You are on page 1of 9

Literatura polska 1918 – 1945 – wykład nr 1

Wprowadzenie do tematyki. Czym było dwudziestolecie?


POCZĄTKI, REFLEKSJA. Oficjalnie początek nowej polskiej niepodległości datuje się na dzień 11
listopada 1918 roku. Była to trudna niepodległość, na którą wielu Polaków nie było przygotowanych, nie
każdy też w ogóle odczuwał, że może ona przynieść jakieś zmiany – dla niektórych warstw społecznych
kwestia władzy zwierzchniej nie była istotna, bo przy każdej potrafili żyć równie dobrze. Wskazuje na to
„Esej Berdyczowski” Jerzego Stempowskiego.

Jerzy Stempowski – to jeden z najwybitniejszych polskich eseistów, epistolograf, pisarz polski i francuski.
Urodził się 10 grudnia 1893 roku w Krakowie, zmarł 4 października 1969 roku w Bernie (Szwajcaria). Był
synem znanego działacza społecznego, członka loży masońskiej i towarzysza życiowego Marii Dąbrowskiej
Stanisława Stempowskiego. Polskę opuścił wraz z Stanisławem Vincenzem 18 września 1939 roku,
przedostał się na Węgry. W czasie wojny był m.in. delegatem MSW rządu emigracyjnego. W roku 1948
rozpoczął wieloletnią intensywną współpracę z wydawanym przez Jerzego Giedroycia pod Paryżem
miesięcznikiem "Kultura" (podpisywał się pseudonimem Paweł Hostowiec). Od numeru kwietniowego z
roku 1954 do końca życia ogłaszał tam regularnie cykl "Notatnik niespiesznego przechodnia", zawierający
zróżnicowane formalnie zapiski (eseje, wspomnienia, recenzje, felietony). Określany jako ojciec „polskiej
szkoły eseju”. „Esej Berdyczowski” został napisany w Bernie w 1946 roku. Dotyczy wydarzeń, które miały
miejsce podczas jednych z wakacji letnich młodego Stempowskiego, kiedy jego ojciec Stanisław
zafundował mu wycieczkę wzdłuż granic dawnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów – od Rygi do Odessy.
Przemieszczali się konno lub koleją. Berdyczów był miejscowością położoną na terenie dzisiejszej
środkowej Ukrainy, w okresie Rzeczpospolitej Obojga Narodów była to jedna z najbardziej wysuniętych na
wschód ziem – istniało przysłowiowe powiedzenie „pisz Pan na Berdyczów”, co oznaczało posyłać listy bez
skutku, ktoś kto tak mówił, nie dawał nawet nadziei na to, że odpowie. Jednocześnie była to najbardziej
zróżnicowana narodowo część Rzeczpospolitej, gdzie oprócz Polaków, którzy w zasadzie byli w
mniejszości, mieszkali przedstawiciele kilkudziesięciu innych narodowości. Akcja eseju dzieje się w 1909.

ESEJ BERDYCZOWSKI. FRAGMENTY. (1) Panowanie trzech cesarzy zaczęło się właśnie wykruszać w
wyobraźni poddanych. Koniec ustalonego porządku był już w zasięgu przewidywań. Nawet bliskość
terminów dawała się chwilami odczuwać, jak dreszcz poprzedzający wysoką gorączkę. Tym trudniej było
wyjść myślą poza abdykację monarchów, ucieczkę ministrów, otwarcie więzień, słowem poza koniec
istniejącego porządku. Wiadome było tylko, że nowy rozdział historii zacznie się od zwołania zgromadzeń
konstytucyjnych. Jakie idee porządkowe i jakie interesy ludności dojdą w nich do głosu?

(2) Przy ulicy Machnowieckiej, głównej arterii Berdyczowa, znajdował się sklep Szafnagla, do którego
panowie szlachta z bliższych i dalszych okolic, zwłaszcza przed świętami i uroczystościami rodzinnymi,
przyjeżdżali po pieprz, imbir, wanilię i inne towary kolonialne. Był to centralny punkt polskiego
Berdyczowa. „Na Machnowieckiej, przed samym sklepem Szafnagla” – pisał Michał Czajkowski. Długi
szereg pojazdów stał przed sklepem: karety, powozy, fajetony, wasągi, bryczki, szarabany i wozy
drabiniaste. Wzdłuż nich, parami lub w małych grupach, przechadzali się przyjezdni w pudermantlach,
prowadząc ożywione rozmowy. Dla rozproszonych po powiecie Sarmatów, ziemian czy oficjalistów, ulica
Machnowiecka i sklep Szafnagla były głównym miejscem spotkań i źródłem ostatnich nowin. Przechodząc
słyszałem strzępy rozmów o imieninach u cioci Tekli, o chrzcinach u Kapruckich, o tym jak Szułdybułdowicz
próbował kupić w Jarmolińcach czwórki koni, i co z tego wynikło. Zniżając nieco głos, mówiono także de
publicis o wiadomościach, jakie Hejbowicz przywiózł z Petersburga, a Ciotowicz z Warszawy. Dzielono się
informacjami o cenach zboża, przywiezionymi przez kupców z Odessy.
(3) Widok Sarmatów, przechadzających się „przed samym sklepem Szafnagla”, dostarczał mi pustej
zabawy. Nie znałem jeszcze Tukidydesa i – jak pozostali Europejczycy – nie widziałem jasno nieuniknionego
końca wojny o hegemonię kontynentu, do której właśnie główni protagoniści zajmowali pozycje wyjściowe.
Nie przewidywałem też wcale, że obraz Machnowieckiej ulicy stanie się dla mnie miarą rzeczy, rodzajem
trzciny, którą anioł Apokalipsy każe mierzyć instytucje i ludzi. Dopiero w 35 lat później, gdy na tarasie
genewskiej kawiarni przeczytałem pierwszą obszerniejszą relację z konferencji jałtańskiej, zgromadzenie
szlachciców przed sklepem Szafnagla stanęło mi przed oczami jak żywe. W ramach amerykańsko-
rosyjskiego pokoju okrojona Europa zeszła do rzędu prowincji. Zajęci swą prosperity, jak berdyczowscy
Sarmaci sprzedażą zboża i płatnością weksli, Europejczycy nie mogą dokonać niczego, co by mogło zmienić
ustalony w Jałcie porządek rzeczy. Niektórzy patrzą z niedowierzaniem lub nawet wzburzeniem na nową
sytuację. Mądrzejsi radzą nie szarpać się, znosić, czekać. Nawet rozmowy Europejczyków zbliżyły się do
berdyczowskich wzorów. Wiadomości z miejsc, gdzie zapadają decyzje, przychodzą w późnych i
zniekształconych wersjach, podobnych do relacji Hejbowicza z podróży do Petersburga.

