You are on page 1of 23

Tłum.

Jan Bąk

Werner Bohleber

Destrukcyjność, intersubiektywność i trauma. Kryzys tożsamości


współczesnej psychoanalizy. Londyn: Karnac 2010

Rozdział czwarty (s. 75 -100)


Rozwój teorii traumy w psychoanalizie

Wprowadzenie

Katastrofy XX i XXI wieku, wojny, Holokaust, prześladowania na tle rasowym i


etnicznym, wzrost przemocy w społeczeństwie i zwiększona świadomość
występowania przemocy w rodzinie oraz czujność na maltretowanie i
wykorzystywanie seksualne dzieci sprawiły, że rozwój teorii i technik traumy oraz jej
następstw stał się dla psychoanalizy naglącą kwestią.
Z jednej strony stajemy przed zadaniem uzyskania możliwie najszerszego
zrozumienia konsekwencji i zniszczeń powodowanych przez przemoc oraz
traumatyzację; z drugiej zaś musimy zastanowić się, w jakim stopniu terapeutyczne
koncepcje psychoanalityczne mogą w ogóle stosować się do leczenia traumy.
Przez długi czas traumie oraz jej konsekwencjom – politycznej oraz społecznej
przemocy – odmawiano w psychoanalizie należnego statusu. Ich kliniczne i
teoretyczne rozpoznania cechowały się zadziwiającą niejednoznacznością. Jednym z
głównych powodów takiego stanu rzeczy jest fakt, że teoria kliniczna psychoanalizy
koncentrowała się z czasem coraz bardziej na tu i teraz relacji przeniesienie-
przeciwprzeniesienie, a więc na sensach, które rodzą się przy okazji spotkania
psychoanalitycznego w kontekście leczenia. Aktualne teorie intersubiektywne,
konstruktywistyczne i narracyjne ujmują percepcję podmiotu i świata zewnętrznego
jako kompleksowe i nieokreślone zjawiska. Znaczenie tych pojęć ustanawia się na
nowo w intersubiektywnej relacji między analitykiem i pacjentem. Doświadczenie
ujmuje się więc jako trwający proces intersubiektywny i interpretacyjny.
Doświadczenia z dzieciństwa i konstytutywna moc przeszłości stają się w większości
mętne. Z teorii znika też fizyczność wszystkich ludzkich doświadczeń, jako że nie

1
Tłum. Jan Bąk

daje się ona w całości ująć w ramach modelu społecznego konstruktywizmu, a także
nie można zdefiniować jej w ramach kategorii społecznych oraz intersubiektywnych.
Jednostronność postmodernistycznych teorii intersubiektywnych staje się wyjątkowo
widoczna, jeżeli mówimy o leczeniu traumy, jako że trauma przebija się przez
ochronną barierę, którą wytwarza konstrukcja psychiczna. Nieodwołalnie zapisuje się
w ciele i wywiera bezpośredni wpływ na organiczne podstawy funkcjonowania
psychiki. Ta specyficzna dla traumy cecha, którą należy adekwatnie opisać przy
użyciu pojęć psychologii, wyłania się ze struktury procesów percepcji oraz afektów, a
także w doświadczeniu sytuacji, gdzie rozpada się przestrzeń psychiczna i załamuje
się symbolizacja. Doświadczenie traumatyczne to w skrócie poczucie,
że ,,wszystkiego jest za dużo.”
Ten zwięzły opis sam w sobie daje już wskazówki co do tego, gdzie położę
akcent w swojej prezentacji poświęconej rozwojowi teorii traumy – zamierzam skupić
się na połączeniu konceptualizacji hermeneutycznej i psycho-ekonomicznej. Innym
problemem, który zamierzam poruszyć, jest pytanie o to, co składa się na
psychologiczne jądro doświadczenia traumatycznego. Trauma i jej konsekwencje
spotykają się w ostatnich latach z rosnącym naukowym zainteresowaniem ze strony
psychoanalityków. Literatura psychoanalityczna poświęcona traumie rozrosła się
przez ten czas tak dalece, że nie jestem nawet w stanie przedstawić ogólnego
przeglądu prac na temat teorii traumy. Nie będę odnosić się też do prac, które
skupiają się na konkretnych problemach, które pojawiają się przy leczeniu pacjentów
dotkniętych traumą.

Zygmunt Freud i rozwój psycho-ekonomicznego modelu traumy

W swoim wczesnym okresie, podczas leczenia pacjentek, które wykształciły


symptom histeryczne, Freud zderzył się z problemem epizodów seksualnych
występujących w okresie jeszcze przed osiągnięciem dojrzałości płciowej. W jego
ocenie epizody te nie wystarczały jednak, aby wytłumaczyć naturę choroby.
Opowieści jego pacjentek o padaniu ofiarą uwodzenia w dzieciństwie doprowadziły
Freuda do konkluzji, że częścią składową ich chorób była trauma seksualna
doświadczona przed okresem dojrzewania – na przykład: stymulacja genitaliów
dziecka przez dorosłego, której dziecko nie mogło odebrać jako czynności
seksualnej. Dopiero przy drugim doświadczeniu, które wydarzyło się już po okresie
dojrzewania i osiągnięciu dojrzałości płciowej, wykształciła się zdolność postrzegania
2
Tłum. Jan Bąk

dziecięcego epizodu w kategoriach seksualnych, w taki sposób, że wcześniejsze


doświadczenie nabrało spóźnionego znaczenia. Pierwsze doświadczenie nabiera
traumatycznych konsekwencji dopiero przez asocjację z późniejszym dotkliwym
doświadczeniem i przebodźcowaniem. Sprawia to, że podmiot chroni się przed
pamiętaniem tego epizodu i spycha go do podświadomości. Jeżeli ten mechanizm
ochronny zawiedzie, rozpoczyna się formacja symptomu histerycznego.
Według Blassa & Simona (1994), Freud zawsze miał wątpliwości, co do swojej
teorii uwiedzenia. Co zdaje się być nagłym wycofaniem z tej teorii, nie było według
nich szybkim zerwaniem. Teoretyczne myślenie Freuda przywodzi na myśl ścieżkę
wijącą się jak wąż, po której poruszał się on na przestrzeni 20 lat z wielką trudnością.
Przez długi czas nękał go problem tego, czy w opisanych przypadkach zaszło w
ogóle jakieś uwiedzenie. W swoich listach do Fliessa z dnia 21 września 1897 (Freud
1985, s. 265ff) wymienia on listę powodów, dla których porzucił teorię uwiedzenia. Po
pierwsze, nie odnosił w swoich analizach sukcesów, których spodziewał się przy
wykorzystaniu tego wytłumaczenia; po drugie, częstotliwość występowania nerwic
histerycznych zmuszała go do konkluzji, że w większości rodzin szerzy się szeroko
zakrojona przemoc seksualna. Trzeci powód, na który wskazuje Freud, leży w samej
naturze materii nieświadomości. Jako że w nieświadomości nie występują jego
zdaniem żadne oznaki rzeczywistości, uznaje, że nie ma sposobu, żeby odróżnić
prawdę od fikcji nasyconej przez afekt. W związku z tym dotarł do konkluzji, że
relacje jego pacjentek nie odnosiły się do prawdziwych doświadczeń, ale do fantazji.
Ten zwrot w teorii uznaje się za wynik odkrycia kompleksu Edypa oraz istnienia
nieświadomych fantazji. Blass & Simon (1994) precyzują – calkiem słusznie – że w
przeciwieństwie do generalnie przyjętego rozumienia, to nie odkrycie fantazji
edypalnej było tu decydujące, a zrozumienie faktu, że fantazje mogą być
postrzegane jako rzeczywistość i że w równym stopniu co ona mogą mieć wpływ na
prawdziwe zdarzenia. W wyniku przyjęcia tych ustaleń, Freud musiał wyjść od
założenia, że w nim samym i w jego pacjentkach zachodzi kompleksowa interakcja
między prawdą, teorią i fantazją.
Pomimo tego, że sam Freud opisał zmianę w swojej teorii jako ,,upadek
czegokolwiek wartościowego” (Freud 1985, s. 266), to sformułowanie nie
przystawało do jego klinicznej rzeczywistości. Grubrich-Simitis (1987) mówi o
kontrkateksji zwróconej przeciw modelowi traumy; w rzeczy samej - Freud ,,wystrzelił
siebie w przeciwnym kierunku.” W rzeczywistości jednak, jak mówi autorka, odkryty

