo w tym co wicej ni tylko sowa.
Mam nadziej, e si myl. Nie cignie mnie do Ala nie cignie mnie do nikogo tak delikatnego.
Umiecham si na tyle, na ile pozwala mi posiniaczony policzek; licz, e to zagodzi napicie.
Powinienem da ci odpocz. Wstaje, eby odej, ale api go za nadgarstek.
A z tob jak? pytam. Patrzy na mnie w osupieniu, wic dodaj: Chciaam zapyta, czy ju
ci lej?
Hm... Wzrusza ramionami. Troszeczk.
Wyrywa rk i wkada do kieszeni. To pytanie musiao go wprawi w zakopotanie, bo nigdy
nie widziaam, eby tak si czerwieni. Gdybym cae noce szlochaa w poduszk, te byabym
zakopotana. Kiedy pacz, przynajmniej wiem, jak to ukry.
Przegraem z Drew. Po twojej walce z Peterem. Patrzy na mnie. Zaliczyem par trafie,
runem i tak zostaem. Chocia nie musiaem. Myl... myl, e skoro pokonaem Willa, to jeli
przegram reszt, nie bd oceniony jako ostatni, ale nie chc ju nikogo krzywdzi.
Naprawd o to ci chodzi?
Spuszcza wzrok.
Ja po prostu nie jestem w stanie tego zrobi. Moe to znaczy, e tchrz ze mnie.

To, e nie chcesz krzywdzi ludzi, nie znaczy, e tchrzysz. Wiem, e tak naley powiedzie, i
chocia nie jestem tego pewna, mwi to na powanie.
Przez chwil oboje si nie ruszamy, patrzymy na siebie.
Moe rzeczywicie mwiam to na powanie. Jeli jest tchrzem, to nie dlatego, e nie lubi blu.
To dlatego, e odmawia dziaania.
Patrzy na mnie zbolaym wzrokiem.
Mylisz, e odwiedz nas nasze rodziny? Podobno rodziny transferw nigdy nie przychodz
na Dzie Wizyt.
Nie wiem. Nie wiem, czy to bdzie dobrze, czy le, jeli przyjd.
Sdz, e le. Kiwa gow. Tak. Ju teraz jest wystarczajco ciko. Znowu kiwa gow,
jakby potwierdza wasne sowa, i odchodzi.
Za niecay tydzie nowicjusze Altruizmu mog odwiedzi rodziny. Pojad do domu, usid w
salonach i bd rozmawia z rodzicami po raz pierwszy jako doroli.
Czekaam na ten dzie. Mylaam o tym, co powiem mamie i tacie, kiedy bdzie mi wolno
zadawa im pytania przy obiadowym stole.
Za niecay tydzie nowicjusze, ktrzy urodzili si jako Nieustraszeni, odszukaj rodziny na

kondygnacji Jamy albo w szklanym budynku nad ogrodzonym terenem i bd robi to, co robi
Nieustraszeni, kiedy znowu si spotykaj. Moe rzucaj sobie na przemian noami w gowy nie
zaskoczyoby mnie to.
A nowicjusze z transferu, ktrzy maj pobaliwych rodzicw, te znowu ich zobacz.
Podejrzewam, e moich wrd nich nie bdzie. Nie po okrzyku oburzenia, jaki wyda ojciec
podczas ceremonii. Nie po tym, jak oboje dzieci ich opucio.
Moe gdybym im wyznaa, e jestem Niezgodna i nie mam pojcia, co wybra, zrozumieliby.
Moe pomogliby mi zrozumie, co to Niezgodno, jakie ma znaczenie i dlaczego jest
niebezpieczna. Ale nie zwierzyam im si z tego, wic nie wiem, jak by zareagowali.
Zaciskam zby, kiedy pojawiaj si zy. Mam dosy. Mam dosy ez i saboci. Ale niewiele
mog zrobi, eby je powstrzyma.
Moe odpyn i zasn, a moe nie.
Ale pniej, w nocy, wymykam si z sali i wracam do sypialni. Gorsze od tego, ze Peter pooy
mnie w szpitalu, moe by tylko, gdyby kaza mi si tam przespa.

Rozdzia 11

Nastpnego dnia rano nie sysz pobudki, szurajcych stp ani rozmw, kiedy inni nowicjusze
si przygotowuj. Budz si, gdy Christina potrzsa mnie jedn rk za rami, a drug klepie po
policzku. Ju jest ubrana w czarn kurtk zapit na suwak pod brod. Jeli ma siniaki po
wczorajszej walce, to na jej ciemnej skrze trudno je zobaczy.
No, dalej pokrzykuje. Wstawaj i do im.
nio mi si, e Peter przywiza mnie do krzesa i pyta, czy jestem Niezgodna. Zaprzeczyam,
a on bi mnie, a si przyznaam. Obudziam si z mokrymi policzkami.
Chc co powiedzie, ale mog tylko jcze. Ciao mam takie obolae, e nawet oddech sprawia
mi bl. Co gorsza, od nocnego ataku paczu spuchy mi oczy. Christina podaje mi rk.
Na zegarze jest sma. Przy torach mamy by kwadrans po smej.
Stkam. Prbuj nie zgina si w pasie. Gmeram w szufladzie pod kiem, szukam czystej
koszuli. Na szczcie Petera tu nie ma i nie widzi, jak si wysilam. Kiedy Christina wychodzi,
sypialnia robi si pusta.
Odpinam koszul i patrz na goy bok pokryty siniakami, Przez chwil jestem jak
zahipnotyzowana kolorami: jaskraw zieleni, granatem i brzem. Ubieram si najszybciej jak
mog. Wosy zostawiam rozpuszczone, bo nie daj rady podnie ramienia, eby je zwiza z tyu.
Patrz na swoje odbicie w maym lustrze na tylnej cianie i widz obc osob. Blondynka jak ja,
wska twarz jak moja, ale na tym podobiestwa si kocz. Ja nie mam podbitych na czarno oczu,
rozcitej wargi i posiniaczonej brody. Ja nie jestem biaa jak przecierado. To nie mog by ja,
chocia ona porusza si, kiedy i ja si poruszam.
Wraca Christina z dwiema muffinami w rkach. Siedz na brzegu ka i gapi si na
niezasznurowane buty. Trzeba si schyli, eby je zawiza. Jak si schyl, bdzie bolao.
Ale Christina podaje mi muffina i kuca przede mn, eby zawiza mi buty. Wdziczno
wzbiera mi w piersi, ciepa, troch podobna do blu. Moe w kadym jest troch z Altruizmu,
nawet jeli o tym nie wie. Hm, w kadym, poza Peterem.
Dziki mwi.
C, nie zdymy na czas, jeli bdziesz musiaa je sama zasznurowa. No, dalej. Moesz i i
jednoczenie je, prawda?
Szybko ruszamy do Jamy. Muffin ma smak bananowy, z orzechami woskimi. Moja matka
upieka kiedy taki chleb, eby da go bezfrakcyjnym, ale dla mnie nie starczyo na sprbowanie.
Byam wtedy za dua, eby mnie rozpieszcza. Nie zwracam uwagi, e ciska mnie w odku

jak zawsze, kiedy myl o matce i p id, p truchtam za Christin, ktra zapomina, e ma
dusze nogi ni ja.
Wspinamy si po schodach z Jamy do szklanego budynku i biegniemy do wyjcia. Kade
stpnicie wywouje bl w ebrach, ale go ignoruj. Dobiegamy do torw w chwili, kiedy z
gwizdem nadjeda pocig.
Co tak dugo? Will przekrzykuje syren.
Soniowe Nogi przez noc zamieniy si w starsz pani odpowiada Christina.
Oj, zamknij si mwi tylko na wp artem.
Cztery staje przed grup, tak blisko torw, e jeli przesunie si chocia o centymetr do przodu,
pocig uderzy go w nos. Cofa si, eby inni wskoczyli pierwsi. Will z pewnym trudem aduje si
do wagonu, lduje na brzuchu, a potem wciga nogi. Cztery apie za uchwyt na cianie wagonu i
podciga si lekko, jakby nie przeszkadzao mu metr osiemdziesit wzrostu.
Truchtam obok wagonu, krzywi si, zgrzytam zbami i api uchwyt na cianie. Bdzie bolao.
Al bierze mnie pod ramiona i bez wysiku wsadza do rodka. Bl przeszywa mi bok, ale trwa
tylko sekund. Za Alem widz Petera i policzki mi czerwieniej. Al prbowa by miy, wic
umiecham si do niego, ale wolaabym, eby ludzie nie chcieli by tacy mili. Jakby Peter ju teraz
nie mia wystarczajcej iloci amunicji.
No i jak si czujemy? Peter patrzy na mnie z ironicznym wspczuciem. Wargi ma
skrzywione w podkwk, ukowate brwi cignite. A moe jeste troch... Sztywna?
mieje si ze swojego dowcipu, Molly i Drew si przyczaj. Molly rechocze obrzydliwie,
parska, potrzsa ramionami. Drew mieje si cicho, prawie tak, jakby go co bolao.
Wszyscy podziwiamy twj byskotliwy dowcip mwi Will.

Tak, jeste pewien, e nie naleysz do Erudytw, Peter? dodaje Christina. Syszaam, e nie
maj nic przeciwko miczakom.
Cztery, stojc w drzwiach, odzywa si, zanim Peter zdy odpowiedzie.
Czy musz przysuchiwa si waszym sprzeczkom przez ca drog do potu?
Wszyscy cichn, a Cztery odwraca si do otwartych drzwi. Trzyma si uchwytw po obu
stronach, ramiona ma szeroko rozpostarte i pochyla si do przodu tak. e jego cia

znajduje si

prawie cakiem poza wagonem, chocia stopy s wewntrz. Wiatr przyciska mu koszul do piersi.
Prbuj zobaczy obok niego, co mijamy morze rozwalajcych si, opuszczonych domw, ktre
robi si coraz mniejsze w miar naszej podry.
Jednak co par sekund kieruj wzrok na instruktorze. Nie wiem, czego si po nim spodziewam

albo co chc zobaczy, jeli cokolwiek. Ale robi to, nie mylc.
Jak sdzisz, co jest za tym? Kiwam gow w stron drzwi. To znaczy za potem.
Christina wzrusza ramionami.
Pewnie par farm.

Tak, ale... za farmami. Przed czym strzeemy miasta?


Przywouje mnie palcem.
Przed potworami!
Unosz oczy.
Dopiero od piciu lat stawiamy strae przy pocie wtrca si Will. Nie pamitasz, kiedy
policja Nieustraszonych zacza patrolowa sektor bezfrakcyjnych?
Pamitam. Pamitam te, e mj ojciec by jednym z tych, ktrzy gosowali za usuniciem
Nieustraszonych z tego obszaru miasta. Powiedzia, e biedota nie potrzebuje nadzoru, tylko
pomocy, a my moemy j zapewni. Ale wol nie wspomina tego tu i teraz. Erudyci midzy
innymi to przedstawiaj jako dowd na niekompetencj Altruizmu.
Och, prawda mwi Will. Pewnie cigle ich widywaa.
Dlaczego to powiedziae? pytam troch za ostro. Nie chc by za bardzo kojarzona z
bezfrakcyjnymi.
Bo musiaa przej przez sektor bezfrakcyjnych, eby dosta si do szkoy, zgadza si?
A ty co? Dla zabawy uczye si na pami mapy miasta?

Tak. Will wyglda na zaskoczonego. Ty nie?


Piszcz hamulce pocigu, wszystkich nas szarpie do przodu. Wagon zwalnia. I cale szczcie,
atwiej mi sta. Skoczyy si zrujnowane budynki, zastpiy je te pola i tory kolejowe. Pocig
zatrzymuje si pod daszkiem, schylam si nad traw, trzymajc si uchwytu, eby nie upa.
Przede mn rozciga si metalowa siatka z drutem kolczastym u gry. Kiedy id naprzd,
widz, e cignie si dalej, ni sigam wzrokiem, prostopadle do horyzontu. Za potem jest grupa
drzew, wikszo uschnitych, niektre zielone. Po drugiej stronie krc si stranicy
Nieustraszonych z karabinami.
Idcie za mn rozkazuje Cztery.
Staj obok Christiny. Nie chc tego przyzna, nawet samej sobie, e blisko niej czuj si
spokojniej. Jeli Peter sprbuje namiewa si ze mnie, ona wemie mnie w obron.
Po cichu karc si, e jestem takim tchrzem. Wyzwiska Petera nie powinny mnie obchodzi,

powinnam si skupi na poprawieniu osigni w walkach, a nie na rozpamitywaniu, jak sabo


wczoraj wypadam. I powinnam chcie, albo raczej mc, broni si sama, zamiast liczy, e inni
zrobi to za mnie.
Instruktor prowadzi nas do bramy szerokiej jak dom, ktra wychodzi na popkan drog do
miasta. Kiedy jako dziecko przybyam tu z rodzin, pojechalimy po tej drodze autobusem jeszcze
dalej, do farm Serdecznoci. Tam cay dzie zrywalimy pomidory, roszc potem koszule.
Kolejny skurcz odka. Jeli nie zakwalifikujecie si do pierwszej pitki na koniec nowicjatu,
skoczycie pewnie tutaj oznajmia Cztery, dochodzc do bramy. Kiedy ju zostaniecie
stranikami potu, bdziecie mieli pewne moliwoci awansu, ale niewielkie. Bdziecie mogli
chodzi na patrole za farmy Serdecznoci, jednak...

Po co s te patrole? przerywa mu Will.


Cztery unosi rami.
Myl, e odkryjecie to, kiedy sami si znajdziecie midzy nimi. Jak wspomniaem, wikszo
z tych, ktrzy pilnuj potu, kiedy s modzi, pilnuje go i potem. Jeli to was pocieszy, niektrzy z
nich twierdz, e nie jest to takie ze, jak wyglda.

Tak. Przynajmniej nie bdziemy prowadzi autobusw ani sprzta brudw po innych jak
bezfrakcyjni szepce mi do ucha Christina.
Jak miae lokat? pyta Peter.
Nie spodziewam si, e Cztery odpowie, ale on patrzy obojtnie na Petera i mwi:
Pierwsz.
I postanowie to robi? Oczy Petera otwieraj si szeroko, s okrge i ciemnozielone.
Wygldayby dla mnie niewinnie, gdybym nie wiedziaa, jaki z niego koszmarny typ. Dlaczego
nie zaje posady w rzdzie?
Nie chciaem mwi beznamitnie Cztery. Pamitam, co powiedzia pierwszego dnia o pracy
w sali kontrolnej, gdzie Nieustraszeni monitoruj bezpieczestwo miasta. Bardzo trudno mi
wyobrazi go sobie tam, w otoczeniu komputerw. Jak dla mnie, jego ywioem jest sala
treningowa.
O zawodach dla frakcji uczylimy si w szkole. Nieustraszeni maj ograniczony wybr. Mog
strzec potu albo dziaa na rzecz bezpieczestwa miasta. Mog pracowa na terenie
Nieustraszonych, robi tatuae, produkowa bro, a nawet, dla rozrywki, walczy midzy sob.
Albo mog suy przywdcom Nieustraszonych. To wydaje si dla mnie najlepszym wyborem.

Jedyny problem, e mam koszmarn lokat. I prawdopodobnie zostan bezfrakcyjna pod


koniec pierwszego etapu.
Zatrzymujemy si obok bramy. Kilku Nieustraszonych zerka w nasz stron, ale tylko kilku. S
zbyt zajci otwieraniem metalowych skrzyde dwa razy wyszych i par razy szerszych od nich
eby wpuci ciarwk.
Kierowca nosi kapelusz, ma brod, umiecha si. Hamuje w bramie i wysiada. Ty samochodu
jest otwarty, grupka Serdecznych siedzi midzy ustawionymi w stos skrzyniami. Zagldam do
skrzy s w nich jabka.
Beatrice? odzywa si kto od Serdecznych.
Na dwik swojego imienia gwatownie podrzucam gow. Z tyu ciarwki wstaje chopak.
Krcone blond wosy, znajomo wygldajcy nos, szeroki na czubku, wski w mostku. Robert.
Prbuj przypomnie go sobie z Ceremonii Wyboru i nic mi nie wita, sysz tylko rytm wasnego
serca. Kto jeszcze dokona transferu? Susan? Czy w tym roku s jacy nowicjusze Altruizmu? Jeli
Altruizm wygasa, to nasza wina: Roberta, Caleba i moja. Moja. Wyrzucam t myl z gowy.
Robert zeskakuje z paki. Nosi szary Tshirt i niebieskie dinsy. Po sekundzie wahania
podchodzi i mnie obejmuje. Sztywniej. Tylko w Serdecznoci ludzie obejmuj si na powitanie.
Nie ruszam nawet palcem, dopki mnie nie puszcza.
Umiech mu ganie, kiedy znw na mnie patrzy.
Beatrice, co si z tob stao? Co si stao z twoj twarz?
Nic. To tylko trening. Nic.
Beatrice? pyta jaki nosowy gos obok. Molly zakada rce i si mieje. To twoje
prawdziwe imi, Sztywniaczko?
Zerkam na ni.
A mylaa, e Tris to zdrobnienie od czego?
Och, nie wiem... Sabeusz? Dotyka podbrdka. Gdyby podbrdek by wydatniejszy, mgby
zrwnoway wielko jej nosa, ale jest may i prawie niknie w szyi. Och, czekaj, to nie zaczyna
si od Tris. Mj bd.

Po co j zraa? szepcze Robert. Jestem Robert, a ty?


Kto, kogo nie obchodzi, jak masz na imi odpala Molly. Dlaczego nie wracasz do
ciarwki? Nie wolno nam brata si z czonkami innych frakcji.
Suchaj, odwal si od nas parskam.

Pewnie. Nie chc wchodzi midzy ciebie a twojego chopaka. Odmaszerowuje umiechnita.
Robert spoglda na mnie smutno.
Nie wygldaj na miych.
Niektrzy nie s.
Wiesz, mogaby wrci do domu. Jestem pewien, e Altruizm zrobiby dla ciebie wyjtek.
Dlaczego uwaasz, e chciaabym wrci do domu? Policzki mi czerwieniej. Mylisz, e
nie dam rady, co?
Nie o to chodzi. Krci gow. Nie, e nie dasz rady, ale e nie powinna. Powinna by
szczliwa.

To wybraam. Wanie to. Patrz Robertowi przez rami. Stranicy chyba ju skoczyli
przeszukiwa ciarwk. Brodacz wraca na fotel kierowcy i zamyka za sob drzwi. Poza tym,
Robercie, celem mojego ycia nie jest tylko by... szczliw.
A nie lepiej, gdyby bya szczliwa?
Zanim zdam odpowiedzie, dotyka mojego ramienia i wraca do samochodu. Dziewczyna na
pace trzyma na kolanach banjo. Zaczyna brzdka, kiedy Robert podciga si do rodka.
Ciarwka rusza, unoszc z sob dwik banjo i zawodzcy gos.
Robert macha do mnie i znowu widz, oczami wyobrani, moliwo innego ycia. Widz
siebie w ciarwce, jak piewam razem z t dziewczyn, chocia nigdy wczeniej nie piewaam,
jak miej si, kiedy faszuj, wspinam si na drzewa, eby zrywa jabka, zawsze spokojna i
zawsze bezpieczna.
Nieustraszeni zamykaj bram za nimi i przekrcaj klucz. Zamek jest na zewntrz. Zagryzam
warg. Dlaczego zamykaj bram od zewntrz, a nie od wewntrz? To tak, jakby nie chcieli
zatrzyma czego stamtd; oni chc zatrzyma nas tutaj.
Przeganiam t myl. To nie ma sensu.
Cztery odchodzi od potu, przy ktrym przed chwil rozmawia ze straniczk trzymajc
karabin na ramieniu.
Niepokoi mnie, e masz tendencj do podejmowania niemdrych decyzji mwi, kiedy staje
tu obok mnie.
Krzyuj rce na piersi.
To bya dwuminutowa rozmowa.
Nie sdz, eby krtkie ramy czasowe sprawiay, e co jest mniej niemdre. ciga brwi i
dotyka koniuszkami palcw kcika mojego podbitego oka. Gwatownie odsuwam twarz, ale on

nie zabiera rki. Przechyla gow i wzdycha. Widzisz, gdyby tylko nauczya si atakowa
pierwsza, poszoby ci lepiej.
Atakowa pierwsza? Jak to moe pomc?
Jeste szybka. Jeli wyprowadzisz kilka dobrych ciosw, zanim zorientuj si, co si dzieje,
moesz wygra. Wzrusza ramionami, rka mu opada.
Dziwne, e o tym wiesz mwi cicho. Przecie wyszede w poowie mojej pierwszej i
jedynej walki.
Nie chciaem na to patrze.
Co to miao oznacza?
Odchrzkuje.
Zdaje si, e mamy drugi pocig. Czas na nas, Tris.

Rozdzia 12

Pezn po swoim materacu i wzdycham. Miny dwa dni od walki z Peterem i siniaki zrobiy mi
si fioletowoniebieskie. Przyzwyczaiam si, e boli mnie przy kadym ruchu, wic teraz
poruszam si lepiej, ale daleko mi do okazu zdrowia.
Chocia nadal mam obraenia, dzisiaj znw musiaam walczy. Tym razem szczliwie
postawiono mnie w parze z Myr, ktra nie potrafi porzdnie uderzy, jeli kto kontroluje ruch jej
ramienia. W cigu dwch minut zadaj dobry cios. Myra upada i jest za bardzo oszoomiona, eby
wsta. Powinnam wici triumf, ale jaki to triumf, waln dziewczyn tak jak Myra.
W chwili, gdy kad gow na poduszce, otwieraj si drzwi do sypialni i wchodz ludzie z
latarkami. Siadam, mao nie uderzam gow w ram ka nade mn i mruc oczy, patrz w
ciemno, eby zobaczy, co si dzieje.
Wszyscy wstawa! ryczy kto.
Latarka wieci mu zza gowy, w tym blasku byszcz mu kolczyki w uszach. Erie. Otaczaj go
Nieustraszeni. Niektrych widziaam w famie, innych nigdy nie widziaam. Wrd nich stoi
Cztery. Patrzy na mnie i nie odwraca ju wzroku. Odpowiadam spojrzeniem i zapominam, e
wok mnie transfery wstaj z ek.
Ogucha, Sztywniaczko?! drze si Erie.
Wyrywam si z otpienia i wylizguj spod kocw. Ciesz si, e spalam w ubraniu, bo
Christina stoi obok naszych ek tylko w Tshircie, dugie nogi ma goe. Krzyuje rce i wbija
wzrok na Erica. Nagle auj, e nie umiem patrze na kogo tak miao, prawie nieubrana, ale
nigdy nie bd do tego zdolna.
Macie pi minut, eby si ubra i doczy do nas przy torach oznajmia Erie. Kolejna
wyprawa w teren.
Wsuwam stopy w buty i krzywic si, pdz za Christin do pocigu. Kropla potu stacza mi si
po szyi, kiedy biegniemy ciekami wzdu cian famy, przeciskajc si obok czonkw w drodze
na gr. Zastanawiam si, ilu oszalaych, gnajcych ludzi widuj co tydzie.
Dobiegamy do torw tu za nowicjuszami urodzonymi jako Nieustraszeni. Tu przy torach
wznosi si czarny stos. Rozpoznaj pczek dugich luf karabinowych i zabezpieczenia spustw.
Bdziemy do czego strzela? syczy mi Christina do ucha.
Obok stosu le pudelka z czym, co wyglda na amunicj. Zbliam si troch, eby przeczyta,
co jest napisane na jednym z nich. Kule z farb.Nigdy o nich jeszcze nie syszaam, ale nazwa
sama si tumaczy. miej si.

Kady apie bro! rozkazuje Erie.


Pdzimy w stron stosu. Jestem najbliej, wic chwytam pierwszy z brzegu karabin, ciki, ale
nie a tak, ebym nie moga go podnie, i bior pudeko kul z farb. Wpycham je do kieszeni i
przewieszam karabin przez plecy tak, e rzemie przecina mi klatk.
Orientacyjny czas? pyta Erie.
Cztery patrzy na zegarek.
Za chwil. Kiedy wreszcie zapamitasz rozkad jazdy?
A po co, przecie mam ciebie, eby mi przypomina. Erie klepie go po ramieniu.
Po mojej lewej, bardzo daleko, pojawia si kko wiata. Ronie, kiedy si zblia, owietla z
boku twarz instruktora, rzuca cie na lekkie wgbienie pod koci policzkow.
To on wskakuje pierwszy, ja biegn za nim, nie czekam, a Christina, Will albo Al pjd za mn.
Cztery obraca si, kiedy plcz mi si nogi, i wysuwa rk. Chwytam go za rami, on wciga mnie
do rodka. Nawet minie przedramienia ma napite, wyrobione.
Nie patrz na niego i siadam po przeciwnej stronie wagonu.
Kiedy wszyscy si gromadz, Cztery zabiera gos.
Podzielimy si na dwa zespoy, eby zagra w polowanie na flag. Kady zespl bdzie mia
rwn liczb nowicjuszy, ktrzy urodzili si jako Nieustraszeni, i transferw. Jedni wyrusz
pierwsi i schowaj swoj flag. Potem wyruszy drugi zespl i zrobi to samo. Wagon koysze si,
Cztery przytrzymuje si drzwi, eby zachowa rwnowag. To tradycja Nieustraszonych, wic
proponuj, ebycie brali j na powanie.
Co dostaniemy, jak wygramy? krzyczy kto.
Takiego pytania nie zadaby Nieustraszony. Instruktor unosi brew. Oczywicie, nagrod
jest zwycistwo.
Cztery i ja bdziemy kapitanami zespow podejmuje Erie. Patrzy na Cztery. Moe
najpierw podzielimy transfery, co?
Ty zaczynaj.
Erie wzrusza ramionami.
Edward.
Cztery opiera si o framug drzwi i kiwa gow. W wietle ksiyca oczy mu byszcz. Krtko
przyglda si grupie nowicjuszy transferw.
Chc Sztywniaczk.
Leciutki podmuch miechu wypenia wagon. Czuj gorco na policzkach. Nie wiem, czy mam
by za, bo ludzie si ze mnie miej, czy czu si wyrniona, e mnie wybra pierwsz.

Zamierzasz co udowodni? pyta Erie z charakterystycznym umieszkiem. Czy bierzesz


sabeuszy, eby w razie przegranej mie na kogo zwali?
Cztery wzrusza ramionami.
Co w tym stylu.
Za. Z ca pewnoci powinnam by za. Wcieka patrz na rce. Bez wzgldu na to, jak
Cztery ma strategi, chodzi o to, e jestem sabsza od innych nowicjuszy. Czuj gorzki smak w
ustach. Musz udowodni, e nie ma racji. Musz.
Twoja kolej mwi Cztery.
Peter. Christina.
To psuje wszystko w jego strategii. Christina nie naley do najsabszych. Co on waciwie,
wyprawia?
Molly.
Will. Cztery przygryza kciuk.
Al.
Drew.
Ostatnia zostaa Myra. Wic idzie do mnie owiadcza Erie.
Teraz nowicjusze urodzeni jako Nieustraszeni.
Przestaam sucha, kiedy skoczyli z nami. Skoro Cztery nie prbuje udowodni czego,
zbierajc sabych, to co on robi? Patrz na ludzi, ktrych wybra. Co nas czy?
Kiedy doszli do poowy nowicjuszy z Nieustraszonych, wpada mi do gowy pewna myl. Z
wyjtkiem Willa i paru innych mamy ten sam typ budowy: wskie ramiona, mae rozmiary.
Wszyscy w zespole Erica s barczyci i silni. Nie dalej jak wczoraj Cztery powiedzia mi, e jestem
szybka. Czyli bdziemy szybsi od zespou Erica, co pewnie si przyda przy zdobywaniu flagi. Nie
graam w to wczeniej, ale wiem, e chodzi tu raczej o szybko ni o brutaln si. Zakrywam
umiech doni. Erie jest bardziej bezwzgldny ni Cztery, ale ten jest mdrzejszy.
Skoczyli dobieranie zespow i Erie umiecha si do instruktora.
Twj zesp moe wyruszy jako drugi mwi.
Nie wywiadczaj mi przysug. Cztery umiecha si lekko. Wiesz, e ich nie potrzebuj,
eby wygra.
Nie, wiem, e przegrasz bez wzgldu na to, kiedy wystartujesz. Erie przygryza jedno z
kek w wardze. Wic bierz swj chuderlawy zesp i zabieraj si pierwszy.
Wstajemy. Al spoglda na mnie z rozpacz, odpowiadam mu umiechem, w zaoeniu
pocieszajcym. Jeli ktre z naszej czwrki miao trafi do Erica, Petera i Molly, dobrze si stao,

e to on. Zazwyczaj zostawiaj go w spokoju.


Pocig zaraz zwolni bieg. Postanawiam wyldowa na nogach.
Tu przed skokiem kto popycha mnie w rami, mao nie wypadam z wagonu. Nie odwracam
si, eby zobaczy kto to Molly, Drew czy Peter. To bez znaczenia. Skacz, zanim znw zd to
zrobi. Tym razem jestem przygotowana na si bezwadnoci, ktr nadaje mi pocig, przebiegam
kilka krokw, eby j wytraci i utrzymuj si na nogach. Rozgrzewa mnie poczucie zadowolenia,
umiecham si. Mae osignicie, ale dziki niemu czuj si Nieustraszon.
Jedna z nowicjuszek urodzonych jako Nieustraszona dotyka ramienia instruktora.
Gdzie trzymalicie flag, kiedy twj zesp wygra?
Odpowied na twoje pytanie naprawd nie byaby zgodna z duchem tego wiczenia, Marlene
mwi swobodnie instruktor.
Daj spokj jczy Marlene. Umiecha si do niego zalotnie.
Cztery zrzuca jej do z ramienia, ja nie wiem dlaczego, ale si umiecham.
Pirs marynarki wojennej wykrzykuje inny nowicjusz z Nieustraszonych, wysoki, z brzow
skr i ciemnymi oczami. Przystojny. Mj brat by w zespole, ktry wygra. Trzymali flag na
karuzeli.
No to chodmy tam proponuje Will.
Nikt si nie sprzeciwia, wic idziemy na wschd, w stron bagna dawniej jeziora. Kiedy
byam maa, prbowaam sobie wyobrazi, jak by wygldao, gdyby to byo jezioro, bez potu
wbitego w mu dla ochrony miasta. Ale trudno sobie wyobrazi tyle wody w jednym miejscu.
Jestemy blisko kwatery gwnej Erudytw, prawda? Christina trca Willa w rami. Tak, to
na poudnie std. Will patrzy przez rami przez sekund ma min pen tsknoty. Potem mu
mija.
Jestem z kilometr od brata. Upyn tydzie, odkd bylimy tak blisko siebie. Lekko krc
gow, eby pozby si wspomnie. Nie mog dzisiaj o nim myle, kiedy musz si
skoncentrowa, eby przebrn pierwszy etap. Nie mog w ogle o nim myle.
Przechodzimy przez most. Nadal potrzebujemy mostw, bo mu jest zbyt wilgotny, eby po
nim chodzi. Zastanawiam si, jak dawno temu rzeka wyscha.
Miasto si zmienia, za nami wikszo budynkw jest zamieszkana, a nawet jeli nie, wygldaj
na dobrze utrzymane. Przed nami rozciga si morze rozsypujcego si betonu i potuczonego
szka. Cisza w tym rejonie jest niesamowita, ma si wraenie, e to zy sen. Trudno mi si
zorientowa, dokd id, bo mina pnoc i wszystkie wiata w miecie s wyczone.
Marlene wyjmuje latark i owietla drog przed nami.

Boisz si ciemnoci, Mar? drani j ciemnooki nowicjusz z Nieustraszonych.


Uriah, jeli chcesz nadepn na stuczone szko, prosz bardzo odcina si Marlene. Ale
mimo to wycza latark.
Zrozumiaam, e bycie Nieustraszonym jako tam polega na utrudnianiu sobie ycia, aby sta
si samowystarczalnym. W chodzeniu po ciemnych ulicach bez latarki nie ma niczego szczeglnie
bohaterskiego, ale uwaa si, e my nie chcemy pomocy, nawet w formie wiata. Uwaa si, e
powinnimy ze wszystkim sami dawa sobie rad.
Podoba mi si to. Bo moe nadej dzie, kiedy nie bdzie latarki, karabinu, pomocnej doni.
I chc by na to gotowa.
Budynki kocz si tu przed bagnem. Pas ziemi wcina si w gb bagna, a na nim wznosi si
gigantyczne biae koo z kilkunastoma gondolami rozwieszonymi w nieregularnych odstpach.
Diabelski myn. Pomyl tylko. Ludzie jedzili na tym. Dla zabawy. Will krci gow.
Musieli by Nieustraszeni mwi.
Tak, ale to bya niedoskonaa wersja Nieustraszonych. Christina si mieje. Teraz diabelski
myn nie miaby gondoli. Po prostu dyndaby na rkach i niech ci szczcie sprzyja.
Idziemy za Pirsem. Wszystkie budynki po mojej lewej s puste, szyldy zerwane, a okna
zamknite. Czysta pustka. Ten, kto opuci ten rewir, chcia to zrobi i si nie spieszy. Niektre
miejsca w miecie s inne.
Poka, e jeste odwany i skocz w bagno podpuszcza Christina Willa.
Ty pierwsza.
Dochodzimy do karuzeli. Konie s podrapane i podniszczone, ogony pourywane, sioda
wyszczerbione. Cztery wyjmuje z kieszeni flag.
Za dziesi minut drugi zesp wybierze sobie lokalizacj informuje. Proponuj, ebycie
wykorzystali ten czas na opracowanie strategii. Moe nie jestemy Erudytami, ale gotowo
intelektualna jest jednym z elementw treningu Nieustraszonego. Moliwe, e najwaniejszym.
Ma racj. Co przyjdzie z przygotowanego ciaa, jeli umys szwankuje?
Will bierze flag od instruktora.
Cz powinna zosta tutaj na stray, a cz pj wyledzi lokalizacj drugiego zespou
proponuje.
Naprawd? Tak mylisz? Marlene wyjmuje flag z rk Willa. Kto mianowa ci dowdc,
transferze?
Nikt. Ale kto musi nim by.
Moe lepiej opracowa bardziej defensywn strategi poczeka, a do nas przyjd, i dobra

si do nich sugeruje Christina.


To dla cykorw mwi Uriah. Gosuj za tym, ebymy razem wyszli w pole. Schowamy
flag tak, e jej nie znajd.
Wszyscy naraz zaczynaj gada, z sekundy na sekund robi si coraz goniej. Christina broni
planw Willa; nowicjusze z rodzin Nieustraszonych z zapaleni opowiadaj si za planem
ofensywnym; kc si, kto ma podj decyzj. Cztery siedzi na skraju karuzeli, opiera si o kopyto
plastikowego konia. Oczy ma wzniesione do nieba, na ktrym nie ma gwiazd, tylko okrgy
ksiyc wyglda zza cienkiej zasony z chmur. Minie ma rozlunione; trzyma do na karku.
Wyglda, jakby byo mu wygodnie z tym karabinem na ramieniu.
Zamykam na chwil oczy. Dlaczego on tak atwo mnie rozprasza? Musz si skoncentrowa.
Co bym powiedziaa, gdybym zdoaa przekrzycze ktni, ktra wre za moimi plecami? Nie
moemy dziaa, dopki nie wiemy, gdzie jest drugi zesp. Mog by gdziekolwiek w promieniu
trzech kilometrw, chocia naley wykluczy, e s na pustym bagnie. Najlepszy sposb, eby ich
znale, to nie ktnia, jak ich szuka albo ilu wysa na zwiady.
To wspi si tak wysoko, jak tylko si da.
Spogldam za siebie, eby si upewni, e nikt nie patrzy.
adne z nich nie spoglda na mnie, wic podchodz do diabelskiego myna cichym, lekkim
krokiem, jedn rk przyciskam karabin do plecw, eby nie robi haasu.
Kiedy patrz na diabelski myn, stojc przy podstawie, gardo mi si kurczy. Jest wyszy, ni
mylaam, tak wysoki, e ledwie widz gondole koyszce si na grze. Jedyna dobra rzecz, e
myn jest zbudowany tak, eby utrzyma wasny ciar. Jeli na niego wejd, nie zawali si pode
mn.
Serce pracuje mi szybciej. Czy naprawd zaryzykuj ycie, eby wygra gr, w ktr lubi si
bawi Nieustraszeni?
Jest tak ciemno, e ledwie je widz, ale kiedy przygldam si wielkim zardzewiaym
przyporom koa, dostrzegam szczeble drabiny. Wszystkie wsporniki s szerokoci moich ramion i
nie ma balustrady, ale wspinanie si po drabinie jest lepsze ni wspinanie si po szprychach koa.
Chwytam szczebel. Jest zardzewiay, mam wraenie, e skruszy mi si w doniach. Wchodz na
najniszy szczebel, eby go wyprbowa, i skacz chc si upewni, e mnie utrzyma. Od ruchu
bol mnie ebra, krzywi si.
Tris odzywa si niski gos za mn. Nie wiem, dlaczego mnie nie poszy. Moe dlatego, e
staj si Nieustraszona, a gotowo umysowa jest czym, co powinnam w sobie rozwin. A moe
dlatego, e gos jest niski, gadki i niemal kojcy. Bez wzgldu na przyczyn zerkam przez rami.

Cztery stoi za mn z karabinem przewieszonym przez plecy, tak samo jak ja.
Tak?
Co ty wyczyniasz?
Szukam wyej pooonego punktu. Nie sdz, ebym robia jaki wyczyn.
Widz w ciemnoci jego umiech. W porzdku. Id.
Nie patrzy na mnie tak, jak czasem patrz Will, Christina i Al jakbym bya za maa i za saba,
eby by ze mnie jaki poytek, a im jest mnie z tego powodu al. Ale skoro nalega, e pjdzie ze
mn, to pewnie we mnie wtpi. Dam sobie rad.
Nie wtpi odpowiada. Nie sysz sarkazmu, ale wiem, e jest. Musi by.
Wspinam si i kiedy jestem z ptora metra nad ziemi, zaczyna i za mn. Porusza si szybciej
ode mnie i wkrtce apie rkami za szczeble, z ktrych zdjam stopy.
No, to powiedz mi... mwi cicho, kiedy idziemy w gr. Jakby brakowao mu tchu. Jaki
jest wedug ciebie cel tego wiczenia? Mam na myli gr, nie wspinaczk.
Patrz w d, na chodnik. Teraz wydaje si bardzo odlegy, a nie pokonaam jeszcze jednej
trzeciej drogi. Nade mn znajduje si platforma, tu pod rodkiem koa. To mj cel. Nawet nie
myl, jak zejd.
Wiatr, ktry wczeniej owiewa mi policzki, teraz uderza mnie w bok. Z coraz wiksz si.
Musz by przygotowana.
Nauka strategii. Moe pracy zespoowej.
Pracy zespoowej powtarza. miech winie mu w gardle. Brzmi to jak oddech czowieka
ogarnitego panik.
Albo nie. Praca zespoowa chyba nie jest priorytetem Nieustraszonego.
Wiatr szaleje. Przyciskam si mocniej do biaego wspornika. eby nie spa, ale przez to
trudniej mi si wdrapywa. Karuzela pode mn wydaje si maa. Ledwie widz mj zesp pod
daszkiem. Niektrych brakuje oddzia poszukiwawczy musia ju odej.
Uwaano to za priorytet mwi Cztery. To by priorytet.
Ale ja nie sucham, bo wysoko jest oszaamiajca. Rce bol mnie od szczebli, nogi mi si
trzs, chocia nie wiem dlaczego. To nie wysoko mnie przeraa wysoko napenia mnie
yciem i energi, kady organ, kade naczynie w moim ciele piewa zgodnym chrem.
Potem zdaj sobie spraw, co to jest. To on. Co w nim sprawia, e czuj si, jakbym zaraz miaa
spa. Albo zamieni si w pyn. Albo wybuchn pomieniem.
Moja rka o mao nie trafia na kolejny szczebel.
A teraz powiedz mi... cignie zasapany co wedug ciebie nauka strategii ma wsplnego z

odwag?
Pytanie przypomina mi, e Cztery jest moim instruktorem powinnam si od niego czego
nauczy. Chmura przepywa przez ksiyc, wiato przesuwa si po moich doniach.
Ona... ona przygotowuje do dziaania wyduszam z siebie w kocu. Czowiek uczy si
strategii, eby mc j wykorzysta. Sysz jego oddech za mn, gony i szybki. Dobrze si
czujesz, Cztery?
Tris, czy ty jeste czowiekiem? Wlaza tak wysoko... Z trudem nabiera powietrze. W
ogle si nie boisz?
Patrz przez rami na ziemi. Jeli teraz spadn, zgin. Ale nie myl, ebym miaa spa.
Powiew wiatru uderza mnie z lewej, przesuwa mj ciar na prawo. Robi gwatowny wdech i
przywieram do szczebli, trac stabilno. Zimna rka instruktora chwyta mnie za biodro, jeden z
palcw dotyka nagiej skry tu pod skrajem Tshirtu. Zaciska do, uspokaja mnie i popycha
agodnie na lewo, przywracajc mi rwnowag.
Teraz mog oddycha. Zatrzymuj si, patrz na rce, w ustach mam sucho. Czuj miejsce,
gdzie bya jego do o dugich, wskich palcach.
W porzdku? pyta cicho.
Tak odpowiadam spitym gosem.
Cicho posuwam si dalej, docieram do platformy.
Sdzc po stpionych kocwkach metalowych prtw, bya tu bariera, ale ju jej nie ma.
Siadam i przesuwam si na koniec, eby Cztery mg usi. Bezwiednie zwieszam nogi za skraj
platformy. Ale on kuca i przyciska si plecami do metalowego wspornika, ciko oddycha.
Boisz si wysokoci zauwaam. Jak przetrwae na terenach Nieustraszonych?
Tumi strach. Kiedy podejmuj decyzj, udaj, e on nie istnieje.
Przygldam mu si przez sekund. Nie potrafi si powstrzyma. Ja widz rnic midzy
brakiem strachu a dziaaniem pomimo strachu, tak jak on to robi.
Za dugo na niego patrz.
Co? pyta cicho.
Nic.
Odwracam wzrok, wpatruj si w miasto. Musz si skupi. Dotaram tutaj w konkretnym celu.
Miasto jest czarne jak smoa, ale nawet gdyby nie byo, nie zobaczyabym wiele. Przy drodze
stoi jaki budynek.
Jestemy za nisko stwierdzam. Podnosz wzrok. Nade mn pltanina biaych prtw,
rusztowanie koa. Jeli wejd ostronie, zdoam wepchn stopy midzy wsporniki poprzeczki,

eby bezpiecznie stan. A przynajmniej tak bezpiecznie, jak tylko si da. Bd si wspina.
Chwytam jeden z prtw nad gow i wstaj. Ostre ble rozchodz si po moich posiniaczonych
ebrach, ale nie zwracam na nie uwagi.
Na lito bosk, Sztywniaczko!
Nie musisz i za mn. Przygldam si gmatwaninie rurek nade mn. Ostronie wsuwam
stop tam, gdzie krzyuj si dwa prty, i podcigam si, apic po drodze kolejny prt. Koysz
si przez krtk chwil, serce wali mi tak mocno, e nie czuj niczego innego. Wszystkie myli
skoncentrowaam na biciu serca, poruszam si w tym samym rytmie.
Owszem, musz rzuca Cztery.
To szalestwo i ja o tym wiem. Pomyka o uamek centymetra, p sekundy wahania i po mnie.
ar rozdziera mi pier, umiecham si, ciskajc kolejny punkt zaczepienia. Rce mi si trzs,
stawiam nog na prcie wyej. Kiedy czuj si zabezpieczona, patrz w d na instruktora. Ale
zamiast niego widz ziemi.
Nie mog oddycha.
Wyobraam sobie, jak moje ciao nurkuje, uderza o metal podczas upadku, jak moje koczyny
le powyamywane na chodniku, tak jak siostry Rity, kiedy nie udao si jej wskoczy na dach.
Cztery apie prt domi i bez trudu podciga si, jakby siedzia na ku. Ale tutaj nie czuje si
dobrze ani naturalnie ma napite wszystkie minie ramion. Myl o gupstwach, kiedy jestem
trzydzieci metrw nad ziemi.
Brn w gr, znajduj kolejne miejsce, eby umieci stop.
Kiedy znowu spogldam na miasto, budynek nie zasania mi pola widzenia, jestem tak wysoko,
e widz horyzont. Wikszo domw jest czarna na tle granatowego nieba, ale pal si czerwone
wiata na szczycie Centrum. Migaj dwa razy wolniej, ni bije moje serce.
Ulice wygldaj jak tunele. Przez kilka sekund widz tylko ciemn pokryw. Pode mn, midzy
budynkami, niebem, ulic i ziemi s tylko niewielkie rnice. Potem spostrzegam w dole
malekie pulsujce wiateko.
Widzisz to? Pokazuj rk.
Cztery przestaje si wspina, kiedy dochodzi do mnie zerka mi przez rami, podbrdek trzyma
obok mojej gowy. Jego oddech szeleci obok mojego ucha, a ja znowu jestem roztrzsiona, tak jak
wtedy, kiedy wchodziam po drabinie.
Tak. Na twarzy pojawia mu si umiech. To nadchodzi z parku na kocu pirsu. Ludzie.
Wok jest pusta przestrze, ale drzewa troch je przesaniaj. Jak wida, za mao.
Okay. Spogldam na niego. Stoimy tak blisko siebie, e zapominam, gdzie jestem;

zauwaam jednak, e kciki jego ust s lekko opuszczone, tak jak moje, i e ma blizn na
podbrdku. Hm. Odchrzkuj. Zacznij schodzi. Pjd za tob.
Cztery kiwa gow. Nogi ma takie dugie, e bez trudu znajduje miejsce dla stp i przesuwa
ciao midzy prtami nawet w ciemnoci widz, e jego rce s jaskrawoczerwone i roztrzsione.
Stawiam w dole jedn stop, opieram ciar ciaa na szczeblu. Prt trzeszczy pode mn i
obluzowuje si, lecc uderza o kilka innych rurek, odbija si od chodnika. Zwisam z rusztowania,
a moje stopy koysz si w powietrzu.
Cztery! wyrzucam z siebie zduszone sowo.
Prbuj znale inne miejsce, eby postawi nog, ale najblisze jest kilkadziesit centymetrw
obok, dalej ni mog sign. Rce mi si poc. Pamitam, jak wycieraam je o spodnie przed
Ceremoni Wyboru, przed testem przynalenoci, przed kad wan chwil. Dawi krzyk.
Puszcz. Puszcz.
Trzymaj si! wrzeszczy. Tylko si trzymaj, mam pomys.
Nadal schodzi. Posuwa si w zym kierunku, powinien i do mnie, a nie ode mnie. Zerkam na
palce strasznie mocno owinite wok wskiego prta. S ciemnoczerwone, prawie fioletowe.
Dugo nie wytrzymaj.
Ja dugo nie wytrzymam.
Zaciskam powieki. Lepiej nie patrze. Lepiej udawa, e to nie istnieje. Sysz pisk teniswek
instruktora na metalu i szybkie kroki na szczeblach drabiny.
Cztery! wyj. Moe poszed. Moe mnie opuci. Moe to test mojej siy albo odwagi. Wdech
robi nosem, wydech ustami. Licz oddechy, eby si uspokoi. Jeden, dwa. Wdech, wydech. No,
dalej, Cztery, tylko tyle jestem w stanie pomyle. No, dalej, zrb co.
Potem sysz, jak co wiszcz i trzeszczy. Prt, ktrego si trzymam, dry, a ja rycz przez
zacinite zby i walcz, eby utrzyma chwyt.
Koo si obraca.
Powietrze owiewa moje kostki i nadgarstki, wiatr bucha jak gejzer. Otwieram oczy. Przesuwam
si w stron ziemi. miej si oszoomiona histeri, a grunt jest coraz bliej. Ale przyspieszam.
Jeli nie odpadn we waciwym czasie, obracajce si gondole i metalowe rusztowanie pocign
moje ciao i ponios z sob, i wtedy naprawd umr.
Kady mj misie napina si, kiedy pdz w d. Widz pknicia w chodniku, wtedy
puszczam si, a moje stopy uderzaj w twarde podoe. Nogi uginaj si pode mn, przycigam
ramiona, tocz si jak najszybciej w bok. Beton drapie mnie po twarzy, odwracam si w sam por,
eby zobaczy gondol, nadciga jak gigantyczny but, ktry zaraz mnie zmiady. Znowu si

turlam i dno gondoli muska mnie w rami.


Jestem bezpieczna.
Przyciskam donie do twarzy. Nie prbuj wsta na pewno znowu bym upadla. Sysz kroki i
rka Cztery otacza mj nadgarstek. Pozwalam mu oderwa moje donie od oczu.
Zamyka jedn moj do w swoich doniach. Ciepo jego skry przezwycia bl w palcach od
trzymania prta.
Dobrze si czujesz? ciska mi do.
Tak.
Zaczyna si mia.
Po sekundzie ja te si miej. Woln rk podpieram si i siadam. Uwiadamiam sobie, jak
blisko siebie jestemy dzieli nas najwyej kilkanacie centymetrw. Ta przestrze jest jakby
naadowana elektrycznoci. Chciaabym, eby bya mniejsza.
Wstaje, pociga mnie za sob. Koo nadal si krci, wznieca wiatr, ktry zwiewa mi do tyu
wosy.
Moge powiedzie, e diabelski myn nadal dziaa. Prbuj, eby zabrzmiao to niedbale.
Nie musielibymy si wspina.
Powiedziabym, gdybym wiedzia. Nie mogem pozwoli, eby tam wisiaa, wic
zaryzykowaem. No dobrze, czas zabra tamtym flag.
Cztery waha si przez chwil, potem bierze mnie za rk, wbija palce w wewntrzn stron
okcia. W innych frakcjach daliby mi odpocz, ale on jest Nieustraszonym, wic umiecha si do
mnie i zaczyna prowadzi w stron karuzeli, gdzie czonkowie naszego zespou strzeg flagi. Na
wp biegn, na wp wlok si obok instruktora. Nadal sabo si czuj, ale umys mam
rozbudzony, szczeglnie przez ten dotyk jego rki.
Christina przycupna na koniu, skrzyowaa dugie nogi, rami przewiesia przez pal
utrzymujcy plastikowe zwierz w pionie. Nasza flaga jest za ni, trjkt byszczcy w ciemnoci.
Troje nowicjuszy urodzonych jako Nieustraszeni stoi midzy podniszczonymi i brudnymi
kucykami. Jeden z nich trzyma rk na gowie konia. Obdarte z farby koskie oko patrzy na mnie
spomidzy jego palcw. Na skraju karuzeli siedzi starsza Nieustraszona, drapie si kciukiem w
brew z czterema kolczykami.
Dokd poszli inni? pyta Cztery.
Wida po nim podekscytowanie, ktre ja czuj, oczy ma szeroko otwarte od energii.
To wy, ludziska, obrcilicie koo? zagaduje starsza dziewczyna. Co wy, do diaba,
mylicie? Rwnie dobrze moglicie krzykn: Tu jestemy! Przyjdcie po nas! Krci gow. Jeli

w tym roku znowu przegram, spal si ze wstydu. Trzy lata z rzdu?


Koo nie ma znaczenia tumaczy Cztery. Wiemy, gdzie s.
Wiemy? Christina patrzy to na mnie, to na instruktora.
Tak, kiedy wy krcilicie mynka palcami, Tris Wspia si na diabelski myn, eby poszuka
tamtego zespou.
No, to gdzie s? ziewajc, pyta jeden z nowicjuszy Nieustraszonych.
Cztery spoglda na mnie. Powoli reszta, wczajc Christin, przenosi wzrok na mnie. Spinam
si, ju chc wzruszy ramionami i powiedzie, e nie wiem, ale wtedy do gowy przychodzi mi
obraz pirsu rozpocierajcego si pode mn.
Mam pomys. Podzielimy si zaczynam objania plan. Czworo pjdzie na praw stron
pirsu, troje na lew. Tamci s w parku na kocu, wic grupa czteroosobowa zaatakuje, a ta druga
wkradnie si, eby zabra flag.
Christina gapi si na mnie, jakby mnie nie poznawaa. Nie mam jej tego za ze.
Brzmi niele. Starsza dziewczyna klaszcze w donie. No, to zakoczmy ten wieczr,
dobra?
Christina docza do mnie w grupie, ktra idzie na prawo, razem z Uriahem. Jego umiech
byska biao na tle brzowej skry. Nie zauwayam tego wczeniej, ale chopak ma za uchem
tatua przedstawiajcy wa. Przez chwil gapi si na ogon otaczajcy maowin, ale wtedy
Christina zaczyna biec, wic ja te si zrywam.
Zasuwam dwa razy szybciej ni ona, eby nady. Pdzc, zdaj sobie spraw, e tylko jedno z
nas musi dotkn flagi. I nie bdzie miao znaczenia, e ja uoyam plan i namierzyam
przeciwnika, jeli to nie ja schwytam flag. Wic cho ledwie dysz, jeszcze bardziej przyspieszam
i jestem tu za Christin. Opuszczam karabin, trzymam palec na spucie.
Docieramy do koca pirsu, zamykam usta, eby powstrzyma gony oddech. Zwalniamy,
nasze kroki nie s ju tak dobrze syszalne, znowu szukam migajcego wiateka. Teraz, z ziemi,
jest wiksze, atwiej je zobaczy. Wskazuj rk, Christina kiwa gow, rusza pierwsza w tamtym
kierunku.
Potem rozlega si chr okrzykw, tak ostrych, e a podskakuj. Sysz pyknicia, lec
paintballe, rozpryskuj si na celach. Nasz zesp zaatakowa, drugi wybieg nam na spotkanie i
flaga zostaa prawie niestrzeona. Uriah celuje i strzela ostatniemu stranikowi w udo. Stranik,
niska dziewczyna z fioletowymi wosami, w napadzie wciekoci ciska swj karabin na ziemi.
Pdz, eby dogoni Christin. Flaga zwisa z gazi drzewa wysoko nad moj gow. Sigam po
ni, Christina te.

Daj spokj, Tris mwi. Ju zostaa bohaterem dnia. I wiesz, e i tak nie dosigniesz.
Spoglda na mnie z pobaaniem, tak jak ludzie patrz czasem na dzieci, kiedy te zachowuj si
zbyt dorole. Zrywa flag z gazi. Odwraca si i wydaje okrzyk zwycistwa. Do jej wrzasku
docza gos Uriaha, a potem w oddali rozbrzmiewa chr krzykw.
Uriah klepie mnie po ramieniu, a ja staram si zapomnie o spojrzeniu, ktrym obrzucia mnie
przyjacika. Moe ma racj; dzisiaj ju pokazaam, na co mnie sta. Nie chc by zachanna; nie
chc by taka jak Erie. Ba si siy innych.
Okrzyki triumfu staj si zaraliwe, wydzieram si, biegnc w stron kolegw z zespou.
Christina wysoko unosi flag, wszyscy gromadz si wok niej, chwytaj za rami, eby podnie
zdobycz jeszcze wyej. Nie mog dosign, wic staj z boku, umiecham si.
Czyja rka dotyka mojego ramienia.
Dobra robota chwali cicho Cztery.

Nie wierz, e mi si nie udao powtarza Will, krcc gow. Wiatr, ktry wpada przez
drzwi wagonu, rozwiewa jego wosy na wszystkie strony.
Ale spisae si na medal, nie przeszkadzae nam kpi rozpromieniona Christina.
Al jczy.
Dlaczego musiaem by w drugim zespole?
Bo ycie jest niesprawiedliwe, Albercie. A wiat sprzysig si przeciwko tobie artuje Will.
Hej, mgbym jeszcze raz zobaczy flag?
Peter, Molly i Drew siedz w kcie, z dala od czonkw zespou. Piersi i plecy maj oblane
niebiesk i row farb, wygldaj na przygnbionych. Rozmawiaj po cichu, rzucaj na nas
ukradkowe spojrzenia, szczeglnie na Christin. To jest korzy z trzymania wanie teraz flagi
na mnie nikt nie patrzy. A przynajmniej nikt poza tymi co zazwyczaj.
Wic wspia si na diabelski myn, hm. Uriah, powczc nogami, przechodzi przez
wagon i siada obok mnie. Za nim idzie Marlene, panna o uwodzicielskim umiechu.
Tak.
Bardzo mdrze. Mdrze... jak u Erudytw mwi dziewczyna. Jestem Marlene.
Tris przedstawiam si. W domu porwnanie do Erudyty byoby obelg, ale ona traktuje to
jako komplement.
Wiem, kim jeste. Pierwsza, ktra skoczya, zostaje w gowie.
Miny lata, odkd skoczyam z budynku w uniformie Altruizmu; cae dekady.
Uriah wyjmuje paintball z karabinu i ciska go midzy kciukiem a palcem wskazujcym. Pocig

gwatownie przechyla si w lewo i chopak wpada na mnie, zgniata kulk strumie rowej
mierdzcej farby oblewa mi twarz.
Marlene przewraca si ze miechu. Powoli wycieram farb z twarzy i rozsmarowuj mu j na
policzku. Zapach rybiego oleju rozchodzi si po wagonie.
Oj! Znowu wyciska na mnie kulk, ale dziurka robi si po niewaciwej stronie i farba tryska
mu w usta. Uriah kaszle i wydaje przesadne odgosy, jakby si dusi.
Wycieram twarz rkawem, miej si tak, e a boli mnie brzuch, jeli cae moje ycie ma by
takie: gony miech, brawurowe akcje i ten rodzaj zmczenia, jaki si czuje po cikim. ale
satysfakcjonujcym dniu, bd zadowolona. Kiedy Uriah drapie si w jzyk koniuszkami palcw,
zdaj sobie spraw, e wystarczy, ebym przebia si przez nowicjat i takie ycie bdzie moim
udziaem.

Rozdzia 13

Nastpnego dnia rano, ziewajc, wlok si na sal treningow. Na kocu pomieszczenia stoi
wielki cel, a obok drzwi st z rozrzuconymi na nim noami. Znowu wiczenia na celno.
Przynajmniej nie bdzie bolao.
Erie stoi porodku sali tak sztywno, jakby zamienili mu krgosup na metalowy prt. Jego
widok sprawia, e powietrze staje si dla mnie cisze, przytacza mnie. Kiedy siedzia niedbale
pod cian, mogam przynajmniej udawa, e go nie ma. Dzisiaj nie mog udawa.
Jutro ostatni dzie pierwszego etapu oznajmia. Wtedy znw podejmiecie walki. Teraz
nauczycie si celowa. Niech wszyscy wezm po trzy noe. Mwi gosem gbszym ni
zazwyczaj. I uwaajcie, kiedy Cztery bdzie wam pokazywa prawidowe techniki rzucania.
Z pocztku nikt si nie rusza.
Jazda!
Przepychamy si, eby wzi sztylety. Nie s takie cikie jak karabiny, ale i tak dziwnie si
czuj, kiedy mam je w rku. jakby nie byo mi wolno ich trzyma.
Dzisiaj jest w zym nastroju mamrocze Christina.
A kiedy jest w dobrym? odpowiadam tym samym tonem.
Ale wiem, o co jej chodzi. Sdzc po jadowitym spojrzeniu. ktrym Erie obrzuca instruktora,
kiedy ten nie patrzy, poraka z ostatniej nocy musiaa mu dopiec bardziej, ni daje po sobie
pozna. Wygrana w zdobywaniu flagi to kwestia dumy, a duma jest dla Nieustraszonych wana.
Waniejsza ni rozsdek albo sens.
Pierwszy rzut. Przygldam si ramieniu instruktora. Kolejny obserwuj jego postaw. Za
kadym razem trafia w cel, robi wydech, kiedy rzuca.
Ustawi si w szereg! rozkazuje Erie.
Popiech na nic si nie zda. Mwia mi to matka, kiedy uczyam si robi na drutach. Musz o
tym myle jako wiczeniu intelektualnym, a nie fizycznym. Wic pierwsze kilka minut wicz bez
noa, znajduj prawidow odlego, ucz si odpowiednich ruchw ramieniem.
Erie za szybko chodzi za nami.
Sztywniaczka zarobia chyba za duo ciosw w gow! Szydzi Peter oddalony ode mnie o
kilka osb. Hej, Sztywniaczko! Pamitasz, co to n?
Ignoruj go, znowu wicz rzut teraz z noem w rku. ale nie rzucam. Odcinam si od
krokw Erica, kpin Petera i od dokuczliwego wraenia, e Cztery patrzy na mnie. Rzucam. N
koziokuje, uderza z trzaskiem w cel. Ostrze nie wbija si, ale sprbowaam pierwsza.

Umiecham si, kiedy Peter znowu puduje. Nie mog si powstrzyma.


Hej, Peter. Pamitasz, co to cel?
Obok mnie chrzka Christina, jej nastpny n wali w cel.
P godziny pniej Al jest jedynym nowicjuszem, ktry jeszcze nie trafi. Kiedy my zbliamy
si do tablicy, eby zebra nasz bro, on szuka swojej na pododze.
Prbuje kolejny raz i puduje, Erie podchodzi do niego.
Taki jeste powolny, Prawy? Potrzebujesz okularw? Mam ci przesun cel?
Al robi si czerwony na twarzy. Ciska kolejny n ostrze leci na prawo od celu. Chopak
obraca si i uderza w cian.
Nowicjusz, co to byo? pyta cicho Erie, nachylajc si do Ala.
Przygryzam warg. Nie jest dobrze.
On... on si wylizn tumaczy si Al.
Hm, myl, e powiniene po niego i. Erie przyglda si pozostaym nowicjuszom, bo
znowu przestalimy rzuca. Czy kazaem wam przesta?
Noe zaczynaj trzaska w tablic. Ju widzielimy rozzoszczonego Erica, ale teraz to co
innego. Jest niemal wcieky.
Mam po niego i? Al wytrzeszcza oczy. Ale wszyscy rzucaj.
I?
I nie chc zosta trafiony.
Myl, e moesz zaufa kolegom, e celuj lepiej ni ty. Erie lekko si umiecha, ale w
renicach nadal byszczy mu okruciestwo. Id po swj n.
Al zwykle nie sprzeciwia si temu. co ka robi Nieustraszeni. Nie sdz, eby si ba wyrazi
sprzeciw; po prostu wie, e nic by to nie dao. Tym razem zaciska swoj szerok szczk. Dotar do
granic posuszestwa.
Nie odparowuje.
Dlaczego nie? Paciorkowate oczy Erica utkwione s w twarzy chopaka. Cykasz si?
e dostan leccym noem? Tak.
Uczciwo to jego bd. Nie odmowa, ktr przywdca mgby przyj.
Wszyscy stop! krzyczy Erie.
Noe przestaj lata, rozmowy si urywaj. Mocno ciskam maty sztylet.
Rozej si. Erie patrzy na Ala. Wszyscy poza tob.
Rzucam sztylet, upada na zakurzon podog z guchym odgosem. Id za innymi
nowicjuszami w kt, wysuwaj si przede mnie chtni zobaczy to, od czego odek mi si

wywraca: Al wobec gniewu Erica.


