You are on page 1of 7

ZAWAŁ SERCA?

WIELKA MANIPULACJA
KORPORACJI FARMACEUTYCZNYCH.

Medycyna
akademicka twierdzi, ujmując to w sposób uproszczony, że przyczyną
zawału jest arterioskleroza (zatkanie żył). Zablokowane naczynie
krwionośne nie może zaopatrywać przyległego terenu w krew, czego
skutkiem jest niedobór tlenu i związany z tym zawał. Dużą rolę odgrywa
przy tym ponoć cholesterol. Jego zbyt wysoki poziom przyspiesza
powstawanie zatorów.
Bardzo wielu uznanych na całym świecie naukowców uważa to za oczywisty nonsens!

Przy ponad 10 000 obdukcji przeprowadzonych w USA stwierdzono, że tętnice były zatkane u podstawy serca,
powodujące śmierć obumarcie tkanek miało jednak miejsce na szczytach serca. Udowodniono następnie, że
zatory zazwyczaj powstawały dopiero po wystąpieniu zawału. Niezależnie od tego, pomimo stosowania dużej
ilości „nowoczesnych” środków rozszerzających naczynia krwionośne, ilość zawałów ciągle wzrasta. Pomimo
wszystkich apeli zdrowotnych i reklamy margaryny, pomimo fali joggowania i coraz bardziej zmniejszającej się
liczby palaczy, coraz częściej dochodzi do zawału. Nie pomagają także takie nowe techniki jak katetery
balonowe. Również i bypassy działają zazwyczaj tylko przez krótki czas.

Przedstawmy teraz obydwa spojrzenia na tę tematykę (medycyny akademickiej i tej przez nią
zwalczanej):

1. Medycyna akademicka: Zawał powstaje na skutek zatkania ważnych tętnic. Ten zator tworzy się albo powoli
i prowadzi do nasilającej się anginy pectoris (nagłe bóle serca w okolicy mostka, promieniujące w lewe ramię),
po czym następuje całkowite zatkanie i dochodzi do zawału. Zator może jednak też powstać nagle,
niepoprzedzony dolegliwościami, na skutek skrzepu krwi gwałtownie zamykającego światło naczynia i
prowadzącego do zawału.
2. Udowodniona ostatnio teoria wielu uznanych naukowców mówi jednak: Zawał powstaje w 99% przypadków
w lewym mięśniu serca. Ten mięsień jest zakwaszony (tak jak w przypadku bólu innych mięśni po wysiłku)
przez zbyt dużą ilość kwasu mlekowego. Jednakże w przeciwieństwie do np. mięśnia nogi, serce nie potrafi w
pewnych przypadkach tego kwasu odpowiednio szybko usunąć. Na skutek tego dochodzi do obumarcia
komórek mięśni serca, w najgorszym przypadku – do zawału. Dolegliwości serca i związane z nimi symptomy
powstają w uszkodzonej lewej komorze serca. Zwężone naczynia krwionośne nie prowadzą do zawału lecz
zawał doprowadza w konsekwencji do zatkania się arterii. Na skutek zgrupowania obumarłych komórek krew
przestaje płynąć i zaczyna krzepnąć.

Może ktoś teraz powiedzieć, że to wszystko jedno, w jakiej kolejności to


następuje. Bynajmniej! Wynika z tego całkiem inne podejście do
zapobiegania i leczenia.
Zawał jest killerem numer 1 na świecie. Co roku umiera na niego tylko w Niemczech 150 000 ludzi. Nie
ma na Ziemi żadnej innej choroby, która tak niespotykanie się rozprzestrzeniła jak ta. AIDS jest w porównaniu
z nią tylko malym problemem. Na przestrzeni ostatnich 50 lat liczba zgonów na skutek zawału zwiększyła się
ponad 10-krotnie! Ilość śmiertelnych przypadków wśród chorych na raka w tym czasie jedynie się podwoiła.
Liczba ludzi z naprawdę chorymi arteriami wzrosła w przeciągu ostatnich 100 lat (!) jedynie 2,5-krotnie. W tym
samym czasie częstość powstawania zawału powiększyła się 100-krotnie. Co to oznacza? Częstość i
intensywność zwapnienia naczyń krwionośnych zwiększyła się jedynie nieznacznie, dramatycznie wzrosła
jednak liczba zawałów serca.

