Professional Documents
Culture Documents
PR A C E W Y D Z IA Ł U F IL O Z O F IC Z N E G O
52
STANISŁAW KAMIŃSKI
PISMA WYBRANE
Tom II
STANISŁAW KAMIŃSKI
FILOZOFIA
I METODA
STUDIA Z DZIEJÓW
METOD FILOZOFOWANIA
D o druku przygotował
ks. Józef Herbut
Lublin 1993
Towarzystwo Naukowe
K atolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Redaktor
Leon Formela
Indeks nazwisk
Jan Gotfryd
Wydanie I. Nakład 1500+25 egz. Ark. wyd. 30. Ark. druk. 24,25. Papier offset, kl. III. ę.
Oddano do składania w lipcu 1991 r. Druk ukończono we wrześniu 1993 r. Zam. 226/91
ZAKŁAD MAŁEJ PO LIG RA FII KUL
OD RED A K TO RA
2 W edług opinii Cycerona Pitagoras pierwszy nazwał się filozofem , uważając, że ludzi
posiadających głęboką wiedzę nie należy zwać m ędrcam i, lecz miłującymi mądrość. Platon
dodaw ał, iż mądrość przysługuje wyłącznie Bogu, a człow iek jedynie dąży do mądrości.
3 W taki sposób uprawiali na początku V I w. p .n .e. filozofię matematyk i mędrzec Tales
z M iletu oraz jońscy filozofow ie przyrody Anaksym ander i Anaksym enes. Anaksym ander był
bardziej spekulatywny. Język zaś ówczesnych filozofów bazował na metaforze. Por. W. S h i -
b i e s , M odels o f A ncient G reek P hilosophy, London 1971.
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 9
6 Związek przyczynowy tączy to. co ponadzm ystow e, z tym, co zm ysłowe. Wyróżni! obok
przyczyny formalnej (wewnętrzny powód zmiany): materialną (wewnętrzną m ożliwość prze-
m ienności), sprawczą (zewnętrzny czynnik sprawiający zmianę) i celową (zewnętrzny czynnik
m otywujący sprawcę przemiany). W filozoficznym dociekaniu przyczyn znam ienny jest dla Ary
stotelesa finalizm (odnośnie do każdego bytu nieodzowne jest poznanie jego właściwego celu.
jakim jest najwyższa doskonałość formy).
7 Ten ostatni sposób dochodzenia do prawd filozoficznych można by nazwać doksograficz-
ną indukcją (indukuje się rozwiązanie z dotychczasowych doktryn).
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 11
czność orzekania za pom ocą nazwy „byt”8. W szystkie zaś term iny użyte w
system ie są albo sam ozrozum iałe, albo do takich redukow alne dzięki defini
cji. W ten sposób osiąga się nie tylko przyczynowe powiązanie form rzeczy
(albow iem utożsam iano w ynikanie logiczne z ontyczną relacją przyczynowo-
ści), lecz także usystem atyzow anie form rzeczy (bo wszystkie zdania m ają
strukturę podm iotow o-orzecznikow ą, a sylogistyka ustala subsum pcję term i
nów oznaczających form y)9.
W ydaje się, że A rystoteles postaw ił zbyt w ygórowane w ym agania u p ra
w ianiu filozofii. D latego w epoce hellenistycznej teoretyczne dociekanie
ostatecznej zasady całej rzeczywistości zeszło na dalszy plan. Filozofia roz
członkow ała się na dość autonom iczne dziedziny, w śród których zaczęły się
intensyw nie rozw ijać m atem atyka i fizyka, a więc nauki szczegółowe. Pozna
nie ściśle filozoficzne zw róciło się przede wszystkim ku życiu praktycznem u.
Pojaw iło się wiele dyskutujących ze sobą szkół, a postaw a myślowa była
nierzadko eklektyczna i sceptyczna. Z adaniem filozofii stało się najczęściej
zdobycie sztuki życia najsłuszniejszego lub najszczęśliwszego. Początkow o
szukano tego niezależnie od religii (stoicyzm i epikureizm ). U schyłku staro
żytności filozofowanie było już przesiąknięte duchem religijnym (neoplato-
nizm, pisarze chrześcijańscy). O derw ano się od spraw doczesnych, zwrócono
ku wiecznym. Połączono w iarę i wiedzę, aby doskonalić się w cnocie. Filo
zofią staw ało się: studium virtutis, ars vitae, m edicina anim ae, sapientialis
consideratio rerum divinarum et h um anarum , m editatio m ortis, instrum en-
tum assimilationis ad D eum (narzędzie wyzwolenia się od życia, a połączenia
się z Bogiem , droga upodobnienia się do B oga). C ała problem atyka filozofii
dotyczyła więc relacji między człow iekiem (i św iatem ) a Bogiem . Np. Sene
ka uw ażał, że filozofia docuit colere divina hum anaąue diligere (List, 90,2),
Plotyn zaś traktow ał filozofię jak o teorię praw dy, dobra i piękna, będącą
drogą do A bsolutu.
M etoda, jak ą posługiw ano się w zdobyw aniu tej praktycznej m ądrości,
kształtow ała się rozm aicie. W okresie grecko-rzym skim w ybierano eklekty
cznie (po przebadaniu porów naw czym ) poglądy z doktryn poprzedników i
próbow ano je usystem atyzow ać wedle określonej myśli przew odniej. O sta
teczne kryterium akceptacji praw d było przew ażnie sensualistyczno-racjona-
listyczne. Filozofię grecko-w schodnią upraw iano w sposób, który chciał być
która unika skrajności, stąd stosowanie tej m etody sprzyja stabilizacji w fundamentalnych roz
wiązaniach oraz skupieniu się na podrzędnych zagadnieniach. Jest szkolnym sposobem uprawia
nia filozofii, którą rozwija powoli, ale konsekw entnie, dając system w wysokim stopniu zwarty
i wykończony. A kcentuje przy tym optym alizację walorów dydaktycznych wykładu. Por. J.
P i e p e r , Scholastyka, Warszawa 1963; E. G i l s o n , H istoria filo zo fii chrześcijańskiej w wie
kach średnich, Warszawa 1966; M. K u r d z i a l e k , O niektórych przejawach racjonalizmu w
m yśli filo zo ficzn o -teo lo g iczn ej X II w., „Studia Philosophie Christianae” , 1967, nr 49-71; F. C.
C o p l e s t o n , A H istory o f M edieval P hilosoph y, London 1972; Z . K u k s e w i c z , Zarys filo
zofii średniowiecznej, Warszawa 1973; L. v o n O e i n g - H a n h o f f , D ie M ethoden der Meta-
ph ysik im Mittelalter, Berlin 1963, s. 71-91; J. L e g o w i c z , Historia filo zo fii średniowiecznej
Europy zachodniej, Warszawa 1980; J. G u t k o w s k i , Boecjusz - ostatni f ilo z o f rzym ski i
p ierw szy scholastyk, „M eander” , 30(1975), s. 454-470.
15 Podał ogólne reguły tej m etody i znakom icie je realizował, stąd zasłynął w dyskusjach
jako znakomity dialektyk. M ożna mu zarzucić (E . G ilson), że za pomocą wyłącznie metody
jakby logicznej analizy dochodził do twierdzeń metafizycznych. Por. A . C r o c c o , Antitradizio-
ne e m etodologia filosofica in A b ela rd o , N apoli 1971.
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 15
16 Dom inik Gundisalvi również kontem placyjnie pojm ował filozofię (rozważanie o śm ier
ci, nauka um ierania), jakkolwiek za filozofam i arabskimi odróżniał filozofię od teologii.
17 N ależy zauważyć, że lectio była głównym typem nauczania do 1200 r. Potem panowało
quaestio, a od 1300 r. disputatio jako dyskusja autonom iczna i bardziej aporetyczna. Rola
nauczyciela opracowującego d zieło też powoli przechodziła zmiany. Najpierw był nim przeważ
nie com pilator, potem com entator, a wreszcie auctor. Od XIII w. formy m yślenia podporząd
kow ano regułom dialektyki A rystotelesa. W iązano argumentacje racjonalne i ważenie autoryte
tów , dodając niekiedy ilustrowanie prawd w przyrodoznawstwie. Z argumentacją (wcześniej
była to ścisła dem onstracja) łączoną definiowanie i klasyfikowanie.
16 FILO ZO FIA I M E TO D A
18 Jako prekursor empiryzmu, który przeciwstawiał się scholastyce, głosił prymat experi-
mentum nad argumentum i równocześnie konieczność stosowania w nauce matematyki. Odrzu
cał m ożliwość konfliktu między wiedzą a wiarą. U w ażał, że jakkolwiek uprawia się filozofię ze
względu na teologię, to jednak nie należy jej włączać do teologii. Bardziej tradycyjny pod tym
względem Bonawentura dał w XIII w. najpełniejszą m etodę augustyńską, gdyż poszerzył do
świadczenie i ubogacił drogi powrotu duszy do Boga. Zadanie samej filozofii widział w odnale
zieniu Boga, który jest centralnym tem atem filozofii. D ocen ił A rystotelesa, lecz jako mistrza
nauk, natomiast mistrzem mądrości byl dlań Platon. Często korzystał z terminologii arystotele-
sowskiej oraz łączył wszystko z mistyką, osiągając m ądrościowe poznanie filozoficzno-teologicz
ne. Por. S. V a n n i R o v i g h i , San Bonaventura, Milano 1974.
Filozofow anie Alberta W ielkiego ograniczało się głównie do interpretacji i encyklope
dycznego porządkowania informacji z dzieł dawnych. Natomiast Tomasz z Akwinu filozofował
bardziej twórczo, choć stal się mistrzem syntezy (głęboko i wszechstronnie schrystianizowal
teorię bytu A rystotelesa); nie oddzielił wprawdzie filozofii od teologii, ale konsekwetnie je
odróżniał („najwyższe szczęście człow ieka polega na spekulacji poszukującej prawdy”).
M E T O D Y F IL O Z O F O W A N IA D O X X W IE K U 17
lesowskiej22. U jaw nił się pluralizm typów wiedzy na gruncie szeroko rozu
mianej filozofii. Postaw a konkretystyczna i probabilistyczna (a naw et scepty
cyzm co do rozwiązań metafizycznych) filozofów torow ały drogę naukom
szczegółowym. D ociekania teoriopoznaw cze przygotow ały fundam entalne
pojęcia dla przyszłej fizyki, astronom ii, a naw et polityki i ekonom ii. Zaczął
się odw rót od scholastyki. M etafizykę Tom asza łączono ze scholastyką, stąd
atak na scholastykę był zarazem atakiem na m etafizyczną filozofię. D ocieka
nie filozoficzne opierało się głównie nie na abstrakcji i spekulacji, lecz na
empirycznej intuicji i krytycznej dyskusji, która staw ała się coraz bardziej
czysto term inologiczną23.
N ajbardziej typowym i wpływowym przedstaw icielem tak upraw ianej fi
lozofii był W ilhelm O ckham . Z aatakow ał on dotychczasowe pryncypia sys
tem u m etafizyki, przytaczając racje epistem ologiczne za ich niepewnością i
nierealnością. Był to atak na arystotelesow ską koncepcję m etafizyki, a nie
na Tom asza z A kw inu. Poznanie filozoficzne straciło u niego charakter m e
tafizyczny i realno-koniecznościow y, a przybrało postać szeroko rozumianej
logiki dającej wiedzę o świecie, przew ażnie praw dopodobną. Filozofowanie
opiera się bowiem na zmysłowej intuicji, która jedynie doprow adza do
stwierdzenia istnienia rzeczy (radykalny em piryzm ). A bstrakcja i rozum ow a
nie nie d ają poznania realnego, jeśli nie poprzedzi ich intuicja. Stąd odpada
ją teoretyczne pojęcia filozoficzne (np. dusza, Bóg, przyczyna) i czysto racjo
nalny dow ód na istnienie pierwszej przyczyny. T w ierdzenia tego typu przyj
m uje się opierając się na wierze (fideizm ). M yślenie zresztą ustępuje przed
dążeniem (w oluntaryzm ). M etoda filozofii zatem to przede wszystkim anali
za krytyczna term inów filozoficznych przeprow adzona za pom ocą rozum o
wania zwanego probatio. W yjaśnienie zaś danych zmysłowej intuicji winno
kierować się ekonom ią, nie w prow adzać bytów tam , gdzie intuicja ich nie
stwierdza24.
stworzono żadnego wybitniejszego lub oryginalnego system u, to jednak filozofow ano często
w edle kanonów retoryki na kanwie różnych dyscyplin, a nawet poezji i wytworów sztuk plasty
cznych (przem ieszanie artes z filozofią). Z e szczególnym upodobaniem uprawiano etykę, redu
kując do niej całą filozofię. Por. S. S w i e ż a w s k i , D zieje filo zo fii europejskiej w X V w ., t. 2,
Warszawa 1974, s. 264-275.
25 M ówi się nawet (W . W indelband), że wystąpił proces przemiany filozofii w przyrodo
znawstwo. R efleksja filozoficzna w okresie odrodzenia występowała nie tylko w pismach teolo
gów i przyrodoznawców, lecz także polityków, filologów , literatów i artystów. Por. J. D o
m a ń s k i , E razm i filo zo fia , W rocław 1973; t e n ż e , „Scholastyczne” i „humanistyczne" pojęcia
filo zo fii, W rocław 1978.
26 Oryginalny myśliciel M ikołaj z Kuzy np. głosił, iż należy dać pierwszeństwo sam odziel
nym i osobistym badaniom , ale często hołdow ał tradycyjnym teoriom (Pseudo-A reopagity, mi
styków niem ieckich i Platona), wiążąc je z własnym i pom ysłam i. Por. K. J a c o b i , D ie M etho-
de der Cusanischen Philosophie, Freiburg 1969.
20 FILO Z O FIA I M E T O D A
29 Czysto pojęciow e traktowanie bytu zbliżyło m etafizykę do logiki, co stało się znam ienne
również dla tzw. szkolnej filozofii niem ieckiej.
30 Programowo zaczynał filozofię od początku, ale faktycznie zależny był od tradycji scho-
lastycznej (term inologia) i szczególnie Augustyna (punkt wyjścia). W płynął wyraźnie na W ol
ffa, K anta, Brentanę i Husserla. Najbardziej klasycznymi dziełam i Kartezjusza są R ozpraw a o
22 FILO ZO FIA I M E T O D A
Filozofia dla niego to system (pierw otnie tylko baza przyrodoznaw stw a)
wiedzy uniw ersalnej i pew nej, obejm ujący wszystkie nauki. Stanowi jakby
drzew o, którego korzeniem jest m etafizyka, pniem - fizyka, a galęźm i -
pozostałe nauki, sprow adzające się do medycyny, m echaniki i etyki. O state
cznym celem filozoficznego poznania jest tak a in terp retacja rzeczy, aby stały
się podatne ludzkiej praktyce. T ak więc nastąpiło całkow ite rozdzielenie
filozofii i teologii. Budow anie podstaw filozofii stanowi połączenie zabiegów
o wzorową m etodę (wykluczającą wątpliwości) z metafizyczną spekulacją i
rozpada się wyraźnie na dwa etapy: epistem ologiczny i metafizyczny. Przed
m iotem pierwszej fazy filozofowania jest świat myśli, a drugiej - świat rze
czy rozciągłych, traktow any geom etrycznie i m echanicznie. Celem zaś - roz
wiązanie wielkich zagadnień poznania i bytu („najdoskonalszą wiedzą jest
poznanie skutków na podstaw ie przyczyn”) dla zdobycia m ądrości w kiero
waniu życiem. M etoda filozofii w zoruje się na m atem atycznej, a polega na
analizie. Jej punktem wyjścia m a być m etodyczna postaw a w ątpienia we
wszystko. Sam owiedza jed n ak nie pozw ala w ątpić we wszystko, bo jeśli w ąt
pię, to myślę, a więc jestem (cogito ergo sum )31. N astąpił radykalny prze
w rót wiekowych założeń filozofii um ysłu i zdrow orozsądkow ych przekonań.
N astępnie (założywszy, że świadom ość jest ontyczną racją wiedzy o świe-
cie realnym ) poznaje się istotę tego „ ja ” m yślącego, a znajdując w sobie
idee w rodzone (B oga, jaźni, substancji, przyczyny itp .), dedukuje się (nie
form alistycznie, posługując się sylogistyką, lecz opierając się na implikacji
lalicznej za pom ocą jasno i w yraźnie ujm ującej intuicji intelektualnej, two
rząc łańcuch oczywistości, którem u odpow iada ciąg przyczyn sprawczych, z
tym że oczywistość jest im m anentną cechą sądów) tezy o istnieniu Boga,
Jego praw dom ów ności, o istnieniu św iata poza moim „ja ” itd .32 Ta anality
m etodzie i M edytacje. Por. E. G i l s o n , Rene Descartes, D iscours de la m eth ode, Ed. 4, Paris
1967; E . M o r a w i e c , P rzedm iot a m etoda w filo zo fii Kartezjusza, Warszawa 1970; W. R ó d ,
Descartes erste Philosophie, Bonn 1971; H . C a t o n , The Origin o f Subjectivity, New Haven
1973; L. J. B e c k , The M etahpysics o f Descartes, Oxford 1952; G. R o d i s - L e w i s , L ’Oeuvre
de D escartes, Paris 1971; L. O e i n g - H a n h o f f , Descartes und Fortschritt der M etaphysik,
Basel 1964; H . G o u h i e r, Essai sur le D iscours de la m ethode, la metaphysiąue et la morale,
Paris 1973; A . G a w r o ń s k i , Z m ierzch form acji kartezjańskiej, „W ięź”, 1979, nr 6, 33-50.
31 W tej refleksji zdobywa zarazem kryterium prawdy, którym jest jasne i wyraźne ujęcie
intelektualne przedm iotu po dokonaniu redukcji analitycznej do najprostszych jego elementów
(natur prostych), intelektualna oczywistość jest subiektywna, ale oparta o przedm iotowe stany
rzeczy. Spostrzeżenia zm ysłowe nie są bowiem wiarygodne, nie stanowią równorzędnego z ro
zum em źródła wiedzy. Natom iast nasze przeżycia są nam dane w taki sposób, że co do nich nie
m ożem y się mylić. Ten św iadom ościow y punkt wyjścia w filozofowaniu i uznanie go za niepod
ważalny (aby dopiero w nim ewentualnie szukać podstaw uznania świata zewnętrznego) stał się
znam ienny dla wielu późniejszych m etod filozofii. Od Kartezjusza zmienił się również mądroś-
ciowy charakter filozofii, bo dotychczas m ądrość była wszechwiedzą, a odtąd stała się samo-
wiedzą.
32 D edukcja ta opiera się na takich koniecznych związkach międzypojęciowych, że nie
jesteśm y w stanie ująć wyraźnie w sądzie jednego z nich bez drugiego. Filozofia jest nie tyle
dedukcyjnie udowodniona (dem onstrata), ile uporządkowana (disposita).
M E T O D Y FIL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 23
patrzeć się zwłaszcza w ontologii Leibniza wielu wpływów. U praw ianie filo
zofii ma dwie m etody i dziedziny: analityczno-epistem ologiczne uzasadnie
nie podstaw wiedzy i konstrukcyjno-m etafizyczne jej podbudow anie (tu jawi
się pytanie, dlaczego istnieje raczej coś niż nic). O bow iązuje przy tym zasa
da racjonalnego pow iązania wszystkich praw d, bo rzeczywistość jest ciągła
(lex continui) i dzięki tem u da się sprow adzić ew entualne przeciwieństwa do
harm onijnej jedności33.
Znalazł się jed n ak myśliciel, który aczkolwiek wyszedł od koncepcji
Kartezjusza i był znakom itym m atem atykiem , odrzucił m etodę dedukcyjno-
-racjonalną filozofowania, a dał przeżyty głęboko styl praw ie fideistycznego
filozfowania, przypom inającego sposób m yślenia A ugustyna34. W skazał go
jako jedyne wyjście ze sceptycyzmu i tragizm u, w jaki w pada człowiek roz
wiązując doniosłe sprawy swego szczęścia. Był to B. Pascal. U w ażał, że
filozofowi duch geom etrii nie wystarcza, pow inien wiązać go jeszcze z du
chem finezji. W yparł się w końcu rozum u, a poddał autorytetow i religii. W
myśleniu filozoficznym kierow ał się mistyczną intuicją - „porządkiem ser
ca” . Filozofow anie to ekspresja sam owiedzy ludzkiego losu w obliczu Boga.
Z ajm ow ał się głównie problem atyką etyczną.
W ażne dla ukształtow ania sposobu upraw iania filozofii były ówczesne
osiągnięcia w metodologii przyrodoznawstwa. Galileusz zreformował wpra
wdzie naukę, nie filozofię, ale dał wzór em pirycznego, m atem atycznie i
przyczynowo ujętego poznania, którego reguł szukali filozofowie. Zwłaszcza
przyrodoznaw stw o w ujęciu I. N ew tona stało się autonom iczne oraz wysunę
ło się (pod względem teoretyczności i zarazem ścisłości) na czoło ówczes
nych typów wiedzy. N adto N ew ton w pow iązaniu z ogólnymi tezam i fizyki
prowadził rozw ażania m etafizyczne, czym zapoczątkow ał filozofowanie jako
poznanie, któ re dopełnia nauki szczegółow e, a jest od nich różne. Stanowi
ono operację złożoną z interpretacji zasad nauki (głównie m atematycznych)
oraz spekulacji typu platonizującego.
W końcu X V II w. doszły je d n a k od głosu idee przeciwstawiające się
m etodologii K artezjusza i N ew tona. J. Locke prezentow ał wyłącznie episte-
mologiczny sposób filozofow ania em pirycznego. Przedm iotem filozofii jest
nie byt, lecz poznanie rozpatryw ane p od względem genezy, pewności granic.
N atom iast celem najdalszym wiedzy filozoficznej są praw a myślenia i życia
ludzkiego. Filozofow anie przybrało postać psychologicznej analizy pocho
33 Leibniz próbuje utworzyć idealny język dla całej wiedzy (mathesis universalis) i projek
tuje schemat koordynacji wszystkich nauk (encyklopedia nauk). Raczej nie unawał bowiem
osobliwej dla filozofii m etody. Por. G. M a r t i n , L eibniz. L ogik und M etaphysik, 2. A ufl.,
Berlin 1967, s. 220-227; M. G o r d o n , L e ib n iz, Warszawa 1974; K. P e t e r s , W. S c h m i d t ,
H. H o l z , Erkenntnisgewissenheit und D edu ktion , Darmstadt 1975.
34 Por. Ph. S e l l i e r , Pascal et Saint A ugustin, Paris 1970; E. M o r o t - S i r , L a mćtaphy-
sique de Pascal, Paris 1973; T. P ł u ż a ń s k i , P ascal, Warszawa 1974.
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IE K U 25
38 Stąd nierzadki typ filozofa-publicysty (np. P. Bayle, W olter) lub filozofa-literata (np.
A . C. Shaftesbury).
39 Racjonalizm W olffa jest dogmatyczny (skrępowany świadectwem zm ysłów ), formalisty-
czny (kult formuły i schem atu), analityczny oraz finalistyczny (szukanie racji i celu) i praktycz
ny (chciał dać sprawne narzędzie dla teologicznych dociekań i dysput oraz harm onijnego usyste
m atyzowania podstaw tłum aczenia św iata). Por. A . B i s s i n g e r , D ie Struktur der Gotteserken-
ntis, Bonn 1970, s. 37-50.
M E T O D Y FIL O Z O FO W A N IA D O X X W IE K U 27
wszystko (świat przedm iotow y jest alienacją ogólnej św iadom ości). Filozofia
stała się ontologią transcen d en taln ą całego obszaru dośw iadczenia (świata,
sensów, obrazów ).
Inny p u n k t wyjścia aktyw no-dedukcyjnego poznania filozoficznego przy
jął F .W . J. von Schelling. Z asadą ostateczną m etafizyki jest w edług niego
ujęty w bezpośrednim oglądzie A bsolut („ ja ” absolutnie nie uw arunkow a
n e), przekraczający przeciw staw ienie jednostkow ej jaźni i organicznej (w
przeciw staw ieniu do m echanicznej) przyrody. Poniew aż A bsolut ten posiada
w sobie czynnik irracjonalny, stąd dedukcję wszechświata łączy się tu z intui
cją artystyczną i w iarą religijną. W ten sposób genetyczny wywód tez stał
się bardziej obrazow y i w izjonerski niż logiczno-dedukcyjny44.
B ardziej logiczny i spoisty tok spekulacji przyjął G .W . H egel. Z ałoży
wszy tożsam ość porządku idei i rzeczy („logika przedm iotow a zajm uje m iej
sce daw nej m etafizyki”) oraz pierw otność obiektyw nej myśli (logicznego p o
jęcia, absolutnej idei), rozw ija to pojęcie, aby otrzym ać ogrom ny system
wiedzy, a zarazem dialektycznie kształtującą się rzeczywistość45. Rozum
(idea) jest sam orozw ijającym się i sam opoznającym A bsolutem . Rozum roz
wija wiedzę o rozum ie (o pojęciu-absolucie), czyli o sobie sam ym w trzech
m om entach: sobnym (logika), poza sobą (filozofia przyrody) i w sobie (filo
zofia ducha). Logika z logicznego pojęcia bytu d edukuje dialektycznie for
my myśli i zarazem kategorie ontyczne. Filozofia przyrody rozw ija dialekty
cznie stadia (stopnie) doskonalącej się idei-natury. Filozofia ducha zaś (n aj
ważniejszy dział filozofii) wywodzi dialektycznie ducha absolutnego (poza
przeciw staw ieniem podm iotu i przedm iotu). U jm u je pojęciow o zwłaszcza
następujące przejaw y A bsolutu: państw o i praw o, sztukę, religię oraz filozo
fię (filozofow anie jest refleksją nad religią, pojęciow ym ujęciem rozw oju
A bsolutu, którego religia w yobrażeniow o przedstaw iała jak o B oga). Ta
ostatnia jest najwyższą postacią ducha absolutnego, sam orozum iejącego.
Ż ad n a jed n a k poszczególna filozofia nie zaw iera całej praw dy, lecz dopiero
całokształt jej dziejow ego rozw oju (podobnie jak każda postać bytu jest
niezbędnym ogniwem ew olucji). D latego zadanie filozofii realizuje się w his
torii filozofii46.
44 O statecznie filozofia zajm uje się tymi samymi przedm iotam i, co inne nauki, lecz rozpa
truje je w św ietle wyższych relacji, daje nową interpretację wiedzy w o góle, aby rozwiązać
klasyczne problem y filozoficzne znając ich dzieje. Por. W. H a r t k o p f , D ie D ialektik in Schel-
lings Transcendental- und Idealitatsphilosophie, M eisenheim 1975; Schelling, red. H. M. Baum-
gartner, Freiburg 1975.
45 D ialektyka u H egla jest ew olucją idei (i rzeczy) przez jednoczenie się przeciwieństw. W
orzekaniu charakteryzuje się to tym, że każdej tezie przeciwstawia się antyteza, z których p o
tem wylania się synteza. Jedynie myśląc dialektycznie dochodzi się do pełnej prawdy.
46 W tedy bow iem następuje rozpoznanie dialektyki zobiektyw izow anego ducha w cyklicz
nym pochodzie dziejow ym . H egel przem ienia historię filozofii w filozofię (dziejów ). Por. E.
B l o c h , U ber M ethode und System bei H egel, Frankfurt 1970; L. B . P u n t e l , Darstellung,
M ethode und Struktur, Bonn 1973; G . M a l u s c h k e , Kritik und absolute M ethode in Hegels
30 FILO Z O FIA I M E T O D A
A priorycznie, lecz już nie spekulatyw nie, buduje system filozofii Scho
penhauer. W teorii poznania posługuje się instrospekcją, k tó ra pozw ala po
znać wyłącznie zjaw iska, stąd świat objaw ia się jak o w yobrażenia (fenome-
nalizm). O pierając się na samowiedzy odkryw a (poprzez wewnętrzny
ogląd), że zasadą świata jest ślepa i irracjonalna wola, do której sprowadza
i byt, i myśl. T ak pow staje filozofia jako totalny pogląd na świat.
O pierając się na doświadczeniu w ew nętrznym (i refleksji) dochodzi też
do m etafizyki (ale nie buduje system u!) M. F. M aine de B iran. Jego psycho
logiczne analizy świadomości początkow o były czysto sensualistyczne, potem
w oluntarystyczne i dotyczyły aktywności jaźni, a wreszcie przybrały charak
ter refleksji religijno-m istycznej47.
Po 1830 r. panow ał jeszcze raczej idealizm , lecz wysunięto już koncepcje
filozofowania realistycznego i m inim alistycznego. Zaczęto przeciwstawiać
m etafizykę filozofii, odrzucając pierw szą, a zatrzym ując drugą. Podobnie
ja k na początku X V III w ., zw rócono się ku problem atyce epistemologicznej
i psychologicznej. Filozofia klasyczna zaczęła bow iem tracić rolę przodującą
wśród typów wiedzy. N a czoło w ysunęło się przyrodoznaw stw o, a potem
kolejno dołączały historia, psychologia i socjologia. D ostrzeżono ogrom ną
rozbieżność w filozofii, co zdaw ało się wskazywać na niemożliwość stworze
nia naukow ej teorii bytu docierającej do jego ontycznej istoty. Filozofowa
nie stało się raczej refleksją nad naszymi myślami o bycie lub naszej relacji
do bytu. Filozoficzny język zaś upodabniał się albo do aparatu pojęciowego
nauk szczegółowych, albo do form y literatury pięknej (styl filozofii tradycyj
nej kontynuow ano tylko w zakładach teologicznych). Tak więc pow stała
rozm aitość sposobów filozofow ania. Nie wszystkie były oryginalne, ale naj
częściej zostały na now o przem yślane - zaw ierały nowe połączenia lub uza
sadnienia.
Na scholastyce i Leibnizu oparł się B. Bolzano. Choć walczył z K antem ,
pojął za nim filozofię jako wiedzę o metodzie i stosunku myśliciela do zagad
nień. „Należy w każdej i o każdej nauce filozofować” , gdyż filozofia nie ma
osobnego przedm iotu. W ylicza jed n ak jak o dyscypliny filozoficzne: logikę,
m etafizykę, etykę, filozofię praw a i państw a.
A prioryczny konstruktyw izm w m etodzie filozofii zwalczał już J. F. Her-
bart. A czkolw iek nawiązywał do K anta i Leibniza, punktem wyjścia uczynił
potoczne dośw iadczenie. Filozof m a je oczyścić z nieścisłości i sprzeczności
pojęć, budując teo rię bytów realnych, elem entarnych. Uwzględnił przede
wszystkim (i to od strony form alnej i m echanicznej) relacje między nimi. W
teorii tej skupił głów nie uwagę na psychicznych elem entach, i to nie wszys
tkich, tylko intelektualnych48.
Przełom u w sposobie filozofow ania dokonał pozytywizm. Jego tw órca,
A . C om te, naw iązując do d ’A lem b erta i socjalistów utopijnych, ustosunko
wał się krytycznie do wszelkiej m etafizyki, a dążył do unaukow ienia i unifi
kacji wszelkiej wiedzy. Przedm iotem rzetelnej wiedzy m ogą być wyłącznie
fakty pozytyw ne, czyli ciała (to , co dane w obserw acji, a nie w introspekcji).
