Professional Documents
Culture Documents
Miesięcznik Problemy 1985 NR 11
Miesięcznik Problemy 1985 NR 11
I I INDEKS 37047
miesięcznik popularnonaukowy — rok założenia 1945 | | pl issn 0032-9487
(472) listopad 1985
C-
19 4 5 1 98 5
NAGRODY „PROBLEMÓW”
W ROKU 1985 OTRZYMUJĄ:
Władysław Kopaliński - za całokształt twórczości w dziedzinie językoznawstwa i kultury;
W ła d y s ła w K o p a liń s k i. Jest to p s e u d o n im p rz y b ra n y po n ie m s ło w n ik a z e n c y k lo p e d ią , c e n n e ź r ó d ło in fo r m a c ji o
to , by je g o n o s ic ie lo w i z a p e w n ić n ie c o p ry w a tn o ś c i i sp o r o d o w o d z ie i a d re s ie h is to ry c z n y m o ra z lite ra c k im w y ra
k o ju . N ie c h c ą c ich z a k łó c a ć , o g ra n ic z a m y się d o k ró t zów i z w ro tó w .
k ie g o p r z e g lą d u p ra c W ła d y s ła w a K o p a liń s k ie g o m a W ra z z P a w łe m H e rtz e m o p r a c o w a ł K o p a liń s k i „ K s ię
ją c y c h z w ią z e k z p o p u la r y z a c ją w ie d z y . gę c y ta tó w z p o ls k ie j lite r a t u r y p ię k n e j” (1975, 1982)
Z a c z ę ło się w szystko w 1954 r. o d c o ty g o d n io w y c h fe — od R e ja d o Ż e ro m s k ie g o — u m o ż liw ia ją c ą o d n a le
lie to n ó w w ,,Ż y c iu W a rs z a w y ” , k o n ty n u o w a n y c h przez z ie n ie p r a w id ło w e g o b rz m ie n ia u ła m k o w o z a p a m ię ta
c a le d w u d z ie s to le c ie . C e c h o w a ło tę tw ó rc z o ś ć re fle k s y jn e n e g o c y ta tu , u s ta le n ie n a z w is k a a u to r a o ra z ty tu łu
s p o jrz e n ie na ró ż n o ro d n e z ja w is k a w s p ó łc z e s n o ś c i i je j d z ie ła .
p o w ią z a n ia z p rz e s z ło ś c ią , s z a c u n e k d la w a rto ś c i f w -
I w re s z c ie d z ie ło o s ta tn ie (167 a rk . w y d ., 100 tys. n a
m a n is ty c z n y c h i in te le k tu a ln y c h . D o c z e k a ły s ię o n e n a
k ła d u ) — „ S ło w n ik m itó w i tra d y c ji k u ltu r y ” (1985), za
s tę p n ie 5 w y b o ró w w y d a n y c h w fo rm ie k s ią ż k o w e j.
w ie r a ją c y w ia d o m o ś c i, k tó re u ła tw ić m o g ą szerszy u d z ia ł
R ó w n o le g le — o d ro k u 1960 d o 1978 — p ro w a d z i K o
w d z ie d z ic tw ie h u m a n is ty c z n e j k u ltu ry n a ro d o w e j, e u ro
p a liń s k i c y k lic z n ą a u d y c ję w P o ls k im R a d iu — „ O d p o
p e js k ie j i ś ró d z ie m n o m o rs k ie j.
w ie d z i z ró żn ych s z u f la d " , w y ja ś n ia ją c ą w ą tp liw o ś c i s łu
c h a czy z w ią z a n e z ró ż n y m i z a g a d n ie n ia m i n a u k i, k u ltu ry , P ra c u je K o p a liń s k i sam — k sią żkę w y m y ś la , k o m p o n u je
lite r a t u r y i s z tu k i. P o tem p o w s ta ły 3 to m y z n a k o m ity c h i pis z e bez k o m ite tó w re d a k c y jn y c h . I przy tym w szyst
g a w ę d „ K o t w w o rk u : Z d z ie jó w p o w ie d z e ń i n a z w ” , k im n ie c z u je s ię e ru d y tą , tw ie rd z ą c , ż e le k s y k o g ra f to
1777; „ Z d z ie jó w n a zw I rze c z y ” , 1978; „R o z m a ito ś ć p o p ro s tu s z p e ra c z k o rz y s ta ją c y z w ie lo ra k ic h ź ró d e ł,
ś w ia ta ’ , 1732, k tó rych zasadą k o m p o z y c y jn ą s ta ło się k ie ru ją c y s ię w s w e j p ra c y je d y n ie k ry te riu m z d ro w e g o
„ d z iw n e m a te r ii p o m ie s z a n ie ” . Ich g łó w n e w a lo ry to ro z s ą d k u . P rz e k o rn a to , naszym z d a n ie m , s krom n ość. Bo
w a rto ś c i p o z n a w c z e , ró ż n o ro d n o ś ć te m a ty c z n a , b a rw n o ś ć K o p a liń s k i to e ru d y ta w n a jle p s z y m g a tu n k u , p ro w a
n a r r a c ji. d z ą c y c z y te ln ik a d y s k re tn ie , bez e p a to w a n ia g o sw o
W s p ó ln ie z K rzysztofem P o m ia n e m z a p la n o w a ł i z a ło ją w ie d z ą , c z ło w ie k , k tó re g o p a s ją je s t d z ia ła ln o ś ć n a
żył K o p a liń s k i B ib lio te k ę W ie d z y W s p ó łc z e s n e j „ O m e g a ” p ra w d ę p o ż y te c z n a , p ra g n ą c y za ra z e m u d o w o d n ić ,
(P W N , 1965—1968). że to , c o p o ż y te c z n e , m oże być fa s c y n u ją c e , rasow y p o
W r. 1967 u k a z a ło s ię I w y d a n ie „ S ło w n ik a w y ra z ó w p u la ry z a to r, w ie rn y s tw ie rd z e n iu E in s te in a : „R z e c m ożna,
o b cych i z w ro tó w o b c o ję z y c z n y c h " , będące s krzyżo w a że o d w ie c z n ą ta je m n ic ą ś w ia ta je s t je g o p o z n a w a ln o ś ć ” .
A d a m U r b a n e k u r o d z ił się w 1928 r. w K ro ś n ie n a d W i re s o w a n ie m te o r ia m i e w o lu c y jn y m i, ś le d z e n ie m sp o ró w
s ło k ie m w r o d z in ie in te lig e n c k ie j. W c z a s ie o k u p a c ji, w o k ó ł przyczyn, m e c h a n iz m ó w i s p o s o b ó w e w o lu c ji o raz
d o k s z ta łc a ją c się ja k o s a m o u k , z a in te re s o w a ł się p a w y k o rz y s ta n ie m p o s tę p u b io lo g ii e w o lu c y jn e j do in te r
le o n to lo g ią i d a rw in iz m e m . Te m ło d z ie ń c z e z a in te re s o w a p r e ta c ji m a te ria łu k o p a ln e g o . D uże z n a c z e n ie m ia ły
n ia o k a z a ły się tr w a łe i w y z n a c z y ły Je g o p ó ź n ie js z ą p rz e p ro w a d z o n e w ra z z K .M . Tow e b a d a n ia e le k tro n o -
d ro g ę ż y c io w ą . W 1948 r. p o d ją ł s tu d ia b io lo g ic z n e no w o -m ik ro s k o p o w e s z k ie le tu g r a p to litó w , k tó re u d o w o d n i
U n iw e rs y te c ie J a g ie llo ń s k im , a b y n a s tę p n ie p rz e n ie ś ć się ły , że je s t on z b u d o w a n y z k o la g e n u , k tó ry m im o u p ły
na U n iw e rs y te t W a rs z a w s k i i s p e c ja liz o w a ć w d z ie d z i w u p o n a d 400 m in la t z a c h o w a ł swą p ie rw o tn ą o r g a
n ie p a le o n t o lo g ii p o d k ie ru n k ie m p ro *. R o m a n a K o z ło w n iz a c ję fiz y c z n ą .
s k ie g o — je d n e g o z n a jw ię k s z y c h p a le o n to lo g ó w XX w ie P ro f. U r b a n e k n ie je d n o k r o tn ie d a w a ł w y ra z swym p o
ku. Pod je g o w p ły w e m u k s z ta łto w a ły s ię z a in te re s o w a n ia g lą d o m o w ie lk ie j r o li n a u k i i p o z n a n ia n a u k o w e g o d la
A d a m a U r b a n k a g ru p ę k o lo n ia ln y c h z w ie rz ą t k o p a ln y c h , w s p ó łc z e s n e j k u ltu ry . S tą d też p ły n ie Je g o p rz e k o n a n ie
zw a n ych g r a p t o lita m i. Są o n e w a ż n y m i s k a m ie n ia ło ś c ia o w y ją tk o w y m z n a c z e n iu u p o w s z e c h n ia n ia w ie d z y o ra z o
m i p rz e w o d n im i p o z w a la ją c y m i ro z p o z io m o w a ć s e rie s k a l p o tr z e b ie k s z ta łto w a n ia i p r o p a g o w a n ia ś w ia to p o g lą d u
ne o rd o w ik u i s y lu ru . B a d a n ia n a d b u d o w ą , ro z w o je m n a u k o w e g o . Sam c h w y ta ł n ie je d n o k r o tn ie za p ió r o p o p u
i z m ia n a m i e w o lu c y jn y m i k o lo n ii g r a p to litó w , a ta k ż e la ry z u ją c na różnym p o z io m ie p o s tę p y e w o lu c y jn e j p a
n a d ic h u ltr a s tru k tu r ą i p o c h o d z e n ie m — s ta ły s ię też le o n to lo g ii o ra z p o ru s z a ją c ró ż n e a s p e k ty f ilo z o f ii b io
g łó w n ą dom eną b a d a ń p ro f. U rb a n k a . O p ra c o w a ł on lo g ii. Z o s ta tn ic h p ra c w a rto w y m ie n ić m .in . k sią żkę o re
o g ó ln ą te o r ię o r g a n iz a c ji i m e c h a n iz m ó w z m ia n e w o lu w o lu c ji n a u k o w e j w b io lo g ii (1973), a r ty k u ły o r e d u k c jo
c y jn y c h k o lo n ii g r a p to litó w , z b a d a ł też ro z w ó j ro d o w y k il n iz m ie ja k o m e to d z ie w y ja ś n ia n ia n a u k o w e g o w b io lo g ii,
ku o d d z ie ln y c h ic h szczepó w , na p o d s ta w ie w y ją tk o w o o k o n tro w e rs ja c h w o k ó ł s o c jo b io lo g ii, o ra z p o w s ta w a n iu
k o m p le tn y c h m a te ria łó w k o p a ln y c h . To e m p iry c z n e p o d e j t e o r ii D a rw in a i je j g e n e a lo g ii in te le k tu a ln e j.
śc ie d o b a d a n ia e w o lu c ji, p o le g a ją c e na b e z p o ś re d n im A d a m U rb a n e k je s t c z ło n k ie m rz e czyw istym P A N i p e ł
ś le d z e n iu z m ia n e w o lu c y jn y c h w k o le jn y c h p o z io m a c h ni od w ie lu la t fu n k c ję s e k re ta rz a W y d z ia łu N a u k B io
g e o lo g ic z n y c h , łą c z y ł p ro f. U r b a n e k z w n ik liw y m z a in te lo g ic z n y c h PA N .
INDEKS 37047 40 lat „Problemów"
PL ISSN 0032-9487 2
M ie s ię c z n ik T o w a rz y s tw a Forum jubileuszowe 3
W ie d z y Pow szechnej
TELEFO NY:
r e d a k to r n a c z e ln y 28-21-33
Fantastyka Wyrok z wryprzedzeniem
s e k r e ta r z r e d a k c ji 28-27-75
William Tenn 2 5 -3 2
r e d a k c ja te c h n ic z n a 29-35-61
• Science fiction na lamach „Problemów”
M a t e r i a ł ó w n ie z a m ó w io n y c h R e d a k c ja n ie (1945-85)
z w ra c a .
Irena Bednarz 50
W YDAW CA:
K r a jo w e
W y d a w n ic tw o
C z a s o p is m mikroProblemy Life
R S W „ P r a s a -K s ią ż k a -R u c h ” Konkurs
u l. N o a k o w s k ie g o 14
Jakub Tatarkiewicz 54
00-666 W a r s z a w a
t e l. 2 5-72-94
B iu r o R e k la m
i P ro p a g a n d y
t e ł. 2 5-54-24
Ilu s t r a c j a na o k ła d c e — M ie c z y s ła w W a
GRY LOGICZNE O pewnym szewcu
s ile w s k i Marek Penszko 56
W A R U N K I PRENUM ERATY»
1. D la osób p ra w n y c h - in s ty tu c ji i z a k ła d ó w p ra c y :
— in s ty tu c je I z a k ła d y p ra c y z lo k a liz o w a n e w m ia s ta c h w o je w ó d z k ic h i p o z o s ta ły c h m ia s ta c h , w k tó ry c h z n a jd u jq się s ie d z ib y O d d z ia łó w RSW
,,P ra s a -K $ iq ik o -R u c h ” z a m a w ia jq p re n u m e ra tę w tych O d d z ia ła c h :
— in s ty tu c je i z a k ła d y p ra c y z lo k a liz o w a n e w m ie js c o w o ś c ia c h , g d z ie n ie m a O d d z ia łó w RSW ..P ra s a -K s ią ż k a -R u c h ” I no te re n a c h w ie js k ic h
o p ła c a jq p re n u m e ra tę w u rz ę d a c h p o c z to w y c h ł u d o r ę c z y c ie li;
2. D la osób fizy c z n y c h — in d y w id u a ln y c h p r e n u m e ra to ró w :
— o s o b y fiz y c z n e z a m ie s z k a łe na w s i i w m ie js c o w o ś c ia c h , g d z ie n ie m a O d d r ia łó w RSW „P ra s a -K s ią ż k a -R u c h ” o p ła c a ją p re n u m e ra tę w u rz ę
d a c h p o cz to w y c h i u d o r ę c z y c ie li;
— o so b y fiz y c z n e z a m ie s z k a łe w m ia s ta c h - s ie d z ib a c h O d d z ia łó w RSW „P ra s a -K s ią ż k a -R u c h ” o p ła c a jq p re n u m e ra tę w y łą c z n ie w u rz ę d a c h
p o cz to w y c h n a d a w c z o -o d d o w c z y c h w ła ś c iw y c h d la m ie js c a z a m ie s z k a n ia p r e n u m e ra to ra . W p ła ty d o k o n u ją u ż y w a jq c „ b la n k ie t u w p ła t y ” n a r a
c h u n e k b a n k o w y m ie js c o w e g o O d d z ia łu RSW „P ra s a -K s iq ż k a -R u c h ” ;
3. P re n u m e ra tę ze zleceniem wysyłki za granicę p rz y jm u je RSW „P ra s a -K s ią ż k a -R u c h ” , C e n tra la K o lp o rta ż u Prasy i W y d a w n ic tw , u l. T o w a ro w a 28,
00-958 W a rs z a w a , k o n to N B P XV O d d z ia ł w W a rs z a w ie N r 1153-201045-139-11. P re n u m e ra ta ze z le c e n ie m w y s y łk i za g r a n ic ę p o c z tq z w y k łq jest
d ro ższa o d p re n u m e ra ty k r a jo w e j o 50*/# d la z le c e n io d a w c ó w in d y w id u a ln y c h ł o 100*/e d la z le o a jq c y c h in s ty tu c ji I z a k ła d ó w p ra c y ;
Terminy przyjmowania prenumeraty na kraj I zagranicę:
— do d n ia 10 lis to p a d a n a I k w a rta ł, I p ó łro c z e roku n a s tę p n e g o o ra z c a ły ro k n a s tę p n y ,
— do d n ia 1-go k a ż d e g o m ie s ią c a p o p rz e d z a ją c e g o o k re s p re n u m e ra ty ro k u b ie ż ą c e g o .
R e d a k c ja n ie z a ła tw ia ża d n ych s p ra w z w ią z a n y c h z p re n u m e ra tą i k o lp o rta ż e m .
D r u k : P ra so w e Z a k ła d y G ra fic z n e RSW „ P ra s a -K s ią ż k a -R u c h ” , 00-375 W a rs z a w a , u l. S m o ln a 10/12. Z am . 599. N 29.
40 lat PROBIEmdIM
Jubileuszowi 40-lecia „Problemów" patronował Komitet Honorowy w składzie:
prof. dr hab. ALEKSANDER GIEYSZTOR - dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie, czło
nek rzeczywisty PAN; prof. dr hab. JANUSZ GÓRSKI - prezes Towarzystwa Wiedzy Pow
szechnej; MACIEJ HOFFMAN - dyrektor Krajowego Wydawnictwa Czasopism; BOGDAN
JACHACZ - kierownik Wydziału Prasy, Radia i Telewizji KC PZPR; doc. dr hab. WIESŁAW
RYDYGIER - prezes Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa-Ksiqżka-Ruch” ; prof.
dr hab. BOGDAN SUCHODOLSKI - przewodniczgcy Narodowej Rady Kultury, członek rze
czywisty PAN.
Zespół redakcyjny
Zaprosiliśmy grono w ybitnych polskich uczonych — w większości naszych Autorów — do podziele
nia się z Czytelnikam i swoimi refleksjam i z okazji jubileuszu pisma. Prosiliśmy o uwagi na temat
..Problemów", ich roli w rozbudzaniu zainteresowań naukow ych i popularyzacji nauki. Prosiliśmy
także o refleksje nad nauką — nad jej najw iększym i dokonaniami i niepowodzeniami w m inionym
czterdziestoleciu oraz nad jej przyszłością. Zachęcaliśmy też gorąco do wyrażania uwag pod naszym
adresem, które — m am y nadzieję — pomogą nam lepiej redagować „Problemy”. Oto koresponden
cja, która napłynęła w odpoioiedzi na zaproszenie:
zuję się wyróżniony zaproszeniem Redakcji „Prob łeczno-medyczny, jakim stała się rehabilitacja w po
C lemów” do przedstawienia swych refleksji z oka
zji 40-lecia działalności tego miesięcznika.
wszechnej służbie zdrowia.
Prasa, radio i telewizja docierały do najbardziej od
ległych regionów kraju, czego dowodem były listy pa
Wprawdzie należę do tych ludzi, którzy w roku 1945
po zakończeniu wojny wrócili do zniszczonej Warszawy, cjentów wpływające do Poznańskiej Kliniki Ortopedycz
ale nie należę do tych, którzy w jakikolwiek sposób nej, której byłem kierownikiem w owym czasie.
przyczynili się do rozwoju miesięcznika „Problemy”. Reakcje prasy były nieraz zdumiewające. Wspomnę
Wróciłem do Warszawy po prostu, by rozpocząć swe tylko dla przykładu 1966 rok, w którym na Świato
życie domowe i zawodowe od nowa i to od stanu ze wym Kongresie Międzynarodowego Towarzystwa Reha
rowego po straceniu swego mienia w następstwie na bilitacji w Wiesbaden (RFN) otrzymałem Nagrodę im.
jazdu hitlerowskiego w 1939 r. oraz w następstwie znisz Alberta Laskera, a prof. Marian Weiss równocześnie,
czeń powstania warszawskiego. Warszawa była tym mia zdobył I nagrodę za film o metodach rehabilitacji stoso
stem, które nie tylko przygarnęło mnie w czasie okupa wanych w Konstancinie. Nagrody te były wielkim wy
cji, ale które mi dało nadto warunki przetrwania i mo różnieniem naszego kraju. Gdy po zakończeniu uroczy
żliwość pracy zawodowej, powierzając mi ordynaturę od stości opuszczaliśmy z prof. Weissem gmach kongreso
działu chirurgii w Szpitalu im. Karola i Marii dla wy, zwrócił się on do mnie: ..Panie profesorze, niech
Dzieci. Pan patrzy, przecież tam powie.,a flaga polska!", i do
Na kłopotliwe pytanie zawarte w przysłanej mi an dał: „gdyby to były nagrody sportowe, jaki byłby ju-
kiecie, czy byłem czytelnikiem „Problemów” i czy z tej bel!”.
lektury doznałem inspiracji twórczych, przyznać muszę, „Jublu” istotnie nie było, ale w piśmie ilustrowanym
że nie abonowałem tego miesięcznika i czytałem tylko „Polska” ukazał się artykuł p.t. „Alians ortopedii i reha
sporadycznie numery, gdyż w poznańskich kioskach nie bilitacji”. Artykuł ten przedstawiał moje poglądy, jak
łatwo było nabywać „Problemy”. z potrzeb chorych metody rehabilitacyjne wnikały w
A jednak wiąże mnie z „Problemami” głęboka więź nasze lecznictwo ortopedyczne, rozszerzając jego możli
szczerego sentymentu i wdzięczności. Powodem tego była wości i poprawiając wyniki.
nagroda, którą przyznały mi „Problemy” w 1975 r. za Czasopismo „Polska” ukazywało się w pięciu językach
„popularyzację wiedzy w zakresie medycyny”. I tu za i było przeznaczone przede wszystkim dla zagranicy. Ze
czynają się moje refleksje. szyt ten (nr 5 (141) — 1966) jeszcze nie pojawił się w
Nagroda ta była dla mnie prawdziwym zaskoczeniem, naszych krajowych kioskach, a już spowodował, że do
gdyż nigdy nie zasiadałem, by pisać prace popularyza stałem z RFN zaproszenie do udziału w „Międzynaro
cyjne. Publikowałem raczej prace fachowe z mej dzie dowym Tygodniu” nt. „rehabilitacji osób niepełnospraw
dziny. nych”. Spotkanie to organizowała „Grupa Robocza Son-
Toteż, gdy podczas uroczystości wręczania mi nagro nenberg” z siedzibą w Brunświgu.
dy „Problemów” za popularyzatorstwo zgłaszałem swe Spędzony w Sonnenbergu tydzień był dla mnie pełny
wątpliwości, czy na nią w ogóle zasłużyłem, miły zespól bogatej treści. Następstwem mego pobytu było zapro
redaktorski „Problemów” wyjaśnił mi, że mimo to by szenie mnie do Węgier oraz wizyty przedstawicieli Cze
łem popularyzatorem. Nasunęła mi się wtedy pewna chosłowacji, Węgier, Austrii w Poznaniu.
analogia między określeniem „cnota z konieczności” a
„popularyzatorstwem z okoliczności”. Jedną z okolicz W tym okresie rehabitacja, jako nowo formująca się
ności był fakt, że od początku minionego 40-lecia PRL dyscyplina medyczno-społeczna w kraju, budziła zacier
pracowałem konsekwentnie i permanentnie nad rozwo kawienie dziennikarzy. Minister Zdrowia i OS uznał w
jem zagadnienia osób niepełnosprawnych. Publikowałem 1969 r. rehabilitację za integralną część lecznictwa
prace z dziedziny ortopedii i rehabilitacji, co przynosiło służby zdrowia, a Światowa Organizacja Zdrowia akcep
czasem nagrody i odznaczenia, a te wywoływały reakcje towała w 1970 r. polski model rehabilitacji jako polece
w prasie. Zjawiali się dziennikarze, którzy chcieli dowie nia godny.
dzieć się czegoś bliższego o stosowaniu rehabilitacji w Przyjeżdżali więc dziennikarze z różnych stron Polski
praktyce codziennej służby zdrowia. do Poznańskiej Kliniki Rehabilitacji AM kierowanej w
To ich artykuły, pisane mniej lub więcej atrakcyj owym czasie przez doc. dr Janinę Tomaszewską we
nie, często ilustrowane, ich audycje radiowe i telewizyj współpracy z doc. (obecnie prof.) dr Kazimierą Mila
ne popularyzowały nowo powstający w Polsce dział spo nowską.
Jedni zadowalali się wywiadem i
wizytacją kliniki i jej urządzeń re
habilitacyjnych. Ich wywiady uka
zywały się bądź w radio i telewizji,
B ył okres, w którym „Problemy” były moją stałą
lekturą, a zaprzestanie regularnego ich czytania
wynikło przede wszystkim ze względu na trudnoś
ci w dostaniu pisma. W okresie młodzieńczym czytywa
bądź w wielu ilustrowanych czaso łem w „Problemach” wszystkie artykuły, następnie
pismach różnych regionów Polski. bardziej je selekcjonowałem sięgając przede wszystkim
Inni redaktorzy pozostawali nieraz po materiały opracowane przez wybitnych specjalistów
kilka dni w klinice, śledzili tu i zagraniczne przedruki. Czuję się więc związany z „Pro
przebieg codziennej pracy, rozma blemami”, zawsze wysoko je ceniąc. Z całą też pew
wiali z chorymi oraz z personelem nością wiedza i treści prezentowane w miesięczniku
wszystkich odmian. Ich publikacje były w swoim czasie jednym z czynników kształtują
ukazywały się później w broszuro cych mój światopogląd i rozwijały horyzonty w szcze
wym wydaniu. Otóż to dziennikarze gólności w dziedzinach innych od tej, w której się spe
i redaktorzy byli właściwymi pro cjalizowałem.
pagatorami upowszechniającymi fi
lozofię rehabilitacji osób niepełno Z okazji czterdziestolecia „Problemów” życzę, aby na
sprawnych oraz sposoby wprowa dal propagowały naukę, prezentowały myśli i poglądy
dzenia jej w życie codzienne. naszych, polskich uczonych, konfrontując je z badaniami
Jakie życzenia kieruję wobec i osiągnięciami zagranicznymi. Życzę, aby utrzymały
„Problemów”? swój wysoki poziom i atrakcyjną formę publikacji, dba
Aby na łamach tego zasłużonego jąc nie tylko o prezentację rzetelnej wiedzy, ale stając
i poczytnego czasopisma znalazło się także pomostem umożliwiającym wzajemny kontakt
się miejsce na problem ludzi nie i zrozumienie się coraz bardziej różnicującej się nauki.
pełnosprawnych. Jest to problem Sądzę (ze sposobu doboru i treści publikacji), że „Prob
wieloaspektowy, który wyszedł sze lemy” rozumieją czym jest nauka i umieją ją prezen
roko poza granice działania służby zdrowia i penetruje tować. Dlatego też życzyłbym, aby Pismo mogło zwię
samo społeczeiistwo, które wyczuwa swe zagrożenie groź kszyć swój nakład i uatrakcyjnić swą szatę graficzną,
bą inwalidyzacji. Wyrazem tego są liczne organizacje gdyż jestem przekonany, że lepszy papier } lepsza poli
społeczne, zawiązane w ostatnich latach, jak PRON, Ko grafia poszerzy możliwości prezentowania problemów i
mitet ds. Ludzi Starszych, Inwalidów i Osób Niepełno osiągnięć współczesnej nauki.
sprawnych, Rada ds. Rodziny, Towarzystwo Przyjaciół Co jest największą niespodzianką w powojennych dzie
Dzieci itp. Problem niepełnej sprawności ludzi przestał jach nauki? Bardzo trudno jest sformułować odpowiedź
dawno być ich tylko problemem, a stał się problemem
ludzi zdrowych. ~ \
Ludzie zdrowi budują dziś jeszcze mieszkania, han
del, oświatę itd. w sposób dostosowany tylko do potrzeb
ludzi zdrowych. Tymczasem zdrowy dziś człowiek może
stać się jutro inwalidą z powodu nieszczęśliwego wy
padku czy choroby lub wady wrodzonej, a wtedy czuje
się w tym świecie ludzi zdrowych wytrącony poza krąg
społeczeństwa. A przecież nie musiałoby tak być, gdyby
ludzie zdrowi mieli lepszą świadomość o profilaktyce ka-
lectw i o możliwościach łagodzenia skutków kalectwa.
Liczba osób niepełnosprawnych w świecie, a także w
Polsce jest duża, wzrosła z 12% do 18% w ostatnich la
tach. To znaczy, że co piąty mieszkaniec ma mniejszy
lub większy stopień niepełnej sprawności. Co dziesiąte
dziecko jest niepełnosprawne (fizycznie lub umysłowo).
Około 16%—18% wszystkich noworodków rodzi się
przedwcześnie (w 6—7 miesiącu). Około 59% z nich ma
wagę poniżej 2000 g i wykazuje objawy porażenia móz
gowego i niedorozwoju umysłowego, a wiadomo, że dzie
ci te ciążą przez całe życie na rodzinie, na służbie zdro
wia, oświacie i na całym społeczeństwie.
W jednym z ostatnich programów telewizyjnych „Mo
nitora Rządowego” podano, że na pokrycie rent i świad
czeń socjalnych dla 16 milionów inwalidów i osób nie
pełnosprawnych musi pracować 9 milionów osób zdro
wych, przy czym całość wypracowanego dochodu idzie
wyłącznie na świadczenia socjalne, a nic na rozwój prze
mysłu.
Gdyby ta dysproporcja wzrastała, a wszystko wskazu
je na to, że tak jest, to przemysł byłby coraz bardziej
pozbawiony środków na swój własny rozwój i w końcu na to pytanie. W bardzo ogólnym sensie sądzę, że upo
straciłby właściwy sens istnienia. wszechnienie nauki, jej wręcz eksplozywny rozwój i to
Ochrona społeczeństwa przed inwalidyzacją wiąże się co nazywamy rewolucją naukowo-techniczną. Natomiast
ściśle z rozwojem przemysłu, który zresztą sam w sobie dla badacza największą niespodzianką jest wszystko co
jest jednym z źródeł kalekotwórczości. odkryje — nie byłby inaczej badaczem. Jednym z zasad
Walka z inwalidyzacją społeczeństwa wymaga tak sa niczych motywów badań i odkryć jest właśnie to — nie
mo opracowań naukowych, jak metody prowadzące do spodzianka rozwiązania problemu. Tak więc bałbym się
postępu w rozwoju przemysłu. klasyfikować odkrycia z tego punktu widzenia, bo prze
cież (w szczególności przy tak szybkim rozwoju nauki i
Jest to jedna z tez, którą Polska Akademia Nauk jej dywergencji) największą niespodzianką jest zarów
uchwaliła przedstawić na mającym się odbyć w tym ro no odkrycie nowych złóż kopalin, jak i odkrycie nowego
ku III Kongresie Nauki Polskiej. gatunku rośliny czy zwierzęcia, zarówno odkrycie lasera
czy światłowodów, jak i wylądowanie człowieka na
Z okazji jubileuszu „Problemów” przyłączam się do Księżycu, zarówno odkrycie naturalnej partenogenezy u
życzeń wielotysięcznej rzeszy czytelników, by czasopismo gadów, jak i jadowitych ssaków w Polsce, zarówno od
przechodziło jeszcze wiele, wiele dalszych jubileuszo krycie świątyni Hatszepsut w Egipcie, jak i odkrycie ro
wych -leci z współudziałem wdzięcznych czytelników li ptaków w krążeniu materii w ekosystemie.
zdrowych i tych, którym zdrowie, niestety, uciekło.
Podobnie trudno odpowiedzieć, co jest największym
rozczarowaniem. Sądzę jednak, że jest to poczucie nie-
dostatecznego brania pod uwagę badań, odkryć i opinii szej bazy działania. Wspomnę tu tylko o zagrażającej już
naukowych przez społeczeństwo, lub ludzi nie związa w perspektywie następnego stulecia dzisiejszej sytuacji
nych z nauką. Niech jako przykład posłuży niewyko naszych księgozbiorów naukowych, których brakom za
rzystanie w rolnictwie czy leśnictwie biologicznych me radzić może tylko szybka ich adaptacja do najnowszych
tod ochrony roślin, lecz uparte trzymanie się chemizacji, osiągnięć techniki informacyjnej i ich powiązanie z sie
bez względu na ewidentną szkodliwość takiego postępo cią bibliotek obcych.
wania i opinii badaczy w tej kwestii. Jest to jeden z Należę też do tych, którzy ów początek XXI wieku
przykładów, ale problem dotyczy, jak sądzę, wszystkich widzą w trójgłosie najszerzej pojętej techniki, biologii
dziedzin wiedzy. i nauk społecznych, i w rozległym, nawet w naszych
Jest rzeczą oczywistą, że każdy badacz będzie uważał, warunkach gospodarczych uprawianiu nauki jako aktu
że najważniejszy problem, którym powinna zająć się alnej wiedzy o wszystkich dziedzinach przyrody i życia
nauka, to problem, którym sam się zajmuje. Jest to ludzkiego, choćby te same warunki nakazywały niektóre
zresztą sprawa znacznie szersza, bo zahaczająca o pla priorytety w zadaniach badawczych. Głównym proble
nowanie i sterowanie rozwojem nauki, popieranie okre mem rozwiązywanym w drodze owego trójgłosu pozosta
ślonych kierunków (a to znaczy niepopieranie innych). je nadal dola człowieka, jej dysharmonia w społeczeń
Jest to sprawa delikatna, bo w mym przekonaniu nauka stwach i przestrzeni, jej niewydolność w zaspokajaniu
nic znosi sterowania i winna się rozwijać w całym bo potrzeb i oddalaniu zagrożeń bytu- i wolności, jej dra-
gactwie swej twórczości. Co oczywiście nie oznacza, że matyczność zbyt często bliska tragizmowi. Nauka jest
jest wyizolowana ze społeczeństwa i że nie jest mu głównym doradcą świadomości zbiorowej, na nauce cią
potrzebna. Mimo tego, jako ekolog, uważam, że, najważ żą szczególne obowiązki w dobie przesilenia i kryzy
niejszym problemem jest poznanie rzeczywistego funkcjo sów.
nowania ekosystemów — na tyle głębokie, aby umożli „Problemom” życzę, aby były rzeczywiście wszech
wiało sterowanie nimi bez zaburzania naturalnej rów stronnym obserwatorem jej rozwoju i spełnianej przez
nowagi biologicznej, aby umożliwiało jak najekonomicz- nią roli u nas i gdzie indziej. I aby nie lękały się na
niejsze korzystanie z zasobów przyrody bez groźby do wet trudniejszych treści i formy dla zapełnienia naszego
prowadzenia do ekologicznej katastrofy naszego globu. pola widzenia tym wszystkim, co istotne.
Prof. dr hab. Kazimierz Dobrowolski Prof. dr hab. Aleksander Gieysztor
0 tej przeszłości i o ewolucji, którą przeszła i prze szkolnego kształcenia. Edukacja zawodowa musi
chodzi świadomość ludzi, myślę najczęściej jako więc przygotowywać — chociaż brzmi to paradok
pedagog poszukujący odpowiedzi na pytanie: jak salnie — do zawodów, które jeszcze nie istnieją,
wychowywać w tych trudnych czasach? Punktem a więc do zawodów nieznanych.
wyjścia mojej refleksji jest książka pt. „Wycho
wanie dla przyszłości”, którą pisałem w pierw Zgodnie z tym także i w kształceniu ogólnym
szych latach po zwycięstwie. Miała ona kilka wy koncepcja wychowania dla przyszłości wymagała
dań w Polsce, była tłumaczona na kilka języków akcentowania wartości umysłu otwartego, roli po
obcych, stała się w kręgach nowocześnie zoriento stawy „plastycznej”, znaczenia potrzeb twór
wanych pedagogów platformą porozumienia i na czych. Ludzie powinni być przysposabiani do ta
dziei, swoistym manifestem wychowania młodego kiego życia, w którym stawać będą przed zada
pokolenia. Moja koncepcja wychowania dla przy niami nowymi, znajdować się będą w sytuacjach
szłości wyrastała z przeświadczenia, iż zwycięstwo nieprzewidzianych, brać udział w zdarzeniach nie
nad faszyzmem kładzie na zawsze kres wojnom przewidywalnych. Taka orientacja wychowania
1 przemocy w stosunkach między narodami, a pozwolić miała na wszechstronny rozwój sił du
przyśpieszony rozwój nauki i techniki będzie ob chowych, na ukształtowanie pełnej osobowości
darzać całą ludzkość coraz ważniejszymi dobrami
i coraz lepszym systemem usług. W atmosferze ta
kich nadziei zasadniczym zadaniem wychowania
wydawało się przygotowanie młodych pokoleń do
uczestnictwa w tych procesach tworzenia nowych
warunków rozwoju cywilizacji. Zgodnie z koncep
cjami doktryny postępu, sformułowanej już przez
Bacona, a rozwiniętej w dobie oświecenia, ukazy
wano wizje tej cywilizacji opartej na nauce i tech
nice, cywilizacji powszechnej i demokratycznej,
cywilizacji obfitości i twórczości, cywilizacji poro
zumienia wszystkich ludzi i ich współdziałania.
