You are on page 1of 122

JANA FREY W LEPYM ZAUKU WOLNOCI Dzieci ulicy tumaczy Mariusz Lubyk Wrocaw Warszawa Krakw Zakad Narodowy

wy im. Ossolioskich Wydawnictwo Tytu oryginau Sackgasse Freihei: Sofias Geschichte; aus dem Leben eines Strassenkindes Historia oparta na faktach. Imiona, nazwiska i miejsca zdarzeo zmienione w oryginale przez redakcj. Projekt okadki Dariusz Rybicki Opracowanie redakcyjne Anna Wasilewska Opracowanie typograficzne Luiza Pindral, Katarzyna Ziembowska Sackgasse Freiheit 2000 by Loewe Verlag GmbH, Bindlach Copyright for the Polish translation and edition by Zakad Narodowy im. Ossolioskich - Wydawnictwo, Wrocaw 2001 ISBN 83-04-04597-4 Skad i amanie Zakad Narodowy im. Ossolioskich - Wydawnictwo Druk i oprawa Opolgraf SA Opole, ul. Niedziakowskiego 8-12 Od Wydawcy polskiego Kiedy pod koniec lat siedemdziesitych pojawia si w Niemczech ksika pt. My, dzieci z dworca ZOO, ktra wkrtce okazaa si wiatowym bestsellerem, run mur milczenia o narkomanii. Mimo upywu lat wstrzsajca opowied Christiane F. nadal wzbudza due zainteresowanie. Powstaa ponad dwadziecia lat pniej powied Jany Frey pt. W lepym zauku wolnoci nie jest jedynie jeszcze jedn relacj osoby uzalenionej od narkotykw, opowiadajcej swe przeycia. W przeciwieostwie do wczeniej wymienionej pozycji narkomania i prostytucja modocianych, a take przemoc, s jedynie tem dla gbokiej analizy psychiki dziecka niekochanego i zepchnitego na margines spoeczeostwa, zmuszonego przez los do egzystencji na ulicach miasta. Oddajc w rce polskiego Czytelnika ksik Jany Frey, Wydawnictwo Ossolineum pragnie zwrcid uwag i uczulid ludzi modych, a

take ich rodzicw, na rosncy z dnia na dzieo problem dzieci ulicy i skonid do zastanowienia si, co zmusza modzie do ucieczki z rodzinnego domu. 5 PROLOG We wszystkich krajach Trzeciego wiata tysice dzieci yje na ulicy, prawie nieprzytomne z rozpaczy, godu, samotnoci i braku nadziei na lepsz przyszod. Tysice dzieci uicy mieszka w dzielnicach ndzy Nowego Jorku i Los Angeles i innych amerykaoskich metropolii. Jest ich wiele take na ulicach Moskwy, Sankt Petersburga i innych rosyjskich miast. Jednake problem dzieci ulicy istnieje rwnie w Europie Zachodniej, np. w Niemczech mona je spotkad m.in. w Berlinie i Hamburgu, we Frankfurcie i Lipsku i nie tylko tam. Niektre statystyki wykazuj, podajc piciocyfrowe liczby, e coraz wicej dzieci mieszka na niemieckich ulicach, a tendencja ta stale ronie... Sofi poznaam w Monachium, w jednej z kawiarni nad Izar. Do tego dnia niewiele o niej wiedziaam jedynie to, e przez prawie dwa lata ya w swoim rodzinnym miecie poza domem, z ktrego ucieka, kiedy miaa 14 at. - Jestem... - powiedziaa przecigle, stajc przede mn. Przysza sama i usiada naprzeciwko mnie, krcc si nerwowo na krzele. Zamwiymy co do picia i rozpoczymy rozmow. Twarz Sofii bya blada, a ona sama powana i zamylona. - Naprawd nie rozumiem, dlaczego wanie o moim zasranym yciu chcesz pisad? - rzucia. Kiedy indziej powiedziaa: - Waciwie to nienawidz mwid o sobie, o tym caym gwnie, jakim jest moja przeszod. Mimo wszystko kontynuowaymy rozmow przez cae popoudnie i jeszcze kolejne cztery. 7 W czasie naszych spotkao Sofia najchtniej biegaa wzdu nabrzea Izary, po kach i parkach albo po prostu po chodniku w centrum gonego miasta. - Nie potrafi si odzwyczaid od tego biegania wyjania zaenowana. - Potrzebuj ruchu i duo haasu wok siebie, abym moga to wszystko jako znied. Biegaymy zatem to tu, to tam, a Sofia opowiadaa mi o swoim yciu - o najwczeniejszych i tych pniejszych latach, o dniu dzisiejszym, jak rwnie o swoich planach naprzyszod. - Nie mam adnych pamitek z dzieciostwa -powiedziaa smutno. - adnych fotografii, starego pamitnika ani pluszowych zwierztek - nic. Tylko wspomnienia, a te s straszne... 8

1 Nasz dom by otoczony murem z czerwonej cegy. Pomidzy nim a budynkiem znajdowa si niewielki ogrd - uporzdkowany i nudny. Ten wysoki mur chroni nasz rodzin przed wzrokiem ciekawskich ssiadw. Prawd mwic, nie byo u nas nic do ogldania czy podziwiania - najwyej moja matka, wieszajca i zbierajca pranie, ktre naleao do krajobrazu naszego ogrodu. Do zabawy nic w nim nie byo. Matki nie widziaam ju prawie dwa lata. Piknej i stale rozdranionej, o bladej, nieufnej i pospnej twarzy, z ktrej spoglday na mnie niezwykle zielone oczy. Na nosie i policzkach miaa niezliczon ilod piegw, ktre kadego ranka bardzo starannie przy-pudrowywaa przed lustrem. Nienawidzia tych swoich piegw, wygldajcych piknie, naprawd licznie! Moja matka w ogle jest bardzo adna - syszaam to wiele razy - szczupa, krucha istota o jasnej, pocigej twarzy i zielonych oczach. Ma krcone, mikkie wosy - ciemny blond, a jej skra jest nieskazitelnie gadka. Moja matka urodzia si tak jak ja - w lecie. Kiedy przyszam na wiat, miaa zaledwie szesnacie lat. Do prawie trzeciego roku ycia nic nie wiedziaam o swoim ojcu ani o okolicznociach moich narodzin. Nic nie wiedziaam, poniewa matka o tym ze mn nie rozmawiaa. Nasz ogrd suy do wywieszania prania, a czynnod ta bya ulubionym zajciem mojej matki. Czerwone rzeczy wisiay wycznie razem i to przypite klamerkami w tym samym kolorze, co suszce si pranie. Niebieskie z niebieskimi, zielone z zielonymi, przypite dobranymi kolorystycznie klamer9 kami. Tak samo byo z tymi i biaymi rzeczami wieszanymi na sznurze do bielizny. Do wszystkich innych odcieni, dla ktrych nie byo odpowiednich klamerek, matka stosowaa brzowe, drewniane. Praniem zajmowaa si godzinami. Wyprane rzeczy porzdnie strzepywaa i dotykaa ich w trakcie schnicia. Kiedy zanosio si na deszcz, zbieraa cae wilgotne pranie i bez sowa skargi rozwieszaa je ponownie w suszarni wedug posortowanych kolorw i klamerek. Na koocu starannie je prasowaa i ukadaa z powrotem w szafie. Co tydzieo zmieniaa wszystkim pociel i - rwnie czsto - praa firanki. Czasami tak si angaowaa w swoje pranie, e stawaa przed pralk i w cigu caego jej dugiego programu nic innego nie robia, tylko obserwowaa buczc i szumic maszyn. Zapominaa o obiedzie i o pozostaych domowych zajciach, a nawet o moim maym braciszku - Robinie. Dopiero gdy wracaam ze szkoy, poszyam to jej dziwne odrtwienie. Robin najczciej raczkowa wtedy po pododze i marudzi, jakby nie zajmowaa si nim ju wieki, a na kuchennym stole wci jeszcze znajdoway si naczynia pozostawione tam po niadaniu.

- Mamo, jestem w domu. Ju poudnie... - przypominaam jej delikatnie. Zawsze wtedy drgna, odgarniaa pikne, wypielgnowane wosy z twarzy, obrzucaa mnie wrogim spojrzeniem i zmuszona, z ogromnym trudem, wracaa do szarej rzeczywistoci dnia powszedniego. Na zewntrz bylimy cakiem normaln rodzin, zupenie przecitn. Moja matka ma na imi Franziska. Potrafi piknie grad na skrzypcach, ale nigdy nie muzykowaa. Poza tym urodzia dwoje dzieci: mnie i mojego braciszka. Midzy mn a Robinem jest jedenacie lat rnicy. Kiedy matka bya w ciy, czsto powtarzaa ludziom, e urodzi chopca. W adnym wypadku nie chciaa jeszcze jednej dziewczynki! - Sofia jest strasznym bachorem - wyjaniaa kademu, kto chcia, czy te nie chcia tego suchad, ani razu nie zadajc sobie nawet trudu, eby ciszyd przy mnie gos. Nigdy nie oszczdzaa mi przykroci. I 10 Kiedy pierwszy raz usyszaam, e jestem strasznym dzieckiem, zrozpaczona zamknam si w swoim pokoju i ukryam pod kodr we wasnym ku. Miaam przeczucie, e musz pakad, ale jednak tego nie zrobiam. Nigdy nie pakaam, po prostu nie potrafi. Nie wiem, na czym to polega, ale czasami czuj, jak zy napywaj mi do oczu. Nigdy ich jednak nie uroniam. Wczeniej, kiedy byo mi smutno, czasami cicho kwiliam, ale to dziaao na nerwy mojej matce. - Przestao z tym popiskiwaniem, nie jeste przecie wink morsk - mwia zniecierpliwiona. Robin urodzi si pid lat temu. Wyglda jak malutki, niewinny anioek. Matka nosia niemowlaka godzinami po naszym domu, wci domagajc si ciszy. Pilnowaa snu dziecka, eby si nie wystraszyo i nie stao uciliwe. . - On jest taki milutki - szeptaam, chcc pogaskad maego braciszka. Potakiwaa gow, ale wwczas sama braa picego Robina na rce i gaskaa jego niemowlc twarzyczk. Patrzyam na nich. Robin od pocztku mia intensywnie zielone oczy, podobnie jak moja matka, a pniej okazao si, e take po niej odziedziczy wski, lekko zadarty nos, jej mikkie, lnice wosy i nawet jej zociste piegi. By tak pikny, e nie mogam si na niego napatrzed. - Nie stawaj mi na drodze, Sofio - powtarzaa niecierpliwie moja matka i odsuwaa mnie na bok. Od jej doni na moim goym ramieniu czuam chd, a z jej twarzy biy surowod i gniew. - Chc go tylko zobaczyd! - ledwie z siebie wydusiam. Przemknwszy si ukradkiem, ukrywaam si w azience - jedynym pomieszczeniu w domu, ktrego drzwi mona byo zamknd na klucz. Stawaam przed lustrem i przygnbiona, ze smutkiem przypatrywaam si wasnemu odbiciu. Nic dziwnego, e matka woli Robina ode mnie, e go bardziej kocha. U mnie wszystko byo nie takie, inne. Miaam tak ciemne wosy, e ludzie brali mnie za cudzoziemk. Nie dod, e wosy byy czarne, to jeszcze sztywne i w cigym nieadzie. Za kadym razem, gdy prbowaam si starannie uczesad, ju po 11

chwili znowu byy potargane i rozczochrane. Kady pojedynczy wos by szczecinowaty jak w kooskiej grzywie. Moje oczy wygldaj jak szare kaue, a moja skra jest jak jedno wielkie znami, ciemniejsza od tej, jak ma matka czy Robin. - Wygldasz jak maa Cyganka - potrzsajc gow, mwia czasami moja przybrana babcia, kiedy przyjedaa do nas w odwiedmy z Kilonii. Nie brzmiao to szczeglnie przyjanie. Babcia z Kilonii jest matk mojego ojczyma Karla - waciciela maej firmy handlujcej urzdzeniami elektronicznymi. Od czasu jego lubu z moj matk mieszkamy w domu na obrzeach miasta. Przedtem mieszkaymy w jednym z tych biaych wieowcw w centrum. Niewiele pamitam. Mam tylko kilka mglistych, pojedynczych wspomnieo z tego okresu. Wiem, e mieszkaymy wwczas na jednym z najwyszych piter, zawrotnie wysoko. Poza matk i mn byli tam jeszcze moi dziadkowie. Babcia ze strony matki bya dla mnie dokadnie tak samo surowa - a przy tym draliwa i niecierpliwa -jak jej crka. Przypomina mi si, e kiedy, gdy pooyam rk na jej kolanie - odepchna mnie i zorzeczya, e mog wysmarowad jej spdnic swoimi maymi, brudnymi palcami. Dziadek by dla mnie dobry. Mia na imi Waldemar i tak te go nazywaam, podczas gdy do jego ony zawsze zwracaam si babciu". Sdz, e Waldemar by jej drugim mem, w zasadzie wic moim przyszywanym dziadkiem, tak jak Karl ojcem. Waldemar czsto bra mnie za rk i szed ze mn na plac zabaw. Sadza mnie na najwyszej zjedalni lub te godzinami huta si ze mn na spaczonej, skrzypicej, drewnianej hutawce - tylko dlatego, e to bardzo lubiam. Wieczorami piewa mi piosenki i troskliwie przykrywa mnie kodr. Wtedy, w tym biaym wieowcu, miaam wielki problem. Byam zaka rodziny i siaam zgorszenie. - Sofio, jeli dzisiaj w nocy znowu nasikasz do ka, bd baty! - powtarzaa Franziska kadego wieczoru, przeszywajc mnie spojrzeniem, od ktrego robio si zimno. Wwczas moja matka miaa zaledwie dziewitnacie lat. 12 Byam trzylatk i kadej nocy moczyam si - obojtnie, czy mi grozili, bili po tyku, czy zamykali w toalecie albo kazali godzinami siedzied na plastykowym nocniku. Zawsze budziam si w rodku nocy, a moje ko byo mokre, zimne i nieprzyjemne. Niekiedy wkradaam si do sypialni dziadkw i ukrywaam w ku Waldemara, ale to byo zabronione, surowo zabronione. Matka i babcia postanowiy, e musz zostawad w swoim mokrym ku a do rana. Dopiero wtedy mogam z niego wyjd, tylko po to, eby dostad solidne lanie drewnian yk kuchenn na goy tyek. Jednak pewnego letniego ranka, kiedy wliznam si do kuchni, nikt si mn nie zaj. Tego dnia moja babcia rozchorowaa si. Myl, e dostaa ataku apopleksji. Usiada w kuchni i dziwnie wlepiaa we

mnie wzrok, niczym z zawiatw. Jej usta byy nienaturalnie wykrzywione - wyglday tak, jak gdyby przez nieuwag zelizgny si do podbrdka, a ona sama syczaa do mnie co, czego nie rozumiaam. Potem przyjechaa karetka i zabraa babci. Wicej jej nie zobaczyam. Przypuszczam, e ya jeszcze przez pewien czas w jakim domu opieki, ale moja matka nigdy mnie tam nie zabraa. Za to zmienia si zmusia Waldemara, eby si od nas wyprowadzi. - Nie! Nie! Nie! - wrzeszczaam, kiedy Waldemar z zapakowan walizk opuszcza nasze mieszkanie. - Nie pacz, mj zajczku - powiedzia Waldemar i pogaska moje mokre policzki. Wtedy jeszcze goniej si rozpakaam. Pniej Waldemar odszed i musiao upynd ponad osiem lat, zanim znowu go zobaczyam. Moja matka i ja znowu zostaymy same. Matka postaraa si o prac w pralni chemicznej, gdzie siedzc przy kasie -wrczaa wyczyszczon odzie i kasowaa pienidze. Mnie odprowadzaa co rano do przedszkola, w ktrym panowa wrzask. Wci jeszcze moczyam si w ku, za co regularnie dostawaam lanie, ale poza tym moja matka wyciszya si, uspokoia i byo nam razem dobrze - jak nigdy dotd. Skooczyam pid lat i ju od dawna sama si rano ubieraam, myam zby, smarowaam sobie chleb na niadanie i obserwo13 waam swoj zniechcon i niedostpn matk, ale ostronie -tylko z pewnej odlegoci. - Nie umiesz si miad, mamo? - zapytaam j kiedy. Myl, e nigdy nie udzielia mi odpowiedzi na to pytanie, wci tylko praa. Jak tylko kooczya swoj zmian w pralni i przyprowadzaa mnie z przedszkola, sortowaa w domu, w popiechu i niespokojnie, nasz wasn garderob. Nieustannie praa. Napychaa do automatu jedn rzecz po drugiej, nawet te, ktre nie wymagay jeszcze prania, i - w czasie, gdy pierwsza sterta brudw zacza si obracad w pienicej wodzie - czekaa niecierpliwie na moment, kiedy bdzie moga rozpoczd rozwieszanie wypranych ubrao. Stawaa przed szumic pralk tak, jakby miao to jeszcze trwad przez wiele lat, i wlepiaa wzrok w luk na rodku automatu, jak gdyby tam wanie znajdowao si centrum wszechwiata. - Mamo, gdzie jest babcia? - zapytaam ostronie pewnego dnia. - Umara, przecie wiesz - mruczaa pod nosem. - A gdzie jest Waldemar? - zapytaam bagalnie. - Gdzie - pada krtka odpowied.

- Chc go odwiedzid. - Nie teraz, Sofio. - Kiedy, mamo? - Zobaczymy. Ale nigdy razem nie odwiedziymy Waldemara. Kiedy matka nie sza do pracy, a take nie zajmowaa si praniem naszych rzeczy, telefonowaa. Chocia nikt nigdy nas nie odwiedza, wydawao si, e zna mnstwo ludzi. - Poszabym z wami chtnie, ale nie mog, nie mam co zrobid z Sofi - wzdychaa czsto do suchawki aparatu, a jej gos brzmia lodowato z wciekoci i gniewu. W takich sytuacjach kadam uspokajajco rce na piersi, czujc, jak dziko wali mi serce. Pojam, jakim ciarem byam dla matki. - Masz pikne oczy, mamo - powiedziaam raz, eby jej zrobid przyjemnod. - Bzdura - parskna, a jej gos brzmia przez moment zowieszczo. 14 Drgnam i zamilkam. Dopiero duo, duo pniej odkryam, dlaczego moja matka bya wtedy taka rozgniewana, akurat gdy powiedziaam o jej wielkich, cudownych oczach. Kiedy odkryam, e istnieje co, co maj inne dzieci, a ja nie - ojciec. Wszdzie spotykaam ojcw: na placu zabaw, w przedszkolu i na ulicy. - Mamo, dlaczego waciwie nie mam taty? - wypaliam ktrego wieczoru, kiedy leaam w ku, przygotowana ju do snu. Matka uniosa raptownie gow, a ja a drgnam, gdy napotkaam jej wzrok. Byam przekonana, e strasznie si na mnie rozzoci, chocia nie wiedziaam, co niestosownego byo w moim pytaniu. Dziwnym trafem tym razem si nie rozgniewaa. Milczc, przez krtk chwil patrzya jedynie przed siebie dzikim, penym wciekoci wzrokiem. - Ty faktycznie nie masz ojca - to byo wszystko, co powiedziaa. Jej gos zabrzmia przy tym wyjtkowo. - Ale dzieci w przedszkolu mwiy, e kady ma tat - uparcie trwaam przy swoim. - U nas jednak nie ma taty - powtrzya moja matka i niespodziewanie ruszya w kierunku drzwi. - Teraz pij, Sofio i pomyl o tym, co si stanie, jeli znowu nasikasz do ka! - Ale jelibym miaa tat, to on by mnie kocha? - zawoaam za ni niepewnie. - Na pewno - odpowiedziaa. - Ale teraz nie chc nic wicej na ten temat syszed.

- Kochaby mnie tak, jak Waldemar albo jak ty? - krzyczaam wystraszona, ale matka ju mi nie odpowiedziaa. Skuliam si w kbek pod kodr i pakaam, a caa poduszka zrobia si wilgotna od ez. Od tej chwili zaczam tsknid za moim nieznanym, obcym ojcem. A wtedy pewnego dnia zjawi si Karl - zabawny, wysoki, krtko ostrzyony, bkitnooki blondyn. Podarowa mi may magnetofon i trzy kasety z bajkami, a w zamian za to zabra wieczorem moj mam do kina. 15 - Przeprowadzamy si, Sofio - wyjania mi wkrtce. - Karl bdzie teraz twoim tat. Przygldaymy si sobie dokadnie. Ju samo to byo czym niezwykym: matka patrzya na mnie duej i bardziej przyjanie ni dotychczas. A przynajmniej bez wrogoci. - On bdzie moim tat? - wyszeptaam z wraenia. Mama skina gow, a ja poczuam, jak uczucie radoci przepenio mnie od stp do gw. A pniej wyprowadziymy si do tego domu z czerwonej cegy, stojcego na obrzeach miasta. Jednake nic nie zmienio si na lepsze, przynajmniej nie dla mnie. Karl rzadko bywa w domu, a kiedy ju przychodzi, chcia przebywad sam na sam z moj matk. Chod dostaam pikny pokj na poddaszu, to poza mn prawie nikt do niego nie wchodzi. Wkrtce poszam do szkoy. Mimo e moja matka nie pracowaa ju w pralni, wysaa mnie od pierwszego dnia roku szkolnego do wietlicy dla dzieci. - Nie chc tam byd - prosiam w domu niemiao. - Przestao piszczed, wiesz, e tego nie znosz - powiedziaa oschle matka, ktra wwczas bardzo czsto chorowaa. - Dlaczego znowu jeste w ku? - zapytaam j kiedy bardzo zmartwiona. - To nie powinno ci obchodzid - odpacia mi za moj trosk, wypraszajc mnie z pokoju. W dniu moich smych urodzin matka znowu zachorowaa 11 trafia, co si czsto powtarzao w ostatnim czasie, na kilka dni do szpitala. Leaam w swoim ku smutna i patrzyam przez ukone okno w dachu na wiecce sooce. W jego jasnych i ciepych promieniach, sigajcych a do mojego szarego tapczanu, taoczyy, migotajc, niezliczone iloci drobniutkich pykw kurzu. Wygldao to przepiknie, chod by to tylko byszczcy kurz. ktraano 7 SJyszaam 8*08 ojczyma i jego matki, kaldvm r 682^ W 111- Babcia Pdzaa za

kadym razem, gdy moja matka leaa w szpitalu. Wydawao mi si, ze wanie o niej rozmawiaj. Syszaam, jak par razy 16 babcia wymawiaa jej imi. Na palcach podkradam si do drzwi. _ ... pity raz Franziska jest w ciy - krzyczaa zdenerwowana babcia. - Lekarze w szpitalu te nie wiedz, dlaczego za kadym razem dochodzi do poronienia - odpowiedzia mj ojczym, a w jego gosie sychad byo rozdranienie. - To dla mnie bolesne - kontynuowaa ze smutkiem babcia. -W sytuacji, gdy tak bardzo pragnabym mied wasne wnuki. Byam przeraona i nie rozumiaam ani jednego sowa z tego, co mwili. Moja matka bya pid razy w ciy? Dlaczego nikt mi nic nie powiedzia, dlaczego nic nie zauwayam, absolutnie nic? Jeli jest si w ciy, to ma si przecie zaokrglony, duy brzuch. Duo dzieci w mojej klasie ma modsze rodzeostwo, sama te widziaam wiele kobiet w ciy. Co to wszystko znaczy, e moja matka stracia dzieci? Jak to si mogo stad? Nie byo tego widad? te dzieci spadaj ot tak, po prostu, gdziekolwiek na ziemi i tak le? - Czy to z powodu tej strasznej historii z Sofi? - zapytaa w tym momencie zamylona babcia. - Lekarze mwi, e nie - odpowiedzia krtko Karl. Oparam si speszona o drzwi, zrobio mi si zimno, a si zatrzsam. Jaka to straszna historia jest ze mn zwizana? W czym zawiniam? W jaki sposb mogam przyczynid si d tego, e moja matka nie moe mied wicej dzieci? - Biedna Franziska! - zawoaa babcia. - Byoby rzeczywicie lepiej dla wszystkich, gdyby poronia Sofi, a nie nastpne dzieci, ktre mogaby mied z tob, Karl. - Franziska te to mwi - odpowiedzia Karl i zawoa mnie. Musiaam zejd na niadanie. To byy moje sme urodziny i wypady w niedziel, dlatego nie musiaam id do szkoy. Nie przypominam sobie, czy dostaam jaki prezent, ale wiem, e nikomu nie pozwolono mnie w tym dniu odwiedzid, nawet Ani, mieszkajcej w ssiednim budtfjnJ" Karl haasw..: r dcej chyba moj jedyn przyjacik, po prostu syszed w domu adnych - Mogabym na chwilk pjd do Ani? - prosiam.

Na to Karl take si nie zgodzi - nie mg znied, e rodzice Ani pochodz z Polski. Karl nie lubi obcokrajowcw. Z tego samego powodu nie podobay mu si moje czarne wosy, co wystarczajco wiele razy da mi odczud. Kiedy moja matka wreszcie wrcia ze szpitala i blada jak widmo, niespokojna krztaa si po domu, nie mogam tego wytrzymad. - Mamo, stracia dzieci? - zwrciam si do niej po cichu, kiedy nareszcie zostaymy same. Matka przez krtk chwil uwanie mi si przygldaa. -Co... jak... skd ci to przyszo do gowy...? - pytaa bez emocji w gosie. Skuliam ramiona. - Babcia mwia i... - ... podsuchiwaa rozmow dorosych?! - wywnioskowaa moja mama. Zaprzeczyam szybko. - Nie, ale ona mwia, e jestem straszn rzecz" - wyrzuciam prdko, chcc uniknd ewentualnych matczynych klapsw penych zoci. Dostaam lanie. Nie otrzymaam natomiast odpowiedzi -zamiast niej cay tydzieo aresztu w pokoju, od Karla, ktry, gdy wrci wieczorem, zbeszta mnie. W tym czasie sdziam jeszcze, e moje ycie jest cakiem normalne. W szkole byam grzeczna, co podobao si mojej pierwszej wychowawczyni. Otrzymywaam dobre oceny na wiadectwach. Inne dzieci bawiy si ze mn, chocia nieszczeglnie czsto, ale nie gniewao mnie to. Miaam tylko jedn przyjacik - Ani. U niej, w domu obok, wszystko wygldao inaczej ni u nas: Ania nigdy nie dostaa lania, a jej mama czsto si z ni bawia. Przed Boym Narodzeniem pieka z crk ciasta i pieway razem polskie koldy. W lecie Ania chodzia z rodzicami na basen albo wsplnie organizowali wycieczki do muzeum, zamkw, paacw, albo do pobliskiego lasu. Wprawdzie zazdrociam jej, ale mylaam, e tak musi byd. Nieraz przemkno mi przez myl, e przecie rodzice Ani pochodz z Polski, a tam moe inaczej traktuje si swoje dzieci ni u nas - w Niemczech. 18 - Leniwa hoota obcokrajowcw - mwi czsto Karl ze wstrtem. - Skd tacy maj pienidze, e mog pozwolid sobie na takie wspaniae ycie. To jest dla mnie zagadka. Polaken, wszyscy gangsterzy i prostaki... Nie wiem dokadnie, jak to si stao, ale pewnego dnia Karl i moja matka zabronili mi utrzymywania znajomoci z Ani i jej rodzin. Tego popoudnia skryam si zrozpaczona w swoim pokoju.

- Nienawidz ich, nienawidz, nienawidz... - szeptaam pod kodr. Przywizaam si do Ani i jej rodzicw, do wesoego, pogodnego ojca, cieszcego si z moich wizyt i zapraszajcego mnie nawet na ich wycieczki. - Sprawisz nam radod, jeli z nami pojedziesz, Sofio -powtarza czsto i mruga do mnie porozumiewawczo. A mama Ani, ktra nie umiaa jeszcze dod dobrze mwid po niemiecku, przytulaa mnie agodnie do siebie i umiechaa si. - Jeli jeszcze raz przyapi ci w ogrodzie u tych Polaken, zamkn ci w piwnicy - owiadczy wieczorem Karl, patrzc na mnie gronie. Tydzieo pniej znw mnie przyapa. Speni swoj obietnic. Zamkn mnie na ca sobot w piwnicy, podczas gdy on sam wraz z moj matk spdzali wsplnie dzieo w pokoju gocinnym, dokadnie nade mn. Wtedy zrozumiaam, e moje ycie byo inne. Znienawidziam je. Siedem stopni prowadzio do piwnicy. Siedem stopni, a potem drewniane drzwi i dalej polakierowane na zielony kolor -drzwi elazne. Za nimi znajdowao si piwniczne pomieszczenie, w ktrym coraz czciej musiaam przebywad. Byy tam trzy mae, kwadratowe okienka, ale tak wysoko, e koocem nosa sigaam zaledwie do dolnej krawdzi kraty, kiedy stawaam przed ni wyprostowana. Skooczyam dziesid lat i wci musiaam schodzid do piwnicy, ilekrod tylko przyapali mnie wczesnym rankiem, wkadajc w tajemnicy do suszarki - tak cicho, jak to tylko byo moliwe - moje mokre przecierado. Nie umiaam sobie z tym poradzid. Dalej zdarzao si, e w nocy, we nie, moczyam si. I 19 Wprawdzie nie czciej ni jeden, moe dwa razy w miesicu, ale i tak w te dni, ktre nastpoway po feralnych nocach, byam za kar wysyana do piwnicy. Kiedy po raz pierwszy napisaam klaswk z rachunkw na jedynk, te tam trafiam. A przy tym nigdy naprawd mnie tam nie zamykali. -Odmaszerowad! Raz, raz! - Karl tylko rzuca komend, a ja schodziam tam, na tak dugo, a mnie znowu nie zawoali. Kiedy matka kolejny raz poronia, nie musiaam wprawdzie schodzid do piwnicy, ale miaam siedzied w swoim pokoju i nie pokazywad si. Spostrzegam, e za kadym razem, kiedy matka zachodzia w ci, dostawaa silnych blw brzucha i wymiotowaa. Co chwil apay j tak silne skurcze, e mdlaa. Raz zasaba przy obiedzie, kiedy indziej wczenie rano, gdy wstaa z ka. Za kadym razem karetka zabieraa j do szpitala i po tygodniu - blada, wycieoczona i dziwnym trafem zawsze bardzo na mnie za - wracaa do domu. - Mamo, nie umiem nic na to poradzid - powiedziaam zrozpaczona.

Patrzya na mnie obojtnie i w milczeniu. - Mamo, przecie masz mnie - pocieszaam j, opierajc si ostronie na jej ramieniu. Odwrcia si raptownie i jednym ruchem odepchna mnie od siebie. - Tak, ciebie - ciebie -ciebie! - krzyczaa gono, e a poczuam przejmujcy bl przenikajcy cae ciao. ciskaa mnie przy tym za ramiona. -Ale moe ja ciebie w ogle nie chciaam - ty... ty... ty potworze! Staam zupenie spokojnie - chocia co we mnie krzyczao, eby uciekad z domu. Byo to wyrane, dziwne, cakiem osobliwe uczucie. Biegam, czujc szumicy wok mojej gowy wiatr, krzyczaam i szlochaam w czasie tej ucieczki, a jednoczenie staam zdrtwiaa, wyprostowana i zimna jak ld w pokoju gocinnym, przed swoj matk. Strasznie bolay mnie ramiona, ktre wreszcie oswobodziam z jej silnego ucisku. - Id do swego pokoju, Sofio! - wykaa nagle i odwrcia si. - Jest mi przykro, e ja... sdziam... nie chciaam tego | 20 powiedzied... nie umiem inaczej, Sofio. Id na gr, potrzebuj spokoju... - To wszystko jest ju poza mn - powiedziaam z anielskim niemal spokojem. Uciekam stamtd przecie. Czuam si odrobin upiornie, ale w sumie cakiem niele - tak lekko i beztrosko. - Po prostu nie potrafi znied tego, e musz ci ogldad, Sofio - wychodzc, moja matka mruczaa to pod nosem. miaam si za jej plecami i powoli, krok za krokiem, opuciam dom. Tej nocy po raz pierwszy nie wrciam do domu. Najpierw wczyam si po naszej ulicy, czujc si w dalszym cigu tak lekko, pogodnie i nierealnie. Miaam uczucie, jakbym bya niewidzialna i przez moment zastanawiaam si, czy to wszystko przypadkiem mi si nie ni, a w rzeczywistoci pi w swoim ku na poddaszu. Uszczypnam si w lew rk. Zabolao. Ramiona te mnie bolay. Kiedy delikatnie odchyliam rkaw pulowera, na skrze widad byo ciemnoczerwone plamki. Skd si wziy? Nie wiedziaam. Potem coraz bardziej oddalaam si od naszego domu, od naszej ulicy. Biegam, biegam i biegam. Niebo nade mn byo ju szare. Chocia zamierzaam pjd do parku miejskiego, ktry znaam z wycieczek z rodzin Anny, nie trafiam tam. Wasaam si bez celu po obcej dzielnicy i nieznanych ulicach. Niebo nade mn poszarzao jeszcze bardziej. Robio si coraz ciemniej, zapada zmierzch.

Co powiedziaa jeszcze moja matka? A, e jestem potworem... Dalej bdziam, a zrobio si ciemno i chodno. Kiedy w koocu zapanowaa ciemnod, zatrzymaam si. Potwr. Pakaa i mwia, e jestem potworem. ciskaa moje ramiona, tak mocno, e jeszcze teraz mnie bol. Pieky mnie oczy, a nogi miaam cikie jak z oowiu, nagle poczuam si ogromnie zmczona. Pokrciam si i postanowiam, e dokadnie t sam drog, ktr przyszam, wrc z powrotem. Zataczajc si, param do przodu. Szam i szam, a ulice nastpoway po sobie. Mijaam budowy, ciemne sklepy, zaryglo21 wane kioski, stacje benzynowe, kocioy i automaty z papierosami. pica i wyczerpana ledwie powczyam nogami. - Chc do domu, do domu, do domu... -jczaam. Ramiona miaam zdrtwiae, a i nogi odmawiay mi posuszeostwa. Nagle przestay pasowad do siebie, plczc si, wzajemnie sobie przeszkadzajc. Caa strasznie przemarzam, gono szczkaam zbami. A przecie trwao jeszcze lato, przed trzema miesicami skooczyam dziesid lat. Nagle wok mnie zrobio si ciepo. Drc, zatrzymaam si. Skd pochodzi ten cudowny, pocieszajcy letni powiew? Rozgldaam si nerwowo. Na ulicy byo cicho, pusto i szaro. Staam obok wygldajcego niezbyt przytulnie, zamykanego na noc supermarketu. Ciepy wiaterek nadal lekko dmucha i wreszcie zorientowaam si, skd dochodzi. Na szczytowej cianie supermarketu znajdowa si may, okratowany komin wentylacyjny. To z niego pochodzi ten ciepy, przyjemny podmuch. Odurzona ciepem, zatrzymaam si. Nogi ugiy si pode mn i trzsc si caa, upadam na zakratowan podog. Po chwili zasnam. Spaam dopty, dopki mnie kto nie obudzi, potrzsajc mn delikatnie. Przede mn sta nieznajomy mczyzna z miot w rku. - No, co ty tutaj robisz? - pyta zatroskany, umiechajc si do mnie. Patrzy mi prosto w oczy. Rzeczywicie na mnie patrzy... W domu nikt tak uwanie, przychylnie i z zainteresowaniem na mnie nie spoglda. Nie cakiem jeszcze rozbudzona, podniosam si. Trwao krtk chwil, zanim si zorientowaam i przypomniaam sobie wydarzenia wczorajszego wieczoru. Niebo nade mn byo jasne i przyjazne. Ciemnod nocy znikna. - Czyby zwiaa z domu? - zapyta mczyzna, opierajc miot o cian. Skinam gow. - Jak si nazywasz? - pyta. - Sofia - wyszeptaam.

22 - A dalej? Milczaam. Mczyzna podrapa si po gowie. - Twoi rodzice z pewnoci bd si martwid - mwic to, pooy rk na moim ramieniu. - Nie sdzisz? - Nie wiem - wymamrotaam. - Z ca pewnoci bd si o ciebie martwid - powiedzia i wzi mnie za rk. - Chod, dostaniesz gorce kakao, a za chwil zadzwonimy do twojej mamy i powiemy jej, gdzie jeste. Przytaknam. - Ile masz lat? - pyta, prowadzc mnie przez mae, tylne wejcie do rodka supermarketu. Weszlimy do niewielkiego pomieszczenia, gdzie dostaam podgrzane w mikrofalwce kakao w kubku. - Dziesid - powiedziaam cicho i wypiam podane mi kakao do dna. - Nie powinna uciekad, maa - mwi, gaszczc mnie po gowie. - Ca noc sama na ulicy, przecie rne rzeczy mogy ci si przydarzyd... Niemiao przytakujc, powiedziaam swoje nazwisko i podaam, bardzo cicho, nasz numer telefonu. Mczyzna podszed do aparatu, a ja siedziaam wycieoczona na mikkim, wycieanym krzele obrotowym, przy byle jakim biurku i tskniam za tym, eby ten miy, otyy mczyzna jeszcze raz pooy swoj ciep i du doo na mojej gowie i eby jeszcze raz na mnie popatrzy. Miaam ochot si rozpakad, ale wydaam z siebie tylko gony jk. - Tak, wypacz si - mrucza mczyzna, umiechajc si do mnie w chwili, kiedy wci jeszcze sta przy aparacie i czeka, a moja matka albo ojczym podejd do telefonu. Godzin pniej zostaam odebrana. Przyjecha po mnie Karl. Przygldajc mi si ze wstrtem, dzikowa bardzo serdecznie pracownikowi supermarketu. Potem musiaam wzid go za rk i razem z nim wyjd z biura, a yczliwy mczyzna z supermarketu pomacha mi na poegnanie. 23 Ze strachem wsiadaam do samochodu, ale Karl w drodze do domu nie odezwa si do mnie ani sowem. W domu byo cicho. - Gdzie jest mama? - wyszeptaam niemiao.

- Pooya si, bardzo j zdenerwowaa - odpowiedzia Karl i popchn mnie w kierunku schodw. Odmaszerowad! Raz, raz! - rzuci, a ja bez sowa sprzeciwu zeszam do mojej maej piwnicy. Nastpnej zimy matka znowu bya w ciy. Zauwayam to, gdy prawie zawsze kada rce na brzuchu, osaniajc go, a take po jeszcze bardziej rozdranionym i napitym wyrazie twarzy ni zwykle. Nieomal co tydzieo dostawaa tak silnych blw, e musiao przyjedad pogotowie. W koocu znowu trafia do szpitala. Tym razem zostaa tam na dugo. - Gdzie jest mama? Dlaczego nie wraca? - wypytywaam ktrego dnia babci z Kilonii, ktra ju od pewnego momentu mieszkaa u nas. Karl tak to zorganizowa. - Jest w klinice, wiesz przecie - powiedziaa babcia, krojc drobno fasolk. - Ale dlaczego to tak dugo trwa? - pytaam zatroskana. - Musi si oszczdzad - odpara opryskliwie moja przybrana babcia. - Dlaczego? - Urodzi dziecko - powiedziaa babcia i wytara rce w fartuch. - Nie straci go tym razem? - wyszeptaam z bijcym sercem. Babcia zacisna wargi. - Nie zadawaj tylu pytao! - zbesztaa mnie surowo. Zamilkam. Co prawda chciaam jeszcze o wiele zapytad, ale wiedziaam, e to nie ma sensu. I tak nikt by mi nie odpowiedzia. By zimowy poranek, spad pierwszy w tym roku nieg, kiedy moja matka wrcia do domu. Tym razem miaa niewielki, wypuky brzuch i nie bya ju tak blada jak widmo. - Mama! - zawoaam z ulg i wcisnam si ostronie w jej ramiona. 24 - Nie przyciskaj mnie tak teraz, Sofio - wzbraniaa si przede mn matka, odsuwajc od siebie. - Uwaaj na dzidziusia! Kiwnam gow i patrzyam na jej brzuch, w ktrym teraz nareszcie znajdowao si dziecko. Nic nie wskazywao, eby miao nastpid poronienie. W tym czasie i pniej coraz rzadziej wysyali mnie do piwnicy. Za to stao si co innego: obydwoje rodzice sprawiali wraenie, jak gdyby po prostu o mnie zapomnieli. Zachowywali si tak, jakbym w ogle nie istniaa, a ich ycie nie miao nic wsplnego z moim. Tak mina wiosna, a w lecie - krtko po urodzinach mamy i na kilka dni przed moimi - przyszed na wiat Robin.

