You are on page 1of 37

8/1/16 4:33 PM

Mare Tenebrarum

Rozdział I
-Faza Wstępna,-

W DOMU IVANA PIETREWICZ

Południowy wschód Rosji,


Okolice Irkucka przełom stycznia-lutego roku 1930.

Wiejski domek mieszkalny.

Puk…puk…puk…puk
Puk…puk…puk…puk
Puk…puk…puk…puk

Nagłe pukanie do drzwi, stanowcze i zdecydowane, wywołało u Ivana


nagłe poczucie strachu paraliżując do głębi całe jego ciało tak, że z
trudem przychodziło mu zbieranie w sobie myśli które mógłby teraz w
sobie ostatecznie sformułować. Ów Stukot wraz ze stukotem serca
zdawały się prowadzić ze sobą nieustający wyścig któremu towarzyszył
splot nieprzyjemnych wspomnień prześladujących jego uczucia.

-Kto taki ??? … - Było pierwszym automatycznym pytaniem jaki Ivan był
w stanie z siebie wydusić.
Może to NKWD…wciąż i wciąż prześladowała go jedna i ta sama myśl.
Teraz może moja kolej? pomyślał Ivan.
Ta wciąż żywa w pamięci rana nieustannie rozdrapywała bolesną historię
o której on sam z powodu boleści chciałby już dawno zapomnieć ale
prześladowało go ona wciąż i wciąż niechcą z niego wyjść.

Puk…puk…puk…puk

-Pytam raz jeszcze, kto taki dziki że o takiej porze starcowi spokój
zakłóca?

Zebrał się starzec na odwagę.

Zza drzwi dobył się nie miarowy ale delikatny i subtelny głos kobiecy,
tak że Ivan poczuł w sobie samym to delikatne ciepło które ogarnęło go
całego.

-Ehhh…

rzekł do siebie Ivan.

Wzdychając głęboko zacisnął mocno zęby a wzdrygnąwszy się nieco,


postanowił otworzyć drzwi prowadzące do sieni domostwa, gdy nagle
zza drzwi dobył się głos…

2
-Otwórzcie drzwi Iwanie Pietrewiczu!!!

Teraz natomiast głos był męski i bardziej zdecydowany.

-To my Grigorij i Olga Ostrov


-Gospodi pomiluj…o takiej porze? co wy tutaj robicie?

Odrzekł Ivan

-Potrzebujemy schronienia Iwanie Pietrewiczu, zlitujcie się! błagamy na


litość Boską Ivanie, otwórzcie!

Drzwi od wejścia do domu otwarły się a z ich cienia wydobyły się


oświetlone światłem domowym dwie mizerne sylwetki, Grigorija i Olgi
Ostrov trzymającej w swych ramionach kilkuletnie dziecko opatulone w
materiał wojłokowy.

-Na Boga, co wy tutaj robicie i to o takie porze?

Ze zdziwieniem w głosie zapytał Ivan Pietrewicz ale tak szybko jak


spostrzegł wygląd ów postaci tak też natychmiast chwyciło go coś za
serce, tak iż radził ich wprowadzić bez zastanowienia do swej izby. A
Griegorij i Olga jako znak wdzięczności nie przestawali całować Ivana po
rękach.

-No, już, przestańcie, przestańcie już, jam nie batiuszka by mnie po


rękach całować!

3
Westchnął Ivan.

-Wchodźcie rozgośćcie się troszku, pewnie jest wam zimno?


-Iwanie Pietrewiczu bardzo dziękujemy, Bóg z tobą!
-Czasy niepewne, co róż to jakiś ludzi Bóg zwykł do mnie sprowadzać.

Khaaa…khaaa…khaaa…(zakaszlał Ivan)

-Ale jak już Bóg was sprowadził, to żem nie rad do izby nie wprowadzić.
Bóg gości sprowadza to i miejsce znaleźć się musi.

Uśmiechnął się życzliwie Ivan.

-Wielkie dzięki wam drogi Ivanie, spróbujemy ci to wszystko wyjaśnić i


jak tylko możemy za dobro okazane tobie z całych sił wynagrodzić.

-No, Przestańcie już, nie czas i nie miejsce na kurtuazje.


-A bo to wy jedni co po pomoc przychodzą? - Hmmm…co ja to chciałem?

Zamyślił się Ivan straciwszy przy tym wątek.

Był to sędziwy wiekiem starzec o bardzo bogobojnym usposobieniu i


łagodnym wyrazie twarzy.

4
-Aaaa już wiem! To z czym Bóg was do mnie sprowadza?

-Prześladowania Ivanie Pietrewiczu, prześladowania!


-No tak, prześladowania, no przecież widzę, że nie wakacje.
Zdajecie sobie sprawę, że krążą tu żołnierze NKWD-e? W każdej chwili
mogą tutaj przyjść to tylko kwestia czasu zanim was wytropią, a są to
psy co czartu dusze zaprzedały i nie spoczną aż ofiar swoich nie
wytropią, musicie więc stąd uciekać póki Bóg wam miły.

-Ale my już nie mamy dokąd uciekać drogi Ivanie.


-Dlatego właśnie przyszliśmy z tym do Ciebie wiedząc żeś człowiek
prawy i bogobojny, prosząc ciebie Ivanie Pietrewiczu o jedną jedyną
tylko przysługę.
-Proście a otrzymacie mówi Pan…

Uśmiechnął się życzliwie Ivan.

-A jaką to prośbą raczyć chcecie sędziwego starca?


-Prosimy was Ivanie Pietrewiczu o zaopiekowaniem się naszym synkiem.

-Szto??? Waszym synkiem??? Czy wyście poszaleli…że co miałbym


uczynić?…miałbym niby się zaopiekować waszym synkiem, ja? stary i do
wychowania nie wprawny dziad, zresztą jeśli was szukają to i jego
szukać będą, a mnie starcu kto uwierzy? myślicie, że jemu podarują,
mnie jest już wszystko jedno, ale nie narażajcie swojego synka on nie
zasługuję na taki los!
-Nie mogą o nim wiedzieć Ivanie na świat przyszedł 5 lat temu i stale
przechowujemy go w innym miejscu. Nie próbowaliśmy go też nigdzie
odnotować. Staraliśmy się go traktować jak przybłędę byle by tylko
zatrzeć wszelkie ślady, że jest on nasz.
-hmm…to z pewnością nie łatwa sprawa…Oj Boże, mój Boże, na starość
moją sprowadzasz mi pociechę która młodym zarezerwowana, jakże ja
sobie z tym wszystkim sam poradzę?
-A jak ja się niby władzy wytłumaczę, że ten chłopak u mnie mieszka?

5
-Wytłumaczysz, że znalazłeś przybłędę!
-Wytłumaczę im że przybłędę znalazłem? Dobre sobie, i myślicie że w tą
historyjkę uwierzą?