Celem zaś - wykrycie zachodzących między nimi praw idłow ości (nie wolno
pytać o przyczyny sprawcze i celow e) dla przew idyw ania oraz ulepszenia
życia. Stąd nie m a właściwie m iejsca dla filozofii. D opuszczalna jest ona
jedynie jak o porząd k u jące, czyli encyklopedyczne, zestaw ienie całokształtu
ścisłych i pew nych rezultatów nauk pozytywnych w wielki, jednorodny (jed
ność m etody i pojęć) system . M a ch arak ter nie tyle syntezy, ile teorii i histo
rii nauki, o ile unika jakiejkolw iek spekulacji (naw et typu epistem ologiczne-
go) oraz stanow i podstaw ę reorganizacji społecznej. Ściśle rzecz biorąc, taka
koncepcja filozofii jak o m etanauki okazuje się tru d na do przyjęcia, bo je d
nocześnie przekreśla swoistość m etodologiczną filozofii oraz wyznacza jej
zadanie niew ykonalne w sposób ściśle naukow y. Filozofow anie jest co do
punku wyjścia dogm atyczne, a co do rozw iązań - definitywne.
Pozytywizm C o m te’a rozpow szechnił w Anglii J. S. Mili49, lecz nadając
mu bardziej kom prom isow y charak ter. N aw iązując do em piryzm u, rozwinął
go w w ykończoną postać (em piryzm genetyczny i m etodologiczny) złagodzo
ną historycznym punktem w idzenia. Filozofia o bejm uje przede wszystkim
m etodologię nauk, ale rów nież teorię poznania, psychologię i etykę. W szel
kie dociekania filozoficzne winny być analizą logiczną (często psychologizu-
jącą) nauki. O p ierają się na dośw iadczeniu zm ysłowym, a w dyskursie po
sługują się indukcją i analogią, definiow aniem oraz rozum ow aniem deduk
cyjnym. Nie osiągają jed n ak praw d ściśle powszechnych i koniecznych, bo
dedukcja m a udział w tórny (lecz nieodzow ny - przynajm niej pomocniczy)
oraz nie m a praw d intuicyjnie oczywistych absolutnie.
Jeszcze inną praksystyczną odm ianę pozytywistycznego sposobu filozofo
wania zaproponow ali K. M arks i F. Engels. Nawiązali do H egla i L. F eu er
bacha, lecz nadali filozofow aniu ch arak ter zarazem scjentystyczny i ideologi
czny (ch arak ter podłoża dla polityki p ro letariatu ). Filozofia to je d n a z form
50 Filozofia obejm uje materializm dialektyczny (głów nie on tologię i gnoseologię) i history
czny (głów nie etykę i teorię społeczeństw a). Stosunek filozofii do nauk szczegółowych był
później przedm iotem dyskusji, w wyniku której ustalono, że filozofia istnieje obok nauk szcze
gółow ych, ale jednocześnie jest ich fundam entem i zwieńczeniem . Stanowi ich funkcję - dając
im ideologiczne i epistem ologiczno-m etodologiczne podstawy, bierze rezultaty tych nauk jako
przedmiot filozoficznej analizy i syntezy oraz do budowy poglądu na świat.
51 W edług scjentyzmu (termin Ch. Renouviera) jedynym typem i wzorem rzetelnej wiedzy
jest poznanie m atem atyczno-przyrodnicze, stąd filozofia scjentystyczna to taka, która docieka
podstaw naszych przekonań bazowych opierając się na naukach szczegółowych (zwłaszcza przy
rodniczych) i ich m etodzie, którym należy wyłącznie i bezwzględnie ufać. Człowiek winien
kierować się w życiu osobistym i społecznym wyłącznie nauką; filozofia jest produktem ubocz
nym badań naukowych (H . Reichenbach). Przeciwnikiem scjentyzmu w koncepcji filozofowa
nia był wtedy W . H am ilton. Traktował on wszystkie nauki jako dziedziny filozofii i określał je
jako poznanie skutków przez przyczyny. Za Kantem jednak uważał, iż pierwszorzędnym celem
filozofii ma być badanie warunków poznania, a metafizyka jest jakby filozoficzną psychologią
umysłu opartą na zdrowym rozsądku.
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 33
nia, które ustawicznie rozszerza sam owiedzę i horyzont życiowy. A toli filo
zofia nie zajm uje się rozwiązywaniem problem ów , lecz zagadkam i życia,
stąd nie ma w niej postępu (w ścisłym tego słowa znaczeniu). M etodą m ają
cą sprostać tem u jest ostatecznie „h erm eneutyka” - analiza rozumiejąco-
-w artościująca jednostki, w spierająca analityczno-opisow ą psychologię61.
5. D la zdobycia możliwie syntetycznego spojrzenia na daw ne sposoby
filozofowania w ypada dokonać ich typologii. T ru dno jed n ak bezspornie
ustalić najbardziej istotne kryteria odróżnienia m etod filozoficznych. W yda
je się, iż podstawowym znam ieniem sposobu filozofow ania jest to, czy różni
się on od naukow ego czy nie. A le - mimo innych pozorów - nie będzie
łatw o kierow ać się tym spraw dzianem , bo kw alifikacja naukowości poznania
zm ieniała się; długo nazwy „filozofia” i „n au k a” były synonim am i. Ponadto
m etoda filozoficzna składa się z wielu elem entarnych sposobów zdobywania
wiedzy, któ re z osobna nie różnią się w zasadzie od używanych w nauce.
Jeżeli m etoda filozofii różni się od naukow ej, to przeważnie doborem i ukła
dem poszczególnych zabiegów oraz ich funkcją w filozofowaniu. Należy rów
nież mieć i to na uw adze, że te sam e ogólne m etody mogą bvć rozmaicie
realizow ane w naukach i w filozofii (a naw et w sam ej filozofii) w zależności
od bliższej determ inacji przedm iotu i celu dociekań. A wreszcie jawi się
trudność przypisania jednej m etody jakiem uś filozofowi, gdyż nie tylko że
inną przedstaw iał, a inną się posługiw ał, lecz także dlatego, iż nie tej samej
m etody używał w kolejnych etapach lub dziedzinach swego filozofowania.
Zwłaszcza trzeba pam iętać o tym , czy filozofię tra k tu je wyłącznie ontologi-
cznie albo epistem ologicznie oraz epistem ologicznie i ontologicznie,
czy też epistem ologicznie i aksjologicznie albo epistem ologicznie i ontologi
cznie, i aksjologicznie.
M ając powyższe uwagi na względzie oraz świadomi dokonania daleko
idących uproszczeń, oddzielim y najpierw m etody filozoficzne, które nie róż
nią się zasadniczo od naukow ych, oraz osobliwe dla filozofii. Pierwsze są
typem przedm iotow ej syntezy albo m etaprzedm iotow ej analizy. D o syntety
cznych należą: m etody dedukcyjne (np. Spinozy, H obbesa i częściowo Leib
niza)62 i indukcyjne, któ re sprow adzają się najczęściej do generalizacji
(przez ekstrapolację lub daleko idące hipotetyczne uogólnienie) najbardziej
teoretycznych tez naukow ych (pozytywistyczni przyrodnicy z drugiej połowy
§ 1. W S T Ę P N E W Y J A Ś N I E N I A
courants de la p e n sie m ondiale contem poraine, I-IV , ed. M. F. Sciacca, M ilano 1958-1964; Die
Philosophie im 20. Jahrhundert, hrsg. F. H einem ann, Stuttgart (1959) 1963.
8 I. M. B o c h e ń s k i , Europaische P hilosophie der Gegenwart, B em (1947) 1951; H.
D u m e r y , R egards sur la ph ilosoph ie contem poraine, Toum ai-Paris 1956; E. B r e h i e r , P ro
blem y filo zo fic zn e X X wieku, tłum . z franc. M. Tazbir, Warszawa 1958; W. S t e g m i i l l e r ,
H auptstróm ungen der G egenw artsphilosophie, Stuttgart (1952) 1960; J. J. F e r r a t e r M o r a ,
P hilosophy T oday, N ew York 1960; A J. R e c k , Recent A m erican P hilosophy, N ew York
1964; H . R o m b a c h , D ie G egenw art der Philosophie, Freiburg 19642.
44 FILO ZO FIA I M E T O D A
9 M etafizykę determ inuje specjalny jej przedmiot albo specyficzny jej sposób poznania.
Te dwa m om enty są korelatywne, stąd możliwe jest podejście teoriopoznawcze. Jak zobaczy
my, od czasów nowożytnych stało się ono głów nym , a przynajmniej bazowym.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 45
§ 2. F IL O Z O F I E IN T U IC Y J N O -S C J E N T Y S T Y C Z N E
K ierunki filozoficzne tylko w yjątkow o pojaw iają się jak o wyraźnie wy
odrębnione oraz jak o wielkie nurty myśli. Częściej zdarza się, że poszczegól
10 Znane jest pow iedzenie W ittgensteina, że filozofia nie jest teorią, lecz działalnością.
46 FILO ZO FIA I M E T O D A
ne filozofie nie mieszczą się dokładnie w jednej szkole, naw et gdy ta zata
cza nieco szersze kręgi. N iem niej jed n ak w arto czasem posłużyć się ogólny
mi nazwami prądów filozoficznych dla syntetycznej chrakterystyki myśli filo
zoficznej w jakim ś okresie. Pozwala to bow iem wskazać zasadnicze wspólne
elem enty u filozofów, którzy różnią się znacznie w szczegółach rozwijanej
doktryny.
W ydaje się, że znam ienne dla wielu koncepcji sposobu upraw iania m eta
fizyki na samym początku X X w ieku było kształtow anie go z jednej strony
na wzór i w oparciu o m etodę scjentystyczną i to w prost indukcyjną, bądź
przynajm niej z uw zględnieniem wyników nauk szczegółowych, a z drugiej -
z zaakcentowaniem roli jakiejś intuicji. Te dwa m om enty, specyficznie zresz
tą ujm ow ane oraz w ystępujące w rozm aitej proporcji, stanow ią istotne skła
dniki procedury w m etafizyce indukcyjnej, naturalistycznej ontologii, intui-
cjonistycznej filozofii życia, ontologii epistem ologicznej, w metafizyce neo-
platonizującej, a naw et krytycznej ontologii H artm anna, k tóra bliska jest
już fenom enologii. M etafizyki ściśle scjentystyczne na pew no bardziej pod
kreślają jakąś indukcję, dochodząc aż do filozofii aporetycznej i tzw. filozo
fii otw artej. A le przecież znajduje się tam m iejsce również dla intuicji, choć
by w staw ianiu bardzo ogólnych hipotez. W ystarczy przypom nieć również
intuicyjne syntezy w m etafizykach indukcyjnych lub funkcję intuicji w dia-
lektyce G onsetha. A znow u filozofia życia i kierunki neoplatonizujące, kła
dąc nacisk na tw órczą intuicję, postulują nie tylko naw iązanie do rezultatów
naukow ych, lecz także jakieś harm onizow anie wszystkich rodzajów wiedzy.
M ożna je d n a k zarzucić przedstaw ionem u podejściu ogólnikowość. Na
wiązanie do nauk i intuicja typow e są, przynajm niej w jakim ś stopniu i w
pew nej pro p o rcji, praw ie dla wszelkiej m etody filozofowania. Niewątpliwie
tak , lecz bardziej znam ionują w łaśnie w ym ienione wyżej style filozofowania.
W innych ak centuje się inne m om enty, np. deskryptyw ny lub analityczny
sposób postępow ania, ja k to się dzieje w fenom enologii, egzystencjalizmie,
filozofii analitycznej. Z resztą - jak już wyżej w spom niano - wyróżnienie
najbardziej zasadniczych prądów w upraw ianiu m etafizyki pozostaje trochę
arbitralne i sztuczne. N ajbardziej zaś tem u zarzutow i podlega właśnie to, co
ob jęto nazw ą filozofie intuicyjno-scjentystyczne. Już użyta tu liczba mnoga
m a podkreślić m om ent kolektyw ny term inu; zebrano ja k o jego desygnaty
rozm aite nurty, które nie w ezbrały w tak wielkie i w yodrębnione rzeki, jak
np. fenom enologia, filozofia analityczna, egzystencjalizm czy filozofia pery-
patetycka.
Prezentację filozofii scjentyczno-intuicyjnych trzeba zacząć od pragm a
tyzm u, stanow iącego pew ną odm ianę pozytywizmu. Ch. S. Peirce (1839-
1914) w Studies in Logic (1880) usiłow ał zastąpić tradycyjne pojęcie prawdy
pojęciem społecznej użyteczności wiedzy. U podstaw tego kryło się przeko
nanie o jedności teorii i praktyki. Filozofia to wyższy typ hipotetycznej spe
kulacji uczonego, dotyczącej konstytucji uniw ersum , o ile m etody naukow e
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 47
11 Pryncypalne dzieła: Essai sur les donnees im m ediates de la conscience, Paris 1889 (po
polsku 1903); L 'evolution creatrice, Paris 1906 (po polsku 1912) oraz L a pensee et le m ouvant
(zawiera między innymi syntetyczną rozprawę Introduction a la M etaphysiąue z 1903 oraz L ’in-
tuition ph ilosoph iąu e z 1911), Paris 1934 (po polsku 1963). O filozofowaniu Bergsona pisali: G.
D e l e u z e , L e Bergsonism e, Paris 1966; V . J a n k e l e w i t c h , H. B ergson, Paris (1931) 1975;
G. L e v e s q u e , B ergson , Paris 1973; A . C r e s s o n , H. Bergson, Paris 1941; H. Bergson,
„Revue Internationale de P hilosophie” , 3(1949) nr 10; G. P f l u g , H. Bergson, Berlin 1959
oraz G . M o u r e l o s , Bergson et les niveaux de la realite, Paris 1964.
48 FILO Z O FIA I M E T O D A
wej. G w arantuje ją zaś dopiero tak a sytuacja, kiedy sam e przedm ioty staną
się bezpośrednio dane. Odbywa się to dzięki zachodzeniu intuicji. Bergsonow-
ska intuicja zdaje się nie być infraintelektualna, bliższa poznaniu zmysłowemu,
jest jakby uświadomionym instynktem. Właściwa m etoda filozofowania pole
ga właśnie na tym , aby wysiłkiem intuicji przeniknąć do w nętrza przedm io
tu, „dojść do w spółodczuw ania intelektualnego z tym , co rzeczywistość ma
najbardziej w ew nętrznego” . Podm iot psychofizyczny wchodzi w pierwotne
trw anie obiektu, w elan vital. Przygotow aniem do tego winien być cało
kształt obserw acji i wiedzy dotychczasowej (filozoficznej, naukow ej i poto
cznej), a zwłaszcza refleksja um ysłu nad samym sobą oraz wykluczenie form
zew nętrznego św iata, któ re zniekształcają dane o świecie. T ak przeto zosta
wiwszy słowa i sym bole, trzeba pow rócić do sam ej rzeczywistości danej w
świadomości i to w aspekcie dynamicznym . N ależy uwolnić się również od
nawyków w działaniu (od wszelkiego rodzaju schem atów działania). D opie
ro wtedy następuje utożsam ienie świadomości z wew nętrznym ruchem i
pierw otnym trw aniem przedm iotu, z jego niew yrażalną konkretnością dyna
miczną. Nie m a przejścia od dyskursywnego m yślenia do intuicji, przejście
w odw rotnym kierunku daje się jed n ak realizow ać. Stosunek poznania me
tafizycznego do naukow ego wyraża się w tym , iż pierwsze stanowi uzupeł
nienie drugiego, zarów no w praktyce, jak i w spekulacji. N ie jest jednak ani
syntezą, ani uogólnieniem nauk szczegółowych. Z drugiej strony metafizy
ka, choć różni się od nauk, jest nieoddzielna od nich, bo posługuje się ex-
perience integrale, obejm ującą również poznanie naukow e. W ychodząc od
bogactw a danych dośw iadczenia, tak w nie w nikam y, że w ostatecznym
rezultacie pojaw ia się m onistyczna wizja rzeczywistości. Jeśli chodzi o prze
kazywanie tak zdobytej wiedzy, to odbyw a się ono za pom ocą m etafor, pa
rafraz, sugestii i całego aparatu literackiego. Słow nik poznania intelektual
nego nie nadaje się do kom unikow ania rezultatów intuicyjnego ujęcia. Może
jednak grać rolę pom ocniczą w budzeniu tych samych intuicji u innych filo
zofów. W ostatniej fazie Bergson rozciągnął intuicję danych świadomości
również na przeżycia mistyczne.
D o Bergsonow skich rozw ażań o intuicji mistycznej nawiązał niezwykle
dziś głośny paleontolog filozofujący, jezuita P. T eilhard de C hardin (1881-
-1955)12, który budow ał wizję najogólniejszej ewolucji świata (ze szczegól
nym uw zględnieniem m iejsca człow ieka i Boga w rozw oju uniw ersum ), po
12 Prace prezentujące tę m etodę wydawane są pośm iertnie w Edition du Seuil (od 1955 r.
9 tomów; niektóre przełożono na język polski: W ybór pism , Warszawa (1965) 1968; C złow iek,
Warszawa (1962) 1967). Omawiają zaś ten sposób filozofowania: K. K ł ó s a k , „Fenomenolo
gia" Teilharda de Chardin, „Roczniki Filozoficzne” , 12(1964), z. 1, s. 93-105; J. F. D o n c e e l ,
Teilhard de Chardin: Scientist or P hilosopher?, „International Philosophical Ouarterly” , 5(1965)
248-266; N. A . L u y t e n, RefIexion sur la m ethode de Teilhard de Chardin, w: Contribuńons to
L ogic and M ethodology in H onor o f I. M. Bocheński, Am sterdam 1965, s. 290-314.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 49
się głów nie w pierw szej fazie swej działalności pisarskiej. Później zaś zajęty
był budow aniem swego olbrzym iego system u filozofii.
M etafizykę pojm ow ał szeroko. Jest to u k ład praw d i zagadnień (nie tyl
ko rozw iązań!) dotyczących całokształtu aspektów bytu (rów nież m om entów
irracjonalnych i subiektyw nych, lecz w tedy problem y są istotnie nierozstrzy
galne). Część m etafizyki stanow i ontologia, k tó ra zajm uje się tylko racjonal
nymi sferam i bytu. M a to być ontologia krytyczna (w historycznym znacze
niu, bo krytykująca zarów no klasyczną ontologię, ja k i idealistyczną K anta),
która system atycznie rozw aża bazow e struktury wszystkich bytów . Chodzi o
najbardziej ogólne charakterystyki bytow e: rodzaje (realny i idealny), m o
m enty (istota i istnienie), sposoby (możliwości, aktualność, konieczność i
przypadkow ość) i szczeble (m ateria, życie, św iadom ość i duch), a nie o wy
jaśnienie sensu bytu. O ntologia posiada ch arak ter poznania naukow ego, ale
jest radykalnie różna od nauk (nie zależy od nich, tylko w spółpracuje z
nimi). Nie stanow i ani w stępnej teorii filozoficznej, ani G rundlagew issen-
schaft, lecz tzw. philosophia ultim a.
Sposób tw orzenia ontologii m a unikać z jednej strony postępow ania
aprioryczno-spekulatyw nego, a z drugiej - m istycznego irracjonalizm u. W
pierwszej fazie posługiw ał się czasem opisem fenom enologicznym (np. w
Etyce), ale później filozofow anie stało się operacją, na k tó rą składały się
analiza w nioskująca, rozw ażanie dialektyczne i reduktyw na refleksja. D użą
rolę wyznaczał przy tym intuicji syntetyzującej i „perspektyw nej” . P unkt
wyjścia nie m oże być subiektyw istyczny (jak np. u K artezjusza), lecz obiek
tywny i naturalnie realistyczny, podejście zaś ontologiczne, a nie teoriopoz-
nawcze (przeciw neokantystom ). W brew panującej wówczas m odzie zakłada
prym at bytu przed poznaniem , uw ażając porządki bytow ania i poznania za
diam etralnie przeciw staw ne (to , co najpierw istnieje, poznaje się na końcu i
odw rotnie)24.
§ 3. F IL O Z O F I A A N A L I T Y C Z N A 25
D o X X w. filozofia zajm ow ała się kosm osem , aktyw nością człow ieka i
jego rozum u (m yślą, św iadom ością). T eraz pierw szorzędnym przedm iotem
24 Czy faktycznie w rezultacie filozofow ania zachowuje się ten realizm? W D as Problem
bowiem Hartmann zdaje się utożsam iać (od strony m etodologicznej) m yślenie i byt, podkreśla
jąc projekcyjną rolę poznania (które jakby tworzy przedm iot). D la wyjaśnienia tej trudności
trzeba przypom nieć, że intencjonalność poznania daje się rozum ieć raczej nieidealistycznie.
U łatwia to fakt, iż Hartmann w ontologii zajm uje się nie transcendentaliami, lecz tylko relacja
mi i cecham i kategorialnym i. N adto idealistyczną interpretację sugerują tu obiegow e ujęcia
rozpowszechniane przez egzystencjalizm , w których perspektywie rozpatruje się doktrynę Hart-
manna.
25 O filozofii tej informują między innymi następujące wypisy, prace zbiorowe oraz m ono
grafie: Classics o f A n alytic P h ilosoph y, ed. R. Am m erm an, N ew York 1965; C ontem porary
54 FILO Z O FIA I M E T O D A
poznania stał się język i to tak dalece, iż od języka uzależniono nie tylko
sform ułow ania filozoficznych problem ów , lecz także ich geneza i rozwiąza
nia okazały się zależne od językow ych nawyków danego społeczeństw a. Tak
więc filozofia X X w. posiada bardzo często ch arak ter analityczny, przynaj
mniej w pierwszym stadium badawczym . Z rodziło się to z przeciwstawienia
się syntetyzującym tendencjom kantyzm u i idealistów (transcendentalizm
K anta zastąpiono form ą usam odzielnionego języka), a pójścia za wielkim
prądem analityków nauki (np. M ach, O stw ald, Poincare, D uhem , Einstein)
oraz łączenia się z analityczno-em pirystycznym i epistem ologam i (Hunie,
C om te, Mili) i w ykorzystania now oczesnej logiki języka, zapoczątkownej
przez Fregego, P eirce’a i H ilberta. O m aw iane nastaw ienie w ystąpiło szcze
gólnie u filozofów anglosaskich. W praw dzie term in „analiza” oznaczał na
w et u nich bardzo różne czynności, ale wspólny był im pogląd, że zadaniem
filozofii nie jest zdobyw anie w prost now ego poznania ontologicznego, two
rzenie wielkich systemów i syntez, lecz ograniczenie się do szczegółowych
analiz, w yjaśnienie i ujednoznacznienie w yrażeń, które kryją podstawowe
treści poznawcze. Przy m yśleniu analitycznym - zanim rozwiąże się problem
filozoficzny - należy go najpierw odróżnić od innych podobnych i jednozna
cznie ustalić jego sens. Problem y są bow iem często w ieloznacznie postawio
ne. Ten sposób filozofow ania zalecano rów nież ja k o m etodę metafizykowa-
nia (przez język dotrzeć do św iata), dając naw et próbki tego rodzaju roboty
(np. H am pshire, Straw son, G each). Przede wszystkim jed n ak prezentow ano
- niekiedy arcysubtelnie - analizy na użytek teorii poznania i etyki. W
kształtow aniu się koncepcji analizy da się wykryć trzy etapy, będące zara
zem trzem a bodajże głównymi jej typam i.
Pierwszy klasyczny okres trw ał od początku X X w. do pierwszej woj
ny światowej. Zasadniczą rolę odegrał w nim najpierw G . E . M oore (1873-
-1958)26, z w ykształcenia filolog klasyczny, w ieloletni profesor uniwersytetu
British Philosophy, ed. H . D . Lewis, London 1956; Philosophical A n alysis, ed. M. Black, New
York (1950) 1963; Essays in Conceptual A nalysis, ed. A . Flew, London 1965; The Revolution
in P hilosophy, ed. A . J. A yer, London 1956; L a ph ilosoph ie analytiąue, Cahiers de Royau-
m ont, Paris 1962; A nalytical P h ilosoph y, I-II, ed. R. J. Butler, N ew York 1963-1965; J. O.
U r m s o n , Philosophical A nalysis, Oxford 1956; G . J. W a r n o c k , English Philosophy sińce
1900, London 1958; M. J. C h a r l e s w o r t h , P hilosophy and Linguistic Analysis, Pittsburgh
1959; R. S o k o ł o w s k i , L a ph ilosoph ie linguistiąue et la m etaphysiąue, „Revue Philosophiąue
de Louvain” , 57 (1959) 575-599; B . B l a n s h a r d , Reason and A nalysis, London 1962; J. A.
D i n n e e n , Linguistic A n alysis at M etaphysics as a Problem , „Laval T heologiąue et Philoso
phiąue” , (1962) 112-140; G . K l i n g , O ntologie und logistische A nalyse der Sprache, W ien 1963;
F. Z a b e e h , O xford and M etaphysics, „International Philosophical Ouarterly”, 3(1963) 307-
320; 20th Century P hilosophy. The A nalytical Tradition, ed. M. W eitz, London 1966. W języku
polskim warto nadto przytoczyć: Z. J o r d a n , O filo zo fii analitycznej, „Ruch Filozoficzny” ,
20(1961) 136-152.
26 N ajważniejsze pozycje: N ecessity, „M ind” , 9(1900) 289-304; Principia Ethica, Cambri
dge (1903) 1954 (tłum . poi. Cz. Znam ierowski, Warszawa 1919); A Defense o f C om m on Sense,
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 55
w: Contem porary British P h ilosoph y, ed. J. H . M uirhead, London 1925, s. 193-223 (przedruk
w: Philosophical Papers)', P hilosophical Papers, London 1959. Z opracowań zaś: The P hiloso
ph y o f E. G. M oore, ed P. A . Schilpp, N ew York (1942) 1952 oraz A . R. W h i t e , G. M.
M oore, Oxford 1958.
27 M oore analizował bardzo w iele term inów, jak np. realny, poznać, w iedzieć, równość
esse i percipi, tzw. sense data.
56 FILO Z O FIA I M E T O D A
w ania przez kogoś. U praw ianie filozofii m a być przeto wykrywaniem tkwią
cych w języku źródeł nieporozum ień. D ok o n u je się to w drodze wyjaśniania
pojęć użytych do sform ułow ania ogólnych praw d, w szczególności przez eli
m inow anie z filozofii absurdów oraz ustalanie logicznych związków między
pojęciam i ważnymi dla filozofii. M etafizykow anie byłoby więc rozwiązywa
niem dylem atów rodzących się z niedoskonałości aparatu pojęciow ego (idio
my językow e, nadużycie niektórych term inów ). Ryle w szeregu olśniewają
cych w prost studiów egzem plifikuje tę m etodę analizy. M ożna jej tylko za
rzucić, że czasem wygląda albo zbyt behaw iorystycznie jak na m etodę m eta
fizyki, albo za bardzo upodabnia się do R ussella analizy reduktyw nej. Pod
tym ostatnim względem wyraźniej opozycyjna jest natom iast tzw. metafizy
ka deskryptyw na, ja k ą prezen tu je filozof logiki z O xfordu, P. F. Strawson
(ur. 1919)34. B adanie m etafizyczne nie m a być ani spekulatyw ne, ani refor
m atorskie w stosunku do użycia system u pojęciow ego, lecz ograniczać się
m a do jego opisu i rozjaśnienia. U rzeczywistnia te postulaty właśnie w
przedstaw ieniu deskryptyw nej teorii indywiduów.
H eurystyczna odm iana filozofii lingwistycznej wiąże się z J. L. Austinem
(1911-1960), profesorem w O xfordzie. W edle niego celem filozofii jest od
krywanie rzeczywistej struktury i funkcji języka przez wskazywanie różnic
znaczeniowych słów i przypadków ich nadużyć. Poniew aż analiza języka
opiera się na faktach jego użycia, może być nazwana „fenomenologią lingwis
tyczną” .
O gólnie charakteryzując koncepcję lingwistycznej m etody filozoficznej,
m ożna dojść do następującego w niosku. U praw ianie m etafizyki spekulatyw-
nej m a charak ter operacji m etajęzykow ej (choć w yrażanej w ontologiczny
sposób). Jest apriorycznym w stosunku do rzeczywistości poznaw anej, a
uw arunkow anym em ocjalnie m odyfikow aniem użycia języka. W łaściwe me
tafizykow anie zaś pow inno być uśw iadam ianiem sobie zaw artej implicite w
wyrażeniach treści w drodze ich analizy program ow ej. B adanie dotyczy bądź
aktualnego funkcjonow ania pojęć filozoficznych, ja k np. przyczyna, prawda,
istnieć, bądź faktycznego użycia pew nych nazw, przysłów ków , przyimków,
które są podstaw ow e dla funkcjonow ania języka w ogóle. M etafizyka prze
staje być teo rią świata i człow ieka, a zostaje teo rią posługiw ania się języ
kiem lub konstruow aniem języka w zorcowego dla nauki i życia.
M etody filozofii lingwistycznej (w rozm aitych m odyfikacjach) dla upra
wiania m etafizyki p ro p o n u ją i realizują nie tylko wzorcowi reprezentanci
szkoły analitycznej, lecz także wielu innych autorów mniej lub bardziej blis
kich analitykom 35. N iekiedy w ystępują przekształcenia bardziej znaczne.
34 Antyform alistyczne tendencje przedstawia w: Introduction to L ogical Theory, London
1952, a deskryptywną m etafizykę w: Individuals, London (1959) 1964. Z opracowań zaś: E. A.
B u r t t . D escriptive M etaphysics, „M ind”, 72(1963) 18-39.
35 Tak np. D . Em m et (ur. 1904), profesor filozofii w M anchester, p ołożyła nacisk ( The
Naturę o f M etaphysical Thinking, London (1954) 1961) na posługiwanie się analogią metafory-
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 61
czną. M etafizyka zaczyna się od studium relacji ontologicznych wyrażonych w pewnych konte
kstach, a potem przez analogię daje się tę teorię relacji rozciągnąć na całą rzeczywistość. N ato
miast S. N. Hampshire (ur. 1914), profesor filozofii najpierw w O xfordzie, a od 1960 w Londy
nie, przeniósł (M etaphysical System s, w: The Naturę o f M etaphysics, ed. Pears, London 1957)
tendencję uwzględniania uwarunkowań kontekstu słow nego na sam o poznanie zawarte w syste
mach m etafizyki, które nie m oże być kom pletne i nieograniczone. Rzeczywistość nie da się
bowiem poznawczo wyczerpać; ekstrapolacja od konkretnych warunków jest niedopuszczalna.
36 Interesujące pozycje: P hilosoph y as a Science, N ew York 1941; Reality, Science and
Metaphysics, „Synthese” , 8(1950) 9-21; Naturę, M ind and Death, La Salle 1951; P hilosophy
Can B ecom e a Science, „R evue Internationale de P hilosophie” , 13(1959) 1-14. Obszerne uwagi
w związku z pierwszą książką dał M. Choynowki w „Przeglądzie Filozoficznym ” , 44 (1948)
200-217.
37 Jego pozycje na temat metafizyki: D ie m athem atische L ogik und die M etaphysik, „Philo-
sophisches Jahrbuch” , 51(1938) 257-291; M etaphysik ais strenge Wissenschaft, Koln 1941; L o
gik, G ram m atik, M etaphysik, „Archiv fur P hilosophie” , (1947) 39-80; Mathesis Universalis,
Basel 1961 (przedruk artykułów).