Karl by szczliwy, a wraz z nim moja przybrana babcia. Odwiedzali matk w szpitalu, nigdy nie zabierajc mnie ze sob. - Z twoim przezibieniem nie wolno ci wejd do rodka -wyjani szorstko Karl. - A mama i tak za kilka dni wrci do domu. Lecz matka zapaa jak infekcj, a mj may braciszek zarazi si taczk i dlatego miny prawie dwa tygodnie, zanim zostali wypisani do domu. Z tego te powodu swoje jedenaste urodziny spdziam w samotnoci. Po wakacjach poszam do pitej klasy, ale nie mogam, jak wikszod dzieci z mojej dotychczasowej grupy, dostad si do gimnazjum. - Mwi, e twoje postpy w nauce s za sabe - wyjania mi matka w czasie wakacji, wzruszajc ramionami, nie patrzc na mnie i machajc do mojego maego braciszka. - A wic gdzie pjd? - pytaam przeraona, dowiadujc si pniej, e do duej szkoy zbiorczej na obrzeach naszej dzielnicy. Wystraszyam si. O tej szkole, jak na razie, syszaam tylko najgorsze rzeczy. Ania z ssiedniego domu znaa jedn dziewczynk, ktrej groono noem na szkolnym podwrku. Dziewczynka ta opowiadaa take, e wszdzie w toaletach sprzedaje si narkotyki, ktre kupuje spora grupa uczniw. 25 - Mamo, nie chc tam id - prosiam wci, ale moja matka nie zwracaa uwagi na moje obawy, i trzy tygodnie pniej poszam do nowej szkoy. Czuam si w niej zagubiona. Miny tygodnie, zanim przestaam mylid wszystkie wejcia. Tysice rzeczy przeraao mnie. Toalety miay drzwi sprawiajce trudnoci. Kiedy si je otwierao, gono trzeszczay w nich zamki. Niejednokrotnie si z nimi mczyam, chcc je otworzyd. Staam, trzsc si, w ciasnej kabinie i nie mogam zapad powietrza. Bardzo czsto starsze dziewczyny, dla draki, blokoway drzwi od kabin w toaletach, przytrzymujc w nich nas - pitoklasistki. Kiedy indziej kto zepchn mnie z szerokich, dugich schodw silnym uderzeniem. Innym razem, jedynie ze strachu, w drzwiach toalety nasikaam w spodnie, co zauway pewien chopiec z mojej klasy i potem wszyscy si ze mnie namiewali. Z nikim nie znalazam porozumienia, a nasza nowa wychowawczyni, ktra bya bardzo moda i wydawaa si bezradna wobec naszej rozwrzeszczanej klasy, nie dostrzegaa mnie. Moe dlatego, e nigdy nie byam arogancka i zawsze siedziaam cicho jak mysz pod miot. Dostawaam coraz gorsze oceny. Pnym latem matka i Karl wzili lub. Bya babcia z Kilo-nii i wiele jeszcze innych osb, ktrych, z maymi wyjtkami, nigdy nie widziaam. Cay dom zosta udekorowany, a Robina wystrojono w mikkie, jedwabne, marynarskie ubranko.

- A co ty na siebie woysz? - pytaa przybrana babcia, patrzc na mnie. - Kupiam jej co nowego - odpowiedziaa, ku memu zaskoczeniu, moja matka. Nie mogam doczekad si kooca niadania. Podniecona, potykaam si na schodach prowadzcych do mojego pokoju, gdzie rzeczywicie leaa nowa, delikatna, jedwabna sukienka w kolorze liliowym. Wliznam si w ni bez trudu, a serce bio mi jak oszalae ze szczcia. Nie potrafiam sobie przypomnied, czy kiedykolwiek czuam co podobnego. Na krtko przed wyjciem babcia nawet uplota mi dugi, ciasny warkocz. 26 - Te rozczochrane wosy! - mruczaa pod nosem, usiujc je uoyd. - Zupenie nie wiadomo, jak si za nie zabrad, najlepiej zrobid z nich miot! To zdanie ju czsto syszaam. Babcia, matka Karla, sama bya blondynk, a jako dziecko miaa podobno jedwabicie mikkie loczki w kolorze pszenicy. Ze smutkiem zamknam oczy, eby nie musied duej ogldad swego odbicia w lustrze. Babcia skooczya zaplatad warkocz. Wosy byy tak mocno nacignite do tyu, e bolaa mnie skra na gowie i za uszami. - Teraz wygldasz, no... prawie piknie - powiedzia Karl i miejc si, pocign mnie za nos. Umiechnam si do niego niepewnie, a pniej pojechalimy do kocioa. Babcia trzymaa Robina na kolanach, a mnie woono do rk koszyk z patkami r. - Posypiesz po kociele, dobrze? - powiedziaa siostra Karla, Monika, ktr tego dnia zobaczyam po raz pierwszy. Przytaknam zdenerwowana. Po zalubinach, obsypaniu kwiatami i caej ceremonii odbyo si wielkie wesele. Moja matka i Karl pokroili pikny, biay tort weselny. Wszdzie leay patki r, ziarnka ryu i wielobarwne konfetti. Nawet Ania moga - wyjtkowo - przyjd. Po tym, jak moi rodzice zabronili mi j odwiedzad, musiaam wymykad si do niej w tajemnicy, ale dzisiaj byo inaczej. Razem wspiymy si na drzewo i obserwowaymy z gry gone weselisko. - Wyobra sobie, e niebawem wyprowadzamy si do Monachium - powiedziaa nagle Ania. - Mj ojciec dosta prac w operze. - Wyprowadzasz si?! - zapytaam przeraona i wdrapaam si na grubsz ga, bo ze strachu zakrcio mi si w gowie. Ania skina gow. - Ale bdziemy do siebie pisad, prawda?

Teraz ja przytaknam i caa moja radod z dzisiejszego dnia prysa, kiedy zdaam sobie spraw z tego, e Ani wkrtce ju tu nie bdzie. Dugo milczaymy, tylko od czasu do czasu spogldajc na siebie i umiechajc si smutno jedna do drugiej. 27 - Sofio? - odezwaa si w koocu Ania, przerywajc cisz. Podniosam gow. - Cay czas zastanawiaam si, czy Karl jest twoim prawdziwym ojcem? - Nie - odpowiedziaam cicho. - Jest tylko ojcem Robina. - Dobrze, ale gdzie w takim razie jest twj tato? - pytaa Ania. Wzruszyam ramionami. - Nie znam go - odparam ze smutkiem. - A przynajmniej go sobie nie przypominam. - A co mwi twoja mama? - Nigdy o nim nie mwia - odpowiedziaam cicho. - Jak si nazywa? - Tego te nie wiem... - mruknam zmieszana. - Przykra sprawa - podsumowaa Ania, wzdychajc. - Tak, przykra sprawa... - potwierdziam, po czym znowu milczaymy, patrzc w d na spowity zmierzchem ogrd. Matka i Karl taoczyli, a kilku jego znajomych nalewao sobie piwo i kruszon. - Twoja mama jest bardzo adna - powiedziaa Ania. -Wyglda jak laleczka, zupenie jak nieprawdziwa. Moja mama natomiast... - wzruszya ramionami zaenowana - ...moja mama jest za gruba i, co mnie razi, wci jeszcze nie mwi poprawnie po niemiecku... Pomylaam o jej zaokrglonej, zawsze troch spoconej, a do tego pokropionej sodkimi perfumami mamie, ktra - rozmawiajc - lekko zadyszana, w czasie przerw midzy poszczeglnymi zdaniami obdarzaa nas, nieco zaenowana, przepraszajcym umiechem. Nagle bardzo zatskniam za mam Ani. Natychmiast i bez wahania zamieniabym na ni moj mam -szczup jak trzaska, eleganck blondynk. - Mogybymy pjd do ciebie? - zapytaam cichutko. - Wiesz przecie, e jak ci przyapi... - przypomniaa mi przezornie Ania. - Nie dbam o to - powiedziaam szybko i ulotniymy si. Spdziymy razem pikny wieczr. Mama Ani zaparzya nam herbat i podaa budyo z winiami, a jej tato zapiewa dla

28 nas - na prb - fragment arii z Czarodziejskiego fletu" Mozarta. Siedziaam obok Ani na sofie i nie wiem nawet, kiedy pooyam swoj doo na jej rce. Umiechnymy si do siebie. Od bardzo dawna nie czuam si tak dobrze, jak wtedy. Nikt nie zauway mojego zniknicia, nikt po mnie nie przyszed. Tylko pniej, kiedy ukradkiem wrciam do naszego ogrodu, co si wydarzyo. Weselni gocie przenieli si ju do domu. Pochodnie w ogrodzie dopalay si. Zewszd dochodziy odgosy zabawy, a w powietrzu unosi si zapach piwa, kruszonu, perfum i wypalonych pochodni. Ostronie podkradam si bliej. Kto wie, moe moja matka i Karl jednak zauwayli moje - wbrew zakazowi -zniknicie... Po cichu wdrapaam si na wysoki, okalajcy ogrd mur. Nagle uderzyam o co ciepego, mikkiego i ciemnego. - He... - burkn czyj bekotliwy, przepity gos. Kto zapa mnie mocno za rami. - Przepraszam! - rzuciam szybko, zmieszana i przeraona. Dopiero teraz rozpoznaam waciciela gosu to by pan Becher, przyjaciel i kolega z pracy mojego ojczyma. Zajmowa si handlem elektrycznymi wiertarkami, zaopatrywa w nie sklep Karla. By to duy, gruby, pucoowaty mczyzna z policzkami jak u chomika. Znaam go - odwiedzi nas ju kilka razy. Karl grywa z nim w szachy. Pan Becher mia mae, zadowolone oczka, a na gowie resztki wosw. Akurat w tym momencie zaatwia si przy naszych krzakach agrestu. - Troch si chwiej na nogach - wyjani mi, wci kurczowo mnie trzymajc. - Za duo tego byo... piwa, kruszonu... - cign dalej, manipulujc drug rk przy swoim rozporku. - Wyrosa na piekielnie adn dziewczyn! - powiedzia nieoczekiwanie, przesuwajc doni po moich nastroszonych wosach tak, e zapleciony przez babci warkocz wyduy si. - Jak maa, dzika diablica, licznotka... Prbowaam, bezskutecznie zreszt, odrzucid jego cik rk i uciec. 29 - Dotknij... - zasapa i przycign moj doo do swoich spodni. - Nie chcesz go troszeczk pogaskad? Milczc, zaprzeczyam ruchem gowy. Prbowaam si uwolnid. - Wyjtkowy z niego okaz, domaga si tylko odrobiny pieszczot! - wyjani pan Becher mikkim, agodnym gosem, mocno trzymajc mnie za rk. Chciaam uciekad i krzyczed, ale z moich wystraszonych ust nie wydobywa si aden dwik. Kwiliam tylko. Koocwki moich palcw prawie dotykay tej strasznej, niesamowitej, zagadkowej czci mskiego ciaa. Nigdy jeszcze tego nie widziaam.

- Nie, nie, nie - wyszeptaam wreszcie, przeraona, a pniej robiam wszystko, eby si uwolnid. Wyrywaam si z caej siy. Pan Becher nie panowa chwilowo nad sytuacj i udao mi si oswobodzid. Upadam na ziemi, a poniewa nogi odmwiy mi posuszeostwa, wyczogaam si stamtd. Nastpnego dnia byam cigle jeszcze tak zszokowana, e nawet moja rodzina to zauwaya. - Co ci jest, Sofio? - zapytaa krztajca si koo mnie babcia - Dlaczego si tak skradasz, znowu co zbroia?! - Pokrciam gow i nadal milczaam. - Moe troch posprztasz? - spytaa moja matka, zmczona i blada. Razem podeszymy do schowka i wcisna mi odkurzacz do rki. - Ale dokadnie, Sofio - powiedziaa, umiechajc si do mnie nieszczerze. Skinam gow i posusznie wysprztaam nasz dom z resztek ryu zmieszanego z konfetti. - W ogrodzie jest jeszcze gorzej ni wewntrz! - zauway Karl, ktry tego dnia zrobi sobie wolne. - Jakby bomba wybucha. Sofio, przyjd i pom mi pozbierad mieci. Zebralimy wsplnie dziesid workw, nie zamieniajc przy tym ani jednego sowa. Poza tym przez cay czas uwaaam, eby nie znaled si w pobliu tego muru, przy krzakach agrestu, gdzie poprzedniej nocy spotkaam pana Bechera. Stale przeladowaa mnie myl o tej dziwnej czci mskiego ciaa 30

i ze strachu ciskao mnie w odku, towarzyszyo temu strasznie nieprzyjemne uczucie. Troch pniej matka zadaa ode mnie, ebym jej pomoga wykpad Robina. W czasie kiedy napeniaam dziecic wanienk wod i plastikowym termometrem sprawdzaam jej temperatur, matka pooya mojego maego braciszka na blacie do przewijania. - Teraz bd cicho, Robin! - powiedziaa. Jej gos nigdy nie brzmia tak aksamitnie i agodnie jak po narodzinach mojego braciszka. - Woda jest przygotowana - mruknam pod nosem, odwracajc si w stron matki. Robin lea goy i wywija maymi, grubymi nkami. Naturalnie, e wczeniej widziaam go nagiego, ale wtedy utkwiam swj wzrok - jak zaczarowana -na jego maym, wiszcym czonku. By drobniutki, cay nie wikszy od mojego maego palca, pomarszczony, mikki i rowy. Czasami Robin, lec tak nago, siusia wysokim ukiem w powietrze. By to sodki widok. - Mamo - wyszeptaam i wszystko, co potem usyszaa, powiedziaam szybko, porywczo i bez zastanowienia. - Mamo, czy taki siusiak moe byd sztywny? Sztywny i bardzo duy?

Matka a drgna i spojrzaa na mnie. - Co ty powiedziaa? - zapytaa zmieszana. - Widziaam ju takiego, mamo - brnam dalej. - Co ty za gupstwa opowiadasz? - warkna matka. - A jednak, widziaam ju co takiego... - wyszeptaam. - Przestao pled bzdury! - ostrzega mnie, robic przy tym min, jakbym miaa za chwil dostad po buzi. Potem posadzia w wanience Robina, ktry pryska wesoo wod, wychlapujc j i zalewajc podog, i wszystko wok siebie. - U pana Bechera... - powiedziaam cichutko, wtulajc szybko rozpalon, zaponion twarz w paszczyk kpielowy brata, wiszcy na haczyku przy cianie. - Sofio, ostrzegam ci! - sykna matka. - Ale to prawda! - powiedziaam niemal bagalnym tonem. -I on chcia, ebym... 31 W tym momencie matka uderzya mnie w twarz tak mocno, e przygryzam doln warg do krwi. Wyrzucia mnie z azienki, a ja zrozpaczona powlokam si do swojego pokoju. P roku pniej Ania wyprowadzia si do Monachium. Zostaam sama. W szkole, w domu, nawet swoje dwunaste urodziny spdziam w samotnoci. A ktrego dnia przyszed bardzo tajemniczy list. - Co za bezczelnod! - krzykna matka, ledwie przebiegajc go oczyma. Byam przy tym - nakrywaam akurat do stou, a ona wanie woya obiad do mikrofalwki i naadowaa pralk wielk stert rzeczy. Robin bawi si maymi samochodzikami w pokoju gocinnym. - Co to za list? - zapytaam przez uchylone drzwi do kuchni. Nie udzieliwszy mi odpowiedzi, matka podbiega do telefonu. Dzwoni Karl ze sklepu. - Wyobra sobie, dostalimy zawiadomienie z opieki spoecznej - oburzona relacjonowaa do suchawki. daj ode mnie, ebym pacia co miesic na utrzymanie Waldemara. Jest w domu opieki, bo sam nie moe o siebie zadbad, a ci ludzie z zarzdu chc... e te wanie ja...! Wydawao mi si, e Karl jej przerwa, gdy nagle zamilka. Staam jak wryta w pokoju jadalnym przy stole, uczepiwszy si jego krawdzi.

Waldemar. Jak mogam o nim zapomnied? O Waldemarze -moim wysokim, agodnym dziadku, ktry przed laty kadego dnia chodzi ze mn na plac zabaw, a wieczorami wypiewywa mi piosenki? Ogarna mnie straszna tsknota. - ... zamanego grosza nie zapacimy. To jasne! - mwia moja matka prosto do suchawki, a jej gos nie brzmia ju pokornie, ale prawie triumfujco. Pukaa si pogardliwie w czoo. - Ci idioci tak pisz, jakbym ja faktycznie bya crk Waldemara. Co za bezczelnod! Nigdy nie byam z nim spokrewniona. Nie by nikim wicej, tylko drugim mem mojej matki, ktra nie yje ju od tylu lat. Gos matki znowu brzmia dononie, przybierajc ostry, nieprzyjemny ton. - Zreszt nienawidz tego typa! Zrujnowa 32 mi ycie. To jemu mog podzikowad za to, co mi si przytrafio, i za Sofi... Nieznacznie ciszya gos. - Tak, wiem - co si stao, to si nie odstanie - sykna, przymykajc nagle kuchenne drzwi, ebym nie usyszaa. - ... ale gdyby mi nie zabroni wpuszczad Cezara do domu, to nic by si nie wydarzyo... Nasuchiwaam, zupenie zbita z tropu. Za co Waldemar by odpowiedzialny? Co to miao wsplnego ze mn? Kim by ten zagadkowy Cezar? Po chwili usyszaam, jak odkada suchawk i idzie z powrotem do kuchni. Szybko porozkadaam reszt talerzy na stole. - Mamo, cakiem zapomniaam o Waldemarze! - powiedziaam. Matka wetkna mi do rki, wyjty wanie z mikrofalwki, parujcy pmisek. - Zanie to - rzucia krtko i sucho. - Nie przewrd si, id ostronie! Przytaknam i zaniosam pmisek do pokoju gocinnego. - Mamo, powiedz... - zaczam, kiedy znowu znalazam si w kuchni. - Sofio, te dwa pmiski te na st - przerwaa mi poirytowana. Westchnam i po raz drugi poszam do pokoju. Matka przysza za mn i zniecierpliwiona posadzia Robina na jego wysokim krzeseku. - Nie, nie, nie! - grymasi nieznoszcy karmienia Robin. Wymachiwa swoimi drobniutkimi pistkami. - Sofio, prosz, nakarm go - poprosia matka, sama zaczynajc jed, w milczeniu patrzc przy tym na cian. Czuabym si bardziej pewnie, gdyby wzia jakie czasopismo czy ksik. Zawsze wywieraa na mnie przygnbiajce wraenie, kiedy tak siedziaa z tpym wzrokiem wlepionym w bia tapet.

- Mamo, co si dzieje z Waldemarem? - zapytaam w koocu bardzo ostronie, mczc si z nakarmieniem braciszka. Jeli Robina chwalio si po kadym ksie, gaskajc po pucoowatych policzkach, to udawao si go zazwyczaj cakiem dobrze nakarmid. 33 - To niewane, gdzie si podziewa Waldemar - odpowiedziaa, kontynuujc posiek i wci patrzc tpo przed siebie. - Nie mamy z Waldemarem nic wsplnego, Sofio. Nie jest z nami spokrewniony. - Ale chciaabym go zobaczyd - prosiam cichutko. - To nonsens! - zasyczaa moja matka. - Ten typ nigdy nie przekroczy progu naszego domu! - nagle potrzsna gow rozwcieczona, spogldajc jednak w moj stron. - A potem faktycznie bd na niego pacid! Co za niesychana bezczelnod... - Dlaczego jeste na niego taka za i co ja mam z tym wsplnego? - zapytaam. - Tu nie chodzi o ciebie. - A kim jest ten Cezar, co nie mg byd w domu? Matka odstawia pusty talerz, na moment zamkna oczy, a na jej czole powstaa maa, wyrana zmarszczka. - Cezar nie by niczym wicej, jak tylko zwykym psem, a teraz przestao mi wiercid dziur w brzuchu tymi pytaniami! Jeli Robin wszystko zjad, to po go, prosz, spad i uprztnij potem ze stou. - Nagle wstaa i wysza. Jak zwykle niczego si nie dowiedziaam, jak zawsze byli maomwni: matka, babcia i Karl. Jeli ju zwracali na mnie uwag, to tylko po to, by si na mnie zezocid lub polecid wykonanie jakiej pracy. Pewnego razu, jesieni, kiedy na zewntrz panowa ju mrok, zrobio si zimno i wietrznie, znalazam w kredensie w sieni kolejny, nowy list z opieki spoecznej. Wystawa z pki Karla z niezaatwion poczt. Ostronie rozpiecztowaam kopert i wycignam z niej list. Podekscytowana przebiegam go oczami. Znowu dotyczy pienidzy - kosztw zwizanych z pobytem Waldemara w domu opieki, znajdujcym si na obrzeach miasta. Spojrzaam na siedzib nadawcy: fundacja w. Jzefa, a poniej dokadny adres podano nawet oddzia, pitro i numer pokoju, w ktrym mieszka Waldemar. Serce mocno mi zabio. Matka bya tego przedpoudnia z Robinem na szczepieniu u pediatry. Wymknam si szybko z pustego domu i pobiegam na przystanek tramwajowy. To bya stosunkowo duga i uciliwa wyprawa; musiaam 34

si kilkakrotnie przesiadad, ale w koocu - pokonujc wszystkie trudnoci - stanam przed olbrzymim, ponurym budynkiem w maej uliczce, czujc jak ogarnia mnie radosne podniecenie. Fundacja w. Jzefa" informowa czarny szyld obok wejcia. Pena obaw weszam do rodka. - Do kogo? - zapytaa mnie moda portierka, trzymajca w doni filiank kawy. - Szukam mojego dziadka - powiedziaam niemiao. -Nazywa si Waldemar Tinbergen. - Dobrze, sprawdz, w ktrej sali ley - powiedziaa yczliwie kobieta i odstawia filiank na spodeczek. - Dzikuj, wiem - powiedziaam pospiesznie. - On mieszka na trzecim pitrze w pokoju numer 38. - A, to wszystko jasne - umiechna si i ruchem gowy wskazaa znajdujce si w pobliu schody. Skinam gow na znak podziki, szybko przechodzc koo niej. Stanam na kamiennej pododze i usyszaam dochodzcy skd bardzo stary gos, gono paczcy i woajcy o pomoc. Brzmia strasznie a zrobio mi si zimno z wraenia. Potem stanam przed drzwiami pokoju numer 38. Nabraam gboko powietrza w puca i cichutko zastukaam. Nikt jednak nie odpowiada. Zastukaam jeszcze raz, tym razem troch goniej. Z pomieszczenia nie dobywa si aden dwik, ktry mgby zachcid mnie do wejcia. Sama zatem otworzyam drzwi - natychmiast go rozpoznaam! Waldemar siedzia na szpitalnym wzku inwalidzkim, opatulony w brzowy koc. Wpatrywa si w okno, blady i milczcy. - Czed, Waldemarze! - zawoaam niemiao, zamykajc za sob drzwi. Mj stary przybrany dziadek zwrci wzrok w moj stron i przyglda mi si. Stanam jak wryta. Wyglda tak niechlujnie, zgarbiony i saby, e z ledwoci zniosam ten widok. - Kim jeste? - zapyta starym, trzscym si gosem. Trudno byo sobie wyobrazid, e wczeniej piewa mi wesoe dziecice piosenki, ktre jeszcze do tej pory brzmiay mi w uszach, kiedy teraz na niego patrzyam. - Jestem Sofia - powiedziaam, przysiadajc niezdecydo35 wanie na skraju krzesa dla goci. - Nie poznajesz mnie, Waldemarze? Waldemar dugo, bardzo dugo przyglda mi si. - Sofia z czarnymi loczkami... - wymamrota w koocu, zdziwiony. Przytaknam.

- Sofia, biedny zajczek... - powtrzy Waldemar i niky umiech pojawi si na jego bladej, pomarszczonej twarzy. - Kiedy bya u mnie ostatni raz? Nie mog sobie przypomnied. Wzruszyam ramionami. - Nie wiem, jak dawno to byo - powiedziaam ze smutkiem. - Ale od czasu, kiedy mama yje z Karlem, na pewno si nie widzielimy. - Kim jest twoja mama? - dopytywa si, zbity z tropu, Waldemar. - Franziska - powiedziaam szybko. - Wiesz ju? Franzi-ska - moja matka, a ty jeste jej ojcem - a raczej jej ojczymem. Bye przecie oeniony z moj babci. - Oeniony? Ach tak, z Lidi. A ona miaa Franzisk, to maleostwo z jasnymi loczkami. Waldemar umiechn si na to wspomnienie. - Lidii zreszt take tu ju dawno nie byo. Gdzie ona jest? Dobrze byoby, gdyby mnie kiedy odwiedzia. - Przecie babcia ju nie yje... - powiedziaam cicho. - Ach tak - skwitowa dziadek. - A ty jeste maa Sofia, nieprawda? Maa creczka Franziski. Przytaknam. - Franziska nadal jest taka nieszczliwa z powodu incydentu w stajni? - zapyta nagle Waldemar. Franziska to ciki przypadek i dlatego nie mona si na ni gniewad. Nawet jeli wci jest taka... Ze zdziwieniem patrzyam na Waldemara. O czym on mwi? Nagle przyszed mi do gowy pewien pomys. - Waldemar, moesz mi powiedzied, kto to jest Cezar? -zapytaam nerwowo. Waldemar skin gow, zmartwiony. 36 _ Pewnie, e mog - odpowiedzia natychmiast. - Cezar to pies Franziski, owczarek. Pikne zwierz. Lubi zwierzta, psy take. Na pewno lubi psy. A Cezar to by adny okaz. Byo mi przykro, e nie moglimy go trzymad w domu, ale miaem problemy z oddychaniem, kiedy pojawia si koo mnie; po prostu brakowao mi powietrza. To byo straszne! Par razy prawie bym si udusi. Alergia na psi sierd diabelska sprawa. - Pies mamy musia opucid dom, poniewa bye na niego uczulony? - powtrzyam. - Tak, pies Franziski musia id gdzie indziej - przytakn Waldemar. -1 wtedy, pewnego dnia zdarzyo si to nieszczcie...

- Jakie nieszczcie? - zapytaam bez namysu. - Za rzecz, nie chciabym o niej mwid. Nie, nie chc o niej rozmawiad w adnym razie. A ju na pewno nie z tob. Jeste kochanym dzieckiem, adn dziewczynk. Zaraz, jak ci na imi? - Sofia - powiedziaam. - Ach tak... - Waldemar umiechn si. - Ty jeste Sofia, a Cezar to owczarek. Dzisiaj jest niezbyt pikna pogoda, nieprawda? Na obiad jadem grochwk, fuj - wiostwo. Moje dziecko, to rzeczywicie adnie z twojej strony, e przysza mnie odwiedzid. Zaraz, a kim - powiedz jeszcze - s twoi rodzice? W tym momencie oczy Waldemara zamkny si. Umiecha si, zasypiajc, i cicho zachrapa. Siedziaam przy nim krtk chwil, a do rodka zajrzaa pielgniarka, zadowolona, e pan Tinbergen doczeka si wreszcie odwiedzin. Wstaam. Waldemar zapad si gbiej w swj wzek inwalidzki i cichutko chrapa. - Czed, Waldemarze, przyjd jeszcze kiedy. Na pewno -wyszeptaam, naciskajc klamk i zamykajc za sob drzwi. Byo mi bardzo smutno. Caa moja radod z odnalezienia dziadka rozpyna si. Znalazam Waldemara, ale jednoczenie jakbym go stracia, stracia na zawsze. W domu nic nie wspomniaam o wizycie w domu opieki. Wiedziaam, e gniewaliby si, a ja zostaabym ukarana. I tak karali mnie ustawicznie z powodu braku subordynacji. Dlatego, e byam gona, bezczelna i akoma, poza tym otrzymy37 walam ze oceny w szkole a na mojej twarzy zupenie niespodziewanie pojawi si trdzik. Na caym czole wyskoczyy mi mae, piekce pryszcze. - Jak ty wygldasz! - wielokrotnie burcza oburzony ojczym. - Wkrtce twoja twarz naprawd bdzie wygldad jak ciasto z kruszonk. Nie myjesz si dokadnie, czy co?! - Tak, nie bdzie mona na ni patrzed - potwierdzia babcia, spogldajc na mnie nieprzychylnie, a nawet z lekkim obrzydzeniem. Nic, zupenie nic nie mwiam. To i tak nie miaoby najmniejszego sensu. Jeli podjabym prb samoobrony, tylko bym ich tym rozwcieczya. Milczaam zatem. Ktrej nocy (to byo w zimie, krtko po Boym Narodzeniu) po raz pierwszy dostaam okres, strasznie si z tego powodu wystraszyam. Oczywicie wiedziaam o menstruacji, ktr maj wszystkie dziewczyny, oznaczajcej comiesiczne krwawienie, ale nie mylaam, e to bdzie takie okropne.

Obudziam si w nocy, czujc, e plami przecierado czym ciepym i lepkim, co sprawio, e materac pode mn zrobi si wilgotny. Podniosam si przeraona i w pierwszej chwili pomylaam, e znowu si zmoczyam, co mi si jeszcze od czasu do czasu zdarzao. Okropnie si zawstydziam. Wygramoliam si z ka, przeszam chwiejnie par krokw i przycisnam wcznik wiata na cianie. Zaskoczona zobaczyam, e moje przecierado byo purpurowe od krwi. - Mamo! - lamentowaam bezdwicznie, nic nie pojmujc. Lecz niebawem zrozumiaam. Kolejna cieniutka, nieregularna struka spyna po mojej nodze. Trzsc si caa, rozebraam si, zmiam rzeczy w jeden mizerny wzeek, dobrnam do szafy i zaczam z niej wygrzebywad wiee ubrania. Gdzie bya czysta bielizna? Potrzebowaam te wieej koszuli nocnej, poza tym musiaam przynied now pociel, a t moja matka od dawna skadaa do szafy w swojej sypialni, do ktrej oczywicie nie mogam si dostad w tej chwili. Potrzebne mi te byy rczniki, a te leay w azience. Caa zaaferowana zatoczyam si, uderzajc w otwarte drzwi szafy i zamykajc je z gonym omotem. 38 po chwili drzwi do mojego pokoju raptownie si otworzyy. - Co ty do cholery wyprawiasz tutaj w rodku nocy? - sarka Karl, ktry nawet w napadzie najwikszej wciekoci nigdy nie krzycza, tylko sycza jak jaki obkaniec. - Ja... - wyjkaam, ale zamilkam, poniewa nie bardzo wiedziaam, co mam dalej mwid. Wzrok Karla wdrowa od mojego nagiego ciaa do umaza-nego krwi ka i w koocu do brudnego zawinitka, ktre leao na pododze przed moimi bosymi stopami. - Obrzydlistwo! - powiedzia, ponownie spogldajc na mnie. Nacignam na gow pociel, ktr zdjam z ka. Chciaam si zasonid, schowad, ukryd swoje wystawione na pomiewisko ciao, ale Karl wyrwa mi z rk przecierado. - Kompletnie zwariowaa? Chcesz jeszcze wicej nawi-nid? Id do azienki, przyprowadz twoj matk. Zostawi mnie sam. Pobiegam do azienki i okryam si paszczem kpielowym. Po chwili zjawia si matka. Rozgniewana, senna patrzya na mnie pytajco. - Nic na to nie mogam... - wyszeptaam. - Tak po prostu przyszo. Nie wiedziaam o tym. Matka bez sowa wysuna najwysz szuflad komody stojcej w azience. - Tutaj, we podpask - powiedziaa krtko. - Mamo, dlaczego tak strasznie krwawi? Moe ja jestem

chora? - Bzdura, tak ma byd - zbya mnie krtko. - To jest faktycznie zmora, i tak kadego miesica, ale mona si do tego przyzwyczaid. Patrzyymy na siebie przez chwil. - Nie moesz sobie pozwolid z adnym chopcem, Sofio! -ni std, ni zowd ostrzega mnie. - adnego nie dopuszczaj do siebie! Wiesz, e chopcy chc czego czasami. Robi sobie z tego arty, obmacuj dziewczta, dotykaj, ale jeli na to pozwolisz, to szybko przekroczysz granice zabawy i posuniesz si dalej. Od dzisiaj moesz zajd w ci. Tak to jest z seksem. Trzsam si caa. Czuam, e ju duej nie utrzymam si 39 na nogach. W czasie kiedy matka posza po wie pociel, chwiejnym krokiem wrciam do pokoju i przykucnam zzibnita na skraju ka. - Tak strasznie boli mnie brzuch, czuj si bardzo chora -mruczaam pod nosem, pozostawiona sama sobie. Matka nic na to nie odpowiedziaa. Zamiast tego wydaa polecenie: - Zanie te brudne rzeczy do pralni i w wszystkie do automatu - kiedy wracaa do sypialni, nawet na mnie nie popatrzya. Przytaknam i wstaam z trudem. Nagle znienawidziam bycie kobiet. Moja pierwsza miesiczka trwaa ponad tydzieo. Czuam si bardzo le. Wci miaam ble brzucha i zawroty gowy. Do tego okropnie si wstydziam. Tej krytycznej nocy Karl widzia mnie nag, a pociel dokadnie si nie wypraa. Oczywicie, udao si czciowo usund najgorsze plamy, ale zostay te brzydkie, brzowe, ktre matka pokazaa mi w taki sposb, jakby chciaa mnie upokorzyd. - Przykro mi - wyszeptaam, przepraszajc i szybko uciekam do swego pokoju. Ktrego dnia nie wytrzymaam. To byo w szkole, wanie wychodziam powoli po dzwonku na dug przerw. Stanam przy biurku wychowawczyni. - O co chodzi, Sofie? - zapytaa pani Bund, pakujc swoje pomoce naukowe. Na imi mi Sofia..." - chciaam jej powiedzied. Nauczycielka nazywaa mnie Sofie od pierwszego dnia szkoy, i chocia ju od ponad dwch lat byam jej uczennic, wci zapominaa, jak naprawd mam na imi. W koocu daam sobie z tym spokj. - Pani Bund, czy mog pani o co zapytad? - spytaam najciszej, jak mogam. Klasa za moimi plecami na szczcie ju opustoszaa. - Tak, ale krtko, musz id do pokoju nauczycielskiego. Skinam nerwowo gow.

- O co chodzi? - zapytaa pani Bund, patrzc na mnie. - Chodzi o okres... - wyszeptaam. -Tak? 40 _ Chciaam zapytad... zastanawiaam si... czy to jest normalne, jeli si przy tym bardzo krwawi, bardzo mocno krwawi? - wymamrotaam i czuam, e robi si coraz bardziej czerwona, a w moich skroniach co pulsowao, byo to nieprzyjemne uczucie. _ No tak - powiedziaa pani Bund, wahajc si. - Naturalnie, e mona cakiem sporo krwawid, to jest rnie u rnych dziewczt i kobiet. - Ale to trwa ju cay tydzieo. Krwawi tak okropnie, e jak tak dalej pjdzie, to wszystko bdzie brudne. I czuj si tak dziwnie, caa dr i jestem okropnie saba. - Rozmawiaa o tym ze swoj matk? - dopytywaa si pani Bund. Zaprzeczyam ruchem gowy i nagle zapragnam przytulid si do swojej wychowawczyni, pooyd gow na jej ramionach i uspokoid si, ale to byo niemoliwe. - Powinna to zrobid jak najprdzej. Porozmawiaj z ni, na pewno ci pomoe! - powiedziaa pani Bund, spogldajc nerwowo na zegarek. - Nie wiem... - odparam niepewnie. - Sofie, teraz, niestety, musz ju natychmiast... Przytaknam. - A ty dzisiaj przy obiedzie porozmawiaj ze swoj matk. Moe cakiem po prostu zamwicie wizyt u ginekologa. Zbada ci wtedy dokadnie. Istniej bardzo dobre preparaty, ktre mona zaywad. Po nich na pewno od razu poczujesz si duo lepiej... Pani Bund umiechna si do mnie i razem skierowaymy si do drzwi. Potem znowu zostaam sama. Tej zimy Robin zachorowa na zapalenie puc i matka spdzia z nim w szpitalu prawie trzy tygodnie. Od tamtego pamitnego razu miaam ju parokrotnie miesiczki i powoli si do tego przyzwyczajaam. Wprawdzie dwa 41 pierwsze dni byy dla mnie zawsze mczarni. Bardzo le si czuam, ale pniej szybko nastpowao olbrzymie polepszenie. Podpaski musiaam kupowad sobie sama i na ten cel Karl zacz, po raz pierwszy w yciu, dawad mi kieszonkowe. - Bdziesz dostawaa siedem i p marki tygodniowo - zdecydowa ojczym, robic przy tym tak min, jakby to by olbrzymi majtek, a on musia go na mnie scedowad.

- Kup sobie za to, co tam potrzebujesz! Przytaknam. - Bd oszczdna i pomyl o tym, e wicej pienidzy nie dostaniesz. Nie powinna wic wydawad ich na gupstwa! Zrozumiaa mnie? Ponownie przytaknam. Oczywicie, rozdzieliam sobie dobrze pienidze, dokadnie tak, jak chcia. Kupiam najtaosze podpaski, jakie tylko mogam dostad, a take kosmetyki na trdzik. Nic jednak nie pomogy, moje czoo nadal wygldao tak, jak rok wczeniej. Z tego powodu ktrego dnia podciam sobie wosy. Dotd moje czoo byo odkryte. - Co ty zrobia?! - krzykna przeraona babcia. - Wygldasz jak strach na wrble! Nabraam powietrza. - Z grzywk czy bez i tak zawsze uwaaa mnie za stracha na wrble odpyskowaam, prbujc dobrad taki sam nieprzyjemny ton, jak ten, ktrego ona zawsze uywaa w rozmowie ze mn. - Co w ciebie wstpio, bezczelna smarkulo?! - warkna wciekle babcia i cisna mnie za ramiona. Czsto to robia, ale tym razem nie wymknam si jej bez sowa - tak jak dawniej. - Zostaw mnie! - syknam, po czym rzuciam si do ucieczki. Poczuam si przy tym, jakbym odniosa niewielkie zwycistwo. Naturalnie to byo mieszne. Na Boe Narodzenie Robin wci jeszcze nie by cakiem zdrowy. Karl pozwoli mi po poudniu pojechad razem z nim i babci do szpitala. - Sofia, Sofia, Sofia! - wydajc radosne okrzyki, mj may, bladziutki braciszek wtula si w moje ramiona. Gaskaam wychudzon buk, umiechajc si czule na widok jego cudownych, zielonych, dziecicych oczek. 42 _ No, nie rb przedstawienia...! - powiedziaa wtedy przybrana babcia i zabraa Robina z moich kolan. Mj braciszek roZpaka si, ale w koocu si uspokoi i zasn na rkach Karla. Usiedli: liczna blondynka moja matka; wysoki bkitnooki blondyn, trzymajcy na kolanach jasnowosego, picego Robina - mj ojczym; a obok niego, niczym sroga straniczka -jasnowosa, pikna i zimna babcia. Czuam si wykluczona, osamotniona i bardzo inna, kanciasta, niewydarzona brunetka. Wieczorem, przy dwikach kold, ojczym i jego matka raczyli si w pokoju gocinnym drogim, boonarodzeniowym winem, chrupic przy tym anyowe cukierki. Usiadam przy nich bez sowa i w milczeniu patrzyam na swoje prezenty, lece przede mn na szklanym blacie stou. Nie umiem sobie dokadnie przypomnied, co wtedy dostaam, ale nigdy nie obdarowywano mnie czym naprawd adnym. Zawsze byy to prezenty grzecznociowe, cilej mwic, kilka drobiazgw. Nikt si nie zastanawia, co mogoby mi si naprawd spodobad.

W drugim dniu wit zoono nam wizyt. Zadraam, poniewa musiaam w niej uczestniczyd. Kt to siedzia obok Karla w pokoju gocinnym? Sam pan Becher. Midzy nimi ustawiona bya szachownica gotowa do rozpoczcia gry. Od dnia lubu mojej matki z Karlem widziaam pana Bechera kilka razy przychodzi do nas czasami, siada w pokoju gocinnym i pi z moim ojczymem piwo. Niekiedy siedzieli tak do pna w nocy, gono si przy tym zachowujc. Za kadym razem nachodziy mnie myli o tym, co widziaam wtedy w ogrodzie. Chocia min ju ponad rok od tamtego zdarzenia, nadal si wstydziam i robiam wszystko, eby uniknd spotkao z nim. Take i tym razem chciaam wymknd si niepostrzeenie, ale Karl zauway mnie przez drzwi do pokoju gocinnego. - Co si tak skradasz w przedpokoju, Sofio? - zawoa do mnie nadzwyczaj uprzejmie. Milczaam. - No, wejde ju do pokoju, gsko! - kontynuowa Karl, miejc si. - My nie gryziemy, mam racj, Norbercie? 43 - Jasne, my jestemy cakiem oswojeni! - zawoa pan Be-cher, a jego gos brzmia tak samo przyjanie, jak Karla. - No, powiedz dobry wieczr" - rozleg si gos, po ktrym mogam poznad, e Karl spowania. - Dobry wieczr... - burknam niechtnie. - Czed, maa czarodziejko! - odpowiedzia pan Becher i wycign do mnie swoj du, pulchn doo. Spojrzenie Karla byo wystarczajcym ostrzeeniem. Znaam je i baam si go, dlatego podeszam do pana Bechera i ostronie podaam mu rk. - Ta wasza Sofia staje si coraz adniejsza! - powiedzia i zamia si, patrzc na mnie. Wewntrz caa draam ze zdenerwowania i patrzyam w inn stron, kiedy pan Becher ciska moj doo. Moe jednak dzisiaj to wszystko, to tylko takie niewinne arty i mj strach take jest cakiem niepotrzebny... - prbowaam si uspokoid. - Przypuszczalnie pan Becher ju dawno zapomnia o naszym strasznym spotkaniu. Prawdopodobnie by wtedy lekko podpity". - To nie moje, Sofia jest Franziski - powiedzia bez ogrdek Karl. - Nie sdzisz chyba, e spodzibym tak ma, czarnowos, ponur czarownic? Pomyl tylko o moim samczyku, synu Robinie, takie dzieci robi... mia si i mruga do mnie porozumiewawczo. - No, ja w kadym razie uwaam, e Sofia jest jak wiea mietana! - powiedzia przyjanie pan Becher, spogldajc z powrotem na szachownic. Odetchnam z ulg i skierowaam si w stron drzwi.

