You are on page 1of 220

Ks. Prof.

Stanisław K am iński (1919-


1986), m eto d o lo g i filozof. O d 1947 r.
pracow nik naukow y K atolickiego U niw er­
sytetu Lubelskiego, o d 1957 r. kierownik
K atedry M etodologii N auk (pierwszej tej
nazw y w Polsce, utw orzonej przez J. Iwa­
nickiego) na W ydziale Filozofii Clirześci-
jańskiej KUL; w ieloletni kierownik Zakła­
d u Logiki i T eorii Poznania, Sekcji Filo­
zofii T eoretycznej i dziekan W ydziału.
W spółtwórca filozoficznej "szkoły lubel­
skiej", ostatnio redaktor naczelny Encyklo-
pedii Katolickiej. Związany z dw iem a trady­
cjami: scholas tyczną i szkoły lwowsko-
-warszawskiej, zajm ował się logiką i histo­
rią logiki, sem iotyką i m etodologią nauk,
w szczególności językiem i m etodą kla­
sycznej teorii bytu (metafizyki); p ielęgn o­
wał ideał poznania racjonalnego, nawią­
zując d o dziedzictwa przeszłości i do naj­
nowszych osiągnięć logiki i filozofii nauki.
Publikacje S. K am ińskiego obejmują p o ­
nad 170 pozycji, w tym 3 książki; Gergon-
ne'a teoria definicji (1958), Pojęcie nauki i
klasyfikacja nauk (1961, 1 9 8 13) oraz napi­
saną z M . A. K rąpcem Z teorii i metodologii
metafizyki (1962).
FILOZOFIA I METODA
T O W A R Z Y ST W O N A U K O W E
K A TO LIC K IEG O U N IW E R S Y T E T U L U B E L S K IE G O

PR A C E W Y D Z IA Ł U F IL O Z O F IC Z N E G O

52

STANISŁAW KAMIŃSKI
PISMA WYBRANE
Tom II
STANISŁAW KAMIŃSKI

FILOZOFIA
I METODA
STUDIA Z DZIEJÓW
METOD FILOZOFOWANIA

D o druku przygotował
ks. Józef Herbut

Lublin 1993
Towarzystwo Naukowe
K atolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Redaktor
Leon Formela

Indeks nazwisk
Jan Gotfryd

Projekt obwoluty, okładki i stron tytułowych


Andrzej Pilich

© Copyright by Towarzystwo Naukowe K U L 1993


ISBN 83-85291-58-X

WYDAWNICTWO TOWARZYSTWA NAUKOWEGO


KATOLICKIEGO UNIWERSYTETU LUBELSKIEGO
ul. Gliniana 21, 20-616 Lublin, tel. (081) 55-01-93

Wydanie I. Nakład 1500+25 egz. Ark. wyd. 30. Ark. druk. 24,25. Papier offset, kl. III. ę.
Oddano do składania w lipcu 1991 r. Druk ukończono we wrześniu 1993 r. Zam. 226/91
ZAKŁAD MAŁEJ PO LIG RA FII KUL
OD RED A K TO RA

Pom ieszczone w niniejszym tom ie teksty Ks. Prof. Stanisława Kamiń-


skiego ukazyw ały się drukiem w latach 1966-1979. D okładniej inform uje o
tym nota bibliograficzna podana na końcu książki. D la tych, którzy stykali
się z Profesorem jak o uczniowie, w spółpracow nicy czy dyskutanci, jest jas­
ne, iż dotyczą one zespołu zagadnień interesujących go szczególnie mocno.
Zbiorczy tytuł tych artykułów Filozofia i metoda. Z dziejów m etod filo zo fo ­
wania będzie adekw atny, jeśli term inem „dzieje” obejm ie się współczesność
do lat osiem dziesiątych.
Planując zbiorow e wydanie swoich prac, ks. Kamiński chciał główne z
nich popraw ić lub znacznie poszerzyć (zob. w tej sprawie inform acje O d
redaktora na początku pierwszego tom u pism Profesora Jak filozofow ać?)
Świadczą o tym liczne dopiski poczynione na (zachowanych w Jego bibliote­
ce) maszynopisach lub nadbitkach tychże prac oraz szkice uzupełnień na
dołączonych do nich kartach. Przygotow ując niniejsze teksty do druku kie­
row ałem się tak ą zasadą, jak ą przyjął red ak to r w spom nianego wyżej tom u
pierwszego: „brać pod uwagę tylko te popraw ki i uzupełnienia, które h ar­
m onizow ały z treścią pierw otnego tekstu i gdy m ożna było ustalić dokładnie
m iejsce ich w prow adzenia". U w zględnienie wszystkich zachowanych uzupeł­
nień w ym agałoby znacznego przeredagow ania niektórych części tekstów , a
to niosłoby ryzyko odejścia od myśli ich A utora.
K olejność artykułów w tym tom ie nie pokryw a się z następstw em ich
pierw otnej edycji, lecz wyznaczona jest ich treścią. Mamy więc najpierw
tekst historyczny, przedstaw iający ogólnie m etody filozofowania do XX w.
Z pierwszej jego wersji opuszczono tu końcowe fragm enty mówiące skróto­
wo o filozofii H . B ergsona, E. H usserla, o pragm atyzm ie i filozofii analitycz­
nej - poniew aż znacznie dokładniej om ów ione są te kierunki w artykule
następnym . M etody współczesnej m etafizyki drukow ane były w dwóch częś­
ciach (w odstępie 11 lat). T utaj łączymy je w jed n ą rozpraw ę, gdyż tak były
przez A u to ra pom yślane. Z am ierzonej części trzeciej, prezentującej m etafi­
zykę tw orzoną m etodam i refleksyjnym i (tzw. tom izm transcendentalizują-
cy), ks. K am iński nie zdążył napisać. Cz. I pierw otnego tekstu M etod współ­
czesnej m etafizyki opatrzył A u to r najobszerniejszym i uzupełnieniam i. Po
w prow adzeniu większości z nich, obecny tekst zm ieniony jest w stosunku do
6 OD REDAKTORA

pierw otnego praw ie w jednej trzeciej. K rótki tekst odczytu W spółczesne m e­


tody m etafizyki został tu dołączony dlatego, że stanowi streszczenie pełnego
tekstu M etod. M ógłby być zamieszczony i przed tym tekstem pełnym . W
każdym razie m ożna go czytać również jak o w prow adzenie do tego tekstu.
N astępne artykuły u k ład ają się jakby w trzy grupy. Pierwszą otw iera
Argumentacja filozoficzna w ujęciu analityków - tekst dopełniający om ów ie­
nie filozofii analitycznej podane uprzednio w § 3 M etod współczesnej metafi­
zyki. Dwa kolejne artykuły dotyczą ujęć m etody filozofii przez dwóch wybi­
tnych przedstaw icieli szkoły analitycznej: B. R ussella - jednego z inicjato­
rów jej brytyjskiej wersji oraz J. Łukasiewicza - w spółtwórcy polskiej filo­
zofii analitycznej. W czesny tekst prof. Kam ińskiego Filozofia analityczna
(„Z n ak ” , 10(1958), nr 48, s. 668-680) nie jest tu przedrukow yw any, jak o że
jego treść została w chłonięta przez późniejsze opracow ania filozofii anality­
cznej .
D rugą grupę reprezentuje jedynie krótki artykuł O strukturalizmie synte­
tycznie. R acją jego przedruku jest właśnie to , że prezentuje ten kierunek
syntetycznie i jasno.
Na trzecią grupę składają się artykuły związane z myślą filozoficzną w
Polsce. Pierwszy dotyczy zapatryw ań na filozofię żywionych przez w spółcze­
snych filozofów polskich. C zytając go, trzeba pam iętać o dacie jego pier­
w odruku - 1966 r. Przez ostatnie dw adzieścia kilka lat poglądy niektórych z
prezentow anych tu autorów uległy ew olucji, ponadto zm ienił się także skład
osobowy filozofów polskich. O statni krótki tekst prezentuje kierunki badań
Ks. Prof. J. Iw anickiego, jednego z bardziej zasłużonych organizatorów stu­
diów logiczno-m etodologicznych w K atolickim U niw ersytecie Lubelskim i w
A kadem ii Teologii K atolickiej w W arszawie.
C ytow ana w przypisach do artykułów literatu ra została wzbogacona - w
stosunku do pierw odruków - tylko o pozycje, któ re w nadbitkach lub m a­
szynopisach dołączył sam A u to r. D opisyw anie nowych pozycji uznałem za
zbędne, gdyż m ożna je odnaleźć w zestaw ie prac z m etodologii filozofii (za
lata 1960-1986) dołączonym do pierw szego tom u Jak filozofow ać? Zrezyg­
now ałem rów nież z w prow adzenia innych odsyłaczy odredaktorskich, kieru­
jąc się regułą m inim alizow ania dodatków do tekstów ich A utora.
L ublin, m arzec 1989 r.
Józef H erbut
M ETODY FILO ZO FO W A N IA DO XX W IEKU

PRZEG LĄD OGÓLNY

1. A czkolw iek filozofia towarzyszy stale człowiekowi, jest jako całość


kategorią historycznie raczej zm ienną. O dw ieczne, nierozerw alnie z ludzką
natu rą zw iązane problem y staw iane są coraz to z innego punktu w idzenia,
inaczej sform ułow ane, a przede wszystkim - niem al za każdym razem - w
inny sposób rozw iązyw ane. Nie znaczy to bynajm niej, że brak jest w filozofii
wyników pow tarzalnych i niewątpliwych. Zaw sze jed n ak przeplatają się one
z elem entam i płynnym i. D latego rodzi się p otrzeba upraw iania historii filo­
zofii. N ależy wykryć to , co w tej rozm aitości poznań jest trw ałe, co może
wejść na stałe do skarbnicy cennych praw d filozoficznych, oraz przede wszy­
stkim , co przyczynia się do ukształtow ania w artościow ej m etody filozofowa­
nia. O becnie bowiem poszukiw ania adekw atnej (do potrzeb człowieka i wy­
mogów epistem ologii) drogi filozoficznego poznania stały się ogrom nie in­
tensyw ne, lecz zarazem wielce rozbieżne co do osiąganych rezultatów 1. W y­
daje się, że dla wyjścia z tego im pasu w arto skorzystać ja k najpełniej z
nauczycielskiej roli historii filozofii, aby nie narazić się na odkryw anie na
nowo tego, co inni zrobili już w cześniej, albo nie pow tarzać błędów naszych
poprzedników . K to bow iem ignoruje historię, będzie ją m usiał powtórzyć.
Śledzenie dawnych sposobów filozofow ania, aby było ow ocne, winno
zm ierzać do uchw ycenia genetycznej więzi między kolejnym i koncepcjam i
oraz uw arunkow ań i stałej tendencji w ich dziejach. Pozwoli to wykryć choć
niektóre niezm ienne elem enty w upraw ianiu filozofii, a zwłaszcza ułatw i
ocenę adekw atności przedkładanych w ogóle sposobów filozofowania. D aw ­
ni filozofowie podaw ali bowiem bardziej wnikliwe uwagi krytyczne o m eto­
dach innych filozofów niż pozytywne charakterystyki własnej m etody. Jeśli
chodzi o przedm iot dociekań, to w artykule przeglądowym trzeba będzie
ograniczyć się do filozofów najbardziej re p re /i atywnych dla rozw oju my­

1 Filozofow ie w spółcześni wyraźnie akcentują bardziej sposób stawiania generalnych i do­


głębnych pytań oraz styl m yślenia filozoficznego niż uniwersalne rozstrzygnięcia w postaci eks­
ponowanych twierdzeń lub całego systemu. Por. S . S w i e ż a w s k i , Zagadnienia historii filo ­
zofii, Warszawa 1966, s. 338.
8 FILO ZO FIA I M E T O D A

ślenia filozoficznego, zwłaszcza w jego nurcie klasycznym. Uwzględni się


przy tym zarów no propozycje m etateoretyczne, przedłożone wyraźnie, jak
też praktyczne ich realizacje. M ając na względzie złożoność m etod filozofii
oraz wielotorowość filozofowania u wielu autorów , trzeba będzie z uwagi na
szczupłe ram y artykułu i dla zwiększenia przejrzystości przeglądu uciec się
nieraz do uproszczeń. Na zakończenie podejm ie się próbę naszkicowania
typologii m etod filozoficznych, aby ułatwić syntetyczne spojrzenie na dzieje
sposobów upraw iania filozofii.
2. Filozofia była w kręgu kultury śródziem nom orskiej pierwszym typem
wiedzy teoretycznej, racjonalnie uzasadnionej2. Przybrała postać filozofii
przyrody. D otyczyła bowiem kosm osu i zm ierzała do odpow iedzi na pyta­
nie, z czego wywodzi się otaczająca nas rzeczywistość, albo inaczej - jaki
jest początek (arche) świata, zakładając, iż pierwsza genetycznie postać
świata stanowi jego najbardziej istotne znam ię. Filozofia była więc wiedzą
m ądrościow ą o charakterze em piryczno-spekulatyw nym , mniej lub bardziej
radykalnie zastępującą m itologię. N a podstaw ie potocznej obserw acji, w
drodze racjonalnego nam ysłu, stosując abstrakcję (tzw. indukcja jońska),
która polegała na przechodzeniu myślowym od konkretnych treści do ogól­
nego zakresu (uogólniano zresztą zbyt szybko), wskazywano pryncypium ge­
netyczne kosm osu3.
Rozm aitość rezultatów tych dociekań spraw iła, że zainteresow ano się
potem samym poznaniem , pytając, które jego źródła dają wartościow ą wie­
dzę. Zależnie od podanej na to pytanie odpow iedzi, filozofowanie stało się
czysto spekulatyw ną analizą pojęć (eleaci, którzy pierwsi oderw ali arche
świata od em pirycznie danej do w yjaśnienia rzeczywistości) albo operacją
poznawczą trzym ającą się ściśle danej em pirycznie rzeczywistości (sofiści).
Używano też rozum ow ań dialektycznych (zwłaszcza gdy H eraklit przyjął
pierwszy dialektyczną jedność bytu i staw ania się), które potem przeradzały
się niekiedy w retorykę, a naw et sofistykę. Z nakom itym praktykiem w sto­
sowaniu dyskusyjnej m etody filozoficznej okazał się w końcu V w. p.n.e.
Sokrates. Jego filozofia dotyczyła głównie spraw poznania i moralności oraz
zm ierzała w walce z sofistami do nieobalalnego uzasadnienia jasno sform u­
łowanych ogólnych praw działania ludzkiego. O statecznie bowiem dążył on
przez pew ną i praw dziw ą wiedzę do ułatw ienia praw ego życia (terapia duszy
przy założeniu, że w iedza utożsam ia się z cnotą). Sokrates dochodził do

2 W edług opinii Cycerona Pitagoras pierwszy nazwał się filozofem , uważając, że ludzi
posiadających głęboką wiedzę nie należy zwać m ędrcam i, lecz miłującymi mądrość. Platon
dodaw ał, iż mądrość przysługuje wyłącznie Bogu, a człow iek jedynie dąży do mądrości.
3 W taki sposób uprawiali na początku V I w. p .n .e. filozofię matematyk i mędrzec Tales
z M iletu oraz jońscy filozofow ie przyrody Anaksym ander i Anaksym enes. Anaksym ander był
bardziej spekulatywny. Język zaś ówczesnych filozofów bazował na metaforze. Por. W. S h i -
b i e s , M odels o f A ncient G reek P hilosophy, London 1971.
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 9

praw dy w dialogu ze słuchaczam i, m istrzow sko korzystając z m etody induk­


cyjnego definiow ania4. N auczanie zaś filozofii było takim staw ianiem pytań,
aby usunąć u rozm ówcy fałszywe zapatryw ania i naprow adzić go na praw dzi­
we poglądy. M istrz zachow uje się przy tym tak , jakoby podzielał zak ło p o ta­
nie ucznia (ironia sokratyczna) oraz pełnił rolę wyłącznie pom ocniczą w
rodzeniu się praw dy u ucznia (m etoda m aieutyczna, czyli duchow ego położ­
nictwa).
Rozwój m atem atyki, traktow anej zresztą filozoficznie przez pitagorej-
czyków (szukali ostatecznej m iary jak o zasady harm onijnego istnienia
wszechrzeczy), przyczynił się do pow stania klasycznej koncepcji filozofii
apriorycznej. Przedstaw ił ją w sposób w yjątkow o pełny uczeń Sokratesa,
P laton. W edług niego w iedza filozoficzna to najwyższa form a poznania. D o ­
tyczy ona koniecznych relacji, jakie zachodzą między istniejącym i odwiecz­
nie ideam i, niezm iennym i wzorcami wszystkiego, co zmysłowo postrzegam y.
Z adaniem filozofii jest nie tylko dotrzeć do koniecznych praw d o świecie
idei, lecz także zbliżyć się do najw znioślejszej idei - Najwyższego D o b ra, a
więc ostatecznie realizacja celu praktycznego. Tym w łaśnie głównie wyróż­
nia się filozofia spośród innych rodzajów wiedzy racjonalnej. Osobliwą po­
siada też m etodę.
Poznając dany em pirycznie św iat, podziwiamy go i stawiamy pytanie,
czego jest odbiciem (cieniem ), bo przecież on sam , jak o zm ienny, nie może
stanowić o biektu wiecznej i bezw zględnej praw dy. Przypom inam y sobie w te­
dy idee (znane z poprzedniego życia) - byty praw dziwe - i w sposób dialek­
tyczny odkryw am y rządzące nim praw a, które są jednocześnie (odpow ied-
niość poznania i jego przedm iotu) w yjaśnieniem obserw ow anych faktów w
aspekcie form alno-w zorczym i teleologicznym . D ialektyka to najdoskonal­
szy sposób zdobyw ania wiedzy i zarazem centralny m om ent filozofii Platona.
O p eru je się w niej intelektualną intuicją i bezobrazow ym rozum ow aniem
analityczno-syntetycznym . M ając za pun k t wyjścia (ale nie jak o przesłanki)
najsilniejsze założenia w postaci zadań przeciwstawnych param i, ustala się
logiczne związki między ideam i5 jedynie w drodze porów naw czego zestaw ie­

4 D o określenia istotnej treści pojęcia ogólnego dochodzi się zaczynając od porównawczej


charakterystyki przypadków pod to pojęcie podpadających oraz nie podpadających. Por. I .
K r o ń s k a , S okrates, w: Słow nik filo zo fó w , Warszawa 1966, s. 437-442.
5 Z ob. zwłaszcza P aństw o, księgi V -V III, oraz Teajtet i Fedon. Por. R. J. T e s k e , P lato’s
L ate D ialectic, „The M odern Schoolm an” , 38(1961), s. 171-201; G. E. M u l l e r , Plato. The
Founder o f P hilosoph y as D ialectic, N ew York 1965; K. M. S a y r e , P lato’s A n alytic M ethod,
Chicago 1969; M. V a n h o u t t e , L a m ethode ontologiąue de Platon, Louvain 1956. Zwraca się
uwagę (A . S z a b o , A nfdnge der griechischen M athem atik, M iinchen 1969, s. 321 nn.) na ścisły
związek dow odów nie wprost greckiej m atematyki i dialektyki Platona. N ie przyjmuje się jed ­
nak tezy, iż Platon odkrył m etodę aksjomatyczną. M etoda m atematyczna zresztą była dla Pla­
tona tylko wstępem i przygotowaniem do dialektyki.
10 FILO ZO FIA I M E T O D A

nia pojęć, połączonego z ich rozkładaniem i składaniem oraz korzystając z


definicj i treściow o-analitycznych.
Klasyczną koncepcję filozofii zarysow aną zbyt racjonalistycznie przez
Platona ukonstytuow ał - już mniej apriorycznie - A rystoteles. Nie oddzielał
on jeszcze wyraźnie poznania filozoficznego od naukow ego. Zw rócił jednak
szczególną uwagę na tzw. filozofię pierwszą (głów ną i najogólniejszą w ie­
dzę), która dotyczy w prost ponadzm ysłow ego św iata, czyli rzeczywistości
jako bytu. Przedm iotem filozofii nie są bowiem ani pierw otne elem enty
św iata, ani idee, ale istoty (form y) rzeczy w yabstrahow ane z empirycznie
danej rzeczywistości (filozofia aposterioryczna). A rystoteles, zatrzym ując
dawne pytania (z czego, dlaczego i czy jest św iat?), pierwszy zapytał filozofi­
cznie, dzięki czemu rzeczywistość jawi się w łaśnie tak a, i to z konieczności,
czyli jak a jest form a rzeczy i jak formy są uporządkow ane. Filozof m a więc
w sposób ogólny i pewny poznać to , co konieczne i podstaw ow e w każdym
bycie, czyli powszechne własności bytu w ich ostatecznych przyczynach6.
D okonuje się tego najpierw za pom ocą abstrakcji poszczególnych form
rzeczy z konkretów (w filozofii pierwszej w ystępuje najwyższy, czyli trzeci
stopień abstrakcji) oraz stosując indukcję heurystyczną (epagoge) do danych
empirycznych, czyli intelektualno-intuicyjne dojrzenie z oczywistością w
konkretach zasad naczelnych rzeczywistości; najczęściej pryncypia te są typu
analitycznych definicji realnych. K orzysta się w tych operacjach z dośw iad­
czenia historycznego, czyli z badań wcześniejszych filozofów, unikając przy
tym skrajnych rozw iązań7. Stąd wywodzi się aporetyczny (aporeum atyczny),
czyli problem atyzujący, sposób m yślenia w pierwszej fazie filozofowania.
Szeroko dyskutuje się zarów no dotychczasowe sform ułow ania pytań, jak i
proponow ane faktycznie czy retorycznie odpow iedzi, rozw ażając skrupulat­
nie wszelkie za i przeciw.
W ytw ór filozoficznej aktywości ma postać system u apodyktyczno-deduk-
cyjnego, którego założeniam i są ogólne praw dy konieczne, najbardziej inte­
lektualnie oczywiste. Z założeń tych d edukuje się sylogistycznie coraz to
bardziej szczegółowe tw ierdzenia. T en m etodologiczny racjonalizm złago­
dzony jest jed n ak genetycznym em piryzm em . P onadto teoria bytu jako bytu
ma oryginalny aparat pojęciow y. A rystoteles szeroko wykorzystał w prow a­
dzoną do filozofii przez P latona koncepcję analogii. W ieloznaczność term inu
„byt” i rozm aitość sposobów bytow ania zostają zunifikow ane przez analogi-

6 Związek przyczynowy tączy to. co ponadzm ystow e, z tym, co zm ysłowe. Wyróżni! obok
przyczyny formalnej (wewnętrzny powód zmiany): materialną (wewnętrzną m ożliwość prze-
m ienności), sprawczą (zewnętrzny czynnik sprawiający zmianę) i celową (zewnętrzny czynnik
m otywujący sprawcę przemiany). W filozoficznym dociekaniu przyczyn znam ienny jest dla Ary­
stotelesa finalizm (odnośnie do każdego bytu nieodzowne jest poznanie jego właściwego celu.
jakim jest najwyższa doskonałość formy).
7 Ten ostatni sposób dochodzenia do prawd filozoficznych można by nazwać doksograficz-
ną indukcją (indukuje się rozwiązanie z dotychczasowych doktryn).
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 11

czność orzekania za pom ocą nazwy „byt”8. W szystkie zaś term iny użyte w
system ie są albo sam ozrozum iałe, albo do takich redukow alne dzięki defini­
cji. W ten sposób osiąga się nie tylko przyczynowe powiązanie form rzeczy
(albow iem utożsam iano w ynikanie logiczne z ontyczną relacją przyczynowo-
ści), lecz także usystem atyzow anie form rzeczy (bo wszystkie zdania m ają
strukturę podm iotow o-orzecznikow ą, a sylogistyka ustala subsum pcję term i­
nów oznaczających form y)9.
W ydaje się, że A rystoteles postaw ił zbyt w ygórowane w ym agania u p ra­
w ianiu filozofii. D latego w epoce hellenistycznej teoretyczne dociekanie
ostatecznej zasady całej rzeczywistości zeszło na dalszy plan. Filozofia roz­
członkow ała się na dość autonom iczne dziedziny, w śród których zaczęły się
intensyw nie rozw ijać m atem atyka i fizyka, a więc nauki szczegółowe. Pozna­
nie ściśle filozoficzne zw róciło się przede wszystkim ku życiu praktycznem u.
Pojaw iło się wiele dyskutujących ze sobą szkół, a postaw a myślowa była
nierzadko eklektyczna i sceptyczna. Z adaniem filozofii stało się najczęściej
zdobycie sztuki życia najsłuszniejszego lub najszczęśliwszego. Początkow o
szukano tego niezależnie od religii (stoicyzm i epikureizm ). U schyłku staro ­
żytności filozofowanie było już przesiąknięte duchem religijnym (neoplato-
nizm, pisarze chrześcijańscy). O derw ano się od spraw doczesnych, zwrócono
ku wiecznym. Połączono w iarę i wiedzę, aby doskonalić się w cnocie. Filo­
zofią staw ało się: studium virtutis, ars vitae, m edicina anim ae, sapientialis
consideratio rerum divinarum et h um anarum , m editatio m ortis, instrum en-
tum assimilationis ad D eum (narzędzie wyzwolenia się od życia, a połączenia
się z Bogiem , droga upodobnienia się do B oga). C ała problem atyka filozofii
dotyczyła więc relacji między człow iekiem (i św iatem ) a Bogiem . Np. Sene­
ka uw ażał, że filozofia docuit colere divina hum anaąue diligere (List, 90,2),
Plotyn zaś traktow ał filozofię jak o teorię praw dy, dobra i piękna, będącą
drogą do A bsolutu.
M etoda, jak ą posługiw ano się w zdobyw aniu tej praktycznej m ądrości,
kształtow ała się rozm aicie. W okresie grecko-rzym skim w ybierano eklekty­
cznie (po przebadaniu porów naw czym ) poglądy z doktryn poprzedników i
próbow ano je usystem atyzow ać wedle określonej myśli przew odniej. O sta­
teczne kryterium akceptacji praw d było przew ażnie sensualistyczno-racjona-
listyczne. Filozofię grecko-w schodnią upraw iano w sposób, który chciał być

8 A rystotelesa koncepcję analogii powiązał z teorią partycypacji już A leksander z Afrody-


zji, a Tom asz z A kwinu stworzy! najważniejszą w historii filozofii doktrynę analogii. Por. W.
K l u x e n , A n alogie, w: Historisches Wórterbuch der Philosophie, Bd. 1, Basel-Stuttgart 1971.
s. 214-227; Z . J. Z d y b i c k a , Partycypacja bytu, Lublin 1972.
9 Zob. szczególnie A n alityki („w tóre”) oraz II i IV księgę M etafizyki. Por. M. A . K r ą -
p i e c , A rystoteles, w: E ncyklopedia katolicka, Lublin 1973, kol. 963-967; W. M a r x , Introduc-
tion to A ristotle's Theory o f Being as Being, Hague 1977, s. 62; E . B e r t i , Aristotele: dalia
dialettica alla filosofia prim a , Padova 1977 ;W . T a t a r k i e w i c z , Układ pojąć filo zo fii A ry sto ­
telesa, Warszawa 1978.
12 FILO ZO FIA I M E TO D A

racjonalizacją w ierzeń, ale który łączył w sobie w różnych proporcjach m o­


menty: irracjonalny, twórczy i aprioryczny. Obficie przy tym korzystano z
aparatu pojęciow ego dotychczasowej filozofii, lecz nie ograniczano się do
jednego kierunku. Tezy akceptow ano opierając się na intuicji intelektualnej
i tradycji10. Tzw. gnostycy, interpretując alegorycznie Pismo święte, starali
się przetworzyć praw dy wiary w wyższą wiedzę, która była nieodzow na do
zbudow ania poglądu na świat (a zwłaszcza w ytłum aczenia, skąd pochodzi
zło) i która często m iała ch arakter poznania tajem nego. O jcow ie K ościoła,
wychodząc z praw d wiary, starali się opracow ać je racjonalnie (objaśnić,
uzasadnić i ująć w języku filozoficznym), dopełnić i usystem atyzow ać na
tyle przynajm niej, aby daw ały możliwie pełny pogląd na życie ludzkie i słu­
żyły celom apologetycznym 1'.
Szczytowym osiągnięciem okresu patrystycznego jest filozofia św. Augusty­
na. Dotyczy ona świata idealnego, który m a swe źródło i norm ę w Bogu
(istnieje bowiem w Bogu idealny wzór realnego św iata). Prawdziwa filozofia
utożsam ia się z praw dziw ą religią - si sapientia D eus est ... verus philoso-
phus est am ator D ei (D e civitate Dei, V III, 1). Zm ierza zaś filozof do uszczę­
śliwienia człowieka. N ulla est hom ini causa philosophandi nisi ut beatus sit
{De civitate Dei , XIX, 1). Drogą do tego jest mądrościowa wiedza o sprawach
boskich i duszy ludzkiej. C ała przy tym filozofia rozgryw a się w ramach
wiary (D eum et anim am scire: nihilne plus? nihil om nino; credo ut intelli-
gam ), której ma być rozum ieniem . W ychodząc od danych wewnętrznego
doświadczenia („tylko bowiem we własnym w nętrzu m ożna znaleźć praw ­
d ę”) intelekt intuicyjnie, pod działaniem B ożego oświecenia (illum inatio),
wykrywa w sobie najwyższą m ądrość, o ile tylko przystępuje do tego z czy­
stym sercem . Poznanie człow ieka jest podstaw ą i m odelem poznania Boga i
Jego spraw. C ała m etoda filozofow ania streszcza się więc w następujących
operacjach: 1° introspekcja i oparcie się na zasadach wiary, 2° intelektualna
intuicja d opełniona na wpół mistycznym poznaniem , odczytująca analitycz­
nie w duszy wieczne praw dy jak o naczelne przesłanki całej filozofii (sam o­
świadom ość duszy i wszystkiego, co w niej się dzieje). Chodzi zwłaszcza o
relację duszy do jej otoczenia (ciało i świat) oraz do Boga, jak o ostateczne­
go i przede wszystkim determ inującego kresu odniesienia. A ugustynizm w

10 Najbardziej jednolitą formę filozofii aleksandryjsko-greckiej prezentowa! neoplatonizm.


G łów ny przedstawiciel, Plotyn, przyjąwszy platoński aparat pojęciow y, budował system rozwi­
niętego idealizmu em anacyjnego. Posługiwał się w tym twórczą refleksją, apriorycznie snującą
ew olucję pojęć.
11 M im o że O jcow ie K ościoła widzieli różnicę między wiarą a poznaniem rozum owym , nie
oddzielali filozofii od teologii. W tych okolicznościach zaczęła się formować koncepcja filozofii
chrześcijańskiej jako tej, która powstaje pod wpływem i w klimacie religii chrześcijańskiej oraz
w harmonizującym kontekście wiary. Zajm owano przy tym rozmaitą postawę w obec różnych
filozofii greckich, pamiętając o słowach św. Pawła: videte ne quis vos decipiat per philosophiam
(K ol II, 8).
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEKU 13

poznaniu filozoficznym jest więc uchrześcijanionym neoplatonizm em z wy­


akcentow aniem w ew nętrznego dośw iadczenia człow ieka12.
3. Średniow iecze zaczęło upraw iać filozofię w sposób kom pilacyjny i en ­
cyklopedyczny. O siągnięcia starożytnych trzeba było bowiem odtw arzać z
fragm entów i stopniow o odzyskiwać z zagubienia, jakiem u uległy w niszczy­
cielskich w ojnach. D latego powoli dochodzono do pełnego w ykorzystania
dorobku myśli greckiej i patrystycznej. Po irracjonalizm ie schyłku starożyt­
ności nastąpił zw rot do rozum u, tak że średniow iecze nie było bardziej „cie­
m n e” niż inne wieki. A le posługiw ano się nierzadko analizą etym ologiczną i
argum entacją z au torytetu w tym , co tylko w najszerszym sensie zwać by
m ożna filozofow aniem .
W IX w. pojaw iły się pierwsze próby odrodzenia racjonalnej filozofii,
lecz właściwie twórczy był dopiero wiek X II. Filozofow ano przew ażnie w
związku z poznaniem religijnym (problem atyka czysto filozoficzna obejm o­
w ała właściwie tylko zagadnienie uniw ersaliów ). Z arów no m uzułm anie, jak
i żydzi upraw iali w różnym stopniu arystotelizm i neoplatonizm z odniesie­
niem go do praw d swych religii, raz łącząc, a kiedy indziej przeciw staw iając
go wiedzy o b jaw io n ej13. Podobnie i myśliciele chrześcijańscy rozm aicie w ią­
zali w m etodzie m yślenia rozum i wiarę.
Tzw. dialektycy, jak np. Berengariusz z T ours, środkam i wyłącznie logi­
cznymi (opierając się na artes liberales) nie tylko racjonalnie tłum aczyli dog­
m aty, lecz także usiłowali dojść do wszystkich praw d o Bogu i wieczności
oraz rozum ow o je uzasadniać. N atom iast antydialektycy, jak np. Piotr Da-
m iani, nie chcieli aż w takim stopniu posługiwać się dialektyką w teologii i
w ogóle w rzetelnej wiedzy o Bogu i świecie, bo praw a logiki nie mogą
obowiązywać spraw boskich. Filozofia ( a właściwie dialektyka) w inna jed y ­
nie służyć teologii (philosophia ancilla theologiae). W X II w. zaczęło jednak
przew ażać stanow isko um iarkow ane. W edług niego filozofia to poznanie
rzeczy boskich i ludzkich na podstaw ie artes liberales i w związku z teologią,
dla której ma być w iedzą pom ocniczą. W tym duchu zaczęła się kształtow ać
scholastyczna m eto d a tw orzenia chrześcijańskiej doktryny14.

12 Por. H . I. M a r r o u . A . M. La B o n n a r d i e r e , A u gu styn , Kraków 1966; E. K ó n i g ,


Augustin, P hilosoph us, M iinchen 1970; H. I. M a r r o u , Sr. Augustin et /’A u gustinism e, Paris
1978; R. M e a g h e r , Augustine, N ew York 1979, s. 315.
13 Największy arystotelik arabski A w erroes (nie wykluczający interpretacji neoplatońskiej)
głosił autonom ię filozoficznego poznania w stosunku do teologii. F ilozofia, wychodząc z oczy­
wistych intelektualnie pryncypiów, docieka czysto racjonalnie istot rzeczy. Posługuje się przy
tym analogią, która oznacza stosunki, jakie zachodzą między naczelną treścią a wszystkimi
innymi, jej przyporządkowanymi. Natom iast główny przedstawiciel filozofii żydowskiej kierun­
ku arystotelesow skiego, M ojżesz M ajm onides, dążył do uzasadnienia i obrony dogm atów za
pom ocą filozofii, ubogacając ją jednocześnie o całą niemal problem atykę objawienia.
14 M etoda scholastyczna początkowo dotyczyła poznania teologicznego, a potem dopiero
filozofii. Charakteryzuje się opartym na zasadzie harmonii wiedzy i wiary dążeniem do wiedzy,
14 FILOZO FIA I M E T O D A

Już Boecjusz wysunął postulat, aby w poznaniu łączyć, na ile się


da, wiarę i rozum , ale dopiero A nzelm z C anterbury bliżej sprecyzował
ten związek oraz zaczął go realizować, stając się „ojcem scholastyki”
(M. G rabm ann). Początkowo scholastykam i nazywano nauczycieli trivium
i quadrivium . Potem przeniesiono tę nazwę na wszystkich, którzy zajmowali
się w sposób szkolny wiedzą, zwłaszcza teologią i filozofią. Z nam ieniem
scholstyki jako m etody poznania m ądrościow ego była u A nzelm a akceptacja
ścisłej łączności poznania racjonalnego z w iarą (stosow anie filozofii do uza­
sadnienia treści wiary - M. G rabm ann). R ozum ma podbudow ać, umocnić i
ubogacić wiarę.
Po przyjęciu prawdy opartej na wierze (co jest tylko punktem wyjścia
dla filozofa) osiąga się jej głębsze zrozum ienie (w skazanie koniecznych racji
dla przyjęcia tej prawdy) za pom ocą dialektyki i spekulacji. Nie przez zrozu­
m ienie dochodzi się do wiary, lecz przez wiarę trzeba dojść do zrozum ienia
(„Non quaero intelligere ut credam , sed credo ut intelligam " - Proslogion),
bo sprawy Boże i wszechświata są z natury racjonalne. Rów nież przedm iot
wiary dom aga się interpretacji racjonalnej (fides quaerens intellectum ). Wy­
kład doktryny odbywa się u A nzelm a w trzech etapach: przedstaw ienie opi­
nii przeciwników, uzasadnienie własnej tezy i podanie odpow iedzi na ew en­
tualne zarzuty.
M etodę scholastyczną w spółtw orzył, zwłaszcza od strony form alnej ścis­
łości i jasności. P iotr A belard. Położył akcent na w ykorzystanie logiki A ry­
stotelesa w spekulacji teologiczno-filozoficznej. Nie tyle rozwijał moment
konstrukcyjny w myśleniu, ile analityczny, doskonaląc i upowszechniając
m etodę rozwiązywania zagadnień w drodze porów nawczego przeciwstawie­
nia powag (autorytetów ), które przem aw iają za lub przeciw stawianej tezie
(słynne sic et n o n )15.

która unika skrajności, stąd stosowanie tej m etody sprzyja stabilizacji w fundamentalnych roz­
wiązaniach oraz skupieniu się na podrzędnych zagadnieniach. Jest szkolnym sposobem uprawia­
nia filozofii, którą rozwija powoli, ale konsekw entnie, dając system w wysokim stopniu zwarty
i wykończony. A kcentuje przy tym optym alizację walorów dydaktycznych wykładu. Por. J.
P i e p e r , Scholastyka, Warszawa 1963; E. G i l s o n , H istoria filo zo fii chrześcijańskiej w wie­
kach średnich, Warszawa 1966; M. K u r d z i a l e k , O niektórych przejawach racjonalizmu w
m yśli filo zo ficzn o -teo lo g iczn ej X II w., „Studia Philosophie Christianae” , 1967, nr 49-71; F. C.
C o p l e s t o n , A H istory o f M edieval P hilosoph y, London 1972; Z . K u k s e w i c z , Zarys filo ­
zofii średniowiecznej, Warszawa 1973; L. v o n O e i n g - H a n h o f f , D ie M ethoden der Meta-
ph ysik im Mittelalter, Berlin 1963, s. 71-91; J. L e g o w i c z , Historia filo zo fii średniowiecznej
Europy zachodniej, Warszawa 1980; J. G u t k o w s k i , Boecjusz - ostatni f ilo z o f rzym ski i
p ierw szy scholastyk, „M eander” , 30(1975), s. 454-470.
15 Podał ogólne reguły tej m etody i znakom icie je realizował, stąd zasłynął w dyskusjach
jako znakomity dialektyk. M ożna mu zarzucić (E . G ilson), że za pomocą wyłącznie metody
jakby logicznej analizy dochodził do twierdzeń metafizycznych. Por. A . C r o c c o , Antitradizio-
ne e m etodologia filosofica in A b ela rd o , N apoli 1971.
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 15

W X II w. znano jednak nie tylko scholastyczny sposób zdobywania wiedzy


m ądrościow ej. M niej ściśle wiązali filozofowanie z teologią przedstaw iciele
szkoły w C hartres, którzy swoje dociekania opierali nie tylko na dialektyce
A b elard a, lecz także pośrednio na platońskim stylu m yślenia, pośw ięcając
przy tym sporo uwagi poprawności filologicznej i korzystaniu z przyrodozna­
wstwa. „D w a są głów ne narzędzia filozofowania: umysł i um iejętność um y­
słow ego tłum aczenia” - T eodoryk z C hartres. B ernard z Clairvaux nato ­
m iast przedkładał kontem plację nad spekulację. Z dobyw anie m ądrości było
dla niego procesem na wskroś osobistym , em ocjonalno-w olityw no-spekula-
tywnym. Z aczyna się od zdobyw ania pokory i pogłębienia życia duchow ego,
następnie przez żar kontem placji zm ierza z pom ocą łaski Bożej do miłości i
ekstatycznego obcow ania z Bogiem (przebóstw ienie duszy przez m iłość)16.
B ardziej harm onijnie łączył kontem plację ze spekulacją i introspekcją H u ­
gon ze Św. W iktora, który uw ażał, że kontem placja zakłada posiadanie ob­
szernej wiedzy, bazującej na sam ow iedzy i abstrakcji oraz rozum ow aniu
(m editatio). Filozofia to disciplina om nium rerum hum anarum atque divina-
rum rationes plene investigans.
N a przełom ie X II i X III w. ustaliła się m etoda nauczania doktryny
chrześcijańskiej. D o tąd głów ną form ą nauczania było czytanie au tora klasy­
cznego (lectio) i kom entarz. T eraz jed n o stk ą nauczania stało się dyskusyjne
rozwiązywanie problem u (quaestio dispu tata), na które składa się: przedsta­
wienie opozycyjnych opinii (videtur quod n o n .... i sed c o n tra ...), rozw iąza­
nie zagadnienia (respondeo dicendum ) oraz odpow iedzi na postaw ione za­
rzuty i ew entualne inform acje uzupełniające. T aka form a stosow ana była
zwłaszcza w tzw. sum ach teologiczno-filozoficznych17.
W ażna zm iana w sposobie upraw iania filozofii dokonała się w X III w.
D otąd zagadnienia filozoficzne (poza szeroko rozum ianą dialektyką), w to­
pione w teologię, nie m iały żadnej autonom ii i właściwie jako takie nie
istniały. O dzyskanie starożytnych pism filozoficznych, przysw ojenie sobie
arabskich kom entarzy do nich oraz ustalenie się organizacji wyższego nau­
czania (pow stanie uniw ersytetów ) spraw iły, że ukształtow ała się bardziej
p ełna filozofia klasyczna oraz zdobyła pew ien stopień sam odzielności. Bez
odw oływ ania się do Pism a świętego próbow ali dochodzić do praw d aleksan-
dryści i aw erroiści. N a w ydziałach artium dyskutuje się (już od 1255 r.) nad

16 Dom inik Gundisalvi również kontem placyjnie pojm ował filozofię (rozważanie o śm ier­
ci, nauka um ierania), jakkolwiek za filozofam i arabskimi odróżniał filozofię od teologii.
17 N ależy zauważyć, że lectio była głównym typem nauczania do 1200 r. Potem panowało
quaestio, a od 1300 r. disputatio jako dyskusja autonom iczna i bardziej aporetyczna. Rola
nauczyciela opracowującego d zieło też powoli przechodziła zmiany. Najpierw był nim przeważ­
nie com pilator, potem com entator, a wreszcie auctor. Od XIII w. formy m yślenia podporząd­
kow ano regułom dialektyki A rystotelesa. W iązano argumentacje racjonalne i ważenie autoryte­
tów , dodając niekiedy ilustrowanie prawd w przyrodoznawstwie. Z argumentacją (wcześniej
była to ścisła dem onstracja) łączoną definiowanie i klasyfikowanie.
16 FILO ZO FIA I M E TO D A

wszystkimi tekstam i A rystotelesa. Pożyteczność przyrodoznaw stw a (i w ogó­


le nauk szczegółowych) dla upraw iania filozofii dostrzeżono zarów no w oś­
rodku oksfordzkim , jak i w Niemczech. Szczególnie znam iennym , choć czę­
sto niekonsekw entym , przedstaw icielem ostatniego poglądu był R oger B a­
con. Uważał on wprawdzie, że jedyną m ądrościow ą wiedzą jest ostatecznie
teologia, bo cała wiedza zawiera się w irtualnie w objaw ieniu, ale filozofia i
nauki szczegółowe są nieodzowne do wyjaśnienia m ądrości B ożej. Filozofia
jest rozw ijaniem tej m ądrości na podstaw ie dotychczasowych doktryn, argu­
m entacji i dośw iadczeń18, ale eksperym ent mógł być także mistyczny. A
wreszcie chciał być radykalnym reform atorem , lecz zarazem uw ażał, iż filo­
zoficzna problematyka może jedynie w Piśmie świętym znaleźć właściwe roz­
wiązanie.
Bardziej sam odzielne życie uzyskała filozofia dzięki ustaleniom episte-
mologicznym A lberta W ielkiego i Tom asza z A kw inu. N astąpiło teoretyczne
rozgraniczenie rozum u i wiary. Stw ierdzono, że ta ostatnia nie znosi w artoś­
ci poznania czysto naturalnego, lecz je uzupełnia i doskonali. W wielkiej
syntezie myśli chrześcijańskiej problem atyka filozoficzna znalazła własne roz­
wiązania, choć zew nętrznie podporządkow ane teologii19.
Tom asz z A kw inu, przejm ując od A rystotelesa koncepcję zarów no me­
tody naukow ej (akceptacji założeń i dow odzenia) jak i filozofii, zmienia o
tyle sposób upraw iania teorii bytu, że uznaje za najbardziej właściwy dla
niej modus intellectualis (m etoda intelektualnego ujm ow ania przedm iotu), i
to nie tylko jako początek poznania dyskursyw nego, lecz także nieodzowny
w samym rozum ow aniu. N adto głębiej i zarazem bardziej uniwersalnie poj­
m uje przedm iot właściwy teorii bytu. Jest nim byt jak o istniejący. Osiąga
dzięki tem u większą jedność filozofii i precyzuje osobliwość jej aparatu po­
jęciowego. O dróżnia bowiem za A rystotelesem trzy aspekty teorii bytu (m e­
tafizykę, filozofię Boga i pierwszą filozofię), ale dzięki nowo opracowanej
transcendentalności i analogiczności pojęcia bytu oraz wprowadzeniu ogól-

18 Jako prekursor empiryzmu, który przeciwstawiał się scholastyce, głosił prymat experi-
mentum nad argumentum i równocześnie konieczność stosowania w nauce matematyki. Odrzu­
cał m ożliwość konfliktu między wiedzą a wiarą. U w ażał, że jakkolwiek uprawia się filozofię ze
względu na teologię, to jednak nie należy jej włączać do teologii. Bardziej tradycyjny pod tym
względem Bonawentura dał w XIII w. najpełniejszą m etodę augustyńską, gdyż poszerzył do­
świadczenie i ubogacił drogi powrotu duszy do Boga. Zadanie samej filozofii widział w odnale­
zieniu Boga, który jest centralnym tem atem filozofii. D ocen ił A rystotelesa, lecz jako mistrza
nauk, natomiast mistrzem mądrości byl dlań Platon. Często korzystał z terminologii arystotele-
sowskiej oraz łączył wszystko z mistyką, osiągając m ądrościowe poznanie filozoficzno-teologicz­
ne. Por. S. V a n n i R o v i g h i , San Bonaventura, Milano 1974.
Filozofow anie Alberta W ielkiego ograniczało się głównie do interpretacji i encyklope­
dycznego porządkowania informacji z dzieł dawnych. Natomiast Tomasz z Akwinu filozofował
bardziej twórczo, choć stal się mistrzem syntezy (głęboko i wszechstronnie schrystianizowal
teorię bytu A rystotelesa); nie oddzielił wprawdzie filozofii od teologii, ale konsekwetnie je
odróżniał („najwyższe szczęście człow ieka polega na spekulacji poszukującej prawdy”).
M E T O D Y F IL O Z O F O W A N IA D O X X W IE K U 17

noegzystencjalnego p u n k tu ujm ow ania całej rzeczywistości teo ria bytu o b ej­


m uje ostatecznie wszelki byt (i A bsolut) pod kątem w idzenia, który um ożli­
wia nieobalalne i ostateczne tłum aczenie św iata realnego. T eoria bytu roz­
waża rzeczy jak o analogiczne byty realn e, u jęte zm ysłow o-intelektualnie
jak o istniejące (korzysta tu z tzw. separacji, k tó ra pozw ala nie utracić w
ujęciu poznawczym m om entu egzystencjalnego, a zdobyć poznanie typu
analogiczno-transcendentalnego), w yjaśniając je przez ostateczne ontycznie
przyczyny, czyli w skazując najgłębsze racje w ich koniecznościow ej stru k tu ­
rze w ew nątrzbytow ej. Filozof zdobyw a przeto autonom iczne (pod względem
metodologicznym) poznanie, w zasadzie nieobalalne (dotyczy relacji koniecz-
nościowych) i ja k najbardziej uniw ersalne (sięga tak daleko, jak byt realny).
D la takiej filozofii praw dy wiary stanow ią wyłącznie kryterium negatyw ne;
czasem są źródłem inspirującym problem atykę. Teologia natom iast bierze
jak o sw oje narzędzie filozoficzny ap arat pojęciow y i filozoficzną argum enta­
cję, integrując spekulację filozoficzną z in terp retacją teologiczną. U jm uje
bow iem wszystkie rzeczy jak o sprawy Boże (ąu aed am D ei sim ilitudo), opie­
rając się na objaw ieniu. O d filozofii bierze p raeam bula fidei (przygotow anie
do wiary i do jej obrony)20.
W końcu X III w. w związku z odnow ieniem się aw erroizm u oraz d o j­
ściem do głosu augustynizm u teologia rozluźniła więzy z filozofią (nie tylko
teoretyczne rozdzielenie wiary i rozum u), stając się wiedzą bardziej pożarn­
ej onalną (non scientia p roprie dicta sed sapientia). Zaczął się gw ałtow nie
zm ieniać sposób filozofow ania. Sam o poznanie filozoficzne stało się mniej
konstrukcyjne, a bardziej krytyczne i językow o-form alistyczne. Przeniosło
swe głów ne zainteresow anie z problem atyki ontologicznej (rozwiązywanej
przew ażnie na użytek teologii) na epistem ologiczną, kosm ologiczną i etycz­
ną w szerszym sensie (wpływ platońsko-stoickiego podziału nauk na logikę,
fizykę i etykę). Jeśli pojaw iła się m etafizyka, to najczęściej rozw ijana po
neoplatońsku (augustyńsku)21, chociaż z zachow aniem term inologii arystote-

20 Z ob. szczególnie K om en tarz do M etafizyki A rystotelesa, Sum m a contra gentiles i Sum ­


m a theologica (I część) oraz D e ente et essentia i In Boeth. D e trinitate qu. V i V I. Por. M. A .
K r ą p i e c , M etafizyka, Lublin 1978; E . G i l s o n , B yt i istota, Warszawa 1963; J. C. D o i g ,
A ąu in as on M etaphysics, The Hague 1972; L. E l d e r s , Faith and Science. A n Introduction to
St. Thom as „Expositio in Boeth. D e Trinitate", Rom a 1974.
21 D la J. D unsa Szkota, który chciał zespolić augustyńskie i tom istyczne elem enty w filozo­
fow aniu, przedm iotem m etafizyki (odpowiadającej chrześcijańskiej wizji B oga, człow ieka i
świata) stał się byt (jednoznacznie rozumiany termin w spólny), czyli istota. Być bytem znaczy
być naturą najszerzej pojętą (genus generalissim um ), stanowiącą ostateczną podstawę dla
wszelkich m ożliwych natur. Filozofia jest autonom iczna, ale obustronnie powiązana z teologią.
D latego jej zadaniem jest przybliżenie chrześcijańskiego B oga ludzkiemu um ysłowi. Wiara jest
nieodzow na w filozofowaniu. Por. L. H o n n e f e l d e r , D er B egriff der Seienden ais solchen
ais G egenstand der M etaphysik nach der Lehre des J. D uns Scotus, Munster 1979; E . Z i e l i ń ­
s k i , N ieskończon ość bytu B ożego w filo zo fii J. D unsa S zkota, Lublin 1980.
18 FILO ZO FIA I M E T O D A

lesowskiej22. U jaw nił się pluralizm typów wiedzy na gruncie szeroko rozu­
mianej filozofii. Postaw a konkretystyczna i probabilistyczna (a naw et scepty­
cyzm co do rozwiązań metafizycznych) filozofów torow ały drogę naukom
szczegółowym. D ociekania teoriopoznaw cze przygotow ały fundam entalne
pojęcia dla przyszłej fizyki, astronom ii, a naw et polityki i ekonom ii. Zaczął
się odw rót od scholastyki. M etafizykę Tom asza łączono ze scholastyką, stąd
atak na scholastykę był zarazem atakiem na m etafizyczną filozofię. D ocieka­
nie filozoficzne opierało się głównie nie na abstrakcji i spekulacji, lecz na
empirycznej intuicji i krytycznej dyskusji, która staw ała się coraz bardziej
czysto term inologiczną23.
N ajbardziej typowym i wpływowym przedstaw icielem tak upraw ianej fi­
lozofii był W ilhelm O ckham . Z aatakow ał on dotychczasowe pryncypia sys­
tem u m etafizyki, przytaczając racje epistem ologiczne za ich niepewnością i
nierealnością. Był to atak na arystotelesow ską koncepcję m etafizyki, a nie
na Tom asza z A kw inu. Poznanie filozoficzne straciło u niego charakter m e­
tafizyczny i realno-koniecznościow y, a przybrało postać szeroko rozumianej
logiki dającej wiedzę o świecie, przew ażnie praw dopodobną. Filozofowanie
opiera się bowiem na zmysłowej intuicji, która jedynie doprow adza do
stwierdzenia istnienia rzeczy (radykalny em piryzm ). A bstrakcja i rozum ow a­
nie nie d ają poznania realnego, jeśli nie poprzedzi ich intuicja. Stąd odpada­
ją teoretyczne pojęcia filozoficzne (np. dusza, Bóg, przyczyna) i czysto racjo­
nalny dow ód na istnienie pierwszej przyczyny. T w ierdzenia tego typu przyj­
m uje się opierając się na wierze (fideizm ). M yślenie zresztą ustępuje przed
dążeniem (w oluntaryzm ). M etoda filozofii zatem to przede wszystkim anali­
za krytyczna term inów filozoficznych przeprow adzona za pom ocą rozum o­
wania zwanego probatio. W yjaśnienie zaś danych zmysłowej intuicji winno
kierować się ekonom ią, nie w prow adzać bytów tam , gdzie intuicja ich nie
stwierdza24.

22 N aw et mistyczna spekulacja na tem aty filozoficzne znalazła swego oryginalnego repre­


zentanta w osobie Jana Eckharta. Warto również zauważyć, że koniec średniowiecza wypowia­
dał się najwymowniej i najoryginalniej w szeroko pojętej antropologii filozoficznej; zwłaszcza
interesowano się pozycją człow ieka w św iecie, jego wolnością, nieśm iertelnością duszy, naturą
intelektu i m etodą poznania.
23 M imo że twórczość filozoficzna wyrażała się coraz częściej w autonom icznych kwestiach
czy traktatach, to najw iększe ów czesne dzieła z filozofii były co do formy komentarzami do
pism A rystotelesa, nawet w X V w. Sama zaś m etoda dyskusyjnego uprawiania filozofii uległa
stopniowo pewnem u zwyrodnieniu. Problematyka coraz bardziej jałow iała, przybierając postać
najczęściej formalistyczną, sform ułowania stawały się werbalistyczne i zanikała przejrzystość
(nadmiar podziałów i zastrzeżeń, stąd schematyzm i zawiłość; trudno przebić się przez ciągłe
racje za i przeciw).
24 Por. A . G h i s a l b e r t i , G uglielm o di O ckh am , Milano 1972. Probatio to dla Ockhama
nie dem onstratio per principia, lecz uprawdopodobniające wykazywanie na podstawie faktów
niem ożliwości zdania sprzecznego z uzasadnianym. Przełom owy dla koncepcji filozofii był wiek
X V . Splątało się w nim głęboko i wielorako dawne z rodzącym się nowym . A czkolw iek nie
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 19

4. N ow ożytna m etoda filozofii zaczęła się form ow ać w przeciwstawieniu


do scholastycznej - zwłaszcza tej zm anierow anej - i w naw iązaniu do trady­
cji starożytnej oraz z ten d en cją do upraszczania spraw. Potem okazało się,
że sposób upraw iania filozofii w X V II w. m iał wiele analogii z XIII-wiecz-
nym. P u n k t wyjścia filozofii X V II w. pokryw a się z punktem dojścia śred­
niowiecznej teologii (E . G ilson). A w X V III w. filozofowano podobnie jak
w X IV . Nie znaczy to jed n ak , że nie pojaw iły się w tej epoce istotnie nowe
m etody filozofow ania. Po początkow ym odnaw ianiu starożytnych typów fi­
lozofii stw orzono w iele, m niej lub bardziej sam odzielnych, nie tyle sposo­
bów zdobyw ania wiedzy filozoficznej, co stylów jej zdobyw ania.
W okresie renesansu dalej postępow ała autonom izacja dziedzin filo­
zofii25. G łów nym przedm iotem zainteresow ania stały się, podobnie ja k w
X IV w ., przyroda oraz człowiek i wiedza. Punkt wyjścia był nadal antydog-
matyczny (krytycyzm i niezależność od autorytetów ) oraz subiektywistyczny
(stąd często osobliwy irracjonalizm i sceptycyzm). B roniono indywidualności
podm iotu, n aro d u i epoki. W brew pozorom nie znikł tradycjonalizm (chęt­
nie pow oływ ano się jak o na sprzym ierzeńców na autorów starożytnych)26.
Cele staw iano filozofow aniu przew ażnie praktyczne - zdobycie sztuki życia
lub techniki przem iany świata. D ziałanie uznano za zasadnicze pow ołanie
człow ieka na ziemi. C hętnie polem izow ano z przeszłością. N a ogół w strze­
mięźliwie szukano ostatecznych rozw iązań ogólno teoretycznych. Skrajnym
przykładem tego był M. de M ontaigne. Chciał opisać językiem literackim
bezsporne fakty życia ludzkiego. O drzucił gotow ą w iedzę, przyznając pry­
m at sam odzielnym obserw acjom i aktyw nej refleksji. O pierał się wyłącznie
na potocznej, ale wnikliwej obserw acji i zdrowym rozsądku oraz unikał ko­
rzystania z tradycji filozoficznej (poza sceptycyzm em ) i spekulacji. Nie w da­
wał się w spory czysto teoretyczne (postaw a sceptyczna co do możliwości
rozwiązań teoretycznych; najwyższą m ądrością jest pogodzić się z tym , że
rozum ludzki nie jest zdolny dojść praw dy o świecie i nas sam ych). Takie

stworzono żadnego wybitniejszego lub oryginalnego system u, to jednak filozofow ano często
w edle kanonów retoryki na kanwie różnych dyscyplin, a nawet poezji i wytworów sztuk plasty­
cznych (przem ieszanie artes z filozofią). Z e szczególnym upodobaniem uprawiano etykę, redu­
kując do niej całą filozofię. Por. S. S w i e ż a w s k i , D zieje filo zo fii europejskiej w X V w ., t. 2,
Warszawa 1974, s. 264-275.
25 M ówi się nawet (W . W indelband), że wystąpił proces przemiany filozofii w przyrodo­
znawstwo. R efleksja filozoficzna w okresie odrodzenia występowała nie tylko w pismach teolo­
gów i przyrodoznawców, lecz także polityków, filologów , literatów i artystów. Por. J. D o ­
m a ń s k i , E razm i filo zo fia , W rocław 1973; t e n ż e , „Scholastyczne” i „humanistyczne" pojęcia
filo zo fii, W rocław 1978.
26 Oryginalny myśliciel M ikołaj z Kuzy np. głosił, iż należy dać pierwszeństwo sam odziel­
nym i osobistym badaniom , ale często hołdow ał tradycyjnym teoriom (Pseudo-A reopagity, mi­
styków niem ieckich i Platona), wiążąc je z własnym i pom ysłam i. Por. K. J a c o b i , D ie M etho-
de der Cusanischen Philosophie, Freiburg 1969.
20 FILO Z O FIA I M E T O D A

filozofowanie ma doprow adzić go do techniki życia przyjem nego (cieszyć


się samym życiem bez zadaw ania sobie pytań o sens istnienia) i nie narusza­
jącego praw innych ludzi27. A toli najczęściej filozofia dotyczyła przyrody.
Filozofia przyrody zajęła m iejsce m etafizyki, k tó ra była zbyt spekulatyw na i
abstrakcyjna. W ychodzono w zasadzie od danych dośw iadczenia, a w inter­
pretow aniu korzystano również z tradycji n eo p lato ńskiej. Chcąc zbudować
bardziej pełn ą teorię świata i jednocześnie odrzucając racjonalną spekulację
(nauka nie dostarczyła jeszcze swego przedstaw ienia św iata), popadano w
tworzenie niemal poetyckich wizji. Posługiwano się mistyką, a nawet kabalis-
tyką, co prow adziło do tw orzenia się rozm aitych odm ian wiedzy tajem nej.
Irracjonalizm i rozbieżność w filozofowaniu oraz szukanie nowej techniki
opanow ania przyrody w ysunęły na czoło zagadnienia m etodologiczne. Filo­
zofię jako głównie naturalną logikę wiedzy upraw iał już P. R am us. O piera­
jąc się na zdrowym rozsądku budow ał swą dialektykę jak o technikę dysku­
tow ania, czyli szukania dow odów i rozwiązywania zagadnień. R eguły tej
dialektyki m ają przew ażnie charak ter dyrektyw retorycznych. Nową m etodę
filozofii jak o autonom icznej nauki uniw ersalnej (ale różnej od m etafizyki) i
zarazem m etodologicznie em pirycznej usiłow ał stworzyć F. Bacon. Podsta­
wową dyscypliną filozoficzną nie jest m etafizyka, lecz filozofia pierwsza jako
form alna nauka o pryncypiach. A czkolw iek filozofia dotyczy Boga, przyrody
i człowieka, to jed n ak głównym przedm iotem jej zainteresow ania jest przy­
roda. Poznanie filozoficzne zm ierza do odkrycia podstaw owych i najogól­
niejszych form rzeczy (tzw. praw ), aby wykorzystać je do robienia wynalaz­
ków i osiągnąć panow anie człow ieka nad przyrodą, co da mu szczęście.
Filozofowanie to nie szukanie w kontem placji lub dyskusji (na podstawie
wiedzy książkow ej) przyczyn sprawczych lub celowych św iata, lecz znalezie­
nie koniecznych aspektów faktów w drodze stopniow ego uogólniania danych
doświadczenia w praw a28. Reguły tej operacji nakazują najpierw ujawnić i
usunąć przeszkody w zdobyw aniu wiedzy, którym i są nawykowe złudzenia
umysłu (idola tribus, specus, fori et th eatri), a potem dopiero eksperym en­
tować i wnioskować indukcyjnie. E ksperym ent służy do nieprzypadkowego
ustalenia faktów . Indukcja zaś to nie zw ykła generalizacja, lecz wykrycie
stałych związków między istotnym i właściwościami rzeczy, stopniowe docho­

27 Por. Z . G i e r c z y ń s k i , L e „Que sais-je?” de M ontaigne, Lublin 1970, s. 13-23; G. P.


N o r t o n , M ontaigne and the Introspective M ind, The Hague 1975; J. H e n , Ja - Michał M on­
taigne, Warszawa 1978. Zamiast ścisłego filozofow ania deliberowano wtedy nad sztuką życia
ludzkiego i wiele moralizowano (ks. F. de La R ochefoucauld, J. de La Bruycre). Odrodzenie
wprowadziło przy tym w m yśleniu prostotę i naturalność oraz indywidualny styl pisarski. M od­
ne stały się eseje, dialogi i aforyzmy.
28 Tak uprawia się zresztą każdą naukę teoretyczną. Filozofia pierwsza (scientia universa-
lis) ma traktować o najbardziej podstawowych pojęciach i twierdzeniach. Faktycznie jednak
stała się przede wszystkim wiedzą o tym , jak m etodycznie badać świat. Por. L. J a r d i n e ,
Francis Bacon, London 1974.
M E T O D Y F IL O Z O F O W A N IA D O X X W IEK U 21

dzenie do najogólniejszych i najbardziej fundam entalnych form rzeczy. U łat­


wiają to najpierw zestawienia (tabulae) przypadków, w których własność wy­
stępuje, w których jej brak i w których posiada ona różne stopnie. Następnie
ten zaczątek interpretacji należy kontrolow ać oraz - dobierając specjalne przy­
padki rozstrzygania - dochodzić stopniowo do naczelnych aksjomatów teorii.
U schyłku o drodzenia pojaw iły się nowe sposoby filozofowania na tem at
dziedzin kultury. Przeciw staw iając się nadprzyrodzonem u traktow aniu tych
spraw , starano się naturalnym rozum em dociec zasad życia religijnego, m o­
ralnego i praw no-państw ow ego. Założywszy zdrow orozsądkow y racjona­
lizm, odkryw a się w drodze analizy natury ludzkiej w każdej dziedzinie jej
aktywności w rodzone w iadom ości w spólne, tzw. notitiae com m unes. Łatwiej
wyłowić te przyrodzone, pow szechne m niem ania rozum u, gdy skrupulatnie
oddzieli się w szystko, co zm ienne i przypadkow e oraz osobiste, od tego, co
stałe. T ak np. w ykryw ano praw dy religii naturalnej (E . H e rb e rt z C herbury)
i bezw zględnie w ażne praw o natu raln e (H ugo de G root).
Now e koncepcje m etody filozofow ania nie w yparły w X V I w. scholasty­
ki. O dro d ziła się ona zwłaszcza w H iszpanii. N aw iązała do T om asza z A kw i­
nu, ale w dużej mierze uwzględniła renesansowy styl myślenia. Przede wszys­
tkim starano się uprościć ap arat pojęciow y i pom niejszyć w w ykładzie kwes­
tie sporne m iędzy szkołam i, stosując swoisty eklektyzm . N astępnie bardziej
uw zględniano dośw iadczenie. Z a głów nego przedstaw iciela odnow ionej
scholastyki uchodził F. Suarez, nazywany przez p rotestantów księciem m eta­
fizyków. P rzedm iotem zainteresow ania u niego jest nie tylko byt w ogóle,
lecz także jego poszczególne typy (zwłaszcza państw o i praw o). M etafizyka
m a być teo rią em pirycznie danego, ale czysto abstrakcyjnie (esencjalnie;
byt to coś zdolne do realnego istnienia) ujętego św iata29. U zasadnienie
tw ierdzeń odbyw a się poprzez analizę pojęciow ą oraz za pom ocą odw ołania
się do pow szechnego dośw iadczenia (jeszcze silniej akcentow ał empiryczny
czynnik L. de M olina). W m iejsce k om entarza i sumy wprow adził w ykład
bardziej system atyczny i sam odzielny.
D otychczasow e now ożytne próby przeobrażenia filozofowania albo nie
były dość skrystalizow ane, albo nie osiągnęły rezultatów na większą skalę.
D opiero reform y filozofii d o konane w X V II w. doprow adziły do daleko
idących zm ian w m etodzie poznania filozoficznego. Filozofia stała się p ro ­
blem em sam a dla siebie (H usserl). Przyczynił się do tego gwałtowny prze­
łom w przyrodoznaw stw ie i jego m etodologii, jak też ogrom nie zróżnicow a­
ny racjonalizm , połączony z m aksym alistyczną postaw ą teoretyczno-poznaw -
czą. Z a tw órcę now oczesnej filozofii uchodził K artezjusz30.

29 Czysto pojęciow e traktowanie bytu zbliżyło m etafizykę do logiki, co stało się znam ienne
również dla tzw. szkolnej filozofii niem ieckiej.
30 Programowo zaczynał filozofię od początku, ale faktycznie zależny był od tradycji scho-
lastycznej (term inologia) i szczególnie Augustyna (punkt wyjścia). W płynął wyraźnie na W ol­
ffa, K anta, Brentanę i Husserla. Najbardziej klasycznymi dziełam i Kartezjusza są R ozpraw a o
22 FILO ZO FIA I M E T O D A

Filozofia dla niego to system (pierw otnie tylko baza przyrodoznaw stw a)
wiedzy uniw ersalnej i pew nej, obejm ujący wszystkie nauki. Stanowi jakby
drzew o, którego korzeniem jest m etafizyka, pniem - fizyka, a galęźm i -
pozostałe nauki, sprow adzające się do medycyny, m echaniki i etyki. O state­
cznym celem filozoficznego poznania jest tak a in terp retacja rzeczy, aby stały
się podatne ludzkiej praktyce. T ak więc nastąpiło całkow ite rozdzielenie
filozofii i teologii. Budow anie podstaw filozofii stanowi połączenie zabiegów
o wzorową m etodę (wykluczającą wątpliwości) z metafizyczną spekulacją i
rozpada się wyraźnie na dwa etapy: epistem ologiczny i metafizyczny. Przed­
m iotem pierwszej fazy filozofowania jest świat myśli, a drugiej - świat rze­
czy rozciągłych, traktow any geom etrycznie i m echanicznie. Celem zaś - roz­
wiązanie wielkich zagadnień poznania i bytu („najdoskonalszą wiedzą jest
poznanie skutków na podstaw ie przyczyn”) dla zdobycia m ądrości w kiero­
waniu życiem. M etoda filozofii w zoruje się na m atem atycznej, a polega na
analizie. Jej punktem wyjścia m a być m etodyczna postaw a w ątpienia we
wszystko. Sam owiedza jed n ak nie pozw ala w ątpić we wszystko, bo jeśli w ąt­
pię, to myślę, a więc jestem (cogito ergo sum )31. N astąpił radykalny prze­
w rót wiekowych założeń filozofii um ysłu i zdrow orozsądkow ych przekonań.
N astępnie (założywszy, że świadom ość jest ontyczną racją wiedzy o świe-
cie realnym ) poznaje się istotę tego „ ja ” m yślącego, a znajdując w sobie
idee w rodzone (B oga, jaźni, substancji, przyczyny itp .), dedukuje się (nie
form alistycznie, posługując się sylogistyką, lecz opierając się na implikacji
lalicznej za pom ocą jasno i w yraźnie ujm ującej intuicji intelektualnej, two­
rząc łańcuch oczywistości, którem u odpow iada ciąg przyczyn sprawczych, z
tym że oczywistość jest im m anentną cechą sądów) tezy o istnieniu Boga,
Jego praw dom ów ności, o istnieniu św iata poza moim „ja ” itd .32 Ta anality­
m etodzie i M edytacje. Por. E. G i l s o n , Rene Descartes, D iscours de la m eth ode, Ed. 4, Paris
1967; E . M o r a w i e c , P rzedm iot a m etoda w filo zo fii Kartezjusza, Warszawa 1970; W. R ó d ,
Descartes erste Philosophie, Bonn 1971; H . C a t o n , The Origin o f Subjectivity, New Haven
1973; L. J. B e c k , The M etahpysics o f Descartes, Oxford 1952; G. R o d i s - L e w i s , L ’Oeuvre
de D escartes, Paris 1971; L. O e i n g - H a n h o f f , Descartes und Fortschritt der M etaphysik,
Basel 1964; H . G o u h i e r, Essai sur le D iscours de la m ethode, la metaphysiąue et la morale,
Paris 1973; A . G a w r o ń s k i , Z m ierzch form acji kartezjańskiej, „W ięź”, 1979, nr 6, 33-50.
31 W tej refleksji zdobywa zarazem kryterium prawdy, którym jest jasne i wyraźne ujęcie
intelektualne przedm iotu po dokonaniu redukcji analitycznej do najprostszych jego elementów
(natur prostych), intelektualna oczywistość jest subiektywna, ale oparta o przedm iotowe stany
rzeczy. Spostrzeżenia zm ysłowe nie są bowiem wiarygodne, nie stanowią równorzędnego z ro­
zum em źródła wiedzy. Natom iast nasze przeżycia są nam dane w taki sposób, że co do nich nie
m ożem y się mylić. Ten św iadom ościow y punkt wyjścia w filozofowaniu i uznanie go za niepod­
ważalny (aby dopiero w nim ewentualnie szukać podstaw uznania świata zewnętrznego) stał się
znam ienny dla wielu późniejszych m etod filozofii. Od Kartezjusza zmienił się również mądroś-
ciowy charakter filozofii, bo dotychczas m ądrość była wszechwiedzą, a odtąd stała się samo-
wiedzą.
32 D edukcja ta opiera się na takich koniecznych związkach międzypojęciowych, że nie
jesteśm y w stanie ująć wyraźnie w sądzie jednego z nich bez drugiego. Filozofia jest nie tyle
dedukcyjnie udowodniona (dem onstrata), ile uporządkowana (disposita).
M E T O D Y FIL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 23

czno-intuicyjno-dedukcyjna proced u ra kierow ana jest ogólnymi regułam i


metodycznym i. Ż ąd ają one, aby problem y rozkładać na ja k najdrobniejsze
kwestie i te dopiero rozwiązywać, aby przechodzić od zagadnień łatw iej­
szych do coraz trudniejszych oraz aby cały czas kontrolow ać dotąd uzyskaną
wiedzę (stałe enum eracje zakresu badanego). W zasadzie rozwój filozofii to
ciągłe nadbudow yw anie m urów na niepodw ażalnie ugruntow anym funda­
m encie cogito. Z atem K artezjusz zapoczątkow ał w filozofii racjonalizm
scjentystyczny, bo rozum u niego to rozum przede wszystkim m atem atyki,
m ającej ch arak ter ontologiczny (stąd m athesis universalis). Nie był scepty­
kiem , a tylko przyjął krytycyzm i racjonalizm poznawczy.
D edukcyjna m etoda filozofow ania, zrozum iała zresztą w wieku m atem a­
tyki (1550-1750), m iała także inne odm iany. U B. Spinozy przybrała cha­
rak ter bardziej syntetyczny. Poznanie filozoficzne stanowi próbę racjonaliza­
cji tradycyjnej (rów nież religijnej) wizji świata. Przybiera ostatecznie postać
system u, w którym z pew ników (akceptow anych w edle kartezjańskiego kry­
terium jasności i wyraźności pojęć) w yprow adza się sylogistyczne tezy o isto­
cie rzeczy oraz istotnych relacjach zachodzących w świecie. U jednolicenie
przedm iotu filozofii (przeciw dualizm owi K artezjusza) poszło przy tym tak
daleko, że świat myśli i świat rzeczy rozciągłych to jedno. Tożsam e są rów ­
nież porządek, realny i idealny, causa = ratio (Por. Spinoza’s Metaphysics,
ed. J. B. W ilbur, A ssen 1976). T. H obbes zaś połączył dedukcję filozoficzną
z nominalizmem. Nawiązując do empiryzmu F. Bacona i metody matematycz­
nego przyrodoznaw stw a G alileusza, uw ażał m yślenie filozoficzne za m echa­
niczne posługiw anie się nazwam i dla dodaw ania wszelkich wielkości w celu
dojścia do wiedzy ogólnej w praw dzie, ale hipotetycznej. Dotyczy ona ruchu
m aterii (głów nie życia społecznego) danego w doświadczeniu zewnętrznym
(sensualizm ).
Sposób filozofow ania u G . W. Leibniza był najbliższy K artezjuszow em u,
ale bardziej scjentystyczny. C hodziło o określenie nie tyle sposobu filozofo­
w ania, ile struktury system u filozoficznego. U żyw ana dedukcja wiąże się tu
jednak z logiką form alną (traktow aną algebraicznie). D ow odzenie koniecz­
nych tw ierdzeń filozoficznych polega na ich sprow adzaniu do pryncypiów
(praw d pierw otnych) o charakterze zdań tożsam ościowych (oczywistość i ko­
nieczność typu arystotelesow skiego nie wchodzi tu w rachubę) w drodze
zastępow ania definicyjnego (stąd postulat ścisłych definicji!) i za pom ocą
wyłącznie zasady niesprzeczności. Tw ierdzenia niekonieczne (faktualne) zaś
winny być uzasadnione na podstaw ie zasady racji dostatecznej. O statecznie
więc tezy filozoficzne są redukow alne do zdań analitycznych w szerszym
sensie. R adykalny racjonalizm poznania filozoficznego u Leibniza ujaw nia
się nadto w przyjęciu dośw iadczenia intelektualnego (experientis interna
idearum ). Filozofia nie jest u niego całkiem autonom iczna. R eflektuje i
ustala pierw otne założenia wszystkich nauk szczegółowych oraz syntetyzuje
poglądy wcześniejszych filozofów w om aw ianej spraw ie. D latego m ożna do­
24 FILO Z O FIA I M E T O D A

patrzeć się zwłaszcza w ontologii Leibniza wielu wpływów. U praw ianie filo­
zofii ma dwie m etody i dziedziny: analityczno-epistem ologiczne uzasadnie­
nie podstaw wiedzy i konstrukcyjno-m etafizyczne jej podbudow anie (tu jawi
się pytanie, dlaczego istnieje raczej coś niż nic). O bow iązuje przy tym zasa­
da racjonalnego pow iązania wszystkich praw d, bo rzeczywistość jest ciągła
(lex continui) i dzięki tem u da się sprow adzić ew entualne przeciwieństwa do
harm onijnej jedności33.
Znalazł się jed n ak myśliciel, który aczkolwiek wyszedł od koncepcji
Kartezjusza i był znakom itym m atem atykiem , odrzucił m etodę dedukcyjno-
-racjonalną filozofowania, a dał przeżyty głęboko styl praw ie fideistycznego
filozfowania, przypom inającego sposób m yślenia A ugustyna34. W skazał go
jako jedyne wyjście ze sceptycyzmu i tragizm u, w jaki w pada człowiek roz­
wiązując doniosłe sprawy swego szczęścia. Był to B. Pascal. U w ażał, że
filozofowi duch geom etrii nie wystarcza, pow inien wiązać go jeszcze z du­
chem finezji. W yparł się w końcu rozum u, a poddał autorytetow i religii. W
myśleniu filozoficznym kierow ał się mistyczną intuicją - „porządkiem ser­
ca” . Filozofow anie to ekspresja sam owiedzy ludzkiego losu w obliczu Boga.
Z ajm ow ał się głównie problem atyką etyczną.
W ażne dla ukształtow ania sposobu upraw iania filozofii były ówczesne
osiągnięcia w metodologii przyrodoznawstwa. Galileusz zreformował wpra­
wdzie naukę, nie filozofię, ale dał wzór em pirycznego, m atem atycznie i
przyczynowo ujętego poznania, którego reguł szukali filozofowie. Zwłaszcza
przyrodoznaw stw o w ujęciu I. N ew tona stało się autonom iczne oraz wysunę­
ło się (pod względem teoretyczności i zarazem ścisłości) na czoło ówczes­
nych typów wiedzy. N adto N ew ton w pow iązaniu z ogólnymi tezam i fizyki
prowadził rozw ażania m etafizyczne, czym zapoczątkow ał filozofowanie jako
poznanie, któ re dopełnia nauki szczegółow e, a jest od nich różne. Stanowi
ono operację złożoną z interpretacji zasad nauki (głównie m atematycznych)
oraz spekulacji typu platonizującego.
W końcu X V II w. doszły je d n a k od głosu idee przeciwstawiające się
m etodologii K artezjusza i N ew tona. J. Locke prezentow ał wyłącznie episte-
mologiczny sposób filozofow ania em pirycznego. Przedm iotem filozofii jest
nie byt, lecz poznanie rozpatryw ane p od względem genezy, pewności granic.
N atom iast celem najdalszym wiedzy filozoficznej są praw a myślenia i życia
ludzkiego. Filozofow anie przybrało postać psychologicznej analizy pocho­

33 Leibniz próbuje utworzyć idealny język dla całej wiedzy (mathesis universalis) i projek­
tuje schemat koordynacji wszystkich nauk (encyklopedia nauk). Raczej nie unawał bowiem
osobliwej dla filozofii m etody. Por. G. M a r t i n , L eibniz. L ogik und M etaphysik, 2. A ufl.,
Berlin 1967, s. 220-227; M. G o r d o n , L e ib n iz, Warszawa 1974; K. P e t e r s , W. S c h m i d t ,
H. H o l z , Erkenntnisgewissenheit und D edu ktion , Darmstadt 1975.
34 Por. Ph. S e l l i e r , Pascal et Saint A ugustin, Paris 1970; E. M o r o t - S i r , L a mćtaphy-
sique de Pascal, Paris 1973; T. P ł u ż a ń s k i , P ascal, Warszawa 1974.
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IE K U 25

dzenia fundam entalnych pojęć i tw ierdzeń, starającej się sprowadzić je do


pierw otnych elem entów psychicznych, którym i są w rażenia. N astępnie nale­
ży je opracow ać tak , aby otrzym ać w iedzę ogólną i konieczną. D aje się to
zrobić tylko w zakresie idei prostych oraz tych złożonych, które sami k o n ­
struujem y (np. w m atem atyce i etyce)35. Stąd m etoda filozofii zaprojektow a­
na przez Locke’a prowadziła przeważnie do pozytywnych rezultatów niepew­
nych (m inim alizm m etodologiczny). Sama em pirystyczna krytyka idei złożo­
nych doprow adziła do ich nie dającego się zakw estionow ać odrzucenia.
K oncepcja em pirycznego sposobu filozofow ania okazała się połow iczna
i nie doprow adzona konsekw entnie do końca przez L ocke’a. Z nalazła też
bardziej radykalnych kontynuatorów . N ajw ażniejszym i byli D . H um e i
E. B. de Condillac. Pierwszy, zamieniając filozofię w analityczną psychologię
ogólną i opisow ą epistem ologię, poddał druzgocącej krytyce sam o dośw iad­
czenie w padając w sceptycyzm. Nie m oże ono dać o rzeczywistości wiedzy
ogólnej i koniecznej, bo rzetelne poznanie dotyczy albo relacji między idea­
mi (m atem aty k a), albo faktów (nauki em piryczne o parte zawsze na psycho­
logii). Tylko drugi typ wiedzy odnosi się do św iata realnego, ale ma charak­
ter praw dopodobny. Filozofow anie więc ogranicza się do szukania m etodą
psychologiczną odpow iedzi na pytanie, jakie są racjonalne kryteria akcepta­
cji fundam entalnych przek o n ań 36.
Jeszcze jaskraw iej rozw inął pom ysły epistem ologiczne L ocke’a C ondil­
lac. M etoda filozofii to psychologiczno-logiczna analiza języka wiedzy. Psy­
chologia upraw iana je st przy tym czysto sensualistycznie. A naliza faktów
danych przez zmysły stanow i jednocześnie analizow anie języka wiedzy o
tych faktach. K ażda n auka zatem staje się system em znaków , który odw zo­
row uje system pojęć i sądów uzyskanych w drodze analizy i ułożonych wedle
rozm aitych kom binacji (nom inalizm ).
W związku z tymi ujęciam i filozofow ania ukształtow ała się typow a dla
okresu ośw iecenia m etoda filozofii. T a ostatnia dotyczyła głównie poznania
i życia (zwłaszcza m oralnego) w aspekcie psychologicznym. Z m ierzała do
zbudow ania „św iatłego” poglądu na całą rzeczywistość, aby popraw ić spo­
sób m yślenia i życia37. U praw ianie filozofii winno przede wszystkim spełniać

35 D ow ód u L ocke’a to wykazanie zgodności albo niezgodności dwóch pojęć za pom ocą


jednego lub w ięcej ogniw pośredniczących, które pozostają ze sobą w związku trwałym, nie­
zm iennym i widocznym . Takie traktowanie aparatu pojęciow ego wiedzy czyni L ocke’a prekur­
sorem filozofii analitycznej. Por. Z. O g o n o w s k i , L o ck e, Warszawa 1974.
36 Przyjęcie przy tym indukcyjnego uzasadnienia oraz rozdziału porządku teoretycznego
od praktycznego rodzi problem usprawiedliwienia indukcji oraz przejścia od zdań teoretycznych
do praktycznych (dow odzenia zdań praktycznych opierając się na samych teoretycznych). Por.
J. N o x o n , H u m e’s P hilosophical D evelopm en t, Oxford 1973; B . S t r o u d , A rgum ents o f the
p h ilosph ers, London 1977.
37 O dżył również epikurejski styl filozofowania jako szukanie naturalistycznej (na nauce
opartej) sztuki życia, jak np. A . C. H elvetius.
26 FILO ZO FIA I M E T O D A

kryterium racjonalności i genetycznej em piryczności, a przy tym język ma


być jasny i przystępny, choćby groziło to pow ierzchownością treści38. Należy
unikać budow ania system u, a porządkow ać filozofię encyklopedycznie, bo
jedynie upraw niona jest m inim alistyczna postaw a poznawcza (jeśli nie scep­
tyczna, to przynajm niej radykalnie krytyczna). N ieodzow ne jest przy tym
korzystanie ze zdobyczy nauk szczegółowych. Stąd poznanie filozoficzne sta­
je się syntetyzującym badaniem zasad nauk, czyli encyklopedycznie upo­
rządkow aną wiedzą o faktach prostych i ogólnie uznanych w naukach (J.
d ’A lem bert). Epistem ologiczny i krytyczny racjonalizm oświecenia zagubił
m etafizykę, stając się przyczyną autonom izacji teorii poznania.
Przeciw sceptycznej i skrajnie empirycznej postaw ie w filozofow aniu wy­
stąpił T. R eid. U praw ianie filozofii to ani kw estionow anie wszystkiego i
nieliczenie się z potocznym sposobem m yślenia, ani czysta spekulacja, lecz
dogm atyczne (bez przeprow adzenia krytyki) uznanie intuicyjnie oczywistych
pryncypiów (m etoda introspekcji) i w ydedukow anie z nich realistycznej me­
tafizyki. Są dwa rodzaje tych pryncypiów: zasady logiczne, m atem atyczne i
ontologiczne (np. zasada przyczynowości) oraz praw dy faktualne, jak to, że
istnieje jaźń i że istnieją rzeczy realne poza jaźnią. Pryncypia te umysł zna
sam z siebie, niem al instynktow nie, i ak ceptuje bez obawy zbłądzenia. Sta­
nowią bowiem jakby język w rodzony naszej natury, gdyż skłania nas do ich
przyjęcia zdrowy rozsądek (com m on sense). T ak więc filozofowanie rozpada
się na dogm atyczną epistem ologię i introspekcyjną m etafizykę zdroworoz­
sądkową.
M iał też X V III w. filozofię racjonalistyczną naw iązującą do odrodzonej
scholastyki i Leibniza, interpretow anego zresztą po kartezjańsku39. Ch. Wolff
trak tu je filozofię jak o naukę pew ną o racjach wszystkiego, co możliwe, co
da się pom yśleć (scientia possibilium quatenus possibilium ). Problem atyka
metafizyki ogólnej i szczegółowej rozw odniła się w logice. K ształtuje się
bowiem pod wpływem teorii poznania (prim a philosophia tradit prim a prin­
cipia notionesąue prim as om nis cognitionis hum anae - oczywiście pryncypia
nie tyle bytu, co myśli, bo zasady m yślenia utożsam iały się z zasadam i samej
rzeczywistości), a m ateriał i potw ierdzenie czerpie z empirycznych nauk
szczegółowych. M etoda filozoficzna to tok w ykładów (ordo, quo in traden-
dis dogm atibus uti deb et philosophus) w form ie systemu swoiście dedukcyj­
nego, analogicznie ja k w każdej nauce. Z ałożeniam i jego są wszelkie zdania
uznane jak o prawdziwe (przede wszyskim aksjom aty, definicje i niewątpliwe

38 Stąd nierzadki typ filozofa-publicysty (np. P. Bayle, W olter) lub filozofa-literata (np.
A . C. Shaftesbury).
39 Racjonalizm W olffa jest dogmatyczny (skrępowany świadectwem zm ysłów ), formalisty-
czny (kult formuły i schem atu), analityczny oraz finalistyczny (szukanie racji i celu) i praktycz­
ny (chciał dać sprawne narzędzie dla teologicznych dociekań i dysput oraz harm onijnego usyste­
m atyzowania podstaw tłum aczenia św iata). Por. A . B i s s i n g e r , D ie Struktur der Gotteserken-
ntis, Bonn 1970, s. 37-50.
M E T O D Y FIL O Z O FO W A N IA D O X X W IE K U 27

dane dośw iadczenia), a dow odzenie jest sylogistyczne (czysto pojęciow a d e­


dukcja)40.
Ponad przeciw staw ienie racjonalizm u i em piryzm u w filozofowaniu chce
wznieść się I. K ant, gdy tworzy system krytycznej filozofii. O bejm uje ona
przede wszystkim teorię poznania oraz teorię działania i oceniania estetycz­
nego (stąd jego słynne trzy dzieła: Krytyka czystego rozumu, Krytyka p ra k ­
tycznego rozum u i Krytyka w ładzy sądzenia). Z agadnienia ogólnom etafizy-
czne przeszły w epistem ologię, czyli problem y uw arunkow ań pytań ontologi-
czno-teoriopoznaw czych. M etafizyka stała się teorią granic poznaw ania rze­
czy, krytyką zdolności poznaw ania (transcendentalizm ). Nie rzeczy bowiem ,
lecz sposób poznania rzeczy, o ile m a być a priori możliwy, stał się głównym
tem atem dociekań. C ała dotychczasow a m etafizyka stosow ała z gruntu myl­
ną m etodę, uw ażając, iż m ożna poznaw ać przedm ioty, którym i się zajm uje
(dostosow ując poznający podm iot do przedm iotu poznaw anego). Tym cza­
sem należy postąpić odw rotnie (tzw. przew rót kopernikański) - dostosow ać
obiekty do naszej w ładzy poznaw czej, a więc krytycznie zbadać, co m ożna
wartościow o poznać, biorąc pod uwagę uw arunkow ania czystego rozum u.
Poznanie bowiem to porządkująca funkcja rozumu, który chaos doświadczalnej
m aterii przekształca w system atyczną w iedzę za pom ocą stru k tu r form alnych
i logicznych. Najważniejsze pytanie w pierwszym etapie filozofowania brzmi:
skąd się bierze realność i konieczność wiedzy? W szczególności zaś: o ile i
jak możliwe jest pew ne i konieczne poznanie realnych przedm iotów na po d ­
stawie przedstaw ień? K ant rozw iązuje ten problem epistem ologiczny m eto­
dą transcendentalną (analiza apriorycznych w arunków możliwości transcen­
dencji podm iotu). A nalizuje krytycznie poznanie (najpierw najw artościo­
wsze - m atem atyczne przyrodoznaw stw o) celem wykrycia form alnych, pod­
m iotowych w arunków , k tó re um ożliw iają przedstaw ieniom przekroczyć gra­
nicę podm iotu i dostosow ać się do przedm iotu. K onkretnie chodzi o to, jak
możliwe są w nauce praw a rozum u czystego, czyli sądy syntetyczne a priori.
Pytanie to dotyczy zawsze wiedzy i bytu zarazem , bo szuka w arunków nasze­
go poznaw ania przedm iotów , ale o ile są one jednocześnie w arunkam i bycia
samych tych przedm iotów (H eidegger).
R ezu ltat tej analizy to stw ierdzenie, że podm iot poznający (za pom ocą
w rodzonych rozum ow i form ) tworzy przedm iot, korzystając z treści zaczer­
pniętych z dośw iadczenia (bezkształtnej chm ury w rażeń). Stąd powszechna
i konieczna w iedza m oże pow stać tylko tam , gdzie form y dopasują do siebie

40 D ow ód filozoficzny u W olffa jest empiryczno-analityczny i nieautonom iczny (zakłada


tezy pozafilozoficzne). Naczelnym i aksjomatami są zasada tożsam ości i zasada niesprzeczności,
a dla prawd faktycznych także zasada racji dostatecznej. Terminy definiuje się zgodnie z do­
świadczeniem potocznym i sposobem używania ich w naukach szczegółow ych. N ie podlegające
wątpieniu dane doświadczenia to głów nie własne istnienie („jesteśm y świadom i, że jesteśm y”)
i istnienie rzeczy poza nami. Rozum w ięc dedykuje często to, co i tak z doświadczenia jest
wiadom e.
28 FILO Z O FIA I M E T O D A

dane em piryczne, a więc w typie m atem atycznego przyrodoznaw stw a, a nie


w m etafizyce. Rozum (V ernunft) wprawdzie scala i uzupełnia fragm entary­
czną wiedzę pochodzącą z rozsądku (V erstand), posługując się ideam i du­
szy, kosm osu i Boga, ale w pada przy tym w paralogizm y i antynom ie. Idee
te bowiem , aczkolwiek nieodzow ne dla um ysłu, są pozbaw ione wszelkiej
podstawy rzeczowej. Stąd wszystkie argum entacje metafizyczne stają się
pseudodow odam i (m etaphysica est logica intellectus puri). Prawdziwości tez
metafizyki niepodobna dowieść, ale m ożna w ykazać ich zgodność z potrze­
bami życia i działania (postulatyw izm )41. O bok porządku rozum u czystego
istnieje bowiem porządek rozum u praktycznego (nie ulegającego sugestii
zjaw isk), który ostatecznie dzierży prym at nad teoretycznym .
Krytycyzm K anta przekreślił sposób upraw iania filozofii jako teorii rze­
czy (w sobie) poza nam i. W yzwolił jed n ak (przez swój subiektywizm , agno-
stycyzm, aprioryzm i form alizm ) m aksym alistycznie nastaw ioną (reform ator­
ską i przede wszystkim system otw órczą)42 spekulację pojęciow ą na tem at
świata idei i własnej jaźni, nie liczącą się z naukam i szczegółowymi ani ze
zdrowym rozsądkiem .
J. G. Fichte uw ażał, że filozofowanie m a dwa etapy: przygotowawczy -
teoria wiedzy (W issenschaftslehre) oraz rozw iązujący problem atykę opiera­
jąc się na jednej zasadzie - system idealistycznej torii bytu. W pierwszym,
refleksyjno-krytycznym, zdobywa się naczelną przesłankę (nie form alną, lecz
treściow ą) dla drugiego. Stała się nią teza, że wszelki byt zakłada istnienie
czystej jaźni-czynu, któ ra d okonuje wszystkiego43. Z adaniem zaś filozofii
jaźni jest w ydedukow ać pojęciow o z tej tw órczej, wolnej jaźni absolutnej

41 M etoda badawcza filozofii różni się zasadniczo od m etod w poszczególnych naukach.


Uprawiać filozofię realistyczną powinno się - przeciwnie niż m atem atykę - zaczynając nie od
definicji (jak W olff), ale od oczywistego doświadczenia, które jako pewnik stanowi założenie
dla późniejszej refleksji. Metafizyka wyjaśnia naturalne skłonności do idei o tym , co bezwzglę­
dne. Kieruje się dialektyką transcendentalną, czyli działem logiki transcendentalnej, o ile doty­
czy ona twierdzeń pozornie prawdziwych, lecz postulowanych przez zachowanie się człowieka.
Por. T. K r o ń s k i , K ant, Warszawa 1966; W. B r o c k er, Kant iiber M etaphysik und Erfah-
rung, Frankfurt 1970; J. B e n n e t t , K an t’s D ialectic, N ew York 1975; M. B a u m , D ie trans-
zendentale D eduktion in Kants Kritiken, Koln 1975; N. H i n s k e , Kants Weg zu r Transzenden-
talphilosophie, Stuttgart 1970; W. H . W a l s h , K an t’s Criticism o f M etaphysics, Edinburgh
1975; M. H o s s e n f e l d e r , Kants Konstitutionstheońe und die Transzendentale D eduktion,
Berlin 1978; V . G e r h a r d t , F. K a u l b a c h , K ant, Darmstadt 1979.
42 Por. A . S c h u r r , Philosophie ais System bei Fichte, Schelling und Hegel, Stuttgart
1974; M. J. S i e m e k , Idea transcendentalizmu u Fichtego i Kanta, Warszawa 1977.
43 Przyjmuje się wolność człow ieka, czyli jego niezależność od otoczenia, a zależność cało­
kształtu zjawisk, od aktywności intelektualnej i jego aspiracji moralnych (nie tylko forma, lecz
także treść poznania jest tworem św iadom ości). Natom iast kryterium akceptacji twierdzeń sta­
nowi intuicyjno-moralna naoczność (intellektuelle Anschauung); ważny obow iązek moralnego
doskonalenia się jednostki. T o, jaką kto wybiera filozofię, zależy od tego, jakim jest człow ie­
kiem . Por. Z. K u d e r o w i c z , Fichte, Warszawa 1963; P. B a u m a n n s , Fichtes Wissenschafts­
lehre, Bonn 1974.
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 29

wszystko (świat przedm iotow y jest alienacją ogólnej św iadom ości). Filozofia
stała się ontologią transcen d en taln ą całego obszaru dośw iadczenia (świata,
sensów, obrazów ).
Inny p u n k t wyjścia aktyw no-dedukcyjnego poznania filozoficznego przy­
jął F .W . J. von Schelling. Z asadą ostateczną m etafizyki jest w edług niego
ujęty w bezpośrednim oglądzie A bsolut („ ja ” absolutnie nie uw arunkow a­
n e), przekraczający przeciw staw ienie jednostkow ej jaźni i organicznej (w
przeciw staw ieniu do m echanicznej) przyrody. Poniew aż A bsolut ten posiada
w sobie czynnik irracjonalny, stąd dedukcję wszechświata łączy się tu z intui­
cją artystyczną i w iarą religijną. W ten sposób genetyczny wywód tez stał
się bardziej obrazow y i w izjonerski niż logiczno-dedukcyjny44.
B ardziej logiczny i spoisty tok spekulacji przyjął G .W . H egel. Z ałoży­
wszy tożsam ość porządku idei i rzeczy („logika przedm iotow a zajm uje m iej­
sce daw nej m etafizyki”) oraz pierw otność obiektyw nej myśli (logicznego p o ­
jęcia, absolutnej idei), rozw ija to pojęcie, aby otrzym ać ogrom ny system
wiedzy, a zarazem dialektycznie kształtującą się rzeczywistość45. Rozum
(idea) jest sam orozw ijającym się i sam opoznającym A bsolutem . Rozum roz­
wija wiedzę o rozum ie (o pojęciu-absolucie), czyli o sobie sam ym w trzech
m om entach: sobnym (logika), poza sobą (filozofia przyrody) i w sobie (filo­
zofia ducha). Logika z logicznego pojęcia bytu d edukuje dialektycznie for­
my myśli i zarazem kategorie ontyczne. Filozofia przyrody rozw ija dialekty­
cznie stadia (stopnie) doskonalącej się idei-natury. Filozofia ducha zaś (n aj­
ważniejszy dział filozofii) wywodzi dialektycznie ducha absolutnego (poza
przeciw staw ieniem podm iotu i przedm iotu). U jm u je pojęciow o zwłaszcza
następujące przejaw y A bsolutu: państw o i praw o, sztukę, religię oraz filozo­
fię (filozofow anie jest refleksją nad religią, pojęciow ym ujęciem rozw oju
A bsolutu, którego religia w yobrażeniow o przedstaw iała jak o B oga). Ta
ostatnia jest najwyższą postacią ducha absolutnego, sam orozum iejącego.
Ż ad n a jed n a k poszczególna filozofia nie zaw iera całej praw dy, lecz dopiero
całokształt jej dziejow ego rozw oju (podobnie jak każda postać bytu jest
niezbędnym ogniwem ew olucji). D latego zadanie filozofii realizuje się w his­
torii filozofii46.