(4) Idąc wieczorem ciemnymi ulicami miasta, spostrzegliśmy oświetlone okna, z których dochodziły głosy
przypominające modlitwy. Żydzi berdyczowscy byli w znacznej części chasydami i mieli – jeżeli wierzyć
encyklopedii Brockhausa – 74 domy modlitwy. Gdy zbliżyliśmy się, głosy stały się wyraźniejsze.
Zatrzymaliśmy się, nasłuchując. Czytano tam głośno pierwszy tom Kapitału Marksa. […] Kapitał nie jest
łatwą lekturą, ale to, co słyszałem, nie przypominało szkolnego czytania trudnych tekstów. W szkole wspólna
lektura ma za cel wytłumaczenie tekstu, sformułowanie niejasnych miejsc w terminach już przyswojonych,
ustawienie ich w perspektywie rzeczy znanych. Krawcy berdyczowscy nie stawiali sobie takich zadań. W
miarę lektury Marks stawał się coraz ciemniejszy, ale to nie zniechęcało ich wcale. Czytany tekst był dla
nich prawdą objawioną, nie wynikającą z żadnych rzeczy znanych, i przez to nie poddającą się
wytłumaczeniu. Czytali sposobem wyznawców, przyswajając sobie tekst nie przez jego zrozumienie, lecz
przez jego egzaltację, przez wyniesienie zawartej w nim prawdy ponad wszystkie dane doświadczenia. […]
Krawców berdyczowskich przypomniałem sobie, czytając w „Les Temps modernes” obszerną apologię
terroru stalinowskiego, napisaną przez Merleau-Ponty, późniejszego profesora Sorbony. Było to na krótko
przed rewelacjami Chruszczowa i wyrzuceniem zwłok dyktatora z leninowskiego mauzoleum. Wiele innych
pochwał sowieckiego terroru ukazało się już przedtem na Zachodzie, apologia uczonego filozofa
przeznaczona była dla wybredniejszej publiczności, bardziej literacka w swej retoryce i egzaltacji. Postawa
autora wydawała się jednak uderzająco bliska wzoru berdyczowskiego. Stalin był dlań heroldem prawdy
objawionej, nie poddającej się konfrontacji ze znanymi uprzednio pojęciami i danymi doświadczenia.

Stempowski dostrzegł w swoim doświadczeniu z młodości prefigurację porządku, który zapanował w


Europie po 1945 roku. Nazwano go ładem jałtańsko-poczdamskim, trwał aż do 1989 roku (wyjście Polski z
bloku wschodniego, początek Jesieni Narodów) lub właściwie do 1991 roku (rozpad ZSRR). Sarmaci w
eseju reprezentowali biernych widzów scenerii historycznej, którzy dostosowywali się do różnych sytuacji i
żyli głównie problemami przyziemnymi, z własnego podwórka, większymi, o ile w ogóle się zajmowali, to
na zasadzie stwierdzenia niemożności wpłynięcia na sytuację. Takie zarzuty Stempowski stawia wobec
Europejczyków po ustalonym z woli USA i Rosji porozumieniu z Jałty. Choć decyzja była arbitralna i w
zasadzie oddawała połowę kontynentu pod władanie komunistów, to Europejczycy potraktowali to jako fakt
dokonany i nie uznali za stosowane podejmować działań. Żydzi czytający Marksa to z kolei prefiguracja
myślicieli i inteligencji, która po II wojnie światowej poparła działania Stalina, fascynując się jego
dokonaniami i osobą. Było to powszechne zjawisko, zresztą wielu ówczesnych myślicieli, jak wymieniony
Merleau-Ponty, ale też Sartre fascynowali się ustrojami komunistycznymi. Z dzisiejszej perspektywy może
się to wydawać dziwne, jednak pamiętać trzeba, że wówczas komunizm nie miał jeszcze za sobą całego
dorobku kolejnych blisko 50 lat. W Polsce również do grona komunistów dołączyli wybitni przedstawiciele
kultury, o których pisze Czesław Miłosz w „Zniewolonym umyśle”.
Wyzwaniem rzucanym takiej postawie ograniczenia do własnego wąskiego kręgu spraw codziennych oraz
zerwaniem z całą dotychczasową tradycją była poezja futurystów, która przyniosła ze sobą na wskroś
nowatorską, łamiącą ustalone reguły i nieraz bulwersującą poetykę. Ich skandale, zarówno zamieszczane w
utworach, jak i wywoływane w życiu rzeczywistym, wzbudzały nieraz zachwyt szerokich rzesz – świeżość
była potrzebna, chciano czegoś więcej. To był znak nowych czasów.

TŁO HISTORYCZNE. WYBUCH I WOJNY ŚWIATOWEJ. I wojna światowa była przełomowym


konfliktem dla dziejów Europy, który przyniósł ostateczny kres kształtowi Europy obowiązującemu w
przeciągu poprzednich 100 lat, tj. od ustaleń Kongresu wiedeńskiego i utworzenia Świętego Przymierza.
Jednocześnie Europa chyba nigdy wcześniej nie doświadczyła tak gwałtownych i szeroko zakrojonych
zmian ustrojowych, przekształceń państw, powstawania nowych na skutek rozpadu minionych itd.