Ten nieprawdopodobny wzrost, ta prawdziwa plaga cywilizacyjna tym bardziej dziwi, gdy zdamy sobie sprawę
z tego, ile stosujemy środków prewencyjnych i „pomocnych” lekarstw.

Medycyna akademicka przedstawia nam 7 czynników ryzyka lub też przyczyn:


1. Podwyższony poziom cholesterolu
2. Za mało ruchu
3. Podniesiony poziom mocznika we krwi
4. Nadwaga
5. Podwyższony poziom cukru we krwi
6. Palenie
7. Nadciśnienie

Ad 1: Cholesterol nie ma w ogóle żadnego wpływu na arteriosklerozę. Cała kampania na rzecz zdrowych,
nienasyconych kwasów tłuszczowych jest olbrzymim posunięciem reklamowym przemysłu margarynowego.
Do tego gigantycznego biznesu podłączył się następnie przemysł farmaceutyczny z lekarstwami obniżającymi
poziom cholesterolu. Bezużyteczne, a często śmiertelnie groźne preparaty (np. Lipobay). Człowiek z
podwyższonym poziomem cholesterolu nie jest zagrożony zawałem, ponieważ arterie nie są zatykane przez
tłuszcz.

Ad 2: Inwalidzi, ludzie sparaliżowani, przykuci do łóżka, jeżdżący na wózkach inwalidzkich i ludzie, którzy nie
uprawiają żadnego sportu, wcale nie mają więcej zawałów niż inni. To wyraźnie pokazuje statystyka. Poza tym,
w ostatnim czasie coraz częściej słyszymy o nagłej a spowodowanej zawałem śmierci młodych sportowców.
Ad 3: Twierdzenie, że mocznik (mogący również wywołać gościec) podwyższa ryzyko zawału, nie wytrzymuje
w dzisiejszych czasach krytyki i prawie całkowicie zniknęłó z listy argumentów medycyny.

Ad 4: Nawaga nie ma niczego wspólnego z uszkodzeniem mięśnia serca. Pewien niemiecki naukowiec
wyszukał ze swego archiwum wszystkie przypadki pacjentów z zawałem. Stwierdził, że ci właśnie pacjenci,
którymi zajmował się przecież przez kilka dziesiątek lat, charakteryzowali się średnio wagą poniżej idealnej.

Ad 5: Cukrzyca niesie ze sobą olbrzymie zakwaszenie organizmu. To zakwaszenie jest rzeczywiście


niebezpieczne dla pacjentów. Ryzyko zawału jest wtedy większe, ale nie z powodu arteriosklerozy (medycyna
akademicka) lecz z powodu niedostatecznego odkwaszenia mięśnia serca. Trzeba więc stosować zupełnie inną
terapię.

Ad 6: Badania przeprowadzone na 15 000 pacjentach z zawałem nie wykazały żadnej różnicy. Można co
prawda założyć, że palenie uszkadza nie naczynia wieńcowe lecz mięsień serca i dlatego prowadzi do zawału.
Ale tak nie jest. Okazało się, że wśród pacjentów było nawet więcej osób niepalących niż palaczy. Aby uniknąć
nieporozumień: nie ma to zachęcać do palenia. Palenie nie zwiększa ryzyka zawału, uszkadza za to inne organy
i zwiększa ryzyko raka płuc lub krtani.

Ad 7: Również przy niskim ciśnieniu może wystąpić zawał. Nadciśnienie uszkadza na przestrzeni czasu
mięsień serca, nie ma to jednak nic wspólnego z teorią zatkanych arterii. Jeśli ludzie cierpiący na nadciśnienie
zadbają o to, by nie wystąpiło zakwaszenie organizmu, mogą długo żyć z tą dolegliwością. Lekarze radzą
ograniczyć wtedy spożycie soli. W Japonii je się o wiele więcej soli niż u nas. Ilość zawałów jest tam jednak
dużo niższa. W zasadzie trzeba by więc było spożywać więcej soli…!

Tę polemikę z „siedmiogłowym smokiem” prowadził dr Berthold Kern. Opublikował ją w książce


„Mikrowellen und Herzinfarkt” (Mikrofale i zawał).