38 M etodę analizy konstruktywnej w budowie m etafizyki stosow ał u nas B. Bornstein
(1880-1948). Jego Teoria A bsolutu (Łódź 1948) zawiera geom etrię kategorialno-logiczną zinter
pretowaną ontologicznie. N ie chodzi mu przy tym jedynie o zobrazowanie geom etryczne relacji
ontycznych, lecz o ich odkrywcze ujęcie.
62 FILO Z O FIA I M E T O D A
§ 4. F E N O M E N O L O G IA I E G Z Y S T E N C J A L I Z M 43
39 Tytuł dzielą: The Structure o f A ppearance, Cambridge Mass. 1951. Rozwijany tu rachu
nek indywiduów ma analogie w dawnej teorii przedm iotów (i jeszcze wcześniejszej mereologii)
S. Leśniew skiego i nowej teorii przedm iotów S. K aczorowskiego.
40 Zob. G . Bergmanna: Meaning and Existence, M adison 1960 (zbiór artykułów) i Logic
and Reality, M adison 1964 (przedruk artykułów), oraz W . V . O. Q uine’a: From a Logical
P oin t o f View, Cambridge Mass. 1953 i W ord and Object, N ew York 1960. O bok wymienionych
już autorów do amerykańskiej grupy analityków formalnych, konstruujących w oparciu o nowo
czesną logikę m odele języka dla filozofii, należą: A . Pap, W. Sellars, H. Putnam, N . Rescher.
Filozofow ie analityczni wiążący się z fenom enologią to: R. M. Chisholm , J. N . Findlay, C. A.
van Peursen, G . Kiing.
41 Taką propozycję w odniesieniu do zagadnień z pogranicza teorii poznania i ontologii
wysunął i realizował K. A jdukiew icz (1890-1963). Por. jego: O stosow alności czystej logiki do
zagadnień filo zo ficzn ych , „Przegląd Filozoficzny” , 37(1934) 323-327; W spraw ie uniwersaliów,
tam że, 38(1955) 219-234; P roblem at transcendentalnego idealizm u w sform ułow aniu sem antycz
nym , tam że, 40(1937) 271-287 oraz Epistem ologia i sem iotyka, tam że, 44(1948) 336-347.
42 Bardzo ciekawą tego rodzaju próbę w odniesienu do klasycznej m etafizyki dal J. Sala-
m ucha (1903-1944); zob. D o w ó d „ex motu" na istnienie Boga, „C ollectanea T heologica”,
15(1934) 53-92.
43 O to kilka pozycji pośw ięconych fenom enologii: J. K r a f t , Von H usserl zu Heidegger,
Frankfurt 19572; A . d e M u r a l t , L ’idee de la ph en om en ologie, Paris 1958; J. Q . L a u e r ,
The Triumph o f Subiectivity, N ew York 1958; P. V a l o r i , II m etodo fenom enologico e la
fo n d a zio n e della filosofia, Rom a 1959; P. T h e v e n a z , W hat is P h enom en ology?, London
1963; H . S p i e g e l b e r g , The P henom enological M ovem ent, I-II, H aag (1961) 1965; L.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 63
realnie istniejące rzeczy, lecz jak o intencjonalne odpow iedniki aktów . Bio
rąc „w naw ias” realne istnienie rzeczy, likw iduje H usserl epistemologiczny
(nie ontologiczny!) dualizm świadomości i bytu.
M etoda fenom enologiczna zasadniczo nie dotyczy operacji dyskursyw-
nych, lecz czynności poznaw ania bezpośredniego. U kształtow ała się pod
wpływem brentanow skiej koncepcji psychognozji (psychologii opisowej po
sługującej się intencjonalnością), K artezjusza procedury w ątpienia i jasnego
widzenia oraz B olzana teorii przedm iotów idealnych i kantow skiego aprio-
ryzmu transcendentalnego, zwłaszcza w postaci nadanej mu przez Fichtego.
B yła reakcją przeciw em piryzm ow i, psychologizmowi i naturalizm ow i. Słu
żyć m iała do zbudow ania niepow ątpiew alnych oraz nie podlegających zarzu
towi petitio principii podstaw dla wszelkiej obiektyw nej wiedzy, a zwłaszcza
maksym alistycznie pojętej filozofii (rozum iejącej i bezwzględnie autonom i
cznej). A toli z czasem zadania te uległy zm ianie i zróżnicowały się wśród
kontynuatorów H usserla, a naw et u niego sam ego. Jeszcze bardziej płynne i
w ielorakie stały się realizacje tych dążeń. Jeżeli doda się nadto okoliczność,
iż nie zawsze teo ria i praktyka zgadzały się z sobą, to otrzym am y wielce
złożony i urozm aicony obraz tego, co zowie się fenom enologią.
Charakterystyczny dla całego ruchu fenom enologicznego pozostał chyba
jed n ak bezzałożeniow y (w zam ierzeniu!) i opisowy sposób poznaw ania bez
pośredniego (szczególnie akcentow anego). D la najbardziej reprezentatyw
nych przedstaw icieli znam ienne jest p o nadto intuicyjne (bezpośrednie ujęcie
z aprioryczną oczywistością, co umożliwia sądy apodyktyczne) docieranie
do czystych istot przedm iotów przy okazji b adania danego w świadomości
konkretnego ich egzem plarza. Nie w chodząc - w m iarę m ożności i na razie
- w szczegóły i różnice ujęć m etody fenom enologicznej, m ożna by ją przed
stawiać w następujący sposób:
M otywem wiodącym we wszelkim dociekaniu fenom enologicznym jest
hasło pow rotu do samych rzeczy (zu den Sachen selbst), które się bada bez
pośrednictwa psychologicznego podm iotu i bez pomocy teorii. Chodzi o moż
liwie najdalej posunięte uw olnienie się od rozm aitych presupozycji. Feno
m enolog jest tym bardziej spraw ny, im bardziej oczyści świadom ość z poto
cznych, zdrow orozsądkow ych w ierzeń, pospiesznych uogólnień, z pozornych
oczywistości, z utajonych założeń. N egatyw ne przygotow anie do postępow a
nia fenom enologicznego wymaga przeto, aby porzucić cały poznawczy balast
tradycji. T a tzw. (czasem) historyczna redukcja w inna objąć dotychczasowe
teorie i hipotezy zarów no filozoficzne, ja k i naukow e oraz zajm ow ane posta
wy. W szelakie bow iem prekoncepcje w postaci teoretycznych konstrukcji i
symbolizm u przeszkadzają poznawczym kontaktom w prost z przedm iotem .
Pozytywnym natom iast założeniem przedw stępnym jest teza podnosząca
rolę odpow iedniego dośw iadczenia bezpośredniego, a ściślej danych świado
mości. O ne stanow ią jedyny przedm iotow y pun k t wyjścia filozofowania.
Z nalazła tu zastosow anie daw na dewiza augustyńska: in te redi, in interiore
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 65
hominis h ab itat veritas; św iadom ość nie m oże być uw arunkow ana przyczy
nowo przez coś spoza niej. P rzyjm uje się przy tym intencjonalny ch arakter
świadomości. N a tę ostatnią skład ają się zarów no intencjonalne akty lub
stany odnoszące się do przedm iotów , ja k i strum ień aktów i stanów w ykona
nych o tych pierwszych aktach i stanach45. Stąd, chociaż przedm iotem b ad a
nia są subiektyw ne procesy aktyw ności poznaw czej, jed n ak docieram y do
przedm iotow ych korelatów świadom ości. W zasięgu zam iarów H usserla le
żały problem y m etafizyczne ja k o ostateczny cel badań (R . Ingarden).
Sam a p ro ced u ra dociekań fenom enologicznych polega na dokładnym po
kazywaniu tego, co dane i ja k dan e, oraz na rozjaśnianiu danego. D okonuje
się to w serii kolejnych kroków , których m niej lub bardziej p ełna obecność
oraz specyfika charak tery zu je rozm aite odm iany ujęć m etody fenom enologi
cznej. N ajogólniej dałoby się wyróżnić sześć stadiów (m etod cząstkowych),
z których pierw sze cztery w ydają się być w spólne wszystkim zw olennikom
szkoły fenom enologicznej, a pozostałe w ystąpiły raczej tylko w koncepcji
fenom enologii husserlow skiej.
1° Tzw. opis fenom enologiczny. Jest to najbardziej pow szechnie stoso
wany zabieg. N ajczęściej też nad aje m u się m iano w ogóle m etody fenom e
nologicznej, aczkolw iek nie jest dla niej najbardziej znam ienny. F enom eno
logowie jed n a k udoskonalili jego technikę.
Stanow ią go trzy (nie zawsze w yraźnie oddzielane, a naw et w zajem nie
przeplatające się) operacje: ujęcie intuicyjne fenom enów , ich analityczne
rozpatrzenie oraz tow arzyszący o bu poprzednim opis fenom enów 46. Pierw
sze dokonuje się w wyniku olbrzym iej koncentracji uwagi. Zachodzi tu ja k
by w ybór przedm iotu i kontem platyw ny z nim k o n tak t (Schau, A nschau-
ung). A naliza fenom enologiczna natom iast, to badanie elem entów i koniecz
nej struktury (składników i ich konfiguracji) zdobytego w Schau fenom enu
oraz jego relacji do innych fenom enów . O dbyw a się to przez system atyczną
inspekcję w drodze porów nyw ania szeregu fenom enów oraz kontrastow ania
ich cech. Używa się przy tym ja k najw ięcej rozróżnień, a sam e analizy po
dejm uje się w ielokrotnie. A p a ra t pojęciow y w punkcie wyjścia stanowi ję
zyk potoczny, ale stopniow o należy elim inow ać zw iązane z nim intuicje, a
bogacić go nowymi pojęciam i, w ynikającym i z przeprow adzanej analizy.
Równocześnie dok o n u je się opisu istotnych cech fenom enu, bezpośrednio
ujętych w zdeterm inow anej sytuacji poznaw czej i zanalizow anych. O pis ten
ma obudzić w czytelniku w yraźną intuicję przedm iotu prostego.
2° Dociekanie sposobu pojawiania się fenomenu. W ażne jest nie tylko to,
co się zjawia, lecz także to, jak się zjawia (Erscheinungsweisen). Sposoby
pojaw iania się intencjonalnych obiektów należy ująć zwłaszcza ze względu
na odm ienność ich aspektów , ich deform acji perspektyw icznej oraz rozmai
tych stopni jasności i wyraźności.
3° Tzw. redukcja ejdetyczna. Z abieg ten wprawdzie nie nowy w teorii
poznania (bywał stosow any w tw orzeniu pow szechników ), ale szczegółowo
opracowany i uzupełniony nowymi operacjam i (szczególnie opisaną w następ
nym etapie) stał się znam ienny dla fenom enologii. M a tu miejsce intuicja
w przykładach-fenom enach ogólnej istoty (W esenschau, W esenserfahrung,
W esenserkenntnis, intuicja ejdetyczna). M ożna to potraktow ać jako specyfi
czny rodzaj abstrakcji (abstrakcja nie izolująca, lecz tzw. ideacja). Dzięki
niej ujm u je się czystą istotę z pom inięciem istnienia (powstrzym anie się od
sądów egzystencjalnych w tej spraw ie): ja , sam ego aktu poznawczego i jego
przedm iotu. Oczywiście, zdobyw a się to z pom ocą rów nież analizy fenome
nologicznej .
4° Tzw. im aginatyw na w ariacja (freie V ariation in der Phantasia). W
badaniu istotnych relacji w poszczególnej istocie oraz związków między róż
nymi istotam i (W esenszusam m enhange) potrzebny jest pew ien osobliwy
sposób dokonania ideacji. A by lepiej rozjaśnić w spom niane relacje, usiłuje
my przedstaw ić je sobie z pom inięciem któregoś członu lub z jego wymianą
na inny. A więc posługując się intuicją kategorialną (trzech typów relacji:
możliwości, względnej konieczności i absolutnej konieczności) i syntetyzują
cą w yobraźnią, dow olnie dopełniam y na próbę człony stosunku rozmaitymi
istotam i. D la ujęcia np. związku między barw ą a rozciągłością próbujemy
sobie wyobrazić barw ę jak o coś nierozciągłego. N ieudanie się tego przed
sięwzięcia pozw ala dojść do intuicji właściwej relacji między barw ą a rozcią
głością.
5° Tzw. redukcja transcendentalna. Jest to o p eracja, której najwłaści-
wiej i w sensie najbardziej specyficznym przysługuje przydaw ka fenom eno
logiczna. Słynne epoche (tzw. branie w nawias) osiąga tu pu n k t kulminacyj
ny47. N ajogólniej mówiąc zachodzi zaw ieszenie potocznego przekonania co
do istnienia podm iotu i fenom enu; jakby neutralizuje się ujęcie egzysten-
cjalno-m etafizyczne. B ierze się w nawias nie tylko spraw ę realności lub nie
realności (istnienia lub nieistnienia) treści u jętej w dotychczasowych opera
cjach, lecz także wyłącza się w szystko, czego nie gw arantuje sam przebieg
poznaw ania. Tej negatyw nej operacji towarzyszy od strony pozytywnej moż
47 Ciężar m etody fenom enologicznej opiera się głów nie na redukcji: przygotowawczej -
redukcji historycznej oraz właściwej - redukcji ejdetycznej i transcendentalnej. Ta ostatnia
jako czysto refleksyjna (zdanie sobie sprawy na bieżąco ze wszystkich operacji) wieńczy pozna
nie filozoficzne. W wielu punktach ujęcie jej podlega fluktuacjom , a nadto zachodzi różnica
m iędzy proponowaną teorią a faktycznym postępowaniem .
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 67
liwość skoncentrow ania się wyłącznie na „co” fenom enu; następuje prze
miana fenom enu danego w naiw nej świadom ości w fenom en transcendental
ny czystej św iadom ości (tej jej sfery, k tó ra o p arła się redukcji fenom enolo
gicznej). Czysta św iadom ość stanow i właściwy obszar transcendentalnego fi
lozofowania, jak b y swoistej m etafizyki, k tórej przedm iotem m ają być fakty
transcendentalne48. Praktycznie zabieg ten realizuje się przez takie skupie
nie uwagi na odsiebnie skierow anych aktach poznawczych, iż uśw iadam iają
się w całej rozciągłości dokonującem u zabiegu sam e postacie jego subiek
tywnej aktyw ności docierania poznaw czego do fenom enów . Poznający zaj
muje tak ą pozycję, w k tórej staje się bezstronnym widzem w łasnego ja;
ogląda siebie ja k o czyste cogitatum . D op iero tak sprecyzowany fenom en
objawia tajem nicę swej koniecznej struktury.
6° R ozw ażanie rozjaśniające św iadom ość konstytuującą fenom en49.
Konstytucja ta jest norm alnie spontaniczna i bierna, w pływa jed n ak na wy
nik poznania, bo d o k o n u je się w akcie intencji. Chodzi przeto o determ ina
cję sposobu, w jak i fenom en ustala się w świadom ości. Szczególnym celem
rozważań tego k ro k u jest określenie typow ej struktury przebiegu konstytucji
fenom enu w św iadom ości. W yjaśnia się, jak ie przeżycia i akty świadomości
prowadzą do ukonstytuow ania się aspektu danego w poznaniu. R ealizuje
się to zaś w drodze analizy kolejno następujących istotnych faz konstytucji
(jak dok o n u je się ich przem iana i w jakich w arunkach uk ład ają się w ca
łość). O d strony statycznej natom iast rozw aża się stosunek przeżycia do d a
nego w nim przedm iotu.
D la pełniejszej charakterystyki m etody fenom enologicznej trzeba podać
jeszcze kilka uwag o ew olucji i m odyfikacjach jej ujęcia. W rozw oju kon-
cepji fenom enologicznej filozofow ania u H usserla w ażne są lata 1900, 1907,
1913 i 1926. Często też odróżnia się u niego trzy fazy ew olucyjne. W pierw
szej, przeciw staw iając się z jednej strony neokantyzm ow i, a z drugiej - em-
piryzmowi, p rezen tu je m etodę opisyw ania (nie w yjaśniania, naw et nie anali
zowania) danych rzeczy, samych rzeczy, ale tak, żeby ująć ich istotę. N astęp
na faza to opracow yw anie koncepcji św iadom ości i redukcji transcendental
nej. Tu zaczyna się ju ż idealizm transcendentalny i tu odgryw ają ważną
rolę problem y m etafizyczne, a nie tylko ontologia. W ostatniej fazie (po
48 Sfera czystej (niepustej) św iadom ości, to po prostu strumień świadom ości wraz z trans
cendentalnym podm iotem poznającym , czyli m iejsce pojawiania się fenom enów . D zieli się na
noetyczną (akty skierow ane na intencjalny obiekt) i noem atyczną (odnośne obiekty wspom nia
nych aktów).
49 Tak zwana fenom enologiczna konstytucja fenom enu stanowi - w przeciwstawieniu do
poprzedniego kroku - późniejszą koncepcję Husserla, dość zresztą płynnie sform ułowaną. Zda
je się nawet być przedm iotem tzw. analizy intencjonalnej (badania, jak przedm ioty konstytuo
wane są przez św iadom ość intencjonaną) występującej w pierwszym kroku.
68 FILO ZO FIA I M E T O D A
50 Podstaw owe dzieła: Wesen und Formen der Sym pathie, Koln (1913) 1923 oraz D er For-
m alism us in der Ethik und die materiale Wertethik, M iinehen 1913-1916. Od 1954 r. w Bem ie
wychodzą w 10 tomach G esam m elte W erke. Por. M. D u p u y , La P hilosophie de M ax Scheler,
I-II, Paris 1959; A . S c h u t z , Max Scheler’ś E pistem ology and Ethics, „R eview o f Metaphi-
sics” , 11(1957) 304-314 i 486-501.
51 Po linii Schelera idzie D . v. Hildebrand (ur. 1889), który wyraźnie łączy m etodę feno
m enologiczną z m etafizyczną analizą istoty.
52 G łów ne prace: Z u r O ntologie und Erscheinungslehre der realen Aussenw elt, „Jahrbuch
fur Philosophie und Phanom enologische Forschung”, 3(1916) 345-542; R ealon tologie, tamże,
6(1923) 150-333; Das Sein, M iinehen 1957; Schriften zu r P hilosophie, I-II, M iinehen 1961-1964
(zbiór rozpraw). Por. Festschrift fu r H. Conrad-M artius, „Philosophisches Jahrbuch” , 66(1958).
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 69
kcji tran scen d en taln ej. R ozw ijała natom iast tzw. fenom enologię ontologicz-
ną, k tóra m a być p rzede wszystkim w yjaśniającą nauką o istotach rzeczy, a
więc daleko odbiegła od ostatecznej recepty m istrza.
R . Ingarden (1893-1970) kształtow ał swój sposób filozofowania głównie
w czasie studiów u H usserla w G etyndze53. W brew m istrzowi skrupulatnie
zatroszczył się w raz z C onrad-M artius o zachow anie realizm u. Filozofia po
jęta m aksym alistycznie o b ejm u je dwie podstaw ow e sfery badań - ontologię
i m etafizykę. Pierw sza jest bardziej opisow ą nau k ą o czystych możliwościach
i koniecznych zw iązkach zachodzących między czystymi jakościam i idealny
mi. M etafizyka zaś dotyczy istoty i sposobu istnienia tego, co faktycznie
istnieje, i zdaje się m ieć ch arak ter w yjaśniający. W stosunku do H usserla
Ingarden rozbudow ał ontologię kosztem fenom enologii transcendentalnej;
fenom enologia będąca nau k ą o zaw artościach idei czystych przeżyć tra k to
wana jest tu jak o fragm ent ontologii. T ę ostatnią natom iast dałoby się po
dzielić na form alną, k tó ra rozp atru je kategorialne struktury, i m aterialną,
gdy m a za przedm iot m om enty jakościow e, oraz egzystencjalną, k tó ra anali
zuje sposoby istnienia (i m om enty bytow e).
Kładąc akcent na zabiegi ontologiczne Ingarden zmienił Husserla metodę
filozofowania. N ie tylko ją odsubiektyw izow ał, lecz także zontologizow ał i
zlogizował. W ysuwa bow iem na pierwszy plan nie im m anentne analizy su
biektywnej św iadom ości, ale analizy zaw artości idei względnie (przeprow a
dzane w oparciu o praw a logiczne) analizy sensów przedm iotow ych, niejed
nokrotnie zak ład ając przy tym identyczność przedm iotow ego sensu danego
w noem acie z treścią realnego przedm iotu. U H usserla rozw ażanie istot
przedm iotów badanych nie bywa od razu nastaw ione na sam e te istoty (jako
opisowa analiza ejdetyczno-ontologiczna tego, co bezpośrednio dane), lecz
dokonuje się poprzez w yjaśnienia odpow iednich przeżyć czystej św iadom oś
ci (w drodze analizy danych w intuicji stru k tu r ogólnych).
Ingarden podkreśla p o trzeb ę poprzedzenia m etafizyki ontologią. R obi
to dla wykluczenia przypadkow ości i jednostronności w w ykorzystaniu do
świadczeń. O ntologią m oże wykluczyć pew ne drogi badań i wskazać przypu
szczalne sposoby postępow ania (tło dla dośw iadczeń). M etafizykę da się
nadbudow ać na ontologii albo przyjm ując specjalne doświadczenie m etafizy
czne (nie pow iedziano na ten tem at wiele, sugerując raczej trudności), albo
z danych zwykłego dośw iadczenia za pom ocą wypracowanej siatki ontologi-
cznej wydobyć tezy metafizyczne (nie bardzo widać, jak to zrobić w odnie
sieniu do wszystkich dziedzin poznania).
U zasadnianie tw ierdzeń zm ierza do okazania ich konieczności w drodze
odw ołania się do odpow iedniego dośw iadczenia przedm iotu badań. Faktycz
ne czyste przeżycia stanow ią ostateczną daną dośw iadczenia, której nie moż
na poddać w wątpliwość. Jeśli zaś trudno pokazać, co jest bezpośrednio
dane, to w yprow adza się z k o niektur konsekw encje oraz w ybiera się te,
które zgadzają się z pierw otnym i dośw iadczeniam i i rozróżnieniam i.
G dy chodzi o stosunek filozofii do poznania naukow ego, to Ingarden
przekonująco broni w tym względzie pełnej autonom ii ontologii. U w aża jed
nak, iż m etafizyka nie m oże nie uwzględniać danych pochodzących od dys
cyplin szczegółowych, gdyż interesuje się (naw et gdy docieka istot) tym sa
mym, co one, obszarem badań.
Jako szczególne osiągnięcia Ingardena podkreśla się: 1) sformułowanie
w arunków upraw iania m aksym alistycznie pojętej teorii poznania; 2) odróż
nienie „sposobów ” istnienia i „m om entów ” istnienia (m om enty konstytuują
sposoby istnienia), co pozw oliło na pełniejszą typologię bytów; 3) teorię
idei, pozw alającą bronić niesprzeczności przedm iotów ogólnych; 4) pogłę
bienie analizy sporu o istnienie św iata; 5) ugruntow anie estetyki (wyjaśnie
nie sposobu istnienia i struktury dzieł sztuki oraz percepcji tych dziel); 6)
krytykę neopozytywistycznej opinii o filozofii.
L. L andgrebe (ur. 1902), asystent H usserla, a później profesor w Kolo
nii, wyraźnie podkreśla, że choć fenom enologię swego m istrza przyjm uje
jak o podstaw ę sposobu filozofow ania, to jed n ak nie czuje się związany jego
poszczególnymi sform ułow aniam i54. N a now o zwłaszcza usiłuje ugruntować
m etafizykę włącznie z teo rią A bsolutu w ykorzystując do tego, na ile się da,
fenom enologię. M odyfikuje przy tym koncepcję redukcji (tzw. intersubiek-
tywna redukcja).
E . Fink (1905-1975), następca L andgrebego na stanow isku asystenta
H usserla (studiow ał rów nież u H eideggera), ostatecznie zaś profesor we
Fryburgu55. Jego stosunek do fenom enologii jest bardziej skomplikowany.
D o w ojny radykalizow ał fenom enologiczny idealizm . M odyfikował sposób
54 Pozycje zasadnicze: P hanom enologie und M etaphysik, Hamburg 1949 (ważny zbiór ese
jów ) oraz D er Weg der P hanom enologie, Gutersloh 1963 (zbiór esejów ; dużo uwagi poświęca
doświadczeniu).
55 Prace: D ie Phanom enologische Philosophie E dm und Husserls in der gegenwartigen Kri-
tik, „K ant-Studien”, 38(1933) 319-383; D as P roblem der P hanom enologie E dm u n d Husserls,
„Revue Internationale de Philosophie” , 1(1939) 226-270; Nachdenkliches zu r ontologischen
Fruhgeschichte von Raum - Z eit - Bevegung, Freiburg 1957; Sein, Wahrheit, Welt, The Hague
1958; A lles und Nichts, Freiburg 1959. Por. Beispiele Festschrift fu r E. Fink, hrsg. L. Landgre
b e, The Hague 1965.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 71
56 G łów ne jej dzieła: P hilosophie de la volonte, I-III, Paris 1950-1960; Etudes sur les Me-
ditations cartesiennes de H usserl, „R evue Philosophique de Louvain” , 52(1954) 75-109; K ant et
H usserl, „K ant-Studien” , 46(1954) 44-67; H istoire et verite, Paris (1955) 1964.
57 R icoeur sądzi, że ten zabieg fenom enologiczny niesłusznie został zlekceważony przez
późniejszych fenom enologów .
72 FILO ZO FIA I M E T O D A
58 G łów ne pisma de Unam uno: D el sentim iento de la vida, Madrid 1913; L a agonia del
cristianismo, Madrid 1931. Z ob. J. A r i s t i d e s , Unamuno - dialectica de la tragedia existen-
cial, Santa Fe 1972; C. B l a n c o A g u i n a g a , E l Unam uno contem plativo, Barcelona 1975;
E. G ó r s k i , H iszpań ska refleksja egzystencjalna, Wrocłafo 1979; A . K o m o r o w s k i , M . de
Unamuno koncepcja filo z o fii, „Zeszyty N aukow e Uniwersytetu Jagiellońskiego”, Prace filozofi
czne, 1974, z. 4.
59 Popularność zaw dzięcza tem u, że zajm ował się tym , co bardzo interesow ało ówcześnie
całą ludzkość (zwłaszcza po drugiej w ojn ie), a przy tym umiał dyskutować, zachowując pozory
rygorów naukowości i posługując się specjalnie wypracowaną term inologią (co dawało akade
mikom dobre sam opoczucie). Byl nadto mistrzem w wywoływaniu zainteresowania i utrzymy
wania niepewności (każde zrozum ienie jego tekstu m usiało być już interpretacją, bo język ma
niezmiernie trudny do asym ilacji). N ajw ażniejsze dzieła z I okresu: Sein und Z eit, I, Tiibingen
(Halle 1927) 19537 (fundam entalna praca antropologiczna; nie ukazała się jednak II część onto-
logiczna); W as ist M etaphysik?, Frankfurt (Bonn 1929) 19557 (ważne uzupełnienia były w 4 i 5
wydaniu). Z II okresu zaś: H olzw ege, Frankfurt (1950) 1951; Einleitung in die M etaphysik,
Tiibingen 1953, oraz Was heisst D en ken ?, Tiibingen 1954. Por. również: A . d e W a e l h e n s ,
La philosophie de M. H eidegger, Louvain (1942) 19554; K. L ó w i t h , H eidegger - D enker in
diirftiger Z eit, G óttingen (1953) 1960; Th. L a n g a n , The M eaning o f H eidegger, N ew York
1959; t e n ż e , M artin H eidegger, „R evue Internationale de P hilosophie” , 14(1960), nr 52; V.
V y c i n a s , Earth and G ods. Introduction to the P hilosoph y o f Martin H eidegger, Hague 1961;
M. C o r v e z , L a p h ilosoph ie de H eidegger, Paris 1961; A . C h a p e l l e , L ’O ntologie pheno-
m enologiąue de H eidegger, Paris 1962; O. P ó g g e l e r , D er D enkw eg Martin Heideggers, Pful-
lingen 1963; W . J. R i c h a r d s o n , Heidegger, Through P henom enology to Thought, The
Hague 1963; F. W . v o n H e r r m a n n , D ie Selbstinterpretationen Martin H eideggers, M eisen-
heim/Glan 1964; L. V e r s e n y i , Heidegger, Being and Truth, N ew H aven 1965; A . W a
w r z y n i a k , Filozofia M artina H eigeggera w św ietle now szych opracow ań, „Roczniki Filozofi
czne” , 13(1965), z. 1, s. 115-128; S. A . E r i c k s o n , Martin H eidegger, „The R eview o f Meta-
phisics” , 19(1966) 462-492.
74 FILO Z O FIA I M E TO D A
dium dziedziny ontycznej, czyli tego, co bytuje (Das Seiende), oraz wyjaśniają
ce przez przyczyny pierwsze poznanie bytującego jako takiego i w całości,
do czego ontologią fu ndam entalna daw ałaby podstawy. O statecznie jednak
m etafizyką jest dokonująca się rzeczywistość ludzka, jakby część natury
człow ieka - M etaphysik ais G eschichte des Seins. Faktycznie też filozofia
nie pokryw a się później z ontologią, k tó ra ogranicza się do sfery ontycznej,
ale staje się coraz bardziej niepojęciow alnym dośw iadczeniem rzeczywistości
oraz funkcją autentycznej egzystencji.
M etoda filozofow ania ulegała rów nież m odyfikacji. N ajpierw Heidegger
zapow iada, że badanie zaczyna się od analiz ludzkiego istnienia, będącego
fenom enem pierw otnym , najlepiej znanym człowiekowi m odusem (ujawnia
niem się) bytu jak o takiego. Jest to jakby okno, przez które m ożna popa
trzeć na byt. N ie należy nastaw iać się ani psychologicznie, ani antropologicz
nie, ale z zam iarem w yjaśnienia projekcji bytu w ogólności, przyporządko
wania rzeczywistości racjonalnem u poznaniu. Zasadniczy przy tym problem
w punkcie wyjścia brzm i: dlaczego raczej istnieje coś niż nic? M a to ułatwić
przezwyciężenie esencjalizm u. Pytanie zaś o zrekonstruow anie sensu bytu w
ogóle w skazuje istotne zadanie. D ociekania winny pow stawać z zasadniczej
sytuacji pytajnej człow ieka i być podejm ow ane całościowo. M etodę fenom e
nologiczną H usserla zm ienił tu na ontologiczną analitykę, biorąc za przed
m iot nie transcendentalne ja , lecz byt ludzi (D asein). O drzucił przy tym
aprioryczne dośw iadczenie istot przedm iotów i redukcję transcendentalną.
U legła zm ianie rów nież koncepcja struktury świadomości. Nie uznaje czy
stej świadom ości, a stosunek intencjonalności zastępuje sytuacją „bycia-w-
-świecie” . O peracje poznawcze to świadome rozumienie samego siebie, ujaw
niająca refleksja nad stru k tu rą i teleologicznym i możliwościami bytu ludz
kiego. Nazwał to (nie bez wpływu D iltheya) h erm eneutyką60. T ak więc fe
nom enologia stała się sposobem odkryw ania i w ykładania ukrytego sensu w
tym , co bezpośrednio dane. F enom eny nie są bezpośrednio dane, lecz wyin
terpretow ane i to na bardzo różnych drogach.