Sta przed celem mwi przywdca.
Wielkie rce Ala si trzs. Podchodzi do celu.
Hej, Cztery. Erie spoglda przez rami. Pomoesz mi, co?
Cztery drapie si w brew kocem noa i zblia do Erica. Oczy ma podkrone, usta zacite
jest zmczony tak jak i my.
Bdziesz tu sta, kiedy on bdzie rzuca noami mwi Erie do Ala a nauczysz si nie
dyga.
Czy to naprawd potrzebne? wtrca si Cztery. Gos ma zmczony, ale ciao spite, czujne.
Zaciskam pici. Nieistotne, e mwi to niedbaym tonem, liczy si wyzwanie. A Cztery rzadko
rzuca Ericowi bezporednie wyzwanie.
Z pocztku Erie patrzy w milczeniu na towarzysza. Cztery odpowiada spojrzeniem. Mijaj
sekundy, wbijam paznokcie w donie.
Ja tu rzdz, pamitasz? syczy Erie tak cicho, e ledwie go sysz. Tutaj i wszdzie.
Cztery czerwienieje, ale wyraz jego twarzy si nie zmienia. Zaciska do na noach, kostki u rk
mu bielej, odwraca si do Ala.
Przenosz wzrok z szeroko otwartych ciemnych oczu Ala na jego trzsce si rce i na
zacinite z determinacji szczki instruktora. Gniew wzbiera mi w piersi, wybucha z ust:
Przestacie.
Cztery obraca n w doni. Palcami pedantycznie przesuwa po metalowym ostrzu. Patrzy na
mnie tak twardym wzrokiem, e czuj, jakbym zmieniaa si w kamie. Wiem dlaczego. Jestem
gupia, odezwaam si w obecnoci Erica; jestem gupia, e w ogle si odezwaam.
Kady idiota moe stan przed celem brn dalej. To niczego nie dowodzi poza tym, e
nas zastraszacie.
Co o ile dobrze kojarz, jest oznak tchrzostwa. Wic nie powinno to by dla ciebie trudne
parska Erie. Jeli masz ochot zaj jego miejsce...
Ostatnia rzecz, na jak mam ochot, to stan przed celem, ale teraz nie mog si wycofa. Nie
zostawiam sobie wyboru. Przeciskam si przez tum nowicjuszy, kto popycha mnie w rami.
Koniec z twoj liczn buk cedzi Peter. Och, czekaj, ty nie masz licznej buki.
Odzyskuj rwnowag i id w stron Ala. Kiwa mi gow. Prbuj si umiechn zachcajco,
ale mi nie wychodzi. Staj przed tablic, gow nie sigam nawet rodka celu. Patrz na noe
instruktora: jeden w prawej rce, dwa w lewej.
Mam sucho w ustach. Prbuj przekn i znw patrz na Cztery. On nie odwala fuszerki. Nie

trafi mnie. Bdzie dobrze.


Podnosz gow. Nie drgn. Jeli drgn, udowodni Ericowi, e to nie takie atwe, jak
twierdziam. Udowodni, e jestem tchrzem.
Jeli drgniesz, Al zajmuje twoje miejsce mwi Cztery, powoli, wyranie. Zrozumiano?
Przytakuj.
Cztery nadal patrzy mi w oczy, kiedy podnosi rk, odsuwa okie do tyu i rzuca n. To tylko
bysk w powietrzu, potem sysz guche uderzenie. Ostrze tkwi w desce, pitnacie centymetrw
od mojego policzka. Zaciskam powieki. Dziki Bogu.
Masz dosy, Sztywniaczko? pyta Cztery.
Przypominam sobie przeraone spojrzenie i cichy szloch Ala w nocy. Krc gow. Nie.
No, to otwrz oczy. Stuka si w punkt midzy brwiami.
Wbijam w niego wzrok, przyciskam rce do bokw, eby nie byo wida, e si trzs.
Przekada n z lewej rki do prawej, a ja widz tylko jego oczy, kiedy drugi n uderza w cel nad
moj gow. Ten jest bliej ni poprzedni czuj, jak chwieje si nad moj czaszk.
Daj spokj, Sztywniaczko. Niech tam stanie kto inny i zrobi to za ciebie.
Dlaczego prbuje sprowokowa mnie do poddania si? Chce, ebym przegraa?
Zamknij si, Cztery!
Wstrzymuj oddech, kiedy obraca ostatni n w doni. Widz bysk w jego renicach, kiedy
podnosi rami i rzuca. N leci wprost na mnie, obraca si, ostrze, rkoje. Ciao mi sztywnieje.
Tym razem, kiedy sztylet uderza w desk, ucho mnie piecze i krew askocze w skr. Dotykam
ucha. Drasn je.
A sdzc ze spojrzenia, jakie mi posya, zrobi to specjalnie.
Bardzo chciabym sta tu i widzie, e wszyscy jestecie tacy odwani jak ona odzywa si
Erie agodnym gosem. Ale na dzi wystarczy.
ciska mnie za rami. Palce ma suche i zimne. Patrzy, jakby roci sobie do mnie prawa, jakby
to, czego dokonaam, byo jego. Nie odwzajemniam si umiechem. To, co zrobiam, nie ma z
Erikiem nic wsplnego.
Powinienem mie ci na oku dodaje.
Czuj kujcy strach w piersi, w gowie i w rkach. Odnosz wraenie, jakbym na czole miaa
wypalone sowo. Gdyby Erie przyglda mi si wystarczajco dugo, mgby je odczyta. Ale on
tylko zdejmuje rk z mojego ramienia i odchodzi.
Cztery i ja zostajemy. Czekam, a sala opustoszeje i drzwi zostan zamknite. Dopiero wtedy
spogldam na niego. Idzie w moj stron.

Czy twoje... zaczyna.


Zrobie to specjalnie! wrzeszcz.
Tak, specjalnie odpowiada cicho. A ty powinna mi podzikowa, e ci pomogem.
Zgrzytam zbami.
Podzikowa? Mao nie przekue mi ucha, cay czas namiewae si ze mnie. Za co
miaabym ci dzikowa?
Wiesz, troch mnie mczy to czekanie, a zaapiesz!
Gapi si na mnie ze zoci, ale nawet wtedy jego oczy pozostaj yczliwe. Maj szczeglny
odcie bkitu, tak ciemny, e prawie czarny, z maymi jasnoniebieskimi plamkami na lewej
tczwce, tu przy krawdzi.
Zaapa? Co zaapa? e chciae udowodni Ericowi. jaki z ciebie wielki twardziel? e jeste
sadyst takim jak on?
Nie jestem sadyst. Nie krzyczy. Wolaabym, eby krzycza. Mniej bym si baa. Nachyla si.
Twarz zblia si do mojej twarzy. To przypomina mi, jak leaam kilkanacie centymetrw od
kw atakujcego psa podczas testu przynalenoci. Gdybym chcia ci skrzywdzi, to nie
sdzisz, e ju bym to zrobi? dodaje.
Przechodzi przez sal, wali noem w st tak mocno, e ostrze wbija si prawie do rkojeci.
Ja... zaczynam si drze, ale jego ju nie ma. Wrzeszcz z wciekoci i ocieram krew z ucha.

Rozdzia 14

Dzi wigilia Dnia Wizyt. Myl o nim, jakbym mylaa kocu wiata: potem nic ju si nie liczy.
Wszystko, co robi, jest przygotowaniem do tego dnia. Moe znowu zobacz rodzicw. Moe nie.
Co gorsze? Nie wiem.
Prbuj wcign nogawk na udo, ale utyka tu powyej kolana. Marszcz brwi, patrz na
nog. Nabrzmiae minie zatrzymuj materia. Puszczam nogawk i przez rami spogldam na
tyln cz uda. Wystaje tam inny misie.
Odsuwam si w bok, eby stan przed lustrem. Widz minie, ktrych wczeniej nie byo, na
ramionach, nogach brzuchu. Szczypi si w bok, gdzie warstwa tuszczu zapowiadaa
zaokrglenia. Nic. Nowicjat Nieustraszonych zrabowa wszelk agodno ciaa. To dobrze czy
le?
Przynajmniej teraz jestem silniejsza. Owijam si rcznikiem i wychodz z azienki dla
dziewczyn. Licz na to, e w sypialni nie ma nikogo i nie zobacz mnie w rczniku, ale nie mog
woy tych spodni.
Kiedy otwieram drzwi do sypialni, czuj ciar w odku. Peter, Molly, Drew i inni nowicjusze
stoj w rogu i si miej. Podnosz wzrok, kiedy wchodz, i zaczynaj chichota. Najgoniej,
parskajc, rechocze Molly.
Prbuj udawa, e ich tutaj nie ma, i szukam w szufladzie pod swoim kiem sukienki, ktr
si wcisna mi Christina. Z jedn rk zacinit na rczniku, z sukienk w drugiej, wstaj. Tu
za mn stoi Peter.
Odskakuj, omal nie uderzam gow o ko przyjaciki. Prbuj przelizn si obok Petera,
ale on opiera si o metalow ram i blokuje mi drog. Powinnam si domyli, e nie pozwoli mi
tak atwo odej.
Nie przypuszczaem, e jeste taka chuda, Sztywniaczko.
Odczep si ode mnie. Jako udaje mi si zachowa spokojny ton.
Wiesz, to nie Baza. Tutaj nikt nie musi wykonywa rozkazw Sztywniaka. Obrzuca mnie
wzrokiem od gry do dou, nie zachannie jak mczyzna kobiet, ale z okruciestwem,
przygldajc si wszystkim wadom. W uszach sysz bicie wasnego serca, powoli zblia si reszta
towarzystwa, tworz tumek za Peterem.
Kiepsko.
Musz si std wynosi.
Ktem oka widz woln drog do drzwi. Gdyby udao mi si przemkn pod ramieniem Petera

i pobiec pdem do wyjcia, mogoby si uda.


Patrzcie na ni. Molly krzyuje rce. Umiecha si do mnie. To przecie dziecko.
No, nie wiem wtrca si Drew. Moe co ukrywa pod tym rcznikiem. Moe popatrzymy i
sprawdzimy?
Teraz. Schylam si i migam do drzwi. Co chwyta i cignie rcznik, kiedy biegn, potem
mocno szarpie. Peter trzyma materia w garci. Rcznik wylizguje mi si z doni, czuj zimno na
nagim ciele, woski je mi si na karku.
Wybucha miech, biegn szybko, jak najszybciej przed siebie, sukienk trzymam przy ciele,
eby je okry. Gnam korytarzem do azienki, opieram si o drzwi, ciko dysz. Zamykam oczy.
Nic si nie stao. Nie obchodzi mnie to.
Szloch wydobywa mi si z ust, wal si doni po wargach, eby go powstrzyma. Nie liczy si
to, co widzieli. Krc gow, jakby ten ruch mia sprawi, e to bdzie prawd. Trzscymi rkami
wkadam sukienk prost, czarn, do kolan, z dekoltem w serek ukazujcym tatuae na
obojczyku.
Kiedy ju jestem ubrana, przechodzi mi ochota na pacz. Czuj, jak co gorcego i gwatownego
skrca mi odek. Chc im zrobi krzywd.
Przygldam si swoim oczom w lustrze. Chc, wic zrobi.
W sukience nie mog walczy, dlatego bior nowe ubrania z Jamy, dopiero potem id na sal
treningow na swoj ostatni walk. Mam nadziej, e z Peterem.
Hej, gdzie bya dzi rano? pyta Christina na mj widok.
Mru oczy, eby zobaczy tablic po przeciwnej stronie sali. Miejsce obok mojego imienia jest
puste jeszcze nie dostaam przeciwnika.
Napadli na mnie.
Cztery stoi przed tablic i wpisuje imi obok mojego. Prosz, niech to bdzie Peter, prosz,
prosz...
Dobrze si czujesz, Tris? Wygldasz na troch... odzywa si Al.
Troch jak?
Cztery odsuwa si od tablicy. Imi wypisane obok mojego to Molly. Nie Peter, ale i tak dobrze.
Troch spit koczy Al.
Moja walka jest ostatnia na licie, to znaczy, e bd musiaa przeczeka trzy pojedynki, zanim
wejd na aren.
Edward i Peter walcz przedostatni wietnie. Jedynie Edward moe pobi Petera. Christina
zmierzy si z Alem. czyli Al szybko przegra, tak jak przegrywa przez cay tydzie.

Nie rb mi krzywdy, okay? prosi Al Christin.


Niczego nie obiecuj odpowiada Christina.
Pierwsza para Will i Myra staj naprzeciwko siebie na arenie. Przez sekund przesuwaj si
do przodu i do tyu, jedno wyrzuca i cofa rami, drugie kopie i chybia. Po drugiej stronie sali
Cztery opiera si o cian i ziewa.
Patrz na tablic i prbuj przewidzie wyniki walk. Nie zabiera mi to duo czasu. Potem
przygryzam palec i myl o Molly. Christina przegraa z ni, a zatem Molly jest dobra.
Ma silny cios, ale nie pracuje nogami. Jeli nie bdzie moga mnie uderzy, nie zrobi mi nic
zego.
Jak si spodziewaam, kolejne starcie midzy Christin a Alem koczy si szybko i bezbolenie.
Chopak pada po kilku mocnych ciosach w twarz i si nie podnosi. Erie krci gow.
Walka Edwarda i Petera zabiera wicej czasu. Chocia s najlepszymi zawodnikami,
dysproporcje midzy nimi s zauwaalne. Edward pierwszy wali Petera w szczk, a ja
przypominam sobie, co mwi o nim Will e uczy si walki od dziesitego roku ycia. To
oczywisto. Jest szybszy i sprytniejszy nawet od Petera.
Do zakoczenia trzech walk moje paznokcie s poobgryzane prawie do krwi i zaczynam by
godna przed lunchem. Wchodz na aren, nie patrzc na nikogo i na nic poza rodkiem sali. Zo
troch mi przesza, ale nietrudno j przywoa. Wystarczy, ebym pomylaa, jak mi byo zimno i
jak gono si mieli. Patrzcie na ni. To dziecko.
Molly staje naprzeciwko mnie.
Czy to, co widziaam na twoim lewym poladku, to znami? pyta z umiechem. Boe, ale
ty jeste blada, Sztywniaczko.
Wykona pierwszy ruch. Zawsze tak robi.
Rzuca si na mnie i wkada ca swoj wag w uderzenie. Kiedy jej ciao przesuwa si do
przodu, robi unik i bij j pici w brzuch, tu nad ppkiem. Zanim zdy mnie dopa,
przelizguj si obok niej, z uniesionymi rkami, gotowa do kolejnego ataku.
Ju si nie umiecha. Szaruje na mnie, jakby chciaa mnie przewrci, a ja schodz jej z drogi.
Sysz w gowie gos instruktora, e najpotniejsz broni, ktr mam, jest okie. Musz tylko
znale sposb, jak go uy.
Blokuj cios przedramieniem. Uderzenie boli, ale ledwie to zauwaam. Molly zgrzyta zbami i
wydaje wcieky jk, ktry brzmi bardziej jak gos zwierzcia ni czowieka. Nieudolnie prbuje
mnie kopn w bok, ale robi unik i kiedy traci rwnowag, skacz na ni i wbijam okie w jej
twarz. W sam por odchyla gow i okie ociera si o jej podbrdek.

Uderza mnie w ebra, potykam si, odzyskuj oddech. Wiem. e jest co, czego nie chroni. Chc
rbn j w twarz, ale moe to nie jest mdre posunicie. Przygldam si przeciwniczce przez
kilka sekund. Rce trzyma za wysoko, osaniaj nos i policzki, ale brzuch i ebra pozostaj bez
obrony. Molly i ja popeniamy ten sam bd w walce.
Nasze oczy spotykaj si na chwil.
Celuj nisko hakiem, pod ppek. Pi grznie mi w ciele Molly, wyciskajc z jej ust cikie
westchnienie, ktre czuj przy uchu. Kiedy sapie, podcinam j, pada twardo na ziemi, wzbijajc
tuman kurzu. Odcigam stop i kopi w ebra tak mocno, jak tylko potrafi.
Matka i ojciec nie pochwaliliby mnie za kopanie lecego.
Wszystko mi jedno.
Molly zwija si w kbek, eby chroni bok, znw kopi, tym razem w brzuch. Jak dziecko.
Znowu kopi, trafiam w twarz. Krew tryska z nosa i rozlewa si po ustach. Patrzcie na ni.
Kolejny kopniak lduje na piersi.
Znowu podrywam stop, ale rce instruktora zaciskaj si wok moich ramion, odciga mnie z
nieodpart si. Oddycham przez zacinite zby, patrz na zakrwawion Molly. Ten kolor jest
gboki, bogaty, na swj sposb pikny.
Dziewczyna jczy, sysz bulgotanie w jej gardle, przygldam si, jak krew kapie jej z warg.
Wygraa mruczy Cztery. Przesta.
Ocieram pot z czoa. Cztery patrzy na mnie. Oczy ma zbyt szeroko otwarte; wygldaj na
zaniepokojone.
Chyba powinna wyj mwi. Przejd si.
Dobrze si czuj. Teraz dobrze si czuj powtarzam, tym razem do siebie.
auj, e nie mog powiedzie, e przykro mi z powodu tego, co zrobiam.
Nie jest mi przykro.

Rozdzia 15

Dzie Wizyt. Przypominam to sobie, ledwie otwieram oczy. Serce mi skacze, a potem opada,
kiedy widz, jak Molly kutyka przez sypialni z fioletowym nosem midzy kawakami plastra.
Jak tylko wychodzi, zaraz szukam Petera i Drew. Obaj s gdzie indziej, wic szybko wskakuj w
ciuchy. Pki tych dwch tu nie ma, jest mi obojtne, czy kto widzi mnie w bielinie. Ju si tym
nie przejmuj.
Kady ubiera si w milczeniu. Nawet Christina si nie umiecha. Wiemy, e moemy pj na
poziom Jamy, przyjrze si wszystkim twarzom i nie znale tej, ktra jest nam bliska.
ciel ko tak, jak uczy mnie ojciec, z mocno nacignitymi rogami. Kiedy zdejmuj wosek z
poduszki, wchodzi Erie.
Uwaga oznajmia, odgarniajc znad oczu czarny kosmyk. Chc wam da par rad na temat
dzisiejszego dnia. Gdyby jakim cudem wasze rodziny przyszy do was z wizyt... przyglda si
nam i umiecha ...w co wtpi, najlepiej nie okazywa przywizania. To uatwi spraw i wam,
i waszym bliskim. Bardzo powanie traktujemy te tutaj powiedzenie Frakcja ponad krwi.
Tsknota do rodzicw sugeruje, e nie jestecie cakowicie zadowoleni z nowej grupy, a to byoby
karygodne. Zrozumiano?
Ja rozumiem. Sysz grob w ostrym gosie Erica. Tylko ostatni cz mowy wygosi na serio:
jestemy Nieustraszeni i musimy postpowa wedug naszych zasad.
Erie zatrzymuje mnie, kiedy wychodz z sypialni.
Chyba nie doceniaem ci, Sztywniaczko mwi. Wczoraj dobrze ci poszo.
Podnosz wzrok i patrz na niego. Po raz pierwszy, odkd dooyam Molly, odzywa si
poczucie winy. Jak Erie myli, e zrobiam co dobrze, musiaam to zrobi le.
Dzikuj. Wymykam si z sypialni.
Kiedy oczy przyzwyczaiy mi si do przymionego wiata korytarza, widz przed sob
Christin i Willa. Chopak mieje si, prawdopodobnie z dowcipu Christiny. Nie prbuj ich
dogoni. Nie wiem dlaczego, ale myl, e popeniabym bd, gdybym si wtrcia.
Al si gdzie zapodzia. Nie widziaam go w sypialni i nie idzie teraz do Jamy. Moe ju tam
jest.
Przeczesuj palcami wosy i ukadam je w kok. Sprawdzam ubranie jestem zasonita?
Spodnie mam obcise, obojczyki odkryte. To im si nie spodoba.
A kogo to obchodzi, co im si spodoba? Zaciskam zby. Teraz to jest moja frakcja. Tutaj nosi si
takie ubrania. Zatrzymuj si tu przed kocem korytarza.

Gocie stoj na poziomie Jamy, wikszo to rodziny nowicjuszy z Nieustraszonych. Nadal


wygldaj dla mnie dziwnie matka z przekut brwi, ojciec z wytatuowanym ramieniem,
nowicjusz z fioletowymi wosami, rodzinka w komplecie. Dostrzegam Drew i Molly tkwi
samotnie w kocu jednej z hal. Tumi umiech. Przynajmniej ich bliscy nie przyszli.
Ale rodzina Petera si pojawia. Mj wrg stoi obok wysokiego mczyzny o krzaczastych
brwiach i niskiej, potulnie wygldajcej kobiety z rudymi wosami. adne z rodzicw nie patrzy
na syna. Oboje nosz czarne spodnie i biae koszule, typowy strj Prawoci, a ojciec mwi tak
gono, e niemal sysz kade jego sowo. Czy wiedz, jakim czowiekiem jest ich dziecko?
I znowu... a jakim czowiekiem ja jestem?
Po drugiej stronie hali Will rozmawia z kobiet w niebieskiej sukience. Nie wyglda do staro,
eby by jego matk, ale ma t sam zmarszczk midzy brwiami co on i takie same zote wosy.
Kiedy mwi, e ma siostr, moe to ona.
Obok niego moja przyjacika ciska ciemnoskr kobiet w bieli i czerni. Za Christin stoi
dziewczyna, te z Prawoci. Modsza siostra.
Czy w ogle powinnam si fatygowa i szuka w tumie rodzicw? Mog wrci do sypialni.
Wtedy j dostrzegam. Matka stoi sama obok balustrady, zczone rce trzyma przed sob.
Nigdy nie wygldaa bardziej nie na miejscu, w szarych spodniach i szarym akiecie zapitym pod
szyj, z prosto zaczesanymi lokami, agodn min. Zaczynam i do niej, zy gromadz mi si pod
powiekami. Przysza. Przysza do mnie.
Id szybciej. Widzi mnie, przez sekund ma obojtny wyraz twarzy, jakby nie wiedziaa, kim
jestem. Potem oczy si jej zapalaj i otwiera ramiona. Pachnie mydem i detergentem z pralni,
Beatrice szepce. Przesuwa rk po moich wosach.
Nie pacz, nakazuj sobie. Trzymam j, dopki nie pozbywam si wilgoci z oczu, odsuwam si,
eby znowu popatrze na matk. Umiecham si zamknitymi ustami, tak jak ona. Dotyka mojego
policzka.
Och. no prosz. Zaokrglia si. Kadzie mi rk na ramieniu. Powiedz, jak si miewasz.
Ty pierwsza. Wrciy stare nawyki. Naley ustpi pierwszestwa. Nie powinnam pozwoli,
eby rozmowa za dugo skupiaa si na mnie. Powinnam si upewni, czy czego nie potrzebuje.
Dzisiaj specjalna okazja. Przyjechaam ci odwiedzi, wic mwmy przede wszystkim o tobie.
To prezent ode mnie dla ciebie.
Moja bezinteresowna matka. Daje mi prezenty po tym, jak opuciam j i ojca. Podchodzimy do
balustrady nad przepaci. Jestem szczliwa, e mog by blisko mamy. Ostatnie ptora tygodnia
byo bardziej pozbawione uczu, ni mi si wydawao. W domu rzadko si dotykalimy i jeli

chodzi o rodzicw, to najwyej widziaam, jak trzymaj si za rce przy stole w jadalni, ale i tak to
byo wicej ni tu i teraz.
Tylko jedno pytanie. W gardle czuj wasny puls. Gdzie tata? Odwiedza Caleba?
Ach. Krci gow. Musia pj do pracy.
Spuszczam wzrok.
Moesz powiedzie, e nie chcia przyj.
Jej oczy bdz po mojej twarzy.
Twj ojciec zrobi si ostatnio samolubny. To nie znaczy, e ci nie kocha, sowo daj.
Patrz na ni oszoomiona. Mj ojciec... samolubny? Bardziej zaskakujce od tej etykietki
wydaje si to, e ona mu ja nadaa.
Poznaj, e si zoci. Nie spodziewaam si, e jest do tego zdolna. Ale musi tak by; skoro
nazwaa go samolubnym, musi by za.
A co u Caleba? Odwiedzisz go pniej?
Chciaabym, ale Erudyci zabronili gociom z Altruizmu wstpu na ich teren. Gdybym
sprbowaa, zostaabym usunita.
Co? To straszne. Dlaczego to zrobili?
Tarcia midzy naszymi frakcjami s wiksze ni kiedykolwiek odpowiada. auj, e do
tego doszo, ale niewiele mog z tym zrobi.
Myl o Calebie, jak stoi wrd nowicjuszy Erudytw, jak szuka w tumie twarzy matki, i czuj
ucisk w brzuchu. Nadal si gniewam na niego, e ukrywa przede mn tyle tajemnic, ale nie chc
jego krzywdy.
To straszne powtarzam. Patrz w przepa.
Przy balustradzie stoi Cztery. Sam. Chocia ju nie jest nowicjuszem, wikszo
Nieustraszonych spotyka si tego dnia z rodzinami. Albo rodzina go nie odwiedzia, albo nie
pochodzi z Nieustraszonych. Z jakiej frakcji przyszed?
To jeden z moich instruktorw. Nachylam si bliej matki. Jest troch przeraajcy.
Jest przystojny.
api si na tym, e odruchowo przytakuj. Matka mieje si i zdejmuje rk z mojego
ramienia. Chc odcign j od instruktora, ale w chwili, kiedy zamierzam zaproponowa,
ebymy poszy gdzie indziej, on spoglda przez rami.
Na widok mojej matki szeroko otwiera oczy. Ona podaje mu rk.
Cze. Mam na imi Natalie przedstawia si. Jestem matk Beatrice.
Nigdy nie widziaam, eby podawaa komu rk. Cztery ciska jej do, sztywno potrzsa ni

dwa razy. Gest u obojga nie wyglda naturalnie. Nie, Cztery nie pochodzi z Nieustraszonych,
skoro takie powitanie nie idzie mu atwo.
Cztery. Mio ci pozna.
Cztery powtarza matka z umiechem. To pseudonim?
Tak odpowiada wprost. Jakie jest jego prawdziwe imi? Twoja crka dobrze sobie radzi.
Nadzoruj jej trening.
Od kiedy nadzorowanie znaczy rzuca w kogo noami i opiernicza go przy kadej okazji?
Mio sysze. Wiem par rzeczy o nowicjacie Nieustraszonych i martwiam si o crk.
Cztery patrzy na mnie, przyglda si mojej twarzy, od nosa po usta i podbrdek.
Nie masz si o co martwi zapewnia.
Nie potrafi si powstrzyma, czerwieni si. Mam nadziej, e nie zauwayli.
Czy tylko j pociesza, bo to moja matka, czy naprawd uwaa, e jestem zdolna? I co oznaczao
to spojrzenie?
Matka przechyla gow.
Cztery, wygldasz jako znajomo.
Ciekawe dlaczego, bo nie mam zwyczaju zadawa si z Altruistami odpowiada,
niespodziewanie chodno.
Ona wybucha miechem. Lekkim, p na p powietrza i dwiku.
Ostatnio niewielu to robi. Nie bior tego do siebie.
Jakby si troch odpry.
C, zostawiam was same.
Patrzymy, jak odchodzi. Ryk rzeki wypenia mi uszy. Moe Cztery urodzi si wrd Erudytw,
co wyjania, dlaczego nienawidzi Altruizmu. Albo przekonuj go artykuy, ktre Erudyci pisz na
nasz ich, przypominam sobie temat. Ale to byo mie z jego strony, e powiedzia matce, jak
dobrze mi idzie, chocia wiem, e sam w to nie wierzy.
Zawsze jest taki? pyta matka.
Gorszy.
Masz tu przyjaci?
Kilku. Patrz przez rami na Willa, Christin i ich rodziny.
Christina dostrzega moje spojrzenie, macha do mnie i umiecha si, wic idziemy w jej stron.
Ale zanim dochodzimy, niska, krga kobieta w czarno biaej pasiastej koszuli dotyka mojego
ramienia. Wzdrygam si, powstrzymuj ch, eby odtrci jej rk.
Przepraszam mwi. Znasz mojego syna Alberta?

Alberta? powtarzam. Och... Ala? Tak. znam.


A gdzie moglibymy go znale? Wskazuje mczyzn stojcego za ni. Jest wysoki i wielki
jak gaz. Najwyraniej ojciec Ala.
Przepraszam, nie widziaam go dzisiaj rano. Moe tam powinnicie poszuka? Unosz palce
w kierunku szklanego sufitu nad nami.
Ojej. Matka Ala wachluje twarz rk. Wolaabym nie podejmowa tej wspinaczki raz
jeszcze. Mao nie dostaam ataku paniki, kiedy tu schodziam. Dlaczego przy tych ciekach nie
ma balustrad? Czy wy wszyscy jestecie wariatami?
Umiecham si lekko. Par tygodni temu mogabym uzna to pytanie za obraliwe. ale
spdziam zbyt wiele czasu z transferami z Prawoci, eby ich brak taktu mnie zaskoczy.
Wariatami nie. Nieustraszonymi tak. Jeli go zobacz, powiem, e go szukacie.
Widz, e matka umiecha si tak jak ja. Inni rodzice transferw wycigaj szyj, rozgldaj si
po cianach Jamy, po suficie Jamy, ale nie ona. Po prostu patrzy w przepa. Oczywicie, otoczenie
jej nie interesuje pochodzi z Altruizmu. Ciekawo jest jej obca.
Przedstawiam matk Willowi i Christinie. Przyjacika przedstawia mnie swojej matce i
siostrze. Ale kiedy Will prezentuje mnie Carze, swojej starszej siostrze, ta obdarza mnie
spojrzeniem, od ktrego uschaby rolina, i nie wyciga do mnie rki. Gniewnie patrzy na moj
matk.
Will, nie mog uwierzy, e kolegujesz si z jedn z nich cedzi.
Moja matka ciga wargi, ale rzecz jasna milczy.
Caro mwi Will nachmurzony nie naley by niegrzecznym.
Och. jasne, e nie. Wiesz, kim ona jest? Pokazuje na moj matk. on czonka rady.
Prowadzi agencj ochotnikw, ktra podobno pomaga bezfrakcyjnym. Mylisz, e nie wiem, e
po prostu gromadzicie wszystko, eby rozdziela to we wasnej frakcji, kiedy my nie dostajemy
wieego jedzenia przez miesic, h? Jedzenie dla bezfrakcyjnych, akurat.
Przepraszam reaguje agodnie moja matka. Wydaje mi si, e si mylisz.
Myl si. Ha! parska Cara. Na pewno jestecie tacy, na jakich wygldacie. Grupa
beztroskich dobroczycw, bez ani jednej samolubnej kostki w ciele. Wanie.
Nie odzywaj si tak do mojej matki. Twarz mam czerwon. Zaciskam pici. Jeszcze jedno
sowo pod jej adresem i przysigam, e zami ci nos.
Odsu si, Tris nakazuje Will. Nie uderzysz mojej siostry.
O? Unosz brwi. Tak mylisz?
Nie uderzysz. Matka dotyka mnie w rami. Daj spokj, Beatrice. Nie chcemy robi kopotu

siostrze twojego przyjaciela.


Mwi to agodnie, ale jej do tak mocno ciska mi rk, e omal nie krzycz z blu, kiedy mnie
odciga. Szybko kroczy w stron jadalni. Ale zanim do niej dochodzi, robi ostry skrt w lewo, w
jeden z ciemnych korytarzy, ktrych jeszcze nie zwiedziam.
Mamo! woam. Mamo, wiesz, dokd idziesz?
Zatrzymuje si przy zamknitym pokoju i staje na palcach, zaglda w podstaw lampy
zwisajcej z sufitu. Kilka sekund pniej kiwa gow i znowu odwraca si do mnie.
Powiedziaam, adnych pyta na mj temat. I ja nie artuj. Jak ci naprawd idzie, Beatrice?
Jak z walkami? Ktra jeste w rankingu?
W rankingu? Wiesz, e walczyam? Wiesz, e jestem ustawiona w rankingu?
Zasady nowicjatu Nieustraszonych nie s cile tajne.
Nie mam pojcia, czy atwo dowiedzie si, co inne frakcje robi podczas nowicjatu, ale
podejrzewam, e to nie takie proste.
Jestem prawie na szarym kocu, mamo odpowiadam powoli.
Dobrze. Kiwa gow. Nikt nie przyglda si za dokadnie tym na dole. Suchaj, Beatrice, to
bardzo wane: jakie byy wyniki twojego testu przynalenoci?
Ostrzeenie Tori pulsuje mi w gowie. Nie mw nikomu. Powinnam powiedzie, e wyszed
mi Altruizm, bo to wanie Tori zapisaa w systemie.
Patrz matce w oczy jasnozielone, obramowane ciemnymi smugami rzs. Wok ust ma
zmarszczki, ale poza tym nie wyglda na swj wiek. Te zmarszczki pogbiaj si, kiedy nuci.
Zazwyczaj nuci, kiedy zmywa naczynia.
To moja matka.
Mog jej zaufa.
Byy niejednoznaczne mwi cicho.
Tak podejrzewaam. Wzdycha. Wiele dzieci wychowanych w Altruizmie otrzymuje taki
wynik. Nie wiemy dlaczego. Ale musisz by bardzo ostrona podczas drugiego etapu nowicjatu,
Beatrice. Trzymaj si rodka grupy, bez wzgldu na to, co robisz. Nie cigaj na siebie uwagi.
Rozumiesz?
Mamo, o co tu chodzi?
Wszystko mi jedno, jak frakcj wybraa. Dotyka rkami mojego policzka. Jestem twoj
matk i chc, eby bya bezpieczna.
To dlatego, e jestem... zaczynam, ale ona przyciska palce do moich ust.
Nie wymawiaj tego sowa syczy. Nigdy.

Wic Tori miaa racj. To niebezpieczne by Niezgodn. Tylko e ja nadal nic z tego nie
rozumiem.
Dlaczego?
Krci gow.
Nie mog powiedzie.
Spoglda za siebie, tam gdzie ledwie wida wiato z poziomu Jamy. Sysz krzyki i rozmowy,
miech i szuranie ng. Zapach z jadalni dociera do mojego nosa, sodki i drodowy: pieczenie
ciasta. Kiedy matka odwraca si do mnie, zby ma zacinite.
Chc, eby co zrobia mwi. Nie mog pj z wizyt do twojego brata, ale ty moesz po
zakoczeniu nowicjatu. Wic prosz, znajd go i powiedz, eby przeprowadzi badania nad
surowic symulacji. Dobrze? Zrobisz to dla mnie?
Nie, chyba e mi to wyjanisz, mamo! Krzyuj ramiona. Jeli chcesz, ebym cay dzie
wczya si po terenach Erudytw, to musisz mi poda powd!
Nie mog. Przepraszam. Cauje mnie w policzek i odsuwa za ucho lok, ktry wysun mi si
z koka. Powinnam i. Lepiej, jeli nie bdziemy wyglday na przywizane do siebie.
Jest mi obojtne, jak dla nich wygldam.
A nie powinno by. Sdz, e ju ci monitoruj.
Odchodzi, a ja jestem zbyt oszoomiona, eby za ni pj. Na kocu korytarza si odwraca.
We dla mnie kawaek ciasta, dobrze? Czekoladowego, jest wspaniale. Umiecha si
dziwnie krzywo i dodaje: Kocham ci, wiesz.
I znika.
Stoj sama w niebieskim wietle lampy nade mn i ju rozumiem.
Musiaa kiedy tutaj by. Pamita ten korytarz. Wie o przebiegu nowicjatu.
Moja matka bya Nieustraszon.

Rozdzia 16

Po poudniu wracam do sypialni, podczas gdy wszyscy spdzaj czas z rodzinami, i znajduj
Ala. Siedzi na ku i patrzy na cian, na ktrej zazwyczaj wisi tablica. Cztery zdj j wczoraj,
eby wyliczy nasz ranking po pierwszym etapie.
Tu jeste! woam. Rodzice ci szukali. Znaleli?
Krci gow. Siadam obok niego. Moja noga jest dwa razy chudsza od jego nogi, nawet teraz,
kiedy zrobia si bardziej uminiona. Al nosi czarne szorty. Na kolanie ma fioletowoniebieskiego
sica i blizn.
Nie chciae ich widzie?
Nie chciaem, eby pytali, jak mi idzie. Musiabym odpowiedzie, a oni wiedzieliby, kiedy
kami.
Hm... Chtnie bym go jako podniosa na duchu. A co jest z tob nie tak?
mieje si ochryple.
Przegraem wszystkie walki od tej z Willem. Nie idzie mi dobrze.
Dlatego, e chciae. Tego te nie moesz im powiedzie?
Krci gow.
Tacie zawsze zaleao, ebym tu przyszed. To znaczy, chcieli, ebym zosta w Prawoci, ale
mwili tak tylko dlatego, e powinni. Zawsze podziwiali Nieustraszonych, oboje. Nie
zrozumieliby, gdybym prbowa im to wyjani.
Och. Stukam palcem w kolano. Potem patrz na Ala. To dlatego wybrae
Nieustraszonych? Ze wzgldu na rodzicw.
Krci gow.
Nie. Chyba myl, e to wane, eby chroni ludzi. Stawa w ich obronie. Tak jak ty obronia
mnie. Umiecha si. Tego oczekuje si od Nieustraszonych, prawda? To jest odwaga. A nie...
krzywdzenie ludzi bez powodu.
Przypominam sobie, co powiedzia mi Cztery, e kiedy prac zespoow Nieustraszeni
uznawali za swj priorytet. Jacy oni byli wtedy? Czego bym si nauczya, gdybym trafia tutaj,
kiedy moja matka bya Nieustraszon? Moe nie zamaabym Molly nosa. I nie groziabym siostrze
Willa.
Czuj ukucie winy. Moe po nowicjacie jako si uoy.
Przeczuwam, e bd ostatni. Chyba zobaczymy to dzi wieczorem.
Przez duszy czas siedzimy obok siebie. Lepiej by tutaj i milcze, ni by w Jamie i patrze,

jak wszyscy miej si razem ze swoimi rodzinami.


Ojciec mawia, e czasem najbardziej mona komu pomc, kiedy si po prostu jest blisko
niego. Dobrze mi, kiedy robi co, z czego byby dumny, jakby zacierao si wszystko to, co
zrobiam, z czego nie byby dumny.
Wiesz, przy tobie czuj si odwaniejszy mwi Al. Jakbym tutaj pasowa, tak jak ty
pasujesz.
Ju mam odpowiedzie, kiedy zarzuca mi rk na rami. Nagle nieruchomiej, gorco oblewa
mi policzki.
Chciaabym si myli co do uczu, jakie ywi do mnie Al. Ale si nie myl.
Nie nachylam si do niego. Prostuj si, jego rami opada. Potem wkadam donie midzy
kolana.
Tris, ja... Gos ma spity. Patrz na niego. Jest zaczerwieniony tak jak ja, ale nie pacze,
wyglda po prostu na zakopotanego. Hm... przepraszam koczy. Nie prbowaem... hm.
Przepraszam.
auj, e nie potrafi mu powiedzie, eby nie bra tego do siebie. Mogabym wyzna, e moi
rodzice rzadko trzymali si za rce nawet w domu, wic wywiczyam si w odpychaniu
wszelkich gestw wyraajcych uczucie, bo tale mnie wychowali, ebym traktowaa je powanie.
Moe gdybym mu to powiedziaa, pod zaenowaniem nie kryoby si poczucie krzywdy.
Ale oczywicie to musi by odbierane osobicie. Jest moim przyjacielem i nic wicej. Co jest
bardziej osobiste ni to?
Robi wdech, a z wydechu zmuszam si do umiechu.
Za co przepraszasz? Prbuj, eby te sowa zabrzmiay niedbale. Otrzepuj dinsy, chocia
nic na nich nie ma, i wstaj. Musz i.
Kiwa gow i nie patrzy na mnie.
Dasz sobie rad? pytam. To znaczy... ze wzgldu na rodzicw. Nie dlatego, e... milkn.
Nie wiem, co bym dodaa, gdybym nie umilka.
O, tak. Znowu przytakuje, troch zbyt energicznie. Na razie, Tris.
Staram si nie wychodzi z sypialni za szybko. Kiedy drzwi zamykaj si za mn, dotykam
doni czoa i umiecham si lekko. Mimo wszystko mio by ubian.
Wspominanie wizyt rodzin byoby zbyt bolesne, wic tego wieczoru gada si tylko o
kocowym rankingu po pierwszym etapie. Za kadym razem, kiedy kto blisko mnie porusza ten
temat, gapi si w jaki punkt po drugiej stronie pokoju i udaj, e nie sysz.
Mj wynik nie moe by taki zy, szczeglnie po tym, jak pokonaam Molly, ale moe by za

saby, ebym wesza do pierwszej dziesitki na koniec nowicjatu, zwaszcza jeli wemie si pod
uwag nowicjuszy urodzonych jako Nieustraszeni.
Do kolacji siadam z Christin, Willem i Alem w kcie. Jestemy nieprzyjemnie blisko Petera,
Drew i Molly, ktrzy s przy ssiednim stole. Kiedy rozmowa przy naszym stole zamiera, sysz
kade ich sowo. Obstawiaj wyniki rankingu.
Co za niespodzianka. Nie pozwalano wam trzyma zwierzt domowych? Christina trzaska
doni w blat. Dlaczego?
Bo to nielogiczne odpowiada Will rzeczowo. Jaki jest sens dawa jedzenie i schronienie
zwierzciu, ktre brudzi, mierdzi i w kocu zdycha?
Spogldamy na siebie z Alem, jak zwykle, kiedy Will i Christina zaczynaj si sprzecza. Ale
tym razem, gdy nasze spojrzenia spotykaj si, natychmiast odwracamy wzrok. Mam nadziej, e
ta niezrczno midzy nami nie potrwa dugo. Chc odzyska przyjaciela.
Rzecz w tym... Christina milknie i nachyla gow. Hm, fajnie je mie. Miaam buldoga,
nazywa si Chunker. Raz zostawilimy pieczonego kurczaka na stole, eby ostyg, i kiedy matka
posza do azienki, cign go z blatu i zjad caego, z komi i skr. Ale si umialimy.
Tak, teraz na pewno zmieni zdanie. Oczywicie, chc mieszka ze zwierzciem, ktre mi
wszystko zjada i niszczy kuchni. Will krci gow. Dlaczego po prostu nie sprawisz sobie psa
po nowicjacie, jeli czujesz za nimi tak tsknot?
Bo tak. Christina przestaje si umiecha, dziobie ziemniaka widelcem. Psy troch mi
dooyy. No... po tecie przynalenoci.
Wymieniamy spojrzenia. Wiadomo, e nie wolno nam mwi o tecie, nawet kiedy ju
dokonalimy wyboru, ale kumple pewnie nie traktuj tego tak powanie jak ja. Serce skacze mi
niespokojnie w piersi. Dla mnie ta zasada to ochrona. Pozwala nie okamywa przyjaci. Za
kadym razem, kiedy myl Niezgodna, sysz ostrzeenie Tori. A teraz te sowa matki. Nikomu
nie mw. Niebezpieczne.
Chodzi ci o... zabicie psa. tak? dopytuje Will.
Prawie zapomniaam. Ci z predyspozycjami do Nieustraszonych brali n podczas symulacji i
dgali psa, kiedy zaatakowa. Nic dziwnego, e Christina nie chce ju psa domowego. cigam
rkawy na przeguby i splatam palce.
Tak mwi Christina. Wiecie, ludziska, wy wszyscy te musielicie to zrobi, no nie?
Najpierw patrzy na Ala. potem na mnie. Mruy oczy.
Ty tego nie zrobia.
Hm?

Co ukrywasz stwierdza Christina. Wiercisz si.


Co?
W Prawoci Al trca mnie w rami uczylimy si odczytywa jzyka ciaa, wic wiemy,
kiedy kto kamie albo co przed nami ukrywa.
Och. Drapi si po karku. No...
Widzisz, znowu! Christina pokazuje na moj rk.
Czuj si tak, jakbym poykaa bicie serca. Jak tu kama na temat swoich wynikw, skoro oni s
w stanie odgadn, kiedy to robi? Bd musiaa kontrolowa wasne ruchy. Opuszczam rk i
kad donie na kolanach. Czy tak zachowuje si czowiek uczciwy?
Przynajmniej nie musz ciemnia o psie.
Nie, nie zabiam.
Jak dostaa Nieustraszonego, skoro nie uya noa? Will patrzy na mnie zmruonymi
oczami.
Wytrzymuj jego spojrzenie.
Nie dostaam odpowiadam spokojnie. Wskaza mi Altruizm.
To pprawda. Taki Tori przedstawia mi wynik, wic to jest w systemie. Kady, kto ma dostp
do bazy, moe to zobaczy. Przez kilka sekund patrz mu w oczy. Odwrcenie wzroku byoby
podejrzane. Potem wzruszam ramionami i rozdubuj widelcem kawaek misa. Mam nadziej, e
mi wierz. Musz mi wierzy.
Ale jednak wybraa Nieustraszonych nie odpuszcza Christina. Dlaczego?
Mwiam ci odpowiadam z umieszkiem. Chodzio o jedzenie.
Christina si mieje.
Chopaki, wiecie, e Tris nie widziaa hamburgera, zanim tu nie przysza?
Zaczyna opowiada histori o naszym pierwszym dniu, odpram si, ale nadal czuj si
ciko. Nie powinnam okamywa przyjaci. Tworz bariery midzy nami, a i tak jest ich wicej,
nibym chciaa. Christina bierze flag. Ja odrzucam Ala.
Po kolacji wracamy do sypialni, trudno mi nie biec, wiem, e ranking bdzie wisia, kiedy tam
dojd. Chc to mie za sob. W drzwiach Drew popycha mnie na cian, eby by pierwszy.
Drapi ramieniem o kamienie, ale id dalej.
Jestem za niska, eby cokolwiek zobaczy nad tumem nowicjuszy w gbi pomieszczenia, ale
kiedy znajduj woln przestrze midzy gowami, widz, e tablica jest na pododze, oparta o
nogi instruktora stojcego tyem do nas. W rku trzyma kawaek kredy.
Tym, ktrzy dopiero co weszli, wyjaniam, jak ustalano ranking mwi. Po pierwszej

rundzie walk zaszeregowalimy was wedug poziomu umiejtnoci. Liczba punktw zaley od
umiejtnoci waszych i osoby, ktr zwyciylicie. Dostajecie wicej punktw za popraw
osigni i za zwycistwo nad kim o wysokim poziomie zdolnoci. Nie nagradzam pastwienia si
nad sabymi. To tchrzostwo.
Wydaje mi si, e przy tym ostatnim zdaniu jego spojrzenie zatrzymao si na Peterze, ale tak
szybko je przenosi, e nie jestem pewna.
Jeli masz wysoki ranking, tracisz punkty za przegran z nisko ocenionym przeciwnikiem.
Molly wydaje nieprzyjemny dwik, co jak parsknicie albo stknicie.
Trening na drugim etapie ma wiksze znaczenie ni na pierwszym, bo jest bardziej zwizany
z przezwycianiem tchrzostwa tumaczy Cztery. Innymi sowy, bardzo trudno zaj wysok
lokat na koniec nowicjatu, jeli miao si nisk na etapie pierwszym.
Przestpuj z nogi na nog, prbuj dobrze mu si przyjrze. Kiedy wreszcie mi si udaje,
odwracam wzrok. Patrzy na mnie, jego uwag przycigny chyba moje nerwowe ruchy.
Jutro ogosimy, kto nie przeszed cignie. Fakt, e jestecie transferami, a nowicjusze z
Nieustraszonych nie s, nie bdzie brany pod uwag, Bezfrakcyjnymi moe zosta czworo z was i
adne z nich. Albo czworo z nich i adne z was. Albo jakiekolwiek poczenie tych i tamtych. A
teraz ranking.
Wiesza tablic na haku i odsuwa si, eby nam odsoni wyniki.
Edward
Peter
Will
Christina
Molly
Tris
Szsta? Niemoliwe, e szsta. Pokonanie Molly musiao podnie moje notowania bardziej, ni
przypuszczaam. A przegrana ze mn chyba obniya jej pozycj. Przechodz do dou listy.
Drew
Al
Myra
Al nie jest na samym kocu, ale jeli nowicjusze urodzeni jako Nieustraszeni nie schrzani
cakowicie swojej wersji pierwszego etapu nowicjatu, zostaje bezfrakcyjnym.
Spogldam na Christin. Przechyla gow i marszczy brwi, patrzc na tablic. Nie ona jedna.
Cisza robi si niespokojna, jak koysanie si do przodu i do tyu na wystpie skalnym.

Wreszcie eksploduje.
Co? Molly wskazuje palcem Christin. Zwyciyam j. Zwyciyam w par minut, a ona
jest oceniona wyej ni ja?
Tak. Christina krzyuje ramiona i umiecha si z zadowoleniem. I?
Jeli zamierzasz osign wysze notowanie, to proponuj, eby nie nabraa zwyczaju
przegrywania z niej notowanymi przeciwnikami. Gos instruktora wcina si w mamrotanie i
narzekanie innych nowicjuszy. Instruktor wkada kred do kieszeni i przechodzi obok mnie. Nie
patrzc w moj stron Te sowa troch piek, przypominaj, e to o mnie mwi jako o nisko
notowanym przeciwniku.
Najwyraniej Molly te to sobie przypomniaa.
Ty... Posya mi jadowite spojrzenie. Ty mi za to zapacisz.
Spodziewam si, e si na mnie rzuci albo mnie uderzy, ale ona tylko odwraca si na picie i
wychodzi z sypialni, a to jest jeszcze gorsze. Gdyby wybucha, gniew szybko by wyparowa, po
jednym, dwch ciosach. Odesza, wic chce co zaplanowa. Odesza, wic musz si pilnowa.
Peter, kiedy wywieszono ranking, nie powiedzia niczego zaskakujcego, jeli wzi pod uwag
jego skonno do narzekania na wszystko, co nie poszo po jego myli To jeszcze bardziej mnie
zaniepokoio. Drugie miejsce nie mogo go zadowoli. Nie Petera.
Will i Christina przybijaj sobie pitk, a potem Will klepie mnie po plecach doni wiksz od
mojej opatki.
No, no. Numer szsty mwi z umiechem.
Nadal mog nie by do dobra przypominam mu.
Bdziesz, nie martw si. Powinnimy to uczci.
No, to chodmy. Christina apie mnie za rami jedn rk, a Ala drug. Daj spokj, Al. Nie
wiesz, jak poszo urodzonym jako Nieustraszeni. Niczego nie wiesz na pewno.
Id prosto do ka mamrocze Al, wyrywajc si.
W korytarzu atwo zapomnie o Alu, zemcie Molly i podejrzanym spokoju Petera, atwo
udawa, e to, co dzieli nas jako przyjaci, nie istnieje. Ale z tylu gowy bka si myl, e
Christina i Will s moimi przeciwnikami. Jeli mam wywalczy sobie drog do pierwszej
dziesitki, najpierw bd musiaa ich pokona.
Mog mie tylko nadziej, e nie bd musiaa ich zdradzi.
Tej nocy mam kopot z zaniciem. Wczeniej sypialnia wydawaa mi si zbyt gona, z caym
tym sapaniem, ale teraz jest za cicho. A w ciszy myl o rodzinie. Dziki Bogu. w kwaterze
Nieustraszonych zazwyczaj panuje haas.

Jeli moja matka naleaa do Nieustraszonych, dlaczego wybraa Altruizm? Czy pokochaa jego
spokj, jego rutyn, jego dobro wszystko to, za czym tskni, kiedy pozwalam sobie o tym
rozwaa?
Zastanawiam si, czy kto tutaj znal j z czasw modoci i mgby mi powiedzie, jaka bya.
Nawet jeli j znali, nie chcieliby o tym opowiada. Transfery nie s chtne do wspominania
swoich starych frakcji. To dlatego, eby nic okazywa lojalnoci wobec rodziny, zgodnie z zasad
frakcja ponad krwi.Chowam twarz w poduszk. Prosia mnie, ebym powiedziaa Calebowi,
by przeprowadzi badania nad surowic symulacji dlaczego? Czy to ma jaki zwizek z tym, e
jestem Niezgodna, e grozi mi niebezpieczestwo? A moe chodzi o co innego? Wzdycham.
W gowie kbi mi si tysice pyta, a ona odesza, zanim zdyam zada chocia jedno.
Wtpi, czy zasn, zanim znajd na nie odpowied.
Rozlega si szmer w pokoju, podnosz gow z poduszki. Wzrok nie przystosowa si do
ciemnoci, wic gapi si w czyst czer, jakby na wewntrzn stron powiek. Sysz szuranie i
pisk buta. Cikie uderzenie.
A potem zawodzenie, ktre cina mi krew i sprawia, e wosy staj mi dba. Zrzucam koc i staj
boso na kamiennej pododze. Nadal za sabo widz, nie mog zlokalizowa rda krzyku, ale na
pododze, kilka ek dalej, widz ciemn mas.
Wczy wiato! wrzeszczy kto.
Id w stron tego dwiku, powoli, eby si o nic nie potkn. Jakbym bya w transie. Nie chc
patrze tam, skd dochodzi wycie. Taki odgos moe oznacza tylko krew. Poamane koci i bl;
krzyk dochodzcy z gbi brzucha, przenikajcy cae ciao.
Zapalio si wiato.
Edward ley na pododze obok swojego ka, trzyma si za twarz. Gow otacza mu aureola
krwi, a spomidzy zacinitych palcw sterczy srebrna rkoje noa. Serce omoce mi w uszach.
Rozpoznaj n do chleba z jadalni. Ostrze tkwi w oku chopaka.
Myra stojca przy stopach Edwarda piszczy. Kto wzywa pomocy, a Edward nadal wije si na
pododze i zawodzi. Klkam przy jego gowie, kolano wciskam w kau krwi, kad mu rce na
ramionach.
Le i nie ruszaj si. Jestem spokojna, ale nic nie sysz, jakbym daa nura w wod. Edward
znw si rzuca, mwi goniej, surowiej: Powiedziaam, le i nie ruszaj si.
Moje oko! wyje.
Czuj jaki smrd. Kto zwymiotowa.
Wyjmijcie to! ryczy Edward. Wyjmijcie to, wyjmijcie to ze mnie, wyjmijcie to!

Krc gow, ale zdaj sobie spraw, e on nie moe mnie widzie. miech wzbiera mi w
brzuchu. Histeryczny. Musz stumi panik, jeli mam mu pomc. Musz zapomnie o sobie.
Nie. Trzeba poczeka na lekarza. Rozumiesz? Niech to wyjmie lekarz. I oddychaj.
To boli szlocha.
Wiem, e boli. Zamiast swojego gosu sysz gos matki. Widz, jak klczy przede mn na
chodniku przed naszym domem, ciera mi zy z twarzy, kiedy zdaram sobie kolano. Miaam
wtedy pi lat. Bdzie dobrze. Staram si, eby to brzmiao stanowczo, jakbym nie pocieszaa
go bez sensu, chocia wanie to robi. Nie wiem, czy bdzie dobrze.
Przybiega pielgniarka, kae mi si odsun. Wstaj. Rce i kolana mam umazane krwi.
Rozgldam si. Brakuje tylko dwch osb.
Drew.
I Petera.
Kiedy zabrali Edwarda, nios ubranie na zmian do azienki i myj rce. Christina idzie ze mn,
staje przy drzwiach, ale nic nie mwi, co mnie cieszy. Bo co tu duo gada.
Szoruj linie doni i wkadam paznokie pod paznokie, eby usun krew. Przebieram si w
spodnie i wyrzucam te zabrudzone do kosza. Bior tyle papierowych rcznikw, ile mieci mi si
w rkach. Kto musi posprzta baagan w sypialni, a poniewa wtpi, czy dam rad zasn, z
powodzeniem mog to by ja.
Sigam do klamki.
Wiesz, kto to zrobi, prawda? odzywa si Christina.
Tak.
Powiemy komu?
Naprawd mylisz, e Nieustraszeni jako zareaguj? Po tym, jak kazali ci wisie nad
przepaci? Po tym, jak kazali nam bi si do nieprzytomnoci?
Nie odpowiada.
P godziny pniej klcz sama na pododze i zeskrobuj krew Edwarda. Christina wyrzuca
zabrudzone papierowe rczniki i podaje mi nowe. Myry nie ma; pewnie posza za Edwardem do
szpitala.
Tej nocy nikt nie spa za dugo.
To moe dziwacznie zabrzmi, ale auj, e dzi wolny dzie odzywa si Will.
Przytakuj. Wiem, o co mu chodzi. Gdybym miaa co do roboty, chtnie bym to zrobia,
natychmiast, eby si std wyrwa.
Nie spdzam zbyt duo czasu sam na sam z Willem. Christina i Al ucinaj sobie drzemk, a

adne z nas nie chce przebywa w sypialni duej, ni musi. Will nie mwi mi tego, po prostu
wiem.
Dokadnie szoruj donie po usuniciu krwi Edwarda, ale nadal czuj j na rkach. Rozmawiam
z Willem bez sensu i bez celu. Nie ma dokd pj.
Moemy go odwiedzi proponuje Will. Ale co powiemy? Nie znaem ci za dobrze, ale
przykro mi, e dgnli ci w oko?
To nie jest mieszne, ale i tak miech wzbiera mi w gardle, a ja go wypuszczam, bo trudniej go
powstrzymywa. Will patrzy na mnie przez sekund i te zaczyna rechota. Czasem pacz albo
miech to jedyne, co pozostao, a teraz miech wydaje si lepszy.
Przepraszam wyduszam z siebie. To jest takie mieszne.
Nie chc paka ze wzgldu na Edwarda przynajmniej nie tak mocno, osobicie, jak si
pacze z powodu przyjaciela albo ukochanego. Chc paka, bo stao si co strasznego, a ja to
widziaam i nie wiem, jak to naprawi. Nikt, kto pragnby ukara Petera, nie ma do tego prawa, i
nikt kto miaby prawo go ukara, nie zrobi tego. Nieustraszeni maj przepisy przeciwko tego
rodzaju napaciom, ale sdz, e kiedy rzdz ludzie tacy jak Erie, zasady s amane.
A najzabawniejsze ze wszystkiego jest to, e w kadej innej frakcji byoby bohaterstwem
opowiedzie komu o tym. co si stao mwi bardziej serio. Ale tutaj... u Nieustraszonych...
odwaga nie da nam nic dobrego.
Czytaa kiedy manifesty? pyta Will.
Zostay spisane po stworzeniu kadej frakcji. Uczylimy si o nich w szkole, ale nigdy do nich
nie zajrzaam. A ty? cigam brwi, patrzc na niego. Potem przypominam sobie, e Will dla
rozrywki nauczy si mapy miasta. Och, oczywicie, e czytae. Wszystko jedno.
Jeden z wersw, ktry zapamitaem z manifestu Nieustraszonych, brzmi: Uznajemy
zwyczajne akty mstwa, odwag, ktra kae jednej osobie stan w obronie drugiej. Wzdycha.
Nie musi ju nic dodawa. Wiem, co ma na myli. Moe Nieustraszonych sformowano z dobrymi
intencjami, waciwymi ideaami i waciwymi celami. Ale daleko od tego odeszli. Zrozumiaam,
e to samo dotyczy Erudytw. Dawno temu Erudyci zajmowali si wiedz i wynalazczoci, eby
czyni dobro. Teraz zajmuj si wiedz i wynalazczoci z wewntrznej chciwoci. Zastanawiam
si, czy w innych frakcjach jest ten sam problem. Wczeniej o tym nie mylaam.
Chocia widz u Nieustraszonych nieprawo, to przecie nie mog od nich odej. Nie tylko
dlatego, e yabym jako bezfrakcyjna, w cakowitej izolacji, co wydaje si losem gorszym od
mierci, ale dlatego, e ze wzgldu na te krtkie, wspaniae chwile, chc uratowa frakcj. Moe
znw bdziemy dzielni i honorowi.

Chodmy do kafeterii. Zjemy ciastko proponuje Will.


Okay. Umiecham si.
Po drodze do Jamy, eby nie zapomnie, powtarzam sobie sowa, ktre przytoczy Will.
Uznajemy zwyczajne akty mstwa, odwag, ktra kae jednej osobie stan w obronie drugiej.
Pikna myl.
Pniej wracamy do sypialni, z ka Edwarda cakowicie zdjto posanie, a jego szuflady s
otwarte i puste. ko Myry, po drugiej stronie sali wyglda tak samo.
Pytam Christin, dokd poszli.
Zrezygnowali odpowiada.
Nawet Myra?
Powiedziaa, e nie chce tu by bez niego. I tak mieli j wywali. Christina wzrusza
ramionami, jakby mylaa. e nic innego nie dao si zrobi. Jeli tak jest, to wiem, co czuje.
Przynajmniej nie wylali Ala.
Mieli wyla, ale odejcie Edwarda go uratowao. Nieustraszeni postanowili go oszczdzi do
nastpnego etapu.
Kogo jeszcze usunli? pytam.
Przyjacika znowu wzrusza ramionami. Dwoje urodzonych jako Nieustraszeni. Nie pamitam
imion.
Kiwam gow i patrz na tablic. Kto przekreli imiona Edwarda i Myry i zmieni cyfry obok
pozostaych. Teraz Peter jest pierwszy. Will drugi. Ja jestem pita. Etap pierwszy zaczlimy z
dziewiciorgiem nowicjuszy.
Teraz zostao siedmioro.