-Ivanie, nie wiemy, ale musimy zaryzykować dla dobra naszego synka.
Bóg jest z tobą, a znikąd nie mamy pomocy, błagamy ciebie, zlituj się
nad nami!
-To nie pomoże moi mili, ale jeśli tak Bóg zamierzył to ja Mu się
sprzeciwiać nie zamierzam!
-To znaczy, że nam pomożesz?
-A cóż innego uczynić mogę, choć zdążyłem już dawno zapomnieć o tym
jak to jest wychowywać syna, tom jednak z wolą Bożą spierać się nie
godzien.
-Ivanie Pietrewiczu, nie zapomnimy ci tego i zostaniemy twoimi
dłużnikami do końca życia, obiecujemy.
-Nic nie obiecujcie, to nie przysługa czyni człowieka innych niewolnikiem
ale niewola która pęta go we jego własnym sercu, Bóg łaskawy to i łaskę
daje i przestańcie się już kłopotać tylko mu zaufajcie.
-Do poty nas nie znajdą będziemy ci płacić na jego utrzymanie.
-Mnie płacić nie musicie a i to niezbyt bezpieczny pomysł i sami pewnie
zbyt wiele nie macie, zostawcie jednakże małemu jakiś drobiazg a ja mu
wręczę jak dorośnie, jeśli mnie wpierw sam Bóg do siebie powołać nie
raczy. Ważne tylko by przynajmniej wiedział kim byli jego rodzice i że
uczyniliście to z miłości. By mu serce nigdy nie musiało tego wyrzucać i
nie sprowadziło go przez to na złą drogę.
Tyle mu będzie musiało wystarczyć a jak się już dowie dlaczego? to jeśli
będzie mądry to sam zrozumie!
-A jak daliście mu na imię?
-Mikołaj!
-Doprawdy? To piękne greckie imię które oznacza zwycięzcę, człowieka
który to co zamierzył również i wykonać musi. Ambitny on będzie i sam
stanie kiedyś przed trudnym lecz ważnym wyborem, tak, że od jego
działania zależeć będzie istnień wiele. Odpowiedzialność go nieomal nie
przytłoczy lecz łaska Boża go podtrzymywać będzie i w czasie
stosownym przyjdzie mu z właściwą pomocą, aż w końcu zrozumie co w
życiu się naprawdę liczy.

6
Olga jak i Grigorij nie zrozumieli znaczenia słów wypowiadanych przez
Ivana, brzmiących dla nich raczej jak zjawisko senne bądź senna „Fata

Morgana” której nierealność przysłaniała mgła strachu, pogłębiając


jedynie stan ich przytępienia, ograniczającego tym samym wrażliwość i
zdolność trzeźwego myślenia.

Olga po wysłuchaniu staruszka, automatycznie zdjęła swoje buty


przekręcając obcas u spodu podeszwy tak aby umożliwić sobie wyjęcie
z niego złotego naszyjnika. Po wewnętrznej jego stronie widniała
podobizna Grigorija i Olgi Ostrov a na drugiej stronie widniała ikona
Matki Boskiej kazańskiej.

-Daj mu ten naszyjnik jak dorośnie. To najcenniejsza dla nas pamiątka


jaką mamy, kiedyś jak ten koszmar się skończy to będzie wiedział kim
jest i kim byli jego rodzice. Ma on dla nas sentymentalną wartość,
albowiem dostaliśmy go od Carycy wizytującej wraz z Carem Piotrem
nasze Petersburskie gimnazjum.

-No widzicie to i Bogu dziękować, że syneczek wasz zdrów i kolejny


dzień życia dobry Bóg mu darować raczył. Ja żem swojego kilka lat temu
pochował…choć to pradawne dzieje, to jeszcze serce nie zdążyło
całkowicie zapomnieć…

Przytępiale uśmiechnął się Ivan, tak jakby w bólu i żalu.

…Bóg dał, Bóg zabrał, ot tak wola Najwyższego!

Ivan spojrzał w dal i w zamyśleniu trwał nieruchomo dosłownie przez


krótką chwilę, niejako wracając pamięcią do ów bolesnego epizodu tak,
że po prawym jego policzku pojawiła się kropla łzy… zaraz też
świadomość szybkim ruchem głowy wyrwała go z obezwładniającego
impasu jak świadomego we śnie więźnia próbującego wszystkimi siłami
się wybudzić.

7
Ivan szybkim zamaszystym krokiem udał się do sieni kuchennej kończąc
tym samym bolesny temat.

-No dobrze!
Niech stanie mi się jak syn.

Stwierdził Ivan.

-Przyda mi się w niedługim czasie do pomocy.


-Bardzo jesteśmy tobie wdzięczny Ivanie, naprawdę.
-No już nie gadajcie tyle, pewnie głodni jesteście?
-Ivanie, bylibyśmy tobie bardzo wdzięczni, od dwóch dni nic nie
mieliśmy w ustach Boży człowieku!

-Człowiek Bożym się stanie gdy go do niebiesich radości Bóg przyjąć


raczy!

Rzeczywistość zastana po rewolucji październikowej z coraz większym


impetem wkraczała w życie rodziny Ostrov, zatroskana niepokojem o
jutro. Ich inteligenckie korzenie z dnia na dzień stawały się dla nich
powolnym wyrokiem śmierci, a tym gorszym ponieważ odwlekającym się
w czasie. Żyjąc w ciągłym strachu Grigorij i Olga podupadali coraz
mocniej na zdrowiu a przestawszy zajmować się zupełnie sobą myśleli
jedynie o życiu swojego jedynego synka, którego tuż przed samym
urodzeniem zdołali ochrzcić w zapomnianej rosyjskiej cerkwi, nieopodal
wioski pod Murmańskiem. Mikołaj odziedziczył swoje imię po świętym
Mikołaju z Bari oraz na cześć cara Mikołaja II, ostatniego z rodziny
Romanowów, stając się tym samym blaknącym wspominkiem przeszłego
porządku które obecnie zdawał się przemijać w przyspieszającej
wędrówce czasu.

BAZA EXPERYMENALNO-BADAWCZA

Jagodnoje: Styczeń-luty roku 1954

8
Na kilkudziesięciokilometrowym pasie przecinającym pas między tajgą a
tundrą znajdował się utajniony obszar specjalnego przeznaczenia

w którym mieścił się ośrodek wojskowo-badawczy o


kryptonimie ,,Koługa’’.
miał się on stać szczególnym tego typu ośrodkiem. Było to jedno z tych
miejsc które dawało Związkowi Sowieckiemu ścisłą rywalizację w
dziedzinie zbrojeń.

Na arenie międzynarodowej natomiast rosło zaniepokojenie


poczynaniami Układu Warszawskiego którego działania zmierzał
bezspornie do militarnej ekspansji Związku Sowieckiego mogącego
zagrozić przyszłemu pokojowi światowemu.

Cała zachodnia Europa oraz Stany Ameryki północnej zaczęły żyć w


ciągłym strachu przed mogącą ją czekać w przyszłości wojną. Wszelkie
jednak znaki na niebie i na ziemi zwiastowały znacznie inny rodzaj
katastrofy mogącą czekać na ludzkość w niedalekiej przyszłości…
---------------------------------------------------------------------------------
,,Pierwsza strefa wjazdowa do bazy alfa 1’’

Godzina 00:00:15 sekund. /Czasu zulu/.

Drrrr….drrr…drrr…

-Tak, tu kapitan Czerkienin.


-Witajcie towarzyszu Kapitanie, za chwilę
będziecie mieli u siebie towarzyszy sekretarzy z Moskwy, proszę ich
należycie przyjąć.

-Tak jest! towarzyszu Generale!


-No ja myślę towarzyszu Kapitanie, że doszło to już do waszego
zakutego łba! bo ostatnio musiałem się za was wstydzić przed samym
centralnym dowództwem partii.
-Ależ towarzyszu Generale…ja…

9
Natychmiast przerwał mu generał!

-Żadnych ale, zrozumiano?


-Tak jest! towarzyszu Generale!

-I jeszcze jedno, jeśli będą mi się skarżyć że świeciliście im po oczach,


bądź cokolwiek innego, to się sowicie z wami rozliczę, czy to jest jasne?
-Tak jest! towarzyszu Generale!!!