Przyczyn wybuchu I wojny światowej należy szukać w ówczesnych przeciwstawnych dążeniach wielkich
mocarstw europejskich, a co za tym idzie w sprzeczności wzajemnych interesów i rodzących je konfliktach.
Niemcy dążyły do zbudowania mocarstwa o znaczeniu europejskim i światowym, obejmującym także
kolonie w Afryce i Azji. Austro-Węgry dążyły do opanowania terenów bałkańskich, analogicznie jak Rosja,
która domagała się także otwarcia cieśnin tureckich dla floty rosyjskiej na Morze Śródziemne. Francja
chciała odzyskać, utracone na rzecz Niemiec w 1871 roku, Alzację i Lotaryngię oraz ograniczyć wpływy
niemieckie w Europie. Wielka Brytania dążyła do utrzymania swej dominującej pozycji militarnej,
gospodarczej i politycznej w świecie oraz rozszerzenia swych wpływów na Bliskim Wschodzie i Turcji.

Bezpośrednia przyczyna wybuchu wojny miała miejsce 28 czerwca 1914 roku, kiedy to w Sarajewie, stolicy
Bośni, został zamordowany wraz z małżonką następca tronu Austro-Wegier, arcyksiążę Franciszek-
Ferdynand. Zabójcą był Gawriło Princip, młody serbski nacjonalista, członek organizacji "Czarna Ręka".
Mimo iż rząd austriacki podejrzewał udział Serbii w tym morderstwie, to nie miał na to żadnych oficjalnych
dowodów. Postanowił natomiast wykorzystać zaistniałą sytuację do ostatecznego rozprawienia się z Serbią.
Celem było upokorzenie Serbii, zlikwidowanie jej dążeń do wyzwolenia i zjednoczenia pod swą egida
państw bałkańskich i zmuszenia jej do zaprzestania prowadzenie antyaustriackiej polityki. 23 lipca 1914
roku postawiono Serbii ultimatum: zaprzestania w szkolnictwie, w prasie i innych publikacjach
antyaustriackiej propagandy, rozwiązania organizacji, które taką propagandę prowadziły i ukarania
współwinnych zamachu. Serbia zgodziła się na ultimatum, poza jednym punktem, aby w śledztwie, które
miało na celu wyjaśnienie morderstwa, wzięli udział przedstawiciele władz austro-węgierskich, jako
naruszające suwerenność państwa serbskiego. Austro-Węgry uznały to za niewystarczające i 28 lipca 1914
roku wypowiedziały wojnę Serbii, którą poparła Rosja, od 30 lipca w stanie wojny z Austro-Węgrami. 1
sierpnia 1914 roku Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji, 3 sierpnia Francji, a 4 sierpnia Wielkiej Brytanii. W
ten sposób rozpoczęła się, trwająca nieprzerwanie przez okres czterech lat, I wojna światowa, zwana wielką.
Toczyła się ona na trzech frontach: wschodnim, zachodnim i południowym.

Dzieje I wojny światowej wielu historyków uważa za dziwaczne – choć wymienia się cały szereg powodów,
które mogły się przyczynić do wybuchu konfliktu i wskazuje na ich zależności, nawarstwianie się itd., to
jednak sam moment wybuchu jest do dzisiaj niewyjaśniony – wiadomo, jakie to było konkretnie zdarzenie,
ale jak doszło do późniejszego wzajemnego wypowiedzenia wojny przez szereg państw na zasadzie
domina? Wszyscy uczestnicy wojny wiedzieli, że będzie to potężny konflikt i wydaje się, że mogli
przewidzieć, że ich siły mogą nie być wystarczające na zwycięstwo czy chociażby utrzymanie status quo.

Wojna była niezwykle krwawym konfliktem, po raz pierwszy w dziejach zastosowano tak zaawansowaną
technikę, nie była to już wojna ludzi, lecz technologii. Świadczy o tym podejście do strat w liczebności
żołnierzy – szczególnie w wojnie pozycyjnej ginęli oni dziesiątkami tysięcy, jednak na skutek zastosowania
nowych technologii nie było to tak istotne jak dawniej. Europa wyszła z niej z zupełnie innym obliczem niż
weszła. W 1914 Europa była kontynentem domów panujących – potężnej Rosji z dynastią Romanowów,
Austro-Węgier z dynastią Habsburgów i bardzo silnych Prus z dynastią Hohenzollernów. W 1918 obraz jest
zupełnie inny – upadają wszystkie wielkie domy panujące. Austro-Węgry ulegają dekompozycji na szereg
mniejszych państw, w Rosji zwycięża rewolucja bolszewicka i zaczyna się okres władzy komunistów,
przejściowo niepodległość uzyskuje część narodów wchodzących w skład Rosji carskiej, Prusy jako główni
przegrani wojny zostają zmuszeni do bezwarunkowej kapitulacji, po czym stają się Republiką Weimarską z
ustrojem demokratycznym. Jednocześnie powstaje nowoczesna koncepcja narodu jako wspólnoty ludności
złączonej wspólnym językiem, tradycją, kulturą, a później też państwem. Wcześniej, gdy mówiło się o
konfliktach, to jako ich ofiary wymieniało się mieszkańców ziem albo miejscowości, teraz zaczyna się
mówić o narodach, jednocześnie powstaje koncepcja losu narodowego.