- Dlaczego nie zostaniesz z nami i nie dotrzymasz nam przez chwil towarzystwa? - zapyta pan Becher wanie wtedy, gdy, zapalajc wiato w ciemnym korytarzu, zamierzaam wyjd. - Sofio, nie syszaa?! - natychmiast wrzasn Karl. Zatrzymaam si. - Ju, siadaj z nami! - rozkaza nieco delikatniej mj ojczym. - I przynie dwie butelki piwa - dorzuci pogodnie pan 44 Becher. - Mam nadziej, e znajdzie si u was w domu jeszcze par butelek, Karl? Tak, mielimy w domu piwo i to w duej iloci. Cigle wysyali mnie tego wieczoru do kuchni, do lodwki. _ Nie ma wicej - poinformowaam w koocu obu rozgrywajcych jeszcze t sam parti, wpatrzonych w milczeniu w szachownic. Tym razem nie rozmawiali gono - wrcz przeciwnie - szeptali i nawet miali si dyskretnie. Figury Karla co rusz szachoway krla pana Bechera. - Cholera, potrzebuj jeszcze jedno piwko, inaczej si przekrc! - mrucza pan Becher, na co Karl wysa mnie do piwnicy. - Tam stoi jeszcze jedna pena skrzynka - powiedzia, poklepujc swego przyjaciela po ramieniu. Obiecuj ci, e w naszym domu niczego ci nie zabraknie. Zeszam caa w strachu do piwnicy, przechodzc obok mojej ciasnej, karnej celi, w ktrej byo jeszcze stosunkowo przyjemnie w przeciwieostwie do reszty pomieszczeo, gdzie panowa ponury nastrj i wisiao peno pajczyn, a od nieotynko-wanych cian rozchodzi si niemiy zapach stchlizny. Nagle usyszaam za plecami ciche, skradajce si kroki. Przeraona zatrzymaam si. Kto schodzi po schodach?! Przecie nie mogli to byd ani mj ojczym, ani pan Becher - oni schodzc, robili duo wicej haasu. Przede wszystkim gruby i wysoki pan Becher mia ciki, gony chd. A jednak by to pan Becher... Umykaam wzdu cian, przyciskajc si do nich mocno. Chciaam co powiedzied, ale nie wiedziaam co. Za to pan Becher wiedzia: - No, czarodziejko? Chciaem tylko na ciebie spojrzed. Mylaem, e boisz si schodzid tutaj sama. Dobiera si do mnie. Jego rce z atwoci i w byskawicznym tempie wlizgny si pod mj pulower i podkoszulek. Zacisnam powieki i cicho jczaam z przeraenia. - Hej, Sofio, gdzie masz piwo? - zawoa Karl. Nigdy jeszcze nie byam taka zadowolona z istnienia mojego ojczyma, jak w owej chwili. 45

- Idziemy! - rykn pan Becher, zabierajc swoje apska spod mojego podkoszulka. - Szkoda... dopowiedzia po cichu. - Ale praktycznie ju jeste moja, maa Sofio, moesz mi wierzyd! - bardzo cicho wyszepta mi prosto w twarz. Jego oddech mierdzia piwem, chipsami i orzeszkami ziemnymi. Przyjaciel Karla wrci, nawet ju na mnie nie spojrzawszy, do pokoju gocinnego. P godziny pniej przegra parti szachw i zbiera si do wyjcia. Patrzyam za nim przez moje okno na poddaszu, czujc przed tym czowiekiem paraliujcy strach. Przed nim i caym wiatem. - Kiedy wreszcie przyjdzie mama? - zapytaam babci nastpnego ranka. Prawie ca noc nie spaam. Jak tylko usnam, budzi mnie ten sam straszny koszmar. Pan Becher by w nim obecny... gra z Karlem w szachy na moim poddaszu, upierajc si przy tym, abym rozebrana siedziaa koo niego i pozwalaa mu dotykad piersi, kiedy tylko zechce. Karl na to patrzy i gono si mia. - Zobaczymy, co powie pediatra - powiedziaa babcia, nakrywajc do stou. - Babciu, musz ci co powiedzied... - wydusiam w koocu z siebie, wlepiajc oczy w talerz. Miaam przy tym takie uczucie, jakby cae moje ciao zesztywniao, a usta dziwnie zdrtwiay. - Mogaby przynied z lodwki tac z serami - odpowiedziaa mi na to babcia, siadajc do stou. -1 pokroid reszt boonarodzeniowego placka. Karl czasami lubi go zjed na niadanie. Wstaam rozdygotana i podeszam do lodwki. - Babciu! Pan Becher wczoraj wieczorem w piwnicy... woy rk pod mj pulower - wyszeptaam wreszcie. Zrobio si zupenie cicho. - Co powiedziaa? - spytaa po chwili babcia, a ja zdesperowana prbowaam wywnioskowad, co tym razem oznacza ton jej gosu. Bya zszokowana czy zdenerwowana? Czy w ogle mnie zrozumiaa? Uwierzya mi? 46 Nagle zakaam. - On... on mnie naprawd... dotyka - po prostu obmacywa... - powtrzyam amicym si gosem, przed oczami taoczyy mi jak oszalae jasne gwiazdy. W uszach mi szumiao i miaam wraenie, e kady otaczajcy mnie dwik brzmi o wiele goniej ni zazwyczaj. Lodwka dwiczaa przenikliwie i zowrogo, a babcia, odstawiajc do zlewu talerz po niadaniu, gono nim brzkna. Potem na st kuchenny upucia n, ktry wyda ostry brzdk, i gono szurajc, odsuna swoje krzeso. Najchtniej zatkaabym uszy, bo cay ten dziwny haas przyprawia mnie o bl gowy.

Nieco pniej babcia znikna za kuchennymi drzwiami, ale syszaam j idc w popiechu i zdecydowanym krokiem przez przedpokj, pukajc w koocu do drzwi sypialni moich rodzicw. BUM, BUM, BUM - uderzaa ostro, a ja cicho jczaam. Mina chwila i absolutnie nic si nie wydarzyo. Jak sparaliowana wytrzeszczaam oczy na resztk lecego przede mn, kruchego boonarodzeniowego placka, ktry powinnam w tej chwili pokroid dla mojego ojczyma. Nie mogam jednak ruszyd nawet maym palcem, caa byam zdrtwiaa. Nagle zjawi si Karl. Uderzy mnie prosto w twarz, nazywajc kamczucha, po czym zapa mnie za rk i zacign przez kuchni i korytarz, schodami w d, do mojego maego pomieszczenia w piwnicy. Tam uderzy mnie znowu. W przerwie midzy kolejnymi bolesnymi razami wyjani, e pan Becher jest jego najlepszym przyjacielem. Potem stwierdzi, e pozostan tu - na dole - tak dugo, a przyznam, e cae to bezczelne kamstwo wyssaam z palca. Wszystko, dokadnie wszystko mnie bolao. Karl trzyma mnie mocno za podbrdek i spoglda na mnie zimno. Zamknam oczy. - Otwrz oczy, ty gwniaro! - powiedzia. Otworzyam je i patrzylimy na siebie. Nad nami, w gocinnym pokoju chodzia babcia - syszaam jej kroki. Pniej rozlegy si dwiki koldy, pewnie babcia nastawia pyt CD. 47 Karl mierzy mnie wzrokiem, patrzc na moj zbola twarz. I - Przyznaj, e tylko wymylia t niewiarygodn histori -I powiedzia spokojnie, bardzo spokojnie. - Tak... - usyszaam nagle wasny szept. - Co tak"?! - spyta Karl. Przeknam lin. - Tak, wszystko to sobie wymyliam - szeptaam. Karl wymusi na mnie, ebym jeszcze raz powtrzya toj zdanie gono i wyranie, dopiero wtedy wolno mi byo wrcid na gr. Jeszcze tego wieczoru uciekam z domu. Zdarzyo mi si to ju drugi raz w yciu. Waciwie chciaam biec, uciekad, po tym jak udao mi si niepostrzeenie wymknd z domu, ale nie mogam. Od razw Karla wszystko mnie bolao, dlatego bardzo powoli i ostronie szam ulic. Waciwie zdecydowaam si id do szpitala miejskiego i opowiedzied mojej matce o tym, co zdarzyo si w domu. Tym razem musiaaby mi pomc, pomogaby mi, byam tego cakiem pewna.

- Mamo - wyszeptaam do siebie pgosem. - Mamo, mamo, mamo... Jako dobrze mi zrobio wypowiadanie tego sowa, ale kiedy zobaczyam, wyaniajcy si przede mn z mroku, wysoki, szary budynek szpitalny, zatrzymaam si. Nagle stao si dla mnie jasne, jak bezsensowne byo moje przyjcie tutaj. Matka nigdy mi nie pomoe, nawet jeli Karl skatowaby mnie na mierd. Staam odrtwiaa i wpatrzona w szpital tak dugo, a zaczy mnie piec oczy. To byo jak chodne orzewienie, ktre spado na mnie jak grom z nieba, z nieba pochmurnego i zimowego. Ona nigdy mnie nie ochroni i nie pocieszy, bdzie si za to na mnie zocid i odpychad od siebie. Dziwny, niesamowity chichot ogarn mnie w tym momencie i prawie oywcze, wzniose uczucie, pod wpywem ktrego rozpoczam nowy rozdzia w swoim yciu, obrciam si na picie i odeszam. Znowu szam dusz chwil, ale poniewa tym razem nie obraam adnego celu, pokonywana odlegod 48 +: mi si duo dusza od drogi do szpitala. W koocu sta-eaK1 Przecl ty samym supermarketem, przed ktrym ju z si? zatrzymaam dwa i p roku wczeniej. Przemarznita i szpiku koci szukaam komina wentylacyjnego, dmuchaj-g0 ciepym powietrzem i elaznej kratki, na ktrej wwczas aarri. Teraz ju nie dolatywa z niej ciepy, kojcy podmuch. Tvm razem komin wentylacyjny nie pracowa - by zimny. Nagle przypomniaam sobie sympatycznego pracownika supermarketu, ktry mnie wtedy obudzi i uraczy gorcym kakao. Rozejrzaam si dokoa, ale nikogo nie zauwayam. Poszam wic zrozpaczona dalej i w pewnym momencie znalazam si na ulicy, przy ktrej znajdowa si inny supermarket. Tu na szczcie mona byo poczud przyjemny nawiew ciepego powietrza. Przykucnwszy, zwymiotowaam. Tej nocy nie mogam spad. Wiele godzin spdziam przeraona i niespokojna na twardej, niewygodnej kracie i jeszcze zanim zrobio si jasno - wstaam z wysikiem i ruszyam w drog do domu. Wszystkie drzwi byy pozamykane, a na moje pukanie i nawoywania nikt nie zareagowa. Dzwonek by wyczony. Nie pozostawao mi nic innego, jak usid przy zamknitych drzwiach frontowych i czekad, a Karl albo babcia otworz mi wreszcie. Nikt mnie nie zagadn na temat tej nocy. Okoo godziny sidmej pozwolili mi wejd do domu, jakby nic si nie stao. Na zewntrz wci panowa mrok. Byam tak przemarznita, e ju nawet nie odczuwaam zimna. Zataczajc si, pokonaam schody na gr i wlizgnam si pod kodr. Tego dnia moja matka i Robin wrcili do domu. - Sofio, Robin znowu jest tutaj! - zawoa braciszek, przybiegajc do mnie, wdrapujc si do mojego ka i tulc si do mnie, podczas gdy moja matka, zagldajc do mnie tylko na krtko, oznajmia oschle, e jest z powrotem. - Dlaczego jeste w ku, Sofio? - zapytaa, marszczc czoo i cignc za sob Robina.

- Chyba jestem chora - odpowiedziaam cicho. - Marzn. - Na chor to ty nie wygldasz - rzucia niedowierzajco matka. 49 - Ale le si czuj - powiedziaam, z caego serca pragnc si rozchorowad po tej nocy, spdzonej w zimnicy. Moe wtedj zaczliby si o mnie troszczyd. Jednak nie zachorowaam, dziwnym trafem nie naba\ am si nawet kataru i nikt si o mnie nie troszczy. A potem by sylwester i znowu przyszed pan Becher. - Sofio, otwrz, prosz! - zawoaa matka, kiedy u drz\ zabrzmia dzwonek. - Nie! -jknam przeraona, stojc na pitrze. - Nie mog w tej chwili, musz... - Sofio, rb, co ci kae twoja matka! - rzuci lodowato Karl ktry nie wiadomo skd pojawi si obok mnie. Sparaliowana strachem, z oporami schodziam po schc dach do drzwi wejciowych. - No, czarodziejko... - odezwa si pan Becher, umiechajc si do mnie. Trzyma w rku dwie mae wizanki kwiatw. - Wybierz sobie, Sofio - powiedzia serdecznie. - Ten drugi damy twojej piknej mamie, OK? Zaniemwiam. - O, dostaniesz ten tutaj - pan Becher wetkn mi do rki bukiecik i zamkn za sob drzwi. - Myl, e tej nocy spadnie w koocu nieg, wszystko na to wskazuje. - mia si zadowolony. - nieg na powitanie Nowego Roku, wspaniale. Zaprowadziam go do pokoju gocinnego. Otrzymane w darze kwiaty matka woya do wazonu i postawia na stole w jadalni. Podziwiaam je: dwa rowe godziki, jedn t r, ktrej ty pk zwisa aonie, jedn rachityczn liliow frezj, wygldajc jak rozczochrana oraz kilka innych nieznanych mi kwiatkw. - No, podobaj ci si, czarodziejko? - zapyta pan Becher, kadc na chwil rk na moim karku. Przytaknam pospiesznie, ledwo mogc zapad oddech z przeraenia. Rozpaczliwie wrcz uwaaam przez cay wieczr na to, zby ani przez chwil nie zostad sam na sam z najlepszym przyjacielem mojego ojczyma. Draam ze strachu przed jego duy50 mi apskami, tubalnym miechem, zapachem wody kolooskiej i jego sowami.

- Czy mog ju id spad? - zapytaam cicho w pewnej chwili. Byam wykooczona cigym napiciem, wywoanym niepokojem i strachem, przecie pan Becher mgby mnie znowu dopad gdzie na uboczu, sam na sam. Nikt mi nie odpowiedzia, wszyscy byli zajci degustacj rnych rodzajw wina i piwa oraz sortowaniem sztucznych ogni, ktre chcieli pniej odpalid. Matka krztaa si w kuchni. - Bardzo cicho poszam na gr i wlizgnam si do swego ka. Tak jak zimn, dokuczliw mg rozpocz si ten rok, tak i si zakooczy. Byam w swoim pokoju, samotna, przepeniona smutkiem i trwog, leaam pod kodr, czujc si odsunita od wszystkich. W styczniu nie wydarzyo si nic szczeglnego. Raz odwiedziam mojego owdowiaego dziadka w domu opieki. Siedziaam przy nim bez sowa. Czasami si budzi i znowu zasypia, cicho przy tym chrapic. O may wos nie zsun si ze swojego wzka inwalidzkiego, wic szybko pobiegam po pielgniark, ktra go prawidowo usadowia. - Mj smutny zajczku, jeste tutaj... - odezwa si cakiem niespodziewanie Waldemar, ktry nagle przebudzi si i wyglda prawie tak, jak przed laty. Wycign do mnie, umiechajc si, swoj star, trzsc si rk. - Ale wyrosa - nie do wiary. Mia zapalenie spojwek, a po jego nierwnym oddechu mona byo poznad, e choruje. Od siostry, ktr przyprowadziam, kiedy o mao nie wypad ze swojego wzka, dowiedziaam si, e Waldemar na Boe Narodzenie przeszed cikie zapalenie puc. - Mj braciszek Robin te by chory na zapalenie puc -opowiadaam dziadkowi, delikatnie gaszczc jego doo. - Tak, tak bywa w yciu - westchn Waldemar. Patrzylimy na siebie. - Dziecitko, masz takie smutne oczy - powiedzia w koocu Waldemar. - Masz jakie zmartwienie? Przytaknam. 51 - W domu jest tak strasznie - odparam i nagle byam pewna, e zaraz opowiem wszystko, co wydarzyo si ostatnimi czasy. - Musisz mwid goniej - odezwa si Waldemar. - Jestem guchy na jedno ucho, ledwie ci rozumiem, wiesz. Zamilkam, tumiam to w sobie. Nie, ju na sam myl o tym robio mi si ciemno w oczach z przeraenia, a co dopiero, gdybym miaa gono opowiedzied o moich strasznych przeyciach na Boe Narodzenie! -Nic wanego, Waldemarze - to wszystko, co umiaam powiedzied gono i wyranie. - No, to dobrze - mrukn dziadek i ponownie zapad w drzemk.

- Myl tylko, e poza tob nikt mnie nigdy nie kocha -powiedziaam bardzo cicho, a potem w popochu opuciam pokj. Dwa tygodnie pniej matka dostaa kolejny list z opieki spoecznej. Obejrzawszy go podejrzliwie, rozdara kopert. - Czego te znowu chc ode mnie? - mruczaa. Wycigna list i przejrzaa go pobienie. - Och, on nie yje... - powiedziaa potem, osupiaa ze zdumienia. - Pisz, e umar przed trzema dniami. - Kto umar? - wyjkaam przeraona. - Waldemar Tinbergen - odpowiedziaa machinalnie moja matka, a na jej czole pojawia si maa zmarszczka. - Najwyraniej mia zapad i serce nie wytrzymao... Nie zniosam nagych nudnoci i skurczy w odku - resztk si przywlokam si do toalety i zwymiotowaam. Pod koniec stycznia stopnia nieg. Na procze przyniosam ze szkoy dzienniczek z bardzo sabymi ocenami. Ze strachem pooyam go przed mam na kuchennym stole. - Od swj kram gdzie indziej - widzisz, e gotuj! - powiedziaa poirytowana matka. - To s moje oceny... musisz je podpisad - wyjaniam cicho, niespokojna. - Po je na biurku Karla! - powiedziaa, nie rzucajc nawet na nie okiem. - Bdzie chcia je zobaczyd. 52 Przygnbiona zrobiam to, co kazaa. Wieczorem, kiedy wrci Karl i odkry moje ze stopnie, dostaam tak jak si spodziewaam - po twarzy. Caa bya rozpalona i przez chwil miaam wraenie, e zdrtwiay mi policzki. Gdy rodzice, braciszek i babcia zasiedli do kolacji, uciekam do swego cichego, ustronnego pokoju. W ubraniu pooyam si do ka i nacignam kodr na gow. Do obolaej twarzy przyoyam zimne donie i tak zasnam. Z czasem zaczam zachowywad si jak robot. Nie dostrzegana przez innych po prostu zaczam reagowad jak maszyna. Rano wstawaam i szam do szkoy, koo poudnia wracaam do domu i odrabiaam lekcje, a potem a do kolacji siedziaam w swoim pokoju na ku i patrzyam przez okno. wiat za szyb by beznadziejny. Poza niewielkim fragmentem nieba widziaam tylko czd komina i du, szar anten satelitarn Karla. Z miejsca, gdzie stao ko, nie byo nic wicej widad. Koncentrowaam si wic na tym maym skrawku nieba i caymi godzinami wpatrywaam si w niego. Byway szare i zachmurzone dni, a czasami pada deszcz z widocznej dla mnie czci chmury i im bardziej zbliaa si wiosna, tym czciej delikatnie bkitniao niebo.

Od czasu do czasu na tle mojego" nieba pojawiao si kilka ptakw przelatujcych w oddali, zapragnam mied tak duo swobody, jak one. - Mogabym ci w czym pomc? - zwrciam si ktrego dnia do mamy, kiedy nie mogam ju duej znied samotnoci w swoim pokoju. Jednak nie chciaa skorzystad z mojej propozycji. Powiedziaa, e wszystko ma pod kontrol, a poza tym boli j gowa, wic najwiksz pomoc z mojej strony byoby, gdybym posza z powrotem do swojego pokoju i nie wchodzia jej w drog. Poczuam si bardzo le, odrzucona i samotna. - Sofio, prosz, nie stj tu cigle i nie patrz jak ciel na malowane wrota, to mnie doprowadza do szau powiedziaa matka, dalej sortujc pranie. - Tak - wymamrotaam posusznie. Potem poszam do 53 przedpokoju, woyam kurtk i wymknam si niepostrzee-1 nie. Na zewntrz byo zimno i wietrznie, z szarego nieba padaa irytujca mawka. Take z mojego" skrawka nieba, jeszcze jednak spokojnego i wiosenno-bkitnego, pada deszczyk,! dokadnie wtedy, kiedy przechodziam pod nim, idc do pralni, j Wtuliam gow w ramiona i wyszam na ulic. Musiaam biec, eby nie myled i nie zwariowad z samotnoci. Chciaam widzied ludzi i do nich - kogokolwiek i gdziekolwiek - przyna- j leed. Jednak wszdzie dokoa byy tylko puste ulice przedmiecia z otoczonymi niskimi parkanami ogrdkami i stojcymi przy krawnikach samochodami. Mimo wszystko to byo lepsze od widoku anteny satelitarnej Karla. Szam bez wytchnienia, prosto przed siebie, zatrzymawszy si dopiero wtedy, kiedy zobaczyam idc z naprzeciwka starsz kobiet z maym psem na smyczy. Obwcha moje nogi, a jego brzowe oczka spoglday na mnie - w gr. Bardzo chciaam go pogaskad - moje zmarznite rce domagay si po prostu dotyku czego ciepego, puszystego, jednak starsza pani odcigna go zniecierpliwiona ode mnie. Szam wic dalej pogrona w smutku. Oddaabym wszystko, eby Waldemar jeszcze y. Poszabym go teraz odwiedzid i mogabym gadzid jego trzsce si rce. Ale Waldemar umar. mierd, mierd, mierd. Waldemar bdzie umiera tak dugo, jak ja yj, a take potem. Pniej pomylaam o Ani, ktra prawie dokadnie rok wczeniej wyprowadzia si do Monachium. Mylaam o niej, ojej ojcu i korpulentnej mamie i poczuam straszn tsknot za nimi. Czsto pisaam do Ani, ale nigdy nie otrzymaam od-, powiedzi, dlatego pniej sama przerwaam korespondencj. Byo mi le, przygnbionej i samotnej. Bkajc si bez celu, w koocu dotaram do jakiego placu zabaw, ktry sta opustoszay, w deszczu. Weszam i usiadam na mokrej, zimnej hutawce. Patrzyam przed siebie, hutajc si przez chwil i marzc, eby zdarzy si jaki cud, ktry odmieniby moje ycie. Nie otrzymaam nowego, lepszego ycia, ale rzeczywicie co si zdarzyo. Nie od razu, ale dopiero w lecie, kiedy mj" skrawek nieba, widziany w oknie, sta si bkitny i dokoa

54 zrobio si jasno, sonecznie i ciepo. Tego lata do naszej klasy przyszed Anthony. Przyby z innej czci miasta i mia ju pitnacie lat. _ Czed wszystkim - powiedzia umiechnity od ucha do ucha. - Jestem Anthony i niestety mam sieczk w gowie -ju drugi raz siedz w tej samej klasie. - Opuci swj plecak na podog i patrzy wyczekujco na pani Korste, ktra przeja nasz klas po pani Bund. Anthony mia pikn brzow skr, gdy jego ojciec by Afroamerykaninem. - Za choler nie mog sobie przypomnied tego przebiegego Jankesa, bo wynis si tu przed moimi pierwszymi urodzinami opowiedzia mi par dni pniej. Pani Korste nie przyja Anthony'ego ze szczeglnym entuzjazmem, poniewa musiaa przygarnd jeszcze jednego chopca do swojej klasy, ktra ju liczya ponad trzydziestu uczniw. Nowa wychowawczyni bya tak samo moda i wymagajca, jak pani Bund. - Usid obok Sofii! - powiedziaa krtko. - To jedyne wolne miejsce. I w taki oto sposb Anthony Scott usiad koo mnie. Jak doszo do tego, e mnie polubi, sama nie pojmuj. Od tego dnia ju nigdy nie zostawaam na przerwach sama. - Ktrego dnia polec do USA i wytropi swojego niewy-darzonego ojca, tego jestem pewien! powiedzia mi kiedy. -Kobieto, moe nareszcie wygarn mu ca prawd. Ten typ po prostu porzuci moj matk! - Ja te nie znam swego ojca - powiedziaam cicho. - Moja matka nigdy mi o nim nie opowiadaa dodaam. - Przypuszczalnie te j zostawi i jest jej przykro ze wzgldu na ciebie - powiedzia Anthony, delikatnie gaszczc mnie po twarzy. - Beznadziejnych mamy ojcw - westchn. - Chociaby to ju nas wie. Milczaam. - Masz takie pikne wosy. Rzadko si takie spotyka - kontynuowa Anthony i niespodziewanie uj moj twarz w swoje donie. - Ciesz si, e ci spotkaem, Sofio. 55 Stalimy na obrzeach szkolnego podwrka i patrzylimy na siebie bez sowa. A potem pocaowalimy si. Robilimy to bardzo delikatnie, nasze wargi po prostu si zetkny i Antho-ny mnie obj. - Kobieto, naprawd ci lubi - powiedzia. - Zawsze pachniesz tak przyjemnie i masz przepikne czarne oczy. Wiesz, na dobr spraw twoje oczy s tak ciemne, e nie mona w nich dostrzec renic.

Zaprzeczyam ruchem gowy. - Mj ojczym uwaa, e wygldam jak obcokrajowiec - to byo wszystko, co w koocu zdoaam z siebie wydusid. - Kolejna rzecz, ktra nas czy - zamia si Anthony i kontynuowa wyliczank, rozprawiajc o swoich dredach. Umiechnam si zakopotana. - Jeste jaka nieswoja i stale przygnbiona, nie mam racji? - zapyta Anthony i delikatnie mnie obj. Wzruszyam ramionami. - Nie wiesz, dlaczego jeste smutna? - spyta Anthony i w tym momencie, na szczcie, rozleg si dwik dzwonka, co oznaczao, e musimy wracad do klasy. Dopiero duo pniej opowiedziaam mu, e w domu ojczym mnie bije, a moja matka pozwala na to i e wydaje mi si, i nic sobie z tego nie robi. - Myl, e jestem jej zupenie obojtna - powiedziaam i przytuliam si do Anthony'ego. - Mj ojczym take dawa mi w skr - westchn Anthony. -Ale matka zaczynaa piszczed i wtedy przestawa. On jest bezrobotny i czuje si z tego powodu sfrustrowany, rozumiesz? Przez cay dzieo zbija bki albo siedzi przed komputerem. Gdyby widziaa, jak wszystko si zmienio, odkd pojawi si w domu, po prostu sprawi, e nasze ycie to jeden wielki horror. Anthony z obrzydzeniem wstrzsn gow. - A moi modsi bracia stoj obok niego i patrz na to gwno. Przypuszczalnie te zewiruj. Ju dawno nie zdarzyo si nic rwnie cudownego w moim yciu, jak pojawienie si Anthony'ego, jednak pniej przytrafio mi si co jeszcze wspanialszego. 56 Tak po prostu. Miao to miejsce ktrego z ostatnich letnich wieczorw. Karl i moja matka siedzieli w ogrodzie, popijajc kruszon i rozmawiajc. Leaam wanie w ku, na grze, w swoim pokoju i mylaam o Anthonym, kiedy nagle zadzwoni telefon. Karl wszed do domu i odebra go. Na pocztku jego gos brzmia jak zawsze, ale po chwili, zupenie nieoczekiwanie, podnis go. - To nie moe byd prawda! - krzycza rozgniewany. - Co za bezczelnod... Nasuchiwaam zdenerwowana. Baam si, e jego wciekod moe mied znowu jaki zwizek ze mn. Tym razem byo inaczej. Zod Karla nie bya skierowana przeciwko mnie, tylko przeciw panu Becherowi jego najlepszemu przyjacielowi, ktry go oszuka.

- Zgarnia do wasnej kieszeni, ten zakamany pies! - sycza przez zby doprowadzony do szewskiej pasji Karl. Ciko stpajc, wszed do ogrodu. - Przysigam ci, Franzisko, e ten oszust nigdy wicej nie wejdzie do mojego domu! Tego, co odpowiedziaa matka, nie usyszaam, poniewa w tym momencie zawadno mn uczucie ulgi. Leaam w ku - do mojego pokoju przenikay delikatne promienie zachodzcego sooca, a w gowie wirowaa mi tylko jedna myl: pan Becher nie przyjdzie ju nigdy wicej. Nie bdzie mnie ju obmacywa. Pan Becher przesta byd przyjacielem Karla, a zatem niebezpieczeostwo mino. Tej samej nocy, lec w ku, przypomniaam sobie o minionej wionie i o wieczorze spdzonym w deszczu na placu zabaw. Marzyam wtedy o nowym yciu. Teraz to yczenie speniao si. Pan Becher znikn, a ja poznaam Anthony'ego. Tuliam si do swojej kodry, czujc ogromn ulg - zupenie jakby zdjto ze mnie jaki ogromny, nie dajcy si nawet opisad ciar. Moe teraz wszystko uoy si pomylnie? Jednak nic si nie zmienio na lepsze. W dalszym cigu w domu mnie nie zauwaano i wci byam bita przez Karla za swoje sabe oceny. Ze wzgldu na to, e ojczym Anthony'ego przez cay dzieo przebywa w mieszkaniu, a u mnie w domu 57 moja matka i babcia, ktre mnie pilnoway, ciko byo si nam spotykad poza szko. -Nie, nie pjdziesz do kina powiedzia do mnie wieczorem Karl, po tym jak w poudnie prosiam matk o zgod. Ona nigdy niczego nie rozstrzygaa sama. - Zapytaj Karla, jak wrci wieczorem! - to bya jej odpowied na moje pytanie. - Bardzo bym chciaa pjd - upieraam si przy swoim. -Inni z mojej klasy jako mog. - Ci inni z twojej klasy, w odrnieniu od ciebie, nie dostaj samych pa - odezwaa si chodno babcia. - Prosz, tylko raz - bagaam. Oczywicie nie pozwolono mi. Karl kaza mi si uczyd. - Przypomnij sobie ostatni cenzurk! - rzuci krtko. -Ju zapomniaa, co na niej byo? Przeczco pokrciam gow i spuciam j. - Promocja do nastpnej klasy zagroona! - tak napisali. - Powiedziaem ci, e jak masz zostad na drugi rok, to lepiej by byo, gdyby si w ogle nigdy nie urodzia - kontynuowa Karl, po czym wyrzuci mnie z pokoju. -1 tak przecie sobie tego yczyam! - wrzeszczaam w rodku, w sobie, w ciszy idc do swojego pokoju. Opadajc z si, zgnbiona, usiadam przy maym biurku i kartkowaam szkolne podrczniki w t i we w t.

Jeli w trjkcie o bokach a, b, c: a2 + b2 = c2, to bok jest przeciwprostoktn - przeczytaam w ksice od matematyki. Nie rozumiaam ani jednego sowa, chocia wci powtarzaam to zdanie, a w koocu umiaam je na pamid. Zamknam podrcznik i pomylaam o kolegach z klasy, stojcych teraz przed kas kina, rozmawiajcych ze sob i rozemianych. Czy Anthony by rozczarowany, e nie przyszam? Wycignam ze szkolnej torby gruby podrcznik do historii i szukaam rozdziau, ktry dzisiaj rano przerabialimy w czasie lekcji. To bya potworna godzina. Pani Korstel wywoaa mnie znienacka do odpowiedzi - byam kompletnie zielona, zatrzymywaam si niemal na kadym sowie. Wszyscy si miali, z wyjtkiem Anthony'ego. Uspokaja mnie, kadc swoj ciep doo na moim drcym kolanie. 58 Rosyjska Rewolucja z 1917 roku obalia carat. W wyniku Rewolucji Padziernikowej wyonia si radykalna wikszod -bolszewicy. Lenin i Trocki zaprowadzili w tym - w przewaajcej wikszoci agrarnym kraju - dyktatur proletariatu". Nie rozumiaam ani sowa. Kto to byli bolszewicy? Co to znaczy agrarny kraj? Co to bya dyktatura proletariatu? Czy proletariusze to to samo co proleten*? Mj ojczym stale rozprawia o tych drugich, nazywajc tak obcokrajowcw, bezdomnych, ebrzcych na chodnikach oraz freakw i punkw, ktrzy w lecie, zebrani na rynku, grzali si w soocu i pili piwo. Tak samo nazywa ojca mojej przyjaciki Ani, dodajc jeszcze przymiotnik przeklty". Syszaam to tysice razy. Zmczona - zamknam ksik. To i tak nie miao adnego sensu. Po prostu byam za gupia. Gupsza od wszystkich. Z pewnoci zostan na drugi rok. Mylaam o przestrodze Karla: Byoby dla ciebie lepiej, gdyby si w ogle nie urodzia". Co si stanie, jeli sprawy zajd za daleko? Czy pobiby mnie na mierd? Syszaam, jak moja matka nakrywa do kolacji i jak rozbiera Robina do spania. Syszaam miech Karla i dwik naczyo, mytych i ukadanych na suszarce przez matk. Chocia z godu burczao mi w brzuchu, nie ruszyam si z miejsca. Siedziaam tak dugo, a rozbolay mnie plecy i tyek. Gapiam si przez okno, chocia poza kominem i anten satelitarn nie byo nic do ogldania. Mj" kawaek nieba by szary. Szary jak wieczr. Czy wikszod mojej klasy siedziaa jeszcze w kinie? Czy film ju si skooczy? Zupenie straciam poczucie czasu. - Prosz, niech kto przyjdzie na gr z tsknoty za mn -mylaam tysice razy. To byo jak formua zaklcia. - Mamo, babciu, Karl przyjdcie na gr, dlatego, e stsknilicie si za mn. Zatroszczcie si o mnie, prosz...! Zascho mi w gardle, a moje usta spierzchy od tego w kko szeptanego zdania, ale nikt nie przyszed. Oczywicie, e nikt - nigdy jeszcze nie przyszli. Potem wyszam z domu. Wymknam si drzwiami od piw-

* Gra sw - hoota *przyp. tum.]. 59 nicy i biegnc co tchu, uciekam z ulicy, na ktrej sta nasz dom. Nienawidziam jej. Jednak nie bardzo wiedziaam, dokd chc pjd i byo to przyjemne, naprawd wspaniae uczucie. Wsiadam do tramwaju i pojechaam do Anthony'ego, po raz pierwszy od czasu naszej znajomoci. Nerwowo biegaam midzy blokami, przez cay ciepy letni wieczr, szukajc ulicy, na ktrej mieszka - a znalazam. Stanam przed brudnobia-ym, zniszczonym i zaniedbanym wieowcem, nie wiedzc, | gdzie mam zadzwonid. Nie znalazam jego nazwiska na adnym z wielu przyciskw. No pewnie", przyszo mi na myl. Jego matka, podobnie jak moja, miaa teraz nowe nazwisko, od czasu kiedy polubia ojczyma Anthony'ego. Czekaam wic z bijcym sercem, a kto wreszcie wyjdzie z budynku. - Przepraszam, szukam Anthony'ego Scotta - powiedziaam nerwowo. - A nie wiem, gdzie... - Jedenaste pitro, u Ptnerw - powiedziaa mi pani, ktr zapytaam. Bya opryskliwa. - Jak ju tam idziesz do gry, powiedz staremu Potnerowi, e jeli dzisiaj w nocy znowu zacznie haasowad, wezw policj! - Jej spojrzenie byo pene wyrzutu. - Cigle karci tego chopca, nie mog ju wytrzymad tych wrzaskw i tego wycia... Odesza, a ja ogarnita strachem patrzyam na budynek. Na szczcie Anthony by sam, kiedy przyszam, ale nie podobao mu si, e musi mnie gocid u siebie, co od razu zauwayam. - Cholera! Nie chc, eby ogldaa t ruder - wymamrota zaenowany, pozwalajc mi wejd co najwyej do przedpokoju. Zarzuci na siebie kurtk i ju prowadzi mnie z powrotem do wyjcia. Dopiero gdy znalelimy si na ulicy, umiechn si. - Fajnie, e jednak znalaza czas - powiedzia. - Nie przysza do kina, wic wrciem do domu. Bez ciebie nie miaem ochoty na film... Pocaowa mnie delikatnie i zaraz zapyta zatroskany, czy pakaam. - Masz takie zaczerwienione oczy wyjani i musn wargami moje przymknite powieki. - Nie, nie pakaam - powiedziaam, tulc si do niego. -Nigdy nie pacz, nie umiem. 60 Wci mczya mnie myl o tym, co powiedziaa mi ta kobieta. Skarya si, e duej nie zniesie tych wrzaskw i jkw. Czyby sugerowaa, e Anthony pacze w nocy po batach ojczyma? Paczcy Anthony?! Nie mogam sobie tego nawet wyobrazid. Na sam myl o tym zrobio mi si niedobrze i mocno przytuliam si do jego rki. - Wszystko w porzdku? - zapyta czule.

- Tak, wszystko... - mruknam, a przecie wcale nie byo w porzdku. Krcio mi si w gowie. Mylaam o razach Karla, o jego zimnym spojrzeniu i odrazie w oczach, kiedy patrzy na mnie. Tak bardzo chciaam opowiedzied Anthony'emu o tym, co przeywam i co dzieje si w moim domu, ale nie umiaam wydobyd z siebie gosu. Poszlimy do miasta, napid si -koli w McDonaldzie, i wasalimy si po okolicy. - Tu, za rogiem, jest sklep mojego ojczyma - powiedziaam niespokojnie. - I co z tego - zareagowa Anthony. - Teraz jest ju fajrant, o tej porze twj gupi stary na pewno si nie wczy. - Czasami przyjeda tu jeszcze po kolacji - odparam wystraszona. - Bd na ciebie uwaa, Sofio - powiedzia Anthony, ciskajc moj doo. W pewnej chwili zatrzymalimy si na rynku w starej czci miasta i zaczlimy si caowad. Oparam si o prastary miejski mur, ktrego fragment zachowa si tam jeszcze od niepamitnych czasw, a tu obok mnie radonie tryskao mae rdeko. - Sofio, nawet nie wiesz, jak bardzo ci lubi, do szaleostwa - powiedzia cicho Anthony. - Najchtniej poszedbym z tob gdzie, gdzie moglibymy byd sami. Przyoy ostronie swoje gorce, spierzchnite wargi do moich ust i wymienilimy ze sob delikatny, niewinny i pocieszajcy pocaunek, ktry nagle przemieni si w zupenie inny: namitny, miosny i wilgotny. - Zostaw t dziewczyn! - rozleg si w chwil pniej grony gos, ktry bardzo dobrze znaam. To by Karl. Sta przed nami i potrzsa Anthonym jak szczurem. 61 - Ty mieciu, poami ci wszystkie koci... - mwi przez zacinite zby. Ludzie przechodzili koo nas, a ja widziaam wystraszon twarz Anthony'ego, jakby spowit lodowat mg. Przy Karlu Anthony by taki drobny i szczupy. - Nazwisko i adres? - zapyta mj ojczym, a Anthony guchym i nerwowym gosem udzieli mu odpowiedzi. Potem Karl odcign mnie od Anthony'ego i pojechaam z nim do domu. W aucie panowaa miertelna cisza. Jeszcze w drodze od zaparkowanego samochodu do domu Karl pozdrowi starszego ssiada - tak, jakby wszystko byo w jak najlepszym porzdku, ale kiedy tylko zamkn za sob drzwi, zaczo si. Uderzy mnie i pocign za wosy, wyzywajc od murzyoskich dziwek i dopytujc si, czy chc urodzid ma map. - Ten gwniarz na pewno ci ju posuwa - wycedzi przez zby Karl, od nowa zaczynajc mnie policzkowad, raz po razie. Caa moja twarz bya obita, ale ja ju niewiele czuam. Na skutek energicznych ruchw rki Karla wok mnie nawiewao sporo zimnego powietrza, zmuszajcego do przymykania

powiek, dlatego z trudem udawao mi si mied otwarte oczy. Patrzyam na bijcego mnie ojczyma. Dziwne, e to ten sam czowiek, ktry w swoim niewielkim sklepie z artykuami elektrycznymi uprzejmie i z przyjaznym umiechem obsuguje klientw. yczy pan sobie lamp energooszczdn? Ale bardzo prosz". Jeliby pan tdy przechodzi, mgbym panu wyjanid rnic poszczeglnych modeli...". - Ty maa, zepsuta kurewko - sycza Karl. - Przyznaj si, e szlajaa si ju z tym przekltym czarnuchem! Milczaam, a Karl dalej mnie okada. Zauwayam, jak bardzo stara si, eby nie robid duego haasu ze wzgldu na Robina, ale mj may braciszek i tak si obudzi i stan na schodach, rozczochrany i wpatrzony w nas zaspanymi, wystraszonymi oczami. Wtedy zmieszany i jeszcze bardziej wcieky Karl zacign mnie do piwnicy. - Zamiast przygotowywad si do klaswki z matematyki, szlajasz si z tym podejrzanym typkiem po miecie... 62 Znowu policzek, jeden, drugi i nastpne. Nie wytrzymaam duej. - Nie! - wyjczaam. - Prosz, przestao, naprawd nic... Nie dokooczyam, poniewa Karl znowu mnie uderzy. Sykn przy tym, e jestem dokadnie takim samym zepsutym mieciem, jak mj ojciec kryminalista, ktremu te tylko wiostwa chodziy po gowie. Potem puci mnie - przykucnam, trzsc si i zakrywajc twarz rkami. Cay wieczr spdziam w piwnicy. Byam zbyt zmczona, eby wstad, a na grze i tak nikt nie odczuwa alu z powodu mojej nieobecnoci. Wszystko mnie bolao, a w gardle cigle jeszcze czuam dziwny ucisk, byam przekonana, e zaraz umr. Uoyam si ostronie na swoim materacu i zawinam w kodr, ktr, jaki czas temu, zniosam na d. Wpatrywaam si w pust przestrzeo tak dugo, a zaczy mnie piec oczy. Gdybym umara, Karl nie mgby mnie ju nigdy wicej uderzyd i nareszcie byabym bezpieczna. Nie groziyby mi jego brutalne ciosy, poirytowane spojrzenia matki i obcowanie z koleankami i kolegami z klasy, ktrym byam obojtna. Moe nawet kilkoro z nich wystraszyoby si, gdyby pani Korstel poinformowaa ich o mojej mierci. Jednake musiaam pomyled te o Anthonym. Byby przecie take w tym momencie obecny, siedziaby dokadnie obok mojego pustego miejsca. Nie, nie chciaam umierad. Zatskniam za Anthonym i mylaam o tym, co mi powiedzia tego dnia w miecie. e chciaby gdzie ze mn odejd. Moe trzeba byo to zrobid. Po prostu razem zniknd. Potem wszystko by si jako uoyo.