Rozdzia 17

Jest poudnie. Pora na lunch.


Siedz w korytarzu, ktrego nie poznaj. Przyszam tutaj, bo chciaam si wyrwa z sypialni.
Moe gdybym przyniosa tutaj swoj pociel, nie musiaabym tam ju nigdy wraca. Z pewnoci
to kwestia wyobrani, ale cigle tam czu krew, mimo e skrobaam podog, a mnie rce
rozbolay, a dzi rano kto wyla na ni rodek dezynfekujcy.
Szczypi si w mostek nosa. Mycie podogi, kiedy nikt nie chcia si do tego wzi, byo czym
w stylu mojej matki. Skoro nie jestem z ni, mog przynajmniej czasami robi to co ona.
Sysz nadchodzcych, ich kroki odbijaj si echem od kamiennej podogi, patrz w d na
swoje buty. Przed tygodniem zmieniam szare trampki na czarne, ale te stare schowaam gdzie w
swojej szufladzie. Nie potrafi ich wyrzuci, chocia wiem, e to gupio przywizywa si do
trampkw, jakby mogy mnie zanie do domu.
Tris?
Podnosz wzrok. Przede mn stoi Uriah. Macha na nowicjuszy urodzonych jako Nieustraszeni,
z ktrymi idzie. Wymieniaj z nim spojrzenia, ale si nie zatrzymuj.
Dobrze si czujesz? pyta.
Miaam cik noc.
Tak, syszaem o tym kolesiu, Edwardzie. Spoglda na korytarz. Cae towarzystwo znikno
za rogiem. Chopak umiecha si troszeczk. Chcesz std wyj?
Co? pytam. A ty dokd?
Na may rytua inicjacyjny. No, rusz si. Musimy si pospieszy.
Szybko rozwaam swoje moliwoci. Mog tutaj siedzie. Albo opuci teren Nieustraszonych.
Wstaj i biegn truchtem obok Uriaha, eby dogoni tamtych urodzonych jako Nieustraszeni.
Jedyni nowicjusze, ktrym pozwalaj bra w tym udzia, to ci, co maj rodzestwo wrd
Nieustraszonych wyjania. Ale mog nawet nie zauway. Po prostu rb to, czego si po tobie
spodziewaj.
A co waciwie robimy?
Co niebezpiecznego. W oczach pojawia mu si co, co nazwaabym tylko mani
Nieustraszonych, ale nie odrzuca mnie to.
Kilka tygodni temu mogabym tak zareagowa, teraz api tego bakcyla, jakby by zaraliwy.
Oowiany ciar, ktry mnie wypenia, zostaje zastpiony przez podniecenie. Zwalniamy, kiedy
doganiamy reszt ferajny.

Co tu robi Sztywniaczka? pyta chopak z metalowym kkiem w nosie.


Dopiero co widziaa, jak kolesia dgnli w oko, Gabe mwi Uriah. Zejd z niej, dobra?
Gabe wzrusza lekko ramionami i si odwraca. Nikt inny nie odzywa si sowem, chocia paru
ukradkiem obrzuca mnie wzrokiem, jakby mnie oceniali. Nowicjusze od Nieustraszonych s jak
sfora psw. Jeli jako nawal, nie pozwol mi biec z sob. Ale na razie jestem jeszcze bezpieczna.
Skrcamy za kolejny rg, grupa starszych stoi w nastpnym korytarzu. Jest ich zbyt wielu, eby
wszyscy byli spokrewnieni z nowicjuszami, ktrzy urodzili si jako Nieustraszeni, ale w ich
twarzach widz jakie podobiestwo.
Idziemy rzuca jeden ze starszych. Odwraca si z zapaem rusza w ciemny korytarz.
Inni czonkowie id za nim, a my za nimi. Wchodz w ciemno, trzymam si blisko Uriaha,
potykam si o stopie. Udaje mi si nie upa, zaczynam si wspina.
Tylna klatka schodowa syczy Uriah ledwie zrozumiale. Zwykle jest zamknita.
Kiwam gow, chocia chopak na pewno mnie nie widzi, i wchodz, pki nie kocz si
schody. Drzwi na grze s otwarte i wpuszczaj wiato. Wyaniamy si na powierzchni jakie
kilkaset metrw od szklanego budynku nad Jam, blisko torw kolejowych.
Mam wraenie, jakbym robia to ju tysice razy. Sysz gwizd pocigu, czuj wibrowanie
ziemi. Widz wiato przymocowane do pierwszego wagonu. Trzaskam kostkami podnosz si na
palcach u ng.
Stadem pdzimy obok wagonu, czonkowie i nowicjusze, razem, falami dajemy nura do rodka.
Uriah wskakuje przede mn, ludzie za mn popychaj mnie. Nie wolno mi popeni bdu; rzucam
si w bok, api uchwyt na zewntrznej cianie i wcigam si do wagonu. Uriah chwyta mnie za
rami, ebym si nie przewrcia.
Pocig przyspiesza. Razem z Uriahem siadamy pod cian.
Dokd jedziemy? krzycz przez wiatr.
Wzrusza ramionami.
Zeke mi nie powiedzia.
Zeke?
Mj starszy brat. Pokazuje chopaka siedzcego w drzwiach z nogami dyndajcymi w
powietrzu. Jest chudy, niski i w ogle niepodobny do Uriaha, nie liczc koloru skry.
Nie powinno si wiedzie. Bez tego nie ma niespodzianki! wrzeszczy dziewczyna po mojej
lewej. Wyciga rk. Jestem Shauna.
ciskam jej do, ale nie za mocno, i szybko cofam rami. Wtpi, czy kiedykolwiek poprawi
podawanie rki. Chwytanie si z nieznajomymi za donie wydaje si takie nienaturalne.

Jestem... zaczynam.
Wiem, kim jeste. Sztywniaczka. Cztery opowiada mi o tobie.
Modl si, eby nie byo wida, e si czerwieni.
O? A co powiedzia?
Umiecha si do mnie.
e bya Sztywniaczk. Dlaczego pytasz?
Jeli mj instruktor mwi co o mnie, chc wiedzie, co odpowiadam tak pewnym gosem,
na jaki tylko potrafi si zdoby. Licz, e to przekonujce kamstwo. Nie ma go tu, prawda?
Nie. Nigdy na to nie przychodzi odpowiada Shauna. Chyba przestao to go rajcowa. Mao
co moe go wystraszy, rozumiesz.
Nie przyjdzie. Co we mnie si kurczy jak przekuty balon. Nie zwracam na to uwagi i kiwam
gow. Wiem przecie, e Cztery nie jest tchrzem. Ale wiem te, e przynajmniej jedna rzecz go
przeraa: wysoko. Cokolwiek robimy, musi to by zwizane z wysokoci, wic tego unika.
Shauna na pewno nie ma o tym pojcia, jeli mwi o nim z takim szacunkiem.
Dobrze go znasz? pytam. Jestem zbyt ciekawska; zawsze taka byam.
Kady go zna. Razem bylimy nowicjuszami. le mi szy walki, wic uczy mnie co noc, kiedy
wszyscy ju spali. Drapie si po karku, nagle jej twarz przybiera powany wyraz. adnie z jego
strony.
Podnosi si i staje za czonkami siedzcymi w drzwiach. Sekunda i ju nie ma powanej miny,
ale nadal jestem wstrznita tym, co powiedziaa, prawie e zmieszana myl o instruktorze jako
tym, co robi co adnie. Korci mnie, eby waln Shaun bez wyranego powodu.
Jestemy na miejscu! krzyczy. Pocig nie zwalnia, ale ona wyskakuje.
Inni czonkowie id za ni, strumie ubranych na czarno ludzi z kolczykami, niewiele starszych
ode mnie. Stoj w drzwiach obok Uriaha. Pocig jedzie znacznie szybciej ni poprzednio, kiedy
skakaam, ale teraz nie wolno mi wpada w popoch, na oczach wszystkich tych Nieustraszonych.
Wic skacz, lduj twardo na ziemi. Potykajc si, przebiegam par krokw, zanim odzyskuj
rwnowag.
Razem z Uriahem ruszamy truchtem, eby doczy do pozostaych czonkw. Otaczaj nas
inni nowicjusze. Ledwie patrz w moj stron.
Biegnc, rozgldam si. Baza znajduje si za nami, czarna na tle chmur, ale budynki wok mnie
s ciemne i ciche. To znaczy, e musimy by na pnoc od mostu, gdzie miasto jest opuszczone.
Skrcamy za rg i rozpraszamy si, idc Michigan Avenue. Na poudnie od mostu na tej ulicy
panuje duy ruch, ale tu wieje pustk.

Ledwie podnosz wzrok, eby przyjrze si budynkom, od razu wiem, dokd zmierzamy: do
pustego budynku Hancocka, czarnej kolumny z krzyujcymi si dwigarami, najwyszej budowli
na pnoc od mostu.
Ale co bdziemy robi? Wspina si?
Kiedy podchodzimy bliej, czonkowie zaczynaj biec. Razem z Uriahem puszczamy si
pdem, eby za nim nady. Potrcajc si okciami, przepychaj si przez podwjne drzwi u
podstawy gmachu. Szyba w jednych drzwiach jest wybita, wic zostaa tylko rama. Przechodz
przez ni i id za czonkami przez niesamowity, ciemny hol, pod stopami chrzci mi szko.
Spodziewam si, e na gr pjdziemy po schodach, ale zatrzymujemy si przy windach.
S czynne? pytam Uriaha, ciszajc gos, jak tylko mog.
Jasne. Zeke unosi oczy. Mylisz, e jestem taki gupi, e nie przyszedem tutaj wczeniej,
eby wczy zasilanie awaryjne?
Tak mwi Uriah. Tak jakby.
Zeke patrzy wciekle na brata, potem apie go za gow i wciska mu kostki w czaszk. Zeke,
chocia mniejszy, jest wyranie silniejszy. Uriah trzaska go w bok i Zeke daje mu spokj.
Umiecham si na widok rozczochranych wosw Uriaha. Otwieraj si drzwi wind. adujemy
si do rodka. Czonkowie do jednej windy, nowicjusze do drugiej. Dziewczyna z ogolon gow
nastpuje mi po drodze na nog i nie przeprasza. Chwytam si za stop, krzywi i zastanawiam,
czy nie kopn ysolki w piszczel. Uriah gapi si na swoje odbicie w drzwiach windy i przygadza
wosy.
Na ktre pitro? pyta ogolona panna.
Na setne odpowiadam.
Skd ty niby to wiesz?
Jestemy w stupitrowym, opuszczonym budynku z paroma Nieustraszonymi. Skd ty niby
tego nie wiesz? odpalam.
Lynn, daj spokj wtrca si Uriah. Bd grzeczna.
Dziewczyna nie odpowiada. Po prostu wbija kciuk w prawy guzik.
Winda miga w gr tak szybko, e odek mi opada, a w uszach sysz trzaski. Chwytam
porcz na cianie, patrz, jak zmieniaj si liczby. Mijamy dwudzieste i trzydzieste pitro. Uriah
wreszcie ma przygadzone wosy. Pidziesit, szedziesit, palce u stp mi dr na dobre.
Dziewidziesite sme, dziewidziesite dziewite.
Ciesz si, e nie szlimy po schodach. Ciekawe, jak wdrapiemy si na dach z... Uriah
milknie.

Uderza we mnie silny wiatr, zwiewa mi wosy na twarz. W suficie setnego pitra jest wielka
dziura. Zeke opiera aluminiow drabin o jej brzeg i zaczyna si wspina. Drabinka trzeszczy i
chwieje mu si pod stopami, ale on nie przestaje wchodzi. Pogwizduje. Kiedy dociera na szczyt,
obraca si przytrzymuje drabin dla nastpnej osoby.
Troch si zastanawiam, czy to nie jest jaka samobjcza misja ukryta pod pozorem zabawy.
Nie po raz pierwszy od Ceremonii Wyboru rozwaam tak moliwo.
Id po drabinie za Uriahem. Dobrze pamitam, jak wchodziam po szczeblach diabelskiego
myna z instruktorem tu za sob. Znowu przypominam sobie jego palce na moim biodrze, jak
podpar mnie, ebym nie spada, a ja omal nie przeoczyam szczebla. Gupia.
Wiatr jest taki porywisty, e prawie niczego nie sysz nie czuj. Musz si opiera o Uriaha,
eby nie spa. Z pocztku widz tylko bagna szerokie, brzowe, wszechobecne, dochodzce do
horyzontu, pozbawione ycia. Z drugiej strony miasto, na wiele sposobw takie samo bez ycia,
bez znanych mi granic.
Uriah wskazuje na co. Do jednego z masztw na szczycie wiey jest przymocowany stalowy
kabel, gruby jak mj nadgarstek. Na dachu ley stos czarnych ptli z mocnego materiau,
wystarczajco szerokich, eby utrzyma czowieka. Zeke chwyta jedn z nich i przymocowuje do
koa pasowego zwisajcego ze stalowego kabla.
Patrz wzdu kabla w d, nad grup budynkw, nad Lake Shore Drive. Nie wiem, gdzie si
koczy. Ale jedno jest jasne: jak mi si uda, to si dowiem.
Bdziemy si zelizgiwa po stalowym kablu w czarnej ptli z wysokoci trzystu metrw.
O mj Boe mamrocze Uriah.
Jestem w stanie tylko przytakn.
Shauna pierwsza wchodzi w ptl. Peznie do przodu na brzuchu, dopki wiksza cz jej ciaa
nie uoy si na czarnym materiale. Potem Zeke naciga paski na jej ramiona, kark i uda. Cignie j
w ptli na skraj budynku odlicza od piciu w d. Dziewczyna podnosi kciuki, on spycha j w
nico.
Lynn sapie, kiedy Shauna pikuje w stron ziemi pod ostrym ktem, gow naprzd.
Przepycham si, eby lepiej widzie. Shauna bezpiecznie wisi w ptli, dopki j widz, a potem
jest za daleko, zaledwie plamka czerni nad Lake Shore Drive.
Czonkowie pohukuj, wymachuj ramionami, ustawiaj si w kolejk, czasem kogo wypchn,
eby zaj lepsze miejsce. Jako tak si dzieje, e jestem pierwsz nowicjuszk, tu przed Uriahem.
Tylko siedmioro ludzi dzieli mnie od kabla.
Ale co we mnie nadal pojkuje: mam a tak dugo czeka? Dziwna mieszanka strachu i zapau,

nieznana mi do tej pory.


Nastpny czonek chopak z wosami do ramion wskakuje w ptl na plecach, a nie na
brzuchu. Rozpociera szeroko ramiona, kiedy Zeke spycha go po kablu.
aden z czonkw nie wyglda na przestraszonego. Zachowuj si, jakby robili to ju tysic
razy i moe tak byo. Ale kiedy spogldam za siebie, widz, e nowicjusze s bladzi i
zaniepokojeni, nawet kiedy rozmawiaj z podekscytowaniem. Co si stao midzy nowicjatem a
czonkostwem, e panika zmienia si w rozkosz? A moe ludzie ucz si dobrze ukrywa strach?
Troje przede mn. Kolejna ptla; czonkini wsiada stopami naprzd, krzyuje rce na piersi.
Dwoje. Wysoki, gruby chopak podskakuje jak dziecko przed wejciem do ptli i wydaje wysoki
wrzask, kiedy znika. Dziewczyna si mieje. Jedna osoba.
Wskakuje do ptli gow do przodu, trzyma ramiona przed sob. Zeke zaciga pasy. Teraz moja
kolej.
Dr, kiedy brat Uriaha wiesza moj ptl na kablu. Prbuj si do niej wgramoli, ale mam
problem; rce za bardzo mi si trzs.
Spokojnie mwi Zeke tu koo mojego ucha. Bierze mnie za rk i pomaga wej, twarz do
dou.
Pasy zaciskaj si wok mojej talii i chopak popycha mnie na skraj dachu. Patrz w d na
stalowe dwigary budynku i czarne okna, na potrzaskany chodnik. Jestem gupia, e to robi.
Jestem gupia, e podoba mi si, jak serce wali mi o mostek, a pot zbiera si na liniach doni.
Sztywniaczka gotowa? Zeke umiecha si do mnie z gry. Musz przyzna, e jestem pod
wraeniem, nie wrzeszczysz i nie paczesz w ostatniej chwili.
Mwiem ci, jest Nieustraszona do szpiku koci komentuje Uriah. No dobra, koczmy z
tym.
Ostronie, bracie, bo mog za sabo zacign twoje pasy ostrzega Zeke. Wali si rk po
kolanie. A wtedy trzask!
Tak, tak. A wtedy matka ugotuje ci ywcem odcina si Uriah.
Kiedy sysz, jak mwi o matce, o swojej penej rodzinie, przez sekund czuj bl w piersi,
jakby kto przeku mnie ig.
Tylko jak si dowie. Zeke pociga za kka przymocowane do stalowego kabla. To dobrze,
bo jak si zerw, bd miaa szybk i pewn mier. Patrzy na mnie. Do akcji, gotowa, st...
Zanim skoczy, puci ptl, a ja zapomniaam o nim, zapomniaam o Uriahu, rodzinie i
wszystkim, co mogoby le zadziaa i doprowadzi do mojej mierci. Sysz metal lizgajcy si
po metalu, czuj wiatr tak mocny, e wyciska mi zy z oczu, kiedy pdz w stron ziemi.

Odnosz wraenie, jakbym nie miaa ciaa, nic nie waya. Bagno przede mn jest ogromne,
jego brzowe aty rozpocieraj si dalej, ni widz, nawet z tej wysokoci. Od zimnego powietrza
i poryww wiatru a boli mnie twarz. Nabieram pdu, wzbiera we mnie okrzyk radoci, hamuj
go silne podmuchy, ktre wypeniaj mi usta w chwili, kiedy je otwieram.
Pasy trzymaj mocno, rozkadam ramiona i myl sobie, e fruwam. Nurkuj w stron ulicy,
popkanej, poatanej, biegncej dokadnie wzdu zakola bagna. Tu, na grze, mog sobie
wyobrazi, jak wygldao bagno, kiedy byo pene wody, jak pynna stal odbijajca kolor nieba.
Serce wali mi niemiosiernie mocno, nie mog krzycze, nie mog oddycha, ale czuj wszystko,
kad y, kade wkno, kad ko i kady nerw rozbudzone, brzczce, jakby naadowane
elektrycznoci. Jestem czyst adrenalin.
Ziemia ronie i wybrzusza si pode mn, widz malekich ludzi na chodniku. Powinnam
krzycze z przeraenia, co robiby kady racjonalnie mylcy czowiek, ale kiedy znowu otwieram
usta, po prostu wrzeszcz z radoci. Wydzieram si jeszcze goniej, postacie na chodniku machaj
piciami i odwrzaskuj mi, ale s tak daleko, e ledwie je sysz.
Patrz w d, ziemia rozmywa si pode mn, szaro, biao, czarno, szko, chodnik i stal. Czuki
wiatru mikkie jak wosy otulaj mi palce i odpychaj do tyu ramiona. Prbuj znowu
przycign rce do klatki, ale brakuje mi sit. Ziemia jest coraz wiksza.
Nie zwalniam co najmniej przez kolejn minut, ale egluj rwnolegle do ziemi, jak ptak.
Kiedy zwalniam, palcami przeczesuj wosy. Wiatr je splta. Wisz jakie sze metrw nad
ziemi, ale ta wysoko wydaje si teraz niczym. Sigam za siebie i prbuj rozwiza pasy, ktre
mnie trzymaj. Palce mi si trzs, ale udaje mi si. Pod spodem stoi tum starszych. api si za
donie, tworzc pode mn sie rk.
eby zej, musz im zaufa, e mnie zapi. Musz uzna, e to swoi, e jestem jedn z nich. To
akt wikszej odwagi ni zelizgiwanie si po linie. Wij si do przodu upadam. Uderzam twardo o
ich ramiona. Nadgarstki przedramiona wciskaj mi si w plecy, potem donie chwytaj mnie za
rce i stawiaj na nogach. Nie wiem, kto mnie trzyma, a kto nie; widz umiech, sysz miech.
No co? pyta Shauna i klepie mnie po ramieniu.
Hm... Wszyscy czonkowie gapi si na mnie. S jak uderzenie wiatru, kiedy zjedaam, w
oczach maj szalestwo adrenaliny, wosy zwichrzone. Wiem, dlaczego ojciec mwi, e
Nieustraszeni to banda wariatw. Nie mg, nie potrafi zrozumie tego rodzaju koleestwa,
ktre powstaje tylko wtedy, gdy ludzie razem ryzykuj ycie.
Kiedy bd moga to powtrzy? pytam. Umiecham si szeroko, pokazuj zby i kiedy oni
si miej, ja te si miej. Myl o wchodzeniu po schodach z Altruistami, nasze stopy odnajduj

ten sam rytm, wszyscy s tacy sami. Tu jest inaczej. Nie jestemy tacy sami. Ale jako stanowimy
jedno.
Patrz w stron budynku Hancocka znajduje si tak daleko od miejsca, gdzie stoj, e nie
widz nikogo na dachu.
Patrzcie! Tam! Kto pokazuje nad moim ramieniem.
Podam wzrokiem za wycignitym palcem w stron maego, ciemnego ksztatu
zelizgujcego si po stalowym drucie. Kilka sekund pniej sysz mrocy krew w yach krzyk.
Moim zdaniem bdzie paka. Brat Zekego, eby paka? Nie ma mowy. Dostaby wycisk.
Macha rkami!
Kwiczy jak duszony kot mwi. Wszyscy znowu parskaj miechem. Kuje mnie poczucie
winy, e namiewam si z Uriaha, kiedy mnie nie syszy, ale powiedziaabym to samo, gdyby sta
tutaj. Mam nadziej.
Kiedy Uriah wreszcie si zatrzyma, wychodzimy mu wszyscy na spotkanie. Ustawiamy si
pod nim i wysuwamy rce w przestrze midzy nami. Shauna zaciska do na moim okciu. Ja
chwytam czyje rami nie wiem czyje, tu jest zbyt wiele spltanych rk. Patrz na ogolon
dziewczyn.
To jasne, e nie moemy ci ju nazywa Sztywniaczk mwi. Kiwa gow. Tris.

Kiedy wchodz tego wieczoru do kafeterii, nadal pachn wiatrem. Sekund potem staj w
grupie Nieustraszonych czuj si jak jedna z nich. Wtedy Shauna macha do mnie, grupa si
rozprasza, a ja id do stou, gdzie siedz Christina, Al i Will zapatrzeni we mnie.
Nie mylaam o nich, kiedy przyjam zaproszenie Uriaha. Na swj sposb jestem zadowolona,
widzc ich oszoomione miny. Ale nie chc te, eby byli smutni.
Gdzie bya? pyta Christina. Co z nimi robia?
Uriah... wiesz, ten urodzony jako Nieustraszony, ktry by w naszym zespole podczas
zdobywania flagi, wyjeda z paroma czonkami i uprosi ich, eby wzili mnie ze sob. W
gruncie rzeczy troch si krzywili, e do nich doczyam. Jaka dziewczyna, Lynn, nadepna mi
na nog.
Jeli nawet wtedy ci nie chcieli mwi cicho Will to teraz chyba ci polubili.
Mhm. Nie mog zaprzeczy. Ale i tak ciesz si, e wrciam. Mam nadziej, e nie
domyl si, e kami, ale podejrzewam, e mog si domyli. W drodze do terenw
Nieustraszonych chwytam swoje odbicie w oknie. Policzki i oczy mam rozpromienione, wosy
zmierzwione. Wygldam, jakbym przeya co potnego.

Hm, mino ci, jak Christina omal nie dowalia Erudycie odzywa si Al, peen entuzjazmu.
Nie mog na niego liczy, e zmniejszy napicie. By tutaj i pyta o zdanie na temat przywdztwa
Altruistw i Christina powiedziaa mu, e powinien si zaj czym waniejszym. I miaa
cakowit racj dodaje Will. A on si na ni zdenerwowa. Duy bd.
Ogromny. Kiwam gow. Gdybym si adnie umiechna, moe zapomnieliby o zazdroci
albo o urazie, albo tym, czymkolwiek to jest, i gotuje si w gowie Christiny.
Tak mruczy Christina. Kiedy zrobia sobie wycieczk i dobrze si bawia, ja odwalaam
brudn robot broniam Altruistw, eliminujc konflikt midzy frakcjami...
Daj spokj, wiem, e ci si to podobao. Will trca j okciem. Jak nie chcesz opowiedzie
caej historii, ja to zrobi. On sta...
Will zacz opowiada, a ja przytakiwaam, jakbym suchaa, ale byam w stanie myle tylko o
tym, jak patrzyam w d z budynku Hancocka, o obrazie bagna penego wody, przywrconego do
dawnej chway. Spogldam znad ramienia Willa na czonkw, ktrzy teraz pstrykaj w siebie
kawakami jedzenia nabitego na widelce.
To pierwszy raz, kiedy naprawd bardzo chc by jedn z nich. A to znaczy, e musz
przetrwa nastpny etap nowicjatu.

Rozdzia 18

Mog wam powiedzie tyle, e na drugim etapie siedzi si w ciemnym korytarzu razem z
innymi nowicjuszami i myli, co bdzie si dziao za zamknitymi drzwiami.
Uriah siedzi naprzeciwko mnie, Marlene po jego lewej, a Lynn po prawej. Nowicjusze, ktrzy
urodzili si jako Nieustraszeni, i transfery podczas pierwszego etapu rozdzieleni od teraz s
razem. To powiedzia nam Cztery, zanim znikn za drzwiami.
Wic... odzywa si Lynn, drapic podog butem. Ktre z was dostao pierwsz lokat?
Jej pytanie spotyka si z milczeniem, potem Peter chrzka.
Ja odpowiada.
Zakad, e daabym ci rad. Mwi to obojtnie, krcc koniuszkami palcw kolczyk w brwi.
Jestem druga, ale na pewno kade z nas by ci pokonao, transferze.
Omal nie wybucham miechem. W Altruizmie jej komentarz uznano by za grubiaski i nie na
miejscu, ale midzy Nieustraszonymi takie wyzwania s czste. Prawie ju zaczynam na nie
czeka.
Na twoim miejscu nie bybym taki pewien. Peterowi byszcz oczy. Kto jest u was
pierwszy?
Uriah. A ja jestem pewna. Wiesz, ile lat przygotowywalimy si do tego?
Jeli chce nas nastraszy, to udao si jej. Ju robi mi si zimno.
Zanim Peter zda odpowiedzie, Cztery otwiera drzwi.
Lynn. Kiwa na ni rk, a ona idzie korytarzem. Niebieskie wiato na kocu sprawia, e jej
ysa gowa wieci.
Wic ty jeste pierwszy zwraca si Will do Uriaha.
Uriah wzrusza ramionami.
Tak. I?
I nie mylisz, e to troch niesprawiedliwe: wy spdzilicie cae ycie na przygotowaniach, a
od nas oczekuj, e nauczymy si wszystkiego w par tygodni? Will mruy oczy.
Wcale nie. Pierwszy etap to sprawdzian umiejtnoci, ale nikt nie moe przygotowa si do
drugiego etapu. Przynajmniej tak syszaem.
Nikt nie odpowiada. Siedzimy w ciszy dwadziecia minut. Licz kad minut na swoim
zegarku. Potem drzwi znowu si otwieraj i Cztery wywouje kolejne imi.
Peter.
Kada minuta wgryza si we mnie jak zgrzyt papieru ciernego. Stopniowo zaczyna nas

ubywa, zostaj tylko ja, Uriah i Drew. Drew podryguj nogi, Uriah stuka palcami o kolano, ja
prbuj tkwi w bezruchu. Dochodzi do mnie tylko mruczenie z pokoju na kocu korytarza.
Podejrzewam, e to kolejna cz gry, w ktr lubi z nami gra. Straszy nas przy kadej okazji.
Drzwi otwieraj si i Cztery macha na mnie.
No, dalej, Tris.
Wstaj, plecy mnie bol, bo tak dugo opieraam si o cian, przechodz obok innych
nowicjuszy. Drew podstawia mi nog, ale w ostatniej chwili j przeskakuj.
Cztery dotyka mojego ramienia, eby mnie wprowadzi do pokoju, i zamyka za mn drzwi.
Kiedy widz, co jest w rodku, natychmiast mnie odrzuca, plecami uderzam go w pier.
W pomieszczeniu stoi odchylany metalowy fotel, podobny do tego, na ktrym siedziaam
podczas testu przynalenoci. Obok niego znajoma maszyna. W pokoju nie ma luster i prawie
nie ma wiata. Na biurku w rogu jarzy si ekran komputera.
Siadaj. Cztery ciska mnie za ramiona i popycha do przodu.
Co to za symulacja? Staram si, eby gos mi nie dra. Nic z tego.
Syszaa kiedy to zdanie: Staw czoo swojemu strachowi? pyta. My rozumiemy je
dosownie. Symulacja nauczy ci kontrolowa uczucia w samym rodku strasznej sytuacji.
Roztrzsion rk dotykam czoa. Symulacje nie s prawdziwe: nie stanowi dla mnie
prawdziwego zagroenia, wic logicznie rzecz biorc, nie powinnam si ich ba. Ale moja reakcja
jest instynktowna. Wymaga to caej siy woli, jak mam, ebym podesza do fotela i usiada na nim,
opierajc gow o zagwek. Chd metalu przenika przez ubranie.
Prowadzie kiedy testy przynalenoci? pytam. Wyglda, jakby mia kwalifikacje.
Nie. Unikam Sztywniakw, jak tylko mog.
Nie rozumiem, dlaczego kto miaby unika Altruistw. Nieustraszonych albo Prawych... moe,
bo odwaga i uczciwo sprawiaj, e ludzie robi dziwne rzeczy, ale Altruici?
Dlaczego?
Pytasz, bo mylisz, e ci odpowiem?
To dlaczego mwisz o rnych sprawach, jeli nie chcesz by o nie pytany?
Jego palce ocieraj si o moj szyj. Ciao mi teje. Gest wyraajcy czuo? Nie musi
odsun mi wosy. Stuka w co. Pochylam gow, eby zobaczy w co. Cztery trzyma w rku
strzykawk z dug ig, kciuk ma na toczku. Pyn w strzykawce jest zabarwiony na
pomaraczowo.
Zastrzyk? W ustach robi mi si sucho. Zazwyczaj nie mam nic przeciwko igom, ale ta jest
wielka.

Tutaj wykorzystujemy bardziej zaawansowan wersj symulacji. Inne serum, adnych drutw
i elektrod.
Jak to dziaa bez drutw?
Hm, to ja mam druty, wic widz, co si dzieje wyjania. Ale dla ciebie zamieciem
maleki nadajnik w serum, ktry przesya dane do komputera.
Wykrca mi rk i wbija czubek igy we wraliw skr z boku szyi. Gboki bl rozchodzi mi
si po gardle. Krzywi si i prbuj skoncentrowa na agodnej twarzy instruktora.
Serum zacznie dziaa za szedziesit sekund. Ta symulacja jest inna ni test przynalenoci
objania. Serum, poza tym e zawiera nadajnik, stymuluje ciako migdaowate, cz mzgu
zaangaowan w przetwarzanie negatywnych emocji, jak strach, a potem wywouje halucynacje.
Aktywno elektryczna mzgu jest transmitowana do naszego komputera, ktry przeksztaca
twoj halucynacj w obraz widziany przeze mnie na monitorze. Nastpnie przekazuj zapis
administratorom Nieustraszonych. Pozostajesz w stanie halucynacji, dopki si nie uspokoisz, to
znaczy: wyrwnasz rytm serca i opanujesz oddech.
Prbuj nada za jego sowami, ale myli mi si plcz. Czuj charakterystyczne objawy
strachu: spocone donie, przyspieszone ttno, ucisk w piersi, sucho w ustach, cinite gardo,
trudnoci z oddychaniem. Cztery kadzie mi rce na skroniach i nachyla si nade mn.
Bd dzielna, Tris szepce. Pierwszy raz zawsze jest najtrudniejszy.
Stoj na polu poronitym such traw sigajc do pasa. W powietrzu czu dym dranicy mi
nos. Niebo jest te, jego widok napenia mnie niepokojem, obrzydzenie przepenia moje ciao.
Sysz trzepot, jakby wiatr przewraca stronice ksiki, ale wiatru nie ma. Cisza, spokj, nie
liczc tego trzepotu. Nie jest gorco ani zimno jakby tu w ogle nie byo powietrza, ale oddycha
mog. Nad gow przelatuje cie.
Co siada mi na ramieniu. Czuj ciar i ukucia szponw, wyrzucam rami do przodu, eby to
strzsn, uderzam doni. Co gadkiego i delikatnego. Pira. Gryz si w warg i spogldam w
bok. Czarny ptak wielkoci mojego przedramienia odwraca gow i przyglda mi si jednym
paciorkowatym okiem.
Zgrzytam zbami i znowu wal wron. Wbija szpony si nie rusza. Krzycz bardziej ze
zdenerwowania ni z blu i uderzam ptaka dwiema rkami, ale on siedzi niezachwiany, z jednym
okiem wycelowanym we mnie, z pirami lnicymi w tym wietle. Przetacza si grzmot, deszcz
bbni o ziemi, ale nie pada.
Niebo ciemnieje, jakby chmura przesonia soce. Wrona nadal przepenia mnie wstrtem,
podnosz wzrok. Stado wron przypuszcza na mnie szturm nadlatujca armia wycignitych

szponw i otwartych dziobw, a kada kracze, wypenia przestrze haasem. Wrony spadaj jak
jedna masa, nurkuj w stron ziemi, byszcz setki paciorkowatych oczu.
Prbuj biec, ale stopy mocno wbite w grunt nie chc si rusza, tak jak wrona na moim
ramieniu. Krzycz, kiedy mnie okraj, sysz trzepot pir, dzioby wbijaj mi si w ramiona,
szpony szarpi za ubranie. Wrzeszcz, a z oczu zaczynaj pyn mi zy, macham rkami. Domi
omocz silne ciaa, ale to nic nie daje; jest ich za duo. A ja sama. Skubi mnie w koniuszki palcw,
skrzyda ocieraj mi si o kark, pazury szarpi mnie za wosy.
Skrcam si, miotam i padam, zasaniajc gow ramionami. Kracz wok mnie. Czuj jaki
ruch w trawie, wrona wpycha mi si pod rami. Otwieram oczy, ona dziobie mnie w twarz, wali
dziobem w nos. Krew kapie na zielone dba, szlocham, bij j domi, ale kolejna wrona wciska
mi si pod drugie rami, a jej pazury wpijaj mi si w koszul.
Krzycz; pacz. Pomocy! zawodz. Pomocy!
A wrony jeszcze mocniej trzepoc skrzydami, sysz ryk. Moje ciao ponie, one s wszdzie,
nie mog myle, nie mog oddycha. Z trudem api powietrze, pira mam w ustach, w gardle, w
pucach, ciarem nad siy kr mi w yach.
Ratunku! woam bez sensu, nielogicznie. Umieram, umieram, umieram.
Skra mi ponie, krwawi, a krakanie jest tak gone, e w uszach mi dzwoni, ale nie umieram i
pamitam, e to nie dzieje si naprawd, cho wyglda, jakby byo prawdziwe, bardzo
prawdziwe. Bd dzielna. W pamici rozbrzmiewa mi gos instruktora. Krzycz do niego,
wdycham pira, wydycham: Ratunku! Ale nikt mnie nie uratuje; jestem sama.Pozostaniesz w
stanie halucynacji, dopki si nie uspokoisz, mwi dalej jego gos, a ja kaszl, twarz mam mokr
od ez, kolejne ptaszysko wlazo mi pod ramiona. Czuj krawd ostrego dzioba przy ustach.
Wpycha dzib midzy wargi i drapie mnie po zbach. Wciska mi gow w usta, mocno gryz,
czuj co obrzydliwego. Pluj, zaciskam zby, eby utworzy zapor, ale teraz czwarta wrona
wchodzi mi midzy stopy, a pita dziobie mnie po ebrach.Uspokj si. Nie mog, nie mog. W
czaszce mi pulsuje.Oddychaj. Usta mam zamknite, powietrze wcigam nosem. Miny godziny,
odkd staam sama na polu; nie, dni. Wydycham przez nos. Serce tucze mi si w piersi. Musz
zwolni jego rytm. Znowu bior wdech, twarz mam mokr od ez.
Szlocham, zmuszam si, eby si pooy, wycigani si na kujcej trawie. Rozkadam ramiona
i oddycham. Wrony dgaj mnie i popychaj w boki, wkrcaj si pode mnie. Pozwalam im.
Pozwalam, eby machanie skrzydami, krakanie, dziobanie i dganie trwao. Powoli rozluniam
minie, godz si z tym, e jestem rozszarpywan padlin. Bl mnie obezwadnia.
Otwieram oczy i siedz na metalowym fotelu.

Wydzieram si, mc ramionami, szarpi gow, nogami, eby spdzi z siebie ptaki, ale one
znikny, chocia nadal czuj pira ocierajce si o kark, szpony w ramieniu ponc skr. Jcz,
przycigam kolana do piersi, ukrywam w nich twarz.
Jaka rka dotyka mojego ramienia, wyrzucam pi, uderzam w co mocnego, ale mikkiego.
Nie dotykaj mnie! wrzeszcz.
Ju po wszystkim. Rka instruktora niezgrabnie przesuwa si po moich wosach, a ja sobie
przypominam, jak ojciec gaska mnie, caujc na dobranoc, jak matka dotykaa moich wosw,
kiedy je przycinaa. Przesuwam donie po ramionach, nadal zgarniam pira, chocia wiem, e tam
nie ma ani jednego.
Tris.
Koysz si w przd i w ty na metalowym fotelu.
Tris, odprowadz ci do sypialni, okay?
Nie! parskam. Podnosz gow i patrz na niego z wciekoci, chocia go nie widz
poprzez zason ez. Nie mog mnie zobaczy... nie w takim stanie...
Och. uspokj si. Unosi oczy. Wyprowadz ci tylnymi drzwiami.
Nie potrzebuj... Krc gow. Ciao mi dry i czuj si taka saba, e nie wiem, czy dam
rad stan, ale musz sprbowa. Nie mog by t jedyn, ktr trzeba odprowadza do sypialni.
Nawet jeli mnie nie zobacz, dowiedz si, bd gada...
Nonsens. apie mnie za rami i wyciga z fotela.
Mrugajc, strcam zy z rzs, ocieram policzki nasad doni i pozwalam, eby mnie
poprowadzi do drzwi za ekranem komputera.
Idziemy w milczeniu korytarzem. Kiedy jestemy kilkaset metrw od sali, wyrywam rk i si
zatrzymuj.
Dlaczego mi to zrobie? Jaki to miao sens, co? Kiedy wybieraam Nieustraszonych, nie
wiedziaam, e zgadzam si na tygodnie tortur!
Mylaa, e przezwycianie tchrzostwa bdzie atwe? pyta agodnym tonem.
To nie przezwycianie tchrzostwa! Tchrzostwo to jak si dziaa w prawdziwym yciu, to
prawdziwe ycie! Cztery, ja si nie dam zadzioba na mier przez wrony! Przyciskam donie do
twarzy i kam.
Nic nie mwi, tylko stoi. Po kilku sekundach powstrzymuj si i znowu ocieram twarz.
Chc wrci do domu oznajmiam sabym gosem.
Ale dom to ju nie jest wybr. Mj wybr to by tutaj albo w slumsach dla bezfrakcyjnych.
Nie patrzy na mnie ze wspczuciem. Po prostu patrzy na mnie. Jego oczy s czarne w

mrocznym korytarzu, usta ma twardo zacinite.


Wiedzie, jak postpowa, kiedy ogarnia strach, to lekcja, ktrej kady, nawet twoja rodzina
Sztywniakw, musi si nauczy. Wanie dlatego prbujemy ci przyzwyczai do takich sytuacji.
Jeli nie potrafisz tego zrozumie, to musisz wynosi si std do diaba, bo my nie bdziemy ciebie
chcieli.
Prbuj. Dry mi dolna warga. Ale mi nie wyszo. Nie wychodzi mi.
Wzdycha.
Tris, jak mylisz, ile trway twoje halucynacje?
Nie wiem. Krc gow. P godziny?
Trzy minuty Opanowaa si trzy razy szybciej ni inni nowicjusze. Kimkolwiek jeste, nie
jeste nieudacznikiem.
Trzy minuty?
Umiecha si lekko.
Jutro lepiej ci pjdzie. Zobaczysz.
Jutro?
Dotyka moich plecw i prowadzi w stron sypialni. Przez koszul czuj koniuszki jego palcw.
Ich agodny nacisk sprawia, e na chwil zapominam o koszmarnych ptakach.
Co byo twoj pierwsz halucynacj? pytam, patrzc na niego.
Raczej nie co, ale kto. Wzrusza ramionami. To nieistotne.
Przeamae ten strach?
Jeszcze nie. Dochodzimy do drzwi sypialni, opiera si o cian, wkada rce do kieszeni.
Moe nigdy nie przeami.
Wic one si nie kocz?
Czasem si kocz, a czasem zastpuj je nowe lki. Kciuki zahaczy o szlufki spodni. Ale
nie w tym rzecz, eby by bez strachu. To niemoliwe. To nauka, jak kontrolowa strach i jak by
od niego wolnym, w tym sk.
Kiwam gow.
Zwykam myle, e Nieustraszeni nie wiedz, co to strach. Przynajmniej tacy si wydaj. Ale
moe to, co widziaam jako nieustraszono, w rzeczywistoci byo ujarzmionym strachem.
Mniejsza o to, taki strach jak twj, rzadko ujawnia si podczas symulacji dodaje.
To znaczy?
Hm, naprawd boisz si wron? pyta z pumiechem. ktry ociepli jego spojrzenie. A
zapomniaam, e jest moim instruktorem. Jest po prostu chopakiem, zdawkowo ze mn

rozmawia, odprowadzajc mnie do drzwi. Kiedy jak widzisz, uciekasz z krzykiem?


Nie. Chyba nie. Myl, eby by bliej niego. Po prostu jestem ciekawa, jak by to byo,
gdybym stana tak blisko... tylko dlatego, e tego chc.
Gupia, karci mnie gos w gowie.
Przysuwam si do Cztery i te opieram si o cian, skaniam gow w bok, eby na niego
spojrze. Tak jak na diabelskim kole wiem dokadnie, jaka nas dzieli odlego. Pitnacie
centymetrw Nachylam si. Mniej ni pitnacie centymetrw. Robi mi si cieplej, jakby wydziela
energi, ktr czuj, bo jestem teraz bliej.
Wic czego naprawd si boj? pytam.
Nie wiem. Tylko ty znasz na to odpowied.
Powoli przytakuj.
To moe by kilkanacie rzeczy, ale nie mam pojcia, ktra jest wanie t albo czy w ogle jest
jaka. Nie przypuszczaam, e stawanie si Nieustraszon bdzie takie trudne mwi, a sekund
pniej dziwi si, e to powiedziaam, e to przyznaam. Gryz si w wewntrzn stron policzka
i uwanie przygldam instruktorowi. Czy popeniam bd?
Podobno nie zawsze tak byo. Unosi rami. Wydaje si, e moje wyznanie w ogle go nie
obchodzi. Ze stawaniem si Nieustraszonym, to chciaem powiedzie.
Co si zmienio?
Kierownictwo. Osoba kontrolujca trening ustala standardy zachowania Nieustraszonych.
Sze lat temu Max i inni przywdcy zmienili metody treningowe, eby mocniej zmuszay do
rywalizacji i byy bardziej brutalne, po to, by przetestowa si ludzi. A to zmienio wszystkie
priorytety Nieustraszonych. Pewnie wiesz, kto jest nowym protegowanym kierownictwa.
Odpowied jest oczywista: Erie.
Wywiczyli go, eby byt bezwzgldny, a teraz wiczy nas, ebymy i my stali si
bezwzgldni.
Patrz na Cztery. Ich trening nie zadziaa na niego.
Wic kiedy miae pierwsze miejsce w swojej klasie nowicjuszy, to ktre miejsce zajmowa
Erie?
Drugie.
Wic by drugim w kolejnoci wyboru dla kierownictwa. Powoli kiwam gow. A ty bye
pierwszym.
Skd to niby wiesz?
Ze sposobu, w jaki Erie zachowa si na pocztku przy kolacji. By zazdrosny, chocia osign

to, czego chcia.


Cztery nie przeczy. Musiaam trafi. Chc zapyta, dlaczego nie przyj stanowiska, ktre mu
proponowali; dlaczego tak opiera si sprawowaniu funkcji lidera, skoro jest urodzonym
przywdc. Ale wiem, co Cztery sdzi na temat pyta o sprawy osobiste.
Pocigam nosem, jeszcze raz ocieram twarz i wygadzam wosy.
Czy wygldam, jakbym pakaa?
Hm. Nachyla si bliej, mruy oczy, jakby robi przegld mojej twarzy. Umiech bka mu
si w kcikach ust. Jeszcze bliej, bdziemy oddycha tym samym powietrzem, jeli nie zapomn o
oddychaniu. Nie, Tris. Umiech zostaje zastpiony powaniejsz min, kiedy dodaje:
Wygldasz na tward jak gaz.

Rozdzia 19

Kiedy wchodz, wikszo innych nowicjuszy zarwno urodzonych jako Nieustraszeni, jak i
transferw toczy si midzy rzdami ek. W rodku stoi Peter. W obu rkach trzyma kawaek
papieru. Masowy exodus dzieci przywdcw Altruizmu nie moe zosta zignorowany ani
uznany za przypadek czyta. Ostatnie transfery Beatrice i Caleba Priorw, dzieci Andrew Priora,
stawiaj pod znakiem zapytania trafno wartoci i nauk tej frakcji.
Zimne ciarki przechodz mi po plecach. Christina, ktra stoi na skraju tumu, spoglda za siebie
i zauwaa mnie. Patrzy z niepokojem. Nie mog si poruszy. Mj ojciec. Teraz Erudyci atakuj
mojego ojca. Bo z jakich innych powodw dzieci tak wanej postaci uznay, e styl ycia, ktry im
narzuci, nie jest godny podziwu? czyta dalej Peter. Molly Atwood, transfer do
Nieustraszonych, sugeruje, e powodem moe by niewaciwe wychowanie. Syszaam, jak raz
mwia przez sen relacjonuje Molly. Prosia ojca, eby przesta co robi. Nie wiem co, ale
wywoywao to u niej koszmary.
Wic taka jest zemsta Molly. Musiaa rozmawia z reporterem Erudytw, na ktrego
nawrzeszczaa Christina.
Molly si umiecha. Zby ma krzywe. Jeli je wybij, to pewnie wywiadcz jej przysug.
Co? pytam. Albo prbuj zapyta, ale gos mam zduszony i chrapliwy, musz odchrzkn.
Co?
Peter przestaje czyta, kilka osb si odwraca. Niektrzy, jak Christina, patrz na mnie ze
wspczuciem, brwi maj cignite, usta wygite w podkwk. Ale wikszo obdarza mnie
umieszkami, spoglda znaczco na innych. Peter odwraca si ostatni, z umiechem.
Daj mi to. Wycigam rk. Twarz mi ponie.
Ale jeszcze nie skoczyem odpowiada kpicym tonem. Znw opuszcza oczy na gazet.
By moe jednak odpowied nie ley w pozbawionym moralnoci czowieku, ale w
wypaczonych ideaach caej frakcji. Moe odpowiedzi jest to, e powierzylimy cale miasto
grupie skonnych do nawracania tyranw, ktrzy nie wiedz, jak poprowadzi nas od ndzy do
dobrobytu. Przedzieram si do niego i prbuj wyrwa mu gazet z rk, ale on trzyma j w grze,
wysoko nad moj gow, tak e nie mog jej dosign, chyba e podskocz, a ja nie chc skaka.
Podnosz wic pit i nadeptuj z caej siy tam, gdzie koci stopy cz si z palcami. Peter
zgrzyta zbami, eby stumi jk.
Potem rzucam si na Molly z nadziej, e sia uderzenia j zaskoczy i znokautuje, ale zanim
udaje mi si wyrzdzi jej jak krzywd, zimne rce chwytaj mnie za tali.

To mj ojciec! krzycz. Mj ojciec, ty tchrzu!


Will odciga mnie od niej i podnosi nad podog. Oddycham szybko, prbuj schwyci gazet,
zanim ktokolwiek zdoa przeczyta cho jedno sowo wicej. Musz j spali; musz j zniszczy;
musz. Co?
Mylae, e nie potrafiabym si obroni przed tym mieciem z Prawoci?
Nie. Will stoi przed drzwiami. Pomylaem, e nie pozwol rozpocz bjki w sypialni.
Uspokj si.
miej si lekko.
Uspokoi si? Uspokoi si? To o mojej rodzinie mowa, to moja frakcja!
Nie, nie twoja. Ma ciemne koa pod oczami. Wyglda na zmczonego. To twoja stara
frakcja i nic nie poradzisz na to, co mwi, wic moesz sobie odpuci.
Czy do ciebie w ogle cokolwiek dotaro? Ju nie czuj gorca na policzkach, oddycham
spokojniej. To nie to, e twoja gupia eksfrakcja obraa Altruizm. Oni wzywaj do obalenia caego
rzdu.
Will si mieje.
Wcale nie. S aroganccy i nudni, dlatego ich opuciem, ale nie s rewolucjonistami. Po prostu
chc mie wicej do powiedzenia, to wszystko, i nie znosz Altruizmu, bo ten ich nie sucha. Oni
nie chc, eby ludzie ich suchali. Oni chc, eby ludzie si z nimi zgadzali odpowiadam. A ty
nie powiniene wymusza na kim, eby si zgadza z tob. Przykadam donie do policzkw.
Po prostu nie wierz, e mj brat do nich wstpi.
Hej, nie wszyscy tam s tacy li mwi ostrym tonem Will.
Kiwam gow, ale mu nie wierz. Nie potrafi sobie wyobrazi, eby ktokolwiek nieskalany
mg si wyoni spord Erudytw, chocia Will jest w porzdku.
Drzwi znowu si otwieraj, wychodz Christina i Al.
Moja kolej na tatua woa Christina. Chcesz pj z nami?
Przygadzam wosy. Nie mog wrci do sypialni. Nawet jeli Will mnie wpuci, oni maj
przewag liczebn. Trudno, musz i z przyjacimi i sprbowa zapomnie, co si dzieje na
zewntrz terenw Nieustraszonych. Mam do zamartwiania si o swoj rodzin.
Przede mn Al niesie Christin na barana. Christina wrzeszczy, Al szaruje w tum. Ludzie
omijaj go szerokim lukiem, jeli zdoaj.
Rami nadal mnie piecze. Christina namwia mnie, ebym razem z ni wytatuowaa sobie
piecz Nieustraszonych. To koo z pomieniem w rodku. Matka nawet nie zareagowaa na moje
dziarki na obojczyku, wic ju troch wyluzowaam, jeli chodzi o tatuae. S tutaj czci ycia,

tak samo zwizan z nowicjatem jak nauka walki.


Christina namwia mnie te, ebym kupia koszul, ktra odsania ramiona i obojczyki, i
ebym znowu obrysowaa kredk oczy. Ju nie sprzeciwiam si robieniu makijau. Szczeglnie,
odkd widz, e to lubi.
Razem z Willem idziemy za Christin i Alem.
Nie mog uwierzy, e bdziesz miaa kolejny tatua Krci gow.
Dlaczego? Bo jestem Sztywniaczk?
Nie. Bo jeste... rozsdna. Umiecha si. Zby ma biae i proste. No to, Tris, czego si
dzisiaj baa?
Wron. A ty?
mieje si.
Kwasu.
Nie pytam, co to znaczy. To naprawd fascynujce, jak to wszystko dziaa cignie. W
rzeczywistoci to walka midzy wzgrzem, ktre wytwarza strach, a patami czoowymi, ktre s
odpowiedzialne za podejmowanie decyzji. Ale caa symulacja tkwi w twojej gowie i nawet jeli
masz wraenie, e kto ci to robi, to jeste tylko ty sama. Ty sobie to robisz... milknie.
Przepraszam. Mwi jak Erudyta. Po prostu przyzwyczajenie.
Wzruszam ramionami.
To interesujce.
Al mao nie zrzuca Christiny, a ona apie si pierwszej moliwej rzeczy akurat jego twarzy. Al
kuli si i poprawia chwyt na jej nogach. Na pierwszy rzut oka wydaje si szczliwy, ale jest co
cikiego nawet w jego umiechu. Martwi si o niego.
Widz Cztery, stoi obok przepaci, wok niego ludzie. mieje si tak mocno, e musi zapa si
balustrady, eby utrzyma rwnowag. Sdzc po butelce w doni i rozjanionej twarzy, jest pijany
albo na drodze do upicia si. Zaczam ju myle o nim jak o kim twardym, jakby onierzu, i
zapomniaam, e te jest osiemnastolatkiem. Hm, hm...
Alarm, instruktor na horyzoncie ostrzega Will.
Przynajmniej to nie Erie zauwaam z ulg. Pewnie kazaby nam bawi si w kto pierwszy
stchrzy, czy co takiego.
No pewnie, ale Cztery jest straszny. Pamitasz, jak przystawi Peterowi pistolet do gowy?
Kole chyba si posika.
Zasuy na to mwi stanowczo.
Will nie sprzecza si ze mn. Pewnie par tygodni temu tak by zrobi, ale teraz wszyscy

zobaczylimy, do czego Peter jest zdolny.


Tris! woa Cztery.
Wymieniamy z Willem spojrzenia, na wp zaskoczone, na wp ostrzegawcze. Cztery odpycha
si od balustrady i podchodzi do mnie. Al i Christina, ktrzy s przed nami przestaj biec,
Christina zelizguje si na ziemi. Nie mam do nich pretensji, e si gapi. Jest nas czworo, a
instruktor zwraca si tylko do mnie.
Inaczej wygldasz. Jego sowa, zazwyczaj rzeczowe, teraz brzmi niemrawo.
Ty te. Rzeczywicie, wyglda inaczej, na bardziej zrelaksowanego, modszego. Co robisz?
Flirtuj ze mierci odpowiada ze miechem. Pij obok przepaci. Pewnie to niezbyt dobry
pomys.
No, niezbyt. Cztery w takim stanie raczej mi si nie podoba. Jest w nim co niepokojcego.
Nie wiedziaem, e masz tatua. Patrzy na mj obojczyk.
Pije z butelki. Jego oddech ostro mierdzi. Jak oddech bezfrakcyjnego.
Zgadza si. Wrony mwi. Patrzy za siebie, na swoich przyjaci, ktrzy w przeciwiestwie
do moich, daj sobie rad bez niego. Poprosibym ci, eby si do nas przyczya, ale nie
powinna mnie widzie w takim stanie.
Korci mnie, eby zapyta, dlaczego chce, ebym si do niego przyczya, ale podejrzewam, e
odpowied miaaby co wsplnego z butelk w jego doni.
W jakim stanie? Pijanego?
Tak... hm, nie. Jego gos agodnieje. Raczej prawdziwego.
Bd udawa, e nie widziaam.
Mio z twojej strony. Przyblia usta do mojego ucha. adnie wygldasz, Tris.
Jego sowa zaskakuj mnie, serce mi skacze. auj tego, bo sdzc po tym, jak jego oczy
przelizguj si po moich, nie ma pojcia, co mwi. miej si.
Bd tak miy i trzymaj si z dala od przepaci, okay?
Oczywicie. Mruga do mnie.
Nie mog si powstrzyma. Umiecham si. Will chrzka, ale nie chc si odwraca od
instruktora, chocia ju idzie do swoich znajomych.
Wtedy Al rusza na mnie jak toczcy si gaz i zarzuca sobie na rami. Wrzeszcz, twarz mi si
czerwieni.
No dalej, dziewczynko! krzyczy. Zabieram ci na kolacj.
Opieram okcie na plecach Ala i macham do Cztery.
Mylaem, e przybywam ci na ratunek odzywa si Al, kiedy si oddalamy. Stawia mnie na

ziemi. O co w tym wszystkim chodzio? Prbuje mwi beztroskim tonem, ale wypado prawie
smutno. Nadal za bardzo si mn przejmuje.
Tak, chyba wszyscy chcielibymy zna odpowied na to pytanie wierka Christina. Co ci
powiedzia?
Nic. Krc gow. By pijany. Nawet nie wiedzia, co gada. Odchrzkuj. To dlatego si
umiechaam. To... zabawne widzie go w takim stanie.
Zgadza si przyznaje Will. Na pewno nie mg by trzewy, bo...
Daj mu mocnego kuksaca w bok, zanim koczy zdanie. By na tyle blisko, eby usysze, jak
Cztery mwi do mnie, e adnie wygldam. Nie musi wszystkim tego rozpowiada, a szczeglnie
Alowi. Nie chc, eby poczu si jeszcze gorzej.
W domu spdzaam spokojne, mie wieczory z rodzin. Matka dziergaa na drutach szaliki dla
dzieci z ssiedztwa. Ojciec pomaga Calebowi w pracy domowej. Na kominku pon ogie, w
moim sercu panowa spokj, bo robiam dokadnie to, czego ode mnie wymagano, i wszystko byo
w porzdku.
Nigdy nie nosi mnie wielki chopak, nie miaam si do rozpuku przy stole podczas obiadu,
nie suchaam zgieku stu ludzi mwicych naraz. Spokj jest ograniczeniem; to tutaj jest wolno.

Rozdzia 20

Oddycham przez nos. Wdech, wydech. Wdech.


Tris, to tylko symulacja przemawia agodnie Cztery. Myli si. Ostatnia symulacja wtargna
w moje ycie na jawie i we nie. Koszmary, nie tylko wyobraanie wron, ale i uczucia
towarzyszce symulacji przeraenie i bezradno, czyli to, czego, jak sdz, naprawd si boj.
Nage ataki strachu pod prysznicem, przy niadaniu, po drodze tutaj. Paznokcie wbite w ciao tak
gboko, e a boli. I jak si domylam nie tylko ja mam takie odczucia.
Mimo wszystko kiwam gow i zamykam oczy.
Jestem w ciemnoci. Ostatnimi rzeczami, ktre pamitam, s metalowy fotel i iga w ramieniu.
Tym razem nie ma pola, nie ma wron. Serce mocno wali, kiedy czekam. Jaki potwr wypeznie z
ciemnoci i ukradnie mi zdolno racjonalnego mylenia? Jak dugo mam wyczekiwa?
Kilkanacie centymetrw ode mnie zapala si niebieska kula, potem nastpna, napeniaj pokj
wiatem. Jestem na poziomie Jamy, obok przepaci, a wok mnie stoj nowicjusze ramiona
skrzyowane na piersi, twarze bez wyrazu. Patrz, gdzie jest Christina, znajduj j w grupce. Nikt
si nie rusza. Ich bezruch sprawia, e ciska mnie w gardle.
Widz co przed sob wasne sabe odbicie. Dotykam go, palce trafiaj na szko, chodne i
gadkie. Podnosz wzrok. Nade mn szyba; jestem w szklanym pudle. Naciskam szyb nad gow,
eby sprawdzi, czy zdoam otworzy pudo si. Nie ustpuje. Jestem zaspawana.
Puls mi przyspiesza. Nie chc siedzie w puapce. Kto stuka w ciank przede mn. Cztery.
Pokazuje mnie palcem. Umiecha si drwico.
Przed kilkoma sekundami miaam suche stopy, ale teraz stoj w wodzie na centymetr, skarpetki
s mokre. Kucam, eby zobaczy, skd woda napywa, ale wyglda na to, e znikd. Poziom
podnosi si nad szklanym dnem puda. Patrz na instruktora, wzrusza ramionami. Miesza si z
nowicjuszami.
Wody szybko przybywa. Teraz siga mi do kostek. Wal pici w szko.
Hej! Wypucie mnie std! Woda podchodzi mi do goych ydek, chodna i agodna. Mocniej
uderzam w szklan barier. Wypucie mnie std!
Patrz na Christin. Ona nachyla si do Petera, ktry stoi obok, i szepcze mu co do ucha. Oboje
si miej.
Woda siga mi do ud. omocz obiema rkami w przezroczyst cian. Nie prbuj ju zwrci
na siebie uwagi: chc si wydosta. Rozgorczkowana, wal w szko z caej siy. Odsuwam si o
krok i uderzam ramieniem w przeszkod, raz, dwa razy, trzy razy, cztery razy. Zaczyna mnie bole

rami, wzywam pomocy, patrz, jak woda podnosi si do pasa, do piersi, do szyi.
Pomocy! wydzieram si. Prosz! Prosz, pomcie!
Trzaskam domi w szko. Umr w tym zbiorniku. Przecigam trzscymi si rkami po
wosach.
Widz Willa, stoi wrd nowicjuszy. Jaka myl askocze mnie z tyu gowy. No, dalej, pomyl.
Ju nie prbuj rozbi szka. Trudno oddycha, ale musz zaryzykowa w cigu najbliszych
paru sekund nabra powietrza, ile si da.
Moje ciao, pozbawione wagi, unosi si na powierzchni. Pywam pod sufitem, odchylam gow,
kiedy woda dochodzi mi do brody. api oddech, przyciskam twarz do szklanego sufitu, wcigam
maksymalnie duo powietrza. Potem woda zakrywa mnie, zamyka w pudle.
Nie panikuj. Nie da rady serce omocze jak oszalae, myli s w rozsypce. Rzucam si w
wodzie, obijam o ciany. Z caej siy kopi w szko, ale woda spowalnia moje ruchy. Symulacja jest
tylko w twojej gowie.
Krzycz, strumienie wypeniaj mi usta. Jeli to jest w mojej gowie, mam nad tym kontrol.
Woda pali mnie w oczy. Nowicjusze biernie patrz na mnie. Jest im wszystko jedno.
Znowu krzycz i napieram doni na cian. Co sysz. Odgos pkania. Kiedy odsuwam do,
na szkle jest rysa. Wal drug rk obok i pojawia si druga rysa, ktra rozchodzi si spod mojej
doni dugimi, haczykowatymi palcami. W piersi mi ponie, jakbym wanie pokna ogie. Kopi
w cian. Palce u ng bol mnie od uderzenia, sysz dugi, niski jk.
Szyba pka na kawaki, fala za moimi plecami popycha mnie do przodu. Znowu powietrze.
Z trudem nabieram tchu i siadam. Jestem w fotelu. Przetykam i macham rkami. Cztery stoi po
mojej prawej, ale nie pomaga mi, tylko patrzy.
Co? pytam.
Jak to zrobia?
Co zrobiam?
Rozbia szko.
Nie wiem.
Cztery wreszcie podaje mi rk. Przerzucam nogi przez bok fotela, a kiedy stoj, czuj, e
zapaam rwnowag. Spokj.
Cztery wzdycha i apie mnie za okie, troch mnie prowadzi, troch cignie. Wychodz z
pokoju. Idziemy szybko korytarzem i nagle stop. Wlecze mnie do tyu. Patrzy w zupenym
milczeniu. Nic mi nie powie, dopki nie zapytam.
Co?