STRACONE POKOLENIE. I wojna światowa stanowiła doświadczenie generacyjne dla ludzi urodzonych
na przełomie XIX i XX w. To oni najczęściej brali udział w walkach frontowych i jednocześnie z
największymi nadziejami spoglądali na wyniki wojny u jej początków, z czasem jednak ten zapał przygasał.
Wielu z nich zginęło na wojnie, ci zaś, którzy przeżyli, często nie umieli się odnaleźć w nowej
rzeczywistości odradzającego się państwa. Najbardziej sztandarowym przykładem literackim, bohaterem
charakterystycznym dla tej generacji jest tytułowa postać z „Pokolenia Marka Świdy” Andrzeja Struga:

Tytułowy bohater wywodzi się z drobnej szlachty, posiadającej gdzieś w okolicach Siedlec majątek
Jordanowice. Dorasta w czasach zaborów, nie bardzo wyobrażając sobie swoją przyszłość; z braku
lepszego pomysłu podejmuje studia rolnicze w Krakowie. I wtedy wybucha pierwsza wojna światowa; śpiew
maszerujących żołnierzy (w domyśle: z Pierwszej Kadrowej) budzi w Marku niesprecyzowane pragnienia,
ale chłopak nie ma dość zapału, dość przekonania, żeby się przyłączyć do tych, którzy pragną Polskę
odrodzić. Dopiero po roku – gdy w Jordanowicach stają na popas legioniści, wśród których spotyka kolegę
ze studiów – rusza na front. Potem następuje w jego dziejach luka; jej zawartość można tylko pośrednio
odtworzyć z przewijających się w późniejszych partiach powieści wspominków: odniesione rany, rosyjska
niewola, błędne wędrówki po bezdrożach Azji – a kiedy wraca do kraju, ten już podnosi się z popiołów.
Choć to jeszcze nie czas pokoju, gdyż wkrótce znów zagraża wróg ze wschodu. I Marek ponownie staje do
walki wraz z dawnymi towarzyszami, i raz jeszcze omal nie traci życia. A przedtem i potem cierpi, bo w
zmartwychwstałej Polsce również nie potrafi sobie znaleźć miejsca, widząc, że ci, którzy umęczeni i
wykrwawieni przynieśli jej wolność, mają w niej najmniej do powiedzenia, że nadal królują prywata i
próżne gadulstwo, a kombinatorzy i łapówkarze dorabiają się kosztem uczciwie pracujących... Cierpi i
dlatego, że swego życia prywatnego również nie potrafi uporządkować – jakieś wyjątkowe ma szczęście do
kobiet fatalnych, niezrozumiałych, nieprzewidywalnych – brak mu też konkretnego zajęcia, z którego mógłby
czerpać radość, nie ciągnie go do gospodarowania u boku starszego brata ani do pracy w żadnej
państwowej instytucji, do interesów nie ma głowy, a pisanie niby go pociąga, ale też mu idzie niesporo...
(źródło: https://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=902024 [dostęp: 20.02.2020])

Problem ten dotknął wszystkie niemal kraje europejskie, lecz nie tylko – również w Stanach Zjednoczonych
mówi się o straconym pokoleniu osób zdeprawowanych przez I wojnę światową. Wokół postaci z tego
pokolenia osnuta jest powieść Francisa Scotta Fitzgeralda „Wielki Gatsby”. Podobna, lecz jeszcze bardziej
dramatyczna sytuacja spotka pokolenie urodzone ok. 1920 roku, dla którego doświadczeniem generacyjnym
będzie II wojna światowa. Od tytułu powieści Romana Bratnego „Kolumbowie rocznik ‘20” nazywa się ich
właśnie „pokoleniem Kolumbów”.

PRZEMIANY ESTETYKI. Już po I wojnie światowej dają się zaobserwować istotne przemiany, które
swoją pełnię osiągną po 1945 roku. Estetyka metafory staje się anachroniczna i budzi niechęć ze strony
wielu twórców dwudziestolecia – wobec tragedii poprzedniej wojny wydaje się naiwna, wręcz jaskrawo
przeczy rzeczywistości. Coraz częściej postuluje się literaturę konkretu, działania, odartą z ozdobników,
sztafażu historycznego czy innych, mówiącą wprost to, co istotne. Coraz częściej powstawały utwory o
wyraźnym charakterze ideologicznym czy wręcz nawołujące jakoś do rewolucji. Przykładem polskiego
twórcy, który silnie zaangażował się ideologicznie i wyraźnie prezentował to w swojej twórczości był
Władysław Broniewski. W latach 20. skrystalizowały się jego poglądy polityczne i przekonania estetyczne.
Wstąpił do lewicowego Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej - Życie, w komunistycznym piśmie
"Nowa Kultura" opublikował przekład wiersza Majakowskiego "Poeta robotnik" (1924), który podpisał
pełnym nazwiskiem i uważał za swój debiut literacki. Tłumaczeniami Broniewski zajmował się przez całe
życie, spod jego pióra wyszły m.in. przekłady wierszy Błoka, Jesienina, Pasternaka, a także bajki
Czukowskiego i songi z "Opery za trzy grosze" oraz "Matki Courage i jej dzieci" Brechta. W 1925 roku
opublikował - ze Standem i Wandurskim - biuletyn poetycki "Trzy salwy", będący manifestem poezji walki,
która wspiera rewolucyjne dążenia proletariatu. W tym samym roku wydał swój pierwszy samodzielny
tomik "Wiatraki" oraz otrzymał prestiżową posadę sekretarza redakcji "Wiadomości Literackich", którą
piastował do 1936.