Kapitan z lekkim przerażeniem w głosie starał się opanowywać


narastający w nim strach próbując miarodajnie odpowiadać na pytania
zadawane mu przez Generała, tym samym próbując ukryć przed nim
swój lęk.

pięć minut później zza leśnego horyzontu, pojawiła się czarna rządowa
limuzyna z dwoma tajemniczymi pasażerami, prowadzona przez
osobistego kierowcę.

Limuzyna zahamowała w odległości około dziesięciu do dwunastu


metrów od strefy kontrolnej, wydając przy tym drażniący uszy pisk
klocków hamulcowych.
W mroku przy czystym gwieździstym niebie wartownik obecny przy
zewnętrznej stronie bramy wjazdowej
machnął kierowcy ręką by wyłączył on silnik oraz oświetlenie
samochodowe.
Światła zgasły, a wartownik podszedłszy miarodajnym lecz pewnym
krokiem do limuzyny, przystanął naprzeciwko kierowcy wyciągając
dynamicznie ręce po dokumenty. Przyświecając sobie latarka próbował
on dokonać dogłębnej weryfikacji twarzy gdyż nagle, z wartowni wyszedł
kapitan Czerkienin który stanowczym wezwaniem oraz zamaszystym
ruchem ręki przywołał do siebie żołnierskiego wartownika. Wartownik
jak posłuszny pies pobiegł w kierunku dowódcy a wsłuchawszy się w
słowa swojego dowódcy powrócił błyskawicznie do rządowej limuzyny,
co trwało zaledwie jakieś kilkanaście sekund, po czym oddając
dokumenty szybkim lecz zamaszystym ruchem ręki oddał salut w
kierunku tajemniczych gości dając kierowcy znać, że może on swobodnie
ruszać w dalszy kierunek drogi.

Wartownik stojący przy bramie podniósł tylko szlaban a rządowi


pomknęli dalej do strefy kontroli oraz ścisłego nadzoru.

10
Limuzyna w spokojnym tempie ruszyła w dalszą drogę i po przejechaniu
odcinka trzech kilometrów znalazła się przy potężnej stacji kontroli
radarowej, którą towarzysze wypatrzyli między wąwozem drogi a

niewielkim wzniesieniem, gdzie ustawiona była w pełni zmechanizowana


jednostka nawigacyjna.

Zaostrzona kontrola nie zdziwiła zbytnio tajemniczych sekretarzy


znających metodologię działania sowieckich wartowni kontrolnych.

Po przejechaniu czterech stref kontrolnych wjechali oni do bramy


głównej zza której czekał już na nich szpaler powitalny w osobie Generał
broni Iwan Iwanowicz-a

-Witajcie Towarzysze w naszej bazie!

Rzekł rozentuzjazmowany Generał podając każdemu swoja dłoń.

Partyjni z lekkim chłodem w oczach natychmiast zmrozili


rozentuzjazmowanego Generała co na powrót przywróciło generałowi
powagę i czujność.

-Proszę prowadzić do kwater towarzyszu Generale, natychmiast !


-Tak jest! towarzysze!

Generał z lekkim lękiem zawołał na stojącego w pobliżu młodego


kapitana.

-Kapitanie!

11
Młody kapitan zwrócił głowę w kierunku generała po czym na jego głos i
swobodny ruch ręki kapitana znalazł się tuż przy jego boku.

-W czym mogę pomóc Towarzyszu generale?


-Proszę towarzyszu kapitanie zaprowadzić towarzyszy do ich kwater,
natychmiast!

-Tak jest! towarzyszu Generale!

Generał na odchodne rzekł do partyjnych

-Do zobaczenia na testach towarzysze.

Ale żaden z nich nie odwrócił się już w jego kierunku.

Generał kiwnąwszy palcem, przywołał do sobie młodego majora


będącego politycznym oficerem jednostki strzegącym wśród żołnierzy
tak zwanego pionu ideologicznego.

Major był żydowskiego pochodzenia o szczuplej sylwetce i


kruczoczarnych włosach oraz ciemnobrązowej barwie oczu.
Swoja posturą wzbudzał zaufanie, toteż dla partii był nieocenionym
nabytkiem a w swojej pracy mógł wykazywać się pruderyjna lojalnością
wobec swoich mocodawców.

-Towarzyszu majorze, oni tak zawsze?


-Przeważnie towarzyszu generale.

12
Z chłodem w glosie odpowiedział oficer polityczny.

-A myślałem że to równe chłopy.


-Nie dosłyszałem, może towarzysz generał powtórzyć?
-A nic, miejcie ich tylko na oku towarzyszu majorze.
-Spokojnie towarzyszu Generale, mam na oku każdego kto przestępuje
tę bramę także i pana.

General w szyderczym uśmiechu dał wyraz ukrytej antypatii


politycznemu komisarzowi jednostki a zdając sobie sprawę że znacznie
większych wpływów oficera politycznego niż jego jako Generała,
wzbierała się w nim ukrywana wewnętrzna złość.

----------------------------------------------------------------------------------------------

SPOTKANIE

Kapitan Mikołaj Ostrov był młodym doktorantem Politechniki


Moskiewskiej na wydziale matematyki i fizyki stosowanej a także
niekwestionowanym znawcą muzyki klasycznej a w tym również i Jazzu.
W czasie wolnym od pracy wsłuchiwał się w klasyków muzyki kojąc tym
samym swoje uszy wdzięczna nutą.
-Towarzysze na długo?
-Na tyle na ile będzie trzeba, towarzyszu kapitanie.

Zdążył konsekwentnie wypowiedzieć jeden z sekretarzy uśmiechających


się w duchu, rozpoznając w osobie młodego kapitana prostego i

13
szczerego człowieka, zachowanego od wpływu toksycznej czerwonej
ideologii.

-Aaa…cóż ze mnie za gapa.

Uśmiechnął się Mikołaj.

Zapomniałbym się przedstawić.


Proszę mi wybaczyć, jestem tutaj nowy, nazywam się Mikołaj Ostrov i
jestem jednym z naukowców tego instytutu.

-A czym zajmujecie się tutaj towarzyszu kapitanie?

Spytał go jeden z sekretarzy.

-Na co dzień, czy tak ogólnie?


-Dajmy na to, że ogólnie.
-Ogólnie to zajmuję się fizyką.
-A na co dzień?
Na co dzień to zajmuję się obliczeniami na zbiorach zdarzeń
zlokalizowanych w przestrzeni i w czasie.
-Aha!

Uśmiechnął się towarzysz.

14
-I wszystko jest jasne!
-Doktorant ?
-Tak, właśnie bronię swojego wywodu doktorskiego, dowodząc
prawdziwości mojej teorii w praktyce, oparłszy się nieco o prace
Hermana Mińkowskiego.
-A jak udało wam się tego dokonać towarzyszu kapitanie w tak młodym
wieku?

Mikołaj pokiwał głową.

-No nie wiem jak, tak po prostu mi wyszło.


-No dobrze, a jakiego rodzaju jesteście specjalistą?
-Bardziej naukowcem niżeli specjalistą.
-Tak wiemy o tym, ale konkretnie nad czym tutaj pracujecie?
Bo przecież nie tylko nad nowymi typami broni?

-Właściwie to tak towarzyszu sekretarzu.


-A co z waszym nowy eksperymentem, udał się?

-Wszystko wyjdzie na teście próbnym na którym towarzysze będą


uczestniczyć.

Odpowiedział pewnie ale z jednoczesnym zakłopotaniem Mikołaj.

15
-To już wiemy! odpowiedział z ukryta dezaprobatą jeden z sekretarzy.
-Ale o muzyce możemy porozmawiać, tak?