3
Tłum. Jan Bąk

przez Freuda model popędu i model traumy nie były sprzeczne, a raczej wzajemnie
komplementarne. W swoich pismach Freud stale powraca do genezy traumy, a także
do wykorzystywania seksualnego, którego nigdy nie przestał uznawać za jedną z
przyczyn nerwicy. Grubrich-Simitis podkreśla, że Freud zawsze bał się, że łatwiej
akceptowalny model traumy może stanowić zagrożenie dla trudniejszego i mniej
prawdopodobnego modelu popędu.
Freud ujął to tak: ,,… w świecie nerwic to rzeczywistość psychiczna ma
decydujące znaczenie” (1916-17a, s. 368). Doszedł do wniosku, że traumatyzacja
może także wynikać ze źródeł wewnętrznych. Za pierwowzory wewnętrznych stanów,
które w połączeniu z konkretnymi okolicznościami zewnętrznymi mogą nasycić
doświadczenie traumatycznymi konsekwencjami, uznał zależne od fazy rozwoju
manifestacje popędów infantylnych, lęki oraz konflikty. Pierwsza wojna światowa
zmusiła Freuda i jego zwolenników do ponownego podjęcia tematu nerwicy
traumatycznej i patologicznego wpływu czynników zewnętrznych. Na pierwszy plan
wysunął się wymiar psycho-ekonomiczny:

To tak, jakby ci pacjenci nigdy nie opuścili traumatycznej sytuacji; jakby ciągle mierzyli się z
bezpośrednim wyzwaniem, któremu nie sprostali. Należy wziąć to na poważnie. Ten fakt
toruje drogę do czegoś, co można nazwać ekonomicznym spojrzeniem na procesy mentalne
(1916–17a, p. 275).

W Poza zasadą przyjemności (1920g), Freud rozwinął ten pogląd jeszcze bardziej
dzięki modelowi tarczy przed bodźcami (Reizschutz). Przez rzeczoną tarczę przebija
się doświadczenie traumatyczne, w którym nawałnica dawek pobudzenia jest zbyt
wielka, aby móc ją ogarnąć i psychicznie zablokować. Apart mentalny cofa się do
bardziej prymitywnych trybów reagowania. Wewnętrzny przymus do powtarzania
odnawia doświadczenie traumatyczne przy jednoczesnej próbie odreagowania
związanego z nim pobudzenia albo zablokowania go i ponownej aktywacji zasady
przyjemności. Ale trauma to nie tylko zaburzenie gospodarki libidynalnej. To także
radykalne zagrożenie dla integralności podmiotu (Laplanche & Pontalis 1973, p.
518). W pracy Zahamowanie, symptom, lęk (1926d), Freud opisuje absolutną
bezradność ego wobec nieznośnego pobudzenia związanego z sytuacją
traumatyczną. Ego, które w normalnej sytuacji zagrożenia aktywuje sygnał lękowy,
zostaje zalane przez lęk automatyczny. Sytuacja traumatyczna zachodzi zarówno z
uwagi na nadmierne wewnętrzne instynktowne żądania, jak i zewnętrzne, prawdziwe
doświadczenia. Freud nigdy nie zdefiniował jednak jasno relacji między zdarzeniem

4
Tłum. Jan Bąk

zewnętrznym a wewnętrznym procesem. Co decydowało o traumatyczności sytuacji


było samo doświadczenie, że ,,wszystkiego jest za dużo” – nadmiar bodźców i
paraliż ego, które nie mogło w żaden sposób odreagować ani pozbyć się
nagromadzonego pobudzenia.
Fenichel (1937, 1945) także definiuje traumę jako nadmiar pobudzenia,
którego nie można zablokować. W związku z tym, traumatyczny efekt wydarzenia
zależy od tego, jak niespodziewanie ono zachodzi. Lęk jest w Fenichelowskim
modelu traumy najważniejszym elementem obok rozładowania i zablokowania. Lęk
powodowany nadmiarem traumy, lęk właściwy i lęk powodowany sumieniem
prezentują genetyczną ścieżkę rozwoju, na której psychonerwice wywodzą się z
nerwic traumatycznych. Im więcej energii psychicznej inwestuje się w podtrzymanie
wcześniejszego wyparcia, tym mniej pobudzenia jest w stanie zablokować ego i tym
bardziej jest ono podatne na traumatyzację. W stanie bezradności ego cofa się do
bardziej prymitywnej pasywno-receptywnej formy znoszenia rzeczywistości. Fenichel
stworzył czysto psychoekonomiczny model rozładowania traumy, gdzie traumę
konceptualizuje się wyłącznie jako nadmierne nagromadzenie pobudzenia. W teorii
Freuda obiekt pozostawał przynajmniej jako to, czego brakuje ego w stanie
traumatycznej bezradności – u Fenichela pozostaje tylko lęk i bezradność, które
postrzega on jako wyłączenie nadmiernego napływu bodźców.
W teoretycznych dyskusjach psychoanalitycznych tamtego czasu trauma stała
się tematem marginalnym w stosunku do konfliktów napędzanych przez popęd i
fiksacji libido. Prace poświęcone traumie potwierdzały ustalenia Freuda, ale nie szły
dalej. Dopiero w badaniach z lat ‘50 poświęconych wczesnym fazom rozwoju dziecka
pojawiły się nowe koncepcje dotyczące traumy.

Ferenczi i rozwój teorii traumy w oparciu o model relacji z obiektem

Jednym z wyjątków były prace Sandora Ferencziego. Był on przekonany, że w


patogenezie nerwic zaniedbano element traumatyczny. Lekceważenie czynników
zewnętrznych prowadziło jego zdaniem do niepoprawnych wniosków i płytkich
wyjaśnień opartych o wewnętrzne tendencje fenomenów nerwicowych. Zmiana w
postawie terapeutycznej umożliwiła Ferencziemu osiągnięcie głębszego zrozumienia
zaburzeń traumatycznych. Porzucił on zdystansowaną analityczną postawę,
ponieważ uznał, że w przypadku niektórych pacjentów z trauma terapeutyczną
koniecznością jest absolutna szczerość, przyznawanie się do błędów, a także
5
Tłum. Jan Bąk

ujawnienie własnych uczuć. Ferenczi zauważył konsekwencje kłamstw i ułudy w


kategorii czynników traumatyzujących i zdał sobie sprawę z zagrożenia ich
powtórzenia w sytuacji terapeutycznej. Zaufanie, które rodziło się na bazie tej
szczerości, jest podstawą różnicy między traumogenną przeszłością a
teraźniejszością, w której może ona zostać przepracowana terapeutycznie. Dla
Ferencziego to nie tylko relacja z obiektem ma efekt traumogenny. To przede
wszystkim powiązana z nią komunikacja ma znaczenie: rozczarowanie, załamanie
zaufania, zaprzeczenie i trywializacja tego, co się wydarzyło, prowadzą do
wykształcenia się w dziecku uczucia niebezpieczeństwa związanego z tym, czego
doświadczyło. Słowa i język obiektu, który doprowadził do traumatyzacji, odgrywają
tutaj znaczącą role jako czynniki traumogenne. Ferenczi przepowiedział wiele z
późniejszych odkryć w dziedzinie badań nad trauma: destrukcyjne efekty traumy,
które prowadzą do powstania martwych fragmentów ego i do agonii; ponowne
odegranie, poprzez które trauma wyraża się w leczeniu; rozpad ego na obserwatora i
poddane ciało; paraliż i blokada afektu, a w szczególności efekty, jakie wywiera na
traumatyzowanym dziecku milczenie agresora. Ferenczi opisuje też kryzysową
reakcję dziecka, które w swoim przytłaczającym strachu, bezradności i bezbronności,
jest zmuszone zidentyfikować sprawcę dla własnego wewnętrznego przetrwania.
Przede wszystkim jego praca “Confusion of Tongues between Adults and the Child”
(1933) stanowi analizę zaburzeń traumatycznych, która utrzymuje swoją aktualność,
ale spotkała się przy publikacji z brakiem zrozumienia i odrzuceniem ze strony
społeczności psychoanalitycznej, przez co długi czas była zapomniana i pomijana.
***

Od lat ’50 psychoanalitycy przyglądali się warunkom różnych niedoborów we


wczesnej relacji matka-dziecko i ich późniejszym traumatycznym efektom.
Wprowadzono różne terminy, aby określić podobną sytuacje: ,,trauma obciążeniowa”
(Kris 1956), ,,cicha trauma” (Hoffer, 1952), ,,trauma skumulowana” (Bowlby 1973).
Wszystkie spośród tych badań ustanawiały w centrum uwagi obiekty oraz to, w jakiej
relacji do nich pozostaje dziecko. Takie podejście wiąże się z ryzykiem zbyt
generalnej koncepcji traumy, którą można by przypisać każdemu deficytowi w relacji
matka-dziecko, co stanowiłoby zagrożenie dla precyzji użycia tego terminu w
specyficznych przypadkach.
Wraz z rozwojem teorii relacji z obiektem pojawiły się inne koncepcje modeli.
Tak zwana psychologia jednej osoby i czysto ilościowe rozważania nad nieznośną