44 O statecznie filozofia zajm uje się tymi samymi przedm iotam i, co inne nauki, lecz rozpa­
truje je w św ietle wyższych relacji, daje nową interpretację wiedzy w o góle, aby rozwiązać
klasyczne problem y filozoficzne znając ich dzieje. Por. W. H a r t k o p f , D ie D ialektik in Schel-
lings Transcendental- und Idealitatsphilosophie, M eisenheim 1975; Schelling, red. H. M. Baum-
gartner, Freiburg 1975.
45 D ialektyka u H egla jest ew olucją idei (i rzeczy) przez jednoczenie się przeciwieństw. W
orzekaniu charakteryzuje się to tym, że każdej tezie przeciwstawia się antyteza, z których p o­
tem wylania się synteza. Jedynie myśląc dialektycznie dochodzi się do pełnej prawdy.
46 W tedy bow iem następuje rozpoznanie dialektyki zobiektyw izow anego ducha w cyklicz­
nym pochodzie dziejow ym . H egel przem ienia historię filozofii w filozofię (dziejów ). Por. E.
B l o c h , U ber M ethode und System bei H egel, Frankfurt 1970; L. B . P u n t e l , Darstellung,
M ethode und Struktur, Bonn 1973; G . M a l u s c h k e , Kritik und absolute M ethode in Hegels
30 FILO Z O FIA I M E T O D A

A priorycznie, lecz już nie spekulatyw nie, buduje system filozofii Scho­
penhauer. W teorii poznania posługuje się instrospekcją, k tó ra pozw ala po­
znać wyłącznie zjaw iska, stąd świat objaw ia się jak o w yobrażenia (fenome-
nalizm). O pierając się na samowiedzy odkryw a (poprzez wewnętrzny
ogląd), że zasadą świata jest ślepa i irracjonalna wola, do której sprowadza
i byt, i myśl. T ak pow staje filozofia jako totalny pogląd na świat.
O pierając się na doświadczeniu w ew nętrznym (i refleksji) dochodzi też
do m etafizyki (ale nie buduje system u!) M. F. M aine de B iran. Jego psycho­
logiczne analizy świadomości początkow o były czysto sensualistyczne, potem
w oluntarystyczne i dotyczyły aktywności jaźni, a wreszcie przybrały charak­
ter refleksji religijno-m istycznej47.
Po 1830 r. panow ał jeszcze raczej idealizm , lecz wysunięto już koncepcje
filozofowania realistycznego i m inim alistycznego. Zaczęto przeciwstawiać
m etafizykę filozofii, odrzucając pierw szą, a zatrzym ując drugą. Podobnie
ja k na początku X V III w ., zw rócono się ku problem atyce epistemologicznej
i psychologicznej. Filozofia klasyczna zaczęła bow iem tracić rolę przodującą
wśród typów wiedzy. N a czoło w ysunęło się przyrodoznaw stw o, a potem
kolejno dołączały historia, psychologia i socjologia. D ostrzeżono ogrom ną
rozbieżność w filozofii, co zdaw ało się wskazywać na niemożliwość stworze­
nia naukow ej teorii bytu docierającej do jego ontycznej istoty. Filozofowa­
nie stało się raczej refleksją nad naszymi myślami o bycie lub naszej relacji
do bytu. Filozoficzny język zaś upodabniał się albo do aparatu pojęciowego
nauk szczegółowych, albo do form y literatury pięknej (styl filozofii tradycyj­
nej kontynuow ano tylko w zakładach teologicznych). Tak więc pow stała
rozm aitość sposobów filozofow ania. Nie wszystkie były oryginalne, ale naj­
częściej zostały na now o przem yślane - zaw ierały nowe połączenia lub uza­
sadnienia.
Na scholastyce i Leibnizu oparł się B. Bolzano. Choć walczył z K antem ,
pojął za nim filozofię jako wiedzę o metodzie i stosunku myśliciela do zagad­
nień. „Należy w każdej i o każdej nauce filozofować” , gdyż filozofia nie ma
osobnego przedm iotu. W ylicza jed n ak jak o dyscypliny filozoficzne: logikę,
m etafizykę, etykę, filozofię praw a i państw a.
A prioryczny konstruktyw izm w m etodzie filozofii zwalczał już J. F. Her-
bart. A czkolw iek nawiązywał do K anta i Leibniza, punktem wyjścia uczynił
potoczne dośw iadczenie. Filozof m a je oczyścić z nieścisłości i sprzeczności

D ialektik, B onn 1973; S. R o s e n , G. W. F. H egel, N ew Haven 1974; H egel, Hrsg. O . Pógge-


ler, Freiburg 1977; H . R ó t t g e s , D er B egriff der M ethode in der P hilosophie Hegels, Meisen-
hein (G lan 1976).
47 Podobny sposób uprawiania m etafizyki, lecz mniej refleksyjny, a bardziej eklektyczny
(historyczny) prezentował dość w pływowo V. Cousin. Korzystał bowiem z m etody postulatyw-
nej Kanta oraz dopom agał sobie dialektyką i spekulacją, a przy tym miał podejście historyczne
i wiązał filozofię z religią. Wywody sw oje przedstawił w formie prawie literackiej.
M E T O D Y FIL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 31

pojęć, budując teo rię bytów realnych, elem entarnych. Uwzględnił przede
wszystkim (i to od strony form alnej i m echanicznej) relacje między nimi. W
teorii tej skupił głów nie uwagę na psychicznych elem entach, i to nie wszys­
tkich, tylko intelektualnych48.
Przełom u w sposobie filozofow ania dokonał pozytywizm. Jego tw órca,
A . C om te, naw iązując do d ’A lem b erta i socjalistów utopijnych, ustosunko­
wał się krytycznie do wszelkiej m etafizyki, a dążył do unaukow ienia i unifi­
kacji wszelkiej wiedzy. Przedm iotem rzetelnej wiedzy m ogą być wyłącznie
fakty pozytyw ne, czyli ciała (to , co dane w obserw acji, a nie w introspekcji).
Celem zaś - wykrycie zachodzących między nimi praw idłow ości (nie wolno
pytać o przyczyny sprawcze i celow e) dla przew idyw ania oraz ulepszenia
życia. Stąd nie m a właściwie m iejsca dla filozofii. D opuszczalna jest ona
jedynie jak o porząd k u jące, czyli encyklopedyczne, zestaw ienie całokształtu
ścisłych i pew nych rezultatów nauk pozytywnych w wielki, jednorodny (jed ­
ność m etody i pojęć) system . M a ch arak ter nie tyle syntezy, ile teorii i histo­
rii nauki, o ile unika jakiejkolw iek spekulacji (naw et typu epistem ologiczne-
go) oraz stanow i podstaw ę reorganizacji społecznej. Ściśle rzecz biorąc, taka
koncepcja filozofii jak o m etanauki okazuje się tru d na do przyjęcia, bo je d ­
nocześnie przekreśla swoistość m etodologiczną filozofii oraz wyznacza jej
zadanie niew ykonalne w sposób ściśle naukow y. Filozofow anie jest co do
punku wyjścia dogm atyczne, a co do rozw iązań - definitywne.
Pozytywizm C o m te’a rozpow szechnił w Anglii J. S. Mili49, lecz nadając
mu bardziej kom prom isow y charak ter. N aw iązując do em piryzm u, rozwinął
go w w ykończoną postać (em piryzm genetyczny i m etodologiczny) złagodzo­
ną historycznym punktem w idzenia. Filozofia o bejm uje przede wszystkim
m etodologię nauk, ale rów nież teorię poznania, psychologię i etykę. W szel­
kie dociekania filozoficzne winny być analizą logiczną (często psychologizu-
jącą) nauki. O p ierają się na dośw iadczeniu zm ysłowym, a w dyskursie po­
sługują się indukcją i analogią, definiow aniem oraz rozum ow aniem deduk­
cyjnym. Nie osiągają jed n ak praw d ściśle powszechnych i koniecznych, bo
dedukcja m a udział w tórny (lecz nieodzow ny - przynajm niej pomocniczy)
oraz nie m a praw d intuicyjnie oczywistych absolutnie.
Jeszcze inną praksystyczną odm ianę pozytywistycznego sposobu filozofo­
wania zaproponow ali K. M arks i F. Engels. Nawiązali do H egla i L. F eu er­
bacha, lecz nadali filozofow aniu ch arak ter zarazem scjentystyczny i ideologi­
czny (ch arak ter podłoża dla polityki p ro letariatu ). Filozofia to je d n a z form

48 Podobnie psychologistycznie filozofow ali J. Fries i F. E . B eneke. Przy uzasadnianiu tez


posługiwali się nie tylko doświadczeniem psychologicznym , lecz także wiarą naturalną lub prze­
czuciem.
49 A . C om te and P ositivism , London 1856. Por. B . S k a r g a , C om te, Warszawa [1966]
19772; A . R y a n , J. S. M ili, Londyn 1974; R. L u d w i k o w s k i , J. W o l e ń s k i , / . S. M ili,
Warszawa 1979.
32 FILO Z O FIA I M E T O D A

świadomości społecznej (pojęciow e odzw ierciedlenie sytuacji m aterialnej i


społecznej), ujm ująca najogólniejsze praw a wszelkiego konkretnego ruchu
zarówno świata zew nętrznego (rozw oju przyrody i społeczeństw a), jak i my­
ślenia ludzkiego w celu dostarczenia ideologicznej orientacji w zachowaniu
się (daje coraz lepsze narzędzie przeobrażenia św iata, zwłaszcza życia społe­
cznego)50. Poniew aż każda rzeczywistość jest pierw otnie m aterialna (duch
jest wytw orem , funkcją m aterii) oraz dialektyczna, czyli charakteryzuje się
tym , że wszystko jest ze sobą pow iązane i w zajem nie uw arunkow ane oraz
rozwija się przez w alkę tkwiących w nim przeciw ieństw (przechodzi skoko­
wo od zmian ilościowych do zm ian jakościow ych, a siłę napędow ą dziejów
stanowi w alka klas i czynniki gospodarcze), przeto filozoficzne poznanie
winno być dialektyczną (dostosow aną do dialektycznej rzeczywistości i liczą­
cą się z historią) klasow o-ekonom iczno-historyczną analizą i syntezą najważ­
niejszych rezultatów nauk szczegółowych w św ietle dziejów teoretycznego
myślenia oraz społecznej praktyki.
W epoce zaczynającego się pozytywizmu istniały rów nież style filozofo­
wania bardziej m aksym alistyczne, dalekie od skrajnego scjentyzm u51. Obok
dawnych, spekulatyw nych, pojaw iły się sposoby upraw iania filozofii, które
przeciw staw iając się naturalistycznem u racjonalizm ow i, opierały dociekanie
na tradycji religijnej (tradycjonaliści, jak np. L. de B onald, F. R. de La-
m ennais) lub wierze religijnej (fideiści, jak np. L. B autain). Tradycjonaliści
scjentystycznie analizowali świat, lecz w odniesieniu do katolicyzm u. Starali
się naukow o uzasadniać swoje tezy. B onald filozofował w związku z kon­
kretną sytuacją historyczną i językiem (nie m a myśli bez m owy), który jest
pierw otnym faktem społecznym . L am ennais był bliższy rom antyzm u, ale
uw ażał, że rozum jednostkow y nie m oże osiągnąć praw dy bez pomocy tra­
dycji - nośnika objaw ienia B ożego. B yt-absolut dostępny jest wyłącznie w

50 Filozofia obejm uje materializm dialektyczny (głów nie on tologię i gnoseologię) i history­
czny (głów nie etykę i teorię społeczeństw a). Stosunek filozofii do nauk szczegółowych był
później przedm iotem dyskusji, w wyniku której ustalono, że filozofia istnieje obok nauk szcze­
gółow ych, ale jednocześnie jest ich fundam entem i zwieńczeniem . Stanowi ich funkcję - dając
im ideologiczne i epistem ologiczno-m etodologiczne podstawy, bierze rezultaty tych nauk jako
przedmiot filozoficznej analizy i syntezy oraz do budowy poglądu na świat.
51 W edług scjentyzmu (termin Ch. Renouviera) jedynym typem i wzorem rzetelnej wiedzy
jest poznanie m atem atyczno-przyrodnicze, stąd filozofia scjentystyczna to taka, która docieka
podstaw naszych przekonań bazowych opierając się na naukach szczegółowych (zwłaszcza przy­
rodniczych) i ich m etodzie, którym należy wyłącznie i bezwzględnie ufać. Człowiek winien
kierować się w życiu osobistym i społecznym wyłącznie nauką; filozofia jest produktem ubocz­
nym badań naukowych (H . Reichenbach). Przeciwnikiem scjentyzmu w koncepcji filozofowa­
nia był wtedy W . H am ilton. Traktował on wszystkie nauki jako dziedziny filozofii i określał je
jako poznanie skutków przez przyczyny. Za Kantem jednak uważał, iż pierwszorzędnym celem
filozofii ma być badanie warunków poznania, a metafizyka jest jakby filozoficzną psychologią
umysłu opartą na zdrowym rozsądku.
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 33

intuicji opartej na wierze. O dżyły (zresztą już od końca X V III w .) m etody


poznania filozoficznego bardziej uw zględniające potrzeby em ocjonalne i wo-
litywne człow ieka oraz obierające za przedm iot rozważań przede wszystkim
stosunek człow ieka do Boga.
Z darzało się często w dziejach myśli ludzkiej, że filozoficzne problem y
antropologiczne w dużym stopniu wypływały jako pochodne sporów teologicz­
nych. Takim było filozofowanie J. H. Newmana, które stało się psychologiczną
analizą umysłu jako poznającego Boga, doprowadzając do irracjonalistycznej
teorii poznania (bez ontologii, bo nie ma co filozofować o bycie; wystarczy
słuchać tylko tego, co mówi bezpośrednie przeświadczenie na ten tem at). Po­
dobnie filozofował S. Kierkegaard. Filozofia nie miała u niego aspiracji nauko­
wych. Uwagę skupił, podobnie jak Pascal, na konkretnej egzystencji ludzkiej
w jej aspekcie religijno-moralnym, aby ją zrozumieć. Dostrzegał jej czasowość
i konieczność, a zarazem potrzebę wieczności i wolności (stąd tragizm). M etoda
filozoficznej refleksji (nie budował systemu) była podobna do sokratejskiej.
Odrzuciwszy abstrakcję i teoretyczną spekulację, obrał aporetyczne podejście
(„robienie trudności”) do zagadnień oraz zastosował myślenie dialektyczno-eg-
zystencjalne i subiektywistyczne kryterium prawdziwości rozwiązań. Form ę wy­
wodów zaś przyjął bardziej literacką niż naukow ą52.
T eoretyczne odkrycia przyrodników , dokonane ok. poi. X IX w ., w ska­
zywały na determ inizm i jednolitość w szechświata oraz budziły nadzieję je d ­
nolitego poznania wszelkich jego praw idłow ości. Sprzyjało to zapanow aniu
pozytywistycznej m etody m yślenia. Z achęcało myślicieli zwłaszcza do tego,
żeby dogm atycznie (naw et bez krytyki poznania naukow ego) budowali p e ł­
ny system filozoficzny jak o unifikującą syntezę wyników (w drodze wyciąga­
nia z nich ogólnych w niosków) nauk. T ak uczynił H. Spencer. Połączył em-
piryzm z aprioryzm em przyjm ując, że form y myślenia są odziedziczone i
ukształtow ane przez dośw iadczenie poprzednich pokoleń. Pryncypium unifi­
kującym były dla niego zasada rozw oju oraz zasada zachow ania m aterii i
energii. Podejście obrał biologiczne, red u k u jąc do organicznych fakty wyż­
szego rzędu. W iedza filozoficzna, jak ą m ożna w ten sposób osiągnąć, jest
w zględna, bo ograniczona przez n atu rę naszego um ysłu. M etoda filozofii
nie różni się istotnie od naukow ej. O bie o pierają się wyłącznie na dośw iad­
czeniu zmysłowym i indukcji, a różnica zachodzi tylko co do zakresu. Nauki
prow adzą obserw acje i w nioskow ania w ściśle określonych ram ach, filozofia
natom iast stara się połączyć w jed n ą wizję pojęcia naukow e i tezy, by dojść
do zasad najbardziej ogólnych. Byt bezwzględny i istota rzeczy są bowiem
niedostępne naszem u poznaniu (ostateczną tezą w nauce jest tajem nica).

52 Z upodobaniem korzystał z paradoksalnych sform ułowań, twierdząc, że m yśliciel bez


paradoksu jest jak kochanek bez uczucia. Por. K. T o e p l i t z , Kierkegaard, Warszawa 1975.
W ystąpiły w tym czasie również próby połączenia ówczesnych stylów filozofowania z zasadami
doktryny chrześcijańskiej (F. Baader, A . Giinther, M. D eutinger, J. Frohschammer).
34 F ILO Z O FIA I M E T O D A

Częściej jed n ak scjentystyczne filozofowanie nie było tak wielką syntezą,


lecz analizą poszczególnej nauki. Sprzyjała tem u pozytywistyczna teza o po­
stępującej w dziejach parcelacji obszaru badań filozofii przez szczegółowe
dyscypliny naukow e53. T ak przeto zwalczano filozofowanie filozofów (nie
tylko klasycznych, lecz także kantystów i idealistów ), a jednocześnie rozwi­
ja ła się filozofia naukow ców (i literatów ). U praw iał ją każdy na kanwie
swojej dziedziny. Posługiwali się bądź m etodą analitycznych rozważań (po­
rządkujących, pogłębiających i uogólniających) nad osiągnięciami nauki,
bądź m etodą nieco dalej sięgającego tłum aczenia właściwego swej dyscypli­
nie. Szukali więc uw arunkow ań organicznych, psychicznych, społecznych
lub dziejowych dla faktów kulturow ych. Przew ażnie chodziło o religię, mo­
ralność i sztukę.
A toli najczęściej filozofia utożsam iała się po prostu z epistem ologią. Ba­
dano różne form y przejaw iania się rozum u teoretycznego i praktycznego.
Po r. 1860 bowiem w akadem ickich kołach niem ieckich zapanow ał neokan-
tyzm. O n był układem odniesienia dla wielu koncepcji filozofii. Nie przyj­
mowano poglądów K anta, lecz jego styl filozofowania. Uznano m etodę trans­
cendentalną (rozm aicie pojm ow aną) za obow iązującą oraz to, że filozofia
stanowi wieczyste dążenie do praw dy, a nie roszczenie jej posiadania. Filo­
zofowanie stało się krytyczną analizą sktruktury poznania naukow ego, co
przeciwstawiało się dogm atyzm owi oraz łączyło się z aprioryzm em (niekiedy
bardzo um iarkow anym ). W szczegółach jed n ak sposób filozofow ania zróżni­
cował się ogrom nie. W szkole m arburskiej (H . C ohen, P. N atorp) badając
naukę ścisłą dochodzono racjonalistycznie logicznych podstaw ważności poz­
nania lub norm działania. A nalizow ano głównie funkcję w ładz poznawczych
w konstruow aniu syntez poznawczych. Szukano transcendentalnych podstaw
czystej świadomości. M etodę filozofii stanowił pogłębiony sposób upraw ia­
nia nauk ścisłych, może tylko przekształcony na bardziej racjonalistyczny54.
N atom iast w szkole badeńskiej (W . W indelband, H . R ickert), podkre­
ślając znaczenie nauk historycznych, analizowano krytycznie warunki pow­
szechnej (absolutnej) ważności takich w artości, jak praw da, dobro i pięk­
no. W ielu wreszcie neokantystów próbow ało pew nej syntezy m etody trans­
cendentalnej z przyrodniczą. Ich filozofowanie lokow ało się najczęściej na

53 Najpierw m etafizykę zastąpiła epistem ologia, potem filozofię przyrody - przyrodoznaw­


stwo, a wreszcie filozofię umysłu - humanistyka i logika. D okonyw ało się to poprzez redukcję
nie tylko m etod, lecz także przedm iotów rodzajów wiedzy. Fakty ontyczne sprowadzono do
faktów poznawczych, a filozoficzne do naukowych, które też redukowano (religijne do moral­
nych, te do społecznych, te do psychicznych, te do biologicznych, a te do fizyczno-chemicznych,
a nadto systematyczne do historycznych).
54 Por. H . H o l z h e y , Cohen und N atorp, Basel 1975. W ywodzący się z tej szkoły E.
Cassirer potrafi później w ramach filozofii jako teorii poznania traktować nie tylko o przyrodo­
znawstwie i humanistyce, lecz także o kulturze i człowieku; zawsze jednak w aspekcie poznaw­
czym.
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 35

kanw ie psychologii i dochodziło do uogólnień nauki w postaci tez ontologi-


cznych. H ipotetyczną m etafizyką uzupełniano naukę. Była to tzw. m etafizy­
ka indukcyjna, k tó ra trak to w ała pod firm ą psychologii wiele zagadnień z
teorii poznania i ontologii55. D ążenia m etafizyczne zaczęły m odyfikow ać p o ­
zytywistyczną m etodę filozofow ania także we Francji (Ch. R enouvier, A.
Fouillee), ale hipotetyczna spekulacja nad nau k ą okazała się tu bardziej
antyintelektualistyczna56. N a koniec trzeba zauważyć, że bywały rów nież a-
gnostyczne postawy u przyrodników filozofujących w sposób bliski neokantow-
skiemu (E. du Bois-Reymond).
W tym czasie próby łączenia m etody filozofow ania pozytywizmu i neo-
kantyzm u przybierały rozm aite form y. N iektórzy pozytywiści (R . A vena-
rius, E . M ach), dyskutując z neokantystam i, zaczęli intensyw niej zajm ow ać
się filozofią poznania naukow ego, starając się w tej płaszczyźnie uzasadnić
swoje stanow isko (pozytywizm epistem ologiczny, inaczej zwany em piriokry­
tycyzmem). Filozofia ma tworzyć jednolity naukow y pogląd na świat przez
krytyczną analizę dośw iadczenia i syntezę rezultatów naukow ych. Dualizm y
(podm iotu i p rzedm iotu, bytu i pow inności) należy zredukow ać do pierw ot­
nej kategorii dośw iadczenia, bo w tedy naukow o da się upraw iać etykę i
inne dyscypliny filozoficzne. K rytykując dośw iadczenie faktów fizycznych,
propagow ali zdobyw anie wiedzy w artościow ej, opartej wyłącznie na czystym
doświadczeniu, i kierow anie się w m yśleniu zasadą ekonom ii. W szelka bo­
wiem w iedza cenna w yczerpuje się w skrótow ym opisywaniu danych czyste­
go dośw iadczenia (negacja wszelkich czynników apriorycznych w poznaniu).
Filozofia to uogólnienie danych dośw iadczenia na cały świat. Tego typu spo­
sób filozofow ania scjentystycznego przybrał u hum anistów francuskich po­
stać bardziej sceptyczną (H . T aine, E . R en an ), a u niem ieckich - relatyw i­
styczną (G . Simmel) i fikcjonalistyczną (H . Y aihinger)57.

55 Najbardziej znani przedstawiciele filozofii indukcyjnej to G . T. Fechner (łączył nauko­


wy sposób m yślenia z poetycką fantazją), R. H . L otze (nie bez wpływu Leibniza uzupełniał
m echanistyczne tłum aczenie zjawisk fideistyczną spekulacją), W . Wundt (uważając, że czyste
doświadczenie i czyste m yślenie to fikcje, wiązał twórczo w nadbudowie zwieńczającej naukę
dane doświadczenia i hipotetyczne, pozazm yslow e przyczyny zjawisk, aby tylko zdobyć zaspo­
kajający potrzeby um ysłu pogląd na świat) i R. Eucken (ponieważ nauka nie wystarcza do
zdobycia poglądu na świat, trzeba filozofow ać m etodą noologiczną, łącząc badania doświadczal­
ne ze spekulacją, aby wykryć sferę absolutnego życia duchow ego i w ten sposób przezwyciężyć
naturalizm, a stworzyć system wiedzy sw oiście naturalistyczny). Naw et E . v. H artmann, choć
był pod w pływ em idealistów, projektował osiągnąć spekulatywne rezultaty naukową m etodą
indukcyjną.
56 Filozofow anie R enouviera, inspirowane przez Kanta, Leibniza i pozytywizm, było kry­
tyką poznania przechodzącą w m etafizykowanie, w którym opierał się na „racjonalnej w ierze”
(zasada niesprzeczności i postulowane przez praktykę prawdy wiary). Fouillee zaś uprawianie
filozofii widział w refleksyjnej i krytycznej imaginacji nad rzeczywistością daną szczególnie w
wewnętrznym dośw iadczeniu, a zmierzającej do system ów hipotez m ożliwie najbardziej zgod­
nych z nauką (i ew olucjonizm em ). Por. B . S k a r g a , K ło p o ty intelektu, Warszawa 1975.
36 FILO ZO FIA I M E T O D A

W końcu X IX w. scjentyzm i naturalizm w sposobie upraw iania filozofii


zachwiał się (najpierw w Niem czech) pod wpływem agnostycyzm u, konwen-
cjonalizm u i przekonującej obrony odrębności hum anistyki w stosunku do
przyrodoznaw stw a. O bok porządkującej, pogłębiającej, syntetyzującej i rac­
jonalnie ugruntow ującej refleksji nad osiągnięciam i nauk, pojaw iła się filo­
zofia staw iająca wielkie zagadnienia i próbująca je rozwiązywać bądź poza-
racjonalnie, bądź opierając się na twórczej sile rozum u. Szczególnie zacho­
dziło to, gdy filozofowano psychologicznie na kanwie hum anistyki. Przykła­
dem takiego postępow ania był F. Nietzsche i filozofia życia. Tak przeto
potrzeba szukania sensu świata i życia ludzkiego znalazła wyraźne echo w
zadaniu stawianym ówczesnemu filozofow aniu58.
Odżyło także filozofowanie typu perypatetyckiego. U czelnie katolickie
widząc, że „świecka” filozofia ówczesna stała się antym etafizyczna albo po-
zaracjonalna, oraz potrzebując adekw atnej płaszczyzny do dyskusji świato­
poglądowych i odpow iedniego instrum entu racjonalizacji objaw ienia, wróci­
ły do sposobu filozofowania scholastyków , rozm aicie go tylko unowocześ­
niając (neoscholastyka). Przede wszystkim poprzedzono teorią poznania daw­
ną filozofię-m etafizykę, posługując się w tym problem atyką Kartezjusza,
W olffa, R eida i K anta, ale rozw iązując zagadnienia w duchu empiryzmu
genetycznego i realizm u. W upraw ianiu ontologii zrobiono ustępstw o scjen-
tyzmowi (punktem wyjścia były także ogólnie przyjm ow ane w nauce fakty)
i aprobow ano w pewnym stopniu kult przyrodoznaw stw a (apologetycznie
harm onizow ano tezy ontologiczne z tw ierdzeniam i fizyki, choć w metafizyce
nie w ychodzono od teorii fizykalnej). W ten sposób filozofowanie neoscho-
lastyków w X IX w. nie było autonom iczne w stosunku do poznania nauko­
wego, dość niewyraźnie widziało osobliwość swego przedm iotu dociekań
(bliżej w tej materii było Arystotelesa niż Tomasza z Akwinu), a nade wszys­

57 Taine filozofował na temat humanistyki, opierając się na psychologii i trochę po literac­


ku, lecz naturalistycznie. Wyraźniej stracił wiarę w naukę R enan, którego filozofowanie wyra­
żało się głów nie w postawie życiowej widza, traktującego wszystko pobłażliwie i z ironią. Sim-
mel uważał poznanie filozoficzne nie za odtwarzanie świata, lecz twórcze obrazowanie własnej
osobow ości. Vaihinger, traktując pojęcia jako fikcje, ograniczał filozofowanie do wybierania
odpowiednich fikcji dla zdobycia orientacji w świecie i organizowania sobie życia.
58 Nietzsche zamiast uprawiania filozofii na wzór wiedzy naukowej (jak robią to według
niego „pracownicy filozoficzni”) interpretował (z głęboką znajomością psychologii i socjologii)
humanistycznie (najczęściej w aforyzmach) człow ieka, zwłaszcza jego aktywność kulturową.
Chodziło mu przy tym nie tyle o prawdę, ile o praktyczne cele kulturotwórcze, przy których
przydatny jest i fałsz. Filozofia to szuka nieufności w obec rozumu spekulatywnego, a kryterium
akceptacji w niej - to wzrost poczucia mocy. „Wola m ocy” N ietzschego to swoista rozprawa o
m etodzie buntu pisana dla X X w. Por. M. G u e r i n , N ietzsche, Paris 1975; Z . K u d e r o -
w i c z , N ietzsche, Warszawa (1976) 19792. N ie był daleki od tego sposobu filozofowania A.
Lange, który traktował filozofię jako coś pośredniego między nauką a sztuką, rodzaj tworzenia
poezji pojęciow ej, objaw konstrukcyjnych i estetycznych dążeń um ysłu, który usiłuje godzić
pierwiastki subiektywne z obiektywnym i.
M E T O D Y FIL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 37

tko nie w ykorzystyw ano w pełni koncepcji intuicji intelektualnej i analogii


w charakterze m yślenia filozoficznego59. M imo wszystko jednak stanow iło
jakąś alternatywę m etod filozoficznych proponowanych przez scjentyzm (neo-
kantystów - filozofii jak o epistem ologii; oraz pozytywistów - filozofii jako
hipotetycznej nadbudow y dopełniającej naukę) i irracjonalizm (filozofów
życia i filozofów -artystów ).
W koncepcji m etody filozoficznej z arystotelizm u korzystał (bardzo zre­
sztą selektyw nie) także F. B ren tan o , łączył go jed n ak ze scjentyzm em . Filo­
zofowanie w edług niego mieści się w ram ach psychologii opisowej (która
stanowi w ogóle bazę wszystkich dyscyplin filozoficznych) i nie różni się
istotnie od upraw iania nauki szczegółowej (vera philosophiae m ethodus nul-
la alia nisi scientiae naturalis - teza habilitacyjna z 1866 r.). O statecznym
kryterium poznania filozoficznego jest intelektualna oczywistość w ew nętrz­
nego dośw iadczenia i zasad logicznych, co pozw ala przezwyciężyć subiekty­
wizm i relatyw izm w punkcie wyjścia, a dojść naw et do tez niekonstrukty-
wistycznej m etafizyki60.
Z upełnie inaczej m etodę psychologii opisowej wykorzystał w filozofowa­
niu W. D ilthey. P odobnie jak Fichte, Schelling i H egel przeszedł do filozofii
od teologii. Przede wszystkim uznał dośw iadczenie życiowe za prototyp po­
znania filozoficznego, którego głównym przedm iotem ma być życie ducho­
we, zwłaszcza jego zagadki. Filozofia nie jest ogólnie ważną w iedzą, lecz
zm ierza do ekspresji m om entów ogólnoludzkich tkwiących we własnej oso­
bowości filozofującego, a treściow o - do zbudow ania poglądu na świat (zaw­
sze zależnego od osobow ości), jednocześnie w yrażającego założenia nauk
(zwłaszcza uzasadniającego teoriopoznaw czo hum anistykę) i integrującego
kulturę. Filozofow anie przeto jest w ew nętrznym doświadczeniem rozum ie­

59 O dnow ienie filozofii scholastyeznej zapoczątkował J. L. Balm es (t 1848), szczególnie


walcząc ze sceptycyzm em , subiektywizmem i racjonalizmem , trochę w duchu M alebranche’a,
Leibniza i stylu m yślenia ośw iecenia, a potem m .in. M. Liberatore (t 1892), J. Kleutgen (f
1883) oraz T. Zigliara (t 1893). N iem ałą rolę odegrali w tym historycy filozofii średniowiecznej,
m .in. A . Stóckl (t 1895), F. Ehrle (t 1934), C. Baeum ker (t 1924) i P. M andonnet (f 1936).
Dla upowszechnienia neoscholastyki główną pobudką była encyklika Leona XIII A eterni Patris
z 1879 r., reaktywizująca filozofię Tom asza z Akwinu. O bok bardziej zachowawczego stylu
filozofowania neoscholastycznego, zwłaszcza środowisk Rzym u, Paryża (atoli notuje się tu silny
wpływ B ergsona) i Fryburga, powstał w Louvain (D . Mercier, D . Nys, M. D e W ulf), ośrodek
łączenia w m yśleniu filozoficznym scholastyki ze scjentyzm em. Natomiast M. B londel, nie nale­
żąc do scholastyki, budował jednak m etafizykę m etodą refleksyjnego wykrywania implikacji
ontycznych w determ inizm ie ludzkiego działania (jedność bytu z m yśleniem i działaniem ), co
nie p ozostało bez wpływu na późniejszą neoscholastykę.
60 Por. E. G i l s o n , M ethode et m etaphysiąue selon F. B rentano, Paris 1955; D ie Philoso-
p h ie Fr. Brentano, Hrsg. R. M. Chisholm und R. H aller, Graz 1979. Brentano zapoczątkował
analityczno-opisową m etodę filozofow ania, której najbardziej znane przykłady stanowią sposób
budowania ogólnej teorii przedm iotów (sem iotycznej ontologii) A . M einonga i fenom enologia
H usserla oraz m etoda filozofow ania K. Twardowskiego.
38 FILO ZO FIA I M E T O D A

nia, które ustawicznie rozszerza sam owiedzę i horyzont życiowy. A toli filo­
zofia nie zajm uje się rozwiązywaniem problem ów , lecz zagadkam i życia,
stąd nie ma w niej postępu (w ścisłym tego słowa znaczeniu). M etodą m ają­
cą sprostać tem u jest ostatecznie „h erm eneutyka” - analiza rozumiejąco-
-w artościująca jednostki, w spierająca analityczno-opisow ą psychologię61.
5. D la zdobycia możliwie syntetycznego spojrzenia na daw ne sposoby
filozofowania w ypada dokonać ich typologii. T ru dno jed n ak bezspornie
ustalić najbardziej istotne kryteria odróżnienia m etod filozoficznych. W yda­
je się, iż podstawowym znam ieniem sposobu filozofow ania jest to, czy różni
się on od naukow ego czy nie. A le - mimo innych pozorów - nie będzie
łatw o kierow ać się tym spraw dzianem , bo kw alifikacja naukowości poznania
zm ieniała się; długo nazwy „filozofia” i „n au k a” były synonim am i. Ponadto
m etoda filozoficzna składa się z wielu elem entarnych sposobów zdobywania
wiedzy, któ re z osobna nie różnią się w zasadzie od używanych w nauce.
Jeżeli m etoda filozofii różni się od naukow ej, to przeważnie doborem i ukła­
dem poszczególnych zabiegów oraz ich funkcją w filozofowaniu. Należy rów­
nież mieć i to na uw adze, że te sam e ogólne m etody mogą bvć rozmaicie
realizow ane w naukach i w filozofii (a naw et w sam ej filozofii) w zależności
od bliższej determ inacji przedm iotu i celu dociekań. A wreszcie jawi się
trudność przypisania jednej m etody jakiem uś filozofowi, gdyż nie tylko że
inną przedstaw iał, a inną się posługiw ał, lecz także dlatego, iż nie tej samej
m etody używał w kolejnych etapach lub dziedzinach swego filozofowania.
Zwłaszcza trzeba pam iętać o tym , czy filozofię tra k tu je wyłącznie ontologi-
cznie albo epistem ologicznie oraz epistem ologicznie i ontologicznie,
czy też epistem ologicznie i aksjologicznie albo epistem ologicznie i ontologi­
cznie, i aksjologicznie.
M ając powyższe uwagi na względzie oraz świadomi dokonania daleko
idących uproszczeń, oddzielim y najpierw m etody filozoficzne, które nie róż­
nią się zasadniczo od naukow ych, oraz osobliwe dla filozofii. Pierwsze są
typem przedm iotow ej syntezy albo m etaprzedm iotow ej analizy. D o syntety­
cznych należą: m etody dedukcyjne (np. Spinozy, H obbesa i częściowo Leib­
niza)62 i indukcyjne, któ re sprow adzają się najczęściej do generalizacji
(przez ekstrapolację lub daleko idące hipotetyczne uogólnienie) najbardziej
teoretycznych tez naukow ych (pozytywistyczni przyrodnicy z drugiej połowy

61 Por. Z . K u d e r o w i c z , D illhey, Warszawa 1967; Ch. Z ó c k l e r , D ilthey und Herme-


neutik, Stuttgart 1975. Bardzo bliski D iltheya co do m etody filozofowania byt w X X w. J.
Ortega y G asset (walczący z imperializmem fizyki). U w zględnienie zaś biograficzno-historycz-
nego podejścia w filozofowaniu oraz rozumienia różnych sytuacji i perspektyw życia ludzkiego
w płynęło na kształtowanie się herm eneutycznej m etody filozofii.
62 Ściśle m ówiąc m etody dedukcyjne w filozofii, aczkolwiek występują nierzadko, różnią
się od dedukcji używanej dziś w dyscyplinach formalnych determinacją punktu wyjścia i przed­
miotu formalnego dociekań.
M E T O D Y F IL O Z O FO W A N IA D O X X W IEK U 39

X IX w ., M arks i E ngels)63 albo do p ogłębiającej, porządkującej i unifikują­


cej syntezy, dokonyw anej interdyscyplinarnie (C om te, A w enarius i M ach)64
lub na kanw ie dyscypliny w iodącej (biologii - Spencer, psychologii - Bren-
tano).
M etody m etaprzedm iotow ego filozofow ania natom iast obejm ują: analizy
epistem ologiczne (bardziej aprioryczne - przyrodnicy neokantyści, oraz bar­
dziej aposterioryczne - L ocke, H um e, neokantyści pozytywizujący, jak np.
H elm holtz, H . Sidgwick)65, analizy logiczne języka (O ckham , P. R am us,
C ondillac)66 lub m etod (Mili) i analizy sem iologiczne (filozofia analityczna).
O drębną filozoficzną m etodą m etaprzedm iotow ą jest aporetyczny styl u p ra­
w iania filozofii, który wyłącznie jak o początek filozofowania używany był
przez P latona, A rystotelesa i scholastyków.
M etody filozoficzne różniące się zasadniczo od naukow ych bądź dopu­
szczają jedynie racjonalne źródła poznania, bądź korzystają ze źródeł poza-
racjonalnych lub k ieru ją się praksystycznym i celami przedm iotow ym i. D o
pierwszej grupy należą m etody autonom iczne, czyli takie, które w punkcie
wyjścia nie zak ład ają żadnej wiedzy specjalistycznej, oraz nieautonom iczne
pod tym w zględem . T e drugie dotyczą interpretacyjnego upraw iania filozo­
fii, bazującego w prost na wcześniejszych system ach filozoficznych (np. filo­
zofowie hellenistyczni, wcześni scholastycy i częściowo Leibniz) albo rów ­
nież i na teoriach naukow ych (np. N ew ton, niektórzy neoscholastycy). A u ­
tonom iczne m etody znam ionuje posługiw anie się (w różnym zresztą stopniu)
intuicją przy akceptacji przynajm niej niektórych tez. Wyliczyć m ożna tu m e­
tody: intuicyjno-redukcyjne (eksplanacyjne - Tom asz z A kw inu, oraz tran s­
cendentalne - K ant), intuicyjno-dedukcyjne (A rystoteles, dawni perypatety-
cy, pod pew nym względem - K artezjusz, R eid, W olff i niektórzy neoschola­
stycy), intuicyjno-opisow e (H usserl), aprioryczno-spekulatyw ne (Platon,
Plotyn, Fichte, H egel) oraz em piryczno-uogólniające (jońscy filozofowie
przyrody, sofiści, Sokrates, niemistyczni renesansow i filozofowie przyrody,
F. B acon, H e rb a rt, N ietzsche)67.
O statnia grupa sposobów filozofow ania o bejm uje m etody poznania pły­
nącego ze źródeł rów nież pozaracjonalnych oraz m etody poznania św iatopo­
63 M etoda u marksistów nie jest jedna, bo filozofię stanowi nie tylko synteza zwieńczająca
(„nadbudowa ideologiczna”) nauki, lecz także dialektycznie budowana ogólna teoria rzeczywi­
stości oraz teoria i m etodologia nauk.
64 Badanie krytyczne encyklopedystów ośw iecenia syntetyzowało nauki, ale dotyczyło za­
sad nauk i faktów ogólnie w nauce przyjmowanych oraz zm ierzało do zbudowania naukowego
poglądu na świat.
65 Locke analizował bardziej psychologicznie, dla uzyskania praw myślenia i życia ludzkie­
go, a H um e, bardziej krytyczny, szukał racjonalnych kryteriów akceptacji fundamentalnych
przekonań.
66 Ockham analizował terminy filozoficzne, a u Condillaca była to zarazem analiza typu
psychologicznego dotycząca faktów.
67 Tą m etodą uprawiana filozofia bywała co do formy bliska literackiej (N ietzsche).
40 FILO ZO FIA I M E T O D A

glądowego. D o pierwszych należą style filozofowania A ugustyna, R. Baco­


na, niektórych odrodzeniow ych filozofów przyrody, Pascala, Schellinga,
M aine de B irana, tradycjonalistów i fidelistów, K ierkegaarda i częściowo
Bergsona (którego m etoda filozofowania jest przy tym scjentystyczna). D ru­
giego typu m etody pojaw iały się także często w dziejach. N ierzadko łączyły
się z pierwszymi z om aw ianej obecnie grupy. Przybierały postać: najpierw
dyskursywnego poszukiw ania sztuki życia (na podstaw ach sensualistyczno-
-racjonalnych - sceptycy, epikurejczycy, moraliści odrodzenia i oświecenia,
oraz opierając się na religii lub w związku z nią - pierwsi pisarze chrześci­
jańscy), a potem introspekcyjnej analizy przeżyw ania, połączonej z kontem ­
placją i w artościow aniem dla m ądrościow ego ujęcia fundam entalnych spraw
życiowych (np. Jam es), bądź sam orozum iejącej syntezy, zorientow anej oso­
biście, a dającej pogląd na świat (np. D ilthey), bądź wreszcie upraw om oc­
nienia tw ierdzeń filozoficznych praksystycznie (postulatywizm K anta i Mar-
ksowskie kryterium praktyki społecznej). A w ogóle obok rozm aitych od­
mian filozofowania scjentystycznego sposób upraw iania filozofii jak o osobis­
tej refleksji nad św iatem , życiem ludzkim i poznaniem , która daje orientację
uniw ersalną i św iatopoglądow ą, staje się najbardziej powszechny. Natom iast
m etoda intuicyjno-eksplanacyjna w ydaje się najpełniej i najbardziej opty­
m alnie łączyć kryteria racjonalności filozofowania z m aksym alnym zaspoko­
jeniem potrzeb intelektualnych człow ieka, zarów no co do podstaw świato­
poglądu, jak też zew nętrznej bazy naukow ego poznania.
M E T O D Y W S P Ó Ł C Z E S N E J M E T A F IZ Y K I

M etafizyka to dla wielu kierunków dział filozofii podstaw ow y i o n aj­


większych am bicjach. O dgryw a też rzeczywiście w życiu ludzkim w ieloraką i
niem ałą rolę. Przede wszystkim daje rozw iązania najgłębiej zaspokajające
teoretyczne zainteresow ania człow ieka. Stanow i główny (w sensie - n a jb ar­
dziej fundam entalny) elem ent w budow ie pełnego i ostatecznie uzasadnione­
go poglądu na świat. Tkwi bardziej lub m niej w yraźnie, ale istotnie co n aj­
mniej w zew nętrznej bazie wszystkich nauk. A wreszcie pełni doniosłe ży­
ciowo funkcje pozapoznaw cze, będąc form ą ludzkiego zachow ania się, o ile
w ystępuje w nim m om ent podstaw ow ego rozum ienia i w artościow ania. Nic
więc dziw nego, że ważny okazuje się sposób upraw iania m etafizyki. Jego
określenie nie przychodzi jed n ak łatw o. W ielka jest bowiem osobliwość po­
znawcza m etafizyki i rozm aitość jej ujęć. W ieloznaczny status epistem ologi-
czny naraża ją na niem ałe podejrzenia i chyba najw iększe ze wszystkich
typów wiedzy - trudności. T ak rodzi się i urasta dziś do w yjątkow o olbrzy­
mich rozm iarów problem m etody m etafizyki. Przyczyną tego nie są tylko
same w spom niane wyżej rzeczow o-treściow e racje. O statnio w ogóle wzm o­
gły się zainteresow ania i rygory m etodologiczne. K ształtow ane są jed n ak na
podstaw ie tzw. m atem atycznego przyrodoznaw stw a lub naw et nauk form al­
nych. T roska o św iadom ą popraw ność postępow ania dociekającego prze­
wyższa zapobiegliw ość o m erytoryczną trafność jego rezultatów . Nie ulega
przecież w ątpliw ości, że z p u n k tu w idzenia dalszej pracy badawczej m etoda
ma większe znaczenie niż sam e wyniki; rezultaty poznawcze zależą w dużej
mierze od sposobu ich zdobyw ania. D latego tyle uwagi poświęca się w m eta­
fizyce rozw ażaniom nad tym , ja k ą m a być i ja k ją należy upraw iać. Stąd też
m etodologiczna charakterystyka rozm aitych ujęć m etafizyki m oże być n a j­
lepszym w prow adzeniem do w spółczesnej myśli m etafizycznej.
A toli nie w olno zapom inać, że m ów ienie o m etafizyce jest rów nież m eta­
fizyką1, a więc naw et m etodologiczne uwagi i roztrząsania w tym przedm io­
cie są m niej lub bardziej uw arunkow ane jak ąś m etafizyką i odbyw ają się w
atm osferze określonej m etafizyki. Pow oduje to trudności w zachow aniu bez­

1 Por. M. H e i d e g g e r , Einftthrung in die M etaphysik, Tiibingen 1953, s. 6.


42 FILO ZO FIA I M E T O D A

stronności i w szechstronności charakterystyk oraz w przekonującym dopro­


wadzeniu do ostatecznych ocen. K om plikacje te zw iększają się także i przez
to, iż współczesność, bogata i zm ieniająca się oraz w ykluczająca należyty do
niej dystans, stanowi niewdzięczny przedm iot syntetycznych opracowań.
Niech przeto śm iałość auto ra niniejszej próby tłum aczy się przynajmniej
zapotrzebow aniem czytelnika, który naw et za cenę pewnych uproszczeń i
arbitralności szuka uogólnień, jakiejś zwięzłej panoram y metafizycznej my­
śli współczesnej.
Najwięcej bodajże m ateriału o charakterze całościowego ujęcia w przed­
miocie niniejszego artykułu dostarczają opublikow ane wypisy z metafizyki2.
Z aw ierają one, obok wybranych tekstów , w stępy i kom entarze, w których
znajduje się wiele ogólnych inform acji na tem at upraw iania współczesnej
metafizyki. Sprawie tej w prost pośw ięcono też p arę zbiorowych prac, będą­
cych bądź problem ow ym i num eram i jakiegoś czasopism a, bądź zbioram i od­
czytów, któ re wygłaszano na konferencjach czy naw et przez radio3. W języ­
ku polskim ukazała się niew ielka książeczka T. Czeżowskiego, dająca nawet
pew ną typologię ujęć m etafizyki z uw zględnieniem jej m etod4. Odnotować
wreszcie m ożna kilka osobnych artykułów , zaznajam iających mniej lub bar­
dziej syntetycznie z dzisiejszą m etafizyką5. Czynią to rów nież wszelkie pozy­
cje dotyczące całej w spółczesnej filozofii, a przede wszystkim znane wypisy5
i prace zbiorow e7 oraz w pew nym stopniu niek tó re zwięzłe m onografie8.

2 A M o d em Introduction to M etaphysics, ed. D . A . D rennen, N ew York 1962; D ie Lehre


vom Sein in der m odernen Philosophie, ed. K. H. H aag, Frankfurt 1963; M etaphysics, ed. Ch.
A . Baylis, N ew York 1965; M etaphysics. Readings and Reappraisals, ed. W. E. Kennick, M.
Lazerowitz, N ew York 1966.
3 M etaphysiąue, „Revue Internationale de Philosophie”, 8(1954), nr 29; The Naturę of
M etaphysics, ed. D . F. Pears, L on d on -N ew York 1957; P rospect f o r Metaphysics, ed. I. Ram-
sey, London 1961; Essays in O ntology, The H ague 1963.
4 O m etafizyce, jej kierunkach i zagadnieniach, Toruń 1948.
5 H . M e y e r , Z ur O ntologie der Gegenwart, „Philosophisches Jahrbuch” , 65(1957) 251-
293; M. M u l l e r , Uber zw ei Grundm óglichkeiten abendlandischer M etaphysik, „Philosophi­
sches Jahrbuch” , 69 (1961) 1-18; M. R e y m o n d , L es courants et les representants principawc
de la m etaphysiąue dans la prem iere m oitie du XX" siecle. „Studia Philosophica”, 12(1962)
135-173; E . C o r e t h , D ie Gestalt einer M etaphysik heute, „Philosophisches Jahrbuch”,
70(1962-1963) 241-251; S. B r e t o n , O ntology and Ontologies: the Contem porary Situation,
„International Philosophical Ouarterly” , 3(1963) 339-369.
6 Filozofia i socjologia X X wieku, red. B. Baczko, Warszawa (1962) 1965; Filozofia ame­
rykańska, wyd. J. Krzywicki, Boston 1958; Am erican Philosophers at W ork, ed. S. H ook, New
York 1965; A nthologie des Philosophers franęais contem porains, Paris 1962; P hilosophy in the
Twentieth Century, I-II, ed. W. Barrett, H. D . A iken, N ew York 1962; A n Introduction to
M odern P hilosophy, ed. A . Castell, New York (1943) 1963; Readings in Twentieth Century
P hilosoph y, ed. W. P. A lston, G . Nakhnikian, G lence 1963; A M odern Introduction to Philo­
sophy, ed. P. Edwards, A . Pap, New York (1957) 1965.
7 Sinn und Sein. Ein philosophisches Sym posion, hrsg. R. Wisser, Tiibingen 1960; L ’acti-
vite ph ilosoph iąu e contem poraine en France et aux Etats-Unis, I-II, ed. M. Farber, Paris 1950 (i
po angielsku); Philosophy in the M id-Century, ed. R. Klibansky, Firenze 1958; L es grands
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 43

Reszty m ateriału dostarczyły teksty i opracow ania poszczególnych kierun­


ków m etafizyki, a także m onografie o m etafizykach.
P rzedstaw ienie treści na zapow iedziany tem at przybierze następujący
tok. Po w prow adzających w yjaśnieniach term inologicznych (§1) nastąpi en­
cyklopedyczna charakterystyka sposobów uprawiania metafizyki wedle głów­
nych szkół filozoficznych. Nie zawsze jed n ak naw et klasyczni autorzy miesz­
czą się w ram ach w yraźnie rysującego się nurtu. T rzeba było czasem nieco
sztucznie pogrupow ać m etafizyków i ich koncepcje m etody filozofowania,
aby nie m nożyć zbytnio odrębnych kierunków i zwiększyć syntetyczność
obrazu sposobów m etafizykow ania. P onadto posłużono się nie nazwami
szkół m etafizycznych, lecz ogólniejszym i term inam i oznaczającym i szkoły
filozoficzne. Kierując się takimi zasadami wyróżniono jedynie: filozofię intui-
cyjno-scjentystyczną (§2), filozofię analityczną (§3), fenom enologię i egzy-
stencjalizm (§4) oraz filozofię perypatetycką (§5). W ydaje się, że tego ro ­
dzaju oddzielenie nurtów filozofow ania pozwoli z jednej strony skondenso­
wać i usystem atyzow ać poszczególne ujęcia m etod metafizycznych, a z d ru ­
giej - uwzględnić w nich m om ent dynam iczny i w pew nym stopniu ich histo­
ryczne osadzenie (zarysow ać genezę i dziejow e uw arunkow ania).

§ 1. W S T Ę P N E W Y J A Ś N I E N I A

M etafizyka jest nazw ą jeśli nie zupełnie w ieloznaczną, to przynajm niej


posiadającą kilka sensów analogicznych. Pom iniem y na razie konieczne dla
dalszych rozw ażań rozróżnienie m etafizyki jak o czynności, sposobu w ykony­
wania tej czynności oraz jej wytworów. A by uświadomić sobie rozm aite zna­
czenia interesującego nas term inu, trzeba przede wszystkim pam iętać o his­
torycznej m odyfikacji tego, co nim oznaczano. Dziś ta rozm aitość jeszcze
się pow iększyła zarów no ze względu na daleko idącą specyfikację odm ian
poznania, ja k i z pow odu św iadom ego pom nożenia funkcji m etafizyki. W
tytule artykułu nazw ę m etafizyka rozum ie się bardzo szeroko. O bejm uje
ona nie tylko teorię bytu, a więc to , co w klasycznej koncepcji filozofii
zowie się m etafizyką ogólną, lecz także w szelkie teorie fundam entalnej rze­
czywistości (od strony jej istnienia w ogóle albo jak o kryjącej się głębiej niż
zjawiska lub ja k o przekraczającej dośw iadczenie zmysłowe) oraz teorie

courants de la p e n sie m ondiale contem poraine, I-IV , ed. M. F. Sciacca, M ilano 1958-1964; Die
Philosophie im 20. Jahrhundert, hrsg. F. H einem ann, Stuttgart (1959) 1963.
8 I. M. B o c h e ń s k i , Europaische P hilosophie der Gegenwart, B em (1947) 1951; H.
D u m e r y , R egards sur la ph ilosoph ie contem poraine, Toum ai-Paris 1956; E. B r e h i e r , P ro­
blem y filo zo fic zn e X X wieku, tłum . z franc. M. Tazbir, Warszawa 1958; W. S t e g m i i l l e r ,
H auptstróm ungen der G egenw artsphilosophie, Stuttgart (1952) 1960; J. J. F e r r a t e r M o r a ,
P hilosophy T oday, N ew York 1960; A J. R e c k , Recent A m erican P hilosophy, N ew York
1964; H . R o m b a c h , D ie G egenw art der Philosophie, Freiburg 19642.
44 FILO ZO FIA I M E T O D A

przedm iotów w ogólnym lub najbardziej podstaw ow ym ich aspekcie, czyli


tzw. ontologie w szerokim znaczeniu tego słow a. Chodzi w zasadzie o tzw.
filozofię pierwszą, czyli posiadającą prym at w śród dyscyplin filozoficznych.
Z a taką uchodzi zazwyczaj ontologia. Nie znaczy to jed n ak , że nie mogła
nią być także teoria poznania ludzkiego, o ile poznanie tra k tu je się jako
najbardziej podstawowy elem ent rzeczywistości9, albo teoria języka, gdy
problem y językow e m ają głównie tło ontologiczne. M etafizyką jest przeto
studium tego, co najbardziej fundam entalne w istnieniu, poznaniu i jego
znakach, a naw et w wyjaśnianiu. A le samo poznanie zwane metafizycznym
również przybiera rozm aite form y, niekiedy nie tylko heterogeniczne, lecz
także wręcz w ykluczające się naw zajem . M oże spełniać surow e rygory nau­
kowości albo odznaczać się daleko idącą swoistością co do racjonalności,
empiryczności czy intuicyjności, a naw et stanowić dziedzinę rozm yślań o
sensie życia ludzkiego i świata lub rep o rtaż z przeżyć w artościujących. Oczy­
wiście, nie jest naw et w ażne, czy posługujem y się we wszystkich przypad­
kach nazwą metafizyka.
W tym m iejscu w arto jeszcze zwrócić uwagę na rozm aite funkcje m etafi­
zyki. D la ich względnego uporządkow ania w ygodnie będzie potraktow ać
m etafizykę bardzo osobliwie, m ianowicie jak o pew ną form ę zachow ania się
ludzkiego, ugruntow nego zawsze w ostateczny sposób. M oże ono znowu wy­
stąpić jak o specyficzna form a egzystencji albo jak o określona form a myśli
ludzkiej. W pierwszym przypadku m etafizyka m oże pełnić rolę środka eks­
presji em ocjonalno-etycznej, sposobu adaptacji egzystencjalnej człowieka
do otaczającego go świata oraz stanowić przejaw postaw i dążeń, o ile opie­
rają się one na ostatecznych ocenach. T en ostatni przejaw przybiera zwykle
rozliczne postacie. N atom iast m etafizyka jak o form a myśli ludzkiej realizuje
w zasadzie funkcje poznawcze i to albo bardziej praktyczne (mądrościowe,
św iatopoglądow e), albo głównie teoretyczne (gdy zaspokaja jedynie ogólno­
ludzkie zainteresow ania intelektualne). R ola poznawcza metafizyki modyfi­
kuje się dalej w zależności od stopnia doskonałości wiedzy metafizycznej.
R óżnie się to mierzy. Bierze się tu pod uwagę zwłaszcza jej źródła: czy jest
czysto racjonalna (aprioryczna albo aposterioryczna), czy też z elem entam i
pozaracjonalnym i (op arta na w ierze, postulow ana tylko przez działanie, wy­
pływ ająca z kontem placji). Inną m iarą doskonałości jest wzgląd na zasięg i
pew ność tez m etafizyki. Z tego punktu w idzenia m oże być albo maksymali-
styczna, gdy zaw iera pełny system niebanalnych rozw iązań, albo minimali-
styczna i to bądź cząstkow a, jeśli odpow iada jedynie na niektóre problem y,
bądź problem atyczna, gdy p rezentuje w iedzę tylko praw dopodobną, albo

9 M etafizykę determ inuje specjalny jej przedmiot albo specyficzny jej sposób poznania.
Te dwa m om enty są korelatywne, stąd możliwe jest podejście teoriopoznawcze. Jak zobaczy­
my, od czasów nowożytnych stało się ono głów nym , a przynajmniej bazowym.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 45

nawet jedynie aporetyczną (boryka się tylko myślowo z problem am i, co n a j­


wyżej je form ułując).
W ydaje się, że wszystkie powyższe ujęcia m etafizyki upow ażniają do
użycia tego ostatniego term inu w szerokim sensie. O znaczał on tedy będzie
swoje desygnaty nie tylko ze względu na pew ną ich form ę lub treść, lecz
także z uwagi na p ełn io n e przez nie fu n k cje10. M etafizyką zowie się więc w
niniejszym artykule zarów no klasyczną m etafizykę, jak i to, co pełni zastęp­
czo jej funkcje, a naw et rów nież to , co realizuje podobną ja k ona rolę.
Oczywiście, nie czyni się tego z zam iarem zrów nania tych wszystkich desyg-
natów p od w zględem posiadania cech najbardziej istotnych czy też diagno­
stycznych dla m etafizyki, ale z pow odu nieodstępow ania od rzeczywistego
jej klim atu oraz w celu zdobycia szerszej płaszczyzny dla dalszych rozw ażań.
M ówiąc o m etodzie m etafizyki m a się na myśli zarów no przedkładane
przez filozofów teo rie tej m etody, ja k i faktycznie stosow ane przez nich
techniki oraz procedury m etafizykow ania. W zasadzie jedne i drugie pow in­
ny się w zajem nie uzupełniać. U m ożliw ia im to bow iem obopólną kontrolę i
korekturę. Faktycznie jed n ak nie zawsze ujaw nia się między nimi tak bardzo
potrzebna harm onia. Niezgodności w zm agają się jeszcze bardziej, gdy za­
chodzi przy tym - co się często zdarza - ew olucja poglądów i praktyki, a
zwłaszcza gdy realizują się one nierów nom iernie. N adto w wielu przypad­
kach m etodologow ie m etafizyki sam i nie upraw iali metafizyki albo czynili
to fragm entarycznie lub m arginesow o. Inni zaś upraw iając m etafizykę nie
okazywali ochoty do refleksji nad tym , co robią. Nie sposób tego wszystkie­
go w pełni uwzględnić. Tylko najbardziej specyficzne sytuacje zostaną w
m iarę potrzeby zasygnalizow ane.
Przydaw kę „w spółczesna” w tytule należy rozum ieć jak o dw udziestow ie­
czna, a naw et ja k o typow a lub aktualna po 1930 roku, albo jeszcze lepiej:
jako obecnie żywa i w ażna oraz m ająca perspektyw y rozw oju. D la wygody
ograniczono się do autorów , którzy działali jeszcze po tej dacie i wyróżniali
się albo oryginalnością, albo byli reprezentatyw ni. Nie trzeba dodaw ać, że
wybór i d o b ó r przedm iotów dociekań i m ateriałów pozostał - m im o usilnych
starań o obiektyw izm - co najm niej dyskusyjny. M oże jed n ak nie przeszko­
dzi to zachow aniu elem entarnej adekw atności prezentow anego obrazu m e­
tod w spółczesnej m etafizyki do faktycznych sposobów m yślenia m etafizycz­
nego.

§ 2. F IL O Z O F I E IN T U IC Y J N O -S C J E N T Y S T Y C Z N E

K ierunki filozoficzne tylko w yjątkow o pojaw iają się jak o wyraźnie wy­
odrębnione oraz jak o wielkie nurty myśli. Częściej zdarza się, że poszczegól­

10 Znane jest pow iedzenie W ittgensteina, że filozofia nie jest teorią, lecz działalnością.
46 FILO ZO FIA I M E T O D A

ne filozofie nie mieszczą się dokładnie w jednej szkole, naw et gdy ta zata­
cza nieco szersze kręgi. N iem niej jed n ak w arto czasem posłużyć się ogólny­
mi nazwami prądów filozoficznych dla syntetycznej chrakterystyki myśli filo­
zoficznej w jakim ś okresie. Pozwala to bow iem wskazać zasadnicze wspólne
elem enty u filozofów, którzy różnią się znacznie w szczegółach rozwijanej
doktryny.
W ydaje się, że znam ienne dla wielu koncepcji sposobu upraw iania m eta­
fizyki na samym początku X X w ieku było kształtow anie go z jednej strony
na wzór i w oparciu o m etodę scjentystyczną i to w prost indukcyjną, bądź
przynajm niej z uw zględnieniem wyników nauk szczegółowych, a z drugiej -
z zaakcentowaniem roli jakiejś intuicji. Te dwa m om enty, specyficznie zresz­
tą ujm ow ane oraz w ystępujące w rozm aitej proporcji, stanow ią istotne skła­
dniki procedury w m etafizyce indukcyjnej, naturalistycznej ontologii, intui-
cjonistycznej filozofii życia, ontologii epistem ologicznej, w metafizyce neo-
platonizującej, a naw et krytycznej ontologii H artm anna, k tóra bliska jest
już fenom enologii. M etafizyki ściśle scjentystyczne na pew no bardziej pod­
kreślają jakąś indukcję, dochodząc aż do filozofii aporetycznej i tzw. filozo­
fii otw artej. A le przecież znajduje się tam m iejsce również dla intuicji, choć­
by w staw ianiu bardzo ogólnych hipotez. W ystarczy przypom nieć również
intuicyjne syntezy w m etafizykach indukcyjnych lub funkcję intuicji w dia-
lektyce G onsetha. A znow u filozofia życia i kierunki neoplatonizujące, kła­
dąc nacisk na tw órczą intuicję, postulują nie tylko naw iązanie do rezultatów
naukow ych, lecz także jakieś harm onizow anie wszystkich rodzajów wiedzy.
M ożna je d n a k zarzucić przedstaw ionem u podejściu ogólnikowość. Na­
wiązanie do nauk i intuicja typow e są, przynajm niej w jakim ś stopniu i w
pew nej pro p o rcji, praw ie dla wszelkiej m etody filozofowania. Niewątpliwie
tak , lecz bardziej znam ionują w łaśnie w ym ienione wyżej style filozofowania.
W innych ak centuje się inne m om enty, np. deskryptyw ny lub analityczny
sposób postępow ania, ja k to się dzieje w fenom enologii, egzystencjalizmie,
filozofii analitycznej. Z resztą - jak już wyżej w spom niano - wyróżnienie
najbardziej zasadniczych prądów w upraw ianiu m etafizyki pozostaje trochę
arbitralne i sztuczne. N ajbardziej zaś tem u zarzutow i podlega właśnie to, co
ob jęto nazw ą filozofie intuicyjno-scjentystyczne. Już użyta tu liczba mnoga
m a podkreślić m om ent kolektyw ny term inu; zebrano ja k o jego desygnaty
rozm aite nurty, które nie w ezbrały w tak wielkie i w yodrębnione rzeki, jak
np. fenom enologia, filozofia analityczna, egzystencjalizm czy filozofia pery-
patetycka.
Prezentację filozofii scjentyczno-intuicyjnych trzeba zacząć od pragm a­
tyzm u, stanow iącego pew ną odm ianę pozytywizmu. Ch. S. Peirce (1839-
1914) w Studies in Logic (1880) usiłow ał zastąpić tradycyjne pojęcie prawdy
pojęciem społecznej użyteczności wiedzy. U podstaw tego kryło się przeko­
nanie o jedności teorii i praktyki. Filozofia to wyższy typ hipotetycznej spe­
kulacji uczonego, dotyczącej konstytucji uniw ersum , o ile m etody naukow e
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 47

na to pozw alają. Z pragm atyzm em łączył Peirce swoisty idealizm , znajdując


przyjem ność w upraw ianiu m etafizyki spekulatyw nej, ale na granicy przyro­
doznaw stw a i w duchu hipotetyzm u. W artość teorii polega na zaspokajaniu
potrzeb całej n atu ry ludzkiej, a więc i jej p otrzeb religijno-m oralnych.
W. Jam es (1842-1910), w ystępując przeciw idealizm owi, poznanie pod­
porządkow uje życiu człow ieka. O statecznym celem poznania jest bowiem
działanie. K ryterium w artości wiedzy stanow i jej użyteczność, sprawdzal-
ność w praktyce. Pytania o istotne, ostateczne sprawy ludzkie przem ieniają
się w pytania o życiową przydatność. Filozofow anie polega na empirystycz-
nej, lecz nieścisłej i niesystem atycznej analizie św iadom ości, celem zdobycia
ogólnego poznania praktycznego (dla potrzeb m oralnych i estetycznych).
Prawdziwe są te sądy, do których w ydania jesteśm y zniewoleni przez wypły­
wającą z nich użyteczność. W obec tego praw dy są relatyw ne. Najwyższą
wartością je st to , co urzeczywistni się w przyszłości. Jam es zdaje się być
tym filozofem am erykańskim , który dał najw iększy w kład do filozofii kultu­
ry-
J. D ew ey (1859-1952) głosił instrum entalistyczną koncepcję wiedzy: ma
być ona narzędziem przekształcania człow ieka. Problem y filozoficzne rodzą
się z trudności życia społecznego, stąd filozofia m a wskazywać now e ideały i
tworzyć ogólną teorię w ychow ania. Jest właściwie genetyczną psychologią
społeczną. S pekulatyw na m etafizyka jest bezużyteczna.
U schyłku X IX w. filozofię w ścisłym sensie odrodził (przeciw panujące­
mu wówczas pozytywizm owi) H . B ergson (1859-1941)11. Sugestywnie po k a­
zał on sposób upraw iania m etafizyki spirytualistycznej (ale nie idealistycz­
nej); spirytualistycznej, gdyż jej przedm iotem jest duch ludzki pojęty jako
świadomość. N ie zajm ow ał się właściwie jej m etodologią, lecz teorią pozna­
nia m etafizycznego i to głów nie przy okazji w ykładu samej m etafizyki.
W ykazał p rzede wszystkim , że poznanie dyskursywne (dialektyczne,
analityczne, scjentystyczne) nie doprow adza do w artościow ych filozoficznie
rezultatów . N ie dostarcza bow iem w iedzy absolutnej i adekw atnej w stosun­
ku do rzeczywistości, k tó ra jest w głębi irracjonalnym , dynam icznym , wiecz­
nie rozw ijającym się życiem; racjonalna jest wyłącznie pow łoka rzeczywisto­
ści. Poznanie dyskursyw ne pełni jed n a k rolę negatyw ną - stanow i kryterium
rozstrzygania, czy jakiś system nie d aje lub dać nie m oże wiedzy wartościo-

11 Pryncypalne dzieła: Essai sur les donnees im m ediates de la conscience, Paris 1889 (po
polsku 1903); L 'evolution creatrice, Paris 1906 (po polsku 1912) oraz L a pensee et le m ouvant
(zawiera między innymi syntetyczną rozprawę Introduction a la M etaphysiąue z 1903 oraz L ’in-
tuition ph ilosoph iąu e z 1911), Paris 1934 (po polsku 1963). O filozofowaniu Bergsona pisali: G.
D e l e u z e , L e Bergsonism e, Paris 1966; V . J a n k e l e w i t c h , H. B ergson, Paris (1931) 1975;
G. L e v e s q u e , B ergson , Paris 1973; A . C r e s s o n , H. Bergson, Paris 1941; H. Bergson,
„Revue Internationale de P hilosophie” , 3(1949) nr 10; G. P f l u g , H. Bergson, Berlin 1959
oraz G . M o u r e l o s , Bergson et les niveaux de la realite, Paris 1964.
48 FILO Z O FIA I M E T O D A

wej. G w arantuje ją zaś dopiero tak a sytuacja, kiedy sam e przedm ioty staną
się bezpośrednio dane. Odbywa się to dzięki zachodzeniu intuicji. Bergsonow-
ska intuicja zdaje się nie być infraintelektualna, bliższa poznaniu zmysłowemu,
jest jakby uświadomionym instynktem. Właściwa m etoda filozofowania pole­
ga właśnie na tym , aby wysiłkiem intuicji przeniknąć do w nętrza przedm io­
tu, „dojść do w spółodczuw ania intelektualnego z tym , co rzeczywistość ma
najbardziej w ew nętrznego” . Podm iot psychofizyczny wchodzi w pierwotne
trw anie obiektu, w elan vital. Przygotow aniem do tego winien być cało­
kształt obserw acji i wiedzy dotychczasowej (filozoficznej, naukow ej i poto­
cznej), a zwłaszcza refleksja um ysłu nad samym sobą oraz wykluczenie form
zew nętrznego św iata, któ re zniekształcają dane o świecie. T ak przeto zosta­
wiwszy słowa i sym bole, trzeba pow rócić do sam ej rzeczywistości danej w
świadomości i to w aspekcie dynamicznym . N ależy uwolnić się również od
nawyków w działaniu (od wszelkiego rodzaju schem atów działania). D opie­
ro wtedy następuje utożsam ienie świadomości z wew nętrznym ruchem i
pierw otnym trw aniem przedm iotu, z jego niew yrażalną konkretnością dyna­
miczną. Nie m a przejścia od dyskursywnego m yślenia do intuicji, przejście
w odw rotnym kierunku daje się jed n ak realizow ać. Stosunek poznania me­
tafizycznego do naukow ego wyraża się w tym , iż pierwsze stanowi uzupeł­
nienie drugiego, zarów no w praktyce, jak i w spekulacji. N ie jest jednak ani
syntezą, ani uogólnieniem nauk szczegółowych. Z drugiej strony metafizy­
ka, choć różni się od nauk, jest nieoddzielna od nich, bo posługuje się ex-
perience integrale, obejm ującą również poznanie naukow e. W ychodząc od
bogactw a danych dośw iadczenia, tak w nie w nikam y, że w ostatecznym
rezultacie pojaw ia się m onistyczna wizja rzeczywistości. Jeśli chodzi o prze­
kazywanie tak zdobytej wiedzy, to odbyw a się ono za pom ocą m etafor, pa­
rafraz, sugestii i całego aparatu literackiego. Słow nik poznania intelektual­
nego nie nadaje się do kom unikow ania rezultatów intuicyjnego ujęcia. Może
jednak grać rolę pom ocniczą w budzeniu tych samych intuicji u innych filo­
zofów. W ostatniej fazie Bergson rozciągnął intuicję danych świadomości
również na przeżycia mistyczne.
D o Bergsonow skich rozw ażań o intuicji mistycznej nawiązał niezwykle
dziś głośny paleontolog filozofujący, jezuita P. T eilhard de C hardin (1881-
-1955)12, który budow ał wizję najogólniejszej ewolucji świata (ze szczegól­
nym uw zględnieniem m iejsca człow ieka i Boga w rozw oju uniw ersum ), po­

12 Prace prezentujące tę m etodę wydawane są pośm iertnie w Edition du Seuil (od 1955 r.
9 tomów; niektóre przełożono na język polski: W ybór pism , Warszawa (1965) 1968; C złow iek,
Warszawa (1962) 1967). Omawiają zaś ten sposób filozofowania: K. K ł ó s a k , „Fenomenolo­
gia" Teilharda de Chardin, „Roczniki Filozoficzne” , 12(1964), z. 1, s. 93-105; J. F. D o n c e e l ,
Teilhard de Chardin: Scientist or P hilosopher?, „International Philosophical Ouarterly” , 5(1965)
248-266; N. A . L u y t e n, RefIexion sur la m ethode de Teilhard de Chardin, w: Contribuńons to
L ogic and M ethodology in H onor o f I. M. Bocheński, Am sterdam 1965, s. 290-314.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 49

sługując się syntetyzującą intuicją m istyczną oraz daleko idącą ekstrapolacją


wyników n au k szczegółow ych, zwłaszcza paleontologii i geologii. W ykorzy­
stuje przy tym ap arat pojęciow y niektórych teorii filozoficznych (oprócz
B ergsona i filozofów chrześcijańskich także H egla) i teologicznych. Głosi:
panpsychizm (tw orzywo kosm iczne jest duchow e) i dynam izm (wszechświat
ma zdolność do d ziałania), biologizm (zjawiska społeczne m ają w artość bio­
logiczną) i ew olucjonizm (przejście od absolutnego początku świata do abso­
lutnego końca jest celow e). D ąży do unaukow ienia religii oraz ureligijnienia
nauki (B óg to A lfa i O m ega ew olucji wszechśw iata). Jed n ak miesza przy
tym n atu rę z n a d n a tu rą , pom niejsza rolę indyw idualnych substancji, nietraf­
nie ujm u je stosunek między A bsolutem a wszechświatem ; daje głównie
scjentystyczno-m istyczną filozofię człow ieka, scaloną licznymi bardzo ogól­
nymi hipotezam i. T eilhardow ski język pełen jest m etafor i w yrażeń peryfra-
stycznych.
N ajm niej b o dajże scjentystyczną m etodę filozofowania zaprezentow ał
londyński m atem atyk, filozof przyrody i w ostatniej fazie swej działalności
m etafizyk - A . N. W h itehead (1861-1947)13. C harakterystyczna dla niego
jest tend en cja do zjednoczenia wszelkich sposobów poznaw ania racjonalne­
go z w ykluczeniem jedynie idealistycznego. B uduje m etafizykę dla zinter­
pretow ania fundam entalnych p ojęć i dośw iadczeń naukow ych, dla w yjaśnie­
nia podstaw n auk szczegółowych. R ealizuje to tw orząc najbardziej uniw er­
salne idee i posługując się hipotetyczną spekulacją w zdobyw aniu tw ierdzeń.
Nie w olno bow iem zakreślać granic spekulatyw no-intuicyjnym dociekaniom .
Uzależnia swe ko n stru k cje, z jednej strony, w drodze odw oływ ania się do
idealnych związków stanow iących jakby rdzenną n aturę świata, a z drugiej
- dąży, aby te wyniki w eryfikow ały się w szeroko pojętym doświadczeniu
aktualnym („jedyne, do czego się m ożna odw ołać, to intuicja obserw acyj­
na” ; najbardziej uniw ersalne idee zaś jak o deskryptyw ne uogólnienia winny
wywodzić się z dośw iadczenia) oraz przydaw ały się do wszelkich przypad­
ków szczegółowych w p rak ty ce14. „Praw dziw a m etoda filozofii polega na
13 Jego głów ne dzieła m etafizyczne ostatnio wielokrotnie wydawane: Science and the M o­
dern World, (N ew York 1925) Cambridge 1926; Process and Reality, Cambridge 1929 (głów ne
pozycje); A dvenlures o f Ideas, N ew York 1933. O m etafizyce W hiteheada zaś: The P hilosophy
o f A . N. W hitehead, ed. P. Schilpp, N ew York (1941) 1951; H. R. K i n g , A . N. Whitehead
and the Concept o f M etaphysics, „Philosophy o f Science” , 14(1947) 132-152; I. L e c l e r c ,
W hitehead’s M etaphysics, London 1958; W. M a y s , The P hilosoph y o f Whitehead, N ew York
1959; A . N. W hitehead, „R evue Internationale de P hilosophie” , 15(1961), nr 56-57; Nauka i
świat n o w o żytn y, Kraków 1987.
14 U nas pokrewną koncepcję uprawiania m etafizyki ma B . J. Gawęcki (ur. 1890). Jego
P rzygotow anie do filo zo fii (Warszawa 1964) sugeruje, że m etafizyka powstaje w drodze twór­
czej syntezy doświadczenia ludzkiego danej epoki. Syntezy tej dokonuje się po odpowiednim
przygotowaniu naukowym (nauka stanowi niezbędny materia!) i życiowym w edle oryginalnej, z
jednolitego punktu widzenia, intuicyjnej wizji świata i życia. M etafizyczne poznanie (dom ys!,
czym rzeczywistość być m oże) jest epistem ologicznie różne od naukow ego, bo nie podlega
ścisłej weryfikacji, ale uprawdopodabnia się przez „próbę życia” .
50 FILO ZO FIA I M E T O D A

budow aniu możliwie najdoskonalszego system u idei i na niezm ordow anych


próbach in terpretacji dośw iadczenia w kategoriach tego system u” . Wszelka
myśl konstruktyw na w nauce jest jakim ś tego rodzaju system em . „D onios­
łość filozofii leży w nieprzerw anych wysiłkach, by systemy te krytykować i
doskonalić” (Process and Reality).
W hitehead porów nuje operacje m etafizyczne do akcji sam olotu. Startuje
on z ziemi (odpow iadają tem u em piryczne obserw acje opracow ane opisowo-
-analitycznie), ale wznosi się możliwie wysoko (dla zdobycia najszerszego
poglądu na rzeczywistość) i na koniec ląduje (na gruncie ponow nej obserw a­
cji ujętej wnikliwie przez racjonalną in terp retację).
Filozofia pyta o zasadę wszystkiego, co istnieje. W ychodząc od doświad­
czenia i przenikając „najw iększe głębie rzeczywistości” , chce dostrzec istoty
rzeczy, a badając n atu rę rzeczy odkryw a Byt Pierwszy (platonizm ). Interesu­
je się problem am i odniesienia św iata aktualnego do świata idealnego (świata
możliwości). T ak otrzym ana m etafizyka stanow i logicznie uporządkow any i
koherentny system tez, sform ułow anych przy użyciu pojęć możliwie najogól­
niejszych tak , żeby każdy elem ent dośw iadczenia dał się przy ich pomocy
interpretow ać. Treściow o m a ch arak ter ontologii (W hitehead nie odróżnia
m etafizyki od ontologii) w duchu neorealizm u, ale epistem ologicznie bliskiej
neoplatońskim ujęciom - zwłaszcza co do ap aratu pojęciow ego. Zaznaczmy
tu , że nie dochodzi o n a do tez dobrze określonych i wyraźnych.
M etody m etafizyki indukcyjnej przedstaw iają się rozm aicie. Czasem wią­
żą się naw et z neoplatońskim sposobem tw orzenia wiedzy15. Zwykle jednak
mieszczą się w ram ach naturalizm u, to jest uznaw ania logiczno-empirycznej
m etody współczesnej nauki (głów nie teoretyczno-przyrodniczej) jak o jedy­
nego sposobu racjonalnego pozn an ia16. W ystępuje przy tym często wiązanie

15 N eoplatońskie spekulacje występują w syntezie ontologicznej, jaką dal np. A . E. Taylor


(1869-1945). U jęcia z jego Elem ents o f M etaphysics, London (1903) 1952, sympatyzują nawet z
neoscholastykam i z dawnej szkoły Louvain, ale procedura metafizyczna sprowadza się ostatecz­
nie do badania sensu rzeczywistości w drodze zharmonizowania rezultatów teorii poznania,
przyrodoznawstwa, m oralności i religii. Warto tu przytoczyć jeszcze nazwisko czołow ego dziś
m etafizyka am erykańskiego, jakim jest P. W eiss (ur. 1901), profesor Y ale University i wydawca
„R eview o f M etaphysics”. N ajważniejsze jego dzieła Naturę and M an, Carbondale (111.), 1965;
M odes o f Being, Carbondale (111.) 1958; The G o d We Seek, Carbondale (111.) 1964. Na jego
60-lecie wydano książkę Experience, Existence and the Good, New York 1961. Jego metoda meta­
fizyki jest swoistym połączeniem wielu sposobów filozofowania scjentystyczno-intuicyjnego.
16 W yraźnie naturalistyczny sposób filozofowania przejawiali Am erykanie, jak np. G. San-
tayana (1863-1953) i F. J. W oodbridge (1867-1940). Pierwszy głosił realizm krytyczny - łącząc
materializm z platońskim esencjalizm em . Drugi opowiadał się najpierw za naiwnym racjonaliz­
m em , potem pozostał pod wpływem Santayany. H istorycznie patrząc - podawał syntezę Ary­
stotelesa i Spinozy złagodzoną empiryzmem L ocke’a. D o tego nurtu (naturalistycznego) zali­
czyć trzeba także następujących filozofów. S. A lexander (1859-1938) uprawiał m etafizykę natu-
ralistyczną i ewolucjonistyczną. W ychodził od wielorakiego doświadczenia i budował teorię
poznania, a potem m etafizykę jako opis świata ewoluującego. A . O . Lovejoy (1873-1962) głosił
scjentyzm , temporalistyczny realizm krytyczny (dualizm zjawisk i rzeczy) oraz naturalizm w
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 51

metafizyki z teo rią poznania (w ogóle i naukow ego). W takich przypadkach


filozofię stanow i bow iem przede wszystkim szeroko p o jęta teoria nauki17.
M etafizyczne konstrukcje zaś są tylko próbam i odpow iedzi na pytanie doty­
czące bądź całości istnienia (a rodzące się na tle wiedzy o świecie em pirycz­
nym, lecz w ykraczające poza granice tej w iedzy), bądź założeń należących
do zew nętrznej bazy n au k , bądź wreszcie unifikacji i uzupełnienia rezulta­
tów naukow ych18. N ierzadko też zdarza się przypisywanie m etafizyce funkcji
praktycznych - użyczania podstaw dla św iatopoglądu19.
Z a skrajnie scjentystyczną m eto d ą m etafizyki opow iedział się R . G . Col-
lingwood (1889-1943), historyk i m etafizyk z O xfordu20. Chociaż był pod
wpływem K an ta i H egla, odrzucił pogląd, jak o b y filozofia posiadała au to n o ­

duchu Bergsona. F. R om ero (1891-1962), w A rgentynie. M yślenie m etafizyczne to przezwycię­


żanie indywidualistycznego uprzedzenia i im manencji, a dążenie do transcendencji. Za ojca
metafizyki indukcyjnej uważany jest G . T. Fechner (1801-1887), a jej typowymi reprezentanta­
mi są: H . Driesch (1867-1941) i A . W enzl (1887-1967). Podstaw owe d zieło ostatniego to: Meta-
ph ysik ais W eg von den G renzen der W issenschaft an die G renzen der Religion, Graz 1937.
Wenzl głosił: „Ściśle m ówiąc, m etafizyka i nauki szczegółow e są nierozdzielne” ; w obu dziedzi­
nach tworzy się hipotezy. Odróżnia dwa kom plem entarne sposoby doświadczenia filozoficzne­
go: droga do góry i droga w d ó ł, biegun empiryczny i biegun ontologiczny, który ma charakter
aprioryczny. F ilozofem indukcyjnym o inspiracji chrześcijańskiej jest A . D em p f (1891-1960).
Zajmuje się głów nie filozofią kultury. Z ob. jego: K u ltu rph ilosophie, M unchen 1932; Christliche
P hilosophie, B on n 1938; Theoretische A n tropologie, M unchen 1950.
17 O bok wielu sposobów uprawiania ontologii w związku i na m arginesie teorii poznania
(tendencje w ywodzą się zarówno z neokantyzm u, jak i z pozytywizm u) trzeba wyróżnić tzw.
metafizykę empiryczną J. K. Feiblem ana. Z ob. jego: O n tology, Baltim ore 1951 oraz Inside the
Great M irror, The H ague 1958 i Foundations o f E m piricism , The H ague 1962.
18 Takiej koncepcji uprawiania m etafizyki broni T. Czeżowski (ur. 1889). Z ob. jego: O d ­
czyty filo zo fic zn e, Toruń 1958, a zwłaszcza Filozofia na ro zd ro żu , Warszawa 1965. M etafizyko-
wanie jest rozważaniem m ożliwości rożnych konstrukcji ontologicznych. D ok on u je się to przy
pomocy pewnych odm ian intuicji (innej niż zm ysłow a), ale spełniającej kryterium intersubiek-
tywnej sprawdzalności (odróżnienia obiektyw nego od tego, co subiektyw ne), oraz m etod nau­
kowych, wśród których na szczególne w yróżnienie zasługuje opis analityczny.
19 Takie funkcje zdaje się wyznaczać m etafizyce m .in. dialektyczny materializm. Odrzuca
on wprawdzie sam termin m etafizyka, ale faktycznie pozostaje przy koncepcji m etafizyki induk­
cyjnej. Jest to odrębna dziedzina wiedzy, ale powstaje w wyniku uogólniającego rezultaty nauk
odkrycia najbardziej uniwersalnych praw rozwoju rzeczywistości (przyrody, społeczeństw a i
poznania). Prawa te uprawdopodobniają się pośrednio przez praktykę. Zob. A . S c h a f f ,
Główne zagadnienia i kierunki filo zo fii, I, Warszawa 1961; P. V. K o p n i n , Dialectical Materia-
lism and M etaphysics, „International Philosophical Quarterly”, 6(1966) 33-44. Por. G . P l a n -
t y - B o n j o u r , L es categories du m aterialisme dialectiąue, D ordrecht 1965. O dnotować tu trze­
ba jeszcze m etodę praksystycznego przyjmowania tez m etafizyki. U znaje się twierdzenia m eta­
fizyczne, o ile zmuszają do tego warunki naszego działania. Z ob. N . Ł u b n i c k i , M yślenie a
działanie, „Studia F ilozoficzne”, (1957), nr 2, s. 117-144.
20 G łów n e dzieła: E ssay on P hilosophical M ethod, London (1933) 1950 oraz A n E ssay on
M etaphysics, Oxford 1940. Z ob. też uwagi w: C. J. D u c a s s e , M r C ollin gw ood on Philos.
M ethod, „Journal o f P hilosophy” , 33(1936) 95-106 oraz A . D o n a g a n , The L ater Philosophy
o f R. G. C ollingw ood, Oxford 1962.
52 FILO ZO FIA I M E T O D A

miczny ch arakter poznawczy. M etafizyka nie jest teorią wszelkiego przed­


m iotu, lecz pozytywną nauką historyczną, k tó ra kataloguje i objaśnia abso­
lutne presupozycje osób, grup społecznych oraz presupozycje nauki w po­
szczególnych epokach. Sposób upraw iania m etafizyki nie różni się w zasa­
dzie od m etody historycznej. Collingwood dążył do utożsam ienia filozofii z
historią m niem ając, że kulm inacją każdej nauki jest historia, bo wszelka
rzeczywistość m a ch arakter rozwojowy. W tym punkcie był pod wpływem
koncepcji C rocego i W hiteheada.
Radykalnie probabilistyczny styl m etafizykow ania, będący konsekwencją
postawy krańcow o scjentystycznej, zaproponow ali: F. G onseth (ur. 1890),
prof. filozofii nauk w Z urychu21, oraz G . M artin (1901-1972), prof. m etafi­
zyki i teorii nauki w B onn22.
W reszcie swoiście tylko scjentystyczną m etafizykę opracow ał najwybit­
niejszy w spółcześnie niem iecki pisarz filozoficzny N. H artm ann (1882-
1950)23. W yszedł z neokantow skiej szkoły m arburskiej, m iał kontakt z feno­
m enologią (Scheler), cenił A rystotelesa, ale ostatecznie poszedł w łasną pio­
nierską, dość złożoną drogą. P roblem atyką m etody m etafizyki interesował

21 G onseth wychodząc z założenia, że teoria jest wyrazem każdorazowych okoliczności


powodujących jej sform ułowanie, proponuje tzw. filozofię otwartą (na nowe wyniki nauk i
nowe intuicje). M etoda uprawiania takiej filozofii ma być dialektyczna. N ie zaczyna się od zera
(jak np. w ątpienie m etodyczne u Kartezjusza) i nie opiera się na oczywistości, ale w dialogu
teorii i praktyki, racjonalizmu i empiryzmu form ułuje tymczasowe tezy. O m etodzie tej filozofii
informują: M etaphysiąue et Dialectiąue, „D ialectica” , 6(1952), nr 1; Philosophie neo-scolastiąue
et philosophie ouverte, ed. F. Gonseth, Paris 1954; L a metaphysiąue et l’ouverture a l’expeńence,
Paris 1960; F. G o n s e t h , La p h ilosoph ie ouverte, „Revue de T heologie et de Philosophie”,
99(1966) 81-109; J. G a w r o ń s k i , W spomnienia ze w spółczesn ości, „Kierunki” (1964), nr
51/52.
22 O bok dzieł dotyczących historii ontologii (Ockham , Leibniz, Kant) opublikował Allge-
meine M etaphysik, Berlin (K oln 1957) 1965. Por. uwagi o tej pozycji: I. L e c l e r c , The Naturę
o f M etaphysics, „The R eview o f M etaphisics”, 11(1958) 426-440. W wyniku badania dziejów
problematyki m etafizycznej oraz klasycznej dialektyki (nie bez wpływu pewnych koncepcji
Hartmanna) uważa Maritain, że właściwą m etodą uprawiania m etafizyki jest dialektyka apore-
tyczna. N ie chodzi bowiem o ostateczne rozwiązanie problem ów, lecz o ich „rozumiejące”
roztrząsanie, badanie rozmaitości sform ułowań bez ich oceny; nie o m etasystem ową refleksję,
lecz o „rozważające” stawianie problem ów, uwzględniające ich historię.
23 N ajw ażniejsze jego pozycje: G rundzuge einer M etaphysik der Erkenntnis, Berlin (1921)
1949; E thik, Berlin (1925) 19495; D as P roblem des geistigen Seins, Berlin (1933) 1949; Zur
G rundlegung der Ontologie, Berlin (1935) 19654; M óglichkeit und Wirklichkeit, Berlin (1938)
1966; Neue Wege der O n tologie, Stuttgart (1943) 19493; Einfuhrung in die P hilosophie, Os-
nabriick 19543 (precyzyjne streszczenie głównych m yśli). O filozofii Hartmanna pisali: J. C o l ­
l i n s , The Neo-Scholastic Critiąue o f N. Hartmann, „Philosophy and Phenom enological Rese­
arch” , 6(1945) 109-132; J. E . S m i t h , H artm ann’s N ew O n tology, „R eview o f Metaphysics,
7(1952) 583-601); O . S a m u e 1, A Foundation o f O ntology, N ew York 1954; J. N. M o h a n t y,
N icolai Hartmann and A . N. Whitehead, Calcutta 1957; H . H u l s m a n n , D ie M ethode in der
Philosophie N icolai Hartmanns, D usseldorf 1959; K. K a n t h a c k , N icolai H artmann und das
Ende der O ntologie, Berlin 1962; R. K i j o w s k i , N. Hartmann, „Znak”, 26(1974) 1409-1421;
Z. Z w o l i ń s k i , B yt i wartość u N. H artm anna, Warszawa 1974.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 53

się głów nie w pierw szej fazie swej działalności pisarskiej. Później zaś zajęty
był budow aniem swego olbrzym iego system u filozofii.
M etafizykę pojm ow ał szeroko. Jest to u k ład praw d i zagadnień (nie tyl­
ko rozw iązań!) dotyczących całokształtu aspektów bytu (rów nież m om entów
irracjonalnych i subiektyw nych, lecz w tedy problem y są istotnie nierozstrzy­
galne). Część m etafizyki stanow i ontologia, k tó ra zajm uje się tylko racjonal­
nymi sferam i bytu. M a to być ontologia krytyczna (w historycznym znacze­
niu, bo krytykująca zarów no klasyczną ontologię, ja k i idealistyczną K anta),
która system atycznie rozw aża bazow e struktury wszystkich bytów . Chodzi o
najbardziej ogólne charakterystyki bytow e: rodzaje (realny i idealny), m o­
m enty (istota i istnienie), sposoby (możliwości, aktualność, konieczność i
przypadkow ość) i szczeble (m ateria, życie, św iadom ość i duch), a nie o wy­
jaśnienie sensu bytu. O ntologia posiada ch arak ter poznania naukow ego, ale
jest radykalnie różna od nauk (nie zależy od nich, tylko w spółpracuje z
nimi). Nie stanow i ani w stępnej teorii filozoficznej, ani G rundlagew issen-
schaft, lecz tzw. philosophia ultim a.
Sposób tw orzenia ontologii m a unikać z jednej strony postępow ania
aprioryczno-spekulatyw nego, a z drugiej - m istycznego irracjonalizm u. W
pierwszej fazie posługiw ał się czasem opisem fenom enologicznym (np. w
Etyce), ale później filozofow anie stało się operacją, na k tó rą składały się
analiza w nioskująca, rozw ażanie dialektyczne i reduktyw na refleksja. D użą
rolę wyznaczał przy tym intuicji syntetyzującej i „perspektyw nej” . P unkt
wyjścia nie m oże być subiektyw istyczny (jak np. u K artezjusza), lecz obiek­
tywny i naturalnie realistyczny, podejście zaś ontologiczne, a nie teoriopoz-
nawcze (przeciw neokantystom ). W brew panującej wówczas m odzie zakłada
prym at bytu przed poznaniem , uw ażając porządki bytow ania i poznania za
diam etralnie przeciw staw ne (to , co najpierw istnieje, poznaje się na końcu i
odw rotnie)24.

§ 3. F IL O Z O F I A A N A L I T Y C Z N A 25

D o X X w. filozofia zajm ow ała się kosm osem , aktyw nością człow ieka i
jego rozum u (m yślą, św iadom ością). T eraz pierw szorzędnym przedm iotem

24 Czy faktycznie w rezultacie filozofow ania zachowuje się ten realizm? W D as Problem
bowiem Hartmann zdaje się utożsam iać (od strony m etodologicznej) m yślenie i byt, podkreśla­
jąc projekcyjną rolę poznania (które jakby tworzy przedm iot). D la wyjaśnienia tej trudności
trzeba przypom nieć, że intencjonalność poznania daje się rozum ieć raczej nieidealistycznie.
U łatwia to fakt, iż Hartmann w ontologii zajm uje się nie transcendentaliami, lecz tylko relacja­
mi i cecham i kategorialnym i. N adto idealistyczną interpretację sugerują tu obiegow e ujęcia
rozpowszechniane przez egzystencjalizm , w których perspektywie rozpatruje się doktrynę Hart-
manna.
25 O filozofii tej informują między innymi następujące wypisy, prace zbiorowe oraz m ono­
grafie: Classics o f A n alytic P h ilosoph y, ed. R. Am m erm an, N ew York 1965; C ontem porary
54 FILO Z O FIA I M E T O D A

poznania stał się język i to tak dalece, iż od języka uzależniono nie tylko
sform ułow ania filozoficznych problem ów , lecz także ich geneza i rozwiąza­
nia okazały się zależne od językow ych nawyków danego społeczeństw a. Tak
więc filozofia X X w. posiada bardzo często ch arak ter analityczny, przynaj­
mniej w pierwszym stadium badawczym . Z rodziło się to z przeciwstawienia
się syntetyzującym tendencjom kantyzm u i idealistów (transcendentalizm
K anta zastąpiono form ą usam odzielnionego języka), a pójścia za wielkim
prądem analityków nauki (np. M ach, O stw ald, Poincare, D uhem , Einstein)
oraz łączenia się z analityczno-em pirystycznym i epistem ologam i (Hunie,
C om te, Mili) i w ykorzystania now oczesnej logiki języka, zapoczątkownej
przez Fregego, P eirce’a i H ilberta. O m aw iane nastaw ienie w ystąpiło szcze­
gólnie u filozofów anglosaskich. W praw dzie term in „analiza” oznaczał na­
w et u nich bardzo różne czynności, ale wspólny był im pogląd, że zadaniem
filozofii nie jest zdobyw anie w prost now ego poznania ontologicznego, two­
rzenie wielkich systemów i syntez, lecz ograniczenie się do szczegółowych
analiz, w yjaśnienie i ujednoznacznienie w yrażeń, które kryją podstawowe
treści poznawcze. Przy m yśleniu analitycznym - zanim rozwiąże się problem
filozoficzny - należy go najpierw odróżnić od innych podobnych i jednozna­
cznie ustalić jego sens. Problem y są bow iem często w ieloznacznie postawio­
ne. Ten sposób filozofow ania zalecano rów nież ja k o m etodę metafizykowa-
nia (przez język dotrzeć do św iata), dając naw et próbki tego rodzaju roboty
(np. H am pshire, Straw son, G each). Przede wszystkim jed n ak prezentow ano
- niekiedy arcysubtelnie - analizy na użytek teorii poznania i etyki. W
kształtow aniu się koncepcji analizy da się wykryć trzy etapy, będące zara­
zem trzem a bodajże głównymi jej typam i.
Pierwszy klasyczny okres trw ał od początku X X w. do pierwszej woj­
ny światowej. Zasadniczą rolę odegrał w nim najpierw G . E . M oore (1873-
-1958)26, z w ykształcenia filolog klasyczny, w ieloletni profesor uniwersytetu

British Philosophy, ed. H . D . Lewis, London 1956; Philosophical A n alysis, ed. M. Black, New
York (1950) 1963; Essays in Conceptual A nalysis, ed. A . Flew, London 1965; The Revolution
in P hilosophy, ed. A . J. A yer, London 1956; L a ph ilosoph ie analytiąue, Cahiers de Royau-
m ont, Paris 1962; A nalytical P h ilosoph y, I-II, ed. R. J. Butler, N ew York 1963-1965; J. O.
U r m s o n , Philosophical A nalysis, Oxford 1956; G . J. W a r n o c k , English Philosophy sińce
1900, London 1958; M. J. C h a r l e s w o r t h , P hilosophy and Linguistic Analysis, Pittsburgh
1959; R. S o k o ł o w s k i , L a ph ilosoph ie linguistiąue et la m etaphysiąue, „Revue Philosophiąue
de Louvain” , 57 (1959) 575-599; B . B l a n s h a r d , Reason and A nalysis, London 1962; J. A.
D i n n e e n , Linguistic A n alysis at M etaphysics as a Problem , „Laval T heologiąue et Philoso­
phiąue” , (1962) 112-140; G . K l i n g , O ntologie und logistische A nalyse der Sprache, W ien 1963;
F. Z a b e e h , O xford and M etaphysics, „International Philosophical Ouarterly”, 3(1963) 307-
320; 20th Century P hilosophy. The A nalytical Tradition, ed. M. W eitz, London 1966. W języku
polskim warto nadto przytoczyć: Z. J o r d a n , O filo zo fii analitycznej, „Ruch Filozoficzny” ,
20(1961) 136-152.
26 N ajważniejsze pozycje: N ecessity, „M ind” , 9(1900) 289-304; Principia Ethica, Cambri­
dge (1903) 1954 (tłum . poi. Cz. Znam ierowski, Warszawa 1919); A Defense o f C om m on Sense,
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 55

w C am bridge, czynny na polu m etodologii filozofii, etyki i teorii poznania.


