You are on page 1of 3

Niedawno na naszym rynku wydawniczym ukazało się nowe naukowe czasopismo historyczne

„Clepsydra”. Jest ono wydawane przez Wydawnictwo Naukowe Sub Lupa we współpracy ze
Studenckim Klubem Międzyepokowych Badań Historycznych oraz Wydziałem Historycznym
Uniwersytetu Warszawskiego.
Czasopismo zainteresowało mnie przede wszystkim ze względu na reklamujący pierwsze wydanie
artykuł „Kapłani pogańskich Słowian. Kim byli?”. Tematyka ta trafia dokładnie w moje
zainteresowania. A więc zagłębmy się w świat średniowiecznych Słowian.

„Omnium malorum ince stores. Pogańscy kapłani Pomorzan oczami żywociarzy św. Ottona, biskupa
bamberskiego” tak brzmi właściwy tytuł artykułu Michała Gniadka – Zielińskiego.
Autor jest studentem w Instytucie Historycznym UW o zainteresowaniach badawczych: historia idei w
wiekach średnich, historiozofia historyczna, dzieje Skandynawii i Słowiańszczyzny Zachodniej we
wczesnym średniowieczu, misje i chrystianizacja (z notki biograficznej umieszczonej przy artykule).

Zawsze zastanawiałem się, czy czytać artykuły rozpoczynające się cytatem ze Stanisława Urbańczyka
„Historia badań nad religią Słowian to historia rozczarowań”1). Bo przecież gdyby tak było, to od
1991 roku, kiedy zostały opublikowane te słowa, można by darować sobie analizowanie religii
słowiańskiej, na szczęście tak nie jest.

Autor zgodnie z tym co podaje w tytule artykułu, skupia się na analizie trzech żywotów św. Ottona z
Bambergu. Są to dwa „Vitae Ottonis episcopi Babenbergensis” – jeden napisany przez Ebona z
Michelsbergu, a rugi przez anonimowego mnicha z Prufening. Trzeci to „Dialogus de vita s. Ottonis
episcopi Babenbergensis” autorstwa Herborda. Wszystkie powstały niedługo po śmierci biskupa w
1139 roku.

Na początku artykułu autor skupia się na określeniu definicji „kapłana pogańskiego” opierając się na
Encyklopedii PWN jak i na haśle „Kapłani pogańscy” Stanisława Urbańczyka zawartym w „Słowniku
Starożytności Słowiańskich”.
Zgodnie z informacjami zawartymi w tym haśle: „Instytucja K.-ofiarników w źr. rus. w ogóle nie
została wspomniana”2) autor pomija całkowicie rolę wołchwów u Słowian Wschodnich. Jest to tym
bardziej dziwne, że autor wspomina w artykule o próbie uogólnienia na całość Słowian wiedzy o
kapłanach pogańskich przez pryzmat tego co wiemy o kapłanach Pomorzan i Połabian. Uzasadnia to
„nauka nie potrafi uporać się z problemem nie tyle nawet wiarygodności przekazów, ile wątpliwości
metodologicznych co do ekstrapolowania informacji dotyczących […] penetracji skandynawskiej na
wschodzie”3). A przecież wołchwowie wypełniają dokładnie obie uwzględniane przez autora
definicje. W późnym źródle rosyjskim „Legenda o założeniu grodu Jarosławia” mamy wzmianki o
sprawowaniu przez nich kultu, jak i składaniu ofiar. Zajmowali się także przestrzeganiem etyki, jak
wołchw który ukarał kobietę nadmiernie bogacąca się na sprzedaży zboża głodującym. O wpływach
skandynawskich nie można tu mówić, gdyż wołchwowie stawali na czele buntów ludności
słowiańskiej przeciwko drużynom książęcym w 1024 w Suzdalu czy w 1071 w Nowogrodzie i ziemi
rostowskiej („Powieść lat minionych”). Dodatkowo chciałbym przypomnieć za Aleksandrem
Gieysztorem, że: „Słowińcy znali wyraz *vołchvjanie, wołchwianie w znaczeniu czarowanie”4). Więc
w bardzo zbliżonym kontekście o tego czym zajmowali się żercy.
Niezamierzoną (chyba) ironią było zilustrowanie skupienia się autora tylko na kapłanach Słowian
Zachodnich fragmentem obrazu „Spotkanie księcia Olega z czarownikiem” Wiktora Wasniecowa
przedstawiającym właśnie wschodniosłowiańskiego wołchwa.
Ale wracając do głównego tematu artykułu. Dzieje wypraw biskupa z Bambergu badacz rozpoczyna
od przedstawienia misji jego poprzednika mnicha Bernarda zwanego Hiszpanem. I tu nie zgodzę się
ze zdaniem, co prawda tonowanym dopiskiem w nawiasie że kapłani: „Najpierw uniemożliwili mu
objawienie mocy Boga poprzez dokonanie próby ognia, następnie (prawdopodobnie) zorganizowali
jego pobicie, a wreszcie przepędzili – uprzednio zakpiwszy z niego – wsadzając na okręt” 5) Kapłani
słowiańscy w tym przypadku robili co mogli, aby misja Bernarda zakończyła się bezkrwawy sposób.
Moim zdaniem obronili oni Bernarda przed tłumem, nawet wtedy, kiedy ewidentnie szukał on palmy
męczeństwa atakując „największą świętość Wolinian – kolumnę poświęconą Juliuszowi Cezarowi” jak
wspomina żywotopisarz.
W dalszej części artykułu autor zajmuje się także podstawami ekonomicznymi wysokiej pozycji
żerców wśród Pomorzan. Podstawą taką miała być dziesięcina składana każdorazowo od łupów
wojennych. Dziesięcina kojarzy nam się od razu z obowiązkowym opodatkowaniem. A tu mechanizm
był inny. Były to dobrowolne ofiary składane bóstwu, obiecane przed rozpoczęciem wyprawy
łupieżczej bądź handlowej. Jeśli wyprawa odbyła się zgodnie z planem, to należało przekazać Bogom
to co się im obiecało.
Następnie zajmuje się przedstawieniem przebiegu wyprawy św. Ottona, pojawia się tu między innymi
ciekawa koncepcja, że rytualne zabójstwo Ottona z Bambergu, którego próbę przeprowadzono na
rynku w Szczecinie to miała być ofiara wiecowa. Dziwne tylko, że autora nie zadziwia czasami
dokładna znajomość wydarzeń opisanych przez żywociarzy, szczególnie tych, które przedstawiają
motywacje działań kapłanów pogańskich.
Co do szeroko opisywanego „pojedynku na cuda” kapłanów obu kultów, to zgadze się z nim o ile
cudem nazwiemy potwierdzenie przez bóstwo wróżbą swojej decyzji.
A wróżby kapłanów pogańskich zostały przez autora dokładnie opisane.
Co do konkluzji kończących opis misji Ottona i jej porównania z misją Bernarda na str. 55– to
Bernarda można było wygonić, Ottona nie, bo był wspierany przez władze świecką, otoczony zbrojną
opieką zarówno przez Bolesława III Krzywoustego jak i Warcisława. Tu musiało dojść do
rozstrzygnięcia militarnego. Udowadnia to także koniec drugiego szczecińskiego żercy zabitego przez
długie ręce księcia.
Co do końcowej próby uogólnienia instytucji kapłaństwa u przedchrześcijańskich Słowian, to trochę
żal, że autor zatrzymał się wpół drogi i nie pokusił się o szersza analizę. Ale rozumiem, że to temat na
inną równie obszerną pracę. Poczekam. Wypada mi tylko zgodzić się ze zdaniem: „Jako, że uznałem,
iż rodowód kapłani mogą mieć znacznie starszy, niż się to powszechnie przyjmuje, to ich wysoka
pozycja wcale niekoniecznie mogła być czymś nowym, wypadkową intensywnych kontaktów ze
światem chrześcijańskim, ale czymś uświęconym wiekową tradycją.” 6)