6
Tłum. Jan Bąk

intensywnością pobudzenia zalewającego ego zostały odrzucone. Za paradygmat nie


uznawano już jednego wydarzenia (jak np. wypadek); zamiast tego, za podstawę
teorii traumy uznano relację z obiektem. Balint (1969) jako pierwszy podążył śladami
Ferencziego i opisał traumę w tych kategoriach. To, czy dane wydarzenie albo
sytuacja będzie miała traumatyczny efekt, zależy od tego, czy między dzieckiem a
traumogennym obiektem istniała intensywna relacja. Relacja z obiektem sama w
sobie przyjmuje więc traumatyczny charakter. Takie spojrzenie na powstawanie
dziecięcej traumy okazało się być bardzo owocne. Jak wykazały późniejsze badania
(Steele 1994), w przypadkach maltretowania albo wykorzystywania to nie urazy
fizyczne prowadzą do zaburzeń traumatycznych; to raczej fakt bycia maltretowanym
lub wykorzystanym przez osobę, od której potrzebuje się ochrony i troski, jest
najbardziej patogenny. Co więcej, takie podejście teoretyczne oparte o relację z
obiektem otwiera drogę do uznania, że w wypadku poważnej traumatyzacji rozpada
się nie tylko wewnętrzna relacja z obiektem, ale i wewnętrzna zapewniająca
bezpieczeństwo komunikacja między autoreprezentacją a reprezentacją obiektu. To
powoduje powstanie wysepek doświadczenia traumatycznego oderwanych od
komunikacji wewnętrznej.

Od nieświadomej ślepoty na wykorzystanie seksualne do dyskusji wokół


odzyskiwanej pamięci

Chociaż psychoanaliza podejmowała temat patogennych efektów deficytów


rozwojowych u dzieci, w większości pomijano w jej obrębie traumatyczną
rzeczywistość wykorzystywania seksualnego i kazirodztwa. Powody, dla których w
leczeniu psychoanalizie nie przywiązano adekwatnej wagi do traumatycznych
fenomenów wiążą się z metodą naukową i praktyką. Analitycznie wykazano, że
bardzo trudno jest rozróżnić nieświadomą fantazję od wypartego wspomnienia. Ten
brak rozróżnienia sprawił, że trudno było postrzegać rzeczywisty charakter
doświadczeń dziecięcych i uznać ich wpływ na traumatyzację. Innym powodem, dla
którego z rezerwą podchodzono do koncepcji, jakoby wspomnienia mogły
przechowywać życiowe doświadczeń, było to, że psychoanaliza, a także psychologia
kognitywna, wielokrotnie dowodziły, w jak wielkim stopniu percepcja przepełniona
jest fantazją i życzeniami i jak często wspomnienia są przetwarzane, zależnie od
kontekstu, w jakim pojawią się ponownie w świadomości (Person & Klar 1994). Z
tego powodu uwaga wielu psychoanalityków skupiła się na badaniu nieświadomej
7
Tłum. Jan Bąk

fantazji oraz zawartych weń życzeń libidynalnych, a także na tym, jak organizują one
fenomeny kliniczne i narrację pacjenta. Te obserwacje należy jednak uzupełnić, aby
wyjaśnić długotrwałe teoretyczne i kliniczne zaniedbanie zagadnień wykorzystywania
seksualnego. Pośród psychoanalityków w znacznym stopniu utrzymała się obawa, że
zajęcie się prawdziwym kazirodztwem mogłoby poddać pod wątpliwość centralne
znaczenie kompleksu Edypa. Edypalnie zorientowane założenia wielu analityków
oznaczały, że w przypadku wielu pacjentów, którzy doświadczyli przemocy
seksualnej, uwaga kierowała się raczej na uwodzicielskie zachowania dzieci, aniżeli
na to, co robili im dorośli. Furst (1967) odnotował, powołując się na wiele badań nad
dziecięcym doświadczeniem kazirodztwa, że wiele z nich akceptowało, prowokowało,
a nawet poddawało się seksualnemu kontaktowi z dorosłymi. Co więcej, rzadko
odczuwały z tego tytułu poczucie winy albo zaburzenia emocjonalne. Podobny
pogląd można odnaleźć już w pismach Karla Abrahama (1907a, b), który założył, że
w wypadku pacjentów cierpiących na histerię, w wyniku traumatofilii można mówić o
nieświadomym sprowokowaniu seksualnej traumy w dzieciństwie. Zdaniem Gooda
(1995), Abraham chciał rozwinąć pogląd Freud na temat niemowlęcej seksualności i
znaleźć wytłumaczenie dla przypadków, gdzie faktycznie zaszła trauma seksualna. Z
tego powodu między nim a Freudem wybuchł konflikt. Abraham zrelatywizował
później swój pogląd.
Od lat ’80 w środowisku psychoanalitycznym odnotowuje się zmianę podejścia
dotyczącą zagadnienia przemocy seksualnej i leczenia ofiar kazirodztwa. Praktyka
kliniczna zwraca większą uwagę na ten rodzaj traumatyzacji, badania jej
poświęcone, jej ujęcia teoretyczne oraz leczenie terapeutyczne. Coraz więcej
publikacji na ten temat pojawia się w literaturze psychoanalitycznej (Hirsch 1987;
Kluft 1990; Kramer & Akhtar 1991; Levine 1990; Shengold 1989; Sugarman 1994).
W ostatnich latach, szczególnie w USA, wywiązała się dyskusja naukowa i
socjo-polityczna, dotycząca zasadności wspomnień dziecięcej traumy, szczególnie
tych, które pojawia się ponownie w trakcie psychoterapii, ulegając wcześniej
długotrwałemu wyparciu. Dyskusja naukowa obraca się między innymi wokół pytania,
czy istnieje specjalna pamięć traumatyczne, gdzie wspomnienia przechowuje się
inaczej niż w bezpośredniej pamięci autobiograficznej. Koncepcja ta została
wysunięta przez van der Kolka i współpracowników w różnych badaniach [van der
Kolk, 1996]. Zgodnie z tą teorią, doświadczenia traumatyczne kodują się na inny
sposób w związku z nadmiernym pobudzeniem. Integracja i interpretacja przy użyciu

8
Tłum. Jan Bąk

pamięci semantycznej zostaje zaburzona, a doświadczenie przechowuje się w stanie


afektu jako odczucia somatyczne, takie jak zapachy, dźwięki i obrazy. Wynikają z
tego niesymboliczne, nieelastyczne i niepodatne na zmiany wspomnienia
traumatyczne. Ich ponowne pojawienie się zależy od wystąpienia konkretnych
bodźców, które wiążą się z oryginalnymi okolicznościami traumy. Jeden z aspektów
hipotezy van der Kolka, który wydaje się być sprzeczny dotyczy zakresu, w jakim
wspomnienia traumatyczne zostają ,,wyryte w umyśle” (1996, s. 297) i nie mogą ulec
zmianie poprzez późniejsze doświadczenia.
Choć w międzyczasie przeprowadzono szeroko zakrojone badania
poświęcone kwestii zapominania i przypominania sobie, problemy naukowe w tym
obszarze są niezwykle skomplikowane i nie obowiązuje obecnie żaden konsensus
dotyczy tego, jak zapomniane albo wyparte wspomnienie może powracać i czy
wspomnienia traumatyczne są poddawane innej obróbce. Bardziej detaliczna krytyka
hipotezy o specjalnej pamięci traumatycznej została zawarta w pracach Brenneis’a
(1997), Fonagy & Target (1997). Chociaż najczęściej przyjmuje się, że można
zapominać traumatyczne wspomnienia, jednym z głównych argumentów przeciw
przyjęciu teorii o specjalnej pamięci traumatycznej jest fakt, że esencjalna treść
wydarzeń traumatycznych w większości przypadków jest pamiętana przy użyciu
pamięci autobiograficznej. Ogólnie mówiąc, detale o marginalnym znaczeniu są
zapominane albo zniekształcane (Schacter 1996). Odnosi się to także do wczesnych
wspomnień, które mogą sięgać aż do trzeciego roku życia. Nie wydaje się także
prawdopodobne, aby fragmenty doznań zmysłowych, które są trzymane bądź
zakodowane w ukrytej pamięci, były dokładnymi replikami wcześniejszych
doświadczeń. Zakłada się raczej, że podobne wspomnienia nie są niezmienne i
podlegają mentalnej obróbce.
Rekonstrukcja doświadczenia traumatycznego z takich pojawiających się
ponownie impresji zmysłowych, obrazów, ponownych odegrań zdarzeń, stanów
afektywnych pobudzanych przez terapeutę, które to doznania następnie aktywują
wspomnienia zapomnianych doświadczeń przemocy seksualnej, wiąże się z wieloma
imponderabiliami i nieweryfikowalnymi założeniami, chyba że podeprze się ją
pozaterapeutycznymi potwierdzeniami: 1. Nie może istnieć idealne dopasowanie
między bezpośrednią pamięcią autobiograficzną a tym, co w pamięci ukryte. 2.
Pamięć jest podatna na sugestię, która nie musi być nawet wywierana świadomie. 3.
Ustalenia Brenneis’a (1997) i Fonagy & Target (1997), głoszące, że w wypadku