Jeste Niezgodna odpowiada.


Gapi si na niego, strach pulsuje we mnie jak elektryczno. On wie. Skd? Musiaam si
wygada. Chlapn co nie tak.
Powinnam zachowywa si swobodnie. Opieram si, przyciskam ramiona do ciany.
Co to jest Niezgodna?
Nie udawaj gupiej. Tak podejrzewaem, ale to ju oczywiste. Manipulowaa symulacj; jeste
Niezgodna. Skasuj tam, ale jeli nie chcesz skoczy na dnie przepaci, musisz znale sposb,
eby ukrywa to w trakcie symulacji!
Teraz wybacz. Wraca do pokoju symulacji i zatrzaskuje za sob drzwi.
Serce podchodzi mi do garda. Manipulowaam symulacj; stukam szko. Nie wiedziaam, e
to akt Niezgodnoci.
Skd on wiedzia?
Odpycham si od ciany i wlok korytarzem. Potrzebne mi s odpowiedzi. I tylko jedna osoba
moe mi ich udzieli.
Id prosto do salonu tatuau, gdzie ostatni raz widziaam Tori. Na korytarzach mao ludzi, bo
jest wczesne popoudnie i wikszo posza do pracy albo do szkoy. W salonie tatuau s trzy
osoby: mistrz tatuau, ktry rysuje jakiemu facetowi lwa na ramieniu, i Tori przeglda papiery
zoone w stos na ladzie. Podnosi wzrok.
Cze, Tris. Spoglda na tego mistrza tatuau, ktry jest zbyt skoncentrowany na swojej
pracy, eby na nas zwraca uwag. Chodmy na zaplecze.
Krocz za ni, za zason oddzielajc dwa pomieszczenia. W tym drugim stoi kilka krzese.
Poza tym widz zapasowe igy do tatuau, atrament, ryzy papieru, obrazy w ramach. Tori
dokadnie zaciga zason i siada. Zajmuj krzeso obok niej, stukam stop, eby mie jakie
zajcie.
Co jest grane? zaczyna Tori. Jak ci idzie z symulacjami?
Bardzo dobrze. Par razy kiwam gow. Troch za dobrze, z tego co syszaam.
Ach.
Prosz, pom mi zrozumie szepcz. Co to znaczy by... Waham si. Nie powinnam
tutaj wypowiada sowa Niezgodna. Kim, do diaba, jestem? Co to ma wsplnego z
symulacjami?
Tori odchyla si na oparcie, krzyuje ramiona. Zaczyna mie si na bacznoci.
Nie liczc innych spraw, ty... ty jeste kim wiadomym tego, e to symulacja, e to nie dzieje
si naprawd tumaczy. Kim, kto potrafi manipulowa symulacj albo nawet j przerwa.

Take... Pochyla si do przodu i patrzy mi w oczy. Kim, kto... poniewa jest Nieustraszonym,
ma skonno do mierci.
Czuj ciar w piersi, jakby gromadzio si tam kade wymawiane przez ni sowo. Napicie
we mnie narasta, a nie mog ju tego wytrzyma musz si rozpaka albo krzykn,
albo...Wybucham krtkim, chrapliwym miechem, ktry zamiera ledwie si narodzi.
Wic mam umrze?
Niekoniecznie. Przywdcy Nieustraszonych jeszcze o tobie nie wiedz. Natychmiast
wykasowaam z systemu wyniki twojego testu przynalenoci i rcznie wpisaam ci Altruizm. Ale
nie miej zudze. Jeli odkryj, kim jeste, zabij ci.
Patrz na ni w milczeniu. Nie wyglda na wariatk. Mwi normalnym gosem, chocia troch
ponaglajcym, nigdy nie podejrzewaam, e jest niezrwnowaona, ale musi by taka.
W naszym miecie nie byo morderstwa, odkd yj. Jeli nawet s jednostki do tego zdolne,
to przywdcy frakcji tacy nie mog by.
Jeste paranoiczk prycham. Przywdcy Nieustraszonych nie zabiliby mnie. Tego si nie
robi. Ju nie. Na tym polega sens tego wszystkiego... wszystkich tych frakcji.
Och, naprawd tak mylisz? Kadzie donie na kolanach i patrzy wprost na mnie, twarz ma
napit od niespodziewanego przypywu wciekoci. Dostali mojego brata, to dlaczego nie
ciebie, co? Niby dlaczego masz by taka wyjtkowa?
Twojego brata? Mru oczy.
Tak. Mojego brata. Oboje zrobilimy transfer z Erudytw, tyle e jego test przynalenoci by
niejednoznaczny. Ostatniego dnia symulacji znaleziono jego ciao w przepaci. Mwili, e to
samobjstwo. Tylko e bratu dobrze szo na treningach, chodzi na randki z inn nowicjuszk, by
szczliwy. Tori krci gtow. Masz brata, prawda? Nie sdzisz, e wiedziaaby, czy ma
skonnoci samobjcze?
Prbuj wyobrazi sobie, jak Caleb popenia samobjstwo. Nawet myl o tym wydaje mi si
mieszna. Nawet jeli czu si nieszczliwy, nie odebraby sobie ycia.
Tori ma podwinite rkawy, wic na jej prawym ramieniu widz tatua przedstawiajcy rzek.
Zrobia go sobie po mierci brata? Czy rzeka to kolejny lk, ktry pokonaa?
Znia gos: Na drugim etapie treningu Georgie by naprawd dobry, naprawd szybki. Mwi,
e symulacje nawet go nie przestraszyy... po prostu taka gra. Wic instruktorzy bardzo si nim
zainteresowali. Toczyli si w pokoju, kiedy poszed spa, zamiast zwyczajnie kaza instruktorowi
przedstawia jego wyniki. Szeptali o nim cay czas. Ostatniego dnia symulacji jeden z
przywdcw Nieustraszonych przyby, eby zobaczy go osobicie. A nastpnego dnia Georgie

znikn.
Mog by dobra w symulacjach, jeli opanowaam jak si, ktra pomoga mi stuc szko.
Mog by taka dobra, e wszyscy instruktorzy to zauwa. Mogabym, ale czy bd? To wszystko?
pytam. Tylko zmienianie symulacji?
Wtpi. Ale to wszystko, co wiem.
Kto jeszcze wie? Myl o Cztery. O manipulowaniu symulacjami?
Ci, ktrzy chc ci zabi. Albo ci, ktrzy dowiadczyli tego sami. Bezporednio. Lub
porednio, jak ja.
Cztery powiedzia mi, e usunie zapis pokazujcy, jak rozbijam szko. Nie chce, ebym zgina.
Czy jest Niezgodny? Czy by nim czonek jego rodziny? Przyjaciel? Przyjacika?Odsuwam t
myl na bok. Nie mog pozwoli, eby mnie rozprasza.
Nie rozumiem mwi powoli. Dlaczego przywdcw Nieustraszonych obchodzi, e
potrafi manipulowa symulacj.
Gdybym wiedziaa, ju bym ci powiedziaa. Zaciska wargi. Jedyna rzecz, do ktrej
doszam: nie interesuje ich sama zmiana symulacji; to po prostu objaw czego innego. Czego, co
ich niepokoi. Tori bierze mnie za rk i ciska midzy swoimi domi. Zastanw si tylko. Ci
ludzie uczyli ci, jak strzela z pistoletu. Uczyli ci walki. Mylisz, e nie wpadnie im do gowy,
eby zrobi ci krzywd? eby ci zabi? Puszcza moj rk i wstaje. Musz i, bo Bud bdzie
zadawa pytania. Tris, bd ostrona.

Rozdzia 21

Drzwi do Jamy zamykaj si za mn, jestem sama. Nie chodziam tym tunelem od dnia
Ceremonii Wyboru. Pamitam, jak wtedy tdy szam, niepewnym krokiem, szukajc wiata. Teraz
moje kroki s pewne. Ju nie potrzebuj wiata.
Od rozmowy z Tori miny cztery dni. W tym czasie Erudyci opublikowali ju dwa artykuy na
temat Altruizmu. Pierwszy oskara t frakcj o wstrzymywanie dbr luksusowych, takich jak
samochody i wiee owoce, eby wszystkim narzuci wasn wiar w wyrzeczenia. Kiedy to
czytam, myl o Carze, siostrze Willa, oskarajcej moj matk o gromadzenie jedzenia.
Drugi artyku omawia wady wybierania przedstawicieli rzdowych na podstawie frakcji. Autor
zadaje pytanie, dlaczego w rzdzie maj by tylko ludzie, ktrzy okrelaj si jako bezinteresowni.
To dziaa na rzecz powrotu demokratycznie wybieranych systemw politycznych z przeszoci.
Jest w tym mnstwo sensu, a zaczynam podejrzewa, e to wezwanie do rewolucji, odziane w
pozory racjonalnoci.
Docieram do koca tunelu. Sie przesiania rozwart dziur tak jak wtedy, kiedy ostatnio j
widziaam. Wchodz po schodach na drewnian platform, z ktrej Cztery pocign mnie na
ubit ziemi, i chwytam sztab, mocujc sie. Kiedy byam tu pierwszy raz, nie daabym rady
podcign ciaa na rkach, ale teraz robi to prawie odruchowo i turlam si na rodek siatki.
Na skraju dziury stoj puste budynki. Nade mn jest niebo ciemnoniebieskie, bez gwiazd. Bez
ksiyca.
Te artykuy zmartwiy mnie, ale mam przyjaci, ktrzy mnie pociesz, a to ju co. Kiedy
opublikowano pierwszy, Christina oczarowaa jednego z kucharzy Nieustraszonych i pozwoli
nam sprbowa kawaek ciasta. Po drugim artykule Uriah i Marlene nauczyli mnie gry w karty i
gralimy w jadalni przez dwie godziny.
Dzi wieczr chc by jednak sama. Wicej, chc przypomnie sobie, dlaczego tu przyszam i
dlaczego tak bardzo pragnam zosta, e byam gotowa skoczy z budynku, zanim jeszcze
wiedziaam, co to znaczy by Nieustraszonym. Przeplatam palce przez otwory w sieci pode mn.
Chciaam by jak Nieustraszeni, tacy, jakich widziaam w szkole. Chciaam by gona, miaa i
wolna jak oni. Ale oni nie byli jeszcze czonkami; oni tylko bawili si w Nieustraszonych. Ja te,
kiedy skoczyam z tego dachu. Nie wiedziaam, co to strach.
W cigu ostatnich czterech dni stanam wobec czterech odmian strachu. W jednej z symulacji
zostaam przywizana do pala, a Peter rozpali ogie pod moimi stopami. W drugiej znowu
tonam, tym razem porodku oceanu, a woda szalaa wok mnie. W trzeciej patrzyam, jak moja

rodzina powoli wykrwawia si na mier. A w czwartej trzymano mnie na muszce i kazano ich
rozstrzela. Teraz wiem, co to strach.
Wiatr wpada do dziury i owiewa mnie, zamykam oczy. W mylach znowu stoj na skraju
dachu. Rozpinam guziki szarej altruistycznej koszuli, odsaniam ramiona, pokazuj wicej ciaa,
ni ktokolwiek wczeniej u mnie widzia. Zwijam koszul w kb i rzucam w pier Petera.
Otwieram oczy. Nie, myliam si. Nie skoczyam z dachu, bo zamierzaam zosta
Nieustraszon. Skoczyam, bo ju byam taka jak oni i chciaam si im pokaza. Ujawni t cz
siebie, ktr Altruizm kaza mi ukrywa.
Wycigam rce nad gow i znowu zaczepiam je o siatk. Sigam jak najdalej palcami u stp.
Nocne niebo jest puste i milczce, mj umys te, po raz pierwszy od czterech dni.
Trzymam gow w rkach i oddycham gboko. Dzisiaj symulacja jest taka sama jak wczoraj:
kto trzyma mnie na muszce i kae rozstrzela rodzin. Kiedy unosz gow, widz, e Cztery mi
si przyglda.
Wiem, e symulacja nie jest prawdziwym yciem mwi.
Nie musisz mi tego wyjania odpowiada. Kochasz rodzin. Nie chcesz jej zastrzeli. Byle
nie to, co najbardziej nieracjonalne na wiecie.
Tylko podczas symulacji mog ich zobaczy cign. Chocia mwi, e nie trzeba, czuj, e
musz wyjani, dlaczego tak trudno mi stawi czoo temu strachowi. Przeplatam palce i je
rozczam. Paznokcie mam poobgryzane do krwi. Obgryzam je we nie. Co rano budz si z
zakrwawionymi rkami. Tskni do nich. Czy ty kiedykolwiek... tsknie za rodzin?
Cztery patrzy w d.
Nie mwi w kocu. Nie tskniem. Ale to nietypowe.
To jest nietypowe, i to tak bardzo, e odrywa mnie od wspomnienia, jak trzymaam pistolet
przy piersi Caleba. Jaka bya rodzina Cztery, e przestaa go obchodzi?
Zatrzymuj si z rk na klamce i spogldam w ty na niego.
Jeste taki jak ja? pytam go w duszy. Jeste Niezgodny?
Wypowiadanie tego sowa nawet w mylach wydaje si niebezpieczne. Cztery wytrzymuje
moje spojrzenie, z kad sekund mijajc w milczeniu wyglda coraz mniej powanie. Sysz
bicie wasnego serca. Za dugo na niego patrz, ale przecie on na mnie te patrzy. Czuj, e oboje
chcemy co powiedzie, czego inni nie mog usysze, chocia ja mog sobie to co wyobrazi. Za
dugo teraz jeszcze duej. Moje serce omocze, jego spokojne oczy poykaj mnie w caoci.
Pchniciem otwieram drzwi i biegn korytarzem.
Nie powinnam da mu si tak atwo rozproszy. Nie powinnam myle o niczym innym, tylko

o nowicjacie. Symulacje powinny mnie bardziej niepokoi; powinny szarpa umys, jak to jest w
przypadku wikszoci nowicjuszy.
Drew nie pi gapi si w cian zwinity w kbek. Al wrzeszczy po nocach, bo go drcz
koszmary, i pacze w poduszk. Moje koszmary i obgryzione paznokcie to pestka w porwnaniu z
tamtym.
Krzyk Ala budzi mnie za kadym razem, patrz na spryny nade mn i zastanawiam si, co
do diaba ze mn nie tak, e cigle czuj si silna, kiedy wszyscy inni wymikaj. Czy to bycie
Niezgodn umacnia mnie, czy co innego?
Kiedy wracam do sypialni, spodziewam si, e zastan to samo co wczoraj: paru nowicjuszy,
ktrzy le na kach i wpatruj si w przestrze. Tymczasem tocz si w grupie w kocu sali.
Przed nimi jest Erie, z tablic w rkach, zwrcon tyem do mnie, wic nie widz, co tam na niej
napisa. Staj obok Willa.
Co jest grane? szepcz. Mam nadziej, e to nie kolejny artyku, bo nie wiem, czy
wytrzymam nastpny atak wrogoci.
Rankingi po drugim etapie mwi Will.
Mylaam, e nikogo nie wywalili po drugim etapie sycz.
Bo nie wywalili. To tylko co jakby raport z postpw.
Kiwam gow.
Czuj si niepewnie, jakby co mi pywao w odku. Erie wysoko unosi tablic i wiesza j na
gwodziu. Kiedy odsuwa si, w sali zapada cisza, a ja zapuszczam urawia, eby zobaczy, co jest
napisane.
Moje imi jest na pierwszym miejscu.
Gowy odwracaj si w moj stron. Czytam list. Christina i Will s odpowiednio na sidmym
i dziewitym. Peter drugi, ale kiedy patrz na czas zanotowany przy jego imieniu, zdaj sobie
spraw, e rnica midzy nami jest taka dua, e a rzuca si w oczy.
Przecitny czas trwania symulacji Petera to osiem minut. Mj dwie minuty, czterdzieci pi
sekund.
Dobra robota, Tris chwali mnie cicho Will.
Przytakuj, nie odrywajc wzroku od tablicy. Powinnam by zadowolona, e mam pierwsze
miejsce, ale wiem, co to znaczy. Jeli Peter i jego kumple wczeniej mnie nienawidzili, to od tej
pory bd mn gardzi. Teraz to ja jestem Edward. Moje oko moe by nastpne. Albo gorzej.
Szukam imienia Ala i znajduj je na ostatnim miejscu. Tumek nowicjuszy rozchodzi si powoli,
zostaj ja, Peter, Will i Al. Chc pocieszy Ala. Powiedzie mu, e tak dobrze sobie radz tylko

dlatego, e mj mzg jest troch inny.


Peter odwraca si powoli, cay spity. Ze oko byoby mniej grone ni spojrzenie, ktrym mnie
obrzuci wyraz czystej nienawici. Idzie do swojego ka, ale w ostatniej sekundzie odwraca si
i przyciska mnie rkami do ciany.
Nie wyprzedzi mnie Sztywniaczka cedzi wolno przez zby, a twarz trzyma tak blisko mojej,
e czuj jego stchy oddech. Jak to zrobia, co? Jak, do diaba, to zrobia?
Przyciga mnie o kilkanacie centymetrw i wali mn o cian. Zaciskam szczk, eby
powstrzyma si od krzyku, chocia bl po uderzeniu wdruje a na sam koniec krgosupa. Will
apie Petera za konierz koszuli i odciga go ode mnie.
Zostaw j. Tylko tchrz zastrasza ma dziewczynk.
Ma dziewczynk? parska drwico Peter, odrzucajc rk Willa. Jeste lepy, czy po
prostu gupi? Ona wypchnie ci z rankingw i z Nieustraszonych i nic z tego nie bdziesz mia
tylko dlatego, e wie, jak manipulowa ludmi, a ty nie wiesz. Daj mi zna, jak zrozumiesz, e ona
tu jest po to, eby nas zniszczy.
Peter wybiega z sypialni. Molly i Drew id w jego lady z wyrazem niesmaku na twarzach.
Dzikuj. Kiwam gow do Willa.
Czy on mwi prawd? pyta cicho. Prbujesz nami manipulowa?
A jak, do licha, miaabym to robi? Patrz na niego gniewnie. Po prostu staram si jak
mog, tak jak wszyscy.
Nie wiem. Will wzrusza lekko ramieniem. Moe udajesz sab, ebymy ci aowali? A
potem udajesz twardziela, eby nas zastraszy?
Zastraszy ci? Jestem twoim przyjacielem. Nie zrobiabym tego.
Nic nie mwi. Domylam si, e mi nie wierzy... e nie cakiem mi wierzy.
Nie bd idiot, Will. Christina zeskakuje z ka. Patrzy na mnie bez wspczucia i
dorzuca: Ona nie udaje.
Odwraca si i wychodzi, nie trzaskajc drzwiami. Will za ni. Jestem w sali sama z Alem.
Pierwsza i ostatni.
Al nigdy nie wyglda na maego, ale teraz tak wyglda, ramiona ma zgarbione, zapada si w
sobie, przypomina zmity papier. Siedzi na skraju ka.
W porzdku? zagaduj.
Jasne.
Twarz ma jaskrawoczerwon. Odwracam wzrok. Takie pytanie to tylko formalno. Kady, kto
ma oczy, widzi, e z Alem nie jest w porzdku.

To jeszcze nie koniec. Moesz podnie swoj pozycj, jeli...


Milkn, kiedy kieruje na mnie wzrok. Nie mam najmniejszego pojcia, co bym mu powiedziaa,
gdybym skoczya zdanie. Nie ma strategii na drugi etap. On siga gboko, do samego jdra
naszej osobowoci i sprawdza, czy jest tam odwaga.
Widzisz mamrocze to nie takie proste.
Wiem.
Nie sdz, eby wiedziaa. krci gow. Podbrdek mu dry. Dla ciebie to atwe.
Wszystko jest atwe.
Nieprawda.
Wanie, e prawda. Zamyka oczy. Nie pomagasz mi, udajc, e jest inaczej. Ja... wtpi,
czy w ogle moesz mi pomc.
Czuj si, jakbym wanie wesza w ulew i cae ubranie miaa przesiknite wod; jakbym bya
cika, niezdarna i bezuyteczna. Nie wiem, czy chodzi mu o to, e nikt nie moe mu pomc, czy o
to, e wanie ja nie mog, ale i tak bd nie w porzdku, bez wzgldu na interpretacj. Chc mu
pomc. Jestem bezsilna.
Suchaj... zaczynam, eby przeprosi, ale za co? e jestem bardziej Nieustraszon ni on? Za
to, e nie wiem, co powiedzie?
Ja tylko... zy, ktre zbieray mu si w oczach, wylay si, zmoczyy policzki. Chc zosta
sam.
Kiwam gow i odwracam si od niego. To niedobry pomys, eby go zostawi, ale nie mog si
powstrzyma. Drzwi zamykaj si za mn z klikniciem zamka, odchodz.
Mijam fontann z wod do picia, id tunelami, ktre w dniu mojego przybycia wydaway si
nieskoczone, ale teraz ledwie je zauwaam. Nie po raz pierwszy, odkd tutaj jestem, zawiodam
rodzin, ale z jakich powodw myl wanie o tym jako o zawodzie. W innych przypadkach,
kiedy zawodziam, wiedziaam, co robi, ale si wycofywaam. Tym razem nie wiedziaam, co
robi. Czy straciam zdolno rozumienia ludzkich potrzeb? Czy straciam cz siebie?
Id dalej.
Jako udaje mi si znale korytarz, gdzie si schowaam, kiedy opuci nas Edward. Nie chc
by sama, ale chyba nie mam wielkiego wyboru. Zamykam oczy, skupiam si na zimnym
kamieniu, na ktrym siedz, oddycham zatchym powietrzem podziemia.
Tris! woa kto z koca korytarza.
Podbiega do mnie Uriah. Za nim s Lynn i Marlene. Lynn trzyma muffina.
Mylaem, e ci tutaj znajd. Kuca obok moich stp. Syszaem, e zaja pierwsze

miejsce.
I po prostu chciae mi pogratulowa? Umiecham si. Hm, dzikuj.
Kto powinien. I pomylaem, e twoi koledzy mog nie by tacy chtni do skadania
gratulacji, bo marnie ich oceniono. Wic przesta si maza i chod z nami. Chc zestrzeli
muffina z gowy Marlene.
Pomys jest taki dziwaczny, e nie mog powstrzyma si od miechu. Wstaj i id za Uriahem
na koniec korytarza, gdzie czekaj Marlene i Lynn. Lynn mruy oczy, patrzc na mnie, ale Marlene
si umiecha.
Dlaczego nie imprezujesz? pyta Marlene. Jak wytrzymasz, masz praktycznie pewne
miejsce w pierwszej dziesitce.
Jest za bardzo Nieustraszona dla innych transferw odpowiada Uriah.
I za bardzo Altruistka, eby imprezowa zauwaa Lynn.
Puszczam to mimo uszu.
Dlaczego strzelacie do muffina na gowie Marlene?
Zaoya si ze mn, e nie trafi w may obiekt z odlegoci trzydziestu metrw wyjania
Uriah. A ja zaoyem si z ni, e zabraknie jej ikry, eby stan tam, kiedy bd prbowa.
Naprawd dobrze zadziaao.
Sala treningowa, w ktrej po raz pierwszy strzelaam z pistoletu, jest niedaleko mojego
ukrytego korytarza. Doszlimy tam w nieca minut. Uriah wczy wiato. Pomieszczenie
wyglda tak samo, kiedy ostatni raz tu byam: tarcze strzeleckie na przeciwlegej cianie, st z
pistoletami pod drug cian.
Pozwalaj, eby tak sobie leay? dziwi si.
Tak, ale nie s naadowane. Uriah podciga koszul. Za pasek spodni ma zatknity pistolet,
tu pod tatuaem. Gapi si na tatua, prbuj odgadn, co przedstawia, ale wtedy koszula
opada. Okay, id i sta przed tarcz nakazuje Uriah Marlene.
To nie jest prawdziwy pistolet mwi cicho Lynn. Ma plastikowe ruciny. Najwyej ukuje
j w twarz, moe lekko spuchnie. Co, mylisz, e jestemy gupi?
Marlene staje przed jedn z tarcz i kadzie sobie muffina na gowie. Uriah mruy jedno oko i
celuje.
Czekaj! woa dziewczyna. Odrywa kawaek muffina i wkada go sobie do ust. Mmkh!
krzyczy z pen buzi, wic trudno zrozumie. Podnosi kciuki.
Pewnie dobrze wypada w rankingu mwi do Lynn.
Kiwa gow.

Uriah drugi, ja pierwsza. Marlene czwarta.


Jeste pierwsza o wos komentuje Uriah, celujc. Naciska spust. Muffin spada Marlene z
gowy. Nawet nie mrugna.
Oboje wygralimy! wywrzaskuje Marlene.
Tsknisz za star frakcj? pyta Lynn.
Czasami. Byo spokojniej. Nie tak mczco.
Marlene podnosi muffina z podogi i wgryza si w niego.
Obrzydlistwo! Uriah si krzywi.
Nowicjat ma pokaza, jacy naprawd jestemy. Tak przynajmniej twierdzi Erie. Lynn unosi
brew.
Cztery mwi, e to przygotowanie.
Hm, rzadko si zgadzaj.
Kiwam gow. Cztery uwaa, e wizja Nieustraszonych, jak ma Erie, nie jest taka, jaka
powinna by, ale auj, e nie powiedzia, jak wizj uznaje za waciw. Czsto widz jej
fragmenty wiwaty Nieustraszonych, kiedy skacz z budynku, sie ramion, w ktr wpadam, po
zjedzie z liny ale to nie wystarcza. Czy przeczyta manifest Nieustraszonych? Czy w to wierzy
w zwyczajne akty mstwa?
Otwieraj si drzwi do sali treningowej. Shauna, Zeke i Cztery wchodz w chwili, kiedy Uriah
strzela do kolejnego celu. Plastikowa rucina odbija si od rodka tarczy i toczy po pododze.
Wydawao mi si, e co tu syszaem odzywa si Cztery.
Okazuje si, e to mj braciszek idiota prycha Zeke. Nie powinno ci tu by po godzinach.
Ostronie, bo Cztery powie Ericowi, a to jest tak, jakby ci oskalpowali.
Uriah marszczy nos na brata i odkada pistolet na rut. Marlene przechodzi przez sal,
pogryzajc muffina, a Cztery odsuwa si od drzwi, eby wypuci nas jedno po drugim.
Nie powiesz Ericowi. Lynn patrzy podejrzliwie na instruktora.
Nie, nie powiem.
Kiedy go mijam, kadzie mi rk na plecach, naciska midzy opatkami. Dr. Mam nadziej, e
tego nie zauway.
Tamci oddalaj si korytarzem, Zeke i Uriah popychaj si nawzajem, Marlene dzieli si
muffinem z Shaun, na przodzie maszeruje Lynn. Zaczynam za nimi i.
Poczekaj sekund prosi Cztery.
Odwracam si do niego i zastanawiam, ktr wersj teraz widz t, ktra mi naciera uszu, czy
t, ktra wspina si za mn na diabelski myn. Umiecha si nieznacznie, ale umiech nie dociera

do oczu, penych napicia i niepokoju.


To jest odpowiednie dla ciebie miejsce, wiesz? zaczyna po chwili. Jeste jedn z nas.
Wkrtce bdzie po wszystkim, wic trzymaj si, okay? Drapie si za uchem i odwraca wzrok,
jakby czu si zaenowany tym, co powiedzia.
Patrz na niego. Puls ttni mi wszdzie, nawet w palcach stp. Czuj si tak, jakbym robia co,
co wymaga odwagi, ale mog po prostu spokojnie odej. Nie wiem, co bdzie mdrzejsze czy
lepsze. Nie jestem pewna, czy mnie to obchodzi.
Sigam po jego rk. Jego palce wlizguj si midzy moje. Nie mog oddycha.
Patrz do gry na niego, on patrzy w d na mnie. Przez dusz chwil tak stoimy. Potem
cofam do i biegn za Uriahem. Lynn i Marlene. Moe teraz pomyle, e jestem gupia albo
dziwna. Moe warto byo.
Wracam do sypialni przed innymi i kiedy zaczynaj si schodzi, kad si do ka i udaj, e
pi. Nie potrzebuj ich, skoro tak reaguj, kiedy mi dobrze idzie. Jeli uda mi si przebrn przez
nowicjat, stan si Nieustraszon i nie bd ju musiaa widzie tego caego towarzystwa.
Nie potrzebuj ich ale czy ich chc? Kady tatua, ktry razem kaemy sobie robi, to znak
przyjani i prawie za kadym razem, kiedy si miej w tym ciemnym miejscu, to za ich
przyczyn. Nie chc traci przyjaci. Ale mam wraenie, e ju straciam.
Co najmniej p godziny bij si z mylami, potem przewracam si na plecy i otwieram oczy. W
sypialni jest ciemno wszyscy le w kach. Pewnie zmczyo ich, e mnie tak bardzo nie
cierpi, myl, umiechajc si ironicznie. Jakby fakt, e pochodzisz z najbardziej znienawidzonej
frakcji, nie wystarcza. Na domiar wszystkiego jeszcze im pokazaam, jaka jestem naprawd.
Wstaj, eby napi si wody. Nie chce mi si pi, ale musz co zrobi. Goe stopy wydaj
mlaszczcy odgos, rk przesuwam po cianie, eby si nie bka. Nad fontann z wod pitn
ponie niebieska arwka.
Zarzucam wosy na rami i si nachylam. Kiedy woda dotyka moich ust, sysz gosy w kocu
korytarza. Podkradam si bliej nich z nadziej, e ukryje mnie ciemno.
Jak do tej pory nie byo takich objaww gos Erica.
Objaww czego?
C, tak od razu tego nie wida odpowiada kto. Gos kobiety; chodny i znajomy, ale jak ze
snu, nie konkretnej osoby Treningi bojowe niczego nie wyka. Symulacje jednak wyapuj
Niezgodnych buntownikw, o ile tacy si znajd, wic musimy par razy przejrze nagrania, eby
si upewni.
Sowo Niezgodni sprawia, e robi mi si zimno. Pochylam si do przodu, z plecami

przycinitymi do kamieni, eby zobaczy, do kogo naley znajomy gos.


Nie zapominaj, dlaczego kazaam Maksowi, eby mianowa ciebie. Twoim podstawowym
zadaniem jest wyszukiwanie ich. Zawsze.
Nie zapomniaem.
Przesuwam si kilkanacie centymetrw do przodu, mam nadziej, e nadal mnie nie wida.
Kimkolwiek jest ta osoba, to ona pociga za sznurki; ona jest odpowiedzialna za mianowanie
Erica; ona chce mojej mierci. Wysuwam gow, natam si, eby ich zobaczy, zanim skrc za
rg.
Wtedy kto apie mnie od tyu.
Zaczynam wrzeszcze, ale czyja rka zatyka mi usta. Pachnie mydem i jest taka dua, e
przykrywa mi doln cz twarzy. Rzucam si, ale ramiona, ktre mnie trzymaj, s za silne, gryz
go w palec.
Aj! krzyczy kto ochryple.
Zamknij si i nie otwieraj ust. Gos jest wyszy od gosu przecitnego mczyzny i
wyraniejszy. Peter.
Czarna przepaska zakrywa mi oczy, druga para rk zawizuje j z tylu mojej gowy. Walcz o
oddech. Za ramiona trzymaj mnie co najmniej dwie pary rk, cign mnie do przodu, jedna rka
popycha w plecy, w tym samym kierunku, druga zatyka mi usta. Troje ludzi. Boli mnie klatka
piersiowa. Sama nie dam rady trojgu.
Ciekawe, jak to jest, kiedy Sztywniaczka baga o lito mwi z chichotem Peter. Popieszcie
si.
Prbuj skoncentrowa si na rce na moich ustach. Musi by na niej jaki charakterystyczny
znak, ktry uatwi identyfikacj. Jego tosamo to problem, ktry potrafi rozwiza. I musz
rozwiza natychmiast, bo wpadn w panik.
Do jest spocona i mikka. Zaciskam zby i oddycham przez nos. Zapach myda wydaje si
znajomy. Trawa cytrynowa i szawia. Ten sam zapach otacza ko Ala. Czuj ucisk w odku.
Sysz szum wody na kamieniach. Zbliamy si do przepaci, biorc pod uwag natenie
dwiku. Zaciskam wargi. Jeli jestemy nad przepaci, wiem, co chc zrobi.
No, dalej, podnosimy j.
Szarpi si, ich szorstka skra ociera si o moj, ale to na nic. Krzycz, ale nikt mnie nie usyszy.
Przeyj do jutra. Przeyj.
Rce odwracaj mnie, podnosz, przyciskaj do czego twardego i zimnego. Sdzc po
szerokoci i ksztacie, to metalowa balustrada. To jest ta metalowa balustrada, ta, ktra biegnie nad

przepaci. Mj oddech zamienia si w rzenie, czuj mgiek wodn na karku. Rce si


wyginaj mnie w uk nad balustrad. Trac oparcie, tylko napastnicy trzymaj mnie nad wod.
Cika apa obmacuje mi piersi.
Sztywniaczko, na pewno masz szesnacie lat? Mona by pomyle, e nie wicej ni
dwanacie.
Inni wybuchaj miechem.
Czekajcie, chyba co znalazem! Jego rka ciska mnie.
Gryz si w jzyk, eby nie krzycze. Jeszcze wicej miechu.
Rka Ala zelizguje si z moich ust.
Przestacie warczy. Rozpoznaj jego niski, wyrazisty gos.
Kiedy Al odchodzi ode mnie, znw si rzucam i opadam na ziemi. Tym razem wgryzam si
jak najmocniej w pierwsze rami, ktre napotykam. Sysz ryk, mocniej zaciskam szczki, czuj
krew. Co twardego uderza mnie w twarz. Biae gorco przeszywa mi gow. Bolaoby, gdyby
adrenalina nie krya we mnie jak kwas.
Chopak wykrca uwizione rami i rzuca mnie na ziemi. Wal okciem o kamienie i podnosz
rce, eby zdj z oczu opask. Jaka stopa wbija mi si w bok, wydusza powietrze z puc. Walcz
o oddech, kaszl, chwytam si za ty gowy. Kto apie mnie za wosy i wali moj czaszk w co
twardego. Krzyk blu wyrywa mi si z ust, krci mi si w gowie.
Niezgrabnie macam wzdu opaski, eby znale jej skraj. Zsuwam j, mrugam. Widz do gry
nogami, otoczenie podskakuje w gr i w d. Widz, jak kto biegnie do nas jak kto ucieka kto
wielki. Al. Chwytam si balustrady obok mnie i podcigam si, eby wsta.
Peter apie mnie domi mocno za gardo i podnosi, wbija kciuk gboko pod mj podbrdek.
Jego wosy, zazwyczaj lnice i gadkie, s mocno potargane, przyklejone do czoa. Twarz ma blad
i wykrzywion, zgrzyta zbami, trzyma mnie nad przepaci, a na skraju mojego pola widzenia
pojawiaj si plamki, zbiegaj si wok jego twarzy: zielone, rowe i niebieskie. Nic nie mwi.
Prbuj go kopn, ale mam za krtkie nogi. Puca gwatownie domagaj si tlenu.
Sysz krzyk, puszcza mnie.
Padajc, wycigam ramiona, chwytam powietrze, pachami uderzam o balustrad. Zahaczam si
o ni okciem i jcz. Mgieka wodna osiada na moich kostkach u ng. wiat opada i chwieje si
wok mnie, a kto na poziomie Jamy wrzeszczy to Drew. Sysz guche uderzenia. Kopnicia.
Zawodzenie.
Mrugam kilka razy i skupiam si, jak tylko mog, na jedynej twarzy, ktr widz. Jest
znieksztacona przez gniew. Oczy ma ciemnoniebieskie.

Cztery kracz.
Zamykam oczy, kto bierze mnie pod ramiona, przenosi nad balustrad, przyciga do piersi,
obejmuje, wkada rk pod kolana. Wciskam twarz w jego rami i nagle zalega pusta cisza.

Rozdzia 22

Otwieram oczy i widz sowa Bj si tylko Boga wymalowane na zwyczajnej, biaej cianie.
Znowu sysz szum biecej wody, ale tym razem z kurka, a nie z przepaci. Mija sekunda, zanim
jestem w stanie okreli kontury mojego otoczenia, linie framugi i sufit.
Bl nieustannie pulsuje mi w gowie, policzku i ebrach. Nie powinnam si rusza, to tylko
pogorszy spraw. Pod gow widz niebiesk kodr z patchworku, krzywi si. wycigajc szyj,
eby zobaczy, skd dochodzi szemranie wody.
Cztery stoi w azience, trzyma rce w umywalce, a krew z jego kostek zabarwia wod na
rowo. Ma mae nacicie w kciku ust, ale poza tym wydaje si nietknity. Ze spokojn min
oglda nacicia, zakrca wod i wyciera donie w rcznik.
Pozostao mi tylko jedno wspomnienie, jak si tutaj dostaam, a nawet i ono jest wycznie
jednym obrazem: czarny atrament kbicy si z boku szyi, kawaek tatuau i agodne koysanie,
ktre mogo znaczy tylko tyle, e Cztery mnie niesie.
Wycza wiato w azience i wyjmuje woreczek lodu z lodwki w rogu pokoju. Kiedy do mnie
idzie, zastanawiam si, czy nie zamkn oczu i nie udawa, e pi, ale wtedy nasze spojrzenia si
spotykaj ju za pno.
Twoje rce chrypi.
Moje rce to nie twoja sprawa odpowiada. Opiera kolano o materac i nachyla si nade mn,
wsuwa mi pod gow woreczek z lodem.
Zanim si odsuwa, sigam, eby dotkn nacicia z boku jego ust, ale powstrzymuj si, kiedy
dociera do mnie, co zamierzam zrobi. Rka pozostaje zawieszona w powietrzu.
Co masz do stracenia? pytam siebie. Lekko dotykam koniuszkami palcw jego ust.
Tris mwi przez moje palce. Nic mi nie jest.
Skd si tam wzie? Rka mi opada.
Wracaem z sali kontrolnej. Usyszaem krzyk.
Co im zrobie?
P godziny temu odstawiem Drew do izby chorych. Peter i Al zwiali. Drew twierdzi, e
prbowali ci tylko nastraszy. A przynajmniej chyba to chcia powiedzie.
Jest w zym stanie?
Bdzie y odpowiada Cztery. I dodaje ironicznie: Nie wiem, w jakim stanie.
To nie w porzdku le yczy ludziom dlatego, e pierwsi mnie skrzywdzili. Ale na myl, e
Drew jest w izbie chorych, przenika mnie rozgrzane do biaoci uczucie triumfu. ciskam Cztery

za rami.
Dobrze mwi. Mj gos brzmi mocno i dziko. Narasta we mnie gniew, zamienia krew w
gorzk wod, wypenia mnie, spala. Chc co poama albo w co uderzy, ale boj si ruszy, wic
zaczynam paka.
Cztery kuca przy ku i patrzy na mnie. Nie widz wspczucia w jego oczach. Byabym
rozczarowana, gdybym je zobaczya. Oswobadza swj nadgarstek i ku memu zaskoczeniu kadzie
do na mojej twarzy, kciukiem gaszcze policzek. Jego palce poruszaj si ostronie.
Mog to zgosi.
Nie. Nie chc, eby myleli, e si przestraszyam.
Kiwa gow. Z roztargnieniem przesuwa kciuk po mojej koci policzkowej, w przd i w ty.
Domylaem si, e tak zdecydujesz.
Mylisz, e to zy pomys, ebym usiada?
Pomog ci.
Cztery chwyta mnie jedn rk za rami, a drug przytrzymuje mi gow, kiedy si podnosz.
Fale ostrego blu przenikaj ciao, ale prbuj go stumi, dusz jk.
Cztery wrcza mi woreczek z lodem.
Moesz pokaza, e ci boli. Tylko ja tutaj jestem.
Gryz si w warg. Mam zy na twarzy, ale adne z nas nie wspomina o nich ani nie przyjmuje
do wiadomoci, e s.
Proponuj, eby od tej chwili zdaa si na pomoc kolegw z transferu mwi.
Wydawao mi si, e to robi. Znowu czuj rk Ala na ustach i szloch podrywa mi ciao do
przodu. Przykadam do do czoa i koysz si powoli w przd i w ty. Ale Al...
Chcia, eby bya ma, cich dziewczynk z Altruizmu tumaczy agodnie Cztery.
Skrzywdzi ci, bo przez twoj si czu si saby. Tylko dlatego.
Przytakuj i staram si mu uwierzy.
Inni nie bd tacy zazdroni, jeli pokaesz, e masz sabe punkty. Nawet jeli ich nie masz.
Mylisz, e powinnam udawa sabo? Unosz brwi.
Tak myl. Odbiera ode mnie woreczek z lodem, jego palce ocieraj si o moje, i sam trzyma
mi go przy gowie. Opuszczam rk, za bardzo mi si zmczya, ebym protestowaa.
Czasem widz go jako po prostu jakiego czowieka, a czasem czuj go w piersi jak gboki bl.
Jutro rano pjdziesz na niadanie i pokaesz napastnikom, e niczego nie zdziaali dodaje.
Ale niech widz tego siniaka na policzku i miej opuszczon gow.
Na myl o tym robi mi si niedobrze.

Chyba nie dam rady odzywam si pustym gosem. Podnosz oczy, eby na niego spojrze.
Musisz.
Nie rozumiesz. Czuj gorco na twarzy. Obmacywali mnie.
Cale ciao mu si spina na moje sowa, rce zaciskaj si na woreczku z lodem.
Obmacywali powtarza, jego ciemne oczy s zimne.
Nie... tak jak mylisz. Chrzkam. Kiedy wypowiadaam tamte sowa, nie wiedziaam, jak
niezrcznie bdzie o tym wspomina. Ale... prawie. Odwracam wzrok.
Milczy, nie rusza si tak dugo, e w kocu ja musz przerwa cisz.
Co jest?
Wolabym tego nie mwi, ale musz. Na razie waniejsze dla ciebie jest bezpieczestwo ni
sprawiedliwo. Jasne?
Proste brwi ma nisko cignite nad powiekami. odek mi si przewraca, troch dlatego, e
wiem, e ma racj, a ja nie chc si z nim zgodzi, a troch dlatego, e chc czego, czego nie
umiem wyrazi; chc si wepchn w przestrze midzy nami, tak eby przestaa istnie.
Kiwam gow.
Ale prosz, kiedy nadarzy ci si okazja... Przyciska mi rk do policzka, chodn i siln, i tak
przechyla mi gow, ebym musiaa na niego popatrze. Oczy mu byszcz. Wygldaj prawie
drapienie. Zniszcz ich.
miej si drcym gosem.
Cztery, jeste nieco przeraajcy.
Wywiadcz mi przysug i nie nazywaj mnie tak.
Wic jak ci nazywa?
W ogle mnie nie nazywaj. Odsuwa rk od mojej twarzy. Na razie.

Rozdzia 23

Tej nocy nie wracam do sypialni. Byoby gupot spa w tym samym pomieszczeniu z ludmi,
ktrzy na mnie napadli, i zrobi to tylko po to, eby pokaza, e jestem odwana. Cztery pi na
pododze, a ja na jego ku, na kodrze. Wdycham zapach poszewki na jego poduszce. Pachnie
detergentem i czym cikim, sodkim, wyranie mskim.
Rytm jego oddechu zwalnia, podnosz si, eby zobaczy, czy pi. Ley na brzuchu z rk pod
gow. Oczy ma zamknite, wargi rozchylone. Po raz pierwszy wyglda na swj mody wiek, a ja
zastanawiam si, kim naprawd jest. Kim jest kiedy nie jest Nieustraszonym, kiedy nie jest
instruktorem, nie jest Cztery, nie jest nikim konkretnym?
Kimkolwiek jest, lubi go. atwiej mi przyzna si sobie do tego teraz, w ciemnoci, po tym
wszystkim, co si wanie stao. Nie jest sodki, agodny ani szczeglnie uprzejmy. Ale mdry i
odwany. I chocia mnie uratowa, traktuje mnie, jakbym bya silna. Wicej nie musz wiedzie.
Patrz, jak minie plecw rozszerzaj mu si i kurcz, a zasypiam.
Budz si i zaraz wszystko mnie boli. Kul si, kiedy siadam. Trzymajc si za ebra,
podchodz do lusterka na cianie naprzeciwko. Z powodu niskiego wzrostu ledwie mog si w
nim przejrze, ale kiedy staj na palcach, widz swoj twarz. Jak mona si byo spodziewa, na
policzku mam ciemnoniebieskiego sica. Odrzuca mnie myl, e w takim stanie zwal si do
jadalni, ale trzymam si polece instruktora. Musz naprawi przyjanie. Potrzebuj przyjani dla
udawanego sabeusza.
Zwizuj wosy w wze z tylu gowy. Otwieraj si drzwi, wchodzi Cztery, trzyma rcznik,
wosy lni mu po prysznicu. Czuj w brzuchu podniecenie na widok linii skry nad paskiem
ukazuje si, kiedy Cztery podnosi rk, eby wysuszy wosy. Zmuszam si, eby przenie wzrok
i spojrze mu w oczy.
Cze. Mj gos brzmi silnie. auj, e tak jest.
Dotyka mojego posiniaczonego policzka samymi opuszkami palcw.
Niele. Jak gowa?
W porzdku. Kami, tpe pulsowanie rozsadza mi czaszk. Przejedam palcami po
wypukoci i bl szczypie mnie w skr pod wosami.
Mogo by gorzej. Mogam pywa w rzece.
Wszystkie minie napinaj mi si, kiedy opuszcza rk na moje ebra, tam gdzie mnie kopnli.
Robi to niedbale, ale ja nie mog si poruszy.
A bok? pyta cicho.

Boli tylko, kiedy oddycham.


Umiecha si.
Niewiele moesz na to poradzi.
Peter pewne urzdziby imprez, gdybym przestaa oddycha.
Hm... Poszedbym, ale tylko pod warunkiem e dawaliby ciasto.
miej si i zaraz krzywi, przyciskam jego rk, eby przytrzymywaa klatk piersiow.
Powoli wyciga do, opuszki jego palcw drapi mnie. Kiedy podnosi rk, czuj bl w piersi. Jak
tylko ta chwila minie, musz zapamita, co stao si tego wieczoru. I chc z nim tutaj zosta.
Kiwa lekko gow i prowadzi mnie do wyjcia.
Pjd pierwszy mwi, kiedy stoimy przed jadalni. Do zobaczenia wkrtce, Tris.
Przechodzi przez drzwi, zostaj sama. Wczoraj powiedzia mi, ebym udawaa, e jestem saba,
ale si myli. Ju teraz jestem saba. Przyciskam si do ciany i opieram czoo o donie. Trudno mi
gboko oddycha, wic oddech mam krtki, pytki. Zaatakowali mnie, ebym poczua si saba.
Mog udawa, e udao im si mnie ochroni, ale nie mog pozwoli, eby tak byo naprawd.
Odpycham si od ciany i bez zastanowienia wchodz do jadalni. Po kilku krokach
przypominam sobie, e mam wyglda, jakbym kulia si ze strachu, wic zwalniam krok,
trzymam si ciany i zwieszam gow. Uriah, ktry siedzi przy stole obok Willa i Christiny.
podnosi rk, eby do mnie zamacha, ale j opuszcza.
Siadam obok Willa.
Ala nie ma w jadalni nie ma go nigdzie.
Uriah wlizguje si na miejsce obok mnie, zostawia do poowy zjedzonego muffina i do poowy
wypit szklank wody na innym stole. Przez sekund cala trjka tylko gapi si na mnie.
Co si stao? pyta Will, ciszajc gos.
Patrz nad jego ramieniem, na st przed nami. Tam siedzi Peter, je grzank i co szepce do
Molly. Zaciskam donie na brzegu blatu. Chc zrobi temu draniowi co zego. Ale jeszcze nie czas
na to.
Drew nie przyszed, czyli nadal jest w izbie chorych. Na t myl ogarnia mnie wredne
zadowolenie.
Peter, Drew... zaczynam cicho. Trzymam si za bok, kiedy sigam po grzank. Boli, kiedy
wycigam rk, wic krzywi si i garbi. I... Przeykam. I Al.
O Boe. Christina szeroko otwiera oczy.
Dobrze si czujesz? pyta Uriah.
Peter zauwaa moje spojrzenie, zmuszam si, eby odwrci wzrok. W ten sposb okazuj, e

si go boj. Czuj gorycz w ustach, ale trudno, Cztery mia racj. Musz zrobi wszystko, co si da,
eby znowu mnie nie zaatakowali.
Oj. nie odpowiadam.
Oczy mnie szczypi, i to nie jest sztuczne, w przeciwiestwie do skrzywionej miny, wzruszani
ramionami.
Teraz wierz w ostrzeenie Tori. Peter. Drew i Al byli gotowi wrzuci mnie do przepaci z
zawici wic dlaczego nie uwierzy, e przywdcy Nieustraszonych popeniaj morderstwa?
Czuj si nieswojo, jakbym nosia cudz skr. Jeli nie zachowam ostronoci, mog umrze. Nie
wolno mi zaufa nawet przywdcom swojej frakcji. Mojej nowej rodzinie.
Ale ty po prostu... Uriah ciga usta. To nie w porzdku, trzech na jedn.
Tak. ale Peterowi obojtne, co jest w porzdku, a co nie. To dlatego przyapa Edwarda we nie
i dgn go w oko. Christina parska i krci gow. Ale eby Al? Na pewno to on, Tris?
Gapi si w talerz, jestem nastpnym Edwardem. Ale w przeciwiestwie do niego, nie
zamierzam zrezygnowa.
Tak. Na pewno.
To musi by rozpacz stwierdza Will. On si zachowa... nie wiem. Jak inny czowiek.
Ledwie zacz si drugi etap.
Szurajc nogami, do sali wchodzi Drew. Rzucam grzank, usta mi si otwieraj.
Powiedzie, e jest posiniaczony, byoby za mato. Twarz ma nabrzmia i purpurow. Rozcit
warg i nacicie biegnce przez brew. Idzie ze wzrokiem wbitym w podog, nie podnosi oczu
nawet, eby popatrze na mnie. Spogldam na drugi koniec sali na instruktora. Umiecha si z
zadowoleniem, auj, e ja nie mog.
Ty to zrobia? syczy Will.
Krc gow.
Nie. Kto... Nie widziaam kto, znalaz mnie, zanim... Przeykam. Na gos to brzmi gorzej,
prawdziwie. Zanim wrzucili mnie do przepaci,
Chcieli ci zabi? mamrocze Christina.
Moliwe. Albo zamierzali zawiesi mnie tam, ebym dyndaa, i tylko mnie nastraszy.
Unosz rami. Zadziaao.
A moe by spuci im omot? Christina si umiecha. Zdaje si, e ju kto prbowa.
Nie. Z tym blem dadz sobie rad odpowiada Uriah. Musimy wyprze ich z rankingw.
To zniszczy ich przyszo. Na zawsze.
Cztery podnosi si i staje midzy stoami. Rozmowy nagle cichn.

Transfery. Dzisiaj robimy co innego informuje. Chodcie za mn.


Wstajemy, Uriah marszczy czoo.
Uwaaj na siebie mwi do mnie.
Nie martw si, obronimy j zapewnia Will.
Cztery prowadzi nas z jadalni na cieki, ktre biegn wok Jamy. Will jest po mojej lewej,
Christina po prawej.
Nigdy ci nie przeprosiam odzywa si cicho Christina. Za to, e wziam flag, ktra ci si
naleaa. Nie mam pojcia, co si ze mn dziao.
Nie wiem, czy to mdre przebaczy jej, przebaczy im wszystkim po tym, co mi powiedzieli,
kiedy wczoraj wywieszono rankingi. Ale matka powiedziaaby, e ludzie nie s doskonali i
powinnam by pobaliwa. A Cztery mwi, ebym polegaa na przyjacioach.
Nie wiem, na kim mam polega najbardziej, bo nie wiem, kto jest moim prawdziwym
przyjacielem. Uriah i Marlene, ktrzy s po mojej stronie, kiedy wydaj si silna, czy Christina i
Will, ktrzy zawsze mnie chroni, kiedy wydaj si saba?
Spoglda na mnie swoimi wielkimi brzowymi oczami. Kiwam gow. Po prostu zapomnijmy.
Nadal chc si gniewa, ale musz sobie odpuci gniew.
Wspinamy si wyej ni kiedykolwiek, a Will blednie na twarzy, kiedy spoglda w d. Lubi
wysoko, wic chwytam go za rami, jakbym potrzebowaa jego pomocy, ale naprawd to ja jemu
pomagam. Umiecha si do mnie z wdzicznoci.
Cztery odwraca si i cofa kilka krokw po wskiej ciece bez balustrady. Jak dobrze zna to
miejsce?
Spoglda na Drew, ktry wlecze si na kocu grupy.
Przyspiesz, Drew!
To okrutny art, ale trudno mi zwalczy umiech. To znaczy do chwili, kiedy jego wzrok
przenosi si na moje rami obejmujce Willa i cala rado ganie w oczach. Jego mina wywouje we
mnie dreszcze. Czyby zazdrosny?
Zbliamy si coraz bardziej do szklanego sufitu i po raz pierwszy od wielu dni widz soce.
Cztery wchodzi po metalowych schodkach prowadzcych do dziury w suficie. Schodki trzeszcz
mi pod nogami, spogldam na Jam i przepa.
Po szkle, ktre teraz jest podog, a nie sufitem, przechodzimy do cylindrycznego wntrza o
szklanych cianach.
Okoliczne budynki s na wp zrujnowane i wygldaj na opuszczone. Pewnie dlatego
wczeniej nigdy nie udawao mi si zobaczy terenw Nieustraszonych. Sektor Altruizmu jest

daleko std.
Nieustraszeni krc si po szklanym pomieszczeniu, rozmawiaj w grupkach. Z boku dwch
Nieustraszonych walczy na kije, miej si, gdy ktremu nie uda si uderzenie i trafia w
powietrze. Nade mn w poprzek rozcigaj si dwie liny, jedna nad drug, oddalone o p metra.
Prawdopodobnie maj co wsplnego ze miaymi wyczynami kaskaderskimi, z ktrych syn
Nieustraszeni.
Cztery wyprowadza nas drugimi drzwiami. Za nimi jest kolejne, wilgotne pomieszczenie, po
cianach pokrytych graffiti biegn nieosonite rury. Pokj jest owietlony staromodnymi
wietlwkami z plastikowymi koszami musz by stare.
To jest symulacja zwana krajobrazem strachu wyjania Cztery, ktremu oczy byszcz w
bladym wietle. Ze wzgldu na nas zosta wyczony, wic teraz jest tu inaczej, ni bdzie
nastpnym razem, kiedy go zobaczycie. Za nim na betonowej cianie wypisano sprayem,
ozdobnymi literami: Nieustraszony. Podczas symulacji zbieralimy dane o waszych
najgorszych koszmarach. Do krajobrazu strachu wprowadzono te dane. Przedstawi wam seri
wirtualnych przeszkd. Niektre z nich to bd koszmary przeyte przez was podczas symulacji.
Niektre mog by nowe. Rnica polega na tym, e w krajobrazie strachu wiecie, e to symulacja,
wic nie pomiesza wam si w gowach, kiedy bdziecie przez to przechodzili.
To znaczy, e kady w krajobrazie strachu bdzie jak Nieustraszony. Nie wiem, czy to dobrze,
bo nie zostan wykryta, czy le, bo zabraknie mi tej przewagi.
Liczba koszmarw w krajobrazie zaley od liczby koszmarw, ktre w was siedz tumaczy
dalej Cztery.
Ile koszmarw bdzie we mnie? Znowu myl o spotkaniu z wronami i dr, cho jest ciepo.
Wspominaem wam ju, e trzeci etap nowicjatu koncentruje si na przygotowaniach
mentalnych.
Pamitam, kiedy to mwi. Pierwszego dnia, zaraz po tym, jak przystawi Peterowi pistolet do
gowy. auj, e nie pocign za spust.
Tak jest, poniewa wymagamy panowania zarwno nad umysem, jak i nad ciaem, czenia
zdolnoci fizycznych, ktrych nauczylicie si podczas etapu pierwszego, z mistrzostwem
emocjonalnym, ktre zdobywalicie w drugim etapie. eby mie jasn gow. Jedna ze
wietlwek mruga, zapala si i ganie. Cztery przestaje przyglda si tumowi nowicjuszy i
skupia wzrok na mnie. W przyszym tygodniu przejdziecie jak najszybciej przez krajobraz
strachu w obecnoci komisji przywdcw Nieustraszonych. To bdzie wasz ostatni test okrelajcy
ranking dla etapu trzeciego. Tak jak etap drugi nowicjatu jest waniejszy od pierwszego, etap

trzeci jest najwaniejszy ze wszystkich. Zrozumiano?


Wszyscy kiwamy gowami. Nawet Drew, chocia pewnie to go boli.
Jeli dobrze mi pjdzie ostateczny sprawdzian, mam niez szans znale si w grnej
dziesitce i niez szans, eby zosta czonkiem. Sta si Nieustraszon. Na sam myl o tym
odczuwam tak ulg, e robi mi si sabo.
Kad przeszkod moecie pokona na jeden lub dwa sposoby. Albo wpadniecie na to, jak si
uspokoi, i symulacja zarejestruje normalny, rwny puls, albo stawicie czoo swojemu
koszmarowi, co moe zmusi symulacj do ustpienia. Na przykad koszmar tonicia pokonacie,
zanurzajc si gbiej. Wzrusza ramionami. Wic proponuj, ebycie wykorzystali
nadchodzcy tydzie, przemyleli wasze koszmary i opracowali strategie, jak je przezwyciy.
Ale to nie w porzdku odzywa si Peter. Co jeli jeden ma tylko siedem koszmarw, a
drugi dwadziecia? To nie jego wina.
Cztery patrzy na niego przez kilka sekund i wybucha miechem.
Naprawd chcesz ze mn porozmawia o tym, co nie jest w porzdku? Rzesza nowicjuszy
rozstpuje si, kiedy Cztery idzie do Petera, zakada rce na piersi i mwi grobowym gosem:
Rozumiem twj niepokj, Peter. Wydarzenia ostatniego wieczoru jasno dowiody, e ndzny
tchrz z ciebie.
Peter patrzy na niego z kamienn twarz.
Wic teraz wszyscy wiemy dodaje cicho Cztery e boisz si maej, chudej dziewczynki z
Altruizmu. Wygina usta w umiech.
Will mnie obejmuje. Christina trzsie si z hamowanego miechu. Ja gdzie w sobie, te
znajduj umiech.
Kiedy wracamy po poudniu do sypialni, Al ju tam jest.
Will staje za mn i trzyma mnie za ramiona lekko, jakby chcia przypomnie, e tam jest.
Christina podchodzi bliej mnie.
Al ma sice pod oczami i twarz opuchnit od paczu. Czuj bolesne ukucie w brzuchu, kiedy
na niego patrz. Nie mog si poruszy. Zapach trawy cytrynowej i szawii, kiedy taki przyjemny,
teraz wykrca mi nos.
Tris zaczyna Al amicym si gosem. Moemy porozmawia?
artujesz? cedz przez zby, a Will ciska mi rami. Nigdy wicej do mnie nie podchod.
Nie zrobi ci krzywdy. Nigdy nie zamierzaem... Al zakrywa twarz obiema domi. Po
prostu chciaem przeprosi. Bardzo ci przepraszam. Ja nie... Nie wiem. co ze mn nie tak. Ja...
bagam, nie gniewaj si, bagam...

Siga rk w moj stron, jakby pragn mnie dotkn, twarz ma mokr od ez.
Gdzie, w moim wntrzu, jest litociwa, wybaczajca osoba. Gdzie tam jest dziewczyna, ktra
prbuje zrozumie, przez co przechodz inni, ktra akceptuje, e ludzie robi ze rzeczy i e
rozpacz prowadzi ich w mroczniejsze miejsca, ni sobie kiedykolwiek wyobraali. Przysigam, e
ta dziewczyna istnieje, e wspczuje okazujcemu skruch chopcu, ktrego widz przed sob.
Ale gdybym j zobaczya, nie poznaabym jej.
Trzymaj si ode mnie z daleka ostrzegam cicho. Ciao mam sztywne i chodne, nie jestem
za, nie jestem uraona, jestem niczym. Jeszcze bardziej ciszam gos. Nigdy wicej si do mnie
nie zbliaj. Nasze oczy si spotykaj. Jego s ciemne i szkliste. Moje s nicoci. Jeli
podejdziesz, przysigam, e ci zabij. Ty tchrzu.