Mj ojciec na pewno nie by kryminalist, jak twierdzi Karl. Przypuszczalnie dokadnie na odwrt - by sympatycznym, yczliwym czowiekiem. Moj matk zostawi po prostu tylko dlatego, e bya taka zimna, obojtna i za. Moe powinnam Pjd razem z Anthonym i odszukad swojego ojca? Nastpnego dnia moja twarz bya tak opuchnita, e nie pozwolili mi opuszczad domu. - Jest bardzo przezibiona i musi zostad w ku - sysza63 J am babci, wyjaniajc szkolnej sekretarce przyczyn mojej nieobecnoci. Nastpnego ranka moja twarz wci nie bya w porzdku i musiaam zostad w domu jeszcze jeden dzieo. Take po poudniu nie pozwolili mi wyjd. - To dlatego, e w tajemnicy spotykaa si z tym zepsutym chopakiem - sarkna babka, zaciskajc usta tak mocno, e zrobiy si jak cienka kreska. Kilkakrotnie dzwoni telefon, ale nie wolno mi byo odebrad. Przez cay dzieo aparatu pilnowaa babka, natomiast wieczorem Karl. Oszoomiona przemykaam si ukradkiem, posusznie speniajc wydawane mi polecenia. Umyam du azienk i niewielk toalet przeznaczon dla goci, odkurzyam jadalni i zmyam schody. Nikt nie zamieni ze mn ani jednego sowa. - Mamo, przecie ja nic nie zrobiam ... - odezwaam si do matki, kiedy znalaza si przy mnie, zajmujc si Robinem. Prbowaa wanie otworzyd mu usta, aby wlad lek na kaszel. Robin tak zacisn wargi, e praktycznie przestay byd widoczne. Matka gadzia go delikatnie po nadsanej twarzyczce, przejechaa doni po jego gowie i umiechaa si do niego zachcajco, patrzc niemal bagalnie. Staam w otwartych drzwiach i jak zahipnotyzowana patrzyam na nich. Na uamek sekundy zawadno mn pragnienie, eby dopad do stou, odcignd rce matki od Robina i zmusid j do gaskania mnie zamiast jego, do patrzenia na mnie i do umiechania si do mnie. Jednak staam bez ruchu, nie robic niczego podobnego. - Sofio, Karl jest wcieky jak... i... - powiedziaa w koocu moja matka, patrzc gdzie tam, w moj stron. - Nie mog pojd, dlaczego wci robisz na zod... Odwrciam si i w milczeniu poszam do swojego pokoju na gr. Moe ja jestem obkana? Czy to moliwe, eby samotnod doprowadzia kogo do szaleostwa i naprawd uczynia kogo wariatem?". Zaczam cigle syszed kroki. Kroki kogo miosiernego, kto przebywa drog do mojego pokoju. 64

Par razy byy to ciche kroki i wtedy przypuszczaam, e to idzie matka, zatroskana, niosc mi kolacj, kiedy indziej niezgrabny, pospieszny chd - wwczas mylaam o Robinie, ktry zapragn si do mnie przytulid. Kilkakrotnie syszaam cikie kroki, wskazujce na Karla, wic otwieraam w strachu drzwi do swojego pokoju i patrzyam, czy to rzeczywicie on. Nikt jednak nie przychodzi, a kroki, ktre syszaam, byy tylko urojeniami. Zrozpaczona leaam w swoim ku i zatykaam sobie uszy, ale to nic nie pomagao. W dalszym cigu syszaam szmery, ktrych nie byo. Raz wydawao mi si nawet, e sysz woajc mnie matk. - Sofio! - w mojej gowie rozbrzmiewa jej serdeczny i przyjemny gos. Kiedy pena nadziei ostronie wyszam na korytarz - nikogo tam nie byo. Za oknem zapad ju zmrok, a ponure cienie przesuway si po pokoju, cicho zapowiadajc jakie nieszczcie. Dopiero w poniedziaek mogam znowu id do szkoy, usiadam na swoim miejscu obok Anthony'ego. Anthony nie podnis wzroku. - Co ci jest? - zapytaam speszona. - Nic - szepn obojtnie. - Jeste jaki dziwny - stwierdziam. - Nie, nie jestem - odpar szybko. Tak byo a do przerwy. Dopiero na szkolnym podwrku, z tyu placu zabaw, Anthony by gotw na krtk rozmow ze mn. - Mj ojczym omal mnie nie zatuk na mierd - powiedzia, nie patrzc na mnie. Milczaam. - Twj ojczym zadzwoni do nas - kontynuowa Anthony. -Twierdzi, e ci ... - Gryz wargi ze zdenerwowania i wci patrzy gdzie obok. - ... twierdzi, e ci - no, co tak, jakbym zgwaci. Zmusiem ci do uprawiania seksu. Poczuam, e ziemia usuwa mi si spod stp. - ...mj ojczym jest niespena rozumu i... - Anthony zamilk na chwil niepocieszony. - ...przysigaem, e mymy nic takiego nie robili, ale on oczywicie mi nie uwierzy. 65 Nagle popatrzy mi prosto w oczy, jednym z tych jego spojrzeo, ktre tak lubiam.

- Sofio, nie moemy byd razem - wyrzuci z siebie, a jego twarz poblada. - Musiaem to przysic swemu ojczymowi, a on powiedzia, e jeli mnie przyapie, e tego nie dotrzymuj, to... Zamilk i uderzy pici w jedn z hutawek. - Ale przecie powiedziae, e mnie lubisz, e mnie kochasz... - wyszeptaam przeraona. Jednak Anthony nic mi na to nie odpowiedzia, tylko dalej patrzy gdzie poza mnie, struchlay i zdrtwiay, jakby nieobecny. Hutawka obok nas skrzypiaa. Odwrciam si i dostaam zawrotw gowy. Szam coraz szybciej, ani razu si nie obejrzaam. Wybiegam ze szkoy i przeszam przez ulic, moje nogi byy jak oowiane, czuam si jakbym umara. Szam bez celu, samochody trbiy przeraliwie, kiedy, nie patrzc przed siebie, zatrzymaam si na ulicy. Po chwili zacz kropid deszcz - przemokam do suchej nitki. Zimne krople spaday na moj twarz i spyway po niej jak zy. To jednak nie byy zy, ja przecie nie umiaam pakad, chocia co mnie z rozpaczy ciskao w gardle, a oczy pieky jak ogieo. Jknam cicho i biegam dalej. Dopiero wieczorem wrciam do domu. - Gdzie si wasaa? - zapyta Karl, chwytajc mnie mocno za rk. Nie patrzyam na niego, tylko przez otwarte drzwi do pokoju gocinnego. Moja matka siedziaa na sofie -trzymajc w rku kieliszek wina, ogldaa telewizj. - Sofio, ja czekam - wycedzi przez zby Karl i jeszcze mocniej cisn moje rami. - Wczyam si... po miecie - wyszeptaam. - Tylko spacerowaam, nic wicej... Od Karla czud byo piwem. Swoj twarz coraz bardziej przyblia do mojej. - Moe znowu w tajemnicy spotkaa si z tym lumpem z twojej klasy? - zapyta, a jego gos brzmia gronie. Zaprzeczyam ruchem gowy. - Zapomniaa jzyka w gbie? - sykn i uderzy mnie w twarz. 66 - Nie, nikogo nie spotkaam - powiedziaam, wstrzymujc oddech, przeraona. - A jeli powiem, e ci nie wierz? - pyta Karl. - Co wtedy, Sofio? Co bdzie, jeli uznam, e kamiesz? Jeli uznam, e jednak spotkaa si z tym czarnuchem? - Prosz, ja nie... - szeptaam, zaciskajc mocno powieki, tak jak to robi Robin, mylc, e staje si niewidzialny dopty, dopki sam nie oglda innych. - Karl, chod wreszcie! - usyszaam nagle gos babci, dobiegajcy z kuchni. Puci mnie, wic pobiegam do swojego pokoju. Tam przycisnam czoo do zimnej szyby i patrzyam na niebo. Obserwowaam spadajce gwiazdy, yczc sobie, ebym moga znaled si gdzie daleko.

Bez powodu zgosili w szkole, e znowu jestem chora, nie pozwalajc mi wychodzid z domu przez cay tydzieo. Musiaam godzinami siedzied w swoim pokoju nad szkolnymi podrcznikami. Robin ponownie si rozchorowa, syszaam jego pacz dochodzcy z dou. Babcia wyjechaa na kilka dni, a matka zrobia si jeszcze bardziej poirytowana ni zwykle. Przejmowaa obowizki domowe, jak zawsze w czasie nieobecnoci babci. Wieczorem, kiedy Karl wraca ze sklepu, za kadym razem panowaa podobna, nie do zniesienia, atmosfera. Robin paka i grymasi, matka siedziaa bezsilna i zniechcona w kuchni, a Karl wpada we wciekod. Kadego wieczoru byam w staym pogotowiu na wypadek alarmu, kiedy na dole sprawy zachodziy za daleko. Wiedziaam doskonale, pomidzy jakiego rodzaju niebezpieczeostwami si wtedy znajdowaam. Na pocztku mj ojczym zoci si troch na Robina, a pniej nastawia mu wideo z filmem dla dzieci. Nastpnie zwymyla moj matk i porzdkowa panujcy w kuchni niead, przeklinajc cay wiat. Zaglda przy tym kilkakrotnie do domowego barku - syszaam, jak nalewa sobie jednego drinka po drugim. Potem przychodzi do mnie na gr. Siadaam wwczas jak sparaliowana i oczekiwaam na dramat, jaki za chwil mia niechybnie nastpid. 67 - Cholera, jeste tylko po to, eby leniuchowad, niechlujo? -objeda mnie Karl. Jego oddech mierdzia alkoholem. Milczaam, podczas gdy strach pochania mnie, niczym wzburzona fala. - Dlaczego, do diaba, chocia raz nie moesz ulyd swojej matce i wyrczyd j w domu, niewdzicznico? - Chciaam jej pomc - wayam si czasami wyszeptad. -Chciaam zajd si Robinem, ale mnie odsyaa... - Nie wierz w ani jedno twoje sowo! - fuka pogardliwie i podchodzi bliej. - Prosz, Karl, ja naprawd... A potem zaczynao si bicie. Karl unosi rce na wysokod mojej twarzy i mocno mnie okada, i tak bez kooca. Dziaa w milczeniu. Jedynymi, dajcymi si syszed w pokoju dwikami, byy odgosy uderzeo. Milczaam, wyczekujc odpowiedniej chwili, eby upad. To byo jedyne wyjcie, chod trudne do zrealizowania ze wzgldu na wybr waciwego momentu. Pozwalajc sobie upad za wczenie, naraaam si na to, e Karl stawa si jeszcze bardziej wcieky i bi mnie duej. Najczciej przez duszy czas mj ojczym szamota i szarpa mn na wszystkie strony, bijc przy tym na olep, a w pewnym momencie uginay si pode mn nogi, wylizgiwaam mu si z rk i osuwaam na dywan. - To wszystko na dzisiaj, ty zepsute stworzenie - sycza potem, rk zaczesujc sobie wosy do gry. Leaam zupenie cicho, a Karl wychodzi, jakby si nic nie stao.

Bardzo czsto pozostawaam jeszcze przez pewn chwil w takiej pozycji, popadajc w lekkie odrtwienie. Byo to mie uczucie, gdy bl stopniowo ustpowa. W czasie kiedy tak leaam, a w pokoju wci jeszcze unosi si zapach alkoholu, pochodzcy z oddechu Karla, odurzona z utsknieniem nasuchiwaam odgosw dochodzcych z parteru. Moe byam dla Karla po prostu swoistym wentylem, dziki ktremu dawa upust swojej goryczy i niechci, gdy mia zy nastrj albo co mu si nie powiodo? C, mogo tak wanie byd. Faktem jest, e po laniu w pokoju ojczym by czsto znowu 68 bardzo zadowolony i odprony. Umiechnity przekomarza si potem z matk, baznowa z maym Robinem, telefonowa do przyjaci i nastawia swoje ulubione pyty CD. Kiedy w koocu z trudem podnosiam si z podogi, ostronie rozbieraam i gramoliam do swego ka, z dou dochodziy do mnie zupenie zwyke odgosy cakiem normalnego ycia rodzinnego. Najbardziej baam si pitkw. Wtedy mj ojczym przychodzi ze sklepu ju w poudnie, w poprzednie cztery dni te ani razu nie zostawia mnie w spokoju. Cae moje ciao byo obolae. - Mamo, dlaczego on mnie zawsze bije? - zapytaam ktrego przedpoudnia. Matka siedziaa przed telewizorem i ogldaa jaki talk--show. Robin bawi si wok niej swoimi samochodzikami. - Boli mnie gowa, Sofio. Prosz ci, nie denerwuj mnie jeszcze ty! - Aleja si boj Karla - powiedziaam zrozpaczona i ostronie usiadam na sofie obok niej. Patrzya uparcie w telewizor, nawet nie spojrzawszy na mnie. - Bum! Ciarwka jest zepsuta - powiedzia zadowolony Robin, miotajcy swoj plastikow ciarwk po pokoju. -Autobus te zaraz bdzie mia wypadek - uzupeni triumfalnie, cignc pojazd najpierw po moich, a potem po matki stopach. Matka odsuna nogi, nastawiajc goniej odbiornik i marszczc przy tym czoo ze zniecierpliwienia. Po chwili znw przybraa obojtn min. - Mamo, ja si boj Karla! - powtrzyam, pokonujc panujcy haas, ale i to byo bezcelowe. Nie chciaa mnie suchad. Wtedy wstaam i uciekam z domu. Dlaczego waciwie nigdy si o mnie nie troszczy?" Najpierw poszam do Anthony'ego, ale nikogo nie zastaam. Niepocieszona wczyam si po miecie, samotna i odrzucona. Niebo nade mn byo szare i znowu zacz padad deszcz, ktry doprowadza mnie nieomal do szaleostwa. Zewszd otaczali mnie ludzie: rodziny z dziedmi, osoby w podeszym wieku i modzie. Wlepiaam wzrok w nich wszystkich, 69

wyobraajc sobie, e do nich nale. Tskniam za tym, eby zbliyd si do kogo, przytulid i eby on po prostu si do mnie umiechn, a potem mc id z tym czowiekiem do domu, gdzie przygotowalibymy kolacj, pniej zasiedlibymy do stou i rozmawialibymy albo zagralibymy w jak gr, czy te suchalibymy muzyki. Ja jednak nigdzie nie naleaam i byo to oczywicie niemoliwe, eby poprosid o pomoc kogo obcego. Co miaabym powiedzied? Uprzejmie przepraszam, czy moglibycie mnie paostwo u siebie zatrzymad i do tego jeszcze mnie pokochad? Zrozpaczona szam w ten deszczowy dzieo i marzam. W koocu przemarzam. Czuam, e rozchorowaam si z samotnoci. Dopiero kiedy zapad wieczr wrciam do domu. Dostaam kolejne lanie za swoje potajemne zniknicie, ale nie przejam si nim. W poniedziaek znowu mogam pjd do szkoy. Anthony by nieobecny, dlatego cae przedpoudnie przesiedziaam samotnie, czujc zupen obojtnod i pustk. W czasie ostatniej przerwy podeszy do mnie Vanessa i Stella. - To prawda, e robia to z Anthonym? - zapytaa zoliwie Vanessa. Drgnam i wzruszyam ramionami, chcc zaszyd si gdzie, gdzie nikt mnie nie znajdzie i czujc si jak zranione zwierz. - Jasne, e prawda - powiedziaa Stella. - Wszyscy to wiedz, a jego ojczym strasznie go za to pobi. - Nic nie wiecie - wymamrotaam przeraona. -Tak, wypieraj si - kontynuowaa Stella, wzruszajc ramionami. - Ale przypadkowo wiemy to z absolutnie pewnego rda. - W koocu Pablo mieszka dokadnie nad nim i sysza kade sowo. Poza tym nie byo to trudne, bo pijany ojciec Anthony'ego wydziera si na cae gardo. Po chwili staam otoczona dziewcztami z mojej klasy. Milczaam, chciaam byd daleko od tego miejsca i tych ludzi. - ,A teraz Anthony moe trafid za to do jakiego poprawczaka - wyjania Doro, a jej gos brzmia tak, jakbym to ja ponosia odpowiedzialnod za wszystko. 70 Milczaam. - Biedny Anthony - powiedziaa Linda, potrzsajc gow. -I to wszystko tylko z powodu Sofii. To zawsze byo dla mnie zagadk: na co on liczy ze strony tej kulawej krowy. Kilka dziewczt zachichotao. Rozleg si dzwonek. - Tak, z przodu i z tyu deska, do tego jeszcze najgupsza z caej klasy! - zamiaa si Vanessa. Nie wytrzymaam tego duej. Tak, jakby kto mn zdalnie sterowa, uniosam rk, tak mocno zacisnam pid, e paznokcie wbiy mi si w doo i uderzyam Vaness w twarz. To by niemiay i

niezdarny cios, ale wystarczajcy, eby Vaness powalid na podog. Usiada i oburzona wrzeszczaa, trzymajc si za nos. Dyurujcy na przerwie nauczyciele zaprowadzili mnie do gabinetu dyrektorki szkoy, gdzie dugo musiaam siedzied i czekad, a wreszcie znalaza dla mnie czas. Czuam wewntrzn pustk, wszystko byo mi obojtne - jak nigdy przedtem. - Co ci zrobia Vanessa, Sofio? - zapytaa parokrotnie dyrektorka, przygldajc mi si. Wzruszyam ramionami, wlepiajc wzrok przed siebie. W ktrym momencie dyrektorka zrezygnowaa z dalszego przesuchania i mogam id. - Ale nie bdziesz wicej bezmylnie si bid, prawda? - powiedziaa, gdy staymy ju przy drzwiach. - Tak nie rozwizuje si adnych konfliktw, zrozumiaymy si? Przytaknam. - A jeli masz jaki problem, to zawsze moesz si do mnie zwrcid. Ponownie skinam gow. - Ale ty masz bardzo dobrych rodzicw - uzupenia, umiechajc si jeszcze. - Widad, e naprawd troszcz si o ciebie. I to ju jest co. Gdyby wiedziaa, jak obojtni potrafi byd niektrzy rodzice... Podaa mi rk na poegnanie. - Mamy tutaj w szkole bardzo wielu uczniw, ktrym wiedzie si duo gorzej ni tobie, moesz to sobie tylko wyobrazid? Wrciam do domu i w milczeniu usiadam do obiadu z mat71 k i Robinem. Ostatnio w ogle tego nie robiam, zazwyczaj zabieraam swoj porcj do pokoju. Matka patrzya na mnie, marszczc czoo. - Twoja wychowawczyni telefonowaa - poinformowaa mnie tym swoim szczeglnym gosem, ktrego uywaa tylko w rozmowach ze mn. Zimny, opanowany i bardzo na dystans. Trzsam si w rodku, ale milczaam. - Sofio, popatrz, mj nowy... nowy... nowy kubek! - krzykn Robin, mcc zalegajc w pokoju cisz. - Z prawdziwym dinozaurem, tatu mi wczoraj da. Umiechnam si do niego wyczerpana i zobaczyam, jak matka gaszcze go po gowie. - Dlaczego kochasz tylko jego, a mnie nie? - spytaam nagle, prbujc nadad mojemu gosowi silne brzmienie. - Przestao, co za bezsensowne pytanie.

- To nie jest aden nonsens. - Sofio, prosz... -jej zielone oczy patrzyy na mnie nie-przyjanie, wrcz wrogo. - W szkole pobia dziewczynk -krcc gow, kontynuowaa oskarajcym tonem, zaraz po tym jak pozwolia Robinowi id do jego maego, dziecicego pokoju. - Kompletnie zwariowaa, Sofio? Uniosam gow. - Ale ja si tylko broniam - wyszeptaam zrozpaczona. - One byy znowu wszystkie razem przeciwko mnie, i wtedy... - Nie opowiadaj bzdur! - przerwaa mi matka, gono odstawiajc talerze - jeden na drugi. - Jak my wygldamy, jeli ty si tak zachowujesz, pomylaa o tym chod raz? Milczaam. - Karl znowu si wcieknie, to ci gwarantuj. - Mamo, prosz nic mu nie mw - powiedziaam bagalnie i poczapaam za ni do kuchni. - Przysigam ci, e ju nigdy nic takiego nie zrobi. Jednak w gruncie rzeczy wiedziaam, e moja proba nie miaa adnego sensu. Potem do domu wrci Karl i po wyrazie jego twarzy widad byo, e nie mia za sob udanego dnia. eby nie wpad w jego rce, zniknam z pokoju gocinnego i usiadam wykooczona 72 na schodach w korytarzu. Oparam gow o lodowat cian i wyczekiwaam na to, co si wydarzy. - Co za przeklty dzieo - powiedzia Karl gosem wskazujcym na fatalne samopoczucie. - Prawie adnych klientw, a do tego same zmartwienia. - Zjesz co teraz czy pniej? - zapytaa moja matka, a jej gos przybra yczliwy, agodny ton, ktry zawsze najwyraniej wiadczy, e miaa si przed kim chod troch na bacznoci. - Tak, zrb co na ciepo - powiedzia Karl. - Ale najpierw chc si czego napid. Syszaam, jak przechodzi przez pokj gocinny, a zaraz potem sporzdzi sobie pierwszego wieczornego drinka. - Akurat na ulicy Turm jaki hurtownik sprztu elektronicznego otworzy nowy sklep - powiedzia poruszony. - Moesz sobie wyobrazid, co to oznacza. Ten sklep naley do sieci i ceny bdzie obnia a do granic opacalnoci, a my splajtujemy, przeklty gnj. - Naprawd sdzisz, e moe byd a tak le? - zapytaa ostronie moja matka. - Masz przecie tak wielu staych klientw, ktrzy od lat przychodz do ciebie, i... - Franziska, nic z tego nie rozumiesz, wic oszczd sobie tego komentarza! - warkn ostrzegawczo Karl, co zabrzmiao ju bardzo niebezpiecznie.

Trzsam si ze strachu i zamknam oczy. Potem moja matka ratowaa wasn skr. Przygotowujc posiek, opowiedziaa Karlowi ciszonym, paczliwym gosem o telefonie ze szkoy. Karl prawie natychmiast odstawi swj kieliszek i skierowa si na gr, do mojego pokoju. Spotkalimy si na schodach, gdzie wci siedziaam bez ruchu. Karl szarpn mnie znienacka i wymierzy pierwszy policzek, pniej drugi, trzeci i czwarty. Bi mnie tego wieczoru tylko jedn rk, bo drug trzyma mnie mocno za kark. Po jakim czasie opuci rk i patrzy na mnie srogo swoimi bkitnymi oczami. Obejrzaam si przeraona, przykadajc rk do piersi. Serce walio mi jak oszalae. 73 - Teraz wicej ju nie uderzysz swojej szkolnej koleanki -powiedzia ostro Karl, wykrzywiajc swoj twarz pod wpywem gniewu. - Ja... - mamrotaam, ale Karl natychmiast mi przerwa. -Jedno ci powiem, panienko pasierbico, jestem kim w tej dzielnicy i jeli z twojego powodu strac klientw, to tak ci potraktuj, e nigdy tego nie zapomnisz. - Robisz to przecie i tak - rzuciam cicho i sama wystraszyam si tego zdania. - Zapamitaj to sobie na dugo - sycza Karl. - Jeli dalej bdziesz tak postpowad, to umiecimy ci w poprawczaku, obiecuj ci to. - Nie moemy przecie naraad innych na bjki z tob, powoli mamy ju dosyd twojego chamstwa. Spogldalimy na siebie z nienawici, a twarz tak mnie bolaa, e mwienie sprawiao mi trudnod. Mimo to mwiam. - Zanim trafi do poprawczaka, pjd do mojego ojca! -wyrzuciam z siebie ochryple, ciskajc mocno porcz schodw, gdy tak si trzsam. Nagle zrobio si zupenie spokojnie, najpierw zapada martwa cisza, a po chwili Karl rozemia si niezbyt gono. - Tak, to dobry pomys, Sofio - powiedzia, podchodzc do mnie bardzo blisko, tak blisko, e czubek jego nosa prawie musn o mj. Czuam jego ciepy oddech na swojej twarzy oraz zapach alkoholu i wody po goleniu. - Tak, id do swego ojca. Zamrugaam nerwowo oczami i prbowaam si cofnd, ale za moimi plecami bya tylko ciana. - Jego nazwisko brzmi Ivo Zacharias, Sofio. Zakoduj tylko sobie dobrze: IVO ZACHARIAS. Sympatyczny czowiek, ten nasz Ivo Zacharias, naprawd...

Trzsam si przeraona i czuam, e co zego wisiao w powietrzu. A to miao co wsplnego z moim nieznanym ojcem i psem matki - i ze mn. Moja wina". Straszna sprawa przy koniach". Syszaam, jak podesza matka . Patrzyam na ni, ale prawie zawsze unikaa mojego wzroku. - Prosz, Karl, nie - powiedziaa zdenerwowana. 74 - Ja myl, e jednak tak, Franzisko - odpowiedzia Karl tajemniczo i pocign mnie, trzymajc za rk, ze schodw do jasnego gocinnego pokoju. - Powinnimy raz na zawsze wszystko poukadad w gowie twojej krnbrnej crki. Przecie powiedziaa, e chciaaby w przyszoci zamieszkad u swego ojca... Znowu zapanowaa cisza, straszliwa cisza. A potem wszystko wyszo na jaw. - Sofio, jeli rzeczywicie chcesz si wynied do ojca, to powinna mied si na bacznoci. Chyba nie yje si najprzyjemniej z gwacicielem. Drgnam i wlepiam wzrok w Karla. - Tak, wtedy, kiedy twoja matka miaa zaledwie pitnacie lat, twj szanowny pan ojciec przyczai si w stajni i - nie majc nic lepszego do roboty - brutalnie j zgwaci. A potem ty si urodzia, Sofio. e tak powiem, jako maa pamitka najstraszniejszego dnia w yciu Franziski. - Mamo... - wyjkaam i patrzyam na matk, stojc nieruchomo obok Karla, z twarz pozbawion wyrazu. Przekrcia gow na bok i apatycznie patrzya w okno, za ktrym zapad zmrok. - A twoja matka chciaa tylko wyprowadzid swojego psa na may spacer. Cezar trzymany by wtedy na podwrku Zacha-riasa, poniewa m twojej babci nie tolerowa go w domu. Znowu zalega gucha cisza. - A ktrego dnia dobry, stary Ivo Zacharias nie mg duej oprzed si piknym oczom twojej matki i po prostu zaczai si na ni i... - ...prosz, wystarczy - powiedziaa matka - Nie chc ju o tym syszed, czuj wstrt, kiedy to sobie przypominam. Wysza, zamykajc za sob drzwi. Tego wieczoru nikt nie zamieni ze mn ju ani sowa. Niepewnym krokiem udaam si na gr, do swego pokoju, a przechodzc obok sypialni matki usyszaam ciche, tumione kanie. Byabym zadowolona, gdybym przynajmniej umiaa zapakad, ale, jak zawsze, nie mogam. Leaam zdrtwiaa w ku i nagle poczuam si take zupenie sobie obca. A zatem: byam owocem gwatu. 75

Chciaam o tym zapomnied. Chciaam o tym koniecznie zapomnied. Oczywicie nie mogam tego zrobid, wrcz przeciwnie. Jaki gos wewntrzny zmusza mnie do nieustannego wyobraania sobie tej sceny. Zobaczyam przed sob stajni, ktrej na jawie nigdy nie widziaam, i nieznanego sobie, zego mczyzn, kryjcego si za krzakiem i wyczekujcego na moj adn, pitnastoletni matk, eby j zgwacid. Nieomal nie wpadam w obd od tych pojawiajcych si w mojej gowie obrazw. Gdziekolwiek bym nie posza, myl ta przeladowaa mnie, wci napadajc na mnie jak drapiene zwierz. Wyobraaam sobie, jak moja matka pakaa, bagaa o litod i jak bronia si, a ten straszny czowiek mimo wszystko jej nie wypuci. W tym caym okropnym strachu zostaam poczta - spokojna, cicha i skryta! W samym rodku tego blu, tego strachu, tego ponienia i tej przemocy rozpoczam ycie, powstae z genw gwaciciela i jego paczcej ofiary. Nic dziwnego, e matka mnie nienawidzi. Prawdopodobnie jestem do niego podobna, z tymi swoimi czarnymi oczami, niad karnacj i ciemnymi, rozczochranymi wosami. Przypuszczalnie byam po prostu taka, jak on: ponura, skryta i za. Wiele dni byam oszoomiona i oniemiaa ze zgrozy. Antho-ny unika mnie, czsto wagarowa, a pewnego dnia nie usiad koo mnie, ale obok Tobiasa, z ktrym si zaprzyjani, a poza tym obaj mieszkali w tej samej czci miasta. Simon, ktry przedtem siedzia z Tobiasem, zaj za to miejsce koo mnie. Jednak ledwie zwraca na mnie uwag. Nauka przelatywaa koo mnie jak zapomniana melodia, ktra nie miaa nic wsplnego ze mn i moim yciem. Pewnego dnia postanowiam, e po prostu nie bd wicej wracad do domu popoudniami. Wdrowaam po ulicach, chodziam do miasta i godzinami jedziam ruchomymi schodami w domach towarowych. Dopiero wieczorem, kiedy wracaam do domu, Karl mnie bi. Nie zwaaam na to wicej, nie czuam blu, moje ciao zrobio si ostatnio przyjemnie zdrtwiae. Pniej ukradam walkmana, ot tak po prostu, poniewa nie miaam pienidzy na jego zakup, a poza tym to byo wspaniae uczucie, e nikt mnie nie przyapa na gorcym uczynku.

76 Jak odurzona zaczam krad kasety do niego, a potem chodziam do maych sklepw, gdzie cakiem atwo byo zwdzid pulowery i spodnie. Ukrywaam te przedmioty w swoim pokoju i cieszyam si, e ju nazajutrz bd moga zaopatrzyd si w nowe rzeczy. W nastpnym tygodniu w ogle nie chodziam do szkoy, tylko od razu do miasta. Wczyam si po ulicach a do chwili, kiedy wreszcie otwierano sklepy, a potem ze stoickim spokojem wyszukiwaam sobie rzeczy, ktre mi si podobay.

Raz, kiedy kradam flakon drogich perfum, zostaam przyapana. Stao si to w maej perfumerii, sprzedawczyni z gron min zaprowadzia mnie do kierownika, a ten zatelefonowa do mojego ojczyma i Karl przyjecha. Wtedy po raz pierwszy uderzy mnie w miejscu publicznym, potem dokooczy bicie w domu, gdy tymczasem babcia przeszukiwaa mj pokj, znajdujc ogromn liczb skradzionych przedmiotw. Siedziaam na swoim ku w porozrzucanej pocieli, podparam rkami bolc gow i oszoomiona patrzyam tpym wzrokiem przed siebie. 3 Nastpnego dnia zaprowadzili mnie do schroniska dla nieletnich. Kobieta z opieki spoecznej, ktra podaa mi rk i serdecznie si do mnie umiechaa, pojechaa z nami. W samochodzie siedziaa obok mnie, podczas gdy Karl z moj matk zajli miejsca z przodu. Jak oguszona przekraczaam prg pokoju, ktry przydzielono mi w tym domu, a potem moi rodzice odjechali, a ja zostaam sama. Pewna bardzo szczupa, starsza pani przedstawia mi si, potrzsajc przez chwil moj rk i wyjania mi regulamin domu. Staam, prbujc suchad, ale nachodziy mnie natrtne myli o Ivo Zachariasie i piciach Karla, pachn77 cych wod po goleniu, ktrymi mnie wczoraj wieczorem tak dugo okada. - Nie chc tu byd! - wysapaam w koocu gniewnie, a sama wystraszyam si swojego gosu. - Nic nie zrobiam, wic dlaczego musz tu siedzied? Ta szczupa, krtko ostrzyona, szpakowata kobieta miaa si i znowu mwia co o kradziey i wagarach, a jej sowa a mnie przeszyway. Wspomniaa take o moich rodzicach, e s wymagajcy. - Chc teraz zostad sama, do diaba... - powiedziaam jej po cichu prosto w twarz i usiadam nieszczliwa na obcym ku w nie swoim pokoju. Potem zostaam sama, ale ten ponury nastrj wci mnie ogarnia. Jak to si czsto ostatnio zdarzao, czuam ucisk w gardle, brakowao mi powietrza i musiaam si wysilad, eby zapad oddech. Wpatrywaam si tpo w ciany wok mnie, jasnozielone i bardzo brudne. Miaam wraenie, jakby wci si do mnie przybliay, a pokj robi si coraz cianiej szy. Osadzono mnie w wizieniu, tak musiao byd! Zostaam ukarana za swj czyn tylko dlatego, e to ja byam jego bezporedni sprawczyni. Jknam cicho w momencie, kiedy docierao do mnie coraz mniej powietrza.

W koocu zerwaam si z ka, spanikowana otworzyam okno i mocno si przez nie wychyliam. Mj pokj znajdowa si na parterze, co stwarzao dogodne warunki ucieczki. Wyskoczyam z atwoci i biegam tak dugo, a ten dziwny, duszcy ucisk w moim gardle w koocu znikn. Wci to robiam. Uciekaam i nie miao znaczenia, gdzie mnie nioso. Za pierwszym razem przyjechaa jeszcze moja matka z umiechnit pani z urzdu dla nieletnich, przywiozy walizk z moimi rzeczami i zabray mnie do innej placwki wychowawczej. Tego wieczoru widziaam moj matk po raz ostatni przed nasz dug rozk. W kolejnym schronisku przydzielono mi nowy pokj, ale jego ciany byy dokadnie tak samo przytaczajce jak w pierwszym. Wytrzymaam w nim kilka dni, wychodzc rano do szkoy. Na pocztku nikt w niej jeszcze nie wiedzia o mojej przymu78 sowej przeprowadzce, i byo to dod dziwne, e przedpoudnia jak zwykle spdzaam w szkole, a po poudniu przebywaam w schronisku. W tej drugiej placwce, a pniej zreszt we wszystkich kolejnych, czuam si zawsze tak samotnie, jak wczeniej w swoim maym pokoju na poddaszu. Inni grali w futbol stoowy i bilard w wietlicy oraz fliper na korytarzu, wszdzie panowa haas i oglne zamieszanie, sychad byo krzyki, ale ja w tym nie uczestniczyam. Siedziaam po prostu w przydzielonym mi pokoju, czujc si tam obco, i godzinami patrzyam na ksiki, may magnetofon kasetowy, szar jak kurz pluszow mysz, ktr ju od wczesnego dzieciostwa trzymaam na ku. Podarowa mija kiedy Waldemar, a moja matka dziwnym trafem spakowaa j do walizki. Patrzyam na moje rzeczy, bezskutecznie prbujc si uspokoid. Nie umiaam. Co i raz, bezustannie, ciany wok mnie tak dziwnie si zacieniay, a mnie ogarnia paniczny strach. Najczciej na pocztku kadam si do tego obcego ka i leaam zesztywniaa, z zamknitymi oczami, czekajc zrozpaczona, a ciany si uspokoj. Niekiedy si to udawao, ale nie zawsze. Wtedy musiaam wydostad si na zewntrz, potrzebowaam powietrza i ruchu. Kiedy i to nie pomagao, decydowaam si na ucieczk... Parokrotnie wydostawaam si przez okno, kiedy zwiaam przez balkon poczekalni, innym razem udao mi si umknd frontowymi drzwiami. Gdy byam ju na zewntrz i mogam nabrad powietrza, powoli zaczynaam dochodzid do siebie po tej niewoli. Najpierw biegam tylko przed siebie, mylc przy tym o Robinie, kochanym przez moj matk, chocia jego ojciec Karl by tym, ktry mnie bi, i bi, i bi. Mnie ona nigdy nie kochaa. Kadego dnia zmuszona byam myled o Ivo Zachariasie, moim ojcu i o tym, w jaki sposb mnie spodzi przed czternastu laty.