Wtrącił drugi sekretarz.

Mikołaja ucieszyło podejście jednego z sekretarza którego wcale nie znał


ale wydał mu się on bardzo ludzki i wyrozumiały zarazem.

-Na temat muzyki mogę opowiadać bez tajemnic, z równym


zainteresowaniem jak na tematy związane z fizyką towarzyszu
sekretarzu.

-To dobrze Mikołaju że macie do życia troszkę dystansu, to się chwali.

Towarzysze spojrzeli na siebie z lekkim rozbawieniem w oczach…


Jeden z sekretarzy próbując wciągnąć Mikołaja w rozmowę zapytał.

-A jakiej to muzyki słuchasz Mikołaju? bo ja musze się przyznać tobie do


mojej jazzowej słabości.
-Naprawdę?
-Amerykański Jazz to jest coś, nie te nasze podroby amerykańsko
podobne.
-Towarzyszu ale...

Przerwał mu Towarzysz

16
-Odwagi Mikołaju, jesteś miedzy swymi i nie musisz się tutaj nikogo
obawiać, mów co myślisz a nie czego ciebie nauczyli mówić.
-Czy to jakaś próba potwierdzająca czy jestem lojalnym komunista?
-Hahaha…

Towarzysze roześmiali się.

-Nie Mikołaju, to cos więcej niż próba, to powolny objaw szacunku jaki u
nas zyskujesz.
-Dziękuję, ale czy mogę widzieć jaki aspekt mojej osobowości wzbudził u
towarzyszy taki zaufanie? Bo nie mam bladego pojęcia jaki?
-Przyjdzie czas a będziesz wiedział jaki.
-Rozumiem.

Tym stwierdzeniem Mikołaja tajemniczy sekretarze rozbawili się


nawzajem.

-A wracając nota bene do muzyki, to Jazzu mógłbym słuchać


nieustannie(stwierdził Mikołaj)…Troszkę mniej muzyki klasycznej ale
wszystko jest zależne od nastroju, a jakich to kompozytorów szczególnie
towarzysz słucha?

Zapytał z błyskiem w oczach Mikołaj.

-Jeśli by zacząć od muzyki klasycznej to Czajkowskiego i polskiego


kompozytora Chopina, pośrednio również Bacha i Ravela.
-Muszę towarzyszu sekretarzu przyznać, że ma towarzysz bardzo
refleksyjny a zarazem romantyczny gust, jak na sekretarza to rzadkość.

17
-No proszę, ocena wasza jest jak strzał w dziesiątkę, tak dalej
towarzyszu Kapitanie a zajdziecie naprawdę wysoko.
-Po szczebelkach władzy na sam szczyt!

Stwierdził jeden z sekretarzy.

-Dziękuje towarzyszu sekretarzu ale wolę zostać tam gdzie jestem, mnie
do szczebelków to nie zbyt ciągnie.
-Bardzo dobrze Mikołaju, cenimy ludzi skromnych i z poczuciem humoru.
Widzę że masz zadatki na bardzo dobrego sekretarza.
-Dobrze Mikołaju, to teraz zaprowadź nas do naszych kwater.
-Za chwilę w nich będziemy towarzysze, musimy jednak udać się w tym
celu do naszego kompleksu badawczego, proszę się tylko uzbroić w
cierpliwość.
-Proszę mi wybaczyć, ale na chwile zmuszony jestem towarzyszów
opuścić. Zmuszony jestem przywołać kierowcę ponieważ aby dostać się
do bazy będziemy potrzebowali transportu.

Mikołaj na chwile opuścił sekretarzy udając się do pobliskiej centrali


telefonicznej oddalonej o około pięćdziesięciu metrów od miejsca w
którym znajdowali się sekretarze.

Pięć minut później…

-Przejdźmy teraz towarzysze na plac transportowy.

Mikołaj podszedł z sekretarzami do czekającego na nich wojskowego


łazika w którym siedział kierowca i porucznik machając dłonią spoza
pojazdu.

18
Gdy Mikołaj znajdował się w pobliżu łazika, porucznik zasalutował
towarzyszom a uścisnąwszy dłoń Mikołaja udał się do innego budynku
zostawiając Mikołaja samego wraz z towarzyszami. Kierowca podszedł
do tylnych drzwi wojskowego pojazdu otwierając je wpierw towarzyszom
a następnie Mikołajowi a obiegłszy przednią maskę samochodu,
wskoczył do kabiny pojazdu który błyskawicznie pognał w kierunku
kompleksu badawczego.

-Te kwatery są umieszczone w centrum badawczym?


Zapytał zaciekawiony sekretarz.
-Dokładnie tak sekretarzu.
-A czy nie powinny być one z dala od centrum z uwagi na państwowe
tajemnice i bezpieczeństwo.

-Temu centrum przyświeca zupełnie inna konwencja.


-Zdążyłem już to zauważyć.

-Cały personel naukowy został zlokalizowany w centralnej części


ośrodka, z bardzo prostej przyczyny, po pierwsze badania mogą być
prowadzone przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, a po drugie,
znajduję się tu kryzysowe centrum dowodzenia, które ułatwia kontrole
nad wojskiem, na wypadek ataku od wewnątrz.
-Jak od wewnątrz?
-To znaczy na ewentualność sabotażu możemy przemieszczać się z
pomieszczenia na pomieszczenie których zbudowano tu z naddatkiem
aby w razie potrzeby przerzucać stanowisko pracy i dowodzenia do
niższych bądź wyższych części kondygnacji poprzez tak zwane luki
transportowe, w zależności od poziomu mogącego pojawić się

zagrożenia. Ale również nasza specjalna jednostka wojskowa może


zewnątrz bazy może dokonać odbicia Atak frontalny w takiej
ewentualności raczej nie pozwoliłby nam wystarczająco na możliwość
obrony. Przy zajęciu ogólnikowo dwóch trzecich części terenu naszej
bazy nie moglibyśmy liczyć raczej na żadne wsparcie, a co za tym idzie
dalsze funkcjonowania ośrodka byłoby w gruncie rzeczy niemożliwe.
-To chyba logiczne.
-Możliwe, ale proszę mi wierzyć, że nie dla każdego jest to takie jasne
towarzyszu, jest jeszcze taktyka obronna która zakłada obronę za
wszelką ceną i na każdą ewentualność, obroną o wszelką cegłę i kamień
bazy ale to inna historia towarzyszu.