Doktor Kern był internistą i kardiologiem w Stuttgarcie. W swoich pracach badawczych i terapiach
przeprowadzonych na tysiącach pacjentów udowodnił, że ani zawały, ani udary mózgu (wylewy) nie mają nic
wspólnego z zatkanymi arteriami. Oczywiście, jego teoria i praktyka była w najostrzejszy sposób atakowana
przez medycynę. Doktor Kern nie był jednak sam. Renomowany drezdeński naukowiec Manfred von Ardenne
stał w pierwszym szeregu zwolenników przedstawionej powyżej odmiennej kolejności procesów podczas
zawału.

Popatrzmy teraz, co stosuje medycyna akademicka w przypadku


dolegliwości serca:
1. Związki nitro przy bólach serca. To prawda, że nitro przynosi ulgę w bólu. Mamy tu jednak do czynienia z
klasyczną trucizną dla komórek, a działanie wynika jedynie z faktu, że serce rozkłada kwas mlekowy aby
chronić uszkodzone komórki. Związki nitro nie chronią przed zawałem, powodują za to jednak wypadanie
włosów lub paradontozę (zanik dziąseł). Nitro pomaga tylko wtedy, gdy nie zaczęła się jeszcze reakcja
łańcuchowa obumierania komórek mięśnia serca (zawał). Gdy ten katastrofalny proces już ruszył, nitro jest
całkowicie nieskuteczne.

2. Antagonisty wapnia są również stosowane przeciw bólom i łagodzą je, zmniejszając napięcie ścianki serca.
Dzieje się tak poprzez utrudnienie wpływu wapnia do komórek mięśni serca. Obniża to ciśnienie krwi, osłabia
jednak serce.
3. Aby ponownie podnieść wydajność serca, podawany jest teraz zazwyczaj preparat digitalis. Ten środek,
uzyskiwany z naparstnicy, skraca skurcze mięśnia serca, tzn. w pewnym zakresie podnosi jego wydolność, bo
serce pracuje teraz szybciej. Tak jak koń wyścigowy popędzany pejczem. Na pewien czas wzrasta wydajność,
aż do momentu załamania. Często dochodzi też do zatrucia digitalisem. Terapia z zastosowaniem tego środka
nie powinna nigdy trwać dłużej niż 6 miesięcy, bo zmęczony koń roboczy nie może przecież być wiecznie
popędzany batem. Niestety, w praktyce często wybiera się przeciwną drogę: gdy serce słabnie, podnosi się
dawki digitalisu.

4. Beta-blokery mają sens jedynie przy nadciśnieniu i obniżają ryzyko zawału jedynie u pacjentów cierpiących
na tę dolegliwość. To nie są jednak wszyscy zagrożeni zawałem.

5. Są jeszcze antykoagulanty (rozrzedzacze kwi), o których możemy jednak zapomnieć, bo zawał nie jest
przecież spowodowany zamknięciem się arterii. Poza tym, są raczej niebezpieczne, bo obniżają krzepliwość
krwi. Może się to okazać fatalne przy zranieniu lub wypadku. A poza tym, jaki miało by to sens? Krew krzepnie
przecież po wyjściu z naczynia krwionośnego lub gdy dłuższy czas znajduje się w bezruchu w naczyniu. Jak
długo krew płynie, nie dochodzi do jej krzepnięcia.

6. Diuretyki (odwadniacze) działają zawyczaj na początku efektownie, bo stosunkowo szybko znika obrzęk stóp
itp. Jeżeli jednak nie uzupełniamy wymywanych z wodą minerałów (wapń, magnaz, potas), prowadzi to do
dodatkowego osłabienia serca.

Powstaje niebezpieczeństwo nowego obrzęku (zbierania się wody w tkankach). Tak zamyka się błędne koło.

7. Oprócz tego oczywiście operuje się. Ominięcie, czyli tzw. bypass, może złagodzić ciężkie dolegliwości,
jeżeli naczynia krwionośne faktycznie tak się zawęziły, że nie ma innego wyjścia. Dzieje się to jednak o wiele
rzadziej, niż można by było przypuszczać na podstawie olbrzymiej liczby operacji. W zdecydowanej
większości przypadków (szacuje się ją na 98%) operacja bypassowa jest tak samo niepotrzebna, jak bzdurą by
było wzywać hydraulika do wanny, w której przelewa się woda, zamiast wyciągnąć zatyczkę. Przyczyny
dolegliwości serca leżą w uszkodzonej tkance lewego mięśnia serca i muszą być tam zwalczane, a nie przy
dopływie, w arteriach.