Z biegiem czasu H eidegger porzuca m etodę rozwiązywania zagadnień
ogólnoontologicznych przez analizę D asein. Chciał natom iast badać od razu
Sein, i to nie dyskursyw nie, lecz w drodze bezpojęciow ego myślenia poetyc
kiego, wsłuchiwania się w głos sam ego bytu i opisywania tych jednostko
wych przeżyć. Szukanie sensu bytu stało się dochodzeniem do prawdy byto
wej - do nieskrytej obecności bytu (aletheia). T akie poznaw anie ma być
w spom agane uprzednim dialogiem z tekstam i wielkich myślicieli przeszłości.
Po 1950 r. H eidegger zaczął upraw iać swoistą Sprachanalyse, stąd niektórzy
porów nują go do II W ittgensteina. P rzedm iot zainteresow ań przesunął na
estetykę, filozofię dziejów i kultury. W m etodzie zaś przeszedł od fenom e
60 W ydaje się, że początkowo m etodę ontologii kształtowa! H eidegger również przez prze
ciwstawienie się m etodzie H egla.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M E TA FIZY K I 75
61 D zieła związane szczególnie z m etodą filozofow ania (przy czym tylko dwa pierwsze są
ściśle egzystencjalistyczne): L ’etre et le neant, Paris 1943/1957; L ’existentialisme est un humanis-
me, Paris 1946; Q uestions de m ethode, „Les Tem ps M odernes” , 13(1957) 338-417 oraz Critiąue
de la raison dialectiąue, I, Paris 1960 (jest tu przedrukowana poprzednia pozycja). Prace o
Sartrze: G . V a r e t , L ’O ntologie de Sartre, Paris 1958; M. N a t a n s o n , A Critiąue o f J. P.
Sartre’s O n tology, Lincoln 1951; J. M o l i e r . A bsu rdes Sein?, Stuttgart 1959; KI. H a r t
m a n n , G run dziige der O ntologie Sartres in ihrem Verhaltnis zu Hegels L o g ik ,, Berlin 1963; L.
W. N a u t a , Sartres neue Position, „Archiv fur P hilosophie” , 13(1964) 141-172; M. W a r -
n o c k , The P hilosoph y o f Sartre, London 1965.
76 FILO Z O FIA I M E T O D A
Filozofia nie m a być ontologią (faktycznie Jaspers zajm uje stanow isko
ontologiczne), lecz p rzede wszystkim m etafizyką k onkretnej i historycznej
egzystencji. Filozofia to form a św iatopoglądow ego m yślenia św iadom ościo
wego, nastaw ionego na ogólnie w ażne poznanie, do którego kiedyś dojdzie.
Chodzi o Sein an sich pozostający poza zasięgiem n auk, a do jego poznania
trzeba transcendow ać wszelką przedm iotow ość, ująć ciąg egzystencji ku
Transcendencji, k tórej szyfry dostrzegam y. U praw ianie filozofii istotnie
przekracza zabiegi naukow e, k tó re o p eru ją konw encjam i. Praw da wypływa
z aktywności wszystkich w ładz człow ieka: rozum u i pragnień-uczuć. Filozofi
czne poznanie i zachow anie rozgryw a się na pograniczu aktyw ności wiedzo-
twórczej oraz m uzykotw órczej. N ie jest naw et pojęciow ym m yśleniem , lecz
rozjaśniającym obcow aniem z nieem piryczną rzeczywistością: egzystencją i
Transcendencją. Pierw szą m ożna odczuć w granicznych sytuacjach życio
wych, w m ow ę zaś bezw zględnie zrealizow anej T ranscendencji należy się
wsłuchiwać. Filozofow anie m a n ad to ch arak ter asym ilujący (dokonuje się w
dynamicznej oscylacji między św iatem dośw iadczenia a w spom nianym i nie-
empirycznymi rzeczywistościam i) i pobudzający ludzki umysł oraz praktycz
ną egzystencję. C elem filozofii jest nieść pom oc człowiekowi w sytuacjach
granicznych (cierpienie i śm ierć)64.
Pokrew ny Jaspersow i jest literat G . M arcel (1889-1973)65. Jeśli bywa
uznawany za pierw szego francuskiego egzystencjalistę, to w sensie specyficz
nym, sokratesow skim , niezależnym ani od K ierkegaarda, ani H eideggera.
Filozofia m a prow adzić do nieontologicznej m etafizyki, której jed n ak nie
zbudował. Sam a nie stanow i doktryny, lecz jest ek spresją w łasnej osobow o
ści, bo filozof nie posiada poglądów , lecz jest tożsam y z nimi. Stąd upraw ia
nie filozofii identyfikuje się z przeżyw aniem m etafizycznego niepokoju, d ą
żeniem do w spólnoty ludzkiej i B oga, sposobem bycia (uczestniczeniem w
istnieniu). Jeśli m ożna tu mówić o m etodzie, to sprow adza się ona do refle
ksyjnego rozw ażania sytuacji egzystencjalnej i jej czystego opisu. Nie m a tu
racjonalnej analizy i intuicyjnego ujm ow ania przedm iotu oraz opisu fenom e
nologicznego w ścisłym sensie. Słusznie zaś mówi się tu o m isterium ontolo-
gicznym lub ontologii skrajnie k onkretystycznej.
§ 5. F IL O Z O F I A P E R Y P A T E T Y C K A
ne, k tóre w ielokrotnie przejaw iały żyw otność, zachow ując elem enty trw ałe,
a przez to jak b y bardziej niew ątpliw e. Jeśli naw et kierunki te m iały okresy
zapom nienia czy u p ad k u , to odradzały się bogatsze o now e dośw iadczenia
filozofujących, dzięki czem u nieraz om ijały trudności i staw ały się w wyż
szym stopniu dopracow ane. N iew ątpliw ie w yróżnia się w śród nich kierunek
perypatetycki, zapoczątkow any przez A rystotelesa (stąd mówi się po prostu
arystotelizm ), a kontynuow any przez jego bezpośrednich i pośrednich ucz
niów (starsi perypatetycy)68 oraz przekształcony w średniowieczu w tzw. fi
lozofię scholastyczną, a p otem w ielokrotnie m odyfikow any. U żyta tu nazwa
filozofia p erypatetycka rozum iana je st przeto genetycznie i bardzo szeroko.
Chodzi o szkołę filozoficzną działającą niem al bez przerw y ponad 20 w ie
ków, a zajm ującą się na gruncie tradycji arystotelesow skiej najpełniejszym
bodajże zestaw em problem atyki bytu, rozwiązywanej w zasadzie racjonal
nie, realistycznie i pluralistycznie, tudzież w yznaczającą m etafizyce szczegól
ne miejsce, w system ie filozofii69. Szkole tej w ierne były przez wiele stuleci
liczne kościelne zakłady studiów filozoficzno-teologicznych (stąd też między
innymi pojaw iła się nazw a filozofia chrześcijańska). M ożna naw et pow ie
dzieć, że dzięki nim zachow ała filozofia perypatetycka ciągłość zasadniczej
problem atyki i rozw iązań nieznaną w takim stopniu innym kierunkom . D ało
to asum pt do pow stania już w X V I w. term inu philosophia perennis, co
podkreślało wieczystość podstaw ow ych tez tej filozofii zgodnie z niezm ien
nością m etafizycznej struktury sam ej rzeczywistości70. W spółcześnie nie sta
nowi ona jednolitego k ierunku ani pod względem m etody, ani naw et z uwagi
na sam ą koncepcję filozofii. A toli wszystkie nurty filozofii perypatetyckiej
wiąże dziś intelektualizm poznaw czy, realizm , zasadnicza autonom iczność
metafizyki w stosunku do n auk szczegółowych oraz w ew nętrznie uzasadnio
ny (czyli płynący ze zrealizow ania do końca w yjaśnień metafizycznych) te
izm i różne zresztą naw iązyw anie do doktryny T om asza z A kw inu.
68 G łów nie Teofrast (zm. 287 p .n .e .), A ndronikos z R odos (zm. 70 p .n .e.) i Aleksander z
Afrodyzji (ok. 200 n .e .), zajmujący się przede wszystkim zagadnieniami logicznym i, metafizycz-
no-przyrodniczymi i etycznym i. H istorię perypatu przedstawia F. G rayeff (A ristotle and His
School, London 1974). Por. M. K u r d z i a ł e k , A rystotelizm , w: E ncyklopedia katolicka, t. 1,
Lublin 1973, kol. 967-970.
69 Nierzadko mówi się, że jest to filozofia klasyczna, bo do X IX w. traktowano ją jako
cenne i typow e dziedzictwo starożytności.
70 A . S t e u c o , D e perenni philosoph ia, Lion 1540. Por. J. B a r i o n , Philosophia peren
nis ais P roblem und ais A ufgabe, M iinchen 1936; P. H a b e r 1i n, Philosophia perennis, Góttin-
gen 1952. Termin ten ma genezę raczej neoplatońską.
G ilson zauważa, że philosophia perennis to nie honorowy tytuł jakiejś szczegółow ej postaci
myśli filozoficznej, lecz konieczna, bo prawie tautologiczna, nazwa samej filozofii. Trwałość i
jedność dotyczą tu samych pytań, nie zaś ich rozwiązań i płynących z nich konsekwencji; syste
my powstają i przem ijają, natom iast trwają, żyją i rozwijają się fundam entalne problem y.
80 FILO ZO FIA I M E T O D A
pomoc dla drugiej. Stąd filozofia choć autonom iczna wiąże się zew nętrznie
(instrum entalnie) i praktycznie (k o n k retn e w arunki kulturow e) z teologią,
przygotow ując do w iary (p raeam bula fidei), dając teologii ap arat pojęciow y
i form ę system atyzacyjną; w iara zaś pow inna być negatyw nym kryterium
dla filozofii, bo niedopuszczalna jest sprzeczność między poznaniem przyro
dzonym i objaw ionym 73. T akie rozw iązanie spraw y odpow iadało później, w
XIX w ., szczególnie apologetom , którzy bronili doktrynę chrześcijańską z
jednej strony przed scjentyzm em pozytyw istów , a z drugiej przed m oderni
stycznym em ocjonalizm em oraz neokantow skim krytycyzm em . W szystkie te
kierunki podw ażały racjonalne podstaw y wiary chrześcijańskiej oraz głosiły
monizm ontyczny i poznawczy.
U schyłku średniow iecza zachw iała się ta k ustaw iona harm onia między
filozofowaniem a d o k try n ą chrześcijańską. A w erroiści tylko pozornie k iero
wali się O bjaw ieniem w poznaniu filozoficznym, a nominaliści starali się jak
najostrzej oddzielić upraw ianie filozofii i teologii, co kontynuow ało potem
odrodzenie. A toli na przełom ie X V I i X V II w. odżyła scholastyka, a z nią
koncepcja filozofii chrześcijańskiej. Zarów no dobór jej problem atyki, jak i
sposob rozwiązywania zagadnień oddziaływały nie tylko na filozofów w zakła
dach nauczania kościelnego, ale także na w ielu w ybitnych filozofów X V II
(Pascal, M alebranche i L eibniz starali się zachow ać inspirację religijną w
filozofowaniu, nie porzucając racjonalności), a naw et X V III w. Idea filozofii
chrześcijańskiej - w k onkurencji z ośw ieceniem i idealizm em - straciła je d
nak na aktualności; scholastyka stała się tylko narzędziem w upraw ianiu
teologii. O żyw ienie w kontynuow aniu filozofii chrześcijańskiej nastąpiło w
końcu X IX w. w raz z pow staniem neoscholastyki. W praw dzie już wcześniej
próbow ano (V. B uzzetti, J. L. B alm es) w ykorzystać pew ne koncepcje filo
zofii średniow iecznej w dyskusjach związanych ze sposobem racjonalizacji
O bjawienia i obrony chrześcijańskiego poglądu na świat (w dyskusji ze szko
łą w Tybindze, zwłaszcza z G . H erm esem i A . G iin therem ), dopiero jednak
M. L iberato re, G . Sanseverino, J. K leutgen i T. Zigliara od strony system a
tycznej, a A . Stóckl, F. E h rle, C. B aeum ker i P. M andonnet historycznie
nawiązywali do idei filozofii chrześcijańskiej, eksponując osiągnięcia chrześ
cijańskiej myśli średniow iecza. O d strony form alnej do tej reaktyw acji przy
czyniła się encyklika L eo n a X III Aeterni Patris z 1879 r. oraz potępienie
m odernizm u (1907 r.). N ie dyskutow ano przy tym sam ego pojęcia filozofii
chrześcijańskiej. Spór w tej spraw ie pow stał w 1927 r., kiedy to E . B rehier
wprost zanegow ał zarów no historyczny fak t, ja k również w ew nętrzną możli
wość istnienia filozofii chrześcijańskiej, a E . G ilson wystąpił stanowczo
przeciw tej opinii. P ojaw iło się wówczas wiele rozm aitych publikacji, w k tó
rych staran o się spraw ę w szechstronnie rozważyć tudzież zaproponow ać traf
ne i zasadne rozw iązania74.
nym filozofia łączy się z chrystianizm em , gdy upraw iana jest przez wierzące
go. Należy zatem przyjąć, że istnieje filozofia, k tó rą m ożna nazwać chrześci
jańską w tym tylko sensie, iż jak o k o n k retn a postać pow stała w klimacie
chrześcijańskiej religii i pod psychologicznym wpływem (inspiracja proble
m atyki i kierunków myślenia) oraz negatywnym ostrzeżeniem chrześcijań
skiego O bjaw ienia77. T en wpływ może przybrać rozm aite form w W edle Gil-
sona chodzi o genetyczno-psychologiczny związek chrześcijańskiej filozofii z
w iarą filozofa, k tó ra strzeże go przed błędam i, w skazuje m u poznawcze za
dania i k ształtuje jego postaw ę epistem ologiczną. W edle niektórych wystar
czy, iż filozofię ożywia duch chrześcijański (R . L azzarini), że filozof jest
„uczulony” na problem y doktryny chrześcijańskiej (P. C hojnacki), iż życie
ludzkie stanow i jedność natury i łaski, dzięki k tórej rozum m oże być bar
dziej filozoficznie uzdolniony, że O bjaw ienie ukierunkow uje filozofowanie
w taki sposób, by nie dojść do tez filozoficznych jaw nie sprzecznych z pra
wami wiary jasno sform ułow anym i, co w inno się jed n ak dokonyw ać meto
dam i racjonalnym i, itp. Ż ad n ą m iarą je d n a k nie stanowi próby zsyntetyzo-
w ania wiary i rozum u oraz religii i nauki.
Istnienie filozofii chrześcijańskiej budzi trudności i w yw ołuje kontrow er
sje dlatego, że zachodzi pew na wieloznaczność term inów składowych. Jeśli
filozofię traktuje się jako wiedzę mądrościową nie tylko typu czysto racjonal
nego, lecz także pozaracjonalnego, to bez dyskusji możliwa jest filozofia
chrześcijańska. G dy zaś filozofia m a być poznaniem wyłącznie racjonalnym ,
to nie m ożna dopuścić filozofii w ew nętrznie (co do przesłanek, formalnej
budow y, aparatury pojęciow ej i w yjaśnień) chrześcijańskiej. Z drugiej stro
ny, przypisując doktrynie chrześcijańskiej tezę o zepsuciu natury ludzkiej
tak dalece, że umysł ludzki nie jest w stanie tylko rozum owo poznać Abso
lutu (jak czyni to np. pew na odm iana protestantyzm u), nie da się pojąć
filozofii chrześcijańskiej jak o wiedzy racjonalnej. O statecznie przeto - mimo
wym ienionych wpływów chrześcijaństw a - filozofia ze swej natury nie jest
chrześcijańska. M a bow iem na podstaw ie jedynie przyrodzonych władz po
znawczych uzasadniać i wyjaśniać swoje tw ierdzenia oraz nie może mieć
względem nich zadań apologetycznych; inaczej bow iem , odw ołując się np.
do O bjaw ienia, stałaby się zwykłą racjonalizacją praw d wiary, jakąś teolo
gią spekulatyw ną.
pełniej i źródłow o poznać średniow ieczną filozofię (co było niedzow ne także
dla historii dogm atów katolickich) oraz opracow ać system atycznie spuściznę
scholastyczną, dostosow ując ją do filozoficznej m entalności ludzi XX w. lub
twórczo ją w zbogacając. R ealizow ano to w różnych m iejscach i etapach oraz
w rozm aity sposób.
G łów ne ośrodki filozofii p ery p atety ck iej, szkoły kościelne, stopniow o
dynamizowały studia typu scholastycznego. Z ak o n n e szkoły wyższe w Rzy
mie: G regorianum (jezuickie), A ngelicum (dom inikańskie), A nselm ianum
(benedyktyńskie) i A n to n ian u m (franciszkańskie) najw cześniej stały się w a
żnymi centram i neoscholastyki. Pow stały też now e lub na nowo zorganizo
wały się kościelne, dydaktyczne zakłady filozoficzne, jak np. w Instytucie
Katolickim w Paryżu (1875), Wyższy Instytut Filozofii św. Tom asza w Lowa-
nium (1888), w U niw ersytecie K atolickim w L ublinie (1918), w U niw ersyte
cie Serca Jezusow ego w M ediolanie (1927). C entram i neoscholastyki były
także: uniw ersytet we Fryburgu szw ajcarskim , Instytut K atolicki w Tuluzie,
Instytut A lb erta W ielkiego w K olonii, Szkoła G u tb erleta w Fuldzie, K ole
gium B onaw entury w Q uaracchi i Instytut L. V ivesa w M adrycie. W A m ery
ce zaś zaczęli działać na rzecz filozofii perypatetyckiej dominikanie (W ashing
ton), jezuici (St. L ouis), franciszkanie (New Y ork) oraz specjalne instytuty
studiów nad średniow ieczem (T oronto i M ontreal).
Pełniejszym i źródłow ym poznaniem scholastyki zajęli się głównie histo
rycy filozofii średniow iecznej, z których w ielu stw orzyło znakom ite dzieła,
nieocenione dla dziejów kultury w ogóle, jak np. M. D e W ulf (1867-1947),
M. G rabm ann (1875-1949), K. M ichalski (1879-1947), A . B irkenm ajer
(1890-1967), E . G ilson (1884-1978), F. van S teenberghen (ur. 1904) i P.
W ilpert (1906-1978). Pow stało m nóstw o m onografii poświęconych T om aszo
wi z A kw inu lub tom izm ow i oraz A rystotelesow i i arystotelizm ow i. N a osob
ną uwagę zasługują serie wydawnicze tekstów i opracow ań, a przede wszyst
kim Beitrdge zur Geschichte der Philosophie des Mittelalters (1891-1949) oraz
od 1939 Aristoteles Latinus19. A toli najw ięcej troski w kładano w wydawanie
wielotom owych podręczników neoscholastycznych, które obejm owały wszys
tkie klasyczne dyscypliny filozoficzne (były to , poprzedzone w stępem do fi
lozofii i logiką: kryteriologia, m etafizyka ogólna, kosm ologia, psychologia
racjonalna, teodycea i etyka). Przedstaw iały one mniej lub bardziej jednoli
78 Świadczą o tym , obok encykliki Leona XIII A eterni Patris (4 VIII 1879), Piusa X prze
ciw m odernistom Pascendi (1907) oraz wydany przez Benedykta X V K odeks Prawa K an on icz
nego (1917), encyklika Piusa XI Studiorum D ucem (1923) i konstytucja apostolska Deus scien-
tiarium (1931). O statnio zaś znam ienna jest wypowiedź Pawła VI o św. Tom aszu w Ecclesiae
Lumen z 20 XI 1974 r.
79 A . M a n s i o n , L es progres de l ’,A ristoteles latinus”, „R evue philosophiąue de Lou-
vain”, 54 (1956) 90-111. R ozpoczęto (1882) także wydanie krytyczne dzieł wszystkich Tom asza
(tzw. Editio L eonina). Por. M. K u r d z i a ł e k , U dział K. M ichalskiego i A . Birkenm ajera w
odkrywaniu filo zo fii średniow iecznej, „Studia Philosophiae Christianae” , 1(1966) 83-105.
86 FILO ZO FIA I M E TO D A
80 W Polsce najbardziej typow e dla tego czasu były podręczniki ks. F. Gabryla (1903) i ks.
K. W aisa (1926).
81 Tom izm w oczach ówczesnych, to przede wszystkim teologia. Filozofia bez zastrzeżeń
występow ała jako ancilla theologiae. W ewnętrznym powodem odrodzenia tomizm u była walka
z m odernizm em , a zewnętrznym - potrzeba filozoficznego narzędzia w walce z pozytywizmem,
a zwłaszcza ze scjentyzm em.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 87
82 Mercier szukał odpow iedzi na pytanie, jak filozofow ać będąc chrześcijaninem w zde-
chrystianizowanym św iecie, który najmniejszy ślad religii w filozofii uważa za irracjonalizm.
Najwięcej w zorców znalazł u J. Balm esa, J. K leutgena (najbardziej klasycznego odnowiciela
scholastyki) i S. Tongiorgiego (eklektyka i synkretyka).
83 M ercier wyraźnie pisał: „Bądźmy przekonani, że nie jesteśm y wyłącznym i posiadaczami
prawdy i że prawda, którą posiadam y, nie jest prawdą całą” (por. P. O b o r s k i , N eoscholasty
ka, Poznań 1947, s. 8).
88 FILO ZO FIA I M E T O D A
86 Stara! się przy okazji poglądów Bergsona pokazać i precyzować Tom asza. Odróżnił
bowiem trzy nurty ów czesnego tomizmu: zachowawczy, asymilujący i precyzujący, broniąc tego
ostatniego. Pierwszy źródłow o i gruntownie przedstawił filozofię Tom asza dominikanin F. D el
Prado w D e veritate fundam entalis ph ilosoph iae christianae (Friburgi 1911).
87 W Polsce typowym przedstawicielem tom izm u tradycyjnego byl S. Adam czyk (1900-
1971), posługujący się nawet ściśle scholastyczną m etodą wykładu.
90 FILO ZO FIA I M E T O D A
88 M łodzi perypatetycy w łoscy, jak np. uczeń Bontandiniego, ks. I. Mancini (ur. 1925), i
G. Girardi SD B (ur. 1926) próbują dialogu z marksizmem. O sobliwy i daleki od scholastyki,
choć pod względem treści augustyński, nurt filozofii prezentował w e W łoszech M. F. Sciacca
(1908-1975), łącząc ontologizm R osm iniego i aktualizm G entilego w swoim m yśleniu metafizy
cznym. U czeń Sciacci P. Prini (ur. 1915) dołączył do tego jeszcze egzystencjalizm G. Marcela.
89 Filozofia uprawiana w klimacie kultury chrześcijańskiej ogrom nie często nawiązuje do
sposobu m yślenia Teilharda de Chardin. Tak bogatej literatury o swojej filozofii nie ma żaden
autor chrześcijański. Ścisłe, racjonalne filozofow anie, wyraźnie scjentystyczne prezentuje np.
C. Tresmontant.
90 Tom izm egzystencjalny zresztą zarysował swą koncepcję bytu wcześniej i związał ją z
racjonalną m etodą przedmiotowo-wyjaśniającą, a nie refleksyjną.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 91
3. METODY PRZEDMIOTOWE
102 Punktem wyjścia systemu m etafizyki jest zatem zespół pojęć ujętych w postaci definicji
oraz tez będących ontologiczną interpretacją tautologii logicznych, zwłaszcza zasady niesprzecz-
ności i pierwszych praw bytu, w których akceptacji wielką rolę przypisuje się intuicji intelektu
alnej; mówi się nawet o intelektualnym habitus principiorum.
103 Elem enta ph ilosoph iae, vol. 1-2, Rom ae 196113. Jest to najbardziej syntetyczny, ale
źródłowy podręcznik tradycyjnej m etafizyki, choć niezbyt ścisły epistem ologicznie (np. co do
trzech prawd pierwotnych).
M E T O D Y W SPÓŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 97
104 L a critiąue de la connaissance, Paris 19342. D zieło to znakom icie wykorzystuje nową
epistem ologię do przedstawienia poznania m etafizycznego tradycyjnego tomizmu (w edle n ie
których pod pewnym w zględem dorównuje L es degres Maritaina). Bardzo m etodycznie i kryty
cznie intelektualizm w yłożył M. D . Roland G osselin O P w Essai d ’une etude critiąue de la con
naissance (Paris 1932). Trochę po kartezjańsku uważa, iż teoria poznania poprzedza m etafizy
kę, ale nie zaczyna się od wątpienia, tylko od intuicyjno-refleksyjnej analizy przebiegu pozna
nia potocznego, aby dojść do przedm iotu zewnętrznego; nie ujm ujemy intuicyjnie naszej jaźni
i naszego istnienia.
105 D ieu , Paris 195011; t e n ż e , Le realisme du principe de finalite, Paris 1932; t e n ż e , La
synthese thom iste, Paris 19502. O m ówieniu jego dzieł pośw ięcono dwa podw ójne numery „An-
gelicum” (14(1937), nr 1-2; 42(1965), nr 1-2).
98 FILO Z O FIA I M E T O D A
106 D e obiecto form ali intellectus nostri sec. doctrinam S. Thom ae Aąuinatis, Rom ae 19552;
t e n ż e , Tom istyczna teoria pozn an ia zm ysłow ego, Tarnów 1938; t e n ż e , R óżnica m iędzy istotą
a istnieniem stw orzeń według nauki św . T om asza z A kw in u, Lwów 1939; t e n ż e , Metafizyka
ogólna, czyli ontologia, Lublin 1960; t e n ż e , D e existentia substantiali in doctrina S. Thomae
A ąuinatis, Rom ae 1962; t e n ż e , K osm ologia, Lublin 1963. Por. „Zeszyty Naukowe KUL”,
14(1971), nr 2, s. 93-94.
107 Institutiones m etaphysicae generalis, Paris 1925; t e n ż e , Thom ism e et suarezism e, Paris
19352; t e n ż e , Praelectiones theologiae naturalis, vol. 1-2, Rom a 1932-1935; t e n ż e , S. Tho
m as et le thom ism e, „Archives de Philosophie”, 12(1934) 595-643.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 99
ko, jak o dotyczącą bytu ujęteg o w abstrakcji to taln ej, czyli nie tylko na
trzecim stopniu abstrakcji (rozm aitość stopni abstrakcji nie specyfikuje zre
sztą nauk, stąd tru d n o oddzielić ontologię od innych działów filozofii). P o ję
cie bytu jest to tum p o ten tiale w stosunku do desygnatów , k tó re nie są przez
nie prezentow ane aktualnie. U m ysł bow iem poznaje najpierw i bezpośred
nio jednostki, a dopiero przez ich porów nanie dochodzi do pojęć ogólnych.
Sądy pierw sze zaś nie stw ierdzają istnienia, bo intelekt nie chwyta w prost i
bezpośrednio istnienia realnego. Pojęcie bytu u jm u je zatem rzeczywistość w
aspekcie czysto esencjalnym . M eto d ę m etafizyki określa jak o simul a priori
et a posteriori. W konsekw encji tego wszystkiego w yjaśnienie matafizyczne
zakłada inną (niż u tom istów ) stru k tu rę w ew nętrzną bytu (nie m a realnej
różnicy między istotą a istnieniem , nie pow szechnie i nie koniecznie akt jest
ograniczony przez m ożność, m ateria pierw sza m a jakieś esse dim inutum ,
nie ma zm ian substancjalnych w ogranizm ach) oraz bliższe jest wyjaśnieniu
przyrodniczemu (stąd ogranicza orzekanie do analogii atrybucji, odrzuca
wyjaśnianie w 4 i 5 drodze T om asza, ostrożniej używa nazwy dem onstratio,
a częściej posługuje się term inem probatio czy naw et tylko declaratio). P o
znanie m etafizyczne traci więc częściowo sw oją istotną odrębność, jeśli cho
dzi o przedm iot oraz sw oją zasadniczą autonom iczność, gdy idzie o wyjaś
nienie i uzasadnienie w zestaw ieniu z poznaniem przyrodniczym 108.
Zachowawczy (tradycyjny) sposób upraw iania m etafizyki m iał duże
wsparcie u historyków filozofii średniow iecznej, którzy próbow ali m etodę
filozofowania zdeterm inow ać na tle jej rozw oju. D o zrozum ienia m etody
metafizyki T om asza przyczynił się wielce A . Sertillanges O P , starający się
okazać, że now oczesne sposoby filozofow ania m ają odpow iedniki, i to nie
gorsze, u A kw inaty109. G . M anser O P m onograficznie opracow ał węzłowe
zagadnienia tom izm u w in terp retacji Jan a od św. Tom asza (akt i m ożność,
teoria analogii, pierw sze zasady bytu i m yśli)110. P odobnie tak ą historię dok
108 P odobnie, choć mniej radykalnie, głoszą inni suarezjanie: J. D o n a t SJ, O ntologia,
Oeniponte 19358; L. F u e t s c h e r SJ, D ie Ersten Seins - und D en kprin zipien , Innsbruck 1931;
t e n ż e , A k t und P o ten z, Innsbruck 1933. Bliski neotom izm ow i jest natom iast P. D ezza SJ
(Alle origini del n eotom ism o, Milano 1940; M etaphysica generalis, R om ae 19647). Idąc za
Descoqs’em , dyskutuje z transcendentalistami historyk filozofii B . Jansen SJ (Aufstiege zu r
Metaphysik heute und ehedem , Freiburg 1933; D as P roblem der M etaphysik in philosophiege-
schichtlicher Schau, „G regorianum ” , 20(1939) 207-236). N a gruncie suarezjanizmu, ale orygi
nalnie w duchu asymilacji lowańskiej przedstawili m etafizykę A . Fćlice i A . de Coninck (Cours
de M ćtaphysiąue, Louvain 1971). Eksponują w punkcie wyjścia rolę tzw. poznania początko
wego.
109 L a ph ilosoph ie de S. Thom as d ’Aquin, t. 1-2, Paris 19556; t e n ż e , L es grandes thżses
de la ph ilosophie thom iste, Paris 1928; t e n ż e , H enri Bergson et le catholicism e, Paris 1944.
110 Das Wesen des Thom ism us, Freibourg 19493. Podobnie pracował w e Fryburgu i Sala
mance obrońca niezależności etyki od teologii S. Ramirez OP (1891-1967). W jego D e analogia
secundum doctrinam aristotelico-thom isticam (Matriti 1922) odróżnia się już dwa nurty tom iz
mu: w interpretacji K ajetana i Franciszka de Silvestra z Ferrary. Por. G . P e r i n i , S. R am irez,
„Divus Thom as (P )” 79(1976) 78-133.
100 FILO Z O FIA I M E T O D A
114 Pozostający pod w pływem Merciera teoretycy poznania rozm aicie widzieli sposób poz
nania m etafizycznego. P. G eny SJ, akcentując ontologię poznania, opracował ontologię V.
Rem era, łącząc często problem atykę m etafizyczną i teoriopoznawczą. G. Zam boni, idąc dalej
niż M ercier w budowaniu „czystej” teoriii poznania, uzależnił od niej m etafizykę, którą trakto
wał nazbyt w duchu Kanta. Następca po M ercierze w katedrze filozofii, prałat L. N oel, ograni
czył się w łaściwie do uprawiania teorii poznania. Skrajny gnozeologizm wyznaje G . Bontandini.