Czy by obcokrajowcem, takim, po ktrym od razu widad jego pochodzenie, czarnookim i ciemnowosym, o niadej karnacji? 79 niam o nim prawie kadej nocy i tskniam stale za tym, by chod raz stand naprzeciwko niego - mojego strasznego ojca. Biegam przez miasto i wkrtce zobaczyam go w pewnym pospnym, zaniedbanym, czarnowosym mczynie. Chodziam, jak pod przymusem, za tego rodzaju typami, dopki ich znowu nie traciam z oczu. Stale marzam i czuam si osamotniona, a poza tym byam bardzo agresywna i rozdraniona. Oprcz nieustajcego godu powany problem stanowio dla mnie znalezienie miejsca do spania. Noce byy straszne, naprawd okropne. Za kadym razem pojawia si problem noclegu. Dzieo w dzieo prbowaam odwlec ten moment, ale i tak okazywao si, e nie mam dokd uciec. Potem zapada zmierzch, niebo robio si czarne, odgosy dnia milky, a ja zostawaam sama, zmuszona znaled jaki sposb na przetrwanie, zanim znowu nastanie wit. Najczciej chodziam do parku miejskiego, gdzie przyku-caam za awk albo w krzakach. Czuam okropny strach -strach przed osobliwymi dwikami i trzaskami wydobywajcymi si z zaroli, a najbardziej przed przejmujcymi groz ksztatami, czsto pojawiajcymi si o zmroku w parku. Jednak co szczeglnego nigdy mi si tam w nocy nie zdarzyo. Natomiast w tym ciemnym parku pierwszy raz w moim yciu poczuam ogromn ulg, e nikt nie zwraca na mnie uwagi. Par razy ukrywaam si w jakiej nieznanej mi, obcej szkole. Cay tydzieo pada deszcz, a ja urwaam si ze schroniska, do ktrego dopiero co trafiam. Do swojej szkoy nie mogam pjd. Tam ju oczywicie telefonowano i zameldowano o mojej kolejnej ucieczce. Jedziam wic cae przedpoudnie autobusem, naturalnie na gap -na wczg po miecie byam zbyt zmczona. Zmieniaam autobusy i przemierzaam cae miasto, a wreszcie wybijaa dwunasta w poudnie. Wtedy wyszukiwaam sobie jak przypadkow szko i wlizgiwaam si do niej. Wok mnie panowa obcy wiat haasu, a rozwrzeszczani, nieznani uczniowie biegali po korytarzu, woali co do siebie, rozmawiali ze sob i przepychali si przez tylko im znane przej80 cia, na mnie nikt nie zwraca uwagi i tak miao byd, a mimo wszystko robio mi si smutno, e tak wanie jest. Szam z opuszczon gow, a znalazam toalet, w ktrej mogam si ukryd. Wchodziam dyskretnie, ale pospiesznie, do ciasnej kabiny, zamykajc za sob drzwi. Potem bardzo dugo wyczekiwaam, wci spogldajc na zegarek i nerwowo nasuchujc, co si dzieje na zewntrz. Upyny godziny, nim si uspokoio. O wp do pitej rozlega si ostatni dzwonek, a potem zapadaa miertelna

cisza. Odczekiwaam jeszcze chwil, eby si upewnid, e nie grozi mi ju adne niebezpieczeostwo i dopiero wtedy z ulg otwieraam kabin. Byam sama. Miaam dach nad gow i byam do pewnego stopnia bezpieczna. Po chwili chodziam swobodnie po korytarzach, na ktrych panowaa teraz cisza. Wszystkie klasy byy pozamykane, ale to mi nie przeszkadzao. Na zewntrz pada rzsisty deszcz. W ktrym momencie siadaam na parapecie maego okna na najwyszym pitrze i obserwowaam stamtd wilgotn i zgni aur. Gryzam baton czekoladowy, zwdzony w poudnie w jakim maym sklepie i drobnymi ykami popijaam sok pomaraoczowy, pochodzcy z tej samej kradziey. Pniej opatulona w kurtk siadaam w pobliu letniego kaloryfera i zasypiaam. Tak robiam przez cztery spokojne dni i noce, ale pitego dnia co nie wyszo. Znowu dugo siedziaam i czekaam w toalecie, od czasu do czasu rzucajc okiem kontrolnie na zegarek. O pitej zamknam komiks, opuciam ubikacj i omal nie wpadam na jakiego mczyzn, nioscego skrzynk z narzdziami, bdcego pewnie szkolnym konserwatorem. - He, co ty tu robisz o tej porze? - krzykn zdziwiony i zapa mnie mocno za rk. - Ja... ja... ja... - wyjkaam przestraszona. - Szkoa jest zamknita, dlaczego si tu jeszcze wczysz? Staam bez sowa i czuam, jak z sekundy na sekund znajdowaam si w coraz gorszym pooeniu. - No dalej, mw! Do ktrej klasy chodzisz i jak si nazywasz? Otwrze usta, przecie nic ci si nie stanie... W gowie mi si krcio - co miaabym waciwie powie81 dzied? W koocu zdecydowaam si podad jakie wymylone nazwisko i klas. Na pocztku szo niele, ale potem jednak si wydao. - Mam na imi Anna - powiedziaam cicho. - Anna Majewski. - To byo imi i nazwisko mojej jedynej przyjaciki Ani, ktra o mnie - najwyraniej - ju zapomniaa. - Aha - powiedzia konserwator. - A ktra klasa? - 8 a - skamaam, wahajc si. - Jak to? - burkn poirytowany konserwator. - Do 8 a chodzi, tak si skada, mj syn, a ciebie, jestem tego cakiem pewien, jeszcze tam nie widziaem. Wicej si nie odezwaam. - Uwaaj, moje dziewcz! - powiedzia w koocu konserwator, zastanawiajc si nad czym. Jego wzrok nadal by surowy, ale oczy lustroway mnie ju duo bardziej yczliwie. - Nie mam pojcia, dlaczego daa

si tutaj zamknd? Moe to mia byd tylko dowcip. Moe chciaa co std ukrad, waciwie teraz musz wezwad policj, to jest chyba dla ciebie jasne... Przytaknam. - Tak, zwaszcza, e tutaj byo ju wamanie, jeszcze cakiem wiea historia. Krtk chwil milczelimy oboje i mogam usyszed dochodzcy z zewntrz odgos padajcego bez przerwy deszczu. - Ale ja nigdzie nie zadzwoni, jeli natychmiast std si ulotnisz, w porzdku? Skinam gow bez sowa, a potem schodzilimy razem szerokimi schodami w d. - Najlepiej id teraz najkrtsz drog do domu - powiedzia serdecznie na poegnanie, klepic mnie lekko po ramieniu. Przytaknam milczco, stajc za chwil samotnie w deszczu. Na moment odchyliam gow do gry i popatrzyam w niebo. Id do domu" - powiedzia konserwator. Tak, chciaam tak zrobid, byam wtedy kraocowo wyczerpana. Zmczona woyam przez gow kurtk i poszam powoli na przystanek autobusowy. Kiedy w koocu przyjecha autobus, wsiadam do niego z mozoem, dajc si zawied na nasze przedmiecie. Serce bio mi tak mocno, e ogarno mnie dziwne uczu82 cie. Patrzyam przez okno autobusu, ale kiedy pojawiy si pierwsze znajome domy, odwaga mnie opucia. Nie ruszyam si z miejsca, jechaam dalej a na ptl tej linii autobusowej. Dopiero tam wysiadam, rozgldajc si dookoa. Znajdoway si tu wycznie ogrdki dziakowe, o tej porze i przy tej pogodzie byo bardzo cicho i bezludnie. Wahajc si, szam opustosza ulic. Niebo byo wci szare i bezustannie la deszcz. Przemokam do suchej nitki, miaam mokre dinsy, a do tego wia zimny wilgotny wiatr. Wicej si ju nie zatrzymywaam. Przedostaam si przez par parkanw, przemknam przez kilka dziaek skpanych w deszczu, znajdujc wreszcie ma, ogrodow altan, do ktrej udao mi si otworzyd drzwi. Uchyliam je ostronie i podejrzliwie zagldnam do ciemnego pomieszczenia. Czud byo kurz i zapach stchlizny, ale to dla mnie nie miao adnego znaczenia. Weszam do rodka, delikatnie zamykajc za sob drzwi. Szukaam wieczek i zapaek, a take czego do jedzenia i picia, rozgldaam si za kocem i za poduszkami - i znalazam wszystko to, czego potrzebowaam. Z ulg zrzuciam przemoczone ubranie i opatuliam si w koc. Zapaliam trzy wieczki i wczyam may piecyk elektryczny. Uspokojona, gryzam razowy chleb z pasztetem. Popijaam kol oraz piwo z puszek. Zrobio mi si ciepo i lekko odurzona zapadam w gboki sen.

niam o Ivo Zachariasie, idcym przez k z moj matk pod rk, oboje machali do mnie rkoma i wygldali razem na bardzo szczliwych. Chciaam do nich pobiec, ale nie mogam, poniewa Karl i babcia trzymali mnie mocno za nogi, miejc si zowieszczo, podczas gdy moi rodzice odchodzili beze mnie. Nazajutrz obudziam si wczenie rano. Ubraam si i zjadam resztk razowego chleba. Nic wicej nie znalazam, tylko puszk z plastrami ananasa, stojc na regale, ale nie byo otwieracza, wic odstawiam j na miejsce. Potem wyszam na zewntrz. Ostronie opuciam ogrdek i pojechaam do miasta. Potrzebowaam pienidzy na niadanie. - Czy ma pani albo pan jedn mark? - cigle zaczepiaam napotykanych ludzi. Zebraam wystarczajco duo pienidzy, eby sobie kupid co do jedzenia w McDonaldzie. Po niadaniu 83 od razu poczuam si lepiej. Po raz pierwszy od paru dni zawiecio sooce, rzuciam okiem na niebo, eby si upewnid. Tam, w grze, kryo kilka ptakw, ktrym prawdopodobnie take sprawio ulg, jak i mnie, soneczne, bezchmurne niebo. Umiechnam si do nich. Z dou wyglday jak licie, unoszone w powietrzu przez wiatr. Tego samego dnia po poudniu popeniam powany bd. Miaam dosyd samotnoci, dlatego po raz drugi pojechaam na nasze przedmiecie. Nie wiem, dlaczego to zrobiam, po prostu zrobiam. Dotaram do wysokiego, ceglanego muru, przedostajc si przez ogrd od strony domu, w ktrym wczeniej mieszkaa Ania. Tam z tyu, w rodku muru, byy mae, stare drzwiczki prowadzce na nasze podwrko, od dawna trzymajce si jedynie na starym, zardzewiaym drucie. Ostronie rozgiam ten drut i spojrzaam przez szpar w drzwiach. By tam Robin - mj may, strzeony braciszek 0 piknych, zielonych oczach naszej matki. Zawoaam go do siebie, a Robin przybieg uradowany i by taki milutki, chocia to syn Karla. - Chod, pjdziemy troch pospacerowad, Robbi - powiedziaam agodnie i cicho. - OK, Sofio - powiedzia Robin i wsun swoj ma, pulchn rczk w moj doo, po czym razem wyszlimy z ogrodu. Chodzilimy i chodzilimy, a Robin trajkota i podskakiwa radonie wok mnie. ebrzc, uzbieraam jeszcze troch pienidzy i kupiam mu lody. Spdzilimy wsplnie naprawd pikne chwile. - Bol mnie nogi - poskary si w pewnej chwili Robin. 1 jestem zmczony. Chc moj przytulank i mleko.

Zatrzymalimy si, a ja zapytaam jak idc z naprzeciwka kobiet o godzin. Zrobio si pno, naprawd pno, i oczywicie Robin powinien by ju od dawna leed w ku, w koocu mia dopiero trzy latka. To byo lato, dzieo dugi, na dworze jasno tak, e wcale nie zauwayam, jak ten czas upyn. Wziam Robina na barana i rozgldaam si pospiesznie za takswk. Posadziam go z tyu i wskazaam takswkarzo84 wi adres, wyjaniajc mu, e moi rodzice zapac mu za kurs na miejscu. Dwa dni pniej jaki mczyzna zapa mnie na dziakach, akurat wtedy, gdy chciaam wanie wliznd si do maej, ogrodowej altany. - Mam ci wreszcie! - krzykn, z trudem apic oddech i chwytajc mnie kurczowo za kark. - Ty maa diablico, panoszysz si tu ju kilka dni, tak? - Niech mnie pan puci! - wychrypiaam, szarpic si, wystraszona i zrozpaczona. - To boli. Na szczcie wyrwaam mu si, ale wepchn mnie do maej, ogrodowej altany, w ktrej spdziam kilka ostatnich nocy, i zamkn mnie tam. Mylaam, e zwariuj, ciskaam o podog kubkami, filiankami i talerzami, biorc je z niewielkiego, ciennego regau. Rozbiam take kilka doniczek z kwiatami, par pustych wazonw i podaram lece w nieadzie czasopisma. Zanim zjawili si policjanci, domek wyglda jak pobojowisko, a mczyzna, do ktrego to naleao, zblad. - Tych bandytw, tych ebrakw, wszystkich bez wyjtku naley odizolowad - powiedzia gniewnie, rzucajc na mnie wrogie spojrzenie. - Jak si nazywasz i gdzie mieszkasz? - wypytywa jeden z policjantw podczas jazdy do miasta. Milczaam i gapiam si tpo przed siebie. - Nie, to nie - powiedzia policjant i przesta mi si przygldad. Na posterunku musiaam usid na pomaraoczowym .plastikowym krzele. - Chcesz kol i kanapk? - zapyta mnie inny policjant, kadc mi rk na ramieniu. Skinam potwierdzajco, chocia nie chciaam przytaknd, ale byam tak godna, e moja gowa poruszya si wbrew mojej woli. - OK, tutaj - powiedzia policjant i poda mi buk i szklank koli. - Co to za jedna? - zapyta trzeci policjant i popatrzy na mnie uwanie. 85

- Aktualnie jeszcze bezimienna, zakadam, e uciekinierka. Urzdzia na dziakach, w jednej z tych ogrodowych chaupek, niezy bajzel... - umiechn si do mnie. - Kto z urzdu do spraw nieletnich jest ju w drodze. Potem przybya znana mi ju urzdniczka do spraw nieletnich, ale tym razem si nie umiechaa, kiedy mnie zobaczya, zrobia srog min, bardzo poruszona spraw z Robinem. - Tym razem posuna si za daleko, Sofio - powiedziaa poirytowana, kartkujc moje akta. Wyjania mi, e rodzice telefonicznie wyrazili yczenie, aby tym razem umiecid mnie w bardziej oddalonym schronisku. Tak si te stao. Jeszcze tego samego dnia przewieli mnie samochodem, a urzdniczka przekazaa teczk z moimi dokumentami, na ktrej byo napisane: Sofia Speicher, ur. 1. czerwca 1983, innej, nieznanej, niestawiajcej adnych pytao pani, towarzyszcej mi w niechcianej podry. W czasie jazdy obserwowaam niebo, byo szare. Nie odzywaam si przez ca drog. Po jakim czasie przybylimy na miejsce, dostaam nowy, pusty pokj, to znaczy wyposaony w ko, st, jedno krzeso, rega i lustro, ktre jeszcze tego samego wieczoru stukam. Stamtd take uciekam. Po jednym dniu znowu zostaam zatrzymana na ulicy i trafiam do jeszcze innego schroniska. Ten dom nalea do wyjtkowych. Drzwi dokadnie zamykano, a w oknach pozakadano floresowate kraty z elaza. Kierownik tej placwki jednak mimo wszystko by serdeczny. Poda mi rk, przedstawi si, wskaza mi mj pokj i objani obowizujcy regulamin. Jego sowa brzmiay w mojej gowie jak pozbawione sensu, ale zachowywaam si tak, jakbym je zrozumiaa, i uwanie patrzyam na niego, nauczona, e to robi dobre wraenie i wyglda si na kogo bardzo grzecznego i skonnego do wsppracy. Tym razem nie udao mi si zwiad. - Do diaba, czy tutaj czowiek nigdy nie moe byd sam? -zapytaam Katherin, moj wsplokatork. Katherina patrzya na mnie, miejc si. Kadego dnia poykaa ogromn dawk drobnych, rowych tabletek, po 86 ktrych stawaa si cakowicie nieobliczalna, a kiedy raz ich zabrako, szlochaa i krzyczaa, walc gow w cian. - Hej, Sofio, nie denerwuj si - mwia teraz w ten powolny, rozwleky sposb, nucym gosem, jak zawsze, gdy przez zbyt dugi czas nie poykaa swoich tabletek. - Tutaj jest jednak megacool. Masz kad ilod arcia na koszt paostwa, ciepy, pewny kt do spania. A te tu... - zagrzechotaa pudeeczkiem po mitowych draetkach, w ktrym przechowywaa swoje tabletki - ... przeciw samotnoci... Milczaam i po raz kolejny patrzyam przeraona na zamknite drzwi i zakratowane okno.

- Ale jeli koniecznie chcesz std nawiad - kontynuowaa Katherina, opierajc si o moje rami, czym sprawiaa mi przyjemnod - to spokojnie zaczekaj, a przyjedzie zmarznity Fer-dinand. miaa si, wygldaa adnie i normalnie, opowiedziaa mi przy okazji, jak wyldowaa w tym domu, po obrabowaniu starszych ludzi w metrze. - A kto to jest? - zapytaam zdziwiona. - No ten chudy jak szkapa ze suby cywilnej, co to przychodzi raz w tygodniu na nocn zmian, w tym norweskim pulowerze i wenianym szalu wok cieniutkiej szyi, musiaa go poznad? Pokrciam przeczco gow, poniewa nikogo takiego nie mogam sobie przypomnied. - OK, kiedy bdzie tu nastpnym razem, dam ci znad. Katherina odruchowo, bezmylnie, podrapaa sobie do krwi praw rk. Czsto to robia, dlatego jej rce wci byy w strupach, co wygldao odraajco. - Co mi to da, e ten wychowawca bdzie tu w nocy na dyurze? - zapytaam zdziwiona. - No, on ma klucz do wolnoci - wyjania Katherina, wzruszajc ramionami. - Mylaam, e chcesz std zwiad? Przytaknam. - No wic - powiedziaa Katherina, jakby wszystko byo jasne jak sooce. - Jak wyjd na zewntrz, jeli on tu bdzie? - zapytaam. - Razem go zaatwimy - odpowiedziaa ze spokojem Ka87 therina. - On nie jest silniejszy od pierwszego lepszego sabowitego zasraoca, lewym sierpowym go powalimy... Zadraam. - Nie sdz, eby to si udao - mruknam pospnie. - Kto nie ryzykuje, ten nie ma - powiedziaa Katherina, poirytowana odwrcia si ode mnie i ja si dalej pastwid paznokciami nad swoimi pokaleczonymi rkami. Katherina miaa racj, tym razem nie byo innego wyjcia i po dziesiciu dniach nie wytrzymaam duej. - OK, sprbujmy - zwrciam si do mojej wsplokatorki, a serce ze zdenerwowania bio mi jak motem. - Najlepiej dajmy sobie przedtem troch czadu - zaproponowaa Katherina, spogldajc na mnie. Jej oczy byy ciemnoszare i niepokojco mtne, pozbawione blasku. Kiedy patrzyo si na blad, dziewczc

buzi Katheriny, to uwag zwracay przede wszystkim jej oczy: zupenie przygase, zmczone, pasujce bardziej do twarzy staruszki, byy naprawd wyjtkowe i niesamowite. - Co si tak na mnie gapisz? - zapytaa podejrzliwie Katherina. - To nieprawda - szybko odpowiedziaam. - Tylko si zamyliam, nic wicej... - A nad czym si zamylia? - dopytywaa si Katherina. Wyjaniam jej, e zastanawiaam si nad tym, co bdzie, gdy powalimy na ziemi zmarznitego Ferdinanda. - No, a co ma byd? - odpowiedziaa pytaniem Katherina, wzruszajc ramionami. - Dobrze bdzie, trzeba w koocu jednemu z tych wychowawcw - dupkw - porzdnie skud mord. Przeknam lin i spojrzaam szybko w drug stron, eby duej nie patrzed Katherinie w oczy. Czybym te ju miaa takie bezlitosne, ze spojrzenie jak ona? - Dzisiaj w nocy bdziesz wolna - powiedziaa Katherina kilka dni pniej. - Jest... ? - zapytaam, dygocc. - Tak, jest. Wanie przytoczy si rzeki na swym rozklekotanym rowerze. Widziaam przez okno. Popatrzyymy na siebie. 88 - Pewnie nie chcesz brad w tym udziau? - zapytaa Katherina. Skinam potakujco gow. - Dobrze - powiedziaa Katherina i wycigna z kieszeni spodni pudeko po mitowych draetkach. - Zwykle sprzedaj te rzeczy - powiedziaa cicho i umiechna si do mnie. - Ale tobie dam dzisiaj co gratis. - Aleja nigdy czego takiego nie braam - wymamrotaam, zadajc sobie przy tym wiele trudu, eby zabrzmiao to naturalnie. Nie udao mi si, mj drcy gos zdradza strach. - Poknij, nie bj si! - powiedziaa uspokajajco Katherina. -Te piguki ci nie zaszkodz, poczujesz si tylko nabuzowana i silna jak Arnold Schwarzenegger i wspaniaa jak Brad Pitt, po prostu cool, obiecuj ci to. - Wcisna mi draetki do rki. - Nigdy wicej ci ju nie dam - wyszeptaa to w taki sposb, jakby nie dowierzaa samej sobie. - A robi to tylko dlatego, e traktuj ci, jakby bya moj przyjacik - dodaa zaenowana - ktrej nie miaam ju, do diaba, od dawien dawna...

Umiechnam si do niej i na krtko przypomniaam sobie o Ani. O Ani z ssiedniego domu i jej cudownej matce. Potem z przeraeniem uwiadomiam sobie, jak dawno ich nie wspominaam. W gstej, zimnej mgle ostatnich lat zagubiy mi si. Potem zaczaiymy si na zmarznitego Ferdinanda i poszo nam zupenie gadko. - No, wy obie, wszystko w porzdku? - zapyta uprzejmie Ferdinand i umiechn si do nas. Mia na sobie weniany ciemnozielony pulower, a jego szyja bya owinita arafatk. - No jasne, wszystko w porzdku - odezwaa si Katherina, odwzajemniajc umiech. Milczaam, czuam si dziwnie po jej rowych draetkach, ktre przed chwil poknam. Byam nad wyraz odwana, zadowolona i bardzo pewna siebie, czuam si tak, jakby kto doda mi skrzyde, a jednoczenie marzam i krcio mi si w gowie, zapragnam gorcej kpieli albo ciepego ka. - I znowu si ochodzio, co? - kontynuowa serdecznie Ferdinand, dotykajc kaloryfera. - Do diaba, lodowaty jak Antarktyda - wymrucza, trzsc gow z dezaprobat. - Jak wy 89 to wytrzymujecie? Zawsze jest tu tak zimno? Moe ci idioci z administracji wyczaj ogrzewanie na noc? Katherina wzruszya ramionami, nie udzielajc adnej odpowiedzi, a ja milczaam, gdy byam za bardzo odurzona, eby wydobyd z siebie g}0s. - Wic, gdyby mnie kto pyta, to praktycznie za kadym razem jestem chory, kiedy mam tu nocn sub - stwierdzi gadatliwy Ferdinand. W tym momencie Katherina kiwna na mnie gow, zerwaa si, rzucajc na zupenie zaskoczonego mczyzn. - Hej, co jest, odbio ci! - krzykn wystraszony. - Stul mord! - sykna Katherina i pici uderzya zmarznitego Ferdinanda w twarz. - Co za gwno, do diaba... - kl, jczc z blu, gdy Katherina tuka go, a ja kopaam po ebrach. - Cholera, Sofio, ty g0 tylko askoczesz - wrzasna rozgniewana moja nowa przyjacika, przyciskajc twarz Ferdinanda do podogi. - Mylaam, e chcesz ten swj klucz, tak czy nie...? No, rb co...! Bilimy si bardzo zawzicie, okadajc nawzajem, Ferdinand, Katherina i ja, i w pewnej chwili naszej ofierze poleciaa z nosa krew po podrapanej, pokrytej ranami twarzy. Ferdinand opad z si, a ja miaam pk kluczy! W czasie, gdy Katherina dalej zajmowaa si zmarznitym Ferdinandem, lecym na brudnym, szarym linoleum i prbujcym uwolnid si z jej elaznego ucisku, pognaam jak nieprzytomna do drzwi.

Potem, w rodku nocy wyszam na zewntrz i znowu byam wolna, wolna i osamotniona. Chocia szam w sportowym obuwiu, strasznie bolay mnie palce przy stawianiu kadego kroku. 4 Szam obcymi ulicami i jechaam nieznanymi autobusami przez dzielnice, ktre po raz pierwszy widziaam. Dniao, 90 a ja poczuam si taka samotna, e chciao mi si wyd. Co miaam robid? Dokd id? Mylaam o zmarznitym Ferdinandzie, ktrego tak strasznie potraktowaam, a poniewa draetki Ka-theriny ju nie dziaay, poczuam si bardzo podle. Znowu nachodziy mnie myli o Ivo Zachariasie i wyobraziam sobie, jak id do niego i okazuj mu swoj pogard prosto w twarz. Moe mogabym mu zadad troch blu? Tak jak on mojej matce - a tym samym take, przede wszystkim, mnie. Znalazam dworzec kolejowy. Ca wiecznod trwao, nim poapaam si w rozkadzie jazdy. Bez zmruenia oka, w panice biegaam po peronach, znajdujc w koocu ten, na ktry mia przyjechad pocig pospieszny, mogcy zawied mnie przynajmniej w poblie mego rodzinnego miasta. Przemarznita czekaam na peronie, po ktrym hula wiatr. Kiedy wreszcie pocig przyjecha, zamknam si w ciasnej wagonowej toalecie, czekajc, a ruszy. Podr trwaa ju dwie godziny, gdy opuciam swoj kryjwk, wdrujc nerwowo przez przepeniony pocig, uciekajc wci przed konduktorem obchodzcym korytarze po kadym postoju na stacji. Byo mi niedobrze ze zdenerwowania i godu, ale wytrzymaam i dopiero dotarszy do celu, zataczajc si z osabienia, wysiadam i zwymiotowaam na zewntrz, na wieym powietrzu. Dalej pojechaam autostopem i wieczorem byam u celu. Z powrotem w domu, na znanych mi ulicach mego rodzinnego miasta. Nastpnego dnia poznaam Joego. - Mogaby pani - albo - mgby mi pan dad chod jedn mark, zgubiam gdzie swoj portmonetk? zaczepiaam tego ranka kadego, kogo spotykaam. Byam godna i zmarznita, miaam za sob jedn z nocy spdzonych w miejskim parku i wci si baam, eby nie zgarna mnie policja. - Tak, tak, zgubiona portmonetka - powiadaa wikszod zagadnitych przeze mnie ludzi, ktrzy patrzyli na mnie nieufnie, a ja czuam si jeszcze gorzej ni kiedykolwiek przedtem. W kadym oknie wystawowym mogam zobaczyd swoje odbicie, nieszczeglne wraenie wywieray zwaszcza moje rozczochrane wosy po nocy spdzonej w parku. - Tak, rzeczywicie - mruczaam zawzita. - To byo na 91 dworcu, mj plecak nagle znikn. Prosz, musz pilnie zatelefonowad, nie jestem std i powinnam w koocu zawiadomid swoich rodzicw...

Nie brzmiao to zbyt wiarygodnie, ale jako dziaao. W pewnym momencie uzbieraam dosyd pienidzy, eby mnie byo stad na niadanie w McDonaldzie. Kupiam sobie hamburgera i wypiam do tego gorc kaw, eby si troch rozgrzad. W koocu siedzc, zasnam, nic w ogle sobie z tego nie robic. To byo takie pikne, przebywad w cieple, midzy normalnymi ludmi, ktrzy cieszyli si wolnoci i mogli id, gdzie chcieli. Bya pikna pogoda, wiecio sooce, a niebo byo przyjemnie bkitne i spokojne. Dugo siedziaam przy oknie, obserwujc, co si dzieje na zewntrz, i tylko na moment wyszam do toalety, eby umyd sobie twarz i sprbowad rozczesad palcami swoje spltane wosy. Potem wrciam do maego, okrgego stolika i znowu si skryam. Wtedy po raz pierwszy zobaczyam Joego. By wysokim, szczupym chopakiem, mia dredy, takie jak Anthony. Jego skra te bya podobnie ciemna. Mia pocig twarz i wesoe oczy oraz malutki doeczek na podbrdku. Mylaam o An-thonym i patrzyam na nieznajomego chopaka tak dugo, a ten umiechn si do mnie porozumiewawczo. Potem wskaza palcem najpierw na siebie, a pniej na mnie i mj stolik. Skinam gow i poczuam jak wali mi serce, a obcy chopak wsta i zmierza w moj stron. - No? - zagadn i usiad obok mnie. - Cakiem sama i z takimi smutnymi oczami? Umiechaam si zakopotana. - Jak masz na imi? - zapyta chopak i patrzy na mnie z zaciekawieniem. - Sofia - odpowiedziaam ostronie. - OK. Czed Sofio - powiedzia chopak. - Ja jestem Joe. Chcesz si jeszcze czego napid? - Pstrykn palcem w mj pusty, plastikowy kubek. - Moe kol? - Nie, dzikuj - odpowiedziaam, mylc w dalszym cigu o Anthonym. 92 - Pozwl sobie postawid, przecie nie masz pienidzy -powiedzia Joe, patrzc mi prosto w oczy. - Bzdura - odparam krtko, unikajc jego wzroku. - Kompletny idiotyzm! Jak na to wpade? Joe wzruszy ramionami. - Nie wiem dokadnie, ale wygldasz, jakby miaa kopoty, due problemy, jak kto bardzo smutny, bezradny i bezdomny. Znowu na siebie patrzylimy i chocia nie udzieliam adnej odpowiedzi, Joe wydawa si byd przekonany o tym, e trafi w samo sedno. - A przy tym jeste liczn dziewczyn, ktr ju dawno chciaem spotkad - powiedzia Joe serdecznie, kadc nagle swoj rk na mojej zimnej, spoczywajcej na stole doni.

- No wic, co si stao? - zapyta. Par razy jego palce zetkny si z moimi, gadzc je delikatnie, byo to przyjemne, pikne uczucie. I wtedy rozpakaam si. Do dzisiaj nie wiem, jak to moliwe, w koocu od lat nie pakaam. A teraz, na pitrze w McDonaldzie, o sonecznym poranku, po mojej desperackiej ucieczce z pierwszego schroniska z kratami w oknach, z doni Joe na mojej rce, zaczam pakad. Pakaam bez przerwy i mylaam: o matce, nic sobie ze mnie nierobicej; o stale bijcym mnie Karlu i o caym swoim oszukaoczym yciu; o Ivo Zacha-riasie, ktry mnie spodzi, gwacc moj matk; o zmarym w samotnoci Waldemarze i o Annie w Monachium, nieodpi-sujcej na moje listy. - Ej, jest ju OK - co chwil mrucza pod nosem Joe. - Chcesz, ebym ci przytuli? Przytaknam i pakaam dalej, a Joe pochyli si nade mn i obj mnie swoim ramieniem. Troch si uspokoiam. - Idziemy ju? - zapyta Joe. - Tak - wyszeptaam. Wyszlimy. Idc przez miasto, przemierzalimy kolejne ulice, w pewnym momencie stanlimy przed jakim domem, Joe wycign klucz z kieszeni kurtki i otworzy zamek u drzwi. 93 - Mieszkasz tu? - zapytaam zaskoczona. Joe przytakn i przeszlimy przez ponur klatk schodow, trzymajc si za rce. - Twoi rodzice s w domu? - dopytywaam si nerwowo. - Mam tylko matk, a ona mieszka na innym koocu miasta -powiedzia Joe, zatrzymujc si przed drzwiami mieszkania na trzecim pitrze. - Mieszkasz zupenie sam? - dopytywaam si, nie mogc wprost uwierzyd. - Mona tak powiedzied - odpar i zamkn drzwi. - Ile masz lat? - Dziewitnacie - odrzek Joe. - No, wchod do rodka, bo Ernie da dyla... - Ernie? - zapytaam zbita z tropu. - Mj kot - wyjani Joe i w tej chwili, dajc kilka susw przez korytarz, pojawi si Ernie. By to duy, czarny kocur, ktry na widok Joego zacz mruczed z zadowolenia i ocierad si o nogi swego pana. Rozejrzaam si po mieszkaniu^

- Podoba ci si? - zapyta Joe. Przytaknam. - W ogle to ile masz lat? - dopytywa si, rzucajc kotu kilka kuleczek suchej karmy. - Szesnacie - skamaam, mylc, e jeli powiem prawd, to moe uznad mnie za zbyt mod i nie chcied ze mn, czternastolatk, duej si zadawad. - Jeste dod drobna jak na szesnastolatk - uzna Joe i umiechn si do mnie. - To nie ma znaczenia, jeli chcesz, moesz tu przez jaki czas zostad. - Naprawd? - zapytaam. - Jasne - powiedzia Joe. - Chod, zrobimy tu sobie troch przytulniej! Powoli nadchodzi wieczr. Siedzielimy razem na materacu, Joe podsun mi pod plecy poduszk, ogldalimy wsplnie telewizj, zajadajc si sodkimi bueczkami i czekoladowymi batonami, a potem poczuam si zmczona i Joe przykry mnie swoj kodr. Zasnam. 94 Kiedy si obudziam, byo ju ciemno. Oszoomiona podniosam si i chwil trwao, nim sobie przypomniaam, gdzie jestem. Joe siedzia przy mnie, jak dobry str, ale by odwrcony plecami. Jego czarne loki odbijay te wiato, dochodzce z neonowej reklamy zza okna, wygldao to przepiknie. Prawie jak aureola wok jego gowy. - Hej, obudziam si - powiedziaam i odsunam na bok kodr. - wietnie - odezwa si Joe, nie odwracajc si w moj stron. - Co ty tam robisz? - zapytaam i popatrzyam przez jego lewe rami. - Nic ciekawego - powiedzia Joe i odwrci si do mnie. Umiechn si agodnie i przyoy leciusieoko, tak jak kiedy Anthony, swoje usta do moich. Dugo si caowalimy i tym razem prawie natychmiast by to taki pocaunek, jakiego z Anthonym tylko raz dowiadczyam, wtedy w miecie, kiedy przyapa nas Karl i wszystko si skooczyo.. Joe pooy mi jedn rk na szyi, a drug woy mi pod pulower. Drgnam, gdy nagle znowu przypomniaam sobie o panu Becherze i o tym, co ze mn wyprawia. - Nie, nie - wyszeptaam i odepchnam rk chopaka. - Sorry, ju nie bd - Joe puci mnie. - Prosz, nie gniewaj si - patrzyam na niego niepewnie. - Nie gniewam si - powiedzia Joe.

- Wiesz, nie chc, bo... Zamilkam. - Bo...? - zapyta Joe, a ja spojrzaam na jego sympatyczn twarz i nagle mogam mwid, pierwszy raz szczerze opowiedzied o tym, co mnie do tej pory spotkao. Rozpoczam od pana Bechera i strachu, jakiego na myl o nim doznawaam. A potem opowiedziaam ca histori o mojej matce i Ivo Zachariasie i Karlu. Syszaam siebie mwic gono i wyranie, a cae ciemne pomieszczenie nasycone byo moim rozpaczliwym tonem, tak e sama ledwie go znosiam, ale mimo to nie przerywaam swojej opowieci. 95 Joe dugo nic nie mwi, tylko patrzy na mnie i w ktrym momencie pooy swoj ciep doo na mojej zimnej rce, w ten sposb mnie uspokaja. - Dziewczyno, Sofio. Co za gwno, to twoje dotychczasowe ycie - wymamrota po duszej chwili, po tym jak opowiedziaam rzeczywicie wszystko, z najmniejszymi szczegami. Przytaknam i oparam si wyczerpana o zimn cian. Rozbolaa mnie gowa i czuam si cika jak kamieo. Joe gaska moj rk opuszkami palcw. - Uwaaj, mam co dla ciebie - powiedzia w koocu, wycigajc may przezroczysty woreczek z kieszeni spodni. - To jest naprawd odlotowa sprawa. - Wysypa ostronie niewielk ilod biaego proszku na lecy, w oglnym rozgardiaszu, kawaek stuczoneglusterka, yletk starannie zsun ten puder, tworzc z niego nienobia smug. - Tutaj, Sofio, po prostu wcigaj mocno nosem, to samo wchodzi... - Podsun mi kawaek lusterka, miejc si. - Moesz mi zaufad, masz moje sowo - powiedzia i zrobiam to. - Po tym wiat znowu wyglda bardzo piknie i poczujesz si cool - Joe szepta mi do ucha, a jego ciepy oddech smaga moj zimn, zapakan twarz. - OK - odparam bez przekonania i wcignam delikatnie do nosa ten nieznany proszek, wygldajcy jak cukier puder. Pali mnie i mia okropny smak. Zrobio mi si niedobrze i zobaczyam jaskrawe gwiazdy, taoczce przed piekcymi oczami. - Au! Joe - zakaszlaam i zaczerpnam powietrza w puca. - Tylko nie panikuj, zaraz bdzie lepiej - obieca, gaszczc mnie po plecach.

Dug chwil leelimy obok siebie zupenie cicho, a w nosie i w gardle czuam dziwne zdrtwienie, prawie jak u dentysty po zastrzyku znieczulajcym przed wyrywaniem zba. To byo niesamowite i nieprzyjemne uczucie. Stopniowo robiam si coraz bardziej niespokojna, ale po jakim czasie byo mi coraz lepiej i cieplej. Cudowne, sprawiajce przyjemnod ciepo rozchodzio si po caym ciele. Podniosam si zmieszana. 96 Co to byo, co mi si przydarzyo? Naraz pojam: przestaam si bad! W ogle ju si nie baam, strach po prostu znikn. Mao tego, czuam si tak, jakbym go nigdy w yciu nie zaznaa. Par razy wziam gboki oddech, gdy czuam si niewiarygodnie dobrze. Najchtniej podskoczyabym i biegaa z radoci po pokoju, lecz nie zrobiam tego. Natomiast przysunam si najbliej, jak to byo moliwe, do Joego, na tak odlegod, e znowu poczuam jego oddech na swojej twarzy. - Jakbym spotka twojego ojczyma... - mwi pgosem Joe, gaszczc mnie po nabierajcej rumieocw twarzy. - To co by z nim zrobi? - zapytaam cicho. - Tukbym skurwysyna tak, jak on ciebie, a zrobiby si siny - powiedzia szeptem i nie gaska ju duej mojej buzi. Tym razem czuam si wspaniale, pikna i dobra, i nie umiaam sobie wyobrazid, e nie chciaam tego wczeniej. W pewnym momencie zabra rk, take spod mojej bluzki. - Nic ci nie zrobi, nie musisz si obawiad, sodka Sofio -szepta Joe, po czym przespa si ze mn. Leaam i patrzyam uwanie na niego i na to, co robi. Ten dziwny proszek zabi we mnie wszelki strach i caa poruszaam si zgodnie z ruchem jego ciaa, ot tak, po prostu. Joe mia zamknite oczy, i to byo pikne - pierwszy raz mc byd z mczyzn, ktry dobrze mi yczy, obchodzi si ze mn i moim ciaem delikatnie i subtelnie. Wszystko, czego w tamtej chwili doznaam, to ulga, e kto by dla mnie taki agodny i troskliwy. - Prosz, trzymaj mnie bardzo mocno - szeptaam do ucha Joe i wczepiam si w niego, jakby by caym moim wiatem i wszystkim, co posiadaam. Ale i tak te byo. Kiedy si rano obudziam, byam sama. Za oknem, w miejscu, z ktrego wczoraj wieczorem dochodziy te promienie wiata, teraz widziaam tylko mtny, szary odblask witu. - Joe, gdzie jeste? - krzyknam przestraszona i podniosam si. Byam naga, to mnie krpowao. Gdzie si podziay moje rzeczy? W panice rozgldaam si po obcym, nieuporzd97 kowanym pokoju, ale ich nie znalazam i nie odwayam si wstad z ka.

- Jestem w kuchni - usyszaam gos Joego i odetchnam. - Gdzie jest moje ubranie? - zawoaam w kierunku kuchni. W tym momencie na materac wskoczyo co duego i czarnego. To by tylko Ernie, ale mimo wszystko drgnam nerwowo. - Musz gdzie leed - krzykn Joe. Ponownie si rozejrzaam i tym razem znalazam bielizn na brzegu materaca. Zaoyam j w popiechu, ale dalej czuam si tak, jakbym bya zupenie goa. Owinam si znowu kodr Joego i mylaam przeraona o minionej nocy. O tym, co zrobiam. Przespaam si z Joem, a przecie w zasadzie w ogle go nie znaam. Pewnie Karl mia jednak racj, moe byam rzeczywicie tak zepsuta, jak mwi. - No, sodka Sofio? - Joe przyszed z kuchni. Take nie by jeszcze kompletnie ubrany. Spojrzaam na niego i speszona odwrciam gow. - Co si stao, dlaczego patrzysz z takim przeraeniem? -zapyta Joe i usiad obok mnie. - Nic - skamaam. Joe sign po pudeko papierosw i wycign z niego dokadnie taki sam woreczek, jaki minionej nocy wyj z kieszeni swoich spodni. - Odmierz sobie szybko dziak - powiedzia. - Potem moemy zjed niadanie. Chcesz te? Pomylaam o ostrym, gryzcym blu, ktry czuam w nosie i gardle po tym, jak wcigaam ten proszek, i pokrciam gow bez sowa. - OK - powiedzia Joe, a ja patrzyam na niego, jak sobie uformowa z proszku pikn, bia smuk i wcign do nosa. - Hm, myl, e superdzieo bdzie dzisiaj - powiedzia potem, zaciskajc sobie palcami dziurki od nosa i umiechajc si do mnie. - Naprawd nie chcesz? Kiwnam gow. Jednak bardzo chciaam jeszcze raz doznad tego dziwnego uczucia szczcia, jakie przeyam ostatniej nocy. 98 Znowu bolao, palio mnie w nosie nawet jeszcze gorzej ni za pierwszym razem, ale dod szybko to nieprzyjemne uczucie ustpio na rzecz tego szalonego, sprawiajcego, e zapomniaam, co to strach. - Czuj si tak dobrze, Joe - powiedziaam, przytulajc si do niego. - Jakbym si unosia, bya lekka jak pirko. Tak powinno byd zawsze, zawsze. Moesz nic nie robid, ale eby zawsze byo tak jak teraz. Joe umiecha si.