Ostatnie rozwiązanie to przeszczep serca. W tych przypadkach tkanka jest bardzo często, również „dzięki”
opisanym powyżej lekarstwom, już tak zniszczona, że nie ma innego wyjścia. Nie będziemy tutaj dyskutować,
jakiej „jakości życia” można się potem spodziewać. Lepiej spróbować uniknąć tej ostateczności i co ważniejsze
– zawału. Istnieją metody poprawy, a nawet wyleczenia dolegliwości serca.

Medycyna akademicka nie korzysta z nich jednak. Również z ratującego życie preparatu, i to w czasach, gdy
prawie połowa wszystkich zejść śmiertelnych jest spowodowana chorobami serca i systemu krążenia, a z tego
znowu połowa to nagłe zawały serca. Są to kapsułki i każdy mógłby je przy sobie nosić i połknąć je
natychmiast w przypadku ataku serca. Zapobiega on z największym prawdopodobieństwem śmiertelnemu
przebiegowi zawału. Nie jest jednak przepisywany chorym, chyba że się tego uporczywie domagają! A wielu
lekarzy ciągle nosi go przy sobie!

 
 

Strofantyna (Strophanthin)
Zanim przejdę do konkretnych wyliczeń, z których każdy powinien wyciągnąć wnioski dla samego siebie, jak
może sobie sam pomóc, jeszcze krótkie stwierdzenie (dotyczące co prawda Niemiec, ale przypuszczam, że
polskie prawodawstwo nie odbiega za bardzo od tego. W Niemczech jest zabronione obiecywać komuś
uleczenie. Następujące teraz opisy możliwości leczniczych przy różnych chorobach nie oznaczają, że
znaleziony został kamień mądrości. Co prawda wiadomo, że podane tu rady w wielu przypadkach przyniosły
poprawę lub wyleczenie, ale:

 W przypadku żywych istot nie ma żadnej gwarancji jak w przypadku maszyn, w których wymienia się
po prostu zepsutą część i wszystko musi znowu bezbłędnie funkcjonować. Żywe istoty reagują i
rozwijają się czasami zupełnie inaczej, pomimo identycznych warunków, identycznego pożywienia czy
tych samych lekarstw. Trzeba zamiast tego stwierdzić, że jest duże prawdopodobienstwo poprawy
dzięki proponowanej metodzie. Obietnicy uzdrowienia nie można i nie wolno dawać.
 Pomimo wszystkich rad dotyczących pożywienia i ruchu, liczba ciężkich chorób serca zwiększyła się
stokrotnie w przeciągu ostatnich 50 lat. Ilość przypadków śmiertelnych jest 10 razy wyższa. To co w
latach trzydziestych było jeszcze rzadkością, urosło dzisiaj do rangi śmiertelnej epidemii.
 W lekarskich raportach dla ludności więcej miejsca poświęca się, o dziwo, epidemii AIDS, niż
przyczynie śmierci numer 1 – niewydolności serca i układu krążenia. Powodu trzeba tu szukać w
nieskuteczności wysiłków zmierzających do poprawy sytuacji. Ta porażka ma swoją przyczynę:
niezrozumienie!
 Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje rocznie liczbę 50 milionów zgonów na zawał na świecie.

W obliczu tych dużych liczb jest zupełnie niezrozumiałe, dlaczego zignorowane zostało odkrycie
heidelberskiego profesora Richarda Thomy, który już w 1880 roku dowiódł, że arterioskleroza nie jest w stanie
wywołać zawału serca. Na wiosnę 1931 roku dziekan uniwersytetu w Düsseldorfie, profesor Edens, wystąpił na
kongresie internistów w Wiesbaden i wyjaśnił, że problem zawału jest w zasadzie opanowany. W roku 1928
odkrył on niezwykle pozytywne działanie strofantyny w przypadku anginy pectoris i zawału. Co prawda nie był
wówczas w stanie wytłumaczyć dokładnych mechanizmów działania strofantyny, postępował jednak według
zasady: „Bez względu na to, czy rozumiemy, co się tam dzieje, to przecież pomaga i powinno być stosowane”.
Było to podejście krańcowo różne od dzisiejszego nastawienia medycyny akademickiej, która twierdzi: „Nie
rozumiem tego, a więc precz z tym!”
Edens kurował wtedy strofantyną swoich wszystkich pacjentów, którzy mieli zawał serca lub cierpieli na anginę
pectoris. Żaden z nich nie odczuwał żadnych dolegliwości, jak długo przyjmował ten specyfik. Nie doszło do
ani jednego zawału! Dopiero później udało się wyjaśnić zasadę działania strofantyny. 