Rozm iłow any w ścisłości i skrupulatności nie znosił ówczesnej form y u p ra­
wiania m etafizyki. T w ierdzenia idealistów uw ażał za rezultat wadliwej m eto­
dy filozofow ania. N urtow ały go dw a problem y: realne istnienie św iata i
obiektyw ny c h arak ter w artości. Z am iast kw estionow ać sensowność głów ­
nych problem ów filozofii, p o d jął tru d poszukiw ania m etody, k tó ra zapew ­
niałaby filozoficznej argum entacji m aksym alną popraw ność. Z tego pow odu
wystąpił naw et przeciw możliwości dotarcia do praw dziw ego poznania syste­
mowego istotnych aspektów św iata, aczkolw iek nie chciał tw ierdzić, że te o ­
rie m etafizyczne sk ład ają się z w ierutnych fałszów. Trudności i różnice wy­
pływ ają stąd, że filozofowie rozw iązują zagadnienia od razu, zam iast n aj­
pierw ustalić, ja k a jest ich treść. N iezrów nany m istrz analizy problem ów
filozoficznych wykrywał w ieloznaczności, błędy i możliwe rozwiązania.
Odżyła tu sokratesow ska m eto d a filozofow ania jak o poszukiw ania znacze­
nia. Należy zaczynać od analizy problem ów dla precyzyjnego stw ierdzenia,
jaki posiadają sens. T aki zabieg m oże ostatecznie doprow adzić do właściwe­
go opisu całości św iata, a przynajm niej ujaśnić pojm ow anie struktury rze­
czywistości (język m iałby odzw ierciedlać tę stru k tu rę). D la M oore’a jednak
sama analiza nie m a w skazanego w yraźnie innego celu, jak tylko wyjaśnić
pojęcia.
Z koncepcją m etody analizy wystąpił on w r. 1900, a wzorowo zastoso­
wał w r. 1903 do eksplikacji podstawowego dla etyki term inu „dobry”27. B ar­
dziej program ow o i łącząc z o b ro n ą tez zdrow ego rozsądku sprecyzował ją
w 1925 r. W autobiograficznych uw agach w 1942 r. potw ierdził swe wypo­
wiedzi już w dyskusji z innym i autoram i.
A naliza polega na podaniu jak b y definicji rów nościowej niezrozum iałe­
go w yrażenia (po łacinie - analysandum ) za pom ocą w yrażeń niewątpliw ie
jasnych (analysans). Stanow i to coś więcej niż zwykły przekład jak o zabieg
typowy dla językoznaw stw a. D otyczy bow iem pojęć lub treści zdań, nie zaś
samych w yrażeń. N ad to w tej operacji wolno rów nież posłużyć się podzia­
łem i rozróżnieniam i. N ie należy je d n a k korzystać ze sztucznego języka logi­
ki, gdyż język codzienny użycza w ystarczających narzędzi i spraw dzianów
właściwego posługiw ania się term inam i. A naliza posiada więc postać in te r­
pretacji, czyli po uprzedniej specyfikacji znaczeń zw rotu językow ego, w yjaś­
nienia i sprecyzow ania myśli w nim zaw a rte j.
W tego rodzaju redefinicji w ydaje się zachodzić nie tylko rów ność ozna­
czenia, lecz także i znaczenia. Postulat ten jed n ak prow adzi do tzw. p a ra ­

w: Contem porary British P h ilosoph y, ed. J. H . M uirhead, London 1925, s. 193-223 (przedruk
w: Philosophical Papers)', P hilosophical Papers, London 1959. Z opracowań zaś: The P hiloso­
ph y o f E. G. M oore, ed P. A . Schilpp, N ew York (1942) 1952 oraz A . R. W h i t e , G. M.
M oore, Oxford 1958.
27 M oore analizował bardzo w iele term inów, jak np. realny, poznać, w iedzieć, równość
esse i percipi, tzw. sense data.
56 FILO Z O FIA I M E T O D A

doksu analizy. Jeśli bowiem rów ność m a postać ścisłej synonimiczności, to


wynik analizy przedstaw iałby się całkiem banalnie. A le znowu gdy braknie
równoznaczności między analysandum i analysans, to rezultat analizy byłby
po prostu błędny. Liczne próby rozw iązania tej trudności nie dały rezulta­
tów w pełni zadow alających. Niewątpliwie trzeba tu szerzej uwzględnić mo­
m enty pragm atyczne om aw ianej rów ności, lecz tego dokładnie nie określo­
no i bezspornie nie rozw iązano. W każdym razie upraw ianie metafizyki
sprow adzałoby się tu do operacji myślowych, zm ierzających bezpośrednio
nie do poznania świata, ale do ustalenia treści zagadnień ontologicznych,
w yjaśniania i sprecyzow ania pojęć o świecie, co dok onuje się przez zastąpie­
nie jednego wyrażenia innym bardziej zrozum iałym (jaśniejszym i precyzyj­
niejszym).
Nieco inaczej widział tę m etodę B. Russell (1872-1970)28, angielski logik
i teoretyk poznania, wielce zasłużony na polu logiki m atem atycznej, a sław­
ny także z innych rodzajów działalności. Russell różnie mówił o filozofii,
ale nie wykluczał problem atyki ontologicznej, a filozofię budow ał metodą
analizy redukcyjnej na fundam encie naukow ym . K oncepcja tej analizy zro­
dziła się ze sceptycyzmu w obec w artości języka potocznego dla rozwiązywa­
nia problem atyki filozoficznej. W analizie języka zam iast korzystania z gra­
m atyki lingwistycznej trzeba użyć gram atyki logicznej. Należy w tej operacji
posługiwać się również technikam i logicznymi, zwłaszcza opartym i o teorię
redukcji, deskrypcji, teorię typów oraz definicje kontekstow e i m etodę aks-
jom atyczną. T aka analiza logicznej struktury języka pozw ala otrzym ać wnio­
ski dotyczące budowy świata (przy założeniu izomorficzności tych struktur).
W yraźnie więc postawił Russell tej m etodzie zadania m etafizyczne, uznając
jej przydatność do w yprow adzenia hipotez dotyczących „ostatecznych skład­
ników rzeczywistości” . Jednocześnie głosił, że filozofia krytycznie analizuje
założenia i rezultaty nauk szczegółowych. Stanow i ona także układ zagad­
nień jeszcze niedojrzałych do naukow ego rozw iązania. P otem sądził, iż filo­
zofia jest kontynuacją przyrodoznaw stw a.
N astępny etap filozofii analitycznej to reduktyw na analiza o p arta na tzw.
logikalnym atom izm ie. Form y tej analizy zaczął tworzyć Russell tuż po za­
kończeniu pierwszej w ojny św iatow ej, a czynił to nie bez wpływu L. Witt-
gensteina (1889-1951)29, inżyniera pochodzącego z W iednia, później osia­

28 Russella pozycje: The Principles o f Mathematics, London (1903) 1950; On Denoting,


„Mind” 14(1905) 479-493; Principia M athematica, I-III (razem z W hiteheadem ), Cambridge
(1910-1913) 1927; The P roblem s o f P hilosophy, London 1912; Philosophy o f Logical Atom ism ,
„M onist”, 28(1918) 495-527 i 29(1919) 32-63, 190-222, 345-380 (przedruk w jego książce: Logic
and K n ow ledge, London 1956); Humań K n ow ledge, N ew York 1948; L ogic and O ntology,
„Journal of Philosophy”, 54 (1957) 225-230. Z opracowań: The P hilosophy o f Bertrand Russell,
ed. P. A . Schilpp, N ew York (1944) 1951; B. Russell. P hilosopher o f the Century, ed. by R.
Schoenm an, London 1967; A . J. A y e r , B. Russell, N ew York 1972.
29 N ajw ażniejsze pozycje: Tractatus Logico-Philosophicus (po niem iecku i angielsku),
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 57

dłego w C am bridge, gdzie w latach 1930-1935 w ykładał filozofię m atem aty­


ki, a w 1939 r. o b jął k ated rę po M oorze. W 1947 r. zrezygnow ał z tego
stanow iska w m niem aniu, że „filozofia nie n ad aje się do w ykładania z uni­
wersyteckich k a te d r” , W ittgenstein w aforystycznym i trudno zrozum iałym
Tractatus Logico-Philosophicus, napisanym jeszcze w czasie w ojny, głosił
ideę języka faktów elem entarnych. N ajprościej da się to m oże wyrazić w
pow iedzeniu, że atom iczne zdanie języka doskonałego, jakim jest język lo­
giki, stanow i obraz faktu. K oncepcja ta jest głów ną treścią ew entualnej on­
tologii, k tó ra byłaby przy tym skrajnie em pirystyczna. W tym sensie Tracta­
tus, uchodzący za tzw. filozoficzną gram atykę, należy uznać - wbrew opi­
niom neopozytyw istów - za dzieło na wskroś m etafizyczne. W ittgenstein za­
stąpił kantow skie form y a priori form am i językow ym i; analiza języka zm ie­
rza do zaw yrokow ania, ja k fakty są w ogóle możliwe.
O tóż logikalny atom izm (w yłożony po raz pierwszy w 1914 r . , a z uwz­
ględnieniem idei W ittgensteina dopiero w latach 1918-1919) pow stał w wyni­
ku połączenia tendencji R ussella i program u W ittgensteina. Jest to jakby
teoria języka k o n k retó w , k tórej m a odpow iadać i na której się w spiera d o k ­
tryna ontologiczna30. P om ijając d ro b n e różnice w jej przedstaw ieniu, u obu
autorów dałoby się n ajkrócej opisać stru k tu rę pow iązania języka i rzeczywi­
stości w następujący sposób.
Świat m a tak ą budow ę, ja k ą suponuje język logiki w yłożony w Principia
Mathematica (szczególnie rachunek funkcji propozycjonalnych). Rzeczy lub
lepiej najprostsze fakty m ają odpow iedniki w zdaniach atom ow ych, które
zbudow anie są za pom ocą nazw jednostkow ych i orzeczników najniższego
stopnia. Z achodzące m iędzy tym i elem entarnym i faktam i relacje w yrażają
odpow iednie funktory logiczne (najczęściej praw dziwościowe).
W oparciu o tę izom orfię oraz o logiczną technikę rugow ania tzw. sym­
boli niezupełnych przedstaw ia R ussell m etodę analizy redukcyjnej. Polega
ona na sprow adzaniu złożonych i deskryptyw nych zdań ontologicznych do
wyrażeń języka logiki nie zaw ierających ani sym boli niezupełnych, ani nazw
pozornych przedm iotów (pojęcia ogólne). Pozw ala to przekształcać zagad­
nienia filozoficzne na problem y logiczne, k tó re jesteśm y już w stanie precy­
zyjnie rozwiązywać. N a tej drodze osiąga się głębsze, jaśniejsze, a naw et

London 1922 (7 wyd. w nowym przekładzie: N ew York 1961); Philosophische Untersuchungen,


(i po angielsku) ed. G . E . M. A nscom be, Oxford (1953) 1958; The Blue and Brown B ooks,
Oxford (1958) 1960. Z opracowań: J. H a r t n a c k , Wittgenstein und die m oderne Philosophie,
Stuttgart 1962; E . K. S p e c h t , D ie sprachphilosophischen und ontologischen Grundlagen im
Spatwerk L. W ittgenstein, Koln 1963; J. G r i f f i n , Wittgenstein Logical A tom ism , Oxford 1964;
G. P i t s h e r , The P hilosoph y o f Wittgenstein, N ew York 1964; W. S t e g m i i l l e r , Ludw ig
Wittgenstein ais O n tologe, „Philosophische Rundschau” , 13(1965) 116-152; B . J. C u d a h y ,
Portrait o f the A n a lyst as a M etaphysician, „The M odern Schoolm an” , 43(1966) 365-375.
30 N ie uporano się jednak z problem em podstawy przyjęcia tezy o tym , że pewien frag­
ment języka adekw atnie odwzorowuje fragment rzeczywistości.
58 FILO Z O FIA I M E T O D A

pełniejsze w ejrzenie w ontologiczną strukturę świata. W praw dzie wiele py­


tań zasadniczych dla ludzkości wymyka się z pola tego rodzaju zabiegów,
ale dużo w ięcej, spowitych dotychczas we mgle m etafizyki tradycyjnej, da
się rozwikłać w sposób ścisły i poprzez kolejne przybliżenia wydobywać stop­
niowo praw dę.
O d roku 1930 zaczął się trzeci etap w rozw oju koncepcji m etody analizy
- tzw. filozofia lingwistyczna. D otychczasow e ujęcie podważył bowiem po­
zytywizm logikalny. O dm ów ił w ogóle naukow ego charakteru zdaniom me­
tafizyki. Przez to jed n ak nie w ytłum aczył jeszcze sam ego faktu uprawiania
m etafizyki, bo nie odpow iedział pozytyw nie na pytanie, czym są te zadania.
W celu zlikwidowania tego brak u naw rócono do myśli M oore’a - badania
stosunku języka codziennego do filozoficznego w św ietle różnych teorii języ­
ka. Ku podobnym , ale swoiście zorientow anym dążeniom skierow ał anality­
ków rów nież W ittgenstein, którego wpływ na filozofię analityczną po II woj­
nie światowej stał się dom inujący (tzw. II W ittgenstein). W swych wykła­
dach (opublikow anych dopiero po jego śm ierci, a wcześniej krążących w
postaci n o tatek ) głosi, że klasyczna filozofia nie m a nic w spólnego z nauką,
ale widzi możliwość badania jej sam ej ja k o określonego zachow ania się lu­
dzkiego. N aukow e podejście do filozofii znajd u je wyraz w pragmatycznym
studium języka potocznego, w którym wyraża się m yślenie filozoficzne.
Język potoczny je st z n atury niespójny, bo złożony z m nóstw a rozmai­
tych „gier językow ych” , których sum ą jest „sposób życia” . Problem y filozo­
ficzne pow stają stąd, że myśl ludzka trafiając w języku na zwodnicze analo­
gie i gąszcz reguł gram atycznych - miesza różne gry językow e lub podświa­
dom ie w prow adza zm iany term inologiczne. Problem y filozofii są rodzajem
choroby, którą należy leczyć „gram atyką logiczną ujaw niającą ich pozor-
ność” . G ram atyka logiczna dotyczy głębokiej struktury języka, bogatszej w
inform acje niż stru k tu ra pow ierzchniow a. Filozofow ie, uw ażając, że za każ­
dym słowem kryje się jakaś rzeczywistość, błędnie odtw arzają świat na wzór
języka. T en b łąd W ittgenstein nazywa esencjalizm em i widzi go m .in. u
fenom enologów i egzystencjalistów . Tym czasem tylko im iona w łasne odno­
szą się w prost do bytów. Język wiąże się z rzeczywistością w edług systemu
reguł użycia słów. Tych użyć jest wiele i zależne są one od innych czynności
ludzkich. A naliza języka najpierw jakby wychodzi poza język, którym mó­
wimy, a potem w raca do języka; poprzez „niezrozum ienie” przechodzi stop­
niowo ku „zrozum ieniu” . C echuje się o n a w ysokim stopniem osobistego za­
angażow ania i to zdaje się być pow odem jej dużego wzięcia.
Po 1930 r. W ittgenstein w ystępow ał przeciw m etodom logicznym, są­
dząc, że definicje, rekonstrukcje logiczne oraz budow anie sformalizowanych
systemów niczego filozofii nie dają. P o trzebna jest nie analiza ulepszająca
logicznie język, lecz analiza b adająca faktyczne sposoby jego funkcjonow a­
nia. Z naczenia term inów niedefiniow alnych pochodzą ze zgodnego sposobu
posługiw ania się nimi. Z am iast logiki form alnej należy rozw ijać gram atykę
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 59

logiczną (g łęboką) języka. K łopoty z językiem pow stają wówczas, kiedy ję ­


zyk jest używ any n ienorm alnie, poza zwykłymi sytuacjam i ustalonym i społe­
cznie.
Tę opisow o-lingw istyczną m etodę rozw ijał i rozpow szechniał szczególnie
J. W isdom (ur. 1904), profesor uniw ersytetu w C am bridge31. Z aakcentow ał
on szczególnie pogląd, iż każdem u zdaniu m etafizyki da się przeciwstawić
inne, rów nie słuszne, ale sprzeczne z tam tym . Z d an ia te bowiem są jedynie
werbalnym i rekom endacjam i co do pewnych zm ian przyjętych w konw en­
cjach używania języka. U praw ianie zaś metafizyki m a w artość terapeutyczną
i pod tym w zględem m ożna je porów nać do psychoanalizy. D latego nie nale­
ży w ogóle dociekać odpow iedzi na pytania m etafizyczne, tylko je po ekspli-
kacji zrozum ieć, a w tedy ani nie p otrzebujem y, ani nie chcem y ich już roz­
wiązywać. Po prostu jesteśm y z nich psychologicznie wyleczeni. M etafizycy
klasyczni bow iem m odyfikują potoczny język z m otywów em ocjonalnych i
zgodnie z podśw iadom ym i dążeniam i. Szczególnie gorliwie usuw ają zeń te r­
miny skojarzone z przykrościam i lub poczuciem zagrożenia.
Te ostatnie poglądy starał się szczegółow o i obszernie uzasadnić na m a­
teriale historii filozofii M . L azerow itz (ur. 1909), profesor filozofii w Smith
College (M ass.)32, p o dkreślając z naciskiem m etajęzykow y charak ter o p e ra­
cji m etafizyków klasycznych.
Nie m niej znam ienny typ filozofii analitycznej ukształtow ał się w Oxfor-
dzie. W analizie akcentow ano tu bardziej m om enty hum anistyczne i ograni­
czenie się do języka potocznego. Z akresow y język współczesnej logiki p ra­
wie do ostatnich lat nie znajdow ał uznania w oczach analityków oxfordz-
kich. Czołow ym ich przedstaw icielem był G . Ryle (1900-1976), od r. 1945
profesor w O xfordzie, w swym pokoleniu najbardziej wpływowy filozof an­
gielski33. P roblem atyka filozoficzna pow staje w edług niego w w yniku pozor­
nych konfliktów między różnym i sform ułow aniam i ogólnych praw d. Ź ró ­
dłem problem ów filozoficznych jest więc w yłącznie błędne rozum ienie i uży­
wanie języka, pogw ałcenie jego „w ew nętrznej logiki” . Jed n ak - w brew neo-
pozytywistom - język potoczny nie jest m ętny. Przypisywanie językowi p o ­
tocznem u jakiejś „nieprecyzyjnej a m etafizycznej n atu ry ” jest zwyczajnym
hipostazow aniem . T o nie w yrażenia są m ętn e, lecz jedynie sposób ich uży­

31 Publikacje książkowe: Interpretation and A n alysis, London 1931; Problem s o f M in d and


M atter, Cambridge (1934) 1963; Other M inds, Oxford 1952 (przeważnie reedycje artykułów);
P hilosophy and P sycho-A nalysis, Oxford (1953) 1957 (przeważnie reedycje artykułów).
32 Jego pozycje: The Structure o f M etaphysics, London 1955 (zbiór artykułów) oraz Studies
in M etaphilosoph y, London 1964 (zbiór studiów i artykułów). M etoda, jaką się posługuje,
zmierza wprawdzie do wykazania psychologicznych źródeł m etafizyki, ale uzasadnia to induk­
cyjnie (inna już rzecz, że - jak zauważono - niepoprawnie), więc sam uprawia filozofię induk­
cyjną.
33 Jego pozycje: The C oncept o f M in d, London (1949) 1959 oraz D ilem m as, Cambridge
1954. Por. L. A d d i s , D. L e w i s , M oore and Ryle; Two O ntologists, The H ague 1965.
60 FILO Z O FIA I M E T O D A

w ania przez kogoś. U praw ianie filozofii m a być przeto wykrywaniem tkwią­
cych w języku źródeł nieporozum ień. D ok o n u je się to w drodze wyjaśniania
pojęć użytych do sform ułow ania ogólnych praw d, w szczególności przez eli­
m inow anie z filozofii absurdów oraz ustalanie logicznych związków między
pojęciam i ważnymi dla filozofii. M etafizykow anie byłoby więc rozwiązywa­
niem dylem atów rodzących się z niedoskonałości aparatu pojęciow ego (idio­
my językow e, nadużycie niektórych term inów ). Ryle w szeregu olśniewają­
cych w prost studiów egzem plifikuje tę m etodę analizy. M ożna jej tylko za­
rzucić, że czasem wygląda albo zbyt behaw iorystycznie jak na m etodę m eta­
fizyki, albo za bardzo upodabnia się do R ussella analizy reduktyw nej. Pod
tym ostatnim względem wyraźniej opozycyjna jest natom iast tzw. metafizy­
ka deskryptyw na, ja k ą prezen tu je filozof logiki z O xfordu, P. F. Strawson
(ur. 1919)34. B adanie m etafizyczne nie m a być ani spekulatyw ne, ani refor­
m atorskie w stosunku do użycia system u pojęciow ego, lecz ograniczać się
m a do jego opisu i rozjaśnienia. U rzeczywistnia te postulaty właśnie w
przedstaw ieniu deskryptyw nej teorii indywiduów.
H eurystyczna odm iana filozofii lingwistycznej wiąże się z J. L. Austinem
(1911-1960), profesorem w O xfordzie. W edle niego celem filozofii jest od­
krywanie rzeczywistej struktury i funkcji języka przez wskazywanie różnic
znaczeniowych słów i przypadków ich nadużyć. Poniew aż analiza języka
opiera się na faktach jego użycia, może być nazwana „fenomenologią lingwis­
tyczną” .
O gólnie charakteryzując koncepcję lingwistycznej m etody filozoficznej,
m ożna dojść do następującego w niosku. U praw ianie m etafizyki spekulatyw-
nej m a charak ter operacji m etajęzykow ej (choć w yrażanej w ontologiczny
sposób). Jest apriorycznym w stosunku do rzeczywistości poznaw anej, a
uw arunkow anym em ocjalnie m odyfikow aniem użycia języka. W łaściwe me­
tafizykow anie zaś pow inno być uśw iadam ianiem sobie zaw artej implicite w
wyrażeniach treści w drodze ich analizy program ow ej. B adanie dotyczy bądź
aktualnego funkcjonow ania pojęć filozoficznych, ja k np. przyczyna, prawda,
istnieć, bądź faktycznego użycia pew nych nazw, przysłów ków , przyimków,
które są podstaw ow e dla funkcjonow ania języka w ogóle. M etafizyka prze­
staje być teo rią świata i człow ieka, a zostaje teo rią posługiw ania się języ­
kiem lub konstruow aniem języka w zorcowego dla nauki i życia.
M etody filozofii lingwistycznej (w rozm aitych m odyfikacjach) dla upra­
wiania m etafizyki p ro p o n u ją i realizują nie tylko wzorcowi reprezentanci
szkoły analitycznej, lecz także wielu innych autorów mniej lub bardziej blis­
kich analitykom 35. N iekiedy w ystępują przekształcenia bardziej znaczne.
34 Antyform alistyczne tendencje przedstawia w: Introduction to L ogical Theory, London
1952, a deskryptywną m etafizykę w: Individuals, London (1959) 1964. Z opracowań zaś: E. A.
B u r t t . D escriptive M etaphysics, „M ind”, 72(1963) 18-39.
35 Tak np. D . Em m et (ur. 1904), profesor filozofii w M anchester, p ołożyła nacisk ( The
Naturę o f M etaphysical Thinking, London (1954) 1961) na posługiwanie się analogią metafory-
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 61

Przykładem niech będzie C. J. D ucasse (1881-1969), m etodolog nauk, p o ­


chodzący z F ran cji36. U w aża on , że sam a analiza językow a prow adzi tylko
do m ało ważnych ontologicznie rezultatów . M oże jed n a k stać się adekw atną
dla filozofow ania, jeśli się ją właściwie dopełni. Z agadnienia filozoficzne
rodzą się w zw iązku z podejm ow aniem rozum nej decyzji. M ają ze swej isto­
ty ch arak ter sem antyczny, ale w iążą się z językiem w artościującym . M ogą
być rozw iązane w drodze analizy orzeczników wyraźnie lub ukrycie w artoś­
ciujących (w w yjaśniającym definiow aniu odw ołujem y się w tedy do pierw ot­
nych ocen wzorcowych) oraz refleksji uzgadniającej między sobą różne sądy
w artościujące i rozm aite typy sądów o w artości. W drugiej części książki
Naturę, M ind and Death pod d aje takiej analitycznej refleksji term iny sub­
stancja i przyczyna.
Po roku 1930 m eto d a analizy posiadała nie tylko postać n adaną jej przez
tzw. filozofię lingwistyczną. W ielu m etodologów ontologii bow iem bardziej
lub m niej w yraźnie naw iązało w swoich ujęciach do koncepcji R ussella czy
nawet tzw. analizy konstruktyw istycznej typu R . C arnapa. N iem iecki filozof
i logik H . Scholz (1884-1957) d aje w 1941 r. pró bę stosow ania logicznej
analizy konstruktyw nej w budow aniu m etafizyki37. O ntologiczna in terp re ta­
cja logicznej teorii identyczności m a stanow ić fragm ent ścisłej metafizyki
typu leibnizjańskiego. P otem od strony teoretycznej bronił tej koncepcji
przeciw d y skutantom 38.
Pojaw iły się także próby analitycznej m etody tw orzenia ontologii logicz­
nych. Logika form alna nie jest n eu traln a ontologicznie. S uponuje jakąś te o ­
rię przedm iotów . D a się to wykorzystać do opisania świata. N ajbardziej chy­
ba wyraźny pokaz takiej m etody budow ania ontologii dał N. G oodm an (ur.

czną. M etafizyka zaczyna się od studium relacji ontologicznych wyrażonych w pewnych konte­
kstach, a potem przez analogię daje się tę teorię relacji rozciągnąć na całą rzeczywistość. N ato­
miast S. N. Hampshire (ur. 1914), profesor filozofii najpierw w O xfordzie, a od 1960 w Londy­
nie, przeniósł (M etaphysical System s, w: The Naturę o f M etaphysics, ed. Pears, London 1957)
tendencję uwzględniania uwarunkowań kontekstu słow nego na sam o poznanie zawarte w syste­
mach m etafizyki, które nie m oże być kom pletne i nieograniczone. Rzeczywistość nie da się
bowiem poznawczo wyczerpać; ekstrapolacja od konkretnych warunków jest niedopuszczalna.
36 Interesujące pozycje: P hilosoph y as a Science, N ew York 1941; Reality, Science and
Metaphysics, „Synthese” , 8(1950) 9-21; Naturę, M ind and Death, La Salle 1951; P hilosophy
Can B ecom e a Science, „R evue Internationale de P hilosophie” , 13(1959) 1-14. Obszerne uwagi
w związku z pierwszą książką dał M. Choynowki w „Przeglądzie Filozoficznym ” , 44 (1948)
200-217.
37 Jego pozycje na temat metafizyki: D ie m athem atische L ogik und die M etaphysik, „Philo-
sophisches Jahrbuch” , 51(1938) 257-291; M etaphysik ais strenge Wissenschaft, Koln 1941; L o ­
gik, G ram m atik, M etaphysik, „Archiv fur P hilosophie” , (1947) 39-80; Mathesis Universalis,
Basel 1961 (przedruk artykułów).
38 M etodę analizy konstruktywnej w budowie m etafizyki stosow ał u nas B. Bornstein
(1880-1948). Jego Teoria A bsolutu (Łódź 1948) zawiera geom etrię kategorialno-logiczną zinter­
pretowaną ontologicznie. N ie chodzi mu przy tym jedynie o zobrazowanie geom etryczne relacji
ontycznych, lecz o ich odkrywcze ujęcie.
62 FILO Z O FIA I M E T O D A

1906), filozof poznania i języka z Pensylvania U niversity39. Posługując się


językiem logiki i term inam i fenom enalistycznym i, chce tworzyć precyzyjny
opis strukturalny rzeczywistości (faktycznie robi to w odniesieniu do tego,
co konkretnie dane w zrokowi). D o k o n u je się to głównie przez sform ułowa­
nie w zbogacających definicji w języku symbolicznym na kanwie rachunku
logicznego indywiduów. M etodzie tw orzenia logicznych ontologii sporo uwa­
gi poświęca również G . B ergm ann oraz W. V. O . Q uine40. T en ostatni chce
sprowadzić tradycyjne problem y filozoficzne na płaszczyznę zagadnień
rozstrzygalnych w oparciu o logikę i kryterium prostoty tudzież dane beha­
wioralne.
W Polsce kierunek analitycznej filozofii bliski przedstaw ionem u wyżej
reprezentow ała szkoła K. Tw ardow skiego. M .in. próbow ano w niej transpo-
nować problem y ontologiczne lub teoriopoznaw cze na płaszczyznę sem anty­
ki i po sem antycznym ich rozw iązaniu - znow u odczytywać filozoficznie41.
Z astosow ano też przekładanie - częściowo konstrukcyjne - fragm entów tez
i dowodów m etafizyki na język możliwie najbardziej zbliżony do logiczne­
go42.

§ 4. F E N O M E N O L O G IA I E G Z Y S T E N C J A L I Z M 43

Połączenie w niniejszych rozw ażaniach tych dw óch kierunków filozoficz­


nych wym aga w yjaśnienia. Z d a je się, że praw ie cała filozofia egzystencjalna

39 Tytuł dzielą: The Structure o f A ppearance, Cambridge Mass. 1951. Rozwijany tu rachu­
nek indywiduów ma analogie w dawnej teorii przedm iotów (i jeszcze wcześniejszej mereologii)
S. Leśniew skiego i nowej teorii przedm iotów S. K aczorowskiego.
40 Zob. G . Bergmanna: Meaning and Existence, M adison 1960 (zbiór artykułów) i Logic
and Reality, M adison 1964 (przedruk artykułów), oraz W . V . O. Q uine’a: From a Logical
P oin t o f View, Cambridge Mass. 1953 i W ord and Object, N ew York 1960. O bok wymienionych
już autorów do amerykańskiej grupy analityków formalnych, konstruujących w oparciu o nowo­
czesną logikę m odele języka dla filozofii, należą: A . Pap, W. Sellars, H. Putnam, N . Rescher.
Filozofow ie analityczni wiążący się z fenom enologią to: R. M. Chisholm , J. N . Findlay, C. A.
van Peursen, G . Kiing.
41 Taką propozycję w odniesieniu do zagadnień z pogranicza teorii poznania i ontologii
wysunął i realizował K. A jdukiew icz (1890-1963). Por. jego: O stosow alności czystej logiki do
zagadnień filo zo ficzn ych , „Przegląd Filozoficzny” , 37(1934) 323-327; W spraw ie uniwersaliów,
tam że, 38(1955) 219-234; P roblem at transcendentalnego idealizm u w sform ułow aniu sem antycz­
nym , tam że, 40(1937) 271-287 oraz Epistem ologia i sem iotyka, tam że, 44(1948) 336-347.
42 Bardzo ciekawą tego rodzaju próbę w odniesienu do klasycznej m etafizyki dal J. Sala-
m ucha (1903-1944); zob. D o w ó d „ex motu" na istnienie Boga, „C ollectanea T heologica”,
15(1934) 53-92.
43 O to kilka pozycji pośw ięconych fenom enologii: J. K r a f t , Von H usserl zu Heidegger,
Frankfurt 19572; A . d e M u r a l t , L ’idee de la ph en om en ologie, Paris 1958; J. Q . L a u e r ,
The Triumph o f Subiectivity, N ew York 1958; P. V a l o r i , II m etodo fenom enologico e la
fo n d a zio n e della filosofia, Rom a 1959; P. T h e v e n a z , W hat is P h enom en ology?, London
1963; H . S p i e g e l b e r g , The P henom enological M ovem ent, I-II, H aag (1961) 1965; L.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 63

wywodzi się genetycznie z ruchu fenom enologicznego, choć trudno byłoby


go nazw ać jego k ontynuacją. Przy niezw ężonym ich ujęciu da się jednak
wskazać kilka m om entów wspólnych i to znam iennych dla stylu w spółczes­
nej myśli. Z w łaszcza świadom ościowy p u n k t wyjścia oraz ch arakter opisowy
poznaw ania łączą o b a te , szeroko ju ż dziś rozlew ające się, nurty filozofii.
Należy je d n a k zdaw ać sobie spraw ę z tego, iż nie zawsze egzystencjalizm
wiąże się z fenom enologią. Co do wyników odbiegł naw et od niej bardzo
daleko. T rafniej byłoby chyba pow iedzieć, że obie te szkoły w aspekcie
stosowanej m etody krzyżują się. N ajdelikatniej zaś m ówiąc - bardzo często
egzystencjalizm stanow i co najm niej parafenom enologię.
R uch fenom enologiczny ugruntow ał E . H usserl (1859-1938)44, napierw
uczeń K. W eierstrassa, później - po zetknięciu w W iedniu z F. B rentano -
zainteresow ał się filozofią. In teresu je nas tu stro n a m etodologiczna tego kie­
runku. Z tego p u n k tu w idzenia p rezen tu je się on jak o specyficzny sposób
upraw iania filozofii szeroko p o jęteg o dośw iadczenia. Podczas gdy przedm io­
tem filozoficznego poznania em pirycznego były akty psychiczne (głównie
poznawcze), H usserl chce analizow ać przede wszystkim treść i przedm iot
aktów. N astępnie „bierze w naw ias” nieistotne m om enty, żeby skupić się na
„oglądzie” istoty przedm iotów . Przedm iotów nie w zwykłym pojęciu jako

L a n d g r e b e , H usserl, H eidegger, Sartre. Trois aspects de la Phenom enologie, „R evue de M e-


taphisiąue et de M orale” , 67(1964) 365-380; W . A . L u i j p e n , P henom enology and M etaphy-
sics, Pittsburgh 1965. O egzystencjalizm ie natom iast informują: Filozofia egzystencjalna, wybór
i wstęp L. K ołakow ski i K. Pom ian, Warszawa 1965; J. C o l l i n s , The Existentialists, Chicago
1952; J. W a h l , L es ph ilosoph ies de l’existence, Paris (1945) 1954; Fr. C o p l e s t o n , Contem -
porary Philosophy: Studies in L ogical P ositivism and Existentialism, London 1956; F. H e i n e -
m a n n , Existenzphilosophie, L eben dig oder Tot?, Stuttgart (1954) 19633; W . B a r r e t t , Irra-
tional M an, N ew York 1958; S. M o s e r, M etaphysik einst und jetzt, Berlin 1958; M . M u l l e r ,
Existenzphilosophie im geistigen L eben der G egenwart, H eidelberg (1949) 19643.
44 Najbardziej podstawowe dzieła: Logische Untersuchungen, I-II (zbiór rozpraw), H alle
1900-1901 (drugie zm ienione wydanie w trzech księgach w 1913-1921); Ideen zu einer reinen
Phanom enologie und ph anom enologische Philosophie, I, H alle 1913 (drugi i trzeci tom w 1952);
Meditations cartesiennes (zarys całości zasadniczej problem atyki), Paris (1931) 1953 (niem . wyd.
w 1950). Pośm iertnie: D ie Idee der Phanom enologie (wykłady z 1907 r.), H aag (1950) 1958 i
Erste Philosophie, I-II (wykłady z 1923-1924), H aag 1956-1959. O m etodzie Husserla pisali: R.
I n g a r d e n , G łów n e fa z y rozw oju filo zo fii E. H usserla, „Przegląd Filozoficzny” , 42(1939) 125-
176 (przedruk w: Z badań nad filo zo fią współczesna)- G . B e r g e r , L e cogito dans la p h ilo so ­
phie de H usserl, Paris 1941; M. F a r b e r , The Foundation o f P henom enology, Cambridge
Mass. (1943) 1962; E . L e v i n a s , Theorie de l ’intuition dans la phenom enologie de Husserl,
Paris (1950) 1963; A . D i e m e r , E dm u n d H usserl, M eisenheim /G lan 1956; W. S z i l a s i , Ein-
fuhrung in die P hanom enologie E dm u n d Husserls, Tiibingen 1959; E dm u n d H usserl, Cahiers
de R oyaum ont, Paris 1959; E dm u n d H usserl, The H ague 1959; E dm u n d H usserl, „Revue Inter­
nationale de P hilosophie” , 19 (1965), nr 71-72; R. S o k o ł o w s k i , The Form ation o f H u sserls
Concept o f Constitution, The H ague 1964; L. K e l k e l , R. S c h e r e r , H usserl, Paris 1964; E.
L a s z l o , B eyo n d Scepticism and Realism , The H ague 1965; M. F a r b e r , The A im s o f Pheno­
m enology, N ew York 1966; R . I n g a r d e n , W stęp do fenom enologii Husserla, Warszawa 1974;
K. M a r t e l , U p o d sta w fen om en ologii H usserla, Warszawa 1967.
64 FILO Z O FIA I M E T O D A

realnie istniejące rzeczy, lecz jak o intencjonalne odpow iedniki aktów . Bio­
rąc „w naw ias” realne istnienie rzeczy, likw iduje H usserl epistemologiczny
(nie ontologiczny!) dualizm świadomości i bytu.
M etoda fenom enologiczna zasadniczo nie dotyczy operacji dyskursyw-
nych, lecz czynności poznaw ania bezpośredniego. U kształtow ała się pod
wpływem brentanow skiej koncepcji psychognozji (psychologii opisowej po­
sługującej się intencjonalnością), K artezjusza procedury w ątpienia i jasnego
widzenia oraz B olzana teorii przedm iotów idealnych i kantow skiego aprio-
ryzmu transcendentalnego, zwłaszcza w postaci nadanej mu przez Fichtego.
B yła reakcją przeciw em piryzm ow i, psychologizmowi i naturalizm ow i. Słu­
żyć m iała do zbudow ania niepow ątpiew alnych oraz nie podlegających zarzu­
towi petitio principii podstaw dla wszelkiej obiektyw nej wiedzy, a zwłaszcza
maksym alistycznie pojętej filozofii (rozum iejącej i bezwzględnie autonom i­
cznej). A toli z czasem zadania te uległy zm ianie i zróżnicowały się wśród
kontynuatorów H usserla, a naw et u niego sam ego. Jeszcze bardziej płynne i
w ielorakie stały się realizacje tych dążeń. Jeżeli doda się nadto okoliczność,
iż nie zawsze teo ria i praktyka zgadzały się z sobą, to otrzym am y wielce
złożony i urozm aicony obraz tego, co zowie się fenom enologią.
Charakterystyczny dla całego ruchu fenom enologicznego pozostał chyba
jed n ak bezzałożeniow y (w zam ierzeniu!) i opisowy sposób poznaw ania bez­
pośredniego (szczególnie akcentow anego). D la najbardziej reprezentatyw ­
nych przedstaw icieli znam ienne jest p o nadto intuicyjne (bezpośrednie ujęcie
z aprioryczną oczywistością, co umożliwia sądy apodyktyczne) docieranie
do czystych istot przedm iotów przy okazji b adania danego w świadomości
konkretnego ich egzem plarza. Nie w chodząc - w m iarę m ożności i na razie
- w szczegóły i różnice ujęć m etody fenom enologicznej, m ożna by ją przed­
stawiać w następujący sposób:
M otywem wiodącym we wszelkim dociekaniu fenom enologicznym jest
hasło pow rotu do samych rzeczy (zu den Sachen selbst), które się bada bez
pośrednictwa psychologicznego podm iotu i bez pomocy teorii. Chodzi o moż­
liwie najdalej posunięte uw olnienie się od rozm aitych presupozycji. Feno­
m enolog jest tym bardziej spraw ny, im bardziej oczyści świadom ość z poto­
cznych, zdrow orozsądkow ych w ierzeń, pospiesznych uogólnień, z pozornych
oczywistości, z utajonych założeń. N egatyw ne przygotow anie do postępow a­
nia fenom enologicznego wymaga przeto, aby porzucić cały poznawczy balast
tradycji. T a tzw. (czasem) historyczna redukcja w inna objąć dotychczasowe
teorie i hipotezy zarów no filozoficzne, ja k i naukow e oraz zajm ow ane posta­
wy. W szelakie bow iem prekoncepcje w postaci teoretycznych konstrukcji i
symbolizm u przeszkadzają poznawczym kontaktom w prost z przedm iotem .
Pozytywnym natom iast założeniem przedw stępnym jest teza podnosząca
rolę odpow iedniego dośw iadczenia bezpośredniego, a ściślej danych świado­
mości. O ne stanow ią jedyny przedm iotow y pun k t wyjścia filozofowania.
Z nalazła tu zastosow anie daw na dewiza augustyńska: in te redi, in interiore
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 65

hominis h ab itat veritas; św iadom ość nie m oże być uw arunkow ana przyczy­
nowo przez coś spoza niej. P rzyjm uje się przy tym intencjonalny ch arakter
świadomości. N a tę ostatnią skład ają się zarów no intencjonalne akty lub
stany odnoszące się do przedm iotów , ja k i strum ień aktów i stanów w ykona­
nych o tych pierwszych aktach i stanach45. Stąd, chociaż przedm iotem b ad a­
nia są subiektyw ne procesy aktyw ności poznaw czej, jed n ak docieram y do
przedm iotow ych korelatów świadom ości. W zasięgu zam iarów H usserla le­
żały problem y m etafizyczne ja k o ostateczny cel badań (R . Ingarden).
Sam a p ro ced u ra dociekań fenom enologicznych polega na dokładnym po­
kazywaniu tego, co dane i ja k dan e, oraz na rozjaśnianiu danego. D okonuje
się to w serii kolejnych kroków , których m niej lub bardziej p ełna obecność
oraz specyfika charak tery zu je rozm aite odm iany ujęć m etody fenom enologi­
cznej. N ajogólniej dałoby się wyróżnić sześć stadiów (m etod cząstkowych),
z których pierw sze cztery w ydają się być w spólne wszystkim zw olennikom
szkoły fenom enologicznej, a pozostałe w ystąpiły raczej tylko w koncepcji
fenom enologii husserlow skiej.
1° Tzw. opis fenom enologiczny. Jest to najbardziej pow szechnie stoso­
wany zabieg. N ajczęściej też nad aje m u się m iano w ogóle m etody fenom e­
nologicznej, aczkolw iek nie jest dla niej najbardziej znam ienny. F enom eno­
logowie jed n a k udoskonalili jego technikę.
Stanow ią go trzy (nie zawsze w yraźnie oddzielane, a naw et w zajem nie
przeplatające się) operacje: ujęcie intuicyjne fenom enów , ich analityczne
rozpatrzenie oraz tow arzyszący o bu poprzednim opis fenom enów 46. Pierw ­
sze dokonuje się w wyniku olbrzym iej koncentracji uwagi. Zachodzi tu ja k ­
by w ybór przedm iotu i kontem platyw ny z nim k o n tak t (Schau, A nschau-
ung). A naliza fenom enologiczna natom iast, to badanie elem entów i koniecz­
nej struktury (składników i ich konfiguracji) zdobytego w Schau fenom enu
oraz jego relacji do innych fenom enów . O dbyw a się to przez system atyczną
inspekcję w drodze porów nyw ania szeregu fenom enów oraz kontrastow ania
ich cech. Używa się przy tym ja k najw ięcej rozróżnień, a sam e analizy po­
dejm uje się w ielokrotnie. A p a ra t pojęciow y w punkcie wyjścia stanowi ję ­
zyk potoczny, ale stopniow o należy elim inow ać zw iązane z nim intuicje, a
bogacić go nowymi pojęciam i, w ynikającym i z przeprow adzanej analizy.
Równocześnie dok o n u je się opisu istotnych cech fenom enu, bezpośrednio
ujętych w zdeterm inow anej sytuacji poznaw czej i zanalizow anych. O pis ten
ma obudzić w czytelniku w yraźną intuicję przedm iotu prostego.

45 N iekiedy dodaje się, że poznawanie im m anentnie (intuicja przeżywania) poznające poz­


nanie transcendujące sam o siebie nie podlega już dalszemu poznawaniu, dlatego nie ma regres-
sus in infinitum.
46 F enom eny to - najogólniej m ówiąc - bezpośrednio ujęte przedm iotowo korelaty aktu
intuicyjnego. Czyste fenom eny zaś to przedm ioty ujęte po redukcji fenom enologicznej.
66 FILO ZO FIA I M E T O D A

2° Dociekanie sposobu pojawiania się fenomenu. W ażne jest nie tylko to,
co się zjawia, lecz także to, jak się zjawia (Erscheinungsweisen). Sposoby
pojaw iania się intencjonalnych obiektów należy ująć zwłaszcza ze względu
na odm ienność ich aspektów , ich deform acji perspektyw icznej oraz rozmai­
tych stopni jasności i wyraźności.
3° Tzw. redukcja ejdetyczna. Z abieg ten wprawdzie nie nowy w teorii
poznania (bywał stosow any w tw orzeniu pow szechników ), ale szczegółowo
opracowany i uzupełniony nowymi operacjam i (szczególnie opisaną w następ­
nym etapie) stał się znam ienny dla fenom enologii. M a tu miejsce intuicja
w przykładach-fenom enach ogólnej istoty (W esenschau, W esenserfahrung,
W esenserkenntnis, intuicja ejdetyczna). M ożna to potraktow ać jako specyfi­
czny rodzaj abstrakcji (abstrakcja nie izolująca, lecz tzw. ideacja). Dzięki
niej ujm u je się czystą istotę z pom inięciem istnienia (powstrzym anie się od
sądów egzystencjalnych w tej spraw ie): ja , sam ego aktu poznawczego i jego
przedm iotu. Oczywiście, zdobyw a się to z pom ocą rów nież analizy fenome­
nologicznej .
4° Tzw. im aginatyw na w ariacja (freie V ariation in der Phantasia). W
badaniu istotnych relacji w poszczególnej istocie oraz związków między róż­
nymi istotam i (W esenszusam m enhange) potrzebny jest pew ien osobliwy
sposób dokonania ideacji. A by lepiej rozjaśnić w spom niane relacje, usiłuje­
my przedstaw ić je sobie z pom inięciem któregoś członu lub z jego wymianą
na inny. A więc posługując się intuicją kategorialną (trzech typów relacji:
możliwości, względnej konieczności i absolutnej konieczności) i syntetyzują­
cą w yobraźnią, dow olnie dopełniam y na próbę człony stosunku rozmaitymi
istotam i. D la ujęcia np. związku między barw ą a rozciągłością próbujemy
sobie wyobrazić barw ę jak o coś nierozciągłego. N ieudanie się tego przed­
sięwzięcia pozw ala dojść do intuicji właściwej relacji między barw ą a rozcią­
głością.
5° Tzw. redukcja transcendentalna. Jest to o p eracja, której najwłaści-
wiej i w sensie najbardziej specyficznym przysługuje przydaw ka fenom eno­
logiczna. Słynne epoche (tzw. branie w nawias) osiąga tu pu n k t kulminacyj­
ny47. N ajogólniej mówiąc zachodzi zaw ieszenie potocznego przekonania co
do istnienia podm iotu i fenom enu; jakby neutralizuje się ujęcie egzysten-
cjalno-m etafizyczne. B ierze się w nawias nie tylko spraw ę realności lub nie­
realności (istnienia lub nieistnienia) treści u jętej w dotychczasowych opera­
cjach, lecz także wyłącza się w szystko, czego nie gw arantuje sam przebieg
poznaw ania. Tej negatyw nej operacji towarzyszy od strony pozytywnej moż­

47 Ciężar m etody fenom enologicznej opiera się głów nie na redukcji: przygotowawczej -
redukcji historycznej oraz właściwej - redukcji ejdetycznej i transcendentalnej. Ta ostatnia
jako czysto refleksyjna (zdanie sobie sprawy na bieżąco ze wszystkich operacji) wieńczy pozna­
nie filozoficzne. W wielu punktach ujęcie jej podlega fluktuacjom , a nadto zachodzi różnica
m iędzy proponowaną teorią a faktycznym postępowaniem .
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 67

liwość skoncentrow ania się wyłącznie na „co” fenom enu; następuje prze­
miana fenom enu danego w naiw nej świadom ości w fenom en transcendental­
ny czystej św iadom ości (tej jej sfery, k tó ra o p arła się redukcji fenom enolo­
gicznej). Czysta św iadom ość stanow i właściwy obszar transcendentalnego fi­
lozofowania, jak b y swoistej m etafizyki, k tórej przedm iotem m ają być fakty
transcendentalne48. Praktycznie zabieg ten realizuje się przez takie skupie­
nie uwagi na odsiebnie skierow anych aktach poznawczych, iż uśw iadam iają
się w całej rozciągłości dokonującem u zabiegu sam e postacie jego subiek­
tywnej aktyw ności docierania poznaw czego do fenom enów . Poznający zaj­
muje tak ą pozycję, w k tórej staje się bezstronnym widzem w łasnego ja;
ogląda siebie ja k o czyste cogitatum . D op iero tak sprecyzowany fenom en
objawia tajem nicę swej koniecznej struktury.
6° R ozw ażanie rozjaśniające św iadom ość konstytuującą fenom en49.
Konstytucja ta jest norm alnie spontaniczna i bierna, w pływa jed n ak na wy­
nik poznania, bo d o k o n u je się w akcie intencji. Chodzi przeto o determ ina­
cję sposobu, w jak i fenom en ustala się w świadom ości. Szczególnym celem
rozważań tego k ro k u jest określenie typow ej struktury przebiegu konstytucji
fenom enu w św iadom ości. W yjaśnia się, jak ie przeżycia i akty świadomości
prowadzą do ukonstytuow ania się aspektu danego w poznaniu. R ealizuje
się to zaś w drodze analizy kolejno następujących istotnych faz konstytucji
(jak dok o n u je się ich przem iana i w jakich w arunkach uk ład ają się w ca­
łość). O d strony statycznej natom iast rozw aża się stosunek przeżycia do d a­
nego w nim przedm iotu.
D la pełniejszej charakterystyki m etody fenom enologicznej trzeba podać
jeszcze kilka uwag o ew olucji i m odyfikacjach jej ujęcia. W rozw oju kon-
cepji fenom enologicznej filozofow ania u H usserla w ażne są lata 1900, 1907,
1913 i 1926. Często też odróżnia się u niego trzy fazy ew olucyjne. W pierw ­
szej, przeciw staw iając się z jednej strony neokantyzm ow i, a z drugiej - em-
piryzmowi, p rezen tu je m etodę opisyw ania (nie w yjaśniania, naw et nie anali­
zowania) danych rzeczy, samych rzeczy, ale tak, żeby ująć ich istotę. N astęp­
na faza to opracow yw anie koncepcji św iadom ości i redukcji transcendental­
nej. Tu zaczyna się ju ż idealizm transcendentalny i tu odgryw ają ważną
rolę problem y m etafizyczne, a nie tylko ontologia. W ostatniej fazie (po

48 Sfera czystej (niepustej) św iadom ości, to po prostu strumień świadom ości wraz z trans­
cendentalnym podm iotem poznającym , czyli m iejsce pojawiania się fenom enów . D zieli się na
noetyczną (akty skierow ane na intencjalny obiekt) i noem atyczną (odnośne obiekty wspom nia­
nych aktów).
49 Tak zwana fenom enologiczna konstytucja fenom enu stanowi - w przeciwstawieniu do
poprzedniego kroku - późniejszą koncepcję Husserla, dość zresztą płynnie sform ułowaną. Zda­
je się nawet być przedm iotem tzw. analizy intencjonalnej (badania, jak przedm ioty konstytuo­
wane są przez św iadom ość intencjonaną) występującej w pierwszym kroku.
68 FILO ZO FIA I M E T O D A

r. 1929) H usserl zajm ow ał się przebiegiem konstytucji fenom enu (opracowy­


wał to zresztą wciąż od nowa już od kilkunastu lat) oraz teo rią percepcji
zbiorowej i wielkich związków dziejowych (historiozofia). D la poznania cu­
dzego czystego podm iotu przyjął tzw. wczucie (Einfiihlung). W końcu więc
fenom enologia zm ieniła się w m etodę zdobyw ania sam owiedzy przez ludz­
kość. N ajpierw m iała być sposobem budow ania filozofii pierw szej, czy na­
w et nią sam ą, a potem stała się sposobem filozofow ania w ogóle, po prostu
philosophia ultim a. Zm niejszył się też stopień przeciw staw iania ontologii i
tego, co stanow iło problem atykę m etafizyczną. To zaś, co ostatni termin
oznaczał, stawszy się głów ną dziedziną zainteresow ań, rozlało się jakby mię­
dzy teorią poznania i m etafizyką spekulatyw ną.
Spośród kontynuatorów i in terp retato ró w H usserla, którzy nie stali się
egzystencjalistam i, najbardziej klasyczni oraz interesujący m etodologa me­
tafizyki są: Scheler, C onrad-M artius, In garden, L andgrebe, Fink i Ricoeur.
M. Scheler (1874-1928)50 nie tyle był teoretykiem , ile praktykiem , ale o
niezwykle bogatej umysłowości. Klasycznie zastosow ał m etodę z Logische
Untersuchungen do dziedziny antropologii. P rzejął przekonanie o intencjo­
nalnej naturze świadomości oraz o odrębności porządku bytu od porządku
w artości, przyznając przy tym priorytet ujęciu w artości przed ujęciem bytu.
Nie upraw iał jed n ak filozofii tran scen d en taln ej, lecz bardziej empirycznie
(wiążąc opis z danym i dośw iadczenia) posługiw ał się obrazow ym opisem fe­
nom enologicznym . Z am iast ideacji używał nieum ysłow ego (podobnego do
mistycznej ekstazy) ujęcia przeżyw anej w artości (W ertfiihlen). Z a możliwy
uważał aprioryczny wgląd w istotę zhierarchizow anych w artości moralnych.
A k t oceny m a rów nież stru k tu rę intencjonalną. W ostatniej fazie twórczości
Schelera znać wpływ B ergsona, zwłaszcza co do teorii spostrzeżenia ze­
w nętrznego i roli hipotez naukow ych w filozofii. O d psychologów i socjolo­
gów przejął analizę zm iennych form bytow ania człow ieka - dla wyłuskania
tego, co w nim „w ieczne” . W rozw ażania filozoficzne w platał uwagi związa­
ne z aktualnym i zagadnieniam i kultury51.
H . C onrad-M artius (1888-1966) kontynuow ała wczesne ujęcia Husserla
zachow ując pieczołow icie realizm 52. O drzuciła koncepcję konstytucji i redu­

50 Podstaw owe dzieła: Wesen und Formen der Sym pathie, Koln (1913) 1923 oraz D er For-
m alism us in der Ethik und die materiale Wertethik, M iinehen 1913-1916. Od 1954 r. w Bem ie
wychodzą w 10 tomach G esam m elte W erke. Por. M. D u p u y , La P hilosophie de M ax Scheler,
I-II, Paris 1959; A . S c h u t z , Max Scheler’ś E pistem ology and Ethics, „R eview o f Metaphi-
sics” , 11(1957) 304-314 i 486-501.
51 Po linii Schelera idzie D . v. Hildebrand (ur. 1889), który wyraźnie łączy m etodę feno­
m enologiczną z m etafizyczną analizą istoty.
52 G łów ne prace: Z u r O ntologie und Erscheinungslehre der realen Aussenw elt, „Jahrbuch
fur Philosophie und Phanom enologische Forschung”, 3(1916) 345-542; R ealon tologie, tamże,
6(1923) 150-333; Das Sein, M iinehen 1957; Schriften zu r P hilosophie, I-II, M iinehen 1961-1964
(zbiór rozpraw). Por. Festschrift fu r H. Conrad-M artius, „Philosophisches Jahrbuch” , 66(1958).
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 69

kcji tran scen d en taln ej. R ozw ijała natom iast tzw. fenom enologię ontologicz-
ną, k tóra m a być p rzede wszystkim w yjaśniającą nauką o istotach rzeczy, a
więc daleko odbiegła od ostatecznej recepty m istrza.
R . Ingarden (1893-1970) kształtow ał swój sposób filozofowania głównie
w czasie studiów u H usserla w G etyndze53. W brew m istrzowi skrupulatnie
zatroszczył się w raz z C onrad-M artius o zachow anie realizm u. Filozofia po­
jęta m aksym alistycznie o b ejm u je dwie podstaw ow e sfery badań - ontologię
i m etafizykę. Pierw sza jest bardziej opisow ą nau k ą o czystych możliwościach
i koniecznych zw iązkach zachodzących między czystymi jakościam i idealny­
mi. M etafizyka zaś dotyczy istoty i sposobu istnienia tego, co faktycznie
istnieje, i zdaje się m ieć ch arak ter w yjaśniający. W stosunku do H usserla
Ingarden rozbudow ał ontologię kosztem fenom enologii transcendentalnej;
fenom enologia będąca nau k ą o zaw artościach idei czystych przeżyć tra k to ­
wana jest tu jak o fragm ent ontologii. T ę ostatnią natom iast dałoby się po­
dzielić na form alną, k tó ra rozp atru je kategorialne struktury, i m aterialną,
gdy m a za przedm iot m om enty jakościow e, oraz egzystencjalną, k tó ra anali­
zuje sposoby istnienia (i m om enty bytow e).
Kładąc akcent na zabiegi ontologiczne Ingarden zmienił Husserla metodę
filozofowania. N ie tylko ją odsubiektyw izow ał, lecz także zontologizow ał i
zlogizował. W ysuwa bow iem na pierwszy plan nie im m anentne analizy su­
biektywnej św iadom ości, ale analizy zaw artości idei względnie (przeprow a­
dzane w oparciu o praw a logiczne) analizy sensów przedm iotow ych, niejed­
nokrotnie zak ład ając przy tym identyczność przedm iotow ego sensu danego
w noem acie z treścią realnego przedm iotu. U H usserla rozw ażanie istot
przedm iotów badanych nie bywa od razu nastaw ione na sam e te istoty (jako
opisowa analiza ejdetyczno-ontologiczna tego, co bezpośrednio dane), lecz
dokonuje się poprzez w yjaśnienia odpow iednich przeżyć czystej św iadom oś­
ci (w drodze analizy danych w intuicji stru k tu r ogólnych).
Ingarden podkreśla p o trzeb ę poprzedzenia m etafizyki ontologią. R obi
to dla wykluczenia przypadkow ości i jednostronności w w ykorzystaniu do­
świadczeń. O ntologią m oże wykluczyć pew ne drogi badań i wskazać przypu­
szczalne sposoby postępow ania (tło dla dośw iadczeń). M etafizykę da się
nadbudow ać na ontologii albo przyjm ując specjalne doświadczenie m etafizy­

53 D zieła zawierające podstawowe myśli: D as literarische K unstw erk, Tubingen (H alle


1931) 1960 (po polsku: Warszawa 1960); Spór o istnienie św iata, I-II, Kraków (1947-1948) 1960-
-1961, istnieje przekład angielski części i niem iecki całości; Z badań nad filo zo fią współczesną,
Warszawa 1963 (zbiór przeważnie dawniejszych rozpraw). O filozofii Ingardena: A . T. T y -
m i e n i e c k a , Essence et Existence, Paris 1957; For Rom an Ingarden, ’S-Gravenhage 1959;
Szkice filo zo ficzn e. R om an ow i Ingardenowi w darze, Warszawa 1964; A . S t ę p i e ń , O filo zo fii
Rom ana Ingardena, „Ruch Filozoficzny” , 22(1964) 153-159; J. S z e w c z y k , Spór o istotę filo ­
zofii, „Studia F ilozoficzne” , 1966, nr 2(45) 179-201; D . G i e r u l a n k a , R. Ingarden, „Nauka
Polska” , 10(1962) 93-97; J. K o w a l s k i , Ingardenowska koncepcja filo zo fii, „Studia Philoso-
phiae Christianae” , 1(1961) 107-132.
70 FILO Z O FIA I M E T O D A

czne (nie pow iedziano na ten tem at wiele, sugerując raczej trudności), albo
z danych zwykłego dośw iadczenia za pom ocą wypracowanej siatki ontologi-
cznej wydobyć tezy metafizyczne (nie bardzo widać, jak to zrobić w odnie­
sieniu do wszystkich dziedzin poznania).
U zasadnianie tw ierdzeń zm ierza do okazania ich konieczności w drodze
odw ołania się do odpow iedniego dośw iadczenia przedm iotu badań. Faktycz­
ne czyste przeżycia stanow ią ostateczną daną dośw iadczenia, której nie moż­
na poddać w wątpliwość. Jeśli zaś trudno pokazać, co jest bezpośrednio
dane, to w yprow adza się z k o niektur konsekw encje oraz w ybiera się te,
które zgadzają się z pierw otnym i dośw iadczeniam i i rozróżnieniam i.
G dy chodzi o stosunek filozofii do poznania naukow ego, to Ingarden
przekonująco broni w tym względzie pełnej autonom ii ontologii. U w aża jed­
nak, iż m etafizyka nie m oże nie uwzględniać danych pochodzących od dys­
cyplin szczegółowych, gdyż interesuje się (naw et gdy docieka istot) tym sa­
mym, co one, obszarem badań.
Jako szczególne osiągnięcia Ingardena podkreśla się: 1) sformułowanie
w arunków upraw iania m aksym alistycznie pojętej teorii poznania; 2) odróż­
nienie „sposobów ” istnienia i „m om entów ” istnienia (m om enty konstytuują
sposoby istnienia), co pozw oliło na pełniejszą typologię bytów; 3) teorię
idei, pozw alającą bronić niesprzeczności przedm iotów ogólnych; 4) pogłę­
bienie analizy sporu o istnienie św iata; 5) ugruntow anie estetyki (wyjaśnie­
nie sposobu istnienia i struktury dzieł sztuki oraz percepcji tych dziel); 6)
krytykę neopozytywistycznej opinii o filozofii.
L. L andgrebe (ur. 1902), asystent H usserla, a później profesor w Kolo­
nii, wyraźnie podkreśla, że choć fenom enologię swego m istrza przyjm uje
jak o podstaw ę sposobu filozofow ania, to jed n ak nie czuje się związany jego
poszczególnymi sform ułow aniam i54. N a now o zwłaszcza usiłuje ugruntować
m etafizykę włącznie z teo rią A bsolutu w ykorzystując do tego, na ile się da,
fenom enologię. M odyfikuje przy tym koncepcję redukcji (tzw. intersubiek-
tywna redukcja).
E . Fink (1905-1975), następca L andgrebego na stanow isku asystenta
H usserla (studiow ał rów nież u H eideggera), ostatecznie zaś profesor we
Fryburgu55. Jego stosunek do fenom enologii jest bardziej skomplikowany.
D o w ojny radykalizow ał fenom enologiczny idealizm . M odyfikował sposób

54 Pozycje zasadnicze: P hanom enologie und M etaphysik, Hamburg 1949 (ważny zbiór ese­
jów ) oraz D er Weg der P hanom enologie, Gutersloh 1963 (zbiór esejów ; dużo uwagi poświęca
doświadczeniu).
55 Prace: D ie Phanom enologische Philosophie E dm und Husserls in der gegenwartigen Kri-
tik, „K ant-Studien”, 38(1933) 319-383; D as P roblem der P hanom enologie E dm u n d Husserls,
„Revue Internationale de Philosophie” , 1(1939) 226-270; Nachdenkliches zu r ontologischen
Fruhgeschichte von Raum - Z eit - Bevegung, Freiburg 1957; Sein, Wahrheit, Welt, The Hague
1958; A lles und Nichts, Freiburg 1959. Por. Beispiele Festschrift fu r E. Fink, hrsg. L. Landgre­
b e, The Hague 1965.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 71

analizy fenom enologicznej (analizy intencjo n aln ej), podkreślając, że chodzi


w niej o odkrycie konstytutyw nych funkcji intencjonalnych aktów . K onsty­
tucję fenom enów interp reto w ał ja k o akt bardziej twórczy (stąd program
konstruktyw nej fenom enologii). Po w ojnie jed n ak zm ienił znacznie swe po­
glądy uw ażając, że fenom enologia szkodzi m etafizyce. D o p atru je się speku-
latywnych elem entów w stanow isku H usserla co do koncepcji fenom enu.
Nade wszystko zaś szczegółowo okazuje niew ystarczalność m etody fenom e­
nologicznej do w yjaśnienia przestrzeni, ruchu i czasu, k tó re są suponow ane
przez fenom eny, ale nimi nie są. U w aża za bardziej podstaw ow ą m etodę
ontologiczną. Przez to zbliża się do H eideggera.
P. R icoeur (ur. 1913), profesor Sorbony, jest wybitnym przedstaw icie­
lem m łodszego pokolenia fenom enologów i francuskich historyków fenom e­
nologii56. W głoszonej doktrynie naw iązuje do M arcela i Jaspersa, ale m eto­
da zarów no jak o przedm iot rozw ażań teoretycznych, ja k i faktycznie stoso­
wana jest typu w czesnofenom enologicznego z dodaniem m oże m om entu ref­
leksji nad przeżyciem . N ie p rzejm uje husserlow skiego idealizm u transcen­
dentalnego (najw yżej jakiś m etodologiczny idealizm ), m ając zastrzeżenia do
redukcji. N a przykładzie swej filozofii woli obala idealistyczną interpretację
Husserla konstytucji ja k o aktu tw órczego raczej niż przekazującego. W su­
mie tworzy oryginalną koncepcję deskryptyw no-ejdetycznej fenom enologii
stanowiącej jedynie początek filozofii, a nie jej kres. O dróżnia trzy stopnie
badania: 1° deskryptyw na analiza aspektów fenom enu (szczególnie jego in­
tencjonalnego sensu i struktury danych świadom ości) koncentrująca się na
jego istocie57, 2° tran scen d en taln a konstytucja fenom enu w świadomości;
nie ma to jed n a k być k onstrukcja, aby nie prow adziło to do idealizm u, lecz
sama determ inacja sposobu, w jaki fenom en przyjm ow any jest w św iadom o­
ści, 3°ontologia św iadom ości, zm ierzająca do określenia statusu świadomości
w ram ach całości bytu.
Kończąc prezen tację m etody fenom enologicznej, w arto pokusić się o
krótką jej ocenę. 1) Fenom enologia w ykazała, że ludzkie doświadczenie jest
bogatsze z jakościowego punktu widzenia, niż to sobie wyobrażali zwolennicy
klasycznego em piryzm u. 2) D ow iodła, iż zaw artość doświadczenia nie jest
zwykłym zlepkiem nie pow iązanych ze sobą danych, lecz że zaw iera ono
konieczne struktury i związki. 3) M im o że rozw inęła m etodę oglądu i opisu,
nie daje jed n ak środków dotarcia do w ew nętrznej struktury bytu innej niż
struktura dana w prost w dośw iadczeniu (odkryw a tylko struktury transcen­
dentalne św iadom ości). 4) Nie um ożliwia w yjaśnienia rzeczywistości przez

56 G łów ne jej dzieła: P hilosophie de la volonte, I-III, Paris 1950-1960; Etudes sur les Me-
ditations cartesiennes de H usserl, „R evue Philosophique de Louvain” , 52(1954) 75-109; K ant et
H usserl, „K ant-Studien” , 46(1954) 44-67; H istoire et verite, Paris (1955) 1964.
57 R icoeur sądzi, że ten zabieg fenom enologiczny niesłusznie został zlekceważony przez
późniejszych fenom enologów .
72 FILO ZO FIA I M E T O D A

jedyne przyczyny uniesprzeczniające; umożliwia tylko jej opisanie jako inten­


cjonalnego odpow iednika fenom enu danego świadomości. 5) W skutek
przyjęcia skrajnego abstrakcjonizm u niezbyt nad aje się do ujęcia ogólnoeg-
zystencjalnego aspektu rzeczywistości (w skazuje tylko możliwe m om enty ist­
nienia). 6) M imo hasła bezzałożeniow ości dogm atycznie uznaje za punkt
wyjścia filozofii świadom ość odniesioną do rzeczy. 7) Przekonanie o nieoba-
lalności sądów opartych o naoczność sprzyja niekiedy wygłaszaniu sądów
deklaratyw nych. 8) Język fenom enologii nie jest łatw iejszy do zrozumienia
niż np. język scholastyki (w erbalizm , słow ne subtelności). 9) Po początko­
wej elim inacji m om entu spekulatyw nego (faza opisow a), fenom enologia ro­
zwinęła się w filozofię wysoce spekulatyw ną.
Egzystencjalizm przybrał postać nie tyle kierunku filozofii akadem ickiej,
ile prądu myśli w spółczesnej, a naw et swoistego stylu filozofowania czy spo­
sobu zachow ania się człow ieka. Ściśle mówiąc, nie m a m etody egzystencjali-
stycznej, a tylko m etoda fenom enologiczna lub herm eneutyczna potrakto­
w ana po literacku. Sartre i M arcel łączą tw órczość filozoficzną z literaturą,
H eidegger i Jaspers tw orzą w łasne żargony filozoficzne; B arth , B uber, M ar­
cel upraw iają egzystencjalizm religijny, H eidegger, Sartre - areligijny.
Przedm iotem szczegółowego zainteresow ania nie będą tu doktrynalno-
-treściowe w ątki egzystencjalizm u, k tó re m ożna streścić w tezie: człowiek
żyje na w łasne ryzyko i skazany jest na podejm ow anie osobistych decyzji,
które dopiero konstytuują jego naturę. W interesującym nas tu aspekcie
form alno-m etodycznym egzystencjalizm jest głównie opisow ą antropologią
filozoficzną, ubogaconą m niej lub więcej wyraźnie program em ontologicz-
nym (w zasadzie nie obejm ującym hierarchii bytów aż do A bsolutu), a z
drugiej strony - posługuje się w rozm aitym stopniu analizą i opisem fenom e­
nologicznym. Z tego względu dałoby się wskazać na H eideggera, S artre’a i
M erleau-Ponty’ego jak o na głównych przedstaw icieli egzystencjalizm u po­
wiązanego z fenom enologiczną m etodą (fenom enologia herm eneutyczna)
oraz na Jaspersa i M arcela, u których ten związek przejaw ia się w minimal­
nym stopniu. Wszyscy zaczynają od badania konkretnego istnienia ludzkiego
(danego w tzw. przeżyciu egzystencjalnym ), od analizy podstawowych uwa­
runkow ań egzystencji człow ieka, a nie jego istoty. Człow ieka traktuje się
przy tym czysto subiektyw nie (gubiąc w zasadzie intencjonalność świadomo­
ści i odrzucając racjonalistyczne przeciw staw ienie przedm iotu i podm iotu,
ale nie tracąc przy tym realizm u). B adanie zaś jest konkretystyczną samo-
analizą, unikającą wszelkich ogólnych form i zew nętrznych usprawiedliwień,
a zm ierzającą do niepow tarzalnych w czasie przeżyć osobistych, zwłaszcza
konfliktów występujących w indyw idualnym życiu ludzi. T a ogólna charakte­
rystyka specyfikuje się bardzo rozm aicie u poszczególnych reprezentantów .
Z a pierw szego egzystencjalistę X X w. uchodzi M iguel de U nam uno
(1864-1936), rek to r uniw ersytetu w Salam ance, zajm ujący się filozofią i filo­
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 73

logią. Po m łodzieńczym okresie ateizm u pow rócił do religii, ale w poczuciu


tragizm u indyw idualnego życia człow ieka. G łosił spirytualistyczny i scepty­
czny irracjonalizm , czasem podobny bergsonow skiem u. Filozofow anie to
rozm owa z sobą w poczuciu tragedii egzystencji oraz kolizji między rozu­
mem a w iarą58.
M. H eidegger (1889-1976), w ieloletni profesor we Fryburgu, oddziałał
swą oryginalną m yślą chyba najm ocniej na filozofię w spółczesną, szczegól­
nie w N iem czech, Francji i Belgii59. K ontynuow ał on m edytacje K ierkegaar-
da m etodą opisu fenom enologicznego H usserla z chęcią (nie bez podniety
neoscholastyków ) now ego ugruntow ania ontologii A rystotelesa. Sam nie
uważa się za egzystencjalistę, tw ierdząc, że zawsze koncentrow ał swą uwagę
na bycie. N ie chce też widzieć dw óch faz w swoim rozw oju, zaznaczając, że
źle zrozum iano tylko jego wcześniejsze dzieła.
Filozofię stanow i najpierw „ontologia fun d am en talna” jak o fenom enolo­
giczna analityka egzystencjalna sposobu istnienia ludzkiego (D asein). Potem
dopiero w inna nastąpić ontologia form alna i m aterialna, a wszystko to zm ie­
rza do „ogólnej ontologii” bytu jak o takiego (D as Sein). Zachodzi tu cha­
rakterystyczne dla współczesności splecenie się filozofii bytu z antropologią
filozoficzną. M etafizyką zaś je st onto-teo-logia, na k tórą składają się stu­

58 G łów ne pisma de Unam uno: D el sentim iento de la vida, Madrid 1913; L a agonia del
cristianismo, Madrid 1931. Z ob. J. A r i s t i d e s , Unamuno - dialectica de la tragedia existen-
cial, Santa Fe 1972; C. B l a n c o A g u i n a g a , E l Unam uno contem plativo, Barcelona 1975;
E. G ó r s k i , H iszpań ska refleksja egzystencjalna, Wrocłafo 1979; A . K o m o r o w s k i , M . de
Unamuno koncepcja filo z o fii, „Zeszyty N aukow e Uniwersytetu Jagiellońskiego”, Prace filozofi­
czne, 1974, z. 4.
59 Popularność zaw dzięcza tem u, że zajm ował się tym , co bardzo interesow ało ówcześnie
całą ludzkość (zwłaszcza po drugiej w ojn ie), a przy tym umiał dyskutować, zachowując pozory
rygorów naukowości i posługując się specjalnie wypracowaną term inologią (co dawało akade­
mikom dobre sam opoczucie). Byl nadto mistrzem w wywoływaniu zainteresowania i utrzymy­
wania niepewności (każde zrozum ienie jego tekstu m usiało być już interpretacją, bo język ma
niezmiernie trudny do asym ilacji). N ajw ażniejsze dzieła z I okresu: Sein und Z eit, I, Tiibingen
(Halle 1927) 19537 (fundam entalna praca antropologiczna; nie ukazała się jednak II część onto-
logiczna); W as ist M etaphysik?, Frankfurt (Bonn 1929) 19557 (ważne uzupełnienia były w 4 i 5
wydaniu). Z II okresu zaś: H olzw ege, Frankfurt (1950) 1951; Einleitung in die M etaphysik,
Tiibingen 1953, oraz Was heisst D en ken ?, Tiibingen 1954. Por. również: A . d e W a e l h e n s ,
La philosophie de M. H eidegger, Louvain (1942) 19554; K. L ó w i t h , H eidegger - D enker in
diirftiger Z eit, G óttingen (1953) 1960; Th. L a n g a n , The M eaning o f H eidegger, N ew York
1959; t e n ż e , M artin H eidegger, „R evue Internationale de P hilosophie” , 14(1960), nr 52; V.
V y c i n a s , Earth and G ods. Introduction to the P hilosoph y o f Martin H eidegger, Hague 1961;
M. C o r v e z , L a p h ilosoph ie de H eidegger, Paris 1961; A . C h a p e l l e , L ’O ntologie pheno-
m enologiąue de H eidegger, Paris 1962; O. P ó g g e l e r , D er D enkw eg Martin Heideggers, Pful-
lingen 1963; W . J. R i c h a r d s o n , Heidegger, Through P henom enology to Thought, The
Hague 1963; F. W . v o n H e r r m a n n , D ie Selbstinterpretationen Martin H eideggers, M eisen-
heim/Glan 1964; L. V e r s e n y i , Heidegger, Being and Truth, N ew H aven 1965; A . W a ­
w r z y n i a k , Filozofia M artina H eigeggera w św ietle now szych opracow ań, „Roczniki Filozofi­
czne” , 13(1965), z. 1, s. 115-128; S. A . E r i c k s o n , Martin H eidegger, „The R eview o f Meta-
phisics” , 19(1966) 462-492.
74 FILO Z O FIA I M E TO D A

dium dziedziny ontycznej, czyli tego, co bytuje (Das Seiende), oraz wyjaśniają­
ce przez przyczyny pierwsze poznanie bytującego jako takiego i w całości,
do czego ontologią fu ndam entalna daw ałaby podstawy. O statecznie jednak
m etafizyką jest dokonująca się rzeczywistość ludzka, jakby część natury
człow ieka - M etaphysik ais G eschichte des Seins. Faktycznie też filozofia
nie pokryw a się później z ontologią, k tó ra ogranicza się do sfery ontycznej,
ale staje się coraz bardziej niepojęciow alnym dośw iadczeniem rzeczywistości
oraz funkcją autentycznej egzystencji.
M etoda filozofow ania ulegała rów nież m odyfikacji. N ajpierw Heidegger
zapow iada, że badanie zaczyna się od analiz ludzkiego istnienia, będącego
fenom enem pierw otnym , najlepiej znanym człowiekowi m odusem (ujawnia­
niem się) bytu jak o takiego. Jest to jakby okno, przez które m ożna popa­
trzeć na byt. N ie należy nastaw iać się ani psychologicznie, ani antropologicz­
nie, ale z zam iarem w yjaśnienia projekcji bytu w ogólności, przyporządko­
wania rzeczywistości racjonalnem u poznaniu. Zasadniczy przy tym problem
w punkcie wyjścia brzm i: dlaczego raczej istnieje coś niż nic? M a to ułatwić
przezwyciężenie esencjalizm u. Pytanie zaś o zrekonstruow anie sensu bytu w
ogóle w skazuje istotne zadanie. D ociekania winny pow stawać z zasadniczej
sytuacji pytajnej człow ieka i być podejm ow ane całościowo. M etodę fenom e­
nologiczną H usserla zm ienił tu na ontologiczną analitykę, biorąc za przed­
m iot nie transcendentalne ja , lecz byt ludzi (D asein). O drzucił przy tym
aprioryczne dośw iadczenie istot przedm iotów i redukcję transcendentalną.
U legła zm ianie rów nież koncepcja struktury świadomości. Nie uznaje czy­
stej świadom ości, a stosunek intencjonalności zastępuje sytuacją „bycia-w-
-świecie” . O peracje poznawcze to świadome rozumienie samego siebie, ujaw­
niająca refleksja nad stru k tu rą i teleologicznym i możliwościami bytu ludz­
kiego. Nazwał to (nie bez wpływu D iltheya) h erm eneutyką60. T ak więc fe­
nom enologia stała się sposobem odkryw ania i w ykładania ukrytego sensu w
tym , co bezpośrednio dane. F enom eny nie są bezpośrednio dane, lecz wyin­
terpretow ane i to na bardzo różnych drogach.
Z biegiem czasu H eidegger porzuca m etodę rozwiązywania zagadnień
ogólnoontologicznych przez analizę D asein. Chciał natom iast badać od razu
Sein, i to nie dyskursyw nie, lecz w drodze bezpojęciow ego myślenia poetyc­
kiego, wsłuchiwania się w głos sam ego bytu i opisywania tych jednostko­
wych przeżyć. Szukanie sensu bytu stało się dochodzeniem do prawdy byto­
wej - do nieskrytej obecności bytu (aletheia). T akie poznaw anie ma być
w spom agane uprzednim dialogiem z tekstam i wielkich myślicieli przeszłości.
Po 1950 r. H eidegger zaczął upraw iać swoistą Sprachanalyse, stąd niektórzy
porów nują go do II W ittgensteina. P rzedm iot zainteresow ań przesunął na
estetykę, filozofię dziejów i kultury. W m etodzie zaś przeszedł od fenom e­

60 W ydaje się, że początkowo m etodę ontologii kształtowa! H eidegger również przez prze­
ciwstawienie się m etodzie H egla.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M E TA FIZY K I 75

nologicznej herm eneutyki do analizy języka, w którym człowiek styka się


bezpośrednio z sam ym byciem (język, zwłaszcza sztuki, jest dom eną bycia).
Faktycznie analizy H eideggera robią w rażenie zabaw iania się gramatycznymi
spekulacjam i co do używanych daw niej i przez niego słów , a całość zdaje
się być usiłow aniem racjonalizacji irracjonalnego m yślenia, w gruncie rzeczy
niem etodycznego i niew eryfikow alnego.
N ajbardziej znanym egzystencjalistą francuskim jest J. P. Sartre (1905-
-1980)61. Pokrew ny koncepcjam i H eglow i, Fichtem u i K ierkegaardow i roz­
winął (w k ieru n k u antropologicznym ) i spopularyzow ał ontologię H eidegge­
ra.
C ała m etafizyka człow ieka spoczywa na ontologii ogólnej, ale kluczem
do filozofii S a rtre ’a jest antropologia. O ntologia ogólna zaś to studium bytu
i nicości we wszystkich ich aspektach. G łów nym problem em staje się tu
relacja podm iotu do bytu (reszty św iata). Jako ogólny sposób filozofowania
przyjął S artre opis fenom enologiczny, który wzbogacił literacką psychoana­
lizą egzystencjalną dotyczącą kon k retn ej osobowości ludzkiej w aspekcie jej
istnienia, wolności, tragizm u i n iepokoju w obliczu kruchości bytu. U praw ia­
nie filozofii to jak b y sam oobserw acja tragicznego bytu, który oscyluje nieu­
stannie między egzystencją a um ieraniem . „Piekło to inni” - pisał Sartre.
O ntologię b u d u je S artre nie ja k o teo rię bytu, ale jak o praw ie apriorycz­
ną dialektykę (bliską H eglow i) danego w sytuacji intencjonalnej bytu niedo­
określonego. W ychodząc z analizy tego bytu zdobyw a najogólniejsze jego
zasady (n p ., że wszystko jest w akcie, istnieniu), k tó re potem stosuje do
człowieka, pom agając sobie w tym swoistą psychoanalizą osobow ości ludz­
kiej. Poniew aż stru k tu ra świadom ości jest w ew nętrznie rozdarta (św iado­
mość siebie - św iadom ość w łasnej św iadom ości, byt-dla-siebie - byt-w-sobie
- byt-dla-innego), stąd jej opis i analiza m a odbyw ać się nie tylko w katego­
riach ontycznych, lecz także w artościujących, co pozwoli na jej zharm onizo­
wanie (np. że obow iązkiem jest św iadom ość wolności i istnienie autentycz­
ne). Rozw iązanie głów nego zagadnienia w ydaje się trochę aporetyczne.
Spór między subiektyw izm em a obiektyw izm em okazuje się wielce skom pli­
kowany (punkt wyjścia niew ątpliw ie subiektyw istyczny, ale ostatecznie je d ­
nostka u ję ta jest jak o tragicznie szam ocąca się z irracjonalnym i siłami o ta ­
czającego św iata).

61 D zieła związane szczególnie z m etodą filozofow ania (przy czym tylko dwa pierwsze są
ściśle egzystencjalistyczne): L ’etre et le neant, Paris 1943/1957; L ’existentialisme est un humanis-
me, Paris 1946; Q uestions de m ethode, „Les Tem ps M odernes” , 13(1957) 338-417 oraz Critiąue
de la raison dialectiąue, I, Paris 1960 (jest tu przedrukowana poprzednia pozycja). Prace o
Sartrze: G . V a r e t , L ’O ntologie de Sartre, Paris 1958; M. N a t a n s o n , A Critiąue o f J. P.
Sartre’s O n tology, Lincoln 1951; J. M o l i e r . A bsu rdes Sein?, Stuttgart 1959; KI. H a r t ­
m a n n , G run dziige der O ntologie Sartres in ihrem Verhaltnis zu Hegels L o g ik ,, Berlin 1963; L.
W. N a u t a , Sartres neue Position, „Archiv fur P hilosophie” , 13(1964) 141-172; M. W a r -
n o c k , The P hilosoph y o f Sartre, London 1965.
76 FILO Z O FIA I M E T O D A

Sartre był bardziej sofistą niż filozofem , i to zarówno w sposobach argu­


m entacji, ja k i w odrzuceniu obiektyw nej praw dy (człowiek m iarą wszyst­
kiego). Z aproponow ał w idzenie człow ieka, które ustanaw ia świat wartości i
związki ich z człow iekiem . C złow iek sam ostw arzając się kształtuje rzeczywi­
stość, sens św iata jest w jego twórczych rękach. O d 1960 r. Sartre przeszedł
od fenom enologiczno-subiektyw istycznej analizy bytu i nicości do egzysten­
cjalnej dialektyki życia społecznego.
Egzystencjalistą, który - będąc pod wpływem S artre’a - najbardziej
chciał kontynuow ać H usserla, okazał się M. M erleau-Ponty (1908-1961)62.
Filozofow anie nie jest ani w yjaśnianiem , ani analizą refleksyjną, lecz opisy­
w aniem stru k tu r myślowych i działania w celu poznania sensu świata. Wy­
chodzi od świadom ości, będącej dynam iczną stru k tu rą aktów intencjonal­
nych, a zwłaszcza intersubiektyw nej i łączącej (św iadom ość poprzez ciało
ze światem ) percepcji. O pis fenom enologiczny nie pow oduje redukcji świata
do świadom ości, ale pozw ała pierw otną w iedzę o świecie doprowadzić do
form y pojęciow ej i jed n o litej. B ada się ejdetycznie, lecz tak, aby istotę osą­
dzić w istnieniu, uwyraźnić nici intencjonalności wiążące świadomość ze
światem (nie gubi intencjonalności poznania!). O drzuca redukcję fenom eno­
logiczną, mówiąc, że jej koncepcja najlepiej uczy niemożliwości jej realiza­
cji. Posługuje się pojęciem partycypacji i m ediacji w charakterystyce skoń­
czonego bytu ludzkiego, ale nie widzi możliwości uzasadnienia na tej podsta­
wie A bsolutu.
Egzystencjalistą w najściślejszym tego słow a znaczeniu jest K. Jaspers
(1883-1969), początkow o psychiatra, a p otem profesor filozofii w H eidelber­
gu i Bazylei63. O d niego wywodzi się nazw a „egzystencjalizm ” . O d Husserla
przejął m etodę fenom enologiczną, ale zastosow ał ją do badania ludzi psy­
chicznie chorych, upraw iając psychologię rozum iejącą (w stylu Diltheya).
Swą koncepcję filozofow ania kształtow ał pod w pływem K ierkegaarda,
N ietzschego, Schellinga i W ebera, choć nie b rak też u niego elementów
kantyzm u i neoplatonizm u.

62 Pozycje podstawowe: P henom enologie de la perception, Paris 1945; E loge de la ph ilo­


sophie, Paris 1953 (wykład inauguracyjny); Signes, Paris 1960. Z opracowań: A . d e W a e l -
h e n s , Une ph ilosoph ie de l’ambigui'te, Louvain 1951; L ’O eil et 1’esprit, „Temps M odernes”,
17(1961), nr 184-185; A . R o b i n e t , M erleau-Ponty, Paris 1963; R. G . K w a n t , The Pheno-
m enological P hilosophy o f M erleau-Ponty, N ew York 1963; R. S c h m i t t , M aurice Merleau-
-Ponty, „The R eview of M etaphisics”, 19(1966) 493-516 i 728-741; J. S y s k i , Fenomenologia
genetyczna i historyczn ość, „Humanitas” , 4(1980) 113-143.
63 G łów ne dzieła: P hilosophie, I-III, G óttingen (Berlin 1932) 19563; Existenzphilosophie,
Berlin (1938) 1956; Von der W ahrheit, M iinchen 1947; Einfuhrung in die P hilosophie, Miinchen
(1950) 1963. Por. M. D u f r e n n e , P. R i c o e u r , K arl Jaspers et la ph ilosoph ie de l ’existence,
Paris 1947; A . L i c h t i g f e l d , Jaspers’s M etaphysics, London 1954; K arl Jaspers, ed. P. A.
Schilpp, N ew York 1957; X . T i l l i e t t e , K arl Jaspers, Paris 1960; K arl Jaspers, hrsg. KI.
Piper, M iinchen 1963; O . S c h r a g , Jaspers', B eyon d Traditional M etaphysics and Ontology,
„International Philosophical Quarterly” 5(1956) 163-182.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 77

Filozofia nie m a być ontologią (faktycznie Jaspers zajm uje stanow isko
ontologiczne), lecz p rzede wszystkim m etafizyką k onkretnej i historycznej
egzystencji. Filozofia to form a św iatopoglądow ego m yślenia św iadom ościo­
wego, nastaw ionego na ogólnie w ażne poznanie, do którego kiedyś dojdzie.
Chodzi o Sein an sich pozostający poza zasięgiem n auk, a do jego poznania
trzeba transcendow ać wszelką przedm iotow ość, ująć ciąg egzystencji ku
Transcendencji, k tórej szyfry dostrzegam y. U praw ianie filozofii istotnie
przekracza zabiegi naukow e, k tó re o p eru ją konw encjam i. Praw da wypływa
z aktywności wszystkich w ładz człow ieka: rozum u i pragnień-uczuć. Filozofi­
czne poznanie i zachow anie rozgryw a się na pograniczu aktyw ności wiedzo-
twórczej oraz m uzykotw órczej. N ie jest naw et pojęciow ym m yśleniem , lecz
rozjaśniającym obcow aniem z nieem piryczną rzeczywistością: egzystencją i
Transcendencją. Pierw szą m ożna odczuć w granicznych sytuacjach życio­
wych, w m ow ę zaś bezw zględnie zrealizow anej T ranscendencji należy się
wsłuchiwać. Filozofow anie m a n ad to ch arak ter asym ilujący (dokonuje się w
dynamicznej oscylacji między św iatem dośw iadczenia a w spom nianym i nie-
empirycznymi rzeczywistościam i) i pobudzający ludzki umysł oraz praktycz­
ną egzystencję. C elem filozofii jest nieść pom oc człowiekowi w sytuacjach
granicznych (cierpienie i śm ierć)64.
Pokrew ny Jaspersow i jest literat G . M arcel (1889-1973)65. Jeśli bywa
uznawany za pierw szego francuskiego egzystencjalistę, to w sensie specyficz­
nym, sokratesow skim , niezależnym ani od K ierkegaarda, ani H eideggera.
Filozofia m a prow adzić do nieontologicznej m etafizyki, której jed n ak nie
zbudował. Sam a nie stanow i doktryny, lecz jest ek spresją w łasnej osobow o­
ści, bo filozof nie posiada poglądów , lecz jest tożsam y z nimi. Stąd upraw ia­
nie filozofii identyfikuje się z przeżyw aniem m etafizycznego niepokoju, d ą­
żeniem do w spólnoty ludzkiej i B oga, sposobem bycia (uczestniczeniem w
istnieniu). Jeśli m ożna tu mówić o m etodzie, to sprow adza się ona do refle­
ksyjnego rozw ażania sytuacji egzystencjalnej i jej czystego opisu. Nie m a tu
racjonalnej analizy i intuicyjnego ujm ow ania przedm iotu oraz opisu fenom e­
nologicznego w ścisłym sensie. Słusznie zaś mówi się tu o m isterium ontolo-
gicznym lub ontologii skrajnie k onkretystycznej.

64 Swoistą interpretację egzystencjalizm u Jaspersa (i Kierkegaarda) dat J. Wahl (ur. 1888):


Traite de M etaphysiąue, Paris 1963 oraz M etaphysiąue et experience, Paris 1964. Jego egzysten-
cjalizm negatywny (nie m ożna m ówić wprost o egzystencji) to historyczno-poetycka dialektyka
konkretu.
65 N ajw ażniejsze pozycje: Journal m etaph ysiąu e, Paris 1927; Etre et a vo ir, Paris 1935
(tłum. polskie: W arszawa 1962); D u refus a l’invocation, Paris 1940 (tłum . polskie: Warszawa
1965); H o m o viator, Paris 1945 (po polsku: Warszawa 1959) oraz L e m ystćre de l’etre, I-II,
Paris 1951. Por. P. R i c o e u r , G abriel M arcel et K arl Jaspers, Paris 1947; R. T r o i s f o n t a i -
n e s, D e l ’existence a l ’etre, Louvain 1953; X. T i l l i e t t e , Philosophes contem porains: G. M ar­
cel, M. M erleau-Ponty, K. Jaspers, Paris 1962; K. G a l l a g h e r , The P hilosoph y o f G. Marcel,
New York 1962.
78 FILO Z O FIA I M E T O D A

Po prezentacji zapatryw ań różnych egzystencjalistów, podajm y kilka


ogólniejszych uwag. Egzystencjalizm daje się scharakteryzow ać negatywnie
jako: antyracjonalizm (rzeczywistość jest absurdalna); antysubstancjalizm
(przeciw filozofii podm iotu K artezjusza); antyesencjalizm (przeciw Heglo-
wi), bo bezistotow e istnienie poprzedza wszelką istotę. Pozytywnie zaś mó­
wiąc - egzystencjalizm to antropocentryczny konkretyzm (inspiracje z Berg­
sona filozofii życia). Człow iek widziany jest jako proces, stająca się egzy­
stencja, św iadom a w łasnej kruchości i tragizm u. Jego naturę wyznacza bieg
życia, a przede wszystkim w ybór dostępnych możliwości. Człowiek żyje na
w łasne ryzyko, skazany jest na wolność, gdyż tylko ona m oże być podstawą
wszelkich w artościow ań. Z perspektyw y ostatnich lat m ożna stwierdzić, iż
egzystencjalizm - choć był w ydarzeniem kulturow ym bardzo rozpowszech­
nionym - już w filozofii wypłowiał.
Z egzystencjalistyczną m etodą filozofow ania w iążą się czasem niektóre
personalistyczne ontologie, znacznie zresztą różniące się między sobą66.
Przegląd m etod filozofow ania zakończy w tym paragrafie omówienie
tzw. filozofii ducha67. W yrosła ona z doktryny platońskiej przy współudziale
bergsonizm u i spirytualizm u M aine de B irana. M etafizykę tra k tu je nie jako
teorię obiektywnych przedmiotów, lecz rozważanie duchowego wnętrza ludz­
kiego. Tam znajduje się pierwotną ideę bytu, która posiada cechę realności.
Na tej drodze da się odnowić egzystencję osobistą człowieka. W tym ostatnim
zbliżali się do egzystencjalizmu, stąd zwali się niekiedy ideoegzystencjalistami.
M etoda proponowanej metafizyki ma być prosta i na wskroś osobista (indywi­
dualistyczna, dostosowana do poszczególnej osobowości). Należy uwzględnić
całe doświadczenie i posługiwać się przede wszystkim refleksją oraz dialektycz­
ną analizą świadomości. Dialektyka ta wygląda na zbyt twórczą i docierającą
jedynie do idei bytu, co w rezultacie prowadzi do idealizmu.

§ 5. F IL O Z O F I A P E R Y P A T E T Y C K A

H istoria m etafizyki świadczy o tym , iż m im o rzucającej się w oczy zasad­


niczej zm ienności sposobów m yślenia m etafizycznego oraz efemeryczności
wielu kierunków i poglądów filozoficznych, znalazły się pośród nich nielicz­

66 Por. np. M. Bierdiajew (1874-1948) ze swą koncepcją idealistyczno-mistycznej antropo-


dycei (Essai de m etaphysiąue eschatologiąue, Paris 1946; M. Buber (1878-1965) ze swą filozofią
dialogu (Ich und D u , Frankfurt 1922 oraz Between Man and Man, N ew Y ork 1948); G. Gusdorf
(ur. 1912) ze swą psychoanalizą doszukującą się mitu u podstaw antyintelektualistycznej metafi­
zyki (M ethe et m etaphysiąue, Paris (1953) 1963 oraz Traite de m etaphysiąue, Paris 1956).
67 Jej głównym reprezentantem w m etafizyce byl L. Lavelle (1883-1951). Pod uwagę bie­
rze się jego: L a dialectiąue de 1’eternel present, I-IV, Paris 1928-1951; Introduction a Vontologie,
Paris 1947, oraz M anuel de M ethodologie dialectiąue, Paris 1962. Inni znani przedstawiciele to
R. Le Senne (1882-1954) i J. Guitton (ur. 1901).
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 79

ne, k tóre w ielokrotnie przejaw iały żyw otność, zachow ując elem enty trw ałe,
a przez to jak b y bardziej niew ątpliw e. Jeśli naw et kierunki te m iały okresy
zapom nienia czy u p ad k u , to odradzały się bogatsze o now e dośw iadczenia
filozofujących, dzięki czem u nieraz om ijały trudności i staw ały się w wyż­
szym stopniu dopracow ane. N iew ątpliw ie w yróżnia się w śród nich kierunek
perypatetycki, zapoczątkow any przez A rystotelesa (stąd mówi się po prostu
arystotelizm ), a kontynuow any przez jego bezpośrednich i pośrednich ucz­
niów (starsi perypatetycy)68 oraz przekształcony w średniowieczu w tzw. fi­
lozofię scholastyczną, a p otem w ielokrotnie m odyfikow any. U żyta tu nazwa
filozofia p erypatetycka rozum iana je st przeto genetycznie i bardzo szeroko.
Chodzi o szkołę filozoficzną działającą niem al bez przerw y ponad 20 w ie­
ków, a zajm ującą się na gruncie tradycji arystotelesow skiej najpełniejszym
bodajże zestaw em problem atyki bytu, rozwiązywanej w zasadzie racjonal­
nie, realistycznie i pluralistycznie, tudzież w yznaczającą m etafizyce szczegól­
ne miejsce, w system ie filozofii69. Szkole tej w ierne były przez wiele stuleci
liczne kościelne zakłady studiów filozoficzno-teologicznych (stąd też między
innymi pojaw iła się nazw a filozofia chrześcijańska). M ożna naw et pow ie­
dzieć, że dzięki nim zachow ała filozofia perypatetycka ciągłość zasadniczej
problem atyki i rozw iązań nieznaną w takim stopniu innym kierunkom . D ało
to asum pt do pow stania już w X V I w. term inu philosophia perennis, co
podkreślało wieczystość podstaw ow ych tez tej filozofii zgodnie z niezm ien­
nością m etafizycznej struktury sam ej rzeczywistości70. W spółcześnie nie sta­
nowi ona jednolitego k ierunku ani pod względem m etody, ani naw et z uwagi
na sam ą koncepcję filozofii. A toli wszystkie nurty filozofii perypatetyckiej
wiąże dziś intelektualizm poznaw czy, realizm , zasadnicza autonom iczność
metafizyki w stosunku do n auk szczegółowych oraz w ew nętrznie uzasadnio­
ny (czyli płynący ze zrealizow ania do końca w yjaśnień metafizycznych) te ­
izm i różne zresztą naw iązyw anie do doktryny T om asza z A kw inu.