9
Tłum. Jan Bąk

wszystkich odzyskanych wspomnień przemocy seksualnej opisanych w literaturze


psychoanalitycznej, nie ma żadnych potwierdzeń wybiegających poza to, co
przyniesie pacjent spoza terapii, są sporne. 4. Niektóre psychoanalityczne opisy
przypadków osób, które zgłosiły nadużycia seksualne, czynią wątpliwe założenia.
W rzeczonych rekonstrukcjach wspomnieniom traumatycznym przypisuje się
wyjątkowe cechy, które pozwalają na rozpoznanie ich historycznej realności. Te
wyjątkowe cechy zostały opisane przez Davies & Frawleya (1994) jako elementy
stanów dysocjacyjnych: ,,terapeuta musi zaakceptować, pracować pośród, a nawet
zachęcać do wchodzenia w stany dysocjacji, w które pacjent wkracza w trakcie
leczenia. W takich stanach odsłania się prawda…” (s. 94). Dla Persona i Klara
(1994), intensywna, naładowana afektem charakterystyka tych wspomnień, ich
wizualna i zmysłowa forma, a także niezmienność, to wskazówki, że dotyczą one
czegoś prawdziwego. Takie założenia mogą prowadzić do iluzorycznych konkluzji,
szczególnie, jeżeli nie rozważa się żadnych alternatywnych hipotez. Terapeuta i
pacjent uzgadniają następnie, że niektóre wspomnienia są autentyczne, podczas gdy
naprawdę jest to kwestia wspomnień ekranowych (Good 1994, 1998). Fakt, że
przypuszczalnie nie istnieje żadna specjalna pamięć traumatyczna, która zbliża się
do prawdy historycznej, może prowadzić do tego, że zupełnie odrzuci się
rzeczywistość historyczną i ograniczy się do stanowiska, że za odzyskanymi
wspomnieniami można znaleźć tylko zapis rzeczywistości psychicznej. Fonagy i
Target (1997) piszą: ,,Za odzyskanymi wspomnieniami może być tylko rzeczywistość
psychiczna – to, czy istnieje prawda historyczna i historyczna rzeczywistość, to nie
jest zajęcie dla psychoanalityków i psychoterapeutów.” (s. 216). Innymi słowy:
Fonagy i Target kierują się w radykalnie przeciwnym kierunku i klasyfikują dystynkcję
między fantazją a rzeczywistością – tak przecież istotną dla traumy – jako coś
kompletnie bez znaczenia.

Nerwice wojenne

Na Międzynarodowym Psychoanalitycznym Kongresie w Budapeszcie w 1918 roku


odbyło się sympozjum poświęcone psychoanalizie nerwicy wojennej, gdzie swoje
odczyty wygłosili Ferenczi, Abragam, Simmel i Jones. Opublikowano je w 1919 roku,
a Freud napisał do nich wstęp, w którym mówi o konflikcie pomiędzy
starym ,,pokojowym ego” a nowym ,,walecznym ego”. Pierwsze z nich czuje, że jego
życie jest zagrożone przez nierozważność drugiego. Z powodu tego ,,kształtu, które
10
Tłum. Jan Bąk

przyjmuje ego samo w sobie”, to, czego się boimy i co jest w przypadku nerwicy
traumatycznej siłą zewnętrzną, staje się ,,wewnętrznym przeciwnikiem” (Freud
1919d). Po wybuchu drugiej wojny światowej Kardiner poddał ponownej weryfikacji
swoje doświadczenia i obserwacje z leczenia weteranów wojennych po pierwszej
wojnie światowej i opublikował je 1941 roku. Jego zdaniem jądrem nerwicy
traumatycznej jest fizjonerwica cechująca się chronicznym i ekstremalnym
pobudzeniem fizjologicznym. Inne cechy charakterystyczne to fiksacja na traumie
przy jednoczesnym zmienionym spojrzeniu na własne ja w relacji do świata,
nietypowy świat marzeń sennych (koszmary cechujące się groźbą zniszczenia, sny
bez treści symbolicznych i z poczuciem winy), ograniczenie ego, chroniczna
drażliwość, paniczne reakcje i tendencja do eksplozywnych-agresywnych reakcji.
Ernst Simmel zebrał też bogate doświadczenie nerwicy wojennej w czasie pierwszej
wojny światowej. Zinterpretował je w 1944 roku w świetle nowej psychologii ego.
Stwierdził, że typ sytuacji traumatycznej powoduje traumatyzację w konkretnym
przypadku. Simmel rozróżnia nerwice traumatyczne w czasie wojny i pokoju. Główna
różnica leży w fakcie, że żołnierz wykształca sobie ,,ego militarne”. Musi
funkcjonować jako część jednostki, a więc zastępuje swoje obywatelskie superego
posłuszeństwem dla przełożonych. Cofa się więc psychicznie do relacji rodzic-
dziecko. Jego przełożeni prowadzą go, przez co przekazują mu poczucie
bezpieczeństwa i ochrony przed nieznaną rzeczywistością. Jeżeli ta identyfikacyjna
tendencja zostaje zawiedziona przez przełożonego, żołnierz czuje się tak, jakby
porzucił go rodzic. Zawiedzenie zaufania staje się czynnikiem zdolnym wywoływać
traumę, ponieważ przełożeni tracą swoją funkcję jako wewnętrzny gwarant
bezpieczeństwa. To zmiany w sytuacji wewnętrznej są czynnikiem, który pozwala
niebezpiecznej sytuacji zewnętrznej stać się czymś traumatycznym. W ten sposób
Simmel przyznaje szczególną role w sytuacji traumatycznej obiektowi.
Moses (1978) w swoich badaniach poświęconych nerwicy wojennej rozwinął
teoretyczne podejście Balinta oparte na relacji z obiektem. Uznał, że czysto
energetyczne spojrzenie na traumę, rozumianą jako nadwyrężenie bariery bodźców,
zaburzyło perspektywę psychoanalityków i sprawiło, że nie poszukiwali oni głębszych
mechanizmów, które pozwoliłyby na równoważenie podatność na załamanie
psychiczne. Moses odnajduje je w rozwoju self, w realistycznym sensie samooceny,
która nie jest determinowana nieświadomie przez wszechmoc i zaprzeczenie własnej
podatności – w możliwości kontrolowania afektu i w poczuciu przynależności do

11
Tłum. Jan Bąk

pierwotnej grupy. Te czynniki są osadzone we wczesnym dzieciństwie i są powodem,


dla którego istnieją różne stopnie podatności na traumatyzację w dorosłym życiu.
Po pierwszej wojnie światowej, ale i po drugiej wojnie światowej, znów
zapomniano o długotrwałych efektach traumatyzacji wojennej. Dopiero po wojnie w
Wietnamie za namową organizacji weteranów w USA przeprowadzono wielkie
szeroko zakrojone badania nad długotrwałymi psychicznymi efektami wojny. W 1980
poskutkowało to wprowadzeniem nowej kategorii diagnostycznej, PTSD, do oficjalnej
nomenklatury psychiatrycznej. Ta innowacja spowodowała falę intensywnych badań
psychiatrycznych, psychologicznych i neurobiologicznych, których ustalenia miały
także wpływ na psychoanalityczną dyskusję wokół zaburzeń traumatycznych.