Z ob. jego: Saggio di una metafisica delTesperienza, M ilano 19432; Studi di filosofia moderna,
Brescia 1966; C onversazioni di m etafisica, t. 1-2, Milano 1971.
115 N eoscholastica, idealism o e spiritualism o, M ilano 1933; t e n ż e , II realismo, Torino
1936; t e n ż e , Ifo n d a m en ti della filosofia classica, Milano 1953.
116 L. D e R a e y m a e k e r , P hilosophie de l’etre, Louvain 1970; t e n ż e , Introduction a
la ph ilosoph ie, Louvain 19676. Por. A . D o n d e y n e , M gr L. D e Raeym aeker, „Aąuinas”,
14(1971) 247-256; F. van Steenberghen przyjmuje, iż ontologia wkorzenia się bezpośrednio w
epistem ologię. Z ob. jego: E pistśm ologie (Louvain 19563), O ntologię (Louvain 19613) oraz Dieu
cachć (Louvain 19662) i L e retour a S. Thom as a-t-il encore un sens aujourd’hui? (Montreal
1967). Steenberghen uważa, iż Tom asz stworzył pełną rozmachu i spójną syntezę platonizmu,
artystotelizmu i chrystianizmu.
117 Elem ents o f M etaphysics, Edinburgh 195213; t e n ż e , Philosophical Studies, London
1944; t e n ż e , D oes G o d Exist?, London 1945.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 103
118 F ilozofia tom istyczna i n eotom istyczn a, Poznań 1947; t e n ż e , Wstąp do filo zo fii i zarys
ontologii, Warszawa 19632; t e n ż e , A ksjom atyzacja i form alizow an ie dedukcji i ich zastosow a
nie do ontologii, „Collectanea T h eologica”, 24(1953) 5-29; t e n ż e , P odstaw y filo zo fii chrześci
jańskiej, Warszawa 1955; t e n ż e , M etoda dialektyczna A rystotelesa ja k o droga do zasadniczych
przesłanek filo zo fii i nauki, „Studia Philosophiae Christianae” , 1(1965), nr 2, s. 33-49. Por. E.
M o r a w i e c , K s. P. C hojnacki, „Studia Philosophiae Christianae” , 3(1967), nr 2, s. 5-16.
119 W p o szu kiw an iu p ierw szej p rz y c z y n y , t. 1-2, Warszawa 1955-1957; t e n ż e , M aritaino-
we p ró b y w yodrębnienia filo zo fii p r z y r o d y o d m etafizyki i nauk przyro d n iczych , „Roczniki
Filozoficzne” , 12(1964), z. 3, s. 17-29; t e n ż e , P róba rew izji m etodologiczn ych p o d sta w w y o d
rębniania p rzed m io tu badań filo zo fii p rz y r o d y u J. Maritaina, „Studia Philosophiae Christia
nae”, 9(1973), nr 1, s. 55-84; t e n ż e , S łow o wstępne, w: Z zagadnień filo zo fii p rzy ro d o zn a w
stwa i filo zo fii p r z y r o d y , t. 1, Warszawa 1976, s. 5-13.
104 FILO ZO FIA I M E T O D A
nauką kom pleksow ą, która pow stała na styku m etafizyki, filozofii przyrody
i przyrodoznaw stw a. M iałaby przeto jedność doktrynalną, a nie metodologi
czną. Filozofia przyrody jest teo rią bytu istniejącego w strum ieniu czasu120.
Różni się epistem ologicznie i m etodologicznie od filozofii bytu, gdyż prze
prow adza analizy ontologiczne w znaczeniu szerszym oraz dotyczy tylko pew
nego typu bytu, podczas gdy m etafizyka dokonuje analizy w znaczeniu ści
słym i odnośnie do bytu realnego jako takiego. U zasadnienie tez filozofii
przyrody polega na okazaniu, że są one ontologicznym i (w znaczeniu szer
szym) im plikacjam i testowym i (typu redukcyjnego) wziętych w filozoficz
nym opracow aniu najogólniejszych sform ułow ań o przyrodzie, pojętych w
perspektyw ach poznania potocznego, a zwłaszcza naukow ego, przyrodnicze
go. W olno uznać tezę, jeśli byłaby rów now ażna z przyjętym tw ierdzeniem o
tym typie bytu lub gdyby po jej odrzuceniu m usiało się uznać jej przedmiot
za irracjonalny albo za nie dający się ostatecznie zrozum ieć. K łósak postulu
je , aby filozofowanie opierać „m aterialnie” na em pirycznej fenomenologii,
k tó ra wyraża wszystko, co szczegółowe nauki m ają do pow iedzenia na uży
tek filozoficznej refleksji. W szczególności chodzi o istotę rzeczy „ze zjawis
kowego punktu w idzenia” . Przejście od tej fenom enologii do filozofii doko
nuje się przez „zm ianę em piriologicznej perspektyw y pojęciow ej na per
spektywę ontologiczną” . P otem redukcyjnie w yodrębnia się „im plikacje on
tologiczne” faktów.
M etody scjentystyczno-intuicyjne m iały n ad to odm iany właściwe dla
tzw. m etafizyki indukcyjnej. Nie zawsze chodzi tu już ściśle o perypatety-
ków. Przeważnie przeciw staw iają się scholastycznym sposobom uprawiania
m etafizyki, redukując ją do syntezy intuicyjnej lub naw et uogólnienia osiąg
nięć przyrodniczych, lub hum anistycznych. N ajbardziej sław ną syntezę me
tafizyczną (ale zarazem mistyczną) stworzył P. T eilhard de C hardin SJ121.
N a podstaw ie wyników paleontologii i geologii oraz ekstrapolując ewolucję
120 M etodę filozofowania charakteryzuje przeważnie tradycyjnie (choć zajmuje się meto
dologią przyrodoznawstwa) ks. S. Mazierski. Zob. jego P rolegom ena do filo zo fii przyro d y (Lu
blin 1969) i E lem enty kosm ologii (Poznań 1972). Scjentystycznie filozofuje także T. W ojciecho
wski (Teoria h ylem orfizm u w ujęciu autorów n eoscholastycznych, Warszawa 1967).
121 O euvres, Paris 1955 nn. Po polsku: C złow iek, Warszawa 19673; W ybór p ism , Warszawa
19683. Por. B . d e S o u l a g e s , Teilhard de Chardin, T oulouse 1966; M. H . M u r r a y , The
Thought o f Teilhard de Chardin, N ew York 1966; K. S c h m i t z - M o o r m a n n , Das Weltbild
Teilhard de Chardins, Koln 1966; G . I s a y e , The M ethod o f Teilhard de Chardin, „The New
Scholasticism ”, 41(1967) 37-52; R. F e n e b e r g , D ie P hanom enologie bei Teilhard de Chardin,
M eisenheim 1968; A . P l a t e r - S y b e r g , Teilhard de Chardin: sa m ethode et synthese de son
oeuvre, M oulins 1971; M yśl O. Teilharda de Chardin w P olsce, wyd. M. Tazbir, Warszawa
1973; Ch. L e f e v r e , Themes ph ilosoph iąu es dans les etudes teilhardiennes, „Revue philoso-
phiąue de Louvain”, 73(1975) 368-389. D la ogólnej orientacji w niezwykle bogatym piśmien
nictwie i problem atyce zob.: J. E . J a r ą u e , Bibliographie generale des oeuvres et articles sur
P. Teilhard de Chardin, Fribourg 1970; A . H a a s , Teilhard de Chardin-Lexikon, Freiburg
1971.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 105
124 O biektem m etafizyki jest byt jako istniejący. A le m etafizyka nie jest teorią istnienia.
Podkreśla się tylko, iż rzeczywistość jest w istnieniu, nie zaś przed istnieniem ani poza istnie
niem (jak chcą różne odmiany esencjalizm u), ani po istnieniu (jak chce np. Sartre mówiąc, że
egzystencja poprzedza esencję i nie istnieje natura ludzka, lecz jest dopiero tworzona). Byt to
zarazem konkretna treść, czyli ąuidditas i proporcjonalne jej istnienie.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 107
125 Stanowisko takie zakłada, że ściśle filozoficzne wyjaśnianie odw ołuje się ostatecznie
do wewnętrznej struktury realnego bytu, a więc jest przedm iotwe. Kto zakłada, że najbardziej
fundamentalne (bo niedogm atyczne) wyjaśnienie jest m etaprzedm iotowe (typu refleksyjnego
albo interpretacyjnego) lub m oże odw oływ ać się ostatecznie do wyłącznie jakościowych struk
tur rzeczyw istości, nie przyjmuje takiej jedności wszystkich dyscyplin metafizyki.
108 FILO Z O FIA I M E T O D A
129 Pierwszy w swojej O ntologie du connaitre (Paris 1934), a drugi w: Introduction to the
P hilosophy o f Being, N ew York 19632; The Problem o f A n alogy o f Being, „The Review of
M etaphysics”, 19(1957) 553-579; Where Is the Evidence f o r Thomistic M etaphysics?, „Revue
philosophiąue de Louvain” , 56(1958) 294-315. Zob. też G. P. K l u b e r t a n z , M. R. H a l l o -
w a y SJ, Being and G o d , N ew York 19632; Por. M. O. V a s k e , A n Introduction to Metaphy
sics, N ew York 1963 oraz L. S w e e n e y , A M etaphysics o f Authentic Existentialism, Engle-
w ood Cliffs 1965.
130 L e thom ism e, Paris 19482 (tłum . poi. 1960); t e n ż e , L ’esprit de la philosophie medić-
vale, t. 1-2, Paris 19442 (tłum . poi. 1958); t e n ż e , The Unity o f P hilosophical Experience, New
York 19552 (tłum . poi. 1968); t e n ż e , G o d and P hilosophy, N ew H aven 19557 (tłum. poi.
1961); t e n ż e , L ’etre et l’essence, Paris 19622 (tłum . poi. 1963); t e n ż e , Being and Some
Philosophers, Toronto 19522; t e n ż e , L e ph ilosoph e et la theologie, Paris 1960 (tłum. poi.
1968); t e n ż e , R ealizm tom istyczny, Warszawa 1968 (teksty z oryg. franc. z 1935 i 1939 r.).
U waża się (H . G ouhier), że dzieła G ilsona idą w trzech kierunkach: badawczo-erudycyjnym,
syntezy historycznej i systematycznej filozofii (por. Etienne G ilson - P hilosophe de la chretientć,
Paris 1949; A . D e m p f , E. G ilson, „Philosophisches Jahrbuch” , 63(1953) 253-266; A u E. Gil
son Tribute, ed. Ch. J. 0 ’N eil, M ilwaukee 1959; H. L a P l a n t e , E. G ilson and the Concept
o f Existence, „The Thom ist”, 1964, s. 302-337; J. M. O u i n n , The Thom ism o f E. Gilson,
V illanova 1971; S. S w i e ż a w s k i , O poka m ądrości, „Znak”, 33(1979) 922-941; t e n ż e , Etien
ne G ilson et nous, Paris 1980; M. G o g a c z , Gilson i filo zo fia , „Studia Philosophiae Christia-
nae” , 16(1980), nr 2, s. 134-144.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 111
to jednak przez studium historii średniow iecza pow iązał się m ocno z T om a
szem. M etafizyka jest w edług niego najw ażniejszą dyscypliną filozoficzną,
właściwym trzonem filozofii, a naw et utożsam ia się z filozofią w znaczeniu
najściślejszym. Nie stanow i zakończonej definitywnie teorii, lecz otw artą na
nasze nowe dośw iadczenia i proponow ane rozw iązania (przy tożsam ości p ro
blematyki zasadniczej) m ądrościow ą w iedzę, zdobytą przez naturalnie trans
cendentny rozum , poszukujący pierwszych zasad czy też ostatecznych byto
wo przyczyn tego, co jest dane w dośw iadczeniu zmysłowym. D zięki osobli
wemu przedm iotow i form alnem u stanow i poznanie jednolite i fundam ental
nie różne od nauk szczegółowych. Stąd „żadna nauka szczegółowa nie jest
zdolna ani do rozw iązyw ania zagadnień metafizycznych, ani też do osądza
nia m etafizycznych rozw iązań” , nauki szczegółowe nie w yczerpują bowiem
racjonalnego i specjalistycznego poznania (jak wykazał M aritain w Les de-
gres). Praw da, że m etafizyka m oże pustoszyć lub ham ować nauki, ale tak
samo nauki m ogą pustoszyć m etafizykę, usiłując zająć się problem am i m eta
fizycznymi lub autorytatyw nie spychając je do mitologii. N auki szczegółowe
nie potrafią przecież dać odpow iedzi nie tylko na pytanie, dlaczego i po co
cokolwiek w ogóle istnieje, lecz także sensow nie postawić tego pytania na
gruncie swego języka. A pytanie to, nękające stale umysł ludzki, znalazło
racjonalne rozw iązanie w m etafizyce T om asza131, który dał „najgłębszą in
terpretację pojęcia bytu, ja k ą kiedykolw iek m iała filozofia” , bo w świetle
tej interpretacji nadal m ożna uw ażać za praw dę w szystko, co jest prawdziwe
w każdej innej filozofii, bez żadnego w yjątku.
Rzeczywistość cala d aje się poznaw czo ująć jedynie albo w takim aspek
cie, który m ożna w yabstrahow ać i zobiektyw izow ać za pom ocą pojęć, albo
w takiej postaci, w jakiej narzuca się ona w poznaniu, które nie wyklucza z
niej najpierw aspektów , nie podlegających abstrakcji, a danych w sądach
bezpośrednio egzystencjalnych. Tylko w drugim przypadku będzie wiedzą o
bycie jak o (w ogóle) istniejącym i jego właściwościach, które do niego -
jako (w ogóle) istniejącego - należą. W yłącznie w tedy m etafizyka stanie się
konsekw entnie realistyczna i zarazem będzie potrafiła transcendentalnie i
koniecznościowo (choć analogicznie) orzekać o swym przedm iocie, czyli ob
jąć wszelką rzeczywistość i to w tezach nieobalalnych. Epistem ologiczny re a
lizm kom prom isow y (z idealizm em K artezjusza i K anta) przekreśla m ożli
wość upraw iania m etafizyki rzeczywistego bytu. Z am iast tego, aby podm iot
znajdował swój przedm iot w drodze analizy spostrzeżenia, lepiej gdy pod
131 Gilson uważa, że m etafizyka ta jest chrześcijańska i dlatego „najbardziej głębokie p oję
cia filozoficzne św. Tom asza m oże zrozum ieć tylko ten, kto czyta go jako teolog”. Tom asz
znakomicie zrealizował jedność wiedzy i wiary, filozofii i teologii, co pozw oliło mu wnieść do
filozofii takie id ee, jakich G recy nie znali. Merytorycznie zaś dążenie do poznania Boga nie
przeszkadza badaniom filozoficznym , które w swoim obszarze dociekań zawierają przecież
wszystko, co istnieje.
112 FILO Z O FIA I M E T O D A
miot odnajduje swe poznanie i siebie sam ego w analizie przedm iotu. „Bez
względu na sposób ujęcia, istnienie nie da się z niczego w yprowadzić” . Nie
da się bowiem utworzyć m etafizycznego pojęcia bytu, które obejm owałoby
byt aktualny i możliwy, gdyż są one niew spółm ierne i nieporównywalne;
należą do dwu różnych porządków . N atom iast pojęcia istotow e przedmiotu
realnego i możliwego nie różnią się. D opiero pojęcie m etafizyczne bytu za
w iera im plicite istnienie, bo byt to tyle, co esse (to, co najbardziej pierwotne
i w ew nętrzne w bycie), czyli być po prostu, nie zaś być tak albo inaczej.
Istnienie nie dołącza się do istoty z zew nątrz, lecz jest racją bytu, istnieniu
przysługuje pierw szeństw o w bycie, ono jedynie m oże zawrzeć i scalić istotę
w transcendentalnej jedności aktu istnienia. Istnienie nie dodaje do bytu
żadnej treści, ale spraw ia, iż cała treść bytow a egzystuje. Stąd nie ujmuje
się przypadłości jako istniejących.
O statecznie (w porządku ontycznym ) w yjaśnia się rzeczywistość w aspek
cie ogólnoegzystencjalnym przez teoretyczne ujęcie struktury wewnętrznej
bytu. Nie zachodzi to jed n ak ani autom atycznie, ani w jakim ś oglądzie bytu,
lecz w wyniku żm udnego wysiłku w rozm aitych operacjach poznawczych.
O bok zabiegów redukcyjnego m yślenia, wspólnych perypatetykom , Gilson
akcentuje posługiw anie się tu historią filozofii (historia philosophiae ancilla
philosophiae). Filozof w inien być historykiem filozofii (jak historyk filozofii
musi być filozofem ), bo kieruje się w akceptacji tw ierdzeń metafizycznych
wskazówkam i płynącym i z dziejów m etafizyki, bacząc zwłaszcza na to, jakie
były konsekw encje źle postaw ionych problem ów oraz do czego prowadziły
zaproponow ane kiedyś rozw iązania. N adto w odrzucaniu tw ierdzeń ważne
jest kryterium zdrow ego rozsądku, w sparte jed n ak dośw iadczeniem history
cznym. A w reszcie, choć nie jest pew ne, czy język potoczny zawiera elem en
ty poznania m etafizycznego, czy nie, ale na w ypadek jeśli je posiada, pierw
sze zadanie m etafizyka polega na tym , aby je zeń wydobyć.
W duchu G ilsona koncepcji m etody m etafizyki (m niej ściśle może wiążąc
ją z m etodą teologiczną) upraw iało filozofię bytu wielu autorów w USA i
K anadzie132. W ydaje się jed n ak , iż niewiele wnieśli nowego do determ inacji
132 W spółpracownikiem G ilsona (i Maritaina) był ks. G. B . Phelan; zob. jego: Thomas
and A n alogy, M ilwaukee 19483 oraz Selected Papers, Ed. A . G. K im , Toronto 1967; por.
A . C. P e g i s , A . G . K i r n , G. B. Phelan, „M ediaeval Studies” , 27(1965) I-XI. Działalność
przekładową i dydaktyczną obok badawczej prowadzi J. F. Anderson (zob. jego: The Bond of
B eing, St. Louis 19542; On D em onstration, „The N ew Scholasticism ” , 32(1958) 476-494; Natu-
ral Theology, M ilwaukee 1962; Reflexions on the A n alogy o f Being, The Hague 1965). Na tle
historycznym m etodę metafizyki (filozofia poznania jest też metafizyką) opracowuje J. Owens
CSSR (zob. jego: The D octrine o f Being in the A ristotle’s M etaphysics, Toronto 19633; St.
Thom as and the Futurę o f M etaphysics, M ilwaukee 1955; A n Elem entary Christian Metaphysics,
M ilwaukee 1963-1965; The .A nalytics" and Thom istic M etaphysical P rocedure, „Mediaeval Stu
dies” , 26(1964) 83-108; t e n ż e , A n Interpretation o f Existence, M ilwaukee 1968). W Anglii
rozwijali dość skrajną postać egzystencjalnej m etafizyki M. Pontifex OSB i anglikański ducho
wy E. L. Mascall. Zob. M. P o n t i f e x , The Existence o f G od, London 1951; M. P o n i t i f e x ,
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 113
sposobu filozofow ania. N atom iast specjalnie m eto d ą m etafizyki zajął się R.
J. H enie SJ, precyzując ją od strony epistem ologicznej133. Z a kluczowy p ro
blem poznania m etafizycznego uznał sposób przejścia od danych dośw iad
czenia zm ysłowego do asercji tw ierdzeń m etafizyki. T ru d n o bowiem zaprze
czyć filozofii bytu. D latego nie chodzi m u o zagadnienia z dziedziny krytyki
poznania. Realizm się zak ład a, pytając tylko o to , jak a jest eksperiencjalna
geneza m etafizyki jak o autonom icznej teorii rzeczywistości, w ziętej w as
pekcie egzystencjalnym . N ie jest to przecież droga, ja k ą przebyw a upraw ia
jący nauki przyrodnicze, który osiąga bezpośrednie zrozum ienie świata
przez rozum ow anie indukcyjne lub hipotetyczną k onstrukcję, a kontroluje
za pom ocą logicznego i em pirycznego rozstrzygania. W filozofii bytu nie
odzowna jest ontyczna inteligibilność, k tó rą realizuje się w postępow aniu
indukcyjno-intuicyjnym i kontem platyw nej intuicji. R efleksja kontem pla-
tywna natury (nie sam ego faktu) poznania pozw ala stwierdzić, że poznanie
intelektualne u jm u je przedm iot, który m usi być inteligibilny.
Z rozum ienie przedm iotu d o k o n u je się poprzez zmysłowy fantazm at. In
telekt ujm uje też koniecznościow e relacje między elem entam i bytu czy też
stanami rzeczy. K onieczność poznania pochodzi więc nie z intelektu, lecz z
rzeczywistości poznaw anej, k tó rą u jm u je się w szczególnej czynności rozu
mienia (refleksja oczyszczająco-uogólniająca, kontrolow ana od strony języ
kowej). Stąd proces poznania m etafizycznego rzadko bywa prosty i szybki,
a przeważnie wym aga ogrom nego wysiłku oraz form ułow ania definicji pojęć
pomocniczych, w ielokrotnej analizy danych zmysłowych i ustaw icznej ko n
templacji in telek tu aln ej. Nie wolno przy tym zapom inać, iż w człowieku
zachodzi jedność operacji poznawczych - zm ysłowej i intelektualnej. H enie
na podstaw ie tekstów T om asza szczegółowo przedstaw ia drogę od fantazm a
tu do poznania m etafizycznego. Z w raca przy tym uwagę na osobliwe term i
ny, jakich używa A kw inata podkreślając, iż przejścia dokonuje się przez
„indukcyjny w gląd” , „ąuam dam reflexionem ” , continuationem (ciągłość po
znania zm ysłowego i intelektualnego). Sam a inteligibilność zachodzi w dwu
porządkach: form y lub istoty oraz istnienia (ak tu istnienia, co przekracza
konceptualizację). W m etafizyce nie ignoruje się pierw szego porządku, ale
wszystkie k ontem placje i wysiłki zrozum ienia rzeczywistości m uszą przebie
gać w św ietle istnienia. N ieodzow ne jest to dla zagw arantow ania realności
poznania o raz św iadom ej inteligibilności analogiczno-transcendentalnej i ko-
niecznościow ej. D latego ak ceptuje się tw ierdzenia nie w wyniku analizy po
jęć ani refleksji nad treścią lub form ą poznania, lecz ostatecznie w rezultacie
stw ierdzenia konieczności istnienia czegoś. T aka jest różnica między doj
ściem do asercji np. zdania: „całość jest większa od swej części właściwej”
oraz uzyskaniem zasady niesprzeczności.
G ilsona precyzacja Tom aszow ej koncepcji bytu nie znalazła całkowitej
akceptacji u wszystkich precyzujących tom istów . G łów nym przedstawicie
lem odm iennej koncepcji bytu w ydaje się być C. F abro C SP134. Odróżnia
on przede wszystkim istnienie dane em pirycznie (egzystencję ujm ow aną w
bezpośredniej percepcji intuicyjnej) od esse essentiae, czyli per participatio-
nem (będącego w ew nętrznym intensyw nym aktem bytu). Pociąga to za sobą
poważną zm ianę w określeniu przedm iotu m etafizyki oraz częściową modyfi
kację całej procedury jej upraw iania. Egzystencję ujm ujem y najpierw w ra
m ach nieuw yraźnionego pojęcia bytu (essentia in actu). D opiero w wyniku
analiz i coraz dokładniejszych (bardziej istotnych) determ inacji oraz reflek
sji otrzym ujem y esse ut actus essendi. O drzuca się więc bezpośrednie stwier
dzenie esse w sądzie egzystencjalnym , a byt (jako id, quod habet esse) poz
najem y nie w prost. Nie m a też mowy o separacji. M etafizykowanie zaś to
trud wspinania się na podstaw ie zasady partycypacji od konkretnych egzy
stencji ku coraz pełniejszem u esse. Nie istnienie k o n k retne, lecz esse essen
tiae partycypuje w Esse p er essentiam , czyli w E sse T ranscendentnym . Teo
ria bytu dotyczy substancji, gdyż esse właściwie nie przysługuje przypadłoś
ciom. Stąd ograniczenie transcendentalności pojęcia bytu, a w konsekwencji
- pełnej realności poznania. A le F abro nie p o p ad a chyba całkiem w esencja-
lizm, bo odróżnia partycypację w p orządku istotow ym (kategorialną) od
134 L a nozion e metafisica dip a rtecip a zio n e sec. S. Tom asso d ’A qu in o, Milano 19633; t e n
ż e , L a fenom enologia della percezion e, M ilano 19612; t e n ż e , D a lessere all’existente, Brescia
19652; t e n ż e , Breve introduzione al Tom ism o, Rom a 1960; t e n ż e , Participation et causalite
selon S. Thom as d ’A ąuin, Louvain 1961; t e n ż e , Esegesi tomistica, Rom a 1969; t e n ż e , Der
Streit urn Neuscholastik und N euthom ism us in Italien, w: Gegenwart und Tradition, Freiburg
1969, s. 181-202; t e n ż e , K. Rahner e hermeneutica tom ista, Piacenza 1972. Por. Z. J. Z d y -
b i c k a , Partycypacja bytu, Lublin 1972. Bardziej po platońsku m etafizykuje L. B . Geiger OP.
M ówi wprawdzie o separacji jako nieodzownym procesie w tworzeniu pojęcia bytu, lecz nie
uwzględnia dostatecznie roli wewnętrznej struktury egzystencjalnej bytu (uważa, że forma jest
podstawą jedności bytow ej) w tłum aczeniu rzeczywistości. Zresztą nie zachowuje pełnego rea
lizmu i aposterioryzm u, a jako m etodę przechodzenia m yślowego od niższych do wyższych
stopni bytu przyjmuje koniecznościow ą dialektykę bezpośrednich oglądów (zob. jego: La parti
cipation dans la ph ilosoph ie de s. Thom as d ’A ąuin, Paris 19532; Quelques aspects du thomisme
contem poraine, „R evue de sciences philosophiques et theologiques” , 34(1950) 315-358 oraz
Theorie de la ph ilosoph ie et m etaphysiąue, w: Philosophy in the M id-century, ed. by R. Kliban-
sky, vol. 2, Firenze 1958, s. 3-35). Podobnie pisze (uczeń G eigera) B. M ontagnes OP (La
doctrine de l’analogie de l ’etre d'apres S. Thom as d ’A ąuin, Louvain 1963), traktując analogię
paralelnie do partycypacji. A wreszcie etyk J. de Finance SJ zabarwia trochę platonizmem
egzystencjalne ujęcie bytu. Pozostawał on zresztą najpierw pod wpływem Marechala (zob.
jego: Etre et agir dans la p h ilosoph ie de S. Thomas, Rom a 19663; Connaissance de l’etre, Bruges
1966).
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 115
139 Słusznie chyba ktoś pow iedział, że filozofow ać nie jest trudno, jeśli się nie w ie, jak
trzeba filozofow ać, ale gdy się w ie, o , to już inna sprawa.
118 FILO Z O FIA I M E T O D A
nego języka dla m iędzysystem owych dyskusji. T eoria bytu wychodzi z tym
czasowego założenia realności i racjonalności świata. (Zaakcentow anie roli
zdrowego rozsądku). Nie jest on zatem absurdalny, nie jest areną życia czło-
w ieka-absurdu, ani igraszką sam owolnej ludzkiej aktywności. Jest bytowym
terenem , w którym człowiek zajm uje pozycję w yjątkow ą, lecz zrozumiałą
najgłębiej w perspektyw ie ogólnoegzystencjalnej.
T eoria bytu ma być filozofią absolutnie obiektyw istyczną i czysto reali
styczną, przeto w punkcie wyjścia poznania trzeba się skontaktow ać z kon
kretnie istniejącą rzeczywistością. Bytem napraw dę jest istnienie konkretnej
treści. T akiego bytu nie da się pojęciow ać, m ożna go jedynie afirmować
pierw otnie w bezpośrednich sądach egzystencjalnych (które są racją prawdy
metafizycznych tez). Pow stają one w wyniku działania tzw. rozum u szczegó
łowego równolegle ujm ującego (przenośnie mówiąc: jakby szczypcowo) ist
nienie (m om ent transcendentalny) i k o n k retn ą treść (m om ent kategorialny).
Zachodzi tu jedność funkcjonalna poznania zm ysłowego i intelektualnego.
M ając kilka tego rodzaju ujęć, należy następnie m aksym alnie zneutralizo
wać kategorialne ograniczenia istnienia. D latego zaw artość poznawczą są
dów egzystencjalnych reflektuje się poprzez sądy orzecznikow e, zwłaszcza
negatyw ne. O kazuje się, iż tak a albo tak a k o n k retn a treść nie jest koniecz
nie związana z istnieniem (tzw. separacja), a zatem byt to jakakolw iek kon
kretna treść jako istniejąca. A kcent w inien być położony na transcendental
nym aspekcie bytu, a nie kategorialnym . T akie ujęcie rzeczywistości jest
całkowicie powszechne zakresow o (sięga wszędzie tam , gdzie coś istnieje) i
treściow o zneutralizow ane; jeśli coś jest bytem ze względu na to, że istnieje,
to sam fakt istnienia nie narzuca jeszcze um ysłowi jakiejś prekoncepcji co
do tego, jak a jest rzeczywistość, a więc czy istnieje jak o m ateria, czy jako
duch, czy jak o idea, czy jak o oderw ana n atu ra ogólna itp. Quasi-indukcyjny
proces ujęcia różnych form (treści) bytow ania jest tu w tórny względem sepa
racji. D latego (wbrew niektórym , ja k np. J. K alinow ski), aby mieć pojęcie
bytu nie trzeba wcześniej poznać wszystkich typów bytu.
T ak utw orzony byt jest analogicznie wspólny dla wszystkiego, co istnie
je , oraz - jak z dalszej analizy ujaśniającej wynika - zachodzi tu analogia
proporcjonalności właściwej istoty i istnienia. Czynniki egzystencjalny i treś
ciowy bytu jako realnie różne pozostają we względnej jedności (tożsamości).
A nalogia to nie tylko orzekanie proporcjonalności właściwej istoty i istnie
nia, lecz także (ontycznie przede wszystkim) analogia bytow a; partycypa
cja niekoniecznego istnienia bytow ego w koniecznym jest inną stroną analo
gii bytow ej. W ew nętrzne złożenie bytu z niesam odzielnych czynników w ko
niecznej relacji proporcjonalnościow ej, która konstytuuje byt, jest właśnie
bytow ą analogią transcendentalną, wiążącą w analogiczną jedność całą rze
czywistość. N a analogii bytow ej opiera się analogia poznania (nie tylko filo
zoficzna), a następnie analogia wyrażeń (języka). W ew nętrzna złożoność z
nieredukow alnych do siebie czynników jest jedyną podstaw ą metafizycznego
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 119
140 W arto podkreślić, iż nie jest to ustępstwo na rzecz dzisiejszego antropocentryzmu. Już
w Sumie teologicznej (q. 76 a. 1) mamy: [...] experitur enim unusquisque seipsum esse qui
intelligit [...] ipse idem hom o est qui percipit se et intelligere et sentire [...)” .