Rozdzia 24

Tris.
ni mi si, e matka woa mnie po imieniu. Przyzywa rk, a ja przechodz przez kuchni, eby
stan obok niej. Pokazuje garnek na piecu, podnosz przykrywk, eby zajrze do rodka. Patrzy
na mnie paciorkowate oko wrony, jej pira przycinite s do bokw garnka, tuste ciao
pokrywaj bbelki gotujcej si wody. Obiad, mwi matka.
Tris sysz znowu. Otwieram oczy. Obok mojego ka stoi Christina, po jej policzkach pyn
zabarwione makijaem zy.
To Al szepcze. Chod.
Paru nowicjuszy nie pi. Przyjacika chwyta mnie za rk i wyciga z sypialni. Biegn boso po
kamiennej pododze, mruganiem spdzajc sen z oczu, rce i nogi nadal mam ociae od snu.
Stao si co strasznego. Czuj to z kadym uderzeniem serca. To Al.Biegniemy przez poziom
Jamy, Christina si zatrzymuje. Wok skalnej pki zebra si tum, ale wszyscy stoj o kilkanacie
centymetrw jeden od drugiego, wic starcza miejsca dla mnie, eby za Christin przecisn si do
przodu obok wysokiego mczyzny w rednim wieku.
Dwch facetw obok wystpu podciga co na linach. Obaj stkaj z wysiku, przechylaj si do
tyu, liny lizgaj si po balustradzie, wtedy znw nachylaj si i cign dalej. Nad pk pojawia
si wielki ciemny ksztat. Podbiega kilku Nieustraszonych, eby pomc tamtym go przerzuci.
Ksztat z omotem uderza o podog jamy. Blade rami, nabrzmiae od wody, opada na kamienie.
Zwoki. Christina przywiera do mnie. Wciska mi gow w rami i szlocha, ale ja nie mog
odwrci wzroku. Kilku mczyzn przewraca ciao, gowa opada na bok.
Oczy s otwarte i puste. Ciemne. Oczy lalki. Nos ma wysoki uk, wski mostek, okrgy czubek.
Wargi s niebieskie. Twarz jakby nieludzka, p trup, a p zwierz. Puca mi pon; kolejny
oddech grzechocze, kiedy wcigam powietrze. Al.
Jeden z nowicjuszy odzywa si kto za mn. Co si stao?
To, co dzieje si co rok odpowiada kto inny. Rzuci si z pki.
Daj sobie spokj z t makabr. To mg by wypadek.
Znaleli go porodku przepaci. Mylisz, e potkn si o sznurowado i... hopsa, po prostu
polecia pi metrw do przodu.
Christina coraz mocniej ciska mi rk. Powinnam powiedzie, eby mnie pucia; zaczyna
bole. Kto klka przy gowie Ala i zamyka mu powieki. Moe robi tak, eby chopak wyglda na
picego? Gupio. Dlaczego ludzie chc udawa, e mier to sen? Nie jest snem. Nie jest snem.

Co we mnie si zaamuje. Pier mam cinit, dusz si, nie mog oddycha. Opadam na
ziemi, pocigajc za sob Christin. Kamienie pod kolanami s chropawe. Co sysz,
wspomnienie dwiku. Szloch Ala, jego pacz po nocy. Powinnam wiedzie. Nadal nie mog
oddycha. Przyciskam obie donie do piersi, koysz si w przd i w ty, eby zmniejszy napicie
w klatce.
Mrugam i widz czubek gowy Ala, jak ten niesie mnie na plecach do jadalni. Czuj stukot jego
krokw. Jest wielki, ciepy i niezgrabny. Nie by. To jest mier przejcie od jest do by.
Mam wiszczcy oddech. Kto przynis wielki, czarny worek, eby woy do niego zwoki.
Zgaduj, e bdzie za may. W gardle rodzi mi si miech, wylatuje ustami, spity i bulgoczcy. Al
jest za duy na worek na zwoki; co za tragedia. Zduszam miech, zatykajc sobie usta, brzmi
raczej jak jk. Wyrywam rk i wstaj, zostawiam Christin. Uciekam.

We. Tori wrcza mi parujcy kubek pachncy mit. Trzymam go oburcz, parzy mi palce.
Tori siedzi naprzeciwko mnie. Jeli chodzi o pogrzeby, Nieustraszeni nie trac czasu. Tori mwi,
e stwierdzaj mier natychmiast po fakcie. Salon tatuau jest pusty, ale Jama roi si od ludzi,
gwnie pijanych. Nie wiem. dlaczego to mnie dziwi.
W domu pogrzeb to ponura okoliczno. Wszyscy si zbieraj, eby wesprze rodzin
zmarego, nie ma miechu, krzyku, artw. I Altruici nie pij alkoholu, wic wszyscy s trzewi.
To oczywiste, e pogrzeby tutaj wygldaj zupenie inaczej.
Wypij to zachca Tori. Lepiej si poczujesz. Gwarantuj.
Herbata to chyba nie jest rozwizanie odpowiadam powoli, ale mimo to upijam yk.
Ogrzewa mi usta i przeyk, cieka do brzucha. Nie zdawaam sobie, jak bardzo byo mi zimno,
dopki nie przestao mi by zimno.
Powiedziaam lepiej, a nie dobrze. Umiecha si do mnie, ale kciki jej oczu nie zwaj
si jak zazwyczaj. Nie sdz, eby dobrze mogo si zdarzy przez duszy czas.
Przygryzam warg.
Ile... Z trudem szukam waciwego sowa. Ile mino, zanim si otrzsna po tym, jak
twj brat...
Nie wiem. Krci gow. Bywaj dni, kiedy czuj, e do tej pory nie jest ze mn w
porzdku. Bywaj dni. kiedy czuj si wietnie. Jestem nawet szczliwa. Ale par lat mino,
zanim przestaam myle o zemcie.
Dlaczego przestaa?
Jej spojrzenie robi si puste, patrzy na cian za mn. Przez par sekund stuka palcami o nog.

Nie to, e przestaam odzywa si wreszcie. Ja raczej... czekam na okazj. Wyrywa si z


zamylenia i patrzy na zegarek. Czas i.
Reszt herbaty wylewam do zlewu. Kiedy odstawiam kubek, zdaj sobie spraw, e si trzs.
Niedobrze. Rce dr mi zazwyczaj tu przed paczem, a nie mog rozrycze si przed
wszystkimi.
Wychodz za Tori z salonu tatuau, id ciek na poziom Jamy. Ludzie, ktrzy wczeniej tu si
krcili, zebrali si przy pce, w powietrzu mocno czu alkohol. Kobieta przede mn gwatownie
zgina si w prawo, traci rwnowag. zaczyna chichota, kiedy wpada na mczyzn obok. Tori
chwyta mnie za rami i odciga stamtd.
Znajduj Uriaha i Christin stoj midzy innymi nowicjuszami. Christina ma opuchnite oczy.
Uriah trzyma srebrn flaszk. Podaje mi j. Krc gow.
Niespodzianka, niespodzianka mwi Molly zza moich plecw. Trca Petera okciem. Jak
ju si jest Sztywniaczk, to na zawsze.
Powinnam j zignorowa. Jej zdanie nie powinno mie dla mnie znaczenia.
Czytaam dzisiaj interesujcy artyku cignie, nachylajc si bliej do mojego ucha. Co o
twoim tacie prawdziwym powodzie, dla ktrego opucia swoj frakcj.
Samoobrona nie jest najwaniejsz ze spraw, ktre mani w gowie. Ale najatwiej wprowadzi j
w ycie.
Obracam si i moja pi trafia w szczk Molly. Kostki piek mnie od uderzenia. Nie
pamitam, kiedy postanowiam j rbn. Nie pamitam, kiedy zacisnam palce.
Molly rzuca si na mnie z wycignitymi rkami, ale nie doskakuje zbyt blisko. Will apie j za
konierz i cignie do tyu. Patrzy to na mnie, to na ni.
Przestacie. Obie.
Jaka cz mnie auje, e powstrzyma Molly. Walka byaby mi odmian, szczeglnie teraz,
kiedy Erie wchodzi na pudo obok balustrady Staj przodem do niego, krzyuj ramiona, eby
zachowa spokj. Ciekawe, co powie.
Za naszej pamici nikt nie popeni samobjstwa w Altruizmie, ale stosunek frakcji do tej
sprawy jest jasny: samobjstwo to akt egoizmu. Kto naprawd bezinteresowny nie myli o sobie
tak czsto, eby pragn mierci. Nikt nie powie tego na gos, ale kady tak pomyli.
Cisza, wszyscy! krzyczy Erie. Kto bije w co, co dwiczy jak gong, i wrzaski stopniowo
ustaj, chocia gwar nie. Dzikuj. Jak wiecie, zebralimy si tutaj dlatego, e Albert, nowicjusz,
ostatniej nocy skoczy w przepa.
Gwar te ustaje, sycha tylko szum wody w przepaci.

Nie wiemy dlaczego i atwo opakiwa t strat dzi wieczr. Ale nie wybieramy sobie
atwego ycia, kiedy stajemy si Nieustraszonymi. A prawda jest taka... Erie si umiecha.
Gdybym go nie znaa, pomylaabym, e to prawdziwy umiech. Prawda jest taka, e Albert
odkrywa teraz nieznane miejsca. Skoczy w porywisty nurt, eby si dosta w nowe rejony. Komu
spord nas starczy odwagi, eby zanurzy si w ciemno, nie wiedzc, co ona kryje? Albert nie
by jeszcze jednym z naszych czonkw, ale moemy by pewni, e by jednym z naszych
najdzielniejszych ludzi!
W rodku tumu podnosz si krzyki. Nieustraszeni wiwatuj na rn nut, wysok, nisk,
jasn i gbok. Ich ryk wydaje si parodi ryku wody. Christina bierze flaszk od Uriaha i pije.
Will otacza j ramionami i przyciga do siebie. Gosy wypeniaj moje uszy.
Dzi go uczcimy, a zapamitamy na zawsze! drze si Erie. Kto podaje mu ciemn butelk,
Erie j podnosi. Za Alberta Odwanego!
Za Alberta! wtruje tum. Wszdzie wok mnie unosz si ramiona i Nieustraszeni
skanduj: Albert! Albert! Albert! powtarzaj to dziesitki razy, a jego imi nie brzmi ju jak
imi. Brzmi jak pierwotny wrzask jakiej pradawnej rasy.
Odwracam si od barierki. Duej ju tego nie wytrzymuj.
Nie wiem, dokd id. Chyba donikd, byle dalej. Krocz ciemnym korytarzem. Na kocu jest
fontanna z wod do picia, skpana w niebieskim blasku wiata padajcego z gry.
Krc gow. Odwany? Odwany przyznaby si do saboci i odszed z Nieustraszonych, bez
wzgldu na to, ile najadby si wstydu. Duma, oto co zabio Ala. A to wada, ktr nosi w sercu
kady Nieustraszony. Ja te.
Tris.
Cae moje ciao przenika wstrzs, odwracam si. Cztery stoi za mn w krgu wiata. Niebieski
blask nadaje mu niesamowity wygld, zaczernia oczodoy i rzuca cienie na koci policzkowe.
Co tu robisz? pytam. Nie egnasz zmarego? Mwi to tak, jakbym musiaa wyplu
sowa, ktre mi nie smakuj.
A ty nie? Robi krok w moj stron, znowu widz jego oczy. W tym wietle wygldaj na
czarne.
Nie mog poegna zmarego, skoro ty tego nie robisz. Czuj ukucie winy i krc gow.
Nie chciaam tego powiedzie.
Ach. Sdzc po jego spojrzeniu, nie wierzy mi. Nie mam mu tego za ze.
To mieszne... Czuj gorco na policzkach. Chopak rzuca si ze skalnej pki, a Erie
nazywa to odwag? Erie, ktry prbowa ci zmusi, eby celowa noami w gow Ala?

podchodzi mi do garda. Faszywe umiechy Erica, sztuczne sowa, wypaczone ideay... niedobrze
mi si od tego robi. Nie by odwany! By przygnbiony, by tchrzem omal mnie nie zabi! Czy
to takie rzeczy si tutaj szanuje?
A co ty si ich czepiasz? Chcesz ich potpi? Al i tak nie yje. Nie syszy tego, ju za pno.
Nie chodzi o Ala wyrzucam z siebie. Chodzi tych wszystkich, ktrzy si przygldaj!
Ktrzy rzucenie si w przepa uwaaj za realny wybr. Bo niby dlaczego tego nie zrobi, jeli
potem nazw ci bohaterem? Dlaczego nie. Skoro kady zapamita twoje imi? To jest... Nie
mog... Krc gow. Twarz mi ponie, serce wali, prbuj si opanowa, ale nie daj rady. To
nigdy by si nie zdarzyo w Altruizmie! prawie krzycz. Nic z tych rzeczy! Nigdy. To miejsce
wypaczyo go i zniszczyo i nie obchodzi mnie, e teraz znw nazw mnie Sztywniaczk, nie
obchodzi mnie, nie obchodzi!
Cztery przenosi wzrok na cian nad fontann.
Ostronie, Tris ostrzega, nie spuszczajc z oczu ciany.
To wszystko, co moesz powiedzie? cigam brwi i patrz na niego. e powinnam by
ostrona? Tak?
Nie jeste lepsza od tych z Prawoci, wiesz? Chwyta mnie za rami i odciga od fontanny. To
mnie boli, ale jestem za saba, eby si wyrwa. Twarz ma tak blisko, e widz kilka piegw na
jego nosie.
Nie powtrz tego, wic suchaj uwanie. Kadzie mi rce na barkach, jego palce przyciskaj
mnie. Czuj si maa. Obserwuj ci. Wanie ciebie.
Puszczaj.
Jego palce odskakuj ode mnie, prostuje si. Kiedy mnie nie dotyka, cz ciaru spada mi z
serca. Boj si jego zmiennych nastrojw. Pokazuj, e jest w nim co niestabilnego, a w
niestabilnoci kryje si niebezpieczestwo.
Ciebie te obserwuj? pytam tak cicho, e nie usyszaby, gdyby nie sta blisko.
Nie odpowiada.
Cigle prbuj ci pomc mwi po chwili. Ale ty na to nie pozwalasz.
Och, oczywicie. Ta twoja pomoc prycham. Dgasz mnie noem w ucho, szydzisz ze mnie,
wrzeszczysz bardziej ni na innych, to na pewno pomaga.
Szydz? Chodzi ci o to, e rzucaem noami? Nie szydziem z ciebie. Przypominaem ci, e
jeli zawiedziesz, kto inny zajmie twoje miejsce.
Chwytam si doni za kark i myl o incydencie z noami. Za kadym razem, kiedy co mwi,
przypomina mi, e jeli si poddam, Al zajmie moje miejsce przed tarcz.

Dlaczego?
Bo jeste z Altruizmu, a dla was szczytem odwagi jest cakowicie bezinteresowne dziaanie.
Teraz rozumiem. Nie przekonywa mnie, ebym zrezygnowaa. Informowa, dlaczego nie mog
tego zrobi bo musz chroni Ala. Ta myl jest teraz bolesna.
Chroni Ala. Przyjaciela. Napastnika.
Nie mog nienawidzi Ala tak bardzo, jak bym chciaa.
Nie mog mu te przebaczy.
Na twoim miejscu lepiej bym udawa, e impuls bezinteresownoci zanika mwi Cztery
bo jeli odkryj to niewaciwi ludzie... C, le si to dla ciebie skoczy.
Dlaczego? Dlaczego tak si troszcz o moje intencje?
Bo tylko o nie si troszcz. Prbuj sprawi, eby mylaa, e interesuje ich, co robisz, ale nie
o to im chodzi. Nie chc, eby dziaaa w pewien sposb. Chc, eby mylaa w pewien sposb.
Tak, eby atwo byo ci zrozumie. eby nie stanowia dla nich zagroenia. Przyciska rk do
ciany obok mojej gowy i nachyla si w jej stron. Koszul ma tak opit, e widz jego obojczyk
malekie wgbienie midzy miniem naramiennym a bicepsem.
auj, e nie jestem wysza. Gdybym bya wysoka, moja szczupa budowa ciaa byaby
okrelana jako gibka, a nie dziecica, i moe nie widziaby we mnie siostrzyczki, ktra potrzebuje
ochrony.
Nie chc, eby widzia we mnie siostrzyczk.
Nie rozumiem, co ich obchodzi, o czym myl, dopki postpuj tak, jak tego ode mnie
wymagaj.
Postpujesz tak, jak by chcieli, ale co si stanie, jeli twj zaprogramowany na altruizm mzg
powie ci, eby robia co innego, co, czego oni sobie nie ycz?
Nie musz na to odpowiada, nawet nie wiem, czy nie myli si co do mnie. Jestem
zaprogramowana jak Altruistka czy jak Nieustraszona?
Moe odpowied brzmi, e ani tak, ani tak. Moe jestem zaprogramowana jak Niezgodna.
A co, jeli ja nie chc, eby mi pomaga? Pomylae o tym kiedy? pytam. Wiesz, e mam
do siy. Sama sobie poradz.
Krci gow.
Sdzisz, e w pierwszym odruchu lec ci z pomoc. Bo jeste ma dziewczynk albo
Sztywniaczk. Ale si mylisz. Zblia twarz do mojej twarzy i apie mnie palcami za podbrdek.
Jego rk czu metalem. Kiedy ostatnio trzyma pistolet albo n? Skra mrowi mnie w miejscu
dotyku, jakby przewodzi! elektryczno. Mj pierwszy odruch to doprowadzi ci do kresu

wytrzymaoci tylko po to, eby zobaczy, jak mocno bd musia nacisn. ciska palce przy
sowie kresu. Ciao mi teje, kiedy sysz ten jego ton, skrcam si jak spryna, zapominam o
oddychaniu, podnosi ciemne oczy, patrzy na mnie i dodaje: Ale opieram si temu.
Dlaczego... Przeykam z trudem. Dlaczego to twj pierwszy odruch?
Nie zamykasz si, kiedy czujesz strach, budzisz si. Widziaem. To fascynujce. Puszcza
mnie, ale si nie odsuwa. Jego rka muska moj szczk po szyj. Czasem, po prostu... chciabym
zobaczy to raz jeszcze. Chciabym zobaczy, jak si budzisz.
Kad mu rce na pasie. Nie pamitam, jak si na to zdecydowaam. Ale te nie jestem w stanie
si odsun. Przycigam si do jego piersi, obejmuj go ramionami. Palcami muskam minie
grzbietu.
Po chwili dotyka mojego karku, przyciska mnie bardziej gadzi drug rk po wosach. Znowu
czuj si maa, ale tym razem nie boj si tego. Zamykam powieki. Ju si go nie boj.
Powinnam paka? pytam gosem tumionym przez jego koszul. Czy co ze mn nie tak?
Symulacje rozstroiy Ala tak bardzo, e si ju nie pozbiera. To dlaczego nie mnie? Dlaczego
nie jestem jak on dlaczego ta myl tak mnie niepokoi, jakbym sama chwiaa si na skalnym
wystpie?
Mylisz, e wiem cokolwiek o zach? mwi cicho.
Nie spodziewam si, e Cztery mnie uspokoi, a on nawet tego nie prbuje, ale lepiej si czuj,
stojc tutaj, ni kiedy staam midzy ludmi, ktrzy s moimi przyjacimi, moj frakcj.
Przyciskam czoo do jego ramienia.
Jak mylisz, czy gdybym mu przebaczya, yby teraz?
Nie wiem. Przykada rk do mojego policzka, a ja wtulam w ni twarz, oczy mam
zamknite.
Czuj, jakby to bya moja wina.
To nie twoja wina. Dotyka czoem mojego czoa.
Ale powinnam... powinnam mu przebaczy.
Moe. Moe my wszyscy powinnimy wicej zrobi. Ale teraz niech poczucie winy
przypomina nam, eby nastpnym razem lepiej si postara.
Marszcz brwi i si odsuwam. To jest postawa, ktrej ucz czonkowie Altruizmu wina jako
narzdzie, a nie jako bro przeciwko sobie. To proste powtrzenie jednego z wykadw mojego
ojca na naszych cotygodniowych spotkaniach.
Cztery, z jakiej ty pochodzisz frakcji?
To nie ma znaczenia. Wzrok ma opuszczony. Teraz jestem tutaj. Warto, eby i ty o tym

pamitaa.
Spoglda na mnie niepewnie i przytyka wargi do mojego czoa, dokadnie midzy brwiami.
Zamykam oczy. Nie rozumiem tego, czymkolwiek to jest. Ale nie chc tego zniszczy, wic nic nie
mwi. Nie rusza si; po prostu stoi z ustami przycinitymi do mojej skry, a ja stoj z rkami na
jego pasie. Dugo.

Rozdzia 25

Stoj z Willem i Christin przy balustradzie nad przepaci, jest pno w nocy, wikszo
Nieustraszonych posza spa. Oba ramiona mnie piek od igy. P godziny temu wszyscy
zrobilimy sobie nowe tatuae.
W salonie bya tylko Tori, wic czuam si bezpiecznie, dziergajc sobie na prawym ramieniu
symbol Altruizmu dwie rce z domi do gry, jakby kogo podtrzymyway obwiedzione koem.
Wiem, e to ryzykowne, szczeglnie po tym wszystkim, co si stao. Ale ten symbol jest czci
mojej tosamoci, i to wane dla mnie, eby go nosi na skrze.
Wchodz na jeden z poziomych prtw barierki i przyciskam biodra do kraty, eby utrzyma
rwnowag. Tutaj sta Al. Patrz w przepa, w czarn wod, na postrzpione skay. Fala uderza w
cian i tryska w gr, omywajc mi twarz mgiek. Czy si ba? A moe by tak zdeterminowany,
eby skoczy, e poszo mu atwo?
Christina podaje mi stos papierw.
To egzemplarz kadego artykuu, ktry Erudyci opublikowali przez ostatnie p roku. Jak
wrzuc je do przepaci, nie pozbd si ich na zawsze, ale moe lepiej si poczuj.
Patrz na pierwszy. Jest na nim zdjcie Jeanine, przedstawicielki Erudytw. Jej ostre, ale adne
oczy odpowiadaj mi spojrzeniem.
Spotkae j kiedy? pytam Willa.
Christina zwija pierwszy artyku w kulk i wrzuca do wody.
Jeanine? Raz odpowiada Will. Bierze nastpn kartk i drze j na strzpy
Kawaki papieru unosz si na wodzie. Will robi to inaczej ni Christina, bez zoliwoci.
Odnosz wraenie, e uczestniczy w tym tylko po to, eby mi udowodni, e nie zgadza si z
praktykami swojej dawnej frakcji. Nie jest jasne, czy wierzy w to, co mwi, a ja nie mam odwagi
zapyta.
Zanim zostaa przywdc, pracowaa z moj siostr. Prboway uzyska duej dziaajce
serum do symulacji cignie. Jeanine jest taka mdra, e widzisz to, zanim si odezwie. Jak...
chodzcy, mwicy komputer.
Co... Rzucam jedn stronic za balustrad, zaciskam usta. Wystarczy po prostu zapyta.
Co sdzisz o tym, co ma do powiedzenia?
Wzrusza ramionami.
Bo ja wiem? Moe to dobry pomys, eby wicej ni jedna frakcja kontrolowaa rzd. A moe
byoby fajnie, gdybymy dostawali wicej samochodw i... wieych owocw, i...

Przecie wiesz, e nie ma tajnych magazynw, gdzie trzymany jest ten cay towar, prawda?
pytam, a twarz robi mi si gorca.
Pewnie. Po prostu myl, e wygoda i dobrobyt to nie s priorytety dla Altruizmu, a moe
byoby inaczej, gdyby inne frakcje te bray udzia w podejmowaniu decyzji.
Bo da samochd chopcu od Erudytw to waniejsze, ni da jedzenie bezfrakcyjnym
wybucham.
Hej, spokj! Christina pociera palcami rami Willa. To beztroska sesja symbolicznego
niszczenia dokumentw, a nie debata polityczna.
ykam sowa, ktre ju miaam na kocu jzyka, i patrz na stos papierw w swoim rku. Will i
Christina ostatnio czsto przypadkiem si dotykaj. Zauwayam.
Czyby? Ale przez t ca gadanin o twoim tacie podejmuje Will chyba zaczynam jej
nienawidzi. Nie wyobraani sobie, eby z opowiadania takich obrzydliwych rzeczy wyszo co
dobrego.
Ja sobie wyobraam. Jeli Jeanine przekona ludzi, e mj ojciec i inni przywdcy Altruizmu s
skorumpowani koszmarni, wesprze j kada rewolucja, ktr sama wywoa, o ile naprawd to
planuje. Ale nie chc si znowu sprzecza, wic tylko kiwam gow i wrzucam reszt kartek do
przepaci. Koyszcym ruchem wreszcie opadaj na wod. Zostan odfiltrowane przy cianie i
usunite.
Czas do ka oznajmia z umiechem Christina. Gotowi do powrotu? Chtnie woyabym
Peterowi rk do miski z ciep wod, eby dzi w nocy si posika.
Odwracam si. Co mi migno po prawej stronie Jamy. Jaka posta wspina si do szklanego
sufitu, a sdzc po pynnych ruchach, po tym, jak stopy ledwie muskaj ziemi, domylam si, e
to Cztery.
wietny pomys, ale musz o czym pogada z instruktorem. Pokazuj cie wchodzcy po
ciece.
Oczy Christiny podaj za moj rk.
Na pewno chcesz obija si tu sama po nocy?
Nie sama. Z Cztery. Gryz si w warg.
Christina patrzy na Willa, on patrzy na ni. adne z nich mnie nie sucha.
W porzdku mwi z dystansem Christina. Hm. wic spotkamy si pniej.
Id w stron sypial, Christina czochra wosy Willa, a ten trca j w ebra. Patrz na nich przez
sekund. Mam wraenie, jakbym bya wiadkiem pocztku czego, ale nie jestem pewna, co to
bdzie.

Biegn do cieki po prawej stronie i zaczynam wchodzi. Staram si porusza jak najciszej.
W przeciwiestwie do Christiny nie jest mi trudno oszukiwa. Nie chc rozmawia z Cztery
przynajmniej dopki nie przekonam si, dokd idzie pno w nocy, w szklanym budynku nad
nami.
Biegn po cichu, brakuje mi oddechu, kiedy docieram do schodw i staj po jednej stronie
szklanego pokoju. Cztery jest po drugiej stronie. Przez okna widz wiata miasta, pon, ale
wygasaj, kiedy patrz. O pnocy powinny by wyczone.
Cztery staje przed drzwiami do krajobrazu strachu. W jednej rce trzyma czarne pudeko, w
drugiej strzykawk.
Skoro ju tu jeste odzywa si, nie odwracajc moesz wej ze mn.
Przygryzam warg.
Do twojego krajobrazu strachu?
Tak.
Podchodz.
Mog to zrobi?
Serum podczy ci do programu, ale to program decyduje, przez czyj krajobraz przejdziesz.
W tej chwili jest nastawione na przeniesienie nas do mojego.
Pozwolisz mi to zobaczy?
A jak mylisz, po co wchodz? pyta cicho. Nie podnosi oczu. Chc ci pokaza par rzeczy.
Podnosi strzykawk i nachyla mi gow, eby mie lepszy dostp do szyi. Czuj ostry bl, kiedy
wbija ig, ale ju do tego przywykam. Kiedy skoczy, podaje mi czarne pudeko. Jest w nim inna
strzykawka.
Ja jeszcze nigdy... Bior od niego pudeko. Nie chc zrobi mu krzywdy.
W to miejsce. Dotyka szyi paznokciem.
Staj na palcach i wbijam ig troch roztrzsion rk. Nawet nie mrugn.
Przez cay czas na mnie patrzy i kiedy kocz, odkada obie strzykawki do pudeka i stawia je
przy drzwiach. Wiedzia, e pjd za nim na gr. Wiedzia albo mia nadziej. Tak czy inaczej
dobrze si stao.
Wyciga do mnie rk, wkadam swoj w jego do. Palce ma zimne i szorstkie. Myl, e jest
co, o czym powinnam powiedzie, ale zbyt oszoomiona nie mog wydoby z siebie sowa. Woln
rk otwiera drzwi, ruszam za nim w ciemno. Jestem ju przyzwyczajona do wchodzenia do
mrocznych pomieszcze bez wahania. Wyrwnuj oddech mocno trzymam Cztery za rk.
Zobaczymy, czy zgadniesz, dlaczego nazywaj mnie Cztery mwi.

Drzwi zamykaj si za nami z lekkim trzaskiem, robi si zupenie ciemno. W korytarzu jest
zimno; czuj kad czstk powietrza wdychan do puc. Przybliam si do niego, ramieniem
dotykam jego ramienia.
Jak naprawd masz na imi?
Zobaczymy, czy i to zgadniesz.
Wciga nas symulacja. Posadzka, na ktrej stoj, nie jest ju betonowa. Trzeszczy jak metal.
wiato dochodzi z kadej strony, wok nas roztacza si miasto, szklane budynki, luki torw
kolejowych. Jestemy wysoko ponad tym wszystkim. Od dawna nie widziaam bkitnego nieba,
wic kiedy otwiera si nade mn, czuj, jak oddech winie mi w pucach. Efekt mnie oszaamia.
Zaczyna wia. Przy silnych podmuchach musz si oprze o Cztery, eby usta. Puszcza moj
do i otacza mnie ramieniem. Z pocztku myl, e chce mnie chroni ale nie, ma problem z
oddychaniem, jestem mu potrzebna, eby si uspokoi. Zmusza si, eby nie zaciska zbw
oddycha przez otwarte usta.
Wysoko jest pikna dla mnie, ale skoro si pojawiaa, dla niego to koszmar.
Mamy zeskoczy, zgadza si? przekrzykuj wiatr.
Kiwa gow.
Na trzy, okay?
Kolejne kiwnicie.
Raz... dwa... trzy! Pocigam go za sob, kiedy zaczynam szybko biec.
Po pierwszym kroku reszta jest atwa. Oboje skaczemy z krawdzi dachu. Spadamy szybko jak
dwa kamienie, powietrze stawia nam opr, ziemia ronie pod nami. Potem scena niknie, stoj na
pododze, na czworakach, umiecham si. Uwielbiaam ten pd w dniu, kiedy wybraam
Nieustraszonych, uwielbiam go i teraz.
Cztery ciko dyszy i przyciska rce do piersi.
Podnosz si i pomagam mu wsta.
Co dalej?
To...
Co twardego uderza mnie w plecy. Wpadam na niego, wal go gow w obojczyk. Po mojej
lewej i prawej ukazuj si ciany. Przestrze si zawa, teraz Cztery musi przycisn ramiona do
klatki, eby si zmieci. Na otaczajce nas ciany z trzaskiem wali si sufit. Cztery przykuca, jczy.
Miejsca jest akurat tyle, eby si zmieci, ale ani troch wicej.
Jestemy zamknici mwi.
Wydaje gardowy odgos. Przechylam gow i lekko odsuwam, eby mc na niego popatrze.

W ciemnoci ledwie widz jego twarz. Brakuje powietrza, trudno oddycha. Krzywi si, jakby go
bolao.
Hej mamrocz. Jest w porzdku. Tutaj...
Kad jego rce na swoje ciao, eby zrobio si wicej miejsca. Przywiera do moich plecw,
twarz trzyma obok mojej twarzy, nadal si garbi. Ma ciepe ciao, ale ja czuj tylko jego koci i
minie, ktre je oplataj; nie ustpuj. ar oblewa mi policzki. Czy bdzie mg powiedzie, e
cigle mam budow dziecka?
Po raz pierwszy ciesz si, e jestem taka maa. miej si. Jeli bd artowa, to moe go
uspokoj. I sama si rozerw.
Mhm mruczy, gos ma spity.
Moemy si std wydosta. atwiej sprosta koszmarowi, jeli stawi mu si czoo. Nie
czekam na odpowied. Powiniene teraz jeszcze bardziej zmniejszy t przestrze. Im bdzie
gorzej, tym lepiej. Zgadza si?
Tak. Kolejne, nerwowe swko.
Dobra. Musimy ukucn. Gotowy?
ciskam go w pasie, eby pocign go ze sob. Czuj jego twarde ebra pod doni i sysz, jak
drewniane deski ocieraj si o siebie ze zgrzytem, kiedy opadaj wraz z nami. Zdaj sobie spraw,
e si nie zmiecimy, zachowujc przestrze midzy nami, wic odwracam si i zwijam w kbek,
przywieram plecami do jego piersi. Jedno kolano ma ugite przy mojej gowie, a drugie
podwinite pode mn tak, e siadam na jego kostce. Jestemy pltanin koczyn. Sysz przy uchu
chrapliwy oddech.
Ach wzdycha ochryple. Tak jest gorzej. To cakowicie...
C. Obejmij mnie.
Posusznie obejmuje mnie w pasie. Umiecham si do ciany. Nie ciesz si z tej sytuacji. Nie,
ani troch, nie.
Symulacja mierzy twoj reakcj na strach. Powtarzam tylko to, co sam nam mwi, ale
przypominanie moe mu pomc. Wic jeli uspokoisz ttno, przejdziesz do nastpnego etapu.
Pamitasz? Wic sprbuj zapomnie, e tu jestemy.
Tak? Kiedy mwi, jego wargi poruszaj si obok mojego ucha, gorco zaczyna we mnie
kry. Takie to atwe, h?
Wiesz, wikszo chopakw byaby zadowolona, e wpadli w puapk tak blisko
dziewczyny. Podnosz oczy.
Tris, ale nie ci, ktrzy maj klaustrofobi! Teraz sycha rozpacz w jego gosie.

Ju dobrze, dobrze. Kad do na grzbiecie jego doni i przenosz na swoj pier, dokadnie
tam, gdzie serce. Wczuj si w rytm mojego serca. apiesz go?
Tak.
Czujesz, jaki jest rwny?
Jest szybki.
Tak, hm, to nie ma nic wsplnego z tym pudem. Krzywi si, ledwie kocz to mwi.
Wanie do czego si przyznaam. Oby nie zrozumia. Za kadym razem, jak usyszysz mj
oddech, te oddychaj. Skup si na tym.
Jasne.
Oddycham gboko, jego klatka unosi si i opada wraz z moj.
Moe powiesz, skd wzi si ten koszmar odzywam si po kilku sekundach agodnym
tonem. Moe rozmowa na ten temat pomoe nam... jako.
Nie wiem dlaczego, ale to chyba dobry pomys. Hm... okay. Znowu oddycha razem ze mn.
Ten pochodzi z mojego wspaniaego dziecistwa. Dziecice kary. Maa szafa na pitrze.
Zaciskam usta. Pamitam, jak mnie karano kazano i do mojego pokoju bez kolacji,
odbierano to czy tamto, solidnie rugano. Nigdy nie byam zamykana w szafie. Okruciestwo
piecze; a mnie piersi bol, gdy o nim myl. Nie wiem, co powiedzie, wic nadal udaj
beztrosk.
Moja matka trzymaa w szafie nasze zimowe paszcze.
Ja nie... Z trudem chwyta powietrze. Naprawd, nie chc ju o tym rozmawia.
W porzdku. No to... ja bd mwi. Zapytaj mnie o co. Okay. mieje mi si do ucha, jego
gos dry Tris, dlaczego tak szybko bije ci serce?
Kul si.
Hm, ja... Szukam wymwki, eby ani sowem nie wspomnie o jego ramionach opasujcych
moj tali. Prawie ci nie znam. Za sabo ci znam. Prawie ci nie znam i jestem wcinita z
tob do puda, Cztery, co o tym sdzisz?
Gdybymy znaleli si w twoim krajobrazie strachu, ja te bym tam by?
Nie boj si ciebie.
Jasne, e nie. Ale nie o to mi chodzi.
Znowu si mieje, a wtedy ciany rozchodz si z trzaskiem i padaj. Jestemy w krgu wiata.
Czwrka wzdycha i zdejmuje ze mnie rce. Gramol si na nogi i otrzepuj, chocia nie ma na
mnie brudu, a przynajmniej go nie widz. Wycieram donie w dinsy. Zimno mi w plecy, kiedy tak
nagle si odsun.

Stoi przede mn. Umiecha si, a mnie niezbyt si podoba wyraz jego oczu.
Moliwe, e wyrzucili ci z Prawoci, bo jeste cholern kamczuch mwi.
Wydaje mi si, e mj test przynalenoci wykluczy to cakowicie.
Krci gow.
Test przynalenoci niczego ci nie powie.
Mru oczy.
O. naprawd? A czy to nie przez swj test skoczye u Nieustraszonych?
Podniecenie kry we mnie jak krew w yach, napdzane nadziej, e usysz, e on te jest
Niezgodny jak ja, e razem moemy doj do tego, co to znaczy.
Waciwie to nie odpowiada. Ja...
Oglda si za siebie i milknie. Kilka metrw dalej stoi kobieta i celuje do nas z pistoletu. Nie
rusza si, rysy twarzy ma pospolite gdybymy teraz wyszli, pewnie bym jej nie zapamitaa. Po
mojej prawej pojawia si stolik. Ley na nim pistolet i jedna kula. Dlaczego ta kobieta nie strzela do
nas?Aha. Ten koszmar nie jest zwizany z zagroeniem ycia Cztery. Ma co wsplnego z
pistoletem na stole.
Musisz j zabi szepcz.
Za kadym razem.
Ona nie jest prawdziwa.
Ale taka si wydaje. Przygryza warg. To wyglda, jakby dziao si w rzeczywistoci.
Jeli byaby prawdziwa, ju by ci zabia.
W porzdku. Kiwa gow. Ja tylko... ja to zrobi. To tutaj nie... nie jest takie ze. Nie ma w
tym tyle paniki.
Nie ma tyle paniki, ale znacznie wicej strachu. Widz to w jego oczach, kiedy bierze pistolet,
otwiera komor, jakby to robi tysice razy moe i robi. Wsuwa kul do komory, wystawia
pistolet i trzyma go oburcz przed sob. Przymyka jedno oko i wolno wdycha powietrze.
Przy wydechu strzela, a gowa kobiety opada gwatownie do tylu. Widz czerwony bysk i
odwracam wzrok. Sysz, jak ciao wali si na podog.
Cztery rzuca z hukiem bro. Patrzymy na lece zwoki. Mia racj, kiedy mwi, e to wyglda
tak prawdziwie. Nie bd mieszna. Chwytam go za rami.
No, dalej. Idziemy. Ruszaj si.
Kiedy pocigam go drugi raz, otrzsa si z zamroczenia i idzie za mn. Przechodzimy obok
stou, ciao kobiety znika. Zostaje tylko w pamici, mojej i jego. Jak by to byo, gdybym
przechodzc przez krajobraz strachu, za kadym razem musiaa kogo zabi? Moe si dowiem.

Ale co mnie zastanawia: to miay by najgorsze koszmary Cztery. Ale chocia wpad w panik
w pudle i na dachu, zabi kobiet bez wikszych problemw. Najwyraniej symulacja wychwytuje
wszelkie koszmary, ktre moe w nim znale, a nie znajduje ich wiele.
Znowu si zaczyna mamrocze cicho Cztery.
Przed nami pojawia si ciemna posta, peznie po obrbie wiata, czeka, a zrobimy kolejny
krok. Kto to? Kto nawiedza koszmary Cztery?
Czowiek, ktry si wyania, jest wysoki i szczupy, wosy ma przycite tu przy skrze. Rce
trzyma za plecami. Nosi szare ubranie Altruizmu.
Marcus szepcz.
To jest ta cz, w ktrej poznajesz moje imi wyjania Cztery roztrzsionym gosem.
Czy on... Przenosz wzrok z Marcusa, ktry niespiesznie zblia si do nas, na instruktora,
ktry powoli si cofa. Wszystko zaczyna by jasne. Marcus mia syna, ktry przyczy si do
Nieustraszonych. A syn mia na imi... Tobias.
Marcus pokazuje nam swoje rce. Wok jednej doni okrcony jest pas. Wolno odwija go z
palcw.
To dla twojego dobra mwi, a echo powtarza to dwanacie razy.
Dwunastu Marcusw cinie si do krgu wiata, wszyscy trzymaj ten sam pas, wszyscy maj
te same twarze bez wyrazu.
Kiedy Marcusowie mrugaj, ich oczy zamieniaj si w puste czarne dziury. Pasy pezn po
pododze, ktra teraz jest pokryta biaymi kafelkami. Przechodz mnie dreszcze. Erudyci oskarali
Marcusa o okruciestwo. Przynajmniej raz mieli racj.
Patrz na Cztery, Tobiasa: jakby skamienia. Przygarbi si. Wyglda, jakby postarza si o wiele
lat; wyglda, jakby odmodnia o wiele lat. Pierwszy Marcus podrywa rk, kiedy przygotowuje
si do ciosu, pas miga mu nad ramieniem. Tobias kurczy si, odsuwa, podnosi rce, eby chroni
twarz.
Rzucam si przed niego i pas trzepie mnie w przegub, owija si dokoa niego. Gorcy bl
przebiega mnie a do okcia. Zgrzytam zbami i cign z caych si. Marcus puszcza, wic odwijam
pas i bior go za sprzczk.
Robi zamach tak szybko, jak tylko potrafi, staw barkowy piecze mnie od nagego ruchu, pas
uderza przeciwnika w rami. Marcus ryczy i rzuca si na mnie z wycignitymi rkami, z
paznokciami, ktre wygldaj jak szpony. Tobias odpycha mnie za siebie, tak e staje midzy mn
a Marcusem. Wyglda na to, e jest zy, a nie wystraszony.
Wszyscy Marcusowie znikaj. wiato si zapala, ukazujc dugie wskie pomieszczenie z

pokruszonymi, ceglanymi cianami i betonow posadzk.


To jest to? pytam. To s twoje najgorsze koszmary? Przecie masz tylko cztery... milkn.
Tylko cztery koszmary Aha spogldam za siebie na niego dlatego nazywaj ci...
Cichn, kiedy widz jego min. Patrzy szeroko otwartymi oczami i wyglda niemal bezradnie
w tym owietlonym pomieszczeniu. Usta ma rozchylone. Gdyby nie to, e jestemy wanie tutaj,
powiedziaabym, e to wyraz podziwu. Ale nie rozumiem, dlaczego gapi si na mnie z podziwem.
Bierze mnie pod rami, kciukiem naciska mikkie miejsce nad przedramieniem i przyciga
mnie do siebie. Skra nadgarstka, chocia blada jak reszta ciaa, nadal mnie piecze, jakby pas by
prawdziwy. Jego usta powoli przesuwaj si po moim policzku, potem rce zaciskaj si na moich
ramionach i przytula twarz do mojej szyi, czuj jego oddech na obojczyku.
Przez sekund stoj sztywno, potem zarzucam na niego ramiona i wzdycham.
Hej mwi agodnie przeszlimy przez to.
Podnosi gow, przesuwa palcami po moich wosach i zakada mi je za ucho. Patrzymy na
siebie w milczeniu. Z roztargnieniem bawi si lokiem moich wosw.
Ty mnie przez to przeprowadzia mamrocze w kocu.
Hm. Mam sucho w gardle. Prbuj nie zwraca uwagi na nerwowe naelektryzowanie, ktre
pojawia si we mnie za kadym razem, kiedy Cztery mnie dotyka. To bya atwa odwaga. Nie
moje koszmary.
Opuszczam rce i od niechcenia wycieram donie o dinsy z nadziej, e tego nie zauway.
Jeli zauway, nie powiedzia tego. Splata palce z moimi palcami.
Chodmy mwi. Jest jeszcze co, co chc ci pokaza.

Rozdzia 26

Rka w rk idziemy w stron Jamy. Ostronie kontroluj nacisk swojej doni. Raz mam
wraenie, e nie ciskam dosy mocno, a raz, e ciskam za mocno. Nigdy nie kapowaam,
dlaczego ludzie maj ochot trzyma si za rce, kiedy chodz razem, ale nagle on przesuwa palec
po mojej doni, a ja dr i zaczynam cakowicie rozumie.
Wic... Trzymam si ostatniej logicznej myli, ktr pamitam. Cztery koszmary.
Cztery koszmary wtedy, cztery koszmary teraz. Kiwa gow. Nie zmieniy si, wic cigle
tam chodz, ale... nadal nie zrobiem postpw.
Nie mona by nieustraszonym, pamitasz? Bo cigle zaley ci na rnych rzeczach. Na
twoim yciu.
Wiem.
Poruszamy si skrajem Jamy, wsk ciek, ktra prowadzi na dno przepaci. Wczeniej jej nie
zauwayam nie wida jej na tle skalnej ciany. Ale Tobias zna j chyba dobrze.
Nie chc zniszczy chwili, ale musz wiedzie o jego tecie przynalenoci. Musz wiedzie, czy
jest Niezgodny.
Miae mi powiedzie o wynikach swojego testu przypominam.
Aha. Woln rk drapie si po karku. Czy to ma znaczenie?
Tak.
Ale ty jeste wymagajca. Umiecha si.
Docieramy do koca cieki i stajemy na dnie przepaci, gdzie skay tworz niestabilne
podoe, wystajce pod ostrymi ktami z pdzcej wody. Prowadzi mnie w gr i w d, przez
mae dziury i kanciaste grzbiety. Buty przywieraj mi do chropawej skay. Podeszwy zostawiaj
lady.
Znajduje z boku wzgldnie plaski gaz, gdzie prd nie jest rwcy, i siada. Stopy koysz mu si
nad brzegiem. Siadam obok niego. Chyba czuje si tu komfortowo, kilkanacie centymetrw nad
niebezpieczn wod.
Puszcza moj rk. Patrz na postrzpiony brzeg kamienia.
Widzisz, o tym nie opowiadam ludziom, nawet przyjacioom odzywa si.
Zaplatam i zaciskam palce. To doskonae miejsce, gdzie moe mi powiedzie, e nie jest
Niezgodny, o ile to prawda. Musia otrzyma wyniki Nieustraszonego. Ryk przepaci daje
pewno, e nikt nas nie podsucha. Nie wiem, dlaczego ta myl tak mi dziaa na nerwy.
Mj wynik by spodziewany odzywa si. Altruizm.

Och. Co we mnie si kurczy. Myliam si co do niego.


Zaoyam, e skoro nie jest Niezgodny, musia uzyska wynik Nieustraszonego. Teoretycznie
mnie te przypisano do Altruizmu w systemie. Czy z nim byo podobnie? A jeli tak, to dlaczego
mwi mi prawd?
Ale wybrae Nieustraszonych?
Z koniecznoci.
Dlaczego odszede?
Odwraca ode mnie wzrok, patrzy w przestrze przed sob, jakby w powietrzu szuka
odpowiedzi. Nie musi mwi. Nadal czuj wspomnienie piekcego pasa na nadgarstku.
Uciekae od ojca. Dlatego nie chcesz zosta przywdc Nieustraszonych? Bo jak by nim by,
pewnie musiaby znowu si z nim zobaczy?
Unosi rami.
Tak. i jeszcze jedno. Zawsze uwaaem, e nie bardzo pasuj do Nieustraszonych. W kadym
razie takich, jakimi s dzisiaj.
Ale ty jeste... niesamowity. Przerywam i odchrzkuj. To znaczy, wedug standardw
Nieustraszonych. Cztery koszmary to niespotykane. Jak to moliwe, e tu nie pasujesz?
Wzrusza ramionami. Zdaje si, e jego talent i pozycja wrd Nieustraszonych s mu obojtne,
a tego spodziewaabym si po Altruizmie. Nie wiem, co o tym sdzi.
Mam teori, e bezinteresowno i odwaga nie tak bardzo si rni odzywa si po chwili.
Cae ycie ucz czowieka, eby zapomnia o sobie, wic w niebezpieczestwie to jest
najwaniejsze. Rwnie dobrze mgbym nalee do Altruizmu.
Nagle poczuam si ciko. Cae ycie powici na trening? To nie dla mnie. Ja nadal uznaj
przede wszystkim instynkt samozachowawczy. No tak.
Opuciam Altruizm, bo nie byam wystarczajco bezinteresowna, chobym nie wiem jak
prbowaa.
To niezupenie prawda. Umiecha si do mnie. Ta dziewczyna, ktra pozwolia, eby
rzuca w ni noami, chciaa oszczdzi strachu przyjacielowi. A kto uderzy mojego ojca pasem,
eby mnie chroni? Ta bezinteresowna dziewczyna. Czy to ty?
Wicej o mnie wie ni ja sama. I chocia to niemoliwe, eby co do mnie czu, jeli zaoy, e
nie jestem... moe nie. Marszcz brwi.
Bardzo uwanie mi si przygldae, prawda?
Lubi obserwowa ludzi,
Moe wyrzucili ci z Prawoci, Cztery, bo straszny z ciebie kamca.

Kadzie rk na kamieniu obok siebie, jego palce le obok moich. Spogldam w d, na nasze
donie. On ma dugie i wskie. Stworzone do precyzyjnych, wprawnych ruchw. Nie donie
Nieustraszonego, ktre powinny by grube i twarde, gotowe do amania przedmiotw. Doskonale.
Przysuwa twarz do mojej twarzy, skupia wzrok na podbrdku, ustach, nosie.
Obserwowaem ci, bo ci lubi. Powiedzia to otwarcie, dzielnie, a jego oczy zajrzay w
moje. I nie mw do mnie Cztery, okay? Mio znowu sysze wasne imi.
Tak po prostu wreszcie wyzna swoje uczucia, a ja nie wiem, jak zareagowa. Na policzkach
mam wypieki.
Ale ty jeste dwa lata starszy ode mnie... Tobias. To wszystko, co mog powiedzie.
Tak, ta wyjca dwuletnia przepa jest naprawd nie do przebycia, co? Umiecha si do
mnie.
Nie zamierzam by zbyt skromna mwi. To najzwyczajniej do mnie nie trafia, jestem
modsza. Nie jestem pikna. Ja...
Wybucha miechem, ktry jakby dochodzi z gbi jego osoby, i dotyka mojej skroni ustami.
Nie udawaj. Ledwo dysz. Wiesz, e to prawda. Nie jestem brzydka, ale na pewno te nie
pikna.
Doskonale. Daleko ci do piknoci. I co? Cauje mnie w policzek. Podobasz mi si. Jeste
cholernie bystra. Odwana. I chocia dowiedziaa si o Marcusie... Gos mu agodnieje. Nie
patrzysz na mnie tak, jakbym by skopanym szczeniakiem albo czym tam.
Hm... Bo na takiego nie wygldasz.
Przez sekund jego czarne oczy wpatruj si w moje oczy, nic nie mwi. Potem dotyka mojej
twarzy muska wargami moje wargi. Rzeka ryczy, czuj mgiek na kostkach. Cztery umiecha si i
przyciska usta do moich ust.
Z pocztku jestem spita, niepewna siebie, wic kiedy si odsuwa, myl, e zrobiam co le
albo kiepsko. Ale on bierze moj twarz w donie, czuj jego silne palce na skrze, i znowu mnie
cauje, tym razem mocniej, z wikszym przekonaniem. Otaczam go ramieniem, przesuwam rk
po jego szyi i krtkich wosach.
Przez kilka minut caujemy si, gboko w przepaci, otoczeni przeraajcym hukiem wody. A
kiedy razem wstajemy, zdaj sobie spraw, e gdybymy oboje dokonali innych wyborw,
mogoby si to skoczy tak samo, robilibymy te same rzeczy, w bezpieczniejszym miejscu, w
szarych ubraniach, a nie w czarnych.

Rozdzia 27

Budz si oszoomiona i lekka. Ile razy zdmuchnabym umiech z twarzy, zaraz wraca. W
kocu przestaj z nim walczy. Rozpuszczam wosy i zamiast uniformu z lunych koszulek
wkadam te z wyciciem na ramionach, odsaniajce moje tatuae.
Co jest z tob dzisiaj? pyta Christina po drodze na niadanie. Oczy nadal ma opuchnite od
snu, a jej potargane wosy tworz kosmat aureol wok twarzy.
Och, wiesz... Soce wieci. Ptaszki wierkaj.
Unosi brew, jakby chciaa mi przypomnie, e jestemy w podziemnym tunelu.
Daj spokj, niech dziewczyna nie traci dobrego nastroju wtrca si Will. Moe to ostatni
raz.
Trzepi go po ramieniu i szybko id do jadalni. Serce mi wali, bo wiem, e w cigu p godziny
zobacz Tobiasa. Siadam na swoim miejscu obok Uriaha, z Willem i Christin naprzeciwko nas.
Miejsce po mojej lewej jest puste. Zastanawiam si, czy Tobias tam usidzie; czy bdzie si do mnie
umiecha podczas niadania; czy bdzie patrzy potajemnie, ukradkiem, tak jak sobie wyobraam,
e patrz na niego.
Chwytam grzank z talerza na rodku stou i zaczynam smarowa j masem z troch
przesadnym entuzjazmem. Wiem, e zachowuj si jak wariatka, ale nie mog si powstrzyma.
To byoby tak, jakbym przestaa oddycha.
Wtedy wchodzi on. Wosy ma krtsze, teraz wygldaj na ciemniejsze, prawie czarne.
Zaczynam rozumie, e to je Altruistw. Umiecham si i podnosz rk, eby do niego
pomacha, ale on siada obok Zekego i nawet nie patrzy w moj stron, wic rami mi opada.
Gapi si na grzank. Teraz atwo si nie umiecha.
Co nie tak? pyta Uriah z ustami penymi jedzenia.
Krc gow i odgryzam kawaek. Czego ja si spodziewaam? Tylko to, e si pocaowalimy,
nie oznacza, e cokolwiek si zmieni. Moe mu si odwidziao i ju mnie nie lubi. Moe myli, e
pocaunek to bya pomyka.
Dzisiaj jest dzie krajobrazu strachu przypomina Will. Mylicie, e zobaczymy wasne
krajobrazy strachu?
Nie. Uriah krci gow. Przechodzisz przez jeden z krajobrazw instruktora. Brat mi
mwi.
Wiesz, to nie w porzdku, e wy wszyscy dostajecie poufne informacje, a my nie. Will
patrzy ze zoci na Uriaha.

A ty akurat by nie skorzysta z przewagi, gdyby j mia odpala Uriah.


Christina ich ignoruje.
Mam nadziej, e to krajobraz Cztery.
Dlaczego? W moim pytaniu jest zbyt wiele niedowierzania. Gryz si lekko w warg, auj,
e nie mog cofn sw.
Wyglda na to, e kto ma hutawk nastrojw. Christina unosi oczy. Jakby nie chciaa
wiedzie, jakie s jego koszmary. Taki z niego twardziel, a pewnie boi si ludzika z pianki
lazowej, sonecznych porankw albo czego tam. Kompensuje sobie poczucie niszoci.
Krc gow.
To nie on.
Skd wiesz?
Tylko przewiduj.
Pamitam Marcusa w krajobrazie strachu. Tobias nie pozwoliby, eby wszyscy to zobaczyli.
Spogldam na niego. Na sekund przenosi na mnie wzrok. Patrzy zimno. Potem si odwraca.

Lauren, instruktorka nowicjuszy od Nieustraszonych, stoi z rkami na biodrach przed


pomieszczeniem krajobrazu strachu.
Dwa lata temu mwi baam si pajkw, uduszenia, cian, ktre powoli si przysuwaj i
ciskaj czowieka, wyrzucenia z Nieustraszonych, krwawienia nie do zatamowania, przejechania
przez pocig, mierci ojca, publicznego upokorzenia i porwania przez mczyzn bez twarzy.
Wszyscy patrz na ni obojtnie.
Wikszo z was bdzie miaa jakie dziesi do pitnastu koszmarw.
To taka przecitna, jaka jest najmniejsza liczba, ktr kto uzyska? pyta Lynn.
W ostatnich latach... cztery odpowiada Lauren.
Nie patrzyam na Tobiasa, odkd bylimy w jadalni, ale nie mog si powstrzyma i zerkam na
niego teraz. Oczy ma utkwione w pododze. Wiedziaam, e cztery to niska liczba, wystarczajca,
eby zasuy na pseudonim, ale nie przypuszczaam, e to mniej ni poowa przecitnej.
Patrz ze zoci na swoje stopy. Jest wyjtkowy. A teraz nawet nie chce na mnie spojrze.
Dzisiaj si nie dowiecie, ile ich macie wyjania Lauren. Symulacja jest ustawiona na mj
krajobraz strachu, wic przeyjecie moje koszmary, a nie swoje.
Posyam Christinie znaczce spojrzenie. Miaam racj; nie przejdziemy przez krajobraz Cztery.
Na uytek tego wiczenia kade z was stawi czoo jednemu mojemu koszmarowi, eby
zrozumie, jak dziaa ta symulacja.

Lauren wskazuje nas na chybi trafi i przydziela do koszmaru. Staam z tyu. wic bd jedn z
ostatnich. Mnie daa porwanie.
Poniewa podczas oczekiwania nie jestem podczona do komputera, nie mog obserwowa
symulacji, tylko reakcje na nie. To doskonay sposb, eby oderwa si od myli o Tobiasie
zaciskam pici, widzc, jak Will otrzepuje si z pajkw, ktrych nie widz, a Uriah przyciska
rce do niewidzialnych dla mnie cian, i umiecham si, kiedy Peter czerwieni si podczas tego, co
go spotyka w ramach publicznego upokorzenia. Teraz moja kolej.
Przeszkoda nie bdzie atwa, ale umiem manipulowa kad symulacj, nie tylko t, i ju
przeszam przez krajobraz Tobiasa, wic nie boj si, kiedy Lauren wbija mi ig w szyj.
Sceneria zmienia si i zaczyna si porwanie. Podoe robi si trawiaste, czyje rce zaciskaj si
na moich ramionach i ustach. Jest za ciemno, ebym cokolwiek widziaa.
Stoj obok przepaci. Sysz ryk wody. Krzycz w do, ktra przykrywa mi usta, i miotam si,
eby si oswobodzi, ale ramiona nie puszczaj; porywacze s za silni. Przez gow przemyka mi
obraz, jak spadam w ciemno, t sam wizj dwigam ze sob podczas moich koszmarw. Znowu
krzycz; wrzeszcz, a zaczyna mnie bole gardo, i wyciskam z oczu gorce zy.
Wiedziaam, e po mnie wrc, wiedziaam, e znowu sprbuj. Jeden raz nie wystarczy.
Znowu si wydzieram nie woam o pomoc, bo nikt mi nie pomoe, po prostu tak si robi, kiedy
jest si bliskim mierci i nie mona tego powstrzyma.
Stop nakazuje surowy gos.
Rce znikaj, zapala si wiato. Stoj na betonie w sali krajobrazu strachu. Trzs si, opadam
na kolana, przyciskam rce do twarzy. Wanie mi si nie udao. Straciam poczucie logiki,
straciam poczucie sensu. Koszmar Lauren przeksztaci si w mj koszmar.
I wszyscy to widzieli. Tobias to widzia.
Sysz kroki. Idzie do mnie, podciga mnie na nogi.
Co to, do diaba, miao by, Sztywniaczko?
Ja... Mj oddech zamienia si w czkawk. Ja nie...
Zbierz si do kupy! To jest aosne.
Co we mnie pka. Przestaj paka. Gorco przenika mi ciao, wypiera ze mnie sabo, wal go
tak mocno, e kostki doni piek mnie od uderzenia. Patrzy na mnie, krwawy rumieniec rozjania
mu policzek, odpowiadam spojrzeniem.
Zamknij si cedz przez zby. Wyrywam rami z jego ucisku i wychodz.