MECHANIZM REWOLUCJI. Charakterystycznym sposobem zachodzenia rewolucji jest schemat


pacyfizm  rewolucja nacjonalizm. Zaczyna się od haseł powstrzymywania od konfliktów, pokojowego
współżycia i rozstrzygania sporów w formie kompromisów, później przychodzi silna jednostka czy grupa,
która pozyskuje poparcie mas i przeprowadza mniej lub bardziej gwałtowną i krwawą rewolucję, później
następuje nacjonalizacja, czyli wzmacnianie idei narodu i jednoczenie ludności wokół idei rewolucyjnej.
Jeśli rewolucja poszła za daleko i została „zjedzona przez własne dzieci”, to często następował nawrót do
etap pacyfizmu. Rewolucje mają zazwyczaj dziwną na pierwszy rzut oka strukturę – jeśli są głęboko
uzasadnione ideowo, rozwijają skomplikowaną aksjologię czy w ogóle pełne systemy filozoficzne, to
funkcjonują one tylko w warstwie przodowników rewolucji, wykształconych przywódców. Masy ludowe
skupiane są na zupełnie innej zasadzie – wokół prostych schematów myślowych, łatwych haseł,
pojedynczych, ale sugestywnych pojęć. Mimo, że jest to jedna i ta sama rewolucja, to na tych dwóch
poziomach funkcjonują jej dwa zupełnie różne obrazy, tylko specyficzne ukształtowanie stosunków między
rewolucyjną awangardą a masami w ogóle daje jakąś jej spoistość.

W tym samym czasie powstaje też pojęcie tłumu jako nowego typu zbiorowości, której członkowie są
jednak samotni, nie znają się nawzajem, złączeni są tylko jednym, konkretnym wydarzeniem czy jednym
wspólnym celem, ale niczym poza tym. Kategoria taka nie była znana przed XX wiekiem, nie istniało
zjawisko samotności w tłumie, jak i sam tłum w ogóle. Występowały różne typy zbiorowości ludzkich, ale
zawsze łączyły je inne jeszcze względy genetyczne, funkcjonalne itp. Jednostka w tłumie jest bezlitośnie
mielona przez młyny historii, nie ma miejsca na nią samą. Efektem powstania pojęcia tłumu jest
korzystająca z niego literatura, w tym „Opera za trzy grosze”, „Kariera Nikodema Dyzmy” czy „Szewcy”.

W 1918 roku ukazuje się „Postęp” Żeromskiego, w którym ten nawołuje do stworzenia państwa i
społeczeństwa nowoczesnego, ale nie na wzór rewolucyjny, rosyjski. Wierzy w epifanię proletariatu, który
ma ulepszać obyczaje, gwarantować rozwój społeczny, dbać o moralność, a przez to wszystko rozwijać
społeczeństwo. Wyznawał, jak wielu ówczesnych autorów, ideę nowoczesności epifaniczną i emfatyczną,
nie zadaje sobie jednocześnie pytania, dlaczego wyobrażani przez niego proletariusze mieliby postępować
tak, jak tego chce, dlaczego mieliby być twórcami kultury, co ma ich do tego skłonić?

Podobnie epifanicznie jawi się rewolucja w ogóle, epifaniczny charakter ma wyobrażenie nowoczesności.
Nie zadaje się pytań o sens, przyczynę, odrzuca się stare pojęcia, odrzuca się znaczenie dowodu logicznego,
skupia się na samym fakcie gwałtownego objawienia, korzysta się z silnej wymowy epifanii (i emfazy) i
rezygnuje się z budowy spójnych systemów czy uzasadnień. Przykładem takiego postępowania jest
niemieckie wyobrażenie Volku jako ludu czy narodu mistycznego (teza nie do udowodnienia i
nieposiadające w zasadzie odpowiedniej podbudowy), w Rosji podobny charakter uzyska pojęcie instynktu
klasowego, również wymykającego się definicjom.
SZKOŁA FRANKFURCKA. Była to grupa niemieckich intelektualistów skupionych wokół Institut für
Sozialforschung, działającego w latach 1923–1933 we Frankfurcie nad Menem, od 1933 w Paryżu przy
École Normale Supérieure, w Londynie przy Institute of Sociology, od 1934 w Nowym Jorku przy
Columbia University (jako International Institute of Social Research), po 1950 znów we Frankfurcie. Do
najważniejszych przedstawicieli szkoły zalicza się Maxa Horkheimera, Theodore’a Adorno, Waltera
Benjamina, Ericha Fromma, Herberta Marcusego, Jurgena Habermasa. Podstawowe pytanie stawiane przez
frankfurtczyków dotyczyło przydatności metody materializmu historycznego (stworzonego przez Karola
Marksa) w analizie świata, którego charakter kształtowały konsekwencje I wojny światowej, zwycięstwo
rewolucji komunistycznej w Rosji oraz jej niepowodzenie na Zachodzie, powstanie nieprzewidywanego
przez teorie rewolucyjne państwa socjalistycznego, a także rozłam niemieckiego ruchu robotniczego na
reformistyczną SPD i rewolucyjną KPD. Wspomniane fakty wymagały zinterpretowania oraz przemyślenia
na nowo relacji między teorią i praktyką oraz między ekonomiczną strukturą społeczeństwa. Największe
znaczenie dla utworzenia metodyki szkoły frankfurckiej, zwanej później metodą krytyczną, był Max
Horkheimer. Horkheimer dążył do stworzenia więzi między filozofią i poszczególnymi naukami —
socjologią, psychologią, ekonomią, historią, literaturoznawstwem, muzykologią. Główną intencją
Horkheimera było unikanie jednostronności pozytywizmu, sprowadzającego naukę wyłącznie do opisu
faktów, jak też jednostronności filozofii spekulatywnej, programowo abstrahującej od empirii. Za nadrzędny
cel badań uważał wypracowanie teorii rozwoju historycznego, która umożliwiłaby rozumienie współczesnej
epoki. Wiązało się to z przekonaniem, że teorię współczesnego społeczeństwa (politykę, gospodarkę, naukę,
kulturę, sztukę) należy ujmować jako całość. Jednostka mogła być rozpatrywana tylko na tle tej całości.
Istniały w zasadzie dwie możliwości rozwojowe dla poszczególnych państw – model socjalistyczny lub
kapitalistyczno-narodowy. Dla zainteresowanych: http://www.ptta.pl/pef/pdf/f/frankfurckaszkola.pdf

POLSKA PO 1918 ROKU. Tuż po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku w Polsce dominuje poczucie
euforii z powodu odzyskania niepodległości. Jednym z najwcześniej stworzonych ośrodków literackich jest
kawiarnia „Pod Pikadorem”, otwarta zaraz po odzyskaniu niepodległości, wtedy też, już w listopadzie 1918
roku swoją działalność rozpoczęli Skamandryci. Ważne dzieła prozatorskie, powieści, które wychodzą w
pierwszych latach niepodległości to: „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego, „Generał Barcz”, „Czarne
skrzydła”, „Łuk” Juliusza Kadena-Bandrowskiego, „Sól ziemi” Józefa Wittlina, „W szponach” i
„Łańcuchy” Wacława Sieroszewskiego, „Żółty krzyż” Andrzeja Struga, „Romans Teresy Henert” Zofii
Nałkowskiej, „Ludzie stamtąd” Marii Dąbrowskiej.

