You are on page 1of 4

Rein urodził się w rodzinie Atzwig jak czwarty z piątki dzieci, Adolfusa Atzwig i

Ingried Weather. Najstarszym z rodzeństwa, pierworodny i głównym spadkobiercą niewielkiej


Kopalni Węgla w małej nic nieznaczącej wiosce na pograniczu Wissenlandu jest Starm, wielki
i postawny chłopak o wybuchowym temperamencie. Kolejnym a raczej kolejnymi z potomków
Adolfusa jest para bliźniaków Wand i Wendy, podobnych do siebie jak dwie krople wody.
Obydwoje jako dzieci byli nierozłączni i od dziecka przygotowywani byli by pomagać bratu w
prowadzeniu Kopalni. Później na świat przyszedł Rein, od małego był ruchliwych, to jednak
nie wpływało na przyrost jego wagi. Rein był zawsze wesoły i gadatliwy, wiecznie było mu
śpieszno do zabawy. Drugą jego naturą było lenistwo i słomiany zapał, jeśli coś go nie
interesowało szybko przestawał o tym myśleć i szukał czegoś interesującego do zrobienia. To
właśnie to doprowadziło do sytuacji, w której pomimo posłania go do kapłanów Vereny by
nauczył się czytać i pisać, nigdy nie skończył tych nauk. Ostatnim członkiem rodziny była
Sunny, najmłodsza córka Atzwigów. Pogodne dziecko o łagodnym usposobieniu, bykoa ona
oczkiem w głowie dla całej rodziny.
Całe młodzieńcze życie skupiało się na unikaniu pracy i nauki, ale i na nauce oraz
udoskonalaniu przeróżnych akrobacji i sztuczek, którymi rozbawiał i zabawiał swą Młodszą
siostrę. Sprawiało to radość nie tylko Sunny, ale i samemu Reinowi. Jednak jeszcze większą
radość zaczęło mu to sprawiać, gdy przez ich małą wioskę przejeżdżał Cyrk, a dokładniej
Elficka trupa, która jednocześnie była wędrowną Grupą Kapłanów Loec’a. Przewodził im
Arcykapłan i Zarządca Cyrku Elion, wysoki i szczupły o krótkich fioletowych włosach. Trupa
zabawiła w okolicy ponad tydzień, podczas tego okresu Rein, co wieczór słuchał
niesamowitych historii opowiadanych przez Eliona. Były to zarówno historię piękne o
Narodzinach i Podróżach syna pierwszego Króla Feniksa, smutne o zaśnięciu ostatniego
ostatniego prawdziwego smoka i odejściu w zapomnienie Jeźdźców Smoków z Ulthuanu, także
tych mrocznych o popadaniu w szaleństwo Aenariona Obrońcy. To właśnie dzięki Elionowi w
Reinie narodziła się pasja do opowiadania historii, zapragnął on wyruszyć w świat, przeżyć
własne przygody i opowiadać o nich innym. Wszystko to wydarzyło się w czasie, gdy Starm
miał 12 lat, Wand i Wendy 10 lat, Rein miał wówczas 7 lat a Sunny była od niego o rok młodsza.
Odkąd Rein pamiętał w wiosce istniała Legenda, która mówiła, że w kopalni znajdują
się stare krasnoludzkie ruiny a w nich znajduje się skarb. Dzieci jak to dzieci, nie ważne czy w
czasach obecnych czy dawniej, słysząc pogłoski o wielkim skarbie, nie odpuszczą sobie okazji
na odnalezienie go. Podobno już kilkoro z tych młodych poszukiwaczy przypłaciło swą
wyprawę życiem. Kopalnie były rozległe i nawet dla osoby dorosłej obeznanej z nimi, mogły
stanowić śmiertelny labirynt bez wyjścia. Z tego powodu na noc wejście do kopalni było
zastawiane żelaznymi kratami i zamykane na kłódkę. Jednak jako syn Atzwiga, właściciela
kopalni, kto miał łatwiejszy sposób by na wykradnięcie kluczy niż on. Było to w czasie, gdy
Rein miał lat 10 a Sunny 9, zaczekali aż rodzice i rodzeństwo zasną, wykradli klucz z szafki
ojca i nocną porą, przemykając w cieniach, pomiędzy chatkami w wiosce, udali się na obrzeża,
gdzie przy niewielkim nasypie znajdowało się wejście do Kopalni Węgla. Rein wziął jeden z
kilofów, stojących nieopodal wejścia, Sunny lampę i oboje ruszyli w głąb niezbadanych jeszcze
przez nich tuneli. Kręcili się długimi i wąskimi tunelami, skradając się co róż i licząc, że tuż za
rogiem znajdą skarb. Po dwóch godzinach biegania po kopalni, byli zmęczeni, głodni i brudni
a skarbu dalej nie znaleźli. Gdy mieli już zawracać, usłyszeli szelest, schowali się więc w jednej
z bocznych alejek tunelu i nasłuchiwali. Jedyne co słyszeli to dźwięk cichych kroków,
postukiwanie metalu, dostrzegli też kilka cieni, które przemknęły korytarzem obok. Pewni, że
są coraz bliżej skarbu, ruszyli za odgłosem kroków. Krążyli za nimi długimi korytarzami
kopalni aż do momentu, w którym w padli na jednego z tych “Krasnoludów”. Według dzieci
jakimi wtedy byli musiał być naprawdę stary, gdyż jego broda oplatała jego całe ciało, mówił
w dziwnym i nieznanym języku, prawdopodobnie w Krasnoludzkiej mowie, zauważywszy
dzieci, wystraszył się początkowo, później zachęcał ich by poszli za nim, jednak, gdy te
zafascynowały się bardziej nim niż skarbem, za którym tu przybyły, zrezygnował.
