Professional Documents
Culture Documents
Paterson, film Jima Jarmuscha z 2016 roku, może być odpowiedzią na to pytanie.
Oczywiście taką odpowiedzią, po której pojawi się parę dalszych pytań.
Widzowie natychmiast rozpoznają charakterystyczne elementy stylu reżysera:
długie ujęcia, zwyczajne, lekko absurdalne dialogi, bardzo powolna akcja „i
znów upływa godzina, w której nic się nie dzieje…”. Tylko jarmuschowski widz
wytrzymuje coś takiego, w dodatku na własne życzenie. Ten określany jako
„najbardziej europejski spośród amerykańskich reżyserów” po raz kolejny robi
film z założenia niehollywoodzki. Film o poecie. Tytułowy Paterson jest poetą i
pracuje w mieście Paterson w New Jersey jako kierowca autobusu. Po
samurajach w Ameryce, po opowieściach o Cleveland i Detroit, o dziwakach,
maniakach i przegranych bohaterach Jarmusch opowiada ponownie historię
dość nieoczywistego bohatera. Paterson, abyśmy się mogli z nim utożsamić,
musi być jednym z nas, musi być po arystotelesowsku taki jak my: ani za
doskonały (dlatego nie jest geniuszem ani poetą przeklętym), ani zbyt mierny
(dlatego jest bohaterem dnia codziennego, sumiennym i kiedy trzeba, nawet
bardzo odważnym człowiekiem). Musi być nam znajomy, w gruncie rzeczy
dobry i w miarę przypominający nas samych lub kogoś z sąsiedztwa. Paterson
to, jak już wiemy, także nazwa mało znanego miasta o dość złej sławie:
bezrobocie, przestępczość, peryferyjność. Tam właśnie żyje (i podoba mu się to)
główny bohater, najbardziej szary i zwykły pracownik zakładów komunikacji. W
jego życiu stałość i monotonia stanowią wartość. Paterson dobrze się w niej
czuje. Do wstawania codziennie o tej samej porze (mniej więcej kwadrans po
szóstej) nie potrzebuje zegarka: budzi się sam. Czekają na niego zawsze ułożone
przed snem na krześle w kostkę, po wojskowemu, ubrania. Takie same
śniadania, ta sama trasa autobusem, ci sami pasażerowie, ten sam spacer z
psem do tej samej ulubionej knajpki na taką samą wciąż szklankę piwa i
pogawędkę ze stałymi bywalcami. Wszystko, co go spotyka, przyjmuje ze
spokojem, nawet kiedy nie jest specjalnie zachwycony drobnymi
odmiennościami. Nawet kiedy jego dziewczyna, przecież zupełnie inna niż on,
wymyśli na obiad zbyt ekstrawagancką jak na jego gust zapiekankę z brokułami
i pleśniowym serem. Paterson jakoś to przeżyje.
Czyż nie jest to opowieść mityczna: oto prawdziwie Czysty Poeta, poeta bez
najmniejszych ambicji, ktoś, dla kogo poezja nie wiąże się z rozgłosem, z
publikacją, z pieniędzmi, z uznaniem? Nie uczestniczy w mechanizmie rynku
czytelniczego, nie korzysta ze wsparcia państwa, systemu stypendialnego, nie
spotyka się z czytelnikami, nie należy do żadnego środowiska, nie jest poddany
żadnej, ale to żadnej presji z zewnątrz. Żadna instytucja, żaden krytyk, żaden
czytelnik. Niczego nie oczekuje, nawet pochwały, nawet uznania, nawet
zrozumienia. Po prostu lubi być kierowcą, woli to od bycia literatem. Poezja
oczyszczona niemal z trwania, bo — jak się okazuje później — wiersze znikają,
zostają zniszczone po zapisaniu. Jeżeli zaś pozbawimy poezję zapisu, trzeba
będzie jej szukać gdzie indziej: w samej egzystencji.
Czy nie jest to już blisko „życiopisania”, o którym mówił u nas Stachura?
Patersonowi jednak daleko także i do Stachury. Właściwie równie daleko mu do
wszystkich tych punktów odniesienia. Paterson Jarmuscha to tylko siedem dni:
nic więcej nie wiemy. Przez siedem dni ten mit zdaje się być możliwy, nikt nie
wie, czy może przetrwać dłużej. Przecież nie widzimy nawet, czy Paterson,
zapisując wiersze w zeszyciku, robi w nich jakieś skreślenia — widzimy tylko
tyle, ile chce nam pokazać reżyser. Wiemy skądinąd, że Ron Padgett, ten, który
napisał do filmu wiersze na specjalną prośbę swego kolegi ze studiów,
Jarmuscha, od dawna publikuje i podróżuje po świecie, aby spotykać
czytelników. Być może nie jest estradowym lwem, ale ma na swoim koncie kilka
bardzo ważnych stypendiów i nagród państwowych, uczy pisania innych, z
literatury zrobił źródło utrzymania.
TOMASZ RÓŻYCKI
TOMASZ RÓŻYCKI ur. 1970. Przekłady jego wierszy ukazały się w USA, Niemczech i we Włoszech. Laureat Nagrody
„Zeszytów Literackich” im. Josifa Brodskiego w dziedzinie poezji, kilkukrotnie nominowany do Nagrody Literackiej
„Nike”. W ostatnich latach ogłosił tom szkiców Tomi. Notatki z miejsca postoju (Zeszyty Literackie, 2013) i wierszy
Litery (a5, 2016). W 2020 roku nakładem Wydawnictwa a5 ukaże się tom Kapitan X.
Zobacz także
ZL 137
Zobacz także:
TOMASZ RÓŻYCKI
czyta wiersz z nowego
tomu Kapitan X
TOMASZ RÓŻYCKI czyta wiersz
Paradoks z nowego tomu Kapitan
X, którego premiera zapowiadana
jest na 11 czerwca nakładem
Wydawnictwa A5.
Email
Chcę otrzymywać newsletter Zeszytów Literackich
Zapisz mnie!