120 FILO ZO FIA I M E T O D A
143 Zob.: O ostatecznych przestankach w filo zo fii bytu „Roczniki F ilozoficzne” , 7(1959), z.
1, s. 41-72; t e n ż e , O definicjach w system ie m etafizyki ogóln ej, tam że, 8(1960), z. 1, s. 37-54;
t e n ż e , Specyficzność po zn an ia m etafizyczn ego, „Znak” , 13(1961) 629-637; t e n ż e i M. A.
K r ą p i e c , Z teorii i m etodologii m etafizyki, Lublin 1962; t e n ż e , Co daje stosow anie logiki
formalnej do m etafizyki kla syczn ej, „Roczniki F ilozoficzne” , 12(1964), z. 1, s. 107-112; t e n ż e ,
A ksjom atyzow alność klasyczn ej m etafizyki ogólnej, „Studia Philosophiae Christianae” , 1(1965),
nr 2, s. 103-116; t e n ż e , Zagadnienia m etodologiczn e zw iązan e z filozofie} Boga, w: Studia z
filozofii Boga, t. 1, Warszawa 1968, s. 380-403; t e n ż e , O praw dach koniecznych, „Studia
Philosophiae Christianae” , 4(1968), nr 1, s. 47-72; t e n ż e , Uwagi o język u teorii bytu, „R oczni
ki Filozoficzne” , 17(1969), z. 1, s. 41-54; t e n ż e , O koncepcjach filo zo fii człow ieka, „Zeszyty
Naukowe K U L ”, 13(1970), nr 4, s. 9-19; t e n ż e , Z agadnienie A bsolu tu w filo zo fii scjentystycz-
nej, w: A b y p o zn a ć Boga i człow ieka, t. 1, Warszawa 1974, s. 107-119; t e n ż e , M etodologiczne
typy etyki, „Roczniki F ilozoficzne” , 22(1974), z. 2, s. 5-18; t e n ż e , Teoria bytu a inne dyscypli
ny filo zo ficzn e, tam że, 23 (1975), z. 1, s. 5-18.
144 Zob.: Charakter rozum ow ania występującego w T om aszow ym d o w o d zie kinetycznym
istnienia Boga, „Znak” , 13(1961) 1482-1499; t a ż , O intuicji w filo zo fii, „Roczniki Filozoficz
ne”, 12(1964), z. 1, s. 121-129; t a ż , P roblem Boga we w spółczesnym tom izm ie, w: Studia z
filozofii Boga, t. 1, W arszawa 1968, s. 419-439; t a ż . P artycypacja bytu, Lublin 1972; t a ż ,
Poznanie Boga w ujęciu H. de Lubaca, Lublin 1973; t a ż , A n aliza T om aszow ych form argu
mentacji za istnieniem Boga, w: Studia z filo zo fii Boga, t. 2, Warszawa 1973, s. 223, 242; t a ż ,
Człowiek i religia, Lublin 1977.
145 Zob.: Zastosow anie analogii w d o w o d zie istnienia Boga, „Roczniki F ilozoficzne” ,
6(1958), z. 1, s. 149-173; t e n ż e . A nalogia w m etafizyczn ym pozn an iu Boga, tam że, 11(1963),
z. 1, s. 41-53. Przede wszystkim jednak zajmuje się m etodą m etafizyki, jako redaktor wielu
prac zbiorowych.
146 Zob.: P rzed m io t i m etoda w filo zo fii K artezju sza, Warszawa 1970; t e n ż e , Rola in
tuicji w p rzyjm o w a n iu za ło żeń w m etafizyce ogólnej u J. Maritaina, Warszawa 1974; t e n ż e ,
Nauki szczeg ó ło w e, filo zo fia a po zn a n ie Boga, w: O Bogu dziś, Warszawa 1974, s. 13-38.
122 FILO ZO FIA I M E T O D A
Sposoby upraw iania m etafizyki są dziś n ad er liczne. R óżnią się przy tym
tak dalece, że słusznie rodzą się obaw y, czy nazw a m etafizyka nie jest zupeł
nie wieloznaczna. W ystarczy bow iem porów nać m etody filozofow ania w n a j
potężniejszych n urtach now oczesnej myśli: scjentystycznym , analitycznym ,
fenomenologicznym i egzystencjalnym oraz perypatetyckim , aby stracić na
dzieję na znalezienie w spólnych cech tego, co uw aża się tam za m etafizykę.
Rezultat ten m ożna zresztą otrzym ać przy konfrontacji nie tylko w ym ienio
nych prądów , lecz czasem także już poszczególnych ich odm ian. G orsze zaś,
że w takiej sytuacji tru d n o dopatrzeć się prostych i bezstronnych zasad dla
jakiegoś uporządkow ania w spółczesnych m etod m etafizyki oraz obiektyw
nych kryteriów ich w artościow ania. Sposoby m etafizykow ania ukształtow ały
się bowiem w w yniku działania wielu różnych czynników i to występujących
w rozmaitych p roporcjach. Są też zjaw iskiem zbyt bliskim nam , a zatem
żywym i zm ieniającym się oraz nie dającym się badać bez zaangażow ania.
Niemniej je d n a k odczuw a się dość w yraźne zapotrzebow anie na m etodologi
czną charakterystykę w spółczesnych m etafizyk. W ydaje się naw et, że tego
domaga się rów nież jej status epistem ologiczny, który bywa dość powszech
nie uważany za co najm niej podejrzany. Stąd w arto m oże pokusić się o taką
charakterystykę.
Z pow odu ograniczenia czasu w ykładu pom inie się tu w stępne inform a
cje (które p raw dopodobnie ułatw iłyby zrozum ienie dalszych wywodów) o
głównych kierunkach upraw iania m etafizyki1. Z ak ład ając u słuchaczy te
wiadom ości, podejm ie się od razu próbę - m oże zbyt śm iałą - charakterysty
ki nowoczesnej (projektow anej lub realizow anej po roku 1930) metafizyki
jako zjaw iska na tyle jednolitego, aby dało się potem dokonać typologii jej
m etod (uw zględniając zarów no ich aktualne teo rie, ja k i faktycznie stosowa
ne techniki i procedury) oraz możliwie obiektyw nej ogólnej ich oceny2. Nie
spotkałem w literaturze realizacji tak m aksym alistycznie postaw ionego zada
nia, oczywiście poza ogólnym i uw agam i we w stępach do wypisów z metafizy
ki3. W artykułach i m onografiach o w spółczesnej m etafizyce krytykuje się
systemy m etafizyczne przew ażnie w ew nętrznie lub z punktu w idzenia okre
ślonego kierunku.
W spółczesny stan filozofii upow ażnia, aby nazwę m etafizyka rozumieć
dość szeroko, ale m im o to nie całkiem w ieloznacznie4. W stosunku do „filo
zofii” najkrócej dałoby się pow iedzieć, że m etafizyka jest w zasadzie filozo
fią pierwszą, jakby posiadającą prym at w śród dyscyplin filozoficznych. Przy
nie rozbudow anej filozofii „m etafizyka” i „filozofia" m ogą być traktowane
rów nozakresow o. Biorąc pod uwagę przedm iotow y punkt widzenia metafi
zyki, ostatnim term inem trzeba objąć nie tylko to, co w klasycznej koncepcji
filozofii nazyw ano m etafizyką ogólną lub ontologią, lecz także wszelkie teo
rie przedm iotów w ogólnym albo najbardziej podstaw ow ym ich aspekcie
(chodzi zwłaszcza o tzw. nowe ontologię), a naw et jakiekolw iek teorie rze
czywistości uznanej za najbardziej fundam entalną. T a „fundam entalność”
stanowi chyba cechę w spólną wszelkiego m etafizykow ania. U p atru je się jej
zaś bądź w w yróżnionych aspektach rzeczywistości (zazwyczaj od strony jej
istnienia albo kryjącej się głębiej niż zjaw iska lub przekraczającej zasadni
cze dośw iadczenie zm ysłow e), bądź w w yróżnionych dziedzinach rzeczywi
stości (hum anistycznej albo kosm ologicznej oraz albo ściśle ontycznej, albo
poznaw czej, albo naw et znakow ej). M etafizyką jest przeto najczęściej szero
ko rozum iane studium tego, co najbardziej fundam entalne w istnieniu lub
poznaniu (ogólnie albo w pew nej jego odm ianie, np. w w yjaśnianiu) lub
jego (poznania albo i pośrednio rzeczywistości) znakach.
M ając zaś na uw adze epistem ologiczny pun k t w idzenia m etafizyki, przyj
m uje się tu , że przeżycie m etafizyczne, aczkolwiek zawsze p o dparte najbar
dziej ostatecznie, m oże bądź jak o studium spełniać surow e rygory naukowe
albo odznaczać się daleko idącą spoistością co do racjonalności, empiryczno-
ści, intuicyjności czy stopnia praksizm u, bądź stanowić dziedzinę rozmyślań
2 N iewątpliwie widać tu, że m ówienie o metafizyce m oże być również metafizyką albo
przynajmniej suponuje jakąś m etafizykę. Stopień tego uzależnienia daje się jednak zminimali
zować. O to ostatnie chce postarać się autor w niniejszych rozważaniach.
3 A M odern Introduction to M etaphysics, ed. D . A . D rennen, N ew York 1962; D ie Lehre
vom Sein in der m odernen P hilosophie, ed. K. H. H aag, Frankfurt 1963; M etaphysics, ed. Ch.
A . Baylis, N ew York 1966.
4 N ie jest to wiążące, czy uprawiający m etafizykę posługują się nazwą metafizyka na ozna
czenie tego, co robią.
W SPÓ Ł C ZE SN E M E T O D Y M ETA FIZY K I 125
5 Z nane jest np. pow iedzenie W ittgensteina, że filozofia nie jest teorią, lecz działalnością.
126 FILO Z O FIA I M E T O D A
filozofii człow ieka, filozofii języka. Z m ienia się też odpow iednio głów ne py
tanie m etafizyki6.
Instrum entalny p u n k t wyjścia natom iast stanow ią środki, za pom ocą k tó
rych upraw iam y m etafizykę. Przew ażnie w skazuje się tu , jakie w stępne dane
o przedm iocie są do przyjęcia oraz jakie w ładze ludzkie są adekw atne,
względnie p ełn ią głów ną rolę, w m etafizykow aniu. W ten sposób wyznacza
się już w dużym stopniu w artość i granice przew idywanych operacji poznaw
czych. Z tego p u n k tu w idzenia zasadniczym m om entem różnicującym m eto
dy m etafizyki będzie stosunek do danych dośw iadczenia potocznego i n a u
kowego oraz typ przyjm ow anego dośw iadczenia specjalnego. Chodzi zwłasz
cza o różne odm iany intuicji oraz o m ożliwość odw oływ ania się do przeżyć
fideistycznych. N iem ałe znaczenie posiada rów nież determ inacja adekw at
nej argum entacji. Czy wystarczy na przykład sam o pokazanie (opis) do
świadczeń poznaw czych (albo i innych przeżyć), czy też potrzebne są rów
nież (i jakie) dyskursyw ne zabiegi przekonujące. A nadto - jak a i czy konie
czna jest intersubiektyw na przekazyw alność i kontrolow alność argum entacji.
Z adanie m etafizykow ania w skazuje się określając, jaki m a być wynik i
jaką winno pełnić funkcję. R ezu ltat ten zaś m ożna zaplanow ać bardziej mi-
nimalistycznie lub bardziej m aksym alistycznie. W pierwszym przypadku
osiąga się rozw iązania albo cząstkow e, a więc w ażne tylko dla jednej dzie
dziny bez rozciągania tego na całość spraw ludzkich i św iata, albo problem a
tyczne, jeśli chodzi jedy n ie o hipotetyczne rozstrzygnięcia w niew ielkim sto
pniu upraw dopodobnione lub naw et o sam o borykanie się myślowe z zagad
nieniami (które rodzą się bądź z nagrom adzenia wiedzy, bądź z rozm aitych
przeżyć osobistych), czy wreszcie sam o ich adekw atne rozpoznanie. M aksy-
malistyczna co do wyników m etafizyka m a być w iedzą o najwyższej w artoś
ci, dotyczącą wszystkich najbardziej podstaw ow ych problem ów sensu życia i
świata oraz skład ającą się z ogólnych praw d nieobalalnych i tworzących
zwarty system .
6 O to przykłady pytań, jakie faktycznie form ułuje się lub im plicite zawierają się w upra
wianiu metafizyki: Jeśli taki jest człow iek , to jaki ma być świat, aby mógł on w nim istnieć?
Skoro taki jest język, to jaka musi być odpowiadająca mu podstawowa struktura rzeczywistoś
ci? Jeśli człow iek w taki sposób używa wyrażeń, to jakie są psychologiczne tego motywy?
Analizując konkretne istnienie ludzkie, jak rozum ieć człow ieka i jaki jest sens bytu w ogóle?
Jakie poznawcze lub ontyczne im plikacje kryją się w pewnych opisanych aktach lub wytworach
ludzkiej działalności? Jakie ontologiczne i epistem ologiczne im plikacje m ieszczą się w rodzą
cych się pytaniach o człow ieku i św iecie? Poniew aż takie są prawa m ożliwości struktur, jakież
tedy są prawa faktycznej rzeczywistości? Skoro św iadom ość kontaktuje nas ze św iatem , jakie
przeto są najgłębsze struktury doświadczenia? D latego, że taka jest natura poznania naukowe
go oraz jego rezultaty, jaka m ogłaby być podstawowa struktura wszelkiej rzeczywistości? Skoro
takie jest konkretne istnienie ludzkie, to jak ma on obcow ać z rzeczywistością? Doświadczając
swego istnienia, jak dokonać sam ookreślenia się w opozycji do pozostałej rzeczywistości? Skoro
coś istnieje n iekoniecznie, to dlaczego (przy jakiej strukturze bytu) w ogóle istnieje?
128 FILO ZO FIA I M E T O D A
nień, aby odpow iedzi (zawsze uw arunkow ane okolicznościam i) były całkiem
otwarte n a now e wyniki (F. G onseth).
M etody cząstkow e m etafizyki to te, które nie doprow adzają do wyników
poznawczych o charakterze ogólnoontologicznym , aczkolwiek m ają p re ten
sję do ontologii. W ym ienić tu należy: 1° m etody analizy lingwistycznej, do
ciekającej psychosocjologicznych uw arunkow ań sposobu używania wyrażeń
względnie m odyfikacji użycia języka ontologicznego, 2° analityczno-krytycz-
ne m etody pozytyw izującej lub neokantow skiej teorii poznania, 3° m etody
egzystencjalnej m etafizyki człow ieka, o ile nie dochodzą do ontologii albo
jej nie zakładają.
G rupę m etod m aksym alistycznych ze względu na stosunek do m etod
nauk szczegółowych dzieli się najpierw na scjcntystyczne oraz autonom icz
ne. Pierwsze to p rzede wszystkim m etody indukcyjno-syntetyczne oraz de-
dukcyjno-spekulatyw ne. W łaściwie te drugie nie byw ają już ściśle sejenty-
styczne, bo nie pokryw ają się z dedukcją stosow aną w naukach form alnych.
Chodzi tu najczęściej o m etody w niektórych ujęciach m etafizyki perypate-
tyckiej zwane d edukcją A rystotelesa albo o m etody analizy logicznej typu
analizy drugiego okresu B. R ussella. M etody indukcyjno-syntetyczne nato
miast stanow ią cały w achlarz sposobów m etafizykow ania, od zw ykłego uo
gólnienia ekstrapolacyjnego wyników n auk szczegółowych i rezultatów do
świadczenia codziennego aż do syntez wym agających znacznego zaangażo
wania twórczej intuicji. W szystkim jed n ak w spólne jest chyba to, że w ja
kimś stopniu dom agają się w eryfikacji tez w dośw iadczeniu na wzór postę
powania naukow ego oraz pom agają sobie m eto d ą analityczno-krytyczną
(tzw. m etafizyka indukcyjna: A . N. W hitehead, B. G aw ęcki, T. Czeżowski,
dialektyczny m aterializm ).
A utonom iczne m etody m etafizyki w arto podzielić najpierw ze względu
na charakter dopuszczalnych w nich ostatecznych założeń, czy są one czysto
poznawcze czy też i pozapoznawcze. W tym ostatnim przypadku metody bądź
1° pozwalają się odwoływać do przekonań pochodzących ze źródeł pozaracjo-
nalnych, jak np. z wiary lub kontemplacji, bądź 2° aprobują tezy, do których
przyjęcia skłania jedynie nasze działanie (np. metody praksystyczne).
M etody czysto poznaw cze wreszcie z uwagi na sposób docierania do
przedm iotu o b ejm u ją co najm niej trzy typy: intuicyjne, refleksyjne i aprio-
ryczno-konstrukcyjne. O statni bliski jest m etodzie dedukcyjno-spekulatyw -
nej. Posiada jed n ak wyraźnie niescjentystyczny ch arakter ze względu na
osobliwie aprioryczny pun k t wyjścia. M etody intuicyjne um ożliw iają bądź
bezpośrednie skontaktow anie się z przedm iotem (wysiłkiem intuicji docho
dzimy jakby do w nętrza przedm iotu, jego pierw otnego trw ania - H. B erg
son), bądź w drodze redukcji pozw alają osiągnąć najbardziej podstawowe
struktury dośw iadczenia - co i ja k jest dane w świadomości (fenom enologo
wie). M etody refleksyjne zaś drogą regresji w yjaśniającej dociekają n ajb ar
dziej podstaw ow ych pryncypiów danego w dośw iadczeniu bytu (tom iści).
130 FILO ZO FIA I M E T O D A
przekładaniu język potoczny, który tylko chcą popraw ić (np. m istrz analizy
pojęć filozoficznych T. K otarbiński). U analityków typu neopozytywistycz-
nego zaś analiza reduktyw na otrzym ała postać analizy konstruktywistycznej
(pod wpływem R. C arn ap a)7. Skonstruow any język symboliczny bądź inter
pretuje się ontologicznie (np. H . Scholz, S. Leśniewski, J. Łukasiewicz, A.
Tarski i stojący na zupełnie innych pozycjach filozoficznych B. B ornstein)8,
bądź eksplikuje się ontologiczne im plikacje takiego języka (np. N. Good
m an, W. V. O. Q uine)9.
A wreszcie analiza lingw istyczno-pragm atyczna, k tóra ukształtow ała się
po r. 1930 pod wpływem późniejszej działalności L. W ittgensteina i stała się
najbardziej znam ienną dla w spółczesnej szkoły analitycznej10. Język potocz
ny obok roli inform atyw nej (stw ierdzania faktów ) pełni również wiele in
nych funkcji. A naliza m a właśnie je badać. W inno się analizować psychiczne
motywy używania wyrażeń o doniosłej językow o roli, w szczególności zaś
przeprow adzać niem al psychoanalizę konw encji posługiw ania się językiem
(J. W isdom )11, wyjaśniać innow acje w użyciu języka filozofii (M. Lazero-
w itz)12, wykrywać i eksplikow ać źródła pochodzących z niedoskonałości
aparatu pojęciow ego dylem atów filozoficznych (G . R y le)13 czy wszechstron
nie rozjaśniać system pojęciow y (P. F. Straw son)14.
Z pokrew nych szkole analitycznej koncepcji analizy - które mogą mieć
znaczenie dla charakterystyki argum entacji filozoficznej - należy najpierw
wymienić refleksyjno-w artościującą analizę C. J. D ucasse’a 15. U w aża on, że
sam a analiza językow a prow adzi do m ało ważnych filozoficznie rezultatów.
Sytuacja ulega popraw ie dopiero w tedy, gdy dopełni się ją refleksją nad
pierw otnym i ocenam i wzorcowymi w celu uzgodnienia ocen w ogóle. Inną
koncepcją, o której tu należy w spom nieć, jest m etoda analitycznego opisu,
II. Term iny argum entacja i argum ent służą do oznaczenia jakiejś aktyw
ności m yślowej, k tó ra w iąże się z rozum ow aniem , a w szczególności z uzasa
dnianiem lub obalaniem . A rgu m en tacja w ścisłym sensie różni się jednak
od rozum ow ania tym , że jest używ ana jak o proces kom unikatyw ny, a więc
odbywa się zawsze w stosunku do drugiej osoby, czego nie m ożna pow ie
dzieć o rozum ow aniu. Celem argum entacji jest uzyskanie lub spotęgow anie
poparcia czy zgody jakiegoś odbiorcy dla pew nej tezy. Stąd argum entacja
stanowi uzasadnienie albo obalenie czyjegoś przekonania lub przypuszcze
nia. D ostosow ana w inna być nie tylko do przedm iotu rozum ow ania, lecz
musi także uw zględniać podm iotow e w arunki rozum ujących. A rgum enty n a
tomiast to przytaczane racje przem aw iające na rzecz czyjejś tezy lub przeci
wko niej, a więc dostosow ane do odbiorcy, czyli są tym , co wzbudza lub
wzmaga jego asercję.
W dotychczasowych w yjaśnieniach traktow ano argum entację jak o proces
psychologiczny logicznej (dla zaznaczenia, że nie em ocjonalnej) persw azji,
wpływania na czyjś sąd w sensie psychologicznym . N iektórzy m ówią naw et,
że chodzi tu po prostu o czynność dow odzenia w sensie psychologicznym 19.
Jeśliby uwzględnić tradycyjne posługiw anie się nazw ą argum entacja, to trze
ba podkreślić, że przypisyw ano ją znakom rozum ow ania czy też znakom
jakichkolw iek zabiegów przekonyw ania. Stąd w daw nej logice określano za
20 Jako przykłady pełnego określenia argumentacji niech posłużą następujące: „[...] oratio
significativa discursus rationis a cognito ad incognitum vel a minus cognito ad magis cognitum”;
„ [...] oratio per quam intellectus inducitur ad alicui vero inhaerendum ” ; „[...] oratio in qua id,
quod dubium fuerat ex alio comprobatur argum ento” . Argum entum zaś to: „quod arguit men-
tem ad assentiendum alicui” ( T o m a s z z A k w i n u , D e Ver. q. 14, a. 2); „est de aliqua re
faciens fidem de e a ” ( D u n s S z k o t , O p. Ox. III, d. 24, n. 15); „ratio rei dubiae faciens
fidem ” (C icero).
21 Por. A r y s t o t e l e s , D e soph. elench. 2, oraz Top. V III, 11 i 12. Stoicy zajęli się
argumentacją demonstratywną, rozróżniając znaczną liczbę jej form, oraz później - retoryczną.
22 Por. np. P. A b a e l a r d u s , D ialectica, ed. L. M. de Rijk, A ssen 1956, s. 463.
23 Por. W. R. R i s s e , D ie L ogik der N euzeit, I, Stuttgart 1964, s. 463.
A R G U M E N T A C JA F IL O Z O FIC Z N A W U JĘ C IU A N A L IT Y K Ó W 139
Później ani term in argum entacja, ani to , co on szeroko rozum iany ozna
czał (zwłaszcza osobow y m o m en t), nie pojaw iało się w logicznych rozw aża
niach. W ystępow ał tylko w nazw ach błędnych argum entacji. Zarów no psy-
chologistyczne, ja k i - tym bardziej - form alistyczne ujęcie logiki nie znaj
dowało m iejsca na teo rię przekonyw ania. D op iero ostatnio zauw ażono, że
w pewnych dziedzinach poznania nie wystarczą zabiegi uzasadniające lub
obalające, o p arte jedynie na zw iązkach form alnych między zdaniam i oraz
dostosowane w yłącznie do p rzedm iotu, a nie uw zględniające postaw y od
biorcy. T en stan rzeczy m iędzy innym i spraw ił, że obok logiki form alnej
zaczęły pow staw ać logiki: intencjonalne, epistem iczne i epistem ologie gene
tyczne oraz teo rie rozum ow ań szeroko w ykorzystujące podejście psychologi
czne i językow e. N azw a argum entacja zaczęła oznaczać nie jakiekolw iek
czynności uzasadniające lub ich znak, ale te, w których uw zględnia się m o
menty pragm atyczne, a naw et jedynie te , k tó re są mniej lub bardziej racjo
nalną apelacją do postaw y asertyw nej odbiorcy. Zw łaszcza w literaturze an
glosaskiej pojaw iło się wiele pozycji pośw ięconych naturze argum entacji
jako sposobowi przekonyw ania24. N ajczęściej w iązano tę ostatnią z teorią
dyskusji. Pow oli je d n a k przew ażało m niem anie, i to głów nie u typowych
analityków, że argum entację m ożna stosow ać tam , gdzie nie da się korzystać
ze ścisłego dow odu dedukcyjnego lub rygorystycznie pojętego rozstrzygania
empirycznego. T ak przeto dziedzina ocen i poglądów filozoficznych stała się
nowym teren em zastosow ań teorii argum entacji. N aw iązano przy tym do
koncepcji A rystotelesa i autorów renesansow ych, ale ją wyraźnie poszerzo
no25.
27 Tutaj należy zaliczyć również uzasadnienie tezy filozoficznej przez stwierdzenie, iż nale
ży ona do ontologicznej interpretacji jakiejś teorii formalnej.
2R Trudno tu wchodzić w różnice między analizą fenom enologiczną a egzystencjalną. N aj
ogólniej można pow iedzieć, że ta ostatnia posługuje się raczej językiem literackim oraz od w o
łuje się do przeżyć w granicznych sytuacjach życiowych i przeżyć egzystencjalnych. Pierwsza
zaś stara się ograniczyć do języka informatywnego oraz odw ołuje się najpierw do apriorycznego
doświadczenia istot m ożliwych i ich m ożliwych relacji, a potem do tego, co i jak dane w świado
mości.
29 N iekiedy intuicja tu użyta m oże być wynikiem pozaracjonalnej kontem placji lub przeży
cia wartościującego.
142 FILO Z O FIA I M E T O D A
koncepcji. M ieści się ona przede wszystkim w grupie argum entacji analitycz-
no-opisowych. N ajbardziej klasyczni analitycy tra k tu ją argum entację filozo
ficzną jak o analizę lingwistyczną. Co do zdań ontologicznych, m a ona mieć
charakter raczej aporetyczny; spełniać cele nie tyle przekonaw cze, ile rozja
śnienia problem atyki i terapeutyczne w stosunku do psychiki ludzkiej. Nie
chodzi przeto o zbudow anie system u, ale o pew ien styl filozofowania. Zna
m ionuje go zaś zainteresow anie sposobem używania wyrażeń. C ała argu
m entacja przeto obraca się w dziedzinie semiotycznej z wyraźnie preferowa
nym pragm atycznym p unktem widzenia. Służyć m a bowiem jako pomoc w
przeprow adzeniu pryw atnej refleksji filozoficznej, a przede wszystkim w dy
skusjach filozoficznych. D alszą charakterystykę tej argum entacji przeprowa
dzimy z uw zględnieniem wypowiedzi najbardziej reprezentatyw nych w tej
sprawie autorów .
T eoria argum entacji p o ję ta jest u P erelm ana szeroko. O bejm ując logikę
i m etodologię n au k , stanow i naukę o wszelkich dyskursywnych sposobach
wywoływania asercji lub zw iększenia jej stopnia u odbiorcy. Cel argum enta
cji jest praktyczny - spow odow ać działanie lub ku niem u skierow ać. Nie
operuje się przy tym kw alifikacją praw dy. T a w łasność zrów nana jest z aser-
cją zdania przez całkow icie uniw ersalne audytorium . N ie m a też-m ow y o
jakiejkolwiek form alizacji zabiegów argum entacyjnych, które zawsze są wy
rażone w języku naturalnym . M ając na uwadze głów nie argum entacje w
humanistyce, m ożna je podzielić na quasi-logiczne oraz oparte na stanach
rzeczy i związkach rzeczowych. A toli system atycznej charakterystyki argu
mentacji filozoficznych P erelm an nie przeprow adza.
Pod tym względem ciekawym dopełnieniem jest natom iast dzieło o m e
chanice dyskusji filozoficznej, jakie opublikow ał R . Crawshay-W illiam s32.
Na wielu przykładach pokazuje on , ja k zm odyfikować analizę używania ję
zyka w rozum ow aniu, aby bardziej uwzględnić psychologiczne m om enty,
występujące w nim istotnie. Chodzi zwłaszcza o dwie sprawy: brać pod uw a
gę kontekst wypowiedzi oraz to , ja k a jest przydatność wypowiedzi w realizo
waniu określonych celów człow ieka. Posuw a się w tym tak daleko, iż prawie
odrzuca potrzebę uw zględniania dla zdań kwalifikacji w artości logicznej.
Bardziej w tym względzie um iarkow any jest S. E . T oulm in33. Stojąc wy
raźnie na stanow isku tzw. filozofii lingwistycznej, wiązał najściślej teorię
argumentacji z epistem ologią. W tym też duchu starał się dać podstaw y do
typologii argum entacji. Sądził, iż zasadą ich odróżniania będzie uw zględnie
nie rozm aitych m om entów w ystępujących w przesłankach. Nie uw ażał, aby
dało się opracow ać uniw ersalną teo rię argum entacji, możliwe jest to tylko
dla poszczególnych dziedzin wiedzy.
Niewątpliwie najw ięcej interesujących uwag poświęcił teorii argum enta
cji filozoficznej H . W . Jo h n sto n e, J r34. Stw ierdza on przede wszystkim, że
opozycja stanow isk filozoficznych różni się zasadniczo od sporów nauko
wych i niezgodności między poglądam i potocznym i. Nie chodzi w niej bo
wiem jedynie o przeciw staw ność czysto logiczną. O dw oływ anie się do fak
tów oraz wykorzystanie choćby najbogatszych środków logicznych nie wystar
czy do zlikw idow ania kontrow ersji filozoficznych. T e ostatnie tkwią jakby w
odmiennym typie umysłowości czy naw et całej osobowości ich autorów .
Stąd jedynie argum entacja, jako zabieg interpersonalny, może zasypać prze
paść między oponentam i. M ało, tylko argum entacja jest w stanie umożliwić
adekw atne zakom unikow anie sobie treści stanowisk (naw et gdy nie stoi się
w opozycji), każde bowiem zdanie filozoficzne oderw anie od swego konte
kstu argum entacyjnego jest głęboko wieloznaczne. A rgum ent za lub przeciw
tezie stanowi zawsze część jej znaczenia, a w konsekw encji wpływa na kwa
lifikację jej prawdziwości. Stąd - jak najbardziej w duchu analityków - ar
gum entacja służy do rozjaśniania sensu zdania argum entow anego. Oczy
wiście, musi to być właściwa dla filozofii argum entacja. W ażności jej nie
gw arantuje jeszcze popraw ność w sensie wym agań konw encjonalnej logiki
form alnej, ale też nie w olno jej redukow ać wyłącznie do jej siły perswazyj
nej , psychologicznie skuteczn ej.
Johnstone uw aża, że każdy wartościowy (popraw ny i skuteczny) argu
m ent filozoficzny to tzw. argum entum ad hom inem . O gólnie nie wystarcza
on do upraw om ocnienia konkluzji, ale w filozofii ze względu na osobliwą
rolę oczywistości stanow i jedyny i wystarczający zabieg. K ażdem u filozoficz
nem u przekonaniu towarzyszy osobista jego oczywistość. T o właśnie wyklu
cza argum entum ad rem . T en ostatni nie m a zastosow ania również dlatego,
że zachodzi specyficzny stosunek system u filozoficznego do jego modelu.