Na kongresie w Wiesbaden żaden z jego kolegów nie zainteresował się jego doświadczeniami i tezami.
Przeciwnie – zaatakowano tego wówczas jednego z najsławniejszych i uznanych kardiologów. Jego
wywody nie pasowały do obowiązjącej wówczas nauki! Od tego dnia traktowano Edensa jak dziwaka i
ignorowano go. Fakt, że zawał ma zupełnie inne przyczyny, a mianowicie leżące w mięśniu serca a nie w
naczyniach wieńcowych, obłożony jest przez medycynę do dzisiejszego dnia tabu. Tak zaginęła wiedza doktora
Edensa, a wraz z nią stosowane w niej lekarstwo. Co prawda wstrzykuje się strofantynę do dziś dnia
bezpośrednio po przybyciu karetki pogotowia do chorego, zazwyczaj jest wtedy jednak już za późno, ponieważ
lekarz potrzebuje na dojazd 20 lub więcej minut. Wszyscy wiedzą, że los chorego rozstrzyga się w ciągu
pierwszych 30 minut od wystąpienia zawału.

Medycyna akademicka posługuje się jeszcze jednym trikiem, aby zbagatelizować wspaniałe działanie
strofantyny. Uczy, że ten specyfik działa tylko wstrzyknięty dożylnie, natomiast podany doustnie jest
całkowicie bezskuteczny. Nie jest to prawdą, twierdzenie to znajdujemy jednak nawet w podręcznikach
medycznych Heilpraktikerów (niemieckich lekarzy medycyny naturalnej). Są oni przecież głównie
egzaminowani przez lekarzy.

Lekarskie komisje do spraw lekarstw przyłożyły starań do tego, by strofantyna mogła być sprzedawana tylko na
receptę i w ten sposób niedostępna dla Heilpraktikerów. Pomimo to w handlu znajduje się strofantyna do
ustnego stosowania. Dla ludzi cierpiących na serce lub tych, którzy mieli jeden lub więcej zawałów, istnieje
Strodival mr, 3 mg. Jest on przeznaczony do długoterminowej terapii. W przypadku nagłych ataków był
pobierany Stodival spezial 6mg, niestety wycofany z rynku niemieckiego.

Są to kapsułki, które należy nosić zawsze przy sobie. W przypadku ataku serca lub podejrzenia zawału
należy natychmiast rozgryźć jedną do dwóch kapsułek. W ciągu minuty przerywane jest wówczas
postępowanie zawału! Zazwyczaj dochodzi też wkrótce do poprawy samopoczucia. Dr Berthold Kern,
który prowadził dalej prace badawcze po profesorze Edensie, stosował strofantynę u około 15 000
pacjentów. Tylko 4% z nich dostało w czasie kuracji ponownego zawału, z których żaden nie zakończył
się śmiertelnie!

Lekarstwo to wydaje się niestety na receptę, chociaż podczas czytania załączonej informacji stwierdzamy, że
działania uboczne są zdecydowanie mniejsze niż w przypadku większości środków na ból głowy znajdujących
się w wolnej sprzedaży. Nie należy się także obawiać przyzwyczajenia ani przedawkowania. Przeciwnie, dawka
może już po krótkim czasie być zmniejszona, przeciwnie niż w przypadku Digitalis. 

Nasze zadanie polega więc na tym, by znaleźć lekarza, który przepisze nam ten środek, chociaż niezgodnie z
jego przekonaniem – w końcu nauczano go czegoś innego. W razie czego musimy chodzić od lekarza do
lekarza, aż dostaniemy naszą receptę. Jak wyjaśnił doktor Kern, nie ma dolegliwości serca mających swe źródło
w naczyniach wieńcowych. Wszystkie pochodzą z mięśnia serca i są sygnałem ostrzegawczym, by najpóźniej
teraz rozpocząć kurację strofantyną.