- W kadym razie bd si stara jak najlepiej, sodziutka Sofio - obieca i wsun si znowu obok mnie pod kodr. Pragnam go caym ciaem i dusz. - Chcemy byd zawsze razem, tak? - powiedziaam bagalnym tonem, a Joe mia si cicho i przytakiwa mi. Wstalimy dopiero po poudniu i wtedy poczuam, e znowu oblecia mnie strach. - Nie chc, eby to si skooczyo Joe, prosz - odezwaam si nerwowo. - No, jasne - szepta mi do ucha Joe. - Masz jeszcze troch tego... no, tego... proszku? - zapytaam, ubierajc si. - Chod, dam ci najpierw jaki swj pulower - powiedzia troskliwie Joe. - Twoje ciuchy s ju zbyt brudne... Pniej wyszlimy razem z domu, Joe obj mnie ramieniem i w jakie tureckiej budzie zjedlimy po duej porcji ke-babu. Na koocu Joe zabra mnie do pewnego baru. Na drzwiach znajdowaa si wywieszka, e jest zamknity, ale Joe mimo wszystko wszed do rodka. - Tutaj odbierzemy nasz dostaw, Sofio - wyjani i puci do mnie oko. - Przecie ci obiecaem. A potem rozmawia po cichu z jakim mczyzn, ktry w przerwach midzy rozmow i, od czasu do czasu, wybuchami gonych salw miechu, spoglda na mnie yczliwie. Joe da temu czowiekowi dwa banknoty stumarkowe, a za nie otrzyma znowu dwa wypenione proszkiem woreczki, takie, jakie ju widziaam. 99 - Teraz w kadym razie mam pustki w kasie - powiedzia Joe, kiedy znowu bylimy na zewntrz. - Jutro musimy co wymylid. Potem wrcilimy do przytulnego mieszkania Joe. Ernie przywita nas uszczliwiony, a ja dostaam now dziak koksu i poczuam si pewnie i bezpiecznie. Joe by przy tym i uwaa na mnie, a take obiecywa, e zadba o to, eby w przyszoci nic mi si nie stao. Bylimy jednak bez przyszoci. Dwa dni pniej zadzwoni do drzwi mczyzna, ktry okaza si kuratorem Joe. - Do diaba, Jonathan - powiedzia oburzony. W rce trzyma akta, podobne do moich z urzdu do spraw nieletnich, tyle e te byy duo grubsze.

- Niestety, ale musz ci zabrad chopcze - powiedzia mczyzna, a mnie zatkao. - Od tygodnia nie pojawie si na praktyce w swoim zakadzie, a teraz jeszcze ta akcja w mieszkaniu twojej matki, co za gwno? Wiesz przecie, jak powana jest twoja cholerna sytuacja. Joe si wciek, kopa w drzwi i wrzeszcza, a mnie a zemdlio z przeraenia. - A ty, dziewczynko, nie powinna byd w szkole zamiast tutaj, co? - odezwa si nagle ten mczyzna i spogldajc na mnie, zmarszczy czoo. - Mam na imi Theo i jestem kuratorem Jonathana. Jak si nazywasz? - Przecie to niewane, jak ona si nazywa - zoci si Joe, a ja pomylaam o tym, jak wczoraj wieczorem, z powodu braku pienidzy, wamalimy si do mieszkania jego matki. Joe otworzy szczypcami zamek w drzwiach wejciowych i zabralimy pienidze z filianki, stojcej w kuchennej szafie. - Teraz rb wszystko dwa razy szybciej, prdzej! - pogania Joego mczyzna. - Pakuj swj kram, musz ci, niestety, znowu zabrad do mieszkania pod nadzorem. T bud tutaj dostanie kto, do kogo mamy wicej zaufania ni do ciebie. - Nie moecie tego zrobid, Theo! - krzykn Joe i wlepi grony wzrok w grubego, brodatego mczyzn. Przecie wiesz, e potrzebuj spokoju, czyby o tym zapomnia? Wysiadam psychicznie, kiedy wok mnie krci si tak wielu 100 typw. Dziesid lat w poprawczaku wystarczy, co Theo? Read it from my lips: Nie - chc - wracad - do tego - domu -wariatw! - Powiniene by o tym wczeniej pomyled, Jonathan -powiedzia szorstko Theo, nachylajc si do Erniego, eby go pogaskad, w czasie gdy Joe, klnc dosadnie, bez zastanowienia wpycha par swoich rzeczy do starego plecaka. - A gdzie s twoje zabawki? - zapyta mnie mczyzna, przestajc zajmowad si Ernim, ktry nagle od niego odbieg. - Moje, ja... ja nic nie miaam - powiedziaam cicho. Potem zeszlimy na d. - A przy okazji - mam prawie osiemnacie - westchn Joe i ucisn moj doo. Patrzyam na niego speszona. Nie powiedzia mi przypadkiem, e ma ju dziewitnacie? - Poza tym przykro mi z powodu tego caego zamieszania -mrucza pod nosem, bezsilny, zanim wsiad do samochodu swego kuratora. - Ale bdziemy w kontakcie, OK? Na Dworcu Zachodnim przy schowkach bagaowych... Przytaknam, a potem znowu zostaam sama.

Samotnie przemierzaam ulice. Byo lato, a ja marzam i cigle bolaa mnie gowa, czuam wyranie, jak kadego dnia robi si coraz chudsza. Moje dinsy, w ktrych uciekam z ostatniego schroniska, wczeniej dobrze na mnie lece, teraz dosownie spaday ze mnie przy kadym kroku. - Ma pani lub pan jedn mark? - nieustannie zaczepiaam przechodniw, nabywajc po kolejnych dowiadczeniach umiejtnoci byskawicznego rozpoznawania ludzi. Wiedziaam niemal zawsze, jeszcze przed zapytaniem, czy mi ta osoba da pienidze, czy nie. Wikszod ludzi nie dawaa, ale ich take mona byo podzielid na rne kategorie. Byli umiechajcy si pod nosem i zaprzeczajcy ruchem gowy, a take zorzeczcy i ignoranci. Pozostali, dajcy mi troch grosza, dzielili si z kolei na milczcych, wycigajcych bez sowa kilka fenigw z kieszeni spodni albo portmonetek oraz takich, ktrzy najpierw mnie wypytywali, dlaczego ebrz o pienidze, gdzie s moi rodzice i czy przypadkiem nie bior narkotykw. 101 Najczciej wcale nie odpowiadaam na te pytania. Milczaam i umiechaam si, czuam si podle i nieswojo. Jedna porcja kebabu kosztowaa cztery i p marki, ale przez Joego poznaam pewnego sympatycznego Turka, ktry czasami sprzedawa mi go po super obnionej cenie, tak po prostu. Jedna kola kosztowaa okoo dwch marek, a torebka chipsw w supermarkecie, jakim cudownym zrzdzeniem losu, tylko szeddziesit dziewid fenigw. Kupowaam tylko te produkty, ktre mona byo od razu zjed. Pewnego razu wyebraam tak duo pienidzy, e mogam sobie w sklepie pobu-szowad w saatkach. Potem poszam na dworzec i tam spaaszowaam je, jedzc palcami. Prawie cay swj czas spdzaam na dworcu i zawsze w pobliu schowkw bagaowych. Jednak Joe nie przychodzi. Omal nie zwariowaam z tsknoty za nim. Na dworcu przebywali jeszcze inni bezdomni, tacy jak ja. Obserwowaam ich ostronie z pewnej odlegoci, ale nie podchodziam do nich, mimo e nie chciaam byd sama. Tamta modzie sypiaa w nocy razem na najniszym poziomie dworca w pobliu stacji metra. W dzieo niespecjalnie troszczyli si o siebie wzajemnie, ale wieczorami spotykali si regularnie, robili wok wiele szumu, pili alkohol i palili haszysz, nie przejmujc si ludzkimi spojrzeniami. Czasami zjawiaa si policja i wtedy wynosili si pospiesznie albo wypadali na jedn noc z obiegu, kiedy okazywali si niedostatecznie szybcy. Policjanci zabierali ich potem ze sob, nierzadko nawet zakuwajc w kajdanki. Jednak nastpnej nocy, albo najwyej po dwch dniach znowu byli z powrotem, tak jakby nic si nie stao. Pniej spali, razem stoczeni i zwinici w jeden brudny kbek, w osonitym od wiatru zauku, gdzie w pasau najniszego poziomu dworca. W przeciwieostwie do nich spaam sama. W zarolach parku albo w pobliu komina wentylacyjnego w budynku dworcowego parkingu albo po prostu w poczekalni dla pasaerw. Coraz atwiej udawao mi si

przetrwad noce. W koocu prawie zawsze byam zmczona. aziam po prostu po miecie tak dugo, a ledwo co powczyam nogami ze zmczenia. Potem 102 kupowaam sobie za swoj dzienn zbirk drobnych co do jedzenia i kradam, najczciej na stacji benzynowej, dwie buteleczki wdki. Aeby nie wpad, co wieczr na innej stacji. Wreszcie rozgldaam si za jakim miejscem do spania i tam spoywaam swoj kolacj. Pniej owijaam si dokadnie kurtk, kulc si w sobie do granic moliwoci. Lec ju z zamknitymi oczami, wypijaam bardzo maymi ykami wdk. Alkohol rozgrzewa, pociesza i uspokaja mnie. Czasami zasypiaam, jeszcze zanim zdyam oprnid do kooca drug butelk. Wstawiona zapadaam w zbawienny, gboki sen. Tak jak wczeniej nienawidziam nocy, tak teraz nie znosiam porankw. Budziam si zawsze bardzo wczenie, na twardym podou, caa obolaa i zdrtwiaa. Poza tym rano czuam najczciej wilczy gd. W bolcym odku burczao mi, a myl o kolejnym, bezsensownym, samotnie spdzonym dniu doprowadzaa mnie do rozpaczy, sprawiajc, e zupenie opadaam z si. Ogarniay mnie smutek i niepokj. Przez par dni udawao mi si je rozproszyd snuciem fantazji na temat mojego odmienionego ycia. Wyobraaam sobie, jakby ono wygldao, gdyby moje dotychczasowe ycie okazao si straszliw pomyk. Kto zna t dziewczynk?" Ktrego dnia sporych rozmiarw nagwek tej treci znalazby si w jakie gazecie codziennej, a obok moja fotografia. Nieszczliwa zamiana dzieci zaraz po urodzeniu sprawia, e przez pomyk ta dziewczynka pitnacie lat wychowywaa si w obcej rodzinie. Od pewnego czasu lad po niej zagin, jakby zapada si pod ziemi. Jej prawdziwi rodzice s zrozpaczeni, nie ustaj w poszukiwaniach i wyznaczyli du nagrod dla tego, ktry j im zwrci". To wszystko, oczywicie, nie miao sensu, ale to byy przyjemne, cudowne marzenia. A kto wie, moe jednak mogyby stad si rzeczywistoci... Prawie tydzieo marzyam o tym, by mc wrcid do swoich prawdziwych rodzicw, ktrzy przez cay czas tsknili za mn, a teraz uratowaliby mnie, zmieniajc moje ycie. Wyobraaam sobie, jak bior mnie w ramiona i zawo do domu, a robio mi si cakiem ciepo od tych wizji. 103 Pewnego ranka, a waciwie o wicie, poczuam, e kto mnie dotyka. Na pocztku byo to mie i umiechaam si przez sen, poniewa to mogli byd tylko moi biologiczni rodzice, ktrzy wreszcie mnie odnaleli. Tu jeste nareszcie, najdrosza, kochana Sofio - powiedziaa moja prawdziwa matka i gadzia mnie delikatnie po wosach. - Tyle lat ci szukalimy! Jaka jeste adna, masz takie pikne, czarne loki!...". Ta rka nie dotykaa duej moich wosw, lecz powdrowaa dalej, robic to niezdarnie i niecierpliwie, pod moj bluzk. Zmieszana i zaskoczona otworzyam oczy, widzc przed sob twarz jakiego napalonego faceta.

- Niech mnie pan zostawi! - wyszeptaam przeraona, odsuwajc si, ten jednak mnie nie puci, przeciwnie, zapa za ramiona i prbowa mnie caowad, ale poniewa szamotaam si z nim gwatownie, odwracajc gow, trafi tylko na moje ucho. - No, chod ju! - mrucza gronie, ale zdoaam mu si wyrwad i rzuciam si do ucieczki. Od tej pory ju mi si nigdy nie udao wynid ponownie swoich odnalezionych rodzicw, a w budynku dworcowego parkingu moja noga nigdy wicej nie postaa. Za to znowu chodziam do parku albo przesiadywaam skulona w pnie w poczekalni dworca kolejowego. W cigu dnia wci jeszcze przebywaam przy dworcowych schowkach bagaowych z nadziej, e znowu spotkam Joego. Raz zobaczyam tam dwie dziewczyny z mojej klasy i schowaam si wystraszona za tablic informacyjn. Przechodzc, nie zauwayy mnie. Patrzyam za nimi, a skrciy za rg ulicy. Czuam si bardzo dziwnie, znajdujc si tak blisko osb, ktre znaam wczeniej, zanim wyrzucono mnie z domu. Obie wyglday tak schludnie, miay si tak beztrosko i radonie, a ja byam taka samotna, zagubiona i zaniedbana. Stale marzam, a moje ciuchy mierdziay, poniewa nosiam je bez przerwy, a w nocy w nich spaam. Pniej spotkaam Judy, i znowu byo to w McDonaldzie, tym razem w restauracji na dworcu. 104 - Obserwowaam ci - odezwaa si nieznajoma dziewczyna i przysiada si do mnie do stolika. - Aha - powiedziaam, zajadajc si. Jeden hamburger, kola i niewielka porcja frytek - na tyle starczyo mi pienidzy. Teraz znowu byam bankrutem, a tego ranka dostaam jeszcze okres i nie miaam pienidzy na podpaski. Uratowa mnie papier toaletowy z dworcowej ubikacji. Czuam si okropnie. - Jak ci na imi? - zapytaa uszminkowana dziewczyna, miaa blond wosy i pachniaa perfumami. - Sofia - odburknam, czujc si przy niej jak strach na wrble. - Nie chc ci martwid, Sofio, ale wygldasz dod ndznie -powiedziaa nieznajoma, czstujc si jedn z moich frytek. -A to niedobrze z wielu powodw. - Wzia sobie jeszcze jedn frytk, a ja byam coraz bardziej zdenerwowana. - Uwaaj - przeuwajc, cigna dalej dziewczyna. - Ucieka skd, to widad od razu. - Umiechna si do mnie. - Jeli bdziesz zwracad na siebie uwag, to szybciej ci dostan. A nim to nastpi, wpadniesz jeszcze w tarapaty, dlatego e po pierwszej, albo kolejnej, wizycie w kadej garkuchni otrzymasz zakaz wstpu, a i ludzie w pewnym momencie take przestan ci dawad kas. Pomyl, e jeste jak dpunk i wikszod absolutnie nie bdzie miaa ochoty ci pomagad. - Sdz, e ludzie niechtnie daj swoj ciko zarobion fors komu, kto, wedug nich, na nastpnym rogu kupi za ni narkotyki, kapujesz? Przytaknam i chciaam uciec stamtd jak najdalej.

- No wic... - powiedziaa dziewczyna, zjadajc moj ostatni frytk. - Poza tym mam na imi Judy. Chod, idziemy. Wstaam, ocigajc si. - No chod ju, nie mam duo czasu. Wahajc si, wyszam z ni, a potem Judy pokazaa mi, jak si fachowo kradnie. Jeszcze tego samego wieczoru miaam nie tylko nowe spodnie i kilka par wieych, piknych koszul z dugimi rkawami, ale take te same perfumy co Judy i kilka opakowao lakieru do paznokci, tuszu do rzs, cieni do powiek oraz paczk podpasek. Od czasu rozstania z Ani pierwszy raz miaam przyjacik. 105 Wieczorem Judy zabraa mnie do swoich znajomych. - Oni s mili, zobaczysz sama - powiedziaa, biorc mnie pod rami. - Mieszkaj razem z kilkoma kumplami w niewielkiej osadzie barakowozw, takich ustawianych na budowach na obrzeach miasta. Szymy wieczorem obok siebie, byo wietrznie, a ja czuam si wspaniale w swoich nowych ciuchach. Trzymajc si za rce, przemierzaymy centrum miasta, a potem ulice przedmiecia. - Ile waciwie masz lat? - zapytaam w ktrym momencie. - Szesnacie - odpowiedziaa. - A ty? - Czternacie - powiedziaam, wzdychajc. Znowu zamilkymy, a Judy, nie zatrzymujc si, zapalia papierosa. - Dlaczego nie mieszkasz w domu? - zapytaam ostronie po chwili, nie patrzc na Judy. - Poniewa tam byo nie do zniesienia - powiedziaa krtko Judy. Zmruya oczy i patrzya tpym wzrokiem przed siebie. Wydawaa si niechtna do rozmowy na ten temat, dlatego nie pytaam wicej. Jednak po chwili sama zacza. - Mj ojciec stale mnie bi - wyjania cicho, w dalszym cigu nie patrzc na mnie, za to narzucajc nagle takie tempo, e zadawaam sobie sporo trudu, eby dotrzymad jej kroku. -Ale poza tym jest spoko, mam na myli, jak go widz inni. Jest informatykiem, ma dobr prezencj i sporo podruje. Ale kiedy przypadkowo bywa w domu, najdrobniejsza bahostka doprowadzaa go do szau, a potem bi mnie na kwane jabko. Myl, e to go jako uspokajao. Potem by najczciej znowu cool, take w stosunku do mnie. Czsto dawa mi co drogiego w prezencie i tak... Judy przerwaa nagle opowied i zatrzymaa si. - ... to wszystko razem byo wystarczajco straszne - powiedziaa, a papieros zadra w jej doni - ... ale najgorsza ze wszystkich bya moja matka.

Dopiero teraz spojrzaa na mnie, a ja zobaczyam po raz pierwszy na jej bladej twarzy wiele drobniutkich zotych pie106 gw. Gdyby si miaa i promieniaa, miaaby buzi jak prawdziwa Pippi Langstrumpf, ale ona w rzeczywistoci nie bya radosna, a umiech pojawia si na jej twarzy tylko bardzo rzadko, jednak wtedy jeszcze o tym nie wiedziaam. - Moja matka... - powtrzya cicho. - Za kadym razem, kiedy zaczynao si lanie, po prostu wychodzia z pokoju i zamykaa za sob drzwi, eby haas, jaki robilimy, nie przeszkadza jej w ogldaniu telewizji... Zamknam na chwil oczy. - Ach, pomwmy lepiej o czym innym - rzucia nagle Judy, co z jednej strony sprawio mi ulg, a z drugiej byam rozczarowana, e nie zapytaa mnie o moj histori, w koocu tak bardzo podobn do jej losw. Byymy na miejscu. - Ty jeste Judy, tak - powiedzia mczyzna, umiechajc si do nas. Judy przytakna i usiada na skadanym, drewnianym krzele obok trzech identycznych, stojcych wok, tak samo skadanego, drewnianego stou przed przyczep kempingow. - A ta, to kto? - zapyta mczyzna i popatrzy w moj stron. - Ma na imi Sofia i jest moj przyjacik - wyjania Judy. - No, Sofio, przysid si do nas. Mczyzna umiecha si do mnie. - Jestem Roberto, witam w ogrodach mojego paacu. - Zamia si i puci do mnie oko. - Czy ona moe dzisiaj tutaj spad, Roberto? - zapytaa Judy, zapalajc kolejnego papierosa. - Jasne - powiedzia uprzejmie. Odetchnam. - Ile masz lat, Sofio? - dopytywa si Roberto, nalewajc nam co do picia. Sam pi z butelki. - Ona ma szesnacie - szybko odpowiedziaa za mnie Judy. - Tak, tak, sodka szesnastka - powtrzy, przecigajc si, a ja odniosam wraenie, i wiedzia, e to kamstwo, ale nie skomentowa tego. - Pikn mamy dzisiaj pogod - stwierdzi jedynie. - Diabelsko pikna pogoda, uwielbiam te ciepe, bez107 wietrzne, letnie wieczory, tak, to lubi naprawd. Syszycie, jak piewaj ptaki?

Potem wypilimy we trjk ca butelk dinu, Roberto wci napenia nasze szklanki, gdy tylko je oprniaymy. Siedziaam tam i czuam si naprawd dobrze. Wieczr by rzeczywicie przepikny, a mnie zdawao si, e jestem dorosa i wolna, polubiam Judy i gwiazdy, ktrych coraz wicej pojawiao si na niebie. Pniej przyszed brat Roberta - Fau-stus i zaj ostatnie wolne krzeso. By modszy od Roberta i tak przystojny, e nie mogam od niego oderwad oczu. Czuam, e si upiam i to jeszcze bardziej ni wwczas, kiedy wypijaam swoje dwie buteleczki do snu. Moje rce i nogi zrobiy si cikie i miaam wraenie, e nigdy nie uda mi si wstad z tego skadanego, drewnianego krzesa. Chwyciam si krawdzi stou, a serce bio mi mocniej ni zwykle. Nagle zostaam sama z Robertem. - Gdzie jest Judy? - pytaam niespokojna, patrzc zmieszana na puste krzeso, na ktrym jeszcze przed chwil siedziaa moja nowa przyjacika. - Posza z Faustusem - powiedzia grzecznie Roberto. - Ta dwjka ma co do zaatwienia. - Moe chciaaby si jeszcze czego napid? Zaprzeczyam. - A moe jeste godna? Ponownie pokrciam gow, byam pewna, e gdybym teraz jeszcze co zjada, musiaabym zwymiotowad. Mj odek stawa si z dnia na dzieo coraz wraliwszy. - Kiedy Judy wrci z powrotem? - dopytywaam si nerwowo, kadc uspokajajco rk na moim bolcym brzuchu. - To moe troch potrwad - odpowiedzia Roberto, a potem spostrzeg, e jest mi niedobrze. - Co z tob? - pyta zatroskany. - Czy mogabym si gdzie pooyd? - poprosiam cicho. - Jasne, e moesz - powiedzia Roberto, pomagajc mi wstad i prowadzc mnie do rodka wozu, gdzie pijana opadam na jedn z dwch znajdujcych si tam pryczy. Ostronie si na niej wycignam i byo to mie uczucie, mc tak poleed 108 w ciepym, mikkim ku, i do tego bezpiecznie. Czuam si przez chwil, jakbym umieraa, ale to bya przyjemna mierd. Tak zasnam. W rodku nocy obudzia mnie Judy, po cichu ukadajc si koo mnie. Czuam si tak wspaniale, a cisno mnie co w gardle, tyle tylko, e tym razem nie ze strachu, samotnoci, czy przeraenia. Kiedy Judy w koocu zasna, mocno si do niej przytuliam, eby poczud jeszcze silniej, e nie jestem sama.

Byam zmczona i to coraz czciej, mona by rzec, stale. - Jak ty dawaa sobie rad sama przez cay ten czas? -dziwia si Judy, siadajc koo mnie po turecku. Leaam na maym skrawku ki przed wozem Roberta, a oczy ukryam za okularami przeciwsonecznymi Judy. - Sama nie wiem - odpowiedziaam, mruczc pod nosem zaspana. - W ogle si nie baa, tak zupenie sama? - Czasami tak, czasami nie - powiedziaam, prbujc zapomnied o mczynie z budynku dworcowego parkingu. Milczaymy przez chwil. - Czsto mylisz o swoich rodzicach? - zapytaam w pewnym momencie. - Rzadziej ni nigdy - zapewnia szybko Judy. - A ty? - Od czasu do czasu - odpowiedziaam po cichu. - O swojej matce, i moim maym braciszku... - Daruj sobie wspomnienia o matce - mrukna pod nosem Judy, kadc si koo mnie. - Nie chc sobie przecie zepsud dnia. Para gobi, spacerujca koo wozu, gruchaa jednostajnie i uspokajajco. - Chocia... - powiedziaa nagle Judy. - Mam jednak kilka miych wspomnieo, zwizanych z matk. Raz, kiedy byam jeszcze zupenie maa, bolao mnie ucho. Doskwiera mi naprawd silny bl, pamitam to bardzo dokadnie. Czuam si tak, jakby mi rozsadzao gow... - No i co? - zapytaam, spogldajc na Judy. - Mama ca noc bya przy mnie, troszczc si o mnie. Przeniosa mnie do swojego ka, piewaa mi piosenki i trzymaa za rk... 109 Judy uniosa si odrobin, obrcia na brzuch i zamylona podpara rk podbrdek. - Mj ojciec przebywa wtedy poza domem, i to bya naprawd pikna noc, myl, e miaam wwczas cztery, moe pid lat... Judy umiechna si. - A ty, przeya jakie mie chwile ze swoj mam? Zmarszczyam czoo, prbujc sobie co przypomnied, ale

w gowie miaam zupen pustk. Nie miaam adnych dobrych wspomnieo zwizanych z matk. Pozostao mi wic milczenie i Judy te przestaa mwid. Milczc, obrcia si w koocu bezszelestnie z powrotem na plecy. Potem przez krtk chwil gaskaa mnie pocieszajco po moim ogrzanym soocem ramieniu. - To bez znaczenia - wyszeptaa w ktrym momencie, a ja przytaknam bez sowa. Tak mijay dni. Leaymy na soocu, albo graymy w tryk-traka i Die Siedler von Catan*, a wieczorami jadymy pizz i piymy kol, din i ouzo**. Wieczorem, okoo godziny dziesitej Judy i Faustus egnali si ze mn. - Co robisz waciwie kadego wieczora? - zapytaam raz Judy, kiedy siedziaa w wozie i szminkowaa si. - Fors zarabiam, c innego - odbkna Judy, malujc sobie starannie oczy. - Gdzie? - pytaam zaciekawiona. - Zastanawiam si..., masz jakie konkretne zajcie? W jakie knajpie czy gdzie? Mogabym te tam pracowad? Judy pudrowaa sobie policzki i zrobia sobie kreski na powiekach. - Porozmawiam z Faustusem - obiecaa i umiechna si do mnie. - Jeste taka pikna - powiedziaam, patrzc z podziwem na liczn twarz Judy. * Gra planszowa - Osadnicy z Catanu" *przyp. tum.+. " Rodzaj greckiej wdki anyowej *przyp. tum.+. 110 - Wielkie dziki za komplement - powiedziaa Judy. - Ty te jeste bardzo adna, troch blada, ale oglnie... Przez chwil pomylaam o Anthonym, ktry take uwaa, e jestem adna, i natychmiast poczuam, jak ogarnia mnie dobrze mi znany smutek. Zamilkam i patrzyam na podog. Przed odjazdem Judy za kadym razem znikaa na moment za przyczep. Wiedziaam, co tam robi. Braa kokain. Czasami obserwowaam, jak Roberto odsypywa biay proszek na jej malutkie podrczne lusterko, a ona star kart telefoniczn formowaa cienk smug. Mylaam wtedy za kadym razem o Joem i o tym, e pewnie o mnie zapomnia. Dlaczego wszyscy mnie opuszczaj? Moe tak si dzieje z ludmi, ktrzy waciwie nie powinni byli znaled si na tym wiecie. Ludmi pocztymi tak jak ja. Judy wcigna kokain do nosa za pomoc przycitej somki. Poszo bardzo szybko, potem podcigna jeszcze par razy i zaciskajc sobie dziurki od nosa rk, przetara po nim palcami, dokadnie tak, jak robi to Joe. - Dlaczego stale to bierzesz? - zapytaam j kiedy, pamitajc o tym, jaki bl sprawia mi ta substancja w nosie.

- Na frasunek - odpowiedziaa Judy, wzruszajc ramionami. - I eby nie pad w rodku nocy... Znowu wsiada do samochodu Faustusa, nie mwic mi, dokd waciwie jechali. - Od jutra moesz towarzyszyd Judy - powiedzia Roberto tego samego wieczoru. - OK - zgodziam si. - Nie moemy ci wiecznie utrzymywad - cign dalej Roberto, miejc si do mnie. Zamilkam zakopotana. - Przecie to rozumiesz? - Roberto wycign do mnie rk pen elatynowych mikw. Stale jad te sodycze, a wszdzie wokoo walay si puste torebki po nich. - Tak, oczywicie... - odburknam. - Jeste jeszcze dziewic? - zapyta potem tak nieoczekiwanie, e a zadraam ze strachu. Uniosam gjow i spojrzaam przeraona na Roberta. mia si. 111 - Przepraszam, jeli ci zaskoczyem, ale moje pytanie jest czysto zawodowe. - Zawodowe? - powtrzyam zmieszana. - Tak, to ma naturalnie spore znaczenie dla interesu, jeli dziewczyna przystpuje do niego jako dziewica. To si podoba klientom. W tym momencie zrozumiaam wszystko. Wszystko, co si tu odbywao. Pojam take, dokd Judy wychodzia kadego wieczoru. Chodzia si puszczad za pienidze, tak byo. - Nie, czego takiego nie bd robid... - wyszeptaam i ponownie oblecia mnie strach. - Hej, Sofio, wyluzuj si - powiedzia Roberto, wci jeszcze si miejc. - Nie ma powodu, eby si denerwowad. Judy trudni si tym ju od dwch lat i nigdy tak naprawd nie narzekaa. To w koocu praca jak kada inna... Roberto gada jeszcze przez chwil, a ja siedziaam cicho. Nie zwraca uwagi na to, e go nie rozumiem, e nie sucham i po prostu jestem daleko. Zachowywaam si tak, jak wtedy, kiedy bi mnie Karl: ile razy strach i przeraenie osigay apogeum, mj organizm wycza si, tak jakby przepala si bezpiecznik. - To byoby na tyle - powiedzia pniej Roberto, a ja z trudem wyrwaam si z mojego lodowatego odrtwienia.

- Najlepiej chodmy ju spad - skin na mnie rk i wsta. Na stole, w miejscu, gdzie jad, stay w chwiejcym si rzdzie mieszne, te, elatynowe miki, tworzc dug kolejk. Roberto uwielbia, jak mwi, elatynowe miki. Tylko te mu nie smakoway, dlatego stale je wybiera z torebki. Czasami rzuca je gobiom, ktre, zastanowiwszy si przez chwil, dziobay je z kadej strony. Czasami wyrzuca po prostu do kosza na mieci albo pstryka jeden po drugim ze stou. A kiedy Judy znalaza si w pobliu, obdarowywa j nimi, gdy ona lubia wanie te te. Jednak w nocy Judy nie byo, poniewa o tej porze musiaa, czego si chwil wczeniej dowiedziaam, spad z mczyznami za pienidze. Wlepiam wzrok w te, elatynowe miki, czujc si fatalnie. Dawno ju nie miaam tak zego nastroju. 112 - Dobranoc, Sofio - powiedzia Roberto tym samym uprzejmym gosem, co zwykle, gdy ze mn rozmawia. Tak zakooczy si wieczr. - Dlaczego to robisz? - szeptaam do Judy nastpnego ranka, kiedy leaymy obok siebie w naszym wskim ku. Roberto i Faustus jeszcze spali. Judy natychmiast zrozumiaa, o co mi chodzi, patrzyymy na siebie przez chwil w ciszy. Judy bya uszminkowana, jak tylko wracaa z Faustusem, zaraz kada si do ka. A mimo wszystko jej makija i tak prawie znika, a piegi, upodabniajce j do Pippi Langstrumpf, sabo odznaczay si na bladej, zmczonej twarzy. Tusz do rzs by rozmazany, tak samo czarne kreski na powiekach. Chciaam zapytad Judy o tak wiele rzeczy i omwid je, ale w rezultacie nie odezwaam si ani ja, ani ona. Odwrcia si za to w drug stron, wtulajc twarz w poduszk. Dopiero w poudnie Judy bya gotowa do rozmowy ze mn, kiedy si przebraa w czyste ubranie i na nowo uszminkowaa. Szymy przez plac kempingowy tak blisko siebie, e dotykaymy si ramionami. Do widzenia, Roberto, do widzenia, Faustusie, do widzenia przyczepo, do widzenia, maa ko, do widzenia, stale zgodniae gobie..." - powiedziaam sobie w duchu, byam ju o tym gboko przekonana, e nie pozostan tu dugo. - To tylko praca, nic wicej - powiedziaa Judy ciszonym gosem. - Mona si do tego przyzwyczaid. - W jej gosie sychad byo pewne zniecierpliwienie. - S gorsze, a Roberto nie jest potworem. W koocu mnie do siebie przygarn, kiedy naprawd znalazam si w straszliwej sytuacji. Jest dla mnie jak starszy brat, to caa moja rodzina. Zatrzymaam si. - No, nie rb takiej miny! - zdenerwowaa si Judy. - Kiedy dzisiaj wieczorem ze mn pjdziesz, zobaczysz, e to nic strasznego. A poza tym, w razie czego Faustus zawsze jest w pobliu i wszystkiego pilnuje. Uwaaj, odbywa si to tak: Faustus i ja jedziemy na parking dla ciarwek. Tam znajduje si zajazd, w ktrym nocuj kierowcy, kiedy s zbyt zm-

113 czeni, eby jechad dalej. Faustus zna ich prawie wszystkich, a ja pozwalam sobie po prostu na mae obmacywanie przez bielizn, i tyle. Oni mnie obmacuj i chc, eby ich dotykad, thafs it... Krciam gow z dezaprobat. - Nie, Judy, nigdy, przenigdy nie zrobi tego! - Nie bd gupia - powiedziaa Judy. - Chyba, e wolisz znowu sama wczyd si po okolicy, a w nocy spad na ulicy? Milczaam. - No wic? - umiechna si Judy, obejmujc mnie ramieniem. - Jeli bdziesz pracowad, to moemy zostad razem, ale jak masz inne plany, Roberto ci wyrzuci dodaa. Sowa Judy zapady mi gboko w pamid. Zrobio mi si niedobrze. Nie chciaam duej byd sama, ani nigdy wicej yd na ulicy. - Co by si stao, gdybymy razem znikny? - poprosiam cicho, na co Judy pokrcia gow. - Prosz, Judy - szeptaam. - A dokd miaybymy pjd? - zapytaa Judy, patrzc mi prosto w oczy. Wzruszyam ramionami. - No wic? - odpowiedziaa Judy. - A na koocu wyldowaybymy prawdopodobnie na Westcenter, a tam jest tysic razy gorzej ni na parkingu. - A co jest na Westcenter? - zapytaam. - Konkurencja, prawdziwa walka o klienta - szybko powiedziaa Judy. - Staam tam na samym pocztku i zapewniam ci, nie znajdziesz tam nigdzie kogo takiego jak Roberto, ktry ci chroni, a jak zachorujesz, take nakarmi. - Aha - powiedziaam przygnbiona. - Wic co teraz? - na adnej, umalowanej twarzy Judy pojawi si drwicy umieszek. - Bd rozsdna, Sofio, i wrd ze mn do Roberta! Tak wyglda rzeczywistod, takie jest nasze ycie. Pokrciam gow, chocia co w rodku zmuszao mnie, ebym zgodzia si i przyznaa racj Judy. Wahaam si. 114 - Nie mog, naprawd - wydusiam w koocu.

- Szkoda - powiedziaa Judy, a potem po prostu odwrcia si i powoli odesza. - Tak, szkoda - wyszeptaam i znowu byam sama. 5 T noc spdziam w parku i wszystko byo prawie tak jak dawniej. Ukradam na jednej stacji benzynowej kawaek ciasta i puszk koli, a na innej trzy buteleczki dinu. Potem szukaam sobie miejsce do spania. Wczyam si smutna, dostrzegajc z niepokojem, e coraz wczeniej zaczyna si zmierzchad. Sooce niebawem zaszo, a ja dugo wasaam si, zanim w pobliu starego, walcego si muru, otaczajcego park miejski znalazam ukryty w zarolach zaktek, ktry wyda mi si wystarczajco bezpieczny na nocleg. Usiadam obok krzaka, majcego ju poke, jesienne licie, otuliam si swoj kurtk i oparam o mur. Ciasto smakowao mi, ale zadaam sobie wiele trudu, eby wyobrazid sobie, e jestem u swojej starej babci. Ona bya zupenie inna ni ta z Kilonii. Specjalnie dla mnie pieka takie ciasto. Pogrona w marzeniach wypiam duszkiem kol z puszki, a potem uoyam si na suchej ziemi. Dobranoc, babciu. Do jutra rana. To jest naprawd wspaniae, znowu gocid u ciebie". Midzy lidmi zaroli mogam dostrzec niebo. Dziwne, e tej nocy, zamiast odczuwad smutek i strach, stawaam si, z kad upywajc minut, coraz bardziej rozwcieczona i podniecona. eby si uspokoid, wypiam, yk po yku, cay din z buteleczek. Wczeniej te tak robiam, ale teraz nie przynosio to spodziewanego efektu, nie mogam zasnd. Dugo leaam i pragnam tylko, eby wreszcie zapad w sen, ale w pewnej chwili uwiadomiam sobie, e to sienie uda. Twarda ziemia doprowadzaa mnie do pasji i po chwili byam prawie pewna, e Judy jednak miaa racj. Spojrzaam na nowy zegarek, ktry w zeszym tygodniu zwdzi115 am w domu towarowym. Byo ju dobrze po pnocy, Judy i Faustus w kadej chwili mog wrcid do swojej przyczepy. Na ni czeka tam ciepe, bezpieczne ko, a rano wystawne niadanie. A co bdzie ze mn? Zrozpaczona wstaam i przebiegam pdem przez park, przewracajc stojce wszdzie dokoa kuby na mieci. Dziao si to wszystko w mgnieniu oka. Zanim przebrzmia huk upadajcych kubw, byam ju daleko. Nazajutrz przed poudniem szam przez rodek miasta z pracownic urzdu do spraw nieletnich. Z t sam, ktra wczeniej zawsze si do mnie serdecznie umiechaa, towarzyszc mi w przeprowadzkach z jednej placwki do drugiej. - To znowu ty, Sofio - powiedziaa, mocno trzymajc mnie za rk. Naturalnie z atwoci mogabym si jej wyrwad, ale nie zrobiam tego. W ogle nic nie zrobiam, po prostu staam i milczaam. - Wiesz chocia, e uznano ci za zaginion? - zapytaa, a jej twarz bya niepokojco nieprzenikniona i nieruchoma. Nie pozosta ju na niej nawet najmniejszy umiech.

Wzruszyam ramionami. - Jeli miaabym postpowad cakowicie zgodnie z procedur, to musiaabym ci najpierw odstawid na policj - powiedziaa pani... jej nazwisko brzmiao, wydaje mi si, e Becker, pani Becker. - Niech mnie pani zostawi w spokoju! - sapnam w koocu poirytowana. - Nie otrzymaam wprawdzie twoich akt. S jeszcze w schronisku, w ktrym ostatnio przebywaa mruczaa pod nosem niezdecydowanie pani Becker. Znowu w milczeniu patrzyymy na siebie, a ja prbowaam zrobid gron i odpychajc min, ale w gbi duszy poczuam, e rodzi si jaka minimalna szansa, na co, tego dokadnie sama nie wiedziaam. Po prostu, to byo takie dziwne uczucie zayoci, ktre nagle mnie naszo, mimo e si go w ogle nie spodziewaam. Bliskod tej kobiety wzbudzia we mnie co jakby tsknot za matk... 116 - Do diaba, nieche mnie pani zostawi w spokoju - wycedziam przez zby, rzucajc jej wrogie spojrzenie. - A potem? - zapytaa pani Becker. - Dokd pniej pjdziesz? Gdzie mieszkasz? Kto ci karmi? Co to za ciuchy? Skd je masz? Skd masz na to pienidze? Kradniesz wszystko, czy gdzie pracujesz? Zaczepiasz ju moe mczyzn dla jakiego brutalnego sutenera? A co z narkotykami? Chcesz takiego ycia? Czy tak jest lepiej ni w schronisku? Najchtniej zatkaabym sobie uszy, nie chciaam suchad tego wszystkiego. - Nieche mnie pani wreszcie zostawi w spokoju! - krzyknam nieszczliwa, wyrywajc si w koocu. Potem rzuciam si do ucieczki. Chciaam stamtd uciec jak najdalej. Wpadaam na przechodniw i potrcaam ich, byam przy tym cakowicie zrozpaczona. - Do diaba, chc tdy przejd - ochrzaniam kilku starszych ludzi, ktrzy wystraszeni usuwali mi si z drogi. - Spadad, upierdliwcy - zociam si na trjk dzieci na rolkach, tarasujcych mi przejcie. - Co wybauszacie gay, dupki? -wrzasnam do dwch mczyzn, wywocych mieci, ktrzy, obserwujc mnie, miali si szyderczo. W pewnej chwili, bdc u kresu si, wyczerpana, znowu wyciszyam si i zamilkam, ponownie zapadajc w odrtwienie. Skierowaam kroki z powrotem do parku miejskiego, w ktrym zeszej nocy poprzewracaam kuby na mieci. Szam, nie zwracajc uwagi na mijajcych mnie ludzi - patrzcych na mnie obojtnie, jak na kogo, o kim si zupenie nic nie wie i nie chce wiedzied. Po moim nocnym chuligaoskim wybryku nie znalazam ju adnego ladu. Zboczyam z drogi i brnam przez zarola. W powietrzu unosi si zapach mijajcego ju lata. wiecio jasne, wrzeniowe sooce. Pachniao lidmi, ziemi i traw.