PRZEMIANY POLITYCZNE. Józef Piłsudski obejmuje początkowo władzę jako Naczelnik Państwa,
przysługuje mu więc faktycznie legitymacja dyktatorska. Jednak bardzo prędko po objęciu władzy, 26
listopada ogłasza wybory do Sejmu Ustawodawczego, którego celem miało być przygotowanie konstytucji.
Elekcja miała miejsce 26 stycznia 1919 i zwycięstwo w niej odniósł blok Narodowy Komitet Wyborczy
Stronnictw Demokratycznych, zbudowany przede wszystkim ze Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego
(endecji). Późniejszy rozwój polskiego demokratyzmu cechowały częste i gwałtowne zmiany rządów oraz
częste spory parlamentarne. Były też skuteczniejsze działania polityczne, jak reformy gospodarcze
Grabskiego, jednak ogólnie okres polskiego parlamentaryzmu cechowała niemoc decyzyjna i spory o
najdrobniejsze kwestie. W kraju panowała szczególnie napięta atmosfera polityczna, czego tragicznym
finałem była śmierć w zamach z rąk Eligiusza Niewiadomskiego prezydenta RP Gabriela Narutowicza.
Dochodziło też do niecodziennych czy wręcz pozornie bezsensownych koalicji, jak chłopskiego PSL Piast z
szlachecko-ziemiańskim Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym, którego jedynym spoiwem było
zagwarantowanie przez ZChN poprawnie przeprowadzonego uwłaszczenia chłopów, potem miano
wprowadzić kapitalizm oparty na zasadzie leseferyzmu – czyli chciano zostawić system gospodarczy z
minimalną kontrolą państwa, aby samodzielnie się regulował. To spotkało się z gwałtowną reakcją
Piłsudskiego, zadeklarowanego socjalisty. W 1926 doszło najpierw do zamachu majowego, a później
uchwalenia nowel sierpniowych, na skutek których zaczynają się quasi-autorytarne rządy sanacji.
WIZJA REWOLUCJI W „PRZEDWIOŚNIU”. Powieść Żeromskiego pisana była w znacznym
pośpiechu, prawdopodobnie autor świadom był pogarszającego się stanu zdrowia i nie chciał pozostawić
swojego dzieła niedokończonego. Oddał powieść do druku w 1924 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią.
Ogólnie rzecz biorąc „Przedwiośnie” można uznać za powieść prezentującą konflikty i napięcia rodzące się
między obywatelami odradzającego się państwa polskiego. Efekt sporów i konfliktów został uwypuklony
specyficzną obcością samego głównego bohatera – Cezarego Baryki, który powojenną Polskę widzi po raz
pierwszy na oczy, urodził się i spędził młodość w Baku. Swoje wyobrażenia na temat kraju konfrontuje z
różnymi mitami, które funkcjonowały w jego psychice – z romantyczną legendą o nieznanej ojczyźnie, z
wizją szklanych domów, którą roztoczył przed nim ojciec, a także z doświadczeniami i przeświadczeniami,
które wyniósł z okresu rewolucji i wojny domowej w Rosji.

Sama utopia szklanych domów zwraca uwagę ze względu na pewne, być może celowe, nieścisłości. Huty
szkła miały być napędzane przypływami i odpływami wody, ale skąd na Bałtyku odpływy i przypływy?
Pracować w nich miały zgodne gromady robotnicze, ale tutaj znów ujawnia się epifaniczność – co ma je
jednoczyć? W imię czego mieliby wspólnie działać?

Samo przedstawienie rewolucji przez Żeromskiego jest w przedziwny sposób niewprawne. W zasadzie
trudno zakwalifikować to, co Baryka widział w Baku, jako rewolucję. Nie była związana z bolszewizmem,
przede wszystkim miała charakter czystki etnicznej, nie dotyczyła bezpośrednio tych wydarzeń, które od
1917 przekształcały Rosję carską w bolszewicką. Trudno wskazać przyczyny, dla których Żeromski wybrał
tak mało klarowny obraz, aby wyrazić chyba jeden z ważniejszych elementów swojego dzieła.

Cezary Baryka po powrocie do Polski zostaje przedmiotem wielkiej psychomachii – rozgrywa się ona
między patriotyzmem i ideologią powolnej konstruktywnej pracy z jednej strony, a komunizmem i ideologią
przewrotu społecznego z drugiej. Cezary opowiada się ostatecznie za rewolucją, czego dowodzi słynna
końcowa scena marszu na Belweder. Nie miał w tym jednak aprobaty samego autora – tak przynajmniej
wydaje się skonstruowane całe dzieło i poszczególne postaci wywodzące się z ruchu komunistycznego: nie
wydaje się, by Żeromski chciał ich uczynić wiarygodnymi i autentycznymi.

Ponadto walka w „Przedwiośniu”, określanym przez Jerzego Kwiatkowskiego jako moralitet, toczy się
również między pokusą urody życia, reprezentowanej choćby przez uroki życia w Nawłoci, reprezentującym
ideał dworku szlacheckiego, jak przez nie zważające na nic szaleństwa miłosne, a ideałem społecznej służby
w obronie skrzywdzonych i poniżonych.