Katalog dolegliwości wygląda następująco:

1. Lekkie kłucie lub ucisk, ciągnięcie, pieczenie, skurcze, aż do mocnego bólu anginy pectoris. Często bóle te
promieniują, zazwyczaj z lewej strony, do ramienia, dłoni, pleców, piersi lub pachy.

2. Zakłócenia snu, budzenie się i problemy z ponownym zaśnięciem, zaśnięcie dopiero nad ranem, zmory,
pocenie się, łomotanie serca, brak powietrza. Potrzeba spania z głową na wysokiej poduszce.
3. Problemy z leżeniem na lewym boku. Dochodzi wtedy do duszności, łomotania i bólu serca.

Te trzy kategorie nie muszą wskazywać na zmiany lewej komory serca, gdy jednak wystąpi na raz więcej
symptomów, wzrasta prawdopodobieństwo takiej dolegliwości. Należy wtedy zbadać serce u dobrego
kardiologa i rozpocząć kurację ze strofantyną.

Co powoduje strofantyna?
Dzięki doktorowi Bertholdowi Kernowi i Manfredowi von Ardenne wiemy dzisiaj, że przy uszkodzeniu lewej,
wewnętrznej części mięśnia sercowego, mamy zawsze do czynienia z zakłóceniami przemiany materii. Zawsze
dochodzi wtedy do zakwaszenia kwasem mlekowym. Można się tylko domyślać, dlaczego to zakwaszenie tak
często występuje w ostatnich dziesięcioleciach. Nasuwa się jednak podejrzenie, że ten fenomen jest związany z
gwałtownym wzrostem fal radiowych (radar, telewizja, telefonia komórkowa, satelity, itd).

Wygląda na to, że komórki funkcjonują jak anteny. Poprzez fale radiowe dochodzi do zakłóceń w procesie
przemiany materii i komórki nie mogą już normalnie pracować. Zakłócenie przemiany materii prowadzi do
dramatycznego wzrostu zakwaszenia w ciągu niewielu minut. Skutkiem tego jest reakcja łańcuchowa
ubumierania zespołów komórek. Uszkodzone serce wysyła sygnały bólu. Jezeli organizm straci teraz kontrolę
nad sytuacją, nie może już więcej reagować i dochodzi do tzw. katastrofy kwasowej. Dolegliwości narastają
gwałtownie i mogą prowadzić do śmierci. Dochodzi do zawału.

Strofantyna jest środkiem nagle odkwaszającym komórki. Nie jest ona wytworem chemii – jest znanym od
dawna produktem naturalnym. Przy już uszkodzonym sercu odkwaszenie następuje poprzez długoterminową
doustną kurację Strodivalem mr. Na wypadek ataku, jak już wspomniane, też należy zawsze mieć przy sobie
Strodival, nawet na szafce nocnej, ponieważ liczy się wtedy każda chwila. Kapsułki są rozgryzane i powodują
poprzez błony śluzowe natychmiastowe odkwaszenie zagrożonych komórek serca. To odkwaszanie trwa tylko 2
do 10 minut. Postępowanie zawału zostaje przerwane.

Każdy z nas powinien mieć możliwość skorzystania z tego środka, tym bardziej, że nie możemy się ustrzec
skutków nowoczesnej technologii – nie możemy uniknąć fal radiowych. Możemy natomiast uniknąć
wynikających z tego konsekwencji. Nikt nie jest w stanie uzyskać nawet tylko przybliżonych rezultatów
stosując lekarstwa na obniżenie poziomu cholesterolu, środki na pobudzenie ukrwienia, preparaty Digitalis,
tabletki odwodniające i betablokery. Kto jako lekarz nie stosuje strofantyny przy dolegliwościach serca, ten
popełnia błąd w sztuce lekarskiej!

Choroba serca nie musi wcale oznaczać przedwczesnego wyroku śmierci ani obniżenia jakości życia. 

Przedstawione tu informacje nie są moimi osobistymi poglądami, lecz wynikami badań lekarskich
opublikowanych w fachowych czasopismach.

You might also like