68 G łów nie Teofrast (zm. 287 p .n .e .), A ndronikos z R odos (zm. 70 p .n .e.) i Aleksander z
Afrodyzji (ok. 200 n .e .), zajmujący się przede wszystkim zagadnieniami logicznym i, metafizycz-
no-przyrodniczymi i etycznym i. H istorię perypatu przedstawia F. G rayeff (A ristotle and His
School, London 1974). Por. M. K u r d z i a ł e k , A rystotelizm , w: E ncyklopedia katolicka, t. 1,
Lublin 1973, kol. 967-970.
69 Nierzadko mówi się, że jest to filozofia klasyczna, bo do X IX w. traktowano ją jako
cenne i typow e dziedzictwo starożytności.
70 A . S t e u c o , D e perenni philosoph ia, Lion 1540. Por. J. B a r i o n , Philosophia peren ­
nis ais P roblem und ais A ufgabe, M iinchen 1936; P. H a b e r 1i n, Philosophia perennis, Góttin-
gen 1952. Termin ten ma genezę raczej neoplatońską.
G ilson zauważa, że philosophia perennis to nie honorowy tytuł jakiejś szczegółow ej postaci
myśli filozoficznej, lecz konieczna, bo prawie tautologiczna, nazwa samej filozofii. Trwałość i
jedność dotyczą tu samych pytań, nie zaś ich rozwiązań i płynących z nich konsekwencji; syste­
my powstają i przem ijają, natom iast trwają, żyją i rozwijają się fundam entalne problem y.
80 FILO ZO FIA I M E T O D A

1. PROBLEM FILOZOFII CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

Przytoczone wyżej różne nazwy filozofii perypatetyckiej, aczkolwiek ści­


śle biorąc w ykluczają się, to jed n ak ze względu na ich denotację, m aterialnie
(nie form alnie) w ziętą, krzyżują się, oznaczając w dużej m ierze ten sam typ
filozoficznej problem atyki; akcen tu ją tylko rozm aite jej aspekty uw arunko­
w ane dziej owo lub stopień zaangażow ania sapiencjalno-religijnego. Najwię­
cej zastrzeżeń budzi w łaśnie term in filozofia chrześcijańska71. Czy zawiera
on contradictio in adiecto, a jeśli nie, to w jakim sensie wolno go używać?
A wreszcie - czy nazwie tej odpow iada jak aś dziejow a rzeczywistość? Ponie­
waż spraw a ta nie jest o b o jętn a dla m etody m etafizyki, należy się nią zająć.
D oktryna starożytnych chrześcijan dotyczyła w dużej m ierze tych sa­
mych zagadnień, którym i zajm ow ała się filozofia, ale daw ała inne lub ina­
czej uzasadnione ich rozw iązanie. Stąd trzeba było zająć jakieś stanowisko
w spraw ie relacji chrześcijan do ówczesnej filozofii. Jedni (np. Tertulian)
odrzucali wszelki k o n tak t z filozofią, k tó ra stanow iła przecież wytwór men­
talności pogańskiej, natom iast inni (np. Justyn), uznając chrystianizm za
prawdziw ą filozofię, korzystali z narzędzi myślowych, jakie z ówczesnej filo­
zofii m ożna było przyjąć, nie naruszając objaw ienia. W takiej sytuacji
przedstaw ił się jako filozof chrześcijański Arystydes (ok. 178 r.), a u Laktan-
cjusza nastąpiło połączenie religii i m ądrości. W opracow aniu doktryny
chrześcijańskiej wykorzystano zwłaszcza etykę stoicką i metafizykę neopla-
tońską, uw ażając, że praw dziw a filozofia to część m ądrości chrześcijańskiej
(A ugustyn). Pow stająca scholastyka (wykorzystywanie rozum u w wierze i
dla wiary, przyjm ujące jed n ak w końcu form ę nauki) dojrzała w spekulacji
filozoficznej drogę do pełniejszego zrozum ienia praw d wiary (np. Anzelm z
C anterbury). W edle niektórych (np. B onaw entura) jed n ak należało chrześ­
cijańską naukę kształtow ać przede wszystkim na podstaw ie O bjaw ienia -
w iara m a być przew odnikiem rozum u, a m iłość ogniwem łączącym ją z rozu­
m em (filozofia ze swej natury jest chrześcijańska, stąd pew na redukcja filo­
zofii do teologii). D la szczytowego średniow iecza znam ienne stało się ujęcie
A lberta W ielkiego i Tom asza z A kw inu72. Rozgraniczyli oni form alnie wiarę
i wiedzę przyrodzoną (różnica rodzajow a), lecz uznali pierw szą za niezbędną

71 Por. np.: C. G i a c o n , L e grandi tesi del tom ism o, Bologna 19673; A . N a u d , Le


p roblem e de la ph ilosoph ie chretienne, M ontreal 1960; P. T o i n ę t , Existence chretienne et
philosophie, Paris 1965; R. M e h l , L a condition de la ph ilosoph ie chretienne, N euchatel 19672;
N ew Themes in Christian P hilosophy, ed. R. M. M cln em y, N otre D am e 1968; A . F. H o l ­
m e s , Christian P hilosophy in the 2ffh Century, N utley 1969; T. P ł u ż a ń s k i , P aradoks w
n ow ożytn ej filo zo fii chrześcijańskiej, Warszawa 1970; F ilozoficzne pro b lem y współczesnego
chrześcijaństwa, Warszawa 1973; S. S a r n o w s k i , Z p ro b lem ó w filo zo fii chrześcijańskiej i eg-
zystencjalistycznej, Warszawa 1974. Bibliografię zawiera: P hilosophy in the 20lh Century, t. 1-2.
ed. G . F. Mc Lean, N ew York 1968.
72 Choć Bonawentura zarzuca! Tom aszowi, iż pomiesza! wino ewangelii z w odą filozofii.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 81

pomoc dla drugiej. Stąd filozofia choć autonom iczna wiąże się zew nętrznie
(instrum entalnie) i praktycznie (k o n k retn e w arunki kulturow e) z teologią,
przygotow ując do w iary (p raeam bula fidei), dając teologii ap arat pojęciow y
i form ę system atyzacyjną; w iara zaś pow inna być negatyw nym kryterium
dla filozofii, bo niedopuszczalna jest sprzeczność między poznaniem przyro­
dzonym i objaw ionym 73. T akie rozw iązanie spraw y odpow iadało później, w
XIX w ., szczególnie apologetom , którzy bronili doktrynę chrześcijańską z
jednej strony przed scjentyzm em pozytyw istów , a z drugiej przed m oderni­
stycznym em ocjonalizm em oraz neokantow skim krytycyzm em . W szystkie te
kierunki podw ażały racjonalne podstaw y wiary chrześcijańskiej oraz głosiły
monizm ontyczny i poznawczy.
U schyłku średniow iecza zachw iała się ta k ustaw iona harm onia między
filozofowaniem a d o k try n ą chrześcijańską. A w erroiści tylko pozornie k iero­
wali się O bjaw ieniem w poznaniu filozoficznym, a nominaliści starali się jak
najostrzej oddzielić upraw ianie filozofii i teologii, co kontynuow ało potem
odrodzenie. A toli na przełom ie X V I i X V II w. odżyła scholastyka, a z nią
koncepcja filozofii chrześcijańskiej. Zarów no dobór jej problem atyki, jak i
sposob rozwiązywania zagadnień oddziaływały nie tylko na filozofów w zakła­
dach nauczania kościelnego, ale także na w ielu w ybitnych filozofów X V II
(Pascal, M alebranche i L eibniz starali się zachow ać inspirację religijną w
filozofowaniu, nie porzucając racjonalności), a naw et X V III w. Idea filozofii
chrześcijańskiej - w k onkurencji z ośw ieceniem i idealizm em - straciła je d ­
nak na aktualności; scholastyka stała się tylko narzędziem w upraw ianiu
teologii. O żyw ienie w kontynuow aniu filozofii chrześcijańskiej nastąpiło w
końcu X IX w. w raz z pow staniem neoscholastyki. W praw dzie już wcześniej
próbow ano (V. B uzzetti, J. L. B alm es) w ykorzystać pew ne koncepcje filo­
zofii średniow iecznej w dyskusjach związanych ze sposobem racjonalizacji
O bjawienia i obrony chrześcijańskiego poglądu na świat (w dyskusji ze szko­
łą w Tybindze, zwłaszcza z G . H erm esem i A . G iin therem ), dopiero jednak
M. L iberato re, G . Sanseverino, J. K leutgen i T. Zigliara od strony system a­
tycznej, a A . Stóckl, F. E h rle, C. B aeum ker i P. M andonnet historycznie
nawiązywali do idei filozofii chrześcijańskiej, eksponując osiągnięcia chrześ­
cijańskiej myśli średniow iecza. O d strony form alnej do tej reaktyw acji przy­
czyniła się encyklika L eo n a X III Aeterni Patris z 1879 r. oraz potępienie
m odernizm u (1907 r.). N ie dyskutow ano przy tym sam ego pojęcia filozofii
chrześcijańskiej. Spór w tej spraw ie pow stał w 1927 r., kiedy to E . B rehier
wprost zanegow ał zarów no historyczny fak t, ja k również w ew nętrzną możli­
wość istnienia filozofii chrześcijańskiej, a E . G ilson wystąpił stanowczo
przeciw tej opinii. P ojaw iło się wówczas wiele rozm aitych publikacji, w k tó ­
rych staran o się spraw ę w szechstronnie rozważyć tudzież zaproponow ać traf­
ne i zasadne rozw iązania74.

73 Z ob. C. T r e s m o n t a n t , L es origines de la ph ilosoph ie chretienne, Paris 1962.


82 FILO ZO FIA I M E T O D A

W szystkie zajęte w tej sprawie stanow iska dadzą się sprowadzić do


trzech grup: głoszących poglądy zbliżone do B rehiera, zbliżone do Gilsona i
pośrednie. O to argum entacje, jakie p odaje się w poszczególnych grupach.
B rehier na podstaw ie historii dow odzi, że próby tw orzenia filozofii chrześci­
jańskiej okazały się nieudane i darem ne. Filozofia patrystyczna i rezultaty
podobnych usiłow ań późniejszych nie były właściwie filozofią i nie mogły
być, bo filozofia ugruntow ana na podstaw ach racjonalizm u i naturalizmu
helleńskiego wyklucza jakikolw iek związek z porządkiem nadprzyrodzonym
i poznaniem pozaracjonalnym , tudzież nie m oże mieć charakteru apologe-
tycznego; nie w olno mówić filozofia chrześcijańska, podobnie jak brak racji,
żeby mówić o m atem atyce chrześcijańskiej lub fizyce chrześcijańskiej. Po­
dobnie sądzą A . Sertillanges i P. M andonnet, którzy wyraźnie nie uznają
doktryny O jców K ościoła ani wczesnej scholastyki za właściwą filozofię, a
szczytową scholastykę uw ażają za niezależną od O bjaw ienia75. Wreszcie
B. Russell głosi, że filozofia chrześcijańska musi bronić z góry przyjętych
tez doktryny chrześcijańskiej, a przez to staje się apologetyką, przestając
być filozofią.
G ilson natom iast broni tezy, że istnieje nie tylko historycznie, lecz także
form alnie (ale nie w treści form alnej) filozofia chrześcijańska, uprawiana
pod pozytywnym i w ew nętrznym wpływ em w iary chrześcijańskiej, która
inicjuje, nieom ylnie nakierow uje i pom aga w upraw ianiu filozofii; chrześci­
jaństw o nie dopuściło do obum arcia klasycznej filozofii, k tóra rozwijała się
wyłącznie w kontekście teologii, a m ożna naw et zaryzykować twierdzenie,
że „kto nie przeszedł przez filozofię chrześcijańską, ten na pew no zbłądzi”.
Z resztą każda filozofia praw dziw a staje się chrześcijańską, choć nie odwrot­
nie (J. M aritain). Spór w okół pojęcia filozofii chrześcijańskiej w dużej mie­
rze rodzi się z nieporozum ienia. B reh ier tak arbitralnie definiuje filozofię i
ideę chrystianizm u, iż musi otrzym ać sprzeczność tych pojęć. Tymczasem,
choć należy rozgraniczyć form alnie porządek poznania rozum ow ego i pocho­
dzącego z wiary chrześcijańskiej, to jed n a k filozofia nie jest zam knięta ani
co do u kładu swych praw d, ani co do sposobów ich rozum ienia i uprawom o­

74 M. B l o n d e l , L e problem e de la ph ilosoph ie catholiąue, Paris 1932; R. J o l i v e t , La


ph ilosoph ie chretienne et la p e n sie contem poraine, Paris 1932; J. M a r i t a i n , D e la philosophie
chretienne,¥ax\s 1933; L a ph ilosoph ie chretienne, Kair 1934; E. G i l s o n , Christianisme et phi­
losophie, Paris 1936 (tl. polskie Warszawa 1958); G. M a n s e r , G ibt es eine christliche Philo­
sophie?, „Divus Thom as”, 14(1936) 87-122; J. d e V r i e s , Christliche Philosophie, „Schola-
stik” , 12(1937) 1-16; A . G . S e r t i l l a n g e s , L e christianisme et les ph ilosoph es, Paris 1939-
-1941; L e p roblem e de la ph ilosoph ie chretienne, Paris 1949; M. N e d o n c e l l e , Existe-t-il une
ph ilosoph ie chretienne?, Paris 1956; R. V a n c o u r t , Pensee m oderne et ph ilosoph ie chretienne,
Paris 1957 (tl. polskie: Warszawa 1966); E . G i l s o n , La possibilite ph ilosoph iąu e de la philo­
sophie chretienne, „Revue des sciences religieuses”, 33(1959) 168-196.
75 M. H eidegger również odrzuca pojęcie chrześcijańskiej filozofii, bo kto zna B oga, nie
pyta o ostateczną rację bytu, a kto pyta o ostateczną rację bytu, ten nie zna Boga.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 83

cnienia. D opuszcza więc (choć jest autonom iczna) w spółdziałanie z wiedzą


objaw ioną, k tó ra stanow i „niezbędną pom oc dla rozum u” . G dy człowiek
wierzący odkryw a w śród przedm iotów swej wiary praw dy m ające stać się
obiektem p oznania n aturalnego - staje się filozofem chrześcijańskim . Jeśli
teologia jest m ądrością dosk o n ałą, to chyba filozofia nie pow inna unikać jej
wpływów, ale być o tw artą na w iarę chrześcijańską (M. D . C henu). Tezy
filozoficzne, aczkolw iek uzasadnione czysto rozum ow o, m ogą być odkryte
lub pogłębione dzięki pom ocy, ja k ą rozum znalazł w O bjaw ieniu chrześci­
jańskim; oferuje ono wiele m ateriału dla filozoficznej refleksji. Poznanie
chrześcijańskiego filozofa-tom isty jest pom iędzy w iarą, kierującą jego
pierwszymi krokam i, a przyszłym w idzeniem Boga tw arzą w twarz.
Podobnie argum entuje R . G arrigou-Lagrange i protestant E. B runner,
który nadto podkreśla, iż w iara w prost i bezpośrednio ingeruje w filozofowa­
nie, jest jego punktem wyjścia. M. Blondel, nie akceptując nazwy filozofia
chrześcijańska, uważa, że były systemy filozoficzne czysto racjonalne pod
względem swych m etod, ale których istnienia nie da się wytłumaczyć bez
wpływu chrześcijańskiej religii. Podobnie sądzi P. Chojnacki. Jeśli filozofia
spełnia kryteria racjonalnej wiedzy, to z racji swego przedm iotu, celu i budo­
wy nie m oże być nazywana chrześcijańską. Inni (np. M. F. Sciacca) dodają,
że czysto racjonalne badanie dynam iki bytowej u swego kresu ukazuje niewy-
starczalność w yjaśnienia, więc musi się otworzyć na nadprzyrodzoną wiedzę,
stając się zarazem rozw inięciem chrystianizm u (M. N edoncelle: philosophia
= ancilla fidei). Filozof chrześcijański w aspekcie egzystencjalnym akcentuje
w jakiś sposób treść objaw ienia (G . M arcel, E . Castelli, P. Prini, P. Ri-
coeur, R. V ancourt, C. G iacon, P. T eilhard de C hardin, C. T resm ontant),
nie może więc upraw iać innej filozofii niż chrześcijańska76. J. M aritain, od­
różniając filozofię in abstracto tudzież jej k onkretny stan, uważa, że term in
filozofia chrześcijańska oznacza istotę filozofii u jętej w określonych, konkre­
tnych w arunkach jej działania. Filozofia średniow ieczna dziś nie daje się
powtórzyć; ale obecna może być do tam tej analogiczna. Przynajm niej filozo­
fia m oralna (w ogóle praktyczna) musi uwzględniać O bjaw ienie, być bar­
dziej chrześcijańska niż filozofia teoretyczna. W ierzący filozof zawsze jest
zaangażowany w sprawy rzeczywistości chrześcijańskiej.
Z ajm ujący stanow isko pośrednie m iędzy B rehierem i G ilsonem uznają
sam problem . Filozofia bow iem jest w iedzą czysto racjonalną, a więc nieza­
leżną w ew nętrznie, czyli m etodologicznie i p od względem pozytyw notreścio-
wym, od chrystianizm u. A toli niek tó re k o n k retn e form y historyczne filozofii
( np. filozofia patrystyczna lub scholastyczna tudzież kierunki, które z nich
wyrosły) nie dadzą się do końca zrozum ieć bez uw zględnienia głęboko nie­
kiedy sięgającego wpływu wiary chrześcijańskiej. W aspekcie antropologicz­

76 D la niektórych (H . Dum ery, F. Olgiati) filozofia chrześcijańska stanowi wprost refleks­


ję nad religią chrześcijańską.
84 FILO ZO FIA I M E T O D A

nym filozofia łączy się z chrystianizm em , gdy upraw iana jest przez wierzące­
go. Należy zatem przyjąć, że istnieje filozofia, k tó rą m ożna nazwać chrześci­
jańską w tym tylko sensie, iż jak o k o n k retn a postać pow stała w klimacie
chrześcijańskiej religii i pod psychologicznym wpływem (inspiracja proble­
m atyki i kierunków myślenia) oraz negatywnym ostrzeżeniem chrześcijań­
skiego O bjaw ienia77. T en wpływ może przybrać rozm aite form w W edle Gil-
sona chodzi o genetyczno-psychologiczny związek chrześcijańskiej filozofii z
w iarą filozofa, k tó ra strzeże go przed błędam i, w skazuje m u poznawcze za­
dania i k ształtuje jego postaw ę epistem ologiczną. W edle niektórych wystar­
czy, iż filozofię ożywia duch chrześcijański (R . L azzarini), że filozof jest
„uczulony” na problem y doktryny chrześcijańskiej (P. C hojnacki), iż życie
ludzkie stanow i jedność natury i łaski, dzięki k tórej rozum m oże być bar­
dziej filozoficznie uzdolniony, że O bjaw ienie ukierunkow uje filozofowanie
w taki sposób, by nie dojść do tez filozoficznych jaw nie sprzecznych z pra­
wami wiary jasno sform ułow anym i, co w inno się jed n ak dokonyw ać meto­
dam i racjonalnym i, itp. Ż ad n ą m iarą je d n a k nie stanowi próby zsyntetyzo-
w ania wiary i rozum u oraz religii i nauki.
Istnienie filozofii chrześcijańskiej budzi trudności i w yw ołuje kontrow er­
sje dlatego, że zachodzi pew na wieloznaczność term inów składowych. Jeśli
filozofię traktuje się jako wiedzę mądrościową nie tylko typu czysto racjonal­
nego, lecz także pozaracjonalnego, to bez dyskusji możliwa jest filozofia
chrześcijańska. G dy zaś filozofia m a być poznaniem wyłącznie racjonalnym ,
to nie m ożna dopuścić filozofii w ew nętrznie (co do przesłanek, formalnej
budow y, aparatury pojęciow ej i w yjaśnień) chrześcijańskiej. Z drugiej stro­
ny, przypisując doktrynie chrześcijańskiej tezę o zepsuciu natury ludzkiej
tak dalece, że umysł ludzki nie jest w stanie tylko rozum owo poznać Abso­
lutu (jak czyni to np. pew na odm iana protestantyzm u), nie da się pojąć
filozofii chrześcijańskiej jak o wiedzy racjonalnej. O statecznie przeto - mimo
wym ienionych wpływów chrześcijaństw a - filozofia ze swej natury nie jest
chrześcijańska. M a bow iem na podstaw ie jedynie przyrodzonych władz po­
znawczych uzasadniać i wyjaśniać swoje tw ierdzenia oraz nie może mieć
względem nich zadań apologetycznych; inaczej bow iem , odw ołując się np.
do O bjaw ienia, stałaby się zwykłą racjonalizacją praw d wiary, jakąś teolo­
gią spekulatyw ną.

2. ROZWÓJ FILOZOFII PERYPATETYCKIEJ

Nowocześni kontynuatorzy tradycji arystotelesow sko-scholastycznej mie­


li najpierw do p okonania wiele trudności. W praw dzie ruch odnow y schola­
styki znalazł uznanie i bodziec w dokum entach papieskich78, ale należało
jeszcze utw orzyć odpow iednie dla tego ruchu form y organizacyjne, jak naj-
77 O bjaw ienie stanowi w yłącznie kryterium negatywne dla otrzymanej prawdy filozoficznej
sprzecznej z nim , aby skontrolować sw oje rozum owanie, czy nie p op ełn iło się błędu.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 85

pełniej i źródłow o poznać średniow ieczną filozofię (co było niedzow ne także
dla historii dogm atów katolickich) oraz opracow ać system atycznie spuściznę
scholastyczną, dostosow ując ją do filozoficznej m entalności ludzi XX w. lub
twórczo ją w zbogacając. R ealizow ano to w różnych m iejscach i etapach oraz
w rozm aity sposób.
G łów ne ośrodki filozofii p ery p atety ck iej, szkoły kościelne, stopniow o
dynamizowały studia typu scholastycznego. Z ak o n n e szkoły wyższe w Rzy­
mie: G regorianum (jezuickie), A ngelicum (dom inikańskie), A nselm ianum
(benedyktyńskie) i A n to n ian u m (franciszkańskie) najw cześniej stały się w a­
żnymi centram i neoscholastyki. Pow stały też now e lub na nowo zorganizo­
wały się kościelne, dydaktyczne zakłady filozoficzne, jak np. w Instytucie
Katolickim w Paryżu (1875), Wyższy Instytut Filozofii św. Tom asza w Lowa-
nium (1888), w U niw ersytecie K atolickim w L ublinie (1918), w U niw ersyte­
cie Serca Jezusow ego w M ediolanie (1927). C entram i neoscholastyki były
także: uniw ersytet we Fryburgu szw ajcarskim , Instytut K atolicki w Tuluzie,
Instytut A lb erta W ielkiego w K olonii, Szkoła G u tb erleta w Fuldzie, K ole­
gium B onaw entury w Q uaracchi i Instytut L. V ivesa w M adrycie. W A m ery­
ce zaś zaczęli działać na rzecz filozofii perypatetyckiej dominikanie (W ashing­
ton), jezuici (St. L ouis), franciszkanie (New Y ork) oraz specjalne instytuty
studiów nad średniow ieczem (T oronto i M ontreal).
Pełniejszym i źródłow ym poznaniem scholastyki zajęli się głównie histo­
rycy filozofii średniow iecznej, z których w ielu stw orzyło znakom ite dzieła,
nieocenione dla dziejów kultury w ogóle, jak np. M. D e W ulf (1867-1947),
M. G rabm ann (1875-1949), K. M ichalski (1879-1947), A . B irkenm ajer
(1890-1967), E . G ilson (1884-1978), F. van S teenberghen (ur. 1904) i P.
W ilpert (1906-1978). Pow stało m nóstw o m onografii poświęconych T om aszo­
wi z A kw inu lub tom izm ow i oraz A rystotelesow i i arystotelizm ow i. N a osob­
ną uwagę zasługują serie wydawnicze tekstów i opracow ań, a przede wszyst­
kim Beitrdge zur Geschichte der Philosophie des Mittelalters (1891-1949) oraz
od 1939 Aristoteles Latinus19. A toli najw ięcej troski w kładano w wydawanie
wielotom owych podręczników neoscholastycznych, które obejm owały wszys­
tkie klasyczne dyscypliny filozoficzne (były to , poprzedzone w stępem do fi­
lozofii i logiką: kryteriologia, m etafizyka ogólna, kosm ologia, psychologia
racjonalna, teodycea i etyka). Przedstaw iały one mniej lub bardziej jednoli­

78 Świadczą o tym , obok encykliki Leona XIII A eterni Patris (4 VIII 1879), Piusa X prze­
ciw m odernistom Pascendi (1907) oraz wydany przez Benedykta X V K odeks Prawa K an on icz­
nego (1917), encyklika Piusa XI Studiorum D ucem (1923) i konstytucja apostolska Deus scien-
tiarium (1931). O statnio zaś znam ienna jest wypowiedź Pawła VI o św. Tom aszu w Ecclesiae
Lumen z 20 XI 1974 r.
79 A . M a n s i o n , L es progres de l ’,A ristoteles latinus”, „R evue philosophiąue de Lou-
vain”, 54 (1956) 90-111. R ozpoczęto (1882) także wydanie krytyczne dzieł wszystkich Tom asza
(tzw. Editio L eonina). Por. M. K u r d z i a ł e k , U dział K. M ichalskiego i A . Birkenm ajera w
odkrywaniu filo zo fii średniow iecznej, „Studia Philosophiae Christianae” , 1(1966) 83-105.
86 FILO ZO FIA I M E TO D A

te syntezy filozofii scholastycznej, z ujęciam i klasycznych autorów (później­


szych), zwłaszcza K artezjusza, Leibniza, Chr. W olffa, R eida i K anta. Do
najsłynniejszych, łacińskich podręczników należą: 1. J. A . D m o w s k i , In-
stitutiones philosophicae, I-III, (1840-1841); 2. Summa philosophica (1876)
T. Z i g 1i a r y; 3. Institutiones philosophiae (1890) U. U r r a b u r u ; 4 . Philo-
sophia peripatetico-scholastica (1892) M. D e M a r i a ; 5. Summa philoso­
phiae (1893) V. R e m e r a; 6. Elementa philosophiae aristotelico-thomisticae
(1899) J. G r e d t a ; 7. Cursus philosophiae thomisticae (1904) E. H u g o n a
i 8. Summa philosophiae (1914) J. D o n a t a . Później wydawano zwłaszcza
w językach narodow ych podręczniki opracow ane zespołowo i bardziej mo­
nograficznie80.
Cennym dopełnieniem piśm iennictw a neoscholastycznego były specjalne
czasopism a, związane z określonym i ośrodkam i filozoficznymi i na ogół
żywo redagow ane. N ajbardziej znane są: „D ivus T hom as” ( od 1880), „Phi-
losophisches Jah rb u ch ” (od 1888), „R evue T hom iste” (od 1893), „Revue
N eoscholastiąue” (od 1894, a od 1946 „R evue philosophiąue de Louvain”),
„R evue de P hilosophie” (od 1901), „R ivista di filosofia neo-scholastica” (od
1909), „Divus T hom as” (od 1914, dawny „Jahrbuch fur Philosophie” , a od
1954 „F reiburger Zeitschrift fur Philosophie u nd T heologie”), „Gregoria-
num ” (od 1920), „A rchives de philosophie” (od 1923), „The Modern
Schoolm an” (od 1923), „A ngelicum ” (od 1924), „B ulletin Thom iste” (od
1924), „A ntonianum ” (od 1926), „Scholastik” (od 1926, a od 1965 „Theolo­
gie und P hilosophie”), „T he New Scholasticism ” (od 1927), „The Thomist”
(od 1937), „A ąu in as” (od 1958) i „Intern atio n al Philosophical Q uarterly”
(od 1961).
Sposób upraw iania m etafizyki w końcu X IX w. nie został przez perypa-
tetyków jed n ak dostatecznie zdeterm inow any p od względem metodologicz­
nym. M ało było świadom ego upraw iania m etafilozofii. O pracowyw ano kur-
soryczny w ykład, trzym ając się kurczow o m etody scholastycznej. W zorowa­
no się najczęściej na w ykładzie J. K leutgena (1811-1883). Techniki badaw­
cze w zakresie systematycznych opracow ań ograniczały się do krytyki albo
syntezy, harm onizującej eklektycznie tradycję filozoficzną poszczególnych
szkół scholastycznych między sobą oraz z rozm aitym i kierunkam i filozofii
now ożytnej. W dyskusji z nimi nie przeciw staw iono pozytywnie jakiejś ana­
lizy filozoficznej danych dośw iadczenia, a tylko upraszczającą stanowiska
przeciwników krytykę, k tó ra kierow ała się najczęściej celam i apologetyczny-
mi81. D ociekania ściśle historyczne dostarczały w praw dzie interesującego

80 W Polsce najbardziej typow e dla tego czasu były podręczniki ks. F. Gabryla (1903) i ks.
K. W aisa (1926).
81 Tom izm w oczach ówczesnych, to przede wszystkim teologia. Filozofia bez zastrzeżeń
występow ała jako ancilla theologiae. W ewnętrznym powodem odrodzenia tomizm u była walka
z m odernizm em , a zewnętrznym - potrzeba filozoficznego narzędzia w walce z pozytywizmem,
a zwłaszcza ze scjentyzm em.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 87

m ateriału dla u jęć system atycznych autentycznej m etafizyki p erypatetyckiej,


ale system atycy tego tw órczo nie wykorzystali. M ało było m onografii na
tem at poszczególnyh problem ów m etafizycznych. K oncentrow ano się praw ie
wyłącznie na opracow yw aniu podręcznikow ych ujęć m etafizyki, głównie
zgodnie z trad y cją tom istyczną, suarezjańską, skotystyczną lub augustyńsko-
-bonaw enturiańską, z tro sk ą jedynie o zachow anie form uł i strony retorycz­
nej w ykładu (w erbalizm ). Starano się rozum ieć np. teorię bytu Tom asza z
Akwinu w drodze analizy jej stru k tu ry tudzież uśw iadom ienia sobie jej zało­
żeń i środków system atyzacji. Podobnie zresztą podchodzono do now ożyt­
nych system ów m etafizyki. W ażne były sam e tezy uznaw ane oraz ich czysto
logiczne pow iązanie zew nętrzne, a nie autentyczne m yślenie filozoficzne
(dochodzenie do tw ierdzeń i ich ugruntow anie przedm iotow e). Przejęcie fi­
lozofowania m istrzów scholastyki było ahistoryczne - ograniczało się głów ­
nie do akceptacji ich określonych tez i rozbioru logicznego ich argum entów .
Tomasza styl upraw iania filozofii rzadko bywał p rzekładany na nowoczesne
myślenie filozoficzne.
W yraźny przełom w filozofow aniu perypatetyckim , zam ieniając je w
żywy ruch, w yw ołało na przełom ie X IX i X X w. środow isko Louvain, inspi­
rowane przez D . M erciera (1851-1926)82. D o ich filozofii w pełni zasłużenie
odnosi się nazw a neoscholastyka. N ie był to bow iem naw rót ani do św.
Tomasza, ani do określonej tradycji scholastycznej, lecz do pew nej „filozofi­
cznej syntezy scholastycznej” , m ożliwie przy tym niezależnej od teologii
(postulow any racjonalizm , bo tom izm to raczej teologia; Tom asz został ofi­
cjalnym dok to rem K ościoła nie ja k o filozof, lecz jak o teolog). O drodzenie
filozofii perypatetyckiej zm ierzało nie do zrozum ienia i przyw rócenia synte­
tycznie pojętej scholastyki, ani naw et jej odśw ieżenia i m echanicznego przy­
stosowania do m entalności dzisiejszej, lecz do sam odzielnego jej rozw ijania
- vetera novis augere, do rozbudow y organicznej poprzedzonej przem yśle­
niem na now o jej tez83. D oktryny T om asza na przykład nie należy uważać
ani za ideał i w zorzec, od których nie wolno odstąpić, ani za barierę h am u ją­
cą aktywność tw órczego m yślenia, lecz ja k o św iatło, k tó re m a oświetlać roz­
wój myśli filozoficznej. N ie zaniedbując uszanow ania dla czcigodnej tradycji
i podstawowych praw d zw iązanych w prost z w iarą, trzeba (biorąc scholasty­
kę za punkt wyjścia i oparcia) tworzyć filozofię now ą, skonfrontow aną kry­
tycznie z aktualnie żywotnymi kierunkam i filozoficznymi i w łączności z nau­
kami szczegółowym i. T ak zrodziła się asym ilacyjna (w stosunku do filozofii

82 Mercier szukał odpow iedzi na pytanie, jak filozofow ać będąc chrześcijaninem w zde-
chrystianizowanym św iecie, który najmniejszy ślad religii w filozofii uważa za irracjonalizm.
Najwięcej w zorców znalazł u J. Balm esa, J. K leutgena (najbardziej klasycznego odnowiciela
scholastyki) i S. Tongiorgiego (eklektyka i synkretyka).
83 M ercier wyraźnie pisał: „Bądźmy przekonani, że nie jesteśm y wyłącznym i posiadaczami
prawdy i że prawda, którą posiadam y, nie jest prawdą całą” (por. P. O b o r s k i , N eoscholasty­
ka, Poznań 1947, s. 8).
88 FILO ZO FIA I M E T O D A

aktualnie panującej) i spłycona postać scholastyki, ulegająca wpływom kry­


tycyzmu i scjentyzm u. T en antydogm atyzm , dynam izm i stosow anie reguł
myślenia now oczesnego, zwłaszcza kartezjańskiego, neokantow skiego i
scjentystycznego, przeszedł stopniow o do innych ośrodków filozofii perypa-
tetyckiej, a szczególnie do Paryża, M ediolanu i M onastyru w W estfalii84;
również w Polsce znalazł kontynuatorów . A le poza historykam i filozofii śre­
dniow iecznej, byli oni raczej apologetam i i popularyzatoram i neoscholasty-
ki85. Środow iska Rzym u i Fryburga natom iast tylko częściowo (w teorii poz­
nania) naw iązały twórczo do pozaperypatetyckich kierunków , prezentując
w m etafizyce przew ażnie tom izm zachowawczy (tradycyjny, albo lepiej -
wierny tradycji), który znam ionow ał esencjalizm , a więc zasadniczo nieod-
różnianie arystotelizm u od tom izm u (co uw idoczniło się w koncepcji przed­
m iotu form alnego m etafizyki). Niewłaściwie bowiem u jęto rolę istnienia w
bycie, przypisując ontyczne pierw szeństw o istocie.
N a początku X X w. na perypatetycki sposób filozofowania wpłynął
(zwłaszcza w obszarze języka francuskiego) H . B ergson. R zadko kontynuo­
wano jego m eto d ę, bo zasadnicza linia ówczesnej filozofii perypatetyckiej
biegła przeciw rom antyzm ow i katolickiem u (m odernizm ow i), do walki z
którym zresztą scholastyczna filozofia szczególnie się nadaw ała i była używa­
na. A le sławny odnowiciel m etafizyki spirytualistycznej w czasach panow a­
nia pozytywizmu i naokantyzm u stał się znakom itym sprzym ierzeńcem , jeśli
nie wiernych neoscholastyków , to perypatetyków z pogranicza szkoły. Tak
w łaśnie było w przypadku zw alczającego scholastykę M . B londela (1861- ,

84 W e Francji bardzo rozmaicie kontynuowano neoscholastykę. W każdym razie przeważ­


nie pom niejszano racjonalizm i scjentyzm lowańczyków na rzecz intelektualizmu. W duchu
Merciera filozofowali w M ediolanie G . Zam boni (1875-1950) i A . G em elli (1878-1959); próbo­
wali przejęcia pewnych składników neoheglizmu: w M onastyrze (potem w e Fryburgu) - J.
G eyser (1869-1948), w Edynburgu - A . E. Taylor (1869-1945) i w H olandii (potem w Rzymie)
P. G eny (1971-1925).
85 Byli to ks. F. Gabryl (1866-1914), ks. K. W ais (1865-1934), ks. I. Radziszewski (1871-
1922) i B . Rutkiew icz (1887-1933). Gabryl studiował zarówno w Gregorianum i w e Fryburgu,
jak też w e W rocławiu u Baeum kera oraz w Lowanium , ale nie widział różnicy między Toma­
szem a A rystotelesem . Postępował kom pilacyjnie, łącząc Tom asza z D unsem Szkotem , Suire-
zem i H eglem tudzież łagodząc stanowisko Merciera w teorii poznania co do m etody wątpienia.
Podobnie w licznych ośrodkach studiował W ais, ale dał w podręcznikach jedynie syntetyczny
referat ówczesnej neoscholastyki, akcentując suarezjanizm (wpływ studiów w Innsbrucku). Wy­
raźniej wpływ Merciera zaznaczył się u Radziszewskiego, który interesująco filozofował ad
m entem S. Thom ae. Rutkiewicz zaś zmierzał do syntezy neoscholastyki z witalizmem . J. Woro-
niecki OP (1878-1949) przyczynił się wydatnie do upowszechnienia tomizmu w Polsce. Trakto­
wał tomizm jako system otwarty, a raczej m etodę czerpania z różnych kierunków filozoficznych
w rozwijaniu źródłow o odczytanej myśli Tom asza. W oparciu o m etafizykę rozwijał antropolo­
gię, etykę i pedagogikę. Podkreślał potencjalność i dynamiczność osoby ludzkiej. Zob. jego:
K atolickość to m izm u , Lublin (1924) 1938, K atolicka etyka w ych ow aw cza, I-II, Kraków 1948 i
W ychowanie człow ieka. Pism a wybrane, Kraków 1961. Por. K. K ł ó s a k , Jacek W oroniecki,
„Przegląd Filozoficzny”, 45(1949) 437-440. Natom iast augustynista ks. F. Sawicki (1877-1952)
filozofow ał wtedy fideistycznie. Zob. jego D ie G ottesbeweise, Paderborn 1926. Por. F. M a n -
t h e y , Ks. F. Sawicki, „Roczniki Filozoficzne” , 2-3(1949-50) 347-363.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M E TA FIZY K I 89

-1949), filozofa o postaw ie m odernistycznej, hum anisty i augustynisty. N a­


wiązując do B ergsona (i W. Jam esa), stworzył on koncepcję niescholastycz-
nej metafizyki chrześcijańskiej, co zachęcało jednych do bardziej sw obodne­
go korzystania z różnorakiej tradycji perypatetyckiej i szukania pom ysłów
głównie w aktualnych kierunkach, a innych do bardziej w iernego trzym ania
się stylu m yślenia filozoficznego T om asza z A kw inu. D o pierwszych należy
niewątpliwie J. M arechal (1878-1944), który zaczął wyraźnie wiązać tom izm
z m etodą K anta, a do drugich p rzede wszystkim A . G . Sertillanges (1863-
-1948)86, G . M. M anser (1866-1950) i R . G arrigou-L agrange (1877-1964),
którzy przeciw staw iając się bergsonizm ow i (choć ożywili swe filozofowanie
właśnie dzięki Bergsonow i) zwrócili się po wzory do sam ego T om asza, stara­
jąc się wyprecyzować jego myśl.
Tak w tedy w latach dwudziestych narodził się neotom izm (m łodszy to ­
mizm), niew ątpliw ie dom inujący kierunek w śród odm ian neoscholastyki w
całym okresie m iędzyw ojennym . N iekiedy tak dalece zachowywano w ier­
ność filozofii A kw inaty, że zam iast neotom izm m ów iono po prostu tom izm
(J. M aritain: Nie jestem neotom istą, ogólnie biorąc w olałbym być paleoto-
mistą; m am nadzieję, że jestem tom istą). N ie znaczy to , że ustały dyskusje
między nowoczesnym i perypatetykam i. Byli zw olennicy B londela, jak np.
A. G ardeil (1859-1931; założyciel szkoły dom inikańskiej w Solchoir i głów­
nie teolog), P. R ousselot (1878-1915), A . V alensin (1879-1953), a naw et N.
Balthasar (1882-1959). B yła także reak cja na bergsonizm i blondelizm , jak
np. J. de T o n ąu ed ec (1868-1962) i M. D . R oland-G osselin (1883-1934) oraz
przeciw Bergsonow i - P. R ousselot. Kultyw ow ano jeszcze w wielu ośrod­
kach scholastykę tradycyjną87, zwłaszcza w in terpretacji suarezjańskiej.
Obok w spom nianego J. D o n a ta (1868-1946) najbardziej reprezentatyw ni
pod tym względem byli P. D escoąs (1877-1946) i L. Fuetscher (1894-1935),
historyk B. Jansen (1877-1942) i częściowo P. D ezza (ur. 1901). Zwolennicy
koncepcji neoscholastyki z Louvain modyfikowali ją głównie w dyskusji z
neotomizmem lub z aktualnym na danym terenie kierunkiem filozoficznym.
Najmniej zm ieniono (z w yjątkiem w spom nianego M arechala) sposób u p ra­
wiania m etafizyki w samym Louvain. L. N oel (1878-1955), L. de Raeym ae-
ker (1895-1970), F. van S teenberghen i G. van R iet (ur. 1916) zachowali w
dużej m ierze tradycyjne podejście, choć epistem ologiczno-historyczne. W y­
raźnie wpływom fenom enologii i H eideggera uległ jed n ak A . de W aelhens
(ur. 1911) i późniejsi lowańczycy. W M ediolanie F. O lgiati (1886-1955) b ar­
dziej zachował tom izm w dyskusji z neoheglizm em niż G . B ontandini (ur.

86 Stara! się przy okazji poglądów Bergsona pokazać i precyzować Tom asza. Odróżnił
bowiem trzy nurty ów czesnego tomizmu: zachowawczy, asymilujący i precyzujący, broniąc tego
ostatniego. Pierwszy źródłow o i gruntownie przedstawił filozofię Tom asza dominikanin F. D el
Prado w D e veritate fundam entalis ph ilosoph iae christianae (Friburgi 1911).
87 W Polsce typowym przedstawicielem tom izm u tradycyjnego byl S. Adam czyk (1900-
1971), posługujący się nawet ściśle scholastyczną m etodą wykładu.
90 FILO ZO FIA I M E T O D A

1903), który próbow ał naw et łączyć perypatetycką m etafizykę z aktualiz-


mem G. G entilego88. W Polsce P. Chojnacki (1897-1969) i K. K łósak (ur.
1911) precyzowali neotom istyczne ujęcie sposobu filozofowania, korzystając
ze środków , jakich użycza em piryczno-analityczna filozofia nauki, żywo roz­
w ijająca się w naszym kraju. A w ogóle neoscholastyczna koncepcja filozofii
nawiązującej do wyników nauk szczegółowych, choć po 20. roku osłabła na
rzecz m etafizyki tom istycznej, to jed n ak m iała nadal zwolenników. Przybie­
rała zazwyczaj trzy odm iany: filozofowania hum anistycznego zbliżonego do
twórczości artystycznej, jak np. A . D em pf (ur. 1891), filozofowania przyrod-
niczo-religijnego, jak np. P. T eilhard de C hardin (1881- 1955), oraz racjo­
nalnego filozofowania trochę scjentystycznego, co zdarzało się najczęściej89.
Z w rot do sam ego T om asza, jaki dokonał się w perypatetyckim filozofo­
waniu Francuzów (zapoczątkow ali go zwłaszcza dom inikanie Sertillanges i
G arrigou-L agrange), przybrał bardzo zdeterm inow aną i znaczącą postać u
J. M aritaina (1882-1973) i E . G ilsona. O baj świeccy filozofowie, zaczynający
jeden od bergsonizm u, a drugi od b adań historycznych nad średniowieczny­
mi źródłam i now ożytnej filozofii, potrafili stworzyć w latach dwudziestych
w ersję filozofii Tom asza (zw aną tom izm em w in terpretacji egzystencjalnej
lub po prostu egzystencjalnym ) oryginalną, niezm iernie głęboko i przekony­
w ająco przem yślaną, a przy tym w wielkiej harm onii z doktryną chrystianiz-
mu. Przydaw ka egzystencjalny nie w skazuje na pow iązania z żadną odmianą
egzystencjalizmu współczesnego. Przyjm uje się wprawdzie w bycie pierwszeń­
stwo istnienia przed istotą, lecz nie usuw ając korelatyw nej do istnienia isto­
ty, ja k czynią to egzystencjaliści90. Zw olennicy egzystencjalnej wersji tomiz-
mu precyzują nowocześnie koncepcję T om asza zarów no od strony historycz­
nej (przeprow adza się na szerokim tle b adania historyczno-porównawcze,
które okazują, iż stworzył oryginalną, dotąd nie zrozum ianą, koncepcję
bytu), ja k też w aspekcie system atyczno-m etodologicznym , najczęściej łą­
cząc te podejścia. W łaściwie M aritain nie usiłuje nigdy unowocześniać To­
m asza, ale znakom icie analizuje drogi i prądy myśli współczesnej w świetle
tom izm u. Szczególnie odkryw cze okazały się historyczno-filozoficzne rezul­
taty dociekań G ilsona, który zresztą przedstaw ia tę koncepcję w sposób naj­

88 M łodzi perypatetycy w łoscy, jak np. uczeń Bontandiniego, ks. I. Mancini (ur. 1925), i
G. Girardi SD B (ur. 1926) próbują dialogu z marksizmem. O sobliwy i daleki od scholastyki,
choć pod względem treści augustyński, nurt filozofii prezentował w e W łoszech M. F. Sciacca
(1908-1975), łącząc ontologizm R osm iniego i aktualizm G entilego w swoim m yśleniu metafizy­
cznym. U czeń Sciacci P. Prini (ur. 1915) dołączył do tego jeszcze egzystencjalizm G. Marcela.
89 Filozofia uprawiana w klimacie kultury chrześcijańskiej ogrom nie często nawiązuje do
sposobu m yślenia Teilharda de Chardin. Tak bogatej literatury o swojej filozofii nie ma żaden
autor chrześcijański. Ścisłe, racjonalne filozofow anie, wyraźnie scjentystyczne prezentuje np.
C. Tresmontant.
90 Tom izm egzystencjalny zresztą zarysował swą koncepcję bytu wcześniej i związał ją z
racjonalną m etodą przedmiotowo-wyjaśniającą, a nie refleksyjną.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 91

bardziej zdecydow any i konsekw entny („przyszłość filozofii chrześcijańskiej


z konieczności m usi być solidarna z jej przeszłością”). O środkam i rozw oju
m etody filozofow ania w edług tej w ersji tom izm u stały się po II w ojnie świa­
towej przede wszystkim pew ne szkoły am erykańskie i angielskie oraz K atoli­
cki U niw ersytet L ubelski91. W śród kontynuatorów tom izm u egzystencjalne­
go wym ieniani są ze starszej generacji głów nie: J. F. A nderson (ur. 1910),
J. Owens (ur. 1908), E . L. M ascall (ur. 1905), G . B. Phelan (1892-1965),
G. P. K lubertanz (1912-1972), M. Pontifex (ur. 1896), R . J. H enie (ur.
1909), a w Polsce M . A . K rąpiec (ur. 1921), S. Swieżawski (ur. 1907), J.
Kalinowski (ur. 1916) i S. K am iński (ur. 1919)92. N ależy nadto dodać, iż w
szkole lubelskiej o b o k dociekań historycznych p o d ejm uje się próby m etodo­
logicznej charakterystyki tego stylu filozofow ania, w ykorzystując narzędzia,
jakie pro p o n u je logika w spółczesna. W ystępuje rów nież pokrew na grupa
perypatetyków , starających się o w ierność myśli T om asza, ale in terp retu ją­
cych go nieco w duchu platonistycznym , ja k np. L. B. G eiger (ur. 1906),
unowocześnionego arystotelizm u, jak np. C. F abro (ur. 1911), albo broniąc
konkretyzm u na drodze egzystencjalnej koncepcji bytu, jak np. A . Forest
(ur. 1898).
Trzeba wreszcie pow iedzieć o tych m etodach współczesnej filozofii pery-
patetyckiej, k tó re ukształtow ały się pod w pływ em i w dialogu z ogrom nie
żywotnymi kierunkam i filozoficznymi typu refleksyjnego tudzież in te rp re ta ­
cyjnego. O b o k B ergsona i scjentyzm u najm ocniej oddziałał na myślicieli
XX w. E . H usserl. Swym m aksym alizm em i intelektualizm em był najbliższy
perypatetykom . Nic przeto dziw nego, iż zaważył na ich filozofowaniu w wie­
lu przypadkach i w ielorako. Zw erbalizow any neotom izm zagubił drogę m ię­
dzy dośw iadczeniem a teo rią filozoficzną, stąd fenom enologia stała się
atrakcyjna dla neotom istów , szukających przejścia od obserw acji to teorii.
M etoda fenom enologiczna (zwłaszcza w postaci obiektyw istycznej, jak ą jej
nadał M. Scheler) szczególnie n adaw ała się do upraw iania filozofii religii i
moralności. Przez swój zaś refleksyjny ch arak ter odpow iadała tendencjom
augustyniańskim , k artezjańskim i kantow skim , k tóre często w ystępują w
nurcie perypatetyckim . A w reszcie z uwagi na swój aprioryzm i esencjalizm
sprzyjała tym , co analizowali „istotę rzeczy” w duchu platońskim i neoheglow-
skim93. T ak tedy pow stały pod działaniem fenom enologii (umożliwiającym
91 Taka geografia tomizmu egzystencjalnego ukształtow ała się w wyniku tego, że niektórzy
Amerykanie, Anglicy i Polacy studiowali w Paryżu oraz dlatego, że Maritain w czasie II wojny
światowej, a G ilson po r. 1951 przenieśli się do Toronto. Polskie czasopism o „Verbum ” w
latach 1934-1939 zam ieszczało artykuły Maritaina lub pisane pod jego wpływem .
92 W Polsce tom iści egzystencjalni precyzują teorię bytu wielostronnie: zarówno od strony
historycznej, jak też epistem ologicznej i m etodologicznej; podejm uje się też w tym duchu pró­
by opracowania poszczególnych dyscyplin filozoficznych, jak np. teodycei i filozofii religii, ety­
ki, teorii poznania i kosm ologii.
93 F enom enologia jest w spółczesną kontynuacją ontologiczną platonizm u. Przyjęło się
wśród tom istów egzystencjalnych nazywać esencjalizm em wszystkie typy filozofii, które akcen­
tują w bycie istotę, a nie istnienie.
92 FILO Z O FIA I M E T O D A

wpływ również innych kierunków współczesnych) odm iany filozofii perypa­


tetyckiej, jeśli nie opozycyjne do tom izm u, a naw et w ogóle do scholastyki,
to przynajm niej na tyle zm odyfikow ane, aby m ożna było mówić o dalszym
zróżnicow aniu się prąd u perypatetyckiego.
Z aczynając od autorów najbardziej odległych od tom izm u, a związanych
z fenom enologią, zasługuje na uwagę przede wszystkim: J. H essen (1889-
-1971), D . von H ildebrand (ur. 1889), A . Silva-Tarouca (1898-1972), A. de
W aelhens, S. Strasser (ur. 1904), A . D ondeyne (ur. 1901), S. B reton i W.
A . L uijpen (ur. 1922) oraz częściowo S. Vanni-Rovigi (ur. 1908)94. Bardziej
jednolitą grupę perypatetyków refleksyjnie filozofujących stworzył
kontakt z krytycyzm em i idealizm em niem ieckim . R ozm aicie przebiegał dia­
log perypatetyków zwłaszcza z K antem i H eglem . Jedni, jak np. B. Lake-
brink (ur. 1904) i J. M olier (ur. 1916) oraz w pierwszej fazie G. Siewerth
(1903-1963) w yraźnie łączyli tom izm z heglizm em 95. Inni traktow ali heglizm
obok fichteanizm u jak o jed en ze składników swego m yślenia filozoficznego,
dając pierw szeństw o co do form y kantyzm ow i, a zachow ując przy tym zasa­
dnicze tezy tom izm u. Ci stworzyli najbardziej zw artą grupę perypatetyków .
W iązała ich w yraźnie zarysow ana m eto d a transcendentalna.
K ontynuow ali wyraźnie pom ysł J. M arechala, początkow o niezbyt jed­
nolicie, choć z jasno postaw ionym celem zbudow ania tom istycznej metafizy­
ki w sposób na wskroś nowoczesny, bo m etodą analizy i refleksji transcen­
dentalnej. E . Przyw ara (1889-1972), C. N ink (1885-1977) i A . M arc (1892-
-1961) dawali różne rozw iązana determ inacji tej drogi, k tóre jed n ak nie zna­
lazły szerszego oddźw ięku. B ardziej określona i znajdująca kontynuatorów
okazała się realizacja zapoczątkow ana przez J. B. L otza (ur. 1903), B. J. F.
L onergana (ur. 1902), K. R ah n era (ur. 1904) i W . B ruggera (ur. 1904).
A dekw atniej niż poprzedni odpow iedzieli na zapotrzebow anie mentalności
dzisiejszej, uw zględniając cały w achlarz kierunków współczesnych (szczegól­
nie egzystencjalizm H eideggera), a m niej m ówiąc o tom izm ie. Przedstawili
zresztą koncepcję swą klarow nie i przekonująco. Szczególnie wyróżnia się
pod tym względem podręcznik m etafizyki, który opracow ał uczeń R ahnera,
E . C oreth (ur. 1919)96. Pokrew ni tej grupie perypatetyków są jezuici J. de
V ries (ur. 1898) i J. de Finance (ur. 1901), ale analizę refleksyjną starają się
bardziej upodobnić do tom istycznej in terp retacji przedm iotow ej lub jej pod­
porządkow ać.
A sym ilacyjne tendencje w stosunku do egzystencjalizm u, jakie okazywa­
li niektórzy zw olennicy m etody transcendentalnej (szczególnie L otz, R ahner
94 W Polsce ze względu na R. Ingardena fenom enologia stała się również atrakcyjna dla
perypatetyków zajmujących się dyscyplinami pozam etafizycznym i. I tak np. w etyce kard. K.
W ojtyła (ur. 1921), w teorii poznania A . B . Stępień (ur. 1931) oraz w filozofii religii ks. M.
Jaworski (ur. 1926).
95 Na tej drodze właściwie łatwo dochodzi do odrzucenia tomizmu. Por. np. L. B . P u n -
t e l , A nalogie und Geschichtlichkeit, Bd. 1, Freiburg 1969.
96 O dmienną m etodę refleksji zaproponował H. W agner (ur. 1917).
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M E TA FIZY K I 93

i B rugger), nie stanow iły w yjątku w śród perypatetyków . Ci ostatni, pom ni


chrześcijańskiej wizji tragicznego losu człow ieka na ziem i, widzieli często
zbieżność w łasnych tez z egzystencjalistycznym i. W praw dzie różne drogi
prowadziły do tej tożsam ości i różne rysow ały się rozw iązania tej sytuacji,
niemniej jed n ak egzystencjalistyczna refleksja zdaw ała się harm onizow ać
przynajm niej z niektórym i etapam i chrześcijańskiego filozofow ania. Przy­
kładem niech będzie bodajże pierwszy egzystencjalista X X w. M . de U na-
muno (1864-1936), M. B ierdiajew (1874-1948), P. Tillich (1886-1965), P.
Wust (1884-1940), augustynista R . Jolivet (1891-1966), X. Z ubiri (ur. 1898),
A. D ondeyne, W . A . L uijpen, G . Siew erth (częściow o), M. N edoncelle
(ur. 1905), M. M uller (ur. 1906) oraz B. W elte (ur. 1906)97. N ie odbiega od
nich daleko personalista E . M ounier (1905-1950), który egzystencjalistyczny
sposób analizy wiązał eklektycznie z chrześcijańskim i socjalistycznym po­
glądem na świat.
W końcu lat pięćdziesiątych zarów no niektórzy transcendentaliści, ja k i
tym bardziej egzystencj aliści chętnie zaczęli przechodzić na filozofowanie
herm eneutyczne. I tak np. H . K uhn (ur. 1899) swój fenom enologiczny i
egzystencjalistyczny styl filozofow ania przekształcił na interpretacyjny; w
podobny sposób postąpił H . G . G ad am er (ur. 1900), ale łącząc idee D ilthe-
ya z kontynuacją egzystencjalizm u, a P. R icoeur (ur. 1913) z fenom enolo­
gią. T ak więc każdy z nich rep rezen tu je inny typ herm eneutyki. Przew ażnie
jednak podkreślają, iż herm eneutyczna m etoda nie stanowi pełnego sposobu
filozofowania perypatetyckiego. Podobnie rzecz m iała się z analizą logiczną
i lingwistyczną. Perypatetycy, gdy tylko anglosaska filozofia analityczna sta­
ła się znam ienna dla m entalności filozofów (ok. 1930 r.), dojrzeli w niej
drogę i środek do udoskonalenia w łasnego filozofowania. A naliza logiczna i
lingwistyczna w ydała się im bow iem sui generis rozwinięciem pewnych m e­
tod późnej scholastyki (szczególnie, gdy ta zw ała się philosophia serm ocina-
lis) i podejścia logicznego do filozofii, jakie realizow ał Jan od św. Tom asza.
Analizę logiczną jak o nieodzow ny środek rozw iązywania filozoficznej p ro ­
blematyki klasycznej uznano chyba najpierw w Polsce, gdzie rozw ijała się
wspaniale w spółczesna logika. N ajbardziej znane nazwiska to J. Salam ucha
(1903-1944) i J. M . B ocheński (ur. 1902). N atom iast analizę lingwistyczną
zaczęli stosow ać angielscy perypatetycy po II w ojnie św iatow ej, w różny
sposób i w rozm aitym zresztą zakresie, jak np. D . J. B. H aw kins (ur. 1906),
D. E m m et (ur. 1904), F. C. C opleston (ur. 1907) i P. T. G each (ur. 1916).
O statnio m etody analizy coraz częściej i w bardzo zróżnicow anych odm ia­
nach używa się do charakterystyki klasycznej98.
Zam ykając ten szkicowy zarys rozw oju m etod filozofii perypatetyckiej
w XX w ., w ypada pokusić się o k ró tk ą charakterystykę ich stanu obecnego.

97 Por. G. S c h e l t e n s , H eidegger und die thom istische M etaphysik, „W issenschaft und


W eisheit” , 30(1967) 158-167.
98 Por. np. R. M. M clnerny (ur. 1920) oraz H . W eidem ann (ur. 1942).
94 FILO Z O FIA I M E T O D A

W obec scjentystyczno-technicystycznej oraz praksystycznej postawy czło­


wieka w ostatnich latach klasyczny styl filozofii zaczął tracić na aktualności.
Tradycyjne filozofowanie perypatetyckie, czyli zachow ujące tom izm w wer­
sji ukształtow anej przez różnych interp retato ró w , a zwłaszcza K ajetana,
Jana od św. Tom asza lub Suareza oraz ich kontynuatorów pozostających
pod wpływem K artezjusza, Leibniza, W olffa, R eida i neokanatystów , w la­
tach sześćdziesiątych niem al zanikło, augustyńsko-bonaw enturiański i skoty-
styczny nurt perypatetycki nigdy nie m iał sam odzielnej siły przebicia w sa­
mej filozofii (tylko w teologii), a obecnie w ystępuje wyłącznie w odosobnio­
nych sym biozach z sobie pokrew nym i kierunkam i współczesnej filozofii (np.
egzystencjalizm em albo refleksyjnym esencjalizm em ).
Low ańska neoscholastyka, asym ilująca now oczesne postawy myślowe z
tradycyjnie, ale syntetycznie w ziętą filozofią scholastyczną, straciła już swój
rew olucyjny charak ter, a naw et jakieś w yraźnie jed nolite oblicze w metafi­
zyce (zawsze zresztą bardziej tw órcza była w teorii poznania, filozofii przy­
rody i psychologii). R ozpadła się na rozm aite, dość odosobnione i mało
oryginalne style filozofow ania, przew ażnie nie m ieszczące się w ram ach to-
mizmu (scjentystyczne albo refleksyjne). U praszczająco mówiąc, tylko dwie
w ersje tom istycznego sposobu upraw iania filozofii są jeszcze aktualne i
żywe: precyzujący w aspekcie historycznym i m etodologicznym doktrynę fi­
lozoficzną Tom asza tom izm w wersji egzystencjalnej oraz asymilujący meto­
dy K anta i H eideggera (oraz innych) tom izm transcendentalizujący; z tym
jed n ak , że ten drugi często nie nazywa siebie (nie bez racji) tomizmem
(choć zachow uje zasadniczą tem atykę perypatetycką). Pierwszy m a swoich
obrońców i realizatorów głów nie w A m eryce Północnej i w Polsce, a drugi
w krajach obszaru języka niem ieckiego, zwłaszcza w śród jez u itó w ". Ponad­
to istnieje wiele pom niejszych (zarów no co do liczby autorów , jak też oso­
bliwości ujęcia) postaci filozofow ania, k tó re dałoby się podciągnąć pod mia­
no perypatetyckiego z uwagi zwłaszcza na zespół tez zasadniczych. Ze

99 I. M. B o c h e ń s k i , A B C tom izm u , „Znak” , 5(1950) 86-126; H. R . K l o c k e r , Tho-


m ism and M odern Thought, N ew York 1962; L. O e i n g - H a n h o f f , Thomas von Aąuin
und die Situation des Thom ism us heute, „Philosophisches Jahrbuch”, 70(1962) 17-36; M. G o -
g a c z , W spółczesne interpretacje tom izm u, „Znak”, 15(1963) 1339-1353; Saint Thom as d'Aąuin
au jou rd’hui, Paris 1963; F. J. R o e n s c h , The Early Thom istic School, D ubuąue 1964; E.
G i 1s o n, Trois leęons sur le thom ism e et sa situation prćsente, „Seminarium”, 1966, s. 682-737;
R. S p i a z z i , S. T om m aso d o p o il Concilio, Rom a 1966; M. G o g a c z , Aktualne dyskusje
w o k ó ł tom izm u, „Zeszyty N aukow e K U L ” , 10(1967), nr 3, s. 59-70; J. A . W e i s h e i p l OP,
The R evival o f Thom ism as a Christian P hilosoph y, w: N ew Themes in Christian P hilosophy, s.
164-185; P. B . G r e n e t , L e thom ism e, Paris 19705; M. D . C h e n u O P , Wstąp do filozofii
św. T om asza z A k w in u , Warszawa 1974; P. O r l a n d o , Verso un tom ism o esistenziale, „Aqui-
nas” , 14(1971) 381-410, 531-539; A ktualność świętego Tom asza (tłum . z oryg. franc.), Warsza­
wa 1975; W . N . C i a r k ę , What is M ost and Least Relevant in the M etaphysics o f St. Thomas
Today?, „International Philosophical Ouarterly” , 14(1974) 411-434; W. K l u x e n , Thomas von
A ąu in im philosophischen Gesprach, Freiburg 1975; R. R a d e w, Kritika n eotom izm a, Moskwa
1975.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 95

względu bow iem na m eto d ę są to raczej nieznaczne m odyfikacje żywych


dziś kierunków filozoficznych, ale dalekich od tradycji arystotelesow sko-
-scholastycznej 10°.

3. METODY PRZEDMIOTOWE

Sposoby upraw iania m etafizyki p ery p atety ck iej, żywe w X X w ., da się


podzielić na dwa typy: filozofow anie przedm iotow e, czyli takie, w którym
przedm iotem poznania w punkcie wyjścia jest w prost rzeczywistość, istnieją­
ca niezależnie od poznania, oraz filozofow anie m etaprzedm iotow e, czyli ta­
kie, w którym badanie zaczynam y od analizy i refleksji zawartości naszej
świadomości (co i ja k się w niej jaw i) albo od analizy i interpretacji syste­
mów znakow ych. Pierw sze m ożna nazw ać przedm iotow o-w yjaśniającym i, bo
zasadnicze czynności filozofow ania stanow ią rozm aite odm iany eksplanacji
danego w dośw iadczeniu zm ysłow o-intelektualnym stanu rzeczy, drugie n a­
tomiast m ożna nazw ać refleksyjnym i albo interpretacyjnym i, gdyż są sposo­
bami analizy i refleksji nad naszym m yśleniem o rzeczywistości albo w roz­
maity sposób analizują i in te rp re tu ją językow e wypowiedzi, czyli znaki rze­
czywistości; m ają więc m etaprzedm iotow y p unkt wyjścia. Oczywiście, jest
to rozróżnienie w niem ałym stopniu upraszczające ogrom ną rozm aitość m e­
tod filozofow ania perypatetyckiego, ale pozw ala bardziej ostro uwyraźnić
zasadnicze typy tych m eto d tudzież przedstaw ić je w krótkim zarysie101.
Sposoby przedm iotow ego w yjaśniania m ożna podzielić (ze względu na
stosunek do poznania naukow ego) na scjentystyczne i autonom iczne. Pierw ­
sze korzystają z osiągnięć nauk szczegółowych w dochodzeniu do intelektual-
no-intuicyjnego ujęcia prawdy m etafizycznej, drugie są od nich zasadniczo
niezależne, gdyż punkt wyjścia stanowią osobliwe dane doświadczenia zmysło­
wego, ujęte intelektualnie w postaci praw d ogólnych, z których bądź dedukuje
się pozostałe tw ierdzenia metafizyczne, bądź dla których szuka się ontycznych
racji wyjaśniających i zarazem uzasadniających. W zbiorze m etod przedm ioto­
wo-wyjaśniających wyróżniamy trzy podgrupy: sposoby scjentystyczno-intui-
cyjne, intuicyjno-dedukcyjne oraz intuicyjno-redukcyjne.
A. M etody intuicyjno-dedukcyjne są znam ienne dla arystotelizmu i całej
tradycyjnej scholastyki. Z akłada się w nich, że właściwie nie ma istotnej róż­
nicy w sposobie filozofowania między A rystotelesem a Tom aszem , a nawet i
100 Warto zauważyć, że po II Soborze W atykańskim wyraźnie w zm ogło się odchodzenie
od tomizmu, szczególnie w krajach obszaru języka francuskiego i niem ieckiego. Natom iast w
katolickich uczelniach wyższych U S A np. było w roku 1966 wśród wykładających filozofię
jeszcze 57% tom istów , 22% fenom enologów i egzystencjalistów, 12% radykalnych em pirystów,
4% zwolenników filozofii analitycznej i lingwistycznej oraz 3% pragmatystów (zob. N ew The-
mes in Christian P hilosoph y, s. 370-409; C. F a b r o , T hom ism o americano, „A ąuinas” 9(1966)
226-232; B . D e m b o w s k i , Filozofia w katolickich uczelniach A m eryk i Północnej, „Studia
Philosophiae Christianae” , 14(1978), nr 1, s. 123-152.
101 Faktycznie w w ykładzie m etafizyki często nie oddziela się tez metafizycznych od meta-
metafizycznych, a niekiedy program owo łączy się m etafizykę z filozofią poznania.
96 FILO Z O FIA I M E T O D A

W olffem. Zmiany w stosunku do Stagiryty (i w ogóle rozwój arystotelizmu)


zachodzą głównie pod względem unowocześniania terminologii tudzież uboga­
cania zasobu dośw iadczenia, nie zaś samej procedury. T a, zgodnie z koncep­
cją Arystotelesa, zaczyna się od trzeciego stopnia abstrakcji w tworzeniu apara­
tu pojęciowego, którem u przypisuje się analogiczne orzekanie oraz stosując
indukcję heurystyczną (epagoge) od mniej lub bardziej dogmatycznie przyję­
tych danych doświadczenia, dochodzi się do naczelnych zasad bytu, które
m ają charakter analitycznych zadań realnych typu definicyjnego102. Stąd po­
tem w ystępują w argum entacji częste zwroty: ex definitione, ex notione.
W stępem do tych operacji filozofowania bywa aporetyczny etap przedysku­
tow ania dotychczasowych sposobów staw iania problem atyki i proponow a­
nych rozw iązań (swoista indukcja doksograficzna). Z otrzym anych zasad de-
dukuje się, albo do nich red u k u je, w swoisty sposób pozostałe twierdzenia
dotyczące właściwości bytu, jego w ew nętrznej struktury tudzież związków
międzybytowych. Samą argum entację bow iem znam ionuje racjonalizm i for­
malizm, lecz zarazem odw oływ anie się do danych tzw. powszechnego do­
św iadczenia (em piryzm genetyczny wzm ocniony zostaje częściowo empiryz-
m em m etodologicznym , co łagodzi racjonalizm , ale m odyfikuje dedukcję).
W uzasadnianiu tw ierdzeń pochodnych intuicja jest zasadniczo zbyteczna.
Tym czasem u Tom asza z A kw inu znam ienny dla metafizyki jest modus in-
tellectualis.
N ajbardziej dyskutow ana w tym typie filozofow ania jest pozycja metafi­
zyki wśród dyscyplin filozoficznych i w stosunku do nauk szczegółowych.
Pod wpływem K artezjusza, R eida, W olffa i K an ta problem atyka metafizycz­
na niezbyt ostro oddziela się od teoriopoznaw czej, a z drugiej strony może
rodzić się na gruncie analizy danych dośw iadczenia potocznego i nauk szcze­
gółowych. D zieje się tak przede wszystkim w m etafizyce szczegółowej. Nad­
to problem atyka ta ma ch arak ter ontologiczny, tzw. esencjalizm , czyli nie
dotyczy wyłącznie tego, co rzeczywiście istnieje, lecz docieka racji wszyst­
kiego, co jest i co da się pom yśleć. Z tego pow odu nie przestrzega się różni­
cy między m ożnością a możliwością. P od tym głównie względem różnicują
się m etody intuicyjno-dedukcyjne. Podział bow iem na kajetanistów i suarez-
janistów dokonyw ał się ze względów treściowych (np. determ inacji różnicy
między istotą a istnieniem w bycie, sposobu interpretacji hilemorfizmu i
tego, co jest zasadą jednostkow ienia bytu).
W czesne ujęcie szczytowe m etody m etafizycznej, zachow ującej tradycję
scholastyczną, głów nie w duchu K ajetan a, przedstaw ił J. A . G red t O SB103.

102 Punktem wyjścia systemu m etafizyki jest zatem zespół pojęć ujętych w postaci definicji
oraz tez będących ontologiczną interpretacją tautologii logicznych, zwłaszcza zasady niesprzecz-
ności i pierwszych praw bytu, w których akceptacji wielką rolę przypisuje się intuicji intelektu­
alnej; mówi się nawet o intelektualnym habitus principiorum.
103 Elem enta ph ilosoph iae, vol. 1-2, Rom ae 196113. Jest to najbardziej syntetyczny, ale
źródłowy podręcznik tradycyjnej m etafizyki, choć niezbyt ścisły epistem ologicznie (np. co do
trzech prawd pierwotnych).
M E T O D Y W SPÓŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 97

Filozofia w edług niego m a ch arak ter wiedzy sapiencjalnej i metafizycznej


(philosophia sim pliciter est m etaphysica). Dzieli się w aspekcie dydaktycz­
nym (osobliw a kolejność!) na logikę form alną i m aterialną, filozofię natury
(przyrody i człow ieka), m etafizykę ogólną i szczegółową oraz etykę; przy
tym logika m a ch arak ter instrum entalny (ale nie tylko), a etyka praktyczny.
M etafizyka dotyczy bytu jak o niem aterialnego, czyli bytu ja k o bytu (obiec-
tum form alne quod - ratio entis, obiectum form ale quo - altissimus im m ate-
rialitatis gradus, qui convenit enti u t ens est). Podobnie jak u W olffa u p ra­
wianie filozofii zaczyna się dogm atycznie (przeciw K artezjusza w ątpieniu i
Kanta krytycyzm owi) od pierwszych zasad, intuicyjnie ujętych jak o pow sze­
chne praw dy n atu raln e, k tó re m ają w sobie dostateczną rację ich asercji (ex
ipsis term inis ope principii contraditionis p er reductionen ad absurdum pro-
bari possunt). D ed u k cja tw ierdzeń je st konceptualnym uw yraźnieniem treści
zasad. Rozwój zaś m etafizyki polega na rodzeniu się na gruncie nauk szcze­
gółowych now ej problem atyki, do której stosuje się doctrina philosophiae
perennis.
O d strony epistem ologicznej now ocześnie dopracow ał tradycyjną m eto­
dę m etafizyki J. de T onquedec SJ, akcentując Tom aszow y realizm pojęcio­
wy104. M etafizyk w inien analizow ać najpierw to , co jest poznane, a dopiero
potem , jak i dlaczego zostało poznane (teo ria poznania zakłada teorię
bytu). T en dogm atyczny sposób filozofow ania łagodzi jed n ak dyskusję nad
zasadą im m anencji, broniąc integralnego obiektyw izm u poznania, które
choć niekom pletne nie p o p ełn ia b łęd u oraz choć nie jest konstrukcją przed­
m iotu, stanow i jego wizję aktyw ną (nie bierną). M etafizyk nie zaczyna od
wątpienia, lecz integralnej analizy, k tó ra pozw ala umysłowi ująć universale
w intuitywnej abstrakcji. T eoretyk poznania, badając proces poznania, usta­
la opis faktu, który m etafizyk ostatecznie w yjaśnia.
N ajpełniej tradycyjny sposób upraw iania m etafizyki przedstaw iał i reali­
zował R. G arrigou-L agrange O P 105. In terp retację K ajetana dopełnił logi-
cyzmem Jan a od św. T om asza i L eibniza, w ystępując jednocześnie przeciw
wpływom m odernizm u, pow iązał filozofię z teologią. Filozofię dzielił nad
instrum entalną (logikę) i pryncypalną, w której odróżniał praktyczną (ety­
kę) od spekulatyw nej. T a ostatnia obejm u je filozofię natury (kosm ologię i

104 L a critiąue de la connaissance, Paris 19342. D zieło to znakom icie wykorzystuje nową
epistem ologię do przedstawienia poznania m etafizycznego tradycyjnego tomizmu (w edle n ie­
których pod pewnym w zględem dorównuje L es degres Maritaina). Bardzo m etodycznie i kryty­
cznie intelektualizm w yłożył M. D . Roland G osselin O P w Essai d ’une etude critiąue de la con­
naissance (Paris 1932). Trochę po kartezjańsku uważa, iż teoria poznania poprzedza m etafizy­
kę, ale nie zaczyna się od wątpienia, tylko od intuicyjno-refleksyjnej analizy przebiegu pozna­
nia potocznego, aby dojść do przedm iotu zewnętrznego; nie ujm ujemy intuicyjnie naszej jaźni
i naszego istnienia.
105 D ieu , Paris 195011; t e n ż e , Le realisme du principe de finalite, Paris 1932; t e n ż e , La
synthese thom iste, Paris 19502. O m ówieniu jego dzieł pośw ięcono dwa podw ójne numery „An-
gelicum” (14(1937), nr 1-2; 42(1965), nr 1-2).
98 FILO Z O FIA I M E T O D A

psychologię) oraz m etafizykę defensyw ną (krytykę poznania) i ostensywną


(ontologię i teodyceę). T ak więc teoria poznania nie jest ani osobną nauką
filozoficzną, ani nie red u k u je się do logiki lub psychologii, lecz stanowi
w stępną część m etafizyki ogólnej (co m iał zasugerować już Jan od św. To­
masza). D ość konsekw entnie bow iem przejął doktrynę o zdrowym rozsąd­
ku. T eoria poznania traci w tedy swą osobliw ą rolę. M etafizyka dotyczy bytu
realnego, ale nie traktow anego dynam icznie i egzystencjalnie, lecz czysto
esencjalnie. Intelek t abstrahuje bow iem pojęcie bytu z danych zmysłowych
(szczególna funkcja zm ysłu w spólnego) i dopiero przez refleksję nad danymi
dośw iadczenia ujm uje istnienie (najpierw swego aktu poznaw czego, a potem
jego przedm iotu - rzeczy). Sąd egzystencjalny pow staje w wyniku reductio
ad phantasm ata. D zięki intuicji intelektualnej od razu w pojęciu bytu do­
strzega się pierwsze zasady bytu (o charakterze transcendentalnym ). Na
podstaw ie zasady niesprzeczności i zasady racji dostatecznej buduje się de­
dukcyjnie system metafizycznych tez, które właściwie są zdaniam i analitycz­
nymi w ścisłym sensie.
N a gruncie polskim najbardziej typowy przykład tradycyjnej metody me­
tafizyki zostawił ks. S. A dam czyk106. L ogika form alna i m aterialna (krytyka
poznania) m ają poprzedzać m etafizykę ogólną, czyli ontologię, a potem do­
piero następuje m etafizyka szczegółowa (teodycea) i filozofia naturalna. Od
strony form alnej spow odow any jest ten porządek dedukcyjnością struktury
filozofii (jak u W olffa to ta scientia virtute in principiis), od strony treściowej
- filozoficznym teocentryzm em (ontyczną zależnością przyczynową każdego
bytu przygodnego do B oga). Podstaw ow e pojęcia ontologiczne osiąga się
analizując nasze codzienne dośw iadczenie; „pełne jednak uzasadnienie
otrzym ują te pojęcia dopiero przez dedukcyjne dow ody aprioryczne, zaczer­
pnięte z analizy bytu jak o takiego” . W sform ułow aniu tym wyraża się ary-
stotelesow skie przekonanie o dedukcyjnym udziale tez m etafizyki ogólnej i
jednocześnie pojęciow ym chakterze metafizycznego myślenia dyskursywne-
go (dok o n u je się tego głów nie w oparciu o analizę aparatu pojęciowego).
T ak tedy (w duchu W olffa) dociekania m etafizyczne m ieszają się i utożsa­
m iają z teoriopoznaw czym i.
Suarezjański sposób upraw iania m etafizyki najpełniej wyłożył P. Des-
coqs SJ we w stępie do m etafizyki o g ó ln ej107. P ojm uje on metafizykę szero­

106 D e obiecto form ali intellectus nostri sec. doctrinam S. Thom ae Aąuinatis, Rom ae 19552;
t e n ż e , Tom istyczna teoria pozn an ia zm ysłow ego, Tarnów 1938; t e n ż e , R óżnica m iędzy istotą
a istnieniem stw orzeń według nauki św . T om asza z A kw in u, Lwów 1939; t e n ż e , Metafizyka
ogólna, czyli ontologia, Lublin 1960; t e n ż e , D e existentia substantiali in doctrina S. Thomae
A ąuinatis, Rom ae 1962; t e n ż e , K osm ologia, Lublin 1963. Por. „Zeszyty Naukowe KUL”,
14(1971), nr 2, s. 93-94.
107 Institutiones m etaphysicae generalis, Paris 1925; t e n ż e , Thom ism e et suarezism e, Paris
19352; t e n ż e , Praelectiones theologiae naturalis, vol. 1-2, Rom a 1932-1935; t e n ż e , S. Tho­
m as et le thom ism e, „Archives de Philosophie”, 12(1934) 595-643.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 99

ko, jak o dotyczącą bytu ujęteg o w abstrakcji to taln ej, czyli nie tylko na
trzecim stopniu abstrakcji (rozm aitość stopni abstrakcji nie specyfikuje zre­
sztą nauk, stąd tru d n o oddzielić ontologię od innych działów filozofii). P o ję­
cie bytu jest to tum p o ten tiale w stosunku do desygnatów , k tó re nie są przez
nie prezentow ane aktualnie. U m ysł bow iem poznaje najpierw i bezpośred­
nio jednostki, a dopiero przez ich porów nanie dochodzi do pojęć ogólnych.
Sądy pierw sze zaś nie stw ierdzają istnienia, bo intelekt nie chwyta w prost i
bezpośrednio istnienia realnego. Pojęcie bytu u jm u je zatem rzeczywistość w
aspekcie czysto esencjalnym . M eto d ę m etafizyki określa jak o simul a priori
et a posteriori. W konsekw encji tego wszystkiego w yjaśnienie matafizyczne
zakłada inną (niż u tom istów ) stru k tu rę w ew nętrzną bytu (nie m a realnej
różnicy między istotą a istnieniem , nie pow szechnie i nie koniecznie akt jest
ograniczony przez m ożność, m ateria pierw sza m a jakieś esse dim inutum ,
nie ma zm ian substancjalnych w ogranizm ach) oraz bliższe jest wyjaśnieniu
przyrodniczemu (stąd ogranicza orzekanie do analogii atrybucji, odrzuca
wyjaśnianie w 4 i 5 drodze T om asza, ostrożniej używa nazwy dem onstratio,
a częściej posługuje się term inem probatio czy naw et tylko declaratio). P o­
znanie m etafizyczne traci więc częściowo sw oją istotną odrębność, jeśli cho­
dzi o przedm iot oraz sw oją zasadniczą autonom iczność, gdy idzie o wyjaś­
nienie i uzasadnienie w zestaw ieniu z poznaniem przyrodniczym 108.
Zachowawczy (tradycyjny) sposób upraw iania m etafizyki m iał duże
wsparcie u historyków filozofii średniow iecznej, którzy próbow ali m etodę
filozofowania zdeterm inow ać na tle jej rozw oju. D o zrozum ienia m etody
metafizyki T om asza przyczynił się wielce A . Sertillanges O P , starający się
okazać, że now oczesne sposoby filozofow ania m ają odpow iedniki, i to nie
gorsze, u A kw inaty109. G . M anser O P m onograficznie opracow ał węzłowe
zagadnienia tom izm u w in terp retacji Jan a od św. Tom asza (akt i m ożność,
teoria analogii, pierw sze zasady bytu i m yśli)110. P odobnie tak ą historię dok­

108 P odobnie, choć mniej radykalnie, głoszą inni suarezjanie: J. D o n a t SJ, O ntologia,
Oeniponte 19358; L. F u e t s c h e r SJ, D ie Ersten Seins - und D en kprin zipien , Innsbruck 1931;
t e n ż e , A k t und P o ten z, Innsbruck 1933. Bliski neotom izm ow i jest natom iast P. D ezza SJ
(Alle origini del n eotom ism o, Milano 1940; M etaphysica generalis, R om ae 19647). Idąc za
Descoqs’em , dyskutuje z transcendentalistami historyk filozofii B . Jansen SJ (Aufstiege zu r
Metaphysik heute und ehedem , Freiburg 1933; D as P roblem der M etaphysik in philosophiege-
schichtlicher Schau, „G regorianum ” , 20(1939) 207-236). N a gruncie suarezjanizmu, ale orygi­
nalnie w duchu asymilacji lowańskiej przedstawili m etafizykę A . Fćlice i A . de Coninck (Cours
de M ćtaphysiąue, Louvain 1971). Eksponują w punkcie wyjścia rolę tzw. poznania początko­
wego.
109 L a ph ilosoph ie de S. Thom as d ’Aquin, t. 1-2, Paris 19556; t e n ż e , L es grandes thżses
de la ph ilosophie thom iste, Paris 1928; t e n ż e , H enri Bergson et le catholicism e, Paris 1944.
110 Das Wesen des Thom ism us, Freibourg 19493. Podobnie pracował w e Fryburgu i Sala­
mance obrońca niezależności etyki od teologii S. Ramirez OP (1891-1967). W jego D e analogia
secundum doctrinam aristotelico-thom isticam (Matriti 1922) odróżnia się już dwa nurty tom iz­
mu: w interpretacji K ajetana i Franciszka de Silvestra z Ferrary. Por. G . P e r i n i , S. R am irez,
„Divus Thom as (P )” 79(1976) 78-133.
100 FILO Z O FIA I M E T O D A

trynalną upraw iało później wielu perypatetyków (bardziej uwzględniając je­


dnak współczesne kierunki filozoficzne), usiłując scharakteryzow ać metodę
m etafizyki ustaliwszy rozwój filozofii perypatety ck iej111.
B. M etody scjentystyczno-intuicyjne są znam ienne dla epistemologizują-
cych neoscholastyków lowańskich oraz wszystkich scjentystycznie filozofują­
cych perypatetyków . W szczegółach są bardzo różnorodne. W spólne jest im
założenie, że m etafizyka nie jest całkiem autonom icznym poznaniem zarów­
no w stosunku do filozofii poznania, jak też odnośnie do nauk szczegóło­
wych. W ynikło to w znacznej m ierze z chęci asym ilowania tradycji arystote-
lesowsko-tom istycznej z kartezjanizm em i kantyzm em (co do roli teorii
poznania w filozofii poznania) oraz z pozytywizm em (co do stosunku filozo­
fii do nauk szczegółowych), choć pod w ielom a względami te kierunki zwal­
czano. Tradycję arystotelesow sko-tom istyczną przyjm ow ano rozmaicie, po­
czątkowo raczej w in terpretacji suarezjańskiej, a potem przeważnie selekty­
w nie, dając pierwszeństwo osobistej inicjatywie filozofiotwórczej (stąd naz­
wa tom izm dynam iczny).
A by filozofowane nie było dogm atyczne, należy najpierw przeprowadzić
krytykę poznania, k tó ra ugruntow uje w artość poznania metafizycznego.
Problem atyka m etafizyczna rodzi się nie tylko ze spontanicznej potrzeby
ostatecznościow ego w yjaśnienia rzeczywistości, lecz także na kanwie wiedzy
naukow ej. Rozwiązywana bywa dzięki aktywności intelektu, który ujmuje
intuicyjnie bądź im plikacje ontyczne faktów przez naukę ogólnie przyjętych,
bądź syntetyczne uogólnienia najbardziej teoretycznych tez naukowych.
U zasadnienie uzyskują tw ierdzenia metafizyczne dzięki dowodom nie
w prost lub (po odpow iednim w yinterpretow aniu tw ierdzeń) przez potwier­
dzenie ich w szeroko pojętym dośw iadczeniu i w nauce. Tak tedy przeplata
się em piryzm genetyczny i m etodologiczny z arystotelesow skim racjonaliz­
m em i intelektualizm em .
Przedm iot m etafizyki, zwanej najczęściej ontologią, różni się od obiektu
nauki raczej zakresem (trzeci stopień abstrakcji; kładzie się nacisk na za­
kres), choćby naw et m ów iło się o zakresie transcendentalnym (czyli przekra­
czającym wszelkie kategorie), a nie odrębnym aspektem jego ujęcia. Zresztą
m etafizyka w śród dyscyplin filozoficznych nie stanow i szególnego przedmio­
tu zainteresow ania; bardziej frap u je teo ria poznania oraz komsologia i teo-
dycea (jako osobna dyscyplina filozoficzna, a nie m etafizyka ogólna) czy
filozofia człow ieka (daw niej zw ana psychologią filozoficzną).