GENERAŁ BARCZ. Generał Barcz Juliusza Kadena-Bandrowskiego to opowieść o dramacie władzy.


Głównymi bohaterami tej tragedii są współpracownicy generała (pisarz Rasiński i major Pyć, najbliższy
doradca), rywale (Krywult i Dąbrowa) oraz bliscy (matka, żona Jadzia i kochanka Hanna Drwęska), scenerią
zaś - Polska lat dwudziestych XX w.

Powieść ukazuje porażkę tytułowego bohatera i drogę prowadzącą do jego upadku. Potwierdzeniem klęski
jest zakończenie historii, rozpisane jakby na dwie części. W pierwszej Barcz „rozwiązuje problem”
Rasińskiego i Hańki (pozbywa się ich ze swego życia) oraz przeprowadza pożegnalną rozmowę z matką. W
drugiej, gdy telefon do „Przedmurza” ostatecznie rozwiał jego nadzieje na szczęście w życiu osobistym,
spotyka się z Pyciem i wspólnie wyruszają na festyn do Erneścina.

Generał Barcz był od 9 września 1922 r. drukowany w odcinkach przez “Kurier Polski” (Warszawa). 4
kwietnia 1923 r. wydano książkę w całości. Ówczesna sytuacja polityczna jest bardzo gorąca – to czas
wyborów do Sejmu i Senatu, walki politycznej ugrupowań (nie streszczam, zainteresowanych odsyłam do
opracowań historii tego okresu, gdzie znajdą mnóstwo nazwisk i nazw partii). Dla Kadena natomiast
najważniejszy jest człowiek.
Bardzo negatywnie o powieści wypowiedziała się krytyka: Adolf Nowaczyński i Cat (Stanisław)
Mackiewicz oraz Grzymała-Siedlecki. Na ten temat pisali także: Ludwik Skoczylas, Jan Dąbrowski i Anatol
Stern. Raczej pozytywnie wypowiedziała się Maria Dąbrowska. Kaden zdecydowanie chciał tą książką
wywołać skandal. Otworzył też dwudziestowieczne dzieje powieści politycznej. Po latach dzieło uznano za
studium tworzenia techniki władzy, prezentujące świetną znajomość realiów międzywojennej polityki.
Trudno tę powieść nazwać paszkwilem, ponieważ postaci noszą rysy zarówno fikcji, jak i prawdy – są
symbolami. Akcja rozgrywa się w czasie: październik 1918 – jesień 1919. Sytuacja polityczna w tym czasie:
formowanie się państwa, ustalanie władzy, próba konsolidacji, powstania, strajki... kaden z tego pola
wybiera ograniczenie: Kraków-Przemyśl-Warszawa. Tematem pracy czyni oswobodzenie Krakowa spod
władzy austriackiej, walki o Przemyśl, otwarcie Muzeum Cytadeli, zamach pułkownika Januszajtisa,
otwarcie Sejmu, rozmowy z Endecją i sprawę Biura Prasowego naczelnego Dowództwa. Uwaga skupiona
jest na formowaniu się władzy centralnej. Scena powitania Barcza wracającego z frontu nawiązuje do
powrotów Piłsudskiego. Zresztą Kaden tworzy kompozycję niezbieżną z chronologią wydarzeń.

Kilka słów o bohaterach (ale pomijam ich szczegółowe życiorysy polityczne, bo nie mam do tego zupełnie
serca ni ochoty na to): Generał Dąbrowa odgrywa rolę Bolesława Roji, komendanta wojskowego Krakowa
po wyzwoleniu z rąk austriaków. W powieści reprezentuje on siłę lewicy, natomiast w rzeczywistości był o
wiele bardziej pokojowo usposobiony. Generał Krywult jest w powieści głównym przeciwnikiem Barcza.
Źle włada językiem polskim, jest byłym dowódcą korpusu ryskiego. Prawdopodobnie jego prototypem był
gen. Józef Dowbór-Muśnicki, główny adwersarz Piłsudskiego. I on i powieściowy Krywult posądzeni
zostali o nadużycia finansowe, jednak w rzeczywistości nie doszło do procesu. Poza tym jednak da się
wymienić dużo różnic pomiędzy postaciami. Generał Wilde jest w powieści głównym poplecznikiem
Krywulta, jako architekt i szef sztabu korpusu ryskiego. W świecie realnym najbardziej przypomina go
sprawujący podobne funkcje u Dowbora-Muśnickiego gen. Jan Woroczyński. Major Pyć – tutaj
podobieństwa są najbardziej wyraziste – styl bycia, sylwetka i charakterystyczny wygląd wskazują na
pułkownika Adama Koca. Pyć włada tajną agencją “Pies”. Jego odpowiednik kierował Naczelną Komendą
POW nr 1 w Warszawie i był jednym z najbardziej oddanych współpracowników Piłsudskiego. Program
Pycia to “małe ułatwienia” (powtórzenie tezy Adama Koca zawartej w artykule Praca pokojowa a przyszła
wojna z 1921 r.). Poseł Rybnicki (Rybicki) przypomina Jędrzeja Moraczewskiego, posła, który irytował
Piłsudskiego. Redaktor Rasiński w polemice z Krzewskim jasno wykazuje poglądy samego autora.
Dodatkowe argumenty to: przeszłość legionowa, muzyczna i prozaika. Kaden wykreślił jednak z życiorysu
sobowtóra wszystko, co nie było związane z przeszłością legionową i działalnością w aparacie
państwowym. Generał Stanisław Barcz odczytywany bywa jako Piłsudski, a czasem Sosnkowski. Sam
Kaden twierdził, że Barcz jest zupełnie fikcyjny. Ma on jednak dużo cech Piłsudkiego. Za dużo... Aby
wykluczyć takie teorie, Kaden wprowadza po prostu Piłsudskiego, przypisuje mu jednak w powieści
wydarzenia z życia Sosnkowskiego. Poza tym wiele innych różnic da się zauważyć. Postaci drugoplanowe:
wydawca Kwaskiewicz to Jakub Mortkowicz (wydawca Łuku). Agent wywiadu brytyjskiego, Pietrzak
symbolizuje agentów przybyłych w sztabie YMCA-i. Hanna Drwęska – kobieta wyzwolona. Brat generała
Barcza, Jan Barcz – symbolizuje życiowy praktycyzm. Kaden mitologizuje postacie, ale przekreśla tym
samym ich prawa do rozoju psychicznego. Każda chwila refleksji przegrywa z polityką.