Konsekwencje Holokaustu i ich znaczenie dla teorii traumy

Wraz z konsekwencjami mentalnymi, jakie dla ocalałych i kolejnych pokoleń niósł


Holokaust, do teorii psychoanalitycznej wkradła się ekstremalnie traumatyczna
rzeczywistość. Gdy z obozów koncentracyjnych uwolniono ocalałych, musiał jeszcze
minąć długi czas, aby cierpienie ofiar znalazło się na uwadze psychoanalityków. Dla
przykładu, w pierwszej antologii Fursta (1967) nie ma ani jednej wzmianki o
Holokauście w kategoriach traumy.
Jednym z powodów dla którego psychoanaliza zainteresowała się tym
zagadnieniem było uchwalenie w RFN praw o odszkodowaniach dla ofiar
prześladowań nazistowskich. Prawa te określały, że należy ustanowić powiązanie
między prześladowaniami a symptomami ocalałych, rozpoznanymi za pomocą
ewaluacji medycznej oraz psychiatrycznej. Obok psychiatrów, w charakterze
ekspertów zaangażowano też psychoanalityków, wielu spośród których doświadczyło
Holokaustu na własnej skórze, bądź musiało wyjechać z kraju jeszcze przed
rozpoczęciem prześladowań. Ich pionierskie badania dawały fundamentalny
naukowy wgląd w zaburzenia psychiczne ocalałych. Teoria traumy, którą uznawało
się do tego czasu, okazała się być nieskuteczna w ujmowaniu specyficznych
symptomów oraz doświadczeń ocalałych. Rodzaj traumatyzacji, który wiąże się z
bezgranicznym ludzkim cierpieniem, był czymś nowym, czego nie dało się
adekwatnie opisać zwykłymi kategoriami diagnostycznymi. To nie był jeden
konkretny incydentu przełamujący barierę bodźców, tak jak w wypadku traumy
wstrząsowej – to doświadczenie ekstremalnego i nieustającego stresu. Miesiące i
lata ciągłego terroru, okrucieństwa fizycznego, dobijającego głodu, bezradności i
12
Tłum. Jan Bąk

odczłowieczenia, utraty rodziny, świadkowania torturom i zabójstwom. To wszystko


znacznie przekraczało limity wytrzymałości psyche. Kliniczna manifestacja efektów
traumatycznych wskazywała na wspólny mianownik, zasadniczo niezwiązany na ogół
z pre-traumatyczną osobowością. Mogę pochylić się tutaj tylko nad paroma pracami
poświęconymi Holokaustowi, biorąc pod uwagę fakt, jak wiele napisano o tym w
międzyczasie.
Hoppe (1962, 1965, 1968) zdiagnozował u ocalałych chroniczną reakcyjną
agresję, a także wielorakie reakcje psychosomatyczne oraz schorzenia. Ogromna
agresja, uznana przez badaczy za centrum syndromu ocalałego, zwracała się
przeciwko sobie i prowadziła do somatyzacji oraz często opisywanych chronicznych
objawów depresyjnych. Daleko idąca utrata poczucia własnej wartości łączyła się z
wycofaniem ze świata zewnętrznego i apatią. Głębokość depresji była skorelowana z
zasięgiem regresji narcystycznej, która potrafi prowadzić do wycofania się z relacji z
obiektem oraz dezintegracji popędów libidynalnych i agresywnych. Eissler (1968)
scharakteryzował taki stan jako postępujące ,,wyczerpanie narcystyczne”.
Na 25. Międzynarodowym Kongresie Psychoanalitycznym w Kopenhadze w
1967 roku odbyło się po raz pierwszy sympozjum poświęcone problemom
psychicznym ocalałych. Niederland podzielił się tam swoimi klinicznymi
doświadczeniami diagnozy i leczenia ocalałych z Holokaustu. Ukuł on
termin ,,syndrome ocalałego”, oznaczający typowy stan psychopatologiczny, który
trwa dłużej niż czas spędzony w obozie, niezależnie od wieku, płci oraz tła socjo-
kulturowego. Dolegliwość ta cechuje się chronicznym stanem zlęknionej, bezbarwnej
depresji. Na poziomie symptomów zgłoszono wiele problemów cielesnych, poważne
zaburzenia snu i koszmary, gdzie ponownie przeżywa się przeszłość, a także
społeczne wycofanie, chroniczna apatia naprzemiennie z krótkotrwałymi wybuchami
złości, paraliż afektu i niemożność werbalizacji doświadczenia traumatycznego.
Jedną z głównych cech opisanych przez Niederlanda jest rodzaj nieprzepracowanej
żałoby i rozpaczy oraz poczucia winy, w związku z tym, że się przeżyło (wina
ocalałego). Przetrwanie samo w sobie stało się konfliktem i zostało doświadczone
jako zdrada własnych martwych rodziców i rodzeństwa.
W ocenie Krystala (1968, 1988) konwencjonalne ekonomiczne spojrzenie na
traumę przy założeniu, że występuje nadmierne nagromadzenie bodźców przy
jednoczesnym utrzymaniu pasywnego modelu bariery bodźców także prowadzi do
mylących wniosków na temat afektu i traumy. To, czy pojawia się trauma psychiczna,

13
Tłum. Jan Bąk

zależy w zupełności od tego, czy zagrożenie wewnętrzne lub zewnętrzne zostanie


ocenione jako niemożliwe do uniknięcia. Jeżeli tak, podmiot poddaje się i zanurza się
w stanie traumatycznym, który jest definiowany przez zmieniony stan świadomości.
Krystal określa to mianem ,,stanu katatonoidalnego”, który spełnia rolę afektywnego I
kognitywnego filtra. Paradoksem stanu traumatycznego jest to, że paraliż i blokada
afektu jest odbierana jako uśmierzenie bólu związanego z lękiem. Wielu autorów
sugeruje, że ten mechanizm to adaptacja do nieznośnej sytuacji (Hoppe 1962;
Grubrich-Simitis 1979; Niederland 1981). Krystal pisze, że ,,stan katatonoidalny” jest
początkiem procesu, który prowadzi do ,,stanu robotycznego”. Podporządkowanie
się mu wiąże się z pewną formą rezygnacji i rozpadu jaźni na część obserwującą i
pozostałość, ciało, które zostaje poświęcone przez ego. Potem następuje paraliż i
odrętwienie, które blokuje wszystkie sygnały bólu i manifestacje afektywne oraz
stopniowo ogranicza coraz bardziej procesy kognitywne, aż do momentu, kiedy
pozostaje tylko mały fragment samoobserwującego się ego. Może się to skończyć
psychogeniczną śmiercią. Krystal opisał tok zgeneralizowanego procesu
traumatycznego, który może zatrzymać się w wielu punktach na różnych poziomach
intensywności. Nawet po zakończeniu sytuacji traumatycznej, reakcja traumatyczna
utrzymuje się: utrzymuje się ograniczenie kognitywno-afektywne; reacja
katatonoidalna przemienia się w depresję; podmiot unika bodźców, które wiążą się z
doświadczeniem traumatycznym, i wykształca się pseudofobia. Koszmary, agresja i
anhedonia to także efekty tego stanu. Krystal pisze, że zadziwiająco wysoka
częstotliwość występowania schorzeń psychosomatycznych pośród ofiar traumy to w
jego interpretacji fenomen regresywny związany z ekspresją afektu i post-
traumatyczną aleksytymią. Opisał on post-traumatyczną aleksytymię w tym samym
czasie, kiedy Marty i de M’Uzan odkryli ją u pacjentów psychosomatycznych.
Keilson (1979) przeprowadził szeroko zakrojone długoterminowe badanie na
żydowskich sierotach wojennych w Holandii. Wielu z badanych przetrwało wojnę w
kryjówkach. Badanie skupiało się na wpływie sytuacji ekstremalnego stresu na
rozwój dzieci. Jego ustalenia wskazały, że jedna sytuacja traumatyczna może mieć
różne efekty, zależnie od wieku dziecka. Keilson ukuł termin ,,sekwencyjnej
traumatyzacji”, aby opisać to zjawisko. Długotrwała sytuacja ekstremalnego stresu
składa się z sekwencji różnych faz. Natura tych sekwencji miała w każdym wypadku
kliniczne i statystycznie znaczące różnice, jeżeli chodzi o efekty. Im lepiej przybrani
rodzice rozumieli swoje dzieci w trzecim okresie (czyli okresie powojennym), tym