111 Zob. np.: H . M e y e r , Thom as von A ą u in , Bonn 19602; t e n ż e , G rundproblem e der


M etaphysik, Paderborn 1958; t e n ż e , M . H eidegger und Thomas von Aąuin, Paderborn 1964;
A . M u f i o z - A l o n s o , Fundamentos de Filosofia, Madrid 1947; L. M. R e g i s , L ’odyssee de
la m etaphysiąue, M ontreal 1949; J. D . C o l l i n s , G o d in M odern P hilosophy, Chicago 19672;
t e n ż e , Crossroads in P hilosoph y, Chicago 19692; t e n ż e , Interpreting M odem Philosophy,
Princeton 1972; L. O e i n g - H a n h o f f , Ens et unum convertuntur, Munster 1953; t e n ż e ,
D ie M ethoden der M etaphysik in Mittelalter, w: Miscellanea Mediaevalia II, Berlin 1963, s.
71-91; t e n ż e , Descartes und Fortschritt der M etaphysik, Basel 1964.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 101

Z decydow anie i w pływowo przedstaw ił najpierw ten typ m etody m etafi­


zyki późniejszy kardynał D . M ercier112. Z m ieniając, rozw ijał swe poglądy,
aby jak najlepiej przystosow ać je do aktualnej filozofii nauki, a jednocześ­
nie zachować istotne treści filozofii p ery p atety ck iej. W yszedł ze suarezjaniz-
mu, ale zajął postaw ę epistem ologicznie anty dogm atyczną i filozoficznie asy-
milacyjną. Stąd autonom ia kryteriologii w stosunku do m etafizyki, która
zresztą p od w zględem m etody zbliżyła się do poziom u nauk szczegółowych.
W filozofow aniu w yeksponow ał dośw iadczenie w ew nętrzne. T eoria pozna­
nia to krytyczna refleksja n ad spontaniczną pew nością. Z ak ła d a, że intelekt
jest bardziej w ładzą abstrakcyjną niż perceptyw ną (w konsekw encji przyjął
realizm pośredni). U praw ianie m etafizyki to posługujące się obserw acją i
spekulacją budow anie teorii istot rzeczy, harm onizującej z teoriam i przyrod­
niczymi. Tezy m etafizyczne są w praw dzie „odczytyw ane” intelektualnie, ale
nie są analityczne; m uszą być upraw om ocnione za pom ocą rozum ow ań do­
puszczalnych w aktualnych k ierunkach filozoficznych (najczęściej dow ód fi­
lozoficzny p o jęty jest po k artezjań sk u ), a naw et używanych w naukach
szczegółowych. Zw łaszcza w kosm ologii należy uzgodnić perypatetyckie
twierdzenia z przyrodoznaw stw em , którego wyniki trzeba właściwie w yjaś­
niać analityczno-intuicyjnie, aby otrzym ać tezy filozofii przyrody.
Prawie za indukcyjną m etafizyką opow iedział się ostatecznie J. Gey-
ser113, choć był perypatetykiem pokrew nym szkole low ańskiej. Początkow o
uprawiał m etafizykę bardziej apriorycznie. Po teorii poznania, analizując
pojęcia i rozum ując na podstaw ie zasady niesprzeczności, dochodził do no­
wych tw ierdzeń; sam e pojęcia były w yabstrahow ane z dośw iadczenia. T ak
na przykład w yprow adzał praw o przyczynowości z pojęcia pow staw ania lub
z pojęcia bytu przygodnego. Potem zajął stanow isko bliższe empiryzm owi
m etodologicznem u. W uzasadnieniu tez m etafizycznych odw oływ ał się do
danych dośw iadczenia w ew nętrznego i zew nętrznego uw ażając, iż treść
pierwszych danych stanowi wystarczającą podstaw ę wielu twierdzeń egzysten­
cjalnych, treść drugich danych n atom iast dostatecznie potw ierdza pew ne
prawidłowości zdarzeń. T ak tedy m etafizyka pow staje jak o zbiór tez synte­
tycznych upraw om ocnionych na podstaw ie wyników przyrodoznaw stw a czy
to jako sw oista deductio ex sensibilibus, czy też ja k o w ykorzystująca intuicję
reductio in sensibilia. W alczy jed n a k G eyser z pozytyw izm em , pom agając

112 Criteriologie generale, Louvain 19238; t e n ż e , M etaphysiąue generale ou O ntologie,


Louvain 19237 (tłum . poi.: Warszawa 1903). Por. L. d e R a e y m a e k e r , L e Card. M ercier et
L ’Institut Superieur de P hilosophie de L ouvain , Louvain 1952.
113 Uber W ahrheit und E viden z, Freiburg 19262; t e n ż e , Erkenntnistheorie, M unster 1922;
t e n ż e , Einige H auptproblem e der M etaphysik, Freiburg 1923; t e n ż e , D as P rinzip vom
zureichenden G runde, H eidelberg 1929; t e n ż e , D as G esetz der Ursache, Bd. 1-2, Freiburg
1933. Por. M. J a w o r s k i , R o zw ó j pog lą d ó w J. Geysera na zasadą p rzyczyn o w o ści, „Roczniki
Filozoficzne” , 6(1958), z. 1, s. 53-96; P hilosophia perennis. Festgabe J. G eyser zu m 60. Geburt-
stag, Bd. 1-2, Regensburg 1930.
102 FILO ZO FIA I M E T O D A

sobie w tym neokantyzm em , a naw et fenom enologią. Z e względu na to, iż


opublikow ał wiele m onograficznych opracow ań, przyczynił się do bardziej
w szechstronnej determ inacji m etody poznania m etafizycznego, zwłaszcza
okazania jej złożoności114.
N iektórzy kontynuatorzy neoscholastyki M erciera poszli w kierunku pla-
tonizm u. I tak ks. F. Olgiati uw ażał, że problem y gnozeologiczne są funkcją
problem ów metafizycznych (ontologia jest duchem teorii poznania), stąd
krytykę poznania i w alkę z idealizm em należy przeprow adzać na terenie
historii filozofii115. D la tom istycznej m etafizyki istotna jest (Olgiati bodajże
pierwszy to zaakcentow ał) koncepcja bytu i jego pierwsze zasady, które nie
są tylko praw am i myśli. N ie wyklucza to potrzeby dialogu z aktualną filozo­
fią, bo pom aga on w ydobyć w artościow e m om enty, kryjące się w nowych
koncepcjach. Nic dziwnego, że idealizm C rocego i aktualizm Gentilego
wpłynął w pewnym stopniu na styl rozum ow ania O lgiatiego, nie na tyle
jed n ak , aby ten nie dostrzegł błędów Z am boniego. Jeszcze bardziej trady­
cyjni okazali się lowańczycy L. de R aeym aeker i następca N oela w katedrze
filozofii F. van S teen b ereh en 116. Z a tom istę pokrew nego szkole w Louvain
uchodzi wreszcie A . E . T aylor117. N ajpierw zajm ow ał stanowisko idealisty­
czne podobnie do F. H . B radleya. Potem zm odyfikow ał je w kierunku
chrześcijańskiego tom izm u. O trzym uje on tezy ontologiczne wyrażające
ostateczny sens rzeczywistości za pom ocą spekulacji typu platońskiego, pró­
bując zharm onizow ać w jednolitej syntezie rezultaty teorii poznania, przyro­
doznaw stw a oraz nauk o religii i m oralności.
W Polsce n urt neoscholastyki low ańskiej, ale zorientow anej bardziej to-
mistycznie, rep rezen tu ją księża P. C hojnacki i K. K łósak. Pierwszy (studio­
wał we Fryburgu, Louvain i Paryżu), asym ilując w spółczesne kierunki filo­

114 Pozostający pod w pływem Merciera teoretycy poznania rozm aicie widzieli sposób poz­
nania m etafizycznego. P. G eny SJ, akcentując ontologię poznania, opracował ontologię V.
Rem era, łącząc często problem atykę m etafizyczną i teoriopoznawczą. G. Zam boni, idąc dalej
niż M ercier w budowaniu „czystej” teoriii poznania, uzależnił od niej m etafizykę, którą trakto­
wał nazbyt w duchu Kanta. Następca po M ercierze w katedrze filozofii, prałat L. N oel, ograni­
czył się w łaściwie do uprawiania teorii poznania. Skrajny gnozeologizm wyznaje G . Bontandini.
Z ob. jego: Saggio di una metafisica delTesperienza, M ilano 19432; Studi di filosofia moderna,
Brescia 1966; C onversazioni di m etafisica, t. 1-2, Milano 1971.
115 N eoscholastica, idealism o e spiritualism o, M ilano 1933; t e n ż e , II realismo, Torino
1936; t e n ż e , Ifo n d a m en ti della filosofia classica, Milano 1953.
116 L. D e R a e y m a e k e r , P hilosophie de l’etre, Louvain 1970; t e n ż e , Introduction a
la ph ilosoph ie, Louvain 19676. Por. A . D o n d e y n e , M gr L. D e Raeym aeker, „Aąuinas”,
14(1971) 247-256; F. van Steenberghen przyjmuje, iż ontologia wkorzenia się bezpośrednio w
epistem ologię. Z ob. jego: E pistśm ologie (Louvain 19563), O ntologię (Louvain 19613) oraz Dieu
cachć (Louvain 19662) i L e retour a S. Thom as a-t-il encore un sens aujourd’hui? (Montreal
1967). Steenberghen uważa, iż Tom asz stworzył pełną rozmachu i spójną syntezę platonizmu,
artystotelizmu i chrystianizmu.
117 Elem ents o f M etaphysics, Edinburgh 195213; t e n ż e , Philosophical Studies, London
1944; t e n ż e , D oes G o d Exist?, London 1945.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 103

zoficzne n a gruncie filozofii n au k , rozw ijał arystotelesow sko-tom istyczną on­


tologię z m yślą uproszczenia i przystosow ania jej do nowych w arunków in te­
lektualnych118. Filozofię ja k o naukę o wszystkich rzeczach przez ich pierw ­
sze pow ody i przyczyny dzielił na analityczno-krytyczną (m etodologię nauk
i teorię poznania) oraz pozytyw ną, czyli konstrukcyjną (ontologię oraz filo­
zofię przyrody i człow ieka). M etafizyka stanow i „trzon, rdzeń pacierzowy
filozofii” , bo rozw aża rzeczy przez przyczyny bezw zględnie pierwsze, n ato ­
miast inne gałęzie filozofii b ad ają rzeczy przez przyczyny względnie pierwsze
(pierwsze dla pew nego zakresu przedm iotów ). P ojęcia m etafizyczne otrzy­
muje się drogą abstrakcji trzeciego stopnia i analizy m yślowej. Pojęcia te
mają analogiczny i transcendentalny charak ter. M etafizyka, czyli ontologia,
opracow uje je i u stala ich w zajem ne relacje, form ułując tezy pierw otne.
Dochodzi do swego przedm iotu nie przez sam o dośw iadczenie, ani przez
rozum ow anie, tylko przez d o konujące się w to k u dośw iadczenia pojm ow a­
nie intelektualne, k tó re nie jest intuicją intelek tu alną, ale czymś do niej
zbliżonym, co scholastycy nazyw ają sim plex intelligentia principiorum . G dy
chodzi o uzasadnienie, to z konieczności je st ono uboczne, czyli nie w prost
oraz posługuje się rozum ow aniem rezolutyw nym . Przy tej okazji próbow ał
nawet określić możliwości stosow ania logistyki w ontologii, oczywiście w po­
rządkow aniu tw ierdzeń pochodnych.
K. K łó sak 119 w swojej koncepcji m etody filozofow ania bardziej chce się
liczyć z poglądam i T om asza, zwłaszcza w in terp retacji J. M aritaina. Prze­
prowadza szczegółowe analizy rozm aitych ujęć, doskonaląc stale w łasne
sform ułow ania. Filozofia szerzej p o ję ta o bejm uje: 1° refleksję krytyczną
nad poznaniem ludzkim w ogólności, a zwłaszcza nad poznaniem nauko­
wym, 2° filozofię w ścisłym znaczeniu, której głów ną dyscypliną jest m etafi­
zyka, czyli filozofia bytu (nauka o abstrakcyjnie ujętym bycie realnym jak o
takim, a więc w aspekcie bycia czymś istniejącym realnie w ogólności). M e­
tafizyka nie je st teo rią pierw szą, bo zak ład a ontologię, czyli naukę o istnie­
niu w jakikolw iek sposób ja k o przedm iot. T eoria bytu realnie istniejącego
jest tejże ontologii szczególnym przypadkiem . Filozofia B oga zdaje się być

118 F ilozofia tom istyczna i n eotom istyczn a, Poznań 1947; t e n ż e , Wstąp do filo zo fii i zarys
ontologii, Warszawa 19632; t e n ż e , A ksjom atyzacja i form alizow an ie dedukcji i ich zastosow a­
nie do ontologii, „Collectanea T h eologica”, 24(1953) 5-29; t e n ż e , P odstaw y filo zo fii chrześci­
jańskiej, Warszawa 1955; t e n ż e , M etoda dialektyczna A rystotelesa ja k o droga do zasadniczych
przesłanek filo zo fii i nauki, „Studia Philosophiae Christianae” , 1(1965), nr 2, s. 33-49. Por. E.
M o r a w i e c , K s. P. C hojnacki, „Studia Philosophiae Christianae” , 3(1967), nr 2, s. 5-16.
119 W p o szu kiw an iu p ierw szej p rz y c z y n y , t. 1-2, Warszawa 1955-1957; t e n ż e , M aritaino-
we p ró b y w yodrębnienia filo zo fii p r z y r o d y o d m etafizyki i nauk przyro d n iczych , „Roczniki
Filozoficzne” , 12(1964), z. 3, s. 17-29; t e n ż e , P róba rew izji m etodologiczn ych p o d sta w w y o d ­
rębniania p rzed m io tu badań filo zo fii p rz y r o d y u J. Maritaina, „Studia Philosophiae Christia­
nae”, 9(1973), nr 1, s. 55-84; t e n ż e , S łow o wstępne, w: Z zagadnień filo zo fii p rzy ro d o zn a w ­
stwa i filo zo fii p r z y r o d y , t. 1, Warszawa 1976, s. 5-13.
104 FILO ZO FIA I M E T O D A

nauką kom pleksow ą, która pow stała na styku m etafizyki, filozofii przyrody
i przyrodoznaw stw a. M iałaby przeto jedność doktrynalną, a nie metodologi­
czną. Filozofia przyrody jest teo rią bytu istniejącego w strum ieniu czasu120.
Różni się epistem ologicznie i m etodologicznie od filozofii bytu, gdyż prze­
prow adza analizy ontologiczne w znaczeniu szerszym oraz dotyczy tylko pew­
nego typu bytu, podczas gdy m etafizyka dokonuje analizy w znaczeniu ści­
słym i odnośnie do bytu realnego jako takiego. U zasadnienie tez filozofii
przyrody polega na okazaniu, że są one ontologicznym i (w znaczeniu szer­
szym) im plikacjam i testowym i (typu redukcyjnego) wziętych w filozoficz­
nym opracow aniu najogólniejszych sform ułow ań o przyrodzie, pojętych w
perspektyw ach poznania potocznego, a zwłaszcza naukow ego, przyrodnicze­
go. W olno uznać tezę, jeśli byłaby rów now ażna z przyjętym tw ierdzeniem o
tym typie bytu lub gdyby po jej odrzuceniu m usiało się uznać jej przedmiot
za irracjonalny albo za nie dający się ostatecznie zrozum ieć. K łósak postulu­
je , aby filozofowanie opierać „m aterialnie” na em pirycznej fenomenologii,
k tó ra wyraża wszystko, co szczegółowe nauki m ają do pow iedzenia na uży­
tek filozoficznej refleksji. W szczególności chodzi o istotę rzeczy „ze zjawis­
kowego punktu w idzenia” . Przejście od tej fenom enologii do filozofii doko­
nuje się przez „zm ianę em piriologicznej perspektyw y pojęciow ej na per­
spektywę ontologiczną” . P otem redukcyjnie w yodrębnia się „im plikacje on­
tologiczne” faktów.
M etody scjentystyczno-intuicyjne m iały n ad to odm iany właściwe dla
tzw. m etafizyki indukcyjnej. Nie zawsze chodzi tu już ściśle o perypatety-
ków. Przeważnie przeciw staw iają się scholastycznym sposobom uprawiania
m etafizyki, redukując ją do syntezy intuicyjnej lub naw et uogólnienia osiąg­
nięć przyrodniczych, lub hum anistycznych. N ajbardziej sław ną syntezę me­
tafizyczną (ale zarazem mistyczną) stworzył P. T eilhard de C hardin SJ121.
N a podstaw ie wyników paleontologii i geologii oraz ekstrapolując ewolucję

120 M etodę filozofowania charakteryzuje przeważnie tradycyjnie (choć zajmuje się meto­
dologią przyrodoznawstwa) ks. S. Mazierski. Zob. jego P rolegom ena do filo zo fii przyro d y (Lu­
blin 1969) i E lem enty kosm ologii (Poznań 1972). Scjentystycznie filozofuje także T. W ojciecho­
wski (Teoria h ylem orfizm u w ujęciu autorów n eoscholastycznych, Warszawa 1967).
121 O euvres, Paris 1955 nn. Po polsku: C złow iek, Warszawa 19673; W ybór p ism , Warszawa
19683. Por. B . d e S o u l a g e s , Teilhard de Chardin, T oulouse 1966; M. H . M u r r a y , The
Thought o f Teilhard de Chardin, N ew York 1966; K. S c h m i t z - M o o r m a n n , Das Weltbild
Teilhard de Chardins, Koln 1966; G . I s a y e , The M ethod o f Teilhard de Chardin, „The New
Scholasticism ”, 41(1967) 37-52; R. F e n e b e r g , D ie P hanom enologie bei Teilhard de Chardin,
M eisenheim 1968; A . P l a t e r - S y b e r g , Teilhard de Chardin: sa m ethode et synthese de son
oeuvre, M oulins 1971; M yśl O. Teilharda de Chardin w P olsce, wyd. M. Tazbir, Warszawa
1973; Ch. L e f e v r e , Themes ph ilosoph iąu es dans les etudes teilhardiennes, „Revue philoso-
phiąue de Louvain”, 73(1975) 368-389. D la ogólnej orientacji w niezwykle bogatym piśmien­
nictwie i problem atyce zob.: J. E . J a r ą u e , Bibliographie generale des oeuvres et articles sur
P. Teilhard de Chardin, Fribourg 1970; A . H a a s , Teilhard de Chardin-Lexikon, Freiburg
1971.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 105

biologiczną, szuka całościow ej wizji rozw oju wszechświata i pozycji w nim


człowieka. P osługuje się językiem m etaforycznym (dużo symboli i wyrażeń
peryfrastycznych) zbudow anym na bazie ap aratu pojęciow ego przede wszys­
tkim przyrodniczego tudzież B ergsona, H egla i filozofii chrześcijańskiej.
Dąży do k onstrukcji teo rii, k tó ra byłaby unaukow ieniem religii i ureligijnie-
niem całej nauki (B óg je st alfą i om egą ew olucji uniw ersum ; porządek natu ­
ralny jednoczy się w poznaniu z nadprzyrodzonym ). Używa m etody dialek­
tycznego m yślenia m ediacyjnego dostosow anego do ew olucyjnego staw ania
się rzeczywistości, k tó ra rozw ija się nie przez sprzeczności, lecz poprzez sta­
ny hom ologiczne. Staw ia przy tym dużo ogólnych hipotez, które scalają jego
system. Ź ró d łem pow odzenia jego doktryny jest zapew ne optym istyczny hu­
manizm oraz spirytualizm rodzący się z rozszerzonego ew olucjonizm u i p ró ­
by w szechogarniającej syntezy. N iew ątpliw ą zasługę T eilharda stanow i p ró ­
ba harm onizacji i unifikacji chrystianizm u i przyrodoznaw stw a, które na
przełom ie X IX i X X w. znajdow ały się w opozycji, zdaw ało się nie do poko­
nania.
Na gruncie w iedzy hum anistycznej (antropocentrycznie) i w języku zbli­
żonym do literackiego b u d u je indukcyjnie filozofię dziejów kultury A .
D em pf122. N atom iast w sposób bardziej ścisły upraw ia indukcyjną m etafizy­
kę A . W enzl. U w aża przede wszystkim , że m etafizyka i nauki szczegółowe
są nierozdzielne; pierw sza tw orzy tylko bardziej ogólne hipotezy, ale w an a­
logiczny sposób. Istn ieją dw a kom plem entarne sposoby poznania filozoficz­
nego: droga do góry i droga w dół. Stąd m eto d a filozofii jest jakby dw ubie­
gunowa, bo posiada biegun em piryczny i aprioryczny. Poznanie ontologicz-
ne, płynąc z tego drugiego bieguna, w nika w w iedzę em piryczną i na od­
wrót. M etafizykę praw dziw ie upraw ia się, idąc od granic poznania naukow e­
go w kierunku w iedzy religijnej. N a pograniczu now oczesnego przyrodozna­
wstwa i zainteresow ań św iatopoglądow ych jaw ią się bow iem problem y filo­
zoficzne123.
C. M etody intuicyjno-redukcyjne są znam ienne dla tom izm u egzysten­
cjalnego. Nie są one rezultatem asymilacji jakichś elem entów współczesnej
filozofii, lecz pow stały w w yniku historycznej (usiłującej dotrzeć do au ten ty ­

122 M etaphysik des Mittelalters, M iinehen 1930; t e n ż e , Christliche P hilosophie, Bonn


19522. Por. „Philosophisches Jahrbuch”, 69(1961).
123 M etaphysik der P hysik von heute, M iinehen 19512; t e n ż e , M etaphysik der Biologie
von heute, M iinehen 19512; t e n ż e , M etaphysik ais W eg von den G renzen der Wissenschaft an
die G renzen der Religion, M iinehen 19562; t e n ż e , Fundam entalontologie, M iinehen 1950.
Podobnie widzi m etodę m etafizyki teolog C. Tresm ontant (L es idees m aitresses de la m eta­
physiąue chretienne, Paris 1962; P roblem istnienia B oga, Warszawa 1970; Sciences de l’univers
et p ro b lim e s m etaphysiąue, Paris 1976). N aw et fizyk P. Jordan usiłuje rozwiązywać problem y
metafizyczne na kanwie swojej dyscypliny: D er Naturwissenschaftler vor der religiósen Frage,
Hamburg 19685; t e n ż e , Schópfung und der G eheim nis, Oldenburg 1970.
106 FILO ZO FIA I M E T O D A

cznej koncepcji Tom asza) i m etodologicznej (starającej się zdeterminować


postępow anie m etafizykotw órcze zgodne z ogólnie przyjm ow anym i dyrekty­
wami najm niej skrajnej filozofii nauki) precyzacji teorii bytu stworzonej
przez Tom asza z A kw inu. A le nie jego au to ry tet jest dziś decydujący w
akceptacji tej koncepcji, lecz racje, jakie płyną z epistemologiczno-metodo-
logicznej analizy zarów no funkcji m etafizyki w podstaw ach nauki i poglądu
na świat, ja k też z całej tradycji filozoficznej. W yraźnie rów nież podkreśla
się autonom iczny, a nie apologetyczny ch arak ter poznania metafizycznego.
Filozofia, jeśli m a spełniać w spom niane funkcje maksym alistycznie, musi
być przede wszystkim m etafizyką realistyczną (nie zaś jakąkolw iek ontolo­
gią), m ającą specjalistyczny i odm ienny w stosunku do innych typów wiedzy
przedm iot form alny. Stąd koncepcja bytu jak o obiektu metafizyki i perspek­
tywy analiz metafizycznych jest spraw ą o podstaw ow ym znaczeniu.
D yskusja z różnymi idealizm am i i nom inalizm am i odbyw a się nie na
gruncie teorii poznania, jak o w stępnej i odrębnej dyscypliny filozoficznej,
lecz w tórnie, przy okazji uspraw iedliw ienia sposobu form ow ania pojęcia
bytu. D latego teoria poznania nie stanowi istotnej i sam odzielnej dyscypliny
filozoficznej. Przedm iotem m etafizyki jest rzeczywistość u jęta najpierw zmy-
słow o-intelektualnie od strony istnienia, a potem (dzięki odpowiednim ak­
tom intuicji) w aspekcie analogicznym i transcendentalnym 124. Wyjaśnienie
tak ujętej rzeczywistości d okonuje się za pom ocą osobliwego układu ope­
racji myślowych, których znam ieniem jest ustawiczny kontakt zmysłowo-in-
telektualny z rzeczywistością oraz intelektualizm i racjonalna redukcyjność
myślenia. Intelektualizm ten ujaw nia się głów nie w procesach uwyraźniania
pojęcia bytu, czyli w dochodzeniu do tez podstaw ow o charakteryzujących
rzeczywistość w aspekcie ogólnoegzystencjalnym . N atom iast redukcyjność
charakteryzuje czynności dyskursyw nego okazyw ania ostatecznych i konie­
cznych (bo jedynych) racji ontycznych (uniesprzeczniających rzeczywistość
jak o byt) w w ew nętrznej strukturze bytu. Tezy m etafizyki m ają w zasadzie
ch arakter poznania nieobalalnego, bo swoiście analitycznego i zarazem reali­
stycznego. A nalityczność ta nie jest ugruntow ana ani wyłącznie w regułach
języka, ani wyłącznie w zdolności jak iejś władzy poznawczej czy formach
um ysłu, lecz jednocześnie w przedm iocie (koniecznościowe struktury rzeczy­
wistości), dyspozycji władzy poznaw czej (intuicja intelektualna) i aparaturze
pojęciow ej (wysoki stopień uteoretycznienia, a co za tym idzie - uanalitycz-
nienia języka). Pierw szorzędną podstaw ę stanowi przedm iot poznania. Apo-
dyktyczność pow tarzalnych aktów intuicji intelektualnej kontrolow ana jest

124 O biektem m etafizyki jest byt jako istniejący. A le m etafizyka nie jest teorią istnienia.
Podkreśla się tylko, iż rzeczywistość jest w istnieniu, nie zaś przed istnieniem ani poza istnie­
niem (jak chcą różne odmiany esencjalizm u), ani po istnieniu (jak chce np. Sartre mówiąc, że
egzystencja poprzedza esencję i nie istnieje natura ludzka, lecz jest dopiero tworzona). Byt to
zarazem konkretna treść, czyli ąuidditas i proporcjonalne jej istnienie.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 107

analizą pojęciow ą d o p ełn io n ą rozum ow aniem , zwłaszcza redukcyjnym oraz


rozum ow aniem apagogicznym w oparciu o konsekw encje filozoficzne stano­
wisk przeciw staw nych, znanych z historii filozofii.
Ten sposób w yjaśniania m etafizycznego jest zasadniczo wspólny wszyst­
kim dyscyplinom m etafizycznym , przynajm niej w końcowych etapach poz­
nania. R óżnią się one bow iem głów nie punktem wyjścia, bo w yjaśniają po­
szczególne typy rzeczywistości. N aw et aksjologiczne dyscypliny metafizyki
nie stanow ią tu w yjątku, bo w artości nie są dziedziną odrębną od bytu, lecz
są jakościam i bytu będącym i przedm iotem naszych intencyjnych aktów . W
szczególności zaś m etafizyczne poznanie B oga nie w ykracza poza ram y m e­
tafizyki ogólnej. T eza o istnieniu A bsolutu jest przecież odpow iedzią na
podstawowe pytanie m etafizyki ogólnej: dlaczego istnieją byty (przygodne),
skoro nie m uszą istnieć? Dyscypliny m etafizyki szczegółow ej, aczkolwiek są
samodzielne przedm iotow o w punkcie w yjścia, zależą strukturalnie od teorii
bytu (odw ołują się w w yjaśnieniu m .in. do jej tez), a więc jak o teo rie pod
względem przedm iotu form alnego (właściwego) red u k u ją się w końcowym
etapie w yjaśniania do m etafizyki o g ó ln ej125.
Jeśli chodzi o stosunek m etafizyki szczegółowej do nauk, to zachodzi jej
istotna od nich niezależność. Nie bierze bow iem do w yjaśnienia ani faktów
ustalonych przez nauki szczegółow e, ani przez nie osiągniętych tw ierdzeń.
Nie odw ołuje się także do żadnych tez naukow ych w upraw om ocnianiu w ła­
snych tw ierdzeń. U praw iający m etafizykę szczegółową powinni jednak ko­
rzystać z n auk szczegółow ych, lecz w sposób negatyw ny, tj. dla determ inacji
osobliwości w łasnego p rzedm iotu dociekań i w yjaśnień. Stanow isko takie
nie neguje ani p otrzeby (np. w inspirow aniu now ej problem atyki nauko­
wej), ani poznaw czej w artości (np. dla przezw yciężenia agnostycyzmu p a r­
cjalnego) filozofii typu epistem ologicznego lub krytyczno-ontologicznego
obok filozofii typu m etafizycznego. A to li odrzuca m etodologiczne łączenie
tych sposobów upraw iania filozofii oraz nieodzow ność pozam etafizycznych
ujęć filozofii dla n aturalnego i niedogm atycznego m etafizykow ania tudzież
ugruntow ania najgłębszych podstaw poglądu na świat i filozoficznych zało­
żeń poznania naukow ego; zwłaszcza zaś wyklucza możliwość zastąpienia eg­
zystencjalnej m etafizyki przez inne typy filozofii.
T ak scharakteryzow ana m eto d a intuicyjno-redukcyjna upraw iania m eta­
fizyki faktycznie realizuje się teoretycznie i praktycznie na różne sposoby.
Poszczególni autorzy nie w szystkie przedstaw ione poglądy przyjm ują w całej
rozciągłości lub nie wszystkimi spraw am i zajm ują się szczegółowo. N ajczęś­

125 Stanowisko takie zakłada, że ściśle filozoficzne wyjaśnianie odw ołuje się ostatecznie
do wewnętrznej struktury realnego bytu, a więc jest przedm iotwe. Kto zakłada, że najbardziej
fundamentalne (bo niedogm atyczne) wyjaśnienie jest m etaprzedm iotowe (typu refleksyjnego
albo interpretacyjnego) lub m oże odw oływ ać się ostatecznie do wyłącznie jakościowych struk­
tur rzeczyw istości, nie przyjmuje takiej jedności wszystkich dyscyplin metafizyki.
108 FILO Z O FIA I M E T O D A

ciej różnice w ystępują co do form ow ania koncepcji bytu jak o jednoczesnej


determ inacji przedm iotu m etafizyki, sposobu uzasadniania tw ierdzeń wtór­
nych i wzajem nych relacji dyscyplin metafizycznych.
Jakkolw iek J. M aritain pierwszy i w sposób wpływowy (G . B. Phelan
nazywa go „filozofem X X w ieku”) gruntow ał (był profesorem Instytutu Ka­
tolickiego w Paryżu w latach 1914-1940) m etodę tom izm u egzystencjalnego,
m iał jeszcze koncepcję sposobu filozofow ania w wielu punktach różną od
wyżej ogólnie przedstaw ionej, a bliską koncepcji Jana od św. Tom asza126.
Przede wszystkim akceptow ał istotną rozm aitość dyscyplin filozoficznych na
ogólnym tle wielu typów wiedzy. U nifikacja filozofii dokonuje się nie przez
m etafizykę, lecz w m ądrości ogarniającej wszelkie rodzaje poznania (huma­
nizm integralny). M etafizyka m a przeto charak ter mniej system u, a bardziej
wiedzy m ądrościow ej, a naw et trochę tajem niczej w swym końcowym eta­
pie; przy tym jest niezm iernie tru d n a, bo wymaga od upraw iającego przeży­
w ania niepokoju m etafizycznego oraz niem al intelektualnego szoku przy po­
znawczym ujęciu bytu. Filozofia przyrody różni się gatunkow o od metafizyki
i przyrodoznaw stw a odm iennym typicznie sposobem abstrahow ania i defi­
niow ania oraz sposobem rozstrzygania tw ierdzeń (filozofia przyrody weryfi­
kuje swe twierdzenia w sposób prawie scjentystyczny: tzw. filozoficzne spraw­
dzanie). Filozofia człow ieka, a jeszcze bardziej filozofia praktyczna (etyka,
mniej estetyka), wiążą się w pew nym stopniu z m ądrością objaw ioną. Stąd
hum anizm integralny jest wyraźnie teocentryczny, a etyce przysługuje miano

126 Introduction a la Philosophie, Paris 196329; t e n ż e , Reflexions sur 1’inlelligence, Paris


19395; t e n ż e , D istinguer p o u r unir ou L es degres du savoir, Paris 19637; t e n ż e , Sept leęons
sur l ’etre, Paris 1933; t e n ż e , L a ph ilosoph ie de la naturę, Paris 19472; t e n ż e , Humanisme
integrale, Paris 19462 (tłum . polskie: Londyn 1960); t e n ż e , D e Bergson a Thomas d ’Aquin,
Paris 19482; t e n ż e , Court traite de l ’existence et de l ’existant, Paris 19642; t e n ż e , Approche
de D ieu, Paris 1953“. Por. G. B. P h e l a n , Jacąues M aritain, N ew York 1937; Jacąues Mari­
tain, N ew York 1943 (specjalny numer „The Thom ist”); G. d a l M a z a r o , Jacąues Maritain,
Rom a 1945; C. J. E u s t a c e , Jacąues Maritain P hilosopher o f O ur A ge, „The Catholic
W orld” , 162(1946); Jacąues Maritain, son oeuvre philosophiąue, Paris 1949 (specjalny numer
„Revue T hom iste”); C. A . F e c h e r , The P hilosophy o f Jacąues M aritain, Westminster 1953;
H . B a r s , Maritain en notre tem ps, Paris 1959; D . A . G a l l a g h e r , I. G a l l a g h e r , The
A chievem ent o f Jacąues Maritain and Raissa Maritain, N ew York 1962 (bibliografia 1906-1961);
Jacąues M aritain, ed. J. W . Evans, London 1963; L. F. S a m p a i o , L ’intuition dans la philo­
sophie de Jacąues Maritain, Paris 1963; T. M r ó w c z y ń s k i , P ersonalizm Maritaina i współ­
czesna m yśl katolicka, Warszawa 1964; M. F. D a ł y , Natural K now ledge o f G o d in the Philo­
so p h y o f Jacąues Maritain, R om e 1966; J. S i k o r a , The Christian Intellect and the M ystery o f
Being, The H ague 1966; J. R e i t e r , Intuition und T ranszendenz, Salzburg 1967; A . P a v a n ,
La fo rm a zio n e del pensiero di Jacąues Maritain, Padova 1967; t e n ż e , Maritain e Bergson,
„Rivista di filosofia neo-scolastica” , 64(1972) 265-287; M. G o g a c z , Filozofia chrześcijańska
w ujęciu J. Maritaina, „Życie i M yśl” , 24(1974), nr 1, s. 21-34; E . M o r a w i e c , Rola intuicji w
p rzyjm ow an iu założeń w m etafizyce ogólnej u J. Maritaina, Warszawa 1974; t e n ż e , / . Marita­
in ja k o filo zo f, „Studia Philosophiae Christianae” , 12(1976), nr 1, s. 113-131; B . W. S m i t h ,
Jacąues M aritain, N ew York 1976; J. M aritain, oprać. O . Lacombe i in ., Milano 1977.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 109

chrześcijańskiej. P rzedm iot m etafizyki stanow i realność, k tó rą określa się


jako byt. Pierw szeństw o w bycie przysługuje aspektow i istnieniow em u, ale
ujm uje go in telek t łącznie z istotow ym , gdyż byt osiąga się intuicyjnie w
danych poznania abstrakcyjnego. Jest to koncepcja bytu raczej tradycyjna
(za G arrigou-L agrangem ), choć nie k ajetanow ska, lecz bliższa doktrynie
Franciszka Sylw estra z Ferrary.
Pojęcie bytu form u je się na podstaw ie stw ierdzenia istnienia k o n k re t­
nych rzeczy m aterialnych oraz istnienia różnych rzeczy. A naliza „refleksyj­
na” treści tych sądów egzystencjalnych pozw ala stw ierdzić istnienie tego, co
zawarte w pojęciach. In telek tu aln a intuicja bytu przychodzi jed n ak nagle
pod wpływem dośw iadczanego aktu bycia. Mówi w prawdzie za Tom aszem
0 separacji, ale tra k tu je ją ja k o trzeci stopień abstrakcji tylko analogicznej.
W ydaje się więc, iż byt u jęty jest zbyt abstrakcjonistycznie (ideatyw na wizja
bytu); m ożna by pow iedzieć, że u jm u je się go w intuicji abstrakcyjnej. Nie
ma zresztą zgody w określeniu tego, co jest przedm iotem m etafizyki w edług
M aritaina127. W każdym razie epistem ologia stanow i część m etafizyki (jako
krytyczna in terp retacja realnego poznania w św ietle zasad m etafizyki), a nie
dyscyplinę będącą w stępnym w arunkiem filozofow ania. Isto tą bow iem teorii
poznania jest analiza pojęć z p u n k tu w idzenia m etafizyki. N ie cogito K arte­
zjusza stanow i p u n k t wyjścia filozofow ania, lecz scio aliąuid esse. W samym
sądzie ujaw nia się zdolność intelek tu do poznania rzeczywistości.
Pierwszą i naczelną tezą m etafizyki jest zasada tożsam ości, stw ierdzająca
explicite i analogicznie (analogia p o ję ta została raczej tradycyjnie) realność
1 określoność bytu. Stanow i praw o bytu i myśli. P odobnie jak inne funda­
m entalne tezy przyjm uje się ją na podstaw ie intuicji intelektualnej, przygo­
towanej przez rozm aite (zakresow e i treściow e) czynności abstrakcyjne. Nie
ma bowiem żadnej bezpośredniej i pierw otnej intuicji istoty (jak sądził Hus-
serl). Nie jest też intuicja niezależna ani nie przeciwstawia się m yśleniu
pojęciow em u (jak chce B ergson). N adto akt intuicji intelektualnej poprze­
dzony w inien być krokam i abstrakcji, poprzez k tó re wiąże się z intuicją zmy­
słową konkretów . M ożna naw et pow iedzieć, iż M aritain zbyt m ocno p o d k re­
śla prym at em pirii w bazie m etafizyki (m oże to pozostałość ze studiów nauk
przyrodniczych i wczesnych poglądów pozytyw istycznych)128. Sam a intuicja
127 K. K łósak (P róba rew izji m etodologii p o dstaw wyodrębnienia p rzedm iotu badań filo z o ­
fii p rzy ro d y u J. Maritaina, „Studia Philosophiae Christianae” , 9(1973), nr 1, s. 68-70) widzi w
tekstach Maritaina trzy odrębne teorie m etafizyki. W edług jednej z nich metafizyka bada byt w
aspekcie bytow ości (ens sub ratione entitatis), w myśl drugiej - rzeczywistości, które nigdy nie
istnieją w materii lub m ogą istnieć nie tylko w m aterii, a zgodnie z trzecią - byt wspólny
dziesięciu kategoriom . W ydaje się, że pierwsza determ inacja jest najbardziej typowa dla Mari­
taina.
128 N atom iast raczej lekceważy zm ysłow e doświadczenia w bazie m etafizyki, m ówiąc o
samej intuicji intelektualnej, tom ista egzystencjalny J. H . N icolas O P (zob. np. jego: L'intui-
tion de l ’etre et le p rem ier prin cipe, „R evue T hom iste” , 47(1947) 113-134, 594-601 oraz L ’etre et
le connaitre, tam że, 50(1950) 119-153, 330-359.
110 FILO ZO FIA I M E T O D A

m etafizyczna jest ogrom nie głębokim i bogatym ujęciem poznawczym (mówi


o niej, że jest typologiczna i intensyw na), a przez to niezm iernie trudnym .
N ajbardziej zbliżeni do M aritaina wydają się być w U SA etyk Y. Simon
(ur. 1903) i m etafizyk G. P. K lubertanz SJ129. T en drugi uw aża, iż filozofia
to nazwa kolektyw na m etafizyki, filozofii przyrody, epistem ologii i etyki;
dyscypliny te różnią się przedm iotem m aterialnym . M etafizyka dzieli się na
w stępną filozofię bytu i teologię n aturalną. D o poznania m etafizycznego do­
chodzi się intuicyjnie (dianoetycznie) dw iem a drogam i: 1° inteligibilnej in­
dukcji, intuicyjnego wglądu oraz 2° m yślenia dyskursywnego (nie hipotety-
czno-dedukcyjnego i nie opartego wyłącznie o form ę). Pojęcie bytu jako
bytu otrzym uje się nie przez abstrakcję, ale przez separację (sądy zaprzecza­
jące, że jed n o jest drugim ). Pojęcie bytu jest analogiczne nie w oparciu o
prosty schem at orzekania, lecz o złożony u k ład relacji (dla jednostkowych
bytów zachodzi analogia indyw idualnej kom unikacji, a dla innych - analogia
proporcjonalności). Inteligibilna indukcja polega na tym , że zmysłowe rze­
czy, będąc potencjalnie inteligibilne, ujm ow ane są jak o byt w aspekcie egzy­
stencjalnym , a rozw ażając rzeczywistość w św ietle bytu znajdujem y pryncy­
pia metafizyczne. Nie jest to je d n a k sam a analiza pojęciow a (np. z analizy
bytu i niebytu nie dojdzie się do zasady niesprzeczności), lecz także analiza
danych doświadczenia.
W yraźniej akcentow ał egzystencjalny m om ent w ujęciu bytu E . Gilson,
rozbudow ując wnikliwie teo rie sądów egzystencjalnych, jak o niesprowadzal-
nych do predykatyw nych130. A czkolw iek wyszedł od B ergsona („zaciągną­
łem w obec niego dług, którego nigdy dla żadnego pow odu się nie wyprę”),

129 Pierwszy w swojej O ntologie du connaitre (Paris 1934), a drugi w: Introduction to the
P hilosophy o f Being, N ew York 19632; The Problem o f A n alogy o f Being, „The Review of
M etaphysics”, 19(1957) 553-579; Where Is the Evidence f o r Thomistic M etaphysics?, „Revue
philosophiąue de Louvain” , 56(1958) 294-315. Zob. też G. P. K l u b e r t a n z , M. R. H a l l o -
w a y SJ, Being and G o d , N ew York 19632; Por. M. O. V a s k e , A n Introduction to Metaphy­
sics, N ew York 1963 oraz L. S w e e n e y , A M etaphysics o f Authentic Existentialism, Engle-
w ood Cliffs 1965.
130 L e thom ism e, Paris 19482 (tłum . poi. 1960); t e n ż e , L ’esprit de la philosophie medić-
vale, t. 1-2, Paris 19442 (tłum . poi. 1958); t e n ż e , The Unity o f P hilosophical Experience, New
York 19552 (tłum . poi. 1968); t e n ż e , G o d and P hilosophy, N ew H aven 19557 (tłum. poi.
1961); t e n ż e , L ’etre et l’essence, Paris 19622 (tłum . poi. 1963); t e n ż e , Being and Some
Philosophers, Toronto 19522; t e n ż e , L e ph ilosoph e et la theologie, Paris 1960 (tłum. poi.
1968); t e n ż e , R ealizm tom istyczny, Warszawa 1968 (teksty z oryg. franc. z 1935 i 1939 r.).
U waża się (H . G ouhier), że dzieła G ilsona idą w trzech kierunkach: badawczo-erudycyjnym,
syntezy historycznej i systematycznej filozofii (por. Etienne G ilson - P hilosophe de la chretientć,
Paris 1949; A . D e m p f , E. G ilson, „Philosophisches Jahrbuch” , 63(1953) 253-266; A u E. Gil­
son Tribute, ed. Ch. J. 0 ’N eil, M ilwaukee 1959; H. L a P l a n t e , E. G ilson and the Concept
o f Existence, „The Thom ist”, 1964, s. 302-337; J. M. O u i n n , The Thom ism o f E. Gilson,
V illanova 1971; S. S w i e ż a w s k i , O poka m ądrości, „Znak”, 33(1979) 922-941; t e n ż e , Etien­
ne G ilson et nous, Paris 1980; M. G o g a c z , Gilson i filo zo fia , „Studia Philosophiae Christia-
nae” , 16(1980), nr 2, s. 134-144.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 111

to jednak przez studium historii średniow iecza pow iązał się m ocno z T om a­
szem. M etafizyka jest w edług niego najw ażniejszą dyscypliną filozoficzną,
właściwym trzonem filozofii, a naw et utożsam ia się z filozofią w znaczeniu
najściślejszym. Nie stanow i zakończonej definitywnie teorii, lecz otw artą na
nasze nowe dośw iadczenia i proponow ane rozw iązania (przy tożsam ości p ro ­
blematyki zasadniczej) m ądrościow ą w iedzę, zdobytą przez naturalnie trans­
cendentny rozum , poszukujący pierwszych zasad czy też ostatecznych byto­
wo przyczyn tego, co jest dane w dośw iadczeniu zmysłowym. D zięki osobli­
wemu przedm iotow i form alnem u stanow i poznanie jednolite i fundam ental­
nie różne od nauk szczegółowych. Stąd „żadna nauka szczegółowa nie jest
zdolna ani do rozw iązyw ania zagadnień metafizycznych, ani też do osądza­
nia m etafizycznych rozw iązań” , nauki szczegółowe nie w yczerpują bowiem
racjonalnego i specjalistycznego poznania (jak wykazał M aritain w Les de-
gres). Praw da, że m etafizyka m oże pustoszyć lub ham ować nauki, ale tak
samo nauki m ogą pustoszyć m etafizykę, usiłując zająć się problem am i m eta­
fizycznymi lub autorytatyw nie spychając je do mitologii. N auki szczegółowe
nie potrafią przecież dać odpow iedzi nie tylko na pytanie, dlaczego i po co
cokolwiek w ogóle istnieje, lecz także sensow nie postawić tego pytania na
gruncie swego języka. A pytanie to, nękające stale umysł ludzki, znalazło
racjonalne rozw iązanie w m etafizyce T om asza131, który dał „najgłębszą in­
terpretację pojęcia bytu, ja k ą kiedykolw iek m iała filozofia” , bo w świetle
tej interpretacji nadal m ożna uw ażać za praw dę w szystko, co jest prawdziwe
w każdej innej filozofii, bez żadnego w yjątku.
Rzeczywistość cala d aje się poznaw czo ująć jedynie albo w takim aspek­
cie, który m ożna w yabstrahow ać i zobiektyw izow ać za pom ocą pojęć, albo
w takiej postaci, w jakiej narzuca się ona w poznaniu, które nie wyklucza z
niej najpierw aspektów , nie podlegających abstrakcji, a danych w sądach
bezpośrednio egzystencjalnych. Tylko w drugim przypadku będzie wiedzą o
bycie jak o (w ogóle) istniejącym i jego właściwościach, które do niego -
jako (w ogóle) istniejącego - należą. W yłącznie w tedy m etafizyka stanie się
konsekw entnie realistyczna i zarazem będzie potrafiła transcendentalnie i
koniecznościowo (choć analogicznie) orzekać o swym przedm iocie, czyli ob­
jąć wszelką rzeczywistość i to w tezach nieobalalnych. Epistem ologiczny re a­
lizm kom prom isow y (z idealizm em K artezjusza i K anta) przekreśla m ożli­
wość upraw iania m etafizyki rzeczywistego bytu. Z am iast tego, aby podm iot
znajdował swój przedm iot w drodze analizy spostrzeżenia, lepiej gdy pod­

131 Gilson uważa, że m etafizyka ta jest chrześcijańska i dlatego „najbardziej głębokie p oję­
cia filozoficzne św. Tom asza m oże zrozum ieć tylko ten, kto czyta go jako teolog”. Tom asz
znakomicie zrealizował jedność wiedzy i wiary, filozofii i teologii, co pozw oliło mu wnieść do
filozofii takie id ee, jakich G recy nie znali. Merytorycznie zaś dążenie do poznania Boga nie
przeszkadza badaniom filozoficznym , które w swoim obszarze dociekań zawierają przecież
wszystko, co istnieje.
112 FILO Z O FIA I M E T O D A

miot odnajduje swe poznanie i siebie sam ego w analizie przedm iotu. „Bez
względu na sposób ujęcia, istnienie nie da się z niczego w yprowadzić” . Nie
da się bowiem utworzyć m etafizycznego pojęcia bytu, które obejm owałoby
byt aktualny i możliwy, gdyż są one niew spółm ierne i nieporównywalne;
należą do dwu różnych porządków . N atom iast pojęcia istotow e przedmiotu
realnego i możliwego nie różnią się. D opiero pojęcie m etafizyczne bytu za­
w iera im plicite istnienie, bo byt to tyle, co esse (to, co najbardziej pierwotne
i w ew nętrzne w bycie), czyli być po prostu, nie zaś być tak albo inaczej.
Istnienie nie dołącza się do istoty z zew nątrz, lecz jest racją bytu, istnieniu
przysługuje pierw szeństw o w bycie, ono jedynie m oże zawrzeć i scalić istotę
w transcendentalnej jedności aktu istnienia. Istnienie nie dodaje do bytu
żadnej treści, ale spraw ia, iż cała treść bytow a egzystuje. Stąd nie ujmuje
się przypadłości jako istniejących.
O statecznie (w porządku ontycznym ) w yjaśnia się rzeczywistość w aspek­
cie ogólnoegzystencjalnym przez teoretyczne ujęcie struktury wewnętrznej
bytu. Nie zachodzi to jed n ak ani autom atycznie, ani w jakim ś oglądzie bytu,
lecz w wyniku żm udnego wysiłku w rozm aitych operacjach poznawczych.
O bok zabiegów redukcyjnego m yślenia, wspólnych perypatetykom , Gilson
akcentuje posługiw anie się tu historią filozofii (historia philosophiae ancilla
philosophiae). Filozof w inien być historykiem filozofii (jak historyk filozofii
musi być filozofem ), bo kieruje się w akceptacji tw ierdzeń metafizycznych
wskazówkam i płynącym i z dziejów m etafizyki, bacząc zwłaszcza na to, jakie
były konsekw encje źle postaw ionych problem ów oraz do czego prowadziły
zaproponow ane kiedyś rozw iązania. N adto w odrzucaniu tw ierdzeń ważne
jest kryterium zdrow ego rozsądku, w sparte jed n ak dośw iadczeniem history­
cznym. A w reszcie, choć nie jest pew ne, czy język potoczny zawiera elem en­
ty poznania m etafizycznego, czy nie, ale na w ypadek jeśli je posiada, pierw­
sze zadanie m etafizyka polega na tym , aby je zeń wydobyć.
W duchu G ilsona koncepcji m etody m etafizyki (m niej ściśle może wiążąc
ją z m etodą teologiczną) upraw iało filozofię bytu wielu autorów w USA i
K anadzie132. W ydaje się jed n ak , iż niewiele wnieśli nowego do determ inacji

132 W spółpracownikiem G ilsona (i Maritaina) był ks. G. B . Phelan; zob. jego: Thomas
and A n alogy, M ilwaukee 19483 oraz Selected Papers, Ed. A . G. K im , Toronto 1967; por.
A . C. P e g i s , A . G . K i r n , G. B. Phelan, „M ediaeval Studies” , 27(1965) I-XI. Działalność
przekładową i dydaktyczną obok badawczej prowadzi J. F. Anderson (zob. jego: The Bond of
B eing, St. Louis 19542; On D em onstration, „The N ew Scholasticism ” , 32(1958) 476-494; Natu-
ral Theology, M ilwaukee 1962; Reflexions on the A n alogy o f Being, The Hague 1965). Na tle
historycznym m etodę metafizyki (filozofia poznania jest też metafizyką) opracowuje J. Owens
CSSR (zob. jego: The D octrine o f Being in the A ristotle’s M etaphysics, Toronto 19633; St.
Thom as and the Futurę o f M etaphysics, M ilwaukee 1955; A n Elem entary Christian Metaphysics,
M ilwaukee 1963-1965; The .A nalytics" and Thom istic M etaphysical P rocedure, „Mediaeval Stu­
dies” , 26(1964) 83-108; t e n ż e , A n Interpretation o f Existence, M ilwaukee 1968). W Anglii
rozwijali dość skrajną postać egzystencjalnej m etafizyki M. Pontifex OSB i anglikański ducho­
wy E. L. Mascall. Zob. M. P o n t i f e x , The Existence o f G od, London 1951; M. P o n i t i f e x ,
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 113

sposobu filozofow ania. N atom iast specjalnie m eto d ą m etafizyki zajął się R.
J. H enie SJ, precyzując ją od strony epistem ologicznej133. Z a kluczowy p ro ­
blem poznania m etafizycznego uznał sposób przejścia od danych dośw iad­
czenia zm ysłowego do asercji tw ierdzeń m etafizyki. T ru d n o bowiem zaprze­
czyć filozofii bytu. D latego nie chodzi m u o zagadnienia z dziedziny krytyki
poznania. Realizm się zak ład a, pytając tylko o to , jak a jest eksperiencjalna
geneza m etafizyki jak o autonom icznej teorii rzeczywistości, w ziętej w as­
pekcie egzystencjalnym . N ie jest to przecież droga, ja k ą przebyw a upraw ia­
jący nauki przyrodnicze, który osiąga bezpośrednie zrozum ienie świata
przez rozum ow anie indukcyjne lub hipotetyczną k onstrukcję, a kontroluje
za pom ocą logicznego i em pirycznego rozstrzygania. W filozofii bytu nie­
odzowna jest ontyczna inteligibilność, k tó rą realizuje się w postępow aniu
indukcyjno-intuicyjnym i kontem platyw nej intuicji. R efleksja kontem pla-
tywna natury (nie sam ego faktu) poznania pozw ala stwierdzić, że poznanie
intelektualne u jm u je przedm iot, który m usi być inteligibilny.
Z rozum ienie przedm iotu d o k o n u je się poprzez zmysłowy fantazm at. In ­
telekt ujm uje też koniecznościow e relacje między elem entam i bytu czy też
stanami rzeczy. K onieczność poznania pochodzi więc nie z intelektu, lecz z
rzeczywistości poznaw anej, k tó rą u jm u je się w szczególnej czynności rozu­
mienia (refleksja oczyszczająco-uogólniająca, kontrolow ana od strony języ­
kowej). Stąd proces poznania m etafizycznego rzadko bywa prosty i szybki,
a przeważnie wym aga ogrom nego wysiłku oraz form ułow ania definicji pojęć
pomocniczych, w ielokrotnej analizy danych zmysłowych i ustaw icznej ko n ­
templacji in telek tu aln ej. Nie wolno przy tym zapom inać, iż w człowieku
zachodzi jedność operacji poznawczych - zm ysłowej i intelektualnej. H enie
na podstaw ie tekstów T om asza szczegółowo przedstaw ia drogę od fantazm a­
tu do poznania m etafizycznego. Z w raca przy tym uwagę na osobliwe term i­
ny, jakich używa A kw inata podkreślając, iż przejścia dokonuje się przez
„indukcyjny w gląd” , „ąuam dam reflexionem ” , continuationem (ciągłość po­
znania zm ysłowego i intelektualnego). Sam a inteligibilność zachodzi w dwu
porządkach: form y lub istoty oraz istnienia (ak tu istnienia, co przekracza
konceptualizację). W m etafizyce nie ignoruje się pierw szego porządku, ale
wszystkie k ontem placje i wysiłki zrozum ienia rzeczywistości m uszą przebie­
gać w św ietle istnienia. N ieodzow ne jest to dla zagw arantow ania realności
poznania o raz św iadom ej inteligibilności analogiczno-transcendentalnej i ko-
niecznościow ej. D latego ak ceptuje się tw ierdzenia nie w wyniku analizy po­

I. T r e t h o w a n , The Meaning o f Existence, London 1953; E. L. M a s c a l l , H e Who Is,


London 19483 (tłum . poi. Warszawa 1958); t e n ż e , Existence and A n a lo g y, London 1949
(tłum. poi. 1961); t e n ż e , The O pennes o f Being, London 1971.
133 Z ob. M ethods in M etaphysics, M ilwaukee 1951; t e n ż e , St. Thom as and Platonism ,
The H ague 1956.
114 FILO ZO FIA I M E T O D A

jęć ani refleksji nad treścią lub form ą poznania, lecz ostatecznie w rezultacie
stw ierdzenia konieczności istnienia czegoś. T aka jest różnica między doj­
ściem do asercji np. zdania: „całość jest większa od swej części właściwej”
oraz uzyskaniem zasady niesprzeczności.
G ilsona precyzacja Tom aszow ej koncepcji bytu nie znalazła całkowitej
akceptacji u wszystkich precyzujących tom istów . G łów nym przedstawicie­
lem odm iennej koncepcji bytu w ydaje się być C. F abro C SP134. Odróżnia
on przede wszystkim istnienie dane em pirycznie (egzystencję ujm ow aną w
bezpośredniej percepcji intuicyjnej) od esse essentiae, czyli per participatio-
nem (będącego w ew nętrznym intensyw nym aktem bytu). Pociąga to za sobą
poważną zm ianę w określeniu przedm iotu m etafizyki oraz częściową modyfi­
kację całej procedury jej upraw iania. Egzystencję ujm ujem y najpierw w ra­
m ach nieuw yraźnionego pojęcia bytu (essentia in actu). D opiero w wyniku
analiz i coraz dokładniejszych (bardziej istotnych) determ inacji oraz reflek­
sji otrzym ujem y esse ut actus essendi. O drzuca się więc bezpośrednie stwier­
dzenie esse w sądzie egzystencjalnym , a byt (jako id, quod habet esse) poz­
najem y nie w prost. Nie m a też mowy o separacji. M etafizykowanie zaś to
trud wspinania się na podstaw ie zasady partycypacji od konkretnych egzy­
stencji ku coraz pełniejszem u esse. Nie istnienie k o n k retne, lecz esse essen­
tiae partycypuje w Esse p er essentiam , czyli w E sse T ranscendentnym . Teo­
ria bytu dotyczy substancji, gdyż esse właściwie nie przysługuje przypadłoś­
ciom. Stąd ograniczenie transcendentalności pojęcia bytu, a w konsekwencji
- pełnej realności poznania. A le F abro nie p o p ad a chyba całkiem w esencja-
lizm, bo odróżnia partycypację w p orządku istotow ym (kategorialną) od

134 L a nozion e metafisica dip a rtecip a zio n e sec. S. Tom asso d ’A qu in o, Milano 19633; t e n ­
ż e , L a fenom enologia della percezion e, M ilano 19612; t e n ż e , D a lessere all’existente, Brescia
19652; t e n ż e , Breve introduzione al Tom ism o, Rom a 1960; t e n ż e , Participation et causalite
selon S. Thom as d ’A ąuin, Louvain 1961; t e n ż e , Esegesi tomistica, Rom a 1969; t e n ż e , Der
Streit urn Neuscholastik und N euthom ism us in Italien, w: Gegenwart und Tradition, Freiburg
1969, s. 181-202; t e n ż e , K. Rahner e hermeneutica tom ista, Piacenza 1972. Por. Z. J. Z d y -
b i c k a , Partycypacja bytu, Lublin 1972. Bardziej po platońsku m etafizykuje L. B . Geiger OP.
M ówi wprawdzie o separacji jako nieodzownym procesie w tworzeniu pojęcia bytu, lecz nie
uwzględnia dostatecznie roli wewnętrznej struktury egzystencjalnej bytu (uważa, że forma jest
podstawą jedności bytow ej) w tłum aczeniu rzeczywistości. Zresztą nie zachowuje pełnego rea­
lizmu i aposterioryzm u, a jako m etodę przechodzenia m yślowego od niższych do wyższych
stopni bytu przyjmuje koniecznościow ą dialektykę bezpośrednich oglądów (zob. jego: La parti­
cipation dans la ph ilosoph ie de s. Thom as d ’A ąuin, Paris 19532; Quelques aspects du thomisme
contem poraine, „R evue de sciences philosophiques et theologiques” , 34(1950) 315-358 oraz
Theorie de la ph ilosoph ie et m etaphysiąue, w: Philosophy in the M id-century, ed. by R. Kliban-
sky, vol. 2, Firenze 1958, s. 3-35). Podobnie pisze (uczeń G eigera) B. M ontagnes OP (La
doctrine de l’analogie de l ’etre d'apres S. Thom as d ’A ąuin, Louvain 1963), traktując analogię
paralelnie do partycypacji. A wreszcie etyk J. de Finance SJ zabarwia trochę platonizmem
egzystencjalne ujęcie bytu. Pozostawał on zresztą najpierw pod wpływem Marechala (zob.
jego: Etre et agir dans la p h ilosoph ie de S. Thomas, Rom a 19663; Connaissance de l’etre, Bruges
1966).
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 115

partycypacji w porząd k u bytow ania (transcendentalną). N ie zbliża się też


do innych najnow szych odm ian tom izm u (krytykuje zarów no koncepcję m e­
tody tran scen d en taln ej, ja k i h erm eneutycznej). N iem niej jed n ak jego k o n ­
cepcja intensyw nego esse sugeruje pew ne jej podobieństw o do poglądów
neoesencjalistów typu L otza lub C o reth a, którzy za H eideggerem oddzielają
niezmienne istnienie k o n k retn e od esse, przyjm ującego różne stopnie dos­
konałości zależnie od ograniczenia przez rozm aite esencje; jest to tzw. dos-
konałościowa koncepcja b y tu 135.
A wreszcie tom izm egzystencjalny znalazł swoiste ujęcie u A . F oresta,
głównie historyka filozofii średniow iecznej. D yskutując z idealizm em fran­
cuskim i b roniąc konkretyzm u, przyjm uje on, że m etafizyka dotyczy wszel­
kiej rzeczywistości, u jm u jąc ją w jej konkretności, stąd naczelne przesłanki
metafizyki winny być sądam i egzystencjalnym i. N atom iast poznanie pojęcio­
we odzw ierciedla stru k tu rę k o n k retu . A toli koncepcja bytu bliższa jest u
niego kajetanow skiej. Stąd gdy m etafizyk b ad a k o n kret (w sądzie egzysten­
cjalnym n astęp u je uzgodnienie intelektualne nie z pojęciem , lecz z ko n k re­
tem ), to w refleksji nad aktem poznania musi uzasadniać istnienie rzeczywi­
stości, bo w pojęciu bytu nie jest ono u jęte. Bliskie okazuje się to kartezja-
nizmowi, a naw et fenom enologicznem u m yśleniu (zakłada jakby przed m e­
tafizyką teo rię p oznania). D ochodzenie zaś do tez filozofii bytu sprow adza
się do tzw. reductio ad fan tasm ata136.
W yraźnie o d ręb n ą i żywą, choć niezbyt jed n o litą, postać przybrał to ­
mizm w Polsce po 1956 r. G dy p rzedtem był przew ażnie w tórny w stosunku
do zagranicznego i eklektyczny (poza dziełam i w ybitnych historyków filozo­
fii średniow iecznej i tych, którzy inicjowali zastosow anie logiki współczesnej
do klasycznej m etafizyki), to teraz n astąpiło jego widoczne usam odzielnie­
nie oraz dynam iczny w ielokierunkow y rozw ój. A w angardow y stał się w łaś­
nie tom izm egzystencjalny, przedstaw iany na tle historii filozofii i w k o n te­
kście aktualnych kierunków filozoficznych oraz z troską o zreflektow any as­
pekt m etodologiczny137. M a być tom izm em w iernym nie tradycji i nie w spół­

135 Por. A . K e l l e r , Sein oder E xistenz?, M unchen 19682; A . W a w r z y n i a k , N ow sze


tendencje esencjalizujące w n eoscholastyce, „Roczniki F ilozoficzne” , 14(1966), z. 1, s. 87-103;
D. S c h e l t e n s , D e filo so fie van D e Petter, „Tijdschrift voor filosofie” , 33(1971) 439-506; P.
O r l a n d o , Verso un tom ism o esistenziale, „A quinas”, 14(1971) 381-410, 531-569.
136 L a structure m etaphysiąue du conret selon S. Thom as d ’A quin, Paris 19582; t e n ż e ,
Du consentement a l ’etre, Paris 1956; t e n ż e , Sur la m ethode m etaphysiąue, „R evue thom iste” ,
45(1939) 330-345; t e n ż e , Orientations actuelles en m etaph ysiąu e, „R evue philosophiąue de
Louvain” , 49(1951) 655-678. Por. J. L. R o c h e , A . Forest and Consent o f Being, „The Modern
Schoolasticians” , 42(1965) 215-232.
137 Zob. J. I w a n i c k i , P roblem atyka filo zo ficzn a w ciągu ostatniego 50-lecia w P olsce,
„Ateneum K apłańskie” , 58(1959) 255-293; A . B . S t ę p i e ń , O stanie filo zo fii tom istycznej w
Polsce, w: W nurcie zagadnień posoborow ych , pod. red. B . B ejzego, t. 2, Warszawa 1968, s.
97-126; M. G o g a c z , F ilozofia chrześcijańska w Polsce O d ro d zo n ej (1918-1968), „Studia Phi-
losophiae C hristianae” , 5(1969), nr 2, s. 49-77; A . W a w r z y n i a k , Z. J. Z d y b i c k a ,
116 FILO ZO FIA I M E T O D A

czesnem u człowiekowi, lecz rzeczywistości, którą interp retu je. N ie schlebia


bowiem ani autorytetom , ani dzisiejszym upodobaniom do m etaprzedm ioto-
wych refleksji, irracjonalizm u, subiektywizm u lub praksizm u, ale przedmio­
towo filozofując, wyjaśnia ostatecznościow o (w płaszczyźnie ontycznej) rze­
czywistość em pirycznie daną, a u jętą w aspekcie ogólnoegzystencjalnym.
Czołowym przedstaw icielem tom izm u egzystencjalnego w Polsce jest M. A.
Krąpiec O P, którego koncepcje inni rozw ijają, precyzują, dopełniają lub
swoiście m odyfikują138. G łów ne problem y zaś, dla których zaproponowano
nowe rozwiązania i które przew ażnie byw ają dyskutow ane, są następujące:
1° stosunek teorii bytu do innych dyscyplin filozoficznych, 2° determ inacja
bezpośredniego dośw iadczenia m etafizycznego, 3° ch arakter analogii i jej
rola w teorii bytu, 4° stosunek pojęć transcendentalnych do pierwszych za­
sad bytu, 5° determ inacja teorii bytu, 6° sposób w yjaśniania i uzasadniania
metafizycznego.
M etafizyka m a być w iedzą swoistą: ani aprioryczną konstrukcją racjonal­
ną tautologii, ani hipotetyczną uniw ersalizacją lub eksplanacją danych ob­
serwacji (albo wyłącznie siatką logicznie pow iązanych danych doświadcze­
nia), ani irracjonalną kontem placją (przeżyw aniem wartościującym ) istot­
nych spraw ludzkich. Nie zastępuje też wszystkich tych typów poznania ani
nie chce ich sobie podporządkow ać. Nie zajm uje się bow iem ani jakościo-
wo-ilościowym, ani form alnym aspektem rzeczywistości, lecz - jak żadna
inna nauka - ogólnoegzystencjalnym . A toli aspekt ten umożliwia racjonalne
poznanie analogiczne i transcendentalne rzeczywistości, pozw alające ją wy­
jaśnić ostatecznościowo i koniecznościow o (ale tylko w obranym aspekcie).
W yjaśnienie to potrafi zaspokoić odw ieczne i pow szechne potrzeby racjonal­
nego ugruntow ania podstaw poglądu na świat. M im o to śledzącem u rozwój
nauk szczegółowych m etafizyka m oże wydać się archaiczna, posługująca się

Z dziejó w m etafizyki i nauk pokrew nych na K U L (1918-1968), „Roczniki Filozoficzne”,


17(1969), z. 1, s. 63-121; E. W o l i c k a , Studium filo zo fii teoretycznej w K U L w latach 1968-
1972, tam że, 21(1973), z. 1, s. 94-106.
138 Zob.: Egzystencjalizm tom istyczn y, „Znak” , 6(1951) 108-125; t e n ż e , Analysis forma-
tionis entis existentialiter considerati „Divus Thom as” (P) 1956) 320-350; t e n ż e , Próba ustale­
nia struktury bytu intencjonalnego, „Collectanea T h eologica”, 28(1957) 303-381; t e n ż e ,
O rehabilitację analogii b ytow ej, „Roczniki Filozoficzne” , 5(1957), z. 4, s. 103-119; t e n ż e ,
R ealizm lu dzkiego pozn an ia, Poznań 1959; t e n ż e , Teoria analogii bytu, Lublin 1959; t e n ż e ,
S. K a m i ń s k i , Specyficzność pozn an ia m etafizyczn ego, „Znak”, 13(1961) 602-637; t e n ż e ,
D laczego zło ? , Kraków 1962 (tłum . franc.: Paris 1967); t e n ż e , Transcendentalia i uniwersalia,
„Roczniki Filozoficzne”, 10(1962), z. 1, s. 5-39; t e n ż e , S. K a m i ń s k i . Z teorii i metodologii
m etafizyki, Lublin 1962; t e n ż e , Struktura bytu, Lublin 1963; t e n ż e , T. Ż e l e ź n i k , A rysto­
telesowa koncepcja substancji, Lublin 1966; t e n ż e M etafizyka, (Poznań 1966) Lublin 1978;
t e n ż e , Filozofia i B óg, w: O Bogu i człow ieku . Warszawa 1968, s. 11-55; t e n ż e , Metafizyka
- ale jaka?, „Roczniki Filozoficzne”, 17(1969), z. 1, s. 55-62; t e n ż e , Intencjonalny charakter
kultury, w: L o g o s i E thos, Kraków 1971, s. 203-219; t e n ż e , Ja - człow iek. Lublin 1974;
t e n ż e , C złow iek i p ra w o naturalne, Lublin 1975.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETA FIZY K I 117

myśleniem tak abstrakcyjnym , że aż obrazow ym , pozbaw iona wyników je d ­


nolitych i dających się bezpośrednio w ykorzystać w nauce (nie inspiruje no­
wej problem atyki naukow ej), dogm atyczna i apologetyczna w stosunku do
doktryny chrześcijańskiej oraz czasem m ało hum anistyczna. T akie w idzenie
metafizyki rodzi się z uprzedzeń ludzi tudzież z winy sam ej (historycznie
wziętej) m etafizyki, k tó ra niezgodnie ze swą n atu rą chciała zastępow ać nau­
ki szczegółowe, w łączała się do każdej ogólniejszej problem atyki, utożsa­
miając się z nią, o ddaw ała się na służbę religii (nie tyle ceniąc filozoficzne
myślenie, ile ograniczając się do w ykładania lub obrony określonego zespo­
łu praw d), o b ierała rozm aite nieadekw atne p unkty wyjścia i staw iała sobie
różne, niewłaściwe zadania. Nic przeto dziw nego, że dochodziła naw et do
przeciwstawnych rozw iązań i zw odziła człow ieka. Jeśli jed n ak m etafizka b ę­
dzie wierna swojej n atu rze, czyli że upraw iający ją sine ira cum studio (poz­
bywając się zwłaszcza postaw y w yłącznie scjentystycznej, praksistycznej i
irracjonalistycznej) nauczy się myśleć analogiczno-transcendentalnie (dziw­
ne, ale wielu ludziom w ydaje się, iż zn ają się na filozofii, nie ucząc się
jej)139, to tak a m etafizyka okaże się cennym poznawczo (i adekw atnym dla
określenia w artości naszego postępow ania) typem wiedzy. U now ocześnia się
zaś nie w tedy, gdy naśladuje w szelkie dzisiejsze filozofie, lecz wówczas, gdy
przyswoi sobie myślowe dośw iadczenie i zadow oli m etafizyczne w ym agania,
z powodu których zrodziły się dzisiejsze filozofie.
M etafizyka, czyli teo ria bytu ja k o istniejącego, jest autonom iczna i spec­
jalistyczna, zajm uje wszystkie fu ndam entalne zagadnienia filozofii klasycz­
nej, unifikując je m etodologicznie, bo ostatecznie rozw iązuje je w łaśnie w
aspekcie takiej bytow ości; jest nie tylko naczelnym , lecz także zasadniczym
przejawem filozofii klasycznej. D yscypliny filozoficzne poza m etafizyką
ogólną są zastosow aniem w yjaśniania teorii bytu (aczkolwiek m ają własny
przedmiot w punkcie wyjścia - partykularyzacja przedm iotu teorii bytu - to
w swych najgłębszych w yjaśnieniach używ ają p rzesłanek również z m etafizy­
ki ogólnej). Nie będzie niezależna od takiej torii bytu także teoria poznania,
gdzie szereg zagadnień, k tó re w yrosły na drogach m etafizyki, traci po prostu
swój sens. Problem y w artości poznania m ogą być dyskutow ane w historii
filozofii (w kontekście pom yłek i wypaczeń m etafizycznego m yślenia), bo ta
ma dostarczać teorii realnego bytu dziejow ego dośw iadczenia sposobów
uprawiania m etafizyki. E pistem ologia mieści się w m etateorii bytu i wraz z
metafizyką rozw ijając się w yjaśnia i jest w yjaśniana. T eoria bytu tak pojęta
może służyć zarazem jak o pew ien analogiczny wzór i narzędzie dla odczy­
tania innych system ów filozoficznych, w których częstokroć kryje się właści­
we pojęcie bytu. U jaśnienie bow iem tego, co jest przedm iotem właściwym
systemu filozoficznego, stanow i w dużej m ierze fundam ent ustalenia wspól­

139 Słusznie chyba ktoś pow iedział, że filozofow ać nie jest trudno, jeśli się nie w ie, jak
trzeba filozofow ać, ale gdy się w ie, o , to już inna sprawa.
118 FILO Z O FIA I M E T O D A

nego języka dla m iędzysystem owych dyskusji. T eoria bytu wychodzi z tym­
czasowego założenia realności i racjonalności świata. (Zaakcentow anie roli
zdrowego rozsądku). Nie jest on zatem absurdalny, nie jest areną życia czło-
w ieka-absurdu, ani igraszką sam owolnej ludzkiej aktywności. Jest bytowym
terenem , w którym człowiek zajm uje pozycję w yjątkow ą, lecz zrozumiałą
najgłębiej w perspektyw ie ogólnoegzystencjalnej.
T eoria bytu ma być filozofią absolutnie obiektyw istyczną i czysto reali­
styczną, przeto w punkcie wyjścia poznania trzeba się skontaktow ać z kon­
kretnie istniejącą rzeczywistością. Bytem napraw dę jest istnienie konkretnej
treści. T akiego bytu nie da się pojęciow ać, m ożna go jedynie afirmować
pierw otnie w bezpośrednich sądach egzystencjalnych (które są racją prawdy
metafizycznych tez). Pow stają one w wyniku działania tzw. rozum u szczegó­
łowego równolegle ujm ującego (przenośnie mówiąc: jakby szczypcowo) ist­
nienie (m om ent transcendentalny) i k o n k retn ą treść (m om ent kategorialny).
Zachodzi tu jedność funkcjonalna poznania zm ysłowego i intelektualnego.
M ając kilka tego rodzaju ujęć, należy następnie m aksym alnie zneutralizo­
wać kategorialne ograniczenia istnienia. D latego zaw artość poznawczą są­
dów egzystencjalnych reflektuje się poprzez sądy orzecznikow e, zwłaszcza
negatyw ne. O kazuje się, iż tak a albo tak a k o n k retn a treść nie jest koniecz­
nie związana z istnieniem (tzw. separacja), a zatem byt to jakakolw iek kon­
kretna treść jako istniejąca. A kcent w inien być położony na transcendental­
nym aspekcie bytu, a nie kategorialnym . T akie ujęcie rzeczywistości jest
całkowicie powszechne zakresow o (sięga wszędzie tam , gdzie coś istnieje) i
treściow o zneutralizow ane; jeśli coś jest bytem ze względu na to, że istnieje,
to sam fakt istnienia nie narzuca jeszcze um ysłowi jakiejś prekoncepcji co
do tego, jak a jest rzeczywistość, a więc czy istnieje jak o m ateria, czy jako
duch, czy jak o idea, czy jak o oderw ana n atu ra ogólna itp. Quasi-indukcyjny
proces ujęcia różnych form (treści) bytow ania jest tu w tórny względem sepa­
racji. D latego (wbrew niektórym , ja k np. J. K alinow ski), aby mieć pojęcie
bytu nie trzeba wcześniej poznać wszystkich typów bytu.
T ak utw orzony byt jest analogicznie wspólny dla wszystkiego, co istnie­
je , oraz - jak z dalszej analizy ujaśniającej wynika - zachodzi tu analogia
proporcjonalności właściwej istoty i istnienia. Czynniki egzystencjalny i treś­
ciowy bytu jako realnie różne pozostają we względnej jedności (tożsamości).
A nalogia to nie tylko orzekanie proporcjonalności właściwej istoty i istnie­
nia, lecz także (ontycznie przede wszystkim) analogia bytow a; partycypa­
cja niekoniecznego istnienia bytow ego w koniecznym jest inną stroną analo­
gii bytow ej. W ew nętrzne złożenie bytu z niesam odzielnych czynników w ko­
niecznej relacji proporcjonalnościow ej, która konstytuuje byt, jest właśnie
bytow ą analogią transcendentalną, wiążącą w analogiczną jedność całą rze­
czywistość. N a analogii bytow ej opiera się analogia poznania (nie tylko filo­
zoficzna), a następnie analogia wyrażeń (języka). W ew nętrzna złożoność z
nieredukow alnych do siebie czynników jest jedyną podstaw ą metafizycznego
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 119

wyjaśniania w szelkiej zm iany, pluralizm u bytów , tendencji doskonałościo-


wych i związków m iędzybytow ych.
W yrażenie byt jak o byt nie jest tautologiczne, bo pierwsza nazw a p re ­
zentuje pojęcie kateg o rialn e, a druga - transcendentalne. Stąd cały zwrot
ma treść sądow ą (w transcendentalnym pojęciu bytu zaw iera się „jako istnie­
jące”). D latego też „byt ja k o b y t” pokryw a się zakresow o z innymi transcen-
dentaliam i (rzecz, je d n o , o d ręb n e, praw da, do b ro , piękno), które są pozna­
wczymi uw yraźnieniam i zaw artości bytu w określonych relacjach, a więc
bytu: w sobie pozytyw nie i negatyw nie, w stosunku do innego bytu, w sto­
sunku do aktów poznania i woli. U w yraźnienie zawartości pojęcia bytu nie
ogranicza się tylko do o peracji poznaw czej na pojęciu (zresztą o charakterze
sądu!), jest także naw rotem do rzeczywistości. O dbyw a się raczej jak o anali­
za danych zaw artych w sądach o rzeczywistości w świetle (aspekcie) bytu
jako bytu. D latego uzyskanie transcendentaliów staje się jednocześnie d o j­
ściem do tzw. pierw szych zasad bytu.
U form ow anie pojęcia bytu ja k o bytu stanow i zarazem determ inację for­
malnego p odm iotu całej teorii bytu oraz najprostsze ujęcie poznawcze rze­
czywistości w aspekcie ogólno-egzystencjalnym . W szystkie typy („katego­
rie”) bytów sprow adzają się do czterech: osoby, substancje, przypadłości i
byty czysto relacyjne (ich odm ianą są byty intencjonalne, czyli te , które są
zapodm iotow ane pierw otnie w aktach poznaw czych). Pierwsze dwa istnieją
jako podm iot, a drugie w podm iocie; innego realnego istnienia nie m a, bo
wszystko inne to uprzedm iotow ione abstrakty, idealizacje i konstrukty. By­
tem jest tylko to , co realnie istnieje. Stanow isko takie m ożna nazwać moniz-
mem istnienia realnego. U jm ujem y w bezpośrednich sądach egzystencjal­
nych byty d o stępne dośw iadczeniu zew nętrznem u lub w ew nętrznem u; w tym
drugim przypadku w yłącznie „ja osobow e” , czyli jaźń podm iotującą akty
„m oje” i to w aspekcie istnienia, a nie treści (u jm ują, że jestem , lecz nie
kim jestem ) lub n atury (n atu rę u jm u ję, in terp retu jąc m oje akty w aspekcie
bytu jak o b y tu )140. T ak dane m oje „ja osobow e” stanow i m acierzysty fakt
wyjściowy dla filozofii człow ieka.
O peracje w yjaśniające i uzasadniające m ają ch arakter głównie intuicyj-
no-redukcyjny, a w szczególności 1° stopniow ego uw yraźniania pojęcia bytu,
2° wskazywania w w ew nętrznej stru k tu rze bytu jedynej racji uniesprzecznia-
jącej ontycznie dany byt lub stan m iędzybytow y, 3° argum entacji negatyw ­
nej (oczywisty absurd zdania sprzecznego z uzasadnianym , redukcja negacji
tezy do sprzeczności, niezgodność konsekw encji zaprzeczenia tezy z m etafi­
zycznymi faktam i). Oczywiście wszystkie te zabiegi poznaw cze przebiegają
w aspekcie bytu ja k o bytu oraz jednocześnie w czterech płaszczyznach:

140 W arto podkreślić, iż nie jest to ustępstwo na rzecz dzisiejszego antropocentryzmu. Już
w Sumie teologicznej (q. 76 a. 1) mamy: [...] experitur enim unusquisque seipsum esse qui
intelligit [...] ipse idem hom o est qui percipit se et intelligere et sentire [...)” .
120 FILO ZO FIA I M E T O D A

a) przedm iotow ej - intuicyjno-intelektualne ujm ow anie koniecznościowych


stanów rzeczy, b) językow ej - analityczne ujaśnianie pojęć (swoisty opis
analityczny), c) dyskursywnej - rozum ow ania, zwłaszcza apagogiczne, d)
refleksyjnej - koordynacja i kontrola wszystkich operacji poznawczych w
aktach refleksji. Podstaw ow e tw ierdzenia teorii bytu są nieobalalne (prawdy
konieczne). W ystępują także hipotezy, które o pierają się głównie na kohe­
rencji systemu. Należy dodać, iż stru k tu ra teorii bytu nie może przybrać
postaci system u dedukcyjnego, ale kolejność uzasadniania tw ierdzeń nie jest
dow olna, bo zachodzą między niektórym i zależności dow odow e lub - co
najm niej - treściow e. M ało jest właściwych definicji; najczęściej określenia
są typu aksjom atów oraz definicji deiktycznych, cząstkowych i koordynują­
cych pojęcia m etafizyczne z pojęciam i języka potocznego. Często natomiast
używa się podziałów i rozróżnień.
Na zakończenie trzeba przypom nieć, że zgodnie z innymi tom istam i wiel­
ce ceni się argum entację w ykorzystującą dzieje filozofii oraz aporeumatycz-
ny sposób myślenia, a więc postaw ienie problem u na tle historycznym (apo-
ria), jego analityczne roztrząsanie (diaporeza) i dopiero rozwiązywanie (eu-
poreza).
W tym obrazie m etody teorii bytu, prezentow anej głównie przez Krąpca,
wiele szczegółów uległo może zam azaniu lub uproszczeniu, gdyż chodziło
mi o ogólny obraz i uw zględnienie tylko w jakim ś stopniu drobnych różnic
między przedstaw icielam i szkoły lubelskiej. N a bardziej zasadnicze odmien­
ności oraz przyczynki zwrócimy uwagę obecnie. I tak S. Swieżawski141 z
ogrom nym pow odzeniem gruntow ał w Polsce m etodę tom izm u egzystencjal­
nego oraz precyzował ją w szechstronnie i pogłębiająco na kanw ie historycz­
nej, głosząc jedność filozofii i historii filozofii oraz w skazując na korzenie
metafizyki w dośw iadczeniu zdrow ego rozsądku. W samym ujęciu sposobu
m etafizykow ania łączył rozm aite odm iany na fundam encie koncepcji Mari­
taina. J. K alinowski 142 raczej indukcyjnie podchodził do konstrukcji metafi-
lozofii. Z e względu na bardziej abstrakcyjno-indukcyjny niż intuicyjno-sepa-
racyjny ch arak ter operacji tw orzenia pojęcia ujm uje inaczej przedm iot filo­
zofii oraz inną widzi kolejność jej tez, choć broni jedności filozofii (nie ma
odrębnych, w pełni sam oistnych dyscyplin filozoficznych). Przedm iotem filo­
zofii jest realnie istniejący byt przygodny. M etafizyka nie jest ani naczelną,

141 Zob.: B yt, Lublin 1948; t e n ż e , R ozu m i tajemnica, Kraków 1960; t e n ż e , M. J a ­


w o r s k i , B yt, Lublin 1961; t e n ż e , J. K a l i n o w s k i , L a philosophie a l ’heure du concile,
Paris 1965; t e n ż e , Z agadnienie historii filo zo fii, Warszawa 1966.
142 Zob.: O istocie i jedności filo zo fii, „Roczniki Filozoficzne” , 6(1958), z. 1, s. 5-17; t e n ­
ż e , Esąuisse de l’evolution d ’une conception de la m etaphysiąue, „Recherches de philosophie”,
6(1963) 97-135; t e n ż e , S. S w i e ż a w s k i , L a ph ilosoph ie a l ’heure du concile; t e n ż e , R o­
zum , rozsądek i filozofia, „Studia Philosophiae Christianae”, 9(1973), nr 1, s. 29-54; t e n ż e ,
W zw ią zk u z p o d zia łem m etafizyki na ogólną i szczegółow ą, w: Studia z filo zo fii Boga, t. 3,
Warszawa 1977, s. 70-77.
M E T O D Y W SPÓ ŁCZESNEJ M ETAFIZYK I 121

ani pierw szą dyscypliną. A to li tezy filozoficzne należy w w ykładzie (i b ad a­


niu) poznaw ać, zaczynając o d tezy o bycie przygodnym , przechodząc po­
przez tezy aitiologiczne do ontologicznych.
Ks. S. K am iński143, zajm ując się stru k tu rą system u m etafizyki, stosun­
kiem w zajem nym dyscyplin filozoficznych, argum entacją m etafizyczną, języ­
kiem metafizyki oraz zastosow aniem logiki współczesnej do m etafizyki, p ró ­
bował okazać epistem ologiczno-m etodologiczną osobliwość m etafizycznego
poznania, a jednocześnie jego racjonalność i niezastąpioną rolę w całości
wiedzy ludzkiej. W zasadzie nie m odyfikow ał sam ych koncepcji K rąpca. P o­
dobnie traktow ali te koncepcje s. Z . J. Z dybicka (opracow ując m onograficz­
nie partycypację bytu i stosując teo rię bytu do filozofii religii)144, bp B.
Bejze (zajm ując się analogią m etafizyczną i jej rolą w filozofii Boga oraz
analizując opinie filozofów co do m etody m etafizyki klasycznej)145, E . M o­
rawiec CSSR (analizując funkcję intuicji in telektualnej - zwłaszcza w odnie­
sieniu do M aritaina, zależność m etody od determ inacji przedm iotu filozofii
- na przykładzie K artezjusza - oraz stosunek m etafizyki do filozofii tudzież
do nauk szczegółow ych)146, ks. J. H erb u t (starając się od form alnej strony
wyrazić analogię bytow ą i opracow ując m onograficznie problem hipotezy w

143 Zob.: O ostatecznych przestankach w filo zo fii bytu „Roczniki F ilozoficzne” , 7(1959), z.
1, s. 41-72; t e n ż e , O definicjach w system ie m etafizyki ogóln ej, tam że, 8(1960), z. 1, s. 37-54;
t e n ż e , Specyficzność po zn an ia m etafizyczn ego, „Znak” , 13(1961) 629-637; t e n ż e i M. A.
K r ą p i e c , Z teorii i m etodologii m etafizyki, Lublin 1962; t e n ż e , Co daje stosow anie logiki
formalnej do m etafizyki kla syczn ej, „Roczniki F ilozoficzne” , 12(1964), z. 1, s. 107-112; t e n ż e ,
A ksjom atyzow alność klasyczn ej m etafizyki ogólnej, „Studia Philosophiae Christianae” , 1(1965),
nr 2, s. 103-116; t e n ż e , Zagadnienia m etodologiczn e zw iązan e z filozofie} Boga, w: Studia z
filozofii Boga, t. 1, Warszawa 1968, s. 380-403; t e n ż e , O praw dach koniecznych, „Studia
Philosophiae Christianae” , 4(1968), nr 1, s. 47-72; t e n ż e , Uwagi o język u teorii bytu, „R oczni­
ki Filozoficzne” , 17(1969), z. 1, s. 41-54; t e n ż e , O koncepcjach filo zo fii człow ieka, „Zeszyty
Naukowe K U L ”, 13(1970), nr 4, s. 9-19; t e n ż e , Z agadnienie A bsolu tu w filo zo fii scjentystycz-
nej, w: A b y p o zn a ć Boga i człow ieka, t. 1, Warszawa 1974, s. 107-119; t e n ż e , M etodologiczne
typy etyki, „Roczniki F ilozoficzne” , 22(1974), z. 2, s. 5-18; t e n ż e , Teoria bytu a inne dyscypli­
ny filo zo ficzn e, tam że, 23 (1975), z. 1, s. 5-18.
144 Zob.: Charakter rozum ow ania występującego w T om aszow ym d o w o d zie kinetycznym
istnienia Boga, „Znak” , 13(1961) 1482-1499; t a ż , O intuicji w filo zo fii, „Roczniki Filozoficz­
ne”, 12(1964), z. 1, s. 121-129; t a ż , P roblem Boga we w spółczesnym tom izm ie, w: Studia z
filozofii Boga, t. 1, W arszawa 1968, s. 419-439; t a ż . P artycypacja bytu, Lublin 1972; t a ż ,
Poznanie Boga w ujęciu H. de Lubaca, Lublin 1973; t a ż , A n aliza T om aszow ych form argu­
mentacji za istnieniem Boga, w: Studia z filo zo fii Boga, t. 2, Warszawa 1973, s. 223, 242; t a ż ,
Człowiek i religia, Lublin 1977.
145 Zob.: Zastosow anie analogii w d o w o d zie istnienia Boga, „Roczniki F ilozoficzne” ,
6(1958), z. 1, s. 149-173; t e n ż e . A nalogia w m etafizyczn ym pozn an iu Boga, tam że, 11(1963),
z. 1, s. 41-53. Przede wszystkim jednak zajmuje się m etodą m etafizyki, jako redaktor wielu
prac zbiorowych.
146 Zob.: P rzed m io t i m etoda w filo zo fii K artezju sza, Warszawa 1970; t e n ż e , Rola in­
tuicji w p rzyjm o w a n iu za ło żeń w m etafizyce ogólnej u J. Maritaina, Warszawa 1974; t e n ż e ,
Nauki szczeg ó ło w e, filo zo fia a po zn a n ie Boga, w: O Bogu dziś, Warszawa 1974, s. 13-38.
122 FILO ZO FIA I M E T O D A

teorii bytu oraz możliwości budow ania metafizyki m etodą transcendentalną)


i inni147.
Częściej jed n ak , wychodząc z pewnych koncepcji K rąpca, modyfikowa­
no je swoiście, czy to ze względu na w łasne pole zastosow ań (jak np. M.
Gogacz, ks. B. J. D em bow ski i T. Styczeń SD S), czy to korzystając z innych
kierunków filozoficznych - przew ażnie z różnych odm ian fenom enologii (jak
np. K. W ojtyła, A . B. Stępień, ks. M. Jaw orski i W. Stróżew ski)148. Go­
gacz, będąc głównie historykiem filozofii, tropi (naw et z przesadą) wszelkie
objawy esencjalizm u oraz radykalizując pew ne koncepcje tom izm u egzy­
stencjalnego, rozw ija je swoiście, zwłaszcza w filozofii człow ieka; jednocześ­
nie w zorem tradycyjnych scholastyków przeprow adza wiele analiz metafizy­
cznych tylko pow tarzając, że m etafizyka jest „wiedzą o w ew nętrznej zawar­
tości bytowej rzeczy” 149. D em bow ski, stając na gruncie realistycznej metafi­
zyki w spółczesnej, prób u je zneutralizow ać nieco zróżnicow anie kierunków
(w teorii bytu widzi trzy p rzeplatające się płaszczyzny dociekań: ontologicz-
ną, szczegółow om etafizyczną i ogólnom etafizyczną150. Styczeń, afirmując w
zasadzie koncepcję egzystencjalną teorii bytu i m etody filozofii analitycznej,
stosuje je do rozw iązania aktualnych zagadnień m etaetycznych oraz stara
się (nie bez fenom enologicznych refleksji) zbudow ać egzystencjalną metafi­
zykę m oralności zadow alającą fundam entalne potrzeby różnych klasycznych
etyków 151.

147 J. H e r b u t , O form aln ym ująciu analogii transcendentalnej, „Roczniki Filozoficzne”,


11(1963), z. 1, s. 25-40; t e n ż e , K ilka uwag o definicji analogii, tamże, 14(1966), z. 1, s.
115-125; t e n ż e , Pojęcie h ipotezy w filo zo fii bytu, „Studia Philosophiae Christianae”, 10(1974),
nr 1, s. 57-721; t e n ż e , H ipoteza w teorii bytu, Lublin 1978; t e n ż e , M etoda transcendentalna
w m etafizyce, O pole 1987; F. W i l c z e k - T u s z y ń s k a , O ntologiczne podstaw y dow odów na
istnienie Boga według Tom asza z A kw in u i D unsa S zkota, Warszawa 1957; S. K o w a l c z y k ,
Próba opisu jedn ości transcendentalnej, „Roczniki Filozoficzne” , 10(1962), z. 1, s. 119-134;
t e n ż e , W spółczesna filo zo fia Boga, Lublin 1970; t e n ż e , Filozofia B oga, Lublin 1972.
148 B ędzie o nich mowa przy tom izm ie fenom enologizującym .
149 Zob.: N ajkrócej o problem atyce filo zo fii bytu, „Zeszyty Naukowe K U L ”, 3(1960), nr
3, s. 57-70; t e n ż e , O brona intelektu, Warszawa 1969; t e n ż e , Istnieć i pozn aw ać, Warszawa
(1969) 19762; t e n ż e , W ażniejsze zagadnienia m etafizyki, Lublin 1973; t e n ż e , W okół proble­
m u osoby, Warszawa 1974; P oszu kiw anie Boga, Warszawa 1976; t e n ż e , Rola historii filozofii
w filo zo fii Boga, w: Studia z filo zo fii Boga, t. 3, Warszawa 1977, s. 365-413.
150 Z ob. O niektórych sposobach posługiw ania się pojęciem p rzy c zy n y celowej, „Studia
Philosophiae Christianae” , 1(1965), nr 1, s. 125-158; t e n ż e , Zagadnienie stosunku filozofii
Boga d o filo zo fii bytu, t. 2, Warszawa 1973, s. 192-203; t e n ż e , Zagadnienie egzystencjalistycz-
nego punktu wyjścia w m etafizyce, „Studia Philosophiae Christianae” , 16(1974), nr 1, s. 29-47.
151 Z ob.: P roblem m ożliw ości etyki, Lublin 1972; t e n ż e , Ethik und A ntropologie in
m ethodologischer Sicht, „Theologie und G laube” , 62(1972) 219-233; t e n ż e . Z arys etyki, cz. 1,
Lublin 1974; t e n ż e , W spraw ie etyki niezależnej, „Roczniki Filozoficzne” , 24(1976), z. 2, s.
63-96; t e n ż e , E tyka z p rzym iotn ikiem czy bez?, „Zeszyty Naukowe K U L ” , 21(1978), nr 3-4,
s. 27-45; t e n ż e , E tyka niezależna, Lublin 1980; t e n ż e , A B C etyki, Lublin 1987.
W SPÓŁCZESNE M ETO D Y M ETAFIZYK I

Sposoby upraw iania m etafizyki są dziś n ad er liczne. R óżnią się przy tym
tak dalece, że słusznie rodzą się obaw y, czy nazw a m etafizyka nie jest zupeł­
nie wieloznaczna. W ystarczy bow iem porów nać m etody filozofow ania w n a j­
potężniejszych n urtach now oczesnej myśli: scjentystycznym , analitycznym ,
fenomenologicznym i egzystencjalnym oraz perypatetyckim , aby stracić na­
dzieję na znalezienie w spólnych cech tego, co uw aża się tam za m etafizykę.
Rezultat ten m ożna zresztą otrzym ać przy konfrontacji nie tylko w ym ienio­
nych prądów , lecz czasem także już poszczególnych ich odm ian. G orsze zaś,
że w takiej sytuacji tru d n o dopatrzeć się prostych i bezstronnych zasad dla
jakiegoś uporządkow ania w spółczesnych m etod m etafizyki oraz obiektyw ­
nych kryteriów ich w artościow ania. Sposoby m etafizykow ania ukształtow ały
się bowiem w w yniku działania wielu różnych czynników i to występujących
w rozmaitych p roporcjach. Są też zjaw iskiem zbyt bliskim nam , a zatem
żywym i zm ieniającym się oraz nie dającym się badać bez zaangażow ania.
Niemniej je d n a k odczuw a się dość w yraźne zapotrzebow anie na m etodologi­
czną charakterystykę w spółczesnych m etafizyk. W ydaje się naw et, że tego
domaga się rów nież jej status epistem ologiczny, który bywa dość powszech­
nie uważany za co najm niej podejrzany. Stąd w arto m oże pokusić się o taką
charakterystykę.
Z pow odu ograniczenia czasu w ykładu pom inie się tu w stępne inform a­
cje (które p raw dopodobnie ułatw iłyby zrozum ienie dalszych wywodów) o
głównych kierunkach upraw iania m etafizyki1. Z ak ład ając u słuchaczy te

1 O to kilka nowszych pozycji ogólnych na ten temat: T. C z e ż o w s k i , O m etafizyce, jej


kierunkach i zagadnieniach, Toruń 1948; J. H e s s e n , D ie M ethode der M etaphysik, Bonn
(1932) 1955; R . J. H e n i e , M ethods in M etaphysics, M ilwaukee 1950; S. M o s e r , M etaphysik
einst und jetzt, Berlin 1958; O . M u c k , D ie transzendentale M ethode in der scholastischen
Philosophie der G egenw art, Innsbruck 1964; W. A . L u i j p e n , P henom enology and M etaphy­
sics, Pittsburgh 1965 oraz odpow iednie artykuły w: Philosophy in the M id-century, ed. R. Kli-
bansky, Firenze 1958; H . M e y e r , Z u r O ntologię der G egenw art, „Philosophisches Jahr-
buch” , 65(1957) 251-293; M. R e y m o n d , L es courants et les representants principaw c de la
mćtaphysiąue dans la p re m iire m oitie du X X sie c le , „Studia Philosophica” , 12(1962) 135-173; S.
B r e t o n , O n tology and Ontologies: the C ontem porary Situation, „International Philosophical
Ouarterly” , 3(1963) 339-369.
124 FILO ZO FIA I M E T O D A

wiadom ości, podejm ie się od razu próbę - m oże zbyt śm iałą - charakterysty­
ki nowoczesnej (projektow anej lub realizow anej po roku 1930) metafizyki
jako zjaw iska na tyle jednolitego, aby dało się potem dokonać typologii jej
m etod (uw zględniając zarów no ich aktualne teo rie, ja k i faktycznie stosowa­
ne techniki i procedury) oraz możliwie obiektyw nej ogólnej ich oceny2. Nie
spotkałem w literaturze realizacji tak m aksym alistycznie postaw ionego zada­
nia, oczywiście poza ogólnym i uw agam i we w stępach do wypisów z metafizy­
ki3. W artykułach i m onografiach o w spółczesnej m etafizyce krytykuje się
systemy m etafizyczne przew ażnie w ew nętrznie lub z punktu w idzenia okre­
ślonego kierunku.
W spółczesny stan filozofii upow ażnia, aby nazwę m etafizyka rozumieć
dość szeroko, ale m im o to nie całkiem w ieloznacznie4. W stosunku do „filo­
zofii” najkrócej dałoby się pow iedzieć, że m etafizyka jest w zasadzie filozo­
fią pierwszą, jakby posiadającą prym at w śród dyscyplin filozoficznych. Przy
nie rozbudow anej filozofii „m etafizyka” i „filozofia" m ogą być traktowane
rów nozakresow o. Biorąc pod uwagę przedm iotow y punkt widzenia metafi­
zyki, ostatnim term inem trzeba objąć nie tylko to, co w klasycznej koncepcji
filozofii nazyw ano m etafizyką ogólną lub ontologią, lecz także wszelkie teo­
rie przedm iotów w ogólnym albo najbardziej podstaw ow ym ich aspekcie
(chodzi zwłaszcza o tzw. nowe ontologię), a naw et jakiekolw iek teorie rze­
czywistości uznanej za najbardziej fundam entalną. T a „fundam entalność”
stanowi chyba cechę w spólną wszelkiego m etafizykow ania. U p atru je się jej
zaś bądź w w yróżnionych aspektach rzeczywistości (zazwyczaj od strony jej
istnienia albo kryjącej się głębiej niż zjaw iska lub przekraczającej zasadni­
cze dośw iadczenie zm ysłow e), bądź w w yróżnionych dziedzinach rzeczywi­
stości (hum anistycznej albo kosm ologicznej oraz albo ściśle ontycznej, albo
poznaw czej, albo naw et znakow ej). M etafizyką jest przeto najczęściej szero­
ko rozum iane studium tego, co najbardziej fundam entalne w istnieniu lub
poznaniu (ogólnie albo w pew nej jego odm ianie, np. w w yjaśnianiu) lub
jego (poznania albo i pośrednio rzeczywistości) znakach.
M ając zaś na uw adze epistem ologiczny pun k t w idzenia m etafizyki, przyj­
m uje się tu , że przeżycie m etafizyczne, aczkolwiek zawsze p o dparte najbar­
dziej ostatecznie, m oże bądź jak o studium spełniać surow e rygory naukowe
albo odznaczać się daleko idącą spoistością co do racjonalności, empiryczno-
ści, intuicyjności czy stopnia praksizm u, bądź stanowić dziedzinę rozmyślań

2 N iewątpliwie widać tu, że m ówienie o metafizyce m oże być również metafizyką albo
przynajmniej suponuje jakąś m etafizykę. Stopień tego uzależnienia daje się jednak zminimali­
zować. O to ostatnie chce postarać się autor w niniejszych rozważaniach.
3 A M odern Introduction to M etaphysics, ed. D . A . D rennen, N ew York 1962; D ie Lehre
vom Sein in der m odernen P hilosophie, ed. K. H. H aag, Frankfurt 1963; M etaphysics, ed. Ch.
A . Baylis, N ew York 1966.
4 N ie jest to wiążące, czy uprawiający m etafizykę posługują się nazwą metafizyka na ozna­
czenie tego, co robią.
W SPÓ Ł C ZE SN E M E T O D Y M ETA FIZY K I 125

o najgłębszym sensie życia ludzkiego i św iata lub jakiś reportaż z kontem -


platywnych przeżyć ostatecznie w artościujących, czy wreszcie sam e tego
typu przeżycia. D oskonałość poznania m etafizycznego mierzy się nie tylko
mniej lub bardziej ogólnonaukow ym jego ch arak terem , lecz także jego za­
sięgiem, pew nością, głębokością i autentycznością oraz użytecznością.
Gdy chodzi o funkcje m etafizyki w całokształcie kultury, to trak tu je się
ją jako pew ną form ę zachow ania się ludzkiego, o ile ugruntow ane jest osta­
tecznie. M oże ono być form ą egzystencji albo form ą myśli ludzkiej. W
pierwszym przypadku metafizyka pełni rolę głównie wychowawczą i terapeu­
tyczną, a więc środka ekspresji em ocjonalno-etycznej, pew nego sposobu
adaptacji człow ieka do otaczającego św iata, albo przejaw ia postaw ę wynikłą
z przeżycia fundam entalnych ocen5. N atom iast m etafizyka jak o form a myśli
ludzkiej realizuje głów nie funkcje poznaw cze i to bądź bardziej teoretyczne,
bądź bardziej praktyczne. Te pierw sze różnicują się dalej ze względu na
stopnie racjonalności, a następnie z uwagi na rozm aitą doskonałość w yjaś­
niania.
Przyjm ując ta k szerokie rozum ienie term inu m etafizyka, nie trak tu je się
go jedn ak jednoznacznie, lecz analogicznie. H istorycznie rzecz biorąc,
pierwszorzędnie i głów nie przysługuje on tem u, na co w skazuje się tym te r­
minem w klasycznej koncepcji filozofii. O innych desy gnatach orzeka się go
ze względu na związek z tym głów nym . O d strony system atycznej, jeśli chce­
my zdobyć się na podejście możliwie uniw ersalne, to analogiczność w ydaje
się mieć podstaw ę we w zajem nej proporcji zdań spełnianych przez desygna-
ty nazw m etafizyka, przede wszystkim co do fundam entalności zachow ania
się, której podporządkow ana jest fundam entalność obieranego przedm iotu
oraz fundam entalność przeżycia (poznaw czego lub em ocjonalno-w artościu-
jącego). W arto przy tym przypom nieć, że zachodząca tu analogia to nie
prosty schem at w zględnego orzekania, lecz w ieloznaczność orzekania o p arta
najczęściej na bardzo złożonej grupie relacji.
Dość często w yróżnia się dziś m etody m etafizyki w edle głównych nurtów
filozoficznych. A więc mówi się o m etodzie intuicjonistycznej (w związku z
Bergsonem ), indukcyjnej, dialektycznej, analitycznej, fenom enologicznej,
egzystencjalistycznej i perypatetyckiej (bądź ściślej - scholastycznej). Nie
trudno dostrzec sporą chw iejność w rozum ieniu tych nazw, choćby ze wzglę­
du na złożoność w spom nianych nurtów , a zwłaszcza ich daleko nieraz idące
wewnętrzne zróżnicow anie, w yw ołane n ad to ew olucją kierunku lub poglą­
dów poszczególnych jego reprezentantów . B ardziej natom iast cennie wyglą­
da system atyczne uporządkow anie sposobów upraw iania m etafizyki w edług
stopnia i rodzajów podobieństw a ich do m eto d naukow ych. M niej więcej
dałoby się podzielić je dychotom icznie. Jed n ą grupę stanow iłyby m etody
nie różniące się zasadniczo od używanych w naukach szczegółowych (induk-

5 Z nane jest np. pow iedzenie W ittgensteina, że filozofia nie jest teorią, lecz działalnością.
126 FILO Z O FIA I M E T O D A

cyjno-syntetyczne, dedukcyjno-spekulatyw ne i analityczno-krytyczne), dru­


gą zaś - bardziej autonom iczne (intuicyjno-racjonalne, intuicyjno-pozaracjo-
nalne oraz czasem jeszcze i praksystyczne). Ta systematyka, aczkolwiek dość
informatywna, razi jeszcze niedostateczną wszechstronnością. Przede wszys­
tkim nie uwzględnia w odpow iedniej m ierze sposobów upraw iania metafizy­
ki pełniącej funkcje pozapoznaw cze oraz rozm aitości wyników, do jakich
m etafizyka dąży (spraw a m inim alizm u i m aksym alizm u wiedzy). N adto upo­
rządkow anie to jest m ało dokładne.
A by uniknąć wspom nianych m ankam entów , trzeba obrać bardziej
wszechstronne i bezstronne zasady typologii m etod m etafizyki. Niewątpli­
wie, zasady te okażą się bardziej złożone, ale je st to chyba nieuniknione,
jeśli się chce adekw atnie ująć specyfikę w spółczesnych sposobów uprawiania
metafizyki. Najwłaściwszą p rocedurą dob o ru odpow iednich kryteriów wyda­
je się tak a, któ ra d okonuje się na drodze w skazania czynników determ inują­
cych m etodę m etafizyczną. Tę ostatnią zaś w yznaczają przede wszystkim
przyjęty punkt wyjścia oraz postaw ione zadanie. M ożna skrótow o powie­
dzieć, że m etoda to w ypadkow a tych dwu m om entów , a ich rola modyfikuje
się zależnie od tego, który uzna się za bardziej autonom iczny. Czy zakłada­
jąc z góry cel m etafizykow ania, w zależności od niego i dla niego obieramy
teren i środki realizacji, czy też raczej przyjm ując jak o dany poznawczo
pewien stan przedm iotow o-instrum entalny, zm ierzam y do wyznaczenia mo­
żliwych do osiągnięcia celów. W konkretnych przypadkach wiele momentów
ogranicza arbitralność tych decyzji, ale o tym później.
Postarajm y się bliżej scharakteryzow ać w yróżnione wyżej główne czynni­
ki kształtujące m etodę metafizyki.
N a punkt wyjścia skład ają się elem enty przedm iotow e oraz instrum ental­
ne. Pierwsze to dziedzina, której dotyczy nasze m etafizykowanie w począt­
kowym stadium . Jeśli chodzi o operacje poznaw cze, będzie to tzw. przed­
miot dociekań (co bezpośrednio oraz pośrednio jest do zbadania). W innych
zaś przypadkach będzie to zasięg spraw objętych metafizycznym zachowa­
niem się. B adanie zaczynać m ożna od tego, co jest bardziej obiektywne
albo bardziej subiektyw ne. W pierwszym przypadku mamy na uwadze
w prost rzeczywistość typu kosm ologicznego lub humanistycznego (zwłaszcza
wytwory znakow e, sposób posługiw ania się w yrażeniam i). W drugim nato­
m iast, bardziej krytycznym , studium dotyczy osobistych sytuacji bytowych
albo świadom ości (najczęściej posiadającej zresztą charakter intencjonalny).
N iekiedy w zw iązku ze „św iadom ościow ym ” punktem wyjścia metafizyko­
wania podkreśla się jego neutralność co do podm iotow ego albo przedm ioto­
wego zdeterm inow ania. R ozróżnienie: podm iot - przedm iot m a być dopiero
wynikiem refleksji. N ależy tu dodać, że w ybór jednego ze wspomnianych
sposobów zaczynania m etafizyki w arunkuje w zajem ny stosunek (zwłaszcza
co do kolejności upraw iania oraz zależności argum entacyjnej): filozofii bytu,
W SPÓ Ł C ZE SN E M E T O D Y M E TA FIZY K I 127

filozofii człow ieka, filozofii języka. Z m ienia się też odpow iednio głów ne py­
tanie m etafizyki6.
Instrum entalny p u n k t wyjścia natom iast stanow ią środki, za pom ocą k tó ­
rych upraw iam y m etafizykę. Przew ażnie w skazuje się tu , jakie w stępne dane
o przedm iocie są do przyjęcia oraz jakie w ładze ludzkie są adekw atne,
względnie p ełn ią głów ną rolę, w m etafizykow aniu. W ten sposób wyznacza
się już w dużym stopniu w artość i granice przew idywanych operacji poznaw ­
czych. Z tego p u n k tu w idzenia zasadniczym m om entem różnicującym m eto­
dy m etafizyki będzie stosunek do danych dośw iadczenia potocznego i n a u ­
kowego oraz typ przyjm ow anego dośw iadczenia specjalnego. Chodzi zwłasz­
cza o różne odm iany intuicji oraz o m ożliwość odw oływ ania się do przeżyć
fideistycznych. N iem ałe znaczenie posiada rów nież determ inacja adekw at­
nej argum entacji. Czy wystarczy na przykład sam o pokazanie (opis) do­
świadczeń poznaw czych (albo i innych przeżyć), czy też potrzebne są rów ­
nież (i jakie) dyskursyw ne zabiegi przekonujące. A nadto - jak a i czy konie­
czna jest intersubiektyw na przekazyw alność i kontrolow alność argum entacji.
Z adanie m etafizykow ania w skazuje się określając, jaki m a być wynik i
jaką winno pełnić funkcję. R ezu ltat ten zaś m ożna zaplanow ać bardziej mi-
nimalistycznie lub bardziej m aksym alistycznie. W pierwszym przypadku
osiąga się rozw iązania albo cząstkow e, a więc w ażne tylko dla jednej dzie­
dziny bez rozciągania tego na całość spraw ludzkich i św iata, albo problem a­
tyczne, jeśli chodzi jedy n ie o hipotetyczne rozstrzygnięcia w niew ielkim sto­
pniu upraw dopodobnione lub naw et o sam o borykanie się myślowe z zagad­
nieniami (które rodzą się bądź z nagrom adzenia wiedzy, bądź z rozm aitych
przeżyć osobistych), czy wreszcie sam o ich adekw atne rozpoznanie. M aksy-
malistyczna co do wyników m etafizyka m a być w iedzą o najwyższej w artoś­
ci, dotyczącą wszystkich najbardziej podstaw ow ych problem ów sensu życia i
świata oraz skład ającą się z ogólnych praw d nieobalalnych i tworzących
zwarty system .