Wychowanie, nie rezygnując z przekazywania kul
turalnego dorobku wieków, miało być zorientowa
ne ku przyszłości, która stawiać będzie nowe wy
magania ludziom, obdarzając ich nowymi możli-
weściami działania. Ta reorientacja wychowania
sięgała bardzo głęboko. Chodziło przecież o to,
aby wychować człowieka otwartego ku przemia
nom, człowieka twórczego, człowieka współdziała
jącego w podejmowaniu zadań nowych. Przysz
łość stawała się nieustannym wyzwaniem. Można
ją było przewidywać w ogólnych perspektywach,
ale nie w konkretnych szczegółach. Trzeba więc
było wychowywać także i ku tajemniczym nowoś
ciom. Było to widoczne zwłaszcza w zakresie
kształcenia zawodowego. Wskazywano, iż znaczna
część młodego pokolenia będzie pracować w za
wodach, które jeszcze nie istnieją w zakresie
* Autor współpracuje z „Problemami” od początku
istnienia pisma, artykuł nawiązuje do jednego z wczes
nych Jego tekstów „Wychowanie dla przyszłości”.
rrtM J -.;
przez kontakt z wartościami kultury, przez roz punktów aptecznych, zorganizować setki szkół, >
wój zainteresowań naukowych, przez doświadcze zbudować tysiące domów. A to wszystko w tym
nia estetyczne rodzące się z upowszechnionych świecie, w którym setki tysięcy umiera z głodu,
kontaktów ze sztuką. Stosunki między ludźmi, w którym miliard jest bez dachu nad głową, w
wolne od niesprawiedliwości i agresji, miały zys którym liczba analfabetów sięga miliarda. Wyś
kiwać charakter wspólnotowy, a stosunki między cig zbrojeń to równocześnie dezorganizacja mo
narodami miały się przekształcać w wielką świa ralna. Nie tylko tysiące uczonych wprzęgnięto w
tową kooperację. Wielkie ogranizacje — jak Or służbę dzieła walki i zniszczenia. Miliony robotni
ganizacja Narodów Zjednoczonych — miały dbać ków pracuje nad tym, by wyprodukować rakiety
0 pokój powszechny. Nigdy więcej wojen — to i tanki, zamiast oddać swe siły i umiejętności na
wydawało się oczywiste i pewne. Inne organiza rzecz produkcji zaspokajającej potrzeby ludzi.
cje światowe — jak UNESCO — miały szerzyć Twórczość i praca zostają w ten sposób zniewo-
oświatę w całym świecie, a ponadto być świeckim lońe.
sumieniem świata w zakresie jakości życia
1 współżycia ludzi na wszystkich kontynentach. Bogaci i biedni
Uroczyste deklaracje takich międzynarodowych
organizacji stanowiły optymistyczny i odpowie Świat jest podzielony. Są strefy zamożności i stre
dzialny program działania dla przyszłości, który fy biedy, strefy bogactwa i marnotrawstwa i stre
odczytujemy dziś z rozczarowaniem. fy nędzy. Są narody, które żyją w marnotraw
Cóż się bowiem stało? Wyrosły wszędzie prze stwie i są ludy żyjące na granicy wegetacji pro
szkody, powstały wokoło zagrożenia, ogromnemu wadzącej do śmierci. Jak przezwyciężyć te nie
natężeniu uległy wielorakie konflikty. Oto obraz sprawiedliwości? Jak planować i jak realizować
współczesnej cywilizacji świata. nowy ład gospodarczo-społeczny? Wiemy, że jest
to zadanie bardzo trudne, nie dostrzegamy postę
Człowiek i Wszechświat pu w usiłowaniach w tym kierunku, podejmowa
nych przez liczne konferencje i instytucje: Jak
Czy jesteśmy naprawdę panami Ziemi — jak nam uwolnić narody rozwijające się od ciężaru gospo
to obiecywano w biblijnych przekazach i prome darki prymitywnej, od ogromnych długów zacią
tejskiej filozofii Bacona, a następnie technokra ganych w państwach kapitalistycznych, od uleg
tów? Czy też raczej niszczymy tę wątłą podsta łości wobec kolonizatorskiej tradycji państw bo
wę naszego istnienia we Wszechświecie, zatruwa gatych? Ale nożyce różnic między światem boga
jąc ziemię, wody, atmosferę. Dostrzegamy już dziś tych i światem biednych rozwierają się coraz bar
dość wyraźnie ekologiczną katastrofę naszego dziej. A gdy dodamy, iż właśnie w biednych kra
świata, nieodwracalne wyniszczenie środowiska jach obserwuje się największy przyrost ludności,
naturalnego, trudne perspektywy naprawy. Ra przyszłość staje w czarnych barwach. A to jest
porty składane przez uczonych rządom i między przyszłość całej Afryki, Ameryki Południowej
narodowym organizacjom ukazują przerażające i Środkowej, a także Azji.
wymiary katastrofy. Przed laty Heidegger postu
lował, by człowiek czuł się pasterzem bytu, a nie Faszyzm, który się odradza
jego panem. Nie wydaje się, abyśmy byli skłonni
do takiej reorientacji naszej postawy. Wręcz prze Zwycięstwo nad faszyzmem wydawało się osta
ciwnie — program „wojen gwiezdnych” wskazuje, teczne. Ale lata, które upłynęły od czasu zniszcze
iż każdy krok nasz w kosmos ma być krokiem nia potęgi hitlerowskiej, przekonały o czymś in
zniszczenia. A tu, na Ziemi, nikt nie umie po nym. Krwawe dyktatury w różnych krajach Ame
wiedzieć, jak ograniczyć uboczne skutki industria ryki Łacińskiej, a także w Afryce Południowej
lizacji, trujące skutki nowoczesnej agrotechniki, zachowały, a nawet wzmocniły swą siłę. W nie
jak zreformować straszliwe aglomeracje miast-gi- których krajach zniszczono ustrój demokratyczny,
gantów. Musimy budować mieszkania, skoro mi w innych rozniecono wojny domowe, które trwa
liard ludzi nie ma dachu nad głową, musimy roz ją od lat, podsycane z zewnątrz. Wprawdzie Eu
budowywać przemysł i intensyfikować rolnictwo, ropa rozprawiła się zwycięsko z faszystowskim
skoro głód jest losem milionów — ale technika dziedzictwem w Hiszpanii, w Portugalii, w Grecji,
i chemia niosą truciznę dla wszystkich. ale na jej rubieżach przejął to dziedzictwo Izrael,
prowadząc z Arabami walkę, która od dawna
Wojny i zbrojenia przekroczyła granice obrony koniecznej.
Jednak największe niebezpieczeństwo odradza
Kronikarze mówią, iż wbrew optymistycznym na jącego się faszyzmu ujawnia się w polityce Sta
strojom lat czterdziestych (Nigdy więcej wojny!) nów Zjednoczonych. Pozornie twierdzenie takie
nie było na Ziemi ani jednego dnia spokoju. może się wydawać fałszywe. I oczywiście faszyzm
Wciąż trwały krwawe zmagania o różnym zasię amerykański nie występuje w tej postaci, jaką
gu. Ale nasz lęk odnosi się do grożącej wojny miał we Włoszech czy w Niemczech. Jego szata
jądrowej i chemicznej, wojny totalnej. Wyścig jest odmieniona, ale jego treść pozostała. Istota
zbrojeń pochłania miliardowe sumy, które idą na faszyzmu, jak ją ukazywały dzieje ludzkości —
stracenie, a mogłyby przecież zasilić fundusze nie faszyzm nie jest przecież zjawiskiem lat dwu
zbędne dla celów pokojowych, dla ochrony zdro dziestych i trzydziestych naszego stuelcia, a
wia, dla upowszechnienia oświaty, dla odwrócenia Mussolini słusznie sięgał do rzymskiej symboliki
klęski głodu. Za cenę jednej łodzi podwodnej czy — opiera się na założeniu, iż ludzie dzielą się na
jednego bombowca można by utworzyć tysiące rasę panów i rasę niewolników czy barbarzyńców.
Ci pierwsi mogą, a nawet powinni czynić z tymi
drugimi, co zechcą, doprowadzając ich eksploata
cję do eksterminacji. Działalność ta legitymowana
jest wolą wyższych instancji — Boga, historii, cy
wilizacji — którym służą „panowie”. W faszyz
mie amerykańskim rolę czystości rasowej, będą
cej usprawiedliwieniem faszyzmu niemieckiego, ze starych roczników
podejmuje mit „praw człowieka”, realizowany
rzekomo w USA i wymagający surowego sądu O WYPRAWIE NA KSIĘŻYC
I O SAMYM KSIĘŻYCU
nad wszystkimi innymi, którzy jego wymagań po
dobno nie spełniają. W imię tego mitu USA po Sprawa zorganizowania wyprawy na Księżyc
dejmują wielką misję dziejową, prezentowaną przestała być mrzonką literacką. Znamy dziś takie
źródła energii, które są w stanie przenieść ciała,
jako służba ludzkości, a która w istocie jest tylko będące tej energii siedliskiem, z Ziemi na Księżyc
cyniczną zasłoną, okrywającą imperialistyczne in lub jeszcze dalej. Każdy z czytających domyśla się,
teresy tego państwa, właśnie tak, jak nowa Eu że mowa jest o tak głośnej dziś energii atomowej.
ropa miała być stworzona przez narodowy socja Włodzimierz Zonn
lizm, tale jak od wieków nowy ład miał być dzie „Problemy” nr 1/1947
łem tych nadludzi, opanowujących i niszczących PIERWSZA POŁOWA XX WIEKU
wszystkich innych — niewolników, barbarzyńców
i heretyków. Powołanie się na misję tworzenia ta [...] Zastanówmy się nad rolą nauki w tych latach.
v Wystarczy przypomnieć sobie nakłady książek po
kiego ładu było zawsze cyniczną zasłoną idealis pularnonaukowych i czasopism, bijące wszystkie
tyczną, okrywającą realne, egoistyczne interesy. dotychczasowe rekordy („Problemy” i ich olbrzy
Ten rodzaj faszyzmu, jaki prezentują reakcyjne mi nakład pominę skromnie); ta niezwykła po-
kręgi społeczeństwa i władzy w Stanach Zjedno czytność świadczy, iż ludzie zaczęli naukę drama
czonych, jest szczególnym zagrożeniem zwłaszcza tyzować, wyznaczać jej rolę w życiu tak wielką
i tak wszechstronną, że stało się konieczne, w
dlatego, iż rzadko bywa rozpoznawany i demas imię własnego interesu każdego człowieka, zbliżyć
kowany. się do niej.
Były już co prawda w historii ludzkości okresy
charakteryzujące się bujnością życia umysłowego,
Terroryzm buntu i terroryzm przemocy ale żaden z nich nie mógł równać się co do za
sięgu z tym, czego obecnie jesteśmy świadka
mi. [...]
Bardzo niepokojącym zjawiskiem naszych czasów Rok kończy się i kończy się pół wieku.
jest terroryzm. Występuje on wciąż z większym Czegóż mamy życzyć drugiej jego połowie? Jeśli
nasileniem, ogarnia coraz więcej krajów. Rosną 0 mnie chodzi, życzę mu opanowania fotosyntezy.
więc obawy o przyszłość. Są one tym bardziej To znaczy życzę mu odebrania zielonym listkom
usprawiedliwione, iż spodziewać się można, że wyłącznego — jak dotychczas — monopolu na pro
dukcję pożywienia. [...]
terroryści uzyskają dostęp do nowoczesnych środ Sprawdziłoby się proroctwo (jeszcze jedno) H.G.
ków rażenia, a więc do broni jądrowej, a także Wellsa; odkrylibyśmy sposób produkowania synte
i do tajnych systemów komputerowych. Widzie tycznej żywności. Nie przetwarzania, lecz produ
liśmy to już na ekranach kin, ale możemy nie kowania! Byłoby to prawdziwe „pożywienie bo
gów”. Fantazja? Przypomnijmy sobie, że nie kto
długo zobaczyć w rzeczywistości. Terroryzm przy inny jak Albert Einstein twierdził, iż nie wierzy, by
bierze wówczas niezwykle groźne rozmiary. ludzie naszej epoki zdołali wyzyskać praktycznie
Łatwo oczywiście potępiać terroryzm z punktu energię jądra atomowego. Zresztą sam to przy
widzenia moralnego. Jednak potępienie takie nie pomniał pisząc: „Rzeczywiście, nie powiedziałem
tego, iż będzie ona wyzwolona w naszych czasach.
jest skuteczne, ponieważ źródła terroryzmu są Wierzyłem tylko, iż jest to teoretycznie możliwe”.
różnorakie i głębokie. Niesprawiedliwości i krzyw Jeśli w drugiej połowie naszego stulecia wypro
dy, poczucie słabości w walce z potężnym wro dukuje się sztuczną żywność, ludzkość uniezależni
giem skłaniają do akcji godnej potępienia, ale je się w ten sposób od roślin, zwierząt, klimatu, uro
dzajów czy nieurodzajów, gleby i... pracy na roli
dynie możliwej. 1 przy hodowli. [...]
Powinniśmy jednak zdawać sobie sprawę, iż Tadeusz Unkiewicz
przeciw temu terroryzmowi buntu organizowany „Problemy” nr 12/1950
jest terroryzm państwowy, terroryzm przemocy. METRO WARSZAWSKIE
W iluż to krajach świata rośnie ta eskalacja
dwóch terroryzmów, jakże dramatyczne formy /.../ Niejeden zapewne raz spotykaliśmy się z
przybiera w, Afryce, Azji, na froncie zmagań arab- twierdzeniem, że w ustroju wielkiego miasta układ
komunikacyjny jest jak gdyby układem krwionoś
sko-izraelskich! Z jaką siłą występuje w niektó nym lub nerwowym organizmu miejskiego, jest
rych krajach starej Europy, jakimże dramatycz koniecznym elementem jego codziennego życia
nym przykładem jest los północnej Irlandii! Rze i prawidłowego rozwoju.
czywistością powszednią jest w wielu krajach [...] A mimo to... jakże trudno i opornie idzie
wprowadzenie jakichkolwiek zmian, zwłaszcza
Ameryki Łacińskiej. przez zastosowanie Metra, zmierzających przecież
do ulepszenia istniejących układów komunika
Powierzchowna jedność świata i dialog cyjnych i do usprawnienia masowego transportu
osobowego w mieście.
porozumienia -> [...] Właśnie mija 7 lat od chwili, gdy grupa
entuzjastów przystąpiła do opracowywania projek
Alternatywą dla terroryzmu mógłby być dialog tu stołecznego Metra, wielkiej inwestycji komuni
kacyjnej, godnej nie tylko nowej Warszawy, ale
porozumienia. Ale w dzisiejszym świecie trudno nowej Polski, nowej epoki. [...]
o warunki do jego prowadzenia. Dialog wymaga „Problemy” nr 9/1952
bowiem zarówno różnorodności, jak i tożsamości.
staje coraz ostrzej przed ludźmi naszych czasów.
Jakie życie jest godne człowieka? O jakim życiu
można twierdzić, iż jest wartościowe? Jakie jest
naprawdę szczęśliwe? Jak powinny się układać
proporcje między dyrektywą „mieć” i dyrektywą
„być”? Jak rozstrzygać konflikt między heroiczną
i hedonistyczną motywacją postępowania? Jak
wiązać uczestnictwo społeczne z jednostkowym
planem życia? Jak wiązać perspektywy tworzone
przez moje „ja” i perspektywy wyznaczane przez
drugiego człowieka? A więc jak łączyć kategorie
„ja, ty, my”, a z drugiej strony kategorie „wy
i oni”?
Te i podobne pytania są problemami wszystkich
ludzi, na różnych poziomach filozoficznego uogól
nienia. Gdzie można szukać odpowiedzi? Wielkie
systemy religijne dają pewną odpowiedź, ale og
raniczoną w społecznym zasięgu. Wielkie religie
Nie ma dialogu tam, gdzie istnieją tylko różnice. świata, nawet jeśli podejmują starania w tym kie
I nie ma diologu tam, gdzie panuje identyczność. runku, raczej zawodzą. Dramatyczne konflikty
Czy w dzisiejszym świecie jest możliwe takie po współczesnego świata dzieją się poza ich zasię
wiązanie różnic i podobieństw, odrębności i wspól giem, a dyrektywy, jakie formułują, mają trady
noty, przeciwieństw i zgodności? Niełatwo w to cyjny i mało skuteczny charakter. Tam gdzie —
uwierzyć. Bo świat współczesny jest powierz jak w przypadku niektórych kierunków islamu —
chownie ujednolicony przez sytem komunikacji duchowni podejmują działania polityczne i mo
i informacji, przez sieć gospodarczych interesów ralne, czynią to agresywnie i fanatycznie. Fascy
i zależności, przez polityczną przemoc. Ale nie nujący urok tzw. mądrości Wschodu działa tylko
jest powiązany głębiej. Wręcz przeciwnie. Ma na znudzonych i zagubionych Europejczyków. Nie
terialno-technicznemu jednoczeniu świata towa ma znaczenia bardziej powszechnego. A właśnie
rzyszy rozpowszechnienie modelu życia charakte 0 takie znaczenie chodziłoby najbardziej w tych
rystycznego dla bogatych krajów uprzemysłowio czasach tak trudnych i dezorientujących, w tej
nych. Ten standard życia konsumpcyjnego jest epoce spektakularnego postępu, której ludzie czu
pożądany przez wszystkich, a zwłaszcza przez kra ją się zagubieni. Moraliści z surowością traktują
je biedne i zacofane. „Amerykański styl życia” współczesne zdziczenie obyczajów, zachwianie
jest przedmiotem marzeń i pożądań, niweczących moralnych zasad współżycia, lekkomyślności
możliwe wartości życia lokalnego; burzy on spo 1 egoizm drapieżny, łatwość użycia, uległość wo
łeczne tradycje i moralne zasady, narusza rodo bec pokus narkomanii. Ale można by raczej dzi
we czy narodowe obyczaje i tożsamość plemien- wić się, dlaczego tak wielu ludzi jeszcze żyje do
no-narodową, rozkłada własną żywą kulturę. Mi brze, niż martwić się, że tylu żyje źle. Bo w koń
liony ludzi tracą zakorzenienie w tradycjach włas cu dlaczego mamy żyć dobrze?
nej kultury, nie uzyskując pełnego włączenia w
krąg cywilizacji nęcącej, ale obcej. Pozostają oni
„w zawieszeniu”, jako „gastarbeiterzy świata” na Nadzieje naprawy
wet i wówczas, gdy uda się im uzyskać nieco lep
szą posadę, zazwyczaj w międzynarodowych or Trudności i zagrożenia rozwoju nowoczesnej cy
ganizacjach. wilizacji nie są jednak naszym losem nieuchron
nym, są wyzwaniem. Wyzwaniem skierowanym
Czy będziemy umieli jednoczyć świat w trybie do ludzi, aby podjęli dzieło naprawy w tym za
dialogu autentycznych i różnorodnych kultur, a kresie, w jakim jest ono możliwe. Gdy wiemy
nie metodą ujednolicenia niweczącego bogactwo już, iż wbrew optymistycznym teoriom automa
życia „ludzkiej rodziny”, tak różnej, a przecież tycznego postępu — rozwój cywilizacji nie jest
tak jednorodnej w głównych treściach? Czy po samoczynnie dziejącym się dobrodziejstwem, ale
trafimy zająć postawę hinduskiego filozofa, gdy wymaga odpowiedzialnego kierowania, daje moż
mu ukazywano bogactwo materialne uprzemysło ność podejmowania odpowiednich działań. Dziś
wionego świata? Wiem — powiedział on, iż ma wiemy już, iż nawet rozwój nauki może nie być
cie znacznie więcej aut, telewizorów, lodówek jednoznacznie dobry, ponieważ owoce postępu
i innych dóbr tego rodzaju, ale chciałbym wie
dzieć, czy więcej ludzi w tamtych społeczeństwach naukowego są wykorzystywane przez siły impe
rializmu. W tych warunkach nauka, która cieszyła
żyje w uśmiechu? się niepodzielnym zaufaniem ludzi, okazuje się
siłą przynoszącą dobro, ale także i wielkie zagro
żenia.
Wielkie systemy ideowe — jak żyć?
Potrzeba wypracowania programu naprawy cy
Problem jedności świata w jego różnorodności, wilizacji współczesnej i sterowania jej dalszym
problem ideologii konsumpcyjnej, i jej rozpow rozwojem staje się coraz powszechniejsza i coraz
szechniania prowadzi nas do szczególnie ważnych bardziej wyraźna. Podejmują te zadania wielkie
zagadnień jakości życia oraz czynników, które ją organizacje międzynarodowe, od Organizacji Na
mogą kształtować. Komlpeks pytań zasadniczych rodów Zjednoczonych poczynając; liczne organi
zacje wyspecjalizowane, jak UNESCO czy FAO,
działają we właściwych sobie dziedzinach życia.
Liczne są instytucje nierządowe, takie jak Klub
Rzymski czy regionalne i światowe instytuty, po
dejmujące badania w zakresie pokoju, ochrony
środowiska, problematyki nowego ładu gospodar
czego. Ich działalność mobilizuje opinię publiczną.
Powstaje masowy ruch w obronie pokoju, prze ze starych roczników
ciw zbrojeniom, zwłaszcza nuklearnym. Organi
zują się obrońcy środowiska, a ruch „Zielonych”
rozszerza się w świecie. W środowisku młodzieży „PROBLEMY” PRZYCZYNIŁY SIĘ
dojrzewają krytyczne opinie o współczesnej sy DO URATOWANIA ŻYCIA DZIECKA
tuacji świata, rodzą się wizje nowego, „pożądane
go” społeczeństwa, postulaty globalnego rozwiąza Na Z)eździe Mikrobiologów, który odbył się na
jesieni ub.r. u> Gdańsku, zreferowano niezmiernie
nia trudności i usuwania zagrożeń. ciekawy przypadek.
Po przeczytaniu w nrze 2/1949 r. „Problemów"
Trudno ocenić efektywność tych dążeń. Zapew artykułu prof. Ludwika Hirszfelda pt. „Tajemnice
ne w różnych dziedzinach jest ona różna. Opty kropli krwi" do Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej
Uniwersytetu Wrocławskiego zgłosiła się kobieta,
miści sądzą, iż długotrwałość okresu pokoju — która miała sześcioro donoszonych, lecz martwo
zwłaszcza w Europie — zawdzięczamy powszech urodzonych dzieci. Badania wykazały, że chodzi o
nej woli ludzi manifestujących przeciw wojnie. typowy przypadek anemii hemolitycznej z silnymi
Pewne sukcesy można też zanotować w dziedzi przeciwciałami we krwi matki. W klinice wroc
nie ochrony środowiska naturalnego. Nie jest już ławskie) wyjęto dziecko za pomocą cięcia cesar
skiego, aby nie dopuścić do zatrucia płodu w łonie
dziś możliwa jego lekkomyślna dewastacja, a po matki, i dokonano pełnej transfuzji wymiennej.
lityka inwestycyjna zaczyna wkalkulowywać og Tak więc po urodzeniu poprzednio sześciorga do
romne koszty jego ochrony czy rewalidacji w bu noszonych, lecz martwych dzieci, tym razem mat
dżety planów urbanizacyjnych i przemysłowych. ka wróciła do domu z siódmym wyratowanym.
Dziecko ma już przeszło pół roku i rozwija się
pomyślnie. X.
„Problemy” nr 1/1950
Wychowanie dla innego jutra świata
O DYSKUSJĘ NAUKOWĄ 1 SPOŁECZNĄ
Ten obraz sytuacji współczesnej cywilizacji pro NAD PROBLEMEM ZAPORY WODNEJ
wadzi nas bezpośrednio do problematyki wycho NA DUNAJCU W CZORSZTYNIE
wania, a w szczególności do koncepcji wychowa „Panie jakże to z tą zaporą — prędko będą nas
nia dla przyszłości. Gdy przed laty sądziliśmy, iż przesiedlać?" — takie ł tym podobne pytania spo
główna treść wychowania zawierać się powinna w tykają prawie codziennie już od sześciu lat „czło
programie przysposobienia młodego pokolenia do wieka z młotkiem”, czyli geologa opracowującego
udziału w nowoczesności, teraz sądzimy, iż eduka zagadnienia naukowe w pasie skałkowym doliny
Dunajca w okolicach wsi Czorsztyna, Niedzicy,
cja dla przyszłości powinna przede wszystkim Frydmana, Maniów, Dębna czy Harklowej. 11
ukazywać bezdroża i zagrożenia współczesnej cy Zagadnienie jest ważne i dojrzało do naukowej
wilizacji oraz możliwe sposoby jej naprawy. i społecznej dyskusji nad właściwym rozwiązaniem
problemu wodnego górnego biegu Dunajca. W żad
nym wypadku nie powinno tu być jednostronnej
Jeśli cywilizacja światowa znajdzie się na roz decyzji czy osobistych ambicji projektantów, lecz
drożu i jeśli dalszy jej rozwój po drodze dotych muszą być uwzględnione wszystkie „za i prze
czasowej doprowadzić może do wielu klęsk, a na ciw”. [...]
Wartości materialne, które możemy uzyskać w
wet i do katastrofy totalnej, to uczynić trzeba wyniku budowy zapory w Czorsztynie, nie powin
wszystko, aby przekonać ludzi i zjednać ich do ny nam jednak w żadnym przypadku przysłonić
rozumnych i wspólnych akcji naprawy i odnowy. strat, które niewątpliwie będą konsekwencją
W tych perspektywach układają się zadania przekształcenia wielkiego regionu górnego biegu
wychowania. Konieczny jest sojusz wychowaw Dunajca w zbiornik wodny.
Spośród najważniejszych są to:
ców z tymi wszystkimi siłami społecznymi, które a. Straty materialne.
— jak wskazywaliśmy — mobilizują ludzi do wal b. Straty kultury.
ki o lepszą przyszłość świata, przyszłość inną niż c. Straty przyrody żywej.
d. Straty przyrody nieożywionej. [...]
teraźniejszość. Nie wyobrażamy już sobie, iż jutro Budowa wielkich gospodarczych i przemysło
świata będzie kontynuacją naszego dzisiaj, tyle wych obiektów planu rozwoju kraju nie może sta
że będzie pod każdym względem piękniejsze, bo wać w kolizji ze wzrastającymi potrzebami kultu
gatsze, bardziej wygodne. Wręcz przeciwnie, wie ry ludzi pracy. Okolice Pienińskiego Parku Naro
rzymy, iż jutro świata będzie mogło być inne, to dowego, gdzie z roku na rok wzrasta masowy ruch
turystyczny, wypoczynkowy, sportowy i kuracyjny,
znaczy wolne od zagrożeń i kląsk dzisiejszych, bu muszą być zachowane w stanie możliwie jak naj
dowane wspólnym rozumnym wysiłkiem ludzi bardziej naturalnym. Do celów energetycznych na
chroniących swe życie i jego wartości. Wychowa wielką skalę można korzystać z innych odcin
nie powinno przygotowywać do udziału w two ków doliny Dunajca, jak np. z pozbawionego więk
szych wartości krajobrazowych czy naukowych re
rzeniu takiego innego jutra świata. jonu Jazowska, gdzie już od dawna istnieje doku
mentacja geologiczna dla projektowanej zapory. [...]
I właśnie taki jest nowy, zmieniony sens kon
cepcji wychowania dla przyszłości. Mgr inż. Krzysztof Birkenmajer
„Problemy” nr 12/1955
Bogdan Suchodolski
O niektórych problemach
interesujących „Problemy”
Kazimierz Ostrowski
Z okazji 40-lecia pisma jeden z naszych naistarswrh •
profesor doktor habilitowany,
Zakład Histologii i Embriologii snuje swoje i nie tylko swoje refleksje na temat ro i ^tazem Autorów
Instytut Biostruktury AM, dycznych i tzw. polityki rozwoju nauki w świecie i J V?łu .nau*< biome-
Warszawa
były roztrząsane ostatnio w wielu miejscach i na ró’ ^pzawV te
w związku z dyskusją o roli inteligencji w społeczeństwie poziomach
wyrok z uwzględnieniem potrącenia. Ooo, niech ta nadęta tyczka chmie odwiedziny z kwiatkiem w ręku w za
Trzech na czterech przed-przestępców lowa poci się ze strachu, modlił się kładzie odwykowym.
zwraca się o umorzenie kary już w w duchu. Ja nie będę się spieszył, — Bez obawy - zamruczał Ottuch-
pierwszym roku jej odbywania. Szybko a on niech skąpie się we własnym na-Setuchna w pustą szklaneczkę. —
można sobie obrzydzić te miejsca. pocie. Wyleczono mnie z tego. A w każdym
- Z pewnością - zgadza się spi Dziennikarze starali się wycisnąć z razie to ostatni kieliszek, zanim ją
ker. - A jeśli chodzi o potrącenia z. nich jakąś sensacyjną historię aż do załatwię. Tak to sobie uplanowałem,
kary? Są ludzie, którzy uważają, że to chwili, gdy megafon u góry zachrypiał Nick. Jeden drink, żeby uczcić powrót,
rodzaj zachęty dla przed-przestępców. i ogłosił: - Więźnowie, przygoto a potem Elsa. Nie po to przeszedłem
wać się do wyjścia. Zgłaszać się do przez te siedem lat, żeby zawalić spra
Na ulizaną twarz wypełza grymas wę tuż przed wypłatą.
nieskrywanej złości, który ustępuje biura inspektora w grupach po dzie
miejsca pogardliwemu uśmiechowi. - sięciu, w kolejności wyczytanych na Odstawił kieliszek. — Siedem lat,
Są to, obawiam się, ludzie, którzy zwisk. Dyscyplina więzienna wciąż z jednego śmierdzącego piekła do
choć kierują się dobrymi intencjami, obowiązuje. Arthur, Augluck, Crandall, drugiego. A przedtem dwanaście lat
nie mają -pojęcia o współczesnej kry Ferrara, Fu-Yen, Garfinkel, Graham, z Elsą. Dwanaście lat ćwiczyła na mnie
minologii i penologii. My nie chcemy Henck... wszystkie swoje brudne gierki i śmia
zniechęcać przed-przestępców. My chce Pół godziny później w cywilnych ła mi się w twarz, bo - tak mówiła -
my ich z a c h ę c a ć , by zgłaszali się ubraniach schodzili w dół głównym jest moją żoną i według prawa może
do nas. korytarzem statku. Pokazali kartę zwol mnie załatwić, kiedy chce, bo muszę
nienia strażnikowi na pomoście, po jej dawać tyle, ile chce, i jeszcze
Proszę pamiętać o trzech czwartych słali uśmiech, wciąż Jeszcze służalczy. mam być z tego zadowolony. A jeśli
przed-przestępców, którzy zwracają się Andersonowi, który zawołał przez llumi- ośmieliłem się wstać z klęczek i cho
o umorzenie kary Już podczas pierw nator: - Hej, chłopaki, wracajcie do dzić na własnych nogach - bęc, zna
szego roku. Są to osobnicy na tyle nas szybko I — i kłusem zbiegli po po lazła sposób, żeby mnie wsadzić.
rozsądni, że starali się uzyskać po chylni na powierzchnię planety, której
trącenie z wyroku. Nie będą więc tacy Te tygodnie w pudle, zanim Elsa
nłe widzieli przez siedem lat wypeł powiedziała sędziemu, że może do
głupi, by ryzykować pełny podwójny nionych cierpieniami f strachem.
wymiar kary, skore wystarczająco prze stałem wystarczającą nauczkę, że ena
konali się, te nie są w stanie wytrzy Kilku fotoreperterów ł dzlennfkorty chce ml dać jeszcze jedną szansę.
mać dwunastu miesięcy? Nie wspoml- siekało wciąż na nich, a jedna i ekip Błagałem Ją na kolanach, psiakrew,
■am nawet o tym, że mieli możność TV sostała przy trapie, by pokazać leżałem przed nią plackiem, żeby ml
edkryć wartość ludzkiego życia, ke- światu, jak wyglądają w chwili wyjścia dała rozwód. Nie mamy dzieci, Jest
nieczność współpracy międzyludzkiej ł na wolność. młoda, zdrowa — a ona śmiała ml się
zalety postępu cywilizacji w śwlede, Pytania, coraz te nowe pytania, aa w twarz. Kiedy chciała, żeby mnie za-
w którym szanse na przeżycie są takie które żądano odpowiedzi. Mogli tege pudłowali, płakała przed sędzią, ale
jak główne] wygranej w totolotku. uniknąć, gdyby zachowali się odpy gdy byliśmy razem, zaśmiewała się po
chająco, ale przychodziło Im to wciąż to, żebym się skręcał.