Przystawiając wychudzony, owłosiony palec do ust syknął jakby prosił by zachowali miejsce,
gdzie go spotkali, w tajemnicy. W zamian ofiarował im po Skamieniałym Kawałku Drewna,
który od tej pory stał się ich osobistym skarbem.
Tydzień przed swoimi szesnastymi urodzinami opowiedział o swoich planach ucieczki
jedynej osobie, której ufał z całej swojej rodziny, swojej siostrze Sunny. Ta pomimo
sprzeciwów brata, postanowiła ruszyć z nim. Miała tak samo jak on odizolowanej od świata
społeczności, w której jedynym oknem na zewnętrzny świat były wozy z Nuln, które odbierały
wydobyty węgiel. W noc poprzedzającą urodziny Reina, On i Sunny zabrali ubrania podróżne,
Włócznie Myśliwską, która pamiętała czasy ich pradziadka, dodatkowo każde z nich zabrało
po nożu. I tak pod światłem Mannsleiba wyruszyli w nieznany im świat. Podróżowali od Wioski
do Wioski, korzystali z dobroci gospodarzy lub parali się drobnymi kradzieżami. Żyli również
z tańca Reina i Śpiewu Sunny. Gdy to nie przynosiło już zarobku, młody Rein, opowiadał
historię zasłyszane od Eliona lub wymyślone przez, z braku własnych przygód. Podróżowali
tak przez Osiem długich lat, a wokół nich zebrała się dosyć spora grupa innych uzdolnionych,
młodych ludzi. Razem utworzyli własną grupę, która śladami Eliona, podróżowała po
Imperium, Kislevie i Księstwach Granicznych.
Podczas jednej z takich przygód, zdobył pamiątkę, która będzie przypominać mu o tych
wszystkich ludziach i nieludziach, których poznał podczas swych podróży. Mniej więcej w
połowię ośmioletniej podróży po świecie zdarzyło im się udać do Kislevu, będąc
dokładniejszym zawitali, do ruin przedmieścia starego Praag - Przeklętego Miasta. Ulice, po
których dawno temu spłynęła krew mieszkańców miasta, teraz stały praktycznie puste. Z rzadka
można było tu spotkać bezpańskie zwierzę a co dopiero człowieka. Ściągnęło ich w te rejony
to co wielu poszukiwaczy przygód ściąga w to miejsce, chęć zarobku i może znalezienia czegoś
cennego pośród wielu z opuszczonych domostw dawno zmarłych Kislevitów. Maszerując w
dziesiątkę pustą ulicą Ursuna, wpadli na genialny pomysł, żeby się rozdzielić. Rein, Sunny,
Grawondin, Kasimir i Jovin stanowili jedną z tych dwóch grup, ich celem było przeszukanie
starej Świątyni Tora. Świątynia sama w sobie nie była jakaś wyjątkowa ani nawet nie wydawał
się bogata, ale pozory mogą mylić. Kapłani i Wierni Tora słyną ze swej hojności na rzecz
Kościoła. Świątynia wyglądała jak każdy zwykły biedny budynek świątynny jakich pełno w
imperium, wiele starych drewnianych ław po obu stronach, prosty kamienny ołtarz. Jednak
jeden element bardzo wyróżniał się w całym tym skromnym otoczeniu. Ponad trzymetrowy,
bogato zdobiono posąg, przestawiał on umięśnionego mężczyznę o długich prostych włosach.
Mężczyzna był półnagi a w ręku dzierżył topór uniesiony w górę. Przeszukując budynek, który
pokazał się nawet bardziej pusty niż sądzili, Jovin znalazł ukryty pod jedną z ław, właz, który
prowadził krętymi schodami wprost w niezbadane ciemności. Rozpalili pochodnię i zeszli na
dół. Na dole znajdował się długi korytarz zakończony Łukowatym przejściem, zza niego padało
krwawo czerwone światło. Już chwilę po znalezieniu się za Łukiem, poczuli dziwny niepokój
i ciarki na plecach. Jednak ich uwagę od tego odciągnęła złota misa znajdująca się na końcu
pomieszczenia, oświetlonego czerwonymi płomieniami. Gdy wszyscy zbliżyli się do misy a
Jovin schował ją do plecaka, za ich plecami rozległy się odgłosy ciężkich kroków, jakby ktoś
prowadził ogromnego konia po brukowanej drodze. Nim się spostrzegliśmy za naszymi
plecami rozleciała się ściana a poprzez gruzy i obłoki dymu i kurzu do pomieszczenia wbił się
wielki jak ogr Minotaur, który zaczął wymachiwać swym ogromnym toporem. Rein zaczął
odwracać uwagę stwora ścigając go na siebie, tylko po to by reszta mogła spróbować uciec.