6 O to przykłady pytań, jakie faktycznie form ułuje się lub im plicite zawierają się w upra­
wianiu metafizyki: Jeśli taki jest człow iek , to jaki ma być świat, aby mógł on w nim istnieć?
Skoro taki jest język, to jaka musi być odpowiadająca mu podstawowa struktura rzeczywistoś­
ci? Jeśli człow iek w taki sposób używa wyrażeń, to jakie są psychologiczne tego motywy?
Analizując konkretne istnienie ludzkie, jak rozum ieć człow ieka i jaki jest sens bytu w ogóle?
Jakie poznawcze lub ontyczne im plikacje kryją się w pewnych opisanych aktach lub wytworach
ludzkiej działalności? Jakie ontologiczne i epistem ologiczne im plikacje m ieszczą się w rodzą­
cych się pytaniach o człow ieku i św iecie? Poniew aż takie są prawa m ożliwości struktur, jakież
tedy są prawa faktycznej rzeczywistości? Skoro św iadom ość kontaktuje nas ze św iatem , jakie
przeto są najgłębsze struktury doświadczenia? D latego, że taka jest natura poznania naukowe­
go oraz jego rezultaty, jaka m ogłaby być podstawowa struktura wszelkiej rzeczywistości? Skoro
takie jest konkretne istnienie ludzkie, to jak ma on obcow ać z rzeczywistością? Doświadczając
swego istnienia, jak dokonać sam ookreślenia się w opozycji do pozostałej rzeczywistości? Skoro
coś istnieje n iekoniecznie, to dlaczego (przy jakiej strukturze bytu) w ogóle istnieje?
128 FILO ZO FIA I M E T O D A

Zadaniem funkcjonalnym m etafizyki bywa bądź dostarczenie podstaw


do odpow iedniego sposobu zachow ania się, bądź zaspokojenie zaintereso­
w ań czysto intelektualnych. W pierwszym przypadku m etoda uprawiania
m etafizyki sprow adza się do sposobów przeżyw ania podstaw ow ych wartości
typu egzystencjalnego lub m oralnego, co pozw ala na głęboko ugruntowane
ujaw nienie „ ja ” ludzkiego oraz jego dostosow anie do reszty rzeczywistości.
G dy zaś m etafizyka m a zadośćuczynić wym aganiom intelektualnym , to me­
tody jej winny zagw arantow ać najbardziej fundam entalne wyjaśnienie rze­
czywistości. Pod tym ostatnim w zględem da się wyróżnić co najm niej cztery
typowe sposoby tego wyjaśniania: 1° opisywanie (pokazyw anie) tego, co jest
dane w odpow iednim dośw iadczeniu ludzkim jako podstaw ow e (może tu
chodzić o różne dośw iadczenia, ale zawsze różniące się od potocznego i nau­
kow ego), 2° spekulacja na tem at zasadniczej n atury świata, ujętego mniej
lub bardziej apriorycznie, 3° scjentystyczne w yjaśnianie danych doświadcze­
nia (chociaż nieraz daleko idące, to jed n ak dokonyw ane tylko w płaszczyź­
nie faktów danych; nie transcendujące ich istotnie i hipotetyczne), 4° wyjaś­
nianie rzeczywistości przez w skazanie najbardziej ostatecznych jej pryncy­
piów ogólnobytow ych (transcendujące płaszczyznę wyjściowych danych do­
świadczenia i konieczne).
Opisawszy poszczególne czynniki determ inujące m etodę, spróbujm y we­
dle nich dokonać uporządkow ania typowych m etod m etafizyki współczes­
nej. Problem em staje się tu ustalenie hierarchii czynników. O tóż wydaje
się, że naturę m etafizykow ania charakteryzuje przede wszystkim jego fun­
kcja. Stąd najpierw trzeba odróżnić m etody m etafizyki jako sposoby zacho­
wania się w spraw ach zasadniczych dla sensu życia ludzkiego w świecie oraz
jak o sposoby poznania fundam entalnych m om entów rzeczywistości. W
pierwszej grupie m etod znajd u ją się sposoby m etafizykow ania występujące
u wielu egzystencjalistów i niektórych analityków . Polegają one głównie na
głębokim przeżyw aniu rzeczywistości, np. rozjaśniającym obcow aniu z fun­
dam entalną rzeczywistością (K. Jaspers), właściwym uczestniczeniu w istnie­
niu (G . M arcel) albo na działaniu m anifestującym głów ne postaw y i tenden­
cje oraz przystosow anie się do otoczenia, bądź wreszcie na skupieniu myślo­
wym połączonym z przeżyciem w artościow ania.
D ruga grupa m etod rozpada się dalej ze względu na to, jaki gw arantują
rezultat poznawczy. B ędą to m etody m inim alistyczne oraz maksymalistycz-
ne. W śród pierwszych ze względu na dw a rodzaje niedoskonałości otrzym a­
nej wiedzy m am y m etody cząstkow e oraz problem atyzujące. Te ostatnie po­
siadają trzy odm iany: 1° m etody analityczno-dialektyczne, pozw alające jedy­
nie odczytać dylem aty w nagrom adzonej wiedzy względnie w sposobie uży­
wania w yrażeń (np. częściowo tak G . R yle), 2° aporetyczne, dające w rezul­
tacie sform ułow anie problem atyki ontologiczno-epistem ologicznej lub my­
ślowe borykanie się z nią (np. częściowo N. H artm ann oraz G . M artin), 3°
m etody dialekty ki otw artej doprow adzające do takiego rozw iązania zagad­
W SPÓ Ł C ZE SN E M E T O D Y M ETAFIZYK I 129

nień, aby odpow iedzi (zawsze uw arunkow ane okolicznościam i) były całkiem
otwarte n a now e wyniki (F. G onseth).
M etody cząstkow e m etafizyki to te, które nie doprow adzają do wyników
poznawczych o charakterze ogólnoontologicznym , aczkolwiek m ają p re ten ­
sję do ontologii. W ym ienić tu należy: 1° m etody analizy lingwistycznej, do­
ciekającej psychosocjologicznych uw arunkow ań sposobu używania wyrażeń
względnie m odyfikacji użycia języka ontologicznego, 2° analityczno-krytycz-
ne m etody pozytyw izującej lub neokantow skiej teorii poznania, 3° m etody
egzystencjalnej m etafizyki człow ieka, o ile nie dochodzą do ontologii albo
jej nie zakładają.
G rupę m etod m aksym alistycznych ze względu na stosunek do m etod
nauk szczegółowych dzieli się najpierw na scjcntystyczne oraz autonom icz­
ne. Pierwsze to p rzede wszystkim m etody indukcyjno-syntetyczne oraz de-
dukcyjno-spekulatyw ne. W łaściwie te drugie nie byw ają już ściśle sejenty-
styczne, bo nie pokryw ają się z dedukcją stosow aną w naukach form alnych.
Chodzi tu najczęściej o m etody w niektórych ujęciach m etafizyki perypate-
tyckiej zwane d edukcją A rystotelesa albo o m etody analizy logicznej typu
analizy drugiego okresu B. R ussella. M etody indukcyjno-syntetyczne nato ­
miast stanow ią cały w achlarz sposobów m etafizykow ania, od zw ykłego uo­
gólnienia ekstrapolacyjnego wyników n auk szczegółowych i rezultatów do­
świadczenia codziennego aż do syntez wym agających znacznego zaangażo­
wania twórczej intuicji. W szystkim jed n ak w spólne jest chyba to, że w ja ­
kimś stopniu dom agają się w eryfikacji tez w dośw iadczeniu na wzór postę­
powania naukow ego oraz pom agają sobie m eto d ą analityczno-krytyczną
(tzw. m etafizyka indukcyjna: A . N. W hitehead, B. G aw ęcki, T. Czeżowski,
dialektyczny m aterializm ).
A utonom iczne m etody m etafizyki w arto podzielić najpierw ze względu
na charakter dopuszczalnych w nich ostatecznych założeń, czy są one czysto
poznawcze czy też i pozapoznawcze. W tym ostatnim przypadku metody bądź
1° pozwalają się odwoływać do przekonań pochodzących ze źródeł pozaracjo-
nalnych, jak np. z wiary lub kontemplacji, bądź 2° aprobują tezy, do których
przyjęcia skłania jedynie nasze działanie (np. metody praksystyczne).
M etody czysto poznaw cze wreszcie z uwagi na sposób docierania do
przedm iotu o b ejm u ją co najm niej trzy typy: intuicyjne, refleksyjne i aprio-
ryczno-konstrukcyjne. O statni bliski jest m etodzie dedukcyjno-spekulatyw -
nej. Posiada jed n ak wyraźnie niescjentystyczny ch arakter ze względu na
osobliwie aprioryczny pun k t wyjścia. M etody intuicyjne um ożliw iają bądź
bezpośrednie skontaktow anie się z przedm iotem (wysiłkiem intuicji docho­
dzimy jakby do w nętrza przedm iotu, jego pierw otnego trw ania - H. B erg­
son), bądź w drodze redukcji pozw alają osiągnąć najbardziej podstawowe
struktury dośw iadczenia - co i ja k jest dane w świadomości (fenom enologo­
wie). M etody refleksyjne zaś drogą regresji w yjaśniającej dociekają n ajb ar­
dziej podstaw ow ych pryncypiów danego w dośw iadczeniu bytu (tom iści).
130 FILO ZO FIA I M E T O D A

A by nie zwiększać złożoności powyższego uporządkow ania typowych


m etod m etafizyki, nie w prow adza się dalszych rozróżnień wedle wyżej zasy­
gnalizowanych szczegółowych czynników determ inujących m etodę.
Na koniec przechodzim y do krótkiej oceny przedstaw ionych typów me­
tod. N ajłatw iej (teoretycznie) jej dokonać w ew nętrznie, z uwagi na ich ade­
kwatność z zam ierzonym celem upraw iania m etafizyki. Trudniejsza byłaby
kwalifikacja ze względu na słuszność założeń. Suponuje to bowiem wyraźnie
przyjęcie jakiejś m etafizyki i teorii poznania. Jeszcze bardziej skomplikowa­
na w ydaje się krytyka m etod uw zględniająca zarazem trafność założeń w
punkcie wyjścia oraz bezwzględną funkcjonalność przyjętych zadań metafi-
zykowania. N iem niej, w łaśnie ten ostatni rodzaj oceny jest przy takich
ogólnych zestaw ieniach najbardziej interesujący. Jem u poświęcimy kilka
zdań.
Bezwzględna odpow iedź na pytanie, k tó ra z m etod metafizyki jest naj­
wartościowsza, m oże być tylko arbitralna. Praktycznie jednak istnieją liczne
uw arunkow ania zew nętrzne, które pozw alają udzielić w tej sprawie odpo­
wiedzi w dużym stopniu zasad n ej. Przede wszystkim narzuca się zastrzeżenie
co do tego, że m etody „m etafizycznego zachow ania się” pozapoznawczego
m ogą być wyłącznymi sposobam i m etafizykow ania. W wielu sytuacjach wy­
życie się metafizyczne lub kontem placja w artościująca pom agają życiowo
ludziom , ale nie zaspokajają całkowicie ich aspiracji. Już potoczna znajo­
mość człow ieka i jego zainteresow ań um ysłowych świadczy o wielkiej po­
trzebie wiedzy, i to maksymalistycznej, na tem at sensu życia ludzkiego i świata.
Historia kultury potwierdza to jak najbardziej. Jeśli nawet tradycja zdaje
się przy tym ostrzegać przed zbyt łatw ym uleganiem tej tendencji, to prze­
cież nie przekreśla sam ego jej w ystępow ania. Przeciwnie, historia notuje
znam ienne zjawisko cykliczności w nakreślaniu zadań metafizyki. Okresy
minim alizm u i m aksym alizm u następow ały kolejno po sobie. Świadczyłoby
to najwyżej o trudnościach m aksym alizm u, ale i minim alizm u. Nie ma też
podstaw postulow ać m aksym alizm u za wszelką cenę.
O graniczając w artość minimalistycznych m etod, nie pom niejsza się ich
ważnej roli w kulturze um ysłow ej. Chodzi tylko o podkreślenie, że nie są
one w stanie adekw atnie zaspokoić silnej i wyraźnej tendencji człowieka do
metafizyki m aksym alistycznej. Pow staje dalej pytanie, czy m ożna ją osiąg­
nąć m etodam i scjentystycznymi. I tu znowu nie deprecjonując tych metod
w ogóle, trzeba podkreślić, że nie da się za ich pom ocą osiągnąć pełnego
wyjaśnienia egzystencjalnej strony całej rzeczywistości, ostatecznie ugrunto­
wanego zrozum ienia sensu życia ludzkiego i świata. A plikując metody nau­
kowe do przedm iotu m etafizyki m aksym alistycznej, dokonujem y niedozwo­
lonej ekstrapolacji ich stosow alności, co pozbaw ia je właściwego waloru
wiedzotw órczego. T aki sposób postępow ania byłby konieczną ostatecznoś­
cią, gdyby nie istniały inne możliwości. A takie, ja k wynika z wnikliwego i
bezstronnego studium historii filozofii, prezentow ano. Mamy tu do wyboru
W SPÓ Ł C ZE SN E M E T O D Y M ETAFIZYK I 131

autonom iczne m etody pozaracjonalne i racjonalne. To praw da, że człowiek


dzisiejszy chętnie posługuje się w m etafizykow aniu tymi pierwszymi. Panuje
na nie nawet m oda. A le jest to typowy przykład w padania w skrajność dla­
tego, że nie odpow iada nam przeciwstawny sposób postępowania. Jeśli mamy
dość scjentystycznego poznania albo nie wystarcza nam ono do ostate­
cznie ugruntow anego rozw iązania zagadek życia i św iata, to nie m usim y szu­
kać ratunku w irracjonalizm ie, czy naw et b rać tych spraw poza nawias n a­
szej wiedzy. O wiele bardziej uzasadniona w ydaje się p róba m etafizykowa-
nia racjonalnego, prezentow anego w filozofii klasycznej. G dy zaś trzeba tu
wybierać między intuicyjnym docieraniem w prost do najbardziej podstaw o­
wych stru k tu r rzeczywistości lub świadom ości a dyskursywnym dochodze­
niem w drodze regresji refleksyjnej i w yjaśniającej do ostatka (transcenden­
tnie) najgłębszej egzystencjalnie budow y danego w dośw iadczeniu bytu, to
zarówno trudny do sprecyzow ania ch arak ter intuicji i jej roli w otrzym yw a­
niu ogólnych i zarazem koniecznych praw d, dotyczących egzystencjalnie
wziętej rzeczywistości, ja k i bardziej opisowy niż w yjaśniający typ otrzym y­
wanej w pierwszym przypadku wiedzy przechylą szalę na korzyść tej drugiej
- najdoskonalszej z prezentow anych - m etody m etafizykow ania. T ak przeto
wyglądałaby hierarchia sposobów upraw iania m etafizyki, skoro uwzględni
się zarazem n ajpełniejsze jej zadania oraz dane wyjściowe o człowieku.
A R G U M EN TA C JA FILO ZO FIC ZN A W U JĘC IU ANALITYKÓW

O d kilku w ieków w ystępuje problem filozofii. Polega on na epistem olo-


gicznej trudności w ykazania odrębności i autonom iczności poznania filozofi­
cznego. Chodzi zwłaszcza o to , w czym leży, jeśli w ogóle istnieje, specyfika
filozofii pośród odm ian wiedzy ludzkiej. Jedni wskazywali na osobliwe źró­
dło poznawcze jak o przyczynę odrębnego ch arak teru poznania filozoficzne­
go. Ową szczególną rolę w tw orzeniu filozofii m iała przew ażnie pełnić intui­
cja. Inni widzieli podstaw ę autonom iczności filozofii w jej specyficznym
przedmiocie lub celu, jakiem u m a służyć. Z ajm ow anie się bardzo ogólnym
aspektem rzeczywistości bądź spraw am i istotnym i dla zdeterm inow ania sen­
su życia ludzkiego w yróżniałoby filozofię od innych typów wiedzy, lub też -
dążenie do zdobycia fundam entów dla zbudow ania św iatopoglądu m iałoby
znamionować tylko filozofa. W ybór jednego z powyższych m om entów wy­
odrębniających filozofię zależy rów nież i od tego, co stanow i przedm iotow y
punkt wyjścia filozofow ania: czy rzeczywistość obiektyw na, czy sam o pozna­
nie, czy wreszcie język jak o wyraz w iedzy i postaw y ludzkiej.
Nie ulega w ątpliw ości, że jed n ą z najbardziej m odnych dziś koncepcji
filozofii jest ta , k tó ra k o n cen tru je swe zainteresow ania na aparacie pojęcio­
wym. Pochodzi o n a od tzw. analityków . Z ajm u ją się oni nie tylko sposobem
używania w yrażeń, lecz także - w espół zresztą z przedstaw icielam i innych
współczesnych kierunków filozoficznych - m etodą uzasadniania tez filozofii.
Wydaje się naw et, że sposób upraw om ocnienia poglądów filozoficznych stał
się dziś głów nym przedm iotem refleksji m etafilozoficznej. O peracje uspra­
wiedliwiające zdania filozofii najbardziej m ają bow iem wyróżniać ją spośród
rozmaitych typów wiedzy. N ie m a jed n ak zgody co do natury tych operacji.
To wszystko dzieje się nie bez wpływu rozw ijającej się logiki języka, logiki
form alnej, logiki w iedzy oraz rozm aitych logik pozaform alnych. D latego co­
raz pow szechniej mówi się nie tylko o dow odzeniu lub em pirycznym
rozstrzyganiu tw ierdzeń filozoficznych, lecz także o argum entow aniu w ich
obronie. D la niektórych zaś jedynie to ostatnie jest m ożliwe. O to geneza
tem atu niniejszych dociekań.
N ajogólniej m ów iąc, chodzi tu o próbę przedstaw ienia prezentow anej
przez analityków teorii argum entacji filozoficznej. W ykonanie tego zadania
134 FILO ZO FIA I M E T O D A

rozpada się na k ró tk ą charakterystykę filozofii analitycznej i argumentacji


w ogóle oraz na w yeksponow anie, w czym tkwi w edług analityków specyfika
argum entacji filozoficznej. To ostatnie zaś zrealizuje się poprzez dokonanie
typologii możliwych argum entacji filozoficznych, w skazanie najbardziej wła­
ściwej dla filozofii argum entacji i opisanie, jak ona funkcjonuje w niektó­
rych działach filozofii.
Rozw ażania dotyczące tych ostatnich tem atów m ożna przeprowadzić
opierając się bądź na wyraźnych wypowiedziach reprezentantów tzw. szkoły
analitycznej, bądź na podstaw ie ich faktycznego postępow ania argumenta-
cyjnego w upraw ianiu filozofii. T utaj korzystano głównie z tego pierwszego
typu m ateriału. D okładniejsze prześledzenie praktyki argum entow ania filo­
zofów analitycznych i porów nanie tego z ich teo rią tej argum entacji na pew­
no wzbogaciłoby wyniki dociekań. N ie zm ieniłoby chyba jed n ak rezultatu
tej pracy w sprawie sam ego ujęcia argum entacji filozoficznej przez anality­
ków. D latego zdecydow ano się na w spom niane wyżej ograniczenie.

I. Filozofia analityczna nie stanowi jednolitego kierunku co do refleksji


m etafilozoficznej1. G łosząc dość pow szechnie przyjm ow ane hasło porzuce­
nia wysiłków w celu skonstruow ania uniw ersalnych systemów filozoficznych,
a ograniczenia się do szczegółowych analiz poszczególnych problem ów , i to
od strony ich językow ego w yrazu, stała się wspólnym znam ieniem znacznie
nieraz różniących się m iędzy sobą stylów filozofowania. D ążąc do określenia
charakteru zagadnień i ich w yjaśnienia, sam ą analizę sensu wyrażeń pojm o­
w ano tedy rozm aicie. A to oczywiście rzutow ało nie tylko na taką lub inną
koncepcję argum entacji filozoficznej, lecz także na m niejszy lub większy
stopień zaangażow ania się w poszczególne sprawy teorii argum entacji. Aby
ułatw ić zrozum ienie dalszych wywodów, należy zwrócić uwagę najpierw na
m om enty w spólne wszystkim analitykom , a następnie przeprow adzić szkico­
w ą typologię proponow anych przez nich koncepcji analizy.
C harakterystykę filozofii analitycznej dałoby się najkrócej zam knąć w
następujących czterech punktach2: 1) uzasadniony jest jedynie minimalizm
w upraw ianiu filozofii, a więc zadaniem filozofa nie jest ani budow anie wiel­
kich system ów , ani dogm atyczne podejście, ale fragm entaryczne i cząstkowe
analizy, 2) pod względem filozoficznym należy przyznać językowi rolę akty­
wną i autonom iczną. Stąd jest on nie tylko środkiem w badaniach filozoficz-
1 Z ob. Classics o f A n alytic P hilosophy, ed. R. Am m erm an, N ew York 1965; British Ana-
lytical P h ilosoph y, ed. B . W illiams, A . M ontefiore, N ew Y ork-L ondon 1966; Twentieth-century
P hilosophy: the A n alytic Tradition, ed. M. W eitz, N ew York 1966; J. O . U r m s o n , Philoso­
phical A nalysis, Oxford 1955; M . J. C h a r l e s w o r t h , Philosophy and Linguistic Analysis,
Pittsburgh 1959; G . K l i n g , O ntologie und logistische A n alyse der Sprache, W ien 1963; A.
A m b r o s e , E ssays in A nalysis, London 1966; Z. J o r d a n , O filo zo fii analitycznej, „Ruch
Filozoficzny” , 20(1961) 136-152.
2 Z ob. H . S k o l i m o w s k i , Polish A nalytical P hilosophy, London 1967.
A R G U M E N T A C JA FIL O Z O FIC Z N A W U JĘC IU A N A L IT Y K Ó W 135

nych, lecz także celem . Problem y filozoficzne zaś to zagadnienia związane z


logiczno-pragm atyczną stroną funkcjonow ania w yrażeń, bądź filozoficznych,
bądź podstaw ow ych dla użytku języka, 3) filozofia m a mieć wyłącznie kogni-
tywistyczny ch arak ter. Filozofia to teo ria nie n atury św iata, lecz gier języko­
wych (niekiedy staje się psychoterapią); nie jest jej zadaniem dostarczać
podstaw doktrynom o najlepszym postępow aniu ( etyce lub polityce). N ale­
ży przeto realizow ać w niej cele wyłącznie teoretyczno-poznaw cze, a nie
apologetyczne i praksystyczne. Nie m a przeto zm ierzać do reform ow ania
sposobu używania w yrażeń czy też stw arzania jakiejś filozofii życia, 4) anali­
zy m ają być traktow ane intersubiektyw nie; dotyczą stanów danych pozapod-
miotowo i tym różnią się od analiz fenom enologów i egzystencjalistów .
K oncepcje analizy, o jakich tu m ow a, dałoby się podzielić najpierw na
te, które pochodzą od klasycznych analityków , oraz na na te, które są dzie­
łem autorów tylko pokrew nych szkole analitycznej. Spośród pierwszych m o­
żna utworzyć trzy grupy: 1) trak tu jące analizę jak o operację definicyjno-wy-
jaśniającą, 2) ograniczające analizę do redukcji (syntaktycznej) wyrażeń
oraz 3) utożsam iające analizę z lingw istyczno-pragm atycznym badaniem spo­
sobów używania w yrażeń.
A naliza definicyjno-w yjaśniająca w ystępuje w dwóch odm ianach. Jed n a
pochodzi od G . E . M o o re’a i polega na interpretow aniu myśli za pom ocą
zastępowania w yrażeń jasno zrozum iałych przez w yraźniejsze i bardziej p re­
cyzyjne3. D ru g a zaś utw orzona została przez B. R ussella i dotyczy logicznej
struktury języka.
A naliza reduktyw na n atom iast stanow i późniejszą postać analizy. Po­
wstała w wyniku połączenia ontologicznego program u L. W ittgensteina i
teorii logiki B. R ussella. Jest realizacją tzw. logikalnego atom izm u4. Przy
założeniu izom orfii między zdaniam i atom ow ym i a odpow iadającym i im ele­
m entarnym i faktam i analiza dok o n u je się w drodze sprow adzenia złożonych
i deskryptywnych zdań ontologicznych do języka logiki, co pozw ala jaśniej i
głębiej w ejrzeć w stru k tu rę św iata5. T en rodzaj analizy przybrał później
dwie odm iany: reform ującą i m odyfikującą podczas przekładania na język
potoczny, do którego nie m a zaufania (w Polsce np. bardzo staranny i praco­
wity analityk K. A jdukiew icz oraz J. Salam ucha)6, oraz kodyfikującą w

3 Por. G . E. M o o r e , Principia Ethica, Cambridge (1903) 1954 oraz Philosophical Pa-


pers, London 1959.
4 Por. B . R u s s e l l , P hilosoph y o f Logical A tom ism , „M onist” , 28(1918) 495-572;
29(1919) 32-63, 190-222 oraz 345-380; L ogic and O n tology, „Journal o f Philosophy”, 54(1957)
225-230; L. W i t t g e n s t e i n , Tractatus L ogico-P hilosophicus, London (1922) 1961.
5 Dokładniej m ówiąc analiza ma następujące cztery etapy: 1) wstępna identyfikacja i
objaśnienie explicandum; 2) wybór m ateriału adekwatnego na explicans; 3) konstrukcja expli-
catum w języku sform alizowanym i 4) okazanie, że explicatum jest adekwatne z explicandum.
6 Por. K. A j d u k i e w i c z , O stosow alności czystej logiki do zagadnień filozoficzn ych ,
„Przegląd Filozoficzny” , 37(1934) 323-327; t e n ż e . Epistem ologia i sem iotyka, tam że, 44(1948)
136 FILO ZO FIA I M E T O D A

przekładaniu język potoczny, który tylko chcą popraw ić (np. m istrz analizy
pojęć filozoficznych T. K otarbiński). U analityków typu neopozytywistycz-
nego zaś analiza reduktyw na otrzym ała postać analizy konstruktywistycznej
(pod wpływem R. C arn ap a)7. Skonstruow any język symboliczny bądź inter­
pretuje się ontologicznie (np. H . Scholz, S. Leśniewski, J. Łukasiewicz, A.
Tarski i stojący na zupełnie innych pozycjach filozoficznych B. B ornstein)8,
bądź eksplikuje się ontologiczne im plikacje takiego języka (np. N. Good­
m an, W. V. O. Q uine)9.
A wreszcie analiza lingw istyczno-pragm atyczna, k tóra ukształtow ała się
po r. 1930 pod wpływem późniejszej działalności L. W ittgensteina i stała się
najbardziej znam ienną dla w spółczesnej szkoły analitycznej10. Język potocz­
ny obok roli inform atyw nej (stw ierdzania faktów ) pełni również wiele in­
nych funkcji. A naliza m a właśnie je badać. W inno się analizować psychiczne
motywy używania wyrażeń o doniosłej językow o roli, w szczególności zaś
przeprow adzać niem al psychoanalizę konw encji posługiw ania się językiem
(J. W isdom )11, wyjaśniać innow acje w użyciu języka filozofii (M. Lazero-
w itz)12, wykrywać i eksplikow ać źródła pochodzących z niedoskonałości
aparatu pojęciow ego dylem atów filozoficznych (G . R y le)13 czy wszechstron­
nie rozjaśniać system pojęciow y (P. F. Straw son)14.
Z pokrew nych szkole analitycznej koncepcji analizy - które mogą mieć
znaczenie dla charakterystyki argum entacji filozoficznej - należy najpierw
wymienić refleksyjno-w artościującą analizę C. J. D ucasse’a 15. U w aża on, że
sam a analiza językow a prow adzi do m ało ważnych filozoficznie rezultatów.
Sytuacja ulega popraw ie dopiero w tedy, gdy dopełni się ją refleksją nad
pierw otnym i ocenam i wzorcowymi w celu uzgodnienia ocen w ogóle. Inną
koncepcją, o której tu należy w spom nieć, jest m etoda analitycznego opisu,

336-347. Zob. też: J. S a l a m u c h a , D o w ó d „ex molu" na istnienie Boga, „Collectanea Theolo-


gica” , 15(1934) 53-92.
7 Cam ap odnosił analizę jedynie do języka naukowego.
8 Por. H . S c h o l z , M etaphysik ais strenge W issenschaft, Koln 1941; J. Ł u k a s i e w i c z ,
L ogistyka a filozofia, „Przegląd Filozoficzny” , 39(1936) 115-131; A . T a r s k i , Pojęcie prawdy
w językach nauk dedukcyjnych. Warszawa 1933; B . B o r n s t e i n , Teoria A bsolu tu, Łódź 1948.
9 Por. N. G o o d m a n , The Structure o f A ppearance, Cambridge Mass. (1951) 1966; W.
V. O. O u i n e , W ord and Object, N ew York 1960.
10 Por. L. W i t t g e n s t e i n , The Blue and Brown B ooks, Oxford (1958) 1960.
11 Por. J. W i s d o m , Interpretation and A n alysis, London 1931; t e n ż e , O ther Minds,
Oxford (1952) 1966.
12 Por. M. L a z e r o w i t z , The Structure o f M etaphysics, London 1955; t e n ż e , Studies
in M etaphilosophy, London 1964.
13 Por. G . R y l e , The Concept o f M ind, London (1949) 1959; t e n ż e , D illem m as, Cam­
bridge 1954. Typowa argumentacja filozoficzna to reductio ad absurdum rozmaitych nonsensów
utrzymujących się w języku filozoficznym .
14 Por. P. F. S t r a w s o n , Individuals, London (1959) 1964.
15 Por. C. J. D u c a s s e , Philosophy as a Science, N ew York 1941.
A R G U M E N T A C JA FILO Z O FIC ZN A W U JĘ C IU A N A L IT Y K Ó W 137

stosowana przez K. Tw ardow skiego i om aw iana przez T. Czeżow skiego16.


Analiza dotyczyć m a w ybranego egzem plarza typow ego i jest zarazem anali­
zą znaczeniow ą nazwy opisyw anego przedm iotu. W ynik jej zaś stanow ią
twierdzenia ogólne o postaci definicji analitycznej, posiadającej apodyktycz­
ną oczywistość. A wreszcie nie m ożna pom inąć analizy dialektycznej F.
Gonsetha i analizy retorycznej C h. P erelm ana. Pierw sza nie została może
bliżej i szerzej określona w prost, ale im plikow ana jest w uw agach o argu­
mentacji filozoficznej17. D ruga natom iast stanow i przedm iot wielu osobnych
opracow ań18.

II. Term iny argum entacja i argum ent służą do oznaczenia jakiejś aktyw ­
ności m yślowej, k tó ra w iąże się z rozum ow aniem , a w szczególności z uzasa­
dnianiem lub obalaniem . A rgu m en tacja w ścisłym sensie różni się jednak
od rozum ow ania tym , że jest używ ana jak o proces kom unikatyw ny, a więc
odbywa się zawsze w stosunku do drugiej osoby, czego nie m ożna pow ie­
dzieć o rozum ow aniu. Celem argum entacji jest uzyskanie lub spotęgow anie
poparcia czy zgody jakiegoś odbiorcy dla pew nej tezy. Stąd argum entacja
stanowi uzasadnienie albo obalenie czyjegoś przekonania lub przypuszcze­
nia. D ostosow ana w inna być nie tylko do przedm iotu rozum ow ania, lecz
musi także uw zględniać podm iotow e w arunki rozum ujących. A rgum enty n a­
tomiast to przytaczane racje przem aw iające na rzecz czyjejś tezy lub przeci­
wko niej, a więc dostosow ane do odbiorcy, czyli są tym , co wzbudza lub
wzmaga jego asercję.
W dotychczasowych w yjaśnieniach traktow ano argum entację jak o proces
psychologiczny logicznej (dla zaznaczenia, że nie em ocjonalnej) persw azji,
wpływania na czyjś sąd w sensie psychologicznym . N iektórzy m ówią naw et,
że chodzi tu po prostu o czynność dow odzenia w sensie psychologicznym 19.
Jeśliby uwzględnić tradycyjne posługiw anie się nazw ą argum entacja, to trze­
ba podkreślić, że przypisyw ano ją znakom rozum ow ania czy też znakom
jakichkolw iek zabiegów przekonyw ania. Stąd w daw nej logice określano za­

16 Zob. T. C z e ż o w s k i , O m eto d zie opisu analitycznego, w: t e n ż e , O d czyty filo z o fic z­


ne, Toruń 1958, s. 197-207 i Filozofia na ro zd ro żu , Warszawa 1965, s. 9-18.
17 Por. G . G o n s e t h , P hilosophie neoscolastiąue et ph ilosoph ie ou rerte, Paris 1954.
18 Por. Ch. P e r e l m a n , L ogiąu e et rhetoriąue, „R evue philosophiąue de Louvain”
75(1950) 1-35; t e n ż e , L. O l b r e c h t s - T y t e c a , Rhetoriąue et philosoph ie, Paris 1952
i Traite de l ’argum entation, I-II, Paris 1958; L a theorie de 1’argumentation, „Logiąue et Analy-
se”, 6(1963), nr 21-24 (caty rocznik).
19 D ow ód w sensie psychologicznym to zespól wyrażeń zdaniowych zmierzających do
wzbudzenia uzasadnionego przykonania lub przypuszczenia o prawdziwości dowodzonej tezy.
Por. C z e ż o w s k i , F ilozofia na ro zdrożu , s. 97. O kreślenie to wydaje się nieco za ciasne;
byłoby adekwatne, gdyby dow odzenie opierało się tylko na związkach logicznych. Argum enta­
cja obejm uje bowiem również m otyw ow anie, czyli przytaczanie m otywów dla przyjęcia lub
odrzucenia czyjejś tezy.
138 FILO Z O FIA I M E T O D A

zwyczaj argum entację ja k o signum ratiocinii albo oratio significativa opera-


tionem rationis20. T en sposób posługiw ania się term inem argum entacja póź­
niej zarzucono, a przynajm niej wyraźnie nie przestrzegano terminologiczne­
go odróżnienia rozum ow ania i jego znaku.
Sum ując powyższe uwagi, należy podkreślić, że term in argum entacja do­
tyczy współcześnie najczęściej psychicznej operacji uzasadniania lub obala­
nia jakiegoś zdania z uw zględnieniem nie tyle przedm iotowych warunków,
ile przede wszystkim dostosow anej do odbiorcy (i najpełniejszego kontekstu
wypowiedzi). N a pytanie o zasięg argum entacji odpow iadano również roz­
maicie.
U A rystotelesa obejm ow ała o n a wszystkie ówczesne sform ułowania za­
biegów przekonyw ania. Poszczególne trak taty logiczne poświęcone były od­
rębnym (głów nie ze względu na rozm aitość pryncypiów) rodzajom argumen­
tacji. A nalityki zaw ierały przedstaw ienie argum entacji apodyktycznej w po­
staci bądź sylogistycznej dem onstracji w iedzotw órczej, bądź dedukacji pou­
czającej (didascalica), kiedy w w ykładzie dyscypliny w yprowadza się twier­
dzenia z ustalonych pryncypiów , nie oglądając się na inne opinie. W Topi­
kach mamy om ów ioną argum entację praw dopodobieństw a (dialectica), gdy
wychodzi się także z opinii, czyli zdań praw dopodobnych, oraz retoryczną
(tentativa), jeżeli wywód zaczyna się od założeń rozmówcy (argumentum
od hom inem ). A wreszcie w ostatnim trakcie Organonu przedstaw iono argu­
m entację sofistyczną (litigiosa, contentiosa), w k tórej rozum ow anie opiera
się na założeniach pozornie tylko wyglądających na prawdziwe lub prawdo­
podobne21.
W średniow ieczu odróżniano dw a gatunki argum entacji: sylogizm i indu­
kcję, z których wypływały odpow iednio jeszcze dw a, z sylogizmu - entyme-
m atyczna i z indukcji - przez przykład22.
U progu czasów nowożytnych naw iązano do A rystotelesa oraz zaakcen­
tow ano rolę stoickiej retoryki (tzw. cyceroniańska teoria argum entacji).
Najczęściej w ym ieniano w tedy typy argum entacji: apodyktyczną, dialektycz­
ną i sofistyczną, z tym że podstaw ą podziału był nie tyle charakter założeń,
ile form a rozum ow ania23.

20 Jako przykłady pełnego określenia argumentacji niech posłużą następujące: „[...] oratio
significativa discursus rationis a cognito ad incognitum vel a minus cognito ad magis cognitum”;
„ [...] oratio per quam intellectus inducitur ad alicui vero inhaerendum ” ; „[...] oratio in qua id,
quod dubium fuerat ex alio comprobatur argum ento” . Argum entum zaś to: „quod arguit men-
tem ad assentiendum alicui” ( T o m a s z z A k w i n u , D e Ver. q. 14, a. 2); „est de aliqua re
faciens fidem de e a ” ( D u n s S z k o t , O p. Ox. III, d. 24, n. 15); „ratio rei dubiae faciens
fidem ” (C icero).
21 Por. A r y s t o t e l e s , D e soph. elench. 2, oraz Top. V III, 11 i 12. Stoicy zajęli się
argumentacją demonstratywną, rozróżniając znaczną liczbę jej form, oraz później - retoryczną.
22 Por. np. P. A b a e l a r d u s , D ialectica, ed. L. M. de Rijk, A ssen 1956, s. 463.
23 Por. W. R. R i s s e , D ie L ogik der N euzeit, I, Stuttgart 1964, s. 463.
A R G U M E N T A C JA F IL O Z O FIC Z N A W U JĘ C IU A N A L IT Y K Ó W 139

Później ani term in argum entacja, ani to , co on szeroko rozum iany ozna­
czał (zwłaszcza osobow y m o m en t), nie pojaw iało się w logicznych rozw aża­
niach. W ystępow ał tylko w nazw ach błędnych argum entacji. Zarów no psy-
chologistyczne, ja k i - tym bardziej - form alistyczne ujęcie logiki nie znaj­
dowało m iejsca na teo rię przekonyw ania. D op iero ostatnio zauw ażono, że
w pewnych dziedzinach poznania nie wystarczą zabiegi uzasadniające lub
obalające, o p arte jedynie na zw iązkach form alnych między zdaniam i oraz
dostosowane w yłącznie do p rzedm iotu, a nie uw zględniające postaw y od­
biorcy. T en stan rzeczy m iędzy innym i spraw ił, że obok logiki form alnej
zaczęły pow staw ać logiki: intencjonalne, epistem iczne i epistem ologie gene­
tyczne oraz teo rie rozum ow ań szeroko w ykorzystujące podejście psychologi­
czne i językow e. N azw a argum entacja zaczęła oznaczać nie jakiekolw iek
czynności uzasadniające lub ich znak, ale te, w których uw zględnia się m o­
menty pragm atyczne, a naw et jedynie te , k tó re są mniej lub bardziej racjo­
nalną apelacją do postaw y asertyw nej odbiorcy. Zw łaszcza w literaturze an­
glosaskiej pojaw iło się wiele pozycji pośw ięconych naturze argum entacji
jako sposobowi przekonyw ania24. N ajczęściej w iązano tę ostatnią z teorią
dyskusji. Pow oli je d n a k przew ażało m niem anie, i to głów nie u typowych
analityków, że argum entację m ożna stosow ać tam , gdzie nie da się korzystać
ze ścisłego dow odu dedukcyjnego lub rygorystycznie pojętego rozstrzygania
empirycznego. T ak przeto dziedzina ocen i poglądów filozoficznych stała się
nowym teren em zastosow ań teorii argum entacji. N aw iązano przy tym do
koncepcji A rystotelesa i autorów renesansow ych, ale ją wyraźnie poszerzo­
no25.

III. W św ietle powyższych uwag term in argum entacja filozoficzna może


mieć rozm aity sens. Z ależy to nie tylko od przyjętego zakresu nazwy argu­
m entacja, lecz tak że, a właściwie przede wszystkim - od obranej koncepcji
filozofii. Sami analitycy różnią się pod tym względem znacznie. Zw olennicy
analizy reduktyw nej nie u znają odrębności i specyficzności rozum ow ań filo­
zoficznych. Jeśli istnieją zabiegi uzasadniające w filozofii, to posiadają one
charakter analizy logicznej bądź tylko transponującej w yrażenia filozoficzne

24 Por. np. A . C. B a i r d , A rgum entation. Discussion and D ebate, N ew York 1950; H . L.


E w b a n k , J. A u e r , Argum entation an d D ebate, N ew York (1941) 1951; J. H. M c B u r n e y ,
J. M. 0 ’ N e i l l , G. E. M i l l s , A rgum entation and D ebate, N ew York 1951; A . J. F r e e l e y ,
Argumentation and Debate, B elm ont 1961; R. B . H u b e r , Influencing Through Argum ent,
New York 1963; M . B i 1s k y , L ogick and A ffective Argum ent, N ew York 1957; G. R . C a p p,
Th. R. C a p p , Principles o f A rgum entation and D ebate, N ew York 1965; R. S h u r t e r , J. R.
Pi e r c e , Critical Thinking. Its Expression in A rgum ent, N ew York 1966; W . E. B u c k l e r , A.
B. S k l a r e , Essentials o f Rhetoric, N ew York 1966.
25 Por. zwłaszcza ujęcia Ch. Perelmana oraz R. J. Burke’a A ristotle on the L im its o f A rgu ­
ment, „Philosophy and P henom enological R esearch” , 27(1967) 384-400).
140 FILO Z O FIA I M E T O D A

na język logiki, bądź m niej lub bardziej konstruktyw istycznej. Empiryści


logikalni idą tu n ajdalej. U w ażają, że operacje uspraw iedliw iające w filozo­
fii albo są logiczną lub em piryczną analizą języka i m etod naukowych, albo
nie m ają charak teru czynności racjonalnych, wiedzotwórczych. Stanowią do­
m enę agitacji. Pozostali analitycy i przedstaw iciele pokrew nej im orientacji
epistem ologicznej żywią na ogół przekonanie, iż istnieje przynajm niej w ja­
kimś stopniu specyficzna dla filozofii argum entacja. W każdym razie nie
sprow adza się ona bez reszty do zabiegów uzasadniających, typowych dla
tzw. m etody dedukcyjnej lub indukcyjnej.
D la lepszej orientacji co do natury argum entacji filozoficznej przytoczy­
my najpierw typologię w ystępujących argum entacji, jak ą przedstaw ił wpra­
wdzie nie klasyczny rep rezen tan t analityków , ale dość wiernie odzwiercie­
dlający właściwy dla nich p unkt patrzenia na te sprawy. Chodzi o referat
wygłoszony na X III K ongresie Filozofii w M eksyku przez prof. N. Roten-
streicha z Jerozolim y26.
W yróżnia on pięć sposobów filozoficznego rozum ow ania: 1) M etoda kry­
tyki oceniającej. U spraw iedliw ianie poglądów filozoficznych dokonuje się
tu w drodze oceny związanych z nimi bądź praw d religijnych, presupozycji
naukow ych, artystycznych przekonań itp ., bądź jakiegoś system u filozoficz­
nego. 2) O kazyw anie prawdziwości jakiegoś tw ierdzenia m etodą fenom eno­
logicznego opisu. Z adaniem tego zabiegu jest pokazać zjaw isko, jego ele­
m enty i jego warstwy. Dotyczy to zaś przede wszystkim takich zjawisk, jak
np. poznanie, przeżycie m oralne, obow iązek m oralny, zdarzenie kulturowe.
3) M etoda analityczno-w yjaśniająca. M iała być już stosow ana przez A rysto­
telesa przy prezentacji system u kategorii wyrażeń i rzeczy. 4) M etoda reflek­
syjna lub regresyw na. Opis oraz analiza pojęć i rzeczy postuluje pewne uję­
cia i konstrukcje. T aką jest transcendentalna dedukcja K anta, tak też upra­
w om ocnione są m onady Leibniza, wieczne przedm ioty W hiteheada i wiele
koncepcji tradycyjnej m etafizyki. 5) D ialektyczna m etoda analizy elem en­
tów zjaw isk, zm ierzająca do pokazyw ania logicznych i poznawczych związ­
ków tych elem entów ze stru k tu rą i dynam iką zjawisk.
Podkreślono przy tym , że przedstaw ione typy rozum ow ań faktycznie za­
chodzą na siebie oraz byw ają stosow ane częściowo lub w rozm aitych połą­
czeniach. O tóż m im o tego uzupełnienia proponow ana typologia nie jest w
stanie zaspokoić naszych intuicji co do typów rozum ow ań filozoficznych.
W iele zastrzeżeń budzi tak co do spełniania w arunku zupełności wyliczenia,
ja k rów nież co do przejrzystości ujęcia. N iew ątpliw ie, źródłem tego może w
dużej m ierze być skrótow ość ekspozycji i ogrom ne bogactw o m etod uzsad-
niania poglądów filozoficznych. A le m im o to w arto podjąć próbę podania

26 Z ob. N. R o t e n s t r c i c h , A T ypology o f P hilosophicalA rgum entation. w: Sym posium


sobre la Argum entación Filosófica. X III Congr. Intern. D e Filosofia, M exico 1963, s. 19-22.
A R G U M E N T A C JA FIL O Z O FIC Z N A W U JĘC IU A N A L IT Y K Ó W 141

innej typologii dla uw yraźnienia najbardziej specyficznych dla filozofii argu­


mentacji oraz zw iększenia stopnia w szechstronności ich charakterystyki.
A rgum entacja filozoficzna w najszerszym znaczeniu tego term inu o b e j­
muje dwie grupy zabiegów : 1) operacje nie różniące się zasadniczo od wy­
stępujących w m etodzie konstrukcyjno-dedukcyjnej lub indukcyjnej oraz 2)
czynności bardziej specyficzne tylko dla m etody filozofowania. W pierwszym
przypadku będzie to: a) dow odzenie lub quasi-dow odzenie tw ierdzeń w
oparciu o przyjęte m niej lub bardziej apodyktycznie założenia27, b) rozstrzy­
ganie lub raczej quasi-w eryfikacja tw ierdzeń przez okazanie, że ich konse­
kwencje (nie tylko w ścisłym sensie) nie kolidują z wynikam i nauk szczegó­
łowych lub dośw iadczenia potocznego, lub ogólną p raktyką życiową.
N atom iast o peracje uzasadniające, bardziej różniące się od w ystępują­
cych w m etodach naukow ych, to: a) argum entacja porów naw czo-krytyczna,
jeśli wykazuje się, że tw ierdzenie filozoficzne w ystępuje w spójnej treściow o
i poprawnie zbudow anej teorii, k tó ra n ad to w porów naniu z innymi odpo­
wiednimi teoriam i w ydaje się w artościow sza epistem ologicznie i bardziej
funkcjonalna; b) argum entacja analityczno-opisow a, w ystępująca w dwóch
postaciach: (1) rozjaśniania sensu w yrażeń w drodze tzw. analizy logicznej
albo (psycho-socjo-) lingwistycznej oraz (2) pokazyw ania prawdziwości tezy
w drodze analizy fenom enologicznej lub egzystencjalistycznej28; c) argum en­
tacja refleksyjno-regresyw na, k tó ra obejm u je dw a różne typy: (1) przygoto­
wane przez refleksję odczytanie intuicyjne tw ierdzenia w odpow iednio w ska­
zanym stanie rzeczy29 oraz (2) przez w yjaśniające o peracje w skazujące (na
gruncie określonego języka w yznaczającego aspekt rzeczywistości), iż tw ier­
dzenie wyraża jedyną rację bytow o uniesprzeczniającą rzeczywistość daną w
punkcie wyjścia.
Trzeba i tu pow tórzyć p o dobne uwagi ja k przy poprzedniej typologii. A
więc, że w ym ienione typy m ogą w ystępow ać w rozm aitych odm ianach, róż­
nych połączeniach i skrzyżow aniach. N adto nietru d no zauważyć, iż typolo­
gia poprzednia dotyczyła w zasadzie jedynie argum entacji bardziej specyfi­
cznych dla filozofii, a tu taj wszystkich w ystępujących w filozofii. W każdym
razie w wyniku zapoznania się z obiem a typologiam i łatw iej będzie zdać
sobie spraw ę z m iejsca koncepcji argum entacji analityków w śród innych

27 Tutaj należy zaliczyć również uzasadnienie tezy filozoficznej przez stwierdzenie, iż nale­
ży ona do ontologicznej interpretacji jakiejś teorii formalnej.
2R Trudno tu wchodzić w różnice między analizą fenom enologiczną a egzystencjalną. N aj­
ogólniej można pow iedzieć, że ta ostatnia posługuje się raczej językiem literackim oraz od w o­
łuje się do przeżyć w granicznych sytuacjach życiowych i przeżyć egzystencjalnych. Pierwsza
zaś stara się ograniczyć do języka informatywnego oraz odw ołuje się najpierw do apriorycznego
doświadczenia istot m ożliwych i ich m ożliwych relacji, a potem do tego, co i jak dane w świado­
mości.
29 N iekiedy intuicja tu użyta m oże być wynikiem pozaracjonalnej kontem placji lub przeży­
cia wartościującego.
142 FILO Z O FIA I M E T O D A

koncepcji. M ieści się ona przede wszystkim w grupie argum entacji analitycz-
no-opisowych. N ajbardziej klasyczni analitycy tra k tu ją argum entację filozo­
ficzną jak o analizę lingwistyczną. Co do zdań ontologicznych, m a ona mieć
charakter raczej aporetyczny; spełniać cele nie tyle przekonaw cze, ile rozja­
śnienia problem atyki i terapeutyczne w stosunku do psychiki ludzkiej. Nie
chodzi przeto o zbudow anie system u, ale o pew ien styl filozofowania. Zna­
m ionuje go zaś zainteresow anie sposobem używania wyrażeń. C ała argu­
m entacja przeto obraca się w dziedzinie semiotycznej z wyraźnie preferowa­
nym pragm atycznym p unktem widzenia. Służyć m a bowiem jako pomoc w
przeprow adzeniu pryw atnej refleksji filozoficznej, a przede wszystkim w dy­
skusjach filozoficznych. D alszą charakterystykę tej argum entacji przeprowa­
dzimy z uw zględnieniem wypowiedzi najbardziej reprezentatyw nych w tej
sprawie autorów .

IV . Zaczniem y od teorii argum entacji filozoficznej, osadzonej przez Ch.


Perelm ana w nowej retoryce. Nie jest to ujęcie charakterystyczne dla klasy­
cznych analityków , ale najszerzej uw zględnia podstaw y z ogólnej teorii argu-
• • 'ł f t
m entacji .
Now a retoryka stanow i pew ne naw iązanie do A rystotelesa, ale zrodziła
się głów nie z niew ystarczalności konw encjonalnej logiki form alnej. Ta osta­
tnia nie użycza dostatecznie skutecznych środków w w yjaśnianiu nieporozu­
m ień, usuw aniu psychicznych oporów przeciw asercji tezy, uzasadnianiu
ocen itp. K onieczna jest przeto teoria argum entacji ja k o zabiegu wykracza­
jącego poza logikę form alną, ale racjonalnego. T o ostatnie nie pozwala od­
woływać się np. tylko do niczym nie kontrolow alnego w ewnętrznego do­
św iadczenia, używać sugestii, nam ow y, persw azji i agitacji.
T eo ria argum entacji retorycznej zakłada integralność całej wiedzy ludz­
kiej i stara się łączyć racjonalizm z em piryzm em . U w aża się, że każde stano­
wisko m oże być zakw estionow ane (związek z tzw. filozofią otw artą F. Gon-
setha) ze względu na racjonalne racje, ale rów nież z uwagi na zaangażowa­
nie się osobow e (uw zględnia się postaw y em ocjonalne i wolitywne). Stąd
argum entacja w inna być dostosow ana nie tylko do przedm iotu tezy, lecz
także do osobow ości argum entującego i audytorium (w szerokim tego słowa
sensie). T u m ają źródło w ielorakie uw arunkow ania argum entacji: od liczby
odbiorców , ich psychicznych i społecznych w łasności, od intencji argum en­
tującego i odbiorcy, od wielości system ów uwzględnianej wiedzy, od nieusu­
w alnej w w ielu przypadkach wieloznaczności w yrażeń itp. N iektórzy widzą
naw et w tym podleganiu w argum entacji rozlicznym okolicznościom psycho-
logizm i socjologizm 31.

30 Por. przypis 18.


31 P. G ochet broni przed takimi zarzutami teorię argumentacji retorycznej. Por. jego: La
theorie de / ’argum entation et la ph ilosoph ie analytiąue, „Logique et A nalyse” , 6(1963) 80-102.
A R G U M E N T A C JA FILO Z O FIC ZN A W U JĘ C IU A N A L IT Y K Ó W 143

T eoria argum entacji p o ję ta jest u P erelm ana szeroko. O bejm ując logikę
i m etodologię n au k , stanow i naukę o wszelkich dyskursywnych sposobach
wywoływania asercji lub zw iększenia jej stopnia u odbiorcy. Cel argum enta­
cji jest praktyczny - spow odow ać działanie lub ku niem u skierow ać. Nie
operuje się przy tym kw alifikacją praw dy. T a w łasność zrów nana jest z aser-
cją zdania przez całkow icie uniw ersalne audytorium . N ie m a też-m ow y o
jakiejkolwiek form alizacji zabiegów argum entacyjnych, które zawsze są wy­
rażone w języku naturalnym . M ając na uwadze głów nie argum entacje w
humanistyce, m ożna je podzielić na quasi-logiczne oraz oparte na stanach
rzeczy i związkach rzeczowych. A toli system atycznej charakterystyki argu­
mentacji filozoficznych P erelm an nie przeprow adza.
Pod tym względem ciekawym dopełnieniem jest natom iast dzieło o m e­
chanice dyskusji filozoficznej, jakie opublikow ał R . Crawshay-W illiam s32.
Na wielu przykładach pokazuje on , ja k zm odyfikować analizę używania ję ­
zyka w rozum ow aniu, aby bardziej uwzględnić psychologiczne m om enty,
występujące w nim istotnie. Chodzi zwłaszcza o dwie sprawy: brać pod uw a­
gę kontekst wypowiedzi oraz to , ja k a jest przydatność wypowiedzi w realizo­
waniu określonych celów człow ieka. Posuw a się w tym tak daleko, iż prawie
odrzuca potrzebę uw zględniania dla zdań kwalifikacji w artości logicznej.
Bardziej w tym względzie um iarkow any jest S. E . T oulm in33. Stojąc wy­
raźnie na stanow isku tzw. filozofii lingwistycznej, wiązał najściślej teorię
argumentacji z epistem ologią. W tym też duchu starał się dać podstaw y do
typologii argum entacji. Sądził, iż zasadą ich odróżniania będzie uw zględnie­
nie rozm aitych m om entów w ystępujących w przesłankach. Nie uw ażał, aby
dało się opracow ać uniw ersalną teo rię argum entacji, możliwe jest to tylko
dla poszczególnych dziedzin wiedzy.
Niewątpliwie najw ięcej interesujących uwag poświęcił teorii argum enta­
cji filozoficznej H . W . Jo h n sto n e, J r34. Stw ierdza on przede wszystkim, że
opozycja stanow isk filozoficznych różni się zasadniczo od sporów nauko­
wych i niezgodności między poglądam i potocznym i. Nie chodzi w niej bo­
wiem jedynie o przeciw staw ność czysto logiczną. O dw oływ anie się do fak­
tów oraz wykorzystanie choćby najbogatszych środków logicznych nie wystar­
czy do zlikw idow ania kontrow ersji filozoficznych. T e ostatnie tkwią jakby w
odmiennym typie umysłowości czy naw et całej osobowości ich autorów .

32 R. C r a w s h a y - W i l l i a m s , M ethods and Criteria o f Reasoning, London 1957.


33 Zob. S. E . T o u l m i n , The Uses o f A rgum ent, Cambridge 1958.
34 Zob. jego artykuły: Philosophy and Argum entum ad H om inem , „The Journal o f Philo­
sophy”, 49(1952) 489-498; A N ew Theory o f Philosophical A rgum entation, „Philosophy and
Phenom enological R esearch” 15(1954) 244-252; The Logical Powerfulness o f Philosophical A r-
guments, „M ind” , 64(1955) 539-541; A rgum ent and Truth in Philosophy, „Philosophy and
Phenom enological R esearch” , 18(1957) 229-236. Treść tych prac zebrał w swej książce: P hilo­
sophy and A rgu m en t, Pittsburg 1959. Nadto zob. Philosophy Rhetoric and Argum entation, ed.
M. Natanson i H . W . Johnstone, Parkville 1965.
144 FILO Z O FIA I M E T O D A

Stąd jedynie argum entacja, jako zabieg interpersonalny, może zasypać prze­
paść między oponentam i. M ało, tylko argum entacja jest w stanie umożliwić
adekw atne zakom unikow anie sobie treści stanowisk (naw et gdy nie stoi się
w opozycji), każde bowiem zdanie filozoficzne oderw anie od swego konte­
kstu argum entacyjnego jest głęboko wieloznaczne. A rgum ent za lub przeciw
tezie stanowi zawsze część jej znaczenia, a w konsekw encji wpływa na kwa­
lifikację jej prawdziwości. Stąd - jak najbardziej w duchu analityków - ar­
gum entacja służy do rozjaśniania sensu zdania argum entow anego. Oczy­
wiście, musi to być właściwa dla filozofii argum entacja. W ażności jej nie
gw arantuje jeszcze popraw ność w sensie wym agań konw encjonalnej logiki
form alnej, ale też nie w olno jej redukow ać wyłącznie do jej siły perswazyj­
nej , psychologicznie skuteczn ej.
Johnstone uw aża, że każdy wartościowy (popraw ny i skuteczny) argu­
m ent filozoficzny to tzw. argum entum ad hom inem . O gólnie nie wystarcza
on do upraw om ocnienia konkluzji, ale w filozofii ze względu na osobliwą
rolę oczywistości stanow i jedyny i wystarczający zabieg. K ażdem u filozoficz­
nem u przekonaniu towarzyszy osobista jego oczywistość. T o właśnie wyklu­
cza argum entum ad rem . T en ostatni nie m a zastosow ania również dlatego,
że zachodzi specyficzny stosunek system u filozoficznego do jego modelu.
O ne się w zajem nie w yznaczają (fakt determ in u je tezy system u, ale i one
definiują w arunki, ze względu na k tó re coś m ożna uważać za fakt). Możność
rzetelnej dyskusji płynie stąd, iż zgodziwszy się z oponentem co do jego
pierw otnych zam ierzeń i ich motywów, daje się w ykazać niezgodność (lub
zgodność) jakiegoś tw ierdzenia z tymi zam ierzeniam i (i to nie tylko co do
treści tez, lecz także zasad rozum ow ania). T ak przeto każdy argum ent filo­
zoficzny jest ważny nie w ogóle, lecz jak o zaadresow any ad hom inem . Posia­
da on charak ter nie tyle czysto deskryptyw ny, ile raczej norm atywny. Jak
istnieje jakby obow iązek podjęcia dyskusji filozoficznej, tak też przyjęcia
jej rezultatu przez tego, do kogo jest skierow ana. W iąże się to przecież z
osobow ością odbiorcy. M iędzy treścią przekonania a żywiącą je osobą za­
chodzi bow iem „ścisła relacja perso n aln a” . R óżni się jed n ak Johnstone od
przedstaw icieli tzw. retoryki filozoficznej35. Podkreśla bardziej elem ent ry­
zyka w argum entacji, k tó ra nie stanow i skutecznej kontroli poglądów. Pełni
ona zresztą z jednej strony rolę mniej retoryczną, ale z drugiej raczej „mo­
raln ą” niż inform acyjną.
D rugim auto rem , który obszernie zajm ow ał się argum entacją filozoficz­
ną, jest australijski filozof J. Passm ore36. Zaznacza on najpierw , iż odrzuca
trzy typy poglądów na rolę argum entacji w filozofii. R ozum ow anie filozofi­

35 Z ob. H . W . J o h n s t o n e , Som e Reflections on A rgum entation , „Logique et A nalyse”,


6(1963) 30-39.
36 Zob. J. P a s s m o r e , Philosophical Reasoning, London (1951) 1969; t e n ż e , The Place
o f A rgum ent in M etaphysics, ed. W. K ennick, M. Lazerowitz, N ew York 1966, 356-365.
A R G U M E N T A C JA FIL O Z O FIC Z N A W U JĘC IU A N A L IT Y K Ó W 145

czne nie polega na dedukow aniu konkluzji z oczywistych aksjom atów , jak
chciał np. Spinoza. Postępow anie uzasadniające nie ma też charakteru eks­
perym entalnego na w zór proponow any np. przez H u m e ’a, który dokony­
wał derywacji tw ierdzeń filozoficznych z dośw iadczenia, upraw iając zam iast
filozofii psychologię opisow ą37. Nie m ożna wreszcie zgodzić się z F. W ais-
mannem, k tóry sądził, iż argum entacja w filozofii jest bez znaczenia. Nie
występują tam ani dow ody i tw ierdzenia udow odnione, ani problem y em pi­
rycznie rozstrzygalne. Istnieją w praw dzie argum enty, ale są zbyteczne.
Mogą być opuszczone, bo nie posiadają cechy trafności, lecz oryginalność;
są tylko o rnam entacją. Filozofia bow iem to raczej m ądrościow o-poetycka
wizja świata i życia ludzkiego38.
Passm ore uw aża n atom iast, że filozofia jest spekulacją kontrolow aną
głównie i ostatecznie przez racjonalną argum entację, k tóra różni się od do­
wodzenia z n auk m atem atycznych i od w eryfikacji z nauk empirycznych.
Sposób argum entacji zbliżony jest w pew nej części do dowodów nie w prost.
Całość m a ch arak ter krytycznej egzam inacji tw ierdzenia, na co składa się 1)
wskazanie ew entualnych wieloznaczności tezy, które odrzuca się, zostaw ia­
jąc do przyjęcia jed en właściwy sens; 2) okazanie, iż negacja tezy prow adzi
bądź do w ew nętrznej sprzeczności, bądź do niezgodności z faktam i dobrze
znanymi.
Nad p o dobną koncepcją pracow ał już wcześniej czołowy przedstaw iciel
analityków i w swym pokoleniu najbardziej wpływowy filozof angielski G.
Ryle39. W odróżnieniu od P erelm ana nie robi różnicy między argum entam i
używanymi w pryw atnej refleksji i w dyskusji. U zn aje natom iast zgodnie z
analitykami, że argum entacja filozoficzna nie jest ani w eryfikacją em pirycz­
ną (fakty m ogą stanow ić tylko ilustrację tez)40, ani dedukcją typu E uklidesa.
Trudno też zgodzić się, aby typow ą argum entacją filozoficzną była redukcja
do absurdu (ścisła albo osłabiona). Jeśli bow iem przyjm ie się w filozofii
systematyczną w ieloznaczność w yrażeń, idiom y itp ., to w artość redukcji do
absurdu staje się pozorna. N iedoskonałość aparatu pojęciow ego rodząca
rozmaite dylem aty w ym aga, aby zabiegi uzasadniające koncentrow ać na roz­
wiązywaniu pozornych konfliktów między poglądam i filozoficznymi. Ryle
dał znakom ite przykłady takiej rob o ty 41.
37 Czasem zresztą postępowa! inaczej, np. gdy uzasadniał, iż usprawiedliwienie indukcji
zawiera petitio principii.
38 Por. F. W a i s m a n n , H ow I See P hilosoph y, w: Logical P ositivism , ed. A . J. A yer,
Glencoe 1959, s. 345-380.
39 Zob. G . R y l e , Philosophical A rgum ent, wykład publikowany najpierw w r. 1945, a
potem w 1954 i przedrukowany w Logical Positivism , s. 327-344.
40 W związku z tym warto w spom nieć, że zajm owano się też wartością argumentu ze stan­
dardowych przykładów. Por. J. O. U r m s o n , Som e Question Concerning Validity, „Revue
Internationale de P hilosophie” , 7(1953) 217-229 oraz J. W. N . W a t k i n s , Farewell to the
Paradigm-case A rgum ent, „A nalysis” , 18(1957) 25-41.
41 Por. wyżej przypis 13.
146 FILO Z O FIA I M E T O D A

A czkolw iek powyższe, pochodzące od poszczególnych autorów charakte­


rystyki argum entacji filozoficznej są fragm entaryczne, to jednak dają pe­
wien obraz jej koncepcji. N ajbardziej akcentow ane m om enty w tym obrazie
to: 1) niesprow adzalność podstaw argum entacji filozoficznej wyłącznie do
zasad logiki form alnej; 2) suponowanie nie określonego bliżej albo dość ciasne­
go ujęcia filozofii; 3) zbyt jednostronne powiązanie i uzależnienie (swoisty
relatywizm) argum entacji filozoficznych od natury i postaw y odbiorcy (naj­
bardziej osobisty ch arak ter m a argum entacja u Jo h n sto n e’a); 4) położono
nacisk raczej na argum entację negatyw ną niż pozytyw ną; 5) pojęcie asercji
(zgody, uznania) tezy w yelim inow ałoby pojęcie jej prawdziwości; 6) przewa­
ża w skazanie jak o w stępnej operacji argum entacyjnej kontekstow ego wyjaś­
niania sensu w yrażenia (doprow adzenie do jednoznaczności i konsekwen-
tności wypowiedzi) oraz 7) przyjęcie, że najbardziej znam ienną dla argu­
m entacji filozoficznej spośród tradycyjnych argum entacji jest redukcja do
absurdu i argum entum ad hom inem .

V. Jako dopełnienie charakterystyki argum entacji filozoficznej niech po­


służą jeszcze próby określenia jej roli w m etafizyce i w etyce. Te dwie dzie­
dziny filozofii stały się w tym względzie szczególnym przedm iotem zaintere­
sowania ze zrozum iałych pow odów . Pierw sza stanow i najbardziej abstrak­
cyjny i zdaw ałoby się najm niej kontrolow any obraz świata. D ruga natomiast
o peruje w wysokim stopniu niepodatnym i na uzasadnianie ocenami.
Najczęściej p ojm uje się stru k tu rę m etafizyki tak , że z dość liczebnego
zbioru kategorycznych pryncypiów bazow ych, stosując dedukcję w szerszym
sensie, otrzym uje się tw ierdzenia pochodne. P roblem argum entacji metafi­
zycznej rodzi się nie tyle w stosunku do tw ierdzeń, ile co do owych pryncy­
piów. Ich upraw om ocnienie jest zadaniem niełatw ym . Posiadają przecież
m niej lub bardziej wyraźny ch arak ter wypowiedzi apodyktycznych, niezwy­
kle uniw ersalnych, a zarazem m ających wyjaśnić lub ujm ow ać najbardziej
realny świat. Oczywiście tak zarysow ane zagadnienie jawi się tylko przed
niektórym i analitykam i, tymi bliższymi klasycznej koncepcji filozofii. D o ta­
kich należy chyba filozof angielski B. A . O . W illiams (ur. 1929)42, który
dość w szechstronnie i wnikliwie rozważa problem argum entacji metafizycz­
nej.
W yraźnie stw ierdza on, że b ro ń , jakiej używa m etafizyk, by skłonić ko­
goś do przyjęcia aksjom atów , zasługuje na m iano najbardziej specyficznej
argum entacji filozoficznej. Nie znaczy to , że m etafizyk zaczyna od tej argu­
m entacji. Najczęściej tworzy sobie najpierw (nakierow aną przez tradycję)
wizję św iata, a następnie dopiero usiłuje ją uzasadniać, co jakby artykułuje

42 Zob. B. A . O. W i l l i a m s , M etaphysical A rgum ents, w: The Naturę o f Metaphysics,


ed. D . F. Pears, London 1957, s. 39-60. Por. także: C. K. G r a n t , P olar Concepts and Meta­
p h ysical A rgum ents, „Proceedings o f the Aristotelian Society” , 56(1955-1956) 83-108.
A R G U M E N T A C JA FILO Z O FIC ZN A W U JĘ C IU A N A L IT Y K Ó W 147

jego myśl, n ad ając jej w ym aganą kryteriam i racjonalności postać. W śród


elementów potrzebnych do tego obrazu poczesne m iejsce zajm ują zdania
egzystencjalne. Sam ą charakterystykę argum entacji metafizycznej p rzepro­
wadza W illiams na przykładzie analizy złudzenia spostrzeżeniow ego.
A rgum entacja m etafizyczna zaw iera postępow anie destruktyw ne oraz
konstruktywne. Pierw sze w yw ołane je st poczuciem jakiejś niespójności, tru ­
dności, niekom pletności w tym , co myślimy o stanie rzeczy, albo lepiej - w
założeniach sam ych myśli. Z m ierza zaś do w ykazania fałszywości jakiegoś
przekonania. O dbyw a się to nie w drodze obalenia przez przykład przeciw­
ny, ale przez kontrolę użytych w nim p ojęć, zwłaszcza co do konsekw entno-
ści posługiw ania się a p aratu rą pojęciow ą (w ażne odróżnienie pojęć w tór­
nych i podstaw ow ych) i co do adekw atności z prezentow anym i przez pojęcia
przedmiotam i. T o ostatnie zapoczątkow uje zwykle postępow anie konstruk­
tywne (pozytyw ne), k tó re zbliżone je st do uspraw iedliw iania przyjęcia aks­
jomatów w naukach dedukcyjnych43. Stanow i refleksję analityczną nad od­
powiednimi faktam i, k tó ra pozw ala wykryć w ich ujęciu jakąś lukę pojęcio­
wą. Tę ostatnią należy w ypełnić właściwym pojęciem m etafizycznym. W pro­
wadzenie tego pojęcia nie je st dow olne. M a ono być ja k najm ocniej postulo­
wane przez analizow ane fakty w ram ach ich uprzedniej wizji. N adto winno
przyczyniać się do w yjaśnienia ja k najw iększej ilości faktów , ujaw niając w a­
żne (realne, niew ym uszone) analogie między pozornie rozm aitym i rodzaja­
mi doświadczenia i myśli. Pojęcie to m ożna zaczerpnąć w surow ej postaci z
języka potocznego czy też tradycji filozoficznej.
Bardziej sceptyczny stosunek do argum entacji filozoficznej zajął typowy
analityk W . H . W alsh44. I on skupia głów nie swą uwagę na aksjom atach.
Do ich potw ierdzenia służy to , że m ogą być sugerow ane przez dośw iadcze­
nie i zazwyczaj są. A le m etafizyk posługuje się raczej osobistym w glądem
niż publicznym i danym i obserw acji. A ksjom aty pow stają nie bez udziału
jego aktywności quasi-im aginatyw nej. N adto w ybór aksjom atów w spiera po­
równawcza refleksja n ad różnym i poglądam i. W w yniku tego wolno jedynie
orzec, iż jakiś u k ład aksjom atów jest bardziej instruktyw ny (illum inating)
niż inny. A w ogóle W alsh sądzi, że pryncypia m etafizyki pow stają w ścisłym
związku z przekonaniam i religijnym i i m oralnym i.
Bardziej pow szechnie niż argum entacja w m etafizyce pasjonow ało anali­
tyków zagadnienie argum entacji w etyce. M etaetyka w ogóle stanow i szcze­
gólnie in teresującą dziedzinę ich badań. A oto szkicowy obraz ewolucji po­
glądów na n atu rę argum entacji w etyce.
Tw ierdzeń m oralnych nie da się uzasadnić w drodze logicznego w ypro­
wadzenia ich ze zdań o faktach45. Z resztą emotywiści starali się okazać, iż

43 N ie pew ników , bo nie chodzi o doprowadzenie do tzw. oczywistości.


44 Zob. W . H . W a l s h , M etaphysics, London (1963) 1966, s. 154-188.
45 Por. np. B . A . W i l l i a m s , P. T. G e a c h , Im perative Inference, „A nalysis”, 23(1963)
30-42. M. Black podjął próbę okazania, że istnieją przypadki, w których zdania pow innościowe
148 FILO ZO FIA I M E T O D A

wypowiedzi etyki w ogóle nie są zdaniam i logicznymi, lecz ekspresjam i po­


staw lub im peratyw ów . Stąd nie podlegają jakim kolw iek operacjom logicz­
nym. Co najwyżej m ożna je wspierać za pom ocą persw azji46. T aka argu­
m entacja jed n ak opiera się jedynie na związku m otywacyjnym , a więc spro­
wadza się do jak iejś agitacji za pew nym stanow iskiem m oralnym . Spróbowa­
no jed n ak dokładniej zbadać wypowiedzi m oralne. I znaleźli się tacy, co
dopatrzyli się w niektórych z nich obok tzw. sensu em otyw nego i wyrazu
postawy rów nież sensu deskryptyw nego i m om entu asercji, związanego z
w artością logiczną. Pozw alało to więc mówić już o jakim ś rozum owaniu mo­
ralnym 47. Bliższe jed n ak określenie tego ostatniego nie było jednolite. A r­
gum entacja w etyce m iała się opierać na swoistym typie inferencji, dla każ­
dego zresztą innym. M ów iło się o inferencji substancjalnej, ew aluatyw nej,
norm atyw nej, im plikacji kontekstow ej itp. N adto nie wszyscy chcieli w tym
widzieć jakieś ostateczne uzasadnienie zdań m oralnych, ale m ające walor
tylko w ram ach danego języka48.
Analitycy z O ksfordu powiązali argum entację w etyce z analizą sposobu
używ ania wyrażeń m oralnych, wchodzących w skład uzasadnianych twier­
dzeń. D o b re argum enty będą te, któ re odw ołują się do sposobów posługi­
wania się wyrażeniam i użytymi w sform ułow aniu zdania m oralnego. Nie
wszystko tu jed n ak okazało się jasn e, bo argum entacja tak po jęta zdaje się
korzystać dom yślnie z przesłanki oceniającej lub im peratyw nej49. Trzeba
przeto poczekać jeszcze na bardziej zadow alającą koncepcję argum entacji
etycznej, k tó ra odnosiłaby się do podstaw ow ych zdań m oralnych i podawa­
łaby nie tylko subiektyw ne racje m otyw acyjne, lecz także korzystała z racji
obiektyw nych. M ożna tylko stwierdzić, że w tym kierunku idą próby metae-
tyków analitycznych (zob. np. B. B l a n s h a r d , Reason and Goodness,
New Y ork 1961).
N a zakończenie w ypada k rótko ocenić prezentow aną przez analityków
teorię argum entacji filozoficznej. B ardzo słuszne jest skupienie zaintereso­
wań na argum entacji dotyczącej filozoficznych założeń. Niewątpliwie też
ujaw nia się nieodparcie p otrzeba stosow ania w tej operacji rozum owań nie
w prost50. N ależałoby tylko zwrócić baczniejszą uwagę na ich rozmaitość.

wynikają ze zdań orzekających (por. jego The G ap between „Is" and Ought", „The Philosophi­
cal R eview ”, 73(1964) 165-181.
46 Por. Ch. S t e v e n s o n , Ethics and Language, N ew Haven (1944) 1958.
47 Por. np. P. E d w a r d s , The L ogic o f M orał D iscourse, G lencoe 1955.
48 Por. np. S. E . T o u l m i n , A n Examination o f the Place o f Reason in Ethics, Cambridge
1950; P. H . N o w e l l - S m i t h , Contextual Im plication and Ethical Theory, „Proceedings of
the A ristotelian Society”, Suppl., 1962, s. 1-18.
49 Por. np. R. M. H a r e , The Language o f M orals, London 1952; t e n ż e , Freedom and
Reason, Oxford 1963.
50 Por. np. G. I s a y e , La justification critiąue p a r retorsion. „Revue Philosophiąue de
Louvain”, 52(1954) 205-230.
A R G U M E N T A C JA FIL O Z O FIC Z N A W U JĘ C IU A N A L IT Y K Ó W 149

Jeśli chodzi o całość podejścia, to u derza przede wszystkim praw ie p o ­


wszechna ten d en cja ograniczenia argum entacji do aspektu pragm atycznego
- dyskusji filozoficznej i asercji filozoficznej. N iew ątpliwie w wielu w ypad­
kach jest to w ażny, a daw niej często nie doceniany punkt widzenia. Pow i­
nien on towarzyszyć rozum ow aniom filozoficznym. T rudno jed n ak uznać go
za niemal jedyny. Straciłoby się bow iem w tedy kw alifikację praw dy w filo­
zofii51. A na pew no nie chodzi tylko o sam o przekonanie innych co do gło­
szonych poglądów , ale i o znalezienie obiektyw nych podstaw uzasadniają­
cych te poglądy. O gólnie suponow ane sem iotyczne podejście do teorii argu­
mentacji filozoficznej nie pow inno tem u przeszkadzać, bo zawsze możliwe
jest uw zględnienie m om entu sem antycznego w argum entacji. N ie musi być
również tem u w inna przyjm ow ana koncepcja analizy lingwistycznej jako
metoda filozofow ania. M ożna przecież rozszerzyć tę analizę tak , aby uwzglę­
dnić także aspekt sem antyczny52. W ydaje się zwłaszcza konieczne dopełnie­
nie argum entacji filozoficznych w punkcie operacji pojęciotw órczych zabie­
gami typu definicji deiktycznych. T ak a myśl narzuca się szczególnie m ocno
w związku z W illiam sa koncepcją argum entacji m etafizycznej. A w ogóle ta
właśnie koncepcja zaw iera chyba najw ięcej interesujących intuicji, szczegól­
nie dla upraw iającego filozofię klasyczną. Szkoda, że ta koncepcja nie zosta­
ła opracow ana w szczegółach i dokładniej sform ułow ana.

51 Por. w tej sprawie np. R. B l a n c h e , L ’argum entation ph ilosoph iąu e vise-t-elle la veri-
le? „Logiąue et A nalyse” , 6(1963) 195-205.
52 Przykładem niech będzie m etoda opisu analitycznego przedstawiona przez T. Czeżow-
skiego w wyżej cytowanych artykułach.
O L O G IC E JA K O N A R Z Ę D Z IU F IL O Z O F IC Z N Y M U B. R U S S E L L A

O d dw udziestu lat aktualne stało się patrzenie na B. Russella jak o czło­


wieka upraw iającego z w ielką pasją działalność publiczną i publicystykę.
Przed ostatnią w ojną w idziano w nim przew ażnie najw iększego logika X X
w. Ale nie w olno zapom inać, że R ussell wiele rów nież pracow ał nad unau-
kowieniem albo lepiej - ulogicznieniem filozofii. Tym w łaśnie wysiłkom p o ­
święca się poniższe uw agi1. N ie b ęd ą to wyłącznie b adania historyczne. Filo­
zofowanie bow iem jest tak doniosłą aktyw nością poznawczą człow ieka, że
winno być przy każdej okazji system atycznie doskonalone. W ieczny to zre­
sztą tem at dociekań wszystkich refleksyjnie nastaw ionych filozofów. O d cza­
sów H um e’a dyskusja nad racjonalnym i sposobam i upraw iania filozofii po­
trafiła naw et w yrokow ać o być albo nie być klasycznej filozofii.
W drugiej połow ie X IX w. sytuacja stała się o tyle bardziej skom pliko­
wana, że zaczęły się pojaw iać koncepcje filozofii inspirow ane przez pozyty­
wizm, któ re do gruntu zm ieniały jej n atu rę. Z aogniła się też kontrow ersja
dwóch odm iennych tradycji: Leibniza i H u m e ’a (po nieudanej próbie p o łą­
czenia ich u K an ta). Stan niektórych dyscyplin m atem atycznych wyraźnie
bowiem sprzeciw iał się łączeniu (na wzór kantow skiej koncepcji syntezy
dwóch pni poznania ludzkiego) tendencji analitycznej i em pirycznej. A
obejm ujący wówczas panow anie scjentyzm nie widział innej filozofii, jak
tylko nadbudow aną na naukach pozytywnych w form ie porządkującego
zwieńczenia. N a dom iar złego logika, zawsze tak bliska i pom ocna w u p ra­
wianiu filozofii, sam a przeżyw ała w strząsy wcale niebagatelne. C ała zresztą
teoria poznania form alnego targana była rew olucyjnym i (ale nie dość ugrun­
towanymi) pom ysłam i. O dkrycie geom etrii nieeuklidesow ych (M. J. Łoba-

1 C ałościow e opracowania osiągnięć Russella pojawiają się od chwili jego śmierci coraz
częściej. Z dawniejszych prac zbiorowych należy przypom nieć przede wszystkim: The Philoso­
phy o f Bertrand Russell, ed. by P. A . Schilpp, Chicago (1944) 19513 (w 1963 r. ukazało się w
dwóch tom ach); E ssays in H on or Bertrand Russell, ed. R. Schoem ann, London 1967; A . J.
A y e r , Russell an d M oore: The A n alytical Heritage, N ew York 1971; A . J. A y e r , B. Russell,
New York 1972; J. W a t l i n g , B. Russell, Edinburgh 1970 oraz zbiór artykułów w osobnym
numerze „The Journal o f P hilosophy” , 63(1966). Pozycji oddzielnych dotyczących przedmiotu
zaplanowanych uwag nie znam , ale w iele prac (zwłaszcza pośw ięconych wczesnej fazie filozofii
analitycznej) porusza om awiany temat.
152 FILO ZO FIA I M E T O D A

czewski, J. Bolyai, G. R iem ann) i narodziny teorii mnogości (G . Cantor)


zachwiały obow iązującą epistem ologią. Najwięcej kłopotów stwarzało po­
sługiwanie się pojęciem nieskończoności i przestrzeni wielowymiarowej.
Próby rozwiązania tych trudności przedsiębrane w duchu kantowskim nie
m ogły dać pozytywnych rezultatów , bo nowa m atem atyka wyraźnie nie mie­
ściła się w ram ach typów wiedzy dopuszczalnych przez K anta. Logika zaś
nie była w stanie użyczyć skutecznych narzędzi do rewizji podstawowych
term inów nauk form alnych, gdyż tkw iła w psychologizmie. W prawdzie dzia­
ło się coś (pod pewnym względem był to olbrzym i krok naprzód) również w
odniesieniu do praw myśli, ale nowo pow stała algebra logiki (G. Boole)
praktycznie nie w ychodziła jeszcze w teorii języka i rozum ow ań poza dok­
trynę A rystotelesa i m etodologię starej m atem atyki.
Sytuacja zaczęła się popraw iać wówczas, gdy ukonstytuow ały się: teoria
liczb J. D edekinda oraz p ro jek t logiki m atem atycznej G . Fregego i G. Pea-
na2. Teoretycznie stanow iło to nowy plan ugruntow ania tzw. podstaw m ate­
matyki. Praktycznie jed n ak były to , niestety, zbyt m ało upowszechnione
innow acje, któ re nadto napotykały kłopotliw e przeszkody. O to w nadzwy­
czaj ścisłym, precyzyjnym system ie logikom atem atycznym pojaw iły się anty­
nom ie. U lokow ały się one nie na jego peryferiach jako m ało znaczące nie­
doskonałości, lecz jak o pow ażne wady w samych podstaw ach, nie dając się
w żaden sposób rozwiązać. U tw orzony przez logików język symboliczny nie
mógł być zatem adekw atnym instrum entem uściślenia ani m atem atyki, ani
filozofii. A tyle z nim w iązano nadziei.
U schyłku X IX w. zajął się właśnie teo rią podstaw m atem atyki i m eto­
dologią filozofii B ertran d Russell3. N ajw ażniejszym okresem w kształtow a­
niu się jego zainteresow ań logiczno-filozoficznych był r. 1900, kiedy to Mię­
dzynarodow y K ongres Filozofii w Paryżu ujaw nił rażące braki ówczesnego
m yślenia filozoficznego, a zarazem przedstaw ił ciekawe (pod kątem uściśle­
nia języka) osiągnięcia logiki prezentow ane przez Peana. Russell zaczął stu­
diować logikę m atem atyczną, a zgłębiwszy jej tajniki, uznał za konieczne ją
upowszechnić. L ata 1900-1903 stały się pierwszym etapem tw orzenia nowych
narzędzi logicznych dla filozofii. Pozostając pod urokiem pionierskich idei
Fregego, wyłożył je w spaniale i ubogacił w The Principles o f Mathematics4.
Był to ledwie początek realizacji głów nego planu. C hodziło przecież o
skonstruow anie precyzyjnego aparatu pojęciow ego, który nadaw ałby się nie

2 Frege prezentował tzw. logicyzm , głoszący, że m atematyka jest gałęzią logiki (można
np. arytmetykę zbudować w oparciu wyłącznie o odpow iednie rachunki logiczne). Peano aksjo-
m atyzował arytmetykę w oparciu nie tylko o logikę, ale także o trzy terminy specyficzne. Czynił
to zresztą bardziej przystępnie niż Frege.
3 W tym czasie wydał: A n Essays on the Foundations o f G eom etry, Cambridge 1897 i A
Critical exposition o f the P hilosophy o f L eibn iz, London 1900. Interesując się epistem ologią
Leibniza, pozostawał pod niem ałym wpływem H um e’a (por. D . P e a r s , Bertrand Russell and
the British Tradition in P hilosophy, London 1968, N ew York 1967).
4 London 1903 (następne wydania: 1938, 1950).
O LO G IC E JA K O N A R Z Ę D Z IU FILO ZO FICZNYM U B. R U SSE L A 153

tylko do m atem atyki, ale także do opisu filozoficznego. Nowy język sym bo­
liczny nie gw arantow ał zaś uniknięcia paradoksów . W wizjach świata przed­
kładanych przez filozofów jaw iły się nadal rozbieżności, których źródłem
wydawały się być p rzede wszystkim niejasności i rodzące się stąd nieporozu­
mienia term inologiczne. Russell uw ażał przeto, że należy zbudow ać język
wzorcowy (później zaprzestał pościgu za ideał language), który by nie zaw ie­
rał niedoskonałości logicznych (byłby kom pletnie analityczny, a jednocześ­
nie pozwalał na rozstrzygalne w prosty sposób stw ierdzanie faktów ); każde
zdanie o świecie w inno być albo praw dziw e, albo fałszywe oraz wszelkie
związki między nimi pow inny dać się zdeterm inow ać form alnie. Tego zada­
nia podjął się Russell w latach 1905-1912. Stanow iło to drugi etap k o n struo­
wania instrum entów upraw iania filozofii5.
Próby opracow ania m etody precyzyjnego w yrażania myśli o świecie p o ­
dejmowano w ielokrotnie. O d strony logicznej robił to Leibniz i jego konty­
nuatorzy na początku X X w. N a gruncie sam ej filozofii z pew ną propozycją
wystąpił G . M oore. T en ostatni za pom ocą sem iotycznej analizy języka p o ­
tocznego używ anego w filozofii szukał w łaściwego sensu problem ów filozofi­
cznych. D efinicyjno-eksplikacyjna analiza polegała u niego na interpretow a­
niu tekstów w drodze zastępow ania w yrażeń m niej zrozum iałych przez w yra­
źniejsze i bardziej precyzyjne. Russell naw iązał do tych tradycji, ale pojął
tę analizę nieco inaczej. W edług niego m a ona dotyczyć głów nie logicznej
struktury języka6 i być przeprow adzona za pom ocą nowej gram atyki sem io­
tycznej, czyli reguł językow ych opartych o logikę m atem atyczną, k tó rą je d ­
nak trzeba odpow iednio rozbudow ać i przystosow ać. D la zrealizow ania tych
właśnie celów stworzył Russell teorię deskrypcji, teorię definicji ko n tek sto ­
wych, teorię typów oraz teo rię dedukcji o wiele bogatszą niż dotychczasowa.
Teoria deskrypcji stanow i pró b ę rozw iązania problem ów dotyczących
znaczenia i oznaczania w yrażeń oraz o partego na tym rozstrzygania o w arto­
ści logicznej zdań, których podm iot jest nazw ą nie istniejących desygnatów.
Dotychczasowe doktryny w tej m aterii (P lato n a, scholastyków , A . M einon-
ga i G. Fregego) uznał Russell za niew ystarczające7. W związku z pojęciem

5 B. R u s s e l l , L ’im portance ph ilosoph iąu e de la logistiąue, „R evue de M etaphysiąue et


de M orale”, 19(1911) 281-294; t e n ż e , The P roblem s o f P hilosophy, London 1912 (tłum . poi.
Warszawa 1913). Por. H . G o t t s c h a l k , Bertrand Russell, Berlin 1962; M. W e i t z , A nalysis
and the Unity o f RusselTs, w: The Philosophy o f Bertrand Russell, s. 55-121; W. V . O. O u i n e ,
RusselTs O ntological D evelopm en t, „The Journal o f P hilosophy” , 63(1966) 657-667; H a o
W a n g , Russell and P hilosophy, tam że, s. 670-673; J. V u i l l e m i n , Leęons sur la Prem iere
philosophie de Russell, Paris 1968; E. R. E a m e s , Bertrand RusselTs Theory o f Know ledge,
New York 1969.
6 Później pow ie krótko: w filozofii bardziej niż słownictwo naprawy wymaga składnia
(zob. M y P hilosophical D eveIopm ent, London 1959 - tłum. poi.: M ój ro zw ó j filozoficzn y, War­
szawa 1971, s. 276).
7 Por. R. S u t e r , RusselTs „Refutation" o f Meinong in „On Denoting", „Philosophy and
Phenom enological R esearch” , 27(1967) 512-516.
154 FILO Z O FIA I M E T O D A

funkcji propozycjonalnej i jej spełnialności (prawdziwości jej konkretyzacji)


zam ierzał stworzyć p rostą technikę przekładu logicznego. T echnika ta mia­
łaby być neutraln a m etafizycznie (co do założeń), ale rezultaty jej pozwoli­
łyby wyciągnąć wnioski m ówiące coś o strukturze świata. T eoria deskrypcji
została w yłożona w On Denoting, a potem kilkakrotnie m odyfikowana8.
Russell trak tu je deskrypcję jak o w yrażenie nie znaczące samodzielnie
(incom plete sym bol), jak o nie d en otującą część znaczącego zdania. Odróż­
nia deskrypcję („taki a ta k i”) określoną - „ten o to ” od nieokreślonej - „ja­
kiś” . Pierwsza jest w yrażeniem m ającym nie więcej niż jeden desygnat i nie
będącym im ieniem w łasnym (np. autor Pana Tadeusza), druga to wyrażenie
określnikow e, nie w ykluczające odniesienia do kilku desygnatów (np. jakiś
szczyt T atr). F unkcją deskryptyw ną jest np. zw rot „brat x-a” . Kontekstowa
definicja określonej deskrypcji (właściwie nie jest to ogólna definicja, lecz
teza egzystencjalna) wygląda następująco: istnieje jedyny term in spełniający
funkcję fx = istnieje pew ien term in c taki, że fx jest zawsze równoważne
względem: x jest c, oraz fx jest praw dą. R edukcja zaś wszelkich zdań (funk­
cji propozycjonalnych) zaw ierających zwroty d enotujące (nazwy) do sformu­
łow ań wolnych od takich zw rotów może mieć postać następującą: Scott jest
autorem Waverleya = Scott napisał Waverleya oraz zawsze jest prawdą w
odniesieniu do y, że jeśli y napisał W averleya, to jest on identyczny ze Scot­
tem . D zięki takiej koncepcji deskrypcji identyczność, jak a zachodzi między
im ieniem własnym a deskrypcją, nie sprow adza się do trywialnej tożsamości
treści obu w yrażeń. D latego też m ożna rozwiązać paradoksy, które powstają
wówczas, gdy używa się zdań mówiących o nieistnieniu czegoś nie istniejące­
go albo zdań orzekających cokolw iek o przedm iotach nie istniejących.
Z w roty „kw adratow e k o ło ” lub „obecny król Polski” nie m ogą bowiem wy­
stępow ać w roli podm iotu; są w yrażeniam i niesam odzielnym i. W idać to
zwłaszcza w tedy, gdy skonstruuje się wszystkie p otrzebne tu definicje w ję­
zyku symbolicznym. N atom iast m niej przekonyw ające w ydają się aplikacje
takiej teorii deskrypcji do języka naturalnego. T rzeba jednak pam iętać, że
w edług późniejszych w yjaśnień R ussella teoria deskrypcji, aczkolwiek ilu­
strow ana przykładam i z języka potocznego, przeznaczona była dla języka
logicznego. Jakkolw iek jed n a k p o trak tu jem y intencje autora teorii i oceni­

8 „M ind” , 14(1905) 479-493 (tłum . poi. w: L ogika i ję z y k , wyd. J. Pelc, Warszawa 1967,
s. 103-115). M odyfikacje zaproponował głów nie w latach 1910 i 1918-1919 w dziełach poświęco­
nych teorii dedukcji i logikalnem u atomizm owi. Ważny zwłaszcza jest X V I rozdz. Introduction
to M athem atical Philosophy, London 1919 (tłum . poi. w: L ogika i ję zy k , s. 277-293). B. Russel­
la teorię deskrypcji uważał F. P. Ram sey za wzór nowoczesnej filozofii. Późniejsi logicy języka
przeważnie jednak ją krytykowali (por. np. P. F. S t r a w s o n , On Referring, „Mind” , 59(1950)
320-345 - tłum . poi w: L ogika i język , s. 377-413 oraz P. T. G e a c h , Russell’s Theory of
Description, „A nalysis” , 10(1950) - tłum. poi. w: L ogika i język , s. 443-449). Russell dyskuto­
wał z tym w: M ój ro zw ó j filo zo fic zn y, s. 270-279.
O L O G IC E JA K O N A R Z Ę D Z IU FILO Z O FIC ZN Y M U B. R U S S E L A 155

my trw ałość jej rezultatów , m usim y przyznać, że koncepcja R ussella odegra­


ła w dziejach odnośnej problem atyki ogrom nie w ażną rolę9.
R ozgałęziona teo ria typów została w yłożona w 1908 r. (Mathematical
Logic as Based on the Theory o f Type) 10 oraz w 1910 r. (drugi rozdział I
tomu Principia M athem atica)11. R ozgraniczała ona w yrażenia denotujące ze
względu na różne stopnie w tw orzeniu ich zakresu. Przestrzeganie niem ie-
szania klas różnych typów chroniło od antynom ii teoriom nogościow ych, a
nawet dało bodziec do w ielu ow ocnych poszukiw ań w walce z paradoksam i
w ogóle.
Teorię dedukcji przedstaw ił Russell w spólnie z A . N. W hiteheadem w
klasycznym dziele logiki m atem atycznej Principia Mathematica12. Jest to ro ­
zwinięty w zasadnicznych działach system klasycznego rachunku logicznego
oraz realizacja logicyzmu (przynajm niej co do nadbudow ania na logice teorii
mnogości i arytm etyki). R ussella klasyczny rachunek logiczny stał się po d ­
stawą i bodźcem do niem al wszystkich późniejszych wysiłków zm ierzających
do udoskonalenia w spółczesnej logiki fo rm a ln e j. P róby rozw iązań zagadnień
semiotycznych, k tó re w iążą się z teo rią dedukcji, zapoczątkow ały w spaniały
rozwój logiki języka. Język system u Principia Mathematica stał się klasycz­
nym m odelem dla p rób uściślania wszelkich ap a ra tu r pojęciow ych. In terp re ­
tacja filozoficzna tej logiki je st skrajnie realistyczna (w duchu platońskim )13
i dlatego tym łatw iej m oże stać się podstaw ow ym i niezbędnym narzędziem
budowania m ostu m iędzy św iatem zmysłowym a teorią. Filozof bow iem , aby
zrozumieć św iat, b ad a relację m iędzy faktam i danym i w niczym nie zakłóco­
nej obserw acji a naukow ym i abstrakcjam i oraz przedstaw ia swoje teorie w
postaci system u dedukcyjnego, którego tezy m ają zastosow anie w rzeczywi­
stym św iecie14.
Podziw dla języka logiki m atem atycznej oraz przedstaw ionej wyżej jej
interpretacji uległ w zm ożeniu z jed n ej strony z pow odu sceptycyzmu co do
wartości języka potocznego dla filozofii, a z drugiej z pow odu tendencji ku
formalnej ontologii. R ussella pociągnęła także pew na idea języka faktów

9 Por. G . E. M o o r e , R u ssellś Theory o f D escription, w: The P hilosophy o f Bertrand


Russell, s. 175-225; R .I. B u t l e r , The Scaffolding o f R u ssells Theory o f D escription, „The
Philosophical R eview ” , 63(1954) 350-364; L. L i n s k y , Substitutivity and Descriptions, „Journal
of Philosophy” , 63(1966) 673-683 oraz R. J. C l a c k , Bertrand R u ssellś P hilosophy o f Lan-
guage, The H ague 1969.
10 „Am erican Journal of M athem atics” , 30(1908) 222-262.
11 A . N . W h i t e h e a d , B. R u s s e l l , Principia M athematica, t. I-III, Cambridge 1910-
-1913, drugie wydanie w 1925-1927, a przedruk w 1950.
12 D la logiki ważny jest pierwszy tom.
13 P otem , pod w pływ em W ittgensteina, interpretował system logiki zgodnie z nominaliz-
mem, łącząc to ze stanowiskiem logikalnego atomizmu. Jakkolwiek logika matematyczna stano­
wi dla R ussella teoretycznie zawsze narzędzie filozoficzne, to jednak faktycznie po I wojnie
światowej nie odgrywa już tak wielkiej roli w filozofowaniu jak przedtem.
14 Por. M ó j ro zw ó j filo zo fic zn y , s. 322-234.
156 FILO ZO FIA I M E T O D A

elem entarnych, jak ą prezentow ał L. W ittgenstein. Nic więc dziwnego, że w


wyniku połączenia teorii logiki m atem atycznej oraz ontologicznego progra­
mu W ittgensteina pow stała now a koncepcja analizy filozoficznej, uformowa­
na w ram ach logikalnego atom izm u15. Jest to jakby teoria języka konkre­
tów , której m a odpow iadać doktryna ontologiczna. Zachodzi izomorfia języ­
ka logicznego oraz zdarzeń w świecie. T en ostatni m a taką budow ę, jaką
suponuje język m atem atyki wyłożony w Principia Mathematica. Najprostsze
zdarzenia (fakty) m ają odpow iedniki w zdaniach atom owych. Zachodzące
zaś między zdarzeniam i relacje w yrażają odpow iednie funktory logiczne. W
oparciu o tę izom orfię oraz o logiczną technikę rugow ania tzw. symboli nie­
zupełnych przedstaw ia Russell m etodę analizy reduktyw nej. Polega ona na
sprow adzaniu złożonych i deskryptyw nych zdań ontologii do wyrażeń języka
logiki, który nie zaw iera już ani symboli niezupełnych, ani nazw ogólnych16.
N a tej drodze osiąga się głębsze, jaśniejsze, a naw et pełniejsze w ejrzenie w
ontyczną strukturę świata.
Później Russell zm odyfikował swoje stanow isko w tej sprawie. Zaczął
głosić tzw. neutralny m onizm 17. Nie m a substancji (ani rzeczy, ani podm io­
tów ), a m ateria i umysł to dw a aspekty tego sam ego zdarzenia18. W ekspli-
kacji tego poglądu stosow ano logikę w sposób coraz bardziej pośredni. Ale
w latach 1917-1919 problem stosunku między językiem logiki m atematycznej
a faktam i był jeszcze szczególnie aktualny i żywy. Język logiczny wyraźnie
przedstaw iał w tedy struktury (stąd teo ria relacji nieodzow na i ważna do uję­
cia świata) złożone z elem entów najprostszych, oznaczonych za pomocą
imion własnych. A naliza struktury p ostępuje zazwyczaj przez kolejne stadia
tak, że elem enty, któ re były p roste w jednym stadium , w następnym są
dalej analizow ane19.
T aka koncepcja związku logiki i faktów w yw ołała z różnych stron kryty­
kę. Sam a koncepcja m etody analitycznej, rozw ijana zresztą w dwóch zupeł­
15 B. R u s s e l l , O ur K now ledge o f External W orld as a Field f o r Scientific M ethod in
P hilosoph y, London (1914) 1929; t e n ż e , Philosophy o f Logical A tom ism , „M onist” , 28(1918)
495-527 oraz 29(1919) 32-63, 190-222 i 345-380. Por. Ch. A . F r i t z , jr., Bertrand Russell's
Construction o f the External W orld, London 1952; B. W o l n i e w i c z , A Difference between
R u ssells and W hitehead’s Logical A to m ism , w: A kten X I V Inter. K ongr. P hilos., t. II, Wien
1968, s. 263-267.
16 Analiza przebiega przez 4 fazy: 1° wstępna identyfikacja i objaśnienie explicandum, 2°
wybór materiału adekwatnego na explicans, 3° konstrukcja explicatum w języku sformalizowa­
nym, 4° okazanie, że jest ono adekwatne do explicandum.
17 The A nalysis o f M ind, London (1921) 1924; A n Outline o f P hilosophy, London 1927
(tłum . poi. Warszawa 1939; Sceptical Essays, N ew York (1928) 1957 (tłum . poi. Warszawa
1937 i 1957).
18 Świat zewnętrzny poznaje się w drodze rozumowania (bez wnioskowania poznaje się
wyłącznie świat prywatny) jako wielość zdarzeń w tej samej czasoprzestrzeni powiązanych przy­
czynowo z zachowaniem nieodwracalności procesów filozoficznych. U m ysł zaś jest zbiorem
zdarzeń powiązanych pamięcią wstecz i naprzód (por. M ój ro zw ó j filo z o fic zn y , s. 15-24).
19 Por. B. R u s s e l l , Humań K now ledge, London 1948, s. 248 n.
O LO G IC E JA K O N A R Z Ę D Z IU FILO ZO FICZNYM U B. R U SSE L A 157

nie różnych kierunkach: neopozytywistycznym (em piryzm logikalny) oraz


zapoczątkowanym przez późniejsze dzieła W ittgensteina, stała się przedm io­
tem kontrow ersji. Szczególnie ostro atakow ali stanow isko Russella przedsta­
wiciele tzw. filozofii oksfordzkiej (J. O . U rm son, G. J. W arnock)20. U w aża­
li, że nie da się za pom ocą form alnego języka logicznego ani ująć subtelności
języka potocznego, ani tak łatw o zarysow ać izom orfii między światem a wy­
rażeniami. Stąd też nie pow inno się „zarzucać prostackiej sieci logicznej na
niesłychane kom plikacje języ k a” (W arnock). Russell, aczkolwiek nie uw a­
żał, że nowa analiza filozofów oksfordzkich jest interesująca, a naw et w
ogóle zrozum iała, to jed n ak zm odyfikow ał swoje poglądy na stosunek logiki
i ontologii21. Podkreślił, że związek ten jest bardziej skom plikow any, niż to
dawniej wykazywał. Z danie nie jest - jak chciał W ittgenstein - adekw atnym
odzwierciedleniem faktów , któ re stw ierdza. G łów ny zaś wpływ logiki m ate­
matycznej na ontologię polega na zm niejszaniu liczby przedm iotów , jakie
są niezbędne do tego, aby zdania o świecie, któ re w ydają się nam zrozum ia­
łe, były sensow ne22. Język logiczny jest w praw dzie niezbędny w przeprow a­
dzaniu analiz filozoficznych, ale tru d n o za jego pom ocą odkryć form ę b ad a­
nych faktów , bo nie w iadom o, k tó re to są elem enty proste oznaczane przez
imiona własne: z tymi ostatnim i zresztą wiąże się wiele kłopotliw ych proble­
mów23. Jeśli dodać do tego już wcześniej zapoczątkowaną u Russella tenden­
cję do praktycznego pom niejszania bezpośredniej roli logiki nowoczesnej
w dociekaniach filozoficznych, to m ożna m ówić o fiasku idei jednoznaczne­
go i adekw atnego przyporządkow ania sobie w zajem nie języka analitycznego
oraz fragm entów rzeczywistości. A naliza reduktyw na jed n ak pozostała wzo­
rem m etody filozofow ania w nurcie neopozytywistycznym . R ów nież na
gruncie polskim pojaw iło się w okresie m iędzyw ojennym wiele prób uściśle­
nia zabiegów poznaw czych na terenie filozofii w edług w spom nianej recepty
(K. A jdukiew icz, A . T arski, J. Salam ucha, I. M. B ocheński, J. Drew now ski
i inni)24.