A ludzie, którzy nie występują e Jeszcze z trudem wobec Innych osób
umorzenie kary? Cóż, mają wiele czasu Utrzymywałem ją, Nick, słowo daję,
niż współwięźniów. oddawałem jej prawie każdego zaro
na ochłonięcie z żądzy popełnienia
przestępstwa oraz Jeszcze większe Na szczęście dziennikarze zaintere bionego centa, ale to było za mało.
szanse, że zginą na próżno. Skoro w sowali się Innym przed-przestępcą, Ona lubiła patrzeć, Jak się skręcam.
k a ż d e j z tych kategorii powraca który zszedł wraz z nimi. Fu-Yen od Powiedziała mi to. No i dobrze,
tak niewielu przed-przestępców, by wy siedział dwa lata z potrąceniem za kto się teraz skręca? — Otto odchrząk
stawić rachunek i popełnić zbrodni ciężkie uszkodzenie ciała. Tuż przed nął gardłowo. - Małżeństwo - to dla
czy czyn, korzyść społeczna jest po końcem kary stracił oba ramiona i jed durniów.
prostu olbrzymiał Sięgnijmy do da ną nogę w żrących torfowiskach Pro- Przez otwarte okno, przy którym sie
nych liczbowych. cjona III t teraz kuśtykał w dół po tra dział, Crandall spojrzał w .dół na
Za pomocą Skali Lazarusa oszaco pie na jednej własnej i Jednej sztucz ruchliwe, wirujące poziomy nowojor
wano, że od czasu wprowadzenia in nej nodze, niezdolny wesprzeć się na skiej metropolii.
stytucji przed-przestępcy I potrącenia poręczy. — Być może — powiedział zamyślo
z wyroku procentowy spadek zabójstw Gdy pytano go z niemałym za ny. — Nie jestem pewien. Przez pięć
z premedytacją wynosł na Ziemi interesowaniem, jak przy swoich obec lat było dobrze w moim małżeństwie.
czterdzieści jeden procent; trzydzieści nych ograniczonych możliwościach za A później, nagle, wszystko się zepsuło.
trzy koma trzy na Wenus; dwadzieścia mierza spowodować zwykłe uszkodze — W końcu jednak dała cl rozwód —
siedem procent no... nia dała, o clężkłm nie wspominając, powiedział Henck. — Nie zatrzymywa
Słaba, słabiutka pociecho dla Ste Crandall trącił Hencka łokciem I obaj ła cię.
phensona, z przyjemnością rozważał wspięli się szybko do Jedne| z wiszą — Och, Polly to nie była dziewczy
Nicholas Crandall, te czterdzieści je cych nad lotniskiem taksówek po na, która kogoś by zatrzymywała. Mo
den procent 1 te trzydzieści trzy koma wietrznych. Powiedzieli kierowcy, by że trochę pokręcona, ale chyba nie
trzy. On był w tej drugiej grupie - zawiózł Ich do baru, do Jakiegokol bardziej niż ja. „Śliczna Polly" woła
był człowiekiem, który chciał zamordo wiek cichego baru w mieście. łem na nią, a ona na mnie — „Duży
wać Fredericka Stoddarda Stephanso- Ottuehna-Setuchna niemal załamał Nick”. Gwiazdy gasną, zgasłem i ja.
na ł miał - po temu wszelkie powody. się wobec możliwości wolnego wybo Ciągle starałem się wybić, później
Był resztką ułamka, która została po ru. — Nie mogę - wyszeptał. — Nick, próbowałem „ przerzucić się na hurto
skracaniu i upraszczaniu. Po siedmiu psiakrew, tu jest za dużo do wypicia. wy handel — elektroniką razem z Ir-
latach powrócił cudem, by zażądać Crandall rozstrzygnął dylemat, za vem. Każdy mógł zauważyć, że nie zo
zapłaconego z góry towaru. mawiając za niego. — Dwie podwójne stałem stworzony na milionera. To by
On i Henck. Dwa śmieszne przed whisky — zwrócił się do kelnerki. — To ło chyba to. W każdym razie Polly
sięwzięcia obliczone na długą, bardzo wszystko. chciała odejść, a ja się zgodziłem.
długą metę. Elsa, żona Hencka... czy Gdy przyniesiono drinki, Ottuchna- Rozstaliśmy się w przyjaźni. Od czasu
ona też siedzi przed telewizorem jak -Setuchna wpatrzył się w kieliszek z do czasu zastanawiałem się, co też
ptak zahipnotyzowany przez węża? Czy tak czułym i tęsknym zdumieniem w ona...
ma rozpaczliwą nadzieję, że jakaś oczach, jakie może okazać ojciec na Coś lekko plusnęło, Jakby foka za-
wzmianka z ust rzecznika Między widok dorastającego syna, którego wachlowała płetwami w wodzie, Cran
gwiezdnej Służby Więziennej wskaże ostatnio widział w pieluszkach. Ostroż dall spojrzał na stolik w chwilę po
jej, Jak uniknąć przeznaczenia. Jak nie wyciągnął drżącą rękę. tym, jak zielona, podobna do melona
ocalić się przed absurdalnie nieocze — Za śmierć naszych wrogów - po kula uderzyła o jego powierzchnię.
kiwaną katastrefą, która wychodzi na wiedział Crandall i wypił do dna. W tym samym również momencie
jej spotkanie? Przyglądał się, jak Otto popija mały ujrzał, jak dłoń Hencka podbija Ją I
Cóż, Elsa to sprawa Ottuchny- mi łykami, powoi! I ostrożnie, smaku ciska za okno. Z kuli wyciekły długie,
-Setuehny. Nieoh eteszy Się nią na jąc każdą kroplę. zielone nici, ale ona spadała Już
wiosny sposób; zapłaaił wystarczające — Uważaj - ostrzegł - bo wyjdzie wzdłuż ściany olbrzymiego budynku I
za ton przywilej. Ale Stophansea te ee te, że Jedyny kłopot, Jaki będzie spływające strugi nie napotkały żywe
sprswa Ćrendafłe. mteto < tobę Elsa, to cotygodniowe go ciała, w które mogłyby się weżreć.
Kątem oka Crandall ujrzał wybiegc- troszczyć się o posiłki dla siebie. On sklep. Za wystawową szybą tkwił dum
jącego z baru mężczyzną. Po pełnych nie chce komornego ani nic - to nie pożądany przedmiot.
lęku spojrzeniach krążących od ich wszystko w imię starej przyjaźni, dla Przy stoisku z papierosami zagadnął
stolika ku wejściu zorientował się, że tego że pragnie, żebym doszedł do sprzedawcę: - Jest dość tani. Czy aby
to właśnie ten człowiek rzucił kulą. czegoś w życiu. sprawny?
Widać Stephanson uznał, że warto go Czy taki cwaniak mógł mnie nie Sprzedawca wyprostował się. — Za
śledzić i unieszkodliwić. przechytrzyć? Dopiero po dwóch la nim skierujemy egzemplarz do sprze
Ottuchna-Setuchna nie widział po bach zorientowałem się, że musiał za daży, testujemy go dokładnie. Prowa
wodu, by chełpić się własnym reflek instalować laboratorium w tym samym dzimy największą sieć sprzedaży deta
sem. Już dawno temu nauczyli się błys tygodniu, w którym zaproponowałem licznej w Systemie Słonecznym i to
kawicznych ruchów — inaczej byliby lrvowi, żeby wykupił mój udział z In dlatego jest taki tani.
martwi, jak ci, których przeżyli. — teresu za parę setek kredytek. W koń
Bomba z wenusjańskiego mlecza - - W porządku. Poproszę średni.
cu po co Stephensonowi, właścicielo I dwa pudełka ładunków.
zauważył Otto. - Cóż Nick, trzeba wi firmy maklerskiej, własne laborato
przyznać, że facet nie chce cię zabić. rium? Ale kto ma głowę, żeby o tym Z blasterem w ręku czuł się o wiele
Chce tylko clę unieszkodliwić. myśleć, gdy stary kumpel interesuje się bezpieczniej. Miał do siebie zaufanie
- To w stylu Stephansona - zgo tobą, chce ci pomóc, okazuje cl przy zbudowane przez lata, gdy ratował się
dził się Crandall, gdy zapłacili ra jaźń? przed różnymi stworami dzięki napię
tym jak postronki nerwom; wiedział,
chunek i szli ku wyjściu mijając rząd Otto westchnął. - No i on zagląda że potrafi uskakiwać, wyślizgiwać się,
twarzy, które dopiero teraz zaczęły do ciebie co parę tygodni. A później,
blednąc. - Nigdy nie zrobiłby tego robić uniki. Ale dobrze byłoby móc
w jakiś miesiąc po tym, jak skończy oddać cios. A skąd mógł wiedzieć,
sam. Wynająłby jakiegoś oprycha i to łeś robotę, zamyka cl drzwi przed no
przez pośredników, bo oprych może kiedy Stephanson uderzy ponownie?
sem, zabiera projekty i materiały na Zameldował się pod fałszywym na
wpaść I zacząć sypać. Ale i to byłoby inną melinę. Mówi ci, że zdąży to
zbyt niebezpieczne, a Stephanson nie zwiskiem — wybieg, o którym pomyślał
opatentować, zanim wyrysujesz drugi w ostatniej chwili. Że był tyle wart,
zaryzykuje po-przestępczego oskarże projekt, a poza tym to jego dom i on
nia o morderstwo. ile wszystkie wybiegi, przekonał się,
zawsze może stwierdzić, że clę subsy gdy chłopiec hotelowy po otrzymaniu
Tak sobie wykombinował: porcja diował, A potem śmieje ci się w napiwku powiedział: - Dziękuję, panie
wenusjańskiego mlecza I nie miałby . twarz, tak właśnie jak Elsa. I co ty
ze mną żadnych kłopotów do końca Crandall. Mam nadzieję, że dostanie
na to, Nick? pan swoją ofiarę.
moich dni. Mógłby nawet odwiedzać Crandall zacisnął wargi, gdy uświa
mnie w przytułku dla nieuleczalnie Tak więc był osobistością. Każdy
domił sobie, jak dokładnie Otto Henck chyba wiedział, jak wygląda. Razem
chorych — przecież przysyłał mi na musiał zapamiętać całą opowieść. Ileż
każde Boże Narodzenie kartkę, gdy wziąwszy mogło to utrudnić mu dostęp
to razy zwierzali sobie plany zemsty do Stephansona.
siedziałem. Zawsze ten sam tekst: i wracali myślą do jej przyczyn? Ileż
„Ciągle się złościsz? Uściski. Freddy”. to razy powtarzali sobie, ciągle od no Podczas kąpieli polecił odbiornikowi
- Fajny gość z tego Stephansona - wa, te same odpowiedzi, potakiwania TV, by sprawdził w banku informacji
powiedział Ottuchna-Setuchna, roz i nawet te same wyrazy sprzeciwu. dossier osobowe. Stephanson był bo
glądając się ostrożnie przy drzwiach, Nagle zapragnął uwolnić się od gaty I umiarkowanie ważny siedem
zanim wyszli z baru na piętnasty po obecności niskiego mężczyzny, nacie lat temu. Dzięki Przełącznikowi Ste
ziom spacerowy. szyć się luksusem samotności. Dwa phansona - jak ci się to podoba:
- Taak, całkiem niezły. Trzyma cię poziomy niżej dostrzegł połyskliwy przełącznik S t e p h a n s o n a l musi
na smyczy i od czasu do czasu szar dach hotelu. być bogatszy i o wiele ważniejszy.
pie nią dla zabawy, żeby cię podraż — Chyba tu się zatrzymam. Trzeba Był. Odbiornik powiadomił Crandal-
nić. Widziałem, jak to robi, gdy mie pomyśleć o jakimś noclegu na dzisiaj. la, że w ostatnim miesiącu kalenda
szkaliśmy w jednym pokoju w col Otto skinął głową, zgadzając się rzowym odnotowano szesnaście pozycji
lege^. Myślisz, że to mnie czegoś na raczej z jego nastrojem niż oświad informacyjnych odnoszących się do
uczyło? Pobiegłem do niego, gdy za czeniem. - Jasne. Rozumiem, jak się Fredericka Stephansona. Crandall za
czął się walić cały ten Interes z hur czujesz. Ale masz tu luksusy: Capri- stanowił się chwilę i poprosił o
towym handlem elektroniką, który pro corn-Ritz. Co najmniej dwanaście kre ostatnią.
wadziłem razem z lrvem; to było dwa dytek na dobę. Była datowana na dzisiaj. - Frede-
lata po zerwaniu z Polly. rick Stoddard Stephanson, prezes Ste
— Co z tego? Przez tydzień mogę phanson lnvestment Trust I Stephanson
Byłem przybity i chciałem z kimś po sobie pozwolić na wydatki, jeśli mam
gadać, więc opowiedriałem mu wszyst Electronics Corporation odleciał wczes
ochotę. No i z moją przeszłością zaw nym rankiem do swego domku myśliw
ko: że mój wspólnik to $knera, a Ja sze znajdę jakąś dorywczą pracę, gdy
jestem marzycielem I razem doprowa skiego w Środkowym Tybecie. Spo
zostanę bez grosza. Dziś w nocy, dziewa się pozostać tam co najmniej
dziliśmy niezły mały Interes do stanu Ottuchna-Setuchna, potrzebuję luksu
totalnego bankructwa. I wtedy dosze do...
sów. - Wystarczy! - krzyknął Crandall
dłem do tego przełącznika zdalnego
sterowania, na którego punkcie dosta — Dobra, dobra. Masz mój adres, przez drzwi łazienki.
łem bzika, i do tego, że chciałbym Nick? Będę u kuzyna. Stephanson bał sięl Ta nadęta tycz
mieć trochę czasu, żeby rozwinąć ten — Wiem. Powodzenia z Elsą. Otto. ka chmielowa zgłupiała ze strachu! To
pomysł. — Dzięki. Powodzenia z Freddym. już było coś: w rzeczy samej to już
Hm... to na razie. była duża część zapłaty za te siedem
Ottuchna-Setuchna rozglądał się
niespokojnie dookoła, nie z obawy Niski mężczyzna odwrócił się szybko lat. Pozwoli mu kąpać się we własnym
przed następnym zamachowcem, lecz i wszedł do ulicznej windy. Gdy drzwi pocie przez jakiś czas, aż będzie go
pod wpływem nieoczekiwanego dozna zasunęły się za nim, Crandall odkrył, tów przywitać niema! z ulgą śmierć,
nia: móc tak długo spacerować bez że czuje się nieswojo. Henck był mu gdy ta wreszcie nadejdzie.
żadnych ograniczeń! Paru przechod bliższy niż rodzony brat. W końcu był Crandall zapytał aparat o ostatnie
niów obróciło się za nimi, by przyj razem z nim dzień i noc przez długi, wiadomości I natychmiast został ura
rzeć się ich niemodnym, sięgającym długi czas, a Dana nie widział - ile czony komunikatem o sobie i o tym,
do kolan tunikom. to czasu minęło? - przez prawie dzie że zatrzymał się u Ritza pod nazwi
sięć lat. skiem Alexander Smathers. — Ale, pa
- Tak to było - ciągnął Crandall. -
Wiem, że byłem głupi, ale, uwierz ml Zastanowił się nad tym, jak niewie nowie i panie, nie jest to prawdziwe
Otto, nie masz pojęcia, jak przyja le wiąże go ze światem, jeśli wyklu nazwisko - obłudnie recytował ap a
cielski i przekonywający potrafi być czyć chęć usunięcia z niego Stephan rat. — Ani Nicholas Crandall, ani Ale-
facet w rodzaju Stephansona. Mówi sona. Jednego potrzebował od zaraz: xander Smathers nie są prawdziwymi
mi, że ma dom na wsi, z którego teraz kobiety, jakiejkolwiek kobiety. nazwiskami tego człowieka. Ma on tyl
nie korzysta, a w tym domu, w piwnicy Ale, jeśli dobrze to rozważyć, jed ko jedno imię - a tym imieniem jest
jest laboratorium elektroniczne. To nej rzeczy potrzebował nawet Jeszcze śmierć. Tak, nieubłagany żniwiarz za
wszystko dla mnie - jeśli zechcę, i tak bardziej. mieszkał dziś w nocy w hotelu Caprl-
długo, jak zechcę, poczynając od Wszedł szybko do najbliższego drug- corn-Ritz f tylko on wie, kto z nas nie
przyszłego tygodnia. Muszę tyfko za store'u; był to duży, wielooddzlołowy ujrzy świtu. Ten człowiek, ten nieubła-
gony żniwiarz, ten wysłannik śmierci - ła? - inni, i n n i to były takie sobie popełnione. Jestem bardzo zamożny.
tylko on wie... przypadki. Pan, jak mniemam - i niech szanow
- Zamknij się! - wrzasnął wytrąco Kobieta, którą kochał, kobieta, któ ny pan się nie obraża - jest człowie
ny z równowagi Crandall. Prawie za rą - podejrzewał to - kochał zawsze, kiem bardzo ubogim.
pomniał o rodzajach tortur, jakim którą opuścił z głębokim żalem i po Mogę panu zapewnić dostatek do
poddawani są ludzie na wolności. czuciem winy, gdy przyszła do niego końca życia, niepośledni dostatek, pa
Na ekranie telewizyjnym zapalił się i powiedziała, że interesy zabierają go nie Crandall, jeśli tylko odłoży pan
znak sygnalizujący rozmowę prywatną. jej, ale byłoby nieuczciwie żądać od na bok swoje uczucia, swoje bezwar
Wytarł się, narzucił coś na siebie niego, by porzucił sprawy, które tak tościowe uczucia gniewu i osobistej
i zapytał: — Kto na linii? wiele dla niego znaczą... zemsty. Widzi pan, mam konkurenta w
- Pani Crandall - odpowiedział głos Śliczna Polly. Polly - dziewczynka. interesach, który jest.*
z centrali. Przez te lata, gdy byli razem, nigdy Crandall wyłączył go. — Idź sam od
Przez chwilę całkowicie oszołomiony nie pomyślał o innej kobiecie. A je siedzieć siedem latl — rzucił jadowi
* wpatrywał się w ciemny ekran, PollyI śliby ktoś, ktokolwiek zasugerował, cie w ciemny ekran. I nagle cała spra
Gdzie jest? I jak mogła się dowie choćby przez aluzję, on dałby plotka wa wydała mu się zabawna. Roz
dzieć, gdzie on jest? Nie, ta druga rzowi w twarz kluczem francuskim. parł się w krześle i zaczął śmiać się
sprawa była prosta - był na ustach Dał jej rozwód tylko dlatego, że o to do rozpuku.
wszystkich. prosiła, ale miał nadzieję, że zejdą się Stary, nalany dureń! Cytował mu
- Połączyć - powiedział w końcu. z powrotem, gdy postawi interes na Pismo Swięteł
Twarz Polly wypełniła ekran. Cran nogi, a księgi lrva zaczną wyglądać Ale rozmowa spełniła swoje zada
dall przyjrzał się jej nieco kpiąco. coraz lepiej. Później, oczywiście, inte nie. W jakiś sposób umiejscowiła sce
Postarzała się trochę, ale może był to res szedł coraz gorzej, żona lrva za nę z Polly w komicznej perspektywie.
efekt powiększenia. chorowała, a sam lrv coraz mniej cza Pomyśleć, że ta kobieta siedzi w swo
Jakby uświadamiając to sobie, Polly su spędzał w biurze f... im małym, zatęchłym mieszkanku, trzę
wyregulowała pokrętła w swoim a p a - Czuję się - tępo powiedział sam sąc się nad brudnym romansem, który
racie I twarz zmniejszyła się do na do siebie — jakbym uzyskał stuprocen zdarzył się jej ponad dziesięć lat te
turalnych proporcji, a na ekranie po tową pewność, że nie ma Świętego mu! Pomyśleć, że bała się, iż on wal-'
jawiło się pełna postać oraz otocze Mikołaja. Nie Polly, nie przez te czył i krwawił przez dziesięć lat z te
nie. Siedziało w saloniku mieszkania wszystkie dobre latał Jeden romans! go powodu I
umeblowanego mniej niż średnio za A inni, to były takie sobie przypadki! Zastanawiał się nad tym przez chwi
możnie. Ale Polly wyglądała dobrze, Sygnał wideo odezwał się ponow lę i wzruszył ramionami. - W każdym
bardzo dobrze. Miał tyle ciepłych nie. — Kto to? — warknął. razie założę się, że dobrze to jej zro
wspomnień... - Pan Edward Balłaskia. biło.
- Hej, Polly. O co chodzi? Jesteś - Czego chce? - Nie Polly, nie Poczuł głód.
ostotnią osobą, której spodziewałem się Śliczna Polly!
na linii. Pomyślał, żeby zamówić posiłek do
- Cześć, Nick. - Podniosła ręce do Na ekranie pojawił się . wyjątkowo pokoju, aby uniknąć zamachowców
ust i przez pewien czas wpatrywała się otyty człowiek. Popatrzył ostrożnie w Stephansona, ale zadecydował inaczej:
w niego znad zaciśniętych pięści. A prawo i w lewo. — Muszę zapytać się, jeśli Stephason rzeczywiście poluje na
później... - Nick. Proszę. Błagam, nie panie Crandall, czy jest pan pewien, niego, to zatrucie jedzenia wysłanego
igraj ze mną. że połączenie nie jest na podsłuchu? na górę rfie' sprawi mu wiele kłopotu.
- Czego pan chce, do diabła? — Bezpieczniej będzie zjeść w wybranej
Oparł się o krzesło. - Cooo...? Crandall uświadomił sobie, że prag
Zaczęła płakać. - Och, Nick. Nie! przypadkowo restauracji.
Nie bądź taki okrutny. Wiem, dlacze nie, by otyły mężczyzna znalazł się tu Poza tym potrzebował jasnych świa
go odsiedziałeś wyrok - te siedem lat. osobiście. O z jaką rozkoszą by mu teł, odrobiny radości. To była jego
teraz przywalił. pierwsza noc na wolności i musiał
Gdy usłyszałam dziś o tobie, wiedzia
łam dlaczego. Ale Nick, to był tylko Pan Edward Balłaskia potrząsnął zmyć z ust gorzki smak, jaki pozostał
jeden, jedyny mężczyzna. Nick! głową z dezaprobatą. Policzki trzę po rozmowie z Polly.
- Co - jeden mężczyzna? sły się mu niezależnie od reszty twa Zanim wyszedł, ostrożnie zlustrował
rzy. — Cóż, szanowny panie, skoro nie korytarz. Nie było nikogo, ale przy
- Nick, zdradziłam cię tylko z jed daje mi pan gwarancji i tak zmuszo
nym mężczyzną. I myślałam, że on pomniał sobie małą planetę w pobli
ny jestem podjąć próbę. Połączyłem się żu Vegi, gdzie należało wykonywać
mnie kocha. Nie rozwiodłobym się z panem, by prosić go o przebacze
z tobą, gdybym wiedziała, jaki on jest podobne zabezpieczające ruchy przed
nie dla wrogów, o nadstawienie dru wynurzeniem się na powierzchnię z
naprawdę. Ale ty przeciesz wiesz, giego policzka. Proszę, by pamiętał
Nick, ile przez niego wycierpiałam. Już jednego z tuneli uformowanych przez
pan o wierze, nadziel, miłosierdziu - równoległe rzędy nawilgłych, skamie
wystarczająco zostałam ukarana. Nie najważniejsze jest miłosierdzie. Innymi
zabijaj mnie, Nick! Błagam, nie za niałych paproci.
słowy, szanowny panie, niech pan
bijaj mnie! otworzy swoje serce wobec tej czy Jeśli się tego nie zrobiło... Cóż, mo
- Słuchaj, Polly - zaczął czując wobec tego, którego postanowił pan gły tam czekać olbrzymie podobne do
kompletny mętlik w głowie. — Polly, zabić; aby zrozumiał pan słabość, któ pijawek mięczaki. Te stworzonka po
dziewczyno, na miłość boską... ra sprawiła, źe został pan urażony; trafiły rzucać skorupami pokrywy z
aby pan przebaczył. olbrzymią siłą. Ogłuszało to tylko ofia
- Nick - histeria ścisnęła jej gar rę, ale wystarczyło czasu, by pijawka
dło. — Nick, to było prawie jedena - A dlaczegóż to? — zapytał Cran zbliżyła się do niej.
ście lat temu - no, dziesięć. Nie za dall.
bijaj mnie za to, proszę. Nick, na Wyssanie człowieka do ostatniej kro
- Ponieważ przyniesie to ponu ko pli krwi nie zajmowało jej nawet dzie
prawdę nie zdradzałam cię dłużej niż rzyść. Nie tylko korzyść moralną - choć
przez rok, przez dwa lata najwyżej. sięciu minut.
nie powinniśmy lekceważyć życia du
Naprawdę, NickI Nick, to był tylko je chowego - ale korzyść finansową. Ko Kiedyś uderzył go kawałek skorupy
den mężczyzna, inni się nie liczyli. To rzyść f i n a n s o w ą , panie Crandall. i gdy leżał tam, Henck... Stary, dobry
były tylko takie sobie... przypadki. Nic - Zechce pan łaskawie wytłumaczyć, Ottuchna-Setuchna. Któż mógł przy
dla mnie nie znaczyli. Ale nie zabijaj 0 co chodzi? puścić, że obaj pewnego dnia wracać
mnie! Nie zabijaj! - Z dłońmi przy będą myślą do tych odrażających przy
Grubas pochylił się do przodu i gód z prawdziwą nostalgią podobną
twarzy zaczęła kołysać się, jęcząc nie uśmiechnął konfidencjonalnie. — Jeśli
opanowanie. do tej, z jaką żołnierze snują przy
zdolny jest pan przebaczyć osobie, piwie przyjemne wspomnienia o naj
Crandall wpatrywał się w nią przez która sprawiła, źe opuścił pan Ziem.ę
chwilę i zwilżył wargi. Potem powie groźniejszej wojnie.
1 cierpiał przez siedem lat, siedem
dział - Fiu! - i wyłączył aparat. Wy godnych pożałowania lat, Cóż, obaj przeszli przez te lata nie
ciągnął się na krześle i powiedział — wypełnionych dolegliwymi niewygoda dla takich tłuśclochów jak pan Edward
Fiu! — powtórnie, ale tym razem wy mi, to skłonny jestem, panie Crandall, Balłaskia i jego świętoszkowate ma
syczał to przez zęby. przedłożyć panu niezwykle atrakcyjną rzenia o zbrodni.
PollyI Polly zdradzała go, gdy byli ofertę. Jest pan upoważniony do po I, jeśli dobrze się zastanowić, nie
małżeństwem. Przez ro' , nie, przez pełnienia jednego morderstwa. Ja dla takich przerażonych, małych kurwl-
dwa lata! I — co też o z powiedzia pragnę, by jedno morderstwo zostało szonków jak Polly.
Frederick Stoddard St e- ku podłodze, podniósł rzucony blaster sfer Systemu łub też świeżo wzeszłę
phanson, Frederick Stod i zszedł na dół poszukać restauracji. gwiazdę teatralnę cięgle jeszcze w
dard... Siedział grzebięc w aromatycznych fazie gwałtownej eksplozji.
Ktoś polożyt mu rękę na ramieniu. wenusjańskich potrawach, których A on, świeżo zwolniony więzień z
Odzyska) przytomność umysłu i zda) smak nie umywał się nawet do jego władzę życia i śmierci w ręku miał dla
sobie sprawę, że przeszedł już połowę wspomnień o nich, i wcięż rozmyślał niej smak, którego dotęd nie zazna
długości korytarza. o Polly i Danie. Teraz przypominał so ła, lecz którym zdecydowana była się
- Nick - odezwał się znany mu bie szereg znaczęcych incydentów; nacieszyć.
skqdś głos. otrzymał przecież dwa końce nici, na Cóż, jeśli się zastanowić, nie głas
Crandall spojrzał z ukosa na twarz, które mógł je nanizać. Pomyśleć, że kało to jego miłości własnej. Ale taka
która pojawiła się na przedłużeniu ra nigdy nie podejrzewał... ale któż mógł kobieta może przypaść przeciętnemu
mienia. podejrzewać Polly, któż mógł podej mężczyźnie tylko w wyjętkowych oko
Niewielka, ostra bródka... Nie znał rzewać Dana? licznościach; równie dobrze mógł za
nikogo z takq brodq, ale oczy były Wyciqgnqł z kieszeni kartę zwolnie tem skorzystać ze swego szczególnego
dziwnie znajome... nia i wczytał się w nię: ODBYWSZY statusu. Zadowoli jej zachciankę, a,
-- Nick - powiedział człowiek z bro W PRZEWIDZIANYM TERMINIE OD ona podczas jego pierwszej nocy na
dę. — Nię mogłem tego zrobić. SŁUŻYWSZY ZGODNIE Z PRZEPISAMI wolności...
Te oczy... Oczywista, to był jego KARĘ SIEDMIU LAT WIĘZIENIA Z PO - T o karta pańskiego zwolnienia? -
młodszy brat. TRĄCENIEM Z CZTERNASTU LAT spytała i spojrzała na nię ponownie.
- Dani — wykrzyknqł. NICHOLAS CRANDALL ZOSTAŁ ZWOL Gdy badała ję, zauważył wilgoć na
- To ja. Już w porzqdku. Patrz. - NIONY ZE STATUSEM PRZED- jej górnej wardze. Cóż za dziwne, zmy
Coś stuknęło o podłogę. Crandall -PRZESTĘPCY... słowe znużenie u kogoś tak olśnie
spojrzał w dół i zobaczył leżqcy na — aby zamordować eks-malżonkę wająco młodego!
chodniku blaster, o wiele większy i Polly Crandall? — Niech mi pan powie, panie Cran-
droższy niż ten kupiony przez niego. — aby zamordować młodszego brata doll — spytała w końcu obracając się
D l a c z e g o Dan n osi ł blas- Daniela Crandalla? ku niemu, a wilgotne punkciki na jej
tery. Kt o go ś c i g a ł ? Smiesznel ustach zalśniły intensywniej. - Od
Razem z myślę przyszło przeczucie służył pan przed-przestępczy wyrok za
Oni myśleli inaczej. Oboje błogo morderstwo. Czy to prawda, że kara
zrozumienia. A także strach przed sło zamknięci w poczuciu własnej winy,
wami, które mogę wyrwać się z ust nie za morderstwo jest dokładnie taka sa
tak przejęci sobq, że pewni, iż oni i ma jak za najbardziej brutalny, zwy
widzianego przez tyle lat brata. tylko oni stali się przedmiotem niena
- Mogłem zabić cię od chwili, gdy rodniały gwałt, jaki tylko można sobie
wiści wystarczajęco silnej, by dla za wyobrazić?
wyszedłeś na korytarz - mówił Dan. - spokojenia zemsty wycierpieć to, co w
Nie zszedłeś mi z oczu nawet na se Po długiej chwili milczenia Crandall
tej Galaktyce najgorsze; oboje byli zapłacił za rachunek i wyszedł z re
kundę. Ale chciałbym, Nick, żebyś wie tego tak pewni, że opuścił ich nor
dział, że to nie z obawy przed po- stauracji.
malny okazywany dotąd spryt i błęd
przestępczym wyrokiem zabezpieczy nie odczytali ciepło bijęce z jego Gdy doszedł do hotelu, ochłonę) na
łem spust. oczu! Każde z nich miało czas na to, tyle, by czujnie przejść się wokół
- Nie? — spytał Crandall na odde by przekształcić wyznanie w częściowe przezroczystych ścian hotelowego hallu.
chu, z którym wracało do niego prze tylko wyjaśnienie. Gdyby tylko nie byli Nie było widać nikogo wyględajęcego
szłe życie. tak przejęci własnym ja i w porę za na rewolwerowca wynajętego przez
- Nie mogłem jeszcze bardziej wo uważyli jego zdumienie. Każde z nich Stephensona. Stephanson był ostroż
bec ciebie zawinić. Od czasu tej spra lub oboje mogli nadal go zwodzić! nym graczem. Pierwsza próba spali
wy z Polly... Kętem oka ujrzał kobietę stojącą ła na panewce i było mało prawdo
- Z Polly. Tak, oczywiście, z Polly. — przy jego stoliku. Czytała mu przez podobne, by ponowił je w tym samym
Coś obciężyło mu dolnę szczękę. Opu ramię kartę zwolnienia. Odchylił się czasie.
ścił głowę i rozwarł usta. — Z Polly. do tyłu i zmierzył jq wzrokiem. Uśmiech Ale ta dziewczyna! I Edward Bal-
Ta sprawa z Polly. nęła się do niego. laskia!
Dan dwukrotnie uderzył pięścię w Była niewiarygodnie piękna. Miała W jego przegródce czekała wiado
rozwartę dłoń. — Wiedziałem, że prę w sobie wszystko, co składa się na mość. Ktoś łączył się z nim i zostawił
dzej czy później zapłacisz mi za to. wielkę kobiecę urodę: doskonała figu mu tylko swój numer z prośbę o roz
Prawie oszalałem czekajęc... i prawie ra, rysy twarzy, cera, postawa, oczy, mowę.
oszalałem z poczucia winy. Ale nigdy, włosy. Było w niej także ostateczne — Co teraz? zastanawiał się wra-
Nick, nie wyobrażałem sobie, że zro wykończenie tych wszystkich cech, cajęc do pokoju. Stephanson próbuje
bisz to w ten sposób. Siedem lat ocze które w dziedzinie sztuki sprawio, nawiązać rokowania? A może jakaś
kiwania na twój powrótl że można odróżnić nieprzemijajęce nieszczęśliwa matka pragnie, bym za
- To dlatego nigdy nie napisałeś arcydzieło od zaledwie wybitnego rze mordował jej nieuleczalnie chore
do mnie? miosła. Miało w tym swój udział dziecko?
- Co mogłem powiedzieć? Co w bogactwo wystarczajęce, by opła Podał numer aparatowi i usiadł
ogóle m o ż n a powiedzieć? Myśla cić wyszukany układ fryzury, krój suk wpatrujęc się z ciekawością w ekran.
łem, że ję kocham, ale odkryłem, ile ni, saturnijski klejnot paeaea jarzę- Ekran zamigotał i pojawiła się na
dla niej znaczę, dopiero wtedy, gdy cy się czarnym, bezcennym blaskiem nim twarz. Crandall z trudem powstrzy
wzięła rozwód. Sqdzę, że zawsze chcia między jej piersiami; miała w tym mał okrzyk radości. Miał w tym mie
łem tego, co było twoje, bo byłeś udział zmysłowa, kobieca inteligencja ście przyjaciela jeszcze z czasów przed
moim starszym brotem. To jedyne bijqca z jej spokojnych oczu. Złęczo- uwięzieniem. Stary, niezawodny, zaha-
usprawiedliwienie i wiem dobrze, ile na z nię mieszanka wyrafinowanej rowany lrv. Jego dawny wspólnik.
jest ono warte. Bo wiem, czym byliście rasy, rozpasania i zepsucia stanowiła
ostatni pikantny akcent w niewętpli- Już miał wykrzyczeć radosne słowa
dla siebie Polly i ty; co zniszczyłem powitania, ale zacisnę! usta. Zbyt wie
dla zgrywy. Ale wiedz o jednym. Nie wie olśniewajęcej kompozycji, która
przybrała ludzkę postać. le dziś się wydarzyło. I było coś w twa
zabiję cię i nie będę się bronił. Jestem rzy lrva...
zbyt zmęczony. I zbyt winny. Wiesz, - Czy mogę się do pana przysięść,
panie Crandall? — spytała głosem, o — Słuchaj, Nick - powiedział cięż
gdzie mnie znaleźć. O każdej porze,
którym można było powiedzieć tylko ko lrv. - Chciałbym zadać ci tylko
Nick.
tyle, że pasował do reszty jej postaci. jedno pytanie.
Odwrócił się i dużymi krokami szyb
Rozbawiony nieco, ale bardziej ura — Cóż takiego, lrv? - Crandall za
ko odszedł korytarzem; no jego łyd
dowany niż rozbawiony, przesunę) się chował kamienny spokój.
kach połyskiwały modne tego roku
bransolety. Nie spojrzał za siebie na na restauracyjnej kanapce. Usiadła — Od jak dawna wiesz? Kiedy się
wet wtedy, gdy przechodził na drugę jak cesarzowa odbierająca z wysoko zorientowałeś?
stronę przezroczystej plastykowej ścian ści tronu hołdy królów-wasali. Crandall zastanawiał się przez chwi
ki odgradzajęcej hall. Ccandall wiedział w przybliżeniu, lę nad różnymi wariantami odpowie
Crandall patrzył jak Dan odchodzi. kim ona jest i czego chce. Była kró- dzi i w końcu wybrał jeden z nich. -
Potem powiedział do siebie: — Hm — lujqcq w wielkim świecie pannę na Od dawna, lrv. Tylko byłem w takiej
czujęc się jakoś osamotniony. Sięgnęł wydaniu z najwyższych społecznych sytuacji, że nie mogłem nic zrobić.