19
Ciągnął dalej Mikołaj.

Nasza baza umożliwia nam działania międzykontynentalne, jesteśmy w


stanie odpalić ładunki balistyczne nie tracąc głównego centrum
dowodzenia, oraz oddziału operacyjnego i oddziałów jemu podobnych,
które znajdują się w podobnych bazach wraz zze sprzętem ciężkim za
linia strefy kaluga, sa to oddzialy szybkiego reagowania ktore daly by
nam czas na szybki odwrot ale to również nie byłoby potrzebne .I co
trzeba przyznac naszym gierojom, posiadaja informacje o ruchach wroga
z pierwszej reki i sa zawsze bardzo dobrze poinformowani. Watpliwe jest
by nasze tajemnice techniczne mogly kiedykolwiek przedostac sie w rece
wroga, ale jesli istnieje chociazby 1 procent prawdopodobienstwa ze
taka ewentualnosc moglaby zaistniec, lepiej brac ja pod uwage i do niej
jestesmy również szkoleni i przygotowywani.
-W przyszlosci przy takiej broni nie będziemy potrzebowali wprowadzac
czlowieka na pole walki.
-Calkiem prawdopodobne, czas zreszta pokaze.
-Napewno pokaze.
-Wszystko dla bezpieczenstwa Towarzyszu, każdy bardziej spokojniej podchodzi do
spraw tak wielkiej wagi gdy ma w najbardziej patowych warunkach jakies
dodtatkowe rozwiazania(czyli jakies Asy w rekawie.)
-W stanie rownowagi militarnej mocarstw nie istnieja dodatkowe ewentualnosci
Mikolaju, istnieje jedynie zwielokrotnione ryzyko zawalu,pamietaj o tym.
-Postaram sie o tym pamietac.
-Ale przejdzmy do rzeczy, opowiedz nam troche o centrum badawczym, bo to
chyba nieformalnie najwazniejszy obiekt w bazie.
-A tak...to obiekt o którym faktycznie warto wspomniec, jest obiektem
przystosowanym do uderzenia przez bombe atomowa o mocy ok. 10 mega ton.
Porownywalna z ta ktora zostala zrzucona na Hiroszime.
-A nasza sila razenia jaka jest...
-Chodzi o nasza baze?
-Tak
-Posiadamy ok. 10 rakiet balistycznych o mocy 52 megaton kazda.
-To chyba cztero krotnie przewyrzsza ta ktora amerykanie zrzucili na Hiroszime.
-Tak to prawidlowy przelicznik.
-To pokazny arsenal.
-To prawda.
Tajemniczy sekretarz z niewzruszona mina wsluchiwal sie w opowiesci Mikolaja.
-Przechodzac dalej do naszego obiektu,

20
Każda sekcja zawiera po kilkanascie kwater,uwzgledniajac zapotrzebowania dla
odpowiedniego personelu.
Kilkanascie kwater w plusie przeznaczone sa dla ważnych osób w partii oraz
oczywiscie osobne kwatery dla szczebla wojskowego strzegącego kompleksu,
oraz oficerów biorących udział w projekcie.

Reszta śpi w bazie, ale poza centralna jej czescia.


-A ta reszta to, kto?
-Personel medyczny, mechanicy, zwykli żołnierze i obsługa radiowo
radarowa.
Piloci i cała reszta, która tworzy jednostkę badawczo wojskową.
-A jak wytrzymalosc wewnetrzna scian nosnych.
Bez obaw, sciany ośrodka są odpowiednio zabezpieczone także przed
radiacja, bez obaw zostało to już przez nas sprawdzone.
-Hmm

Zdolal wzdychnac jeden z sekretarzy.

Mikołaj oprócz ogłady miał w sobie duże wyczucie człowieka,


towarzysze, z którymi rozmawiał wydali się mu bardzo bliscy, jak by byli
jego rodziną.
Dwóch sekretarzy, którym się bacznie przyglądał wydali sie Mikolajowi
znacznie bardziej ludzcy niż odwiedzający baze regularnie, partyjni
sekretarze, których dosc często Mikolaj musial przyjmowac i znosic ich pelne
hamstwa zachowania. Ci sekretarze mieli zupełnie inne nastawienie niż
poprzedni, co też przykuło szczegolna uwagę Mikołaja.
Jeden z nich był wysokiego wzrostu o szczupłej twarzy i znacznych
kościach policzkowych zarysowującej się na tle lekkiego zarostu. Miał
rysy człowieka intelektualnego i szlachetnego. Drugi z nich był zaokrąglony
na twarzy, nosił okrągłe małe okulary, był znacznie niższy niż jego
poprzednik a z twarzy przypominał mu klowna, ale w głosie był bardzo
stanowczy i lekko grubiański, lecz w kulturalnej równowadze, co
zmieniało od razu w jego oczach klasyfikację tego człowieka. Obaj ubrani
byli w czarne grube futra oraz związane u szczytu głowy papachy zwanej
potocznie uszankami. Na nogach mieli skórzane oficerki i czarne
skórzane rękawice. Razem wyglądali nieco zabawnie, toteż żarty z
towarzyszy, Mikołaj zostawił swojim prywatnym ocenom.

-------------------------------

21
Brama wjazdowa do kompleksu eksperymentalnego mienila sie z zewnątrz
niewielkim prostopadłościanem ściętym od góry po jego przekątnej
przykuwajac uwage podróżnych, przypominajac nieco podziemny garaz, po
obu stronach bramy znajdowały się punkty wartownicze po cztery osoby
każdy.
Samochód wojskowy zatrzymał się przy bramie głównej, kompleksu
badawczego.

Do samochodu wojskowego podeszło dwóch oficerów jeden z jednej,


drugi z drugiej jego strony, osłaniało ich dwóch strażników,
przygotowanych na wszelki wypadek w załadowane AK 47a.
To jedna ze specjalnych tego typu broni uzywanych zazwyczaj dla prywatnej
ochrany Kremla, ze specjalnie przygotowana skladana kolba znacznie mniejszej
dlugosci niż podstawowa wersja AK 47.
Kierowca otworzył wszystkim drzwi, po czym wsiadłszy do łazika
odjechał,
Oficerowie zasalutowali Sekretarzom, przedstawiając im swój stopień.
-Melduje się Major Piotr Carewicz.
towarzyszy sekretarzy proszę za mną.
-Ja towarzyszu kapitanie nie muszę się przedstawiać.
Wyrzekł spokojnie major Anatol Wyriński.
-No nie
Odpowiedział z uśmiechem Mikołaj
Anatol ty tutaj, co ty tutaj robisz
-Witaj Mikolaju zostalem przed 48 godzinami wyznaczony do pracy tutaj.
-No i awansowales na majora.
-Tak ale nie jest mi z tym lepiej
-Rozumiem.
-Ale zapomnijmy o smutkach, wiedzialem ze będziesz pracowal jako naukowiec ale
ze az tutaj....
-Na Politechnice zauwazono mnie jako wybitnego specjaliste.. Wiec Rektor
zaproponowal mi interesujaca prace dla wojska.
-W takim bądź razie, towarzyszu Kapitanie pana zapraszam na wysmienita
herbatkę.

22
-Z kad u was wysmienita herbata-to pozostalosci z datkow unry.
-chodz bo troche to masz mi do poopowiadania.

Major Wyriński, zabrał ze sobą kapitana do drugiego pomieszczenia po


przeciwległej stronie.
Weszli do pokoju a major podszedlszy do umywalki zalal w ceramicznym
dzbanku trochę wody i podłączył dzbanek do źródła napięcia.

-Jak dotychczas sprawują się towarzysze.


-Na razie wzorowo.
-Miej ich na oku Mikolaju, to wysocy funkcjonariusze, aby im niczego nie
brakowało i aby im włos z głowy nie spadł, bo inaczej będziemy mieli
przechlapane.
-Dobrze Anatolij, będę o nich dbal.

Za zamkniętymi drzwiami Major Piotr przeprowadzał z towarzyszami


krótkie szkolenie bhp wprowadzając sekretarzy w arkana
funkcjonowania ośrodka badawczego i specyficznych zwyczajów tutaj
panujących.

Mikołaj spijał z majorem Anatolem herbatkę pozostałą z wojennych


dostaw alianckich, będących na składach armii sowieckiej skrzętnie
zmagazynowanych przez oficerów wysokiego szczebla partii, którą mogli
delektować się oficerowie tegoż ośrodka, który był oczkiem w głowie
partii.

Drr..drr..

-Tak, major Wyriński


-wprowadź kapitana za sekcje A, sekretarze są już gotowi.