20 J. O . U r m s o n , Philosophical A nalysis, Oxford (1956) 1969; G. J. W a r n o c k , Me-


laphysics in Logic, w: Essays in Conceptual A nalysis, ed. A. Flew, London 1956; t e n ż e ,
English Philosophy sińce 1900, Oxford (1958) 1969; R. C r a w s h a y - W i l l i a m s , Russell
Remembered, London 1970; L. V a x , U em pirism e logiąue, Paris 1970; E. von S a v i g n y ,
Analytische P hilosophie, Freiburg im Br. 1970; J. K. F e i b l e m a n , Inside the Great Mirror,
The H ague (1958) 1969 (z innego punktu widzenia przeprowadzona krytyka filozofowania Rus­
sella i W ittgensteina).
21 L ogic and O ntology, „The Journal of Philosophy” , 54(1957) 225-230 (przedruk w: Logi-
cal Positivism , ed. J. A yer, N ew York 1959, s. 39-50) oraz M ój ro zw ó j filozoficzn y.
22 Por. M ó j ro zw ó j filo zo ficzn y, s. 267 n.
23 Por. tam że, s. 184 n.
24 Por. S. K a m i ń s k i , Co daje stosowanie logiki form aln ej do m etafizyki klasycznej?,
„Roczniki Filozoficzne” , 12(1964), z. 1, 107-112; t e n ż e , A ksjom atyzow aln ość klasycznej m eta­
fizyki ogólnej, „Studia Philosophiae Christianae” , 1(1965), nr 2, s. 103-116; t e n ż e , O form ali­
zacji teorii tom istyczn ej ruchu, „Sprawozdania Towarzystwa Naukow ego K U L ”, 15(1965) 49-52.
158 FILO Z O FIA I M E T O D A

Czy jed n ak m ożna uznać Russella pomysł traktow ania logiki jako narzę­
dzia filozofowania za pozbaw iony trw ałej wartości? N a pewno nie. Analiza
reduktyw na nie tylko okazała, że - podobnie jak nauki szczegółowe - filozo­
fia wymaga uanalityczniającej m odyfikacji języka potocznego, użytego gene­
tycznie do budowy teorii, ale także stanow i konkretny przykład jednego ze
sposobów analitycznego rozwiązywania problem ów filozoficznych. Oczywiś­
cie, nie każde zagadnienie w filozofii da się rozwiązać za pom ocą analizy
reduktyw nej. Sam a o peracja analizy i typ rozum ow ania reduktyw nego zna­
m ionują jed n ak myślenie filozoficzne. Z resztą i R ussell, naw et we wcześ­
niejszym etapie, uznaw ał potrzebę poznania intuicyjnego obok analizy, a
później posługiw ał się argum entacjam i bardziej podobnym i do perswazji niż
do analizy reduktyw nej25. R ussella doktryna o logice jak o instrum encie filo­
zofow ania przeszła więc zwykle spotykane stadia rozw ojow e (od skrajnego
do więcej naw et niż um iarkow anego), ale nie przeszła bez echa. Najbardziej
upraw om ocnione i trw ałe w ydaje się w niej nowe uzasadnienie roli myślenia
teoretycznego (prezentow anego zwłaszcza przez logikę m atem atyczną) w
poznaniu filozoficznym oraz podkreślenie reduktyw no-analitycznego charak­
teru argum entacji występujących w filozofii.

25 Por. np. O ur K now ledge o f the External W orld, s. 31, 211 i 241.
Ł U K A SIEW IC ZA KONCEPCJA M ETODY FILO ZO FII

Na przełom ie X IX i X X w. żywo dyskutow ano problem unaukow ienia


filozofii lub takiego jej p rzeobrażenia, aby spełniała najwyższe kryteria w ar­
tości poznaw czej. W brew skrajnym pozytyw istom coraz częściej dopuszcza­
no bowiem osobne poznanie filozoficzne oraz w brew zbyt spekulatyw nym
lub irracjonalnym tendencjom żądano jego racjonalności, ścisłości i obiektyw­
ności. N a tym tle należy rozpatryw ać postulaty i pom ysły J. Łukasiewicza,
dotyczące sposobu filozofow ania. N a ich pow stanie w płynęły przede wszyst­
kim: 1. odnow iony przez F. B ren tan ę arystotelizm (z jego łączeniem do­
świadczenia i oczywistości in telek tu aln ej); 2. zyskująca coraz szersze uzna­
nie m etoda analizy pojęciow ej (w Polsce K. T w ardow ski, a w Anglii tzw.
filozofie analityczne) oraz 3. szybki i efektyw ny rozwój logiki m atem atycz­
nej (Polska stanow iła je d e n z przodujących ośrodków rozw oju tej dyscypli­
ny).
Łukasiewicz stworzył kolejno dwie koncepcje m etody filozofow ania (i
samej filozofii). N ajpierw w r. 1906, gdy odpow iednio zm odyfikow aną anali­
zę pojęciow ą zastosow ał do rozw iązania zagadnienia przyczynowości1, a po­
tem w latach dw udziestych, kiedy to przedstaw ił swój program odnow ienia
filozofii za pom ocą logistyki2.
Pierwsza koncepcja niedw uznacznie odrzuciła kantyzm i m odyfikow ała
pozytywizm, a naw iązyw ała do tradycji p ery p atety ckiej. (D latego Ł ukasie­
wicz cenił w filozofow aniu zdrow y rozsądek i pełny realizm , o którym są­
dził, że niekiedy traktow any jest niesłusznie jak o naiwny). U form ow ana zo­
stała wyraźnie w klim acie poglądów i praktyki filozoficznej B rentany, a
zwłaszcza T w ardow skiego3. Przeciw staw iała się jed n ak przyjętej przez Bren-

1 Z ob. J. Ł u k a s i e w i c z , A n aliza i konstrukcja pojęcia p rzyczyn y, „Przegląd Filozoficz­


ny”, 9(1906) 105-179 (przedruk w: t e n ż e , Z zagadnień logiki i filozofii. Pism a wybrane, War­
szawa 1961, s. 9-62). Por. t e n ż e , Co p o c zą ć z pojęciem nieskoń czon ości?, „Przegląd Filozofi­
czny” , 10(1907) 135-137; t e n ż e , O nauce i filo zo fii, tamże 18(1915) 190-196.
2 Z ob. artykuły Łukasiewicza: O m etodę w filo zo fii, „Przegląd Filozoficzny” , 31(1927)
3-5; Z naczenie an alizy logicznej dla pozn an ia, tam że, 37(1934) 369-377; L ogistyka a filozofia,
tamże, (1936) 115-131; Co dała filo zo fii współczesna logika m atem atyczna?, tamże, s. 325-326.
3 K. Twardowski byl pierwszym w Polsce filozofem , który domagał się stworzenia m etody
naukowej do uprawiania filozofii. Odrzucał filozofię pojm owaną m etafizycznie, zwłaszcza
160 FILO ZO FIA I M E T O D A

tanę centralnej pozycji psychologii opisowej w naukach filozoficznych. Wy­


raźnie również nawiązywała do A . M einonga „teorii przedm iotów ” , która
m iała zastąpić tradycyjną m etafizykę, a naw et ją poszerzyć o teorię przed­
miotów nierealnych. W projektow anej filozofii nie chciał bowiem Łukasie-
wicz pom ijać m etafizyki, któ ra - zgodnie z definicją podaw aną przez Ary­
stotelesa - m a badać rzeczywistość, o ile jest bytem (i posiada cechy istotne
dla bytu). Przyjm ując za K. Tw ardow skim , że byt jest przedm iotem , czyli
tym , co m ożna przedstaw ić sobie w jakikolw iek sposób, krótko określa me­
tafizykę jako naukę o przedm iotach w ogóle. Jej problem atyka dotyczy
przede wszystkim: a) kategorii przedm iotów , b) ogólnych cech i prawidło­
wości stosunków m iędzyprzedm iotow ych oraz uporządkow anych zbiorów,
utw orzonych z tych przedm iotów , c) stosunków koniecznych, w jakie mogą
wejść przedm ioty (najpierw w dziedzinie przedm iotów abstrakcyjnych, a po­
tem w zastosow aniu do rzeczywistości).
Rozwiązywanie filozoficznych problem ów dokonuje się przez analizę i
konstrukcję adekw atnych pojęć4. Lukasiewicz okazuje to na przykładzie lo­
gicznej analizy i konstrukcji pojęcia przyczyny. B ardzo wnikliwe i oryginal­
ne uwagi form alne m ają tu chyba większą w artość niż treściow e rozwiązanie
głów nego zagadnienia. Jak tedy m a przebiegać proces filozoficznego pozna­
nia? N ajpierw bada się i określa przedm iot podpadający pod pojęcie przy­
czyny, w yszukując wszystkie konstytutyw ne i konsekutyw ne jego cechy oraz
konieczne stosunki między nimi. N astępnie stw arza się zdeterm inow ane po­
jęcie, czyli niesprzeczny układ cech, któ re stanow ią abstrakcyjny przedm iot.
D la zagw arantow ania adekw atności pojęcia z obiektem dociekań trzeba
uwzględnić historię pojęcia oraz posługiw ać się m etodą indukcyjną w budo­
waniu realnej definicji przyczyny. C ennym zabiegiem kontrolnym będą tu
sposoby determ inacji zaw arte w kanonach J. S. M illa.
Z godnie z Tw ardow skim nie przykładał Łukasiewicz wielkiej wagi do
poszukiw ań granicy pom iędzy filozofow aniem a poznaniem w naukach
szczegółowych. Przyjęta przez Łukasiewicza koncepcja filozofii jest typowo
esencjalistyczna. Nie byt jak o k o n k retn a treść istniejąca, lecz rzecz (jak u
B rentany) czy lepiej: przedm iot (jak u M einonga) jest najogólniejszym po­
jęciem , które wyznacza obiekt zainteresow ania filozofii. M a ona być głów­
nie teorią abstraktów , czyli przedm iotów i wszelkich (nie tylko przyczyno­
wych) między nimi relacji. W konsekw encji tego m etoda filozofowania może

dogmatycznie i poetycko, lecz walczył też z nominalizm em pozytywistycznym, a szczególnie ze


sceptycyzmem i relatywizm em. M etafizyka w edług niego zaspokaja ogólnoludzkie potrzeby in­
telektualne, ale nie jest naukowa, choć m oże się zbliżyć do nauki (metafizyka to strop nad
całym gm achem wiedzy naukowej łączący filary nauki). Por. S. Ł u s z c z e w s k a - R o m a h -
n o w a , Program filo zo fii naukow ej K. T w ardow skiego, „Studia F ilozoficzne” , 1967, nr 4, s.
154-174.
4 Oczywiście jest to skrótowe sform ułowanie. Konstrukcja pojęć nie kończy procedury
filozofow ania, ale jest podstawową operacją.
Ł U K A SIE W IC Z A KO NCEPCJA M E T O D Y FILOZOFII 161

być tylko analityczna. Nie jest to jed n ak form alna analiza języka (jak u
neopozytywistów) ani też analiza sposobu używ ania w yrażeń językowych
(jak u analityków anglosaskich)5. Bliższa w ydaje się dochodzeniu do defini­
cji, zaprojektow anem u przez A rystotelesa lub tem u, co później nazywano
opisem analitycznym 6. Chodzi bow iem przede wszystkim o urobienie defini­
cji analitycznych m etodą zbliżoną do indukcji Sokratesa. E w entualny m o­
ment konstrukcyjny ogranicza się do operacji regulow ania, zaostrzenia lub
uwyraźniania treści. Sam o rozwiązywanie zagadnień filozoficznych przybiera
postać wyciągania konsekw encji z ustaleń definicyjnych. Nie trudno do p a­
trzeć się tu schem atu m yślenia filozoficznego, zaproponow anego przez A ry­
stotelesa, z tą tylko zasadniczą różnicą, że w śród specjalnych założeń figuru­
ją tu jedynie definicje oraz używa się bogatszych środków logicznych, pod­
czas gdy u A rystotelesa w ystępują także założenia pozadefinicyjne, a środki
logiczne służą wyłącznie do uporządkow ania pojęć. N aw et pew ien historyzm
w filozofowaniu w ydaje się być wspólny A rystotelesow i i Łukasiewiczowi.
Jednakże u pierw szego historyzm towarzyszy głównie dochodzeniu do sfor­
mułowania problem ów i pryncypiów , natom iast u Łukasiew icza w ystępuje
w etapie testow ania adekw atności pojęcia z o biektem 7.
D ruga koncepcja m etody filozofii uform ow ała się niewątpliw ie w obli­
czu osiągnięć tzw. logistyki i bardziej zgodnie z duchem filozofii scjentysty-
cznej. Łukasiewicz uw ażał, że filozofię należy budow ać od samych podstaw ;
tak się zachow ać, jakby nic d o tąd w filozofii nie zrobiono (analogia do
Kartezjusza i H usserla). M ówiąc przenośnie, trzeba tchnąć w nią m etodę
naukową i oprzeć ją na nowej logice, przy czym logiki w ielow artościowe,
które wyrosły z problem atyki i intuicji filozoficznych (np. w związku z de-
term inizm em ), zdają się posiadać wielkie znaczenie dla filozofii („winny w
niej wywołać rów nie wielki przew rót, ja k w m atem atyce odkrycie systemów
geometrii nieeuklidesow ych”).
Sama koncepcja filozofii nie jest u Łukasiew icza skrajnie scjentystyczna.
Od roku 1922 wierzy on naw et, by m ożna było stworzyć system filozoficzny,

5 Poprzez Brentanę w płynął A rystoteles na anglosaskich filozofów analitycznych (np. G.


E. M oore, G . R yle). Filozofią analityczną w szerszym sensie nazywa się sposób filozofowania
charakteryzujący się szczególną wrażliwością na językową stronę zagadnień filozoficznych, a
niechęcią do spekulacji i ryzykownych syntez, zwłaszcza nie poprzedzonych skrupulatnymi ana­
lizami o charakterze intersubiektywnym i cząstkowym.
6 M etoda opisu analitycznego dotyczy przedm iotów empirycznych, ale prowadzi do
twierdzeń ogólnych o nich i to o charakterze apodyktycznym. M etodę tę stosował np. K. Twar­
dowski w rozprawie O istocie p o jęć (Lwów 1924). Opis analityczny ma charakter definicji zara­
zem stwierdzającej, że istnieją przedm ioty, o których m ówi. Por. T. C z e ż o w s k i , O dczyty
filozoficzne, Toruń 1958, s. 197-207.
7 Ten osobliwy historyzm, czyli tzw. doksograficzna indukcja, polega (najogólnej m ó­
wiąc) na tym, że dochodzi się do akceptacji tezy lub sform ułowania problem u w wyniku dysku­
sji z dotychczasowymi wszystkimi poglądami w danej sprawie.
162 FILO Z O FIA I M E T O D A

który spełniałby wym agania m etody naukow ej8. Filozofia jednak mieści w
sobie także pierw iastki naukow e, choć w całości swej jest czymś różnym od
nauki. Szuka m ianowicie odpow iedzi na zagadnienia, których przy danym
stanie wiedzy nie um iem y rozwiązać m etodą naukow ą. Jest twórczym poz­
naniem poprzedzającym pow stanie jakiejś nauki (stąd np. logika filozoficz­
na jest częścią filozofii) lub nadbudow ą istniejących już nauk (np. filozofia
logiki)9. Nic przeto dziwnego, że filozofia nie tylko nie doszła dotąd - jak
inne nauki - w pew nych swoich partiach do jakichś praw d ustalonych, ale
nie zdobyła się naw et na ścisłe sform ułow anie swych zagadnień10. Gdy z
m iarą ścisłości, stw orzoną przez logikę m atem atyczną, zbliżymy się do sy­
stem ów P latona, A rystotelesa, K artezjusza, Spinozy, K anta i H egla, to roz­
p ad ają się11. D latego rodzi się p o trzeba reform y filozofii za pom ocą logisty­
ki. „Potrzeba myśli filozoficznej tak jasnej i ścisłej oraz z taką siłą logiki
ugruntow anej, by narzucała się um ysłom ludzkim jak praw da matematycz­
n a” . A le nie wolno zapom inać, że ta ostatnia ani nie jest filozofią, ani nie
m a pretensji do zastąpienia filozofii.
M etoda filozofii to nie jakiś typ spekulacji, lecz w zasadzie taki typ
poznania, jakiego używ ają m atem atyk lub fizyk. W szczególności Łukasie­
wicz p ro jek tu je najpierw dokonać przeglądu zagadnień filozoficznych, aby
wybrać spośród nich te tylko, któ re m oże sform ułow ać zrozumiale (np.
skończoność lub nie św iata, przestrzeń, czas, przyczynowość celowość, de-
term inizm , stru k tu ra św iata), odrzucając wszelkie inne (np. istota świata,
rzecz sam a w sobie). D la ostatecznego zaś ujęcia analitycznych ustaleń jako
nieodzow ne widzi zastosow anie m etody aksjom atycznej. Należy przy tym
oprzeć się na zdaniach, o ile m ożności, intuicyjnie jasnych i pewnych. Jako
pojęcia pierw otne trzeba w ybrać takie w yrażenia, których sens można
wszechstronnie wyjaśnić na przykładach. W ten sposób uzyskane wyniki
należy ustawicznie kontrolow ać z danymi doświadczenia, intuicji intelektual­
nej oraz rezultatam i nauk szczegółowych, zwłaszcza przyrodniczych. Wszys­
tkie systemy aprioryczne, z chwilą gdy stosujem y je do rzeczywistości, stają
się hipotezam i przyrodniczym i, któ re spraw dza się podobnie jak hipotezy
fizyki. W razie niezgodności należy sform ułow ać now e aksjom aty, dobiera­
jąc now e pojęcia p ierw otne12. Po osiągnięciu rezultatów dzięki metodzie
aksjom atycznej, będzie czas na zw rócenie się do przyszłości filozofii i rozwi­
janie jej problem atyki.

8 O determ inizm ie zob. w: Ł u k a s i e w i c z , Z zagadnień logiki i filozofii, s. 114.


9 R ec. odczytu J. Ś l e s z y ń s k i e g o pt. O logice tradycyjnej, w: Ł u k a s i e w i c z , Z
zagadnień logiki i filo zo fii, s. 127.
10 Por. W rażenia z VI M iędzyn arodow ego Z jazdu F ilozofów , „Ruch Filozoficzny”,
9 (1 9 2 8 )5 .
11 O determ inizm ie zob. w: Ł u k a s i e w i c z , Z zagadnień logiki i filozofii, s. 115.
12 L ogistyka a filozofia, tam że, s. 203-207.
Ł U K A S IE W IC Z A K O NCEPCJA M E T O D Y FILO ZO FII 163

Stanow isko Łukasiew icza w spraw ie m etody filozofii jest p ełne optym iz­
mu co do stosow alności, przynajm niej w w ielu jej fragm entach, m etody
dedukcyjnej. Jeśli pierw sza jego koncepcja m etody filozofow ania koncen­
trowała się na analizie i konstrukcji fundam entalnych pojęć filozoficznych,
to ta dotyczy głów nie budow ania aksjom atycznych system ów , w których
charakteryzuje się ogólnie u ję te aspekty rzeczywistości. Filozofia m a być
ostatecznie typem teorii em pirycznej, poddanej aksjom atyzacji. Już B renta-
no na swojej habilitacji bronił tezy, że vera philosophiae m ethodus nulla
alia nisi scientiae naturalis est. Łukasiew icz to w dużej m ierze akceptuje.
Atoli odrzuca B ren tan y pogląd, jak o b y filozofia o p ierała się na psychologii
oraz posługiw ała analizą psychologiczną. N ie zgadza się rów nież z R . Car-
napem, że problem y filozoficzne red u k u ją się do zagadnień składni języka,
bo nie dadzą się rozstrzygnąć w yłącznie na gruncie języka. „M am ja k n ajda­
lej idące zastrzeżenia przeciw sposobow i, w jak i C arnap usiłuje zagadnienia
obiektywne sprow adzić do zagadnień językow ych [...]” . M etodą filozofii
nie może być więc analiza logiczna języka. Stanow isko K oła W iedeńskiego
uważa za zbyt radykalne. N ie dość konsekw etnie (zm ienia pogląd) ujm uje
jednak stosunek logiki do rzeczywistości, co m a ogrom ne znaczenie dla sto­
sowalności m eto d logicznych do filozofii.
W ydaje się, że Łukasiew icz próbow ał zharm onizow ać m etodę dedukcyj­
ną i indukcyjną w filozofow aniu. U w ażał, iż granicam i poznania filozoficz­
nego są z jed n ej strony aksjom aty, a z drugiej fakty. Pierwsze przyjm uje
się w wyniku intuicji, a drugie na podstaw ie dośw iadczenia. Z gadzałoby się
to z jego przekonaniem o pryncypialnej roli intuicji na nowym terenie w ie­
dzy, a logiki na ju ż zdobytym dla n au k i13. T ru d n e byłoby to jed n a k do
pogodzenia z poglądem o czysto instrum entalnym charakterze logiki oraz o
osobliwości poznania filozoficznego. W praw dzie Łukasiewicz pojm ow ał m e­
tafizykę jak o bardzo ogólną teo rię em piryczną, lecz na tyle uznaw ał o d ręb ­
ność problem atyki filozoficznej, że logika m ogła tylko ulepszyć m etodę jej
rozwiązywania, a nie sam a z siebie doprow adzać do wyników filozoficznych.
Dochodzenie do założeń system u filozofii stanow i m om ent newralgiczny
procedury filozofow ania. A ksjo m aty , k tó re tak istotną rolę odgryw ają w
myśleniu filozoficznym , nie m iałyby innego upraw om ocnienia, jak tylko po­
twierdzenie em piryczne ich jak że dalekich konsekw encji14.
Z astrzeżenia budzi hipotetyczność tez filozoficznych. D ość pow szechnie
traktuje się bow iem podstaw ow e tw ierdzenia filozofii jak o zdania kategory­
czne. O d strony form alnej popraw ności zaś pojaw ia się trudność dostatecz­
nego i adekw atnego scharakteryzow ania przez układ aksjom atów funda­

13 W obronie logistyk i, tam że, s. 204. Łatwo przy tej okazji zauważyć u Łakasiewicza
dedukcjonizm, który stal się głównym składnikiem K. Poppera filozofii nauki.
14 Pomija się tu dyskusję na temat wartości m etody potwierdzania em pirycznego jako
sposobu kontroli bardzo ogólnych tez.
164 FILO Z O FIA I M E T O D A

m entalnych pojęć filozoficznych. Zasadniczna niezupełność założeń już w


bogatszych teoriach form alnych stanowi niepokonalną przeszkodę. Nadto
kłopoty w aksjom atyzacji filozofii spraw ia sam a jej struktura. W dowodze­
niu każdego tw ierdzenia ingeruje wiele tez m etafizyki ogólnej. Nie da się
przeto aksjom atyzow ać poszczególnych fragm entów filozofii bez akceptacji
licznych założeń m etafizycznych. T rzeba byłoby je również jakoś dowodo-
wo uporządkow ać. A więc aksjom atyzacja wyłącznie fragm entów filozofii
jest trud n a i m ało przydatna w perspektyw ie m etodologii dedukcji. W su­
mie przeto m etoda aksjom atyzacji nie m oże stanowić ideału uprawiania fi­
lozofii; tym bardziej że i w naukach form alnych nastąpił, przynajm niej czę­
ściowy, odw rót od tendencji do aksjom atyzow ania bogatszych teorii15.
M imo tych wszystkich zastrzeżeń o charakterze system atycznym , metafi-
lozoficzne pom ysły i projekty Łukasiewicza odegrały niezm iernie doniosłą
rolę nie tylko w dziejach m etodologii filozofii, lecz także w historii logiki.
Z aproponow ane przez niego koncepcje m etody filozofowania okazały się
ogrom nie znaczące dla precyzow ania klasycznych sposobów upraw iania filo­
zofii. A naliza pojęciow a bliska była perypatetyckim procedurom filozoficz­
nym, ale zaczęła się intensyw nie rozw ijać w różnych orientacjach epistemo-
logiczno-m etodologicznych. Przyczyniła się do szczególnego uwrażliwienia
na językow ą stronę (popraw ność sform ułow ań) problem atyki filozoficznej
oraz ham ow ała m ętną spekulację i ryzykowne syntezy, zwłaszcza nie po­
przedzone skrupulatnym i analizam i cząstkowymi. Towarzyszyło tem u prze­
konanie o poznawczej i intersubiektyw nej w artości tego rodzaju zabiegów.
M etoda aksjom atyzacji filozofii znalazła najpierw w Polsce, już w latach
trzydziestych, pierwsze próby realizacji w bardzo dosłow nym sensie (J. Sa-
lam ucha - 1934, M. J. B ocheński - 1935, i swoiście B. B ornstein)16 oraz w
szerszym sensie (K. A jdukiew icz - 1932 i 1934, A . T arski - 1933). To dru­
gie polegało na „przekładaniu” zagadnień teorii poznania na język teorii
logicznych, w ram ach których je rozw iązyw ano, a następnie „odczytywano”
rezultaty w języku teorii poznania. R ola stosow ania logik wielowartościo-
wych w upraw ianiu filozofii nie w ypadła jed n ak tak rew olucyjnie, jak prze­
widywał to Łukasiewicz. W ogóle dość nikła okazała się ich bezpośrednia
użyteczność pozaform alna. W sposób istotny zwiększyło się później tylko
w ykorzystanie logik nieklasycznych w rozwiązywaniu zagadnień filozoficz­
nych. Czysto zakresow a logika nie wystarcza bow iem do rekonstrukcji my­
ślenia typow ego dla filozofii.

15 Por. A . M o s t o w s k i , L ogika m atem atyczna, Warszawa 1948, s. 373 oraz: J. L a d -


r i e r e , L es lim itations internes des form alism es, Louvain 1956.
16 Salamuchy próba formalizacji uzasadniania m etafizycznej tezy o istnieniu Pierwszego
M otoru jako A bsolutu (jedynego, pierwszego i zarazem minim alnego elem entu w polu relacji
poruszenia) została przetłumaczona przez B. Sobocińskiego w 1958 r. w „New Scholasticism” i
w yw ołała dyskusję oraz nowe próby. Por. S. K a m i ń s k i , A ksjom atyzow aln ość klasycznej
m etafizyki ogólnej, „Studia Philosophiae Christianae” , 1(1965), nr 2, s. 103-116.
ŁU K A S IE W IC Z A KO NCEPCJA M E T O D Y FILO ZOFII 165

N ajbardziej trw ałym wynikiem prób aksjom atyzow ania filozofii okazały
się sem iotyczne charakterystyki języka filozoficznego17 oraz uw yraźnienie
zależności inferencyjnych między poszczególnym i tw ierdzeniam i filozofii i
uwarunkow ań potrzebnych dla akceptacji w ielu tez. C enna i rozw ijana w
różny sposób stała się idea ontologicznej in terp retacji rachunków logicz­
nych, zwłaszcza teorii nazw i relacji (K. A jdukiew icz, H . Scholz). W szystkie
te osiągnięcia zostały zapoczątkow ane w łaśnie na gruncie Łukasiewicza ko n ­
cepcji m etod filozofow ania.
M etafilozoficzne pom ysły Łukasiew icza m iały także reperkusje w samej
logice. Nie mówiąc już o odkryciu logik w ielow artościowych i ich rozw ijaniu
w Szkole Lw ow sko-W arszaw skiej, dyskusja nad kryteriam i w yboru założeń
w teoriach dedukcyjnych oraz w prow adzenie zagadnień sem antycznych (a
potem i pragm atycznych) do zakresu upraw ianej ścisłymi m etodam i sem io­
tyki, to konsekw encje m etodologiczno-filożoficznych zainteresow ań przed­
stawicieli tej szkoły. N a koniec wreszcie wiele osiągnięć w teorii zbiorów i
relacji inspirow anych było potrzebam i rodzącym i się na gruncie problem a­
tyki m etafilozoficznej18.

17 N p. liczne próby precyzyjnego wyrażenia analogii pojęć filozoficznych, pojęcia istnienia


realnego i rozum ienia uniwersaliów.
18 Np. dla uzasadnienia istnienia pierwszego elem entu, który musi być jedyny w zbiorze
wszystkich przedm iotów , które pozostają w relacji poruszania.
O STRU K TU R A LIZM IE SYNTETYCZNIE*

Poniższe uwagi nie m ają być sum arycznym zestaw ieniem inform acji do­
tyczących strukturalizm u, a w ypow iedzianych w czasie sym pozjum . S tano­
wią one raczej pró b ę encyklopedycznego naszkicow ania obrazu problem aty­
ki, jaka wiąże się ze strukturalizm em . Szkic ten opiera się głównie na treści
przedstawionej w zagadnieniach i dyskusjach. A k cent położony zostanie je ­
dnak na zagadnieniach ogólnom etodologicznych i filozoficznych. Pom inie
się natom iast charakterystyki poszczególnych typów analizy strukturalnej.
Autor zdaje sobie spraw ę z trudności, jakie piętrzą się przed dokonującym
tego rodzaju syntezy wiedzy o sposobach upraw iania nauki tak niedaw no
zapoczątkowanych oraz tak żywo i w ielokierunkow o się rozw ijających. A to ­
li z drugiej strony inform acje o takich w łaśnie zjawiskach kulturow ych bu­
dzą najwięcej zainteresow ania. Palącą p o trzebą staje się przeto zaspokoje­
nie tej ciekawości. W ydaje się, że najlepiej w prowadzi w stępnie w cało­
kształt om aw ianej problem atyki artykuł zbliżony form ą do opracow ania en ­
cyklopedycznego; naw et gdy b rak m u będzie jeszcze wszechstronności i d o j­
rzałości spojrzenia.
1. N ajpierw rodzi się pytanie, co nazywa się strukturalizm em . N iew ątpli­
wie chodzi tu o pew ną koncepcję, pew ne stanow isko czy naw et kierunek w
filozofii nauki, a o statnio - i w filozofii w ogóle1. Co więcej, niekiedy widzi
się w strukturalizm ie ruch kulturow y. N ajczęściej jed n ak odróżnia się co
najmniej strukturalizm m etodologiczny i strukturalizm filozoficzny (albo le­
piej - filozofię stru k tu raln ą). Z agadnieniem staje się przy tym zarów no wie-
lopostaciowość pierw szego, ja k też rodzaj związku drugiego z pierwszym.
Nie nazywa się bow iem strukturalizm em m etodologicznym każdego sposobu

* Jest to nieco rozwinięta wersja P odsum ow ania wygłoszonego na zakończenie sym poz­
jum Strukturalizm we w spółczesnej nauce, które zostało zorganizowanie przez W ydział Filozofi­
czny TN K U L w listopadzie 1970 r.
1 W stępne informacje o strukturalizmie zawierają: J. B. F a g e s , Com prendre le structu-
ralisme, Paris (1967) 19694; J. P i a g e t , L e structuralisme, Paris 1968; J. B u k o w s k i , Struktu­
ralizm, „W ięź” , 1969, nr 4; G . S c h i w y , D er franzósische Strukturalism us, Reinbek 1969;
L. M a i a g o l i , Strutturalism o contem poraneo, B ologna 1969; Q u ’est-ce que le structuralisme?,
Paris 1968; Structuralism , ed. J. Ehrm ann, Garden City 1970.
168 FILO ZO FIA I M E T O D A

posługiw ania się strukturą w w yjaśnianiu naukow ym . W iadom o, że termi­


nem strukturalizm zaczęto pow szechnie operow ać dopiero w X X wieku, a
dokładniej mówiąc - ok. r. 1930 w językoznaw stw ie i ok. r. 1960 w humani­
styce w ogóle. N a m iano strukturalizm u nie zasłużył sobie np. pogląd A.
E ddingtona, że fizyka polega na czysto strukturalnym poznaniu, to znaczy,
że m ożna tylko poznaw ać strukturę św iata, k tó ra go opisuje. Nazwa struktu­
ralizm m etodologiczny przysługuje dziś nie jakim kolw iek koncepcjom czy
naw et stanow iskom odnośnie do roli struktury w poznaniu naukowym , ale
pew nem u kierunkow i w opisowej m etodologii upraw iania hum anistyki. Wy­
znacza go cały zespół tw ierdzeń i reguł dotyczących tego, co należy badać
(głównie sfera znakow a, stąd formy strukturalne analogiczne są do form
języka, a społeczeństw o trak tu je się jako system znakow y), pod jakim
względem trzeba rozpatryw ać przedm iot (szczególnie w aspekcie struktury,
form y, możliwie dającej się ująć m atem atycznie, pozycji w swoistej całości)
oraz za pom ocą jakich m etod i technik (należy wyjaśniać przede wszystkim
za pom ocą synchronicznej analizy lingwistycznej, k tóra doszukuje się ukry­
tej struktury ogólnej i trw ałej). U w aża się przy tym , że jeśli nie wyłącznym,
to fundam entalnym zadaniem nauki hum anistycznej jest badanie związków
strukturalnych2.
Naw et tak wąsko pojęty strukturalizm m etodologiczny nie stanowi jed­
nolitego nurtu. R az w ystępuje raczej jak o program (np. w socjologii lub
naukach historycznych), kiedy indziej, m ało w ypow iadając się teoretycznie,
koncentruje się na pokazyw aniu gotowych realizacji teorii humanistycznych
(np. w lingwistyce, poetyce, etnologii i antropologii kulturow ej). W ostat­
nim przypadku niektórzy m ogą mówić, że strukturalizm to pew nego typu
teoria naukow a (K. Pom ian). N adto zachodzi k o ntrow ersja co do słuszności
przypisania nazwy strukturalizm m etodologiczny tym stanow iskom w m eto­
dologii hum anistyki, któ re uznając ogrom ną w artość eksplanatyw ną analizy
strukturaln ej, łączą ją jed n ak z w yjaśnianiem funkcjonalnym lub przynaj­
m niej nie ak centują dostatecznie wyłączności tej pierwszej m etody. Mając
to na uw adze m ożna dyskutow ać, czy istnieje strukturalizm metodologiczny
jak o zjaw isko typow e we współczesnej psychologii. Z resztą sam o pojęcie
struktury (system u, m odelu) bywa tak rozm aicie definiow ane, że staje się
pow odem w yróżnienia wielu postaci strukturalizm u m etodologicznego. Za­
chodzi to o wiele w idoczniej, gdy owe struktury charakteryzuje się w relacji
do rozm aitych typów zjawisk kulturow ych.

2 Strukturalizm m etodologiczny ogólnie om awiają m.in: M. S e r r e s, A nalyse sym boliąue


et m ethode structurale, „Revue Philosophiąue de la France et de 1’Etranger”, 92(1967) 437-452;
U . J a e g g i , O rdnung und Chaos. D er Strukturalismus ais M ethode und M ode, Frankfurt 1968;
R. B o u d o n , A qu oi sert la notion de „Structure”?, Paris 1968; N. M o u 1o u d, Les structures.
L a recherche et le savoir, Paris 1968 i Langage et Structures, Paris 1969; J. K m i t a , Struktura­
lizm ja k o koncepcja m etodologiczna, „Kultura i S połeczeństw o”, 12(1968), nr 2, s. 45-62.
O S T R U K T U R A L IZ M IE SY N T E T Y C Z N IE 169

Strukturalizm ja k o pew ien p rąd filozoficzny wyrósł na gruncie struktura-


lizmu m etodologicznego. Bez przesady dałoby się naw et pow iedzieć, że jest
to uw yraźnienie i radykalizacja postulatów analizy stru k tu raln ej3. U kład re ­
guł m etodologicznych bow iem im plikuje określone tezy ontologiczne i teo-
riopoznawcze (m niej albo bardziej uw idoczniane w filozofii nauki). W ystar­
czy je wydzielić i nadać im pew ną system atyczną całość, aby m ożna je po­
traktować jak o filozofię. Bywa zresztą i odw rotnie. O kreślone poglądy filo­
zoficzne stanow ią fundam ent dla form ułow ania takich, a nie innych dyrek­
tyw m etodologicznych. N ajbliżej praw dy byłoby powiedzieć po prostu, iż
zachodzi zależność o bustronna. Z tym jed n ak zastrzeżeniem , że w k o nkret­
nych w arunkach historycznych je d n a zależność jest bardziej pierw otna, a
druga w tórna. W przypadku strukturalizm u wcześniej uw yraźniły się postu­
laty m etodologiczne niż tezy ontologiczne i teoriopoznaw cze, pom ieszane
zresztą z w yrażeniem postaw i program ów działania.
Strukturalizm nie jest kierunkiem filozoficznym tego typu, co fenom eno­
logia czy egzystencjalizm . W pierw szej fazie rozw oju strukturalizm u pierw ia­
stek filozoficzny nie był najw ażniejszy. E w olucja m etod strukturalnych sto­
sowanych w lingwistyce zrodziła jak o p ro d u k t uboczny (albo lepiej - sub-
produkt) filozofię strukturalistyczną. Byłoby dyskusyjne tw ierdzenie (np. K.
Pomiana), że strukturalizm tak w yprow adza wnioski filozoficzne z dokona­
nych przez siebie odkryć, ja k robili to filozofujący fizycy: M. Planck, W.
Heisenberg i N. B ohr. Filozofia strukturalistyczna nie tyle stanowi uogólnia­
jącą syntezę wyników zdobytych dzięki analizie strukturalnej, ile skrajne i
często arbitralne przeform ułow anie dyrektyw m etodologicznych na tw ier­
dzenia ontologiczne i teoriopoznaw cze. Chodzi głównie o pogląd, że funkcje
i wartości zdarzeń w yznaczone są przez stru k tu rę całości, w której skład
wchodzą. N ad to filozofia ta nie posiada postaci system u, ale głoszona jest
raczej jako pogląd na świat lub ideologia. Prezen tu je się głównie w dyskusji
a nawet w polem ice o upraw om ocnienie idei m atem atyzacji i konstruktyw iz­
mu wiedzy oraz technokracji i ahistorycznej kultury4. D latego niektórzy
wolą mówić zam iast o strukturalizm ie filozoficznym o „filozofii przed i po
strukturalizm ie” (F. W ahl).
2. D rugą grupę zagadnień, które wiążą się ze strukturalizm em , stanow ią
pytania o koncepcję struktury i jej rolę w iedzotw órczą. N ie każdy bowiem

3 O filozofii strukturalnej informują m .in.: H . R o m b a c h , Substanz, System, Struktur,


I-II, Freiburg 1965-1966; J. M. A u z i a s, Clefs p o u r le structuralisme, „La P en see” , 1967, nr 11
(po polsku: Warszawa 1969); M. C o r v e z , L es Structuralistes, Paris 1969; J. P a r a i n - V i a l ,
Analyses structurales et ideologies structuralistes, T oulouse 1969; F. W a h l , w: Q ’est-ce que le
structuralisme?, s. 299-422.
4 Z tego punktu w idzenia nazywa się (np. J. Ładosz) strukturalizm współczesną postacią
średniowiecznej (zaangażowanej) m etafizyki albo wyrazem poszukiwania sankcji ideologicznej
dla „technokratycznych praktyk manipulacyjnych” (J. M. D om enach).
170 FILO Z O FIA I M E T O D A

desygnat nazwy struktura m ają na uwadze m etodologowie i filozofowie


strukturalistyczni. Przede wszystkim chodzi im o strukturę jako pojęcie teo­
retyczne a nie obserw acyjne. S truktura jako taka nie jest nam dana empiry­
cznie, lecz ujm uje się ją w wyniku konstruktyw nej operacji umysłu (niektó­
rzy, jak np. Piaget, m ówią, że istnieje w naturze) jak o coś ogólnego i ukry­
tego pod w ierzchnią warstw ą poznaw anych zjawisk (struktura jest nieświa­
dom a i prerefleksyjna). G enetycznie, form a strukturalna ukształtow ała się
na wzór form y system u językow ego i w oparciu o teorię tego systemu. Onty­
cznie, struktura jest kolektyw ną in frastrukturą postrzegalnych relacji. For­
m alnie zaś, coś jest stru k tu rą zawsze i tylko, gdy stanowi determinowalny
form alnie system relacyjny (czyli jest dziedziną - jak mówią matematycy).
Struktury nie wolno pojąć ani jak o sumy (zestaw u) części składowych, ani
jak o - przenośnie mówiąc - budow y z cegiełek, ani wreszcie jako tylko
układu elem entów . S truktura to swoisty układ części względem siebie i cało­
ści, trw ałe (niezm ienne), w ew nętrzne stosunki (głównie są opozycją binar­
ną), które charakteryzują przedm iot, a ujm ow ane są wedle priorytetu całoś­
ci nad częściami5.
Niektórzy (np. J. Piaget) charakterystykę struktury redukują do trzech
właściwości: całościowość, transform acja i sam osterow anie. Pierwsza pod­
kreśla tę cechę system u, dzięki której pełni on funkcję integracji i zróżnico­
wania. C ałość jest czymś nowym (zarów no co do jakości, jak i sposobu
działania) w stosunku do swych części; tłum aczy jednocześnie funkcjonowa­
nie właściwe każdej części. T o , że strukturalizm stanowi system transform a­
cji, które m ają w łasne praw a asymilacji i akom odacji, nie przekraczające
granic struktury (zm iany elem entów są w yw ołane wyłącznie przez przyczyny
im m anentne), gw arantuje tej ostatniej zrów now ażenie. M odyfikacja bo­
wiem niektórych elem entów pociąga za sobą nieuchronnie określoną zmianę
wszystkich pozostałych. Stąd m ożna te zm iany przewidywać. Trzecia właści­
wość struktury podkreśla jej zdolność do sam oregulacji, samoprzekształca-
nia i sam okonstrukcji. D zięki tem u utrzym uje ona stabilność. Bliższa deter­
m inacja struktury musi uwzględniać już rozm aite typy struktur. D aje się
wyróżnić co najm niej struktury opozycyjne, celowościowe (inaczej - senso­
wne) i dynam iczne (rozw ojow e). M iędzy strukturam i zaś może zachodzić
izom orfia albo hom eom orfia oraz najczęściej - spiętrzenie (np. kultura jest
strukturą określonych stru k tu r)6.
Przedstaw ione koncepcje struktury nie w yczerpują doktryny strukturali-
stycznej. Stanow ią jakby jej fragm ent ontologiczny. O wiele szerzej dysku­

5 Istnieją kontrowersje co do bliższej determ inacji stosunku części (względnie elementów)


i całości. Szczególnie dyskutuje się problem holizmu. Rozm aicie również odpowiada się na py­
tania, czy całość jest funkcją części i system em ich relacji, czy też nadaje sens częściom , które w
ramach całości nabierają nowych własności.
6 K oncepcją struktury zjmują się m .in.: Sens et usages du terme structure, ed. R. Bastide,
La H aye 1962; Problem es de structuralisme, „Les Tem ps M od em es” , nr 246 (listopad 1966).
O ST R U K T U R A L IZ M IE SY N T E T Y C Z N IE 17 1

tuje się zagadnienia m etodologiczne związane z funkcją struktury w hum ani­


styce. P rzede wszystkim podkreśla się, że opisu struktury zasadniczo nie da
się zredukow ać do opisu części lub elem entów , a co za tym idzie - wiedza o
strukturze je st pierw otna poznaw czo w stosunku do w iedzy o częściach lub
elem entach (pierw szą m ożna spraw dzić em pirycznie niezależnie od drugiej,
ale nie odw rotnie). T rzeba przeto w szelkie wytwory ludzkie (język, myśl
moralność, religię, sztukę oraz zjaw iska społeczne, polityczne i ekonom icz­
ne) badać ja k o wyraz stru k tu ry oraz w yjaśniać fakty w zięte całościow o i to
nie przez n atu rę ich części lub elem entów , nie przez ich funkcjonow anie,
nawet nie przez w skazanie genezy tych faktów , lecz w drodze w yczerpującej
analizy, k tó ra doprow adza do konstruktyw nego wykrycia (nie ujęcia intui­
cyjnego) stru k tu r ogólnych, w yizolow anego i zobiektyw izow anego systemu
stosunków na w zór algebry. P odkreśla się priorytet badania synchronicznego
przed diachronicznym (rozwój w yjaśnia przez ujęcie stru k tu r poszczegól­
nych faz rozw ojow ych) oraz prym at kom binatoryki nad ujęciem intuicyjnym
(winno się dążyć do tego, aby ja k najw ięcej operacji sform alizować).
3. D la d o p ełn ien ia obrazu p roblem atyki, k tó ra oplata się w okół struktu-
ralizmu, spójrzm y jeszcze na jego dzieje.
H istorycy strukturalizm u sięgają zazwyczaj do wszystkich koncepcji
struktury, jak ie kiedykolw iek się pojaw iły. W olno mieć jed n ak słuszne o b a­
wy, czy nie jest to zgoła b łę d n a droga. W każdym razie nie da się wskazać
w dawnej m etodologii przyrodoznaw stw a nic takiego, co stanow iłoby p ro to ­
typ dzisiejszego strukturalizm u7. Niew iele inaczej m iała się spraw a w hum a­
nistyce. N ie tylko analiza system ów społecznych lub ekonom icznych, jakiej
dokonali M o n tesąu ieu , Tocqueville, C ournot i W alras, lecz także w prow a­
dzenie pojęcia stru k tu ry do teorii nauk hum anistycznych przez W. D iltheya
(i E. Sprangera) nie zapoczątkow ały jeszcze obecnego strukturalizm u. N ikłe
również związki zachodzą między nim a konkretnym i próbam i całościowego
lub strukturalnego ujm ow ania przedm iotów psychicznych (zwłaszcza w psy­
chologii postaci) oraz analizam i stosunku „całość-część” dokonywanym i
przez filozofów ze szkoły B ren tan o , czy naw et form alnym i teoriam i zbiorów
pojętych m ereologicznie i relacji bycia częścią, budow anym i przez logików.
Co w ięcej, strukturalizm lingwistyczny F. de Saussure’a nie stanowi jeszcze
kierunku należącego do strukturalizm u m etodologicznego. T en ostatni mógł
się kształtow ać dop iero w w yniku p o traktow ania przez de Saussure’a języka
jako zorganizow anego system u stosunków m iędzy znakam i, który tłum aczy

7 O becnie dyskusje o strukturalizmie w chem ii i biologii również nie wydają się wskazy­
wać na bliskie pokrew ieństw o z problem atyką określonego wyżej strukturalizmu m etodologicz­
nego. Por. np. H . L a i t k o [u .a.], Philosophische Bemerkungen zu einigen Problem en der
Strukturchem ie, „M ikrokosm os-M akrokosm os” , 2(1967) 229-257 oraz H. L a b o r i t , B iologie et
structure, Paris 1968.
172 FILO Z O FIA I M E T O D A

stany i procesy językow e. R olę głównej siły napędow ej i katalizatora ode­


grał tu ewolucyjny proces filozofii nauki.
O koło r. 1930 odżył dziew iętnastow ieczny scjentyzm w noepozytywiz-
m ie, czyli tzw. em piryzm ie logikalnym , który głosił naturalizm , fenomena-
lizm (behaw ioryzm ), indukcjonizm , atom izm i m echanicyzm oraz formalną
strukturę wiedzy naukow ej (R . C a r n a p , Die logische Aufbau der Welt,
Berlin 1928 oraz Logische Syntax, W ien 1934). Jeśli w przyrodoznawstwie
zyskał neopozytywizm bardzo wielu zw olenników , to w hum anistyce nie po­
trafił wyprzeć wpływów K anta, a właściwie neokantyzm u oraz psychologiz-
mu i socjologizm u (a więc asocjacjonizm u, genetyzm u, funkcjonalizm u, ale
i swoistego form alizm u oraz sym bolizm u). Nową filozofią, która najbardziej
wpływ ała na teorię poznania hum anistycznego, była fenom enologia (intui­
cyjne ujęcie istoty rzeczy, opis fenom enologiczny), a potem egzystencjalizm
(bardziej literacki opis fenom enologiczny, subiektywizm , konkretyzm i hi-
storyzm ). Tu i ówdzie b łąkał się praw ie niezależny finalizm.
Metodologiczny strukturalizm przełomowych w językoznawstwie szkół:
praskiej (M. Trubiecki), duńskiej (L. Hjelmslev) i amerykańskiej (L. Bloom-
field), m iał charakter neopozytywistyczny; nie był więc jeszcze tym kie­
runkiem , jaki pojaw ił się ok. r. 1960. Podobnie pew ne próby zajęcia stano­
wiska strukturalistycznego u niektórych socjologów (R. K. M e r t o n , Social
Theory and Social Structure, G lencoe 1949, 1957; S. F. N a d e l , The Theory
o f Social Structure, L ondon 1957) nie doprow adziły jeszcze do strukturaliz-
mu m etodologicznego w dzisiejszym tego słow a znaczeniu, choćby dlatego,
że wiązały się z funkcjonalizm em i nie były osadzone w form alno-konstruk-
tywnej filozofii hum anistyki. Innow acje istotne zaszły dopiero na skutek
zmiany typu m yślenia naukow ego, jak a d o konała się w ram ach rewolucji
naukow o-technicznej8, a pod względem filozoficznym - jako reakcja teorii
hum anistyki na neopozytywizm oraz fenom enologię i egzystencjalizm.
W yróżnia się zwykle dwie fazy rew olucji naukow o-technicznej: przygoto­
wawczą (1895-1945) i właściwą (1945-1970). W pierwszej przełom został za­
początkow any głównie przez wejście badań naukow ych w świat mikroobiek-
tów oraz przez zm ianę kultu faktów na szukanie pogłębionej i wszechstron­
nej interpretacji, k tó ra łączyła się z m atem atyzacją i form alizacją (początki
autom atyzacji). Po drugiej w ojnie światowej nastąpił dalszy, gw ałtowny roz­
wój ogólnych teorii i form alizacji z jednoczesną tendencją do tworzenia
teorii i m etod interdyscyplinarnych. Szczególnie rozw inęły się form alne teo­
rie służące wielu naukom (teoria inform acji, cybernetyka). A le i od strony
treściow ej uw idoczniła się integracja (np. biologia m olekularna). D okonał
się rów nież przew rót w technice, której w spółzależność z nauką stała się
nieodzow na. G dy dotąd technika pozw alała zw ielokrotnić niem al wyłącznie
siły fizyczne człow ieka, to teraz uskrzydliła jego zdolności um ysłowe. Dzięki

8 Zob. S. K a m i ń s k i , Pojęcie nauki i klasyfikacja nauk, Lublin 1970, s. 128-143.


O ST R U K T U R A L IZ M IE SY N TE TY C Z N IE 173

maszynom cyfrowym w gw ałtow nym tem pie zw iększającym spraw ność dzia­
łania, m ożna zapam iętyw ać, przekazyw ać i wykorzystywać (w podejm ow a­
niu decyzji i sterow aniu procesam i zachodzącym i w okół człow ieka) olbrzy­
mie ilości inform acji.
R ew olucja naukow o-techniczna okazała w przyrodoznaw stw ie owocność
formalizacji (i w konsekw encji - uniw ersalnej m echanizacji) poznania, ko n ­
struktywnej (nie intuityw nej) analizy rzeczywistości i wykrywania jej w e­
wnętrznej struktury (daleko idąca d eterm inacja budow y m aterii w chem ii,
rozszyfrowanie kodu genetycznego w biologii) oraz unifikacji ukrytych
struktur ogólnych w rozm aitych typach zdarzeń. Z achęciło to skutecznie do
prób unaukowienia hum anistyki, stworzenia jej metodologii na wzór przyrod­
niczej, która aktualnie święciła trium fy. Poniew aż podobne usiłow ania neo-
pozytywistów nie bardzo pow iodły się, a antynaturalistyczne wysiłki feno­
menologów i egzystencjalistów w yraźnie kłóciły się z duchem rew olucji nau-
kow o-technicznej, w ybrano przeto antypozytywistyczny naturalizm (a więc
antyfenom enalizm , antyatom izm , antym echanicyzm , antyindukcjonizm i an-
tyfunkcjonalizm ), antyfenom enologię (a więc asubstancjalizm , antyinterio-
ryzm i antyintuicjonizm ) i antyegzystencjalizm (a więc antysubiektyw izm ,
ahistoryzm, antypersonalizm , antypsychologizm i antygenetyzm ). Z atrzym a­
no z neopozytyw izm u (zgodnie z p anującą m odą) form alizm i symbolizm
oraz analityczno-lingwistyczne podejście w upraw ianiu nauki. O jcem takiej
filozofii hum anistyki stał się francuski etnolog C. Levi-Strauss (ur. 1908),
opracowując teorię tzw. antropologii stru k tu raln ej9.
Dalsza ew olucja strukturalizm u przebiegała dość gw ałtow nie i w ielokie­
runkowo. Wyszedł on prawie od razu z ram filozofii humanistyki, tworząc swo­
istą filozofię-ideologię. Nie tru d n o zresztą było to qsiągnąć, bo współcześnie
często filozofię nauki, nieznacznie tylko m odyfikując jej sform ułow ania,
traktuje się jak filozofię w ogóle. Strukturalizm filozoficzny rozwijał się głów­
nie we Francji. N ajbardziej reprezentatyw ni są obok Levi-Straussa: M. Fou-
cault, (który sam zresztą nie przedstaw ia się jak o strukturalista), L. A lthus-
ser, J. Lacan i J. D e rrid a 10. Ich poglądy ogólne różnią się między sobą
nieznacznie. R ozm aitość w szczegółach pochodzi głównie stąd, że związane
były z różnym i dziedzinam i hum anistyki. Foucaulta interesuje problem atyka
wiedzy (szczególnie opozycja struktury i wszystkiego, co się z nią wiąże)
oraz zagadnienia należące do szeroko pojętej filozofii człowieka. A lthusser
dyskutuje z m arksizm em , pro p o n u jąc jakby neom arksizm . Lacan związany

9 C. L e v i - S t r a u s s , Les structures elementaires de la parentć, Paris (1949) 1967; A n tro­


pologia strukturalna, Warszawa 1970 (oryg. 1958); M yśl nieosw ojona, Warszawa 1969 (oryg.
1962).
10 M. F o u c a u l t , L es m ots et les choses, Paris 1966; L ’archeologie du savoir, Paris 1969;
L. A l t h u s s e r , Lćnin et la philosophie, Paris 1969; J. L a c a n , Ecrits, Paris 1966; J. D e r r i ­
da, D e la gram m atologie, Paris 1967.
174 FILO ZO FIA I M E T O D A

jest przede wszystkim z psychoanalizą. A wreszcie D errida pogrążył się w


semiologii, broniąc swoistego logocentryzm u. O dm iany strukturalizm u filo­
zoficznego pow stały również stąd, że właściwości (owe -izmy, które wyżej
zestaw iono), determ inujące jego doktrynę, w ystępowały w różnym stopniu
natężenia. A historyzm np. nie był jednakow o rozum iany przez wszystkich.
Przechodząc do partykularyzacji strukturalizm u m etodologicznego, trze­
ba zauważyć, że w lingwistyce m a on różne o rien tacje11. W aspekcie filozofii
hum anistyki stanowi najbardziej fundam entalny dział metodologiczny. Ję­
zyk zaw iera bowiem wszystkie duchow e możliwości człow ieka i jego realiza­
cje (wytwory kulturow e). N ajłatw iej też dopuszcza w jego opracow aniu me­
tody m atem atyczne (C hom sky, H arris). Interesujące okazały się również za­
stosowania analizy strukturalnej do krytyki dzieł literackich, artykułów pra­
sowych i w poetyce12. Próbow ano, idąc po tej linii, powiązać ze strukturaliz­
mem m .in. teorię m itów oraz związaną z nimi herm eneutykę (zwłaszcza w
ujęciu R icoeura). Z nalazło to swoje echo naw et w teorii egzegezy (interpre­
tacji sensu Pism a św .)13. W ielką różnorodność sposobów i stopni aplikacji
strukturalizm u daje się zaobserw ow ać, gdy chodzi o nauki społeczno-ekono-
miczne. A toli, mim o licznych prób realizacji i wielu dyskusji teoretycznych,
nie notu je się na tym terenie przykładów czystego strukturalizm u14. Podob­
nie m ożna pow iedzieć o naukach historycznych. W idać tu jeszcze poważne
zm agania się z trudnościam i w całkow itym zastosow aniu analizy struktural­
nej jako podstaw ow ej m etody15. O sobna spraw a to psychologia. Zdawało
się, że skoro tam najpierw pojaw iły się pew ne koncepcje bliskie strukturaliz-
mowi, to obecnie rozwiną się one szybko i w spaniale. A tymczasem jest
inaczej. Jeśli teorię analizy czynnikowej uznać za odm ianę strukturalizm u,
to na tym niem al w yczerpuje się bardziej pow szechne pow odzenie struktura­
lizmu w m etodologii psychologii16.

11 Z . H a r r i s , M ethods in Structural Linguistics, Chicago 1951; N. C h o m s k y , Syntactic


Structures, D en H aag (1957) 19698; R. J a k o b s o n , Poesie der G ram m atik und Gramm atik der
Poesie, M unchen 1965; G . C. L e p s c h y , L a linguistica strutturale, Torino (1966) 19672.
12 R. B a r t h e s , Critiąue et Verite, Paris 1966; L e degre zero de l'ecriture suivi des ele-
ments des sem iologie, Paris 1969; T. T o d o r o v, Litterature et Signification, Paris 1967.
13 Zob. np. P. R i c o e u r , Structure et herm eneutiąue, „Esprit” , 11(1963) 596-627; M.
v a n E s b r o e c k , Hermeneutiąue, Structuralisme, Exegese, Paris 1968.
14 E . L e v y , Analyse, structure et m ethodologie econom iąue, Paris 1960; J. V i e t , Les
m ethodes structuralistes dans les sciences sociales, Paris (1965) 1967; M. J. L e v i, Jr., Structural-
-Functional A nalysis, w: International E ncyclopedia o f the Social Sciences, vol. V I, ed. D . L.
Sills, N ew York 1968, s. 21-29.
15 H . M a d u r o w i c z - U r b a ń s k a , Na marginesie rozw ażań o strukturze i strukturaliz­
m ie w n ow szej literaturze francuskiej, „Historyka” , 1(1967) 93-116; T. D o b r o w o l s k i , Struk­
turalizm w historii sztu k i, „Studia M etodologiczne” , 1969, nr 6, s. 3-45; J.. R e i t e r , Struktur
und Geschichte, „Zeitschrift fur philosophische Forschung” , 24(1970) 159-182.
16 R. M u c c h i e l l i , Introduction a la psych ologie structurelle, Bruxelles 1966.
O ST R U K T U R A L IZ M IE SYN TE TY C Z N IE 175

Na zakończenie kilka zdań poświęcimy konsekw encjom filozoficznym


strukturalizm u. Będzie to zarazem jakby jego szkicowa, czasem zbyt u p ra­
szczająca - niestety - ocena epistem ologiczna.
T rzeba przyznać, że stanow i on po niepow odzeniach neopozytywizm u
jedną z naczelnych i najbardziej m odnych propozycji epistem ologicznych,
która dąży do unaukow ienia hum anistyki. A naliza strukturalna jest pod wie­
loma względami w artościow ym zabiegiem tłum aczenia zjawisk kulturow ych.
Słusznie podkreśla się jej troskę o obiektyw izm . Szczęśliwie zastąpiono wy­
jaśnianiem strukturalnym indukcyjną generalizację jak o m etodę uzyskiwa­
nia praw , odrzucając m echanicyzm . M ożna dyskutow ać, czy aż tak daleko
należało pójść w zwalczaniu psychologizm u i genetyzm u oraz intuicjonizm u
(zwłaszcza pom niejszając rolę rozum ienia opartego na intuicji natury pozna­
wanego przedm iotu). T ru d n o już jed n ak akceptow ać tak wyraźny asubstan-
cjalizm i antypersonalizm w hum anistyce. Przecież nie człowiek in abstracto,
nie jego form alna stru k tu ra, ale k o n k retn a osoba, która w określonych w a­
runkach żyje i działa, interesuje w pierwszym rzędzie badaczy hum anistycz­
nych. O na też stanow i rację tego, co się dzieje w kulturze. Inaczej hum ani­
styka stanie się zbiorem nauk niby o człow ieku, ale bez człow ieka sam ego,
bez człow ieka ja k o świadom ego podm iotu działania. Zbiorow ości ludzkie
zaś badać będzie nie jak o zespoły żywych ludzi, lecz jak o konstruktyw nie
wyizolowane i zobiektyw izow ane, ustabilizow ane, aczasowe struktury zam ­
knięte w sobie.
Form alizm niew ątpliw ie przyczynia się do przem iany hum anistyki w nau­
kę ścisłą, ale jednocześnie do jej zubożenia, a naw et niekiedy zdeform ow a­
nia. Jak fenom enalizm odrzuciwszy substancjalizm zajął się wyłącznie i w
oderwaniu zjaw iskow ą stronę rzeczywistości, jej funkcjonow aniem , tak
strukturalizm każe badać jedynie i tak czysto form alny aspekt zdarzeń kultu­
rowych, jakby te form y determ inow ały bez reszty osobow ość i potrafiły wy­
tłumaczyć fakty ludzkie. W yraźnie bow iem stw ierdza się, że „to nie jed n o st­
ka nadaje sens stru k tu rze, w której żyje, lecz stru k tu ra określa sens jej
życia” (Levi-Strauss) o raz, że „człow iek jest odkryciem o wczesnej dacie,
jego nadchodzący zm ierzch zapew ne łatw o dow iedzie archeologia naszej
wiedzy” (Foucault).
A nalityczno-sem iotyczne podejście w nauce stało się dziś m odne i nie
musi im plikow ać tez jaw nie błędnych lub do takich prow adzić, jeśli sem ioty­
ka uwzględnia wszystkie perspektyw y języka. Strukturalizm wyraźnie jednak
nie docenia pragm atycznego aspektu albo go deform uje. Co więcej, czło­
wiek nie jest w pełni tw órcą i odbiorcą języka - „Jesteśm y nie istotam i
mówiącymi, lecz m ówionymi ... nie istotam i myślącymi, lecz myślanym i”
(Lacan). B rak dostatecznej w ielostronności, tak ważnej dla poznania nauko­
wego, ujaw nia się w zupełnym niem al zlekcew ażeniu wyjaśniania genetycz­
176 FILO Z O FIA I M E T O D A

nego i funkcjonalnego. W socjologii w ydaje się konieczna dopełniająca


w spółpraca kilku typów analizy i tłum aczenia zjawisk społecznych. Potrak­
tow anie relacji społecznych jak o czegoś istniejącego niezależnie od jedno­
stek ułatw ia ujęcie praw idłow ości pow iązań, ale ani nie czyni go trafnym,
ani nie daje dostatecznie pełnego w yjaśnienia. Podobnie poznanie dziejów
spraw ludzkich, jeśli będzie m iało charak ter klasyfikujący (zbiór obrazów
przekrojow ych), to nie uchwyci adekw atnie ciągłości procesów i znacznie
zuboży treść wyników poznawczych. A historyczna postaw a może uprościć i
uściślić operacje wiedzo tw órcze, ale w zam ian za rezygnację z tak wiele
tłum aczącej w ertykalnej wizji kultury, co nie jest bez znaczenia. Osobny
wreszcie problem do dyskusji, to stanow isko naturalizm u w humanistyce.
Rozw ażenie kontrow ersji dotyczących tego tem atu przekroczyłoby już jed­
nak ram y tego szkicu.
JA K P O JM U JĄ F IL O Z O F IĘ
W SPÓ Ł C Z E ŚN I F IL O Z O F O W IE PO LSCY ?

Filozofia nieraz znajdow ała się w takiej sytuacji, że trzeba było przedsię­
brać próby jej sam ookreślenia. O d czasów nowożytnych determ inacja n a tu ­
ry i funkcji filozofii stanowi coraz częściej niem al pierwszy i to niełatwy
problem filozoficzny. O becny status filozofii wymaga tej refleksji chyba je ­
szcze bardziej niż kiedykolwiek. Stosunek filozofii do innych rodzajów pozna­
nia, a zwłaszcza naukow ego, oraz rola jej w życiu jednostki i społeczeństw a
nastręcza niem ało okazji do kontrow ersji. N adto radykalne dyskredytow a­
nie pewnych ujęć filozofii a bezw zględna o brona innych zm uszają do uważ­
nych dociekań nad tym , jakim jest lub być pow inno upraw ianie filozofii.
Nie tylko jed n ak każda koncepcja filozofii zm ierza do zreflektow anego sa­
mookreślenia. D la ow ocnego przeprow adzenia bardziej podstawowej dysku­
sji między przedstaw icielam i rozm aitych typów filozofowania konieczne jest
także nieustanne uśw iadam ianie sobie różnic w przyjm ow anych (choćby tyl­
ko podśw iadom ie) ujęciach filozofii. N ajlepiej tem u posłużą syntetyczne i
porównawcze charakterystyki różnych koncepcji filozofii. Nie w ydaje się,
aby piśmiennictwo w tym względzie było dostateczne. Jeśli na tem at szkół i
kierunków filozoficznych m ożna znaleźć więcej inform acji syntetycznych, to
za mało jest ogólnych i o charakterze system atyzującym opracow ań aktual­
nych koncepcji filozofii. W najnow szej polskiej literaturze filozoficznej po­
jawiło się wiele interesujących wypowiedzi na tem at natury i funkcji filozo­
fii1. W arto więc streścić i uporządkow ać te opinie, tym bardziej że 20-letni
okres pow ojennej działalności filozofów stanowi dobrą po tem u okazję. Nie
brak też u nas dyskusji ogólnych m iędzy filozofami różnych orientacji, stąd
próba niniejsza m oże być i pod tym względem pożyteczna. T rzeba jednak
zdawać sobie spraw ę rów nież z trudności, jakie pojaw iają się przy zam ierzo­
nej systematyzacji. Już bezstronna i w szechstronna analiza stale zm ieniają­
cej się współczesności nie jest łatw a, a co dopiero jej syntetyczne ujęcie2.

1 Głównym przedmiotem zainteresowania będzie więc nie tyle faktycznie uprawiana filo­
zofia, ile poglądy na nią.
2 Nadto warto dodać to, co C. J. D ucasse zauważa we wstępie do swej P hilosophy as a
Science (N ew York 1941), że rzadko się zdarzało, aby filozofow ie odpowiadali na pytanie,
czym jest filozofia w sposób zadowalający kogokolw iek, nie wyłączając ich samych.
178 FILO Z O FIA I M E T O D A

A le do takich ujęć człowiek zawsze dąży, choćby czasem za cenę pewnych


uproszczeń i arbitralności.
T o, co autorzy nazyw ają filozofią, jest zjawiskiem kulturowym ogromnie
złożonym i niejednolitym . U system atyzow anie wypowiedzi o nim napotyka
przeto na przeszkody i kom plikacje. Choć bowiem zawsze mówi się o filozo­
fii, często m a się na uw adze zupełnie różne jej m om enty. W arto więc naj­
pierw zasygnalizować najczęściej uw zględniane elem enty oraz odmiany i as­
pekty tego, co najogólniej zowie się filozofią.
Zasadnicze chyba będzie odróżnienie czynności filozofowania oraz jej
rezultatów . U praw ia się zaś filozofię bądź tw órczo, bądź też tylko przyswa­
jając sobie to , co robią inni. O peracje filozoficzne m ogą mieć charakter
przeżyć poznawczych lub pozapoznaw czych, a zwłaszcza form zachowania
się. W pierwszym przypadku oddziela się filozofię akadem icką (osobną dys­
cyplinę uniw ersytecką) i pozaakadem icką (upraw ianą na marginesie czy to
poszczególnych dyscyplin naukow ych, czy twórczości artystycznej, czy wre­
szcie na co dzień jak o tzw. filozofię życiową)3. Filozofować wreszcie można
albo jedynie borykając się myślowo z pewnym i problem am i, albo rozwiązu­
jąc te ostatnie i budując jakiś system tez czy też dyrektyw działania.
W ynik operacji o charakterze filozoficznym jest albo subiektywny (pe­
wien um ysłowy stan wiedzy, życiowa m ądrość lub postaw a życiowa względ­
nie spraw ność upraw iania filozofii), albo jakoś zobiektywizowany (zakomu­
nikow ane wiadom ości lub problem atyka względnie objaw emocjonalno-wo-
litywnej aktyw ności). Przedm iotow e ujęcie przybiera cały wachlarz postaci,
a szczególnie: system u, szkoły, k ierunku, p rąd u , n u rtu , klim atu itp. Pomija­
jąc wytwory przenośnie raczej traktow ane jak o filozofia, odróżnia się przede
wszystkim filozofię zależnie od tego, jakie obejm u je dziedziny. W najściślej­
szym sensie filozofią są m etafizyka i teo ria poznania. Nieco szerzej rozumie
się wyraz filozofia, gdy oznacza on także filozofię wartości (etykę i estetykę)
i filozofię nauk, albo rów nież dyscypliny o filozofii (historię filozofii, teorię
i m etodologię filozofii). W szerokim sensie zowie się flozofią dziedziny przy­
gotow ujące do filozofii (logika) czy też stanow iące jakiekolw iek założenia i
uw arunkow ania (hipotetyczna ontologia) lub konsekw encje dyscyplin filozo­
ficznych (m ądrość, św iatopogląd).
W podaw anych koncepcjach filozofii bierze się najczęściej pod uwagę
następujące aspekty: epistem ologiczny, m etodologiczny i funkcjonalny.
Pierwszy stanow i chyba najbardziej fundam entalne kryterium dla uporząd­
kow ania filozofii. Pozw ala on odróżniać najpierw czysto poznawczy lub nie
ch arakter filozofow ania, a następnie bliżej go zdeterm inow ać co do jego
racjonalności i em piryczności oraz w stosunku do poznania naukowego.
D rugi um ożliwia określenie filozofii ze względu na m etody (nurty, style) jej

3 I w tym drugim przypadku m oże być uprawiana bardziej lub mniej systematycznie oraz
po prostu jako hobby.
JA K PO JM UJĄ F ILO Z O FIĘ W SPÓ ŁCZEŚNI FILO ZO FO W IE POLSCY? 179

upraw iania. W ielce inform acyjne jest wreszcie odróżnianie koncepcji filozo­
fii wedle roli, ja k ą ta ostatnia m a pełnić w całokształcie kultury. W ydaje się
nawet, że aspekt funkcjonalny filozofii dostarcza dzisiaj najwięcej m ateriału
do dyskusji oraz ustaleń brzem iennych w konsekw encje dla samej koncepcji
filozofii4.
Przyjm ując szeroki sens term inu poznanie, dałoby się powiedzieć o
wszystkich prezentow anych koncepcjach filozofii, że trak tu ją one filozofię
jako pew nego rodzaju poznanie, aczkolw iek niekiedy nie tylko poznanie5.
Ze względu na stosunek filozofii do nauki ujm uje się to poznanie jak o auto­
nomiczne (zasadniczo niezależne od poznania naukow ego) lub jako hetero-
nomiczne (istotnie zw iązane z tzw. naukam i szczegółowymi)6. M ając na
uwadze racjonalność autonom icznego poznania filozoficznego, da się odróż­
nić koncepcje filozofii jako poznania racjonalnego (jeżeli nie intersubiektyw-
nie kom unikow alnego i kontrolow anego, to w każdym razie o charakterze
czysto poznaw czym ) oraz pozaracjonalnego. W tym drugim przypadku obok
elem entów poznawczych w ystępują czynniki uczuciow o-dążeniowe (zw ła­
szcza opieranie się o przeżycie w artości i uw zględnianie m om entu postaw y i
dążeń życiowych). U jęcia filozofii racjonalnej zaś przypisują jej charakter
bądź aprioryczny (czysto spekulatyw ny, konstrukcyjny), bądź aposteriorycz-
ny (podstaw ow e poznanie m a ch arak ter em piryczno-intelektualny).
Ci, co tra k tu ją filozofię heteronom icznie, u jm u ją ją albo jako dopełnie­
nie nauk (w postaci ich zw ieńczającego uogólnienia, syntezy czy wreszcie
nadbudow y, rozw iązującej przedm iotow e zagadnienia, które rodzą się na
ich tle), albo jak o m etan au k ę. O statn ią zaś bywa nie tylko naukoznaw stw o i
epistem ologia, lecz także teo ria poznania w ogóle, a zwłaszcza poznania
mądrościowego7.

pozaracjonalne
autonom iczne aprioryczne
poznanie racjonalne
filozoficzne aposterioryczne
dopełniające
heteronom iczne nauki
m etanaukow e
Kilka uwag na ten temat doda się przy końcu rozważań.
5 L. K ołakowski m ówi o m iejscu filozofii w całości poznania. Zob. Z akresow e i fun kcjo­
nalne rozum ow anie filo zo fii, „Kultura i S połeczeństw o” , 6(1962), nr 1, s. 3-19. Por. S. K a ­
m i ń s k i , T ypy filo zo fii, „Roczniki Filozoficzne” , 12(1964), z. 1, s. 5-16.
6 N ie jest to podział ściśle rozłączny. W pierwszej koncepcji bowiem dopuszcza się filozo­
fię mającą za przedm iot poznanie naukowe. Zawsze jednak uważa się tam , że filozofia w swej
głównej części, filozofia najbardziej typowa, nie wiąże się z nauką, posiada istotnie różny od
niej charakter epistem ologiczny.
7 O tyle słusznie można to wszystko zwać m etanauką, że dotyczy jeśli nie wprost poznania
naukowego, to jego założeń lub konsekwencji i badane jest w sposób analityczno-krytyczny.
180 FILO ZO FIA I M E T O D A

Wypada zająć się dokładniej poszczególnymi koncepcjami. Filozofia jako


nie tylko racjonalne poznanie występuje w ujęciu tych, którym bliskie są pew­
ne idee egzystencjalizm u. B untując się przeciw w ystępującem u w filozofii
scjentyzmowi i spekulacji na tem at istoty rzeczy, A . Grzegorczyk uważa, że
filozofia jest nie tyle spekulacją, co kontem placją. T a zaś dokonuje się przez
skupienie myślowe na pewnym przedm iocie, połączone z przeżyciem wartoś­
ciowania. Zasadniczym przeżyciem filozoficznym, z którego rodzi się filozo­
fia, jest analiza. D ochodzi w niej do głosu intuicja podstawowych wartości
prawdy lub istoty, dobra i piękna, a najelem entarniejszym i tw oram i filozofi­
cznymi człow ieka są oceny8. Choć filozofia stanowi „system refleksji zaspo­
kajających potrzebę najdalej idącej syntezy” , to „jest w większym stopniu
spraw ą wrażliwości, aniżeli spekulacji”9.
M om enty irracjonalne i pragm atystyczne akcentuje w poznaniu filozofi­
cznym L. K ołakow ski. D la filozofii specyficzne jest poszukiwanie wartości
m aksym alnie uniw ersalnych. Filozofia bywa nie tylko poznaniem , lecz także
rodzajem ekspresji, form ą egzystencji i adaptacji do świata. Autonomiczną
filozofię pseudoracjonalistyczną należy odrzucić. Postać systemu dającego
całościową wizję świata nie jest właściwa dla filozofii. Ta ostatnia ma pokre­
wieństwo („ociera się bokam i”) ze sztuką, nauką i religią, a naw et polityką10.
Wypowiedzi te w ystępują jed n ak rów nolegle z poglądam i na filozofię, mie­
szczącymi się w ram ach marksistowskiej koncepcji filozofii, oraz z praktyką
upraw iania (zgodnie z zasadniczymi regułam i m arksizm u) historii filozofii.
K oncepcję filozofii jako poznania apriorycznego oraz jej realizację za­
prezentow ał B. B ornstein ( t 1948). W ychodząc z faktu dużego podobieńst­
wa tez algebry B oole’a i geom etrii jakościow ej, tworzy on geom etrię katego-
rialnologiczną, a następnie opierając się na jakościowym podobieństwie
świata przestrzeni i myśli, przekształca tę geom etrię logiczną na ontologicz-
ną. Tezy filozoficzne są ostatecznie interp retacją algebry B oole’a. N adto ta
geom etria ontologiczna stanowi m etodę prawdziwie uniw ersalną filozofii.
A u to r zastrzega się, że nie chodzi tu tylko o geom etryczne zobrazowanie
relacji ontycznych, lecz o ich teoretyczne, aprioryczne odkrycie11.
Filozofia jak o autonom iczne poznanie aposterioryczne ujm ow ana jest w
tzw. klasycznej koncepcji. C harakteryzuje się ona przede wszystkim tym, że
szczególnie m ocno podkreśla zasadniczą odrębność filozofii od innych typów
poznania system atycznego. Filozofia ani nie jest zależna od nauk szczegóło­
wych, bo wyniki ich nie stanow ią niekontrolow alnych dla niej przesłanek,
ani nie użycza im przesłanek jako wiedza nadrzędna (zachodzi różnica u­

8 Podobnie dla C. J. Ducassa faktami pierwotnymi filozofii są oceny.


9 Zob. A n aliza filo zo ficzn a, kontem placja, wartościowanie, „Studia Filozoficzne” , 1959,
nr 5(14), s. 162-172 oraz Schematy i człow iek, Kraków 1963, s. 11-19.
10 Zob. K o ł a k o w s k i , dz. cyt., oraz „Studia Filozoficzne” , 1957, nr 2, s. 224.
11 Zob. Teoria absolutu - M etafizyka ja k o nauka ścisła, Łódź 1948. D o tego typu filozofii
podobne są formalne teorie przedmiotu.
JAK PO JM UJĄ FILO ZO FIĘ W SPÓ ŁCZEŚNI FILO Z O FO W IE POLSCY? 181

względnianych aspektów). Posiada całkiem odm ienny typ problem atyki, która
nie mieści się w ram ach dyscyplin naukow ych (nie da się ani sform ułow ać,
ani rozwiązać za pom ocą ap aratu pojęciow ego i m etod tych dyscyplin). Nie
chodzi tu przy tym o niezdolność chwilową, bo parcelacja filozofii przez
nauki tych zagadnień nie dotyczy. T a specyficzna problem atyka znam ienna
dla człowieka jest teoretycznie interesująca i praktycznie doniosła. U zupeł­
nia pewne braki poznawcze nauk szczegółowych, zajm ując się szczególnie
założeniami z ich tzw. zew nętrznej bazy. N adto istnieje zasadnicza możli­
wość racjonalnego p o traktow ania tych zagadnień, tj. w sposób spełniający
podstawowe kryteria popraw ności zdobyw ania i porządkow ania w iedzy12.
D rugą w ażną osobliwością filozoficznego poznania w ujęciach klasycz­
nych jest to , że zasadniczy jego trzon m a ch arak ter wiedzy w yjaśniającej
ostatecznie (najgłębiej) i niepow ątpiew alnie, aczkolwiek dotyczy nie kon­
strukcji myślowych, ale obiektyw nej rzeczywistości. C h arakter taki gwaratu-
je mu specyficzny kąt w idzenia przedm iotu. U jm uje mianowicie to , co w
przedmiocie badanym konieczne, podstaw ow e i ostateczne w ontycznym po­
rządku istoty i istnienia w ogóle. Klasyczna koncepcja filozofii w szczegółach
formułowana (i realizow ana) bywa jed n ak rozm aicie. O dróżnia się zwykle
dwa nurty główne: fenom enologiczny i neoscholastyczny w szerokim tego
słowa znaczeniu.
Czołowym i wybitnym przedstaw icielem pierw szego jest R. Ingarden13.
Wedle niego poznanie filozoficzne m oże być dw ojakiego rodzaju: ontologicz-
ne i metafizyczne. Pierwsze stanow i w iedzę o czystych możliwościach i konie­
cznych związkach zachodzących między czystymi jakościam i idealnymi.
Opiera się na bezpośrednim oglądzie zaw artości idei. Pełni zaś rolę przygoto­
wawczą i założeniow ą dla poznania m etafizycznego. W yklucza bowiem pew ­
ne stany rzeczy jak o niem ożliw e oraz p odaje tezy o koniecznym w spółistnie­
niu pewnych elem entów . D ostarcza więc ścisłych pojęć i praw czysto anality­
cznych. W oparciu o ontologię i tzw. dośw iadczenie m etafizyczne dochodzi
się do poznania m etafizycznego, dotyczącego faktycznej istoty lub istnienia
przedmiotu. Filozofia poznania jest rów nież ontologią i m etafizyką poznania.
N urt neoscholastyczny nie p rezen tu je ściśle biorąc jednolitej koncepcji fi­
lozofii14. R ozm aite ujęcia łączy jed n ak przede wszystkim bardzo podobny ze­

12 Sprawie stosunku poznania filozoficznego do innych typów poznania pośw ięcone są w


klasycznej koncepcji filozofii głównie: R. I n g a r d e n , S pór o istnienie św iata, I, Kraków 1947,
s. 27-39; S. S w i e ż a w s k i , M. J a w o r s k i , B yt, Lublin (1948) 1961, s. 243-261; P. C h o j n a ­
c k i , Wstęp d o filo zo fii i zarys ontologii, O pole 1949, s. 16-22 i P odstaw y filo zo fii chrześcijań­
skiej, Warszawa 1955, s. 9-38; I. M. B o c h e ń s k i , P hilosophie et sciences, „Studia Philosophi-
ca”, 13(1953) 11-18; S. K a m i ń s k i, M. A . K r ą p i e c, Z teorii m etodologii m etafizyki, Lublin
1962, s. 13-32; M. K o w a l e w s k i , W stęp do filo zo fii, Poznań 1958, s. 22-51 oraz A . S t ę ­
p i e ń , P oznanie filo zo ficzn e a pozn an ie w innych naukach, „Znak” , (1959) 551-563 i W prow a­
dzenie do m etafizyki, Kraków 1964, s. 24-27.
13 Spór o istnienie świata, s. 39-62.
182 FILO Z O FIA I M E T O D A

spół tez filozoficznych. R ozbieżności zaś zachodzą co do sposobu stawiania i


rozwiązywania zagadnień oraz obszaru szczególnych zainteresow ań. Podob­
nie zresztą ja k za granicą, neoscholastycy w Polsce dzielą się wedle dwóch
głównych postaw względem spuścizny filozoficznej na: tradycyjnych i unowo­
cześnionych. Pierwsi kontynuują w iernie średniow ieczną koncepcję filozofii,
ostatecznie ukształtow aną głównie na przestrzeni wieków X V II i XIX . Czę­
sto naw et zachow ują scholastyczną form ę w ykładu. W filozofowaniu akcen­
tu ją m om enty racjonalistyczne (stąd zam iłow anie do schem atów , werbalizm
i pozory dedukcji), a w przedm iocie poznania filozoficznego - istotę (tzw.
esencjalizm )15.
Scholastycy podający bardziej now oczesne ujęcie filozofii czynią to na
dwóch drogach: bądź pew nej asymilacji podejść stosowanych we współczes­
nych kierunkach pozascholastycznych, bądź naw rotu do właściwego odczyta­
nia doktryny Tom asza z A kw inu (niekiedy połączonego z troską o precyzację
wedle wymagań dzisiejszej m etodologii nauk). N a pierwszą drogę wpłynęła
najw yraźniej tzw. szkoła w Louvain. W koncepcji poznania filozoficznego za­
znacza się to zbliżeniem go do nadbudow y nauk szczegółowych (ich wyniki
służą do kontroli poznania filozoficznego) oraz kierow aniem większego zain­
teresow ania na samo poznanie niż na bytow ą stronę świata oraz niezależność
teorii poznania od m etafizyki16.
Zw olennicy drugiej drogi pod w pływ em E. G ilsona prezentują tzw. egzy­
stencjalną koncepcję filozofii jako bardziej jednolitej teorii bytu, wyjaśniają­
cej go ostatecznie przez konstytutyw ne czynniki bytow e. A kcentow anie aktu
istnienia nie m a przy tym charak teru rem iniscencji w tom izm ie współczesne­
go egzystencjalizm u, ale raczej jest rów noległym prostestem przeciw filozo-
fii-ontologii, a zupełnie swoiście o b ro n ą filozofii bytu, realnego i konkretne­
go17. Należy wreszcie dodać, że byw ają form ułow ane klasyczne koncepcje fi­
lozofii bez w yraźnego uśw iadom iania przynależności do określonego nurtu
lub z zaznaczoną ten d en cją korzystania z osiągnięć kilku nurtów 18.

14 O gólna definicja filozofii bywa często taka sama. O różnych wersjach neoscholastyki
informuje: M. G o g a c z , W spółczesne interpretacje tom izm u , „Żnak” , 15(1963) 1338-1353.
15 Por. F. K w i a t k o w s k i , Filozofia w ieczysta, I, Kraków 1947, s. 9-55. Przedstawicie­
lem tej orientacji jest też S. Adam czyk.
16 Por. np. P. C h o j n a c k i , Zadania filo zo fii wobec teologii i kultury ogólnonaukowej,
„A teneum K apłańskie” , 47(1947) 206 i P odstaw y filo zo fii chrześcijańskiej, s. 16-17; K. K ł ó -
s a k , W po szu kiw an iu p ierw szej p rzyczyn y, I-II, Warszawa 1955-1957 i Stosunek filo zo fii p rzy­
ro d y d o m etafizyki w ujęciu współczesnych neoscholastyków polskich , „Roczniki Filozoficzne”,
13(1965), z. 3, s. 5-28 oraz M. K o w a l e w s k i , Wstęp do filozofii, s. 35.
17 Reprezentują tego rodzaju ujęcie przede wszystkim S. Swieżawski, M. A . Krąpiec, J.
Kalinowski i wielu ich uczniów. A utor niniejszych uwag wiąże się jak najbliżej z tą koncepcją,
ale zajmuje się raczej m etodologią tej filozofii. Warto zresztą dodać, że m etodologiczne zainte­
resowania w stosunku do filozofii podziela wielu m łodych filozofów za wzorem przedstawicieli
starszej generacji, zwłaszcza I. M. B ocheńskiego i J. Iwanickiego.
18 Przykładem tego ostatniego m oże być A . Stępień.
JA K PO JM UJĄ FILO Z O FIĘ W SPÓŁCZEŚNI FILO Z O FO W IE POLSCY? 183

K oncepcja filozofii jak o poznania dopełniającego nauki szczegółowe


przybiera różne postacie. W ydaje się, że dałoby się je połączyć w dwie grupy.
Do pierw szej należą ujęcia, w edle których filozofia korzystając z wyników
nauk stanow i ich sw oistą nadbudow ę (o p artą na podłożu ontologicznym i wy­
jaśniającą sens bytow ania), a nie tylko ich zw ieńczające uogólnienie i zwykłą
syntezę, co jest znam ienne dla drugiej grupy koncepcji19.
N ajbardziej typow e ujęcie w tej pierwszej grupie prezentuje B. J. G aw ę­
cki20. Filozofia w edle niego jest to pogląd (poprzedzony przez teorię pozna­
nia oraz dopełniony konsekw encjam i praktycznym i dotyczącymi działania
ludzkiego) na świat i życie, stanow iący pró b ę syntezy doświadczenia ludzkie­
go danej epoki, d o k o n an ą z jednolitego p u n k tu w idzenia, zdobytego w d ro ­
dze intuicji przez jed n o stk ę tw órczą po odpow iednim przygotow aniu nauko­
wym i życiowym21. Pogląd ten m a ch arak ter dom ysłu, czym może być rze­
czywistość i jak i jest sens dziejów . N ie posiada jed n ak kwalifikacji hipotezy
naukowej, bo nie podlega spraw dzaniu. D aje się upraw dopodobnić, jeśli
(będąc w ew nętrznie niesprzeczny oraz niesprzeczny z faktam i i praw am i
naukowymi) jego w nioski praktyczne w ytrzym ują „próbę życia” .
Inną koncepcję filozofii p ro p o n u je T. Czeżowski22. Choć jest on już bliż­
szy ideom neopozytyw istycznym , ale w zasadzie nie wyklucza z góry żadnych
zagadnień uw ażanych tradycyjnie za filozoficzne (tendencja maksymalistycz-
na). Filozofię stanow i szeroko p o jęta teo ria nauki, ale pom ocniczo - nie
podatna na naukow e upraw dopodobnienie - m etafizyczna konstrukcja, k tó ­
ra bądź p ro jek tu je odpow iedzi na pytanie dotyczące całości istnienia, a ro ­
dzące się na tle w iedzy o świecie em pirycznym , lecz w ykraczające poza gra­
nice tej wiedzy, bądź bada założenia należące do tzw. zew nętrznej bazy
nauk szczegółowych, bądź wreszcie unifikuje i uzupełnia wyniki naukow e.
Badania filozoficzne m ają swój właściwy przedm iot - całość świata oraz m e­
todę - posługiw anie się intuicją intelek tu aln ą (poza tym stosują m etody nau­
kowe, a zwłaszcza opis analityczny). D ają w rezultacie raczej zbiór poszuki­
wań (rozw ażań możliwości różnych konstrukcji m etafizycznych), niż ostate­
cznych odpow iedzi.
N astępne koncepcje filozofii red u k u ją tę ostatnią do nauki. Filozofia
jako uogólnienie i synteza nauk to ram ow a koncepcja filozofii podaw ana
19 Niekiedy determ inuje się filozofię jako interpretację nauk. M ało jasne to sform ułowa­
nie wskazuje raczej na m etanaukowy (ale pozaform alny) charakter takiej filozofii. W szerszym
sensie interpretacją taką m ogłaby być wspom niana wyżej nadbudowa.
20 Por. C zym jest filo zo fia , „W iedza i Ż ycie” , 15(1946) 535-543; P rzygotow an ie do filo z o ­
fii, Warszawa 1964 oraz O filo zo fii, „Życie i M yśl” , 1965, nr 9, s. 1-10.
21 G dy m owa o syntezie, to nie w tym znaczeniu, że chodzi o indukcyjną (przez ekstrapo­
lację tez naukowych) syntezę różniącą się od naukowej tylko m etodologicznym stopniem spraw-
dzalności, ale o syntezę dokonaną w edle oryginalnej wizji świata i dającą epistem ologicznie
różne od naukow ego poznanie (poznanie naukowe stanowi tylko m ateriał).
22 O m etafizyce, je j kierunkach i zagadnieniach, Toruń 1948; G łów ne zasady nauk filo zo fi­
cznych, W rocław 19659, s. 224-32 i Filozofia na ro zd ro żu . Warszawa 1956.
184 FILO ZO FIA I M E T O D A

przez m arksistów . A . Schaff podkreśla, że filozofia nie jest sum ą nauk szcze­
gółowych, ale odrębną dziedziną wiedzy, szukającą upraw dopodobnionych
pośrednio uogólnień wyników nauk szczegółowych. Tezy filozoficzne są
najogólniejszym i praw am i rozw oju obiektyw nej rzeczywistości (przyrody,
społeczeństw a i poznania)23. M ożna przy tym podjąć tradycyjną (tylko nau­
kowo przeform ułow aną) problem atykę ontologiczną24. W arto dodać, że po­
czesne m iejsce w upraw ianiu filozofii zajm uje szeroko rozum iana teoria nau­
ki, zwłaszcza filozofia różnych nauk.
Poznanie m etanaukow e, zwane filozofią, w ystępuje jako: 1° logiczno-
-krytyczna analiza nauk (logika języka, m etodologia i teoria nauki oraz epi­
stem ologia), 2° analityczne studium poznania w ogóle. W ostatnim przypad­
ku zwróci się uwagę na koncepcję T. K otarbińskiego i N. Łubnickiego.
W edle pierwszego filozofia jest analityczno-krytycznym badaniem mądrości
ludzkiej w różnych jej przejaw ach (rozm aite systemy świata i moralności).
W drodze rozum ienia, nam ysłu i rozum ow ań filozof-myśliciel precyzuje za­
gadnienia, pojęcia i tezy w celu zbudow ania poglądu (po części encyklope­
dycznego) na świat25.
N. Łubnicki redukuje całą filozofię do teorii i krytyki poznania. Docie­
kania filozoficzne w ostatecznym swym uzasadnieniu nie są rozwiązywaniem
problem ów teoretycznych, lecz przezwyciężaniem ich na drodze praktycz­
nej. Przyjm uje się postulatyw ne tezy ontologiczne, będąc zmuszonym do
ich uznania przez w arunki naszego działania26.
O statnie wreszcie koncepcje filozofii utożsam iają ją z naukoznawstwem.
Stanowisko takie najbliższe jest neopozytywizm owi. Filozofią jest tu m eto­
dologia i teoria nauk. Jeśli zaś bierze się za przedm iot tradycyjne zagadnie­
nia filozoficzne, to jedynie od strony m etodologicznej lub historycznej.
Przedstaw iciele polskiej szkoły pozy ty wizującej upraw iają filozofię szczegó­
łowych analiz bardzo ostrożnie, unikając skrajności27.
Jeszcze kilka uwag o koncepcjach filozofii wziętej w aspekcie m etodolo­
gicznym i funkcjonalnym .