Gdy minotaur zagonił już Reina w kozi róg, miał już machnąć toporem by zabić chłopaka, On
jednak tylko na to czekał. W momencie gdy topór zaczął opadać ten dał nura i czmychnął
miedzy jego nogami, źle jednak ocenił dystans i końcówka ostrza cięła go po plecach, o mały
włos nie przecinając go w pół. Przekroczył próg łukowatego przejścia i padł. Minotaur nie był
w stanie przecisnąć się przez otwór i trochę zajęło mu nim zorientował się że może się pochylić.
Jednak Rein nie był pewien czy to majaki człowieka, który się wykrwawia czy może jednak to
była jawa, ale e cieniu minotaura widział kogoś jeszcze, ktoś szedł kryjąc się w mroku. Nikt
inny go nie widział, ale wszyscy byli pewni, śmiech, który usłyszeli, gdy minotaur padł martwy,
był w stu procentach autentyczny. Początkowo Rein nie zdawał sobie z tego sprawy, jednak
jakiś czas później zdał sobie sprawę że Minotaur wcale nie chciał ich zabić, On chciał stamtąd
uciec, a Rein i spółka stanęli mu na drodze. Po tych latach po podróży był pewien że w tej
świątyni zamknięte było zło z czasów Upadku Praag a oni je uwolnili.
Po tych ośmiu latach wrócili do Imperium, a dokładniej do Nuln. Założyli w dziesięciu,
niewielki przybytek w handlowej części Nuln. Po kolejnych czterech latach z dziesiątki, która
zarządzała restauracją została już tylko piątka, były to smutne lata. Pierwszy odszedł w objęcia
Morra ich trubadur, Udin, miał 30 lat, gdy znaleziono go z podciętym gardłem w jednym z
zaułków. Następny był Jovin, Elf, który wraz Sunny śpiewał w duecie, mający 87 lat,
znaleziono go w jego mieszkaniu, stwierdzono, że zmarł z przyczyn naturalnych. Później
zginęła Anna, Tancerka, podobno powiesiła się w lesie pod miastem, miała wówczas 19 lat.
Bracia Fabore, połykacze ognia wycofali się z biznesu, mówiąc, że wracają do rodzinnej Estalii.
To był ostatni raz, gdy Atzwigowie mieli z nimi kontakt. Dwa kolejne lata były spokoje,
żadnych odejść, śmierci czy zniknięć. A mały Przybytek zwany Słoneczną Przystanią, rozrósł
się do sporych rozmiarów. Był to teraz szeroki budynek z trzema piętrami. Oferowali usługi
gastronomiczne, pokoje do spania, rozrywkę, wynajmowali budynek na zamknięte imprezy.
Wszyscy zapomnieli o wydarzeniach tamtych lat, Sunny wyszła za dwa lata starszego Kasimira,
który dawniej był trenerem zwierząt. Zaprosili na tą uroczystość nawet znienawidzoną przez
Reina rodzinę. Przybyli jednak tylko Wand i Wendy ze swymi małżonkami i młodym
potomstwem. Ostatniego roku odszedł od nich Grawondin, Krasnolud, który miał już ponad
200 lat wyruszył do Barak Varr by znaleźć sobie żonę. W tym roku Rein i Sunny otrzymali
wieści o śmierci rodziców Najpierw zmarł Ojciec a tydzień po nim Matka. Sunny i Kasimir
postanowili udać się na pogrzeb, a jeśli nie zdążą to przynajmniej na grób. Od otrzymania listu
Minęły trzy miesiące, w tym czasie Sunny nie napisała ani jednego Listu. Na dodatek zniknął
ostatni z jego współpracowników. Był nim 40 letni Jürgen. Rein przeszukał jego dom, wyglądał
on jakby nikt nie mieszkał w nim od dłuższego czasu.
Miesiąc temu Rein napisał do Starma, z listy zwrotnego dowiedział się, że Ojciec
wydziedziczył go, a jedyne co łączy ich ze sobą to więzy krwi. Dodał, że gdy jednak ktoś zapyta
to jego brat nie żyje i że Rein jest dla niego Martwy. Z listu jednak wyczytał, że Sunny u nich
nie było ani nawet nie zapowiadała, że ma do nich przyjechać. Rein udał się do domu siostry,
wszystko wyglądało w porządku, brakowało jedynie ich ubrań. A na stole w jadalni znalazł list.
Sunny pisała w nim o tym, że musi zniknąć, że wszystko się skomplikowało i że jeśli Ona
i Kasimir nie wyjadą to „On” im coś zrobi. Wspomniała, że każdy kto zginął, zniknął lub
wyjechał też otrzymał listy i że Rein będzie następny.
Rein został sam. Musiał coś zrobić. Wynajął zarządcę by ten zajął się interesem, a sam zebrał
parę rzeczy i ruszył by znaleźć siostrę.

You might also like