Irv skinqt głową. — Tak właśnie my ci, których Crandall widział dziś w — I co powiesz, Nick? W zaszłym
ślałem. Słuchaj zatem. Nie zamierzam nocy. Jednak ze Stephansonem nicze miesiącu Elsa pojechała z turystyczną
błagać cię, byś mnie poniechał. Wieiyi, go nie można być pewnym: zawsze wycieczką na Księżyc. W je j aparacie
że po tym, co przeszedłeś przez te wyglądał starzej, gdy pracował nad tlenowym zatkał się przewód I udusi
siedem lat, prośby na nic się nie zda- jakimś złożonym zagadnieniem. ła się, zanim mogli jej przyjść z po
dzq. Ale, wierz mi lub nie, zaczqłem Stephanson nie odzywał się, zacis mocą. Czy to nie przekleństwo? Mie
pobierać większe sumy z kasy dopie nął usta i czekał. Wokół niego widniał siąc przed końcem wyroku - nie
ro wtedy, gdy moja żona zachorowała. telewizyjny obraz domku myśliwskiego. mogła poczekać przez jeden głupi mie
Wydałem wszystkie własne pieniqdze. - W porządku, Freddy — powiedział siąc! Założę się, że umierając wy
Nie mogłem pożyczać więcej, a ty Crandall. — Nie zabiorę ci wiele cza śmiewała się ze mnie.
miałeś własne rodzinna kłopoty na su. Możesz odwołać swoje pieski i nie Crandall otoczył go ramieniem. -
głowie. Potem, gdy interes zaczqł iść próbować zabić mnie lub okaleczyć. Chodźmy na spacer, Ottuchna-Setuch-
lepiej, chciałem uniknąć rażącej nie Od tej chwili nie mam do ciebie cie na. Obaj potrzebujemy ruchu.
zgodności w bilansach. nia urazy. Zabawne, jak ludzie reagują na .ko
No i nadal wyciągałem pieniądze - Nie masz cienia urazy... - Step goś, kto ma prawo zabić. Reakcja
z interesu już nie na wydatki szpitalne hanson odzyskał zwykłe panowanie Polly — i Dana. Reakcja starego lrva,
i nie po to - uwierz mi Nick! — żeby nad sobą. — Dlaczego? który zapamiętale i przebiegle targo
cię oszukiwać, ale abyś nie dostrzegł, - Ponieważ... ponieważ bardzo wie wał się o własne życie. Edward Balla-
Ile wziąłem przedtem. Gdy przyszedłeś le. Ponieważ zamordowanie ciebie nie skia - i ta dziewczyna w restauracji.
do mnie i powiedziałeś, że masz już będzie, teraz to widzę, zadośćuczynie I reakcja Freddy Stephensona — je
dość, że chcesz wyjść z interesu - niem za te siedem piekielnych lat. dynej osoby, którą zamierzał zabić, i
przyznaję, wtedy postąpiłem jak Świ Ponieważ nie wyrządziłeś mi więcej zła jedynej, która nie błagała o łaskę.
nia. Powinienem był wszystko ci po niż inni — z tego co wiem, robili to Nie błagał o łaskę, ale chciał wy
wiedzieć. Ale w końcu nie byliśmy niemal od kołyski. Ponieważ uznałem, płacić jałmużnę. Czy Crandall może
dobrymi wspólnikami i zobaczyłem że jestem urodzonym frajerem; tak po zgodzić się na miłosierdzie ze strony
szansę, że przejmę całość na własność prostu zostałem stworzony. Ty wyko Stephansona? Wzruszył ramionami.
i rozbuduję interes. I wtedy... wtedy... rzystałeś to tylko, nic więcej. Któż wie, co on lub ktokolwiek Inny
- Wtedy spłacałeś mnie za trzysta Stephanson pochylił się do przodu, może uczynić lub nie?
dwadzieścia kredytek - dokończył za zbadał go wzrokiem, odprężył się i — I co teraz zrobimy, Nick? —
niego Crandall. - Ile wart jest teraz skrzyżował ramiona. - Ty chyba rze Ottuchna-Setuchna dopytywał się z
interes? czywiście mówisz prawdę! rozdrażnieniem, gdy tylko wyszli na
Mężczyzna odwrócił oczy. - Blisko - Oczywiście, że mówię prawdę I zewnątrz. - To tylko chciałbym wie
milion. Ale słuchaj, Nick, handel hur Widzisz to l - podniósł dwa biastery. - dzieć - co zrobimy?
towy szedł znakomicie dopiero w zesz Pozbędę się ich jeszcze dziś. Od tej — Cóż, ja zamierzam zrobić to -
łym roku. W tym cię nie oszukałem I chwili będę nieuzbrojony. Nie zamie odpowiedział mu Crandall biorąc po
Słuchaj, Nick... rzam kłaść ludzkiego życia na szali. blasterze do każdej ręki. - Właśnie
Crandall parsknął przez nos z ponu Nie chcę mieć z tym nic wspólnego. to. — Prawą ręką i lewą cisnął błysz
rą radością. — Co takiego, lrv? Mężczyzna na ekranie w zamyśleniu czącą broń w otaczające luksusowy
Irv wyciągnął czystą chusteczkę i potarł parę razy palcem wskazującym hall Capricorn-Ritz przezroczyste ścia
otarł czoło. — Nick - powiedział po o kciuk. - Coś ci powiem - oznaj ny. B r z d ę k . I b r z d ę k po raz
chylając się do przodu i z trudem mił. - Jeśli rzeczywiście zrobisz to, co drugi. Ściany rozpadły się w długie,
usiłując uśmiechnąć się przymilnie. - mówisz, a sądzę, że tak się stanie, to ostre odłamki. Ludzie w hallu obrócili
Posłuchaj mnie, Nick. Zapomnisz o możemy dojść do porozumienia. Po się gwałtownie z otwartymi ustami.
wszystkim, przestaniesz na mnie polo wiedzmy, że zapłacę ci... Cóż, zoba Podbiegł do nich policjant. Służbo
wać, a ja przedłożę ci ofertę. Potrze czymy. wa odznaka odbijała się o metaliczny
buję człowieka z twoją znajomością - Teraz, kiedy już nie musisz? - mundur. Schwycił Crandalla.
techniki w zarządzie firmy. Dam ci zdziwił się Crandall. - Dlaczego nie — Widziałem cię! Widziałem, co zro
dwadzieścia procent udziałów, nie - zaproponowałeś mi tego przedtem? biłeś! Dostaniesz za to miesiąc.
dwadzieścia pięć procent. Posłuchaj, - Bo nie lubię być przymuszany. Do — Hm — powiedział Crandall. —
podniosę do trzydziestu procent, trzy tąd odpowiadałem na siłę większą si- Miesiąc? — Z kieszeni wyciągnął kartę
dziestu p i ę c i u procent... lq. zwolnienia i podał ją policjantowi. -
- Czy sądzisz, że wynagrodzi mi to Crandall zastanowił się nad tym. - Powiem panu, panie władzo, co zrobi
te siedem lat? Nie rozumiem tego. Ale może tak właś my. Niech pan przedziurkuje ten pa
!rv pomachał uspokajająco drżącą nie zostałeś stworzony. Cóż, zobaczymy, pier odpowiednią ilością razy albo
dłonią. - Nie, oczywiście, że nie. Nic . jak sam powiedziałeś. oderwie od niego odpowiedni odcinek.
nie może wynagrodzić. Ale słuchaj, Podniósł się i zwrócił do Hencka. Albo i to, i to. Proszę to załatwić, jak
Nick. podniosę do czterdziestu pięciu Niski mężczyzna wciąż kołysał głową z pan chce.
pro... nieprzytomnym wyrazem twarzy zajęty
Crandall wyłączył go. Usiadł na wyłącznie własną sprawą. Przełożyła Dorota Lutecka
chwilę, wstał i zaczął przechadzać się
po pokoju. Zatrzymał się i sprawdził
biastery: kupiony wcześniej i zosta
wiony przez Dana. Wyciągnął kartę
zwolnienia i przeczytał ją uważnie.
Potem włożył ją do kieszeni w tunice.
Powiadomił centralę, że chce połą
czyć się z drugą półkulą. William Tenn (prawdziwe nazwisko Philip Klass), autor amerykański, urodził się w
- Tak, proszę pana. Ale jakiś pan roku 1920. Uczony i publicysta, fantastyką para się z rzadka; od kilkunastu lat
chce się z panem widzieć. Pan Henck. niczego nowego nie napisał. W jego twórczości dominuje satyra: w krzywym
- Proszę skierować go na górę. I zwierciadle science fiction oglądamy wizerunek naszych przywar i to zarówno na
prószę natychmiast dać połączenie na skalę jednostki, jak i całego rodzaju ludzkiego. Znany jest przede wszystkim jako
mój ekran, gdy tylko je pani uzyska. autor opowiadań, które ukazały się w latach 1955-68 w następujących zbiorach:
W chwilę później Ottuchna-Setuch- ,,Of Ali Possible Worlds”, „The Humań Angle”, „Time in Advance", „The Seven
na wszedł do pokoju. Był pijany, ale Sexes”, „The Sąuare Root of Man" i „The Wooden Star”. Jego dwie powieści s.f.
jak zwykle znosił to zadziwiająco „Of Men and Monsters" oraz „A Lamp for Medusa”, opublikowane najpierw w
dobrze. formie skróconej w czasopismach, w wersji książkowej wydano w roku 1968.
- I co powiesz, Nick? Co, do diab Polski czytelnik poznał już trzy opowiadania Tenna, „Wyzwolenie Ziemi”, „Moje
la... potrójne ja ” i „W otchłani, wśród umarłych” ; zamieszczono je w antologii „W stro
- Ciii - ostrzegł go Crandall. - Łą nę czwartego wymiaru". Opowiadanie „Wyrok z wyprzedzeniem" to tytułowy utwór
czę się właśnie. z tomu „Time in Advance”, wydanego w roku 1958.
Centrala w Tybecie odezwała się: -
Proszę mówić, Nowy York — i na ekra Wiktor Bukata
nie pojawił się Frederick Stoddard
Stephenson. Postarzał się bardziej niż
Clqfl dalizy z * itr . 14
Szanowny Panie Przewodniczący Naszego Towa Od wielu lat wiedzieliśmy, że gdy jakieś ciało
rzystwa! znajdzie się w polu elektrycznym (to znaczy w
Szanowni członkowie, wśród których znajduje obrębie działania pola elektrycznego), to ciało po
się jeszcze tak wielu wybitnych uczniów Rydzy laryzuje się, co oznacza, że nabywa właściwości
ny! dwupola albo „dipola”, czyli z obu stron nabywa
Szanowni członkowie i goście, którzy nieraz z różnych ładunków elektrycznych, jak pokazuje
odległych krajów przyjeżdżaliście na walne ze ryc. 1. Zawsze obserwowaliśmy, że polaryzacja
branie naszego Towarzystwa! jest proporcjonalna do pola: współczynnik pro
porcjonalności nazywa się przenikalnością elek
tryczną £q.
Szanowni Państwo! Taka polaryzacja ciała proporcjonalna do pola
E, czyli odbywająca się ze stalą przenikalnością
Pragnę, aby ten odczyt o pracach naukowych, elektryczną e0, nazywa się polaryzacją liniową
rozpoczętych w Rydzynie i trwających do tej po (ryc. 2). Obserwując polaryzację różnych ciał
ry, zainteresował Was, i żeby był zrozumiały i (dielektryków) przekonałem się, że przenikalność
jasny, a jednocześnie żeby był krótki. Więc od dielektryczna różnych ciał może być zmienna,
razu przystąpię do sedna wielkiej sprawy, którą tzn. zwiększona o pewien dodatek do e0 lub
zająłem się jako nauczyciel Rydzyny i włączyłem zmniejszona o taki dodatek, rosnący z kwadra
w to moich młodych uczniów z Kółka Fizyczne tem pola E, czyli o e2E2, gdzie e2 oznacza współ
go. Ponieważ przypuszczam, że suchy odczyt ex czynnik nieliniowości: + e2E2 i — e2E2 — przyrost
cathedra byłby trudny do zrozumienia, przeto lub ubytek polaryzowalności (patrz ryc. 3 i wzo
proponuję Państwu, abyście traktowali go jako ry 1, 2 ).
pogawędkę, którą w miarę potrzeby przerywaj
cie, by zadawać pytania i słuchać wyjaśnień. Do takich badań trzeba było stosować coraz
silniejsze pola, a więc stosować wysokie napięcie.
Otóż wysokie napięcia można uzyskać korzysta
Prof. Arkadiusz H. Piekara (ur. w 1904 roku) jest jąc z transformatora na prąd przemienny, czyli
nestorem polskich fizyków (obok profesora Ta zmienny. W Rydzynie w owych czasach był tyl
deusza Piecha z Krakowa), autorem wielu prac ko prąd stały. Dlatego musieliśmy sami opraco
i książek, nie stroniącym nigdy od popularyzacji
nauki. Od początku istnienia „Problemów” (do wać metodę otrzymywania wysokich napięć, ko
kładnie od ńr. 6.) zamieszczał na naszych łamach rzystając z prądu stałego. Tak więc w Rydzynie
ciekawe artykuły o fizyce. Za tę działalność otrzy powstał nowy przyrząd, zwany „multiplikatorem
mał w 1961 roku Nagrodę „Problemów” przyzna napięcia”, przyrząd, który ładował (zawsze sta
waną co roku najlepszym popularyzatorom spośród
naukowców. Ostatnio w konkursie zorganizowa łym napięciem) kondensatory do 220 woltów, po
nym przez naszą redakcję wespół z „Kurierem łączone szeregowo, ale ładował każdy z osobna,
Polskim” prof. Piekara został wyróżniony pierw za pomocą kontaktów obracających się po tarczy
szą nagrodą za najlepszą książkę popularnonauko izolującej. Cała bateria zostaje w ten sposób na
wą roku 1984. („Nayiaśnieyszemu y Naypotężniey-
szemu Panu, czyli o nauki horyzontach dalekich”. ładowana do wysokiego napięcia, potrzebnego do
doświadczeń (10 tysięcy woltów). Początkowo
przyrządy te robił wraz z uczniami mechanik ry-
dzyńskiej szkoły, Jan Miszkin: po paru latach
zaczęła je produkować firma inż. Kazimierza
Gaertiga w Poznaniu, firma o niezwykle wyso
kim poziomie wykonawstwa i, co się zdarza w
Poznaniu częściej niż gdzie indziej, firma nie
zwykle solidna i uczciwa. Nie mam już multipli- ze starych roczników
katora z tamtych czasów, rydzyńskie zostały w y
wiezione przez Niemców. Ryc. 4. pokazuje mul-
tiplikator inny, nowocześniejszy, wykonany w ŻYJEMY W ŚWIEC1E FANTASTYCZNIEJSZYM
NIŻ ŚWIAT STARYCH BAJEK
Warszawie przez uniwersyteckiego mechanika,
p. Styczyńskiego pod kierownictwem mojego ENIAC — ROBOT MATEMATYK
ucznia, p. magistra E. Mąki, odmiennego typu Oddano do użytku ludzkości nowy wynalazek o
transformator prądu stałego na prąd1stały wyso ogromnym znaczeniu praktycznym. Narodził się z
wojny, będąc (niestety) jeszcze jednym dowodem,
kiego napięcia opracowaliśmy z uczniem moim, iż wojna jest jednak motorem postępu. W lutym
Januszem Kryczkowskim, byłym rydzyniakiem, tego roku Departament Wojny Stanów Zjednoczo
transfonnator działał za pomocą triody i diody. nych podał do wiadomości publicznej o skonstruo
Opublikowaliśmy wspólnie tę pracę w 1937 roku waniu pierwszej w dziejach ludzkości, o fenome
nalnych właściwościach, elektronowej maszyny do
liczenia.
p Tytko -f- W maszynie tej nie ma ani jednej części rucho
pTy ka - mej!
pole elektryczne
Nazwana została ENIAC (skrót od Electronic
Numerical Integrator and Computer).
Budowę rozpoczęto w roku 1943 na żądanie
czynników wojskowych dla przełamania impasu, w
jakim znalazła się balistyka. Badania nad lotem
i własnościami pocisków utknęły na martwym
punkcie z powodu niemożności szybkiego dokona
nia potwornie skomplikowanych obliczeń. W koń
polaryzacja cu roku ubiegłego maszyna była gotowa i... wpra
wiła wszystkich w zdumienie swoim zachowaniem
pTy łka — płytka -f się.
pole elektryczne Pomyślana jako narzędzie wojenne, rozpoczęła
jednak pracę pokojową, rewolucjonizując z miej
sca matematykę stosowaną, zmieniając wiele sche
matów produkcyjnych i wprowadzając nowe mo
żliwości w szeregu zagadnień teoretycznych.
ENIAC jest w stanie rozwiązać problemy mate
matyczne tak trudne i skomplikowane, które do
tychczas przy znanych nam metodach były nie-
rozwiązalne.
p olaryzacja Ten matematyk-robot liczy tysiąc razy szybciej
niż jakakolwiek znana nam najszybsza maszyna
Ryc. 1. Polaryzacja, czyli rozdział ładunków. Przeciwne do liczenia.
pole wywołuje odwrotną polaryzację. ENIAC pracuje z szybkością światła i fali ra
diowej.
Zanim opiszemy jej niezwykłe walory, podamy
kilka szczegółów, odnoszących się do niej samej.
Przede wszystkim więc ma 18 000 lamp! Dobry
odbiornik radiowy — przypomnijmy ma 10 lamp;
największy nadajnik radarowy — 400, a latająca
superforteca B—29, skomplikowany cud techniki,
ma w swym wyposażeniu niecałe 800.
ENIAC ma pół miliona połączeń i 70 000 kon
densatorów; zajmuje 9 na 15 m powierzchni i wa
ży 30 ton, a jest szczytem precyzji i subtelnoś
ci. [...] W pięć minut ENIAC może zdziałać dużo.
Może dokonać 10 milionów dodawań lub odejmo
Ryc. 2. Polaryzacja liniowa rośnie proporcjonalnie do na wań na dziesięciocyfrowych liczbach. Jest to mo
tężenia pola elektrycznego E. żliwe, ponieważ pojedyncze dodawanie zajmuje jej
zaledwie jedną pięciotysięczną część sekundy.
Wynalazcami tej niewiarygodnej maszyny są:
dr John W. Mauchly i J. Prosper Eckert, obaj z
Uniwersytetu w Pensylwanii. Budowa jej koszto
wała czterysta tysięcy dolarów; suma niewielka,
jak na tak skomplikowaną i gigantyczną maszynę.
ENIAC używa trzy razy więcej elektryczności
niż największa radiowa stacja nadawcza.
Najbardziej zdumiewającą właściwością ENIACa
jest posiadanie „pamięci” i to trojakiego rodzaju.
Po pierwsze pamięta wszystkie wyniki otrzymane
u) pośrednich operacjach; po drugie pamięta o
wszystkich danych figurujących w zadaniu dostar
czonym na dziurkowanej kartce, po trzecie pamię
ta, w jaki sposób ma łączyć i kombinować wszyst
kie dane i otrzymane rezultaty. [...]
„Problemy” nr 6/1946
Ryc. 3. Polaryzacja nieliniowa (dodatek rośnie lub male
je).
Pierwszy proces oznacza kierowanie się dipoli
elektrycznych wraz z polem, zaś drugi — oddzia
ływanie wzajemne dipoli molekularnych, prowa
dzące do molekularnej przebudowy cieczy
(ryc. 5).
Jak z powyższego widać, pole elektryczne silne
(więc nieliniowe) wywiera wpływ na przebudo
wę molekuł cieczy, a zatem może mieć duże zna
czenie w badaniach fizykochemicznych. Toteż w
tym kierunku poszedł rozwój metody rydzyń-
skiej (NDE = nieliniowy dielektryczny efekt).
Ale rozwój ten został przerwany przez wojnę.
Dopiero po skończonej wojnie metoda ta rozwi
nęła się na świecie i była stosowana w tej oraz
w zmodyfikowanej przez dalszy postęp fizyki po
staci w Polsce i w wielu krajach, m. in. we Fran
cji, Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii itp. Holen
derski uczony, P.J.F. Bottcher, w książce swojej
„Theory of Electric Polarization” (1973), pracom
rydzyńskim poświęcił obszerny rozdział.
Po wojnie pracowałem w Uniwersytecie Jagiel
lońskim w Krakowie jako docent, wkrótce w Po
litechnice Gdańskiej jako profesor, lecz najwię
cej prace moje rozwinęły się w Uniwersytecie im.
Ryc. 4. Multiplikator napięcia Adama Mickiewicza w Poznaniu, a wreszcie w
Uniwersytecie Warszawskim. W tyra okresie (do
kładniej w roku 1964) zjawiska nieliniowe roz
w naukowym czasopiśmie „Physikalische Zeitsch- szerzyły się poza fizykę dielektryków i na sku
rift”. tek światowych odkryć maserów i laserów prze
Od roku 1928 przygotowywaliśmy aparaturę szły do dziedziny optyki, która od początku XX
pomiarową, tak zwaną rezonansową, termostat wieku rewolucjonizuje fizykę, ale jednocześnie
wodny starannie regulowany oraz kondensatory: podzieliła ją na fizykę klasyczną, upatrującą w
do badań i pomiarowy bardzo silnej budowy. Po istocie światła fal elektromagnetycznych i na fi
zykę kwantową, upatrującą w istocie światła
miary wykonywaliśmy nocą, za zgodą dyrektora
Tadeusza Łopuszańskiego, który przebiegiem pra kwantów, czyli fotonów. Oba poglądy wzajemnie
cy bardzo się interesował. Spośród uczniów w się wykluczają, jak wykluczyć się musi ruch fal,
pierwszym etapie pracy głównym wykonawcą ciągły i wszystko w przestrzeni ogarniający, oraz
pomiarów był Brunon Piekara, mój brat i uczeń ruch pocisków, wystrzeliwanych kierunkowo w
Rydzyny, późniejszy doktor fizyki i docent. W przestrzeń i trafiających w upatrzony cel, niekie
dy z wielką dokładnością, a niekiedy z określo
późniejszym etapie, gdy przeszliśmy do metody
zwanej heterodynowaniem (termin nieobcy tym, nym błędem. Ruchem fal rządzą równania róż
niczkowe (operujące maleńkimi przyrostami cza
którzy znali się w owych czasach na nowoczes
nych radioaparatach), głównym wykonawcą był su i współrzędnych przestrzennych). Równania te
Alexander Łempicki, również rydzyniak, później wyrażają zasadę przyczynowości i wszystko, co
szy profesor fizyki w Bostonie, Stany Zjednoczo się dzieje według tych równań, jest skutkiem te
ne. go, co się stało wcześniej, a zarazem przyczyną
tego, co się stanie później. Zasadę przyczynowoś
Pomiary rydzyńskie dały odkrycie dielektrycz ci w mechanice kwantów również wyrażają rów
nych zjawisk nieliniowych, które przebiegały w nania różniczkowe, ale nie dają one ścisłego po
sposób oczekiwany, a także nieoczekiwany; bada jęcia o właściwej przyczynie i skutku, lecz tylko
ne były roztwory nitrobenzenu w rozpuszczalni o prawdopodobieństwie jednego i drugiego (czy
kach dielektrycznych; dawały one albo obniżenie li „stanów” początkowego i końcowego).
przenikalności dielektrycznej dla roztworów roz
cieńczonych, albo wzrost dla stężonych. Bardziej
zrozumiale pokażemy to za pomocą prostych wzo
rów, do zrozumienia których nie jest konieczna
znajomość matematyki: oto przenikalność elek
tryczna roztworów rozcieńczonych nitrobenzenu
w benzenie maleje z przyłożonym polem elek
trycznym :
E == Eo E2m
(2a)
e == e0 + E.>w E s
Istnieją więc dwie grupy zjawisk optycznych:
jedne, które dają się wytłumaczyć jako ruch fal
elektromagnetycznych (jak interferencja światła)
i drugie, które można wytłumaczyć jedynie jako
ruch kwantów, czyli fotonów (zjawisko fotoelek-
tryczne, które polega na tym, że foton jak pocisk
wpada na elektron i oddaje mu całą swoją ener ze starych roczników
gię ruchu, czego fala nie potrafi zrobić). Jak to
może być, by światło-fala mogło robić to samo,
co światło-pocisk? Jak może światło-fala mieć LOTY MIĘDZYPLANETARNE W ŚWIETLE
własności pocisku-fotonu? ENERGII ATOMOWEJ
Właśnie w roku 1960 została odkryta zasada Zbliżyła się epoka , w której
działania nowego potężnego źródła światła: lasera. istoty ludzkie oderwą się od
W cztery lata później grupa amerykańskiego fi Ziemi i pożeglują ku planetom
zyka Townesa odkryła nowe zjawisko świetlne, Ludzkość nie dostrzegła — niestety! — najwięk
w którym wiązka światła lasera o wielkiej mocy szej rewolucji, jaka wydarzyła się, jaka mogła
zamienia się na wąziutką nić świetlną. Ta „auto- wydarzyć się w jej dziejach. Nie dostrzegła, że
kolimacja” okazała się wynikiem procesu nieli loty międzyplanetarne stały się możliwe, że za lat
niowego: wiązka światła wielkiej mocy sama so kilka, czy kilkanaście, pierwsze astro-bolidy wy
startują w przestrzeń kosmiczną. Teoretycznie »
bie powiększa współczynnik załamania, a więc wszystko było już obliczone, brakło jedynie odpo
staje się falą nieliniową i skupia się w nić wiednio potężnej energii, która byłaby w stanie
świetlną. oderwać bolid od kuli ziemskiej, tak, jak niegdyś
Wraz z grupą fizyków poznańskich zająłem się brakowało Leonardo da Vinci odpowiedniego mo
toru, by zrealizować jego zamysły lotnicze. Energia
doświadczeniami w tej dziedzinie, natomiast z atomowa da nam motor, rozwijający zagadnienie,
grupą fizyków profesora Townesa, Cambridge, przemieniający marzenia w czyn. Lecz ludzie, za
USA, opracowaliśmy teorię tego zjawiska i zro hipnotyzowani swymi ziemskimi sprawami, doj
biliśmy obliczenia komputerowe średnicy nici, rzeli w niej bombę atomową. Gdy szpalty prasy
powinny dziś rozbrzmiewać planami pierwszej
oparte na uogólnieniu wzoru rydzyńskiego, któ wyprawy w Kosmos, witać nową, całkowicie inną
remu nadałem postać zawierającą wyższe parzy erę, wytężają swój głos w obliczeniach, ile milio
ste potęgi pola: nów istot można będzie zgładzić za jednym za
machem. Nędzne zaiste przywitanie nowej
e = e0 + e2E2 + e4E j + EgE6 epoki! [...]
„Problemy” nr 7/1946
Aby wzór opisywał wiernie autokolimację, należa
ło współczynniki nieliniowości obrać odpowiednio, ELEKTRONOWA MASZYNA
zarówno co do ich wielkości, jak i ich znaków. MATEMATYCZNA ARR
Z tych koniecznych danych okazało się, że współ [...] Zaletami maszyn cyfrowych jest ich wielka
czynniki pasują do polaryzacji elektronowej, a dokładność i uniwersalność, przy ich użyciu mo
zatem, że główną rolę w tym procesie pełni po żemy przeprowadzić każde obliczenie, jakie mógłby
laryzacja elektronowa atomów ośrodka. wykonać odpowiednio duży zespół rachmistrzów.
Dalsze prace w dziedzinie optyki nieliniowej Wadą tych maszyn jest ich skomplikowana budo
wa i duże rozmiary, wyrażające się tysiącami
upewniły mnie, że proces, który wywołuje auto lamp elektronowych, a ponadto konieczność spo
kolimację światła laserowego wielkiej mocy, może rządzania programów obliczeniowych, co wymaga
w wiązce światła nawet bardzo słabego wywołać specjalnie wyszkolonego personelu. [...]
również autolimację, a więc nitkę świetlną o cha W utworzonej „Grupie Aparatów Matematycz
nych” Państwowego Instytutu Matematycznego, z
rakterze wąskiego pocisku (a więc fotonu), jeżeli drem Henrykiem Greniewskim jako kierownikiem,
tylko procesowi polaryzacji elektrycznej atomów inżynierowie Krystyn Bochenek, Romuald Mar
ośrodka dopomóc bardzo silnym polem polaryzu czyński i autor niniejszego artykułu przystąpili
jącym, pochodzącym od jąder atomowych i in do opracowania pierwszych polskich elektrono
wych maszyn matematycznych: jedna została opar
nych ładunków ośrodka. Takie pola istnieją ta na zasadzie cyfrowej, dwie na zasadzie ana
gotowe w każdej materii, a nawet w próżni logii. [...7
(gdzie istnieją ładunki elektryczne w formie plaz ARR nie jest jednak matematyczną maszyną
my). Tę myśl wyraziłem językiem matema elektronową, budowaną w obecnym Instytucie Ma
tematycznym Polskiej Akademii Nauk. Niewielka
tycznym jako przejście od fali elektromagnetycz początkowo pracownia, przekształcona obecnie w
nej do fotonów w obecności' pola dodatkowe duży Zakład Aparatów Matematycznych, pozosta
go polaryzującego i opublikowałem w czasopiś jący pod ogólną opieką wicedyrektora Instytutu,
mie angielskim „Optics and Laser Technology”. prof. dra Stanisława Turskiego, wykonywa dalsze
maszyny, zarówno oparte na zasadzie realizacji,
Obecnie opracowuję rozszerzanie tej idei na dal jak i na zasadzie cyfrowej. Dopiero w połączeniu
sze zjawiska optyczne nieliniowe, o czym Pań z tymi maszynami, a w szczególności z maszyną
stwu powiem na innym, przyszłym spotkaniu w cyfrową, budowaną pod kierunkiem doc. mgra inż.
Rydzynie. Romualda Marczyńskiego, uzyska się komplet, w
jaki wyposażone zostanie biuro obliczeniowe In
Arkadiusz H. Piekara stytutu. W biurze tym specjalnie wyszkoleni pra
cownicy dokonywać będą skomplikowanych obli
czeń matematycznych, potrzebnych do rozwiązy
P .S . O dalszej rozbudow ie tej now ej k on cep cji lo to n ó w do
w iedzą się rów n ież C zytelnicy „P rob lem ów ” i n ie m uszą w tym wania wielu problemów naukowych i technicznych.
c e lu jeźd zić do R yd zyn y. W ystarczy zajrzeć do sty czn io w eg o n u
m eru „P rob lem ów ”, aby zn aleźć artyk uł pod tytu łem „ o po Dr inż. Leon Łukaszewicz
zn aw an iu i pojm ow aniu p rzyrod y”. P rzeczytajcie go z cierp li „Problemy” nr 1/1955
w ością i zrozum ieniem , o co prosi
Autor
Zygmunt III Waza
Janusz Tazbir „Serce się kraje, ile razy czytam lub słyszę o Zygmuncie III, o tym
profesor doktor habilitowany,
Instytut Historii PAŃ, wielkim i prawdziwie polskim królu, któren lubo na obcej urodzony
Warszawa ziemi, od matki swojej, cnotliwej Jagiellonki, z krwią polską wziął du
szę polską, któren wolał utracić dziedziczne berto, niżeli narodowość
polską skazić. Był to, mówią, fanatyk przez jezuitów rządzony, dlatego
ani w Szwecji, ani w Moskwie mu się nie wiodło. I cóż to znaczy?
Trzeba było, ażeby był katolikiem w Polsce, lutrem w Szwecji, syzma-
tykiem w Moskwie?"
t
Ta opinia Henryka Rzewuskiego, wypowiedziana chyba opinię spośród wszystkich królów pol
(1839) przez usta imć pana Seweryna Soplicy, skich. Wazie zarzucano tam upór, obłudę, skłon
dobrze oddaje nieprzychylne sądy krążące na te ność do intryg, przede wszystkim zaś fanatyzm
mat pierwszego z Wazów, jaki zasiadł na naszym religijny, który miał się przyczynić do wybuchu
tronie. Wnuk Zygmunta I Starego, syn Katarzy wojen polsko-szwedzkich.
ny Jagiellonki i króla szwedzkiego Jana III Wazy, Zygmunt III Waza należy niewątpliwie do wład
już przez współczesnych był dość ostro krytyko ców, wobec których mało kto i z badaczy, zarów
wany. Jan Zamoyski przy pierwszym spotkaniu no polskich, jak szwedzkich, pozostał obojętnym.
określił go jako „nieme monstrum”, choć był to Choćby więc historyk najusilniej starał się
pierwszy od śmierci Zygmunta Augusta władca, o obiektywizm, to i tak stosunkowo łatwo wyczy-
który mógł się z polskimi poddanymi porozumieć
w ich języku. Rokoszowa szlachta nazywała go
tyranem i „kazirodcą” (ponieważ poślubił siostrę
zmarłej żony), a w kroniczce ariańskiej rodziny
Taszyckich czytamy, że za panowania Zygmunta
III „nic spokojnego, szczęśliwego w Rzeczypospo
litej się nie dzieje”. W imię sprawiedliwości nale
ży przypomnieć, iż współwyznawca Taszyckich,
Andrzej Lubieniecki, bardzo ciepło pisał w swej
kronice o królu, „nad którego nam pożyteczniej
szego subiectum nie widzieliśmy, bo i zacnego na
rodu, i domu królewskiego pan, i ze krwie narodu
naszego i panów naszych idzie [...] nasz naród mi
łujący i inszych darów bożych pełny”.