Rozdzia 28

Ciasno otulam si kurtk. Dawno ju nie byam na zewntrz. Blade soce pada mi na twarz,
widz, jak para mojego oddechu zbiera si w powietrzu.
Przynajmniej jedno udao mi si osign: przekonaam Petera i jego przyjaci, e nie jestem
ju dla nich zagroeniem. Musz tylko dopilnowa, eby jutro, kiedy pjd przez wasny krajobraz
strachu, udowodni im, e si myl. Wczoraj poraka wydawaa si niemoliwa. Dzisiaj nie jestem
pewna.
Przeczesuj wosy rkoma. Ch do paczu mina. Zaplatam wosy i wi je gumow opask
z nadgarstka. Czuj si bardziej sob. Tylko tego potrzebuj: pamita, kim jestem. A jestem kim,
kto nie pozwoli, eby powstrzymay go tak nieistotne rzeczy jak jacy dranie i przeycia bliskie
mierci.
miej si, krc gow. Naprawd?
Sysz gwizd pocigu. Tory okraj ptl tereny Nieustraszonych i prowadz dalej, ni siga
wzrok. Gdzie si zaczynaj? Gdzie kocz? Jaki jest wiat tam dalej? Id w ich kierunku.
Chc wrci do domu, ale nie mog. Erie ostrzeg nas: ebymy w Dniu Wizyt nie wygldali na
zbyt

przywizanych

do

rodzicw,

wic

odwiedzenie

domu

byoby

zdrad

wobec

Nieustraszonych, a ja nie mog sobie na to pozwoli. Ale Erie nie mwi, eby nie odwiedza ludzi
z frakcji innych ni te, z ktrych pochodzimy, a matka prosia przecie, ebym posza do Caleba.
Wiem. e nie wolno mi wyj bez nadzoru, ale nie mog si powstrzyma. Id coraz szybciej,
wreszcie biegn. Macham ramionami, pdz obok ostatniego wagonu, w kocu api za uchwyt i
wcigam si do rodka. Krzywi si, bo bl przenika mi cae ciao.
Kiedy ju jestem w wagonie, kad si na plecach przy drzwiach i patrz, jak tereny
Nieustraszonych znikaj w tyle. Nie chc wraca, ale rezygnacja, doczenie do bezfrakcyjnych
byoby najodwaniejsz rzecz w moim yciu, a dzisiaj czuj si jak tchrz.
Owiewa mnie powietrze, wista midzy palcami. Wystawiam rk za wagon, czuj napr
wiatru. Nie pojad do domu, ale za to znajd jego cz. Caleb zajmuje miejsce w kadym
wspomnieniu z mojego dziecistwa; jest fragmentem moich fundamentw.
Pocig zwalnia w centrum miasta, siadam, eby zobaczy, jak mae budynki s zastpowane
przez te due. Erudyci mieszkaj w wielkim kamiennym gmachu nad bagnem. Trzymam si
uchwytu i wychylam, eby widzie, dokd prowadz tory. Schodz do poziomu ulicy, a zaraz
potem skrcaj w lewo. Wdycham zapach wilgotnych chodnikw i oparw znad bagna.
Pocig schodzi niej i zwalnia, skacz. Nogi dr mi od uderzenia w ziemi, przebiegam kilka

krokw, eby odzyska rwnowag. Id rodkiem ulicy na poudnie, w stron bagna. Pustka
rozciga si jak okiem sign, brzowa rwnina zderza si z horyzontem.
Skrcam w lewo. Budynek Erudytw wylania si nade mn, ciemny i obcy. Jak ja tu znajd
Caleba?
Erudyci prowadz archiwa; to ley w ich naturze. Musz mie dokumenty nowicjuszy.
Niektrzy maj dostp do kartotek; trzeba ich po prostu znale. Przygldam si budynkom. Na
logik ten rodkowy powinien by najwaniejszy. Nic nie stoi na przeszkodzie, eby zacz od
niego.
Wszdzie krc si czonkowie frakcji. Wewntrzne normy nakazuj Erudytom ubiera si w
przynajmniej jedn niebiesk rzecz, poniewa niebieski sprawia, e ciao wydziela substancje
chemiczne, a spokojny umys to jasny umys. Ten kolor stal si take oznak ich frakcji. Teraz
wydaje mi si nieznonie jaskrawy. Przyzwyczaiam si do sabego owietlenia i ciemnych ubra.
Chc

przelizn

si

przez

tum.

unikajc

rozpychania

si

okciami,

pomrukujc

przepraszam, tak jak zawsze robi, ale teraz nie ma takiej potrzeby. Od kiedy doczyam do
Nieustraszonych, staam si zauwaalna. Tum rozstpuje si przede mn, oczy podaj za mn.
cigam gumow przepask z wosw i rozpuszczam warkocz przed wejciem przez drzwi
frontowe.
Stoj tu za progiem i zadzieram gow. Pomieszczenie jest ogromne, ciche, pachnie
zakurzonymi kartami. Wykadana drewnianymi panelami podoga trzeszczy pode mn. Po obu
stronach pod cianami stoj regay na ksiki, ale to chyba dekoracja, bo na stoach porodku
pomieszczenia s komputery, a nikt nie czyta. Gapi si w ekrany wytonym wzrokiem,
skoncentrowani.
Powinnam si domyli, e gwnym budynkiem Erudytw jest biblioteka. Moj uwag
przyciga portret na cianie naprzeciwko, jest dwa razy wikszy ode mnie. Przedstawia atrakcyjn
kobiet o wodnistych szarych oczach, w okularach Jeanine. Czuj gorco w gardle na jej widok.
Poniewa jest przedstawicielk Erudytw, to ona opublikowaa artyku o moim ojcu. Znielubiam
j, kiedy usyszaam narzekania ojca przy obiadowym stole, ale teraz jej nienawidz.
Pod obrazem wisi wielka plakietka z napisem Wiedza prowadzi do dobrobytu.
Dobrobyt. Ja z tym sowem mam negatywne skojarzenia. Altruizm zwyk to okrela brakiem
umiaru.
Jak Caleb mg si zdecydowa, eby zosta jednym z tych ludzi? To, co robi, to, czego chc,
wszystko jest nie tak. Ale on prawdopodobnie to samo myli o Nieustraszonych.
Podchodz do biurka tu pod portretem Jeanine. Mody czowiek, ktry za nim siedzi, podnosi

wzrok.
Czym mog ci suy?
Szukam kogo. Ma na imi Caleb. Wiesz, gdzie mogabym go znale?
Nie wolno mi udziela informacji osobistych odpowiada obojtnie i stuka w ekran przed
sob.
To mj brat.
Nie wol...
Wal doni w blat, facet podskakuje i wyrywa si z otpienia. Patrzy na mnie przez okulary.
Gowy odwracaj si w moj stron.
Szukam kogo powtarzam zwile. Jest nowicjuszem. Moesz mi przynajmniej
powiedzie, gdzie ich znajd?
Beatrice? sysz z tyu.
Odwracam si, przede mn stoi Caleb z ksik w rku. Wosy mu tak urosy, e sigaj za
uszy, ma niebieski Tshirt, prostoktne okulary. Chocia wyglda inaczej i ju nie wolno mi go
kocha, biegn do niego pdem i zarzucam mu rce na ramiona.
Masz tatua zauwaa stumionym gosem.
Nosisz okulary. Odsuwam si i mru oczy. wietnie wygldasz Caleb, co robisz?
Hm... Patrzy na stoy wok nas. Chod. Wyjdziemy std.
Opuszczamy budynek i przecinamy ulic. Musz truchta, eby dotrzyma mu kroku.
Naprzeciwko kwatery gwnej Erudytw jest co, co kiedy byo parkiem. Teraz nazywamy to
po prostu Millenium. To kawaek nagiej ziemi z paroma zardzewiaymi metalowymi rzebami
jedna abstrakcyjna, gigantyczna, pokryta metalem, druga w ksztacie pksiycowatej fasoli,
znacznie wikszej ode mnie.
Zatrzymujemy si na betonie wok blaszanej fasoli, gdzie Erudyci siedz w grupkach z
gazetami albo ksikami. Caleb zdejmuje okulary i wkada je do kieszeni, potem przejeda doni
po wosach, nerwowo odwracajc ode mnie wzrok. Jakby si wstydzi. Moe ja te powinnam.
Jestem wytatuowana, nosz rozpuszczone wosy i obcise ubranie. Ale wcale si nie wstydz.
Co tu robisz? pyta.
Chciaam wrci do domu, a ty najbardziej mi si kojarzysz z domem.
Zaciska wargi.
Nie wygldasz na zadowolonego, e mnie widzisz dodaj.
Hej. Kadzie mi do na ramieniu. Jestem zachwycony, e si spotkalimy, tak? Tylko e to
zabronione. S przepisy.

Wszystko mi jedno.
Wszystko jedno, tak? Moe nie powinno ci by wszystko jedno. Mwi agodnym gosem; nie
zmienia niezadowolonej miny. Na twoim miejscu nie chciabym mie problemw z
Nieustraszonymi.
To znaczy?
Wiem doskonale, co chce powiedzie. Widzi moj frakcj jako najokrutniejsz ze wszystkich
piciu, nic poza tym.
Po prostu martwi si, eby nie staa ci si krzywda. Nie musisz si tak na mnie gniewa.
Przechyla gow. Co si tam z tob stao?
Nic. Nic si ze mn nie stao. Zamykam oczy i pocieram si rk po karku. Nawet gdybym
moga mu wytumaczy, nie chciaabym. Nie potrafi si nawet zdoby na to, eby o tym myle.
Sdzisz... Patrzy na swoje buty. Sdzisz, e dokonaa waciwego wyboru?
Nie sdz, eby w ogle by wybr odpalam. A co u ciebie?
Rozglda si. Przechodzcy gapi si na nas. Przesuwa wzrok po ich twarzach. Nadal
zachowuje si nerwowo, ale chyba nie ze wzgldu na swj wygld, tylko ze wzgldu na mnie.
Moe to o nich chodzi. Chwytam go za rami i cign pod luk fasoli. Wchodzimy pod jej puste
podbrzusze. Wszdzie widz swoje odbicie, wypaczone krzywizn cian, zamane plamami rdzy i
brudu.
Co jest? pytani, krzyujc rce na piersi. Wczeniej nie zauwayam ciemnych podkwek
pod jego oczami.
Przyciska do do metalowej ciany. W odbiciu wyglda jak kto z ma gow, spaszczon z
jednej strony, ramionami wygitymi do tyu. A moje odbicie przedstawia drobn przykucnit
posta.
Dzieje si co wanego, Beatrice. Co zego. Oczy ma szeroko otwarte, szkliste. Nie wiem,
w czym rzecz, ale ludzie cigle si krc, rozmawiaj po cichu, a Jeanine prawie codziennie
wygasza mowy o korupcji w Altruizmie.
Wierzysz jej?
Nie. Moe. Nie... Krci gow. Nie wiem, w co wierzy.
Wiesz mwi powanie. Dobrze. Znasz naszych rodzicw. Znasz naszych przyjaci. Tata
Susan, mylisz, e on jest zepsuty?
Co ja wiem? Ile pozwalaj mi wiedzie? Zabroniono nam zadawa pytania, Beatrice;
zabroniono nam wiedzie! A tutaj... Podnosi wzrok, a w paskim krgu zwierciada dokadnie
nad nami widz tylko malekie postacie wielkoci paznokcia, I myl, e to jest nasze prawdziwe

odbicie, mae, tak jak my naprawd jestemy mali. Caleb mwi dalej. Tutaj informacja jest wolna,
zawsze dostpna.
To nie Prawo. Caleb, otaczaj ci kamcy. Ludzie tak sprytni, e doskonale si orientuj, jak
tob manipulowa.
Nie sdzisz, e nie zauwaybym, gdyby mn manipulowano?
Jeli s tacy mdrzy, jak mylisz, to nie. Nie przypuszczam, eby si skapowa.
Nie masz pojcia, o czym mwisz. Krci gow.
Tak. Bo nigdy nie widziaam skorumpowanej frakcji? Ja tylko trenuj, eby zosta
Nieustraszon, na lito bosk. Przynajmniej wiem, do czego nale, Caleb. Ty wolisz zignorowa
to, co wiedzielimy przez cae ycie: ci ludzie s aroganccy i chciwi i zaprowadz ci donikd.
Myl, e powinna ju i, Beatrice. Gos mu twardnieje.
Z przyjemnoci. Aha, chyba nie bdzie to miao dla ciebie znaczenia, ale mama chciaa, eby
popracowa nad serum do symulacji.
Widziaa si z ni? Wyglda na uraonego. Dlaczego ona nie...
Bo Erudyci nie wpuszczaj ju Altruistw do swoich rewirw. Czy do tej informacji te nie
miae dostpu?
Przepycham si obok niego, odchodz z jaskini luster i rzeby, id chodnikiem. Za adn cen
nie powinnam opuszcza terenw Nieustraszonych. Teraz zdaj si domem przynajmniej tutaj.
Doskonale wiem, na czym stoj na niepewnym gruncie.
Tumek na chodniku przerzedza si, podnosz wzrok, eby zobaczy dlaczego. Kilka metrw
przede mn stoi dwch Erudytw ze skrzyowanymi na piersi rkami.
Przepraszam mwi jeden z nich. Musisz pj z nami.
Jeden niemal depcze mi po pitach, tak e czuj jego oddech na tyle gowy. Drugi prowadzi
mnie do biblioteki, a potem trzema korytarzami do windy. Za bibliotek podoga nie jest ju
drewniana, pokrywaj j biae pytki, a ciany jarz si jak sufit pokoju podczas testw
przynalenoci. Blask odbija si od srebrnych drzwi windy, mru oczy, eby cokolwiek widzie.
Prbuj zachowa spokj. Zadaj sobie pytania z treningu Nieustraszonych. Co zrobisz, jeli
kto zaatakuje ci od tyu? Wyobraam sobie, e temu za mn wbij okie w brzuch albo w
pachwin. Wyobraam sobie, e biegn, auj, e nie mam pistoletu. To s myli Nieustraszonych.
Stay si moimi mylami.Co zrobisz, jeli zaatakuje ci dwch ludzi naraz? Id za mczyzn
pustym, jarzcym si korytarzem, wchodz do biura. Szklane ciany domylam si, ktra frakcja
zaprojektowaa moj szko.
Za metalowym biurkiem siedzi jaka kobieta. Patrz na jej twarz. Ta sama twarz dominuje nad

bibliotek Erudytw; wystpuje w kadym artykule opublikowanym przez Erudytw. Od jak


dawna jej nienawidz? Nie pamitam.
Siadaj mwi Jeanine. Jej gos brzmi znajomo, szczeglnie kiedy jest zirytowana. Szare
wodniste oczy koncentruj si na mnie.
Wol nie.
Siadaj powtarza.
Na pewno ju syszaam jej gos.
W korytarzu, jak rozmawiaa z Erikiem, zanim mnie zaatakowano. Jak wspominaa
Niezgodnych. A wczeniej, raz, syszaam go...
To twj gos by w symulacji. To znaczy w tecie przynalenoci.
Ona jest zagroeniem, przed ktrym ostrzegaa mnie matka i Tori. Teraz siedzi na wprost mnie.
Zgadza si. Test przynalenoci jest jak dotd moim najwikszym osigniciem jako
naukowca. Przejrzaam wyniki twojego testu, Beatrice. Najwyraniej by z nim problem. Nie zosta
zarejestrowany, a twoje wyniki zostay wpisane rcznie. Wiedziaa dlaczego?
Nie.
Wiedziaa, e jeste jedn z dwch osb, ktre w caej historii otrzymay wyniki Altruizmu, a
przeszy do Nieustraszonych?
Nie. Ukrywam wstrzs, Tobias i ja jestemy jedynymi takimi? Ale jego wynik by
prawdziwy, a mj sfaszowany. Wic to naprawd musi by on.
odek mi si kurczy na sam myl o nim. W tej chwili wszystko mi jedno, jaki ten Tobias jest
wyjtkowy. Nazwa mnie aosn.
Dlaczego wybraa Nieustraszonych? pyta Jeanine.
A co to ma do rzeczy? Prbuj zagodzi ton, ale mi nie wychodzi. Chyba nie zamierzasz
udzieli mi nagany za to, e opuciam swoj frakcj i szukaam brata? Frakcja ponad krwi,
zgadza si? milkn. I dlaczego przyprowadzili mnie do twojego gabinetu? Jeste taka wana
czy co? Moe to spuci z niej troch powietrza.
Przez sekund ma cignite usta.
Nagan zostawi Nieustraszonym. Rozpiera si w fotelu.
Kad rce na oparciu fotela, na ktrym nie usiadam, i zaciskam palce. Okno za ni wychodzi
na miasto. W oddali pocig leniwie zmienia kurs.
Co do powodu twojej obecnoci tutaj... Moj frakcj cechuje ciekawo odpowiada Jeanie.
Przegldajc twoje dane, zobaczyam kolejny bd w innej symulacji. I znowu, nie zarejestrowano
tego. Wiedziaa?

Jak si dostaa do moich danych? Tylko Nieustraszeni maj do nich dostp.


Poniewa to Erudyci opracowali symulacje, zawarlimy... porozumienie z Nieustraszonymi,
Beatrice. Nachyla gow i umiecha si do mnie. Mnie niepokoi wycznie jako naszej
technologii. Jeli nie zda u was egzaminu, musz sprawi, eby to si nie powtarzao.
Zrozumiaam jedno: okamuje mnie. Nie obchodzi jej technologia podejrzewa, e co si nie
zgadza w wynikach mojego testu. Tak samo jak przywdcy Nieustraszonych, wszdzie wszy
Niezgodnych. A jeli moja matka chciaa, eby Caleb pracowa nad serum do symulacji, to pewnie
dlatego, e wynalaza je Jeanine.
Ale co takiego gronego jest w tym, e umiem manipulowa symulacjami? Dlaczego wanie
dla reprezentantki Erudytw ma to znaczenie?
Nie potrafi odpowiedzie na adne z pyta. Ale jej spojrzenie przypomina mi wzrok psa
obronnego podczas testw przynalenoci bezwzgldne, drapiene oczy. Ona chce rozszarpa
mnie na strzpy. Teraz nie mog pooy si i podda. Te musz si sta psem obronnym.
Czuj serce w gardle.
Nie wiem, jak dziaaj symulacje, ale po pynie, ktry mi wstrzyknito, bola mnie brzuch.
Moe nadzorca by rozproszony, bo ba si, e zwymiotuj, i zapomnia zrobi zapis. Po testach
przynalenoci te byo mi niedobrze.
Czsto masz problemy z odkiem, Beatrice? jej gos tnie jak ostrze brzytwy. Jeanine stuka
przycitymi paznokciami w szklany blat.
Od dziecistwa odpowiadam tak gadko, jak tylko mog. Odsuwam krzeso i przechodz w
bok, eby na nim usi. Nie mog wydawa si spita, chocia czuj si tak, jakby wywracay mi
si wszystkie wntrznoci.
wietnie ci poszy symulacje cignie Jeanine. Czemu przypisujesz atwo, z jak je
ukoczya?
Jestem odwana mwi, patrzc jej w oczy. Inne frakcje specyficznie widz
Nieustraszonych. Bezczelni, agresywni, impulsywni. Chojracy. Powinnam by taka, jak si
spodziewa. Umiecham si do niej. Jestem najlepsz nowicjuszk, jaka im si trafia.
Nachylam si do przodu, opieram okcie o kolana. Musz si posun dalej, eby by
przekonujca.
Wiesz, dlaczego wybraam Nieustraszonych? Bo si nudziam. Wicej, wicej. Kamstwo
wymaga zaangaowania. Mczyo mnie, e bd dobroczynnym palantem, i chciaam z tego
wyj.
Wic nie tsknisz za rodzicami? pyta delikatnie.

Czy tskni za opieprzaniem, e patrz w lustro? Czy tskni, e kazali mi si zamkn, kiedy
co mwiam przy obiedzie? Krc gow. Nie. Nie tskni za nimi. Ju nie s moj rodzin.
Kamstwo pali mi gardo, kiedy z niego wychodzi, a moe to zy, ktre powstrzymuj.
Wyobraam sobie matk, jak stoi za mn z grzebieniem i noyczkami, lekko si umiecha, kiedy
przystrzyga mi wosy, i chce mi si krzycze, a nie j obraa.
Czy mam rozumie... Jeanine ciga wargi i milknie na kilka sekund ...e zgadzasz si z
artykuami na temat politycznych przywdcw miasta?
Z artykuami, ktre zniesawiaj moj rodzin jako skorumpowanych, dnych wadzy,
moralizujcych dyktatorw? Z artykuami, ktre zawieraj subteln grob i napomykaj o
rewolucji? Niedobrze mi si od nich robi. Wiem, e to ona je opublikowaa, i chtnie bym j
udusia.
Umiecham si.
Z caego serca mwi.

Jeden z lokajw Jeanine, mczyzna w niebieskiej koszuli z konierzykiem i okularach


przeciwsonecznych, odwozi mnie na teren Nieustraszonych sportowym srebrnym samochodem
marki, jakiej jeszcze nie widziaam. Silnika prawie nie sycha. Kiedy o to pytam faceta, mwi mi,
e auto jest napdzane bateriami sonecznymi, i zaczyna dugie tumaczenie, jak panele na dachu
zamieniaj wiato soca w energi. Po minucie przestaj sucha i patrz przez okno.
Nie wiem, co mi zrobi, jak wrc. Podejrzewam, e bdzie niedobrze. Wyobraam sobie
wasne stopy wiszce nad przepaci i gryz si w warg.
Kierowca podjeda pod szklany budynek nad terenem Nieustraszonych. Erie czeka na mnie
przy drzwiach. Bierze mnie za rami i prowadzi do budynku, nie dzikujc kierowcy. Palce wciska
tak mocno, e pewnie robi mi si siniaki.
Staje midzy mn a drzwiami prowadzcymi do rodka. Zaczyna trzaska kostkami u rk. Poza
tym jest cakowicie nieruchomy.
Trzs si mimowolnie.
Lekki trzask jego kostek to jedyne, co do mnie dociera, poza wasnym oddechem, ktry
przyspiesza z sekundy na sekund. Kiedy skoczy, przeplata palce przed sob.
Witamy z powrotem, Tris.
Ericu.
Podchodzi do mnie, ostronie stawiajc jedn stop przed drug.
Co... pierwsze sowo wypowiada cicho waciwie... dodaje, tym razem goniej sobie

mylaa?
Ja... Jest tak blisko, e widz dziurki z metalowym piercingiem. Nie wiem.
Kusi mnie. eby nazwa ci zdrajc, Tris. Nigdy nie syszaa: frakcja ponad krwi?
Widziaam, jak Erie robi straszne rzeczy. Syszaam, jak mwi straszne rzeczy. Ale jeszcze
nigdy nie by w takim stanie. To ju nie maniak; idealnie si kontroluje, jest do perfekcji
opanowany. Ostrony i spokojny.
Po raz pierwszy rozpoznaj, kim jest Erie: Erudyta udajcy Nieustraszonego, geniusz i sadysta,
owca Niezgodnych.
Chc ucieka.
Nie odpowiadao ci ycie, ktre tu odnalaza? Moe aujesz wyboru? Obie przekute
metalem brwi unosz si, wywoujc zmarszczki na czole. Chciabym usysze wyjanienie,
dlaczego zdradzia Nieustraszonych, siebie i mnie... stuka si w pier ...wchodzc do kwatery
gwnej innej frakcji.
Ja... Nabieram gboko tchu. Zabiby mnie, gdyby wiedzia, kim jestem, na pewno.
Donie zaciskaj mu si w pici. Wok ani ywej duszy; jeli mi si co stanie, nikt nie bdzie
wiedzia i nikt nie bdzie widzia.
Nie potrafisz wyjani syczy cicho. Chyba bd musia jeszcze raz zastanowi si nad
twoim rankingiem. Albo, skoro jeste tak przywizana do swojej poprzedniej frakcji... bd musia
ponownie zastanowi si nad rankingiem twoich przyjaci. Wtedy ta maa dziewczynka z
Altruizmu, ktra w tobie siedzi, potraktuje to powaniej.
Moja pierwsza myl: nie moe tego zrobi, bo to niesprawiedliwe. Druga: oczywicie moe, nie
zawaha si ani sekundy. I ma racj wizja, e moje lekkomylne zachowanie pozbawi kogo
miejsca we frakcji, sprawia, e boli mnie w piersi ze strachu.
Znowu prbuj.
Ja... Ale trudno mi oddycha.
I nagle drzwi si otwieraj. Wchodzi Tobias.
Co robisz? pyta Erica.
Wyjd std mwi Erie goniej i nie tak monotonnie.
Bardziej to przypomina Erica, ktrego znam. Wyraz jego twarzy te si zmienia, staje si mocno
oywiony. Ze zdziwieniem patrz, e tak atwo potrafi to wcza i wycza, i zastanawiam si,
jaka za tym kryje si strategia.
Nie rzuca Tobias. To tylko gupia dziewczyna. Nie ma potrzeby, eby j tu wlec i
przesuchiwa.

Tylko gupia dziewczyna parska Erie. Gdyby bya tylko gupi dziewczyn, nie dostaaby
pierwszego miejsca w rankingu, prawda?
Tobias szczypie si w mostek nosa i patrzy na mnie przez przestrze midzy palcami. Prbuje
mi co powiedzie. Myl szybko. Jak rad da mi ostatnio Cztery?
Przychodzi mi do gowy tylko jedno. Udawaj, e jeste saba.
Poprzednim razem to zadziaao.
Ja... ja tylko si wstydziam i nie wiedziaam, co robi. Wkadam rce do kieszeni i patrz na
ziemi. Potem tak mocno szczypi si w nog, e zy napywaj mi do oczu. Pocigajc nosem,
podnosz wzrok na Erica. Prbowaam... i... Krc gow.
Co prbowaa? pyta Erie.
Pocaowa mnie wtrca si Tobias. A ja j odrzuciem, wic ucieka jak piciolatka.
Naprawd trudno j o co wini poza gupot.
Oboje czekamy.
Erie patrzy to na mnie, to na Tobiasa i wybucha miechem, za gonym i za dugim to grony
dwik, drapie mnie jak papier cierny.
Czy on nie jest troch dla ciebie za stary, Tris? Znw si umiecha.
Ocieram policzek, jakbym cieraa z.
Mog ju i?
No, dobrze mwi Erie ale nie wolno ci opuszcza terenu bez nadzoru, syszysz?
Odwraca si do Tobiasa. A ty... lepiej pilnuj, eby aden nowicjusz nie wymyka si std cichcem.
I eby adna nie prbowaa ci wicej pocaowa.
Tobias unosi oczy.
wietnie.
Wychodz i znw jestem na zewntrz, otrzsam rce eby pozby si ciarek. Siadam na
krawniku i otaczam kolana rkami.
Nie wiem, jak dugo tak siedz ze zwieszon gow, zamknitymi oczami, kiedy drzwi znowu
si otwieraj. Moe mino dwadziecia minut, moe godzina. Tobias podchodzi do mnie.
Wstaj, krzyuj ramiona, czekam, a zacznie si ostra jazda. Daam mu po apach i narobiam
sobie kopotw u Nieustraszonych musi by jazda.
I co? pytam.
Dobrze si czujesz? Pomidzy jego brwiami pojawia si zmarszczka. Tobias delikatnie
dotyka mojego policzka.
Odtrcam jego rk.

Hm... Najpierw dostaj opieprz przy wszystkich, potem musz gawdzi z kobiet, ktra
prbuje zniszczy moj star frakcj, a teraz Erie mao nie wyrzuca moich przyjaci z
Nieustraszonych. No tak, Cztery, cakiem niezy dzionek.
Krci gow, patrzy na zniszczony budynek po jego prawej, zbudowany z cegy, ktry nie ma
prawie nic wsplnego ze smuk iglic za mn. Gmach musi by stary. Ju nie buduje si z cegy.
A przy okazji, to co ci do tego? pytam. Umiesz by albo okrutnym instruktorem, albo
moim zatroskanym chopakiem. Spinam si przy sowie chopak. Nie chciaam go uy tak
nonszalancko, ale ju za pno. Potrafisz odgrywa obie role.
Nie jestem okrutny. ciga brwi. Dzi rano ci chroniem. Jak mylisz, co by zrobi Peter i
jego banda idiotw. gdyby odkryli, e ty i ja bylimy... Wzdycha. Nigdy by nie wygraa.
Zawsze by mwili, e twj ranking to wynik mojego poparcia, a nie twoich umiejtnoci.
Otwieram usta, eby zaprotestowa, ale nie mog. Przychodzi mi na myl kilka dowcipnych
uwag, ale odpuszczam je sobie. Ma racj. Czuj gorco na policzkach, chodz je rkami.
Nie musiae mnie obraa, eby im co udowodni odzywam si w kocu.
A ty nie musiaa ucieka do brata tylko dlatego, e ci uraziem odpala. Pociera si po
karku. Poza tym... zadziaao, co?
Moim kosztem.
Nie sdziem, e to tak na ciebie wpynie. Patrzy w d i wzrusza ramionami. Czasem
zapominam, e mog ci zrani. Ze atwo ci zrani.
Wkadam rce do kieszeni i odchylam si do tyu na obcasach. Przenika mnie dziwne uczucie
sodka, bolesna sabo. Zrobi to, co zrobi, bo wierzy w moj si.
W domu to Caleb by silny, bo potrafi zapomnie o sobie, bo wszystkie cechy cenione przez
rodzicw mia we krwi. Jeszcze nikt tak bardzo nie wierzy w moj si.
Staj na palcach, podnosz gow i cauj go. Stykaj si tylko nasze wargi.
Jeste genialny. Krc gow. Zawsze dokadnie wiesz, co robi.
Tylko dlatego, e mylaem o tym od dawna. Cauje mnie krtko Jak bym sobie z tym
poradzi, gdyby ty i ja... Odsuwa si i umiecha. Czy dobrze syszaem, e nazwaa mnie
swoim chopakiem. Tris?
Niezupenie. Wzruszam ramionami. A co? Chciaby?
Obejmuje mnie rkami za szyj i wciska kciuki pod brod. Nachylajc gow tak, e moje czoo
spotyka si z jego czoem. Przez chwil tak stoi, oczy ma zamknite, oddycha moim powietrzem.
Czuj puls w koniuszkach jego palcw. Czuj jego szybki oddech. Wydaje si zdenerwowany.
Tak mwi w kocu. Potem umiech niknie. Mylisz, e go przekonaem, e jeste gupi

dziewczynk?
Mam nadziej. Czasem mi to pomaga, e jestem maa. Ale czy ja przekonaam Erudyt?
Kciki ust opadaj mu. Patrzy na mnie powanie. Musz ci co powiedzie.
Co takiego?
Nie teraz. Rozglda si. Spotkajmy si tutaj o wp do dwunastej. Nie mw nikomu,
dokd idziesz.
Przytakuj, on si odwraca i odchodzi tak szybko, jak przyszed.

Gdzie bya cay dzie? pyta Christina, kiedy wchodz do sypialni. Pokj jest pusty, to czas
kolacji. Szukaam ci na zewntrz, ale nie mogam znale. Wszystko w porzdku? Mocno ci si
dostao za to, e uderzya Cztery?
Krc gow. Myl, e mam jej powiedzie, gdzie byam, sprawia, e czuj si wyczerpana. Jak
wytumaczy impuls, e wskoczyam do pocigu i odwiedziam brata? Albo niesamowity spokj
w glosie Erica, kiedy mnie przesuchiwa? Albo dlaczego wybucham i walnam Tobiasa?
Po prostu musiaam wyj. Sporo spacerowaam po okolicy. I nie, nie dostao mi si mocno.
Wrzasn na mnie, przeprosiam... i ju.
Kiedy to mwi, uwaam, eby patrze jej w oczy bez mrugnicia i trzyma rce przy bokach.
Dobrze odzywa si po chwili. Bo mam ci co do powiedzenia. Nad moj gow patrzy na
drzwi i staje na palcach, eby przyjrze si wszystkim kom. Sprawdza, czy s puste. Potem
kadzie rce na moich ramionach. Moesz by przez kilka sekund dziewczyn?
Zawsze jestem dziewczyn. Chmurz si.
Wiesz, o co mi chodzi. Gupi, denerwujc dziewczyn.
Zakrcam lok na palec. W porzo.
Umiecha si tak szeroko, e widz jej tylne zby.
Will mnie pocaowa.
Co? Kiedy? Jak? Co si stao?
Moesz by dziewczyn! Prostuje si, zdejmuje rce z moich ramion. Hm, zaraz po twoim
maym epizodzie, jedlimy lunch, a potem spacerowalimy przy torach. Po prostu rozmawialimy
o... nawet nie pamitam o czym. A potem on nagle si zatrzyma, nachyli si i... pocaowa mnie.
Wiedziaa, e ci lubi? pytam. Chciaam powiedzie, e wiedziaa. Co w tym stylu.
Nie! mieje si. Najlepsze, e to byo to. Potem chodzilimy i gadalimy, jakby nic si nie
stao. Hm, dopki ja nie pocaowaam jego.
Od dawna czua co do Willa?

Nie wiem. Chyba nie. Ale pniej, te mae sprawy... jak obj mnie na pogrzebie, jak otwiera
przede mn drzwi, jakbym bya dziewczyn, a nie kim, kto moe go stuc na kwane jabko.
miej si. Nagle chc jej opowiedzie o Tobiasie i o wszystkim, co si zdarzyo midzy nami.
Ale te same powody, ktre wymieni, ebymy udawali, e nie jestemy razem, powstrzymuj
mnie. Nie chc, eby mylaa, e moje miejsce w rankingu ma co wsplnego z naszym zwizkiem.
Wic tylko mwi:
Jestem szczliwa, e tak si stao.
Dzikuj odpowiada. Ja te jestem szczliwa. A mylaam, e sporo czasu minie, zanim
tak si poczuj. Siada na skraju mojego ka i rozglda si po sypialni.
Niektrzy nowicjusze ju spakowali swoje manatki. Wkrtce przeniesiemy si do
apartamentw po drugiej stronie terenu. Ci, ktrzy maj prac w rzdzie, przeprowadz si do
szklanego budynku nad Jam. Nie bd si musiaa martwi, e Peter zaatakuje mnie we nie. Nie
bd musiaa patrze na puste ko Ala. Nie mog uwierzy, e to prawie koniec. Jest tak,
jakbymy dopiero co zaczynali. Ale te tak, jakbym... jakbym nie widziaa domu ca wieczno
wyznaje Christina.
Tsknisz za nim?
Tak. Wzrusza ramionami. Chocia niektre rzeczy s podobne. To znaczy w domu
wszyscy zachowuj si gono, jak wszyscy tutaj, to fajnie. Ale tutaj jest atwiej. Zawsze wiesz,
gdzie stan z innymi, bo ci mwi. Nie ma... manipulacji.
Przytakuj.
Pod tym wzgldem Altruizm przygotowa mnie do ycia Nieustraszonych. Altruici nie
zajmuj si manipulacj, ale te nie s prostolinijni. Nie sdz, eby udao mi si przej przez
nowicjat Prawoci. Christina krci gow. Tam zamiast symulacji masz testy na wykrywaczu
kamstw. Od rana do wieczora, codziennie. A test kocowy... Marszczy nos. Podaj ci to ich
serum prawdy, sadzaj przed mnstwem ludzi i zadaj ca mas naprawd osobistych pyta.
Zaoenie jest takie, e jak wyplujesz wszystkie swoje tajemnice, nigdy ju nie bdzie ci kusio,
eby kama. Skoro najgorsze o tobie ju zostao ujawnione, to dlaczego nie by uczciwym?
Nie wiem, kiedy nagromadziam tyle tajemnic. Jestem Niezgodna. Koszmary. Naprawd ciepo
myl o swoich przyjacioach, rodzinie, Alu, Tobiasie. Nowicjat Prawoci dotarby do rzeczy,
ktrych nawet symulacja nie tknie; zrobiby ze mnie wraka.
To brzmi okropnie mwi. Zawsze wiedziaam, e nie mog by w Prawoci. Oczywicie,
prbuj by uczciwa, ale s rzeczy, ktrych inni nie powinni wiedzie. Poza tym chc mie
kontrol nad wasnym umysem.

Jak my wszyscy. Dobra. Otwiera szatk po lewej stronie naszych ek. Nagle ze rodka
wylatuje ma, jej biae skrzyda nios j w stron Christiny, ktra krzyczy tak gono, e mao nie
wyskakuj ze skry, eby trzasn j w twarz. Zabierz to! Zabierz to! Zabierz to zabierz to
zabierz to! wrzeszczy.
ma odlatuje. Ju jej nie ma! miej si. Ty si boisz... ciem?
S obrzydliwe. Te papierowe skrzyda i ich gupie owadzie odwoki... Wzdryga si.
Nadal si miej, tak bardzo, e musz usi i zapa si za brzuch.
To wcale nie jest zabawne! parska. Hm... okay, moe i jest. Troszeczk.
Kiedy pnym wieczorem znajduj Tobiasa, nie mwi ani sowa; po prostu apie mnie za rk i
cignie w stron torw kolejowych.
Z oszaamiajc atwoci wskakuje do wagonu i pociga mnie za sob. Upadam na niego,
policzek przy policzku. Jego place zelizguj si po moich ramionach, trzyma mnie za okcie, kiedy
pocig podskakuje na stalowych szynach. Patrz, jak szklany budynek nad terenem
Nieustraszonych maleje za nami.
Co musisz mi powiedzie? przekrzykuj wist wiatru.
Jeszcze nie mwi.
Opada na podog i pociga mnie za sob tak, e siedzi plecami do ciany, a ja naprzeciwko
niego z nogami uoonymi bokiem na zakurzonej pododze. Wiatr rozwiewa kosmyki moich
wosw i zarzuca mi je na twarz. Tobias przyciska donie do mojej twarzy, palec wskazujcy
wkada za moje ucho i przyciga moje usta do swoich.
Sysz pisk k, kiedy pocig zwalnia, a to znaczy, e zbliamy si do centrum miasta. Jest
zimno, ale jego wargi s ciepe, rce te. Przechyla gow i cauje skr tu pod moj szczk.
Ciesz si, e panuje taki haas, bo nie sycha mojego westchnienia.
Wagon koysze si, trac rwnowag, podpieram si rk. eby nie upa. Uamek sekundy
pniej orientuj si, e trzymam rk na jego biodrze. Ko wciska si w moj do. Powinnam si
cofn, ale nie chc. Kiedy powiedzia mi, ebym bya odwana, i chocia staam nieruchomo,
kiedy noe leciay w stron mojej twarzy i skakaam z dachu, to nigdy nie mylaam, e bdzie mi
potrzebna odwaga w takich maych yciowych momentach. Mam odwag.
Zmieniam pozycj, przekadam nogi tak, e siedz na nim i serce bije mi w przeyku, kiedy
cauj Tobiasa. Siada wyprostowany, czuj jego donie na swoich ramionach. Jego palec
przelizguje si po moich plecach, a za nim poda dreszcz, a do samego dou. Tobias rozpina
kilkanacie centymetrw mojej kurtki, a ja przyciskam donie do ng, eby przestay si trz. Nie
musz si denerwowa. To Tobias.

Zimne podmuchy owiewaj moj nag skr. Odsuwa si i patrzy uwanie na tatuae tu nad
moim obojczykiem. Przesuwa po nich palcami i si umiecha.
Ptaki. Czy to wrony? Cigle zapominam zapyta.
Prbuj odwzajemni umiech.
Kruki. Jeden za kadego czonka mojej rodziny. Podobaj ci si?
Nie odpowiada. Przyciga mnie bliej, przyciska usta do kadego ptaka po kolei. Zamykam
oczy. Jego dotyk jest lekki, zmysowy. Cikie, ciepe uczucie, jak lejcy si mid, wypenia moje
ciao, spowalnia myli. Tobias dotyka mojego policzka.
Przykro mi to powiedzie mwi ale teraz musimy wsta.
Kiwam gow i otwieram oczy. Oboje si podnosimy. Pociga mnie w stron otwartych drzwi
wagonu. Wiatr nie jest taki silny, kiedy pocig zwolni. Mina ju pnoc, wic wszystkie latarnie
s zgaszone, a budynki wygldaj jak mamuty, ktre wyaniaj si z ciemnoci i znw w ni
wsikaj. Tobias podnosi rk i pokazuje grup gmachw tak odlegych, e s wielkoci
paznokcia. To jedyny jasny punkt w morzu ciemnoci rozcigajcym si wok nas. Znowu
kwatera gwna Erudytw. Jak wida, przepisy miejskie nic dla nich nie znacz, bo ca noc maj
zapalone wiata.
Nikt inny tego nie zauway? Marszcz brwi.
Na pewno tak, ale nikt nic nie zrobi, eby z tym skoczy. Moe dlatego, e nikt nie chce
wywoywa problemw ze wzgldu na tak nieistotn rzecz. Wzrusza ramionami, ale napicie w
jego gosie niepokoi mnie. Ale dlatego zastanawiam si, co robi Erudyci, e potrzebuj wiata
przez ca noc. Odwraca si do mnie i opiera si o cian. Powinna wiedzie o mnie dwie
rzeczy. Po pierwsze, jestem bardzo podejrzliwy, jeli idzie o ludzi. Tak mam natur, e
spodziewam si po nich najgorszego. A po drugie, jestem nadspodziewanie dobry, jeli chodzi o
komputery.
Kiwam gow. Mwi, e jego drugim zajciem bya praca przy komputerach, ale ja nadal nie
potrafi sobie wyobrazi, jak Tobias siedzi przez cay dzie przed ekranem.
Kilka tygodni temu, zanim zacz si trening, byem w pracy i znalazem dostp do
zabezpieczonych plikw Nieustraszonych. Najwyraniej nie umiemy tak dobrze chroni danych
jak Erudyci. I odkryem co, co wyglda na plany wojenne. Ledwie zawoalowane rozkazy, lista
zapasw, mapy. Tego typu rzeczy. A te pliki zostay przysane przez Erudytw.
Wojna? Odrzucam wosy z twarzy. Suchaam, jak ojciec przez cae moje ycie kl na
Erudytw, i zaczam by wobec nich ostrona, a moje dowiadczenia na terenie Nieustraszonych
sprawiy, e zaczam by czujna wobec ludzi w ogle, wic nie jestem wstrznita, kiedy sysz,

e jaka frakcja planuje wojn. A co wczeniej powiedzia Caleb? Dzieje si co zego. Patrz na
Tobiasa. Wojna z Altruizmem?
Bierze mnie za rce, splata palce z moimi palcami.
Z frakcj, ktra kontroluje rzd. Tak.
odek mi si obraca.
Wszystkie te artykuy maj wywoa bunt przeciwko Altruizmowi. Patrzy na miasto za
wagonem. Wida Erudyci chc teraz przyspieszy wydarzenia. Nie mam pojcia, co z tym
zrobi... i w ogle, co mona by zrobi.
Ale dlaczego Erudyci chcieliby si sprzymierza z Nieustraszonymi? I wtedy co przychodzi
mi do gowy, co co skrca mi kiszki i wgryza si w brzuch. Erudyci nie maj broni i nie potrafi
walczy w przeciwiestwie do Nieustraszonych.
Gapi si szeroko otwartymi oczami na Tobiasa.
Oni zamierzaj nas wykorzysta mwi.
Zastanawiam si tylko, jak chc nas wcign do walki.
Powiedziaam Calebowi, e Erudyci wiedz, jak manipulowa ludmi. Mog zmusi niektrych
z nas za pomoc dezinformacji albo odwoujc si do chciwoci na rne sposoby. Erudyci syn
jednak zarwno z drobiazgowoci, jak i z manipulacji, wic nie zdadz si na przypadek. Bd
musieli si upewni, e osonili wszystkie swoje sabe punkty. Ale jak?
Wiatr zwiewa mi wosy na twarz, rozcinajc widok na paski, zostawiam je tam.
Nie wiem odpowiadam.

Rozdzia 29

Na ceremoni inicjacyjn Altruizmu chodziam co rok, nie liczc tego roku. To spokojna
impreza. Nowicjusze, ktrzy przez miesic wykonywali prace na rzecz spoecznoci, zanim mogli
zosta penoprawnymi czonkami, siedz rzdem na awie. Jeden ze starszych czonkw czyta
manifest frakcji, krtkie pismo o odsuniciu wasnych spraw i o niebezpieczestwach egoizmu.
Potem starszyzna myje nowicjuszom stopy. Na koniec, wszyscy uczestnicz w posiku, kady
obsuguje tego, kto siedzi po jego lewej stronie.
Nieustraszeni tego nie robi.
W dzie inicjacji na terenach Nieustraszonych panuje szalestwo i chaos. Ludzie s wszdzie, a
wikszo jest pijana przed poudniem. Przedzieram si midzy nimi, eby zdoby talerz z
jedzeniem na lunch, i zabieram go ze sob do sypialni. Po drodze widz, jak kto spada ze cieki
na cianie Jamy, krzyczy i apie si za nogi, pewnie co sobie zama.
W sypialni jest przynajmniej spokj. Patrz na talerz. Zgarnam po prostu to, co wtedy
wydawao mi si w sam raz dla mnie, a teraz przygldam si temu bliej. Widz, e wybraam
zwyczajn pier kurczaka, gar groszku i kawaek ciemnego chleba. Jedzenie Altruistw.
Wzdycham. Altruistka, oto kim jestem. Jestem ni, kiedy dziaam odruchowo. Jestem ni, kiedy
mnie testuj. Jestem ni, kiedy wydaj si odwana. Czy znalazam si w niewaciwymi miejscu?
Myl o mojej poprzedniej frakcji sprawia, e rce mi dr. Musz przestrzec rodzin przed wojn,
ktr szykuj Erudyci, tylko nie wiem, jak to zrobi. Znajd sposb, ale nie dzisiaj. Dzisiaj musz
si skupi na tym, co mnie czeka. Wszystko w swoim czasie.
Jem jak robot, przerzucam si od kurczaka i groszku do chleba i z powrotem. Nie ma znaczenia,
do ktrej frakcji naprawd nale. Za dwie godziny wejd do pomieszczenia krajobrazu strachu
razem z innym nowicjuszami, przejd przez wasne koszmary i zostan Nieustraszon. Za pno,
eby zawrci.
Koniec, chowam twarz w poduszce. Nie chc zasn, ale po duszej chwili zapadam w sen.
Budzi mnie Christina, szarpie mnie za rami.
Czas na nas mwi. Jest blada jak popi.
Przecieram oczy, eby si ockn. Buty mam ju na nogach. Inni nowicjusze s w sypialni,
zawizuj sznurowada, zapinaj kurtki i umiechaj si do wszystkich, jakby nigdy nic. Zwizuj
wosy w wze i wkadam czarn kurtk, zasuwam j pod szyj. Wkrtce tortura si skoczy, ale
czy zapomnimy o symulacjach? Czy kiedykolwiek smacznie zaniemy, pamitajc o naszych
koszmarach? A moe dzisiaj w kocu uwolnimy si od naszych lkw, tak jak powinnimy?

Idziemy do Jamy, potem ciek w gr do szklanego budynku. Patrz na szklany sufit. Nie widz
wiata dziennego, bo podeszwy butw pokrywaj kady centymetr szka nad nami. Przez
sekund wydaje mi si, e szko skrzypi, ale to kwestia wyobrani. Wspinamy si po schodach z
Christin, tum mnie dawi.
Jestem za niska, eby widzie nad gowami innych, wic patrz na plecy Willa i posuwam si za
nim. Gorco tak wielu cia wok mnie sprawia, e oddycham z trudem. Kropelki potu wystpuj
mi na czoo. Luka w tumie pokazuje, wok czego wszyscy si zebrali: seri ekranw na cianie po
mojej lewej stronie.
Sysz wiwatowanie i odwracam tam wzrok. Ekran po lewej pokazuje ubran na czarno
dziewczyn w pomieszczeniu krajobrazu strachu Marlene. Patrz, jak si rusza, oczy ma szeroko
otwarte, ale nie potrafi si domyli, jak przeszkod pokonuje. Dziki Bogu nikt z obecnych nie
bdzie widzia take moich koszmarw tylko reakcje na nie.
rodkowy ekran wywietla jej puls. Przez sekund ttno wzrasta, potem opada. Kiedy osiga
normalny stan, ekran rozbyskuje na zielono i Nieustraszeni bij brawo. Ekran po prawej pokazuje
czas.
Odrywam oczy od ekranu i podbiegam, eby doczy do Christiny i Willa. Tobias stoi w
drzwiach po lewej stronie sali, tych samych, ktrych prawie nie zauwayam, kiedy byam tu
ostatni raz. Obok jest pomieszczenie krajobrazu strachu. Mijam Tobiasa, nie patrzc na niego.
Pokj jest wielki, a w nim jeszcze jeden ekran, podobny do tych na zewntrz. Rzd ludzi siedzi
na krzesach. Wrd nich jest Erie, a take Max. S te inni starsi. Sdzc po przewodach
umocowanych na ich gowach i oczach bez wyrazu, obserwuj symulacj.
Za nimi stoi kolejny rzd krzese, wszystkie s teraz zajte. Weszam ostatnia, wic nie mam na
czym usi.
Hej, Tris! woa Uriah z drugiej strony sali. Siedzi razem z nowicjuszami urodzonymi jako
Nieustraszeni. Zostao ich tylko czworo, reszta przesza ju swj krajobraz strachu. Klepie si po
nodze. Chod, usid mi na kolanach.
Kuszce! odkrzykuj z umieszkiem. Wol sta.
Nie chc, eby Tobias widzia, jak siedz komu na kolanach.
W pomieszczeniu krajobrazu strachu zapalaj si wiata, wida Marlene, przykucnit, z
twarz oblan zami. Max, Erie i paru innych otrzsaj si z symulacyjnego oszoomienia i
wychodz. Kilka sekund pniej pojawiaj si na ekranie, gratuluj Marlene ukoczenia
nowicjatu.
Transfery, kolejno, w ktrej przejdziecie kocowy test, wynika z waszego obecnego miejsca

w rankingu informuje Tobias. Wic Drew pjdzie pierwszy, a Tris ostatnia.


To znaczy, e przede mn bdzie zdawa picioro.
Staj w kocu sali, kilkanacie centymetrw od Tobiasa. Wymieniamy spojrzenia, kiedy Erie
kluje Drew ig i wysya go do pomieszczenia krajobrazu strachu. Zanim nadejdzie moja kolej,
zorientuj si, jak poszo poprzednikom i jak bd si musiaa stara, eby ich zwyciy.
Krajobrazy strachu nie s ciekawe, jeli je oglda z zewntrz. Widz, e Drew si porusza, ale
nie wiem, na co reaguje. Po kilku minutach zamykam oczy, nie patrz ju i staram si nie myle o
niczym. W tej chwili to bez sensu spekulowa, z jakimi koszmarami przyjdzie mi si zmierzy.
Musz tylko pamita, e dysponuj moc manipulowania symulacjami i e robiam to ju
wczeniej.
Molly idzie nastpna. Potrzeba jej poow tego czasu, co mia Drew, ale nawet ona ma kopot.
Za dugo nie moe zapa oddechu, kiedy prbuje opanowa panik. W pewnej chwili nawet
krzyczy z caych si.
Zdumiewa mnie, jak atwo zapomnie o caym wiecie znikaj myli o wojnie przeciwko
Altruizmowi, o Tobiasie, Calebie, moich rodzicach, przyjacioach, nowej frakcji. Teraz liczy si
tylko to. eby pokona najblisz przeszkod. Christina nastpna. Potem Will. Potem Peter. Nie
obserwuj ich. Wiem tylko, ile czasu im to zajmuje: dwanacie minut, dziesi, pitnacie. A teraz
moje imi, Tris.
Otwieram oczy i id do przedniej czci sali obserwacyjnej, gdzie stoi Erie ze strzykawk pen
pomaraczowego pynu. Prawie nie czuj, jak iga zagbia si w moj szyj, prawie nie widz
poprzekuwanej piercingiem twarzy Erica, kiedy ten naciska toczek. Wyobraam sobie, e serum
jest pynn adrenalin, ktra pdzi moimi yami, dodaje mi si.

Rozdzia 30

Jestem gotowa. Wchodz do pomieszczenia, nie mam pistoletu ani noa, tylko plan, ktry
uoyam poprzedniego wieczoru. Tobias powiedzia, e etap trzeci dotyczy przygotowania
mentalnego opracowania strategii pokonania strachu.
auj, e nie wiem, jaki koszmar si pojawi. Koysz si na pitach, czekam, a pokae si
pierwszy. Ju brakuje mi oddechu.
Posadzka si zmienia. Z betonu wyrasta trawa i faluje na wietrze, ktrego nie czuj. Zielone
niebo zastpuje nieosonite rury nade mn. Nasuchuj ptakw i odczuwam strach jako co
odlegego, mocno walce serce i cinit pier, ale nie co, co istniaoby w moim umyle. Tobias
radzi, ebym zgadywaa znaczenie symulacji. Mia racj; tu nie chodzi o ptaki. Chodzi o
samokontrol. Skrzyda trzepoc obok moich uszu i wronie szpony wbijaj mi si w rami.
Tym razem nie uderzam ptaka z caej siy. Przykucam, sucham grzmotu skrzyde za swoimi
plecami i przejedam rk po trawie, tu nad ziemi. Co zwalcza bezsilno? Sila. A po raz
pierwszy poczuam si silna na terenach Nieustraszonych, kiedy trzymaam pistolet.
Mam cinite gardo, chc, eby szpony znikny. Ptaszysko kracze, odek mi si ciska, ale
wtedy wymacuj w trawie co twardego i metalowego. Mj pistolet.
Bior na cel ptaka siedzcego mi na ramieniu, odrywa si od koszuli, eksplodujc krwi i
pirami. Odwracam si na picie, mierz w niebo, widz chmur opadajcych czarnych pir.
Naciskam spust, strzelam raz za razem w morze ptakw, patrz, jak ich czarne ciaa spadaj na
traw.
Kiedy celuj i strzelam, czuj ten sam przypyw mocy, ktr poczuam, kiedy po raz pierwszy
trzymaam pistolet. Kucam i przecigam rk po zimnym, gadkim panelu szko. Przyciskam
rce do szka, ktre otacza mnie ze wszystkich stron. Znowu zbiornik. Nie boj si utonicia. Nie
chodzi o wod; chodzi o to, e nie potrafi wydosta si ze zbiornika. Chodzi o sabo. Musz
tylko przekona sama siebie, e wystarczy mi si, aby rozbi szko.
Wcza si niebieskie wiato, na pododze pojawia si woda, ale nie pozwalam, eby symulacja
rozwina si za daleko. Wal doni w cian przede mn, czekajc, a szyba pknie.
Do mi odskakuje, nie rozbija przeszkody.
Rytm serca mi przyspiesza. A jeli to, co zadziaao w pierwszej symulacji, nie zadziaa teraz?
A jeli potrafi roztrzaska szko tylko pod przymusem? Woda podnosi si do kostek, napywa
coraz szybciej. Musz si uspokoi. Opanowa i skoncentrowa. Opieram si o cian za plecami i
kopi z caej siy. I znowu. Palce u ng mi pulsuj, ale nic si nie zmienia.

Mam jeszcze jedn moliwo. Poczeka, a woda wypeni zbiornik siga mi ju do kolan i
sprbowa si uspokoi, kiedy bd ton. Opieram si o cian, krc gow. Nie. Nie mog
uton. Nie.
Zwijam rce w pici i wal w cian. Mam wicej siy ni szko. Szko jest cienkie jak wiey
ld. Mj umys to sprawi. Zamykam oczy. Szko jest lodem. Szko jest lodem. Szko jest...Szko
trzaska pod moj pici, woda wylewa si na podog. I wtedy ciemno powraca.
Otrzsam ramiona. Ta przeszkoda powinna by atwa do pokonania. Ju wczeniej dawaam
sobie z ni rad podczas symulacji. Nie mog sobie pozwoli na strat czasu.
Co, jakby twarda ciana, uderza mnie z boku, wyciska mi powietrze z puc, upadam ciko,
walcz o oddech. Nie umiem pywa; takie wielkie zbiorniki wodne, tak potne, widziaam tylko
na obrazkach. Pode mn jest zbata, liska ostra skaa. Woda cignie mnie za nogi. przywieram do
skay, czuj sl na wargach. Ktem oka widz ciemne niebo i krwicie czerwony ksiyc.
Napywa kolejna fala, omocze mnie w bok. Wal brod o ska i si krzywi. Morze jest zimne,
ale moja krew gorca, spywa mi po szyi. Wycigam rk i znajduj krawd gazu. Woda szarpie
mnie za nogi z niepowstrzyman si. Przywieram najmocniej, jak potrafi, ale brakuje mi si
nurt cignie mnie, a fala ciska z powrotem. Przerzuca mi nogi nad gow, rozrzuca ramiona na
boki. Uderzam w kamie, przyciskam si do niego plecami, strumienie tryskaj mi na twarz. Puca
gwatownie domagaj si powietrza. Skrcam si i chwytam za brzeg skay, wynurzam si. Z
trudem api powietrze, atakuje mnie kolejna fala, silniejsza ni poprzednia, ale ju lepiej si
trzymam.
Naprawd nie wolno mi si ba wody. Musz si ba utraty kontroli. eby stawi temu czoo,
powinnam odzyska panowanie nad sob.
Krzycz ze zoci, wyrzucam rk do przodu i znajduj dziur w skale. Ramiona dr mi
gwatownie, kiedy si podcigam i zginam kolana, zanim fala zdoa mnie ze sob zabra. Kiedy
ju uwolniam nogi, wstaj i zmuszam si do biegu, do pdu. Stopy szybko uderzaj o ska,
przede mn jest czerwony ksiyc, ocean znikn.
Wtedy wszystko znika, ciao mam nieruchome. Zbyt nieruchome. Prbuj poruszy ramionami,
ale s mocno przywizane do moich bokw. Spogldam w d i widz lin obwizan wok mojej
piersi, rk, ng. Wok stp wznosi si stos bierwion, za sob widz pal. Jestem wysoko nad
ziemi.
Z ciemnoci wyaniaj si ludzie, maj znajome twarze. To nowicjusze, nios pochodnie, na
czele bandy kroczy Peter. Jego oczy wygldaj jak czarne dziury, za szeroki umiech marszczy mu
policzki. Gdzie, w rodku tumu, kto zaczyna si mia, kolejno doczaj inni. Sysz tylko

rechot.
Kiedy robi si goniejszy, Peter przytyka pochodni do drewna, buchaj pomienie. Migocz na
kocach szczap, potem pezn po korze. Nie szamoc si w wizach, jak to robiam, kiedy po raz
pierwszy zmagaam si z tym koszmarem. Zamykam oczy i nabieram jak najwicej powietrza. To
symulacja. Nie stanie mi si krzywda. ar wok mnie wzrasta. Krc gow.
Czujesz to, Sztywniaczko? Sowa Petera s goniejsze ni chralny miech.
Nie. Pomienie wznosz si coraz wyej.
Peter pociga nosem, wcha. mierdzi twoim palonym ciaem.
Kiedy otwieram oczy, widz przez zy.
Wiesz, co czuj? Wysilam si, eby przekrzycze dzikie renie dochodzce z wszystkich
stron, miech, ktry przynosi mi wiksz mk ni pomienie. Ramiona mi drgaj, chc szarpa si
w linach, ale nie bd, nie bd walczy bez sensu. Nie wpadn w panik. Patrz przez pomienie
na Petera, gorco topi czubki butw powoduje, e krew podbiega mi pod skr. Czuj deszcz
mwi.
Grzmot rozlega si nad moj gow; wrzeszcz, kiedy jzyki ognia dotykaj koniuszkw
palcw u stp, bl krzyczy mi przez skr. Odchylam gow i skupiam si na chmurach
gromadzcych si nade mn, s cikie od deszczu, ciemne od deszczu. Byskawica rozwietla
niebo, czuj pierwsz kropl na czole. Szybciej, szybciej! Kropla stacza mi si po nosie, druga pada
mi na rami, taka wielka, e wyglda, jakby bya z lodu albo z kamienia.
Pyn strugi deszczu, sysz syczenie zaguszajce rechot. Umiecham si z ulg, woda gasi
ogie i agodzi oparzenia na moich ramionach. Liny opadaj, podnosz rce.
auj, e nie jestem taka jak Tobias. Musz pokona wicej ni cztery koszmary ale we mnie
tkwi wicej strachu.
Wygadzam sukienk, a kiedy podnosz wzrok, stoj we wasnej sypialni w dzielnicy
Altruistw. Jeszcze nigdy nie musiaam pokona tego koszmaru. wiato jest wyczone, ale pokj
owietlony wiatem ksiyca padajcym przez okna. Jedn ze cian pokrywaj lustra. Zmieszana
odwracam si w ich stron. To nie w porzdku. Mnie nie wolno mie luster.
Patrz na odbicie; moje wielkie oczy, ko z nacignit szar pociel, szafka z ubraniami,
pka na ksiki, nagie ciany. Przenosz spojrzenie na okno z tyu.
I na czowieka tu za nim.
Zimno spywa mi po plecach jak kropla potu, ciao sztywnieje. Rozpoznaj go. To mczyzna z
blizn, z testu przynalenoci. Ubrany na czarno stoi nieruchomo jak posg. Mrugam, po jego
lewej i prawej stronie pojawiaj si dwaj mczyni, rwnie nieruchomi jak on, ale maj twarze bez

rysw czaszki pokryte skr.


Odwracam si byskawicznie, a oni s ju w moim pokoju. Przyciskam si plecami do lustra.
Przez chwil w pokoju panuje gucha cisza, potem pici zaczynaj wali w okno, nie dwie,
cztery czy sze, ale dziesitki pici albo palcw tuk w szyb. Donony haas a wibruje mi w
piersi. Potem facet z blizn i jego dwaj towarzysze zaczynaj i w moj stron, poruszaj si
powoli, z rozmysem.
S tutaj, eby mnie porwa, jak Peter, Drew i Al; eby mnie zabi. Wiem.
Symulacja. To symulacja. Serce tucze mi si w piersi, przyciskam do do szka za mn i
odsuwam je w lewo. To nie lustro, ale szafa cienna. Przypominam sobie, gdzie jest bro. Powinna
wisie na ciance z prawej, zaledwie kilkanacie centymetrw od mojej rki. Nie spuszczam z oka
mczyzny z blizn, znajduj pistolet opuszkami palcw i otaczam chwyt doni.
Gryz si w warg i strzelam do tego z blizn. Nie czekam, eby sprawdzi, czy trafiam
celuj po kolei do mczyzn bez twarzy, byle szybciej. Warga mnie boli, tak mocno j przygryzam.
Dobijanie si do okna ustaje, zastpuje je zgrzyt. Pici zamieniaj si w donie z zagitymi
palcami, drapi szko, prbuj dosta si do rodka. Szko trzeszczy pod naporem rk, pka,
rozsypuje si.
Krzycz.
Brakuje mi kul w pistolecie.
Blade ciaa ludzkie, ale poskrcane, ramiona wygite pod dziwnymi ktami, za szerokie usta z
zbami jak igy, puste oczodoy wpadaj do mojej sypialni, jedno za drugim, gramol si z
podogi, przepychaj, id do mnie. Wciskam si do szafy i zamykam drzwi. Jakie rozwizanie.
Potrzebuj rozwizania. Kucam. Nie uda mi si wygra. Nie dam rady ich pokona, wic musz
si uspokoi. Krajobraz strachu zarejestruje mj zwalniajcy rytm serca, rwny oddech i przejdzie
do kolejnej przeszkody.
Siadam na pododze szafy. cianka za mn trzeszczy. Sysz walenie znowu pici uderzaj w
ciank ale odwracam si i patrz w ciemno, na panel z tylu. To nie ciana, tylko kolejne drzwi.
Szarpi si, eby je odsun. Pokazuje si korytarz na pitrze. Umiecham si, wyczoguj przez
szczelin i wstaj. Czuj, e co si piecze. Jestem w domu.
Oddycham gboko, patrz, jak mj dom znika. Na sekund zapomniaam, e znajduj si w
kwaterze gwnej Nieustraszonych, wtedy obok mnie jak spod ziemi wyrasta Tobias.
Ale nie boj si jego. Patrz za siebie. Moe tam jest co, na czym powinnam si skoncentrowa.
Ale nie za mn stoi tylko ko z baldachimem.
ko?

Tobias powoli podchodzi do mnie.