14
Tłum. Jan Bąk

bardziej możliwe stawało się, aby wpłynąć na negatywny efekt, jaki druga sekwencja
(czyli traumatyzacji samej w sobie) wywarła na rozwój dziecka. Jeżeli rodzicom
brakowało umiejętności, żeby zrozumieć znaczenie traumy dla adoptowanego
dziecka, a więc żeby podejść do problem w rozumiejący sposób, kontakt z nimi sam
w sobie stawał się czynnikiem traumogennym. Keilson opisał więc empirycznie
znaczenie relacji z obiektem i aspektu komunikacji w odniesieniu do następstw
traumatyzacji.
Martin Bergmann (1996) przedstawił listę czynników, które skłoniły
psychoanalityków do przyjęcia świeżego spojrzenia na istotę traumy po Holokauście:
1. Zagadnienie osobowości pre-traumatycznej nie odegrało żadnej roli w
wypadku ocalałych z Holokaustu. Czas trwania niewoli i okropieństwa, jakich
doświadczyli, okazały się znacznie ważniejsze. Traumatyzacja była tak wielka, że nie
wystąpiła regresja do wcześniejszych faz rozwoju psychoseksualnego; zamiast tego
sama struktura psychiczna uległa zniszczeniu.
2. Ich potrzeba żałoby przekształciła jej niemożność w stan melancholii.
3. Utracili oni umiejętność posługiwania się metaforami. W odróżnieniu od
pacjentów psychotycznych, ich konkretyzm mentalny występował jedynie częściowo.
To pozwoliło na poczynienie ważnego odkrycia, a mianowicie tezy, że ocaleli istnieją
w podwójnej rzeczywistości. W życiu codziennym postępują zgodnie z
rzeczywistością. Czasem jednak psychiczna rzeczywistość Holokaustu przebija się
na pierwszy plan i zaburza ich istnienie. W niektórych sferach psychiki, trauma
zniszczyła umiejętność rozróżniania fantazji od rzeczywistości.
4. W wielu przypadkach wyzwolenie z obozów koncentracyjnych i pojawienie
się nerwicy traumatycznej oddzielają całe lata. Przez tak długo, jak życie ocalałych
było niepewne i trudne, traumatyczne efekty obozów pozostawały odsunięte w
czasie. Ta latencja okazała się być jedną z cech charakterystycznych zaburzeń
traumatycznych.
5. Traumatyzacje, których doświadczyli ocaleli, przekraczały ich możliwości
mentalnej obróbki i wkradały się w życia kolejnych pokoleń. (Z powodów ograniczeń
przestrzeni tego artykułu nie mogę tutaj pochylić się nad badaniami poświęconymi
międzypokoleniowej transmisji traumy)

15
Tłum. Jan Bąk

Konsekwencje drugiej wojny światowej i dyskusja wokół traumy w


powojennych Niemczech

Miliony osób w Niemczech doświadczyło mentalnych i emocjonalnych konsekwencji


drugiej wojny światowej: żołnierze z uwagi na swoje doświadczenia wojenne; cywile
– kobiety i dzieci – przez bombardowanie miast, doświadczenie ucieczki etc.
Doświadczenia te siłą rzeczy musiały pojawić się w psychoanalitycznym leczeniu
psychoterapeutycznym w czasach powojennych, czy to pod świadomą czy wypartą
postacią, jako zaprzeczenie czy oderwanie, jako symptomy oraz ich następstwo w
umyśle pacjenta. Niemniej jednak, fakt ten nie doprowadził do przeprowadzenia
badań albo refleksji nad doświadczeniem traumatycznym i jego efektami na szerszą
skalę. Chociaż podobne symptomy i konsekwencje opisywano w poszczególnych
przypadkach, nie rozpoznano w nich traumy, a więc nie leczono ich także z takim
nastawieniem.
Następstwa wojny w psychice Niemców mieszały się z ich zaangażowaniem w
nazizm oraz jego zbrodnie, a więc z wypartą winą i poczuciem odpowiedzialności.
Miało to wpływ na pamięć oraz proces godzenia się z rzeczywistością oraz
konsekwencjami wojny.
Alexander & Margarete Mitscherlich zanalizowali w swoim słynnym badaniu
(1967) społeczne procesy wyparcia i zaprzeczenia, które prowadzą do niemożności
żałoby, wzbraniania się przed pamiętaniem, derealizacji i odrętwienia
emocjonalnego, a także generalnego bezruchu. Opierają oni swoją analizę o
Freudowską koncepcję żałoby, bez odwołania do teorii traumy. Dzisiaj zakładamy, że
niemożność żałoby, odrętwienie afektu i bezruch mogą być konsekwencjami
traumatyzacji. Rozważanie pytania, czy występuje zaburzenie traumatyczne, nie
oznacza omijania zagadnienia poczucia winy i odpowiedzialności oraz koniecznego
rozróżnienia między ofiarą i sprawcą. Trauma to termin empiryczno-kliniczny, który
może pozwolić na zrozumienie sytuacji w pogłębiony i zróżnicowany sposób.
Tylko Alfred Lorenzer przyczynił się w tamtym czasie do rozwoju teorii traumy
(Lorenzer & Thomä 1965; Lorenzer 1965, 1966, 1968). Lorenzer & Thomä
odnotowali na początku swojego badania, że nie posiadają wystarczająco wielu
materiałów z obserwacji, które pozwoliłyby im opisać kliniczny syndrom nerwicy
traumatycznej, nawet jeżeli rozważenie ogromnego znaczenia społecznego i
politycznego oraz dyskusja na temat traumy miałaby być jednym z głównych zdań
psychoanalizy. Pacjenci opisani przez autorów zostali dotkliwie straumatyzowani w

16
Tłum. Jan Bąk

czasie wojny: utracili wzrok przez działanie granatów fosforowych; stracili kończyny w
wyniku eksplozji; wielu z nich musiało przejść zagrażające życiu operacji. W wielu
przypadkach pacjenci zaczęli wykazywać symptomy nerwicy lękowej 15-20 lat
później. Pogłębione badanie wykazało, że ten długi okres przejściowy, w czasie
którego pacjent był wolny od symptomów, był tak naprawdę ,,fazą cichej choroby”, w
czasie której sztywna konstelacji ochronna na powierzchni utrzymywała pozory
pseudo- albo supernormalności. Traumatyczna utrata części ciała jest jednocześnie
potwierdzana i zaprzeczana przez rozdarcie w ego. To ,,nieważne”. Dopiero
późniejsze narażenie nawet na lekki stres związany z pierwotną sytuacją
traumatyczną powoduje rozpad tego mechanizmu obronnego, co toruje drogę dla
ogromnej reakcji traumatycznej
Lorenzer (1966, 1968) przeciwstawia psychodynamiczne ustalenia dotyczące
dwufazowej ochrony przez trauma i występowania okresu wolności od symptomów
zdaniu ekspertów psychiatrycznych, którzy nie byli skłonni do uznania okresu latencji
w reakcji traumatycznej na Holokaust i w związku z tym diagnozowali zaburzenia,
które pojawiały się po pewnym czasie, jako zjawiska niezwiązane z traumą, co
oznaczało, że pacjentom skutecznie blokowano dostęp do jakiejś formy kompensacji.
Prace Lorenzera są dosyć wyjątkowe dla niemieckiej literatury psychoanalitycznej lat
1960, a nawet 1970. Choć wiele międzynarodowych badań poświęconych
konsekwencjom niewoli w obozach koncentracyjnych opublikowano w tym czasie w
niemieckim periodyku PSYCHE, temat traumy prawie nie został przez niemieckich
psychoanalityków odnotowany. Później opublikowano prace Grubrich-Simitis z 1979
na temat ekstremalnej traumatyzacji oraz badania Simenauera (1978) i Rosenköttera
(1979, 1981) na temat międzypokoleniowego efektu traumy dla drugiego pokolenia.

Najnowsze rozumienia teorii traumy w oparciu o teorię relacji z obiektem

Ekstremalna forma prześladowania w trakcie Holokaustu doprowadziła do dalszego


rozwoju modeli teorii traumy, jako że skala tej traumy nie mogła zostać adekwatnie
wytłumaczona przez model ekonomiczny, który postulował istnieje tarczy ochronnej,
przez którą trauma się przebijała. Dori Laub rozwinęła w swoich badaniach
koncepcję opartą na teorii relacji z obiektem przy jednoczesnym odwołaniu do funkcji
komunikacyjnych w procesie traumatyzacji. Doświadczeniem centralnym dla
Holokaustu jest rozpad procesu empatycznego. Rozpada się komunikacyjne łącze
między jaźnią a dobrymi obiektami wewnętrznymi, w wyniku czego następuje
17
Tłum. Jan Bąk