Raz po raz ogarniaa mnie panika, byo to uczucie dobrze mi znane. Wczyam si w kko, sama i opuszczona, nie zwracajc niczyjej uwagi. Doomi ciskaam skronie tak mocno, e z blu napyway mi do oczu zy. Robiam to tylko po to, eby 117 poczud i upewnid si, i rzeczywicie jeszcze tu jestem i e to naprawd ja. Ktrego dnia znowu znalazam si w rdmieciu. Na przystanku w pobliu dworca kolejowego zobaczyam nagle autobus, ktry kursowa do Westcentrum, na obrzea miasta. Jak zahipnotyzowana, czujc si tak, jakby kto mn zdalnie sterowa, wsiadam i pojechaam tam. - Westcenter, centrum - powiedzia w koocu agodny gos z gonika, a ja patrzyam nerwowo na zewntrz. Mae, skromne, szeregowe domy stay gsto stoczone po obu stronach prostej, jak strzeli, ulicy. Jak okiem signd, nie byo tam nic ciekawego do ogldania. Nie ruszyam si z miejsca i pojechaam dalej. Dopiero po przejechaniu trzech kolejnych przystankw dotaram tam, gdzie chciaam. - Westcenter, okrg przemysowy - zabrzmiaa nad moj gow zapowied z gonika. Wysiadam. Zmierzchao ju i szeroka, uczszczana ulica bya prawie pusta. Przeszam koo sklepu ze sprztem wideo, minam kilka stacji benzynowych, kiosk, wiele salonw samochodowych i budynek parkingowy - to wszystko byo ju pozamykane. Szam przed siebie, nie zatrzymujc si. W pewnej chwili zatrzyma si koo mnie samochd. - No, myszko, zupenie, sama na drodze? - zapyta ubrany w szary garnitur mody mczyzna, wygldajcy bardzo porzdnie. Milczaam, patrzc na niego. - Moe wsidziesz? - kontynuowa mczyzna, puszczajc do mnie oko. W dalszym cigu milczaam. - No, co jest, tak czy nie? Nie jeste tu jedyn kurw -zniecierpliwi si naraz mczyzna. - Nie jestem adn kurw... - warknam wcieka. - Niech mnie pan zostawi w spokoju, tak tylko tu sobie chodz. Mj gos brzmia gniewnie, wrogo i agresywnie, a mczyzna pogardliwie pokaza mi uniesiony do gry rodkowy palec i odjecha. 118 Staam na krawniku zdrtwiaa i bezradna. Byam godna. Czuam si zmczona, jak nigdy wczeniej. Na tym jednak nie koniec, wci brnam dalej, staczajc si stopniowo na samo dno. Ktrego dnia w parku wyrwaam torebk starszej kobiecie, ktra wyprowadzia na spacer psa. W portmonetce byo

prawie dwiecie marek. Postanowiam wydad czd tych pienidzy na fryzjera i obcid sobie wosy. Poszam do maego salonu. Czuam si wietnie, siedzc tam z umytymi wosami, na ktre najpierw polano ciep wod, potem naoono pachncy szampon, a jeszcze pniej odywk o zapachu kokosowym. - Masz pikne wosy - powiedziaa fryzjerka, umiechajc si do mnie, patrzc na nasze odbicia w lustrze. - Dlaczego nie dbasz o nie? Zobacz, jakie znowu s liczne. Fryzjerka przeczesywaa palcami moje krcone, czarne wosy. - Nie uywasz w domu adnej odywki ani szamponu pielgnujcego? Milczaam, podczas gdy fryzjerka, czego nie znosiam, pieczoowicie suszya moje wosy. - Jeste pewna, e chcesz je obcid? - upewnia si. Przytaknam. - Za piddziesit marek, jak uzgodniymy - mruknam zmczona, a potem patrzyam tpo, jak moje znienawidzone, czarne wosy, pukiel za puklem, spaday na podog. Kiedy p godziny pniej opuszczaam salon fryzjerski, byam prawie ysa. Wygldaam strasznie, ale byo mi to obojtne. Nie odwrciwszy si nawet, wyszam stamtd bez poegnania, szybkim krokiem, ciko stpajc. W centrum handlowym kupiam sobie piwr i tani plecak, a w sklepie monopolowym butelk markowej wdki, dokadnie takiej, jak zawsze pi Karl. Mijay kolejne noce, raz spaam na dworcu kolejowym, ale tam od pewnego czasu wczyo si kilku bladych, agresywnych, troch starszych ode mnie Rosjan, ktrzy, gdy spaam, prbowali mnie okrad. I nie tylko to. Obudziam si wystraszona, kiedy bez sowa chwycili mnie za rce, mocno ciskajc, a jeden z nich prbowa mnie caowad i woyd pod bluzk swoj zimn rk. | 119 - Spierdalad, winie! - wrzasnam przeraliwie, a mj gos roznis si po caym dworcu, wybrzmiewajc midzy obskurnymi cianami dworca, budzc groz. Miaam nadziej, e kto mnie usyszy i przybdzie z pomoc. Dokoa nie byo ywego ducha. Gdzie si podziay inne dzieci ulicy, ktre przecie zawsze tutaj spay, a w ktrych bliskoci czuam si stosunkowo bezpiecznie? Jednak nikt nie przybieg i oblecia mnie zimny strach. Jeden z tych rosyjskich chopakw opar si o mnie caym ciarem swojego ciaa. Przewrciam si. Mrucza co pod nosem, czego nie rozumiaam, prbujc znowu si do mnie dobierad. Tym razem wsadzi swoj zimn rk za konierz mojej kurtki, poczuam na karku jego lodowate palce, prbujce przecisnd si dalej pod pulower i koszul, eby mogy dotrzed do nagiego ciaa. - Ty winio! - wykrztusiam i zdoaam dosignd jego twarzy. Z caej siy uderzyam go.

- Au! - jkn chopak, zabierajc wreszcie rk. Ja jednak szalaam z wciekoci. Nie mogam po prostu przestad go bid. To byo dziwne, ale jego kolesie nie przyszli mu z pomoc, tylko zwyczajnie uciekli, zostawiajc go zdanego na moj ask i nieask.

- Masz... - bekotaam. - Masz, masz, masz... Tukam go po bladej twarzy, szarpaam za zmierzwione wosy i drapaam paznokciami po policzkach. Po jakim czasie nie dawaam ju rady, nie mogc zapad tchu, odeszam na bok i wziam gboki oddech. Rosyjski modzian lea nieruchomo na betonie i przez chwil gapilimy si na siebie w milczeniu. Potem dopiero, klnc, podnis si z trudem, ale zanim odszed powolnym, cikim krokiem, splun mi pogardliwie pod nogi. To bya ostatnia noc, ktr spdziam na dworcu, od tamtej pory znowu chodziam do parku miejskiego, na dobrze mi znan, ma, otoczon ywopotem k. Potem zauwayam, nie od razu, e co ze mn byo nie w porzdku. Marzam bardziej ni przedtem, czasami trzsam si tak, e szczkaam zbami. Kaszlaam. Miaam suchy, po120 wodujcy bl kaszel, ktry brzmia jak szczekanie psa. Poza tym nie miaam ochoty najedzenie, straciam apetyt. Jednak najgorsze byo znuenie. Stale czuam si pica i coraz czciej zdarzao mi si zasypiad w cigu dnia, a to w autobusie, a to w parku albo na awce w pasau w centrum miasta. Ktrej nocy spotkaam w parku dwie dziewczyny. Pojawiy si, nie wiadomo skd -jak z mgy - i zaczepiy mnie, zagadujc o co, i zaczymy rozmawiad. Przyjechay z Lipska autostopem. Mwiy, e s siostrami i wczeniej mieszkay w schronisku dla nieletnich. Zaskoczona przysuchiwaam im si uwanie, czujc si zakopotana i nieswojo w ich towarzystwie. Natychmiast zapomniaam ich imiona, a take wszystko inne, co mi opowiaday, ale miay przy sobie keks, cztery puszki lemoniady i jeszcze kilka maych plastikowych torebek, do ktrych wpuszczay kilka kropel jakie substancji. Potem przykaday sobie te woreczki do nosa i ust i wchay. - Supersprawa - wyjaniaa jedna z nich. - Polski klej, miesznie tani, a rzeczywicie dobry. Znowu przycisna woreczek do pobladej twarzy, przytknwszy go do nosa, i wzia tak gboki oddech, e a zaszelecia zmita torebka. - Tak, o niemieckim kleju moesz zapomnied, nie ma w nim nic czadowego, niczego cool, a po tym z Polski - odjazd spee-dy... - powiedziaa ta druga i zacza tak samo wchad worek z klejem. Patrzyam na nie, drczona strasznym blem gowy i nagle pomylaam o Joem i jego koksie, ktry by tak drogi, a po ktrym robio mi si lekko i czuam si szczliwa. - Moe te chcesz? - zapytaa w tym momencie jedna z dziewczt.

- Tak - powiedziaam. - Tutaj - podaa mi worek i brzow buteleczk. - Polski klej do szka jest tak samo dobry, jak lepiszcze do drzewa. Ta substancja, w przeciwieostwie do lepiszcza, bya prawie pynna, ostronie wkropiam j sobie do worka, a potem przyoyam do niego nos. 121 - Gboko oddychaj - objaniaa, umiechajc si zachcajco, moja nowa znajoma, siedzca obok. Powchaam. Klej mia miy zapach, kojarzcy mi si ze wspomnieniami ze szkolnej wietlicy w okresie Boego Narodzenia. Ble gowy ustpiy, a wkrtce przestaam te i marznd. Krcio mi si przyjemnie w gowie i w zasadzie byo to najlepsze uczucie, jakiego kiedykolwiek dowiadczyam. Koks powodowa bl w nosie i by dla mnie o wiele za drogi, a din Roberta mia okropny smak i robio mi si po nim niedobrze. Siedziaam zupenie cicho, spokojna, odprona psychicznie i fizycznie. - Hej, chcemy ju id, oddaj butelk! - odezwaa si nagle dziewczyna, ktra przedtem tak serdecznie si umiechaa. Pokrciam przeczco gow. - Nie! Potrzebuj jej - powiedziaam poirytowana. - Bo czasami wszystko mi si pieprzy, dlatego. - Co ty bredzisz?! - odezwaa si dziewczyna. - No, oddawaj, ale ju! Znowu odmwiam i wstaam. Miaam silne zawroty gowy, ale po"a tym czuam si tak dobrze, jak nigdy dotd. - Oddawaj! - wrzasny obie chrem, a jedna chwycia mnie jeszcze za rk. I wtedy j uderzyam. Cakiem zwyczajnie zacisnam pid, co ju przedwiczyam na dworcu, i z caej siy walnam dziewczyn w twarz. Upada i zawya z blu. - Sama jeste sobie winna - za mruczaam pod nosem. -Nie pozwoliam ci si dotykad, nie? Mj gos brzmia niespokojnie i niepewnie, i dlatego pomylaam, e lepiej byoby, ebym nic wicej nie mwia, tylko moliwie jak najprdzej si stamtd wyniosa. Oblepion klejem torebk i cenn butelk schowaam starannie do kieszeni kurtki. Jednak nastpnego ranka ponownie pojawi si bl, ktrego nie mogam ju duej znied. Gowa dokuczaa mi jeszcze bardziej ni zwykle, a poza tym w nocy pojawi si, gdzie gboko, nowy, straszny, kujcy ucisk pod ebrami, utrudniajcy oddychanie. Z trudem wydostaam si ze piwora i spakowa-

122 am swoje rzeczy. Zanim ostatecznie wstaam, zacignam si jeszcze kilkoma bryzgami kleju, ale tym razem dolegliwoci nie ustpiy, chocia nie byy ju tak silne. Pojechaam do miasta, eby ukrad kilka nowych ciuchw. Wyszukiwaam tylko mae sklepy, poniewa w wielkich domach towarowych kradzie staa si prawie niemoliwa. W niewielkich sklepach nie pojawiy si jeszcze, szczliwym trafem, komputerowe chipy na rzeczach i czujniki magnetyczne na drzwiach wejciowych, dlatego w nich dobrze mi szo. Ukradam nowe dinsy i kolejny czarny pulower. W koocu, wczc si tu i tam, znalazam prywatny gabinet lekarski. Nerwowo zadzwoniam do drzwi i weszam do rodka. - Czed, bya umwiona? - zagadna moda recepcjonistka, patrzc na mnie pytajcym wzrokiem. Pokrciam przeczco gow. - Ale to jest nagy przypadek - bekotaam wycieoczona i kaszlaam. Bl w piersi wci narasta. Oparam si o cian i prbowaam przestad kaszled, ale si nie dao. - Jest duo pacjentw - powiedziaa. - Nie mogaby przyjd dzisiaj po poudniu? - Nie - wyrzziam i zamknam oczy. - Dobrze, daj mi swoj legitymacj ubezpieczeniow! - Niestety, nie mam jej przy sobie - mruknam, apic z trudem powietrze. - Bya tu ju kiedy? -Nie. Dziewczyna przypatrywaa mi si badawczo, marszczc czoo. - Prosz - charczaam zmczona, wykorzystujc przerw w kaszlu. - W porzdku, podaj mi swoje nazwisko, adres, dane rodzicw i kas chorych. A potem doniesiesz tylko ksieczk ubezpieczeniow... Przytaknam, chod baam si, e to puapka. Po chwili dyktowaam dziewczynie nazwisko i imi oraz adres i dane ojczyma. - Dobrze, tam z drugiej strony jest poczekalnia - powiedziaa w koocu recepcjonistka. 123

Dugo czekaam, ale wreszcie znalazam si w gabinecie i kobieta w biaym kitlu zbadaa mnie. Musiaam wzid do ust termometr, potem lekarka zajrzaa mi do garda i do uszu, bardzo dugo i gruntownie osuchiwaa piersi i plecy stetoskopem, po czym chciaa mi wypisad skierowanie do szpitala. - Nie, prosz, nie moe mi pani czego po prostu zapisad? -prosiam przeraona. Ona jednak zaprzeczya ruchem gowy. - Wyglda, e masz wstpne stadium zapalenia puc -wyjania. - Mog ci zapisad antybiotyk, ale do specjalisty musisz id. - Ale co mi pani przepisze? - zapytaam, odetchnwszy z ulg, a lekarka przytakna. - Wygldasz na bardzo wycieoczon - powiedziaa z trosk w gosie, marszczc czoo. Patrzya na mnie uwanie. - Za chuda i za blada. Czy u ciebie w domu wszystko jest w porzdku? Przytaknam szybko. - Wic dobrze - powiedziaa sympatyczna lekarka. - Moja wsppracownica wyda ci recept i skierowanie, a w nastpnym tygodniu przyjd tutaj jeszcze raz, rozumiesz? Znowu przytaknam. - A w domu zaraz po si do ka, to jest przy gorczce najlepsze. Przytaknam po raz trzeci i wyszam. W aptece otrzymaam opakowanie antybiotykw i poszam do domu towarowego, wjechaam schodami ruchomymi na najwysze pitro, gdzie mieciy si toalety. Podeszam do pierwszej z brzegu umywalki, poknam jedn tabletk i popiam j wod z kranu. Nastpnie nawdychaam oparw z torebki penej kleju i w koocu, zataczajc si, zajam jedn z trzech ciasnych kabin, w ktrej starannie si zaryglowaam, zanim skuliam si i zasnam. Min tydzieo, nim zayam wszystkie tabletki. Poczuam si lepiej, duo lepiej. Przestaam gorczkowad i ble ustpiy, tylko jeszcze troch kaszlaam. Odzyskaam aknienie. W powietrzu czuo si nadchodzc powoli zim, zim mron i bezlitosn. Co robid? 124 Butelka z klejem bya prawie pusta i stawaam si coraz bardziej nerwowa. Jednak ktrego dnia spotkaam Petera. Zaczepi mnie na tarasie domu towarowego, kiedy wanie wpuszczaam ostatnie krople kleju do torebki po elatynowych mikach. - Jeste uzaleniona od tego paskudztwa? - zapyta Peter, patrzc na mnie badawczo.

- Co ty! - odparam, za, e daam si przyapad. - Ale chtnie to bior. Zapomina si o caym swoim gwnianym yciu, kiedy jest si na haju. - Przycisnam kolorow, szeleszczc torebk do nosa i wziam gboki oddech, ale od razu wiedziaam, e ta ilod bya niewystarczajca. - Gwno - mruknam, zdenerwowana. - Wic jednak uzaleniona - stwierdzi Peter i zamia si nieco szyderczo. Po chwili wyjani mi, e zorganizowanie nowej porcji kleju to dla niego bahostka. Patrzylimy na siebie, lustrujc si nawzajem. Peter mia szczup, pocig twarz, szare oczy, umieszczone bardzo blisko siebie, a jego spojrzenie pozwalao mi przypuszczad, e czu si samotny, tak jak ja. Prbowaam si umiechnd, tylko po to, eby zobaczyd, czy zrobioby to na nim jakie wraenie, lecz nie mogam. - Zorganizuj ci dzi, najpniej do wieczora, jedn butelk -obieca Peter, podchodzc do mnie bliej. Mogaby te na jaki czas u mnie zamieszkad, jeli chcesz - dopowiedzia, a w jego gosie zabrzmiaa krtko nuta pena nadziei. I tak przeyam zim. Zostaam u Petera, waciciela malutkiego pokoju w pobliu dworca kolejowego. Poza tym mia kilkoro polskich przyjaci, ktrzy mu dostarczyli, obiecany mi, klej. Oprcz kleju przynosili jeszcze zupenie inne rzeczy, ktre przechowywali u Petera, zanim zdoali je sprzedad. - Co to za towar? - zapytaam zmieszana, przygldajc si poustawianym kartonom, w ktrych znajdoway si wideood-twarzacze, telewizory, telefony komrkowe, kamery i komputery. - Wszystko kradzione - powiedzia Peter, wzruszajc ramionami. - A std moi kumple odsprzedaj je dalej. 125 Ktrej nocy Peter chcia si ze mn przespad. - Pozwol ci u mnie zamieszkad - obieca, gadzc mnie po twarzy. Ale nie zgodziam si. - Dlaczego nie? - zapyta. - Zwyczajnie, nie chc - odpowiedziaam. - Ale ja chc - zirytowa si Peter i obj mnie. - Nie, zostaw... - odparam zaniepokojona. - No, chod ju! - odezwa si bagalnym tonem i zacz mnie caowad. Gapiam si na niego przeraona, na jego chud, blad twarz. - Wiesz, e mog ci wyrzucid za drzwi... -wyszepta ostrzegawczo, caujc mnie w usta.

Zadraam. - Ty fiucie - sapnam i odepchnam go tak mocno, e a si zatoczy. Po tym zajciu zostawi mnie w spokoju. Dlaczego pozwoli mi dalej u siebie mieszkad, do dzisiaj nie wiem. Jednak przestalimy byd dla siebie serdeczni. ylimy po prostu obok siebie, milczc i unikajc wzajemnych spojrzeo. Potem byo Boe Narodzenie i Peter, bez jednego sowa wyjanienia, wyjecha ze swoimi kumplami i dugo nie wraca. W mieszkaniu, pomidzy poukadanymi wysoko, jedno na drugim, kartonowymi pudami z kradzionymi towarami, panowa spokj i cisza, czuam si samotna. Od czasu do czasu wiato docierajce z ulicy przez brudn, zaparowan szyb padao na ciany, na ktrych pojawiay si wtedy ponure, ciemne cienie, napdzajce mi strachu. Znowu byam sama, omal nie oszalaam z niepokoju. Dzieo przed Wigili wczyam si po ulicach i tskniam za swoj matk i Robinem, i za normalnym yciem. Wszdzie dokoa, w okolicznych domach, ttnio ycie, wiecio si w kadym oknie, a w ogrodach migay lampki na choinkach. Pojechaam autobusem na osiedle, gdzie mieszka Antho-ny, i dugo staam pod jego blokiem. W koocu zobaczyam go w drzwiach budynku, obejmujcego dziewczyn o blond wosach. Oboje przeszli obok, ale Anthony mnie nie rozpozna. By tak blisko, e dotknabym go, gdybym tylko wycigna rk. Oczywicie nie zrobiam tego. Natomiast umiechnam 126 si do niego niemiao, ale on patrzy gdzie obok, jakby mnie tam w ogle nie byo. Przemarzam do szpiku koci. Przez chwil szam za nimi, dopki nie zatrzymaam si i pozwoliam si im oddalid. Jak robot chodziam po miecie. Wokoo mnie odbywa si coroczny jarmark boonarodzeniowy. Pachniao goframi, nalenikami i kandyzowanymi jabkami, unosi si zapach wiec, ale ja na to wszystko w ogle nie zwracaam uwagi. Szam, nie zatrzymujc si, a stanam przed budynkiem, w ktrym mieszka Joe, i znowu czekaam. Tym razem na kogo, kto wyjdzie z tego domu i otworzy drzwi, dajc mi tym samym szans dostania si na klatk schodow. Udao si i po chwili skradaam si po cichu, nieowietlonymi schodami, do gry. Zatrzymaam si na czarnym, kamiennym stopniu i w koocu zadzwoniam do drzwi na trzecim pitrze. - Czego chcesz? - zapytaa mnie obca dziewczyna, ktra otworzya drzwi. Z tyu za ni zobaczyam Erniego, ktry nie by adnym kotem Joego, lecz po prostu nalea do tego mieszkania. - Wiesz, gdzie jest Joe, znaczy Jonathan? - zapytaam po cichu. - Nie znam adnego Jonathana - odpara. - On tu mieszka - powiedziaam. - Byd moe, teraz ja tutaj mieszkam i nie znam tego typa. Wic spadaj...

Odeszam. - Czed, Ernie - wyszeptaam jeszcze, ale drzwi byy ju wtedy od duszej chwili zamknite. Co si stao? Anthony mnie nie rozpozna, a Joe znikn, nigdy nie pojawi si przy schowkach bagaowych na dworcu kolejowym. Judy te przestaa dla mnie istnied. Nie byam pewna, czy to prawda, czy te to wszystko byo tylko zym snem, z ktrego nie mogam si przebudzid? Czuam si tak nierealnie, e wci wczyam si bez sensu, po prostu szam przed siebie. Tego dnia wchaam klej i piam din z tonikiem, a wiat wok mnie ton. Krok po kroku wychodziam ze swojej niedoli, najpierw zrobio mi si 127 ciepo, pniej poczuam si lekka jak pirko, coraz lejsza. Gdybym ten wspaniay stan osigna, byabym nienaruszalna i nietykalna. To byo mie uczucie. - Kocham ycie - szeptaam. - Kocham wiosn, kocham te tulipany, kocham kolor pomaraoczowy, kocham obserwowad koty skradajce si cichaczem, kocham czud zapach dymu, kocham olbrzymie licie dbu, kiedy jesieni, spadajc z drzew, egluj w powietrzu, kocham grube, czarne wrony, gdy tak niezgrabnie spaceruj po okolicy... Wszystko to kochaam i stale to sobie powtarzaam, poniewa uspokajaam si, kiedy mylaam o piknych rzeczach. - Co tam wci mruczysz? - zapytaa kobieta, siedzca przede mn w autobusie, obracajc si do mnie. - Kocham licie dbu, kiedy jeszcze wiee spadaj z drzewa - powiedziaam, patrzc na ni. - Jeste pod wpywem narkotykw, mam racj? - dopytywaa si nieznajoma. Nie odpowiedziaam jej. -Ale ja rzeczywicie kocham licie dbu - powtrzyam w koocu nerwowo. - Od zawsze. - Ju dobrze - powiedziaa kobieta i przesiada si na inne miejsce. - I kocham biedronk, i burz... - mruczaam pod nosem, a potem przesiadam si do innego autobusu i dojechaam do ulicy, gdzie sta dom moich rodzicw. Dwa dni przed sylwestrem poszam tam. Drzwi otworzya moja matka. Patrzya na mnie, na moje ufarbowane na blond wosy, przycite krciutko na jea, na powycieran, czarn, skrzan kurtk, moj blad twarz i uszminkowane usta, i zaniedbane zby, na kolczyki w ksztacie kka, po trzy w uszach i jednym w nosie, a jednym maym, srebrnym w dolnej wardze. - Jeste wic znowu, Sofio - powiedziaa po chwili, wlepiajc we mnie wzrok.

Przytaknam i dostrzegam, e nad praw powiek miaa maego siniaka. Czy bya to sprawka Karla? Czy tylko niewinny, zwyky guz? - le wygldasz - cigna dalej moja matka, nie majc zamiaru zaprosid mnie do domu. 128 Milczaam. - Czego waciwie chcesz? - Nie wiem. Myl, e chciaam ci... znowu zobaczyd. W milczeniu patrzyymy na siebie przez krtk chwil. - Przypuszczalnie to by gupi pomys... - mruknam nieszczliwa. - Jestem zupenie sama - wyjania w koocu matka i przez moment jej gos zabrzmia nieomal tak, jakby si baa. - Karl jest z Robinem nad jeziorem - dodaa po chwili. - Jezioro jest zamarznite. A babcia jest w szpitalu, ma raka. - Aha - powiedziaam i pomylaam o zimnej, nieczuej kobiecie z Kilonii, ktra bya moj przyszywan babci. - Ciki stan? - Tak, bardzo - powiedziaa matka. - Ma silne ble, a lekarze mwi, e niewiele mona zrobid. - Mog wejd? - zapytaam ostronie. - Myl, e Karl nie byby zadowolony - wyjkaa, unikajc mojego wzroku, do czego zdyam si ju przyzwyczaid. -Mielimy wiele kopotw z twojego powodu. Te wieczne ucieczki ze wszystkich schronisk. Kasa chorych robia nam trudnoci, byo wiele otwartych rachunkw... Karl jest wcieky. - A ty? - zapytaam. Matka zamilka, zaciskajc usta. - W takim razie id ju - powiedziaam nerwowo. Skina gow. - Pewnie lepiej byoby, gdyby znowu trafia do ktrego schroniska, jeste strasznie chuda. Chorujesz? - Wczeniej take byam chuda - odpowiedziaam. Mj gos dra. Odwrciam si na picie, ale wpado mi jeszcze co do gowy. - Dlaczego si mnie waciwie nie pozbya wtedy, kiedy bya ze mn w ciy? Matka zadraa i cofna si. Pikna, blada i przestraszona staa tam, a ja nagle znowu j znienawidziam, tak jak wczeniej. Po co ja tu przyjechaam? Milczaa i wygldaa, jakby nie chciaa mnie widzied. Jednak drzwi jeszcze nie zamykaa, staa zwyczajnie z rk na klamce, wlepiajc we mnie wzrok, gdy odchodziam przez szary zimowy ogrd. 129

- Ty gupia krowo, dlaczego mnie waciwie urodzia, skoro nie moesz mnie cierpied? - krzyknam cicho i zacisnam pici. Caa si trzsam. - Przestao krzyczed - odezwaa si. - Nie wiedziaam, e jestem... z... tob w ciy -Awycedzia nage przez zby. - Przecie... wtedy w ogle nikomu nie powiedziaam o tym... co si stao... na podwrku Zachariasa... Matka przyoya rce do twarzy, i przez chwil miaam wraenie, e zacznie pakad, ale potem odgarna swoje pikne wosy z czoa i spadajcy kosmyk zaczesaa za ucho. - Nikomu nie powiedziaa? - zapytaam cicho. - Nikomu - odrzeka. - Tak si wstydziam, to byo straszne i poniajce. - Trzsam si tak bardzo, e dzwoniy mi zby. - I dalej miaam... okres - mwia niewyranie. - A kiedy potem u lekarza wszystko si wydao, byo ju za pno. Nie mogam tego dziecka... ciebie... nie mogam tego podu ju usund. Zacz prszyd nieg, wok mnie taoczyy pikne, spokojnie opadajce patki, wziam jeszcze gboki oddech, nim si odwrciam i znowu odeszam. 6 Nastpne dni znikny z mojej pamici. Bywaam od czasu do czasu w mieszkaniu Petera, ale nic wicej nie wiem o tamtym okresie. ykaam olbrzymie iloci tabletek, ktre gdzie zdobywaam, i odurzona nimi, zapominaam o drczcym mnie blu gowy. Po jakim czasie znowu doszam do siebie i ponownie ukradam torebk, tym razem w rdmieciu. Kupiam sobie co do jedzenia, a u dealera na Dworcu Zachodnim speed i ecstasy, ktre poknam, jakby to byy tabletki od blu gowy. Potem rozpoczam poszukiwania zajazdu Zachariasa. 130 - Co chcesz tam robid, na tej posesji? - pytaa mnie Melanie, ktr spotkaam tego ranka. Poznaam j ju wczeniej, kiedy jeszcze mieszkaa na dworcu. Teraz miaa nowych przyjaci, z ktrymi gniedzia si w ciasnym domu na Starym Miecie. - Szukam kogo - odpowiedziaam szorstko. - OK, id z tob - powiedziaa Melanie. - Jeli ci pasuje. Przytaknam i podzieliymy si moj ostatni tabletk pobudzajc. Kiedy szymy ulicami, znowu zacz prszyd nieg. - Dlaczego waciwie ucieka z domu? - zapytaam j w ktrym momencie. - Moim starym odbio, naprawd - odpowiedziaa Melanie, wzruszajc ramionami.

- Jak to? - spytaam. - Sprawa wyglda tak: moja matka nie moga mied dzieci, to znaczy wczeniej. Stale biegaa po lekarzach. Pojcia nie mam, co oni z ni wyrabiali. W kadym razie kilkakrotnie kada si pod n chirurgiczny, eby speniy si jej macierzyoskie pragnienia. Melanie nagle skrzywia si z niesmakiem i wygldaa na odrobin zaenowan. - OK, a potem ktrego dnia naprawd mieli mnie w probwce. Wlepiam w ni wzrok i nie wiedziaam, co mam powiedzied. Nie do pojcia, w jak rny sposb zostaymy spodzone. - Moi rodzice myleli, e spotkao ich najprawdziwsze szczcie - kontynuowaa Melanie. - I niestety, dostali bzika. Cay czas pilnowali mnie i kontrolowali kady mj krok, eby ich kosztownego dziecka z probwki nie spotkaa przypadkiem adna przykrod. Melanie trzsa si z gniewu. - Mylaam, e kompletnie zidiociej w tym domu wariatw. Z moj matk byo coraz gorzej. W koocu dostaa prawdziwych spazmw, kiedy pewnego razu chciaam wyjd z domu z kilkoma przyjacimi. nieg coraz bardziej prszy. - Gwniane ycie - powiedziaa Melanie i umiechna si do mnie. 131 Przytaknam. - Tak, gwniane ycie - powtrzyam ze smutkiem i w mylach porwnywaam wasn histori z opowieciami Judy i Melanie. Rozbolaa mnie gowa, wszystko mi si pomieszao. Nie potrafiam ju rozrnid, gdzie i czyja opowied si rozpoczyna. Co si dziao w mojej gowie, e mnie wci bolaa? Dotarymy na miejsce. Waciwie sta tam tylko stary, brudny, drewniany szyld, a z tyu rozcigaa si pokryta niegiem, dzika ka. Po prostu nie byo tam niczego ciekawego do ogldania. - Tu co jest napisane - powiedziaa Melanie, wskazujc na szyld. - Mona jeszcze odczytad: Zajazd Zachariasa". - Ale poza tym nic wicej nie ma - powiedziaam, rozgldajc si dokoa. Kilka wron chodzio, kraczc radonie, po sztywnej, zamarznitej trawie. - Czego ty tutaj waciwie szukasz? - zapytaa Melanie, chuchajc w donie. - Mojego ojca - odpowiedziaam cicho i zabrzmiao to cokolwiek dziwnie w moich uszach. Tak spokojnie i serdecznie, i niewinnie. Mojego ojca. Mojego ojca. Mojego ojca...". - Twojego ojca? - powtrzya za mn Melanie, a ja przytaknam.

- Tak, nazywa si Ivo Zacharias, a tutaj mieszka. Widok spacerujcej kobiety, prowadzcej na smyczy maego psa, idcej powoli w naszym kierunku, sprawi, e musiaam pomyled o tej pani z parku miejskiego, o pierwszej, ktr okradam. Prbowaa za wszelk cen zatrzymad torebk i upada w nieg, i cicho krzykna. - Szukacie czego? - zapytaa kobieta z psem. - Tak, szukamy czowieka, do ktrego nalea Zajazd Zachariasa", ktry tu kiedy sta - powiedziaam i czuam, e serce wali mi jak motem. - Boe kochany, jego tu ju od dawna nie ma - odpowiedziaa. - Umar przed kilku laty, biedny czowiek. Drgnam zaskoczona. - Nie yje? - Tak - pokiwaa gow. - To biedne chopisko miao 132 straszny wypadek na supie wysokiego napicia, stojcym na jego pastwisku. By tak poparzony, e niewiele z niego zostao, a pniej dugo lea w szpitalu. - Kobieta westchna. -A cierpienia, jakie ten biedny czowiek musia znosid... ostatecznie to byo dla niego nieomal wybawienie, e mg umrzed... Tak wic umar. Gwaciciel mojej matki, ktry by moim ojcem, sam zgin aonie. I byli ludzie, ktrzy uwaali go za biednego, starego czowieka - to wszystko! - Znaycie moe pana Zachariasa? - zapytaa nasza rozmwczyni i wzia na rce swego zmarznitego psa. - Mwio si zawsze, e by zupenie samotny, bez rodziny, czy co takiego... - Nie - powiedziaam i zamiaam si, przestraszona, za i zdesperowana. - Na szczcie nie znaymy tego starego, perwersyjnego miecia... A potem odeszymy stamtd, a kobieta urgaa nam za plecami, woajc co, czego nie zrozumiaymy. Opowiedziaam Melanie wszystko, co wiedziaam o Ivo Zachariasie i pomylaam, e zdobyam now przyjacik. Po Ani z ssiedztwa i Judy, ktra ju od duszego czasu trudnia si nierzdem. Szymy przez zanieone ulice. - Powinna lepiej mieszkad, a nie u tego kryminalisty przy dworcu - powiedziaa w pewnej chwili Melanie. - Dokd mam id, jak nie tam? - zapytaam. - Potrzebuj Petera. W zimie nie da si dugo wytrzymad na ulicy.

- Przyjd do nas - zaproponowaa Melanie, kadc mi rk na ramieniu. - Do punkw, na Helenstrasse? - zapytaam zaskoczona, zatrzymujc si. - Tak - powiedziaa Melanie. I poszam z ni. Dom by piciopitrowy i bardzo zdewastowany. Schody miay nieskooczenie duo zniszczonych stopni, a na cianach w wielu miejscach poodpada tynk, odsaniajc goy mur. Rury byy na wierzchu, a poskrcane przewody elektryczne wysta133 way ze cian i aonie zwisay. Panoway przecigi i chd, w wielu oknach powybijano szyby. Wszdzie unosi si piwniczny zapach i chcc nie chcc mylaam o Karlu i jego odmaszero-wad, raz, raz", o piwnicy w swoim domu. W kadym pomieszczeniu byli ludzie, punki i freakesi, i wielu czarnych, ktrzy nosili pikne, kolorowe stroje. Bya tam te caa sfora psw, jazgoczcych, biegajcych w kko jak zwariowane i szarpicych si nawzajem, robicych przy tym zgiek, mogcy doprowadzid do obdu. - Podoba ci si? - zapytaa Melanie, cignc mnie do pomieszczenia, ktre, poniewa byo wyposaone w zlewozmywak i miao wykafelkowane ciany, mogo przypominad kuchni albo azienk. Teraz kafle pomalowano kolorowym sprejem w dzikie wzory i ozdbki. Z kolei na cianie okiennej napisano wielkimi, nieregularnymi literami: Facet, spierdalaj std w mig! Nikt nie zauway, e znik!" - Tutaj mieszkam - powiedziaa Melanie, pokazujc na swj piwr. - I Acki, i Nora te tutaj pi, same dziewczyny, tutaj naprawd jest fajnie. Podoga usiana bya rnymi rzeczami: bielizn, pustymi butelkami i puszkami po konserwach, paczkami papierosw i kubkami, czasopismami i ksikami, zapalniczkami, naczyniami, sztudcami i ogromn liczb zakrwawionych jednorazowych strzykawek z igami. Wlepiam w nie wzrok. - To naley do Nory - wyjania Melanie, siadajc na piworze. - Niestety, pene uzalenienie, ale poza tym jest OK. Przeknam lin i pomylaam o nocach spdzonych u Petera, kiedy przygldaam si jemu i jego znajomym, jak wstrzykiwali sobie heroin. Baam si strzykawek i kucia i dlatego nie robiam tego z nimi. Raz kumpel Petera obrazi si z tego powodu i zagrozi mi, e kiedy zasn, wstrzyknie mi jedn porcj. Straszliwie si tego baam, ale na szczcie nic si nie stao. - Nora sama chce skooczyd z naogiem - odezwaa si Melanie. - Pki co, sama jest prawie skooczona. Jej przyjaciel zmar przed trzema tygodniami z przedawkowania, a ona siedziaa tu obok i nic nie zrobia, bo te bya na haju.

134 - Sama nie wiem, czy chc tu zostad - powiedziaam cicho, patrzc przez okno. - Powiedz mi, gdzie ci bdzie lepiej - przekonywaa spokojnie Melanie. - Z czego waciwie yjecie? - zapytaam. - Zaczepiamy i okradamy napalonych dupkw przy forsie, i remy w armii zbawienia, wszystko bez wysiku, cakiem easy. - Zaczepiacie napalonych dupkw dla forsy? - powtrzyam za ni, speszona. - Tak - miaa si gono Melanie. - Pozwalamy si troszk pomacad, a potem okradamy tych obrzydliwych kretynw. Na dworcu kolejowym albo na Westcenter, albo w rdmieciu, waciwie wszdzie. Nie mona tylko wpad w apy perwersyjnych sutenerw, ale to si prawie nie zdarza. Pomylaam o Robercie, ktry chcia mnie wysad na ulic, i zamknam oczy. - Powinnam bya ju duo wczeniej ci spotkad - mruczaam pod nosem i naraz poczuam si bardzo zmczona. - Mog si troch zdrzemnd? - zapytaam niepewnie. - Jasne - odpara Melanie i pogaskaa mnie po twarzy. - Nie odchodzisz jeszcze? - mruknam nerwowo i pooyam si na brzuchu obok Melanie, na jej piworze. - Obudz ci pniej - obiecaa mi moja nowa przyjacika. Mijay dni i tygodnie. Zamieszkaam z Melanie, Nor i Acki w starej kuchni. Przyzwyczaiam si do heroiny Nory oraz do Melanie i Acki, ktre pozostaway w zwizku intymnym i caoway si, i obejmoway na moich oczach. Noc wychodziymy we czwrk na ulic i okradaymy facetw. Na pocztku strasznie si baam. - Myl, e si nie zaapi - powiedziaam wystraszona do Acki za pierwszym razem, ale pniej daam si jednak zacignd. Zanim jednak do tego doszo, wysuchiwaam cigych instrukcji, jak si w okrelonej sytuacji zachowywad. Na krtko przed pnoc nie byo ju odwrotu, sprawy zaszy ju na tyle daleko, e wsiadam do srebrnego, wyglansowanego mercedesa. Byo mi niedobrze ze zdenerwowania i przeraenia. - No, sodziutka? - powiedzia mody, przystojny mczy135 zna, zajedajc samochodem w ciemn, boczn uliczk. - Ciebie chyba jeszcze nigdy tutaj nie widziaem, jeste nowa w tej okolicy?

Przytaknam. - Super, a poza tym jeste sporo modsza - stwierdzi mczyzna, miejc si do mnie. W czasie kiedy mnie caowa i obejmowa, a potem woy mi rce pod pulower, signam bardzo delikatnie i ostronie do kieszeni jego kurtki i koniuszkami palcw szukaam po omacku portfela. Znalazam go na szczcie ju przy pierwszej prbie i byskawicznie wycignam i wpuciam do kieszeni wasnej kurtki. Potem odepchnam tego faceta od siebie. - Hej, co robisz? - odezwa si zmieszany. - Mylaem, e si teraz wsplnie mio zabawimy we dwjk. - Nie da rady - odparam, a serce bio mi jak oszalae, pewnie z nerww, eby teraz nie popenid adnego bdu. - Co znaczy, nie da rady? - pyta mczyzna, przeczesujc palcami swoje jasne wosy. - Boli mnie gowa, nagle strasznie rozbolaa mnie gowa -wyjczaam zbolaym gosem, drcymi rkami otworzyam drzwi od samochodu i wysiadam. - Przykro mi, naprawd. - Co za suka - zakl mczyzna, wcieky, wczy silnik, e a zawy, i odjecha. Gdy wracaam do Melanie, rozpadao si. Chwil trwao, nim si znowu uspokoiam, a potem opanowao mnie wspaniae uczucie triumfu, do jakiego nie nawykam. Przeszukaam portfel, teraz nalecy do mnie, i znalazam w rodku prawie pidset marek. 7 No, jak poszo? - zapytaa Melanie po moim powrocie. miaam si. - Wspaniale - powiedziaam. - eby mied tak kup forsy, musiaam wczeniej tygodniami ebrad. A teraz - tak kas w kilka minut... Melanie pooya mi rk na ramieniu. - Tylko zawsze musisz uwaad - ostrzega mnie. - Jak ci ktry dorwie, moe byd niebezpiecznie. Przytaknam. 136 - Miaycie ju taki przypadek? - Tak, raz - odpowiedziaa Melanie. - To si przytrafio Norze, ten typ by strasznie napalony. Nora obezwadnia go gazem zawicym i na szczcie zdoaa uciec. Deszcz przesta padad, jeszcze tylko troch myo, wrciymy, trzymajc si za rce, do pozostaych. Po tym pierwszym razie byo mi coraz atwiej.