Co si dzieje?
Gapi si na niego sparaliowana. On umiecha si do mnie. To miy umiech. Znajomy.
Przyciska swoje usta do moich, rozchylaj mi si wargi. Mylaam, e trudno zapomnie, e to
symulacja. Myliam si; sprawia, e wszystko inne si rozpywa.
Jego palce znajduj suwak mojej kurtki i rozpinaj j powolnym ruchem, a zamek cakowicie
si rozchodzi. Tobias ciga mi kurtk z ramion.
Och, tylko tyle jestem w stanie pomyle. Och.
Mj koszmar przebywanie z Tobiasem. Cae ycie baam si uczu, ale nie wiedziaam, jak
gboko we mnie tkwi ten lk.
Ale ta przeszkoda rni si od pozostaych, to inny rodzaj koszmaru nerwowa panika, a nie
lepy strach.
Opuszcza rce wzdu moich ramion, jego palec przejeda mi po skrze tu nad paskiem,
dr.
agodnie odpycham go i przyciskam rce do czoa. Atakoway mnie wrony i ludzie o
groteskowych twarzach; chopak, ktry omal nie zrzuci mnie ze skalnej pki, pali mnie na stosie;
mao nie utonam dwa razy a z tym miaabym sobie nie poradzi? To ten koszmar, na ktry
nie mam rozwizania. Czyby Tobias chcia... uprawia ze mn seks?
Cauje mnie w szyj.
Prbuj myle. Musz stawi czoo koszmarowi. Musz przej kontrol nad sytuacj i znale
sposb, eby bya mniej przeraajca.
Patrz Tobiasowi z symulacji w oczy.
Nie bd z tob spaa w halucynacji, jasne? oznajmiam surowo.
Potem api go za ramiona i odwracam nas oboje, przyciskam go do supka baldachimu. Czuj
co innego ni strach askotanie w brzuchu, bbel miechu. Mocno przytulam si do Tobiasa i
cauj go, obejmuj. Jest silny. Jest... dobry.
I ju go nie ma.
miej si, zasaniajc usta rk, a czuj gorco na twarzy. Musz by pewnie jedyn
nowicjuszk z taki koszmarem.
W uchu sysz trzask spustu.
Niewiele brakowao, a bym o tym zapomniaa. Czuj ciar pistoletu w doni, wciskam palec
wskazujcy pod oson spustu. Z sufitu wieci punktowe wiato, nie wiadomo, skd dochodzi, a
w rodku plamy jasnoci stoj matka, ojciec i brat.

Zrb to syczy gos obok mnie. To gos kobiety, ale ochrypy, jakby byy w nim kamienie i
tuczone szko. Przypomina gos Jeanine.
Lufa pistoletu wbija si w moj skro, zimne keczko na skrze. Chd przenika cae ciao,
woski na karku staj mi dba. Wycieram spocone donie o spodnie i ktem oka patrz na t
kobiet. To Jeanine. Okulary ma przekrzywione; beznamitny wzrok.
Najgorszy koszmar: e zginie moja rodzina i ja bd za to odpowiedzialna.
Zrb to powtarza, tym razem nalega. Zrb to, bo ci zabij.
Patrz na Caleba, kiwa gow, brwi ma wspczujco cignite.
No, dalej, Tris szepcze. Rozumiem. Jest w porzdku.
Oczy mnie piek.
Nie. cinite gardo a boli. Krc gow.
Daj ci dziesi sekund! krzyczy kobieta. Dziesi! Dziewi!
Przenosz wzrok z brata na ojca. Kiedy widziaam go ostatnim razem, patrzy na mnie z
pogard, ale teraz oczy ma szeroko otwarte, agodne. W prawdziwym yciu nigdy nie robi takiej
miny.
Tris mwi. Nie masz wyboru.
Osiem!
Tris. Matka umiecha si sodko. Kochamy ci.
Siedem!
Zamknij si! krzycz, podnoszc pistolet. Mog to zrobi. Mog ich zastrzeli. Zrozumiej.
Prosz mnie o to. Nie chcieliby, ebym si za nich powicia. Nie s nawet prawdziwi. To
wszystko symulacja.
Sze!
To nie dzieje si naprawd. To nie ma znaczenia. Spokojne oczy mojego brata jak dwa widry
wierc mi dziury w gowie. W spoconej doni pistolet staje si liski.
Pi!
Nie mam wyboru. Zamykam oczy. Myl. Musz myle. Krytyczna sytuacja sprawia, e mj
puls zaley od jednej jedynej rzeczy: jak sobie poradz z zagroeniem ycia.
Cztery! Trzy!
Co mi powiedzia Tobias? Bezinteresowno i odwaga nie tak bardzo si rni.
Dwa!
Puszczam spust i rzucam pistolet. Zanim zaczn si denerwowa, odwracam si i przyciskam
czoo do lufy pistoletu za mn.

No to mnie zastrzel.
Jeden!
Sysz trzask i huk.

Rozdzia 31

Zapala si wiato. Stoj sama w pustym betonowym pomieszczeniu, trzs si. Opadam na
kolana, obejmuj si ramionami. Kiedy wchodziam, nie byo zimno, ale teraz czuj chd.
Pocieram si rkami, eby si pozby gsiej skrki.
Jeszcze nigdy nie czuam takiej ulgi. Rozluniaj mi si wszystkie minie naraz, znowu
swobodnie oddycham. Nie wyobraam sobie przechodzenia przez wasny krajobraz strachu w
czasie wolnym, tak jak to robi Tobias. Wczeniej uwaaam to za odwag, ale teraz bardziej mi to
przypomina masochizm.
Drzwi otwieraj si, wstaj. Max, Erie, Tobias i ludzie, ktrych nie znam, wchodz rzdem do
pomieszczenia i staj przede mn. Tobias umiecha si do mnie.
Gratulacje, Tris mwi Erie. Pomylnie zakoczya swj ostatni egzamin.
Prbuj si umiechn. Nie potrafi. Nie mog otrzsn si ze wspomnienia pistoletu
przystawionego mi do gowy. Nadal czuj luf midzy brwiami.
Dzikuj.
Jest jeszcze jedna sprawa, zanim pjdziesz przygotowa si do bankietu powitalnego cignie
Erie. Kiwa na jak nieznan mi osob, ktra stoi za nim. Kobieta z niebieskimi wosami wrcza
mu ma czarn walizeczk. Erie otwiera j i wyjmuje strzykawk z dug ig.
Sztywniej na jej widok. Pomaraczowobrzowy pyn w strzykawce przypomina to, co
wstrzykiwali nam przed symulacjami. A ja podobno mam to ju za sob.
Przynajmniej nie boisz si igie. Teraz wstrzykniemy ci urzdzenie ledzce, ktre bdzie
aktywowane jedynie wtedy, gdy zostanie zgoszone twoje zaginicie wyjania Erie. To tylko na
wszelki wypadek.
Jak czsto ludzie si gubi? Marszcz brwi.
Rzadko. Erie umiecha si ironicznie. To nowy wynalazek, mamy go dziki wsparciu
Erudytw. Przez cay dzie wstrzykiwalimy to wszystkim Nieustraszonym i sdz, e pozostae
frakcje zastosuj si do tego jak najszybciej.
odek mi si skrca. Nie mog pozwoli, eby mi co wstrzykiwa, szczeglnie jeli wynaleli
to Erudyci moe nawet Jeanine. Ale odmwi te nie mog, bo znowu zwtpiby w moj
lojalno.
W porzdku wykrztuszam przez cinite gardo.
Podchodzi do mnie ze strzykawk i ig w rku. Odsuwam wosy z szyi i przechylam gow.
Nie patrz, kiedy Erie przeciera mi skr antyseptycznym wacikiem i wbija ig. Mocny bl

rozchodzi mi si po szyi. Boli, ale krtko. Erie odkada ig do walizeczki i przylepia plaster z
opatrunkiem w miejscu ukucia.
Bankiet za dwie godziny informuje. Wtedy zostanie ogoszone twoje miejsce w rankingu,
wrd innych nowicjuszy, wczajc tych, ktrzy urodzili si jako Nieustraszeni. ycz szczcia.
May tumek wychodzi rzdkiem z pomieszczenia, ale Tobias zwleka. Zatrzymuje si przy
drzwiach i macha do mnie, ebym za nim posza. Tak robi. W szklanej sali nad Jam jest peno
Nieustraszonych, niektrzy chodz po linie nad naszymi gowami, inni stoj w grupach,
rozmawiaj, miej si. Tobias umiecha si do mnie. Pewnie nic nie widzia.
Syszaem plotk, e miaa tylko siedem przeszkd do przebycia zagaduje. Praktycznie to
niespotykane.
Ty... ty nie ogldae symulacji?
Tylko na ekranach. Cao widz wycznie przywdcy Nieustraszonych. Wyglda na to, e
byli pod wraeniem.
Hm, siedem koszmarw nie robi takiego wraenia jak cztery, ale ujdzie.
Bybym zaskoczony, gdyby nie dostaa pierwszej lokaty.
Wchodzimy do szklanego pokoju. Nadal jest w nim tum, ale rzadszy, kiedy ju ostatnia osoba
ja skoczya.
Ludzie dostrzegaj mnie po paru sekundach. Kiedy na mnie pokazuj, jestem obok Tobiasa, ale
nie mog tak szybko i, eby unikn wiwatw, paru klepni po ramieniu, jakich gratulacji.
Patrz na ludzi, ktrzy mnie otaczaj, zdaj sobie spraw, jak dziwnie wygldaliby w oczach
mojego ojca albo brata. I jak zwyczajnie wygldaj w moich oczach, mimo tych wszystkich
metalowych kek w twarzach i tatuay na ramionach, gardach i piersiach. Odwzajemniam si im
umiechem.
Schodzimy po schodach do Jamy.
Mam pytanie zaczynam i zagryzam warg. Co ci powiedzieli o moim krajobrazie strachu?
Zupenie nic, a co?
Nic takiego. Skopuj kamyk ze cieki.
Musisz wraca do sypialni? pyta Tobias. Bo jeli potrzebny ci spokj i cisza, moesz zosta
u mnie a do bankietu.
odek mi si skrca.
Co ci jest? pyta Tobias.
Nie chc wraca do sypialni i nie chc si go ba.
Chodmy mwi.

Zamyka za nami drzwi i zsuwa buty.


Wody? pyta.
Nie, dzikuj. Wycigam rce przed siebie.
Dobrze si czujesz? Dotyka mojego policzka. Rk ujmuje mnie z boku za gow, jego dugie
palce wpltuj si we wosy. Umiecha si, przytrzymuje mnie za gow i cauje. Powoli rozchodzi
si po mnie gorco. I strach, ktry brzczy mi w piersi jak alarm.
Nadal trzymajc usta na moich ustach, ciga mi kurtk z ramion. Drgam, kiedy sysz, jak
kurtka upada, i odpycham go. Oczy mi pon. Nie wiem, dlaczego tak reaguj. Inaczej si czuam,
kiedy caowa mnie w pocigu. Przyciskam donie do twarzy, zakrywam oczy.
Co? Co jest nie tak?
Krc gow.
Nie mw, e to nic takiego. Gos ma zimny. Chwyta mnie za rami. Hej. Popatrz na mnie.
Zdejmuj rce z twarzy i podnosz oczy. Uraza w jego wzroku, zo w zacinitych szczkach
zaskakuj mnie.
Czasem si zastanawiam mwi z najwikszym spokojem, na jaki mog si zdoby co w
tym widzisz. W tym... cokolwiek to jest.
Co w tym widz powtarza. Odchodzi o krok, krci gow. Jeste gupia, Tris.
Nie jestem gupia. I dlatego uwaam, e to troch dziwne. Ze wszystkich dziewczyn, ktre
moge sobie wybra, wybrae mnie. Wic jeli po prostu szukasz... hm, no wiesz... tego...
Czego? Seksu? Marszczy brwi. Suchaj, gdybym chcia tylko tego, pewnie nie byaby
pierwsz osob, do ktrej bym poszed.
Czuj si, jakby wanie rbn mnie w brzuch. Oczywicie, nie jestem pierwsz osob, do ktrej
by poszed ani pierwsz, ani najpikniejsz, ani godn podania. Przyciskam rce do brzucha i
patrz w bok, walcz ze zami. Nie bd paka, wrzeszcze, histeryzowa. To nie w moim stylu.
Mrugam par razy, opuszczam rce i podnosz wzrok na niego.
Musz ju i mwi cicho. Ruszam do drzwi.
Nie, Tris. Chwyta mnie za przegub i odwraca. Mocno go odpycham, ale apie mnie za drugi
nadgarstek, trzyma nasze skrzyowane ramiona midzy nami. Przepraszam, e to
powiedziaem. Miaem na myli, e nie jeste taka. Wiedziaem od razu, kiedy ci spotkaem.
Bye przeszkod w moim krajobrazie strachu. Dry mi dolna warga. Wiedziae?
Co? Puszcza moje rce, znowu wyglda na uraonego. Ty si mnie boisz?
Nie ciebie. Przygryzam warg, eby si nie trzsa. Bycia z tob... z kimkolwiek. Nigdy nie
byam z kim blisko i... jeste starszy, nie wiem, czego oczekujesz i...

Tris odzywa si surowo. Nie mam pojcia, jakie zostao wywoane u ciebie urojenie, ale i
dla mnie to co nowego.
Urojenie? powtarzam. To znaczy, e ty nie... Unosz brwi. Ach. Och. Ja tylko
uwaaam... e skoro ja tak bardzo jestem w niego zapatrzona, to wszystkie inne te. Hm.
Rozumiesz.
Faszywe zaoenie. Odwraca wzrok. Policzki mu czerwieniej, jakby by zaenowany.
Moesz mi wszystko powiedzie. Bierze moj twarz w rce, koniuszki palcw ma chodne,
donie gorce. Jestem agodniejszy, ni to si wydaje podczas treningu. Naprawd.
Wierz mu. Ale nie dlatego, e jest taki agodny.
Cauje mnie midzy brwiami i w czubek nosa, a potem ostronie przykada swoje usta do
moich. Jestem na skraju wytrzymaoci. Zamiast krwi w yach kry mi elektryczno. Chc, eby
mnie pocaowa, jego te chc; boj si, e to zajdzie za daleko.
Przenosi rce na moje ramiona, palce ocieraj si o obrzee bandaa. Odsuwa si, marszczy
czoo.
Jeste ranna? pyta.
Nie. To kolejny tatua. Ju zaleczony, tylko... chciaam go zasoni.
Mog zobaczy?
Przytakuj, mam cinite gardo. cigam rkaw i pokazuj rami. Przez sekund przypatruje
mu si, potem przesuwa po nim palce. Unosz si i opadaj razem z ksztatem moich koci, ktre
wystaj bardziej, niby mi si to podobao. Kiedy mnie dotyka, czuj, jakby wszdzie tam, gdzie
jego skra czy si z moj, nastpowaa zmiana. Zaczyna mi dre brzuch. To nie tylko strach. To
co jeszcze. Podanie.
Odrywa rg bandaa. Przebiega oczami po symbolu Altruizmu i si umiecha.
Mam taki sam. mieje si. Na plecach.
Naprawd? Poka.
Przyciska banda do tatuau i z powrotem naciga mi koszul na rami.
Tris, prosisz, ebym si rozebra?
Nerwowy miech bulgocze mi w gardle.
Tylko... czciowo.
Kiwa gow, umiech nagle mu blednie. Patrzy mi w oczy rozpina sportow bluz. Zelizguje
mu si z ramion, rzuca j na krzeso przy biurku. Nie jest mi teraz do miechu. Mog si tylko
gapi na niego.
ciga brwi, a sigaj rodka czoa. i chwyta za brzeg Tshirta. jednym szybkim ruchem

zdejmuje go przez gow.


ata z pomieniami Nieustraszonych pokrywa jego prawy bok, ale poza tym na piersi nie ma
tatuay. Odwraca wzrok.
O co chodzi? pytam. Wyglda na... zakopotanego.
Niewielu ludziom pozwalam si oglda. Waciwie to nikomu.
Rozumiem dlaczego mwi cicho. To znaczy, nie chcesz, eby ci ogldali.
Przechodz za niego. Na plecach ma wicej atramentu ni skry. S tam wytatuowane symbole
wszystkich frakcji Nieustraszonych na samej grze, Altruizmu tu poniej, a trzy pozostae,
mniejsze, pod nimi. Przez kilka sekund obserwuj wag przedstawiajc Prawo, oko, ktre
oznacza Erudytw, i drzewo znak Serdecznoci. Ma sens, e wytatuowa sobie symbol
Nieustraszonych, jego schronienia, a nawet symbol Altruizmu, skd pochodzi tak jak ja. Ale trzy
pozostae?
Myl, e popenilimy bd odzywa si cicho. Wszyscy zaczlimy umniejsza zalety
innych frakcji, a wywysza wasne. Nie chc tego robi. Chc by odwany, bezinteresowny i
mdry, i yczliwy, i uczciwy. Odchrzkuje. Cigle zwalczam w sobie yczliwo.
Nikt nie jest doskonay szepcz. To nie tak. Jedna wada mija, zastpuje j inna.
Wymieniam tchrzostwo na okruciestwo; sabo przekuam w brutalno. Pocieram
czubkami palcw symbol Altruizmu.
Musimy ich ostrzec. Niebawem.
Wiem. Ostrzeemy. Odwraca si do mnie. Chc go dotkn, ale boj si jego nagoci; boj
si, e mnie te obnay. Boisz si tego, Tris?
Nie chrypi. Odchrzkuj. Naprawd nie. Ja tylko... boj si tego, czego chc.
Czego chcesz? Twarz mu teje. Mnie?
Powoli kiwam gow.
On te kiwa i delikatnie bierze mnie za rce. Prowadzi je do swojego brzucha. Opuszcza wzrok,
przesuwa moje donie do gry, nad brzuchem, nad piersi, przytrzymuje je przy szyi. Donie
mrowi mnie od jego skry, gadkiej ciepej. Twarz mam gorc, ale i tak dr. Patrzy na mnie.
Pewnego dnia zaczyna jeli nadal bdziesz mnie chciaa, moemy... przerywa,
odchrzkuje. Moemy...
Umiecham si lekko i obejmuj go ramionami, zanim koczy zdanie. Przyciskam policzek do
jego piersi. Czuj rytm jego serca, jest tak samo szybki jak mojego.
Ty mnie te si boisz, Tobias?
Okropnie odpowiada z umiechem.

Odwracam gow i cauj go we wgbienie pod szyj.


Moe ju wicej ci nie zobacz w moim krajobrazie strachu mrucz.
Nachyla si i powoli mnie cauje.
Wtedy wszyscy bd ci nazywali Sze.
Cztery i Sze mwi.
Znowu si caujemy i tym razem czuj blisko. Wiem dobrze, e pasujemy do siebie, jego
rami wok mojej talii, moje rce na jego piersi, nacisk jego warg na moje wargi. Zapamitalimy
si nawzajem.

Rozdzia 32

Przygldam si twarzy Tobiasa, kiedy idziemy do jadalni, szukam jakich oznak rozczarowania.
Dwie godziny leymy na jego ku, rozmawiajc, caujc si i w kocu drzemic, a syszymy
krzyki na korytarzu ludzie id na bankiet, jeli co si zmienio, to e wydaje si janiejszy, ni
by. W kadym razie si umiecha.
Kiedy docieramy do wejcia, rozdzielamy si. Wchodz pierwsza i biegn do stou, przy
ktrym siedz z Willem i Christin. On wchodzi drugi, minut pniej, i siada obok Zekego, a ten
wrcza mu ciemn butelk. Machniciem odmawia.
Dokd posza? pyta Christina. Wszyscy wrcili do sypialni.
Po prostu aziam po okolicy. Byam za bardzo zdenerwowana, eby z kim o tym rozmawia.
Nie ma powodu, eby si denerwowaa. Christina krci gow. Ledwie si odwrciam do
Willa, eby z nim pogada, a ty ju miaa to za sob.
Wykrywam w jej gosie nutk zazdroci i znowu chc wyjani, e byam dobrze przygotowana
do symulacji ze wzgldu na to, jaka jestem. Ale tylko wzruszam ramionami.
Jaki zawd zamierzasz sobie wybra? pytam.
Chyba chciaabym robi to co Cztery. Trenowa nowicjuszy. Straszy ich na mier. Wiesz,
nieza zabawa. A ty?
Byam tak skoncentrowana na przejciu przez nowicjat, e prawie wcale o tym nie mylaam.
Mogabym pracowa dla przywdcw Nieustraszonych ale zabiliby mnie, gdyby odkryli, kim
jestem. Co jeszcze zostao?
Hm... mogabym by ambasadorem przy innych frakcjach. To, e jestem transferem, pewnie
by mi pomogo.
Miaam nadziej, e powiesz: wiczy si na przywdc Nieustraszonych wzdycha
Christina. Bo tego chce Peter. W sypialni buzia mu si nie zamykaa, cigle o tym nawija.
Ja chc robi wanie to wtrca si Will. Mam nadziej. e w rankingu jestem wyej od
niego... och i wszystkich nowicjuszy, ktrzy urodzili si jako Nieustraszeni. Zapomniaem o nich.
Jczy. O Boe. Czyli nie mam szans.
Nieprawda. Christina siga po jego rk i splata swoje palce z jego palcami, jakby to bya
najzwyklejsza rzecz pod socem. Will ciska jej do. Pytanie. Christina nachyla si do przodu.
Przywdcy, ktrzy ogldali twj krajobraz strachu... z czego si miali.
O? Gryz si mocno w warg. Mio mi, e mj strach ich rozbawi.
Orientujesz si. o ktr przeszkod chodzio?

Nie.
Kamiesz stwierdza Christina. Zawsze gryziesz si w warg, kiedy ciemniasz. To ci
zdradza. Przestaj zagryza warg. Will ciga usta, jeli dziki temu poczujesz si lepiej
dodaje.
Will natychmiast zasania doln cz twarzy.
Dobra. Baam si... intymnoci przyznaj.
Intymnoci powtarza Christina. Jak... seks?
Zaczynam si denerwowa. Zmuszam si, eby kiwn gow. Nawet jeli to jest tylko moja
przyjacika i nikogo innego nie ma w pobliu, to i tak chtnie udusiabym j na miejscu. Myl o
kilku sposobach robienia najwikszej krzywdy przy najmniejszym wysiku. Prbuj buchn
pomieniem z oczu.
Will si mieje.
Jak to byo? pyta Christina. To znaczy, czy kto po prostu... prbowa to z tob zrobi? Kto?
Och wiesz, czowiek bez twarzy... niezidentyfikowany mczyzna. A jak z twoimi mami?
Obiecaa, e nie wypaplasz! krzyczy i wali mnie po ramieniu.
my oywia si Will. Boisz si ciem?
Nie, tylko chmar ciem burczy Christina jakby... rojw. Wszdzie. Wszystkie te skrzyda,
nki i... Dygocze, krci gow.
Przeraajce mamrocze Will z artobliw powag. Oto moja dziewczyna. Twarda jak
baweniana kulka.
Oj, zamknij si.
Gdzie piszczy mikrofon tak gono, e przesaniam domi uszy. Patrz na drug stron jadalni
na Erica. Stoi na jednym ze stow z mikrofonem w doni i stuka w niego palcami. Kiedy ju
postuka i tum Nieustraszonych cichnie, Erie odchrzkuje.
Nie jestemy tutaj dobrzy w wygaszaniu mw zaczyna. Tum si mieje. Zastanawiam si,
czy wiedz, e kiedy by Erudyt, e pod udawan brawur i nawet brutalnoci
Nieustraszonych jest bardziej Erudyt ni kimkolwiek innym. Gdyby syszeli o tym, wtpi, czyby
si z niego miali. Wic bd mwi krtko. Jest nowy rok, a my mamy now paczk nowicjuszy.
I troch mniejsz paczk nowych czonkw. Gratulujemy im.
Na sowo gratulujemy sala wybucha, nie s to oklaski, ale walenie piciami w blaty. Haas
wibruje mi w piersi, umiecham si.
Wierzymy w odwag. Wierzymy w podejmowanie dziaania. Wierzymy w wolno od
strachu i nabywanie umiejtnoci, by wypiera zych ze wiata, aby dobrzy mogli szczliwie y i

si rozwija. Jeli take wierzycie w te rzeczy, witamy.


Wiem, e Erie prawdopodobnie nie wierzy w adn z tych rzeczy, ale mimo to umiecham si,
bo ja w nie wierz. Nie ma znaczenia, jak bardzo przywdcy wypaczyli ideay Nieustraszonych,
bo one nadal mog by moje.
Znowu wal pici, tym razem hukowi towarzysz okrzyki.
Jutro pierwsza dziesitka nowicjuszy, po raz pierwszy w charakterze czonkw, wybierze
sobie zawody, w tej kolejnoci, w jakiej trafili do rankingu cignie Erie. Zdaj sobie spraw, e
tak naprawd wszyscy czekaj na ranking. Kolejno na licie wynika z poczenia trzech
notowa: z etapu nauki walki, z etapu symulacji i z ostatecznych egzaminw w krajobrazie
strachu. Notowania pojawi si na ekranie za mn.
Ledwie wypowiada sowo mn, na ekranie zakrywajcym prawie ca cian wywietlaj si
imiona. Obok numeru pierwszego jest moje zdjcie i imi Tris.Ciar spada mi z serca. Nie
wiedziaam, e go nosz, dopki si nie pozbyam tego balastu i nie musz go ju dwiga.
Umiecham si, rozchodzi si po mnie mrowienie. Pierwsza. Chobym bya Niezgodna, nale
wanie do tej frakcji.
Zapominam o wojnie; zapominam o mierci. Will chwyta mnie w niedwiedzie objcia. Sysz
wiwaty, miech i krzyki. Christina pokazuje na ekran, jej szeroko otwarte oczy wypeniaj si
zami.
Tris
Uriah
Lynn
Marlene
Peter
Peter zostaje. Tumi westchnienie. Potem odczytuj pozostae imiona.
Will
Christina
Umiecham si, Christina nachyla si nad stoem, eby mnie uciska. Jestem zbyt
zdenerwowana, eby zaprotestowa przeciwko temu wylewowi uczu. mieje mi si do ucha.
Kto apie mnie od tyu i te mieje mi si do ucha. To Uriah. Nie mog si odwrci, wic
sigam i ciskam go za rami.
Gratulacje! krzycz.
Pobia ich! odkrzykuje. Puszcza mnie, mieje si i biegnie do tumu nowicjuszy, ktrzy
urodzili si jako Nieustraszeni.

Wycigam szyj, eby jeszcze raz popatrze na ekran. Odczytuj list. Osiem, dziewi i
dziesi imion nowicjuszy urodzonych jako Nieustraszeni. Prawie ich nie rozpoznaj.
Numer jedenasty i dwunasty to Molly i Drew.
Zostaj wylani. Drew, ktry prbowa uciec, kiedy Peter trzyma mnie za gardo nad
przepaci, i Molly, ktra dooya si do kamstw Erudytw na temat mojego ojca, s bezfrakcyjni.
Will i Christina cauj si, troch zbyt namitnie jak na mj gust. Wok wszdzie sycha
walce pici Nieustraszonych. Czuj stukanie w rami, obracam si i widz, e za mn stoi
Tobias. Wstaj rozpromieniona.
Mylisz, e gdybym ci uciska, to pozwolibym sobie na zbyt wiele? pyta.
No... to nie ma znaczenia. Staj na palcach i przyciskam wargi do jego warg.
To najlepszy moment w moim yciu.
Chwil pniej kciuk Tobiasa ociera si o moj szyj w miejscu, gdzie dostaam zastrzyk, i kilka
spraw nagle ukada si w cao. Nie rozumiem, jak mogam wczeniej tego nie zaapa.
Jeden: Pokolorowane serum zawiera transmiter.
Dwa: Transmitery cz umys z programem symulacyjnym.
Trzy: Erudyci wynaleli serum.
Cztery: Erie i Max pracuj dla Erudytw.
Wyrywam si z obj i patrz na Tobiasa wielkimi oczami.
Tris? mamrocze zmieszany.
Krc gow.
Nie teraz. Mam na myli nie tutaj. Nie przy Willu i Christinie, ktrzy stoj tu obok mnie.
Gapi si z otwartymi ustami pewnie dlatego, e wanie pocaowaam Tobiasa. I nie w tym
zgieku robionym przez Nieustraszonych. Ale musi wiedzie, e to wane. Pniej dodaj.
Okay?
Kiwa gow. Nawet nie wiem, jak mu to pniej wyjani. Nie wiem, jak rozplta myli.
Ale wiem, jak Erudyci chc nas wcign do walki.

Rozdzia 33

Prbuj zapa Tobiasa samego, kiedy ju ogoszono ranking, ale gromada nowicjuszy i
czonkw jest za gsta i cisk przy skadaniu gratulacji odsuwa go ode mnie. Postanawiam
wykra si z sypialni, kiedy ju wszyscy zasn, i znale go, ale krajobraz strachu zmczy mnie
bardziej, ni mylaam, wic wkrtce zapadam w sen.
Obudziam si na odgos skrzypicego materaca i szurajcych stp. Pocztkowo nic nie widz,
ale wkrtce mj wzrok dostosowuje si do ciemnoci. Christina zawizuje sznurowado. Otwieram
usta, eby zapyta, co robi, ale wtedy dostrzegam, e naprzeciwko Will zakada koszul. Nie pi,
zachowuj si cicho.
Christina szepcz. Nie patrzy na mnie, wic api j za rami i potrzsam. Christina!
Nadal zawizuje sznurowado.
odek mi si kurczy na widok jej twarzy. Oczy ma otwarte, ale puste, minie twarzy
zwiotczae. Porusza si jak automat, jest tylko na wp rozbudzona. Cala reszta wyglda jak ona.
Will? Przechodz przez pokj.
Wszyscy nowicjusze staj w rzdzie, kiedy ju si ubrali. W milczeniu wychodz z sypialni
jeden za drugim. Chwytam Willa za rami, eby go zatrzyma, ale on brnie dalej.
Zaciskam zby i przytrzymuj go ze wszystkich si, wbijam pity w posadzk. Po prostu cignie
mnie za sob.
Lunatycy.
Szukam butw. Nie mog zosta tutaj sama. W popiechu zawizuj sznurowada, nacigam
kurtk i wypadam z pokoju. Szybko doganiam nowicjuszy i rwnam krok. Po kilku sekundach
spostrzegam, e poruszaj si jednakowo, ta sama stopa do przodu, to samo rami do tyu.
Naladuj ich, jak tylko potrafi, ale ten rytm jest dla mnie obcy.
Maszerujemy w stron Jamy, ale kiedy dochodzimy do wejcia, ci na przodzie skrcaj w lewo.
W korytarzu stoi Max. przyglda si nam. Serce mi wali, prbuj patrze pustym wzrokiem,
skupi si na tempie marszu. Spinam si, kiedy przechodz obok niego. Zauway. Zauway, e
mzg mi nie zamar jak tamtym i stanie si ze mn co zego, po prostu wiem.
Ciemne oczy Maksa mijaj mnie.
Wchodzimy na schody i krok w krok przemierzamy cztery korytarze. Na kocu korytarza jest
wielka jaskinia. W rodku tum Nieustraszonych.
Stoj stoy, na nich stosy czego czarnego. Nie widz, co to, pki nie zbliam si do tego.
Pistolety.

Oczywicie. Erie powiedzia, e wczoraj dano zastrzyki wszystkim Nieustraszonym. Wic teraz
caa frakcja ma martwe mzgi, jest posuszna i nastawiona na zabijanie. onierze doskonali.
Bior pistolet, pas i kabur, naladuj Willa, ktry stoi tu przede m. Prbuj wykonywa takie
same ruchy jak on, ale nie sposb przewidzie, co bdzie robi dalej, wic koczy si na tym, e
szarpi si bardziej, ni powinnam. Zaciskam zby. Musz mie nadziej, e nikt mi si nie
przyglda.
Ju uzbrojona, id za Willem i innymi nowicjuszami do wyjcia.
Nie mog wzi udziau w wojnie przeciwko Altruizmowi, przeciwko wasnej rodzinie.
Udowodni to mj krajobraz strachu, lista moliwoci si zawa. Znam drog, ktr musz pj.
Bd udawa tak dugo, a dotr do sektora Altruistw. Uratuj swoich najbliszych. A to co
potem si nie liczy. Spywa na mnie spokj.
Szereg nowicjuszy wchodzi do mrocznego korytarza. Nie widz przed sob Willa ani niczego,
co jest przed nim. Moje stopy trafiaj na jak tward przeszkod, potykam si, wycigam rce.
Kolanem w co uderzam stopie. Prostuj si, zby zaciskam tak mocno, e prawie zgrzytaj.
Oni nic nie widz. Jest za ciemno. Prosz, niech bdzie ciemno.
Kiedy koczy si klatka schodowa, wiato wpada do jaskini i znowu wyrastaj przede mn
plecy Willa. Skupiam si na dostosowaniu si do jego rytmu. Dochodz do szczytu schodw,
mijam kolejnego przywdc Nieustraszonych. Teraz wiem, kto naley do kierownictwa, bo tylko
przywdcy s na jawie.
Hm. nie tylko oni. Ja te, bo jestem Niezgodna, to znaczy, e i Tobias nie uleg symulacji, chyba
e si co do niego pomyliam.
Musz go znale.
Stoj obok torw kolejowych, w grupie, ktra rozcigna si tak daleko, jak tylko sigam ktem
oka. Pocig zatrzymuje si przed nami, wszystkie wagony s otwarte. Moi koledzy nowicjusze
jeden po drugim wchodz do wagonu.
Nie mog odwrci gowy, eby poszuka w tumie Tobiasa, ale z lekka rozgldam si na boki.
Twarze po mojej lewej s nieznajome, ale par metrw na prawo widz wysokiego chopaka z
krtko obcitymi wosami. Moe to nie on, a ja nie mog sprawdzi, ale to jedyna szansa dla mnie.
Nie wiem, jak si do niego przysun, nie zwracajc na siebie uwagi. Musz si do niego dosta.
Wagon przede mn napenia si i Will odwraca si do nastpnego wagonu. Bior z niego
przykad, ale nie staj tam, gdzie on, tylko przelizguj si troch na prawo. Ludzie wok mnie s
ode mnie wysi; bd mnie osaniali. Znowu robi krok w prawo, zaciskam zby. Za duo ruchu.
Zapi mnie. Prosz, niech mnie nie zapi.

Nieustraszony o twarzy bez wyrazu podaje rk chopakowi stojcemu przede mn, ten j
apie, rusza si jak robot. Chwytam kolejn do, nie patrzc na ni, i wspinam si do wagonu.
Stoj naprzeciwko czowieka, ktry mi pomg. Na sekund podnosz oczy, eby zobaczy jego
twarz. Tobias. Te ma twarz bez wyrazu jak inni. Myliam si? Nie jest Niezgodny? zy zbieraj mi
si w oczach, mrugajc, powstrzymuj je i odwracam si od niego.
Ludzie w wagonie tocz si, stoimy w czterech rzdach, rami przy ramieniu. I wtedy dzieje
si co szczeglnego: palce oplataj moje palce, do przyciska si do doni. Tobias trzyma mnie za
rk.
Energia oywia cae moje ciao. ciskam jego do, odpowiada uciskiem. Jest na jawie. Miaam
racj.
Chc na niego spojrze, ale zmuszam si, eby sta bez ruchu i patrze przed siebie, kiedy
pocig rusza. Kciukiem robi kko na grzbiecie mojej doni. To ma mnie pocieszy, ale denerwuje
mnie. Musz z nim porozmawia. Musz na niego spojrze.
Nie widz, dokd jedzie pocig, bo dziewczyna przede mn jest wysoka, wic gapi si na ty
jej gowy i skupiam na doni Tobiasa. Wreszcie szyny zaczynaj piszcze. Nie wiem, jak dugo
staam, ale bol mnie plecy, wic pewnie dugo. Pocig ze zgrzytem hamuje, serce wali mi tak
mocno, e trudno mi oddycha.
Na chwil przed tym, jak wyskakujemy, widz ktem oka, e Tobias obraca gow. Zerkam w
jego stron. W jego czarnych oczach wida naleganie.
Uciekaj cedzi przez zby.
Moja rodzina.
Znowu patrz prosto przed siebie i wyskakuj z pocigu, kiedy nadchodzi moja kolej. Tobias
idzie przede mn. Powinnam skupi si na tyle jego gowy, ale ulice, ktrymi teraz maszeruj, s
znajome. Rzd Nieustraszonych przede mn przestaje zaprzta mi uwag. Przechodz obok
miejsca, do ktrego co pl roku szlam z matk, eby wzi nowe ubrania dla rodziny; przystanek
autobusowy tu kiedy co rano czekaam na autobus, eby dojecha do szkoy; kawaek chodnika
tak popkany, e razem z Calebem bawilimy si na nim w abk, eby przej.
Wszystko teraz jest inne. Budynki s ciemne i puste. Drogi wypenione onierzami
Nieustraszonych krocz tym samym rytmem, poza oficerami, ktrzy stoj co sto metrw.
Obserwuj, jak przechodzimy albo gromadz si w grupy, eby co omwi. Wyglda na to, e nic
si nie dzieje. Naprawd przyszlimy tutaj na wojn?
Przemierzyam p kilometra, zanim uzyskaam odpowied.
Zaczynam sysze trzaski. Nie mog si rozejrze, eby sprawdzi, skd dochodz, ale im dalej

id, tym s goniejsze i ostrzejsze, wreszcie rozpoznaj: to wystrzay. Zaciskam szczki. Musz i;
musz gapi si przed siebie.
Daleko z przodu dostrzegam, jak onierka Nieustraszonych popycha mczyzn w szarym
ubraniu, eby uklkn. Rozpoznaj tego czowieka to czonek rady. Kobieta wyjmuje pistolet z
kabury i patrzc olepionymi oczami, strzela w potylic czonka rady.
onierka ma siwe pasmo wosw. To Tori. Uginaj si pode mn kolana.
Nie zatrzymuj si. Oczy mnie piek. Nie zatrzymuj si.
Przechodzimy obok Tori i zabitego czowieka. Kiedy nastpuj mu na rk, omal nie wybucham
paczem.
onierze przede mn staj, ja te. Tkwi tak nieruchomo, jak tylko mog. Chciaabym znale
Jeanine, Erica i Maksa i zastrzeli ich wszystkich. Rce mi si trzs, nie potrafi tego opanowa.
Szybko oddycham przez nos.
Kolejny wystrza. Ktem lewego oka widz, jak szary ksztat pada na chodnik. Jeli bdzie tak
dalej, zginie cay Altruizm.
onierze Nieustraszonych wykonuj niewypowiedziane rozkazy bez wahania i bez pyta.
Paru dorosych czonkw Altruizmu zagnano do jednego z pobliskich budynkw wraz z dziemi.
Morze ubranych na czarno stranikw pilnuje drzwi. Nie widz tylko przywdcw Altruizmu.
Moe ju nie yj.
onierze Nieustraszonych stojcy przede mn jeden po drugim wystpuj, eby wypenia
takie czy inne zadania. Wkrtce przywdcy zorientuj si, e nie wychwytuj sygnaw, ktre
odbieraj inni. Co wtedy?
To czysty obd grucha agodnie mski gos po mojej prawej. Dugie, przetuszczone wosy i
srebrny kolczyk w uchu. Erie. Dga mnie w policzek palcem wskazujcym, walcz z impulsem,
eby odepchn jego rk.
Naprawd nas nie widz? Ani nie sysz? pyta jaka kobieta.
Och, i widz, i sysz. Po prostu nie przetwarzaj normalnie tego, co widz i sysz wyjania
Erie. Rozkazy z naszych komputerw trafiaj do transmiterw, ktre im wszczepilimy...
Naciska miejsce po zastrzyku, eby je pokaza kobiecie.
Nie ruszaj si, mwi sobie. Nie ruszaj si, nie ruszaj, nie ruszaj.
...wykonuj je bezbdnie dodaje, odsuwa si o krok i nachyla z umieszkiem do twarzy
Tobiasa. C to za szczliwy widok. Legendarny Cztery. Nikt nie bdzie pamita, e ja zajem
drugie miejsce, co? Nikt mnie nie zapyta: jak to byo trenowa z facetem, ktry mia tylko cztery
koszmary? Wyciga pistolet i celuje w praw skro Tobiasa.

Serce wali mi tak mocno, e sysz je w czaszce. Nie moe strzeli; nie strzeli. Erie przechyla
gow.
Jak sdzisz, czy ktokolwiek zauway, e dosta przypadkowy postrza? zwraca si do swojej
towarzyszki.
No, dalej odpowiada znudzonym gosem. Musi by przywdc Nieustraszonych, skoro
wydaje zgod Ericowi. Teraz jest nikim.
Niedobrze, Cztery, e nie przyje propozycji Maksa. C, tak czy inaczej, dla ciebie
niedobrze syczy Erie i wprowadza pocisk do komory.
Puca mi pon, nie oddychaam prawie minut. Ktem oka widz, e Tobiasowi drga rka, ale
moja ju jest na pistolecie. Przyciskam luf do czoa Erica. Otwiera szeroko oczy, twarz mu
nieruchomieje i przez sekund wyglda jak jeszcze jeden picy onierz Nieustraszonych.
Mj palec zawisa nad spustem.
Zabierz pistolet od jego gowy rozkazuj spokojnie.
Nie zastrzelisz mnie odpowiada Erie.
Interesujca teoria prycham. Ale nie mog go zamordowa; nie mog. Zgrzytam zbami,
opuszczam rk i strzelam Ericowi w stop.
Krzyczy i obiema rkami apie si za nog. Tobias, kiedy nie ma ju pistoletu wycelowanego w
gow, wyciga wasny i celuje w nog przyjacice Erica. Nie czekam, eby zobaczy, czy dostaa.
Chwytam Tobiasa za rk i puszczam si pdem.
Jeli uda nam si dobiec do uliczki, moemy znikn midzy budynkami i ju nas nie znajd.
Do pokonania jest dwiecie metrw. Sysz za nami kroki, ale si nie ogldam. Tobias ciska mi
rk, cignie mnie naprzd, biegn szybciej, ni kiedykolwiek mi si zdarzao. Potykam si za nim.
Pada wystrza. Bl jest ostry i niespodziewany, zaczyna si w ramieniu i rozchodzi elektrycznymi
palcami. Krzyk winie mi w gardle, upadam, policzek drapie o chodnik. Podnosz gow, Tobias
klczy przy mnie.
Uciekaj! wrzeszcz.
Nie odpowiada spokojnym i agodnym gosem.
W par sekund s przy nas. Tobias pomaga mi wsta, podpiera mnie. Bl sprawia, e nie mog
si skoncentrowa. onierze Nieustraszonych otaczaj nas i mierz do nas.
Niezgodni buntownicy chrypi Erie, stojc na jednej nodze. Twarz ma chorobliwie bia.
Rzucie bro.

Rozdzia 34

Opieram si ciko o Tobiasa. Lufa pistoletu przycinita do moich plecw popdza mnie
naprzd, przez drzwi frontowe budynku Altruistw zwykego pitrowego, szarego gmachu.
Krew tryska na mj bok. Nie boj si tego, co nadchodzi; za bardzo mnie boli, ebym o tym
mylaa.
Kto pistoletem popycha mnie do drzwi pilnowanych przez dwch onierzy. Razem z
Tobiasem wchodzimy do prostego biura, w ktrym s tylko biurko, komputer i dwa puste krzesa.
Za biurkiem, z telefonem przy uchu, siedzi Jeanine.
C, odelijcie wic niektrych z powrotem do pocigu mwi. Musi by dobrze
pilnowany, to najwaniejsze. Nie mog rozmawia, musz koczy. Zatrzaskuje telefon i
wpatruje si we mnie szarymi oczami. Kojarz mi si ze stopion stal.
Niezgodni buntownicy odzywa si jeden z Nieustraszonych. Musi by przywdc, a moe
rekrutem, ktrego pominito przy symulacji.
Tak, widz. Jeanine zdejmuje okulary, skada je i kadzie na blacie. Prawdopodobnie nosi je z
prnoci, a nie z potrzeby, bo myli, e dziki nim bdzie wygldaa na mdrzejsz. Tak mwi
mj ojciec.
Ty. Wskazuje na mnie. Tak jak si spodziewaam. Wszystkie problemy z wynikami twojego
testu przynalenoci wydaway mi si podejrzane od samego pocztku. Ale ty... Krci gow,
przenoszc wzrok na Tobiasa. Ty, Tobiasie... a moe powinnam ci nazywa Cztery?...
wymkne mi si dodaje cicho. Wszystko, co ciebie dotyczyo, zostao sprawdzone: wyniki
testu, symulacje nowicjatu, kady szczeg. A mimo to jeste tutaj. Skada rce i opiera na nich
podbrdek. Moe mi wytumaczysz, jak to si stao?
To ty jeste geniuszem odpowiada chodno. Dlaczego ty mi nie wyjanisz?
Jeanine wygina usta w umiech.
Wedug mojej teorii tak naprawd naleysz do Altruizmu. Twoja Niezgodno jest sabsza.
Umiecha si szerzej. Jakby co j rozbawio.
Zgrzytam zbami, myl o tym, eby rzuci si za biurko i j udusi. Pewnie bym to zrobia,
gdybym nie miaa kuli w ramieniu.
Sia twojej dedukcji jest oszaamiajca wypluwa z siebie Tobias. Uwaaj mnie za
olnionego.
Patrz na niego z boku. Prawie zapomniaam o tej jego stronie osobowoci prdzej
wybuchnie, ni pooy si i umrze.

A teraz, skoro twoja inteligencja zostaa zweryfikowana, moesz nas zabi. Tobias zamyka
oczy. W kocu zostao ci jeszcze wielu przywdcw Altruizmu do wymordowania.
Jeli komentarze Tobiasa robi wraenie na Jeanine, to nie daje tego po sobie pozna. Nadal si
umiecha, wstaje jednym ruchem. Niebieska sukienka okrywa j od ramion po kolana,
uwydatniajc porodku lekki brzuszek. Pokj wiruje, kiedy prbuj skupi si na jej twarzy,
osuwam si na Tobiasa, eby mnie podpar. Obejmuje mnie i przytrzymuje w pasie.
Nie bd mieszny. Nie ma popiechu mwi Jeanine swobodnym tonem. Oboje
znalelicie si tutaj w niezwykle istotnym celu. Widzisz, bardzo si zdziwiam, e Niezgodni s
uodpornieni na serum, ktre opracowaam, wic staram si je poprawi. Sdziam, e mi si udao
z ostatni seri, ale jak wiecie, myliam si. Na szczcie mam ju nastpn do przetestowania.
Co ci powstrzymuje? I ona, i przywdcy Nieustraszonych bez problemu zabijali
Niezgodnych w przeszoci. Dlaczego teraz miaoby by inaczej?
Jeanine umiecha si do mnie.
Pewne pytanie drczy mnie odkd zaczam projekt z Nieustraszonymi. A oto ono. Odsuwa
si w bok od biurka, przeciga palcem po blacie. Dlaczego wikszo Niezgodnych pochodzi
wanie z Altruizmu, z tych bogobojnych zer o sabym charakterze, a nie z innych frakcji?
Nie wiedziaam, e Niezgodni to gwnie czonkowie Altruizmu, i nie mam pojcia, dlaczego
tak jest. I pewnie nie bd ya na tyle dugo, eby si dowiedzie.
Saby charakter drwi Tobias. eby manipulowa symulacj, potrzeba silnej woli, ostatnio
to sprawdzaem. Saba wola to wadza nad umysami onierzy, bo za trudno samemu wywiczy
wasn armi.
Nie jestem idiotk prycha Jeanine. Grupa inteligentw to nie armia. Zmczya nas
dominacja bandy zadufanych w sobie durniw, ktrzy odrzucaj bogactwo i postp, ale nie
moglimy tego zmieni na wasn rk. A przywdcy Nieustraszonych s a nazbyt szczliwi, e
mog wywiadczy mi przysug, kiedy zagwarantowaam im miejsce w naszym nowym,
ulepszonym rzdzie.
Ulepszonym parska Tobias.
Owszem przytakuje Jeanine. Ulepszonym, pracujcym dla wiata, w ktrym ludzie bd
yli w dostatku, wygodzie i dobrobycie.
Na czyj koszt? pytam, gos mam niewyrany i spowolniony. Bogactwo... nie przychodzi
znikd.
Obecnie bezfrakcyjni uszczuplaj nasze zasoby odpowiada Jeanine. Tak jak Altruizm.
Jestem pewna, e kiedy resztki twojej starej frakcji zostan wczone do armii Nieustraszonych.

Prawo zacznie z nami wsppracowa i w kocu zrobimy porzdek.


Wczeni do armii Nieustraszonych. Wiem, co to znaczy ich te zamierza kontrolowa. Chce,
eby wszyscy stali si ulegli i eby byo atwo nimi rzdzi.
Zrobicie porzdek powtarza gorzko Tobias. Podnosi gos. Mylisz si. Zginiesz, zanim
skoczy si dzie, ty...
Przede wszystkim, gdyby potrafi kontrolowa swj temperament wcina si ostro Jeanine
w sowa Tobiasa moe nie znalazby si w takiej sytuacji.
Jestem w takiej sytuacji, bo ty mnie w ni wpakowaa. W chwili, kiedy zorganizowaa
napa na niewinnych ludzi.
Niewinnych ludzi. Jeanine si mieje. Zabawne, e ty to mwisz. Spodziewaam si, e syn
Marcusa rozumie, e nie wszyscy ci ludzie s niewinni. Przysiada na skraju biurka, sukienka
podjeda jej nad kolana poprzecinane ladami rozstpw. Mgby uczciwie przyzna, e nie
byby szczliwy, gdyby si dowiedzia, e twj ojciec zosta zabity podczas ataku?
Nie cedzi Tobias przez zacinite zby. Ale przynajmniej jego zo nie polega na
manipulowaniu ca frakcj i systematycznym mordowaniu kadego z naszych przywdcw
politycznych. Przez kilka sekund patrz na siebie, wystarczajco dugo, ebym caa si spia.
Potem Jeanine odchrzkuje.
Co chciaam powiedzie, to e wkrtce stan si odpowiedzialna za utrzymanie porzdku
wrd dziesitkw Altruistw i ich dzieci, a to nie wry mi niczego dobrego, bo wielu z nich
moe by Niezgodnymi, ktrych nie da si kontrolowa dziki symulacji. Wstaje, przechodzi
kilka krokw w lewo, rce trzyma zczone przed sob. Paznokcie, tak jak i ja, ma poobgryzane do
skry. Dlatego musz wynale jak now form symulacji, na ktr bd podatni. Okazao si
konieczne, abym ponownie przeanalizowaa dokadnie wasne zaoenia. I do tego potrzebuj
was. Robi kilka krokw w prawo. To fakt, masz siln wol. Nie mog jej kontrolowa. Ale jest
par rzeczy, nad ktrymi potrafi zawadn. Zatrzymuje si i zwraca twarz do nas.
Opieram si skroni o rami Tobiasa. Krew spywa mi po plecach. Bl przez ostatnich kilka
minut by nieprzerwany, zaczam si do niego przyzwyczaja, tak jak czowiek, ktry
przyzwyczaja si do rwnego ryku syreny.
Jeanine skada donie. W jej oczach nie dostrzegam zoliwej satysfakcji ani ladu sadyzmu,
ktrego si spodziewaam. Jest bardziej maszyn ni maniaczk. Widzi problemy i znajduje
rozwizania na podstawie zgromadzonych danych. Altruizm sta na drodze jej dzy wadzy, wic
znalaza sposb, eby wyeliminowa t frakcj. Nie miaa armii, wic znalaza j u
Nieustraszonych. Zdawaa sobie spraw, e bdzie musiaa kontrolowa wielkie grupy ludzi, eby

zapewni sobie bezpieczestwo i wpada na pomys, jak to zrobi. Opracowaa serum z


transmiterami. Niezgodno to tylko kolejny problem, z ktrym musi si upora, i wanie dlatego
jest taka przeraajca dziki swojej wiedzy znajdzie kade rozwizanie, nawet problemu naszego
istnienia.
Umiem kontrolowa to, co syszycie i widzicie cignie. Wic wynalazam nowe serum.
Skoryguje otoczenie, eby manipulowa wasz wol. Ci. ktrzy nie chc uzna naszego
przywdztwa, musz by cile monitorowani.
Monitorowani... albo pozbawieni woli.
Co za dar dobierania sw. Tobiasie, bdziesz pierwszym obiektem dowiadcze. Jednak
Beatrice... Umiecha si. Jeste zbyt ciko ranna, ebym miaa z ciebie poytek, a zatem twoja
egzekucja odbdzie si po tym spotkaniu.
Prbuj ukry dygotanie, ktre mnie ogarnia na sowo egzekucja, rami potwornie mnie boli,
podnosz wzrok na Tobiasa. Trudno mi powstrzyma zy, kiedy widz strach w jego wielkich,
ciemnych oczach.
Nie. Tobiasowi dry gos, ale twarz ma nieruchom, kiedy krci gow. Wol umrze.
Obawiam si, e w tej kwestii nie masz wielkiego wyboru odpowiada Jeanine lekkim tonem.
Tobias niezdarnie bierze w rce moj twarz i cauje mnie, nacisk jego warg rozchyla moje.
Zapominam o blu i strachu przed zbliajc si mierci i przez chwil ciesz si, e pami tego
pocaunku bdzie wiea w moim umyle, kiedy nadejdzie koniec.
Potem puszcza mnie i musz oprze si o cian. Bez ostrzeenia, poza napiciem mini.
Tobias rzuca si przez biurko i chwyta Jeanine za gardo. Stranicy Nieustraszonych przy
drzwiach przyskakuj do niego z pistoletami w pogotowiu.
Krzycz.
Potrzeba dwch Nieustraszonych, eby odcign Tobiasa od Jeanine i powali go na ziemi.
Jeden z onierzy przytrzymuje go, kolanem przyciska mu plecy, a rkami gow, wgniatajc mu
twarz w dywan. Skacz na nich, ale inny stranik uderza mnie w rami i przygwada do ciany.
Osabam od upywu krwi i jestem za maa.
Jeanine trzyma si biurka, charkocze i z trudem chwyta powietrze. Pociera si po gardle,
jaskrawoczerwonym od palcw Tobiasa. Ile by w niej byo z maszyny, nadal jest czowiekiem; w
oczach ma zy, kiedy wyjmuje z szuflady pudeko i je otwiera. W rodku ley strzykawka i iga.
Nadal ciko sapic, niesie to w stron Tobiasa, ten zgrzyta zbami i rbie jednego z
Nieustraszonych okciem w twarz. Stranik wali go uchwytem pistoletu w bok gowy, a Jeanine
wbija ig w szyj. Tobias robi si bezwadny.

Podniecie go chrypi Jeanine.


Stranik si podnosi. Tobias te. Nie przypomina lunatycznego onierza Nieustraszonych;
oczy ma ywe. Rozglda si przez par sekund, jakby zaskoczony tym, co widzi.
Tobias! woam. Tobias!
On ci nie zna wyjania Jeanine.
Tobias patrzy za siebie. Mruy oczy i szybko zaczyna i w moj stron. Zanim stranicy
zdaj go powstrzyma, apie mnie za szyj i ciska mi tchawic koniuszkami palcw. Krztusz
si, twarz mam gorc od krwi.
Symulacja nim manipuluje mwi Jeanine. Ledwie j sysz, tak gono bije mi serce.
Zmiana tego, co widzi, powoduje, e myli wroga z przyjacielem.
Jeden ze stranikw odciga ode mnie Tobiasa. Chwytam powietrze, drc, wpuszczam je do
puc.
Nie ma go. Kontrolowany przez symulacj zacznie teraz mordowa ludzi, ktrych jeszcze
niecae trzy minuty temu nazywa niewinnymi. Gdyby Jeanine zabia go, byoby to mniej bolesne.
Zaleta tej wersji symulacji cignie, a oczy jej byszcz polega na tym, e osobnik moe
dziaa niezalenie i dziki temu jest znacznie bardziej wydajny ni bezmzgi onierz. Patrzy na
stranikw, ktrzy powstrzymuj Tobiasa, on szarpie si z nimi, minie ma napite, oczy
skierowane na mnie; widzi mnie, ale nie tak, jak zazwyczaj widzia. Wysa go do pokoju
kontrolnego. Potrzebujemy tam wraliwej istoty, eby wszystko monitorowa. Poza tym, o ile
wiem, ju tam pracowa. Jeanine skada donie przed sob. A j zabra do pokoju B 13. Macha
rk, eby si mnie pozby.
To machnicie rki to moja egzekucja, ale dla niej to tylko skrelenie punktu z listy zada,
jedyny logiczny ruch na tej ciece, na ktr wesza. Przyglda mi si bez emocji, kiedy dwaj
onierze Nieustraszonych wycigaj mnie z pokoju.
Wlok mnie korytarzem. W rodku czuj si odrtwiaa. ale na zewntrz krzycz, szarpi si
si woli. Gryz w rk Nieustraszonego, tego po prawej, i umiecham si, kiedy czuj krew.

Rozdzia 35

Budz si w ciemnociach, wepchnita w twardy kt. Podoga jest gadka i zimna. Dotykam
pulsujcej gowy i jaki pyn spywa mi po koniuszkach palcw. Czerwony krew. Kiedy
opuszczam rk wal okciem w cian. Gdzie jestem?
Nade mn mruga wiato. Sabo wieci niebieska arwka. Wok widz ciany zbiornika i
swoje przymione odbicie naprzeciwko. Mae pomieszczenie z betonowymi cianami bez okien.
Pusto. Hm, prawie do jednej z betonowych cian jest przymocowana maa kamera wideo.
Obok stp dostrzegam nieduy otwr. Do niego podczono rur, a do rury stojcy w kcie
wielki zbiornik.
Drenie zaczyna si od koniuszkw palcw i rozprzestrzenia na ramiona. Wkrtce dry cae
moje ciao.
Tym razem to nie symulacja.
Prawe rami mam zdrtwiae. Kiedy odpycham si, eby wsta, tam gdzie siedziaam, zostaje
kaua krwi. Nie wolno mi wpa w panik. Opieram si o cian, oddycham.
Najgorsze, co mi si teraz moe zdarzy, to e uton w tym zbiorniku. Przyciskam czoo do
szka i si miej. miech zamienia si w kanie.
Nie poddam si, niech ten kto, kto patrzy na mnie przez kamer, widzi, e jestem odwana.
Ale czasem to nie podjcie walki wiadczy o odwadze, ale stawienie czoa nieuchronnej mierci.
Szlocham z gow przy szkle. Nie boj si mierci, ale chc umrze inaczej, nie tak.
Lepiej krzycze, ni paka, wic wrzeszcz z caych si i wal pit w cian za mn. Stopa si
odbija, znowu kopi, tak mocno, e boli mnie pita. Kopi bez przerwy, potem odsuwam si i
rzucam si lewym ramieniem na cian. Uderzenie sprawia, e rana na prawym ramieniu pali,
jakby kto wetkn w ni gorcy pogrzebacz.
Woda tryska z dna zbiornika.
Kamera wideo oznacza, e mnie obserwuj nie, raczej przeprowadzaj badania tak, jak to
robi Erudyci. eby zobaczy, czy moje reakcje w wiecie rzeczywistym odpowiadaj reakcjom w
symulacji. eby udowodni, e jestem tchrzem.
Rozluniam pici i opuszczam ramiona. Nie jestem tchrzem. Podnosz gow i patrz w
szklane oko naprzeciwko mnie. Jeli skoncentruj si na oddychaniu, zapomn, e mam umrze.
Gapi si w kamer, a moje pole widzenia zawa si i widz tylko j. Woda siga mi do kostek,
potem do ydek, do bioder. Wznosi si ponad koniuszki palcw. Robi wdech; robi wydech.
Woda jest mikka jak jedwab.

Wdech. Woda wyczyci moje rany. Wydech. Matka zanurzya mnie w wodzie, kiedy byam
niemowlakiem, eby odda mnie Bogu. Ju od dawna nie mylaam o Bogu, ale teraz o Nim myl.
To naturalna rzecz. Ciesz si, e strzeliam Ericowi w stop, a nie w gow.
Moje ciao unosi si razem z wod. Nie macham nogami, eby si utrzyma na powierzchni.
Wydmuchuj powietrze z puc i opadam na dno. Woda przytpia mi such. Czuj jej ruch na
twarzy. Rozwaam, eby zaczerpn wody do puc i szybciej umrze, ale nie potrafi si do tego
zmusi. Wydycham baki z ust.
Odpr si. Zamykam oczy. Puca mi pon.
Pozwalam, eby rce uniosy mi si do szczytu zbiornika. Pozwalam, eby woda obja mnie
swoimi jedwabnymi ramionami.
Dawno, dawno temu ojciec trzyma mnie nad gow i miaam wraenie, e lec. Przypominam
sobie, jakie byo powietrze opywajce moje ciao, i si nie boj.
Przede mn staje ciemna posta. Musz by bliska mierci, skoro mam zwidy. Bl przeszywa mi
puca. Duszenie boli. Do przyciska si do szka przede mn, przez chwil patrz przez wod,
wydaje mi si, e widz rozmazan twarz swojej matki.
Sysz huk i szko si roztrzaskuje. Woda wybija dziur blisko szczytu zbiornika, szyba pka na
p. Odwracam si i sia wody wyrzuca moje ciao na posadzk. Chwytam powietrze, poykam
wod razem z tlenem, kaszl i znowu api oddech. Czyje rce otaczaj moje ciao. Sysz jej gos.
Beatrice, Beatrice, musimy ucieka.
Zakada moje rce na swoje ramiona i mnie podnosi. Ubrana jest jak moja matka i wyglda jak
moja matka, ale trzyma pistolet, a stanowczy wyraz jej oczu wydaje mi si obcy. Potykam si, idc
obok niej przez wod, po stuczonym szkle, do otwartych drzwi. Za progiem le martwi stranicy
z Nieustraszonych.
lizgam si na kafelkach, kiedy podamy korytarzem tak szybko, jak tylko pozwalaj na to
moje nogi. Skrcamy za rg. Matka strzela do dwch stranikw przy drzwiach na kocu. Kule
trafiaj ich w gowy, obaj wal si na podog. Matka przyciska mnie do ciany i zdejmuje szary
akiet.
Ma na sobie koszul bez rkaww. Kiedy podnosi rami, widz kawaek tatuau pod jej pach.
Nic dziwnego, e nigdy si przy mnie nie przebieraa.
Mamo odzywam si napitym gosem. Bya Nieustraszon.
Tak odpowiada z umiechem. Z akietu robi temblak na moj rk, zawizuje mi rkawy
wok szyi. I bardzo mi si to dzisiaj przydao. Ojciec, Caleb i paru innych ukrywaj si w
piwnicy na skrzyowaniu Pnocnej i Fairficld. Trzeba ich zabra.