23
-zrozumiałem.
-No to towarzyszu kapitanie dość tego dobrego, pójdziecie odprowadzić
towarzyszy do kwater.
-Tak jest towarzyszu majorze.
-Przestan mi tak salutowac i wyzywac mnie od towarzyszy...

Usmiechnal sie Mikolaj.

Za drzwiami pomieszczeń wartowniczych znajdowały się prowadzące do


góry schody, umieszczone na stalowej rampie pomosty złączone były ze
sobą kładką, po których major Carewicz wraz z sekretarzami, skierował
się do Kapitana Ostrova oddając mu towarzyszy pod swoją opiekę.

-No widzimy się ponownie rzekł do towarzyszy kapitan


-No nie da się ukryć.
-Za tym pomostem znajduję się winda zjedziemy nią na -5 poziom.
-ile jest tutaj poziomów
-około 10
-jak to około, to jest ich więcej?
Z zaciekawieniem zapytał jeden z sekretarzy.
-Jest nie jest, tego niewiem,o ich istnieniu wiem jedynie z opowieści, do
niektórych miejsc nie mamy dostępu nawet jako kadra naukowa a nawet
lepiej czasem tego niewiedziec. Ale towarzyszom rokuję większe szanse na
poznanie tutejszych tajemnic.
Cały kompleks badawczy jest w pełni samowystarczalny, prócz kantyny,
łaźni i kwater sypialnianych oraz pomieszczeń doświadczalnych mamy

także do własnej dyspozycji małą elektrownię jądrową przetwarzającą na


nasze potrzeby ok. 2 MW energii pracującą znacznie lepiej niż dużej
mocy agregat prądotwórcze przetwarzający ok. 1000 kVA energii. Nasze
eksperymenty przewyższają znaczne zapotrzebowanie na energię,
dlatego działamy niezależnie od całej bazy, w razie jakiejkolwiek awarii
zewnetrznej jesteśmy w stanie zasilić dodatkowo w prąd nie tylko nas, ale
i całą bazę.

24
-A jak u was cos szlak trafi..
-Z tym jest już nie co gorzej, posiadamy zapasowe generatory ale te nie sa w zbyt
dobrym stanie.

Winda po kilkunastu sekundach znalazla sie na 5 poziomie, Mikolaj przepuscil


pierwszych towarzyszy i wyszedlszy razem z towarzyszami podszedl do
przeszklonego okna recepcji, w ktorej siedzial podoficer a za jego plecami
znajdowal sie gabinet w którym przesiadywal oficer polityczny.
-podoficer spojrzal srogim okiem na Mikolaja wyciagajac do niego reke po
odpowiednia przepustke umozliwiajaca wejscie na i za poziom 5. Podoficer rzucil
okiem na przepustke i po odczytaniu jej tresci blyskawicznie obudzil sie jakby ze
snu, zaraz wstal na rowne nogi zasalutowal towarzyszom i przeprosil na chwilke
udajac sie do drzwi oficera do którego wszedl bez pukania, polityczny zaczal
wrzeszczec na podoficera...
-Jakim prawem wlazisz tutaj bez pukania ty zapchlona komsomolska lajzo.
-ale majorze mamy tutaj sekretarzy z Moskwy.
Wyrzekl w pospiechu podoficer
-Jak to z Moskwy
-Prosze samemu zobaczyc.

Oficer uspokoil sie w mgnieniu oka gdy podoficer polozyl mu na biurku przepustki
wraz z dokumentani sekretarzy partyjnych, oficer odchrzaknal i zaraz sam wyszedl
naprzeciwko sekretarzom, trzymajac w rekach ich dokumenty. Poprawiwszy
obiema rekami koszule wraz ze sterczacymi wlosami stanal natychmiast na rowne
nogi, zmieniajac calkowicie swoje zachowanie z zimnego bezwzglednego drania w
poslusznego slugusa, odczuwajac na swoich plecach oddech zimniejszy niż swoj
wlasny, jakim powiewal oddech wladzy, prowadzac zakrojona na szeroka skale
polityke terroru w ktorej tacy ludzie jak Michail, stanowili maly trybik poteznej
machiny, likfidujacej niewygodnych wspolpracownikow. W kazdej chwili Michail
mogl zajac miejsce swoich bylych kolegow, zaginionych w niewyjasnionych
oklicznosciach. Urywajac z nienacka, ciag ludzkiego istnienia.

-Witam sekretarzy bardzo serdecznie.


Odpowiedzial w falszywym unizeniu oficer polityczny.

Tajemniczy sekretarze, widzac przebieglosc w zachowaniu politycznego,


postanowili pobawic sie jego wlasnymi uczuciami.

-Co to za zachowanie towarzyszu Majorze, co ja tu widze, to tak traktujecie


podoficera Armi Czerwonej.
Uderzajac silna piescia w stol.

25
-To tak oslabiacie morale podoficerow kraju rad, to lud robotniczy przynosi owoce
pracy rak swoich, pladzac w mekach i trudzie zolnierzy naszej slawetnej armii, a wy
z taka latwoscia psujecie nam opinie oslabiajac zdolnosc naszych zolnierzy przez
swoje chamskie zachowanie, jak będą spogladac na nas towarzysze z krajow
bedacych z nami w komitywie,jakie zdanie będą o nas mieli gdy będa mieli
stycznosc z takimi szumowinami jak wy, towarzyszu majorze.

Ostatnie zdanie jednego z sekretarzy zostalo wypowiedziane w podnosionym tonie,


uderzajac jednoczesnie swoja bezwzgledna przenikliwoscia wzroku wymierzonego
w oczy spogladajacego w leku, przerazonego politruka.

-Przepraszam towarzyszu sekretarzu, ja tak za te natretne pukanie...


Wypowiedzial ze drganiem w glosie major Michail Szablikow
-Zamknac mi tu morde majorze, nie chce tego nawet sluchac, zrozumiano?
-Tak jest towarzyszu sekretarzu.
-Pelnym zdaniem, jak odpowiadasz najwyrzszej wladzy panstwowej.
Zganil go drugi z sekretarzy.
-Tak jest towarzyszu sekretarzu.
-A teraz migiem klucze do kwater kremlowskich.
I żebym nie był nigdy swiadkiem takowych zachowan, bo będziecie towarzyszu
majorze do konca dnia zdegradowani do stopnia szeregowego i nikt o was już
nigdy nie wspomni.
-Tak jest towarzysze sekretarze,bardzo przepraszam, a klucze już przynosze.

Oficer polityczny przekazal dokumenty podoficerowi aby ten podbil je i oddal


sekretarzom.

Podoficer wyszedlwszy zza drzwi recepcji, odgradzajacej go od sekretarzy gruba


betonowa sciana,polozywszy na kamiennym bloku przypominajacym parapet
przepustki, podbil je krotkim ale stanowczym ruchem reki.
Obijajac na nich czerwona pieczec mlota i sierpa,z charakterystycznym wiencem
laurowym z podpisem striefa specjalnoje preznaczenia. Podoficer wreczyl
wlascicielom przepustki wraz z dokumentami lezacymi naprzeciwko sekretarzy.

26
Mikolaj niewytrzymal i z wielkim trudem powstrzymywal smiech pod nosem oficera
politycznego, starajac sie uciec przed jego przenikliwie wpatrzonym wzrokiem.
Mikolaj siegnal do prawej kieszeni swojego munduru, wyciagnawszy z niej paczke
papierosow camel, podal je w ukryciu do reki podoficera, którego reakcja na taki
podarek wywolala trudno skrywany szok, ktory nieumknal jedna czujnej uwadze
Michaila.