Bracia polscy byli mu wdzięczni, iż nie pozwo
lił najechać ich „stolicy”, Rakowa, choć go do
tego namawiano w czasie rokoszu. Dwie egzeku
cje wyznaniowe w roku 1611 (arianina, Iwana
Tyszkowica, i kalwinisty, Franco de Franco)
przypisywano inspiracji gorliwej w wierze żonie
Zygmunta III Wazy, Konstancji, nie zaś złej woli
króla, który w tym czasie przebywał w obozie
pod Smoleńskiem. Natomiast następne pokolenia
chwaliły go właśnie za obronę wiary katolickiej
i interesów Kościoła. Kreowany na niezłomnego
obrońcę przedmurza chrześcijaństwa, stał się w
dobie kontrreformacji wzorcem katolickiego mo
narchy. Dopiero Oświecenie spojrzało krytycznie
na tę legendę, wiążąc z panowaniem Zygmunta
początki tych wszystkich „klęsk i nieszczęść”, ja
kie miały później spaść na Rzeczpospolitą. Winą
obciążano pierwszego Wazę, a zwłaszcza jego po
litykę zagraniczną. Nie odpowiadał oświeceniowe
mu ideałowi władcy. Stąd też w listach o Polsce
podróżnika niemieckiego J. E. Biestera (1791) czy
tamy, iż król ten „ani w sercach poddanych, ani
w historii nie zapisał się dobrze”, a jego pomnik
„wznosi się teraz ponad głowami warszawian za
pomniany i nieposzanowany”. Również w pod
ręcznikach szkolnych XIX w. miał on najgorszą
tać między wierszami, czy podziela przytoczone
powyżej opinie, czy też, wręcz przeciwnie, w ślad
za Skargą przyznaje temu królowi „roztropność,
poważność i wielki umysł”. Niechętnie pisali o
nim Michał Bobrzyński, Adam Szelągowski i Wac
ław Sobieski. Powściągliwie i krytycznie Jarema
Maciszewski (w „Poczcie królów i książąt pol
skich”): „pozostał w pamięci narodu takim, jakim ze starych roczników
przedstawił go mistrz Matejko: zimnym, dalekim,
nieprzystępnym, a nade wszystko obcym”. Pró 0 PROGRAMIE PRAC MIĘDZYNARODOWEGO
bę częściowej przynajmniej rehabilitacji podjęli ROKU GEOFIZYCZNEGO 1957 — 1958
Władysław Czapliński i — ostatnio — Henryk
Wisner („Zygmunt III Waza”, Warszawa 1984). [...] W ramach M.R.G. projektuje się również za
stosowanie po raz pierwszy w historii naszego
Nieskory do pochopnych sądów Władysław Ko globu satelitów, które nie tylko wzniosą się na
nopczyński nazywał Zygmunta nie tylko mało nieosiągalną przez rakiety wysokość, lecz przez pe
wien łatwy do określenia z góry czas krążyć będą
mównym i religijnym aż do fanatyzmu, lecz rów z fantastyczną prędkością wokół ziemskiego glo
nież „marudnym, bo dość tępym”. Co prawda bu.
autor „Dziejów Polski nowożytnej” składał wszy Według posiadanych informacji przewiduje się
stko na karb ciężkiego dzieciństwa oraz trudnej wyrzucenie niewielkich satelitów na wysokość oko
ło 1500 km ponad powierzchnię Ziemi za pomocą
młodości późniejszego władcy Litwy i Korony. trzystopniowych rakiet. Orbita satelity przesuwać
Zygmunt Waza urodził się bowiem w więzieniu się będzie w pasie zawartym pomiędzy 40° sze
(1567) w Gripsholm koło Sztokholmu, gdzie osa rokości północnej oraz południowej. Prędkość, z
dził jego rodziców stryj, Eryk XIV. Następnie jaką satelita będzie obiegać Ziemię, przekroczy
32 000 km na godzinę. Czas trwania jednego okrą
odczuł na sobie ciężko despotyczny i gwałtowny żenia globu ziemskiego po orbicie o kształcie elip
charakter ojca, którego gorącym pragnieniem by tycznym wyniesie zatem zaledwie półtorej godzi
ło, aby syn opuścił Polskę i powrócił do Szwecji, ny. Czas przejścia satelity od horyzontu do hory
co miało Zygmuntowi zapewnić otrzymanie tam zontu wynosić będzie dla obserwatora, znajdujące
go się prostopadle pod torem, 8 do 12 minut.
tejszej korony. Satelita w kształcie kuli o średnicy wynoszącej
Już na samym początku panowania naraził się około 70 centymetrów, loażący 10 kg, posiadać bę
dzie aparaturę pozwalającą na dokonywanie ośmiu
on przez to poważnie swoim nowym poddanym, pomiarów oraz przekazującą ich wyniki drogą ra
którzy z jednej strony nie cierpieli Habsburgów, diową na Ziemię. [...]
z drugiej zaś od czerwca 1574 r., kiedy to Wa- Inż. Czesław Centkiewicz
lezy umknął nocą z Wawelu, mieli wyraźny kom „Problemy” nr 7/1956
pleks „ucieczki władcy”. W roku zaś 1592 wyszło KONFERENCJA ASTRON AU TYCZNA
na jaw, iż chciano im nadepnąć od razu na dwa W FREUDENSTADT
tak bolesne odciski. Oburzona szlachta dowiedzia [...] Dr Porter zapoznał zebranych ze szczegółami
ła się bowiem wówczas, że przed trzema laty Jan programu „Vanguard” — budowy sztucznych sate
III Waza proponował Habsburgom, iż jego syn nie litów w Stanach Zjednoczonych A.P. Zadania, ja
tylko zrezygnuje z tronu polskiego, ale i dopo kim mają służyć te sztuczne satelity, obejmują
wykonanie następujących obserwacji i czynności:
może Ernestowi do zdobycia tej korony (ponadto a) pomiar promienia Ziemi, spłaszczenia na biegu
austriacki arcyksiążę miał poślubić Annę Wazów- nach, odległości międzykontynentalnycii i innych
nę). Na sejmikach i sejmie w latach 1591—92, danych geofizycznych;
który z racji prowadzonych dochodzeń uzyskał b) określenie gęstości, ciśnienia, temperatury
miano inkwizycyjnego, pomstowano (poniekąd 1 składu atmosfery ziemskiej;
c) pomiar pola magnetycznego i zjonizowania gór
słusznie), iż „cudzoziemcy o nas targ czynią”. Co nych warstw atmosfery;
zapalczywsi suponowali, że Zygmunt III Waza, d) określenie rozmieszczenia i ilości atomów oraz
pojmując za żonę Annę Habsburżankę (znów ta jonów wodoru w przestrzeni kosmicznej;
znienawidzona dynastia!), pragnął rzekomo swe e) długotrwale obserwacje Słońca i promieni nad
fioletowych w świetle słonecznym;
krakowskie wesele przekształcić w Noc Sw. Bart f) badanie natężenia i wahań natężenia promie
łomieja, czemu na szczęście w porę zapobieżono. niowania kosmicznego oraz ruchu meteorytów.
Satelity będą miały kształt kuli o średnicy 50—70
Były to oczywiście bezpodstawne plotki, trud cm. Instrumenty pomiarowe, zawarte we wnętrzu
no jednak zaprzeczyć, iż polską politykę zagra pierwszych amerykańskich sztucznych satelitów
niczną w pierwszej ćwierci XVII w. w pewnym „Vanguard", będą ważyły mniej, niż poprzednio
stopniu zdeterminował fakt, że uparty i milczący zapowiadano (10 kg zamiast 50 kg), głównie na
skutek możliwości zmniejszenia ich wymiarów
król nigdy m e wyrzekł się dążeń do utrzymania dzięki zastosowaniu tranzystorów. [...]
szwedzkiej korony, następnie zaś, kiedy ją w roku Prof. Pokrowski zapowiedział uruchomienie ra
1599 stracił, do jej ponownego odzyskania. Kry dzieckiego sztucznego satelity jeszcze w roku bie
tykowali to ostro już współcześni: Krzysztof Ra żącym, a więc przed zapowiedzianym na pierwszą
połowę roku przyszłego startem pierwszych sate
dziwiłł na przykład pisał, iż Polacy muszą Zyg litów amerykańskich. Zapowiedź oparta jest na
muntowi III „trupami most do Szwecji przez mo rzeczowych podstawach i nie można się dziwić, żc
rze budować”. Należy jednak pamiętać, iż na dłuż dwa największe obserwatoria amerykańskie, na
szą metę zbrojny konflikt obu państw był nie Mount Palomar i Mount Wilson, otrzymały już
polecenie conocnego kontrolowania nieba, by
do uniknięcia. Szwecja pragnęła bowiem opano sprawdzić ewentualne pojawienie się radzieckie
wać cały region Morza Bałtyckiego; w tej sytua go satelity przed zapowiedzianym terminem. [...]
cji zwycięskie dla Polski bitwy pod Kokenhauzen, Mgr inż. Władysław Geisler
Białym Kamieniem czy Kircholmem (1605) sta „Problemy” nr 7/1956
nowiły nie tylko epizod walki o koronę szwedzką
pomiędzy zdetronizowanym władcą a Karolem burgami, którym w roku 1619 posłano na pomoc
IX Sudermańskim, który w roku 1604 uwieńczył słynnych lisowczyków, zwerbowanych w Polsce
nią skroń. Choć bowiem walki toczyły się na te za królewską zgodą i wiedzą. Spustoszyli oni trzy
renie dalekich Inflant czy Estonii, stawka była krotnie Śląsk leżący na trasie ich pochodu, ze
o wiele poważniejsza, szło mianowicie o utrzyma szczególną satysfakcją mordując tamtejszych „he
nie się Polski nad Bałtykiem. Nie wolno więc retyków”, w znacznej mierze polskiego pochodze
sugerować się samą tylko dynastyczną motywa nia. Działalność lisowczyków zaprzepaściła do
cją tych starć, które zresztą w dwadzieścia lat reszty i tak niezbyt duże szanse przyłączenia
później przeniosły się na teren Prus Królewskich. Śląska do Rzeczypospolitej. Z drugiej zaś strony
Jak bowiem przy innej okazji Stanisław Albrycht ich udział w walkach z lennikiem Turcji, Bethlen
Radziwiłł oświadczył posłom francuskim, Polska Gaborem, przyczynił się do dalszego zaostrzenia
nie mogła ich oddać Szwecji, gdyż „nikt nie poz stosunków Rzeczypospolitej z Wysoką Portą. Do
woli sobie poderżnąć gardła”. tego doszło złupienie Warny przez Kozaków. Do
Nie należy też dawać wiary twierdzeniom, ja prowadziło to do zerwania pokoju z Turcją; het
koby jedynie gorliwość (czy nawet fanatyzm re man wielki i kanclerz Stanisław Żółkiewski, prze
ligijny) skłoniły Zygmunta III Wazę do interwen ciwdziałając zamierzonemu podobno atakowi z
cji na Wschodzie. Parli do niej niewątpliwie prze jej strony, wkroczył na teren posiadłości sułtań-
bywający na dworze jezuici czy dyplomaci pa skich. Tam też wojska polskie poniosły dotkliwą
piescy, którzy w nawróceniu prawosławnych klęskę, a sam Żółkiewski poległ w trakcie odwro
upatrywali częściową rekompensatę za szkody za tu. Cecorą (1620) przyszło zapłacić za „błędny
dane katolicyzmowi przez reformację. Równo kierunek polityki zagranicznej, wykolejony pod
cześnie jednak liczne źródła świadczą wymownie, parciem interesów kresowej magnaterii” (W.
iż pod hasłem nowożytnej krucjaty król chciał Konopczyński). Nie znaczy to oczywiście, aby w
ukryć swe stałe dążenie do odzyskania szwedzkiej Polsce już wtedy oligarchia magnacka brała górę
korony. Podporządkowana Polsce Rosja (obojęt nad królem. Z przedstawicieli tej warstwy jednak
nie czy pod berłem Dymitra Samozwańca, czy też rekrutowało się stronnictwo regalistyczne; po
w unii personalnej z Rzeczpospolitą) miała stać ważną w nim rolę odgrywali senatorowie du
się potężnym sprzymierzeńcem w walce o Sztok chowni, piastujący wysokie urzędy państwowe.
holm. Do zgoła świeckich, a nie misyjnych argu
mentów uciekała się też propaganda dworska Z grona czołowych przywódców kościoła kato
pragnąca zachęcić szlachtę, aby wzięła udział w lickiego w Rzeczypospolitej wyszedł też u schył
pochodzie na Moskwę. Przedstawiała ona bowiem ku XVI w. program radykalnej reformy jej us
Wschód jako krainę niczym nie ograniczonych troju politycznego, który z jednej strony odpo
możliwości, pełną ogromnych i słabo strzeżonych wiadał niewątpliwie najskrytszym marzeniom
bogactw, słowem nowe Indie, czekające na od królewskim, z drugiej zaś miał stanowić na grun
ważnych konkwistadorów (do porównań z podbo cie polskim urzeczywistnienie kontrreformacyjne-
jem Ameryki chętnie wówczas sięgano). Hasła te go modelu państwa. W programie tym na czoło
znajdowały posłuch wśród licznie rozrodzonej, a wysuwały się postulaty odbudowy dwóch zasad
ubogiej szlachty; sceptycznie natomiast patrzyła niczych źródeł jego potęgi: niepodzielności władzy
na nię elita szlachecka w obawie między innymi, monarszej w sprawach świeckich i niepodzielności
że ewentualne opanowanie Moskwy przyniesie Kościoła w kwestiach wiary. Najdalej szedł tu bez
ogromny wzrost władzy królewskiej. „Nie nasze wątpienia Skarga, pragnący odebrać szlachcic
pole, nie nasz to zając” — pisano. większość uzyskanych w XVI w. przywilejów, jak
również znieść samą instytucję wolnej elekcji,
Daremnie też na sejmikach początku XVII w. wprowadzając na to miejsce dziedziczność dynas
usilnie doradzano królowi, aby starał się o przy tii Wazów. Z projektami tak zasadniczych reform
łączenie Prus Książęcych do Polski, skąd „zam autor „Kazań sejmowych” łączył postulat uspraw
ków, miast i portów znacznych i bogatych przy nienia aparatu państwowego, który miał się stać
byłoby Koronie niemało. Niemiec, który nigdy nie posłusznym narzędziem w rękach Zygmunta III
będzie Polakowi przyjacielem, jużby się wyru
gował...”. Zygmunt III Waza, pochłonięty mira Wazy.
żem szwedzkiej korony, nie tylko pozostał głuchy
na te wezwania, ale — jak wiadomo — przystał W rok po ukazaniu się „Kazań” (1597) wyszło
na ostateczne usadowienie się Hohenzollernów w dzieło Krzysztofa Warszewickiego „De optimo
Prusach Książęcych (1611). Miało to pociągnąć w statu libertatis” (O najlepszym stanie wolności).
Jego autor domagał się również zaprowadzenia
przyszłości fatalne dla Polski następstwa. Jak da
w Polsce absolutnej władzy królewskiej, występo
lece zaś był pochłonięty marzeniami o Szwecji,
wał przeciwko instytucji wolnej elekcji, pragnął
świadczy fakt, że kiedy król duński Chrystian na
wiosnę 1611 r. zagroził temu państwu wojną, wreszcie znacznie ograniczyć rolę izby poselskiej.
W podobnym też duchu wypowiadali się na po
Zygmunt III Waza starał się powstrzymać go
czątku XVII w. pisarze związani z obozem miesz
przed atakiem, w przekonaniu, iż może on uszczu
czańskim (Sebastian Petrycy z Pilzna, Jan Jur
plić stan posiadania Szwecji, którą spodziewał się
wkrótce w całości odzyskać („Rad tych Chrystian kowski). Rzeczpospolita znalazła się więc za pano
wania pierwszego z Wazów na zakręcie dziejo
— pisze Konopczyński — na szczęście dla Polski,
wym, nie tylko jeśli chodzi o politykę zagranicz
nie usłuchał”). ną, ale również i wewnętrzną. Stąd też istota tych
Wojskowa i polityczna aktywność na wschodzie wszystkich projektów ma dość zasadnicze znacze
i północy musiała oczywiście zakładać nie tylko nie dla oceny Zygmunta III Wazy. Ich dzisiejsi
pokojowe, ale wręcz przyjazne stosunki z Habs zwolennicy podkreślają, że kryzys wewnętrzny
państwa, jaki niewątpliwie wystąpił w Polsce na
przełomie XVI i XVII w., mógł zostać zahamo
wany jedynie za cenę zaprowadzenia silnej wła
dzy monarszej, nawet na drodze zamachu stanu.
Przekreślając ustawy tolerancyjne, ze słynną kon
federacją warszawską na czele (jak się tego do
magali jezuici przez usta Skargi), młody władca
zyskiwał znakomitą i niemal jedyną sposobność ze starych roczników
zdobycia władzy absolutnej. Postulowana przez
zwolenników kontrreformacji monarchia tego NAJNOWSZE BADANIA NAUKOWE
ROŚLINNOŚCI NA MARSIE
właśnie typu była, zdaniem części badaczy, zbli
żona do absolutyzmu francuskiego, który również Na sesji Instytutu Przyrodniczego im. P. Leogawta
w XVII w. umacniał swą pozycję w walce z hu- w Leningradzie znany astronom radziecki, dyr.
genotami. Obserwatorium w Alma-Acie, członek-korespon-
dent Akademii Umiejętności ZSRR G. Tichow,
Istnieją jednak opinie, że zarówno sam król, wygłosił interesujący odczyt o swoich ostatnich
jak i otaczające go stronnictwo regalistyczne prag badaniach, dotyczących pochodzenia roślinności na
nęło zaprowadzić w Rzeczypospolitej szlacheckiej Marsie. [...] W polarnych krainach Marsa, gdzie
wsteczny model państwa, a mianowicie absolu Słońce nie zachodzi w ciągu większej lub mniej
szej części marsjańskiego półrocza, czyli prawie
tyzm w wydaniu hiszpańsko-habsburskim. Jak całego roku ziemskiego, temperatura zmienia się
dowiódł zaś przykład krajów rządzonych przez tę bardzo nieznacznie, pozostając stale na poziomie
właśnie dynastię (przede wszystkim Hiszpanii), powyżej zera. Otóż te właśnie krainy polarne ma
monarchia scentralizowana typu absolutnego nie ją najkorzystniejsze warunki dla rozwoju roślin.
W ciągu roku, według kalendarza ziemskiego, ro
zapobiegła tam regresowi społecznemu ani też śliny mają tu czas na zazielenienie się, kwitnięcie
upadkowi potęgi politycznej państwa. Zdaniem i wytworzenie nasion. Następnie chowają się do
niektórych historyków absolutyzm nigdzie w XVII gleby wśród warstwy listowia, pochodzącego z lat
w. ńie był formą ustrojową, która by zapewniała poprzednich. Przejście od okresu ciepłego do ostrej
zimy „marsjańskiej” odbywa się stopniowo i bar
pomyślność rządzonym w ten sposób krajom. dzo powoli.
Warto dodać, że właśnie połączenie postulatów Uczony wysuwa przypuszczenie, iż roślinność na
Marsie winna być niskopienna, przylegająca do
radykalnej przebudowy ustroju politycznego pań gleby. Są to prawdopodobnie głównie trawy i ście
stwa z postulatami całkowitej restytucji katoli lące krzewy o kolorze zielonoblękitnym, błękitnym
cyzmu w Polsce podważało realność tych projek lub nawet granatowym. Niektóre z nich żółkną,
tów. Z jednej bowiem strony nawet ci katolicy, brunatnieją i usychają w środku lata, inne nato
miast zachowują swe zielono-błękitne lub błę
którzy byli z gruntu niechętni różnowiercom, kitne listki także i w ciągu zimy. Pewne podo
brali ich w obronę w obawie, iż nietolerancja bieństwo z roślinami na Morsie ma prawdopodob
wyznaniowa może stanowić wstępny krok do za nie modrzew, mchy i inne rośliny północne lub
prowadzenia absolutyzmu. Z drugiej zaś protes wysokogórskie. [...]
tanci, którzy przy innej polityce wyznaniowej W.B.
„Problemy” nr 8/1948
Zygmunta III Wazy popieraliby może plany
wzmocnienia władzy monarszej, nie mogli sobie
życzyć zaprowadzenia absolutyzmu w jego kato RYŻ ROŚNIE W POLSCE
lickiej odmianie. Król nie przeciwdziałał bowiem,
[...] Prace nad uprawą ryżu w naszym klimacie,
jak to czynił Batory, niszczeniu po miastach świą prowadzone w Polsce od kilku lat, zostały w roku
tyń różnowierczych. Kiedy w roku 1591 sfanaty- bieżącym rozszerzone i przeprowadzone z pozy
zowany tłum demolował zbór krakowskich protes tywnym rezultatem. Prace te prowadzono w Pań
tantów, Zygmunt III, zajęty grą w piłkę na Wa stwowym Instytucie Naukowym Gospodarstwa
Wiejskiego w Puławach. [...]
welu, nie przyjął nawet wysłanego przez nich Plan doświadczeń polegał na wyszukiwaniu kil
z prośbą o pomoc gońca. Na czele komisji badają ku punktów w Polsce odpowiednich do aklimaty
cej okoliczności zburzenia świątyń dysydenokich zacji ryżu pod względem klimatu, gleby, możliwoś
w Poznaniu (1606) postawił zaś... miejscowego ci nawadniania, jakości wody, osłonięcia od wia
trów płn.-wschodnich itp.
biskupa katolickiego. Zabraniał również kalwi W tym celu zostało wybranych 14 punktów, z
nom, luteranom i arianom odbywania zjazdów i sy których najbardziej wysunięty na południe był
nodów, motywując to przekonaniem, iż zgroma Grodziec (pow. Bielski), a najbardziej na północ
dzenia te zwoływane są „przeciw osobie Najmi- — Gorzów Wlkp. [...]
Na każdym z tych 14 punktów zostały dokonane
łościwszego Pana a ku szkodzie Rzeczypospolitej”. pomiary niwelacyjne, zaprojektowane i urządzone
Na sejmach schyłku XVI w. wraz z biskupami poletka dla ryżu oraz przedpótka dla nagrzewania
systematycznie utrącał wszelkie poczynania ma wody przed nawadnianiem pola ryżowego. Spe
jące na celu uchwalenie przepisów wykonawczych cjalny system irygacyjny ułaUuiał krążenie wody.
Wielkość poletek doświadczalnych wynosiła 12 —
do konfederacji warszawskiej. Wreszcie od roku 700 ml. Położone one były w większości obok sta
1591 król zdecydowanie popierał katolików w no wów lub źródeł. [...]
minacjach do senatu, przy rozdawnictwie innych Uzyskane doświadczenia wskazują, że ryż, jako
urzędów, a także dóbr. Obejmując tron zastał 71 roślina wysokowartościowa pod względem odżyw
senatorów protestanckich, w chwili śmierci króla czym, może zająć w polskiej gospodarce rolnej
miejsce równorzędne ze zbożowymi.
było ich tylko dwóch. Terenów dla urządzenia pól ryżowych Polska
Należy jednak podkreślić, iż poprzednicy Zyg posiada dużo.
munta III Wazy nie mogli sobie pozwolić na pro Piotr Sobczyk
wadzenie podobnej polityki w obawie przed po „Problemy” nr 1/1949
ważnym fermentem w państwie. Jeszcze zresztą i
on sam w okresie dwóch pierwszych lat swoich katolickiej, z dewotem i dobrodziejem jezuitów,
rządów powoływał do senatu więcej różnowierców Mikołajem Zebrzydowskim, na czele.
niż katolików (w roku 1588 — odpowiednio 22 i Król mógł stosunkowo łatwo rozerwać ten nie
16, w roku 1589 — 8 i 3). Polityka Zygmunta bezpieczny dla siebie sojusz; musiał jedynie przy
zmienia się dopiero w następnych latach. Nie dla stać na uchwalenie tak zwanej konstytucji o tu
tego więc ruch reformacyjny upadł, że jego stron multach, czego domagali się kalwińscy i luterań-
ników wykluczono od udziału w dochodach i urzę scy posłowie. Ustawa ta przewidywała surowe ka
dach, ale dlatego ich wykluczono, że protestan ry dla uczestników zaburzeń wyznaniowych; pod
tyzm polski poniósł klęskę. Warto przy tym zazna wpływem jednak nadwornych jezuitów (Piotra
czyć, że i sam król bywał często niekonsekwentny. Skargi i Fryderyka Bartscha) biskupi, a w ślad
Trudno się oczywiście dziwić, że utrzymywał ser za nimi i sam król odmówili potwierdzenia swo
deczne stosunki z młodszą siostrą Anną, która aż bód wyznaniowych szlachty różnowierczej. Zda
do śmierci (1625) pozostała zagorzałą luteranką. niem części badaczy miało to bezpośredni wpływ
Brat nie tylko zezwalał na odprawianie dla niej na wybuch rokoszu pod wodzą Zebrzydowskiego.
nabożeństw tego wyznania na Wawelu, ale i po W każdym razie jego uczestnicy obok postulatów
śmierci Anny Wazówny zabiegał, bez powodzenia zmierzających do dalszego ograniczenia władzy
zresztą, o dyspensę umożliwiającą pochowanie królewskiej (chciano pozbawić monarchę m.in. pra
„heretyczki” w podziemiach katedry wawelskiej. wa rozdawnictwa urzędów, a posłów uzależnić
Ostatecznie została pogrzebana w przejętym przez wyłącznie od instrukcji sejmikowych) wysunęli
protestantów toruńskim kościele NMP, gdzie żądanie ścisłego przestrzegania uchwał konfede
wzniesiono jej grobowiec w barokowym stylu. Ten racji warszawskiej. Konflikt, prowadzony począt
tolerancyjny stosunek do najbliższej rodziny jest kowo na pióra, zakończył się ostatecznie — jak
poniekąd zrozumiały, choć warto przypomnieć, że wiadomo — starciem zbrojnym pod Guzowem
w dobie kontrreformacji różnie i z tym bywało. (1607), gdzie wojska rokoszan poniosły klęskę. Król
Obok tego jednak w gronie najbliższych przyjaciół wykazał się zresztą wówczas odwagą osobistą. I
królewskich, obdarzanych kolejnymi godnościami, tym razem sprawdziło się powiedzenie, iż w każ
spotykamy stale wielu protestantów, jak wojewo dej bitwie ktoś zostaje pokonany, co nie znaczy
da bracławski Jan Potocki (najpoważniejszy rywal jednak, że druga ze stron odnosi zwycięstwo. Po
Stanisława Żółkiewskiego do buławy wielkiej ko mimo honorowej kapitulacji przed królem, głów
ronnej), wojewoda dorpaeki Kasper Denhoff czy nych przywódców rokoszu, z Zebrzydowskim na
protektor braci czeskich Rafał Leszczyński. czele, ruch ten przekreślił na długo możliwości na
Jeśli zaś Zygmunt III Waza okazał się gorącym prawy ustroju Rzeczypospolitej. Stronnictwo rega-
promotorem sprawy unii wyznania prawosławnego listyczne przekonało się dowodnie, że ewentualny
z rzymskokatolickim, to zaważyły tu względy nie zbrojny zamach stanu nie ma w Polsce żadnych
tylko natury wyznaniowej. Poważny impuls do szans powodzenia. Król zaś zachował sobie bun
starań w tym kierunku przyniosło bowiem utwo towników aż do śmierci w pamięci. Kiedy w roku
rzenie w roku 1589 w Moskwie odrębnego patriar 1629 Janusz Radziwiłł przedstawiał mu dziesięcio
chatu, co groziło uzależnieniem kościoła prawo letniego wówczas Bogusława, daremnie nakłaniał
sławnego w Rzeczypospolitej od patriarchów mos bratanka, aby ten upadł monarsze do nóg. Krnąb
kiewskich. Dlatego też polskie władze, widząc w rny chłopiec oświadczył wręcz: „Wszakci i król
tym podporządkowaniu niebezpieczne dla państwa jest człowiek do mnie podobny”, na co Zygmunt
posunięcie, poparły unijne zabiegi Kościoła. Przez III podobno roześmiał się i powiedział: „Dajcie mu
zaprowadzenie jedności wyznaniowej chciano za spokój. Rokoszanin jest”. Dowodziłoby to zresztą,
pewne umocnić spoistość organizmu, w którym na iż monarcha miał poczucie humoru. Kiedy indziej
blisko milionie km* współżyło ze sobą tyle narodo kazał włożyć synowi Władysławowi drut do kur
wości, ras i wyznań. Nadzieje te, jak wiemy, oka czaka i śmiał się serdecznie, gdy rozeźlony króle
zały się złudne. Unia brzeska (1596) przyspieszy wicz wyrzucił ptaka „oknem otwartym”, tłuma
ła rutenizację chłopów polskich osiadających na cząc ojcu, „że nie dopieczony”. Miał też Zygmunt
Ukrainie, gdzie o wiele łatwiej było o księdza unic słabość do kobiet, którymi chętnie się otaczał. Za
kiego niż rzymskokatolickiego. Wraz ze wschod plotkę należy jednak chyba uznać pogłoski o jego
nim obrządkiem przyjmowano ruski język i oby długoletnim romansie z wszechpotężną na dworze
czaje. ochmistrzynią, Urszulą Meierin. Nie mieli też ra
cji anonimowi pamfleciści, piszący pod adresem
I choć opinia Pawła Jasienicy, iż unia była ak
Zygmunta:
tem, „którego inaczej niż obłędem nazwać nie moż Wiele panien zgubiło wieńce swej czystości.
na”, wydaje się przesadna, trudno zaprzeczyć, iż Dogadzając za wziątek twej chciwej lubości
przyczyniła się do dezintegracji państwa, nasta W całej historii Polski XVI-XVIII w. trzy czyn
wiając przywiązane do prawosławia masy ludowe niki, a mianowicie król, dążność do despotyzmu i
wrogo wobec władz Rzeczypospolitej. Rychło też cudzoziemcy, splotły się ze sobą tak nierozerwalnie,
dyzunici znaleźli zbrojnych sojuszników w posta że jeśli kiedykolwiek mówiono o praktykach cu
ci Kozaczyzny, która ogłosiła się obrońcą prześla dzoziemskich, to zaraz dodawano, iż mają one na
dowanego prawosławia. Dzięki jej poparciu prze celu zniszczenie swobód szlacheckich. Gdy zaś by
ciwnicy unii brzeskiej odbywają nadal niemal ofic ła mowa o zagrożeniu tych ostatnich, to zwykle
jalnie swe synody, utrzymują szkoły i bractwa w związku z zarzutem, iż kuźnią intryg przeciwko
prawosławne. Wroga zaś wobec reformacji posta „złotej wolności” są obsadzone przez nich dwory
wa Zygmunta III Wazy sprawia, iż szlachta róż- oraz knowania zagranicznych przybyszów. Za taką
nowiercza z jednej strony zbliża się do dyzunic- właśnie „kuźnię” uważano już w dobie sejmu in-
kiej, z drugiej zaś przyłącza do opozycji politycz kwizycyjnego najbliższe otoczenie Zygmunta III
nej, reprezentowanej przez znaczną część szlachty Wazy, który zdając sobie sprawę z istniejących
nastrojów powiedział kiedyś wręcz, że szlachcie
idzie nie tylko o wyprawienie z dworu cudzo
ziemców, ale i o usunięcie stamtąd zagranicznej
mody oraz języka. Na Wawelu, a później w War
szawie częściej od polskiego słyszano bowiem
szwedzki i niemiecki, jak również łacinę oraz włos
ki. Szlachtę denerwowało właściwie na dworze ze starych roczników
wszystko, od panoszenie się zaufanej powiernicy
królewskiej, wspomnianej już Meierin, poprzez e-
O WYBORZE DROGI ROZWOJU
dukację królewiczów, opartą na absolutystycznych ENERGETYKI JĄDROWEJ W POLSCE
wzorach Zachodniej Europy, aż do faktu, iż król
„wielu cudzoziemców obojej płci na dworze swym [...] Mamy w Polsce nie powtarzającą się szansę
chowa i onych bogaci, a o nas nie dba”. poważnego, wszechstronnego przestudiowania pro
blemu energetyki jądrowej. Możemy wkroczyć na
Wśród obcych, obok dworzan, oficerów czy jezu drogę jej rozwoju rozważywszy uprzednio wszyst
itów, widziano też sporo artystów, uważanych kie „za” i „przeciw”, przewidując konsekwencje,
dość powszechnie za darmozjadów i oszustów, któ jakie wywoła ona w naszym życiu.
rzy „chleb pański za darmo zjadają, a poczciwym Jest obowiązkiem naszego pokolenia skorzystać
z tej sytuacji. [...]
synom szlacheckim drogę do łaski pańskiej utrud Wobec tego, że wzrost wydobycia węgla jest
niają”. Stąd też i mecenat kulturalny Zygmunta ograniczony tyloma czynnikami, należy sądzić, że
III, roztaczany zresztą raczej w dziedzinie sztuki w pewnym momencie nastąpi stabilizacja wydo
niż literatury, nie budził uznania tej warstwy. bycia. Nastąpi bowiem moment, że przyrost wy
dobycia węgla będzie wymagał od społeczeństwa
Przypomnijmy, iż Zygmunt III Waza patronował bardzo dużego wysiłku, tak dużego, że społeczeń
przebudowie i rozbudowie w barokowym stylu stwo zmuszone będzie poszukać innych źródeł
zamku królewskiego w Warszawie, do której zos energii, które w tych warunkach będą dogodniej
tała przeniesiona stolica Rzeczypospolitej (osta sze.
Kiedy nastąpi ten moment? Otóż wiele znaków
tecznie w roku 1611). W tym samym stylu odbu „na ziemi i na niebie” stwierdza, że gdy zużycie
dowano go po zniszczeniu w czasie ostatniej (miej węgla kamiennego na cele energetyczne osiągnie
my nadzieję!) wojny. Na zamku grywał teatr, z około 25—30 milionów ton rocznie, dalszy wzrost
zasady cudzoziemski, wystawiający już w począt zużycia będzie opłacany tak wielkim wysiłkiem
społeczeństwa, że uczyni go to gospodarczo nieu
kach XVII w. m.in. tragedie Szekspira. Rodzime zasadnionym. [...]
go pochodzenia była natomiast kapela zamkowa, Można więc na podstawie powyższego rozumo
choć i tą dyrygowali z reguły Włosi. wania wysnuć następujący wniosek. Dla wielu
krajów, w tej liczbie dla Polski, jest rzeczą naj
Szlachta rzadko uczęszczała na te przedstawie właściwszą wybrać jako podstawowy typ reaktora
nia czy koncerty. Gorszyła się natomiast faktem, iż reaktor powielający, przyjmując, że za 10—20 lat
król nie tylko popierał artystów, ale i sam zajmo będzie on w pełni technologicznie opanowany oraz
wał się snycerstwem, tokarstwem czy złotnictwem, (co jest rzeczą najbardziej istotną) będzie produ
kował energię elektryczną tańszą od energii ze
jak również próbował swych sił w malarstwie. We źródeł konwencjonalnych. Można na marginesie
wszystkich tych dziedzinach był zapewne dyletan stwierdzić, że Niemiecka Republika Federalna
tem, nie najgorszym jednak, skoro odnaleziony w prawdopodobnie również wybierze podobną drogę.
galerii augsburskiej obraz „Alegoria Wiary” naj Tak więc, to (może zbyt długie) rozumowanie
pozwala na wysnucie podstawowego dla nas
pierw przypisywano Tintoretcie, następnie Zyg wniosku: nasza przyszłość w okresie najbliższych
muntowi III Wazie, ostatecznie zaś Rubensowi, któ kilkudziesięciu lat to elektrownie jądrowe z reak
ry pozostawił zresztą kilka jego portretów, malo torami powielającymi, na neutronach prędkich z
wanych jednak nie z autopsji. Mariusz Karpowicz paliwem plutonowo-uranowym. [...]
nazywa króla „artystą o wysublimowanym smaku, W warunkach naszego kraju najwłaściwsza wy
jednym z najwybitniejszych mecenasów sztuki na daje się następująca droga rozwoju energetyki ją
drowej:
naszym tronie”. I etap — najbliższe 15—20 lat. Budowa elektrow
W galerii augsburskiej znajduje się również ma ni z reaktorami niepowielającymi na uran natu
ralny z surowca krajowego z moderatorem grafi
lowidło „Mater Dolorosa”, stanowiące bezsprzecz towym (należałoby rozpatrzyć także ciężką wodę
nie dzieło Zygmunta Wazy. W chwilach wolnych mającą wiele zalet), z chłodzeniem gazowym. Licz
od zajęć państwowych wykonywał on także złote ba elektrowni tego typu zależy od tempa rozwo
i srebrne monstrancje, relikwiarze, puchary, prze ju produkcji energii elektrycznej założonego dla
drugiego etapu. Zadaniem tego etapu byłoby zdo
chowywane obecnie w różnych skarbcach kościel bycie doświadczenia i przygotowanie kadr, groma
nych, jak też sporządził parę zegarków. Kuł rów dzenie plutonu, produkcja energii elektrycznej w
nież król łańcuchy z medalionami, na których rył niewielkich rozmiarach i przygotowanie poszcze
swoje popiersie; jeden z nich otrzymał w darze gólnych ogniw przemysłu jądrowego.