Akcja rozpoczyna się w Krakowie, gdzie nic jeszcze nie zapowiada niepodległościowego powstania. Miasto
w biurokratycznym letargu. Legionowa zasada kliki i mafijności. Wyosobnienie prowadzi do niwelacji
osobowości i ułatwia despotyzm. Później Kaden ukazuje technikę zbratania. Tworzy też nową, polityczną
geografię kraju. Napięć politycznych nie zna tylko Barcz – jego teorią są ścisłe “stalowe ramy”. I tylko on w
momencie walki o władzę jest już postacią legendarną, bez niedomówień. Kaden przedstawia trzech
antagonistów; brak skrajnej lewicy i odpowiednika Ignacego Daszyńskiego.
Rozdział drugi to zapis kronikarza dotyczący wypadku kolejowego oraz operacji przemyskiej i krakowskiej.
Pierwsze utarczki polityczne między Dąbrową a Pyciem (ten ostatni na razie wygrywa). Barcz także
atakowany z wielu stron. Rozgrywa jednak wszystko w aurze kompromisu. Opis zamachu i aresztowania
Barcza oparł Kaden na wydarzeniach dotyczących gen. Stanisława Szeptyckiego. Zamach to kolejny
kompromis przygotowujący wybory, w którym uczestniczą: Barcz, Dąbrowa i Krywult. Ostatnią
prowokacją jest w powieści sprawa Biura Prasowego Naczelnego Dowództwa. Oparł ją Kaden na faktach
biograficznych. W powieści reżyseruje ją Pyć. W finale zwycięski Barcz nie bardzo umie się odnaleźć w
pustce. Kaden pokazuje, co zostawia po sobie wojna. Wg Rasińskiego to dobrodziejstwo “odzyskanego
śmietnika”. W nowym świecie pozycję mogą zdobyć ludzie bezkompromisowi, nie zważający na
moralność. Główną rolę w akcji powieści odgrywają idee polityczne, a ośrodkiem – forum władzy, gdzie się
analizuje. Panuje konwencja szopki politycznej, nieco złowrogiej, bo aktorzy mają wpływ na rządy kraju.
Stopniowo ulegają samozniszczeniu, zostaje tylko Barcz. Ale i jego Kaden nie apoteozuje. Do rozmiarów
epickiego posągu urasta natomiast postać majora Pycia.

Z kwestii stylistycznych krytyków niepokoiła zwarta kompozycja metafor i symboli. Ogólnie sprawa ta
wzbudziła więcej emocji niż treść. Oskarżano Kadena m.in. o: prostactwo, upodobanie do turpizmu, zbytnią
barokowość i styl ekspresjonistyczny, swoisty nadmiar formy, przerysowany realizm. Cechuje go:
abstrakcyjność metafor, szarżowany naturalizm, gigantyczność efektów, czcze namaszczenie, dosadność
słownictwa, hipertrofia zmysłowości, brutalne symplifikowanie, forsowna stylizacja, żywcem wprowadzana
rzeczywistość. Wielu krytyków jednak ceniło jego nowatorstwo.

Kaden unika lirycznych monologów. Krajobrazy utrwala w lakonicznym zapisie. Powieść ta jest prozą
dialogów i opisem postaci. Wszędzie panuje czas teraźniejszy. Dialogi utrwalają żywą, chaotyczną mowę
(swoją drogą – rubaszną, wojskową). Kaden dba o indywidualizację sylwetek, rytmizuje też prozę, aby
uczynić ją bardziej sugestywną (często używa epifory i anafory). Z upodobaniem stosuje środki, które
potęgują konkretność, zmieniają proporcje mięzy przedmiotem a człowiekiem. Np.: dyktat epitetów,
powtarzanie ich, animizacja, antropomorfizacja, animalizacja, licytacja synonimów, metonimia,
personifikacja, urzeczowienie, porównanie. Człowiek u Kadena pozbawiony jest władzy nad odruchami.
“Matefora kadenowska zmienia proporcje, oddaje człowiekowi to, co należne przedmiotom i stanom
psychicznym, co charakteryzuje zwierzęta”. Tu jeszcze zacytuję Irzykowskiego: “Pobić Meduzę jej
własnym obrazem! Przeciwstawić bestii bestię! Nazwać bezimienną po imieniu! Ileż w naturalizmie jest
chytrości, ironii, zemsty. Cały dyszy walką – sielankowego, biernego nie ma w nim nic”. Kaden bada
fizjologię. Buduje także sytuacje, w których postaci mogą oczekiwać albo wysokiej nagrody albo dużego
niepowodzenia. Prowadzi to do trzech reakcji: lęk, nienawiść, miłość. Powieść Kadena to jakby
behawioralne laboratorium. Panuje tu somatyczność i natrętna materialność. Im bliżej sceny politycznej,
tym bardziej jednostka zatraca autonomię na korzyść grupy, której członkiem się staje. Regule tej nie
poddają się tylko Pyć i Barcz. Trzeci sprawiedliwy to Rasiński.

Źródło: Michał Sprusiński, wydanie „Generała Barcza” w serii “Biblioteka Polska” – fr. „Wstępu”

You might also like