Przygldam si jej. Przez szesnacie lat dwa razy dziennie siadywaam obok niej przy
kuchennym stole i nigdy nie przyszo mi na myl, e moga by kimkolwiek innym ni Altruistk
z urodzenia. Waciwie to jak dobrze znaam matk?
Bdzie czas na pytania mwi. Podnosi koszul i zza paska spodni wyciga pistolet. Podaje
go mi. Potem dotyka mojego policzka. Teraz musimy i.
Biegnie na koniec korytarza, ja za ni.
Jestemy w piwnicy kwatery gwnej Altruizmu.
Matka pracowaa tu odkd pamitam, wic nie dziwi si, e bez problemw wyprowadza
mnie ciemnymi korytarzami w gr zatchej klatki schodowej na wiato dnia.
Skd wiedziaa, jak mnie znale?
Obserwowaam pocigi, odkd zacz si atak odpowiada zerkajc na mnie przez rami.
Nie wiedziaam, co zrobi, kiedy ci znajd. Cay czas jednak chciaam ci uratowa.
Mam cinite gardo.
Ale ja ci zdradziam. Opuciam.
Jeste moj crk. Nie obchodz mnie frakcje. Krci gow, Patrz, do czego nas
doprowadziy. Ludzie jako cao na dugo nie mog by dobrzy, zo znw si podkrada i nas
zatruwa. Zatrzymuje si przy skrzyowaniu cieki z drog.
Wiem, e to nie czas na rozmow. Ale musz zada to pytanie.
Mamo, skd wiesz o Niezgodnoci? Co to jest? Dlaczego...
Otwiera magazynek i zaglda do rodka. Patrzy, ile jej zostao kul. Potem wyjmuje kilka z
kieszeni i przeadowuje bro. Rozpoznaj jej min miaa identyczn wtedy, kiedy nawlekaa
nitk na ig.
Wiem, bo sama taka jestem. Wpycha kul na miejsce. Nic mi nie grozio tylko dlatego, e
moja matka bya przywdczyni Nieustraszonych. W Dzie Wyboru powiedziaa mi, ebym
opucia frakcj i znalaza sobie bezpieczniejsz. Wybraam Altruizm. Chowa zapasow kul do
kieszeni i si prostuje. Ale ja chciaam, eby samodzielnie dokonaa wyboru.
Nie rozumiem, dlaczego stanowimy takie zagroenie dla przywdcw.
Kada frakcja urabia swoich czonkw tak, eby myleli i dziaali w okrelony sposb.
I wikszo ludzi tak robi. Nietrudno si im tego nauczy, znale wzorzec mylenia, ktry si
sprawdza, i tak postpowa dalej. Dotyka mojego zdrowego ramienia i si umiecha. Ale
umysy Niezgodnych dziaaj w kilkudziesiciu rnych kierunkach. Nie mona nas ograniczy
do jednego sposobu mylenia, i to przeraa przywdcw. Trac nad nami kontrol. Wiedz, e bez
wzgldu na to, co zrobi, zawsze bdziemy sprawia problemy.

Czuj si, jakby kto napeni mi puca wieym powietrzem. Nie jestem z Altruizmu. Nie
jestem z Nieustraszonych.
Jestem Niezgodna.
I nie mona mnie kontrolowa.
Wanie id. Matka patrzy za rg.
Wychylam si przez jej rami i dostrzegam paru Nieustraszonych z pistoletami. Rwnym
krokiem zmierzaj w nasz stron. Matka si oglda. Daleko za nami inna grupa Nieustraszonych
biegnie ku nam alej, poruszaj si w jednym rytmie.
Matka chwyta mnie za rce i zaglda mi w oczy. Widz, jak poruszaj si jej dugie rzsy, kiedy
mruga. auj, e w mojej maej, zwyczajnej twarzy nie ma nic z jej rysw. Ale przynajmniej
odziedziczyam co z jej mzgu.
Pd do ojca i brata. Alejk na prawo do piwnicy. Zapukaj dwa razy, potem trzy razy, potem
sze. Bierze w donie moje policzki. Rce ma chodne, donie chropawe. Ja ich odcign.
Musisz biec z caych si.
Nie. Krc gow. Nigdzie si nie rusz bez ciebie.
Umiecha si.
Bd dzielna, Beatrice. Kocham ci.
Czuj jej usta na moim czole, a potem wybiega na rodek ulicy. Pistolet trzyma nad gow i trzy
razy strzela w powietrze. Nieustraszeni przyspieszaj.
Gnam przez ulic do alejki. Zerkam za siebie, czy ktry z Nieustraszonych nie biegnie za mn.
Ale matka strzela w tum stranikw i s zbyt skoncentrowani na niej, eby mnie zauway.
Gwatownie odwracam gow, kiedy sysz, e odpowiadaj ogniem. Spowalniam, staj.
Matka sztywnieje, garbi si. Krew pynie z rany w jej brzuchu, barwic koszul szkaratem.
Plama krwi rozchodzi si po jej plecach. Mrugam i jaskrawa czerwono zalewa wntrze moich
powiek. Znowu mrugam i widz jej umiech, kiedy zawizuje mi wosy tasiemk.
Pada najpierw na kolana, rce bezwadnie wisz jej u bokw, potem na chodnik. Ley zwinita
na boku jak szmaciana lalka. Nie rusza si, nie oddycha.
Przytykam rk do ust i krzycz w do. Policzki mam gorce i mokre od ez. Nie pamitam,
kiedy zaczam paka. Moja krew krzyczy, e naley do niej, prbuje wrci do matki, ale kiedy
biegn, rozbrzmiewaj mi w gowie jej sowa. Kae mi by dzielna.
Bl dga mnie ostro i wszystko z czego si skadam, zawala si, w tym momencie rozpada si
cay mj wiat. Chodnik drapie mnie w kolana. Jeli si poo, bdzie po wszystkim. Moe Erie
mia racj i mier to jak odkrywanie nieznanego, niepewnego miejsca.

Czuj, jak Tobias gadzi mnie po wosach przed pierwsz symulacj. Sysz, jak mi mwi,
ebym bya dzielna. Sysz matk, jak mwi, ebym bya dzielna.
onierze Nieustraszonych skrcaj, jakby prowadzi ich jeden umys. Jako udaje mi si wsta,
zrywam si do biegu.
Jestem dzielna.

Rozdzia 36

onierze Nieustraszonych cigaj mnie. Biegn jak jeden m, ich kroki odbijaj si echem w
uliczce. Jeden z nich strzela, nurkuj, zdzieram sobie rce o ziemi. Pocisk uderza w ceglan cian
po mojej prawej i kawaki cegy rozpryskuj si na wszystkie strony. Rzucam si za rg i
wprowadzam kul do komory pistoletu.
Zabili mi matk. Celuj w uliczk i puszczam seri na olep. To nie byli wanie ci, ale to bez
znaczenia nie moe mie znaczenia, a w tej chwili, jak sama mier, nie moe by prawdziwe.
Teraz odgos krokw tylko jednej osoby. Trzymam pistolet oburcz, stoj na kocu uliczki i
celuj w onierza Nieustraszonych. Palec naciska spust, ale za sabo, eby bro wystrzelia.
Czowiek, ktry zmierza w moj stron, nie jest mczyzn, to chopak. Rozczochrany, ze
zmarszczk midzy brwiami.
Will. Ma martwe oczy, nie myli, ale to nadal Will. Zatrzymuje si, patrzy na mnie. Stopy wbite
w ziemi, pistolet uniesiony. W uamku sekundy widz jego palec na spucie i sysz, jak kula
wlizguje si do komory. Strzelam. Mocno zamykam oczy. Nie mog oddycha.
Kula trafia go w gow. Wiem, bo tam mierzyam.
Odwracam si, nadal z zamknitymi oczami, i kulejc, skrcam w alej. North i Fairfield. Musz
popatrze na tablice z nazwami, eby zorientowa si, gdzie jestem, ale nie mog czyta; wzrok
mam zamglony. Mrugam kilka razy. Stoj zaledwie kilka metrw od budynku, gdzie znajduje si
ocalaa reszta mojej rodziny.
Klkam przy drzwiach. Tobias powiedziaby, e to gupie robi tyle zamieszania. Haas moe
przycign onierzy Nieustraszonych.
Przyciskam czoo do ciany i krzycz. Po kilku sekundach przykrywam usta rk, eby stumi
dwik, i znw krzycz. Krzyk przechodzi w kanie. Pistolet pada ze stukotem na ziemi. Cigle
widz Willa.
Umiecha si w moich wspomnieniach. Podwinita warga. Proste zby. wiato w oczach.
mieje si, drani si; jest bardziej ywy w pamici, ni ja jestem w prawdziwym wiecie.
Wiedziaam on albo ja. Wybraam siebie. Ale te czuj si martwa.
Wal w drzwi dwa razy, trzy razy, potem sze, tak jak kazaa matka.
Wycieram zy z twarzy. Po raz pierwszy zobacz ojca, odkd go opuciam, i nie chc, eby
mnie widzia zaaman i szlochajc.
Drzwi otwieraj si, stoi w nich Caleb. Jego widok szokuje mnie. Patrzy na mnie przez kilka
sekund i rzuca si na mnie, bierze w objcia. Jego do naciska ran, ktr mam na barku.

Zagryzam warg, eby powstrzyma si od krzyku, ale i tak jcz, a Caleb odrywa si szybko ode
mnie.
Beatrice. O Boe, postrzelili ci?
Wejdmy mamrocz sabym gosem.
Przeciga palcem pod oczami, cierajc wilgo. Drzwi zamykaj si za nami.
Pomieszczenie jest sabo owietlone, ale widz znajome twarze, dawnych ssiadw, kolegw z
klasy, wsppracownikw ojca. Ojciec wpatruje si we mnie, jakby mi wyrosa druga gowa.
Marcus. Robi mi si niedobrze. Tobias...Nie. Nie bd o nim myle.
Jak si dowiedziaa, gdzie jestemy? pyta Caleb. Mama ci znalaza?
Przytakuj. O mamie te nie chc myle.
Moje rami sycz.
Teraz, kiedy nic mi nie grozi, adrenalina, ktra mnie napdzaa, znika i bl jest coraz wikszy.
Opadam na kolana. Woda kapie z mojego ubrania na betonow podog. Narasta we mnie szloch,
za wszelk cen pragnie si uwolni, dawi go.
Kobieta o imieniu Tessa, ktra mieszkaa przy naszej ulicy, rozwija siennik. Bya on czonka
rady, ale jego tutaj nie widz. Prawdopodobnie nie yje.
Kto inny przestawia lamp z kta w drugi kt, ebymy mieli wiato. Caleb wyjmuje zestaw
pierwszej pomocy, a Susan przynosi mi butelk wody. Nie ma lepszego miejsca dla czowieka
potrzebujcego pomocy ni pokj peen czonkw Altruizmu. Spogldam na brata. Znowu jest
ubrany na szaro. Spotkanie z nim na terenach Erudytw wydaje si teraz snem.
Ojciec podchodzi do mnie, kadzie moj rk na swoje barki i pomaga mi przej.
Dlaczego jeste mokra? pyta Caleb.
Prbowali mnie utopi. Skd si tu wzie?
Zrobiem to, o co prosia... o co prosia mama. Zajem si serum do symulacji i odkryem, e
Jeanine pracowaa nad stworzeniem dugodystansowych transmiterw, eby ich sygna siga
dalej, a to doprowadzio mnie do informacji o Erudytach i Nieustraszonych... Tak czy inaczej,
zrezygnowaem z nowicjatu, kiedy zrozumiaem, co si dzieje. Ostrzegbym ci, ale byo za pno.
Teraz jestem bezfrakcyjny.
Nie mwi powanie ojciec. Jeste z nami.
Klkam na sienniku, a Caleb lekarskimi noyczkami rozcina mi koszul na barku. Zrywa
kawaek materiau i odsania pierwszy tatua Altruizmu na prawym ramieniu i drugi trzy ptaki
na obojczyku. Razem z ojcem patrz na oba tatuae zafascynowani i wstrznici, ale nie
komentuj.

Le na brzuchu. Caleb ciska mnie za rk, kiedy ojciec wyjmuje rodek antyseptyczny.
Wydubywae ju z kogo kul? pytam i miej si roztrzsionym gosem.
Zdziwioby ci, co umiem robi odpowiada ojciec.
Wiele rzeczy dotyczcych ojca mogoby mnie zdziwi.
Myl o tatuau mamy i przygryzam warg.
Bdzie bole ostrzega.
Nie widz, jak n wchodzi we mnie, ale go czuj. Bl rozpywa si po ciele, krzycz przez
zacinite zby, miad do brata. Ponad wrzaskiem sysz, jak ojciec prosi, ebym rozlunia
plecy. zy spywaj mi z kcikw oczu, ale robi, co kae. Znowu zaczyna mnie bole, czuj, jak
n porusza si pod skr. Wyj cay czas.
Mam oznajmia ojciec. Z brzkiem rzuca co na ziemi.
Caleb patrzy na niego, potem na mnie i wybucha miechem. Tak dawno nie syszaam, jak si
mieje, e zaczynam paka.
Co w tym zabawnego? pytam, pocigajc nosem.
Nigdy nie mylaem, e si znowu spotkamy mwi Caleb.
Ojciec czym zimnym oczyszcza skr wok rany.
Czas na szycie informuje.
Kiwam gow. Nawleka nitk na ig, jak to robi tysice razy.
Jeden... dwa... trzy liczy.
Zaciskam zby i tym razem jestem cicho. Ze wszystkich rodzajw blu. ktry dzisiaj
wycierpiaam postrzelenie, topienie prawie do skutku, wyjmowanie kuli, bl znalezienia i utraty
matki i Tobiasa ten najatwiej znie.
Ojciec skoczy zszywa ran, zawizuje nitk i kadzie banda na szew. Caleb pomaga mi
usi, rozdziela brzegi swoich dwch koszul, ciga przez gow t z dugimi rkawami i daje mi
j.
Ojciec ostronie wsuwa moj rk do rkawa, a reszt koszuli nacigam przez gow. Jest
workowata, pachnie wieoci, jak Caleb.
No wic odzywa si cicho ojciec. Gdzie matka?
Odesza odpowiadam. Uratowaa mnie.
Caleb zamyka oczy i gboko oddycha.
Ojciec przez chwil wyglda na zbolaego, ale bierze si w gar, odwraca byszczce oczy i
kiwa gow.
To dobrze mwi przez zacinite gardo. Dobra mier.

Jeli teraz wszystko opowiem, zaami si, a na to nie mog sobie pozwoli. Wic tylko kiwam
gow.
Erie nazwa samobjstwo Ala aktem odwagi. Myli si. mier mojej matki to akt odwagi.
Pamitam, jaka bya agodna, jaka zdeterminowana. I nie chodzi tylko o to, e zgina za mnie; ale
zrobia to spontanicznie, bez wahania i pewnie przez myl jej nie przeszo, eby postpi inaczej.
Ojciec dwiga mnie z podogi. Czas zapozna si z pozostaymi ludmi w pomieszczeniu.
Matka mwia, eby ich uratowa. Dlatego e jestem Nieustraszona, mam obowizek przej
dowodzenie. Nie wiem, jak udwign ten ciar.
Marcus wstaje. Kiedy go widz, wraca pami sceny, kiedy smagn mnie w rami paskiem.
Pier mi si ciska.
Tylko tutaj jestemy od dawna bezpieczni zaczyna w kocu. Musimy wyj z miasta.
Najlepiej pj na tereny Serdecznoci i modli si, eby przyjli nas do siebie. Beatrice, czy wiesz
co o strategii Nieustraszonych? Czy w nocy przerw walk?
To nie jest strategia Nieustraszonych poprawiam. Wszystko zostao zorganizowane przez
Erudytw. I nie musz wydawa rozkazw.
Nie wydaj rozkazw... Co to znaczy? dopytuje si ojciec.
Dziewidziesit procent Nieustraszonych to teraz lunatycy wyjaniam. S w symulacji i
nie wiedz, co robi. Jedyny powd, e nie jestem taka jak oni, to... Waham si, jakiego sowa
uy. Kontrola umysw na mnie nie dziaa.
Kontrola umysw? Wic nie s wiadomi tego, e wanie zabijaj ludzi? Ojciec
wytrzeszcza oczy.
Nie.
To... koszmarne. Marcus krci gow. Jego wspczujcy ton brzmi dla mnie sztucznie. Jak
si otrzsn i zdadz sobie spraw, co zrobili...
W pomieszczeniu zapada cisza, prawdopodobnie wszyscy z Altruizmu wyobraaj si na
miejscu onierzy Nieustraszonych. I wtedy co przychodzi mi do gowy.
Musimy ich obudzi.
Co? pyta Marcus.
Jeli obudzimy Nieustraszonych, to pewnie si zbuntuj, kiedy zrozumiej, co si dzieje
tumacz. Erudyci nie bd mieli armii. Altruizm przestanie umiera. To si skoczy.
To nie takie proste. Ojciec krci gow. Nawet bez pomocy Nieustraszonych Erudyci
znajd inny sposb, eby...
Niby jak mamy ich obudzi? przerywa mu Marcus.

Znajdziemy komputery, ktre kontroluj symulacj, i zniszczymy dane. Program. Wszystko.


atwiej powiedzie ni zrobi wtrca si Caleb. Centrum sterowania symulacj moe by
wszdzie. I co? Po prostu pojawimy si u Erudytw i zaczniemy przegrzebywa ich teren?
To jest... Marszcz brwi Jeanine. Rozmawiaa o czym wanym, kiedy z Tobiasem
przyszlimy do jej gabinetu, tak wanym, e odoya telefon. Musi by dobrze pilnowany. A
kiedy odsyaa Tobiasa, powiedziaa: Wysa go do pokoju kontrolnego. Do pokoju kontrolnego,
w ktrym Tobias ju pracowa. Przy monitorach zabezpieczenia nalecych do Nieustraszonych. I
przy komputerach Nieustraszonych. To kwatera gwna Nieustraszonych. Tak, to tam s
zgromadzone wszystkie dane Nieustraszonych, wic dlaczego nie kontrolowa ich stamtd?
Ledwie dochodzi do mnie wiadomo, e zdradziam tajemnic swojej frakcji. Jeszcze wczoraj
teoretycznie staam si Nieustraszon, ale ju si ni nie czuj. Do Altruizmu te nie nale.
Domylam si, e jestem tym. czym zawsze byam. Ani Nieustraszon, ani Altruistk. ani
bezfrakcyjn. Niezgodn.
Na pewno? pyta ojciec.
Tylko tak przypuszczam, ale s podstawy. To najlepsza teoria, jak mam.
Wic musimy ustali, kto pjdzie tam, a kto do Serdecznoci decyduje ojciec. Beatrice,
kogo potrzebujesz do pomocy?
To pytanie mnie zaskakuje, tak jak jego wyraz twarzy. Patrzy na mnie jak na rwnego sobie.
Mwi do mnie jak do rwnego sobie. Albo uzna, e ju jestem dorosa, albo przyj, e ju nie
jestem jego crk. To drugie wydaje si bardziej prawdopodobne i bardziej boli.
Kadego, kto moe pj i bdzie strzela z pistoletu. I nie boi si wysokoci.

Rozdzia 37

Siy Erudytw i Nieustraszonych koncentruj si na terenach Altruizmu, wic pki uciekamy z


tego sektora, jestemy mniej naraeni na kopoty.
Nie mogam si zdecydowa, kto ma ze mn i. Oczywistym wyborem by Caleb, bo wie
najwicej o planie Erudytw. Mimo moich protestw Marcus nalega, e te pjdzie, bo zna si na
komputerach. A ojciec zachowywa si, jakby od pocztku mia zarezerwowan miejscwk.
Przez kilka sekund patrz, jak inni biegn w przeciwnym kierunku w bezpieczne miejsce, do
Serdecznoci potem odwracam si w stron miasta, w stron wojny. Stoimy obok torw
kolejowych, ktre zawiod nas tam, gdzie niebezpiecznie.
Ktra godzina? pytam Caleba.
Patrzy na zegarek.
Trzecia dwanacie.
Powinien by w kadej chwili.
Zatrzyma si?
Krc gow.
Przez miasto jedzie wolno. Pobiegniemy kilka metrw obok wagonu, potem wskoczymy.
Wskakiwanie do pocigw wydaje mi si teraz atwe, naturalne. Nie bdzie takie atwe dla
reszty ale nie moemy zrezygnowa. Patrz przez lewe rami i dostrzegam wiata pocigu zote
na tle szarych budynkw i drg. Koysz si na pitach, wiata robi si coraz wiksze i wreszcie
lokomotywa przejeda obok mnie, zaczynam biec. Kiedy widz otwarty wagon, przyspieszam,
eby wyrwna prdko, chwytam rczk z lewej strony i wcigam si do rodka.
Caleb skacze, upada twardo i przetacza si na bok, pomaga Marcusowi. Ojciec lduje na
brzuchu, podciga za sob nogi. Odsuwaj si od drzwi, ale ja staj na brzegu wagonu, z jedn
rk na uchwycie. Patrz na mijane miasto.
Na miejscu Jeanine wysiaabym wikszo onierzy Nieustraszonych do wejcia nad Jam,
na zewntrz szklanego budynku. Mdrzej bdzie wej od tyu, tylko e wtedy trzeba skaka na
dach. Teraz aujesz, e wybraa Nieustraszonych? odzywa si Marcus.
Dziwi mnie, e tego pytania nie zada ojciec, ale on, jak i ja, przyglda si miastu. Pocig
przejeda obok terenw Erudytw, w tym momencie jest tam ciemno. Z odlegoci sektor
wyglda spokojnie, w ich murach pewnie te panuje spokj. S z dala od konfliktu i rzeczywistoci
ich dziaa.
Krc gow.

Nawet kiedy przywdcy twojej frakcji postanowili doczy do spisku i obali rzd?
wypluwa z siebie Marcus.
Byo par rzeczy, ktrych chciaam si nauczy.
Jak by odwan? pyta cicho ojciec.
Jak by bezinteresown. Czsto to s te same rzeczy.
To dlatego wytatuowaa sobie symbol Altruizmu na ramieniu? wtrca si Caleb.
Jestem prawie pewna, e widz umiech w oczach ojca.
Odwzajemniam si sabym umiechem i kiwam gow.
I Nieustraszonych na drugim.
Szklany budynek nad jam odbija silne promienie soca prosto w moje oczy. Stoj, trzymam si
uchwytu obok drzwi, eby zachowa rwnowag, jestemy prawie na miejscu.
Skaczcie, kiedy dam zna mwi. Skaczcie najdalej, jak si da.
Skaka? mamrocze Caleb. Tris, to sidme pitro.
Na dach. Widzc jego zdumion min, dodaj: Dlatego nazywaj to testem odwagi.
To nie wymaga ode mnie wiele odwagi. Za pierwszym razem, kiedy skoczyam, to bya jedna z
najtrudniejszych rzeczy w moim yciu. Teraz przygotowanie do skoku z jadcego pocigu jest
niczym, bo w cigu kilku ostatnich tygodni robiam znacznie trudniejsze rzeczy, ni wikszo
ludzi robi przez cae ycie. A jednak nic nie da si porwna z tym, czego zamierzam dokona na
terenach Nieustraszonych. Jeli przeyj, na pewno stan wobec wyzwa gorszych nawet od tego
jak ycie bez frakcji, co, czego sobie nawet nie wyobraaam.
Tato, teraz ty. Odsuwam si, eby mg stan na krawdzi drzwi. Jeli on i Marcus pjd
pierwsi, mog to tak wyliczy, eby musieli przeskoczy najkrtsz odlego. Mam nadziej, e ja
i Caleb umiemy skaka dalej, bo jestemy modsi. Trzeba podj to ryzyko.
Tory kolejowe skrcaj, a kiedy zaczynaj biec rwnolegle do skraju dachu, krzycz:
Skacz!
Ojciec ugina kolana i rzuca si naprzd. Nie trac czasu, eby sprawdza, czy mu si udao.
Wypycham Marcusa.
Skacz!
Ojciec lduje na dachu, tak blisko krawdzi, e z trudem nabieram powietrza. Siada na wirze,
a ja przesuwam przed siebie Caleba. Staje w progu i miga na zewntrz nie musz go pogania.
Cofam si o kilka krokw, eby wzi rozbieg i wyskakuj z wagonu, w momencie gdy pocig
dojeda do koca dachu.
Przez chwil wisz w nicoci, potem moje stopy uderzaj o beton i przewracam si na bok, z

dala od gzymsu. Boli mnie kolano, wstrzs przechodzi przez cale ciao, bark mi pulsuje. Siadam,
ciko oddycham, patrz na dach. Caleb i ojciec stoj na skraju, trzymaj za rce Marcusa. Nie
udao mu si, ale nie spad.
Gdzie w rodku mnie zy gos skanduje: Spadnij, spadnij, spadnij.
Nie leci w przepa. Ojciec i Caleb go wcigaj. Wstaj, strzsam wir ze spodni. Zaczynam
myle o tym, co nas czeka. Prosi ludzi, eby skoczyli z pocigu, to jedno, ale z dachu? Pytaam o
lk wysokoci, to jest wanie ta cz.
Podchodz do brzegu dachu. Sysz szuranie ich stp za sob, staj na wystpie. Wiatr dmucha
do gry przy cianie budynku, zadziera mi koszul. Patrz w d na dziur w ziemi siedem piter
pode mn i zamykam oczy, wiatr owiewa mi twarz.
Na dole jest sie. Zerkam za siebie. Wygldaj na zmieszanych. Jeszcze si nie zorientowali,
o co mi chodzi. Nie mylcie. Po prostu skaczcie.
Odwracam si i jednoczenie przechylam do tyu, tracc rwnowag. Spadam jak kamie, oczy
mam zamknite, jedno rami wycignite, eby czu wiatr. Rozluniam minie jak tylko si da,
zanim uderzam w sie, ktra wali mnie w bark jak kamienny blok. Zaciskam zby i przetaczam si
na jej skraj, chwytam sup podtrzymujcy sie i przerzucam nogi w bok. Lduj na kolanach na
platformie, zy mc mi wzrok.
Caleb krzyczy, kiedy sie owija si wok niego i prostuje. Wstaje z trudem.
Caleb! sycz. Tutaj!
Oddychajc ciko, podczoguje si do skraju sieci i skacze, uderza ciko w platform. Podnosi
si z bolesnym grymasem na twarzy i patrzy na mnie, usta ma otwarte.
Ile razy... to robia? wydusza z siebie midzy oddechami.
Z dzisiejszym dwa.
Krci gow.
Ojciec uderza w sie, Caleb pomaga mu zej. Ojciec staje na platformie, nachyla si i wymiotuje
na bok. Schodz ze schodw i kiedy docieram na d, sysz, jak Marcus z jkiem lduje w sieci.
Jaskinia jest pusta, korytarze prowadz w ciemno.
Jeanine urzdzia to tak. jakby nikt nie zosta na terenach Nieustraszonych, nie liczc onierzy,
ktrych odesaa do pilnowania komputerw. Patrz za siebie. Marcus stoi na platformie, biay jak
przecierado, ale cay.
Wic to jest siedziba Nieustraszonych szepcze Marcus.
Tak mwi. I?
Nigdy nie sdziem, e to zobacz. Gadzi rk cian. Nie musisz si tak najea, Beatrice.

Wczeniej nie zauwaaam lodowatego chodu w jego oczach.


Masz plan, Beatrice? pyta ojciec.
Tak. I to prawda. Mam, chocia nie pamitam, kiedy go opracowaam.
Nie jestem te pewna, czy zadziaa. Mog liczy na par rzeczy: na terenie nie przebywa zbyt
duo czonkw frakcji. Nieustraszeni nie syn z delikatnoci i zrobi wszystko, eby ich
powstrzyma.
Idziemy korytarzem prowadzcym do Jamy, co trzy metry wisz w nim wietlwki. Kiedy
wchodzimy w pierwszy krg wiata, sysz wystrza i padam na ziemi. Kto musia nas
zobaczy. Czogam si do nastpnej plamy ciemnoci.
Iskra z pistoletu rozbyskuje po drugiej stronie korytarza, przy drzwiach do Jamy.
Wszyscy cali? pytam.
Tak odpowiada ojciec.
No to tam zostacie.
Podbiegam do ciany. wietlwki wystaj z muru, wic pod kad z nich jest skrawek cienia.
Jestem maa, dlatego mog si w nim schowa, jeli ustawi si bokiem. Mog podpezn do
pokoju i zaskoczy stranika, ktry do nas strzela, zanim wpakuje mi kul w gow. Moe.
Jedna z rzeczy, za ktre powinnam dzikowa Nieustraszonym, to przygotowanie eliminujce
strach.
Kimkolwiek jestecie krzyczy czyj gos rzucie bro i rce do gry!
Obracam si i przyciskam plecy do kamiennej ciany. Szybko przechodz w bok, stopa za stop,
wytajc wzrok w pmroku. W ciszy rozlega si kolejny wystrza. Docieram do ostatniej
wietlwki i staj na chwil w cieniu, eby oczy mi si przyzwyczaiy.
Nie wygram w walce, ale jeli zadziaam szybko, nie bd musiaa walczy. Cicho skradam si
do stranika przy drzwiach. Kilka krokw i zdaj sobie spraw, e znam te ciemne wosy, ktre
byszcz nawet w pmroku, i ten dugi nos z wskim mostkiem.
To Peter.
Zimno wpeza mi na skr, obejmuje serce i odek.
Peter twarz ma spit nie jest lunatykiem. Rozglda si, ale patrzy nade mn dalej, ni stoj.
Sdzc po ciszy, nie zamierza z nami negocjowa; zabije nas bez pytania.
Oblizuj usta, przebiegam pdem ostatnie kilka metrw i rbi go podstaw doni. Cios
dochodzi do jego nosa, on krzyczy, podnosi obie rce, zakrywa twarz. Ciao trzsie mi si od
nerwowej energii. Kiedy robi zeza, kopi go w pachwin. Pada na kolana, jego pistolet z klekotem
upada na ziemi. Chwytam bro i przyciskam luf do czubka jego gowy.

Dlaczego jeste na jawie? rzucam ostro.


Podnosi gow, z trzaskiem wprowadzam kul do komory, unosz brew.
Przywdcy Nieustraszonych... ocenili moje dane i usunli mnie z symulacji odpowiada.
Bo zrozumieli, e i tak masz mordercze skonnoci i bez problemu zabijesz kilkuset ludzi na
jawie. No jasne.
Nie jestem morderc!
Jeszcze nie widziaam Prawego, ktry byby takim kamc. Stukam luf w jego gow.
Gdzie s komputery kontrolujce symulacj?
Nie zastrzelisz mnie.
Ludzie zazwyczaj przeceniaj mj charakter cedz przez zby. Myl, e jak jestem maa,
jak jestem dziewczynk albo Sztywniaczk, to nie powinnam by okrutna. Ale si myl.
Przesuwam luf dziesi centymetrw w bok i strzelam mu w rami.
Wrzask wypenia korytarz. Krew tryska z rany. Peter znowu krzyczy, przyciska czoo do ziemi.
Przesuwam bro z powrotem na jego gow, tumi ukucie winy w piersi.
Teraz, kiedy zrozumiae, e popenie bd, dam ci drug szans, eby powiedzia to, co
chc wiedzie, zanim strzel ci w jakie gorsze miejsce.
Mog liczy na jeszcze jedno: Peter nie jest bezinteresowny.
Odwraca gow i patrzy na mnie lnicym okiem. Zaciska zby na dolnej wardze, oddech ma
urywany. I wdech, i wydech.
Podsuchuj wyrzuca z siebie. Jak nie ty, to oni mnie zabij. Powiem, jeli mnie std
zabierzesz.
Co?
Zabierz mnie... aach... ze sob wyje. krzywic si.
Mylisz, e ci zabior. e wezm czowieka, ktry prbowa mnie zabi.
Tak jczy. Jeli chcesz si dowiedzie tego, czego potrzebujesz.
To wyglda na wybr, ale wyborem nie jest. W kadej minucie, ktr trac z Peterem, mylc o
tym, jak nawiedza moje koszmary, i o szkodach, jakie mi wyrzdzi, ginie kolejnych kilkunastu
Altruistw z rk bezmzgich onierzy armii Nieustraszonych. wietnie.
wietnie powtarzam.
Sysz za sob kroki. Trzymam rwno pistolet i ogldam si przez rami. Ojciec i pozostali id
w moj stron.
Ojciec zdj koszul z dugimi rkawami. Pod ni ma szary Tshirt. Klka obok Petera i robi z
koszuli ptl na jego ramieniu, zawizuje j mocno. Przyciska materia do krwawicej rany

chopaka, podnosi na mnie wzrok.


Musiaa do niego strzela?
Nie odpowiadam.
Czasem bl suy wikszemu dobru stwierdza cicho Marcus.
Oczami wyobrani widz go, jak stoi obok Tobiasa z pasem w doni, i sysz jego odbijajcy si
echem gos. To dla twojego dobra. Patrz na niego przez kilka sekund. Czy naprawd w to
wierzy? Tak powiedziaby Nieustraszony.
Ruszamy rozkazuj. Wstawaj, Peter.
Chcesz, eby szed? pyta Caleb. Zwariowaa?
A co? Postrzeliam go w nog? Nie. Moe chodzi. Dokd idziemy, Peter?
Caleb pomaga mu wsta.
Szklany budynek. Peter si krzywi. sme pitro.
Prowadzi nas przez drzwi.
Maszeruj w huku rzeki i niebieskiej powiacie Jamy. Jeszcze nie widziaam, eby byo tu tak
pusto. Patrz na ciany, szukam ladw ycia, ale nie dostrzegam adnego ruchu, nie ma postaci
czajcych si w ciemnoci. Z pistoletem w rku wchodz na ciek prowadzc do szklanego
sufitu. Pustka przyprawia mnie o dreszcze. Przypomina mi niekoczce si pola z koszmaru z
wronami.
Dlaczego mylisz, e masz prawo strzela do ludzi? odzywa si ojciec, ktry idzie za m.
Mijamy salon tatuau. Gdzie jest teraz Tori? I Christina?
To nie jest dobry moment na rozwaania o etyce prycham.
To bardzo dobry moment sprzeciwia si ojciec bo wkrtce bdziesz miaa okazj, eby
znowu do kogo strzeli, i jeli nie zrozumiesz...
Co zrozumiem? pytam, nie odwracajc si. e kada stracona sekunda to jeszcze jeden
zabity Altruista i jeszcze jeden Nieustraszony, ktry zostaje morderc? Zrozumiaam to. Teraz
twoja kolej.
S waciwe sposoby postpowania.
Jeste pewien, e wiesz jakie?
Prosz, przestacie si kci przerywa nam Caleb. Mamy waniejsze rzeczy do zrobienia.
Dalej id pod gr, policzki mam gorce. Kilka miesicy temu nie omieliabym si pyskowa
tacie. Kilka godzin temu pewnie te nie. Ale co si zmienio, kiedy zastrzelili mam. Kiedy zabrali
Tobiasa.
Przez grzmot wody sysz, e ojciec dyszy. Zapomniaam, e jest ode mnie starszy, e jego koci

z trudem ju dwigaj ciar ciaa.


Przed wejciem na metalowe schody, ktre doprowadz mnie nad szklany sufit, czekam w
ciemnoci i patrz na zalan socem Jam. Widz, jak jaki cie przesuwa si na tle
nasonecznionej ciany. Licz, a pojawi si kolejny cie. Stranicy robi obchd co ptorej minuty,
stoj przez dwadziecia sekund i ruszaj dalej.
Na grze s onierze z pistoletami. Kiedy mnie zobacz, bd prbowali zabi szepcz do
ojca. Szukam jego oczu. Mam im pozwoli?
Patrzy na mnie przez kilka sekund. Id mwi. I niech ci Bg pomoe.
Ostronie wchodz na schody, zatrzymuj si, zanim pokae si moja gowa. Czekam, patrz,
jak przesuwaj si cienie, jak jeden z nich przystaje. Robi krok do gry, celuj i strzelam.
Kula nie trafia stranika. Rozbija szyb za nim. Znowu naciskam spust i kurcz si, kiedy
pocisk wali w posadzk niedaleko mnie. Chwaa Bogu, e sufit jest kuloodporny, bo szko zbioby
si, a ja spadabym i zgina.
Jednego stranika mniej. Oddycham gboko i wystawiam zza sufitu tylko rk, prbuj
wypatrzy cel przez szyby. Wysuwam pistolet i strzelam do stranika, ktry biegnie w moj
stron. Dostaje w rk. Na szczcie w t rk, w ktrej trzyma bro. Pistolet wypada mu z doni,
lizga si po posadzce.
Trzs si, podcigam przez dziur w suficie i chwytam lec spluw, zanim tamten zdoa j
zapa. Kula przelatuje ze wistem obok mojej gowy tak blisko, e prawie mnie dosiga. Czuj, jak
muska moje wosy. Z szeroko otwartymi oczami przerzucam prawe rami nad barkiem,
wywoujc piekcy bl w caym ciele, i trzy razy strzelam w ty. Jakim cudem jedna z kul trafia
Nieustraszonego. Pacz z blu, nie mog si powstrzyma. Wanie rozerwaam szwy, jestem tego
pewna.
Kolejny stranik staje naprzeciwko mnie. Le pasko na brzuchu i celuj do niego z obu
pistoletw. Ramiona opieram o posadzk, patrz w czarny otwr lufy.
Wtedy dzieje si co zaskakujcego. Facet ruchem podbrdka daje mi znak, ebym posza za
nim.
Musi by Niezgodny.
Droga wolna! krzycz.
Stranik znika w sali krajobrazu strachu.
Wstaj powoli, praw rk trzymam przy piersi. Mam widzenie tunelowe: biegn ciek i nie
bd moga si zatrzyma, o niczym pomyle, a dotr do jej koca.
Podaj jeden pistolet Calebowi, drugi wsuwam za pasek.

Myl, e ty i Marcus powinnicie zosta z nim. Wskazuj gow Petera. Bdzie nas tylko
spowalnia. Postarajcie si, eby nikt za nami nie poszed.
Mam nadziej, e Caleb nie rozumie tego, co robi zatrzymuj go tutaj dla jego
bezpieczestwa, chocia z chci oddaby ycie za nasz spraw. Jeli pjd na grne pitra
budynku, prawdopodobnie ju nie wrc. Mog mie najwyej nadziej, e zniszcz symulacj,
zanim kto mnie zabije. Kiedy zdecydowaam si na t samobjcz misj? Dlaczego decyzja nie
bya taka trudna?
Zostan, kiedy ty tam idziesz i ryzykujesz ycie mwi Caleb.
Jeste mi potrzebny tutaj.
Peter opada na kolana. Twarz mu byszczy od potu. Przez sekund prawie mi go al, ale potem
przypominam sobie Edwarda i dotyk materiau na moich oczach, kiedy napastnicy zaoyli mi
opask, i wspczucie przeradza si w nienawi. Caleb wreszcie kiwa gow.
Podchodz do jednego z martwych stranikw i zabieram mu pistolet. Odwracam oczy od jego
miertelnej rany. W gowie mi omocze. Nie jadam; nie spaam; nie szlochaam i nie krzyczaam
ani nie odpoczam chocia przez chwil. Gryz si w warg i ruszam do wind po prawej stronie
korytarza. Poziom smy.
Kiedy drzwi windy si zamykaj, opieram gow o szko i przysuchuj si sygnaom.
Patrz na ojca.
Dzikuj. Za to, e chronisz Caleba mwi. Beatrice, ja...
Winda dojeda na sme pitro i drzwi si otwieraj. Dwaj stranicy stoj z pistoletami
gotowymi do strzau, twarze maj bez wyrazu. Szeroko otwieram oczy i rzucam si na ziemi,
kiedy rozbrzmiewaj wystrzay. Kule roztrzaskuj szko. Nieustraszeni padaj bezwadnie na
ziemi. Stoi nad nimi ojciec, nadal trzyma pistolet w wycignitych rkach.
Gramol si z podogi. Z lewej strony korytarzem biegn stranicy. Sdzc po synchronizacji ich
krokw, s pod kontrol symulacji. Mogabym popdzi prawym korytarzem, ale skoro nadbiegli
z lewego, to tam s komputery. Rzucam si na podog midzy dwoma stranikami, ktrych przed
chwil zabi mj ojciec, i staram si lee zupenie bez ruchu.
Ojciec wyskakuje z windy i gna prawym korytarzem, pocigajc za sob stranikw
Nieustraszonych. Przytykam rk do ust, eby za nim nie krzykn. Ten korytarz nie ma wyjcia.
Prbuj ukry gow, eby tego nie widzie, ale nie mog. Patrz nad plecami zabitego
mczyzny. Ojciec wypuszcza seri za siebie do gonicych go stranikw, ale jest za wolny. Jeden z
nich strzela mu w brzuch, ojciec jczy tak gono, e prawie czuj to w piersi.
Przytrzymuje wntrznoci, uderza ramieniem o cian i strzela. I znowu strzela. Stranicy s

pod wpywem symulacji. Biegn dalej, mimo e dostali, bd si porusza, pki bij im serca, ale
nie docieraj do ojca. Krew tryska mu spod rki, twarz traci kolor. Jeszcze jeden strza i ostatni
stranik ley na ziemi.
Tato. To mia by krzyk, ale wydobywa si ze mnie zaledwie pisk.
Ojciec osuwa si na ziemi. Nasze oczy spotykaj si w pustce.
Otwiera usta, jakby chcia co powiedzie, ale wtedy broda opada mu na pier i ciao wiotczeje.
Oczy mnie piek, jestem za saba, eby wsta; odr potu i krwi przyprawia mnie o mdoci.
Chc pooy gow i niech to si ju skoczy. Chc zasn i nigdy si ju nie obudzi.
Ale to, co powiedziaam wczeniej ojcu, to prawda kada stracona sekunda to kolejny zabity
Altruista.
Zostaa mi ju tylko jedna rzecz na wiecie: zniszczy symulacj.
Podnosz si, biegn korytarzem, skrcam w prawo. Przede mn s tylko jedyne drzwi.
Otwieram je.
ciana naprzeciwko skada si wycznie z ekranw, wysokich i szerokich na p metra. S ich
dziesitki, kady pokazuje inn cz miasta. Pot. Centrum. Ulice w sektorze Altruizmu teraz
pene onierzy Nieustraszonych. Parter budynku pod nami, gdzie Caleb, Marcus i Peter czekaj
na mj powrt. Na cianie mnstwo jest tego, co w yciu widziaam, o czym kiedykolwiek
wiedziaam.
Na jednym z ekranw zamiast obrazu widnieje linia kodu. Przelatuje szybciej, ni jestem w
stanie odczyta. To symulacja, kod skompilowany, zoona lista polece, ktre przewiduj rne
zachowania i kieruj nimi.
Przed ekranem stoi krzeso i biurko. Na krzele siedzi onierz Nieustraszonych.
Tobias mwi.

Rozdzia 38

Tobias odwraca gow, kieruje na mnie ciemne oczy. Brwi ma cignite. Wstaje. Wyglda na
zdezorientowanego. Podnosi pistolet.
Rzu bro rozkazuje.
Tobias. To symulacja.
Rzu bro powtarza. Bo bd strzela.
Jeanine powiedziaa, e on mnie nie zna i e symulacja zamienia przyjaci Tobiasa w jego
wrogw. Strzeli do mnie, jeli bdzie musia.
Kad pistolet przy swoich stopach.
Rzu bro! krzyczy.
Rzuciam. Jaki gosik w gowie podpowiada mi, e Tobias mnie nie syszy, nie widzi, nie
zna. Jzyki ognia napieraj od rodka na moje oczy. Nie mog tu tak sta i pozwoli, eby mnie
zastrzeli.
Skacz na niego, chwytam za przegub. Czuj, jak tej mu minie, kiedy naciska spust, i
uchylam gow w sam por. Kula uderza w cian za mn. Dyszc, kopi go w ebra i najmocniej,
jak tylko mog, wykrcam mu do. Wypuszcza bro.
Nie pokonam Tobiasa w walce. Wiem doskonale. Ale musz zniszczy komputer. Schylam si
po pistolet. Zanim zdam go dotkn, Tobias apie mnie i odciga. Na chwil przed zaliczeniem
ciosu w zby patrz w ciemne oczy wyraajce rozdarte uczucia. Gowa odskakuje mi w bok, kul
si, eby by jak najdalej od niego, podnosz rce, chronic twarz. Nie mog upa; nie mog
upa, bo mnie kopnie i wtedy bdzie gorzej, znacznie gorzej. Odsuwam pistolet pit, eby nie
mg po niego sign, nie zwracam uwagi na pulsowanie w szczce i kopi go w brzuch.
apie mnie za stop i cignie. Upadam na rami. Z blu mam mrwki w oczach. Podnosz na
niego wzrok. Odsuwa stop do tylu, jakby chcia mnie kopn, padam na kolana, wycigam rk
po pistolet. Nie wiem, co zrobi. Nie mog go zastrzeli, nie mog go zastrzeli, nie mog. Gdzie
tam w rodku jest on.
apie mnie za wosy i szarpie w bok. Sigam i chwytam go za przegub, ale jest za silny, i wal
czoem o cian.
Gdzie tam w rodku jest on.
Tobias mwi.
Czyby jego chwyt osab? Odkrcam si i kopi, trafiam w kolano. Kiedy moje wosy
wylizguj si z jego doni, schylam si po pistolet, dotykam koniuszkami palcw chodnego

metalu. Przewracam si na plecy i celuj.


Tobias. Wiem, e gdzie tam w rodku jeste ty.
Ale gdyby by, nie rzuciby si na mnie, jakby chcia mnie pokona, tym razem na dobre. Gowa
mi pulsuje. Wstaj.
Tobias bagam. Jestem aosna. Twarz mam gorc od ez. Prosz, zobacz mnie. Idzie do
mnie, jego ruchy s niebezpieczne, szybkie, spryste. Pistolet dry mi w doni. Tobias, zobacz
mnie, prosz!
Nawet kiedy gniewnie ciga brwi, jego oczy s yczliwe, a ja pamitam, jak wyginay si jego
usta, kiedy si umiecha.
Nie mog go zabi. Nie jestem pewna, czy go kocham. Nie jestem pewna, w tym rzecz. Ale
jestem pewna, co on by zrobi, gdybymy zamienili si rolami. Jestem pewna, e nie ma rzeczy, dla
ktrej warto byoby go zabi.
Ju to robiam w moim krajobrazie strachu, z pistoletem w doni, z gosem krzyczcym,
ebym strzelaa do ludzi, ktrych kocham. Wtedy wolaam umrze, ale nie potrafi sobie
wyobrazi, jak teraz mogoby mi to pomc. Ale po prostu wiem, wiem, co powinnam zrobi.
Ojciec mwi mawia e w wyrzeczeniu jest sia.
Odwracam pistolet i wciskam go Tobiasowi w do.
Przykada luf do mojego czoa. Przestaam paka, na policzkach czuj zimne powietrze.
Wycigam rk i kad j na piersi Tobiasa, eby poczu bicie jego serca. Przynajmniej bicie serca
nadal jest nim. Pocisk z trzaskiem wchodzi do komory.
Moe zastrzeli mnie z tak atwoci, jak to byo w krajobrazie strachu, jak to jest w moich
snach. Moe to bdzie tylko huk, wiato zganie i znajd si w innym wiecie. Stoj nieruchomo i
czekam.
Czy bdzie mi przebaczone to, co zrobiam, eby dosta si tutaj?
Nie wiem, nie wiem.
Prosz.

Rozdzia 39

Strza nie pada. Tobias patrzy na mnie z tak sam nienawici, ale si nie rusza. Dlaczego mnie
nie zastrzeli? Jego serce wali pod moj doni, moje serce skacze z radoci. Jest Niezgodny. Moe
upora si z t symulacj. Z kad symulacj.
Tobias. To ja.
Robi krok do przodu i obejmuj go ramionami. Ciao ma sztywne. Serce szybciej mu bije.
Czuj to na twarzy. Dudni przy moim policzku. omot, pistolet upada na ziemi. Tobias chwyta
mnie za rami za mocno, jego palce wbijaj si w skr tam, gdzie bya kua. Krzycz, puszcza.
Moe chce mnie zabi w jaki okrutniejszy sposb.
Tris mwi. To znowu on. Jego usta ocieraj si o moje. Otacza mnie ramieniem i podnosi,
trzymajc przy sobie. Jego rce s zacinite na moich plecach. Twarz i kark ma mokre od potu,
ciao mu si trzsie, a moje rami plonie z blu, ale jest mi wszystko jedno, wszystko jedno,
wszystko jedno.
Stawia mnie i patrzy, palcami dotyka mojego czoa, brwi, policzkw, warg.
Wyrywa si z niego co jak szloch, kanie i jk i znowu mnie cauje. Oczy mu lni od tez. Nigdy
nie mylaam, e zobacz paczcego Tobiasa. Rani mnie to.
Przytulam si do jego piersi i pacz w koszul. Zanika mi pulsowanie w gowie i bl w barku,
mam wraenie, jakbym waya dwa razy wicej. Opieram si o niego, a on mnie podtrzymuje.
Jak to zrobie? pytam.
Nie wiem. Po prostu usyszaem twj gos.
Po kilku sekundach przypominam sobie, po co tu jestem. Odsuwam si, ocieram policzki
nasad doni i znowu odwracam si w stron ekranw. Widz ten, ktry pokazuje fontann z
wod pitn. To tam Tobias zareagowa tak paranoicznie, kiedy wygadywaam rne rzeczy na
Nieustraszonych. Cigle patrzy na cian nad fontann. Teraz rozumiem dlaczego.
Stoimy z Tobiasem przez jaki czas i wiem, o czym on myli, bo ja te o tym myl: jak co tak
maego moe rzdzi tyloma ludmi.
Czy to ja kierowaem symulacj? pyta.
Nie wiem, czy kierowae, raczej j monitorowae. Jest prawie cakowita. Nie mam pojcia
jak, ale Jeanine zrobia to tak, e symulacja moe dziaa sama.
Krci gow.
To... niesamowite. Straszne, ze... ale niesamowite.
Dostrzegam ruch na jednym z ekranw i widz swojego brata, Marcusa i Petera s na

parterze. Otaczaj ich onierze Nieustraszonych, cali w czerni, z broni.


Tobias rzucam krtko. Teraz!
Podbiega do ekranu komputera i kilka razy stuka w niego palcem. Nie widz tego, co robi.
Jestem w stanie patrze tylko na brata. Pistolet, ktry mu daam, trzyma w wycignitej rce, jakby
gotw go uy. Gryz si w warg. Nie strzelaj. Tobias naciska na ekran jeszcze kilka razy. Wpisuje
litery, ktre nie maj dla mnie sensu. Nie strzelaj.
Widz bysk wiata iskierk z jednego z pistoletw chwytam powietrze. Mj brat, Marcus i
Peter kucaj na ziemi z rkami nad gowami. Po chwili wszyscy si poruszaj, a wic yj,
onierze Nieustraszonych si zbliaj. Czarny rj wokoo mojego brata.
Tobias mwi.
Znowu naciska ekran i wszyscy na parterze zamieraj.
Ramiona opadaj im po bokach.
A potem Nieustraszeni zaczynaj si rusza. Obracaj gowami w obie strony, rzucaj pistolety,
ich usta poruszaj si, jakby krzyczeli, popychaj si, niektrzy opadaj na kolana, trzymaj si za
gowy i koysz si do przodu i do tylu, do przodu i do tyu. Cae napicie w piersiach mija,
siadam i wzdycham.
Tobias kuca obok komputera i zdejmuje ciank obudowy.
Musz wydosta dane, bo znowu wcz symulacj wyjania.
Obserwuj szalone sceny na ekranie. Takie samo szalestwo musi panowa na ulicy.
Przegldam ekrany, jeden po drugim, szukam tego, ktry pokazuje sektor miasta Altruizmu. Jest
tylko jeden na samym kocu pokoju, na dole. Nieustraszeni na tym ekranie strzelaj do siebie,
popychaj si, krzycz chaos. Mczyni i kobiety ubrani na czarno padaj na ziemi. Ludzie
pdz we wszystkich kierunkach.
Mam. Tobias podnosi twardy dysk komputera. Kawaek metalu mniej wicej wielkoci jego
doni. Podaje mi go, a ja chowam do kieszeni.
Musimy wyj. Wstaj. Pokazuj ekran z prawej.
Tak, musimy. Otacza mnie ramieniem. Chodmy.
Razem idziemy korytarzem i skrcamy za rg. Winda przypomina mi o ojcu. Nie mog si
powstrzyma i patrz na jego ciao.
Ley na pododze obok windy, otoczone zwokami kilku stranikw. Wyrywa mi si zduszony
okrzyk. Odwracam si. podchodzi mi do garda, wymiotuj pod cian.
Przez sekund czuj si tak, jakby wszystko we mnie si amao, przykucam obok ciaa. Nie
oddycham przez nos. eby nie czu krwi. Przykadam rk do ust, eby powstrzyma szloch.

Jeszcze pi sekund. Pi sekund saboci i wtedy si podnios. Jedna, dwie, trzy, cztery.
Pi.
Ledwie orientuj si w otoczeniu. Jest jaka winda, jaki szklany pokj, powiew zimnego
powietrza. Jest tum krzyczcych onierzy Nieustraszonych ubranych na czarno. Szukam twarzy
Caleba, ale nigdzie jej nie ma, nigdzie, dopki nie wychodzimy ze szklanego budynku na soce.
Caleb biegnie do mnie, kiedy przechodz przez drzwi. Dopadam do niego, mocno mnie ciska.
Tata? pyta.
Tylko krc gow.
C mwi, mao nie dawic si tym sowem. Chciaby, eby stao si tak, jak si stao.
Przez rami Caleba widz, e Tobias zatrzymuje si w p kroku. Cay sztywnieje, kiedy
spostrzega Marcusa. W ferworze likwidowania symulacji zapomniaam go ostrzec.
Marcus podchodzi do syna i go obejmuje. Tobias stoi, jakby by z kamienia, twarz ma bez
wyrazu. Widz, jak jabko Adama skacze mu w gr i w d, oczy podnosi do sufitu.
Synu wzdycha Marcus.
Tobias si krzywi.
Hej woam, odrywajc si od Caleba. Pamitam, jak zapieko mnie w przegub uderzenie
pasem w krajobrazie strachu Tobiasa. Wlizguj si midzy nich, odpycham Marcusa. Hej.
Odejd od niego.
Czuj na szyi oddech Tobiasa, krtki i urywany.
Nie podchod sycz.
Beatrice, co ty robisz? pyta Caleb.
Tris wtrca si Tobias.
Marcus patrzy na mnie ze zgorszeniem, ktre wydaje mi si faszywe oczy i usta ma zbyt
szeroko otwarte. Gdybym wiedziaa, jak zetrze t min, zrobiabym to.
Nie wszystkie te artykuy Erudytw kamay. Mru oczy, patrzc na Marcusa.
O czym mwisz? pyta cicho. Nie wiem, co ci naopowiadali, Beatrice, ale...
Jedyny powd, e jeszcze ci nie zastrzeliam, to e on powinien to zrobi cign. Odejd
od niego, bo nie bd si duej powstrzymywa.
Rce Tobiasa obejmuj mnie i ciskaj.
Marcus spoglda mi przez kilka sekund w oczy, a ja nic na to nie mog poradzi, e zamiast
nich widz czarne dziury, jak w krajobrazie strachu Tobiasa. Wreszcie Marcus odwraca wzrok.
Musimy i mwi niepewnie Tobias. Pocig powinien zaraz przyjecha.
Idziemy po twardej ziemi w stron torw. Tobias patrzy przed siebie, zaciska szczki. Czuj

ukucie alu. Moe powinnam go zostawi, eby sam da sobie rad ze swoim ojcem.
Przepraszam mrucz.
Nie masz za co przeprasza odpowiada i bierze mnie za rk. Palce nadal mu si trzs.
Jeli wsidziemy do pocigu jadcego w przeciwn stron, z miasta, zamiast do miasta,
moemy si dosta do kwatery gwnej Serdecznoci mwi. Tam inni jad.
A Prawo? pyta mj brat. Jak mylicie, co oni zrobi?
Nie wiem, jak zareaguj na ten atak. Nie sdz, aby stanli po stronie Erudytw, nie
dopuszcz si adnego oszustwa. Ale pewnie nie bd te przeciwko nim walczy.
Stoimy przy torach przez kilka minut, pocig jeszcze nie nadjeda. Tobias musi mnie nie, bo
ledwo trzymam si na nogach. Kad mu gow na ramieniu, gboko wdycham zapach jego skry.
Odkd uratowa mnie przed atakiem, kojarz jego zapach z bezpieczestwem i dopki go czuj,
wiem, e nic mi nie grozi.
Ale tak naprawd to nie bd si czua bezpiecznie, dopki Peter i Marcus s z nami. Prbuj na
nich nie patrze, ale jestem wiadoma ich obecnoci. Okruciestwo losu polega na tym, e musz
podrowa z ludmi, ktrych nienawidz, a ludzie, ktrych kocham, zostali martwi za mn.
Martwi albo przebudzeni jako mordercy. Gdzie s teraz Christina i Tori? Bkaj si po ulicach
drczone wyrzutami sumienia z powodu tego, co zrobiy? A moe kieruj pistolety w stron ludzi,
ktrzy je do tego zmusili? A moe ju nie yj? Chciaabym wiedzie.
Jednoczenie mam nadziej, e nigdy si nie dowiem. Jeli Christina nie zgina, znajdzie ciao
Willa. A jeli znowu mnie spotka, jej wywiczone w Prawoci oko pozna, e to ja go zabiam. Wiem
o tym i wina dusi mnie, miady, wic staram si zapomnie. Zmuszam si. eby zapomnie.
Nadjeda pocig, Tobias stawia mnie na ziemi, ebym moga wskoczy. Przebiegani kilka
krokw obok wagonu i rzucam si w lewo. Lduj na lewym ramieniu. Podcigam si do rodka i
siadam pod cian. Naprzeciwko mnie siedzi Caleb, Tobias obok mnie, tworzc zapor midzy
mn a Marcusem i Peterem. Moi wrogowie. Jego wrogowie.
Pocig skrca, widz za sob miasto. Bdzie coraz mniejsze, a tam, gdzie kocz si tory,
zobaczymy lasy i pola, ktre ostatni raz widziaam, kiedy byam za maa, eby to doceni. Na jaki
czas dziki yczliwoci Serdecznych znajdziemy u nich schronienie, ale nie moemy zosta tam na
zawsze. Wkrtce Erudyci i skorumpowani przywdcy Nieustraszonych zaczn nas szuka i
bdziemy musieli si wynie.
Tobias przyciga mnie do siebie. Zginamy kolana, pochylamy gowy, jestemy zamknici we
wasnej, stworzonej przez nas przestrzeni, nie widzimy tych, ktrzy s dla nas problemem,
oddychamy tym samym powietrzem.

Moi rodzice mwi dzisiaj zginli.


Chocia to powiedziaam, chocia wiem, e to prawda, wydaje mi si to nierealne.
Zginli za mnie dodaj. To wane.
Kochali ci odpowiada Tobias. Dla nich to najlepszy sposb,eby to okaza.
Przytakuj, przygldam si linii jego brody.
Mao brakowao, a sama by dzisiaj zgina cignie. Omal ci nie zastrzeliem. Tris,
dlaczego do mnie nie strzelaa?
Nie mogam. To byoby tak, jakbym zastrzelia siebie.
Wyglda na zbolaego, nachyla si bliej mnie, wargami ociera si o moje wargi.
Musz ci co powiedzie zaczyna.
Przesuwam palcem po cignach jego rki i odwzajemniam spojrzenie.
Chyba si w tobie zakochaem. Umiecha si leciutko. Ale zanim ci to wyznam, poczekam,
a bd pewien.
To rozsdne z twojej strony odpowiadam i te si umiecham. Musimy znale kawaek
papieru, eby zrobi list, wykres albo co takiego.
Czuj jego miech, nosem przejeda mi po brodzie, wciska usta za moje ucho.
Moe ju jestem pewien, tylko po prostu nie chciaem ci nastraszy.
miej si lekko.
No to nie powiniene tego robi.
Doskonale. Wic ci kocham.
Cauj go, a pocig wjeda na ciemne, nieznane obszary. Cauj go tak dugo, jak chc, ale
duej ni powinnam, skoro mj brat siedzi metr ode mnie.
Sigam do kieszeni i wyjmuj twardy dysk z danymi symulacji. Obracam go w rku, nastawiam
tak, eby zapa i odbi troch gasncego wiata. Marcus chciwie si temu przypatruje. Nie jest
bezpiecznie, myl. Nie za bardzo.
Przyciskam twardy dysk do piersi, opieram gow o rami Tobiasa i prbuj zasn.

Zarwno Altruici, jak i Nieustraszeni ponieli wielkie straty, czonkowie frakcji s rozproszeni.
Jestemy teraz jakby bezfrakcyjni. Nie wiem, jak bdzie wygldao ycie poza frakcjami jestemy
wolni jak li opady z drzewa, ktre go ywio. Jestemy zagubieni; porzucilimy wszystko. Nie
mam domu, cieki, pewnoci. Nie jestem ju Tris bezinteresown ani Tris odwan.
Myl, e teraz musz si sta czym wicej ni one obie.

You might also like