Oficer był lekko zgniewany ale swoje oburzenie ukryl skrzetnie pod maska swojej
twarzy, wreczyl sekretarzom klucze, po czym szybkim ruchem reki zasalutowal,
powrociwszy na miejsce swojego biura.

Wartownicy stojacy przed drzwiami wejsciowymi zlapali za prostokatne klamki


uchwytow poczym w synchronicznym takcie otworzyli podwojne skrzydla drzwi, ich
oczy ujrzaly szeroki hol, w srodku którego miescila sie niewielkiej wielkosci palma o
rzadkiej jasnawej barwie koloru bialego, bedaca niezwyklym okazem tego
specyficznego miejsca.
Wokoł okalala go czerwonawa pikowana pufa.
Po obu rownoleglych stronach, rzedem ustawione byly pomieszczenia mieszkalne
oddalone od siebie co 3 metry kazdy.

5 poziom przeznaczony na wyłączność wysokich dygnitarzy państwowych, miescil


na swoje potrzeby osobna Kantyne, Bar oraz wszelkiego rodzaju dogodności takie
jak Bania czy chociażby basen do użytku wyłącznego Sekretarzy. Na samym końcu
poziomu znajdowała się kwatera specjalna, do której nie miał wstępu żaden z
dygnitarzy, było to pomieszczenie dla najwyższej głowy Państwa, sekretarza Józefa
Stalina. ściśle uporządkowane kwatery wysokich dygnitarzy, wyposażone
odpowiednio we wszelkie udogodnienia. Kanapy i meble wykonane były w stylu
angielskim, dostatek który wymagany był na wysokim szczeblu partii.

-To naprawde piekne apartamenty.


Zaraz towarzysze naciesza oczy tymi przepieknymi salonami.
Będziecie z nich zadowoleni
Odpowiedzial przekonywujaco Mikolaj.
-Wiemy.
Wypowiedziawszy to pod nosem w jednym i tym samym momencie.
Mikolaj spogladajac na swój zegarek odpowiedzial:
-Nagli mnie czas, bardzo przepraszam ale zmuszony jestem opuscic towarzyszy
sekretarzy,ale wierze ze zostawiam towarzyszy pod dobra opieka majora Michaila.

27
Mikolaj usmiechnal sie do sekretarzy, chcac wspomniec o zaistnialym przed chwila
incydencie, bedacym obecnie zabawna historyjka na ktora rownie zabawnie jak
Mikolaj, zareagowali i sekretarze.

-Jeśli będzie czegos towarzyszom brakowac prosze zawracac mu glowe.


Przepraszam ale zmuszony jestem pozegnac towarzyszy, za pol godziny musze byc
w laboratorium.
-Dzisiaj odbywaja sie proby robocze?
-A skad towarzysze to wiedza?

Towarzysze spojrzeli na Mikolaja przenikliwym wzrokiem...

-No tak nie logicznie jest towarzyszy pytac, to już wiecej nie będę pytal.
-w takim bądź razie czekamy na informacje jak poszedl test roboczy, towarzyszu
kapitanie.
-Nie omieszkam towarzyszy pierwszych o tym poinformowac, choc prawdopodobne
ze wyprzedza mnie informatorzy.
-Powiedzcie nam towarzyszu kapitanie, rozumiemy ze po probie roboczej
przystapicie bezposrednio do pokazu?
-Tak towarzyszu sekretarzu, musimy dokonać jeszcze kilku korekt i
powinniśmy przystąpić już niebawem do prób.
-Dobrze Mikolaju to uciekaj...
Mikolaj wyprostowal sie jak struna i salutujac towarzyszom na odchodne opuscil
piaty poziom.

Dr dr dr...

28
W windzie zadzwonil telefon..

-Tak, tu kapitan dr Mikolaj Ostrov.


-Mikolaju mamy problem...
-prof Aleksjiej Ogarov...co sie stalo?
-wystapil problem z transmiterem.
Zatluka nas jak nie dojdziemy problemu.
-A sprawdzaliscie wszystkie uklady, bo mam wrazenie ze to nie transmiter ale
ktorys z ukladow, może wewnetrzny uklad chlodzenia kondensatora.
-Wezmiemy to Mikolaju pod rozwage, ale jestes tutaj pilnie potrzebny.
-Za moment będę w laboratorium profesorze.
-Czekamy z niecierpliwoscia.

Rozdzial II
-Eksperyment-

Pomieszczenie eksperymentalne znajdowalo sie na pierwszym poziomie, wydzielal


je olbrzymi betonowy hangar, wejsciem którego były liczace 7 metrow ogromne
ogrogle stalowe drzwi,otwierane automatycznie przez zespol poruszajacych sie
mechanicznie zawiasow, przesuwajacych z wolna ogromnym stalowym wlazem.
Mikolaj wyszedl z windy i po przejsciu waskiego kretego korytarza, znalazl sie na
wprost wielkiego placu, gdzie ustawione były w rzedzie skrzynki rozrzadu z roznego
rodzaju zegarami pomiarowymi, ktore w rzeczywistosci stanowily wysokiej klasy
nowoczesna aparatura, pomiarowo laboratoryjna.
W myslach Mikolaja nastepowala nieustanna krzatanina bloku rownan, za pomoca
których udalo sie Mikolajowi ustalic jedna z najbardziej prawdopodobnych funkcji
w jakiej przebiegac moglby eksperyment. Miało to dla niego tym szczegolniejsza
wage, gdyz wyniki zezwalaly na mozliwosc zakrzywiania czasoprzestrzeni.Mikolaja
frapowalo w wyniku to, czy aby wzial pod uwage wszystkie warunki
brzegowe,ktore wplynely by na 100% poprawnosc jego wniosku, oraz jeśli to
prawda to jakie moze wywolac to konsekwencje dla kontinuum czasprzestrzennego
w czasie rzeczywistym. Nastepnie o daleko falowych konsekwencjach z tego
wynikajacych.

29
Kwestia wyniku nieustannie frapowala mysli Mikolaja, jaki wplyw będzie mieć to na
eksperyment i rzeczywistosc. Przechodzac przez plac jego rozum wypelnily jeszcze
intensywniejsze obawy. Zatrzymujac sie co chwila, chodzil nerwowo wykonujac to
dwa kroki wprzod to dwa w tyl, drapiac sie przy tym w okolicach brody. Po
kilkuminutowej przerwie, ktora trudno mu było okreslic w czasie, postanowil
przejsc przez dlugi plac i przekroczyc brame stalowych poteznych drzwi, za którymi
zaczynal sie zupelnie nowy swiat, probojacy przekraczac idee mysli ludzkiej
nadajacy im materialnego ksztaltu.
W laboratorium zastal krzatanine ludzi od technikow po naukowcow ktorych praca
stanowila istny teatr kompatybilnych ze soba dzialan. Znalezc tu można było
wszelki wachlarz politechniczno akademickiego srodowiska... Na
dwunastometrowej stalowej platformie niewielka grupa naukowcow probowala
kolektywnie wynalezc sposób na zaistniala usterke ktora stawala sie czubkiem gory
lodowej frapujacego ich wszystkich zastoju. Sam szczyt czaszy na którym
umieszczony zostal transmiter okryty zostal bialym bawelnianym materialem,
przyslaniajcym jego czula i delikatna soczewke.
-Profesorze
Mikolaj dostrzegajac w tym tlumie Profesora Aleksieja Ogarova, donosnym glosem
zawolal na niego podnioszac prawa reke by z latwoscia zostac dostrzezonym przez
profesora.
Mikolaja przyuwazyli również jego koledzy naukowcy