23 G łów ne zagadnienia i kierunki filo zo fii, I, Warszawa 19624, s. 21. Por. W. K r a j e w ­


s k i , Szkice filozoficzn e, Warszawa 1963, s. 22-40.
24 Por. H . E i l s t e i n , O stylu filozofow an ia L eszka Kołakow skiego, „Studia Filozoficz­
n e” , 1959, nr 6(15), 159 i 167; B. B a c z k o , O stylu filozofow an ia, „Myśl Filozoficzna” , 1956,
nr 4, 3-38 i M arksizm współczesny i h oryzon ty filozofii, w: Filozofia i socjologia X X wieku,
Warszawa 1962 , s. 373-388. M. Fritzhand, gdy mówi o etyce pojm uje ją tak szeroko, że
dotyczy etologii, m etaetyki i etyki normatywnej. „Studia Filozoficzne”, 1964, nr 4, s. 8.
25 T. K a t a r b i ń s k i , F ilozof, „Studia Filozoficzne”, 1957, nr 1 (przedruk w: Elementy
teorii pozn an ia, logiki form alnej i m etodologi nauk, W rocław (1929) 1961, s. 495-506).
26 M yślenie a działanie, „Studia Filozoficzne” , 1957, nr 2, s. 117-144.
27 Por. K. A j d u k i e w i c z , Zagadnienia i kierunki filo zo fii, Kraków 1949; I. D ą m b -
s k a. D w a studia z teorii naukowego pozn an ia, Toruń 1962; R. S u s z k o , Filozofia ja k o nauka
o nauce, „A rgum enty” , 1961, nr 24(157); M. C h o y n o w s k i , C zy filozofia jest nauką, „Prze­
gląd Filozoficzny” , 44(1948) 198-217.
JA K PO JM UJĄ F ILO Z O FIĘ W SPÓ ŁCZEŚNI FILO Z O FO W IE POLSCY? 185

Sposoby filozofow ania wyraźnie sprow adzają się najpierw do dwóch ro ­


dzajów: specyficznych dla filozofii oraz zasadniczo nie różniących się od uży­
wanych w naukach szczegółowych. T e ostatnie to przew ażnie m etody anali-
tyczno-krytyczne oraz indukcyjne ekstrapolacje (m niej lub bardziej inwen-
cyjne). Specyficznym m etodom filozoficznym w spólne jest oparcie się osta­
tecznie na intuicji in telek tu aln ej. Tylko je d n a k w klasycznych koncepcjach
filozofii widzi się w tym źródle gw arancję dla koniecznego poznania rzeczo­
wego. Z a m ało zresztą zajm ow ano się sform ułow aniem dokładnych reguł
determ inujących te m etody oraz kryteriów pozw alających je kontrolow ać,
aby wzbudziła ta koncepcja bardziej szczegółowe zainteresow anie. Jeśli cho­
dzi w ogóle o efektyw ność filozofow ania, to często nie m a ono postaci roz­
wiązywania zagadnień, lecz jedynie stanow i borykanie się z nim i, sam o roz­
ważanie i roztrząsanie problem ów , a naw et tylko jakieś em ocjonalno-prak-
tyczne ich przezw yciężanie.
Filozofia jaw i się przew ażnie jak o dziedzina niezbyt jednolita. W klasy­
cznej koncepcji b ro n ią pełnej jednolitości wyłącznie K rąpiec i Kalinowski28.
Większość jed n ak istotnie oddziela co najm niej szeroko po jętą teorię pozna­
nia i m etafizykę (ogólną i szczegółową): w koncepcjach pozaklasycznych
zaś - teorię poznania, ontologię i teo rię w artości29. W arto jeszcze zauważyć,
że jednolitość w obrębie poszczególnych dyscyplin wcale nie jest przekonu­
jąca.
W zasadzie pole b adań filozofii jest nieograniczone. Z ajm uje się ona
wszystkim - scientia universalis. Faktycznie jed n ak zacieśnia się obszar b a­
dań. W tom izm ie egzystencjalnym np. nie wszelki byt stanowi przedm iot
ostatecznego w yjaśniania, ale tylko realny. G dy porów nuje się filozofię z
naukami szczegółowymi, zaznacza się natom iast, że interesuje się ona p ro ­
blemami (i pojęciam i) fundam entalnym i oraz granicznymi (tzw. brakujące
ogniwa w iedzy), zwykle przy tym tru d n o rozw iązalnym i30. Kiedy indziej
znowu mówi się, że filozofia zajm uje się tym , co dla ludzkości najw ażniejsze
i najcenniejsze31. Filozofia więc zwraca się ku całem u światu, ale bada go w
jego najbardziej podstaw ow ym aspekcie. Stąd m oże akcentow ać np. kos­
mos, człow ieka, społeczeństw o, poznanie, w artość, język itd. N iekiedy spie­
rano się o to , który aspekt jest najw ażniejszy, jak a tem atyzacja jest bliższa
dzisiejszemu filozofowi32.

28 J. K a l i n o w s k i , O istocie i jedn ości filozofii, „Roczniki Filozoficzne” , 6(1958), z. 1,


s. 5-17 oraz K a m i ń s k i , K r ą p i e c , Z teorii i m etodologii m etafizyki, s. 270-271.
29 Krajewski np. odróżnia filozofię ścisłą (ontologia i teoria poznania) - materializm dia­
lektyczny, filozofię w szerszym sensie - materializm historyczny oraz filozofię w najszerszym
znaczeniu (obejm ującą także etykę i estetykę).
30 Por. np. B o c h e ń s k i , dz. cyt., s. 29.
31 Por. W . T a t a r k i e w i c z , Historia filo zo fii, I, Warszawa 1958, s. 7.
32 Tak np. marksiści dyskutowali, czy przedm iot filozofii ma być antropologiczny czy kos­
m ologiczny. M ożna zresztą je godzić określając filozofię jako naukę o stosunku społecznego
186 F ILO Z O FIA I M E T O D A

O sobny problem stanowi determ inacja właściwej roli filozofii w cało­


kształcie kultury. T eoretycy filozofii nie zawsze interesow ali się szerzej
funkcjonalnym rozum ieniem filozofii. O statnio jed n ak zwrócono baczniejszą
uwagę na ten aspekt. Filozofii wyznacza się różne zadania. Z a podstawowe
uznaje się często cel poznawczy. D la niektórych naw et stanowi on ściśle
mówiąc jedyne jej zadanie (wyraźnie ta k uw aża I. D ąm bska i A . Stępień).
Ogólnie jed n ak przypisuje się filozofii funkcje pozapoznaw cze, nie uwyraź­
niając dokładnie ich stosunku do czysto teoretycznych. Najczęściej powtarza
się, że daje ona św iatopogląd33. N aw iązuje się też do tradycyjnego sformu­
łow ania filozofii-m ądrości (nie tylko nauki, ale dyscypliny wskazującej sens
życia i św iata)34. A wreszcie w edle niektórych filozofia m a zaspokajać roz­
m aite doraźne potrzeby życiowe człow ieka, bądź tylko osobiste, bądź rów­
nież i społeczne. W śród tych pierwszych np. m a być środkiem ekspresji i
środkiem terapeutycznym w różnych brakach, stanowić emocjonalno-etycz-
ną reakcję na aktualnie otaczającą rzeczywistość oraz form ę przystosowania
się do środow iska, pełnić rolę nauczycielki i kierow niczki życia, która udzie­
la gotowych recept działania, rozw ija i wzbogaca jego osobowość (racjonali­
zacja postaw y). Filozofia w reszcie m a być także upraw ianiem ideologii. Jako
twórczość ideologiczna stanow iłaby jed en ze sposobów dyskursywnego wy­
rażenia się praktycznego stosunku do zbiorowości ludzkiej i do świata. Jako
zaś narzędzie ideologiczne kształtow ałaby właściwą postaw ę społeczną35.
W ydaje się, że wszystkie w spom niane funkcje pozapoznaw cze filozofii
m ogą być upraw iane tylko pod tym w arunkiem , jeżeli filozofia będzie naj­
pierw rzetelną w iedzą teoretyczną. Są to bow iem zadania w tórne, dające się
realizow ać jedynie częściowo i pośrednio. Ż adną m iarą zaś nie wolno trakto­
wać filozofii jako identycznej ze św iatopoglądem . T en ostatni bowiem za­
w iera m om enty pozapoznaw cze, jest rezultatem także pew nych postaw i ak­
tywności em ocjonalno-w olityw nej. Filozofia jak o filozofia stanowi wiedzę o
ważności uniw ersalnej. Z drugiej strony sam a filozofia nie wystarczy (choć
jest nieodzow na) do zbudow ania św iatopoglądu (daje co najwyżej pewne
podw aliny i w skazuje drogi postępow ania); nie dysponuje pełn ą wizją świa­
ta. Filozofia zaangażow ana pozbaw ia się z góry uniw ersalnych wartości poz­
nawczych, a ogranicza się do roli narzędzia typu partykularnego. Nawet
gdy zaw iera elem enty poznaw cze, to tylko w takim ujęciu, w jakim dogodne

człow ieka, poznającego i przekształcającego świat - do obiektywnej rzeczywistości. Por. C.


N o w i ń s k i , Ś w iatopoglądow e i m etodologiczn e pro b le m y abstrakcji naukowej, Warszawa
1957, s. 14-15.
33 N iekiedy nawet, że jest św iatopoglądem albo bada pogląd na świat. Por. J. L e g o -
w i c z , w: P ropedeutyka filozofii, Warszawa 19652, s. 11; L. K o ł a k o w s k i (dz. cyt., s. 16)
odróżnia propozycję, w edle której filozofia jest dyskursywnym sposobem wyrażania poglądu
na świat, a Eilstein, że ugruntowuje światopogląd.
34 Por. S. S w i e ż a w s k i , O roli filo zo fii i o niektórych je j typach, „Znak” , 9(1957) 2-21.
35 Por. K o ł a k o w s k i , dz. cyt.; J. S i k o r a , O p rzedm iocie filo zo fii, Olsztyn 1958.
JA K PO JM U JĄ FILO Z O FIĘ W SPÓ ŁCZEŚNI FILO Z O FO W IE POLSCY? 187

są dla określonej grupy społecznej36. Nie w olno wreszcie zapom inać o wza­
jemnym pow iązaniu funkcji filozofii ze sposobem determ inow ania jej natu ­
ry. W yznaczanie jej pew nych zadań pozapoznaw czych pociąga za sobą nie­
kiedy pozbaw ienie jej sam ej możliwości realizow ania celów czysto poznaw ­
czych. T o też należy m ieć na uw adze tw orząc koncepcję filozofii. A w ogóle
funkcje pozapoznaw cze tym b ęd ą obfitsze i cenniejsze, im bardziej zrealizu­
ją się poznaw cze.

36 Por. A . S t ę p i e ń , W prow adzen ie do m etafizyki, Kraków 1964, s. 33-37.


KU UŚCIŚLENIU FILO ZO FII

K IE R U N K I B A D A Ń KS. PR O F. D R A JÓ Z E FA IW A NICK IEG O

Na początku X X w. w raz z rozw ojem logiki zaczęto intensywniej badać


możliwości użycia jej do rozw iązania zagadnień filozoficznych. W Polsce
próby tego rodzaju zastosow ań przybrały na sile ok. 1930 r. Myśliciele
chrześcijańscy rów nież nie pozostali w tyle za pionieram i w ykorzystania n a j­
nowszych osiągnięć nauk form alnych w doskonaleniu filozofii klasycznej.
Ks. prof. dr. Józef Iw anicki należy w łaśnie do pierwszego pokolenia filozo­
fów chrześcijańskich, którzy posługują się logiką now oczesną w uściślaniu
poznania filozoficznego.
I. Ksiądz Iw anicki urodził się 12 III 1902 r. w Jelonku, pow. opoczyński,
z ojca A ntoniego i m atki Tekli z W iktorow iczów -D obrodziejów . D o gim na­
zjum uczęszczał najpierw w P iotrkow ie T rybunalskim , a potem we W łocła­
wku. Po m aturze (1922 r.) studiow ał dw a lata filozofię w Sem inarium D u ­
chownym we W łocław ku oraz teologię, m atem atykę i filozofię w Strasburgu
(1925-1929). T am że uzyskał d o k to rat 16 X I 1933 r. na podstaw ie rozprawy:
Leibniz et les demonstrations methematiąues de l ’existence de Dieu (Stras-
bourg 1933, ss. 320). W latach 1934-1935 odbyw ał specjalnie studia z historii
filozofii X V II w. w Ecole des H autes E tudes (pod kierunkiem A . Koyre)
oraz w College de France (u E . Le R o y ’a) i w Sorbonie (u L. Brunschvicga).
Od jesieni 1935 r. do wybuchu wojny prow adził w ykłady z logiki oraz
metafizyki ogólnej i teodycei w Sem inarium D uchow nym we W łocław ku.
Jednocześnie stał się w spółpracow nikiem „A teneum K apłańskiego” , gdzie
systematycznie dokonyw ał przeglądu naukow ego, odnotow ując i analizując
problem atykę zjazdów filozoficznych, publikacje filozoficzne oraz interesu­
jące wydarzenia z życia wyższych uczelni w kraju i zagranicą. O bok licznych,
krytycznie przedstaw ionych recenzji i spraw ozdań opublikow ał w tym czasie
kilkanaście artykułów syntetycznie charakteryzujących sylwetki poszczegól­
nych filozofów współczesnych. Jego zainteresow ania X V II wiekiem znalazły
swój wyraz w w ydanej u J. V rina m onografii: Morin et les demonstra­
tions mathematiąues de l’existence de Dieu (Paris 1936, ss. 144) oraz przygo­
towanej do druku pracy, k tó ra pośw ięcona była teorii dow odu u K artezju-
190 FILO Z O FIA I M E T O D A

sza, A rn au ld a, Pascala i M alenbrache’a. N iestety, wybuch w ojny nie pozwo­


lił nie tylko zrealizow ać do końca tego dzieła, lecz także zniweczył to, co
zostało już d o k o n an e1.
W czasie okupacji ks. prof. Iwanicki w ykładał filozofię w Seminarium
Duchow nym Księży M arianów w W arszaw ie oraz zajm ow ał się opracowa­
niem K artezjuszow ej m etodologii nauk. W kw ietniu 1945 r. powrócił do
W łocław ka i objął zajęcia dydaktyczne z logiki i historii filzofii w tam tej­
szym Sem inarium D uchow nym . O d m arca 1946 r. miał w ykłady zlecone z
logiki na W ydziale Teologicznym U W , a w listopadzie tegoż roku podjął
w ykłady zlecone z ogólnej m etodologii n auk na W ydziale Filozofii Chrześci­
jańskiej KUL. W tym czasie zajął się badawczo rozmaitymi ujęciami rachun­
ku zdań oraz prowadził (1946-1950) dział filozoficznych recenzji i sprawoz­
dań w „A teneum K apłańskim ” , gdzie też opublikow ał kilka artykułów na
tem at psychologii i filozofii w spółczesnej. W roku 1947 przerw ał swe zajęcia
dydaktyczne we W łocław ku i w następnym roku jak o profesor kontraktowy
został zastępcą kierow nika II K atedry Filozofii na W ydziale Teologicznym
U W 2. W tym czasie ukazała się m onografia pt. Dedukcja naturalna i logisty­
czna (W arszawa 1949, ss. 164).
A toli nie zdążył ks. prof. Iw anicki rozw inąć w pełni swej działalności
filozoficznej na U W . W ybrany jednom yślnie przez Senat A kadem icki KUL
rektorem (30 X 1951) i zatw ierdzony przez M inisterstw o Szkolnictwa Wyż­
szego (4 X II 1951) przeniósł się do L ublina. Jako profesor nadzwyczajny
objął kierow nictw o nowo utw orzonej na W ydziale Filozofii Chrześcijańskiej
K atedry M etodologii N auk oraz poświęcił się z wielkim zapałem działalności
nie tylko naukow ej, lecz także adm inistracyjnej oraz organizacyjno-nauko-
w ej, zwłaszcza w aspekcie m etodologii n auk3. Był prezesem (1952-1956) To­
warzystwa N aukow ego K U L . W okół K atedry M etodologii N auk wytworzył
się zespół ludzi interesujących się tak ą analizą logiczną, k tó ra służyłaby jak
najpełniejszem u uporządkow aniu toku m yślenia filozoficznego oraz dopro­
w adziłaby do najściślejszego sform ułow ania system u filozofii klasycznej.
O bok tych, co interesow ali się m etodologią teoretycznej filozofii (A . Turo-
wicz, S. K am iński, L. K oj, A . Stępień, T. K w iatkow ski, W. Stróżewski, W.
M arciszewski, B. B ejze, S. M ajdański, M. Poletyło i in .), dyskusje m etodo­
logiczne pochłonęły rów nież zajm ujących się etyką (J. Kalinowski, J. Kel­
ler, F. B ednarski, K. K ozłow ski, S. W ilkanowicz i in .)4.

1 W edług życiorysu podpisanego przez ks. prof. Iwanickiego. Z ob. A kta personalne
K UL.
2 Z ob. W . D u d e k , Teologiczno-naukow y dorobek W łocław skiego Seminarium D uchow­
nego, „A teneum K apłańskie” , 72(1969) 283-284.
3 Z ob. Księga Jubileuszow a 50-lecia Katolickiego Uniwersytetu L ubelskiego, Lublin 1969,
s. 133 nn.
4 Z ob. S. M a j d a ń s k i , C. W o j t k i e w i c z , L ogika na K atolickim Uniwersytecie Lu­
belskim , „Roczniki Filozoficzne”, 17(1969), z. 1, s. 123-170.
KU U ŚC IŚL E N IU FILOZOFII 19 1

G dy w 1954 r. utw orzono A kadem ię Teologii K atolickiej w W arszawie


jako konty n u ację W ydziału Teologicznego U W ks. prof. Iw anicki został tam
profesorem zwyczajnym (1 X I 1954) i kierow nikiem K atedry Psychologii
Teoretycznej i E k sp ery m en taln ej. W listopadzie 1956 r. opuścił całkowicie
KUL, aby poświęcić się pracy w A T K i w Sem inarium D uchow nym we
W łocław ku. W r. 1957 został kierow nikiem Z ak ład u Logiki oraz prodzieka­
nem W ydziału Filozofii Chrześcijańskiej i delegatem tegoż W ydziału na p o ­
siedzenia Senatu A T K . M im o wielu zajęć dydaktycznych i adm inistracyj­
nych ks. prof. Iw anicki poszerzył w tedy swój dotychczasow y zakres prac
badawczych. O b o k logiki form alnej (zwłaszcza ded ukcja n aturalna, w spół­
czesne ujęcia sylogistyki A rystotelesa, rachunki kw antyfikatorów ) i siedem ­
nastowiecznej m etodologii n auk interesow ał się psychologią teoretyczną
(szczególnie poznaw alność i duchow ość duszy ludzkiej), a naw et psychologią
eksperym entalną (głów nie dzieje m etod psychologicznych), filozofią przyro­
dy i przyrodoznaw stw a. O publikow ał wówczas rów nież wielce inform atyw ny
artykuł przeglądow y pośw ięcony ostatniem u półw ieczu filozofii w Polsce5.
Potrzeby organizacyjno-naukow e A T K spow odow ały ostatnią zasadniczą
zmianę funkcji ks. prof. Iw anickiego. W ro k u ak. 1964/65 został dziekanem
Wydziału Filozofii C hrześcijańskiej, a od 1965 r. rek to rem A T K . Zrezygno­
wał z pracy w Sem inarium D uchow nym we W łocław ku, a zajął się wyłącz­
nie reorganizacją i rozw ijaniem życia akadem ickiego na B ielańskiej U czelni
oraz upow szechnianiem w iedzy kościelnej. Z nalazł przy tym czas nie tylko
na prow adzenie zajęć dydaktycznych6, lecz także na kontynuow anie pracy
naukowej i wydawniczej oraz na niezwykle czynny udział w wielu sym poz­
jach filozoficznych. Z o stał naczelnym red ak to rem założonego (w 1965 r.)
przez siebie półrocznika „Studia Philosophiae C h ristianae” . O publikow ał
kilka bardzo syntetycznie ujętych artykułów z logiki form alnej, psychologii
i teodycei. Po przejściu na em eryturę ks. C hojnackiego, objął w 1969 r.
kierownictwo K atedry Logiki, O gólnej M etodologii N auk i T eorii Poznania.
II. B adania logiczne (w najszerszym tego słow a znaczeniu) ks. prof.
Iwanickiego, zwłaszcza te, k tó re znalazły swój wyraz w publikacjach druko­
wanych, szły w trzech kierunkach: m etodologii m etafizyki (wziętej zarów no
w konkretnej postaci u filozofów X V II w ., ja k też abstrakcyjnie i system aty­
cznie traktow anych dow odów m etafizycznych), logiki form alnej (dedukcja
naturalna i now oczesne ujęcie tradycyjnej sylogistyki) oraz m etodologicznej
charakterystyki w spółczesnej filozofii (próby syntetycznych ujęć myślicieli,
którzy re p re z en tu ją aktualne style filozofow ania, zwłaszcza w Polsce) i psy­

5 Zob. D ziałaln ość naukowa W ydziału F ilozofii Chrześcijańskiej w latach 1954-1966,


oprać. T. W ojciechow ski, Warszawa 1968. Informacji co do tematyki wykładów oraz pozycji
bibliograficznych ks. prof. Iwanickiego udzieli! mi dr E. Nieznański.
6 Tem atyka wykładów m onograficznych w ostatnim dziesięcioleciu jest niezwykle bogata.
Por. Spisy w yk ła d ó w na A T K , wydawane co dwa lata.
192 FILO ZO FIA I M E T O D A

chologii (aktualne dyskusje na tem at struktury człowieka i języka psycholo­


gii)-
T eoria sposobów upraw iania m etafizyki na przykładzie koncepcji auto­
rów wieku X V II była pierwszym i bodajże głównym tem atem dociekań ks.
prof. Iw anickiego. W ybór tego zakresu dla prac badawczych podyktowany
został tym , że w owym wieku m iały m iejsce niezm iernie interesujące próby
now ożytnego udoskonalenia filozofii klasycznej, a zwłaszcza jej postępow a­
nia dow odow ego. Z jednej strony na skutek rew olucji religijnych i filozofi-
czno-naukow ej pow stało dla chrześcijaństw a niebezpieczeństw o ateizm u, a
z drugiej rozwój m etody dedukcyjnej użyczał znakom itych narzędzi dla uści-
ślena dow odów , przem aw iających za istnieniem Boga. Postaw a apologetycz-
na filozofów teistycznych m iała szerokie pole do popisu. Leibniz zaś był
tym , który starał się nadać dow odom istnienia Boga ścisłość matem atyczną.
Nie zadow alały go m etody m atem atyczne uzasadnienia egzystencji Boga,
stosow ane przez innych (K artezjusza, Spinozę, E. W eigla, G. K lingera, J.
B. M orina, S. W arda, I. D er-K ennisa). Nie odrzucił ich jednak całkowicie,
lecz popraw ił i uzupełnił, korzystając ze swego ogrom nego talentu godzenia
przeciwieństw (słynna m etodologiczna zasada ciągłości) w jednolitej i uni­
w ersalnej koncepcji (niezwykle lotna w yobraźnia m etafizyczna w połączeniu
z wyczuleniem na popraw ność logiczną). N aw et przejm ując od R. Descarte-
s’a tzw. dow ód ontologiczny tak go p rep aru je, aby nie był wyłącznie argu­
m entacją czysto pojęciow ą. Podbudow aw szy go w ykazaniem , że pojęcie
istoty Boga zaw iera w sobie intencjonalnie sam ą tylko rzeczywistość, uznał
ten dow ód za praw om ocny.
Nic przeto dziwnego, że próby uzasadnienia egzystencji Boga prezento­
wane przez Leibniza stały się przedm iotem intensywnych badań i treścią
książkowej publikacji ks. prof. Iwanickiego. W sposób niezm iernie skrupu­
latny i obiektyw ny oraz korzystając obficie z literatury przedm iotu przedsta­
wia w niej koncepcję Leibniza oraz przeprow adza jej analizę krytyczną.
O kazuje się, iż stosow ana przez wielkiego racjonalistę dedukcja m atem aty­
czna połączona z analityczną redukcją (sprow adzającą to, co złożone, do
prostszego) nie jest adekw atnym sposobem dow odzenia istnienia Boga. W
wyniku uw yraźnienia i uporządkow ania rozum ow ań teodycealnych okazuje,
że realistyczna m etafizyka dom aga się jak o podstaw ow ej innej m etody niż
m atem atyczna, k tó ra właściwa jest wyłącznie dla wiedzy apriorycznej. Po­
nadto ks. prof. Iw anicki wyłowił sprzeczności między teoretyczną i praktycz­
ną stroną pom ysłów m etodologicznych Leibniza, którego próba zreform o­
wania klasycznych dow odów na istnienie Boga w kierunku ich uanalitycznie-
nia okazała się ostatecznie chybiona. Krytycyzm, który później stanie się
głównym bodajże znam ieniem postaw y myślowej ks. prof. Iw anickiego, już
tu znalazł swój pełny (i budzący żywe uznanie) wyraz. T en kierunek analizy
krytycznej nie był wyznaczony jedynie celem negatywnym . O drzucając róż­
ne próby m atem atyzow ania dow odów m etafizycznych, prezentuje w IV roz­
K U U ŚC IŚL E N IU FILO ZO FII 193

dziale swe książki rów nież rezultaty pozytyw ne. Przekonyw ająco okazuje
mianowicie, że klasyczny dow ód a p o steriori, dzięki użyciu w nim właściwie
rozumianej zasady racji dostatecznej, aczkolw iek nie posiada form y m ate­
matycznej, m oże uzyskać taki stopień ścisłości, jakim szczycą się dowody
matem atyczne.
A toli zainteresow anie zabiegiem dow odow ym w metafizyce X V II w. nie
zostało zaspokojone opracow aniem pom ysłów Leibniza w tej sprawie. Ks.
prof. Iw anicki zwrócił bow iem swą uwagę na chronologicznie wcześniejsze
próby m atem atycznych dow odów istnienia Boga. Szczególnym obiektem do­
ciekań stała się geneza i w artość m etodologiczna argum entacji, w ystępują­
cych w dziełach Jan a Chrzciciela M orina pt. Q uod Deus sit (Paris 1635) i
De vera cognitione D ei (Paris 1655)7. O m aw iany au to r, żyjący w latach 1583-
-1656, lekarz, astrolog (w ystępow ał przeciw heliocentryzm ow i K opernika) i
m atem atyk, walcząc z ateistam i, przedstaw ił ściśle w edług m etody m atem a­
tycznej (principiis solo n aturali lum ine perceptibilibus) dowody istnienia
Boga. W rozum ow aniach swych użył 13 (w pierwszej wersji 10) definicji, 22
(w pierwszej w ersji 16) aksjom atów i 40 (w pierwszej wersji 30) teo rem a­
tów. A rgum entacje te poddali krytyce od strony popraw ności K artezjusz i
przyjaciel G assendiego F. B ernier ( t 1688) oraz co do oryginalności - uczeń
Morina, P iotr B audouin de M ontarcis. G łów nym przedm iotem zarzutów
były pojęcie i istnienie nieskończoności oraz zależność form y tych dowodów
od ujęć podanych przez Jak u b a L efevre d ’E taples ( t 1537) i R ajm unda Lul-
lusa ( t 1315).
Ks. prof. Iw anicki poddaj szczegółowej i krytycznej analizie m etodologi­
cznej zarów no w artość poznaw czą dow odów M orina, jak też ich podobień­
stwo do ujęć w cześniejszych autorów . Uczynił to, uwzględniając szeroko
kontekst historyczny i filozoficzny. W wyniku swych rozważań doszedł do
wniosku, iż form a zaproponow anych argum entacji nie gw arantuje im jeszcze
nieobalalności. Pom ieszanie p ojęć m etafizycznych i m atem atycznych spra­
wia, że dowody posiadają pow ażne braki co do m erytorycznie trafnego zhar­
monizowania porządku realnego i idealnego. Z asługą M orina jest jednak
zwrócenie uwagi na rozm aite aspekty treściow e argum entacji oraz ich związ­
ki. Jeśli zaś porów na się p róbę M orina z dziełem jego prekursorów , to nie
da się jej przyznać ani całkow itej oryginalności, ani m iana plagiatu. Była
inspirowaną duchem czasu transform acją daw nych ujęć metafizycznych na
formę argum entacji typu m atem atycznego, jaki był wówczas w m odzie.
D o problem atyki uzasadniania m etafizycznego wrócił ks. prof. Iwanicki
przy okazji opracow ania teorii dow odu u filozofów X V II w. a potem (w
czasie okupacji) w dociekaniach nad ogólną m etodologią nauk u K artezju-
sza. N iestety rezultaty obu tych p rac nie ukazały się drukiem , gdyż ich ręk o ­
pisy zaginęły w czasie zawieruchy w ojennej. T em atyka podobna poruszona

7 Zob. M orin et les dem onstrations, s. 3 nn.


194 FILO Z O FIA I M E T O D A

była rów nież w w ykładach m onograficznych, najpierw na K U L w latach


1947-1948 (głównie K artezjuszow a teo ria m etody naukow ej) i 1952-1956
(przede wszystkim determ inacja sem iotycznego aspektu dowodów na istnie­
nie Boga i koncepcja dedukcji siedem nastow iecznej)8 oraz później na ATK
(analiza Leibnizowskiej koncepcji zasady niesprzeczności oraz dowodu apa-
gogicznego i pojęcia w ynikania). A wreszcie od strony systematycznej argu­
m entacje teodycealne stały się przedm iotem dwu artykułów , które w sposób
znam ienny p rezentują uw yraźniony układ argum entacji m etafizycznej.
W pierwszym naw iązuje się do treści rozpraw L. de R aeym aekera i J.
L adriere’a oraz form y siedem nastow iecznych dow odów na istnienie Boga.
Przedstaw ia się zaś argum entację, k tó ra wiedzie do stw ierdzenia bezwzględ­
nego na podstaw ie w zględnego9. R ozum ow anie m a oryginalną postać ciągu
myślowego w yznaczonego definicjam i oraz zasadam i treściowymi lub for­
malnymi. U żyte kroki dow odow e zostały jed n ak uw yraźnione oraz skrupu­
latnie przytoczone i usystem atyzow ane ze szczególnym wyakcentowaniem
pomocniczych przesłanek, dzięki czemu tok rozum ow ania zbliża się swym
charakterem do dow odu zupełnego.
D rugi artykuł został skonstruow any p o d o b n ie10. Stanowi zarys postępo­
w ania dow odow ego za istnieniem jedynego Sprawcy celowości bytów, które
egzystują nie p er se, co postuluje Byt per se. T reść tej argum entacji zaczer­
pnięto głównie z artykułu M. G u erard a des L auriersa, ale form ę nadano jej
swoistą. Po części analitycznej, k tó ra zaw iera zestaw ienie form alnych reguł
postępow ania myślowego i ich objaśnienia, n astępuje część syntetyczna, któ­
ra jest zastosow aniem wspom nianych reguł do em pirycznej wiedzy o świecie
w celu w ydedukow ania z niej tezy o istnieniu Najwyższego Intelektu.
III. D rugą dziedziną badawczych zainteresow ań ks. prof. Iwanickiego
jest logika form alna. N iem al wszystkie dociekania skupiają się tu wokół
dwóch spraw: porów naw czo-krytycznej analizy w spółczesnych technik syste­
m atyzow ania logiki oraz now oczesnej interpretacji tradycyjnej teorii nazw.
Pierwszy k ierunek bad ań wywodzi się stąd, że w wyniku rozwoju tzw. teorii
dedukcji ukształtow ały się cztery typy budow ania dedukcyjnych systemów
logiki: m etodą aksjom atyczną, czyli stosując tzw. dedukcję logistyczną (G.
F rege, B. R ussell), m etodą spraw dzania m atrycow ego, czyli tzw. metodą
zerow o-jedynkow ą (Peirce, E . Schróder), m etodą sprawdzeniowej redukcji
do tzw. postaci norm aln ej, czyli iloczynu sum (G . B oole, D . H ilbert, W.
A ckerm ann) i m etodą regułow o-założeniow ą, czyli tzw. dedukcją naturalną

8 Na seminarium ks. prof. Iwanickiego L. Koj napisał rozprawę magisterską poświęconą


analizie m etodologicznej dowodu przedstawionego w 1934 r. przez ks. J. Salamuchę.
9 O charakterze w zględnym i bezw zględn ym pozn an ia m etafizyczn ego, „Collectanea
T heologica” , 23 (1952) 19-30.
10 W artość d ow odu z celow ości na istnienie Boga, „Studia Philosophiae Chritianae”,
4(1968), nr 1, s. 23-45.
K U U ŚC IŚL EN IU FILOZOFII 195

(S. Jaśkow ski i niezależnie G . G entzen). D yskusje dotyczą w aloru prakseo-


logicznego poszczególnych m etod oraz zakresu ich stosow alności11.
Ks. prof. Iw anicki kon cen tru je swą uwagę na systemie założeniow ym
bezkw antyfikatorow ego rachunku zdań. W ykłada najpierw zasady dedukcji
naturalnej, potem pokazuje ich zastosow anie w dwóch odm ianach dowodów
założeniowych, a w reszcie porów nuje dedukcję n aturalną z „procesem do-
wodzeniow o-spraw dzeniow ym ” (w ystępującym u H ilberta - A ckerm anna) i
dedukcją logistyczną. U w zględnia ujęcia dedukcji naturalnej nie tylko Jaś-
kowskiego i G en tzen a, lecz także O. K eto n en a, R. Feysa, H . B. C urry’ego,
P. Bernaysa oraz R. Suszki i J. Słupeckiego.
W wyniku niezwykle skrupulatnie przeprow adzonej analizy porów naw -
czo-krytycznej ustala relacje m iędzy poszczególnymi technikam i konstruo­
wania rachunku zdań oraz ocenia ich przydatność dydaktyczną. Istnienie
paralelne różnorodnych sposobów form alizow ania teorii zdań eksponuje
rozmaite aspekty dedukcyjnych sposobów logiki, dow odząc bogactw a ich
formy. M etoda założeniow a, zwłaszcza w drugiej odm ianie (jednofazow ej,
kom pozycyjnej, uw zględniającej jedynie ukształtow anie form uł ze względu
na liczbę zm iennych i stałych oraz ich rozm ieszczenie) okazuje się łatw iejsza
(prostsze i krótsze dow ody) w stosow aniu. W ystarczy pam iętać wyznaczone
operacje kilku reguł oraz określić w zór, który m a być rozw ijany. Inw encji
budującego dow ód pozostaje zazwyczaj niew iele w ięcej, jak w ybrać między
dwiema regułam i. D ow ody założeniow e są bliskie potocznym intuicjom oraz
bardzo p o d o b n e rozum ow aniom , k tó re przeprow adza się w m atem atyce i
innych naukach.
Technice założeniow ego budow ania system ów logicznych poświęcał swe
zainteresow ania ks. prof. Iw anicki jeszcze n iejeden raz. K ilkakrotnie prow a­
dził w ykłady m onograficzne, będące analizą krytyczną najnowszych ujęć d e­
dukcji n atu raln ej. Szczególnie intensyw nie bad ał walory prakseologiczne
metody założeniow ej Feysa, D o p p a i Fitscha oraz J. Łosia. C oraz to nowe
wersje ujęcia tem atu były stale popraw iane, poszerzane i pogłębiane w dys­
kusjach na sem inarium z logiki. Pom agało to niew ątpliwie w uczuleniu stu­
dentów na doskonałość dydaktyczną systemów rachunku zdań.
Spraw ą now oczesnego ujęcia tradycyjnej sylogistyki zajął się badawczo
ks. prof. Iw anicki ju ż daw no. W Polsce istniało bowiem szczególnie żywe
zainteresow anie tą p roblem atyką jeszcze w okresie m iędzyw ojennym . Ale
mimo to naw et w 1939 r. J. Łukasiew icz m ógł pow iedzieć, że ani autentycz­
ne arystotelesow skie koncepcje sylogistyki, ani jej dzieje nie są dotychczas
opracow ane. W okresie pow ojennym ukazało się wiele pozycji, które usiło­
wały zapełnić tę lukę. N iew ątpliw ie, stanow iło to potężny bodziec dla filozo­
fów perypatetyckich do podjęcia w spom nianej problem atyki. Ks. prof. Iw a­

11 J. I w a n i c k i , D edukcja naturalna i logistyczna. Warszawa 1949, ss. XVI-164.


196 FILO ZO FIA I M E T O D A

nicki ujaw nił najpierw przy okazji opublikow ania dwóch recenzji, że intere­
suje się szerzej tym zagadnieniem 12. Szczególnie w drugiej recenzji wypo­
wiedział wiele krytycznych uwag, które znam ionują nie tylko ogrom ną eru­
dycję, lecz także niezm iernie uw ażną dociekliwość i porządkujące spojrzenie
na próby in terpretacji logiki tradycyjnej. W prost jednak wyłożył swe poglą­
dy co do w spółczesnych ujęć sylogistyki A rystotelesa dopiero w niezwykle
m ocno skondensow anym i oryginalnie usystem atyzowanym artykule13.
D aw ne interp retacje sylogistyki Stagiryty (np. K. P rantla, H . M aiera, F.
Solm sena, E . K appa) okazały się niew ystarczające albo naw et zniekształca­
jące myśl A rystotelesa. D w a now oczesne opracow ania m onograficzne tej
sylogistyki (J. Łukasiew icza i G. Patziga) wywołały znowu pow ażne dyskus­
je (np. J. D o p p , E . Tielsch). Prof. Iwanicki najpierw referuje, posługując
się swoistą system atyką, zasadnicze punkty recenzji D oppa i Tielscha, a na­
stępnie poddaje je wnikliwej krytyce. D ochodzi do w niosku, iż obaj nie
odczytali właściwie problem u interpretacji arystotelesow skiej teorii nazw w
ram ach w spółczesnej logiki, zwłaszcza w odniesieniu do problem u, jaki so­
bie postaw ił Lukasiewicz. R óżnią się jed n ak wspom niani recenzenci ogól­
nym nastaw ieniem do zagadnienia adekw atności ujęć Łukasiewicza i Patzi­
ga. Tielsch kieruje swą uwagę na stosunek Łukasiewiczowskich rozważań
do sform ułow ań Stagiryty, szczególnie uw zględniając Topiki. Tymczasem
D opp nastaw iał się przew ażnie na roztrząsanie stosunku ujęć Łukasiewicza
do interpretacji tradycyjnych. P onadto Tielsch m noży bez wyraźnej potrze­
by problem y, w yszukując u A rystotelesa niejasne a pom ijając wyraźne.
N a tym nie w yczerpało się zainteresow anie ks. prof. Iw anickiego dosko­
nalącym unow ocześnianiem sylogistyki. Prow adził on w ielokrotnie wykłady
m onograficzne na tem at ujęcia tradycyjnej logiki w ram ach logiki współcze­
snej. N iekiedy wiązał te dociekania z rachunkiem nazw, przedstawionym
przez S. Leśniew skiego (tzw. ontologią) i innych logików polskich. Również
przedm iotem sem inariów z logiki bywały często zagadnienia nowoczesnej
interpretacji tradycyjnej teorii nazw. N a sem inariach tych pow stało wiele
prac dyplom owych z tej dziedziny. Z ajm ow ały się one w yrażaniem schem a­
tów acji w ieloletniego kierow ania K ated rą Psychologii zajm ow spółczesnej
lub stosunkiem sylogistyki do rachunku z d ań 14.

12 Zob. recenzję z: J. M. B o c h e ń s k i , Elem enta logicae graecae, Rom a 1937, ss. 12.
„A teneum K apłańskie” , 40(1937) 57 n. i A . K o r c i k , Teoria sylogizm u zdań asertorycznych u
A rystotelesa na tle logiki tradycyjnej, Lublin 1948, ss. 88. „A teneum K apłańskie” , 52(1950)
302-305.
13 O sylogistyce A rystotelesa, „Studia Philosophiae Christianae”, 1(1965), nr 2, s. 67-102.
14 Por. np. W. G a w l i k , Zagadnienie sym boliczn ej interpretacji logiki tradycyjnej, „Colec-
tanea T heologica” , 22(1951-2) 118-157 i 23(1952) 31-65; E. N i e z n a ń s k i , P róba w yprow adze­
nia sylogistyki arystotelesow ej z rachunku zdań, „Studia Philosophiae Christianae”, 1(1965), nr
1, s. 199-238 (nieco zm ieniona praca magisterska); t e n ż e , Kierunki polskich badań nad trady­
cyjną asertoryczną logiką form alną, tam że, 2(1966), nr 2, s. 121-176.
K U U ŚC IŚL EN IU FILO ZO FII 197

IV. Trzecim kierunkiem zainteresow ań badawczych ks. prof. Iw anickie­


go jest m etodologiczna charakterystyka w spółczesnej filozofii i psychologii.
Zarówno w artykułach, jak rów nież w recenzjach i spraw ozdaniach znalazły
swój zew nętrzny wyraz próby syntetycznego ujęcia stylów filozofow ania wy­
stępujących u autorów obcych i polskich. N a łam ach „A teneum K apłańskie­
go” w związku z aktualnym i zdarzeniam i z życia filozoficznego pojaw iły się
krótkie om ów ienia z punktu w idzenia m etodologicznego bądź to filozofów,
bądź to ich dzieł. N a szczególną uwagę zasługują syslwetki E. D urkheim a,
E. H usserla, K. Stum pfa, T h. R ib o ta, E . Brunschvicga, F. G onsetha oraz
M. W iszniewskiego, H . K am ieńskiego, A . Św iętochowskiego, M. B orow ­
skiego, S. Paw lickiego, M. W artenberga i K. Tw ardow skiego. Podobne w
stylu przedstaw iania były przeglądy pew nych okresów filozofii najnow szej,
np. filozoficznego d orobku w ojennego we Francji, pow ojennej filozofii so­
wieckiej i problem atyki filozoficznej w ciągu ostatnego 50-lecia w Polsce15.
Ten sposób podejścia wytworzył u ks. prof. Iw anickiego znam ienną po­
stawę analityczno-krytyczną w odbieraniu rozm aitych dzieł filozoficznych, a
zarazem tendencję do d okładnego określenia ich pozycji w syntetycznym
obrazie filozofii, zarów no w aspekcie historycznym , jak i systematycznym.
Dzięki tem u w ykłady m onograficzne i sem inaria daw ały w spaniałe przykła­
dy niezwykle krytycznej analizy logiczno-filozoficznej artykułów lub ksią­
żek. Z m ierzała ona do ja k najdalej idącego uporządkow ania toku myślowe­
go oraz jego najprecyzyjniejszego sform ułow ania. Nie była więc jedynie
analizą negatyw ną, ale pozytyw nie uczącą ściśle się wyrażać i popraw nie
systematyzować m yślenie dyskursyw ne. W ten sposób ks. prof. Iwanicki nie
tylko sam podejm ow ał (zgodnie ze sw oją stałą tendencją uściślania) próby
stosowania rozm aitych środków logicznych do tekstów filozoficznych celem
ich lepszego zrozum ienia oraz bardziej zm odernizow anego sform ułow ania,
lecz także uczył tego innych16.
Z racji w ieloletniego kierow ania K ated rą Psychologii zajm ow ał się ks.
prof. Iwanicki m etodologią psychologii. Z resztą już przed w ojną wiele m iej­
sca poświęcał w swych publikacjach problem atyce psychologicznej. P odej­
mując w ykłady i sem inaria z tej dziedziny w A T K , skoncentrow ał swą uw a­
gę przede wszystkim na zagadnieniach m etodologicznych zarów no w aspek­
cie historycznym , ja k rów nież system atycznym . O d tej w łaśnie strony podjął
próbę scharakteryzow ania współczesnej psychologii radzieckiej17. Nawiązu­
jąc do licznych w polskiej literaturze opracow ań tem atu, stara się zdeterm i­
nować cechy diagnostyczne psychologii radzieckiej z uwagi na jej ścisły

15 Zob. „A teneum K apłańskie”, 46(1947) 83-87, 48(1948) 500-507 i 58(1959) 255-293.


16 Por. M a j d a ń s k i , W o j t k i e w i c z , dz. cyt., s. 142.
17 R ysy charakterystyczne w spółczesnej psych ologii w koncepcji m aterializm u m arksistow ­
skiego, „Collectanea T heologica” , 22(1950-1951) 1-17.
198 FILO ZO FIA I M E T O D A

związek z całym system em m aterializm u dialektycznego i historycznego z


jednej strony oraz z drugiej - na zdecydow ane przeciwstawienie się dotych­
czasowym kierunkom psychologicznym. Rozw ażania kończy wielce informa-
tywnym zestaw ieniem psychologii radzieckiej z arystotelesowsko-tomistycz-
ną. G łów nym problem em dyskusyjnym okazuje się tu określenie natury
czynnika duchow ego i jego stosunku do czynnika cielesnego. To zagadnienie
stało się przedm iotem obszernych i w ielostronnych dociekań w innym arty­
kule18.
A naliza m etodologiczno-filozoficzna m arksistow skiej i tom istycznej kon­
cepcji tego, co psychiczne (względnie duchow e) stanowi główne zadanie
tego artykułu. O d strony negatyw nej uw yraźnia się m arksistowskie pojm o­
wanie natury „psychicznego” najpierw w drodze odrzucenia poglądów m ate­
rializmu przyrodniczo-m echanicystycznego, panpsychicznego, behawiorysty-
cznego oraz pozytywizmu i dualizm u psychicznego. N astępnie form ułuje się
marksistow ską charakterystykę pozytyw ną struktury i funkcji tego, co psy­
chiczne w człow ieku, i bada zasadność tez składających się na tę charaktery­
stykę. A naliza tom istycznej koncepcji „psychicznego” odbyw a się w ramach
teorii hilem orfizm u. Z uwagi na jedność i substancjalność podm iotu działa­
nia rozważa się poznanie i dążenie ludzkie ze szczególnym uwzględnieniem
w yjaśnienia genetycznego duchowych stru k tu r i funkcji w człowieku. Z asto­
sowana m etoda w ykładu dociekań przyjm uje postać ponum erow anego „usy­
stem atyzow ania aż do elem entarnych części zdaniowych, aby uwidocznić
układ zagadnień i ich rozw iązań” 19. W wyniku porów nania obu koncepcji
„psychicznego” autor stw ierdza, że stru k tu ra m arksistowskiej koncepcji wy­
daje się prostsza m etodologicznie, co płynie z prostoty sam ego przedm iotu
badań. N atom iast tom istyczna koncepcja tego, co duchow e, nie dość wyraź­
nie broni się przed posądzeniem o dualizm .
W spółczesna m etodologia nauk żywo interesuje się popraw ną logicznie i
trafną m erytorycznie d eterm inacją języka, a zwłaszcza w zajem nego stosun­
ku w nim term inów teoretycznych i obserw acyjnych. N aw iązując do tego
ks. prof. Iwanicki zajął się oceną roli term inologii w procesie integracji psy­
chologii20. Chodzi m u o term iny obserw acyjne (ekstraspekcyjne i intraspek-
cyjne) i teoretyczne oraz o jedność języka psychologii pod względem znacze-
niow o-form alnym , biorąc przy tym pod uwagę różnorodność kierunków w
psychologii. M etodę w ykładu stosuje analogiczną ja k w poprzednim artyku­
le. W nioski, do jakich dochodzi au to r, d ają się sprowadzić do następujących
postulatów : 1° trzeba ustalić kategorie używanych term inów , które mogłyby

18 „P sych iczn e”, „duchowe” w człow ieku według m aterializm u dialektycznego i według to­
m izm u. „Studia Philosophiae Christianae” , (1965), nr 1, s. 17-74.
19 T am że, s. 19.
20 Charakterystyka p o stu latów term inologicznych w psych ologii ogólnej, „Studia Philoso­
phiae Christianae” , (1967), nr 1, s. 55-87.
K U U ŚC IŚL EN IU FILOZOFII 199

być przyjęte jednoznacznie przez wszystkie kierunki psychologiczne, 2° po­


winno się dopełnić ten wspólny język psychologii, konstruując nowe term iny
i reguły ich używ ania, ale odpow iednio do założeń poszczególnych kierun­
ków psychologicznych, 3° należy skrupulatnie przestrzegać odróżniania te r­
minów obserw acyjnych od teoretycznych rozm aitych odm ian i stopnia teore-
tyczności, 4° definiow anie term inów winno spełniać kryteria form alne i treś­
ciowe.
M etodologia psychologii była także szeroko uw zględniana w m onografi­
cznych w ykładach, których tem at stanow iły między innymi: historia psycho­
logii, istnienie i poznaw alność duszy ludzkiej oraz argum entacje za ducho­
wością i nieśm iertelnością duszy ludzkiej. T e ostatnie sprawy są szczególnie
doniosłe dla opracow ania m etodologii filozofii człow ieka. N ależy bowiem
najpierw ustalić, co pow inno być podstaw ą argum entacji za substancjalnoś-
cią duszy, a n astępnie, co trzeba analizow ać i tłum aczyć w dow odzeniu nie-
materialności duszy. Te w łaśnie problem y weszły m .in. do planu zajęć sem i­
narium psychologii, prow adzonego przez ks. prof. Iw anickiego21. N adto sta­
ły się obiektem szerszego zainteresow ania filozofów chrześcijańskich w Pol­
sce. Na poparcie tego ostatniego wystarczy przytoczyć przedsięwzięcie bada­
wcze z antropologii filozoficznej, jakie realizuje ks. bp d r B. B ejze22.
Sum ując charakterystykę kierunków bad ań prow adzonych przez ks.
prof. Iw anickiego, należy podkreślić, że ich wspólnym celem było uściślenie
filozofii klasycznej. A czkolw iek bezpośrednie przedm ioty tych badań bywa­
ły rozm aite, to jed n ak zawsze zm ierzały w końcu do podniesienia stopnia
precyzji form y poznania filozoficznego. W szczególności chodziło o uwyraź­
nienie i uporządkow anie poszczególnych kroków rozum ow ań występujących
w filozofii. Z tym naw et w iązały się dociekania na polu logiki form alnej.
Dotyczyły one bow iem problem atyki głów nie m etodologicznej budow ania
systemów logicznych lub sposobów zwiększenia ich w aloru prakseologiczne-
go. Stanowi to zarazem fundam ent jednolitości prac badawczych oraz dzia­
łalności dydaktyczno-naukow ej i organizacyjno-naukow ej. Ks. prof. Iwanic­
ki ma w tej dziedzinie ogrom ne zasługi. Potrafił wszczepić swym uczniom
uczulenie na ścisłość i uporządkow anie w przedstaw ianiu wywodów filozofi­
cznych. D zięki tem u zagadnienia m etodologiczne uzyskały wielce poczesne
miejsce w przebiegu studiów na W ydziale Filozoficznym K U L i A TK . P od­
niosła się rów nież kultura logiczna prac dyplom owych tam pisanych. W ten
sposób ks. prof. Iw anicki włączył się w w ytw orzoną jeszcze w okresie m ię­
dzywojennym przez filozofów polskich piękną tradycję walki o doskonalenie
form filozofow ania.

21 N a seminarium tym prace magisterskie napisali m .in. J. Tylka i ks. T. W ysocki, który
przygotował tam również rozprawę doktorską.
22 Por. jego: W p o szu kiw an iu współczesnego pojęcia du szy lu dzkiej, w: W nurcie zagad­
nień p o so b o ro w ych , t. 2 ., Warszawa 1968, s. 51-78 oraz Aktualna problem atyka antropologii
filo zo fic zn e j, „Studia Philosophiae Christianae” , 5(1969), nr 1, s. 5-61 i nr 2, s. 5-47.
N O T A B IB L IO G R A F IC Z N A

M e t o d y F i l o z o f o w a n i a D o X X W i e k u . P r z e g l ą d O g ó l n y . P rzedruk tek stu , z licz­


nym i u zu p ełen ia m i, z: „ R o czn ik i F ilo z o fic z n e ” , 2 5 (1 9 7 7 ), z. 1, s. 9-45.

M e t o d y W s p ó ł c z e s n e j M e t a f i z y k i . Przed ru k tek stu , z b ard zo liczn ym i p op raw k am i i


u zu p ełn ien ia m i, z: „ R o czn ik i F ilo z o fic z n e ” , 15(1 9 6 7 ), z. 1, s. 5-40 i „R oczn ik i F ilo z o fi­
czn e” , 2 6 (1 9 7 8 ), z. 1, s. 5-50.

W s p ó ł c z e s n e M e t o d y M e t a f i z y k i (stresz czen ie od czytu w y g ło sz o n e g o na K on feren cji


N au k ow ej p ro feso ró w W yższych Z a k ła d ó w T e o lo g icz n y c h w P o lsc e , Lublin 1966,
K U L ). P rzed ru k za: „ S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristia n a e” , 3 (1 9 6 7 ), nr 1, s. 255-264.

A r g u m e n t a c j a F i l o z o f i c z n a w U j ę c i u A n a l i t y k ó w . P rzedruk tek stu , z n ieliczn ym i


u zu p ełn ien ia m i, z a m ie sz c z o n e g o w : R o z p r a w y f ilo z o f ic z n e , T oruń 1969, s. 127-141.

O L o g ic ie J a k o N a r z ę d z iu F ilo z o f ic z n y m u B . R u s s e l l a . P rzedruk z: „R oczn ik i


F ilo zo ficzn e” , 2 0 (1 9 7 2 ), z. 1, s. 15-27.

Ł u k a s ie w ic z a K o n c e p c ja M e to d y F ilo z o fii P rzedruk tek stu , z k ilk om a u z u p e łn ie ­


niam i, z: „ R o czn ik i F ilo z o fic z n e ” , 2 7 (1 9 7 9 ), z. 1, s. 283-289.

O S t r u k t u r a l i z m i e S y n t e t y c z n i e . Przed ru k z: „ Z n a k ” , 2 3 (1 9 7 1 ), s . 609-619.

J a k P o j m u j ą F i l o z o f i ę W s p ó ł c z e ś n i F i l o z o f o w i e P o l s c y ? P rzedruk z: „Studia P h ilo ­


sop h iae C h ristia n a e” , 2 (1 9 6 6 ), nr 1, s. 327-338.

Ku U ś c iś le n iu F ilo z o fii. K ie ru n k i B adań K s. P r o f . D ra Jó z e fa Iw a n ic k ie g o .


Przedruk z: „Studia P h ilo so p h ia e C h ristia n a e” , 9 (1 9 7 3 ), nr 1, s. 5-22.
INDEKS NAZWISK

Abelard Pierre 14,15, 138 Baczko Bronisław 42,184


Ackermann Wilhelm 194,195 Baeumker K lemens 37, 81, 88
Adamczyk Stanisław, ks. 89, 98,182 Baird Albert Craig 139
Addis Laird 59 Balmes Jaime Luciano, ks. 37, 81, 87
Aiken Henry David 42 Balthasar Nicolas 89
Ajdukiewicz Kazimierz 62, 135, 157, 164, 165, Barion Jakob 79
184 Barrett William 42, 63
Albert Wielki, św. 16,89 Bars Henry 108
Aleksander z Afrodyzji 11, 79 Barth Karl 72
d’Alembert Jean Lerond 26, 31 Barthes Roland 174
Alexander Samuel 50 Bastide Roger 170
Alston William P. 42 Baudouin de Montarcis Pierre 193
Althusser Louis 173 Baum Manfred 28
Ambrose A lice 134 Baumanns Peter 28
Ammerman Robert R. 53 ,1 3 4 Baumgartner Hans M ichael 29
Anaksymander 8 Bautain Louis Eugene, ks. 32
Anaksymenes 8 Bayle Pierre 26
Anderson James Francis 91 ,112 Baylis Charles Augustus 42,124
Andronikos z R odos 79 Beck Leslie John 22
Anscombe Gertrude Elisabeth Margaret 57 Bednarski Feliks 190
Anzelm z Canterbury, św. 14, 80 Bejze Bohdan, bp 1 1 5 ,1 2 1 ,1 9 0 ,1 9 9
Aristides Julio 73 B enedykt XV, papież 85
Arnauld A ntoine 190 B eneke Friedrich Eduard 31
Arystoteles 1 0 ,1 1 ,1 4 -1 8 , 36, 39, 50, 52, 73, 79, B ennett Jonathan Francis 28
85, 88, 95, 96, 103, 116, 129, 138, 140, 142, Berengariusz z Tours 13
152,160-162,191,196 Berger G aston 63
Arystydes A p ologeta 80 Bergm ann G ustav 62
Auer John Jeffrey 139 Bergson Henri 5 ,3 7 ,4 0 ,4 7 ,4 8 ,5 1 ,6 8 ,7 8 ,8 8 ,8 9 ,
Augustyn (Aurelius Augustinus), św. 12,13,21, 9 1 ,9 9 ,1 0 5 , 108-110,125,129
24, 40, 80 Bernard z Clairvaux, św. 15
Austin John Langshaw 60 Barnays Paul 195
Auzias Jean-Marie 169 Bernier Franęois 193
Avendrius Richard 35, 39 Berti Enrico 11
Awerroes (Ibn Ruszd) 13 Bierdiajew Mikołaj A leksandrow icz 78, 93
Ayer Alfred Jules 54, 56, 145,151 Bilsky M anuel 139
Birkenm ajer A leksander 85
Baader Franz von 33 Bissinger A n ton 26
Bacon Francis 20, 23, 39 Black Max 54,1 4 7
Bacon Roger 1 6,40 Blanche Robert 149
204 IN D EK S NAZW ISK

Blanco A guinaga Carlos 73 Chomsky Avram Noam 174


Blanshard Brand 5 4 ,1 4 8 Choynowski Mieczysław 61,184
Bloch Ernst 29 Cicero Marcus Tullius 8
Blondel Maurice 37, 82, 83, 88, 89 Clack Robert Jerold 155
Bloom field Leonard 172 Ciarkę W. Norris, jezuita 94
Bocheński Innocenty Maria, dom inikanin 43, Cohen Hermann 34
93, 9 4 ,1 5 7 ,1 6 4 , 1 8 1 ,1 8 2 ,1 8 5 ,1 9 6 Collins James Daniel 52, 63,100
Boecjusz (A nicius M anlius B oeth iu s) 14 Collingwood Robin George 51, 52
Bohr N iels 169 Comte Augustę 31, 39, 54
B olyai Janos 152 Condillac Etienne Bonnot de 25, 39
B olzano Bernard 30, 64 Coninck A ntoine de 99
Bonald Louis G abriel de 32 Conrad-Martius H edwig 68, 69
Bonawentura, św, 16, 80 Copleston Frederick Charles, jezuita 14, 63, 93
Bontandini G ustavo 89, 90, 102 Coreth Emerich 42, 92,115
B oole G eorge 1 5 2 ,1 8 0 ,1 9 4 Corvez Maurice 73,169
Bornstein B enedykt 6 1 ,1 3 6 ,1 6 4 ,1 8 0 Coum ot Antoine Augustin 171
Borowski Marian 197 Cousin Victor 30
B oudon Raym ond 168 Crawshey-Williams Rupert 143,157
Bradley Francis H erbert 102 Cresson Andre 47
Brćhier Em ile 43, 81-83 Crocco A ntonio 14
Brentano Franz 2 1 ,3 7 ,3 9 ,6 3 ,1 5 9 -1 6 1 ,1 6 3 ,1 7 1 Croce Benedetto 52,102
Breton Stanislas 42, 92 ,1 2 3 Cudahy Brian J. 57
Brocker Walter 28 Curry Haskell Brooks 195
Brugger Walter, jezuita 92, 93 Cyceron zob. Cicero Marcus Tullius
Brunner Em il 83 Czeżowski Tadeusz 42, 51, 123, 129, 137, 149,
Brunschvicg Leon 189,197 161,183
Buber Martin 72, 78
Buckler W illiam Earl 139 Dały Mary F. 108
Bukowski Jerzy 167 Dąmbska Izydora 184,186
Burkę Richard J. 139 Dedekind Julius Wilhelm 152
Burtt Edw in Arthur 60 D eleuze G illes 47
Butler R onald Joseph 54 ,1 5 5 D el Prado Fr. N., dominikanin 89
Buzzetti V incenzo 81 D e Maria M ichele, jezuita 86
Dem bowski Bronisław, bp 95,122
Cajetanus (Tom asz de V io z G aety), kardynał D em pf Alois 51, 90 ,1 0 5 ,1 1 0
94, 96, 97, 99 Der-Kennis lgnące 192
Cantor G eorg 152 Derrida Jacąues 173,174
Capp G lenn Richard 139 Descartes Rene 21-24, 36,39, 52, 53 ,6 4 ,7 8 , 86,
Capp Thelm a R obuck 139 94, 96, 97, 1 0 0 ,1 0 9 ,1 1 1 ,1 2 1 ,1 6 2 ,1 8 9 ,1 9 0 ,
Carnap R u d olf 6 1 ,1 3 6 ,1 6 3 ,1 7 2 192,193
Cassirer Ernst 34 D escoąs Pedro, jezuita 8 9 ,9 8 ,9 9
Castell A lburey 42 Deutinger Martin 33
Castelli Enrico 83 D ew ey John 47
Caton Hiram 22 D e Wulf Maurice 37, 85
Chapelle Albert, jezuita 73 Dezza Paolo, jezuita 89, 99
Charlesworth M axwell John 54,134 Diem er Alvin 63
Chenu M arie-Dom inique, dominikanin 83, 94 Dilthey Wilhelm 37, 38,40, 74, 76, 93,171
Cherbury Herbert Edward, lord 21 Dinneen John A. 54
Chisholm Roderick M. 37, 62 Dmowski Józef Alojzy, jezuita 86
Chojnacki Piotr, ks. 83, 84, 90, 102, 103, 181. Dobrowolski Tadeusz 174
182,191 Domański Juliusz 19
IN D EK S N A Z W ISK 205

Dom enach Jean-Marie 169 Fichte Johann G ottlieb 28, 37, 39, 64, 75
Dominik Gundisalvi 15 Finance Joseph de, jezuita 92 ,1 1 4
Donagan A lan 51 Findlay John N iem ayer 62
Donat Josef, jezuita 86, 89, 99 Fink E ugen 68, 70, 71
D onceel Joseph E , jezuita 48 Fitsch Frederic B. 195
Dondeyne A lbert, ks. 92, 93,102 Flew A nthony 54
Dopp Joseph 195,196 Forest A im e 91,115
Drennen D . A . 42,124 Foucault M ichel 173,175
Drewnowski Jan 157 F ouillee A lfred 35
Driesch H ans 51 Franciszek de Silvester z Ferrary zob. Silvestri
Du B ois-R eym on d E m ile 35 Francesco de
Ducasse Curt John 51, 61, 1 3 6 ,1 7 7 ,1 8 0 F reeley Austin J. 139
Dudek W incenty, ks. 190 Frege G ottlob 5 4 ,1 5 2 ,1 5 3 ,1 9 4
Dufrenne M ikel 76 Fries Jakob Friedrich 31
Duhem Pierre 54 Fritz Charles A ndrew 156
Dumery H enry 4 3 ,8 3 Fritzhand M arek 184
Duns Szkot Jan zob. Jan D u n s Szkot, św. Frohscham m er Jakob 33
Dupuy M aurice 68 Fuetscher Lorenz, jezuita 89, 99
Durkheim E m ile 197
Gabryl Franciszek, ks. 86, 88
Eam es E lizabeth R am sden 153 G adam er H ans G eorg 93
Eckhart (Eckehart) Johannes, dom inikanin 18 G alileusz (G alileo G alilei) 23, 24
Eddington A rthur Stanley 168 G allagher D on ald A . 108
Edwards Paul 4 2 ,1 4 8 G allagher Idella 108
Ehrle Franz, kardynał 37, 81 G allagher K enneth T. 77
Ehrmann Jacąues 167 G ardeil A m broise, dom inikanin 89
Eilstein H elen a 184,1 8 6 ( iarrigou-Lagrange Reginald, dom inikanin 83,
Einstein A lbert 54 8 9 ,9 0 ,9 7 ,1 0 9
Elders L eo 17 Gassendi Pierre 193
Emmet D oroth y 60, 93 Gawęcki Bolesław Józef 4 9 ,1 2 9 ,1 8 3
Engels Friedrich 31, 39 Gawlik Wiesław, ks. 196
Erazm z R otterdam u 19 Gawroński Alfred 22
Erickson Stephen A . 73 Gawroński Jan 52
Esbroeck M ichel van 174 Geach Peter Thom as 54, 9 3 ,1 4 7 ,1 5 4
Eucken R udolf 35 Geiger Louis Bertrand, dominikanin 91,114
Euklides 145 Gem elli Agostino, franciszkanin 88
Eustace Cecil John 108 Gentile Giovanni 90,102
Evans Joseph W. 108 G entzen Gerhard Karl 195
Ewbank H enry L ee 139 Geny Paul, jezuita 88,102
Gerhardt Volker 28
Fabro C ornelio, ks. 91, 9 5 ,1 1 4 Geyser Josef 88,101
Fages Jean B aptiste 167 Ghisalberti Alessandro 18
Farber M arvin 42, 63 Giacon Carlo 80, 83
Fecher Charles A . 108 Gierczyński Zbigniew, ks. 20
Fechner G ustav T h eod or 35, 51 Gierulanka Danuta 69
Feiblem an Jam es Kern 5 1 ,1 5 7 Gilson Etienne 1 4 ,1 7 ,1 9 , 22, 37, 81-83, 85, 90,
F elice A lbert 99 91,94,110-112,
Feneberg Rupert 104 114,182
Ferrater M ora Jose 43 Girardi Giulio, salezjanin 90
Feuerbach Ludwig 31 Gochet Paul 142
Feys R obert 195 Gogacz M ieczysław 94,108, 110,115,122
206 IN D EK S NAZW ISK

G onseth Ferdinand 46, 52, 129,1 3 7 ,1 4 2 ,1 9 7 Herbut Józef, ks. 6 ,1 2 1 ,1 2 2


Goodman Nelson 61,136 H erm es G eorg 81
Gordon M ieczysław 24 Herrmann Friedrich W ilhelm von 73
Gottschalk Herbert 153 H essen Johannes, ks. 92,123
Gouthier Henri 22,110 Hilbert D avid 5 4 ,1 9 4 ,1 9 5
Górski Eugeniusz 73 H ildebrand D ietrich von 68, 92
Grabmann Martin 14, 85 H inske N orbert 28
Grant Colin K. 146 H jelm slev Louis 172
Grayeff Felix 79 H obbes Thom as 23, 38
Gredt Josef, benedyktyn 86, 96 H olm es Arthur Frank 80
Grenet Paul Bernard 94 H olz H ans H einz 24
Griffin James 57 H olzhey H elm ut 34
Grotius (Grocjusz) Hugo de 21 H onnefelder Ludger 17
Grzegorczyk Andrzej 180 H ook Sidney 42
Guerard des Lauriers Michel L. 194 H ossenfelder M altę 28
Guerin Michel 36 H uber R obert B. 139
Guitton Jean 78 Hugo de Groot zob. Grotius (Grocjusz) Hugo de
Gutkowski Jerzy 14 H ugon Eduard, dom inikanin 86
Gusdorf Georges 78 H ugon ze Św. Wiktora 15
Giinther A nton 33, 81 H um e D avid 25, 39, 5 4 ,1 4 5 , 151
H usserl Edm und 5, 21, 37, 39, 62-65, 67-71,73,
Haag Karl Heinz 124 74, 7 6 ,9 1 ,1 0 9 ,1 9 7
Haas A dolf 104 Hiilsm ann H einz 52
Haller Rudolf 37
Halloway Maurice R. 110 Ingarden R om an 63, 65, 68, 69, 70, 92,181
Hamilton William 32 Isaye G aston 104,148
Hampshire Stuart N. 54, 61 Iwanicka Tekla z W iktorowiczów-Dobrodzie-
Hao Wang 153 jów 189
Hare Richard Mervyn 148 Iwanicki A n toni 189
Harris Zellig S. 174 Iwanicki Józef, ks. 6 ,1 1 5 ,1 8 2 ,1 8 9 -1 9 9
Hartkopf Werner 29
Hartmann Edouard von 35, 46 Jacobi Klaus 19
Hartmann Klaus 75 Jaeggi U rs 168
Hartmann N icolai 52, 53,128 Jakobson R om an 174
Hartnack Justus 57 Jam es W illiam 40, 47, 89
Hawkins D enis John Bernard 93 Jan D u n s Szkot, św. 17, 8 8 ,1 2 2 ,1 3 8
Haberlin Paul 79 Jan Paw eł II, papież 92,122
Hegel G eorg Wilhelm 28-31, 37, 39, 49, 51, 74, Jan od św. Tom asza 93, 94, 97-99,108
7 5 ,7 8 ,8 8 , 9 2 ,1 0 5 ,1 6 2 Jankelevitch Vladim ir 47
Heidegger Martin 27, 41, 62, 63, 70-75, 77, 82, Jansen Bernhard, jezuita 89- 99
89,92 -9 4 ,1 0 0 ,1 1 5 Jardine Lisa A . 20
Heinem ann Fritz 63 Jarąue i Jutglar Joan E. 104
Heisenberg Werner 169 Jaspers Karl 71, 76, 7 7 ,1 2 8
Helm holtz Hermann 39 Jaśkowski Stanisław 195
Helvetius Adrien Claude 25 Jaworski Marian, abp 9 2 ,1 0 1 ,1 2 0 ,1 2 2 ,1 8 1
H en Józef 20 Johnstone H enry Webb jr 1 4 3 ,1 4 4 ,1 4 6
H en ie R obert John, jezuita 91, 113, 123 Jolivet R egis, ks. 82, 93
H eraklit z E fezu 8 Jordan Pascual 105
Herbart Johann Friedrich 39 Jordan Zbigniew 54, 134
Herbert z Cherbury E. zob. Cherbury H erbert Justyn, św. 80
Edward, lord
IN D EK S N A Z W ISK 207

Kaczorowski Stanisław 62 Kroński Tadeusz 28


Kajetan, kardynał zob. Cajetanus (Tom asz dc Krzywicki Jerzy 42
V io z G aety) Kuderowicz Zbigniew 28, 36, 38
Kalinowski Jerzy 9 1 ,1 1 8 ,1 2 0 ,1 8 2 , 185,190 Kuhn Helmut 93
Kamieński H enryk 197 Kuksewicz Zdzisław 14
Kamiński Stanisław, ks. 5, 6, 91, 116, 121, 157, Kiing Guido 54, 62,134
1 6 4 ,1 7 2 ,1 7 9 , Kurdziałek Marian, ks. 14, 79, 85
181,190 Kwant Remigius Cornelis 76
Kant Im m anuel 2 1 ,2 7 ,2 8 ,3 0 ,3 2 ,3 4 - 3 6 ,3 9 ,4 0 , Kwiatkowski Franciszek, ks. 182
5 1 -5 4 ,5 7 ,7 1 , 86, 89, 92, 94, 96, 9 7 ,1 0 2 ,1 1 1 , Kwiatkowski Tadeusz 190
1 4 0 ,1 5 1 ,1 5 2 ,1 6 2 ,1 7 2
Kanthack Katharina 52 La Bonnardiere A nne Marie 13
Kapp Ernst 196 Laborit Henri 171
Kartezjusz zob. Descartes R ene La Bruyere Jean 20
Kaulbach Friedrich 28
Kelkel Arion Lothar 63 Lacan Jacąues 173,175
Keller Albert, jezuita 115 Lacombe 01ivier 108
Keller Józef 190 Ladriere Jean 164,194
Kennick William Elm er 42 ,1 44 Laitko Hubert 171
Ketonen Oiva 195 Lakebrink Bernhard 92
Kierkegaard S0ren A abye 3 3 ,4 0 , 73, 75-77 Laktancjusz (Coelius Caecilius Firmianus Lac-
Kijowski Ryszard 52 tantius) 80
King Hugh R. 49 Lamennais Felicite-Robert de 32
Kirn Arthur G., bazylianin 112 Landgrebe Ludwig 62, 6 8,70
Kleutgen Josef, jezuita 3 7 ,8 1 ,8 6 ,8 7 Langan Thomas 73
Klibansky Raym ond 42,114, 123 Lange Friedrich Albert 36
Klinger G. 192 La Plante Harry 110
Klocker Harry R. 94 La Rochefoucauld Franęois de 20
Klubertanz G eorge Peter, jezuita 91 ,1 1 0 Laszlo Erwin 63
Kluxen Wolfgang 11, 94 Lauer J. Quentin, jezuita 62
Klósak Kazimierz, ks. 48, 88, 90, 102-104, 109, L avelle Louis 78
182 Lazerowitz Morris 42, 59, 136, 144
Kmita Jerzy 168 Lazzarini R enato 84
Koj Leon 190,194 Leclerc Ivor 49, 52
Kołakowski Leszek 6 3 ,1 7 9 ,1 8 0 ,1 8 4 ,1 8 6 Lefevre Charles 104
Komorowski Adam 73 Lefevre d’E taples Jacques 193
Kopernik Mikołaj 193 L egow icz Jan 14, 186
Kopnin Paweł W asiliewicz 51 Leibniz Gottfried W ilhelm 2 3 ,2 4 ,2 6 ,3 0 ,3 5 ,3 7
Korcik Antoni, ks. 196 39, 52, 8 1 ,86, 94, 9 7 ,1 4 0 ,1 5 1 -1 5 3 ,1 8 9 ,1 9 2
Kotarbiński Tadeusz 136,184 194
Kowalczyk Stanisław, ks. 122 Lenin W łodzim ierz Iljicz 173
Kowalewski Marian, ks. 181,182 Leon XIII, papież 37, 81, 85
Kowalski Jerzy, ks. 69 Lepschy G iulio C. 174
Koyre Alexandre 189 Le R oy Edouard 189
Kozłowski Krzysztof 190 Le Senne R ene 78
Kónig Eckard 13 Leśniewski Stanisław 6 2 ,1 3 6 , 196
Kraft Julius 62 L evesque G eorges 47
Krajewski Władysław 184,185 Levi M arion J. 174
Krąpiec Mieczysław A lbert, dominikanin 11, Levi-Strauss Cłaude 173,175
1 7 ,9 1 ,1 1 6 ,1 2 -1 2 2 ,1 8 1 ,1 8 2 ,1 8 5 Levinas Em m anuel 63
Krońska Irena 9 Levy Em ile 174
208 IN DEK S NAZW ISK

Lewis D ouglas 59 Mascall Erie Lionel, ks. 9 1 ,112,113


Lewis H yw el David 54 Mays Wolf 49
Liberatore M atteo, jezuita 37, 81 Mazaro Giovanni dal 108
Lichtigfeld A d o lf 76 Mazierski Stanisław, ks. 104
Linsky Leonard 155 McBurney James Howard 139
Locke John 24, 25, 39, 50 Mclnerny Ralph M. 80, 93
Lonergan Bernard Joseph Francis, jezuita 92 McLean George F., oblat 80
Lotz Johannes Baptist, jezuita 92,115 Meagher Robert 13
L otze R udolf H erm ann 35 Mehl Roger 80
Lovejoy Arthur O ncken 50 Meinong Alexius 3 7 ,153,160
Lówith Karl 73 Mercier D esire Joseph, kardynał 37, 87, 88,
Lubac H enri de, kardynał 121 101,102
Ludwikowski R ett Ryszard 31 Merleau-Ponty Maurice 72, 76, 77
Luijpen W ilhelmus A ntonius, augustianin 63, Merton Robert King 172
92, 93,123 Meyer Hans 42,100,123
Luli Rajmund 193 Michalski Konstanty Józef, ks. 85
Luyten Norbert A lp h on se, dom inikanin 48 Mikołaj z Kuzy (właśc. Nicolaus Krebs), kardy­
nał 19
Ładosz Jarosław 169 Mili John Stuart 31, 39, 54,160
Łobaczew ski Mikołaj J. 151 Mills Glenn Earl 139
Łoś Jerzy 195 Mohanty Jitendra Nath 52
Łubnicki Narcyz 5 1 ,1 8 4 Molina Luis de, jezuita 21
Łukasiewicz Jan 6 ,1 3 6 ,1 5 9 -1 6 5 ,1 9 5 ,1 9 6 Montagnes Bernard, dominikanin 114
Ł uszczewska-Rom ahnow a Seweryna 160 Montaigne Michel de 19, 20
Montefiore Alan 134
Mach Ernst 35, 39, 54 Montesąuieu Charles Louis de Secondat 171
M adurowicz-Urbańska H elen a 174 Moore George Edward 54, 55, 57-59,135,153,
M aier Heinrich 195 155,161
M aine de Biran M arie Franęois 30, 40, 78 Morawiec Edmund, redemptorysta 22, 103,
Majdański Stanisław 190,197 108,121
M ajm onides M ojżesz (M oses ben M ajm on) 13 Morin Jean Baptiste 189,192-194
M alagoli Luigi 167 Morot-Sir Edouard 24
M alebranche N icolas 3 7 ,8 1 ,1 9 0 Moser Simon 63,123
M aluschke Gtinther 29 Mostowski Andrzej 164
M ancini Italo, ks. 90 Mouloud N oel 168
M andonnet Pierre 37, 8 1 ,8 2 Mounier Emmanuel 93
M anser Gallus Maria, dom inikanin 82, 89, 99 Mourelos G eorges 47
M ansion A ugustin 85 Molier Joseph 7 5,92
M anthey Franciszek, ks. 88 Mrówczyński Tadeusz 108
Marc A ndre, jezuita 92 Mucchielli Roger 174
M arcel G abriel 7 1 ,7 2 ,7 7 , 83, 90 ,1 2 8 Muck Otto 123
M arciszewski W itold, ks. 190 Muirhead John H. 55
M arechal Joseph 89, 9 2 ,1 1 4 M unoz-Alonso A dolfo 100
Maritain Jacąues 52, 8 2 ,8 3 ,8 9 -9 1 , 9 7 ,1 0 3 ,1 0 8 - Muralt Andre de 62
,
112 120,121 Murray Michael H. 104
Maritain R aissa 108 Muller Gustav Emil 9
Marrou H enri Irenee 13 Muller Max 42,63, 93
M artel Karol 63
Martin Gottfried 24, 52,128 Nadel Siegfried Frederick 172
Mara Karl 31, 39,40 Nakhnikian George 42
Mara Werner 11 Natanson Maurice Alexander 75,143
IN D E K S N A Z W ISK 209

Natorp Paul 34 Piaget Jean 167,170


Naud A ndrć 80 Pieper Josef 14
Nauta L. W. 75 Pierce John R oland 139
Nedoncelle Maurice 8 2 ,8 3 ,9 3 Piotr D am iani, św. 13
Newman John Henry, kardynał 33 Piper Klaus 76
Newton Isaac 2 4 ,3 9 Pitagoras 8
Nicolas Jean H erve, dominikanin 109 Pitscher G eorge 57
Nietzsche Friedrich 3 6 ,3 9 ,7 6 Pius X , papież 85
Nieznański Edward 191,196 Pius X I, papież 85
Nink Caspar, jezuita 92 Planck M ax 169
N oel Leon, ks. 89,1 0 2 Planty-Bonjour G uy 51
Norton Glyn P. 20 Plater Zyberk Aleksander, ks. 104
Nowell-Smith Patrick zob. Smith Patrick Platon 8 -1 0 ,1 6 ,1 9 , 3 9 ,1 5 3 ,1 6 2
Horace N ow eli Plotyn 1 1 ,1 2 , 39
Nowiński Czesław 186 Płużański Tadeusz 24, 80
N oxon Jam es 25 Poincare H enri 54
Nys D esire 37 P ole tyło Mikołaj 190
Pom ian Krzysztof 6 3 ,1 6 8 ,1 6 9
Oborski Piotr, ks. 87 P ontifex Mark, benedyktyn 9 1 ,1 1 2 ,1 1 3
Ockham W ilhelm 1 8 ,3 9 ,5 2 P opper Karl Raim und 163
O eing-H anhoff Ludger von 14, 22, 9 4 ,1 0 0 P óggeler O tto 3 0 ,7 3
O gonowski Z bigniew 25 Prantl Karl 196
O lbrechts-Tyteca L. 137 Prini Piętro 8 3 ,9 0
Olgiati Francesco, ks. 8 3 ,8 9 ,1 0 2 Przywara Erich, jezuita 92
0 ’N eil Charles J. 110 P seudo-D ionizy A reopagita 19
0 ’N eill Jam es M ilton 139 Puntel Lourenino Bruno 29, 92
Orlando Pasquale 9 4 ,1 1 5 Putnam Hilary 62
O rtega y G asset Josć 38
Ostwald W ilhelm 54 Q uine Willard Van Orman 6 2 ,1 3 6 ,1 5 3
O wens Joseph, redem ptorysta 9 1 ,1 1 2 Q uinn John M ichael 110

Pap Arthur 4 2 ,6 2 R adew R adi 94


Parain-Vial Jeanne 169 Radziszew ski Idzi, ks. 88
Pascal B laise 2 4 ,3 3 ,4 0 ,8 1 ,1 9 0 Raeymaeker Louis de 8 9 ,1 0 1 ,1 0 2 ,1 9 4
Passmore John A rthur 144,145 Rahner Karl, jezuita 92,114
Patzig G iinther 196 Ramirez Santiago Maria, dominikanin 99
Pavan A n to n io 108 Ramsey Frank Plumpton 154
Paweł A p o sto ł, św. 12 Ramsey łan Thomas 42
Paweł V I, papież 85 Ramus Petrus (Pierre de la R am će) 20, 39
Pawlicki Stefan, zm artw ychw staniec 197 Regis Louis Marie 100
Peano G iuseppe 152 Reichenbach Hans 32
Pears D avid Francis 4 2 ,1 4 6 ,1 5 2 Reid Thomas 2 6 ,3 6 ,3 9 ,8 6 ,9 4 , 96
Pegis A n ton Charles 112 Reiter Josef 108,174
Peirce Charles Sanders 4 6 ,5 4 ,1 9 4 Rem er Vincentius, jezuita 86,102
Pelc Jerzy 154 Renan Ernest 35,36
Perelm an Chaim 1 3 7 ,1 3 9 ,1 4 2 ,1 4 3 ,1 4 5 Renouvier Charles 32, 35
Perini G iuseppe, lazarysta 99 Rescher Nicholas 62
Peters Klaus 24 Reym ond Marcel 42,123
Peursen C om elis A n th on ie van 62 Ribot Theodule Armand 197
Pflug G iinther 47 Richardson William Jerome, jezuita 73
Phelan Gerard B„ ks. 9 1 ,1 0 8 ,1 1 2 Rickert Heinrich 34
210 IN D EK S N AZW ISK

Ricoeur Paul 68,71, 76, 77, 83, 93,174 Schurr A d olf 28


Riemann G eorg Friedrich 152 Schutz A lfred 68
Riet G eorges van, ks. 89 Sciacca M ichele F ederico 43, 83, 90
Rijk Lambert Marie de 138 Sellars Wilfrid 62
Risse Wilhelm 138 Sellier Philippe 24
Robinet Andre 76 Seneka M łodszy (Lucius A n n aeu s Seneca Mi­
Roche J. L. 115 nor) 11
Rodis-Lewis G enevieve 22 Serres M ichel 168
Roensch Frederick J. 94 Sertillanges A n tonin G ilbert, dom inikanin 82,
Roland-Gosselin Marie Dom iniąue, dom inika­ 89, 90, 99
nin 89, 97 Shaftesbury A nthony Cooper, lord 26
Rombach Heinrich 43,169 Shibles Warren 8
Rom ero Francisco 51 Shurter R obert L e F evre 139
Rosen Stanley 30 Sidgwick H enry 39
Rosmini-Serbati A ntonio 90 Siem ek M arek J. 28
Rotenstreich Nathan 140 Siewerth G ustav 92, 93
Rousselot Pierre 89 Sikora Jan 186
Ród Wolfgang 22 Sikora Joseph J., jezuita 108
Róttges Heinz 30 Sills D avid L. 174
Rutkiewicz Bohdan 88 Silva-Tarouca A m ad eu s 92
Russell Bertrand 6, 56, 57, 60, 61, 82, 129,135, Silvestri Francesco de 99 ,1 0 9
151-158,194 Sim m el G eorg 35, 36
Ryan A lan 31 Simon Y ves R. 110
Ryle Gilbert 59, 6 0 ,1 2 8 ,1 3 6 ,1 4 5 ,1 6 1 Skarga Barbara 31, 35
Sklare A rnold Beryl 139
Salamucha Jan, ks. 62,93,135,136,157,164,194 Skolim owski H enryk 134
Sampaio Laura Fraga de A lm eida 108 Słupecki Jerzy 195
Samuel O tto 52 Smith B rooke W illiams 108
Sanseverino G aetano 81 Smith John E. 52
Santayana G eorge 50 Smith Patrick H orace N ow eli 148
Sarnowski Stefan 80 Sobociński B olesław 164
Sartre Jean Paul 6 3,72, 75, 76,106 Sokołow ski R obert 54, 63
Saussure Ferdinand de 171 Sokrates 8, 9, 39, 55,161
Savigny Eike von 157 Solm sen Friedrich 196
Sawicki Franciszek, ks. 88 Soulages Bruno de 104
Sayre Kenneth M. 9 Specht Ernst Konrad 57
Schaff Adam 51,184 Spencer H erbert 33, 39
Scheler Max 52, 68, 91 Spiazzi R aim ondo M. 94
Schelling Friedrich W ilhelm 28, 29, 37, 40, 76 Spiegelberg H erbert 62
Scheltens Gonsalvus, franciszkanin 93,115 Spinoza Baruch 23, 38, 5 0 ,1 4 5 ,1 6 2 ,1 9 2
Scherer R ene 63 Spranger Eduard 171
Schilpp Paul Arthur 49, 55, 5 6 ,7 6 ,1 5 1 Steenberghen Fernand van, ks. 85, 89,102
Schiwy Giinther 167 Stegm uller W olfgang 43, 57
Schmidt Wolfgang 24 Steuco A gostin o 79
Schmitt Richard 76 Stevenson Charles L eslie 148
Schmitz-Moormann Karl 104 Stępień A n toni Bazyli 6 9 ,9 2 ,1 1 5 ,1 8 1 ,1 8 2 ,1 8 6 ,
Schoenmann Ralph 56,151 187,190
Scholz Heinrich 6 1 ,1 3 6 ,1 6 5 Stóckl A lbert 37, 81
Schopenhauer Arthur 30 Strasser Stephan 92
Schrag Oswald 76 Strawson Peter Frederick 54, 60, 1 36,154
Schróder Ernst 194 Stroud Barry 25
IN DEK S NA Z W ISK 211

Stróżewski W ładysław 1 2 2 ,190 Tymieniecka Anna Teresa 69


Stumpf Karl 197 Unamuno Miguel de 72, 73, 93
Styczeń Tadeusz, ks. 122 Urraburu Juan Josć, jezuita 86
Suarez Francisco, jezuita 21, 88, 94, 98 Urmson James O pie 5 4 ,1 3 4 ,1 4 5 ,1 5 7
Suszko R om an 1 8 4,195
Suter R onald 153 Vaihinger Hans 35,36
Sweeney L eo , jezuita 110 Valensin Augustę, jezuita 89
Swieżawski Stefan 7 ,1 9 , 9 1 ,1 1 0 ,1 2 0 ,1 8 1 , 182, Valori Paolo, jezuita 62
186 Vancourt Raymond 82, 83
Syski Jacek 76 Vanhoutte Maurice 9
Szabó A rpad 9 Vanni Rovighi Sofia 16,92
Szewczyk Jan 69 Van R iet Georges zob. R iet G eorges van, ks.
Szilasi W ilhelm 63 Varet Gilbert 75
Vaske Martin 0 . 110
Śleszyński Jan 162 Vax Louis 157
Świętochowski A lek san d er 197 Versenyi Laszlo 73
Viet Jean 174
Taine H ippolyte 35, 36 Voltaire (Franęois Marie A rouet) 26
Tales z M iletu 8 Vries Josef de, jezuita 82, 92
Tarski Alfred 1 3 6 ,1 5 7 ,1 6 4 Vuillemin Jules 153
Tatarkiewicz W ładysław 11,185 Vycinas Vincent 73
Taylor Alfred Edward 5 0 ,8 8 ,1 0 2
Tazbir M ieczysław 43,1 0 4 Waelhens Alphonse de 73, 76, 89, 92
Teilhard de Chardin Pierre, jezuita 48, 49, 83, Wagner Hans 92
90,104,105 Wahl Franęois 169
Teodoryk z Chartres 15 Wahl Jean 63, 77
Teofrast 79 Wais Kazimierz, ks. 86, 88
Tertulian (Septim ius Florens Tertullianus) 80 Waismann Friedrich 145
Teske Roland J., jezuita 9 Walras Leon Marie Esprit 171
Thevenaz Pierre 62 Walsh William Henry 28,147
Tielsch Elfriede 196 Ward Seth 192
Tillich Paul 93 Warnock Geoffrey J. 54,157
Tilliette Xavier 76, 77 Warnock Mary 75
Tocqueville A lexis de 171 Wartenberg Mścisław 197
Todorov Tzvetan 174 Watkins J. W. N. 145
Toeplitz Karol 33 Watling John 151
Toinet Paul 80 Wawrzyniak Andrzej, ks. 73 ,1 1 5
Tomasz z Akwinu, św. 1 1 ,1 6 ,1 8 , 21, 36, 37, 39, W eber Max 76
79,80, 85, 8 7 -9 1 ,9 4 -1 0 0 ,1 0 2 ,1 0 3 ,1 0 6 ,1 0 8 , W eidem ann H erm ann 93
109,111-115, 1 2 1 ,1 2 2 ,1 3 8 ,1 8 2 W eierstrass Karl 63
Tongiorgi Salvatore 87 W eigel Erhard 192
Tonąuedec Joseph de, jezuita 89, 97 W eisheipl Jam es A ., dom inikanin 94
Toulmin Stephen Edelston 143,148 W eiss Paul 50
Tresmontant Claude 81, 83, 90,105 W eitz Morris 54, 134, 153
Trethowan Illtyd, benedyktyn 113 W elte Bernhard 93
Troisfontaines Roger, jezuita 77 Wenzl A lois 51,105
Trubiecki Mikołaj Siergiejewicz 172 W hite A lan Richard 55
Turowicz Andrzej 190 W hitehead A lfred North 4 9 ,5 0 ,5 2 ,5 6 ,1 2 9 ,1 4 0 ,
Twardowski Kazimierz 37, 62, 137, 159, 160, 155,156
161,197 Wilbur Jam es Benjam in 23
Tylka J. 199 W ilczek-Tuszyńska Franciszka 122
212 IN D EK S N AZW ISK

W ilkanowicz Stefan 190 W oodbridge Frederick Jam es 50


Williams Bernard Arthur O w en 134, 146, 147, W oroniecki Jacek, dom inikanin 88
149 Wundt W ilhelm 35
Wilpert Paul 85 Wust Peter 93
W indelband W ilhelm 19, 34 W ysocki T., ks. 199
W isdom John O ulton 5 9 ,1 3 6
Wisser Richard 42 Zabeeh Farhang 54
W iszniewski M ichał 197 Zam boni G iuseppe 8 8 ,1 0 2
W ittgenstein Ludwig 4 5 ,5 6 ,5 7 ,5 8 ,7 4 ,1 2 5 ,1 3 5 , Zdybicka Z ofia Józefa, urszulanka 11,114,115,
136,155-157 121
W ojciechowski Tadeusz, ks. 104,191 Zieliński Edward, ks. 17
Wojtkiewicz Czesław 190,197 Zigliara Tom asso Maria, dom inikanin 3 7 ,8 1 ,8 6
Wojtyła Karol zob. Jan Paw eł II, papież Znam ierowski Czesław 54
W oleński Jan 31 Zóckler Christopher 38
W olff Christian 21, 26-28, 36, 39, 86, 94, 96-98 Zubiri A p alategui Jose X avier 93
Wolicka Elżbieta 116 Zwoliński Zbigniew 52
W olniewicz Bogusław 156
Wolter zob. Yoltaire Ż eleźnik Tadeusz 116
CONTENTS

From th e E d ito r ................................................................................................. 5


The M ethods of Philosophizing up to X X C entury. A G eneral Survey . 7
T he M ethods of C ontem p o rary M e ta p h y s ic s ............................................... 41
The M o d em M ethods of M etaphysics ......................... ...............................123
The A nalytics A p proach to the Philosophical A r g u m e n ta tio n .............. 133
A bout Logic as a Philosophical In stru m en t in B. R ussell’s W orks . . . 151
The Łukasiew icz’s C onception of th e M ethod of Philosophy .............. 159
Synthetically ab o u t Structuralism ................................................................. 167
How do Polish C ontem p o rary Philosophers U n d erstand Philosophy 177
Tow ards Specifying. P rofessor Jó zef Iw anicki’s Studies in Philosophy . 189
Bibliographic N otes ..........................................................................................201
Nam e Index ........................................................................................................ 203
SPIS TREŚCI

Od r e d a k t o r a ........................................................................................................ 5
M etody filozofow ania do X X w ieku. Przegląd o g ó l n y ............................. 7
M etody w spółczesnej m e t a f i z y k i .................................................................... 41
W spółczesne m etody m etafizyki .................................................................... 123
A rgum entacja filozoficzna w ujęciu analityków ....................................... 133
O logice jak o narzędziu filozoficznym u B. R u s s e l l a ................................ 151
Łukasiewicza koncepcja m etody f i lo z o f ii...................................................... 159
O strukturalizm ie s y n te t y c z n i e ........................................................................ 167
Jak pojm u ją filozofię w spółcześni filozofowie p o l s c y ? ............................. 177
Ku uściśleniu filozofii. K ierunki badań ks. prof. dra Józefa Iw anickiego 189
N ota bibliograficzna ..........................................................................................201
Indeks n a z w i s k .....................................................................................................203
PISMA WYBRANE

I.
Jak filozofować? Studia z metodologii
filozofii klasycznej, Lublin 1989
II.
Filozofia i metoda. Studia z dziejów
metod filozofowania
III.
Metoda i język. Studia z semiotyki i
metodologii nauk
IV.
Nauka i metoda. Pojęcie nauki i klasy­
fikacja nauk, Lublin 1992
V.
Inne pisma
Z a w a rte w ty ni to m ie tek sty a d r e so w a n e są p rzed e
w szy stk im d o tych c z y te ln ik ó w , k tó rzy in tere su ją się n ie
ty lk o re zu lta ta m i’ filffcoficzn ych d o ciek a ń , ale ta k ż e s p o ­
so b a m i icfi o sią g a n ia : *Są to zatem te k sty ,ż m e to d o lo g ii
filo zo fii: filo zo fii w je j k la sy czn ej p o sta c i.,z a p o c z ą tk o ­
w an ej w sta r o ży tn o ści i n a stęp n ie ro zw ija n ej p rzez lic z ­
nych m e ta fizy k ó w a ż po la ta 'w sp ó łc z e s n e o r a z filo zo fii
ty p u 'a n a lity c z n e g o , p ow stałej w .naszym ,stu le c iu . J a k o
r e p r e z e n t a n c i d w óch -odm iennych sp o so b ó w a n a lity c z n e ­
go filozofoW atofa w y stęp u ją tu B. R u ssell i J . L u k a sie-
w icz. G o d n y szc zeg ó ln ej u w agi j e s t a r ty k u ł p r z e d sta w ia ­
ją c y za p a tr y w a n ia na filo z o fię a u to ró w p olsk ich .' P rzy
ję g o le k tu rze n a leży je d n a k p a m ięta ć, że ,od d&fey je g o
n a p isa n ia (1 966) p o g lą d y n iek tó ry ch p o lsk ich filo zo fó w
u leg ły ew o lu cji o ra z fże p o ja w iło się w ielu jfiło d szy ch
filo zo fó w . , ! t ■ '

You might also like