O ne się w zajem nie w yznaczają (fakt determ in u je tezy system u, ale i one
definiują w arunki, ze względu na k tó re coś m ożna uważać za fakt). Możność
rzetelnej dyskusji płynie stąd, iż zgodziwszy się z oponentem co do jego
pierw otnych zam ierzeń i ich motywów, daje się w ykazać niezgodność (lub
zgodność) jakiegoś tw ierdzenia z tymi zam ierzeniam i (i to nie tylko co do
treści tez, lecz także zasad rozum ow ania). T ak przeto każdy argum ent filo
zoficzny jest ważny nie w ogóle, lecz jak o zaadresow any ad hom inem . Posia
da on charak ter nie tyle czysto deskryptyw ny, ile raczej norm atywny. Jak
istnieje jakby obow iązek podjęcia dyskusji filozoficznej, tak też przyjęcia
jej rezultatu przez tego, do kogo jest skierow ana. W iąże się to przecież z
osobow ością odbiorcy. M iędzy treścią przekonania a żywiącą je osobą za
chodzi bow iem „ścisła relacja perso n aln a” . R óżni się jed n ak Johnstone od
przedstaw icieli tzw. retoryki filozoficznej35. Podkreśla bardziej elem ent ry
zyka w argum entacji, k tó ra nie stanow i skutecznej kontroli poglądów. Pełni
ona zresztą z jednej strony rolę mniej retoryczną, ale z drugiej raczej „mo
raln ą” niż inform acyjną.
D rugim auto rem , który obszernie zajm ow ał się argum entacją filozoficz
ną, jest australijski filozof J. Passm ore36. Zaznacza on najpierw , iż odrzuca
trzy typy poglądów na rolę argum entacji w filozofii. R ozum ow anie filozofi
czne nie polega na dedukow aniu konkluzji z oczywistych aksjom atów , jak
chciał np. Spinoza. Postępow anie uzasadniające nie ma też charakteru eks
perym entalnego na w zór proponow any np. przez H u m e ’a, który dokony
wał derywacji tw ierdzeń filozoficznych z dośw iadczenia, upraw iając zam iast
filozofii psychologię opisow ą37. Nie m ożna wreszcie zgodzić się z F. W ais-
mannem, k tóry sądził, iż argum entacja w filozofii jest bez znaczenia. Nie
występują tam ani dow ody i tw ierdzenia udow odnione, ani problem y em pi
rycznie rozstrzygalne. Istnieją w praw dzie argum enty, ale są zbyteczne.
Mogą być opuszczone, bo nie posiadają cechy trafności, lecz oryginalność;
są tylko o rnam entacją. Filozofia bow iem to raczej m ądrościow o-poetycka
wizja świata i życia ludzkiego38.
Passm ore uw aża n atom iast, że filozofia jest spekulacją kontrolow aną
głównie i ostatecznie przez racjonalną argum entację, k tóra różni się od do
wodzenia z n auk m atem atycznych i od w eryfikacji z nauk empirycznych.
Sposób argum entacji zbliżony jest w pew nej części do dowodów nie w prost.
Całość m a ch arak ter krytycznej egzam inacji tw ierdzenia, na co składa się 1)
wskazanie ew entualnych wieloznaczności tezy, które odrzuca się, zostaw ia
jąc do przyjęcia jed en właściwy sens; 2) okazanie, iż negacja tezy prow adzi
bądź do w ew nętrznej sprzeczności, bądź do niezgodności z faktam i dobrze
znanymi.
Nad p o dobną koncepcją pracow ał już wcześniej czołowy przedstaw iciel
analityków i w swym pokoleniu najbardziej wpływowy filozof angielski G.
Ryle39. W odróżnieniu od P erelm ana nie robi różnicy między argum entam i
używanymi w pryw atnej refleksji i w dyskusji. U zn aje natom iast zgodnie z
analitykami, że argum entacja filozoficzna nie jest ani w eryfikacją em pirycz
ną (fakty m ogą stanow ić tylko ilustrację tez)40, ani dedukcją typu E uklidesa.
Trudno też zgodzić się, aby typow ą argum entacją filozoficzną była redukcja
do absurdu (ścisła albo osłabiona). Jeśli bow iem przyjm ie się w filozofii
systematyczną w ieloznaczność w yrażeń, idiom y itp ., to w artość redukcji do
absurdu staje się pozorna. N iedoskonałość aparatu pojęciow ego rodząca
rozmaite dylem aty w ym aga, aby zabiegi uzasadniające koncentrow ać na roz
wiązywaniu pozornych konfliktów między poglądam i filozoficznymi. Ryle
dał znakom ite przykłady takiej rob o ty 41.
37 Czasem zresztą postępowa! inaczej, np. gdy uzasadniał, iż usprawiedliwienie indukcji
zawiera petitio principii.
38 Por. F. W a i s m a n n , H ow I See P hilosoph y, w: Logical P ositivism , ed. A . J. A yer,
Glencoe 1959, s. 345-380.
39 Zob. G . R y l e , Philosophical A rgum ent, wykład publikowany najpierw w r. 1945, a
potem w 1954 i przedrukowany w Logical Positivism , s. 327-344.
40 W związku z tym warto w spom nieć, że zajm owano się też wartością argumentu ze stan
dardowych przykładów. Por. J. O. U r m s o n , Som e Question Concerning Validity, „Revue
Internationale de P hilosophie” , 7(1953) 217-229 oraz J. W. N . W a t k i n s , Farewell to the
Paradigm-case A rgum ent, „A nalysis” , 18(1957) 25-41.
41 Por. wyżej przypis 13.
146 FILO Z O FIA I M E T O D A
wynikają ze zdań orzekających (por. jego The G ap between „Is" and Ought", „The Philosophi
cal R eview ”, 73(1964) 165-181.
46 Por. Ch. S t e v e n s o n , Ethics and Language, N ew Haven (1944) 1958.
47 Por. np. P. E d w a r d s , The L ogic o f M orał D iscourse, G lencoe 1955.
48 Por. np. S. E . T o u l m i n , A n Examination o f the Place o f Reason in Ethics, Cambridge
1950; P. H . N o w e l l - S m i t h , Contextual Im plication and Ethical Theory, „Proceedings of
the A ristotelian Society”, Suppl., 1962, s. 1-18.
49 Por. np. R. M. H a r e , The Language o f M orals, London 1952; t e n ż e , Freedom and
Reason, Oxford 1963.
50 Por. np. G. I s a y e , La justification critiąue p a r retorsion. „Revue Philosophiąue de
Louvain”, 52(1954) 205-230.
A R G U M E N T A C JA FIL O Z O FIC Z N A W U JĘ C IU A N A L IT Y K Ó W 149
51 Por. w tej sprawie np. R. B l a n c h e , L ’argum entation ph ilosoph iąu e vise-t-elle la veri-
le? „Logiąue et A nalyse” , 6(1963) 195-205.
52 Przykładem niech będzie m etoda opisu analitycznego przedstawiona przez T. Czeżow-
skiego w wyżej cytowanych artykułach.
O L O G IC E JA K O N A R Z Ę D Z IU F IL O Z O F IC Z N Y M U B. R U S S E L L A
1 C ałościow e opracowania osiągnięć Russella pojawiają się od chwili jego śmierci coraz
częściej. Z dawniejszych prac zbiorowych należy przypom nieć przede wszystkim: The Philoso
phy o f Bertrand Russell, ed. by P. A . Schilpp, Chicago (1944) 19513 (w 1963 r. ukazało się w
dwóch tom ach); E ssays in H on or Bertrand Russell, ed. R. Schoem ann, London 1967; A . J.
A y e r , Russell an d M oore: The A n alytical Heritage, N ew York 1971; A . J. A y e r , B. Russell,
New York 1972; J. W a t l i n g , B. Russell, Edinburgh 1970 oraz zbiór artykułów w osobnym
numerze „The Journal o f P hilosophy” , 63(1966). Pozycji oddzielnych dotyczących przedmiotu
zaplanowanych uwag nie znam , ale w iele prac (zwłaszcza pośw ięconych wczesnej fazie filozofii
analitycznej) porusza om awiany temat.
152 FILO ZO FIA I M E T O D A
2 Frege prezentował tzw. logicyzm , głoszący, że m atematyka jest gałęzią logiki (można
np. arytmetykę zbudować w oparciu wyłącznie o odpow iednie rachunki logiczne). Peano aksjo-
m atyzował arytmetykę w oparciu nie tylko o logikę, ale także o trzy terminy specyficzne. Czynił
to zresztą bardziej przystępnie niż Frege.
3 W tym czasie wydał: A n Essays on the Foundations o f G eom etry, Cambridge 1897 i A
Critical exposition o f the P hilosophy o f L eibn iz, London 1900. Interesując się epistem ologią
Leibniza, pozostawał pod niem ałym wpływem H um e’a (por. D . P e a r s , Bertrand Russell and
the British Tradition in P hilosophy, London 1968, N ew York 1967).
4 London 1903 (następne wydania: 1938, 1950).
O LO G IC E JA K O N A R Z Ę D Z IU FILO ZO FICZNYM U B. R U SSE L A 153
tylko do m atem atyki, ale także do opisu filozoficznego. Nowy język sym bo
liczny nie gw arantow ał zaś uniknięcia paradoksów . W wizjach świata przed
kładanych przez filozofów jaw iły się nadal rozbieżności, których źródłem
wydawały się być p rzede wszystkim niejasności i rodzące się stąd nieporozu
mienia term inologiczne. Russell uw ażał przeto, że należy zbudow ać język
wzorcowy (później zaprzestał pościgu za ideał language), który by nie zaw ie
rał niedoskonałości logicznych (byłby kom pletnie analityczny, a jednocześ
nie pozwalał na rozstrzygalne w prosty sposób stw ierdzanie faktów ); każde
zdanie o świecie w inno być albo praw dziw e, albo fałszywe oraz wszelkie
związki między nimi pow inny dać się zdeterm inow ać form alnie. Tego zada
nia podjął się Russell w latach 1905-1912. Stanow iło to drugi etap k o n struo
wania instrum entów upraw iania filozofii5.
Próby opracow ania m etody precyzyjnego w yrażania myśli o świecie p o
dejmowano w ielokrotnie. O d strony logicznej robił to Leibniz i jego konty
nuatorzy na początku X X w. N a gruncie sam ej filozofii z pew ną propozycją
wystąpił G . M oore. T en ostatni za pom ocą sem iotycznej analizy języka p o
tocznego używ anego w filozofii szukał w łaściwego sensu problem ów filozofi
cznych. D efinicyjno-eksplikacyjna analiza polegała u niego na interpretow a
niu tekstów w drodze zastępow ania w yrażeń m niej zrozum iałych przez w yra
źniejsze i bardziej precyzyjne. Russell naw iązał do tych tradycji, ale pojął
tę analizę nieco inaczej. W edług niego m a ona dotyczyć głów nie logicznej
struktury języka6 i być przeprow adzona za pom ocą nowej gram atyki sem io
tycznej, czyli reguł językow ych opartych o logikę m atem atyczną, k tó rą je d
nak trzeba odpow iednio rozbudow ać i przystosow ać. D la zrealizow ania tych
właśnie celów stworzył Russell teorię deskrypcji, teorię definicji ko n tek sto
wych, teorię typów oraz teo rię dedukcji o wiele bogatszą niż dotychczasowa.
Teoria deskrypcji stanow i pró b ę rozw iązania problem ów dotyczących
znaczenia i oznaczania w yrażeń oraz o partego na tym rozstrzygania o w arto
ści logicznej zdań, których podm iot jest nazw ą nie istniejących desygnatów.
Dotychczasowe doktryny w tej m aterii (P lato n a, scholastyków , A . M einon-
ga i G. Fregego) uznał Russell za niew ystarczające7. W związku z pojęciem
8 „M ind” , 14(1905) 479-493 (tłum . poi. w: L ogika i ję z y k , wyd. J. Pelc, Warszawa 1967,
s. 103-115). M odyfikacje zaproponował głów nie w latach 1910 i 1918-1919 w dziełach poświęco
nych teorii dedukcji i logikalnem u atomizm owi. Ważny zwłaszcza jest X V I rozdz. Introduction
to M athem atical Philosophy, London 1919 (tłum . poi. w: L ogika i ję zy k , s. 277-293). B. Russel
la teorię deskrypcji uważał F. P. Ram sey za wzór nowoczesnej filozofii. Późniejsi logicy języka
przeważnie jednak ją krytykowali (por. np. P. F. S t r a w s o n , On Referring, „Mind” , 59(1950)
320-345 - tłum . poi w: L ogika i język , s. 377-413 oraz P. T. G e a c h , Russell’s Theory of
Description, „A nalysis” , 10(1950) - tłum. poi. w: L ogika i język , s. 443-449). Russell dyskuto
wał z tym w: M ój ro zw ó j filo zo fic zn y, s. 270-279.
O L O G IC E JA K O N A R Z Ę D Z IU FILO Z O FIC ZN Y M U B. R U S S E L A 155
Czy jed n ak m ożna uznać Russella pomysł traktow ania logiki jako narzę
dzia filozofowania za pozbaw iony trw ałej wartości? N a pewno nie. Analiza
reduktyw na nie tylko okazała, że - podobnie jak nauki szczegółowe - filozo
fia wymaga uanalityczniającej m odyfikacji języka potocznego, użytego gene
tycznie do budowy teorii, ale także stanow i konkretny przykład jednego ze
sposobów analitycznego rozwiązywania problem ów filozoficznych. Oczywiś
cie, nie każde zagadnienie w filozofii da się rozwiązać za pom ocą analizy
reduktyw nej. Sam a o peracja analizy i typ rozum ow ania reduktyw nego zna
m ionują jed n ak myślenie filozoficzne. Z resztą i R ussell, naw et we wcześ
niejszym etapie, uznaw ał potrzebę poznania intuicyjnego obok analizy, a
później posługiw ał się argum entacjam i bardziej podobnym i do perswazji niż
do analizy reduktyw nej25. R ussella doktryna o logice jak o instrum encie filo
zofow ania przeszła więc zwykle spotykane stadia rozw ojow e (od skrajnego
do więcej naw et niż um iarkow anego), ale nie przeszła bez echa. Najbardziej
upraw om ocnione i trw ałe w ydaje się w niej nowe uzasadnienie roli myślenia
teoretycznego (prezentow anego zwłaszcza przez logikę m atem atyczną) w
poznaniu filozoficznym oraz podkreślenie reduktyw no-analitycznego charak
teru argum entacji występujących w filozofii.
25 Por. np. O ur K now ledge o f the External W orld, s. 31, 211 i 241.
Ł U K A SIEW IC ZA KONCEPCJA M ETODY FILO ZO FII
być tylko analityczna. Nie jest to jed n ak form alna analiza języka (jak u
neopozytywistów) ani też analiza sposobu używ ania w yrażeń językowych
(jak u analityków anglosaskich)5. Bliższa w ydaje się dochodzeniu do defini
cji, zaprojektow anem u przez A rystotelesa lub tem u, co później nazywano
opisem analitycznym 6. Chodzi bow iem przede wszystkim o urobienie defini
cji analitycznych m etodą zbliżoną do indukcji Sokratesa. E w entualny m o
ment konstrukcyjny ogranicza się do operacji regulow ania, zaostrzenia lub
uwyraźniania treści. Sam o rozwiązywanie zagadnień filozoficznych przybiera
postać wyciągania konsekw encji z ustaleń definicyjnych. Nie trudno do p a
trzeć się tu schem atu m yślenia filozoficznego, zaproponow anego przez A ry
stotelesa, z tą tylko zasadniczą różnicą, że w śród specjalnych założeń figuru
ją tu jedynie definicje oraz używa się bogatszych środków logicznych, pod
czas gdy u A rystotelesa w ystępują także założenia pozadefinicyjne, a środki
logiczne służą wyłącznie do uporządkow ania pojęć. N aw et pew ien historyzm
w filozofowaniu w ydaje się być wspólny A rystotelesow i i Łukasiewiczowi.
Jednakże u pierw szego historyzm towarzyszy głównie dochodzeniu do sfor
mułowania problem ów i pryncypiów , natom iast u Łukasiew icza w ystępuje
w etapie testow ania adekw atności pojęcia z o biektem 7.
D ruga koncepcja m etody filozofii uform ow ała się niewątpliw ie w obli
czu osiągnięć tzw. logistyki i bardziej zgodnie z duchem filozofii scjentysty-
cznej. Łukasiewicz uw ażał, że filozofię należy budow ać od samych podstaw ;
tak się zachow ać, jakby nic d o tąd w filozofii nie zrobiono (analogia do
Kartezjusza i H usserla). M ówiąc przenośnie, trzeba tchnąć w nią m etodę
naukową i oprzeć ją na nowej logice, przy czym logiki w ielow artościowe,
które wyrosły z problem atyki i intuicji filozoficznych (np. w związku z de-
term inizm em ), zdają się posiadać wielkie znaczenie dla filozofii („winny w
niej wywołać rów nie wielki przew rót, ja k w m atem atyce odkrycie systemów
geometrii nieeuklidesow ych”).
Sama koncepcja filozofii nie jest u Łukasiew icza skrajnie scjentystyczna.
Od roku 1922 wierzy on naw et, by m ożna było stworzyć system filozoficzny,
który spełniałby wym agania m etody naukow ej8. Filozofia jednak mieści w
sobie także pierw iastki naukow e, choć w całości swej jest czymś różnym od
nauki. Szuka m ianowicie odpow iedzi na zagadnienia, których przy danym
stanie wiedzy nie um iem y rozwiązać m etodą naukow ą. Jest twórczym poz
naniem poprzedzającym pow stanie jakiejś nauki (stąd np. logika filozoficz
na jest częścią filozofii) lub nadbudow ą istniejących już nauk (np. filozofia
logiki)9. Nic przeto dziwnego, że filozofia nie tylko nie doszła dotąd - jak
inne nauki - w pew nych swoich partiach do jakichś praw d ustalonych, ale
nie zdobyła się naw et na ścisłe sform ułow anie swych zagadnień10. Gdy z
m iarą ścisłości, stw orzoną przez logikę m atem atyczną, zbliżymy się do sy
stem ów P latona, A rystotelesa, K artezjusza, Spinozy, K anta i H egla, to roz
p ad ają się11. D latego rodzi się p o trzeba reform y filozofii za pom ocą logisty
ki. „Potrzeba myśli filozoficznej tak jasnej i ścisłej oraz z taką siłą logiki
ugruntow anej, by narzucała się um ysłom ludzkim jak praw da matematycz
n a” . A le nie wolno zapom inać, że ta ostatnia ani nie jest filozofią, ani nie
m a pretensji do zastąpienia filozofii.
M etoda filozofii to nie jakiś typ spekulacji, lecz w zasadzie taki typ
poznania, jakiego używ ają m atem atyk lub fizyk. W szczególności Łukasie
wicz p ro jek tu je najpierw dokonać przeglądu zagadnień filozoficznych, aby
wybrać spośród nich te tylko, któ re m oże sform ułow ać zrozumiale (np.
skończoność lub nie św iata, przestrzeń, czas, przyczynowość celowość, de-
term inizm , stru k tu ra św iata), odrzucając wszelkie inne (np. istota świata,
rzecz sam a w sobie). D la ostatecznego zaś ujęcia analitycznych ustaleń jako
nieodzow ne widzi zastosow anie m etody aksjom atycznej. Należy przy tym
oprzeć się na zdaniach, o ile m ożności, intuicyjnie jasnych i pewnych. Jako
pojęcia pierw otne trzeba w ybrać takie w yrażenia, których sens można
wszechstronnie wyjaśnić na przykładach. W ten sposób uzyskane wyniki
należy ustawicznie kontrolow ać z danymi doświadczenia, intuicji intelektual
nej oraz rezultatam i nauk szczegółowych, zwłaszcza przyrodniczych. Wszys
tkie systemy aprioryczne, z chwilą gdy stosujem y je do rzeczywistości, stają
się hipotezam i przyrodniczym i, któ re spraw dza się podobnie jak hipotezy
fizyki. W razie niezgodności należy sform ułow ać now e aksjom aty, dobiera
jąc now e pojęcia p ierw otne12. Po osiągnięciu rezultatów dzięki metodzie
aksjom atycznej, będzie czas na zw rócenie się do przyszłości filozofii i rozwi
janie jej problem atyki.
Stanow isko Łukasiew icza w spraw ie m etody filozofii jest p ełne optym iz
mu co do stosow alności, przynajm niej w w ielu jej fragm entach, m etody
dedukcyjnej. Jeśli pierw sza jego koncepcja m etody filozofow ania koncen
trowała się na analizie i konstrukcji fundam entalnych pojęć filozoficznych,
to ta dotyczy głów nie budow ania aksjom atycznych system ów , w których
charakteryzuje się ogólnie u ję te aspekty rzeczywistości. Filozofia m a być
ostatecznie typem teorii em pirycznej, poddanej aksjom atyzacji. Już B renta-
no na swojej habilitacji bronił tezy, że vera philosophiae m ethodus nulla
alia nisi scientiae naturalis est. Łukasiew icz to w dużej m ierze akceptuje.
Atoli odrzuca B ren tan y pogląd, jak o b y filozofia o p ierała się na psychologii
oraz posługiw ała analizą psychologiczną. N ie zgadza się rów nież z R . Car-
napem, że problem y filozoficzne red u k u ją się do zagadnień składni języka,
bo nie dadzą się rozstrzygnąć w yłącznie na gruncie języka. „M am ja k n ajda
lej idące zastrzeżenia przeciw sposobow i, w jak i C arnap usiłuje zagadnienia
obiektywne sprow adzić do zagadnień językow ych [...]” . M etodą filozofii
nie może być więc analiza logiczna języka. Stanow isko K oła W iedeńskiego
uważa za zbyt radykalne. N ie dość konsekw etnie (zm ienia pogląd) ujm uje
jednak stosunek logiki do rzeczywistości, co m a ogrom ne znaczenie dla sto
sowalności m eto d logicznych do filozofii.
W ydaje się, że Łukasiew icz próbow ał zharm onizow ać m etodę dedukcyj
ną i indukcyjną w filozofow aniu. U w ażał, iż granicam i poznania filozoficz
nego są z jed n ej strony aksjom aty, a z drugiej fakty. Pierwsze przyjm uje
się w wyniku intuicji, a drugie na podstaw ie dośw iadczenia. Z gadzałoby się
to z jego przekonaniem o pryncypialnej roli intuicji na nowym terenie w ie
dzy, a logiki na ju ż zdobytym dla n au k i13. T ru d n e byłoby to jed n a k do
pogodzenia z poglądem o czysto instrum entalnym charakterze logiki oraz o
osobliwości poznania filozoficznego. W praw dzie Łukasiewicz pojm ow ał m e
tafizykę jak o bardzo ogólną teo rię em piryczną, lecz na tyle uznaw ał o d ręb
ność problem atyki filozoficznej, że logika m ogła tylko ulepszyć m etodę jej
rozwiązywania, a nie sam a z siebie doprow adzać do wyników filozoficznych.
Dochodzenie do założeń system u filozofii stanow i m om ent newralgiczny
procedury filozofow ania. A ksjo m aty , k tó re tak istotną rolę odgryw ają w
myśleniu filozoficznym , nie m iałyby innego upraw om ocnienia, jak tylko po
twierdzenie em piryczne ich jak że dalekich konsekw encji14.
Z astrzeżenia budzi hipotetyczność tez filozoficznych. D ość pow szechnie
traktuje się bow iem podstaw ow e tw ierdzenia filozofii jak o zdania kategory
czne. O d strony form alnej popraw ności zaś pojaw ia się trudność dostatecz
nego i adekw atnego scharakteryzow ania przez układ aksjom atów funda
13 W obronie logistyk i, tam że, s. 204. Łatwo przy tej okazji zauważyć u Łakasiewicza
dedukcjonizm, który stal się głównym składnikiem K. Poppera filozofii nauki.
14 Pomija się tu dyskusję na temat wartości m etody potwierdzania em pirycznego jako
sposobu kontroli bardzo ogólnych tez.
164 FILO Z O FIA I M E T O D A
N ajbardziej trw ałym wynikiem prób aksjom atyzow ania filozofii okazały
się sem iotyczne charakterystyki języka filozoficznego17 oraz uw yraźnienie
zależności inferencyjnych między poszczególnym i tw ierdzeniam i filozofii i
uwarunkow ań potrzebnych dla akceptacji w ielu tez. C enna i rozw ijana w
różny sposób stała się idea ontologicznej in terp retacji rachunków logicz
nych, zwłaszcza teorii nazw i relacji (K. A jdukiew icz, H . Scholz). W szystkie
te osiągnięcia zostały zapoczątkow ane w łaśnie na gruncie Łukasiewicza ko n
cepcji m etod filozofow ania.
M etafilozoficzne pom ysły Łukasiew icza m iały także reperkusje w samej
logice. Nie mówiąc już o odkryciu logik w ielow artościowych i ich rozw ijaniu
w Szkole Lw ow sko-W arszaw skiej, dyskusja nad kryteriam i w yboru założeń
w teoriach dedukcyjnych oraz w prow adzenie zagadnień sem antycznych (a
potem i pragm atycznych) do zakresu upraw ianej ścisłymi m etodam i sem io
tyki, to konsekw encje m etodologiczno-filożoficznych zainteresow ań przed
stawicieli tej szkoły. N a koniec wreszcie wiele osiągnięć w teorii zbiorów i
relacji inspirow anych było potrzebam i rodzącym i się na gruncie problem a
tyki m etafilozoficznej18.
Poniższe uwagi nie m ają być sum arycznym zestaw ieniem inform acji do
tyczących strukturalizm u, a w ypow iedzianych w czasie sym pozjum . S tano
wią one raczej pró b ę encyklopedycznego naszkicow ania obrazu problem aty
ki, jaka wiąże się ze strukturalizm em . Szkic ten opiera się głównie na treści
przedstawionej w zagadnieniach i dyskusjach. A k cent położony zostanie je
dnak na zagadnieniach ogólnom etodologicznych i filozoficznych. Pom inie
się natom iast charakterystyki poszczególnych typów analizy strukturalnej.
Autor zdaje sobie spraw ę z trudności, jakie piętrzą się przed dokonującym
tego rodzaju syntezy wiedzy o sposobach upraw iania nauki tak niedaw no
zapoczątkowanych oraz tak żywo i w ielokierunkow o się rozw ijających. A to
li z drugiej strony inform acje o takich w łaśnie zjawiskach kulturow ych bu
dzą najwięcej zainteresow ania. Palącą p o trzebą staje się przeto zaspokoje
nie tej ciekawości. W ydaje się, że najlepiej w prowadzi w stępnie w cało
kształt om aw ianej problem atyki artykuł zbliżony form ą do opracow ania en
cyklopedycznego; naw et gdy b rak m u będzie jeszcze wszechstronności i d o j
rzałości spojrzenia.
1. N ajpierw rodzi się pytanie, co nazywa się strukturalizm em . N iew ątpli
wie chodzi tu o pew ną koncepcję, pew ne stanow isko czy naw et kierunek w
filozofii nauki, a o statnio - i w filozofii w ogóle1. Co więcej, niekiedy widzi
się w strukturalizm ie ruch kulturow y. N ajczęściej jed n ak odróżnia się co
najmniej strukturalizm m etodologiczny i strukturalizm filozoficzny (albo le
piej - filozofię stru k tu raln ą). Z agadnieniem staje się przy tym zarów no wie-
lopostaciowość pierw szego, ja k też rodzaj związku drugiego z pierwszym.
Nie nazywa się bow iem strukturalizm em m etodologicznym każdego sposobu
* Jest to nieco rozwinięta wersja P odsum ow ania wygłoszonego na zakończenie sym poz
jum Strukturalizm we w spółczesnej nauce, które zostało zorganizowanie przez W ydział Filozofi
czny TN K U L w listopadzie 1970 r.
1 W stępne informacje o strukturalizmie zawierają: J. B. F a g e s , Com prendre le structu-
ralisme, Paris (1967) 19694; J. P i a g e t , L e structuralisme, Paris 1968; J. B u k o w s k i , Struktu
ralizm, „W ięź” , 1969, nr 4; G . S c h i w y , D er franzósische Strukturalism us, Reinbek 1969;
L. M a i a g o l i , Strutturalism o contem poraneo, B ologna 1969; Q u ’est-ce que le structuralisme?,
Paris 1968; Structuralism , ed. J. Ehrm ann, Garden City 1970.
168 FILO ZO FIA I M E T O D A
7 O becnie dyskusje o strukturalizmie w chem ii i biologii również nie wydają się wskazy
wać na bliskie pokrew ieństw o z problem atyką określonego wyżej strukturalizmu m etodologicz
nego. Por. np. H . L a i t k o [u .a.], Philosophische Bemerkungen zu einigen Problem en der
Strukturchem ie, „M ikrokosm os-M akrokosm os” , 2(1967) 229-257 oraz H. L a b o r i t , B iologie et
structure, Paris 1968.
172 FILO Z O FIA I M E T O D A
maszynom cyfrowym w gw ałtow nym tem pie zw iększającym spraw ność dzia
łania, m ożna zapam iętyw ać, przekazyw ać i wykorzystywać (w podejm ow a
niu decyzji i sterow aniu procesam i zachodzącym i w okół człow ieka) olbrzy
mie ilości inform acji.
R ew olucja naukow o-techniczna okazała w przyrodoznaw stw ie owocność
formalizacji (i w konsekw encji - uniw ersalnej m echanizacji) poznania, ko n
struktywnej (nie intuityw nej) analizy rzeczywistości i wykrywania jej w e
wnętrznej struktury (daleko idąca d eterm inacja budow y m aterii w chem ii,
rozszyfrowanie kodu genetycznego w biologii) oraz unifikacji ukrytych
struktur ogólnych w rozm aitych typach zdarzeń. Z achęciło to skutecznie do
prób unaukowienia hum anistyki, stworzenia jej metodologii na wzór przyrod
niczej, która aktualnie święciła trium fy. Poniew aż podobne usiłow ania neo-
pozytywistów nie bardzo pow iodły się, a antynaturalistyczne wysiłki feno
menologów i egzystencjalistów w yraźnie kłóciły się z duchem rew olucji nau-
kow o-technicznej, w ybrano przeto antypozytywistyczny naturalizm (a więc
antyfenom enalizm , antyatom izm , antym echanicyzm , antyindukcjonizm i an-
tyfunkcjonalizm ), antyfenom enologię (a więc asubstancjalizm , antyinterio-
ryzm i antyintuicjonizm ) i antyegzystencjalizm (a więc antysubiektyw izm ,
ahistoryzm, antypersonalizm , antypsychologizm i antygenetyzm ). Z atrzym a
no z neopozytyw izm u (zgodnie z p anującą m odą) form alizm i symbolizm
oraz analityczno-lingwistyczne podejście w upraw ianiu nauki. O jcem takiej
filozofii hum anistyki stał się francuski etnolog C. Levi-Strauss (ur. 1908),
opracowując teorię tzw. antropologii stru k tu raln ej9.