Dymitr Samozwaniec. Wszystko to zwiększyło jed II etap — zaczynający się za 15—20 lat. Budo
wa serii elektrowni z reaktorami powielającymi z
nak tylko ogólną niechęć do władcy, który zamiast paliwem plutonowo-uranowym, z chłodzeniami
na polowaniach, pochodach wojennych czy ucztach metalami ciekłymi. Zadaniem tego etapu byłoby
spędza czas w warsztacie snycerskim. Król-rze- produkowanie energii elektrycznej po koszcie niż
mieślnik (bo do tego gatunku ludzi szlachta zali szym niż energia konwencjonalna i w ilości zaspo
kajającej potrzeby społeczeństwa, dalsze wzmożo
czała dość powszechnie ludzi parających się rze ne produkowanie plutonu, pełne rozwinięcie prze
miosłem artystycznym) budził niechęć i lekcewa mysłu jądrowego.
żenie, tym bardziej iż dość dobrze wiedziano, że
mimo osobistego udziału w oblężeniu Smoleńska Mgr dtnż. Mieczysław Taube
„Problemy” nr 11/1956
czy kampanii pruskiej 1625 r., do wojska nie czuł
zbytniego zamiłowania.
Choć w trakcie polemiki rokoszowej nie szczę tą godziło z charakterem pierwszego Wazy na pol
dzono mu różnych obraźliwych epitetów, to jed skim tronie. Kiedy dostał do rąk wykradziony (na
nak oficjalnie okazywano Zygmuntowi szacunek, polecenie Władysława Wazy) diariusz wojewodzi-
nieudany zaś zamach Michała Piekarskiego (1620) ca lubelskiego, Jakuba Sobieskiego, nie chciał go
wywołał powszechne oburzenie opinii szlacheckiej. czytać. Wypowiedzieć miał przy tym słowa, które
Królobójstwo nie było w polskim stylu; sprawcę przeszły do historii: „Gdybym ja chciał po cudzych
stracono w sposób dość okrutny (skąd poszło zna szkatułkach szukać, co kto o mnie pisze, i królest
ne przysłowie: „plecie jak Piekarski na mękach”). wo, i zdrowie bym stracił”.
Płat jego skóry, wielkości srebrnego talara, jest Królestwa wprawdzie Zygmunt III nie stracił,
przechowywany dziś w Muzeum Narodowym w choć rokoszanie wygotowali akt detronizacji, pod
Warszawie z XVII-wiecznym napisem: „Znak którym skwapliwie zbierano podpisy. Ale też i
zdrajcy Jego Królewskiej Mości, całej Korony Pol Rzeczypospolitej nie wzmocnił. W ciągu 45 lat pa
skiej Piekarskiego, wycięty w kościele przez króle nowania nie udało mu się stworzyć skarbu oparte
wicza Jegomości Władysława” (w obronie ojca ciął go na stałych podatkach, co — jak pisze Władys
on zamachowca w głowę szablą). ław Pałucki — byłoby „zbawieniem dla Rzeczy
pospolitej”. Nie przeprowadzono też reformy sej
mu ani rozbudowy wojska, nie powiodło się wresz
cie przekształcenie monarchii w dziedziczną. Szla
chta nic nie miała przeciwko powołaniu na tron
któregoś z synów Zygmunta, podobnie jak dałaby
placet na obiór potomka Jana Kazimierza, gdyby
ostatni Waza na polskim tronie go posiadał. Za nic
natomiast w świecie nie wyrzekłaby się źrenicy
„złotej wolności”, za którą to źrenicę uważała ins
tytucję wolnej elekcji, dającą sposobność wymu
szania kolejnych ustępstw. „Czy król był zbyt sła
by, bo nie zdołał pociągnąć za sobą narodu, i zbyt
uparty, aby z nim współpracować?” — zapytuje
Henryk Wisner. Na pytanie to twierdząco odpo
wiadał Jasienica, którego zdaniem Wazowie zdra
dzali Rzeczpospolitą „niekiedy politycznie, moral
nie bez przerwy”. Ostatnio zaś (1981) Urszula Au
gustyniak (w książce „Informacja i propaganda w
Polsce za Zygmunta III”) oskarżyła króla, iż jego
styl rządzenia (zwłaszcza sposób pozyskiwania
zwolenników), jak również sposób tworzenia elity
władzy — wszystko to niosło za sobą demoraliza
cję społeczną.
Osobiście nie podpisałbym się pod tym aktem
oskarżenia. Nie sposób jednak stwierdzić, iż Zyg
munt III Waza był indywidualnością na miarę mu
współczesnych — Elżbiety I, Filipa II, Henryka
IV czy Gustawa Adolfa. Choć źle się zapewne stało,
iż plany wzmocnienia władzy monarszej spaliły
na panewce, to polityka zagraniczna króla nie w y
dała pomyślnych dla Polski rezultatów. Trudno
też chyba brać w obronę jego stosunek do dysy
dentów. Los natomiast chciał, że kolumna Zyg
Zygmunt III Waza nie był bez wątpienia kukłą munta, pierwszy w Polsce pomnik ku czci władcy,
na tronie, bezwolnym narzędziem w rękach jezui stała się głęboko osadzonym w świadomości histo
tów i magnaterii, jak go lubili przedstawiać zwła rycznej narodu symbolem miasta.
szcza niektórzy powieściopisarce. Umiał też dobie
rać sobie współpracowników, przeważnie zresztą I cóż. że był kiedyś król
też niecierpianych (mało kto dziś pamięta, co pub Niewielkich zasług i sławy?
A przecież duma i ból,
licystyka szlachecka wypisywała współcześnie o I święte miejsce Warszawy
Skardze). Nawet po rokoszu, a więc w warunkach
dość daleko idącego osłabienia władzy monarszej, czytamy w pięknym wierszu Antoniego Słonims
potrafił jeszcze w wielu przypadkach narzucić swą kiego. O mało co zresztą byśmy ją stracili, wraz z
wolę i bronić powagi tronu (co słusznie podkreśla innymi skarbami sztuki i nauki już w czasie „po
Władysław Czapliński). Nie rozporządzał natomiast topu”, kiedy to Szwedzi ofiarowywali podobno aż
takimi możliwościami jak królowie Francji, posy 3000 ryksdali komuś, kto by zorganizował wywie
łający na szafot najmożniejszych nawet przedsta zienie kolumny Wisłą z Warszawy. Na szczęście
wicieli opozycji. Mając w ręku jakże wiele dowo nikt tak chciwy i podły zarazem się nie znalazł.
dów intryg i nielojalności ze strony Jana Zamoy Jak wiele zaś Szwedzi wywieźli, pokazała przed
skiego, Zygmunt III nie mógł go pozbawić minis laty wystawa „Sztuka dworu Wazów w Polsce”,
terialnych stanowisk (były dożywotnie!) czy ol zorganizowana na Wawelu i ciesząca się wielkim
brzymich dóbr, a tym bardziej postawić przed są powodzeniem.
dem, Podobne postępowanie niezbyt by się zresz Janusz Tazbir
Czy zjawiska biologiczne są celowe?
Henryk Szarski Umysł ludzki ma skłonność do dopatrywania się celowości, ponieważ
profesor doktor habilitowany,
Instytut Zoologii jest nastawiony na ustawiczne przewidywanie przyszłości. Ludzie pra
Uniwersytetu Jagiellońskiego, wie zawsze postępuję celowo. Dlatego wielu ludziom wydaje się ko
Kraków
nieczne wskazanie celu, do którego dany proces zmierza. Jest to jed
nak antropomorfizacja otaczającego nas świata.
Trzeba sobie zdawać sprawę, że podobnie jak nie niczej ssaka jest pępek — pozostałość połączenia
można wyjaśniać celowością zjawisk geologicz zarodka z błonami płodowymi.
nych — ruchów kontynentów, wybuchów wulka Skrzyżowanie dtóg oddechowych i pokarmo
nów, czy erozji, tak samo nie powinniśmy tego wych w gardzieli kręgowców lądowych można
czynić w stosunku do organizmów żywych. Obec uznać za błąd budowy. Ssaki i ptaki, których
ny stan organizmów wynika z ich przeszłości, z zapotrzebowanie na tlen jest duże, błąd ten może
wpływu jakie wywarły na nie mechanizmy ewo kosztować czasem nawet życie, gdy pożywienie
lucji. Mechanizmy te nie są osobami, nie mogą dostanie się do krtani i tchawicy. Byłoby bar
niczego przewidywać i do żadnego celu nie dążą. dziej celowe, gdyby drogi pokarmowe i oddecho
Ich działanie jest złożone i ograniczone przez roz we były od siebie zupełnie niezależne, tak jak
maite okoliczności. u owadów. Obecny stan tłumaczymy oczywiście
Najważniejszym czynnikiem ewolucji jest do pochodzeniem lądowców od ryb, u których ru
bór naturalny. Zachowuje on wśród organizmów chy szczęk i gardzieli pędzą wodę oddechową i ło
te, które okazują się najodporniejsze i pozosta wią pożywienie.
wiają najwięcej żywotnego potomstwa. Nie może
natomiast przewidywać przyszłości, choćby naj
bliższej, nie może więc działać celowo. Poprawne
tłumaczenie każdej obserwacji sugerującej celo
wość musi wyglądać następująco. Organizm jest
zbudowany i działa zgodnie z informacją gene
tyczną otrzymaną od rodziców. Informacja ta
wchodziła w skład genotypów niezliczonych
przodków i zdała tam najsurowszy egzamin prze
życia i pozostawienia potomstwa przez nosiciela.
Dostrzegana przez nas sprawność organizmów
jest konsekwencją przeszłości szczepu.
Wyjaśnianie budowy organizmów i ich ewolu
cji oparte na celowości można porównać do tłu
maczenia sieci rzecznej zakładającego, że przy
czyną ruchu rzeki jest dążenie do morza. Wpraw
dzie iśtotnie większość nurtów rzecznych biegnie
do morza, jednak kierunki dolin rzecznych są
wyłącznie wynikiem płynięcia wody z miejsca
wyższego do niższego, a nie skutkiem działań za
mierzonych. Gdyby było inaczej, to np. wody
Nilu powinny by biegnąć do Oceanu Indyjskie
go, a Dunaj nie mógłby uchodzić do Morza Czar
nego.
W budowie organizmów dostrzegamy szczegó Pęcherz pławny ryb kostnoszkieletowych leży
ły, których nie da się wyjaśnić celowością, tłu po grzbietowej stronie kręgosłupa, a więc powy
maczy je natomiast przeszłość — bądź to indy żej środka ciężkości. Wskutek tego większość ryb
widualna przeszłość osobnika, bądź przeszłość znajduje się w równowadze chwiejnej i musi
grupy systematycznej. Tak np. występowanie su utrzymywać swe położenie ciągłymi ruchami
tek u samców ssaków wyjaśnia przeszłość osob płetw. Byłoby bardziej celowe, gdyby pęcherz le
nika, który we wczesnych stadiach rozwoju nie żał po stronie brzusznej kręgosłupa. Pochodzi on
jest zróżnicowany płciowo. W momencie, gdy jednak z przewodu pokarmowego, a więc leży
rozpoczyna się różnicowanie płci w budowie za razem z nim w jamie ciała.
rodka zawiązki sutek i gruczołów mlecznych już
Wysoce niedoskonały jest rozród przez hybry-
istnieją, nie znikają i pozostają dostrzegalne u
dogenezę, tak np. rozmnażają się europejskie żaby
dorosłego samca. Innym śladem przeszłości osob-
zielone. W wielu środowiskach najpospolitsze są
osobniki będące mieszańcami dwu odrębnych ga
Trzecie wydanie „Mechanizmów ewolucji” H. Szarskie-
go znajduje się w druku w PWN. Za zgodą Redakcji tunków. Rozród tych zwierząt jest upośledzony.
PWN drukujemy artykuł, w którym są wykorzystane Ich potomstwo jest w pełni żywotne tylko wó
fragmenty tej książki. wczas, gdy drugi partner należy do jednego z ga
tunków rodzicielskich. Stąd prawdopodobieństwo nia ogromnie rozszerzając wiedzę. W ten sposób
dalszej ewolucji mieszańców jest nikłe.. Równo np. odkryto różne działania gruczołów dokrew-
cześnie rywalizują one z gatunkami rodzicielski nych u kręgowców.
mi, a ponieważ są bardzo żywotne, wydatnie Trzeba tu wspomnieć o błędzie dość często spo
ograniczają ich liczebność. tykanym w starszej literaturze, szczególnie popu
W podobnej sytuacji są rośliny, które tworzą larnonaukowej. Jest to tłumaczenie zajęcia przez
formy poliploidalne, niezdolne do rozrodu płcio gatunek nowego środowiska w wyniku presji po
wego, a więc mające ograniczone perspektywy wodowanej przez kurczenie się środowiska pier
ewolucyjne, lecz pomyślnie rywalizujące z niżej wotnego. Tak np. można spotkać się z poglądem,
ploidalną formą rodzicielską. Mogą one dopro że niektóre szczepy naczelnych opuściły korony
wadzić do wymarcia gatunku biseksualnego, a drzew, ponieważ zmniejszyła się powierzchnia la
później same wymrzeć, gdy zmiany w środowi sów lub też, że przodkowie czworonogów prze
sku będą wymagać wysokiej plastyczności, nie szli do życia na lądzie wskutek kurczenia się
osiągalnej dla form nie rozmnażających się płcio zbiorników wody słodkiej. Są to twierdzenia
wo. błędne.
W Anglii stwierdzono, że połowa zarodków Kolejne pokolenia każdego gatunku tworzą z
traszki grzebieniastej przestaje się rozwijać w reguły nadmiar potomstwa. Osobniki nadliczbowe
stadium pączka ogonowego i zamiera. Żywotne są wędrują w okolice sąsiednie lub próbują nowych
tylko heterozygoty, których chromosomy pierw sposobów życia. Roślinożercy leśni starają się zna
szej pary są morfologicznie odmienne. W każdym leźć pożywienie poza lasem, organizmy morskie
pokoleniu połowa osobników to homozygoty, ska i słodkowodne wchodzą do wód słonawych itd.
zane na śmierć. Jest to niezwykłe marnotraw Czasem takie usiłowania bywają uwieńczone po
stwo, oczywiście sprzeczne z celowością, którego wodzeniem, pojawia się nowa grupa roślinożer-
pochodzenie nie jest znane. ców lub organizmów zdolnych do życia w wo
dach słonawych. Prawdopodobieństwo takiego
Wielokrotnie też zwracano uwagę na oportu sukcesu jest tym większe, im więcej osobników
nizm ewolucji, a więc na utrwalanie w genomie jest zmuszonych do prób egzystencji w odmien
różnych modyfikacji zwiększających prawdopo nych warunkach. A więc nie maleje ono, lecz
dobieństwo przekazania genów następnemu po wzrasta, gdy forma macierzysta natrafia na wa
koleniu bez względu na to, jaki wpływ wywrze runki pomyślne i wytwarza znaczny nadmiar po
dana cecha na przyszłe losy gatunku. Przykła tomstwa. Jeśli środowisko życia gatunku pogarsza
dem może być tworzenie się form partenogene- się, tak że gatunek nie może wyrównać potom
tycznych, zwykle bardziej płodnych, lecz zagro stwem ponoszonych strat, czeka go wymarcie, a nie
żonych wymarciem wobec ograniczenia zmien ekspansja do nowego środowiska.
ności indywidualnej. Jednym z mechanizmów
prowadzących do takiego wyniku jest wykorzy Wiele gatunków ginie nadal w podobny sposób,
stanie ciałek kierunkowych, pełniących u niektó gdy kurczą się środowiska ich życia. Gatunki za
rych owadów rolę plemników. ' ! siedlające dzisiaj nowe tereny, jak np. sierpów-
ka bynajmniej nie czują się źle w granicach swe
Jako przykład oportunizmu ewolucji podaje się go pierwotnego zasięgu. Przeciwnie, ich ekspan
też przekazywanie różnych funkcji genomu w y sja jest najlepszym dowodem powodzenia.
pełnianych w okresie wczesnego rozwoju z chro Innym pospolitym błędem, spotykanym często
mosomów jaja do tkanek jajnika. Chodzi tu np. w pracach pochodzących z końca XIX wieku, by
o gromadzenie kwasów nukleinowych w cyto- ło przekonanie, że wskazanie korzyści przyno
plazmie jaja i tworzenie w jaju gradientów kie szonych przez daną cechę gatunkowi wystarcza
rujących morfogenezą. Dzięki temu zjawisku roz jako wyjaśnienie jej pochodzenia. Błąd ten zni
wój niektórych gatunków owadów uległ znacz knął z naukowej literatury współczesnej. Nie
nemu skróceniu. stety, częsty obecnie pogląd, że ewolucja jest
Mam nadzieję, że te przykłady wystarczą do konsekwencją zróżnicowania korzyści poszczegól
przekonania Czytelnika, że mechanizmy ewolu nych osobników, jest również mylący. Autorzy
cji nie są zdolne do działania celowego, lecz piszący w ten sposób zakładają, że korzyścią
zwiększenie prawdopodobieństwa przekazania ge osobnika jest pozostawienie maksymalnej liczby
nów najbliższym pokoleniom zostanie utrwalone potomstwa, a więc że działania osobników dążą
przez dobór nawet wówczas, gdyby tkwiły w nim do tego celu. Wystarczy przypomnieć istnienie
przyczyny przyszłego wymarcia gatunku. Zrozu społeczeństw owadów, aby dowieść, że taka „ko
mienie, że wszelkie pytania o cel są w biologii rzyść osobnika” nie wyjaśnia pochodzenia tych
błędne, chroni przed wdawaniem się w jałowe zjawisk. Wszak większość członków społeczeństw
rozważania, poszukujące odpowiedzi na źle po owadzich jest bezpłodna, a więc społeczeństwo
stawione pytania. działa na szkodę ogromnej większości swych
Trzeba jednak dobrze zdawać sobie sprawę z członków.
tego, że chociaż pytanie o cel cechy organizmu Powstanie państw pszczół, os, trzmieli i mró
jest błędem, to poszukiwanie jej funkcji jest jak wek wyjaśnia się w sposób następujący. Samce
najbardziej prawidłowe. Można bowiem założyć wszystkich błonkówek są haploidalne, mają tyl
z dużym prawdopodobieństwem, że każdy narząd ko jeden zestaw chromosomów. Wprawdzie zwie
w organizmie spełnia jakieś zadanie i dlatego nie lokrotniony w różnych tkankach, ale zawsze taki
zniknął przy przekazywaniu informacji kolejnym sam. Wobec tego wszystkie plemniki tworzone
pokoleniom. Opierając się na tym twierdzeniu przez samca są identyczne, inaczej niż u więk
prowadzono niezliczone obserwacje i doświadcze szości zwierząt, gdzie plemniki niosą odmienne
zestawy genów. U wielu błonkówek regułą jest
zaplemnienie samicy tylko przez jednego samca.
Wskutek tego całe potomstwo danej samicy ma
taką samą połowę genów odziedziczoną po ojcu.
Druga połowa genomu, przekazana przez matkę
jest wprawdzie rozmaita, ale będąc połową ge
nomu matki jest w 25% wspólna, co sprawia, że
genom rodzeństwa jest w 75% identyczny. Sio ze starych roczników
stry są więc sobie bliższe niż matce, z którą dzie
lą tylko połowę genów. Jeśli więc osobnik błon- WALKA O PANOWANIE
NAD ŻYWIOŁEM POWIETRZA
kówki rozmnaża się, przekazuje potomstwu 50%
swoich genów, jeśli zaś zamiast sam składać jaja [...] Czy będziemy mogli unicestwiać burze i inne
zadba o przeżycie sióstr lub braci, to przekaże na groźne zjawiska atmosferyczne?
stępnemu pokoleniu aż 75% własnego zapisu ge Prawdopodobnie tak.
W przyszłości zostanie utworzona w każdym
netycznego. państwie sieć posterunków meteorologicznych, zao
patrzonych w przyrządy, służące do rozpraszania
U błonkówek nie tworzących społeczeństw, mgieł, oraz sygnalizujących zbliżanie się groźnych
tak zwanych błonkówek samotnych, liczba jaj zjawisk atmosferycznych, jak to: burz, śnieżyc,
ulew. Centrale meteorologiczne, na podstawie
składanych przez samicę odpowiada mniej w ię ostrzeżeń nadesłanych przez wspomnianą sieć ob
cej liczbie larw, jaką matka zdoła w zwykłych serwacyjną, będą starały się regulować pogodę za
warunkach wyżywić. Musiało się niekiedy zda pomocą najrozmaitszych urządzeń. Nie będą do
rzyć, że samice składały zbyt dużo jaj, co po puszczać do formowania się burz, wywoływać
sztuczne opady i to tam, gdzie okażą się one ko
wodowało, że larwy nie były dostatecznie od nieczne. [...]
żywione. Niektóre z tych larw miały niedoroz Czy możliwe jest ustrzeżenie się przed cyklonami?
winięte gonady, nie składały jaj po przeobra Wątpliwe.
Tropikalne burze, zwane orkanami, tornadami
żeniu, ale ich system nerwowy zachował odru itp., powstają w podobny sposób jak i przeciętne
chy opieki nad potomstwem. Osobniki te kiero burze, lecz prądy powietrzne osiągają w nich nie
wały swą aktywność w kierunku młodszego ro słychaną siłę i prędkość, tak że nadciągają one
dzeństwa. Dzięki temu ich matka mogła skła nad daną okolicę, zanim mieszkańcy jej zostaną
dać dalej jaja, a więc rodzeństwo mogło być zawiadomieni o zbliżaniu się tego groźnego zja
wiska, i dlatego wydaje się wątpliwe, aby udało
bardzo liczne. Skoro rodzeństwo błonkówek ma się uniknąć ich niszczycielskiego działania.
75% genów wspólnych, geny niepłodnych sa
mic, „opiekunek” znalazły się w genomie 75% Czy uda się odśnieżyć miasta?
osobników następnego pokolenia, czyli u znacz Niekiedy tak.
nej większości. Owady te przekazały geny „spo Zaspy śnieżne, które paraliżują komunikację
łeczne” następnym pokoleniom, samice w poło miejską, nie są miastu potrzebne do szczęścia. Do
wie, a samce całemu potomstwu. Tak więc li tychczas nie umiemy przeciwstawić się występo
czebność tych genów szybko wzrastała w kolej waniu śnieżyc, potrafimy jedynie wpłynąć na to,
aby opady śnieżne wystąpiły poza terenem. Zmu
nych generacjach. W podobny sposób zwiększa szenie chmur śnieżnych do tego, by śnieżyce wy
ła się liczba innych genów usprawniających or stępowały z nich poza obrębem miasta, natrafia
ganizację społeczeństwa. Procesy te zapewne na sprzeciw ze strony rolników, którzy zostaliby
odgrodzeni od miast nadmiernymi zaspami śnież
powtórzyły się wielokrotnie w różnych rodzi nymi, paraliżującymi dojazd do miast.
nach błonkówek.
W. Parczewski
„Problemy” nr 5/1948
Innym przykładem pseudoproblemu wynika
jącego z postulowania celowości organizmów O GOSPODARCE WODNEJ W POLSCE
jest zagadnienie rozmnażania płciowego. Potom
[...] Oczywiście takiego bezplanowego gospodaro
kowie osobników rozmnażających się płciowo wania wodą na dalszą metę tolerować nie można,
tylko połowę genów zawdzięczają jednemu ze aby nie doprowadzić do sytuacji beznadziejnej, bo
swych rodziców. Osobnik rozmnażający się w e im dalej, tym będzie gorzej.
getatywnie lub partenogentyeznie przekazuje Jakież środki zaradcze należałoby zastosować w
tym położeniu? Pierwszą koniecznością, jaka się
całość swych genów. Co więcej, forma parteno- tutaj narzuca, jest ochrona rzek przed zanieczysz
genetyczna jest dwa razy płodniejsza od formy czeniem. Na oczyszczanie ścieków miast i zakła
biseksualnej, gdyż wszystkie jej osobniki skła dów przemysłowych przed wpuszczaniem ich do
dają jaja, zaś połowa osobników formy płciowej rzek powinna być zwrócona baczna uwaga.
składa się z samców. Do tego część jaj formy Oczyszczanie ścieków polega na usuwaniu z nich
bakterii chorobotwórczych, ciał i związków trują
biseksualnej pozostanie niezapłodniona i nie bę cych, na niedopuszczaniu widocznych zanieczysz
dzie się rozwijać, zaś jaja partenogenetyczne nie czeń pływających, jak tłuszczów, olejów itd., oraz
są zależne od zapłodnienia. Mogłoby się więc części mających odrażające zapachy, smak lub
wydawać, że formy partenogenetyczne obrały zbyt wysoką temperaturę. Przepisy te przewidują
także wpuszczanie ścieków do ziemi, zabraniając
lepszą strategię i powinny dominować wśród or to czynić, kiedy jest obawa przedostania się ich
ganizmów współczesnych. Tymczasem liczebność do wody zasilającej studnie. A użytkowanie wody
form partenogenetycznych ustępuje w sposób do picia oraz pojenia zwierząt zabiera jej po pro
zdecydowany liczebności form biseksualnych, dukcji roślinnej najwięcej. Ilość ta będzie jeszcze
szybko wzrastać w miarę urządzania wodociągów
szczególnie wśród zwierząt. Z wyjątkiem jednego i kanalizacji. [...]
podrzędu wrotków nie ma zoologicznej jednostki Prof. dr inż. Stanisław Turczynowicz
systematycznej wyższej rangi (np. rzędu, rodziny) „Problemy” nr 1/1953
składającej się wyłącznie z form dziewo rodnych.
Regułą jest obecność pojedynczych gatunków spowodowały ewolucyjny wzrost ilości DNA w
rozmnażających się bez procesu płciowego w ob jądrze wielu organizmów. Pomimo tego nie po-
szernych rodzajach, zawierających gatunki bi- wino się pisać, że DNA postępuje samolubnie.
seksualne. Rozwiązaniu tej rzekomej trudności
poświęcono w ostatnich latach sporą literaturę. Istnieją przykłady na zmniejszenie ilości DNA
w ewolucji niektórych zwierząt. Bardzo mało
Sprawa jest w istocie prosta, trzeba tylko zer DNA zawiera genom niektórych ryb kostnoszkie-
wać z myśleniem o dążeniu organizmów do prze letowych, np. płastug, znacznie mniej niż genom
kazania jak największej liczby genów następne ryb pierwotniejszych. Prawie wszystkie płazy bez-
mu pokoleniu i rozważyć skutki obu sposobów ogonowe .mają dość duże genomy, tylko bardzo
rozmnażania. Organizm rozmnażający się bez nieliczne gatunki, żyjące w okolicach suchych
płciowo przekazuje swój genom prawie nienaru mają zmniejszoną ilość DNA w jądrze komórko
szony. Wszystkie córki, wnuczki i przedstawi wym. Przyczyny tego są zrozumiałe. Jeśli dobór
cielki następnych pokoleń są w zasadzie iden wymusza przyspieszenie rozwoju zarodkowego,
tyczne. Warunki otoczenia mogą wywołać zmien wywołuje ograniczenie ilości DNA w jądrze ko
ność fenotypową, gdyż osobnik niedojadający mórkowym. Płazy, o których wspomniałem, skła
rozwinie się inaczej od takiego, który miał po dają jaja w szybko wysychających stawach. Ca
żywienia pod dostatkiem. Nie zmieni to jednak łość rozrodu ryb kostnoszkieletowych znajduje się
genomu, który może ulec niewielkim zmianom pod wpływem sił skracających rozwój zarodko
wskutek pojawiania się mutacji. Nigdy jednak wy.
nie będą się tworzyć rozmaite układy genów, łą
czące w rozmaity sposób allele, które pojawiły się Tak więc wszystkie tłumaczenia budowy i
w różnych klonach niezależnie od siebie, a więc czynności organizmów lub ich ewolucji celowoś
rozmaitość genetyczna formy partenogenetycznej cią okazały się zbyteczne i często doprowadzały
będzie zawsze znacznie mniejsza od tej, jaka wy do błędnych wniosków. Organizmy są, co praw
stępuje u formy biseksualnej. Jeśli więc okolicz da, funkcjonalne, ale nie są zbudowane celowo, a
ności życia ulegną zmianie, np. pojawi się nie ewolucja również nie zmierza do żadnego celu.
bezpieczny pasożyt lub drapieżnik, zmieni się kli Posługiwanie się pojęciem celu jest silną pokusą
mat, organizm będący głównym pożywieniem dla osób wyjaśniających budowę lub zachowanie
uzyska nowe sposoby obrony — wówczas forma organizmów, gdyż słuchacz, względnie czytelnik
mało zmienna, dzieworodna, zostanie zagrożona oczekuje takich tłumaczeń i przyjmuje je ze zro
wymarciem. Środowisko wszystkich organizmów zumieniem. Jednak pierwszym obowiązkiem po
zmienia się nieustannie, a więc formy o zmien pularyzatora jest podawanie wiedzy rzetelnej i
ności ograniczonej będą się przystosowywać wol w pełni prawdziwej. Odbiorca wiedzy wyciąga
niej i w końcu zginą wyparte przez konkurentów. dalsze wnioski z posiadanych wiadomości. Jeśli
oprze się na błędach, choćby efektownych, może
Dlatego właśnie żadna forma dzieworodna nie dojść do fałszywych wniosków, odpowiedzialność
zdołała się zróżnicować w obszerną grupę syste za nie powinna obciążyć pierwotnego informa
matyczną. Pozostawianie wielu potomków nie tora.
może nic tutaj pomóc. Gracz, który postawił na
złego konia nie zwiększy bynajmniej prawdopo Można w końcu przypomnieć jeszcze jeden po
dobieństwa wygranej podnosząc wysokość stawki. wód, dla którego pojęcie celowości stosowano czę
sto w tłumaczeniach biologicznych. Otóż ogrom
Ostatnią próbę zastosowania pojęcia celowości nie złożona, a przecież uderzająco funkcjonalna
do opisu mechanizmu ewolucji przedstawił biolog budowa organizmów była jednym z argumen
angielski R. Dawkins. Zdaniem tego autora nie tów przytaczanych jako dowód istnienia i mą
które fakty w przebiegu ewolucji można w y drości Stwórcy. Zapewne niechęć do podważenia
jaśnić przyjmując, że DNA jest „samolubny” i tego argumentu była jedną z przyczyn, dla któ
dąży do pozostawienia jak największej liczby rych Darwin tak długo zwlekał z publikacją
własnych kopii. Dawkins zastrzegł się, że bynaj swych wniosków. Istnieją też, jak wiadomo, i dzi
mniej nie przypisuje DNA świadomości i zdol siaj, głównie w Ameryce, wpływowe grupy dą
ności do celowego postępowania. Twierdził tylko, żące do wprowadzenia zakazu nauczania ewolu-
że rozumowanie zakładające „samolubność” DNA cjonizmu, jako doktryny rzekomo sprzecznej z
jest dogodne. Jednak już w następnej książce w y religią. Rozwijanie tej problematyki przekracza
danej w r. 1982 wylicza on wielu autorów, którzy ramy obecnego artykułu. Ograniczę się do jedne
mniej lub bardziej dosłownie stosując założenie go porównania. Wielu myślicieli i poetów opisy
o samolubności DNA doszli do ewidentnie błęd wało podziw i uniesienie wzbudzane przez w i
nych wniosków. dok wysokogórskiego krajobrazu. Czy podziw
ten zniknie, czy pogłębi się, jeśli kontemplujący
Dawkins zwrócił uwagę na fakt o istotnie za człowiek będzie znał geologię i dostrzeże działa
sadniczym znaczeniu, a mianowicie, że DNA ma nie erozji lodowców i rzek, będzie znał odporność
własność podwajania własnej budowy i czyniąc różnych skał i wiek gór? Jestem przekonany, że
to nie postępuje ani zgodnie z celem gatunku, podobnie zrozumienie przebiegu ewolucji nie po-
ani osobnika, ani żadnym innym. Odcinek DNA wino nikomu przeszkodzić w odczuwaniu podzi
w odpowiednich warunkach tworzy swe własne wu dla fenomenu życia na naszej planecie.
kopie, podobnie jak kryształ soli rośnie w roz
tworze nasyconym. Jest istotnie możliwe, że ta
własność DNA była jednym z czynników, które Henryk Szarski
CZY POLSCE GROZI BRAK WODY?
[...1 Jeżeliby wszystkie inne czynniki urodzajności
były zachowane, to dla maksymalnie możliwych
u nas zbiorów zabrakłoby wody dla samej tylko
produkcji roślinnej, nie mówiąc o potrzebach lu
dzi i zwierząt na wsi, chociaż te stanowią w po
ze starych roczników równaniu z potrzebami roślin drobną tylko czą
stkę — koło jednego miliarda metrów sześcien
nych rocznie.
A skąd brać wody na potrzeby miast, przemy
słu, żeglugi, energetyki?
ZŁA SZATA GRAFICZNA „PROBLEMÓW
[...] Oprócz opadów atmosferycznych nasza gospo
Ostatnio pewne zjawisko dało mi powód do nie darka wodą może liczyć jeszcze na pewne zasoby
pokoju o dalsze dobrosąsiedzkie stosunki między wód podziemnych, jednak po pierwsze wydoby
nami, tzn. między czasopismem a szerokim gronem wanie jej jest połączone z kosztami, a powtóre
odbiorców, tym bardziej że jesteście niepoprawni. powstaje zagadnienie, czy uzupełnienie zasobów
Chodzi mianowicie o coraz gorszą szatę graficz tych przez naturę będzie szło równolegle z ich po
ną Waszego pisma. W polityce kulturalno-oświato bieraniem, to znaczy, czy nie będzie się prowadziło
wej zauważamy tendencję nie tylko do zwiększa gospodarki rabunkowej, mogącej doprowadzić do
nia liczby wydawnictw i nakładów, ale również katastrofy zamiany ziem na pól pustynię przez ob
do podnoszenia poziomu treści i wyglądu zew niżenie poziomu wód gruntowych. [...] Na nadmiar
nętrznego — słowem tego, co pospolicie określamy wody liczyć-nie możemy i że jeżeli chcemy podnieść
terminem „jakość”. Pisma tygodniowe, jak np, wydajność naszego rolnictwa, rozwinąć przemysł,
„Świat”, mają szatę graficzną przysłowiowo „100 dać zdrową wodę milionom ludzi i zwierząt —
razy" lepszą od Waszej, chociaż funkcje społecz musimy zrobić wszelkie wysiłki ku temu, żeby każ
ne tych pism, nie ujmując im w niczym, są nie dy litr wody był wpuszczony do morza dopiero
porównanie mniejsze od roli „Problemów”. Już po spełnieniu wszystkich zadań, które się stawia
z faktu, że nie nadążacie za innymi pismami, mo icodzie jako najmocniejszemu surowcowi. [...]