absolutna samotność wewnętrzna oraz najdotkliwsza bezradność. Traumatyczna


rzeczywistość niszczy empatyczną warstwę ochronną utworzoną przez
zinternalizowany obiekt pierwotny oraz uniemożliwia zaufanie pokładane w
nieprzerwanej obecności dobrego obiektu, a więc podkopuje oczekiwanie empatii ze
strony innych ludzi, chociażby w założeniu, że inni są w stanie zrozumieć
podstawowe potrzeby i reagować na nie. W wypadku traumy dobre obiekty
wewnętrzne milkną i przestają pełnić rolę empatycznego mediatora między jaźnią a
środowiskiem (Cohen 1985; Kirshner 1993). Utrata wewnętrznego empatycznego
obcego niszczy umiejętność odnoszenia się do traumy. Nie można jej zawrzeć w
żadnej narracji. Tylko przy obecności empatycznego słuchacza istnieje możliwość
połączenia fragmentów w narrację i historię, która może zostać zweryfikowana.
Dzięki narracji kreuje się dystans. Wydarzenie traumatyczne i doświadczenie staje
się świadectwem, ulega więc w jakimś stopniu reeksternalizacji. Z tego powodu
nagrywanie wideo-wywiadów z ocalałymi ma efekt terapeutyczny (Laub 1992).
Koncepcja traumy w oparciu o teorię relacji z obiektem zawiera wiele
owocnych i pogłębionych aspektów. Chciałbym wyróżnić trzy spośród nich:
Wewnętrzna utrata wszystkich obiektów, które mogłyby nadać traumatycznej
sytuacji empatyczne znaczenie, prowadzi do projekcji potrzeby empatii na sprawcę
oraz do jej złośliwej internalizacji. Amati (1990) opisał ten proces w wypadku ofiar
tortur: kat stale zamieszkuje wewnętrzny świat pacjenta. Złośliwy prześladowczy
obiekt zajmuje miejsce obiektu wewnętrznego i determinuje późniejszy dialog
wewnętrzny. Osoba, która padła ofiarą traumy, stara się później uciec, aby
przywrócić pre-traumatyczną rolę innych obiektów (Ehlert & Lorke 1987; Ehlert-
Balzer 1996).
Sytuacja traumatyczne i jej efekty niszczą zdolność nadawania statusu
symbolicznego i późniejszego rozumienia znaczeń (Grubrich-Simitis 1984). Trauma
staje się ,,czarną dziurą” w strukturze psychicznej. Niezintegrowane fragmenty
traumy przebijają się później ponownie do świadomości i przytłaczają ego, które nie
jest w stanie nadać im struktury i zintegrować je ponownie. Nie sposób
uporządkować ich w narrację bez żadnej zewnętrznej pomocy. Jako że
doświadczenie traumy zaburza relacje znaczenia między ludźmi, nie można opisać
precyzyjnie, w jaki sposób odnosi się do znaczenia. Wsparcie, jakie dają znaczenia,
nie istnieje już w takim momencie – doświadczenia traumatycznego nie da
się ,,ogarnąć”. Aby opisać je psychologicznie, trzeba zastosować metaforę.

18
Tłum. Jan Bąk

Najczęściej korzysta się z obrazów ,,obcego ciała”, ,,wyrwy” w strukturze


psychicznej, ,,krypty” albo ,,pustego koła”.
Tak zwane ,,ludzkie katastrofy”, takie jak Holokaust, wojna, prześladowanie
etniczne, tortury, są wymierzone w anihilację historyczno-społecznej ludzkiej
egzystencji. Z tego powodu nie jest możliwe, aby jednostka poddała traumę własnej
narracji; oprócz empatycznego słuchacza potrzebny jest też społeczny dyskurs
prawdy historycznej dotyczącej sekwencji traumatycznych zdarzeń oraz ich
wypierania i zaprzeczania. Ofiary traumy to świadkowie szczególnej rzeczywistości
historycznej. Uznanie przyczynowości w poczuciu winy jako pierwsze przywraca
ramy interpersonalne, a więc prowadzi do możliwości zrozumienia traumy w
adekwatny sposób. Tylko w ten sposób można naprawić zaburzone rozumienie jaźni
i świata. Ofiary pozostają często na łasce własnych obaw i niepewności związanych
z rzeczywistością traumatyczną, której doświadczyli. Jeśli w społeczeństwie, które
radzi sobie z katastrofą, dominują tendencję defensywne, ofiary czują się wykluczone
we własnym poczuciu bezpieczeństwa, co sprawia, że stają się podatne na
retraumatyzację i prowadzi do tego, że milczą w poczuciu, że nigdy nie spotkają się
ze zrozumieniem.
Baranger, Baranger, & Mom (1988) przedstawiają ważną krytykę i
uzupełnienie współczesnych podejść opartych o teorię relacji z obiektem oraz
komunikacji. Przyznają, że teorie te przyczyniły się do zrozumienia patogennej roli
traumy, ale krytykują fakt, że w związku z zastosowaniem tych teorii koncept traumy
stał się mniej wyraźny. Ich zdaniem nowsze teorie wiążą się z ryzykiem zatracenia
powiązania między sytuacją traumatyczną a lękiem. Dlatego też autorzy pracy
traktują ekonomiczny aspekt lęku jako centralny fakt traumy. To lęk sprawia ich
zdaniem, że umiemy rozróżnić to, co traumatyczne, od tego, co zwyczajnie
patogenne. Cofają się do Freudowskiej koncepcji ,,lęku automatycznego”. W
przeciwieństwie do lęku prowokowanego przez jakiś sygnał, w tym wypadku
jednostka pozostaje na łasce jakiegoś nienazwanego zagrożenia, którego nie da się
zlokalizować i którego natura jest nieuchwytna. Lęk ten jest tak prymitywny, że da się
go opisać tylko kategoriach gospodarki wewnętrznej. Bariera bodźców zostaje
przerwana, a intensywność pobudzenia, którego nie da się poddać obróbce,
prowadzi do psychicznej dezorganizacji i kompletnej bezradności. Określają taką
sytuację mianem ,,czystej traumy”. Osoba traumatyzowana stara się okiełznać czystą

19
Tłum. Jan Bąk

traumę i złagodzić ją poprzez nadanie jej nazwy i umieszczenie jej w przyczynowym


modelu, który pozwoli na jej zrozumienie.
To, co stanowi przyczynek do traumatycznego paradoksu, to fakt, że trauma
jest tak naprawdę przypadkowa i obca, ale tak długo jak pozostanie obca, będzie
przeżywana ponownie pod postacią nagłych powtórzeń i bez głębszego zrozumienia.
Jako że ludzie nie potrafią najczęściej życie bez wytłumaczeń, człowiek próbuje
nadać traumie indywidualne znaczenie i umieścić ją w kontekście historycznym.
Nadawanie kontekstu historycznego po fakcie jest zazwyczaj pamięciową anomalią.
Zadaniem procesu analitycznego jest identyfikacja tych anomalii i rekonstrukcja
prawdziwe historii, gdzie proces umieszczania w kontekście historycznym można
właściwie uprawiać w nieskończoność. Baranger et al. ostrzegają przed pasmem
ziemi niczyjej pod postacią ,,traumy nienazwanej”, na który to obszar analityk nigdy
nie wkracza bez ryzyka. Autorzy piszą, że jednym z zagrożeń jest próba szybkiej I
błędnej historyzacji, która może spowodować zatrzymanie analizy i transformację
traumy z powrotem w samonapędzający się kolisty schemat.

Integracja psychoanalitycznych modeli traumy

1. Według Baranger, Baranger, & Mom (1988), możemy dotrzeć do prawdziwego


źródła doświadczenia traumatycznego, jeżeli weźmiemy pod uwagę przytłaczający
destrukcyjny lęk. Lęk ten można opisać w kategoriach psycho-ekonomicznych. Jeśli
autorzy postulują z jednej strony teorię ,,czystej traumy”, oznacza to też, że sam
model psycho-ekonomiczny nie wystarcza, ponieważ nie istnieje trauma bez
chociażby szczątków struktur wewnętrznych, które nadają znaczenie. To, czego
doświadczamy wpierw niespodziewanie opiera się na tym, co spodziewane – tym, co
nadaje znaczenie i od czego odrywa się trauma. Wielki epizod traumatyczny niszczy
następnie wiarę we wspólny mediowany przez symbole świat, który ugruntowuje nas
na przedświadomym poziomie i który bierzemy za podstawę wszystkich interakcji. W
tym sensie trauma reprezentuje sedno wszystkich teorii hermeneutyczno-
narracyjnych i konstruktywistycznych. Czego nie mogą one pojąć, szczególnie w
przypadkach miażdżącej traumy, to rozpad samego procesu konstruktywnego, za
pomocą którego generujemy znaczenia. Moore (1999) proponuje interesującą
możliwość rozwiązania tego problem w obrębie teorii konstruktywistycznych. Element
destrukcyjny, bezpośrednia traumatyzująca przemoc, wymyka się nadawaniu
znaczenia. To, co pozostaje, to uczucie nadmiaru, przeładowania, nadwyżki, która
20
Tłum. Jan Bąk