- No, masz ochot na seks? - zaczepiali mnie mczyni przy toaletach, na zapleczach barw i na nieowietlonych parkingach na Starym Miecie. Jeli godzili si na moje warunki, to szam z nimi, a w czasie, kiedy si do mnie dobierali albo rozpinali swoj wasn garderob, okradaam ich z portfeli lub z zegarkw, a raz nawet z telefonu komrkowego. - Tak naprawd to zawsze si boj - przyznaam si kiedy Melanie. - Bzdura, masz przecie gaz obezwadniajcy - powiedziaa Melanie, wzruszajc ramionami. - Musisz tylko mied si na bacznoci i byskawicznie reagowad, jeli sytuacja jest powana. W cigu dnia przebywaymy w naszym domu, ale niebawem spotkaa nas w nim pierwsza dua przykrod. - Tu nie ma adnego szprycowania - krzycza otyy, blady kole, ktry pojawi si pewnego razu w naszym pomieszczeniu, kiedy Nora przygotowywaa si wanie do dania sobie w y. - Spierdalaj std! - rzucia Acki wulgarnie. - Tutaj jest strefa wolna od facetw, nie umiesz czytad, czy co? - wskazaa na cienne graffiti. - Wolna strefa czy nie, tutaj nie ma adnego szprycowania! -wrzeszcza dziko ten kole, wytrcajc Norze z rki napenion strzykawk. - Ty dupku, ty pieprzony gwniarzu, zabij ci, naprawd ci zabij! - wya Nora, zrywajc si na rwne nogi. - Tu nie ma szprycowania! - ponownie wykrzykiwa intruz, co naturalnie spowodowao, e schodzio si do naszego pokoju coraz wicej ludzi, eby sprawdzid, co si dzieje, a powsta olbrzymi tok i haas. 137 Nora nie rzucia si na tego dziwnego, bladego i poirytowanego kolesia, tylko usiada zupenie cicho, zrezygnowana i zapakaa. W rku trzymaa zniszczon strzykawk, w taki sposb, jakby to byo umierajce zwierztko. - Cholera, nie ma ju wicej - szepna mi Melanie. - Ona bardzo szybko znowu jest na godzie, a potem zupenie si zaamuje. Ludzie wok nas wci robili duo szumu. W pewnej chwili Nora podniosa si ostronie i powoli, zupenie jak staruszkowie drepczcy w miejskim parku, wysza z pokoju. - Do diabla, mylaem, e ju dawno si nie szprycuje - powiedzia jaki chopak, ktry poza ufarbowanym na niebiesko, sterczcym na czole kucykiem, nie mia na gowie adnych wosw. - Nie zdobdzie tego tak prdko - stwierdzia rozgniewana Acki. - Przez tego tam... - wskazaa na otyego typa, odpowiedzialnego za cae to zamieszanie. - ... dziki temu gwnianemu moralizatorowi ona teraz dostanie szau.

- Kobieto, wiesz przecie, dlaczego Atze tak wiruje, kiedy widzi heroin - mrukn cicho niebieskowosy punk. - Tak, znam t piewk - rzucia Acki i patrzya, trzsc gow, jak Atze starannie zawija w chusteczk do nosa pozbierane uprzednio przyrzdy Nory, suce do przygotowania sobie dziaki heroiny, oraz zepsut strzykawk, a na koocu wyciera z podogi drobne kaue narkotyku. Powoli nasz pokj znowu opustosza. Niebieskowosy punk wyszed ostatni. - I zapamitajcie sobie raz na zawsze: adnych twardych narkotykw w naszym domu! - Jasne? Byam jedyn, ktra przytakna, Acki i Melanie nawet nie drgny. - Co mu jest, temu Atze? - zapytaam, gdy zostaymy ju zupenie same. - Mania... wielkoci - powiedziaa Acki i otworzya puszk z ravioli. - Wiele haasu o nic - wzruszya ramionami Melanie. I wicej od nich nie wycignam. A Nory nie byo w domu przez wiele dni. 138 Par dni pniej poszam sama do jadodajni znajdujcej si w pobliu domu dla azylantw, eby zjed co ciepego na obiad. Stoowaymy si tam czsto z kilku powodw. Po pierwsze, poniewa stale chodziymy godne, a po drugie dlatego, e byo tam ciepo, a w niektre dni pracowaa tam Wanda, starsza, otya kobieta, ktra przed wielu laty przyjechaa z Polski. Wanda bya jedn ze wspzaoycielek tej jadodajni, kochaam j. Zreszt prawie wszyscy kochali Wand. Przed jej poznaniem nie rozumiaam, o co chodzio Acki, gdy mwia do Nory: - Myl, e dzisiaj jest znowu Wanda-Tag (dzieo Wandy). Zawsze syszaam oczywicie Wandertag* i braam to wszystko za banalny art. Jednak potem Nora pokazaa mi Wand, ktra ucisna mi rk i podaa gorc grochwk z kawakiem kiebasy oraz chleb posmarowany masem. - No, serduszko? - powiedziaa. - Jeste tu nowa? Przytaknam. - Ile masz lat? - pytaa zatroskana, patrzc na mnie swoimi duymi oczami, ozdabiajcymi jej okrg, pucoowat twarz. Miaa bkitne oczy podobnie jak Karl, ale jej byy agodne i spokojne, a jej dobrotliwe spojrzenie rozczulao mnie prawie do ez. - W czerwcu skoocz pitnacie - odpowiedziaam cicho. - I do szkoy ju nie chodzisz? Pokrciam gow, a Wanda westchna. Potem pooya yk i, obchodzc st i garnek dokoa, wzia mnie za rk. Mocno mnie przytulia, tak mocno, e byam caa wtopiona w jej mikkie, olbrzymie piersi i trzscy si brzuch.

- Widad, tak musi byd - stwierdzia Wanda i wrcia do swojego stolika, jak gdyby nigdy nic. Przepraszam, jeli si za bardzo spoufaliam, ale wasze zmartwienia sprawiaj mi zawsze ogromn przykrod. Staam tam jak sparaliowana i powoli docierao do mnie, e nikt, od czasu mierci Waldemara i wyprowadzki mamy Ani, tak po prostu, serdecznie, nie tuli mnie do siebie. * Gra sw: dzieo wdrwki *przyp. tum.+. 139 Wanda powtrzya to wielokrotnie. Co prawda nie za kadym razem, gdy si zjawiaam, ale jednak dod regularnie. Jej fartuch czud byo cebul i zjeczaym tuszczem i robio mi si troch niedobrze, gdy przyciskaa moj twarz do piersi. A jednak mimo wszystko byo to pikne, wspaniae i kojce. Tego dnia, kiedy po raz pierwszy przyszam zupenie sama do jej kuchni, siedzia tam Atze przy niewielkim, chwiejcym si stole. Jad zup, a obok niego siedziaa Wanda, ktra pooya swoj doo na jego lewej rce. - No, serduszko - zawoaa do mnie, umiechajc si. - We sobie zup, ju niewiele zostao, jeste dzi troch pno. Kiwnam gow i nalaam sobie zupy na talerz. - A teraz usid z nami! - zapraszaa Wanda. Spojrzaam na Atzego, nie by szczeglnie zachwycony, ale zrobiam to,- co chciaa Wanda. Tak poznaam Atzego. - Waciwie nazywam si Benjamin - powiedzia serdecznie Atze. - Wczeniej nazywali mnie Ben. Wychowywaem si w domu dziecka w Jenie. - A dlaczego teraz jeste tutaj? - zapytaam. - To duga historia, za duga na teraz - odpowiedzia pgbkiem Atze. - W kadym razie wie si ze straszliw iloci cholernych narkotykw, od ktrych o may wos, a bym zszed. - Tak, mj biedny chopcze - Wanda pokiwaa wspczujco gow, a potem pozbieraa nakrycia i zamkna ju jadodajni. - Do nastpnego razu - powiedziaa, unoszc rk na znak poegnania, i posza. Staam obok Atzego na ulicy. - Mamy jeszcze ochot na krtki spacer po parku? - zapyta w koocu Atze, nie patrzc na mnie. - Myl, e zakwity ju pierwsze krokusy. Lubi te kwiaty, kiedy chciaem zostad ogrodnikiem. Umiecha si do mnie i jego blada, brzydka twarz wygldaa naprawd sympatycznie. - Dalej jeste na mnie za, z powodu Nory i jej kompotu, mam racj? - zapyta podczas spaceru.

Wzruszyam ramionami. 140 - Przykro mi - mwi niewyranie Atze. - Ale jak widz heroin, to dostaj szau. W koocu o mao mnie nie zamordowaa, trzy dni leaem w piczce w szpitalu. Nie umiem tego po prostu przeboled. ni o tym w nocy, a mimo to dabym wszystko, eby jeszcze raz pozwolid sobie na szpryc. Popatrzy na mnie. - Gwno, co? Przytaknam i pomylaam o tych wielu tabletkach, ktre zaywaam kadego dnia, eby podoad wasnemu yciu. - Nora znikna - to byo wszystko, co odpowiedziaam. - Syszaem - powiedzia. - Miejmy nadziej, e nie zrobi adnego gupstwa... Milczc, szlimy dalej, a w pewnej chwili znalelimy si w parku i podziwialimy pierwsze te i liliowe krokusy. - Pikne - zachwyca si Atze, zrywajc dla mnie may, wty kwiatuszek. - Dzikuj - odparam zmieszana. - Lubi ci, Sofio - wyzna, kadc swoje olbrzymie i pulchne rce na moich ramionach. Ogarn mnie niepokj. Ten masywny, brzydki osobnik nie wierzy chyba, e mogabym pjd z nim do ka? Pod koniec tygodnia Nora wrcia. Bya blada i miaa opuchnit od uderzenia warg i strup na podbrdku. - Gdziee utkna? Bia si z kim? - zapytaa zatroskana Melanie. Jednak Nora nie odpowiedziaa, bya totalnie nadpana, a szkliste oczy wlepia w jaki bliej nieokrelony punkt, gdzie poza nami. - Zao si, e dorwali j alfonsi z Westcenter - szeptaa Acki, krzywic usta. - Poobijana, pewnie chciaa poderwad jakich typw, kiedy bya na godzie. Prbowaam nie myled o tym, co mi si przydarzyo poprzedniej nocy. Nikomu tego nie opowiedziaam. Na tyach jakiego niewielkiego baru spotkaam faceta, ktry wzi mnie do swojego samochodu i tam obmacywa. W czasie kiedy dotyka moich piersi i caowa po szyi, wycigaam mu, kawaek po kawaeczku, portfel z wewntrznej kieszeni kurtki. Wszystko 141 szo jak najlepiej, kiedy nagle jednym gwatownym ruchem zapa mnie za nadgarstki, ciskajc mocno.

- Jeste tak lekkomyln dziwk? - zapyta lodowatym tonem. - Ej, puszczaj mnie! - szamotaam si, ale nie wypuci mnie, tylko zgwaci. Zrobi to bardzo szybko i zanim si spostrzegam, znw znalazam si na ulicy, a samochd odjecha gdzie w ciemnod. W cigu kolejnych nocy w ogle nie wychodziam z domu. Pozostawaam w swoim piworze, w naszym rozgardiaszu, w chodnym pokoju i czuam si chora, ciko chora. Co si ze mn dziao? Dlaczego to zdarzenie spowodowao we mnie takie spustoszenie? Przecie dowiadczyam w yciu tyle przemocy, e w zasadzie aden nowy epizod nie powinien mnie ju w ogle zranid. - Co ci dolega, jeste chora? - zapyta ni std, ni zowd Atze, zagldajc przez drzwi. Milczaam. - Gdzie s twoje wrogo nastawione do mczyzn przyjaciki? - kontynuowa, miao przekraczajc nasze progi. - Organizuj kas - odbknam. Atze przykucn koo mnie, strzelio mu w kolanach pod ciarem ciaa, a potem gruby Benjamin z Jeny siedzia przez p nocy koo mnie, dajc mi poczucie, e nie jestem zupenie sama. - Moesz mi powiedzied, co si stao, dlaczego jeste w doku? - zapyta agodnie. Pokrciam przeczco gow i w dalszym cigu gapiam si na brudny, olbrzymi sufit. - OK, ubijmy interes - zaproponowa Atze. - Najpierw ja opowiem ci o moim yciu, a potem ty o swoim, umowa stoi? Nie czekajc na odpowied Atze zacz mwid, a mnie nie pozostawao ju nic innego, jak go wysuchad. Mwi i mwi, w pewnej chwili zupenie niespodziewanie zapaka. Zaczam nawet darzyd go sympati, chocia przecie waciwie wcale nie chciaam go polubid. - A teraz ty... - powiedzia w koocu, uoywszy si koo 142 mnie, podczas gdy moja gowa spoczywaa na jego ramieniu. Leelimy obok siebie, jak dwoje starych, zmczonych yciem rencistw. - Dobrze - zgodziam si i zaczam opowiadad. Pocztek dotyczy Ivo Zachariasa, a koniec zaczepionego na tyach nocnego baru mczyzny, ktry mnie przyapa na kradziey jego portfela. Od razu poczuam si lepiej, a Atze zosta moim przyjacielem. Kadego popoudnia chodzilimy razem do parku i Atze wymienia mi, a dostawaam od tego zawrotw gowy, nazwy wszystkich kwiatw, krzeww i innych rolin, ktre stopniowo wyrastay z jeszcze twardej, zimowej gleby.

Wieczorami czytalimy wsplnie komiksy o Asteriksie, on stawa si Obelbcem a ja Asterbcem, wszystkie pozostae postaci po prostu zawsze dzielilimy spontanicznie midzy siebie. Nawzajem karmilimy si podprowadzanymi ze sklepu, po-lukrowanymi ciastkami w ksztacie limakw i gralimy do pnej nocy w scrable starymi, skradzionymi gdzie kostkami do tej gry, w ktrych byo za mao liter E i N oraz zupenie brakowao L. - Tak przecie nie da si grad - narzeka wci Atze. - Nie mog uoyd Liebe"*, do diaba. Jednak mimo wszystko gralimy. Czasami siadywalimy na parapecie i wystawialimy za okno nogi, dyndajc nimi w powietrzu. wiato ksiyca, zwaszcza podczas peni, sprawiao, e wok nas byo dod jasno. Siedziaam zupenie cicho i przypatrywaam si swojemu przyjacielowi. Patrzyam na jego wysokie, mdre, wiecznie zatroskane czoo, na jego jasne oczy koloru nieba. Byy tak niebieskie jak u niemowlaka, bardziej bkitne w odcieniu od niejed-nych oczu w tym kolorze, jakie kiedykolwiek widziaam u dorosych ludzi. Oczy mojego ojczyma, w porwnaniu z jego, tak naprawd w ogle nie byy niebieskie. Potem patrzyam na jego uszy, na przyronite maowiny i przygldaam si * Miod *przyp. tum.+. 143 jego milczcym, umiechnitym ustom, ktre tak delikatnie i niemiao umiay mnie caowad. - Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zapyta w pewnej chwili zakopotany Atze. Zamiast mu odpowiedzied, przysunam si bliej, oparam o jego brzuch i zmusiam go, eby mnie obj. - Te mi odpowied - powiedzia Atze, miejc si cicho, podczas gdy ja woyam swoje zimne rce w jego ciepe donie. A potem nastaa noc. Pooylimy si obok siebie na piworze Atzego, a blask ksiyca w peni zalewa cay pokj, tak e byo jasno, prawie jak w dzieo. Twarz Atzego bya caa owietlona. - Zawsze, kiedy jest penia ksiyca, przez ca noc nie mog spad - skary si. - Poza tym przy peni robi si dod nieznony. Jednak tej nocy wcale nie by nieznony. Caowalimy si, gaskaam go czule po twarzy i skadaam na niej serdeczne, tkliwe pocaunki, wpatrzona w jego jasne, agodne oczy. Ben, tak si do niego zwracaam, gdy bylimy sami, przyoy donie do moich policzkw i przycign mnie do siebie. Potem gaska 'mnie po rkach, ramionach i plecach. - Jeste taka szczupa - szepta mi do ucha zatroskany i gadzi moje skronie i uszy, mj brzuch i moje piersi.

Przytuliam si mocno do niego i zamknam oczy, pozwalajc si dalej gaskad. Tej nocy doszo do naszego zblienia. Byo cudownie. - Ach, Ben - wyszeptaam, a w pokoju tymczasem zapanowaa zupena ciemnod. - Sofio - odszepn, a potem zasnlimy. I tak zaszam w ci. Od razu to wiedziaam, nie tak, jak moja matka. Nastao lato, skooczyam pitnacie lat, prawie cay czerwiec lao. Wci mieszkaam w zajtym przez nas budynku przy Helenstrasse, ale ju nie w pomieszczeniu Melanie, lecz razem z Atzem w maym pokoiku na poddaszu. Melanie i Acki pokciy si i rozstay. Acki odesza. Gdzie przebywaa, nie mielimy pojcia, lecz kto w koocu przynis wiadomod, powoujc si na pewne rdo, e Acki mieszka teraz w Berlinie. 144 Melanie i Nora zostay same w naszym pokoju. Nora nadal ya w swoim narkotykowym piekle. Wytrzymywaa par dni, paczc w pokoju, z silnym postanowieniem, e tym razem, poradzi sobie bez heroiny, jednak po pewnym czasie znowu ruszaa w miasto w rozpaczliwym poszukiwaniu narkotykw. Dziewczyna z parteru podarowaa nam szczeniaka, jej suczka miaa mode. Atze stara si o pienidze dla nas, krad w supermarketach, upynnia haszysz, otrzymywany od kumpla z Ghany, i wamywa si do samochodw po radia, ktre sprzedawa na pchlim targu.

Cakiem dobrze przezwycialimy wszelkie trudnoci. - Najwaniejsze, e nie wsiadasz wicej do samochodw jakich wstrtnych typw - powiedzia zadowolony Atze, delikatnie mnie caujc. Miaam jeszcze problem z tabletkami pobudzajcymi. - Jeste uzaleniona od tego gwna, Sofio - czsto powtarza Atze. - To prawdziwy nag. - Nie jestem uzaleniona - odpowiadaam za kadym razem poirytowana. - Czuj si tylko po prostu bardziej wyluzowana, kiedy wrzuc w siebie kilka tabletek. - Wiesz, jakie drogie jest to gwno - mwi Atze. - Tak duo kasy nie mam. - Prosz Ben - bagaam. - Przynie mi kilka dzi wieczorem z dworca! Dwie za dwudziestk, czy ile tam. - Forsa wywalona w boto - powiada zaspiony Atze. - To mnie zrujnuje, a tobie zniszczy zdrowie. Zawsze jednak troch mi przynosi, gdy wiedzia, jak kiepsko si bez tych piguek czuam: byam za, apatyczna i miertelnie smutna. Potem nadszed ten dzieo.

- Jestem w ciy, Ben - powiedziaam i oparam si o szerokie, mikkie plecy mojego przyjaciela. - Co?! - zawoa Atze, odwracajc si w moj stron. - Urodz dzidziusia - powiedziaam, sama syszc, e sowa te brzmiay kompletnie bez sensu. 145 - Jeste pewna? - zapyta, przykadajc swoje czoo do mojego. Przytaknam. - Od dwch miesicy nie mam ju okresu, a wczoraj w aptece ukradam test. - Wariactwo - szepta, czule mnie caujc. - Wic chcesz je mied? - zapytaam niepewnie i znowu pomylaam o swojej matce. - Oczywicie - powiedzia Atze i pooy swoje olbrzymie donie na moim chudym brzuchu. - Oczywicie, hej, nasz szkrab, nasze dziecko... - Jego rce gadziy mnie ostronie, lkliwie. - Kobieto, Sofio, musisz wicej jed, jeste zbyt wta. To na pewno jest niekorzystne dla maleostwa. A do tego te gwniane prochy... Atze unis gow i przyglda mi si zdziwiony. - Gwno, tak dugo ykasz t trucizn, a to jest przecie naprawd do wyrzygania... - Skoocz z tym teraz, Ben, obiecuj ci - daam szybko sowo, a potem caowalimy si, kadc na naszym wskim materacu, ktry Atze przed paroma tygodniami zdoby na ulicznej wystawce. - Jak mu damy na imi? - zapyta, gadzc mnie swoim palcem wskazujcym po ppku. - Hej, ty robaczku tam w rodku, jak chcesz si nazywad? - krzycza do mojego brzucha, miejc si cicho. - Leonardo, jeli to bdzie chopiec - zaproponowaam w koocu, poniewa kochaam Leonarda di Caprio. - Fuj!... No dobra - powiedzia Atze. - I Kate, jeli okae si dziewczynk. Atze uwielbia modelk Kate Moss. - Nie, ona jest tak straszliwie chuda i zagodzona - zaprotestowaam. - To dokadnie, jak ty - odpowiedzia zatroskany. Zaniechaam brania tabletek i nasta trudny okres w naszym wsplnym yciu. Lipiec by tak samo deszczowy jak czerwiec, a niebo poszarzao i zachmurzyo si na dobre. Mimo wszystko byo ciepo i parno, panowaa zgnia aura. 146

- Na cianie pojawi si grzyb, a ja nienawidz pleni -narzekaam pewnego dnia. - Tak, wiem - mrucza pod nosem Atze. - Poza tym wci pada - dodaam; czuam si fatalnie. -Wszystko jest stale mokre. To mnie doprowadza do szau. - Tak, wiem - mamrota. - Bez przerwy jest mi niedobrze - ualaam si nad sob, lec zdrtwiaa i struchlaa na naszym posaniu. - A ten materac mierdzi szczynami. - No, przestaoe ju zrzdzid - zdenerwowa si w koocu. - A gdzie w ogle jest Cezar? - Atze rozglda si po pokoju. Cezar to by nasz pies, a imi ja mu wybraam. - Zaprowadziam go do Melanie i Nory - wyjczaam. - Bez przerwy si drapa, a to mnie strasznie denerwowao. Atze podsun mi pokrojony chleb i opakowanie margaryny. - Masz, zjedz co - powiedzia. - Waciwie chciaem jeszcze przynied jak konserw, ale si nie udao. W kko ptali si koo mnie ludzie, nie mogem po prostu nic wicej ukryd, to byoby zbyt ryzykowne. - Mam po dziurki w nosie samego chleba z margaryn -grymasiam. - Poza tym przecie ci powiedziaam, e jest mi niedobrze. Patrzylimy na siebie. - Najlepiej by byo, gdyby si wybraa do jakie lekarki -stwierdzi pgbkiem Atze. - Chudniesz w oczach, to przecie nie jest normalne. - Przecie nie mog id do lekarza - odparam poirytowana. - Jak mam si wybrad bez legitymacji ubezpieczeniowej? Z kadym dniem czuam si coraz gorzej. Stale miaam nudnoci i codziennie wymiotowaam. Na dodatek pewnego dnia zjawiy si spore oddziay policji, by zrobid porzdek z nami i naszym domem. - Wynosimy si, Sofio! - krzykn do mnie o wicie Atze, wciskajc mi w rce Cezara. - Caa ulica pena gliniarzy, chc rozbierad nasz dom. 147 - Nie chc id - krzyczaam przeraona, wczepiajc si w Atze. - Przecie zawsze mwilimy, e kiedy naprawd zaatakuj nasz dom, chcemy w nim mimo wszystko pozostad i walczyd.

- Tak, ale nie ty - powiedzia i sprowadzi mnie po brudnych schodach. - Masz urodzid moje dziecko, a ty i tak ju ledwie zipiesz... Zeszam wic i kiedy znalazam si na dole, na ulicy, otoczona zostaam przez tum policjantw, gapiw i dziennikarzy, pstrykajcych zdjcia. - Sofio, zaczekaj... - usyszaam cienki gos za sob. To bya Nora, prbujca si do mnie dopchad. - Nie dajmy si rozdzielid, dobrze? - prosia. W jej oczach czai si strach. Wiedziaam, e znowu znajdowaa si w fazie cigej, wewntrznej walki z naogiem. - Od trzech dni si nie szprycuj - wyjczaa przeraona i zapakana. - A teraz ta ulica. Myl, e umieram... Rami w rami szymy chodnikiem i dziwnym zrzdzeniem losu nikt nas nie zatrzyma. Cezar wyrywa si z moich rk, chcia zeskoczyd na trotuar. Z tyu za nami panowa ogromny haas. Szczekay psy, wyy syreny, policjanci krzyczeli przez megafony, a mieszkaocy naszego domu rzucali kamieniami i strzelali ze straszakw. Zatrzymaymy si i wmieszaymy w tum gapiw. - Rzeczywicie go rozbior - szeptaam wytrcona z rwnowagi. Przecie to byo jedyne porzdne, przytulne mieszkanie, jakie kiedykolwiek miaam. A przy tym by to tylko stary, brudny, podupady, czynszowy budynek. Wieczorem byo po wszystkim. Dom przy Helenstrasse 23 przesta istnied. Wielu z naszych ludzi zostao rannych i trafio do szpitala, prawie wszyscy Afrykaoczycy, ktrzy si ukrywali z powodu nielegalnego pobytu, zostali aresztowani. Jednak Atzemu nic si nie stao, przyszed po mnie i Nor do Wandy, do ktrej tymczasem dotarymy. - A teraz dokd? - zapytaam zmczona, gdy Wanda i jej m mieli tylko dwupokojowe, malutkie mieszkanko. 148 - Moe do Berlina, do Acki? - powiedziaa Nora, wahajc si. Atze nie by zbytnio zachwycony tym pomysem, ale w koocu zgodzi si i nastpnego dnia wyruszylimy. W Berlinie byo gorco i tym razem nawet wiecio sooce. Nora znowu przegraa swoj wewntrzn walk, a poniewa na heroin potrzebowaa sporo pienidzy, posza je zdobywad na dworzec ZOO. Acki nie znalelimy, ale tak naprawd to na to nie liczyam. W Berlinie czuam si okropnie nieswojo. - Chc do domu - powtarzaam setki razy kadego dnia, a Atze przesta zaprztad sobie tym gow i nie pociesza mnie wicej. Chodzi, jak zawsze, gdy potrzebowalimy forsy, na zodziejskie wypady. Znalelimy take nowy, do zamieszkania na dziko, budynek w Kreuzbergu, gdzie moglimy pozostad.

Pewnej nocy miaam okropny sen, straszny koszmar. Wpadam do czarnej dziury i spotkaam w niej tych wszystkich, ktrzy dotychczas sprawili mi bl. Matk, Karla, pana Beche-ra, i tego mczyzn na parkingu spotkanego na tyach nocnego baru. Wszyscy mnie otoczyli i mogam zupenie wyranie i ostro zobaczyd kadego z nich z osobna, tak dokadnie, jakby rzeczywicie znajdowali si koo mnie, tu obok, na jawie. - Nie, nie, nie - zajczaam, poniewa wszyscy chwytali mnie i cignli, i szarpali tak e krzyczaam z blu i strachu. - Hej, co si dzieje? - zapyta zaniepokojony Atze, gaszczc mnie w ciemnoci po twarzy. - Ben - zapakaam. - Baam si, tak si wystraszyam... Wiam si z przeraenia i blu. - Ben, tak strasznie boli mnie brzuch... Z trudem dotaram do toalety, ale musiaam, poniewa miaam wraenie, e zaraz pkn. Obcy, ciemny dom wydawa mi si straszny i grony. Nie znosiam w nim tych szmerw i zapachw, i tak wielu nieznanych ludzi wok siebie. zy zalay mi twarz, pakaam rozpaczliwie. Oszoomiona opadam na muszl, a potem straciam swoje dziecko. Zapakana zemdlaam. Kiedy doszam do siebie, leaam w pokoju, a obok mnie siedzia Atze z wystraszon min. 149 - Tak, wszystko do dupy, Sofio, wszystko... - mrukn po cichu. - Moj matk spotkao co podobnego, pewnie z dziesid razy - wyszeptaam i nagle opanowaa mnie dzika tsknota za ni, za t, ktra mnie nie kochaa. - Wiem, opowiadaa mi - powiedzia Atze ze smutkiem, odpychajc ode mnie Cezara, chccego si na mnie wgramolid. - Powinna si wybrad do lekarza, Sofio - stwierdzi przygnbiony. Milczaam, znowu pograjc si w depresji. Czuam si okropnie. Prbowaam sobie jako wmwid, e jestem z Atzem bezpieczna i w razie czego on potrafi mnie obronid przed caym zem tego wiata. Jednak to si mi nie udao, poniewa miaam wiadomod tego, e Atze nie by taki silny, jak mylaam. - Zostaw mnie w spokoju! - prosiam zrozpaczona, odwracajc si do niego plecami. - I zabierz tego psa, doprowadza mnie do szau! Min tydzieo, w czasie ktrego nie zamieniam z nim ani jednego sowa, a wstawaam tylko po to, eby pjd do toalety. Wci lekko krwawiam, nic wielkiego, i czuam, e mj pusty brzuch boli mnie coraz mniej.

Do widzenia, Leonardo, do widzenia, Kate... Ktrego dnia wstaam, ubraam si i opuciam dom. Atze wybra si gdzie, eby zdobyd dla nas troch jedzenia, a Nora ju od ponad tygodnia si nie pokazywaa. Pojechaam metrem do centrum i wczyam si tam dod dugo. Patrzyam na ciarne kobiety i czuam si wtedy tak, jakbym nie ya. Chtnie zapakaabym, ale nie mogam, nie potrafiam. W koocu dotaram do Dworca Zoo. Najpierw na krtk chwil usiadam przed nim na awce obok jakiego piknego, samotnie rosncego drzewa, ale potem poderwaam si z miejsca i weszam do budynku dworca. - Chciaabym kupid kilka tabletek - zaczepiam jakiego dealera, ktrego spotkaam przy skrytkach bagaowych. - OK - mrukn pod nosem mczyzna, wygldajcy jak 150 biznesmen, i schowa telefon komrkowy, ktry trzyma w rce, do kieszeni kurtki. - Speed, ecstasy, LSD, haszysz, co chcesz? Albo koks, te niezy... - Mam troch ponad stw - powiedziaam spokojnie. - Zmieszam ci co miego! - zaproponowa, umiechajc si do mnie. - Wygldasz na dowiadczon, maleoka. Dam ci dobr cen i zobaczysz, e mj towar jest czysty, po prostu pierwsza klasa. Skinam gow i daam mu wszystkie swoje dziesicio-i dwudziestomarkowe banknoty, a on, jak czarodziej w cyrku, ju w tej samej chwili wciska mi do rki maleok, szeleszczc torebeczk. - Dziki - powiedziaam, ale mczyzna odwrci si bez sowa i szybkim krokiem odszed. Poszam do zoo, wydajc na wejcie ostatnie drobniaki. Potem, wdrujc obok wielbdw, osw i kz, walczyam ze sob. Od tygodni nie ykaam adnych tabletek. Udawao mi si to, chocia prawie stale ich pragnam. Jednak nic mi to nie dao, moje dziecko i tak umaro, nie umiaam go uchronid. Nie nadawaam si do tego, i do wielu innych rzeczy - nie nadawaam si w ogle do niczego. Ociale usiadam na awce i obserwowaam przechodzcych ludzi. Jakby od niechcenia wybraam jedn piguk spord tylu innych tabletek i dyskretnie wyjam rk z kieszeni kurtki, w ktrej znajdowaa si maa torebeczka. W identyczny, niezwracajcy niczyjej uwagi sposb poknam j, tak jakbym poczstowaa si mitwk. A potem nagle poczuam si dobrze, i to jak dobrze. Nagle wszystko wydao mi si takie oczywiste, jasne i logiczne. Wstaam i przecignam si. Dlaczego waciwie byam taka nieszczliwa z powodu gupiego

poronienia? Co miaabym zrobid z tym dzieckiem? Staoby mi przecie na drodze. Dobrze pamitaam jeszcze czasy, kiedy Robin by oseskiem. Dziwne, dopiero teraz potrafiam sobie o tym ponownie przypomnied. O jego wiecznym paczu i o tym, co wyrabia... A co z Atzem, tym niezgrabnym olbrzymem, ktry w ostat151 nim czasie decydowa o moim yciu? Co go to obchodzi, jak yj, co robi?! Balansowaam na wskim, zielonym, elaznym ogrodzeniu i czuam si nareszcie znowu lekko i swobodnie, bez adnych obcieo. Pierwszy raz wziam LSD i byo cudownie. Drzewa tak si zieleniy, e a raziy swoim kolorem, niebo uwodzio bkitem, a chmury przybray postad zwierzt i obrazw i poczuam si tak, jakbym si znalaza w muzeum. Zatrzymaam si z gow wzniesion do gry. Sarny biegay po moim niebie - swawolne, szczliwe zwierzta. A tam skrzydlate stworzenia, tysice ptakw z chmur, ktrych ubarwienie stale si zmieniao. Na pocztku byy biae jak chmury, potem srebrne, pniej te, sonecznote, jeszcze pniej zotote, a na koocu miay kolor wietlistego, byszczcego zota. To byy rajskie ptaki, przecudowne, szczliwe... - To jest cud, kto widzia kiedykolwiek takie pikne ptaki?! -syszaam siebie woajc, ale mj gos brzmia dziwnie: w porwnaniu z tym, co czuam, nie by tak dwiczny i szczliwy, jak powinien. Raczej brzmia strachliwie, tchrzliwie i prawie paczliwie. Jak oparzona biegam na olep. A niebo biego wraz ze mn, ale zote rajskie ptaki przeobraziy si z wolna z powrotem w chmury, ktre, nagle opadajc, owiny si wok mnie, wydajc zowrogie odgosy. - Nie, nie, prosz nie - szeptaam, a bkitne niebo posyao wci nowe, dzikie chmury. Dziwne, ale niebo w rzeczywistoci niiao rce, dugie, bkitne, o duych niebieskich doniach ze strzykajcymi, byszczcymi, chwytnymi palcami. Chmury nie byy zwyke, gdy miay si zoliwie i staway si czarne i gromadziy si coraz bardziej wok mojego ciaa. Dlaczego nikt mi nie pomoe? Dokoa mnie krcio si przecie sporo ludzi, ktrzy mnie widzieli... - Pomocy! - krzyknam, ale chmury cisny si nawet do moich otwartych ust, wypeniy mi gardo i brzuch. - Umieram, kapujecie? - krzyczaam; czarnym chmurom udao si mnie zabid. Byam martwa. Wydawao mi si, e le w ku, na twardym materacu, 152 w biaej pocieli. I widziaam twarze, twarze o olbrzymich oczach wlepionych we mnie.

To bya twarz mojej matki. A niebieskie oczy - Karla. I twarz kobiety z urzdu do spraw nieletnich. Od czasu do czasu prbowaam co powiedzied, ale jak tylko otwieraam usta, pojawiay si od razu czarne chmury, usiujce wled we mnie, a poza tym i tak nie znajdowaam odpowiednich sw. Umaram, czy jeszcze yam? Gdzie przebywaam, jeli jeszcze yam, i dlaczego ludzie wci si na mnie gapili? - Pomocy, nie! - krzyknam, kiedy nagromadziy si czarne chmury i za kadym razem czuam straszliwe ukucie gdzie na ciele, a potem robio si wok mnie ciepo i ciemno, i cicho. Jednak wci si budziam. A kiedy si potem poruszaam, ponownie zbieray si chmury, a pniej czuam kujcy bl, a wreszcie zapadaam w zbawienny sen. Jeli si nie poruszaam, to dao si wytrzymad. Ponownie widziaam twarze Atzego i kobiety z urzdu do spraw nieletnich. Stale mnie badano. Przez cay czas Atze by przy mnie i stopniowo take dochodziy do mnie znowu rne dwiki, a niebezpieczne chmury przerzedzay si. - Dua dawka LSD - zrozumiaam to, co mwi jeden z gosw. - I nie tylko, miaa w organizmie prawdziw kolekcj trucizn - usyszaam inny gos. - Biedna dziewczyna - dotar do mnie trzeci gos. Potem znowu spaam, a kiedy obudziam si nastpnym razem, ponownie zobaczyam wok mnie wiele twarzy. Zmarszczyam czoo, prbujc kogo rozpoznad. Matk i ojczyma oraz kobiet z urzdu do spraw nieletnich i Atzego widywaam ju wielokrotnie. Teraz wodziam odurzonym wzrokiem po ludziach stojcych po drugiej stronie ka, gdy miaam wraenie, e po prostu nie pasuj do tego otoczenia. Przestraszona buzia jakie obcej dziewczyny, ktra wydawaa mi si jako znajoma. Potem dwie osoby, ktre natychmiast rozpoznaam. To byli rodzice Ani. 153 Zamknam znowu oczy i zakryam twarz rkami. -Sofio, syszysz nas? - kto pochyli si nade mn. Przytaknam i wiedziaam ju, e osoba, ktra do mnie mwi to pani Becker z urzdu do spraw nieletnich. - Tym razem naprawd ci pomoemy - usyszaam ten sam spokojny gos. - Wszystko bdzie w porzdku. Trzsam si tak, e a szelecia kodra. - Hej, Sofio, wszystko bdzie dobrze - powiedzia Atze agodnie. - Wszystko jeszcze raz dokadnie przemylaem. To, o czym mi kiedy opowiedziaa. - Wiesz, wtedy, kiedy opowiadalimy sobie nawzajem nasze historie?!

Przytaknam ponownie. - I odnalazem j, twoj przyjacik Ani i jej rodzicw, tak za nimi wszystkimi tsknia. W sali panowaa cisza, syszaam oddech mojej matki dokadnie nad sob. - Sofio, jest... mi przykro - usyszaam nagle jej gos i otworzyam na chwil oczy. - Odejd! - poprosiam cicho, huczao mi w uszach. - Odejd, prosz, i zabierz ze sob Karla...! Znowu opady mi ciko powieki i usyszaam ciche szepty, a potem dwiki odsuwanych krzese i kroki. - Bd spokojna, Sofio - powiedziaa do mnie pani Becker, naprawd przejta. - Sofio, to wszystko jest takie straszne - usyszaam inny gos, bardzo dobrze mi znany, ktrego nigdy w rzeczywistoci nie zapomniaam. To by gos Ani. Otworzyam oczy i patrzyam w zatroskan dziewczc twarz, ktrej przedtem nie rozpoznaam. - Gdyby wiedziaa o wszystkim, co si wydarzyo - woaam w mylach, nie wydajc z siebie adnego dwiku. jechaa si do mnie smutno, wygldaa tak piknie, schludnie i zdrowo, zupenie inaczej ni ja

bozio, gdybymy wiedzieli, e tak le ci si wiodo - usyszaam gos ojca Ani. Gos, ktry kiedy dla nas piewa fragment ani z Czarodziejskiego fletu". - Ale nigdy nie odpowiedziaa na aden list od Ani i kiedy... Przykro nam. 154 - Nigdy nie dostaam adnego listu, nigdy - wyszeptaam, wbijajc palce w kodr. - Moje biedne, kochane dziecko - usyszaam szloch mamy Ani, a jej polski akcent brzmia dokadnie tak samo jak wczeniej. - Kochana, kochana Sofio... Kto usiad koo mnie na szpitalnym ku, tak ciko, e a zaskrzypiao. To by Ben. Wzi mnie za rk. - Hej, Sofio, ju sobie poradzimy - powiedzia cicho. - Rodzice Ani zaproponowali, e najpierw pojedziesz do nich. I jeli chcesz, to ja te wybior si do Monachium... Poczuam ulg. Zaczam cichutko pakad. 155 EPILOG Jeszcze tego samego lata rodzice Anny zabrali Sofi do siebie na poudnie Niemiec. Od tego czasu mieszka tam z nimi. Ponownie zacza chodzie do szkoy i mimo pocztkowych trudnoci dobrze si zaaklimatyzowaa.

Obecnie uczszcza jeszcze na zajcia terapii grupowej dla modziey, ktra ma za sob trudn przeszod, zwizan midzy innymi z narkotykami. Swego ojczyma, dziki wsparciu i znacznej pomocy terapeutw i nowej rodziny zastpczej, pozwaa do sdu za dugoletnie, cikie, cielesne zncanie si. Proces jednak jeszcze si nie rozpocz. Przyjaciel Sofii, Ben, take teraz mieszka w Monachium, uczy si zawodu ogrodnika. Sofia stara si o to, aby jej ycie znowu nabrao sensu. Motywowana przez ojca Ani, pobiera od jakiego czasu lekcje piewu i chtnie towarzyszy swojemu opiekunowi podczas wielu prb teatralnych. Fizycznie jest jeszcze wci dod osabiona, a ycie cakowicie pozbawione narkotykw oznacza codzienn walk z naogiem i sam sob. Take rezygnacja z natychmiastowej ucieczki i powrotu do dawnych przyzwyczajeo, kiedy pojawiaj si problemy, jest cikim wyzwaniem. W pierwszych tygodniach swego pobytu w Monachium, Sofia czsto uciekaa z powrotem na ulic, kiedy miaa wraenie, e si od niej zbyt duo wymaga. Teraz jednak to ju Sofia znowu ma dom.

You might also like