żna by uczynić Wam poważny zarzut, a cóż do Musimy rozpocząć w najbliższym czasie racjo
piero z tego, że w porównaniu z pierwszymi nu nalną gospodarkę wodną, w której są zaintereso
merami z 1946 r. obniżyliście poważnie swój po wani wszyscy, a zatem cale społeczeństwo poiuin-
ziom od strony tak poważnego uzupełnienia każ no być uświadomione co do jej potrzeb i środków,
dego artykułu naukowego, jakim jest doskonała, jakie powinny być stosowane, żeby nikomu wody
wyraźna w ogólnym rzucie i w szczegółach — ilu nie zabrakło. [...]
stracja. Stanisław Turczyn owicz
To nie jest gadanina bez dowodu. W szafie leżą „Problemy” nr 10—11/1947
u mnie roczniki „Problemów” od numeru 1/1945 aż
po ostatnie; jestem bowiem namiętnym kolekcjo
nerem Waszego pisma. Nie będę wymieniał tu RYWALIZACJA MIĘDZY LABORATORIUM
poszczególnych „kwiatków” — nieczytelnych bo CHEMICZNYM A PRZYRODĄ
homazów, co do których naprawdę szkoda, że zos
tały zamieszczone. Wywołałoby to nie kończące się [...] Zupełnie niedawno uczeni radzieccy odkryli
spory interpretacyjne, w zależności od tego, który chemiczne „regulatory” procesów życiowych. Zba
kolejny egzemplarz nakładu znajdowałby się w dali ich działanie.
rękach oponenta. Najlepiej skrupulatnie przejrzyj Jeden z tych „regulatorów” wpływający na ko
cie sami wszystkie komplety i wówczas przyzna rzenie sadzonek znajdzie szerokie zastosowanie
cie mi trochę racji. Aby pismo wyglądało przy przy sadzeniu lasów na obszarach pustynnych. In
jemnie i estetycznie, aby miało niezbędną trwa ne „regulatory” chronią drzewa owocowe przed
łość, musi być drukowane na papierze przynaj przedwczesnym opadaniem kwiatów, powodują
mniej średniego gatunku. Tymczasem praktyki powstawanie owoców beznasiennych, wzmacniają
czynników stojących nad wydawnictwami w całym lub osłabiają wzrost w zależności od zastosowanej
kraju zakrawają nieraz na ignorancję. Po księgar dozy. [...] Szczególnie wyraźnie przejawia się dzia
niach i kioskach leżą cale stosy nikomu w takich łanie „regulatorów” procesów życiowych na rośli
ilościach niepotrzebnych, dublujących się nawza ny. Istnieją substancje, które mogą selektywnie
jem wydawnictw, a wiele cennych pism, cieszących zmniejszać wzrost niepożądanych grup roślinności,
się popytem, ma albo niedostateczne nakłady, albo nie wpływając na pozostałe. Jeżeli spryskamy z
też, jak np. „Problemy”, wydawane są na papie samolotu całe pole substancją, która zatrzymuje
rze trochę lepszym niż gazetowy. A mnie się wy wzrost chwastów, a nie szkodzi zbożu, to możemy
daje, że tylko bardzo niewiele zagadnień przerasta w ten sposób oczyścić od nich pole. Takie „che
potrzebę spopularyzowania w społeczeństwie pod miczne pielenie" nie jest bynajmniej utopią, jest
stawowych zagadnień społecznych i naukowych — to rzecz całkowicie realna. [...]
przyswojenia ludziom pewnego niezbędnego słow
nictwa naukowo-technicznego t pojęć, które coraz Mikołaj Zieliński
śmielej, coraz uparciej przedzierają się na za „Problemy” nr 7/1949
zdrośnie strzeżone, wielkie jeszcze dziś połacie
ciemnogrodzkiego państwa. Uciekanie się do po
równań z czasopismami radzieckimi niejednokrot POLSKA ARCHEOLOGIA
nie stało się wybiegiem, w braku lepszych argu ŚRÓDZIEMNOMORSKA
mentów. I ja wejdę na ten grunt. Nie będę wy
liczał niewątpliwych zalet czasopism radzieckich. 1...1 W bieżącym roku rozpoczęliśmy już prace nad
Ale co mnie uderza w radzieckich czasopismach, jednym z nowych, i o niezmiernej wadze history
to brak właśnie tej rażącej u nas, tak charaktery cznej, zagadnień egiptologii. Chodzi o opracowanie
stycznej dysproporcji w jakości poszczególnych naukowe grobowca Ramzesa III w Dolinie Królów.
równorzędnych wydawnictw. Sądzę, że moje alu Już samo otrzymanie koncesji na pracę nad gro
zje są już dostatecznie przejrzyste. Resztę musicie bami faraonów w Dolinie Królów nie każdej in
zrobić sami, chociażby opierając się na... takich stytucji naukowej może przypaść w udziale. Dla
niewybrednych odgłosach z terenu. [...] nas jednak nie jest to zupełnie nowe przedsię
wzięcie. [...]
Z listu czytelnika Kazimierz Michałowski
„Problemy” nr 4/1955 „Problemy” nr 12/1977
Science fiction na łamach „Problemów” (1945—85)
Z myślq o miłośnikach fantastyki naukowej, szczególnie o — Literatura s.f. (s. 4-22, poz. 18—359) w układzie alfabetycz
ułatwieniu im poszukiwań bibliograficznych, powstała niniej nym według nazwisk pisarzy; utwory danego pisarza uszere
sza Bibliografia, na której zawartość złożyło się 359 artyku gowano chronologicznie, w kolejności ukazywania się w
łów i utworów literackich o tematyce science fiction opubliko „Problemach", zaś w obrębie jednego roku - alfabetycznie;
wanych na łamach miesięcznika „Problemy" w latach na końcu wydzielono recenzje.
1945-85.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat czytelnicy „Problemów” W opisie bibliograficznym uwzględnione zostały następują
mfeli możność zapoznać się z fragmentami twórczości litera ce elementy: nazwisko i imię autora w formie ustalonej przez
ckiej 170 autorów s.f., w tym 32 polskich. redakcję „Problemów”, tytuł utworu, inicjał imienia i nazwisko
Pozycje bibliograficzne zostały zgrupowane w trzech dzia tłumacza, numer łamany przez rok i strony, na których znaj
łach : duje się dany utwór. Imiona tłumaczy i recenzentów zostały
— Science fiction - problemy ogólne (s. 3, poz. 1-10) w rozwigzane w specjalnym Indeksie. Został również opracowa
układzie chronologicznym, tzn. w kolejności ukazywania się w ny Indeks chronologiczny, pozwalający na szybkie odnale
„Problemach” ; wydzielono tu publikacje dotyczące między zienie autorów, których utwory ukazały się w danym roku
narodowych sympozjów na temat s.f. (poz. 9 i 10). na lamach „Problemów".
— Twórcy s.f. (s. 3—4, poz. 11—17) w układzie alfabetycznym
według nazwisk twórców; / Irena Bednarz
3 3 . ------- — — : L u s trz a n e o d b ic i e . T ł. M . S iw ie c , 9 /7 6 , 4 9 - 5 4 .
Science fiction — problemy ogólne 34. ------------------; K a w a l a r z , T i. M . S iw ie c . 10 /7 7 , 4 9 - 5 3 .
35. —— ------ : B ie r z e s ię z a p a łk ę . T ł. J. M a n l c k l, 2 /8 3 , 2 6 - 3 1 .
1. LE M , S ta n is ła w : F a n ta s ty k a n a u k o w a i fu tu r o lo g ia , 10/68, 581—585 3 6 . --- — ------- : T a m ty m to b y ło d o b r z e . T ł. M a n l c k l, 2 /8 3 , 25—2 6 .
2. H A N D K E , R y s z a rd : P e rsp e k ty w y w s p ó łc z e s n e j s c ie n c e fic t io n , 3/74 37. AUGUSTYNIAK, Andrzej: W y z n a n ie . 6 /8 0 , 5 7 - 5 9 .
4 9 -5 1 . 38. B A C H N O W , W ład len: P ią ty o d le w e j . . . T ł. B . B a r a n o w s k i, 8 /7 1 ,
3. W A R S Z A W S K i, I I j a : P o ra d n ik p is a rz a s c ie n c e fic t io n . T ł. W. Ma 5 2 -5 6 .
lin o w s k i, 4/74, 49—51. 3 9 . ---------------: W y p r z e d a ż . T ł. B . B a r a n o w s k i, 8 /7 1 , 49—51.
4. K A G A R L IC K I, J e rzy: C o to je s t fa n ta s ty k a n a u k o w a . T ł. K. W . M a 40. BALLARD, J. G .: G ło s y c z a s u . T ł. A . Iw ic k a , 7 /7 5 , 4 9 - 5 6 , 3 o k ł.
lin o w s k i, 7/76, 49—53. 41. K la t k a p ia s k u . T ł. Z . U h r y n o w s k a -H a n a s z , 7 /8 0 , 25—32.
5. A L D IS S , B r ia n W .: F a n ta s ty k a , c z y li p o ra c h u n k i z p o s tę p e m . Tł 42. — — — — — : O g r ó d c z a s u . T ł. Z . U h r y n o w s k a -H a n a s z , 2 /8 0 , 57—59.
K. W . M a lin o w s k i, 8/76, 55. 43. - - - - - : P r o b le m p o w r o tu . T . Z . U h r y n o w s k a -H a n a s z , 4 /8 0 , 5 7 - 6 4 ,
6. F IA Ł K O W S K I, K o n ra d : M o d e l rz e c z y w is to ś c i p o m y ś la n e j. (P rz e m ó 3 o k ł.
w ie n ie na III E u ro p e js k im K o n g re s ie S c ie n c e F ic tio n ) , 8/76, 3 o k ł. 4 4 . ----------------- : O s t a t n i a p l a ż a . T ł. L. J ę c zm y k , 2 /8 1 , 27—32.
7. F A N K Ę , H e rb e rt W .: S c ie n c e f ic t io n — g r a n ic e i m o ż liw o ś c i. Tł 4 5 . ----------------- : B ile n iu m . T ł. L. J ę c zm y k , 4 /8 2 , 2 5 - 2 9 .
M . Łukaszczyk, 8/79, 5 7 -5 8 . 4 6 . ---------------: B ile t d o w ie c z n o ś c i. T ł. L. J ę c zm y k , 1 /8 2 , 2 9 - 3 4 .
8. RESZELEW SKI, Z d z is ła w : F a n ta s ty k a ja p o ń s k a , 6/81, 2 5 -2 7 . 4 7 . ----------------- : C z ło w ie k p o d ś w ia d o m y . T ł. L. Ję c zm y k , 4 /8 2 , 2 9 - 3 2 ,
9. ( I) M ię d z y n a ro d o w e S y m p o z ju m F a n ta s ty k i N a u k o w e j ( w J a p o n ii 3 o k ł.
F ra g m e n t r e z o lu c ji) , 4/71, 56. 46. BAŁABUCHA, A ndriej: O p e r a c j a , , P e r ł a " . T ł. T . G o s k , 1 0 /7 4 , 49—52.
10. E u roco n III (1 8 -2 2 V III 1976), 8/76, 56. 4 9 . --------------- : Z a p o m n ia n y w a r ia n t . T ł. K . W ę g r z y k , 7 /7 6 , 54—56.
5 0 . ----------------- : S y n d ro m J a n s e n a . T ł. E. P . M e le c h , 9 /7 7 , 54—56.
5 1 . ----------------- : G r a b a r z . T ł. M . H a n u s - K o w a lik , 9 /8 0 , 2 5 - 2 8 .
52. B A R B E T , Pierre ( n a z w . C l a u d e A v ic e ) : S z c z ą tk i w k o s m o s ie . T ł. K.
P ru s k a . 1 /7 5 , 5 5 - 5 6 .
5 3 . ----------------- : W z m o w ie z n a t u r ą . T ł. K . P ru s k a , 1 /7 5 , 52—55.
5 4 . ----------------- : Z a d z iw ia j ą c a p l a n e t a . T ł. M . M u s z y ń s k i, 1 /7 5 , 4 9 - 5 1 .
Twórcy science fiction 5
5
5
6
. --- — --------: O c zy m m a r z ą P s ib o r g i? T ł. A . P ru s zy ń s k i, 8 /7 7 , 49—53.
. ----------------- : P la n e t a r iu s z e g a la k t y k i, łą c z c ie s i ę l T ł. A . P rus zyński,
7 -8 /8 1 . 4 9 -5 2 .
11. B e s t e r, A lf r e d : M ó j p ry w a tn y ś w ia t fa n ta s ty k i n a u k o w e j. T ł. 57. BENFORD, Gregory: E fe k ty r e la ty w is ty c z n e . T ł. J. M a n i c k i, 8 /8 4 .
L. Jęczm yk, 7/71, 5 3 -5 6 . 2 5 -3 2 .
12. C i a r k ę , A r t h u r C .: W y w ia d z ... R ozm . W . Z a c h a rc z e n k o . T ł. 58. BESTER, Alfred: C z a s i T r z e c ia A l e j a . T ł. K . W . M a lin o w s k i, 10 /7 4 ,
K. W . M a lin o w s k i, 9/73, 56. 5 4 -5 6 .
13. Ju n g o w s k i, E d m u n d : C y r a n o de B e r g e r a c p re k u rs o re m 5 9 . ----------------- : F a h r e n h e it r a d o ś n ie , T ł. M . W ę g l iń s k a , 3 /7 6 , 49—55.
k o s m o n a u ty k i. W 350 ro c z n ic ę u ro d z in a u to r a fa n ta z ji o lo c ie na 60. B IE L E W IC Z , Jerzy: Z m ia n a e n e r g e ty k i, 3 /7 4 , 54—56.
Księżyc, 3/69, 145-147. 61. B IL E N K IN , Dymitr: C y r o g r a f. T ł. K . W . M a lin o w s k i, 9 /7 2 , 54.
14. S ta n is ła w Lem — p is a rz , f ilo z o f, fu tu r o lo g (p rz y z n a n ie N a g ro d y 62. — — ------------ : Z d a r z e n ie n a O m i e . T ł. K . W . M a lin o w s k i, 1 1 /7 2 , 49—51.
, , P ro b le m ó w " za p is a rs tw o fa n ta s ty c z n o -n a u k o w e ), 11/68, 656—657. 6 3 . ----------------- : C iś n ie n ie ż y c ia . T ł. K . W . M a lin o w s k i, 4 /7 3 , 49—51.
15. Z rę b o w ic z , R o m a n : R e w e la c y jn y w iz jo n e r p rz y s z ło ś c i ( A lb e r t R o b i * 6 4 . ------- — — : G o d z in a s zc zy tu . T ł. E. M a d e j s k i , 3 /7 3 , 56.
d a ) . 11/49, 728 -73 0. 6 5 . ----------------- : M r ó z na T r a n s p lu t o n ie . T ł. K. W . M a lin o w s k i, 3 /7 3 ,
16. H e rb e rt G e o rg e W e l l s 1866 - 1946, 6/46. 62. 5 4 -5 5 .
17. T re p k a . A n d rz e j: O k ra te r 2 u ł a w s k i e g o ( n a K s ię ż y c u ), 8/69, 66. ----------------- : M ie js c e w p a m ię c i. T ł. K . W . M a lin o w s k i, 1 0 /7 4 , 52—53.
508-509. 6 1 . --------------------: O b c e o c zy . T ł. K . W . M a lin o w s k i, 1 1 /7 4 , 5 3 - 5 6 .
6 9 . -------------- — : N i e z d a r z a s ię . T ł. L. Ję c zm y k , 4 /7 5 , 49.
6 9 . ----------- — : R e a k c ja o b r o n n a . T ł. M . S iw ie c , 2 /7 7 , 51—53.
7 0 . ------------------: D a w a ć i b r a ć . T ł. T . G o s k . 9 /8 1 , 31—3 2 , 3 o k ł.
71. B I N G , J o n : Z ie lo n y k ry s z ta ł. T ł. K . W . M a lin o w s k i, 3 /7 3 , 5 2 - 5 4 .
72. BLAGER, Krzysztof: C z y n n ik lu d z k i, 6 /7 9 , 5 8 - 6 0 .
7 3 . ------------------: O w o c n y c h o b r a d I 1 0 /7 9 , 62—64.
74. B L IS H , J a m e s : D z ie ń s ta ty s ty k a . T ł. E. Z y c h o w ic z . 2/76, 52—56.
Literatura science fiction 75. B L O C H , A la n : L u d z ie sq in n i. T ł. J. K ( o z a k ) , 10/83, 32.
76. B O U N D S , S y d n e y J .: H ib e r n a c ja . T ł. J. P ro k o p iu k , 7/77, 55—56.
77. B R A D B U R Y , R a y : N a g r a n ic y snu. T ł. M . S iw k o , 8/72, 4 9 -5 2 .
18. A B E K O B O : T o ta lo s k o p . T t. A . S m u s z k ie w ic z , 8/74, 49—53.
78 . ---------------- : S a w a n n a . T ł. A . W o ls k i. 9/78, 5 3-57.
19. A L D IS S , B r ia n W .: A m e n , skoA czylem . T l. J. K o zak, 6/84, 2 5 -3 2 .
79 . ---------------- : Z ie m ia , Z ie m ia ! T ł. R. G o rz e ls k i, 10/80, 62—63.
2 0 . --------— — : N a z e w n q trz . T ł. T. L e c h o w s k a , 1/84, 25—27. 80. B R IN G S V A E R D , T o r A g e : B u m e ra n g . T ł. B. S a w a , 2/72, 5 4 -5 6 .
2 1 . ---------------- : P rz e n ig d y . T l. T. L e c h o w s k a , 1/84, 28—30.
81. B R O D Z IA K , A n d rz e j: D a le k o s ię ż n y n a s łu c h , 4/78, 49—50.
2 2 . ---------------- : N ie o b lic z a ln a g w ia z d a . T l. T. L e c h o w s k a , 6/85, 2 5 -3 2 .
82. B R O W N , F r e d e tic : A re n a . T ł. W . K o m o rn ic k a , 2/71, 4 9-56.
23. A L E K S A N D R O W IC Z , S ta n is ła w : P ró b o s a m o tn o ś c i, 4/78, 5 4-56.
83. B R U N N E R , J o h n : M a rn o tra w s tw o . T ł. I. W a g n e r-J a s trz ę b s k a , 2/76.
24. A L T Ó W , H e n ry k : P o rt K a m ie n n y c h B u rz . Tt. K. W . M a lin o w s k i, 9/75, 4 9-52.
4 9-56. 84. B U Ł Y C Z O W , K lry ł (n a z w . Ig o r M o ż e jk o ) : W y b ó r. T ł. I. L e w a n d o w
25. A N D E R S O N , P o u l: Ł o w c a szczę ś c ia . T l. J. P ro k o p iu k , 8/76, 49-52. s ka. 11/71, 4 9-52.
2 6 . ---------------: E u to p ia . T ł. J. P ro k o p iu k , 7/77, 4 9-54. 85. ----- : S k a rb n ic a m ą d ro ś c i. T ł. E. M a d e js k i. 11/72, 51—56.
27. A N T H E N Y , i . : H ip n o g lif . T l. A . W o ło w s k i. 8/76, 5 2-54.
86. ----- : N ie d e p ta ć p o o d c is k a c h c z a ro w n ik o m . T ł. T. G osk,
28. A N T O S Z E W S K I, R o m a n : S ło je d rz e w . 4/81, 3 1 -3 2 , 3 o k l. 5/82, 3 1-32.
29. A S IM O V , Is a a c : I d e a ln a m a s z y n a . T l. K. W . M a lin o w s k i, 12/72,
87. ----- : P o kusa. T ł. T. G osk, 7/82, 2 5 -2 9 .
4 9 -5 1 .
30. ---------------: T o a st. T l. K. W . M a lin o w s k i, 12/72, 52-56. 88. --- : Sny M a k s y m a U d a ło w a . T ł. T. G o s k , 7/82, 29—31.
3 1 . ----— -------: Z ło ta g e ś. T ł. L. F ra n k o w s k a , 7/73, 49—55. 89. ----- : Są w o ln e m ie js c a . T ł. T. G o s k , A . Tyszkow ska, 2/84,
3 2 . ------- --- — : R yzyko. T l. L. F ra n k o w s k a , 2/75, 49—56. 2 9 -3 2 .
9 0 . ---------------- : S k a rb o n k a . T ł. A . Tyszkow ska, 1/85, 25—27. C e b u ls k a 165. K N IG H T , D a m o n : K ra in a u p rz e jm y c h . T ł. S. M a g a la , 7—8/81, 6 1 -6 4 .
E. O rg a n iś c ia k — z o b . O rg a n iś c ia k -C e b u ls k a E. 166. K O C H A Ń S K I, K rz y s z to f: Z n ik a ją c y c z ło w ie k , 10/84, 3 1-32.
91. C H A N D L E R , ( A . ) B e rtra m : K la tk a . T ł. M . S iw ie c , 8/77, 53—56. 167. K O N IS I G a k u : S e n n o ra m a . T ł. z e s p e ra n to T. T y b le w s k i, 8/74,
9 2 . ---------------- : Z a p ó in io n y k o s m o n a u ta . T ł. A . W o ło w s k i, 10/81, 25—27. 5 3-56.
93. C H R IS T O P H E R , J o h n : B roń z ro d z o n a ze snu. T ł. A . W o ło w s k i, 6/77, 1 6 8 . ---------------- : P o d z ie m n e E liz ju m . T ł. z e s p e ra n to T. T y b le w s k i, 5/78,
5 4-56. 4 9-50.
94. C H R U S Z C Z E W S K I, C z e s ła w : B y łe m b a rd z o n ie d y s k re tn y , 3/79, 62-63. 1 6 9 . ---------------- : K o s m ic z n a e m ig r a c ja . T l. Z. S ie n k ie w ic z , 6/81, 27-28.
9 5 . ---------------- : Im p u ls kosm iczny, 3/79, 63—64. K o rb lu th , C. N . ( w ła ś c . C. Ń . K o rn b lu th ) z o b . p o z . 245.
96. ---------------- : K a ta k liz m , 3/79, 60-62. 170. K O Z IE LE C K I, J ó z e f: S m u te k s p e łn io n y c h baśni (F ra g m .) , 12/78,
9 7 . ---------------- : P a rk in g , 3/79, 5 7 -6 0 . 4 9-52.
9 8 . ---------------- : S c a la D e i G ig a n ti, 4/81, 25—27. 171. K R IW IC Z , M .: S yn teza PSA. T ł. T. G osk. 4/83, 2 9 -3 2 .
99. C LARK E, A r th u r C ( h a r le s ) : W ie lk i w ir II. T ł. L. F ra n k o w s k a , 9/71, 172. K U B O W IC Z , D o ro ta B .: P rzed ś w ite m , 6/79, 57-58.
49-56. 173. K U C Z K A , P io tr : A n ie ls k ie w ło s y . T ł. M . S iw ie c , 8/80, 31—32.
1 0 0 . ---------------- : W y k rę ć ,,F ” , w z y w a ją c F ra n k e n s te in a , T ł. L. F ra n k o w 174. K U R O S A K A , R o b e rt T .: T rz e b a je szcze p o ć w ic z y ć . T ł. J. M a n ic k i,
ska, 6/71, 4 9-53. 12/84, 36.
1 0 1 . ---------------- : S trz a ła czasu. T ł. M . W a g n e r, 9/73, 49—52. 175. KU TTN ER, H e n ry : D o z o b a c z e n ia . T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z , 10/83,
1 0 2 . ---------------- : O g n ie o d w e w n ą trz . T ł. R. S t ille r , 5/74, 51—53. 2 5 -3 0 .
1 0 3 . ---------------- : Czy c ię kie d y ś z a p o m n ę ? T ł. J. A n d e rs , 5/75, 52—53. 176. -------: Z im n a w o jn a . T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z , 12/83, 2 9-36.
1 0 4 . ---------------- : D e p re s ja . T ł. J. A n d e rs , 5/75, 4 9 -5 1 . 177. -------: G d y s ię p rz e b ie rz e m ia rk ę . T ł. T. L e c h o w s k a , 5/84,
1 0 5 . ---------------- : L a d a d z ie ń d o n a b y c ia w s k le p a c h . T ł. J. P ro k o p iu k , 2 5 -3 2 .
8/75, 4 9-52. 178. -------: P ro fe s o r opu szcza scenę . T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z
1 0 6 . ---------------- : O p o rn a o rc h id e a . T ł. J. P ro k o p iu k , 8/75, 52—54. 3/84, 2 7 -3 1 .
107. — ---------------: P rze cie k in fo r m a c ji. T ł. J. A n d e rs , 5/75, 51—52. 179. -------: Stos k ło p o tó w . T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z , 4/84, 25—30.
1 0 3 , ------------------ : W y ś c ig z b ro je ń . Tł. J. P ro k o p iu k , 5/75, 53—56. 180. -------: C h o c ia ż mu s ię n ie p rz e le w a . T ł. J. K o zak, 5/85,
1 0 9 . ------------------ : W ją d rz e ko m e ty . T ł. I. C z u b iń s k a , 11/78, 53—56. 2 5 -3 1 .
110. C O N T O S K I, V ic to r : G a m b it V o n G o o m a . T ł. L. Jęczm yk, 8/73, 181. -------: Tw onk. T ł. J. K o zak, 4/85, 25—32.
49-50. z o b . też poz. 233.
111. C O W P E R , R ic h a r d : O p ie k u n o w ie . T ł. K. H e id r ic h - Ż u ( r )k o w s k a , 5/83, 182. LćC U R IE R , C h r is tia n : Syn re k la m y . T ł. J. B e lie r (n a z w . J. B a ra
2 4 -3 3 . n o w s k i), 2/80, 59—60.
112. D E C A M , Z. S p ra g e <w łaśc. Lyon S p ra g u e D e C a m p ) : Rozkaz. Tł. 183. L E G R A N D , C la u d e : K a n a re k . Tł. K. W . M a lin o w s k i, 6/74, 53.
Z. R e sze le w ski, 5/76, 52—56. 134. LE G U IN , U rs u ia K .: K w ie c ie ń w P a ryżu. T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z ,
113. D E VET. C h a rle s V . : K o re k tu ra w c z a s ie . T ł. J. P ro k o p iu k , 5/79, 11/78, 50-53.
6 2 -6 4 . 1 8 5 . --------------: M is trz o w ie . T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z , 9/78, 49—53.
114. D IC K S O N , G o rd o n R .: S łu c h a j. T ł. J. M a n ic k i. 12/84, 3 4 -3 6 . 1 8 6 . ----------------: K ró lo w a zim y . T ł. L. Jęczm yk, 9/79, 57—63.
115. D IL O V , L ju b e n : P u n kt L a g ra n g e ’ a . T ł. M . K o ry tk o w s k a , 4/79, 6 2 -6 3 . 1 8 7 . --------------- : M a g ic z n e s ło w o . T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z , 8/79,
1 1 6 . ---------------- : Jeszcze o d e lfin a c h . T ł. M . K o ry tk o w s k a , 3/80, 57—62. 6 0 -6 2 .
1 1 7 . ---------------- : N a p rz ó d lu d z k o ś c i I T ł. M . K o ry tk o w s k a , 3/80, 62—64. 1 3 8 . ------------------ : Rzeczy. Tł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z , 4/79, 57—60.
118. D O N A G G IO , E m m io : D z iw o tw ó r T ł. K. W . M a lin o w s k i, 4/73, 51—53. 1 8 9 . ----------------: S krzynka c ie m n o ś c i. T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z , 8/79,
119. D O R E N , C h a rle s v a n : SR. T l. K. W . M a lin o w s k i, 10/75, 5 5 -5 6 , 3 o k ł. 6 2 -6 4 .
120. D U V IC , P a tr ic e : M n ó ż c ie się, my z ro b im y r e s z tę I. T ł. A . P ruszyński, 1 9 0 . ----------------: D z ie n n ik Róży. T ł. A . P ruszyński, 1/80, 57—63.
11/80, 2 5 -3 2 . 191. LEINSTER, M u rr a y : Rzecz z n ie b a . T ł. M . W ę g liń s k a , 11/76, 4 9-55.
121. ED BERG , R o lf: L ist d o a d m ir a ła K rzysztofa K o lu m b a . T ł. M . U r b a 192. L E M A N , B o b : O k n o . T ł. J. M a n ic k i. 2/85, 2 5 -3 2 .
n ie c , K. U r b a n ie c , 3/75, 53—56. 193. LE W IS , J a c k : K to tu ś c ią g a ? T ł. J. K o zak. 6/84, 2 6 -2 9 .
122. F. K. B .: H o m o d e te rg e n tu s . T ł. L. F ra n k o w s k a , 11/71, 3 o k ł. 194. L U N D W A L L , S am J .: T y lk o m y, c ie n ie ... T ł. J. P ro k o p iu k , 5/79,
123. F A L Z M A N N , M o re k R .: C ią g d a ls z y , 6/80, 61. 59-62.
1 2 4 . -------------- : R o n d o , 6/80, 5 9-60. 1 9 5 . ----------------: Z a b ie rz m n ie w d ó ł rz e k i. T ł. J.P ro k o p iu k , 5/79,
125. FA R M ER , P h ilip J o se : Z a g a d k a w r a ż liw e g o m ostku i n ie ty lk o . T ł. 57-59.
J. M a n ic k i, 9/82, 2 9 -3 6 , 3 ,okł. 1 9 6 . ----------------: C ie n ie p rz e s z ło ś c i w z am ku C. T ł. K. B la g e r, 2/81,
126. F IA Ł K O W S K I, K o n ra d : H o m o D iv is u s (F ra g m . p o w ie ś c i), 1/79, 57—64. 25-27.
127. FR AN K E, H e rb e rt W .: Z ie lo n a k o m e ta . T ł. J. P ro k o p iu k , 12/75, 49—56. 197. Ł A R IO N O W A , O lg a : P rz e n ik a n ie i p o w ró t. T ł. W . Ż w ik ie w ic z ,
128. — — --------- : D la c z e g o n ie s trz e la s z d o P e g g y ? T ł. J. P ro k o p iu k , 8/78, 6/72, 49-ć>6.
5 4 -5 6 . 1 9 8 . --------------: N a tym sam ym m ie js c u . T ł. A . B o g d a ń s k i, 9/77, 49—54.
129. FYFE, H o ra c e B .: N ie c h s ię s ta n ie ś w ia tło . T ł. Z. A . N a ru n ie c , 8/82, 1 9 9 . ----------------: S o n a ta w ę ż a . T ł. M . S iw ie c , 9/81, 25—31.
2 5 -2 7 . 200. M c C O N N E L , J a m e s : E k s p e ry m e n t. T ł. A . Iw ic k a , 7/71, 49—52.
130. G A J D A , R e m ig iu s z : L a b iry n t, 11/84, 25—26. 201. M c IN T O S H , J. T. (n a z w . Jam es M u rd o c h M a c g r e g o r ) : M ia łe ś ra
131. G A N S O W S K I, S e w e r: Część te g o ś w ia ta . T ł. R. M . S a d o w s k i. Cz. 1, c ję , Joe, T ł. W . B u k a to , 10/85, 29—32.
1/78, 4 9 -5 6 ; Cz. 2. 2/78, 4 9 -5 6 ; Cz. 3. 3/78, 49-56. 2 0 2 . ----------------: N ie ś m ie rte ln o ś ć d la w y b ra n y c h . T ł. W . B u k a to , 9/85,
1 3 2 . -------------- : U c ie c z k a . T ł. R. M . S a d o w s k i, 11/83, 2 5 -3 2 . 2 5 -3 2 ; 10/85, 2 5 -2 8 .
133. G A R D N E R , M a r t in : Z e ro -s tro n n y p ro fe s o r. T ł. M . W a g n e r, 9/72, 203. M A C LE A N , K a th e r in e : E fekt C a s w e lla . T ł. A . W o ło w s k i, 10/81,
49-53. 2 8 -3 0 .
134. G A U G E R , R ic k : P ik n ik w o p a k o w a n iu p ró ż n io w y m . T ł. J. M a n ic k i, 204. M A S S O N , D a w id I . : K ró tk i o d p o c z y n e k w ę d ro w c a . T ł. M . W a g n e r,
1/85, 2 7 -3 2 . 1/73, 4 9-54.
135. G Ę 8 A R S K I, B o h d a n : N o s ta lg ia , 1/80, 6 3 -6 4 , 3 o k ł. 205. M A T H E S O N , R ic h a r d : S ta lo w y c z ło w ie k . T ł. K. W . M a lin o w s k i, 10/73,
136. G Ł O W A C K I, R y s z a rd : D o p in g , 10/79, 6 0-62. 4 9-56.
1 3 7 . -----------: K to k o lw ie k s ie je rozum , 6/83. 31—32. 2 0 6 . --------------: M ó j d z ie n n ic z k u ... T ł. J. P ro k o p iu k , 5/76, 51.
138. G O I.D , H o ra c e : H a rv e y i s k rz y d ła . T ł. K. W . M a lin o w s k i, 10/75, 2 0 7 . ----------------: T rz e c ia od S ło ń c a . T ł. J. P ro k o p iu k , 5/76, 49—50.
5 3 -5 5 . 208. M A T H O N , B e rn a rd : W ra c a m y d o s ie b ie , m a s k u l, k o c h a n ie ... Tł.
139. G R E N IE W S X I, H e n ry k : G u liw e r D r u g i w ś ró d B a ln ib a r k ó w , 3/74, A . P ruszyński, 3/75, 49—52.
5 1 -5 3 . 2 9 9 . ------------------ : D o w ó d a u te n ty c z n o ś c i. T ł. A . P ruszyński, 6/77, 49—54.
140. G R Y S IŃ S K I, G rz e g o rz (w ła ś c .: G rz e g o rz G rz y s iń s k i) : W y k ła d 210. M E L K O N J A N , A g o p : P ła c z p o b ó lu . T ł. M . K o ry tk o w s k a , 4/79,
e k s p e ry m e n ta ln e g o f u tu r o lo g a .S y b il T h e ta , 4/8, 53—54. 63-64.
2 1 1 . ----------------: Ś m ie c h , k tó ry tr w a ł n a jd łu ż e j. T ł. M . K o ry tk o w s k a , 4/79,
141. H A R N E S S , C h a rle s D . : S z a c h is ta Z e n o . T ł. A . W o ło w s k i. 6/76, 52—56.
60- 62 .
142. H A R R IS O N , H a r r y : Test. T ł. K. W . M a lin o w s k i, 2/73, 4 9-53. 212. M IC H A J Ł O W , W ła d im ir : S p o tk a n ie na J a p e c ie . T ł. B. B a ra n o w s k i,
1 4 3 . ---------------- : P rz e n ik c c z s k a ł. T ł. K. W . M a lin o w s k i, 7/74, 53—56. 1/71, 4 9-56.
1 4 4 . ---------------- : R o b o t, k tó ry c h c ia ł w szystko w ie d z ie ć . T ł. K. W . M a li 2 1 3 . ----------------: N u d n y d ia lo g o ś w ic ie . T ł. K. W . M a lin o w s k i, 7/74,
n o w s k i, 11/81, 30—32. 4 9 -5 3 .
145. HA SS ELBLATT, D ie t e r : F ra n k H e iu m D e u g h e rty - z ie m s k i ż y c io ry s . 2 1 4 . ----------------: P ilo t e k s tra k la s y . T ł. K. W . M a lin o w s k i, 4/75, 50—56.