Dalsza ew olucja strukturalizm u przebiegała dość gw ałtow nie i w ielokie
runkowo. Wyszedł on prawie od razu z ram filozofii humanistyki, tworząc swo
istą filozofię-ideologię. Nie tru d n o zresztą było to qsiągnąć, bo współcześnie
często filozofię nauki, nieznacznie tylko m odyfikując jej sform ułow ania,
traktuje się jak filozofię w ogóle. Strukturalizm filozoficzny rozwijał się głów
nie we Francji. N ajbardziej reprezentatyw ni są obok Levi-Straussa: M. Fou-
cault, (który sam zresztą nie przedstaw ia się jak o strukturalista), L. A lthus-
ser, J. Lacan i J. D e rrid a 10. Ich poglądy ogólne różnią się między sobą
nieznacznie. R ozm aitość w szczegółach pochodzi głównie stąd, że związane
były z różnym i dziedzinam i hum anistyki. Foucaulta interesuje problem atyka
wiedzy (szczególnie opozycja struktury i wszystkiego, co się z nią wiąże)
oraz zagadnienia należące do szeroko pojętej filozofii człowieka. A lthusser
dyskutuje z m arksizm em , pro p o n u jąc jakby neom arksizm . Lacan związany
Filozofia nieraz znajdow ała się w takiej sytuacji, że trzeba było przedsię
brać próby jej sam ookreślenia. O d czasów nowożytnych determ inacja n a tu
ry i funkcji filozofii stanowi coraz częściej niem al pierwszy i to niełatwy
problem filozoficzny. O becny status filozofii wymaga tej refleksji chyba je
szcze bardziej niż kiedykolwiek. Stosunek filozofii do innych rodzajów pozna
nia, a zwłaszcza naukow ego, oraz rola jej w życiu jednostki i społeczeństw a
nastręcza niem ało okazji do kontrow ersji. N adto radykalne dyskredytow a
nie pewnych ujęć filozofii a bezw zględna o brona innych zm uszają do uważ
nych dociekań nad tym , jakim jest lub być pow inno upraw ianie filozofii.
Nie tylko jed n ak każda koncepcja filozofii zm ierza do zreflektow anego sa
mookreślenia. D la ow ocnego przeprow adzenia bardziej podstawowej dysku
sji między przedstaw icielam i rozm aitych typów filozofowania konieczne jest
także nieustanne uśw iadam ianie sobie różnic w przyjm ow anych (choćby tyl
ko podśw iadom ie) ujęciach filozofii. N ajlepiej tem u posłużą syntetyczne i
porównawcze charakterystyki różnych koncepcji filozofii. Nie w ydaje się,
aby piśmiennictwo w tym względzie było dostateczne. Jeśli na tem at szkół i
kierunków filozoficznych m ożna znaleźć więcej inform acji syntetycznych, to
za mało jest ogólnych i o charakterze system atyzującym opracow ań aktual
nych koncepcji filozofii. W najnow szej polskiej literaturze filozoficznej po
jawiło się wiele interesujących wypowiedzi na tem at natury i funkcji filozo
fii1. W arto więc streścić i uporządkow ać te opinie, tym bardziej że 20-letni
okres pow ojennej działalności filozofów stanowi dobrą po tem u okazję. Nie
brak też u nas dyskusji ogólnych m iędzy filozofami różnych orientacji, stąd
próba niniejsza m oże być i pod tym względem pożyteczna. T rzeba jednak
zdawać sobie spraw ę rów nież z trudności, jakie pojaw iają się przy zam ierzo
nej systematyzacji. Już bezstronna i w szechstronna analiza stale zm ieniają
cej się współczesności nie jest łatw a, a co dopiero jej syntetyczne ujęcie2.
1 Głównym przedmiotem zainteresowania będzie więc nie tyle faktycznie uprawiana filo
zofia, ile poglądy na nią.
2 Nadto warto dodać to, co C. J. D ucasse zauważa we wstępie do swej P hilosophy as a
Science (N ew York 1941), że rzadko się zdarzało, aby filozofow ie odpowiadali na pytanie,
czym jest filozofia w sposób zadowalający kogokolw iek, nie wyłączając ich samych.
178 FILO Z O FIA I M E T O D A
3 I w tym drugim przypadku m oże być uprawiana bardziej lub mniej systematycznie oraz
po prostu jako hobby.
JA K PO JM UJĄ F ILO Z O FIĘ W SPÓ ŁCZEŚNI FILO ZO FO W IE POLSCY? 179
upraw iania. W ielce inform acyjne jest wreszcie odróżnianie koncepcji filozo
fii wedle roli, ja k ą ta ostatnia m a pełnić w całokształcie kultury. W ydaje się
nawet, że aspekt funkcjonalny filozofii dostarcza dzisiaj najwięcej m ateriału
do dyskusji oraz ustaleń brzem iennych w konsekw encje dla samej koncepcji
filozofii4.
Przyjm ując szeroki sens term inu poznanie, dałoby się powiedzieć o
wszystkich prezentow anych koncepcjach filozofii, że trak tu ją one filozofię
jako pew nego rodzaju poznanie, aczkolw iek niekiedy nie tylko poznanie5.
Ze względu na stosunek filozofii do nauki ujm uje się to poznanie jak o auto
nomiczne (zasadniczo niezależne od poznania naukow ego) lub jako hetero-
nomiczne (istotnie zw iązane z tzw. naukam i szczegółowymi)6. M ając na
uwadze racjonalność autonom icznego poznania filozoficznego, da się odróż
nić koncepcje filozofii jako poznania racjonalnego (jeżeli nie intersubiektyw-
nie kom unikow alnego i kontrolow anego, to w każdym razie o charakterze
czysto poznaw czym ) oraz pozaracjonalnego. W tym drugim przypadku obok
elem entów poznawczych w ystępują czynniki uczuciow o-dążeniowe (zw ła
szcza opieranie się o przeżycie w artości i uw zględnianie m om entu postaw y i
dążeń życiowych). U jęcia filozofii racjonalnej zaś przypisują jej charakter
bądź aprioryczny (czysto spekulatyw ny, konstrukcyjny), bądź aposteriorycz-
ny (podstaw ow e poznanie m a ch arak ter em piryczno-intelektualny).
Ci, co tra k tu ją filozofię heteronom icznie, u jm u ją ją albo jako dopełnie
nie nauk (w postaci ich zw ieńczającego uogólnienia, syntezy czy wreszcie
nadbudow y, rozw iązującej przedm iotow e zagadnienia, które rodzą się na
ich tle), albo jak o m etan au k ę. O statn ią zaś bywa nie tylko naukoznaw stw o i
epistem ologia, lecz także teo ria poznania w ogóle, a zwłaszcza poznania
mądrościowego7.
pozaracjonalne
autonom iczne aprioryczne
poznanie racjonalne
filozoficzne aposterioryczne
dopełniające
heteronom iczne nauki
m etanaukow e
Kilka uwag na ten temat doda się przy końcu rozważań.
5 L. K ołakowski m ówi o m iejscu filozofii w całości poznania. Zob. Z akresow e i fun kcjo
nalne rozum ow anie filo zo fii, „Kultura i S połeczeństw o” , 6(1962), nr 1, s. 3-19. Por. S. K a
m i ń s k i , T ypy filo zo fii, „Roczniki Filozoficzne” , 12(1964), z. 1, s. 5-16.
6 N ie jest to podział ściśle rozłączny. W pierwszej koncepcji bowiem dopuszcza się filozo
fię mającą za przedm iot poznanie naukowe. Zawsze jednak uważa się tam , że filozofia w swej
głównej części, filozofia najbardziej typowa, nie wiąże się z nauką, posiada istotnie różny od
niej charakter epistem ologiczny.
7 O tyle słusznie można to wszystko zwać m etanauką, że dotyczy jeśli nie wprost poznania
naukowego, to jego założeń lub konsekwencji i badane jest w sposób analityczno-krytyczny.
180 FILO ZO FIA I M E T O D A
względnianych aspektów). Posiada całkiem odm ienny typ problem atyki, która
nie mieści się w ram ach dyscyplin naukow ych (nie da się ani sform ułow ać,
ani rozwiązać za pom ocą ap aratu pojęciow ego i m etod tych dyscyplin). Nie
chodzi tu przy tym o niezdolność chwilową, bo parcelacja filozofii przez
nauki tych zagadnień nie dotyczy. T a specyficzna problem atyka znam ienna
dla człowieka jest teoretycznie interesująca i praktycznie doniosła. U zupeł
nia pewne braki poznawcze nauk szczegółowych, zajm ując się szczególnie
założeniami z ich tzw. zew nętrznej bazy. N adto istnieje zasadnicza możli
wość racjonalnego p o traktow ania tych zagadnień, tj. w sposób spełniający
podstawowe kryteria popraw ności zdobyw ania i porządkow ania w iedzy12.
D rugą w ażną osobliwością filozoficznego poznania w ujęciach klasycz
nych jest to , że zasadniczy jego trzon m a ch arak ter wiedzy w yjaśniającej
ostatecznie (najgłębiej) i niepow ątpiew alnie, aczkolwiek dotyczy nie kon
strukcji myślowych, ale obiektyw nej rzeczywistości. C h arakter taki gwaratu-
je mu specyficzny kąt w idzenia przedm iotu. U jm uje mianowicie to , co w
przedmiocie badanym konieczne, podstaw ow e i ostateczne w ontycznym po
rządku istoty i istnienia w ogóle. Klasyczna koncepcja filozofii w szczegółach
formułowana (i realizow ana) bywa jed n ak rozm aicie. O dróżnia się zwykle
dwa nurty główne: fenom enologiczny i neoscholastyczny w szerokim tego
słowa znaczeniu.
Czołowym i wybitnym przedstaw icielem pierw szego jest R. Ingarden13.
Wedle niego poznanie filozoficzne m oże być dw ojakiego rodzaju: ontologicz-
ne i metafizyczne. Pierwsze stanow i w iedzę o czystych możliwościach i konie
cznych związkach zachodzących między czystymi jakościam i idealnymi.
Opiera się na bezpośrednim oglądzie zaw artości idei. Pełni zaś rolę przygoto
wawczą i założeniow ą dla poznania m etafizycznego. W yklucza bowiem pew
ne stany rzeczy jak o niem ożliw e oraz p odaje tezy o koniecznym w spółistnie
niu pewnych elem entów . D ostarcza więc ścisłych pojęć i praw czysto anality
cznych. W oparciu o ontologię i tzw. dośw iadczenie m etafizyczne dochodzi
się do poznania m etafizycznego, dotyczącego faktycznej istoty lub istnienia
przedmiotu. Filozofia poznania jest rów nież ontologią i m etafizyką poznania.
N urt neoscholastyczny nie p rezen tu je ściśle biorąc jednolitej koncepcji fi
lozofii14. R ozm aite ujęcia łączy jed n ak przede wszystkim bardzo podobny ze
14 O gólna definicja filozofii bywa często taka sama. O różnych wersjach neoscholastyki
informuje: M. G o g a c z , W spółczesne interpretacje tom izm u , „Żnak” , 15(1963) 1338-1353.
15 Por. F. K w i a t k o w s k i , Filozofia w ieczysta, I, Kraków 1947, s. 9-55. Przedstawicie
lem tej orientacji jest też S. Adam czyk.
16 Por. np. P. C h o j n a c k i , Zadania filo zo fii wobec teologii i kultury ogólnonaukowej,
„A teneum K apłańskie” , 47(1947) 206 i P odstaw y filo zo fii chrześcijańskiej, s. 16-17; K. K ł ó -
s a k , W po szu kiw an iu p ierw szej p rzyczyn y, I-II, Warszawa 1955-1957 i Stosunek filo zo fii p rzy
ro d y d o m etafizyki w ujęciu współczesnych neoscholastyków polskich , „Roczniki Filozoficzne”,
13(1965), z. 3, s. 5-28 oraz M. K o w a l e w s k i , Wstęp do filozofii, s. 35.
17 Reprezentują tego rodzaju ujęcie przede wszystkim S. Swieżawski, M. A . Krąpiec, J.
Kalinowski i wielu ich uczniów. A utor niniejszych uwag wiąże się jak najbliżej z tą koncepcją,
ale zajmuje się raczej m etodologią tej filozofii. Warto zresztą dodać, że m etodologiczne zainte
resowania w stosunku do filozofii podziela wielu m łodych filozofów za wzorem przedstawicieli
starszej generacji, zwłaszcza I. M. B ocheńskiego i J. Iwanickiego.
18 Przykładem tego ostatniego m oże być A . Stępień.
JA K PO JM UJĄ FILO Z O FIĘ W SPÓŁCZEŚNI FILO Z O FO W IE POLSCY? 183
przez m arksistów . A . Schaff podkreśla, że filozofia nie jest sum ą nauk szcze
gółowych, ale odrębną dziedziną wiedzy, szukającą upraw dopodobnionych
pośrednio uogólnień wyników nauk szczegółowych. Tezy filozoficzne są
najogólniejszym i praw am i rozw oju obiektyw nej rzeczywistości (przyrody,
społeczeństw a i poznania)23. M ożna przy tym podjąć tradycyjną (tylko nau
kowo przeform ułow aną) problem atykę ontologiczną24. W arto dodać, że po
czesne m iejsce w upraw ianiu filozofii zajm uje szeroko rozum iana teoria nau
ki, zwłaszcza filozofia różnych nauk.
Poznanie m etanaukow e, zwane filozofią, w ystępuje jako: 1° logiczno-
-krytyczna analiza nauk (logika języka, m etodologia i teoria nauki oraz epi
stem ologia), 2° analityczne studium poznania w ogóle. W ostatnim przypad
ku zwróci się uwagę na koncepcję T. K otarbińskiego i N. Łubnickiego.
W edle pierwszego filozofia jest analityczno-krytycznym badaniem mądrości
ludzkiej w różnych jej przejaw ach (rozm aite systemy świata i moralności).
W drodze rozum ienia, nam ysłu i rozum ow ań filozof-myśliciel precyzuje za
gadnienia, pojęcia i tezy w celu zbudow ania poglądu (po części encyklope
dycznego) na świat25.
N. Łubnicki redukuje całą filozofię do teorii i krytyki poznania. Docie
kania filozoficzne w ostatecznym swym uzasadnieniu nie są rozwiązywaniem
problem ów teoretycznych, lecz przezwyciężaniem ich na drodze praktycz
nej. Przyjm uje się postulatyw ne tezy ontologiczne, będąc zmuszonym do
ich uznania przez w arunki naszego działania26.
O statnie wreszcie koncepcje filozofii utożsam iają ją z naukoznawstwem.
Stanowisko takie najbliższe jest neopozytywizm owi. Filozofią jest tu m eto
dologia i teoria nauk. Jeśli zaś bierze się za przedm iot tradycyjne zagadnie
nia filozoficzne, to jedynie od strony m etodologicznej lub historycznej.
Przedstaw iciele polskiej szkoły pozy ty wizującej upraw iają filozofię szczegó
łowych analiz bardzo ostrożnie, unikając skrajności27.
Jeszcze kilka uwag o koncepcjach filozofii wziętej w aspekcie m etodolo
gicznym i funkcjonalnym .
są dla określonej grupy społecznej36. Nie w olno wreszcie zapom inać o wza
jemnym pow iązaniu funkcji filozofii ze sposobem determ inow ania jej natu
ry. W yznaczanie jej pew nych zadań pozapoznaw czych pociąga za sobą nie
kiedy pozbaw ienie jej sam ej możliwości realizow ania celów czysto poznaw
czych. T o też należy m ieć na uw adze tw orząc koncepcję filozofii. A w ogóle
funkcje pozapoznaw cze tym b ęd ą obfitsze i cenniejsze, im bardziej zrealizu
ją się poznaw cze.
1 W edług życiorysu podpisanego przez ks. prof. Iwanickiego. Z ob. A kta personalne
K UL.
2 Z ob. W . D u d e k , Teologiczno-naukow y dorobek W łocław skiego Seminarium D uchow
nego, „A teneum K apłańskie” , 72(1969) 283-284.
3 Z ob. Księga Jubileuszow a 50-lecia Katolickiego Uniwersytetu L ubelskiego, Lublin 1969,
s. 133 nn.
4 Z ob. S. M a j d a ń s k i , C. W o j t k i e w i c z , L ogika na K atolickim Uniwersytecie Lu
belskim , „Roczniki Filozoficzne”, 17(1969), z. 1, s. 123-170.
KU U ŚC IŚL E N IU FILOZOFII 19 1
dziale swe książki rów nież rezultaty pozytyw ne. Przekonyw ająco okazuje
mianowicie, że klasyczny dow ód a p o steriori, dzięki użyciu w nim właściwie
rozumianej zasady racji dostatecznej, aczkolw iek nie posiada form y m ate
matycznej, m oże uzyskać taki stopień ścisłości, jakim szczycą się dowody
matem atyczne.
A toli zainteresow anie zabiegiem dow odow ym w metafizyce X V II w. nie
zostało zaspokojone opracow aniem pom ysłów Leibniza w tej sprawie. Ks.
prof. Iw anicki zwrócił bow iem swą uwagę na chronologicznie wcześniejsze
próby m atem atycznych dow odów istnienia Boga. Szczególnym obiektem do
ciekań stała się geneza i w artość m etodologiczna argum entacji, w ystępują
cych w dziełach Jan a Chrzciciela M orina pt. Q uod Deus sit (Paris 1635) i
De vera cognitione D ei (Paris 1655)7. O m aw iany au to r, żyjący w latach 1583-
-1656, lekarz, astrolog (w ystępow ał przeciw heliocentryzm ow i K opernika) i
m atem atyk, walcząc z ateistam i, przedstaw ił ściśle w edług m etody m atem a
tycznej (principiis solo n aturali lum ine perceptibilibus) dowody istnienia
Boga. W rozum ow aniach swych użył 13 (w pierwszej wersji 10) definicji, 22
(w pierwszej w ersji 16) aksjom atów i 40 (w pierwszej wersji 30) teo rem a
tów. A rgum entacje te poddali krytyce od strony popraw ności K artezjusz i
przyjaciel G assendiego F. B ernier ( t 1688) oraz co do oryginalności - uczeń
Morina, P iotr B audouin de M ontarcis. G łów nym przedm iotem zarzutów
były pojęcie i istnienie nieskończoności oraz zależność form y tych dowodów
od ujęć podanych przez Jak u b a L efevre d ’E taples ( t 1537) i R ajm unda Lul-
lusa ( t 1315).
Ks. prof. Iw anicki poddaj szczegółowej i krytycznej analizie m etodologi
cznej zarów no w artość poznaw czą dow odów M orina, jak też ich podobień
stwo do ujęć w cześniejszych autorów . Uczynił to, uwzględniając szeroko
kontekst historyczny i filozoficzny. W wyniku swych rozważań doszedł do
wniosku, iż form a zaproponow anych argum entacji nie gw arantuje im jeszcze
nieobalalności. Pom ieszanie p ojęć m etafizycznych i m atem atycznych spra
wia, że dowody posiadają pow ażne braki co do m erytorycznie trafnego zhar
monizowania porządku realnego i idealnego. Z asługą M orina jest jednak
zwrócenie uwagi na rozm aite aspekty treściow e argum entacji oraz ich związ
ki. Jeśli zaś porów na się p róbę M orina z dziełem jego prekursorów , to nie
da się jej przyznać ani całkow itej oryginalności, ani m iana plagiatu. Była
inspirowaną duchem czasu transform acją daw nych ujęć metafizycznych na
formę argum entacji typu m atem atycznego, jaki był wówczas w m odzie.
D o problem atyki uzasadniania m etafizycznego wrócił ks. prof. Iwanicki
przy okazji opracow ania teorii dow odu u filozofów X V II w. a potem (w
czasie okupacji) w dociekaniach nad ogólną m etodologią nauk u K artezju-
sza. N iestety rezultaty obu tych p rac nie ukazały się drukiem , gdyż ich ręk o
pisy zaginęły w czasie zawieruchy w ojennej. T em atyka podobna poruszona
nicki ujaw nił najpierw przy okazji opublikow ania dwóch recenzji, że intere
suje się szerzej tym zagadnieniem 12. Szczególnie w drugiej recenzji wypo
wiedział wiele krytycznych uwag, które znam ionują nie tylko ogrom ną eru
dycję, lecz także niezm iernie uw ażną dociekliwość i porządkujące spojrzenie
na próby in terpretacji logiki tradycyjnej. W prost jednak wyłożył swe poglą
dy co do w spółczesnych ujęć sylogistyki A rystotelesa dopiero w niezwykle
m ocno skondensow anym i oryginalnie usystem atyzowanym artykule13.
D aw ne interp retacje sylogistyki Stagiryty (np. K. P rantla, H . M aiera, F.
Solm sena, E . K appa) okazały się niew ystarczające albo naw et zniekształca
jące myśl A rystotelesa. D w a now oczesne opracow ania m onograficzne tej
sylogistyki (J. Łukasiew icza i G. Patziga) wywołały znowu pow ażne dyskus
je (np. J. D o p p , E . Tielsch). Prof. Iwanicki najpierw referuje, posługując
się swoistą system atyką, zasadnicze punkty recenzji D oppa i Tielscha, a na
stępnie poddaje je wnikliwej krytyce. D ochodzi do w niosku, iż obaj nie
odczytali właściwie problem u interpretacji arystotelesow skiej teorii nazw w
ram ach w spółczesnej logiki, zwłaszcza w odniesieniu do problem u, jaki so
bie postaw ił Lukasiewicz. R óżnią się jed n ak wspom niani recenzenci ogól
nym nastaw ieniem do zagadnienia adekw atności ujęć Łukasiewicza i Patzi
ga. Tielsch kieruje swą uwagę na stosunek Łukasiewiczowskich rozważań
do sform ułow ań Stagiryty, szczególnie uw zględniając Topiki. Tymczasem
D opp nastaw iał się przew ażnie na roztrząsanie stosunku ujęć Łukasiewicza
do interpretacji tradycyjnych. P onadto Tielsch m noży bez wyraźnej potrze
by problem y, w yszukując u A rystotelesa niejasne a pom ijając wyraźne.
N a tym nie w yczerpało się zainteresow anie ks. prof. Iw anickiego dosko
nalącym unow ocześnianiem sylogistyki. Prow adził on w ielokrotnie wykłady
m onograficzne na tem at ujęcia tradycyjnej logiki w ram ach logiki współcze
snej. N iekiedy wiązał te dociekania z rachunkiem nazw, przedstawionym
przez S. Leśniew skiego (tzw. ontologią) i innych logików polskich. Również
przedm iotem sem inariów z logiki bywały często zagadnienia nowoczesnej
interpretacji tradycyjnej teorii nazw. N a sem inariach tych pow stało wiele
prac dyplom owych z tej dziedziny. Z ajm ow ały się one w yrażaniem schem a
tów acji w ieloletniego kierow ania K ated rą Psychologii zajm ow spółczesnej
lub stosunkiem sylogistyki do rachunku z d ań 14.
12 Zob. recenzję z: J. M. B o c h e ń s k i , Elem enta logicae graecae, Rom a 1937, ss. 12.
„A teneum K apłańskie” , 40(1937) 57 n. i A . K o r c i k , Teoria sylogizm u zdań asertorycznych u
A rystotelesa na tle logiki tradycyjnej, Lublin 1948, ss. 88. „A teneum K apłańskie” , 52(1950)
302-305.
13 O sylogistyce A rystotelesa, „Studia Philosophiae Christianae”, 1(1965), nr 2, s. 67-102.
14 Por. np. W. G a w l i k , Zagadnienie sym boliczn ej interpretacji logiki tradycyjnej, „Colec-
tanea T heologica” , 22(1951-2) 118-157 i 23(1952) 31-65; E. N i e z n a ń s k i , P róba w yprow adze
nia sylogistyki arystotelesow ej z rachunku zdań, „Studia Philosophiae Christianae”, 1(1965), nr
1, s. 199-238 (nieco zm ieniona praca magisterska); t e n ż e , Kierunki polskich badań nad trady
cyjną asertoryczną logiką form alną, tam że, 2(1966), nr 2, s. 121-176.
K U U ŚC IŚL EN IU FILO ZO FII 197
18 „P sych iczn e”, „duchowe” w człow ieku według m aterializm u dialektycznego i według to
m izm u. „Studia Philosophiae Christianae” , (1965), nr 1, s. 17-74.
19 T am że, s. 19.
20 Charakterystyka p o stu latów term inologicznych w psych ologii ogólnej, „Studia Philoso
phiae Christianae” , (1967), nr 1, s. 55-87.
K U U ŚC IŚL EN IU FILOZOFII 199
21 N a seminarium tym prace magisterskie napisali m .in. J. Tylka i ks. T. W ysocki, który
przygotował tam również rozprawę doktorską.
22 Por. jego: W p o szu kiw an iu współczesnego pojęcia du szy lu dzkiej, w: W nurcie zagad
nień p o so b o ro w ych , t. 2 ., Warszawa 1968, s. 51-78 oraz Aktualna problem atyka antropologii
filo zo fic zn e j, „Studia Philosophiae Christianae” , 5(1969), nr 1, s. 5-61 i nr 2, s. 5-47.
N O T A B IB L IO G R A F IC Z N A
O S t r u k t u r a l i z m i e S y n t e t y c z n i e . Przed ru k z: „ Z n a k ” , 2 3 (1 9 7 1 ), s . 609-619.
Dom enach Jean-Marie 169 Fichte Johann G ottlieb 28, 37, 39, 64, 75
Dominik Gundisalvi 15 Finance Joseph de, jezuita 92 ,1 1 4
Donagan A lan 51 Findlay John N iem ayer 62
Donat Josef, jezuita 86, 89, 99 Fink E ugen 68, 70, 71
D onceel Joseph E , jezuita 48 Fitsch Frederic B. 195
Dondeyne A lbert, ks. 92, 93,102 Flew A nthony 54
Dopp Joseph 195,196 Forest A im e 91,115
Drennen D . A . 42,124 Foucault M ichel 173,175
Drewnowski Jan 157 F ouillee A lfred 35
Driesch H ans 51 Franciszek de Silvester z Ferrary zob. Silvestri
Du B ois-R eym on d E m ile 35 Francesco de
Ducasse Curt John 51, 61, 1 3 6 ,1 7 7 ,1 8 0 F reeley Austin J. 139
Dudek W incenty, ks. 190 Frege G ottlob 5 4 ,1 5 2 ,1 5 3 ,1 9 4
Dufrenne M ikel 76 Fries Jakob Friedrich 31
Duhem Pierre 54 Fritz Charles A ndrew 156
Dumery H enry 4 3 ,8 3 Fritzhand M arek 184
Duns Szkot Jan zob. Jan D u n s Szkot, św. Frohscham m er Jakob 33
Dupuy M aurice 68 Fuetscher Lorenz, jezuita 89, 99
Durkheim E m ile 197
Gabryl Franciszek, ks. 86, 88
Eam es E lizabeth R am sden 153 G adam er H ans G eorg 93
Eckhart (Eckehart) Johannes, dom inikanin 18 G alileusz (G alileo G alilei) 23, 24
Eddington A rthur Stanley 168 G allagher D on ald A . 108
Edwards Paul 4 2 ,1 4 8 G allagher Idella 108
Ehrle Franz, kardynał 37, 81 G allagher K enneth T. 77
Ehrmann Jacąues 167 G ardeil A m broise, dom inikanin 89
Eilstein H elen a 184,1 8 6 ( iarrigou-Lagrange Reginald, dom inikanin 83,
Einstein A lbert 54 8 9 ,9 0 ,9 7 ,1 0 9
Elders L eo 17 Gassendi Pierre 193
Emmet D oroth y 60, 93 Gawęcki Bolesław Józef 4 9 ,1 2 9 ,1 8 3
Engels Friedrich 31, 39 Gawlik Wiesław, ks. 196
Erazm z R otterdam u 19 Gawroński Alfred 22
Erickson Stephen A . 73 Gawroński Jan 52
Esbroeck M ichel van 174 Geach Peter Thom as 54, 9 3 ,1 4 7 ,1 5 4
Eucken R udolf 35 Geiger Louis Bertrand, dominikanin 91,114
Euklides 145 Gem elli Agostino, franciszkanin 88
Eustace Cecil John 108 Gentile Giovanni 90,102
Evans Joseph W. 108 G entzen Gerhard Karl 195
Ewbank H enry L ee 139 Geny Paul, jezuita 88,102
Gerhardt Volker 28
Fabro C ornelio, ks. 91, 9 5 ,1 1 4 Geyser Josef 88,101
Fages Jean B aptiste 167 Ghisalberti Alessandro 18
Farber M arvin 42, 63 Giacon Carlo 80, 83
Fecher Charles A . 108 Gierczyński Zbigniew, ks. 20
Fechner G ustav T h eod or 35, 51 Gierulanka Danuta 69
Feiblem an Jam es Kern 5 1 ,1 5 7 Gilson Etienne 1 4 ,1 7 ,1 9 , 22, 37, 81-83, 85, 90,
F elice A lbert 99 91,94,110-112,
Feneberg Rupert 104 114,182
Ferrater M ora Jose 43 Girardi Giulio, salezjanin 90
Feuerbach Ludwig 31 Gochet Paul 142
Feys R obert 195 Gogacz M ieczysław 94,108, 110,115,122
206 IN D EK S NAZW ISK
Od r e d a k t o r a ........................................................................................................ 5
M etody filozofow ania do X X w ieku. Przegląd o g ó l n y ............................. 7
M etody w spółczesnej m e t a f i z y k i .................................................................... 41
W spółczesne m etody m etafizyki .................................................................... 123
A rgum entacja filozoficzna w ujęciu analityków ....................................... 133
O logice jak o narzędziu filozoficznym u B. R u s s e l l a ................................ 151
Łukasiewicza koncepcja m etody f i lo z o f ii...................................................... 159
O strukturalizm ie s y n te t y c z n i e ........................................................................ 167
Jak pojm u ją filozofię w spółcześni filozofowie p o l s c y ? ............................. 177
Ku uściśleniu filozofii. K ierunki badań ks. prof. dra Józefa Iw anickiego 189
N ota bibliograficzna ..........................................................................................201
Indeks n a z w i s k .....................................................................................................203
PISMA WYBRANE
I.
Jak filozofować? Studia z metodologii
filozofii klasycznej, Lublin 1989
II.
Filozofia i metoda. Studia z dziejów
metod filozofowania
III.
Metoda i język. Studia z semiotyki i
metodologii nauk
IV.
Nauka i metoda. Pojęcie nauki i klasy
fikacja nauk, Lublin 1992
V.
Inne pisma
Z a w a rte w ty ni to m ie tek sty a d r e so w a n e są p rzed e
w szy stk im d o tych c z y te ln ik ó w , k tó rzy in tere su ją się n ie
ty lk o re zu lta ta m i’ filffcoficzn ych d o ciek a ń , ale ta k ż e s p o
so b a m i icfi o sią g a n ia : *Są to zatem te k sty ,ż m e to d o lo g ii
filo zo fii: filo zo fii w je j k la sy czn ej p o sta c i.,z a p o c z ą tk o
w an ej w sta r o ży tn o ści i n a stęp n ie ro zw ija n ej p rzez lic z
nych m e ta fizy k ó w a ż po la ta 'w sp ó łc z e s n e o r a z filo zo fii
ty p u 'a n a lity c z n e g o , p ow stałej w .naszym ,stu le c iu . J a k o
r e p r e z e n t a n c i d w óch -odm iennych sp o so b ó w a n a lity c z n e
go filozofoW atofa w y stęp u ją tu B. R u ssell i J . L u k a sie-
w icz. G o d n y szc zeg ó ln ej u w agi j e s t a r ty k u ł p r z e d sta w ia
ją c y za p a tr y w a n ia na filo z o fię a u to ró w p olsk ich .' P rzy
ję g o le k tu rze n a leży je d n a k p a m ięta ć, że ,od d&fey je g o
n a p isa n ia (1 966) p o g lą d y n iek tó ry ch p o lsk ich filo zo fó w
u leg ły ew o lu cji o ra z fże p o ja w iło się w ielu jfiło d szy ch
filo zo fó w . , ! t ■ '