niszczy strukturę psychiczną i której nie można ,,ogarnąć” przez znaczenie. Krystal
wydaje się opisywać właśnie to przy użyciu terminu ,,poddania się”. Dlatego też
potrzebna jest konceptualizacja psycho-ekonomiczna, połączona z konceptualizacją
z pola teorii relacji z obiektem.
2. Należy tu wyszczególnić doświadczenie przytłoczenia, a także nagłego
wtargnięcia w ogniwo ludzkiej psychiki. Ponawiające się wtargnięcie
fragmentarycznych traumatycznych wspomnień może także powodować
retraumatyzację, ponieważ także potrafi być nagłe i przytłaczające. Ale to nie aspekt
czasowy jest tutaj ostatecznie przeważający – chodzi raczej o fakt, że intruzywnych
doświadczeń nie można spętać znaczeniami, a więc jednostka znów staje się
bezradna i pozostaje pasywnie na łasce wydarzenia. Dopiero potem osoba
straumatyzowana próbuje nadać znaczenie temu, co się stało i odnowić kontakt ze
sobą. To wtargnięcie ma dwa oblicza, w tym sensie, że służy procesowi integracji i
odkrywania znaczenia, ale może być także przytłaczające i destrukcyjne.
3. Osoby straumatyzowane mówią często o wrażeniu, że czas się zatrzymał i
że ich zegar wewnętrzny stoi w miejscu, wskazując datę zdarzenia. Odczuwają wciąż
obiektywny czas, ale nie przykładają go do swojego rozwoju i życia, szczególnie
jeżeli chodzi o przyszłość. Takie zaburzenie postrzegania czasu jest
charakterystyczne dla uczucia przymusu powtarzania zdarzenia. Wspomnienia,
koszmary i flashbacki zawsze są natychmiastowe, tak jakby właśnie się wydarzały.
Demonstrują cierpiącej osobie, że czas w ogóle nie upływa. Ludzie straumatyzowani
oczekują kolejnych katastrof, a ich perspektywa na przyszłość jest bardzo
ograniczona. Niektórzy żyją, według własnych doniesień, z dnia na dzień.
Podstawowe zaufanie wpływa także na poczucie czasu, a gdy zaufanie ulega
destrukcji przez traumę, czas także zaczyna wymykać się straumatyzowanej osobie.
Dysfunkcje postrzegania czasu i stosunku do czasu opisane zostały z jednej strony w
oparciu o psycho-ekonomiczne terminy jako zmiany w funkcji percepcji z uwagi na
przebodźcowanie, z drugiej zaś zaburzenia czasu służą próbom zrozumienia całości
zdarzenia poprzez poszukiwanie ,,omenów”, aby pozwolić osobom odzyskać
retrospektywnie kontrolę nad tym, co nagle wtargnęło do środka.
4. Z punktu widzenia metapsychologii psychoanalityczne teoria traumy
potrzebuje obu modeli: hermeneutycznego modelu opartego na teorii relacji z
obiektem oraz modelu psycho-ekonomicznego. Na psychicznym poziomie
doświadczenia, model psycho-ekonomiczny, dla którego paradygmatyczna jest

21
Tłum. Jan Bąk

trauma jako wstrząs, kładzie akcent na przytłoczenie i nadmiar przemocy, lęku oraz
stymulacji, której nie da się zablokować mentalnie. Pasywność i bezradność, które
wynikają z tego w konieczny sposób, prowadzą do wewnętrznego poddania się.
Teoria relacji z obiektem, która postuluje załamanie wewnętrznej relacji z obiektami
pomocniczymi, stawia w centrum uwagi uczucie porzucenia i zaburzenia
jakichkolwiek więzi afektywnych oraz wewnętrznej komunikacji, w rezultacie czego
trauma nie poddaje się żadnym narracjom.

Problemy z definicją traumy

1. Jak można się było zorientować na bazie przytoczonych dotychczas dyskusji,


trauma to nie jest precyzyjne zdefiniowany w psychoanalizie koncept. Na przestrzeni
jego rozwoju przytaczano wiele form traumatyzacji, wiążących się z różnymi
zdarzeniami zewnętrznymi: trauma uwiedzenia, przemoc seksualna, trauma
wojenna, trauma ekstremalna, trauma deprywacji, cicha trauma, trauma stresu,
trauma skumulowana i inne. Zważając tylko na wielorakość tego fenomenu można by
uznać, że efekty i konsekwencje traumy to nie jest coś homogenicznego. Co więcej,
termin ten utracił mniej lub bardziej swoją specyfikę i nie można go adekwatnie
odróżnić od innych patogennych przyczyn i form mentalnego stresu. W latach ’80
zespół badawczy pracujący na polu ,,badań konceptualnych” przy Sigmund-Freud-
Institute we Frankfurcie pod dyrekcją Josepha Sandlera przeprowadził analizę
zakresu znaczeń terminu ,,traumy”, zakładając, że z perspektywy swojego znaczenia
może on zostać uznany za przykład terminu elastycznego (Sandler, Dreher & Drews
1991). Badanie wskazało, że granice między wymiarami traumy oraz ich
interakacjami pozostawały conajmniej rozmyte. Mimo to należy jednak dokonywać
rozróżnienia między procesem traumatyzacji, stanem traumatycznym i następującymi
w jego wyniku zmianami patologicznymi, które utrzymują się w organizmie. Z
wyłączeniem traumy ekstremalnej, nie każda sytuacja traumatyczna ma na ludzi ten
sam wpływ. Oznacza to tyle, że traumę, rozumianą w kategoriach swoich efektów,
można zdefiniować co do zasady tylko patrząc wstecz po jej konsekwencjach w
psychice. Należy też brać pod uwagę czynniki predyspozycyjne.
2. Trauma to koncept, który łączy zewnętrzne zdarzenie ze specyficznymi
konsekwencjami dla wewnętrznej rzeczywistości psychicznej. W tym rozumieniu jest
to koncept relacyjny (Fischer & Riedesser 1998). Ta podwójna relacyjność terminu
jest tym, co sprawia, że jego granice są tak rozmyte. Co za tym idzie, należy
22
Tłum. Jan Bąk

definiować relację miedzy dwoma jej elementami możliwie najbardziej precyzyjnie,


aby przeciwdziałać rozpadowi konceptu traumy. Zgadzam się z A. Freud, Furst,
Krystal, Cooper i innymi, którzy postulują ustanowienie wąskiej definicji traumy.
Cooper (1986) definiuje traumę w odniesieniu do Freuda:

“trauma psychiczna to zdarzenie psychologiczne, które gwałtownie przytłacza zdolność ego


do utrzymania choćby minimalnego poczucia bezpieczeństwa oraz integralności, co skutkuje
lękiem oraz bezradnością, albo zagrożeniem ich wystąpienia, oraz prowadzi do długotrwałej
zmiany w organizacji psychicznej” (s. 44).

Istotnym czynnikiem jest tu nagły, destrukcyjny i niekontrolowany aspekt zdarzenia


traumatycznego i doświadczenia przesytu, które powodują, że osoba staje się
bezradna. Doświadczenie traumatyczne konfrontuje ego z ,,faktem dokonanym”
(Furst 1978, p. 349). Reakcje ego zawsze są spóźnione. Nie odpowiadają na
przeczuwane zagrożenie, ale pojawiają się już po ustąpieniu zagrożenia, na którego
łaskę ego zostało zdane. Dla Krystala, to co zwykło się nazywać trauma psychiczną
w literaturze jest tak naprawdę sytuacją podobną do traumy, która nie rozwija się w
sytuację traumatyczną. Aby oddzielić ją od właściwego procesu traumatycznego z
jego specyficznymi patologicznymi następstwami, Krystal (1978) mówi o ,,traumie
katastroficznej”. Dla niego centralnym czynnikiem jest doświadczanie bezradności.
To nie sytuacja traumatyczna sama w sobie powoduje bezradność, ale jej
subiektywna ocena. To, czy jest ona trafna, nie jest w pierwszej chwili istotne dla
reakcji mentalnej. Jeżeli zagrożenie zostanie uznane za nieuniknione, bezradność
przeradza się w uczucie poddania się. Dla Krystala to doświadczenie tego, jak
przeciąża się zarówno obronna jak i ekspresywna funkcja lęku, oraz następujące
potem zahamowanie konstytuuje prawdziwe zdarzenie traumatyczne.
3. Dla ego niemożliwa jest integracja doświadczenia traumatycznego do
psychiki. Przypisywanie znaczenie zostaje zaburzone, ponieważ przypadkowa i
niespodziewana natura zdarzenia nie pozwala na jego absorpcję przez istniejące
struktury znaczenia. Jednym z ważniejszych dla definicji traumy elementów jest fakt,
że zniszczeniu ulega podstawowe zaufanie, co skutkuje zaburzenie rozumienia
samego siebie i świata (Fischer & Riedesser 1998). Trauma nie jest terminem
relacyjnym tylko z tytułu faktu, że łączy zewnętrze z wnętrzem – jest nim też,
ponieważ w traumie załamuje się fundamentalna relacja z obiektem.

23

You might also like