T ł. B. W itk o w s k a , 11/76, 55—56. 215. M IE D W IE D IE W , J u r ij: Z w ie r c ia d ło czasu. T ł. K. W . M a lin o w s k i,
146. -------------- : C z ło w ie k je ż d ż ą c y na d e lfin ie . T ł. M . Łuka szczyk, 8/79, 9/73, 5 3 -5 6 .
5 9 -6 0 . 2 1 6 . ----------------: F e ra ln a trz y n a s tk a ,,O s k a r ó w " . T ł. A . Z u b e k , 6/78,
147. H E IN L E iN , R o b e rt A . : K o lu m b to b y ł f r a je r . T ł. L. J<ęczm yk), 2/83, 49—54.
3 1 -3 2 . 217. M IR ER , A le k s a n d e r: Z n a k ró w n o ś c i. T ł. I. L e w a n d o w s k a , 4/71, 49—55.
148. H O C H , E d w a rd D . : Z O O . T ł. L. J<ęczm yk>, 4/85, 32. 2 1 8 . -----------------: N ó ż z o b s y d ia n u . T ł. W . 2 w ik ie w ic z , 6/73, 49—56.
149. H O L I A N E K , A d a m : K a żd y m oże być F au s te m , 8/80, 2 4 -3 0 . 219. M O JS IE JE W , J u r ij: P a tro l e k o lo g ic z n y . T ł. K. W ę g rz y k , 10/76,
150. M O U LE , John P .: E le m e n ty m a te m a ty c z n e j t e o r ii m iło ś c i. T ł. 4 9-55.
A . T. L e ś n ie w s k i, 4/76, 56. M o o re , C. L. z o b . poz. 233.
151. J A B Ł O Ń S K I, M ir o s ła w P .: N a u m a c h ia . 6/79, 6 0-64. 220. NEM ERE, Istw an: K o le k c jo n e r. T ł. Z. S ie n k ie w ic z , 8/80, 30—31.
152. JAN IFER , L a u re n c e M . ; W ES TLAK E, D o n a ld E .: P y ta n ie . T ł. J. M a 221. N E S Y A D B A , J o s e f: A n io ł ś m ie rc i. T ł. K. W . M a lin o w s k i. 2/77,
n ic k i, 12/84, 3 3-34. 49-51.
153. J A N K O W S K I, W o jc ie c h : K oń, 6/80, 6 1-62. 2 2 2 . ---------------- : O s ta tn ia p rz y g o d a k a p ita n a N e m o . T ł. N . P., 11/77,
4 9-56.
154. JA R Ó W , R o m a n : Z a k ła d . T ł. I. L e w a n d o w s k a , 1/72, 49—50. Jem -
cew , M . zo b . p o z. 234. 223. N IV E N , L a rry : D o c z e k a m . T ł. K. W . M a lin o w s k i, 5/74, 49—51.
155. JESCHKE, W o lf g a n g : G w ia z d y . T ł. K. F ia łk o w s k i) , 11/78, 49. 2 2 4 . ---------------- : B e z p ie c z n y przy d o w o ln e j p rę d k o ś c i. T ł. J. M a n ic k i,
4/84. 30.
156. -------: P rze ło m . T ł. K. F ia łk o w s k i) , 11/78, 49.
225. ----- : B łą d . T ł. J. M a n ic k i. 3/84, 32.
157. -------: T rochę w ię c e j niż d w a n a ś c ie m in u t. T ł. B. W itk o w s k a ,
226. N O L A N , W illia m : Ś w ia ty M o n ty W ills o n a . T ł. J. M a n ic k i, 3/84,
2/79, 5 7 -5 9 .
3 1 -3 2 .
158. — — -----------: S z c z e lin a w s k a le . T ł. B. W itk o w s k a , 2/80, 60—64.
227. N O U R S E , A la n E .: Tygrysa za o g o n . T ł. J. K o z a k , 4/84. 3 1 -3 2 .
159. -------: W ro ta nocy. T ł. B. W itk o w s k a , 12/80, 2 9 -3 6 ; d o k . 1/81,
2 5-32. 228. 0 ’ D O N N E V A N , F in n (n a z w . R o b e rt S h e c k le y ) : P la n e ta d rz e w a k ó w .
T ł. K. W . M a lin o w s k i, 11/75, 59-62.
160. JE T H O N , Je rzy: T ak m o g ło być, 6/80, 63.
161. JO N E S , L a n g d o n : T am i z p o w ro te m . T ł. L. Jęczm yk, 10/72, 5 2-54. 229. O R A M U S , M a r e k : P rz e s ia d k a , 10/79, 5 7 -5 9 .
162. K A Z A N C E W , A le k s a n d e r; S ija n in , M a r ia n ; S tu d n ia Lotosu. Tł. 230. ----- : W it a j w d o m u . 7/82, 31—32, 3 o k ł.
162. K A Z A N C E W , A le k s a n d e r; S IJ A N IN , M a r ia n : S tu d n ia lo to s u . T ł. 231. ---------: K w a d ro fo n ic z n e d e lir iu m tre m e n s , 2/84, 2 5 -2 9 .
K. W ę g rz y k , 5/77, 49-53. 232. O R G A N IŚ C IA K -C E B U L S K A , E .: C y k lic z n a w iz y ta , 4/78, 50-5 3 ..
163. KEYES, D a n ie l: K w ia ty d la A lg e r n o n a . T ł. K. W . M a lin o w s k i, 12/74, 233. PA D G E TT, Lew is (n a z w . H . K u ttn e r, C. L. M o o r e ) : T u b y le rczyko m
4 9-56. s p e łły f a jle . T ł. J. K o z a k , 1/83, 25—32, 3 o k ł.
164. K LE IN , G e r a r d : W iru s y n ie m ó w ią . T l. M . B e lie r, J. B e lie r (n a z w . 234. P A R N O W , J e re m i; JEM C E W , M . : O d d a jc ie m iło ś ć . T ł. A . Z u b e k .
J. B a ra n o w s k i), 6/81, 29—32. 11/79, 5 7 -6 4 ; 12/79, 57-64.
2 35 . P A R O W S K I, M a c i * } : S to ry w s p a n ia ły ś w ia t , 1 0 /9 3 , 32. 310. S Z C Z E R B A K O W , W ł a d i m i r : G w ie z d n e ś w ia ty . T l. K . W . M a lin o w s k i,
2 3 6 . ------------------: S t u d n ia . 9 /8 3 . 3 1 - 3 2 . 1 1 /7 4 , 5 2 - 5 3 .
2 37 . P E R U T Z , M o * F e r d ln a n d : E g z a m in w ro k u 200 0. 4 /6 8 , 240. ,
3 1 1 . ------------— : S z k o c k a b a ś ń . T l. A . Z u b e k , 1176 4 9 - i54.
238. P E T E C K I, B o h d a n ; A . B , C . . . d w a d z ie ś c ia c z te r y . 7 /7 8 , 4 9 - 5 6 . 3 o k ł. 3 12 . — — — — B a w iliś m y s ię p o d tw o im o iu ie m . . . T l. J. B e ll e r { n a z w .
2 3 9 . P łE K A R A , J a c e k : C z a r o d z ie ]s k le m ia s to , 9 /8 3 , 2 9 - 3 1 . J. B a r a n o w s k i) , 5 /7 7 , 5 4 - 5 6 .
2 4 0 . ------------------c L o t e r ia . 1 1 /8 4 , 2 7 - 3 1 . 313. - - - - - : C z y te ln ik . T ł. J. B e lle r { n a z w . J. B a r a n o w s k i) , 1 0 /7 7 , 56.
24 1 . M ia s to d w u n a s tu w ie ż , 3 /8 4 , 2 5 - 2 6 . 3 1 4 . ------ — — - : D z i s i a j w ie c z o r e m . T l. A . Z u b e k , 3 /7 7 , 49—31.
24 2 . P L A U G E R , P. J . i D z ie c k o w k a ż d y m w ie k u . T l. K . H e ld r l c h - 2 u { r ) - 315. --------------- : O d w r ó t , T ł. A . Z u b e k , 3 /7 7 , 5 1 - 5 6 .
k o w s k a , 5 /8 2 . 2 5 - 3 0 . 316. S Z T E R N F E L D , Ary: N a m a ły m k s ię ż y c u . R e p o r ta ż - f a n t a z j a . 6 /5 2 ,
24 3 . P O H L , F r e d e r ik ; T u n e l p o d ś w ia te m . T l. K . W . M a lin o w s k i. 7 /7 2 , 4 1 1 -4 1 4 .
4 9 -5 6 . 3 17 . T E N N , W i l l i a m { n a z w . P h ilip K lc s s ): W y r o k z w y p r z e d z e n ie m . T l.
244. P u n c h , T ł. J. P r o k o p lu k . 10 /7 6 , 5 5 -5 6 . D . L u te c k a , 1 1 /8 5 , 2 5 - 3 2 .
2 4 5 . ---------------: K O R B L U T H , C. N. ( w ła ś c . C . N . K o r n b lu t h ) : Ś w ia t M y 318. V A N V O G T , A. E .i W i d m a . T ł. J. P r o k o p lu k , 6 /7 8 , 5 5 - 5 6 .
r io n a F io w e r s a . T l, K . W . M a li n o w s k i , 1 /7 6 , 55—56. 3 1 9 . --------— — : D r o g i p r z y ja c ie l. T ł. M . W ę g l lń s k a , 7 /7 9 , 61—6 3.
2 46 . P O U S Z C Z U K , W . : S e n s 54. T ł. T. G o s k , 3 /8 3 , 3 0 - 3 2 , 3 o k ł. 3 2 0 . ------------— : W r e z e r w ie n a w ie c z n o ś ć . T ł. J. O b r y c k a , 7 /7 9 , 6 3 - 6 4 .
2 47 . P U C H Ó W , M i c h a i ł : A n ty ś w ia t. T ł. K . M a r i a n . 1 1 /7 3 , 3 o k ł. 321. ------------- --- : W io s k a z a c z a r o w a n a . T ł. M . W ę g l lń s k a , 7 /7 9 , 57—61.
2 48 . — — ------ — : N a d p r z e p a ś c ią . T ł. K . W , M a lin o w s k i, 1 1 /7 4 , 4 9 - 5 1 . 3 2 2 . --------— — : P o tw ó r. T ł. S . M a g a l a , 7—8 /8 1 , 57—61.
2 4 9 . ---------------: S z n u r p a c io r k ó w . T ł. M . S iw ie c , 9 /8 0 , 29—32. 3 2 3 . ------------— : D a le k i C e n ta u r , T ł. E. K le r u z a is k o -G e w e r to w s k a , 12/85.
2 50 . R A D K IE W IC Z , L e s ze k M.l T w o je z d r o w ie . M lr c io . 9 /8 4 . 2 5 - 2 7 . 324. V A R L E Y , J o h n : P o r w a n ie . T l. L. Jęc zm y k. 4 /8 3 . 2 5 - 2 8 .
251. R A N K , H e in e r : B ezm o c w szechm ocnych. T ł. T. W iś n ie w s k i, 5/80 3 2 5 . --------------- : P u c e r. T l. M . T a r g o w s k a , 12 /8 4 , 29—33.
5 7 -6 4 . 3 26 . V O N N E G U T , K u rt Jr: P ie s E d is o n a . T l. L. J { ę c z m y k ), 5 /7 1 , 4 9 - 5 1 .
2 52 . R A P , F e lik s : Z o k ie n w a g o n u k o s m ic z n e g o , 1 /5 8 , 3 8 - 4 2 . 3 2 7 . ----------------: J u tro . . . J utro . . . T ł. E . Z y c h o w ic z , 4 /7 2 , 49—56.
2 5 3 . R A Y N O L D S , Jac k { w ła ś c . M a c k R e y n o ld s ) : W y w ro to w c y . T ł. A . W o 328. W A R S Z A W S K I, l l j a : T r a n s p la n ta c ja . T ł. K . W . M a lin o w s k i. 3 /7 2 ,
ło w s k i, 1 0 /8 1 , 3 1 - 3 2 . 4 9 -5 4 .
2 54 . R O B L E S , E d w a r d G . Jr: J a s n e ? T ł. J. K o z a k , 7 /8 3 , 2 5 - 2 6 . 3 2 9 . --------------- : M a s z y n a . T ł. K . W . M a lin o w s k i. 4 /7 4 , 5 3 - 5 6 .
25 5 . R O S IŃ S K I. D a r iu s z : W y s ła n n ik C T A 21. 4 /7 3 , 3 i 4 o k ł. 330 . ----------------: S ę d z ia . T ł. K . W . M o lin o w s k i, 4 /7 4 . 5 1 - 5 2 .
2 5 6 . R O Ś N Y A ln ó , J. H . { w ła ś c . J. H . R o s n y -a ln ó ). T ł. A . P ruszyńskl 3 31. ----------------; L e ń . T ł. M . S iw ie c . 2 /7 7 , 5 3 - 5 6 .
1 0 /7 8 , 4 9 - 5 5 . 332. W A T K IN S , W illia m J o n : W o la lu d u . T ł. H . S a la p s k a , 8/83, 3 0 -3 2 .
25 7 . R U S S E L , E rie F r a n k : N a s z d o b ry p ie s . T ł. T . K o m o rn ic k i, 10/72 333. W E IS S , J a n : N o c n y g ość. T ł. K. W . M a lin o w s k i, 6/74, 54-55.
4 9 -5 2 . W e s tla k e , D o n a ld E. z o b . p o z . 152.
258. ----- : U k ra ń c a tęczy. T ł. J. P ro k o p iu k , 11/81, 2 5 -3 0 . 334. W H IT E , J a m e s : U b ra n ie na m ia r ę . T ł. J. K o zak, 6/82, 25—32.
259. S A G A B A U A N , R u s ła n : K w a ra n ta n n a . T ł. B. G ę b a rs k l, 5/81, 25—28. 335. W IE N E R , N o r b e r t : M ó z g . T ł. C. R e szar, 3/71, 4 9 -5 6 .
260. S A K Y O K O M A T S U : Z a g ła d a ja s z c z u ró w . T ł. z ros. A . S to ff, 5/72 336. W IL L IA M S O N , J a c k : Z z a ło ż o n y m i rę k a m i. T ł. B. K u c z b o rs k a . Cz. 1,
53—56. 7/85, 2 5 -3 2 ; Cz. 2, 8/85, 2 5 -3 2 .
261. ----- : K w ia ty z d ym u . T ł. Z. R e s z e le w s k i. 5/78, 55—57. 337. W IŚ N IO W S K I, S .: N ie w id z ia ln y , 3/52, 203-210.
262. --— : N o w y p r o d u k t firm y S e k a y . T l. Z . R e s z e le w s k i, 5/78 338. W U L , S te fa n : S te ro w a n a o d y s e ja . T l. A . P ruszyńskl, 3/82, 25-30.
5 1 -5 5 . 339. W Y N D H A M , J o h n : B iu ro tu ry s ty c z n e P a w le y a . T ł. M . W a g n e r, 12/71,
263. S C H O E N F E L D , H o w a r d : Z m y ś lo n e lo g ic z n ie . T ł. M . P io tro w s k i 1/82 4 9 -5 6 .
3 5 -3 6 , 3 o k ł. 3 4 0 . -----------— : D z iw n e , rz e c z y w iś c ie . T ł. J. P ro k o p iu k , 1/77, 49—52.
264. S H A A R A , M ic h a e l: G e n e a lo g y In c . T ł. K. W . M a lin o w s k i, 4/73 3 4 1 . -------------- ; M e te o r. T ł. P. W . C h o le w a . 8/83, 2 5 -2 9 .
5 4-56. 342. YEP, L a u re n c e : D z ie c i S e lc h e y a . T ł. E. Z y c h o w ic z , 2/74. 4 9-56.
265. S H A W , B o b : W a k a c y jn a p rz y g o d a . T ł. E. Z y c h o w ic z , 3/73, 4 9-51. 4 9-56.
2 6 6 . --------------: N a js z c z ę ś liw s z y d z ie ń tw o je g o ż y c ia . T ł. I. W a g n e r-J a - 343. Z A B IR K O , W . : S tróż k o r p o r a c ji. T ł. K. W . M a lin o w s k i. 6/74, 55-56.
strz ę b s k a , 3/76, 55—56. 344. Z E LA Z N Y , R o g e r: D ia b e ls k i s a m o c h ó d . T ł. M . W ę g liń s k a , 4/77,
2 6 7 . ---------- — : C z ło w ie k rze c z y w is ty . T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z . 12/77, 5 3-56.
4 9-56. 3 4 5 . ----------------: N a g ro d y n ie b ę d z ie . T ł. J. M a n ic k i, 8/82, 27—30.
2 6 8 . ----------- : N ie d o rz e c z n e fa c s im ile . T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z , 3 4 6 . ----------------: O s ta tn i o b ro ń c a C a m e lo tu . T ł. J.M a n ic k i, 7/83, 26—32.
7 -8 /8 1 , 5 3 -5 6 . 347. Z IE M K IE W IC Z , R a fa ł A . : C z ło w ie k w p o c ią g u . 11/84, 31-32.
2 6 9 . ---— — — : E le m e n t ryzyk a . T ł. Z. U h ry n o w s k a -H o n a s z , 2/82, 2 5 -2 6 . 348. Z IM N I A K , A n d rz e j: T h o r, 6/80, 64.
2 7 0 . --------------- : N ie k o m ik s o w a o p o w ie ś ć g ro z y . T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a - 3 4 9 . ---------------- : Z rę b y w ła d z y , 4/81, 27—31.
n asz, 2/82, 2 7 -2 9 . 3 5 0 . -----------------; K = 3.13, 6/83, 2 5 -2 8 .
271. — — ------— : O s ta tn i lo t. T ł. Z. U h ry n o w s k o -H a n a s z , 2/82, 29—32. 3 5 1 . --- — -------: S a m o tn y m y ś liw y , 9/83, 25—29.
272. S H E C K L E Y , R o b e rt: P ta k i-c z u jn ik l. T ł. Z. U h ry n o w s k o -H a n a s z , 10/71, 3 5 2 . ---------------- : S c h ro n is k o . 6/83, 2 9 -3 1 .
4 9 -5 6 . 353. — — --------- : O s ta tn i g la d ia to r z y , 9/84, 2 8 -3 2 .
2 7 3 . ---- ~ - r S p e c ja lis ta . T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z , 2/72, 49-53.
274. Spy s to ry , c z y li h is to r ia s z p ie g o w s k a . T ł. I. W a g n e r-J a -
strz e b s k a , 8/73, 50—56.
275. — - ---------- : D o k to r Z o m b ie I Jego m a li p r z y ja c ie le . T ł. J. P ro k o
p lu k , 4/76, 5 3 -5 5 .
2 7 6 . -----------------: K ró le w s k ie z a c h c ia n k i. T ł. A . W o ło w s k i, 6/76, 49-51.
2 7 7 . ----------------- ; B e zsensow ne p y ta n ia . T ł. T. M a rk o w s k a , 10/78, 5 5 -5 6 ,
3 o k ł. Recenzje
2 7 8 . -----------------: Z ła k u ra c ja . T ł. T. M a rk o w s k a , 12/79, 52-57.
2 7 9 . -----------------: C e n a ryzyka. T ł. J. M o n ic k i, 3/83, 2 5 -3 0 .
2 8 0 . -----------------: M n e m o n . T ł. J. K o zak, 10/84, 2 5 -2 7 . 354. C la rk a , A r th u r C { h a r le s ) : P ia s k i M a rs a . W a rs z a w a 1957. — Rec.
2 8 1 . ---------- — : S en. T ł. J. M a n ic k i, 1/84, 3 0 -3 2 . A . T r e p k a : P o w ie ść o z d o b y w c a c h kosm osu, 3/59, 225—226.
2 8 2 . -----------------: Ś w ia t s ta n ą ł w m ie js c u . T ł. J. K o zak, 7/84, 30-32. 355. H e rb e rt, F ra n k : D u n e . 1963. - Rec. A . P ru s z y ń s k l: ,,D u n o ” F ra n ka
2 8 3 . -----------------: W y c ie c z k a . T ł. J. K o z a k , 10/84, 2 7 -3 1 . H e rb e rta , 9/79, 64.
2 8 4 . -----------------: A t o b ie d w a razy ty le . T ł. Z. U h ry n o w s k a -H a n a s z , 3/85, 356. H o lla n e k , A d a m : K a ta s tro fa na ,,S ło ń c u A n ta r k ty d y ” . W a rs z a w a
25—28. 1958. — Rec. A . T re p k a , 4/59, 299-300.
2 8 5 . ---------------- : O k ru tn e ró w n a n ia . T ł. L. J {ę c z m y k ), 3/85, 28—32. 357. J e fre m o w , l( w a n A n to n o w ic z ): G w ie z d n e o k rę ty . W a rs z a w a 1949. —
2 8 6 . ---------------- ; W ra ż e n ia z L a g ra n a k u . T ł. L. J {ę c z m y k ). 5/85, 31-32. W y p o w . Z. B u rc z a k ; W . Z .; Ż ycie na in n y c h p la n e ta c h , 8/53,
572-573.
S ija n in , M a r ia n z o b . p o z . 162. 358. Lem , S ta n is ła w : A s tro n a u c i. P o w ie ść fa n ta s ty c z n o -n a u k o w a . W a rs z a
237. SILVERBERG , R o b e r t: Szósty p a ła c . T ł. A . P ruszyńskl, 10/77, 5 3-56. w a 1953. H Rec. A . Z io m ię c k i: R o z b ie ż n e o c e n y , 2/53, 141—142; E.
2 8 8 . ---------------- : W y c ie c z k a na k o n ie c ś w ia ta . T ł. M . P io tro w s k i, 8/82, B ia ło b o r s k i: P o w ie ść fa n ta s ty c z n o -n a u k o w a ? 7/53, 502—503.
359. S z te rn fe ld , A r y : Na m a ły m k s ię ż y c u . R e p o rta ż - fa n ta z ja , 6/52,
289. S IM A K , C liffo r d D . : S p a c e ro w a ć u lic ą m ia s ta . T ł. K. W . M a lin o w s k i 411-414. — P o le m . W . S u k ie n n ik : S ztuczny s a te lita , 10/52, 7 1 6 -7 1 7 ;
6/74, 49-52. U z u p . A . S z te r n fe ld : A je d n a k n ie b y ła to czysta fa n ta z ja , 1/63, 56.
2 9 0 . ---------------- : B a ra k b u d o w la n y . T ł. M . W ę g llń s k a , 4/77, 49—52.
2 9 1 . --------------: P o tyczka. T ł. M . S iw ie c , 8/78, 4 9 -5 4 .
292. S IM O N IA N , K a re n A .: O b e rż a . T ł. B. G ę b a rs k l, 5/81, 2 9 -3 0 .
2 9 3 . ---------------- : P rzecież R u b e n n ie w ie d z ia ł ... T ł. B. G ę b a rs k l, 5/81,
3 0-31.
2 9 4 . ------------- : Słyszę c ię . T ł. B. G ę b a rs k l, 5/81, 3 1-32.
(
295. S L A D E K , J o h n : C z ło w ie k z p rz y s z ło ś c i. T ł. J. P ro k o p iu k , 1/77, 53—56. ’ indeks tłumaczy
296. SLEZAR, H e n ry : D z ie ń e g z a m in u . T ł. L. Jęczm yk, 7/73, 5 5-56.
297. S L A W C Z E W , Ś w ię to s ła w : G ło s , k tó ry c ię w zyw a ... T ł. K. W . M a li
A n d e rs J a ro s ła w 103, 104, 107.
n o w s k i. 5/73, 4 9 -5 6 .
B a ra n o w s k i B o le s ła w 38, 39, 212.
298. STECHER, L o u is J. j r : L is t d o r e d a k c ji. T ł. K. W . M a lin o w s k i, 2/73, B e lie r J a n {n a z w . Jan B a ra n o w s k i) 164, 182, 312, 313.
5 4 -5 6 . B e lie r M a r ia 164.
299. STERNBERG , J a c ą u e s : N a w ig a to r . T ł. A . P ruszyński, 9/76, 54—56. B la g e r K rzysztof 196.
3 0 0 . ------------- : E fe m e ryd y. T ł. E. G ra je w s k a -S ę k o w s k a , 3/82, 31—32, B o g d a ń s k i A le k s a n d e r 198.
3 o k ł. Bulcato W ik t o r 201, 202.
301'. S T R U G A C K I, A r k a d ij; S T R U G A C K I, B o ry s : D ru g a In w a z ja M a rs ja n . C h o le w a P io tr 341.
T ł. I. P io tro w s k a , 11/73, 4 9 -5 6 ; 12/73, 4 9 -5 6 ; 1/74, 4 9-56. C z u b iń s k a Ire n a 109.
302. ----- , ------------------: Sześć z a p a łe k . T ł. M . S iw ie c , 10/75, 49—53. F ia łk o w s k i K o n ra d 155, 156.
F ra n k o w s k a L e o n ty n a 31, 32, 99, 100, 122.
3 0 3 . ------— -------, ------------------: Las. (F ra g m . p o w ie ś c i). T ł. I. L e w a n d o w
G e w e rto w s k a Ewa K ie ru z a ls k a — z o b . K ie ru z a ls k a G e w e rto w s k a Ew o.
s k a ), 12/76. 4 9-57.
G ę b a rs k l B o h d a n 259, 292, 293, 294.
3 0 4 . ------— -------, ------------------: P rzybysze. O p o w ie ś ć c z ło n k a a r c h e o lo g ic z G o rz e ls k i R o m an 79.
n e j g ru p y , ,A p id y ” K. N . S ie r g ie je w a . T ł. M . S iw ie c , 4/76, 49—53. G o s k T a d e u s z 48. 70, 86, 87. 88. 89. 171, 246.
S tru g a c k i, Borys z o b . p o z . 301—304. G ra je w s k a -S ę k o w s k a E lż b ie ta 300.
305. S U L L W A N , T im o th y R o b e r t: K o m ik . T ł. L. Jęczm yk, 7/84, 2 5 -3 0 . H a n a s z Z o fia U h ry n o w s k a — z o b . U h ry n o w s k a -H a n a s z Z o fia
306. S Z A B Ó , P e te r S z e n tm ih a ly i: C z a rn e i b ia łe d z iu ry . T ł. H . K u ź n ia r- H a n u s -K o w o lik M a r ia 51.
ska, 3/81, 2 7 -3 1 . H e id r ic h - Ż u { r )k o w s k a K a ta rz y n a 111, 242.
307. ----- : S ku rczo n y cza s . T ł. H . K u in ia rs k a , 3/81, 2 5 -2 6 . Iw ic k a A n ie la 40, 200.
308. S Z A L IM O W , A le k s a n d e r: W ir e fa p . T ł. K. W . M a lin o w s k i, 1/73, 5 4-56. J a s trz ę b s k a Iz a b e la W a g n e r- z o b . W a n g e r-J a s trz ę b s k a Iz a b e la .
3 0 -‘>< ---------------- ; D z iw n y ś w ia t, o b c y ś w ia t ... T ł. K. W . M a lin o w s k i. Jęczm yk Lech 11. 44. 45. 46, 47. 68, 110, 147, 148, 161, 186, 285. 236.
9/74, 4 9-55. 296, 305, 324, 326.
K ie ru z a ls k a -G e w e rto w s k a Ewa 323.
K o m o rn ic k a W . 82. Indeks recenientów
K o m o rn ic k i T om asz 257.
K o ry tk o w s k a M a łg o rz a ta 115, 116, 117, 210, 211. B ia ło b o r s k i E. 358.
K o w a lik M a r ia H a n u s - z o b . H a n u s -K o w a lik M a ria . B u rc z a k Z . 357.
K o za k J o la n ta 19. 75. 180, 181, 193, 227, 233, 254, 280, 282, 283, 334. Pruszyński A n d rz e j 355.
K u czb o rska B la n k a 336. S u k ie n n ik W . 359.
K u ź n ia rs k a H a n n a 306, 307. T re p k a A n d rz e j 354, 356.
Le ch o w ska T e re sa 20, 21, 22, 177. Z ie m ię c k i A . 358.
L e śn ie w ski A n d rz e j T. 150.
L e w a n d o w s k a Ire n a 84, 154, 217, 303.
L u te cka D o ro ta 317.
L u ka szczyk M a c ie j 7, 146.
M a d e js k i E u g e n iu sz 64, 85.
M a g a la S ła w o m ir 165, 322.
Indeks chronologiczny
M a lin o w s k i K rzyszto f W . 3, 4, 5, 12, 24, 29, 30. 58, 61, 62, 63, 65, 66,
67. 71. 118, /1 1 9 , 138, 142, 143, 144, 163, 183, 205, 213, 214, 215, 1946 - 16.
221, 223. 228, 243, 245, 248, 264, 289, 297. 298. 308, 309, 310, 328, 1949 - 15.
329, 330, 333, 343.
1952 - 316, 337, 359.
M a n ic k i Ja cek 35, 36, 57, 114, 125, 134, 152, 174, 192, 224, 225, 226, 279,
281, 345, 346. 1953 - 357, 358.
M a r ia n K. 247. 1958 - 252.
M a rk o w s k a Teresa 277, 278.
1959 - 354.
M o le c h E u g e n iu sz P. 50.
M u szyń ski M ic h a ł 54. 1963 - 359.
N a ru n ie c Z b yszko A d a m 129. 1968 - 1, 14, 237.
O b ry c k a J o la n ta 320.
1969 - 13, 17.
P io tro w s k a Ire n a 301.
P io tro w s k i M a riu s z 263, 288. 1971 - 9. 11, 38. 39. 82, 84, 99, 100, 122. 200, 212, 217, 272, 326. 335,
P ro k o p iu k Jerzy 25, 26, 76, 105, 106, 103, 113, 127, 128, 194, 195, 206, 339.
207, 244, 258, 275, 295, 318, 340. 1972 - 29, 30, 61. 62. 77, 80. 85. 133, 154, 161, 197, 243, 257, 260, 273,
Pruska K rystyn a 52, 53. 327, 328, 345.
Pruszyński A n d rz e j 55, 56, 120, 190, 208, 209, 256, 287, 299, 338.
1973 - 12, 31, 63, 64, 65, 71. 101. 110, 118, 142, 204, 205, 215, 218, 247.
R e szar C e lin a 335.
255, 264, 265, 274, 296, 297, 298, 301, 308.
R e szelew ski Z d z is ła w 112, 251, 262.
S a d o w s k i R o b e rt M . 131, 132. 1974 - 2. 3, 18. 48, 58. 60, 66. 67, 102, 139, 143, 163, 167, 183, 213, 223,
S a ia p s k a H . 332. 248, 289, 301, 309, 310, 329, 330, 333, 342, 343.
S a w a B o żena 80. 1975 - 24, 32, 40. 52, 53, 54. 68. 103, 104, 105, 106, 107, 108, 119, 121,
S ę kow ska E lż b ie ta G ra je w s k a - z o b . G ra je w s k a -S ę k o w s k a E lż b ie ta . 127, 138. 208. 214, 228, 302.
S ie n k ie w ic z Z b ig n ie w 169, 220.
1976 - 4. 5, 6, 10. 25, 27. 33, 49. 59, 74, 83, 112, 141, 145, 150, 191,
S iw ie c M ic h a ł 33, 34, 69, 91, 173, 199, 249. 291, 302, 304.
206, 207, 219, 244, 245, 266, 275, 276, 299, 303, 304, 311.
S iw k o M ic h a ł 77.
S m u szkie w icz A n to n i 18. 1977 - 26, 34, 50. 55, 69, 76, 91, 93. 162, 198, 209, 221, 222, 267, 287,
S t ille r R o b e rt 102. 290, 295, 312, 313, 314, 315, 331, 340, 344.
S to ff A n d rz e j 260. 1978 - 23. 78. 81. 109, 128, 131, 140, 155, 156, 168, 170, 184, 185, 216,
T a rg o w s k a M a łg o r z a ta 325. 232, 238, 256, 261. 262, 277, 291, 318.
T yb le w ski T y b u rc ju s z 167, 168.
1979 - 7, 72. 73, 94. 95, 96. 97, 113, 115, 126, 136, 146, 151. 157, 172,
Tyszkow ska A n ita 89, 90.
186, 187, 188, 189, 194, 195, 210, 211, 229, 234, 278, 319, 320, 321,
U h ry n o w s k a -H a n a s z Z o fia 41, 42, 43, 175, 176, 178, 179, 184, 185, 187, 355, 356.
188, 189, 267, 268, 269, 270. 271, 272, 273. 284.
U r b a n ie c K rzyszto f 121. 1980 - 37. 41. 42. 43, 51, 79. 116, 117, 120, 123, 124, 135. 149, 153, 158,
U r b a n ie c M a r ia 121. 159, 160, 173, 182, 190, 220, 249, 251, 348.
W a g n e r M a re k 101, 133, 204, 339. 1981 - 8, 28, 44, 56. 70, 92. 98. 144, 164, 165, 169, 196, 199, 203, 253,
W a g n e r-J a s trz ę b s k a Iz a b e la 83, 266, 274. 258, 259, 268, 292, 293, 294, 306, 307, 322, 349.
W ę g liń s k a M a g d a 59, 191, 290, 319, 321, 344. 1982 - 45, 46, 47. 86, 87. 88, 125, 129, 230, 242. 263, 269, 270, 271, 288,
W ę g rz y k K rzyszto f 49, 162, 219. 300, 334, 338.
W iś n ie w s k i T om asz 251.
W itk o w s k a B o że n a 145. 157, 158, 159. 1983 - 35. 36, 75. 111, 132, 137, 147, 171, 175, 176, 233, 235, 236, 239,
W o ls k i A n to n i 78. 246, 254, 279, 324, 332. 341, 346, 350, 351, 352.
W o ło w s k i A le k s a n d e r 27, 92, 93, 141, 203, 253, 276. 1984 - 19. 20, 21, 57, 89. 114, 130, 152, 166, 174, 177, 178, 179, 193, 224,
Z u b e k A d a m 216, 234, 311, 314, 315. 225, 226, 227, 231, 240, 241, 250, 280, 281, 282, 283, 305,
Z y ch o w icz E lż b ie ta 74, 265, 327, 342. 325, 347, 353.
2 u ( r )k o w s k a K a ta rz y n a H e id r ic h - z o b . H e id r ic h - Z u ( r )k o w s k a K a ta rz y n a . 1985 - 22, 90, 134, 148, 180, 181, 192, 201, 202, 284, 285, 286, 317, 323,
Z w ik ie w ic z W ik t o r 197, 218. 336.
UWAGA CZYTELNICY!
400 IF X(I.J)=1 THEN PRINT ”«*! Podobnie brzegi górny i dolny też oP t . f M Y«a CA' K O B L
oPR O BL
Ł 'M Y
LLM V
410 NEXT J są równoważne. Linie 210—240 de o i- '
o
LEM Ym
L Ł T lY m o l f lU B L a L .r o P ftO B L L N Y
420 PRINT "" finiują właściwy algorytm oblicza ŁM Y 1 'K ’ U B L i k r o F '! > 'O B I _ E M V
Bibliografia:
John C. Holladay: A notę on the
gamę oj dots, „American Mathema-
tical Monthly” 1966, nr 73.
Erie Solomn: Cames with Pencil
and Paper, London 1973.
Elwyn R. Berlekamp, John H. Con-
wav, Richard K. Guy: Winning
Ryc. 5. Ways, London 1982.
PROBLEIIW
FANTASTYKA: WYROK Z WYPRZEDZENIEM