-ooo Mikolaj.
-Witajcie, witajcie.
Odpowiedzial w pospiechu Mikolaj, skupiony na osobie prof. Podbieglwszy do prof
Alieksieja niezrownanego fizyka lekkiego dziwaka lecz specjaliste z dziedziny
atomu, ktory swa slawe zyskal dzieki pracy nad rosyjska bomba atomowa.
-Mikolaju ciesze sie ze już jestes..
-Dziekuje, cos zdolaliscie ustalic.
Wlasnie wzielismy sie za sprawdzanie ukladu chlodzacego w cewce kondensatora.
-hmm -chciałbym wpierw byscie uruchomili reaktor i pobudzili transmiter do
dzialania
-Ale on nie dziala Mikolaju -nie wydaje mi sie.
-Jak to?
-wlaczcie reaktor a sie przekonacie.
-Ale nie byliśmy go w stanie przed chwila uruchomic.
-Jak mowiliscie o usterce zastanawialem sie co jest nie tak, bo mimo ze reaktor nie
dziala, dostalem informacje ze mimo to nastepuje pobor pradu, ale zaczolem
zastanawiac sie nad zasada dzialania reaktora i może nie ma zadnej usterki.
-jak to?

30
-Z powodu kumulacji energetycznej, jeśli nie nastapi odpowiednia masa krytyczna
reaktor poprostu nie zadziala.Wlaczcie go a powinnismy dojsc problemu.
-A skad ty to wiesz Mikolaju?
-Przegladalem Pana prace profesorze, na temat konstrukcji reaktora jadrowego.
-No to nastapil dzien kiedy uczen przewyszyl swojego nauczyciela
-To nic nadzwyczajnego profesorze wystarczy tylko spostrzegawczosc i umiejetne
zestawianie danych.
-No to nie marnujmy dluzej czasu i uruchomijmy tego potwora.

W tym momencie zostala zawezwana syrena alarmowa informujaca personel o


dokonaniu niebezpiecznej proby reaktora.

Caly personel badawczy schowal sie w schronie, do którego schodzilo sie


schodkami w dol umieszczonymi po lewej stronie schronu.
Schron wykonczonym zostal od srodka olowianymi plytami zabezpieczajacymi
przed promieniowaniem gamma. Umieszczona tam zostala konsola kontrolna a na
wprost umieszczone zostalo szerokie dlugie uzbrojone okno, którego polowa
szerokosci znajdowala sie nad a druga pod warstwa podloza, odgrodzonego
kilkucentymetrowym betonowym szalunkiem. Okno było swietnym punktem
obserwacji platformy obok ktorej znajdowal sie basen wody...do wodnych prob nad
hydrodynamika roznego rodzaju broni.

-To co profesor proponuje, Andriej Szablikow mój asystent,zna sie na inzynieri


materialowej, postara sie doprowadzic transmiter
Do porzadku.
-Profesorze nie mamy zbyt wiele czasu, musimy uruchomic reaktor.
-A cos sie stalo?
-Tak, przyslali dwoch sekretarzy Moskwy -Nie mogę powiedziec bo sa bardzo
ciekawymi osobami ale pewnie przez nie
general naciska na nas, bysmy przyspieszyli nasze prace.
-Pewnie nie chce podpasc Moskwie
-wszystko na to wskazuje

31
Mikolaj przez chwile sie zamyslil i wrocil do spraw zwiazanych z eksperymentem
jakby stracil ciag myslowy.
-Chciałbym cos prof.pokazac.
Mikolaj był nieco poddenerwowany.
Mikolaj poprosil prof. Aleksiej by podeszli do sali konsultacyjnej, znajdowala sie
tam dwu skrzydlowa zielonkawa tablica. Michal podszedl do niej wzial krede i
zaczal wypisywac tam swoje obliczenia.
Po 5 minutach liczenia w milczenia, odpowiedzial profesorowi.
-Obawiam sie prof, ze podczas prob może nastapic skutek uboczny eksperymentu
którego sie obawiam.
-W postaci tego
-Prof.Ogarov zaczal czytac obliczenia lapiac sie za glowe, to niesamowite.

Tymi kategoriami mysli wiekszosc Rosjan twej epoki, szczególnie urodzonych w


tym systemie.
-Chwileczke czegos tu nie rozumiem.
-Mikolaju niebede owijal w bawelne, to co za chwile uslyszysz może nie być dla
ciebie latwe wiec skup sie teraz i przygotowuj sie na lekki szok...
Tajemniczy partyjni spojrzeli po sobie, zwracajac jednoczesnie uwage na
skupionego i lekko przerazonego Mikolaja.

Przybywamy z przyszlosci, potrzebujemy twojej pomocy.


-Ale ja nie rozumiem o co chodzi i kim tak naprawde jestescie.
-Wyjasnimy tobie, jeśli zgodzisz sie nam pomoc.
-Zgadzasz sie nam pomoc?.
Mikolaj poczal sie zastanawiac,

32
był lekko skolowany zaistniala sytuacja ktora wybila go ze schematycznego
bezpiecznego sposobu myslenia.
-No to jak,możemy liczyc na twoja pomoc. Twoja pomoc moze uratowac ludzkosc
przed grozaca jej zaglada.
-Chwileczke,chwileczke twarzysz powiedzial

ze tymi kategoriami mysli wiekszosc rosjan


Urodzonych w tej epoce
-Tak Mikolaju, tak powiedzialem.
-Czyli macie wglad we wszelkie dziejowe wydarzenia wszelkich epok.
-Nie dokonca tak jak to pojmujesz,znamy wydarzenia ktore sie dokonaja do roku
2200 z kad przybywamy, tak jak dziala zwykly almanach,powielamy to co wiemy a
to co widzimy dodajemy. Ale wiedza o przyszlosci jest przed nami ukryta.
-Ale jak wogole udalo sie wam pokonac bariere czasoprzestrzeni.
-To jak.
-To stosunkowo proste
Przerwal nagle Mikolaj w lekkim przerazeniu.
-To by oznaczalo ze jestescie....
Ze jestescie.....
-Tak Mikolaju wlasnie nimi jestesmy.
-Czyli nam sie powiodlo.
-Wrecz przeciwnie, to twój projekt Mikolaju.
-To znaczy ze bramy dzialaja bez zarzutu.
-Nie do konca.
-Mamy problem z retransmisja

Udaje nam sie je otworzyc, ale tylko na kilka sekund i tylko w jedna strone oraz w
jednym kierunku. Potem brama ulega zamknieciu.
-Wiecie co jest przyczyna, szukamy ale nie jestesmy
W stanie jej znalezc.
-Nieprawdopodobne, a jakich metod uzyliscie by ja otworzyc i co ja mam z
tym wspolnego.
-W zasadzie to ty ja otworzyles.
-Jak to ja....
-Podczas tego eksperymentu ktory przygotowujecie
Od kilku miesiecy, a bardziej dzieki twojemu projektowi otworzycie bramy czasu,
po raz pierwszy.
Stanie sie to jutro o godz 2:00.

33
-Nie Mikolaju, to nie ma z tym nic wspolnego.

34
-Ale to by oznaczalo jeśli wlasciwie wnioskuje, ze jestescie szpiegami,czy nie tak?

-Ale czy za to nie grozi gulag.


Spytal przestraszony nieco Mikolaj.
-Mikolaju posluchaj
Mikolaj poczul ze blaka sie w swoich myslach i kapletnie placze mu sie jezyk
wypowiadajac przezen nie skladne kapletnie nie logiczne zdania.
-Tego sie nie obawiaj, jeśli nam pomozesz, my pomozemy tobie.

-------------------------------

You might also like