Podsumowując – co otrzymujemy? Ciekawy artykuł, dogłębnie analizujący źródła, wart przeczytania


nie tylko dla naukowców, ale także dla licznych obecnie fascynatów słowiańszczyzny. Wart polecenia.

O czym jeszcze można przeczytać w pierwszym numerze „Clepsydry”? Będący niewątpliwie na czasie
(strajki klimatyczne) artykuł o wpływie warunków atmosferycznych na przebieg kampanii berestecko-
białocerkiewskiej w roku 1651 autorstwa Izabeli Śliwińskiej, o organizacji wojskowej w dziełach
hetmana Floriana Zebrzydowskiego – Huberta Korzeniowskiego i o antykomunizmie w myśli Józefa
Mackiewicza – artykuł Daniela Patrejko.
Jest kilka ciekawych wywiadów m.in. prof. Marianem Rębkowskim, recenzje nowo wydanych książek
historycznych, a także w dziale „Translatorium” tłumaczenie Memorandum Piotra Durnowo z lutego
1914 r. o udziale Rosji w wojnie mocarstw.
Są także Miscellanea o wystawach muzealnych, konferencjach i spotkaniach. Tu pojawia się łyżka
dziegciu, bo opisywanie w dobie Internetu wystaw już dano zakończonych przed publikacją
czasopisma (tak, wiem, cykl wydawniczy) mija się chyba z celem?

1) Stanisław Urbańczyk „Dawni Słowianie: wiara i kult” Wrocław 1991, str. 125
2) Stanisław Urbańczyk „Kapłani pogańscy” w: „Słownik Starożytności Słowiańskich”, t. 2, Wrocław
1964, str. 371
3) Michał Gniadek-Zieliński „Omnium malorum ince stores. Pogańscy kapłani Pomorzan oczami
żywociarzy św. Ottona, biskupa bamberskiego” w: Clepsydra nr 1/2020 Warszawa 2020 str. 15,
pominięto przypisy
4) Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian” Warszawa 2006, str. 81
5) Michał Gniadek – Zieliński, op. cit, str. 21
6) Michał Gniadek – Zieliński , op. cit. str. 59 -60

You might also like